kwiecień • maj • czerwiecMŁODZIEŻ MICHAŁOWICKA A UNIA EUROPEJSKARealizacja tematyki edukacji europejskiej w ramach lekcjiwiedzy o społeczeństwie, geografii i na „godzinach" wychowawczych,jest dla michałowickiej młodzieży gimnazjalnejpretekstem do aktywnego uczestniczenia w procesie„stawania się" obywatelami UE.Są na tym polu nawet całkiem wymierne osiągnięcia- III miejsce dla Agaty Chmiel oraz II dlaszkoły, w powiatowym konkursie „Unia Europejska -polskie aspiracje" - 1992 r.Gimnazjum, nie poprzestając na tych nagrodach,przystąpiło w ubiegłym roku szkolnym do programuorganizowanego przez UKIE i MENiS - „Moja szkoław Unii Europejskiej". Odbyły się konkursy wiedzy,prelekcje prowadzone przez studenta europeistykii spotkania z przedstawicielami Woj. Centrum IntegracjiEuropejskiej. Przygotowywano gazetki tematyczne, przeprowadzonowśród młodzieży sondę w kwestii przystąpienia doUnii, oraz zaprezentowano program określający wiedzę uczniówna temat państw - obecnych i przyszłych członków UE.Młodzi ludzie pełni obaw o swą przyszłość w „nowej" Europie,przejawiają bardzo duże zainteresowanie poznaniem szans,zależnych w dużej mierze od właściwego wykształcenia i rozumieniazachodzących wokół procesów. W tych poszukiwaniachpomocne okazać się mogą programy Erazmus i Sokrates.Wśród pytań zadawanych w czasie prelekcji wiele troski zawierałyte, które dotyczyły możliwości rozwoju rodzin żyjącychw środowisku rolniczym.Spośród wielu form przekazuwiedzy o UE, największąpopularność w naszej szkolezdobyły „Dni Europejskie" -spektakle, które młodzieżbardzo starannie przygotowałasama, angażując większączęść uczniów, wyzwalającukryte dotąd talenty sportowe,taneczne czy kulinarne.Po wylosowaniu „swojego"państwa, klasa opracowywała 30-minutowy program omawiającywarunki geograficzne, gospodarkę i kulturę owego kraju,prezentując jego folklor, zaś na koniec serwując dania charakterystycznedla kuchni regionalnej.Społeczność szkolna wprost żyła tymi przygotowaniami,chętnie wspieranymi przez nauczycieli i rodziców. Częściej zaglądanodo biblioteki, internetu i przewodników... Stroje wykonywanowłasnoręcznie lub pożyczano z teatru i zespołów folklorystycznych.Regionalne potrawy przyrządzano z niezwykłąfantazją i dbałością o ich estetyczne podanie, zaś wiedza - wśródtego ogromnego zabiegania - sama pchała się do głowy...Wszystkie prezentacje wypadły wspaniale, bawiąc publicznośćznakomicie. Rywalizacja między klasami zakończyła sięzwycięstwem kl. 2a przedstawiającejWłochy i Słowenię.Wszyscy otrzymali dyplomypamiątkowe, lecz najważniejsze- wiedza o Europie nadobre wszystkim zapadław pamięć.Członkowie SzkolnegoKlubu Europejskiego przeprowadziliw szkole z pozytywnymwynikiem sondędotyczącą członkostwa Polskiw UE. Referendum przygotowanewraz z Samorządem Szkolnym na terenie gimnazjum dałowynik 50% za wejściem Polski do Unii, stanowiąc dowód dojrzałościpostawy obywatelskiej, w tej ważnej dla Polaków sprawie.Za działania podjęte na rzecz integracji europejskiej szkołanasza otrzymała podziękowanie z Centrum Integracji Europejskiejw Krakowie.Dobry klimat do realizacji tego zadania stworzony przez Dyrekcjęszkoły, życzliwość i zaangażowanie nauczycieli, ale nadewszystko aktywność i pomysłowość samych uczniów (w tymbyłych i obecnych uczennic - A. Zębali, B. Dyląg, K.J. Sieńko,M. Sadzik, B. Hejmo i in.), to suma wysiłków, które zaowocowałytym niezwykłym wydarzeniem.Jako, że dobrą tradycję należy kontynuować, zaświedzę „europejską" wciąż pogłębiać - znów (jakojedyna szkoła w gminie) przygotowaliśmy kolejny„Dzień Europejski", tym razem „na powitanie wiosny".Odbył się krótki, acz treściwy „spacer po Europie",(ze strony największych łakomczuchów pełenwestchnień do omawianych smakołyków charakterystycznychdla różnych kuchni europejskich), urozmaiconymuzyką, pieśniami, a nawet tańcem odzwierciedlającymispecyfikę kulturową regionów naszegokontynentu. Taka forma aktywizacji młodzieżyzmniejsza zdecydowanie obszar „nudy szkolnej", stanowiączarazem znakomity sprawdzian wiedzy o Europie, ku której -tkwiąc w niej od ponad tysiąca lat - uparcie zdążamy, by poznającją bliżej, świadomie i na mocnych fundamentach budowaćnasz wspólny dom.Napisała Barbara WłodekNależy wyjaśnić, że pomysłodawczynią urządzenia „Dnia Europejskiego"oraz osobą, która ducha Wspólnej Europy tchnęła w mury michałowickiegogimnazjum, jest autorka niniejszego artykułu - nauczycielka historii, entuzjastkapracy na rzecz środowiska szkolnego, a od niedawna także członkini naszegoStowarzyszenia.(red.)Poczytaj mi...„Że w gminie Michałowice miłośćdo książek stała się tradycją- to wszyscy wiedzą. Żeczęsto widziało się staregochłopa, młodą kobietę lubchłopca pochylonych nad lekturą,jest faktem, o którymkażdy może zaświadczyć."Głód dobrej książki „wystanej" w kolejce do biblioteki parafialnejpowodował, że gdy już dostała się ona w ręce spragnionego czytelnika,ten „swojego" Mickiewicza, Reymonta czy Orzeszkową przekazywałnastępnym, zachęcając do sąsiedzkich „dyskusji literackich".Za osobistym staraniem p. Franciszka Bubki, jeszcze przed II wojnąświatową - bo w roku 1927, sprowadzono dla Kola Młodzieży Wiejskiejw Michałowicach „bibliotekę ruchomą" udostępnioną przez BibliotekęPowszechną w Miechowie. Czytelników było więcej niż książek, toteżmłodzież z Koła aktywnie starała się o zakup nowych pozycji. Kwestowanona ten cel podczas odpustów, urządzano przedstawienia, z którychdochód przeznaczano na powiększenie księgozbioru.Nie sposób nie wspomnieć tu o tych, którzy w owym czasie, a takżew okresie okupacji otaczali opieką Biblioteczkę Koła Towarzystwa6
kwiecień • maj • czerwiecSzkoły Ludowej - byli to; p. Władysław Nogieć, p. Franciszek Kopeć,oraz p.p. Andrzej i Waleria Sochowie. Niestety, nie zawsze zbiory biblioteczneudawało się w porę ukryć przed likwidującymi je Niemcami.Niebawem więc, placówka przestała istnieć, by odrodzić się na nowo powojnie, wiosną 1948 roku za sprawą p. Józefy Sosnkowskiej -nauczycielki z Michałowickiej szkoły podstawowej. Początki były bardzoskromne - jedna szafa w pokoju nauczycielskim, mieszcząca 250tomów. Jednak ogromne zaangażowanie mieszkańców w odtwarzaniuksięgozbioru spowodowało, że niebawem zaczęły powstawać kolejnepunkty biblioteczne, zapewniając wszystkim dogodny dostęp do książek.Prowadzili je społecznie; w Woli Zachariaszowskiej - p. Józef Kuś,w Woli Więcławskiej -p. Bronisław Grochowski, w Zagórzycach Dworskich- p. Kaczka, w Więcławicach Starych - p. Irena Kuhnert, orazw Księżniczkach — kierowniczka tamtejszej szkoły.W roku 1951, biblioteka kierowana przez p. Wandę Batko, przenosisię do budynku Gminnej Rady Narodowej w Michałowicach, by odroku 1955 przez kolejnych 45 lat pozostać pod troskliwą opieką p. MariiKrawczyk. Od tej pory zasobność księgozbioru stale wzrasta. Rośnie teżliczba czytelników. Pojawiają się pierwsze osiągnięcia: „proporzecprzechodni dla biblioteki przodującej w upowszechnianiu czytelnictwana terenie powiatu miechowskiego", oraz dyplom dla bibliotekarki zazorganizowanie wystawki pt. „Przez czytanie literatury rolniczej dopodniesienia kultury rolnej"W 1959 roku, pod patronatem kierowniczki biblioteki, zawiązuje sięKoło Przyjaciół Biblioteki, w ramach, którego prężną działalność rozwijająaktywiści z miejscowego Koła Związku Młodzieży Wiejskiej, stawiającza cel główny swoich wysiłków upowszechnianie czytelnictwa.Odbywają się spotkania z pisarzami i dyskusje literackie, stanowiącestałą pozycję w kalendarzu zajęć bibliotecznych. Propagując noweformy popularyzacji książki, KPB wystawia sztukę teatralną pt. „Zemstacygana" ( 1959 r.). Regularnie mają miejsce wieczorki głośnegoczytania, oraz zbiórki pieniężne na rzecz budowy bibliotek.W roku 1964 amatorski teatrzyk przekształca się w młodzieżowyzespół regionalny „Pawie Pióra", kierowany przez p. Marię Krawczyk -główną inspiratorkę wszelkich akcji kulturalnych w Michałowicach,których długą listę trudno byłoby pomieścić w tym niewielkim artykule.Nie można nie wspomnieć o olbrzymim kapitale szacunku i zaufania,jaki zaskarbiła sobie p. Maria w środowisku, na rzecz któregowspólnie z młodzieżą, z wielkim zapałem i poświęceniem przez wielelat pracowała społecznie. Dzięki Jej staraniom w roku 1965 „PawiePióra" zarejestrowano w Wojewódzkim Związku Teatrów Amatorskichw Krakowie. Dziesiątki występów w imprezach lokalnych, powiatowych,wojewódzkich i ogólnopolskich, udział w konkursach, festiwalachi obchodach rocznicowych, coroczne reprezentowanie regionukrakowskiego na dożynkach centralnych - po raz pierwszy w Warszawie- 1967 r., później w Opolu, Bydgoszczy, Białymstoku, Poznaniu,Płocku i innych miastach wojewódzkich - to trwałe osiągnięcia kulturalnezespołu, przez cały czas społecznie kierowanego przez swą protektorkę.Zmieniały się czasy i „zespołowe pokolenia". Jedni odchodzili, inniwstępowali w szeregi „Pawich Piór', a lista ich nazwisk wydłużała sięcoraz bardziej.W niejednym domu treść tego artykułu przywoła zapewne wspomnieniaz tamtych lat. Może nawet znajdą się zdjęcia, na których -w stroju krakowskim - rozpoznamy kogoś bliskiego...Niestety w latach 80-tych zespół przestał istnieć. Nie powiodły siępróby jego reaktywowania. Pani Maria Krawczyk, całe swoje zaangażowanieskierowała więc ku pracy w rozwijającej się bibliotece, popularyzującczytelnictwo wśród wdąż wzrastającej rzeszy odbiorców.Biblioteka z budynku Urzędu Gminy „powędrowała" na pewienczas do prywatnego mieszkania p. Jerzego Bubki, by następnie osiąśćw remizie OSP w Michałowicach. Od 2003 roku zajmuje lokal w świeżoodrestaurowanym budynku michałowickiego Gimnazjum.Nie istnieje już Zespól „Pawie Pióra", a p. Maria Krawczyk nie witanas w progu biblioteki. Lecz Jej dzieło i osoba pozostały w naszej pamięcina zawsze.Chcielibyśmy na łamach naszego czasopisma zamieścić dla Państwatekst rozmowy z p. Marią. Obiecała nam to niebawem.Uzbrojeni w cierpliwość, przygotujmy się więc na tę chwilę wspomnieńo czasach i ludziach często bliskich i najbliższych, którzy dla nasi wśród nas, z potrzeby serca tworzyli kulturę, promując naszą Michałowicką Ziemię na terenie całego kraju i pobudzając pokolenia młodzieżydo uczestniczenia w owych artystycznych zmaganiach.Anna BoczkowskaOCALIĆ OD ZAPOMNIENIAPewnego zimowego wieczoru, ogarnięty nostalgią przemijającegoczasu, natrafiłem w albumie na pożółkłą fotografięsprzed półwiecza. Na odwrocie, nieco już wyblakła notatka -Kapela Ludowa „Znicz" z Masłomiącej.Przywołując pamięćo tamtych dawnych, takszybko minionych czasachmyślę, że przecież wszystkoto działo się jakbyprzed chwilą.Druga połowa lat pięćdziesiątych.W Polsce, poprzełomowym październikowymPlenum Partii,na skutek mających dokonywaćsię przemian politycznych,w ludziach budzi się nadzieja na lepsze jutro, aogólny entuzjazm wyzwala chęć do działania, także wśródmasłomiąckiej młodzieży.Wróciłem wówczas z wojska. Mając sporo czasu postanowiłemspożytkować go dla dobra najbliższej społeczności.Z Jankiem Boczkowskim spotykaliśmy się w sklepie mojegoojca - Józefa. Wieczorem przychodzili tam także przedstawicielepokolenia międzywojennego. Starsi opowiadali o dawnychczasach - młodzi słuchali. Uradzili wreszcie, że najwyższyjuż czas na reaktywowanie przedwojennej kapeliludowej. Kiedyś grali w niej mój ojciec - JózefKomenda, Stefan Banach i Roman Rosół. Terazbrakowało obsady do trzech instrumentów, co niebyłoby problemem, gdyby do zespołu zechcieliprzystąpić grający w więcławickiej orkiestrze parafialnejmoi bracia - Czesław i Jan oraz Jan Bednarczyk.Tak też się stało. Zespół rozpoczął próby.Obu z Jankiem Boczkowskim korciło nas terazaby stworzyć jeszcze sekcję teatralną i taneczną,bowiem chętnych nie brakowało.Niebawem dokonujemy rejestracji naszych sekcjiw Wojewódzkim Związku Chórów i Teatrów Ludowych,w Krakowie, pl. Szczepański 8.Do zespołu muzycznego i tanecznego zaczyna przyjeżdżaćinstruktor. Teatrem zajmujemy się obaj z Janem Boczkowskim.7