Pobierz czasopismo - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie

Pobierz czasopismo - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie Pobierz czasopismo - Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie

14.06.2013 Views

66 Aspiracje Wydział Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie 1948-2008 autorstwa Wojciecha Włodarczyka, wydana w ramach jubileuszu, jednak autonomiczna względem wystawy. Lokalizując wystawę w gmachu Akademii, sięgnięto do tradycji dorocznego pokazu pracownianego, będącego nie tylko konfrontacją własnych umiejętności z umiejętnościami innych studentów, ale również często pierwszą konfrontacją z publicznością. Doroczne pokazy są często papierkiem lakmusowym jakości nauczania, polem rywalizacji poszczególnych pracowni, a ostatnio miejscem poszukiwania nowych talentów przez galeryjnych łowców głów. Oczywiście jest coś wzruszającego w tym następstwie pracownianych pokoleń; w czerpaniu siły z legendy wielkich profesorów, którzy kiedyś jako studenci ślęczeli być może nad tymi samymi sztalugami, zmagając się z trudną materią sztuki. Wzruszenie to jednak powierzchowne. Chciałoby się wierzyć, że dla dzisiejszych studentów Akademii sięganie do przeszłości nie jest tylko przykrym obowiązkiem. Ścieżki inspiracji współczesnej sztuki kreowanej przez młode pokolenie pokazują, że przeszłość bywa na swój sposób przyswajana lub choćby inteligentnie kontestowana. Sentymentalne wycieczki przynoszą zaskakująco świeże efekty. Tego jednak na wystawie nie zobaczyliśmy. Brakowało prezentacji współczesnego dialogu z tradycją malarstwa, a więc i tradycją Akademii. Zresztą najlepszym być może podsumowaniem roli Wydziału Malarstwa byłby pokaz, na który złożyłby się prace jego świeżo upieczonych wychowanków, a nie kolejny, chwilami, ciężkostrawny wystawienniczy zakalec. Trudno sformułować wyraźny zarzut wobec tak skonstruowanej wystawy. Wszakże reprezentowała, sądząc po nazwiskach, oprócz artystów dla akademii kluczowych – związanych z war- szawską uczelnią klasyków współczesności, postacie ważne, które zaznaczyły swoją obecność w polskiej sztuce współczesnej, jak i szereg postaci mniej znanych, lecz zasługujących na zainteresowanie badaczy. W ten sposób demokratyczny postulat szerokiej reprezentacji zostaje wypełniony. Niestety, znane i mniej znane nazwiska zostały przywołane przy pomocy dzieł często mniejszego kalibru. Choć nie brakuje oczywiście na tej wystawie perełek wcześniej niedostępnych szerokiej publiczności, to jednak autorzy nie popisali się skalą kwerendy, w rezultacie tworząc zbiór pełen mielizn. Pewne zdziwienie budzić może pieczołowitość, z jaką kurator sięga do zbiorów kilku prywatnych kolekcjonerów, nie korzystając w pełni z kolekcji zlokalizowanego na miejscu Muzeum ASP. Na wystawie znalazło się 300 prac 130 artystów. Zdawać by się mogło – niewielu, skoro w ciągu sześciu dekad mury Wydziału przy Krakowskim Przedmieściu opuściło 800 absolwentów. Sztuka jak wiadomo nie jest dziedziną demokratyczną. O jej wyrazie decyduje mniejszość, stąd wszelkie próby zaprowadzenia obiektywnej hierarchii za pomocą kuratorskiego wyboru stwarzają pole do dyskusji. Sukces, jakkolwiek moglibyśmy go definiować na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, stał się udziałem nielicznych. Rozumiany w kategoriach współczesnych – mierzony ilością ważnych wystąpień, obecnością w kolekcjach i ważnych opracowaniach, oddźwiękiem medialnym i wreszcie pozycją rynkową dotyczy jeszcze węższej grupy. I tu pojawia się kolejny niedostatek tej wystawy. Tam, gdzie w kolejce po uznanie czeka wielu, trudno usatysfakcjonować kogokolwiek. Tym bardziej ważny jest przejrzysty dobór kryteriów, jakimi kieruje się kurator takiej ekspozycji. Niestety, poza wspominanym pracownianym tropem trudno o jakiekolwiek ważkie wytłumaczenie doboru artystów i konkretnych dzieł. Wprowadzenie wątku historycznego poprzez poświęcenie osobnych sal epoce socrealizmu i pokazowi „arsenałowemu” cofa dyskusję na temat polskiej współczesności w tereny pła- skiej konstatacji o hańbie i odkupieniu „zniewolonych umysłów”. Zatrważające jest to, że pole dyskursywne opisywanej wystawy dotyczy „piętna” międzywojennego koloryzmu i okresu 1949- 1956. Zasygnalizowanie zjawiska kwestionującej sens malarstwa neoawangardy lat 70., przez przytoczenie pojedynczych przykładów reakcji malarzy na rosnący wokół akademii wpływ konceptualizmu, filmu, fotografii i performance, tylko w niewielkim stopniu odzwierciedla temperaturę tamtych wydarzeń.

Kolejna przełomowa dekada lat 80., będąca mocną odpowiedzią Wydziału Malarstwa na rygory konceptualizmu, a objawiająca się ekspresyjnym, „dzikim” malarstwem, będącym rodzajem komunikatu opartego o zakorzenioną w rzeczywistości społecznej i osobistej fabułę, została przedstawiona wyłącznie na przykładzie kilku płócien Gruppy, pomijając udział Tracewskiego, Dowgiałły czy Gruszczyńskiej. Płótna „nowych dzikich” zestawione zostały natomiast ze sztuką tworzoną na potrzeby wystaw przykościelnych. Siła wyrazu ekspresji obok patosu doraźnego obrazowania. Kolejne ciężkostrawne zestawianie. Organizatorzy w swojej skłonności do porządkowania pracowniami, tendencjami i dekadami, zapomnieli, że wystawa nie jest tylko zbiorem pojedynczych płócien, ale zbiorem różnic w pewnym stopniu się dopełniających, a przez to ciekawych. Pomysł „stuprocentowej” ekspozycji oparty został na prostym wyliczeniu, chwilami nawet ma się wrażenie – odfajkowaniu na liście obecności. Symptomatyczna dla ich historycznej rangi była nadreprezentacja płócien Cybisa, Nachta-Samborskiego czy Gierowskiego. Nie zawsze udział w strukturach uczelni był adekwatny do wpływów na profil nauczania. Wyżej wymienieni w długim okresie historii wydziału sprawowali „rząd dusz” w stopniu nieproporcjonalnie większym niż obsadzający eksponowane stanowiska i tym samym zasłużyli na własną legendę. Swój autorytet budowali nie tylko na konsekwencji artystycznych wyborów, ale i postawie wobec zastanej sytuacji politycznej, w której na różnych etapach władza uznająca kulturę za dziedzinę propagandy, uzurpowała sobie doktrynalny wpływ, ograniczając autonomiczność uczelni. Apologeci akademii postrzegają ją jako enklawę czystego malarstwa, będącego wyrazem indywidualnego odkrywania rządzących nim reguł, na podstawie zasad i idei wpajanych przez profesorów. Krytycy zarzucają, że poza manualną sprawnością i świadomością malarskiego rzemiosła zachowawcza z zasady uczelnia w niewielkim stopniu przygotowuje do konfrontacji z realnym światem sztuki poza murami Akademii. Oczywiście dzisiejsza rzeczywistość Akademii jest bardziej złożona, obok pracowni tradycyjnych istnieją te o charakterze bardziej progresywnym. Zmiana pokoleniowa końca dekady lat 80. wprowadziła do Akademii profesorów zaangażowanych w kształtowanie własnej, zindywidualizowanej praktyki tak artystycznej, jak i dydaktycznej, mniejszą wagę przywiązujących natomiast do kultywowanego przez dekady dążenia do stworzenia spójnego profilu akademii. To oni i ich uczniowie zmienią oblicze kolejnego jubileuszu. * Niniejszy tekst odnosi się do wystawy „100% malarstwa – 60 lat Wydziału Malarstwa ASP w Warszawie”, Akademia Sztuk Pięknych, październik 2008. Fotografie – Paweł Nocuń. Piotr Rogacz - studiował historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował w domach aukcyjnych i galeriach sztuki. Kurator kilkunastu wystaw. Aktualnie związany z warszawską gaga galerią. Stały współpracownik miesięcznika „Art&Business”.

Kolejna przełomowa dekada lat 80., będąca mocną<br />

odpowiedzią Wydziału Malarstwa na rygory<br />

konceptualizmu, a objawiająca się ekspresyjnym,<br />

„dzikim” malarstwem, będącym rodzajem komunikatu<br />

opartego o zakorzenioną w rzeczywistości<br />

społecznej i osobistej fabułę, została przedstawiona<br />

wyłącznie na przykładzie kilku płócien<br />

Gruppy, pomijając udział Tracewskiego, Dowgiałły<br />

czy Gruszczyńskiej. Płótna „nowych dzikich”<br />

zestawione zostały natomiast ze sztuką tworzoną<br />

na potrzeby wystaw przykościelnych. Siła wyrazu<br />

ekspresji obok patosu doraźnego obrazowania.<br />

Kolejne ciężkostrawne zestawianie. Organizatorzy<br />

w swojej skłonności do porządkowania pracowniami,<br />

tendencjami i dekadami, zapomnieli,<br />

że wystawa nie jest tylko zbiorem pojedynczych<br />

płócien, ale zbiorem różnic w pewnym stopniu<br />

się dopełniających, a przez to ciekawych. Pomysł<br />

„stuprocentowej” ekspozycji oparty został na prostym<br />

wyliczeniu, chwilami nawet ma się wrażenie<br />

– odfajkowaniu na liście obecności.<br />

Symptomatyczna dla ich historycznej rangi była<br />

nadreprezentacja płócien Cybisa, Nachta-Samborskiego<br />

czy Gierowskiego. Nie zawsze udział<br />

w strukturach uczelni był adekwatny do wpływów<br />

na profil nauczania. Wyżej wymienieni w długim<br />

okresie historii wydziału sprawowali „rząd dusz”<br />

w stopniu nieproporcjonalnie większym niż obsadzający<br />

eksponowane stanowiska i tym samym<br />

zasłużyli na własną legendę. Swój autorytet budowali<br />

nie tylko na konsekwencji artystycznych<br />

wyborów, ale i postawie wobec zastanej sytuacji<br />

politycznej, w której na różnych etapach władza<br />

uznająca kulturę za dziedzinę propagandy, uzurpowała<br />

sobie doktrynalny wpływ, ograniczając<br />

autonomiczność uczelni.<br />

Apologeci akademii postrzegają ją jako enklawę<br />

czystego malarstwa, będącego wyrazem indywidualnego<br />

odkrywania rządzących nim reguł,<br />

na podstawie zasad i idei wpajanych przez profesorów.<br />

Krytycy zarzucają, że poza manualną<br />

sprawnością i świadomością malarskiego rzemiosła<br />

zachowawcza z zasady uczelnia w niewielkim<br />

stopniu przygotowuje do konfrontacji z realnym<br />

światem sztuki poza murami Akademii. Oczywiście<br />

dzisiejsza rzeczywistość Akademii jest bardziej<br />

złożona, obok pracowni tradycyjnych istnieją<br />

te o charakterze bardziej progresywnym.<br />

Zmiana pokoleniowa końca dekady lat 80. wprowadziła<br />

do Akademii profesorów zaangażowanych<br />

w kształtowanie własnej, zindywidualizowanej<br />

praktyki tak artystycznej, jak i dydaktycznej,<br />

mniejszą wagę przywiązujących natomiast do kultywowanego<br />

przez dekady dążenia do stworzenia<br />

spójnego profilu akademii. To oni i ich uczniowie<br />

zmienią oblicze kolejnego jubileuszu.<br />

* Niniejszy tekst odnosi się do wystawy „100%<br />

malarstwa – 60 lat Wydziału Malarstwa ASP<br />

w <strong>Warszawie</strong>”, <strong>Akademia</strong> <strong>Sztuk</strong> <strong>Pięknych</strong>, październik<br />

2008. Fotografie – Paweł Nocuń.<br />

Piotr Rogacz - studiował historię sztuki na<br />

Uniwersytecie Warszawskim. Pracował w domach<br />

aukcyjnych i galeriach sztuki. Kurator kilkunastu<br />

wystaw. Aktualnie związany z warszawską<br />

gaga galerią. Stały współpracownik miesięcznika<br />

„Art&Business”.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!