09.08.2015 Views

Wzorce i poradniki dobrego gospodarowania adresowane do elit ...

Wzorce i poradniki dobrego gospodarowania adresowane do elit ...

Wzorce i poradniki dobrego gospodarowania adresowane do elit ...

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Jadwiga Hoff<strong>Wzorce</strong> i <strong>poradniki</strong> <strong><strong>do</strong>brego</strong> <strong>gospodarowania</strong> <strong>adresowane</strong> <strong>do</strong> <strong>elit</strong>społecznych oraz mieszczan i chłopów w XIX wiekuWedług Janusza Tazbira, w XIX i XX wieku w literaturze polskiej ciągle utrzymywał sięwzorzec człowieka za<strong>do</strong>walającego się małym, któremu towarzyszyły brak pochwały sukcesużyciowego i aprobaty kariery, traktowanych jako cel godny realizacji. Korzenie tego wzorcatkwią w XVII wieku, kiedy w literaturze ziemiańskiej pojawiły się utwory, w tym także liczneekonomiki czyli rady gospodarcze, sławiące, za Mikołajem Rejem, rozkosze wiejskiegożycia, chwalące szczęście w <strong>do</strong>mowym zaciszu, co znaczyło nic innego jak apologięmierności i poprzestawanie na małym oraz naganę karierowiczostwa i pogoni za sukcesem 1 .W XIX wieku jedynym usprawiedliwieniem człowieka, który odniósł sukces, zwłaszczafinansowy, było przeznaczenie z<strong>do</strong>bytych pieniędzy na cele publiczne; broń Boże, na własnyużytek. Każdy, kto dbał głównie o własne interesy, w literaturze tego czasu przedstawiany byłjako pospolity łajdak 2 . Ten pogląd Tazbira koresponduje po części z wynikami badańRyszardy Czepulis-Rastenis odnośnie wzoru osobowego inteligenta polskiego w połowie XIXwieku. We wspomnieniach pośmiertnych, na których oparła ona swoje badania, na planpierwszy, jako wartość podstawowa, wysuwa się patriotyzm, który miał się wyrażać poprzezpracę dla <strong>do</strong>bra kraju. Bardzo wysoko ceniono wielostronną aktywność i pracowitość,połączone z zamiłowaniem <strong>do</strong> porządku, umiejętnym wykorzystaniem czasu, oszczędnością,1 J. Tazbir, <strong>Wzorce</strong> osobowe szlachty polskiej w XVII wieku, „Kwartalnik Historyczny” R. 18, 1976, nr 4,s. 784–789; tenże, Próba określenia kultury szlacheckiej w Polsce przedrozbiorowej, [w:] Tradycje szlacheckiew kulturze polskiej, pod red. Z. Stefanowskiej, Warszawa 1976, s. 15–16, 22, 24; tenże, Kultura szlacheckaw Polsce. Rozkwit–upadek–relikty, Warszawa 1979, s. 15–55; tenże, Pochwała „nieudacznika” i nagana karieryw literaturze polskiej, [w:] Spotkania z historią, Warszawa 1997, s. 208–219; por. także W. Czapliński,O kulturze szlacheckiej z innego punktu widzenia, [w:] Tradycje szlacheckie…, s. 156–157; S. Cynarski,Sarmatyzm – ideologia i styl życia, [w:] Polska XII wieku. Państwo–społeczeństwo–kultura, pod red. J. Tazbira,Warszawa 1977, s. 247–271; J. Maciszewski, Szlachta polska i jej państwo. Wyd. 2, Warszawa 1986, gdzieautor uważa, że szlachtę polską cechowała „ambicja <strong>do</strong>równania wyżej postawionym, upo<strong>do</strong>bnienia się – choćbyna pokaz – <strong>do</strong> bogatszych od siebie” (s. 112), i in.2 Por. J. Tazbir, Pochwała „nieudacznika”…, s. 212.


wytrwałością, sumiennością, fachowością, ale honorowano głównie pracę cichą i skromną.Nie eksponowano zbytnio sukcesu ekonomicznego, który był ważny o tyle, o ile można gobyło przeznaczyć na cele społeczne. Nie chodziło przy tym bynajmniej o pochwałę pracyprodukcyjnej, ani związanej z finansami czy handlem; propagowanie wartości, wywodzącychsię z tradycji mieszczańskiej, przypisano w omawianym wzorze zajęciom typowointeligenckim. Nie mieścił się więc on w całości w mieszczańsko-burżuazyjnym systemiewartości, jednocześnie był też przeciwstawny etosowi szlacheckiemu, zarówno w wersjikonserwatywnej, kultywującej tzw. „cnoty przodków”, jak i w wersji liberalnej, lansującej„rachunkowe gospodarstwo” 3 . Rzecznikami tego ostatniego byli publicyści i powieściopisarzeżyjący w połowie XIX wieku w Królestwie Polskim. Zajmowali się głównie wsią,przemycając w swoich tekstach pozytywne wzory rozwiązania impasu gospodarczospołecznego,w jakim ta część dawnej Polski się znalazła. Przedmiotem ich obserwacji,rozważań i krytyki byli ziemianie 4 . Wytykając im niedbałość w zawiadywaniu własnymi<strong>do</strong>brami, przekonywali, że celem gospodarstwa powinno być jak największe pomnożenieprodukcji, co znacznie już odbiega od wcześniejszych ustaleń zarówno samej autorki, jaki Janusza Tazbira. Najpewniejszym sposobem, aby to osiągnąć, miały być rządność,przezorność, oszczędność w konsumpcji, aktywność gospodarcza, ale i troska o los włościan.Zarówno bowiem demokraci, jak i publicyści ziemiańscy, zalecali właścicielom ziemskimtroskę o chłopa, przekonując, że inwestycje poczynione na rzecz poprawy bytu ludnościwłościańskiej przyniosą w efekcie wymierne korzyści ekonomiczne. Starano się więcpodnieść <strong>do</strong> rangi zasługi, wbrew <strong>do</strong>tychczas obowiązującemu w śro<strong>do</strong>wisku szlacheckimmodelowi zachowań, charakteryzującego się pogardą dla pracy zawo<strong>do</strong>wej, dyscyplinyi systematyczności, takie działania, które uczyniłyby gospodarkę folwarczną bardziejrentowną. Wzorzec człowieka za<strong>do</strong>walającego się małym próbowano zastąpić wzoremziemiańskiego kapitalisty, który w zreformowanym społeczeństwie miał, po<strong>do</strong>bnie jak wewcześniejszych okresach, zachować wyłączną pozycję, nie <strong>do</strong>puszczając tym samym <strong>do</strong>awansu społecznego innych grup ludności. Z drugiej jednak strony, jak pisze Czepulis-Rastenis, w społeczeństwie polskim nie było innych grup społecznych, które mogłyby zająć3 R. Czepulis-Rastenis, Wzór osobowy inteligenta polskiego w świetle wspomnień pośmiertnych (1841–1862), KH R. 18, 1976, nr 4, s. 807–819.4 Tejże, Wzór obywatela ziemskiego w publicystyce Królestwa Polskiego, [w:] Tradycje szlacheckie…,s. 60, 62.


miejsce szlachty, mimo że jej <strong>do</strong>tychczasowe postawy i zachowania poddawane byłynieustannej krytyce 5 .Interesujące okazało się skonfrontowanie powyższych poglądów z wynikami badań<strong>do</strong>tyczących wzorów <strong><strong>do</strong>brego</strong> gospodarza i obywatela lansowanych przez różnego rodzaju<strong>poradniki</strong> wydawane w XIX wieku. Od razu chcę zaznaczyć, że wzorców <strong><strong>do</strong>brego</strong>gospodarza nie można rozpatrywać w oderwaniu od ogólnego wzoru osobowegopropagowanego wówczas na ziemiach polskich, dlatego podstawowym źródłem, na którymoparłam badania, są dziewiętnastowieczne „ekonomiki”, ale wykorzystałam też <strong>poradniki</strong>savoir-vivre’u i różnego rodzaju <strong>poradniki</strong> uczące jak się zachować w różnychokolicznościach życia. Lansowały one nie jeden, a kilka wzorów osobowych, w zależności odczasu powstania i adresu społecznego.Różnego rodzaju „rady gospodarcze” <strong>adresowane</strong> były przede wszystkim <strong>do</strong> warstwśrednich (52,3 % wszystkich) i ludu (37,2 %). Najmniej (zaledwie 10,5 %) było poradników<strong><strong>do</strong>brego</strong> <strong>gospodarowania</strong> dla „warstw wyższych”. Kierowane one były <strong>do</strong> drobnej szlachty,właścicieli „miernych majątków”, i <strong>do</strong> oficjalistów, jakkolwiek w niektórych autorzy radzą,aby zwróciły na nie uwagę także „panie wysokiego rodu i wielkiego mienia”, bowiem fortunakołem się toczy i nigdy nie wia<strong>do</strong>mo, co się komu w potrzebie może przydać 6 . Od razu przytym trzeba <strong>do</strong>dać, że większość (62,8 %) omawianych poradników powstała w pierwszejpołowie XIX wieku. Od lat 70. liczba ich zaczęła spadać, ale proporcje odnośnie adresatówpozostały na niemal niezmienionym poziomie. W pierwszej połowie stulecia <strong>poradniki</strong><strong>gospodarowania</strong> dla warstw wyższych stanowiły 11,1 % wszystkich, dla warstw średnich –51,9 %, dla ludu – 37 %, natomiast w drugiej połowie odpowiednio: 9,4 %, 53,1 %, 37,5 %.Poradniki dla osób stojących na najniższych szczeblach drabiny społecznej, powstałew pierwszej połowie XIX wieku, w formie przystępnej 7 propagowały wzory pożądane przezwyższe warstwy społeczeństwa, podkreślając na każdej niemal stronie konieczność akceptacji5 Ibidem, s. 63–74.6 K. Z Potockich Nakwaska, Dwór wiejski. Dzieło poświęcone gospodyniom polskim, przydatne i osobomw mieście mieszkającym, t. 1. Wyd. 2, Lipsk 1857, s. XIII.7 W XIX, aż <strong>do</strong> początku XX, wieku funkcjonował stereotyp oceny ludu zakładający, że cechuje goosobista nie<strong>do</strong>jrzałość, dlatego wszelkie <strong>poradniki</strong> dla ludu przybierały formy charakterystyczne dlapiśmiennictwa moralistyczno-dydaktycznego; były to scenki z życia wieśniaków, scenki rodzajowe z morałem,opowiastki z morałem, rozmowa etc. Z góry też zakładano, że adresaci w większości nie będą moglisamodzielnie zapoznać się z treścią poradników. Pośrednikami mieli być księża, nauczyciele i inni „szlachetniprzyjaciele ludu”.


istniejącego stanu rzeczy, przy czym ich treść nie była uzależniona od miejsca wydania. Wewszystkich zaborach propagowano ten sam wzorzec. Grzegorz Piramowicz, autor wielokrotniewznawianej „Nauki obyczajowej dla ludu” 8 , pochwalał istniejący porządek społecznyjako dany od Boga; „Bóg cię – pisał zwracając się <strong>do</strong> dzieci chłopów, rzemieślników i drobnychkupców – <strong>do</strong> pracy około roli, <strong>do</strong> gospodarstwa, <strong>do</strong> podróży, <strong>do</strong> handlów przeznaczył”,należy więc zaakceptować swoje miejsce w społeczeństwie, zawczasu nauczyć się byćkontentym ze swego stanu i robić to, co zostało człowiekowi przeznaczone, bez szemraniai protestów 9 . Wtórowali mu inni 10 . Ignacy Czerwiński np. pisał, iż zawsze należy mieć nawzględzie to, że stosunki między ludźmi zależne są od ich stanu, kondycji społecznej, i musząoni uznawać prawa „zasadzające się” na należności i przynależności, prawach starszeństwa,urzędu, podległości, na umowie, warunkach, wreszcie na wdzięczności 11 .Treść tego typu poradników ograniczała się <strong>do</strong> kilkunastu-kilkudziesięciu nauk, z którychdla naszych rozważań najważniejsze wydają się: „szukanie nauki”, pracowitość, oszczędność,rzetelność, dbałość o zdrowie, ochędóstwo, posłuszeństwo i cierpliwość. Uwagę zwracanawoływanie <strong>do</strong> „szukania nauki”, na co niewątpliwie wpłynęły poglądy francuskichfizjokratów <strong>do</strong>wodzących, że oświecony chłop o wiele wydajniej pracuje i bardziej sumienniewypełnia swoje obowiązki. Jeżeli człowiek nauczy się czytać – pisał Piramowicz – „będzieczytał książki dające mu oświecenie o cnocie, o powinnościach jego, o gospodarstwie,o rzemiośle, o handlu. W kontraktach, wekslach, suplikach nikt go nie oszuka [...]”, poza tymw książkach „znajdzie radę w wątpliwościach, pociechę w smutku, rozrywkę bardzo miłą,która mu więcej smakować będzie, niż bałamuctwa i nierozumne obcowanie z niektórymi8 Stanowiła ona część „Elementarza dla szkół parafialnych naro<strong>do</strong>wych” z 1785 roku. Wielokrotniewydawana była także osobno – patrz J. Hoff, Bibliographie des traités de savoir-vivre polonais [depuis le XVes. jusqu’à l’année 1900], [w:] Bibliographie des traités de savoir-vivre en Europe du Moyen Âge à nos jours,Clermont-Ferrand 1995, s. 317.9 G. Piramowicz, Nauka obyczajowa dla ludu osobliwie wiejskiego przeznaczona, Lwów 1845, s. 31, także5, 10, 37.10 Np. I. Lubicz Czerwiński, Katechizm wiejski dla dzieci stanu rolniczego, Przemyśl 1813, s. 36–37;F. Kudrewicz, Rys instrukcji porządku fizycznego dla ludu, wykładający należytości i powinności człowieka,i zamykający życie naturalne rolnicze, społeczne i polityczne ludzi, Kraków 1816, s. 4; T. Wolicki, Nauka dlawłościan, jak mogą żyć swobodnie i wesoło, uczciwie <strong>do</strong> majątku i <strong>do</strong> <strong><strong>do</strong>brego</strong> bytu przychodzić oraz sobiei bliźnim w przygodach bydź [sic!] pomocnym, Warszawa 1821 [wyd. 2 pt. Chętkiewicz Wojciech włościaninmądry, albo nauka, jak włościanie mogą żyć swobodnie i wesoło…, Grudziądz i Brodnica 1841], s. III;A. Friedrich, Skazówki życia. Rozważania dla młodych i starych, Wiedeń 1864, s. 20–21, 71, 120 i in.11 Lubicz Czerwiński, op. cit., s. 36–37.


w prostactwie i ciemności zostającymi”. Ale – <strong>do</strong>dawał od razu – to tylko należy czytać,„z czego lepszym, poczciwszym w gospodarstwie i w zabawach swego stanu umiejętniejszymstać się mogę; żebym się próżną ciekawością w rzeczach wyższych nad potrzebymego stanu [podkreślenie J.H.], nad moje pojęcie nie uwodził” 12 . Czyli nauka tak, ale tylko„stanowi memu przyzwoita”.Duża część poradników dla ludu poświęcona była pracy, a raczej pracowitości,połączonej z uszanowaniem, posłuszeństwem, skromnością i grzecznością w stosunku <strong>do</strong>przełożonych oraz z uczciwością i rzetelnością. Człowiek rzetelny – czytamy – strzeżezdrowia i majątku swego pana, nie krzywdzi i nie oszukuje go ani w robociźnie, aniw czynszu, ani „na majątku”. Sługa, czeladnik, robotnik – bądź gruntowy, bądź inaczejnajemny, który <strong>do</strong>puszcza się szkody w powierzonym majątku, jest leniwy i opieszały,nieposłuszny i zuchwały, i zasługuje na karę. Uczciwość i rzetelność oznaczała także dbałośćo zdrowie. Bóg cię przeznaczył <strong>do</strong> pracy, musisz więc zahartować zdrowie i przywyknąć <strong>do</strong>wszelkich „niewczasów”, musisz poza tym nauczyć się, jak „naprawić” zepsute (tzn. porosłeczy przegniłe) zboże, aby upiec z niego zdrowy chleb, jak przechowywać kartofle i jarzyny,aby się nie zepsuły, jak ratować „umarznionych, utonionych”, ukąszonych przez żmije,pszczoły i inne robactwo etc. 13 W cenie była też oszczędność, pozwalająca wygodniej żyći w efekcie lepiej pracować, ale przede wszystkim poprzez oszczędność człowiek miał sięuczyć „szacunku rzeczy, która tylko z starania jego własnego i z trudów pochodzi” i niezazdrościć „jak drudzy bogatsi od niego żyją” 14 . Po<strong>do</strong>bny wydźwięk mają <strong>poradniki</strong> dlarobotników, zarówno fabrycznych, jak i sług, wydane w drugiej połowie XIX wieku 15 ,12 G. Piramowicz, op. cit., s. 10, 5; por. też T. Wolicki, op. cit., s. II, III.13 G. Piramowicz, op. cit., s. 6–8, 18–22, 27–35, 42–45; I. Lubicz Czerwiński, op. cit., s. 14–18, 24–25;F. Kudrewicz, op. cit., s. 5–9, 41–48; T. Wolicki, op. cit., s. 7–8, 73–78, 126–128, 137–140. TakżeW. Gutkowski, Katechizm ekonomiczny dla włościan, albo nauka przez pytania i odpowiedzi…, Warszawa1806; J. E. Fürst, Gospodarz wiejski czyli Franciszek Nowak zaradny wieśniak. Książka dla ludu…, Głogów1840.14 F. Kudrewicz, op. cit., s. 19–25; I. Lubicz Czerwiński, op. cit., s. 19–20.15 Por. Przewodnik moralności i ekonomii politycznej dla użytku klas roboczych, Berlin 1861; K. Forster,Klasom pracującym polskim sześć książeczek przynosi szczery ich przyjaciel [m. in. ks. 1: Zdanie poczciwegoRyszarda. Droga <strong>do</strong> majątku; ks. 2: Robotnik w pożyciu <strong>do</strong>mowym. Praca zaszczyca. O szczęściu człowieka; ks.3: Franklin jako przykład oszczędności. Sheridan jako przykład marnotrawstwa; ks. 4: Cel ekonomii politycznej.O pracy. O oszczędności i kapitałach. Ubóstwo; ks. 10: O przeznaczeniu kobiet. Przemysłowe wychowaniekobiet w Paryżu], Berlin 1867–1871; A. Kwiatkowski, Sługa. Kilka uwagi godnych pytań, Warszawa 1893;A. z Jastrzębskich Dziewicka, Praktyczne wskazówki dla dziewcząt służących, Kraków 1899.


natomiast wyraźne zmiany obserwuje się w radach i wskazówkach gospodarskichprzeznaczonych dla włościan, powstałych w latach 60. i później, co związane byłoniewątpliwie z likwidacją zależności prawnej chłopów od właścicieli ziemskich orazz procesem emancypacji gospodarki chłopskiej. Autorzy wspomnianych poradników,zwłaszcza tych wydanych na terenie zaboru rosyjskiego, wyraźnie zresztą adresują swojedzieła pisząc, że nadchodzi czas, gdy „włościanin usamowolniony” nie będzie mógł sięoglądać na niczyją opiekę i będzie musiał radzić sobie sam, „jak to czynią włościaniew <strong>do</strong>brach rzą<strong>do</strong>wych, drobna szlachta zagonowa na swoich cząstkach i mieszczanie, a razemgospodarze roli w miasteczkach” 16 . Jak wobec tego należy w tych nowych warunkachpostępować, aby „mieć się <strong>do</strong>brze, umieć sobie poradzić w przygodzie, przychodzić <strong>do</strong>grosza” – pytają – i od razu udzielają na to pytanie odpowiedzi.Zestaw proponowanych cnót nie różni się specjalnie od znanego z poradników z pierwszejpołowy XIX wieku, ale zmienił się w sposób zasadniczy cel, który dzięki tym cnotommożna było osiągnąć. Jak dawniej, na pierwszym miejscu stawiano pracowitość. Zagrodnik,morgownik, wyrobnik i parobek muszą gorliwie pracować, zapędzając <strong>do</strong> roboty także żonęi dzieci, bo tylko wówczas mogą „uciułać zapasik i może <strong>do</strong> własnego kiedyś przyjść kącikaalbo i gospodarstwa” 17 . Dobra praca wymagała poszanowania czasu. Pilny gospodarz, gdy jużnie odrabia pańszczyzny i pracuje u siebie, musi pamiętać, że czas jest największym skarbem:„pańszczyznę przestał odbywać nie na to, żeby nic nie robił, ale żeby tydzień cały albow swoim gospodarstwie pracował, albo w chwilach wolnych u ludzi zarabiał”. W przeciwnymrazie na przednówku bieda zawita <strong>do</strong> jego chaty, nie będzie czym obsiać pola, nie będziepieniędzy na czynsz i w efekcie trzeba się będzie wynosić z gospodarstwa 18 . Także czaswolny od pracy (święta, wieczory zimowe) nie może być marnotrawiony. Należy go wykorzystaćna kształcenie umysłu, na czytanie, ponieważ trzeba wiedzieć, jak inni ludzie żyją,16 Obywatel ziemski [F. S. Dmochowski], Gospodarstwo <strong>do</strong>mowe włościan polskich, Warszawa 1863, s. 1.Por. też A. Goltz, Rady gospodarskie dla użytku wieśniaków ziemi naszej. Wyd. 2, Warszawa 1862 [wyd. 1 pt.Rady gospodarskie w pytaniach i odpowiedziach dla użytku wieśniaków ziemi naszej, Warszawa 1861], s. 8–9,21, 79.17 A. Goltz, op. cit., s. 7–9; [F. S. Dmochowski], op. cit., s. 1; por. także F. S. Dmochowski, Naukagospodarstwa rolnego na małych udziałach gruntu, dla użytku włościan, Warszawa 1867; J. A. Schlipf, Naukagospodarstwa wiejskiego podług najnowszych zasad popularnym sposobem wyłożona dla użytku praktycznychgospodarzy. Przetłumaczył z [… ] niemieckiego wydania P. E. Leśniewski. Wyd. 3, Warszawa 1870; S. Górski,Pogadanka z włościanami o gospodarstwie, [Kraków 1884]; K. Godzień, Gospodarstwo w chacie wiejskiej,Rzeszów 1884 [wyd. 2 – Rzeszów 1886].18 A. Goltz, op. cit., s. 21–22; [F. S. Dmochowski], op. cit., s. 60 i in.


myślą, gospodarują, aby iść w ich ślady, gospodarować lepiej i stać się przez to użytecznymBogu, krajowi i bliskim 19 . Jak widzimy, w drugiej połowie XIX stulecia we wzorze osobowymczłowieka z ludu pojawił się, jako wartość pożądana, patriotyzm, który miał sięwyrażać poprzez usilną pracę, przynoszącą pożytek nie tylko chłopu i jego rodzinie, ale takżekrajowi.W zestawie cnót proponowanych chłopu pracującemu na swoim, chcącemu zasłużyć namiano rządnego i zapobiegliwego gospodarza, ważną pozycję zajmowała oszczędność, któramiała się przejawiać w dbałości o własne zdrowie (bo gdy człowiek słaby, nie możepracować), o <strong>do</strong>m mieszkalny i zabu<strong>do</strong>wania gospodarcze (szczególną uwagę zwracano nakonieczność naprawy drobnych uszkodzeń, aby uchronić rzeczy od większego zepsucia),w unikaniu karczm, wreszcie w rozważnym korzystaniu z potrzebnych skądinąd instytucjijarmarków i targów. Chłop miał ponadto szanować cudzą własność, miał być roztropny(chodziło tu głównie o sporządzanie pisemnych umów z dworem, potwierdzonych przez„delegacje rzą<strong>do</strong>we”, zabezpieczających prawa chłopa oraz jego dzieci), wreszcie miałmyśleć o przyszłości swoich dzieci, „zaganiając” je wszelkimi sposobami <strong>do</strong> nauki.We wszystkich znanych mi poradnikach gospodarskich dla włościan ich autorzy dużomiejsca poświęcili roli kobiet. Adam Goltz pisał wręcz, że w wielu wsiach to właśnie kobieta„cały <strong>do</strong>m i gospodarkę opatruje, kawał grosiwa za płótno własne uzbiera, i za sukno, z jaji z drobiu”, sprawiając, iż wszyscy są syci i należycie odziani 20 . Wtóruje mu Tomasz Wolicki,poświęcając cały, liczący kilkadziesiąt stron rozdział swego dzieła rozważaniom, jak przy złeji nieporządnej gospodyni wszystko niszczy się i marnieje; „choćby się mąż, jak to mówią,z wołem zaprzągł, nigdy się nie <strong>do</strong>robi, gdy w <strong>do</strong>mu gospodyni zły rząd prowadzi” 21 . Kobietapowinna zatem być jak pszczółka – pilna, pracowita i rządna. „Co mąż zapracuje, to żonagospodarnością i oszczędnością pomnażać ma, [...] żona w <strong>do</strong>mu ma się krzątać, a wesołopracować, zbierać i spiżarnię pomnażać”, dbać o czystość, oszczędzać, aby nigdy w <strong>do</strong>municzego nie zabrakło 22 .W poradnikach przeznaczonych dla włościan wszechobecne jest przekonanie o pożytkachpłynących z pracy na roli i życia na wsi. Ewaryst Estkowski we wstępie <strong>do</strong> „Nauk wiejskich”,przeznaczonych dla nauczycieli szkół lu<strong>do</strong>wych w Wielkim Księstwie Poznańskim, pisał, że19 A. Goltz, op. cit., s. 30–31.20 Ibidem, s. 62–63.21 T. Wolicki, op. cit., s. 19, 108.22 E. Estkowski, Nauki wiejskie tyczące się gminy, życia i stosunków wieśniaka, Poznań 1861, s. 35; także[F. S. Dmochowski], op. cit., s. 60–73.


olnictwo, oprócz tego iż „zaopatruje człowieka we wszystkie potrzeby życia, chroni go odszkodliwego próżnowania, a uczy pracy wedle pory roku <strong>do</strong> porządku, <strong>do</strong> roztropnegoszafowania zebranymi owocami; uczy go ładu i czystości”, pełni również misję cywilizacyjną;„zaciera ślady dzikości, a czyni człowieka obyczajnym, roztropnym, przemyślnymi cnotliwym” 23 . Poza tym – co podkreślali także inni – na rolnictwie „najwięcej bogactwoi moc kraju [...] się zasadza. Im w lepszym więc stanie ono będzie, im się bardziejwy<strong>do</strong>skonali, tym szczęśliwość powszechna znaczniejszy wzrost weźmie” 24 .Pochwałę życia na wsi i pracy na roli znajdujemy także w poradnikach przeznaczonychdla warstw wyższych. Ciekawy pod tym względem jest poradnik Karoliny z PotockichNakwaskiej, poświęcony głównie gospodyniom wiejskim 25 .Do wydania tego poradnika skłoniła autorkę – jak sama o tym pisze – sytuacja gospodarczai polityczna, w jakiej znaleźli się mieszkańcy ziem polskich. Majątki niszczeją i przechodząw obce ręce, trzeba więc uczynić wszystko, aby odwrócić tę tendencję; trzeba zacząć<strong>do</strong>brze gospodarować. Przede wszystkim należy wrócić <strong>do</strong> źródeł; porzucić cudzoziemszczyznę,niepotrzebne podróże za granicę, i znowu osiedlić się na wsi na stałe, na wsiurządzić <strong>do</strong>m i powrócić „<strong>do</strong> prostoty obyczajów, <strong>do</strong> Boga, <strong>do</strong> ludzi, <strong>do</strong> ziemi, <strong>do</strong> pracy naroli i <strong>do</strong> <strong>do</strong>statku w <strong>do</strong>mu” 26 . Mamy tu więc <strong>do</strong> czynienia z nawoływaniem <strong>do</strong> powrotu <strong>do</strong>tego, co w Polsce przed rozbiorami stanowiło zasadniczą wartość dla osób wywodzących sięze stanu szlacheckiego – <strong>do</strong> życia na wsi i <strong>gospodarowania</strong> na roli, z tą atoli różnicą, żezmienione warunki wymagały zmiany postawy życiowej, rezygnacji z użycia na rzecz„gospodarstwa rachunkowego”.Z lektury dzieła wynika, że „gospodarstwo rachunkowe” zasadzać się miało na pracowitościi oszczędności, przejawiającej się w różnych formach i postaciach. Po pierwsze –należało zrezygnować ze zbytku, gdyż „wydatki zbytkowe nikogo nie uszczęśliwiają, wielunawet niszczą”. Po drugie – należało zaprowadzić porządek „we wszystkich szczegółachtyczących się <strong>do</strong>mu”, dbać o racjonalność postępowania, tak aby nic nie zginęło i nie zepsułosię. Produkty i rzeczy źle przechowywane po kilku latach trzeba wyrzucić; chowanie nastrychu „sukien, lnów i innych rzeczy” może w razie pożaru <strong>do</strong>prowadzić <strong>do</strong> ich zniszczenia,a <strong>do</strong>bry gospodarz, czy gospodyni, „nie ścierpi, aby się co [...] marnowało i przez niedbalstwopsuło lub niszczyło”. Ani zapałki nie powinno się stracić <strong>do</strong>browolnie. Porządek powinien23 E. Estkowski, op. cit., s. 55.24 Ibidem, s. 3.25 K. z Potockich Nakwaska, op. cit., t. 1–3. Wyd. 1, Poznań 1843–1844; wyd. 2, Lipsk 1857–1860.26 Ibidem, t. 1, s. XIII.


objąć także rachunki, aby występowała „zgoda przychodów i wydatków, bo od tego cały<strong>do</strong>bry byt rodzin zawisł”. Poza tym – niczego nie wolno kupować na kredyt, ponieważ handelznajduje się w „niegodziwych [ży<strong>do</strong>wskich] rękach” i ci, co korzystają z kredytu, często płacąnawet o 50 % więcej. Oszczędność to także <strong>do</strong>bre traktowanie służby. Sługa najedzonyi „<strong>do</strong>brze wywczasowany” jest oddany chlebodawcom i „chyższy” <strong>do</strong> pracy. Źle traktowanymógłby próbować się zemścić i <strong>do</strong>prowadzić <strong>do</strong> szkody na majątku 27 . Inną ważną radą dlachcących <strong>do</strong>brze gospodarować jest zwrócenie uwagi na konieczność stałego poszerzaniawiedzy gospodarskiej, aby „posiąść umiejętność użycia na wsi wszystkich sposobówkorzystania z ziemi i wydawanych przez nią produktów”, jak pod koniec lat 30. XIX wiekupisał Paweł Leśniewski 28 . Tylko lektura odpowiednich książek, oszczędność, porządek,racjonalność postępowania, wytrwałość, rozsądek, cierpliwość, czyli najogólniej rzecz biorąc– skrzętność, pozwalają na osiągnięcie zysku, który w części należy przeznaczyć na„polepszenie włości, gospodarstwa, wieśniaków” itp., <strong>do</strong>prowadzając tym samym <strong>do</strong>pomnażania pomyślności kraju 29 .Nakwaska nie była tu wyjątkiem; taki sam zestaw cnót proponowali wcześniej m.in.Maria Gaçon-Dufour w dziełku przetłumaczonym na język polski w pierwszym dziesięcioleciuXIX wieku i wydanym po raz drugi w1816 roku 30 , Zofia z Czartoryskich Zamoyskaw swoich „Radach matki spisanych dla córki w dzień ślubu” 31 , Paweł Leśniewskiw poradniku dla gospodyń głównie wiejskich 32 ; identycznie brzmiących rad udzielał podkoniec XIX wieku A<strong>do</strong>lf Jełowicki, autor „Wskazówek gospodarskich”, człowiek wykształconyi <strong>do</strong>skonały gospodarz; jego ziemia daje <strong>do</strong>bre plony, ho<strong>do</strong>wla wiedzie się, urządzone27 Np. słudzy, którym odmawia się porządnego łóżka, „przy sposobności rozwalają się po najpiękniejszychmeblach, a tak czasem w godzinie służący więcej zrobi szkody, niżby całe jego łóżko kosztowało” – ibidem,s. 50.28 P. E. Leśniewski, Poradnik dla gospodyń wiejskich i miejskich czyli zbiór rad, wia<strong>do</strong>mości i przepisów,obejmujący różne szczegóły gospodarstwa kobiecego, t. 1, Warszawa 1836, s. 4.29 K. z Potockich Nakwaska, op. cit., s. XII, 254, 262–263, 290–292.30 M. Gaçon-Dufour, Dziełko <strong>do</strong>ręczne dla gospodyń miejskich i wiejskich tudzież dla służącychfolwarcznych z przyłączonymi sposobami leczenia chorób bydlęcych i przydanym zbiorem praktycznymgospodarstwa wiejskiego i <strong>do</strong>mowego. Wyd. 1, Wrocław 1806 [wyd. I2, Wrocław 1816], cz. 1, s. 11–31, 188–190, cz. 2.31 [Z. z Czartoryskich Zamoyska], Rady matki spisane dla córki w dzień ślubu, [Warszawa 1825], s. 21.32 P. E. Leśniewski, op. cit., t. 1–3, Warszawa 1836–1838.


wzorowo gospodarstwo przynosi wysokie <strong>do</strong>chody – reklamowali go wydawcy 33 . Także i onuznawał rolnictwo za najważniejszą gałąź pracy ludzkiej, podstawę <strong>do</strong>brobytu i rozwoju roduludzkiego, podstawę bogactwa kraju i źródło prawdziwej jego pomyślności i potęgi.Prawdziwym obywatelem kraju był, według Jełowickiego, każdy „posiadający choćbynajmniejszy kawał ziemi; jeśli podnosi go własną pracą w jakikolwiek sposób, wzbogacająctym i kraj cały, ma już niezaprzeczoną zasługę, bo spełnia najszlachetniejszy cel i najświętszyobowiązek człowieka”. Nawet ludzie obdarzeni największymi przymiotami umysłu – pisał –stojący na najwyższym szczeblu władzy, pod koniec życia osiadają na wsi, zajmują sięrolnictwem, aby <strong>do</strong> świetnych i głośnych czynów całego życia <strong>do</strong>łączyć zasługę skromneji cichej pracy na roli 34 .Jełowicki, po<strong>do</strong>bnie jak Nakwaska, kazał swoim czytelnikom pracować i oszczędzać, botylko w ten sposób można osiągnąć sukces finansowy, który pozwoli uchronić naród odzniknięcia z powierzchni ziemi. Na wartość podstawową wyrasta więc tutaj patriotyzm, którymiał się wyrażać poprzez pracę dla <strong>do</strong>bra kraju, ale autorzy wyraźnie artykułowali, o jakąpracę chodzi; bynajmniej nie o pracę produkcyjną, pracę kupca czy finansisty, ale pracę naroli. Tak bywało jeszcze na przełomie XIX i XX wieku. Autorzy niektórych podręcznikówsavoir-vivre’u pisali, że sytuacja towarzyska osób, które wzbogaciły się przez rzemiosło,a zwłaszcza przez handel, była bardzo trudna. Zmuszone były <strong>do</strong> kontaktowania sięwyłącznie we własnym gronie, bowiem „wielki świat” zamykał swoje podwoje przed prostymmieszczaninem, a osoby wzbogacone przez handel w wyższych towarzystwach przyjmowanebyły rzadko lub nigdy 35 .Najwięcej poradników, w których mowa o <strong>do</strong>brym gospodarowaniu, adresowano <strong>do</strong>przedstawicieli warstw średnich. Okres między upadkiem państwa polskiego a przemianami,jakie zaszły w latach 60. XIX wieku, był okresem rodzenia się nowej kultury mieszczańskointeligenckiej.Szlachta i możnowładztwo powoli odchodziły w cień, a władzę, wpływyi znaczenie przejmowało mieszczaństwo, „klasa <strong>do</strong>rabiająca się”. Wartością naczelną tej<strong>do</strong>rabiającej się klasy było ciągłe dźwiganie się w górę, a to oznaczało aktywnośći z<strong>do</strong>bywanie, przeciwne starym wartościom szlacheckim, które główny nacisk kładły nakonsumpcję tego, co już się posiadało. W zmieniających się warunkach wyróżnikiem,określającym pozycję społeczną, stawały się przede wszystkim wartości materialne, z<strong>do</strong>byty33 A. Jełowicki, Wskazówki gospodarskie. Podręcznik dla zarządzającego majątkiem stadnickim. Wyd. 2,Warszawa 1894, s. 7–8, 268–269, 313, 317, 319 i in. [Wyd. 1 – 1887, wyd. 3 – 1897).34 Ibidem, s. 6.35 Por. chociażby [P. z P. B. ], Przewodnik życia światowego, Warszawa 1900, s. 11, 15–16, 49 i in.


majątek, który należało szybko pomnażać. Przy czym ideałem rosnącego w siłę mieszczaństwabyło od początku zajęcie w społeczeństwie miejsca tak eksponowanego, jakie miała<strong>do</strong>tychczas szlachta. Dotyczyło to zwłaszcza najbogatszych i najbardziej przedsiębiorczych.Ludzie ci, w miarę z<strong>do</strong>bywania wysokiej pozycji ekonomicznej odrywali się od swego<strong>do</strong>tychczasowego drobnomieszczańskiego sposobu bycia i szukali dla siebie innego, w ichmniemaniu – stosowniejszego wzorca. Ponieważ zaś jedynym <strong>do</strong>stępnym, będącym niejakopod ręką i gotowym – jak pisze Ireneusz Ihnatowicz – był wzorzec szlachecki, rodząca sięburżuazja po prostu go przejmowała 36 . Tak więc w pierwszych dziesiątkach lat XIX wieku wewzorach przedstawianych <strong>do</strong> naśla<strong>do</strong>wania ludziom posiadającym już majątek, ale niecieszącym się jeszcze prestiżem społecznym, <strong>do</strong>minowały bardzo wyraźne elementy kulturyszlacheckiej. Ogólne położenie nowej klasy społecznej nie pozwalało jednak na kontynuacjęw całości dawnych wzorów zachowań, dlatego musiały one ulec pewnym modyfikacjom 37 .W proponowanym przez różnego rodzaju <strong>poradniki</strong> stylu bycia obserwuje się np.odchodzenie od biesiadniczej kultury szlacheckiej (autorzy kodeksów savoir-vivre’unakazywali wystrzeganie się gościnności „miarę przebierającej we wszystkim” i ograniczenie<strong>do</strong> minimum wielogodzinnych wystawnych uczt), wymagającej dużego majątku, któryburżuazja miała, ale i dużo wolnego czasu, którego – z uwagi na liczne zatrudnienia – miałaniewiele. Obserwuje się też zmianę kryteriów wartości człowieka – ciągle jeszczeeksponowało się wartość <strong><strong>do</strong>brego</strong> urodzenia, ale <strong>do</strong> głosu zaczynała już <strong>do</strong>chodzić opinia, żeistotniejsza wydaje się znajomość <strong>do</strong>brych manier, które są w stanie zrównoważyć brakurodzenia w kolebce herbowej. Dobre maniery zaczęły być przy tym traktowane jakoinwestycja, która się w życiu opłaca. Człowiek zachowujący się comme il faut, to człowiekumiejący się po<strong>do</strong>bać, a taki „zda się być więcej, jak jest w rzeczy samej” 38 .Charakterystycznym rysem poradników <strong><strong>do</strong>brego</strong> zachowania z tego okresu jest to, żemało mówi się w nich o pracy, chociaż przeznaczone były dla ludzi poświęcających pracybardzo dużo czasu. Ale przecież szlachcic, którego burżua starał się naśla<strong>do</strong>wać, niepracował, dlatego przynajmniej w kontaktach towarzyskich przedstawiciel nowej arystokracji,„arystokracji pieniądza”, musiał stwarzać – wbrew oczywistym faktom – pozory próżnowania36 I. Ihnatowicz, Obyczaj wielkiej burżuazji warszawskiej, Warszawa 1971, s. 44.37 Por. J. Szymczak-Hoff, Drukowane kodeksy obyczajowe na ziemiach polskich w XIX wieku (studiumźródłoznawcze), Rzeszów 1982, s. 76–85.38 Człowiek wielkiego świata czyli nauka, jak się na wielkim świecie w pożyciu towarzyskim zachowaćnależy, Lwów 1823, s. 8. Por. także F. Nicolay, Dzieci źle wychowane. Oprac. E. Lubowski, Warszawa 1891,s. 99–100, 339.


i okazywać pozorną niechęć <strong>do</strong> zajmowania się sprawami finansowymi 39 . Jednak jużwówczas niektórzy autorzy wspomnianych poradników wykazywali niechęć w stosunku <strong>do</strong>szlachty, połączoną z krytyką zachowań jej przedstawicieli. Jako orę<strong>do</strong>wnicy rodzącej sięburżuazji, wyraźnie hoł<strong>do</strong>wali zasa<strong>do</strong>m liberalizmu, wysuwając w swoich dziełach na planpierwszy działania mające na celu nabywanie zasług prawdziwych. „Wyższe urodzenie” niejest żadną zasługą – pisali – bowiem zależy jedynie od przypadku i od niesprawiedliwości.Oczywiście, człowiek <strong>do</strong>brze urodzony także może być godny chwały, ale tylko wówczas,gdy „rozumem i cnotą zacność imienia swego utrzymuje” 40 . Zasługi prawdziwe nabywało siępoprzez naukę (kto chce pomyślnie dla siebie i drugich pracować, musi „należycie ukształcićcharakter swój umysłowy i moralny”), „zatrudnienie użyteczne” dla <strong>do</strong>bra swojego, ale takżewspólnego, poprzez poszanowanie cudzej własności, oszczędność, wyrzeczenie się zbytku,nieprzywiązywanie się <strong>do</strong> dóbr <strong>do</strong>czesnych (jakkolwiek można dbać o ich powiększeniegodziwymi środkami), wreszcie zachowanie porządku we wszystkich rzeczach (porządekułatwia wszelkie czynności; pilnując porządku możemy „nadzwyczajnie wiele i nadzwyczajnie<strong>do</strong>brze pracować”). Ten podstawowy kanon cnót obu<strong>do</strong>wany był szeregiem <strong>do</strong>datkowychprzymiotów, które winny cechować adresatów wspomnianych poradników, jak roztropność,przezorność, zdrowy rozsądek, samodzielność sądów, <strong>do</strong>trzymywanie obietnic i umów,wreszcie poszanowanie porządku publicznego; „żadnym gwałtem nie [należało] mieszaćspokojności publicznej [...] jeżeli prawa, albo podatki uciążliwe, starać się o ich zmianęw łagodny sposób przez rodaków <strong>do</strong> spraw publicznych powołanych, a tymczasem pełnić, corząd postanowił”. Jedyny sprzeciw, na jaki mogli się z<strong>do</strong>być pozostający pod obcympanowaniem, polegać miał na wspieraniu tego, co nasze 41 .Z upływem lat wzór człowieka <strong>do</strong>brze wychowanego lansowany przez kodeksy savoirvivre’uulegał dalszej modyfikacji, co podyktowane było coraz szybciej postępującą zmianąstosunków gospodarczo-społecznych, a także zmianą adresu społecznego. Burżuazjaw drugim i dalszych pokoleniach nie potrzebowała już poradników <strong><strong>do</strong>brego</strong> zachowania;39 J. Szymczak-Hoff, op. cit., s. 79–80, 85.40 F. K. Dmochowski, O cnotach towarzystwa i występkach im przeciwnych, Warszawa 1822, s. 24–27,51–56; J. H. Campe, Wia<strong>do</strong>mości i prawidła dla młodzieży bez <strong>do</strong>świadczenia wychodzącej w świati sposobiącej się <strong>do</strong> różnych powołań w społeczności. Przekł. J. Bychowiec, Wilno 1821, s. 29–124;J. Horoszkiewicz, Nauka obyczajności dla dzieci, Lwów 1848, s. 39–40, 61–64, 79–84, 88, 92 i in.41 J. Horoszkiewicz, op. cit., s. 39; por. także J. Bętkowski, Człowiek pod względem praw i powinnościswoich, Kraków 1852, s. 74; J. Gołuchowski, Światowość w stosunku <strong>do</strong> obyczajów uważana, Poznań 1852,s. 41.


adresatami ich stali się kupcy, rzemieślnicy, urzędnicy pracujący licznie po biurachi urzędach, ludzie ze średnio zamożnych kręgów, które „nawet wydają jednostki z<strong>do</strong>lnei wyróżniające się wrodzoną inteligencją, które <strong>do</strong>chodzą co najmniej <strong>do</strong> stanowiskprzewodniczących pewnym odłamom społeczeństwa” 42 . Autorzy zachęcali przy tym, aby poich dzieła sięgali także ci, którzy na co dzień ich nie potrzebują. W zmieniającym się świecienie ma nic pewnego; nie ma już oparcia w majątku przodków, a to, co osiągnęło się własnymtrudem, można na skutek złej koniunktury w jednej chwili stracić i wówczas rady zawartew poradnikach mogą się przydać.Zmiana adresu rzutowała w sposób zasadniczy na treść poradników powstałych w drugiejpołowie XIX i na początku XX wieku. Ich autorzy nie przywiązywali już wagi <strong>do</strong> <strong><strong>do</strong>brego</strong>urodzenia, natomiast bardzo mocno podkreślali wartość wykształcenia i pracowitości.„Można urodzić się w stanie najniższym i najbiedniejszym – pisali – a <strong>do</strong>jść własną pracąi nauką najwyżej, tak że nawet mitry będą musiały przed takim człowiekiem kłaniać sięnisko”, bowiem „więcej znaczy praca własna i nauka niż majątek i gotowe stanowisko, przyzupełnym braku wykształcenia” 43 . W poradnikach nie ma już mowy, tak jak to byłowcześniej, o stwarzaniu pozorów próżnowania, o udawaniu, że się nie pracuje. Autorzy,występując zdecy<strong>do</strong>wanie przeciwko „kradzieży cudzego czasu” (bezsensowne składaniewizyt, zatrzymywanie na ulicy ludzi spieszących się w interesach, zbyt długie przedstawianiespraw, „niepotrzebne gadanie”, w gabinetach lekarskich, u notariuszy, adwokatów, sędziów),pisali: „Pamiętajmy, że czas bardzo jest drogi dla człowieka pracującego oraz, iż nie mamyprawa odrywać go od jego zatrudnienia” 44 . Obserwuje się przy tym nobilitację pracyprodukcyjnej i związanej z handlem oraz z finansami. Już pod koniec lat 60. XIX wiekuniektórzy z autorów uważali, iż należy wreszcie skończyć z odrazą „<strong>do</strong> łokcia i miarki”,42 Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi , t. 1, Warszawa [1888], s. 7.43 H. z Russockich Wilczyńska, Dobry ton. Przewodnik salonowy i towarzyski, Lwów [1878], s. 148–149,także s. 7–15; F. Nicolay, op. cit., s. 56–57, 60–61, 105, 123. Por. też M. Rościszewski [B. Londyński], Księgaobyczajów towarzyskich. Kodeks wypróbowanych przepisów, porad i wskazówek…, Lwów–Złoczów [1905],s. 28–29, 75.44 Nie wypada. Podręcznik prostujący najczęściej popełniane błędy w życiu towarzyskim i języku,Warszawa 1887, s. 66; także H. B. Tarczyński, Zwierciadło towarzyskich nieprzyzwoitości naszych <strong>do</strong> użytkuwszystkich, którzy ludźmi być pragną, Warszawa 1879, s. 31, 54–56, 58; tenże, Jakie są obowiązki obywatela,Warszawa 1878, rozdz. V pt. „Co nas zgubić może i czego zatem dla <strong>do</strong>bra kraju unikać jest naszymobowiązkiem”, gdzie o lekceważeniu własnego czasu; M. Rościszewski, Księga obyczajów…, s. 100 i in.


z traktowaniem przemysłu i handlu za czynności poniżające 45 . Tendencje te nasiliły sięw ostatnich latach XIX wieku, o czym świadczą chociażby teksty toastów zamieszczanew tzw. toastnikach. Dla ilustracji przytoczę tutaj treść jednego z proponowanych toastów nacześć przemysłowca i kupca: „Oni to przez skrzętną, zapobiegliwą pracę i przez umiejętnyobrót kapitałem starają się o <strong>do</strong>brobyt w kraju; wyzwalają nas z niewoli obcokrajowców,budują materialną potęgę, na której naród oprzeć może tęczę swych ideałów” 46 . Tak więc jużnie tylko praca na roli, ale także pogardzana <strong>do</strong>tąd praca rzemieślnika, kupca, finansistyzaczęła zyskiwać szacunek społeczny. Zwróćmy przy tym uwagę, że owoce tej pracy miałysłużyć nie tylko <strong>do</strong>bru własnemu. Bardzo wielu autorów, zarówno w podręcznikach <strong><strong>do</strong>brego</strong>zachowania, jak i w poradnikach <strong><strong>do</strong>brego</strong> <strong>gospodarowania</strong>, wiele miejsca poświęcaliobowiązkom względem ojczyzny, które polegać miały na pracy dla jej <strong>do</strong>bra i pomyślnościwspółobywateli.Zestaw cnót proponowany przedstawicielom miejskiego stanu średniego przez autorówkodeksów savoir-vivre’u z drugiej połowy XIX i początku XX wieku koresponduje wyraźniez tym, co lansowali autorzy powstałych w tym czasie pogadanek o gospodarności,praktycznych przewodników gospodarskich, rad gospodarskich itp. W dużej mierzeadresatami ich były kobiety, o czym świadczą same tytuły dzieł: Gospodyni <strong>do</strong>skonała,Rządna gospodyni, Kucharka <strong>do</strong>bra, Kucharka oszczędna, Zbiór umiejętności kucharskich dlaużytku oszczędnych gospodyń, Skrzętna gospodyni, Praktyczna gospodyni <strong>do</strong>mu. Takżei w poradnikach bez <strong>do</strong>kładnego adresu znajduje się wiele rad i wskazówek przeznaczonychdla kobiet.Autorzy, i autorki, niemal we wszystkich tego typu dziełach bardzo mocno podkreślaliznaczenie pracy <strong>do</strong>mowej kobiet dla życia „średniozamożnej rodziny miejskiej”. Jest towi<strong>do</strong>czne nawet w tak, wydawałoby się, nieistotnych dla omawianych zagadnień dziełach, jaklistowniki czyli podręczniki uczące sztuki pisania listów 47 . W błąd wprowadza tytuł dziełka45 A. Goltz, Reforma w wychowaniu kobiet i w użyciu ich czasu i pracy, Warszawa 1869, s. 31, 46, 47. Por.także A. Dzieduszycka, Listy nauczycielki poświęcone nauczycielkom lu<strong>do</strong>wym i uczennicom seminariównauczycielskich żeńskich, Kraków 1883, s. 12.46 [J. Chociszewski], Niech żyje! Zbiór toastów i przemówień…, Bytom 1900, s. 207.47Zwłaszcza w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku <strong>do</strong> umiejętności pisania listówprzywiązywano ogromną wagę, uważano bowiem, że człowiekowi biegłemu w kunszcie epistolarnym łatwiejjest z<strong>do</strong>być przychylność możnego protektora, upragnioną posadę, „właściwą” żonę itp. W listownikachpodawano wzory listów na różne okazje i okoliczności życiowe, a także informacje bardzo przydatne zwłaszczaw korespondencji w interesach, np. przepisy paszportowe, celne, wykazy taryf pocztowych, wyciągi z ustaw


wydanego pod koniec okresu zaborczego. Nosi ono nazwę „Sekretarz miłosny”, ale wewzorach listów „miłosnych” mowa jest przede wszystkim o finansach i o pożytkachpłynących z posiadania żony. Dla przykładu – w jednym z listów rzemieślnik, starający sięo rękę córki starszego kolegi po fachu informuje, że został majstrem i wkrótce zamierza swojerzemiosło prowadzić na własną rękę, a w tej sytuacji „nie obejdę się bez rozsądnej gospodyni<strong>do</strong>mu”. W wirtualnym liście mistrza krawieckiego, który <strong>do</strong>robił się <strong>do</strong>brze prosperującegowarsztatu i własnego <strong>do</strong>mu, czytamy, że „coraz więcej nabieram przeświadczenia i pewności,że <strong>do</strong>m mój, moje przedsiębiorstwo ponosi uszczerbek wskutek tego, że nie mam żony”.Kupiec w przykła<strong>do</strong>wym liście <strong>do</strong> ojca panny, o której rękę się stara, pisze: „Żebym mógł sięjednakowoż całkowicie interesowi oddać, trzeba mi się pozbyć troski o gospodarstwo<strong>do</strong>mowe. [...] dlatego zniewolony jestem poszukać sobie skrzętnej małżonki”. Z „lalkąmiejską” żaden rzemieślnik czy kupiec żenić się nie myślał, bo żona „trudnić się musigospodarstwem i znać się na nim”; musi być nie tylko „zamiłowana w <strong>do</strong>mowym pożyciu”,łagodna i uległa, ale także zapobiegliwa, kochająca porządek i oszczędna 48 . Także autorzyporadników gospodarskich podkreślają w swoich dziełach znaczenie sumiennegoprowadzenia <strong>do</strong>mu i gospodarstwa przez kobietę, osobistego zajmowania się przez niąwychowaniem dzieci, oraz – co stanowi pogląd nowoczesny dla epoki – konieczność byciaprawdziwą towarzyszką męża, pomagającą mu i współdziałającą z nim dla <strong>do</strong>brai pomyślności rodziny.Jeszcze na przełomie wieków XIX i XX praca zawo<strong>do</strong>wa kobiet z warstw średnichi wyższych była źle widziana 49 . Konwencja obyczajowa wymagała, aby kobieta realizowałapodatkowych itp. – por. M. Rościszewski, Pisarz i <strong>do</strong>radca. Podręcznik dla osób wszelkich stanów i płci obojga,Warszawa 1903.48 Sekretarz miłosny czyli podręcznik dla zakochanych zawierający liczne wzory listów miłosnych,powinszowania dla osób ukochanych, wiersze imionnikowe etc., Chełmno [1918?], s. 6–7, 13–14, 20–25. Por.także Skarbiec dla rodzin, t. 1, s. 10–12 i in. ; M. Rościszewski, Księga obyczajów…, s. 27–32, 79; tenże,Gospodyni praktyczna. Podręcznik dla gospodyń miejskich i wiejskich, Warszawa 1905; tenże, Panna <strong>do</strong>rosław rodzinie i społeczeństwie. Podręcznik życia praktycznego dla dziewic polskich wszelkich stanów, Warszawa1905, rozdz. III, V, VI; [E. Lubowski], Kodeks światowy czyli znajomość życia we wszelakich stosunkachz ludźmi, Warszawa–Kraków [około 1911], s. 216–217; [L. z Dzikowskich Georgeon], Przestrogi matki dlacórki wykształconej na guwernantkę, Kraków 1843, s. 35–38; H. z Russockich Wilczyńska, op. cit., s. 63, 92,130; A. Dzieduszycka, op. cit., s. 8–10, 13–14, 118–119, 124, 148, 150.49 Patrz J. Hoff, Kobieta aktywna zawo<strong>do</strong>wo w kodeksach savoir-vivre’u XIX i pierwszej połowy XXwieku, [w:] Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, pod red. A. Żarnowskiej i A. Szwarca, Warszawa 2000, s. 246–247.


się w <strong>do</strong>mu, ale tu właśnie miała ogromne pole <strong>do</strong> popisu. „U nas żona – pisała LucynaĆwierczakiewiczowa, a wtórowali jej inni – pozbawiona możności pracy przyczyniającejkorzyści materialnych, powinna dać <strong>do</strong>wody swych z<strong>do</strong>lności gospodarskich, odpowiadającgodnie stanowisku, jakie zajmuje w rodzinie i społeczeństwie” 50 . Mężczyzna – <strong>do</strong>dawałMieczysław Rościszewski, autor niezliczonych poradników uczących sztuki życia – pomimo„całej swej zabiegliwości i rozumu, daremnie będzie się trudził o powiększenie i zachowanie<strong>do</strong>brobytu rodziny, jeżeli żona nie będzie współdziałała jego wysiłkom swoją rozumnąrządnością w dziedzinie gospodarki <strong>do</strong>mowej. [...]ona może go zrujnować i może majątekjego powiększyć” 51 .Wzorowa pani <strong>do</strong>mu winna być przede wszystkim pracowita i zapobiegliwa, miłującaporządek, rzetelna i oszczędna, przy czym pracowitość nie oznaczała bynajmniej pracy ponadsiły; wszystko należało robić z umiarkowaniem, pamiętając o własnym zdrowiu i niezapominając, że służba to nie zwierzęta pociągowe. Rozumna pracowitość to sztuka <strong><strong>do</strong>brego</strong>„użycia” czasu, co wydawało się szczególnie ważne w <strong>do</strong>mach mniej zamożnych, w którychzatrudniano tylko jedną służącą. Pani <strong>do</strong>mu – czytamy – winna tak zarządzać czasem swoim,rodziny i służby, aby żadna chwila nie została zmarnowana, a każda zużytkowanaz korzyścią. Jednym z najważniejszych warunków właściwego spożytkowania dnia miało byćranne wstawanie. Tylko w <strong>do</strong>mach bardzo zamożnych, w których panią zastępuje najęta<strong>do</strong>zorczyni, można pozwolić sobie na długie spanie. W średniej zamożności <strong>do</strong>mach, gdziepraca każdego obrachowana jest na godziny i minuty prawie, ranne wstawanie jestkoniecznością 52 . Czas należy oszczędzać nawet podczas ubierania się. Lepiej od razu ubraćsię właściwie, aby nie tracić cennych minut, podczas których można zrobić coś <strong><strong>do</strong>brego</strong> dla<strong>do</strong>mu i rodziny, na zmianę sukien.Dobre użycie czasu wymagało porządku, oszczędności i przezorności. Oszczędnośćuważana była za drugie – po porządku – zasadnicze prawo ekonomii <strong>do</strong>mowej, przy czym50 [L. Ćwierczakiewiczowa], Poradnik porządku i różnych nowości gospodarczych, Warszawa 1876, s. 10.51 M. Rościszewski, Księga obyczajów…, s. 27–28; tenże, Gospodyni praktyczna… (w różnych miejscachmowa o tym, że <strong>do</strong>bre gospodarowanie polega m. in. na umiejętności znalezienia odpowiedniej żony);[L. Ćwierczakiewiczowa], Poradnik porządku…, s. 10; tejże, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiegoi wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885; Szczęście <strong>do</strong>mowe. Dokładna nauka o gospodarstwie <strong>do</strong>mowym orazporadnik kucharski napisany dla matek i córek stanu średniego, dla mieszczan, rzemieślników, robotników,włościan. Przetłum. Na polskie na Górnym Śląsku staraniem ks. Boncza w Bytomiu, Lipsk 1882, s. 15–16.52 Służąca „raniej wstawszy lepsze i większe bułki wybierze, a na targu <strong>do</strong>stanie z pierwszej ręki to, copóźniej zmuszona byłaby kupić drożej u przekupniów” itp. – L. Ćwierczakiewiczowa, Poradnik porządku…,s. 11.


oszczędzać można było w różny sposób. Trzeba – pouczali autorzy – posiąść umiejętnośćkupna i wyboru – <strong>do</strong>bra gospodyni winna znać się na towarach, znać ich ceny, wiedzieć,gdzie i kiedy można kupić potrzebną rzecz taniej, wiedzieć też, <strong>do</strong> jakich wybiegów uciekająsię kupcy, aby towar gorszej jakości sprzedać jako <strong>do</strong>bry. Oszczędna gospodyni nie <strong>do</strong>puści,aby w <strong>do</strong>mu jakikolwiek, najmniejszy nawet, drobiazg przepadł nie zużytkowany; „każdaokruszynka chleba, każda łupina ziemniaków, każda krajka i skrawek i ździebło mają swojeprzeznaczenie”. Aby oszczędzić czas i pieniądze, zawsze kupuje żywność na zapas, przyczym umie ją przechować w taki sposób, by nie uległa zepsuciu. Zapobiegliwa pani <strong>do</strong>muumie ponadto sporządzać różnego rodzaju przetwory spożywcze, aby nie być zmuszoną <strong>do</strong>kupowania wszystkiego w sklepie czy na targu. Zresztą – na miano prawdziwego <strong>do</strong>muzasługuje jedynie taki, w którym się wszystko wyrabia i wytwarza własną pracą. „Dom,w którym każdą rzecz za gotowy grosz kupują, jest na po<strong>do</strong>bieństwo hotelu, gdzie nie ma nicwłasnego” – przekonywała Ćwierczakiewiczowa 53 . Oszczędność to także umiejętneczyszczenie naczyń, ochrona mebli i podłóg przed zniszczeniem, umiejętność przerabianiastarych, niemodnych sukien, aby wyglądać światowo itp. Jednym słowem – <strong>do</strong>bra gospodynipowinna znać warunki i zasady rozumnej ekonomii <strong>do</strong>mowej czyli sztukę wydawaniapieniędzy i zarządzania gospodarstwem.Aby rozumnie gospodarować i zająć w <strong>do</strong>mu należne sobie stanowisko, kobieta musiałaumieć coś więcej, niż „wiedza, jak używać naparstka, igły i nici”. Autorzy poradnikówradzili, by poprzez lekturę odpowiednich książek zaznajomiła się z „rachunkowościągospodarską i handlową”, po to m.in., aby umieć zachować równowagę między <strong>do</strong>chodamii wydatkami. Dla jej utrzymania należało każ<strong>do</strong>razowo pod koniec mijającego rokusporządzić, w zależności od przewidywanych <strong>do</strong>chodów, kosztorys wydatków na roknastępny, pamiętając o przeznaczeniu bodaj cząstki <strong>do</strong>chodów na tzw. czarną godzinę.Pozostałą część należało możliwie najpraktyczniej podzielić na zakup żywności, ubrań,obuwia i bielizny, na pranie, opał, światło, pensję i podarunki dla służby, na wynagrodzeniedla stróża za przynoszenie węgla i inne „grubsze posługi”, na napiwki wszelkiego rodzajui inne nieprzewidziane wydatki, nadto wydzielić pewną kwotę na podatki, przyjmowaniegości i rozrywki osobiste, wreszcie na wsparcie ubogich, przy czym zawsze należało mieć nawzględzie, aby nie wydawać więcej nad możność. Dla kontroli wydatków zalecanoprowadzenie <strong>do</strong>mowej księgi rachunkowej, bowiem „nic bardziej nie sprzyja rozumnejekonomii, jak punktualne, regularne i ścisłe zdawanie sobie sprawy z wydatków53 Ibidem, s. 107.


gospodarskich” 54 . W żadnym wypadku nie wolno było <strong>do</strong>puścić <strong>do</strong> tego, by zbytek wkradł się<strong>do</strong> gospodarstwa, co – jak zauważają autorzy – nie było łatwe w czasach, gdy „rozwijający sięprzemysł wabi tysiącem produktów i przedstawia nam zbytek w formie rzeczywistejpotrzeby”. Odrzucając zbytek, trzeba było jednakowoż opanować sztukę stwarzania pozorówzamożności, głównie poprzez umiejętne urządzenie mieszkania. Było to konieczne zewzględu na pracę zawo<strong>do</strong>wą męża. Zewnętrzne przejawy zamożności świadczyły bowiemo pracowitości, solidności, odpowiedzialności, jednym słowem – ułatwiały prowadzenieinteresów.Adres społeczny omawianych poradników sprawił, że ich autorzy musieli poruszyć takżesprawę wzajemnych relacji między mężczyznami pracującymi w biurach, urzędach,w sklepach i warsztatach. Poradniki pełne są rad, jak winien zachowywać się podwładnyw stosunku <strong>do</strong> przełożonego, i odwrotnie. W przypadku, gdy mężczyzna był podwładnym,musiał przede wszystkim pamiętać o tym, że w każdym zawodzie najpierw trzeba stać nanajniższych szczeblach drabiny, zanim człowiek wy<strong>do</strong>stanie się na szczyt. Aby jaknajszybciej ten szczyt osiągnąć, trzeba było wykazać się pracowitością, cierpliwością,wytrwałością, sumiennością, punktualnością, samodzielnością, odpowiedzialnością, takżedyskrecją i skromnością, ale bez postawy „czołgającej się”, bo kto nie zna własnej wartości,nie może liczyć na to, że poznają się na niej inni 55 . Gdy natomiast mężczyzna byłprzełożonym, winien przede wszystkim okazywać szacunek podwładnym, głównie zewzględu na własny, <strong>do</strong>brze rozumiany, interes. Z niższymi trzeba być o wiele uważniejszym,żeby ich nie <strong>do</strong>tknąć i nie obrazić – przestrzegali autorzy. Poza tym, podwładny,poniewierany przez swego przełożonego, z pewnością przestanie go poważać; zresztą –„stosunki mogą się zmienić, co by się wówczas z tobą stało?” 56Z kart poradników z drugiej połowy XIX i początków XX wieku przebija strach o to, cosię z człowiekiem stanie, gdy koło fortuny się odwróci. Ten strach nakazywał byćprzezornym i ostrożnym. Rodzice <strong>do</strong>brze uczynią, przyzwyczajając dzieci <strong>do</strong> życia cokolwiek54 M. Rościszewski, Pani <strong>do</strong>mu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa 1904,s. 302–309; por także H. Hryniewiecka, Buchalteria <strong>do</strong>mowa, Warszawa 1878 (kolejne wydania: 1887, 1896,b. r. [1897?]).55 Pamiętaj, zastanów się. Ochrona w <strong>do</strong>li i nie<strong>do</strong>li. Kiedy, gdzie i jak postępować, ażeby być lubianymi szczęśliwym, Warszawa 1888, s. 15–16; Skarbiec dla rodzin…, t. 1, s. 271, 274; Cholewa [A. Kleczkowski],Przewodnik życia, Rzeszów 1897, s. 176;F. W. Foerster, Drogowskaz życia, Warszawa 1910 i in.56 Pamiętaj, zastanów się…, s. 19; także H. z Russockich Wilczyńska, op. cit., s. 21, 168.


gorszego od swego aktualnego położenia – pisali autorzy; i <strong>do</strong>dawali – lepiej zawczasunauczyć się znosić nie<strong>do</strong>statek 57 .Nie tylko zmiana stosunków społecznych groziła popadnięciem w nie<strong>do</strong>statek; ten samrezultat dawała niefrasobliwość finansowa, dlatego autorzy <strong>do</strong>radzali mężczyznomprzezorność i ostrożność w sprawach pieniężnych. Przede wszystkim – należało szanowaćkażdy fenig, każdą kopiejkę, każdy grosz, bo każdy wiele jest wart. Drugą ważną zasadą byłoregulowanie wszelkich należności gotówką. „Lepiej nie <strong>do</strong>jedz, chodź w dziurawych butach,wytrzymaj zimna, nie pal fajki, nim byś pierwszy raz miał co wziąć na bórg, na kredyt” –czytamy w nauce o gospodarstwie <strong>do</strong>mowym dla mieszczan, rzemieślników, ale takżerobotników i włościan 58 . Poza tym – nie wolno robić długów, bo długi to klęska 59 . W żadnymwypadku nie wolno też oddawać się grom hazar<strong>do</strong>wym, gdyż wszystko można stracić. Grytakie są usprawiedliwione jedynie na większych zebraniach towarzyskich, gdy pan <strong>do</strong>muzaprosi <strong>do</strong> kart; w takiej sytuacji nie wolno jednak <strong>do</strong>puścić <strong>do</strong> przekroczenia granicydyktowanej przez zdrowy rozsądek, dbając o „interes kieszeni” 60 .Lektura dziewiętnastowiecznych „ekonomik” pozwala na wyciągnięcie kilku wniosków.Przede wszystkim zauważyć trzeba, że zwłaszcza w drugiej połowie XIX i na początku XXwieku, kiedy umocniły się prądy liberalno-demokratyczne i kiedy uznano, że czas skończyćwreszcie z lekceważeniem pracy produkcyjno-finansowej, propagowały one wartościwywodzące się z tradycji mieszczańskiej. Na plan pierwszy wysuwano pracowitość, porządeki oszczędność 61 , ponadto podkreślano niezbędna potrzebę z<strong>do</strong>bywania wiedzy o sposobach<strong>gospodarowania</strong>, jako że bez nauki nie pomoże ani ochota, ani pilność, oraz koniecznośćakceptacji istniejącego porządku społecznego i poszanowania cudzej własności. W niektórychporadnikach odwoływano się <strong>do</strong> Beniamina Franklina i głoszonych przez niego poglądów,zwłaszcza wówczas, gdy występowano przeciwko dziedzicznym przywilejom i przekonywano,że pozycja społeczna człowieka powinna być mierzona własną zasługą.W propagowanym etosie mieszczańskim kluczowe miejsce zajmowała wiara w samodzielnysukces, także finansowy, ale źle widziane było ostentacyjne demonstrowanie bogactwai egoizm społeczny. Autorzy poradników bardzo mocno podkreślali, że człowiek nie57 F. Nicolay, op. cit., s. 9–11, 243, 250–251; Skarbiec dla rodzin…, t. 1, s. 271.58 Szczęście <strong>do</strong>mowe…, s. 139.59 F. Nicolay, op. cit., s. 54–56; M. Rościszewski, Pani <strong>do</strong>mu…, s. 305.60 M. Rościszewski, Księga obyczajów…, s. 162, 277, 280–282.61 Znakomitą tego ilustracją jest praca A<strong>do</strong>lfa Suligowskiego pt. Co można zrobić rządnością i oszczędnością(Warszawa 1874).


może być obojętny na cudzą biedę i nieszczęście; kto tylko dla pieniądza szanuje i cenidrugiego, zasługuje na miano „nuworysza, <strong>do</strong>robkiewicza”, a tego właśnie nuworysze,przedstawiciele <strong>do</strong>rabiającej się „klasy średniej”, bali się najbardziej. W poradnikachlansowano więc zasadę, że pracuje się nie tylko dla siebie i że owocami pracy należy siędzielić z innymi. Obserwujemy przy tym różnice w poradnikach wydawanych w zaborzerosyjskim (których była większość) i tych, które pojawiały się w zaborze pruskim. W tychpierwszych przewijał się pogląd, że pracując powinno się mieć na względzie <strong>do</strong>bro krajui współobywateli, w drugich chodziło głównie o „szczęście <strong>do</strong>mowe”, jakkolwiek i tu mówiłosię o pomocy ubogim.We wszystkich poradnikach, i tych przeznaczonych dla warstw wyższych, i tych dlachłopów oraz dla warstw średnich, akcentowano znaczenie kobiet dla osiągnięcia sukcesuekonomicznego. Kobiety postrzegane były nie jako istoty egzystujące na obrzeżach życiaspołecznego, ale prawdziwe partnerki mężów, współdziałające z nimi dla <strong>do</strong>bra rodziny,a „w dalszej perspektywie przyczyniające się niepomału <strong>do</strong> podniesienia <strong>do</strong>chodów i bogactwakrajowego” 62 .62 A. Goltz, Reforma w wychowaniu…, s. 44–45; L. Ćwierczakiewiczowa, Poradnik porządku…, s. 5.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!