Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
316 SPRAW O ZD ANIA<br />
sm akiem , eru d ycją i w yk w in tem opracow anych w n ow elach , opow ieściach i poezjach<br />
przez W ik tora G om ulickiego, a po w o jn ie w skali znacznie szczuplejszej, lecz<br />
z w ielk im um iarem stylistyczn ym przez S tefan a G od lew sk iego (by n ie w spom nieć<br />
0 innych), tu u leg a dyletanckiem u rozw odnieniu, dow oln ym i deklam acyjnym am -<br />
p lifik acjom , g in ie w reszcie p od sztukaterią, której fałszy w a ozdobnaść przypom ina<br />
n iek ied y (o, dziw o) m łodzieńcze rapsody prozaiczne Z ygm unta K rasińskiego lub n a j<br />
m niej straw ne p atetyzm y M ich ała C zaykow skiego. W szystk o jest tu ogólnikow o p o d <br />
n iosłe i w szystko w tórne, o czym autorka n ajm n iej zd aje się w ied zieć, n ajw id oczniej<br />
n ie bardzo obeznana ze zw yrod n ien iam i i n aiw n ościam i rom antycznej „rom ansow<br />
o ści“. Z zalet d otychczasow ych n ic praw ie n ie zostaje, pobieżność natom iast i doryw<br />
czość, n ieu d o ln e archaizow anie i prostackie rytm izow anie ukazują czczość tego<br />
sty lu naw skroś d om ow ego w yrobu. T a k ie roboty am atorskie n iegd yś przeznaczone<br />
b y ły „dla m ło d zieży 11. L ecz m łodzież dzisiejsza, bardziej trzeźw a, sceptyczna i en tu <br />
zjazm ująca się spraw dzalnym autentykiem , n ie sztucznej roboty jest spragniona,<br />
ani afek tacji. ani też n iew yd arzon ej b allad ow ości; cóż dopiero m ów ić o praw dziw ych<br />
m iłośnikach d ziejó w W arszaw y K siążeczka zaopatrzona jest w m niej od tekstu szab<br />
lon ow e ilu stracje; w odbitki d rzew orytów St. M rożew skiego, zaw iłe, dram atyczne<br />
1 w ym uskane. Szkoda w ielk a tej n ajsłu szn iejszej w zam yśle in icjatyw y.<br />
S T E F A N N A P 1 E R S R 1<br />
P O S P O L IT E R U S Z E N IE P O E T Ó W .<br />
„Arikusze poetyckie" *) — to cen n y i ory g in a ln y p om ysł w yd aw n iczy, przynoszący<br />
■zaszczyt zarów no inspiratorom ja k i w yd aw n ictw u , które p od jęło się jego realizow a<br />
n ia. P o ezja p olsk a n ie cieszy się, stw ierd zić trzeba, nadm ierną p opularnością wśród<br />
czyteln ik ów . N a jle p sz e n aw et książki p oetyck ie rozchodzą się w n iew ielk iej ilości<br />
egzem p larzy. D ru gie w yd a n ie „Łąki" L eśm iana ukazało się w przeszło 15 lat po<br />
pierw szym , a jest to p rzecież dzieło, z którym n ie w iele in n ych m oże w spółzaw odniczyć.<br />
T oteż, g d y ktoś zaryzyk u je rzucenie na rynek w yboru wiersizy całej p leja d y<br />
w spółczesn ych naszych poetów , gdy u dostępni czyteln ik ow i zetknięcie się („za jed ne<br />
50 groszy!") z liryk ą C zechow icza, P rzybosia, P iętak a i ty lu innych, gdy, słow em ,<br />
w tych tak zob ojętn iałych na poeziję czasach urządzi jej g o rliw ą propagandę, należy<br />
m u się za to poklask.<br />
P oklask aw szy do syta, m uszę się jed nak za ją ć 1 drugą stroną m edalu. Z a czn ijm y od<br />
spraw w yd aw n iczych .<br />
C zy „A rkuszy" n ie n ależało zaopatrzyć w jakieś syntetyczne<br />
charakterystyki autorów lub u w agi w p row ad zające w lekturę P rzecież „Arkusze" są<br />
w yd aw n ictw em p op u laryzacyjno - prop agan d ow ym , przeznaczonym raczej<br />
dla ogółu<br />
czyteln ik ów , który z p o ezją styka się rzadko, n iż dla n ałogow ych konsum entów<br />
liryk i. B yłob y to n iew ą tp liw ie trudne przy obecnym form acie „Arkuszy", ale czy<br />
w ła śn ie n ie b yłb y tu o d p o w ied n iejszy form at gazetow y, który utaltwiiłby takie rozw iązan<br />
ie spraw y T eraz o czy w iście zapóźno o tym rozm yślać. D laczego nie w yzyskano na.<br />
początek, dla, wom oiżenia siły ipropągiandy, w iększej ilo ści m atadorów now ej p oezji<br />
D la czeg o n ie ukazały się jak n a jw cześn iej po czterech pierw szych, które b yły w całym<br />
tego słow a znaczeniu „dobrym początkiem ", arkusze Swirsziczyńskiej, Z agórskiego,<br />
M iłosza, G ałczyń sk iego C zy w reszcie n ie dałoby się utargow ać coś z ow ych<br />
50 groszy A b y nilkt nie m ógł się tłum aczyć, że: „droigo, sitanow.czo za drogo".<br />
*) F. H oesick, W arszaw a.