Przemyślanie – uczestnicy bitwy pod Monte Cassino
Przemyślanie – uczestnicy bitwy pod Monte Cassino
Przemyślanie – uczestnicy bitwy pod Monte Cassino
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
— Nie znajdziecie we mnie bohatera dźwięczącego medalami. Nie brałem udziału w natarciu,<br />
w ogóle mój udział w bitwie był znikomy. Oprócz tego, że strzelali do nas jak do kaczek, nic<br />
się nie działo na moim odcinku. Potem wyznaczono mnie dowódcą patrolu, który szedł do<br />
klasztoru, ale na moim miejscu mógł być równie dobrze ktoś inny…<br />
- Dla nas <strong>pod</strong> <strong>Monte</strong> <strong>Cassino</strong> nic było innego wyjścia — mówił Kazimierz Gurbiel jest ,w tym<br />
dawne bezgraniczne zaufanie do dowódcy, poczucie politycznej przegranej i żądza odwetu,<br />
której wrogiem była bezczynność. Tych, co przeżyli rzeź <strong>pod</strong> <strong>Monte</strong> <strong>Cassino</strong> — tak, to była<br />
rzeź, więc tych, co przeżyli, bitwa połączyła na zawsze. Pozostała słowem rozpoznawczym, na<br />
dźwięk którego mocniej biły serca, zaś pamięć <strong>pod</strong>suwała nazwiska ludzi, z którymi na równi<br />
przeżywało się radość zwycięstwa, śmierć kolegów i strach, obecny nawet wówczas, gdy<br />
żołnierz stawał się bohaterem.<br />
Mówił K. Gurbiel w wywiadzie dla miejscowej prasy<br />
Pod <strong>Monte</strong> <strong>Cassino</strong> kanonada trwała przez całą dobę z małymi przerwami. Dla<br />
oszołomionych nią łudzi cisza była niepokojem . Nie myślało się o strachu. chociaż był on<br />
niezmordowanym kompanem żołnierza. Pod <strong>Monte</strong> Caasino 12 pułk obsadzał linię<br />
zabezpieczenia, nie mniej ważną od linii natarcia. Czekali zawsze przygotowani, że gdy<br />
zajdzie konieczność że ich również <strong>pod</strong>erwą do przodu-Powtarzali sobie: mamy przed sobą<br />
.jeszcze jeden dzień żyda, może jeszcze godzinę, ale mamy je wciąż przed sobą.<br />
„Im więcej nas wróci do kraju, tym większe będzie zwycięstwo" — ppor. Gurbiel, dowódca<br />
plutonu ckm-ów, dobrze pamięta słowa dowódcy szwadronu, .por. Mieczyslawa Sandera. Nie<br />
chodziło o unikanie śmierci, bo była ona <strong>pod</strong> <strong>Monte</strong> <strong>Cassino</strong> wszechobecna na każdej linii.<br />
Chodziło o to, aby się nie dać zabić bez sensu. W natarciu były takie przypadki, że żołnierz<br />
rzucał się na minę, bo nie było już czasu jej rozbroić i wołał: „dalej, po mnie, koledzy, ale to<br />
nie była bezsensowna śmierć. Bezsensowną śmierć spotkał Kazimierz Gurbiel dopiero <strong>pod</strong><br />
Piedimonte, którego zdobycie było ostatnim akordem <strong>bitwy</strong> o <strong>Monte</strong> <strong>Cassino</strong>. Ale przyszło<br />
później . Rankiem 18 maja goniec przyniósł wezwanie do por. Sandera Kaziu — usłyszał<br />
Gurbiel w chwilę później — mamy rozkaz dowódcy pułku zobaczyć co się dzieje w klasztorze.<br />
Dowódca powiada, że Niemców już nie ma. Przekazuję ten rozkaz tobie. Patrol przygotował<br />
wachmistrz Wróblewski. Prowadź i melduj. I jeszcze jedno — dodał natychmiast — jeśli<br />
ułanowi włos z głowy spadnie to odpowiadasz gardłem. Nie miałem nawet czasu na włożenie<br />
hełmu — Gurbiel pokazuje. siebie na zdjęciu; na tle ruin klasztoru, wśród żołnierzy<br />
w stalowych kapeluszach, wygląda w swej furażerce jakby szedł na przepustkę.<br />
Chcąc dojść do Klasztoru musieli przejść przez rejon IV kompanii strzelców kpt<br />
Borzdziłowskiego i ten zaproponował umocnienie trzynastoosobowego patrolu swoimi<br />
ludźmi, czemu Gurbiel nie oponował; w większej grupie człowiek czuje się pewniej. Z IV<br />
kompanii był właśnie ppor. Kazimierz Kądziolka, jarosławianin, któremu<br />
u <strong>pod</strong>nóża góry klasztornej, Gurbiel powiedział: ty, jako wyborowy piechur, obejdź ze swoimi<br />
ludźmi górę, żeby w jednym miejscu nie było nas za dużo, a pójdę wprost po zboczu. Do dziś<br />
nie wie, dlaczego tamten nie znalazł się na górze. Możliwe, że musiał obchodzić pola minowe.<br />
Pisał Melchior Wańkowicz:<br />
Sz!i, jak słonie na butelkach w cyrku — dołami po wybuchłych pociskach i głazami na<br />
których widać było, że min nie ma. W klasztorze, w <strong>pod</strong>wórcu, powitał ich Święty bez płowy<br />
i uroczysta cisza. I dalej - Ppor. Gurbiel — to ten, który pierwszy z patrolem ułańskim wpadł,<br />
nie zważając na nie rozpoznany, zaminowany teren, do Klasztoru i zawiesił proporczyk. To<br />
ten, który w bitwie <strong>pod</strong> Piedimonte dowodził trzydziestoma trzema carrierami. To ten, który<br />
potem, walcząc w kampanii adriatyckiej, został ciężko ranny...<br />
Dalej opowiadał K. Gurbiel