04.06.2014 Views

Nagroda Rektora – instrukcja obsługi - Puls UM

Nagroda Rektora – instrukcja obsługi - Puls UM

Nagroda Rektora – instrukcja obsługi - Puls UM

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

cover


cover


WSTĘPNIAK<br />

Drodzy Czytelnicy!<br />

Miło mi przekazać do<br />

Waszych rąk ostatni w tym<br />

roku numer „<strong>Puls</strong>u”. Długo<br />

zastanawialiśmy się, co będzie<br />

tematem numeru, bo<br />

chcieliśmy, aby był podsumowaniem<br />

tego roku akademickiego.<br />

A cóż lepiej opisuje<br />

minione miesiące niż<br />

próby pokonania ulicznych<br />

korków, roboty drogowe i podróż autobusami,<br />

które codziennie mają inny rozkład jazdy? Nawet<br />

jeśli wydaje się Wam, że ten temat został<br />

wyczerpany i nic więcej dodać nie można, przeczytajcie,<br />

co przygotowały autorki tekstu – być<br />

może znajdziecie tam rady, które pomogą przetrwać<br />

ostatnie tygodnie w mieście.<br />

Mam również nadzieję, że spodoba się Wam<br />

nasz nowy dział, tworzony we współpracy z lektorami<br />

Studium Języków Obcych, dzięki któremu<br />

języki obce staną się trochę mniej obce.<br />

Oprócz tego, znajdziecie w numerze również<br />

sporą dawkę rozrywki: teksty o muzyce<br />

czy filmie. Potraktujcie to jako miły przerywnik<br />

w zakuwaniu do egzaminów.<br />

Na koniec życzę Wam udanych wakacji i do<br />

zobaczenia w przyszłym roku akademickim :)<br />

Katarzyna Paczkowska<br />

Spis treści<br />

Mikroskop....................................................................4<br />

MOST<strong>UM</strong>...............................................................6<br />

Wariograf – Andrzej Mackiewicz.................................7<br />

Temat Numeru – Człowieku, nie irytuj się!.................8<br />

<strong>Nagroda</strong> <strong>Rektora</strong>- <strong>instrukcja</strong> obsługi.........................11<br />

Jak poznać samego siebie...........................................13<br />

Z dwojga złego...........................................................14<br />

Imprezożercy.................................................16<br />

Ona & On...................................................................18<br />

Ostatnie słowo............................................................20<br />

Z kociołka młodych zielarek....................................21<br />

Pod lupą- kardiochirurgia..........................................23<br />

Dawna opowieść........................................................26<br />

Pamiętnik lekarza stażysty..........................................28<br />

Co łączy Clinta Eastwooda i twórcę potęgi FBI?.............29<br />

Słuchawki, czyli stetoskop.........................................31<br />

Wywiad- Czas zmian..................................................32<br />

English twist...............................................................33<br />

PZWL................................................................35<br />

Myslovitz..................................................................36<br />

Pogotowie muzyczne.................................................37<br />

Kino Muza.................................................................38<br />

Kącik Filmowy..........................................................39<br />

Jolka..........................................................................40<br />

Nagrodzeni............................................................41<br />

Humor.......................................................................42<br />

Redaktor Naczelna: Katarzyna Paczkowska (k.paczkowska@pulsum.pl)<br />

Z-ca Redaktor Naczelnej: Anna Zajączkowska (a.zajaczkowska@pulsum.pl)<br />

Sekretarz: Anna Płóciennik (a.plociennik@pulsum.pl)<br />

Redaktor Techniczny: Łukasz Stępniak (l.stepniak@pulsum.pl)<br />

Skarbnik: Anika Mielewczyk (a.mielewczyk@pulsum.pl)<br />

Grafik: Agnieszka Brychcy (a.brychcy@pulsum.pl)<br />

Fotograf: Joanna Pluto-Prondzinska<br />

Kolegium Redakcyjne: Łukasz Brzyski, Katarzyna Kordiuk, Justyna<br />

Koszarska, Justyna Kwitowska, Martyna Musik, Paulina Patalas,<br />

Magdalena Pawlaczyk, Anita Pogorzelska, Marta Ptaszyk, Grzegorz<br />

Sławiński, Barbara Średzińska, Jolanta Wlizło, Marta Zawacka<br />

Współpracownicy: Piotr Czarnota, Weronika Genderka, Marta Kamińska,<br />

Michał Klimont, Mikołaj Sinica, Marcin Sokołowski, Maciej Tomczak,<br />

Anna Zacharzewska<br />

Adres redakcji: ul. Przybyszewskiego 39, DS „Eskulap”,<br />

60-356 Poznań, tel./faks (61) 658-44-35,<br />

Druk: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Medycznego<br />

w Poznaniu, 60-812 Poznań, ul. Bukowska 70.<br />

Ark. druk. 3,0. Papier offset,<br />

kl. III 80 g/m2, 70 x 100.<br />

Format B5. Zam. nr 35/2012.<br />

Druk ukończono w kwietniu 2012 r.<br />

Nakład: 4000 egz.<br />

Okładka: Agnieszka Brychcy<br />

Skład: Łukasz Stępniak, Magdalena Pawlaczyk, Barbara<br />

Średzińska, Weronika Genderka, Marta Zawacka<br />

Numer zamknięto: 22.06.2012<br />

Prosimy o przesyłanie tekstów na adres<br />

teksty@pulsum.pl.<br />

Nadesłanych tekstów nie zwracamy. Redakcja zastrzega<br />

sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich<br />

tytułów.<br />

www.pulsum.pl<br />

pulsum@ump.edu.pl<br />

3


MIKROSKOP<br />

MIKROSKOP<br />

Pojedyncza tranzycja wpływa na inteligencję!<br />

Trzy lata temu narodził się Projekt ENIGMA (Enhancing<br />

Neuro Imaging Genetics through Meta-Analysis),<br />

w który zaangażowane zostały laboratoria z całego świata,<br />

zajmujące się obrazowaniem mózgu. „Indywidualne centra<br />

badań nie są w stanie uzyskiwać tak dobrych osiągnięć<br />

w tych badaniach, jak w przypadku wymiany informacji<br />

w ramach Projektu ENIGMA”, mówi Thompson – profesor<br />

psychiatrii z Semel Institute for Neuroscience and<br />

Human Behavior w UCLA oraz jeden z inicjatorów przedsięwzięcia.<br />

„Dzięki dostępowi do tak dużej ilości danych<br />

[21151 zdrowych ludzi przebadanych przy pomocy MRI<br />

oraz symultanicznie pod kątem zmian w DNA] jesteśmy<br />

w stanie prześledzić wzory genetycznych wariacji oraz ich<br />

wpływ na mózg” dodaje.<br />

W badaniach przeprowadzanych w ramach ENIGMA<br />

przez zespół ponad dwustu naukowców z całego świata,<br />

szukano dwóch rzeczy. Mianowicie: genów zwiększających<br />

ryzyko chorób dziedzicznych oraz tych powodujących<br />

redukcję rozmiarów mózgu, gdyż jest to biologiczny<br />

marker dla takich schorzeń jak schizofrenia, zaburzenia<br />

afektywne dwubiegunowe, depresja, choroba Alzheimera<br />

czy demencja. Znaleziono między innymi gen HMGA2,<br />

który zdaje się mieć wpływ na rozmiar mózgu oraz na IQ.<br />

Okazuje się, że ludzie, u których w obrębie HMGA2 występuje<br />

cytozyna zamiast tyminy, mają większe mózgowie<br />

i lepsze osiągnięcia na testach mierzących inteligencję.<br />

Thompson: „Po raz pierwszy znaleziono ewidentny dowód<br />

na to, jak geny wpływają na inteligencję. To ekscytujące<br />

ile może zmienić jedna, subtelna zmiana w DNA!”.<br />

Nature Geneticis, 15.04.2012<br />

Genetyczna predyspozycja wpływa na nasilenie uderzeń gorąca<br />

u palących kobiet w okresie menopauzalnym.<br />

Wcześniejsze badania pokazały, że palenie papierosów<br />

jest związane z wcześniejszym wystąpieniem menopauzy,<br />

zwiększonym ryzykiem osteoporozy pomenopauzalnej<br />

i nasileniem objawów wypadowych – m.in. uderzeń gorąca.<br />

Okazuje się, że te ostatnie związane są nie tylko z ilością<br />

wypalanych papierosów, ale również z predyspozycją<br />

genetyczną – polimorfizmem genów zaangażowanych<br />

w metabolizm hormonów płciowych, odpowiedzialnych<br />

jednocześnie za aktywację toksyn, które znajdują się<br />

w dymie tytoniowym.<br />

Powyższe wnioski wyciągnięto na podstawie badania<br />

przeprowadzonego z udziałem 296 kobiet w okresie menopauzalnym.<br />

Analiza odpowiednich genów wykazała<br />

związek pomiędzy nasileniem uderzeń gorąca a występowaniem<br />

polimorfizmu pojedynczego nukleotydu (Single<br />

Nucleotide Polymorphism).<br />

Praktyczne wnioski dotyczą grupy kobiet z SNP, które<br />

mogłyby odnieść szczególne korzyści w przypadku rezygnacji<br />

z palenia papierosów.<br />

Journal of Clinical Endocrinology<br />

& Metabolism, 3.05.2012<br />

4<br />

Gazeta Studentów


MIKROSKOP<br />

Aspiryna czy warfaryna? – wpływ na rokowanie u pacjentów<br />

z niewydolnością serca i rytmem zatokowym.<br />

Wyniki badania WARCEF (Warfarin and Aspirin for<br />

Reduced Cardiac Ejection Fraction), w którym wzięło<br />

udział 2305 pacjentów z 11 państw, nie wykazały istotnej<br />

statystycznie przewagi stosowania żadnego z ww. leków<br />

na łączne ryzyko udaru niedokrwiennego, krwotoku mózgowego<br />

i śmierci u pacjentów z niewydolnością serca<br />

i rytmem zatokowym. Badano wpływ aspiryny w dawce<br />

325 mg/d i warfaryny w dawkach utrzymujących INR<br />

w przedziale 2-3,5 – łączne, roczne ryzyko 7,93% vs.<br />

7.47% (nieistotne statystycznie) . Jeśli wziąć pod uwagę<br />

izolowane ryzyko wystąpienia udaru niedokrwiennego<br />

– znacznie skuteczniejsza jest warfaryna (roczne ryzyko<br />

0,72% vs. 1,36), ale też ponad dwukrotnie bardziej zwiększa<br />

ryzyko poważnych krwawień (roczne ryzyko 1,80% vs<br />

0,87%). Wybór leku powinien więc uwzględniać indywidualne,<br />

dodatkowe czynniki ryzyka.<br />

New England Journal of Medicine, 3.05.2012<br />

Napoje energetyzujące mogą nieodwracalnie uszkadzać szkliwo.<br />

Dotyczy to zarówno popularnych „energy-drink’ów”<br />

jak i napojów izotonicznych, szczególnie tych o wysokim<br />

stopniu kwasowości. Naukowcy, którzy badali wpływ ww.<br />

na stan zdrowia zębów wzięli pod lupę w sumie 22 dostępnych<br />

na rynku napojów. W badaniach wykorzystali próbki<br />

ludzkiego szkliwa, które były poddawane ich działaniu<br />

przez 15 min, 4 razy dziennie przez 5 dni. Okazało się,<br />

że już tak krótkotrwała ekspozycja ujawniła uszkodzenie<br />

szkliwa, przy czym było ono bardziej zaznaczone w przypadku<br />

napojów energetyzujących.<br />

Fakt ten jest istotny, ponieważ stają się one coraz bardziej<br />

popularne, a konsumpcja jest szczególnie wysoka<br />

w grupie nastolatków (w Stanach Zjednoczonych średnio<br />

co drugi spożywa napój tego typu każdego dnia!).<br />

Uszkodzeniu szkliwa możemy na szczęście w pewnym<br />

stopniu zapobiegać – przykładowo przez płukanie<br />

jamy ustnej czy żucie gum bez cukru.<br />

Academy of General Dentistry , 1.05.2012<br />

Jak zainwestować we własne kości?<br />

Osteoporoza dotyka ponad 200 milionów ludzi na całym<br />

świecie. Nazywana bywa cichą epidemią, ponieważ<br />

stopniowe porowacenie kości nie daje spektakularnych<br />

objawów, a sama choroba najczęściej bywa diagnozowana<br />

po złamaniach, zwykle po 65. roku życia. Mimo<br />

iż dotyka przede wszystkim kobiet, nie oszczędza płci<br />

brzydkiej. Jednakże młodzi mężczyźni, grający w siatkówkę<br />

i koszykówkę lub uprawiający inne sporty, przeciwdziałające<br />

sile grawitacji przez 4 godziny tygodniowo<br />

lub więcej, zwiększają w ten sposób własną masę<br />

kostną, co może w przyszłości ochronić ich przed rozwinięciem<br />

osteoporozy. “Im więcej się ruszasz tym więcej<br />

masy kostnej powstaje w twoim organizmie’ – dr Mattias<br />

Lorentzon z Uniwersytetu w Gothenburgu (Szwecja).<br />

W największych badaniach tego typu wykazano,<br />

że sporty uwzględniające skakanie, dynamiczne starty<br />

i zatrzymywania się, w tym również tenis ziemny czy<br />

piłka nożna, w porównaniu do jazdy na rowerze czy pływania,<br />

dodatnio wpływają na gęstość kości, którą można<br />

zwiększać do około 25 roku życia. Pięcioletnie badania<br />

przeprowadzono na 833 mężczyznach w wieku 18-20 lat<br />

w momencie rozpoczęcia eksperymentu. Uczestnikom<br />

mierzono jakość i ilość masy kostnej oraz zbierano informacje<br />

nt. ich aktywności fizycznej. Różnica w gęstości<br />

kośćca między mężczyznami uprawiającymi wcześniej<br />

wspomniane sporty, a prowadzącymi siedzący tryb życia<br />

po pięciu latach wynosiła 3,4%.<br />

Journal of Bone and Mineral Research,<br />

4.05.2012<br />

Opracowały: Martyna Musik i Anna Płóciennik<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

5


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

Studiosus viator, czyli o Programie MOST<strong>UM</strong><br />

Z Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych:<br />

„(...) uprzejmie informuję, że w dniu 21.02.2011 r. zawarte zostało Porozumienie pomiędzy Uczelniami Medycznymi<br />

dot. Programu Mobilności Studentów Uczelni Medycznych (MOST<strong>UM</strong>).<br />

(…) Z poważaniem,<br />

Przewodnicząca KRA<strong>UM</strong><br />

prof. dr hab. Ewa Małecka-Tendera”<br />

Co w życiu przeciętnego studenta zmienia właściwie to porozumienie między <strong>Rektora</strong>mi?<br />

Czym jest MOST<strong>UM</strong> i do kogo jest kierowany? Jak się ubiegać o uczestnictwo w tym Programie?<br />

Czy w ogóle warto brać w tym udział? Na te i inne pytania szukajcie odpowiedzi<br />

w poniższym artykule, bo przecież – kto czyta, ten znajdzie.<br />

Cóż to takiego?<br />

Prorektor-elekt ds studenckich Edmund Grześkowiak:<br />

“Skrót jest wiadomy, a historycznie pomysł wywodzi się<br />

z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu i z Gdańskiego<br />

Uniwersytetu Medycznego. Już kilka lat temu popierałem<br />

dążenia pani Magdy Cerbin, aby wdrożyć program w życie.<br />

Uważam, że to bardzo korzystna dla Uczelni, jak i oczywiście<br />

dla studentów, forma współpracy. Na przykład <strong>UM</strong><br />

w Łodzi prowadzi zajęcia z farmacji przemysłowej, której<br />

u nas na <strong>UM</strong>P nie ma, a która to dałaby studentom farmacji<br />

na rynku pracy więcej alternatyw do zatrudnienia w aptece.<br />

Może w przyszłości uda się zacieśnić współpracę między<br />

uczelniami medycznymi w kraju do tego stopnia, by stwarzać<br />

dogodne warunku dla interuczelnianych paneli naukowych<br />

czy pisania prac magisterskich. Wszystko jest na razie<br />

w formie planów, ale będziemy się o tego typu współpracę<br />

starać”. Czyli, jeżeli jesteście zainteresowani studiowaniem<br />

w innym mieście lub choćby po prostu ciekawi, jak to jest<br />

Gdzieś Tam, MOST<strong>UM</strong> otwiera przed Wami możliwości<br />

zaspokajania tej ciekawości, a jak wiadomo, ciekawość to<br />

pierwszy stopień do poznania i wymiany doświadczeń.<br />

Jak ubiegać się o wyjazd?<br />

Biuletyn informacyjny, ofertę innych uczelni, formularz<br />

aplikacyjny – do wszystkiego można dotrzeć przez stronę<br />

główną Uczelni, pod hasłem “MOST<strong>UM</strong>” (zakamuflowany<br />

link znajdziemy po lewej stronie, pod odnośnikiem do<br />

skrzynki rektorskiej). Prorektor ds Studenckich: “Póki co<br />

wszystko jest w formie papierowej, ale czynimy starania,<br />

by wdrożyć rozwiązania elektroniczne i oszczędzić zarówno<br />

studentom, jak i pracownikom administracji czasu i wysiłku.”.<br />

Rekrutacja już trwa! O wymianę można ubiegać się<br />

od 1. maja do 1. czerwca 2012 r. W pierwszej kolejności<br />

student powinien się zgłosić do koordynatora wydziałowego<br />

Programu; są to: dla WLI – dr hab. Jerzy Wójtowicz,<br />

dla WLII – dr hab. Agata Czajka-Jakubowska, WF – dr<br />

hab. Beata Stanisz, WNoZ – dr hab. Adam Czabański. Po<br />

przejściu rekrutacji i zakwalifikowaniu się na MOST<strong>UM</strong><br />

– co nie powinno być trudnym zadaniem ze względu na<br />

praktycznie zerowe dotychczas zainteresowanie wymianą<br />

– student, podobnie jak w przypadku wymiany Erasmusa,<br />

układa w konsultacji z Koordynatorem własny plan zajęć,<br />

który będzie realizował na uczelni przyjmującej. Jednak tu<br />

analogie się kończą, ponieważ w ramach MOST<strong>UM</strong> nie ma<br />

6<br />

możliwości, by względnie dowolnie wybierać przedmioty<br />

z przestrzeni kilku lat. Mimo międzyuczelnianych różnic<br />

programowych student będzie miał okazję realizować na<br />

obczyźnie analogiczny semestr (lub cały rok) do tego, na<br />

jakim byłby na uczelni macierzystej.<br />

Zasady studiowania<br />

Uczestnik programu może studiować na wybranej<br />

uczelni 1 lub 2 semestry z zastrzeżeniem, iż w przypadku<br />

kierunku lekarskiego oraz lekarsko-dentystycznego możliwe<br />

jest studiowanie tylko i wyłącznie przez 2 semestry.<br />

W programie może wziąć udział student, który ukończy<br />

2 semestr na studiach jednolitych magisterskich, studiach<br />

I stopnia lub 1 semestr na studiach II stopnia. Warunkiem<br />

zaliczenia jest uzyskanie 30 punktów ECTS na semestr.<br />

Istnieje możliwość realizacji wyłącznie jednego kursu na<br />

uczelni przyjmującej, pod warunkiem uzyskania pozostałej<br />

liczby punktów ECTS na uczelni macierzystej. Ważną<br />

informacją jest, iż student nie przenosi się do innej uczelni,<br />

odbywa tak tylko część studiów, stąd też zachowuje wszelkie<br />

prawa i obowiązki w swojej Alma Mater, jak np. prawo<br />

do pomocy materialnej. W przypadku studiów niestacjonarnych<br />

student uiszcza opłatę za studia w uczelni realnie<br />

kształcącej – w tym przypadku będzie to uczelnia przyjmująca.<br />

Co z kosztami życia?<br />

Przeprowadzając się do innego miasta na pół roku lub<br />

cały rok akademicki warto wziąć pod uwagę przyziemne<br />

kwestie materialne. Na szczęście regulamin MOST<strong>UM</strong><br />

uwzględnia ubieganie się wędrującego studenta o akademik<br />

uczelni przyjmującej: ”Uniwersytety przyjmujące w miarę<br />

możliwości zapewniają miejsca w domach studenckich”,<br />

czytamy. To “w miarę możliwości” brzmi podejrzanie, ale<br />

jak mówi Prorektor Grześkowiak: “Rektorzy podpisujący<br />

umowę kierowali się zasadą 1:1, czyli w przybliżeniu student<br />

przybywający zajmuje miejsce w domu studenckim,<br />

ale też jednocześnie “zwalnia” je w swoim rodzinnym mieście”.<br />

Co jeszcze powinno ucieszyć Czytelnika to fakt, że<br />

Koordynator Programu wspomina o bardzo konkretnym<br />

wsparciu materialnym dla mostumowicza na wyrównanie<br />

kosztów utrzymania, które to potrafią być większe choćby<br />

w stolicy czy Krakowie. Stawek jeszcze nie znamy, ale sama<br />

ich świadomość powinna przemówić do naszej rodzimej lub<br />

nabytej poznańskiej mentalności.<br />

Anna Płóciennik<br />

Gazeta Studentów


Andrzej Mackiewicz<br />

Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy:<br />

Prof. dr hab. n. med., profesor zwyczajny, Kierownik<br />

Katedry Biotechnologii Medycznej i Zakładu<br />

Immunologii Nowotworów Uniwersytetu Medycznego<br />

w Poznaniu. Kierownik Zakładu Diagnostyki<br />

i Immunologii Nowotworów Wielkopolskiego Centrum<br />

Onkologii, Prezes BioContrct Sp. z o.o. Prezes<br />

AGI Biopharmaceuticals Poland Sp z o.o. itd. itd…<br />

Staż na uczelni: 34 lata w tym 4 lata Studiów Doktoranckich<br />

1. Trzy słowa, które najtrafniej mnie opisują:<br />

konsekwentny, w chwilach desperacji ekstremalnie<br />

uparty, w zasadzie zbyt liberalny<br />

2. Jestem mistrzem w: ban-booko (tzn., osobiście<br />

uważam, że we wszystkim; inni mają inne zdanie)<br />

3. Mam słabość do: pięknych i mądrych kobiet<br />

4. Nie potrafię: prowadzić helikoptera, podobno to<br />

niełatwe, ale nie próbowałem<br />

5. Zawsze chciałam się nauczyć: słuchać innych<br />

6. Chciałabym jeszcze: zobaczyć kilka naszych<br />

produktów medycznych na rynku, na przykład leczniczą<br />

szczepionkę na czerniaka<br />

7. Autorytetem jest dla mnie: oczywiście Pan Rektor<br />

wraz z Rodziną<br />

8. Kiedy kłamię: trudno odróżnić<br />

prawdę od kłamstwa,<br />

nie ma prawdy obiektywniej<br />

9. Słowa, których nadużywam:<br />

k…a<br />

10. Irytuje mnie: gdy ktoś<br />

raptem jednego dnia „nabywa<br />

mądrości wszelakich”<br />

i wie wszystko najlepiej,<br />

a jak już zostanie ministrem,<br />

marszałkiem itp. to zapomnij<br />

(nie jest to wypowiedź polityczna).<br />

11. Kim lub czym chciałabym<br />

być, gdybym nie była<br />

tym, kim jestem? Miałem<br />

być architektem tak jak ojciec<br />

czy stryj. Byłem już na<br />

kursach przygotowawczych na politechnice. Jednak<br />

3 miesiące przed egzaminem na medycynę,<br />

koledzy rzekli „postudiujmy sobie medycynę” i tak<br />

się stało.<br />

12. Studentom zazdroszczę: wieku (oczywiście<br />

Wam, a nie studentom XXX wieku)<br />

13. Kiedy stoję w korku: najczęściej załatwiam<br />

zaległe sprawy przez telefon<br />

14. Zawsze mam przy sobie: pieniądze, (prawdziwy<br />

mężczyzna podobno scyzoryk)<br />

15. Niezwykła umiejętność, którą posiadam:<br />

adaptacja do miejsca, otoczenia czy sytuacji<br />

16. Moje ulubione miejsce na Ziemi: Poznań,<br />

Dębki, Londyn (ale wszędzie do czasu)<br />

17. Muzyka, przy której się bawię: każda, a zależy<br />

to od towarzystwa<br />

18. Muzyka, przy której odpoczywam: są takie<br />

melodie młodości związane ze wspomnieniami,<br />

które każdy z nas ma<br />

19. Energii dodają mi: przeciwności losu<br />

20. Moja dobra rada dla studentów: „Take it<br />

easy”<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

7


TEMAT N<strong>UM</strong>ERU:<br />

Człowieku, nie irytuj się! …<br />

czyli o przetrwaniu w zatłoczonej<br />

miejskiej dżungli.<br />

O tym, że stolica Pyrlandii ostatnimi czasy (hm, właściwie od roku) w szwach pęka<br />

i o słuszny gniew nas przyprawia, wie każdy, kto próbuje nie spóźnić się, pędząc z zajęć na<br />

zajęcia przez zakorkowane arterie naszego pięknego miasta. Niby wiemy, że Euro, że słuszne<br />

inwestycje, że udogodnienia na przyszłość… Ale chwała temu, kto ani razu nie bluzgnął, stojąc<br />

w korku, którego końca nie widać. Początkowo czytany przez Was artykuł miał być, na<br />

typowo polską modłę, zbiorem utyskiwań na temat nieszczęść poszkodowanego uczestnika<br />

ruchu miejskiego, którym nierzadko bywa student. Po pierwsze jednak, narzekanie nieczęsto<br />

przynosi pozytywne rezultaty, po drugie – dlaczegóż by zamiast tego nie wypracować,<br />

na zasadzie brainstormingu, paru zasad, które pomogą nam w zażegnaniu komunikacyjnej<br />

niedoli? Czynimy to poniżej.<br />

Dwie oczywiste, ale definitywnie kluczowe zasady survivalu<br />

miejskiego brzmią: „unikaj centrum w godzinach<br />

szczytu” i „jeżeli już musisz pchać się do centrum, to na<br />

litość Boską, nie samochodem!”. O ile ta druga większości<br />

studentów, z wiadomych przyczyn, problemów nie nastręcza,<br />

o tyle z pierwszą często bywamy na bakier. W końcu<br />

nikt nie układa planów zajęć uwzględniających, powiedzmy,<br />

dojazd nocą. Ale i na tym polu można sobie poradzić,<br />

pamiętając o podstawowych prawach: fizyki i Murphy’ego.<br />

Otóż powszechnie znaną zasadą jest ta, która głosi, iż<br />

autobus zawsze spóźnia się/nie przyjeżdża (niepotrzebne<br />

skreślić) dokładnie wtedy, kiedy najbardziej nam się spieszy.<br />

Z tego też powodu należy zawsze mieć ze sobą naładowany<br />

telefon wyposażony w świeżutki upgrade Gingera.<br />

Dla niewtajemniczonych – udostępniany na stronie<br />

8<br />

ginger.pasjagsm.pl, darmowy rozkład jazdy autobusów<br />

i tramwajów w Poznaniu i okolicach. Bez obaw, działa na<br />

każdej komórce wyprodukowanej w ciągu ostatnich ośmiu<br />

lat, a na iPhone’a też możecie go ściągnąć jako darmową<br />

aplikację. W krytycznych momentach po prostu znajdujecie<br />

inne połączenie do wybranego miejsca, i voila! Program<br />

pomaga też zorientować się w zmianach trasy linii<br />

tramwajowych i autobusowych, których ostatnio bez liku.<br />

Skoro już o tramwajach mowa – warto się z nimi zaprzyjaźnić,<br />

przede wszystkim na trasach, których nie mają<br />

możliwości zablokować samochody (antyprzykładem<br />

niech będzie tutaj 2-ka, 17-ka i 18-ka na odcinku ulicy<br />

Dąbrowskiego). W starciu z bimbą autobus nie ma szans<br />

pod względem prędkości przejazdu. Zwróćcie też uwagę<br />

na przebieg trasy: im jest ona krótsza, tym większa szansa,<br />

że na miejsce dotrzecie szybciej na piechotę – regułę tę<br />

można spokojnie stosować zwłaszcza na Starym Mieście<br />

(gdzie z powodu jednokierunkowych ulic częste są niepotrzebne<br />

objazdy).<br />

Nie da się jednak ukryć, że pojazdy komunikacji miejskiej<br />

bywają zawodne (eufemizm). Nawet nie myślcie, że<br />

auto coś tu da; ale jeżeli już się na nie zdecydujecie, postarajcie<br />

się z góry zaplanować, gdzie zaparkujecie (preferowany<br />

wybór mniej uczęszczanej strefy parkingowej) oraz<br />

zabrać pasażerów – o tyle mniejszy będzie korek. Niestety,<br />

tu moje pomysły się kończą; samochód po prostu przegrywa<br />

na polu wskaźnika cena-szybkość przejazdu.<br />

Alternatywą o wiele korzystniejszą może okazać się<br />

skuter lub motocykl (odsyłam do lutowego „Z dwojga złego…”).<br />

Fakt, nie utkniemy w korkach, o parking troszczyć<br />

Gazeta Studentów


TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />

się nie musimy – ale nie dość, że większość z nas mimo<br />

wszystko ani wielokonnego jednośladu, ani prawa jazdy<br />

kategorii A nie posiada, to jeszcze może ów środek transportu<br />

okazać się wyjątkowo niebezpiecznym dla zdrowia<br />

kierującego, zwłaszcza po czołowym zderzeniu z TIR-em.<br />

Dlatego też nie jest to rozwiązanie dla każdego.<br />

Największą więc nadzieją na wybawienie od korków,<br />

pozostaje coraz modniejsza ostatnio aktywność fizyczna,<br />

w kilku alternatywnych formach. Kto z Was, szczęśliwców,<br />

mieszka w sercu miasta, niech bez wahania postawi na<br />

siłę motoryczną własnych kończyn dolnych. Zapewniam,<br />

że chodzenie, a raczej maszerowanie (to brzmi dumnie),<br />

pochłania znacznie mniej czasu, niż byście się spodziewali<br />

– ot, chociażby z Rynku Jeżyckiego na Plac Wolności<br />

dziarski spacer zajmuje jakieś dwadzieścia minut.<br />

Dalej – sportowi zapaleńcy mogą spróbować swych sił<br />

w nieco bardziej wyszukanych metodach przemieszczania<br />

się po mieście, jakimi są jazda na rolkach czy longboardzie.<br />

Owszem, wymaga to pewnych przygotowań i kilku<br />

godzin ćwiczeń, ale nie dość, że sposób to całkiem skuteczny,<br />

to jeszcze jakiej frajdy dostarcza. Pamiętajcie tylko<br />

o zabraniu plecaka z ewentualnym obuwiem na zmianę<br />

i butelką wody – podczas „ulicznego surfingu” można się<br />

solidnie odwodnić. Niemniej próbowałam i polecam!<br />

Na koniec pozostał bicykl – środek transportu tyleż<br />

sprawny, co modny. Zdawałoby się – oklepany temat,<br />

każdy z nas słyszał już zachęty do jazdy rowerem. Jednak<br />

– jazda jeździe nierówna; oto, co zrobić należy, aby pedałując<br />

maksymalnie skrócić czas podróży.<br />

Primo – rower przegrywa z pojazdem mechanicznym<br />

tylko wtedy, gdy ten ostatni pędzi prostą, długą i niezatłoczona<br />

jezdnią. Jeśli więc dojeżdżacie z obrzeży, a nawet<br />

z poza Poznania, rozważcie pokonywanie początkowego<br />

etapu drogi autobusem, a następnie przesiadkę na przypięty<br />

w dogodnym miejscu rower. Zapewniam, że nie będziecie<br />

pierwszymi, którzy się na taką opcję zdecydują.<br />

Secundo – poświęćcie kilka minut na przestudiowanie<br />

mapy tras rowerowych Poznania (do pobrania z zdm.<br />

poznan.pl/rowerem-przez-poznan.php). Tak będzie bezpieczniej<br />

i dla Was, bo nie będziecie musieli przepychać<br />

się jezdnią pomiędzy samochodami, co zresztą do największych<br />

przyjemności nie należy, i dla pieszych, którzy<br />

lubią „wskakiwać pod koła”. Przede wszystkim jednak,<br />

dzięki sensownemu zaplanowaniu trasy dotrzecie do celu<br />

najszybciej. I tutaj ostrzeżenie – niektóre drogi rowerowe<br />

Poznania zdają się być zaprojektowane przez pozbawionych<br />

wyobraźni architektów. Przykładem (do omijania<br />

szerokim łukiem) niech będzie trasa rowerowa wzdłuż<br />

ulicy Przybyszewskiego. Nie dość, że trudno zorientować<br />

się, jakim właściwie torem jazdy podążać, to jeszcze co<br />

i rusz napotykamy na skrzyżowania, w dodatku z sygnalizacją<br />

świetlną. Gdybyśmy chcieli zgodnie z przepisami<br />

przejechać odcinek przy skrzyżowaniu z ulicą Bukowską,<br />

musielibyśmy czekać aż na trzech przejściach!<br />

Na szczęście jednak większość dróg rowerowych pełni<br />

swoją rolę całkiem nieźle, co w połączeniu z rozplanowaniem<br />

przejazdu (polecam nawet wykorzystanie w tym<br />

celu GPS-u) pozwala zyskać na czasie. Warto przy tym<br />

pamiętać o unikaniu przejść podziemnych (Kaponiera!).<br />

A co, jeśli jesteśmy już w centrum, a akurat przydałby się<br />

bicykl? Idealnie – od kilku tygodni rozwiązanie stanowi<br />

system Poznań Rower Miejski.<br />

Cóż to takiego? System wypożyczania rowerów,<br />

z którego może skorzystać każdy po rejestracji w systemie<br />

nextbike.pl. W Poznaniu, w okolicach ścisłego centrum,<br />

rozmieszczono siedem punktów, z których po uprzedniej<br />

wpłacie na konto systemu kilku złotych i wprowadzeniu<br />

kodu pin na miejscu możemy sami odpiąć rower ze stojaka<br />

i wykorzystać go – czy to do zwykłej przejażdżki, czy to<br />

do szybkiego przemieszczenia się z miejsca na miejsce.<br />

Wypożyczony jednoślad możemy oddać w każdej z siedmiu<br />

stacji. Co więcej – za przejazd krótszy niż dwadzieścia<br />

minut nie zapłacimy ani grosza! Powyżej tego czasu,<br />

do godziny włącznie, za jazdę zapłacimy dwa złote, a za<br />

każdą kolejną godzinę – cztery. Brzmi obiecująco? Polecam<br />

zacząć od stacji na Półwiejskiej, tuż przy wejściu do<br />

Starego Browaru.<br />

Niezależnie od tego, jaką metodę ucieczki przed korkami<br />

wybierzecie, podstawy są takie same – unikanie<br />

skrzyżowań i torowisk. Czekając na niektórych przejściach<br />

możemy stracić aż pięć minut, co daje do myślenia.<br />

Inną fundamentalną zasadą jest sensowne zaplanowanie<br />

dnia – jeśli macie dwu-trzygodzinną przerwę w zajęciach,<br />

wracanie do domu i ponowne z niego wychodzenie<br />

może okazać się grą niewartą świeczki, jeśli tracicie ponad<br />

godzinę na przemieszczenie się. Na takie okazje polecam<br />

zabranie ze sobą ciekawej książki (a w mniej różowych<br />

okolicznościach, skryptu) i wykorzystanie czasu na lektu-<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

9


TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />

rę, albo zapełnienie luki pójściem na kawę czy obiad. Mądre<br />

zarządzanie czasem może w ciągu tygodnia przełożyć<br />

się na ładnych parę „zaoszczędzonych” godzin.<br />

No i przede wszystkim – jeśli już utknęliście w korku,<br />

spróbujcie się nie irytować (tak, wiem, to syzyfowa<br />

praca). W końcu wszyscy pod tym względem jedziemy na<br />

jednym wózku.<br />

Remonty? Polecam.<br />

Dzień dobry, ja przyszłam podzielić się swoimi wrażeniami<br />

na temat mojej, niemal codziennej, podróży na<br />

zajęcia naszej, coraz to piękniejszej, Uczelni w ramach<br />

tematu miesiąca „<strong>Puls</strong>u”. Lecz hmm… Widzę, że autobus<br />

został opisany, rower, samochód także… A cóż to takiego<br />

ten longboard!? O tramwaju już nie wspomnę, nie widziałam<br />

takowego od niepamiętnych czasów, gdyż mam<br />

kontakt najwyżej z ulicą Grunwaldzką. Jakkolwiek by nie<br />

było, co więcej dodać? Mam nadzieję, że znajdzie się choć<br />

skromne miejsce na chwilkę refleksji. Mam nadzieję, że to<br />

przetrwacie! W ogóle nie rozumiem całego szumu i złorzeczeń<br />

pod adresem remontów. By rzec prawdę, bardzo<br />

mile będzie się mi kojarzył okres czasu przed Euro! Od<br />

ponad miesiąca moje życie nabrało odprężającego rytmu.<br />

Wstaję rano, bez pośpiechu. Po wyszykowaniu się,<br />

wychodzę i otwieram drzwi mojego garażu. Stoi tam:<br />

przeważnie zabłocony, z tylnym światłem przyklejonym<br />

niebieską taśmą izolacyjną do ramy, piękny ROWER.<br />

Sprawdzam powietrze w oponach, ustawienie siodełka…<br />

Pozostaje jeszcze kilka przysiadów rozgrzewki i w drogę!<br />

Gdy wyjeżdżam na Bukowską, zawsze przyglądam się<br />

otaczającej mnie scenerii. Przede mną rozciąga się czarna<br />

jak smoła, asfaltowa ścieżka rowerowa, ciągnąca się aż do<br />

Szylinga.<br />

Ogarnia mnie lekka nostalgia, gdyż pamiętam czasy,<br />

gdy, pragnąc oszczędzić swoje życie, korzystałam ( wstyd<br />

się przyznać) z chodników. Wystarczyło rozpędzić się do<br />

prędkości naddźwiękowej i wyminąć jakiegoś biednego<br />

przechodnia o zaledwie kilka centymetrów, przysparzając<br />

go o mały atak serca. Następnie czekało się na złorzeczenia,<br />

krzyki, przerażenia albo informacja o istnieniu<br />

„cholernej ulicy”. Teraz to wszystko bezpowrotnie minęło.<br />

Na szczęście zdarza się człowiek, który nie wie, cóż to za<br />

wymysł ta ścieżka rowerowa, używając więc jej jako swój<br />

alternatywny deptak, dostarczając mi nadal frajdy przyspieszania<br />

ludziom akcji serca. Przyznać muszę, że dzięki<br />

ścieżkom oszczędzam aż 10 minut na dojazd do centrum,<br />

więc różnica jest całkiem znacząca!<br />

Kolejna rzecz: autobusy. Każdy, kto mieszka w pobliżu<br />

Bukowskiej i chce się z niej wyrwać, powiedzmy,<br />

dojeżdżając na zajęcia, ma do dyspozycji wyłącznie ów<br />

środek transportu miejskiego.<br />

Raz: lato rozpoczęło się pełną para, a komfort jazdy<br />

autobusem wykładniczo maleje.<br />

Dwa: Bukowska (ostatnio zwłaszcza) jest miejscem<br />

niezwykłym. Jadąc trasą, powiedzmy 77, mam okazję<br />

zwiedzić całkiem przyzwoity kawał miasta, jako że zamykane<br />

są ustawicznie to nowe odcinki ulicy, a objazdy są<br />

imponująco wymyślne. Dodajcie do tego poranne korki,<br />

a otrzymacie grozę w najczystszej postaci. Weekendy nie<br />

są tu wyjątkiem… Wtedy to dopiero cuda się dzieją!<br />

Mijając więc autobus stojący w korku za King Crossem,<br />

nachodzi mnie ochota pomachać w geście łączenia<br />

się w żalu i niedoli z pasażerami zielono-żółtego pojazdu,<br />

jednocześnie rozkoszując się chłodnym wiaterkiem,<br />

owiewającym mi przyjemnie twarz. Docieram na zajęcia<br />

już w pysznym humorze i nic nie może tego zmienić. Nie<br />

przeszkadzają mi nawet narzekania znajomych z grupy na<br />

makabryczny dojazd czy ogólne poddenerwowanie związane<br />

z obawą przed spóźnieniem się na zajęcia kliniczne.<br />

Będzie tak jednak do czasu, dopóki mój rower nie zostanie<br />

barbarzyńsko skradziony sprzed budynku naszej Uczelni.<br />

Wtedy pozostanie mi dołączyć do narzekającej armii niezadowolonych<br />

i sfrustrowanych mieszkańców Poznania.<br />

Nie dajcie się więc! Jak powiedziała wyżej Magda,<br />

najważniejsze to zachować zimną krew.<br />

Szanujcie swoje nerwy, koleżanki i koledzy!<br />

MP & Maga<br />

DYŻURY DORADCY ZAWODOWEGO<br />

Zapraszamy studentów na spotkania z doradcą<br />

zawodowym w ramach działalności uczelnianego Biura<br />

Karier. W każdą środę, począwszy od 18 kwietnia w godz.<br />

od 16.00-17.00 w pok. 017 przy ul. Fredry 10, doradca<br />

zawodowy mgr Magdalena Rolska pełnić będzie dyżury<br />

konsultacyjno-szkoleniowe. Zapisy przyjmowane są pod<br />

adresem e-mail: mrolska@ump.edu.pl<br />

Jednocześnie serdecznie zapraszamy do korzystania<br />

z nowej witryny Biura Karier, która dostępna jest<br />

w zakładce ABSOLWENCI.<br />

10<br />

Gazeta Studentów


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

<strong>Nagroda</strong> <strong>Rektora</strong> – <strong>instrukcja</strong> obsługi<br />

W okresie wytężonej pracy umysłowej oraz niekończącej się nauki do egzaminów najtrudniej<br />

o motywację. I choć ta może być najróżniejsza, trudno nie zgodzić się, że gdy nasze<br />

nadludzkie wysiłki przynoszą owoce w postaci stypendium naukowego, to morale znacząco<br />

rosną. Dlatego poniżej zamieszczamy opracowaną we współpracy z Radą Uczelnianą Samorządu<br />

Studenckiego instrukcję, jak ubiegać się o owe stypendium, od roku ubiegłego<br />

przemianowane na Nagrodę <strong>Rektora</strong> dla najlepszych studentów.<br />

Za co przyznawane są punkty?<br />

Przede wszystkim za osiągnięcia Z ROKU AKA-<br />

DEMICKIEGO POPRZEDZAJĄCEGO rok, w którym<br />

składa się wniosek. Podania będą przyjmowane do 15.<br />

października w roku akademickim 2012/2013, czyli brane<br />

są pod uwagę osiągnięcia tylko z poprzedniego roku<br />

akademickiego (tj. 2011/2012). Szczegółowe zasady<br />

zamieszczone są w Regulaminie przyznawania Nagrody<br />

<strong>Rektora</strong>, do zapoznania z którym gorąco zachęcam,<br />

jednak dla osób nie będących fanami regulaminów –<br />

streszczenie.<br />

Pod uwagę brana jest:<br />

a) średnia ocen (pomnożona x10);<br />

b) działalność naukowa rozumiana jako:<br />

– koła naukowe (członkostwo – maks. 2 koła, przewodniczenie<br />

– maks. 1 koło)<br />

– publikacje w czasopismach polskich, zagranicznych<br />

i z IF – w zależności od typu czasopisma i kolejności autorów<br />

studenckich;<br />

– prezentowanie prac na konferencjach/zjazdach z zastrzeżeniem,<br />

że tylko osoba prezentująca otrzymuje punkty;<br />

ich ilość zależy od rangi wydarzenia naukowego;<br />

– nagrodzona praca na konferencjach/zjazdach (punkty<br />

otrzymują wszyscy autorzy pracy) – ich ilość w zależności<br />

od rangi wydarzenia naukowego oraz miejsca na<br />

podium;<br />

– każda publikacja/praca jest liczona JEDEN raz, tzn.<br />

że, jeśli praca była prezentowana na kilku konferencjach/<br />

publikacja była wydana w kilku czasopismach, tylko raz<br />

otrzymuje się za nią punkty;<br />

c) działalność sportowa – punktowane są miejsca na<br />

podium w zależności od rangi mistrzostw (nie są przyznawane<br />

punkty za UDZIAŁ oraz w ogóle za mistrzostwa<br />

wojewódzkie);<br />

d) działalność społeczna – opisana dokładnie w Regulaminie;<br />

e) działalność artystyczna – punkty wg uznania <strong>Rektora</strong>;<br />

Co zrobić, aby otrzymać Nagrodę <strong>Rektora</strong>?<br />

a) uzyskać średnią ocen z egzaminów równą lub<br />

większą 4,00; wnioski, w których średnia jest poniżej<br />

4,00 będą rozpatrywane negatywnie;<br />

b) wypełnić prawidłowo wniosek (czytelnie!), zebrać<br />

potrzebne załączniki i złożyć wszystko w terminie (do<br />

15 października 2012r.) w Dziale Spraw Studenckich;<br />

c) stypendium otrzymują (zgodnie z Ustawą Prawo<br />

o Szkolnictwie Wyższym) studenci w liczbie nie większej<br />

niż 10% z liczby studentów danego kierunku studiów<br />

na dzień 1 października danego roku akademickiego<br />

(czyli rok składania podań - 2012/2013); np. kierunek<br />

farmacja – suma studentów wynosi 842, 10% = 84 osoby.<br />

Dlatego też próg punktów nie jest "sztywny", co roku na<br />

każdym kierunku będzie się zmieniać, a wszystko zależy<br />

od aktywności studentów danego kierunku w danym<br />

Rok akademicki 2011/2012 – progi punktowe<br />

dla Stypendium <strong>Rektora</strong> dla najlepszych<br />

studentów:<br />

Kierunki:<br />

Lekarski 46,40<br />

Lekarsko-dentystyczny 45,50<br />

Biotechnologia 46,00<br />

Dietetyka 45,70<br />

Higiena dentystyczna 48,80<br />

Techniki dentystyczne 51,00<br />

Farmacja 45,50<br />

Analityka medyczna 42,50<br />

Kosmetologia 44,50<br />

Położnictwo 45,80<br />

Pielęgniarstwo 49,20<br />

Zdrowie publiczne 43,90<br />

Fizjoterapia 42,50<br />

Ratownictwo medyczne 44,20<br />

Elektroradiologia 46,40<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

11


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

roku.<br />

d) nie być na urlopie dziekańskim – po upływie urlopu<br />

można starać się o stypendium na podstawie średniej<br />

i osiągnięć z roku poprzedzającego urlop;<br />

e) w przypadku studentów studiujących na kilku<br />

kierunkach – stypendium (tak samo jak socjalne i każde<br />

inne) można pobierać tylko na jednym wybranym przez<br />

siebie kierunku;<br />

Gdzie uzyskać potrzebne zaświadczenia:<br />

– średnia ocen – wpis NA WNIOSKU z pieczątką<br />

i podpisem pracownika dziekanatu;<br />

– koła naukowe – wpis NA WNIOSKU z nazwą koła,<br />

pieczątką i podpisem opiekuna koła;<br />

– publikacje w czasopismach polskich, zagranicznych<br />

i z Impact Factor'em – ksero pierwszej strony publikacji<br />

zawierające tytuł pracy, nazwisko autora (z zaznaczeniem<br />

kolejności wśród autorów studenckich) oraz<br />

podaniem tytułu czasopisma;<br />

– prezentowanie prac na konferencjach/zjazdach<br />

(tylko osoba prezentująca otrzymuje punkty); zaświadczenie/certyfikat<br />

wydany przez organizatorów;<br />

– nagrodzona praca na konferencjach/zjazdach<br />

(punkty otrzymują wszyscy autorzy pracy); zaświadczenie/certyfikat<br />

wydany przez organizatorów;<br />

– działalność sportowa – wpis NA WNIOSKU z potwierdzeniem<br />

podpisem i pieczątką Kierownika SWFiS<br />

z rangą wydarzenia, nazwą dyscypliny i zajętym miejscem<br />

na podium;<br />

– działalność społeczna – starości grup, lat, ekonomiczni,<br />

członkowie RW/Senatu z potwierdzeniem<br />

na WNIOSKU, organizacje studenckie lub związane<br />

z <strong>UM</strong>P – osobne zaświadczenie od zarządu organizacji;<br />

– działalność artystyczna – zaświadczenie organizatorów/ksero<br />

dyplomu przeglądów/konkursów artystycznych;<br />

Wszystko koniecznie z datą, ponieważ uwzględniane<br />

są tylko osiągnięcia za rok wstecz, co powtarzane jest<br />

w tej instrukcji aż do znudzenia, ale jest to jednocześnie<br />

najczęściej ignorowany przez studentów wymóg.<br />

Najczęstsze błędy<br />

I tu caała lista warta jednak przytoczenia dla potomności,<br />

albo chociaż dla ubiegających się w zbliżającym<br />

się roku akademickim:<br />

* nieczytelne dane osobowe – sugerowany zapis<br />

drukowanymi literami;<br />

* brak nr albumu – dla przypomnienia: to to samo,<br />

co nr indeksu;<br />

* brak nr konta – gołębiem pocztowym pieniądze<br />

nie są wysyłane :)<br />

* wnioski z za niską średnią – niezależnie od innych<br />

osiągnięć student, który nie uzyskał średniej minimum<br />

4,0 jest od razu dyskwalifikowany i jedynie przysparza<br />

dodatkowej, niepotrzebnej pracy DSS;<br />

* średnia ocen niepotwierdzona przez nikogo – konieczna<br />

jest pieczątka i podpis pracownika dziekanatu;<br />

* dodatkowe zaświadczenia członkostwa w STN<br />

lub przewodniczenia w kole naukowym – na wszystko<br />

jest miejsce NA WNIOSKU, czyli na: nazwę koła, pieczątkę<br />

i podpis opiekuna; to samo dotyczy osiągnięć<br />

sportowych. Ograniczajmy papierologię!<br />

* mało dokładne informacje nt. publikacji prac<br />

w czasopismach naukowych – należy zaznaczyć rangę<br />

czasopisma (krajowe, zagraniczne lub z IF) oraz<br />

(bardzo ważne!), którym jest się autorem studenckim<br />

w danym artykule, ponieważ kolejność wpływa na ilość<br />

punktów; wystarczy ksero pierwszej strony z datą; nie<br />

są uzwględniane też prace niewydrukowane;<br />

* nie wpisujemy biernego uczestnictwa w konferencjach<br />

ani pomocy w ich organizacji;<br />

* załączniki – na wniosku koniecznie trzeba zaznaczyć<br />

w odpowiednim polu: "w załączniku",aby uniknąć<br />

zagubienia załączników “w akcji”;<br />

* samowolka w przyznawaniu sobie punktów – to<br />

zadanie tylko i wyłącznie dla Komisji;<br />

* przekraczanie terminów nieprzekraczalnych –<br />

wnioski składane po terminie bez względu na chwytające<br />

za serce wyjaśnienia, są rozpatrywane negatywnie.<br />

Co się zmieniło?<br />

Najważniejsze zmiany w porównaniu z rokiem poprzednim<br />

to:<br />

– obniżenie progu wymaganej średniej uprawniającej<br />

do ubiegania się o stypendium z 4,20 na 4,00;<br />

– uszczegółowienie punktów za pracę społeczną;<br />

– nowy wzór wniosku;<br />

Jak poprawnie uzupełnić wniosek<br />

Zapraszamy na stronę RUSS (www.samorzad.ump.<br />

edu.pl) – znajduje się tam przykładowy (obszerny) wniosek,<br />

który mamy nadzieję rozwieje wątpliwości. Jeśli jakieś<br />

jeszcze pozostaną – zachęcamy do zadawania pytań<br />

Anna Płóciennik dzięki pomocy<br />

Weroniki Pelczar i Michała Płachty<br />

12<br />

Gazeta Studentów


PSYCHOLOGICZNIE<br />

Jak poznać samego siebie?<br />

Jednego dnia jesteś pełen sił i gotowości do pracy. Energia Cię rozpiera. Natomiast kolejnego<br />

dostajesz wiadomość, która teoretycznie nie ma żadnego wpływu na Twoje życie,<br />

jednak zaburza Twoją wewnętrzną równowagę na dobry tydzień i powoduje swego rodzaju<br />

wykolejenie z torów egzystencji. Po pewnym czasie powracasz do siebie. Czy jednak takiej<br />

sytuacji mogłeś się spodziewać? Czy można być ze sobą aż tak przerażająco szczerym, że<br />

jesteśmy w stanie przewidzieć, jak niektóre sytuacje wpłyną na nasze postrzeganie świata,<br />

a tym samym być zawsze gotowym pomóc samemu sobie? Ważne jest poznanie samego siebie,<br />

swoich reakcji oraz podjęcie kroków potrzebnych w ewentualnej samopomocy.<br />

Jaki jestem?<br />

Na początek warto określić pewne cechy własnej<br />

osobowości. Temu służą różnorodne testy psychologiczne,<br />

dostępne zarówno w Internecie, jak i niektórych<br />

czasopismach. Nasza osobowość ukształtowana została<br />

przez geny, przeżycia, dzieciństwo, skłonności, wpojone<br />

wartości, charakter i zdolności. Już w starożytności powstały<br />

podwaliny procesu poznania własnego ja. Podział<br />

osobowości według Hipokratesa opierał się na dominacji<br />

jednej z czterech cieczy. I tak choleryk (chole – żółć) to<br />

typ porywczy, energiczny, człowiek czynu, przejawiający<br />

skłonności do agresji i niezadowolenia. Flegmatyk<br />

(phlegma – śluz) przejawia raczej pogodne,<br />

cierpliwe i spokojne usposobienie.<br />

Jest zrównoważony emocjonalnie,<br />

obiektywny, cechuje się wysokim<br />

poziomem samokontroli. Sangwinik<br />

(sanguis – krew) to optymista, osoba<br />

otwarta, radosna, towarzyska i beztroska.<br />

Natomiast melancholik (melas<br />

chole – czarna żółć, prawdopodobnie<br />

chodziło o krew żylną wypływającą<br />

ze śledziony, zawierającą produkty<br />

rozpadu krwinek czerwonych) to osoba<br />

wrażliwa na krytykę, niestabilna<br />

emocjonalnie, obraźliwa, nerwowa,<br />

wycofana i cicha. Jak dziś wiadomo,<br />

określenie temperamentu według Hipokratesa<br />

nie jest proste, ponieważ<br />

każdy z nas łączy po części cechy<br />

wszystkich typów w różnych proporcjach. Dlatego po<br />

takim wstępnym określeniu, polecam wykonanie testu<br />

pięciu filarów osobowości.<br />

Test bada pięć podstawowych cech: odpowiedzialność,<br />

otwartość, ekstrawersję, neurotyczność i pojednawczość.<br />

Każdy z nas wykształca je w różnym stopniu.<br />

Udowodniono, że osoby, które osiągają najwyższe wyniki<br />

w badaniu są najbardziej zdeterminowane i „narażone”<br />

na osiągnięcie życiowego sukcesu. Oczywiście test<br />

ten, jak każdy inny, tylko z grubsza pozwala na uporządkowanie<br />

kilku miliardów charakterów chodzących po<br />

ziemi. Jednakże taki sposób umożliwia, przynajmniej<br />

w niewielkim stopniu, zbliżyć się do własnego ja. To pomaga<br />

zarówno w samokontroli, wyborze odpowiedniego<br />

stylu życia, jak i określeniu profilu przyszłej pracy.<br />

Jak widzą mnie inni?<br />

Czy jestem postrzegany jako pewny siebie, czy zarozumiały?<br />

Czy moje dowcipy są faktycznie śmieszne,<br />

czy żenujące? Czy jestem optymistą, czy po prostu naiwny?<br />

Takie pytania dręczą niejednego z nas. Nigdy nie<br />

będziemy niestety w stanie wejść w skórę któregokolwiek<br />

ze znajomych i spojrzeć na siebie całkowicie<br />

obiektywnie. Pozostają więc<br />

metody pośrednie.<br />

Dzisiaj życie w zgodzie z własnym<br />

ja jest szczególnie trudne. Im<br />

bardziej Twoja maska jest odległa od<br />

rzeczywistych cech, tym większa różnica<br />

pomiędzy tym, jaki rzeczywiście<br />

jesteś, a tym, jak postrzegają Cię<br />

inni. Co gorsza, taka maska powstaje<br />

zazwyczaj całkowicie nieświadomie<br />

i z czasem może zdominować nasze<br />

funkcjonowanie.<br />

Wykonane badania nie zaskakują.<br />

Podobno im wyższe stanowisko zajmujemy<br />

na drabinie społecznej, tym<br />

pozytywniej i bardziej bezkrytycznie<br />

postrzegamy sami siebie. Natomiast<br />

nowe środowisko sprawia, że tym chętniej pozujemy na<br />

kogoś, kim nie jesteśmy. Nikt z nas nie jest jednak urodzonym<br />

aktorem, więc prędzej czy później rzeczywista<br />

natura przebija się na powierzchnię. Z czego wynika ta<br />

niepewność? Odpowiedź jest prosta: nie znamy dobrze<br />

samych siebie (patrz wyżej). W takich przypadkach<br />

do głosu dochodzi samooszukiwanie, które może być<br />

procesem zarówno pozytywnym, jak i destruktywnym.<br />

W ujęciu pozytywnym pozwala na pokonanie słabszych<br />

cech charakteru poprzez „wmówienie sobie”, że to po-<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

13


Z DWOJGA ZŁEGO<br />

trafimy. Natomiast destruktywnie działa w momencie,<br />

kiedy podjęte wyzwania wymagają od nas więcej,<br />

niż nawet uruchomienie nieświadomych zdolności.<br />

Potrzebna jest więc samokrytyka oraz obiektywne,<br />

w pewnym stopniu, spojrzenie na samego siebie. Jak<br />

tego dokonać? Może pomóc wykonanie tego samego testu,<br />

dotyczącego cech naszej osobowości, przez samego<br />

siebie i, dla przykładu, najbliższego przyjaciela (przyjaciel<br />

ocenia Ciebie, nie siebie!). W czasie wykonywania<br />

testu powinniśmy być szczerzy i nie komunikować<br />

się ze sobą. Im większa różnica w odpowiedziach, tym<br />

grubszą maskę wytwarzamy na co dzień. Jeśli odpowiedzi<br />

w obu testach niemal się pokrywają – należymy<br />

do niewielkiej grupki szczęśliwców, którzy postrzegani<br />

są w rzeczywistości tak, jak myślą. Natomiast jeżeli<br />

różnica jest duża, a więcej pozytywów jest w naszym<br />

Wolę eco, bo lubię świat<br />

Brzmi zapewne pompatycznie, ale pozwólcie, że rozwinę.<br />

Tak się (szczęśliwie?) składa, że przyszło nam mieszkać<br />

na trzeciej planecie w Układzie Słonecznym i w okresie mierzonym<br />

w wiekach ta kwestia z pewnością nie ulegnie zmianie.<br />

Śmiem więc twierdzić, że chociażby z egoistycznych<br />

pobudek winniśmy naszej staruszce Ziemi nieco szacunku.<br />

Do, ut des. Minimum wysiłku włożonego w zmianę naszego,<br />

ośmielę się to powiedzieć, pasożytniczego trybu życia może<br />

w znaczący sposób poprawić jakość naszej egzystencji. Przykłady?<br />

Niechże sypnę kilkoma.<br />

Najchętniej krytykowany „wymysł” ekologów – globalne<br />

ocieplenie – daje do myślenia. Nawet jeżeli uważacie<br />

spoty WWF-u – z na próżno poszukującym kry małym niedźwiedziem<br />

polarnym za demagogię i populizm – nie powinniście<br />

z góry odmawiać idei ograniczenia emisji gazów cieplarnianych<br />

racji bytu. Po pierwsze, ponieważ nie tylko badania<br />

„pro-eco” są lobbowane – wielkie koncerny, a nawet państwa<br />

mają gigantyczny interes w tym, byśmy możliwie jak najbardziej<br />

bagatelizowali choćby hipotetyczną możliwość, że<br />

produkując na wielką skalę CO2 i tym podobne, zagrażamy<br />

nie tylko różnym gatunkom zwierząt, ale i mieszkańcom krajów<br />

(często niewielkich wysp na Pacyfiku, ale też większym)<br />

leżących tuż powyżej poziomu morza. Prawo politycznej<br />

dżungli jest nieubłagane – to wielcy gracze dyktują zasady<br />

i nie poświęcają nawet ułamka swoich finansów na coś,<br />

Z dwojga złego...<br />

teście – ujawniają się skłonności do przeceniania. Jeżeli<br />

natomiast w naszym teście dominują odpowiedzi<br />

negatywne (w przeciwieństwie do testu partnera), światło<br />

dzienne ujrzała właśnie nasza zaniżona samoocena.<br />

Może warto to zmienić, dla własnej wygody?<br />

Powyższy artykuł nie jest oczywiście cudownym<br />

środkiem na poznanie własnego ja. Podobnie, jak przerzucenie<br />

kilku tomów książek o podobnej tematyce, czy<br />

też kilka wizyt u specjalisty. Poznanie samego siebie<br />

jest procesem zajmującym całe nasze życie, a powyższa<br />

lektura może być pierwszym krokiem do przekonania<br />

nas samych, że jesteśmy osobą, na której warto<br />

się skupić – przecież od nas samych zależy nasze życie.<br />

Dbajmy o nasze wnętrze tak samo, jak dbamy o nasze<br />

zdrowie!<br />

j.w.<br />

Przyroda budzi się do życia, ptaszki ćwierkają, rośliny wypuszczają nieśmiało<br />

pączki… i tak dalej. Ciekawe, czy długo jeszcze? Takie w każdym razie<br />

przyszło mi do głowy pytanie przy okazji kontemplowania cudów Matki Natury.<br />

W związku z czym – rozważania na temat recyclingu, oszczędzania energii i innych nowomodnych<br />

wynalazków.<br />

z czego nie mają zysków. Po drugie, ponieważ istnieje całkiem<br />

spora szansa na to, że wzrost stężenia dwutlenku węgla<br />

w atmosferze jednoznacznie przyczynia się do wzrostu temperatury.<br />

Wydaje mi się jednak, że w kwestii tak delikatnej,<br />

jak możliwość, że przyczyniamy się do wzrostu poziomu<br />

wód w oceanach i topnienia lodowców, nie warto podejmować<br />

ryzyka – naprawdę chcecie przeprowadzać tak niepewny<br />

eksperyment na żywej tkance Ziemi? Jeśli okaże się, że ekolodzy<br />

mieli rację, odwrotu nie będzie. Wolę więc dmuchać<br />

na zimne i stymulować w miarę możliwości działania ograniczające<br />

emisję gazów cieplarnianych – naprawdę, utrata<br />

pieniędzy jest znacznie mniejszym kosztem utraconym.<br />

Dalej – recycling. Chyba najmniej kontrowersyjny,<br />

lecz nadal niedoceniony sposób na odciążenie zarówno przemysłu,<br />

jak i zasobów Ziemi. Choćby odrobina zaoszczędzonej<br />

w ten sposób energii jest obecnie cenna – nawet miłośnik<br />

Land Rovera zgodzi się ze mną, że lepiej zużyć ropę w inny<br />

sposób, niż produkując w nadmiarze plastikowe butelki czy<br />

folie. A i budżet domowy odczuje to, że po odsortowaniu papieru,<br />

aluminium etc. zyskamy darmowe miejsce w koszach<br />

na śmieci.<br />

Nota bene, kolejny powód by wybierać produkty przyjazne<br />

środowisku, nie wspominając o fair-trade – zwykle są<br />

one pozbawione bezsensownego nadmiaru opakowań i folii,<br />

co nawet, gdyby nie było szkodliwe dla środowiska, nadal pozostawałoby<br />

absurdalnie irytujące. A tak przy okazji, chwała<br />

Bogu za eco-żywność; nawet jej wygórowane ceny nie są<br />

14<br />

Gazeta Studentów


Z DWOJGA ZŁEGO<br />

w stanie przesłonić mi jej głównej zalety – świadomości,<br />

że jem coś, co ma w składzie dokładnie to, czego oczekuję<br />

przy zakupie. Na przykład mięso, a nie szynkę z 50% zawartością<br />

wody, albo jaja od kur, które w swoim życiu doświadczyły<br />

czegoś więcej, niż wnętrza klaustrofobicznie małej klatki<br />

i brutalnego traktowania. Z resztą każdy z nas wie, że pomidory<br />

„z własnego ogródka” smakują najlepiej; produkty przyjazne<br />

środowisku to właśnie odpowiednik takiej domowej<br />

uprawy, tyle że na większą skalę i dostępnej dla każdego.<br />

Na koniec mój konik – oszczędzanie energii na miarę<br />

możliwości współczesnego gospodarstwa domowego. Sceptykom<br />

niech wystarczy fakt, że ich portfele pozostaną nieco<br />

grubsze, gdy wymienią żarówki na energooszczędne, zakręcą<br />

wodę bez potrzeby płynącą z kranu i zaczną szanować gaz<br />

oraz benzynę. Entuzjaści zaś do tych walorów mogą dorzucić<br />

spokojne sumienie i poczucie, że chociaż w ograniczony sposób,<br />

to jednak robią coś dobrego dla swojej niszy ekologicznej,<br />

a tym samym – dla samych siebie. Egoizm nigdy jeszcze<br />

nie był tak altruistyczny.<br />

Lubienie lubieniem, ale wszystko z umiarem<br />

Naprawdę nie mam nic przeciwko zachowaniom proeco,<br />

ale mierzi mnie postawa „eco-freak” w podobnym stopniu,<br />

co niezłomność świadków Jehowy czy telemarketing.<br />

Człowiek jako pasożyt... Na zajęciach słyszałam jeszcze<br />

lepsze porównanie, które przytoczę nie zwracając uwagi,<br />

że to nie moja strona barykady w tym felietonie. Mianowicie<br />

– człowiek jako nowotwór: mnoży się to w sposób wręcz<br />

nieograniczony, przekształca środowisko i ostatecznie może<br />

doprowadzić do unicestwienia żywiciela (Ziemi) i siebie samego.<br />

Ale, ale...<br />

Poza niewiarygodnymi zdolnościami (bo z chęciami<br />

to różnie bywa) do prokreacji, nasz gatunek charakteryzuje<br />

jeszcze megalomania objawiająca się przekonaniem o własnym<br />

przeogromnym wpływie na wszystko. Stąd też tak łatwo<br />

podchwytywane są teorie w stylu globalnego ocieplenia<br />

spowodowanego ludzką działalnością. Nie mówię, że teorie<br />

te są fałszywe, ale zawsze, gdy o nich słyszę, zapala mi się<br />

w głowie czerwona lampka sceptycyzmu – w końcu, gdyby<br />

to było takie oczywiste i ewidentne zjawisko nie budziłoby<br />

tylu kontrowersji. Choć zgodzę się, że ekologiczny zakład<br />

Pascala – o chuchaniu na zimne mowa – jest racjonalnym<br />

rozwiązaniem, byle z odpowiednią dozą rozsądku.<br />

Recykling kontrowersyjny nie jest, za to bywa po prostu<br />

bezcelowy, bo polskie realia nie sprzyjają. Człowiek się<br />

stara, traci energię, męczy rodzinę i przyjaciół namawiając<br />

lub szantażując ich, by segregowali śmieci (oparte na faktach:<br />

na pierwszym roku obrywało mi się za KAŻDĄ plastikową<br />

nakrętkę wyrzuconą razem z kartonikiem do worka<br />

przeznaczonego na papier, uroki mieszkania z eco-freakiem),<br />

po czym przyjeżdżają panowie zajmujący się chwalebnym<br />

oczyszczaniem miasta i uwalnianiem jego mieszkańców<br />

od zawartości ichnich śmietników... I wszystko ląduje w tym<br />

samym miejscu. Syzyf może się schować.<br />

Argument ekonomiczny do mnie przemawia, jak zawsze<br />

zresztą. Oszczędzanie wszystkiego – tradycja wyniesiona<br />

z prawdziwego wielkopolskiego domostwa i trochę<br />

zaniedbana w związku z życiem w akademiku, gdzie nikt<br />

nie zwraca uwagi na zużycie choćby wody, bo licznikami nie<br />

straszą. Tylko bądźmy konsekwentni: kupowanie eco-żywności<br />

nijak nie wpisuje mi się w model oszczędnego życia.<br />

Gotowanie sobie samemu czy chociażby zasianie/zasadzenie<br />

warzywek na parapecie jest uniwersalnym i dużo tańszym<br />

rozwiązaniem. Poza tym założę się, że każdy ma choć jedną<br />

babcię mieszkającą na wsi, która może być rodzinnym dostawcą<br />

najnaturalniejszych jaj pod słońcem. Jeszcze z innej<br />

strony – kilka lat temu w czasopiśmie popularnonaukowym<br />

znalazłam artykuł, którego autor udowadniał, że tzw. hodowla<br />

ekologiczna w ostatecznym rozrachunku wymaga zużycia<br />

większej ilości zasobów, przede wszystkim wody, niż ta produkcja<br />

potępniana przez obrońców zwierząt, i że właściwie<br />

nazywanie jej „ekologiczną” jest głównie chwytem marketingowym,<br />

bo wszystko, co ma „eko” w nazwie, można drożej<br />

sprzedać. Szczerze mówiąc, mnie widok uciemiężonych<br />

kur nie wzrusza. No, ni hu hu. Jestem szowinistką gatunkową<br />

i dopóki na świecie nie zwyciężymy głodu, chorób i ubóstwa<br />

wśród ludzi, nie będę wydawać dużych pieniędzy na walkę<br />

o prawa zwierząt.<br />

Jeszcze jedna kwestia, którą podniosę, by trochę usprawiedliwić<br />

osoby z „zaściankowym” podejściem do ochrony<br />

przyrody, czy – bardziej poprawnie politycznie – z małą<br />

świadomością ekologiczną. Problemy prywatne i lokalne nad<br />

globalnymi. Wiadomym jest, że ktoś, kto ma problem z wiązaniem<br />

końca z końcem, nie będzie zawracać sobie głowy<br />

efektem cieplarnianym, to nawet z piramidy Maslova wynika.<br />

Za to jest typ osób, który bardzo cenię, mianowicie są<br />

to aktywiści lokalni – ci, którym chce się walczyć o czyste<br />

chodniki, place zabaw dla dzieci, ścieżkę zdrowia itp. Mam<br />

wrażenie, że takie osoby przede wszystkim stąpają mocno<br />

po ziemi i mierzą siły na zamiary. Myślę też, że taka troska<br />

(literalnie) o własne podwórko jest dużo sensowniejsza niż<br />

wielkie słowa o ratowaniu Ziemi, a gdyby zyskała na popularności<br />

miałaby dużo większą skuteczność niż globalne<br />

akcje, które dotyczą wszystkich i nikogo zarazem. Podzielę<br />

się jeszcze jedną krzywdzącą innych opinią: od kiedy przyjechałam<br />

do Poznania na studia stwierdziłam, że to głównie<br />

ludzie z dużych miast prezentują postawę „eco-freak” – może<br />

w związku z wielkomiejską anonimowością i potrzebą przynależności<br />

lub posiadania większego wpływu na otoczenie?<br />

Nie wiem, to tylko luźna interpretacja ludzkich zachowań.<br />

Magda Pawlaczyk i Ania Płóciennik<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

15


IMPREZOŻERCY<br />

Pijalnia Wódki i Piwa<br />

IMPREZOŻERCY<br />

czyli całkowicie subiektywny przewodnik<br />

po poznańskich miejscówkach<br />

Wszelkie meteorologiczno-zdroworozsądkowe przesłanki sugerują, iż w najbliższych tygodniach<br />

warto unikać zamkniętych pomieszczeń i tłocznych klubów. Takoż uczyńmy. Tym<br />

razem Imprezożercy wyłamują się z utartych przez poprzednie edycje schematów (a jakże,<br />

w końcu to już nasza dziesiąta odsłona!) i zamiast zachęcać do clubbingu pełną gębą, sugerują<br />

raczej leniwe turlanie się po Starym Mieście i okolicach koryta Warty. Kosztujcie<br />

słońca. Co się zaś tyczy omawianych miejscówek – będą tyleż kuszące, co pozbawione<br />

wielkomiejskich aspiracji i splendoru. Ba, jedna z nich nie ma nic wspólnego z imprezami!<br />

Niemniej, przyjemnego testowania.<br />

Wchodzę. Zza lady<br />

niezachęcająco łypie<br />

na mnie… nie da się<br />

tego inaczej określić,<br />

babsko. Ktoś kobietę<br />

przed chwilą zirytował,<br />

czy po prostu ma<br />

z natury swojej taki<br />

wyraz twarzy? Lokal<br />

ciasny, przaśnie urządzony,<br />

w tle zdecydowanie<br />

przeterminowana<br />

muzyka. Chciałoby<br />

się wziąć nogi za pas?<br />

Ale chwila, chwila…<br />

przecież to Pijalnia!<br />

Wielce prawdopodobnie,<br />

tak jak autorka<br />

tego tekstu, nie<br />

macie prawa pamiętać<br />

surowego, ponurego<br />

klimatu PRL-u. W najlepszym razie przeczytaliście na ten<br />

temat kilka książek, ewentualnie wypytaliście dziadków.<br />

Ale nigdy nie mieliście okazji doświadczyć na własnej<br />

skórze uroków (?) minionej epoki. Cóż, właśnie nadarzyła<br />

się okazja. A przynajmniej taki był zamysł właścicieli Pijalni<br />

Wódki i Piwa, franszyzy, która swe podwoje otwarła<br />

niedawno w Pyrlandii.<br />

Już nazwa knajpy dziwi – ostatecznie, któż w równie<br />

bezpośredni sposób określa target swojego lokalu? Istotnie,<br />

wszystkie elementy Pijalni – od wystroju począwszy,<br />

na szkoleniu obsługi skończywszy – współtworzą spójną<br />

wizję przeciętnej miejscówki z lat, powiedzmy, siedemdziesiątych.<br />

Obklejone gazetami ściany, ubiór barmanki<br />

(wraz z nieodłącznym grymasem), meble,<br />

ciasnota, muzyka; wszystko to pełni<br />

rolę wehikułu czasu dla starszych,<br />

a swoistego muzeum dla młodszych bywalców.<br />

Co ciekawe, taka formuła wydaje się sprawdzać.<br />

Do Pijalni w weekendy po dwudziestej<br />

pierwszej nieomal nie sposób się dostać. Ciekawe,<br />

ile w tym zasługi specyficznego klimatu, a ile nad<br />

wyraz przystępnych cen w bardzo autentycznie<br />

skomponowanym menu. Nie spodziewajcie się<br />

mnogości wyboru – musi Wam wystarczyć kilka<br />

sztandarowych trunków z tamtych lat w eskorcie<br />

równie ograniczonego w wyborze, ale jakże ciekawego,<br />

zestawu potraw.<br />

Mnie taka forma „oswajania PRL-u” zdecydowanie<br />

urzekła. A może po prostu mam fatalny<br />

gust. Niewątpliwie jednak degustacyjna wizyta<br />

w rzeczonym przybytku to obowiązek, obywatele<br />

i obywatelki!<br />

Pijalnia Wódki i Piwa<br />

(facebook.com/pages/Pijalnia-Wódki-i-Piwa)<br />

ul. Wrocławska 8<br />

czynna: codziennie, 24h (sic!)<br />

shot wódki: 4zł; „świeżutki tatar”: 8zł<br />

Manekin<br />

Lubię przestrzegać wyznaczonych przez siebie zasad.<br />

Jak Imprezożercy, to Imprezożercy. Wszyscy jednak<br />

(zwłaszcza studenci) wiemy, że niektóre zasady są po to,<br />

by je łamać. Otóż właśnie to poczynię – Manekin nie jest<br />

bowiem przybytkiem imprezowej rozpusty, a naleśnikarnią.<br />

Nie odrzucajcie jednak <strong>Puls</strong>u pochopnie; już śpieszę<br />

tłumaczyć, co skłoniło mnie do takiej ekstrawagancji.<br />

16<br />

Gazeta Studentów


IMPREZOŻERCY<br />

Wytłumaczenie może wydawać się trywialne – ta,<br />

spektakularnych zresztą rozmiarów, restauracjo-kawiarnia<br />

absolutnie oczarowała mnie wystrojem. Już lokalizacja<br />

Manekina (nota bene, jest to sieć restauracji mająca swe<br />

korzenie w Toruniu) jest obiecująca: róg ulicy Kwiatowej<br />

i Rybaki, czyli w jednej z kamienic o rzut kamieniem od<br />

deptaku. Po wejściu do środka jest już tylko lepiej.<br />

Wnętrze jest naprawdę przestronne – trzy kondygnacje,<br />

bardzo długie sale, a wszystko urządzone na modłę<br />

industrialno-urokliwą. Połączenie loftu, z jego kutymi<br />

w metalu barierkami, pomalowanymi na biało instalacjami<br />

gazowymi i ceglanymi ścianami oraz nieco baśniowych<br />

dekoracji, na czele z grafikami przywodzącymi na myśl<br />

Wenecję i manekinami w skali jeden do jeden to moim<br />

zdaniem strzał w dziesiątkę. Co więcej, mimo spójnego<br />

stylu każde pomieszczenie zaskakuje innymi akcentami,<br />

czy jest to podłoga wykafelkowana „szachownicą”, czy<br />

stylizowany na zabytkowy, drewniany zegar. Szczerze<br />

mówiąc, nawet nieudolność kucharzy nie byłaby w stanie<br />

przyćmić uroku lokalu. Na szczęście jednak jakość potraw<br />

idzie w parze z wrażeniami estetycznymi.<br />

Skoro już do menu dotarliśmy – jest ono w miażdżącej<br />

części dedykowane miłośnikom naleśników na wiele sposobów.<br />

Szczególnie godne polecenia są „wykwintne”, jednak<br />

każdy łasuch też będzie kontent. Kończąc rozprawy<br />

na temat jadła dodam tylko, że współczynnik cena-jakośćuprzejma<br />

obsługa jest naprawdę wyśrubowany – solidny<br />

obiad zjecie już za dychę. Dodając łyżkę dziegciu do gara<br />

miodu – uprzedzam, że w porze obiadowej możecie nie<br />

załapać się na wolne miejsce, tak zapchana potrafi być naleśnikarnia.<br />

Cóż, nie ma rzeczy idealnych.<br />

Jeśli o mnie chodzi, jestem całkowicie stronnicza –<br />

mogłabym w Manekinie zamieszkać. To chyba wystarczająca<br />

rekomendacja. Opornych zaś (lub nieznoszących<br />

naleśników) wyjątkowo nie zachęcę do wizyty – o tyleż<br />

więcej stolików dla innych.<br />

Manekin (manekin.pl/poznan.html)<br />

ul. Kwiatowa 3<br />

czynny: nd-czw: 10-22.00; pt-sob: 10-23.00<br />

naleśnik z serem feta & szpinakiem: 11,5zł; cafe latte: 6zł<br />

MP<br />

W tym numerze przygotowaliśmy dla Was 7 podwójnych<br />

zaproszeń do kina „Muza” na dowolnie wybrany<br />

seans.<br />

Bilety można wykorzystać do 15 lipca 2012 roku. Aby<br />

otrzymać wejściówki, należy poprawnie rozwiązać poniższą<br />

krzyżówkę i przesłać rozwiązanie na adres mailowy:<br />

zawacka@pulsum.pl do 15 czerwca 2012 roku w tytule<br />

maila wpisując „KONKURS FILMOWY”.<br />

Pionowo:<br />

1. „ ... Luizy” z Marcinem Dorocińskim<br />

2. dramat z Robertem Więckiewiczem z 2011 r.<br />

3. nagrodzona Oscarem krótkometrazowa animacja reż.<br />

Zbigniewa Rybczyńskiego<br />

4<br />

6 1<br />

2 5 3<br />

Poziomo:<br />

1. Witold ... - scenarzysta serialu „Ekstradycja”<br />

2. ... Wilhelmi - grał Nikodema Dyzmę<br />

3. „ ... Judym” w reż. Włodzimierza Haupe (1975 r.)<br />

1 2 3 4 5 6<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

17


ONA & ON<br />

On: To już jest koniec...<br />

Ona: … nie ma już nic...<br />

On: … jesteśmy wolni...<br />

Ona: … możemy iść.<br />

On: Ale taki całkowity koniec?<br />

Ona: A ile byś chciał to pisać? Skończyłeś studia, to<br />

kończy się nasza przygoda z „<strong>Puls</strong>em <strong>UM</strong>”.<br />

On: Ale mi z Tobą jest tak dobrze!<br />

Ona: Ustaliliśmy, że razem będziemy nadal. Korespondencyjnie<br />

wprawdzie...<br />

On: Znowu zaczynasz.<br />

Damy radę!<br />

Ona: Pewnie, pewnie...<br />

On: Wiesz, trochę będę tęsknił.<br />

W końcu nasz związek<br />

powstał w tej gazecie.<br />

Trudno się tak całkowicie<br />

odciąć.<br />

Ona: Przecież wspomnienia<br />

pozostają.<br />

On: Och, tak. Nadal pamiętam<br />

smak Twojej sałatki.<br />

Ona: Co jeszcze pamiętasz?<br />

On: Pamiętam, że warto dawać<br />

Wam kwiaty. Że lubicie<br />

chodzić z nimi po mieście<br />

i że nie przeszkadza<br />

Wam, że musicie trzymać<br />

je w trzeciej ręce.<br />

Ona: Tak, pamiętam, tak<br />

dokładnie wtedy powiedziałeś.<br />

On: Lubicie mieć przyjaciół<br />

i przyjaciółki. Zresztą<br />

my też.<br />

Ona: My bardziej wierzymy<br />

w przyjaźń damskomęską.<br />

On: My też, ale jakby znamy<br />

ograniczenia takiego<br />

rozwiązania.<br />

Ona: Wy jesteście prości, a my skomplikowane.<br />

On: No, już tak tego nie spłaszczaj.<br />

Ona: Sam tak powiedziałeś! Poczekaj... „<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong>”,<br />

numer 131, luty 2011, strona 19, kolumna prawa, wersy<br />

14-15.<br />

On: Zupełnie jak w Piśmie Świętym.<br />

Ona: Co?<br />

On: No nic, takie oznaczenia. Myślisz, że wydadzą nas<br />

kiedyś w formie książki?<br />

Ona: Pewnie, że nie. Jesteśmy dobrzy, ale bez przesady.<br />

On: Czego jeszcze się nauczyłaś?<br />

Ona: Że wino rozplątuje języki.<br />

On: Tej, nie możemy propagować alkoholizmu!<br />

Ona: 1 butelka – też mi alkoholizm.<br />

On: A poza rozluźniającym działaniem etanolu coś jeszcze<br />

zapamiętałaś?<br />

&<br />

Ona: Tak. Datę 10 marca – Dzień Mężczyzny.<br />

On: No! Szacunek!<br />

Ona: Tyle o nas. Sądzisz, że komuś coś te nasze rozmowy<br />

dały?<br />

On: Po listach słabo to widać, ale wiem, że ludzie nas<br />

czytają. Czasem wypytuję o to znajomych.<br />

Ona: I co mówią?<br />

On: No, że fajnie. Tak bez entuzjazmu to mówią, ale jednak<br />

mówią.<br />

18<br />

Gazeta Studentów


ONA & ON<br />

Ona: Może nie chcą sprawiać Ci przykrości.<br />

On: Oj, no przecież nie wiedzą, kto to pisze! A wiesz,<br />

usłyszałem parę miesięcy temu, że niby od nowego roku<br />

akademickiego pisze to ktoś inny, że styl się zmienił.<br />

Ona: Na lepsze czy na gorsze?<br />

On: Nie dopytałem... Ale przecież to nadal my.<br />

Ona: Może jak ładnie poprosimy, to napiszą nam na<br />

zakończenie, czy coś z tego wynieśli? Albo chociaż pośmiali<br />

się?<br />

On: No właśnie, czekamy na odzew. Za każdy list dostaniecie...<br />

Ona: … nie rozpędzaj się, jesteśmy biednymi studentami.<br />

On: Oni też...<br />

Ona: A tak ogólnie, pomijając konkrety – skorzystałeś?<br />

On: Powinnaś siebie zapytać – czy uważasz mnie za bardziej<br />

cudownego niż na początku?<br />

Ona: Na pewno Twoje ego poszło mocno w górę i zaraz<br />

zaczniesz uderzać nim o futryny drzwi!<br />

On: Już nie przesadzaj, nie jest tak źle!<br />

Ona: Trudno mi oceniać Ciebie, a na pewno trudno<br />

mi oddzielić, co jest zasługą wspólnego pisania.<br />

On: Na pewno wiem, że warto rozmawiać. I mówić sobie<br />

pewne rzeczy wprost.<br />

Ona: Tak, na pewno. Ale też nie wszystko. Może czasami<br />

fajnie zostawić trochę tajemniczości.<br />

On: A czy sądzisz, że powinniśmy się przyznać, kim naprawdę<br />

jesteśmy?<br />

Ona: No nie wiem... Kogoś to interesuje?<br />

On: Pewnie nie, ale pod tekstami wypada się podpisać,<br />

prawda?<br />

Ona: No dobrze. To kto pierwszy?<br />

Ania: No, to się wydało.<br />

Maciej: Jak już się ujawniliśmy, to jesteśmy winni<br />

naszym czytelnikom pewne wyjaśnienie.<br />

Ania: Jakie?<br />

Maciej: To, że nasi bohaterowie są całkowicie fikcyjni,<br />

a ich poglądy nie są naszymi poglądami.<br />

Ania: Czy całkowicie? Ja tam bym nie odważyła<br />

się napisać, że „wszelka zbieżność jest jedynie<br />

przypadkowa”.<br />

Maciej: Bardzo trudno pisać taką historię i tworzyć<br />

ją całkowicie de novo.<br />

Ania: Dlatego w tym miejscu bardzo przepraszamy<br />

naszych znajomych i przyjaciół, którymi<br />

inspirowaliśmy się pisząc „nasze” rozmowy.<br />

Maciej: Wszystko jednak ma swój koniec, więc...<br />

Ania: … chcielibyśmy Wam życzyć wielu owocnych<br />

rozmów...<br />

Maciej: … ze swoimi cukiereczkami, gruszeczkami<br />

i nie tylko.<br />

Ania: A do pisania Pamiętnika Lekarza Stażysty<br />

też już się przyznasz?<br />

Maciej: Ciiiszej, to miał być smakowity kąsek na<br />

październik!<br />

Maciej Tomczak<br />

Anna Zajączkowska<br />

ona@pulsum.pl<br />

on@pulsum.pl<br />

4<br />

2 9 5<br />

5 7 1 6<br />

1 9 3 5<br />

8 2 9 7<br />

9 2 6 1<br />

7 2 5 3<br />

3 9 2<br />

4<br />

SU<br />

DO<br />

KU<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

19


OPOWIADANIE<br />

– Żyjesz?! – zdawał się krzyczeć głos dobiegający ze<br />

słuchawki.<br />

– Tak…zdaje mi się, że tak… która jest godzina? – zapytał<br />

zachrypniętym głosem Robert.<br />

– Ósma, a ciebie nie ma w pracy! Nie zamierzam znowu<br />

kryć cię przed szefem, masz być tu za pół godziny, czekam!<br />

– Postaram się – słowa zaległy w ciszy rozłączonego<br />

połączenia.<br />

Po krótkiej szarpaninie z kołdrą Robert wyrwał się<br />

z łóżka, po czym opadł bezwładnie na podłodze, odnajdując<br />

ukojenie, dla nad wyraz ciężkiej, głowy na miękkim<br />

dywanie. Spożyty poprzedniej nocy alkohol nadal krążył<br />

w jego żyłach. Ten stan najwidoczniej nie służył jego koncentracji,<br />

utrudniając wykonanie jakiejkolwiek złożonej<br />

czynności. Po chwili podniósł się ociężale z wełnianego<br />

posłania i ruszył w kierunku kuchni. Doskonale wiedział,<br />

czym skończy się kolejny opuszczony dzień w pracy. Przemył<br />

twarz pod strumieniem lodowatej wody kuchennego<br />

kranu, po czym zmusił się do wypicia gorzkiej kawy. Zastrzyk<br />

kofeiny zadziałał jak należy – po kwadransie Robert<br />

był już w połowie drogi do pracy. Na miejscu jego zapał<br />

i mobilizacja zetknęły się z chłodnym wzrokiem przełożonego.<br />

– Za pięć minut widzę ciebie w moim biurze.<br />

– Szykuje się małe piekiełko… – zakpił Robert pod<br />

nosem.<br />

Ku jego zdziwieniu nie poczuł lęku. Jego umysł nie<br />

przejawiał żadnych myśli zdradzających strach. Obojętność<br />

nakazała mu wzruszyć ramionami i wolnym krokiem<br />

wyruszyć w stronę sąsiedniego biura. Nie upłynęło pół<br />

godziny, nim nastąpił koniec burzliwej rozmowy na temat<br />

ich dalszej współpracy. Z wymalowaną na twarzy satysfakcją,<br />

Robert podziękował i wyszedł z budynku. Zajrzał<br />

do kieszeni płaszcza w poszukiwaniu paczki papierosów,<br />

po czym rzucił ni to do jej zawartości, ni to do siebie: „Papieros<br />

się przyda”. Odpalił ostatniego LM-a i z triumfalnie<br />

podniesioną głową zaciągnął się głęboko. Obserwując<br />

chmurę wypuszczanego dymu śmiał się gorzko, nie zważając<br />

na przerażone spojrzenia mijających go przechodniów.<br />

***<br />

– Czterdzieści sześć pięćdziesiąt. – rzuciła młoda<br />

dziewczyna zza lady.<br />

Robert położył pięćdziesięciozłotowy banknot i kiwając<br />

głową z uśmiechem odparł:<br />

– Małżeństwo to prawdziwa skarbonka bez dna.<br />

Jego nastrój powrócił, stał się bardziej pogodny<br />

i w myślach planował kolację, którą zrobi żonie po powrocie<br />

do domu. Kiedy przekroczył próg mieszkania zawołał<br />

radośnie:<br />

– Skarbie! Mam nadzieję, że zgłodniałaś!<br />

Ostatnie słowo<br />

część 2, ostatnia.<br />

Nie usłyszał odpowiedzi, której i tak się nie spodziewał.<br />

Wynalazek wodoodpornych słuchawek, do których<br />

jego żona tak bardzo się przyzwyczaiła, momentami stawał<br />

się uciążliwy. Jednak teraz zupełnie mu ten fakt nie<br />

przeszkadzał. Włączył płytę, którą dostał od Gosi jeszcze<br />

za czasów narzeczeństwa i w podskokach skocznej muzyki<br />

wykonywał polecenia narzucone w książce kucharskiej. Po<br />

dłuższej chwili zrezygnował z podejmowania kolejnych<br />

prób zrobienia sosu o odpowiedniej gęstości i postanowił<br />

wykorzystać zdolności kulinarne żony. W tym celu udał<br />

się do znajdującej się na końcu korytarza łazienki. Zapukał<br />

raz, za chwilę kolejny. Ciszę uznał za zaproszenie, pociągnął<br />

za klamkę i wszedł do środka. Wanna wypełniona po<br />

brzegi pianą nie skryła nagiego ciała żony, które unosiło się<br />

na powierzchni wody.<br />

***<br />

– Gosia, Gosia! Spójrz na mnie, otwórz oczy! No<br />

spójrz! – wspomnienie jego własnych słów wypalało bolesne<br />

piętno w jego sercu.<br />

Postawił kołnierz płaszcza i owinął go szczelnie szalikiem.<br />

Jesień zdawała się trwać wiecznie, a rzęsisty deszcz<br />

nie miał litości dla wszystkich nieszczęśników pozbawionych<br />

parasola. Robert uparcie mijał kolejne uliczki ściskając<br />

w dłoni bukiet ulubionych słoneczników Gosi. Minął<br />

bramę cmentarza i skierował się w drugą alejkę po prawej<br />

stronie. Mijał kolejne pomniki, po czym dotarł na grób<br />

małżonki. Położył kwiaty na brzegu marmurowego nagrobka<br />

i przyklęknął, by zmówić modlitwę. Po raz kolejny<br />

dzisiejszego dnia czuł się jakby postradał zmysły. Śmiał się<br />

jak szaleniec, nie dowierzając temu, co stało się zaledwie<br />

tydzień temu. Przypomniał sobie moment, gdy w tamtym<br />

czasie niósł taki sam bukiet, tej samej kobiecie. Wydarzenia<br />

minionego tygodnia zdawały się tak odległe, a zarazem<br />

paliły jego serce żywym ogniem żalu i nienawiści do całego<br />

świata i samego siebie.<br />

– Wiesz, kochana… Ten kretyn mnie zwolnił, wyobrażasz<br />

sobie? Raptem dwa nadprogramowe dni opuszczone<br />

w pracy. Ten facet ma serce z kamienia. – Robert podniósł<br />

się i nie przerywając swojego monologu podszedł do wygrawerowanego<br />

w marmurze imienia żony. – Nie lubiłem<br />

tej pracy, więc może lepiej, że tak się stało. Nieistotne.<br />

Wszystko nieistotne.<br />

Przetarł delikatnie dłonią złote litery, układające się<br />

w słowo „Gosia” i zaśmiał się w duchu na wspomnienie<br />

tego, jak bardzo nie lubiła imienia „Małgorzata”.<br />

Jego wzrok utkwił w napisanym poniżej: „Weź na drogę<br />

dobrych chwil, kto wie co tam w niebie dadzą ci (…)<br />

Próg, przekroczyć nieba próg, byś mógł, pukaj aż uchylą<br />

wrót.”<br />

B.<br />

20<br />

Gazeta Studentów


Apteczka z natury<br />

Z KOCIOŁKA MŁODYCH ZIELAREK<br />

Wakacje to ciężka próba dla naszej warstwy ochronnej, czyli skóry. Spalamy ją słońcem,<br />

drapiemy o korzenie, tłuczemy o twarde elementy krajobrazu (kamienie, tak dla przykładu)…<br />

Jeśli jednak na łonie natury robimy jej krzywdę, dlaczego nie przynieść jej ulgi także<br />

w sposób naturalny? Szczególnie, że inne sposoby w głuchej dziczy mogą nie być tak łatwo<br />

dostępne. Zajrzyjcie z nami do naturalnej apteczki!<br />

Słońce, słońce, słońce, ach to ty!<br />

Ach, słońce… Z nim w czasie lata jest zawsze najwięcej<br />

problemów, bo albo opalać nie chce, albo próbujemy<br />

się przed nim chronić, albo już<br />

nas dotkliwie poparzyło i skóra<br />

schodzi z nas jak z cebulki.<br />

Na każdy z tych problemów<br />

mogą pomóc zioła, jednak często<br />

właśnie połączenie słońce<br />

+ zioła powinno zapalić nam<br />

w głowie czerwoną lampkę.<br />

Wiele roślin zawiera związki<br />

fotouczulające (najczęściej naftodiantrony),<br />

przez co stosowanie<br />

ich w jakiejkolwiek postaci<br />

może doprowadzić do poparzeń<br />

słonecznych lub powstania<br />

brzydkich, brązowych, niedających<br />

się w żaden sposób usunąć<br />

plam. A tego oczywiście nie<br />

chcemy. Dlatego nie należy stosować<br />

przede wszystkim dziurawca,<br />

bergamotki, arcydzięgla<br />

i nagietka! Nawet jeśli są składnikami<br />

gotowych preparatów.<br />

Nie powinno się również stosować<br />

dziurawca, aby przyspieszyć<br />

opalanie, ponieważ jest to<br />

po prostu niebezpieczne i może<br />

dać bardzo nieestetyczne efekty.<br />

Z drugiej strony istnieją rośliny,<br />

które mogą ochronić nas<br />

przed szkodliwym działaniem<br />

promieniowania UV. Ich działanie<br />

nie jest jednak na tyle silne,<br />

by w pełni zabezpieczyć nas<br />

przed słońcem, dlatego nie możemy nimi zastąpić kremów<br />

z filtrem. Warto jednak wspomnieć, że olej z awokado,<br />

wyciąg z rumianku, aloesu i orzecha włoskiego to najstarsze<br />

naturalne filtry chroniące przed promieniowaniem UV.<br />

Jeśli mamy ochotę, możemy stosować je jako dodatkową<br />

warstwę chroniącą przed słońcem.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

Dochodzimy wreszcie do ostatniego problemu związanego<br />

ze słońcem, w którym rośliny mogą wykazać się<br />

najbardziej, czyli oparzeń słonecznych.<br />

W poniższych przepisach<br />

króluje lawenda, aloes,<br />

orzech włoski i rumianek. Zapewniamy,<br />

że są godną alternatywą<br />

dla maślanki ;)<br />

Aloes<br />

Duży liść aloesu pokrój,<br />

dokładnie rozgnieć widelcem<br />

na miazgę i papką okładaj poparzone<br />

miejsca. Kurację powtarzaj<br />

dwa razy dziennie.<br />

Zawarte w aloesie enzymy pomagają<br />

w szybszym usuwaniu<br />

martwych komórek naskórka<br />

i przyspieszają jego regenerację.<br />

Olejek lawendowy<br />

Kilka kropel olejku roztrzep<br />

w odrobinie wody (może<br />

być mineralna niegazowana),<br />

a następnie smaruj obolałą i zaczerwienioną<br />

skórę. Lawenda<br />

doskonale odkaża i działa bakteriobójczo.<br />

Lawendowa oliwka do ciała<br />

2 łyżki olejku lawendowego<br />

wymieszaj z 1/2 szklanki oleju<br />

z migdałów (kupisz go w aptece).<br />

Gotową miksturę najlepiej<br />

wcierać w jeszcze wilgotną<br />

skórę.<br />

Orzeźwiający napar na twarz<br />

2 saszetki z kwiatem rumianku zalej szklanką wrzącej<br />

wody. Odstaw na mniej więcej 3 godziny, aby dobrze<br />

naciągnął. Potem przelej do czystej butelki ze spryskiwaczem<br />

i zraszaj twarz, gdy tylko przyjdzie ci ochota. Nie<br />

wyrzucaj saszetek – można z nich zrobić okłady na oczy<br />

lub przecierać podrażnioną słońcem skórę.<br />

21


Z KOCIOŁKA MŁODYCH ZIELAREK<br />

Kąpiel w naparze z orzecha włoskiego<br />

4–5 saszetek z kwiatem orzecha włoskiego zalej litrem<br />

wrzątku i odstaw na 3 godziny do naciągnięcia.<br />

Gotowy napar wlej do wanny wypełnionej wodą. Taka<br />

kąpiel ma działanie oczyszczające, delikatnie zabarwia<br />

skórę na ciemniejszy kolor, a także pozostawia na niej<br />

filtr chroniący przed promieniowaniem UV.<br />

Powyższe przepisy podpatrzono na http://www.kochamwies.pl/eko/uroda/13329-ziola-kontra-slonce<br />

.<br />

Skaleczenia, obrzęki i siniaki – oznaki<br />

prawdziwego trapera.<br />

Nawet prawdziwy traper powinien wiedzieć, jak<br />

można zaradzić na tego typu niedogodności. Jeśli nawet<br />

sam posiada zbyt wysoko usytuowaną dumę, żeby pozbawiać<br />

się tych zewnętrznych oznak, może kiedyś będzie<br />

mógł w ten sposób bohatersko pomóc komuś innemu.<br />

Dlatego warto zapamiętać kilka prostych metod, z wykorzystaniem<br />

roślin, które zawsze latem znajdziemy gdzieś<br />

w pobliżu.<br />

Liść babki lancetowatej – jako surowiec śluzowy jest<br />

pospolicie stosowany w stanach zapalnych gardła i jamy<br />

ustnej, jednak możemy wykorzystać również inne jego<br />

właściwości. Liść babki zawiera glikozydy irydoidowe,<br />

głównie aukubinę i katalpol, które wykazują działanie<br />

przeciwzapalne i przeciwbakteryjne. Możemy sięgnąć<br />

po babkę lancetowatą w przypadku zranień, oparzeń czy<br />

owrzodzeń, ponieważ przyspiesza ona gojenie ran i regenerację<br />

naskórka.<br />

Sposób przygotowania: Stosujemy sok ze świeżych<br />

liści, który działa bakteriobójczo dzięki zawartości<br />

aukibigeniny powstającej z aukubiny pod wpływem<br />

β-glukozydazy. Nanosimy go na zranione miejsca. Możemy<br />

przygotować również odwar z suszonych liści babki i<br />

stosować do okładów i przemywań.<br />

Ziele krwawnika pospolitego pomoże nam przy<br />

skaleczeniach i krwawieniach. Jego cenne właściwości<br />

znane są od wieków. W średniowieczu wykorzystywano<br />

jego właściwości przeciwkrwotoczne, robiono też okłady<br />

z krwawnika na stany zapalne i ropnie. Stosowano przy<br />

wewnętrznych przekrwieniach, biegunkach i bólach jelit.<br />

Sposób przygotowania: Dziś także możemy wykorzystać<br />

krwawnik w przypadku zranienia.<br />

Należy przygotować mocny napar z ziela i przemywać<br />

nim ranę lub nasączyć gazę, którą następnie przyłożyć<br />

na skaleczenie.<br />

Kwiatostany stokrotki pospolitej możemy przyłożyć<br />

na stłuczenia, obrzęki czy siniaki. Właśnie ta jedna z<br />

najczęściej spotykanych na co dzień roślin może okazać<br />

się pomocna przy tego typu problemach. Ta niepozorna<br />

roślinka kryje w sobie wiele związków czynnych z różnych<br />

grup chemicznych.<br />

Sposób przygotowania: Stokrotka znajduje zastosowanie<br />

miedzy innymi w postaci zewnętrznych odwarów<br />

z kwiatostanów przykładanych w formie okładów na<br />

obrzęki, siniaki, otarcia naskórka. Garść kwiatostanów<br />

stokrotki zalać wodą, gotować pod przykryciem kilka<br />

minut, przecedzić i przykładać na obolałe miejsca.<br />

Zmora wieczornego grilla –<br />

czyli owady w akcji.<br />

Nie można zaprzeczyć, że jednym z bardziej uciążliwych<br />

aspektów wakacji są wszędobylskie owady. Jeśli<br />

jednak nie uda nam się zapobiec spotkaniu pierwszego<br />

stopnia z ich żądłami i różnego typu aparatami gębowymi,<br />

nie wszystko jest jeszcze stracone. Na ratunek mogą<br />

przyjść rośliny.<br />

Ziele macierzanki piaskowej ze względu na swoje<br />

właściwości przeciwświądowe i dezynfekujące przyniesie<br />

nam ulgę po użądleniu przez pszczołę lub po spotkaniu<br />

z chmarą komarów.<br />

Sposób przygotowania: Możemy przykładać bezpośrednio<br />

świeże części rośliny na ukąszenia lub stosować<br />

w postaci okładów z naparu.<br />

Dolegliwości związane z ukąszeniami owadów złagodzą<br />

także świeże kwiaty rumianku, ziele babki lancetowatej<br />

czy po prostu cebula, przykładana w plasterkach<br />

na obrzęk<br />

Ziele świetlika na podrażnione oczy.<br />

Pyłki roślin, kurz odludnych terenów, bakterie tu i<br />

ówdzie… i podrażnienie oczu murowane. Nie ma więc na<br />

co czekać, tylko poszukać ziela świetlika (wbrew nazwie<br />

nie świeci, więc radzimy raczej szukać go w aptece – też<br />

odczuwamy w tym miejscu zawód). Świetlik łąkowy,<br />

choć wygląda całkiem niepozornie, działa przeciwzapalnie,<br />

przeciwbakteryjnie i przeciwalergicznie. Uszczelnia<br />

ściany naczyń i hamuje uwalnianie histaminy. Pradawne<br />

przekazy mówią, że zastosowany w postaci odwaru łagodzi<br />

bakteryjne i alergiczne zapalenie spojówek.<br />

Sposób przygotowania: Z łyżki ziela (lub saszetki,<br />

jeśli poszliście za naszą radą) sporządzić odwar, przecedzić,<br />

nasączyć nim kompresy i przykładać do oczu. Nie<br />

pić ;) Żołądek i oko są jednak dość daleko.<br />

W ten sposób wyposażyłyśmy was w naturalną apteczkę,<br />

której nie trzeba nosić w plecaku. Mamy jednocześnie<br />

nadzieję, że nie będziecie zmuszeni zbyt często<br />

korzystać z jej dobrodziejstw i po wakacjach będziecie<br />

wszyscy rumiani, gładko opaleni i z nieprzerwaną ciągłością<br />

warstwy ochronnej.<br />

Anita Pogorzelska<br />

Marta Ptaszyk<br />

22<br />

Gazeta Studentów


POD LUPĄ<br />

Kardiochirurgia<br />

Specjalista kardiochirurg –<br />

Dr n. med. Marcin Misterski<br />

Dlaczego zainteresował się Pan tą dziedziną nauki?<br />

Kiedy stwierdził Pan Doktor, że to jest właśnie to, co<br />

chce w życiu robić?<br />

Od zawsze chciałem być chirurgiem. Kardiochirurgia<br />

wyszła trochę przypadkowo, a zainteresowałem się nią<br />

na zajęciach na czwartym roku studiów. Nie spodziewałem<br />

się, że zostanę kardiochirurgiem, szczerze mówiąc<br />

nie myślałem, że dam radę.<br />

Ile trwa specjalizacja z kardiochirurgii i jak przebiega<br />

proces kształcenia?<br />

Obecnie specjalizacja ta trwa 6 lat i jest specjalizacją<br />

podstawową. Warunkiem przystąpienia do egzaminu<br />

końcowego jest przeprowadzenie 150 operacji kardiochirurgicznych<br />

w roli pierwszego operatora i 500 operacji<br />

w ramach asysty. Prócz tego należy wspomnieć<br />

o kursach, szkoleniach, konferencjach. Należy odbyć<br />

staże kierunkowe z chirurgii ogólnej, dziecięcej, torakochirurgii,<br />

kardiologii i kardiologii interwencyjnej. Mile<br />

widziane jest również członkostwo w towarzystwach<br />

naukowych oraz szeroko rozumiana działalność naukowa.<br />

Jak wygląda egzamin końcowy/specjalizacyjny?<br />

Egzamin końcowy składa się z kilku części. Pierwsza<br />

polega na przeprowadzeniu zabiegu w roli pierwszego<br />

operatora, a po jej zaliczeniu następuje część teoretyczna,<br />

na którą składa się egzamin pisemny i ustny.<br />

Co jest najtrudniejsze dla przyszłego kardiochirurga<br />

w procesie jego specjalizacji?<br />

Według mnie najtrudniejszą umiejętnością w chirurgii<br />

jest obiektywna ocena samego siebie i własnych możliwości<br />

(aby nie porywać się na rzeczy, które się widziało<br />

w internecie), a także umiejętność radzenia sobie w trudnych,<br />

nietypowych sytuacjach, nierzadko bez pomocy<br />

bardziej doświadczonych kolegów.<br />

Jaka jest liczba specjalistów kardiochirurgii w Polsce?<br />

Czy Pana zdaniem odpowiada w pełni zapotrzebowaniu?<br />

Jest około 150 kardiochirurgów w naszym kraju i około<br />

100 osób w trakcie specjalizacji, kształcących się w około<br />

25 ośrodkach. W związku z tym, że nadal mamy tzw. listę<br />

oczekujących na operację kardiochirurgiczną, wydaje się,<br />

że mogłoby być nas jeszcze więcej. Pacjent teoretycznie<br />

czeka w kolejce na operację, którą wypadałoby przeprowadzić<br />

szybciej. Czyli nie jest to sytuacja komfortowa,<br />

kiedy diagnozujemy chorobę, a pacjenta operujemy za 2-3<br />

miesiące. Także wzrost liczby specjalistów i ośrodków<br />

umożliwiłby przeprowadzenie większej ilości procedur,<br />

nie dotyczy to tylko kardiochirurgii, ale również innych<br />

specjalności lekarskich. Jednak problem jest bardziej złożony,<br />

gdyż często liczba procedur wykonywanych jest<br />

ograniczana limitem zakontraktowanym z NFZ.<br />

Jakimi jednostkami chorobowymi zajmują się kardiochirurdzy<br />

?<br />

Najczęściej zajmują się leczeniem konsekwencji choroby<br />

niedokrwiennej za pomocą by-passów tzn. pomostowania<br />

aortalno-wieńcowego, korygują nabyte wady serca<br />

– najczęściej wady zastawkowe. Poza tym zajmują się<br />

leczeniem chirurgicznym tętniaków, rozwarstwień aorty,<br />

usuwaniem skrzeplin, ciał obcych oraz guzów serca.<br />

Wreszcie wykonują oni transplantacje narządów klatki<br />

piersiowej.<br />

Czy kardiochirurdzy operują także na ostro? Czy są<br />

to głównie zabiegi planowe?<br />

Tak, jednak w większości są to operacje planowe. Poza<br />

tym jesteśmy pod stałym dyżurem w tzw. gotowości (każdy<br />

z nas 2 tygodnie w miesiącu, 24h/dobę). Polega to<br />

na tym, że w razie konieczności przeprowadzenia pilnej<br />

operacji jesteśmy w pełni dyspozycyjni.<br />

Czy kardiochirurdzy pracują również w poradniach?<br />

Tak, jest poradnia przyszpitalna chirurgii serca. Niemniej<br />

jednak jest to mniejszy odsetek naszego czasu pracy,<br />

głównie spędzamy go na sali operacyjnej.<br />

Czy kardiochirurdzy zajmują się także przypadkami<br />

pediatrycznymi?<br />

Owszem, jest to jednak domena kardiochirurgii dziecięcej.<br />

Nie istnieje co prawda odrębna specjalizacja – wszyscy<br />

jesteśmy kardiochirurgami – ale tak naprawdę zajmują<br />

się oni zupełnie inną medycyną i trzeba otwarcie<br />

powiedzieć, że nie potrafilibyśmy wykonać większości<br />

tamtych zabiegów i vice versa.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

23


POD LUPĄ<br />

Z jakimi specjalistami przede wszystkim współpracują<br />

kardiochirurdzy?<br />

Najczęściej z kardiologami, którzy diagnozują pacjentów,<br />

ustalają wskazania do operacji. Oprócz tego pracujemy<br />

również z torakochirurgami – nierzadko przeprowadzamy<br />

operacje łączone, przykładowo jeśli trzeba<br />

wykonać rewaskularyzacje i usunąć płat płuca. Ponadto<br />

z chirurgami naczyniowymi, gdyż miażdżyca jest procesem<br />

uogólnionym, mogącym zająć każde naczynie<br />

i z radiologami podczas procedur implantacji stentgraftów<br />

aorty piersiowej. Poza tym nie moglibyśmy się<br />

obejść bez pomocy anestezjologów, którzy przygotowują<br />

pacjenta do operacji, czuwają nad jej przebiegiem<br />

i opiekują się nim na oddziale pooperacyjnym. Dobra<br />

współpraca chirurga, anestezjologa i kardiologa, podczas<br />

której należy popierać swoje argumenty wiedzą,<br />

ale też słuchać argumentów innych, to klucz do sukcesu,<br />

którym jest zdrowy pacjent.<br />

Czym różni się obszar zainteresowania<br />

kardiochirurgii i kardiologii<br />

inwazyjnej?<br />

Interesuje nas często ta sama grupa<br />

pacjentów. Jednak kardiolodzy inwazyjni<br />

mają konkurencyjną metodę<br />

leczenia choroby wieńcowej<br />

– angioplastykę wieńcową połączoną<br />

z wszczepianiem stentów.<br />

I tutaj trzeba powiedzieć jasno, że<br />

wyniki terapii rewaskularyzacji<br />

bezpośredniej mięśnia sercowego,<br />

czyli tzw. by-passów, są wynikami<br />

lepszymi. Co prawda nasza działalność wiąże się<br />

z większym urazem, ze względu na to, że kardiochirurdzy<br />

"otwierają" klatkę piersiową a kardiolodzy wykorzystują<br />

dostęp przeznaczyniowy, natomiast wg mnie po<br />

latach ważniejsze dla pacjenta od rozmiaru blizny jest<br />

życie i brak dolegliwości. Często też jest tak, że operujemy<br />

pacjentów, których zdyskwalifikowali kardiolodzy<br />

ze względu na złożoność zmian naczyniowych.<br />

Na jakim poziomie funkcjonuje kardiochirurgia Polsce?<br />

W mojej ocenie na całkiem niezłym, ale mamy jeszcze<br />

dużo do zrobienia i możemy się jeszcze wiele nauczyć.<br />

Duże znaczenie ma w tym przypadku dostępność usług<br />

i ilość wykonywanych procedur w przeliczeniu na tysiąc<br />

mieszkańców, która jest znacznie wyższa w krajach Europy<br />

Zachodniej i Stanach Zjednoczonych niż w Polsce.<br />

Ponadto społeczeństwa te charakteryzują się większym<br />

odsetkiem ludzi starszych, a ograniczenia wiekowe dyskwalifikujące<br />

do zabiegu są bardziej liberalne niż w naszym<br />

kraju. Także polska kardiochirurgia jest bardzo<br />

dynamicznie rozwijającą się dziedziną i w wielu przypadkach<br />

poziom wykonywanych operacji nie odstępuje<br />

od poziomu zachodnioeuropejskiego, jednak są wyjątki<br />

– zwłaszcza jeśli chodzi o ilość przeprowadzanych transplantacji<br />

narządów klatki piersiowej oraz zastosowanie<br />

systemów mechanicznego wspomagania krążenia. Te<br />

ostatnie są w stanie czasowo zastąpić pracę serca i stanowią<br />

niejaki pomost w oczekiwaniu na transplantację.<br />

Jeśli chodzi o tę metodę – my dopiero raczkujemy, natomiast<br />

są kraje, gdzie stanowi ona dobrze udokumentowane<br />

działanie terapeutyczne.<br />

Jakie są Pana zdaniem największe zalety tej specjalizacji?<br />

Zalet jest tyle samo co wad. Jednakże niewątpliwą zaletą<br />

kardiochirurgii jest możliwość uczestniczenia w bardzo<br />

ciekawej działce medycyny. Choć jest ona wymagająca,<br />

daje bardzo dobre wyniki. Większość<br />

naszych pacjentów po przeprowadzonych<br />

operacjach żyje i czuje się<br />

lepiej. Kardiochirurgia jest chirurgią<br />

radosną, po wielu latach możemy<br />

spotkać się z pacjentami, którzy byli<br />

przez nas operowani.<br />

Czy jest Pan Doktor w stanie wskazać<br />

jakieś wady?<br />

Ktoś kiedyś powiedział, że życie rozpoczyna<br />

się po wyjściu z pracy. Życie<br />

kardiochirurga często w tym momencie<br />

się kończy. Jest niewielu lekarzy w Poznaniu, którzy<br />

pracują tak długo jak my. Jako wadę można wskazać<br />

również fakt, że dość późno stajemy się samodzielni.<br />

Jest to specjalizacja, która wyczerpuje fizycznie i psychicznie.<br />

Operacje są długie, a przez cały czas jesteśmy<br />

narażeni na stres. Jeśli każdego dnia będziemy uczestniczyć<br />

w 2 zabiegach trwających średnio ok. 3,5 godziny,<br />

daje nam to 7 h wysiłku fizycznego. Z tego powodu nie<br />

polecałbym tej specjalizacji kobietom. Kardiochirurgia<br />

wiąże też lekarza ze Szpitalem, nie da się jej uprawiać<br />

ambulatoryjnie. Ogólnie jest to jednak dobra specjalizacja,<br />

daje wiele radości z pomagania pacjentom.<br />

To miało być nasze kolejne pytanie... Czy kobieta<br />

może zostać kardiochirurgiem?<br />

Oczywiście – jeśli się uprze, jest zdolna i zdeterminowana<br />

to poleci w Kosmos, a nie tylko zostanie chirurgiem.<br />

Natomiast pytanie brzmi “czy warto”? Czy warto<br />

poświęcić wszystko, żeby zostać kardiochirurgiem?<br />

24<br />

Gazeta Studentów


POD LUPĄ<br />

Kobieta w tej roli wydaje się być mało “kompetycyjna”<br />

w stosunku do mężczyzny, musi być więc dużo, dużo<br />

lepsza, by zyskać podobne uznanie w społeczeństwie,<br />

bo taki jest stereotyp. Poza tym kobieta zazwyczaj zakłada<br />

rodzinę, chce mieć dzieci. Każda ciąża eliminuje<br />

kobietę na około 1,5 roku z możliwości wykonywania<br />

procedur, a koledzy mężczyźni idą do przodu.<br />

Czy Kardiochirurg powinien mieć wśród znajomych<br />

dobrego prawnika? Wydaje się, że skoro są to operacje<br />

tak trudne, ryzyko wystąpienia powikłań, a co<br />

za tym idzie procesów sądowych, jest szczególnie<br />

wysokie?<br />

Jak każdy lekarz, powinien mieć wielu dobrych kolegów<br />

– to ważne żeby<br />

wiedzieć, iż czasami<br />

potrzebna jest pomoc<br />

z innej dziedziny życia,<br />

na której się mniej<br />

znamy niż na medycynie.<br />

Warto jednak pamiętać,<br />

iż każdy nasz<br />

potencjalny pacjent jest<br />

osobą chorą, stąd wielu<br />

ma świadomość tego,<br />

że wynik pooperacyjny<br />

nie zawsze będzie<br />

optymalny. Nie obcujemy,<br />

jak przykładowo<br />

ginekolodzy, z populacją<br />

ludzi zdrowych,<br />

gdzie w przypadku<br />

wystąpienia komplikacji/powikłań<br />

prawdopodobieństwo<br />

procesu<br />

sądowego jest większe. Myślę, że w naszej klinice<br />

mamy bardzo mały odsetek niezadowolonych pacjentów.<br />

Niezwykle istotne są relacje z pacjentami, a przede<br />

wszystkim uczciwa rozmowa co do prognozowanego<br />

wyniku operacji. Pacjent, idąc na operację, musi znać<br />

płynące z niej korzyści, ale także potencjalne ryzyko<br />

powikłań i śmiertelności. Dotyczy to również rodziny,<br />

którą należy informować "po amerykańsku", tj. z brutalną<br />

szczerością, tego wymaga nasza etyka lekarska.<br />

Ciężko choremu pacjentowi warto jednak pozostawić<br />

odrobinę nadziei, która – jak kiedyś usłyszałem – jest<br />

jak chwast: “zawsze trochę odrasta, nigdy nie umiera”<br />

i ta nadzieja dodaje mu siły.<br />

Czy są jakieś cechy, które powinien prezentować<br />

kandydat zainteresowany specjalizowaniem się w tej<br />

dziedzinie ?<br />

Kandydat powinien być pracowity, odporny psychicznie,<br />

dosyć zawzięty i nieustępliwy. Powinien być inteligentny.<br />

Poza tym należy wyróżniać się wolą walki i nigdy<br />

się nie poddawać. Mam wrażenie, że wielu lekarzy<br />

zbyt wcześnie się poddaje, mówiąc, że nic nie da się<br />

zrobić. Powinien być też optymistą.<br />

Czy chciałby Pan Doktor podzielić się jeszcze czymś<br />

z naszymi czytelnikami?<br />

Ogólnie uważam, że lekarz to jest bardzo dobry zawód,<br />

nikogo nie chciałbym zniechęcać, a wielu zachęcić, aby<br />

ten zawód wykonywali<br />

z pasją i uśmiechem.<br />

Jeśli ktoś chce zostać<br />

kardiochirurgiem, musi<br />

się tej pracy poświęcić,<br />

jednak na pewno będzie<br />

miał z tego wiele<br />

satysfakcji. Cieszę<br />

się, że mogę pracować<br />

w Klinice Kardiochirurgii<br />

Uniwersytetu<br />

Medycznego, gdyż<br />

panuje tu bardzo dobra<br />

atmosfera, można<br />

liczyć na wsparcie<br />

kolegów. Ważne jest<br />

również, jak młodego<br />

człowieka będzie<br />

postrzegał szef, czy<br />

da mu szansę rozwoju?<br />

Młody potencjalny<br />

chirurg na początku swojej drogi nie potrafi manualnie<br />

nic, ma wiele lęku i dlatego dobry Mistrz, który "poprowadzi<br />

mu rękę" i doda spokoju w chwilach ciężkich,<br />

jest wielkim skarbem. Osobiście wiele zawdzięczam<br />

tym, którzy byli ze mną podczas wykonywania moich<br />

pierwszych operacji, zawsze będę to pamiętał. Ja uważam,<br />

że to w młodych ludzi powinno się inwestować, by<br />

jak najszybciej stawali się samodzielni i odpowiedzialni<br />

za pacjenta. Na koniec chciałbym życzyć wszystkim<br />

potencjalnym kardiochirurgom dużo szczęścia i wytrwałości.<br />

Dziękujemy za rozmowę.<br />

Rozmawiali : Martyna Musik<br />

Grzegorz Sławiński<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

25


OPOWIADANIE<br />

Dawna opowieść część 4. i ostatnia<br />

Trochę czasu już minęło. Zygmunt, leżąc na wilgotnej<br />

ściółce leśnej, w cieniu brzóz, chwycił się za brzuch, by<br />

stłumić dobywające się z niego przeraźliwe burczenie. Na<br />

niebie już pojawił się róż zachodu słońca, a dziewczyny<br />

jak nie było, tak nie ma.<br />

- Cóż, trzeba się ruszyć! - Podniósł się na sprężystych<br />

nogach i zaczął czyścić ubranie od liści i gleby. – Cezar,<br />

przestań szczekać na te głupie wiewiórki! – Wierny psi<br />

kompan jak szalony biegał dookoła drzewa, szczekając<br />

namiętnie w stronę jego korony. Psi zew natury jest jednak<br />

silniejszy niż nakazy Pana.<br />

Nagle dało się usłyszeć szelest, szybkie kroki i w następnej<br />

chwili dziewczyna stała przed młodym podróżnikiem,<br />

uśmiechnięta, z przerzuconym na plecy temblakiem.<br />

- Maryjo przenajświętsza! Nie strasz ludzi w ten sposób,<br />

mogłaś zginąć! – Zygmunt zdążył wyrwać się z półsennego<br />

zamroczenia i wyciągnąć miecz, lecz kolana drżały<br />

mu niczym galareta.<br />

Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.<br />

- Skąd wiesz, jak mam na imię? – Lecz machnęła<br />

szybko ręką. - No już daj spokój, patrz! - Zrzuciła balast<br />

z pleców na ziemię, ukazując bogactwo chleba, słoików<br />

z miodem, odrobiny śmietany i kiełbas wołowych. - Mam<br />

też wodę - na ramieniu targała 3 skórzane bukłaki.<br />

Młody chłopak popatrzył na całe to dobrodziejstwo<br />

i próbując nadal powstrzymać burczenie w brzuchu, zaczął<br />

szukać monet w plecaku.<br />

- Dzielimy się wydatkami po połowie?<br />

- Daj spokój. Potraktuj to jako podziękowanie za uratowanie<br />

życia - uśmiechnęła się promiennie, ukazując perłowo-białe<br />

zęby. - Jeżeli to dla ciebie nadal ujma, mogę<br />

cię nająć jako mego osobistego ochroniarza – mrugnęła<br />

jednym okiem porozumiewawczo, kucnęła i zaczęła kroić<br />

pajdy chleba. - Daruję tobie nawet wypadek z mlekiem,<br />

chodź bardzo niechętnie…<br />

Usiedli na starych pniach i zjedli, nie spiesząc się. Cezar<br />

nadal szczekał jak opętany.<br />

- Plan podróży nie jest idealny. Już robi się ciemno,<br />

a przecież w lesie nie będziemy spać. Powinniśmy wyruszyć<br />

czym prędzej, dojść do jakiejś polany czy pola i tam<br />

odpocząć. Zaoleinuję tylko miecz i idziemy – strzepnął<br />

okruchy chleba z ubrania, podszedł do swojego plecaka<br />

i wyjął potrzebny mu zestaw. Usiadł spowrotem na pieniek<br />

i zaczął oliwić swój miecz. Przedtem zdążyło obmyć go<br />

tylko wodą, a nie mógł dopuścić, by zardzewiał!<br />

- Jaki piękny herb! - Dziewczyna wskazała herb na<br />

rękojeści. Przedstawiał dwa walczące orły nad wieńcem<br />

z liści laurowych. - Trofeum po walce, czy jesteś szlachcicem?<br />

- Szlachcicem? - Zygmunt zaśmiał się szczerze. - Można<br />

by tak powiedzieć. Pochodzę ze zubożałej szlachty, pozostaliśmy<br />

wyłącznie ja z moją kochaną matką, która teraz<br />

pewnie namiętnie suszy czarcie ziele. A tym oto mieczem<br />

jesteśmy bogatsi od zwykłego chłopa na roli – uniósł broń<br />

i sprawdził, czy olej równo pokrywa cała jego powierzchnię.<br />

- Nie ma więc nawet o czym mówić.<br />

- Rozumiem - dziewczyna zarzuciła swoje długie blond<br />

włosy na plecy i wyciągnęła rękę.- Na imię mi Maria.<br />

- Zygmunt - odwzajemnił uścisk. - A ty kim jesteś?<br />

- Córką mleczarza - odpowiedziała, po raz kolejny<br />

prezentując promienny uśmiech.<br />

Znudzony pies w końcu zaprzestał szaleńczego polowania<br />

na drobną zwierzynę leśną i pocieszony został całą<br />

kiełbasą wołową oraz kawałkiem chleba.<br />

Zdążyło już całkiem ściemnieć, kiedy nasi podróżnicy<br />

postanowili ruszyć w drogę. Obładowani prowiantem<br />

i bukłakami z wodą, przedzierali się przez las, który, na<br />

szczęście, nie był aż tak gęsty.<br />

Nie rozmawiali ze sobą za dużo. Maria, idąc z tyłu,<br />

twardo patrzyła pod nogi, pochłonięta własnymi myślami<br />

i trzymając się za serce. Pewnie nadal jest w szoku.<br />

Dzięki Bogu! Tak jest o wiele lepiej – pomyślał chłopak<br />

– przynajmniej mogą się skupić i uważać na zwierzęta<br />

czyhające w ciemności. Nie miał też potrzeby zadawania<br />

pytań, jak i odpowiadania na jakiekolwiek dalsze.<br />

Minęły może 2 godziny, kiedy w końcu udało im się<br />

wyjść z lasu. Ich oczom, przyzwyczajonym do ciemności,<br />

ukazały się ogromne tereny pokryte szachownicą pól<br />

i sadów. Dziewczyna przystanęła, zastanowiła się chwilkę,<br />

sprawdziła kierunek wiatru zerwaną kępką trawy.<br />

– Droga powinna być za tamtym wzgórzem – wskazała<br />

kierunek – Prowadzi bezpośrednio do miasta. Dobrze,<br />

że jest noc, nikt nie będzie tędy jechał. Myślę, że nawet<br />

bez sensu jest zatrzymywać się na spanie.<br />

– Zgoda.<br />

Ruszyli we wskazanym kierunki, przedzierając się<br />

przez sady wiśniowe, które akurat obrodziły we wspaniałe,<br />

rubinowe owoce, duże, słodkie i błyszczące. Napchali<br />

sobie nimi szczodrze kieszenie i usta. Maria zerwała kilka<br />

polnych kwiatów, uplotła wianek i założyła na głowę.<br />

Dziwny to zwyczaj – pomyślał chłopak.<br />

Na całe szczęście o tej porze roku noce są całkiem<br />

ciepłe. Kiedy zaczęło świtać, widzieli już Grzesin przed<br />

sobą. Było to typowe, średniej wielkości miasto przy dużej<br />

drodze, dobrze rozbudowane, z budynkami z cegły i ulicami<br />

w kocie łby. Minęli tablicę z napisem „Grzesin wita<br />

swoich i podróżnych” i przekroczyli główną bramę.<br />

– Nareszcie! Dotarliśmy cali i bezpieczni. Opatrzność<br />

boska jednak czuwa nad nami! – Dziewczyna uśmiechnęła<br />

się mimo zmęczenia, rozciągnęła mięśnie na nogach<br />

i zwróciła się do Zygmunta – Gospoda znajduje się tą ulicą<br />

po lewej, na pewno trafisz. Ja muszę się zająć swoimi<br />

sprawami jak najszybciej. Dziękuję bardzo za podróż –<br />

ucałowała go delikatnie w policzek – Cieszę się, że obyło<br />

się bez niebezpieczeństw! – Miała całą brodę ubrudzoną<br />

sokiem z wiśni.<br />

– Przyjemność po mojej stronie - powiedział dumnie,<br />

26<br />

Gazeta Studentów


OPOWIADANIE<br />

prostując szlachetne plecy.<br />

– To do zobaczenia.<br />

– Do zobaczenia!<br />

Każde poszło w swoją stronę. Cezar zaczął cicho<br />

skomleć za dziewczyną.<br />

– Ha, ktoś ma tutaj miękkie serce, czyż nie? Psie?<br />

Ulice były prawie puste. Piekarze otwierali swoje<br />

sklepiki, niektórzy prowadzili konie na wypas. Gospoda<br />

okazała się wielkim budynkiem, chyba jako jedyny zbudowany<br />

z drewna, pokryty jasną strzechą. Przed wejściem<br />

stał najprawdopodobniej gospodarz, wyrzucając resztki<br />

z wczorajszej uczty kurom.<br />

– Dzień dobry, czy gospoda otwarta?<br />

– A jakże! Zapraszamy Wać Pana do środka! Właśnie<br />

rozpalamy kuchnie! – Rosły mężczyzna z czerwonym<br />

nosem lecz sympatyczną twarzą, zapraszającym gestem,<br />

wskazał drzwi.<br />

W środku, o dziwo, okazało<br />

się, że Zygmunt nie jest pierwszym<br />

klientem. Przy stoliku w rogu Sali,<br />

siedziało dwóch mężczyzn. Jeden<br />

wysoki i chudy, drugi również wysoki,<br />

lecz bardziej krępy, z twarzą<br />

naznaczoną licznymi bliznami. Rozmawiali<br />

o czymś półgłosem, przybierając<br />

poważne wyrazy twarzy.<br />

– Coś podać, chłopcze?<br />

– Poproszę herbaty i miskę<br />

owsianki.<br />

– Już się robi!<br />

Zygmunt usiadł na środku Sali.<br />

Cezar mógł wejść do środka, lecz<br />

został przywiązany w sieni. Na dnie<br />

plecaka znajdowała się sakiewka<br />

z paroma sztukami złota, ostatnie oszczędności. Trzeba<br />

będzie znaleźć jakąś pracę. Spyta się o to gospodarza, jak<br />

przyniesie mu śniadanie. W międzyczasie można oprzeć<br />

nogi o stół i odprężyć się na chwilę. Wpierw zrobi rozeznanie<br />

w terenie i poszuka pracodawcy, potem spokojnie<br />

będzie mógł wynająć pokój.<br />

Dwójka gości rozmawiała z przejęciem i powagą.<br />

Mimo ściszonych głosów, można było podsłuchać rozmowę.<br />

– Są straty, ale nie dostali się do najważniejszych rzeczy…<br />

– Skąd ta wiadomość?<br />

– Udało im się uciec, poza tym jednemu z nich udało<br />

się zostać do końca, bez demaskacji. Nie wiadomo, co dalej<br />

zrobił, ale jest nadal szansa.<br />

– Tak.. ale zawsze szkoda kościoła…<br />

Zygmunt nie miał już żadnych wątpliwości, o czym<br />

była mowa. Wyjął z plecaka starą książkę, jedyną, jaka<br />

posiadał i udawał, że czyta.<br />

– Więc czekamy… Szkoda, plan był idealny.<br />

– Jak widać, niemalże idealny... Trzeba się zbierać,<br />

szef ma dla nas robotę. Kończ jeść i w drogę.<br />

– Mam nadzieję, że ma lepszy humor, ostatnio chciał<br />

zasztyletować mnie na śmierć!<br />

– Proszę bardzo, śniadanko dla Pana! – Przed Zygmuntem<br />

postawiono pękatą miseczkę, po brzegi wypełnioną<br />

owsianką z mlekiem i masłem oraz kubek herbaty.<br />

Zygmunt zapłacił za jedzenie, spytał się o koszt noclegu<br />

i nie spuszczając wzroku z dwójki pod ścianą, pożarł<br />

w mgnieniu oka zawartość miski, parząc sobie potwornie<br />

podniebienie i usta. Chudy z dwójki w końcu skończył<br />

jeść kiełbasę. Dźwignęli się obaj z krzeseł, krzyknęli gospodarzowi<br />

„do widzenia” i wyszli.<br />

Chłopak błyskawicznie skoczył do okna by zobaczyć,<br />

w którą stronę się udają. W sieni odwiązał psa i zaczął podążać<br />

za podejrzanymi.<br />

Odnalazł ich tuż za rogiem kolejnej przecznicy. Szli<br />

wolno, równo, bez pośpiechu, z nudów ciągnąc mieczami<br />

po kocich łbach. Zygmunt trzymał Cezara na smyczy,<br />

w obawie, że zobaczy znów coś ekscytującego i zniszczy<br />

jego położnie, zwracając na siebie<br />

uwagę.<br />

Nic się jednak takiego nie stało.<br />

Bez żadnych problemów śledził ich<br />

aż do małego domku z ogródkiem.<br />

– Z której strony zajść…– zastanawiał<br />

się. Na szczęście nadal nie<br />

było dużego ruchu na ulicy. Przywiązał<br />

psa do pala przy studni i już<br />

miał udać się w kierunku chatki, gdy<br />

w towarzystwie krzyków i złorzeczeń,<br />

dwójka mężczyzn w pośpiechu<br />

zdążyła już wyjść, mrucząc z niezadowoleniem<br />

pod nosami.<br />

Zygmunt zaczął się zastanawiać,<br />

po co w ogóle nastawia karku, lecz<br />

doszedł do wniosku, że i tak nie ma<br />

nic lepszego do roboty. Druga sprawa to fakt, iż naprawdę<br />

był ciekawy, o co w tym wszystkim chodzi.<br />

Powoli, ostrożnie, zakradł się od strony ogródka do<br />

domku. Musiało to być tylne wyjście, bo w progu stała<br />

para zabłoconych butów, kilka konewek i puste bańki po<br />

mleku. Wszedł do środka i znalazł się w malutkim pomieszczeniu<br />

gospodarczym z wielką, dębową szafą. W sąsiednim<br />

pokoju dało się słyszeć rozmowę. Nikt nie krzyczał<br />

ani nie bluzgał. Chłopak oparł się o ścianę, by stanąć<br />

jak najbliżej, lecz nie wystawić się na widok. Głosy były<br />

bardzo stłumione, jakby zza parawanu… Jednak można<br />

było usłyszeć fragmenty rozmowy.<br />

– … a oni poszli do tyłu. Nic nie można było zrobić.<br />

– Ale posłuchali mnie?<br />

– Tak, było tam…. Zapakowali resztę… potem trzeba<br />

było wrócić, ale czekało nietknięte. Mam to tutaj… Ledwo<br />

można było ujść z życiem…<br />

– Piękny naszyjnik. Największy szafir… rzadki…<br />

Moje kochane dziecko…<br />

Nagle Zygmunt poczuł coś mokrego na dłoni. To Cezar<br />

szturchnął go nosem! Jakiemuś miejscowemu przeszkadzał<br />

przy studni, niech to szlag! W tym momencie<br />

dało się słyszeć szelest w sąsiednim pokoju. Zaczęło się<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

27


PAMIĘTNIK LEKARZA STAŻYSTY<br />

robić niebezpiecznie! Nie myśląc wiele, zaciągnął psa do<br />

szafy i sam się również w niej schował. W razie czego<br />

może zawsze udawać zmęczonego podróżnika półidiotę,<br />

który szuka miejsca do spania. Trochę się poślini, ubrudzi<br />

twarz glebą z butów, o tak…<br />

Nic już nie było słychać. Ciężar z serca! Można się już<br />

uspokoić! Teraz tylko praca dorywcza i w drogę!<br />

Tak rozmyślając, zauważył, że bez powodu Cezar zaczął<br />

machać ogonem, po czym zerwał się raptownie i zaczął<br />

szczekać. Kolejne wydarzenia nastąpiły szybko po<br />

sobie. Drzwi od szafy otworzyły się na oścież, wpuszczając<br />

oślepiające światło poranka. Następnie ostry ból, rozchodzący<br />

się gwałtownie po całej głowie, rażące światło,<br />

blednące stopniowo. Dalej ciemność…<br />

Żadnych dźwięków, żadnych głosów. Może jedynie<br />

lekkie dźwięczenie w uszach. Powoli otworzył oczy. Z jękiem<br />

podniósł głowę, rozejrzał się dookoła, gdzie jest i co<br />

się dzieje. Słońce leniwie świeciło tuż przy ziemi, szykując<br />

się do zachodu. Wilgotna gleba wychłodziła ciało chłopaka.<br />

Ubranie miał zamoknięte. Leżał na ziemi, przy polu,<br />

nieopodal miasta. Cezar, uradowany przebudzeniem Pana,<br />

lizał radośnie jego twarz. Plecak, bukłak z wodą, miecz,<br />

wszystko to leżało obok niego. Głowa go bolała, jakby<br />

ktoś ją łamał imadłem.<br />

Chwiejnie zmienił pozycję na siedzącą. Nie wiedział<br />

nawet, gdzie się znajduje. Chwycił za bukłak, napił się<br />

wody, sięgnął po plecak, resztka pieniędzy nie została<br />

skradziona. Dezorientacja była nieznośna. Jedynym<br />

o czym marzył w tej chwili, było położenie się do ciepłego<br />

łóżka z kubkiem gorącej herbaty w ręce.<br />

Po kilku chwilach nabrał sił wystarczających, by<br />

wstać.<br />

Podniósł swój skromny dobytek. Nagle, po dźwignięciu<br />

na plecy, z plecaka wypadł wianek. Zygmunt przyglądał<br />

się mu z ciekawością i wziął go do ręki, powąchał.<br />

Piękne polne kwiaty. Bardzo zwiędnięte, szkoda! -<br />

Pomyślał i po odzyskaniu orientacji w terenie, udał się<br />

w stronę gospody.<br />

Maga<br />

Pamiętnik lekarza stażysty cz. 8<br />

4.04.2012<br />

Czasem mam wrażenie, że powinniśmy pracować<br />

w nausznikach przeciwhałasowych. W każdym razie jesteśmy<br />

najgłośniejszą ekipą operacyjną w tym szpitalu.<br />

10.04.2012<br />

Nie ma to jak dzień po świętach wziąć do rąk piłę tarczową<br />

i stracić 2 palce. Niestety, nie było czego przyszywać,<br />

za to mogłem pomóc w amputacji tego, co zostało,<br />

a nie nadawało się już do użytku.<br />

16.04.2012<br />

Pierwszy dzień w Poradni Lekarza Rodzinnego. Dominują<br />

pacjenci w starszym i średnim wieku, ale ci młodzi<br />

również się pojawiają. Każdy jest mniej lub bardziej chory,<br />

a przynajmniej tak uważa.<br />

19.04.2012<br />

U lekarza rodzinnego spotkacie problemy, o których<br />

na studiach nie słyszano: „dzisiaj rano spuchła mi ręka”,<br />

„wczoraj wyszła mi tu taka gula”, „jakoś tak źle się czuję”.<br />

O ile jesteśmy przemaglowani z leczenia białaczek<br />

czy choroby Leśniowskiego-Crohna, tak w przypadku<br />

prostych, ludzkich problemów medycyna wydaje się<br />

bezsilna. Dla mnie to ogromne wyzwanie poradzić sobie<br />

z takimi problemami. Lekarze rodzinni potrafią.<br />

28<br />

25.04.2012<br />

Pracując na jakimkolwiek oddziale spotykamy się<br />

z przefiltrowaną grupą pacjentów, z pewnym ograniczonym<br />

zakresem schorzeń i zazwyczaj nie musimy się znać<br />

na niczym innym. Nawet na tak szerokiej internie omija<br />

nas trzy czwarte medycyny – okulistyka, laryngologia czy<br />

dermatologia. Do lekarza rodzinnego trafiają natomiast<br />

wszystkie możliwe schorzenia i o każdym trzeba przynajmniej<br />

coś wiedzieć. Dlatego uważam, że praca takiego<br />

lekarza jest wybitnie trudna.<br />

30.04.2012<br />

Czasem, czytając skierowania pacjentów, można odnieść<br />

wrażenie, że lekarze rodzinni stawiają rozpoznania<br />

bez wykonania jakichkolwiek badań. Okazuje się jednak,<br />

że są to pojedyncze przypadki. Tymczasem większość,<br />

a przynajmniej ci, u których ja odbywam staż, sypią badaniami<br />

jak z rękawa i starają się zrobić możliwie dużo już<br />

w gabinecie, a do szpitala kierują w ostateczności.<br />

4.05.2012<br />

Staż z medycyny rodzinnej jest bardzo ważny nie tylko<br />

dlatego, że obejmuje wszystkie możliwe choroby ze<br />

wszystkich dziedzin medycyny. Jest istotny z punktu widzenia<br />

młodego lekarza, ponieważ jest to jedno z dwóch<br />

miejsc, gdzie możemy samodzielnie przyjmować pacjentów<br />

zaraz po stażu. Drugim jest nocna i świąteczna ambulatoryjna<br />

opieka lekarska, zwana „wieczorynką”, czyli<br />

lekarz rodzinny po godzinach, przyjmujący stany nagłe,<br />

ale nie będące zagrożeniem życia: infekcje, bóle brzucha,<br />

bóle głowy. Za pół roku pewnie będę w takim miejscu pracował<br />

i chciałbym wiedzieć, jak się zachować.<br />

Lekarz stażysta<br />

Gazeta Studentów


Co łączy Clinta Eastwooda<br />

i twórcę potęgi FBI?<br />

Kilka rzeczy z pewnością. Biorąc z brzegu: film J.<br />

Edgar (2011) – jeden go wyreżyserował, drugi był tytułowym<br />

bohaterem granym przez wzniosłego i nazbyt nadymającego<br />

się Leonardo Di Caprio (to wcale nie musi<br />

być zarzut, wręcz przeciwnie, może to świadczyć o rzetelnym<br />

odwzorowaniu postaci). Eastwood tym obrazem<br />

wziął na pulpit kawał nowożytnej historii USA.<br />

Co jeszcze? Długowieczność i sukces zawodowy?<br />

Co prawda ciężko dojść teraz do takich wniosków na<br />

podstawie wizualnej oceny. Kowboj służb specjalnych<br />

John Edgar Hoover aktualnie w najlepszym wypadku<br />

przypomina padlinę, gdyż zdarzyło mu się zejść z naszego<br />

ziemskiego grajdołka w 1972, Eastwood natomiast<br />

nadal z powodzeniem straszy dzieci swoją podstarzałą<br />

japą filmowego wyjadacza.<br />

Obaj totalnie zaskarbili płaszczyzny swojej zawodowej<br />

działalności, odnieśli bezapelacyjny sukces w swoich<br />

dziedzinach. Hoover przeżył 8 prezydentów USA, stał<br />

FELIETON<br />

na czele wydziału śledczego przez pół wieku, na emeryturę<br />

odesłała go majestatyczna Pani Śmierć, Eastwooda,<br />

który od 1955 przesiąka oparami magicznego Hollywood<br />

odesłać póki co jeszcze nikt nie zdołał, ale zapewne<br />

uczynić może to tylko i wyłącznie kostucha.<br />

„Pan Odkurzacz” to postać co najmniej dwuznaczna,<br />

wykorzystując władzę i struktury biura zasysał<br />

haki na wszystko i wszystkich – przeciwników, szefów,<br />

osoby publiczne. Nikt nie wiedział, co Hoover ma tak<br />

naprawdę w swoich archiwach, ufał nielicznym m. in.<br />

długoletniej sekretarce Helen Gandy (to ona po śmierci<br />

szefa zniszczyła większość tajnych dokumentów) i Clydeowi<br />

Tolsonowi – potencjalnemu kochankowi. Z racji<br />

tego nikt też nie podjął się próby jego odwołania, choć<br />

wielu życzyło mu śmierci. On zaś nic sobie z tego nie<br />

robił, zgrabnie wykorzystując aparat śledczy lawirował<br />

pomiędzy możnymi USA, poszukując jeszcze większej<br />

sławy i wpływów. Szukał zgodności sądów z prawami<br />

swojego umysłu, prześladował dysydentów politycznych<br />

i aktywistów, m.in. Martina Luthera Kinga.<br />

W latach trzydziestych XX wieku miał<br />

zwyczaj reklamować pracę biura, osobiście<br />

biorąc udział w spektakularnych akcjach zatrzymywania<br />

znanych gangsterów. Ponoć<br />

puszczał farbę, barwnie opowiadając wydawcom<br />

o swojej pracy. Efektem tego była seria<br />

komiksów inspirowana opowiadaniami szefa<br />

FBI, jak również głośny film „G-Men” – wypuszczony<br />

ku chwale agencji i jego kierownictwa.<br />

Mimo potrzeby poklasku, Hoover nie był<br />

zbytnio rozrywkowy, nie został utracjuszem<br />

nawet na 0,25 etatu, kobiety go onieśmielały,<br />

od alkoholu stronił, gdyż najważniejsza była<br />

trzeźwość umysłu i poświęcenie wywiadowczej<br />

pracy.<br />

Rzekomo dążył do prawdy, która jak wiemy,<br />

nie zawsze jest jedna i często się ją zamula.<br />

Ciężko być kryształową i nieskazitelną postacią,<br />

stojąc jednocześnie na czele służby specjalnej<br />

i dzierżąc lejce władzy… Praktycznie<br />

rzecz ujmując, jest to niemożliwe, nie jest to<br />

bynajmniej poletko dla grzecznych chłopców.<br />

Moralnie był świnką. Może nie warto nią być<br />

(odwołując się do wartości moralnych oczywi-<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

29


FELIETON<br />

ście), jednak owe nią bycie czasem się opłaca, świnka<br />

rozwinęła skrzydła na innej płaszczyźnie, ba nauczyła<br />

się nawet latać. Zbudował perfekcyjnie funkcjonującą<br />

maszynę do łapania przestępców, skutecznie działającą<br />

agencję do walki z przestępczością kryminalną, tworząc<br />

scentralizowaną bazę odcisków palców, laboratoria kryminalistyczne<br />

i szkoły policyjne. Masą krytyczną, która<br />

umocniła pozycję i zakres kompetencji FBI, była sprawa<br />

porwania dziecka sławnego lotnika Lindbergha (odbył<br />

on pierwszy samotny przelot między lądem Ameryki<br />

Północnej a Europą bez międzylądowań w 1927). Zniknięcie<br />

dziecka stało się sensacją narodową: doniosły<br />

o nim wszystkie gazety i programy radiowe. Po włączeniu<br />

biura Edgara Hoovera do poszukiwań, sprawą zajmowało<br />

się 100 000 agentów w mundurze i w cywilu.<br />

Eastwood również nie ma opinii ministranckiego<br />

świętoszka. I bynajmniej nie chodzi tu o fakt, iż doczekał<br />

się siedmiorga dzieci z pięcioma różnymi kobietami,<br />

lecz o jego wizerunek sceniczny. Karierę filmową zrobił<br />

w oparciu o wizerunek niepokornego kowboja w dolarowej<br />

trylogii spaghetti westernów Sergio Leone Za<br />

KONKURS<br />

garść dolarów (1964), Za kilka dolarów więcej (1965)<br />

oraz Dobry, zły i brzydki (1966), gdzie stworzył niepowtarzalny<br />

styl małomównego twardziela o pochmurnej<br />

twarzy, którą z rzadka rozjaśnia figlarny uśmiech;<br />

strażnika sprawiedliwości ryzykującego życiem, gotowego<br />

na każde bezprawie w imię zwalczania zła. W podobnej,<br />

lecz bardziej współczesnej konwencji przebiega<br />

akcja kolejnego doniosłego filmu Brudny Harry (1971)<br />

w którym to jako inspektor policji zamierza naprawiać<br />

niedoskonałości tego świata, krzepko dzierżąc rewolwer<br />

Magnum kaliber 44. Detektyw tropi postać Skorpiona,<br />

zdeterminowanego, psychopatycznego mordercy, która<br />

to została oparta na prawdziwym seryjnym zabójcy<br />

o pseudonimie Zodiak (ang. Zodiac killer), grasującym<br />

w San Francisco i jego okolicach w późnych latach 60.<br />

XX wieku. Harry zazwyczaj działa w pojedynkę, ma<br />

tylko jednego oddanego przyjaciela, z którym to rozumie<br />

się bez słów, zawsze wiernego i gotowego do poświęceń<br />

– Jacka Danielsa.<br />

Później Clint z sukcesami parał się robotą reżysera.<br />

Robi to zresztą do tej pory, buduje solidne amerykańskie<br />

kino, lecz w jego pracy nie sposób dostrzec tego<br />

niepowtarzalnego błysku, jakim można było dostać po<br />

oczach, oglądając filmowy majstersztyk Bez Przebaczenia<br />

(1982). Do tej pory zagrał główne role w 46 filmach<br />

(pojawił się w 57), wyreżyserował 25, wyprodukował<br />

20.<br />

Natomiast Eastwood prywatnie jest nieco inny niż<br />

stereotypowy twardziel, którego znamy z wielkiego<br />

ekranu… Hmm… Projektuje stroje do golfa, którego<br />

namiętnie uprawia, a także prowadzi własną restaurację.<br />

Na początku swojej kariery nagrał kilka piosenek<br />

country, od dzieciństwa uwielbia jazz, swego czasu gościł<br />

papieża podczas jego pielgrzymki po USA, uwielbia<br />

jogging (zwykle przebiega dziennie 10 mil) i zdrowo się<br />

odżywia, co jak twierdzi, pomaga mu utrzymać formę.<br />

Oj tak… Stary Clint mógłby dać kilka rad początkującym<br />

rzemieślnikom sztuki filmowej na temat tego, jak<br />

to nie dać się zdominować wizerunkowi scenicznemu<br />

w życiu.<br />

Komu przypisuje się wynalezienie stetoskopu?<br />

Rozwiązania można przysyłać do końca czerwca na adres: pulsum@pulsum.pl (w tytule wpiszcie <strong>Puls</strong>).<br />

Nagrodą są bony o wartości 20 zł do wykorzystania w www.sklepdlalekarza.pl<br />

Piotr Czarnota<br />

30<br />

Gazeta Studentów


Słuchawki, czyli stetoskop<br />

Powstanie stetoskopu datuje się na początek XIX wieku.<br />

Stetoskop, jako narzędzie akustycznie wzmacniające<br />

dźwięki, pochodzące głównie z klatki piersiowej i jamy<br />

brzusznej, zawdzięczamy chyba największemu klinicyście<br />

wszech czasów, francuskiemu lekarzowi René Théophile<br />

Hyacinthe Laennec. Pierwszym stetoskopem była lejkowata<br />

rurka, płasko zakończona po stronie badającego.<br />

W latach 60-tych XX wieku stetoskop został zmodernizowany,<br />

by przyjąć obecną formę. Ojcem współczesnego<br />

stetoskopu określa się amerykańskiego lekarza Davida<br />

Littmanna. Stetoskop membranowy staje się standardem<br />

w postępowaniu diagnostycznym, leczniczym.<br />

Po prostu Littmann, a potem długo-długo nic, “próżnia”...<br />

Tak rzeczywiście było.<br />

Jakość stetoskopów marki Littmann była początkowo<br />

nie do zdetronizowania. Rewelacyjna membrana, miękkie<br />

i samouszczelniające oliwki, miękki<br />

i elastyczny dren… Wszystko razem nie<br />

do pobicia. Na ten moment można śmiało<br />

przyjąć, iż jakość osłuchu wyznaczona<br />

przez stetopskopy Littmann’a, została<br />

dogoniona (jak nie przegoniona) przez<br />

kilka innych, mniej znanych marek.<br />

“Rynek nie lubi próżni”– ta podstawowa<br />

zasada ekonomiczna po wielu latach<br />

znalazła odzwierciedlenie również<br />

u producentów sprzętu medycznego.<br />

Specjalistom od marketingu firm<br />

produkujących stetoskopy należałoby postawić pytanie<br />

“dlaczego nie promujecie swoich stetoskopów?”. Ale to<br />

nie miejsce ani nie czas, by je zadać.<br />

STETOSKOPY<br />

Marki stetoskopów<br />

Nie wszystkie firmy produkujące stetoskopy ślepo naśladują<br />

rozwiązania znane z produktów marki Littmann.<br />

Przed szereg wychodzi firma Spirit Medical (w USA<br />

produkty znane są pod marką ADC), z trzema niespotykanymi<br />

nigdzie indziej rozwiązaniami: stetoskop kardiologiczny<br />

z odkręcaną, mniejszą głowicą, którą bez trudu<br />

możemy zamienić na lejek; stetoskop kardiologiczny stricte<br />

pediatryczny; niesamowicie lekki stetoskop kardiologiczny.<br />

Nie będzie przesadą, iż producenta stetoskopów<br />

określonych mianem linii Insignia – polską firmę Kamed<br />

– przedstawię jako jedną z przodujących. Są to stetoskopy,<br />

które jako jedyne na świecie mogą być sterylizowane<br />

w autoklawie. Przepiękne narzędzia diagnostyczne o dużo<br />

większej głowicy i twardszym materiale drenu wobec standardu<br />

Littmanna – rozwiązania te stanowią pomysł na bardziej<br />

głośny, wyrazisty osłuch i długowieczność narzędzia.<br />

Przykładów takich można przytaczać wiele…<br />

Na co zwrócić uwagę przy zakupie stetoskopu:<br />

1. Budowa.<br />

2. Rodzaj wg specjalności – internistyczne, pediatryczne,<br />

anestezjologiczne i kardiologiczne, szukając stetoskopu<br />

warto wypróbować różne rodzaje narzędzia.<br />

3. Dostępność części zamiennych. Należy zapytać sprzedawcę<br />

lub poszukać w internecie, czy stetoskop na jaki się<br />

decydujemy, ma wsparcie części zamiennych. Membrana,<br />

obwódki membrany i oliwki to części, które z czasem będzie<br />

trzeba wymienić.<br />

4. Wartość dodana – np. dostępna gama kolorystyczna,<br />

bakteriostatycze oliwki – świetna sprawa, kiedy więcej niż<br />

jedna osoba używa narzędzia.<br />

Ważna jest też <strong>instrukcja</strong> obsługi, warunki<br />

gwarancji, dostępne akcesoria, jak<br />

np. etui na stetoskop, identyfikator, usługa<br />

grawerowania, czy coś jeszcze jest dodatkowo<br />

w zestawie.<br />

Do stetoskopu czasami dokładane są<br />

niektóre akcesoria, najczęściej zapasowe<br />

miękkie oliwki oraz membrana czy<br />

identyfikator – te części zapasowe gwarantują<br />

bardziej komfortowe użytkowanie<br />

i znacznie wydłużą życie Twojego<br />

stetoskopu.<br />

5. Po kilku latach pracy słuchawki się zużyją. Kupienie<br />

nowych nie powinno wiązać się z ponowną nauką osłuchiwania.<br />

By mieć pewność, że tak nie będzie, należy wybrać<br />

stetoskop marki, która ma właściwą sieć sprzedaży. Taką,<br />

która raczej nie wycofa się z rynku.<br />

A co najważniejsze – to nie słuchawki są ozdobą doktora,<br />

a umiejętność ich najlepszego wykorzystania, więc warto<br />

wybierać stetoskop, którym naprawdę dobrze słyszymy.<br />

Stetoskop elektroniczny – towar ekskluzywny!<br />

Na rynku pojawiły się pod koniec lat 90-tych. Traktowane<br />

pierwotnie jako „gadżet”. Z roku na rok znajdują sobie coraz<br />

większe grono zwolenników. Osoby niezorientowane<br />

w temacie uważają to rozwiązanie przydatne jedynie dla<br />

słabosłyszących. To, co czyni je naprawdę przydatnym,<br />

to możliwość filtrowania dźwięku w obrębie częstotliwości<br />

wysokich, średnich i niskich. Ponadto po zapisaniu na<br />

komputerze, osłuch można odtworzyć w czasie późniejszym,<br />

podczas kolejnej wizyty daje też możliwość konsultacji<br />

bez obecności pacjenta – naprawdę świetna sprawa!<br />

Piotr Wojciechowski<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

31


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

Czas zmian,<br />

czyli rozmowa z niedawno wybranym kierownikiem<br />

Studium Języków Obcych, panem Tadeuszem Jurkiem.<br />

Dlaczego zdecydował się Pan objąć stanowisko kierownika?<br />

Była to decyzja chwili. Poprzednia pani kierownik,<br />

pani Elżbieta Gąsiorowska-Czarnecka, poinformowała<br />

nas w grudniu, że odchodzi na emeryturę i w jednym<br />

momencie zdecydowałem, że będę kandydował. Przez<br />

pewien czas pracowałem jako kierownik sekcji języka<br />

polskiego i uznałem, że mam dość interesujące pomysły,<br />

żeby Studium mogło się rozwijać. Sądzę również, że mam<br />

dobry kontakt z moimi współpracownikami – lektorami –<br />

i uznałem, że warto to wykorzystać. Stąd wypłynęła moja<br />

decyzja.<br />

Czy mógłby Pan przedstawić Czytelnikom pomysły,<br />

z którymi startował Pan do konkursu?<br />

Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że moje<br />

pomysły nałożyły się z pomysłami moich kolegów i koleżanek<br />

ze Studium – tak naprawdę bez tej współpracy<br />

nie zrobiłbym tego, co już się udało. Po pierwsze, od następnego<br />

roku akademickiego, egzaminy testowe, które na<br />

początku studiów dzielą studentów na grupy, będą się odbywały<br />

w Centrum Egzaminacyjnym w systemie OLAT.<br />

Co więcej, zależało mi na wznowieniu współpracy z Uniwersytetem<br />

w Bath w Wielkiej Brytanii, który przeprowadza<br />

testy UBELT. Ułatwiają one lekarzom podjęcie pracy<br />

w tym kraju – myślę, że rozmowy zakończą się sukcesem.<br />

W moich planach jest również wprowadzenie większej<br />

ilości zajęć fakultatywnych – celowo są to fakultety, czyli<br />

zajęcia dla osób, którym zależy na tym, aby kontynuować<br />

naukę języka obcego.<br />

Mógłby Pan przybliżyć Czytelnikom na czym będzie<br />

polegało rozwijanie bazy fakultetów: będzie to<br />

zwiększenie liczby godzin, czy też większy wybór języków<br />

obcych?<br />

I to, i to. W przyszłym roku akademickim na pewno<br />

będą prowadzone fakultety dla studentów III i IV roku<br />

kierunku lekarskiego z języka angielskiego, niemieckiego,<br />

francuskiego i rosyjskiego. Rozmawiałem także z Działem<br />

Współpracy Międzynarodowej w kwestii wprowadzenia<br />

fakultetów z języka hiszpańskiego, portugalskiego i włoskiego<br />

– dedykowanych dla osób, które myślą o wyjeździe<br />

do tych krajów w ramach programu Erasmus, ale nie tylko.<br />

Być może uda nam się również wprowadzić bardziej<br />

intensywne kursy – np. dwie godziny w tygodniu. Będą<br />

też fakultety przygotowujące do egzaminów IELTS.<br />

Czy szykują się zmiany w zajęciach? Będzie wprowadzonych<br />

więcej konwersacji?<br />

Cieszę się, że pojawiają się z Państwa strony sugestie<br />

odnośnie zajęć – będę rozmawiał z lektorami o tej kwestii,<br />

bo tak naprawdę celem zajęć jest, abyście Państwo uczyli<br />

się mówić, by w przyszłości móc porozumieć się z pacjentem<br />

– zagranicą lub gdy w Państwa gabinecie pojawi się<br />

obcokrajowiec – i profesjonalnie mu pomóc. Odnośnie tej<br />

współpracy, odbyłem już spotkanie ze Starostami wszystkich<br />

kierunków młodszych roczników, którzy zgłosili<br />

pewne problemy: jak na przykład zbyt liczne grupy, co<br />

utrudnia efektywne prowadzenie zajęć. Będę rozmawiał<br />

zarówno z Rektorem, jak i z Dziekanami, by w miarę możliwości<br />

zmniejszyć ilość osób w grupach.<br />

Jakieś jeszcze plany, które mógłby Pan zdradzić<br />

naszym Czytelnikom?<br />

Po objęciu przeze mnie stanowiska pojawił się pomysł<br />

współpracy z British Counsil, organizującą kursy i egzaminy<br />

IELTS. Zostanie podpisana umowa o współpracy<br />

pomiędzy Uniwersytetem Medycznym a British Counsil.<br />

Warto zaznaczyć, że w marcu odwiedziły nas panie z tej<br />

instytucji; pokazaliśmy im nasze Studium i wyraziły one<br />

swoje zdziwienie, stwierdzając, że pierwszy raz widzą tak<br />

nowoczesne studium języków obcych. Poza tym, obejmując<br />

to stanowisko, chciałem, aby Studium było otwarte<br />

na zewnątrz – udało się to między innymi przez podjęcie<br />

współpracy z Wielkopolską Izbą Lekarską. Jestem już po<br />

spotkaniu z prezesem Izby i ze wstępnych ustaleń wynika,<br />

że nacisk kładziony będzie na UBELT. W naszym Studium<br />

będą prowadzone kursy przygotowawcze dla lekarzy i lekarzy<br />

dentystów.<br />

Warto również wspomnieć o stronie internetowej –<br />

która do tej pory nie była „za piękna” – do września ma<br />

być już gotowa nowa. Będą na niej zawarte między innymi<br />

plany zajęć czy materiały dydaktyczne, jak również informacje<br />

dla lektorów, a także aktualności, między innymi<br />

informacje o terminach egzaminów. Warunki nauczania<br />

w Studium w ostatnich latach zmieniły się diametralnie<br />

i cały czas dążymy do tego, by ulegały one ulepszeniu.<br />

Życzę udanej realizacji planów.<br />

Dziękuję. Dziękuję także za współpracę – od tego<br />

numeru w „<strong>Puls</strong>ie” pojawią się strony opracowane przez<br />

lektorów: krzyżówki, zagadki czy ciekawe informacje językowe,<br />

niekoniecznie medyczne, ale właśnie w językach,<br />

których uczymy; zapraszam do ich lektury.<br />

Dziękuję za rozmowę<br />

Rozmawiała:<br />

Katarzyna Paczkowska<br />

32<br />

Gazeta Studentów


GLOSSARY<br />

Grave danger – poważne niebezpieczeństwo<br />

To readmit a patient – przyjąć pacjenta ponownie<br />

Lesions open up – zmiany skórne pojawiają się<br />

On-duty doctor – dyżurujący lekarz<br />

Articulate - elokwentny<br />

To fall foul of – paść ofiarą<br />

Burgeoning problem – rosnący problem<br />

Overseas doctors – zagraniczni lekarze<br />

Language confusion – niepewność językowa<br />

Notorious – niesławny<br />

To administer (a dose of a drug) – podać (dawkę leku)<br />

Inquest – dochodzenie<br />

To prosecute – wnosić oskarżenie<br />

Suspended jail sentence – kara więzienia w zawieszeniu<br />

To tackle the problem – stawiać czoła problemowi<br />

To register – uzyskać prawo do wykonywania zawodu<br />

A grasp of English – znajomość angielskiego<br />

Be up to the job – spełniać wymagania pracy<br />

Patient handover – omówienie i przekazanie pacjenta<br />

Shift – zmiana<br />

Burden – odpowiedzialność<br />

To struggle to make sense – usiłować zrozumieć<br />

To brief on – podsumowywać<br />

Flummoxed – zakłopotany, zmieszany<br />

Quaint phrases – staroświeckie wyrażenia<br />

ENGLISH TWIST<br />

The doctor and nurses<br />

putting lives at risk<br />

because they can't speak English<br />

When Jan Middleton woke in her hospital bed at 2am,<br />

she feared immediately that her life was in grave danger.<br />

She had already undergone an operation to remove a brain<br />

tumour but had been readmitted after developing a serious<br />

post-surgical infection. So when she woke in the middle of<br />

the night to discover the infection had spread, causing new<br />

lesions to open up on her face, Ms Middleton, 54, realised<br />

she needed help quickly.<br />

‘It was terrifying, and<br />

made worse by the fact<br />

that I had been told the<br />

brain infection put me at<br />

a high risk of meningitis<br />

and stroke,’ she says.<br />

‘I told the nurse, an<br />

Asian lady, that she needed<br />

to call the on-duty<br />

doctor straight away.<br />

‘But her English was<br />

extremely poor. She kept<br />

repeating, “What you saying<br />

to me? I don’tunderstand.<br />

Your English not<br />

good.” ’<br />

After trying for half<br />

an hour to get through to<br />

the nurse, Ms Middleton<br />

was exhausted — and very<br />

scared.<br />

In desperation, she<br />

pulled out her mobile phone<br />

to dial 999 for help.<br />

‘I was on the tenth<br />

floor of the hospital. I couldn’t<br />

get down to A&E<br />

on the ground floor on my<br />

own,’ she explained. ‘But<br />

I couldn’t wait until the<br />

morning. When I started to<br />

tell the nurse that I was calling<br />

999, she seemed finally to understand and bleeped for<br />

a doctor. But it had taken a 30 minutes.’<br />

Ms Middleton, an articulate and resourceful former<br />

lawyer, eventually received the emergency attention she<br />

wanted. But she had fallen foul of a burgeoning problem<br />

in Britain’s hospitals — one which many other patients are<br />

not nearly so well equipped to handle.<br />

Growing numbers of the NHS’s medical and nursing<br />

staff come from overseas, and their English is so poor they<br />

cannot communicate effectively with patients.<br />

Ms Middleton’s story adds to a growing list of incidents<br />

involving language<br />

confusion among doctors<br />

and nurses whose English<br />

is poor.<br />

Most notorious of all<br />

is the case of 70-year-old<br />

David Gray, who died in<br />

Cambridgeshire in 2008.<br />

He was killed by Daniel<br />

Ubani, a German doctor of<br />

Nigerian origin, who administered<br />

ten times the normal<br />

dose of diamorphine.<br />

Dr Ubani said he was<br />

confused about the difference<br />

between drugs used<br />

here and in Germany.<br />

A British inquest ruled<br />

Mr Gray’s death was manslaughter,<br />

but the doctor<br />

was prosecuted in Germany<br />

where he was fined and<br />

given a suspended jail sentence.<br />

The General Medical<br />

Council and the Nursing<br />

and Midwifery Council —<br />

along with royal colleges<br />

representing doctors, surgeons<br />

and nurses — all argue<br />

that failing to test foreign<br />

medics’ English exposes<br />

patients to serious risks.<br />

The organisations have<br />

united to call for urgent action to tackle the problem, and<br />

for the EU proposals to be changed. The General Medical<br />

Council (GMC) has written to Brussels pointing out that<br />

it has already had to strike off one EU surgeon who — to<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

33


ENGLISH TWIST<br />

the horror of the doctors and nurses assisting him during<br />

a high- risk operation — would only speak in a foreign language.<br />

And the GMC adds that it has been forced by EU regulations<br />

to register doctors from Europe whose grasp of<br />

English was so poor they had to use interpreters to apply<br />

for their permits to work here.<br />

‘This is a serious cause of concern to us,’ says the<br />

GMC, adding that the employment of doctors whose English<br />

simply wasn’t up to the job had led to several disciplinary<br />

cases.<br />

Indeed, in the case of Dr<br />

Ubani, his poor English meant<br />

he was refused work by the<br />

NHS in one part of the country<br />

— but was later accepted for<br />

work in Cornwall. This then<br />

enabled him to work in Cambridgeshire.<br />

According to evidence<br />

given in the House of Lords<br />

this year, more than 88,000<br />

foreign-trained doctors are<br />

registered to work in Britain,<br />

including 22,758 from Europe.<br />

They account for almost a third<br />

of the total.<br />

All non-EU doctors and nurses coming to work from<br />

abroad have to undergo rigorous English exams.<br />

The current situation is a deeply confusing mess for<br />

NHS employers — because no one seems really to know<br />

where they stand.<br />

Ms Torgler, who moved to Bristol eight years ago,<br />

knows how difficult it can be for nurses from abroad to<br />

understand the specialised type of English that is regularly<br />

used in the NHS.<br />

Despite having previously lived in Australia, she found<br />

it took her more than six months to adapt to the terminology<br />

employed on Bristol’s hospital wards.<br />

‘I had a good basic understanding of English when<br />

I came to work in Britain, but the sort of English that enables<br />

you to work safely in a hospital is just not as simple as<br />

ordering a cup of coffee in a restaurant,’ she explains.<br />

‘Early on, I was working in a head-injury unit when<br />

an elderly lady told me she wanted to “spend a penny”.<br />

I thought that she wanted to go down to the kiosk to buy<br />

a snack.<br />

‘One of my German colleagues told me that she spent<br />

her first days on an NHS ward not knowing what a “handover”<br />

was. This is where nurses discuss patients’ cases as<br />

they change shifts. It is absolutely vital to safe health care.<br />

‘If you don’t know such things, you are a burden to<br />

your English colleagues. But nevertheless, you can come<br />

to Britain from the EU, get registered with the NMC and<br />

find a job when you only understand 70 per cent of what<br />

your new colleagues are saying. ‘The 30 per cent that you<br />

don’t understand is very probably the most important bit.’<br />

Around the country, some NHS trusts have taken initiatives<br />

to help foreign staff understand local idioms.<br />

Doncaster Primary Care Trust has produced a Yorkshire-English<br />

dictionary to help foreign doctors working in<br />

the area translate their patients’<br />

What foreign doctors learn<br />

medical conditions.<br />

Dr Lis Rodgers, the Doncaster<br />

GP who compiled it,<br />

said that many overseas doctors<br />

have perfect English, yet<br />

still struggle to make sense of<br />

the region’s slang.<br />

The dictionary will help<br />

them grasp that ‘bins’ means<br />

glasses, ‘bits’ means genitals,<br />

and that a patient ‘popping<br />

their clogs’ is not taking part in<br />

a local dance tradition. Many<br />

have no idea that ‘dudders’<br />

means shivers and ‘dwainy’ means<br />

sickly in the local dialect.<br />

In Norfolk, the Queen Elizabeth Hospital has set up<br />

classes to help foreign nurses learn local colloquialisms,<br />

such as ‘blar’ (cry) and ‘hull up’ (vomit).<br />

After a series of misunderstandings, bosses at Queen<br />

Elizabeth Hospital in King’s Lynn are sending staff who<br />

speak English as a second language on training sessions to<br />

explain local slang and phrases.<br />

During the two-hour sessions, titled Adapting to Life<br />

in Norfolk, foreign workers are briefed on Norfolk colloquialisms<br />

such as ‘mob’, meaning scold or nag, and ‘tizzick’,<br />

meaning cough, as well as general English phrases<br />

including ‘spick and span’, ‘higgledy-piggledy’, ‘lah-didah’<br />

and ‘tickled pink’.<br />

A hospital spokesman said foreign staff were often<br />

flummoxed by local phrases. ‘They all speak exceptional<br />

English but that doesn’t necessarily cover the type of English<br />

spoken in Norfolk,’ he said.<br />

‘We have many different phrases and sayings in this<br />

part of the world. A lot of patients are elderly and use what<br />

can only be described as quaint phrases and descriptions,<br />

especially for body parts and common illnesses.’<br />

Blar: Cry<br />

Cooshies: Sweets<br />

Cuppa: Cup of tea<br />

Higgledy-piggledy: Mixed up<br />

Jim jams: Pyjamas<br />

Lug ache: Ear ache<br />

Out of sorts: Feeling unwell<br />

Pop one’s clogs: Die<br />

Spend a penny: Use the bathroom<br />

Spick-and-span: Spotless, like new<br />

Tickled pink: Ecstatic<br />

SJO: AL, ZSz, SWL<br />

34<br />

Gazeta Studentów


PZWL<br />

Test your english<br />

How well do you understand what your patients are saying? Do the test and find out.<br />

What does the patient mean when they say the word or phrases in bold?<br />

1. ‘I’ve been having problems with my ticker so I had to change my lifestyle.’<br />

A. brain B. stomach C. heart D. liver<br />

2. ‘I keep getting cold tootsies.’<br />

A. toes B. hands C. fingers D. ears<br />

3. ‘I have an itchy rash on my front bottom.’<br />

A. groins B. female genitals C. feet D. male genitals<br />

4. ‘His wife has a bun in the oven.’<br />

A. she’s overweight B. she’s baking something C. she’s pregnant D. has stomach ache<br />

5. ‘Nothing’s worse than a snotty sniffer. I’m going to do some extra snuggling, try to kick this cold.’<br />

A. blocked nose B. hemorrhoids C. sore throat D. inflamed urethra<br />

6. ‘And then this gas or whatever it was got into my peepers.’<br />

A. hands B. ears C. skin pores D. eyes<br />

7. ‘I was in a bit of a fight, got kicked and now my goolies seem to be sort of swollen and sore.’<br />

A. teeth B. internal organs C. testicles D. buttocks<br />

Key: 1. C 2. A 3. B (neutral for vagina) 4. C (colloquial usage) 5. A (snotty means wet and dirty with mucus) 6. D 7. C (neutral)<br />

Recenzje PZWL<br />

„Fizjoterapia w pediatrii”<br />

red. nauk. Włodzisław Kuliński, Krzysztof Zeman<br />

Dzieci nie są łatwymi pacjentami – jest to oczywiste<br />

dla każdego, kto kiedykolwiek z nimi pracował. Jak przekonać<br />

małego pacjenta, żeby wziął lek albo wytłumaczyć<br />

mu, dlaczego to badanie jest ważne? Jeszcze trudniejsze<br />

jest jednak przekonanie małego pacjenta do fizjoterapii,<br />

a bez współpracy, tak naprawdę nie ma ona większego<br />

sensu.<br />

Opisywana książka we wstępie przedstawia informacje<br />

na temat prawidłowego rozwoju dzieci, a także zagrożeń,<br />

jakie mogę się pojawić w różnych etapach okresu<br />

noworodkowego i niemowlęcego. Dalsza część omawia<br />

różne patologie, w których jedną z form leczenia jest prowadzenie<br />

fizjoterapii.<br />

Książka jest ciekawa i porusza wiele istotnych zagadnień,<br />

jednak moim zdaniem, wiele z nich przedstawionych<br />

jest zbyt ogólnikowo. Przede wszystkim omówione są<br />

zagadnienia związane z początkowym okresem rozwoju<br />

i, przynajmniej w mojej opinii, brakuje szerszego opisu<br />

fizjoterapii stosowanej w dalszych etapach życia.<br />

Natomiast plusem jest szeroka tematyka – omówione<br />

zostały rodzaje terapii stosowane w terapii schorzeń z różnych<br />

dziedzin, a także zostało podanych wiele metod wykorzystywanych<br />

w leczeniu jednej jednostki chorobowej.<br />

Pozycja jest kolejną z serii przeznaczonej zarówno dla<br />

studentów, jak i pracujących już fizjoterapeutów. Zachęcam<br />

do zapoznania się z nią, zwłaszcza osoby, które pracują<br />

lub mają w planach pracę z dziećmi.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

35


MUZYKA<br />

MYSLOVITZ<br />

Z jakimi polskimi zespołami/artystami kojarzą Wam się lata 90? ONA, Edyta Bartosiewicz,<br />

Republika, a może Varius Manx? Ile z nich wciąż gra? Ile osiąga sukcesy, wydaje<br />

świetne płyty? Odpowiedź chyba znacie.<br />

Zapewne, czytając ten mały wstęp, zastanawiacie się<br />

do czego zmierzam. 20 kwietnia 2012 roku Internet obiegło<br />

oświadczenie zespołu<br />

Myslovitz, w którym<br />

mowa o tym, że Artur Rojek,<br />

wieloletni wokalista<br />

grupy, kończy z nią współpracę.<br />

Hey z Kasią Nosowską,<br />

Kult z Kazikiem, Myslovitz<br />

z Rojkiem – te trzy<br />

zespoły oraz trzy wielkie<br />

postacie od lat tworzyły<br />

i tworzą podstawę polskiej<br />

sceny muzycznej. Każdy<br />

z ich albumów, czy solowy,<br />

czy nagrany z zespołem, zdobywał uznanie krytyki (Kasia<br />

Nosowska ma już łącznie 21 Fryderyków!) oraz ogromną<br />

popularność. Kiedy któryś z członków opuszczał zespół,<br />

wzbudzało to równie wielkie zainteresowanie. Tak było<br />

przy odejściu z Kultu Krzysztofa "Banana" Banasika, tak<br />

jest teraz – gdy Artur Rojek opuścił Myslovitz.<br />

Tak naprawdę nie wiadomo<br />

dlaczego, z jakiego<br />

powodu. Może to było<br />

tzw. zmęczenie materiału,<br />

a może jakiś większy konflikt?<br />

Wiedzą o tym tylko<br />

zainteresowani. I chyba to<br />

nawet lepiej, bo po co prać<br />

brudy zespołu w jakimś<br />

szmatławcu? Po co obrzucać<br />

się oskarżeniami?<br />

Historia ostatecznego (jak<br />

na razie?) rozpadu zespołu<br />

Oasis pokazuje, że tego<br />

typu rozwiązanie nie jest<br />

najlepszym. Myslovitz to<br />

przecież świetna muzyczna marka, nigdy nie splamiona<br />

jakimś potężnym skandalem, a niemal zawsze doceniania<br />

i znana chyba każdemu w tym kraju. Dobrze, że nikt nie<br />

chce tego obrazu zniszczyć.<br />

A co będzie robił Artur Rojek? W oświadczeniu brzmi<br />

to tak: „[…]będzie kontynuował działalność indywidualnie<br />

z innymi muzykami”.<br />

Jednak od razu trzeba dodać,<br />

że poza Myslovitz<br />

nagrywał i występował<br />

niegdyś z (nieistniejącym<br />

już) zespołem Lenny Valentino<br />

czy też nagrywał<br />

solowo pojedyncze utwory<br />

(np. „Mój tata, generał”<br />

do filmu „Generał Nil”).<br />

Poza tym jest dyrektorem<br />

artystycznym jednego<br />

z najlepszych polskich festiwali<br />

– katowickiego Off<br />

Festivalu (polecam!) . W każdym razie – będzie miał co<br />

robić i jeszcze nie raz o nim usłyszymy.<br />

Usłyszymy też zapewne o Myslovitz! Dla wiel innych<br />

formacji odejście wokalisty oznaczałoby po prostu<br />

koniec – bo zespół rockowy bez wokalisty, to brak zespołu.<br />

Jednak nie w tym przypadku. Tego samego dnia (czyli 20.<br />

kwietnia) ogłoszono nowego<br />

wokalistę – Michała Kowalonka<br />

z grup Snowman.<br />

Poza tym na ich stronie już<br />

jest lista kilku dat koncertów<br />

w nowym składzie, co<br />

bardzo dobrze wróży ich<br />

przyszłości.<br />

Jedno jest pewne: Kowalonka<br />

czeka bardzo ciężkie,<br />

być może w niektórych<br />

aspektach niewykonalne,<br />

zadanie zastąpienia do 20.<br />

kwietnia kogoś niezastąpionego,<br />

jednoznacznie kojarzonego<br />

z grupą Myslovitz.<br />

To w dużej mierze od niego zależy, jak naprawdę będzie<br />

wyglądał ten nowy rozdział w historii. Mi pozostaje tylko<br />

trzymać kciuki i życzyć im powodzenia!<br />

Łukasz Brzyski<br />

36<br />

Gazeta Studentów


POGOTOWIE MUZYCZNE<br />

POGOTOWIE MUZYCZNE<br />

Przed wakacjami polski akcent. Aga Zaryan – wokalistka jazzowa tzw. „młodego pokolenia”.<br />

Autorka pięciu albumów – dwa z nich okryły się platyną, dwa złotem, a piąty jako<br />

najświeższy (2011) zyskuje coraz większe uznanie wśród słuchaczy.<br />

Barwa głosu Agi wyróżnia się na tle innych wokalistek<br />

swoją lekkością, dźwięki łatwo wpadają w ucho,<br />

a co najważniejsze potrafią doskonale wpływać na poprawę<br />

nastroju, odprężają i uspokajają. Sama artystka<br />

mówi o sobie: „Od kiedy tylko zaczęłam śpiewać, a na<br />

początku były to standardy jazzowe, miałam poczucie,<br />

że robię muzykę do pewnego stopnia uniwersalną,<br />

przełamującą bariery kulturowe i granice. Miałam świadomość,<br />

że jeśli uda mi się odnieść sukces tutaj, to nic<br />

nie stoi na przeszkodzie, żeby wyjść z tym i spróbować<br />

dalej, poza granicami kraju.” Przez wiele lat Zaryan pracowała<br />

na swój ogólnoświatowy sukces. Twierdzi, że<br />

w karierze jazzowej ogromne znaczenie ma wytrwałość<br />

i konsekwentna praca, a samo posiadanie talentu nie jest<br />

w stanie zapewnić rozwoju artystycznego.<br />

zaprezentowała razem z zespołem całą płytę – wydarzenie<br />

cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, poczynając<br />

od uczestników walki, a na ich dzieciach i wnukach<br />

skończywszy.<br />

W 2011 roku Aga stworzyła „A Book of Luminous<br />

Things”, która to zawiera anglojęzyczne aranżacje utworów<br />

napisanych przez Czesława Miłosza, Annę Świrszczyńską,<br />

Jane Hirshfield i Denise Levertov. Wydana<br />

została także wersja w języku polskim. Kompozycja<br />

zaprasza każdego do podróży przez specyficzny świat,<br />

tworzony przez Miłosza i bliskich jemu autorów. Inspiracja<br />

czerpana z poezji pozwaliła artystce na zbudowanie<br />

wielopoziomowego dzieła sztuki, które to jest w stanie<br />

zaspokoić najbardziej wymagające gusta muzyczne.<br />

Krążkiem, który ma bardzo silne wybrzmienie, jest<br />

„Umiera piękno” (2007) – ukazał się z okazji obchodów<br />

63. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Rok<br />

później uhonorowany został Fryderykiem w kategorii<br />

„najlepszy album poetycki roku”. Zawiera dziewięć<br />

utworów, których teksty są autorstwa m.in. ks. Jana<br />

Twardowskiego, Krystyny Krahelskiej czy Miry Grelichowskiej.<br />

Cała płyta miała na celu ukazanie emocji<br />

ludzi, którzy żyli w czasach Powstania. W 2007 roku<br />

Aga zagrała koncert w Parku Wolności, podczas którego<br />

Na dobrą sprawę polski jazz jest mało znany, a w tym<br />

konkretnym przypadku zaczyna się powolna rewolucja.<br />

Popularność, którą zdobywa Aga Zaryan i podobni jej<br />

twórcy w wielu kręgach, świadczy o wysokim poziomie<br />

nowej fali muzyki jazzowej. Wokalistka i jej utwory doskonale<br />

bronią się same, więc nie pozostaje mi nic innego,<br />

jak tylko polecić zapoznanie się z jej twórczością<br />

i mieć nadzieję, że będzie towarzyszyła wielu osobom<br />

podczas nadchodzących wakacji.<br />

JK<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

37


KINO MUZA<br />

38<br />

Gazeta Studentów


Na rozwidleniu dwóch dróg, niezależnie od tego, jak<br />

ważne jest, by którąś z nich wybrać, znajduje się zawsze pobocze.<br />

Wąski przytułek namysłu, w obrębie którego łatwiej<br />

nieraz o inspiracje. Inny punkt widzenia lub boczna perspektywa<br />

dla spraw, z którymi przychodzi<br />

nam się mierzyć. Dla mnie tym<br />

poboczem jest często kino. Zwłaszcza<br />

w tym najbardziej offowym wydaniu,<br />

pozwala łatwo dowieść, że silnie<br />

wstrząsające historie zdarzają się niezależnie<br />

od dokonywanych wyborów<br />

i bez nadmiernych efektów specjalnych.<br />

Stąd też, w ostatnim mojego<br />

autorstwa kąciku filmowym, inspirowana<br />

repertuarem poznańskiego kina<br />

Rialto, recenzja polskiej produkcji<br />

o niezwykle skąpym entourage’u. By<br />

przekonać nieprzekonanych, że nasza<br />

rodzima kinematografia ma nam całkiem<br />

sporo do zaoferowania i wcale<br />

nie trzeba mieć po niej kaca.<br />

„Lęk wysokości” w reżyserii<br />

Bartoszka Konopki<br />

to bez wątpienia najbardziej kusząca produkcja minionego<br />

miesiąca. Film, o którym głośno w kontekście fascynujących<br />

wcieleń aktorskich Krzysztofa Stoińskiego i Marcina<br />

Dorocińskiego. Ich udział w tym projekcie dowodzi tezie,<br />

że wartość aktora w Polsce definiuje możliwość wyboru<br />

odpowiedniego dla siebie repertuaru. A, że mało komu<br />

dane jest wybierać, większość prawdziwie scenicznych<br />

talentów stępia swój warsztat o projekcje, będące istnym<br />

pogorzeliskiem ambicji i dobrego smaku. Z tego też względu<br />

dotychczasowy dorobek artystyczny Dorocińskiego<br />

wydaje się być nad wyraz udany. Role w filmach takich<br />

jak: „Ogród Luizy”, „Boisko bezdomnych”, „Rewers” czy<br />

„Róża” odnotowują go w czołówce najlepiej obsadzanych<br />

polskich aktorów i to z imponującym rezultatem. W posępności<br />

jego spojrzenia, szorstkim obyciu i pozornej posturze<br />

twardziela, kryje się potencjał zdolny kreować głęboko<br />

złożone postaci. Tak jak i w filmie Konopki, gdzie wciela<br />

się on w rolę telewizyjnego spikera – Tomka. Nękany<br />

wątpliwościami bohater, mimo dobrze zapowiadającej się<br />

kariery, podejmuje trud opieki nad ojcem, od lat cierpiącym<br />

na schizofrenię. Ta próba pomocy, zamkniętemu w sobie<br />

człowiekowi, ma jakby podwójne dno. Z jednej strony jest<br />

aktem ogromnej lojalności, z drugie zaś staraniem Tomka<br />

o namiastkę wspomnień, niemających nigdy nawet szansy<br />

powstać. I co ciekawe, film ten ukazuje, że nie jest on<br />

w tym wysiłku tak do końca osamotniony. Choć stan ojca<br />

Trudność wyboru<br />

KĄCIK FILMOWY<br />

jest naprawdę poważny, znajduje on sposób by skomunikować<br />

się ze światem. Po przymusowych pobytach na<br />

oddziale psychiatrycznym, zamknięty zwykle w swoim<br />

mieszkaniu Wojciech, nie przyjmuje leków, nęka co rusz<br />

sąsiadów i ślęcząc mozolnie przed telewizorem,<br />

otacza się przeróżnymi<br />

rzeczami. Nie są one całkiem przypadkowe.<br />

W kątach zatęchłych z zaniedbania<br />

pokoi, leżą sterty rozrzuconych<br />

książek, kompozycje zawieszonych na<br />

sznurkach pilotów i telewizor, będący<br />

rodzajem mistycznej, łączącej ojca<br />

z synem, więzi. Jakby część sprawnej<br />

wciąż świadomości przypominała<br />

w ten sposób o swoim dawnym istnieniu.<br />

Tak wygląda świat, do którego podejmuje<br />

się wkroczyć Tomek. Czy uda<br />

mu się, w zniewolonym chorobą człowieku,<br />

dostrzec własnego ojca? Czy<br />

przełamie barierę milczenia i przetrwa<br />

nieuniknione? Film wcale o tym nie<br />

rozstrzyga, choć jego zakończenia tak<br />

łatwo jest się domyślić.<br />

Historia „Lęku wysokości” to historia walki o ojcowską<br />

miłość. Sedno rodzicielskich uczuć, które kształtuje<br />

osobowość, byśmy sami mogli nauczyć się kochać. Film,<br />

który tak ciężko jest opowiedzieć, bo pogrywa głównie<br />

z emocjami. Przekonuje brakiem retuszu i skąpym w słowach<br />

montażem. Do tego stopnia, iż nawet długo po premierze<br />

prześladuje mnie jego dosłowność i wzrusza, jak<br />

cudnie ukazane są w nim Tatry. Po raz kolejny okazuje się<br />

bowiem, że najbardziej wiarygodny jest przekaz prostych<br />

słów, a scenografii jak i artystów jest u nas w kraju pod dostatkiem.<br />

Myślę tu przede wszystkim o Krzysztofie Stroińskim,<br />

którego kunszt aktorski w „Lęku wysokości” mógł<br />

zostać wreszcie szerzej zauważony. Genialnie zapadająca<br />

w pamięć rola, której nie można zignorować. Gorąco polecam,<br />

wszystkim spragnionym prawdy, która w tym filmie<br />

szeroko otwiera oczy.<br />

Moja ocena filmu 8/10.<br />

Marta Zawacka<br />

Tytuł: Lęk wysokości<br />

Gatunek: dramat, psychologiczny<br />

Premiera: 20 kwietnia 2012 (Polska), 6 czerwca<br />

2011 (świat)<br />

Reżyseria: Bartosz Konopka<br />

Obsada: Marcin Dorociński, Krzysztof Stroiński,<br />

Magdalena Popławska<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

39


JOLKA<br />

Jolka<br />

Odgadnięte hasła należy wpisać w odpowiednie miejsce w diagramie – jak je znaleźć? Myślę, że każdy musi wypracować<br />

sobie własną taktykę. Litery z pól ponumerowanych od 1 do 25 utworzą rozwiązanie – łacińską sentencję.<br />

Do wygrania atrakcyjne nagrody. Miłej zabawy i powodzenia!<br />

14<br />

7<br />

3 25<br />

16<br />

22<br />

21 10 20<br />

13<br />

2<br />

24<br />

19 11<br />

12<br />

9<br />

1<br />

4 5 6<br />

15<br />

18<br />

8<br />

17 23<br />

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14<br />

W tym miesiącu możecie wybierać spośród następujących nagród:<br />

„Diagnozy i interwencje pielęgniarskie” - M. Kózka, L. Płaszewska-Żywko<br />

„Intensywna terapia i wybrane zagadnienia medycyny ratunkowej” - W. Gaszyński<br />

„Kompendium farmakologii” - W. Janiec<br />

„Stomatologia wieku rozwojowego” - M. Szpringer-Nodzak, M. Wochna-Sobańska<br />

Prawidłowe odpowiedzi, podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz z tytułem wybranej nagrody możecie przesłać na<br />

adres: pulsum@wp.pl – od teraz nazwiska zwycięzców znajdziecie też na naszej nowej stronie: www.pulsum.pl<br />

Czekamy do 30.09.2012!<br />

15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25<br />

Uwaga! Większa ilość prawidłowych rozwiązań dostarczona przez jedną osobę nie zwiększa jej szansy na wygraną!<br />

40<br />

Gazeta Studentów


NAGRODZENI<br />

Pionowo:<br />

-czterocyfrowy kod karty do bankomatu<br />

-Cejrowski idzie tak przez świat<br />

-spód naczynia<br />

-Karol … - autor „Olivera Twista”<br />

-symbol sodu<br />

-krzyżówkowa papuga<br />

-nie czarni<br />

-zespół bluesowy; „Wehikuł czasu”<br />

-obuwie baletnicy<br />

-juwenalia <strong>UM</strong>P<br />

-przyrząd do oglądania preparatów<br />

-… ławka dla niegrzecznego ucznia<br />

-symbol złota<br />

-„… umarłych poetów”<br />

-jednosylabowy odgłos bociani<br />

-komenda dla psa<br />

-nie w duecie<br />

-wlewać paliwo znaczy …<br />

-symbol gęstości<br />

-towarzyszy pani<br />

-np. kluczy, włosów<br />

-niemieckie „dobrze”<br />

-powieść Doroty Terakowskiej i trzecia osoba<br />

l. poj.<br />

-opieka<br />

-wyraz dźwiękonaśladowczy<br />

-mitologiczny król Troi<br />

-zwierzęta, które głosu nie mają<br />

-szukana w stogu siana<br />

-usunięcie pęcherzyka żółciowego<br />

-np. VHS<br />

-podstawowa jednostka strukturalna tkanki<br />

kostnej<br />

-aromatyczna przyprawa, pasuje do pomidorów<br />

-Ignacy … - prezydent RP w latach 1926-1939<br />

-wynalazca dynamitu<br />

-symbol miedzi<br />

-syna Dedala, który marzył o lataniu<br />

-kwitną w maju<br />

-przyrząd do badania oczu<br />

-pierwiastek występujący w przewadze w po-<br />

-zostały rzucone<br />

wietrzu<br />

-dobrze mieć go w rękawie<br />

-kwas deoksyrybonukleinowy<br />

-„Kapitan …” nie miał jednej ręki<br />

-miasteczko z bazyliką, w woj. Dolnośląskim -jego odczyn to w skrócie OB.<br />

-dziewczynka z afrykańskiego buszu -rozgałęziony element neuronu<br />

-prowizoryczny budynek<br />

-Platforma Obywatelska<br />

-H2O<br />

-… śniady – ssak z rodziny krętorogich<br />

-owad w żółto-czarne paski<br />

-choroba przyzębia<br />

-np. podstawowa lub gimnazjalna<br />

-… chromosomowa przyczyną mutacji<br />

-uroczystość po pogrzebie<br />

-model Fiata i gra karciana<br />

-grupa ssaczków z jednej ciąży<br />

-odtwarzacz<br />

-wyścigowy lub pod szynami pociągu -ustrój bez władzy<br />

-Ordo Praedicatorum w skrócie<br />

-osoba pobierająca należności od płatników<br />

-neuryt<br />

-wieś w woj. Śląskim<br />

-pierwiastek o symbolu Sn<br />

-wietrzna to zakaźna choroba wirusowa<br />

-owoc na nalewki<br />

-tak jak<br />

-Międzynarodowy Układ Jednostek Miar -… tarczycy występuje przy niedoborze jej<br />

-roślina na olej<br />

hormonów<br />

-małe działo<br />

-powód postępowania<br />

-Q<br />

-… Chytrusek<br />

-skrót od Krakowska Akademia<br />

-archaiczna nazwa tarczy<br />

-może być izotoniczny lub izometryczny -New … - miasto w USA<br />

-Wielki … Chiński<br />

-metoda badania krtani<br />

-przepłukiwanie jam ciała<br />

-choroba dziedziczna, której objawem jest<br />

-skrót od Administracja Oświaty<br />

ochronoza, ciemniejący mocz<br />

-wrzucasz na niego, gdy już się nie stresujesz -stolica Szwecji<br />

Poziomo:<br />

-krąży po niej Ziemia i inne planety<br />

-ulega wpływowi pola magnetycznego -otrzymasz ją, gdy wygrasz<br />

-stymulant<br />

-na pustyni, lub spokoju<br />

-część nogi pod kolanem<br />

-ślad po wodzie na ścianie<br />

-jeden z 12 towarzyszy Jezusa<br />

-zewnętrzna powierzchnia ściany budynku<br />

-gdy wsadzisz w nie kij wywołasz zamieszanie -jezuitów lub karmelitów<br />

-rodzinna opowieść<br />

-inaczej skrzeplina<br />

-letni i zimowy w czasie roku szkolnego -zespół uzależnienia od alkoholu<br />

-umrzeć to odejść na jego łono<br />

-owad, który swe ofiary zjada żywcem<br />

-najsłynniejszy w Poznaniu to Marciński -powszechny ssak leśny<br />

-winny , jabłkowy lub spirytusowy<br />

-np. operowa<br />

-krasnoludek<br />

-mit z y w środku<br />

NAGRODZENI!<br />

Za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z numeru 142 „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” nagrody otrzymują:<br />

1.„Ostre zatrucia. Praktyka lekarza rodzinnego” - Weronika Pelczar<br />

2.”Endodoncja klinicza” – Michał Sotkiewicz<br />

3.„Cukrzyca. Praktyka lekarza rodzinnego” - Maksym Orzeszko-Ostrejko<br />

4.„Fizjoterapia w onkologii” - Honorata Gubańska<br />

Rozwiązanie to: „OMNIS ARS NATURAE IMITATIO EST”<br />

Zwycięzcami krzyżówki „Konkurs Filmowy” zostali:<br />

Urszula Szuleta, Mateusz Piętowski, Dorota Wagner,<br />

Arkadiusz Szubert, Aneta Maciosek, Kamila Malinowska, Weronika Pelczar<br />

Rozwiązanie to: „ALE KINO”<br />

Po odbiór nagród zapraszamy na dyżury redakcji w każdy poniedziałek od 18:30 do 19:30.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

41


H<strong>UM</strong>OR<br />

Młoda rodzina z 5 letnim synem ogląda kupione<br />

mieszkanie. Dziecko patrzy na pustą ścianę i mówi:<br />

– A tu półkę je**iemy.<br />

Ojciec trzepnął go mocno w kark i pyta:<br />

– Pojąłeś?<br />

– Pojąłem.<br />

– Co pojąłeś?<br />

– Że tu półka ni c**ja nie pasuje.<br />

***<br />

Mąż z żoną śpią głębokim snem. Nagle dzwonek do<br />

drzwi. Żona zrywa się i woła:<br />

– O rany, mąż wraca!<br />

W tym momencie zbudzony mąż wskakuje pod łóżko. Po<br />

chwili otrzeźwiał i mówi do żony:<br />

– Oj, oboje mamy nadszarpnięte nerwy.<br />

***<br />

Wśród pacjentów zapanowała „moda” na bycie liśćmi –<br />

wisieli pod sufitem i nie chcieli zejść.<br />

Lekarz myślał, jak ich przekonać do zejścia na ziemię<br />

i wpadł na pewien pomysł. Wchodził<br />

do każdego pokoju i mówił „przyszła jesień.” Każdy<br />

pacjent zaczął opadać na ziemię. Lekarz<br />

ucieszony przeszedł po całym oddziale, ale w ostatnim<br />

pokoju jeden pacjent dalej wisi.<br />

Zdziwiony, że jego pomysł nie zdał egzaminu, zapytał:<br />

– Dlaczego nie opadłeś na ziemię jak inne liście, przecież<br />

już późna jesień!<br />

Na to pacjent odpowiedział z politowaniem:<br />

– Nie widzi doktor, że jestem iglakiem?<br />

***<br />

– Zrywam z Tobą. Mam dość tego, że mi stale dogryzasz<br />

z powodu wagi.<br />

– Stój! Nie rób tego! Pomyśl o naszym dziecku!<br />

– Jakim dziecku?!<br />

– To Ty nie jesteś w ciąży?<br />

***<br />

Lekcja poglądowa w szkole podstawowej. Pani nauczycielka<br />

pyta dzieci jakie znają nowości farmaceutyczne<br />

ostatnich miesięcy. Oczywiście Jasio jako pierwszy<br />

podnosi rączkę i krzyczy:<br />

– Ja, ja.<br />

Pani pyta:<br />

– Jasiu powiedz nam jakie znasz najnowsze lekarstwa.<br />

–Viagra, proszę pani.<br />

Zaskoczona pani, nie wiedząc co powiedzieć, upewnia<br />

się, czy aby dobrze usłyszała. Jaś potwierdza. Pani pyta<br />

dalej:<br />

– A na co Jasiu Twoim zdaniem ta Viagra jest?<br />

– Na sr***kę proszę Pani – odpowiada Jaś.<br />

H<strong>UM</strong>OR<br />

– Jak to Jasiu na sr***kę. Jesteś pewien? – pyta zaskoczona<br />

pani.<br />

– Tak proszę Pani. Co wieczór moja mama mówi do taty:<br />

„Zażyj Viagrę, może ci to gówno stwardnieje.”<br />

***<br />

– Panie doktorze, cierpię na reumatyzm!<br />

– Od małego?<br />

– Nie, od kolan.<br />

***<br />

Pewien facet jest z wizytą w zakładzie psychiatrycznym.<br />

Po obchodzie pyta się dyrektora:<br />

– Jak rozpoznajecie chorobę u kogoś, kto z pozoru nie<br />

wygląda na chorego?<br />

– Prowadzimy go do pomieszczenia z wanną napełnioną<br />

wodą, dajemy do ręki wiadro i łyżeczkę i każemy opróżnić<br />

wannę z wody.<br />

– Rozumiem. Ktoś normalny użyje wiadra?<br />

– Nie. Ktoś normalny wyciągnie korek. Pokój z widokiem<br />

czy bez?<br />

***<br />

Pracownik często spóźniał się do pracy, bo zasypiał.<br />

Kierownik zagroził chłopu zwolnieniem i biedak kupił<br />

sobie kilka budzików. Któregoś dnia budzi się rano 8:15<br />

(do pracy na 8). Budziki nawet nie gdaknęły. Przerażony<br />

leci do sąsiada dentysty i mówi:<br />

– Rwij pan 4 zęby z przodu i pomaż pan mi twarz krwią,<br />

powiem, że miałem wypadek.<br />

Po zabiegu, pyta dentysty, ile się należy. Ten mówi<br />

„400zł”. Gość zdziwiony mówi, że normalnie jest 40zł od<br />

sztuki. Dentysta na to:<br />

– Tak, ale dzisiaj jest niedziela...<br />

***<br />

Kolega opowiada koledze:<br />

– Byłem w aptece i poprosiłem o syrop od kaszlu, a aptekarz<br />

dał mi, nie wiem czemu, środek na rozwolnienie.<br />

– Zażyłeś ten środek?<br />

– Zażyłem.<br />

– I co, kaszlesz?<br />

– Nie mam odwagi...<br />

***<br />

Ordynator przed wyjściem do domu zagląda do pokoju<br />

asystentów i widzi, że wszyscy piją koniak.<br />

– Co to panowie, alkohol w pracy?<br />

– Panie ordynatorze, właśnie dowiedzieliśmy się, że<br />

siostra Mariola nie jest w ciąży.<br />

– Nalejcie i mnie.<br />

Anika Mielewczyk<br />

42<br />

Gazeta Studentów


Juwenalia 2012!<br />

cover<br />

Autorzy zdjęć: Joanna Pluto-Prondzinska<br />

Katarzyna Paczkowska

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!