Tylko Toruń nr 200
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
BEZPŁATNA GAZETA TORUŃSKA | NR 200 | 4 MARCA 2022 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 50 000 EGZ.
Czterysta tygodni Tylko Toruń
Jesteśmy najpopularniejszą bezpłatną gazetą w mieście,
która pisze o ludziach „zwykłych niezwykłych”.
Kępa pod topór
Jest zawiadomienie do prokuratury przeciw
prezydentowi Zaleskiemu
W ucieczce
przed wojną
Uciekają z kraju ogarniętego wojną, choć sercem są z rodakami, którzy zostali w domach.
Ze łzami w oczach dziękują Polakom za wsparcie i dodają, że chcą jak najprędzej wrócić do
normalności, do ojczyzny. Jak wygląda wojna z perspektywy uchodźcy? Jak mieszkańcy
organizują pomoc sąsiadom zza wschodniej granicy?
Tylko Toruń . 4 marca 2022
2 DZIEŃ DOBRY •
Potrzebujemy
zjednoczonej Europy
Sankcje po… toruńsku
RADOSŁAW SIKORSKI
Poseł do Parlamentu Europejskiego
WOJCIECH KLABUN
Przewodniczący Klubu Radnych PiS w RMT
Ukraińcy giną za swój kraj, za swoje, ale
i nasze miejsce w Europie. Naiwnością jest
sądzić, że jeśli Putinowi uda się pokonać
Ukrainę, na tym się zatrzyma. Prezydent
Rosji wywołał wojnę na pełną skalę, walczy
nie tylko z ukraińskim wojskiem, ale i cywilami.
Tym samym przekroczył granicę, zza
której nie ma powrotu. Albo zostanie pokonany,
albo poczuje się bezkarny. Rosyjskie
władze już zagroziły Finlandii i Szwecji,
kiedy te państwa zaczęły rozważać wstąpienie
do NATO. Groźby pod adresem Polski,
Litwy, Łotwy i Estonii padały wielokrotnie.
Przed kilku laty odbyły się ćwiczenia wojskowe,
w których symulowano zrzucenie
bomby atomowej na Warszawę. Powinniśmy
udzielać Ukraińcom pomocy humanitarnej,
ale też militarnej, wysyłając broń,
sprzęt, dane wywiadowcze. Nie tylko dlatego,
że tego wymaga przyzwoitość, ale dlatego,
że Ukraińcy walczą także o nasze bezpieczeństwo.
Unia Europejska powstała na
zgliszczach II wojny światowej po to, by do
wojny już nigdy nie doszło. Nawet największe
sankcje nałożone na Rosję przez Polskę
nie miałyby takiej siły rażenia jak sankcje
nałożone przez wszystkie kraje UE. W 2011
r. jako minister spraw zagranicznych wzywałem
Niemcy do działania na rzecz
wspólnej Europy. Mówiłem, że bardziej
niż niemieckich czołgów boję się niemieckiej
bezczynności. Potrzeba było dekady
i wojny w Europie, by Niemcy wzięli sobie
ten przekaz do serca. Politycy PiS wówczas
zarzucali mi zdradę. Jeszcze niedawno mówili,
że Unia powinna być luźną organizacją
państw, tylko strefą wolnego handlu.
Dziś wzywają do europejskiej solidarności.
Wczoraj planowali referendum w sprawie
Polexitu, dziś cieszą się, że są w UE. Dziś
mają rację, ale nie mamy gwarancji, że jutro
nie wrócą do błędów z wczoraj. Potrzebujemy
Europy zjednoczonej i silnej. Walka
Ukraińców toczy się także o taką Europę.
Wczorajsza nadzwyczajna sesja Rady
Miasta Torunia miała zaledwie kilka
punktów. Oprócz jednomyślnych decyzji
w sprawach uchwalenia darmowych przejazdów
komunikacją miejską dla uciekinierów
z Ukrainy i stanowiska w sprawie
wsparcia mieszkańców ukraińskiego miasta-bliźniaka
Torunia – Łucka, Gród Kopernika
rozwiązał współpracę z Kaliningradem.
Faktem jest, że porozumienie o współpracy
miast podpisane przez Toruń z Kaliningradem
w 1995 roku zostało zawarte
z organami władzy samorządowej. Władzy
będącej przedłużeniem władzy centralnejktóra
stara się legitymizować działania
wojenne prowadzone wbrew wszystkim
normom i konwencjom prawa międzynarodowego.
Decyzja nie mogła być inna- choć
w przestrzeni miejskiej pojawiały się
również pomysły na jedynie zawieszenia
współpracy miast. Dobrym przykładem tej
hipotetycznej sytuacji były ostatnie decyzje
władz piłkarskich- przez chwilę Polacy byli
przymierzani do meczu z Rosją grającą bez
flagi, godła i hymnu. Ale będącej nadal dla
demokratycznego świata symbolem gwałtu,
przemocy i opresji.
W świetle bezprecedensowego ataku
Federacji Rosyjskiej na demokratyczne
państwo, jakim jest Ukraina, decyzja
mogła być tylko jedna. Jako Polacy nie
możemy być obojętni na pogwałcenie
przez Rosję wszelkich norm społecznych
i humanitarnych których dokonuje w tym
czasie w Ukrainie. Wraz z całym demokratycznym
światem jednoczymy się w sprzeciwie
i działaniach zmierzających do informowania
zwykłych Rosjan o zbrodniczych
działaniach dokonywanych przez żołnierzy
rosyjskich na narodzie ukraińskim.
Oby suma tych często symbolicznych
działań doprowadziła nas do nadrzędnego
celu, jakim jest przywrócenie pokoju
w „naszej” części świata…
Pozdrowienia dla hejterów
Imperium zła
PAWEŁ SZRAMKA
Poseł na Sejm RP
MARCIN SKONIECZKA
Wójt gminy Płużnica | Ekonomista
Sytuacja na Ukrainie popchnęła większość
z nas do zaangażowania się we wsparcie
i solidarność z potrzebującymi. Fala
bezinteresownej pomocy płynie przez całą
Polskę i trafiła na granicę, a także na tereny
objęte wojną.
Potrafimy w takich sytuacjach się zjednoczyć,
odsunąć na bok wszelkie podziały.
Nawet politycy potrafią przestać skakać
sobie do gardeł, a zamiast tego ręka w rękę
angażować się w przeróżne formy pomocy.
Niestety nawet podczas tak szczególnego
okresu znajdują się zawodowi wręcz
krytykanci czy hejterzy.
Potrafią przyczepić się absolutnie do
wszystkiego. Jak ktoś przelał swoje pieniądze,
to oczywiście za mało, bo przecież
mógł więcej. Gdy ktoś zrobił zbiórkę, to
zebrał za mało lub niewłaściwe rzeczy. Jeśli
pomaga ktoś rozpoznawalny, a już zwłaszcza
polityk, to przecież absolutnie nie może
tego robić z dobroci serca, tylko po to, żeby
się wylansować. Wszystko źle i na pewno
oni zrobiliby to lepiej.
Najczęściej jeszcze jest tak, że ci, którzy
najwięcej krzyczą, najmniej robią. Wypisują
tylko głupoty, siedząc z tyłkiem na kanapie.
Osobiście guzik mnie obchodzi, czy ktoś
przy takiej akcji się wylansuje, czy nie. Jeśli
ktoś okazał pomoc, która przyczyniła
się do poprawy sytuacji innej osoby, to już
zrobił bardzo wiele. Może właśnie dla kogoś
znajdującego się w potrzebie ten jeden
koc, posiłek czy miejsce do przespania jest
podstawową potrzebą, która pozwoli mu
przetrwać.
Zawsze, cokolwiek będzie się działo, ludzie
będą dzielić się na tych, którzy oczywiście
popełniają błędy, ale coś robią, i na
tych, którzy krytykują.
Bądźmy w tej pierwszej grupie.
Każda pomoc, nawet niedoskonała, jest
zdecydowanie lepsza od bierności.
Władimir Putin stał się ucieleśnieniem
zła i wszystkiego, co najgorsze. Nie bez
przyczyny nazywany jest kłamcą, zbrodniarzem,
bandytą, mordercą i złodziejem. To
niezrozumiałe, że taki podły człowiek rządzi
jednym z największych państw świata.
On i jego współpracownicy doprowadzili
do cierpienia dziesiątków milionów ludzi.
Około 35 milionów Rosjan żyje na granicy
ubóstwa, a teraz Putin atakując Ukrainę,
niszczy życie 44 milionów Ukraińców.
Zostali oni zaatakowani przez znacznie
silniejszego sąsiada. Jak mówią eksperci,
jedynym powodem agresji Rosji na Ukrainę
są ambicje Putina dotyczące odbudowy
imperium. Skazał on niewinnych ludzi na
cierpienie, strach, utratę mienia, zdrowia,
a nawet życia. Za naszą wschodnią granicą,
na naszych oczach, rozgrywa się koszmar,
który do tej pory znaliśmy głównie z książek
i filmów.
Gdy byłem na studiach, Polska została
przyjęta do NATO. Uważałem wtedy, że
wojna to historia, powszechna służba wojskowa
to przeżytek, a armia nie będzie nam
już do niczego potrzebna. Dodatkowo poczucie
bezpieczeństwa wzmocniło wejście
naszego kraju do Unii Europejskiej. Wydawało
się, że nic złego nie może nas spotkać.
Filozof Yuval Noah Harari w swoich książkach
przekonywał, że „w XXI wieku wojna
się nie opłaca”. Napaść Rosji całkowicie
zmieniła mój sposób myślenia.
Dziś czuję głęboki smutek, że ludzie
w Ukrainie, którzy tak jak my pragną normalnie
żyć w swoim kraju i sami stanowić
o swojej przyszłości, muszą mierzyć
się z tak brutalnym atakiem. Jednocześnie
mam w sobie wielką złość na Putina i ludzi,
którzy go popierają. Jest we mnie jednak też
nadzieja, że wyjdziemy z tego kryzysu mocniejsi
i bardziej zjednoczeni. Wierzę, że to
początek końca Putina i tworzonego przez
niego imperium zła.
stopka redakcyjna
Redakcja „ Tylko Toruń”
Złotoria, ul. 8 marca 28
redakcja@tylkotorun.pl
Wydawca
Fundacja MEDIUM
Prezes Fundacji
Radosław Rzeszotek
Redaktor naczelny
Radosław Rzeszotek
Zastępczyni redaktora naczelnego
Kinga Baranowska (tel. 796 302 471)
REDAKCJA
Łukasz Buczkowski
Monika Chmielewska
Piotr Gajdowski
Arkadiusz Włodarski
Zdjęcia
Łukasz Piecyk
Korekta
Piotr Gajdowski
REKLAMA
Kinga Baranowska
(GSM 796 302 471).
Justyna Tobolska
(GSM 724 861 093),
reklama@tylkotorun.pl
Skład
Studio Tylko Toruń
Druk
Drukarnia Polska Press Bydgoszcz
ISSN 4008-3456
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.
Treści przedstawiane przez felietonistów są
wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym
stanowiskiem redakcji
***
Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego
1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Fundacja MEDIUM zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie
materiałów opublikowanych w “Tylko Toruń”
jest zabronione bez zgody wydawcy.
Tylko Toruń . 4 marca 2022
4
TEMAT NUMERU
• TYLKOTORUN.PL
REKLAMA
W 2014 r. Julia wyjechała z ogarniętego chaosem rodzinnego Doniecka. Choć od 7 lat mieszka w Toruniu, wciąż pamięta tamte wydarzenia.
24 lutego wszystkie obawy wróciły. - Raz już straciłam swój dom - mówi
Marzenia o nauce na donieckim
uniwersytecie przerwała wojna
w Donbasie. Julia Korzh wraz
z rodziną uciekła do Moskwy,
skąd w 2015 r. trafiła do Torunia.
Dziś twierdzi, że Putina mogą powstrzymać
jedynie sami Rosjanie.
Do tego potrzeba jednak stanowczej
reakcji Zachodu i sankcji,
które obudzą społeczeństwo.
Urodziła się w Doniecku i tam
spędziła lata swojej dzieciństwa.
Pamięta duże, milionowe miasto
i szkołę, do której posłali ją rodzice:
matka - Ukrainka, ojciec - Rosjanin.
Życie Julii i wielu innych
mieszkańców Doniecka zostało
brutalnie przerwane w 2014 r. Wtedy
wybuchła wojna.
- Do wydarzeń z 2014 r. nie planowaliśmy
się wyprowadzać. Zaraz
miałam iść na studia. Wybrałam już
nawet uniwersytet w rodzinnym
mieście i kierunek. Nic z tych planów
nie wyszło. Uciekłam z rodzicami
z Doniecka i nigdy potem tam
nie wróciłam - mówi Julia.
Z uczelni w Doniecku trzeba
było zrezygnować. To jeden z najlepszych
uniwersytetów w Ukrainie,
ale w tamtym czasie nikt nie
myślał o nauce. Były ważniejsze
rzeczy.
- Wyjechaliśmy do Moskwy. Mój
ojciec jest Rosjaninem, więc mieliśmy
obywatelstwo. Ale ja nie chciałam
budować tam życia, chciałam
być w Europie - dodaje.
Tak w 2015 r. trafiła do Torunia,
gdzie rozpoczęła studia na UMK.
W ucieczce przed wojną
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Julia Korzh nigdy nie wróciła do Doniecka. Do dziś mieszka w Toruniu.
Julia pamięta, jakie były nastroje
w Ukrainie przed 2014 r. Zwłaszcza
na wschodzie kraju rosyjska kultura
była silnie obecna.
- Do 2014 r. nastawienie Ukraińców
do Rosji i Białorusi było
pozytywne. Czasem widać było
postsowieckie myślenie, że to jeden
naród. Wtedy nikt nawet by nie pomyślał,
że dojdzie do wojny. Ludzie
rozmawiali po rosyjsku, byli spleceni
z rosyjską kulturą i polityką -
wspomina Julia.
Wiele zmieniło się, kiedy Ukraińcy
odrzucili prorosyjskiego prezydenta
Wiktora Janukowycza po
wydarzeniach zapoczątkowanych
pod koniec 2013 r.
- Ukraina wtedy była mniej zjednoczona
niż teraz. Działała rosyjska
propaganda, szczególnie w momencie
Euromajdanu. Rosyjskie
kanały informacyjne podawały, że
w Kijowie jest przewrót władzy, że
prezydent został obalony i do władzy
doszli naziści - mówi Julia.
Rosyjska narracja była tam cały
czas obecna. Nasiliła się szczególnie
teraz, kiedy rosyjskie wojska otwarcie
wkroczyły na teren Ukrainy. 24
lutego zaczęło się piekło.
- Rano dotarły do mnie informacje
o bombardowaniach. Dostałam
ataku paniki, nie wiedziałam,
co ze sobą zrobić. Raz już straciłam
swój dom. Wtedy, w 2014 r., nawet
nie zdążyłam się z nikim pożegnać.
Wszystko działo się za szybko. Straciłam
dom, w którym dorastałam
przez kilkanaście lat. Teraz czułam
szok i obawę, że stracę to, co zostało.
Resztę kraju - Julii łamie się głos.
Wciąż ma znajomych w Ukrainie.
Obraz, jaki wyłania się z ich
relacji, pokazuje, w jakiej sytuacji
znalazł się kraj.
- Na zachodzie jest spokojniej,
ludzie wciąż chodzą do pracy. Tam
nie spadają bomby, ale wojnę czuje
się w sklepach. Ceny znacznie
wzrosły. Tam teraz napływa dużo
uchodźców - mówi. - Na wschodzie
jest bardzo źle. W Kijowie ludzie
siedzą w piwnicach, w metrze.
Wielu wyjechało, obawiając się, że
zabraknie jedzenia.
Do Torunia Julia przyjechała
z Moskwy. Miała więc okazję poznać
także Rosjan. Jak twierdzi, po
nich najbardziej widać, jak bardzo
na rosyjskie społeczeństwo działa
kremlowska machina propagandowa.
- Duża część społeczeństwa popiera
„operację w Ukrainie”, bo
w telewizji mówi się, że wojska
rosyjskie są wyzwolicielami. Że
w Ukrainie u władzy są naziści, że
są zagrożeniem. Taki sam przekaz
jest w mediach społecznościowych
- blogerzy są opłacani, by mówili
i pisali w ten sposób - wyjaśnia
Julia. - Pytałam moich znajomych
z Rosji, czemu nie reagują na to, co
dzieje się w Ukrainie. Powiedzieli
mi, że to ja, jak cały Zachód, żyję
w propagandzie. Że Rosja nie bombarduje
obiektów cywilnych, tylko
wojskowe, by naziści nie stanowili
zagrożenia. Byłam zdziwiona,
że w to wierzą, bo część z nich to
osoby wykształcone, które uczyły
się na uniwersytetach w zachodniej
Europie.
Zdaniem Julii tylko sami Rosjanie
mogą doprowadzić do zmian.
Do tego potrzeba jednak stanowczej
postawy innych państw. Kolejnych
sankcji, które doprowadzą do
przebudzenia społeczeństwa.
- Moi rodzice są w Moskwie
i wiem, że ich to dotknie, ale uważam,
że to konieczne, by ludzie
w Rosji się obudzili. Wiele towarów
w rosyjskich sklepach to produkty
międzynarodowych firm, które już
uciekają z tego rynku. Ludzie to
odczuwają. Liczę, że naród rosyjski
się obudzi, bo nikt inny nie zwalczy
Putina - dodaje Julia.
Tylko Toruń . 4 marca 2022
Zainwestuj na
pewnym gruncie!
• W pełni uzbrojone tereny
przy autostradzie A1
• Atrakcyjna cena – od 30 zł/m 2
• Elastyczny podział działek
inwestuj@pluznica.pl | 730 729 417 | www.inwestuj.pluznica.pl
6
TEMAT NUMERU
• TYLKOTORUN.PL
Wystarczyła jedna decyzja Władimira
Putina, abyśmy zaczęli niepokoić
się o nasze bezpieczeństwo.
Wiele mówiło się zwłaszcza o zagrożeniach
ze strony Rosji w przestrzeni
informatycznej. Jak Polska
jest do ataków hakerów ze wschodu
przygotowana?
Generalnie nie jest źle i te wszystkie
awarie, z którymi mamy do
czynienia od wtorkowego poranka,
są spowodowane atakami mającymi
na celu wywołanie destabilizacji.
Ich źródło jest rzecz jasna na
wschodzie, ale nie tylko na Białorusi
czy w Rosji, gdyż trzeba pamiętać,
że są one często realizowane za
pośrednictwem ośrodków na przykład
w Chinach czy w Singapurze.
Na szczęście jednak przeciętny
użytkownik znad Wisły wprawdzie
mógł odczuć kilkuminutowe
problemy z siecią internetową, telefoniczną
czy też z kartą płatniczą,
ale nie były one na tyle uciążliwe,
aby mogły wywołać większe problemy
czy nawet chaos. Stąd należy
wysnuć wniosek, że infrastruktura
prywatna ma się dobrze. Nie wiem,
jak wygląda wojskowa, bo ona jest
wciąż przedmiotem analiz.
Czyli dziś możemy pokusić się
o stwierdzenie, że nasze oszczędności
ulokowane w bankach są bezpieczne
i nie musimy obawiać się,
że któregoś ranka obudzimy się,
a nasze konta zostaną ogołocone
przez rosyjskich hakerów?
Na chwilę obecną – możemy spać
spokojnie. Nie wiemy oczywiście,
jak to by wyglądało w wypadku
wojny, jednak dziś nie mamy czego
się obawiać. Bardziej szkodliwe są
jednak fake newsy...
benzynowymi zwłaszcza te wywołujące tak dziwne zachowania
No właśnie. Jak nasze
społeczeństwo radzi
sobie z dezinformacją?
Tu niestety jest znacznie
gorzej, bo mamy
środowiska, które na
dezinformację są po ‘‘To nie każdemu może się podobać, ale patrząc
prostu bardzo podatne.
W ostatnich
na ludzi, którzy gdzieś przeczytali, że paliwo będzie
dniach najlepszym kosztować 10 zł za litr i pędzą na stację, nie można
tego przykładem może
być odruch stadny, kogoś takiego traktować poważnie. Po prostu –
który mogliśmy zaobserwować
kilka dni sprawdzajmy informacje, które do nas docierają,
temu, kiedy przed stacjami
zaczęły ustawiać się
kolejki samochodów, bo ktoś gdzieś
coś napisał czy powiedział. A zasadą
fake newsa jest syndrom kuli
śniegowej. Fałszywa informacja jest
rozdmuchiwana do ogromnej skali,
która z łatwością obejmuje coraz
większe rzesze społeczeństwa.
Rosyjska cyber-klęska
O zagrożeniu cybernetycznym Polski oraz o tym, jak nasi specjaliści od wojny w sieci są do niej przygotowani, a także o rosyjskiej klęsce w wojnie
cybernetycznej, z Piotrem Szukiewiczem z CFT Grupy Informatycznej, wykładowcą Centrum Szkolenia Żandarmerii, ekspertem z zakresu informatyki
sądowej, analizy bezpieczeństwa sieci informatycznych, rozmawia Radosław Rzeszotek
Na co zatem szeregowy Polak powinien
zwracać uwagę w kontekście
dezinformacji i cyberataków?
W przypadku dezinformacji podstawową
zasadą jest opieranie się
nie na jednym, a na kilku źródłach.
Jeśli bowiem czerpiemy wiedzę
z informacji płynących z jednego
portalu, jednej telewizji czy jednej
gazety, nawet jeśli dotychczas uważaliśmy
to źródło za wiarygodne, to
mimo wszystko warto przełączyć
kanał, sprawdzić inny portal czy gazetę.
Jest takie chińskie powiedzenie,
które brzmi mniej więcej tak:
jeśli na twój temat ktoś coś mówi,
nie przejmuj się, ale jeśli to samo
powie druga osoba, to coś musi być
na rzeczy. To nie każdemu może się
podobać, ale patrząc na ludzi, którzy
gdzieś przeczytali, że paliwo będzie
kosztować 10 zł za litr i pędzą
na stację, nie można kogoś takiego
traktować poważnie. Po prostu
– sprawdzajmy informacje, które
do nas docierają, zwłaszcza te wywołujące
tak dziwne zachowania.
W przypadku ataku cybernetycznego
sprawa nie jest już tak prosta.
Po pierwsze nie powinniśmy klikać
na linki, co do których nie jesteśmy
pewni, że pochodzą z wiarygodnego
źródła. Zdarzają się przecież
przypadki, że dostajemy SMS czy
maila z banku z prośbą o na przykład
wypłatę gotówki, bo następuje
rewaloryzacja czy restrukturyzacja
konta. Nie ma co wówczas jeszcze
wpadać w panikę, ale na pewno
trzeba zachować czujność i sprawdzić
w danej instytucji, z której
przyszła podejrzana informacja,
czy faktycznie została ona stamtąd
wysłana. A przede wszystkim nie
powinniśmy niczego klikać. Pamiętajmy,
że haker działa w sposób
pressingowy, czyli w stosunkowo
krótkim czasie próbuje nas zmusić
do określonego działania. Takie sytuacje
są w znakomitej większości
przypadków takim właśnie cyberatakiem.
Jeśli jednak z jakichś powodów
podejrzany link klikniemy,
to natychmiast powinniśmy przede
wszystkim zapobiec ewentualnej
fot. Łukasz Piecyk
- Pamiętajmy, że haker działa w sposób pressingowy, czyli w stosunkowo krótkim czasie próbuje
nas zmusić do określonego działania.
stracie danych lub nawet środków
finansowych. Na przykład każdy
bank na swojej stronie posiada
instrukcję postępowania na taką
ewentualność.
Powiedział pan, że w ostatnich
dniach Polska była obiektem cyberataków
ze wschodu. Tymczasem
obserwując wojnę
o Ukrainę, można
odnieść wrażenie,
że w tej materii
Rosjanie ponoszą
porażki...
Spróbuję odpowiedzieć
poważnie,
ale nie ukrywam,
że porażające błędy
Rosjan wywołują
zarazem
moje zdumienie,
jak i rozbawienie,
choć oczywiście
z wojny śmiać się
nie wolno. Oni po
prostu w najmniejszym stopniu nie
poradzili sobie z kontruderzeniem
cybernetycznym i nie mam tu myśli
działań grupy Anonymous, ale sam
sposób przeprowadzenia ataku. Bo
jeśli mamy do czynienia z sytuacją,
gdy podczas ataków wojsk Putina
Tylko Toruń . 4 marca 2022
operator ukraińskich sieci komórkowych
widzi na swojej mapie logowań
urządzenia rosyjskie, to on
nie musi się zastanawiać, kto to jest
i gdzie się znajduje. To jest nie do
pomyślenia, bo to przecież wiedza
elementarna. Mało tego, przecież
na podstawie tych sygnałów można
sprawdzić, kto jest właścicielem
danego urządzenia. Ukraińcy
zresztą kilka dni temu opublikowali
listę 120 tys. nazwisk żołnierzy
rosyjskich, którzy wtargnęli na
ich terytorium. Przypuszczam, że
możliwe to było właśnie z tego
prozaicznego powodu, o którym
mówiłem wcześniej, braku dbałości
o procedury bezpieczeństwa. Ale
to nie wszystko. Jeśli hakerzy, czyli
tak naprawdę crackerzy, są w stanie
włamać się do fabryki broni na
Białorusi, czy też potrafią złamać
zabezpieczenia IT w stacji przesyłu
gazu pod Rostowem, to znaczy,
że możemy mówić nie o porażce,
a o prawdziwym pogromie w sferze
zabezpieczeń cybernetycznych. Nie
należy jednak lekceważyć rosyjskiej
obrony, bo może się okazać, że dzisiejsza
jej słabość była wynikiem
błędnych założeń co do przebiegu
ataku. Może więc okazać się, że za
kilka dni Rosjanie będą się przed
cyberatakami bronić znacznie skuteczniej.
Parę lat temu z kolegami
z Towarzystwa Informatycznego
przeprowadziliśmy analizę ataków
na ukraińskie elektrownie atomowe,
w moim środowisku można
było o tym usłyszeć, bo przez
kilka dni rzeczywiście miały one
spore problemy. Okazało się, że
Rosjanie atak ten przygotowywali
osiem miesięcy. Uznaliśmy wtedy,
że są zatem w stanie przeprowadzić
profesjonalne cyberuderzenie.
Tymczasem obecnie nie mamy do
czynienia ani z profesjonalną obroną
systemów rosyjskich, ani z wielomiesięcznym
przygotowaniem
ze strony kontratakujących. To po
prostu totalna klęska Rosjan na tym
polu.
A jak wygląda sytuacja Putina
w wojnie informacyjnej?
Tu Rosja już przegrała i tego nic nie
zmieni. Widzimy to wszyscy gołym
okiem. I nie chodzi tylko o postawę
samych Ukraińców i ich niezwykłego
prezydenta. Napływ i treść informacji,
zdjęć, filmów, które płyną
z Ukrainy, jest tak duża i niesie taką
treść, że tego zatrzymać się już po
prostu nie da.
8
TEMAT NUMERU
• TYLKOTORUN.PL
Toruń zbiera dla Ukrainy
Przez ostatni tydzień torunianie pokazali, że w trudnych sytuacjach można na nich liczyć.
Skala pomocy dla Ukrainy zaskoczyła samych organizatorów zbiórek
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Dziesiątki kartonów, a w nich
wszystko, co niezbędne - ubrania,
żywność, materiały opatrunkowe.
Wszystko to dary od ludzi,
którzy chcą pomóc. Na każdym
kroku widać determinację wolontariuszy.
Torunianie w ostatnich
dniach zdają swój egzamin z człowieczeństwa,
a skala wsparcia od
samego początku przechodziła
wszelkie oczekiwania.
Urząd Miasta prowadzi
zbiórkę dla Ukrainy. Ci, którzy
chcą wesprzeć inicjatywę,
mogą przekazywać swoje dary
w kilku punktach w mieście -
w szkołach i w MOPR. Później
trafiają one do Centrum Targowego
Park, gdzie są segregowane
i pakowane. Dlatego właśnie
przekazywanych materiałów nie
powinno się pakować, bo później
i tak przechodzą jeszcze inwentaryzację.
- To, co przygotowujemy, będzie
trafiało w różne miejsca, ale możliwość
przekazania tego jest usystematyzowana
w rozwiązaniach
‘‘- To zorganizowany i spójny system.
W ten sposób wszystko trafi tam, gdzie
jest najbardziej potrzebne i zorganizowane
ogólnopolskich - mówi prezydent
Torunia Michał Zaleski.
Dary z Torunia przewożone są
do centralnego dla województwa
punktu w Bydgoszczy. Stamtąd
wraz z paczkami z innych miast
przewożone są bezpośrednio do
potrzebujących. Transport organizowany
jest przez Rządową Agencję
Rezerw Strategicznych.
- To zorganizowany i spójny system.
W ten sposób wszystko trafi
tam, gdzie jest najbardziej potrzebne
i zorganizowane - dodaje prezydent.
Początkowo zbiórka miała wesprzeć
miasto partnerskie Torunia
w Ukrainie - Łuck. Ostatecznie
jednak - z uwagi na odgórny system
- wsparcie trafi także do innych
części Ukrainy. Listę towarów,
które są przyjmowane w punktach
zbiórek Urząd Miasta opublikował
na swojej stronie internetowej. Nie
wszystko jednak można zorganizować
w ramach zbiórki.
- Władze Łucka pytają, czy
możemy dostarczyć im hełmy lub
kamizelki kuloodporne - dodaje
Michał Zaleski. - Trudno
liczyć, że tego typu rzeczy
otrzymamy w ramach
podarunków od mieszkańców.
Trzeba pomyśleć
o akcji zakupu tych
przedmiotów.
Zbiera nie tylko miasto.
Społeczność ukraińska
w Toruniu bardzo zaangażowała
się w sprawę.
Pierwsze zbiórki na pomoc Ukrainie
ruszyły jeszcze 24 lutego.
- Kiedy dowiedzieliśmy się, co
się stało, na początku nie do końca
to rozumieliśmy. Zwołaliśmy
protest pod pomnikiem Kopernika
i jeszcze tego samego dnia założyliśmy
nasz sztab. Dziś mamy już jakąś
strukturę, każdy odpowiada za
Przy ul. Słowackiego 62 działa Toruńskie Centrum Pomocy
Ukrainie. To jedno z miejsc, do których można przynosić dary.
coś innego i działamy - mówi Andrii
Bondarenko, który stanął na
czele Toruńskiego Sztabu Pomocy
Ukrainie.
Sztab mieści się w mieszkaniu
przy ul. Słowackiego 63. To
m.in. tam torunianie każdego dnia
przynoszą to, co bardziej przyda
się za wschodnią granicą. TSPU
jest w stałym kontakcie z ludźmi
w Ukrainie, a pakunki wysyłane są
na bieżąco. Sztab pomaga też znaleźć
miejsce dla osób, które przed
wojną zdecydowały się uciec do
Polski.
- Zajmujemy się poszukiwaniem
zakwaterowania. Zgłosiło się do
nas bardzo wiele osób, Polaków,
chętnych przyjąć rodziny pod swój
dach. Planujemy też działać w zakresie
wsparcia psychologicznego
- dodaje Andrii Bondarenko.
Torunianie bardzo zaangażowali
się w pomoc. Nie ma dnia, by
w sztabie nie pojawiały się kolejne
osoby z darami czy po prostu chęcią
przyjęcia kogoś pod swój dach.
- Nie spodziewaliśmy się aż takiego
odzewu. Liczyliśmy na pomoc,
ale nie myśleliśmy, że będzie
to na taką skalę - twierdzi Andrii
Bondarenko.
Skalę, która rzeczywiście robi
wrażenie - zarówno ze strony tych,
którzy przynoszą podarki, jak
i tych, którzy zgłosili się jako wolontariusze
do pomocy przy ich
pakowaniu.
Pomóc uciekającym z wojny
Na jakie wsparcie mogą liczyć Ukraińcy, którzy przybywają do Torunia z terenów
ogarniętych wojną?
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Do całej Polski, w tym także do
Torunia, dociera coraz więcej
Ukraińców, którzy z powodu wojny
musieli porzucić swoje domy
oraz dobytek i uciekać ze swojej
ojczyzny. Sprawdzamy, w jaki sposób
instytucje publiczne pomagają
wojennym uchodźcom z sąsiedniego
kraju.
W środę 2 marca minister zdrowia
Adam Niedzielski zapowiedział
powstanie ustawy, która ma zawierać
zasady udzielania świadczeń
zdrowotnych dla obywateli Ukrainy.
- Każdy obywatel Ukrainy, bez
względu na to, czy wymaga hospitalizacji,
leczenia specjalistycznego
w trybie ambulatoryjnym, czy
pomocy w ramach podstawowej
opieki zdrowotnej, ma możliwość
pomocy i ta pomoc powinna być
udzielona – powiedział minister
podczas konferencji prasowej.
Ustawa ma ułatwić dostęp do
świadczeń i zminimalizować formalności.
W lecznicach Citomed
postanowiono jednak działać od
razu.
- Zanim wyszły jakiekolwiek
rozporządzenia, nasi lekarze zaoferowali
bezpłatnie swoje usługi
osobom, które w wyniku działań
wojennych przyjechały do Polski –
mówi Anna Chudziak, ekspert ds.
marki i komunikacji. - Dotyczy to
zarówno świadczeń z zakresu POZ,
jak i konsultacji specjalistów, np.
ginekologii i położnictwa, dermatologii,
stomatologii, diagnostyki
obrazowej itd. Dla ułatwienia kontaktu
uruchomiliśmy dwa specjalne
numery telefonów dla osób, które
nie mówią po polsku i mogą się do
nas zarejestrować, komunikując się
w języku ukraińskim.
Pacjenci mogą się zgłaszać pod
numerami telefonów +48 887 070
287 oraz +48 887 076 362. Są one
czynne codziennie od godz. 9.00 do
19.00.
Pracownicy oraz pacjenci Citomedu
włączyli się także w zbiórkę
pieniężną, organizowaną zarówno
w formie bezpośrednich wpłat,
jak i poprzez Facebooka. Zebrane
środki będą przeznaczone na zakup
leków dla Ukraińców, którzy będą
leczeni w Toruniu, jak i na środki
medyczne, które trafią do armii
ukraińskiej, walczącej o wolność
swojej ojczyzny.
Do przyjęcia uchodźców przygotowują
się władze miasta.
- Obecnie przygotowanych
mamy około 350 miejsc dla
uchodźców, wliczając w to zakwaterowanie
w hostelu na dworcu
PKP Toruń Główny – zapowiedział
prezydent Michał Zaleski podczas
nadzwyczajnej sesji Rady Miasta,
która odbyła się 3 marca.
Przygotowywane są również
miejsca w internatach szkolnych,
które mogą być wykorzystane w razie
potrzeby.
Planowane są także przyjęcia do
szkół. Tam, gdzie młodzi Ukraińcy
zadeklarują znajomość języka
polskiego, będzie można ich dopisywać
do istniejących oddziałów
w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych.
Z kolei w przypadku,
gdy nie ma deklaracji znajomości
polskiego, tworzone będą
klasy przystosowawcze, w których
głównym celem będzie nauka podstaw
języka. Aktualnie kuratorium
oświaty określa, że taka klasa może
liczyć maksymalnie 15 uczniów,
jednak jeśli będzie taka konieczność,
limit ten może zostać zwiększony.
- W przypadku najmłodszych,
od 1. do 3. roku życia, będziemy
szukać informacji na temat dostępności
miejsc w żłobkach – dodał
Poszukujący pomocy mogą zgłosić się do punktu informacyjnego
utworzonego na dworcu PKP Toruń Główny
prezydent. - Aktualnie mamy 55
miejsc w żłobkach niepublicznych
i około 5 w publicznych, ale to się
zmieni.
Na dworcu kolejowym Toruń
Główny działa punkt informacyjny
dla Ukraińców, którzy poszukują
pomocy na terenie województwa
kujawsko-pomorskiego. Działa on
całodobowo z inicjatywy władz
miejskich. Obsługują go dwie osoby,
z których jedna mówi po ukraińsku.
W godzinach nocnych (od
22:00) dyżur pełnią w nim żołnierze
Wojsk Obrony Terytorialnej.
Dzięki decyzji radnych podjętej
na nadzwyczajnym posiedzeniu
Rady Miasta uchodźcy z Ukrainy
mogą od 4 marca korzystać z bezpłatnych
przejazdów miejskimi autobusami
i tramwajami. Uprawniać
do nich będą paszport, zaświadczenie
tożsamości wydane przez organ
Straży Granicznej, lub zgoda wydana
przez straż uprawniająca do pobytu
w Polsce. Darmowe przejazdy
mają obowiązywać do końca maja,
jednak w zależności od sytuacji termin
ten może ulec zmianie.
Działania pomocowe zadeklarował
także Uniwersytet Mikołaja
Kopernika. Studenci z Ukrainy
zostaną zwolnieni z opłat za studia
w semestrze letnim i akademik.
Możliwe też jest otrzymanie zapomogi
ze względu na sytuację losową.
Uruchomione mają zostać również
środki na projekty badawcze
realizowane przez ukraińskich naukowców,
a także specjalna ścieżka
przyjęcia na studia dla uchodźców
z Ukrainy.
Tylko Toruń . 4 marca 2022
•
TYLKOTORUN.PL
ZDROWIE
9
Przyjazny, dobry człowiek
- Rzadko zdarzają się ludzie tak bezinteresownie oddani innym jak pan Mariusz Babiarz – ocenia Alfred Józefiak, dyrektor Domu Pomocy Społecznej
w Dobrzejewicach – placówki, która zawarła porozumienie o bezpłatnej współpracy z fizjoterapeutą z Krobi
Piotr Gajdowski | fot. Łukasz Piecyk
Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej w Dobrzejewicach, dzięki wsparciu Mariusza Babiarza, mogą
korzystać z opieki rehabilitacyjnej na najwyższym poziomie.
Panie dyrektorze, jak doszło do
współpracy Mariusza Babiarza
z Domem Pomocy Społecznej
w Dobrzejewicach?
Związki Mariusza Babiarza z Domem
Pomocy Społecznej w Dobrzejewicach
zaczęły się dużo wcześniej,
zanim ja objąłem dyrekcję tej
placówki. Pan Mariusz był przez
lata pracownikiem naszego DPS-
-u, zanim zdecydował się otworzyć
własny gabinet. Gdy zaproponował
spotkanie, by porozmawiać o ewentualnej
współpracy, bez wahania się
zgodziłem. Z relacji moich współpracowników
i poprzedniej dyrekcji
wiedziałem, że był bardzo pozytywnie
oceniany i postrzegany jako
przyjazny, dobry człowiek. Zaczęliśmy
rozmawiać, poznaliśmy się
lepiej i szybko złapaliśmy wspólny
język. Kwestia współpracy była już
tylko formalnością – zawarliśmy
porozumienie, którego stroną jest
powiat toruński, reprezentowany
przez DPS w Dobrzejewicach
i mnie jako dyrektora. W ramach
tej umowy nasi mieszkańcy mogą
bezpłatnie korzystać z pełnej oferty
zabiegów dostępnych w Medical
Clinic Babiarz w Krobi.
Jak często mieszkańcy DPS-u korzystają
z tych usług?
Tylko w zeszłym roku Mariusz Babiarz
wykonał ok. 50 zabiegów dla
naszych mieszkańców. Wartość
rynkową tych usług można wycenić
na ok. 10 tys. zł, przy czym należy
podkreślić, że była to pomoc
całkowicie bezpłatna i nie wydaliśmy
na to ani złotówki. Mieszkańcy
DPS-u w Dobrzejewicach korzystają
z całej oferty pana Mariusza,
w zależności od indywidualnych
potrzeb ustalamy zakres zabiegów.
Są to m.in. komora hiperbaryczna,
jonoforeza, zabiegi laserowe, ale też
ćwiczenia rehabilitacyjne i masaż.
W imieniu wszystkich mieszkańców,
całej społeczności DPS-
-u w Dobrzejewicach i swoim
własnym chcę w tym miejscu złożyć
panu Mariuszowi Babiarzowi
wyrazy uznania za bezinteresowną
pomoc oraz serdeczne podziękowania.
Mariusz Babiarz udziela bezpłatnej
pomocy wielu podmiotom, instytucjom
i osobom prywatnym.
Wciąż szuka też kolejnych, którym
warto pomóc.
Tak, to niezwykłe. Niewiele jest
w dzisiejszym świecie osób – a przynajmniej
ja znam takich bardzo
mało – które są w stanie część swojej
zawodowej aktywności poświęcić
na działalność charytatywną,
pro bono dla tych, których nie stać
na zakup usług po cenach rynkowych.
Nie oszukujmy się – zabiegi
fizjoterapeutyczne są drogimi usługami.
Obserwując konto kliniki
Mariusz Babiarz nieodpłatnie pomaga potrzebującym, których nie
stać na zabiegi fizjoterapeutyczne po cenach rynkowych.
Tylko Toruń . 4 marca 2022
Mariusza Babiarza na Facebooku,
dostrzegam wiele gestów podziękowań
od wdzięcznych pacjentów,
którzy zdają sobie sprawę, jaki jest
koszt tych zabiegów. Ostatnio sam
korzystam prywatnie z komory hiperbarycznej,
by dojść do siebie po
przechorowaniu Covid-19, i mam
okazję bezpośrednio obserwować,
jak serdecznie i z wielkim szacunkiem
pan Mariusz podchodzi do
każdego pacjenta. Swoim przyjaznym,
otwartym podejściem pan
Mariusz przyciąga do siebie ludzi
i „obawiam się”, że niedługo będzie
ich tak dużo, że nie będzie on w stanie
sam sprostać ich potrzebom.
Wspomniał pan, że Mariusz Babiarz
pracował wcześniej w Domu
Pomocy Społecznej w Dobrzejewicach
jako fizjoterapeuta. Jak obecnie
wygląda rehabilitacja w tej placówce?
Przystępując do konkursu na dyrektora
Domu Pomocy Społecznej
w Dobrzejewicach, założyłem, że
jednym z moich celów będzie zapewnienie
mieszkańcom opieki
rehabilitacyjnej na wysokim poziomie.
Co roku nasza placówka
wzbogaca się o nowy sprzęt do
rehabilitacji, np. urządzenia wielofunkcyjne
do elektroterapii, laseroterapii,
pola magnetycznego.
Przystępując do zakupów, niejednokrotnie
korzystałem z merytorycznych
porad Mariusza Babiarza,
który wskazywał, jaki rodzaj sprzętu
może być szczególnie przydatny
dla osób starszych zamieszkujących
w naszym DPS-ie. Pan Mariusz
udziela także wskazówek nowemu
fizjoterapeucie, który u nas pracuje
– chcę mu za to w tym miejscu
podziękować, bo niewiele jest osób,
które chcą bezinteresownie dzielić
się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Obecnie zamierzam zaadaptować
kolejne pomieszczenie na salę do
ćwiczeń i zabiegów. W wieloletnim
planie inwestycyjnym powiatu toruńskiego
są środki zaplanowane
na poszerzenie bazy rehabilitacyjnej
DPS-u w Dobrzejewicach.
Generalnie nasza placówka jest dobrze
wyposażona i większość niezbędnych
zabiegów wykonuje się
na miejscu.
W jakich sytuacjach mieszkańcy
DPS-u jeżdżą do gabinetu Mariusza
Babiarza w Krobi?
Jeszcze niedawno w naszej placówce
baza sprzętowa była dużo
skromniejsza i wtedy tych wyjazdów
było więcej. Obecnie większość
zabiegów jesteśmy w stanie
zrealizować sami, ale np. mieszkańcy
jeżdżą do komory hiperbarycznej,
która doskonale dotlenia
organizm, przyspieszając gojenie
ran i wzmacniając układ odpornościowy.
Wielu mieszkańców, którymi
Mariusz Babiarz opiekował się
jako pracownik DPS-u, bardzo ceni
sobie jego osobę i chce utrzymywać
z nim kontakty. Oni często proszą,
żeby w miarę możliwości zawozić
ich na rehabilitację do pana Mariusza.
Jak pan myśli, skąd Mariusz Babiarz
ma w sobie taką chęć do pomagania
innym?
Sądzę, że ma to związek z jego doświadczeniem
pracy w instytucji
pomocy społecznej na początku
jego kariery zawodowej. Takie osoby
często stają się bardziej wrażliwe
na potrzeby drugiego człowieka,
nie postrzegają swojej pracy wyłącznie
w wymiarze finansowym,
nie liczą zysków tylko dla siebie.
Czas spędzony w DPS-ie z ludźmi
starszymi, chorymi, zniedołężniałymi,
uczy, jak powinien postępować
człowiek, wskazuje, że wymiarem
naszego człowieczeństwa jest
to, ile potrafimy dać z siebie innym.
Ta praca uczy pokory wobec życia,
przemijania, wartości czasu. Pozwala
odróżnić to, co w życiu naprawdę
ważne, od tego, co stanowi
tylko powierzchowną wartość. Bez
wątpienia to doświadczenie odcisnęło
swoje piętno na postawie
pana Mariusza, choć w mojej ocenie
jest on po prostu dobrym, ciepłym
człowiekiem, który chce w miarę
swoich możliwości i na swój własny
sposób pomagać innym ludziom.
Z drugiej strony pan Mariusz na
pewno jest osobą przedsiębiorczą
i odważną, skoro zdecydował się
w pewnym momencie zrezygnować
z pracy na etacie i rozpocząć działalność
na własny rachunek. Tak
czy inaczej, postawa Mariusza Babiarza
zasługuje na szacunek i promocję
w lokalnym środowisku, ponieważ
rzadko zdarzają się ludzie
tak bezinteresownie oddani innym.
Dolina Drwęcy 47a
87-162 Krobia
medicalclinic@medicalclinicbabiarz.pl
Telefon:
+48 600 021 337
Rejestracja pacjentów:
+48 600 507 535
10
FOTORELACJA
• TYLKOTORUN.PL
Manifestacje #WeStandWithUkraine
fot. Łukasz Piecyk
Tylko Toruń . 4 marca 2022
•
TYLKOTORUN.PL
WYWIAD
11
Zdolność bojowa naszego wojska spadła
O przydatności i miliardach na Wojska Obrony Terytorialnej oraz o tym, czy polskie wojsko jest w stanie obronić nasz kraj – m.in. o tym z byłym
dowódcą generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych generałem Mirosławem Różańskim rozmawia Arkadiusz Włodarski
Panie generale, kilka dni temu
w mediach pojawiły się informacje
na temat raportu o stanie polskiej
armii, który przygotował jeden
z pracowników Ministerstwa Obrony
Narodowej. Wynika z niego, że
wojsko nie jest przygotowane do
działań obronnych, ma braki w wyposażeniu.
Jakie pańskim zdaniem
należałoby wyciągnąć z tego wnioski
i czy ten raport odpowiada rzeczywistości?
W Ministerstwie Obrony Narodowej,
wtedy gdy tam pracowałem,
jeszcze przed objęciem stanowiska
dowódcy generalnego, nie słyszałem
o takim raporcie. Mówi się
o urzędniku ministra Macierewicza,
więc domniemam, że bazą tego
raportu są informacje przedstawione
przez szefa MON w maju 2016
r. Jego wystąpienie w Sejmie było
krytyką poprzednich władz resortu.
Faktem jest, że nasze wojsko stoi
przed kilkoma wyzwaniami.
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Jakimi na przykład?
Jednym z nich jest modernizacja
polskiej armii. Jeszcze przed 2015
r. przygotowano czternaście programów
operacyjnych – ich realizacja
obejmowała modernizację
wszystkich sił zbrojnych. Chcę
podkreślić, że nie kto inny, a pan
minister Macierewicz wstrzymał
swoją decyzją ten projekt. Żeby być
odpowiedzialnym za swoje słowa,
muszę panu powiedzieć, że armia
w 2022 r. nie jest taka, jaką pamiętam
z 2016 r. - 2017 r. Zdolność
bojowa w wielu obszarach zdecydowanie
spadła. Pozwolę sobie
przypomnieć, że w 2016 r. prowadzono
jedne z największych ćwiczeń
wojskowych na terenie Polski,
z udziałem 30 tys. żołnierzy państw
NATO pod kryptonimem „Anakonda
16”. Wtedy naszym
siłom zbrojnym wystawiano
bardzo dobre oceny za
udział w tym ćwiczeniu
i zaprezentowany poziom
wyszkolenia. Pamiętajmy,
że wtedy Siły Zbrojne RP
były zaangażowane w misje
poza granicami kraju, na
przykład w Afganistanie.
Dlatego uważam, że problem
z modernizacją istnieje.
Polskie Siły Zbrojne
wymagają zmian w zakresie
wyposażenia.
Przejdźmy teraz do kolejnej
kwestii wprowadzonej już za
obecnego rządu - Wojsk Obrony
Terytorialnej. Od jakiegoś czasu
można zauważyć wzmożoną kampanię
promocyjną tej formacji,
często zachęca się do wstąpienia do
terytorialsów, rzadziej zaś widzi się
podobne akcje dotyczące innych sił
zbrojnych. Jak pan myśli, czy taki
nacisk na WOT służy polskiej armii?
Chcę zaznaczyć, że Wojska Obrony
Terytorialnej tak naprawdę nie
zaczęły swojego funkcjonowania
w 2016 r., bo już wcześniej Siły
Zbrojne RP posiadały kilkanaście
‘‘[...] jestem przeciwnikiem rozwiązania,
w którym wojska operacyjne tracą swoje
zdolności i tworzy się nowy rodzaj sił zbrojnych,
który nie jest w stanie potencjałem zrównoważyć
działania, które mogłyby spotkać nasz kraj,
a jest on tak mocno promowany.
tysięcy żołnierzy obrony terytorialnej.
Byli to żołnierze rezerwy. Natomiast
formacja powołana przez
Macierewicza ma niestety silną
otoczkę polityczną, niezwiązaną
z budowaniem obronności kraju.
WOT powstały na bazie kanibalizacji
wojsk operacyjnych. Kadry
stamtąd przeniesione zostały wręcz
wyrwane z wojsk operacyjnych,
co odbywało się za zgodą ministra
obrony narodowej. Niezwykle
istotne jest to, że WOT podlegają
bezpośrednio MON, co jest ewenementem.
Formacja ta traktowana
jest na szczególnych zasadach, jeśli
chodzi o zaopatrzenie, wielokrotnie
z pominięciem
w 2021 r.
Tylko Toruń . 4 marca 2022
procedur, które
jeszcze do niedawna
obowiązywały.
Pamiętajmy też, że
obrona terytorialna
to nic innego
jak piechota. Zapewne
kojarzy pan
deklaracje o tym,
że w 2020 r. w tej
formacji miało być
53 tys. żołnierzy.
Z kolei obserwowaliśmy
triumfalne
tony z powodu
32 tys. żołnierzy
Czy w takim razie WOT są nam potrzebne?
Nie kwestionuję przydatności
WOT, jeśli chodzi o pomoc społeczeństwu,
choćby w ramach akcji
pomocy niepełnosprawnym czy
w szpitalach. Ci ludzie są potrzebni.
Nie bagatelizowałbym ich pomocy.
Jednak czy miliardy złotych
powinny być w ten sposób wydawane?
Mam tu wątpliwość, ale jestem
przeciwnikiem rozwiązania,
w którym wojska operacyjne tracą
swoje zdolności i tworzy się nowy
rodzaj sił zbrojnych, który nie jest
w stanie potencjałem zrównoważyć
działań, które mogłyby spotkać
nasz kraj, a jest on tak mocno
promowany. Muszę zwrócić uwagę
na pewien fakt: jeden człowiek od
stopnia pułkownika do trzygwiazdkowego
generała awansuje, pozostając
na tym samym stanowisku.
Dla mnie jako wojskowego jest to
niezrozumiałe i niepojęte. Oznacza
to, że ten człowiek wykonuje tylko
wizję polityczną. Nie ma szerszego
spojrzenia, nie pracuje w sztabach
w kraju i za granicą. To grupa zamknięta
sama w sobie.
WOT to formacja oparta politycznie,
po to, aby pokazać swoją
siłę, na każde zawołanie, mam jednak
wątpliwości co do jej zdolności
bojowej. Młodzi ludzie tam należący
sami z siebie chcą być zdeterminowani,
ale trafili do systemu, który
nie podnosi potencjału obronnego
kraju.
Czy zgodziłby się pan ze stwierdzeniem,
że w obecnych czasach
równie ważna, a może nawet ważniejsza
od działań militarnych, jest
wojna informacyjna?
Tak. Kwestia informacji i dezinformacji
jest bardzo ważna, ale
nie jest novum. To narzędzie stosowane
od dziesięcioleci, natomiast
teraz nabiera szczególnego
wymiaru. Dostępność informacji
dla przeciętnego Kowalskiego jest
powszechna. Mamy urządzenia,
dzięki którym komunikujemy się
z całym światem. W przypadku
konfliktu na Ukrainie niezwykle
charakterystyczne jest to, że oprócz
dezinformacji prowadzonej przez
stronę rosyjską, z której wynika,
że to Zachód jest winny i że Rosja
odpowiada na zagrożenie, odrobiono
także lekcję wynikającą z wielu
błędów popełnionych wcześniej.
Proszę zwrócić uwagę na narrację
Stanów Zjednoczonych, Wielkiej
Brytanii czy Niemiec, która podkreślała
prawdopodobieństwo inwazji.
Przedstawiało się schematy,
jak może ona przebiegać. To było
świadome działanie w komunikacji
strategicznej krajów Zachodu,
które z jednej strony uświadamiały
swoim mieszkańcom skalę zagrożenia,
a z drugiej strony od początku
odkrywały działania Rosjan.
12 MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Czterysta tygodni Tylko Toruń
Jesteśmy najpopularniejszą bezpłatną gazetą w mieście, która pisze o ludziach „zwykłych niezwykłych”. Obchodzimy właśnie jubileusz
To miało być nasze święto. Dwusetne
wydanie dwutygodnika
Tylko Toruń to przecież nie lada
okrągła rocznica. Przez te czterysta
tygodni pracy nad wydaniami
najpopularniejszej bezpłatnej
gazety w Toruniu staraliśmy się
wypełnić obietnicę złożoną Czytelnikom
w pierwszym wydaniu:
pokazywać otaczającą nas rzeczywistość
w sposób pozytywny.
Szukać tego, co dobre, lecz na zło
oczu nie zamykać. Jeszcze tydzień
temu układałem sobie w głowie,
co napiszę z okazji tego okrągłego
jubileuszu. Myśli i pomysłów nie
brakowało, jednak wszystkie dziś
wydają mi się nieco blade.
Od września 2013 r. z uwagą
przyglądaliśmy się życiu Torunia
i jego mieszkańców. Nie unikaliśmy
tematów trudnych, nie baliśmy się
zadawać przedstawicielom władz
miasta kłopotliwych pytań, ale też
staraliśmy się pokazać tych, którzy,
zdawałoby się, powinni pozostawać
poza zainteresowaniami dziennikarzy
- „zwykłych niezwykłych”.
I to właśnie dzięki nim udało się
na łamach Tylko Toruń stworzyć
obraz życia miasta niezwykłego,
nieprzeciętnego i pięknego. Dziś
wymienić wszystkich nie sposób.
A przynajmniej nie tak, aby nie pominąć
tych, którzy na przypomnienie
zasługują.
Co ciekawe, pierwsze wydanie
Radosław Rzeszotek | fot. Łukasz Piecyk
Radosław Rzeszotek - redaktor naczelny Tylko Toruń.
Tylko Toruń ukazało się na kilka
dni przed początkiem protestów
na kijowskim Euromajdanie, które
doprowadziły do przepędzenia
proputinowskiego prezydenta Wiktora
Janukowycza i faktycznego
wyzwolenia Ukrainy od rosyjskich
rządów. W jednym z pierwszych
Wszyscy jesteśmy tacy sami
numerów znalazł się też materiał
ostro krytykujący ówczesnego
działacza toruńskiego SLD, który
nazywał funkcjonariuszy zbrodniczego
Berkutu „ofiarami banderowskiej
dziczy”. Dziś działacz ów
nie jest już członkiem tej partii,
a i od dnia inwazji Putina na wolną
Ukrainę – milczy. Choć jeszcze
w czasie poprzedzającym napaść
Rosji wychwalał politykę władcy
Kremla i sławił dzielność rosyjskich
żołnierzy.
Podobnie jak większość mieszkańców
Torunia, ja też jestem
wstrząśnięty wydarzeniami za naszą
wschodnią granicą. Życzę dzielnym
Ukraińcom, by przepędzili
najeźdźców i odzyskali wolność.
Chciałbym też, abyśmy potrafili się
od nich uczyć. Tego, jak się jednoczyć
bez względu na podziały, różnice
poglądów. Tego, jak okazywać
miłość ziemi, na której się wychowaliśmy.
Wreszcie tego, że raz wywalczona
wolność nie została nam
dana na zawsze i może nadejść czas
próby, który wymagać będzie od
nas poświęceń.
Przez czterysta tygodni pracy
nad Tylko Toruń staraliśmy się
wspierać wszystkich tych, którzy
próbowali budować w naszym mieście
wspólnotę ponad podziałami.
I doczekaliśmy się inicjatywy, która
odbiła się echem w mediach ogólnopolskich:
oto toruńscy posłowie,
ze wszystkich opcji politycznych,
wystąpili wspólnie z apelem
o wsparcie Ukrainy. I choć był to
zapewne tylko gest, to jednak zasługuje
na uznanie. Skoro tak poróżnieni
parlamentarzyści potrafią
znaleźć wspólny język i cel, to znaczy,
że i ich zwolennicy będą potrafili
wreszcie zakopać wojenne topory.
Szkoda, że trzeba było aż wojny,
by doszło do tego, co powinno być
przecież normą.
Dziękuję Czytelnikom za to, że
jesteście z nami. Dziękuję reklamodawcom,
bez których nie moglibyśmy
wydawać naszej gazety. Mam
nadzieję, że to nie ostatni nasz tak
okrągły jubileusz i przez kolejne
setki tygodni będziemy mogli pracować
dla Was, jak dotąd.
Chcą pokazać, że nietolerancja wobec obcokrajowców w Polsce to wciąż duży problem.
Licealistki z Torunia ruszają z projektem „Tworzymy jedność”
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
Mają dopiero 16 lat, ale nie boją
się podejmować kontrowersyjnych
tematów. Licealistki
z VIII Liceum Ogólnokształcącego
w Toruniu chcą edukować
o nietolerancji w stosunku do
cudzoziemców. Wobec ostatnich
zmian w sytuacji międzynarodowej,
nie pozostają także obojętne
na wojenną krzywdę
Ukraińców.
‘‘
Olimpiada Zwolnieni
z Teorii, polegająca
na realizowaniu -
autorskich projektów
społecznych przez
studentów i licealistów,
cieszy się coraz
większą popularnością.
W chwili
obecnej prawie 12,5
tys. uczestników
z całej Polski realizuje
ponad 3,3 tys.
projektów. Wśród nich są także
przyjaciółki z VIII Liceum Ogólnokształcącego
w Toruniu – autorki
projektu społecznego pn. „Tworzymy
jedność”.
- Chcemy edukować innych ludzi
na temat braku tolerancji wobec
obcokrajowców. Naszym głównym
celem jest zorganizowanie reklamy
społecznej, dzięki której będziemy
mogły przybliżyć odczucia osób
innej narodowości na temat życia
w Polsce. Niestety, jest w Polsce
wielu obcokrajowców, którzy czują
się dotknięci brakiem tolerancji
Chcemy edukować innych ludzi na
temat braku tolerancji wobec obcokrajowców.
Naszym głównym celem jest zorganizowanie
reklamy społecznej, dzięki której będziemy mogły
przybliżyć odczucia osób innej narodowości na
temat życia w Polsce.
- opowiada Agata Rumińska, jedna
z członkiń zespołu. - Chodzi nam
o to, aby pokazać, że wszyscy jesteśmy
tacy sami, bez względu na
miejsce pochodzenia.
Autorki projektu zamierzają
przeprowadzić wywiady z osobami
innej narodowości, które mieszkają
w Polsce i spotkały się z aktami
nietolerancji. Poszukiwania osób
chętnych, by wystąpić przed kamerą,
nie były łatwe.
- Szukałyśmy chętnych przez
media społecznościowe, ale wiele
osób nie chciało zgodzić się na wywiad.
Udało nam się jednak znaleźć
kilku zainteresowanych, którzy
opowiedzą przed kamerą
o swoich doświadczeniach -
mówi Agata Rumińska. - Od
strony technicznej pomagać
nam będą koledzy z klasy
o profilu fotograficznym.
Wywiady będą nagrywane
nie tylko w Toruniu, ale także
w innych miastach Polski,
m.in. w Poznaniu. Realizacja
przedsięwzięcia nie byłaby
możliwa bez finansowego
wsparcia z zewnątrz. Szukanie
sponsorów i wnioskowanie
o dotacje to, jak przyznają
autorki projektu, okazja do
zdobycia cennego na rynku pracy
doświadczenia w pozyskiwaniu
funduszy.
- Naszym głównym źródłem finansowym
będą aukcje, wystawiane
na portalu Allegro Lokalnie. Ze
Tylko Toruń . 4 marca 2022
Autorki projektu uczą się w VIII LO w Toruniu.
sprzedaży produktów różnych firm,
które zechciały w ten sposób nas
wesprzeć, będziemy pozyskiwać
środki na realizację projektu - tłumaczy
Agata Rumińska.
Początkowe plany rozdysponowania
finansowego wsparcia
musiały jednak ulec zmianie wobec
ostatnich wydarzeń na arenie
międzynarodowej. Daria, Weronika
i Agata nie pozostały obojętne
wobec rosyjskiej agresji i okazały
solidarność z narodem ukraińskim.
- Postanowiłyśmy część uzbieranych
pieniędzy przeznaczyć na
wsparcie Ukrainy. Dodatkowo jesteśmy
odpowiedzialne za organizację
zbiórki darów dla uchodźców
w naszej szkole. Zebrane artykuły
będziemy przekazywać toruńskiemu
PCK. W ten sposób chcemy
pomóc - dodaje Agata Rumińska.
To nie pierwszy projekt społeczny
toruńskich licealistek.
W zeszłym roku, także w ramach
Olimpiady Zwolnieni z Teorii, realizowały
one projekt pn. „Świat
emocji okiem malucha”. Jego celem
było edukowanie najmłodszych
mieszkańców miasta na temat
emocji. „Tworzymy jedność” to kolejny,
ale na pewno nie ostatni, projekt
nastolatek z Torunia.
- Swoją przyszłość także wiążemy
z tego typu społeczną działalnością,
chciałybyśmy co roku móc
realizować projekty, dzięki którym
pomagamy innym. To nie tylko ciekawe,
ale też bardzo rozwijające doświadczenie
- podsumowuje Agata
Rumińska.
•
TYLKOTORUN.PL
MIASTO
13
Działają na rzecz
mieszkańców
Jakimi sprawami zajmowały się w ostatnim czasie Rady
Okręgów na Bydgoskim Przedmieściu i Rudaku?
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Interwencje w sprawie oświetlenia
ulic, wsparcie przy zbiórkach
charytatywnych czy też spotkania
dotyczące aktualnych problemów
mieszkańców – to
niektóre z działań podejmowanych
przez toruńskie
Rady Okręgów.
To trzeci już tekst z cyklu,
w którym przedstawiamy
działania poszczególnych Rad
Okręgów w Toruniu.
Jednym z głównych działań
podejmowanych przez Radę
Okręgu Bydgoskie Przedmieście
jest wnioskowanie o to,
aby istotne kwestie pojawiały się
w ramach Planu Konsultacji Społecznych.
- Udało się wpisać do tegorocznego
planu sprawy przyszłości terenu
przy rogu ulic Krasińskiego
i Sienkiewicza za „Młodym Lasem”
‘‘- Udało się wpisać do
tegorocznego planu sprawy
przyszłości terenu przy rogu ulic
Krasińskiego i Sienkiewicza za
„Młodym Lasem” [...]
- obecnie jest tam nieużytkowane
boisko – jak również zagadnień
związanych z siecią komunikacji
publicznej w Toruniu – mówi przewodniczący
Rady Okręgu Bydgoskie
Przedmieście Maciej Stawiski.
Rada podjęła także współpracę
z Wydziałem Inwestycji i Remontów
oraz Biurem Ogrodnika
Miejskiego w sprawie społecznego
nadzoru nad realizacją III etapu
Co dalej z nieużytkowanym boiskiem przy rogu ulic Krasińskiego
i Sienkiewicza? Będą konsultacje dzięki Radzie Okręgu.
rewitalizacji Parku Miejskiego.
Wzdłuż alei parkowej wiodącej od
ul. Klonowica w kierunku kościoła
michalitów uruchomiono oświetlenie,
zaś do Rady Miasta zgłoszono
trzy wnioski budżetowe dotyczące
nowych lamp w Parku Miejskim,
monitoringu na terenie parkingu
gminnego za pawilonem handlowym
przy ul. Fałata 36 oraz zadaszonej
wiaty dla rowerów na tym
parkingu.
- Zorganizowaliśmy kilka akcji
dla seniorów, takich jak warsztaty
z wykonywania kartek świątecznych,
ćwiczenia z trenerem
personalnym, wyjście do Żywego
Muzeum Piernika oraz wspólne
śpiewanie kolęd – dodaje Maciej
Stawiski.
Rada udzieliła również wsparcia
organizacyjnego i społecznego
zbiórce dla osób poszkodowanych
w pożarze bloku przy ul. Gagarina
82-86a.
A jakie jest zainteresowanie pracami
Rady?
- Ono oczywiście nie jest jakoś
szczególnie duże, ale wystarczające,
aby Rada mogła sprawnie funkcjonować
i wspierać mieszkańców
w rozwiązywaniu ich problemów
– wyjaśnia przewodniczący. - Za
wyjątkiem posiedzenia z dnia 19
października 2021 r., gdy dyskutowana
była kwestia ul. Bydgoskiej
i gdzie mieszkańców było około 20,
na pozostałe zdalne zebrania Rady
melduje się zwykle kilka osób poza
członkami Rady. Niezależnie od
tego regularnie wpływa do nas korespondencja
drogą mailową albo
na Facebooku.
Wiosną Rada planuje rozpisać
konkurs na najpiękniejszy ogród
i balkon na Bydgoskim Przedmieściu.
Na Rudaku natomiast jedną
z istotnych spraw była budowa instalacji
kanalizacyjnej. Z pisma,
które wydały Toruńskie Wodociągi
w odpowiedzi na jeden z wniosków
Rady Okręgu Rudak, wynika, że
w ciągu ośmiu miesięcy osiedle Rudak
C będzie miało nową sieć wodno-kanalizacyjną.
Zgłaszano także kwestie związane
z komunikacją miejską i poruszaniem
się po mieście.
- Mamy m.in. problem z poruszaniem
się po lewobrzeżu, między
dzielnicami, dotarciem do centrum
(szczególnie jednym autobusem)
czy też brakiem autobusu nocnego
– twierdzą przedstawiciele Rady
Okręgu Rudak na swojej facebookowej
stronie.
Te problemy zostały zgłoszone
do Planu Konsultacji Społecznych.
Rada zajmowała się także uporządkowaniem
terenów zielonych na
Rudaku, szczególnie powalonymi
drzewami, które przez dłuższy czas
nie były usuwane. W grudniu natomiast
zorganizowano mikołajki
w Domu Muz na Okólnej.
Kępa pod topór
Jest zawiadomienie do prokuratury przeciw
prezydentowi Zaleskiemu. Chodzi o wycinkę na Kępie
Bazarowej
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Do Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód
wpłynęło zawiadomienie
o popełnieniu podejrzenia
przestępstwa przez prezydenta
Torunia Michała Zaleskiego. Chodzi
o wycinkę drzew na Kępie
Bazarowej, dokonaną przy okazji
remontu mostu. Społecznicy
alarmują, że doszło do znacznego
przekroczenia zakresu inwestycji.
Prace nad remontem mostu im.
marszałka Piłsudskiego rozpoczęły
się jeszcze w 2020 r. W ostatnim
czasie w ramach prac doszło do
wycinki drzew na Kępie Bazarowej,
ale jej zakres wzbudził niemałe
zamieszanie. Wygląda na to, że dotychczas
zielony teren został wycięty
w skali, która znacznie przekraczała
plany. Regionalna Dyrekcja
Ochrony Środowiska w Bydgoszczy
wszczęła postępowanie wyjaśniające,
a przekroczenie zakresu wycinki
potwierdziła kontrola w terenie.
Oprócz klonów jesionolistnych,
które przewidziano do wycinki,
pod topór poszły także inne gatunki.
- To nie tylko bezmyślne znisz-
czenie drzew i krzewów. Tam były
gatunki chronione, różnego rodzaju
drobne organizmy. To wszystko
zostało zniszczone, rozjechane kołami
samochodów. Pojawiają się
kolejne problemy, z którymi musimy
się borykać. Gleba będzie narażona
na erozję wietrzną, wodną,
na zniszczenie siedliska i na to, że
pojawią się tam gatunki inwazyjne
- tłumaczył Sylwester Jankowski
z Partii Zieloni.
Społecznicy już wcześniej zapowiadali
złożenie w tej sprawie
zawiadomienia do prokuratury.
Ostatecznie wpłynęło ono 25 lutego.
Pod zawiadomieniem podpisały
się lokalne organizacje społeczne
- Zielony Toruń, Zielone Wrzosy,
Zielone Kujawy i Społeczni Opiekunowie
Drzew.
- Główny zarzut - likwidację lasu
łęgowego - ubraliśmy w kilka zarzutów
prawnych. Pierwszy z nich
to art. 330 ustawy o ochronie środowiska.
Ten teren i zlokalizowany
obok rezerwat podlegają ochronie.
Ta bardzo spora wycinka wpłynie
negatywnie na rezerwat, na obszar
Natura 2000, na żyjące tam ptaki,
Społecznicy alarmują, że na Kępie Bazarowej doszło do likwidacji lasu łęgowego.
stosunki wodne, na istnienie lasu
łęgowego - mówił Piotr Marach
z Zielonego Torunia przy okazji
składania zawiadomienia.
W treści pisma można wyczytać
m.in., że doszło do likwidacji,
a w praktyce zniszczenia, lasu łęgowego
w obszarze chronionym
Natura 2000. Wycięto łęgi wierzbowe,
topolowe, olszowe i jesionowe.
Społecznicy zarzucają prezydentowi
naruszenie art. 181 i 187 Kodeksu
karnego oraz art. 231. Chodzi
więc o spowodowanie zniszczeń
przyrodniczych na chronionym
terenie, ale i przekroczenia uprawnień
i niedopełnienia obowiązków
Tylko Toruń . 4 marca 2022
na szkodę interesu publicznego.
- Uważamy, że informacje, które
miasto przekazało Regionalnemu
Dyrektorowi Ochrony Środowiska
w Bydgoszczy były niepełne, o ile
nie zafałszowane. Dotyczyły tylko
samego mostu i kolidujących z nim
drzew w ilości około 130 sztuk,
a jak widzimy, zamiar był o wiele
bardziej rozległy - likwidacja całego
lasu łęgowego - dodawał Piotr
Marach. - Chcemy, by prokuratura
zbadała, w oparciu o zapisy ustawy
o zapobieganiu szkodom w środowisku
i ich naprawie, jak wielką
szkodę stanowi likwidacja tego
łęgu. Należy to wszystko zinwentaryzować,
obliczyć. Winni powinni
zostać wskazani i ukarani.
Wycinka na Kępie Bazarowej
wywołała niemałe kontrowersje
i protesty. Społecznicy domagają się
wyjaśnienia sprawy.
– Dopóki nie będzie wyjaśnień
organu kompetentnego, czyli
RDOŚ, wstrzymamy się z komentarzami.
Podstawowy problem,
który RDOŚ także chce dokładnie
rozstrzygnąć, to czy poza tymi obowiązującymi
dokumentami, poza
tym nie pojawiły się jakieś wycinki
– powiedział dziennikarzom Polskiego
Radia PiK prezydent Michał
Zaleski.
14 SPORT
• TYLKOTORUN.PL
Rekordy na bieżni
Polska lekkoatletyka może liczyć na wielu wspaniałych zawodników.
Wśród nich są także torunianie
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Urodzona w 2003 r.
zawodniczka Miejskiego
Klubu Lekkoatletyczne-‘‘go osiągnęła w zawodach Czuję się świetnie, to był
w skoku w dal wynik 6,44
m, ustanawiając już drugi doskonały bieg jak na ten sezon. Czekam
raz w tym roku rekord Polski
w kategorii wiekowej już z niecierpliwością na kolejny start.
do lat dwudziestu. Wcześniej
zrobiła to 12 lutego w Rzeszowie
- wtedy jej skok był o 3 cm
z Torunia osiągnęła odległość 6,49
m. W historii polskiej lekkoatletyki
krótszy. Warto dodać, że przed tegorocznymi
zawodami halowymi
tylko jedna juniorka miała lepszy
rekord wynosił 6,38 m i nie był zagrożony
przez dwie dekady.
rezultat – 6,60 m. Było to w 1964
r., a tak daleki skok oddała… Irena
- Dziś nie musiałam zaliczać Kirszenstein-Szewińska.
skoku w pierwszych trzech pró-
Od kilku dni Anna Matuszewicz
bach, żeby skakać dalej, więc szłam
na całość w każdym skoku. Stawiałam
wszystko na jedną kartę
i w końcu się udało. Tym bardziej
się cieszę, że udało się to zrobić
w moim mieście – mówiła Anna
Matuszewicz tuż po zawodach.
W zeszłym roku podczas zawodów
stadionowych lekkoatletka
Plejada lekkoatletycznych gwiazd
zaprezentowała się 22 lutego podczas
ósmej edycji mityngu Orlen
Copernicus Cup. Odbył się on
w Arenie Toruń. Kibice, którzy
zgromadzili się, by śledzić zmagania
sportowców najwyższej klasy,
mieli okazję zobaczyć m.in. bicie
rekordu Polski juniorek przez toruniankę,
Annę Matuszewicz.
ma także swój oficjalny fanpage na
Facebooku.
- Chyba nadszedł już czas, abym
zaczęła prowadzić stronę na Facebooku.
Wcześniej postawiłam sobie
cele, które chciałam osiągnąć, zanim
zacznę prowadzić stronę – napisała
w swoim pierwszym poście.
- Będę Was informowała o moich
przygotowaniach, startach i pokazywała
trochę sportowego życia.
Do udanych swój występ podczas
Copernicus Cup może
zaliczyć także inny reprezentant
MKL Toruń, Adrian
Brzeziński. Już w kwalifikacjach
biegu na 60 m
Anna Matuszewicz pobiła rekord Polski juniorek w skoku w dal
już drugi raz w tym roku.
pobił swój rekord życiowy
i zakwalifikował się do finału
z czasem 6,66 s. W ostatecznej
rozgrywce student
Wydziału Nauk Biologicznych
i Weterynaryjnych
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
zdołał jeszcze wyśrubować
wynik do 6,57 s. To czwarty wynik
w historii polskiej lekkoatletyki na
tym dystansie. Rekord kraju należy
do Mariana Woronina. Przebiegł on
ten dystans w czasie 6,51 s. Było to
35 lat temu. Okazja do tego, by zaatakować
ten rezultat, nastąpi podczas
Halowych Mistrzostw Świata
w Lekkoatletyce, które odbędą się
w Belgradzie od 18 do 20 marca.
Tam właśnie toruński lekkoatleta
będzie mógł się zaprezentować.
- Czuję się świetnie, to był doskonały
bieg jak na ten sezon.
Czekam już z niecierpliwością na
kolejny start. Publiczność dała mi
tu wiele motywacji – powiedział
Adrian Brzeziński tuż po zakończeniu
rywalizacji w Toruniu. -
Jestem zadowolony, że mogłem
ustanowić taką życiówkę przy tak
wielu widzach. Razem z trenerem
myśleliśmy, że będziemy walczyć
w przedziale mniej więcej 6,66 s,
ale wyszło lepiej.
Dotychczasowy dorobek medalowy
Adriana to złoto i dwa srebra
podczas młodzieżowych mistrzostw
Polski, dwa krążki zdobyte
na halowych mistrzostwach kraju
rozgrywanych w Toruniu (złoto
i srebro) oraz srebro i brąz mistrzostw
Polski seniorów.
Podczas mityngu zaprezentowała
się także Zuzanna Hulisz, wicemistrzyni
w mieszanej sztafecie
płotkarskiej (wywalczyła srebro
w maju zeszłego roku). Startowała
w biegu na 60 m przez płotki, jednak
w swoim półfinale zajęła ostatnie
miejsce z czasem 8,47 s i nie
zdołała awansować do najlepszej
ósemki.
Gazetę tworzymy dla Was
Masz temat, problem?
Potrzebujesz interwencji?
Zadzwoń lub napisz
Nasi dziennikarze czekają
na TWOJE zgłoszenia
692 658 913
731 080 802
redakcja@tylkotorun.pl
Tylko Toruń . 4 marca 2022
•
TYLKOTORUN.PL
ZA MIEDZĄ
Od wojny uciekli do Obrowa
15
W niedzielę gmina Obrowo wysłała transport na granicę z Ukrainą. W poniedziałek kierowcy wrócili, przywożąc ze sobą 16 uchodźców
Łukasz Buczkowski | fot. nadesłane
W poniedziałek rano do gminy
Obrowo dotarli pierwsi uchodźcy
z Ukrainy. To łącznie 16 osób - 11
dzieci i ich matki. Wójt Andrzej
Wieczyński zadecydował o zakwaterowaniu
ich na terenie gminy.
- Są zmęczeni, ale już spokojni
- przekazała gmina Obrowo.
Jeszcze w niedzielę z gminy
Obrowo w kierunku granicy z Ukrainą
wyruszył transport z żywnością.
Dwaj kierowcy - Wiesław Rygielski
i Krystian Rygielski, wraz z Wasylem
Rebetsem, mieszkającym na
terenie gminy Obrowo Ukraińcem,
na granicę udali się z polecenia wójta
Andrzeja Wieczyńskiego. W poniedziałek
rano kierowcy wrócili
do gminy, przywożąc ze sobą 16
uchodźców z Ukrainy.
- Wszyscy Ukraińcy przekraczający
granicę z Polską są wystraszeni,
zagubieni. Płaczą. Ten widok
chwyta za serce, wzrusza - mówił
po powrocie Krystian Rygielski. -
Dzięki Wasylowi, który cierpliwie
tłumaczył uchodźcom w ich języku,
że u nas w Obrowie nic im nie
grozi, dzieci i kobiety powoli się
uspokajały. Mogliśmy więc zabrać
je i ruszyć do gminy. Po drodze
zatrzymaliśmy się m.in. na stacji
benzynowej w Krzyżanówku, gdzie
pracownicy spontanicznie przynieśli
ukraińskim przyjaciołom karton
słodyczy i jedzenia. Chęć wsparcia
uchodźców jest w całej Polsce przeogromna.
Uchodźcy zostali zakwaterowani
w osobnych pokojach w hotelu
w Obrowie. Każdej rodzinie przydzielono
własne lokum, z łazienką,
telewizorem i lodówką.
- Na razie nasi goście potrzebują
umyć się, przebrać i wyspać
- wyjaśniała Renata Kwiatkowska,
kierownik Gminnego Ośrodka
Pomocy Społecznej w Obrowie. -
Wkrótce porozmawiamy z nimi
i dowiemy się, czy czegoś jeszcze im
brakuje. Na dziś prawdopodobnie
mają wszystko. Mieszkańcy naszej
gminy są wspaniali: w ciągu godziny
od ogłoszenia, że potrzebujemy
dla dzieci dwóch wózków, otrzymaliśmy
je. Są nowoczesne i w bardzo
dobrym stanie.
Gmina zapewniła dzieciom
opiekę pediatry. Dwoje z nich do
Pierwsi uchodźcy z Ukrainy zostali zakwaterowani w Obrowie na
początku tygodnia.
Obrowa dotarło przeziębionych.
Nie wiadomo jeszcze, jakie będą
dalsze potrzeby w zakresie pomocy
uchodźcom. W razie potrzeby
gminne szkoły zaoferują dzieciom
zajęcia edukacyjne.
- Gmina jest gotowa przyjąć kolejne
osoby uciekające z Ukrainy.
Jesteśmy zorganizowani i przygotowani,
aby niebawem pojechać po
kolejnych uchodźców - deklaruje
wójt gminy Obrowo Andrzej Wieczyński.
Pomoc potrzebna jest także
w samej Ukrainie, dlatego jednostki
OSP gminy Obrowo przekazały
część swojego sprzętu. W weekend
zbiórka sprzętu pożarniczego
dla strażaków z Ukrainy ruszyła
w całej Polsce. Wójt Andrzej Wieczyński
postanowił więc, że gminne
OSP włączą się do akcji. Sam
jest prezesem Zarządu Głównego
OSP z terenu gminy Obrowo
i członkiem OSP Dobrzejewice.
Po dokonaniu przeglądu sprzętu
pod kątem możliwości podzielenia
się nim ze strażakami z Ukrainy,
trafił on do Torunia, gdzie czekał
go transport za granicę. Strażacy
z gminy Obrowo przekazali hełmy
strażackie, specjalistyczne obuwie,
ubrania, kurtki, rękawice oraz węże
pożarnicze i prądownice. Przekazany
sprzęt był pełnowartościowy,
sprawny i gotowy do użycia. Akcja
odbyła się w porozumieniu z Komendą
Miejską Państwowej Straży
Pożarnej w Toruniu.
Tylko Toruń . 4 marca 2022