Pobierz czasopismo - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
Pobierz czasopismo - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
Pobierz czasopismo - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
16<br />
Aspiracje<br />
Jan Kreczmar<br />
O zagrOżeniu<br />
szTuki akTOrskiej<br />
Zastanówmy się nad sytuacją aktora w teatrze,<br />
a może nawet szerzej, nad rolą aktorstwa we<br />
współczesnej sztuce teatralnej. Rzecz różnie się<br />
układa. U nas coraz częściej przeczytać można<br />
opinię, że nowoczesny teatr charakteryzuje się<br />
dominacją reżysera-inscenizatora, jako głównego<br />
twórcy dzieła teatralnego. Według niektórych<br />
ma to być nawet miernikiem nowoczesności. Nie<br />
wiem czy tak jest istotnie, ale gdyby tak było, dostrzegałbym<br />
w tym poważne zagrożenie dla sztuki<br />
aktorskiej.<br />
W dziele zbiorowym, jakim niewątpliwie jest<br />
(i być musi) przedstawienie teatralne, dominują<br />
najsilniejsze indywidualności, największe talenty<br />
i nie wychodzi dziełu temu na zdrowie aprioryczne<br />
wyznaczanie dominacji tego czy innego<br />
współtwórcy. Daleki jestem od cofania sztuki reżyserskiej<br />
do roli służby porządkowej w przedstawieniu,<br />
nie interesowałby jednak mnie mój zawód,<br />
gdybym miał być jedynie marionetką czy też mniej<br />
lub więcej doskonałym instrumentem w ręku inscenizatora.<br />
Doceniam w pełni wielką wagę reżyserii<br />
nowoczesnej. <strong>Sztuk</strong>a ta przeszła w naszym stuleciu<br />
piękną ewolucję i rozwojem swoim zapewniła<br />
sobie wielkie znaczenie w teatrze. Dobro teatru<br />
wymaga jednak, aby została zachowana pewna<br />
równowaga pomiędzy reżyserią i aktorstwem. Zły<br />
jest teatr, w którym nie rozwija się myśl inscenizacyjna,<br />
w którym nawet największe kreacje aktorskie<br />
nie służą jednemu wspólnemu celowi, wyznaczonemu<br />
przez twórczego reżysera. Ale również<br />
zły jest teatr, w którym nie zawsze dość fascynująca<br />
indywidualność reżysera niszczy indywidualności<br />
aktorskie, nie pozwala się rozwinąć aktorskim<br />
kreacjom i ogranicza aktora do roli marionetki<br />
czy bezdusznego instrumentu. (…)<br />
„Gwiazdorstwo” reżyserskie rodzi zło, które nazywam<br />
„koncepcjonizmem”. Jest to wymyślanie „nowatorskiej”<br />
koncepcji przedstawienia za wszelką<br />
cenę. Gdy opinia publiczna, prasa interesują<br />
się w teatrze jedynie tym, jaki kształt nada przedstawieniu<br />
inscenizator ze scenografem, wówczas<br />
wśród reżyserów powstaje choroba „koncepcjonizmu”.<br />
Dbają oni wtedy jedynie o możliwie efektowne<br />
przekazanie swojej koncepcji, lekceważąc<br />
i tłumiąc po drodze wszystko, co mogłoby pociągnąć<br />
uwagę widza w inną stronę. Choroba ta<br />
niszczy sztukę aktorską i co za tym idzie, znakomicie<br />
osłabia zainteresowanie nią widowni. Aktor,<br />
schodząc do roli instrumentu czy marionetki,<br />
przestaje budzić zainteresowanie: nie jest już a r -<br />
t y s t ą , jest tylko w y k o n a w c ą . Zresztą, jeśli<br />
widz uwierzy, że w przedstawieniu ważne jest tylko<br />
rozwiązanie zadania inscenizacyjno-scenograficznego,<br />
to ostatecznie co go obchodzi, jak tam<br />
aktor gra – może grać jakkolwiek, byleby nie wykraczał<br />
przeciw koncepcji, nie psuł ogólnej kompozycji.<br />
Jest to poważne niebezpieczeństwo dla<br />
Piłat w filmie Andrzeja Wajdy Piłat i inni<br />
sztuki aktorskiej. Zagraża jej rozwojowi. (…)<br />
Nie chciałbym być pomówiony o wrogość wobec<br />
nowoczesności, ale nie mam wiary w to, że ciągłe<br />
jej postulowanie uczyni naszą sztukę bardziej nowoczesną.<br />
Sądzę, że w aktorstwie z prawdziwą<br />
nowoczesnością (nie modą, tylko nowoczesnością)<br />
rzecz ma się podobnie jak ze wzruszeniem:<br />
gdy go szukać – ucieka, gdy je wymuszać – ginie.<br />
Nowoczesność to świeżość artystyczna, to wynalazczość,<br />
to odkrywanie nowych prawd, nowych<br />
środków wyrazu. Najtrudniej jest być nowoczesnym<br />
aktorom wzrastającym pod ciążeniem silnych<br />
tradycji, gdyż mimo woli przejmują oni środki<br />
swoich wielkich poprzedników, wzorując się na<br />
nich. W ten sposób czerpią soki nie z życia, ale<br />
z teatru, ze sceny. A teatr potrzebuje ciągłej konfrontacji<br />
z życiem i z niego musi czerpać soki.<br />
Aktor winien szukać środków wyrazu nie na scenach,<br />
ale w życiu: na ulicy, w domu, w urzędach,<br />
w tramwajach, w lokalach publicznych, w bibliotekach,<br />
w muzeach, nawet w lekturze, nawet we<br />
własnych snach i marzeniach, ale nie na scenach,<br />
nie u swoich kolegów czy nawet u swoich wielkich<br />
poprzedników. Od nich może się uczyć metody<br />
pracy, u nich podpatrywać sposoby, od nich uczyć<br />
się technik – ale reakcje, środki wyrazu musi zdobywać<br />
własne: czerpać je z życia i z własnej wyobraźni.<br />
Wtedy jest nowoczesny i – niech o tym<br />
nie myśli. Nowoczesności się nie poszukuje i nie<br />
zdobywa; nowoczesnym się jest, jeśli oczyści się<br />
swój warsztat ze sztamp, z wtórnych naleciałości,<br />
z manierycznych nawyków. To myślę o „nowoczesności”<br />
w aktorstwie. Poza tym istnieje dobre lub<br />
złe aktorstwo. Prawdziwie dobry aktor nie może<br />
być nienowoczesny.<br />
Jan Kreczmar (1908-1972) - aktor, reżyser<br />
teatralny. Jednocześnie ze studiami aktorskimi<br />
podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie<br />
Warszawskim. Przed wojną aktor<br />
teatrów: Miejskich w Wilnie, Polskiego<br />
w Poznaniu, Towarzystwa Krzewienia Kultury<br />
Teatralnej w <strong>Warszawie</strong>. W latach 1933-35 był<br />
słuchaczem Wydziału <strong>Sztuk</strong>i Reżyserskiej<br />
PIST-u. Uczestniczył aktywnie w konspiracyjnym<br />
życiu kulturalnym. Był członkiem Tajnej<br />
Rady Teatralnej, wykładowcą konspiracyjnego<br />
PIST-u, brał udział w tajnych przedstawieniach.<br />
W latach 1946-63 należał do zespołu<br />
Teatru Polskiego w <strong>Warszawie</strong>. Od 1963 do<br />
końca życia był aktorem Teatru Współczesnego.<br />
Prowadził szeroką działalność pedagogiczną:<br />
w latach 1945-46 był wykładowcą<br />
PIST-u, potem w PWST w <strong>Warszawie</strong> (od 1955<br />
z tytułem profesora zwyczajnego). W latach<br />
1947-49 był zastępcą dyrektora tej uczelni,<br />
w latach 1949-55 oraz 1956-67 jej rektorem.