12.07.2015 Views

Nr 75, wrzesień 1960 - Znak

Nr 75, wrzesień 1960 - Znak

Nr 75, wrzesień 1960 - Znak

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

WIELKIE RELIGIE WOBEC WSPOf,CZESNOSCI 1109kontemplacyjnego w zindustrializowanej cywilizacji technologicznej,oraz 6. Religie i ich wklad w spraw~ rozwoju zjednoczonejwspo1noty swiatowej. Program ten niewqtpliwie zbyt szer'oki, bym Olina go bylo gruntownie przer Oobii: nawet w 13k tIlielicznymgI"o.nie, pozw oli1 jedna'k na interesujqcq ko ,nfront a cj~, skrzyzowaniep oglqdcw roznych religii na konkrebne probl ~my wspolczesno,sci.ZreslZ'tq i glowne refen.ty konferencji opracowane zosta1y wediugJednolitego planu. Kazdy z autorow otrzymal dose szczegolowykwestionariusz, Id6ry obejmowal trzy dziedziny: reLgijn'l,spo1ecznq i klllturalnq. W pierwszej chodzilo 0 odpowiedz na pytania,jaki jest wp1yw rehgii na zycie codzienn~ jednostki, jakijest stosunek religii dlJ sprawy post~pu ludzkosci, stosunek wiarydo nauki, do problemaw wynikajqcych 7 post~pu wiedzy i techniki.W dziedzinie spoIecznej pytania dotyczyly stosunku religii do obecnychprzemian spo1ecznych, zwhszcza w odniesieniu do rodziny,stosunku do problemaw demograficznych, realizacji sprawiedliwoseispolecznej w swiecie, czy do sprawy pat!"iotyzmu i poczuciaodpowiedzialnosci obywatelskiej. Wreszcie w dzj€ci-zinie kultury naczo1o wysuni~te zostaly problemy dialogu mi~dzy razriymi kulturamii wielkimi prqdami duchowymi naszych czasow, problemytolerancji w st,osunku do innych wierzen i przekonan, mozliw:Jsciwspolnej akcji wraz z wyznawcami innych religii, oraz problemyuniwersalizmu obejmuj'lcego wszystkich ludzi bez wzgl~du na ichreligi~. Drukowane w n iniejszym numerze "<strong>Znak</strong>u" referaty stanowiqwlasnie odpowiedzi na ow kwestionariusz, pisane z pozycjiroznych religii.Dodajmy wres'lcie, ze akta manilskiej "konferencji ekspertow"ukazaly si~ w druku nak1adem centrali Pax Romllna we Fryburguszwajcarskim, w j~zyku angielskim, w kt6rym toczyly si~ obr:ldy]wnferencji. Teksty, ktore tu publikujemy, Sq tlumaczone z angielskiegoz upowaznienia autorow.*W uwagach niniejszych, ktore maj'l sluzye za wprowadzeniew temat calego numeru, nie mamy intencji kusie si~ 0 jakies uj~ciesyntetyczne calej problematyki, 0 wyci'lgn i ~cie wnioskow czyprzedstawienie rezultatu dyskusji manilsbch. Ostatecznie w dyskusjac:1tych nie chodzilo 0 dojscie do jakiejs wspolnej konkluzji,ale 0 konfrontacj~ raznych stanowisk, 0 wykrycie istotnych zbieznoSeii roz,bieznosc'i.


]110 JERZY TURO\VICZTotez ograniczymy si~ tu tylko do poruszenia trzech problem6w:problemu stosunk6w mi~dzy roi:nymi religiami, problemustosunku mi~dzy katohcyzmem a religiami czy tei kultu!ramiWschodu, wreszcie cywilizacyjnego problemu Wsch6d-Zachod.1. J esli chodzi 0 ~tosunki mi~dzy poszczeg6lnym i religiamio nawiqzanie mi~dzy nimi di>alogu, to jasno powiedziee trzeba,ze katolicki punkt widzenia wyklucza zar6wno wszelki synkretyzmjak i to co moima by nazwac interkonfesjonalizmem. Synkretyzmw sensie ch~ci wzbogacenia dogmatycznej czy moralnej tresci katolicyzmuelementami innych religl1i, lub tei w sensie dqi enia dostworzenia nowej rehgii, ktora byla1by wspolnym mianowni"kiemwszystkich wierzeil, jest nie do przyj~cia dla katolika. Po pierwszedlatego, ie katolik uwaia swojq religi~ za system .::alkowity, ;mjmkni~ty,obejmujqcy i tlumaczqcy w sposob sp6jny i logiczny caloksztaltspraw, 0 kt6rych uczy religia, a zatem system nie potrzebujqcy.iadnych nowych elementow zewn~trznyc h. Co nie wykluczaoczywiscie wewn~trzneg o rozwoju i rozrostu dogmatu, kt6ryodbywal si~ w ciqgu dziej6w Kosciob, dokonuje si~ dzis, na naszychoozach, a niewqtpliwie b~dzie mial tei: miejsce w przyszlooci.Po wt6re dlatego, i:e kat'ohk uwai a, musi uwaiac - skor o wierzy- swojq religi~ za prawdziwq, a inne za, mniej lub wi~cej ,bl~dne, zas z:J prawdziwe w innyeh r eligiaeh uwaia te elementy,kt6re Sq zgodne z jego religiq. Nie jest to bynajmni ej wylqcznies tanowisko k atol:k6w. Niewqtpliwie i muzulmanin uwaia, ie prawdziwq religiq jest iElam , zas inne religie Sq bl ~ dne. Dodac je-dnaktrzeba, ie katolik nie uwaia swojej rcligii za prawdziwq n a podstawiejakiejs swojej ludzkiej, naturalnej bezblE;dnosci ezy nie­'omylnosci, co byloby nieuzasadnionq zaTozumialosciq, a jedyniena podstawie przeswiadezenia, pewnosci, 0 boskim pochodzeniu tejreligii, 0 oezywistej bezblEidnosei boskiego objawienia. Dolqezasi~ do teg'o przeswiadczenie :) istnieniu elementow prawdy religijneji w innyeh religiach, nie tylko chrzescijanskl1ch. Elementyte ez~seiowo nalezq ·do tego co nazywamy "religic} naturalnq", toznaezy zespolu prawd religijnyeh, do kt6ryeh czlowiek moze dajseprzy pomoey rozumu, w opareiu ° doswiadczenia zmys16w, C7.~sciowozas Sq rezultatem tzw. "objawienia pierwotnego", a wi~cobjawienia ochara,ktE:rze nadprzyrodzonym, danego przez Sagaludzko·sei w samych poczqtkach jej d::iej6w. Te'ol'


WIELKIE RELIGIE WOBEC WSPOLCZESNO$CI1111mianownik" lqczqcy roinorodne wier,zenia musialby z koniecznoSc·ibye czyms tak ogolnym, "rozrzedzonyrn" i abstrakcyjnym, ze wqtpicmoma·by mogl posiadac jakqs wartoSc poznawczq O'raz moe ksztaltujqCqzycie ludzkie i nadajqcq mu sens. Podobnie nie da si~ pogodzickatolitcyzmu z zadnym interkonfesjonalizmem wywodzqcymsi~ czy to z jaki.egoS liberalnego pugrnatyzmu, dla ktoregO' waTto.screligii nie lezy w jej prawdziwoSci lecz w praktycznej uiytecznoociw zyciu indywidualnym czy zbiorowym; czy to z jakiegosnieokreslonego deizmu dla ktorego wazna jest jedynie wiaraw Boga, a nie waina (JIkreslona tresc tej wiary; czy tei wreszciez postawy sceptycznej i agn06tycznej, tj. z niewiary w moZliwoscpcrz:nania prawd religiJnych.Natomiast z odrzucenia synkretyzmu i interlwnfesjonalizmu niewynika bynajmniej zasada wrogo.sci mi~dzy roznyrni reljgiami, czytei nietolerancji w stosunku do religii obc ~ch. P rzeciwnie, niektorzyz teologow katolickich wysuwajq dziS postulat powstania czegoow rodzaju ruchu ekumenicznegO', ktory na W ZOT ruchu istniejqcegojuz m i ~dzy chmescijanarni roinych wyzn.1l1, obejmowalbywszystkie relJgie swiata. Plaszczyzny zbliienia m i~ d zy religiami5q rome. Po pierwsze Sq to - z katolickiego punktu widzenia ­owe prawdy cz~sciowe zaw a~te w innych relig:ach naleiqce do"religii naturalnej", a zwlaszcza do owej wspolnej calernu rodzajowiludzkiernu tradycji "objawienia pierwotnego". Wlasnie przywyraznym okresJeniu dogmatycznej zawartosci wbsnej religil istniejemo,iliw{)sc i potrzeba przy kont3.kcie z innq religiq wyraznychodr6inien co w danej religii jest prawdziwe, co naleiy dO'wsp6Jnej tradycji i gdzie lezq istotne r6inice. Praca ta jest oczywisctemoiliwa tylko w duC'hu sm cunku dla O'wej innej religii,symp3.tii i zrozumienia.W a zn ~ piaszczyznq z,bliienia mi~dzy religi:lmi Jest lli.uwanien ieporol'lJUmieiJ.: czy to kompleksow i animozji n aroslych w ciqguhistc·rii, czy tez po proc;tu plyJ1qcych z wzajemnej ignorancji.P rzykhd tak:ego nieporozumienia Inoze stanO'wic nierraz wzburlzajq~a dyskusj~ sprawa wIaSciwej interpretacji katolickiego przeswiaclczenia(j tym, i e "nie rna zbawienia PO'Z" KoSci·olem". Fakt,ze ~ a kies 10 13t temu, dO's!owna, literalna interpretacja tego twierdzenia, glcszona przez amerykanskiego jezuit~, 0. Feeney z Bostonu,zosta,la formalnie p{) ,t~pio na przez Kosciol, a sam o. Feeneyznalazl si~ poza Koscio!em poniewai me przyjql rzymskiego orzeczenia,fakt ten stanowil prawdziwll rewelack dla prof. Greenbe~'ga z New Yorku, prredstawiciela judaizmu na man:ilskiej "konferencjiekspertow". TegO' typu l1iepoTO'zumien, plynqcych z wza·wmnej ignorancji pomj~dzy 'religiami jest wiele, w iele wi{!cej.


1112 JERZY TUROWICZ. Plaszczyznfi zblizenia stanowic takze musi podobna posta wa1'6znych religii wobec wsp6lczesnego problemu niewiary. Te sameprzyczyni, ktoa-e powodujq trwanie lub szerzenie siG n~ewiaryw krfigu cywilizacji - ogolnie m6wiqc - chrzesci jailskiej, powodujqr,odobne skutki : w innych kr~gach cywilizacyjnyn. K'lttrlicyzmowibliZsza jest p Cls tawa czlowieka wierzqcego chocby w kategQ.riach.religii "nieprawdziwej", kt6ra jednak jest uznaniemistnienia r zeczywistosci nadprzyrodzonej i chGciq jej pozn;:mi,a, odpostawy czlowieka, ktory k ieTuj


WIELKIE RELIGIE WOBEC WSPOLCZESNOSCI1113i faktycznym niezwiqzaniu z zadnq kulturq - a dodajmy takze,dzi~ki swojej okreslonosci i prawdziwosci - lepiej nil. inne religieprzygotowany jest do stawienia czola wielkim problemomcywiIizacyjnym wsp6lczesnosci. Majqcy r6wniez uni,wersalne ambi-cjeprotestantyzm, jest oslabiony przez fakt r·ozbicia na niezliczoneodhmy i sekty, zas jego liberalizm, niernal agnostycyzmw dziedzinie wia,ry, odbieTa mu pewnoM! w zajmowan iu stanowiskawobec problem6w wsp6lczesnosci. Dolqcza si~ tu jeszczeten jakiS zasadniczy pesymizm protestantyzmu w {)cenie losu ludzkiegochoe kompensowany praktycznym optymizmem w sfer zedzialania, n ieraz naiwnym i idealistyoznym. N:,tomiast wielkiereligie Wschodu oraz islam nie majq na og61 ambicji uniwersalnych,Sq reLigiami obszar6w geograficznych, niemal narod6w, scislezwiqzanymi z pewnymi his toryc'mie powstalymi form::.cjami kulturowymi.Dzisiejsze gwaftowne nieraz przemiany owych fm·macji,oshbiajq silnie zywotnose owyeh religii i sprawiajq, ze wobec problem6windustrializuj ilcego si~ spoleczeilstwa, zrnieniajqcego calqswojq struktur~ spolecznq, religie te stajq nieraz dose bez:cadne.Widae to wyraznie na przykladzie szintoizmu, ktMy jest b:udziejtradycjq i obyczajem narodu japoilskiego niz religiq, czy tez naprzykladziehindui2mu, kt6ry nie opierajqc si~ 0 zaden systematycznyukbd metafizyki w dziedzi.l1ie filozofii, ani tez dogmatuw dziec1zinie wiary, stanowi niejednolity, niern wewn~trzniesprzeczny zbi6r wierzeil, 00 prowadzi n iern do !50towosci przyj~ciaideologii - wydawaloby si~ - bardzo odleglych, n ie wylqcza­JqC materializmu.Ale to tylko n awiasowa uwaga, podleg!ljqca zresztq d yskusji.o wiele wazniejszym jest hkt istnieniu owych zbieinosci w postawier6znych rehgii wobec problem6w wspClczesneg o swi.1 ta.Stwierdzenie tego faktu jest najcenniejszym rezultatem dyskusjimanilskich. Wspominalem tu 0 nieporozumieniu ze strony przedstawicielajudaizmu na temat extra ecclesiam non est salus, t:czebawi€;c tei dodae, ze poglqdy prof. Greenberga na odpowiedzialnoscczlowieka wobzc swoich bliznich, wobec c3.lej ludzkosci i . h is t oriiw niczym niernal nie rozniq si~ od poglqdow katolika na te sprawy.Owe zbieznoSci stanowiq n ie tylko podst a w~ zbliz2nia m i ~cJ.zy religiami,otwierajq one mozliwosc kontaktu, dialogu, stwarzajq t akzemozliwosci realnej i owocnej wsp6lpracy dla dobra ludzk osci.2. Problem stosunku k3tolicyzmu do religii i kultur Wsch odunie byl - w zasadzie - tematcm obrad manilskiej konferencji,poruszal go w swoim referacie prof. Matsumoto, Jap0l1czyk , katolik,znawca filozofii arystotelesowski e ~ . Sam jednak fakt, ze byla


1114 JERZY TUROWICZto konferencja na tematy religijne, organizowana przez katJoliik6w,odby\Vaj~ca si~ na Dalekim Wschodzie, z licznym udzialem przedstawicielilud6w Wschodu decydowal 0 tym, ze i ten problem cZE;stowracal w dyskusjach.Tu tylko chciaIbym podkreslie, ze problem ten dzisiaj stawianyjest w nowy spos6b, niewqtpliwie gl~bszy i sluszniejszy, a zapewnei bardziej owocny, choe skutecznosc jego ujawnie si~ moZe napewno nie pr~dko . Samazasada nawracania wszystki ch lud6w nachrzesciJanstwo, szerzenia wiary, duch misyjny, to pr'oste naikazyEwangelii, oczywiste dla kazdego katolika. Ale to chrzEscijanstwonie szlo i n ie magiv nigdy isc w Ewiat jako czysta Ewang,elia, szlow "otoczce" formacj:i kulturowej sWQjego CZ3-S U. Chrzescijanstwoprzychodzilo WTaz z wplywami, dommacjq, c z~sto p anowaniembialego ozl'owieka, bylo elementem europejskiej ekspansji cywdlizacYJnej.W pewnych wypadkach, uwarunk,owanych pohtycznie,tak jak na Filipinach, doprowadz.ilo to do chryshanizacji calego narodu.W innych powstawaly tylko mniejszoSci chrzescijanskie, katolickieczy protestanckie, mnie jszosci nieraz bardzo nieliczne.Kiedy juz w wie'ku XX p anowanie bialego cdow ieka zacz~l'o si~konczye, a kolorowe ludy Wschodu dochodzie do niepodlegloBci,reakcja przeciwbialemu czlowiekowl i jego cywilizacji lqczylasi~ nieraz z re a kcj~ przeciw katolicyzmowi jako. rel~gii obcej, religiibialych. T.otez stan posiadania chrzeScijanstwa w og61e a W szc'z€g6lnoscikatolicyzmu w niejednym wypadku ulegl zmnii.ejszen iu.Kosci61 zdal sobie wczesnie s p raw~ z tego n i.:bezpieczeilstwa,llswiadamiajqc s obie wyrazniej nii; przedtem, ze prawda chrzescijailstwajest pr a wd~ dotyczqCq ka.i:dego czlowieka i przeznaczonqdla k azdego ::zIowieka, niezaleznie od jego formacji kulturalneji ze Ko,sei6l nie jest w istocie swojej zwiqzany z zadnq kulturq, :l€istniejqce zwiqzki majq charakter dos t: zewn ~ t rzny, i;e w ka'zdejkiulturze chrzescijailsh.\,o mvze bye zaczynem nowego rozwoju. adtej swiadomosci jednak do wcieJania k atolicyzmu w doSe odmdenne- od zachodniej - kultury daleka jest droga. Z jednej strony,m'mo i;e owe zwiqzki Koscioia z kultur'l zachodniC! n ie dotyczq niejakoistoty Koscioia i istoty jego prawdy, to niemniej zwiqzki te Sqgl~bokie. W ciqgu wiek6w wytW'orzyIa s i~ , jako jedyna formacjakultUTowa katolicyzmu chrzescijanska kulturil zachodnia. Innejdotq,d nie rna. Kulturra ta wyrosia w basenie Morza Sr6dziemnego.Zwiqzki z filowfiq helleilskq, z, prawem rzymskim, z obyczajemsredniowiecznej Europy az do nowoczesnej architektury i logikimatema'tycznej Sq jednak bardZlo gl~bokie. Dlatego tez z Europychrzescijal1stwo szlo w swiat w takiej formie w jakiej wcielalo si~w kultur~ europejskq. Ol6i: dzis'iaj te mozliwoSci si~ k(;>rlczq. Nowe


WIELKIE RELIGIE WOBEC WSPOt.CZESNOSCI1115kontynenty, Azja, czy Daleki Wsch6d przyjmujq od Europy czymoZe raczej ad Ameryki postE:P techniczny, na'tomiast nie chcq,coraz bardziej Swi.adomie, przyjmowac europejskie,i cywilWacji duchowejczy artystyanej, zwlaszcza ie ta cywilizacja coraz cZE:sciejzaczyna nie zdawac egzaminu historii. Nie chcq, bo prowadzilobyto do swego rodzaju hybrydyzacji cywilizacyjnej, bo oznaczabbykatalStrofE: wlasnych starych kultur, nieraz 0 wiele starszych odeUl10pejskiej i zawierajqcych wartoSci bynajmnie,i nie niZsze octwartosci nowej kultury, Stqd wni


lli6JERZY TUROWICZale poprzez intuicyjnq mqdrose przekraczajqcq tak slowa jak i m'y':'iIi. Griffit hs wskazuje, ze np. w hinduizmie znajdujemy poj~cietrojcy, wcielenia, cdkupienia i laski, ofiary i sakramentu. J esliwi~c chrzeScijanstwo, katolicyzm, przestaniemy traktowae jakosztywny system doktryny i dyscypliny moralnej, ale polozymynacisk przede wszystkim na EwangeliG, mowiqcq czlowieko'wi jakiejest jego m iejsce w swiecie i sens jego egzystencji i jak ­zgodnie z tym sensem zye powinien, to mozliwosci wcielania katolicyzrr.uw kultury Wschodu wzrQsnq ogromnie. Nie znaczy toOoezywllicie by naiezalo zrezygnowae z czegokolwiek z doyobkumysli i kultury chrzescijanskiej, by naleiaIo tu stosowac jakis minimalizm,czy ise na kompromisy. Chodzi 0 to tylko, ze dorobh.-utego n ie mozna mechaniczr..ie tlumaczyc na j~zyk obcych kultur,jes!i zas Ewangelia stanie si~ tym czym bye powinna, to jest zaczynem,drozdzami nowego iycia, to otwierajq si~ tu olbrzymie"nie przewidzialne wpr·ost mozliwosci r'ozwoju owego dorobku b~dqcegowlas nosciq calej ludzkosci. Kosciol nie tylk{) rna cos dodania ludom i kulturom Wschodu, moze takze od nich b ardzo wieleotrzymae. Nie stawiamy oczywiscie tej wymiany wartosci na rownLPrawda katolicyzmu winna bye drozdiami, ktore spowodujq wzrostowego dorobku. By to osiqgnqe, trzeba, jak m owi Griffiths, byKosciol "wszedl rownie gl~boko w kulturalne dziedzictwo ludow'Wschodu, jak kiedys wszedl w kulturalne dziedzictwo GrecjiRzymu oraz ludow Europy".3. I na zakonczenie kilka kr6tkich UW3g na temat problemuWseh6d-Zach6d, nie jako problemu politycznego, ale jako stosunkukultur. Problem ten nie byl tematem manilskiego spotkania, alespotkanie to wbsnie bylo - n3 malq moze skal~ - spotkaniemWschodu i Zachodu. To jest pewne, ze skonczyla s~~ juz i tu epokakiedy Zachod dawal, a Wsch6d bral, skonczylo si~ ex Occidentelux. Zeby nie byl!) niep


WIELKIE RELIGIE WOBEC WSPOLCZESNOSCI1117byly tak odrnienne, ze ich por6wnywanie, stosowanie jakiejs skali,stopnia dojrza!osci, jest czynnoociq pozbawionq sensu. To jednakpewne, ze dzisiaj rnozliwy i koni€


S. B. DAS GUPTA (Kolkuto)ODDZIAlYWANIE HINDUIZMUB r acia i Siostry w Wi.erze.Zabieram glos na tej konferencji jako jeden z pierwszy::h, poczuwams i~ wi~c do obowiqzku najserdeozniej powitac tych wszystkich,kt6rzy z takim zap'alem z::>rgan ~zow a li to spotkanie; celem~ eg.o jest wytwcrzenie wsr6d nas atmosf~ry wZc1jemnego ZI"::Jzumienia:chcemy tez wspolnie dotrzec do podstaw religii. WitamWas wi~c slowami jednego z dawnych naszych mnichow : "Ze zlozQ'pymir~kami bbgam Was, doskonale uswiadomionych na wszystkichkrailcach swiata, b yscie zaswieciIi lamp~ »dharmy« (religii)...niech swiat nie b~dzie slepy w ciemnosci". Wezwanie to sk1anianas d:> wyjscia z egocentrycznego osamotnienia; wszelkie SwiaHoi RadoRc, jakie dotychczas zostaly na swiecie osiqgn i~t e, nalezydbecnie wykorzystac, zeby w miar~ mOZnosci u sunqc ro?1paczj ciemnoSci, ktore przeszkadzajq rozwojowi tego, co w czlowiekujest wzniosle i boskie. Nasza szczera i pokorna "katolickosc" niechswiadczy 0 uczciwoSci tego wspolnego wys.ilku. N ie oczekujemyod zebranych tu osob, by kaida z nich przedstawila historyczniei geograficznie opracowany obraz religii, ktorq reprezentuje; nieb~dz;iemy teZ prowadzic teol@giczn:ych dysput; interesuje nas wylqczniewplyw, jaki nasze rozmaite religie wywarly na kultur~swych wyznawcow, chcemy wi~c badac "religi~ stosQwanq" , czylizmierzyc stopieil, w jakim element religijny jest nadal zywy w danejkulturze oraz rozpatrzyc sposab, VI jaki wielkie istniejqce naswiecie religie rozwiqzujq najwainiejsze problemy wsp6lczesnegoswiata. W toku dyskuEji spotkamy si~ zapewne ., wyp owiedzia'm 1Dr S. B. D a s G up t a , n a ukowiec i literat hindus k i, ur'odzony w 1911 1'. Od 20l at prot esor wydzialu j'lzyk6w nowozytny ch uniw ersytet u w K alkucie . A utol' licznychprac ns t e mat litel'a tury, kultnr y i religE Bengalu, a takze poezji, sztul


ODDZIALYWANIE HINDUIZMU1119o "zagrazaj'lcym kryzysie religii", ale pami~tajmy, ze kryzys istniejezawsze, jest bowiem nieodlclczny od zycia. Nie bylo w histor Fepoki, kiedy ludzie nie krytykowaLi tego co "nowe", skloni1i bowi€mjesteSmy za duzo myslec 0 przeszloSci, najch~tniej zyjemytyro, 00 odziedziczyliSmy; moze spodziewamy si~ tei ozegos od nieznanejnikomu przys zlosci, ale tymczasem stoimy wobec terazniejs1108oize wszystkimi jej po~ornie krytycznymi trudnoSc,iami. Miejmyodwag~ spojrzec im w oczy i nie wyolbrzymiajmy "aspektukr yzysu".CZYM JEST HINDUIZM'1Hinduizm wyznaj'l miliony ludzi od mnieJ W i~ C 2 j piGeiu ty -­si~ey lat; sformulowanie jego definicji czy naw et opisanie goJest ogromnie trudnym zadaniem. lnaezej nii b uddyzm, chrzescijailstwoczy islam, kt6re skrys taliwwaly si~ wokolo okreslonycnwyraznie postaci, hinduizm wyrosl z gleby olb rzymiego i zroZnlcowanegoobszaru, rozwijal si~ tam i rozprzestr zen; al, a do swejrozn orodnej tresci wehlon'll olbrzymi'l m iesz a n in ~ wier zen, obrz~d6wi prakty'k, asymilujqc ezasami najzupelniej spf7 eezne elementy.totez powierzchowne spojrzenie nan z zewnqtrz niew qtpliwie powodujeoszolomienie.B~dqc s am Hil1dusem, nie wY'Pieram si~ zadnego ze skladnik owtej rehg~i; tych tysi~cy zwyezaj6w i tradyeji, ktore z03taly przrezaiq wehioni~te , przeksztakone i ozywione nowym duehem. Hin-­duizm bowiem nie jest ehaotyeznq zbieraninq, gdyz wszystko, czymkiedykolwiek si~ wzbogacil, ~o.stalo w nim przetrawione i oczyszczone,tak ze tworzy dzis integralny organizm, ktorego znamieniemjest jednoSc w roi:norodnosei. Taka np. koneE>peja, jak kultkr wiozerczej, czarnej i nagiej bogini Kali, pochodz,i zapewne z tradycJijakieg,Q!s barbarzyils kiego indyjskiego sz.czepu, ale kazdy,kto prz63 tudiowal ewoluej~ tego kultu, wie, ze forma, j3kq on dzisiajposiada, nie rna w sobie nic, co sprzeciwialoby si~ idei Upaniszad6w:poszukiwaniu prawdy i duchowemu udoskonaleniu_Centralnq zasadq, kt6ra jednoczy, oczyszcza i przeksztalca te\vs zystkie r·ozmaite elementy, Sq Wedy, przez kt6re rozumiem niety'lko piesni zebrane w Samhita, ale calq litera tur~ re ~igi.inq, st..'....orzonqprzez ludy aryjskie; prcez czterech ksiqg Wed, nalezy doniej Aranyaika oraz Upaniszady, ezy!: te dziebJ, ktore wydobyly1 rozwin~ly tresc dawniejszych od nich piesni. Z p6zniejszychtekstow, kt6re konteks t Upaniszad6w, zgodn:~e 7. duche:m eZ1SU,skierowaly na nowe tory, n alezy przede wszystkim wymienic n ajpopularniejsz~ z pism Hinduskieh: Ksi~g~ Gita; zawartq w niej


1120 S. B. DAS GUPTAdoktrynt:: przyrownano przeciez do owego mleka niesmiertelnosci,ktore S3m boski pasterz Kriszna wyssal z Uparuiszadow. TreseUpaniszadow czy tez Wed jest wit::c OWq zasadq przewodniq,ktora w ciqgu wiekow jednoczyla i przeksztalcala najprymitywniejszenawet, aryjskie i nie aryjskie grupy etniczne hinduskiegospoleczenstwa, a docierajqc do najnizszych jego warstw, powoliwplyn~la na ich swiadomosc religijnq i przygotowala teren dlaswi~tych i dla reformatorow.Doktryna wyplywajqca z Upaniszadow da sit:: strescic w stwierdzeniu,ze istnieje wszechpot~zny, wszechprzenikajqcy, wieczny,myslqcy Pierwiastek, niezmienny i absolutny, rownoczesnie transcendentnyi immanentny, ktoremu swiat zawdzi~cza istnieniei trwanie; ze Jeden obj3w,ja sit:: w wielosci nie z powodu jakiejsswej niedoskonalosci, ale wla,mie przez bogactwo swej wiekuistejNatury. Byt, Swiadomosc i Blogosc ("Sad-Czit-Ananda") oto trzyzasa>dnicze wlasciwosci teg'o Absolutu, ktory jest takze NajwyzszymDuchem, a ten poddajqc sit:: gran'com doczesnych przyczyn i warunk6w- obj3wia si~ w poszczegolnych duszach.Jesli chodzi a przezycie religijne, ' Upaniszady ucz'!, iz prawda() Najwyzszej Istocie, czy tez NajwYZszym Duchu, nie maze byeludzkim rozumem poj~ta ; czlowiek musi poprzez oczyszczenieprzeczuc jq wewnt::trznie jako nieskonczone swiatlo i nieskOl1cZOnqRozkosz. Ten mistyczny charakter najwyzszego przezycia religij~nego, jak () nim UCZq Upaniszady, jest cdwj'ec-znq cechq hinduizmu.Na zarzut, ze takie nastawienie kladzie przesadny nacisk tylko najeden z elementow przezycia religijnego ze szkodq element6wdoktrynalnego i instytucjonalnego, odpowiadamy, ze dla nas teostatnie Sq drugorzt::dnymi, nawet niepotrzebnymi srodkami docelu, kt6re religii dopomagajq, ale jej n'e stanowiq. Jesli chodzio rzetelnosc i obiektywnq wartosc naszego przezycia, mozemyjedyn:e odrzec: "przyjdzcie i przekonajcie si~ sami".Zaznaczyc tu nalezy, ze ogolny kierun.ek Upaniszad6w nleprowadzi do koncepcjl Boga osobowego, mimo iz teksty te nigdzietakiej k oncepcji nie wykluczajq, ani jej nie przeczq; wprawdzieAbsolut jest czasem w We-dach i w Up::miszadach nazywany "Purusza",tzn. Osoba, ale po.i~cie to rozni si~ od teistycznej koncepcjiBoga i dotyczy Nieokreslonej Boskosci, Niewyrazalnego, kt6remuprzypisujemy wszelkq dzialalnosc.To, co tu powiedzialem, moze wydac si~ dziwne, pon:ewaz wjad-c'llo,ze Hindusi oddajq czesc calemu szeregowi bogow j bogin,itt) nie tylko kami·ennym czy glinianym ieh podobiznom, ale nawetsamym ich symbolom; fakt ten daje sit:: wytlumaczyc wlasniebrakiem pojt;cia osobowego Boga w ich religii: wierzqc w Nieskon­


ODDZIALYWANIE HINDUIZMU1121czone i Wszechprzenikajqce B6stwo Hindusi bez trudnoSci przyjmujqwszeltkie przecimioty jaiko objawienia czy symbole Absolutu,wyra.zajqcegQ si~ we wszystkich rzeczach, w1elkich i malych. Bostwo, poj~te jako "Dharma", czyli odwieczny .pierwiastek sprawied1iwosci, gwarantuje tei: moralnq celowoSe pr,ocesu kosmicznego.ZNACZENIE HINDUIZMU DLA CHWILI OBECNEJSpr6buj~ tu przedstawie, kt6re z element6w hinduizmu maj


11~2S. B. DAS GUPTAgow sztuki, rozdaj~ talizmany i amulety, znajq sliE: na astrologiii chiromancji, przypisujq sorue sitE: okultystycznq, a podczas uroczysto.scii jarmark6w z,alega.jq tlumnie calq okoliCE:. Szacunek nalezyim siE: jedynie za surowe zycie, kt6re wiodq (niektorzy z nichnp. slubujq celibat).Wi~ks:wse Hindusow zyje jednak "w sw,iecie", a wielu wsrodnich laiknie duchowej prawdy i pr,zywiqzuje wielkq wagE: do przezyciareligijnego: ci ostatni tracq nieraz wszelkie zainteresowaniedla zycia codziennego; .inni, oboj~tniej podchodzqcy do religii, kierujqsi~ powai:nie pojE:tymi zasadami etyki i starajq siE: na sw6jiposob sluzye spoleczenstwu ~ ludzkosci.W£rod uroczystosci i obrz~d6w majqcych charakter ogolnonarodowywymieniE: tu tylko m.jwazniejsze: Desera - to swiE:to swiatlapolqczone z kultem bogini Kali; Sivaratri - noc poSwiE:conamodlitwie 11a czese Sziwy; urodziny Ramy i Kriszny, najpopularniejszychawatarow Pana; na w,iosn~ obchodzimy Holi na pamiqtk~igraszek Kriszny z pasterzami i pasterkami; w1'eszcie ob1'z~dypolqczone z slubami, na1'odzinami dzieci i z pog1'zebami O1'a7.niezliczona Hose innych ce1'emonii i pielg1'zymek, kto1'ych nie sposobtu wyliczae i opisywae, znane Sq z1'esztq z lite1'atu1'Y. P1'agnqlbymtylko omowie wplyw, jaki te p1'aktyki religijne wywie1'aj'lna codzienne zycie wsp6lczesneg;o u nas czlowieka.Materializm wydaje si~ domimantq naszego wieku: powta1'za siE;nam nieustannie, ze wszy3tkie tzw. tajemnice swiata dadzq si!!wytlumaczye bez pomocy czynn!ika duchowego c!.y nadprzyrodwnegoi ze istniooia swiata pozamaterialnego nie mozna nauk:>wosprawdzie. Nowoczesna filozofia popiera ten poglqd, a 1'acjonalizmi scjentyzm utorowaly drogE: sceptycyzmowi i agnostycyzmowi,jedynie pozytywizm dal czlowiekowi cos, co nie byloby samq negacjq,a logicznie dopr.owadzil do dialektycznego materiali:zmu;obecnie stworzono wi~c ideE: humanizmu, ale hinduski ideal ascezyl ode1'wania oct swiata chyba IlJie da si~ z t q jego formq pogodzie.Umysl nowoczesnego czlowieka nie zadawala si~ doktrynq,wedlug kt6rej sens ludzkiego zyci!a i jego ostateczny cel polegajqna zdobyciu wiekuistego swiatla i szcz~scia p1'zez bezposredniezjednoczenie z najwyzszym Duchem. Nowoczesny humanizm jesttez raczej etykq niz religiq, co rowniez sprzeciwia si~ hinduskiejtradyteji., chociaz bl~dem byloby twie1'dzie, ze hinduizm, uwazajqc.iwiat widualny za zludzenie, nie zna wcale etyki. Asceza hinduskawprawdzie zawsze oddawala pierwszenstwo wartosciom duchowym,ale wartosci etyczne Sq dla niej realne, choe przemijajqce.W.sp6lczeSni Hindusi znalezli wi~ nOWq interpretacj~ dla dawnych~deal6w swej ascezy, a nawet najbardziej wsr6d nich rel'i­


ODDZIAf..YWANIE HINDUIZMUg i'jni probujq znalezc w swej wierze rozwiqzanie problemow czlowiekai spoleczellstwa. Wysilek nasz juz od kilkudziesi~ciu latidzie w kierunku poglE:bienh zna·jomosci swkl.ta i czlowieka \V swietIespirytualistycznej prawdy. Najlepiej wyrazil to n asz wielkim~drzec, Sri Aurobindo, mowiqc, ze duchowe poszukiwanie czlowiekazbyt dlugo rozumiane bylo jako czynnosc negatywna; zbytsi:lnie podkreslaliSmy dokt1ryn~ Upaniszadow do zdobywania najwYZszejprawGly wylqcz:nie poprzez via negatit;a. N a mi~tnego dqzeniaczlowieka wzwyz ku B6stwu nie umiel1.~my dostateczniekojarzyc ze zst~pujqcym ruchem Bostwa chylqcego si~ w dol, bywiekuiScie oIbejmowac wszystko, w czym si~ objawia. Jak Bostw:)wyraza si~ w materii, mniej bylo dla nas zrozumiale niz pra wdao Bostwie odkrywana w duchu. Upaniszad ISa wyraznie powiada:nalezy pragnqc iyc na tym swiecie i sto lat, ale trzeba pracowacz przeswiadczeniem, ze wszystko przemijajqce i przejsciowe jestprzesiqkni~te duchowq prawdq - Brahmanem. "Praca w ten sposobwykonana nigdy nie kala drzwi". Tego samego uczy Gita:"Ardzuna, wykonaj wszystko, co masz do zrobienia, ale czyn t:>bez przywi qzania, nie zapominaj ani n!'l chwil~ 0 swym lljednoczeniuz NajwyZszym". Oto czego oczekujemy ad ascezy. Nie mazemywymagac, by wszyscy swi~ci i m~drcy oddawali sif; pracy misyjnej,ale pragniemy, zeby czystosciq swego zycia, bezinteresownqpraCq i uniwersalnym wsp6lczuciem dawali przyklad i pociqgalido poboznosci, dyscypliny, rzetelnosci i milosci blizniego. Z radosciqmog~ stwierdzic, ze wie1u naszych ascetow przestalo byc spolecznymipasozytami i nie zeruje juz na latwowliernoSci mas ­przeciwnie, starajq si~ dzialac podnoszqco na spoleczenstwo, wsrodktorego zyjq. Znamiennym odruchem w tym kierunku Sq powstajqceobecnie organizacje, w ktorych Sanyasi zobowiqzujq si~ dodzialalnosci spolecznej i misyjnej.Ksi~ga Gita przedstawia ideal czlowieka doskonale zrownowazonego,,,sthita-dhi", ktorego spokoju nie mqcq ;mi przeciwnoscizycia, ani szcz~scie nie n~ci wciqz nowymi pragnieniami; jest onponad zasi~giem wszelkich wzruszen: przywiqzania, strachu czygniewu. ezy ten ideal da si~ urzeczywistnic? Azeby wprowadzicgo w praktyk~, trzeba nauczyc ;si~ patrzenia na sprawy tego swiatdnie tylko z powierzchownego punktu widzenia doczesnosci, aledq·zyc do rozumienia ich jak·o elementow w iekuistego procesu.Jednym z pods'iawowych wierzen hinduizmu jest, jak wiadomo,reinkarnacja, ona to pozwala znosic zycie jako jeden z krokoww ruchu dqzqcym do najwyzszej prawdy; dotrze do niej ten, ktoregokarma, czyli dzielo jego zycia, posiada prawdziwe duchowewartosci. Nawet przeci~tny hinduski laik probuje zachowac row­


1124 S. B. DAS GUPTAnowag~ i spokoj w obliczu ni 'eszez~sc i sm'ier.ci, poniewaz pami~ta,ze Sq to tylko etapy w ogolnym pr,oeesie. iTii koneepeja zyeia jako pielgrzymki nadaje mu znaezenie i wyraznykierunek: ezlowiek stopniowo staje si~ tym, ezym prawdziwiejest, nieskonezonym ,i uniwersalnym; proees ten usprawiedliwiazarowno pochodzenie, jalk eel e:z:lowieka. a indywidualizaejaducha w konkretnej osobowosei czIowieka i ewolueja tejjednostki w jej pTlawdziwe "ja" nadaj'l sens rozwojowti nieskonezQnychmozliwooci czIowieka.To, co powiecizialem, przedstawia religi'jny pogl'ld Hindusa nazyeie, a nawet na materialnq wlasno.sc. Nie widzi on zadnej przes2Jkodyezy hamulca moralnego przeciw zdobywaniu bogactw, aledobrobyt jest dh niego 'poj~eiem doezesnym, nalezy go uzywac bezsamolubnej eheiwosei, w duehu ofiary. Nalezy r·ozumiec, ze niktnigdy na-PTflwd~ nie posiada zadnego bogaetwa, gdyz prawdziweposiadanie jest wylqcznie atrybutem Absolutu, a eziowiek jesttylko ezas·owym opi:ekunem wszelkieh rzeezy. Mahatma Gandhiw ciqgu swej cLzialalnosei stale powolywal si~ na t~ zasad~, kiedywalczyl z nowozytnym kapitalizmem. Stqd tez powstalo has}Q:"wszystkie ziemie naleiq do Gopala", do Pana Kriszny, Pasterza.8ri-Vinoba Bhave, rzetelny uezen Gandhiego, pod tym wlasniehasiem przeprowadza w ostatnich latach rewolucyjne reformyrolne w Indiaeh,ZNACZENIE CEREMONIT KULTOWYCHZnaczenie tych ceremonii dla religii jest, by:: moze, czasaminiewielkie, ale ich wartosc spoleezna nie ulega wqtpliwosci: wnosZCjone niewinnq radosc w zycie codJ'jienne i pr,zerywajq jegomonoton i ~, a z punktu widzenia 'kultury Sq cennym elementemestetyeznym. Nawet wysoee "eywilizowani" i bardzo wyksztalceniHinduti koehajq wieezorny obrz~d, kiedy w tajemniczej ciszy zapadajqcegozmroku stawiajq glinianq lampk~ pod roslinCj Tulasi.Obrz~d ten uspokaja umysl i eial'o i podnosi na


ODDZIAl,YWANIE HINDUIZMU1125ksztalcily si~ bardzo szybko w ostatnich kilku dziesiqtkach lat,a to z powod'll rewolucyjnej przemiany, jaka zaszla w naszej strukturzespolecznej: jak wiadomo, Ikraj nasz byl do niedawna krajemrolniczym, a gospodarka nasza od stuleci trzymala si~ tych samychform produkcji. W dwudziestym wieku dotarl do nas nowoczesnypr.zemysl, ale nie pr~dzej niz po uzyskaniu niepodleglosci ro~win~lysi~ tu wszystkie jego gal~zie, tworzenia ci~zkiego przemyslu bowiemnie dozwalalo nam obce panowanie. Sluszna akazuje si~wi~c ma'I1ksistowsika teoria 0 zalemoSci struktury spolecznej odstruktury ekonomicznej; wprawdzie juz w XIX w. powstala u nasp'od pa:tronatem zagranicznym nowa warstwa handlowc6w, jednakzedopiero niepodleglosc przyniosla ze sobq zupelne w spolecznejdziedzinie zmiany, dzi~ki zaplanowanemu w szeregu "pi~ciolatek"uprzemyslowieniu kraju.Rewolucja, jaka nastqpila w naszej gospodarce, wywarla wielkiwplyw na caly nasz ceremonial religijny, gdyz wiele obrz~d6w,obowiqzujqcych Hindus6w nalezqcych do kast, wiqzalo si~ Scislez systemem wlasnosci rolnej; ceremonie, od kt6rych zalezal prestii:jego rodziny, urzq,dzai} na wsi wlasciciel danego majqtku, a miejsCOWlikupcy i rzemieslnicy obowiqzani byli do us lug, kazdy wedlugpowinnoscl przewidzianych dla jego kasty. Jako maly chlopiecbralem r'alZ udzial w jeS'iennym swi~cie na czesc Bogini Matki;trwalo ono przez caly tydzien i ani jedna z miejscowych rodzinnie zdolala wywiqzac si~ ze wszystkich przewidzianych z tej okazjizadail. Uslugi duchownych odprawiajqcych obrz~dy, garncarzydostarczajq'cych glinianych posqg6w Bogirri i demon6w, M6re onazwyci~za, ogr,odnik6w, golibrod6w, praczy, muzy'kant6w, itd. oplacalz reguly wlasciciel majqtk6w z plon6w rocznych, goscil tezkreWinych i przyjaci6l - latwo zrozumiec, do ja'kiego stapnia reformafolna utrudnila tego rodzaju uroczystosci.Szybki rozw6j przemyslu i handlu doprowadzil w Indiach dogwaltownej urbanizacji, a co za tym idzie - do dezintegracji naszegospoleozeilstwa. Skut'ki ostatniej wojny, kl~ska glodu, kt6ranas !pO niej nawiedziila, straszliwe walki domowe w latach 1946--7,naplyw uchodicaw po uzyskaniu niepodleglosci - 010 da1.szeczynniki, kt6re spowodowaly rozklad naszego dO'ty,chczasowegoukladu spolecznego.Do koilca XVIII 'w. iycie w Indiach toczylo si~ przede wszystkimna wsi, a lad spoleczny utrzymywala tam wsp61nota rodzin,korzystajqcy,ch z dochodu .z wsp61nie posiada,nej ziemi - rzeczjasna, ze uprzemyslowienie i urbanizacja system ten o1r6cily w niwecz:zmienily si~ formy zycia radzinnego, co z kolei wywarbwplyw na tradycyjne formy kultu religijnego.


1126 S. B. DAS GUPTAJeszcze innq cechq hinduskiego spcleczeristwa wiejskieg'o bylasztywnosc systemu kastowego, ze wszystkimi dodatnimi i ujemnymistronami tego rodzaju organizacji spolecznej. Sztywnosc taulegla znacznemu zlagodzeniu ,z powodu przemieszania spaleczeilstwa,jakie nastqpUo w miastach, i dzi~ki przegrupowaniu gow wielu nowo powstalych instytucjach spolecznych, wychowawczych,politycznych, zas przemysl i mechanizacja pracy przekreslBypodzial nn rzemieslnicze pod-kasty.Jakai: jest reakcja og61u spoleczeilstwa hinduskiego, przedewszystkim ze stanowiska religijnego, na te przemiany? Niektorenasze elementy konserwatywne biadajq nad kai:dq zmianq, a nawetnad post~pem, ale wiE;kszosc Hindusow raczej przychylnie odnosisi~ do "nowego", mimo i:e nieraz bardzo glosno daje wyraz swemuzaniepookojenin. Mahatma Gandhi sprzeciwial s i~ r07.rost-owi ci~i:­kiego przemyslu, jako zagrazajqcemu r~Jwdz i elu, walczyl tei: z no­WOCZESnq, kapitalistycznq politykCj przesadnej centralizacji i wynikajqcejstqd ucieczki do miast. Zwolennicy Gandhiego dalej trwajqna jeg'o stanowisku, a nie wynika ano bynajmniej z przesqdowreligijnych,Tradycje religijne na wS'i Sq nadal piel~gnowane, zwlaszcza te,kt6re nie wymagajq zbyt w ielkich kosztow. Weszlo tez w zwycza1jzespolowe urzqdzanie zwiCjzanych z kultem uroczys toSci. Focmyreligijne zmieniajq siE; tam wi~c t akze wraz ze zmianq \varunk6w,ale wartosci religijne nie zostaly na w5i zaprzepaszczone.W i ~kszosc ludnosci w iejskiej dqzy raczej do reorganizacji zyciareligijneg-o n iz do zastqpienia dawnych wartosci nowymi.Wydaje si~ natomiast, ze w licznych nowo powst'llych miastachi centrach przemyslowych religijnosc zaczyna siE; cofac;przenikajq tu hasla komunistyczne, a w kai:dym razie szerzy si~nienawiSc do pracodawc6w, podejrzewanych 0 kapitalistycznq ch~cwyzysku; zresztq pracujqcy tu ludzie malo z!lajdujq czasu i energiina zajmowanie si~ wznioslejszymi dziedzinami i:ycia, gdyi: wolnechwile spE;dzajq teraz w klubach sportowych i w kinach, Niebqdzmy wszakze pesymlst.ami. I w miasiacch naszych pewne jednostkiceniq duchowe wartJsci, i to bnrdziej szczerze niz niejedenz nas, moze dlatego, iz dobrze .zdajq sobie sprawE; z niebezpieczeilstwapolqczonego z nowoczesnym uprzemyslowieniem i nie chcqstac si~ zywymi maszynami.Natomiast jezeli chodzi 0 przymiel'ajqcych glodem czy niedozywionychrobotnik6w, kt6rzy ledwo utrzymujq si~ przy zyciu,jakze od nich wymagac, by troszczyli si~ 0 sprawy religijne? Zainteresowaniesprawami "wyiszego rz~du" wymaga minimalnegoprzynajmniej zabezpieczenia bytu; slusznosc rna Swami Viveka­


ODDZIALYWANIE HINDUIZMU 1127nanda kiedy powiada, ze mowic 0 metafizyce do czlowieka zaglodwnegonie jest niczym innym jak obelgq. Z anirr: ludzie zdolajqrozwinqc w sobie wrodzone im uczucia religijne, muszq znaleics i ~ w warunkach, w ktorych zrozumiejq, ze sa. czyms wi~cej niizwierz~t a mi. Zatem polepszeIlJie materialnego polozenia mas pracujqcychjest pierwszym obowiqzkiem religijnym, ktory obciqza jesame, ale i nas wszystkich. Mimo to, nawet ludzie, ktorzy Sqw skrajnej n~dzy, myslq nie tylko 0 zaspokojeniu glodu i pop~duseksualnego - drzemie w nich na pewno p~d do religii.Innym zagadnieniem, wylaniajqcym s i ~ z zam~tu wytw:>rz:rnego zmianq warunkow spolecznych i ekonomicznych w Indiach,jest spraw a kobiet hinduskich; dotychczas , jak wiadomo, nie wychodz.ilyone z d{)mu i ponosily odpowiedzialnosc za jednosc nr .dztny. Obecn ie zycie rodzinne ucierpialo z powodu zatrudnieniakobiet w szkolnictwie, w szpitalach, biurach i fabrykach, a nowezainteresowania stanqwszy dla nich otworem pr zyczynily si~ do.zaruiedbania tm dycji. religijnych, ktorych dotychczas byly onestrozam i. Wazn iejsza jeszcze jest spr awa wychowania dzieci; zakladanew osrodkach m iejskich zlobki, przedszkola i internatyograniczaja. wply w matek n a n ajmlodsze pokolenie, co z koleizagraza jego wychow aniu r eligijnemu._ Technologia zapanowala dzis nad swia tem, proces uprzemyslowienia j , mechanizacji b ~ dz ~ e si~ szybko rozwijal, jezeli poszczegolnen ar>o dy przy pomocy m i ~dz yna r· o dowego planowan ia niepos tarajq si ~ zawczasu utrzym ac go w granicach rozsqdku. Natym tle nalezy si~ zastanowic n ad faktem, ze j'ldrem k azdej wielkiejreligii jest kontemplacja, czyli zycie wewn~trzne, oparteo oderwanie i 0 m odlitw~. Ale czy obiektywne warunk i, wsrodktorych zyjemy, n ie uniem ozliwia jq tego zwrotu ku wn~ trzu, alboczy n ie zaprze c za j ~ jeg·o k oniecZllooci? Zrozumiejmy si~ dobrze.Czlowiek nie rozwin'll swych zdolnosci do kontemplacji tylko dlate-go,ze mial na to CZ33 i ze zyl w sprzyjaj'lcych warunkach. Pi~knqprzypowiesc czytamy n a ten ternat w Upaniszadzie Kata. Pradzapati,pan wszelkiego stworzenia, zazdroszczqC czlowiekowi i obawiajqCsi~ jego rywalizacji, skierowal jego zmysly i rozum ku swiatuzewn~trznemu, by n ie odnalazl on prawdy ukrytej we wlasnymWllE~trzu. Ale chyba nie poddamy si~ bez walki? P~d do rozmyslaniajest przeciei: istotnq wbsciwosciq umyslu ludzkiego i trudno.'>obie wyobrazic, by mechanizacja i uprzemyslowienie mogly jqw nim kiedykolwiek zabic. Kontemplacj~ mozna dos·konale pogodzi{;z rzeczy w is·tosciq najbardziej nawert trudnego iyeia, zas prawdziwtiereligijny jej aspekt nie rna nic wS'P0lnego z eskapizmemezy z negacjq swiata i jego zagadnien. J a:k juz mowilem, hinduizm


1128 s. B. DAS CUPT.'izaleca dos'konalq rownowag~: utrzymanie spokoju ducha wsroonajtrudniejszych konfhktow; na.jlaiwiej osiqgnqc ten ideal przezwyrobienie w sobie zycia wewn~tr.znego, ktore kazdq dzialalnooczewn~trznq doskonale zasila i wzmacnia.Nie mozemy wreszcie pominqc .tu problemu sprawiedliwoS'cispolecznej. N:estety, zarzucano nieraz religiom, ze bez wzgl~duna swe zalozenia, z powodu rozbiei:nooci dogmatow i wierzen bylyprzyczynq nienawisci; ze stworzyly kastowosc i rozdzial mi~dzyludzmi. Ten prcblem kastowoSci jes t szczegolnie aikiualny w Indiacni sporo juz zosta1o na ten temat powiedziane. Wiele z tego, codzi a l ~ o si~ u nas w przeszlos ci, straci10 dzis na ·7.naczeniu z powoduprzemiaszanli'a naszej ludnosci, 0 ktorym juz wspomni¥llem, gdyznawet na wsi system kastvwy nie jest juz tak fiztywny, jak byrdawniej; .to sarno dzieje si~ 0 wiele szybciej w naszych miastach,gdzie iprzestrzega si~ kastowosci jedynie w dziedzinie zawieraniamalZeiistw i w niektorych zwyczajach zyoia domowego.Przyznac jednak musimy, ze sprzec.znosc mi~dzy idealami religijnymia podejsciem do spra1w spolecznych w Ind ~ach by1a bolesnymfaktem, ktor emu nasi wieley ludzie 'od


ODDZIAl:.YWANIE, HINDUIZMU1129,malizy, kt6ra wszystkie przezycia psychiczne czbwieka tlumaczyzahamowaillym libido - c6z bowiem psychoanalityk moze wiedziec(j pr.wzyCliu duchowym najwy:i'szego rz~du, jezeli zna je tyl>koz opisu. Istnieje jednak trzecia teoria naukowa, a ta sprowadzawszystko do materii i jej nalezy po8wi~cic troch~ wi~cej uwagi.Jak wiadtomo, materialistyczne tendencje europejskiego macks'izmuprzedstawiajq 'wyraznq fiJozori~ zyciowq; nie ulega tezwqtpliwOOc'i, ze znaczna cz~se myslqcych ludzi w Indi'ach ulegawplywowi marksizmu, swiatopoglqd ten jest jednak najzupelniejobey swiatopoglqdowi religijnemu czl:owieka. Niektorzy z naszychpowaznych intelektualistow Sq przekonanymi marksistami, znaczniejszagrupa, niezbyt dobrze obznajomiona z podstawami dialektycznegomaterializmu, z ruchem tym sympatyzuje, a duZa ilosemlodziezy widzi w nim sil~ bardzo atrakcyjnq, ale jest za wczesnieby sqdzic, jakie b~dq wyniki tych zainteresowan dla mentalnoscihinduskiej; wplyw i;ch na naSZq Hteratur~ jest, jak dotqd, raczejznikomy. Trzeba wszakZe przyzi1ac, ii tradycyjne idealy naszejreligii tez ostatnio nie natchn~ly zbyt wdeludobrych dzie'l literackJtch.Juz w XIX w. humanizm byl dominujqcym nurtem naszejliteratury i stal si~ dla nas bez mala religiq; obecnie, rzecz jasna,uleg,a on wplywowi socjali'zmu: bunt przeciw wyzyskowi czlowiekapr,zez czlowieka jest u nas do tego stopnia sHny, iz teoria religijna,kt6raby ten wyzysk llsprawiedliwiala, nie rna u nas zadnychsza,ns zrozumienia. J esli chodzi 0 inne dziedziny zycia kulturalnego,jak muzyka i taniec, to stwierdzic nalezy, ze tradycje religijne,ktore od wiek6w te sztuki zasiilaly, Sq nadal w tym samymduchu kultywowane, zwlaszcza taniec, ten bow-iem byl zawsze silniezwiqzany z naszym rytualem reIigijnym.Na koniec chcia1bym zajqe si~ wplywem hinduizmu na swi'atpoza Indiami i na te elementy naszej reli'gii, kt6re majq znac.zenieuniwersalne. Nie b~d~ . tu omawial historii hinduizmu aniwplywu tej religii na wczesne chrzeScijailstwo i na islam, ani stosunkujej do buddyzmu, z ktorym rna ona tyle wspolnych cech,jeSli chodzi 0 mys'l filozoficznq i 0 technik~ rozmyslania Nie pragIll~tei obciqzyc mej wYlporwiecizi danymi statystycznymi, dotycZqcyminaszych prac misyjnych itp. Chcialbym jednak zwr6cie uwag~na fakt, ze slowo "dharma", ktorym okreislamy poj~cie reli.gE,rna, zdaje mi si~, szersze znaczenie ni:i slowo "religia" , tak jakono jest ,powszechnie rozumiane. Etymologicznje slowo dharmaoznacza wszystko, co utrzymuje i ubezpiecza cale zycie czlowieka;dotyczye wif;c moze samodyscypliny alba wykonywania przepi­. sow, ma,jqcych na celu zachowanie czystosoi ducha i spokoju umy­


:H30S. B. DAS GUPTAslu; zawiera tez obowiqzkowosc w wykonywaniu zadan wyplywajqcychZ2 stanowiska spolecznego, wierne wykonywanie cnOt spolecznych,poSwi~cenje slu:ibie ludzkoScj. Ale ,obejmujqc te wszystkieonoty, dharma przewyzsza je i oznacza tez niezachwianq wiar~W niezmiennq zasad~ sprawiedliwosci, wiar~, kt6ra wbrew wszystkiemupewna jest, ze s.ily, kt6re l~sztaltujq dzieje czlowiekai wszechswiata Sq silami moralnie dobrymi. Ta "moralnosc" pierwiastkawszechrzeczy jest wlasnie najwYZszq prawdq, kt6rq glosicala nasza literatura religijna.Rozumiemy wi~c, ze dharma jest wiarq w sprawiedliw05e,w pewnik, ze celem czfowieka i swia1ta jest dobro; logicznie i psychologiczniewiara ta zaklada istnienie najwYZszego czynnika moralnego,kt6ry jest "gwarantem" wszelkiej sprawiedliw0sci, implikujewi~c istnienie Boga. To przekonanie 0 zasadniczej moralnosciczlowieka i swiata jest dynamicz'llq zasadq, mobilizujqcq czIowiebdo poszukiwania wyzszych wartosci zycia i stale go w tym podtrzymujqcq.Ludzie, zyjqcy wsr6d r6znorodnych zaj~e zycia codziennego,czerpiq z tej wiary w ostatecznq spraw,iedliwoSei w obowiqzek moralny 0 wiele w:i~cej, sily nii: ze zwiqzanego z kulternceremonialu.Drugim elementem naszej religil w znaczeniu dharma, tkwiq­~ym gl~boko w naszej swiadomosci religijnej, jest idea jednoscikosmkznej; zbliza ona czlowieka nie tylko do blizniego, ale dowszystkiego, co w ogole na swiecie istnieje.Trzecim naszym idealem 0 wartosci uniwersalnej jest pootulatlownowagi duch,, : utrzymanie swego umyslu ponad mozliwosciamiJakiegokolwiek konfliktu, 0 czym jUl; poprzedni-o m6wilem. Do-­dam wi~c tylko, ze karma, kt6rq ksi~ga Gita okresla jako o:f iar~("yadzna"), jest to poswi~cenie 0 znaczeniu kosmicznym, zas plt'acawykonywana w tym nastawieniu nigdy ducha czlowieka nie kr~pujeani go nie ogra'nicza. Podstawq 1ej ofiary jest wyjscie pozaobr~b swej samotnosci, wsp6ldzialanie w jednosci z innymi, wyrz~czeniesi~ nii:szych wartosci dla wyz.


ODDZIALYWANIE HINDUIZMU1131zycznym i bio1ogicznym aspektom naszej istoty nie odmawia si~ich rea1nej wartosci, gdyz duchowa przemiana czlowieka, jesli rnabye rzeczywiscie integralna. musi obj'lc wszystkie warstwy jegojefotestwa.Na koniec muszE: choeby krotko om6wic hindusk'l ide~ tillerancjii wstr~tu do gwaHu. Chcialbym przede wszystkim podkreslicfakt, ze nasze pisma i nasze kodeksy praw oraz cala literaturarehlgijna przyp.isujq wielkq wag~ wyn:eczeniu siE: gwaHujako metodzie postE:powania, i to1erancji, jako jednej z najwi~kszychcnot spolecznych i widzq w niej pomoc w pracy nad samooczyszczeniem.Zasada odrzucenia gwaltu nabrala w ostatnichdziesiqtkach 1at wie1kiego znaczenia w znanej wszystkim dziala1nosciMahatmy Gandhiego. W ciqgu calego swego zycia wal­CZqC 0 podstawowe prawa czlowieka Gandhi przeciwstawial si~wszelkim postaC'iom kapitalistycznego ucisku. Pi~c zasad mi~dzynarodowegopost~powania (pi~c cnot moralnych, "Panczasila"),kt6re Sq realizacjq idei Gandhiego, brzmi nast~pujqCo: uznaniei respektowanie teryt.arialnej integralnoSci i suwerennosci innychpailstw, nieagresja, niemieszanie siE: d·o cudzych spraw, wspolpracai pokojowa koegzystencja; Sq to w najprawdziwszym tego slowaznaczeniu zasady moraIne i stanowi'l star,ohinduski ideal gloszonyjuz w Mahabharacie.Tolerancja religijna opiera si~ w Indi,ach nie tylko na zasadziewyrzeczenia si~ gwaftu, ale wynika w znacznej mierze z idei Upa­.niszadow 0 uniwersalizmie i synkretyzmie, kto1'e pozwolily hinduizmowiwchlonqc i przet1'awic najr6zniejsze wierzenia i t1'adycje.Z drugiej strony, i mimo ze idee te Sq t3k gl~boko wko­1'zenione W naSZq mentalnosc, chcialbym przestrzec przed tendencjqdo zacierania tych r6znic, jakie istniejq mi~dzy poszczeg6lnymiwielkimi religiami. Wreszcie pragn~ podkreslic, ii mimo ze z takimentuzjazmem mowilem 0 elementach religijnych hinduizmu,zdaj~ sobie dob1'ze sp1'aw~, ze wiele podstawowych wartosci religijnychjest wspolnq wlasnosci'l wszystkich poboznych ludzi. Chociazm6wi~ 0 hinduizmie z 1'zetelnym przekonaniem, uwazam to zaczysty przypadek, ze narodzilem si~ w tej religii, zamiast w buddyzmie,chrzescijanstwie czy w islamie, totez tadne obce mi ideenie Sq dla mnie czyms podrzE:dnym czy mniej wartosc,iowym. Za­'den ciasny nacjonalizm nie powinien przeszkadzac nam w z1'ozumieniusiE: nawzajem. Wiadomo tei, jak nacjona1izm moze religii..5zkodzic, totez zakoncz~ moj'l wypowiedz znanq u nas powszechniehindusk'l mod1itwq: "Niech ws.zyscy, ktorzy tu zyjq, b~dq SZCZE:­.sliwi, n·iech wszyscy b~dq zdrowi i se1'decZlIli; zauwazmy wszystko,


1132 S. B. DAS GUPT Aco jest dobre; niech ni,kt nie b~dzie nieszcz~sli'wy, a wszyscy uwo.lnieniod swych klopotow; zwrocmy wszyscy uwag~ na d(Ybro ogolne,miejmy wszyscy dobre zamiary, a wszyscy wsz .~dzie niech ~~radujq. Niech zli stanq si~ uczciwymi. a uczciwi nieoh strzegq "pGkoju;nieah spoikojni osiqgnq oswobodzenie. a oswobOidzeni nie.chpaSwi~cq zycie dla uwolnienia wszystkich innych. Pok6j wszystkim- Amen".S. B . Das Guptft ** Przeklady plOra Matyldy 0 s t e r win y (S. B. Das Gupta, HajimeNakamura, Minoru Shibata, Hendrik Kraemer, Nikos Louvaris, MasaoMatsumoto, Horacio de la Costa, SJ), Zygmunta K ubi a k a (MahmudHusain), Marianny A bra ham Q w i c z (Osman Yahia), KrystynyPo b 0 r ski e j (Simon Greenberg).


113. HAJIME NAKAMURAi osiqgni~cia przez niego oswieceni,a, totez nie jest to system filozoficznyw znaczeniu przyj~tym na Zachodzie.Budda zatem to ktos, kto przeszedl Drog~ i umie opowierlziecinnyrm 0 tym, co na niej spotkal; tylko on moze pojqC calq prawd~ .A:na1liza rozumowa rna dla buddystow wartooe tylko 0 tyle, >0 ilepl'owadzi do stwierdz,enia granic rozumowania. Nauka Buddy nieda si~ z niczym porownac, nie jest ani lepsza, ani gorsza, ani rownorz~dnaz zadnq inn,! daktrynq, a glosi, ze tylko werwa'l1ie si~od £ilozofkz'11ych dyskusj'i pozwala czlowiekowi pojqC prawd~.Z lJuddyzmu, w tej mierze, w jakiej jest on wypadkowq historiii kultury tej cZ~Sci :jwiata, rozwin~ly sj~ oczywiscie z biegiemczasu rozmaite systemy myslowe. Tworcy ich unikali zawsze obskurantyzmui nigdy nie zmuszali nikogo do wiary Vv cos co wydajesi~ irracjonalne.Mf;drcy ci dochodzili czasami do sprzecznych wynikow, alewszyscy zgodnie staral'i si~ uczye ludzi idealu zycia; buddyzmwi~ kladzie caly nacisk na znalezienie sposobu oczyszczenia zyci3i wyzwolenia siE: z nalogow, a czysto teoretyczne spekulacje 00­rzuca jako zupelnie niepotrzebne.Buddyzm przyoc-ownac moma do lodzi, w ktorej czlowaek maprzedostac si~ przez rzek~ zycia: od brzegu, gdzie zostawia trudzycia, duchow~ nieiSwiadomosc, namiE:tnosci i cierpienie, na drug;brzeg, gdzie oczekuje go transcendentalna mqdrose i wyzwoleniez wszelkich wi~zow i oierpienia. W zwiqzku z tym porownaniemBudda postawil pytanie, czy z wdziE:cznosci dla lodzi, ktora przewiozlago przez rzek~, czlowiek winien wziqc jq na _plecy i dalejisc dzwigajqc ten ci~zar? Odpowiedz brzmi: nie, a Budda snujqcdalej rozwazania mowi: podobnie kiedy czlowiek doszedl do oswiecenia,powiniien odrzucic doktryn~, ktora pomogla mu je osiqgnqc;ta:k jak roi;nice w ksztalcie czy ci~zarze lodzi nie majq znaczeniadla przejazdu, tak roznice mi~dzy roznymi doktryn'ami Sq dlaoowiecenia zupelnie oboj~tne. Znane jest tez slynne porownall'ieprawdy do ksi~zyca, na ktory rozni ludzie wskazujq palcem: palceich to rozmaite odmiany buddyzmu, albo tez rozmaite religie.Mqdrooc, ktorej szuka buddyzm, nie jest wiedzq wynikajqcC!:>JI walki systemow metafizycznych, ale mqdrosciq plynqcq ze zrozumieniaprawdziwej treSc! ludzkiego istnienia. Zilustruj~ to na.prz;ykladzie: katolik me moze bye rownoczesnie pro1estantem, alebuddysta moze wyznawac dvktryn~ Zen, a zarazem doktryn~ "CzystejRzeczywistosci", choe oba te typy buddyzmu Sq w wielupunktach ze sobq sprzE'czne.Dzi~ki takim a nie innym podstawowym zalozeni


PODSTAWOWE ZASADY BUDDYZMU1135ii; rozwoj nDWDezesnej teehnieznej eywilizaeji dDprOwadzil w krajacl1wyzna1j'leyeh buddyzm do tak wielu trudnosei.Najbardziej chal'akterystyezn'l eeeh'l buddyzmu jest Dd najdawniejszy-chezasow tDleraneja, wynil.Sladowan.Liberalizm ten dDtyezy bDwiem kazdej innej relig!l, tote2 kultwieiu bogow i bogiil hinduskieh wl'lczyl si~ latwD do buddyj skieg~)eeremonialu religijneg0. W Chinaeh buddyzm wehloon'll wiele wjerzeni .prakltyk taDizmu, co uderza w tamtejszych swi'ltynia


1136 HAJIME NAKAMURAdzie odczuwa te same cierpienia eieszy s i ~ tymi samymi rado-Sciami.Widz.imy wi~c, ze zasady post~powa'l1ia, zaleea'l1e prrez buddyzm,Sq ealkiem zwyezajne i pOZlba·wione przeslanek meta,fizycznych,ezy teologicznych; z tego tez Po.wodu trudno niektorym podporzqdkowacsi~ im z calym przekonaniem. Czlowiek, ktorego troska0 samego siebie jest naprawd~ gl~boka, niewq'tpliwie b~dziezdolny r6Wl11ie szezerze troszczye si~ 0 .innyoh, a to z k


PODSTA WOWE ZASADY BUDDYZMU1137Jeszcze przed czasem historycznego Buddy powiedzi-ano w Upaniszadach:"ty jestes calym wszechswiatem" oraz "ty i ja jestesmyjedno". Zarowno brahmanizm, jak hinduizm opierajq si~ na tympodstawowym sformulowani.u wiary. Ale buddyzm, inaczej nizfilozofia dawnych Indii, nie pa'trzy na jednostk~ jako na istnieniemetafizyczne i nie rozpatruje roznic i podobienstw zachodzqcychmi~dzy tymi istnieniami, probuje natomiast wyrazic w praktycestosunek "jednego" d,o calosci. Do okreslenia idealu tego stosunkudqzy przede wszystkim buddyzm Mahajana, ktory, jak wiadomo,dotarl do Chin. Pierwszy tamtejszy "patriarcha" buddyzmu,Szin Szu pisal np., ie kto nie umie starac sip, 0 wlasne dobro,nie 'b~dzie nigdy umial pracowac dla dobra ogolnego i na odwrot,ie jednostka z CZ3Sem sko'rzysta z dobra, ktore uzyskal ogol. J ezelidobw innych nie jest mozliwe do osiqgni~cia, tym samym ucierpidabl'o jednostki. Poj~c i e to mE;drzec Szinran zaszczepil takze w Japnii,gdzie buddyzm Zen podkresla Taz jesz'cze, ze umysl "jednego"musi zjednoczyc si~ z umyslem wszystkich innych, bez zadnychr,ozroznien, gdyz tylko w ten spo;:;6b wspo1czucie daje si~zrealizowac w praktyce. Wszelki czyn czy tei dzialalnosc, skierowaneku dobru ludzkosci wynikajq z tej zasady i ze zrozumienia"nie-dwois,tosci" lecz jednosci "jednego" z calosciq. Tu oto tkwisedno kontrastu tych przeslanek z ideologiq, na ktorej opiera si~nowoczesna fila'ntropia w krajach zachodnich, ideologia ta bowiemwyraznie odroinia jednostk~ od calosci, bo kaidy czyn tejpierwszej rna zupelnie odr~bny kierunek.Problem ten jasno wyklada Deu3sen piszqc, ze "chrzescijanskie. Pismo sw. uczy, ii czlowiek wmien kochac blizniego, ale ie myslta zostajc zaszczepiona w umysle jednostki, a nie w mysli bliznichjako ogolu. Natomiast wedlug teorii Upaniszad ogol bliznich jestdookonale zjednoczony z jednostkq i odroinianie go czyprzeciwstawianiejednostce to tylko zludzenie. Gdybysmy zaitem nie brahdoslownie terminologii, ktorq ,poslugujq si~ Upaniszady ezy NawyTestament, nie natrafilibySmy na zadnq sprz~eznosc mi~dzy obutymi doktrynami. Chrzescijanstwo zaklada, ie czlow.iek rodZii si~ze sklonnosciami. do zlego i ze samolubnie zajmuje si~ swym j'ndywidualnymdobrem oraz ie wszelkie dobro ezlowieka rna sweirodlo w Woli Boga. Te zasady, mylnie przez niektoryeh interpretowane,przerodzily si~ w po 'j~cie 0 predestynacji i w absolutnqwiar~ w {)dr~hnosc istniejqcq mi~dzy czlowiekiem a Bogie'll. PowYZszywyklad doktryny chrzescijanskiej jest jednak mylny, bosw. Pawel w pierwszym liScie do KoryntialJl mowi 0 Bogu-Czlowiekujako pochodzqcym ad Ducha Sw., natomiast Kant wywodz·iswoj kategoryezny imperatyw z zaloienia, ie czlowiek, Ding an<strong>Znak</strong> - 3


1138 HAJIME NAKAi'vWRASieh, naklada prawa i ,obowiqzki na czlowiek:3. jako na zjawis ko.Jakze s kTomne wydajq si~ te wysilki rozumowania, jesli si~ je porownaz wielkim sys temem myslowym, ktory poznajemy w Upani.szadach." Tyle D eussen, a to, co p isze, kaze zastanowic si~ nadslabosciq d awnych filozofii za chodnich i ich mysli r eligijnej.Podobne stan owisko zajmuje Edger ton w artykule pt. "Ideedominujqce w for m acji hindusk iej". Czy tamy tam, ze ,,«Zlota Resu!a», ktora kaze traktowac drugich nie inaczej niz siebie samego,jest r ownie podstawowC! norm,! etyki chrzescijansk iej, jak hinduskiej," w tej osta tnieJ p osuwa s i~ nawEt dalej, gdyz d otyC7y t aldezwier z'! t, ktore p odobnie jak ludzie Sq ob j ~te r einkarnacjq, »Karnne.Nakazy te streszcz3 n ajlepiej »ddktryna ahimsa« : »zadnejkr zyw dy zadnej zywej istocie«." "W chrzescijal1.stwie - pisze dalejE dgel ton - nakaz m ilosci blizniego rozum ;ejq tylko ludziemy~lq cy ; w hinduizmic d oktryna t a nie rn a zadnych metafizycznychzalozeii, jest logicznym wn iosk iem, w yplywajqcym ze sformulowanp oda'nych w Upaniszadach, mian ow icie ze dusza, czylinajprawdziwsza os obowosc czlowieka, nie rozni si~ I1Jiczym od »du­>-zy« wszechswia ta, nalezy wi~c samego siebie utoZsamic z wszystkimi innymi istotami, a kto szkodzi innym, szkodzi tez sobie. Ot :1logicznie przepr owadzony dowOd. niezbitej prawdy »Zlotej Reguly«,OCZYWlsty dla kazdego', kto przyjmuje jej zasady". Tyle z koleiEdgerton.Jednakze jednosc "jednego" z wszystkim nie znaczy, ze jednaz dwoch ()dr~bnych calosci zostaje wchloni~ta przez drug[) calosc,ale ze wytwarza s ,i~ sytuacja, w ktorej jedno z obu roznych istnierizmieirza do samozaprzeczenia. BuddyjSKI poeta Matrceta zaleca. czlowiekowi, by troszczyl s i ~ wyi,!cznie 0 dobro innych i byl zupelnieoboj~tny wobec siebie.Szukajqc dalej praMycznych rozwiqzail dla idei wsp6lcruci3musimy z kolei zajC!c si~ teOTiq pustki ("sunya'ta"). Nauka 0 pustce,jako podsbwie warto~ ci moralnych, gioszona przez buddyzm Mahajanadowodzi, ze nie rna zadnego prawdziwego istnienia; wszystko.co istnieje, jest tylko zludzeniern i jest naprawd~ pus,te, a 11awetnieistnienie jest nierz2czywiste; wszystko, co sip, dzieje, jestuwarunkowane przez wszystko inne, a pustka nie jest nicosciq, aletyrn, co tkwi w samym sr'odku mi~dzy twierdzeniem a przeczeniem,istnieniem a nieis1mieniem, wiecznosciq a unicestwieniem.Doktryna pustki nie jest jednak bynajmniej rov,;noznaczna z nihilillmem;wprost przcciwnie, wedlug buddyzmu Mahajana pustkaobejmuje wszystko, a nie majqc nic przeciw sobie. nie moze z niczegosi~ wylqczyc ani niczemu przeczyc. Jest to pustka zywa, boz niej wyszly wszystkie formy; mozna jq porownac do zwie!rcia­


PODSTA WOWE ZASADY BUDDYZMU1139dla: nie posiadaJqc w{asnego obr3Zu maze one wszystko odbijae.Mil-osc to wszechwlqczenie, to wlasnie nie innego, jak pustka. Jezeliczlowiek wyswiadcza drugiemu cos dohrego z przekonaniem.ze "ja wyswiadczylem mu cos dobrego", dobro to jest n iedosk-o·nale, gdyz wchodz'l tu w rachub~ trzy poj~ci a ' "ja", "on" i "cosd{)brego". Ka;1;de dobro powinno wi~e bye wykonan€ w s tanie pustki, t0 2)n aczy bez przywiqza,nia, bez samolubstwa ; jest t o n aukao "Oczyszczeniu Trzech Rzeczy" i to powinno bye podst.1w C! wszelkiegowartoseiowania etyczneg o.Przejd~ ter az do koneepcji "pokoju", kterq zarewno stary, jaknowoczesny j ~ zyk hinduski wyraza slowem "santi", a oznacza on oideal stanu, do k torego czIowiek winien dqzye. Nie ulega w qtpliwaSci,ze buddyzm w ciqg u dl ugich s wych dziejaw s tale dqzyl dotego wlaSnie pakoju. Zasadq, n a jakiej zgodnie z ctykq buddyjskqpowinna opieTac siG wszelka d L'ialalnos


1140HAJIME NAKAMURA"Czemu siedzisz pod wyschni~tym drzewem, mimo ze w poblizujest tyle drzew, kt6rych gal~zie Sq obsypane lisemi?" M~rzec odpowiedzial:"Cien tego, co wzgJ~dne, jest lepszy niz cien tego coniewzgl~dne". Slyszqc te slowa Vidudabha wstrzymal si~ od natarciana stolic~ i powr6cil z wO'jskiem do domu. Ale po pewnymczasie wyruszyl znowu na tEl samq wypraw~ i wszystko odbylo si~jak za pierws zym razem. Kiedy Vidudabha zjawil si~ po raz trzeci,Mogollana, uczen 5akyamuniego poradzil, zeby zakrye miasto koszemzelaznym 0 cudownych wla'sciwoseiaeh, ale mistrz nie zgo­,dzil si~ na to m6wiqe: "poprzednie moje uezynki juz dojrzaly,zbierzemy teraz ich owoee". Niestety V:idudabha wymordowaiwszystkich, kt6rych na'potk


PODSTA WOWE ZASADY BUDDYZMU1141Zaleeano kr6lowi, zeby przyk9.Zan~a te weielal w zycie w polityee.W kazaniu tym jest r6wniez mowa 0 zagadnieniu wojny i pokoju:jezeli nieprzyjaeiel ma wojsko r6wnie silne, jak to, kt6rymrozporzqdza kr61, obie strony poniosq szkody i nie warto toezyetej wojny. J Ezell nieprzyjaeiel jest znaeznie silniejszy, kr6l powinienstarae si~ uratowae pok6j d:cogq uklad6w, przy pomocy przyjaei6Iwlasnych i przyjaci6I wroga, alba powinien szczodrze odpowiedzjeena wymagania nieprzyjaeiela. Wreszeie w razie niewqtpliwejprzewagi tegoz, kr6l powinien uciee si~ do fortelu i zadziwitwroga pozornq pot~gq i liezebnoseiq swych i'!l. Dopiero jesl!wszystkie trzy te sposoby zawiodq, wolno kr6lowi rozpoczqe dzia­Iania wojenne. Trudno obszerniej amawiae wszY3tkie zagadnieniapokoju i wojny poruszone w tym nieznanym dotychczas tekscie,chciaIbym tylko dodac, ze podaje go buddyjska "sutra" przypisywanamnichowi, kt6ry zyl w srednich wiekach historii Indii.Jesli ehodzi {) Japoni~, to w dawnych ezasach kraj ten eieszy!si~ opiniq niezmiernie wojowniczego, ale z ehwilq kiedy dotarl tuwplyw buddyzmu, zacz~to i tu glosie ide~ wyrzeczenia si~ gwaltu.W okresie Heian (okolo 800 do 1156) kara smierci. nie byia w JaponUweale stosowana; jes t to fakt bardzo niezwykly w historiiludZikoooi, a zaslugp, zlagodzenia charakteru naszeg'o ludu naleeyna pewno przypisae buddyzmowi.Cala literatura buddyjska zawiera bogaty material dotyczqcyzagadnienia pokoju - ehcialbym zwrocie na to uwag~ imam nadziej~, ze to, co tu powiedzialem, przyczyni si~ ehae w skromnejmierze do rozwiqzania tego problemu, kt6ry posiada t3k wielkqW


MINORU SHIBATA (Kyoto)ROLA ,,5Z INTO" W DZI S I EJSZEJJAPONIIdatq w dziejach Japonii. Wowczas odrzuconyzostal trwajqcy od wiek6w system feudalny, a J aponia stabsi~ nowoczesnym pailstwem rZqdzonym przez "oswieconego monarch~".Pctem wprowadzono system parlamentarny. Konsekwencjqtych reform bylo zerwanie z politykq izolacji i nawiqzanie stosunkowz wieloma pailstwami swia-ta oraz przyjE!cie zdobyczy cywilizacjiZachodu w dziedzin ie nauki i przemyslu. W okresie odr. 1868 do poczqtkow naszego s tulecia Japonia


ROLA "SZINTO" W DZISIEJSZEJ JAPONII1143Po tzw. Restaura


1144 MINORU SHIBATAstwo. Poikreslarn ten fakt, gayi przed wojnq akcja t3 zostalabyprzepI'cwadzona przez rzqd. Mimo ze koszt odbudowy wielkiej swiqtyniwIse wyni6s1 okofo 2 miliony yen, s'kladki zebrane przez wiernychsum~ t~ jeszcze przeikroczyly, 3 ur,o('zystOSCl 'zwiqzane z poswi~eniemswiqtY1TIi Itrwaly przez ,caly tydzien.Szinto 'przetrwalo wi~c ten nieszcz~sliwy akres, co dowod1li., zewiara ludu japo.nsikiego w samej swej istocie pozo3tala taka sama;nie znaczy to jednak, ze w narodzie naszym odzyl szowinizm czymililtaryzm. Tak n p. kult bogilTIi 'czczo,nej wIse (Jdnosi si~ nie tyl'kodo n 3jstarszeg'0 z przodk6w ce53rzy, ale tez do Bogini SlonC3, Iktorajest zrodlem wszystkiego, 00 zyj-e - do Iniej to wi~kszosc Japon'czyk6wm o,d:li si~ 0' dlugie zycie. Nie rna w tym nic wsp6lnego z nacjonalizmemczy ilTIgerencjq pan:stwa 'W &prawy religijne.Objawy relig!jnosci Japonczyk6w na jlepiej dajq si~ zaobserwowacna wiSi: chociaz ludnosc nieraz l1ie zna nawet imienia D6­itwa, ktoremu dam. kaplica jest poowi~cona, zgodnie z odwiecznqtradyejq oddaje mu czesc, z ktorej odnosi wiele korzysci moralnych.B(}wiem wedlug rozumienia ludu najwazniejszq w modlitwiejest s:~czernsc, z jakq si~ do niej podchodzi, bez wzgl~du na to, dojakiego Bostwa madly Sq skierowane. Szczerosc wi~c, zaklatdajqcClczystosc intencji i wyzucie si~ z samolubstwa, oto prawie jedynezalozenia etyki Szinto. Kaplani Szinto nie Wyglasz1jq do wie:mychkazan, jak wymaga tego buddyzm ezy chrzescijailstwo. EtykaSzinto przekazywana Jest w spoleczenstwie z pokolenia w pokolenie.Jezeli w danej wsi brak kaplana, zast~puje go wybieranyna okres rOiku najstarszy wiekiem mie$:z;kaniec os iedla. On tow imieniu calej wsi ~luzy B6stwu i opiekuje si~ kaplic,!, modlisi~ tez za wszystkich j prosi B6stwo 0 opiek~ i 0 dobre urodzaje.UroczystoSci religiji1e polegajq tu na procesjach, polqcwnych z tancami,z przed$tawieniami i z zawodami sportowymi, jak zapasy1 wyscigi konne. Dzi~ki udzialowi w takim swi~cie cala lucinoScrna sposobnosc d,o zad,ekumentowania s wej i'ndywi'dualnosci i kazdy,majqc wyraznq swiadomcsc swego udzialu w uroczystoSci, odezuwapewnq sworistq dum~. Uroozystosci te w ,kazdej wsi odbywajqs i~ inacZej, zgodnie z miejscowymi tndycjami, tworzq wi~c podstawyjapoilskiej kul1tury ludowej. Poza tyro zwyczaj, kt6ry kazeco roku kogo innego cbatl"czyc obowi:p:kiem obslugiwanja kaplicy,prz)"czynia si~ do wyrohienia w pr'ostych ludzlach poczucia odpowiedzialnoscii rSprawiedliwosci, a przez to rna duzq wartosc dlaprzylSzloSci calego kraju, dqzqcego do demokratyzacji w prawdziwyrotego slowa znaczeniu.Nie bra:k oczywiscie i w tej dziedzinie trudnosci. Jednq z n'chjest faM, ze pobo;i;ny nastr6j, towarzyszqcy dawniej tym swi~-


• ROLA "SZINTO" W DZISIEJSZEJ JAPONII 1145tom, wydaje si~ obecnie zanikae na rzecz (;haratkteru bardziejswiookiego, cechujqcego dzis te uroozystoSci.Po drugie, wszyscy mieszkancy danej wioski, bez wzgl~du nato ezy Sq religijni, czy tez nie, mUSZq brae udzi.al w swj~cie, a zaab3encj~ placq kar~ pieni~znq - niektorzy widzq w tym przymusiezaprzeczenie wolnosC'i sumienia.Wreszcie daleko idqce uprzemyslowienie kraju odgrywa waznqrol~ w dewrganizacji do,tychczas{)wego ustroju spolecznego wsijapoilskiej. Dla mlodziezy za trudnianej w fa brykach dok'urynaSzinto okazuje si~ cz~sto niewystarcz3jqCa w zetkni~c


MAHMUD HUSAIN (Karciczi)ISLAM W ZYCIU DZISIEJSZYCHMUZUlMANOWI slam, najmlodsza z religii swiatowych, ogarnia swoim zasi~giemduzq cZEiSC ludzkosci. Dane hczbowe wahajq si~ od ' 360 do460 mllionow; najprawdopodobni€j jednak istnieje obecnie okob400 milionow muzulman6w. Sq ani r{)zproszeni po calym swiecie,nie wylqczajqc Europy i Ameryki, ale glowne skupiska muzulmanskieznajdujq siE; w Azji i Afryce. Nikt nie rna wC},tpliwosci co dotego, ze Islam odegral dornioslq rol~ w hist·o,rii powszechnej. MOZnatylko postawic pytanie, czy rowniez obeenie jest on waznym czynnikiemw zyciu ludzi i ezy zaehowa swe znaczenie w przyszlosci.Warto zbadac, w jaki spo50b odpowiedziacl on na wyzwanie rzuconeprzez czasy nowozytne, jak ustosunkowal siG do roznoro()dnychkoncepeji polityeznych i gospodarczych wylonionych przez t~ epok~,do nowych prqdow, kt6re tak gwaltownie przeksztalcily swiat.Przemiany te zrewolucj-onizow2ly zarowno styl zycia jak i spos6bmyslenia ludzi na calym globie Z1iemskim. Nawet wierzenia religijne- lqcznie z tym, co stanowi ich podstawG, z samq wiarqw Boga - nie byly zabezpieczone od ich naporu. Najpierw humanizm,dzieci~ renesansu, potem nowe badania w dziedzinie naukprzyrodniczych i doktryna racjonalistyczna, a wreszcie materialistycznakoneepcja his1:orii - skierowaly sw{)je a,taki przeeiw'kotradyeyjnym wierzeniom religijnym i ustalonym poj~cio()m, R6wniezdo-ktryna nacjonalizmu wywarla pewien wplyw na dziedzinE;religii. .Humanizm dqzyl do wykorzenienia religii poprzez odwr6eeniemysli ludzkich od Boga i skierowanie i·ch ku Czl{)wieikowi. Hu-Dr M a h mud H usa i n - wybitny znawca doktryny Islamu. Studia wyzszena uniwersytecie Aligarh. doktorat uniwersytetu w Cambridge. Obecnie dziekanwydzlalu historii oraz wydzialu stosunkow mi


ISLAM W ZYCIU DZISIEJSZYCH MUZULMANOW1147maniSci mieli na uwadze jedynie interesy czlowieka, ktore pojmowaliwedlug swej wlasnej skali wartosci. Wiar~ w Boga zastqpiIiwiarq w Czlowieka. Ten prqd humanistyczny przygotow31 drog~dla materializmu i spowodowa! w ten sposob powazne oslabieniereligijnego stcsunku do zycia.Kiedy pozniej nadszedl Wiek Nauki ze swymi zdumiewa-jqcymiosi'lgni~ciami w dziedzinie techniki i przemyslu, czlowiek stal si~jeszcze bardziej zaI ~zny od przedmiotow materialnych. Nauk~ i Religi~pocz~to uwaiac za dwie odr~bne sfery, kt6rych nie moinaze sobq pogodzic. Nauka bowiem rowlliez szukala prawdy i wlasniew Imi~ prawdy posta wiono Iudziom zqdanic, aby odrzucHireligi~, ktorq uznano za wyraz irracjonalizmu. Ogromny post~pumiej~tnosci technicznych stal si~ pocHozem wiary, ze czlowielk ­mowiqc slowami pewnego wsp6lczesnego filozofa - "sklada si~w swojej is-tocie z odruch6w narzuconych mu przez jego m aterialneotoczenie , jest istotq, kt6rq mozna ksztaltowac i przemieniac perprzezstosowanic zdo.byczy nauk scislych"- Ta'ka koncepcja stano·w iradykalnc zaprzeczenie wszystkiego, co w czlowieku jest transcendentnei boskie. Wielu filozofow pocz~lo dowodzic, ie "tak zwaneprocesy umys:iowe i moraIne Sq w istocie zalezne od praw rZqdzqcychzjawiskami fizycznymi".Nawet ci sposrod entuzjas1tow nauki, ktorzy nie wyrzekali si~religh - taki Faraday na przyklad - uwazali, ze wobec religii nieda s i ~ zastosowac tych kryteri6w rozumowych, jakimi kierowalisi~ Gni we wszystkich innych dziedzinach. Jak to okreslil BeniaminFranklin: "Aby patrzyc oczyma Wiary, .trzeba zamknqc oczyRozumu". P·oznanie rozumowe bylo triumfem intelektu, wiaTa ­triumfem serca.Niebawem pocz~to glooic jeazcze inny rodzaj materializmu. Dotychczastwierdzano, ze cale zycie duchowe mozna wynrowadzicze zjawisk materialnych i wszystkie zdarzenia moma wyjasnic perprzezodwolanie si~ do elementow f izycznych. Nowa filozofia zas,owa materialistyczna koncepcja historii wysuni~ta przez Marksai EngeIsa, starala aiE: interpretowac wszystkie dziedziny zycia Iudz­. kiego w oparciu 0 procesy ekonomiczne. Wedlug tezy, kt6rq glosiEngels w swoim Anty-Diihringu, reIigia wprawdzie powstala najpierwjako zabobonna proba trwozliwej obrony przed niszczycielskimisilami przyrody, potem jednak czynnikiem, ktory utrzymalreligi~ az do naszych CZE'.sow, byla analogiczna trwoga przed dzialaniemsil ekonomic:zmych. Innymi slowy: chociaz Iudzie juz niel~kajq si~ niszczycielskich sil przyrody, gdyz nauka stworzyla derstatecznqprzedw nim oslo'1~, ciqgle jeszcze bojq si~ tajemniczychsil rZ'ldzqcych zyciem ekonomicznym. Wedlug tej teoriti religia po­


1148MAHMUD HUSAINmaga czlowiekowi znosie przygniataj'lcq go niedoI~ ekonomicmegowyzysku. "Religia to opium dla ludu" - tak brzmi ow cz~sto cy'"towany aforyzm Karola Marksa. Opium, jak wiadomo, d~iala uspokajajqco.Usmierza bol, rozladowuje gniew, odurza. Mowiq,c wi~c,ie religia stanowi "opium", Marks zapewne chcial dae do zrozumienia,ie religia przynosi ulg~ fizycznym i du::howym cierpieniomiycia doczesnego przez obi€!tnic~ wi~kszej pomyslnosci i szcz~sciaw iyciu przyszlym. Twierdzil, ie religia pomaga usmierzaewrogic uczuci'a, jakie nieuchronnie powstaj'l mi~dzy przeciwstawnymiklasami spoleczeiistwa. Ubogim glosi ona szcz~scie ubostwa,a bogatych utwierdza w ich prawach posiadania dobr, stanowi'lcw ten sposob najwainiejsze oparcie dla istniej'lcego porz'ldku ekonomicznego,ktorego zasadniczq cechq jest wyzysk mas. W takiejwizji historii, uwazanej wowczas za wyraz naukowego poglqdu nanatur~ ludzk'l , nie rna oczywiscie miejsca dla ja,kiejkolwiek Istoiytranscencientnej.T~ roinorodne idee doprowadzily do oslabienia swia'topogl'ldureligijnego. Rowniet swiat muzulmaiiski odczul na sobie ichwplyw. Bylo to wlasciwie nieuniknione - z tego prmtego po'Wodu,ze w okresie, gdy muzulmanie ze


ISLAM W ZYCIU DZISIEJSZYCH MUZUl:.MANOW1149sto duchowej, dziSiejsi muzulmanie Sq z calq pewnosciq bardzoodmienni od dawnych wyznawcow Islamu. Roinice te mo·zna zauwazyenie tylko w zewn~trznych pr·zejawach, w dziedzinie ubioru,regul towarzyskich, zycia rodzinnego i obycz~tjow - w tychwszystkich dziedzinach, gdzie dawne formy coraz bardziej wypieraneSq przez formy nowe - ale rowniez w sprawach samej wiaryi moralnosci. Nacjonalizm mocno utwierdzil si~ w swiecie Islamu.Sekularyzm zdobyl duze wplywy i stanowi obecnie jednq z zasadniczychcech .konstytucji pailsltwa muzulmanskiego. Przemin~bsupremacja Prawa (objawionego); jego przepisy, karne i cywilne,zast~powane Sq w coraz W'i~kszym srtopniu przez prawa wywodzqcesi~ z Zachodu. Rowniez w dziedzill1ie gospodarczeJ jest wiele odst~pstwod dawnej tradycji muzulmanskiej. Utwierdzila si~ instytucjabankow, a wraz z niq system pozyczania na procent.Wszystkie te fakty pobudzajq dzisiejszych myslqcych muzulmanowdo powamej refleksji. Sq ani gl~bok.o przekonanl, ze Islampowinien bye zdolny do podj~cia tego wyzwarnia, rzuconego prze:;epok~ wspolczesnq. Islam bowiem nie glosi jakiejs postawy zaswiatowejani nie jest wrogi wobec nauki i wobec aktywnosci zyciowej.Z pewnosciq nie jes t to religia, ktora by chciala si~ odseparowacod prakrtycZllego zycia.Islam zawsze dqzyl do zharmonizowania tych dwoch dziedzin,ktore mo:hna ogolnie okreslie jako stron~ materialnq i str·on~ duchowqnatury ludzkiej. Szczegolnie znamiennq cechq Islamu jestjego gl~boki umiar, jego trzezwy i praktyczny sposob patrzen~ana zycie. Ludzikie zycie jes t integralnq calosciq. Czlowiek rna zarownocialo jak i dusz~. Dba te elementy ludzkiej natury potrzebujqpokarmu, aby mogly si~ rozwijac. Jesli Islam przeciW'stawiasi~ nadmiernym rozkoszom fizycznym, to odrzuca on rowniez ascetyzm.Stara si~ 0 kompromis pomi~dzy tymi dwoma skrarjnosciami."Przeto uczynilismy was ludem odpowiednio zrownowazonym"(Koran, 2, 143). W modlitwie, powtarzanej pi~c razy na dzien, muzuhnaninprooi 0 lask~ Bozq nie tylko w przyszlym sW'iecie, alerowniez w zyciu doczesnym : "Panie nasz, udziel nam dobra w tymswiecie i dobra w zyciu przyszlym" (2, 201). M6wiqc, ze Islam niejest religiq zaswiaicwq, mamy na mysE to, iz nie wzywa on nas dowyrzeczenia si~ swiata doczesnego. Zarazem jednak przypomina,ze swiat ten nie moze bye celem sam w sobie, gdyz wedlug naukiIslamu czlowiek istnieje po to, aby sluzyc zamiarom Bozym.J aka jest pozycja czl:owieka we W'Szechswiecie? Poprzez calkowitepodda1nie si~ woh Allaha (takie jest wlasciwe znaczenie slowaIslam) - cl'llowiek uwalnia si~ od uleglosci wobec i'nnych bogow,takich jak bogactwo, pot~ga, wplywy. Poddajqc si~ Allahawi, czlo­


1150 MAHMUD HUSAINwiek staje siE: J ego namiestnikiem na ziemi. Nie jes t automaterm.Ma swoj Cj wlasnq wo.lE:. Czytajqc werset Koranu: Zaprawd~, nieodmieniBeg potozenia zadnego ludu, dopoki sam ow lud nie odmieni tresci swego serea (13, 11) - mamy chyba praw o wyciqgnqcwniosek, ze w6wczas, gdy rozstrzyga siE: przeznaczenie cZ}Qlw iek ~,wola ludzka poprzedza WalE: Bozq. Czlowiek n ie jest tylko jednymz wielu s tworzeil, takich jak zwierzE:ta, rosliny czy m ineraly . .J es ton tym stw orzeniem, dla kt6rego dobra cala t a wspa:1iaiosc zostalapowolana do istnienia. Jego obowiqzkiem i przywilejem jestI'ozeiq gn qc nad t yro wszystkim swojq wladz


ISLAM W ZYCIU DZISIEJSZYCH MUZULMANOW 1151dzie wpa·trywali si~ w ayat, w owe "znaki Boze", i starali si~ zr::>zumieclch znaczenie. <strong>Znak</strong>i nasze uczynilismy jasnymi dla ludz ipelnyr:h w i.edzy . r chociaz fs13m d omaga sic: n iezachwi;mej w i.1ryw pewne prawdy tra nscendental ne, ktocye:-t g16w nym pnedmictemJest Allah, n igdy nie zajmuje on wrogiego stanow·iska w obec rozumuI nauki. Ciqgle, bez konea, Koran apeluje do rozumu. M6w i 'I n ie ldi za tym, 0 czym n ie mas.:: u;iedzy (7, 36). T:rzeba zas je.szczedodac, ze t e wypowiedzi K oranu, dotyczqce w& znosci n a ukii wiedzy, znajdujq swoje echo w przechowanych pr zez tradycj~ naukachP r oroka. Zdobywaj w i ed z~ - pcwia da P rorok - albowiemten, /eto zdoby w a jq na drodze Panskiej, wypelnia dzid o pobozn08ci;kto glosi jq slawi Pana; kto szulca jej, uwielbia Boga ; /etapoucza w edlug niej, rozdaje jalmuzn~; kto udziela je j odpowiednimludziom, do/eonuje uczynku pobozn o s~i wobec B'Jga. Wiedza po­2wu.la cztowiekowi, kt6ry jq posiadt, Od7 oznic to, co jest zak a­zane, od tego, co nie jestwkazane; o.§wietla d r og~ do nieba; .ie:;tnaszq przyjaci61kq na pustyni, towarzyszy nam w samotnosci, nieOpu$zcza nas i wtedy, gdy utracilismy w szy stkich przy jaciot; wiedzienas ku sz cz~ sc i u, podtrzymuje w niedoli; zdobi nas w gronieprzyjaciol; jest naszym orc::iem przeciw wrogom. Podobno Prorokpowiedzial kiedys, ze atrament uzywany przez uczonego je3t bardziejswip,ty niz krew l11p,czennika. Wzywal swoich wyznawc6w, byszukali wiedzy, chotby trzeba byto po niq i.~t az do Chin. - Ten,k.to opuszcza sw6j dom, aay szukac 'lEiedzy - m6wil - kroczyurcgq Bozq. Pragnql, aby je-go wyznawcy zdobywali w ie dz~ prze~eale zycie - od kolebki az do grobu. Nauka byb dla niego nie kon­CZqCq si~ przygodq.Trudno si~ wi~c dziwic, ze muzulmanie, na tchnieni tatk imi pouczeniruni,niegdys przodowali w dziedzinie n:mki i wywarli wply....rna rozw6j badan naukowych r6wniez w sam2j Europie. Fakt tenw ostatnich czas ach zostal uznany przez wiE'lu historyk6w Zacho- .duo W kliq.zce pt. "Rozw6j kuHury umYislowej w Europie" Dra.perpisze: "Musz~ wyrazic ubolewanie nad tym, ze pismiennictwo eurapejskiesystffirlatycznie' s.taralo si~ ukrywac dlugi, jakie zaciqgn~lismyu muzulman6w w dziedzinie nauki. Nie ulega wqtpliw'Jsci,ze na dalszq me ,t~ nie da sip, ich ukrywac".:. George Savtonza's w swym monumer,talnym "Wst~ple do historii nauki", omawiajqcdziesiqte stulecle, pisze : "Najwazniejsze zadanie ludzkosciwypelnili w6wczas muzulmanie. Najw i~kszy filozof, al-Farabi, bylmuzulmaninem; najwit;ksi matematycy, Abu Kamil i Ibra·him ibnSinan, byli muzulmanami; muzulmaninem byl r6wniez najwic;kszy~eograf 1 en{;yklopedysta, al-Masudi, t1k sarno jal\: najwi~kszy h;­


1152MAHMUD HUSAINstoryk, al-Tabari". - Savton posunql si~ tak daleko, :i:e pierwszqpolow~ X wieku okreslil jako "epok~ al-Masudi'eg-o".Muzulmanie pierwsi rozwinE:li OWq metod~ cksperymentalnq,kt6ra odro:i:nia nauk~ nowo:i:ytnq od nauki czasow starozytnych.Podkreslil to Briffault w swojej ksiqzce "Ukszta~towanie Europy" :,"Ani Hoger Bacon ani jego imienni'k z XVII wieku nie majq .:i:adnegoprawa do tego, aby ucC!odzic za tworcow metody doswiadczalnej.Roger Bacon byl tylko jednym z apostolow muzulmanskiej metodynaukowej na tereniechrzescijanskiej Europy i sam ni€strudzenieporwiarzal, .:i:e p-oznanie arabskiej nauki bylo dla jego wspolczesnychjedynq drogq do prawdZitwej wiedzy. Kiedy dyskutujemy,kto byl wlasciwym tworcq metody doSwiadczalnej... nasze rozwaza·niaSq cz~sciq -ogromnego zafa!Bzowania dotyczqcego zr6de:tcywilizacji europejskiej. W czasach Bacona arah3ll:q met{)d~ eksperymentalnqszerok,o znano i gorliwie stosowano w calej Europie...Nasza nauka zawdzi~cza kulturze arabskiej nie tylk-o pewnqilosc zdumiewajqcych odkryc i rewolucyj'nych teorii, zawdzi~czajej cos znacznie wazniejszego: sam-o swajeistlllenie".J esli chodzi 0 materialistycznq krytyk~ religii jak-o opiumusmierzajqcego bol i sprowadzajqcego sen, to trzeba stwierdz.ie, zezarzut taki trudno przyjqc w odniesieniu do Islamu. Ta l'eligianie usypia .czl{)'wieka i nre czyni go biernym, wr~cz przeciwniejest ona wielkim wezwaniem do alktywnosci :i:ydowej. I oznajmijradosne nowiny tym w szystkim, kt6rzy wierzq i czyniq, co jestprawe. Islam nie propo:guje Zadnego cskapizmu.Mozna jednak nieraz spotkac rowniez wsrod muzulman6w tenpopularny na Zachodzie sp-osob mySlenia, wedlug ktorego rebgia- jesH narwet nie jest niczym zlym i moze miee pewnq war-·toSc dla ludzkiego zycia - powinna jednak bye trakt-owana jakusprawa czysto prywatna, jako dziedzina, kJtora dotyczy wylqcZ'l1iestosunk6w pomi~dzy czlowiekiem a Bogiem i nie rna n ic wspolnegoze sprawami doczesnymi, swiatowymi. Tu zn-owu mu&imy zwrocicuwag~, .:i:e koncepcja twka rozwin~la si~ pod wplywem specyficznychwarun'kow cywilizacJi Zachodniej. Musimy palffii~tac -0 wplywietej koncepcji na umyslowosc wielu muzulmanow, jesli chcemywlasciwie ocenie prqdy polityczne istniejqce dziS w swiecieIslamu. Dqzenie do sekularyzmu jest bowiem bardzo rozpowszechnione,nie -ogranicza si~ do jednego czy dw6ch krajow muzulmanskich.Sekularymn jest w slW-ojej istocie n€gacjq Islamu. Religia taoowiem ni€ uznaje takiego podzialu zycia na dwie szcze'lni€ oddzi&­10000e strefy - prywatnq i publicznq - jaki gloszq sekularysci.Islam nie jest religiq w zwyklym sensie tego s}-owa. Islam jes·t spo­


ISLAM W ZYCIU DZISIEJSZyCH MUZULMANOW1153sobem iycia. Daje on ca1kowite spojrzenie na zycie, otwierajqcwszelkie moiliwosci rozwoju. Oddzielen!.e religii od panstwa juznazbyt wiele kosztowa1o swiat.A sprawa jecl.nosci narodow swiata? Rowniei w t~ dziedzin~Islam wnias1 swoj wlasny wklad. Juz sarna wiara muzu1manoww jednego Boga rna tu gl~bokie znaczenie. Islam nie uznaje iadnyehroznic mi~dzy ludzmi na zasadzie rasy, koloru skory czykr aju, z ktorego pochodzq. Wszyscy ludzie Sq braemi - tak uczyIslam - bo wszyscy "q stworzeniami Bozymi, wszyscy poehodzqod Adama, Adam zas z,0.5ta1 uksztaltowany z mulu ziemi. Jedynar oznica m i~ d zy ludzmi, jakq Islam uznaje, opiera si~ na k ryteriumdobryeh uezynkow. Koran mawi: 0, rodzie czlowieczy. Stworzylismy was z jednego m~zczyzny i z jednej niewiasty, uczynHismyz was narody i plemiona, abyscie mogli poznac jedni drugich. Zaprawd~,najbardziej czcigodnym przed obliczem Boga jest ten sposrodwas, kto jest najbardziej prawy (29,13).Warto rowniez przypomniee 0 tym, ze zgodnie z Islamem kazdymuzulmanin, jesli chee bye prawdziwie wiernym, musi uznae nietylko pos1annictwo proroeze samego Mahometa (pokoj niech b~dziez nim!), ale i wszystkich innych prorokow. Przypomnijmy to wskazanieKoranu: Mowcie tak: Wierzymy w Boga i w to, co byco objawionenam, i w to, co objawione bylo Izmaelowi, IZaakowi, Jak1lbowii PokoLeniom, i w to, co otrzymal Mojzesz i Jezus, i w to'co otrzymali Prorocy od swego Pana. Nie c.zynimy zadnych roznicm i ~dzy nimi i korzymy si~ przed Bogiem (2, 136). Muzu1manie wi~cmaljq nie czynie iadnych rainic mi~dzy poszczegolnymi promkami- zapewne dlatego, ie pos1annictwo wszystkich prorokow, jeslichodzi 0 jego trese zasadniczq, uwaza si~ za jedno i toz sarno.Islam jest niewqtpliwie religiq dqzqcq do nawracania ludzii jego wyznawcy majq obowiqzek upowszet:!hniania swojej wiary,ale nic rna w Islamie Imowy 0 nawracaniu silq. Jest w KoraniepiEikny werset, w ktorym Prorok slyszy takie pouczenie: Gdybytaka byla wola Twego Pana, w szyscy oni byliby wierzqcy, w szyscy,kt6rzy zyjq na ziemi! Czyz wi~c b~dziesz przymuszal ludzi, abywierzyli wbrew swojej woli? (10, 99). W innym miejscu Koranmowi Prorokowi, w jaki sposob naleiy upawszechniae Islam: Wzywajludzi k1l drodze Paiiskiej mqdrosci.q i pil?lcnymi p01lczenia m i;i rozpra wia j z nimi slcwami, ktore sq najlepszc i pelne czar1l (16,125). Kor an nakazuje s w-oim wyznawcom t o l er a n c j ~ : Wy macie waszqdrogli, a ja m am m ojq (l09, 6). Bog muzulmanow jest tym samymBogiem, k tcremll oddaje czesc kilka wielk ich religii swiatowyeh,takich jak judaizm i chrzescijailStwo. Ur ok Islamu za' polegaw duzej mierze na ,Prostocie tej religii, n a t ym , ze jest ona<strong>Znak</strong> - 4


1154MAHMUD HUSAINwolna od zawilosci metafizycznych i ze kladzie tak wielki naciskna rownosc w zyciu spolecznym.Ludzie myslqcy w .swiecie Islamu zdajq sobie dzis spraw~ z tego,ze jesli muzulmanie chcq powrocic do zeirowia, mUSZq to osiqgnCjcnie przez wyrzeczenie si~ idealow i wartosci swojej religii,ale przez nowe ich uj~c .ie. J ednq bowiem ze znamiennych cechIslamu jest jego umiej~tnosc dostooowywania si~ do nowych sytuacji.Podstawowe zasady Islamu dobrze przysluzyly si~ muzulmanom.Ale poza sferq tych prawd zasadniczych - w systemachprawnych, politycznych, gcspodarczych i spolecznych, jakie panujqw swiecie muzulmanskim, jest wiele elflIllentow, ktore trzebana nowo przea·nalizowac i przeksztalcic. W osta1nich czasach niktnie domagal si~ owych reform tak wymownie jak muzulmanski filozof-poeta,Muhammad Iqbal. Cale to dqzenie pomoi:e wyznawcomIslamu lepiej dostosowac si~ do warunkow zycia wspolczesnego.Wnikliwi obserwatorzy zwracajq uwag~ nie tylko na "zdumiewajqcqzywotnosc" Islamu, ale rowniez na jego nadzwyczajnq ~ dolnosc asymilacji.Niechze muzuhnanie asymilujq to, co jest najlepsze w kul~turze Zachodu! "Wez co jest dobre, odrzuc co jest zle" - to doskonalazasada. Asymilujqc nowe wartosci - i nie dO'puszczajqc zadnychkompromis6w w dziedzinie spraw zasadniczych - Islam b~dzienadal odgrywal w zyciu ludzi rol~ tak waznq, jak odgrywalw przeszlosci.Mahmud Husain


OSMAN YAHIA (Antiochio)WPl YW ISLAMU NA ZYCIEMUZUlMANOW W OSTATNICHCZASACHB~dziemy im ukazywac znaki naszc na niebiosachi w nich samych, dopoki nie pOjmq, ze to jest prawda.Czyz nie wystarcza Panu twemu, ze jest swiadectwemponad wszystkimi? Tak, zaprawd~, wqtpiq jeszczeo spotkaniu Pana swego! Tak, zaprawd~, On wszystkootacza!(Koran XLI, 53)T ym zagadkowym twierdzeniem Koran, swi~ta ksi~ga islamu,przypcmina jego przemozny wplyw na cafosc' stworzenia; dobrywp!yw przekazywany za pomocq mlakow widomych, wyra,zajqcychNiewidzialne. Ceiem ostatecznym jest ukazanie, ie Prawdajest oczywista, ze objawia SWq obecnosc jednym nieustannym,wiecznym dzialaniem. Prawda jest nieust:mna, lecz my jej nie derstrzegamy,gdyznie posiedlismy jeszcze Oczywistego.Tworcza przemiana Prawdy adbywa si~ w nas powoli i stopniowo.Element czasu jest tu nawet niezb~dny, gdyz podlegamyjego prawom w swiecie, "kt6ry idzie naprz6d"; nie jest on jednakistotnym elementem Prawdy, kt6rej podlega.Ale Koran zawjera takze dziwne i niepokojqce pytanie: po cowlasciwie Sq znaki? Czyz Pan nasz nie jest swiadectwem wszystkiego?Obecny we wszystkim? Czyz ma-ika mus! okazywac miloscdziecku przy pomocy znak6w? Czyz ona sarna nie jest zywymswiadectwem milosci? Oczywiscie, t~ wizj~ metaflzycznq osiqgnqcmoze tylko ten, kto wychodzqc z mrak6w wzniosl si~ ponad rzeczyprzypadkowe i doszedl do progu tej Jednosci, w obliczu kt6rejznika wszystko co przemijajqce i smiertelne.*Wiemy, ze dana zasada lub doktryna moze wywrzec wplyw zapomOCq dw6ch przeciwstawnych czynnik6w: czynnika aktywnegoDr 0 S IT! anY a h i a - urodzony w 1919 w Syrii. doktoraty na uniwersytecie AiAzilar w Kairze oraz na Sorbonie. Obecnie pracuje n3.ukowo w Paryzu. Specjalistaw dziedzinie mistyki muzulmailskiej. Autor prac 0 clzielach Ibn Arabi,ora" 0 dzielach Tirmidhi, kt6re tlumaczyl na francuski.


1156 OSMAN YAHIAi czynnika pasywnego. Pierwszy stanowi niezmienne i pO'ds>ta wowewartO'sci danej zasady czy dO'ktryny, czynni,k pasywny to' wiernoseczlowieka danej doktrynie i sila jego przywiqzania do niej.W,iernose i przywiqzanie, kt6re prO'vvadzq ludzi do reali:;,O'w aniadanej doktryny, do ich utoisamienia si~ z niq. Innymi slowy, czlowiekstaje si~ jasnym obrazem, iywym wyrazem wyzna,wanej przezsiebie doktryny.W oczach wiernego islam repreze'l1tuje przede wszystkim W1Z J~; mqdrose; z tego tei punktu widzenia najlepiej zbadae jego decydujqcywplyw na dusz~ muzulmanina oraz kszta:ltowanie si~ tejduszy od chwili pojawienia si~ islamu na arenie dziejowej ai doch wiIi obecnej. Bowiem islam zasadniczo nie jest systemem, lec:!wizjq, mqdrosciq, a nie tylko zbiorem przepis6w; dla tego tei islamw ciqgu stuleci wywieral i nadal wywiera przemoiny wplyw n aprzeroine grupy etniczne.Jest to uniwersalna wizja, kt6ra pozw ala czIowiekowi tak sit:rozwinqe, by mogi wykorzystae do najwyiszego stopnia swe moiliwosei,oraz przelewa nan s Wq pelni~ ; jest to mqdrose gl~boka, ktorauszlachetni'a czIowieka prowadzqc go bezpieczuq drogq ku spokojowii wolnosci.Rozwaiajqc t~ form~ mqdrosci widzimy, ie pojawila si~ onaz biegiem czasu pod postaciq okreslonej din (religii), ktorej uswi~ceniemjest Szahada, wyznaniem - )slam, a dogmatem tawhid.Sprobujmy wniknqc W istot~ tej mqdrosci, jej rzeczywisty sens,jej poslannictwo, podkreslajqc przy tym zwlaszcz'a jej budow~ i jejr6inO'rodne sldadniki.Mi\DROSC A DINW znanym wersecie Koranu, w kt6rym Bog zsyla swojq Iask~przychylnose na muzulmanow, czytamy:.,Dzis'iaj udoskonala si~ dla was wasza religia, i zeslanajest na was moja laska, raduj~ si~, ze islam jest religiqwaszq" (Koran V, 3).Liczne Sq teksty Koranu, zawierajqce twierdzenie, ie ta ponadczasowamqdrose przejawia si ~ w czasie pod postaciq din'u. Mqdroscta nie stanowi wlasciwie o dr~bnej filozofii lub z amkn i ~t eg osystemu, lecz din. Co r ozumiemy mowiqc, ie ta m qdrosc jest din'em ?Tl um aczy si~ zwykle slowo arabskie din jak0 oZ:1acza jqce re li gi~ .Nie jest to jednak dobre tlumaczenie, gdyi religia w jej potocznymr ozumieniu stanowi tylko jeden z aspek tow din'u. Termin din rn a,


WPLYW ISLAMU NA ZYCIE MUZULMANOW1157jak to wkr6tce zobaczymy, szersze i og61niejsze znaczenie niz religia.Wiemy, ze slowo religia, wyst~pujqce we wszystkich niemal j~zykach,pochodzi z lac. religio, to zas z kolei pochodzi bqdz odrebgere oznaczajqcego scisle przestrzeganie przepis6w, bqdz ()dreliga;-e oznaczajClcego wi~z, czy b~dzie to wi~z w znaczeniu zobowiClzaniC!wobec przestrzegania okreslonych praktyk, czy tez wi~zl ClCZq Cj ludzi pomi~ dzy sob!! lub ludzi z Bogiem. Natomiast arabskieslowo din ma wiele r6znych znaczen: przede wszystkim oznaczaogolnie zwyczaje i obyczaje jakiegos narodu. Oznacza to dalejs C!d osobisty, swiadcmosc istoty ludzk iej. Wreszcie uiywamy godla oznaczenia doktryny rehgijnej danego narodu. Wedlug zdanianiekt6rych intelektualist6w, pierwsze znaczenie slowa din jestcharakterystyczne dla arabskiego, natomiast drugie ze znaczenma sw6j odpowiednik w hebrajskim, a trzecie w perskim (daena).Wl:asnie to ostatnie znaczenie jest najbardziej zbliione do slowa"religia" w rozumieniu zachodnim: nie ma w tym nic dziwnego,skoro perski jest j~zykiem indoeurolpejskim_Poj~cied in'u obejmuje zatem calosc zwyczaj6w i praktyk zwiqzanychz zasadami transcendentalnymi; obejmuje tradycj~ w jejnajszer.szym znaczeniu. Din jest r6wniez swiadomosciq, bezposrednimsqdem istoty ludzkiej 0 jej otoczeniu, a szczeg6lnie 0 WielkiejRzeczywistosci; wreszcie, Sq to zasady post~powania ludZkiego.W rozumieniu islamistycznym, din posiada dwa rMne as pekty:szari'a i hagiga. Szari'a oz.nacza doslownie "wielkC! drog~"; hagigajest prawdq - istotnq i niezmiennq. Oba te aspekty nie Sq zaleineod siebie nawzajem. Szari'a zawiera przepisy okreslajqce naSLstosunek do Boga, nas samych i spoleczenstwa; hagiga jest rozumieniemrzeczy, bezpoorednim obj~ciem rzeczywistosci. W islamieob:> te poj~cia lqczq si~ w harmonijnq calcse, uzupelniajClc si~ wzajemnie;wyraza to na3t~pujqcy dwuwiersz:"Szari'a bez hagiga jest martwq literq,Hagiga bez szari'a jest herezjq".Tak w i~c szari'a odpowiada dokladnie poj~ciu religii. Zakresjej obejmuje teolo g i~, etyk~ i zycie w spoleczen5twie. N 3tomiasthagi.ga wyraia staly i niezmienny aspekt tradycji. S zari'a rozwijasi~ stopniowo, dostosowujC!c s i~ do zmiennych warunk6w iycialudzk iego; hagiga natomiast pozostaje bez zmian, budzqc w czlowiekupoczucie wiecznosci i jednosci. Szari'a dqzy do uzyskaniazbawienia jedn ostkJ, pouczajqc jq, jak naleiy zye i post~powae;hagiga dqzy do calkowitego wyzwolenia czlowieka przez oswobodzeniego od wszelkich wplyw6w zewn~trznych.


1158 OSMAN YAHIAJ ednak prawdziwq podstawq, na kt6rej zbudowany jest din,jest poj~cie Walayat. Jest to jakby la raison d'etre din'u, jego uzupe1nienie.Oznacza to zar6wno obecnosc jak obcowanie z Bogiem.Mozna by bylo to przedstawic symbolicznie pod postaciq kuli,w kt6rej wszyscy wierni ustawieni Sq w hierarchicznym pDrzqdku.Bowiem w metafizyce i'slamistycznej mamy Walayat og6lny orazWalayat szqeg610wy. Na plaszczyznie og6lnej Walayat obejmujewielkq rodzin~ wierzqcych, kt6rych stosunek do Boga jest sprawqwiary. Stanowi to wsp6lnq wi~z pomi~dzy tymi, kt6r zy wierzqw baskie poslannictwu i J ego obecnosc pomi~dzy nami.Sp~cjalny krqg Walayat'u jest przeznaczony dla wybrancowboskich, dla ludzi Mu na'jblizszych, por,ozumiewajqcych si~ z Nimza pomOCq trwalego i nadprzyrodzonego zwiqzku. Sq to posrednicy,ludzie obdarzeni 1ask'l. Dost~pne im jest s10wo Boze i m6­wiq twarzq w twarz z Bogiem.Te dwie pIaszczyzny Walayat'u wyrazajq w metafizyce islamistycznej,roznic~ istniejqcq pomi~dzy moznosciq a rzeczywistosciq.Kazdy wierny nosi w sobie zarodki przysz'lego wyZszegouswiadomienia przez wiar~; natomiast wali (tj. jeden z wybranegokr~gu Walayat'u) naprawd~ doswiadcza, dzi~ki Lasce uswi~cajqcejobcowania z Bogiem i J ego bliskosci - slowem, zycia w Bogu,przez Boga, dla Boga. W ten spos6b zagadnienie zmartwychwstaniazostaje rozstrzygniGte w wypadlku wali w drodze antycypacji;dla og61u wiernych rozstrzygnie si~ jednak dopiero w zyciu przyszlym.Mf\DROSC A SZAHADAOsoby przyjmujqc islam wymaWlaJq USWl~COnq fOTmutk~ znanqpod naZWq Szahada: "Wyznaj~, ze nie rna bostwa innego opr6czAllaha, i wyznaj~, ze Muhammad 1 jest poslannikiem Bozym".Etymologicznie szahada oznacza rownoczesnie swiadectwo, kontemplacj~,m~czenn ika . Wyznanie to zobowiqzuje muzulmaninacal"kowicie. Wyznaje on bO'wiem wi~cej niz zwykle przekonanie,lecz sklada swiadectwo wychodzqce poza twierdzenie slowne az doprzyj~cia m~czeilstwa wlqcznie.Wiem, wierz~, wyznaj~: oto trzy kolejne stopnie na drodze d3dos konalenia istoty ludzkiej. Wyznanie jest ostatnim etapem,w ktorym czlowiek uto,zsamia si~ calkowicie z zas adq. Wyznaj~,swiadcz~. Oznacza to, ze widz~ i ze ujrzawszy - sw i adcz~. Wi­1 U \vaga tlumacza: Orientalisci s\viadomie zastf:pujq "Mahomet ll przer:1.l\1uhalu mad" .


WPI.YW ISLAMU NA ZYCIE MUZUl:,MANOW 115!ldzi a lem, zatem twierdzenie to rna pelnq wartasc, wolne jest odwqtpliwosci.Swiadcz~, oznacza to, ze zycie moje musi bye przykladem, konkretnymzastosowaniem idei, kt6rej oddalem cialo i d us z~.Zajmijmy si~ teraz Szahada i celem, kt6ry jej przyswieca. Swi~taformulka islamu sklada si~ z dwu cz~sci. Pierwsza dotyczysa1mej Boskiej Istoty, druga wyslannika niebios zeslanego dla dobraludzkosci. Pierwszq cz~se rozpoczyna przeczenie, a konczytwierdzenie (nie rna b6stwa innego opr6cz Allaha), natomiast drugazawiera kategoryczne stwierdzenie (Muhammad jest wyslannikiemBozym).Pierwsza cz~se tego wyznania w ~ary moglaby pozornie wydacsi~ paradoksalna, a nawet sprzeczna. Czy mozna bowiem potwierdzaerealnose b6stwa, kt6rego istnieniu przed chwilq si~ zaiprzeczylo?Jednakze wlasnie w tej sprzecznosci kryje si~ tajemnica naszejwiary, naszeg·o zycia i naszego Boga. Z nicosci bucha plomienzycia, odnawiajqcy si~ stale na zgliszczach naszego "ja".Nie rna b6stwa pr6cz Allaha... Arabski termin Allah wywodzisi~ od ilah, pochodzqcego z kolei od walah, kt6re oznacza pragnieni'€ofiarowania si~, nami~tne pragnienie, pelnq milose. Wszystko,co w nas budzi pragnienie, W'szystko, do czego dqzymy, zajmujew nas miejsce przezmaczone dla spraw boskich. To jest nasz ilah.Dotyczy to wszelkich iluzyj, takich jak ambicja, slawa, bogactwo,zaszczyty, kt6re zamieniajq nas w niewolnik6w i trzymajq w swejmocy. MuzulmaIisklie wyznanie wiary usiJuje usunqe z duszy wszelkieslady balwochwalstwa czy zludzen i uwolnic jq od wplyw6vrzewn~trznych. W ten spos6b czlowiek staje twarzq w twarz z B6­stwem prawdziwym, jedynym, jedynie godnym uwielbienia i milosci.Sq dwa sposoby poj.mowania idei b6stwa: b6stwa stworzonegolub b6stwa niestworzonego. Jednakze przez b6stwo stworzone rozurniesip, spos6b pojmowanlia boskosci przez ludzi, utworzonyprzez nich z wlasnego doswiadczenia. Ta koncepcja jest z k oniecznoscinie-pelna, zar6wno co do jej podmiotu, jak tez co do jejprzedrniotu. Niepelna co do podmiotl1, poniewaz Gzlowiek jestniezdolny do zrozumienia absolutu lub do stworzenia s·obie odpowiedniegopoj~cia 0 nim; niepelna takze co do przedmiotu, bo calywszechswiat jest tylko odbtciem isl!oty czystej transcendencji.Boskosciq niestworzonq jest to, co sam B6g objawil s\voim wiekuistymslowem . Mamy tu zatem poj~cie boskosci nieskonczeniewy.zsze od pierwszego, pQj1iewa:~ tu B6g sam objawil si~ czlowiekowii dal mu rnoznosc uzyskania bezpoSTedn.iej wiZ'ji swegonajwy.zszego Praw a.


1160 OSMAN YAR IAZatem to, co muzulmanin adrzuca w s woim wyznaniu wiary,jest to b6stwo stworzone, wytworzone przez jego wlasny rozum,gdyz jest to naprawd~ tylko cienabsolutu, hcha kopia b oskosC'i,powstala w jego ograniczonej wyobrazni. To odrzucenie pozwaldczlowiekowi stwierdzic is tnienie bostwa nies ~worzon eg o , a takzeswoje wlas ne istnienie w tym bostwie, gdyz jest to jedyna realnai praw,dziwa posta': Absolutu.Co do drugiej cz~sci m uzulmanskiego wyznania wiary. t ow yraza on a uznanie przez m uzulma nina boskiego poslannictwaprzek azanego przez Muhammada w celu zb awienia istot ludzkich.W ten sposob m uzuJman in przez szahada stwierdza rownoczesnieistni'enie Boga i J ego obecnosc wok ol nas, albowiem poslannictwoniebios, przekazane przez prorakow, jest w rzeczywistosci,w swym n ajgh:bszym znaczeniu jedynie niosqcym milosierdzie i odkupienieprzejawieniem si~ Boga, ktory jest Stworcq i Zbawcq.Wytlumaczmy to dokladniej: Koran naucza, ze Bog p o upadkuczl·owieka zwrocil si~ do niego tymi Sf,owy:"Wyjdzcie stqd [= z Raju] n 3 zawsze, a kiedy otrzymacie odemnie nauk~, to w tych, ktorzy pojdq za t q naukq, nie b ~dz ie strachuani nie zaznajq smutku" (Koran II, 38).Tym uroczystym oS'l,'iadczeniem sam Bog dokonuje zbawieniaczlowieka przez swojq wspanialomyslnosc, nieskonczone milosierdzie,przyrzekajqc, ze Sam poprowadzi czlowieka drogq kuwyzwoleniu.Objawienie boskie jest przekazane za posrednictwem Proroka.Nie jest on zwyklym poslannikiem przynoszqcym ludziom wskazowkiplynqce z niebios, lecz nosicielem slowa wiekuistego i jegozywym swiadectwem. W islamie prorok spelnia podwojnq funk c j~ 'jest zarazem apostolem i t:iwi~tym. Jak,o apostol glosi on dCjzeniedo Boga; jako swi~ty jest on zywym swiadectwem objawienia.ISLAMPo dokorpniu analizy zewn~trznych cech tradycji muzulmanskiejzbadamy, co stanowi pra wdziwe padwalir,y tej tradycjl.Z historycznego punktu widzenia islam stanowi oSitatni€ z poslannictwboskich, ofiarowanych ludzkosci. Ob ejmuje on to wszystko, co zawieraly poprzednie objawienia, przekaz:me za posred nictwemp roral~ow w ciqgu dziejow. Zatem w oczach wiernychislam pom aga b ar dziej n ii; inne religie osiqgnqc s amodoskonaleniei ostateczne zbawienie. To, rzecz jasna, kai;e n am zastanowic s i ~nad istotq tego poslannictwa, ocenic je przez specjalne podkre­


WPLYW ISLAMU NA ZYCIE MUZULMANOW 116!slenie i wyodr~bnienie dWOch biegun6w w nim zawartych, czylijego podmiotu i przedmiotu.Lecz przede wszystkim islam oznacza pewnq okreslonq postawGczlowieka wobec Boga i pr zejawia s i~ poza k ategoriami czasui przestrzeni. Islam nie zostal wyo d r~b niony wskutek jakiegoswydarzenia his torycznego ani nie ogranicza s i~ do jakiegos okre­81 nego narodu. Istnieje on ad chwili, w kt6rej ludzkosc zdab.sobie s pr aw ~ ze scislej wiE;zi lqczqcej jq z pr awem najwYZs zym,lub, jes7Jcze dokladniej, od chwili, gdy te p ow iqzania zostaly jejobjawione przez niebiosa.Z historycznego punktu widzenia islam zosta1 zap oczqtkowanyprzez Araba Muhammada (= Mahometa). J ednakze chociaz wiaraW islamie zwiqzana jest z rzeczywistosciq opartq na prawdziwymwydarzeniu, w yslannik us t~p uj e pierwszenstwa swemu poslannictwu.Chrzescijanie, Z yclz ~ Sq przywiqzani do fakt6w historycznych- Chrystusa, Mojzesza, chociazby n awet te Osoby sluzylyr6wniez jako oparcie dla symbolu. Dla islamu - w przeciwien- 'stwie do innych tradycji charakterystycZllq rzeczq jest fakt, zew jego powolaniu jest cos powszechnego.Slowo "islam" pochodzi {)d czasownika aslCJ.mtl, ktory oznaCZ3"oddac si~, poddac si~". Islam kojarzy si~ zatem z aktem oddania; {)znacza swiadomt.'! poddanie si~, ca1kowite oddanie. Koran precyzuje:jest to oddanie si~ Bogu. Wierny oddaje Bogu SWq "twarz",czyli innymi s!owy - calq SWq istot ~ , skoro twarz jest przedstawicielemcalej istoty.Kazde stworzenie jest muzuimaninem, gdyz kazda istota w spos6bkonieczny i istotny podporzqdkowana jest tej zasadzie. Tawewn~trzna postawa kazdej istoty jest zarazem metafizyczna i 10­giczna. Jest to wyraz calkowitej harmonii. Refleksja i medytacjapotwierdzajq, ze jestem "muzL!lmaninem" i ze nie mog~ nim niebyc.Z drugiej stroo11Y islam nie ustanawia jakiegos dowolnego zwiqzkuczl·owieka z Bogiem, lecz pelnq milosci harmoni~. Allah, sbwowywodzqce si~ od walah, o'znacza pelni~ milosci i pragnieniesamowyrzeczenia, a jego stworzenie jest wykwitem tej milosci,b~dqc e j calkowitym oddaniem si~.W obliczu Boga wszechswiat jest nadprzyrodzonym przejawemboskiej peln i i wyrazcm pragnienia wyrzeczenia. Dalej mamy tubezposredniq interwencj~ Boga przez J ego wyslannik6w, albowiemobjawienie b ookie w swej ostatecznej postaci, jako slowoniestworzone, jest niczym innym, jak boskim aktem doskonalegoumilowania stworzeni3. W ten »pos6b islam wier nych staje siGaktem dzi~kczynienia i wdzi~czno s ci nie tylko wobec stworzo­


1162 OSMAN YAHIAnych oznak, lecz r6wnlez wobec niestworzonego slowa. Sq zaiemraine kategorie islamu.1. Islam makrokosmiczny: jest to caly wszechswiat jako wyrazjego zwiqzku z Pierwszq Zasadq. Jest to wprost narzucone,mozna powiedziec, przez sam fakt stworzenia. Wszys,tko co stworzone- z koniecznosci zaJezy od swego pierwiastka twarczego.2. Islam naturalny, mikrokosmiczny: zajmuje si~ czlowiekiem,ja:ko swiadomym istnieni,a Boga oraz swego wlasnego polozeniawe wszechswiecie. Swiadomose ta wyraza si~ z jednej stronyprzez przestrzeganie zasad, z drugiej przez czynienie dobrego. Aluzjedo tych dwach aspekt6w islamu znajdujemy w Koranie. Powiedzianejest, ze zbawieni~ zalezy od islamu. Kto stara si~ uciec,uniknqc tego poddania si~, sam siebie pot~pia. Wszystko nieodmienniedqzy do zbawienia i kwiat jest zbawiony przez sam faktswego istnienia. Lecz islam naturalny dotyczy oczywiscie przedewszystkim istot obdarzonych wolnosciq i inteligencjq, przy czymnalezy podkreslic dwa podstawowe warunki: uznanie przez czlowiekaTego, co go powolalo do istnienia, oraz czynienie dobra.3. Islam objawiony: jest to trzecia i ostatniEl forma islamu.Tu chodzi nie tylko 0 uznanie Boga jako najwyz.szego, pierwiastkatwarczego i 0 harmonijne wsp6lzycie spoleczne, lecz takze ­i to przede wszystkrm - 0 akceptacj~ niestwor:wnej manifestacjiBoga, Jego aktu milosci i Jego pragnienia przejawienia si~,a wreszcie 0 uformowanie s'Wojeg'o zycia zgodnie z nakazami Niebios.W -ten spos6b przechodzimy harmonijnie od islamu kwiatudo islamu swi~tego . Charakterystyczna dla islamu objawionegojest wewn~trzna postawa czlowieka, uznajqcego milose Boga dlajego zbawienia. Calkowite oddanie si~ Boga, objawiajqcego sweslowo, i calkowite oddanie si~ czlowieka wiernego zasadom islamuprowadzq do spotkania. Na boskq milose wiernyodpowiada sWoojqwiarq.TAWHIDIslam, rozpatrywany z punktu wid-zenia wyrazu i struktu·ryokreslony by::: moze jako harmonijny stosunek pomi~dzy Bogiema czlowiekiem; natomiast z punktu widzenia tresci i dogmatu stanowion tra 'dycj~ tawhidu, tj. tradycje jedyncsci nadprzyrodzonej.AI-islam din at-tawhid ("Islam jest tradycjq jedynosci"). Jegoteologia, a nalwet m istyka (sufizmJ Sq okreslane naZWq il mat-tawhid ("nauka tawhidu"), Ale gdy muzubnanska teologiaogranicza si~ seisle do teoretycznego aspektu problemu tawhid'u,


WPLYW ISLAMU NA ZYCIE MUZULMANOW1163to sufizm zajmuje si~ tez warunkami i sposobami urzeczywistnieniajednosci istoty z jej najwyzszq przyczynq.Dogmat tawhid'u jest OCZywlscle podstawowy dla kazdejautentycznej tradycji, ale najjasniej jest ona wyrazona w islamie.Inspiracja i oryginalnosc islamu oparte Sq na tej podstawo:wej idei,na tawhidzie. Muzulmailska koncepcja Boga, objawienia i czlowieka,Sq gl~b ok ,o nacechowane przez tawhid.Gramatyc:m ie tawhid jest rz,eczownikiem utworzonym odczasowniika wahhada ktory oznacza "poSwiadczac jednase jakiejsrzeczy lub istoty". W teologii tawhid jest oznakq Jedynosci istotyboskiej za p omocq argumentow spekulatywnych. Dla szkolymu'tazilitow stanie si~ on potwierdzeniem jedynosci istoty boskoocii negacjq atrybutow, podczas gdy dla szkoly ortodoksyjnej- potwierdzeniem zarowno jednosci istoty, jak i wielosciatrybutow. Problem ten nabral szczegolnego znaczenia w m istycemuzulmailskiej. Tawhid jest poj~ty jako swiadectwo nadprzyrodzonejjednosci Boga.Ale Jakie w arunki dogmatyczne nalezy spelnic, by wcielitt~ koncepcj~ tawhid'u w zyciu? Jasne, ze mistyczny tawhid jestmozliwy tylko w kontekscie teologicznym i metafizycznym. Zazwyczajmniema si~, ze bostwo w islamie jest niedost~pne. Jestto poglqd bardzo powierzchowny. W rzeczywistosci ortodoksyjnateologia islamu rozroznia trzy stopnie boskosci: stopieil istotybezwarunkowej, niepodzielnej i niedosi~znej; stopieil atrybutow,stanowiqcych samookreslenie i energie tworcze Istoty Najwyzszej;wreszcie stapieil Boskiego imienia, ktory okresla Boga w takimczy innym aspekcie J ego ~elni.Jesli wi~c Bog w is tocie swojej pozostaje niedost~pny , to mim:>to oh::uje on z istct


1164 OSMAN YAHIANie plodzi ani tez n ie jest plodzony! Nie rn a tez n ikogo podobnego d on!" (Koran CXII) W milosierdziu swym tenze B6g aktem miloSci staje siE: istotqnaszej istoty. Oto slynny hadis opisu jqcy bosk'l obecn o ~ e na boskimprogu n aszej duszy:"A gdy Ja kocham tego, kt6ry we mnie wier zy, Jestem obem, ktorym on widzi, Sluchem, ktorym on slyszy, RE:kq, ktorq on dotyka, Sercem, kt6rym on roomys1a. To przeze m nie on widzi i przeze mnie sIYszy, Przeze mnie on czuje, i przeze mnie rozmys1a". Podw6jna W


WPLYW ISLAMU NA ZYCIE MUZULMANOWIbn'Arabi, gramatyk muzulmaiiskiego ezoteryzmu, da takiewspaniale swiadectwo niewyslowionej obecnosci Boga w sercu:"Ukochany, posruchaj!J am jest rzeczywistosc swia-ia,Osrodek i otoczenie,Jestem cZE:sciami i jes tem calosciq.j estern W olq ustanowionq pom i ~dzy niebem a ziemiCl,Stworzylem w tobie rozum tylko po to,by byl przedmiotem mega rozumu.WiEic gdy pojmujesz mnie, pojmujesz sam siebie,Lecz nie pojmiesz mnie przez siebie samego.Moim to okiem widzisz mnie i siebie samego,Bo swoim okiem ujrz€c mnie nie mozesz.o ukochany! Tylekroc ciEi wolalem, a ty mnie nie slyszales! Tylekroc ci siEi {)bjawialem, a ty mnie nie widziales! Tylekroc lekko ciEi dotykalem, a ty nie poczules. Przednie potrawy ­a tys ich smaku nie poczul. Dlaczego nie mozesz mnie dosi~gnClc poprzez rzeczy, ktorych dotykasz, odczuc mnie w zapachach, dlaczego mnie nie widzisz, dlaczego mnie nie slys'zysz, Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Radosci moje Sq dla ciebie wyZsze nad inne A rozkosz, ktorq ci daj~, PrzewYZsza wszelkie inne roZlkOllze. Dla ciebie jestem lepszy nad wszystkie inne dobra J am jest piEikno i jam jest wdzi~k. o ukochany , miluj mnie, miluj mnie tylka, milujmnie milosciq.Zatrac s i ~ we mn ie, we mnie jedynie.Przylgnij do mnie. Obejmij mnie.Nikt ci nie jest bliZszy ode mnie.Inni k ochajq ci~ dla nich samych,Ja kocham ciE: dIu ciebie samego.A ty, ty uciek asz ode mnie.


1166 OSMAN YAHlAo U!kochany, Nie mozesz uwazac mnie za r6wnego, Bo gdy zblizysz si~ do mnie, To tylko dlatego, ze ja si~ do ciebie przyblizam. Jestem ci bliz.szy ad ciebie samego, bliZszy niz dusza twoja, n iz oddech tw6j. ... 0 ukochany, zblizmy si~, zespolmy, P6jdzmy r~ka w r~k~, stanmy przed prawdq, by ona byla s~dziq mi~dzy nami I by przypiecz~towala nasze zespolenie Na wieki. (Tadzalliajat, Ibn'Arabi, <strong>Nr</strong> LXXXI).Osman Yahia


SIMON GREENBERG (los Angeles)JUDAIZM WESWIECIEWSPOlCZESNYMW dzi~c.znyjestem organizatorom obecnej konferencji za moznoSewzi~cia udzialu w "zywym 1 milujqcym dialogu" mi~dzy takznamienitymi przedstawieielami wielkich religii ludzkooci. Pewienjestem, ze wszyscy, jak tu jestesmy, posiadamy wiedz~ 0 tradycjachkazdego z nas, opartq prawdopodobnie na kt6ryms tomie"Historii Wyznan Religijnych". Trudno mi jednak pozbye si~ podejrzenia,ze to, co czytam w ksiqzce 0 innej religii, nie daje mijej wlasciwego obrazu, bo ile razy sam poznaj~ prezentaeje judaizmu,czy to pisane przez uczonych i wierzqcych Zyd6w, czyprzez uczonych i prawdziwych sympatykow nie-Zyd6w, za kaidymrazem stwierdzam, ze slowo pisane, ehocby WYSZ10 spod pi6rabardzo utalentowanego autora, nie potrafi wiernie odtworzyczywej rzec.zywist,osci. Wierz~, ze przebywanie w tym gronie, nawetprzez kr6tki czas, bardziej rozszerzy mojq wiedz~, niz przeczytaniedwudziestu traktat6w.Ale konferencja ta przyniesie nam coS wi~cej niz tylko autentycznq.informacj~ 0 tradycjach kazdego z nas. Tydzien braterskiegowsp61Zycia powinien dac nam przedsmak - powinien by5wedl:ug wyrazenia Rabin6w "jednq szescdziesiqtq" - uniwersalnegobraterstwa, kt6rego wizja zainspirowala zwolanie obecnejkonferencji.Kazda z reprezentowanyeh tutaj tradycji z raej; swej starozytnoscii liczby wyznawcow znalazla wyraz w oszalamiajqeejDr S i m 0 n G r e e n b erg - wybitny znawca religii zydowskiej, wicekanclerzZydowskiego Seminarium Teologicznego w Ameryce, prez~'dent UniwersytetuJudaizmu w Los Angeles, profesor homiletyki w Szkole Rabinackiej. Studiowalna uniwersytecie hebrajskim oraz w amerykailHkiej Szkole Badat. Wschodu w Je·rozolimie. Autor licznych prac, m. in. ksi'lzek L iVing as a Jew Today, The Ideal;;and Va[ues oj the Jewish Prayer Book oraz Authority and Freedom.


1168SIMON GREENBERGroznorodnosci form literackich, filozoficznych, teologicznych, obrz~dowychi spolecznych. To, na czym ilosciowo zbywa judaizmowi,jest wyrownane z nawiqzk q dzi~ki ludzkiej um i ej~ t n{}sci wycieniowani'api~knych rozroznien i przywiqzywania s i ~ do nich orazprzez nieprzerwane doswiadczenie historyczne jakichS 3500 lat,kiedy to judaizm s am wywieral wplyw i p az03tawal pod wplywemwielu najwi~kszych kultur kwitnqcych w ciqgu tych trzydziestupi~c i u wiekow. Dlat'ego nikt z n as n ie m aze w czasie, jak1i m amydo dyspozycji, omowic caloksztaltu swojej tr adycji. .Bylbym w niemalym klopocie, ad czego zaczqC, gdyby nie pomocnesugestie organizat{)row konferencji. P.oproszono n as 0 skoncentrowanieuwagi na "czynnikach duchowych, szczegolnie aktualnychdla dzisiejszego swiata". Mamy w pierwszym rz~dzie zajmowac si~ nie tyle historiq czy teologjq ile raczej tym, co w naszejtradycji pomaga rozstrzygac problemy zycia osobistego czyrodzinnego i co najlepiej ksztaltujoe ich do wspoldzialania z bliznimina calym swiecie, gdzie srodki transportu i komunikacjiuaynily nas wszystkich bLskimi sqsiadami.Ka'zda wielka tradycja religijna powstala, i utrzymala si~p'O'niewaz pomagala ludziom w zaspokojeniu gl~bokich potrzebduchowych i na dr~czqce pytania dawala adpowiedzi mozliwedo przyjp,cia przez uczucie i rozum. I my o dczuwamy te samepotrzeby i stawiamy wiele tych samych pytan. ezy odpowiedzi,jakie daje nam tradycja, majq sep...s t ak ze i dzis? Sam £a.kt, zekazda z religii reprezentowanych na tej konferencji liczy wielu.uczonych, intelig entnych i pelnych po ·swi~cenia wyznawcow, shnowi dowod, ze m imo wszelkich szerokich i podstawowych zmian,jakich czlowiek ddkonal w swoim fizycznym i kulturalnym otoczeniu,problemy dzis iejsze Sq w znacznej mierze tymi samymiproblemami, z kto1'ymi borykali s i~ nasi przodk cwie dwa i trzytysiqce lat temu, i w iele prcponow anych p r zez nich rozwiqzanobfituje do dzis w znaczenie i slusznosc.Tradycje religi'jne nie ofiarowyw aly n igdy czlowiek owi mechanicznychurzqdzen dla ulatwienia fizycznej pracy. Przypuszczamp cnadto, ze dla zebranych tutaj te obr z ~dy r eligijne, ktorychpierwotnym celem b ylo wym uszenie n a Bogu spelnienia prosbjego czcicieli m aj q znaczen ie prawie w ylqcznie histo1'yczne. To, cot radycje r eligijne m ialy d o ofiarow an ia ludzkosci, bylo zawszedziedzinq idei i regul zycia, w ktore te idee si~ wcielaly. Dlategop robuj~ pr zedstawic r ozwiq'zania , jakie daje judai2m dla trzech2agadnieil, k tore, j ak sqdz~ , Sq dla n as bardziej wazkie i p alqce,niz byly w czasach naszych przodkow, wiek i i tysiqc1ecia temu ,


JUDAIZM WE WSPOLCZESNYM SWIECIE 1169Oto one:1 - rola jednostki w swiecie;2 - stosunek duchowych i fizycznych uzdolnien czlowieka;::; - stosunek r6inych religii do siebie.ROLA JEDNOSTKI W SWIECIEPytanie psalmisty: ,,0 Panie, coi jest czlowiek" jest chybanajstarszym i na1juporczywszym pytaniem myslqcej ludzkosci.Kaide rozwaianle na temat ooowiqzk6w czlowieka, jego przywilejoworaz mozliwosci na t.(m swiecie niezawodnie wiedzie nasdo tego zagadnienia, gdyz me spos6b myslec l'ozumnie 0 tym, comozemy i powinnismy czynic, zanim ni'e b~dziemy mieli jatkiejskoncepc'ji czym jestesmy. Pytanie "Coz jest czlowiek" staje przednami w sposob tak sarno wyzywajqcy i nieunikniony, jak stawalodawniej wabec naszych przodk6w. I mimo calej naszej wiedzy,technologii i filozo()fii nie sformulowahsmy odpowiedzi, Morabyw zasadzie przewyiszala ich rozwiqzanie. Judaizm,"tak jak wszystkiewielkie religie, iywo zdaje sobie spraw~ z ludzkiej og:caniczol1{)sci.W paoierzu odmawianym codziennie Zyd za'pytuje: "Czymjestesmy? - czym jest nasze zycie? - czym jest nasza poboznose?- Czym nasza moc? - C6z po\\'iemy przed Tobq, () Panie,Boze nasz i Boie naszych ojcow? Czyz wszyscy moi ni ludzie nieSq jak nic wobec Ciebie, a m~iowie slawni j3!k gdyby nie is tnieli,mqdry ja1k gdyby bez wiedzy, a ludzie rozumni jak gdyby bezrozeznania?"A jednak judaizm, chociaz wyczerpal do dna zasoby j~zykadla opisania czlowieczej chwiejnej Sk0l1czonos·ci. i niepozornosci,przyjmuje stwierdzenie psalmisty, ie "czlowiek jest malo comniejszy od anioI6w·'. Swiadectwo tego wysublimowanego poglqduna czlowieka .)glqdali nas i p1'zodkowie golym okiem juzt1'zy tysiqce lat temu. Juz wtedy czl'owiek panowal "nad rybamimorskimi, nad ptactwem n iebieskim i zwierzynq polnq". Jednalkswiadectwo dost~ne dla "g,olych OC2!U", choc narzucalo si~ sarno,nie bylo czynnikiem decydujqcym.Ostatecznym zr6dlem wznioslego, poglqdu judaizmu not natun;czlowieka i jego rol~ we wszechSwiecie jest Pismo. Poglqd tenzosta1 najpelniej sfovmulowany przez Rabinow przy analizolwaniuwst~pnego rozdzialu Hebrajskiej Biblii, ktory rozpoczyna histori~ludzkosci stworzeniem przez Boga na swoj obraz jednegotylko czlowieka, Adama. Ust~p ten ognilS!kowal w sabie wiele najwainiejszychdociekan etycznych judaizmu. B1'a'k nam czasu naom6wienie wszys,tkich, chociai Sq bardw z:namienne i sugestywne.<strong>Znak</strong> - 5 ~


1170 SIMON GREENBERGOgran iczmy si~ do najbardziej z,wiqza nych z naszym tem 9. tem.Rabini zwrocili uwagf~ na fakt, ze . w op owiesci b ibliji1ej B6g5t w.o1'zy1 tylk o jednego cuiowieka. Dlaczego tylk o jednego, niedwoeh, nie mihard? I dlaczego Biblia nie nie mowi 0 banNic jegoskorYI 0 r asie, ezy wierze? Bog 3tworzy1 tylko jednego czIowieka,m owi~ R abini, zeby czlow iek n ie mogi n igdy powiedziec swemublizniem u: "Moj r od Jest wyzszy OQ, twojego". Rabini pos uwajqsi E; dal e.i niz zasada braterstwa ludzi, ktcrq prorok Malachiaszlqczy z Ojeostwem B ozym. "Czyz nie .ieden jest Ojciec wszystkichn as't ezyz Die jeden Bog stworzy1 n as? Czem u ;~ tedy gardzi kazdyz nas bratem s w oi m ". (Malachiasz 2,10). B o kiedy fakt BoiegC'Ojcostwa zak lada, ze m amy odnosic Sl


JUDAIZ M W E WSPOLCZESNYM SWIECIE11 71drugiego. Dlatego k aidy z nas jest j ak gdyby Ad amem. Dlategomoiemy mowie: "Dla m nie swiat zostal stworzony" (M ishna-Sanhedrin,ch. IV, par. 5). K aidy z n as, tak jak Adam , sta nowi eelostateezny \vszelkiego stwor zen ia i stqd wlad n i jestesm y alba wypelniaci uspraw iedliwiC Boie zam iary odn osnie stw orzenia ealegowszechswiata, alba je zwalczae i pokrzyiowae. Uiywajqe swejstraszliwej potE:gi czlowiek decyduje nie tylko 0 swoim losie, alei 0 losie wszechswiata. Ia jbard ziej uderzajqcym aspektem tej w y­sokiej oceny potGgi cz1owiek a, kt6rq glosi jLlda izm , jest p oglqd,ie p o t~ga ta zawiera s · ~ nie w am orficznej, n ieokreslonej m asie,zwanej ludzkosciq, ale raczej w kaidej poszczegolnej jednostce ­w tobie, we m nie i w naszym bliznim. -Rabinistyczna koneepcja spoczywajqeej w kaidym z n as mocywplywania na los wszystkich innych w sensie dobr ym ezyzlym, ktcra przed sWltem wieku reak ji n u klear n ych mogla wydawacsi~ nierealnq przesadq, obeenie s taje s i ~ groznym i oczywistymtruizmem. Rzeczywiseie, ta wlasnie pot~ga , dost~pna p o­jedynczemu czlowiek owi czy grupie ludzi, jest dzisiaj m ieczemDamoklesa, zawi szonym n ad ludzkoSciq. Jednak moc, ktorq m ielina mysli Rabini, byla z natury n ie fizyczna, 1ecz duchow a. Ju-/daizm, jak wszystkie wielkie religie, opi ra SIG na p r zek :maniu,ze decydujqcym czynn!kiem w sprawach czlowieka jest duch."Nie wojskiem ani sil'l, ale duchem moim, mowl Pan" (Z,a ch . 4,6). W istocie ducha leiy to, ze nie maina g o mierzye ilosciow ':!l111arq; st'ld wplyw jego na dzieje swi8ta za posl'ednictwem Jednostkim oze bye rownie skuteczny, j:'lk i za pos!'ednictwem n iezEczonychm ilionow.Co w i~ee j, n ie jestesmy w s tanie ilzYWae naszej -wladzy inaczeJ,.iak na dobro albo n a zlo; chcqc nie chcqc, cokolwiek czynimyalba zan iecham y, jes t naszym w kladem w ogalnq sum~ d o­bra ezy zla na sw iecie. D1atego, ezy chcem y, ezy n ie ehcemy.ponos imy bezposredniq odpowiedzialnoSe n ie t y11


1172 SIMON GREENBERGTo wlasnie poezucie wznioslej odpawiedzialnoSci za kaidyezyn leiy u podstaw imponujqeego gmaehu, okreslanego zwyklemianem rabinistycznej "prawowiernoSci" (legalizm), kt6ra dlaobcych wydaje si~ beznadziejnie oszalamiajqca i niemoiliwieprzytlaczajq'ca. Rabini, jak artysci etyki iycia, nie ustajq w SWO"ich drobiazgowych doci~kaniach slusznosci czynu, tak jak poecinie ustajq w poszukiwaniu wlasciweg,o slowa i artysci malarzew dobieraniu odpowiednich barw.Czyi istnieje cos bardziej staI'oiytnego i powszechnego, jaksklonnosc zrzucania ze siebie odpowiedzialncsci za zlo, kt6re spadlona innych, a 'talKie za nieszcz~scie, kt6re nam przypadlow udziale? Oskariamy zawsze Boga, przyrod~: alba drugq istot~.Biblia 2yd,owska przypisuje t~ slabosc pierwszemu czlowiekowi.Czyz wielu kl~sk naszego pokolenia nie da si~ przypisac temu,ie poczucie osobistej oopowiedzial'nosci, kt6re zapoczqtkowalowiele niezwY'klych tnumf6w cywi'lizacji zachodniej, bywa od jakiegosczasu systematycznie podwaiane przez socjolog6w przenosZqcychwin~ z jednostki na otoczenie, przez psycholog6w, ukazujqcychczlowieka jako zabawk~ ciemnych sil jego podswiadomosci,przez nieslychany i bIogosla1wiony post~p nauk medycznych,dajqcy w rezultaeie olbrzymi przyrost ludnosci, tak ie nawet cz1onekdemokratycznego spoleczeilstwa z trudem odczuwa, ie si~jakos liczy, przez filozofie wladzy, kt6re czyniC! pailstwo najwyiszyms~dziq dobra i zla i najwainiejszym panem, kt6remuwszysey podlegajq, i przez systemy podw6jnej etyki, kt6re rozr6zniajqetyk~ odmiennq dla czlowieka jak,o glowy paiistwa, jakoprzedsta1wiciela rozmaitych grup fina nsowo-gospodarczych czy innych,i dla cz10wjeka ja1ko jednostki.Nie rna problemu bardzlej is totnego dla przyszlosci swiata, jakproblem udzialu jednostki w odpowiedzialnosci za t~ przysz1osc.o lIe ludzie nie rozwinq w sobie ostrej swiadomosci odpowiedzialnoscijednos tkowej - bez wzgl~du na wainoS(: spelnianych funl{­cji - nie pomoie ::truktura organiza'cyjna chocby nie wiem jakdobrze pomyslana i szeroko rozbudowana. Gdyi wszys tkie organizacjekierowane Sq przez jednostk,i, a maszyna organizacyjna niewyr6wna niedostatku pocZlucia odpowiedzialnosci ze strony kierownictwa.S.zczytowy punkt religijnego kalendarza judaizmu - akresdziesi~ciu dni mi~dzy Rosh Hashanna (nowy Rok) a Yom Kippur(Dzieil Zaloby) - poswi~cony jest rozwazaniom koncepcji cz10­w,ieka jako istoty ponoszqcej nieuniknionq odpowiedzialnosc. Wiaraw iycie po smierci, w jakiegos rodzaju doswiadczenie poza grobernopiera si~ cz~seicwo na potrzebie 'pewnosci, ie ostatecznie


JUDAIZM WE WSPO/:,CZESNYM SWIECIE1173nie rna ucieczki przed konsekwencjami wlasnych czynow. Jedenz uste:pow "Etyki Ojcow" ostrzega czlow,ieka w ten sposob: "I niedaj sip' oszukae zlemu pozqdaniu, by wierzye, ze grob oka'ze sie:ucieczkq dla ciebie. Gdyz niezaleznie od tW10jej woli zostaleSpocze:ty i zrodzony, niezaleznie od twego zyczenia zyjesz i umierasz,i niezaleznie od twego zyczenia zostaniesz wezwany do z d a­n i c. r a c hun k u prz.ed Krolem Kro16w, Jednym Swi~tym, ktoryniech b~dzie blogoslaw{ony" (l'o~dzial IV, paragraf 29).Nie znam naUlki, poza tradycjami religijnymi, ktora staralabysi~ wpajae tak poj~te pocwcie odpowiedzialnoSci, abysmy byli niejak pracownicy przedsi~biorstwa ani sludzy panstwa, ale jak obywateleswiata, od kt6rych mysli i czynow zalezy los W s z e c h­r z e c z y. Wzniosle pojmowanie indywidualnej odpowiedzi1alnoscirownowazy sie: w judaizmie z rownie wspanialym rozumieniemwa!'tosci jednostki. W cytowanym uprzednio ust~pie Talmudumowi'l dalej Rabini, ze Bog stworzyl tylko jednego CZlOI\Vlieka, abypouczye nas, ze "ktokolwiek ocali jedno lud1Jkie zycie, to takjak by ocalil caly swiat, a kto zgubi jedno ludzkie zycie, to takjak by zgubil caly swiat". Tak Rabini r6wnajq cene: zycia jednej'istoty ludZlk iej z cen'l zyci>a cale


1174SIMON GREENBERGkiem cz.i.owieka jest zalozenie rodziny. Jeden z Rabinow uwaza,ze jedno Z z3.pytan n a SCjdzie B03kim b~d?:ie brzmialo: "ezy zalozyles1 odz:m;)" (T. B. Shabbet 31 a). Bog st worzyl swiat nie poto, by byl cizi k Cj pusty.1iq Tchu, ale bi byl zamieszlkaly Lashewet(Izajasz 45, 18) (T. B. Gittin 41 b). P ier wszym przyk:'izaniem jest,aby przyn03ic owo.: i mnozyc £it;, i Habini twi erdz~ , ze n ie wypelnipodstawowego obowiqzku ten, kto nie wychowa p'fzynajmniejdwojga dzieci (Mishna Yebomot, Rozdz. 6, par. 6). To oczywiscie stawia nas wobec problfmu uwazan €go dzisiaj za pierwszorz~dnie wazny, mianowicie wobec sprawy przeludnienia. Malthu .'>stal sip, osrodkiem dyskusji j ka:idq re1ig i~ wzywa do z a j ~ c ia st 3­n owiska w sprawie etycznosci s tosowania srodkow antykoncepcyjnych.Nie rna wqtpliwosci, ze judaizm, jak wszystkie starodawne religie,w idzi w d uzej rodzinie na j \Vi~ksze blogos1awienstwo Boze."Oto dziedzictwem Pallsk'm - synowie, zap1atq - owoc zywota.Jak s trza1y w r E:ku m ocarz:l, tak syncwie utrapi.ony:::h. Blogoslawionyczlowiek, ktory nape1m! n imi pragnienie swoje. Nie zawstydzisi~ , kiedy b ~dzie m owil z nieprzyjaciolmi swymi w bramie" (P:nIm127, wiersze 3- 5).Religia nasza jednak nie sprzecilwia si~ tak bezwarunkowo, niezalezn:e ad warunkow i ok01icznosci, wszystkim srodkom antykoncepcyjnym,a n awet i przerywaniu ciqzy, jak inne religie. P


J U DAIZl\il W E W SPOLCZESNYIvl SWI ECIE 11<strong>75</strong>w gr ~ wchodzi spr awiedliwQ·se i pokoj, nie mozna p ozos tawae bie'fnym.Pokoju i spraw i dliwcSci nalezy "dochodzie". TrzebJ c:7.ynTet~k jak Hiob, Idory m 6wil (j sobie : "zem wybawil. ubogiego, k czyczqeegoi sier ott'l, ktor y n ie mial pom ocnika... bylem okiem slepell1Ui nogq ehromemu . Bylem ojcem u bogich, a sprawt'l, kto:cej nieznalem , pilnie badalem" (Job 29, 12, 14-15). Mojzesz dal nam przy.­k!ad. Gdy podrosl, op useil palae i "wyszedl do braci swy ~ h i ujrzalieh utr apienie" (Exod us 2, 11). Moj~esza, n ajwit'lkszego !lau::;zycieI.lnar odll zydowskiego, zywo obchodZlila dziejqca sip, niespfawiedIiwose.Raz po raz pilnie badal "sprawy, ktor ych nie znal" .Nie wolno nam tez bye obojt'ltnyml i uczuciowo niez;iangaZ Q­wanymi wobec tro.sk i cierpieil naszego pok olenia. Boga s am ego,jak Go przedstawia Pismo, nie obchodzq nasze sprawy \V sp o­sob oderwany, ale jak gdyby rzeczywiscie trudzi sit'l On z racjicierpieil swojego stwO[ %enia ' "W kazdym ucisku ich by l u2isn~o ­n y" (Iza jasz 63, 9) 1A kiedy proro'k Jonasz "rozgniewal sit'l bardzo", ze bluszc.?:,w k torego cieniu sit'l schr'onil, useehl przedwczesnie, Bog upomin'lgo mowiqc: "Ty zalujesz bluszszu, na ktory nie pracowa!:es. ani nieuczyniles, zeby wzrosl. i kt6ry za jednq noc zginq!. A ja nie mialbympr zepuscie Niniwie, m iastu wielk iemu, w ktorym jest wit'lcejniz sto dwadziescia t ysi~cy Iudz;, ktorzy nie !'olrozniajq mi~dz yprawicq a Iewicq swojq, i by d 1 a wi e 1 e" (Jonasz 4, 10- 14).Pror oey, najszlachetniejsi i jedyni w swoim rodzaju przedstawicielejudaizmu w konstelacji wybitnych osobowosci, jakie w y­dala Iudzkose - Sq tymi wlasnie, ktorzy calkowicie utozsamili si ~'l n;eszczE;sciem i smutk iem swiata. Niekiedy i proro,kowi zdaczysit'l wolae, jak Jeremiasz: "Kto mi da na puszczy gospodt'l podroznyc:h,a opuszezt'l Iud moj i o de.id~ od n ich? bo wszysey Sq cudzoloznicy,zgraja prze.3t~pcow" (Jeremiasz 9, 2). Ale na ogo! wyr azajq.;mutek z racji cie>rpienia i zla, jakie widzq wokol sjebie. ,,2 powoduskruszenia corki ludu m ega skruszony jestem i z,srnucony.przerazenie m nie ogarn~lo.. . Kto da glowie m ojej wodE';, 1 oczommo'm zrodlo lez, a bf;d~ plak al we dnie i w nocy pobitych corkiIudu mego" (Jerem iasz 8, 21; 9. 1). Prcrok zostal przez Pana ·obar ­czony misjq, kt61'a uczyni go "m t'lzem swaru i m


li76SIMON GREENBERGkroc niesprawiedliwosc ukazuje swojq w\Str~tnq twarz i w ten sposob"uswi~ci imi~ Boga". Ma on post~powac podobnie nie w nadzieizdobycia nagrody w postaci zaszczytow czy bogactw, ale dlatego,ze tak nakazJUje jeg'o Stworca. Ta'k tylko wypelni g'odnie swojq rol~ludzkiej istoty. "Niech si~ nie chlubi mqdry mqdrosciq SWGj4i l1iech si~ nie chlubi m~zny m~stwem swoim, i ni€ch si~ niechlubi bogaty bcgactwem swoim, ale niech si~ tym chlU'bi, kt6rysi~ chlubi, ze umie i zna mnie, zem ja jest Pan, ktory czyni~ i sqdi sprawiedliwose na ziemi, bo mi si~ to podoba, mowi Pan" (Jeremiasz9, 23).Rabini wykazujq, ze Tara w trzydzie3tu szesciu m liejscach polecanam bronic bezbronnego, pelniqc milosierdzie j sprawiedliwosewobec "obceg,o, sieroty i wdowy". W zyciu, ktore by nire angazowalosi~ konkretnie i wyraznie w, dzialalnosc niesienia pomocyludzkim cierpieni


JUDAIZJ\tI WE WSPOLCZESNyJ\tI SWIECIE1177nych zmian, dokonanych przez wsp6lczesnq nauk~ w koneepeji materii),lecz w najt~iszych umyslaeh naszego pokolenia.Podstawowe rozr6inienia mi~dzy cialem i duszq, materiq i duchern,wymiarem a myslq, przeprowadzone najpierw na Zac.hodzieprzez filozof6w greckich i ieh nast~pc6w, tratpiq w dalszym Ciqg'lli nas. W tym Tozdwojeniu zle jest eia£o, a dusza to niewinna ofiara,cia10 Jest wi~zieniem, a dusza wi~zniem, cia10 jest :lir6dlem zelpsucia,a dusza celem db jego zatrutych strzal. Wytyczne dla ludzkiegodzialania, wynikajqce z tego podzialu osobowosci ezlowiekana sk1adnik wyZszy i niZszy, Sq tak cczywiste, ie nie wymagajqdlu7.szych wyjasnieiJ.. Cz10wiek Zachodu i - jesli si~ nie myl~ ­rowniei ez1owie'k Ws chodu dzwiga wizj~ swojego, welWn~tTzneg,)zycia, podolbnego toczonej ustawicznie i bez wytchnienia wojnie domowej.Przedstawiony przez Platona obraz duszy niecierpliwie wyglqdajqcej dnia wyzwolenia .ad cia1a, kt6re jq wi~zi, brzmi jak poetyckiutwor na temat "woli smierci", ktoq wsp61czesna psychologiaodkryla w psyche czIowieka.Takie judaizm nie jest calkowicie wolny od nieszcz~snego rozdwojeniami~dzy duszq a cia1em i jego smutnych konsekwencji.Druga z dwu opowiesci 0 stworzeniu cZfowieka, zawarta w BibliiHebrajskiej, m6wi, :ie "utworzyl tedy Pan Bog c:>:lowieka z muluziemi i tehnq1 w oblieze jego dech :iywota; i sta1 si~ czlowiek ist-ort:qiyjqcq" (Genezis 2, 7).Ust~p ten jasno stwierdza, ie jeden z dw6ch .s kladn ~k6w cz1owiek:1jest m artwym prochem, a drugi jest boskim zyciodajnymtchnieniem. Ni'C wi~c dziwnego, ie i w fonie judaizmu znajdowalisi~ od czasu do czasu ludzie. kt6rzy starali si~ zredukowae do minimumml~ skladnika, kt6ry jest prochem, i usil


1178 SIMON GREENBERGdo piel wszcj cz~sci swojego wielkiego kod.elksu prawa zydowskiegol"ozdzial 0 piel~gnowal1'i \u ciaIa, b~dqc y p0dsumowaniem na jl€'P5zejwiedzy rnedycznej swojego czasu. Stqd n ie rna winy a11 i wstydu,311i n ieprzyzwoitosci w wykonywa11iu llClturalnych funkcji ciaiaw l' posob zgodny z prawem.R ozwaza jqc us t~p P is rna, kt&ry wzywa nas do milowania Bog .1"ze w szystkiego serca ~: wego " , Rabini zauwaza jq, ze hebrajskie slowo"wszystko serce" (De ut. 6, 5) pisze si ~ przez dwa "V", gdym og1oby si ~ pisae przez jedno "V". PodsmvEl.. im to mysl, ie P ismoodwol uje si ~ do dwoch " sk~o nn oSci", ktore zamieszkujq serce, do"sl.;:1 011n05ci k u dobremu" i do "sklonnos::i ku zlemu". W ten sposobmowi nam Pismo, ie Bog chce, bysmy mu sluiyli zarowno"dobrq" j3.k i zig sldonnosciq. Tak np. plee i gniew, uwaiape zwykleza sklonnosci " zIe" , wlqcza si~ do sluzby Bagu, i'iedy z:tkbd:-tsi~ rodziJ1~ albo doswiadcz;.l sJusznego gnlEw u.Cialo nie ty1ko nie jest wi~zien iem duszy, ale uwaiamy, ie jestdla niej njezb~cine . Dusza si~ ksztaliuje tylko pGprzez cia1o. T~podstawowq nauk~ judaizmu sformul-owal jeden z Rabinow w "EtyceOjcow" za pomOCq zasKakujqcego paradoksu. P r awdq jest, mowi,ie " jedna godzina rozkoszy duchowej w przysztym swiecie jestlepsza mi cale nasze zycie doczesne". Niemniej prawdq jest rowniei, ie "jedna godzi.na pokuty i dobrych uczynkow tu 11a ziemilepsza jest n ii eale iycie w swieeie przyszIym" ("Etyl.;.a OJ cow",r ozdz. IV, par. 22). VI przyszlym iyeiu nie b ~dzie sposobnosci spelniania uczynkow mHosierdzia i dobroci. Mozna je spelniac jedyniena tym swieeie. Dusza jest w sposob realny j, gl~boki zaleina -odt:iala 1 mus .i strzcc tego zwiqiku skrupuh1.nie j z mHosciq. A wi~crehgia nasza stale podkresh, ie an i eialo an i zadne jego wlasciwosei n ie Sq z natury zle. Wszystko z:lleiy od tego, jak je wycho..wamy i do ezego j e zaprawimy.Wlasciwie wychowane i skuteeznie z ap raw ~one cialo i duchczIowieka w in ny sluiye wypelnieniu ostatecznego celu, jaki judai2ms t" wia przed eziowiekiem, mianowicie: ,,~wi~tymi bqdieie,bo ja Swi~ty jestem , Pan , Bog wasz" (Levit icus 19, 2). Pismo wymienia dose szczegolowo, czego swi~ tost wymag:1 od czIowieka.Nie tylko :nusi on ezcie matk~ i ojea (j . w . 3), strzee sj~ balw.ochwalstwa(j. w., 4) i sk1adae we wlaseiwy sposob stosowne ofiary.Musi tei zaopatrywae ubogieh , powstrzymae si ~ od kradzieiy, mowic l' r a wd~, z3placie s wemu praeownikowi sluszne wynagrodzeniebC2 z wicki, wymierzac sprawiedliwosc nie faworyzujqc b ogatychCl n i biednych i zachowae serce wolne od nienawisci i i qdzy odwetu(j. W ., 9-12). Osta teczny eel tyeh praw 3w i~ tosci zawierasi ~ w nakazie "B~dzies z m il-owa1 przy jaeiela s wego jak siebie sa­


JUD:lIZM WE WSPOLCZESNYM SWIECIE1179mego" (j. w., 18) i zeby ni '~ zawE:z3c teg') poj~:: i a, P ismo nakladana nas obowiqzek: "bE:dziesz m ilowal przychodnia, jak siebie samego,bo i wy byliscie przychoclniami w ziem i egipskiej (j. W.,33-35).Wlasciwe wychowanie i za prawienie wladz w czlowieku, takby ws zystkie dziably na jszlach Eltniej i najlepie.i, jest wyraznymcelem regul zycia coclzien lego, nakreslonych tak drobiazgowo przeztradycjE: zydowskq. Co dzien rano, z wyj qtkiem Szabatu i dni swiqtecznych,zanim umiesci tefilin (zwykle a niewlasci.wie przekladanejako fila1 kterie) na swej glo'Wie i dloni, praoktykujqcy Zydmowi: "rozkazal nam polozyc t efilin na dloni.. . n aprzeciw serca,J by nam wskaz3c obowiqzek podpClrzqdkowania pragnien i za mia·,row n.1Szego serca J ego sluzbie, Ktory n ie::h bE:dzie blogoslawiony;i na glowie obok m 6zgu r azem z wszystkimi zmyslam i i wladzami,a by i one byly poddane J ego sluzbie, Ktor y niech b ~dzie bbg o­",la\1iony" ( "Ksi~ga m odlitw co.:iziennych"). PO'ds tawowe zarysyregul zycia znajdujq si~ w Pir;cioksir;gu Mojzesza, nazywanym zw y­" le P r awem Pisanym. Szczegoly uzupelnia T almud, nazywany zwyklePrawem Ustnym. Dotykalnymi elementam i regul, tworzqcymijak gdyby ich k05ciec, Sq : Szabat, Uroczystcsci, SwiE:ta, P r a w nDietetyczne, Beth Hamidrash, Dom Nauki.Te wlasnie reguJy zycia, b'3.rciziej n iz nieodlqcznie z n im zwiqzane elemeniy teologiczne i moraIne Sq n ajbardziej zngr,oz-one przezpostE:P techniczny dwudziestego wieku i przez p olityczne instytucjedemokratyczne, kt6re umozliwily Zydom wnikniE:cie, glE:biejniz kiedykolwiek w h istorii, w ek on om iE:, polityk~ i s tru ktur~spol cznq kraju, Vi kt6rym cieszq si~ jako obywatele l'ownymi pta·'wami. Czl'olWiek rna tylko okreslonq i I oM~ czasu na obch odzen ie dniswiqtecznych, na zdobycie wyksztalcenia i na odpoczynek Jezeliw ustroju ekonomicznym, do ktorego przynalezy, obchodzi siE:pewne dni swiqteczne i on tez musi powstrzym ac siE: od dzialalnosciekonomicznej w tym czasie. Jezeli zawie;;i wykonywanie zawodutakze w sw i~t a swojej wbsnej religii, b~dzie t o dla nieguwielkim ha ndicap'em na rynku pracy. J ezeli wszystkie dzieci otrzyn;ujqwykszta.lcen ie pewnego typu, dos t~p ne r6wniez dla jeg odziecka, pragnie on, aby jego dziecko byro mozliwie jak najlepieJpr zygot.owane do z a j ~ cia m iejsca w zyciu swojego pokolenia. Tewzg l ~d y praktyczne plus odwieczna ludzk a sklonnosc do konl ormizmu,do podporzqdko\vania siE; wi~ ks z o s ci, w demokracjach zachodnichczyni spustoszenie w tradycyjnych regulach zydowskiegozycia osobistego i rodzinneg o. Dni swiqteczne, obchodz.one p:czezot'oczenie, n iemal cCllkowicie wypady z zycia wielu Zycl.ow swi~tazydowskie. Systemy powszechnego, -dost~pnego kazdemu wyksztal­


1180 SIMON GREENBERGcenia wyparly z zycia zydowskiego dziecka wyksztalcenie specyficzniezydowskie. Sw.obodne przemieszanie spoleczne Zyd6w i nie­Zyd6w grozi, ze prawa dietetyczne stanq si~ nieledwie historycznymwspomnieniem.Zasardy tealogiczne z trude'll1 dajq si~ uzasadnic rozumowo, nawetw najlepszych wa'l"unkach. W 'koncowej analizie wymagajqzawsze aktu wiary. Kiedy wiara ta w konsekwencji pociqga zasobq codzieunq, prawdziwq albo nawet wyimaginowanq ofiar~z wlasnej wyg,ody czy przyjemnosci zycia towarzyskiego, jest rze­CZq naturalnq, ze pojawiajq si~ wqtpliwosci, sceptycyzm i {)dst~pstwa.Dlatego tez trudnosci, z jakimi we wsp6lczesnym swieciezwiqzane jest przesrVrzeganie zydowskich regul zydowych, sprawiajq,ze przeci~tny Zyd jest bardzo podatny na wsze1kie argumenty,jakie wsp6kzesna nauka, filozofia i psychologia wysuwaprzeciwko tradycyjnej teologii. Odrzucenie zyciowych regul i zwiqzanejz nimi teo10gii stal,o si~ jesz,cze latwiejsze dzi~ki szerokorozpowszechni o:nemu przekonaniu, ze ani jedno, ani drugie, nie jestkonieczne dla zycia etycznego - najwazniejsz·ego skl:adnika re-·ligii.Zmi'any techno'logiczne i spoleczne dwudziestego wueku zagrazalyzydowslkim regulom zycia codziennego bardzi:ej niz jakiejkolwiekreligii na Zachodzie. Sytuacj:i na Wschadzie nie znam. Alenie rna religii, kt6ra by nie poniosla uszczerbku wsr6d rewolucyjnychwypadk6w ostatnich pi~cdziesi~ciu lat. Wszystkie bez wyjqtkumusialy dac swiadectwo, ze ich cele etyczne nie magq ist niecw oderwaniu od wlasciwej teol'ogii i obrzq·dk6w. Stopniowo tylkodochodzi si~ do prawdy, ktarq Kazda trardycja hist,oryczna zna juzod stuleci, mianowicie, ze cele etyczne odseparowane od przekonanteo,logicznych i regul codziennego p03t~powania, m ajq znaczenieniewiele wi~ksze niz bezsilne etery'czne abstra'kcje.Gdy ulegajq rozkladowi reguly zycia, a ich metafizyczne zalozeniatracq sw6j wiJlyw, ,oslabia si~ te,z l1'ieuchronnie wi'ernosc standartommoralnym i etycznym, zawartym w regulach.Chociaz judaizmowi powaznie zagrozily wydarzenia ostatniegosrtulecia, nie poui6sl jednak kl~ski. Wielu wytrwal10 w lojalno·stii dqzy skutecznie do za1ohowania swojej religii w jeJ nieprzerwanejciqglosci. Wierni ci r6Zniq s i ~ mi~dz-y.sobq co do sposobuosiqgania wsp61nego eel'll. Wewnqi-rz Judaizmu r o zwin~ly si~, jakchyba i w innych religiach, trzy zasaclni>cze kierunki.Jeden kierunek stara si~ utrzymac calosc tradycji w niezmienionymkszitalcie i nie 'robi dobrowolnych ust~pstw na rzecz nowejery. 1nni uwazajq, ze chcqc cokolwiek zachowac z dawnej w'ia>ry,powinno si~ tradycj~ radykalnie przeksztakic. Tlzeci kierunek przy­


JUDAIZM WE WSPOLCZESNYM SWIECIE1181znaje, ie postElPY wiedzy i organizacji spolecznej oraz politycznejpociqgajq za sobq koni'eeznose zmian, ktore jednak nie musz'!bye natury bardzo .radykalnej. Wielu sposrod ostatniej grupy uwaia,ie najwi~kszq przeszkadq intelektualnq i uczuciowq w przystosowaniustalrej tradycji do nowej epoki jest poglqd, ie tradycjastanowi czy to monolit akceptowany lub odrzucany w calosci, czyto piramid~ z jajek usialwionych w ten sposob, ie poruszenie jednegoz nich zwali cal~ budowlEl. Ka,idy z ty;ch trzech kierunkowposiada swoje wlasne problemy teoretyczne i praktyczne. Alew wypadku judaizmu wszystkie one razem wziE;te umoiliwilytrwanie trady


1182 SIMON GREENBERGprzez relig i~ pot~gi m aterialnej dla wlasnej 'korzysci staje si~ dlaniej samej duchowym problemem, gdyz uzywanie takiej sily sprzeciwias i~ zwykle temu,czego On3 s arna naueza, Religia, kt6ra niewyklueza uzywania sHy dla swojej k orzysei, powinna roztrzqsnqcw lasne sum ienie. Cboeiazbysm y wyelimino'Na 1i element sily mate- ~rialnej ze stosunkow m ie.dzy religiami, przyna jmniej dla eelow dyskusji,pozost3je jeszc.ze element d ogmatyczl1 Y i te,ologiezny. Glownympro


JUDA.IZM WE WSPOLCZESNYM SWIECTE 1183slan nictwo swego narodu Zydzi nie przetrwali'by dwoch wygnan,a potem 2000 lat nie dajqcych si~ z niczym porownac przesladowan,ukoronowcmych o,kropnosciami clw udziestego w ieku. J ednocZ0sniepoczucie sprra wiedliwosci i prz'2,kon anie, ie Bog je8t ojcemws:t.ystkich ludzi i k ocha wszystkich jednakowo, oraz cierpien ja,.iakie sami znos ili, wz,budziiy w ttich cJ.uchowy ! intelektualny niepokojw obec tej doktryny . Sq dzis wsrod nas tacy, l


1184SIMON GREENBERG.: corki, imiE: wieczne dam im, ktore nie zaglme. A synow przychodnia,ktorzy przystali do Pana, aby go chwalic i milowae imiE:jego, :i:eby mu bye slugami, ka:i:dego strzegqcego sabatu, aby gonie zniewa:i:ye, i t·rzymajqcego przymierze moje, przywiodE: ich nagorE: swiE:tq mojq, i uweselE: ich w domu modlitwy mojej; calopaleniaich i ofiary ich b~dq mi przyjemne na oltarzu moim,bo dom moj domem madE1wy nazwany bE:dzie dla wszystkichnarodow" (Izajasz 56, 3-7).Judaizm pobibIijny rozwinql we wlasnym duchu problem 5tosunkuswO'ich wyznawc6w do nie-Zydow. Rabini mowiq, i:e dlaotrzymania najwyi:.3zej nagvody za dabre i:ycie, mianowicie udzia­Iu w :i:yciu przyszlym, nie musi nie-Zyd stawac w szelregu wyz.nawcowjudaizmu. Gdyz Bog wyibierajqc IzraeIa nie odnucilani nie opuseil reszty ludzkosci. Noe, czlowiek prawy, byl przodkiemrasy. Bog dal swoje przytkazania tak:i:e potomkom Noego.Istnieje wsrod Rabinow roznica zdan co do ilosoi tyeh plt'Zykazan.Najpowszeehniej przyjmuje si~ eyfr~ siedmiu przykazan. Zawierajq


JUDAIZM WE WSPOLCZESNYM SWIECIE1185taka jednolitosc bylaby zbyt wyookq eenq plaeonq za korzysci,kt6re przynosi. Ale ezy pozqdana czy nie, trudno SOibie wyobrazie,by byla osiqgalna w przyszlosci, jaikq mozemy objqe wyobrazniq.Tymczasem musimy uczye si~ wsp6lZyc z drugimi pomiJrno dziel"qcychnas r6inic. Czy wielkie re,lj,gie ludzkcsci mogq postawiesobie pi~kniejszy eel, jak ten, by staly si~ szkolq, stadionem, gdziewyznaV\C


HENDRIK KRAEMER (Driebergen, Holandia)S TAN 0 W I S·K 0 R ELI G I IPROTESTANCKIEJo ddzialywanie wielkich religii na swiat wsp6kzesny jest totemat niezmiernie rozlegly. Wydaje mi si~, iz tego rodzaju konfrontacjajest na pewno korzystna, chocby 'dia tej prostej przyczyny,ze jednym z zasadniczych wymogow naszych niespokojnychpod kai:dym wzgl~dem - talk psychicznym, jak materialnym ­czas6w jest dwznO'sc do pomnozenia wsr6d wyznawc6w r6znychwie1ki-ch religii liczby os6"b swiadomych wspomnianej ,wyZej problematyki.Swiadomosc ta musi bye coraz gh:bsza i musi wzrastaewsr6d tzw. inteligencji rozmaitych kulturowo religijnychobszar6w, polegac zas winna na rozumieniu wlasnej religii i kulturyw oparciu 0 podstawowe przekonania, dqzenia i dynamik~poszczeg61nych grup wyznawc6w. W obeenym swiecie jednakZeswiadomosci takiej, wprawdzie cennej i niezb~dnej, grozi charakterpewnej "prowincjonalnosci", a to z nast~pujqcych powod6w:Przede wszystkim .wielkie religie i kultury do niedawna stykalysi~ i spotykaly ze sobq Itylko w srodowiskach naukowych,ezy winny sposob zamkni~tych; obecnie wszelkie wiadomo.sci latwiejdocierajq do mas, a ~e, mimo ii: znajomosc obcych swiat6wduchowych, zarysowujqcych si~ w ich polu widzenia, jest nierazDr Hen d r i k K rae m er - Holender, jeden z czolowych intelektualistowprotestanckich, znakomity znawca i badacz religii i kultur Wschodu. Urodzonyw 1880, studiowal jndjanj ~tyk~ oraz r"ligi~ mahometansk:l na uniwersytetachw Leyden, Hamburgu i Paryzu, prac~ doktorskq napisal na temat mistyki muzUImaitskiejna Jawie i Sumatrze \V wieku XVI-ym. Dwanascie lat prowadzil w IndonezjipJ'ace badawcze w zakresie iE:zykow, kuItur i re ligii. WIn? obi9i katedr ~historii i fenomenologii religii na uniwersytecie w Leyden, wykladal na uniwersytetachamerykaitskich, jest profesorem honorowym uniwersytetu genewsklego.W )948 zostal dyrektorem Instytutu Ekumenicznego przy Swiatowej Radzie KosciolowProtestanckich w Genewie. Oglosil Iiczne prace na temat islamu orazz dziedziny Inisjologii, m. in.: "Objawienie i rozum \v islamie", "Stosunki mi~dzymuzulmanami i hinduistami w Indiach", "Islam jako problem religijny i misyj~ny", "Religia i wiara chrzescijanska", "Chrzescijailskie poslanie w niechrzeScijanskinls\viecie".


STANOWISKO RELIGII PROTESTANCKIEJ1187bardzo rnt';tna - jednak wyraznie czujq, ze wielkie religie i kulturynie Sq juz ja'kimis odleglyrni, samotnymi caloociami, ale corazbardziej ze sobq sit'; styka'jq i wzajemnie na siebie W'plywajq,co z kolle] wywoluje w Uimyslach mniej lub wit';cej wyrazne wqtpli­WoScil.Po drugie, wlasnie owo mit';dzyku}turowe i mit';dzyreligijne zderzeniei konfrontacja Iprzeciwdzialajq rnenta'lnoSci "prowincjonalnejl!; czujemy, ze nalezy jq uzupelnie poczuciem obowiqzku i 00­powiedz!Lalnooci wOlbec szerokiego swiata, dq'zye nie tylko do poglt';bianiawlasnej owbowosci kultu:wwo religijnej, ale do rozszerzaniajej w imit'; wsp6lnych calemu dzisiejszemu swiatu troski zainteresowan. I to pomimo jaslkrawoSci nt';kajqcych go konflikt6w.Uznajqc potTzebt'; ta.k szerako zakreslonej problematyiki nietr.a1cimy jednak z oczu szeregu realnych frakt6w, by nie ulec temu,co ftancuzi okreslajq qui trop embrasse, mal etreint. Zdajemy sobiechyba dobrze sprawt';, ze wplyw wielkich religii na swiatwsp6lczesny jest, nawet jesli chodzi 0 najlepszych w tej dziedzinietzw. ekspert6w, dopiero w stad ~um badan i hipotez. Jestto calkiem naturalne i oczywiste, a przyczynq jest tu nie tyle rozlegrosetematu (choe ta wymagalaby wiadomosci pTawdziwie encykIQpedycznych),ale przede wszystkirn brak dystansu, ::aiki 00­czuwamy wabec iego zagadnienia., w ktorym tkwimy: jestesmyw srodiku pl'Olblemu, a nie. ponadnim. Jestesmy aktorami tegoludzkiego dramatu, kt6rego zakoiiczenia wcale jeszcze nie znamy.Skutkiem tego prawdziwie determinujqce go czynniki Sq jeszczenieoikreslone; mozemy na ich tema t cos przewidywae albaprzeczuwae, co ma swojq wartose tak dla mysli, jak dla czyn6w,lecz, powtarzam, nie jest to w iedza w ,scislym tego slowa znaczeniu,Ponadto mamy tu do czynienia z procesem dotyczqcym ludzi,nie wolno nam wit';c zapominae 0 fakcie, ze badania i h Lpotezy,bez kt6rych nie mo,zemy siE; obejse, poruszajq si~ w szeTOkimkonteksClie tajemnicy, ze grazi nam niebezpieczna presupozycja,iz po z 0 r n e "dominanty" Sq dominanta!mi r z e c z y w i­st y mi. Przytocz~ tu par~ przyklad6w.Nap oleon Bonapa1rte, kt6rego umysl pocMoni~ty byl politycznymiplanami zawladni~cla Europq, nie spodziewai siG wcale, ze iprzywozqcze solbq do Eglisptu caly zespol naukowc6w, stwarza jednqz pr,zyczyn, kt6re ob udzq caly swia't Imuzulmanski. 'Chyba niewielu7. wielikich uczonych orientalist6w, kt6rzy w przeszlosci pochloni~cibyli badaniem zr6del obcych kultur i religii i pr6bowalije interpretowae, zdaw alo so,bie spraw~ z faktu, ze w ciszy swychga1binet6w nauikowych, odcyfrowujqc manuskrYipt za manuskryp­


1188 HENDRIK KRAEMERtern, albo podczas pasjonuj'lcych prac wykopaliskowych, przygotowuj'lznaoZll'l cz~se owegO' maltelI"iaru, ktory z czasem zasili! plomiennacj ,on'ali~mu na Wschodzie, po ostatniej wojnie swiatowej,zmieniaj'lcy map~ swiat'a i wstrz'lsa'j'l'cy jego rownowag'l.Powyz.sze uwagi maj'l na celu tylko mnie samemu pomoc dozorientowania si~ w ogromie nasz·ego tematu. Tym ba:rdziej, i:echcialbym unikn'le nieporozumienia i ludZiie siebie oraz innych,ze wielkie religie wsp6kzesne, z chrzescijailstwem wlqcznie, prxyj~lyjui: mniej lub wi~cej wspoln'l postaw~ wobec nowoczesnego'swialta i wobec olbrzymich przemian ,i rewolucji: materialnych,spolecznych i 'duchowych, Jakie zawiera okreslenie "nowoczesnyswiat". Nie zapominajmy, i:e nie tylk,o swiat, ale i religie S'l terazna przelomie, 3. wobec tego nie jest wcale oczywaste, czy podstawoweidee danej religii. ktore tworz'l jej autentyczn'l trese,s'l 0 b e c n i e najwai:niejszym, dynamicznym czynnikiem w i:yciujej wyznawcow. Mowiqc wyrai:niej, wiadomo. i:e pod wzgl~demsocjolO'gicznym wszystkie bez wyj'ltku wielk,ie religie 'przezwiele stuleci przeniO.pecyficznej terazniejszejsytuacji, ale na zewn'ltrz S'l one w tyro samym "krzyi:owym"polozeniu: musz'l pozostawae wierne sobie, a rownoczesniew wielu wypadkach gotowe do radykalnej metamorfozy.Podam tu jeden przyklad: chrzescijanstwo na Zachodzie, najblizszemi jako srodowisko i teren doswiadczenia, a ktore jest przedmiotemmega referatu.Chrystianizm jest niewqtpliwie jednq z glownych sil, ja'kieksztaltowaly to, co nazywa si~ kulturq Zachodni'l, a na pewno jesttei: jednym z glownych elementow, z ktorych powstal obecny nowozytnyswiat zachodni. Zdaj~ sobie doskonale spraw~ ze skom­


STANOWISKO RELIGII PROTESTANCKIEJ1189plikowanej i "pokratkowanej" histori chrzescijanskiego Kosciolana Zachodzie i z uprosZJczen, jakie tu przedstawiam, niemmeJm~t: pCJdkreslic i ten bezsporny fakt, i:e swiat nowoi:ytny, kt6­rego powstanie dat'owac moi:na od okresu Oswiecenia, wylonH si~z atmosfery konfliktu, a czt:sto nawet wrogosci do chrystianizmu,a raczej do tego, co reprezentowal KDsci6l (Koscioly). Konfliktten powstal dlatego, i:e narodzinom nowoczesnegD 'swiata towarzyszylooparte na autonomi'i natury i powolania czlDwieka nasilenietw6rczDsci we wszystkich dziedzinach, a to wyzwolilo gospod staroi:ytnego, nie kwestionDwanego dotqd autorytetu, opartegona przeslankach nadprzyrodzonych, reprezentowanych przez Kosci6tZrodlem wrogosci stalo sit:, i:e nDwoczesny swiat i umysldia przeforsowania swych dqi:nosci cz~sto musialy walczyc z twierdZE!status quo, jakq byl Kosci61. Altak "n'owoC'zesnosci" i jeJ "ikwasow"nie dal si~ odeprzec. Po uply,wie dwoch wiek6w obic stronyzgodzily sit: na pewne kompromisy, te jednaki:e nie okazaly si~rownoznaczne z trwalym rozwiqza'niem. Istota sporu: co chrystianizmznaczy jako re'ligia i co on reprezentuje wobec wszystkichaspekto\\' zyoia Iudzkiego (kultury, spoleczensltwa, stosunk6wmh:dzynarodowych etc.), wreszcie jakie moze wywrzec pi~tno nai:yciu, po,zOIStaje wciqz jeszcze nie rozstrzygnit:ta, rowniei: nie wiadDInodotqd, co znaczy pDj~ie "nDwoczesny swiat", jesli chodzio nowq interpretacj~ czlowieka io nowy r


1190HENDRIK KRAEMERstwo wywiera, faktem jest takie, iz zgodnie z typowo zachodnimpogl,!dem chrys.tianizm i KO'sci61 nalez,! do mijaj,!cego etapu historycznego,a z"ltem, ie Sq hOTS de combat. P,oglqd ten wyznajeszeroikl krqg Iudzi, przez cale swoje nastawienie i przez sw6j sposobwyraiania 'si~ stwalrzaj,!cych atmosfer~, w kt6rej wyda'je si~,iz cywilizacja zachodnia jest zupelnie zdechrystianizowana,a W oczach nie-zachodnich nawet "zdespirytua'1izowa,na". Kr,!gten reprezentuje ow'! zr6znicowan,! i stale rosnqCq mas~ ludzkq,dla ktorej chrzescijanstwo jest czyms zupelnie obcym; w sposobpod pewnym wzgl~dem typowo nowoczesny .patrz,! oni na czlowieka,na iycie i jego moiliwosci pod k,!tem Diesseitigkeit - doczesnosci;nastawienie t'o opiera si~ na dogmatycznej niemal pewnosci,ze tylko nauki scisle docieraj,! do .prawdy i wiedzy.T,ak w krotkosci prze'dstawia .si~ sytuacja i klimat, kt6re musimyuwzgl~dnii:, zajmuj,!c si~ oddzialywaniem chrzescijanstwana swi1at wsp61czesny. W'plyw ten dziab. na t'ok rzeczy w nieslychanieniezr6wnowaionej rzeczywistosci i wyraia si~ we wzajemnieodczuwanych impulsach i kontrakcjach. Wracajqc do "protestanckiej"odmiany chrzescijanstwa, c6i takiego dzieje si~ w niej,co mozna by slusznie podciqgnqc pod naglowek oddzialywania nanowoczesny swiat? Wszystko bowiem, CD tu mowi~, rna na celupodparcie mojej tezy, kt6rq glosz~ bez wzgl~du na to, czy przedstawkrelewielkich r.eHgii si~ na niq godz'!, czy nie, mianowioie,ze religie te znajdujq "i~ w stanie niespotykanego d'otychczas kryzysui parte Sq ku nieuniknionym, choc nie dajqcym si~ jesnczesformulowac przemia,nom. Wskaz~ wi~c tylk,o na kilka podstawowychtendencji "pr,otestanckiego chrzeSci:jal1stwa" w jego reakcjachna OIbecn,! sytuacj~."Protestanty.zm" jest jednym z aspektow historii chrystianizmu.Jak kaidemu wiadomo, cechuje go oszalami.a;qc3 wprost roindrodnosc,wyrazaj,!ca si~ w wielkiej HCllbie rozmaitych "kDsci,olow",sekt i podsekt, z kt6rych kaida iyje swym wlasnym zyciemi reprezentuje ogromny w3.chlarz roinych typow doktryny i poboi:nosci.Ten podzial i brak jednosci jest charakterystycznq cechq"protestanty:omu" i nalezy 0. tympami~tac, kiedy traktuje si~ goja1ko jeden z wielkich, reprezenta,tywnych aspektow chrzescdjanstwajako religii, a zwlaszcza odnosnie do zagadnienia "oddzialywaniawielkich religii na swiat wspokzesny". Nie ulega \v'!tp1iwosci,ie w "protestanokiej" vdmianie chrzesdjailstwa istnieje siinasklonnosc do ulegania pokusie rozdrabniania. Nie tu miejsce nawyczerpujqce omowienie glp,bszych powodow tej sklonnosci, gdyzpociqgn~loby nas to w gl,!b rozwazan teologicznych, historycznychi psychologicznych. Jedno trzeba w kazdym razie przy­


STANOWISKO RELIGII PROTESTANCKIEJ 1191pomniee, to mianowicie, ie tendencja ta wynika mi~dzy innymize znaczenia jakie "protestantyzm" w dziedzinie religii przypisujeos 0 b is t e j decyzji i osobistemu szcze>remu ro~patrzeniuh:go, (.'0 rna bye umane ~a cfrrzesci'janskC! prawd~. His'torycznierzecz biorC!c jest oczywiScie jasne, ie ta centralna zasada natrafilana bl~dy rozumowani1a, do ktorych umysl ludzki Jest Slkory;ale podstawowa zasada szczerosci w powainym podchod'zeniu doprawd chrzescijanskich, be? wzgl~du na to czy sluszna, ezy fa1­szywa; jest przeciei prawjziwym zrodlem, z ktorego wyszla taoszalamiajC!ca roznorodnose, tak d()lbrze nam 2nana. 0 ty.m pewnilmmusi pa.mi~tae kazdy, kto chce pojC!e owC! cz~stQ niezrozumhlC!i niechwale>bnC! wielorakoM: protesta'ntyzmu, gdyi podziali rozbijanie nie sc! jego zasadC! przewodniC!. Historycznie udowodnilto £akt, ze Reformacja reprezentuje specjalny, wyrazny typchrzescijanstwa, "protestantyzm" bowiem, w znaczeniu odejsciaod zachodniego Kosciola katolickiego, powstal nie z wlasnowolnegodC!ien iJa do separacji, ale z powodu ekskomuniJki, skutkiemczego stan'll wobec koniecznosci znalezienia wlasnych form organizacyjnychi strukturalnych. .WychodzC!c zatem z nie dajC!cego si~ zakweshonowae z.aloienia,ie protestancka odmiana chrysltianizmu posiada pewne wspolnecechy charakterystyczne, a wyraia si~ w ciC!gu dziejow w rozmaitych,oddzieJnych, a nawet walczC!cych ze sobC! wcieleni.ach, i chcC!cjak najsumienniej trzymae si~ fakt6w, nie moiemy, mowiC!c 0 jegooddzialywaniu na. swiat nowoczesny, poslugiwae si~ ogolni.­kami. Uczciwosc i poszanowanie fakt6w wymaga, bylSmy wyrazniestwierdzili, ii swilat protestancki w krajach zachodnich i na kontynentachazjatyckim i afrykanskim nie rna i nie moie miee jednolitegooblicza. W obr~bie szerOikiego lona "protestanckiej 00­miany chrystiani~mu" dzialanie i postawa roinych typow tego protestantyzmusc! bardzo rozmaite. Kr6tko m6wiqc, w kaidym z tzw.kr,ajow chrzescnjanskich na Zachodzie, jak rowniei w kaidej niechrzescijanskiejcz~sci swiata, gdzie istniejq r6ine typy protestantyzmu,wi~ksze czy mniejsze ugrupowania posiadajqce wlasnC!od.':~bnC! organi~acj~ wcale nie dostrzegajC! w.3pomnianego wy,iejkryzysu wielkich religii, jako obiektywnego faktu, z ktorego naleialobysobie subieMywnie zdae spraw~. Te ugrupowania oczywisciepromieniujq na pewne dziedziny psychologiczne i spoleczne,o ile te znajdujq si~ w zasi~gu ich dzialalnosci, ale to promieniowanietrzyma si~ tradycyjnych kolein i tradycyjnych paj~{;. Nie wy­:1iika one na og61 z jakiejs realnej konfronta1cji z problemami, potrzebamii wymaganiami "nowoczesnego swiata", ani z swiadomegoprogramu. W wielu wypadkach, choc na pewno nie we wszystkich


1192 HENDRIK KRAEMERnastawienie wobec "nowoczesnego swiata" opiera si~ na niezrozu-·mieniu go i na negacji, przy czym grupy te' nie zdajq sobie sprawy,jak dalece Sq one w mocy tejie nowoczesnosci.W imi~ prawdy i scisloSci trzeba dodae, ze ten odiam "protestanck,iegochrystianizrrnu", sam w sobie zroinicowany, jest cyfrowJraczej powazny; istniejq w n iim oczywiscie r6zne stopnie negatywnegonastawienia i pewnosci siebie oraz swi'a'domosci ata'ku ze stronynowoczesnosci, a koniecznooe l1'eakcji i wspo~dZ!ialani a jest tamniejednolicie odczuwana. Znaczne odiamy tych grup odznaczajq si~wielkim zapalem misjonarskim i przedsi~biorczosciq w dziedziniepracy spolecznej, czym przynoszq niejednq korzYFc zyciu "nowoczesnegoswilata". Stwierdziwszy to zwr6emy si~ teraz do ca~kieminnego aspektu "pwtestanckiej odmi,any chirystiJanizmu" w jej oddzialywaniuna naiS Zq rzeczywistase. Aspekt ten jest na 'jw a zniejs~ydla pn:ys zlO'sci - 0 ile mozna jq przewidziee. Poniewaz wYf1aza si~on w dzialainosci Swiatowej Rady KoscioI6w z centralq w Genewie,omowi~ gI6wnie ducha i spos6b dzialania tej organizacji. Alezeby zapobiec nieporozumieniom i chcqc trzymac si~ fakt6w,stwierdzam na wst~pie:Po pierwsze: Sw ~a'towa Rada Koscio16w, do kt6rej nalezy z g6­rq 160 roznych Kosciolow ze wszystkich cz~sci swiat a, nie mozew zadnym wypadku bye uwazana za wykiadnik "odmiany protestanckiej".Wprawdzie powstala w znacznej mier ze z inicjatywy"protestant6w" i wi~kszose reprezentowanych w niejKoScio10W nalezy do tej "odmiany", ale pochodzenie, idee i dqzeniaRady Sq 'od pro,testantyzmu. 0 wiele szersze, poniewaz g16wnycel tej organizacji jest ekumeniczny, to znaczy, ze chce ana byei w duzej mierrze jest terenem, na kt6rym w s z y s t k i e chrzescijanskie Koscioiy na swiE'cie si~ spotykajq, by ws'p6lnie zdacsobie spraw~ z obowiqzku jaw n e j jednosci (ekume'l1izmu) i zebyszuklae dr6g do jej odzyskania. Po drugie udzial w SwiatowejRadz.ie Koscia16w jes t mozliwy dla k a z d ego bez wyjqtku Kosciola,kt6ry godzi s i ~ na pods,tawowe credo tej organizacji, czyliuznaje wiar~ w Jezusa Chrystusa jako w Boga j Zbawc~, kt6rywreszcie chce wziqc udz1al we wspolnym wysiIku ku Jednoseii czuje si~ odpowiedzialny wobec czlonkow organi'zaeji i wobec:5wiata. To ekumeniezne zalozenie wyraza si~ w fakeie, ze Koscioly,prawoslawne, 0 ile tyliko nie im nie stoi na przesZlkodzie,Sq rowniez pelnoprawnymi czlonkami organizaeji i biorq udzialwe wszystkieh obradach i akcj.ach. KoSciol angUkanski, ktory mirnaiz talkze wyszedl z Reformaeji, nie nalezy do "protestanckiejodmiany", rowniez czynnie wspolpr!acuje z Radq.Z tego krotkiego sprawozdania 0 2;wiatowej Radzi~ Koseio16w


STANOWISKO RELIGH PROTESTANCKIEJ1193nale:i:y wyciqgnqc wniosek, :i:e odnosnie do sprawy oddzialywaniawiellkich rehgii na ,swiat wspo'lczesny Rada ta jest wsrod "n1erzymskiegochrzescijailstwa" najbardziej realnym czynnikiem.Trzeba wi~c po krotce zastanowic si~, co to znaczy.Ju:i: z poczqtkiem XIX w. zbudzil si~ niepokoj z powodu zgor-,szenia, jakim jest brak jednosci Kosciolow chrzescijailskich.W r. 1938 powstala wyiej omowl0na Rada, ale z powodu wybuchudrugiej wojny swi'atowej rozp 'ocz~la dzialac dopier{) w r. 1948 i dokonalaw tej dziedzinie w,lele pOI:i:ytecznego.W lonie S. R. K. skupily si~ wysilkl1 tych wszystkich, ktorzydqzq do zjednoczenia; dzi~ki temu instytucja ta stala si~ najpowa:i:niejszymi najbardziej reprezentatywnym 'przejawem zainteresawail,rozbudzonych przezruch ekumeniczny. Obowiqzek dzi'alaniaw klierUniku powrotu do jawnej jednosci chrystiani:zmu spoczywaw pierwszym rz~dzie. na barkach Kosciolow. Tote:i: czlonkamiRady Sq poszczegolne Koscioly, nie zas jednostki czy luinegrupy;nie stanowi ona jakiegos nadrz~dnego nad Kosciolami organ1zmu,ale jest terenem spotkari, warsztatem i srodkiem swobodnejwymiany mysli i wspolp,racy w przezwyci~:i:aniu wszystkieg:>,co dzielil, a dqieniu do utraconej jednosci.Od chwili swego powstania, szczegolnie od r. 1948, kiedy Radamogla rozwinC)c nieskr~powanq dzialalnosc, cele jej dajq si~sformulowac w trz€ch nast~pujqcych haslach : jednosc, misjai odnowa.Przez jednosc nie nale:i:y rozumiec jakiegos pragmatycz,nego prog,ramu,opartego na ' zasadzie, :i:e chcqc zajqc czy odzyskac wplywowestanowit


1194HENDRIK KRAEMERna nowo rOllpa,trzyli istotEl i powola,rrie Kosciola i zdali sobile sprawEl,w jakiej mieme ,traiktuje on powai:nie w1arEl w Jezusa Chrystusai swoje wobec Niego, jako Wladcy Kosciola, posluszenstwo.T,o, co powiedzialem, podkresla znaczeni,e drugieg,o z k,o'lei hasla:obowiqzku misji, do ktarego trzeba dodac pojElcie slui:by (diakonia).Innymi slowy, z rezultatow usilnej pracy, dokonywanej podczasstalych ekumenicznych kOhsultacji, w ktorej biorq udzi'al wybitnichrzescijanscy mysliciele i teologowic, sposrod najr6i:norodniejszychnarodow i srodowisk doktrynalnych, z pracy opaI1tej 0 nowezrozumienie istoty chrzescijanskiego Kosci>ola wynika rriezachwianapewnosc, i:e Kosci6l jako t,aki jest od poczqtku wyrai:nie powolanydo apostolst"wa, czyIi do gloszenia chrzescijanskiej Nowiny calemuswiatu, ludziom wszystkich krajow, ras i stanowisk; po drugieKoscial jest powolany do slui:by (diakonia), to znaczy do udzielania,pomocy w kai:dej dziedzinie wszystbm ludziolffi i ca'lemu 'swiatu.Obie te formy powolanila Zlawarte Sq w dziala'lnosci Jezusa Chrystusa.To haslo: misja i sluzba, i zawarte w nim nakazy Sq staleWlpajane przez $. R. K. jej czlonkom, a od dose dlugiego czasu Sqprzedmj,otem zainteresowan wielu chrzescijan i Kosciolow, niezalei:nieod Rady.W tej wlasnie dziedziinie S. R. K., jej czlonkowie i june KosciolymUSZq rozstrzygae wiele rozpaczliwych problemow wspolczesnegoswiata na wiSzystkich odcinkach zycia. S. R. K. poprzez swe WydzialyStudiow Kosciola i Spoleczenstwa, Uchodi:cow i Mi~dzykoscielnejPomocy, Laikatu, KomisjEl Spraw MiEldzynarodowych etc.zwraca pilnq uwagEl na wszystkie ludzkie, spoleczne, miEldzynarodowei inne problemy, dostarczajqc Kosciolom i kai:demu, kto tegopotrzebuJe, materialu do przemyslen, do planowania i do akcji.Trudno siEl tu rozwodzic nad realnymi wynikami tej calej dzialaln~sci,opa1rtej na zaloi:eniu ekumeniczny,m; tych pa ,r~ slow musiwystarczyc, by 2ldac sobie spraWEl z tego, co siEl dzieje, do czego siEldqzy i co moi:na by nazwac "oddzialywaniem na swiat wspolczesny".Niestety, nawet polqczone sHy wszystkich czynnikow, r,ozumiejq,cychuni1wersalnq, wszechSwiatowq, materralnq i kulturalnq odpowiedzialno'scwobec potrzeb calego swiata, zdolajq sprostac tyropolirzebom tylko w drobnym ulamku.Trzecie haslo: "odnowa" dotyczy odnowienia samego Kosciola,t=. s amychi:e istniejqcych Kosciolow. W Radzie i poprzez niq dochodzimycoraz wyrazniej do przekonania, i:e przywrocenie jednosciograniczy siEl do ram organizacyjnych i nie pociqgnie za sobq i:adnychi:ywszych zmian, jei:eIi nie podeprze go jednoczesnie radykalneodnowienie Kosciola (Kosciolow) od wierzcholka do podstaw.To,samo dotyczy prawdziwie wartosciowego oddzialywarua na swia,t.


STANOWISKO RELIGH PROTESTANCKIEJ 1195Widzimy i coraz bardziej si~ przekonujemy 0 tym, ze sarna gotowosedo pracy nad odnowieniem swiata jest nienaturalnq i niechrzeSciJjailskq,jezeli nie poprzedza jej radykalne odnowienie KoSci'ola(Kosciolow). Coz ro.zumiemy przez takie odncwienie Kosciola?W pa,ru slowach wyrazone, jest gotowosciq do przeprowadzeniawnikliwej samok,rytyki przede wszystkim wobec siebie, a tow swietle nakazow Koscillla, uwi'docznionych w zyciu, pracy, smiercii 2mlar,twychwstaniu Jews::! Chrystusa; towarzyszye tej krytycepowinien szczery zapal w poszukLwaniu srodk6w, poprzez. kt6reistota KoSciola i jego powolanie w swiecie i dla swiata wyrazalybysi~ w spos6b bardziej niZ dotqd prawdziwy i wielora.ki. Nalezalobyuczc~wie stwierdzic, ze kazanra gloszone ludziom pogrqzonymw biedz


1196HENDRIK KRAEMERw dialogu bowiem, ktorego partnerzy probujq si~ porozumlec, usi­1ujqc otworzyc swe mysli i wyjawic swe prawdziwe intencje i swojsposob rozlImienia rzeczy, trzeba starac si~ z solidnq, gotOWq dowys1uchania krytyki wiedzq po1qczyc gotowosc do osobistej spowiedzii do zaangaiowania si~. Nawet najbardziej b1yskotliwe esejew najlepszych na swiecie podr~cznikach 0 religii nie tylko lInikajqteg'o rodzaju syntezy, ale uciekajq od ws.zystkiego, co pachnie spowiedziq'i zaangaiowaniem si~, poniewai glownq ich troskq jesttzw. naukowy obiektywizm. Temu ostatniemu nikt nie odmawiawartosci, ale w prawdziwym dia,logu na pewno nie jest on najwai:­niejszy. To, co mam zamiar 'powledz]ec 0 chrzescijanstwie, b~dziewi~c traktowane jako wypowiedz w dialogu.Chrze.scijanstwa mo,zna uczyc w rozmaity sposob; albo w ramachpodanych przez ktoregos z wielkich klasycznych teologow, alboprzez zestawienie starannego wyboru glownych zasad chrzescijanskiejdoktryny, w ktorych chrzescijanie wyrazili swojq interpretacj~Objawienia w JeZlusie Chrystusie; albo moina m6wic np.o tzw. Sk1adzie Apostolskim, przyj~tym przez wi~kszos c chrze.scijanskichKosciolow za podstaw~ wiary. Kaida z tych metod rnaswoje dobre i z!e strony. Droga, ktorq obra1em, wydaje mi si~ najpros,tszai najpewniejsza, chc~ bo.wiem podae krotki opis najwai:­niejszych zasad, znajdujqcych si~ w Pismie sw., kt6re w swym podwojnymtekscie Starego i Nowego Testamentu Jest jedynym autentycznymdost~pnym dla kazdego zrodlem chrzescijaiJ.stwa. Wszystkliewielkie mterpretacje teologiczne wiary chrzescijaiJ.skiej zmierza1yi zmierzajq do tego, by przek,azywac i tlumaczyc tresc Pis ma sw.,przystosowanq do poszczegolnych sytuacji hi.storycznych. WszystkieKosoio1y i wszyscy chrzescijanie przyznajq, ie ostatecznym zrod1emi kryterium tego, co uznajq i czemu zaprzeczajq, jest Pismo sw.,z niego wi~c zaczerpn~ kr6t~i wyklad tych podstawowych i dynamicznych,nagich z3.sad i pobudek, ktore Sq charakterystycznqcechq chrzeSci'jaitstwa. Prace nowoczesnych biblistow Sq do tegorodzaju wypowiedzi bardzo pomocne i waine, poniewai mimoogromu badan krytycznych, jakie zachodni i wschodni naukowcyprzeprowadzili i nadal prowadzq nad Pismami innych wielkich religii,iadne z ich ,podstawowych zrodel nie by10 dotqd przedmiiotemtak scislego, jak Biblia, naukowego badania, pod kqtem ich pcwstan~a ' , rozwoju, sk1a.du i tresci.Bilbha od poczqtku do konca nosi pi~tno pewnych podstawowychpoj~c 0 Bogu, 0 czlowieku i 0 swiecie, a te wyraione Sq w najrozmaitszyspos6b, ale nigdy nie Sq fc:rmu1owane jak,o temat do dyskusji;Sq to jakby aksjornatyczne z,a{oienia i jako takie naleiq dosamej osnowy autentycznego chrzescijanstwa. Latwo to zrozumiec


STANOWISKO RELIGII PROTESTANCKIEJ1197zwazywszy, ze autorzy Pisma sw. nie mieli zamiaru pisae 0 teologiiczy filozofii, ale chcieli zdae spraw~ z tego co w dziejach ludzkichzdarzylo si~ mi~dzy Bogiem a czlowiekiem. Jak dowodzi tego historia,Biblia dostaTcza te;rnatu teologicmemu i fiIozoficznemu mysleniu,ale sarna nie przedstawia zasadniczo ani teolagii, ani filozofiizycia. W braku lepszego okreslenia mowi~ wi~c 0 "aksjomatycznychzaloienj/ach i presupozycjach" dotyczqcych Boga, czlowieka i swiata.Mozna je sformulowae nast~pujqCo:Bog, tak Go przedst,awia Pismo sw., jest to Deus revelatus,Bog, jaiki zechcii310bjawic si~, nie zas Deus absconditus, Bog w tajemnicySwego Bytu. Nad tym ostatnim poj~ciem, nad t q podstawo­Wq i ost,atecznq Rzeczywistosciq wcale nie przechodzimy do p orzqrdku,przeciwnie, uznajemy w niej milcz~cfl presupozycj~ pierwszegopoj~cia. Scisle ,rzecz biorqc, Deus revelatus to Deus revelator, to znaczy,ze Bog wkracza w h is tori~ czl'o'wieka przez to, ie mu si~ o,bjawia.To Boskie samoobjJwienie moina tez nazwac samo-ukrywaniem, jak,o ie dostr zegalne jest tylko dla oczu wierzqcych. Bogobjawia si~ jako Osoba, ktora SWq 8UWerennq i swi~tq wolq 8twOrzyla sw ~at i czlowieka. Biblia przedstawia Boga jako Oso>b~, ktoT:achce, by 1udzie jako osoby do niego si~ ustosunkowali. On jestNajwyi8zym Panem i s~dziq swiata i hi8torii, a zatem prowadziswia,t do dopeln~enia. Do Bo:ga zawsze ba,rdzo wyraznie odnoszqsi~ zaimki "Ja" i. "Ty", a nigdy "Ono". Czlowiek w stosunku doBoga i do swych bliznich jest rowniei okreslony przez "Ja" i przez"Ty". St


1198 HENDRIK KRAEMERbE:dqcego s 1ianem, uwarunkowaniem, nie zas izolowanym czynern,albo szeregiem izolow,anych czynow. Ten w}asnie "stan grzechu"uniemo,zliwia cZilowieikowi podj~cie xnicjatywy w uzysk/aniu odkupieniaczy zbawienia. Jedynie Bog moze w tej dziedzinie podjqcinicja-tyw~. Oto co Pismo sw. rozumie przez Objawienie, czy SamDodlkryciesi~ Boga.Na tle tych zalozen podlana przez Pismo sw. Dobra Nowina glosi,ie Bog nie tylko moie podjqc t~ inicjatywE:, ale rzeczywiScie jq podejmuje,ie pod j q I jq. Stqd tei chrystianizm jest bardzo wyrazniereligiq Zbawienia i Odkupienia. Pismo sw. zawiera opis ' roinychetapow tej boiej inicjatywy w dziele odkupienia czlowieka i swiata.Pierwszy krok uczyniony przez Boga dla nawiqzania na powrotpmwdziwego stosunku z czlowiekiem wyrazajq slowlCl Boga, wyrzeczonew raju do Adama, kryjqcego si~ we wstydzie i w samow:>li :Adaunie, gdzie jestes? Dzieje odkupienia Sq dramatem r{)1JgrywajQcyms i ~ mi~dzy Bogiem a czlowiekiem, jak pl'1Jedstawia go St,aryTestament; punktem rkulminacyjnyrn jest tu autentyczne objawienies iE: Bog/a, czy tez J ego Samo-odkrycie siE: w J ezusie Ohrystusie.Nowy Testament zawiera r6i:ne opisy i proby interpretacji tegcinajwai:niejszego w dziejach Odkupienia faktu,probuje tei zgl~bicliczne rewolucyjne jego implikacje dotyczqce stosunku JezusaChrystusa do swjata; Nowy Testament ws~azuje tei na przeznaczenieswiata, ktory rna stac si~ Krolestwem Boiym, tQ zmaczy ludzka.~ciqodlk'llpionq i uwolnionq. Powiedzi,ane jest w Liscie do Ko­7 ' ynt i a~ (I, 5), ze Bog w Chrystusie pog·odzil swiat ze sobq. Innymislowy, w Jezusie Chrystysie rozbil Bog mur dzielqcy oden czlowiekai, przywrocil warunki jeg'o iycia do stanu nOl"malnego.W Jezus ie Chrystusie Bog takze otworzyl drogi wiodqce do nawiqzaniapierwotnego stosunku rniE:dzy Nim a czlowiekiem, gdyz JezusChrystus jest Proawdziwym Czlowiekiem a przez to Odnowicielemboiego porzqdku istnienia, Odnowicielem prawdziwego, cmowieczenstw/a.Nowy Testament zawsze uiywa imienia Jezus Chrystus,by podkreslic fakt, ie Bog objawil si~ i wcielil w historycznqi stot~ lud zkq, zwanq Jezusem z Nazar etu, ktora poniosla· smierc podPo nckim Pilatem w r. 32. Jest on, jalk powiada Nowy Testament.obrazem Boga, w ktorym czlowiek moze oglqdac chwal ~ samegoBoga - "pelnym la-ski i prawdy". Chrystus jest w i ~c przeds.ta.wionynie tylko jako Prawdziwy Czlowiek, a/Ie rownoczesnie jalko SynBozy, jak o sam Bog wcielony, ktory ob.i awia Boga przez swe sbwai czyny. Przede wszystkim wszak,ie przez d,ohrowolnie przyjtiteukrzyzowanie, w ktorym identyhkuje si~ zarowno z ludzkirn stanem"grzechu" jak z w olq Boga, chcqcego czlowieka odkupic i odzYSlkac,a przez swe zmartwychwstanie sposrod umarlych, Chrystus objawia


STANOWISKO RELIGII PROTESTANCKIEJ1199i weiela najgl~bsze tajniki serea Boga. Proste zdanie Ewangelii:"nie pTzyszedlem wzywae sprawiedliwyeh, ale grzesznikow" jasnote mysli wyraza.Zgoonie 2) tYiffi, co pnedstawia Nowy Testament, J'ezus Chrystusjest punktem zwrotnym w historii swi1a:ta i jej osrodkiem. Onto w nowej epoee zapo,wIad,a nowq, uwO'lnionq lucizkooe. On jestPanem i S~'dziq swiata, kryterium wszystkiego, co w oczaeh ludzkiehjest dobre ezy ue, wsu-~tne ezy wzniosle. W tym nowymokresie po'dstawowym prawem jest przebaczenie grzechow, b~dqe eaktem


1200 HENDRIK KRAEMERChrystj'anizm w swym empirycznym, historycznym istnieniuabjawach jest po CZ~SCI ,pra,wdz1i,wq odpowiedziq przez wiar~,zaangazowaniem si~ wobec Jezusa Chrystusa', Pana i Zbawicielai wobec Jego Ewang,elii, po cz~sci odpowiedziq polowicznq, obarczonqwielu dwuznacznosciami, wreszcie bywa on tei zdradq i odst~pstwem,albo wlasnej fabrykacji religiq zbawienia, wypracowanqprzez czlowieka. Chrystira.nizm Jest tei wybitnym osiqgni~ciemk1ulturalnym. W tym dwuznacznym stanie, oW jakim ludzkosc si~znajduje, jest on jednq z wielkich rehgi'i. Chcqc przeciwdzialacgrozqcemu stale niebezpieczeilstwu, wyniJkajqcemu z ludzkieij dwuznacznosci,chrystianizm musi bez przerwy kwestionowac, rewidowaci oczyszczac sam siebie, a t6 przez konfrontacjp, ze swymi pierwotnymizrodl:ami i korzeniami, to znaczy z aksjomatami zawartymiw podstawowym dokumencie, jak~m jest Pismo sw., oraz przezkonfrontacj~ z iywq rzeczywistotSciq Jezusa Ch:rystusa i z Jego uniwer,salnym,obejmujqcym wszystko, autorytatywnym znaczeniemdla czlowieka i dla ,swiata. Oto w czym iyje dynamizm chrystiani,zmu,bez wzgl~du na to, czy jest uzna'wany, czy nie.Hendrik Kraemer


NIKOS LOUVARIS (Ateny)P R A W o S tAW N yP U N K T WI D ZEN AR eligia to kontakt Najswi~tszegoz dusZq . ludzkq, albo innymislowy: objawienie najszczytniejszego znaczeni;a tej rzeezywistosci,ktorej zycie ludzkie zawdzi~cza sw6j wyrazny sens. Wiqze si~ z tymzar6wno pozytywna, jak nGgatywna, absolutna ezy tez wzgl~dnaoeena wartosei swiata, zyeia i kultury. Poniewaz w naturzekazdej religii lezy rozr6znianie mi~dzy tym co swi~te, a tym coswieckie, silq rzeezy powstaje napi~cie mi~dzy niq a swiatem,ale tego napi~eia nie nalezy utozsamiac z tym, co nazywamytranseendenejq. Proporejonalnie do wznioslosei danej religii, dogloszonyeh przez niq moralnyeh idea16w, wreszeie do eeeh kulturowyehdanego narodu i zaleznie do okresu jego historii, napi~eieto bywa siIniejsze lub tez slabsze, a rzadko si~ zdarza, bywynika1a zen zupe1nie negatywna oeena swiata; najez~seiej w 10­nie reIigii afirmaeja i negacja biegnq r6wnoIegle, albo koIejnowysuwajq si~ w niej na pierwszy plan.. To, co tu powiedzialem, dotyezy rzeez jasna ehrzesei}ailstwa,zas g16wne wytyezne Jego doktryny, jesli eh-odzi () stosunek Bogado swiata, mozna sformu1owac w nast~pujqey spos6b. Stworzonyprzez Boga ex nihilo, swiat zosta1 przez Stw6re~ wybrany jako srodekdo osiqgni~eia Jeg'o ee16w. Ten sens swiata ,opiera si~ zaSiadniezo.na tej swiaidomosci Boga, jaka ludzkosei zost'ala objawionadzi~ki doznaniu Boga w osobie J ezusa Chrystusa. ToO w1asnie doznaniejest podstawowym fundamentem, na ktorym Qpiera si~ swiadomosesamego siebie ez1owieka, ezyli jego Ipostawa wOlbee Bogai wO'beeswi1ata, znanego nam w swietle ehrzeSei.jaiiskiego objawienia.Dr :-; i k 0 s Lou V 8 r i s - urodzony w Tinos (Grecja) w 1887, studiowal na uniwersytetachniemieckich, profesor biblistyki, filozofii i historii religii na uniwer­~ytecie atenskim. Oglosil szereg cziel, m. in.: .. WstE:P do studi6w nad sw. pawlem","FiJozorin religii", "W·sp6.Jczesna filozofla greeka", "Prawda i poezja u •.. Goethe jako osobowosi! religijna" ...Psycho!ogia religii" oraz ..Historia filozofii".<strong>Znak</strong> - 7


1202 NIKOS LOUVARISCzlowiek stoi mi~dzy dwoma swiatami: swiatem Boga i swiaternzmyslowym, a jego wlasne stanowisko zostaje mu uswiadomi,onepoprzez doswi'adczenie grzechu z jed'nej i przez doznaniepomocy laslki Boiej z d~ugiej strcmy; rponiewaz swiat zostal skazony,a natura ludzka oslabiona przez grzech, kiedy zlo zjawilo s ,j ~ na tymsw.iE:.'Cie, nad ktorym z;apanowai Szatan - czlowiek w swym dqzenJudo moralnosci i do wolnbsci natra,tia zarowno na opor ze stronyswiata jak na dzialanie milosai nadprzy;rodzonej. Kasci61 musiokreslic swe stanowis ko wobec swia,ta, rozumianego wedlug powyzejwyrazonej definicjl. Na pytani'e, jak stanowisko to okrzeplow Kosciele Wschodnim, ktorego tradycje si~gajq czas6w poprzedzajqcychNowy Testament, znajdziemy od'powiedz w pismachOjc6w Kosciola Greokiego, w bogaitej i wspanialej naszeJ literaturzeoraz w zyciu religtjnym nas zego ludu. Oto elementy, w kt6­rych nalezy doszukiwac si~ natury Kosciola Wschodniego, by mocpoznal': jego ducha i okreslic jego stanowisko wobec swiata.o ile wiem, systematyczne studium wymienionych wyzej ir6del,z punktu widzenia poglqdu Kosciola Greckiego na swiat i na jegoznaczenie, n ie zosbalo dotychczas podj~te. Osta.teczne wyjasnienienatury tego Kosciola nie jest latwe z uwagi na r6znorodnosc definicji,jakie znajdujemy u toolog6w wschodnich, a takze z powoduzasadniczych nieporozumien spotykanych u wielu zachodnich naukowc6w.Krytyczne om6wienie obu tych punkt6w widzenia zaprowadzilobynas za dalelkc, chcialbym wi~c tylko podkreslic ki1k'a cechcharakterystycznych Kosciola Wschodniego, mianowicie te, co dokt6rych opinia naszych teolog6w jest zupelnie zgodna. Jednymz tych najwazniejszych znamion naszego Kosdola jest afirmacjai to nie statyczna, ale przeciwnie - dyhamiczna, zrozumieniedl'a post~pu i rozwoju, jak r6wniez rownowaga mi~dzy elementamiboskim i ludzkim, transcendentnym i immanentnym. Ma,jqc to nauwadze r07lpatrzmy m::jpierw charakter wczesnochrzeScijanskiegozycia, kt6remu mozemy przyp.isac nast~pujqce cechy : pi1erwszqz nich jest gl~bok iie u owczesnych ludzi przeswiadczenie, ie swi:atjest przemi,jajqcy, nie zas trwaly, ze chrzescijanin jest tu pielgrzymem,kt6ry musi ksztaltowac swe zycie, jak gdyby sam "nie byl zeswiata". Wiqzalo si~ z tym scisle nastawienie eschatologiczne, oczekiwanie'bliskiej Parou;;ii, od kt6rej mj,alo zaczqc si~ "nowe stworzenie'·.Wspomni,ane dwa elementy wcze.mochrzescijails,kiego poglqduna iswiat Sq tez podlozem owczesnej ascezy, a ta jest trzecim znami:en:iemKosei


PRAWOSl:,AWNY PUNKT WIDZENIA 1203o Theorii, zyciu kontemplacyjnym, wiodqcym do zjednoczenia siE:z Bogiem juz tu na ziemi. Skutkiem tego byl przesadny zwrot kutranscendencji, negacja sw,jata i wszystkiego co swieokie. Absolutnycharakter tego rodzaju podejscia nie dal siE: jednaik utrzymacz chwilq, kiedy KOSciol przestal bye spolecznosciq zamkni~tq w sc}­bie: rozwoj chrzescijanstwa pociqgnql za sobq coraz to bli.zszy kontaktze swiatem, tym bardziej, ze Parousia nie nastqpila jeszcze.Elementy pozytywnego nastawienia do swiata znalazly siE: zreszt~w Nowym Testamencie, zwlaszcza w pismach sw. Pawla. Mniejkrytyczne spojrzenie na swiat odkryli owczesni chrzescijanie takzepod wplywem poglqdow wniesionych do KoSciol,a przez takich ludzi,jak Justyn, filozof i m~czennik, tworca teorii 0 Logos Spermatikos.Rozwinql on nauk~ sw. Pawla odnosnie znajomosci Boga.u pogan oraJ: :'d~ powszechnego obj'awienia, ktorego sladow doszukalsi~ w ewangehi sw. Jana. Po nim przyszli Klemens Aleksandryjski,Orygenes, wielcy Kapadocjanie i inni myslilCiele; ktorymza wdzi~czamy harmoni~, jaka zaistniala miE:dzy duchem chrzesclijaitskima hellenistycznym.Kierunek ten wywolal oczywiScie opor ze strony tych, ktorzyupatrywali w nim niebezpieczenstwo dla wczesnochrzescijanskiejtradycJi: tak np. pod koniec II wieku po Chr. Tertulian wyrazilprzekonanie szerokiego ogolu wczesnych chrzescijnn sprzeciwiajqcsi~ symbiozi'e chrzescijanstwa z kulturq swieckq. W dwiescie latpozniej Grzegorz z Nazjanzu w kazaniu, ktore wyglosil na pogrzebiesw. Bazyleg,o, czul si~ zmuszony ostro napi~tnowae tych, ktorzyopowiadali siEl xa pogailslkq kulturq i w niej si~ ksztaJcili. Wszystko,co nie pochodzilo od chrzescijanstwa, bylo wowczas uznane za dziebszatana; w Kosciele istnialy wiElc dwa przeci:wne sobie nurty: jedenz nich, mimo pewnych zastrzezen, wyrazal pozytywne nastawienied


1204 NIKOS LOUVARISz neoplatonizmem, jego dualistyczne nastawienie do tego stopni~zacz~lo przenikac do monasterow, ie prqd ten stal si~ silniejszym' bodicem do uciecnki od swiata nii dotychczasowe mistyczno-ascetycznetendencje wczesnych chrzescijan. Mimo ie mnisi, pustelnicyi pisarze ascetyczni wywierali duiy wplyw na iyjqcych "w swieciel>chrzesoijan, a tym samym utrzymywali rownowag~ mi~dzytym, co troanscendentne a immanentne, nie naleiy w iadnym wypaldkuutoisamiac Kosciola Wschodniego z ideologiq panujqcq w monasterach.Z drugiej strony byloby takie bl~dem sqdzic, ie "monachizm"owczesny tak absolutnie i s tale sprzeciwial si~ swiatu,2e stale trzymaJ s i~ . na uboczu od wszelkiej dzialalnosci swieckiej.W'prost przeciw,ni


PRAWOSLAWNY PUNKT WIDZENIA1205mszy, odprawianej przed ich oczyma jako wzniosly dramat, z ktoregoczerpiq radosCcTeHgijnq, plynqcq z bliskosci Boga i z swiadomejwspolnoty z bliznimi. Dzi~ki temu liturgia jest dziedzinq,w ktorej uprawiamy spoleczny mistycyzm, jest ona zewn~trznymwyrazem tego mistycyzmu, ktory poprzez liturgi~ zyje w duszachjej uczestnikow.Drugq dziedzinq, w ktorej wyraza si~ grecko-prawoslawny mistycyzm,i drogq do niego wiodqcq, jest nasza iikonografia, ktoralepiej niz wszystko inne pozwala sledzic mistyczny nurt w KoscieleWschodnim, gdyz 'ikony nasze chcq dae wyraz temu, co nazywamypneuma. Podobizny, jakie widzimy na ikonach, Sq istotami przeistoczonymi,Sq obj'awieniem boskiego 3wiata, ktory stanowi jedynqrealnq rzeczywistose; w tej niezwyklej ikonografii spotykajq si~'zarowno filozofia Platona, jak peIne nadziei oczekiwanie chrzescijan.Malowidla te nie dajq obrazu osob w ich przyrodzonej, ludzkiejpostaci, z cialem i krwiq, ale przedstawiajq idee, przedstawiajq teosoby takimi, jakie one powinny bye po przeistoczeniu przez uf,neoczekiwanie, przez theosis i przez zjednoczenie z Bog,iem.'? uwa,gi na te charaikterystyczne i zasadnicze przesianki wydawaJobysi~, ze stanowisko naszego Kosciola wobec swiata jest bierne,jesli juz nie wyraznie negatywne. Zresztq na Zachodzie stan{)­wisko to byro na ogol w ten wlasnie sposob oceniane, a rozne uprzedzeniaprzeszkadzaly rzetelnosci zrozumienia zycia religijnegow Kosciele Wschodni;m, skutkiem czego zarowno w kolach katolidkich,jak protestanckich sqdzono go po prostu niesprawiedliwie.Taki np. Sohm nie waha si~ Kosciola tego przyrownywac domumi;, a Harnack w,idzi w nim tylko zespol pogrqzonych w kwietyzmieobrz~dow. Katoliccy teologowie talkze grze'zq up;rzedzeniami.Jeden z ni'ch utozsamia przedstawione wyzej cechy charakterystyczneKosci,ola Wschodniego z dewocyjnq biernosciq wobecswi,ata i jego nacisku, z biernym nastawieniem do nauki,pracy spolecznej, kultury jako takiej; inny z tych teologow niewidzi zadnej roznicy mi~dzy monachizmem a "Kosciolem w swiecie",jeszcze inny pomija zupelnie rol~ laikatu w naszym Kosciele,laikatu, ktorego dzialalnose jako waznego wspolczynnikazycia Kosciola Wschodniego, jest bardzo wyrazna przy boku oficjalnychprzedstawicieli greckiego prawoslawia. Nasi swieccywierni Sq i byli zawsze inicjatorami naszej akcji charytatywneji spolecznej, a praca ich opiera si~ na prawdziwie chrzescijanskiejswiadomosci i nie jest wynikiem pedagogicznego wpIywuKosciola. Heiler ma slusznose, kiedy twierdzi, ze w KoscieleWschodnim dyrektywy hierarchii sci.sle wspolgrajq ze spontanicznqaktywnosciq wiernych. Wi~kszosc naszych stowarzyszen


1206NIKOS LOUVARIScharytatywnych i s'P0lecznych pochodzi z fundacji os6b swieckich,co dowodzi, jak to zauwazyl Benz, stopnia, do jafkiego poczuciewsp6lnoty religijnej i QSobiste za1angazowanie w religii SOlwrodzonymi cechami grecko--prawoslawnego s poleczeilstwa. ZastanawiajOlcsiE:: nad nastawieniem tego Kosciola do swia,ta nalezypamiE::tae 0 tym daleko idOlcym wsp6ludzj,ale lai


PRAWOSLAWNY PUNKT WIDZENIA1207i jeg,o stosunku do Boga biegnie rownolegle do rormowan,i'a alowiekai jego stosunku do przyrody, do blizniego, do iycia duchowego1 codziennego. Istot~ tego nastawienia mozna wyprowadl1icz Iaktu, ie KoSci61 z poczqtku og.arni,al calosc . chrzescijaflskiejkultury swych wyznawcow. Niestety prawie wszyscy zachodninaukowcy, ktorzy na poczqtku naszeg'o wieku interesoW'ali si~greokim pralWoslawiem, nie zwrocili uwagi na t~ wspanialq kulturalnqdzialalnosc naszego Kosciola. Taki np. Mulert podkreslalrzekomy pesymizm, Weltschmerz i biernosc Kosciola Wschodniego,,przeciwstaw,i'aljqC je radoSci iycia towarzyszqcej chrzeScijanstwu.Inni wreszcie, mi~dzy nimi Steffes, uwaiajq, ie KosciolWschodni jest odizolowany od swj1ata i 'pozostawia go wlasnemujego looowi, br'a-kuje mu bowiem dynamizmu, ni~ wywiel1a wi~cwplywu na swi'at i na kultur~.Naleiy stwierdzic, ie wprost p:rzeciwnie, a,ni orientacja ku iyciuprzysZllemu, ani ascetyczna mistyka tego KOSciola' nie przeszkodzilymu w dzialalnosci spolec:z;nej i kulturaInej, :i faktem jest,ie stworzyl on nieprzemijajqce wartosci w obu tych dziedzinach.Moina chyba powiedziec, ie wszystko, cokolwiek Iudy greckoprawoslawne,posiadajq W obrp'bie kultury, jest owocem wewn~trznychwartOiSci ich Kosciola, ktory w ciqgu dziejow byl duszC\wszeIkiej dzialalnosci kult~ralnej na Wschodzie i wzbogacil teohszary elementami moraInymi i religi'jnymi. Nie jeden z Ojc6wnaszego Kosciola i ich nast~pcow byl znakomitym pisarzem, a dzielatych autorow posiada1jq sil~ wy;razu, p:~knq form~ i atrakcyjnoSf,ktore smialo mogq wspolzawodniczyc 3 kIasykami Iiteratury greckiej.To sarno moina powiedziec 0 naszE'j poezji religijnej i hymnologii:utwary te swym wdZ'i~ki€m i subtelnosc1q przypominajqody Pindam. Nawet z liturgii Wschod potrafi! zrobic prawdziwedziefo sztuki, rownie przejmujqce jak staroiytne tragedie. Podwplywem tej liturgii zarowno architektura jak malarstwo, osiqgnt:1ytu nowe srodki ekspresji, a te Z


1208 NIKOS LOUVARISdzialalnosci Koscio~a Wschodniego, to przypomniec nalezy wysolklpoziom, do jakiego doszlo tu kaznodziejstwo w epoce klasycznej,nie z03ta10 ono calkowicie zaniedbane takze i w pozniejszych wieka::h,by przygasnqc jedynie w ponurym okresie niewoli narodowej,ki:edy kazania trzeba bylo zastqpic bogactwem liturgii; naweti wowczas jednak pojawiali siE: raz po raz wielcy kazllodzieje,kt6rych imiona do dzis Sq wsrod nas pamiE:tane. J ednym z gl6wnychzadan KoSciola w okresie przesladowania pod panowaniemtureokim bylo szerzenie oswi!aty. Pomimo ucisku zaborczych rZqd6wuda!o siE: z czasem Kosciolo,wi stWOTZYC szereg wyZszychsZJk61, w ktorych uc:wno teologii i przedmiotow klalSycznych.Z {)srodk6w tych wyszli ludzie zaTowno swieccy jak duchowni,ktorzy umiejqc nawiqzac do dawnych tradyoji hist'orycznych roznieciliw spoleczeilstwie milose wolnosci i przyg~)towali na.r6d dooswobodzenia z dlugotrwalej niewoli.Greckie prawoslawie bowiem utrzymywalo zawsze scisly zwiqzekz ludem i z nar odem. Nawet z owej twierdzy mistyki, jakq Sqmonastery na gorze Athos, wyszly jednostki zdolne do wsp61pracyw budzeniu narodowej swiadomosci spoleczenstwa poprzez kaza­:lia i pisma; niektorzy z nich brali nawet udzial w walkach 0 wyzwoleniei ginE:li za narodowq spraw~.J esli chodzi 0 tzw. pracE: spolecznq, to dziedzina ta byIa Kosciolowiznana zarowno w dawnych, jalk w nowszych czasach.Sluszne wi~ bE:dzie na podstawie naszkicowanej tu dzialalnosciKosciola Wschodniego raz jeszcze podkres1ic, ze pomimo mistyczno-ascetycznegonurtu, jaki w nim niewqtpliwie plynie, Kosci6lten nie zamknql siE: w ucieczce od swiata, ani tym swiatemnie probowal zawladnq( Powolanie swe upatrywal raczej w utrzymaniurownowagi mi~dzy obu swiatarni: przyrodzonym i nadprzyrodzonym.Niestety warunki zewnE:trzne zachwia1y tE: r6wnowag~i prZlechylily jq na rzecz oderwani'a oel doczesnosci.Mamy wiE:c wra,zenie, ze w niektorych okresach swego bytu Kosci6lWschodni trzymalsi~ z da,l'a od swiata i zasklepil si~ w dziedzinieliturgii. Niebezpiecz'enstwo takie grozilo mu ZJa kazdym ra-·zem, kiedy sytuacja polityczna nie pozw


PRAWOSLAWNY PUNKT WIDZENIA ' 1209mowi si~ 0 pr1Jegranej ,pmwoslawia w dziedzinie etyki i post~pu-spo1ecznego. Wspomni,any tu autor p1"zytacza dowody rzetelnegorozwoju wewn~trznego, polegajqcego przede wszystkim na tym, zeKosciol Wschodni zdaje sobie Sipraw~ ze swy,ch usterek i probujeje usunqc; Benz wylicza tez dlugi szereg szkol katechetycznychi soowarzyszen zawiqzanych dla gloszenia i tlumaczenia SlowaBozeg'o.Poza tym, Kosciol w Grecji wziql si~ do intensywnej dzialalnoscispo1ec1Jnej: diecezje wspolzawodniczq ze sobq w za'kladaniuroznych instytucji, jak sierocince, domy dla starcow, dla ubogich,domy wwoczynkowe dla pracownik6w naukowych, domy akademickiedla dziewczqt i dla ChfOpCOW. Ostatnio otwarto u nasszJkol~ dla gluchoniemych, zorganizowano tez uczelni~, w ktorejmlode kobiety ksztaJ:cq si~ w ka.techizacji i w pracy spolecznej.Teologowie nasi row,niez nie trzymajq si~ z dala od problematykinowoczesnego swiata i roZ'Umiejq dobrze potrzeb~ przystos


1210 NIKOS LOUVARISProwadzone obiektywnie i naukowo studia nad istotq KoscioraWschodniego ulatwily drog~ do przychylniejszego niz dotqd nastawieniado tej instytucji; swiadczq 0 tym dziela Seeberga, Benza,Heilera, Tuciac'a i innych. Wiadomo obecnie, ze Prawoslawie Greckienie unika rozwiqzywania problemow swieckich, ze nie odnosisi~ wrogo do przemian zgodnych z duchem Chrystusa i nie zaniedbujeswych obowiqzkow wobec swiata.Nikos Louvaris'­


MASAO MATSUMOTO (Tokio)WPlYWY KATOLICYZMUNA KULTUR~ WSCHODUD ziedzinq mcich zaintereSDwan jest filD2Dfia, skutkiem tegDwszys tko, CD pDwiem, b~dzie mDze zanadtD abstrakcyjne - Dbawiamsi~ tez, ze pDs.iadam zbyt malo, rzecwwych danych CD dQsytuacji w Azji jakD calDsci; wDbec tegD Dgranicz~ si~ do, Dm6wieniasytuacji kulturulnej w Japonii i zastrzegam si~ przed wyciq- •ganiem Dg6lnych wniDsk6w z mDich spDstrzezen. Zajm~ si~ tutajdWDma tematami: 1 - znaczeniem katolicY21mu dla Japonii Draz2 - rDzwDjem wschDdniej kultury w naszym kraju.8w. Franciszek Ksawery przyni6s1 chrzescijanstwD do, JapDniiok. 400 lat temu. Protestantyzm dotarl do, nas dopiero 300 lat p6zniej,bD w pDIDwie zeszlegD wieku; w obu wypadkach narod naszzetknql si~ z czyms Ziupelnic nowym i roznym od pDsiadanej przezenwfasnej, tradycyjnej kultury wschDdniej. 0 ile katolicyzmSPDWDdow'31 zalffikni~cie si~ naszego kraju dla wplywow przychodzqcychz zewnqtrz, to przeciwnie - prDtestantyzm dqzyl do,Dtwarcia go, pod tym wzgl~dem; rzecz jasna, iz glownq rol~ ' Ddegraiytu specjalne czynniki historyczne, ale zbieznDsc pDdkresl-onychfaktow jest czyms bD.rdzG ciekawym i nalezy si~ zastanDwicnad jej znaczeniem. Wicmy, ze Chrystus byl "znakiem, kt6remusprzeciwiac si~ b~dq" (Luk. 2, 34-35).KatDlicka zarliwosc misyjna szerzyb si~ u nas jak pozar nasuchym stepie wsr6d ludnosci zn~kanej okresem wojen, wkrotcejednak nastqpila rea.kcja, ktorej przywodcq stal si~ mDna'rchaTaiho Hideyoshi, a przesladowanie kat-olikow zmienilo si~ szybkDw ruch og6Inom.rodDwy. MimD to, katolicyzm przeniknql ni:espDdziewaniegl~bDkD zar6wno do, nizs7.ych jak i do, najwyZszychDr J 0 h n Mas a 0 Mat sum 0 t 0 - Japonczyk, mysliciel katolicki, jest profesoremfilozofii arystotelcsowskiej na uniwersytecie K e io, w T'lkio. Uznanyautorytet w dziedzinie filozofii nauki, w szczeg61nosc! matematyki. Autor licznychprac naukowych.


1212MASAO MATSUMOTOwarstw naszego spoleczenstwa, doSe przypomniee osobt: slynnegonaszego feudalnego moznowladcy, Takayama Ukon'a, jednegoz "siedmiu swit:tych" "Obrzt:du Herbaty", kt6ry swe przekonaniakatolickie przyplacil wygnaniem na wyspt: Luzon.Po obj~ciu wla;dzy przez TOikugawow nastqpily w Japonii rzqdywojskowe. Wiara w Chrystusa zostala surowo zakazana, a trwajqceprzez 300 lat przesladowanie Jego wy=awcow przypominaSWi.l srog.oseiq czasy rzymsklch cezarow; skoilczylo si~ ono dopi,erow r. 1874, czyli 16 1at po nawiqzaniu przez Jarpani~ kontaktu zeswiatem zachodnim, nn skutek' akcji admirala Perry. Byl on gorliwymprotestantem, iotez wkrotce po pojawieniu si~ na wadachJaponskich okr~tu "Kurdfune" przybyla do Japonii pierwsza misjaprotestancka. Nie ulega wqtpliwosci, ze anglosaski kalwinizm stalsi~ jednym z tych czynn1k6w, kt6re wywarly przemoiny wplywna oblicze nowoiytnej Japonii; protestantyzm reprezentowal tu cal{)sechrzescijailstwa, zas katolicyzm, nazywany starym chinskimslowem Tensukyo, uwaiano u nas za cos najzupelniej .odmiennego.Kosci61 katolicki nie wywarl wi~c takiego jak protestantyzmwplywu na naszq kultur~, choc.iai nie przestal si~ rozwijae, dzi~kipodwalinom poloionym tu przed wiekami, przechowywany prze::tak zwanych Kirishitan, czyli dawnych chrzescijan, a w miastachrCizwijany przez szkolnictwo katolickie, pozostajqce w r~kach zakonowmisyjnych. Obecnie inteligencja nasza nie rna trudnosci w rozroinianiukatolicyzmu od protestantyzmu rozumiejqc jednoczesnie,ie i jedno i drugie Jest w obr~bie chrzescijailstwa. Ponadto wplywchrzescij3nstwa przenika obecnie u nas w glqb, daje si~ to zauwaiyeod zakonczenia drugiej wojny swiatowej. Po ctwarciu port6wjapoilskich dla ieglugi zachodniej w drugiej polowie ze3zlego stlUleciaprzychylne nastawienie do Zachodu wkrotce zmienilo si~u nas we wrogose z powodu ultranacj'onalistycznych nastroj6w,s zerzonych przez system Tenno. Dorpiero kl~sk~ naszq w r. 1945moina by nazwae "drugim otwarciem portow", ktore ' pr zyniosloze sobq ponownie warunki zewn~trzne sprzyjajqce chrzescijanstwu,przy dalszym istnieniu antagonizmow wewn~trznych, taikichjak problem stosunku mi~dzy kai-olicyzmem 2. protestantyzmemoraz .stosl1n'ku chrzescijanstwa do kultury Wschodu. Jesli chodz 1o pierwszy z tych tematow, to naleiy sobie uprzytomnie, ie J aponczycy,jak i cala Azja, nie znajq hiJstorycznego podloza rozlamu,jaki w lonie chrzescijanstwa spowodowaly "herezje", mozna tuwi~c rozpatrywae te sp·rawy wylq'cznie z. -dogmatycznego punktuwidzenia; z tej strony globu ludzie przyjmujq czy to katolicyzm,ezy to protestantyz;n w dobrej wierze, iz stajq si~ "chrzescijanami",im zas bardziej starajq si~ bye wier.ni swemu wyz.naniu, tym


WPLYW KATOLICYZMU NA KULTURE; WSCHODU1213sprawa istniej,!cego mi~dzy koSeiolami rozJamu wydaje im si~przykrzejsza. Zdajemy sobie doskonale Slpraw~, jak bardzo sytuacjata utrudnia dzialalnose misyjnq. Raezej wi~c eheialbym zajqCsi~ na tym miejscu stosuntkiem ehrzeseijanstwa do kulturfwschodniej. Rzuemy najpierw okiem na grunt, na kt6rym swiatopoglqdten zosta1 zaszczepiony. Do wyspy nalSzej, lezqeej na kraneachDalekiego Wschodu, przybyl: sw. Franciszek Ksawery, przeszedl:szynajpierw przez inne kraje azjatyC'kiE:, i fakt ten nn pewnowywarl sw6j wp1yw na te cechy, kt6re odrozniajq nasze chrzeSC;­jafutwo od chrzesci,j'anstwa wyznawanego na kontynencie azjatyckim.Pewna analogia moze tu bye przeprowadzona mi~dzywpl:ywem kontynentu europejskiego na Angli~ i spowodowanq nimwielowarstwowoSciq tamtejszej kultury. Podobnie rna si~ rzeczz Japoniq, b~dqcq jak gdyby miniaturowym wzorcem wielu zlozonychi rozmaitych kultur. OczywiScie ani islam, ani hinduizmnigdy bezposrednio 1:1 nie dotarly, ale zar6wn,) buddyzm, jaki taoizm niewqtpliwie nas wzbogacily, zas pochodzqcy sprzed dw6chtysi~cy lat c~sarski slkarbiec Shosoin (akres Nara) wykaz:uje wyraznewplywy per"kie. Cz~sto slyszymy Zidanie, ze Japonczykombrak zdolnosci tw6rczych - mozliwe, ze tak jest, ale posiadamyza to bardzo wyostrzony zmysl selekcji, umiemy wybrae zewszqdto co najlepsze i wykorzystac jako "element zorganizowanej harmonii".Za przyk~ad moze tu posluzyc tak specyfiocznie japonski"Obrz~d HeiTbaty". Grunt Japonii by! wi~ zawsze bavdZlo podatnyi to sarno nalezy stwierdzie jeslichodzi 0 dziedzi:n~ ideologii.Cywilizacja zachodnia przybyla do nas, jak juz powiedziehsmy,sto lat temu, a byb to cywiliZ'acja nowozytna, kultura "Oswiecenia",kt6ra na pierwszy rzut -aka r6zni si~ zasadnicz:o od starejtradycyjnej kultury duchow€j Zachodu. Macierzystymi zr6d1amitej ostatniej Sq, jak wiadomo, hebraizm i hellenizm, ale nowoczesnyZach6d od czas6w Oswieceni'a jest podOibno czyms zupe1­nie nowym, mianowicie kulturq materialistycznq, a wp1yw jej spowodowalolbrzymi rozw6j techniczny w unowoczesnionej Ja.ponii.Mimo to Zach6d poprzez SWq utylitarnq, chociaz niewqtpliwie demokratycznqideologi~ wni6.s1 wiele naturalnych wartosci w zydenaszej wyspy. Uniwersytet Keio, kt6rego jestem przedstawicielem,zosta1 za1orony wlasnie sto lat temu, g16wnym zas zadaniem tejuczelni by10 zaszczepienie u nas kultury zachodniej, ze sk1onnosciqdo odrzucenia wiedzy metafizycz:nej i teoretycznej jako nauk bezuzytecznych.W tej wi~c dziedzinie nieczujemy prawie zadnegokontaktu z odwiecznymi duchowymi tradycjami Zachodu. Tylkonauki techniczne, praktyczne uznano za jedynq w.iedz~ prawdzi­Wq i waznq. Przypomni,ee tu nalezy, ze i polityka kolonialna


1214 MASAO MATSUMOTOpaiLstw zachodnich wywolala u nas strach, iz wplyw Zachodllprzytloczy, a z czasern zniweczy, rodzirne tradycje japoiLskie.W wielu urnyslach tkwilo podejrzenie, ie chrzesci}ailstwo', podobmejak wypowiedzialo niegdys walk~ tradycyjnej, hellenistycznejkonstrukcji swej w}asnej kuttury, tak una,s zechce zastqpic pierwotnyduchowy wplyw buddyzrnu, szintoizrnu i innych podwaHnnaszej kultury. Z'achod i jego polityk!l imperialistyc:ana zagrozilyw drugiej polowie XIX wieku ,ni


WPLYW KATOLICYZMU NA KULTURF; WSCHODU 1215tywizmowi subiektywizm, zas rprzeciwstawiony inte1ektuaiizmowiwo1unta,ryzm wYraizil si~ w nowozytnej filozofii, m. in. w niemieckimidealizmie. Jedn'akze nie mozna powiedziee, zeby ta reakciasi~g a la do samego sedna, poniewaz filozofia ta nada1 zakladapodst,awowy obiektywizm i inte1ektualiZlm. (Fi1ozof japoilski IkulaTONishida pokusil .si~ 0 wyra1zerue poskonalego subiektywizmu'. w,oluntaryzmu, tak jak si~ je pojmuje na Wschodzie, w terminologiih!ozoficznej Zachodu, jednakze zajql on wobec filozofii Zachodustanowisko krytyczne, a niemiecki .idealizm uznal za co.~zupelnie niedojrzalego.) Filozofia rd.-:enna Wschodu, ktora opierasi~ na subiektywizmie i na wolunta,ryzmie, twierdzi, ze istnienie"rzeczy w sobie" jest zludzeniem .spowodowany~ 1udzkim przywiqzaniem,a pog1qd ten, nie przypisujqcy zadnego znaczenia realnoscibytow - nie m oze bye podstawC! wiedzy. Jesli chodzi 0 Zachod,to poki nowoiytnq kultur~ cechuje uniwers a1nose wynikajqcaZ obiektywizmu, poty cala 1udzkosc moie z niej korzystaci zaden narod n:e moze jej. odrzucie jal~o niezgodnej ze SWq kulturq.Juz w greck:ej onto1ogii Arystote1es podkresla uniwersalizmi racjonalne uzasadnienie mysli obok istnienia materii. Do tegopog1qdu na swiat chrzesci'jailstwo dodalo i przechowuje prawdziweodczucie duchowegO', umyslowego istnienia; nowozytny materi'alizmwszakze godzi si~ na poj~cie uniwersalizmu i racjona.lnosci,a1€ ty1ko odnosnie do materii, i nie wierzy w duchowe i umysloweistnienie. Trudnosci w rozumieniu przez nas kultury Zachodu Sqistotne i liczne, a wydaje mi si~, ze rewizja poglqdu na niq, przeprowadzonaz pozycji katoficyzmu, dopomoze nam do rozwiqzaniatego zagadnienia.Nowo>zytna demokracja i naukowa technologia wywarly si1newrazenie na 1udach azjatyckich, a towarzyszqca jm polityka imperialistycznaZachodu, rzecz jasna, 1udy te przerazala - jednakzeepoka ta rna si~ obecnie ku koncowi, a jezeli, jak mowilem,powinnismy obecnie n .l nowo rozpatrzye poj~cie demokracji i technikiz punktu wi'dzenia spirytualistycznego, to nie ty1ko po to,by je nasladowae, ale zeby sobie naprawd~ przyswoie to, co w nichjest uniwersa1ne, racjonalne i jaiko takie d1a calej 1udzkJSC'ibardzo cenne.Zajmijmy si~ wi~c teraz pytaniem, czy przyjmujqc chrzescijailstwomo,zemy wzbogacie naSZq tradycyjnq kultur~ wschodniq,nie niszczqc ani nie umn:iejszajqc jej zasadniczych wartoSci.Przede wszystkim musimy wyrazme rozgraniczye poj~a:chrzeScijailstwo i kultura' chrzescijailska; pierwsze oznacza calosenadprzyrodzonego Objawienia dokonanego przez J ezrusa


1216 MASAO MATSUMOTOOhrystusa; zgodnie z llraszq wiarq jest uno jedynq j doskonalqdrogq do zbawlenia wiecznego. Natomiast kultura ch1'zescijanskajest dzielem tych, ktorzy wierzq w calose objawienia Chrystusa.Rozw6j tej kultury, mimo ii zaklada ona istnienie nadprzyrodzonegoObjawienia i wierzy w nadprzyrodzonq lask~,polega na stopniowym osiqganiu wynilkow w granicach przyrodzonegorozumu i przyrodzonych zdolnosci, skutkiem czego niemoze bye on dokonany w ciqgu jednego dnia. W obecnej chwilirozwoj ten jest w stadium przejsciowym, jest on niezupelny i niedosk'onaly,raz po raz zas wydaje si~ pozornie niechrzescijansiki,alba nawet antychrzescijanski, niemniej sqdzona mu jest ostatecznapelnia po przejsciu wielu etap6w. Rozr6znienie mi~dzyprawem naturalnym a p031:danq przez ludzi swi:adomcsciq tegoprawa moze bye uwazane za miar~ dla rozroznienia mi~dzychr21escijailstwem a kulturq chrzescijanskq. Mimo ze prawo naturalnezostalo czlowiekow.i wpo,j·one w chwili stworzenia Jako eeehawrodzema, jednak swiadomose tego prawa po grzeehu pierwo1'odnymzostala st~piona, a raczej mozna mowie 0 jej bmku,wynikajqcym z ott:pienia ludzkiego sumienia - tak np. w sredni·owiecznejkulturze chrzescijans,kiej trafiajq sit: przyklady nierozumnegos,posobu myslenia, a nawet wykroczen przeciw prawunaturalnemu. Sw1adomose prawa naturalnego nie jest wit:c jeszczedoskonala, a tylko dqzy do doskonalosei, kr'ok w kr,ok z 1'0­zwojem ehrzescijanskiej kultury. Swiat nadprzy1'odzony silq 1'zeczyimplikuje istnienie swiata p1'zY1'odzonego, a p1'zewyzszajqcgo .nie sp1'zeciwia mu si~, 1'eligia zas, posiadajqca prawd~ nadprzyrodzonq,niewqtpliwie odnawia i rozw.ija swiadomosc prawanaturalnego, obowiqzujqcego kazdego czlowieka, bez wzgl~duna to ezy jest o.n "wierzqcy", ezy tei nie, a odnowienie swi'adomcscitego pr·a,wa pociqga za sobq odnowienie zycia, a nawet niekiedypewien rod21aj rewolucji w sferz,e politycznej. Kazdq zatemniesprawiedliwosc spolecznq przejawiajqcq sit: w danej epoce moznaposrednio usunqc poprzez religi~, ale bezposrednj·o stan tenmusi bye naprawiony srodkami politycznymi, zgodnymi nie tylkoz prawem moralnym, ale rownit:z z pra,widlami technikii wiedzy.Istnieje jednak wiele dziedzin, w ktorych trudno odr6znicwyrainie chLrzescij'anstwo od cywilizacji chrzescijanskiej. Tak npKosciol podal do wierzenia dogmat 0 jednosci Ojca i Syna, homousiosjako przeciwstawione homoiousios, gtoszonemu przezAriusza·. Oba te greckie wyraienia filozoficzne uzywane bylyprzez szkol~ neoplatonskq. Sformulowany przez Kosci61 dogmatnaleiy do chrzescijanstwa jako t'a'kieg'o, na,tomiast terminologia,


WPl:.YW KATOLICYZMU NA KULTURE; WSCHODU 1217a nawet k o.nce])cj a, ktorq dawny Kosciol zapozyczyl od neoplatonizmu,Sq wlasnosciq chrzeocijanskiej kuItury; nasuwa ,si~ tun awet pytanie, czy maze Kosciol calq t~ teori~ zapozyczyl odsuwlY n00platonskiej : wykmzystal jq j9.ko slusznq i doskonalq?Fakt ten jednak nie uprawomocnil szkoly neo'platonskiej jakoystemu teoretYl:znego, ale histo,r ia filozofii dowodzi, ze stal sl


]218 MASAO MATSUMOTOteologii I w zycie wiary i modlitwy. LudZJie wdrozeni w "unice~stwienie s iebie", tak jak rozumie je Mahayana, Sq na pewno podatnymg!I"untem dla wiary chrze~ijt3l1.skiej - i w tym nadziejana upowszechnienie w swiecie teologii milstycznej, dqz'lcej do zjednocljeniaz Bogiem drog'l kontemplacji. We wapomnianej, tu doktryniejest wiele elementow, ktore mogq wzbogaci.c tradycyjn'lteol()g i ~ negatywn'l, jak rozumie j'l kultura chrzescijallska, mianowi,eiejesJi chodzi 0 doznanie wszechobecnooci Boga i. J egotranscendencji.J apcmia jest doskonalym terenem dla przeprowadzenia tego rodzajudoswiadczenia, tu bowiem najwi~ksze wartosci zarownJwschodniej jak i zachodniej kultury daj'l si~ najlatwiej wyodr~bnici mog'l posluzyc za, podstaw~ p'zialalnosci we wspomni'anymkierunku. Wplyw chrzescijanstwa kultury chrzescijaflskiejz nowoczesn'l cywilizacj'l wl'lcznie, oparty na pneslankach:1 - - rewizji wartosci kultury chrzescijanskiej i 2 - rozr6znieniami~dzy chrzescijanstwem jako takim a chrzescijans k'l kultur'l,zdola na pewno unikn'le starcia zarowno ze skrajnym nacjonalizmem,znanym u nas przed drug'l wojn'l swiatow'l, jalk zeslepym nasladownictwem Zachodu. Tego rodzaju pode jscie jestwe wspolczesnej J a.ponii potrzeb'l naprawd~ nagl'lc'l.Zajmowalismy si~ dotqd w tym artykule stosunkiem zachoozq­·cym mi~dzy chrzesci,jaflsk'l tr,adycj'l spirytualistycznq a tzw. materialistycznq' cywilizacj'l nowozytnego swiata zachodniego orazrozr6znj,eniem chneScijans twa od kultury chrzescijansldej i stosunkiemtyc h dw6ch poj~c do nowej orientacji naszej wliasnejtradycji kulturowej. Wszystkie elementy kultury wsp61czesnej powinnyoddzialywae jedne na drug,i.e w talki spos6b, by wiTeszcie,doskonale spojone, uniemozliwily kat as trof~ ; jakiej ulegla - np.wieza B abel. Wytyczn'l dla katolicyzmu jest i powinn,o bye nadalpragnienie ustanowienia pokoju na ziemi, miaillowici'e pokojum ateria1n ego, umys lowego i duchowego, opartego na pog,odnymzjednoczeniu wszystkkh ludzi w prawdZlie. Innymi slowy, b~dzieto d'lzenie do udoskonalenia czlowJeka, do ludzkosci integralnej.Wydaje si~ ,na poz6r, ze swiat d'lzy obecnie tylko do pokoju materia1nego,jednakZ~ patrz'lc gl~biej widzimy, ze pragniemy glow,njepokoju psychicznego. Ujedn,olicenie cywilizacji przygotowujegrunt dla tego os,tatniego, zas religijna jednosc b~dzi'e podlozemdla pokoju duchowego, a wydaje n am si~ , ze ten najwyzszy etapwinien bye osi'lgni~ty najpierw. Pr·oblem ten stoi przed roznym'religiami, zas integralny humanizm podnosi ,r,ozw;'lzanie tych zagadniendo najwyiszego, duchowego poziomu, Zam~t na swieciewynika pod pewnym wzgl~dem z samego ludzkiego istnienia, a1­


WPLYW KATOLICYZMU NA KULTURF; WSCHODU1219bo tez z ludzkiego niepokoju w obliczu smierci i tylko religia potvaIiwskazywae sposob zycia w tej nieunikniO'n~j penspektywie-.Religia to nie sprawa kultury, ktora polega na umownosci, na zwyczajachi na idealach, ale jest to podstawa ludzkiego i3tnienia,bez ktorej ludzkose nie moze dojse do integrac}i.Doszlismy wi~c teraz do postulatu uzgodnienia roznych kulturpoprzez religi~ i moiemy ten postulat uznae za wniosek kOllCOWY,poniewaz pokoj materialny wynika z pokoju p.3ychicz.nego, ktoryz kolei jest pochodnq spokoju duchowego. Zanim swiat do tegodojetz,ie, . mini-e jeszcze wiele cza:su, my zas musimy wytrwalewspolpraoowac z innymi religiami, ktore opierajq si~ na tej samej,co naslZa, "czystej i,ntencji". Chcqc w tym kierunku dzialac,my katolicy musimy bye rzetelnie pokorni i gotowi czerpae od innych,gdyz mimo ze zgodnie z naszq wiarq posiadamy nadprzyrodzoneObjawienie, jestesmy lud2Jmi nader niedoskonalymi. NiepowinniSmy utoZs'amiac naszej religii z kultuq chrzescijailskq,a tym samym nie wolno nam narzucac tej skoilczonej i niedoskonalejformy i.nnym ludom. Forma skoilczona i. niedoskonala,z chwilq gdy jest umana za doskonalq i absolutnq, staje si~ nieprawQq,mimo ze jest 11'a pewno prawdziwq i ce.nnq wa'rtosciq,ktorej nie nalezy zatracie. Trzeba zdae sobie spraw~ z teg'o faktui usza11'owac, zrozumie,~ kultury zrodzone z tnnych religii i wzbo··gacone przez nie. Duzo w tej dziedzinie pozosbje do nauczenia siE;.Jak jui mowilem, tradycyj,na kultura Japo;'1i,i jest pod tymwzgl~dem bardzo bogata, a grunt jest tu jui: przysposohionydzi~ki licznym elementom, ktore jq wzbogacily. :E'akt ten odegrana pewno wa,inq rol~ w przyszlym r-ozwoju katolicyzmu w naszymk.raju. Obeony "eksperyment", rcxzpocz~ty przez ludzi, alezainicjowalllY przez Opa.tlrZnose, przyczyni si~ - moim zdariiem ­do podjp,cia przez katolicyzm zagadnieil ogolnoswiatowych, zwlasoczaproblemu kultury Dalekiego Wschodu.Masao Matsumoto


"HORACIO DE LA COSTA, SJ (Manila)WSP6lCZESNE ODDZIAlYWANIEK A TOLI CY ZM U NA NAR ODYZACHODUD la czlowieka nie pochodzqcego z Zachodu cywilizacja zachodni'astanowi niezmiernie fascynujqcy temat studiow. Pochodzi tocz~sc iowo stqd, ze jest ona tak dobrze udokumentowana: do zadnejwla}sciwie z faz jej p1'zeszleg,o rozwoju ezy obeonego stanunie brakuje bowiem podstawowych hodel i opracowan. Drugimpowodem jest zdumiewajqca r6znorodnosc i zakres tej eywilizacji:jej wklad w sumf: ludzkiej wiedzy i osiqgnif:c to - z jednejstrony olbrzymiego wachlarza - republika Plato.na, katedraw Chartres i teori,[ wzglc;dnosci, z drugiej - samoch6d Fordai Iod6wka.To szczf:scie, ze studium tej eywilizacji jest tak bardw pasjonujqce,poniewaz jest one r6wniez bardzo potrzebne. To, czegoludzie l1a Zachodzie dokonali, ozego dok,onujq, dokonac zamierzajqj co prawdopodobnie osiCjgnq, jest bardzo waine dla resztyswiata, .gdyz pa"owanioe nad silami przyrody, jakie uda-lo im si~uzyskac, pozwoli im albo przyszlosc ludzkosci przeksztalcic ku.dobremu, albo jq zniszczyc. I dlatego wplyw, jak'l religia wywie·­1'a, czy moglaby wywierac na to rozst1'zygni~e ie, musi bye p1'zedmiotemz,a'in teresowania za1'ow,no dla czl-owieka z Zaehodu jaki z innych stron swiat ~ . .IReligiq, ktorq od wiek6w kojarzo.no z kulturq zachodniq, jestchrzescijanstwo. Wiad,omo, ie jes t one reprezentowane przez szeregodr ~bnyeh gal~zi: katolicyzm, prawoslawie i protestantyzm.IO. H 0 rae i 0 d e l a Co s t a SJ., Filopinczyk, w3t:,pi\ do Zakonu Jezuit6ww 1835. Stlldiowal w Manili i w Maryland (USA), doktoryzowal si


ODDZIALYWANIE KATOLICYZMU NA NARODY Z.1CHOD!J 1221Zajmiemy sit:: tutaj chr,zesc-ijanstwem katolickim, czyli Kosciolem~atolickim zwiqzanym ze Stolieq Apostolskq.Przodujqca rola, jakq Kosciol odegrai w two!"zeniu 'sit:: i rozwojueuropejskiej kultury w okresie tysiqca lat do roku 1500,nazywanym zwykle sredniowieczem, nie potrzebuje szczeg610­wego omowie.nia, nie kwe.sHonujq jej nawet uczeni wrogo nastawienido Kosciola. Na przyldad angielski historyk G jbbon gairdzilwprawdzie sredniowieczem, gdyz uwazal je za okres barbarzyitski,ale nie magI nie dostrzec, ze t,o chrzescijanstwo ozywiaJoOWq "barba,rzyiiskosc", okreslil wit::c kulturt:: sredniowiecza jakodzielo "barbarzyiistwa i religii".Dzisia j jestesmy nieco mniej uprzedzen i niz Gibbon, a znacznielepiej od niego poinformowani. Nie mozemy juz przyjqcna,jwnego, racjonalistycznego poglqdu, uwaza jqcego wieki srednieza okres barbarzyii,ski, za ciemnq wyrwt:: mit::dzy slonecznymiszczytami starczytnosci klasycznej i wloskie.go renesansu.Zmud,ny wysilek wielkich mediewistow od Fustel de Coulangespo Marc Blocha wykazal, ze mroki sredniowiecza zalegaly nietyle samq tq epokt::, ile umy.sly tych, ktorzy w ten sposob si~ naniq zapatrywali; jesli podchodzili do niej z poga-rda. to dla tego,ze m ali jq tak m alo. Cieka wy to fakt, ze odkqd historycy poglt::biliSWq wiedz~ 0 spoleczeiistw'ie Europejskim do XV wieku,odtqd moment renesansu, czyli odrodzenia kultury, zac.z~li cofaccoraz dalej wstecz. A wit::c Haskins widzi renesans w XII wieku,a Lnni uczeni myslqcy tymi samymi k ategoriami odkryli ottonowskir enesans juz w X w., a mawiq 0 karoliitskim w IX w.i 0 celtyckim w wieku VII. W koiicu nalezalo skontrolowac sarnopoj~cie retle.sansu, by nie stracilo one w ogale sensu i spojrzecna t~ niepokojqcq mozliwosc, ze wloski r enesans' byl nie tyleodr-odzeniem starozytmosci klasycznej, ile szczytem rozk witu sre'­dniowiecza.Ale jezeli nalezy zrewidowac Gibbonowski poglqd na sredniowieczejako na epokt:: barbar.zyiiskq, to nie odnosi sit:: to do poglqdujego, ze okr es ten zyl r eligiq. J uz chyba od czasow K arolaW,ielkiego Eur opejezycy uwazali it:: za ezlonkaw jednej ehrzesci"jaiiskiej spolecznosci, Chr istianitas, ktora ich ze sobq seisle wiqzala,bo mimo raznic j ~ zykowych, r asow yeh, pochodzenia spolecznego czyfeudalnej przynaleinosci mieli jeden wspolny swiatopoglqd ,wspolne kryterium wartosci i te sam e zasady p ost t::powan ia wpajaneim pJ"zez Kosci61 katolicki. Zyeie ieh bar dzo ezt::sto zapr zeczaloprawdom, ktore w yznawali, ale mimo to n ie tracily onew ich oczacn wej wiarygodnosci. Namit::tnosci i gniew awczesnychludzi byly moze bardziej od naszyeh efektowne, ale eho­


1222 HORACIO DE LA COSTA, SJciaz ich pasja wyrazme sprzeciwiala si~ uznanemu kryteriumwartoSci, oni go dla swej wygody jednak nie zmieni:alij moZnapowiedziee, ze zasady post~powania obowiqzywaly ich bardziejwowczas, gdy je l


ODDZIALYWANIE KATOLICYZMU NA NARODY ZACHODU 1223szly od podstawowych zasad, wedlug kt6ry(!h 6wczesne spoleczenstwobylo zorganizowane. Nasuwa siE: pytanie, czy nowoczesnyEuropejczyk, nie-kartoli!k, oceni lub nawet zr-azumie cos z tego,co bylo zasadniczym elementem umysfowoSci jego przodk6wsprzed 500 czy 600 lat.Etapy, poprzez kt6re kultura zachodnia doszla do odrzuceniapodstawowych zasad spoleczeilstwa sakralnego, Sq dobrze znane.przynajmniej w og61nych zarysa,ch. Wiadomo, ze w XVI wiekureformator'zy protestanccy odrzucili zasadE: jedynego Ko.sciola ka­. tolickiego, na czele kt6rego stoi biskup rzymski, namiestnik Chrystusana ziemi; iJe w XVII W., prawie po stu lata,ch kQnflikt6wreligijnych, ludz;e myslqcy odwr6cili siE: od zwaSnionych religi'i,aby szukac w przyrodzie czysto racjonalnej podstawy ludzkiejwiedzy i postE:powania, ze w w. XVIII racjonaIizm odrzucil elementnadpTzyrodzony jako po prostu rrieistniejqcy, a RewolucjaFrancvska ustalnowila panstwo swieckie i obdarzyla narod mis tycznCjosobowosciCj , kt61'a zazqdala. dla siebie absolutnej i nioograniczOOlejwiernosci; w XIX w. ma-ierializm zaprzeczyl nawet temuulamk{)wi duch{)wej rzeczywistosci, kt6rq Iracjonalizm raczyluratowac :z. ruin sredniowiecznej syntezy, a nauki scisle dostarczylym{)carstwom Zachadu swdk6w ekoOnomicznych i militarnych,za ,pomocCj ktorych dqzyly one do za panowa:nia nad swiatem;wlreszcie w naszym s tuleciu; materializm st.worzyl cel, nacjonalizmdal namiastkE: mistycyzm'u, a nowoczesna .nauka dostarczylabroni. Oto bezposredni historyczny kontekst, w ktorymmus:my zbadac wspolczesnq cywilizacj~ Zachodu i faktycznq,czy tylko ewentualnq, mozliwosc oddzialywania na niq katolickiegochrzescijanstwa.IIPoniewaz wydac by siE: moglo, ze ka,toJi.cyzm, kt6ry przez takdlugi czas byl dominujqcq religiq Zachodu, a potem zostal przezten Zach6d, a w kazdym razie przez duzq jego cZE:SC, odrzuco~ny - przezyl si~, ze jako system myslowy i spos6b zycia przedstawialmoze wartost kiedy Zach6d byl mlody, ale dzisiaj jestzupelnie obumarly, totez nic innego nie pozostaje z nim do zrobienia,jak tylko pochowac go 2 szacunkiem. Taki punkt widzenlaprzyjmujq rzeczywiscie niektorzy wspolczesni mysliciele, zarownona W!)chodzie jak i na Zachodzie - iczasem udClje im s'i E: przedstawicgo w spos6b przekonywajqcy, ale tylko, zdaje mi si~,dZiE:ki temu, ze pomijajq fakty glE:ooko z tym proble.mem powiqzane.


1224 HORACIO DE LA COSTA, SJBo katolicyzm nie obumarl i naprawd~ trzeba bye bardz·o cia­:mym, zeby nie zauwazyc, jak dalece jest zywy, i to nie ' tyJkoja,ko .za1bytek czy przezytek, ale jako nowoczesna religia dio.wspoIczesnyeh Iudzi. Zycie to ,rolwoj, a ten jest mozliwy tylkow przystosowaniu siE; do otoczenia. Jezeli katolicyzm zyje; to tylkodlatego, ze pozosta jqc s obq rosl wraz z ludzkq wiedzq i doswi.adczeniemi ze w kazdym wamym rnomencie historycz.nyrnumial sprostac w yzwaniu gwaliownie zmieniajqcych siE: okolicznosci.A jeieIi tRk j~st, to ws.zystko, co katohcyzm rna d:l powiedzeninw ciqglym diakgu miE;dzy religiq a kultur Cl" m i ~ d z y czynnikamisakralnym a swieckim, lud?Jkirn a boskim, zasluguje JIJto, by w szyscy mysl Cl,cy ludzie zwrocili na ten dialog bacznqltwagE:.Stwierdzic naleiy, iz cywilizacja zachodnia doszla dZisiaj domomentl! kryzysu, moze najp:nvainiejszego w historii. Co katolicyzmpotrafi ofiarowClC ludzicm Zaeh-odu na tym z:lkr~cie dziejow?Kr6tko mowiqc: interpretacjE; kryzysu i moZliwosci jegorozwiqzania.Wydaje siE;, ze kryzys ten jest po pierwsze kryzysern z r 0­z u m I a 1: 0 Se i. Czlowiekowi Zachodu wydaje si~, ze dno wypadioz wszechswiata, lub, in,nymi slowy, ze prolestal widziecw nim jednolite i zrozumiale zjawils k{). Astronomowie ni·ezmOfdowarnieprzeszukujq niebo, fizycy rozbijajq atom, psychoJogowier ozkop1,.ljq glE:bie podswiadom osci, a swiat orkazuje siE: zawielki i rownoczeSnie zan-adto roinor·odny, aby przeciE:tny czlowiekezy nawet CzI·owiek przez duze C mogI go 7.fo;wmiec. przepadlna zaws ze m Olly, ciasny kosmos Grekow, a nawet matematyczniedokladny zegar Newt'ona za


ODDZIAlJYWANIE KATOLICYZMU NA NARODY ZACHODU 1225Katolicyzm propomuje w tej dziedzinie peiny obraz rzeczywistosci,sam w sobie celowy, poniewaz odbija si~ w nim celowysam w sobie wszeehSwiat; obraz ten tkwi wprawdzie korzeniamiw przeszlosci, ale zdolny jest przyswoic sobie caly wkladwspolczesnosci, jest p'f'alwdziwq philosophia perennis. Jest to filozofiagreeka, bo wierzy w sens zjawisk, ktore tworzq jaki$uklad, kosmos, pierwotny w stosunku do rozumu; jest zydowskaw przeko,naniu, ze ten uklad pochodzi od Boga, jest stworo:wny,i ze wszechogarniajqca Opatrznosc prowadzi go do \vyz,naczonegoprzez Boga celu. Ta wizja swiata jest wi~c dziedzictwem dwochwielkich kulturowych tralciycji starozytnosci klasycznej: Helladyi Izraela. Ale j·est czyms wi~cej niz dziedzictwem. Jej podwalinyzostaly w sredn10wieczu po!ozone przez ehrzescijan, ktorzy przej~liten spadek i wzbogacili g{), zgodnie ze slowami Mis trza, kt6­ry "nie przyszedl burzye, ale wypelniae". W obr~bie tej zas adniczejstruktu'ry wiele zosta10 uniewaznione przez rozw6j nauki,m. in. kcsmografia Ptolomeusza, ale same jeJ p odwaliny Sqtrwale, a jesli si~ je rozszerzy, mozna w racJenalnej syntezieoprzec n a nich wszystko to, co nauka odkryla z biegiem czasu.Tak przynajmniej twierdzq wsp6lczesni katoliccy mysliciele, a iehglos na p~wno zasluguje na uwag~ ludzi myslqcych.Po drugie, wspolczesny kryzy' jest kryzy.sem 0 r g ani z a e j i.Czlowiek Zachodu szuka zasad ladu zarowno we wszechswiecie,jak w spoleczenstwie. Tutaj znowu zasi~g i gwaltownosc m "terialnegopostp,pu na Zach{)dzie wprowadzily nieporzqdetk, nie1razna og61nq skal~, na wszystkich szczeblach mi~dzyludzk i ch stosunkow:w rodzinie, w panstwie, w ekonomii, w swiatowej wspolnocie.Problem ten byl i jest poruszany bardzo zywo i z wielustwn, a jez'eli dotyehczasowe jego razwiqzania nie Sq zbyt zadowalajqce,to dzieje si~ tak moze dlatego, ze nie wszys tkie elementyzostaly wzi~te pod uwag~. Zaden problem nie da s i~ rozwiqzacprzez eliminacj~ jednego z jego aspektow, bo zagadnieniepolega wlasnie na tym, by znaleic spos6b, ktory pozwoli pogot:lzier ome aspekty danego zjawiska. G1:ownq trudnosciq, na jakqna t.rafiamy szukajqc realneg.o posobu zaprowadzenia laduspolecznego w swiecie, jest fakt, ze material, ktory s taramy s i~uporzqdkowac, sklada si~ z istot ludzkich. A zatem system tegcladu musi bye ludzki, mus i s zan owae ludzkq osobowosc i Jej zasadnicze prawo - wolnase. Chadzi 0 to, jak pogodzic wolnos":z porzqd'kiem, slusznooe z prawem, dobro jed :lOs tki z dabremagolu, indywidualizm z w ielorakosciCl i jak wprowadzie tu harmon i~ , n ie n i ZCZqC zadnego z element6w, kt6re trzeba pogodzic 'oto sedno problemu. Nie jest on zresztq nowy. W historii po­


1226 HORACIO DE LA conA, SJwszechnej, pocz!jwszy od okresu "Wojujllcych Par..stw" za czaS6~iWielkiego Konfucjus'Za', az do wojny swiatowej, z kt6rej wyszlismydopiero wczoraj, mgadnienie to, zmieniaj!je ksztalty jakPoc-ometeusz w coratZ innej pastaei uka'zYWialo siE: zdziwiJOnymi prZJestlraszonym ludziom.Znowu stoimy wi~ w bbliezu tych samyeh trudnoSci, tylko zeskala ich jest ter


ODDZIAl:.YWANIE KATOLICYZMU NA NARODY ZACHODU 1227gwaJtowne zderzenie, a ,tymczasem oddzialyw&"'lie Kos.cwla naspoleczeilstwo jest !agodne, ale za to na daleki dystans barcb.iej.skuteczne. Sam Chrystus powiedzial, ze K'oSciol b~dzie podobnydo rasnqcego ziarna i do zaczynu w cieocie. Oba te po:rownaniap.rzywodzq na mysl procesy zyda, skupienie i dziala.nie od srodkana zewnqtrz. A wi~c KoSci61 nie stoi obok sporeczenstwa i nie.stara si~ zmienic go przez zewn~tr.:zmy na.cisk, ale dqzy do przenikaniago w takim stopniu, w jakim spoleczenstwo si~ n


1228 HORACIO DE LA COSTA , SJzultaty zas w tych dziedzinach kaJzdy moze sam :wbaczye. Od­Kqd dzialajC) katolickie szkoly i uniwersytety, a nalezYPQldkreshe,ze instytucje te nie Sq z nikqd sUbwencjonowa.ne i utrzymujs tr zej nieuw ypukla bolqczek spol:eczenstw k apit alistycznych na ' Zachodziei refor m , ktore b~ d q one musialy podjqe, aby nadal istniec.P apieze ubiegleg.o i naszego s tulecia w swych spolecznych encyklikachsformulowali bar dzo jasno m ocno podst awowe


ODDZIALYWANIE KATOLICYZMU NA NARODY ZACHODU 1229zasady, ktore mogq ustalic i zabeZipiec-zyc pok6j; stqd mozemyo n im m6wic: pax romana. Ale "rzymski pok6j" posiada i inne,m niej m ile skrojarzenia. Przywodzi na mysl oriy ces arskie i maszerujqce za nimi legiony, blysk wl6czni i szcz~k pancerzy.Przypomina zdanie Tacyta 0 d awnych tw6rcach pax romana: "dokonalispustoszenia i nazwaJi je poko.jem".Chyba na miejscu b~dzie na zebraniu tym zarpewnic n a\Szychbraci, nalezqcych do innych wyznan, ze my katolicy dqzymy dolJupelnie inneg-o pokoju. Ze nie szukamy go poprzez spustosz.enia,a ni nawet przez panowanie. Bo Chrystus, nasz Pan, zstqpil: z niebanie po to, by Mu siuzono, ale aby siuzyc, i w tym wlasnie duchuus lugi z pokorq wyciCjgamy braterskq dion do wszystkichludzi dobrej woli, gdziekolwiek si~ znajdujCj.Horacio de la Costa, SJ•


RESUM1!:Jen.y Turowicz: Les grandes religions mondiales et les problemesd'aujourd'huiFaute d'un recul suffisant nous ne sommes pas encoreii meme de porter un jugement adequat sur notre temps,on peut cependant affirmer qu'on se trouve a un tournant.Pour la premiere fois, au cours de son histoire mill&naire,j'hllmanite se trouve devant Ie dilemme: realiser l'uniteou disparaitre. En effet l'epoque des autarchies et souverainetesnationales est 8 jamais revolue et pour ne pas courirIe risque d'une deflagration universelle, dont les consequencesseraient vraiment incalculables, il faut absoluments'attacher a resoudre a l'echelle mondiale tous les problemesactuels, lourds de conflits latents.Or, la reaJis.ation d'une pareille unite n'est pa~ chose simpleni facile, eUe depasse largement les possibilites d'une seulegeneration. La solution releve ici du domaine politique aussibien que culture!. Si la politique est actuellement a l'avantplan,elle ne deyrait cependant que servir la cause de lasiviJisation. 11 s'agit de realiser l'unite dans la diversite. Leprincipe unificateur est a chercher dans l'homme lui-meme,sa condition, Ie sens de sa vie, ses droits et devoirs. C'estdonc Ie sens communautaire qu'il faudrait mettre en relief,en cherchant non pas ce qui divise mais ce qui rapproche,en puisant largement dans l'heritage universel qui est Iebien de tous, en visant a creer une mentalite nouvelle,ouverte a tcut ce qui est vrai, beau et droit. On pourraitparler de tolerance, a condition d'entendre par 18 non uneindulgente indifference, mais bien une attitude de comprehensionet de...respect pour tout€! valeur authentiquementhumaine, car elle regarde toute la communaute des hommesoOn se doit de respecter, dans ce qu'il a de bon, toutrapport des siecles, toutes les realisations spirituelles, socialesou politiques qui en decoulent. A ce prix seulementest pensable l'unite mondiale, riche par la diversite memede ses composantes.* **Des qu·on parle de civilisation mondhlle il est impossiblede passer sous silence l'element deligieux. D'abord, palceque a peu pres toutes les grandes civilisations historiquess'en ressentent et il y en a ou son role fut preponderant.Aujourd'hui encore, la mentalite d'une tnorme ma­llOS


RESUME1231.iorite est penetree de religion et cela se refl€~te dans leursopinions et jugeinents. Ensuite, toutes les religions comportentune reponse concernant la destinee humaine. C'estpourquoi aussi, toutes, elles prennent position vis a vis destransformations sociales, politiques et autres qui affectentIe monde contemporain. L'unite mondiale, dont il est iciquestion, ne peut donc ignorer ce doma~ne de la religion.Au mois de janvier dernier P~\'X ROMANA, sous lesauspices et avec J'aide de l'UNESCO, organisa a Manille,


] 2:32 RESUMErealite tellement vague que pratiquement sans influencesur la vie et Ie comportement des individus et de la .societe.C'est pourquoi aussi Ie catholicisme rejette tout interconfessionnalisme,se baserait-il sur un pragmat isme liberal,un deisme plus ou moins defini ou un agnosticisme scepiique.Dans tous ces cas serait, en eifet, mis en question IeC'ontenu objectif de la fOi , la possibilite de l'atteindre parla connaissance et· d'y conformer sa vie.Cependant, on ne ser a it pas en c1roit d'affir mer que toutC'eci entn"ine, de la part du catholique, une attitude hostileeu intolerante envers d'autres religions. Certains p armi lestheologiens catholiques se prononcent en faveur d'un rap-·prochem2ni entre les grandes religions mondiales. II y aplusieurs possibilites de contact. Ce sont d'abord - dupoint de v1.le catholique -ces elements de "r2ligion naturelle" ou de "revelation primitive" qu'on retrouve danstoutes les croyances religieuses. La doctrine catholique etantbien nettement definie et gardee il est alo1's plus facile devoir ce qui est vrai ailIeurs et ou gisent les differencesessentielles. Evidemment il y faut beaucoup de tact, de respectmutuel et de comprehension.Un autre facteur de rapprochement entre les r eligionsserait de dissiper les m alentendus et les animosites sUl-gisau cours de l'histoire et dus au fait qu'on ne se connait pasmutuellement. C'est ainsi par ex., que Ie professeur Greenbergde New York, representant du judalsme a la Conferencede Manille, fut tout etonne d'appr?Tl tlre qUf:> la thesecat.holique "hors de l'Eglise point de salut", soutenue litteralement par Ie jesuite Feeney de Boston, est, dans cetteucception, rejet€e par I'Eglise comme erronnee et Ie Perelui-meme condamne, pour ne pas s'etre soumis a la declaration des autorites romaines. Et on pourrait dter d'autresfaits semblables.Pareillement, toutes les religions ont a faire face au problemede l'incroyance dans la societe contemporaine. Ene£fet, les memes causes de cet etat de chases qui jouentdans la chretiente, se retrouvent aussi dans d'autres milieux,ne relevant p RS d.e l'Eglise. Or, Ie catholique se sentiratoujours plus pres du croyant comme tel qui acceptela primaute du spirituel et cherche a Ie connaitre, eelal11eme si la religion de ce dernier n 'est pas "vraie" a sesyeux a lui, que d'un agnostique, d'un rationnaliste ou indifferent,lequel rejette toute r ealit€ en dehors de lamatiere.Finalement, il ;lppert que les grands problemes de nostemps trouvent une semblable repercussion parmi les religions.Toutes, elles condamnent la segregation raciale etles injustices sociales, soulignent Ie role d e la famille commeelement de base de la societe, demandent une ententea echelle mondiale pour resoudre les questions qui nousdivisent et ~e prononcent pour Ie respect et la tolerance


REsUME1233<strong>Znak</strong> - 9dus a d'autres valellrs que les siennes propres, par ce que,elles aussi, constituent Ie bien commun de toute 1'humanite.Indubitablement donc, un rapprochement est en trainde s'operer entre les grandes religions mondiales. Ceci ouvredes perspectives nouvelles quant a la possibilite d'une reelleet fructueuse collaboration a 1'avantage de toute la famillehumaine.2. - Le catholicisme et ses rapports avec les autres religionsne fut pas, comme tel, traire au cours de la Conference,encore qu'on y revenait souvent dans les discussionset que Ie professeur Matsumoto, catholique japonais etparfaitement au courant de la philosophie d'Aristote, Iementionna dans son rapport.Ce probleme se pose aujourd'hui de fa~on beaucoup plusprofonde et juste, sans doute aussi plus fructueuse, quoiqueles resultats peuvent se faire attendre. L'esprit missionnaire,la propagation de la foi et la conversion au catholicisme,sont, pour Ie catholique, les commandements derEvangile. Mais Ie christianisme se presentait au cours dessiecles dans un revetement "europeen", il apportait aveslui 1'influence et la domination du blanc, etait souvent instrumentd'expansion etrangere. L'Eglise se rendait comptede ce danger, consciente qu'elle est que Ie christianisme ne"e lie essentiellement a aucune civilisation en particulier,qu'il est destine de droit a tout homme et que partout ilpeut etre Ie ferment d'un nouvel essor. II reste cependantvrai que Ie christianisme s'est incarne dans Ie monde occidentalavec lequel il garde de profondes et multiples attaches.II ne lui est donc pas si facile de penetrer d'autresmilieux si differents de celui avec lequel il grandit et sedeveloppa. Or, aujourd'hui, les peuples de l'Asie et d'Extreme-Orient,conscients de leur passe et des valeurs qu'ilspossedent en propre, ne veulent plus de ce qu'ils considerentcomme etranger a leur genie national. Force est doneau catholicisme d'entrer dans ees structures, venerables parleur passe et de rt~elle valeur. tout en respectant leurs par··ticularites. Chose point aisee si 1'on songe 8. quel point lapensee chretienne, nourrie d'Aristote et de Platon, approfondieet developpee par St. Thomas, perdurant par delaDescartes, est occidentale dans son mode et son expression,combien l'est aussi la liturgie de l'Eglise dans la parole etIe geste, sans rien dire de 1'architecture religieuse. On eomprendalors qu'il ne suffit point d'une transposition toutede surface, comme de traduire en japonais la Somme deSt. Thomas, de remplacer Ie latin liturgique par des languesvivantes ou de construire les eglises en style religieux dupays, souvent du reste deja perime. Ce n'est pas de transpositionqu'il s'agit mais d'assimilation.Le probleme neanmoins, ici encore, reste entier. Les civilisationsorientales sont imbues de pensee religieuse forteloignee du christianisme. Comment parler alors de l'assimilationou de l'incarnation de ce dernier?


12'34 R~SUME'On se reportera ici a ce que dit a ce sujet Ie P. BedaGriffiths dans son fameux article Catholicism and the East,pubHe en 1958 dans l'hebdomadaire "The Commonweal".Le P. Griffiths. benedictin, converti de l'anglicanisme, auteurdll The Golden String, sejourne depuis quelques anneesaux lndes dans Ie but d'y implanter Ie monachismebenedictin, adapte aux besoins du pays. Dans l'article precitel'auteur soutient que, malgre les apparences, les religionset civilisations orientales ne sont pas, au fond, tellementetrangeres a l'essence du christianisme, Ainsi, ellesont tres fort Ie sens du sacre, ce que Rodolphe otto nommedas HeHige, Ie sens du mystere, du Dieu transcendant et enmeme temps, immanent dans la creation, se revelanta l'homme non pas tant au moyen de l'intellect que parune sagesse intuitive allant au delli des paroles et de lapensee. Le P. Griffiths montre que l'hinduisme par ex. connaitles notions de la trinite, de !'incarnation et de la redemption,de Ia grace, du sacrifice et du sacrement. 8i donc,dans Ic: religion catholique nous mettrons l'accent surtoutsur l'EvangUe, en ne considerant pas dans Ie christianismeseulement Ie corps de doctrine et de morale mais en expli­Quant aussi a l'homme sa place dans Ie monde· et Ie sensde sa vie, pour qu'il y confon;ne son comportement, alorsles chances de penetration de Ia religion chretienne croitrontconsiderablement. II ne s'agit en aucune fa


RESUME 1235deux mondes, tellement differents par leur structure etambiance, s'avere impossible. Une chose est sure: n'est possiblequ'un dialogue d'egal a egal et ceIa, aujourd'hui, S'lmpo~e.II faut se connaitre, se comprendre et s'enrichi:r mutuellement.Tous, nous sommes freres et Ie bien de chacuncst aussi celui des autres. L'essor mondiaI, dont nous par­Ions, n'aura de sens qu' a condition de sauvegarder l'unitedans et par la diversite.Dix conf~rencesde Manille (1959) organisees par PAX ROMANA sous Ie patronage de I'UNESCO S. B. Das Gupta (Calcutta): L'influence de l'hindouisme 1118Hajime Nakamura (Tokio): Le~ principes fondameniales du bouddhismeet la vie contemporaine 1133Minoru Shibata (Kyoto): "Shinto" et son role actuel au Japon. 11


Nakfadem Spofecznego Instytutu Wydawniczego .'Npukazaty si~dofychczas:Antoni Golubiew - LISTY DO PRZYJACIELAnaJdad wyczerpanyKs. Prymas St. Wyszynski - DROGA KRZY:ZOWA- - cenazl 20.­Stefan Kisielewski -OPOWlADANlA I PODRO:ZEcena zl 20.­J erzy Zawieyski - BRZEGlEM CIENlAcena zl 28.­Evelyn Waugh - HELENAcena zl 28.-MOl RODZICEcena zl 30.­K si


TRESe ZESZYTUJERZY TUROWICZ: WIELKIE RELIGIE SWIATA WOBEC WSP OLCZESNOSCI1105 S. B. DAS GUPTA : ODDZIALYWANIE HINDU­IZMU Tlum. M . Osterwina 1118 HAJIME NAKAMURA: PODSTAWOWE ZASADY BUDDYZMU W SWIETLE WSPOLCZESNEGO ZYCIA. Tluro. 1\-1. Osterwina1133 MINORD SHIBATA: ROLA "SZINTO" W DZISIEJ­SZEJ JAP ONI!. Tlum. M . Osterwina1142 MAHMUD HUSAJN: ISLAM W ZYCIU DZISIEJ­SZYCH MUZULMANOW. Tluro. Z. K ubiak 1146 OSMAN YAH IA : WPLYW ISLAMU NA ZYCIE MU­Z ULMANOW W OSTATNICH CZASACH. Tlum. M. Abrahamowicz1155 SIMON GREENBERG: JUDAIZM WE WSPOLCZE­SNYM SWIECIE. Tlum . K . Poborska1167 HENDRIK KRAEMER: STANOWISKO RELIGII PROTESTANCKIEJ . T lum. M. Osterwina1186 NIKOS LOUVARIS: PRAWOSLAWNY P UNKT WI­DZENIA. Tlum. M. Osterwina1201 MASAO MATSUMOTO: WPLYWY KATOLICYZMU NA KULTURE; WSCHODU . 'l'lum. M. Osterwina. 1211 HORACIO HE LA COSTA, SJ : WSP OLCZESNE OD­DZIALYWANIE KATOLICYZMU NA NARODY ZACHODU. Tlum. M. Osterwina1220 Resume 1230•


SJ~I"ONtllS30HNI~

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!