04.01.2015 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

v Zaciska się pętla finansowa v Izba wytrzeźwień w cenie imprezy<br />

v Opowieść o cudach v PANORAMA WSI SĄDECKICH – FLORYNKA<br />

MIESIĘCZNIK NIEZALEŻNY<br />

MARZEC 2011 Nr 3 [39] | Rok IV Cena 5 zł (w tym 8% VAT) | NR INDEKSU 259071 v www.sadeczanin.info<br />

KINGA MIGACZ 38<br />

Pro sto...<br />

Z NIebA<br />

NOWY SĄCZ. STADION<br />

JAK MARZENIE: MIĘDZY<br />

SANDECJĄ A… BALTIC ARENĄ 28


Szafy,<br />

garderoby,<br />

zabudowy<br />

wnęk<br />

z przesuwnymi<br />

drzwiami<br />

Salony: Nowy Sącz, ul. Jamnicka 1, tel. 18 477 01 02<br />

Limanowa, ul. Krótka 6, tel. 602 695 802


3.2011 | w numerze:<br />

v www.sadeczanin.info<br />

49 57<br />

Dzieło życia księdza Zenona<br />

Mając świeżo w pamięci ponadpółwiekową pracę duszpasterską,<br />

zmarłego przez miesiącem ks. Zenona Rogoziewicza, Leszek Migrała<br />

przypomina Jego największe dzieło: kościół na osiedlu Milenium, wotum<br />

wdzięczności Opatrzności za 700 lat historii Nowego Sącza.<br />

Spisane będą czyny i rozmowy<br />

W wielu kręgach śmierć działacza „Solidarności” w Nowym Sączu, Zbigniewa<br />

Szkarłata w 1986 r., przypisuje się od lat „nieznanym sprawcom”, pod którym<br />

to eufemizmem kryje się SB. Nieszczęśliwy wypadek, czy śmiertelne<br />

pobicie – na to pytanie próbuje odpowiedzieć Henryk Szewczyk.<br />

Felieton<br />

Chłopak na wózku inwalidzkim i Palikot 4<br />

Wydarzenia<br />

Wydarzenia 5<br />

Opinie 9<br />

Zmiana warty w Fundacji Sądeckiej 10<br />

Twórcza kontynuacja 11<br />

Sądecczyzna wiele Mu zawdzięcza 12<br />

Przekazał szkole swój osobisty komputer<br />

– wspomnienie o abp. Józefie Życińskim 13<br />

Sądeczanie na Plantach wymodlili<br />

beatyfikację 15<br />

Gospodarka<br />

Zaciska się pętla finansowa 17<br />

Gospodarcze lustro regionu 18<br />

Cuchnący problem 22<br />

23<br />

Na Kicarzu miało być Eldorado...<br />

a skończyło się wielką kłótnią 23<br />

Izba wytrzeźwień w cenie imprezy 25<br />

Stadion jak marzenie 28<br />

Między Sandecją a... Baltic Areną 31<br />

Biznes i„sanktuarium” 32<br />

Łazienki dla Mikulskich 33<br />

Ziemia przesiąknięta ropą 36<br />

Wokół nas<br />

Prosto z... nieba 38<br />

Kiedyś wygrał walkę o życie, dziś walczy<br />

o swoje marzenia 41<br />

43<br />

Opowieść o cudach 43<br />

Sądeczanie<br />

Dzieło życia księdza Zenona 49<br />

Spisane będą czyny i rozmowy 57<br />

Ojciec nie zdzierżył 60<br />

Słynnego Rogasia/Rogasiów przypadki 62<br />

Pamiętnik panny Wandy – szkolne<br />

wspomnienia z przedwojennego<br />

Nowego Sącza 67<br />

Rodzina Rysiów 73<br />

Kultura<br />

Kalejdoskop kulturalny 75<br />

81<br />

Początek jubileuszu w... Watykanie 81<br />

Kto czyta, nie błądzi 84<br />

Historia<br />

Odwet Górski majora Zbigniewa Makusza<br />

– ubecka prowokacja „Cezary” 86<br />

Józef Piłsudski i kilka epizodów sądeckich 89<br />

Rozmaitości<br />

Ostat nie po dry gi te go rocz nej zi my 93<br />

Poczet pszczelarzy sądeckich: Czesław<br />

Jung z Berestu 94<br />

Łyżka strawy: szarlotka skazańca 97<br />

Do i od redakcji 98<br />

v www.sadeczanin.info<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 3


KOSYM SPOJRZENIEM<br />

z Januszem Palikotem<br />

w sali konferencyjnej<br />

hotelu „Beskid” Naspotkaniu<br />

w Nowym Sączu zabrakło krzeseł. Byłe<br />

go po sła PO, któ ry w spo sób prze my -<br />

ślany i konsekwentny lżył i znieważał<br />

śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego,<br />

Honorowego Obywatela Nowego Sącza,<br />

w tymże Sączu spotkało ciepłe,<br />

wręcz entuzjastycznie przyjęcie. W tamto<br />

lutowe, niedzielne popołudnie „na Palikota”<br />

przyszło dużo młodzieży, sporo<br />

osób star szych, ale by li też lu dzie<br />

w średnim wieku, kobiety i mężczyźni,<br />

i nie wszy scy mie li obłęd w oczach.<br />

Na czele siedział na wózku inwalidzkim<br />

chłopak, którego przyprowadził na spotkanie<br />

z politykiem-skandalistą starszawy<br />

mężczyzna (ojciec, dziadek).<br />

Pa li kot jest in te li gent ny, ukoń czył<br />

KUL, pracę magisterską pisał o Kancie.<br />

Jako przedsiębiorca branży spirytusowej<br />

odniósł spektakularny sukces:<br />

wykreował wódkę „Żołądkówkę”. Dobrze<br />

wyczuwa nastroje społeczne, nieźle<br />

prze ma wia, pod wzglę dem<br />

de ma go gii i po pu li zmu Lep per<br />

przy nim to tramp karz. W po ło wie mi -<br />

nionej dekady wydawał ultraprawicowy<br />

tygodnik Ozon, z plejadą znanych<br />

kon ser wa tyw nych pu bli cy stów, któ ry<br />

jed nak ryn ku nie zdo był. Ozon wal czył<br />

z aborcją, eutanazją i nowinkami obyczajowymi.<br />

Dziś Palikot hołduje zupełnie<br />

odmiennym wartościom. Doszedł<br />

Chłopak na wózku<br />

inwalidzkim<br />

i Palikot<br />

Henryk Szewczyk<br />

do wniosku, że na walce z Kościołem<br />

może zrobić karierę.<br />

W Są czu Pa li kot roz po czął swo je<br />

wystąpienie od spraw gospodarczych,<br />

ale gdy zo rien to wał się, że sa la ocze -<br />

kuje od niego antykościelnych filipek,<br />

z ja kich sły nie, to so bie po fol go wał.<br />

Bredził o odebraniu katechetom pensji<br />

i wyprowadzeniu religii ze szkoły. Mówił,<br />

że to bę dzie ka my czek, któ ry wy -<br />

wo ła la wi nę i spra wi, że Ko ściół<br />

zejdzie do kruchty, a Polska stanie się<br />

nowoczesna. Te słowa padły 100 metrów<br />

od kościółka kolejowego w Nowym<br />

Są czu, gdzie pra cu ją oj co wie<br />

jezuici, tak bardzo wrośnięci w historię<br />

naszego miasta. A sala klaskała…<br />

Po li tyk z Bił go ra ju jest od po wie -<br />

dzialny za niesłychaną brutalizację polskie<br />

go ży cia po li tycz ne go. Te raz gra<br />

na antykościelnej nucie, nie ma dla niego<br />

żad nych świę to ści. Przy Pa li ko cie<br />

lektorzy PZPR z lat 80. minionego stulecia,<br />

to niewinne baranki, oni jednak<br />

pewnych granic nie przekraczali. Jeżeli<br />

w Nowym Sączu zdobywa on wyznawców,<br />

to ilu ich mu si mieć w Pol sce po -<br />

pegieerowskiej, na zachodzie i północy<br />

kraju<br />

Ciekawe, co takiego wyniósł ze spotka<br />

nia z Ja nu szem Pa li ko tem, oprócz<br />

wspól nej fo to gra fii, ten chło pak<br />

na wózku inwalidzkim. Czy w Polsce<br />

bez Boga i Kościoła życie tego biednego<br />

chłop ca bę dzie lep sze<br />

ISSN 1899-3443a<br />

Sądeczanin<br />

miesięcznik niezależny, ukazuje się od<br />

stycznia 2008 r. na terenie Sądecczyzny.<br />

Redaguje zespół:<br />

Henryk Szewczyk – red. naczelny<br />

(h.szewczyk@sadeczanin.info)<br />

Kinga Bednarczyk, Jerzy Cebula,<br />

Jerzy Leśniak, Iga Michalec,<br />

Ireneusz Pawlik, Bernadeta<br />

Waszkielewicz<br />

Reklama i prenumerata:<br />

Kamila Jeleń, tel. (18) 415 70 77 w. 12<br />

e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />

Reklama i dystrybucja:<br />

Karol Trojan, tel. (18) 415 70 77 w. 20<br />

e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info<br />

Wydawca:<br />

Fundacja Sądecka<br />

ul. Barbackiego 57<br />

33-300 Nowy Sącz<br />

tel. (18) 415 70 77, 415 70 83<br />

e-mail: redakcja@sadeczanin.info<br />

Skład: IPRESS STUDIO<br />

Druk: Flexergis, Nowy Sącz<br />

Zastrzegamy sobie prawo skracania<br />

i redagowania nadsyłanych tekstów oraz<br />

opatrywania ich własnymi tytułami.<br />

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności<br />

za treść reklam i tekstów sponsorowanych.<br />

FOT. ARCH. KINGI MIGACZ<br />

4 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


WYDARZENIA<br />

v www.sadeczanin.info<br />

FOT. PG<br />

10 lat te mu A. Czer wiń ski i R. No wak zgod nie współ pra co wa li. Czy hi sto ria<br />

po la tach „zim nej woj ny” się po wtó rzy FOT. LEŚ<br />

Wresz cie ra zem:<br />

Nowak z Czerwińskim<br />

Z inicjatywy posła Andrzeja Czerwińskiego<br />

w piątek (18 lutego) odbyła się w Warszawie,<br />

w gabinecie ministra infrastruktury<br />

Cezarego Grabarczyka, walna narada<br />

w sprawie sądeckich inwestycji drogowych<br />

oraz połączeń komunikacyjnych Brzesko<br />

– No wy Sącz. Po raz pierw szy po seł Czer -<br />

wiński i prezydent Nowego Sącza Ryszard<br />

Nowak pojechali do stolicy razem i przemawiali<br />

jednym głosem. W spotkaniu uczestniczy<br />

li ta kże: po seł Adam Mu siał z Brze ska,<br />

burmistrz Brzeska Grzegorz Wawryka wraz<br />

z starostą brzeskim oraz dyrektor Zarządu<br />

Dróg Wojewódzkich w Krakowie Grzegorz<br />

Stech. Przed mio tem roz mów by ło pięć te ma -<br />

tów: budowa obwodnicy północnej Nowego<br />

Sącza, budowa drogi krajowej Brzesko – Nowy<br />

Sącz – granica państwa, zjazd z autostrady<br />

w Brzesku w kierunku Nowego Sącza,<br />

remont dworca kolejowego w Nowym Sączu<br />

i szyb ka ko lej miej ska dwo rzec PKP – Sta ry<br />

Sącz i dworzec PKP – Marcinkowice.<br />

Oto niektóre ustalenia (z notatek posła A.<br />

Czer wiń skie go):<br />

1. Mi ni ster za pew nił o wy dzie le niu z pu li<br />

re sor tu w 2012 r. czę ści środ ków fi nan so -<br />

wych na budowę obwodnicy północnej i mostu<br />

na Dunajcu. Warunkiem jest wskazanie<br />

lidera projektu do kontaktu z ministerstwem,<br />

uzyskanie prawomocnej decyzji budowlanej,<br />

wy ko na nie za da nia w jed nym ro ku z uzy -<br />

skaniem efektu komunikacyjnego.<br />

2. Dro ga kra jo wa Brze sko – No wy Sącz<br />

– gra ni ca pań stwa po bie gnie w du żej czę -<br />

ści po no wej tra sie. Wa run kiem ko niecz -<br />

nym jej bu do wy bę dzie po ro zu mie nie gmin<br />

i za rzą du Wo je wódz twa Ma ło pol skie go.<br />

Nie zwłocz nie na le ży wy stą pić z wnio -<br />

skiem o uzu peł nie nie pro gra mu bu do wy<br />

dróg kra jo wych o tę in we sty cję. GDD KiA<br />

przy stą pi do opra co wa nia pro jek tu tech -<br />

nicz ne go dro gi. In we sty cja mo że być roz -<br />

po czę ta z chwi lą uzy ska nia pra wo moc nej<br />

de cy zji bu dow la nej.<br />

3. Zjazd w Brzesku z autostrady w kierunku<br />

No we go Są cza jest już pro jek to wa ny.<br />

In we sty cja bę dzie roz po czę ta w 2014 r.<br />

4. Re mont dwor ca ko le jo we go w No wym<br />

Są czu – w br. zle co no opra co wa nie pro jek -<br />

tu re no wa cji.<br />

***<br />

Mniej szym opty mi stą po po wro cie ze sto -<br />

li cy jest pre zy dent Ry szard No wak przy po -<br />

mi na jąc, że mia sto mia ło go to wą<br />

dokumentację i to organy państwowe uchyli<br />

ły de cy zję śro do wi sko wą zmu sza jąc no -<br />

wo są dec ki sa mo rząd do roz po czę cia<br />

pro ce dur od no wa. Do da je też, że to GDD -<br />

KiA wy co fa ła się z budowy ob wod ni cy pół -<br />

noc nej na te re nie gmi ny Cheł miec. Nie ma<br />

tej dro gi w wy ka zie prze zna czo nych do bu -<br />

do wy. Jest na to miast in for ma cja, że<br />

do 2013 r. nie ma mo wy o żad nym fi nan so -<br />

wa niu. Nie mniej jed nak pre zy dent No wak<br />

jest za do wo lo ny z de kla ra cji mi ni stra, że<br />

chce po móc No we mu Są czo wi.<br />

Dymisje w uzdrowisku<br />

Z po wo du nie za do wa la ją cych wy ni ków fi -<br />

nan so wych ra da nad zor cza od wo ła ła za -<br />

rząd Uzdro wi ska Kry ni ca Że gie stów SA:<br />

pre ze sa Ja ro sła wa Handz la i człon ka za -<br />

rzą du To ma sza Su sa. Obo wiąz ki pre ze sa<br />

po wie rzo no Ur szu li Le li to, przed sta wi cie -<br />

lo wi za ło gi w ra dzie nad zor czej. De cy zja<br />

by ła o ty le za ska ku ją ca, że pod ko -<br />

niec 2010 r. spół ka uzy ska ła obiet ni cę do -<br />

fi nan so wa nia, o co pre zes J. Han dzel<br />

od daw na za bie gał, w wy so ko ści 35 mln zł<br />

mo der ni za cji i roz bu do wy m.in. Pi jal ni<br />

Głów nej. 25 mln zł mia ło po cho dzić<br />

od Skar bu Pań stwa a 10 mln z Urzę du Mar -<br />

szał kow skie go. W ra dzie nad zor czej spół -<br />

ki za sia da z ra mie nia mi ni stra skar bu<br />

Ma rek So wa, mar sza łek Ma ło pol ski. J.<br />

Han dzel był pre ze sem spół ki od kwiet -<br />

nia 2009 r., gdy po wy gra nym kon kur sie za -<br />

stą pił Ja nu sza Ci ska.<br />

Sącz bez ko men dan ta<br />

Pre zy dent No we go Są cza od wo łał ze<br />

sta no wi ska ko men dan ta Stra ży Miej skiej<br />

Ryszarda Wasiluka, któ ry peł nił tę funk cję<br />

od 2005 r. R. Wasiluk odmówił skomentowania<br />

powodów swej dymisji. Nieoficjalnie<br />

z kuluarów ratuszowych dowiedzieliśmy się,<br />

FOT. LEŚ<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 5


WYDARZENIA<br />

że by ła ona spo wo do wa na sta now czym<br />

wnio skiem wi ce pre zy den ta Je rze go Gwi -<br />

żdża. Według kilkuletnich obserwacji „Sądeczanina”<br />

Ryszard Wasiluk (wcześniej 15<br />

lat w woj sku ja ko czoł gi sta i 15 lat w po li cji,<br />

m.in. w Krakowie, gdzie kierował zabezpieczeniem<br />

m.in. wizyty papieża Jana Pawła II,<br />

prezydentów USA i Izraela) dobrze zapisał<br />

się w działalności Straży miejskiej, zmodernizował<br />

jej służbę i bazę, pozyskał dodatkowe<br />

wyposażenie m.in. samochody. Miał<br />

sukcesy w ochronie porządku w miejscach<br />

publicznych i ujawnianiu sprawców wykroczeń.<br />

Ja ko do świad czo ny i ope ra tyw ny<br />

„szeryf” cieszył się niekłamanym autorytetem<br />

u podwładnych. Przełożeni byli jednak<br />

odmiennego zdania…<br />

nad Morzem Czerwonym uległa normalizacji,<br />

tu ry ści po wra ca ją, to mo im zda niem<br />

skoń czy ła się epo ka ar cy przy ja zne go dla<br />

Po la ków i ta nie go kra ju fa ra onów, od wie -<br />

dza ne go w ostat nich la tach przez ty sią ce<br />

ro da ków. Egipt bę dzie zu peł nie in nym kra -<br />

jem, któ re go cze ka ją wiel kie wy zwa nia<br />

ustrojowe i dźwiganie się z ciężkiego kryzysu<br />

gospodarczo-społecznego – powiedział<br />

„Są de cza ni no wi” K. Le śniak.<br />

FOT. TVP<br />

ra powstaje od dołu”. J. Palikot skrytykował<br />

po li ty kę go spo dar czą i po dat ko wą rzą du<br />

Tu ska, opo wie dział się m.in. za li kwi da cją<br />

dofinansowania partii politycznej i funduszu<br />

ko ściel ne go (1,3 mld zł), z któ re go opła ca -<br />

ni są ka te che ci i na uczy cie le re li gii. Zob. fe -<br />

lie ton red. Hen ry ka Szew czy ka – str. 4.<br />

FOT. HSZ<br />

Re gion bez ga zu<br />

7 lu te go o godz. 1 w no cy bli sko 35 ty się -<br />

cy mieszkańców Nowego Sącza i okolic zosta<br />

ła po zba wio na do staw ga zu. Zie mia,<br />

któ ra osu nę ła się w Pa szy nie, do pro wa dzi -<br />

ła do pęknięcia rury gazociągu wysokoprężne<br />

go. Po usu nię ciu awa rii do sta wy ga zu<br />

wzno wio no wie czo rem.<br />

Nasz czło wiek w Egip cie...<br />

Obserwowane z napięciem przez cały świat<br />

wydarzenia rewolucyjne w Egipcie komentował<br />

w ogólnopolskich mediach – prasie, telewizji,<br />

radiu i na portalach internetowych<br />

– I sekretarz Ambasady RP w Kairze Karol<br />

Leśniak, sądeczanin, absolwent II LO im.<br />

Marii Konopnickiej w Nowym Sączu i Uniwersytetu<br />

Warszawskiego oraz Uniwersytetu Kairskiego,<br />

arabista, dyplomata MSZ. Razem<br />

z pracownikami ambasady koordynował<br />

ewakuację polskich turystów, dziennikarzy<br />

i innych osób z ogarniętego rewoltą Egiptu.<br />

– Choć sy tu acja zwłasz cza w ku ror tach<br />

FOT. JEC<br />

... i Ka ra gan dzie<br />

Po cho dzą cy z gmi ny Ko rzen na bp Ja -<br />

nusz Ka le ta, od 1999 r. ad mi ni stra tor apo -<br />

stol ski w Aty rau w Ka zach sta nie, zo stał<br />

po wo ła ny na or dy na riu sza Ka ra gan dy, te -<br />

ry to rium o po wierzch ni 711 300 km 2 , któ re<br />

za miesz ku je prze szło 3,4 mln lu dzi.<br />

Na zdję ciu: Bp J. Ka le ta w gro nie naj bli -<br />

ższych współ pra cow ni ków.<br />

Frekwencja u Palikota<br />

Tłum lu dzi zja wił się 13 lu te go w sa li kon -<br />

ferencyjnej hotelu „Beskid” w Nowym Sączu<br />

na spo tka niu z Ja nu szem Pa li ko tem, któ -<br />

ry przy je chał na Są dec czy znę bu do wać<br />

zręby swojego ugrupowania, rekomendując<br />

je „ja ko pierw szą od 1989 ro ku par tię, któ -<br />

FOT. ARCH. BPA J. KALETY<br />

Wóz al bo prze wóz<br />

Zde spe ro wa ni miesz kań cy Wo li Ku row -<br />

skiej da li Za rzą do wi Dróg Wo je wódz kich<br />

mie siąc na for mal ne otwar cie prze jaz du<br />

przez osu wi sko. Utwar dzo na pro wi zo rycz -<br />

nie droga jest powszechnie użytkowana pomi<br />

mo umiesz czo ne go za ka zu jaz dy,<br />

spo wo do wa ne go przed łu ża ją cy mi się biu -<br />

ro kra tycz ny mi pro ce du ra mi. Miej sco wi nie<br />

przej mu ją się zna kiem „stop”, prze je żdża ją<br />

tu nawet tiry, ale przyjezdni są zdezorientowa<br />

ni: je chać czy nie je chać. W ra zie dal szej<br />

opie sza ło ści szy ku je się blo ka da tra sy kra -<br />

jo wej z No we go Są cza na Brze sko.<br />

Nowe witraże u jezuitów<br />

W nawie bocznej kościoła Ducha Świętego<br />

w Nowym Sączu zamontowano witraże<br />

symbolizujące czterech ewangelistów. Kolorowe<br />

kompozycje szklane oblane ołowiem<br />

FOT. KONRAD BEDNARSKI<br />

6 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

pochodzą z renomowanego Zakładu Witraży<br />

S. G. Żeleńscy w Krakowie, a zaprojektował<br />

je znany sądecki artysta i konserwator<br />

Józef Stec. Św. Jana symbolizuje gołębica<br />

(fun da to rzy: Ma ria i Jan Kul piń scy), św.<br />

Marka – lew (fundatorzy: Agata i Marek Mikowie),<br />

św. Łukasza – wół (fundatorzy: Maria<br />

i Jan Sło wi ko wie) a św. Ma te usza<br />

– anioł (fundatorzy: Agnieszka i Grzegorz<br />

Feckowie). W 2010 r. w na wie głów nej za -<br />

łożono pięć ogromnych witraży, pochodzących<br />

z tej sa mej kra kow skiej pra cow ni<br />

i rów nież za pro jek to wa nych przez Jó ze fa<br />

Steca, przedstawiających jezuitów wyniesionych<br />

na ołtarze: św. Ignacego Loyolę, św.<br />

Franciszka Ksawerego i bł. Jana Beyzyma.<br />

Kolejny witraż z gołębicą wyobraża Ducha<br />

św., a pią ty, naj bli żej oł ta rza, przed sta wia<br />

scenę koronowania cudownego obrazu MB<br />

Pocieszenia w 1963 r. na polach w Zawadzie<br />

z udzia łem kard. Stefana Wyszyńskiego<br />

i bpa Karola Wojtyły.<br />

FOT. HSZ<br />

Naj gor szy dwo rzec ko le jo wy<br />

jest w Kry ni cy<br />

Kasy nieczynne, dworce i pociągi brudne,<br />

te ostat nie spóź nio ne – kon tro le rzy z Urzę -<br />

du Trans por tu Ko le jo we go nie mie li li to ści<br />

dla ko le jo wych prze woź ni ków. W cza sie fe -<br />

rii zi mo wych in spek to rzy te re no wi UTK<br />

prze pro wa dzi li kon tro lę na dwor cach ko le -<br />

jo wych w ca łej Pol sce. Pod czas in spek cji<br />

w Kry ni cy -Zdro ju do zna li cię żkie go szo ku:<br />

na dwor cu nie by ło ani in for ma cji, ani czyn -<br />

nej ka sy bi le to wej, a ocze ku ją cy pa sa że ro -<br />

wie nie mo gli na wet sko rzy stać z WC.<br />

Na do da tek po cze kal nia (na wet w mroź ne<br />

dni) by ła za mknię ta. Po wa żne za strze że -<br />

nia wzbu dził też stan tech nicz ny i sa ni tar -<br />

ny wa go nów. Od no to wa li rów nież, że<br />

po ciąg re la cji Kra ków – Kry ni ca opóź nio ny<br />

był o 55 mi nut.<br />

W „Sokole” po staremu<br />

11 lutego podczas walnego zgromadzenia<br />

To wa rzy stwa Gim na stycz ne go „So kół”<br />

w No wym Są czu pre ze sem wy bra no po -<br />

now nie Lesz ka Zegz dę, a wi ce pre ze sa mi<br />

– An to nie go Mal cza ka i Pio tra Ten gow -<br />

skie go. W mi nio nej ka den cji z ini cja ty wy<br />

stowarzyszenia wykonano replikę historycznego<br />

sztandaru sądeckiego gniazda „Sokoła”<br />

z XIX w. Dzia ła cze ak tyw nie<br />

uczest ni czą w ak cjach spo łecz nych m.in.<br />

w corocznych zbiórkach funduszy na odnowę<br />

ne kro po lii są dec kiej. W 2012 r. za mie -<br />

rza ją przy go to wać ob cho dy 125. rocz ni cy<br />

za ło że nia gniaz da „So ko ła” w No wym Są -<br />

czu i 145. rocz ni cy po wsta nia or ga ni za cji.<br />

Ho no ro wy pre zes TG „So kół” w No wym<br />

Są czu ks. pra łat Sta ni sław Cza chor zgło -<br />

sił wnio sek nada nia jed nej z ulic w mie ście<br />

na zwy So kol stwa Są dec kie go.<br />

Do ży wo cie po raz dru gi<br />

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu ponownie<br />

skazał 39-letniego Ryszarda Ch., młodszego<br />

brata Władysława Ch., znanego jako Al<br />

Ca po ne z Ga bo nia, na ka rę do ży wo cia<br />

w więziennej celi za 13 przestępczych czynów:<br />

dwa zabójstwa (barmana Tomasza M.,<br />

zastrzelonego w sierpniu 1999 r. w Maszkowicach<br />

k. Łącka i „biznesmana” Andrzeja K.<br />

zamordowanego w styczniu 2000 r. w Tarnowie),<br />

pięć napadów na plebanie w Starym<br />

Są czu, Mu szy nie, Trze trze wi nie, Za brze ży<br />

i Przydonicy, rozboje (m. in. w Pisarzowej)<br />

i podpalenie sklepu w rodzinnej wiosce. Proces<br />

powtórzono po werdykcie sądu apelacyjnego.<br />

Sędzia Bogdan Kijak oparł wyrok<br />

m.in. na zeznaniach skruszonego gangstera<br />

Krzysz to fa Ł. i part ner ki ży cio wej oska -<br />

rżo ne go – Iza be li K. W uza sad nie niu<br />

stwier dził: „Oska rżo ny za słu żył so bie<br />

na najsurowszy wymiar kary. Nie widać tutaj<br />

okoliczności łagodzących i ciężko byłoby<br />

do pa trzyć się ja kiej kol wiek. Oska rżo ny<br />

jest osobą zdemoralizowaną i zdeprawowaną.<br />

Zabijał z błahych powodów, a przecież<br />

nikt nie ma pra wa od bie rać ży cia ni ko mu.<br />

Na wet je śli do ty czy to osób, wo bec któ rych<br />

ist nie ją za strze że nia etycz ne”. Od po ło wy<br />

lat dzie więć dzie sią tych mi nio ne go wie ku<br />

gang Al Ca po ne pod po rząd ko wał so bie<br />

mniejsze grupy przestępcze w Małopolsce,<br />

dał się po znać se rią bru tal nych roz bo jów<br />

i morderstw, za które w kilku procesach bracia<br />

Władysław i Ryszard Ch. zostali skazani<br />

na dożywocie, a pozostali bandyci na kary<br />

od 10 do 25 lat pozbawienia wolności.<br />

(przebieg procesu piórem red. Ireneusza Pawlika<br />

szeroko relacjonował w ostatnich miesiącach<br />

portal www.sadeczanin.info)<br />

Powrót Profesora<br />

24 lutego podczas 231. Koncertu u Prezyden<br />

ta w są dec kim ra tu szu re ci tal ze spo łu<br />

ka me ral ne go So na ti na 2 z Miej skie go<br />

Ośrod ka Kul tu ry uświet nił pro mo cję no wej<br />

ksią żki jed ne go z naj bar dziej za słu żo nych<br />

i wybitnych sądeczan, prof. Bolesława Faro<br />

na Po wrót do ko rze ni. No wy. Pu bli ka cja<br />

opar ta jest o oso bi ste wspo mnie nia pro fe -<br />

so ra zwią za ne z je go ro dzin ną zie mią:<br />

Czar nym Po to kiem i Łąc kiem, No wym Są -<br />

czem i Sądecczyzną. Tę sądecką antologię<br />

au tor za de dy ko wał wnu kom: Ma cie jo wi<br />

FOT. A. DROŻDŻAK<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 7


Prof. Bo le sław Fa ron i wi ce pre zy -<br />

dent Bo że na Ja wor FOT. SŁA WO MIR SI KO RA<br />

i Mikołajowi. Sylwetkę B. Farona przybliżył<br />

pu blicz no ści red. Je rzy Le śniak, a je go<br />

twór czość na uko wą i dzia łal ność dy dak -<br />

tycz ną omó wił prof. Bo gu sław Kołcz.<br />

Górski z cygarem Fidela<br />

Ber na de ta Ar ga siń ska, cu kier nik<br />

i współ wła ści ciel ka wy twór ni lo dów „Lwo -<br />

wia ka” w No wym Są czu, Wie sław Ba sta,<br />

przed się bior ca z gmi ny Ło so si na Dol na,<br />

jak rów nież fir ma PERS z No we go Są cza<br />

oraz Sto wa rzy sze nie Przy ja cie le Ser ca<br />

i Ży cia z No we go Są cza zo sta li lau re ata mi<br />

ple bi scy tu „Ziarn ko Gor czy cy 2011”. Pod -<br />

czas cha ry ta tyw nej li cy ta cji m.in. 10 tys. zł<br />

przed się bior ca Adam Gór ski za pła cił<br />

za kubańskie cygaro, podarowane poprzez<br />

Lesz ka Zegz dę przez me tro po li tę kra kow -<br />

skie go kar dy na ła Sta ni sła wa Dzi wi sza.<br />

Kar dy nał do stał cy ga ro od Fi de la Ca stro,<br />

pod czas wi zy ty Ja na Paw ła II na Ku bie.<br />

Ze bra ny do chód (łącz nie ok. 120 tys. zł)<br />

prze ka za no na wy po sa że nie dla Są dec kie -<br />

go Ho spi cjum.<br />

Striptiz przy Jagiellońskiej<br />

W ka mie ni cy przy ul. Ja giel loń skiej 15<br />

(w miej scu, gdzie znaj do wał się kie dyś zna -<br />

ny sklep „U Waś ki”) otwo rzył po dwo je noc -<br />

ny lo kal ze strip ti zem pod na zwa Ni ght Club<br />

Co co mo. Wła ści ciel za trud nił strip ti zer ki<br />

z ga żą 2 tys. zł ty go dnio wo.<br />

Prezes Szkaradek<br />

Pre ze sem klu bu spor to we go Start na ko -<br />

lej ną ka den cję zo stał po now nie Krzysz tof<br />

Szka ra dek. Po par ło go jed no gło śnie 47<br />

WYDARZENIA<br />

de le ga tów. K. Szka ra dek spra wu je funk cję<br />

pre ze sa od 1993 r. W skład za rzą du we -<br />

szli: Ma rek Bor kow ski (kie row nik sek cji<br />

te ni sa sto ło we go), Grze gorz Da nek, Zbi -<br />

gniew Ku dlik, Ka zi mierz Ku ro pe ska,<br />

Agniesz ka Okrę glak, Re na ta Pie tras -Pa -<br />

siut, Gra ży na Po par da (kie row nik sek cji<br />

ka ja kar stwa gór skie go), Jó zef Pru sak,<br />

Adam So wiń ski oraz Sta ni sław Ślę zak.<br />

Do ko mi sji re wi zyj nej wy bra no: Emi lię<br />

Ćwik, Ja na Ja nu ra, Ada ma Kmie ci ka,<br />

Ry szar da Win glar ka i Mar ka Zwo liń skie -<br />

go. Wi zy tów ką klu bu są bez kon ku ren cyj -<br />

ni w kra ju ka ja ka rze gór scy oraz sek cja<br />

te ni sa sto ło we go (ko bie ty wal czą o I li gę).<br />

De le ga ci pod ję li uchwa łę o ob cho -<br />

dach 100-le cia no wo są dec kie go ka ja kar -<br />

stwa (2012).<br />

Ode szli<br />

29 stycz nia zmarł Ma -<br />

rian Po pie la, b. po seł<br />

na Sejm PRL (w la -<br />

tach 1972–1976), dłu go -<br />

letni pracownik Zakładów<br />

Naprawczych Taboru Kole<br />

jo we go w No wym Są -<br />

czu. Uro dził się 16<br />

sierp nia 1924 w No wym Są czu – Bie lo wi -<br />

cach. Z za wo du ślu sarz, w ZNTK był m.in.<br />

maj strem na „wa go nów ce”.<br />

***<br />

31 stycz nia w wie ku 62<br />

lat zmarł Jó zef Świer -<br />

czek, zna ny na Są dec -<br />

czyź nie przed się bior ca<br />

bu dow la ny i spo łecz nik.<br />

Po cho dził z Mę ci ny<br />

(ur. 2 lu te go 1949), oże -<br />

nił się w Świ niar sku<br />

i z tą miej sco wo ścią zwią zał się na kil ka -<br />

dzie siąt lat. Był za ło ży cie lem i wła ści cie -<br />

lem Za kła du Re mon to wo -Bu dow la ne go.<br />

Zbu do wał m. in. wy sy pi sko od pa dów ko -<br />

mu nal nych w Za beł czu, Szko łę Pod sta -<br />

wo wą (wraz z ha lą spor to wą) nr 21 im.<br />

Ja na Paw ła II w os. Woj ska Pol skie go<br />

w No wym Są czu. Pro wa dził sze ro kie in -<br />

we sty cje na po łu dniu Pol ski m.in. zbu do -<br />

wał dol ną sta cję ko lej ki li no wo -te re no wej<br />

na Gu ba łów ce. Zaj mo wał się ta kże za go -<br />

spo da ro wa niem nar ciar sko -tu ry stycz nym<br />

szczaw nic kiej Pa le ni cy oraz Za woi, ro bo -<br />

ta mi wod no -ka na li za cyj ny mi w Są dec kiem<br />

FOT. ARCH. RODZINNE<br />

FOT. LEŚ<br />

i Li ma now skiem. Prze wod ni czył ko mi te -<br />

to wi bu do wy no we go ko ścio ła w Świ niar -<br />

sku, był głów nym opie ku nem<br />

miej sco we go Lu do we go Klu bu Spor to we -<br />

go, rad nym gmi ny Cheł miec.<br />

***<br />

1 lu te go zmarł ks. pra -<br />

łat Ze non Ro go zie wicz,<br />

b. dłu go let ni pro boszcz<br />

pa ra fii Mat ki Bo skiej Nie -<br />

po ka la nej w No wym Są -<br />

czu, bu dow ni czy no we go<br />

ko ścio ła w osie dlu Mi le -<br />

nium. Zob. str. 49<br />

***<br />

1 lu te go w wie ku 79 lat<br />

zmarł Jó zef Woj sław,<br />

zna ny są dec ki mu zyk,<br />

kie row nik ze spo łu es -<br />

tra do we go w świe tli cy<br />

mię dzy spół dziel nia nej<br />

przy ul. Ja giel loń -<br />

skiej 31, na ba zie któ rej<br />

po wstał ze spół pie śni i tań ca „La chy”. J.<br />

Woj sław uro dził się 2 grud nia 1932 r.<br />

w Chełm cu, ukoń czył tech ni kum han dlo -<br />

we, pra co wał w ZNTK (do eme ry tu ry<br />

w 1986). Był dłu go let nią pod po rą i ba si -<br />

stą ka pe li „La chów” (z ro dzi ną Jó ze fow -<br />

skich) i ze spo łu pie śni i tań ca spół dziel ni<br />

„Twór czość”, gry wał też na gło śnych<br />

dan cin gach w „Im pe ria lu”, „Lu bia nej”<br />

i Do mu Żoł nie rza. Przez 15 lat był or ga -<br />

ni stą w ko ścioł ku św. He le ny. Ja ko mło -<br />

de go chło pa ka w ar ka na gry na ró żnych<br />

in stru men tach wpro wa dził go zna ny pe -<br />

da gog mu zy ki, prof. Wła dy sław Do -<br />

brzań ski, ab sol went Kon ser wa to rium<br />

Pol skie go To wa rzy stwa Mu zycz ne go we<br />

Lwo wie. Wraz z po ślu bio ną w 1956 r. żo -<br />

ną Ma rią wy cho wał czwór kę dzie ci<br />

(trzech sy nów i cór kę), trzy na ścio ro wnu -<br />

ków i pra wnu ków.<br />

***<br />

12 lu te go zmarł w Kry -<br />

ni cy -Zdro ju por. Ju lian<br />

Nieć, ps. Glo bus, żoł -<br />

nierz Ar mii Kra jo wej,<br />

FOT. ARCH. RODZINNE FOT. GRZEGORZ WOJSŁAW FOT. LEŚ<br />

dzia łacz kom ba tanc ki.<br />

Miał 93 la ta. Po cho dził<br />

z Czcho wa. Przed woj ną<br />

pra co wał w za kła dzie<br />

ma sar skim Sty czyń skich w No wym Są czu,<br />

a od 1946 r. miesz kał pod Gó rą Par ko wą.<br />

REPORTERZY „SĄDECZANINA”<br />

Wia do mo ści za czerp nię te m.in. z Sądeckiego Portalu Informacyjnego – www.sadeczanin.info<br />

8 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Do bry po li cjant mu si ko chać pra cę<br />

O plu sach i mi nu sach pra cy w po li cji opo wia da star szy sie rżant Elżbie ta Gar gas -Mi cha lik, rzecz nik pra so wy ko -<br />

mendanta miejskiego policji w Nowym Sączu.<br />

Jako mała dziewczynka słuchałam opowieści taty, który długo służył w wojsku. I ja też chciałam trafić<br />

do armii. Wiadomo jednak, że byłoby mi trudniej niż mężczyźnie, dlatego gdy dorosłam, postanowiłam<br />

wstąpić do policji. Każdy policjant ślubuje służyć społeczeństwu, Polsce, nawet z narażeniem życia. W tej<br />

pracy mamy do czynienia ze światem przestępczym, jesteśmy po drugiej stronie barykady. Niejednokrotnie<br />

nawet zwykła interwencja może skończyć się tragicznie. A na takie interwencje policjanci idą codziennie.<br />

Kiedy w naszym otoczeniu dzieje się coś niepokojącego, to funkcjonariusze niejednokrotnie<br />

FOT. MIGA<br />

interweniują będąc po cywilnemu, tak jak ten warszawski policjant Andrzej Struj, który zginął rok temu<br />

od ciosów nożem zadanych przez dwóch wyrostków. Każdego policjanta trzeba zapytać osobno o powód<br />

wstą pie nia do po li cji. Je że li chce się być do brym po li cjan tem, trze ba po pro stu ko chać tę pra cę. Wiem, że nie wszy scy nas lu bią,<br />

bo kto się cie szy, gdy do sta nie man dat. Ktoś uka ra ny przez po li cjan tów z pew no ścią nie bę dzie za ni mi prze pa dał. Zazwyczaj to<br />

ci ludzie wypisują na blokach epitety pod adresem policji. Natomiast osoby starsze czy dzieci, do których chodzi my do szkół pod -<br />

czas akcji profilaktycznych, są zafascynowane pracą policji. Ludzie, którzy musieli korzystać z naszej pomocy szanują policję, bo<br />

dzię ki nam czu ją się bez piecz nie.<br />

KA RO LI NA KO TAS, uczennica LO im. M. Skłodowskiej-Curie w Starym Sączu<br />

FOT. ARCH. FUNDACJI POZA HORYZONTY<br />

Na sze szczę ście nie za le ży od licz by rąk czy nóg<br />

W Akademickim Liceum i Gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu gościł Jasiek Mela, najmłod<br />

szy w hi sto rii zdo byw ca bie gu na pół noc ne go i po łu dnio we go, a jed no cze śnie pierw szy nie peł no spraw -<br />

ny, który dokonał takiego wyczynu. W 2002 r. w wieku 13 lat stracił prawą rękę i lewą nogę. Założyciel<br />

Fun da cji „Po za Ho ry zon ty”, zaj mu ją cej się m.in. gro ma dze niem fun du szy na pro te zy dla nie peł no spraw nych.<br />

Nasze życie przypomina układanie puzzli. Planujemy sobie: pójdę do takiej i takiej szkoły, potem zostanę<br />

lekarzem, marynarzem albo tancerzem. Ożenię się albo i nie, będę mieć dzieci: jedno, dwoje, troje.<br />

Nikt z nas nie pla nu je wy pad ku ani cię żkiej cho ro by. Nikt z nas nie jest w sta nie prze wi dzieć, że stra ci<br />

kogoś, kogo kocha najbardziej na świecie. Kiedy dotyka nas jakaś tragedia, wszystko wygląda tak, jakby<br />

ktoś porozrzucał wszystkie elementy układanki i pozabierał część z nich. Nie zauważamy jednak, że<br />

w ich miej sce do sta je my in ne puz zle. Kie dy Bóg nam coś za bie ra, to ni gdy w tym miej scu nie po zo sta -<br />

wia dziu ry. Da je nam coś in ne go, lep sze go. Ale to aku rat je ste śmy w sta nie po jąć du żo, du żo póź niej.(…) Po wyj ściu ze szpi ta -<br />

la długo nie mogłem poradzić sobie z najprostszymi czynnościami. Pewnego dnia pojechałem z tatą na spotkanie kadry<br />

paraolimpijskiej. Dopiero tam, gdy zobaczyłem tylu niepełnosprawnych – uśmiechniętych, niekryjących swojego kalectwa – zrozumiałem,<br />

że „bycie szczęśliwym nie zależy od liczby rąk czy nóg. Bariery są w naszych głowach. Postanowiłem wte dy, że zdo -<br />

będę biegun. Już po wyprawie zrozumiałem, że o wiele ważniejsza od samego bieguna była ta cała droga, którą przeszedłem.<br />

ALI CJA SZCZER BA, KLAU DIA OL CHAW SKA, kl. II, Akademickiego Gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu<br />

FOT. ARCH.<br />

OPINIE<br />

v www.sadeczanin.info<br />

To nie jest kraj dla starych (młodych) ludzi...<br />

MI ŁOSZ OL CHAW SKI, kl. II, Akademickiego LO im. Króla Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu<br />

Czy my także utraciliśmy dziś całkiem nadzieję Wokół nas dzieją się rzeczy makabryczne – morder<br />

stwa, gwał ty, ra bun ki, a my nie re agu je my na nie. Oszu stwa i prze krę ty co raz mniej nas też dzi wią.<br />

Może po prostu już trochę przywykliśmy. Nasza wrażliwość staje się znikoma. Ale po prostu dlatego, że<br />

nie wie rzy my w nic. In te re su je nas biz nes. Wła sny biz nes. I nasz dom – na sza twier dza. Nic po za tym.<br />

Niespecjalnie obchodzi nas los drugiego człowieka. Jeśli pomagamy, to najlepiej gdy odnosimy z tego<br />

powodu jakieś korzyści, zwolnienia, odpisy. Oczywiście często wspieramy różne organizacje materialnie.<br />

Mamy spokojne sumienie, wszystko jest w porządku. Wiemy już i wierzymy, że pieniądze to rozwiązanie<br />

wszelkich ludzkich problemów. I tak przecież wszystko kręci się wokół pieniędzy. Tak bardzo<br />

to przekonanie zakorzeniło się w nas, że stało się częścią naszego istnienia. I całym naszym myśleniem.<br />

„To nie jest kraj dla sta rych lu dzi” – mo gą po wie dzieć na si dziad ko wie.<br />

„To nie jest kraj dla mło dych lu dzi” – mó wią dzi siej si stu den ci i ab sol wen ci stu diów.<br />

„Nie o taką Polskę walczyłem” – mawiał kiedyś legendarny przywódca narodu.<br />

A więc kie dy ta Pol ska bę dzie wresz cie na sza Kie dy ta Pol ska bę dzie DLA NAS I kto ją ma nam dla nas dzi siaj przy wró -<br />

cić – Czy Bóg Czy Ma ry ja Czy So li dar ność Czy spo łe czeń stwo<br />

– Czy MY SA MI – CZY LI KTO Z PORTALU WWW.SADECZANIN.INFO | SĄDECZANIN MŁODYCH<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 9


WYDARZENIA<br />

Piotr Ociepka za Zygmunta Berdychowskiego<br />

Zmiana warty<br />

w Fundacji<br />

Sądeckiej<br />

dzielni Mleczarskiej w Nowym Sączu,<br />

wyrażając mu podziękowania za wieloletnią<br />

pracę na rzecz fundacji. Drugim<br />

wi ce pre ze sem FS, obok Je rze go Bo -<br />

chyńskiego (prawej reki Z. Berdychowskie<br />

go), spra wu ją ce go swo ją funk cję<br />

nieprzerwanie od 1992 r., został Bogdan<br />

Baczyński, lek. med., szef niepublicznego<br />

zakładu opieki zdrowotnej w Kasinie<br />

Wielkiej (gm. Mszana Dolna); pochodzi<br />

z Marcinkowic, jest podobnie jak Berdy<br />

chow ski ab sol wen tem I LO im. Ja -<br />

na Długosza w Nowym Sączu.<br />

Na posiedzeniu Rady Fundatorów nakreślono<br />

kierunki działalności FS<br />

na przyszłość, w tym w segmencie mediów.<br />

Fundacja Sądecka przygotowuje się<br />

do wydawania tygodnika regionalnego.<br />

W po sie dze niu Ra dy Fun da to rów<br />

Fun da cji Są dec kiej uczest ni czył m.in.<br />

Sta ni sław Pa soń (przed się bior ca<br />

z Mosz cze ni cy Ni żnej, po seł na Sejm<br />

RP w kadencji 1993–1997) i Władysław<br />

Pik sa (le gen dar ny dzia łacz „S” RI<br />

z Czerń ca), któ rzy 19 lat te mu da li się<br />

porwać idei ówczesnego posła na Sejm<br />

RP Zygmunta Berdychowskiego i znaleźli<br />

się w gronie założycieli Fundacji<br />

Sądeckiej.<br />

(HSZ)<br />

Warto wiedzieć<br />

Zyg munt Ber dy chow ski FOT. P. DROŹDZIK<br />

Zygmunt Berdychowski złożył rezygnację z funkcji prezesa<br />

Fundacji Sądeckiej, wydawcy miesięcznika „Sądeczanin”<br />

i portalu informacyjnego sadeczanin. info. Zastąpił go Piotr<br />

Ociep ka, któ ry tak jak po przed nik bę dzie peł nił funk cję spo -<br />

łecznie, bez honorariów. Zmiana dokonała się na posiedzeniu<br />

Rady Fundatorów Fundacji Sądeckiej 6 lutego br.<br />

Swoją decyzję Zygmunt Berdychow<br />

ski tłu ma czył za an ga żo -<br />

wa niem w dzia łal ność<br />

po li tycz ną (od li sto pa da ub.r.<br />

jest radnym wojewódzkim) oraz nawałem<br />

obowiązków. W Warszawie prowadzi<br />

Instytut Studiów Wschodnich, który<br />

jest organizatorem Forum Ekonomicznego<br />

w Krynicy-Zdroju i innych konferencji<br />

gospodarczych.<br />

Piotr Ociepka FOT. LEŚ<br />

– Po dziewiętnastu latach kierowania<br />

Fun da cją Są dec ką żal od cho dzić, ale<br />

dziennikarze portalu i miesięcznika „Sądeczanin”<br />

powinni mieć komfort niezależności,<br />

bo tylko wolne media mogą być<br />

filarem demokracji – stwierdził Zygmunt<br />

Berdychowski.<br />

Rada Fundatorów FS odwołała także<br />

wiceprezesa Karola Mirowskiego, emery<br />

to wa ne go pre ze sa Okrę go wej Spół -<br />

Fun da cja Są dec ka(daw niej Są dec ka Fun da -<br />

cja Roz wo ju Wsi i Rol nic twa) po wsta ła<br />

w 1991 r. z ini cja ty wy Zyg mun ta Ber dy -<br />

chowskiego (ówczesnego posła na Sejm RP)<br />

i skupionych wokół niego działaczy NSZZ<br />

„Solidarność” RI. W pierwszym okresie istnienia,<br />

ludzie Fundacji skupiali się na działal<br />

no ści szko le nio wej i cha ry ta tyw nej, bo<br />

zmia ny ustro jo we naj do tkli wiej od czu ła wieś<br />

i rol ni cy. Z bie giem lat wo kół Fun da cji wy ro -<br />

sły takie dzieła, jak Fundusz Stypendialny<br />

im. Bra ci Po tocz ków, Sto wa rzy sze nie Ka sa<br />

Wzajemnej Pomocy, Stowarzyszenie Sołtysów<br />

Zie mi Są dec kiej i in ne. Fun da cja Są dec -<br />

ka zna na jest ta kże z ak cji cha ry ta tyw nych:<br />

„Lato Wiejskich Dzieci” (kolonie dla dzieci<br />

z ubo gich ro dzin), „Ser ce Ser cu” (pacz ki świą -<br />

tecz ne dla naj bied niej szych), or ga ni zu je po -<br />

nadto konferencje gospodarcze<br />

i hi sto rycz ne.<br />

10 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Twórcza<br />

kontynuacja<br />

Rozmowa z PIO TREM OCIEP KĄ, nowym prezesem<br />

Fundacji Sądeckiej<br />

Nie ła two bę dzie Pa nu za stą pić<br />

Zyg mun ta Ber dy chow skie go, choć<br />

mó wi się, że nie ma lu dzi nie za stą -<br />

pio nych<br />

Z Fundacją Sądecką związany jestem<br />

od lat, współpracowałem z Zygmuntem<br />

Berdychowskim przy niejednym przedsięwzięciu,<br />

zatem nie jestem człowiekiem<br />

z zewnątrz, z jakiegoś konkursu.<br />

Jako prezes Fundacji Sądeckiej pragnę<br />

kontynuować linię działalności mojego<br />

poprzednika, której ważną częścią było<br />

wydawanie miesięcznika regionalnego<br />

oraz portal informacyjny sądeczanin. info,<br />

a do kompletu, żeby oferta była pełna<br />

– przydałby się jeszcze tygodnik regionalny.<br />

Na tym polu osiągniemy sukces,<br />

jeżeli to będą faktycznie niezależne<br />

media, tylko wtedy zyskamy czytelników,<br />

a w ślad za nimi – reklamodawców.<br />

W nowej siedzibie na Wólkach w Nowym<br />

Sączu nasi dziennikarze uzyskali<br />

doskonałe warunki do pracy i liczymy,<br />

że z czasem ta inwestycja zacznie procentować.<br />

Jak osiągnąć niezależność<br />

Warunkiem jest wysoki poziom bezstronności<br />

prezentowanych informacji.<br />

Jest to za da nie bar dzo trud ne, ale chce -<br />

my nad tym pra co wać i ten cel osią gnąć.<br />

FOT. PIOTR DROŹDZIK<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Nie poniechamy akcji<br />

charytatywnych, które<br />

zajmowały zawsze ważne<br />

miejsce w działalności<br />

Fundacji. Nadal będziemy<br />

urządzać kolonie letnie dla<br />

dzieci z rodzin ubogich<br />

i wspomagać rodziny<br />

potrzebujące i osoby<br />

samotne .<br />

Na to składa się niezależność finansowa<br />

i profesjonalny zespół redakcyjny.<br />

W przypadku portalu internetowego będziemy<br />

dążyć do równowagi między poziomem<br />

oglądalności strony a poziomem<br />

dzien ni kar stwa, bo to nie za wsze idzie<br />

w parze. Każde ambitne medium musi<br />

uwzględ niać obie te kwe stie, nie bę dzie -<br />

my gonić za tanią sensacją i zdobywać<br />

czytelników za wszelką cenę.<br />

Fun da cja Są dec ka to nie tyl ko mie -<br />

sięcz nik i por tal…<br />

Pragnę rozwijać te inicjatywy, nie zaniedbując<br />

dzieł, które złożyły się na wysoką<br />

pozycję Fundacji Sądeckiej pośród<br />

organizacji pozarządowych, jej znakomitą<br />

reputację i zakorzenienie w regionie.<br />

Zamierzam kontynuować działania<br />

ukierunkowane na realizacje celów statutowych<br />

Fundacji, rozwijając jej sztanda<br />

ro we in sty tu cje, ja ki mi są: Fun dusz<br />

Sty pen dial ny im. Bra ci Po tocz ków,<br />

wspomagający zdolną młodzież z rodzin<br />

nie za mo żnych, i Sto wa rzy sze nia Ka sa<br />

Wza jem nej Po mo cy, udzie la ją ce nie -<br />

opro cen to wa nych po ży czek swo im<br />

członkom. Nie poniechamy akcji charytatywnych,<br />

które zajmowały zawsze ważne<br />

miej sce w dzia łal no ści Fun da cji.<br />

Nadal będziemy urządzać kolonie letnie<br />

dla dzieci z rodzin ubogich i wspomagać<br />

rodziny potrzebujące i osoby samotne<br />

bogatymi paczkami żywnościowymi<br />

przed Świętami Bożego Narodzenia.<br />

Od nie daw na po lem ak tyw no ści<br />

Fun da cji Są dec kiej jest ta kże<br />

sport<br />

Fundacja jest organizatorem Festiwalu<br />

Biegowego w Krynicy-Zdroju, które-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 11


go dru ga edy cja od bę dzie się w czerw -<br />

cu tego roku z udziałem, jak szacujemy,<br />

około dwóch tysięcy biegaczy z Polski<br />

i za gra ni cy. To bar dzo per spek ty wicz -<br />

na im pre za, któ ra mo że stać się zna kiem<br />

roz po znaw czym Fun da cji Są dec kiej<br />

w Polsce. Nadal też będziemy sponsorować<br />

występujący w I lidze piłki ręcznej<br />

kobiet zespół szczypiornistek Olimpia-<br />

-Sądeczanin Nowy Sącz. Traktujemy to<br />

jako wsparcie dla ambitnej i uzdolnionej<br />

młodzieży, kształtującej swą osobowość<br />

poprzez sport. Nie zaniechamy organizowania<br />

plebiscytu na Sądeczanina Roku,<br />

bu du ją ce go to żsa mość re gio nu,<br />

poprzez promowanie ludzi nietuzinkowych.<br />

Od czasu do czasu postaramy się<br />

urządzić konferencje gospodarcze i historyczne.<br />

Na to wszystko trzeba pieniędzy…<br />

Dlatego najważniejszym moim zadaniem<br />

jako prezesa Fundacji Sądeckiej,<br />

będzie pozyskiwanie dodatkowych środków<br />

fi nan so wych po za stra te gicz nym<br />

darczyńcą, jakim jest Instytut Studiów<br />

Wschodnich w Warszawie, którym kieruje<br />

Zygmunt Berdychowski.<br />

Roz ma wiał HEN RYK SZEW CZYK<br />

Bp J. Życiński z ówczesnym posłem nowosądeckim Lechem Kaczyńskim,<br />

prezydentem Jerzym Gwiżdżem i jego małżonką Anną FOT. KA ZI MIERZ FA ŁOW SKI<br />

Sądecczyzna wie le<br />

Mu zawdzięcza<br />

Piotr Ociep ka<br />

Ur. 1961 r. we Wro cła wiu, ab sol went LO im.<br />

Ja na Za moj skie go i Szko ły Głów nej Go spo -<br />

darstwa Wiejskiego (Wydział Zootechniczny)<br />

w War sza wie oraz stu diów po dy plo mo wych<br />

z za rzą dza nia w WSB -NLU w No wym Są czu.<br />

W Li ma no wej, gdzie miesz ka od 16 lat, pro -<br />

wa dzi biu ro do rad cze Eu ro Pro Po, spe cja li sta<br />

od pozyskiwania dotacji UE na projekty inwe<br />

sty cyj ne (po nad 200 zre ali zo wa nych pro -<br />

jek tów).<br />

W przeszłości m.in. dyrektor ośrodka regionalnego<br />

w Nowym Sączu Fundacji Programów<br />

Pomocowych dla Rolnictwa „FAPA”<br />

(1998-2000), dyrektor małopolskiego oddziału<br />

regionalnego w Krakowie Agencji Restrukturyzacji<br />

i Modernizacji Rolnictwa<br />

(2000-2002), prezes Stadniny Koni Huculskich<br />

„Gładyszów” w Gładyszowie (2006-2008).<br />

Je go pa sją są ko nie i hip pi ka. Aka de mic ki<br />

Mistrz Pol ski w sko kach przez prze szko dy<br />

w 1987 r.<br />

Żo na ty, tro je dzie ci.<br />

10 lutego w Rzymie zmarł<br />

abp Józef Życiński. Jako ordynariusz<br />

tarnowski w latach<br />

1990-1997 był czę stym<br />

gościem na Sądecczyźnie.<br />

8listopada 1992 r. przewodniczył<br />

mszy św. dzięk czyn nej<br />

na rynku sądeckim, wieńczącej<br />

obchody 700-lecia miasta<br />

z udziałem prezydenta Lecha Wałęsy.<br />

Kościół sądecki wiele Mu zawdzięcza...<br />

Za jego ordynatury kościół farny św.<br />

Mał go rza ty w No wym Są czu zo stał<br />

podniesiony do rangi bazyliki mniejszej<br />

i odrodziła się kapituła kolegiacka,<br />

a przy parafii powstało studio Radia<br />

Dobra Nowina, w którym co sobotę ordynariusz<br />

wygłaszał słynne „Kwadranse<br />

pasterskie”, co było ewenementem<br />

na tamte czasy.<br />

Kon se kro wał wie le ko ścio łów<br />

i obiektów sakralnych na Sądecczyźnie,<br />

m.in. ko ściół MB Nie po ka la nej<br />

w os. Milenium W Nowym Sączu oraz<br />

Cia ła i Krwi Chry stu sa w Brze znej.<br />

Wmurował kamień węgielny pod Dom<br />

Parafialny im. Ks. Jerzego Popiełuszki<br />

w Marcinkowicach. Przygotował koronację<br />

wizerunku MB Bolesnej w Czarnym<br />

Po to ku. Za ini cjo wał bu do wę<br />

ośrod ka re ko lek cyj ne go „Ar ka”<br />

w Gródku nad Dunajcem.<br />

W Kry ni cy i oko li cach za że gnał<br />

spory z grekokatolikami i prawosławnymi,<br />

zwracając prawowitym właścicielom<br />

niektóre świątynie użytkowane<br />

po wojnie przez rzymskich katolików<br />

al bo udo stęp nia jąc świą ty nie dla ró -<br />

żnych obrządków.<br />

***<br />

Za nim trum na z Je go cia łem spo -<br />

częła 19 lutego w krypcie archikatedry<br />

lubelskiej, to wcześniej hołd zmarłemu<br />

Pasterzowi oddali wierni diecezji tarnow<br />

skiej. W uro czy sto ściach ża łob -<br />

nych w katedrze tarnowskiej 15 lutego<br />

wzię ły udział de le ga cje wie lu pa ra fii<br />

są dec kich oraz ka pła ni wy świę ce ni<br />

przez bpa Józefa Życińskiego.<br />

(HSZ)<br />

12 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


WYDARZENIA<br />

v www.sadeczanin.info<br />

We wspomnieniach o zmarłym<br />

arcybiskupie Józefie Życińskim<br />

nie może zabraknąć<br />

informacji o jego zaangażowaniu<br />

w tworzenie i wspieranie<br />

pierwszego w diecezji<br />

tarnowskiej katolickiego liceum<br />

ogólnokształcącego, jakie<br />

z jego inspiracji powstało<br />

w 1993 r. w No wym Są czu.<br />

Jako ordynariusz diecezji tarnowskiej<br />

ks. bi skup prof. dr hab. Jó -<br />

zef Ży ciń ski już w kwiet niu 1993<br />

r. przyjął przedstawicieli Komitetu<br />

Za ło ży ciel skie go Ka to lic kie go Li -<br />

ceum Ogól no kształ cą ce go w No wym<br />

Sączu i udzielił tej idei pełnego poparcia.<br />

Interesował się: jakie założenia legną<br />

u pod staw tej szko ły Ja kie<br />

elementy w programie nauczania i wycho<br />

wa nia bę dą sprzy ja ły roz wo jo wi<br />

wiary wychowanków Na czym będzie<br />

polegała katolickość tej szkoły<br />

Natomiast w wakacje 1993 r. spowodował,<br />

że na cele szkoły przekazano nale<br />

żą cy do pa ra fii św. Mał go rza ty<br />

bu dy nek przy ul. Te li gi 24 (daw ne go<br />

punktu katechetycznego).<br />

Ja ko or dy na riusz die ce zji<br />

tarnowskiej ks. biskup prof.<br />

dr hab. Jó zef Ży ciń ski już<br />

w kwiet niu 1993 r. przy jął<br />

przedstawicieli Komitetu<br />

Za ło ży ciel skie go Ka to lic -<br />

kiego Liceum Ogólnokształcą<br />

ce go w No wym Są czu<br />

i udzie lił tej idei peł ne go<br />

po par cia.<br />

1 wrze śnia 1993 r. ks. bi skup Jó zef<br />

Życiński wydał dekret erygujący Katolickie<br />

Liceum Ogólnokształcące w Nowym<br />

Są czu, a już 7 wrze śnia te go ro ku<br />

od wie dził szko łę spo ty ka jąc się<br />

z ucznia mi, gro nem na uczy ciel skim<br />

i dyrektorem. Zapoznał się z programem<br />

O mniej znanych faktach z działalności<br />

na Sądecczyźnie śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego<br />

Przekazał szkole<br />

swój osobisty<br />

komputer<br />

W kościele św. Małgorzaty w Nowym Sączu FOT. KAZIMIERZ FAŁOWSKI<br />

wy cho waw czym, z pla nem pra cy dy -<br />

daktyczno-wychowawczej oraz problemami<br />

finansowymi.<br />

Byliśmy mile zaskoczeni wiedzą ks.<br />

biskupa Józefa Życińskiego z zakresu<br />

dydaktyki, teorii oraz historii wychowania.<br />

To dzię ki je go wska zów kom w na -<br />

szym liceum korzystaliśmy z najlepszych<br />

wzorców wychowania chrześcijańskiego,<br />

na przy kład ze spu ści zny św. Ja na de<br />

la Sal le, czy św. Ja na Bo sko. Dla te go<br />

w latach 1993–1998 w naszej szkole nie<br />

było poważniejszych trudności wychowawczych,<br />

a wszyscy podkreślali dobrą,<br />

pełną wymagań, ale rodzinną atmosferę<br />

pracy dydaktyczno-wychowawczej.<br />

Ks. biskup Józef Życiński dbał o to,<br />

by Liceum Katolickie w Nowym Sączu<br />

było szkołą o bardzo niskim czesnym.<br />

Z założenia nie była to szkoła dla bogaczy.<br />

W la tach 1993–1998 uczęsz cza ły<br />

do niej głównie dzieci robotników oraz<br />

nie za mo żnej in te li gen cji (na przy kład<br />

sporo było dzieci nauczycieli), a także<br />

z rodzin rolniczych z okolicznych wsi.<br />

Za chę cał nas, aby ucznio wie, któ rzy<br />

uzyskiwali najlepsze wyniki w nauce,<br />

otrzymywali stypendia naukowe. Nato-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 13


WYDARZENIA<br />

miast pracowici uczniowie z biednych<br />

ro dzin lub ta kich, w któ rych, ze wzglę -<br />

dów losowych (na przykład z powodu<br />

powodzi) nagle pogorszyły się warunki<br />

materialne, otrzymywali stypendia socjalne.<br />

Znając trudną sytuację finansową<br />

naszej szkoły, ks. biskup Józef Życiński<br />

wspierał ją osobistymi wpłatami. Były to<br />

na przykład darowizny finansowe<br />

w markach niemieckich, po pobytach<br />

w Niem czech lub we Fran cji, gdzie wy -<br />

głaszał wykłady w czasie przysługującego<br />

mu urlopu kanonicznego.<br />

Pozostając w ciągłym kontakcie z dyrektorem<br />

i gronem pedagogicznym Katolickiego<br />

Liceum w Nowym Sączu, ks.<br />

biskup Józef Życiński wspólnie z nami<br />

prze ży wał to, że już po sze ściu mie sią -<br />

cach na sza pla ców ka uzy ska ła pra wa<br />

szko ły pu blicz nej. By ło to mo żli we<br />

dzięki dobrym wynikom pracy dydaktycz<br />

nej, po twier dza nym przez ko lej ne<br />

wizytacje i kontrole wyników nauczania<br />

prowadzone przez kuratorium oświaty.<br />

W 1994 r. Jó zef Ży ciń ski po ma gał<br />

w dofinansowaniu obozu wakacyjnego<br />

dla na szych uczniów. Na te „Wa ka cje<br />

z Bogiem”, połączone z ciekawymi zaję<br />

cia mi z fi lo zo fii i ety ki chrze ści jań -<br />

skiej a na wet ko smo lo gii, za pew nił<br />

wykładowców z Instytutu Teologicznego<br />

w Tar no wie (m. in. ks. dr. Wszoł ka,<br />

ks. dr. Dro żdża, ks. Adam ka).<br />

W latach 1993–1997 bp Życiński<br />

wspierał zabiegi dyrekcji o dobre wyposażenie<br />

szkoły w niezbędne pomoce nauko<br />

we do te go stop nia, że na wet<br />

przekazał liceum swój osobisty komputer.<br />

W szkole katolickiej<br />

20 czerw ca 1996 r., mi mo roz licz -<br />

nych obo wiąz ków, ks. bi skup Jó zef Ży -<br />

ciń ski po świę cił pra wie ca ły dzień<br />

na po byt w Ka to lic kim Li ceum Ogól -<br />

no kształ cą cym w No wym Są czu.<br />

Po spotkaniu z uczniami i ich rodzicami<br />

w sali audiowizualnej, odbył długą<br />

i cie ka wą dys ku sję z gro nem na uczy -<br />

cielskim i dyrektorem szkoły. Zaintereso<br />

wa ny był or ga ni za cją szkol nej<br />

pracowni komputerowej i pracowni chemicz<br />

nej, a ta kże za so ba mi bi blio te ki<br />

szkol nej, py tał o pla ny i za mie rze nia<br />

na przyszłość.<br />

Ks. biskup Józef Życiński dobrze znał<br />

na uki ści słe, m. in. jest au to rem cie ka -<br />

wej, poświęconej matematyce, książki<br />

Bóg Abrahama i Whiteheada. Dlatego<br />

szczególnie cieszył się z sukcesów<br />

uczniów naszego liceum w Olimpiadzie<br />

Matematycznej w latach 1994–1997.<br />

Kie dy w 1997 r. uczeń kla sy czwar -<br />

tej Jacek Bulzak został finalistą XLVIII<br />

Olimpiady Matematycznej, to ks. biskup<br />

Jó zef Ży ciń ski pod kre ślał, że był to<br />

do tej pory jedyny przypadek, by uczeń<br />

szkoły katolickiej był finalistą tego typu<br />

olimpiady.<br />

20 czerwca 1996 r., mimo<br />

rozlicznych obowiązków,<br />

ks. biskup Józef Życiński<br />

poświęcił prawie cały dzień<br />

na pobyt w Katolickim<br />

Liceum Ogólnokształcącym<br />

w Nowym Sączu.<br />

Autor tekstu, b. dyrektor szkoły katolickiej, dr Tadeusz Rams FOT. ARCH. RODZINNE<br />

W czerw cu 1997 r. ks. bi skup or dy -<br />

nariusz opuścił diecezję tarnowską, ponieważ<br />

został mianowany arcybiskupem<br />

metropolii lubelskiej. Jednak przed wyjaz<br />

dem do Lu bli na zna lazł czas, by<br />

udzielić wielu cennych rad przedstawicie<br />

lom Ka to lic kie go Li ceum Ogól no -<br />

kształcącego w Nowym Sączu.<br />

TA DE USZ RAMS<br />

Autor jest doktorem matematyki,<br />

współzałożycielem i pierwszym dyrektorem Liceum<br />

Katolickiego w Nowym Sączu (1993-96), obecnie<br />

Zespołu Szkół Katolickich im. bł. P. J. Frassati. Wieloletni<br />

wykładowca logiki w ośrodku zamiejscowym<br />

Uniwersytetu Śląskiego w Bielsku-Białej.<br />

14 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Od 2 maja 2005 r. 70 razy spotkali się przy Skale Piotrowej<br />

Sądeczanie na Plantach<br />

wymodlili beatyfikację<br />

Przesadą byłoby powiedzieć, że wiceprezydent Nowego Sącza Bożena Jawor z grupką przyjaciół<br />

i znajomych wymodlili beatyfikację Jana Pawła II, ale coś jest na rzeczy. 2 lutego br. szefowa<br />

Klubu Inteligencji Katolickiej Bożena Jawor i proboszcz ks. prałat Jan Siedlarz<br />

z gromadką sądeczan po raz 70. spotkali się najpierw w kościele św. Kazimierza, a potem<br />

przy Skale Piotrowej na sądeckich Plantach.<br />

w mie ście po mni ka zmar łe go pa pie ża<br />

(zma te ria li zo wa na w po sta ci po mni ka<br />

wg pro jek tu prof. Cze sła wa Dźwi ga ja<br />

pod ra tu szem), ale Bo że na Ja wor, Le -<br />

szek Zegzda, Anna Zwolińska i pozostałe<br />

oso by z te go to wa rzy stwa by li<br />

pierwsi. Wydobytą z koryta rzeki w okolicy<br />

Tylmanowej, surową skałę dunajcową<br />

prze trans por to wa no, nie bez<br />

przy gód, do No we go Są cza i po sa do -<br />

wiono na Plantach w sąsiedztwie Dębu<br />

Wolności. Miejsce wyborne. Nasi dziadowie<br />

posadzili dąb w listopadzie 1918<br />

ro ku dla upa mięt nie nia od zy ska nia<br />

Tym razem modlitwa miała charak<br />

ter dzięk czyn ny, a nie pro -<br />

szal ny, bo pa pież Be ne dykt<br />

XVI pod jął już de cy zję<br />

i do uroczystości beatyfikacji Jana Pawła<br />

II pozostało niecałe trzy miesiące.<br />

Po śmier ci Ja na Paw ła II 2 lu te -<br />

go 2005 r. spontanicznie zawiązała się<br />

Inicjatywa Sądecka „Sercem Budowane”,<br />

ja ko nie for mal na wspól no ta osób<br />

i stowarzyszeń (KIK, Civitas Christiana,<br />

To wa rzy stwo Gim na stycz ne So kół,<br />

Związek Sądeczan, Katolickie Centrum<br />

Edukacji Młodzieży MADA), która posta<br />

wi ła so bie za cel upa mięt nie nie<br />

w Nowym Sączu największego z Polaków,<br />

głębsze poznania myśli i kontynuowa<br />

nia w wy mia rze lo kal nym dzie ła<br />

Papieża-Polaka. Temu miały służyć cyklicz<br />

ne spo tka nia „Nie za po mi naj cie<br />

o mnie – Jan Pa weł II”. Pra wie rów no -<br />

le gle zro dzi ła się myśl po sta wie nia<br />

FOT. LEŚ<br />

Taka wytrwała modlitwa<br />

musiała odnieść skutek.<br />

Cała Polska modliła się o<br />

wyniesienie Jana Pawła II<br />

na ołtarze, ale chyba<br />

nigdzie tak systematycznie<br />

i konsekwentnie.<br />

przez Polskę niepodległości po 123 latach<br />

nie wo li. Ka mień, któ ry ob my wa<br />

strumyk, opatrzono cytatem ze słynnej<br />

„po wtór ki z geo gra fii” Ja na Paw -<br />

ła II w Sta rym Są czu:… i je ste śmy<br />

w Sączu z powrotem.<br />

– Pierwsze spotkanie modlitewne<br />

pod Skałą Piotrową odbyło się 2 maja<br />

2005 ro ku i przez na stęp ne la ta nie<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 15


WYDARZENIA<br />

opuściliśmy żadnego drugiego dnia<br />

miesiąca – mówi z dumą Bożena Jawor.<br />

Z czasem ustalił się scenariusz tych<br />

co mie sięcz nych uro czy sto ści. Naj -<br />

pierw msza św. i ró ża niec w ko ście le<br />

Opis Skały Piotrowej na sądeckich Plantach<br />

FOT. LEŚ<br />

św. Kazimierza, potem wykład w „Soko<br />

le” ja kiejś zna nej oso bi sto ści z Pol -<br />

ski, zwią za nej z Ka ro lem Woj ty łą,<br />

następnie przejście na Planty, Apel Jasno<br />

gór ski i mo dli twa o ry chłą be aty -<br />

fi ka cję Ja na Paw ła II i od śpie wa nie<br />

„Bar ki” w go dzi nie Je go śmier ci<br />

– 21.37. Po ro ku, z bra ku fun du szy,<br />

zrezygnowano z wykładów i prelekcji<br />

w „So ko le”, po zo sta ła msza w ka pli -<br />

cy szkol nej i mo dli twa na Plan -<br />

tach. I tak przez 6 lat. Ta ka wy trwa ła<br />

modlitwa musiała odnieść skutek. Ca -<br />

ła Polska modliła się o wyniesienie Jana<br />

Paw ła II na oł ta rze, ale chy ba<br />

ni gdzie tak sys te ma tycz nie i kon se -<br />

kwent nie.<br />

– Cie ka we, że w cią gu tych 70 spo -<br />

tkań, ani raz nie pa dał deszcz. Kil ka<br />

osób z na sze go gro na twier dzi, że<br />

na Plantach wymodlili sobie za przyczyną<br />

Jana Pawła II ważne dla siebie<br />

spra wy. Si ła by o tym mó wić…<br />

– uśmiecha się tajemniczo pani wiceprezydent.<br />

Czy nigdy nie przeżywali kryzys<br />

– Ow szem, był ta ki czas, że gro no<br />

mo dlą cych się pod Ska łą Pio tro wą<br />

stopniało do kilku osób, ale szczęśliwie<br />

przezwyciężyliśmy kryzys i potem, z każdym<br />

mie sią cem by ło nas wię cej – mówi<br />

Bożena Jawor.<br />

Ma się ro zu mieć, że sze fo wa KIK -<br />

-u od ponad 20 lat z przyjaciółmi i znajo<br />

my mi spod Ska ły Pio tro wej<br />

wy bie ra ją się do Wiecz ne go Mia sta<br />

na uroczystość beatyfikacji Jana Pawła<br />

II 1 maja tego roku w niedzielę Miłosierdzia<br />

Bożego. – Jedziemy całym<br />

autokarem, w takim dniu nie może nas<br />

zabraknąć w Rzymie – oświadczyła pani<br />

wiceprezydent.<br />

(HSZ)<br />

Dla uczczenia pamięci Ojca Świętego Jana Pawła II dnia 16 czerwca 2005 roku w 6. rocznicę wizyty<br />

papieża na Ziemi Sądeckiej, umieszczono głaz wydobyty z koryta Dunajca. Głaz i cytat<br />

na nim nawiązuje do słynnej starosądeckiej „powtórki z geografii”. Poprzez ustawienie go obok<br />

Dębu Wolności chcemy przekazać przyszłym pokoleniom, że po latach zniewolenia Jan Paweł<br />

Wielki tchnął Ducha Bożego w Naród, który solidarnie zrzucił okowy komunizmu. Napis podkreśla<br />

również, że tu w Nowym Sączu jesteśmy złączeni na zawsze z Największym z naszego Rodu.<br />

Ini cja ty wa Spo łecz na „Ser cem bu do wa ne”<br />

18 lutego Rada Powiatu Nowosądeckiego<br />

bez głosu sprzeciwu<br />

uchwaliła budżet na 2011<br />

rok, ale nie był to dzień trium -<br />

fu starosty nowosądeckiego.<br />

Jan Golonka nałykał się wielu gorzkich<br />

słów pod ad re sem bu dże tu,<br />

wypowiedzianych nie tylko przez<br />

przedstawicieli opozycji z Prawa<br />

i Spra wie dli wo ści, ale rów nież re pre -<br />

zentantów własnego klubu. Budżet poparło<br />

16 radnych koalicji, 11 rajców PiS<br />

wstrzymało się od głosu.<br />

– Nie jest to bu dżet roz wo ju, lecz<br />

stagnacji, ale nie chcemy przeszkadzać<br />

tyl ko współ pra co wać dla roz wo ju po -<br />

wia tu, dla te go wstrzy mu je my się<br />

od gło su – po wie dział Edward Cią gło<br />

z Goł ko wic. By ły po seł LPR z dwu let -<br />

nim sta żem na Wiej skiej w War sza wie<br />

pod dał dro bia zgo wej ana li zie plan fi -<br />

nan so wy po wia tu no wo są dec kie go<br />

w 2011 r. – W dzia le rol nic two nie ma<br />

ani zło tów ki, a je ste śmy prze cież po -<br />

wia tem rol ni czym – uty ski wał Cią gło.<br />

Za kwe stio no wał sens an ga żo wa nia się<br />

po wia tu w re ali za cję tzw. mięk kich<br />

pro jek tów unij nych na ró żne go ro dza -<br />

ju szko le nia i do kształ ca nie (Pro gram<br />

Ka pi tał Ludz ki). – Ko rzy ści z ta kich<br />

pro gra mów od no szą tyl ko kie row ni cy<br />

pro jek tów, a za pa rę lat Unia nas roz -<br />

li czy z wy ko rzy sta nia tych pie nię dzy.<br />

Czy po trze ba aż ty lu szko leń – py tał<br />

Cią gło.<br />

Przewodniczący komisji budżetowej<br />

Marek Kwiatkowski w imieniu tego gremium<br />

pozytywnie zaopiniował uchwałę<br />

bu dże to wą, ale zgło sił sze reg za strze -<br />

żeń. – Z 14 mln zł kre dy tu, któ re w tym<br />

roku zaciągnie powiat, aż 12 milionów<br />

pójdzie na spłatę starych kredytów, czyli<br />

jest to zwykłe rolowanie kredytu, a tylko<br />

2 miliony przeznaczymy na inwestycję<br />

i roz wój – wy li czył Kwiat kow ski.<br />

– Za rok skoń czy się po moc unij na i je -<br />

żeli nie zmienimy struktury budżetu i nie<br />

zracjonalizujemy wydatków, szczególnie<br />

na oświa tę, to bę dzie źle. Ten bu dżet to<br />

dzwo nek alar mo wy dla kie row nic twa<br />

starostwa!<br />

Starosta Jan Golonka mówił, iż zdaje<br />

so bie spra wę, że za ci ska się pę tla fi nan -<br />

16 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Starostowie w ogniu krytyki<br />

Dzwonek alarmowy dla starosty<br />

Za ci ska się pę tla<br />

fi nan so wa...<br />

sowa na powiecie, że potrzeba radykalnych<br />

kro ków i głę bo kich cięć wy dat -<br />

ków. – Ale to mu si my wspól nie zro bić<br />

i ra zem wziąć za to od po wie dzial ność<br />

– stwierdził starosta, zerkając w kierunku<br />

opozycji z PiS.<br />

Kiedy wydawało się, że J. Golonka<br />

się obroni w dyskusji, o mikrofon poprosił<br />

Wło dzi mierz Olek sy, któ ry zdo był<br />

mandat radnego powiatowego z komitetu<br />

wyborczego... pana starosty. Najpierw<br />

czarno na białym wykazał, że ościenne<br />

powiaty gorlicki i limanowski w tym roku<br />

wydadzą zdecydowanie więcej pienię<br />

dzy na in we sty cje a mniej<br />

na administrację niż powiat nowosądecki,<br />

a po tem rzu cił zło tą myśl. – Trzeba<br />

zrobić audyt finansów powiatu, wynająć<br />

ze wnętrz ną fir mę, że by przyj rza ła się<br />

strukturze budżetu, Krynica już to zrobiła<br />

– radził były burmistrz Muszyny.<br />

Jó zef Świ gut (PiS) wiesz czył, że<br />

na koniec roku szkolnego zabraknie pieniędzy<br />

dla nauczycieli. Uspokajał go dyrektor<br />

wydziału oświaty Zbigniew Czepelak,<br />

szara eminencja starostwa, tłumacząc,<br />

że w dzia le oświa ty bu dżet jest<br />

zrów no wa żo ny, choć fak tycz nie mo że<br />

za brak nąć ok. 900 tys. zł na wy pła tę<br />

ustawowych dodatków dla nauczycieli.<br />

– Tych pie nię dzy mu si my po szu kać<br />

w wy dat kach bie żą cych szkół – mó wił<br />

Cze pe lak. Po wia to wy ku ra tor zgo dził<br />

się z przedmówcami, że nadchodzi niż<br />

demograficzny, ubywa młodzieży w klasach<br />

i trze ba bar dzo uwa żnie przyj rzeć<br />

się wydatkom na szkoły.<br />

Na koniec jeszcze Monika Bochenek,<br />

szefowa niedawno otwartego Powiatowego<br />

Centrum Funduszy Europejskich,<br />

powiedziała, że placówka będzie kosztowała<br />

starostwo w tym roku raptem 400<br />

tys. zł, na co się zło żą kosz ty wy naj mu<br />

lokalu oraz pensje 4-osobowego kierownic<br />

twa. – Resz ta pra cow ni ków ży je<br />

z projektów unijnych – tłumaczyła Bochenek,<br />

mimochodem przyznając rację<br />

Edwardowi Ciągle.<br />

FOT. MARIA OLSZOWSKA<br />

v www.sadeczanin.info<br />

***<br />

Bu dżet po wia tu no wo są dec kie go<br />

w 2011 roku po stronie dochodów wynie<br />

sie pra wie 137 mln zł, a wy dat ków<br />

– 150 mln. De fi cyt zo sta nie po kry ty<br />

przede wszyst kim nad wy żką środ ków<br />

fi nan so wych z 2010 ro ku (10 mln zł).<br />

Do cho dy wła sne po wia tu (głów nie<br />

udział w podatku dochodowym PIT) to<br />

za le d wie 12 pro cent bu dże tu, resz ta to<br />

sub wen cje, w tym oświa to wa, środ ki<br />

unij ne oraz do ta cje ce lo we na za da nia<br />

zle co ne. Naj więk szą po zy cją bu dże tu<br />

po stro nie wy dat ków w 2011 ro ku bę -<br />

dą tra dy cyj nie na kła dy na oświa tę<br />

i wychowanie (52 proc.), a dalej: transport<br />

i łącz ność (21 proc.), po moc spo -<br />

łecz na (16 proc.) i ad mi ni stra cja (11<br />

proc.).<br />

Wy dat ki ma jąt ko we wy nio są rap -<br />

tem 26 mln zł i bę dą to przede wszyst -<br />

kim re mon ty i prze bu do wa dróg<br />

powiatowych.<br />

(HSZ)<br />

Jed na szko ła, za miast trzech<br />

Rada Powiatu Nowosądeckiego w specjalnej<br />

uchwa le in ten cyj nej (14 gło sów za, 12 gło -<br />

sów prze ciw) za re ko men do wa ła li kwi da cję<br />

Ze spo łu Szkół Za wo do wych nr 2 i Ze spo łu<br />

Szkół Drzew no -Me cha nicz nych w Sta rym<br />

Sączu. Placówki te mają być wchłonięte<br />

przez Ze spół Szkół Za wo do wych im. Wła dy -<br />

sła wa Or ka na przy ul. Da szyń skie go. Po wód<br />

pro za icz ny: oszczęd no ści, ma le ją ca ilość<br />

uczniów (niż de mo gra ficz ny). Prze ciw ko te -<br />

mu roz wią za niu pro te stu ją rad ni opo zy cyj ni<br />

(głównie Antoni Poręba z PiS), jak również<br />

miej sco wi na uczy cie le oba wia jąc się re duk cji<br />

zatrudnienia. Powiatowy szef oświaty Zbigniew<br />

Cze pe lak prze ko nu je, że pla no wa ne<br />

zmiany wyjdą wszystkim na lepsze: – Te<br />

dzia ła nia pro wa dzą je dy nie do prze kształ ce -<br />

nia szkół, a nie do ich li kwi da cji. Jest to tyl ko<br />

zmia na nazw tech ni ków i za sad ni czych szkół<br />

za wo do wych w Sta rym Są czu oraz prze -<br />

kształ ce nie do tych cza so wych trzech ze spo -<br />

łów szkół w je den ze spół. Dzia ła nia te nie<br />

po wo du ją za gro że nia dla kon ty nu acji kształ -<br />

ce nia mło dzie ży, któ ra na dal bę dzie się uczy -<br />

ła w do tych cza so wych szko łach i za wo dach<br />

– twier dzi. (BOS)<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 17


GOSPODARKA<br />

GO SPO DAR CZE LU STRO RE GIO NU<br />

Mi liar do wy kon trakt<br />

2 lu te go w War sza wie, z udzia łem<br />

pre zy dent Han ny Gron kie wicz -Waltz,<br />

konsorcjum Siemensa AG i nowosądeckie<br />

go Ne wa gu SA pod pi sa no umo wę<br />

na dostawę 35 nowych sześciowagonowych<br />

pociągów o nazwie „Inspiro” dla<br />

dwóch linii warszawskiego metra. Umowę<br />

ze stro ny spół ki Me tro War szaw skie<br />

pod pi sa li człon ko wie za rzą du Do ro ta<br />

Popińska i Grzegorz Ledzion, ze strony<br />

Sie men sa Hans Jörg Grund mann i Pe ter<br />

Baudrexl oraz Zbigniew Konieczek prezes<br />

Newagu. Kontrakt opiewa na kwotę<br />

1 mld 69 mln zł.<br />

Pierwszych 10 pociągów powstanie<br />

w Wiedniu (gdzie pracownicy Newagu<br />

przejdą specjalistyczne szkolenie), a kolej<br />

ne już w No wym Są czu (w 2013 r.),<br />

gdzie zbudowane zostaną na ten cel nowe<br />

hale produkcyjne. Pociągi z Nowego<br />

Są cza bę dą ró żnić się od tych, któ re je -<br />

żdżą obecnie w stołecznym metrze; będą<br />

jed no prze strzen ne, tzn. nie trze ba<br />

będzie wysiadać z pociągu, by przejść<br />

do innego wagonu, będą także cichsze<br />

niż obec ne oraz wy god niej sze dla pa sa -<br />

żerów dzięki szerokim drzwiom.<br />

Inicjatywa FAKRO:<br />

tunel pod torami<br />

W wywiadzie dla branżowego portalu<br />

Ry szard Flo rek, pre zes FA KRO po -<br />

wie dział, że za mie rza roz bu do wać<br />

za kład pro duk cyj ny w No wym Są czu,<br />

le żą cy w po bli żu to rów ko le jo wych.<br />

Jak Wykopując pod nimi tunel. Prezes<br />

R. Florek wspomniał o budowie nowych<br />

hal pro duk cyj nych w naj bli ższych la -<br />

tach. Ja ko, że fa bry ka znaj du ją ca się<br />

przy ul. Węgierskiej leży w pobliżu torów<br />

kolejowych, co utrudnia naturalną<br />

FOT. SIE MENS/PAP<br />

roz bu do wę za kła du, fir ma za mie rza<br />

przekopać pod nimi… tunel.<br />

Drożej za wodę i ścieki<br />

O po nad 5 proc. wzro sną od 1 kwiet -<br />

nia w No wym Są czu ce ny wo dy i ście -<br />

ków. Są dec kie Wo do cią gi tłu ma czą<br />

pod wy żkę wzro stem kosz tów ener gii<br />

i wyższą stawką podatku VAT. Przeciętna<br />

są dec ka ro dzi na, zu ży wa ją ca mie -<br />

sięcz nie kil ka na ście ku bi ków wo dy<br />

i odprowadzająca tyle samo ścieków, zapła<br />

ci rocz nie o 100 zł wię cej za usłu gi<br />

Sądeckich Wodociągów.<br />

Dwie ście miejsc pra cy<br />

Kilkaset osób zgłosiło się na rozmowy<br />

kwalifikacyjne do Sądeckiego Urzędu<br />

Pra cy w No wym Są czu pod czas<br />

giełdy pracy przygotowanej na zlecenie<br />

firmy Tesco, która uruchamia hipermarket<br />

w osiedlu Gołąbkowice i potrzebuje<br />

ok. 200 pra cow ni ków, głów nie sprze -<br />

daw ców – ka sje rów i ma ga zy nie rów.<br />

Otwar cie hi per mar ke tu, któ ry – wraz<br />

z pierwszą w mieście restauracją KFC<br />

i ki nem 5D, bę dzie czę ścią Cen trum<br />

Handlowego Gołąbkowice, zaplanowano<br />

na 13 kwiet nia br. In we sto rem jest<br />

spół ka są dec kich przed się bior ców za -<br />

rządzana przez Jana Kosa, Kazimierza<br />

Śliwę i Stanisława Łukasika. Powierzchnia<br />

han dlo wa cen trum to 17,9 tys. m2,<br />

obok 700 miejsc parkingowych.<br />

REPORTERZY „SĄDECZANINA”<br />

FA KRO z lo tu pta ka FOT. LEŚ<br />

Tesco potrzebuje ok. 200 pracowników<br />

WIZUALIZACJA AGENCJA A-4<br />

18 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

T E K S T S P O N S O R O W A N Y<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 19


R E K L A M A<br />

Każdy potencjalny<br />

bezrobotny może liczyć<br />

na pracę z InterKadry<br />

Rozmowa z Krzysztofem Jakubowskim, dyrektorem<br />

ds. handlowych Agencji Pracy i Doradztwa Personalnego<br />

InterKadra sp. z .o.o.<br />

Czym jest In ter Ka dra i na czym po le ga jej<br />

dzia łal ność<br />

In ter Ka dra jest agen cją pra cy tym cza so wej<br />

i do radz twa per so nal ne go. Dzia łal ność fir my po -<br />

le ga na do star cza niu pra cow ni ków tym cza so -<br />

wych oraz per so ne lu do firm ze wnętrz nych.<br />

Zaj mu je my się też do radz twem per so nal nym,<br />

wy szu ki wa niem pra cow ni ków na sta no wi ska,<br />

któ re są wska zy wa ne przez klien ta. In ter Ka dra<br />

również deleguje pracowników poza granice Polski<br />

– są to głów nie opie kun ki osób star szych, wy -<br />

ko ny wa nie opie ki pa lia tyw nej (Niem cy) oraz<br />

pra cow ni ków bu dow la nych do Fran cji.<br />

Od kie dy dzia ła Pań stwa fir ma i ja kie ma do -<br />

świad cze nie<br />

Firma działa na rynku pod marką InterKadra<br />

od 2008 roku. Doświadczenie InterKady jest już w tej<br />

chwili ogromne, m.in. za granicą – głównie Niemcy,<br />

Francja, ale również Portugalia, gdzie wysyłamy pracowników<br />

sezonowych. Mamy bardzo duże doświadczenie<br />

w kraju, ponieważ współpracujemy<br />

z największymi klientami – filiami międzynarodowych<br />

koncernów, które mają tutaj swoje fabryki i najbardziej<br />

znane wielkopowierzchniowe sieci<br />

handlowe – te, w których na co dzień robimy zakupy,<br />

których loga i marki kojarzymy. Współpracujemy<br />

również z klientami mniejszymi, uczącymi się dopiero<br />

w Polsce czym jest praca tymczasowa, dlaczego<br />

jest to wygodniejsza czy bardziej elastyczna forma<br />

zatrudnienia niż tradycyjne zatrudnienie kodeksowe<br />

lub nawet tradycyjne korzystanie ze zleceniobiorcy.<br />

Czy mo że Pan zdra dzić nie któ re z tych ma rek<br />

Współ pra cu je my z Te sco, Re alem, Car re fo -<br />

urem, ale też z wielkimi korporacjami, które mają<br />

tu taj swo je fa bry ki – To shi ba, LG, Fa gor<br />

Ma ster co ok, Elec tro lux, Lo renz -Bahl sen, Cad bu -<br />

ry -We del, King Oskar czy Sa int -Go ba in.<br />

W czym za kres usług In ter Ka dry i ich efek -<br />

tyw ność jest lep sza np. od Urzę dów Pra cy<br />

Urzędy pracy mniej skupiają się na aktywnym<br />

poszukiwaniu pracy dla bezrobotnych. Wynika to<br />

z te go, że aby za in te re so wać fir mę – po ten cjal -<br />

ne go pra co daw cę – nie wy star czy w tej chwi li<br />

skierować do niego pracownika, ale trzeba się wyka<br />

zać szyb kim tem pem re ali za cji usług i wra żli -<br />

wo ścią na je go po trze by. Agen cja pra cy<br />

tymczasowej poszukuje klientów, czyli pracodawców<br />

użyt kow ni ków dla osób po zo sta ją cych<br />

na bez ro bo ciu w spo sób ak tyw ny: są to part ne -<br />

rzy biz ne so wi, do któ rych są wy po ży cza ni pra -<br />

cow ni cy tym cza so wi. Na to miast ro la Urzę du<br />

Pracy jest bardziej pasywna, polega na redystrybu<br />

cji dóbr fi nan so wych, czy li za sił ki, za po mo gi,<br />

rejestracja, ewidencjonowanie i prowadzenie staty<br />

sty ki. Agen cja jest pod mio tem ko mer cyj nym,<br />

bar dzo dy na micz nie dzia ła ją cym na ryn ku<br />

i w sposób aktywny starającym się znaleźć pomoc<br />

w zatrudnieniu dla osób bezrobotnych.<br />

Czy obsługa klienta poszukującego zatrudnie<br />

nia koń czy się w mo men cie zna le zie nia<br />

mu pra cy, czy trwa pod czas jej wy ko ny wa -<br />

nia, np. wy jaz du w tym ce lu za gra ni cę<br />

Absolutnie nie kończy się w tym momencie,<br />

a w gruncie rzeczy to się dopiero rozpoczyna.<br />

Klient-pracodawca dostaje pracowników tymczasowych,<br />

którzy pracują pod jego nadzorem i kierow<br />

nic twem, jed nak sa ma agen cja ca ły czas ich<br />

zatrudnia – prowadzi ich dokumenty, gromadzi akta<br />

osobowe, wypłaca wynagrodzenia, odprowadza<br />

wszelkie świadczenia, daniny publiczno-prawne,<br />

przekazuje tzw. paski RMUA na koniec miesiąca,<br />

prowadzi ewidencję urlopów i zwolnień chorobowych.<br />

To bardzo duże odciążenie dla klientów.<br />

Co trze ba zro bić, by stać się klien tem In ter -<br />

Ka dry<br />

Pracodawcą użytkownikiem może być każda firma.<br />

Posiadając status pracodawcy użytkownika wystarczy<br />

podpisać umowę o współpracy i zwyczajnie<br />

złożyć do InterKadry zamówienie na pracowników<br />

tymczasowych. Jeżeli chodzi o korzystanie z usług<br />

doradztwa personalnego, to wystarczy podpisać<br />

umowę lub złożyć zamówienie na konkretnego pracownika,<br />

którego klient chce zatrudnić bezpośrednio.<br />

Taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku<br />

dostarczania pracowników za granicę.<br />

Na co mo gą li czyć miesz kań cy Są dec czy zny,<br />

fir my i bez ro bot ni ko rzy sta ją cy z usług In -<br />

ter Ka dry<br />

Przede wszystkim na aktywną pomoc w szukaniu<br />

pracy, co oczywiście jest też uzależnione od liczby<br />

part ne rów, któ rych uda się prze ko nać<br />

do współpracy z nami – każdy potencjalny klient,<br />

którego uda się przekonać do takiej współpracy, daje<br />

miejsca pracy dla bezrobotnych na terenie całej<br />

Sądecczyzny. Jest to coś, co wyrasta ponad pasywną<br />

działalność Urzędów Pracy. Każdy z potencjalnych<br />

bezrobotnych może liczyć na to, że InterKadra<br />

w sposób aktywny znajdzie dla niego pracę.<br />

Ponadto w najbliższym czasie zostanie zorganizowana<br />

konferencja dla nowosądeckich pracodawców,<br />

potencjalnych naszych klientów. Będzie<br />

to prezentacja firmy i usług, które ona oferuje.<br />

Łukaszczyk Maciej<br />

Koordynator ds. Obsługi Klientów<br />

Sieciowych Region Nowy Sącz<br />

Agencja Pracy i Doradztwa Personalnego<br />

InterKadra Sp. z o.o.<br />

mobile: (+48) 668 003 099<br />

e-mail: m.lukaszczyk@interkadra.pl<br />

Infolinia InterKadra<br />

tel: 0801 800 811, fax: 12 443 18 90<br />

e-mail: dh@interkadra.pl<br />

www.interkadra.pl<br />

20 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


R E K L A M A<br />

Pomagamy<br />

spełniać marzenia<br />

o własnym domu<br />

Od ma rzeń o wła snym miesz ka niu do kup na od po -<br />

wied niej nie ru cho mo ści dro ga wy da je się da le ka. Ale<br />

nie mu si tak być. – Ko rzy sta jąc z po śred nic twa wy spe -<br />

cjalizowanego biura nieruchomości można być pewnym,<br />

że trans ak cja bę dzie prze pro wa dzo na szyb ko i cał ko wi -<br />

cie bez piecz nie – mó wi Kin ga Waś ko Fi li pek, li cen cjo -<br />

no wa ny po śred nik w ob ro cie nie ru cho mo ścia mi,<br />

wła ści ciel ka fir my Li der Nie ru cho mo ści.<br />

Na sądeckim rynku firma Lider istnieje od zaledwie dwóch lat, a już<br />

zyskała sobie grono wiernych klientów<br />

To dlatego, że pośredniczymy w sprzedaży i wynajmie nieruchomości dla<br />

bar dzo ró żnych klien tów. Z jed nej stro ny są to fir my, któ re szu ka ją miesz -<br />

kań dla swo ich pra cow ni ków, z dru giej – du że ro dzi ny, któ re po trze bu ją<br />

po pro stu funk cjo nal ne go do mu. Naj wy ższą oce ną dla na szych dzia łań jest<br />

to, że klien ci po le ca ją nas swo im zna jo mym, a nie rzad ko sa mi wra ca ją.<br />

Do ka żde go pod cho dzi my in dy wi du al nie, a zro zu mie nie po trzeb klien ta to<br />

podstawa w naszej pracy. Bo wiadomo, że dobrze sprecyzowane oczekiwania<br />

to pierwszy krok do znalezienia odpowiedniej oferty. W pracy korzystamy<br />

z no wo cze snych tech nik sprze da ży, dzię ki te mu je ste śmy w sta nie<br />

przed sta wić klien to wi kil ka pro po zy cji. Sta ra my się też, aby wy na gro dze -<br />

nie, któ re po bie ra my, nie by ło prze szko dą w osta tecz nym pod ję ciu de cy zji<br />

o zakupie czy sprzedaży nieruchomości. To wszystko razem sprawia, że klienci,<br />

któ rzy sko rzy sta li z na szych usług, wy cho dzą za do wo le ni.<br />

Jaki dokładnie wachlarz usług proponuje firma Lider<br />

Po śred ni czy my w speł nia niu ma rzeń... (śmiech). A tak na po wa żnie, to<br />

głów nie zaj mu je my się po śred nic twem w za ku pie, sprze da ży i wy naj mie<br />

miesz kań, do mów, dzia łek, ale też nie ru cho mo ści ko mer cyj nych. Po nad to<br />

wykonujemy Świadectwa Charakterystyki Energetycznej budynków i mieszkań<br />

od da wa nych do użyt ko wa nia oraz pro wa dzi my pro ce du ry od bio ro we<br />

v www.sadeczanin.info<br />

budynków. Staramy się minimalizować formalności przy sporządzaniu aktu<br />

notarialnego, a jest to możliwe dzięki współpracy z szeregiem specjalistów.<br />

Nasza oferta jest skierowana do kupujących, właścicieli nieruchomości,<br />

najemców oraz firm developerskich.<br />

Na co mo gą li czyć klien ci, któ rzy zwró cą się do Pa ni biu ra<br />

Przede wszystkim na profesjonalne sfinalizowanie swojej transakcji, bezpłatne<br />

porady pośrednika oraz fachowe konsultacje prawne. Lojalnie negocjujemy<br />

ceny, nadzorujemy terminy realizacji umowy i bezpieczny przepływ<br />

środ ków pie nię żnych. Po sfi na li zo wa niu trans ak cji słu ży my po mo cą w dal -<br />

szym procesie realizacji marzeń. Pomagamy w zorganizowaniu wszystkich<br />

for mal no ści zwią za nych na przy kład z bu do wą lub re mon tem. Tu taj wspie -<br />

ra mnie mój mąż, któ ry po sia da du że do świad cze nie w pro wa dze niu te go<br />

ty pu in we sty cji. Współ pra cu je my rów nież z wie lo ma fir ma mi bu dow la ny -<br />

mi oraz uta len to wa ny mi ar chi tek ta mi.<br />

Czy oso by, któ re na wła sną rę kę znaj dą nie ru cho mość, też mo gą<br />

sko rzy stać z ofe ro wa nej przez agen cję ob słu gi for mal no -praw nej<br />

trans ak cji<br />

Oczy wi ście. Spraw dza my stan praw ny nie ru cho mo ści, ne go cju je my<br />

warunki umowy, uczestniczymy przy podpisywaniu aktu nota<br />

rial ne go oraz spo rzą dza my pro to kół prze ka za nia<br />

nie ru cho mo ści. Współ pra cu je my też<br />

z Bankami, dzięki czemu pomagamy<br />

uzy skać wy jąt ko wo ko rzyst ne<br />

warunki kredytów hipotecznych lub<br />

go tów ko wych.<br />

Go rą co po zdra wia my na szych sta -<br />

łych klien tów i za pra sza my do współ -<br />

pra cy no wych.<br />

KIN GA BED NAR CZYK<br />

Biuro Lider Nieruchomości znajduje się przy ul. Dłu go sza 43/4 w No wym Są czu. Na po czą tek wy star czy kon takt te le fo nicz ny<br />

600-260-768 lub mej lo wy: biu ro@li der -ns.pl. Za pra sza my też do od wie dze nia stro ny in ter ne to wej www.li der -ns.pl<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 21


GOSPODARKA<br />

Cuch ną cy<br />

problem<br />

Niesolidny wykonawca, firma Ekomeks Stanisława<br />

Klimka ze Szczawnika, przy biernej postawie inwestora<br />

(czyli gminy), podłączyła kolejne gospodarstwa<br />

do sie ci ka na łów, nie cze ka jąc na jej od biór<br />

przez inspektorów nadzoru budowlanego. Kanalizację zaczęto<br />

eks plo ato wać bez praw nie. Te raz nie czy sto ści za le wa ją<br />

część wsi, wydostają się z gruntu, cofają się do toalet. Stanisław<br />

Kli mek nie po czu wa się do wi ny, twier dzi, że in we sty -<br />

cję wykonał prawidłowo.<br />

Śmierdzący problem jest znany sądowi, prokuraturze, samorządowemu<br />

kolegium odwoławczemu, sanepidowi, organom<br />

ochrony środowiska i minister ds. zwalczania korupcji<br />

Julii Piterze. Od ponad dwóch lat w Prokuraturze Okręgowej<br />

w Nowym Sączu z zawiadomienia obecnego wójta Bernarda<br />

Stawiarskiego toczy się postępowanie m.in. w sprawie niepra<br />

wi dło wo ści przy prze tar gu na wy ko naw cę. Pod ko niec<br />

stycznia mieszkańcy Świniarska na czele z sołtysem Andrzejem<br />

Drzyzgą urządzili protest-pikietę przed sądem przy ul. Pijar<br />

skiej, na trans pa ren tach wid nia ły na pi sy: „Oszu ka ła nas<br />

banda złodziei! Ścieki zalewają nasze domy!”<br />

Ostatnie dni przyniosły publiczną wymianę „listów otwartych”<br />

między powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego<br />

Januszem Golcem i wójtem Bernardem Stawiarskim.<br />

Inspektor Golec zanim wystąpił do prokuratury, to wcześniej<br />

wlepił wójtowi Chełmca karę grzywny za użytkowanie<br />

przez mieszkańców Świniarska nieodebranej kanalizacji i pobieranie<br />

przez gminę opłaty z tego tytułu. Po wielu korowodach<br />

gmina zapłaciła 80 tys. zł grzywny plus odsetki.<br />

Administracja budowlana stoi na stanowisku, że inwestycję<br />

trzeba dokończyć, wykonać dokumentację zastępczą, co<br />

ma kosztować ok. pół miliona złotych. Wójtowi Stawiarskiemu,<br />

jak mówi, ani w głowie legalizacja spartaczonej roboty.<br />

Czeka na werdykt sądu w Krakowie, gdzie pozwał wykonawcę<br />

ze Szczaw ni ka. Wyj ścia z te go im pa su nie wi dać.<br />

(HSZ)<br />

Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, Janusz Golec:<br />

Spra wa cią gnie się od sze ściu lat. Pod ję ta<br />

kosz tem 17,5 mln zł przez gmi nę Cheł miec<br />

kanalizacja Świniarska, jeszcze za kadencji<br />

poprzedniego wójta Stanisława Poręby, okazała<br />

się gigantyczną fuszerką.<br />

FOT. HSZ<br />

„Wszelkie działania organów nadzoru budowlanego w sprawie zmierza<br />

ły i zmie rza ją do do pro wa dze nia spor nej ka na li za cji do sta nu zgod -<br />

ne go z pra wem, tak aby mo żna by ło ją ode brać i bez piecz nie<br />

użyt ko wać. Stwier dzo ne nie pra wi dło wo ści w bu do wie ka na li za cji spo -<br />

wo do wa ły wstrzy ma nie in we sty cji i na ło że nie przez Po wia to we go In -<br />

spek to ra Nad zo ru Bu dow la ne go na ka zu spo rzą dze nia pro jek tu<br />

bu dow la ne go za mien ne go już w po ło wie 2008 r. O tym, że in we sty cja<br />

jest wa dli wie wy ko na na i wy ma ga spo rzą dze nia pro jek tu za mien ne go<br />

in we stor wie dział, jed nak do pu ścił do jej eks plo ata cji i do ło żył wszel -<br />

kich starań, aby odciągnąć w czasie konieczność sporządzenia wymaganej<br />

przez prawo dokumentacji.”<br />

Wójt Bernard Stawiarski do inspektora Janusza Golca:<br />

„(...) Od cze go w koń cu jest Pa na in sty tu cja, sko ro Pan twier dzi, że nie<br />

zro bi łem nic w spra wie od bio ru ka na li za cji w Świ niar sku oprócz te go,<br />

że zainteresowałem tym problemem wszystkie możliwe instytucje<br />

– wg mo jej oce ny wła śnie do te go po wo ła ne Pro szę ła ska wie o udzie -<br />

le nie w koń cu od po wie dzi, czy w Pa na oce nie mia łem prze bu do wać<br />

ca łą ka na li za cję w Świ niar sku, zo sta wia jąc wy ko naw cę bu bla w spo ko -<br />

ju i to wszyst ko kosz tem miesz kań ców na szej gmi ny (…) Wresz cie, czy<br />

jest Pan prze ko na ny, że ka na li za cja Świ niar sko I, któ ra zo sta ła przez<br />

Pa na ode bra na, jest wy ko na na zgod nie ze sztu ką bu dow la ną i zgod nie<br />

z pro jek tem, bo we dług Spo łecz ne go Ko mi te tu Miesz kań ców Świ niar -<br />

ska jest bu blem bu dow la nym<br />

22 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Optymizm po podpisaniu umowz początkiem 2010 r. Od lewej: Waldemar Sałata – inwestor z Warszawy, Cezary<br />

Charzewski, prezes spółki Stacja Narciarska Kicarz, Rafał Brzezowski – inwestor z Warszawy, Andrzej Gąsiorowski,<br />

burmistrz Edward Bogaczyk, zastępca burmistrza Tomasz Kmiecik FOT. MIGA<br />

W Kicarzu miało być Eldorado...<br />

a skoń czy ło się wielką kłót nią<br />

Gdy ciężki sprzęt budowlany wjechał na grząskie zbocze góry<br />

Kicarz, w Piwnicznej Zdroju radość mieszała się z oburzeniem<br />

i strachem. Mieszkańcy pokłócili się o stację<br />

narciarską. Z jednej strony rozwój turystyki i miejsca pracy<br />

dla miejscowych, z drugiej kompletna degradacja środowiska<br />

naturalnego. Co wybiorą, a raczej, która instytucja dokona<br />

za nich tego wyboru<br />

Kon flikt wo kół bu do wy kom -<br />

pleksu rekreacyjno-sportowego<br />

zatacza coraz szersze kręgi.<br />

Inwestycja, która miała być dobro<br />

dziej stwem skłó ci ła już nie mal<br />

wszystkie instytucje i poróżniła na dobre<br />

miesz kań ców tej uzdro wi sko wej<br />

miejscowości.<br />

Kie dy na po cząt ku lu te go, pod czas<br />

konferencji prasowej starosta Jan Golonka<br />

do stał do rąk pe ty cję pod pi sa ną<br />

przez 300 mieszkańców Piwnicznej, było<br />

już pew ne, że kon flikt na brzmie wa.<br />

Sygnatariusze apelu domagali się w niej<br />

skutecznej pomocy w likwidacji poczynań,<br />

które zdążają do przerwania realizacji<br />

inwestycji.<br />

– Pragniemy żyć w poczuciu ekonomicz<br />

ne go roz wo ju i lep szych szans<br />

na przy szłość, nie chce my być ska za ny -<br />

mi na wyniszczenie ekonomiczne naszego<br />

mia sta i gmi ny – napisali w petycji<br />

piwniczanie.<br />

Jesz cze te go sa me go dnia do cze ka li<br />

się wsparcia Starostwa.<br />

– Inwestor ma prawomocne pozwolenie<br />

na bu do wę i mo że zgod nie z nim re -<br />

alizować inwestycję. Opieramy się<br />

na obowiązującym planie zagospodarowania<br />

przestrzennego. W związku z tym<br />

decyzja jest pozytywnie podtrzymana<br />

i miejmy nadzieję, że zostanie zrealizowana.<br />

Żebyśmy poszerzyli swoją ofertę<br />

narciarską – oświadczył Golonka.<br />

Sprawa dla kogoś mnie zorientowa -<br />

nego w lokalnych realiach wydawała się<br />

być zakończona: „jest legalne pozwolenie,<br />

można budować”. Proste Niestety<br />

nie, bo rękę na inwestycji trzyma jeszcze<br />

prokurator.<br />

Od kilku miesięcy sądecka prokuratura,<br />

powiadomiona wiosną zeszłego roku<br />

przez ekologów, domaga się zatrzymania<br />

inwestycji. Postępowanie wszczęła<br />

na wniosek ekologów ze Stowarzyszenia<br />

Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot<br />

Prokurator rejonowy w Nowym Sączu<br />

powołał się na opinie niezależnych<br />

ekspertów: Państwowego Instytutu Geologicznego<br />

i Akademii Górniczo-Hutniczej<br />

w Krakowie.<br />

Obie ekspertyzy wskazują, że inwestycja<br />

nie tylko zagraża wodom mineralnym,<br />

ale także ożywi ruchy osuwiskowe.<br />

Przygotowanie tras dla narciarzy (wycin-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 23


ka drzew i sztuczne naśnieżanie) grozi<br />

osunięciem się już naruszonego zachodniego<br />

zbocza góry.<br />

Śledczy przychylili się też do argumentów<br />

ekologów, którzy twierdzą, że<br />

powiat przy wydaniu pozwolenia na budo<br />

wę sta cji nar ciar skiej nie wziął<br />

pod uwa gę te go, że in we sty cja mo że<br />

zniszczyć miejscowe źródła wody mineralnej<br />

„Piwniczanka”.<br />

Do nie sie nie zło ży li eko lo dzy z By -<br />

strej, człon ko wie Sto wa rzy sze nia Pra -<br />

cow nia na Rzecz Wszyst kich Istot. Tak,<br />

to ci sa mi, o któ rych usły sza ła ca ła Pol -<br />

ska podczas głośnej akcji w Dolinie Rospu<br />

dy. Od te go cza su ta gru pa jest<br />

symbolem, w zależności od poglądów<br />

i punktu widzenia, albo walki o środowisko<br />

naturalne, albo niezrozumiałego<br />

pieniactwa.<br />

– Już wcześniej apelowaliśmy, że budowa<br />

stacji na Kicarzu doprowadzi<br />

do wyniszczenia źródeł wody mineralnej,<br />

jed ne go z nich już nie ma – mówi Radosław<br />

Ślusarczyk, prezes stowarzyszenia<br />

Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot<br />

Podkreśla, że wysokie jest prawdopodobieństwo<br />

tego, że gdy inwestycja zosta<br />

nie zre ali zo wa na, czyn ne osu wi sko<br />

zostanie uruchomione.<br />

– To mo że mieć dra stycz ny wpływ<br />

na lo kal nych miesz kań ców, bo to jest<br />

FOT. LUCYNA LATAŁA-ZIĘBA<br />

GOSPODARKA<br />

przesunięcie mas ziemnych, nie do końca<br />

zbadanych w wielkościach, ale może<br />

to być nawet zagrożenie zdrowia i życia<br />

– argumentuje Ślusarczyk,<br />

Pracownia przekonuje, że mieszkańcy<br />

domagający się wznowienia inwestycji<br />

sami podcinają gałąź, na której sami<br />

siedzą. Potwierdzają to geolodzy z Krakowskiej<br />

Akademii Górniczo-Hutniczej.<br />

– W 2007 r. przygotowaliśmy dokumentację<br />

dla Ministerstwa Środowiska<br />

i Ministerstwa Zdrowia, która wskazuje<br />

na za gro że nia pły ną ce z dzia łal no ści<br />

stacji – zapewniał dziennikarzy już kilka<br />

ra zy w tym ro ku, dr Ma riusz Czop<br />

z Pracowni Geotechnologii, Odwadniania<br />

i Inżynierii Środowiska AGH.<br />

Doktor Lucyna Rajchel z Wydziału<br />

Geo lo gii, Geo fi zy ki i Ochro ny Śro do -<br />

wiska AGH sama pochodzi z Piwnicznej.<br />

Dla niej spra wa ma tro chę szer szy,<br />

bo bar dziej oso bi sty wy miar. Nie chce<br />

by rodzinna miejscowość straciła to, co<br />

ma naj cen niej sze go: uni kal ne źró dła<br />

mineralne i piękną przyrodę:<br />

– Przez tą budowę Piwniczna-Zdrój<br />

może utracić status uzdrowiska z powodu<br />

zniszczenia wód mineralnych. Spada<br />

też mineralizacja ujęcia P-9. W pobliżu<br />

stoku, z powodu osuwiska, w trzech budyn<br />

kach po pę ka ły ścia ny. Skan da lem<br />

jest też wy cin ka drzew w stre fie B uzdro -<br />

wiska, która zgodnie z obowiązującym<br />

prawem powinna być chroniona – mówi<br />

dr Raj chel.<br />

Starostwo Powiatowe, mimo problemów<br />

z prokuraturą, naukowcami i ekologami,<br />

trzyma się swojego stanowiska.<br />

– Plan za go spo da ro wa nia prze -<br />

strzen ne go Piw nicz nej był uzgad nia ny<br />

przez różne instytucje, również Państwowy<br />

Instytut Geologiczny. Na tej podstawie<br />

stwierdzono, że inwestycja może być<br />

realizowana. Prawne aspekty sprawdzało<br />

Sa mo rzą do we Ko le gium Od wo ław -<br />

cze. Nie do pa trzo no się na ru sze nia<br />

prawa. Sprawa jest prawidłowo prowadzona.<br />

Inwestorzy mogą działać. Nic nie<br />

za le ży od sta ro stwa. De cy zje są w rę -<br />

kach gminy i budujących stację –umy -<br />

wa ręce Golonka.<br />

Przy okazji starosta powiatowy poruszył<br />

też kwestie ekonomiczne.<br />

– Kto będzie ponosił koszty powstające<br />

wskutek cofnięcia decyzji, wydanej<br />

Biznesmeni, którzy chcieli<br />

zamienić górę<br />

w turystyczne Eldorado,<br />

coraz gorzej znoszą całe<br />

zamieszanie.<br />

Zainwestowali w budowę<br />

już ok. 20 milionów<br />

złotych, a na zwrot<br />

nakładów się nie zanosi.<br />

w opar ciu o plan za go spo da ro wa nia<br />

przestrzennego Przecież inwestor poniósł<br />

określone wydatki – pyta Golonka.<br />

Wywołany „do tablicy” Edward Bogaczyk,<br />

burmistrz Piwnicznej cały czas<br />

zapewnia wszystkich, że badania geologicz<br />

ne wy klu czy ły oba wy o źró dła<br />

„Piwniczanki”.<br />

– Piwniczna z czegoś musi żyć – mówi.<br />

– Nie ma mo żli wo ści zbu do wa nia<br />

u nas zakładów przemysłowych, nie ma<br />

u nas gleby pszenno-buraczanej, są gleby<br />

6, 7 klasy. Tylko turystyka nam pozosta<br />

ła i z tej tu ry sty ki bę dzie my w 100<br />

proc. korzystać – mówił niedawno Bogaczyk<br />

na antenie lokalnej telewizji.<br />

Biznesmeni, którzy chcieli zamienić<br />

górę w turystyczne Eldorado, coraz gorzej<br />

znoszą całe zamieszanie. Zainwestowali<br />

w budowę już ok. 20 milionów<br />

zło tych, a na zwrot na kła dów się nie za -<br />

nosi. Andrzej Gąsiorowski, jeden z inwestorów,<br />

od kilku tygodniu unika mediów.<br />

Od początku prac nad kompleksem sportowym<br />

podkreślał, że dokumentacja, jaką<br />

przedłożył w celu uzyskania<br />

pozwolenia na budowę była kompletna.<br />

300 mieszkańców Piwnicznej, którzy<br />

podpisali się pod petycją, nie chce słuchać<br />

obaw o osuwiska i ginące źródła,<br />

choć wy ra ża je spo re gro no, jak by nie<br />

było, fachowców. Marzą o pracy i zyskach.<br />

Autorzy petycji nazywają ekspertyzy<br />

naukowców „skandalicznymi<br />

spostrzeżeniami” i „pomówieniami, które<br />

nie mogą być usprawiedliwione pozorną<br />

dbałością o środowisko naturalne”.<br />

BO GU MIŁ STORCH<br />

(po czą tek ba ta lii o Ki carz opi sa ła Iga Mi cha lec<br />

w„Są de cza ni nie” nr 3 [2] z mar ca 2010 r.)<br />

24 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Komentarz autora:<br />

Bogumił<br />

Storch<br />

Starostwo Powiatowe w Nowym Sączu wraz<br />

ze słyn ną „pe ty cją 300” miesz kań ców Piw -<br />

nicz nej do star czy ło dzien ni ka rzom, rów -<br />

nież... kse ro stro ny „Dzien ni ka Za chod nie go”<br />

z fe lie to nem Ka mi la Dur czo ka:<br />

Ata ku ją z ukry cia. Nie wi dać na wet oczu,<br />

zwykle połyskujących metalicznie w mroku.<br />

Obserwują otoczenie, a potem wykonują<br />

szybki i gwałtowny skok (...)<br />

A skan sen ma my, bo gru pa, prze pra -<br />

szam, to cy tat z jed ne go z licz nych fo rów<br />

in ter ne to wych, „ży cio wych po pa prań -<br />

ców i nieudaczników zwanych ekoterrory<br />

sta mi” za mor do wa ła Za ko pa ne,<br />

Szczyrk i Kor bie lów. Jak im się ta sztu ka<br />

udała Ano za pomocą kartki z napisem<br />

„pro test” – pi sze dzien ni karz TVN.<br />

Szybkie połączenie następujących faktów:<br />

zły eko log, Ki carz, sta ro sta Go lon ka, Ka mil<br />

Dur czok po zwa la przy pusz czać, że pan sta ro -<br />

sta ma po glą dy po dob ne do Dur czo ka i wy -<br />

dał po zwo le nie na bu do wę z czy stym<br />

su mie niem. Czy nie bę dzie jej ża ło wał<br />

Powtórna zgoda Starostwa Powiatowego<br />

na bu do wę sta cji, spra wi ła, że znów in we -<br />

stycji będzie się musiał przyjrzeć prokurator.<br />

Po tem ko lej ne pi sma, oświad cze nia, ze zwo -<br />

le nia itd. Wszyst ko po trwa mie sią ce, je śli nie<br />

la ta. Przez ten czas tu ry ści nie bę dą śmi gać<br />

po stoku, a źródła wody mineralnej i drzewa<br />

jesz cze czę ściej niż te raz bę dzie mo żna zo ba -<br />

czyć je dy nie na zdję ciach. Osu wi sko ca ły czas<br />

zagrażać będzie pobliskim zabudowaniom.<br />

Woj nę o Ki carz prze gra ją wszy scy. Gdy, któ -<br />

raś ze stron, ją wy gra i tak nie bę dzie po wo -<br />

du do świę to wa nia. Zresz tą, to już nie bę dzie<br />

de cy zja miesz kań ców. Wy bo ru mię dzy<br />

ochro ną śro do wi ska i bez pie czeń stwem lu -<br />

dzi (osu wi ska!!!), a„dut ka mi” od tu ry stów<br />

i mniej szym bez ro bo ciem, lub mó wiąc<br />

wprost, więk szą szan są dla miej sco wych<br />

na„prze ży cie od pierw sze go do pierw sze go”<br />

do ko na ją urzęd ni cy zza swo ich biu rek.<br />

Ludzie z głową<br />

Izba wytrzeźwień<br />

w cenie imprezy<br />

W ramach naszego tryptyku weselnego opisaliśmy już<br />

w cyklu „Ludzie z głową” organizatorkę wesel Bożenę Gagatek<br />

oraz zapewniającego oprawę muzyczną DJ Marshalla.<br />

Kolej na dom weselny, bo w ostatnich latach potężnie<br />

zwiększyła się liczba takich wyspecjalizowanych przybytków.<br />

Nasz wy bór padł na Sta ry Młyn.<br />

Kazimierz Grzegorczyk (z lewej) i Marian Bodziony na tle trofeów piłkarskich<br />

Dom We sel ny Sta ry Młyn<br />

w No wym Są czu to rze czy -<br />

wi ście sta ry, przed wo jen ny<br />

młyn. Podobnie jak pobliska<br />

wytwórnia pościeli i firanek Tera, opisa<br />

na w na szym cy klu w po przed nim<br />

nu me rze „Są de cza ni na”, mie ści się<br />

w budynku, który dawniej był młynem,<br />

napędzanym wodą z pobliskiej Kamienicy,<br />

doprowadzoną tutaj przy pomocy<br />

kanału, który płynął pod spodem. Właściciele<br />

dzisiejszego domu weselnego<br />

za pew nia ją, że w piw ni cach wciąż<br />

znajdują się urządzenia młynarskie.<br />

Młyn był bardzo solidny, skoro jego<br />

mury o prawie półmetrowej grubości<br />

postawiono z pełnych cegieł. Po wojnie<br />

należał do spółdzielni Las, która miała<br />

tu swoje magazyny, potem przeszedł<br />

na wła sność fir my WP Trans Woj cie cha<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 25


GOSPODARKA<br />

Wi dok ogól ny Do mu We sel ne go Sta ry Młyn<br />

Ścia na jak gdzieś w To ska nii<br />

Popielucha, a w 2008 r. kupili go Kazimierz<br />

Grzegorczyk i Marian Bodziony.<br />

Jak strażak z górnikiem<br />

Pochodzą z Piątkowej, są rówieśnikami<br />

i zna ją się od dziec ka. Grze gor czyk<br />

ukończył Szkołę Chorążych Pożarnictwa<br />

w Krakowie i pracował w Komendzie<br />

Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Nowym<br />

Sączu. Przez 6 lat organizował<br />

szkolenia. Potem ruszył za granicę<br />

za chlebem. W Kiskunhalas na Węgrzech<br />

butelkował tokaj, a w Grecji pracował<br />

na plantacjach owoców.<br />

Bodziony zaliczył samochodówkę<br />

w Nowym Sączu, a potem odsługiwał<br />

wojsko w kopalni węgla kamiennego Kościuszko<br />

w Jaworznie. Zarobki tak mu się<br />

tam spodo ba ły, że zo stał pod zie mią<br />

w su mie na 6 lat. Sam wpraw dzie wę gla<br />

nie wydobywał, ale przygotowywał<br />

do wydobycia przodki. Po prostu jak kret<br />

drążył tunele na głębokości do 1000 m.<br />

Przeżył porządne tąpnięcie, rzuciło nim<br />

kil ka me trów do ty łu, na wet go przy sy -<br />

pa ło. Ca łe szczę ście, że tyl ko mia łem,<br />

więc wygrzebał się z rumowiska o własnych<br />

si łach.<br />

A na przełomie lat 80. i 90. dołączył<br />

do Grze gor czy ka za gra ni cą. Ten już<br />

wtedy był w Austrii, m.in. w Klagenfurcie<br />

w Ka ryn tii. Ra zem pra co wa li ja ko<br />

kel ne rzy w re stau ra cji Golf Ho te lu<br />

w Mariawald.<br />

Po powrocie do Polski założyli hurtownię<br />

Rena GB z dodatkami kaletniczymi, bo<br />

No wy Sącz był za głę biem w tej bra nży.<br />

Jed nak tak ja koś ok. 2008 r. ta ni im port<br />

Dom Weselny Stary Młyn<br />

w Nowym Sączu to<br />

rzeczywiście stary,<br />

przedwojenny młyn.<br />

Właściciele zapewniają, że<br />

w piwnicach wciąż znajdują<br />

się urządzenia młynarskie.<br />

z Chin zaczął wykańczać miejscowe firmy<br />

produkujące torebki i inne wyroby ze skóry.<br />

Ry nek za czął się kur czyć, a bra nża pod -<br />

upa dać, więc że by sa mi prze trwać i nie<br />

zwalniać pracowników, kupili ten stary<br />

młyn z myślą o domu weselnym.<br />

Za okrą glo na se ce sja<br />

Dobiegały bowiem do nich informacje,<br />

że nie któ re mło de pa ry i po trzy la ta<br />

cze ka ją ze ślu bem, bo nie ma ją gdzie<br />

wyprawić wesela. Wiedzieli zatem, że<br />

jest po pyt, więc oni za ję li się po da żą.<br />

Pech chciał, że nie oni jed ni… Iwtej<br />

chwili na Sądecczyźnie mamy domów<br />

weselnych dostatek, a nawet przesyt,<br />

więc w 2010 r. roz po czę ła się wal ka kon -<br />

kurencyjna, uciekająca się do najgorszych<br />

metod, łącznie z podpaleniami,<br />

o czym przekonali się właściciele domów<br />

weselnych w Cieniawie i Rytrze.<br />

Oni swój uruchomili w końcu 2009 r.<br />

Z młyna zostały same mury, resztę zaadaptowali<br />

do własnych potrzeb. O ile<br />

skorupa jest przedwojenna, to wnętrze<br />

nowoczesne, zaopatrzone nawet w klimatyzację,<br />

dzięki której uniezależnili się<br />

od pór roku i temperatur na zewnątrz.<br />

Wnętrze głównej sali, w której na powierzchni<br />

ok. 300 m kwadratowych może<br />

za siąść do 200 osób, a i tak po zo sta je<br />

sporo wolnego miejsca na tańce i zresztą<br />

ogól nie jest luź no, dzię ki cze mu brać<br />

kelnerska może swobodnie lawirować,<br />

nie wylewając barszczu na białe suknie<br />

ślubne panien młodych, zaprojektowane<br />

jest przez ab sol went kę Li ceum Sztuk<br />

Plastycznych w Nowym Wiśniczu Wiolet<br />

tę Ro lę w sty lu se ce sji, ogól nie za -<br />

okrą glo nym. Pa ste lo wa ko lo ry sty ka<br />

26 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

doskonale skomponowana. W górnych<br />

par tiach ścian cią gną się dys kret ne<br />

szlaczki ornamentu. Dla państwa młodych<br />

przeznaczone są fotele z ozdobną<br />

tapicerką. Zamiast szyb wprawione są<br />

witraże dzieła Magdaleny Kotkowskiej<br />

z Piąt ko wej. Ona też zaj mu je się od po -<br />

wiednią aranżacją wnętrz w zależności<br />

od im pre zy, ja ka ma się od być.<br />

Nastawili się na wesela, studniówki,<br />

chrzci ny, imie ni ny, im pre zy fir mo we.<br />

Najtrudniej miało być ze studniówkami,<br />

gdyż sale na te zabawy rezerwowane są<br />

gru bo wcze śniej. Ale im uda ło się szyb -<br />

ko we drzeć i na ten ry nek. W so bo tę po -<br />

prze dza ją cą na szą wi zy tę w Sta rym<br />

Mły nie ba wi li się tam ma tu rzy ści<br />

z Technikum Odzieżowego. Szkoda, że<br />

nas tam nie by ło, bo za pew ne kre acje<br />

dziewcząt powalały na kolana…<br />

Żad nej pra cy się nie bo ją<br />

Wła ści cie le Sta re go Mły na za pew -<br />

niają imprezowiczom wszystko oprócz<br />

muzyki i alkoholu, bo nie mają koncesji<br />

na jego sprzedawanie. Te dwie sprawy<br />

go spo darz im pre zy mu si za ła twić we<br />

własnym zakresie, choć co do muzyki,<br />

to Bodziony z Grzegorczykiem mają tak<br />

rozległe kontakty, że zawsze mogą kogoś<br />

polecić.<br />

To, że właściciele zapewniają wszystko<br />

z wy jąt kiem dwóch rze czy ozna cza,<br />

że również oferują wyżywienie. Zaplecze<br />

kuchenne Starego Młyna jest imponu<br />

ją ce. Nie tyl ko speł nia wszel kie<br />

standardy unijne, nie tylko jest nowoczesne,<br />

ale także zajmuje imponującą po -<br />

wierzch nię. Tak jak w ja kimś du żym<br />

pa ła cu są tam osob ne po miesz cze nia<br />

kredensowe na tzw. statki, czyli bogaty<br />

asor ty ment na czyń, są chłod nie, są po -<br />

mieszczenia socjalne dla załogi.<br />

W czasie największych imprez kuchnią<br />

zaj mu je się 6 osób. Ob sa dę kel ner -<br />

ską rekrutuje się w zależności od liczby<br />

gości. Zasada jest taka, że jedna kelnerka<br />

lub kel ner ma przy pa dać na 20 kon -<br />

sumentów. Obsługa kelnerska pojawia<br />

się w ko stiu mach za pro jek to wa nych<br />

przez Mał go rza tę Le niar w sty lu mły -<br />

narskim, bo historia i nazwa lokalu przecież<br />

zobowiązują.<br />

Właściciele – jak Irena Kwiatkowska<br />

w serialu telewizyjnym „Czterdziestolatek”<br />

– są osobami pracującymi i żadnej<br />

pracy się nie boją. Zorganizują imprezę,<br />

zapewnią zaopatrzenie, staną za barem,<br />

zamienią się w kelnerów, a jak trzeba, to<br />

jeszcze zasiądą w kuchni na zydelkach<br />

i w mig ostrugają metr kartofli.<br />

Razem z pracownikami wybudowali<br />

na tyłach głównego budynku rodzaj<br />

drewnianej altany, w której można urządzać<br />

grillowiska. Nieopodal jest plac zabaw<br />

przydatny, jeśli goście przybędą<br />

na weselisko lub chrzciny w asyście licznej<br />

dzie ciar ni. Kie dy za no si się, że bę -<br />

dzie tych szkrabów więcej, właściciele<br />

organizują nawet przedszkolankę, która<br />

zajmuje się dziećmi, żeby ich rodzice<br />

mogli się bawić ze spokojnymi głowami.<br />

Zasadniczy personel Domu Weselnego<br />

Sta ry Młyn oprócz wła ści cie li sta no -<br />

wi 7-oso bo wa za ło ga ich hur tow ni<br />

do dat ków ka let ni czych. W ty go dniu<br />

pra cu ją w hur tow ni, a w so bo ty prze -<br />

dzierz ga ją się w ku cha rzy i kel ne rów.<br />

Ponieważ firma jest rodzinna, w prospero<br />

wa niu Sta re go Mły na po ma ga ją też<br />

małżonki i dzieci właścicieli.<br />

Koledzy z boiska<br />

Dla imprezowiczów, którzy zanadto<br />

zapamiętują się w zabawie przeznaczone<br />

są 24 miejsca hotelowe w estetycznych<br />

pokojach na drugiej kondygnacji.<br />

Pokoik dla... zmęczonych zabawą FOT. IRP<br />

Właściciele wzięli na siebie trud odsiewa<br />

nia za ba wo wi czów, któ rzy za nad to<br />

sobie pofolgowali. Przed rozpoczęciem<br />

imprezy witają wszystkich przy wejściu,<br />

ale nie chle bem i so lą, lecz w for mie<br />

uroczystego odbierania kluczyków samochodowych.<br />

Kiedy po kilku, kilkunastu godzinach<br />

uczest nik im pre zy zdra dza ocho tę jej<br />

Wła ści cie le Sta re go Mły -<br />

na zapewniają imprezowiczom<br />

wszyst ko oprócz<br />

muzyki i alkoholu, bo nie<br />

ma ją kon ce sji na je go<br />

sprze da wa nie. Te dwie<br />

sprawy gospodarz imprezy<br />

mu si za ła twić we wła snym<br />

zakresie.<br />

opuszczenia, właściciele lokalu i jednocześnie<br />

depozytariusze kluczyków własno<br />

ocz nie do ko nu ją lu stra cji<br />

potencjalnego kierowcy na okoliczność<br />

tego, czy w aktualnym stanie nadaje się<br />

do prowadzenia pojazdu mechanicznego.<br />

Jeśli oględziny wypadną pozytywnie,<br />

kie row ca od zy sku je klu czy ki, ale<br />

jeżeli stwierdzone zostaną objawy nad-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 27


GOSPODARKA<br />

miernego upojenia… zabawą, niedoszły<br />

kierowca jest kierowany na spoczynek<br />

w pokoiku na drugiej kondygnacji. Dodaj<br />

my, że noc leg w tej pod ręcz nej izbie<br />

wytrzeźwień wliczony jest w cenę impre<br />

zy i nic nie kosz tu je eks tra.<br />

Grze gor czy ka i Bo dzio ne go oprócz<br />

koleżeństwa i Starego Młyna łączy to, że<br />

obaj udzie la ją się ta kże ja ko pił ka rze.<br />

Ten pierw szy grał na wet kie dyś w dru -<br />

żynie juniorów Sandecji. Trenował razem<br />

z ta ki mi zna ny mi pił ka rza mi, jak<br />

późniejszy reprezentant Polski oraz stoper<br />

Wisły Kraków, GKS Katowice i Austrii<br />

Wiedeń Marek Świerczewski, jak<br />

pomocnik Legii Warszawa Andrzej Łatka,<br />

jak gracz Sta li Mie lec i Wi sły Kra -<br />

ków Krzysz tof Łę to cha, jak za wod nik<br />

Ra do mia ka, Ślą ska Wro cław i Le cha<br />

Poznań Leszek Partyński.<br />

Wła ści cie le Sta re go Mły na gra ją<br />

w pił kę no żną w dru ży nie old bo jów<br />

Awans-Rena, którą założył jeszcze obecny<br />

po seł, a by ły pił karz An drzej Czer -<br />

wiń ski, a pro wa dzi ją na dal brat po sła<br />

Bog dan Czer wiń ski, wła ści ciel fir my<br />

ochroniarskiej Sezam. Razem z tym zespo<br />

łem po wy gry wa li spo ro tur nie jów<br />

dla oldbojów, także po sąsiedzku na Słowacji<br />

i w Czechach.<br />

IRE NE USZ PAW LIK<br />

Współwłaściciele Starego Młyna Kazimierz<br />

Grzegorczyk (z lewej) i Marian<br />

Bodziony pod własnoręcznie wykonanym<br />

żyrandolem w drewnianej altanie<br />

na tyłach domu weselnego<br />

Sta dion<br />

jak ma rze nie<br />

W ślad za instalacją sztucznego oświetlenia włodarze miasta<br />

i klubu Sandecja zaczęli myśleć o dalszej rozbudowie liczącego<br />

już czterdzieści lat obiektu przy ul. Kilińskiego.<br />

Przed pierwszym meczem przy świetle elektrycznym<br />

do Nowego Sącza dotarła zapierająca – przyznajmy! – dech<br />

w piersiach rozpracowana w najdrobniejszych szczegółach<br />

wizja kolejnych kroków inwestycyjnych na tym obiekcie.<br />

Przy ja zny oto cze niu pro jekt<br />

mo der ni za cji opra co wał żeń -<br />

ski du et: Ewe li na Ja skul ska<br />

z No we go Są cza i jej ró wie -<br />

śniczka Anna Miller z Żyrardowa.<br />

Co wi dzi my Przede wszyst kim<br />

cztery kryte trybuny, dwanaście tysięcy<br />

miejsc siedzących, podgrzewaną<br />

murawę. Bryła stadionu i zadaszenia<br />

jest wkomponowana w krajobraz Kotliny<br />

Sądeckiej. Kształt dachu stadionu,<br />

inspirowany formą górzystą Beskidu<br />

Sądeckiego, podparty jest na dźwigarach<br />

stalowych przybierających postać<br />

drzew, których gałęzie wznoszą się<br />

i opadają. Membrana dachowa (z włókna<br />

szklanego wzmacniana teflonem)<br />

rozpięta ponad trybunami, miejscami<br />

schodząca do poziomu terenu, nawiązuje<br />

do falujących meandrów rzek i potoków<br />

górskich. Pokrycie dachu ma<br />

właściwości samoczyszczące. Stopień<br />

przepuszczalności światła jest regulowany<br />

poprzez zmianę grubości materiału,<br />

co daje liczne możliwości<br />

w iluminacji świetlnej obiektu. Dzięki<br />

wysokiej elastyczności materiału możliwe<br />

jest ukształtowanie powłoki<br />

obiektu w formę przypominającą masyw<br />

górski, co nadaje mu niepowtarzalny<br />

i wyjątkowy charakter.<br />

– Tak jak wo da jest zmien na, tak sa -<br />

mo fasada obiektu zaskakuje swoją różno<br />

rod no ścią kształ tu w za le żno ści<br />

od punktu patrzenia. Przemieszczanie<br />

się na promenadzie jest jak odkrywanie,<br />

poruszanie się jak w lesie pomiędzy<br />

drze wa mi, tu jed nak nie ma<br />

Co widzimy Przede<br />

wszystkim cztery kryte<br />

trybuny, dwanaście tysięcy<br />

miejsc siedzących,<br />

podgrzewaną murawę.<br />

Bryła stadionu i zadaszenia<br />

jest wkomponowana<br />

w krajobraz Kotliny<br />

Sądeckiej.<br />

miej sca na przy pa dek, wszyst kie ele -<br />

menty, począwszy od funkcji, poprzez<br />

konstrukcję, a skończywszy na powłoce<br />

membramowej, muszą tworzyć dosko<br />

na łą ca łość, two rzą cą har mo nię<br />

po mię dzy ele men ta mi tra dy cyj ny mi<br />

a nowoczesnymi – stwierdzają Ewelina<br />

Jaskulska i Anna Miller.<br />

Popatrzmy na szczegóły. Od strony<br />

ul. Kilińskiego wydzielono podjazd<br />

28 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

Na stadionie Sandecji przy ul. Kilińskiego stanęły przywiezione z Turcji cztery<br />

maszty (wysokie na 45 m, o wadze 14 ton), które posłużą do sztucznego<br />

oświetlenia obiektu. Każdy ze słupów wyposażono w 42 reflektory, które<br />

dają natężenie światła 1600 luksów. Urządzenia oświetleniowe są produkcji<br />

renomowanej firmy Philips. Operacja postawienia masztów do pionu<br />

wzbudziła duże zainteresowanie sądeczan.<br />

Projekt oświetlenia przygotował Ryszard Ogorzelski z nowosądeckiej pracowni<br />

Elektroprojekt, z którym ściśle współpracował architekt Witold Król.<br />

Wykonawcami byli: konsorcjum firm: Instalatorstwo Elektryczne z Krynicy-<br />

-Zdro ju oraz PPU El marc z No we go Są cza. Koszt in we sty cji: 2,5 mln zł (z bu -<br />

dżetu miasta). Pierwszy mecz Sandecji (z Ruchem Radzionków) w blasku<br />

jupiterów zaplanowano na 19 marca (godz. 19).<br />

FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

i bezpośrednie wejście dla VIP-ów,<br />

a od stro ny ul. Krań co wej wjazd dla au -<br />

tobusów ekip z możliwością bezpośredniej<br />

komunikacji zespołu do pomieszczeń<br />

dru żyn na sta dio nie. Gra cze nie są na ra -<br />

żani na żadne niebezpieczeństwo ze strony<br />

kibiców drużyny przeciwnej.<br />

W przestrzenie dla drużyn zaprojektowano<br />

pomieszczenia zgodne z wytycznymi<br />

PZPN takimi jak: szatnie dla zawodników,<br />

toalety, jacuzzi, pokoje masażu, pomieszczenia<br />

rozgrzewki, sale trenerów<br />

i kontroli dopingu itp. Piłkarze przez tunel<br />

wychodzą bezpośrednio na boisko.<br />

W czterech narożnikach obiektu zapro<br />

po no wa no wej ścia na pro me na dę,<br />

z której można dostać się na trybunę. Ze<br />

wzglę dów bez pie czeń stwa te czte ry<br />

WIZUALIZACJA: E. JASKULSKA, A. MILLER<br />

wejścia zostały zaprojektowane tak, aby<br />

ka żdy ki bic mu siał wejść na po ziom<br />

promenady górnej, a stamtąd kierować<br />

się do właściwego miejsca. Kibic musi<br />

pod nieść gło wę, aby wejść po scho dach,<br />

w związku z czym kamera obejmuje go<br />

„okiem” już od prze kro cze nia bra mek<br />

wejściowych na obszar stadionu. Na poziomie<br />

promenady górnej znajdują się<br />

toalety oraz kioski gastronomiczne dla<br />

kibiców. Promenada pełni ponadto ważne<br />

funkcje: komunikacyjną oraz ewakuacyjną.<br />

Pod trybunami wydzielono kilka lóż<br />

dla wa żnych go ści. Lo że ma ją po -<br />

wierzchnię około 26m2, wyposażone są<br />

w meble i urządzenia wysokiej jakości.<br />

Loże VIP wynajmowane byłyby nie tylko<br />

na czas trwania zawodów sportowych,<br />

ale również poza imprezami odbywający<br />

mi się na obiek cie np. w ce lu spo tkań<br />

biznesowych. Loże VIP posiadają własny<br />

taras widokowy na boisko w najlepszym<br />

pod kątem widoczności miejscu.<br />

Pod trybunami wydzielono jeden lub<br />

dwa poziomy powierzchni przeznaczonej<br />

pod wynajem – łącznie około 20 tys. m2.<br />

Powierzchnia ta pełniłaby funkcję han-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 29


GOSPODARKA<br />

WIZUALIZACJA: E. JASKULSKA, A. MILLER<br />

dlową, komercyjną lub usługową. Urządzone<br />

tu puby, kawiarnie, sklepy, galerie<br />

przynosiłyby dochody dla<br />

właściciela obiektu w czasie, gdy<br />

na obiekcie nie odbywają się żadne imprezy<br />

masowe.<br />

Stadion został zaprojektowany również<br />

w ta ki spo sób, aby mógł peł nić<br />

funkcję imprez masowych (np. koncerty<br />

mu zycz ne), przez co stał by się wa -<br />

żnym w mie ście i re gio nie miej scem<br />

szeroko pojętej kultury i rozrywki.<br />

Od strony ul. Kilińskiego zlokalizowano<br />

wjazd dla pojazdów uprzywilejo<br />

wa nych: ka ret ki po go to wia, stra ży<br />

pożarnej i policji.<br />

Projektanci przewidzieli też miejsca<br />

parkingowe na sąsiednich działkach.<br />

Przedstawiona wyżej wizja modernizacji<br />

stadionu Sandecji jest na razie<br />

melodią przyszłości, wymaga sporych<br />

na kła dów fi nan so wych, ale, oczy wi -<br />

ście, od cze goś trze ba za cząć.<br />

– Nie jest to je dy ny pro jekt, ja ki<br />

przedstawiono władzom miasta, ale ta<br />

pro po zy cja rze czy wi ście ro bi wra że -<br />

nie. No wy Sącz stać na pięk ny, a za -<br />

ra zem ka me ral ny sta dion, je den<br />

z najpiękniejszych obiektów tego typu<br />

w Pol sce po łu dnio wej. To miej sce nie<br />

tyl ko dla me czów pił kar skich, ale też<br />

dla ma so wej i in dy wi du al nej re kre -<br />

acji, roz ryw ki i edu ka cji, kon cer tów<br />

gwiazd, spo tkań biz ne so wych – za -<br />

uwa ża dy rek tor Wy dzia łu Kul tu ry<br />

i Spor tu UM Jó zef Kan tor.<br />

Realia są następujące: w obecnej sytuacji<br />

budżetowej miasta nie stać na samo<br />

dziel ne udźwi gnię cie li czo nych<br />

w kilkadziesiąt milionów złotych kosztów<br />

inwestycji. Potrzebne są środki ze -<br />

wnętrz ne lub nada nie te mu<br />

przedsięwzięciu formy partnerstwa publiczno-prywatnego,<br />

a konkretne roboty<br />

można podzielić na etapy.<br />

– Czy to fan ta zja, od le głe ma rze -<br />

nie My ślę, że nie – twier dzi dy rek tor<br />

J. Kan tor. (LEŚ)<br />

Me cze w No wym Są czu<br />

W ra mach roz gry wek I -li go wych San de cja<br />

ro ze gra wio sną br. na wła snym obiek cie<br />

dzie więć spo tkań, z cze go osiem w so bot -<br />

nie po po łu dnia i wie czo ry, na to miast jed no<br />

w piąt ko wy wie czór.<br />

5 mar ca (so bo ta), godz. 15<br />

Sandecja – GKP Stilon Gorzów Wielkopolski<br />

19 mar ca (so bo ta), godz. 18<br />

San de cja – Ruch Ra dzion ków<br />

2 kwietnia (sobota), godz. 18<br />

Sandecja – Kolejarz Stróże<br />

16 kwietnia (sobota), godz. 19<br />

San de cja – Gór nik Po lko wi ce<br />

30 kwietnia (sobota), godz. 19<br />

San de cja – Ter ma li ca Bruk -Bet Nie cie cza<br />

11 ma ja (so bo ta), godz. 19<br />

Sandecja – Odra Wodzisław Śląski<br />

21 ma ja (so bo ta), godz. 20<br />

San de cja – GKS Ka to wi ce<br />

27 ma ja (pią tek), godz. 20<br />

San de cja – ŁKS Łódź<br />

11 czerw ca (so bo ta), godz. 17<br />

Sandecja – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski<br />

Co łą czy MKS San de cja<br />

z budową stadionu Baltic<br />

Arena w Gdańsku, na którym<br />

rozegrane zostaną mecze mistrzostw<br />

Europy w piłce nożnej<br />

EURO 2012 Okazuje<br />

się, że nie ma ło.<br />

Tym „łącz ni kiem” jest mło da,<br />

wszech stron nie wy kształ co -<br />

na ko bie ta, mgr inż. ar chi tekt<br />

Ewe li na Ja skul ska, ro do wi ta<br />

sądeczanka, która od ponad dwóch lat<br />

jest kierownikiem projektu pn. „Stadion<br />

w Gdańsku” i prowadzi zespół projektowy<br />

odpowiedzialny za międzybranżową<br />

ko or dy na cję pro jek tu z pra ca mi<br />

budowlanymi. Swoje obowiązki dzieliła<br />

(i dzie li) w ostat nich mie sią cach<br />

na pracę w biurze firmy Rhode Kellermann<br />

Waw row sky w War sza wie<br />

i na budowie w Gdańsku.<br />

W tym zapracowanym życiu sądecka<br />

pani architekt – wraz z koleżanką również<br />

z branży, Anną Miller – znalazła też<br />

czas na przygotowanie projektu modernizacji<br />

i rozbudowy stadionu Sandecji<br />

w Nowym Sączu.<br />

Skrom ne dzie wu chy, ró wie śnicz ki<br />

(ma ją po 31 lat), bro nią się przed ja ki -<br />

kolwiek rozgłosem wokół siebie, chronią<br />

prywatność, uważają się za „trybiki”<br />

w tym ogromnym przedsięwzięciu.<br />

– Nasza praca polega na skoordynowaniu<br />

projektu z branżami (konstrukcja,<br />

wszelkie instalacje, firmy) oraz zmianami<br />

wpro wa dza ny mi na pla cu bu do wy.<br />

Dodatkowo oceniamy projekty warsztatowe<br />

firm, które „wchodzą” na budowę<br />

z po szcze gól ny mi pro duk ta mi. Oce -<br />

na polega na prawidłowości wykonania<br />

opra co wa nia warsz ta to we go zgod nie<br />

z projektem architektonicznym oraz obowiązującymi<br />

przepisami – mówią Ewelina<br />

i Anna.<br />

***<br />

Ewelina Jaskulska pochodzi z dzielni<br />

cy He le na. Ma tu rę (1998) zda wa ła<br />

w I LO im. Ja na Dłu go sza, w kla sie<br />

o profilu matematyczno-fizycznym, której<br />

wy cho waw cą był prof. An drzej Frą -<br />

czek, słyn ny an gli sta ps. „Fa ster”.<br />

Wykształcenie architektoniczne zdoby-<br />

30 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Od lewej: An na Mil ler i Ewe li na Ja skul ska FOT. ARCH.<br />

Ewelina Jaskulska i Anna Miller<br />

Mię dzy San de cją<br />

a... Ba ltic Are ną<br />

ła na Politechnice Krakowskiej. Swoją<br />

drogę zawodową rozpoczęła w Nowym<br />

Sączu jako praktykantka, potem pracowała<br />

przy projektach budynków mieszka<br />

nio wych w Kra ko wie, na to miast<br />

pod czas krót kiej prak ty ki za wo do wej<br />

w Chicago asystowała przy modernizacji<br />

obiektów sakralnych oraz projektowa<br />

niu bu dyn ków miesz kal nych.<br />

W warszawskich biurach projektowych<br />

zdobywała doświadczenie przy projektowaniu<br />

obiektów biurowych (Rondo 1<br />

w Warszawie), przemysłowych i handlowych<br />

(„Zło te Ta ra sy” w sto li cy, Cen -<br />

trum Handlowe „Wzgórze” w Gdyni).<br />

Obecnie pracuje na stanowisku kierow<br />

ni ka pro jek tu gdań skie go sta dio nu<br />

na EU RO 2012. Bra ła udział w licz nych<br />

konkursach architektonicznych zdobywając<br />

nagrody i wyróżnienia.<br />

– Podczas ostatnich wakacji tak bardzo<br />

zafascynowała mnie kultura kubańska,<br />

że podjęłam współpracę z Wydziałem<br />

W tym zapracowanym życiu<br />

sądecka pani architekt<br />

– wraz z koleżanką również<br />

z branży, Anną Miller<br />

– znalazła też czas<br />

na przygotowanie projektu<br />

modernizacji i rozbudowy<br />

stadionu Sandecji<br />

w Nowym Sączu.<br />

Architektury w Hawanie na rzecz renowacji<br />

zniszczonych budynków części starej<br />

stolicy Kuby. Moją pasją jest również tworzenie<br />

instalacji w przestrzeni publicznej.<br />

To nowa dziedzina, w której chciałaby się<br />

móc w przyszłości zrealizować.<br />

***<br />

Anna Miller urodziła się w Żyrardowie.<br />

Zdo by wa nie wie dzy ar chi tek to -<br />

nicznej rozpoczęła już w warszawskim<br />

Technikum im. Stanisława Noakowskiego.<br />

Edukację kontynuowała na Wyższej<br />

Szkole Ekologii i Zarządzania w Warsza<br />

wie oraz w nie miec kiej Fa ch hoch -<br />

schu le w Bo chum. Pierw sze kro ki<br />

zawodowe stawiała jako stażystka pracując<br />

przy realizacji projektów osiedli<br />

mieszkaniowych w Żyrardowie i w niemiec<br />

kim biu rze pro jek to wym. Po po -<br />

wro cie do kra ju roz po czę ła pra cę<br />

w War sza wie przy pro jek tach bu dyn -<br />

ków wielorodzinnych, użyteczności publicznej<br />

i centrów handlowych. Obecnie<br />

pra cu je przy pre sti żo wym pro jek cie<br />

przygotowywanym na EURO 2012, jakim<br />

jest sta dion pił kar ski w Gdań sku.<br />

Obok architektury jej drugą pasją jest<br />

fo to gra fia. W tym kie run ku rów nież<br />

kształciła się zawodowo, a potem swoje<br />

pomysły realizowała podczas sesji zdjęciowych<br />

w atelier fotograficznym. Wyko<br />

rzy stu jąc umie jęt no ści w obu tych<br />

dziedzinach brała udział w kilku wystawach<br />

zdjęć o tematyce architektonicznej<br />

zdobywając wyróżnienia.<br />

Obie panie architekt poznały się pracując<br />

przy projekcie stadionu gdańskiego.<br />

Ich wzajemne porozumienie oraz<br />

dobra współpraca stały się zalążkiem<br />

do dalszego rozwoju zawodowego i zaowocowały<br />

koncepcją stadionu Sandecji.<br />

Sta dio nu jak ma rze nie. Są zna ki<br />

na nie bie i zie mi, że mo że się ono zi ścić<br />

szybciej niż myślimy…<br />

JE RZY LE ŚNIAK<br />

WIZUALIZACJA: E. JASKULSKA, A. MILLER<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 31


GOSPODARKA<br />

Biznes i „sanktuarium”<br />

W dawnych dobrych czasach,<br />

kiedy jeszcze Piotrek Świerczewski<br />

toczył boje w Lidze<br />

Mi strzów, Adam Sie ja, pre zes<br />

Okręgowego Związku Piłki<br />

Nożnej w Nowym Sączu zorganizował<br />

wyprawę szlakiem znanych<br />

stadionów europejskich.<br />

Zabrał liczną grupę trampkarzy<br />

i juniorów, kilku prezesów nowo<br />

są dec kich klu bów i ni żej<br />

podpisanego redaktora.<br />

Odwiedziliśmy m.in. stadiony Milanu<br />

i Interu, Olimpique Marsylia, Toulose<br />

i Monaco, Realu i Barcelony. To była<br />

ekstraklasa, różniąca się od betonowych<br />

gigantów typu Nepstadion w Budapeszcie<br />

czy Łużniki w Moskwie. Jeżeli futbol<br />

jest swojego rodzaju odmianą religii,<br />

a tak z pew no ścią jest dla mi lio nów ki -<br />

bi ców we Wło szech czy Hisz pa nii, to ta -<br />

kie sta dio ny jak San Si ro czy Nou Camp<br />

jawiły nam się jako „sanktuaria” otoczone<br />

czcią przez rze sze mi ło śni ków pił ki<br />

nożnej. Zapamiętałem wizytę w szatni,<br />

gdzie wisiały przygotowane do wdziania<br />

ko szul ki gwiazd, da ne nam też by ło<br />

zajrzeć do pomieszczeń prasowych i sędziowskich,<br />

a nawet przysiąść na miejscach<br />

dla VIP -ów.<br />

Od te go cza su prze by wa jąc w ró -<br />

żnych miej scach, sta ram się obej rzeć nie<br />

tyl ko głów ne atrak cje, za byt ki, ale też<br />

stadiony, nawet, gdyby to były nieodgrywa<br />

ją ce spe cjal nej ro li w pił kar skim<br />

świat ku obiekty Na rwiku, Lwowa czy...<br />

Niecieczy. Wszędzie znalazłem coś ciekawego,<br />

niekoniecznie podczas gry.<br />

Studiując teraz projekt i wizualizację<br />

no we go obiek tu San de cji, au tor stwa<br />

młodych i utalentowanych projektantek<br />

Eweliny Jaskulskiej i Anny Miller, stanęły<br />

mi przed oczami świątynie futbolowe<br />

z tamtej podróży, tamtejsze boiska,<br />

try bu ny, tu ne le, pu by ki bi ców, mu zea<br />

piłkarskie i sklepy z pamiątkami („relikwia<br />

mi” – po zo sta jąc przy re li gij nych<br />

porównaniach), słowem wszystko to, co<br />

ma wpływ na at mos fe rę i po śred nio<br />

na wynik sportowy.<br />

Powróciło chłopięce uczucie podniecenia,<br />

gdy trzymałem w ręku koszulkę<br />

z nazwiskiem Zinadine Zidane’a lub gdy<br />

dotykałem robiącej niesamowite wrażenie<br />

tra wy (ni czym dy wan), po któ rej bie -<br />

gał wtedy Brazylijczyk Ronaldo. Teraz<br />

oczami wyobraźni zobaczyłem przy ul.<br />

Jeżeli futbol jest swojego<br />

rodzaju odmianą religii,<br />

a tak z pewnością jest dla<br />

milionów kibiców we<br />

Włoszech czy Hiszpanii, to<br />

takie stadiony jak San Siro<br />

czy Nou Camp jawiły nam<br />

się jako „sanktuaria”<br />

otoczone czcią przez rzesze<br />

miłośników piłki nożnej.<br />

Kilińskiego sądecką „świątynię futbolu”,<br />

z całą kolorową otoczką, galerią zdobywanych<br />

od ponad stu lat trofeów, plakatów,<br />

fotografii, strojów klubowych<br />

(szytych na miarę... od niemowlaków<br />

po wielkoludów) i naturalnej wielkości<br />

Polski akcent na stadionie Barcelony:<br />

na pamiątkową tablicę z nazwiskami<br />

srebrnych medalistów olimpijskich<br />

z 1992, w tym i są de czan Pio tra<br />

Świerczewskiego i Aleksandra Kłaka,<br />

wskazują prezes Sandecji Andrzej<br />

Da nek i dyr. WKiS UM Jó zef Kan tor<br />

FOT. LEŚ<br />

Sądeczanie z Adamem Sieją na Nou Camp w Barcelonie FOTL LEŚ<br />

32 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

woskowych figur sław, od Tadeusza Koniecznego<br />

po Wiesława Spiegla.<br />

Wy obra żam też so bie na San de cji<br />

zna ko mi te przy go to wa ne pły ty bo isk,<br />

ide al nie przy strzy żo ną tra wę i mi mo -<br />

wolnie dostrzegam dzisiejszych trampkarzy<br />

(a może juniorów) w czeluściach<br />

wielopiętrowej niecki stadionu, w huku<br />

dopingu i okrzyków, szturmujących jak<br />

na skrzydłach bramkę rywali.<br />

Różne są te moje europejskie stadiony.<br />

Jedne wyglądające jak statek kosmiczny<br />

czy neogotycki zamek, inne niczym barykada<br />

w okopach pod Stalingradem.<br />

Szczególnej magii nabierają dopiero wtedy,<br />

gdy wie czo rem za bły sną na nich świa -<br />

tła elektryczne i wypełnią się widownią,<br />

a na murawie piłkarzami lub zespołem<br />

rockowym. Jakie wrażenia staną się naszym<br />

udzia łem 19 mar ca, gdy 1600 luk -<br />

sów zabłyśnie nad drużyną Jano<br />

Frőhli cha A ja kie jesz cze mo gą być, gdy -<br />

by przestawiona obok wizja młodych architektek<br />

stała się rzeczywistością<br />

Projekt Jaskulskiej i Millerównej daje<br />

szansę obecności takiej magii przez<br />

ca łą do bę, nie tyl ko wie czo rem, ale<br />

i za dnia. To rzadka sztuka połączenia<br />

no wo cze sno ści z tra dy cją i be skidz ką<br />

specyfiką regionu. To też sposób na ożywienie<br />

miasta, na pobudzenie koniunktu<br />

ry, sło wem na biz nes. To ta ka<br />

spor to wa ga le ria han dlo wo -roz ryw ko -<br />

wa, w której można spędzić z pożytkiem<br />

i atrakcyjnie kilka godzin. (LEŚ)<br />

Joanna i Mariusz Mikulscy<br />

Sztandarowa inwestycja<br />

Piwnicznej-Zdroju sprzedana!<br />

Łazienki<br />

dla Mikulskich<br />

FOT. MIGA<br />

Niszczejące od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku niedokończone,<br />

słynne piwniczańskie Łazienki poszły wreszcie<br />

pod młotek. 10 lutego w Urzędzie Miasta i Gminy w Piwnicznej-Zdroju<br />

Joanna i Mariusz Mikulscy z Nowego Sącza podpisali<br />

protokół, kończący rokowania dotyczące ich kupna.<br />

Nabywcy zapłacą za tę nieruchomość 601 tys. zł w ratach.<br />

Wło da rze Piw nicz nej<br />

od kil ku już do brych lat<br />

szukali chętnych, którzy<br />

zdecydowaliby się kupić<br />

trzy dział ki o po wierzch ni 0,3639 ha<br />

wraz z trzema pawilonami w stanie suro<br />

wym za mknię tym, wy bu do wa nych<br />

kiedyś z przeznaczeniem na cele zakładu<br />

przy ro do lecz ni cze go. Kil ka na ście<br />

lat te mu obiek ty na wła snych grun tach<br />

zaczęła wznosić gmina, ale inwestycji<br />

nie do pro wa dzi ła do fi na łu. Bu dyn ki<br />

z każdym rokiem coraz bardziej popadały<br />

w ruinę, bo nie było pieniędzy ani<br />

na ich do koń cze nie, ani na wła ści we<br />

zabezpieczenie. Wizja uzdrowiskowe-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 33


GOSPODARKA<br />

Nowi właściciele Łazienek<br />

w pierwszej kolejności chcą<br />

powstrzymać degradację<br />

pawilonów. Ten etap prac<br />

chcieliby zrobić w ciągu<br />

najbliższych tygodni, ale<br />

ich plany uzależnione są<br />

od pogody.<br />

go zakładu balneologicznego z kąpielami<br />

borowinowymi i mineralnymi oraz<br />

częścią hotelową pozostała więc na papie<br />

rze. W te re nie po zo sta ły na to miast<br />

budynki z małymi pokojami bez sanitariatów,<br />

bez możliwości zamontowania<br />

pochylni dla niepełnosprawnych.<br />

Ile ra zy ła zien ki szły od 2003 r.<br />

pod przysłowiowy młotek (wtedy Rada<br />

Mia sta i Gmi ny zgo dzi ła się na ich<br />

sprze daż) – trud no już dzi siaj do ciec.<br />

Wszystkie dotychczasowe próby szukania<br />

na byw cy, któ ry zde cy do wał by się<br />

wyłożyć kapitał i dokończyć tę inwestycję<br />

koń czy ły się nie ste ty nie po wo dze -<br />

niem. Zainteresowani nieruchomością,<br />

którzy nosili się z zamiarem jej nabycia,<br />

szybko się z tego wycofywali, po obejrzeniu<br />

nieprzynoszących chluby miastu<br />

budynków. Może pokutowało także i to,<br />

że przez la ta część miesz kań ców, przy -<br />

wiązanych do tradycji, blokowała zbycie<br />

tej uzdrowiskowej infrastuktury.<br />

Sztandarową inwestycją dla Piwnicznej<br />

Zdro ju Ła zien ki sta ły się w 1932 r.,<br />

kiedy to po dokonaniu pierwszych odwiertów<br />

wody mineralnej ówczesna Rada<br />

Gminy zadecydowała o budowie<br />

pawilonu balneologiczno-leczniczego.<br />

Inicjatorem tego przedsięwzięcia był Eugeniusz<br />

Brągiel – właściciel piwniczańskiej<br />

apteki i późniejszy lekarz<br />

uzdrowiskowy Ludwik Rzeszutek<br />

Wspie rał ich moc no bur mistrz Jan Mar -<br />

ciszewski. W ciągu bardzo krótkiego<br />

czasu wybudowano drewniany obiekt<br />

o 7 kabinach. I już w październiku tegoż<br />

roku burmistrz oceniając na forum Rady<br />

Gminy funkcjonowanie Łazienek stwierdził,<br />

że cie szy ły się one u let ni ków wiel -<br />

kim wzię ciem. Nic, więc dziw ne go, że<br />

w kolejnych latach przystąpiono do rozbudowy<br />

obiektu i budowy jakże potrzebnej<br />

tu drogi dojazdowej. Działalność<br />

Łazienek przynosiła systematyczny<br />

wzrost do cho dów dla mia sta, dość po -<br />

wie dzieć, że np. w 1935 r. aż 37 proc. bu -<br />

dżetu miasta pochodziło z tego źródła.<br />

Okres wojny to zanik działalności Łazie<br />

nek. Szyb ko jed nak przy stą pio no<br />

do ich re ak ty wa cji. Wpraw dzie ule gły<br />

one częściowemu zniszczeniu podczas<br />

po wo dzi w 1948 r., ale już w la tach na -<br />

stęp nych wy ko ny wa no dzien nie oko -<br />

ło 100 ką pie li bo ro wi no wych i 200<br />

ką pie li kwa so wę glo wych. Apo geum<br />

roz kwi tu prze ży wa ły zaś Ła zien ki<br />

w okre sie tzw. eks pe ry men tu no wo są -<br />

deckiego. Jednak w latach osiemdziesiątych<br />

wy eks plo ato wa ną bez<br />

prze pro wa dze nia ko niecz nych re mon -<br />

tów pijalnię i zakład przyrodoleczniczy<br />

trzeba było zamknąć i obiekty zlikwidować.<br />

W 1992 r. od da no wpraw dzie<br />

do użytku nową pijalnię, ale na dokończenie<br />

zakładu przyrodoleczniczego zabra<br />

kło nie ste ty fun du szy. Obiekt<br />

w budowie niszczał przez lata.<br />

W koń cu jed nak się uda ło, ale dro ga<br />

do sprzedaży Łazienek nie była łatwa.<br />

FOT. MIGA<br />

34 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Przed rokowaniami, do których przystąpili,<br />

jako jedyni oferenci Joanna i Mariusz<br />

Mi kul scy, gmi na ogło si ła dwa<br />

przetargi (w kwietniu i sierpniu ub. r.),<br />

które zakończyły się negatywnym wynikiem.<br />

Teraz cena wywoławcza, zaproponowana<br />

przez gminę wynosiła 600 tys.<br />

zł (net to) i by ła ni ższa od pier wot nej<br />

o 370 tys. zł.<br />

– Składając podpisy na protokole rokowań<br />

staliśmy się właścicielami piwniczańskich<br />

Łazienek – powiedzieli nam<br />

Joanna i Mariusz Mikulscy. – Klamka<br />

za pa dła. Co mo że my jesz cze do dać.<br />

Lu bi my wy zwa nia, lu bi my re ali zo wać<br />

coś, co jest nie stan dar do we. W tej nie -<br />

ru cho mo ści, choć jest ona w ta kim, a nie<br />

innym stanie, zobaczyliśmy to coś. Piwniczna<br />

zawsze się nam podobała. Jeśli<br />

nasza cegiełka przyczyni się do rozwoju<br />

tej pięk nej miej sco wo ści, to już bę dzie<br />

bardzo dużo.<br />

Państwo Mikulscy przyznają, że pomysł,<br />

by bli żej przyj rzeć się piw niczń -<br />

skim Ła zien kom za kieł ko wał<br />

w ubiegłym roku, gdy na stronie interne<br />

to wej Urzę du Mia sta i Gmi ny Piw -<br />

nicz na -Zdrój uka za ły się in for ma cje<br />

o prze tar gach na sprze daż pa wi lo nów.<br />

Kie dy po ja wi ła się na to miast wia do -<br />

mość, że gmi na chce je zbyć w dro dze<br />

ro ko wań mie li już go ni twę my śli i za -<br />

częli bardzo poważnie zastanawiać się<br />

nad koncepcją kupna.<br />

– Mieliśmy świadomość, że pawilony<br />

są nie do koń czo ne, zu peł nie dzi siaj<br />

niefunkcjonalne i, że jeśli podejmiemy<br />

się te go za da nia bę dzie my mu sie li<br />

od no wa przejść wszel kie do ku men ta -<br />

cyjne formalności – stwierdzają – Dosko<br />

na le zda wa li śmy so bie rów nież<br />

spra wę z te go, że na wet, gdy się zde cy -<br />

Lubimy wyzwania, lubimy<br />

realizować coś, co jest<br />

niestandardowe. W tej<br />

nieruchomości, choć jest<br />

ona w takim, a nie innym<br />

stanie, zobaczyliśmy to coś.<br />

Piwniczna zawsze się nam<br />

podobała.<br />

JOANNA I MARIUSZ MIKULSCY<br />

FOT. MIGA<br />

du je my ku pić ła zien ki, mu si my za cho -<br />

wać ich pierwotne przeznaczenie, czyli<br />

lecz ni czy cha rak ter. Stwier dzi li śmy, że<br />

w Piw nicz nej jest za po trze bo wa nie<br />

na ta ki obiekt. Wie my, że cze ka nas<br />

ogrom pra cy.<br />

Nowi właściciele Łazienek w pierwszej<br />

ko lej no ści chcą po wstrzy mać de -<br />

gra da cję pa wi lo nów. Ten etap prac<br />

chcieliby zrobić w ciągu najbliższych tygo<br />

dni, ale ich pla ny uza le żnio ne są<br />

od pogody. Potem czeka ich opracowanie<br />

koncepcji przebudowy budynków.<br />

– Dajemy sobie niespełna rok na zebranie<br />

niezbędnej dokumentacji – dodaje<br />

Ma riusz Mi kul ski, wła ści ciel fir my<br />

pro jek to wo -bu dow la nej REMM z No -<br />

wego Sącza. – Nie bę dzie to ła twe, ale<br />

mamy nadzieję, że szybko przebrniemy<br />

przez ten etap. Chcie li by śmy, by po wstał<br />

tam mały pensjonat z kilkoma pokojami<br />

1, 2 i 4-osobowymi, mający rozbudowa<br />

ną część lecz ni czą, któ ra bę dzie<br />

zgodna z dawną wizją zakładu przyrodoleczniczego.<br />

Będą w niej, zatem pokoje<br />

lecz ni cze i za bie go we, jak rów nież<br />

kąpielowe (jacuzzi), sauna, grota solna,<br />

grota lodowa. Nastawiamy się na to, by<br />

obiekt pełnił funkcje lecznicze i zabiegowe.<br />

Chcielibyśmy dobudować też mały<br />

basenik dla dzieci.<br />

– Bardzo dobrze byłoby, gdyby udało<br />

się otwo rzyć nasz obiekt na prze ło mie ro -<br />

ku 2012/2013 – uważa Mariusz Mikulski,<br />

z wykształcenia inżynier budowlany,<br />

właściciel firmy projektowo-budowlanej<br />

REMM w No wym Są czu. Je go żo -<br />

na – Joanna, uczy fizyki w Gimnazjum<br />

nr 5 w Nowym Sączu. Oboje angażują<br />

się w działalność Stowarzyszenia Młodów-Głębokie,<br />

którego prezeską od lat<br />

jest Maria Krasowska. Mariusz Mikulski,<br />

przygotował i przekazał nieodpłatnie<br />

projekt budowy sądeckiego<br />

hospicjum.<br />

Ze sprze da ży Ła zie nek bar dzo się<br />

cie szy Edward Bo ga czyk, bur mistrz<br />

Piwnicznej-Zdroju.<br />

– Wie rzy łem, że wcze śniej, czy póź -<br />

niej znajdziemy kupca na łazienki – powiedział<br />

portalowi Bogaczyk. – Bardzo<br />

się cie szę, że na resz cie zna lazł się ofe -<br />

rent, któ ry je ku pił. W bu dyn kach bę dzie<br />

zachowana pierwotna funkcja, zgodnie<br />

z życzeniem Rady Miasta i Gminy, która<br />

kil ka lat te mu zde cy do wa ła się na ich<br />

sprzedaż. Uważam, że piwniczańskie łazienki<br />

poszły w dobre ręce, a ich właściciel<br />

bę dzie ro bić wszyst ko, by z te go<br />

obiektu korzystało jak najwięcej mieszkańców<br />

i wczasowiczów. Gmina niestety<br />

nie mia ła pie nię dzy, by je do koń czyć,<br />

a je śli na wet, nie by ło by nas stać, by je<br />

utrzymać.<br />

IGA MI CHA LEC<br />

Historia piwniczańskich łazienek została<br />

zaczerpnięta z książki Piwniczna Zdrój. Studia i szkice<br />

z dziejów miasta 1772-1999 pod red. prof. Józefa<br />

Długosza, rozdział „Początki i rozwój uzdrowiska”<br />

autorstwa Stanisława Leśnika.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 35


GOSPODARKA<br />

Zie mia prze si<br />

Fascynaci wszelkiej maści<br />

zna ją to uczu cie: ża lu, że coś,<br />

co jesz cze wczo raj, przed -<br />

wczoraj było w zasięgu ręki,<br />

niepostrzeżenie przeniosło się<br />

do kategorii rarytasów.<br />

FOT. W. BAŁDA<br />

Zbieracze militariów, obserwujący<br />

ceny, dyktowane za byle<br />

ba gnet, ża łu ją, iż kie dy tych<br />

śmiercionośnych narzędzi używa<br />

no po wszech nie w ka żdym nie mal<br />

gospodarstwie, nie obkupili się na zapas,<br />

aby dziś robić interesy – miłośnicy parowozów<br />

wspominają bocznice, zapełnio<br />

ne lo ko mo ty wa mi ró żnych od mian<br />

i typów, oczekującymi na pocięcie palnikami<br />

acetylenowymi (niedobitki tych<br />

pięk nych ma szyn trak tu je się dziś jak<br />

sza cow ne za byt ki i umiesz cza zgo ła<br />

na cokołach) – ci natomiast, którzy tęsknią<br />

za czasami, gdy symbolem Gorlickiego<br />

były „zagajniki” kiwonów i wież<br />

wiertniczych, wspominają wszechobecność<br />

ko pa nek, pa mię ta ją cych cza sy<br />

Ignacego Łukasiewicza.<br />

Jeszcze niedawno natrafić na nie było<br />

wyjątkowo łatwo: wystarczyło rozejrzeć<br />

się uwa żniej po po lach al bo la sach<br />

– i sa me wcho dzi ły w oczy: re gu lar ne<br />

pagórki o równych brzegach, podobne<br />

do kraterów. Gdy się wspięło na niewyso<br />

ką kra wędź, czę sto gę sto ude rzał<br />

w nos spe cy ficz ny za pach ro py naf to -<br />

wej, roz la nej w więk szą lub mniej szą<br />

kałużę pośrodku. To kopankowa klasyka,<br />

czy li mi ni ko pal nie z cza sów, gdy<br />

wydobycie surowca prowadzono na skalę<br />

półprzemysłową: swoiste kratery powstawały<br />

z ziemi, wyrzucanej wpierw<br />

ło pa ta mi, po tem wy cią ga nej w ku ble,<br />

za wie szo nym na zwy kłym (ta kim jak<br />

w studniach), kołowrocie, i usypywanej<br />

w krąg. Da wa ło to nie tyl ko wy go dę ko -<br />

pa czom, ale i w przy pad ku, gdy zło że<br />

okazało się wydajne, a wypływ ropy duży,<br />

takie uformowanie zabezpieczało pola<br />

przed rozlaniem się surowca.<br />

Wcześniej jednak – nawet jeszcze zanim<br />

gorlicki aptekarz podjął swoje próby<br />

nad wy ko rzy sta niem ma zi,<br />

sto so wa nej przez pa ste rzy do le cze nia<br />

chorób skórnych owiec – kopanki były<br />

płytkie, niewyróżniające się z otoczenia.<br />

Drążono je tam, gdzie dochodziło do samo<br />

czyn nych wy cie ków: wy star czy ło<br />

po głę bić ta kie miej sce, ocem bro wać<br />

niekorowanymi okrąglakami –i studnia<br />

gotowa. Taką kopankę, jeśli nie otoczono<br />

jej żer dzia mi – trud niej by ło do strzec<br />

w terenie, łatwo zaś – po prostu w nią<br />

wdepnąć. Z rozmaitymi konsekwencjami.<br />

Tragicznych nie wyłączając: bywały<br />

stud nie z ro pą głę bo kie na na wet<br />

kilkadziesiąt metrów.<br />

Pozostałości po pionierskim okresie<br />

gor lic kie go za głę bia naf to we go spra -<br />

wia ły pro ble my współ cze snym gór ni -<br />

kom, eks plo atu ją cym zło ża, od kry te<br />

przed 100 i wię cej la ty: „Wiel ka nie wia -<br />

doma, żadnych szczegółów, żadnej doku<br />

men ta cji” – mó wi li o nich<br />

na po cząt ku lat 90. mi nio ne go wie ku<br />

pra cow ni cy Kro śnień skie go Za kła du<br />

Górnictwa Nafty i Gazu, gospodarujący<br />

Jeszcze niedawno natrafić<br />

na nie było wyjątkowo<br />

łatwo: wystarczyło<br />

rozejrzeć się uważniej<br />

po polach albo lasach<br />

– i same wchodziły w oczy:<br />

regularne pagórki<br />

o równych brzegach,<br />

podobne do kraterów.<br />

w historycznej kolebce wydobycia bituminów.<br />

Wtedy właśnie ewidencjonowali oni<br />

ko pan ki, roz sia ne mię dzy Gor li ca mi<br />

a Krosnem. Liczby ujawniano niechętnie;<br />

do publicznej wiadomości górnicy<br />

podawali, że naniesiono na mapy – oraz<br />

zabezpieczono – około 85 proc. prawdopodobnie<br />

istniejących. Czyli około 400.<br />

Tajemniczość wynikała nie tylko z typowej<br />

dla lubiących spokój niechęci<br />

do nagłaśniania czegoś, z czego pożytku<br />

nie będzie na pewno, natomiast kłopoty<br />

– bardzo prawdopodobne. Administrujących<br />

polami, na których prowadzono<br />

wydobycie ropy naftowej, obowiązywały<br />

przepisy prawa górniczego, a one nie<br />

zezwalały na pozostawianie swojemu losowi<br />

kopanek – nawet jeśli miały ponad<br />

100 lat i zostały wydrążone przez<br />

dawno zmarłych wykonawców. Prawo<br />

jest prawem; likwidacja tych studni czy<br />

też kałuż musiała odbywać się według<br />

procedur, ustalonych w celu likwidacji<br />

odwiertów kopalnianych. Należało więc<br />

oczyścić taki otwór (przesiąkniętą ropą<br />

ziemię oczywiście wywieźć do utylizacji),<br />

zatkać go cementowym korkiem,<br />

uniemożliwiającym przesączenie się ropy<br />

– nawet po skokowym wzroście ciśnienia<br />

złożowego – i przysypać ziemią<br />

na koniec.<br />

36 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

ąknięta ropą<br />

Taka „zabawa” kosztowała nawet 25<br />

tys. zł. Dla te go rocz nie li kwi do wa no<br />

śred nio 20-30 ko pa nek. In na rzecz, iż<br />

i to prze bie ga ło z pro ble ma mi. Kie dy<br />

gwoli zabezpieczenia wypełnionej ropą<br />

dziu ry w zie mi na kry wa no ją bla chą,<br />

nieraz ginęła już pierwszej nocy: skrzętny<br />

lud wszyst ko po tra fił za go spo da ro -<br />

wać. Ale, w przy pad ku kon tro li,<br />

pro ble my miał nie zło dziej, tyl ko gór nik,<br />

który nie upilnował…<br />

15-20 lat te mu z ko pa nek nie da wa ło<br />

się wyciągnąć żadnych korzyści. Ropa,<br />

jeśli w nich się pojawiała, zazwyczaj była<br />

wypychana przez wodę, a więc zanieczysz<br />

czo na, „uro bek” – bez wzglę du,<br />

czy tygodniowy, czy miesięczny – liczyło<br />

się w ki lo gra mach; tak czy ina czej,<br />

o wie le za ma ły, że by był sens zbie rać tę<br />

emul sję, od dzie lać kam fi nę od wo dy,<br />

magazynować, odstawiać do rafinerii.<br />

Kopanki nie miały więc admiratorów<br />

– i pewnie dlatego (choć oficjalnie nikt<br />

się do te go nie przy zna…) ni gdy nie zre -<br />

ali zo wa no do bre go po my słu: aby tam,<br />

gdzie tak naprawdę rozpoczęła się świato<br />

wa ka rie ra ro py naf to wej, czy li<br />

pod Gorlicami, urządzić skansen z autentycznymi<br />

kopankami z czasów Łukasie<br />

wi cza. Pro jekt wy dzie le nia ta kie go<br />

obszaru – pod nazwą oddziału terenowego<br />

muzeum naftowego w Gorlicach<br />

– został opracowany dobre ćwierć wieku<br />

te mu przez dr. inż. Eu ge niu sza Ko -<br />

narskiego (z Libuszy rodem), wybrano<br />

nawet odpowiednie miejsce na terenie<br />

dawnej kopalni „Barbara” na pograniczu<br />

Ropicy Górnej, Sękowej i Siar; i niestety,<br />

jak to by wa, za mia ry speł zły na ni -<br />

czym. Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż<br />

decydujący o sposobach upamiętniania<br />

15-20 lat temu z kopanek<br />

nie dawało się wyciągnąć<br />

żadnych korzyści. Ropa,<br />

jeśli w nich się pojawiała,<br />

zazwyczaj była wypychana<br />

przez wodę, a więc<br />

zanieczyszczona.<br />

Dawna kopanka za ropą w Sękowej FOT. M. STASZEWSKI<br />

tradycji i dorobku nafciarzy bonzowie<br />

wywodzili się z Krosna – przeto każdy<br />

pomysł, który kwestionował prymat Bóbr<br />

ki, ja ko naj wa żniej szej, mo de lo wej,<br />

historycznej kopalni, bywał natychmiast<br />

torpedowany.<br />

Skansenu więc nie ma, a zdecydowaną<br />

więk szość ko pa nek zli kwi do wa no<br />

– co nie zna czy, oczy wi ście, by już ich<br />

wca le nie by ło. Na po lach Owczar, Ro -<br />

pi cy, Siar, Sę ko wej, Li bu szy, Li pi nek,<br />

Krygu wciąż można znaleźć pozostałości<br />

po nich; nie któ re, po za ru ro wa niu,<br />

wciąż są na wet czyn ne: za in sta lo wa ne<br />

nad ni mi ki wo ny pom pu ją nie wiel kie<br />

wpraw dzie, ale po kry wa ją ce kosz ty<br />

utrzy ma nia pro stych urzą dzeń wy do -<br />

byw czych, ilo ści su row ca. Wszak jest to<br />

ziemia przesiąknięta ropą…<br />

Ale że czas ko pa nek mi nął – to in -<br />

na spra wa. Dziś ni ko mu nie przyj dzie<br />

do gło wy to, co au to rzy wy da ne go<br />

w 1965 r. albumiku „Ziemia gorlicka”<br />

uznali za oczywiste i niezbędne: umieścić<br />

w pu bli ka cji o cha rak te rze kra jo -<br />

znaw czym zdję cie ni czym nie<br />

za bez pie czo nych ko pa nek z po ło -<br />

wy XIX stulecia jako przykładu atrakcji<br />

turystycznej…<br />

WAL DE MAR BAŁ DA<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 37


WOKÓŁ NAS<br />

Tam, gdzie pta ki śpie wa ją….<br />

Prosto... z nieba<br />

Mam 25 lat, po cho dzę ze Sta -<br />

rego Sącza, z osiedla Słonecznego.<br />

Po studiach<br />

znalazłam pracę w stolicy.<br />

W rodzinne strony często powra<br />

cam. By wa, że… pro sto<br />

z nieba. Na spadochronie.<br />

Wy ska ku ję z sa mo lo tów<br />

(czasami ze śmigłowców)<br />

od czte rech lat. Wcze śniej<br />

nie wie dzia łam, że jest ta -<br />

ka mo żli wość. By łam pew na, że ska czą<br />

jedynie wojskowi, a zwykli śmiertelnicy<br />

mo gą tyl ko po pa trzeć pod czas co -<br />

rocznych pokazów lotniczych.<br />

Swoje pierwsze kroki w spadochroniarstwie<br />

stawiałam pod okiem instruktora<br />

Roberta Erdowskiego w Chrcynnie<br />

pod Warszawą (tam wtedy studiowałam<br />

i mieszkałam), z którym teraz prowadzę<br />

szkołę spadochronową „Skoczmy.pl”.<br />

Później skakałam w Piotrkowie Trybunalskim,<br />

Ostrowie Wielkopolskim, we<br />

Wrocławiu, na pokazach lotniczych<br />

w Płocku, nad morzem w Bagiczu (niedaleko<br />

Kołobrzegu) oraz w słowackich<br />

Ta trach w No vej Spis skiej Vsi. Na Sło -<br />

wacji kilka razy w roku organizujemy<br />

skoki w tandemie ze śmigłowca (MI-8).<br />

W minionym sezonie skoczyło tam z nami<br />

kilku sądeczan, m.in. moje serdeczne<br />

koleżanki Joanna Plata i Karolina Pych.<br />

Mój dzia dek (Ma rian Mi gacz), któ ry<br />

był woj sko wym, opo wia dał mi, że daw -<br />

niej skakało się również w Łososinie Dolnej.<br />

Chciałabym bardzo, żeby nadal<br />

mo żna by ło ska kać tak bli sko Są cza,<br />

w tak pięknych okolicznościach przyrody.<br />

Szybować sobie nad Beskidem Sądeckim<br />

i Wyspowym. Byłaby to najpiękniejsza<br />

strefa spadochronowa w górach. Może<br />

któryś z naszych lokalnych przedsiębiorców<br />

bę dzie chciał przy czy nić się<br />

do wskrzeszenia sekcji spadochronowej<br />

w Aeroklubie Podhalańskim.<br />

Mam na swo im kon cie 96 sko ków in -<br />

dywidualnych i 5 w tandemie. Ponad 90<br />

skoków wykonałam z wysokości 4000<br />

me trów, ka żdy był bar dzo moc no prze -<br />

myślany i pozwolił na zdobycie nowych<br />

umiejętności. Dzięki temu, pomimo stosunkowo<br />

niewielkiej ilości skoków, posia<br />

dam cał kiem spo re umie jęt no ści<br />

i mogę skakać jako kamerzystka, z kamerą<br />

przytwierdzoną do kasku.<br />

Pod czas sko ku nr 48 w Ostro wie<br />

Wielkopolskim spadochron odmówił mi<br />

38 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

posłuszeństwa. Po otwarciu okazało się,<br />

że jest on prze ple cio ny lin ka mi, co po -<br />

wodowało niekontrolowane obroty. Musia<br />

łam szyb ko wy piąć cza szę głów ną<br />

i otworzyć zapasową. To działo się bardzo<br />

szyb ko, ale mózg też ja koś szyb ciej<br />

popracował. Cała akcja trwała może 3<br />

sekundy, a miałam wrażenie, że minęło<br />

pół go dzi ny. Ta przy go da utwier dzi ła<br />

mnie w prze ko na niu, że się do te go na -<br />

daję, bo w kryzysowych sytuacjach potrafię<br />

logicznie i szybko działać. Awaria<br />

spadochronu była spowodowana źle złożo<br />

nym spa do chro nem. Zaw sze le piej<br />

poskładać sprzęt samodzielnie. Ten był<br />

składany przez specjalnego układacza,<br />

a nie prze ze mnie oso bi ście.<br />

Ska kać mo że pra wie ka żdy, kto ma<br />

na to ocho tę… Pra wie ka żdy. Po pierw -<br />

sze, trze ba mieć koń skie zdro wie.<br />

Przed kursem spadochronowym robione<br />

są szcze gó ło we ba da nia le kar skie<br />

(prześwietlenie kręgosłupa, badanie zatok<br />

itp.), na pod sta wie któ rych le karz<br />

orzecz nik me dy cy ny lot ni czej wy da je<br />

terminowe zaświadczenie pozwalające<br />

na „wyskoki”.<br />

Po drugie, niestety, trzeba mieć pieniądze.<br />

Z pustą kieszenią nie zostaniesz<br />

spa do chro nia rzem i nie po szy bu jesz<br />

w przestrzeni, gdzie ptaki śpiewają. Pienią<br />

dze na kurs po ży czy łam od bra ta,<br />

któ re go spła ci łam cał kiem nie daw no<br />

(dzię ki Ci, Mać ku!). Póź niej pod czas<br />

stu diów pra co wa łam, a po go dzi nach<br />

dziergałam na drutach (sądeckie umiejętności<br />

się przydały) rękawiczki, czapki<br />

i sza li ki, któ re sprze da wa łam przez<br />

in ter net (co zresz tą ro bię na dal, ale już<br />

bar dziej hob by stycz nie – za pra szam<br />

na www.minga.pl), a z czasem zaczęłam<br />

pomagać w organizowaniu skoków tandemowych<br />

(z pasażerami) i tak powstało<br />

„Skocz my.pl”. Te raz wy ska ku ję<br />

„za darmo”, ponieważ skaczę z kamerą<br />

i filmuję skoki tandemowe.<br />

Nadal nie mam swojego spadochronu<br />

(skaczę z pożyczonym), to spory wyda<br />

tek, ale już nie dłu go mo że się to<br />

Mam na swo im kon cie 96 sko ków in dy wi du al nych i 5<br />

w tan de mie. Po nad 90 sko ków wy ko na łam z wy so ko -<br />

ści 4000 metrów, każdy był bardzo mocno przemyślany<br />

i pozwolił na zdobycie nowych umiejętności. Dzięki temu,<br />

pomimo stosunkowo niewielkiej ilości skoków posiadam<br />

cał kiem spo re umie jęt no ści i mo gę ska kać ja ko<br />

kamerzystka, z kamerą przytwierdzoną do kasku.<br />

zmienić, ponieważ rozmawiam z jedną<br />

z korporacji w sprawie zakupu sprzętu.<br />

Oczy wi ście bę dzie to re kla ma dla tej fir -<br />

my, po nie waż na cza szy spa do chro nu<br />

bę dzie jej ogrom ne lo go. Mam na dzie -<br />

ję, że wszyst ko się uda i bę dę mia ła swój<br />

spadochron skrojony na miarę.<br />

Ko cham ska kać i mam za miar ro bić<br />

to do końca życia. Próbowałam kiedyś<br />

opi sać, co się czu je pod czas sko ku, ale<br />

chyba nie można oddać tego słowami.<br />

Trzeba skoczyć.<br />

A teraz kilka rad dla początkujących<br />

spadochroniarzy. Nauka skakania przypo<br />

mi na tro chę na ukę cho dze nia. Naj -<br />

pierw skok w tan de mie (pre fe ro wa ny)<br />

przypomina siedzenie w nosidełku u rodzica.<br />

Później podczas kursu spadochrono<br />

we go (me to dą AFF) pierw sze dwa<br />

(zazwyczaj) skoki wykonuje się z dwoma<br />

instruktorami (to jak chodzenie z rodzi<br />

ca mi za rę ce). Ko lej ne sko ki<br />

(około 5) z jednym. Jak tylko trenerzy<br />

zde cy du ją, że na da jesz się do sko ków<br />

sa mo dziel nych „pusz cza ją wol no”.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 39


WOKÓŁ NAS<br />

Oczywiście wszystko poprzedzone jest<br />

szko le niem teo re tycz nym na zie mi<br />

i gruntownymi badaniami lekarskimi.<br />

Po ukończeniu kursu nadal jest się<br />

„uczniem skocz kiem”. Mo żna ska kać<br />

sa mo dziel nie, ale od po wie dzial ność<br />

za sko ki bie rze na sie bie in struk tor,<br />

który „podpisuje” się pod uczniem.<br />

Na po cząt ku za zwy czaj są spo re<br />

problemy z wygięciem ciała (sylwetka<br />

musi przypominać banana), taka pozycja<br />

pozwala spadać stabilnie w pionie<br />

i nie latać po niebie. Wtedy najlepiej<br />

skakać z instruktorem, bo można mieć<br />

jakiś punkt odniesienia.<br />

Częstym problemem ucznia skoczka<br />

jest niesymetryczna postawa, która<br />

po wo du je ob ra ca nie w jed ną stro nę.<br />

Otwarcie spadochronu w takich obrotach<br />

po wo du je skrę ce nie li nek (tzw.<br />

twist), na szkol nych du żych cza szach<br />

można się stosunkowo łatwo odkręcić,<br />

na mniej szych nie za wsze jest to pro ste<br />

i cza sa mi trze ba wy piąć spa do chron<br />

główny i otworzyć zapasowy.<br />

Mając za sobą minimum 50 skoków<br />

można podejść do egzaminu na świadec<br />

two kwa li fi ka cji skocz ka spa do -<br />

chro no we go. Eg za min skła da się<br />

z czę ści teo re tycz nej i prak tycz nej.<br />

Po zda nym eg za mi nie, na le ży zło żyć<br />

wszystkie dokumenty (min. zaświadczenie<br />

o niekaralności) do Urzędu Lotnic<br />

twa Cy wil ne go, aby uzy skać<br />

licencję. Niestety, na świadectwo trzeba<br />

cze kać na wet po nad mie siąc, ale<br />

za to przez pięć lat jest się praw dzi wym<br />

skoczkiem spadochronowym (po pięciu<br />

la tach li cen cję się wzna wia).<br />

Zapraszam na stronę www.skoczmy.pl,<br />

tam mo żna obej rzeć fil my i zdję -<br />

cia z naszych skoków tandemowych.<br />

Jest link do ar ty ku łu i fil mu ze sko ku<br />

sparaliżowanego Marka, z którego relacja<br />

była transmitowana w TVN24<br />

oraz zdję cia ze sko ku Do ro ty Gar dias.<br />

Zapraszam wszystkich na pokład.<br />

Z lotniczym pozdrowieniem!<br />

KIN GA MI GACZ<br />

Kin ga Mi gacz<br />

Ur: 24 listopada 1985 w Nowym Sączu, absolwentka<br />

Liceum Ogólnokształcącego im.<br />

Marii Curie Skłodowskiej w Starym Sączu,<br />

Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej<br />

w Nowym Sączu (ekonomia) i Uniwersytetu<br />

Warszawskiego (Wydział Zarządzania). Pracowała<br />

w USA, Niemczech i Francji. Obecnie<br />

w firmie Nestle Waters w Warszawie.<br />

FOT. ARCH. AUTORKI<br />

Arek Borzęcki ma dwadzieścia<br />

dwa la ta i po sia da wła -<br />

ściwie wszystkie cechy<br />

dobrego sportowca: jest silny,<br />

uparty, konsekwentny i świadomy<br />

własnych słabości.<br />

Ate musi pokonywać, nie tylko<br />

trenując swoją ukochaną dyscyplinę<br />

sportową – pchnięcie<br />

ku lą, ale i wy ko nu jąc pro ste<br />

czyn no ści do mo we. Arek ma bo wiem<br />

sparaliżowaną lewą część ciała. Ta niepeł<br />

no spraw ność nie prze szka dza mu<br />

jed nak star to wać w mi strzo stwach<br />

na poziomie krajowym i marzyć o zdobyciu<br />

medalu olimpijskiego.<br />

Arka, już jako małego chłopca, roznosiła<br />

energia. – Biegał, skakał, robił fikołki<br />

i przewroty – wspominają rodzice.<br />

– Do czasu tego wypadku samochodowego,<br />

praktycznie nie chorował... Miał<br />

wów czas pięć lat.<br />

Przez pierw sze trzy mie sią ce, w Szpi -<br />

talu Dziecięcym w Krakowie – Prokoci<br />

miu, le ka rze wal czy li o ży cie Ar ka.<br />

Po tem sam już wal czył. Naj pierw, że by<br />

przywrócić funkcje w kończynach, potem<br />

wstać z wóz ka, w koń cu, aby zro bić<br />

pierwszy krok.<br />

– Lekarze byli zdumieni, że tak mały<br />

chłopiec może mieć w sobie tyle samozaparcia<br />

– mówi mama Arka. – Strasznie<br />

de ner wo wał go wó zek, dla te go<br />

ćwi czył i nie na rze kał, że go bo li, że nie<br />

da ra dy.<br />

Wy pa dek po zo sta wił jed nak swo je<br />

ślady. Uszkodzona czaszka i paraliż lewej<br />

strony ciała nie pozwalały na prawidło<br />

wy roz wój. Ko niecz na by ła cią gła<br />

re ha bi li ta cja i chy ba tyl ko je go upór<br />

sprawił, że dzisiaj chodzi i mimo niedowła<br />

du, ra dzi so bie z co dzien no ścią.<br />

– A może to właśnie niepełnosprawność<br />

wyzwoliła ogromny potencjał sportowy<br />

Ar ka – za sta na wia ją się je go ro dzi ce<br />

i nie py ta ją o sens cier pie nia. Bo o wie -<br />

le le piej za ufać Bo gu i w ka żdym dzia -<br />

ła niu, w ka żdym miej scu i cza sie<br />

widzieć wolę Opatrzności.<br />

Już na uczy cie le, któ rzy pro wa dzi li<br />

z Ar kiem in dy wi du al ne na ucza nie<br />

w Szkole Podstawowej w Przysietnicy.<br />

40 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Kiedyś wygrał walkę<br />

o życie, dziś walczy<br />

o swoje marzenia<br />

Podczas mistrzostw Polski w Bydgoszczy<br />

za uwa ży li, że chło piec ma du żo si ły<br />

i ener gii. Czte ry la ta te mu po now nie<br />

zwró cił na to uwa gę Woj ciech La sek,<br />

wi ce pre zes Sto wa rzy sze nia na Rzecz<br />

Osób Nie peł no spraw nych „Gniaz do”<br />

w Starym Sączu.<br />

– To by ło pod czas tre nin gów boc ci<br />

– wspomina. – Arek po za si łą miał jesz -<br />

cze jedną ważną cechę: był precyzyjny<br />

i zmotywowany, aby wygrywać. Dlatego<br />

rodzice zdecydowali się zaprowadzić go<br />

do Zrze sze nia Spor tu Osób Nie peł no -<br />

spraw nych „Start” w No wym Są czu.<br />

W „Star cie” Arek za czął tre no wać<br />

rzuty kulą i oszczepem. W tych dyscypli<br />

nach mógł wy ko rzy stać swo ją si łę,<br />

FOT. ARCH. RODZINNE<br />

a jednocześnie nie stanowiły one zagrożenia<br />

dla jego zdrowia. Codzienne trenin<br />

gi na ha li i w si łow ni dość szyb ko<br />

zaczęły przynosić rezultaty. W 2008 roku<br />

Arek pojechał na XIX Międzynarodo<br />

wą Spar ta kia dę Osób<br />

Niepełnosprawnych do Wisły, a już rok<br />

póź niej zdo był brą zo wy me dal<br />

w pchnięciu kulą na Lekkoatletycznych<br />

Mi strzo stwach Pol ski Nie peł no spraw -<br />

nych w Ko zie ni cach. Zna lazł się też<br />

w re pre zen ta cji „Star tu” na mi strzo -<br />

stwach w Szcze ci nie i w Byd gosz czy.<br />

Widząc chęci i determinację syna, o odpo<br />

wied nie wa run ki do tre no wa nia za -<br />

dba li ta kże ro dzi ce Ar ka. W po ko ju<br />

urządzili mu mini siłownię, w ogrodzie<br />

zaś koło, z którego może ćwiczyć rzuty.<br />

Die ty mło de go spor tow ca pil nu je ma -<br />

ma. To wszyst ko jed nak za ma ło...<br />

Po trzech latach pojawiła się konieczność<br />

znalezienia trenera, który nauczy<br />

Arka techniki wykonywania rzutów, bo<br />

w tej dys cy pli nie, tak jak i in nych, sa ma<br />

si ła to za ma ło. „Start” mo że udo stęp nić<br />

salę do ćwiczeń i umożliwić korzystanie<br />

z siłowni, ale nie może zapewnić bazy<br />

tre ner skiej z pro stej przy czy ny: klu bu<br />

na to nie stać. W poszukiwania trenera<br />

zaangażowali się więc wszyscy znajomi<br />

i stowarzyszenie „Gniazdo”. W końcu<br />

odpowiedniego człowieka znalazł Wojciech<br />

Lasek. Na treningi z Arkiem, bez<br />

żad ne go wy na gro dze nia, zgo dził się<br />

Stanisław Szuberla z krakowskiego klubu<br />

„Wa wel”.<br />

– Na po cząt ku pan Szu ber la tro chę<br />

się bał – opowiadają państwo Borzęccy.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 41


WOKÓŁ NAS<br />

– Treningi z osobą niepełnosprawną, to<br />

nie to sa mo, co z peł no spraw ną. Py tał<br />

nas na przy kład, jak bar dzo Arek jest<br />

wytrzymały na ból. Dość szybko przeko<br />

nał się, że ból nie jest prze szko dą dla<br />

naszego syna.<br />

Arek jeź dzi do Kra ko wa w ka żdą<br />

so bo tę. To wa rzy szą mu al bo ro dzi ce<br />

albo Wojciech Lasek z „Gniazda”. Trener<br />

uczy go przede wszyst kim tech ni -<br />

ki rzu tu, bo chło pak ma pew ne<br />

przyzwyczajenia, których musi się pozbyć.<br />

Jed nak do tej po ry tre no wał sam,<br />

na podstawie tego, co zobaczył w telewizji<br />

lub podczas zawodów. Tymczasem<br />

w pchnię ciu ku lą, ka żda część<br />

ciała musi być odpowiednio ułożona,<br />

a wszyst ko mu si ze so bą współ grać.<br />

Na tre nin gu Arek wy ko nu je śred -<br />

nio 200 rzu tów. Nie znie chę ca go ból,<br />

nie prze ra ża in ten syw ność ćwi czeń.<br />

Ale tak na praw dę ten je den dzień w ty -<br />

go dniu to za le d wie kro pla w mo rzu.<br />

Na częst sze tre nin gi po trze ba jed nak<br />

pieniędzy, a jak słusznie zauważa Wojciech<br />

Lasek, chętnych na zainwestowanie<br />

w niepełnosprawnych sportowców<br />

brakuje.<br />

– Arek ma przy naj mniej dres, któ ry<br />

udało się załatwić dzięki przychylności<br />

Ha li ny Ha raf i Ry szar da Skwarcz ka<br />

z „Piwniczanki”– mówi Władysława<br />

Borzęcka. – Kiedyś próbowałam znaleźć<br />

sponsora tylko na koszulki dla zawodników<br />

„Startu”. Niestety, wszędzie<br />

spo tka łam się z od mo wą. A prze cież<br />

klub ma bar dzo uty tu ło wa nych spor -<br />

towców.<br />

Arek ma jed no, wiel kie ma rze nie:<br />

chciał by zna leźć się w re pre zen ta cji<br />

Pol ski na igrzy ska pa ra olim pij skie<br />

Arek ma jedno, wielkie marzenie: chciałby znaleźć się<br />

w reprezentacji Polski na igrzyska paraolimpijskie<br />

w 2012 roku. Wprawdzie rodzice i trener twierdzą, że<br />

bardziej realna jest olimpiada w Rio de Janeiro w 2016<br />

roku, ale kto wie dokąd zaprowadzi go upór Bo Arek<br />

nigdy się nie poddaje.<br />

FOT. KB<br />

w 2012 roku. Wprawdzie rodzice i trener<br />

twier dzą, że bar dziej re al na jest<br />

olim pia da w Rio de Ja ne iro w 2016 ro -<br />

ku, ale kto wie do kąd za pro wa dzi go<br />

upór Bo Arek ni gdy się nie pod da je.<br />

Sko ro je go ko le dzy nie ma ją rąk czy<br />

nóg i zdobywają medale, to dlaczego<br />

on, ma jąc „je dy nie” nie w peł ni spraw -<br />

ną jed ną część cia ła, nie miał by sta nąć<br />

na podium igrzysk olimpijskich<br />

KIN GA BED NAR CZYK<br />

FOT. ARCH. RODZINNE<br />

Kiedy w grudniu 2009 roku<br />

przekroczyłem próg Domu<br />

Samotnej Matki przy ulicy<br />

Przybyszewskiego 39 w Krako<br />

wie mo ja wie dza nie wy -<br />

kraczała zbytnio poza ogólne<br />

informacje, zawarte w nazwie<br />

tej instytucji.<br />

Towarzyszyłem redaktorowi Jerze<br />

mu Le śnia ko wi, któ ry na -<br />

mó wił mnie do wspól nej<br />

– in te re su ją cej, jak za pew niał<br />

– wyprawy, związanej z przygotowywaną<br />

przez nie go pu bli ka cją. Nie<br />

spodziewałem się wówczas, że kilka godzin<br />

spędzonych w tym miejscu pozostawi<br />

po sobie tak niezwykłe wrażenie<br />

i tak bogate doznania w mym życiu.<br />

Na wie dze nie<br />

Drzwi otwo rzy ła nam mło da dziew -<br />

czyna, której funkcji nie potrafiłem<br />

od ra zu okre ślić, a – jak się póź niej do -<br />

myśliłem – jedna z pensjonariuszek czy<br />

może lepiej: podopiecznych Domu sióstr<br />

Nazaretanek. Wprowadziła nas do małego,<br />

skromnie urządzonego pokoiku,<br />

w którym czekaliśmy chwilę na umówione<br />

spotkanie z kierującą Domem siostrą<br />

Cherubiną Bokotą. Zastanawiałem<br />

się, jak mo że wy glą dać oso ba, któ ra<br />

przybrała sobie kiedyś tak „anielskie”<br />

imię za kon ne. Na zwa ta, słod ko brzmią -<br />

ca do dziś w na szych uszach, ozna cza<br />

piękne biblijne postaci przebywające najbliżej<br />

Boga. Według niektórych źródeł<br />

wywodzona jest z hebrajskiego określenia<br />

istot sil nych, opie ku ją cych się ludź -<br />

mi i strze gą cych ich przed złem. Che ru by<br />

– jak czytamy w Piśmie świętym – pełniły<br />

także odpowiedzialną funkcję: były<br />

strażnikami drzewa życia w rajskim<br />

ogrodzie Edenu.<br />

Szybko przekonałem się, jak bardzo<br />

zgod ne z wła snym po wo ła niem imię<br />

przyjęła nasza rozmówczyni. Do pokoju<br />

we szła ni ska, drob na, cie pło uśmiech -<br />

nię ta i życz li wa sta rusz ka, któ ra<br />

z minuty na minutę porywała nas swoją<br />

niezwykłą aurą, oddaniem dla sprawy,<br />

dla której się spotkaliśmy i skromnością.<br />

Kil ka na ście ra zy w cza sie roz mo wy<br />

42 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


FOT. ARTURO MARI<br />

Okno ży cia – Okno mi ło ści<br />

Opo wieść o cu dach<br />

podkreślała, żeby nie pisać o niej, tylko<br />

o Do mu i o mi sji, na ło żo nej przez ks.<br />

kardynała Karola Wojtyłę na siostry Nazaretanki<br />

przed trzydziestu pięciu laty.<br />

Tej misji pozostaje i ona, i jej najbliższa<br />

współ to wa rzysz ka, sio stra Jó ze fi na,<br />

z wielką radością i przekonaniem wierna<br />

do dziś. Nie ja sna wie dza o do mu,<br />

do którego przybyłem i małym okienku<br />

z dzie cię cym be ci kiem w mu rze te go<br />

domu (zwanym „oknem życia”) stawała<br />

się coraz bogatsza, a siostra Cherubina<br />

swoją opowieścią – bogatą w liczne<br />

listy, fotografie, świadectwa – ujmowała,<br />

fascynowała i zniewalała. Pierwszy<br />

Dom Sa mot nej Mat ki w die ce zji kra -<br />

kow skiej, pro wa dzo ny przez Zgro ma -<br />

dze nie Sióstr Na za re ta nek po wstał<br />

przy ulicy Warszawskiej 13 z inicjatywy<br />

ks. kardynała Wojtyły, który wielokrot<br />

nie wy po wia dał się w obro nie<br />

nienaruszalności życia, dziecka poczętego,<br />

matki i rodziny.<br />

4 listopada 1974 roku, w dniu imienin<br />

inicjatora, przełożona Domu, siostra<br />

Che ru bi na Bo ko ta przy ję ła pierw szą<br />

nie szczę śli wą dziew czy nę, a wkrót ce<br />

potem następne przyszłe matki z całej<br />

Pol ski. Dom ten – jak opo wia da ła sio -<br />

stra Che ru bi na – stał się miej scem,<br />

do którego mogła trafić (kierowana czasem<br />

dys kret nie przez pa ra fię, le ka rzy,<br />

pielęgniarki czy spowiedników) każda<br />

samotna dziewczyna, oczekująca dziecka,<br />

która nagle została opuszczona przez<br />

bli skich lub też sa ma mu sia ła opu ścić<br />

rodzinę z powodu strachu przed reakcją,<br />

zmuszania do przerwania ciąży lub innych<br />

przy czyn oso bi stych. W tym Do -<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 43


Siostra Cherubina z jednym ze swoich<br />

...wnucz ków<br />

mu została przyjmowana z sercem i otoczo<br />

na opie ką. Ro la za kon nic po le ga ła<br />

na udzieleniu wsparcia duchowego, mate<br />

rial ne go i for mal ne go, zwią za ne go<br />

z porodem. Skrzywdzone przez los, odrzucone<br />

przez swoje środowisko dziewczyny<br />

znajdowały tu azyl, zrozumienie,<br />

akceptację i miłość. Siostry załatwiały<br />

opiekę medyczną, zawoziły do szpitala,<br />

uczy ły opie ko wać się na ro dzo nym<br />

dzieckiem, towarzyszyły w pierwszych<br />

dniach radości macierzyńskiej i wspierały<br />

na duchu osamotnioną matkę.<br />

Podczas opowieści gospodyni Domu<br />

po ka zy wa ła al bum ze zdję cia mi na ro -<br />

dzonych dzieci. – Tu jest nasz Pio truś,<br />

a tu taj Ka sia; to jest Kin gu sia, a ten to<br />

Kacperek. Fotografie niemowląt zestawiała<br />

ze zdjęciami kilkulatków, potem<br />

nastolatków i osób dorosłych. Opowiadała<br />

o okolicznościach, które towarzyszyły<br />

przybyciu i odejściu z Domu ich<br />

matek. Pytałem Siostrę o niektóre szczegóły<br />

związane z losami jej podopiecznych,<br />

o ewentualne trudności związane<br />

z ich po by tem wśród sióstr (by wa ły tu<br />

WOKÓŁ NAS<br />

ta kże dziew czy ny rom skie, Ukra in ki<br />

i Mołdawianki, niektóre zamieszkiwały<br />

już w dru gim czy trze cim mie sią cu cią -<br />

ży), wy py ty wa łem o kwe stie wy cho -<br />

waw cze i dys cy pli nar ne obo wią zu ją ce<br />

w Domu (niektórym pensjonariuszkom<br />

brakowało tylko… internetu), o więzi łączą<br />

ce ze so bą prze by wa ją ce w Do mu<br />

dziewczyny. Siostra Cherubina na każde<br />

pytanie odpowiadała szczegółowo, cierpli<br />

wie i… z ser cem na dło ni.<br />

Nie spo tka łem do tych czas w swym<br />

życiu człowieka, który by z taką życzliwo<br />

ścią i wy ro zu mia ło ścią wy ra żał się<br />

o ka żdej, na wet po sia da ją cej wy raź ne<br />

wady osobie. Trudne w swym charakterze<br />

dziew czy ny znaj do wa ły w ustach<br />

Sio stry cał ko wi te uspra wie dli wie nie,<br />

a ich ska za ne przez in nych na śmierć lub<br />

odrzucenie, niechciane dzieci nazywane<br />

były ciepło „dzieciątkami” – „NASZY-<br />

Nie spotkałem dotychczas<br />

w swym życiu człowieka,<br />

który by z taką życzliwością<br />

i wyrozumiałością wyrażał<br />

się o każdej, nawet<br />

posiadającej wyraźne<br />

wady osobie.<br />

MI dzieciątkami”. Siedziałem wpatrzony<br />

i onie mia ły. Kie dy skrom niut ka,<br />

sie dem dzie się cio pię cio let nia Sio stra<br />

Cherubina z radością w oczach mówi,<br />

że ten chło piec na zdję ciu jest bar dzo<br />

zdol ny, a te mu na ko lej nym Pan Bóg ta -<br />

kże dał wie le ta len tów, że ta ma ła dziew -<br />

czyn ka dziś już tra fi ła na stu dia, a jej<br />

mamę czasami policja przyprowadzała<br />

do Domu, mięknie i we mnie skamieniałe<br />

wnętrze, a skorupa obojętności, z którą<br />

tu taj przy by łem, to pi się, sta jąc się<br />

coraz bardziej gorąca.<br />

Słucham historii trudnej dziewczyny,<br />

któ ra jak co dzień wy szła z Do mu Na -<br />

zaretanek na spacer i złapano ją w sklepie<br />

na kra dzie ży – sły szę w gło sie<br />

Siostry usprawiedliwienie czynu (– Mo -<br />

że przez przypadek wrzuciła do koszyka<br />

te pie lusz ki); słu cham o za gu bio nych<br />

i trud no pod da ją cych się dys cy pli nie<br />

Domu pensjonariuszkach (zagubionych<br />

często i w wierze: – To biedactwo potrafi<br />

ło znik nąć na ca ły dzień, by przyjść<br />

wie czo rem tak wy gło dzo ne, że aż żal by -<br />

ło pa trzeć!) – nie sły szę naj mniej szej<br />

iry ta cji czy po tę pie nia w ustach opie -<br />

kunki; słucham o złych nawykach, opryskliwości,<br />

wulgarności podopiecznych<br />

(– Prze cież to nie klasz tor, a one nie są<br />

za kon ni ca mi…) – ale nie sły szę tak<br />

przecież popularnych dzisiaj wśród starszych<br />

ludzi utyskiwań na młodych…<br />

Słucham historii związanych z licznymi<br />

odwiedzinami w domach rodzinnych<br />

dziew cząt, słu cham opo wie ści<br />

o nie rzad ko bar dzo trud nych pró bach<br />

me dia cji, ja kie po dej mo wa ła Sio stra<br />

Cherubina z ich – nieprzejednanymi niegdyś<br />

i na ma wia ją cy mi do abor cji czy<br />

adopcji nienarodzonego dziecka – ojcami<br />

czy partnerami (– W wielu przypadkach<br />

wy star cza ło po ka za nie zdję cia<br />

ocalonego dzieciątka, czy też zaproszenie<br />

na urzą dza ne przez nas je go chrzci -<br />

ny w kościele…), sły szę co raz bar dziej<br />

otwierającymi się do słuchania oczami,<br />

uszami i sercem z ust Siostry Cherubiny,<br />

drobnej istoty, zatopionej w albumie<br />

ze świadectwami zdanie: „Wszystkie te<br />

dzieci tuliłam i szeptałam im dobre słowa<br />

chcąc im prze ka zać w ten spo sób mi -<br />

łość do Pa na Bo ga i lu dzi...” – i już<br />

wiem, że TA MI ŁOŚĆ SPŁY WA<br />

W TEJ CHWI LI TA KŻE NA MNIE. Ja,<br />

dorosły, sceptyczny i cyniczny czasami<br />

człowiek, ostrożnie podchodzący do nowych<br />

znajomości, autorytetów i kontaktów<br />

– w grud niu 2009 ro ku, tu<br />

– w domu przy ulicy Przybyszewskiego<br />

39 w Krakowie przeżywam nawiedze<br />

nie. Gdy na za da ne prze ze mnie<br />

pytanie ile niechcianych dzieci przyjęła<br />

na świat, Siostra Cherubina odpowiada<br />

skromnie: – Ponad dwa tysiące, przekona<br />

łem się, że sto ję oto przed Świę -<br />

tą. I właśnie zostałem nawiedzony przez<br />

Miłość.<br />

Okna ży cia<br />

W Do mu Sa mot nej Mat ki przy uli -<br />

cy Przy by szew skie go w Kra ko wie<br />

prze by wa ło w pew nych okre sach cza -<br />

su nawet dwadzieścia dziewcząt jednocze<br />

śnie. Sio stry przy go to wy wa ły<br />

wspólne posiłki, utrzymywały czystość<br />

i po rzą dek w po ko jach (by w Do mu<br />

44 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


y ło jak… w do mu), za ła twia ły mło -<br />

dym mat kom opie kę le kar ską, jak by -<br />

ło ła twiej na wet za ję cie i pra cę,<br />

umo żli wia ły spo koj ny – nie rzad ko do -<br />

piero po kilku miesiącach pobytu u siebie<br />

– po wrót do po rzu co ne go przez nie<br />

śro do wi ska do mo we go i ro dzin ne go.<br />

Ni gdy żad na z przy by wa ją cych do Do -<br />

mu ko biet nie by ła kon tro lo wa na, roz -<br />

li cza na, prze py ty wa na – bez jej zgo dy<br />

– z oso bi stych pro ble mów. Nie na ru -<br />

sza no jej pra wa do wol no ści, nie odzie -<br />

ra no z pra wa do pry wat no ści<br />

i in tym no ści. Przy cho dząc do Do mu<br />

Sióstr Na za re ta nek dziew czę ta nie by -<br />

ły py ta ne na wet o wia rę i swój sto su -<br />

nek do Bo ga. I Mi łość, któ rą do zna ły<br />

w Do mu, cza sem pierw sza w ich ży -<br />

ciu, po tra fi ła uczy nić cu da. Nie chcia -<br />

ne dzie ci i nie chcia ne mat ki uczy ły się<br />

tu taj Mi ło ści.<br />

19 mar ca 2006 ro ku w ścia nie do mu<br />

przy uli cy Przy by szew skie go 39<br />

w Kra ko wie otwo rzo no pierw sze<br />

w Pol sce „Okno ży cia”. Na stęp ca kar -<br />

dynała Karola Wojtyły, kardynał Stanisław<br />

Dzi wisz, kon ty nu ując pa pie ską<br />

mi sję obro ny dziec ka po czę te go, po -<br />

świę cił je tym, któ rym ro dzi ce od mó -<br />

wi li mi ło ści. Po ru sza ją ce ko mu ni ka ty<br />

o za mor do wa nych pło dach, dzie ciach<br />

znalezionych w śmietnikach, mają jeszcze<br />

jed ną szan sę po zo stać tyl ko w hi -<br />

sto rii. Okna ży cia, po wsta ją ce<br />

w kolejnych diecezjach rokrocznie, sta -<br />

ły się miej scem do po zo sta wie nia nie -<br />

Nigdy żadna<br />

z przybywających<br />

do Domu kobiet nie była<br />

kontrolowana, rozliczana,<br />

przepytywana – bez jej<br />

zgody – z osobistych<br />

problemów. Nie naruszano<br />

jej prawa do wolności, nie<br />

odzierano z prawa<br />

do prywatności<br />

i intymności.<br />

chcia nych dzie ci w opty mal nych<br />

wa run kach: ta kich, któ re za pew nią im<br />

bezpieczeństwo i natychmiastową opiekę<br />

le kar ską. Dziec ko, umiesz cza ne<br />

w okien nym łó żecz ku, na dźwięk<br />

dzwon ka od bie ra ją sio stry za kon ne.<br />

Przej mu ją nad nim opie kę, prze no szą<br />

v www.sadeczanin.info<br />

do in ku ba to ra, za wia da mia ją szpi tal,<br />

a po tem sąd i ośrod ki ad op cyj ne.<br />

19 czerw ca 2006 ro ku, trzy mie sią ce<br />

po otwar ciu okna w Kra ko wie, sio stra<br />

Che ru bi na po de rwa na zo sta ła na no gi<br />

nocnym dzwonkiem. Czuwała stale, bo<br />

cza sem lu dzie dzwo ni li dla żar tu, ale<br />

tym razem w łóżeczku leżało pierwsze<br />

porzucone niemowlę. Siostra Cherubi -<br />

na nie może opanować wzruszenia, gdy<br />

wspomina do dzisiaj śliczną dziewczynkę:<br />

dzieciątko owinięte w niebiesko-różo<br />

wy ko cyk. Z jej ust, zza szkieł<br />

okularów bije blask ciepłego spojrzenia.<br />

Nie potępia dziewczyny, która pozbyła<br />

się dziec ka. Prze ma wia sło wa mi naj -<br />

pięk niej szej ewan ge lii: – Chcę po wie -<br />

dzieć mat ce tej dziew czyn ki, że jest<br />

do brym czło wie kiem, bo mo gła z tym<br />

dziec kiem po stą pić tak, jak in ne mat ki,<br />

któ re chcą się dziec ka po zbyć. A ona<br />

przyniosła je do poświęconego miejsca<br />

i na pew no ufa ła, że Pan Bóg za opie ku -<br />

je się tym ma leń stwem. Bę dzie my się<br />

za nią codziennie modlić…<br />

Do dzisiaj siostry odebrały w oknie<br />

ży cia w Kra ko wie kil ka na ście na stęp -<br />

nych dzie ci. Nie na zwa ły je ni gdy „po -<br />

rzu co ny mi”. Dla nich, słu żeb ni czek<br />

Miłości, te dzieci są OCALONE.<br />

Otwarcie „Okna życia” w Nowym Sączu, 25 marca 2009 r. FOT. LEŚ<br />

Wnuki Cherubiny i Józefiny<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 45


WOKÓŁ NAS<br />

Nie mówi o tym głośno,<br />

nie chwali się, nie domaga<br />

wdzięczności, medali,<br />

zaszczytów. Ale rozpłakał<br />

się ze wzruszenia, gdy<br />

siostra Felicjanka z Nowego<br />

Sącza zadzwoniła do niego,<br />

że właśnie uratowano<br />

dzieciątko, któremu dla<br />

niego właśnie nadano imię<br />

Ryszard.<br />

Ryszard Pierwszy Sądecki<br />

Są dec kie „Okno ży cia” jest już<br />

osiemnastym w kraju. Po nim zdążyło<br />

powstać kolejnych dwadzieścia. Poświęcone<br />

zostało przez ordynariusza diece -<br />

zji tar now skiej, ks. bpa Wik to ra<br />

Skwor ca 25 mar ca 2009 r., w uro czy -<br />

stość Zwiastowania Pańskiego, które obcho<br />

dzo ne jest w ko ście le ja ko Dzień<br />

Świętości Życia. Opiekują się nim siostry<br />

Felicjanki, w domu przy ulicy Długo<br />

sza 53. Rok po otwar ciu, 20<br />

ma ja 2010 r., do okna ży cia w No wym<br />

Sączu przyniesiono pierwsze niemowlę.<br />

Sio stry nada ły ura to wa ne mu chłop cu<br />

tymczasowe imię Ryszard, na cześć funda<br />

to ra okna, Ry szar da Kon stan te go.<br />

Dzisiaj mały Rysiek ma rodzinę adopcyjną,<br />

rozwija się dobrze.<br />

Z Ryszardem i Elżbietą Konstantymi<br />

ze tkną łem się po raz pierw szy w 2000<br />

roku. Wywodzący się z rodziny znanych<br />

sądeckich budowniczych Ryszard Konstan<br />

ty sam pro wa dził ta kże fir mę bu -<br />

dow la ną, naj pierw w No wym Są czu,<br />

następnie w Krakowie i Europie. Ich syn<br />

Piotr uczęszczał do IV Liceum Ogólnokształcącego<br />

im. Króla Bolesława Chrobrego<br />

w Nowym Sączu, obecnie kończy<br />

studia w Krakowie. Córka państwa Konstantych<br />

dała swoim szczęśliwym rodzicom<br />

sze ścio ro wnu cząt. Po raz dru gi<br />

spotkałem Ryszarda i Elżbietę Konstantych<br />

w dniu mo je go „na wie dze nia”<br />

przez Sio strę Che ru bi nę. Snu jąc opo -<br />

wieści o ratowanych przez siebie dzieciach<br />

wyrażała się z wielkim uznaniem<br />

i wdzięcznością o Panu Ryszardzie i Pani<br />

Elżbiecie – swoich przyjaciołach, dobrodziejach<br />

Domu i sponsorach. Na ich<br />

po moc – jak wie lo krot nie pod kre śla ła<br />

– zawsze i siostry, i dzieci mogą liczyć.<br />

Ry szard Kon stan ty pięć lat te mu usły -<br />

szał o potrzebie ufundowania inkubatora<br />

dla Do mu Sa mot nej Mat ki<br />

Małżeństwo Konstantych z kardynałem Stanisławem Dziwiszem FOT. S. SIKORA<br />

w Krakowie. Inkubator miał służyć dzieciom<br />

pozostawianym w pierwszym<br />

w Pol sce „Oknie ży cia”. Na wieść o wy -<br />

łożeniu przez Prezydenta Krakowa Jacka<br />

Majchrowskiego ledwie pięciu<br />

tysięcy złotych z budżetu miasta dla ratowania<br />

niechcianych dzieci, Ryszard<br />

Konstanty postanowił sam zapłacić całą<br />

kwotę, która – jak mówi – odpowiadała<br />

wówczas cenie małego samochodu.<br />

Od tej chwi li i on prze żył swo je na wie -<br />

dzenie. Idea ratowania życia stała się<br />

ideą je go ży cia. Nie umiał od ma wiać<br />

prośbom. Ufundował okna życia w kolejnych<br />

diecezjach, nie szczędził własnych<br />

funduszy na kilkanaście<br />

następnych inkubatorów. Nie mówi<br />

o tym gło śno, nie chwa li się, nie do ma -<br />

ga wdzięczności, medali, zaszczytów.<br />

Ale roz pła kał się ze wzru sze nia, gdy sio -<br />

stra Felicjanka z Nowego Sącza zadzwoniła<br />

do niego, że właśnie uratowano<br />

dzieciątko, któremu dla niego właśnie<br />

nadano imię Ryszard. Kiedy spotkałem<br />

go po raz trze ci, Ry szard Kon stan ty wrę -<br />

czał metropolicie krakowskiemu, ks. kardynałowi<br />

Stanisławowi Dziwiszowi<br />

pierwszy egzemplarz ufundowanej przez<br />

siebie książki – Okno ży cia. S.O.S. ks.<br />

kardynała Karola Wojtyły.<br />

Dokument drogi do miłości<br />

17 lutego 2011 r. w siedzibie Kurii<br />

Metropolitarnej w Krakowie odbyło się<br />

pierwsze spotkanie promujące książkę<br />

opracowaną przez Jerzego Leśniaka, Sławomira<br />

Sikorę i księdza Jacka Koniecznego,<br />

dyrektora Wydziału<br />

Duszpasterstwa Rodzin. W spotkaniu<br />

oprócz autorów i fundatorów – Elżbiety<br />

i Ryszarda Konstantych , uczestniczyły<br />

Siostry Cherubina i Józefina oraz prezes<br />

Sądeckiego Hospicjum, Roman Porębski.<br />

Ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz<br />

z wyraźnym zainteresowaniem i podziwem<br />

przeglądał ofiarowany sobie egzemplarz,<br />

zatrzymał wzrok na tekstach<br />

przemówień papieskich, zauważył archiwalne<br />

zdjęcie, na którym towarzyszył<br />

przed laty księdzu kardynałowi Karolowi<br />

Woj ty le w cza sie Mszy św. w ka pli cy<br />

pierwszego Domu przy ulicy Warszawskiej.<br />

Wszyscy uczestniczący w spotkaniu<br />

przyjęli szczere gratulacje następcy<br />

i kontynuatora idei Jana Pawła II w dzie-<br />

46 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Siostra Cherubina przy „Oknie życia” FOT. LEŚ<br />

Siostra Józefina FOT. LEŚ<br />

dzinie ochrony życia. Przytuliwszy<br />

do serca obie Siostry Nazaretanki, kardynał<br />

Dziwisz (obdarowany dodatkowo<br />

obszernym opracowaniem Szkoła Chrobrego<br />

1908-2008) dawał liczne dowody<br />

sympatii dla „grupy sądeckiej”.<br />

Album Okno ży cia. S.O.S. ks. kar dy -<br />

nała Karola Wojtyły uzyskał imprimatur<br />

Ku rii Me tro po li tar nej w Kra ko wie<br />

w dniu 9 listopada 2010. Wydrukowany<br />

Autorom Okna życia udała<br />

się rzecz niezwykła:<br />

stworzyli w swoim dziele<br />

„Sztukę miłości” naszych<br />

czasów – nie tej fizycznej,<br />

zmysłowej (miłość amor),<br />

lecz ewangelicznej<br />

– świętej (miłość caritas).<br />

został w sporym nakładzie w sądeckiej<br />

Dru kar ni GOL DRUK, ale ma być roz -<br />

pro wa dza ny w ca łym kra ju je dy nie<br />

przez instytucje kościelne. Całość, zawierająca<br />

bogatą dokumentację kronikar<br />

ską i fo to gra ficz ną, wy po wie dzi<br />

księdza kardynała Karola Wojtyły, świadectwa<br />

duszpasterzy rodzin i współpracow<br />

ni ków Wy dzia łu (np. po ru sza ją cy<br />

Dziennik Ewy Czerwińskiej), wypowiedzi<br />

i materiały przekazane przez Siostry<br />

Nazaretanki Józefinę Gutkowską i Cherubinę<br />

Bokotę (choć one same – zgodnie<br />

z ży cze niem – zo sta ły<br />

zaprezentowane bliżej dopiero na końcu<br />

książki), liczy prawie 150 stron formatu<br />

A4 (projekt graficzny – Sławomir Sikora,<br />

rysunki w tekście – Katarzyna Mentel).<br />

Ostatnia strona, po metryce książki,<br />

zawiera wymowną dedykację, podpisaną<br />

przez pozostających w cieniu całego<br />

przedsięwzięcia fundatorów:<br />

Ni niej sze wy daw nic two jest skrom -<br />

nym podarunkiem i symbolem szczerej<br />

wdzięczności dla Sióstr Cherubiny i Józe<br />

fi ny oraz ca łej Ro dzi ny Na za re tań -<br />

skiej, w ser decz nym po dzię ko wa niu<br />

za wiel kie ser ce i po świę ce nie; za co -<br />

dzienny trud w długoletniej opiece i trosce<br />

okazywanej opuszczonym dzieciom<br />

i samotnym matkom, a przede wszystkim<br />

za wcielenie w życie idei ochrony życia<br />

za po cząt ko wa nej prak tycz nie w la tach<br />

siedemdziesiątych XX w. przez Księdza<br />

Kardynała Karola Wojtyłę, późniejszego<br />

Oj ca Świę te go, Słu gę Bo że go Ja -<br />

na Pawła II. Elżbieta i Ryszard Konstanty,<br />

Kra ków, 2011 r.<br />

Autorom Okna ży cia uda ła się rzecz<br />

nie zwy kła: stwo rzy li w swo im dzie le<br />

„Sztukę miłości” naszych czasów – nie<br />

tej fizycznej, zmysłowej (miłość amor),<br />

lecz ewangelicznej – świętej (miłość cari<br />

tas), przed sta wio ną, co jest jej naj -<br />

więk szą za le tą, w spo sób po glą do wy,<br />

in te re su ją cy i atrak cyj ny dla ka żde go<br />

czytelnika, a szczególnie młodzieży: tej<br />

po szu ku ją cej dzi siaj au to ry ta tyw nych<br />

wzor ców, sta ją cej przed wy zwa nia mi<br />

i dezawuowanymi powszechnie wartościami<br />

rodzicielstwa, z którymi borykali<br />

się i z którymi poradzili sobie z sukcesem<br />

bo ha te ro wie tej ksią żki – pod -<br />

opieczni Domu.<br />

Już po pierwszym spotkaniu z Siostrą<br />

Cherubiną w 2008 roku czułem potrzebę<br />

wskazywania jej wzoru wychowywanej<br />

przez sie bie mło dzie ży. Mó wi łem,<br />

że na praw dę są po śród nas świę ci<br />

– współcześni Samarytanie, Matki Teresy,<br />

że ist nie ją ta kże dzi siaj – choć Wy<br />

w to nie bardzo wierzycie – spadkobiercy<br />

Siłaczek, Judymów – żyją wśród nas<br />

Ci, któ rych współ cze sna mło dzież<br />

w swym konsumpcjonizmie i praktycyzmie<br />

skazała na niebyt. Ponad rok później,<br />

po przeczytaniu wydanego właśnie<br />

Okna ży cia J. Le śnia ka, S. Si ko ry i J.<br />

Ko niecz ne go wiem, że Sio stra Jó ze fi -<br />

na i Sio stra Che ru bi na mo gą i zdo ła ją<br />

dzisiejszą młodzież nauczyć miłości: tej<br />

bezinteresownej, oddanej, nieszukającej<br />

poklasku i nieunoszącej się pychą, miłości<br />

świętej, o której kiedyś pisał święty<br />

Pa weł. Bę dą to czy nić na pew no<br />

z kart powstałego dzięki ich pracy albumu,<br />

a jeżeli siły pozwolą, także bezpo-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 47


WOKÓŁ NAS<br />

Spotkanie przy Franciszkańskiej FOT. TADEUSZ WARCZAK<br />

śred nio w swej pra cy mi syj nej wśród<br />

mło dych (w trak cie spo tka nia w Ku rii<br />

Siostry potwierdziły przyjęcie mojego<br />

za pro sze nia na spo tka nie z mło dzie żą<br />

w No wym Są czu). Tej wła śnie zbun to -<br />

wa nej mło dzie ży, ata ku ją cej po pu li -<br />

stycz nie Ko ściół, od cho dzą cej<br />

od wartości rodzinnych, szukającej autorytetów<br />

i pogubionej w konsumpcyjnym<br />

pochłanianiu życia, zacytuję kilka<br />

zawartych w książce listów – świadectw<br />

od „dzieci”, „wnuków” i „prawnuków”<br />

Sióstr Nazaretanek z Krakowa:<br />

„Gdy do wie dzia łam się, że je stem<br />

w ciąży, byłam na półmetku klasy matural<br />

nej. Nie mia łam nic: ani wy kształ ce -<br />

nia, ani pra cy, ani na dziei<br />

na ma łżeń stwo. Był za to ogrom ny strach<br />

przed reakcją rodziców… Będąc na Jasnej<br />

Górze dowiedziałam się o istnieniu<br />

Domu Samotnej Matki w Krakowie. Pojechałam<br />

tam i spotkałam siostrę Cherubinę<br />

– człowieka o ogromnym sercu.<br />

Przy ję ła mnie z nie praw do po dob ną<br />

życzliwością, okazała zrozumienie oraz<br />

dodawała nadziei… Siostra pomogła mi<br />

rów nież w naj wa żniej szej spra wie<br />

– w poinformowaniu rodziców… Dziecko,<br />

które w czasie ciąży wydawało mi się<br />

karą za złe postępowanie, stało się największą<br />

radością i dumą”.<br />

„Droga Babciu Cherubino!<br />

Za kil ka dni bę dę zda wać ma tu rę<br />

– eg za min doj rza ło ści. Nie wiem, czy<br />

napisanie kilku słów wypracowania potwierdzi<br />

moją dojrzałość psychiczną, ale<br />

mi mo wszyst ko bo ję się, bo jest to za koń -<br />

cze nie wa żne go eta pu w mo im ży ciu.<br />

Jed nak wie rzę, że wszyst ko bę dzie do -<br />

brze, a Ty bę dziesz się za mnie mo dlić…<br />

Dzię ki To bie i wszyst kim w do mu<br />

czułam się kochana, oczekiwana od same<br />

go po cząt ku. Mi mo że ca ły świat był<br />

prze ciw ko de cy zji mo jej ma my o uro -<br />

dze niu mnie, Ty by łaś je dy na, któ ra<br />

wierzyła, że wszystko będzie dobrze i że<br />

ja koś się uło ży. Da łaś mo jej ma mie si -<br />

łę, któ ra by ła jej wów czas tak bar dzo<br />

potrzebna i utwierdziłaś ją w przekonaniu,<br />

że ży cie, na wet to, któ re go jesz cze<br />

nie ma na świe cie, jest war to ścią naj -<br />

wa żniej szą”.<br />

Od wie dza na dzi siaj czę sto przez<br />

dzien ni ka rzy (mó wią o tym cy to wa ne<br />

w zakończeniu książki materiały prasowe)<br />

Siostra Cherubina nie chce mówić<br />

o sobie: – Li czy się tyl ko to dzie ło kar -<br />

dy na ła Woj ty ły… To był Bo ży czło -<br />

wiek… Dba i z za świa tów o nas, o Dom,<br />

o swoje dzieło… Ścisłą tajemnicą Siostry<br />

Cherubiny pozostanie także treść jej<br />

zeznań – istotnego świadka – złożonych<br />

w toczącym się procesie beatyfikacyj -<br />

nym Jana Pawła II.<br />

Idea „Okno ży cia” – na pi sał ks. Ja -<br />

cek Konieczny w albumie – to świadectwo<br />

trzech cu dów: po czę te go ży cia<br />

(na ro dzin dziec ka), doj rza łe go ma cie -<br />

rzyństwa i odpowiedzialnego ojcostwa.<br />

Okno ży cia. S.O.S. ks. kar dy na ła Ka ro -<br />

la Woj ty ły – śmiem prze ko ny wać<br />

wszystkich – to książka, którą powinno<br />

się obo wiąz ko wo czy tać i oma wiać<br />

w szko łach, za miast (ró żnej war to ści)<br />

po rad ni ków tech nik i me tod obro ny<br />

przyszłych rodziców przed dzieckiem.<br />

Edukacja seksualna, z trudem przebijająca<br />

się do klas lekcyjnych, powinna się<br />

stać edukacją prorodzinną, nauką świadomego<br />

rodzicielstwa, a nie zapobiegania<br />

ciąży i ratowania się po „wpadce”.<br />

Ksią żka J. Le śnia ka, S. Si ko ry i J. Ko -<br />

niecz ne go wska zu je dro gę ku obro nie<br />

ży cia po czę te go i sa mot nej mat ki,<br />

przedstawia osobom odrzuconym i niechcia<br />

nym dro gę do mi ło ści i uciecz kę<br />

od zła.<br />

Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały<br />

świat – głosi jedna z głębokich mądrości<br />

naszej cywilizacji.<br />

– Siostry Nazaretanki z Krakowa urato<br />

wa ły tych dzie ci bli sko dwa ty sią ce<br />

– piszą autorzy w wydanym albumie.<br />

– Dzi siaj jest ich już dwa ty sią ce<br />

czterdzieści! – precyzuje Siostra Józefina<br />

na spotkaniu z ks. kardynałem Stanisławem<br />

Dziwiszem.<br />

BO GU SŁAW KOŁCZ<br />

48 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


SĄDECZANIE<br />

Kościół Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu<br />

Dzie ło ży cia<br />

v www.sadeczanin.info<br />

księdza Zenona<br />

Przed miesiącem odszedł do wieczności ks. prałat Zenon Rogoziewicz<br />

– proboszcz parafii Matki Bożej Niepokalanej.<br />

Mając świeżo w pamięci jego ofiarną posługę duszpasterską<br />

i ponad półwiekową pracę kapłańską, pragniemy przypomnieć<br />

niniejszym tekstem jedno z największych dzieł Księdza<br />

Prałata – kościół na osiedlu Milenium – wotum wdzięczności<br />

Panu Bogu za 700 lat historii Nowego Sącza.<br />

Początki duszpasterstwa w południowych<br />

osiedlach Nowego<br />

Są cza wią żą się z ro kiem 1961,<br />

tj. zachętą ks. prałata Władysława<br />

Lesiaka – proboszcza nowosądeckiej<br />

fary – do wprowadzenia w Białym<br />

Klasztorze ss. Niepokalanek stałych<br />

Mszy św. W 1963 r. utwo rzo no tu taj sta -<br />

ły rektorat na czele z ks. Gerardem Bratkiem,<br />

któ ry zmarł 29 czerw ca 1966 r.<br />

w wyniku wypadku drogowego, najechany<br />

na motorze przez ciężarówkę.<br />

W tym sa mym ro ku (w lip cu) urząd rek -<br />

tora Białego Klasztoru objął ks. Zenon<br />

Rogoziewicz, co wiązało się z podniesieniem<br />

powierzonej mu jednostki do rangi<br />

samodzielnej wikarii, prowadzącej<br />

od 1967 r. własne księgi parafialne.<br />

Na rzu ca ją ca się po trze ba bu do wy<br />

świątyni w ludnych osiedlach Nowego<br />

Sącza, odległych od historycznego centrum<br />

miasta, spowodowała począwszy<br />

od ro ku 1970 pod ję cie przez ks. Ze no -<br />

na Ro go zie wi cza i wła dze die ce zjal ne<br />

intensywnych starań o uzyskanie zezwolenia<br />

na budowę nowego kościoła. Okazją<br />

do ja sne go wy ar ty ku ło wa nia<br />

stanowiska w tej sprawie była pierwsza<br />

w krótkiej historii tworzącej się wspólno<br />

ty pa ra fial nej wi zy ta cja ka no nicz -<br />

na prze pro wa dzo na przez bp. Je rze go<br />

Ablewicza w czerwcu 1972 r., w której<br />

trakcie ks. Zenon Rogoziewicz zdał rela<br />

cję z do tych cza so wej pra cy dusz pa -<br />

sterskiej, zwracając jednocześnie uwagę<br />

na pro blem ko niecz no ści bu do wy ko -<br />

ścioła, co wyraził dobitnym stwierdzeniem:<br />

„Chcemy też budować świątynię<br />

Bożą – tę z kamienia lub z cegły – abyśmy<br />

mie li swój wła sny ko ściół – to jest<br />

nasze wielkie pragnienie”.<br />

Znacz na in ten sy fi ka cja tych sta rań<br />

na stą pi ła rok póź niej. La tem 1973 r.<br />

proś bę o wy ra że nie zgo dy na bu do wę<br />

ko ścio ła w No wym Są czu na osie dlu<br />

Mi le nium za wio zła do Pre zy dium Wo -<br />

je wódz kiej Ra dy Na ro do wej w Kra ko -<br />

wie de le ga cja no wo są dec kiej<br />

społeczności katolickiej reprezentowana<br />

przez oso by świec kie – Woj ciecha<br />

Plu tę i Woj cie cha Adam czy ka. Mo nit<br />

o tej sa mej tre ści po no wio ny zo stał<br />

w WRN kilka miesięcy później. Zawierał<br />

on cały szereg argumentów uzasadnia<br />

ją cych po trze bę bu do wy no wej<br />

świą ty ni. Wska zy wał na du ży na pływ<br />

spo łe czeń stwa wiej skie go do mia sta<br />

oraz na trudności, jakich doznają wierni<br />

FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 49


SĄDECZANIE<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

Czynnikiem decydującym<br />

były szybko postępujące<br />

zmiany polityczne<br />

związane z powstaniem<br />

Solidarności, która<br />

działając na gruncie<br />

nowosądeckim, sprawę<br />

budowy świątyni na osiedlu<br />

Milenium uczyniła jednym<br />

ze swoich podstawowych<br />

dezyderatów społecznych.<br />

w korzystaniu z posługi duszpasterskiej.<br />

Nawiązywał do skutków szybkiego rozrostu<br />

osiedla Milenium. Przede wszystkim<br />

jednak odwoływał się do rozsądku<br />

decydentów, podkreślając pożytki płynące<br />

ze zgodnego współdziałania instytu<br />

cji pań stwo wych i ko ściel nych. In ną<br />

odważną próbą było skierowanie na ten<br />

sam adres petycji podpisanej przez około<br />

tysiąc osób, popierających urzędowe<br />

sta ra nia pro wa dzo ne przez ks. Ze no -<br />

na Rogoziewicza.<br />

W roku następnym – 1974 – zabiegi<br />

o uzy ska nie pań stwo we go ze zwo le nia<br />

na bu do wę ko ścio ła by ły pro wa dzo ne<br />

rów nie kon se kwent nie i to za rów no<br />

na szczeblu wojewódzkim, jak i powiatowym.<br />

Najważniejsze działania w tym<br />

zakresie podjęto w marcu, a następnie<br />

w lipcu, kiedy to w kwestii zezwolenia<br />

monitowały Wojewódzką Radę Narodową<br />

w Kra ko wie de le ga cje rek to ra tu,<br />

w obydwu przypadkach złożone z reprezen<br />

tan tów świec kich – Woj cie cha<br />

Adam czy ka i Edwar da Czer nec kie go<br />

– w drugim wsparte także osobą i autorytetem<br />

księdza rektora. O determinacji<br />

sta rań zwią za nych z bu do wą ko ścio ła<br />

na osie dlu Mi le nium świad czy fakt,<br />

że 12 lipca 1974 r. rektorat zdecydował<br />

się wy słać w tej spra wie pi sma do dy -<br />

gnitarzy zajmujących najwyższe urzędy<br />

w państwie, tj. wiceprezesa Rady Ministrów<br />

Jó ze fa Tejch my i sze fa Urzę du<br />

do Spraw Wyznań Kazimierza Kąkola.<br />

Pewne nadzieje na korzystną zmianę<br />

odnośnie wniosku nowosądeckiego dawa<br />

ły, cią gle wpraw dzie rzad kie, ale jed -<br />

nak coraz częstsze w Polsce realizacje<br />

no wych ko ścio łów, na cze le z gło śną<br />

(urastającą do rangi historycznego symbolu)<br />

budową świątyni w Nowej Hucie,<br />

konsekrowaną 15 maja 1977 r. Jeszcze<br />

więcej powodów do optymizmu dostarczała<br />

przeprowadzona w naszym kraju<br />

na wio snę 1978 r. wi zy ta oso bi ste go<br />

przedstawiciela papieża Pawła VI – arcy<br />

bi sku pa Lu igi Pog gi – któ ra bę dąc<br />

wyrazem poprawy stosunków pomiędzy<br />

rządem w Polsce a Stolicą Apostolską,<br />

wydawała się ułatwiać sytuację parafii<br />

oczekujących na koncesje odnośnie realizacji<br />

zaplanowanych obiektów sakralnych.<br />

Przyjazd wysłannika papieskiego<br />

został wykorzystany do poruszenia sprawy<br />

ze zwo le nia na bu do wę ko ścio ła<br />

na Milenium, która to kwestia znajdując<br />

się w centrum zainteresowania spo -<br />

łecz no ści ka to lic kiej nie tyl ko No we -<br />

go Są cza, ucho dzi ła wów czas<br />

za pierw szo pla no wą w ska li die ce zji<br />

tar now skiej. Trud no do ciec na ile za -<br />

in te re so wa nie wy so kiej hie rar chii<br />

kwestią nowosądeckiej świątyni przybliżyło<br />

uzyskanie zgody na jej budowę, dopro<br />

wa dza jąc do skru sze nia opo ru<br />

ówczesnych decydentów, m.in. osobistego<br />

przeciwnika spraw miejscowego Kościo<br />

ła – ów cze sne go wo je wo dy<br />

nowosądeckiego Lecha Bafii. Nie ulega<br />

jednak wątpliwości, że czynnikiem decy<br />

du ją cym by ły szyb ko po stę pu ją ce<br />

zmiany polityczne związane z powstaniem<br />

So li dar no ści, któ ra dzia ła jąc<br />

na gruncie nowosądeckim, sprawę budo<br />

wy świą ty ni na osie dlu Mi le nium<br />

uczy ni ła jed nym ze swo ich pod sta wo -<br />

wych dezyderatów społecznych.<br />

13 kwiet nia 1979 r. (w Wiel ki Pią tek)<br />

z in spi ra cji ks. Ze no na Ro go zie wi cza<br />

na placu zamierzonej budowy postawiono<br />

krzyż o wy so ko ści 3,5 m. Był to wy -<br />

raz determinacji, który spowodował, że<br />

przeciwnicy budowy świątyni ustąpili.<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

50 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Wmurowanie kamienia węgielnego<br />

dokonał abp Jerzy Ablewicz<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

Zapowiedzią zwycięstwa w tej sprawie<br />

było ujęcie 9 września 1980 r. (decyzją<br />

wo je wo dy no wo są dec kie go) re ali za cji<br />

kościoła w planie budownictwa sakralne<br />

go i ko ściel ne go na rok 1980, osta -<br />

tecznym zaś tryumfem decyzja Urzędu<br />

Miejskiego w Nowym Sączu z 20 paździer<br />

ni ka 1982 r., któ ra udzie la ła po -<br />

zwo le nia na bu do wę ko ścio ła<br />

parafialnego na Milenium przy ul Królowej<br />

Jadwigi 44 „do stanu zerowego”.<br />

W międzyczasie (6 grudnia 1980 r.) dekre<br />

tem bi sku pa tar now skie go zo sta ła<br />

utworzona parafia Matki Bożej Niepoka<br />

la nej, po więk szo na nie ba wem (14<br />

grud nia 1983 r.) o frag ment osie dli Bar -<br />

skie i Armii Krajowej.<br />

Praktycznym początkiem budowy kościo<br />

ła na Mi le nium był za kup przez pa -<br />

ra fię MBN w lip cu 1982 r. od sióstr<br />

Niepokalanek parceli o powierzchni 2 ha,<br />

położonej w bezpośrednim sąsiedztwie<br />

Białego Klasztoru. Prace realizacyjne<br />

nad szeroko zakrojonym przedsięwzięciem<br />

od początku przebiegały w dobrym<br />

tempie, przy dużym zaangażowaniu parafian.<br />

Skutecznym sposobem zaspakajania<br />

potrzeb finansowych budującego się<br />

kościoła okazały się wyjazdy ks. Zenona<br />

Rogoziewicza do mniej lub bardziej<br />

odległych parafii, połączone z wygłaszaniem<br />

niedzielnych kazań i przeznaczaniem<br />

tacy na budowę nowosądeckiej<br />

świątyni. Nie zabrakło również innych<br />

form pomocy, polegających na sprzedaży<br />

przez członków Klubu Inteligencji<br />

Ka to lic kiej (m. in. przez Zo fię Flis) ma -<br />

łych palm wielkanocnych oraz dystrybuowaniu<br />

w różnych parafiach książek<br />

religijnych. Przede wszystkim jednak<br />

efektywnym sposobem na pokrycie rosnących<br />

wydatków budowlanych okazało<br />

się uruchomienie przez parafię<br />

produkcji drewnianych palet przeznaczonych<br />

dla niemieckiego odbiorcy.<br />

Dal sze dzia ła nia ks. Ro go zie wi cza<br />

i je go współ pra cow ni ków skon cen tro -<br />

wa ły się na spo rzą dze niu pro jek tu ko -<br />

v www.sadeczanin.info<br />

ścio ła. W wy ni ku kon kur su wy bra no<br />

projekt wykonany przez zespół krakowskich<br />

ar chi tek tów pod kie row nic twem<br />

arch. Leszka Filara. To co zdecydowało<br />

o wy bo rze kra kow skie go pro jek tu<br />

(zmienionego nieznacznie w trakcie reali<br />

za cji w za kre sie roz wią zań heł mu<br />

W międzyczasie dekretem<br />

biskupa tarnowskiego<br />

została utworzona parafia<br />

Matki Bożej Niepokalanej,<br />

powiększona niebawem<br />

(14 grudnia 1983 r.)<br />

o fragment osiedli Barskie<br />

i Armii Krajowej.<br />

wie ży i for my sy gna tur ki) wy ni ka ło<br />

przede wszyst kim z fak tu, iż au to rzy<br />

przedstawili oryginalną, a zarazem nowo<br />

cze sną wi zję bu dow li sa kral nej na -<br />

wią zu ją cą do wschod nich mo ty wów,<br />

uwi docz nio nych głów nie w pro jek cji<br />

wieży-minaretu, ciekawie komponującej<br />

się z krajobrazem Sądecczyzny. Zało<br />

że nia funk cjo nal ne za kła da ły<br />

powstanie dużej świątyni (mogącej pomie<br />

ścić 5,5 tys. osób), co od zwier cie dla -<br />

ją jej podstawowe wymiary:<br />

– dłu gość ko ścio ła (okap da chu) – 68,07 m;<br />

– szerokość kościoła wraz z zespołem kaplic – 63,3 m;<br />

– wy so kość wie ży – 64 m (z krzy żem – 68 m);<br />

– po wierzch nia użyt ko wa – 3 418,8 m²;<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 51


SĄDECZANIE<br />

– po wierzch nia za bu do wy – 2 133,7 m²;<br />

– kubatura ogólna – 52 605 m³.<br />

Pierw szy etap bu do wy ko ścio ła<br />

na Milenium został zamknięty w 1986 r.<br />

W tym czasie powstała obszerna kaplica<br />

Mat ki Bo żej Nie usta ją cej Po mo cy<br />

(mogąca pomieścić 1500 wiernych), służą<br />

ca przez naj bli ższe la ta ja ko no wy,<br />

chociaż ciągle jeszcze tymczasowy kościół<br />

parafialny. Pomimo swojej prowizo<br />

rycz no ści zna cze nie tej czę ścio wej<br />

re ali za cji by ło ogrom ne, a wa gę te go<br />

wydarzenia podkreślało poświęcenie kapli<br />

cy przez ks. bp. Je rze go Able wi cza<br />

(na Pasterce w 1986 r.), który na pamiątkę<br />

te go wy da rze nia ofia ro wał ka pli cy<br />

Ks. S. Majcher, ks. Z. Rogoziewicz<br />

i ks. J. Pancerz<br />

malowany na desce złocony obraz Matki<br />

Bo żej. Or dy na riusz tar now ski już<br />

wcześniej zresztą, i to wielokrotnie, okazy<br />

wał ży we za in te re so wa nie i po moc<br />

spra wom pa ra fii MBN, o czym świad -<br />

czy m.in. wmurowanie przezeń 2 czerwca<br />

1985 r. pod bu du ją cą się świą ty nię<br />

ka mie nia wę giel ne go po cho dzą ce go<br />

z Bazyliki św. Piotra w Rzymie, poświęconego<br />

specjalnie na tę okazję przez papieża<br />

Jana Pawła II.<br />

Od samego początku budowy kościoła<br />

uwidoczniła się troska o godny wystrój<br />

po wsta ją cej świą ty ni. Bo da jże<br />

pierwszym zamówieniem artystycznym<br />

(poczynionym w związku z uroczystością<br />

wmurowania kamienia węgielnego)<br />

było powierzenie Grażynie Kulig zadania<br />

namalowania obrazu Matki Boskiej<br />

Ja zło wiec kiej, umiesz czo ne go póź niej<br />

w sa li do mu ka te che tycz ne go. W tym<br />

samym miejscu zostały ulokowane dalsze<br />

obrazy – Serce Pana Jezusa i Serce<br />

Mat ki Bo żej, a ta kże pła sko rzeź ba<br />

przed sta wia ją ca Ma don nę z Dzie ciąt -<br />

kiem. W sa mym ko ście le na to miast<br />

– w dziewiątą rocznicę wprowadzenia<br />

stanu wojennego – odsłonięta została tabli<br />

ca ku czci ks. Je rze go Po pie łusz ki.<br />

Osob ne miej sce wśród ofia ro wa nych<br />

w tym czasie obrazów zajął wizerunek<br />

Chrystusa: Je zu ufam To bie, przekazany<br />

ko ścio ło wi przez s. Ad ria nę Hen ry kę<br />

Czarnecką wraz z rodziną.<br />

Historyczny akt konsekracji kościoła<br />

MBN, za pla no wa ny na rok ju bi le -<br />

uszu 700-le cia No we go Są cza,<br />

na dzień 15 listopada 1992 r., został poprze<br />

dzo ny po świę ce niem czte rech<br />

Pierwszy etap budowy<br />

kościoła na Milenium został<br />

zamknięty w 1986 r. W tym<br />

czasie powstała<br />

obszerna kaplica Matki<br />

Bożej Nieustającej Pomocy,<br />

służąca przez najbliższe<br />

lata jako nowy, chociaż<br />

ciągle jeszcze tymczasowy<br />

kościół parafialny.<br />

dzwonów: „Józef”, Małgorzata, „Stanisław”<br />

i „Maksymilian”, ufundowanych<br />

przez rodziny Ostrowskich, Wójcików,<br />

Wydrów i Zająców. Aktu poświęcenia<br />

kościoła Matki Bożej Niepokalanej dokonał<br />

ordynariusz tarnowski ks. bp Józef<br />

Ży ciń ski, na to miast ho no ru<br />

na masz cze nia ścian świą ty ni ole ja mi<br />

świętymi w miejscu zacheuszków dostą-<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

52 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

pili księża Stanisław Jemioło i Tadeusz<br />

Górka. Podczas uroczystości w konsekro<br />

wa nym oł ta rzu umiesz czo no re li -<br />

kwie św. Ho no ra ty, św. Pro bu sa i bł.<br />

Ka ro li ny Kóz ki. Uczu cia pa ra fian<br />

i wszystkich tych, którym realizacja nowosądeckiej<br />

świątyni była bliska, wyraził<br />

ks. pro boszcz Ze non Ro go zie wicz,<br />

który w swojej przemowie z dumą, ale<br />

i z troską stwierdził: „I dziś na na szych<br />

oczach nakładamy koronę temu dziełu,<br />

które ogłaszam Pomnikiem Wdzięczno -<br />

ści Bo gu, ja ko dar na 700-le cie No we go<br />

Są cza [...]. Nie wszyst ko jest zro bio ne<br />

– tyl ko to co naj wa żniej sze, by ta kon se -<br />

kra cja mo gła się od być. Nie ma sta łe go<br />

tabernakulum, nastawy ołtarzowej, nie<br />

ma wi tra ży, nie ma głów nych drzwi<br />

w od le wie oraz in ne go wy po sa że nia.<br />

[...] Nie jest jeszcze skończona kaplica,<br />

w której trwa obecnie układanie posadzki,<br />

[zakładanie] grzejników, wentylacji”.<br />

Dokonanie aktu konsekracji kościoła<br />

zamykało ważny etap w historii parafii<br />

Matki Bożej Niepokalanej, rozpoczynając<br />

kolejny okres – wyposażania surowej<br />

świą ty ni w ele men ty wy stro ju<br />

od po wied niej kla sy, do sto so wa ne<br />

do cha rak te ru no wo cze snej bu dow li.<br />

Główne zadanie w tym zakresie powierzono<br />

wybitnemu rzeźbiarzowi krakowskiemu<br />

prof. Bronisławowi Chromemu,<br />

który podjął się tego wyzwania z wielkimi<br />

nadziejami na stworzenie oryginalnych<br />

dzieł, z któ rych naj wię cej miej sca<br />

do wykazania talentu i wyobraźni artystycz<br />

nej da wał tryp tyk oł ta rzo wy oraz<br />

monumentalne drzwi główne.<br />

Oczekiwane z dużym zainteresowaniem<br />

prace projektowe nie zadowoliły<br />

jednak w pełni komisji diecezjalnej ds.<br />

sztu ki sa kral nej, któ ra wnio sła swo je<br />

uwagi, głównie odnośnie tryptyku ołtarzowego,<br />

powodując w praktyce zaniecha<br />

nie je go re ali za cji. Mniej dys ku sji<br />

budziła sprawa głównych drzwi kościelnych,<br />

które na etapie wykonawstwa znala<br />

zły się w mar cu 1994 r., bę dąc<br />

ukoń czo ny mi ze znacz nym opóź nie -<br />

niem w 1999 r.<br />

Wiele prac wykonywanych w pierwszych<br />

la tach po kon se kra cji ko ścio ła<br />

zwią za nych by ło z my ślą o przy ję ciu<br />

w parafii MBN figury Matki Boskiej Fatimskiej,<br />

co zaplanowane zostało na koniec<br />

1995 r. Spodziewając się przybycia<br />

do ko ścio ła na Mi le nium rze szy wier -<br />

nych z sze ściu de ka na tów, sta ra no się<br />

przy go to wać świą ty nię i jej oto cze nie<br />

jak najgodniej. Do tego czasu wykonano<br />

m.in. więk szą część ogro dze nia,<br />

głów ną bra mę wej ścio wą pro wa dzą cą<br />

na plac kościelny, dokończono remont<br />

kaplicy Matki Boskiej Nieustającej Po- Mury pną się do góry FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 53


SĄDECZANIE<br />

Ks. Z. Rogoziewicz ze swoim następcą<br />

FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

Przy kościele MBN, 13 lipca 2010 r. FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

mocy (nazywanej w 1996 r. Fatimską).<br />

Swój wy ra zi sty kształt (choć cią gle nie<br />

ostateczny ze względu na brak nastawy<br />

ołtarzowej) uzyskało prezbiterium, wyposażone<br />

wg projektu Bronisława Chrome<br />

go przez Mał go rza tę Kot.<br />

Na pamiątkę Nawiedzenia<br />

Fatimskiego na głównej<br />

ścianie umieszczono<br />

malowidło Matki Bożej<br />

Niepokalanej (zwanej<br />

Sądecką) z napisem: „Tobie<br />

Maryjo Zawierzamy”,<br />

wykonane przez<br />

Mariana Pażuchę.<br />

W wystroju tym na uwagę zasługiwa ołtarz<br />

„soborowy” wykonany z „pińczaka”<br />

z wy rzeź bio ny mi sym bo la mi<br />

eucharystycznymi i postaciami aniołów<br />

oraz dwie „ambonki” (pulpity), na których<br />

wy ry te są wi ze run ki czte rech<br />

Ewangelistów i rzymskie cyfry Dziesięcior<br />

ga Przy ka zań. Po cze sne miej sce<br />

w prezbiterium zajęła również sześcienna<br />

chrzcielnica, na której ukazane zostały<br />

sce ny z ży cia i mę czeń stwa św.<br />

Ja na Chrzci cie la oraz wy ko na ne<br />

w drewnie tabernakulum z symbolami<br />

eucharystycznego chleba i boskiej nieskończoności.<br />

Na pamiątkę Nawiedzenia<br />

Fa tim skie go na głów nej ścia nie<br />

umiesz czo no ma lo wi dło Mat ki Bo żej<br />

Niepokalanej (zwanej Sądecką) z napisem:<br />

„Tobie Maryjo Zawierzamy”, wykonane<br />

przez Mariana Pażuchę.<br />

Duże zmiany w wyglądzie kościoła<br />

następowały w związku ze wspomnianą<br />

już fundacją obrazu Je zu ufam To bie oraz<br />

fundacją obrazu św. Rity. Pierwszy<br />

z nich początkowo (kiedy kościół był<br />

jeszcze w budowie) znajdował się w kaplicy<br />

pokutnej, następnie umieszczony<br />

został w pierwszej wnęce od strony ołtarza<br />

przeznaczonej na konfesjonał, by<br />

ostatecznie po kilku dalszych latach znaleźć<br />

swoje eksponowane miejsce w kaplicy<br />

Miłosierdzia Bożego (zwanej<br />

również kaplicą św. Krzysztofa) w ołtarzu<br />

z napisem: „Pamiętaj o nas miłosierny<br />

Panie”, ufundowanym przez rodzinę<br />

Jamrozów. Wykonawcą tego obrazu był<br />

Mirosław Grzelak z Łodzi; poświęcenia<br />

ołtarza wraz z ornatem sprawionym na tę<br />

pamiątkę przez Stowarzyszenie „Faustinum”<br />

do ko nał 18 kwiet nia 1999 r. ks. bp<br />

Piotr Bed nar czyk. Dru gi ob raz – św. Ri -<br />

ty – namalowany przez Bernarda Wójcika<br />

– ufundowany przez Janinę<br />

Habelę-Juin – umieszczony został z prawej<br />

strony ołtarza głównego, w tzw.<br />

„przewiązce” specjalnie w tym celu<br />

przygotowanej. Wizerunek św. Rity<br />

– kopia włoskiego oryginału – został poświęcony<br />

przez bp. Piotra Bednarczyka<br />

na nabożeństwie w dniu 22 maja 1993 r.<br />

przy udziale licznie zebranego duchowieństwa<br />

i wiernych, wyrażających na co<br />

dzień swój kult wo bec czczo nej świę tej<br />

przynoszonymi przed jej obraz czerwonymi<br />

różami.<br />

Nieco wcześniej ufundowano figurę<br />

Chry stu sa Fra so bli we go. Drew nia -<br />

na rzeź ba (je sio no wy świą tek) zo sta ła<br />

wykonana na prośbę ks. Zenona Rogoziewicza<br />

przez niepokalankę z Nowego<br />

Sącza – s. Tedeę (Zofię Nowakowską)<br />

– któ ra przed sta wia jąc twarz Je zu sa<br />

wzorowała się na obliczu z Całunu Turyńskiego.<br />

Praca nad rzeźbą trwała rok,<br />

po jej ukoń cze niu fi gu ra wraz z dwu -<br />

dziestoma dwoma kamieniami symbolizu<br />

ją cy mi dzie sięć lat sta rań<br />

o zezwolenie na budowę świątyni i dwanaście<br />

lat jej realizacji została umieszczo<br />

na w ma łej wnę ce pod chó rem<br />

przy wejściu bocznym do kościoła w cichym<br />

ką ci ku mo dli twy. Rów nież i to<br />

dzie ło oraz na rzę dzia Mę ki Pań skiej,<br />

wykonane z drewna, poświęcone zostało<br />

przez bp. Pio tra Bed nar czy ka.<br />

Wyposażenie i wystrój kościoła dopełniły<br />

stacje Drogi Krzyżowej umieszczone<br />

w nawie świątyni. Z kolei kaplicę<br />

Miłosierdzia Bożego dodatkowo ozdobi<br />

ło du że płót no au tor stwa Ber nar da<br />

Wójcika przedstawiające św. Krzysztofa<br />

prze cho dzą ce go z ma łym Je zu sem<br />

przez Kamienicę, wizerunek bł. Matki<br />

Mar ce li ny Da row skiej za ło ży ciel ki<br />

Zgro ma dze nia Sióstr Nie po ka la ne go<br />

54 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Biały Klasztor i kościół MBN z lotu ptaka FOT. SŁAWOMIR SIKORA<br />

Kaplica św. Rity FOT. ANTONI ŁOPUCH<br />

Ks. Z. Ro go zie wicz, bp W. Le cho -<br />

wicz, ks. K. Mar kie wicz FOT. AN TO NI ŁO PUCH<br />

Po czę cia Naj święt szej Ma ryi Pan ny,<br />

a także wspomniany obraz Matki Bożej<br />

Nieustającej Pomocy, ofiarowany przez<br />

bp. Jerzego Ablewicza w 1986 r.<br />

Po opuszczeniu parafii przez ks. Stani<br />

sła wa Je mio łę, nad zór nad dal szy mi<br />

pracami budowlano-wyposażeniowymi<br />

przejął z polecenia ks. proboszcza Zenona<br />

Rogoziewicza ks. Tadeusz Górka,<br />

a na stęp nie ks. Wła dy sław Si pior.<br />

Szczegółowe zapisy kronikarskie odnośnie<br />

wykonywanych prac w drugiej połowie<br />

lat dziewięćdziesiątych dają obraz<br />

mno go ści po dej mo wa nych wy sił ków.<br />

Naj wa żniej sze z nich to: ukoń cze nie<br />

prac w kaplicy domowej (poświęconej<br />

przez bp. Władysława Bobowskiego 22<br />

ma ja 1998 r.), umiesz cze nie lamp<br />

oświe tle nio wych wo kół ko ścio ła,<br />

wybudowanie do mu ka te che tycz ne go<br />

i plebani, zrobienie dróg dojazdowych<br />

na placu kościelnym, wykonanie nowego<br />

ta ber na ku lum z pan cer nym wnę -<br />

trzem oraz dzie się ciu no wych<br />

konfesjonałów, zainstalowanie nowych<br />

jupiterów nad ołtarzem głównym, odnowienie<br />

cokołu i figury Matki Bożej Niepo<br />

ka la nej przed ko ścio łem, za sia nie<br />

traw ni ków i po sa dze nie krze wów<br />

ozdob nych, ukoń cze nie prac przy par -<br />

kingach i boiskach sportowych do siatków<br />

ki, te ni sa oraz pił ki ręcz nej,<br />

a ponadto wykonanie wielu większych<br />

i mniej szych ro bót ślu sar skich, sto lar -<br />

skich, elektrycznych, konserwatorskich<br />

Najbardziej zuchwałym<br />

przypadkiem włamania<br />

była próba zrabowania<br />

gabloty wotywnej sprzed<br />

obrazu św. Rity, podjęta<br />

w dzień siódmej rocznicy<br />

konsekracji kościoła – 15<br />

listopada 1999 r.<br />

i de ko ra cyj nych. Nie zbęd nym oka za ło<br />

się również założenie urządzeń alarmowych<br />

w kościele i na plebani, co niestety<br />

po dyk to wa ne by ło przy krą<br />

koniecznością związaną z próbami włamań.<br />

Naj bar dziej zu chwa łym te go ro -<br />

dza ju przy pad kiem by ła pró ba<br />

zra bo wa nia ga blo ty wo tyw nej sprzed<br />

obrazu św. Rity, podjęta w dzień siódmej<br />

rocznicy konsekracji kościoła – 15<br />

listopada 1999 r. – udaremniona w ostatniej<br />

chwi li, gdy dwaj mę żczyź ni po cho -<br />

dzący z odległych stron Polski, wynosili<br />

już wota z placu kościelnego.<br />

Zakończenie głównego etapu starań<br />

o upiększenie i godne wyposażenie kościoła<br />

MBN nastąpiło w końcu 1999 r.,<br />

na kil ka ty go dni przed na dej ściem ro -<br />

ku 2000 – Wielkiego Jubileuszu Chrześci<br />

jań stwa. Oka zję do sym bo licz ne go,<br />

a przy tym bar dzo wy mow ne go po łą -<br />

cze nie Ju bi le uszu z czter dzie sto let nią<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 55


SĄDECZANIE<br />

Ks. Z. Ro go zie wicz zo stał po cho wa ny 3 lu te go na cmen ta rzu ko mu nal nym w No wym Są czu<br />

za le d wie hi sto rią rek to ra tu i pa ra fii,<br />

stworzyły okoliczności związane z wykonaniem<br />

i poświęceniem długo wykony<br />

wa nych drzwi głów nych. Drzwi te<br />

wyróżniały się z dwóch powodów: wyrazu<br />

artystycznego oraz olbrzymich, niespotykanych<br />

rozmiarów.<br />

8 grud nia 1999 r., w cza sie po świę -<br />

cenia drzwi przez ordynariusza tarnowskie<br />

go Wik to ra Skwor ca,<br />

no wo są de cza nie i wszy scy przy by li<br />

na uro czy stość prze ko nać się mo gli za -<br />

rów no o in te re su ją cej kon cep cji ar ty -<br />

stycz nej wy ra żo nej w sce nie Zwia sto -<br />

wania, jak również o wielkich gabarytach<br />

te go dzie ła. Trud no stwier dzić,<br />

który z parametrów fizycznych przesądził<br />

o tym, że metalowe drzwi nowosądeckiego<br />

kościoła zaprojektowane przez<br />

Bro ni sła wa Chro me go uzna ne zo sta ły<br />

za największe w Europie. Imponują one<br />

bo wiem nie tyl ko swo ją wy so ko ścią<br />

i sze ro ko ścią – od po wied nio: 6,4 m<br />

oraz 7,5 m – ale przede wszyst kim za -<br />

dzi wia ją nie bo tycz nym 16-to no wym<br />

cię ża rem, któ ry spo wo do wał ko niecz -<br />

ność za mon to wa nia urzą dze nia pneu -<br />

matycznego wspomagającego ich otwieranie<br />

i zamykanie.<br />

23 sierp nia 2002 r. Ksiądz Ze non Ro -<br />

goziewicz przekazał probostwo w parafii<br />

Matki Bożej Niepokalanej swojemu<br />

następcy ks. kanonikowi Kazimierzowi<br />

Mar ko wi czo wi. Do koń ca swo ich dni<br />

starał się służyć swoim parafianom posługą<br />

w kancelarii i konfesjonale, zasługu<br />

jąc na mia no ojca du cho we go<br />

powierzonej mu wspólnoty parafialnej.<br />

LE SZEK MI GRA ŁA<br />

Pół wieku w Nowym Sączu<br />

1 lu te go w No wym Są czu zmarł ks. pra łat Ze non Ro go zie wicz, w la -<br />

tach 1980–2002 pro boszcz pa ra fii Mat ki Bo żej Nie po ka la nej w No wym<br />

Są czu, w la tach 1981–2002 dzie kan de ka na tu No wy Sącz – Po łu dnie<br />

(po re or ga ni za cji: No wy Sącz – Wschód), ka no nik gre mial ny i kan tor<br />

Ka pi tu ły Ko le giac kiej, bu dow ni czy ko ścio ła w osie dlu Mi le nium. Zwią -<br />

za ny z No wym Są czem od blisko 50 lat.<br />

Ks. Z. Ro go zie wicz uro dził się 19 li sto pa da 1932 r. w Rop czy cach. Świę -<br />

ce nia ka płań skie przy jął 24 czerw ca 1956 r. z rąk bpa Ka ro la Pę ka li. Był<br />

duchownym zasłużonym dla społeczności Nowego Sącza, pracował<br />

w pa ra fii św. Mał go rza ty w la tach sześć dzie sią tych i sie dem dzie sią tych<br />

w okre sie pro bo stwa ks. Wła dy sła wa Le sia ka. Za pi sał się ja ko twór ca<br />

i ini cja tor wspól not apo stol skich i sto wa rzy szeń ka to lic kich, m.in. osób<br />

nie peł no spraw nych oraz ja ko ka pe lan sióstr Nie po ka la nek i pen sjo na -<br />

riuszy Państwowego Domu Rencistów przy ul. Emilii Plater, opiekun<br />

Klubu Amazonek. Współzakładał Stowarzyszenie Przyjaciół Społecznego<br />

Ka to lic kie go Li ceum Ogól no kształ cą ce go w No wym Są czu. Od zna -<br />

czo ny Me da lem im. Jo an ny Be ret ty Mol li za obro nę ży cia po czę te go.<br />

W swej pa ra fii upo wszech nił kult św. Ri ty.<br />

Ks. Z. Rogoziewicz został pochowany 3 lutego na cmentarzu komunalnym<br />

w Nowym Sączu w grobie, w którym spoczywa od kilkudziesięciu lat ks.<br />

Gerard Bratek (1933–1966), tragicznie zmarły kolega z seminarium w Tarnowie,<br />

jego poprzednik i współpracownik przy tworzeniu rektoratu w os.<br />

Milenium. Pożegnało go ok. 200 kapłanów z bpem Wiesławem Lechowiczem<br />

i bratankiem ks. Edmundem Rogoziewiczem z Warszawy.<br />

56 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

W II LO im. M. Konopnickiej<br />

zostanie wmurowana tablica pamiątkowa<br />

Zbigniewa Szkarłata<br />

Spisane będą<br />

czyny i rozmowy<br />

5 lutego br. minęła, bez echa, 25. rocznica tragicznej śmierci<br />

Zbigniewa Szkarłata, działacza Solidarności, którego znaleziono<br />

nieprzytomnego 2 lutego 1986 r. pod arkadami hotelu<br />

„Beskid” w Nowym Sączu, przynajmniej taka była oficjalna<br />

wer sja. Zmarł po 3 dniach w szpi ta lu.<br />

Zbigniew Szkarłat<br />

Nie zbi tym fak tem jest, że cię -<br />

żkich obrażeń czaszki – bezpo<br />

śred nia przy czy na zgo nu<br />

– Zb. Szkar łat do znał w dro -<br />

dze na Mszę św. za Oj czy znę w ko ściół -<br />

ku kolejowym. Nieszczęśliwy wypadek,<br />

czy śmiertelne pobicie – na to pytanie<br />

do dzisiaj nie ma odpowiedzi.<br />

W kręgach solidarnościowych, i nie<br />

tylko, tajemniczą śmierć Szkarłata wtedy<br />

i te raz przy pi su je się „nie zna nym<br />

sprawcom”, pod którym to eufemizmem<br />

kry je się Słu żba Bez pie czeń stwa, taj -<br />

na po li cja po li tycz na PRL. Twar dych<br />

dowodów brak.<br />

Zbigniew Szkarłat, rocznik 1944, założył<br />

„Solidarność” w Spółdzielni Inwali<br />

dów. W „kar na wa le” So li dar no ści<br />

(1980–81) był delegatem na zjazd regional<br />

ny związ ku w Kra ko wie. W mar -<br />

cu 1984 r. zna lazł się w gru pie<br />

kil ku na stu są de czan, aresz to wa nych<br />

przez SB pod zarzutem kontynuowania<br />

nielegalnej działalności w Solidarności.<br />

Więziony w Areszcie Śledczym przy ul.<br />

Mogilskiej i na Montelupich w Krakowie,<br />

gdzie od no wi ła mu się cho ro ba<br />

ucha. Wol ność od zy skał po 5. mie sią -<br />

cach na mo cy amne stii. Po wyj ściu<br />

z aresztu zaangażował się w działalność<br />

Duszpasterstwa Ludzi Pracy przy parafii<br />

ko le jo wej, przy go to wy wał m.in.<br />

oprawę comiesięcznych Mszy św. za Ojczy<br />

znę. Przy jaź nił się z ro dzi ną Szka -<br />

radków, nawet zewnętrznie był podobny<br />

do Andrzeja Szkaradka (wzrost, waga),<br />

przywódcy podziemnej „S” w Nowym<br />

Są czu, o czym są dec cy bez piecz nia ki<br />

dobrze wiedzieli…<br />

Pogrzeb Zbigniewa Szkarłata 11 lutego<br />

1986 roku na cmentarzu komunalnym<br />

przy ul. Rejtana w Nowym Sączu,<br />

z udziałem ponad tysiąca osób, przerodził<br />

się w manifestację patriotyczną.<br />

Uroczystościom żałobnym przewodniczył<br />

niezłomny jezuita, o. Kazimierz<br />

Ptasz kow ski. Nad trum ną przy ja cie la<br />

prze ma wiał An drzej Szka ra dek. Ze<br />

sztan da ra mi przy by ły de le ga cje „S”<br />

z całej Małopolski. Na płycie nagrobnej<br />

W kręgach solidarnościowych,<br />

i nie tyl ko, ta jem ni -<br />

czą śmierć Szkar ła ta wte dy<br />

i te raz przy pi su je się „nie -<br />

zna nym spraw com”,<br />

pod któ rym to eu fe mi -<br />

zmem kry je się Słu żba Bez -<br />

pie czeń stwa, taj na po li cja<br />

po li tycz na PRL. Twar dych<br />

do wo dów brak.<br />

umieszczono cytat z wiersza Czesława<br />

Miłosza: Możesz go zabić, narodzi się<br />

no wy, spi sa ne bę dą czy ny i roz mo wy.<br />

W opi nii ża łob ni ków spod zna ku „S”<br />

był to mord po li tycz ny.<br />

Sekcję zwłok Zb. Szkarłata przeprowadzono<br />

w zakładzie medycyny sadowej<br />

AM w Krakowie. Opinię sporządził<br />

osławiony prof. Zdzisław Marek, który<br />

w 1977 ro ku prze pro wa dził ob duk cję<br />

ciała Stanisława Pyjasa. W obrażeniach<br />

Szkarłata nie dopatrzył się udziału osób<br />

trzecich.<br />

Po stę po wa nie w spra wie śmier ci<br />

dzia ła cza „S” Pro ku ra tu ra Re jo no wa<br />

w No wym Są czu umo rzy ła po kil ku<br />

mie sią cach z bra ku zna mion udzia łu<br />

osób trzecich. Prywatne śledztwo prowadzone<br />

przez Andrzeja Szkaradka rozbiło<br />

się o mur strachu i milczenia, m.in.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 57


zeznających na potrzeby oficjalnego docho<br />

dze nia go ści (fe ral ne go wie czo ru)<br />

restauracji hotelowej. Bardzo szybko ze<br />

„śled cze go” Szka ra dek za mie nił się<br />

w „zwie rze łow ne” SB, ba da ją cej kto<br />

rozpuszcza pogłoski o udziale „bezpieki”<br />

w tragicznym zdarzeniu. (Echa takie<br />

go za an ga żo wa nia mo żna zna leźć<br />

w Raporcie Rokity, a niezbite dowody<br />

w ak tach IPN. Ale to te mat na osob ny<br />

artykuł).<br />

W prasie oficjalnej z tamtego okresu<br />

(m. in. du ży ar ty kuł pt. „Spra wa Szkar -<br />

ła ta” w „Prze glą dzie Ty go dnio wym”,<br />

Zbi gniew Szkar łat z matką<br />

SĄDECZANIE<br />

nr 9/205 z 2 mar ca 1986 r.) lan so wa no<br />

te zę o nie szczę śli wym upad ku ofia ry<br />

po libacji alkoholowej w restauracji hotelowej.<br />

W tę wersję nie wierzyła prasa<br />

podziemna i przede wszystkim nie wierzył<br />

Nowy Sącz. Do sądeczan przeciekły<br />

in for ma cje o na ci skach es be ków<br />

Bardzo szybko ze<br />

„śledczego” Szkaradek<br />

zamienił się w „zwierze<br />

łowne” SB, badającej kto<br />

rozpuszcza pogłoski<br />

o udziale „bezpieki”<br />

w tragicznym zdarzeniu.<br />

na ze zna ją cych w śledz twie kel ne rów,<br />

personelu i gości hotelu, gdzie aż roiło<br />

się od współpracowników SB.<br />

***<br />

Po przełomie ustrojowym w 1989 roku<br />

spra wa Zb. Szkar ła ta zna la zła się<br />

w orbicie zainteresowania tzw. Komisji<br />

Rokity, wyłonionej przez Sejm kontraktowy,<br />

z zadaniem zbadania działalności<br />

MSW w kontekście tajemniczych zgonów<br />

122 osób zmarłych po wprowadzeniu<br />

stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.,<br />

w tym wielu działaczy opozycji.<br />

Ko mi sja Ro ki ty, ba da jąc wy łącz nie<br />

oficjalne akta, nie zakwestionowała decyzji<br />

o umorzeniu śledztwa w sprawie<br />

śmierci Zb. Szkarłata, ale zaleciła prokuraturze<br />

sądeckiej analizę sprawy opera<br />

cyj nej SB ps. Dru karz, wsz czę tej<br />

po śmier ci Szkar ła ta (czy taj obok).<br />

W na stęp nych la tach pro ku ra tu ra nie<br />

podjęła żadnych działań w tym kierunku.<br />

Sprawę Szkarłata odłożono ad acta,<br />

ale sądeczanie pamiętają.<br />

***<br />

Ten nie po zor ny grób, po ło żo ny<br />

pod murem południowym sądeckiej nekro<br />

po lii przy ul. Rej ta na, w la tach 80.<br />

zeszłego stulecia zawsze otaczał wieniec<br />

z kwiatów i zniczy. Przed rokiem zmarł<br />

Ja kub Szkar łat, któ ry pie lę gno wał pa -<br />

mięć o bra cie i zni czy jak by uby ło. Być<br />

mo że wy pły ną kie dyś nie zna ne do ku -<br />

men ty, ujaw nią się mil czą cy świad ko -<br />

wie, któ rzy rzu cą świa tło na tą<br />

tajemniczą śmierć. I jeżeli to był mord<br />

polityczny, to sprawcy, póki żyją, nie powinni<br />

spać spokojnie!<br />

Pod czas ubie gło rocz nej kon fe ren cji<br />

historyczno-edukacyjnej w II LO im. M.<br />

Konopnickiej w Nowym Sączu, poświęconej<br />

29. rocznicy wprowadzenia stanu<br />

wojennego, Jacek Mazanec, wykładowca<br />

PWSZ w No wym Są czu, bard i po eta<br />

zgłosił wniosek uczczenia w szkole Zbigniewa<br />

Szkarłata tablicą pamiątkową.<br />

Ja cek Ma za nec (uczył j. pol skie go<br />

w II LO; pierwszy przewodniczący „S”<br />

w tej szko le) przy po mniał, że Zbi gniew<br />

Szkar łat był w la tach 1973–1977<br />

uczniem Liceum dla Pracujących, działającym<br />

przy II LO, i nawet szefował samorządowi<br />

szkolnemu.<br />

– Wnio sek ko le gi Ma za ne ca zy skał<br />

ogólną aprobatę. Dyrekcja szkoły rozważa<br />

formą jego realizacji i zastanawia<br />

się nad wy bo rem od po wied nie go mo -<br />

mentu odsłonięcia tablicy – mówi Anto<br />

ni Szcze pa nek, eme ry to wa ny<br />

na uczy ciel hi sto rii w II LO, se kre tarz<br />

zarządu sądeckiego oddziału Polskiego<br />

Towarzystwa Historycznego, który prowadził<br />

grudniową konferencję.<br />

Zbi gniew Szkar łat gdy by żył, miał by<br />

dziś 67 lat.<br />

(HSZ)<br />

Materiały i zdjęcia dostarczył p. Bogdan Potoniec<br />

z II Liceum Ogólnokształcącego w Nowym Sączu oraz<br />

p. Stanisław Janus z introligatorni przy<br />

ul. Krajewskiego.<br />

58 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Z raportu Rokity<br />

Frag ment spra woz da nia Sej mo -<br />

wej Ko mi sji Nad zwy czaj nej<br />

do zba da nia dzia łal no ści MSW,<br />

tzw. Ra por tu Ro ki ty<br />

(…) Szczególnym przypadkiem jest<br />

sprawa śmierci działacza „Solidarności<br />

w Nowym Sączu Zbigniewa Szkarła<br />

ta. Ko mi sja uzna ła umo rze nie<br />

postępowania w tej sprawie za zasadne,<br />

aczkolwiek wniosła o przeprowadze<br />

nie przez pro ku ra tu rę ana li zy akt<br />

operacyjnych SB i przesłuchań funkcjo<br />

na riu szy b. Wy dzia łu V WUSW<br />

w Nowym Sączu. Komisja ustaliła nato<br />

miast, że po śmier ci Z. Szkar ła ta Słu -<br />

żba Bezpieczeństwa w Nowym Sączu<br />

wsz czę ła po stę po wa nie ope ra cyj ne<br />

kryptonim „Drukarz”, mające na celu<br />

„1. rejestrację informacji, że Zb. Szkarłat<br />

padł ofia rą SB, 2. usta le nie ini cja to -<br />

rów ta kich in for ma cji, 3.<br />

prze ciw dzia ła nie roz po wszech nia niu<br />

ta kich in for ma cji przez roz mo wy<br />

ostrze gaw cze, czyn no ści re pre syj ne<br />

i ewentualne sankcje karne”.<br />

Ów cze sny szef WUSW w No wym<br />

Sączu płk Grodecki dopuścił, by postępowanie<br />

to toczyło się pod nadzorem<br />

mjr. A Chmielewskiego i było prowadzo<br />

ne przez por. K. Mę do nia, któ rzy<br />

wcześniej prowadzili działania represyjne<br />

przeciwko Z. Szkarłatowi w sprawie<br />

operacyjnego rozpoznania<br />

kryptonim „Ogniwo”. W toku postępowania<br />

kryptonim „Drukarz” zgromadzono<br />

dużą ilość materiałów<br />

dotyczących okoliczności śmierci Z.<br />

Szkarłata, jednak nie zostały one udostępnione<br />

osobom prowadzącym bądź<br />

nadzorującym śledztwo. W szczególności<br />

odpowiedzialny za specjalną grupę<br />

operacyjno-śledczą kpt. K. Galas<br />

opierał się wyłącznie na ustnych informacjach<br />

przekazywanych mu przez<br />

mjr. Chmielowskiego i wnosząc o umorzenie<br />

postępowania karnego nie miał<br />

możliwości zbadania zakresu czynności<br />

operacyjnych prowadzonych przez<br />

funkcjonariuszy SB, którzy czynności<br />

te prowadzili. Spowodowało to wykluczenie<br />

z góry wersji, w której sprawcami<br />

zabójstwa Z. Szkarłata mogliby być<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Ów cze sny szef WUSW<br />

w No wym Są czu płk Gro -<br />

decki dopuścił, by postępo<br />

wa nie to to czy ło się<br />

pod nadzorem mjr.<br />

A Chmielewskiego i było<br />

prowadzone przez por. K.<br />

Mę do nia, któ rzy wcze śniej<br />

prowadzili działania represyjne<br />

przeciwko Z.<br />

Szkar ła to wi<br />

funkcjonariusze SB. Za takie ukierunkowanie<br />

śledztwa odpowiada mjr A.<br />

Chmielowski. Postępowanie operacyjne<br />

nowosądeckiej SB w sprawie śmierci<br />

Z. Szkar ła ta jest ty po wym<br />

przykładem skoncentrowania się organów<br />

MSW nie na za da niu wy kry cia<br />

sprawców zabójstwa, lecz na ustaleniu<br />

i wyeliminowaniu (poprzez fabrykowanie<br />

pomówień, szantaż i tym podobne<br />

metody działania) wpływów osób przekonanych,<br />

iż zabójcami są funkcjonariusze<br />

MSW. Na podkreślenie zasługuje<br />

fakt, że ile kroć po ja wia ło się w opi nii<br />

publicznej przekonanie o zabójstwie<br />

przez funkcjonariuszy SB, tylekroć całe<br />

postępowanie zostawało automatycznie<br />

nakierowane na zwalczanie tego<br />

przekonania, a hipoteza taka nigdy nie<br />

była weryfikowana w śledztwie. (…)<br />

***<br />

Roz dział 4 czę ści III do ty czy 26<br />

spraw badanych przez Komisje. W poszczególnych<br />

sprawach sformułowano<br />

na stę pu ją ce wnio ski wo bec osób<br />

uczestniczących w prowadzeniu postępowania<br />

karnego oraz osób, które mogą<br />

być po dej rza ne o do ko na nie<br />

przestępstw: (…)<br />

Pkt. 17. Spra wa śmier ci Z. Szkar ła ta:<br />

– Andrzej Chmielowski (b. Wydział<br />

V WUSW No wy Sącz): brak<br />

kwalifikacji do dalszej służby w MSW.<br />

– Z. Bąk (b. Wy dział V WUSW No -<br />

wy Sącz): jw.<br />

– K. Mę doń (b. Wy dział V WUSW<br />

No wy Sącz): jw. (…)<br />

War sza wa, 25 wrze śnia 1991 r.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 59


SĄDECZANIE<br />

Mieczysław Jarończyk<br />

Oj ciec nie zdzie rżył<br />

W dniu ślubu, 9 października 1943 r.<br />

17 grudnia 1949 r. wicestarosta nowosądecki, mgr Mieczysław<br />

Jarończyk, napisał prośbę do Ministerstwa Administracji<br />

Publicznej o zwolnienie z posady z dniem 31 grudnia z odręczną<br />

adnotacją: „Na skutek nacisku KP PZPR napisałem niniejsze<br />

podanie!”.<br />

Oj ciec nie zdzie rżył! – opowiada<br />

je go syn, Ju liusz, zna ny<br />

fotograf, od ponad 30 lat prezes<br />

Kry nic kie go To wa rzy -<br />

stwa Fotograficznego.<br />

Mieczysław był człowiekiem z prawym<br />

i pro sto li nij nym cha rak te rem.<br />

Z przed wo jen ną ma tu rą, z dy plo mem<br />

krakowskiej Alma Mater i brawurowym<br />

epi zo dem pod czas oku pa cji hi tle row -<br />

skiej. Za dzia łal ność kon spi ra cyj ną<br />

aresztowany przez gestapo i zapakowany<br />

do bydlęcego wagonu do Auschwitz,<br />

uciekł podczas transportu z kolegą, lotni<br />

kiem Ka zi mie rzem Za krzew skim.<br />

Obaj ukry wa li się po la sach do koń ca<br />

wojny. Wojenne szczęście ominęło natomiast<br />

jego stryja, Henryka (ur. w 1895<br />

w Chomranicach), nauczyciela, absolwen<br />

ta I Gim na zjum w No wym Są czu<br />

i seminarium Nauczycielskiego w Starym<br />

Są czu, za mor do wa ne go przez<br />

NKWD w Katyniu.<br />

***<br />

Mieczysław Jarończyk był najpierw<br />

bardzo krotko starostą, a następnie od 15<br />

września 1948 r. – wicestarostą. Po dymisji<br />

do życia publicznego powrócił dopie<br />

ro po prze ło mie paź dzier ni ko wym,<br />

pracował jako kierownik administracyjno-gospodarczy<br />

w ówczesnych Ogrodniczych<br />

Zakładach Handlowych.<br />

Jarończykowie mieszkali w kamienicy<br />

przy ul. Konarskiego, przy sądeckich<br />

Plantach. Obok znajdowała się siedziba<br />

ra dio wę zła. Mie czy sław od da wał się<br />

M. Ja roń czyk – rys. Adam Wal czyń -<br />

ski (po 1959 r.)<br />

swojej pozazawodowej pasji: fotografii<br />

połączonej z dziennikarstwem. Od młodych<br />

lat posługiwał się czeskim aparatem<br />

fotograficznym Miliona (4,5 x 600).<br />

W cza so pi smach „Po znaj swój<br />

świat”, „Słowo Powszechne”, „Gazeta<br />

Krakowska”, „Dziennik Polski”, „Kie -<br />

run ki”, „Hej nał Ma riac ki”, „Or ka”,<br />

60 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

M. Jarończyk z lewej, w sekcji<br />

fotograficznej PTTK<br />

Palmy wielkanocne na Moście Lwowskim FOT. MIE CZY SŁAW JA ROŃ CZYK<br />

Wystawa, 1958 r.<br />

„Gromada Rolnik Polski”, „Wiadomości<br />

Sądecko-Limanowskie” publikował<br />

piękne fotografie z dłuższymi lub krótszymi<br />

opisami. Jarończykowi zawdzięcza<br />

my utrwa lo ne na kli szy re la cje<br />

z ówczesnych Świąt Kwitnącej Jabłoni<br />

w Łącku, portrety Nikifora w Krynicy,<br />

premiery Teatru Lalek w Nowym Sączu,<br />

inscenizacji wesel podegrodzkich.<br />

Trud no ukryć za du mę pa trząc dziś<br />

na zdję cia od da ne go aku rat wte dy<br />

(1961) do użytku wiszącego mostu linowego<br />

nad Kamienicą czy osiedla Przydwor<br />

co we go (jesz cze bez są siedz twa<br />

hotelu Orbis-Beskid). Na prośbę głównego<br />

akuszera eksperymentu sądeckiego,<br />

Kazimierza Węglarskiego, Mieczysław<br />

Jarończyk towarzyszył z aparatem<br />

fotograficznym ważniejszym wydarzeniom<br />

te go cza su.<br />

Mieczysław był<br />

człowiekiem z prawym<br />

i prostolinijnym<br />

charakterem.<br />

Z przedwojenną maturą,<br />

z dyplomem krakowskiej<br />

Alma Mater i brawurowym<br />

epizodem podczas okupacji<br />

hitlerowskiej.<br />

Ściśle współpracował z sekcją fotograficzną<br />

(był jej sekretarzem) Oddziału<br />

PTTK „Be skid”. Przez wie le lat<br />

współorganizował wystawy, prowadził<br />

kursy fotograficzne. Był wielokrotnym<br />

lau re atem kon kur sów. Zdję cia ro bił<br />

od czasów przedwojennych. Przyczynił<br />

się do powstania muzeum regionalnego<br />

w Mu szy nie (3 sierp nia 1958 r.). Zmarł<br />

jak Molier, na posterunku, podczas pracy<br />

twórczej: w lesie, fotografując sądecką<br />

przyrodę.<br />

Są dec kie śro do wi sko fo to gra ficz ne<br />

tworzyli m.in. zegarmistrz Henryk Dobrzań<br />

ski, ad wo kat i pi sarz dr Adam Ko -<br />

zacz ka (wię zień Au schwitz<br />

i Oranienburga), biololog i chemik Jan<br />

Hasso-Agopsowicz, wywodzący się ze<br />

starego książęcego rodu ormiańskiego,<br />

osiadłego między Prutem a Karpatami,<br />

Jan Świdziński, Edward Osmakiewicz,<br />

Włodzimierz Sudnik, Antoni Sitek, Kazimierz<br />

Dagnan, a z młodszego pokolenia<br />

Bo le sław Ła zarz i Jan Wę żyk<br />

(ówczesny student medycyny).<br />

Dziś jego syn, Juliusz wspomina ojca:<br />

– Zaw dzię czam mu wszyst ko,<br />

a przede wszystkim: pasję do fotografowania<br />

i chodzenia po górach, po których<br />

cią gnął mnie ze so bą, gdy by łem jesz cze<br />

w wieku przedszkolnym.<br />

(LEŚ)<br />

Mieczysław Jarończyk<br />

Ur. 28 mar ca 1916 r. w No wym Są czu, zm. 23<br />

sierpnia 1975 r. Absolwent II Państwowego<br />

Gim na zjum im. Kró la Bo le sła wa Chro bre go<br />

(1935) i Uniwersytetu Jagiellońskiego<br />

(1939), praw nik. Ja roń czy ko wie wy cho wa li<br />

trój kę dzie ci; Ju liu sza oraz Ja dwi gę (miesz ka<br />

obec nie w Po zna niu) i Ma rię (miesz ka w No -<br />

wym Są czu).<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 61


SĄDECZANIE<br />

powieści napisanej<br />

przez pi sar kę dla dzie -<br />

ci i młodzieży i wydanej<br />

w 1957 r. Natej<br />

wychowało się wiele pokoleń. Z pobytów<br />

pisarki w Rytrze i zbierania materia<br />

łów m.in. do tej ksią żki wła dze gmi ny<br />

chcą uczy nić atut, któ ry przy cią gnie<br />

do niej jeszcze większą rzeszę turystów.<br />

Krynica-Zdrój jest dumna ze światowej<br />

sławy malarza – prymitywisty Nikifora,<br />

Piwniczna-Zdrój z wybitnej aktorki<br />

Danuty Szafarskiej, więc dlaczego by<br />

Ry tro nie mo gło po chwa lić się kimś zna -<br />

nym, związanym z tą ziemią, chociażby<br />

tyl ko przez pe wien, nie zbyt dłu gi okres.<br />

A taką osobą była bez wątpienia Maria<br />

Kownacka, wspaniała pisarka, tłumaczka<br />

sztuk scenicznych, autorka słuchowisk<br />

dla dzie ci, któ ra zna la zła swo je<br />

W Dolinie Roztoki<br />

Słynnego<br />

Rogasia/Rogasiów<br />

przypadki<br />

Roztoka Ryterska kojarzy się miłośnikom pieszych wędrówek<br />

zazwyczaj z niezwykle urokliwą miejscowością, leżącą w zachodniej<br />

części gminy Rytro – najmłodszej na Sądecczyźnie.<br />

Rze szom Po la ków ta na zwa, a mo że bar dziej dwa sło wa<br />

– Dolina Roztoki kojarzą się z lekturą z lat szkolnych pt. Rogaś<br />

z Doliny Roztoki autorstwa Marii Kownackiej.<br />

Anna Stawowczyk – babcia Rogasia<br />

FOT. MIGA<br />

miejsce w literackim panteonie. Pani<br />

Maria często wypoczywała na ryterskiej<br />

ziemi, a także i tu intensywnie, twórczo<br />

pracowała. Jej miejscem pracy i wypoczyn<br />

ku w la tach 1955–1958 mógł być<br />

piękny, drewniany budynek, dzisiaj Nadleśnictwa<br />

Piwniczna, stojący w Rytrze<br />

do dzisiaj nad torami kolejowymi. Niewykluczone<br />

jednak, że Rytro mogła odwiedzać<br />

jeszcze wcześniej. Wspomnienia<br />

o jej pobycie przewijają się do dzisiaj<br />

często w opowiadaniach mieszkających<br />

tutaj ludzi. Część rytrzan pamięta jeszcze<br />

i jej po by ty i spa ce ry nie tyl ko<br />

po Roztoce Rycerskiej, ale i po okolicy.<br />

Pisarka musiała także zapuszczać się<br />

m.in. do Piwnicznej-Zdroju i do Starego,<br />

a być może i Nowego Sącza. Z miejscowymi,<br />

znającymi każdy kamień, każdą<br />

górską ścieżkę wyruszała zapewne w góry,<br />

a potem, to, co zaobserwowała m.in.<br />

przepiękną przyrodę Beskidu Sądeckiego<br />

przelała w barwnych opisach na karty<br />

dwóch swo ich ksią żek<br />

– wspomnianego Rogasia z Doliny Roztoki<br />

i wydanej rok później Szkoły nad obłokami,<br />

któ ra przez wie le lat<br />

funkcjonowała na Niemcowej.<br />

Po blisko sześciu dekadach, odkąd pisar<br />

ka tra fi ła tu po raz pierw szy na wy -<br />

po czy nek, jej po byt cią gle jest<br />

wspominany. Czynią to zwłaszcza starsi<br />

mieszkańcy, indagowani przez przyjezdnych,<br />

a przede wszyst kim przez dzie ci.<br />

Z racji upływu czasu wiele szczegółów<br />

jednak zupełnie się pozacierała, bądź też<br />

uległo przeinaczeniu, zapomnieniu. Historia<br />

niesfornego, osieroconego sarniątka<br />

Ro ga sia, ura to wa ne go od śmier ci<br />

przez ksią żko we go sta re go drwa la Ja -<br />

na Pogwizda z Rytra, a potem wychowa<br />

ne go przez ksią żko wą ro dzi nę<br />

gajowego Piotra Kluski, po tylu latach<br />

cią gle jed nak ży je wła snym ży ciem<br />

i w Ry trze ni ko go nie dzi wi to, gdy sły -<br />

szy się, że Ro gaś wy cho wy wał się tu,<br />

czy tam, za glą dał do tej, czy in nej za -<br />

Po bli sko sze ściu de ka dach,<br />

od kąd pi sar ka tra fi ła tu<br />

po raz pierw szy na wy po -<br />

czy nek, jej po byt cią gle jest<br />

wspominany. Czynią to<br />

zwłasz cza star si miesz kań -<br />

cy, in da go wa ni przez przy -<br />

jezd nych, a przede<br />

wszyst kim przez dzie ci.<br />

gro dy. Gę ste ry ter skie la sy nie raz od da -<br />

wały ludziom na wychowanie maleńkie<br />

sarniątka, które zostały osierocone przez<br />

matki, zagryzione przez wilki lub rysie.<br />

– W miejscowościach, otoczonych lasami<br />

– to typowe, można powiedzieć na-<br />

62 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

turalne zjawisko – mówi Józef Pogwizd,<br />

rodowity rytrzanin, dzisiaj sądecki artysta<br />

plastyk, utytułowany grafik, długolet<br />

ni pre zes są dec kie go od dzia łu<br />

Związku Polskich Artystów Plastyków.<br />

Dla Marii Kownackiej, która zdaniem<br />

sądeckiego artysty przyjeżdżała do Rytra<br />

już przed 1955 ro kiem, ta wieś pod -<br />

kar pac ka, jak sa ma pi sze:<br />

„rozłożona malowniczo w dolinach Popra<br />

du i obu Roz tok by ła wraz z po bli -<br />

skim Sta rym Są czem praw dzi wą<br />

skarb ni cą pa mią tek hi sto rycz nych, le -<br />

gend i podań, niewiele dotąd znanych”.<br />

Rogaś z Doliny Roztoki powstał, dzięki<br />

po mo cy miesz ka ją cych tam lu dzi.<br />

W sło wie od au tor ki, za miesz czo nym<br />

na końcu powieści czytamy:<br />

„Przede wszystkim gorące podziękowanie<br />

należy się byłemu, wieloletniemu<br />

nadleśniczemu lasów ryterskich – Konstantemu<br />

Kowalczykowi, który z wielkim<br />

od da niem i cier pli wo ścią<br />

wpro wa dzał mnie w taj ni ki miej sco -<br />

wych la sów i przy pad ki ho do wa ne go<br />

w Rytrze koziołka. Znajdziecie je w tej<br />

ksią żce mo żli wie wier nie od da ne,<br />

z pewnymi drobnymi zmianami, jakich<br />

wymagała kompozycja. Chcę też wyrazić<br />

wdzięcz ność na uczy ciel kom miej -<br />

scowej szkoły, koleżankom Stefanii Laskowskiej<br />

i Marii Czechównie oraz Jano<br />

wej Klesz czy nie, miej sco wej<br />

gospodyni, za zaznajamianie mnie z ryterską<br />

piosenką, gwarą oraz obyczajami<br />

wsi i szko ły.”<br />

Słynny na całą Polskę Rogaś z Doliny<br />

Roztoki, przez wie le lat obo wiąz ko -<br />

wa lek tu ra w czwar tej kla sie szko ły<br />

podstawowej, opowiada o dziejach małe<br />

go sar niąt ka (ko zioł ka), któ rym za -<br />

opie ko wa ła się ro dzi na Klu sków,<br />

mająca gromadkę dzieci (Marysię, Jędrka,<br />

Józię, Rozalię i maleńką Kundzię).<br />

Kie dy sam czyk pod rósł i wy ro sły mu<br />

ro gi, otrzy mał imię Ro gaś. Gdy za czął<br />

do ra stać i mę żnieć spo ro bro ił, co<br />

w konsekwencji doprowadziło do tego,<br />

że wró cił do la su, tam, gdzie się uro dził.<br />

Tak w skró cie mo żna stre ścić fa bu łę<br />

książki, w której z pewnością fikcja lite<br />

rac ka prze pla ta się z praw dzi wy mi<br />

wątkami. Trudno już dzisiaj dociec, czy<br />

pierwowzorem dla pisarki, do nakreślenia<br />

po sta ci był tyl ko je den ma ły Ro gaś,<br />

wy cho wy wa ny przez miesz kań ców<br />

Roztoki Rycerskiej, czy może nie.<br />

Hi sto rię Ro ga sia znał wy mie nia ny<br />

w książce Konstanty Kowalczyk, wielolet<br />

ni nad le śni czy la sów ry ter skich, oj -<br />

ciec dziś po nad 86-let niej An ny<br />

Maria Kownacka, 1975 r. FOT. ARCH. BOLESŁAWA FARONA<br />

Stawowczyk mieszkającej w Rytrze naprze<br />

ciw ko Urzę du Gmi ny. Ucznio wie<br />

bardzo chętnie zapraszają ją do szkoły,<br />

by opowiedziała jego historię. Nazywają<br />

starszą panią „Babcią Rogasia”. Pani<br />

Ania do tego zabawnego określenia się<br />

Pamiętam, że odprowadzał<br />

mo ją ma mę do ko ścio ła<br />

i wra cał do do mu. Ubó -<br />

stwiał nar cia rzy. Miał też<br />

ocho tę na za ba wy, zwłasz -<br />

cza z pa nia mi, i wie le ra zy<br />

oj ciec mu siał pła cić za po -<br />

tar ga ne spód ni ce<br />

AN NA STA WOW CZYK<br />

już przyzwyczaiła. Mówi, że kiedy sarniątko<br />

do nich trafiło miała 10 lat.<br />

– Rogaś został wyrzucony na brzeg,<br />

pod czas po wo dzi w 1934 ro ku przez wez -<br />

brany Poprad – opowiada Anna Stawowczyk.<br />

– Znaleźli go robotnicy leśni<br />

i przynieśli mojemu ojcu Konstantemu<br />

Kowalczykowi do leśniczówki na Małej<br />

Roztoce, w której mieszkaliśmy do czasów<br />

po wo jen nych. To był ma ły sa miec<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 63


SĄDECZANIE<br />

Dom Rozalii Marszałek FOT, MIGA<br />

Józef Pogwizd z wnuczkiem FOT. LEŚ<br />

sarny. Nazwaliśmy go Jacuś. U nas był<br />

kilka lat. Początkowo był problem z jego<br />

karmieniem. Do miski wlewało się mleko,<br />

ma cza ło w nim pal ce, któ re po tem<br />

ssał. Póź niej na uczył się pić z bu tel ki,<br />

a po tem, gdy za czął do ra stać jadł już sa -<br />

modzielnie z miski. Dziennie<br />

zjadał sześć surowych żółtek.<br />

Był bardzo rozpieszczony.<br />

Czę sto spał w no gach łó żka,<br />

jak dziec ko. Spo ro cza su spę -<br />

dzał na zabawach z psami.<br />

Szyb ko rósł. Jak za czę ły mu<br />

się pchać ro gi, ob cie rał skó rę<br />

o drze wa w sa dzie, aby szyb -<br />

ciej ukazać oznakę dorosłości.<br />

Pamiętam, że odprowadzał moją<br />

mamę do kościoła i wracał<br />

do domu. Ubóstwiał narciarzy.<br />

Miał też ocho tę na za ba wy,<br />

zwłaszcza z paniami, i wiele<br />

razy ojciec musiał płacić<br />

za potargane spódnice Kiedy zaczął<br />

dorastać, zaczęliśmy się<br />

oswa jać z my ślą, że bę dzie mu siał<br />

wrócić do lasu. Pewnego dnia został<br />

wsadzony do worka i wywieziony<br />

na Radziejową. Nim konie wróciły<br />

do do mu, Ja cek był w ogro dzie. Przy -<br />

szła jed nak po ra, gdy wszy scy do szli -<br />

śmy do wnio sku, że trze ba go zwró cić<br />

naturze. Przestaliśmy mu dawać jeść<br />

w domu. Najpierw miał je wystawione<br />

na ganku, potem na podwórzu, ogrodzie.<br />

Aż wresz cie po szedł do la su. Jesz cze po -<br />

tem, przez pół to ra ro ku krą żył ko ło do mu.<br />

Pani Anna Stawowczyk przypomniała<br />

sobie różne śmieszne historie związa-<br />

FOT. MIGA<br />

64 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Ewa Sta wow czyk -Górsz -<br />

czyk, wnucz ka Kon stan te -<br />

go Ko wal czy ka przy zna je,<br />

że w ksią żce pi sar ka po łą -<br />

czy ła wy da rze nia praw dzi -<br />

we z li te rac ką fik cją,<br />

do cze go mia ła zresz tą<br />

pra wo.<br />

FOT. MIGA<br />

ne z Jac kiem. Pew ne go ra zu do jej oj ca<br />

Kon stan te go przy je chał na pro szo ny<br />

obiad sam hra bia Adam Stad nic ki, wła -<br />

ściciel m.in. ryterskich lasów. Na stole<br />

po ja wił się m.in. barszcz. Je go za pach<br />

sprawił, że Jacuś wparował do mieszkania<br />

i nie na my śla jąc się umo czył swój<br />

pyszczek w hrabiowskiej zupie.<br />

Podczas okupacji na Kordowcu zosta<br />

ło zor ga ni zo wa ne po lo wa nie,<br />

w któ rym uczest ni czy li Niem cy.<br />

Wte dy my śli wym uka za ło się<br />

wspaniałe zwierzę. Na jego widok<br />

psy za czę ły ucie kać, a za ni mi<br />

biegł ro sły ro gacz. – Leśniczy mówił<br />

nam po tem, że był to, jak nic,<br />

Jacek – wspomina pani Anna.<br />

Ewa Stawowczyk-Górszczyk,<br />

wnucz ka Kon stan te go Ko wal -<br />

czy ka przy zna je, że w ksią żce<br />

pi sar ka po łą czy ła wy da rze nia<br />

praw dzi we z li te rac ką fik cją,<br />

do czego miała zresztą prawo.<br />

– Razem z Marią Kownacką<br />

do dziad ka przy cho dził prof.<br />

Cho micz (Wi told Cho micz, wy -<br />

bit ny ma larz i gra fik – przyp. red.)<br />

i obo je słu cha li je go opo wie ści<br />

– mówi Ewa Stawowczyk-Górszczyk.<br />

– U dziad ków dom był<br />

zawsze otwarty i kiedy tylko pisarka<br />

przyjeżdżała do Rytra<br />

przychodziła. Pamiętam ją,<br />

jak przez mgłę. To mógł<br />

być 1955 rok. By ła po staw -<br />

ną oso bą. W tym po ko ju,<br />

w któ rym dzi siaj roz ma wia -<br />

my, siadywali Maria Kownacka,<br />

Cho micz i mój dzia dek.<br />

Jestem przekonana, że jeżdżąc<br />

tutaj przez lata, przemierzyła<br />

z pew no ścią wszyst kie<br />

szla ki tu ry stycz ne i mniej zna ne<br />

ścieżki. Fajnie, że całą fabułę książki<br />

umiejscowiła w Rytrze, połączyła<br />

w niej fakty z fikcją literacką. No,<br />

cóż, by ła pi sar ką. A to, że sły szy się,<br />

że Ro gaś miał wie le do mów, że u ko goś<br />

się cho wał, to zna czy, że hi sto ria naj wi -<br />

docz niej ży je już wła snym ży ciem. Nam<br />

to nie prze szka dza.<br />

W Rytrze, w domu, nieopodal tego,<br />

w którym mieszkają panie Anna i Ewa<br />

wychowywał się wspomniany już Józef<br />

Pogwizd, sądecki artysta plastyk, utytułowany<br />

grafik. Na kartach książki Marii<br />

Kownackiej także pojawia się rodzina,<br />

nosząca takie nazwisko. Pan Józef pamięta,<br />

że pisarka bywała w jego domu.<br />

Przy jaź ni ła się z je go ma mą. Z nim,<br />

wte dy na sto let nim chłop cem, rów nież<br />

dużo rozmawiała, przynosiła mu książki.<br />

Jó zef Po gwizd, mó wi, że był oczy -<br />

ta nym dziec kiem. Je go wy obraź nia<br />

bardzo intensywnie pracowała. Na papier<br />

prze le wał więc świat ba jek. To pi -<br />

sar ce się bar dzo spodo ba ło, więc<br />

ry so wał ilu stra cje do jej opo wia dań<br />

m.in. do słynnego Rogasia. On z zadania<br />

się wy wią zał, ale je go ry sun ki ni gdy<br />

do niego nie wróciły.<br />

– O ile mnie pa mięć nie my li, bo wte -<br />

dy by łem jesz cze chłop cem, u Klu sków<br />

było małe sarniątko – mówi Józef Pogwizd.<br />

– Przy niósł je do do mu w za na -<br />

drzu pan Klu ska. Wte dy „le śne sie ro ty”,<br />

jeśli zostały w porę zauważone trafiały<br />

pod opie kę lu dzi. Tak jest i te raz. Ta sie -<br />

rota chodziła po naszej uliczce, zaglądała<br />

do obejść i by ła kar mio na przez<br />

mieszkańców różnymi smakołykami. Potem,<br />

gdy koziołek podrósł zabrany został<br />

chyba do nadleśnictwa nad stacją kolejo<br />

wą, a tam już upo mniał się o nią las.<br />

Le śna znaj da krę ci ła się jesz cze przez ja -<br />

kiś czas ko ło sie dzib ludz kich, ale trzy -<br />

ma ła się jed nak od nich w bez piecz nej<br />

odległości.<br />

Ro gaś z Do li ny Roz to ki wy cho wał<br />

się wła śnie, jak mo żna prze śle dzić<br />

na kartach powieści u rodziny Klusków.<br />

Ro za lia Mar sza łek z do mu Klu ska<br />

mieszka w parterowym domu na Mikutach,<br />

przed którym stoi charakterystyczna,<br />

drewniana kapliczka.<br />

Rozalia jest najmłodsza z kilkorga rodzeństwa:<br />

– Do nas przychodził taki Jasiu<br />

Po gwizd. Jak ja go pa mię tam, był już<br />

wtedy starszym człowiekiem. Przyniósł<br />

jelonka bodajże zimą. Był malutki i miał<br />

ta ki dziw ny za pach. Spał w kuch ni,<br />

w naszym domu. Był karmiony mlekiem<br />

z butelki. Szczegółów nie pamiętam, bo<br />

byłam wtedy bardzo małym dzieckiem.<br />

Pa ni Ro za lia mó wi, że jej ma ma<br />

– ta kże Ro za lia by ła bar dzo go ścin ną<br />

oso bą. Być mo że spo tka ły się gdzieś<br />

z pi sar ką, a ta, w ten spo sób tra fi ła<br />

do nich do do mu, któ ry po tem, jak mó -<br />

wi, od wie dza ła. Pa ni Ro za lia nie pa -<br />

mię ta Kow nac kiej z cza sów, gdy<br />

wy po czy wa ła w Ry trze, ale przy po mi -<br />

na so bie, że przy je cha ła tu taj z wy -<br />

ciecz ką.<br />

– Maria Kownacka przyszła nas odwiedzić,<br />

dała mamie książkę »Rogasia<br />

z Do li ny Roz to ki« z de dy ka cją – opo -<br />

wiada. – Te raz ma ją sio stra, miesz ka ją -<br />

ca w No wym Są czu.<br />

Pisarka, wypoczywając w Rytrze odwiedzała<br />

wielu mieszkańców. Z pewnością<br />

też pań stwa Cza de rów,<br />

miesz ka ją cych w sta rej „le śni czów ce”<br />

(z zielonym dachem) nad torami kolejowy<br />

mi. Tam, jak gmin na opo wieść nie -<br />

sie mia ła po noć miesz kać. Od 17 lat<br />

Rozalia Marszałek z domu Kluska<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 65


SĄDECZANIE<br />

w „starej leśniczówce” gospodarzą Bożena<br />

i Tadeusz Nowakowie. On jest leśniczym<br />

w nadleśnictwie Piwniczna.<br />

– Coś wię cej na ten te mat mógł wie -<br />

dzieć mieszkający tutaj kiedyś leśniczy<br />

Mie czy sław Ki jow ski, ale już nie ży je<br />

– mówi pani Bożena.<br />

Jó zef Po gwizd po da je, że Ma ria<br />

Kownacka mieszkała u nieżyjącej już<br />

pani Aurelii Rzymkowej, nauczycielki.<br />

Być może wynajmowała też kwa -<br />

terę u innego ryterskiego gospodarza.<br />

Dzi siaj trud no by ło by to pre cy zyj nie<br />

ustalić. Historia Rogasia, a może Roga<br />

siów z Do li ny Roz to ki i miej sca,<br />

bądź miejsc, gdzie się wy cho wy wał/li<br />

ży je wła snym ży ciem. Nie za le żnie<br />

od niej i jej barw nej otocz ki, wła dze<br />

gmi ny chcą uczy nić z te go epi zo du<br />

w dzie jach nad po pradz kiej miej sco -<br />

wo ści atut, któ ry przy cią gnie do niej<br />

jesz cze więk szą rze szę tu ry stów.<br />

Gmin na Bi blio te ka Pu blicz na w Ry -<br />

trze, za pośrednictwem Stowarzyszenia<br />

„Perły Beskidu Sądeckiego” stara<br />

się o unij ne fun du sze (21 tys. zł) na re -<br />

alizację projektu pn. „Wakacje z lekturą”.<br />

Złożyła go do Programu Rozwoju<br />

Obszarów Wiejskich. Całkowita jego<br />

wartość wynosi 30 tys. zł.<br />

– Chcie li by śmy wy dać »Ro ga sia<br />

z do li ny Roz to ki« i »Szko łę nad ob ło -<br />

ka mi« w jednej publikacji w nakładzie<br />

ty sią ca eg zem pla rzy, a ta kże pły tę<br />

pro mu ją cą nasz re gion – mó wi Wła -<br />

dy sław Wę trzak, wójt gmi ny Ry tro.<br />

– Je śli otrzy ma my do fi nan so wa nie,<br />

o któ re się sta ra my, za da nie to zre ali -<br />

zuje Oficyna Wydawnicza G&P w Pozna<br />

niu, po nie waż tyl ko ona po sia da<br />

prawa autorskie. Chcielibyśmy postawić<br />

ta bli cę, któ ra in for mo wa ła by, że<br />

wła śnie tu taj – w Ry trze Ma ria Kow -<br />

nac ka wy po czy wa ła i pra co wa ła<br />

nad ty mi ksią żka mi.<br />

Książki nie będą sprzedawane. Jako<br />

ma te riał pro mo cyj ny tra fią w for -<br />

mie da ro wi zny m.in. do bi blio tek,<br />

szkół w gmi nie.<br />

– Byłaby znakomita promocja Rytra<br />

– dodają Bożena i Tadeusz Nowakowie.<br />

– Nic nie ma my prze ciw ko te mu, by upa -<br />

miętnić fakt, że pisarka tutaj bywała,<br />

a potem napisała słynnego »Rogasia«.<br />

Tak uwa ża też i wie lu in nych miesz -<br />

kańców Rytra. IGA MI CHA LEC<br />

Leśniczówka nad torami gdzie mieszkają Bożena i Tadeusz Nowakowie<br />

FOT. MIGA<br />

Wan da Ry siów na w Se mi na rium<br />

Na uczy ciel skim<br />

Wroku 1925 ukończyłam 7–<br />

kla so wą Szko łę Po -<br />

wszech ną im. Kró lo wej<br />

Jadwigi i po zdaniu egzami<br />

nu wstęp ne go zo sta łam przy ję ta<br />

do Prywatnego Żeńskiego Seminarium<br />

Nauczycielskiego im. Marii Konopnickiej<br />

w No wym Są czu.<br />

Mie ści ło się ono wów czas w sta rej<br />

czyn szo wej ka mie ni cy Bra chlów,<br />

przy ul. Matejki 24. Dostanie się do Seminarium<br />

nie było wcale takie łatwe, bo<br />

było dużo chętnych, szczególnie dziewcząt<br />

ze wsi i có rek ko le ja rzy.<br />

Dziewczęta z tak zwanych domów zamożnych,<br />

córki wysokich urzędników,<br />

wolnych zawodów i kupców wstępowały<br />

do Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego<br />

a po tem szły na wy ższe stu dia<br />

do du żych miast, jak Lwów i Kra ków.<br />

Ja nie mo głam na wet ma rzyć o gim na -<br />

zjum i wy ższych stu diach ze wzglę du<br />

na trudną sytuację materialną, w jakiej znalazła<br />

się moja rodzina po śmierci Ojca.<br />

Musiałam w jak najkrótszym czasie<br />

ukończyć swoją edukację, zacząć pracować,<br />

ażeby pomóc młodszemu rodzeństwu<br />

w kształceniu się.<br />

Mój Oj ciec w ro ku 1920, ma jąc 55<br />

lat zmarł nagle, był nadkomisarzem kontroli<br />

skarbowej – zostawił 40-letnią niepracującą<br />

Matkę z siedmiorgiem dzieci.<br />

66 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Szkolne wspomnienia z przedwojennego Nowego Sącza<br />

Pamiętnik<br />

panny Wandy<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Rodzina zmarłej w 2009 r. Wandy (z Rysiów) Straszyńskiej-Skrzeszewskiej udostępniła<br />

„Sądeczaninowi” spisane pod koniec lat dziewięćdziesiątych jej wspomnienia z edukacji<br />

w Prywatnym Żeńskim Seminarium Nauczycielskim im. Marii Konopnickiej w Nowym<br />

Sączu. Autorka, rocznik 1911, wywodząca się z patriotycznej rodziny, przedwojenna<br />

harcerka, nauczycielka, śpiewaczka, współzałożycielka i długoletnia przewodnicząca<br />

warszawskiej sekcji Klubu Ziemi Sądeckiej, skupiającego sympatyków i miłośników Nowego<br />

Sącza i Sądecczyzny, wprowadza nas nie tylko w swój prywatny świat, ale i w klimat<br />

przedwojennego miasta nad Dunajcem i Kamienicą. Przywołuje i przybliża postacie gigantów<br />

ówczesnej sądeckiej oświaty m.in. ks. Pawła Sulmy czy prof. Feliksa Rapfa. Zanurzmy się<br />

zatem w ten sądecki kraj młodych lat Pani Wandy, „słodki i piękny jak pierwsze kochanie”...<br />

Naj star szy brat miał lat 19, a naj -<br />

młodsza siostra 3 miesiące. Mimo przeciw<br />

no ści wszy scy chcie li śmy się<br />

kształcić, tylko 17-letnia siostra musiała<br />

zre zy gno wać z na uki w gim na zjum<br />

i iść na posadę.<br />

Na ra tu nek: ksiądz Sul ma<br />

Wstępując do Seminarium musiałam<br />

zarobić sama na czesne a było ono wysokie<br />

25 zł. miesięcznie, a Mama miała<br />

100 zł ren ty. Mo je do bre i ko cha ne<br />

na uczy ciel ki ze Szko ły Po wszech nej<br />

dba ły o to, że bym mia ła ko re pe ty cje.<br />

Czesne trzeba było opłacić bezwarunkowo<br />

do 5-te go ka żde go mie sią ca. Raz<br />

przeżyłam szok, nie zapłaciłam w terminie<br />

czesnego i wyrzucono mnie z Semina<br />

rium. Szłam przez ko ry tarz i gło śno<br />

szlochałam. Nagle, jak z pod ziemi stanął<br />

przede mną mój ka te che ta ks. Pa weł<br />

Sulma i zapytał „czego ryczysz”.<br />

Kiedy powiedziałam, co jest przyczyną<br />

mojej rozpaczy, sięgnął do kieszeni<br />

sutanny i wyjął 25 zł. i powiedział „idź<br />

i zapłać czesne”. Nigdy nie zapomnę tego<br />

dobrotliwego uśmiechu mojego katechety,<br />

kiedy mi wręczał te pieniądze.<br />

Mój brat kiedyś dostał<br />

od niego dwóję, to moja<br />

Mama zrobiła ślub, że jak<br />

przejdzie do następnej<br />

klasy, to do końca życia<br />

będzie śpiewała Godzinki<br />

i śpiewała.<br />

Warunki nauczania w naszym Seminarium<br />

były fatalne, małe pokoje, ciasno<br />

ta i du cho ta. Nie by ło ko ry ta rza,<br />

że by wyjść na prze rwę – sie dzia ło się<br />

w klasie. Na pierwszym kursie, na najdłu<br />

ższą prze rwę przy cho dzi ła och mi -<br />

strzyni p. Ślusarzowa, piękna siwa pani,<br />

z żabocikiem, żeby nas uczyć dobrego<br />

wychowania. Pewnie zachowywałyśmy<br />

się nie zbyt grzecz nie, bo wkrót ce prze -<br />

stała przychodzić.<br />

Dyrektorem naszego Seminarium był<br />

dyr. Piotr Zie liń ski, uczył nas hi sto rii,<br />

był bar dzo szczu pły i bar dzo su ro wy<br />

– bałyśmy się go. Wychowawcą naszym<br />

był prof. I Gim na zjum Mę skie go im.<br />

Długosza Florian Wiliński, bardzo przystoj<br />

ny pan, uczył nas fi zy ki, bio lo gii<br />

i chemii – był bardzo wymagający, ale<br />

traktował nas pobłażliwie.<br />

Wiem, że dla chłop ców w Gim na -<br />

zjum był bar dzo su ro wy. Mój brat kie -<br />

dyś do stał od nie go dwó ję, to mo ja<br />

Ma ma zro bi ła ślub, że jak przej dzie<br />

do następnej klasy, to do końca życia będzie<br />

śpiewała Godzinki i śpiewała.<br />

Mo no log w kan ce la rii<br />

Do połowy III-go kursu religii uczył<br />

nas ks. Sul ma – po je go śmier ci ks. Piotr<br />

Ma cia szek. Mia łam też nie la da przy go -<br />

dę z tym ka te che tą. By łam już na IV -<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 67


Pa no wie (od le wej): Sta ni sław Dłu go pol ski (póź niej szy ad wo kat, oj ciec zna ne go współ cze śnie le ka rza -uro lo ga),<br />

Edmund Bochenek (syn dyrektora szkoły „Ciuciubabka”), Tadeusz Kózka (zginął na początku wojny 1939 jako lotnik),<br />

Wacław Serafin (syn „wysokiego profesora Serafina”), Janusz Flis (profesor UJ, geograf, harcerz, walczył<br />

pod Mon te Cas si no), Wi told Du dziń ski (le karz reu ma to log w Byd gosz czy), Jó zef Wiesz czek (uta len to wa ny ak tor<br />

o pięknym głosie, fenomenalny, naśladowca głosów zwierząt, pracował w Lwowskiej Fali Radiowej. Po wojnie<br />

wy emi gro wał do Chi ca go, zmarł na ser ce na lot ni sku Okę cie po przy lo cie do Pol ski), Eu ge niusz Go łę biow ski<br />

(z ro dzi ny dzia ła czy en dec kich).<br />

Panie (od lewej): Wanda Rysiówna (I-voto Straszyńska, II-voto Skrzeszewska, Stanisława Klocówna (mieszkała<br />

w Kry ni cy), Ire na Chmu rzan ka -Szczer bow ska (miesz ka ła w No wym Są czu), Ja dwi ga Kar go lów na (wdo wa po ad -<br />

wo ka cie Fran cisz ku Ćwi kow skim, miesz ka ła w Je le niej Gó rze), Mi cha li na Sza frań ców na, Ire na Kos sec ka (zmar ła<br />

młodo na raka), Józefa Buchmelterówna (była nauczycielką, zmarła przy porodzie dziecka), Stanisława Jankiewiczówna-Szwarcowa<br />

(absolwentka Konserwatorium w Katowicach).<br />

-tym kur sie. Po ja kiejś se sji, na któ rej<br />

oma wia no stop nie i za cho wa nie się<br />

uczennic na lekcjach Panowie Profesoro<br />

wie uzna li, że trze ba mi ze psuć sto -<br />

pień z za cho wa nia za to, że cią gle się<br />

śmie ję na lek cjach. Jesz cze się se sja nie<br />

skończyła, kiedy ks. Maciaszek powiedział<br />

mi, że bę dę mia ła „ze psu te oby cza -<br />

je”. We mnie, jak by pio run strze lił. Nie<br />

namyślając się wiele wpadłam, jak furia<br />

do kancelarii i zapytałam, czy to prawda,<br />

że obniżono mi stopień z zachowania,<br />

tyl ko za to, że się śmie ję<br />

Nie czekając na odpowiedź wygarnę<br />

łam jed nym tchem, że rze czy wi ście<br />

nie po win nam się śmiać, tyl ko pła kać<br />

mając tak ciężkie sieroce warunki bytowania.<br />

Zapytałam, czy ktoś z moich profesorów<br />

zainteresował się tym, czy mam<br />

co jeść czy mam się w co ubrać skąd<br />

biorę pieniądze na czesne<br />

Mój monolog był następujący:<br />

Po powrocie ze szkoły zamiast odpocząć<br />

i odrabiać lekcje na następny dzień<br />

muszę biegać po wielu domach i dawać<br />

korepetycje. Nie mając własnych książek<br />

i warunków do odrabiania lekcji (nie mieliśmy<br />

w domu elektryczności a w zimie<br />

często nie było pieniędzy na kupno węgla,<br />

żeby opalić mieszkanie) chodzę do koleżanki<br />

(Stasi Jankiewiczówny) i u niej<br />

do późna w nocy odrabiam swoje lekcje.<br />

Rzeczywiście sama sobie się dziwię, że<br />

jesz cze chce mi się śmiać! – po wie dzia łam.<br />

W kancelarii gdzie był dyrektor i całe<br />

grono profesorskie zapanowała cisza,<br />

jak ma kiem za siał. Nikt nie za re ago wał<br />

na moje zachowanie się i nikt nie zapytał,<br />

skąd ja wiem o de cy zji, że bę dę mia -<br />

ła ob ni żo ny sto pień z za cho wa nia<br />

– od cze ka łam chwi lę ukło ni łam się<br />

i wyszłam z podniesioną głową i pewna<br />

siebie, że miałam rację. Oczywiście,<br />

nie obniżono mi stopnia z zachowania<br />

i po jakimś czasie dowiedziałam się, że<br />

Dyrektor powiedział: „Ona da sobie radę<br />

w ży ciu”.<br />

Języka polskiego uczył mnie prof.<br />

Wojciech Janczy, góral ze Sromowiec.<br />

To by ły dość dziw ne lek cje pol skie go<br />

– nigdy nie dawał nam wypracowań piśmiennych.<br />

Na lekcjach prawie cały czas<br />

on mó wił al bo czy tał a jak za py tał któ -<br />

rąś uczennicę i nie odpowiedziała po jego<br />

my śli, to mó wił: „sia daj ło śle”.<br />

Bałyśmy się wypowiadać, żeby nie usłyszeć<br />

jego epitetów. Prawie wszystkie<br />

miałyśmy tróje z polskiego. Moje zamiłowanie<br />

do literatury wyniosłam z domu.<br />

Ma te ma ty ki uczył nas prof. Fe liks<br />

Rapf, przystojny, kulturalny pan. Kochały<br />

śmy się w nim dziew czy ny, ale on był<br />

odporny i zimny, jak głaz.<br />

Języka niemieckiego uczył nas prof.<br />

Gu staw We imer, ro do wi ty Nie miec<br />

i w czasie okupacji wrogo był nastawiony<br />

do Po la ków. Pe da go gi ki uczył nas<br />

prof. Franciszek Wzorek (nazwałyśmy<br />

go Franz Pomidor) pewnie dlatego, że<br />

miał sine rumieńce. Religii początkowo<br />

uczył nas ks. Pa weł Sul ma, a po je go<br />

śmier ci ks. Piotr Ma cia szek. Na uki<br />

o Pol sce współ cze snej uczy ła mnie p.<br />

Mi czyń ska, hi gie ny uczy ła dr He le -<br />

na Stuchłowa.<br />

68 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Stanisława Jankiewiczówna<br />

Zo fia, Zbi gniew i Wan da Ry sio wie<br />

w domu przy ul. Ma tej ki w N. Są czu<br />

SĄDECZANIE<br />

Wycieczka sądeckich seminarzystek do Szczawnicy, 1930 r.<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Ry sun ków po cząt ko wo p. Ja ni -<br />

na Leńkówna, a potem Wanda Bielczyków<br />

na. Śpie wu – po cząt ko wo uczył<br />

mnie prof. Stanisław Bugajski a potem<br />

Sta ni sła wa Ha ras sow ska. Gim na sty ki<br />

uczyła prof. Bronisława Szczepańcówna.<br />

Gry na skrzyp cach uczył naj pierw<br />

prof. Mi gacz a po tem prof. Szy biak.<br />

Kilka wydarzeń z okresu, kiedy byłam<br />

uczennicą Seminarium zapadło mi<br />

głę bo ko w pa mię ci, wła ści wie ich nie<br />

ro zu mia łam, bo nikt mi ich nie wy tłu -<br />

ma czył, a ja nie mia łam od wa gi pro sić<br />

o to. Do jed nej z młod szych klas cho -<br />

dziła śliczna dziewczyna. Pewnego dnia<br />

ro ze szła się wia do mość, że dziew czy -<br />

na została bardzo skrzywdzona, ale kto<br />

ją skrzyw dził i jak ją skrzyw dził To by -<br />

ło tabu. Dziewczyna zniknęła z naszego<br />

Seminarium. Dziś mogę się domyśleć,<br />

że ją zgwał co no, ale o spra wach sek su<br />

nie mówiło się.<br />

Mia ła też miej sce afe ra, bo ktoś na pi -<br />

sał ano nim, ale do dziś nie wiem, kto na -<br />

pisał i na kogo<br />

Pa mię tam, że któ re goś dnia wszedł<br />

do naszej klasy Dyrektor Zieliński i kilku<br />

Profesorów. Dyrektor wygłosił bardzo<br />

ostre prze mó wie nie, że pi sa nie<br />

anonimów jest najgorszym złem, jakie<br />

mo żna zro bić dru gie mu czło wie ko wi.<br />

Zapamiętałam to na całe życie.<br />

W roku 1926 nasza klasa podzieliła<br />

się na dwa obo zy – cho dzi ło o „za mach<br />

majowy”. Córki kolejarzy potępiały Piłsud<br />

skie go a my z mia sta, uwa ża ły śmy<br />

go za bohatera. Omal nie pobiłyśmy się.<br />

W Nowym Sączu były duże zakłady kolejowe,<br />

a kolejarze byli przekonań lewico<br />

wych – so cja li stycz nych. Zaw sze<br />

na 1-go Maja maszerowali przez miasto<br />

ze sztandarami i transparentami, wygłasza<br />

li pło mien ne mo wy, ale ja mia łam za -<br />

bro nio ne wy cho dze nie z do mu te go<br />

dnia, bo mo że dojść do roz ru chów i mo -<br />

gą mnie za bić. Ni gdy w No wym Są czu<br />

do cze goś ta kie go nie do szło. To by ła<br />

polityka, o której ja nie miałam pojęcia.<br />

Ko le ja rzy ba łam się tyl ko 1 Ma ja, po -<br />

za tym dniem by wa łam w dom kach ko -<br />

lejowych i przyjaźniłam się z córkami<br />

kolejarzy, to były wspaniałe dziewczyny.<br />

Zachwycałam się ich domami, były<br />

wszyst kie jed na ko we i la tem to nę ły<br />

w kwiatach. Były jakieś niezwykle ciepłe<br />

– czu ło się, że lu dzie miesz ka ją cy<br />

w nich są sobie przyjaźni. Kolejarze byli<br />

sil ną gru pą spo łecz ną – ży li wła snym<br />

ży ciem – mie li swój sklep tzw. „Kon -<br />

zum” do brze za opa trzo ny, mie li te atr,<br />

chór, orkiestrę i kino. Byli poważną konku<br />

ren cją dla mia sta No we go Są cza.<br />

W Seminarium, poza tym jedynym incy<br />

den tem w 1926 r., nie by ło ró żni cy,<br />

kto z jakiego domu pochodzi, żyłyśmy<br />

w wielkiej przyjaźni i nie interesowałyśmy<br />

się polityką. Szczęśliwa jestem, że<br />

w takiej atmosferze kształtował się mój<br />

światopogląd i stosunek do ludzi – nigdy<br />

nie mia łam pro ble mów we współ -<br />

życiu z ludźmi.<br />

W szko łach śred nich, a więc i w na -<br />

szym Se mi na rium obo wią zy wał ostry<br />

rygor. Musiałyśmy chodzić w mundurkach<br />

granatowych z marynarskim kołnie<br />

rzem, w spód nicz kach ukła da nych<br />

w fałdy, w beretach granatowych z metalową<br />

literą „S”. Gimnazjalistki na beretach<br />

miały znaczek „G”. Galowy nasz<br />

strój to granatowa spódniczka w fałdy<br />

i bia ła bluz ka z ma ry nar skim koł nie -<br />

rzem granatowym z trzema białymi tasiemkami.<br />

Na nogach musiałyśmy nosić<br />

gru be poń czo chy w prą żki (fil de ko so -<br />

we). Denerwowały nas te grube pończochy,<br />

bo wów czas by ły mod ne cien kie,<br />

cie li ste poń czo chy. Ja cza sem no si łam<br />

takie cieliste pończochy, bo miałam starszą<br />

siostrę, która je wyrzucała, jak polecia<br />

ło, oczko, a ja na pra wia łam<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 69


Harcerstwo nauczyło mnie<br />

miłości do Ojczyzny,<br />

umiłowania przyrody<br />

i piękna, oraz pomagania<br />

ludziom, wyrozumiałości<br />

i życzliwości. Dobrze się<br />

czułam w gronie<br />

harcerskim. W czasie<br />

okupacji hitlerowskiej<br />

Nowy Sącz był groźny dla<br />

okupanta, bo działali<br />

harcerze, zdolni oddać<br />

życie za Polskę.<br />

i wkładałam, ale musiałam uważać, żeby<br />

nie spo tkać Dy rek to ra. Wie le ra zy<br />

uciekałam do bramy. Po mieście wolno<br />

było nam chodzić tylko do godziny 19-<br />

tej, po tem tyl ko pod opie ką star szych.<br />

Nie wol no nam by ło cho dzić po uli -<br />

cach z chłopcami. Szczególnie nas karcił<br />

ks. Jędrzej Cierniak, katecheta I Gimnazjum<br />

im. Długosza. Raz zaatakował mnie,<br />

kiedy szłam z Jurkiem Miczyńskim – wykrzykiwał<br />

„zostaw ją!”, a ja powiedziałam<br />

Jur ko wi, że jak mnie zo sta wi, to nie chcę<br />

go znać, to chło pak udał, że nie sły szy<br />

– miał potem nieprzyjemności.<br />

O wychowanie młodzieży dbał dom,<br />

kościół i szkoła – byliśmy mocno trzymani<br />

w ryzach.<br />

W ostat nich kla sach szkół śred nich<br />

pozwolono nam chodzić na lekcje tańca<br />

towarzyskiego. Odbywały się one w Resursie<br />

Obywatelskiej przy ul. Jagiellońskiej.<br />

Na te lek cje cho dzi li rów nież<br />

chłopcy, więc dziewczyny musiały przycho<br />

dzić z kimś star szym, prze wa żnie<br />

chodziły z nami nasze Mamy.<br />

Mo ja Ma ma bar dzo lu bi ła ze mną<br />

chodzić, bo dobrze tańczyłam i zawsze<br />

miałam partnera. Na zakończenie odbywał<br />

się „Wieczór pożegnalny” – ubrane<br />

byłyśmy w galowe mundurki i od chłopców<br />

otrzymywałyśmy bukieciki, które ja<br />

suszyłam i przez wiele lat przechowywałam.<br />

W karnawale urządzałyśmy pikniki,<br />

były to zabawy taneczne z poczęstunkiem,<br />

na których tańczyłyśmy i czasem<br />

SĄDECZANIE<br />

bawiłyśmy się w gry towarzyskie – przeżyciem<br />

była zabawa w „listonosza”, bo<br />

trzeba było pocałować się z chłopakiem,<br />

a to było surowo zakazane.<br />

Nie wiem skąd znaj do wa łam czas<br />

i ener gię, bo bra łam udział w wie lu im -<br />

prezach poza szkolnych. Jeszcze w Szkole<br />

Powszechnej wstąpiłam do harcerstwa,<br />

które było w Nowym Sączu wspaniale<br />

prowadzone. Najpierw moją hufcową<br />

była wzór kobiety Polki p. Maria Bugajska,<br />

nauczycielka, miała przydomek harcerski<br />

„Czarna Orlica”. Pamiętam, że<br />

kiedyś śpiewałam Jej na imieniny piosenkę<br />

„Chciałabym ja mieć skrzydełka”<br />

oczywiście śpiewałam solo. W ogóle<br />

w harcerstwie uchodziłam za śpiewaczkę<br />

i śpiewałam na każdym ognisku. Później<br />

moją hufcową była drh. Bronisława<br />

Szczepańcówna „Skrzętna Pszczółka”<br />

– wyjątkowa osoba, która życie poświęciła<br />

idei harcerstwa i wychowaniu<br />

młodzieży. Wiele Jej zawdzięczam – te<br />

obozy, na które mnie zabierała dały mi<br />

zdrowie fizyczne, bo byłam bardzo wątłą<br />

dziewczynką, często chorowałam<br />

i nie by łam ni gdy le czo na, bo nie by ło<br />

pieniędzy na lekarza.<br />

Mo ja ma ma dwa ra zy dzien nie cho -<br />

dziła do kościoła i modliła się do Przemienienia<br />

Pańskiego, żeby Jej Pan Jezus<br />

Trzy siostry - Wanda, Zofia i Maria<br />

Wanda i Olgierd Straszyńscy<br />

w Wenecji, 1960 r.<br />

70 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

po mógł wy cho wać dzie ci. Pa mię tam,<br />

jak przed sa mą ma tu rą za cho ro wa łam<br />

na an gi nę i mia łam wrzód w gar dle<br />

– dusiłam się i miałam bardzo wysoką<br />

gorączkę. Chwilami traciłam przytomność<br />

a to był okres, kie dy po wta rza łam<br />

materiał do matury. Były u mnie koleżanki,<br />

z którymi przerabiałam ten materiał<br />

– nie wie le do cho dzi ło do mo jej<br />

świadomości. Szczęśliwy los zrządził,<br />

że sio stra mo jej Ma my, na uczy ciel ka<br />

przysłała 25 zł. Mama oczywiście chciała<br />

biec po le ka rza, że by mi prze ciął<br />

wrzód, ale ja za czę łam okrop nie pła kać,<br />

że szkoda pieniędzy – to spowodowało,<br />

że wrzód sam pękł. Obe szło się bez le -<br />

karza. Anginy to były moje częste choro<br />

by, ale jak ja nie mia łam cho ro wać,<br />

kie dy nie mia łam ani płasz cza ani bu tów<br />

ciepłych na zimę.<br />

Jak już wspo mnia łam wie le za wdzię -<br />

czam har cer stwu, a szcze gól nie Bro ni<br />

Szczepańcównej. Harcerstwo mnie wycho<br />

wa ło. Na obo zach na bie ra łam sił<br />

i zdro wia oraz za czę łam wy ka zy wać<br />

swoje umiejętności artystyczne, recytatorskie,<br />

śpiewacze, nabrałam pewności<br />

sie bie, że je stem kimś i wie le po tra fię<br />

zdziałać. Byłam zastępową i drużynową<br />

zuchów. W mojej drużynie była Danusia<br />

Szaflarska – jeszcze niedawno wspomi<br />

na ły śmy z Da nu sią te cza sy.<br />

Har cer stwo na uczy ło mnie mi ło ści<br />

do Oj czy zny, umi ło wa nia przy ro dy<br />

i piękna, oraz pomagania ludziom, wyrozumiałości<br />

i życzliwości. Dobrze się<br />

czułam w gronie harcerskim. W czasie<br />

oku pa cji hi tle row skiej No wy Sącz był<br />

groźny dla okupanta, bo działali harcerze,<br />

zdol ni od dać ży cie za Pol skę.<br />

No wy Sącz ni gdy nie był za ścian -<br />

kiem, za wsze w nim tkwi ło ży cie in te -<br />

lek tu al ne i ar ty stycz ne. Co ty dzień<br />

chodziłyśmy do Ratusza na ciekawe odczyty<br />

przeważnie wygłaszali je profesorowie<br />

z Uniwersytetu Jagiellońskiego.<br />

W Seminarium miałyśmy dobry chór.<br />

Cza sa mi mie wa ły śmy kon cer ty z chó -<br />

rem mę skim „Echo” pro wa dzo nym<br />

przez p. Ma ria na Rzym ka i or kie -<br />

strę I Puł ku Strzel ców Pod ha lań skich.<br />

Przy je żdża ły też wy bit ne śpie wacz ki<br />

z całej Polski na występy w Nowym Sączu.<br />

Kie dyś dy ry go wał Fe liks No wo -<br />

wiejski z Poznania. Często w wakacje<br />

Maturzystki Prywatnego Seminarium Żeńskiego im. M. Konopnickiej<br />

Maj, 1930 r., ostatnia matura w kamienicy Brachlów, przy ul. Matejki 24<br />

Biedroniówna Emilia (po mężu Kucharska);<br />

Bielczykówna Halina (artystka malarka – zmarła w 1997 roku);<br />

Bocheńska Wanda (zginęła w czasie II wojny światowej);<br />

Buchmelterówna Józefa (zmarła przy porodzie w 1941 roku);<br />

Chmurzanka Irena (po mężu Szczerbowska, zmarła w 1997 roku);<br />

Ćwikówna Maria (po mężu Towpaszowa);<br />

Doboszyńska Stanisława (wyjechała do Szwecji do syna);<br />

Elsterówna Urszula;<br />

Hanikówna Maria (zmarła);<br />

Heroldówna Otylia (Niemka, ale w czasie okupacji nie opowiedziała się za okupantem);<br />

Hoffmanówna Stefania (Niemka, pracowała na Gestapo, wróg Polski);<br />

Hołówna Elżbieta (po mężu Bukowska);<br />

Jankiewiczówna Stanisława (po mężu Szwarc, utalentowana pianistka, zmarła przed 4-ma laty);<br />

Kaczorowska Maria;<br />

Kargolówna Jadwiga (po mężu Ćwikowska, mieszka w Jeleniej Górze);<br />

Klocówka Stanisława (zmarła w Krynicy przed 2-ma laty);<br />

Kocębianka Zofia;<br />

Kopczyńska Janina;<br />

Kosińska Maria (po mężu Tobiaszowa, zginęła tragicznie potrącona przez autobus);<br />

Kosecka Irena (zmarła młodo na raka);<br />

Kusionowicz Izabella (wstąpiła do zakonu);<br />

Moczulska Helena;<br />

Oleksówna Anna (siostra znakomitej polonistki, która młodo zmarła);<br />

Rajcówna Maria (po mężu Surowiec, zmarła w tym roku);<br />

Rajcówna Zofia;<br />

Romanowska Eugenia (zmarła młodo na raka);<br />

Rymarowiczówna Maria (po mężu Duszowa, bohaterze II wojny światowej, zmarła w Londynie);<br />

Rysiówna Wanda (dwukrotnie zamężna Straszyńska-Skrzeszewska);<br />

Skałbianka Janina;<br />

Słabówna Janina (najlepsza uczennica w naszej klasie, dużo podróżowała, zmarła w ub; roku);<br />

Słowikowska Janina (mieszka w Nowym Sączu);<br />

Sobolówna Maria (po mężu Doroszu, mieszka w Nowym Sączu);<br />

Sondajówna Maria;<br />

Smażanka Aniela (niedawno zmarła);<br />

Synowcówna Leopoldyna;<br />

Suchowolska Janina (po mężu Elsterowa, artystka malarka, mieszka w Nowym Targu);<br />

Szpakowska Kazimiera;<br />

Szafrańcówna Michalina;<br />

Tomerówna Honorata (po mężu Bartoszowa, zmarła przed paru laty);<br />

Turska Maria (po mężu Leszko);<br />

Turczynowska Janina (po mężu Olszewska, zginęła w czasie Powstania Warszawskiego);<br />

Widłówna Aniela (więźniarka obozu koncentracyjnego Ravensbrűck – zmarła w tym roku);<br />

Wójcicka Eugenia;<br />

Zielińska Jadwiga (po mężu Denkowska, mieszka w Nowym Sączu).<br />

***<br />

W roku 1973 miałyśmy zjazd koleżeński w Nowym Sączu. Z profesorów była jedyna żyjąca Bronisława<br />

Szczepańcówna. Nas przyjechało tylko 15. Drugi zjazd koleżeński miałyśmy po 55 latach<br />

w 1985 r. Spotkałyśmy się w kaplicy szkolnej, obecnie kościele św. Kazimierza (i na poprzednim<br />

zjeździe i na obecnym śpiewałam na Mszy św.). Przemówił do nas wzruszająco ks. proboszcz Stanisław<br />

Czachor. Na kolejny zjazd przyjechało 17 koleżanek. Spotkałyśmy się w sali Związku Nauczycielstwa<br />

Polskiego, aby opowiedzieć o sobie. Obiad miałyśmy w Imperialu za pierwszym<br />

razem, a za drugim u Trembeckiej (czyli „na pięterku” w„Stylowej” – przyp. red.).<br />

Warszawa – Nowy Sącz, 1998<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 71


SĄDECZANIE<br />

wy stę po wa ła Ada Sa ri, któ ra przy je -<br />

żdżała z zagranicy do rodziców. Później<br />

byłam z nią zaprzyjaźniona, bo koncertowała<br />

z moim mężem.<br />

Same jako uczennice Seminarium orga<br />

ni zo wa ły śmy kon cer ty w „So ko le”,<br />

na któ rych śpie wa łam so lo we pie śni<br />

prze wa żnie kom po zy to rów pol skich.<br />

Uczyła mnie tych pieśni moja koleżanka<br />

Stasia Jankiewiczówna, bardzo utalen<br />

to wa na pia nist ka – uczy ła ją p.<br />

Al brecht gry na for te pia nie, ona też czu -<br />

wa ła nad po zio mem na szych pu blicz -<br />

nych po pi sów. Je den ta ki pro gram<br />

za cho wał mi się. W Mu zeum jest fo to -<br />

grafia tańców narodowych, bo nasz koncert<br />

koń czył się tań ca mi – by ły to tań ce:<br />

mazur, polonez, krakowiak – stroje miałyśmy<br />

wypożyczone z Teatru Kolejarzy,<br />

uczył nas tań czyć p. Ed mund De nen feld.<br />

Jakież to były cudowne te koncerty,<br />

ja ką uta len to wa ną mło dzież mie li śmy<br />

w Nowym Sączu. Mnie wydawało się,<br />

że jestem wybitną artystką. Kiedyś śpiewałam<br />

wśród innych pieśni „Serenadę”<br />

Galla wykonywałam ją z wielkim przejęciem,<br />

a w pierwszych rzędach siedzieli<br />

nasi profesorowie i ryczeli ze śmiechu<br />

jak wyśpiewałam słowa „ja kocham, ja<br />

ko cham go” – „o pójdź, o pójdź w me<br />

ra mio na” i gdy scho dzi łam ze sce ny<br />

wpadłam w ramiona profesora Janczego,<br />

któ ry mnie uca ło wał. Mie li ubaw<br />

z nas na si wy cho waw cy! Mo je ar ty -<br />

stycz ne wy czy ny za wdzię czam mo jej<br />

Wanda i Olgierd na sokole 600<br />

– przed wojną<br />

Pani Wanda z siostrą Zofią i rodziną, 2003 r. FOT. LEŚ<br />

koleżance Stasi Jankiewiczównie – ona<br />

była bardzo muzykalna, świetnie grała<br />

na fortepianie, ona mnie uczyła pieśni<br />

kompozytorów polskich.<br />

Nie wol no nam by ło cho dzić do ki na,<br />

ale my śmy ze Sta sią Jan kie wi czów ną<br />

Jakież to były cudowne<br />

te koncerty, jaką<br />

utalentowaną młodzież<br />

mieliśmy w Nowym Sączu.<br />

Mnie wydawało się, że<br />

jestem wybitną artystką.<br />

wkładały kapelusze i chodziłyśmy na seanse<br />

– filmy były nieme – ktoś przygrywał<br />

na for te pia nie w cza sie se an su.<br />

Filmy nie były gorszące, nie było żadnego<br />

seksu – raczej wyciskały łzy z oczu,<br />

je że li ktoś był wra żli wy. Raz usiadł<br />

przy nas prof. Jan czy uda wał, że nas nie<br />

zauważył, ale zdenerwowałyśmy się ze<br />

Stasią.<br />

Maturę zdałam w roku 1930. To była<br />

ostatnia matura w kamienicy przy ul.<br />

Ma tej ki 24. W na stęp nym ro ku mło -<br />

dzież uczyła się w nowo zbudowanym<br />

wspaniałym gmachu przy ulicy Żeromskie<br />

go. Gmach zo stał wy bu do wa ny<br />

wiel kim wy sił kiem dyr. Zie liń skie go.<br />

Jakże niegodziwie zachowały się władze<br />

PRL -u, któ re usu nę ły z dnia na dzień za -<br />

służonego Człowieka, który z takim poświę<br />

ce niem bu do wał ten gmach.<br />

Wi docz nie nie mógł się po go dzić z tą<br />

niesprawiedliwością, bo wkrótce zmarł.<br />

Z rozrzewnieniem wspominam swoje<br />

młode lata – lata uczęszczania do Seminarium<br />

w Nowym Sączu – nie były<br />

one dla mnie ła twe, ale co złe to się za -<br />

po mi na. Mia łam szczę ście do lu dzi,<br />

wierzyłam, że dojdę do czegoś w życiu.<br />

Po maturze czekałam na posadę blisko 2<br />

la ta. Po sa dę otrzy ma łam na Lu belsz -<br />

czyź nie. Po 4 la tach zre zy gno wa łam<br />

z po sa dy. W 1935 r. wy szłam za mąż<br />

za uta len to wa ne go ar ty stę – mu zy ka,<br />

dy ry gen ta, An drze ja Stra szyń skie go.<br />

Wy cho wa łam tro je uta len to wa nych<br />

dzie ci. Star szy syn An drzej po szedł<br />

w ślady Ojca – jest wybitnym dyrygentem.<br />

Córka jest historykiem sztuki. Syn<br />

młod szy jest mgr inż. elek tro ni kiem, ob -<br />

leciał świat dookoła, zna 8 języków.<br />

W ro ku 1971 zmarł mój mąż Ol gierd<br />

Straszyński. W roku 1978 wyszłam drugi<br />

raz za mąż za b. am ba sa do ra we Fran cji,<br />

ministra oświaty i spraw zagranicznych,<br />

sądeczanina Stanisława Skrzeszewskiego.<br />

Przez wiele lat byłam prezesem warszawskiego<br />

Klubu Ziemi Sądeckiej.<br />

Zaw sze ser ce mnie cią gnie do te go<br />

za kąt ka, gdzie się uro dzi łam, gdzie spę -<br />

dziłam dzieciństwo i młodość.<br />

WAN DA STRA SZYŃ SKA -SKRZE SZEW SKA<br />

72 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Ro dzi na Ry siów<br />

Wan da by ła jed ną z sied mior ga<br />

dzie ci He le ny i Jó ze fa Ry siów,<br />

którzy pobrali się 12 maja 1900 r.<br />

w ko ście le far nym i za miesz ka li<br />

w do mu dziad ków Ma li now skich<br />

przy ul. Ma tej ki 2, po sa do wio -<br />

nym na historycznych, średniowiecz<br />

nych wa łach obron nych<br />

oka la ją cych sta re mia sto, w są -<br />

siedz twie drew nia ne go wów czas<br />

mo stu Lwow skie go nad Ka mie ni -<br />

cą i ka plicz ki.<br />

Rodzina Rysiów przed II wojną światową<br />

Dom nazywano „Olimpem” z uwagi<br />

na położenie na wzgórzu. Rysiowie<br />

prze ży li ze so bą 20 lat. Po cząt ko wo<br />

miesz ka li w No wym Są czu, po tem<br />

w Tar no brze gu i Roz wa do wie. He le -<br />

na uro dzi ła dzie wię cio ro dzie ci, lecz<br />

dwój ka sy nów Mie czy sław i po nim<br />

Tadeusz zmarła we wczesnym dzieciństwie.<br />

Po śmier ci mę ża w 1920 r., wraz<br />

z dziećmi powróciła do Nowego Sącza.<br />

Oto rodzeństwo Wandy: Władysław<br />

(1901–1971) jako 17-letni ochotnik,<br />

brał udział w obro nie Lwo wa w 1918 r.,<br />

gdzie zo stał ran ny w no gę. Je go prze -<br />

strzelony but z walk z Ukraińcami<br />

pod Lwowem znajduje się w Muzeum<br />

Niepodległości w Warszawie. Stanisława<br />

(1903–1957), Bronisław (1907–<br />

1941), Zbigniew (1914–1990), Maria,<br />

po mężu Allen (ur. 1917, żyje w Cambridge<br />

w Anglii), Zofia (1920–2003),<br />

wybitna aktorka dramatyczna.<br />

Podczas II wojny światowej cała rodzina<br />

zaangażowała się w ruch oporu<br />

przeciwko Niemcom. Bracia Wandy należeli<br />

do czołowych konspiratorów Armii<br />

Krajowej, byli odważnymi kurierami<br />

na trasach przerzutowych na Węgry. Bronisław,<br />

został zamęczony przez Niemców<br />

w kamieniołomach w Mauthausen.<br />

Zbigniew dokonał 108 rajdów kurierskich<br />

z okupacyjnej Polski na Węgry.<br />

Zofia była łączniczką ruchu oporu,<br />

któ ra oca li ła ży cie ku rie ra Pań stwa<br />

Pod ziem ne go Ja na Kar skie go (Ja -<br />

na Ko zie lew skie go) wy kra da jąc go<br />

pod czas oku pa cji nie miec kiej w bra -<br />

wu ro wej ak cji ze szpi ta la w No wym<br />

Są czu 28 lip ca 1940 r. Los mat ki i có -<br />

rek stanął pod znakiem zapytania, gdy<br />

gestapo dowiedziało się, że Zofia odegra<br />

ła klu czo wą ro lę w uwol nie niu<br />

Karskiego. Mogła uciec do „lasu”, ale<br />

gó rę wzię ła od po wie dzial ność za ro -<br />

dzi nę. Aresz to wa na w War sza wie<br />

w mieszkaniu Wandy przez przybyłego<br />

specjalnie z Nowego Sącza bestial-<br />

skiego gestapowca Johanna Gorkę znala<br />

zła się w ka tow ni na ul. Szu cha, póź -<br />

niej na Pa wia ku, a na stęp nie<br />

w wię zie niu w No wym Są czu. Ma jąc<br />

zwią za ne łań cu chem rę ce by ła bi ta<br />

przez Heinricha Hamanna za „bezczelne<br />

spoj rze nie”. W sierp niu 1941 r. tra -<br />

fi ła do KL Ra vensbrűck, gdzie<br />

doczekała końca wojny. (LEŚ)<br />

Ob ja śnie nia bio gra ficz ne<br />

Stanisław Bugajski<br />

– ur. 1889 w Su chej,<br />

zm. 15 stycz nia 1956<br />

w Krakowie; wybitny<br />

nauczyciel języka<br />

polskiego, śpiewu<br />

i muzyki w sądeckich<br />

szkołach średnich,<br />

abs. II Gimnazjum w N. Sączu (1909)<br />

i Wydz. Fi loz. UJ (1914), ukoń czył też<br />

studia muzyczne. W 1914 walczył<br />

w szeregach 4 pułku II Brygady Legionów.<br />

Prowadził chór młodzieży gimnazjalnej.<br />

Działacz harcerski, autor<br />

modlitwy (hymnu) harcerskiej pt.<br />

O Panie Boże, Ojcze Nasz, powstałej<br />

na obozie harcerskim w Skrudzinie<br />

w 1919. W latach 30. był naczelnikiem<br />

Wydz. Szkół Powszechnych w Ministerstwie<br />

Oświecenia Publicznego<br />

i Wyznań Religijnych. Podczas okupacji<br />

hitlerowskiej jako kier. Szkoły Powszechnej<br />

nr 98 w Warszawie<br />

organizował tajne nauczanie, należał<br />

do AK, walczył w powstaniu warszawskim<br />

w kom pa nii „Iskra”. Po woj nie<br />

uczył w Kra ko wie w IV Gimn. i Li -<br />

ceum im. H. Sienkiewicza. Pochowany<br />

na cment. Rakowickim.<br />

***<br />

Jędrzej Cierniak – ur. 1885,<br />

zm. 1965 w N. Są czu; in fu łat, ka płan<br />

– wychowawca i katecheta I Gimnazjum<br />

i Liceum im. Jana Długosza, ps.<br />

„Kolec”, dyrektor Bursy im. Tadeusza<br />

Kościuszki, długoletni rektor kościoła<br />

św. Kazimierza w N. Sączu – więzień<br />

w latach okupacji hitlerowskiej. Spoczy<br />

wa na cment. ko mun. w N. Są czu.<br />

***<br />

Woj ciech Jan czy – ur. 1875 w Sro -<br />

mow cach, zm. 1939; mgr po lo ni sty ki,<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 73


abs. Gim na zjum im. B. No wo dwor -<br />

skie go w Kra ko wie i UJ (1904). Na -<br />

uczy ciel „No wo dwor ka” i gim na zjum<br />

w Bro dach, a od 1906 – I Gim na zjum<br />

im. J. Dłu go sza w N. Są czu. Pod czas<br />

pierw szej woj ny ja ko ofi cer do stał się<br />

do nie wo li ro syj skiej. U schył ku dzia -<br />

łań wo jen nych za cią gnął się do pol -<br />

skich wojsk na Sy be rii, do kra ju<br />

wró cił w li sto pa dzie 1920 i kon ty nu -<br />

ował pra cę w I Gim na zjum. W okre sie<br />

mię dzy wo jen nym przew. Związ ku<br />

Ofi ce rów Re zer wy RP w N. Są czu,<br />

czło nek za rzą du „So ko ła” i To wa rzy -<br />

stwa Śpie wa cze go „Lut nia”. Uczył też<br />

w Żeń skim Se mi na rium Na uczy ciel -<br />

skim. W la tach 1927-39 opie kun<br />

i współ au tor pism mło dzie ży szkół<br />

śred nich „Lot” i „Zew Gór”.<br />

***<br />

Feliks Rapf<br />

– ur. 1891 w Tarnowie,<br />

zm. 1971 w N.<br />

Sączu; wybitny nauczy<br />

ciel szkół śred -<br />

nich w N. Są czu<br />

i działacz turystyczny,<br />

taternik. Matura<br />

w I Gimn. im. J. Dłu go sza w N. Są czu<br />

(1910), studia – Politechnika Lwowska<br />

(1909-11) i Uni wer sy tet JK we Lwo wie<br />

(1911-14). Żołnierz armii austriackiej<br />

(wal czył na fron cie wło skim) i WP (ka -<br />

pitan). Do 1939 nauczyciel matematyki<br />

i fizyki w I Gimnazjum J. Długosza<br />

w N. Sączu. Uczestnik kampanii wrześniowej,<br />

zbiegł z niewoli niemieckiej;<br />

organizator tajnego nauczania w Miejskiej<br />

Szkole Krawieckiej i Szkole Zawodowej<br />

Kupieckiej, opiekun<br />

biblioteki gimnazjalnej. Po wyzwoleniu<br />

pierwszy dyr. I Gimnazjum i Liceum<br />

im. J. Długosza. Prezes Towarzystwa<br />

Tatrzańskiego „Beskid” (1920-39)<br />

i PTTK (1945-52). Organizator schroniska<br />

turystycznego w Szczawnicy Niżnej<br />

„Na Pia skach” (1926)<br />

i budowniczy schroniska na Przehybie<br />

(1938). Wytyczył i odnowił ok. 470 km<br />

szlaków turystycznych w Beskidzie Sądeckim<br />

i na Pogórzu Rożnowsko-Limanowskim.<br />

Znany organizator<br />

wycieczek, propagator turystyki pieszej,<br />

fotografik i autor kronik filmowych,<br />

współzałożyciel Polskiego Towarzystwa<br />

SĄDECZANIE<br />

Miłośników Astronomii w N. Sączu.<br />

Publicysta („Wierchy”, „Tygodniowy<br />

Kurier Podhalański”, „Turysta”, „Rocznik<br />

Sądecki”) i autor przewodników.<br />

Zasłużony dla turystyki Sądecczyzny<br />

oraz turystyki młodzieżowej. Jego imię<br />

no si jed na z ulic N. Są cza.<br />

***<br />

Paweł Sulma – ur. 1873 w Szczurowej,<br />

zm. 1928 w N.<br />

Są czu; ks., od 1914<br />

katecheta w sądeckich<br />

szko łach, na zy -<br />

wany prekursorem<br />

ekumenizmu (a przez<br />

Żydów – „dobrym<br />

panem księdzem”).<br />

Na jego lekcje religii przychodziły też<br />

uczennice niemieckie i łemkowskie.<br />

***<br />

Danuta Szaflarska – ur. 1915 w Kosarzyskach;<br />

aktorka,<br />

debiutowała w teatrze<br />

Tow. Dram.<br />

pod okiem Bolesława<br />

Barbackiego<br />

w przedstawieniu<br />

„Tomcio Paluch”.<br />

Abs. Państwowego<br />

Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie<br />

1939; występowała na scenach Teatru<br />

Polskiego w Wilnie 1939-41,<br />

teatru frontowego AK 1943-45, Teatru<br />

Starego w Krakowie 1945-46, Teatru<br />

Kameralnego w Łodzi 1946-59, teatrów<br />

warszawskich: Współczesnego<br />

1949-57, Narodowego 1954-66,<br />

Dramatycznego (od 1966). Grała też<br />

w filmach: w Zakazanych piosenkach<br />

1947, Skarbie 1949, Zemście 1957,<br />

Lalce 1976 (wersja telewizyjna),<br />

Umarli rzucają cień 1978, Dolinie Issy<br />

1981, Nic 1998, Przedwiośnie 2001,<br />

Pora umierać 2007, Janosik. Prawdziwa<br />

historia 2009. Mieszka w Warszawie,<br />

odpoczywa w Kosarzyskach.<br />

**<br />

Bronisława Szczepańcówna – ur. 1903<br />

w N. Są czu, zm. 1996 w N. Są czu; na -<br />

uczycielka. Maturę zdała w Miejskim<br />

Seminarium Żeńskim w N. Sączu, ukończyła<br />

studia pedagogiczne na UJ (1935-<br />

39). Pracowała w szkołach średnich,<br />

m.in. w Liceum Pedagogicznym w N.<br />

Sączu. Podczas okupacji była nauczycielką<br />

w Szkole Powszechnej<br />

w Mszanie<br />

Dolnej, jednocześnie<br />

organizując tajne nauczanie<br />

na tym terenie.<br />

Czynnie działała<br />

w konspiracji, była<br />

łączniczką ZWZ<br />

i AK, „Wrzos”. Po wojnie pracowała<br />

w Gimnazjum i Liceum im. Marii Konopnickiej<br />

w N. Sączu, a następnie<br />

– na skutek szykan władz – przeniesiono<br />

ją do li ceum w St. Są czu, skąd tra fi ła<br />

do SP nr 2 w N. Są czu (1958-70). Przez<br />

całe życie związana była z harcerstwem.<br />

Wieloletnia komendantka hufców żeńskich,<br />

obozów, zlotów. Poetka, autorka<br />

piosenek, kawaler Orderu Uśmiechu,<br />

od 1945 działaczka ZNP. Opisywała<br />

zwyczaje ludowe, legendy; prowadziła<br />

zespoły taneczne. Spoczywa na cment.<br />

ko mun. w N. Są czu.<br />

***<br />

Piotr Zieliński – ur. 1879 w Skrzydlnej,<br />

zm. 1959 w N.<br />

Sączu; pedagog,<br />

działacz społeczny.<br />

Ukończył Gimnazjum<br />

św. An ny<br />

w Krakowie. Studia<br />

(prawnicze i filologiczne)<br />

na UJ.<br />

W 1911 zorganizował pierwszą w N.<br />

Sączu drużynę harcerską, którą prowadził<br />

do 1922. Mło dzież, któ rą szko lił,<br />

weszła później w skład II Brygady Legionów,<br />

zwanej Karpacką. W latach<br />

1924-1947 był dyr. Pry wat ne go<br />

(potem Miejskiego) Seminarium Nauczycielskiego<br />

Żeńskiego, a potem<br />

Prywatnego Gimnazjum i Liceum im.<br />

Marii Konopnickiej w N. Sączu. Dzięki<br />

jego staraniom w 1930 oddano budynek<br />

nowej szkoły (dzisiaj mieści się<br />

w nim II LO im. Marii Konopnickiej<br />

w N. Sączu). W 1934 odznaczony został<br />

przez pre zy den ta RP Krzy żem Ka -<br />

walerskim Orderu Polonia Restituta.<br />

Podczas okupacji organizował tajne nauczanie.<br />

W 1947 został odsunięty ze<br />

stanowiska przez ówczesną władzę.<br />

Doskonały organizator, przyjaciel młodzieży,<br />

prawdziwy patriota.<br />

Źró dło: J. Le śniak, A. Le śniak,<br />

En cy klo pe dia Są dec ka, 2000<br />

74 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


KALEJDOSKOP<br />

KULTURALNY<br />

KULTURA<br />

v www.sadeczanin.info<br />

FOT. ZB. J.M. RUCHAŁA<br />

Powrót do przeszłości<br />

W Są dec kiej Bi blio te ce Pu blicz nej<br />

otwar to wy sta wę pt. „No wy Sącz – spoj -<br />

rze nie w prze szłość” przy go to wa ną<br />

przez Annę Totoń i Rafała Bobrowskiego.<br />

Eks po zy cja przed sta wia wło da rzy<br />

miasta od czasów galicyjskich po ekspery<br />

ment są dec ki, sce ny zIiIIwoj ny<br />

światowej, tematykę żydowską, obiekty<br />

ar chi tek tu ry i pla ny, re kla my ze sta rej<br />

pra sy i ka dry z fil mów re ali zo wa nych<br />

w Nowym Sączu Portret małego miasta<br />

(1961) w reż. Władysława Ślesickiego<br />

Po wrót do prze szło ści – Pie kło, ul.<br />

Lwow ska, la ta 40-50 ZB. AN DRZEJ FU GIEL<br />

i Dziu ra w zie mi (1970) w reż. An drze -<br />

ja Kon dra tiu ka. De dy ko wa no ją Zbi -<br />

gnie wo wi Bo brow skie mu, zmar łe mu<br />

w 2009 r. oj cu współ au to ra wy sta wy.<br />

Ekspozycja wywołała duże zainteresowanie<br />

zwiedzających.<br />

Bo ga te dzie dzic two<br />

W Ga le rii Daw na Sy na go ga w No -<br />

wym Sączu odbył się wernisaż wystawy<br />

pt. „Dia lo gi – od opac twa Esca la dieu<br />

w Bigorre po Czerwony Klasztor na Spiszu”,<br />

zorganizowanej przez nowosądeckie<br />

Muzeum Okręgowe i L’ubovnianske<br />

Mŭzeum w Starej Lubowali (z siedzibą<br />

na tam tej szym zam ku). Głów na część<br />

wy sta wy po ka za ła ży cie co dzien ne<br />

klasztorów cysterskich, kartuzjańskich<br />

i kamedulskich od Pirenejów po Spisz,<br />

m.in. w słynnym Czerwonym Klasztorze,<br />

zamieszkanym od XIV do XVI w.<br />

przez wspólnoty kartuzów specjalizujących<br />

się w prze pi sy wa niu i opra wie<br />

ksiąg. Ekspozycja jest niezwykłą podróżą<br />

szla ka mi, ja ki mi mni si kil ku za ko -<br />

nów dotarli z Pirenejów w nasze strony.<br />

Za spra wą oglą da nych daw nych ksiąg<br />

za kon nych, ha bi tów, przed mio tów co -<br />

dziennego użytku, a nawet medykamentów<br />

z klasz tor nej ap te ki i cał kiem<br />

współczesnych fotografii urzekających<br />

FOT. LEŚ<br />

pięknem, odbywamy wędrówkę, cofając<br />

się w czasie do minionych wieków. Kameduli,<br />

żyjący w Czerwonym Klasztorze<br />

od XVIII w., za sły nę li pierw szym<br />

prze kła dem Bi blii na ję zyk sło wac ki,<br />

wytwarzaniem leków i zielarstwem.<br />

Codzienne życie w dawnych klasztorach<br />

zilustrowały współczesne fotografie:<br />

Ada ma Bu ja ka, au to ra zdjęć<br />

z klasz to ru ka me du łów na Bie la nach<br />

w Krakowie oraz Pascala Le Doaré, foto<br />

gra fu ją ce go ar chi tek tu rę klasz tor ną<br />

cy ster sów fran cu skich. O wspól nym<br />

dzie dzic twie za kon nym barw nie opo -<br />

wiadał Miroslav Ŝtevik, historyk z Muzeum<br />

w Sta rej Lu bow li i re dak tor<br />

naczelny „Zeszytów sądecko-spiskich”,<br />

których najnowszą edycję (V tom) zaprezentowano<br />

podczas wernisażu.<br />

– Ta wspa nia ła wy sta wa przy bli ża<br />

rozwój monastycyzmu chrześcijańskie-<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 75


go od czasów najdawniejszych. Kultura<br />

monastyczna – to piękna karta w dziejach<br />

historii kościoła, to wspaniałe dziedzic<br />

two Eu ro py – po wie dział Ro bert<br />

Ślusarek, dyrektor Muzeum Okręgowego<br />

w No wym Są czu.<br />

Wir tu oz z San kt Pe ters bur ga<br />

No wy Sącz zna lazł się na tra sie kon -<br />

cer to wej fi na li sty 16. Kon kur su Cho pi -<br />

now skie go Mi ro sła wa Kul ty sze wa<br />

z Sankt Petersburga. 26-letni mistrz fortepianu<br />

wystąpił z recitalem chopinowskim<br />

w „So ko le” i ocza ro wał są dec ką<br />

wi dow nię wir tu oze rią wy ko na nia ma -<br />

zur ków, nok tur nów i słyn nym Po lo ne -<br />

zem – Fantazją As-dur i Sonatą h-moll.<br />

Spra woz daw ca „Dzien ni ka Pol skie go”<br />

odnotował: „Już pierwszymi uderzeniami<br />

w klawisze zaczarował salę. Słucha -<br />

ła i pa trzy ła w za chwy cie w ma gicz ne<br />

sto pie nie ar ty sty i in stru men tu w jed ną<br />

mu zycz ną ca łość. Wy da wa ło się, że je -<br />

go rę ce nie wy ra sta ją z ra mion, lecz<br />

z ser ca. Dło nie kładł de li kat nie na kla -<br />

wia tu rze lub za wie szał w po wie trzu.<br />

Za sty gał w ci szy do peł nia ją cej utwo ry<br />

wła sną par ty tu rą. Mu zy ka prze pły wa ła<br />

z for te pia nu na pal ce, dło nie prze ka zy -<br />

wa ły ją so bie na wza jem w zmy sło wym<br />

tań cu, roz pra sza ły po wi dow ni ni czym<br />

won no ści ete rycz nych olej ków. Aż<br />

strach po my śleć, co by się sta ło, gdy by<br />

wów czas za dzwo nił ko muś nie wy ci szo -<br />

ny telefon komórkowy. Na szczęście nic<br />

ta kie go się nie sta ło, kon cert sło wiań -<br />

skie go ro man ty ka do brzmiał ostat nią<br />

nu tą ci szy, za mknął klam rą zra zu stłu -<br />

mionych, porażonych wrażeniem, oklasków.<br />

Mo że tak wła śnie grał Cho pin.”<br />

Wizytówka XXI wieku<br />

W galerii „Na bursztynowym szlaku”<br />

w sądeckim „Sokole” urządzono wystawę<br />

z najnowszej kolekcji Małopolskiej<br />

Fun da cji Sztu ki Współ cze snej. Przed -<br />

stawiono na niej reprezentatywny wybór<br />

z po nad czte ry sta eks po na tów: rzeźb,<br />

ob ra zów, zdjęć, obiek tów prze strzen -<br />

nych, ry sun ków i fil mów wi deo<br />

– wszyst kie po wsta ły w ostat nich<br />

kilkunastu latach i stanowią swojego rodza<br />

ju wi zy tów kę sztu ki XXI wie ku.<br />

Swoje prace pokazali tacy twórcy jak:<br />

Mi ro sław Bał ka, Mo ni ka So snow ska,<br />

KULTURA<br />

Zbigniew Sałaj, Teresa Bujnowska, Stanisław<br />

Koba, Rafał Bujnowski, Wilhelm<br />

Sasnal, Marcin Maciejowski, Grzegorz<br />

Sztwiertnia, Maria Pyrlik, Jakub Ziółkowski,<br />

Marek Chlania i inni. Kuratorem<br />

wy sta wy, któ ra po trwa do 27 mar ca,<br />

jest Jan Trzu pek, pre zes Ma ło pol skiej<br />

Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej.<br />

Ken ne dy i in ni<br />

W są dec kim „So ko le” w ra -<br />

mach X Fe sti wa lu Wir tu oze rii i Żar tu<br />

Mu zycz ne go Fun and Clas sic za grał<br />

słynny angielski skrzypek jazzowy i klasycz<br />

ny Ni gel Ken ne dy, od kil ku lat<br />

miesz ka ją cy w Pol sce. Wraz z wir tu -<br />

ozem wy stą pił kra kow ski ze spół The<br />

Kroke Band. Ponadto w ramach festiwalu<br />

zorganizowano ogólnopolską wystawę<br />

karykatury i rysunku satyrycznego<br />

oraz występy niemieckiego zespołu instrumentów<br />

dętych German Brass oraz<br />

Waldemara Malickiego i Jacka Kęcika<br />

w ramach „Nowej odsłony filharmonii<br />

dowcipu”.<br />

Prze pust ka do te le wi zji<br />

Ponad pięćdziesięcioro kandydatów<br />

i kan dy da tek sta wi ło się w Miej skim<br />

Ośrodku Kultury na castingu, który wyłonił<br />

uczestników telewizyjnego programu<br />

Ro ber ta Ja now skie go „Ja ka to<br />

melodia”. Jurorki Agnieszka Karpińska<br />

(Media Corporation) i Aleksandra Budziak<br />

(pro gram „Ja ka to me lo dia”<br />

TVP1) ogło szą swój wer dykt w cią gu<br />

dwóch tygodni. Zainteresowanie eliminacjami<br />

były b. duże. Najlepszym zapropo<br />

no wa no udział w bie żą cych<br />

odcinkach programu, a kolejnym występ<br />

w barwach Nowego Sącza w rywalizacji<br />

z dwoma jeszcze innymi miastami.<br />

Se rial z są de czan ką<br />

5 mar ca w TVP roz pocz nie się emi -<br />

sja 13-odcinkowego serialu pt. 1920.<br />

Wojna i miłość (w reż. Macieja Migasa),<br />

w któ rym jed ną z głów nych ról (Zo fii<br />

Olszyńskiej) odtwarza sądeczanka Karolina<br />

Chapko (ur. 1985, absolwentka I LO<br />

im. J. Dłu go sza w No wym Są czu i Pań -<br />

stwowej Wyższej Szkoły Teatralnej<br />

w Krakowie, 2008), aktorka krakowskiego<br />

Teatru Bagatela (zagrała m.in. Ofelię<br />

w Hamlecie w reż. Macieja Sobocińskie-<br />

Ni gel Ken ne dy<br />

Ka ro li na Chap ko<br />

Ca stin g na uczest ni ków te le wi zyj ne go pro g<br />

76 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

FOT. JEC<br />

FOT. ARCH. TEATRU BAGATELA<br />

go), debiutująca na dużym ekranie w filmie<br />

Jerzego Stuhra Korowód, a po tem<br />

w serialu Barwy szczęścia.<br />

Między Telekamerą a Wiktorem<br />

Na początku lutego Telekamerę „Tele<br />

Tygodnia” w kategorii najlepsza aktorka<br />

roku otrzymała Katarzyna Zielińska<br />

– nasza krajanka ze Starego Sącza,<br />

a ostatnio została nominowana do nagród<br />

telewizyjnych – Wiktorów, w kategorii<br />

Odkrycie Telewizyjne Roku. Kasia<br />

będzie rywalizować o polskiego Oskara<br />

w doborowym gronie, obok: Magdy<br />

Gessler, Julii Pietruchy, Pauliny Sykut<br />

i Bartosza Węglarczyka. Wiktory są<br />

przyznawane przez fachowców z branży<br />

jak Oskary. W Akademii Wiktorów, która<br />

wybrała nominowanych, zasiada w tej<br />

chwili około 200 osób – laureatów poprzednich<br />

edycji.<br />

Zielonooka brunetka konsekwentnie<br />

realizująca swoje marzenia, stała się wyrazistą<br />

osobowością piosenki aktorskiej<br />

ostatnich lat. Przepustką do kariery było<br />

dla niej zwy cię stwo w szkol nym fe -<br />

sti wa lu re cy ta tor skim w Li ceum<br />

Ogól no kształ cą cym im. Ma rii Cu rie -<br />

-Skło dow skiej w Sta rym Są czu<br />

w 1998 r. Szef ju ry, ak tor Jan No wic ki,<br />

na mó wił ją do stu diów ak tor skich<br />

w Krakowie w szkole teatralnej im. Ludwika<br />

Solskiego. Dziś mieszka na warszawskim<br />

Mokotowie.<br />

Wszech stron nie uzdol nio na: gra,<br />

tań czy i śpie wa. Uro cza, bez pre ten sjo -<br />

nal na, za wsze ele ganc ka. Dow cip na,<br />

z dy stan sem do sa mej sie bie. Ostat nio<br />

zdo by ła po pu lar ność ro lą Mar ty Wa -<br />

law skiej w Bar wach szczę ścia, wcie la -<br />

jąc się w po stać zdra dzo nej żo ny<br />

Przepustką do kariery było<br />

dla niej zwycięstwo<br />

w szkolnym festiwalu<br />

recytatorskim w Liceum<br />

Ogólnokształcącym im.<br />

Marii Curie-Skłodowskiej<br />

w Starym Sączu w 1998r.<br />

Szef jury, aktor Jan<br />

Nowicki, namówił ją<br />

do studiów aktorskich<br />

w Krakowie<br />

wal czą cej o pra wo do opie ki nad ad op -<br />

to wa ną cór ką, a ta kże wy stę pem w ko -<br />

me dii Och, Ka rol 2. Wcze śniej za gra ła<br />

ta kże w naj więk szych ki no wych hi tach<br />

ostat nich lat jak Dzień świ ra, Mój Nikifor,<br />

Plac Zba wi cie la i Ryś. Wy stę pu je<br />

w spek ta klach mu zycz nych i mu si ca -<br />

lach w Te atrze Ko me dia, Ram pa i Sy -<br />

re na. W re per tu arze ma m.in. pio sen ki<br />

przed wo jen ne i ży dow skie. Czę sto<br />

przyjeżdża na Sądecczyznę. Magnesem<br />

jest jej wil czur Ge ron prze by wa ją cy<br />

na „wy cho wa niu” u ro dzi ców. Jest ak -<br />

tyw ną sym pa tycz ką Klu bu Przy ja ciół<br />

Zie mi Są dec kiej. Umie po wo zić sa nia -<br />

mi, jeź dzić na nar tach i ły żwach. Jest<br />

za rę czo na z Woj cie chem Do mań skim,<br />

ro dem z Mosz cze ni cy Ni żnej (sio -<br />

strzeń cem zna ne go przed się bior cy i b.<br />

po sła PSL Sta ni sła wa Pa so nia), ab sol -<br />

wen tem Ha rvar du, dy rek to rem war -<br />

szaw skiej fir my ICEN TIS Ca pi tal<br />

kon cen tru ją cej się na re ali za cji pro jek -<br />

tów in we sty cyj nych.<br />

(L)<br />

K. Zielińska z rodzicami i siostra<br />

Karoliną FOT. ARCH. K. ZIELIŃSKIEJ<br />

ra mu „Ja ka to me lo dia” FOT. S. SIKORA<br />

Z Janem Nowickiem jako laureatka Konkursu Recytatorskiego, 1998 r. FOT. JEC<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 77


R E K L A M A<br />

Firma „CIEPŁOWNIK” sp. jawna<br />

ul. Węgierska 188, 33-300 Nowy Sącz<br />

tel./fax: 18 442-54-30<br />

tel: 18 442-90-74<br />

kom: 501-203-450, 502-361-200<br />

e-mail: biuro@cieplownik.com.pl<br />

NA RYNKU OD 20 LAT!<br />

Przedstawiciel kotłów BUDERUS i VIESSMANN<br />

Wykonawstwo:<br />

– instalacje CO, wod-kan, gaz<br />

– kotłownie CO<br />

– kolektory słoneczne<br />

SERWIS 24h<br />

www.cieplownik.com.pl<br />

Nasza firma posiada certyfikat ISO 9001:2000<br />

WSPIERAJĄ NAS MEDIALNIE:<br />

• Zakład Fryzjerski Czesława Olszak w Nowym Sączu;<br />

• F. H. U. „KRYSZTAŁ” Anna Plata w Nowym Sączu;<br />

• Firma Handlowo – Usługowa „Kręgielska” w Nowym Sączu;<br />

• „UŚMIECH DZIECKA” s. c. Dorota Pierzga, Marta Mikulska w Nowym Sączu;<br />

• Sklep Zielarsko-Medyczny „MELISA” s. c. w Nowym Sączu;<br />

• Zakład Fryzjerski Stanisława Jasińska w Nowym Sączu;<br />

• Salon Cosmetic Ewa Elster w Nowym Sączu;<br />

• Galeria Obrazów oraz Salon Fryzjerski „Rene” w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „OLIVIA” Dorota Kosal w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyki Estetycznej „LAWENDA” Ewa Żygłowicz<br />

w Nowym Sączu;<br />

• Angielskie ABC/Centrum Korepetycji Joanna Tomyślak w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „JAROLA” s. c. Aleksandra Hajnosz-Michalik,<br />

Aleksandra i Jarosław Wingralek w Nowym Sączu;<br />

• „SARA” Fryzjer Damsko-Męski Elżbieta Najduch w Nowym Sączu;<br />

• Fryzjer P. P. H. U. „NATALIA” Beata Kania w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski Barbara Pawlik w Nowym Sączu;<br />

• Centrum Rekreacji wsb-nlu „OLIMP” w Nowym Sączu;<br />

• Lecznica Weterynaryjna „SERWIN” Szpital Weterynaryjny w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyki Dłoni „LAWENDA” Beata Małgorzata Chrzan<br />

w Nowym Sączu;<br />

• „SYDA” Daniel Truszkowski w Nowym Sączu;<br />

• Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Sączu;<br />

• „Multimed Sp. z o. o.” w Nowym Sączu;<br />

• „Bizart” – biżuteria, Wioletta Olszowska w Nowym Sączu;<br />

• Salon fryzjerski „Revolution”, Katarzyna Gargas w Nowym Sączu;<br />

• Salon fryzjerski, Anna Pietrzak w Nowym Sączu;<br />

• NZOZ „TWOJE ZDROWIE” Chirurgia Jednego Dnia w Nowym Sączu;<br />

• SPA dla PSA Sylwia Micigolska w Nowym Sączu.<br />

• Handel Artykułami Przemysłowymi i Spożywczymi – Kwiaty Irena<br />

Ptaczek w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Stylizacji Paznokci Edyta Dobosz w Nowym Sączu;<br />

• Studio Zdrowia – Gabinet Rolletic Elżbieta Górecka w Nowym Sączu;<br />

• Centrum Usług Pielęgniarsko – Opiekuńczych „RÓŻA” Marta<br />

Głąbińska w Nowym Sączu;<br />

• Centrum Informacji Turystycznej w Nowym Sączu;<br />

• Krynicka Organizacja Turystyczna w Krynicy – Zdroju;<br />

MIESIĘCZNIK „SĄDECZANIN” I PORTAL WWW.SĄDECZANIN.INFO<br />

• Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu;<br />

• Osiedle „Zielony Gaj” (Chełmiec – Gaj);<br />

• Szkoła Podstawowa nr 21 w Nowym Sączu.<br />

• Gabinet Masażu i Neuromobilizacji „FizjoMed” Marta Ryfiak<br />

w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyczny Wiesława Wokacz w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „Jola” Jolanta Sikorska w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „Ewa” Grzegorz Wańczyk w Nowym Sączu;<br />

• „TB” Tomasz Baliczek z Nowego Sącza;<br />

• FRAMESI BEAUTY CENTER Karol Fedko w Nowym Sączu;<br />

• ART-AN Estetyka Ciała w Nowym Sączu;<br />

• EDDAR Edyta i Dariusz Wielocha z Królowej Górnej;<br />

• Galeria Fryzur „COSMO” Bożena Ryba w Nowym Sączu;<br />

• „Elite nails” Stylizacja paznokci Katarzyna Giedroń w Nowym Sączu;<br />

• „Mały Robinson” w Nowym Sączu;<br />

• Salon Fryzjerski „Karin”, stylizacja paznokci, wizaż w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet stylizacji paznokci i wizażu „Joanna” w Nowym Sączu;<br />

• „HABART” Stacja Kontroli Pojazdów w Powroźniku;<br />

• Sądeckie Towarzystwo Sportowe w Nowym Sączu;<br />

• Sądecki Uniwersytet Trzeciego Wieku w Nowym Sączu;<br />

• Małopolskie Centrum Kultury „Sokół” w Nowym Sączu;<br />

• Gabinet Kosmetyczny Agnieszka Sołoduszkiewicz w Nowym Sączu;<br />

• Centrum Kosmetyczne Karolina Zasowska w Nowym Sączu;<br />

• Studio Fryzur i Urody „LAWENDA” Beata Iwańska w Nowym Sączu;<br />

Sądeczanin<br />

MIESIĘCZNIK I PORTAL INTERNETOWY<br />

Reklama i prenumerata:<br />

Kamila Jeleń, tel. (18) 415 70 77 w. 12<br />

e-mail: k.jelen@sadeczanin.info<br />

Reklama i dystrybucja:<br />

Karol Trojan, tel. (18) 415 70 77 w. 20<br />

e-mail: dystrybucja@sadeczanin.info<br />

78 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


R E K L A M A<br />

Laser Medi-Tapin Marta Ryfiak<br />

Kusząca propozycja<br />

dla pań i panów<br />

– coś dla ciała i dla ducha<br />

Rozmowa z MARTĄ RYFIAK – mgr fizjoterapii<br />

(AWF Wrocław) i właścicielką gabinetu masażu<br />

i neuromobilizacji „Fizjomed” w Nowym Sączu<br />

Ga bi net zo stał otwar ty za le d wie<br />

pół ro ku te mu, a na brak pra cy Pa -<br />

ni nie na rze ka<br />

– Zaw dzię czam to przede wszyst kim in dy -<br />

wi du al nemu po dej ściu do klien ta, któ ry czę sto<br />

ocze ku je nie tyl ko wy ko na nia ja kie goś za bie gu,<br />

ale i po ra dy, na przy kład jaki ma saż wy brać i jak<br />

czę sto z nie go ko rzy stać. Z dru giej stro ny wa żny<br />

jest sprzęt. Ten, na któ rym pra cu ję w mo im ga -<br />

bi ne cie, jest naj wy ższej ja ko ści. Klien tów przy -<br />

cią ga ją też kon ku ren cyj ne ce ny. Wy cho dzę<br />

z za ło że nia, że za bie gi, któ re ofe ru ję, po win ny<br />

być do stęp ne dla wszyst kich chęt nych. Ze zdro -<br />

wiem nie ma żar tów, a o syl wet kę trze ba dbać<br />

i to nie za le żnie od wie ku. My ślę, że moi klien ci<br />

ce nią też so bie swo istą in tym ność, któ rą za pew -<br />

nia mój ga bi net.<br />

Ja kie za bie gi mo że Pa ni za pro po -<br />

nować swoim klientom<br />

– Pro po nu ję ró żno ra kie za bie gi wy szczu pla -<br />

ją ce i ko ry gu ją ce syl wet kę. Mo że to być na przy -<br />

kład en do ma saż, któ ry wy ko nu je się za po mo cą<br />

spe cjal ne go apa ra tu pró żnio we go al bo dzia ła ją -<br />

cą na pod czer wień sau ną in fra red. Po za wy raź ną<br />

zmia ną wy glą du skó ry, za bie gi te ma ją też dzia -<br />

ła nie zdro wot ne: oczysz cza ją cia ło z tok syn i po -<br />

Elektroterapia<br />

pra wia ją ukrwie nie. Mo żna je ze so bą łą czyć, co<br />

daje jeszcze bardziej korzystne efekty. Wcześniej<br />

wy ko nu ję do kład ne po mia ry i ana li zę skła du cia -<br />

ła w miej scach, któ re bę dą pod da ne za bie go wi.<br />

Uzyskane w ten sposób dane dokładnie omawiam<br />

i udzie lam wska zó wek, co ro bić, aby wyniki<br />

pomiarów by ły utrzy my wa ne w nor mie.<br />

Jak opisałaby Pani swoich klientów<br />

– Moi klien ci po cho dzą nie tyl ko z Są dec czy -<br />

zny. Re gu lar nie od wie dza mnie pew na mło da<br />

ko bie ta znad mo rza. Bar dzo ce ni so bie ma saż<br />

krę go słu pa. Wo bec od le gło ści ja ka dzie li po łu -<br />

dnie od pół no cy Pol ski klien ci, któ rzy przy je -<br />

żdża ją z Kra ko wa czy ze Ślą ska, nie ro bią już<br />

na mnie wra że nia. Po ja wia ją się u mnie i pa nie,<br />

któ rych pra ca wy ma ga utrzy ma nia od po wied -<br />

niej syl wet ki i ta kie, któ re szu ka ją uko je nia dla<br />

cia ła, umy słu i du szy. Ka żda ko bie ta po trze bu -<br />

je cza su dla sie bie nie za le żnie od te go czy jest<br />

biz ne swo man czy urzęd nicz ką. Je dy ny pro blem<br />

w tym, że dzi siaj nie ma te go cza su za wie le,<br />

pa nie więc lu bią za dbać jed no cze śnie o uro dę<br />

i sa mo po czu cie. W mo im ga bi ne cie po ja wia ją<br />

się przed sta wi ciel ki wszyst kich za wo dów, ale<br />

oczy wi ście, z wia do mych wzglę dów, nie mo gę<br />

po dać ich na zwisk.<br />

A czy wśród klien tów są też mę -<br />

żczyź ni<br />

– Mę żczyź ni wy da ją się być bar dzo świa do -<br />

my mi klien ta mi. Ocze ku ją, że za bie gi, któ rym<br />

zo sta ną pod da ni, przede wszyst kim po pra wią<br />

ich zdro wie. W mo im ga bi ne cie ofe ru ję ró żno -<br />

ra kie go ro dza ju ma sa że i fi zy ko te ra pię. Tak więc<br />

ka żdy znaj dzie coś dla sie bie.<br />

Za in te re so wa ne pa nie i pa nów za pra -<br />

szam do mo je go ga bi ne tu przy ul. Kra jew -<br />

skie go 2 w No wym Są czu. Przed pierw szą<br />

wi zy tą, pro szę o kon takt te le fo nicz ny<br />

pod nu me rem 889 336 546. Za pra szam też<br />

do do wie dze nia mo jej stro ny in ter ne to wej<br />

www.fi zjo med ma sa ze.pl.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 79


II FESTIWAL BIEGOWY<br />

FORUM EKONOMICZNEGO<br />

9-11 września 2011 roku<br />

KRYNICA-ZDRÓJ, MUSZYNA, NOWY SĄCZ, BARDEJOV<br />

WIOSENNA<br />

PROMOCJA!<br />

WYGRAJ ROMANTYCZNY WEEKEND W PARYŻU!<br />

Od 1 marca do 1 kwietnia codziennie<br />

losujemy atrakcyjne nagrody:<br />

• poniedziałek – buty do biegania<br />

• wtorek – zwrot kosztów podróży<br />

• środa – luksusowe weekendy w Krynicy<br />

• czwartek – sprzęt sportowy<br />

• piątek – dwuosobowe wycieczki do Paryża<br />

REJESTRUJ SIĘ I WYGRYWAJ!<br />

www.festiwalbiegowy.pl


KULTURA<br />

v www.sadeczanin.info<br />

40-lecie Chóru im. Jana Pawła II<br />

Po czą tek ju bi le uszu w...<br />

Wa t y k a nie<br />

Znany szeroko poza Sądecczyzną Chór im. Jana Pawła II<br />

z parafii kolejowej pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa<br />

w Nowym Sączu obchody 40-lecia działalności rozpoczął<br />

pielgrzymką do Włoch.<br />

Od wie dzi li śmy i po chy li li śmy<br />

się nad grobem naszego patrona,<br />

a potem na Placu Św.<br />

Piotra wspólnie z papieżem<br />

Be ne dyk tem XVI od mó wi li śmy Anioł<br />

Pański. Na trasie naszej wyprawy znalazły<br />

się inne bazyliki rzymskie i także<br />

grób za ło ży cie la za ko nu je zu itów św.<br />

Ignacego Loyoli i kościół z relikwiami<br />

św. Andrzeja Boboli. Pod Monte Cassino,<br />

nad mogiłami żołnierzy polskich, odśpie<br />

wa li śmy „Marsz, marsz Po lo nia”,<br />

byliśmy też w Orvieto, Siennie, Padwie<br />

i We ne cji, wy ko nu jąc w tam tej szych<br />

świą ty niach spe cjal nie przy go to wa ne<br />

utwory – mówi dyrygent chóru, Stanisław<br />

Wo lak.<br />

W pielgrzymkowej trasie towarzyszył<br />

chórzystom proboszcz parafii kolejowej<br />

Jó zef Bi rec ki wraz ze zna ko mi tym<br />

znawcą historii i architektury włoskiej<br />

Ro ber tem Cem pą. Au to ka ru uży czy ło<br />

biuro podróży „Rycho”.<br />

Kul mi na cja ob cho dów 40-le cia na -<br />

stą pi w przeded niu be aty fi ka cji Ja -<br />

na Paw ła II: chór wy stą pi wte dy<br />

w kościele kolejowym z galowym koncertem<br />

razem z orkiestrą reprezentacyjną<br />

Straży Granicznej.<br />

Przez 40 lat swojej działalności chór<br />

wpisał się we współczesną historię Nowego<br />

Sącza jako propagator wykonywanej<br />

na wy so kim po zio mie mu zy ki<br />

ko ściel nej i świec kiej kom po zy to rów<br />

polskich i zagranicznych o światowej renomie.<br />

Chór im. Jana Pawła II – śpiewając<br />

od lat Bo gu na chwa łę, a lu dziom na po -<br />

żytek – towarzyszy renomowanym solistom<br />

i or kie strom, uświet nia<br />

najważniejsze imprezy kulturalne w Nowym<br />

Są czu.<br />

FOT. ARCH. CHÓRU<br />

Hi sto ria<br />

Chór mieszany przy parafii kolejowej<br />

pw. Naj święt sze go Ser ca Pa na Je zu sa<br />

po wstał w 1971 r. z ini cja ty wy oj ca<br />

Władysława Augustynka (1915–1997),<br />

powszechnie szanowanego i popularnego<br />

w mieście kapłana-jezuity i miłośnika<br />

spor tu.<br />

R E K L A M A<br />

STOLMEB<br />

– POMIAR<br />

– TRANSPORT<br />

– MONTAŻ<br />

MEBLE<br />

KUCHENNE<br />

) 609 627 768<br />

Nowy Sącz, ul. Śniadeckich 3<br />

Małopolska Hodowla Roślin<br />

HBP – Spółka z o.o.<br />

Magazyn NOWY SĄCZ<br />

ul. Ciećkiewicza 3<br />

tel. 18 443 70 07, 18 443 70 57<br />

www.hbp.pl, e-mail: nsacz@hbp.pl<br />

OFERUJEMY DO SPRZEDAŻY KWALIFIKOWANE NASIONA:<br />

ZBÓŻ, ROŚLIN ROLNICZYCH I PASZOWYCH<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 81


Sądeczanie ze swoim Patronem FOT. ARTURO MARI<br />

Do pierwszego publicznego występu<br />

do szło 14 kwiet nia 1971 r. pod czas<br />

Wiel ka no cy. Trzon no wo pow sta łe go<br />

chó ru mie sza ne go sta no wił ist nie ją cy<br />

ówczesny chór męski „Echo” (założony<br />

w 1939 r. przez Antoniego Paszyńskiego),<br />

le gi ty mu ją cy się bo ga tą tra dy cją<br />

śpiewaczą. Ówcześni pasjonaci śpiewu<br />

pochodzili z różnych parafii nowosądeckich,<br />

z odległych miejsc zamieszkania.<br />

Zespół skupiał osoby o zróżnicowanym<br />

sta tu sie spo łecz nym, od uczen nic<br />

po urzędników.<br />

W 1979 r. chór otrzy mał imię Ja -<br />

na Pawła II.<br />

Pewnie nie doszłoby do nadania chóro<br />

wi pa pie skie go imie nia, gdy by nie<br />

protekcja siostrzeńca ojca Augustynka,<br />

również jezuity, ks. Stefana Filipowicza,<br />

któ ry przez je de na ście lat był sze fem<br />

pol skiej sek cji Ra dia Wa ty kań skie go.<br />

On to wła śnie, po proś bach z No we go<br />

Sącza, wystarał się o pisemną zgodę Ojca<br />

Świętego na użyczenie swego imienia<br />

sądeckiemu chórowi. W marcu 1980<br />

r. o. Augustynek dostał list zaczynający<br />

się od słów: „Dro gi Wuj ku! Oj ciec Św.<br />

wy ra ził zgo dę!” Do ku ment opa trzo ny<br />

autografem papieża wisi teraz oprawiony<br />

w kościele kolejowym.<br />

Od początku swojej działalności chór<br />

uświet niał na bo żeń stwa i uro czy sto ści<br />

re li gij ne w po nad 60 pol skich świą ty -<br />

niach i miejscach kultu religijnego (m.<br />

W marcu 1980 r. o.<br />

Augustynek dostał list<br />

zaczynający się od słów:<br />

„Drogi Wujku! Ojciec Św.<br />

wyraził zgodę!” Dokument<br />

opatrzony autografem<br />

papieża wisi teraz<br />

oprawiony w kościele<br />

kolejowym.<br />

in. Kraków-Łagiewniki, Gdańsk-Oliwa,<br />

Lu blin, Wro cław, Po znań, Gnie zno,<br />

Prze myśl, Ka to wi ce, Pie ka ry Ślą skie,<br />

Wam bie rzy ce, Szcze cin, Za ko pa ne,<br />

War sza wa, Ja sna Gó ra, Świę ta Lip ka,<br />

Kal wa ria Ze brzy dow ska i Pa cław ska,<br />

Niepokalanów, Licheń, Tarnów, Kłodzko,<br />

Łańcut, Tuchów, Pasierbiec, Ludźmierz,<br />

Li pin ki, Szczy rzyc, Biecz, Kry -<br />

nica, Stary Sącz). Uczestniczył również<br />

w wielu uroczystościach patriotycznych.<br />

Śpie wał wie lo krot nie pod czas mszy<br />

transmitowanych przez radio i telewizję.<br />

Chór wie lo krot nie wy stę po wał po -<br />

za granicami kraju, m.in. we Włoszech,<br />

Niemczech, Holandii, Austrii, Szwajcarii,<br />

Belgii, Francji, Monako, Szwajcarii<br />

oraz na Wę grzech, Li twie, Ukra inie<br />

i Sło wa cji. Śpie wał w sław nych ka te -<br />

drach i sank tu ariach (np. dwu krot nie<br />

w Mariazell w Austrii i na Cmentarzu<br />

Or ląt we Lwo wie).<br />

Śpie wa li dla Pa pie ża<br />

Przed swoim patronem sądeccy śpiewa<br />

cy wy stą pi li czte ro krot nie, po raz<br />

pierwszy w 1985 r. Zadebiutowali wtedy<br />

też w Radiu Watykańskim.<br />

Największymi doświadczeniami arty<br />

stycz ny mi i du cho wy mi chó ru by ły:<br />

udział w liturgii mszy świętej – pasterce<br />

w Bazylice Św. Piotra w Rzymie odprawianej<br />

przez Jana Pawła II w 1996 r.,<br />

koncert kolęd w Auli Pawła VI podczas<br />

spotkania opłatkowego Ojca Świętego<br />

82 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

W Watykanie w lutym 2011 r.<br />

z Po lo nią oraz śpiew w cza sie mszy św.<br />

w Bazylice św. Marka w Wenecji.<br />

Chór uczest ni czył też w opra wie wo -<br />

kalno-muzycznej liturgii mszalnej podczas<br />

ka no ni za cji księ żnej Kin gi<br />

na sta ro są dec kich Bło niach 16 czerw -<br />

ca 1999 r.<br />

Ogromnym przeżyciem były również<br />

występy na uroczystej mszy ekumenicznej<br />

w Fa ti mie w Por tu ga lii oraz dwu -<br />

krotnie na mszy świętej w Lourdes we<br />

Francji.<br />

W swo im do rob ku chór ma oko ło 600<br />

utwo rów, wśród nich ta kże te, któ re za -<br />

liczane są do największej klasyki światowej<br />

muzyki.<br />

***<br />

Od 2000 r. chór współ pra cu je z Or -<br />

kiestrą Reprezentacyjną Straży Granicznej,<br />

bio rąc udział w tra dy cyj nych<br />

kon cer tach no wo rocz nych, ope ret ko -<br />

wych galach świętojańskich, koncertach<br />

„Jubilaei Cantus” i z innych okazji. Był<br />

obecny m.in. na święceniach biskupich<br />

Władysława Bobowskiego (1975), 700-<br />

leciu fundacji starosądeckiego klasztoru<br />

klarysek (1980), I zjeździe NSZZ Solidarność<br />

w Gdańsku-Oliwie (1981), jubileuszu<br />

200-lecia diecezji tarnowskiej<br />

(1986), uroczystości 700-lecia Nowego<br />

Sącza z udziałem prezydenta RP Lecha<br />

Wałęsy (1992), odsłonięciu pomnika Jana<br />

Pawła II na sądeckim rynku (2005).<br />

Zespół został odznaczony Złotą Tarczą<br />

Her bo wą – Za słu żo ny dla Mia sta<br />

Nowego Sącza.<br />

W zespole śpiewało około 185 chórzystów.<br />

(LEŚ)<br />

Dy ry gent<br />

Chórem dyryguje wybitny organista Stanisław Wolak. Rodem z Tropia nad Dunajcem. Gruntowne<br />

przy go to wa nie do za wo du or ga ni sty zdo był w la tach 1953-1957 w Sa le zjań skiej Śred niej Szko le<br />

Organistowskiej w Przemyślu, która była w tym okresie jedynym ośrodkiem kształcenia organistów<br />

w Pol sce (do cza su za mknię cia przez wła dze ko mu ni stycz ne w 1963 r. pla ców ka ta wy -<br />

kształ ci ła 570 dy plo mo wa nych or ga ni stów).<br />

Przez ko lej ne la ta pra cę za wo do wą łą czył z dal szym do sko na le niem swo ich umie jęt no ści<br />

pod kierunkiem pana Romualda Sroczyńskiego, profesora Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej<br />

(obec nie Aka de mii Mu zycz nej) we Wro cła wiu.<br />

Od 1971 r. roku do chwili obecnej organista w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym<br />

Sączu oraz dyrygent założonego w tym samym roku chóru mieszanego. Wielokrotnie nagradzany<br />

i wyróżniany za działalność artystyczną, za wkład w prezentację kultury miasta i regionu.<br />

Oprócz codziennej pracy organisty i nauczyciela chóru, Stanisław Wolak stale zajmuje się remontowaniem<br />

i udoskonalaniem brzmienia zaprojektowanych i rozbudowanych przez siebie organów<br />

– z 8-głosowych do 30-głosowych, o trzech manuałach elektryczno-pneumatycznych.<br />

***<br />

Dy ry gent Sta ni sław Wo lak:<br />

– Imię Ja na Paw ła II wszę dzie otwie ra ło nam drzwi. Pod czas wi zy ty w Au strii naj pierw by li śmy<br />

w Wied niu, a póź niej po je cha li śmy do słyn ne go sank tu arium Ma ria Zell. Tam naj pierw nikt z na mi<br />

nie chciał roz ma wiać, po wie dzia no, nie bę dzie cie mo gli za śpie wać, po nie waż wszyst kie msze przez<br />

dwa dni są już za ję te dla piel grzy mów z po łu dnia te go kra ju. Je den pol ski ksiądz umo żli wił nam<br />

spo tka nie z ku sto szem te go ko ścio ła. Kie dy do wie dział się, że je ste śmy Chó rem im. Ja na Paw ła II,<br />

po wie dział, że by śmy chwi lę po cze ka li. Za raz do nas wró cił i ob wie ścił: – Za go dzi nę bę dzie na bo -<br />

żeń stwo z udzia łem czte rech bi sku pów. Za pra szam was do udzia łu w nim i śpie wu.<br />

Z zaprzyjaźnioną orkiestrą Podhalan<br />

czy ków FOT. ARCH. CHÓRU<br />

Stanisław Wolak FOT. LEŚ<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 83


KULTURA<br />

Nowe książki sandecjana<br />

Kto czy ta, nie błą dzi<br />

cmentarzy rusińskich i niemieckich – zauważa<br />

Antoni Kroh.<br />

Z drugiej strony, co świetnie pokazano<br />

na są sia du ją cych obok sie bie zdję -<br />

ciach, zna kiem współ cze sne go<br />

spojrzenia na wielokulturowość Sądecczy<br />

zny, wręcz ewe ne men tem, jest od -<br />

two rze nie w Są dec kim Par ku<br />

Et no gra ficz nym trzech świą tyń trzech<br />

wyznań: cerkwi św. Dymitra Męczennika<br />

z Czarnego (ponownie konsekrowanej<br />

w 2004 r.), drew nia ne go,<br />

osiem na sto wiecz ne go ko ścio ła pw. śś.<br />

Pio tra i Paw ła z Ło so si ny Dol nej oraz<br />

kościoła ze Świniarska, który pierwotnie<br />

służył jako zbór kolonistom wyznania<br />

pro te stanc kie go, w Sta dłach.<br />

W żadnym z polskich skansenów nie ma<br />

takiej przestrzeni ekumenicznej. Uratowane<br />

przez skansen zabytkowe świątynie,<br />

są nie tylko obiektami muzealnymi,<br />

lecz również – po ponownej konsekracji<br />

– pełnią swoją kultową funkcję i służą<br />

wier nym pod czas li tur gii w trzech<br />

ob rząd kach: gre ko -ka to lic kim, rzym -<br />

skokatolickim i ewangelickim.<br />

Główną ozdobą publikacji, wydrukowanej<br />

niezwykle starannie przez oficynę<br />

Goldruk, są unikalne fotografie pokazujące<br />

przenikanie się wpływów kulturowych<br />

w regionie na przestrzeni wieków,<br />

a także współczesne losy zamieszkujących<br />

go narodowości. Pokazane eksponaty<br />

i fotografie pochodzą ze zbiorów:<br />

Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu,<br />

Archiwum Łemkowskiego Zespołu Pieśni<br />

i Tańca „Kyczera”, Narodowego Archiwum<br />

Cyfrowego, Muzeum<br />

Budownictwa Ludowego w Sanoku,<br />

Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów<br />

w Gorlicach, Muzeum Etnograficznego<br />

w Krakowie, Archiwum Gminy<br />

Chmelnica na Słowacji i prywatnej kolekcji<br />

Stanisława Banacha.<br />

Autorami wystawy byli: Joanna Hołda<br />

(scenariusz wystawy, teksty), Piotr<br />

Droździk (fotografie współczesne, reprodukcje),<br />

Anna Mokrzycka, Michał Załuski<br />

– (aranżacja plastyczna), Antoni Kroh<br />

(wstęp do katalogu, scenariusz i tekst<br />

do filmu), Magdalena Kroh (konsultacja<br />

naukowa). Do wydawnictwa dołączona<br />

jest płyta DVD z materiałem filmowym<br />

nakręconym przez Jacka Kurzeję.<br />

Sądecczyzna na styku<br />

kultur i religii<br />

Po kło siem za koń czo nej w stycz niu<br />

br. wystawy w galerii dawna Synagoga<br />

w No wym Są czu pt. „Są dec czy zna<br />

na styku kultur i religii” jest dokumentujące<br />

ją wydawnictwo (pod tym samym<br />

ty tu łem), przy go to wa ne przez ze spół<br />

pra cow ni ków Mu zeum Okrę go we go.<br />

Ka ta log, a wła ści wie al bum, ob ra zu je<br />

ziemię sądecką jako region różnorodności<br />

kul tu ro wej i re li gij nej, utrwa la nej<br />

przez pokolenia rdzennej ludności pol -<br />

skiej oraz napływowej – łemkowsko-rusiń<br />

skiej, ży dow skiej, cy gań skiej,<br />

węgierskiej i niemieckiej.<br />

W in te re su ją cym ese ju dr An to ni<br />

Kroh przy po mi na, że do pie ro ostat nie<br />

lata przyniosły zapełnianie białych plam,<br />

czyli odkłamywanie historii związanej<br />

z za gad nie nia mi na ro do wo ścia mi.<br />

Słusz nie twier dzi, że to nie by ła idyl la.<br />

Kto powtarza banialuki o harmonijnym<br />

współżyciu narodów, religii i kultur, mówi<br />

oczywistą nieprawdę.<br />

Jesz cze w la tach sie dem dzie sią tych<br />

jedno z sądeckich podwórek było wybrukowane<br />

macewami (z cmentarza żydowskie<br />

go) i ni ko go to nie ra zi ło (…)<br />

Nie ma ło rów nież za wi nio no wo bec<br />

Rodem z Tropia<br />

Zaw sze czu łem się na swo im miej scu<br />

to ty tuł ksią żki, a wła ści wie wy wia du<br />

rzeki, jaki z biskupem seniorem diecezji<br />

tarnowskiej – Władysławem Bobowskim<br />

prze pro wa dził Grze gorz Bro żek,<br />

dzien ni karz pra sy ka to lic kiej. Ksią żka<br />

uka za ła się na kła dem Wy daw nic twa<br />

Die ce zji Tar now skiej Bi blos. Na 156<br />

stronach biskup opowiada o swojej drodze<br />

ży cio wej, któ ra wio dła z Tro pia<br />

(gdzie się uro dził) po przez szko ły w No -<br />

wym Sączu, Wyższe Seminarium Du -<br />

chow ne w Tar no wie i stu dia<br />

spe cja li stycz ne w Rzy mie. Ta barw -<br />

na i pełna anegdot opowieść została zilu<br />

stro wa na fo to gra fia mi z ro dzin ne go<br />

archiwum księdza biskupa.<br />

Oto frag ment wspo mnień bpa Wła -<br />

dysława Bobowskiego:<br />

Rodzice mieli w Tropiu malutkie gospo<br />

dar stwo. To by ły trzy mor gi, czy li<br />

około 1,5 hektara. To naprawdę niedużo,<br />

zwłasz cza, że z go spo dar stwa się<br />

utrzymywali. Tato próbował gdzieś doro<br />

bić, ale wte dy pra cy nie by ło. Sy tu ację<br />

mie li śmy trud ną, bo w do mu by ła nas<br />

czwórka dzieci. Ja byłem najstarszy z żyją<br />

ce go ro dzeń stwa. Przede mną tro je<br />

dzie ci zmar ło tuż po na ro dzi nach.<br />

84 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Po mnie przy szło na świat jesz cze czwo -<br />

ro dzie ci: An drzej, Jó zef i Ma ria oraz<br />

ostatni Stanisław, który zaraz po urodzeniu<br />

od szedł do wiecz no ści. W 1944 ro -<br />

ku, kie dy ta to zmarł, mia łem 12 lat,<br />

a naj młod sza sio stra mia ła 3 la ta (…)<br />

By ło bar dzo cię żko. Bie da za glą da ła<br />

wtedy do każdego domu. Takie były czasy.<br />

Jadaliśmy czasem z jednej wielkiej<br />

miski, cała czwórka dzieci. Każde z nas<br />

wypatrywało, jeśli posiłek był maszczony,<br />

czy ja kiś skwa rek się nie scho wał, że -<br />

by go po rwać i zjeść z ape ty tem.<br />

Pamiętam też, że w domu była jedna para<br />

butów. Jeśli do kościoła trzeba było<br />

iść, to bra łem je ja lub je den z bra ci, ale<br />

bu ty czę sto za kła da li śmy do pie ro<br />

przed samym kościołem, nie wcześniej,<br />

aby ich za bar dzo nie znisz czyć. Wra cał<br />

jeden z kościoła, to drugi dopiero zabierał<br />

je ze so bą i szedł na Mszę św. Bie da<br />

była powszechna. Było też wielu ludzi,<br />

któ rzy cho dzi li po do mach pro sząc<br />

o wspar cie. Du ży wpływ na ogól ną bie -<br />

dę mia ła woj na, fakt, że woj sko za bie ra -<br />

ło co tyl ko by ło.<br />

Żydzi, Niemcy, Łemkowie<br />

i Polacy (na marginesie!)<br />

Światło dzienne ujrzała kolejna publikacja<br />

Muzeum Okręgowego w Nowym<br />

Sączu – plon ubiegłorocznej konferencji<br />

naukowej poświęconej wielokulturowości<br />

na Sądecczyźnie, podsumowującej<br />

dwuletni projekt pn. „Jarmark Kultur”.<br />

Jego celem była prezentacja i propagowanie<br />

bogactwa kulturowego Sądecczyzny,<br />

współtworzonego przez wieki przez<br />

różne grupy narodowościowe: oprócz<br />

rzecz jasna Polaków, także Niemców,<br />

Żydów, Łemków oraz wyznaniowe – katolików,<br />

grekokatolików, protestantów,<br />

ludność wyznania prawosławnego oraz<br />

mojżeszowego.<br />

God ne po le ce nia są opra co wa nia<br />

m.in. ks. prof. Józefa Mareckiego z Uniwer<br />

sy te tu Ja na Paw ła II w Kra ko wie<br />

o osadnictwie niemieckim na ziemi sądeckiej<br />

pod koniec XVIII wieku, a także<br />

dr hab. Lesz ka Hoń dy z UJ o ca dy ku<br />

Chaimie Halberstamie z Nowego Sącza<br />

i dr Iwony Kamilii Brzewskiej z Żydowskiego<br />

Instytutu Historycznego w Warsza<br />

wie o sym bo li ce ży dow skich<br />

przedmiotów kultu religijnego.<br />

Bar dzo war to ścio wy jest imien ny<br />

(z numerami domów!) spis pierwszych<br />

ko lo ni stów nie miec kich w Chełm cu,<br />

Gołkowicach, Stadłach, Biczycach, Starym<br />

Są czu i in nych miej sco wo ściach.<br />

Do cie kli wi mo gą praź ró dła wie lu dzi -<br />

siejszych znanych, a nawet popularnych<br />

sądeckich nazwisk, doszukać się w tym<br />

rejestrze.<br />

Są również teksty autorów słowackich<br />

i węgierskich poświecone tematyce łemkowsko-grekokatlickiej.<br />

Swojego rodzaju<br />

syntezą omawianej tematyki jest<br />

artykuł prof. Jana Rzońcy z Uniwersytetu<br />

Opolskiego dotyczący osadnictwa<br />

Łemków, Żydów i Niemców na ziemi<br />

sądeckiej aż do II wojny światowej. Okupacja<br />

niemiecka i wydarzenia wojenne<br />

na ziemiach polskich przyniosły kres<br />

wzajemnym stosunkom i współżycia<br />

wielonarodowej i wielokulturowej Sądecczyzny,<br />

wyrywając te narodowości<br />

z naszego regionu, który zamieszkiwali<br />

od wie ków. Ten świat prze stał wte dy ist -<br />

nieć. Dziś Niem ca czy Ży da trud no się<br />

w regionie doszukać, a i Łemków pozostała<br />

też stosunkowo niewielka rzesza.<br />

Natomiast nieporozumieniem, wręcz<br />

błędem metodologicznym wydaje się<br />

umieszczenie zarówno w programie<br />

konferencji, jak w pokonferencyjnej publikacji<br />

wykładu (rozdziału) pt. „Ludność<br />

polska na Sądecczyźnie”. Polacy<br />

(Lachy) akurat w tym regionie byli gospodarzami<br />

u siebie od setek lat i stawianie<br />

ich na jed nej płasz czyź nie<br />

z ludnością napływową, o wiele mniej<br />

v www.sadeczanin.info<br />

liczniejszą jest dziwolągiem. Rdzenni sądeczanie,<br />

zakorzenieni tu od wieków,<br />

przez autora jednego z rozdziałów zostali<br />

potraktowani jako skromna mniejszość<br />

(zaledwie 5 stron), jakby ubodzy krewni<br />

potężnej nacji niemieckiej czy żydowskiej!<br />

To tak jakby w monumentalnej<br />

księdze o Polsce i Polakach poświęcić<br />

ludności polskiej jakiś małoznaczący<br />

margines, albo napisać pracę magisterską<br />

pt. „Rola (znaczenie) Polaków w…<br />

Polsce”. Na dodatek ten wyposażony<br />

w kuriozalną stylistykę tekst opatrzony<br />

został nieczytelnymi i niezrozumiałymi<br />

przypisami np. ze stron… internetowych.<br />

Wikipedia i inne portale są dziś szybkim<br />

i czę stym źró dłem wie dzy, ale jed nak nie<br />

dla poważnych wydawnictw.<br />

Powyższą wpadkę, na szczęście, rekompensują<br />

unikalne archiwalne zdjęcia<br />

i reprodukcje.<br />

Zeszyty sądecko-spiskie, tom 5<br />

Kolejny tom Zeszytów sądecko-spiskich<br />

przynosi solidną porcję wiedzy<br />

z dziejów pogranicza polsko-słowackiego.<br />

Zeszyty... to jedna z najcenniejszych<br />

inicjatyw wydawniczych ostatnich lat<br />

w naszym regionie. Wydawane przez<br />

Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu<br />

i Muzeum w Starej Lubowli, są naturalnym,<br />

kolejnym etapem rozwijających się<br />

od lat kontaktów między obiema placówkami.<br />

Na liście dokonań są wspólne<br />

konferencje, wymiana wystaw, współpraca<br />

przy projektach skansenowskich.<br />

Spora w tym zasługa dyrektorów obu<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 85


HISTORIA<br />

placówek Roberta Ślusarka i Moniki Pavelčikovej,<br />

oraz szerokiej rzeszy polskich<br />

i słowackich badaczy i redaktorów. Są<br />

wreszcie Zeszyty... wspól nym fo rum wy -<br />

miany myśli i dorobku naukowego muzealników,<br />

historyków, etnografów<br />

polskich i słowackich.<br />

W to mie 5 wśród au to rów tek stów<br />

dominują Słowacy: dr Miroslav Ŝtevik<br />

pisze o początkach i lokowaniu średniowiecznych<br />

klasztorów na Spiszu, Monika<br />

Pa velčiko va o pa tro nach ma łych<br />

obiek tów sa kral nych w oko li cy Sta rej<br />

Lu bow li, An drej Novák o bi twie<br />

pod Voj na na mi, Fran tiška Mar ci nová<br />

o ży ciu co dzien nym w Sta rej Lu bow li<br />

na przełomie XVII i XVIII w. na podstawie<br />

zachowanych testamentów, Katarina<br />

Chmelinová o niebiańskiej muzyce<br />

w kaplicy matki Bożej we Frydmanie.<br />

Są dec ki mi ak cen ta mi są opra co wa nia<br />

Arkadii Podgórskiej i Sławomira Wróblewskiego<br />

o początkach opactwa Św.<br />

Ducha w Nowym Sączu, Jakuba Bulzaka<br />

o koronacji obrazu „Pocieszycielki”<br />

z kościoła Ducha Świętego, Filipa Fetki<br />

o Sebastianie, pierwszym staroście sądecko-spiskim<br />

z rodu Lubomirskich.<br />

Przedstawiono też sylwetkę zasłużone<br />

go w do ku men to wa niu po gra ni cza<br />

Jána La zo ri ka, któ ry nie daw no ukoń -<br />

czył 90 lat.<br />

Dodajmy, że wszystkie tomy Zeszytów...<br />

są prowadzone niezwykle starannie<br />

pod względem konsekwencji, jednorodności<br />

stylu i układu graficznego, co<br />

– oprócz dwujęzycznej wersji – jest<br />

dodatkowym walorem wydawnictwa.<br />

Zeszyty sądecko-spiskie<br />

redaktor naczelny: Miroslav Ŝtevik<br />

z -ca re dak to ra na czel ne go: Ro bert Ślu sa rek<br />

sekretarz (tajomnicka): Anna Wideł<br />

re dak tor pro wa dzą cy (wŷkon ny re dak tor):<br />

Le szek Mi gra ła<br />

kon sul ta cja: prof. Hanns Ha as<br />

ze spół: Piotr Droź dzik, Fi lip Fet ko, Da nu ta<br />

Pla ta, Bar ba ra Ruc ka, Be ata Wierz bic ka<br />

opra wa gra ficz na, skład i ła ma nie: Piotr Hre -<br />

ho ro wicz, Mał go rza ta Pun zet, In ter Li ne SC<br />

tłumacze: Antoni Kroh, Miroslav Ŝtevik, Filip<br />

Fet ko.<br />

BI BLIO FIL<br />

Ubecka prowokacja „Cezary”<br />

Odwet Górski<br />

majora Zbigniewa<br />

Makusza<br />

Po rozbiciu IV Zarządu Głównego (Komendy Głównej) WiN<br />

i aresztowaniu jej szefa ppłk. Łukasza Cieplińskiego w 1948 r.,<br />

który uwierzywszy ubeckim obietnicom ujawnił swoje kontakty<br />

krajowe i zagraniczne, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego<br />

w porozumieniu ze swoimi zwierzchnikami,<br />

towarzyszami radzieckimi z NKWD i GRU, zorganizowali największą<br />

prowokację w powojennej historii Polski wobec najbardziej<br />

patriotycznej części społeczeństwa polskiego, która<br />

jeszcze nie pogodziła się z nową sowiecką okupacją.<br />

Wtej ope ra cji szcze gól nie<br />

cen ny oka zał się Ste fan<br />

Sieńko, który po aresztowa<br />

niu zgo dził się na<br />

współpracę z bezpieką i stanął na czele<br />

fał szy wej, utwo rzo nej przez MBP<br />

„V KG WiN”.<br />

Operacja, której MBP nadało krypto<br />

nim „Ce za ry”, mia ła trzy fa zy.<br />

Pierwsza obejmowała lata 1948-1950<br />

i polegała głównie na budowaniu wiary<br />

god no ści or ga ni za cyj nej w kra ju,<br />

przyj mo wa niu ku rie rów z Za cho du<br />

i rozpoznawaniu sytuacji na emigracji<br />

oraz na wią zy wa niu po now nych kon -<br />

taktów z ludźmi podziemia rozproszonymi<br />

po rozbiciu IV KG WiN. Druga<br />

fa za roz po czę ła się w li sto pa -<br />

dzie 1950 r. i trwała do listopada roku<br />

na stęp ne go. W tym cza sie fik cyj -<br />

na IV KG WiN zacieśniła współpracę<br />

z Ame ry ka na mi, przede wszyst kim<br />

przy pomocy podstawionych przez siebie<br />

kurierów. Faza trzecia trwała od listopada<br />

1951 r. do końca grudnia 1952<br />

r., kiedy to ostatecznie w pośpiechu zakończono<br />

całą tą operację. W tej fazie<br />

główny nacisk kładziono na uporządko<br />

wa nie i roz bu do wę struk tur kra jo -<br />

wych, by móc po ka zy wać ist nie ją ce<br />

realnie struktury WiN-u wysłannikom<br />

z Zachodu.<br />

Podczas tej operacji MBP przechwyciło<br />

przesłaną z Zachodu dla polskiego<br />

podziemia ściśle tajną „Instrukcję X”,<br />

a jakiś czas później jej modyfikację<br />

„Plan Wulkan”. Instrukcje te zawierały<br />

wytyczne do pracy wywiadowczej<br />

na czas pokoju, a także do działań dywersyjno-sabotażowych,<br />

gdy wybuchnie<br />

już III wojna światowa. Przejęto<br />

także olbrzymią część finansowego<br />

wsparcia dla polskiego podziemia<br />

w postaci 1 mln dolarów amerykańskich<br />

i 1 to ny zło ta oraz spo ro sprzę tu<br />

technicznego, m.in. 17 nowoczesnych<br />

radiostacji. By gra mogła być skutecznie<br />

prowadzona, by nie wzbudzała żadnych<br />

podejrzeń u strony przeciwnej,<br />

trzeba było mieć odpowiednio dużo ludzi<br />

zdeklarowanych do takiej „samobójczej”<br />

działalności. Szukano ich<br />

86 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


głównie pośród byłych AK-owców,<br />

BCh-owców, niedobitków z WiN-u,<br />

NSZ i PSL – mikołajczykowskiego.<br />

***<br />

W tej at mos fe rze ro dzi się Pol ska<br />

Pod ziem na Ar mia Nie pod le gło ści<br />

(PPAN) i jej zbrojne ramię Żandarmeria<br />

utwo rzo ne pod ko niec 1947 r. przez<br />

mieszkańca Nawojowej, byłego żołnierza<br />

AK Sta ni sła wa Pió ro ps. „Ze nit”,<br />

który namówił do współpracy w charakte<br />

rze ka pe la na je zu itę o. Wła dy sła wa<br />

Gurgacza. Z organizacją tą związanych<br />

by ło, wg sza cun ków UB, co naj mniej 80<br />

osób z Sądecczyzny. Kres jej działalności<br />

na stą pił osta tecz nie 13 sierp -<br />

nia 1949 r. przy wydatnej pomocy kilku<br />

tajnych współpracowników, a w szczególności<br />

TW „Koczes”, pracownika Powia<br />

to we go Związ ku Sa mo po moc<br />

Chłopska w Nowym Sączu. W procesie<br />

sądowym twórców i przywódców tej organizacji<br />

zapadły cztery wyroki śmierci,<br />

z czego tylko w jednym przypadku<br />

ska zań ca uła ska wio no, po zo sta łych<br />

w pośpiechu stracono.<br />

Nowa, tajna i antykomunistyczna orga<br />

ni za cja, ale nie co in na w swym cha -<br />

rak te rze od PPAN, po wsta wa ła<br />

na Są dec czyź nie i w Li ma now skiem<br />

od ma ja 1951 r. i przy ję ła po cząt ko wo<br />

na zwę Pol skie Si ły Zbroj ne Od wet,<br />

a póź niej Od wet Gór ski. Jej twór cą był<br />

Zbi gniew Ma kusz -Wo ro nicz, któ ry<br />

na po trze by tej or ga ni za cji ob rał so bie<br />

ko lej ny już w swym ży ciu pseu do nim<br />

„Mon ta na”. Za nim po ja wił się w Ka -<br />

mie ni cy k. Łąc ka i za miesz kał u inż.<br />

Ma ria na Ku kaw skie go, kie row ni ka<br />

tam tej sze go tar ta ku, peł nił w swo im<br />

ży ciu wie le ró żnych funk cji w ró żnych<br />

in sty tu cjach w wie lu miej sco wo ściach<br />

na te re nie kra ju. U schył ku II Rze czy -<br />

po spo li tej był ofi ce rem wy wia du, tzw.<br />

Dwój ki w WP. Brał udział w kam pa nii<br />

wrześniowej, a po upadku państwa polskie<br />

go włą czył się w dzia łal ność je go<br />

struk tur pod ziem nych (od ZWZ przez<br />

AK, NIE po WiN). Był ostat nim ad iu -<br />

tantem ostatniego komendanta AK gen.<br />

Le opol da Oku lic kie go ps. „Nie dźwia -<br />

dek”. Za od da ną i wier ną słu żbę Oj -<br />

czyź nie był wie lo krot nie na gra dza ny<br />

przez swo ich prze ło żo nych, m.in.<br />

awan sem na ka pi ta na i ma jo ra, trzy -<br />

krot nie Krzy żem Wa lecz nych z Mie -<br />

cza mi, oraz Krzy żem Wo jen nym<br />

Or de ru Vir tu ti Mi li ta ri V kla sy.<br />

Ideą, dla której tworzył tą organizację,<br />

jej celami i zadaniami zdołał zainteresować<br />

co najmniej 60 osób, głownie<br />

z terenu dzisiejszych gmin: Kamienica,<br />

Łukowica, Podegrodzie, Łącko, Limanowa,<br />

Stary Sącz, ludzi o różnym poziomie<br />

wy kształ ce nia ogól ne go, ró żnej<br />

profesji i o bardzo dużej rozpiętości wieko<br />

wej (od dwu dzie stu pa ru lat do po -<br />

nad sześć dzie się ciu). W tym gro nie<br />

znaleźli się trzej księża kamienickiej para<br />

fii, far ma ceut ka, na uczy ciel śred niej<br />

szkoły, artystka malarka, inżynierowie<br />

leśnicy, pracownicy fizyczni, urzędnicy<br />

administracji gminnej, spółdzielczości<br />

lo kal nej, pra cow ni cy pocz ty i rol ni cy.<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Niektórzy z nich byli oficerami przedwojennego<br />

WP, oficerami i żołnierzami<br />

AK, członkami PSL – mikołajczykowskiego,<br />

żołnierzami WiN i PPAN.<br />

Inicjatywa ta organizacyjnie i ideowo<br />

przypominała WiN, a może nawet była<br />

jego „kalką”. Na czele organizacji stał<br />

Sztab Obszaru Odwetu, jemu podlegały<br />

okręgi, im rejony, a rejonom placówki.<br />

Pla ców kę two rzy ło pię ciu lu dzi z ko -<br />

mendantem na czele, czyli tzw. „piątka”.<br />

Komendantem Sztabu Obszaru Odwetu<br />

został twórca organizacji mjr Zb.<br />

Ma kusz ps. „Mon ta na”, je go za stęp cą<br />

inż. M. Ku kaw ski ps. „Krzy wo nos”,<br />

sze fem Szta bu ds. Dy wer sji ppor. Fr.<br />

Król ps. „Skal ny”, sze fem Słu żby Ad mi -<br />

ni stra cyj nej por. St. Ma mak ps. „Zew<br />

Gór”, łączniczką i sekretarką dowódcy<br />

(Komendanta) ppor. M. Adamczyk ps.<br />

„Szarotka”, łączniczką między Sztabem<br />

Od we tu Gór skie go a am ba sa da mi<br />

państw zachodnich Helena Kokurewicz,<br />

kapelanem Odwetu Górskiego ks. Lech<br />

ps. „Gó ra”.<br />

Podstawowym celem działania organizacji<br />

było zbieranie i gromadzenie infor<br />

ma cji ze wszyst kich dzie dzin ży cia<br />

No wa, taj na i an ty ko mu ni -<br />

stycz na or ga ni za cja, ale<br />

nie co in na w swym cha rak -<br />

te rze od PPAN, po wsta wa -<br />

ła na Są dec czyź nie<br />

i w Li ma now skiem od ma -<br />

ja 1951 r. i przy ję ła po cząt -<br />

ko wo na zwę Pol skie Si ły<br />

Zbroj ne Od wet, a póź niej<br />

Od wet Gór ski.<br />

społecznego, gospodarczego, politycznego<br />

i militarnego oraz opracowywanie<br />

ich w tzw. serwisy wywiadowcze. Serwisy<br />

te miały być przekazywane do amba<br />

sa dy USA w War sza wie lub<br />

do konsulatu Wielkiej Brytanii w Katowicach.<br />

Nie wiadomo ile takich „serwisów”<br />

spo rzą dzo no i ile do star czo no<br />

do odbiorców. Jedną kopię takiego „serwisu”<br />

dotyczącą gminy Kamienica przeję<br />

li funk cjo na riu sze UB z miesz ka nia<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 87


HISTORIA<br />

Makusza i była ona załącznikiem do aktu<br />

oska rże nia w pro ce sie głów nych<br />

oskarżonych. W czasie rewizji w mieszka<br />

niu Ma ku sza zna le zio no też wie le<br />

materiałów, notatek do sporządzenia podob<br />

nych „ser wi sów” gmi ny i mia sta<br />

Msza na Dol na, Po de gro dzie, Li ma no -<br />

wa, Łukowica. Zawartość „serwisu” jak<br />

i innych luźnych notatek w całości zbieżna<br />

by ła z wy tycz ny mi za war ty mi<br />

w „Pla nie X” i „Pla nie Wul kan”.<br />

Odwet Górski był na pewno organizacją<br />

antyrządową i antykomunistyczną,<br />

bo o tym decydowali jego członkowie,<br />

ich dotychczasowa droga życiowa. Nigdy<br />

na to miast Od wet Gór ski nie był or -<br />

ganizacją terrorystyczną, bo nie miał ku<br />

temu środków ani możliwości, ale UBP<br />

tak ją szeregował i tak nazywał i robił<br />

wiele ku temu, by tak została zapamiętana.<br />

Wszyscy członkowie, poza Makuszem,<br />

nie ukry wa li się, mie li sta łe źró dła<br />

utrzy ma nia i per spek ty wę sta bi li za cji<br />

ży cio wej. Sztab or ga ni za cji ni gdy nie<br />

prze pro wa dził ani ni gdy nie pla no wał<br />

żad nej ak cji dy wer syj no -sa bo ta żo wej,<br />

ani też aprowizacyjnej. Kilka takich akcji<br />

o charakterze „terrorystyczno-rabunko<br />

wym”, głów nie wo bec tzw. wła dzy<br />

ludowej, przeprowadziła w latach 1952-<br />

1955 łączona z Odwetem Górskim Podziem<br />

na Ar mia Od wet utwo rzo na i do -<br />

wo dzo na przez St. Pe reł kę ps. „Zdo -<br />

bycz” lub „Dem biń ski”.<br />

***<br />

Kiedy Wydział III WUBP w Krakowie<br />

otrzy mał je sie nią 1951 r. od swo ich<br />

informatorów wiadomość o powstającej<br />

w Kamienicy tajnej, kontrrewolucyjnej<br />

Twórcę i komendanta<br />

Odwetu Górskiego mjr.<br />

Zbigniewa Makusza ps.<br />

„Montana” WSR skazał na<br />

trzykrotną karę śmierci, zaś<br />

jego zastępcę M.<br />

Kukawskiego na podwójną<br />

karę śmierci.<br />

organizacji Odwet Górski założył sprawę<br />

agenturalną pod kryptonimem „Tartak”.<br />

Przy wydatnej pomocy<br />

pozyskanych tajnych współpracowników<br />

(TW) o pseudonimach „Woda” z Kamieni<br />

cy, „Sza ry” ze Sta re go Sącz, „Fi lip”<br />

z Łącka, „Kalina” ze Szczyżyca, „Wicher”<br />

z Tymbarku, „Kuba” z Limanowej,<br />

„Kotowski” z Podegrodzia i „Jesion”<br />

z Jazowska ustalono prawie wszystkich<br />

członków i współpracowników tej organizacji.<br />

Poczynając od 24 kwietnia do 9<br />

maja 1952 r. aresztowano ponad 60 osób.<br />

Po trwającym kilka miesięcy śledztwie<br />

(w czterech przypadkach 11 miesięcy)<br />

prokuratorzy wojskowi skierowali akty<br />

oskarżenia do Wojskowego Sądu Rejonowego<br />

w Krakowie, który z tej grupy<br />

aresztowanych 20 osób uznał winnymi<br />

„zdra dy sta nu” tj. art. 86 par. 1 i 2<br />

KKWP i art. 4 i 6 De kre tu z 13 czerw -<br />

ca 1946 r. i surowo ukarał, a w pozostałych<br />

przypadkach warunkowo odstąpił<br />

od wymierzenia kary lub wymierzoną<br />

karę warunkowo zawiesił.<br />

Twórcę i komendanta Odwetu Górskie<br />

go mjr. Zb. Ma ku sza ps. „Mon ta na”<br />

WSR skazał na trzykrotną karę śmierci,<br />

zaś jego zastępcę M. Kukawskiego na podwójną<br />

karę śmierci. Obu po ogłoszeniu<br />

wyroku odesłano do więzienia we Wronkach,<br />

gdzie z dziesiątkami podobnych sobie<br />

nieszczęśników mieli oczekiwać<br />

na wykonanie wyroku. Wyroku nie wykonano<br />

z powodu „wyraźnych” oznak<br />

choroby psychicznej obu skazańców (wyroki<br />

otrzymali po śmierci Stalina, kiedy<br />

daje się już zauważyć odwrót od krwawego<br />

terroru). Amnestia z grudnia 1953 r.<br />

zmieniła im karę śmierci na dożywocie,<br />

a amnestia z kwietnia 1956 r. zamieniła<br />

dożywocie na 15 lat więzienia. Więzienie<br />

opuścili warunkowo w 1958 r.<br />

Zb. Ma kusz był jesz cze raz aresz to -<br />

wa ny w 1964 r. i ska za ny na 5 lat wię -<br />

zienia za przestępstwa pospolite (wtedy<br />

zaj mo wał się nie ofi cjal nie w re jo nie<br />

Kra ko wa po mo cą by łym żoł nie rzom<br />

podziemia w gromadzeniu dokumentów<br />

ko niecz nych do po twier dze nia uczest -<br />

nictwa w antyniemieckim ruchu oporu).<br />

Zmarł w 1981 r. w Osa dzie nad Je zio -<br />

rem Tu raw skim k. Opo la.<br />

Księża kamienickiej parafii też zostali<br />

wy jąt ko wo su ro wo uka ra ni. Ks. pro -<br />

boszcz Jan Lech m.in. za to, że wie dział<br />

o or ga ni za cji i nie po wia do mił o tym<br />

funk cjo na riu szy UB, gdy oni go o to py -<br />

ta li, a ta kże i za to, że uczest ni czył<br />

w spo tka niach to wa rzy skich z Ma ku -<br />

szem i Kukawskim otrzymał karę 10 lat<br />

więzienia w „Twierdzy Wiśnicz”; ks. katecheta<br />

J. Wójtowicz 8 lat, a ks. E. Kubo<br />

wicz 10 lat wię zie nia ta kże<br />

do „Twierdzy Wiśnicz”.<br />

88 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

W 1993 r. wdo wa po Zbi gnie wie Ma -<br />

kuszu złożyła do Wojewódzkiego Sądu<br />

w Kra ko wie wnio sek o unie wa żnie nie<br />

wy ro ku WSR w Kra ko wie z 13 mar -<br />

ca 1952 r. „za Od wet Gór ski”. Wnio sek<br />

ten zo stał przy ję ty i 22 lu te go 1994 r.<br />

WS w Kra ko wie uchy lił ten wy rok,<br />

a ówczesną działalność Makusza w ramach<br />

Od we tu Gór skie go uznał ja ko<br />

walkę o niepodległą Polskę. Decyzja sądu<br />

sprawiła, że pozostali, żyjący wtedy<br />

członkowie Odwetu Górskiego lub ich<br />

rodziny zaczęli składać wnioski o rehabilitację<br />

i korzystać z tego dobrodziejstwa,<br />

któ re upraw nia ich do „sta nia<br />

w jed nym sze re gu ze wszyst ki mi Żoł -<br />

nierzami Wyklętymi”.<br />

***<br />

Operacja „Cezary” była jedną z wielu<br />

bar ba rzyń skich „gier bez pie ki” opa -<br />

no wa nej przez lu dzi cho rych<br />

z nienawiści do narodu polskiego. Miała<br />

znisz czyć i upodlić tych wszyst kich,<br />

któ rzy my śle li ina czej, chcie li żyć ina -<br />

czej i nie wy rze kli się my śli o nie pod -<br />

le głej Oj czyź nie. W tych dwóch tyl ko<br />

przy pad kach (PPAN i OG) w cza sie<br />

„gry ubeckiej” z WiN-em na Sądecczyźnie<br />

aresztowano i nękano przesłuchaniami<br />

co naj mniej 150 osób, po nad 60 osób<br />

skazanych było na kary długoletniego<br />

więzienia, a w 6 przypadkach zasądzono<br />

kary śmierci, z czego 3 wykonano<br />

m.in. na o. Władysławie Gurgaczu. Zaś<br />

za tzw. „bandą terrorystyczno-rabunkową”,<br />

złożoną z czterech ludzi pod wodzą<br />

St. Perełki Wydział do Walki z Bandami<br />

PUBP w No wym Są czu bę dzie się jesz -<br />

cze propagandowo uganiał do 11 lipca<br />

1955 r. Wte dy to przy wy dat nej<br />

pomocy pewnego gospodarza z odległego,<br />

leśnego przysiółka Obidzy, który<br />

za punkt honoru obrał sobie wytropienie<br />

„bandytów”, którzy chociaż nikogo nie<br />

zamordowali, a przypisywane im rabunki<br />

też w więk szo ści nie oni po peł ni li, ta -<br />

kimi pozostają do dziś w opinii<br />

miej sco wych. Wie le zła na ich kon to ro -<br />

bili w całej okolicy współpracownicy<br />

UB, których działalność była jednym<br />

z ogniw łańcucha ubeckiej prowokacji.<br />

WŁA DY SŁAW PIERZ GA<br />

Autor jest emerytowanym nauczycielem,<br />

mieszka w Zalesiu, gm. Kamienica; badaczem<br />

najnowszej historii regionu.<br />

Józef Piłsudski<br />

i kil ka epi zo dów<br />

sądeckich<br />

Kult Józefa Piłsudskiego w Nowym Sączu datuje się<br />

od czasów I wojny światowej, od czasu ciężkich walk w ramach<br />

operacji limanowsko-łapanowskiej, skutkiem których<br />

Rosjanie wycofali się z Nowego Sącza 13 grudnia 1914 r.,<br />

a ich miejsce zajęli polscy legioniści.<br />

Wjazd do Nowego Sącza<br />

utkwił Piłsudskiemu głęboko<br />

w pamięci, nie tylko<br />

z tej ra cji, iż był<br />

wytchnieniem po ciężkich bojach, jakie<br />

stoczył w tzw. kampanii podhalańskiej,<br />

ale również z tego powodu, że niemały<br />

kłopot sprawiła Komendantowi jego<br />

Kasztanka – koń, którego otrzymał 9<br />

sierpnia od Eustachego Romera, właściciela<br />

majątku Czaple Małe.<br />

Sam Piłsudski wspominał przybycie<br />

do Nowego Sącza następująco:<br />

Przy jem ne by ło wej ście do mia sta<br />

– miałem tylko dużo kłopotu ze swoją<br />

Kasztanką. [...] Kasztanka już na most<br />

na Dunajcu, podziurawiony przez wybuchy,<br />

kręciła głową, uważając, że jest<br />

zanadto niebezpieczny dla jej szanowne<br />

go ist nie nia. [...] Lecz wresz cie ry -<br />

nek. Ja sno oświe tlo ny, czar ny<br />

od tłu mu. Gdym się na nim na Kasz tan -<br />

ce uka zał, roz legł się krzyk ca łe go tłu -<br />

mu i padły pociski z kwiatów. Tego już<br />

było stanowczo za wiele mojej wiejskiej<br />

kla czy, zwi nę ła się po de mną i chcia ła<br />

uciekać od owacji. Niemało mnie koszto<br />

wa ło, by ją po pro stu we pchać na ry -<br />

nek. Szła przez szpa ler ludz ki ostro żnie,<br />

nie le d wie za trzy mu jąc się co pa rę<br />

chwil. Czu łem pod so bą, jak nie szczę -<br />

śliwe stworzenie szukało ucieczki. Musia<br />

łem Kasz tan kę cią gle pchać na -<br />

przód, tak iż po wy jeź dzie z ryn ku<br />

po zna łam i ja, że owa cja coś kosz tu -<br />

je. Czu łem do sko na le, że mam no gi<br />

tak mia łem je zmę czo ne. (Cyt. za: J.<br />

Pił sud ski, Mo je pierw sze bo je,<br />

Łódź 1988).<br />

Mal. B. Barbacki, 1935 r.<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 89


Stanisław Morawski dziedzic Marcin<br />

ko wic, 1919 r. FOT. J. ZA CHAR SKI NOWY SĄCZ<br />

Komendanta powitał wiceburmistrz<br />

Wik tor Olek sy i me ce nas Ro man Si -<br />

chra wa, któ ry wrę czył mu klu cze<br />

do mia sta. Po tem Pił sud ski sko rzy stał<br />

z wan ny, ściął bro dę, ogo lił się i po dą -<br />

żył na kwaterę w mieszkaniu nieobecnego<br />

w tym cza sie w No wym Są czu<br />

bur mi strza Wła dy sła wa Bar bac kie go<br />

przy ulicy Dunajewskiego 12.<br />

Odpoczynek w Nowym Sączu i „rozkosze<br />

wielkomiejskie” nie trwały długo.<br />

20 grudnia legioniści opuścili miasto<br />

kierując się pod Łowczówek, gdzie czeka<br />

ły ich dal sze cię żkie wal ki. W mie ście<br />

pozostali jedynie chorzy i ranni. Zanim<br />

legioniści wyruszyli na pole bitwy, pułk<br />

Piłsudskiego przekształcił się w brygadę.<br />

13 grudnia, niedziela [...] Pozostałe<br />

bataliony z Nowego Targu też przybyły<br />

do Nowego Sącza, tak że całość oddziałów<br />

Piłsudskiego znalazła się razem. Zawiadomiono,<br />

że Piłsudski został<br />

mianowany brygadierem, a dotychczasowy<br />

1 pułk przemianowano na brygadę<br />

Le gio nów. Skła da ła się ona z dwóch puł -<br />

HISTORIA<br />

Uroczystość [wręczenia<br />

honorowego obywatelstwa<br />

Nowego Sącza] poprzedziła<br />

inspekcja Pułku Strzelców<br />

Podhalańskich. Marszałek<br />

zwiedził również<br />

pobojowiska legionowe<br />

w Limanowej i okolicach<br />

Nowego Sącza. Wieczorem<br />

odbył się raut.<br />

ków: 1 pod dowództwem majora Śmigłego<br />

(I i III ba ony) i 2 (po tem zwa ny 5)<br />

w składzie II i IV batalionów pod dowództwem<br />

Norwida, oraz dwóch batalionów<br />

samodzielnych (V i VI). Od 30<br />

grudnia komendantem 5 pułku został kpt.<br />

Berbecki. (Cyt, za: W. Ję drze je wicz, J.<br />

Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego,<br />

t. I, Wro cław – War sza wa – Kra -<br />

ków 1994, s. 278-280).<br />

W wielkim boju pod Łowczówkiem<br />

do wo dził płk. Ka zi mierz Sosn kow ski,<br />

Piłsudski bowiem z Nowego Sącza wyjechał<br />

do Wiednia.<br />

Po raz dru gi w 1914 r. go ścił Bry ga -<br />

dier w No wym Są czu 26 grud nia, od -<br />

wiedzając swoich rannych żołnierzy.<br />

Od rana wielki ruch w szpitaliku legjo<br />

no wym, utrzy my wa nym przez „Ko -<br />

mi tet Ko biet Pol skich”, gdzie scho dzą<br />

się wszy scy le gjo ni ści prze by wa ją cy<br />

w No wym Są czu. Są tu taj lek ko ran ni<br />

i chorzy z walk pod Limanową i Marcinkowicami<br />

oraz pod Łowczówkiem. Około<br />

go dzi ny 11-ej ra no sprę ży stym<br />

kro kiem wcho dzi bry ga djer Pił sud ski.<br />

Stajemy na baczność z takim impetem,<br />

jakby piorun strzelił. Wpatrzeni w twarz<br />

ogo rza łą i zmi ze ro wa ną uko cha ne go<br />

wodza w zwyczajnym legjonowym mundu<br />

rze bez żad nych od znak [...]. (Cyt. za:<br />

A. Be nisz, Przeżycia legjonisty, Dąbrowa<br />

Górnicza 1934, s. 42).<br />

Niewątpliwie jednym z ciekawszych<br />

wydarzeń było nadanie Józefowi Piłsudskie<br />

mu w 1916 r. na wnio sek Ry szar da<br />

Mędlarskiego i Stanisławy Woszczyńskiej<br />

honorowego obywatelstwa, które<br />

jednak nie zostało przejęte przez Brygadie<br />

ra tak jak pla no wa no 12 li sto pa -<br />

da 1916 r. z racji obchodu towarzyszące<br />

go ogło szo ne mu przez ce sa rzy<br />

Niemiec i Austrii aktowi 5 listopada, ale<br />

do pie ro w 1921 r., w cza sie kie dy Mar -<br />

szałek przejeżdżał przez Nowy Sącz 27<br />

wrze śnia po wi zy cie na Tar gach<br />

Wschodnich Lwowie.<br />

Uroczystość [wręczenia honorowego<br />

oby wa tel stwa No we go Są cza] po prze -<br />

dziła inspekcja Pułku Strzelców Podhalań<br />

skich. Mar sza łek zwie dził rów nież<br />

po bo jo wi ska le gio no we w Li ma no wej<br />

i okolicach Nowego Sącza. Wieczorem<br />

od był się raut. Po wrót do War sza wy na -<br />

stąpił 29 września o godzinie 10 rano.<br />

(Cyt. za: W. Ję drze je wicz, J. Ci sek, Kalendarium...,<br />

t. II, s. 262).<br />

Warto odnotować przy tym, że Nowy<br />

Sącz był pierw szym mia stem w Pol sce,<br />

które podjęło tego rodzaju decyzję, wyprzedzając<br />

pod tym względem zarówno<br />

Tarnów jak i Warszawę, nie wspominając<br />

o Krakowie, który z podobnym hołdem<br />

wystąpił dopiero siedemnaście lat<br />

później.<br />

W odpowiedzi na propozycję przyjęcia<br />

god no ści ho no ro we go oby wa te la<br />

No we go Są cza w dniu 12 li sto pa -<br />

da 1916 r. Józef Piłsudski przesłał telegram<br />

następującej treści:<br />

Kraków, 11 listopada 1916 r. Za zapro<br />

sze nie na ob chód dzię ku ję, być<br />

na nim niestety nie mogę z powodu niezdro<br />

wia. Tra dy cja bo jów pod No wym<br />

Sączem żyje zawsze w I. Brygadzie, łącząc<br />

się z serdeczną wdzięcznością dla<br />

Marszałek w Nowym Sączu, 1921 r<br />

90 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Sa la le gio no wa w mu zeum w Mar -<br />

cin ko wi cach FOT. MA RIA ZA JĄC<br />

miesz kań ców mia sta za wzru sza ją ce<br />

przyjęcie, jakiego doznaliśmy po odparciu<br />

inwazji.<br />

Nie speł na dwa mie sią ce póź niej – 6<br />

stycz nia 1917 r. – Jó zef Pił sud ski na -<br />

pi sał z Kra ko wa do bur mi strza Wła dy -<br />

sła wa Bar bac kie go uprzej my list<br />

wy ja śnia ją cy.<br />

Nad zwy czaj cen ne dla mnie pi smo J.<br />

Wm. Pana z dnia 21 listopada ubiegłego<br />

ro ku otrzy ma łem i te raz do pie ro<br />

po powrocie z Warszawy dowiedziałem<br />

się, że odpowiedź moja natychmiast napi<br />

sa na nie zo stał wy sła na z przy czyn<br />

ode mnie niezależnych. Najserdeczniej<br />

mi mo to prze pra szam za opóź nie nie<br />

i pro szę go nie brać za złe. By ło by mi to<br />

tem przy krzej szym, że z No wym Są czem<br />

czu ję się zwią za ny uczu cio wo bar dzo<br />

sil nie po nad zwy czaj nie wdzięcz nych<br />

wspo mnie niach walk pod Li ma no wą<br />

i No wym Są czem. Gdy się mia stu ze -<br />

chcia ło uczy nić mi za szczyt nie zwy kły<br />

przyjmując mnie w poczet swoich obywa<br />

te li do uczu cia ser decz no ści wspo -<br />

mnień o prze ży ciach bo jo wych do da ło<br />

się uczu cie wdzięcz no ści w sto sun ku<br />

do miasta i jego obywateli. Kampania<br />

pod mu ra mi No we go Są cza wśród pa -<br />

tryotycznych Podhalan stanowić będzie<br />

w pamięci mojej i żołnierzy I. Brygady<br />

jedno z najmilszych wspomnień, tak serdecz<br />

nie by li śmy tam przyj mo wa ni, tak<br />

troskliwą opieką otoczeni przez współo<br />

by wa te li i ro da ków. Bę dę J. Wiel mo -<br />

żne mu Pa nu Bur mi strzo wi nie zwy kle<br />

wdzięcz ny, gdy ze chce Pan być wy ra zi -<br />

v www.sadeczanin.info<br />

cielem moich uczuć wdzięczności i podzi<br />

wu przed Świet ną Ra dą Miej ską<br />

i oby wa te la mi mia sta. Pro szę przy jąć<br />

zapewnienie wysokiego szacunku i poważania<br />

z jakim pozostaję.<br />

Ko lej ny po byt Pił sud skie go w No -<br />

wym Są czu miał miej sce 7 sierp -<br />

nia 1922 r. w związ ku z wy ciecz ką<br />

do Zakopanego odbytą przez Marszałka<br />

po zakończeniu pierwszego Zjazdu Legionistów<br />

w Krakowie.<br />

Kampania pod murami<br />

Nowego Sącza wśród<br />

patryotycznych Podhalan<br />

stanowić będzie w pamięci<br />

mojej i żołnierzy I. Brygady<br />

jedno z najmilszych<br />

wspomnień, tak serdecznie<br />

byliśmy tam przyjmowani,<br />

tak troskliwą opieką<br />

otoczeni przez<br />

współobywateli i rodaków.<br />

W poniedziałek 7 o 10 rano [Piłsudski]<br />

wyjechał samochodem do Zakopane<br />

go. [...] W cza sie tej wy ciecz ki<br />

Komendant odwiedził też dwór rodziny<br />

Morawskich, gdzie kwaterował w dniu 6<br />

sierpnia [powinno być: grudnia] 1914<br />

w czasie walk w okolicach Nowego Sącza.<br />

(Cyt. za: W. Ję drze je wicz, J. Ci sek,<br />

Kalendarium..., t. II, s. 294).<br />

Prze gląd jed no stek w oto cze niu ofi ce rów sztabu<br />

Józef Piłsudski w ratuszu<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 91


HISTORIA<br />

Wspomniane pobyty w Nowym Sączu<br />

nie były jedynymi. Wiadomo, że Piłsud<br />

ski prze by wał w mie ście w 1903<br />

i 1908 r., o czym na pi sa no przed la ty na -<br />

stępująco:<br />

Najdawniejszą organizacją wojskową<br />

i rewolucyjną, o jakiej źródła wspomina<br />

ją w No wym Są czu, był „Zwią zek<br />

Walki Czynnej” [...]. Założony niechybnie<br />

w związku z pobytem Józefa Piłsudskie<br />

go wśród tu tej szych dzia ła czy<br />

Polskiej Partii Socjalistycznej i z jego inspi<br />

ra cji pod czas dwu krot ne go po by tu<br />

w No wym Są czu w ro ku 1903 i 1908<br />

[...]. (Cyt, za: J. Kru pa, Zarys pracy niepod<br />

le gło ścio wej w No wym Są czu,<br />

„Rocznik Sądecki”, t. I, s. 167).<br />

Ponadto Marszałek przejeżdżał przez<br />

No wy Sącz w 1927 i 1929 r. w dro dze<br />

do Krynicy i przebywał krótko w 1928 r.<br />

wi zy tu jąc 2 lu te go 1. Pułk Strzel ców<br />

Podhalańskich.<br />

***<br />

Dowodów świadczących o szacunku<br />

są de czan do Jó ze fa Pił sud skie go,<br />

szcze gól nie w okre sie mię dzy wo jen -<br />

nym, by ło wie le. Ich wy ra zem był m.in.<br />

hołd od da ny na wieść o śmier ci Mar -<br />

szał ka przez Pol skie To wa rzy stwo Ta -<br />

trzań skie „Be skid”, któ re wy ko nu jąc<br />

uchwa łę Za rzą du Głów ne go, do ko nał<br />

manifestacyjnego pobrania skał i ziemi<br />

z Ra dzie jo wej i z Trzech Ko ron, ce lem<br />

wy sy pa nia na Kop cu na So wiń cu<br />

w Kra ko wie.<br />

Po bra nia zie mi z Ra dzie jo wej do -<br />

ko na no 18 sierp nia 1935 r. przy udzia -<br />

le ok. 40 osób, umiesz cza jąc ją<br />

w spe cjal nie przy go to wa nych urnach<br />

wy ko na nych przez garn ca rza Ju lia -<br />

na Młyń skie go ze Sta re go Są cza,<br />

przy czym w zda rze niu tym uczestniczy<br />

li: Fe liks Rapf, Jó zef Bo gusz, Al fons<br />

Gar gu la i Le on Szwe nik, a po nad to<br />

przedstawiciele Starostwa Powiatowego<br />

w No wym Są czu, woj ska, Za rzą du<br />

Gminy Rytro oraz reprezentanci Adama<br />

hr. Stadnickiego. Niespełna dwa tygodnie<br />

póź niej – 1 wrze śnia 1935 r. – po -<br />

dob ne po bra nie zie mi od by ło się<br />

na Trzech Ko ro nach, m.in. przy udzia le<br />

wicestarosty nowotarskiego oraz delegacji<br />

PTT „Be skid”, w skład któ rej wcho -<br />

dzi li po now nie Fe liks Rapf i Al fons<br />

Gar gu la oraz Ste fan Kra jew ski i Zbi -<br />

gniew Nowakowski.<br />

In te re su ją ce rów nież, że jesz cze<br />

za życia Józefa Piłsudskiego zostało założone<br />

w Nowym Sączu przez Wilhelminę<br />

Uhlową (działaczkę Towarzystwa<br />

Szkoły Ludowej i Towarzystwa Gimnastycznego<br />

„Sokół”) Stowarzyszenie im.<br />

Mar szał ka Pił sud skie go, w któ rym<br />

„urządzano − jak pisze Tadeusz Aleksander<br />

w książce Życie społeczne i przemia<br />

ny kul tu ral ne No we go Są cza<br />

w latach 1870–1990 − odczyty na aktualne<br />

politycznie tematy”.<br />

LESZEK MIGRAŁA<br />

Wykorzystana literatura: Tadeusz Aleksander, Życie kulturalne<br />

i społeczne Nowego Sącza w latach 1870–1990, Kraków 1992;<br />

Adam Benisz, Przeżycia legjonisty, Dąbrowa Górnicza 1934;<br />

Wacław Jędrzejewicz, Janusz Cisek, Kalendarium życia Józefa<br />

Piłsudskiego, t. I – III, Wrocław – Warszawa – Kraków 1994;<br />

Gabriela Danielewicz, Pogłos znad Dunajca, Nowy Sącz 2007;<br />

Henryka Kramarz, Miasto w latach wielkiej wojny 191 –1918, [w:]<br />

Dzieje miasta nowego Sącza, t. II, red. Feliks Kiryk i Stanisław Płaza,<br />

Kraków 1993; Jan Krupa, Zarys pracy niepodległościowej wNowym<br />

Sączu, „Rocznik Sądecki”, t. I, 1939; Leszek Migrała, Ratusz<br />

w Nowym Sączu, Nowy Sącz 2009; Krzysztof Ruchała, Kult<br />

Marszałka Józefa Piłsudskiego w Nowym Sączu w okresie<br />

międzywojennym, „Almanach Sądecki” R. XVI, nr 3/4 (60/61) 2007;<br />

Mieczysław Smoleń, Tablice, groby i pomniki świadczące<br />

o przeszłości Nowego Sącza, Nowy Sącz 2006; Włodzimierz Suleja,<br />

Józef Piłsudski, Wrocław – Warszawa – Kraków, 1995; Legioniści<br />

w Nowym Sączu, Nowy Sącz 1917.<br />

Ta bli ce zwią za ne z J. Pił sud skim w No wym Są czu: współ cze sna z 1994 r. (róg Ja giel loń skiej i Lwow skiej) oraz<br />

przed wo jen na (ul. Du na jew skie go 12), od sło nię ta 11 li sto pa da 1933 r.<br />

92 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


ROZMAITOŚCI<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Gejzer w Wojnarowej FOT. DANIEL LIZOŃ<br />

Krynica-Zdrój , Góra Parkowa FOT. JANUSZ KIEBLESZ<br />

OSTAT NIE PO DRY GI<br />

TE GO ROCZ NEJ ZI MY<br />

Okolice Muszyny FOT. RENATA KOPACZ<br />

Po dłu giej prze rwie, w koń ców ce<br />

lu te go śnieg znów wró cił w na sze<br />

stro ny, a my otrzy ma li śmy ostat -<br />

nie fotografie pięknie uchwyconej<br />

zi my 2011.<br />

Przez po nad mie siąc od utwo rze nia zi mo wej<br />

ga le rii na na szym por ta lu do sta li śmy od Czy tel -<br />

ni ków po nad 150 zdjęć! Z po wo dów tech nicz -<br />

nych (ja kość i wy mia ry) nie wszyst kie zna la zły<br />

się w internecie, ale wszystkim dziękujemy za<br />

współ pra cę przy two rze niu wspól nej zi mo wej<br />

kolekcji na portalu sadeczanin.info. Całość wciąż<br />

mo żna obej rzeć pod ad re sem: www.sa de cza -<br />

nin.info/aktualnosci/art/11341. (BW)<br />

Zima nad Ropą FOT. WACŁAW KUBINIEC<br />

Krynica-Zdrój FOT. DANIEL LIZOŃ<br />

Rytro FOT. ANDRZEJ CISOWSKI<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 93


ROZMAITOŚCI<br />

Poczet pszczelarzy sądeckich<br />

Czesław Jung z Berestu<br />

Berest to niewielka wieś leżąca w Beskidzie Sądeckim przy<br />

drodze łączącej Grybów z Krynicą. Góry tutaj o łagodnych<br />

przeważnie zalesionych zboczach. Tereny atrakcyjne turystycznie,<br />

ze względu na bliskość znanych miejscowości takich jak<br />

Krynica, Nowy Sącz, Ptaszkowa, Piwniczna, Wysowa, Gorlice.<br />

Zarówno w Bereście, jak<br />

i w okolicznych miejscowościach,<br />

można podziwiać zabytkowe<br />

drewniane cerkwie<br />

o charakterystycznej i niepowtarzalnej<br />

konstrukcji. A wiele przydrożnych kapliczek<br />

swoją budową świadczy o kulcie,<br />

jaki był oddawany Stwórcy przez zamieszkujących<br />

tu w przeszłości mieszkańców.<br />

Berest czeka na odkrycie jako<br />

miejscowość agroturystyczna. Bliskość<br />

granicy polsko-słowackiej przemawia<br />

za tym, aby można potraktować pobyt<br />

tutaj jako bazę wypadową dla zwiedzenia<br />

kilku miejscowości uzdrowiskowych<br />

u naszych południowych sąsiadów.<br />

Tak właśnie na swojej stronie interneto<br />

wej www.be rest.pl za czy na swo ją<br />

opowieść Czesław Jung, jeden z najwybit<br />

niej szych pszcze la rzy są dec -<br />

kich. I choć Cze sław nie jest<br />

sądeczaninem z krwi i kości, bo przyjechał<br />

w na sze oko li ce w 1984 ro ku z dol -<br />

no ślą skie go Gło go wa, to, bez oba wy<br />

o górnolotność stwierdzenia, można powie<br />

dzieć, że w dro dze przez ży cie wy -<br />

brał są dec ki Be rest na swo ja wiel ką<br />

i najpiękniejszą przystań.<br />

Cze sła wa Jun ga po zna łem chy ba<br />

pod ko niec lat 90. ubie głe go wie ku<br />

w domu Janusza Kasztelewicza w Stróżach.<br />

Wte dy zwró cił mo ją uwa gę czer -<br />

stwym obliczem, spracowanymi dłońmi<br />

i jasnymi, klarownymi poglądami, które<br />

wygłaszał. Potem spotykaliśmy się wielokrotnie;<br />

rzadziej w Bereście, a częściej<br />

gdzieś w Polsce, na konferencjach i zlotach<br />

pszcze lar skich. Bo Cze sław Jung<br />

cie szy się sza cun kiem nie tyl ko są dec -<br />

kich pszczelarzy, dlatego zapraszają go<br />

do siebie w gościnę. Wczoraj, przygotowując<br />

bazę danych do kolejnego felietonu<br />

dla „Są de cza ni na” za dzwo ni łem<br />

do Berestu i poprosiłem Czesława Junga<br />

o garść in for ma cji bio gra ficz nych<br />

na swój temat. A bohater niniejszego felietonu<br />

przesłał mi frapującą mini autobio<br />

gra fię. Nie mo gło być mo wy<br />

o żad nych skre śle niach. Od da ję głos<br />

Czesławowi Jungowi z Berestu.<br />

94 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


Urodziłem się 8 grudnia 1946 roku<br />

w miejscowości Sława, która dziś należy<br />

do województwa lubuskiego. Pszczelarstwem<br />

zainteresowałem się jako<br />

nastoletni chłopak. W rodzinie nie było<br />

żadnych tradycji pszczelarskich. Po sąsiedzku<br />

założył pasiekę jeden z mieszkających<br />

w pobliżu mieszkańców. Kiedy<br />

sąsiad pracował przy pszczołach z ciekawo<br />

ści chcia łem za gląd nąć, co tam w tych<br />

ulach się dzie je. On jed nak oba wia jąc<br />

się, że pszczo ły mo gą mnie po żą dlić, od -<br />

ga niał mnie od pło tu, zza któ re go przy -<br />

glądałem się jego pracy. Postanowiłem,<br />

więc że ku pię wła sne pszczo ły i nikt nie<br />

będzie mi zabraniał do nich zaglądać.<br />

Pierwsze dwa ule zakupiłem jako czternastoletni<br />

chłopak i od razu też zapisałem<br />

się do Koła Pszczelarzy w Głogowie<br />

na Dol nym Ślą sku. By ło to w 1960 ro ku<br />

ubiegłego wieku.<br />

W kole tym pełniłem po kolei różne<br />

funkcje, które powierzano mi w miarę<br />

rozwoju mojej pasieki i coraz większej<br />

wiedzy pszczelarskiej, którą zdobywałem<br />

wszelkimi sposobami. Z początku<br />

nie wszyst kie ra dy prze ka zy wa ne mi<br />

przez star szych bar dziej do świad czo -<br />

nych kolegów były dobre. Niektóre były<br />

tak artykułowane, aby odwrócić moją<br />

v www.sadeczanin.info<br />

Kiedy sąsiad pracował<br />

przy pszczołach<br />

z ciekawości chciałem<br />

zaglądnąć, co tam w tych<br />

ulach się dzieje. On jednak<br />

obawiając się, że pszczoły<br />

mogą mnie pożądlić,<br />

odganiał mnie od płotu,<br />

zza którego przyglądałem<br />

się jego pracy.<br />

uwa gę od pszczół i znie chę cić<br />

do pszczelarstwa. Nie poddawałem się<br />

jednak i zacząłem pogłębiać swoją wiedzę<br />

poprzez czytanie literatury pszczelarskiej.<br />

Od jednego z kolegów, którzy<br />

rzetelnie przyglądali się moim poczynaniom<br />

otrzymałem książkę Ciesielskiego<br />

z 1892 ro ku „Mio do syt nic two, czy li<br />

sztu ka prze ra bia nia mio dów na na po -<br />

je…” Od tego momentu zaczęła się moja<br />

wielka pasja kolekcjonerska na niwie<br />

literatury pszczelarskiej.<br />

Rozrastała się też moja pasieka, która<br />

w 1973 ro ku li czy ła oko ło 50 ro dzin<br />

z tego 36 rodzin umieściłem w wędrownym<br />

wo zie, tzw. pa wi lo nie. Pszczo ły<br />

wę dro wa ły trzy a cza sem czte ry ra zy<br />

w sezonie.<br />

Rów no cze śnie star łem się jak mo -<br />

głem działać w rodzimym Kole Pszczela<br />

rzy, któ re go w koń cu zo sta łem<br />

prezesem. Po reorganizacji administracyjnej<br />

w 1975 roku powstało w Legnicy<br />

województwo i Głogów, jako miasto<br />

po wia to we zo stał do nie go włą czo ny.<br />

W grudniu 1978 roku objąłem funkcje<br />

pre ze sa Wo je wódz kie go Związ ku<br />

Pszczelarzy w Legnicy.<br />

Funkcję tą pełniłem do lipca 1983 roku,<br />

kie dy to zo sta ła pod ję ta de cy zja<br />

o mo im wy jeź dzie na Są dec czy znę<br />

na kolejną funkcję pszczelarską szczególnego<br />

znaczenia. W tym czasie dobiegała<br />

końca budowa Domu Pszczelarza<br />

w Kamiannej i otrzymałem propozycję<br />

ob ję cia w nim funk cji in struk to ra<br />

pszczelarstwa a przy okazji prowadzenia<br />

pasieki ks. Henryka Ostacha.<br />

Po za tym w ośrod ku pszcze lar skim<br />

w Kamiannej, zajmowałem się wieloma<br />

sprawami takimi jak zaopatrzenie, wyda<br />

wa nie Biu le ty nu In for ma cyj ne go,<br />

opro wa dza nie grup zor ga ni zo wa nych<br />

jak i wie lu in dy wi du al nych przy jezd -<br />

nych, którzy w tym czasie odwiedzali tę<br />

miejscowość. Pełniłem też w tym czasie<br />

funkcje w strukturach Polskiego Związku<br />

Pszczelarskiego. Byłem m.in. przewodniczącym<br />

Komisji do spraw Sprzętu<br />

i Racjonalizacji, jaka wtedy funkcjonowała<br />

przy Zarządzie Głównym PZP. Byłem<br />

też człon kiem Głów ne go Są du<br />

Koleżeńskiego PZP.<br />

Ca ły ten czas trwa ła mo ja pa sja ko -<br />

lekcjonerska, dzięki której zgromadziłem<br />

księ go zbiór oce nia ny po przez<br />

znawców tematu jako jeden z największych<br />

w Pol sce.<br />

Podnoszenie kwalifikacji, jak i stały<br />

kon takt z wie lo ma śro do wi ska mi<br />

pszczelarskimi spowodowało, że coraz<br />

częściej otrzymywałem propozycje prowa<br />

dze nia wy kła dów dla pszcze la rzy<br />

w różnych częściach kraju. Pisałem także<br />

ar ty ku ły na te ma ty pszcze lar skie<br />

do czasopism branżowych.<br />

W Kamiannej pracowałem do kwietnia<br />

1987 ro ku i roz dział ten w mo im ży -<br />

ciu był tak in ten syw ny i bo ga ty<br />

w wydarzenia, że mógłby być tematem<br />

od ręb ne go opra co wa nia. Do świad cze -<br />

nia te nie za wsze by ły po zy tyw ne. Zda -<br />

rzały się sytuacje kontrowersyjne, które<br />

nie zawsze były zgodne z moim widzeniem<br />

tematu i czasem nie zgadzałem się<br />

z kro ka mi po dej mo wa ny mi przez ów -<br />

cze sne wła dze PZP zwłasz cza w kwe -<br />

stii za rzą dza nia i lo sów Do mu<br />

Pszczelarza. Dotyczyło to także postępowania<br />

wobec ludzi, którzy szczególnie<br />

za słu ży li się przy je go bu do wie.<br />

Wielu z nich zostało w sposób niegodny<br />

od su nię tych i nie słusz nie oska rżo -<br />

nych o spra wy, któ re ni gdy nie mia ły<br />

miej sca. Ubo le wa łem, że za rzą dza nie<br />

Domem Pszczelarza zostało powierzone<br />

lu dziom, któ rzy nie przy czy ni li się<br />

do je go po wsta nia i po pro wa dzi li wy -<br />

korzystanie tej pszczelarskiej placówki<br />

w kierunku nie mającym wiele wspólnego<br />

z ideą, która przyświecała jej powołaniu.<br />

Po odejściu z Domu Pszczelarza wróciłem<br />

do prowadzenia własnej pasieki,<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 95


która stała się podstawą mojej egzystencji<br />

na ziemi sądeckiej. Związałem się też<br />

z Wojewódzkim Związkiem Pszczelarzy<br />

w No wym Są czu, któ ry mo im zda -<br />

niem zo stał pod stęp nie od su nię ty<br />

od decydowania o kierunkach rozwoju<br />

Do mu Pszcze la rza w Ka mian nej.<br />

W Wo je wódz kim Związ ku Pszcze lar -<br />

skim w No wym Są czu przez 20 lat peł -<br />

ni łem funk cję wi ce pre ze sa aż<br />

do kwiet nia 2010 ro ku, kie dy to zo sta -<br />

łem honorowym członkiem obecnie już<br />

Kar pac kie go Związ ku Pszcze la rzy<br />

w No wym Są czu. Peł niąc tę funk cję ta -<br />

kże sta ra łem się dzie lić wie dzą ja ko wy -<br />

kładowca w wielu Kołach tego Związku<br />

jak również w innych rejonach kraju.<br />

Jako mieszkaniec wsi Berest w gminie<br />

Krynica działałem także w gminnym<br />

samorządzie. Od chwili powołania samo<br />

rzą dów peł ni łem funk cję rad ne go<br />

wsi Be rest przez trzy ko lej ne ka den cje.<br />

Przez 10 lat te go okre su peł ni łem funk -<br />

cję wiceprzewodniczącego Rady Gminy<br />

Kry ni ca Zdrój. Rów no le gle w tym<br />

czasie podczas programu pilotażowego<br />

tworzenia powiatów w Polsce przez dwa<br />

ROZMAITOŚCI<br />

lata byłem członkiem Zarządu Powiatu<br />

Nowosądeckiego.<br />

Przez ca ły czas pra co wa łem<br />

nad ulepszeniem gospodarki pasiecznej<br />

na terenie, na którym postanowiłem żyć<br />

Szanowny Czytelniku<br />

„Sądeczanina”! Nie zwlekaj<br />

i odwiedź Czesława Junga<br />

w Bereście. Jestem<br />

przekonany, że tej historii,<br />

której uchylił rąbka<br />

tajemnicy nastąpi ciąg<br />

dalszy.<br />

i w efek cie do pra co wa łem się wła snej<br />

me to dy go spo da ro wa nia pszczo ła mi<br />

uwzględniającą specyfikę miejscowego<br />

środowiska naturalnego. W efekcie powstał<br />

sposób gospodarowania polegający<br />

na ro ta cyj nym prze miesz cza niu<br />

pszczół z zie mi są dec kiej na Lu belsz -<br />

czy znę. Na Lu belsz czyź nie pszczo ły<br />

wykorzystują dobre pożytki kwiatowe,<br />

a po przy go to wa niu no wych ro dzin<br />

na prze zi mo wa nie, na póź ne po żyt ki,<br />

mię dzy in ny mi po ży tek spa dzio wy,<br />

przewożone są na Sądecczyznę rodziny<br />

spe cjal nie w tym ce lu przy go to wa ne.<br />

Jest to sposób wymagający dużej wiedzy<br />

tak w dzie dzi nie bio lo gii ro dzi ny<br />

pszczelej, jak i specyfiki pożytków i warunków<br />

klimatycznych na różnych terenach<br />

pożytkowych.<br />

Obecnie moja pasieka liczy 50-60 rodzin<br />

zlokalizowanych na Lubelszczyźnie,<br />

a nie wiel ka jej część znaj du je się<br />

w Bereście jako sygnalizator ewentualnego<br />

wystąpienia pożytku spadziowego.<br />

Opra co wu jąc no we me to dy go spo -<br />

darki pasiecznej jednocześnie projektuję<br />

i wy ko nu ję ta kie ele men ty uli i ich<br />

wyposażenia, które ułatwiają mi prowadze<br />

nie pa sie ki jak rów nież po zwa la ją<br />

na walkę z zagrożeniami dla pszczół, jakie<br />

powstały w ostatnich latach.<br />

Przez ca ły okres mo jej pra cy pszcze -<br />

lar skiej by łem w ró żny spo sób wy ró -<br />

żnia ny. Otrzy ma łem kil ka dzie siąt<br />

dyplomów, listów pochwalnych, medali<br />

i pamiątkowych prezentów. Wszystkie<br />

zdarzenia upamiętniane są w prowadzonej<br />

prze ze mnie od 1960 ro ku Kro ni ce<br />

Pasieki. Od czasu, kiedy do pasieki zaczę<br />

ły przy by wać pszcze lar skie gru py<br />

wy ciecz ko we, pro wa dzę Księ gę Pa -<br />

miątkową. Można w niej znaleźć wpisy<br />

nie tyl ko pol skich pszcze la rzy, ale bart -<br />

ników z wielu innych krajów świata.<br />

Za ca ło kształt pra cy pszcze lar skiej,<br />

któ rej w tym ro ku roz po czął się już 51.<br />

sezon otrzymałem Brązowy Krzyż Zasługi<br />

nadany przez Prezydenta RP.<br />

Oprócz dzia łal no ści w Kar pac kim<br />

Związku Pszczelarzy w Nowym Sączu,<br />

jestem także członkiem Stowarzyszenia<br />

Pszczelarzy „Polanka”.<br />

***<br />

Sza now ny Czy tel ni ku „Są de cza ni -<br />

na”! Nie zwle kaj i od wiedź Cze sła wa<br />

Jun ga w Be re ście. Je stem prze ko na ny,<br />

że tej hi sto rii, któ rej uchy lił rąb ka ta jem -<br />

ni cy na stą pi ciąg dal szy. A w oczach te -<br />

go wy bit ne go pszcze la rza i oby wa te la<br />

dostrzeżecie błysk pasji, który coraz rzadziej<br />

towarzyszy nam we współczesnym<br />

świe cie. Jed nak Cze sła wa ten błysk nie<br />

odstępuje nawet na krok.<br />

MACIEJ RYSIEWICZ<br />

96 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


v www.sadeczanin.info<br />

Re stau ra cja Bie siad na Cha ta pod no wym kie row nic twem. Ta sa ma,<br />

ale nie ta ka sa ma FOT. ŻY ŁY<br />

Łyżka strawy (22)<br />

Szar lot ka<br />

ska zań ca<br />

Do Wielkanocy daleko, a pobiesiadować<br />

się chce. Akurat intensywnie<br />

reklamuje się restauracja Biesiadna<br />

Chata, znajdująca się na tyłach<br />

Biedronki koło dworca PKS w Nowym<br />

Sączu. Że nowi właściciele<br />

i nowe jadło, więc powiedziałam<br />

„sprawdzam” i udałam się z wizytą.<br />

Osoby mające wieczorem nieco zaburzoną<br />

percepcję łacno mogą zmylić<br />

drogę, bo wejście do Biesiadnej Chaty<br />

kryje się w podcieniach, a neonami<br />

rozświetlone są piekielne wrota do sąsiedniego<br />

Klu bu Go -Go. To skrót od go łe i go rą ce, mu szą<br />

tam zatem serwować kurczaki z rożna… Z koleżankami<br />

w moherach wstąpimy tam kiedyś na pikietę<br />

i okupację! Zamiast pałaszy będziemy miały<br />

wtedy w rękach zatemperowane parasolki…<br />

Ale jeszcze tym razem miłosiernie ominęłam<br />

tę sodomię z gomorią i weszłam do poczciwej<br />

Biesiadnej Chaty. Właściciele nowi, ale wystrój<br />

Sama szarlotka<br />

dużej zacności,<br />

niemal taka jak<br />

matuś robiła...<br />

Jabłek obfitość,<br />

ciasto kruche,<br />

a nie nasiąknięty<br />

zakalec. Gdyby<br />

przywrócono<br />

u nas karę<br />

śmierci,<br />

zamówiłabym<br />

na ostatni<br />

posiłek.<br />

sta ry. Ten sam la mus wiej sko -my śliw sko -nar -<br />

ciar ski. Ale szko da paść oczy, sko ro przy szli śmy,<br />

aby nas nakarmiono.<br />

Niech Szanowni Czytelnicy nie będą zdziwieni,<br />

że Wasza oddana Łyżka potrafi tyle zjeść<br />

za jed nym za ma chem. Ona je jak ta pta szy na,<br />

odrobinę, tyci-tyci, same okruszki. Tyle, że ona<br />

biesiaduje godzinami, od samego rana do ostatniego<br />

gościa, jak głosi reklama Biesiadnej Chaty.<br />

Kelnerka już dawno zamiotła salę, już ponakładała<br />

krze sła na sto ły, ubra ny w pal to ku charz wy -<br />

mownie stanął w drzwiach i ostentacyjnie<br />

spoglądał na zegarek, a Wasza bezlitosna sługa<br />

zamawiała znienacka jedno danie za drugim.<br />

Tym razem zaraz po otwarciu lokalu skusiłam<br />

się na stek wie przo wy z gril la (15 zł) z wa rzy wa -<br />

mi z wo dy (5 zł) oraz so sem cur ry (2 zł). Stek jak<br />

stek, ra czej trud no go schrza nić. Wa rzy wa stan -<br />

dardowe: kwiatostany kalafiora, cięta na ukos fasolka<br />

szparagowa, marchewka. Nie rozgotowane<br />

na papkę, lecz jeszcze jędrne, z nierozpuszczonymi<br />

we wrzątku witaminami i mikroelementami.<br />

Na podwieczorek wzięłam szarlotkę na ciepło<br />

z gał ką lo dów (12 zł). By ła oszu ka na, bo za miast<br />

gałki lodów, jak zapewniono w jadłospisie, były<br />

dwie gał ki. Jak oni śmią! Sa ma szar lot ka du żej<br />

zacności, niemal taka jak matuś robiła… Jabłek<br />

obfitość, a nie warstewka cienkości kartki papie -<br />

ru. Cia sto kru che, a nie na siąk nię ty za ka lec.<br />

Wierzch pociągnięty białkiem i lśniąco przypieczony.<br />

Gdyby przywrócono u nas karę śmierci,<br />

zamówiłabym na ostatni posiłek skazańca.<br />

Wieczerzę urządziłam sobie z placka po zbójnicku<br />

śmietaną okraszonego z ogórkiem podanego<br />

(16 zł). Też nic złe go nie da się po wie dzieć,<br />

raczej siła dobrego. A już ogórek kiszony na przedwiośniu,<br />

kiedy człowiek tęskni już za jakąś surowizną,<br />

sprawił, że poczułam niebo w gębie.<br />

Wyszłam z Biesiadnej Chaty, a ponieważ, jak<br />

już kiedyś wspominałam, zawsze podaję, co jadłam,<br />

a ni gdy, co pi łam – ja koś tak plą czą ce się nie -<br />

co nogi same zaprowadziły mnie do Klubu Go-Go.<br />

Do brze, że by ło już ciem no i nikt mnie nie wi dział,<br />

a Śmierciak nie czyhał z lampą błyskową…<br />

Nazajutrz szukałam w prasie doniesień o hanieb<br />

nych eks ce sach w Klu bie Go -Go, ale nie zna -<br />

la złam, więc chy ba nie zbłaź ni łam się za bar dzo<br />

plą sa mi przy ru rze… Bo gdy by ktoś stam tąd mnie<br />

szantażował, to biada mu – przyjdziemy z parasolkami!<br />

ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />

W skali 1-10 jadło w Biesiadnej Chacie oceniam na 6 pkt.<br />

Natomiast ocenę menu w Klubie Go-Go zapisałam sobie<br />

długopisem na ręce, żeby nie zgubić, ale chyba i tak gdzieś mi<br />

się zapodziała... Uczciwego znalazcę uprasza się!<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 97


*<br />

Bar Pod Wierzbą FOT. ŁYŻY<br />

Połknąć<br />

i zapomnieć<br />

Re dak to r Na czel ny „Są de cza ni na”<br />

W nawiązaniu do artykułu zamieszczonego<br />

w miesięczniku „Sądeczanin”<br />

– luty 2011 r. odnoszącego się do jakości<br />

usług żywieniowych świadczonych<br />

w jadłodajni „Pod Wierzbą” w Nowym<br />

Sączu uprzejmie proszę o zamieszczenie<br />

niniejszego wyjaśnienia.<br />

Jako właściciele dwóch punktów gastronomicznych<br />

„Pod Wierzbą” czujemy<br />

się głę bo ko po ru sze ni i po krzyw dze ni<br />

kry tycz ny mi stwier dze nia mi przed sta -<br />

wio ny mi przez oso bę pod pi su ją cą się<br />

Żywisława Łyżka.<br />

Z wielkim trudem i ciężką pracą dochodziliśmy<br />

przez ponad 20 lat do zamie<br />

rzo ne go ce lu. Suk ces za wo do wy<br />

okupiony został długotrwałą pracą przez<br />

nas – wła ści cie li, jak rów nież przez gru -<br />

pę pracowników tworzących zespół.<br />

Świadectwem wysokości świadczonych<br />

usług, jak również popularnością<br />

tych za kła dów w No wym Są czu za -<br />

świadczają tysiące osób regularnie korzy<br />

sta ją cych z po sił ków, któ re są<br />

na ka żdą kie szeń. Stąd też, za rzu ty<br />

w tym artykule, są dalece nas krzywdzące<br />

i obrażające naszych konsumentów.<br />

Prosimy bardzo o zamieszczenie niniejszego<br />

oświadczenia w najbliższym<br />

numerze „Sądeczanina”.<br />

Z poważaniem<br />

ZO FIA I WŁO DZI MIERZ SO WA<br />

wła ści cie le ja dło daj ni „Pod Wierz bą”<br />

DO I OD REDAKCJI<br />

PS. Serdecznie zapraszamy Pana Redak<br />

to ra Na czel ne go do od wie dzin na -<br />

szych jadłodajni celem skonfrontowania<br />

braku zasadności stwierdzeń przedstawionych<br />

we wspomnianym artykule.<br />

***<br />

Panie Redaktorze,<br />

Z nie ukry wa nym nie po ko jem prze -<br />

czy ta łam w lu to wym nu me rze „Są de -<br />

cza ni na” opi nię Ży wi sła wy Ły żki,<br />

oceniającą kolejny punkt gastronomiczny<br />

ulokowany na naszej sądeckiej ziemi.<br />

Jako bywalczyni wielu sądeckich jadło<br />

daj ni – z ra cji mych tu ry stycz nych<br />

i zawodowych wypraw w tym regionie<br />

– miewam odmienne zdanie od sarkastycznych<br />

opinii popełnianych przez Żywi<br />

sła wę ps. Ły żka. Oso ba ta, któ rej<br />

„zadziorne pióro” zdradza odmienność<br />

płci od tej w pod pi sie, jest za pew ne<br />

kiepskim znawcą umiejętności naszych<br />

lo kal nych ga stro no mów. Po twier dze -<br />

niem wysokiej jakości usług gastronomicz<br />

nych świad czo nych przez ba ry<br />

„Pod Wierz bą” w No wym Są czu, za -<br />

świadczą setki konsumentów (młodzież,<br />

dzieci, dorośli) codziennie i od lat stołują<br />

cy się w tym miej scu.<br />

Na to miast w obro nie krzyw dzą cej<br />

opi nii ka wiar ni pen sjo na tu „Wi sła”<br />

w Krynicy-Zdroju stają klienci i kuracju<br />

sze, za ja da ją cy się re we la cyj ny mi<br />

kre mów ka mi, któ rych po dob nych<br />

w smaku próżno szukać choćby i w Wadowicach<br />

(vide zapisy w księdze pensjonatu).<br />

Mo że p. Ży wi sła wie Ły żce na le ży<br />

przepisać kurację z ziółek i lewatywy by<br />

po tym zabiegu mogła odnaleźć kulinarne<br />

smaki w kolejnych wyprawach po naszej<br />

zie mi.<br />

Pozostaję z uszanowaniem dla redakcyj<br />

ne go ze spo łu „Są de cza ni na” (po -<br />

za Łyżką oczywiście).<br />

EU ZE BIA CHO CHLA<br />

PS. Czy „kulinarne guru” – Żywisława<br />

pseudo Łyżka może nam polecić punkt gastronomiczny<br />

godny odwiedzenia<br />

Od pi sa ne Ły żką<br />

Pani Ch. nie czytuje „Sądeczanina”<br />

regularnie, a mimo tego formułuje pochopne<br />

uogólnienia. Bo gdyby czytywała,<br />

to – po dob nie jak in ni Czy tel ni cy<br />

– wie dzia ła by, że wśród po zy tyw nych<br />

recenzji takich restauracji, jak Kupiecka,<br />

Bo he ma, Karcz ma nad Ka mie ni cą<br />

czy Na le śni ki w No wym Są czu al bo<br />

Dwóch Świętych w Krynicy-Zdroju (to<br />

tyl ko kil ka przy kła dów z oko ło ro ku)<br />

zdarzają się oczywiście także krytyczne,<br />

co pa ni Ch. – z wia do mych po wo dów<br />

– wyraźnie nie w smak…<br />

Trudno się zresztą dyskutuje z osobą<br />

z upo śle dze niem funk cji czy ta nia. Bo<br />

kto inny mógłby w pozytywnej w sumie<br />

recenzji Jadłodajni pod Wierzbą zauważyć<br />

wy łącz nie te pa rę umiar ko wa nie<br />

kry tycz nych zdań. To już trze ba być za -<br />

ślepionym albo wybitnie stronniczym…<br />

Co do ka wiar ni Wi sła w Kry ni cy -<br />

-Zdro ju, to pa ni Ch. po wta rzam po now -<br />

nie (bo in ni Czy tel ni cy zro zu mie li<br />

za pierwszym razem): przecież napisałam,<br />

że ciast ka są tam do bre, ale zbó jec -<br />

ko DRO GIE (przy po mnij my:<br />

kremówka 8 zł, szarlotka 11,50 zł)!<br />

ŻY WI SŁA WA ŁY ŻKA<br />

Z DO MU PO KRYW KA<br />

Dwóch Świę tych w Ma ło po lan ce<br />

w Kry ni cy -Zdro ju FOT. ŁYŻY<br />

98 Sądeczanin MARZEC 2011 v www.sadeczanin.info


eklama maurer<br />

do dołożenia<br />

przez Jacka<br />

MARZEC 2011 Sądeczanin 100

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!