Bogdan Konopka -- W kontakcie z fotografią ... - Urbański, Robert
Bogdan Konopka -- W kontakcie z fotografią ... - Urbański, Robert
Bogdan Konopka -- W kontakcie z fotografią ... - Urbański, Robert
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
warsztat<br />
<strong>Bogdan</strong> <strong>Konopka</strong><br />
W <strong>kontakcie</strong> z <strong>fotografią</strong><br />
Fontainbleau 1996, W tym przypadku poza atmosfera wnętrza odegrały jeszcze<br />
role szyby wykonane w XVIII wieku i które w bardzo specyficzny sposób<br />
rozmyły pejzaż za oknem. Odbitka stykowa 8x10”.<br />
WIELKIEGO<br />
FORMATU<br />
O fotografowaniu aparatem wielkoformatowym, o tradycyjnej<br />
fotografii czarno-białej z wybitnym artystą – człowiekiem, którego<br />
Marian Schmidt określił jako „bardzo barwną postać robiącą<br />
szare zdjęcia” – rozmawia <strong>Robert</strong> <strong>Urbański</strong>.<br />
76
Rozmowa z <strong>Bogdan</strong>em Konopką<br />
Pekin2003. Chiny, szare imperium. Odbitka stykowa 4x5’’.<br />
77
warsztat<br />
W <strong>kontakcie</strong> z <strong>fotografią</strong> wielkiego formatu<br />
Skąd wzięła się u Pana chęć fotografowania aparatem wielkoformatowym,<br />
który z natury swej jest sprzętem raczej mało wygodnym<br />
w obsłudze, narzucającym fotografowi ściśle określony<br />
styl pracy, wymagający skupienia i wykonywania pewnych<br />
czynności w ściśle określonej kolejności Niektórzy twierdzą,<br />
iż kamera wielkoformatowa zabija spontaniczność fotografa,<br />
trudno bowiem przy jej użyciu uchwycić ulotne chwile.<br />
Kiedy w roku 1980 zatrudniłem się na Politechnice wrocławskiej<br />
jako fototechnik, na wyposażeniu pracowni był między<br />
innymi Mentor<br />
13x18, ale przyznam się szczerze, nigdy nie<br />
przyszło mi do głowy naświetlić tym nieporęcznym i ciężkim<br />
żelastwem choć jeden negatyw. Tkwiłem wówczas całkowicie<br />
w średnim formacie i małym obrazku i czułem się w tym zupełnie<br />
dobrze. Trzeba tu zaznaczyć, że poza starymi aparatami<br />
mieszkowymi sprzed II wojny niczego podobnego w wolnej<br />
sprzedaży nie było. Linhofa widziałem tylko raz przelotnie<br />
w TVP, ale oni nim pracowali na błonach zwojowych. Dopiero<br />
w roku 1986 na plenerze w Kliczkowie Wojtek Zawadzki pojawił<br />
się z wiekowym aparatem mieszkowym na błony formatu 9x12<br />
cm, lekkim i dość poręcznym, acz o ograniczonych funkcjach,<br />
którym pozwolił mi naświetlić kilka zdjęć. Ponieważ oczywiście<br />
nie mogłem tego powiększyć (bo nie było takich powiększalników)<br />
zacząłem negatywy kopiować stykowo i wtedy doznałem<br />
olśnienia, że w ten sposób powstają zupełnie inne obrazy niż te<br />
powiększane, obdarzone jakąś aurą nie do wysłowienia. Mówiąc<br />
krótko, najpierw była fascynacja odbitką kontaktową zaś odkrywanie<br />
zalet i możliwości narzędzia to był dopiero drugi, choć<br />
równie niezwykły etap fascynacji i to nastąpiło już we Francji<br />
w 1988 roku. Dlatego nie bardzo zgadzam się ze stwierdzeniem,<br />
że aparat wielkoformatowy jest narzędziem mało wygodnym<br />
w obsłudze. Przecież dziś to nie są tylko te ciężkie, nieporęczne,<br />
stuletnie „drewniaki”, ale i bardzo nowoczesne, lekkie i ergonomiczne<br />
konstrukcje typu Ebony, Canham, a w większym jeszcze<br />
formacie „Explorer”<br />
w firmie Philips&Son, czy jego chińska kopia<br />
Chambery. Każda z tych konstrukcji wymaga jednak troszkę<br />
innego stylu pracy i zorganizowania wewnętrznego fotografa.<br />
Nie da się tak bezkarnie przeskoczyć od maszynki do maszynki,<br />
zwłaszcza jeśli się jej zupełnie nie zna. Wie pan, rozłożenie mojej<br />
Wisty, Ebony<br />
czy Explorera w formacie 8x10 zajmuje ledwie<br />
kilkadziesiąt sekund i zwykle trwa krócej niż rozłożenie statywu.<br />
Skupienie jest niezbędne, by objawił nam się obraz, który<br />
mamy zrobić. To musi się wydarzyć zanim sięgnę do plecaka,<br />
a reszta jest przy odrobinie wprawy jak za przeproszeniem siusianie,<br />
o którym nie myślę w trakcie, tylko to czynię. Wydobycie<br />
obrazu z chaosu rzeczywistości jest już tylko zagadnieniem<br />
technicznym, tak samo jak precyzyjne naświetlenie negatywu<br />
według mojej woli i wyobraźni. Najtrudniej jest zobaczyć<br />
i wiedzieć, jak to przetłumaczyć na język formy związanej<br />
Amphitheatre Verniquet Paris 2002. Odbitka stykowa 8x10”.<br />
78
Paris l’orangerie 2001. Odbitka stykowa 4x5”.<br />
ściśle z rodzajem użytego narzędzia. Wspomniał pan jeszcze<br />
o zabijaniu spontaniczności. To jak to się dzieje, że większość<br />
obrazów tworzonych współcześnie superszybkimi, cyfrowymi<br />
rewolwerami jest upozowana, inscenizowana itd Mnie się wydaje,<br />
że spontaniczność w ogóle znika powoli z naszego życia,<br />
a zastępuje ją teatralność wyćwiczonych min, grymasów, gestów.<br />
Dlatego sądzę, że nad światem warto czasem pomedytować<br />
z perspektywy trwania, czyli na przykład nieruchomej<br />
skały, a jeśli ktoś potrafi to nawet wieczności – czyli z pozycji<br />
Boga. Proszę przy tym nie zapominać, że fotografie z kamery<br />
wielkoformatowej to wprawdzie najważniejsza dla mnie ale nie<br />
jedyna część archiwum, ponieważ dane mi było poznać szerokie<br />
spektrum fotografii: od stricte naukowej aż po komercyjną<br />
książkę turystyczną w kolorze.<br />
Oglądając pańskie zdjęcia można odnieść wrażenie, że w ich<br />
tworzeniu czerpał Pan z dorobku Eugena Atgeta i Josefa Sudka.<br />
Który z tych artystów jest Panu bliższy Co w ich twórczości<br />
najbardziej Pan zainspirowało<br />
Sudek jest mi bardzo bliski, tak w tym co robił, jak i mówił<br />
na temat fotografii, chociaż jego oryginalne kopie zobaczyłem<br />
dopiero w Paryżu, kiedy moje własne poszukiwania twórcze były<br />
już bardzo zaawansowane. To, co w jego fotografiach obezwładnia,<br />
to nadrzędna rola półcienia i skromne światło. Dyskretny<br />
brak czerni w jego odbitkach i zazwyczaj ciepły ton przenoszą<br />
mnie wciąż i nieustannie do oazy spokoju. Nie ma w nich śladu<br />
narcyzmu, tam w ogóle niewiele jest poza jego poetycką duszą.<br />
Ich niezwykła siła tkwi chyba w pokorze. Atget urodzony niemal<br />
40 lat wcześniej od Sudka stworzył monumentalną kolekcję<br />
79
warsztat<br />
Grand moulin de Paris 2001. Wielkie młyny paryskie. Ta „dyskoteka” powstała z różnicy temperatur. Wschodzące słońce i -5°C<br />
na zewnątrz budynku przy kompletnie powybijanych szybach. Odbitka stykowa 8x10.<br />
fotografii ukochanego miasta, a ściślej otworzył nową drogę dla<br />
dokumentu odzierając Paryż z blichtru, przedstawiając go w niezmiernie<br />
subiektywny, niemal Balzacowski sposób. Bardziej jako<br />
dekorację czy miejsce przestępstwa niż stolicę o imperialnych<br />
ambicjach. Kiedy jakieś 70 lat po Atgecie realizowałem cykl<br />
„Szary Paryż” nie miałem już dostępu do tamtego miasta a nawet<br />
śladów po tamtym czasie, toteż niemożliwe było nawet<br />
zbliżenie się do jego poetyki. Natomiast Sudkowa wrażliwość<br />
bywała wciąż bardzo przydatna i inspirująca.<br />
Czy czuje się Pan kontynuatorem tradycji tych mistrzów, czy<br />
też wystrzega się Pan tego typu szufladkowania<br />
Nie ma chyba inspiracji, która mogłaby zawładnąć kreacją<br />
artysty, bo stałby się wówczas jedynie naśladownikiem, kopistą.<br />
W fotografii, która bazuje jakoś na rzeczywistości jest to poza<br />
wszystkim w ogóle chyba nierealne. Oczywiście, moje podejście<br />
do fotografii jest w jakiś sposób próbą unieważnienia czasu,<br />
lecz jest to kwestia wyczyszczenia obrazu z wytworów współczesności.<br />
To jednak pozostaje tylko ułudą, bo za przeszłością<br />
drzwi się zatrzaskują definitywnie i jak mawiają Czesi: to se ne<br />
vrati. Postawiłbym nawet taką tezę, że dziś łatwiej chyba w tym<br />
zawodzie być prorokiem niż przekonującym świadkiem czasu<br />
minionego.<br />
Czy planuje Pan zwrócenie się w kierunku technologii cyfrowej<br />
Nie mam na myśli porzucenia aparatu wielkoformatowego, ale<br />
zmianę nośnika z błony światłoczułej na przystawkę cyfrową.<br />
Istnieją już przecież zaawansowane technologie przenoszenia<br />
obrazu z pliku cyfrowego na srebrowy papier światłoczuły.<br />
Teoretycznie ma Pan rację, technologia cyfrowa wiele już<br />
potrafi. Proszę mi tylko powiedzieć ile kosztuje taka przystawka<br />
do aparatu 4x5 cala, nie mówiąc o większym formacie Druga<br />
sprawa, negatyw mogę wywołać w różnych wywoływaczach<br />
pozwalających a priori nadać mu określoną, pożądaną, praktycznie<br />
skończoną formę. A co z sytuacją kiedy trzeba naświetlać<br />
dziesięć minut, godzinę, dwie bo akurat takie światło sobie<br />
upodobałem Cyfra tu w ogóle nie sięga i obawiam się, że nie<br />
sięgnie bo nie ma takiej potrzeby. W tradycyjnej technologii<br />
czuję się człowiekiem wolnym, bo wszystko mogę zrobić sam<br />
od A do Z. Dzięki temu koszty własne są nieporównywalnie niskie<br />
a fotografie w sposób oczywisty są spersonalizowane co<br />
znaczy, że mogę je stworzyć według własnego gustu. Proszę<br />
zwrócić uwagę, że póki co to artyści raczej wolą zrobić zdjęcie<br />
na analogu i to w dużym formacie, następnie obrobić i przetworzyć<br />
w komputerze, by na koniec poprzez powiększalnik<br />
cyfrowy skopiować znów na srebrowym materiale. No i znowu<br />
koszty, ile trzeba na taki powiększalnik Albo inaczej, dlaczego<br />
80
Rozmowa z <strong>Bogdan</strong>em Konopką<br />
mam oddać do zrobienia w laboratorium coś, co sam potrafię<br />
wykonać równie dobrze albo i lepiej, a już na pewno taniej bo<br />
wystarczy mi dobra żarówka i papier światłoczuły Ja nie walczę<br />
z cyfrą, bo kiedy sięgnąłem po duży format i kopie stykowe, to<br />
o cyfrowym obrazowaniu nikomu się nie śniło. To wynikało z wyboru<br />
i radości, jakiej mi dostarczyła ta najprostsza pod słońcem<br />
technologia. Naoglądałem się już sporo cyfrowych wydruków<br />
i ich różnych hybrydowych wersji. One są na swój sposób bardzo<br />
piękne tyle, że rzecz trzeba nazwać po imieniu: to jest coś innego<br />
niż było kiedyś. Dlaczego w końcu nie mamy prawa wybierać<br />
technologii, a musimy zostawać bezwolnymi „pomazańcami” tej,<br />
która aktualnie dominuje<br />
Jest Pan zawodowym fotografem, ale większość Pańskich<br />
zdjęć, które znamy, to prace o zdecydowanie artystycznym<br />
charakterze. Czy zajmuje się Pan także <strong>fotografią</strong> komercyjną,<br />
czy też ma Pan tę niewątpliwie rzadką okazję robienia zdjęć<br />
na zlecenie jakichś instytucji, które to finansują<br />
Tak się złożyło, że w większości moje fotografie przedstawiają<br />
zanikające fragmenty tkanki miejskiego pejzażu i to<br />
zwykle w sytuacji przełomowego momentu trwania: tuż przed<br />
wyburzeniem albo remontem. Jest to oczywiście subiektywna<br />
wizja całego świata w ogóle, niemniej posiadająca walory<br />
dokumentu. To jest kwestia pewnego wyczucia miejsc wrażliwych<br />
na nieuchronną przemianę dziejową. Francuzi dość szybko<br />
zauważyli tę dwubiegunowość, co sprawiło, że wykonywałem<br />
zlecenia o charakterze dokumentalnym dostając zawsze tzw.<br />
carte blanche, czyli de facto robiłem swoje autorskie fotografie.<br />
Otrzymywałem zezwolenie na wejście w miejsca niedostępne mi<br />
wcześniej i jeszcze dostawałem za to pieniądze. To były różne<br />
instytucje od Ministerstwa Kultury poprzez Muzea na władzach<br />
miejskich czy regionalnych kończąc. Do tego należałoby jeszcze<br />
dodać stypendia oraz tak zwane rezydencje przy Instytutach<br />
Kultury oraz Ambasadach Francji no i nagrody, jak choćby<br />
Europejska Nagroda Fotografii Grand Prix de la Ville de Vevey<br />
w Szwajcarii w 1998 roku. To wszystko razem pozwoliło mi zrealizować<br />
projekt Rekonesans<br />
poświęcony Europie Centralnej,<br />
Szary Paryż<br />
oraz pojechać kilkakrotnie do Chin. Niestety nic<br />
co piękne nie trwa wiecznie i dziś sytuacja wygląda zupełnie<br />
inaczej. Po pierwsze dlatego, że kultura jak wszyscy już wiedzą<br />
ma się sama finansować, po drugie przyszedł kryzys i globalna<br />
histeria także na rynku sztuki. No i po trzecie za sprawą cyfry,<br />
której powszechność przemieniła każdego jej posiadacza<br />
w fotografa, więc zrobiło się bardzo ciasno. A ponieważ młodzi<br />
adepci są gotowi do wielkich poświęceń, żeby zaistnieć na rynku<br />
zaniżają wartość swoich ofert nawet poniżej kosztów własnych.<br />
Jednocześnie we Francji zaczęła obowiązywać zasada<br />
przetargów tak samo jak dla rzemieślników, więc reszty może<br />
się Pan domyśleć. Jeśli zaś chodzi o komercyjną stronę mojej<br />
działalności, to było tego niewiele i to zaraz po przyjeździe do<br />
Francji. Później nie było na to czasu, ale i środowisko w tej branży<br />
pozostaje zawsze i wszędzie hermetyczne.<br />
Pejzaż iluzoryczny J.M.Verret’a. Z cyklu Szary Paryż 1996. Odbitka stykowa 4x5”.<br />
81
warsztat<br />
W <strong>kontakcie</strong> z <strong>fotografią</strong> wielkiego formatu<br />
Ping Yao, Chiny IX.2003.<br />
Zdjęcie wykonane przez żonę <strong>Bogdan</strong>a Konopki, Jacqueline.<br />
Czy realizując swoje projekty pracuje Pan samotnie, czy też<br />
korzysta z pomocy asystenta O ile aparat wielkoformatowy<br />
4x5’’ wraz z wyposażeniem można przenosić jeszcze samodzielnie,<br />
to w przypadku większych formatów jak 8x10’’ jest<br />
to już trudniejsze zadanie. Wiele Pana zdjęć powstało w plenerach<br />
raczej oddalonych od parkingu samochodowego.<br />
Aż tak ciężko jak się wydaje to nie musi być. Na początku<br />
używałem starej, metalowej kamery MPP<br />
i statywu Manfrotto<br />
z głowicą wielką jak działko przeciwlotnicze, bo na nic innego<br />
nie było mnie stać, ale byłem młody i wysportowany. Życie<br />
i technika jednak posuwa się naprzód, więc z czasem zmieniłem<br />
statyw na lekkie jak piórko i solidne karbonowe Gitzo<br />
z podobną głowicą. Pracuję zwykle obiektywem 150 mm,<br />
a w zanadrzu mam ewentualnie szeroki kąt do fotografowania<br />
w ciasnych wnętrzach. Najwięcej miejsca zajmują kasety, więc<br />
musiałem się nauczyć mieć przy sobie jak najmniejszą ilość<br />
i eliminować zdejmowanie obrazów niekoniecznych. Mówiąc<br />
obrazowo wymyśliłem sobie, że jeśli jakieś miejsce posiada<br />
swojego ducha, to należy po pierwsze znaleźć punkt widzenia<br />
bez pośrednictwa aparatu, a potem zrobić jedno zdjęcie, na<br />
którym on będzie czytelny. To jedna z najtrudniejszych lekcji<br />
fotografii. W większym formacie 8x10’’ kupiłem 15 lat temu<br />
Philips&Sons, który jest lżejszy nawet od mojej Ebony 4x5’’.<br />
Generalnie w pejzażu używam dość lekkiego obiektywu 240<br />
mm. Do tego najwyżej trzy, cztery kasety plus światłomierz<br />
i... mała latarka. Zapewniam, że niejeden fotograf bywa bardziej<br />
obładowany niż ja. Z drugiej strony nigdy nie jestem sam,<br />
ponieważ towarzyszka mojego życia Jacqueline podróżuje ze<br />
mną zawsze i wszędzie. Czasem coś przytrzyma – najczęściej<br />
parasol! – bywa że podźwiga statyw, ale i wspomoże mądrą<br />
uwagą albo pomoże ustawić ostrość i kadr przy pomocy latarki<br />
w ciemnych przestrzeniach. Muszę też dodać, że niezmiernie<br />
rzadko zdarza mi się włóczyć z dwoma kamerami jednocześnie,<br />
gdyż wiąże się to z uciążliwym rozproszeniem uwagi. Małżonka<br />
ma zawsze przy sobie Leicę M6, ale ja z niej prawie nigdy nie<br />
korzystam. Może to coś wyjaśni.<br />
Efektem końcowym Pańskiej pracy są odbitki – obraz w materialnej<br />
formie, który można powiesić na ścianie, włożyć do albumu,<br />
nawet zabrać ze sobą w dowolne miejsce na świecie. Większość<br />
młodych ludzi wykonujących zdjęcia aparatami cyfrowymi<br />
ogranicza się jedynie do wrzucenia zdjęć na stronę internetową,<br />
bo jest to najszybsza forma przekazania obrazu widzom. Jaki jest<br />
stosunek studentów do odbitki jako finalnej formy obrazu i jak<br />
reagują, gdy prezentuje im Pan swoje prace<br />
Myślę, że większość czuje się trochę nieswojo, bo taka sytuacja<br />
ujawnia małpiarskie ciągoty cyfry do naśladowania starszej<br />
siostry. Jedyna pociecha, że ekran te różnice rozmywa. Niemniej<br />
jestem przekonany, że coś w nich jednak zapada głębiej w pokłady<br />
indywidualnej wrażliwości oka na światło odbite. Przyszłość<br />
należy zawsze do młodych i trzeba wierzyć, że na przykład nie<br />
zgodzą się oślepnąć z powodu wygodnictwa oferowanego przez<br />
technologie przyszłości.<br />
Dziękuję za rozmowę.<br />
Wyższa Szkoła Fotografii w Arles, zdjęcie wykonane podczas warsztatów plenerowych<br />
przez żonę <strong>Bogdan</strong>a Konopki, Jacqueline. <strong>Bogdan</strong> <strong>Konopka</strong> – siódmy od prawej strony.<br />
BOGDAN KONOPKA<br />
Urodzony 27 lipca 1953 roku w Dynowie. Jak mówi – fotografię odkrył w wieku 23<br />
lat. Uprawiał ją najpierw jako fotochemik, później jako fotoreporter i jako fotograf.<br />
Jeden z głównych twórców nurtu tzw. fotografii elementarnej, której program<br />
opracowywał w latach 1982-1985 przy galerii Foto-Medium-Art we Wrocławiu.<br />
Od 1989 mieszka i pracuje we Francji. Jest laureatem Grand Prix de la Ville de<br />
Vevey w Europejskim Konkursie Fotografii (1998 r.). Obecnie specjalizuje się<br />
w fotografii czarno-białej. Zasłynął cyklem Szary Paryż<br />
z 2000 r., pokazanym po<br />
raz pierwszy w ramach Miesiąca Fotografii w Instytucie Polskim w Paryżu. W 2003<br />
r. miał indywidualną wystawę w Centrum Pompidou, zatytułowaną Paryż, miasto<br />
niewidzialne. Został stypendystą Pro Helvetia (Szwajcaria 1993 r.), Miasta Paryż<br />
(1994 r.), Ambasady Francuskiej w Pekinie (2005 r.), Instytutu Kultury Francuskiej<br />
w Rumunii oraz na Białorusi (w latach 2000 i 2004). Na stałe współpracuje<br />
z polskimi pismami o sztuce: „Format” i „Kwartalnik Fotografia”. W Polsce jest<br />
reprezentowany przez warszawską Galerię Refleksy. Jego prace znajdują się między<br />
innymi w kolekcjach: Narodowego Muzeum Sztuki Nowoczesnej – Centrum<br />
Pompidou w Paryżu, Biblioteki Narodowej Francji (Bibliothèque nationale de<br />
France), Państwowych Zbiorów Sztuki Współczesnej FNAC w Paryżu, Europejskiego<br />
Domu Fotografii (Maison européenne de la photographie) w Paryżu i wielu<br />
innych. Wykładowca Wyższej Szkoły Fotografii w Arles.<br />
82