12.04.2016 Views

MIO_2_2016_short

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

cena 12,99 zł (w tym 5% VAT )<br />

Pierwszymi w pełni wartościowymi<br />

W historii transatlantyków znane są<br />

trałowcami naszej Marynarki Wojennej<br />

liczne przypadki budowy bliźniaczych<br />

po II wojnie światowej były budowane<br />

statków pasażerskich. Michelangelo<br />

na radzieckiej licencji jednostki projektu<br />

i Raffaello, które weszły do eksploatacji<br />

po Rexie i Conte di Savoi, stały się<br />

254. Okazały się niezastąpione nie tylko<br />

do zwalczania zagrożenia minowego,<br />

ostatnim takim duetem na morzach<br />

ale również w pełnieniu dalekich<br />

i oceanach. W swe pierwsze rejsy wypłynęły<br />

w połowie lat 60. XX wieku.<br />

dozorów i sprawdzały się w roli<br />

jednostek eskortowych.<br />

s. 32 s. 71<br />

Numer 2/<strong>2016</strong> 7<br />

Vol. II, nr 2 (7)<br />

Nr 2/<strong>2016</strong><br />

ISSN: 2450-2499 INDEKS: 407720<br />

Nakład: 12 000 egzemplarzy<br />

Miniony rok Wojenno‐Morskowo Fłota<br />

Numer 2/<strong>2016</strong> marzec-kwiecień<br />

www.zbiam.pl<br />

OKRĘTY<br />

SZPITALE<br />

typu B 320<br />

Trałowce projektu 254<br />

Druga bitwa pod Narwikiem<br />

Ostatnie wielkie bliźniaki<br />

Na okładce: Najnowsza francuska fregata<br />

typu FREMM - Languedoc. Fot. DCNS<br />

Redakcja<br />

Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />

tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />

Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />

andrzejjaskula@o2.pl<br />

Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />

amacuchman@gmail.com<br />

Korekta<br />

zespół redakcyjny<br />

Stali współpracownicy<br />

Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Marcin Chała, Jarosław<br />

Ciślak, Andrzej Danilewicz, Waldemar Danielewicz,<br />

Maksymilian Dura, Adam Fleks, Krzysztof Gerlach, Michał<br />

Glock, Grzegorz Goryński, Sebastian Hassa, Wojciech Holicki,<br />

Jacek Jarosz, Rafał M. Kaczmarek, Tadeusz Kasperski,<br />

Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz, Witold Koszela,<br />

Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak, Jerzy Lewandowski,<br />

Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka, Grzegorz Nowak,<br />

Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz, Lech Trawicki,<br />

Marek Twardowski, Waldemar Waligóra, Władimir Zabłocki<br />

Wydawca<br />

Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />

ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />

office@zbiam.pl<br />

Biuro<br />

ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />

Dział reklamy i marketingu<br />

Anna Zakrzewska<br />

anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />

Dystrybucja i prenumerata<br />

Elżbieta Karczewska<br />

elzbieta.karczewska@zbiam.pl<br />

Reklamacje<br />

office@zbiam.pl<br />

Prenumerata<br />

realizowana przez Ruch S.A.:<br />

Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />

papierowej i na e-wydania można składać<br />

bezpośrednio na stronie<br />

www.prenumerata.ruch.com.pl<br />

Ewentualne pytania prosimy kierować<br />

na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />

lub kontaktując się z Telefonicznym<br />

Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />

801 800 803 lub 22 717 59 59<br />

– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />

Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />

Copyright by ZBiAM 2015<br />

All Rights Reserved.<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />

rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />

jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />

nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />

dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />

i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />

Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />

opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />

odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />

ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />

na naszej nowej stronie:<br />

www.zbiam.pl<br />

SPIS TREŚCI<br />

Budowa ORP Kormoran 4<br />

Z kraju i ze świata 6<br />

Tomasz Grotnik<br />

Louhi - cywilno-wojskowy „ekolog” 10<br />

Andrzej Nitka<br />

Miniony rok Wojenno-Morskowo Fłota 12<br />

Marcin Chała<br />

Jedyny w NATO 19<br />

Tomasz Grotnik<br />

Okręty szpitale typu B 320 21<br />

Robert Rochowicz<br />

Uniwersalne oracze morza<br />

Trałowce bazowe projektu 254 32<br />

Michał Kopacz<br />

Chybiony projekt<br />

Wielkie krążowniki typu Alaska<br />

Część 2 46<br />

Rafał Mariusz Kaczmarek<br />

Niewykorzystane zwycięstwo<br />

Druga bitwa pod Narwikiem 56<br />

Michał Glock<br />

Zapomniana Flandria 68<br />

Witold Koszela<br />

Ostatnie wielkie bliźniaki Michelangelo i Raffaello 71<br />

Sebastian Hassa<br />

Tykająca bomba w Tamizie 78<br />

Waldemar Danielewicz<br />

Statek szkolno-łącznikowy Kopernik 81<br />

Informujemy, że wraz z bieżącym<br />

wydaniem w sprzedaży jest<br />

Numer Specjalny<br />

MiO 2/<strong>2016</strong><br />

W NUMERZE: Kaper‐1 po modernizacji | Z kraju<br />

i ze świata | Transportowce desantowe-doki<br />

typu San Antonio | HMS Bristol „Biały słoń”<br />

powojennej Royal Navy | Pierwsze polskie<br />

„ptaszki” | Chybiony projekt. Wielkie krążowniki<br />

typu Alaska. Część 1 | Rajd na Saint-Nazaire<br />

| Fatalny kwartał 10. Dywizjonu | Kaiser Wilhelm<br />

der Grosse w korsarskiej służbie | Museu<br />

Militar de Lisboa. Lizbona na 5+<br />

3


Fotoreportaż<br />

Luty okręt spędził na stanowisku lądowym,<br />

m.in. w celu montażu urządzeń w podwodnej<br />

części kadłuba oraz jej pokrycia kolejną<br />

powłoką malarską. Przypomnijmy: stępkę<br />

jednostki położono 23 września 2014, zaś 4<br />

września 2015 r. odbył się chrzest i wodowanie<br />

ORP Kormoran.<br />

Budowa<br />

ORP Kormoran<br />

Widok na wyposażany okręt od rufy. Cztery duże otwory w pokładzie<br />

roboczym pozwalają na łatwy dostęp do siłowni, w szczególności silników<br />

i pędników w celu ich montażu – jak tutaj, lub napraw. W centrum<br />

pokładu widać fundament żurawia głównego, zaś na pokładzie nadbudówki<br />

stoi już żuraw roboczy. Uwagę zwracają też otwarte hangary dla<br />

sprzętu specjalnego i uzbrojenia oraz usytuowane centralnie wejście<br />

do korytarza głównego.<br />

Coraz większymi krokami zbliżają się próby morskie prototypowego<br />

niszczyciela min ORP Kormoran projektu 258<br />

Kormoran II. Planowo mają rozpocząć się one na przełomie<br />

maja i czerwca. Tymczasem w gdańskiej stoczni Remontowa<br />

Shipbuilding kontynuowane jest wyposażanie okrętu, rozruchy<br />

pierwszych urządzeń, w tym siłowni pomocniczej, a także<br />

testy i przygotowania do instalacji elementów systemu<br />

walki. Najnowsza jednostka budowana dla MW RP ma być<br />

jej przekazana do końca br.<br />

(red.)<br />

Ważnym urządzeniem do wykrywania<br />

min będzie sonar kadłubowy<br />

SHL‐101/TM opracowany przez<br />

OBR Centrum Techniki Morskiej<br />

z Gdyni. Antena z dwoma przetwornikami<br />

akustycznymi (zakupionymi<br />

w Thales Group) będzie<br />

wysuwana hydraulicznie pod kadłub<br />

przez otwór w dnie podwójnym<br />

(„moon pool”). Nie ma ona<br />

opływki. Na zdjęciu zespół mechaniczny<br />

z anteną na tzw. kiwadle<br />

w trakcie testów stabilizacji.


Okręty współczesne<br />

Louhi ma nieszczególnie ciekawą sylwetkę<br />

typową dla lodołamaczy lub zaopatrzeniowców<br />

górnictwa naftowego. Do tego jest niesymetryczna,<br />

patrząc od dziobu.<br />

Tomasz Grotnik<br />

LOUHI<br />

Cywilno-wojskowy „ekolog”<br />

ubiegłym roku nasze porty odwiedziły dwa nowoczesne fińskie okręty uniwersalne.<br />

W czerwcu do Gdańska weszła Turva, należąca do Straży Granicz‐<br />

W<br />

nej, by trenować z polskim odpowiednikiem tej służby, zaś we wrześniu w Świnoujściu<br />

cumował Louhi, własność Fińskiego Instytutu Środowiska. Jego pobyt<br />

był związany z międzynarodowym ćwiczeniem przeciwrozlewowym Balex Delta<br />

2015.<br />

Obie wspomniane na wstępie jednostki<br />

zaprojektowano jako wielozadaniowe,<br />

jednak ich zasadniczym przeznaczeniem<br />

pozostaje zwalczanie rozlewisk<br />

olejowych na powierzchni morza. Sprawa<br />

ta jest szczególnie ważna dla Finów,<br />

bowiem to właśnie dynamicznie wzrastający<br />

transport produktów naftowych<br />

przez Zatokę Fińską stanowił ryzyko katastrofy<br />

ekologicznej w przypadku kolizji,<br />

bądź wejścia zbiornikowca na mieliznę.<br />

Sprawa mogła się skomplikować<br />

jeszcze bardziej, gdyby do wypadku doszło<br />

w okresie sztormów lub zalodzenia.<br />

Jakkolwiek fińskie służby dysponowały<br />

statkami wyposażonymi w urządzenia<br />

do zbierania zanieczyszczeń, nie były<br />

one przystosowane do działania w trudnych<br />

warunkach.<br />

Poszukiwania jednostki o cechach lodołamacza,<br />

mogącej sprostać takim wyzwaniom,<br />

rozpoczęto w połowie 2003 r.<br />

Wymagania poszerzono o gaszenie pożarów<br />

i holowanie awaryjne największych<br />

statków obsługujących porty regionu.<br />

Już pierwsze analizy ujawniły, że<br />

będzie to drogi statek, a do tego jego<br />

utrzymanie w „jałowym” sezonie letnim<br />

także będzie kosztowne. Rozważano nawet<br />

alternatywę w postaci przebudowy<br />

lodołamacza wielozadaniowego Fennica.<br />

W następnym roku zdecydowano<br />

o zakupie nowej jednostki, a w 2005<br />

rozpisano przetarg, ale nie przyniósł on<br />

oczekiwanych rezultatów (nieliczne oferty,<br />

wygórowane ceny). W 2007 r. powrócono<br />

do sprawy i rząd upoważnił<br />

Suomen ympäristökeskus (SYKE, Fiński<br />

Instytut Środowiska) do przeprowadzenia<br />

postępowania, w którym uczestniczyły<br />

stocznie krajowe i zagraniczne.<br />

Zwyciężyła Uudenkaupungin Työvene<br />

Oy z Uusikaupunki leżących na północny<br />

zachód od Turku, podpisując 26 października<br />

2007 r. kontrakt z SYKE o wartości<br />

48 mln euro. Nie była to jednak kwota<br />

ostateczna – kolejne 13 mln kosztował<br />

sprzęt i wyposażenie specjalne kupione<br />

osobno.<br />

System LORS w akcji. Widać też oba żurawie rufowe.<br />

Projekt opracowało fińskie biuro ILS<br />

Oy z Turku, znane z konstruowania lodołamaczy<br />

i innych jednostek specjalnych<br />

z klasą lodową. Statek przeznaczony jest<br />

do usuwania skutków rozlewisk olejowych<br />

i chemicznych, holowania, gaszenia<br />

ognia i innych zadań ratowniczych<br />

o dowolnej porze roku i warunkach hydrometeorologicznych<br />

Morza Bałtyckiego.<br />

W tym celu kadłub zbudowano<br />

ze wzmocnieniami klasy Finnish-Swedish<br />

1A Super umożliwiającymi kruszenie<br />

lodu, w tym pływanie przy pokrywie<br />

grubości 50 cm z prędkością 7,5 w.<br />

Wyposażenie ppoż. ma najwyższą klasę<br />

FiFi1, zaś uciąg na palu wynosi 62 T, czyniąc<br />

z jednostki holownik o mocy wystarczającej<br />

do udzielania pomocy największym<br />

statkom poruszającym się po<br />

Bałtyku. Ponadto może układać kable<br />

10


Siły morskie świata<br />

Andrzej Nitka<br />

Miniony rok<br />

Wojenno-Morskowo Fłota<br />

Strategiczny atomowy okręt podwodny<br />

Aleksandr Niewskij, druga jednostka<br />

projektu 955 Boriej.<br />

Fot. MO FR<br />

Wraz z wystrzeleniem w nocy z 6 na 7 października ub.r. z rosyjskich okrętów<br />

operujących na Morzu Kaspijskim, pocisków manewrujących systemu<br />

Kalibr‐NK przeciwko celom w Syrii, Stany Zjednoczone przekonały się, że era<br />

monopolu w uprawianiu „polityki Tomahawków” bezpowrotnie skończyła się,<br />

a cały świat musiał uznać, że Rosja za sprawą swojej armii, po okresie izolacji wywołanej<br />

aneksją Krymu i wojny na wschodzie Ukrainy, powróciła do światowej<br />

polityki.<br />

Dzięki aktywnemu udziałowi w rosyjskiej<br />

interwencji w Syrii, Marynarka Wojenna<br />

Federacji Rosyjskiej (Wojenno-<br />

-Morskoj Fłot – WMF) udowodniła, że<br />

jest kluczowym elementem sił zbrojnych,<br />

pozwalającym na realizację celów<br />

rosyjskiej polityki w każdym zakątku<br />

świata. Dlatego też warto przybliżyć<br />

jaki był miniony rok z punktu widzenia<br />

tej floty.<br />

W cieniu konfliktu na Ukrainie…<br />

Rok 2015 rozpoczął się dla WMF bardzo<br />

pracowicie. W związku z zaostrzeniem<br />

się stosunków z państwami NATO<br />

podniesiony został poziom gotowości<br />

bojowej rosyjskich sił zbrojnych,<br />

w tym marynarki wojennej. Radykalnie<br />

wzrosła liczba ćwiczeń i manewrów,<br />

w tym organizowanych bez zapowiedzi,<br />

w trybie alarmowym, co miało sprawdzić<br />

gotowość do działań poszczególnych<br />

związków taktycznych. Tego typu<br />

przedsięwzięcia można było odebrać<br />

jako „prężenie muskułów”, skierowanie<br />

do opinii publicznej w kraju i zagranicą.<br />

Natomiast całkowitemu zamrożeniu<br />

uległy kontakty z flotami państw zachodnich<br />

zarówno jeżeli chodzi o udział<br />

w organizowanych przez nie ćwiczeniach,<br />

jak i wizyty kurtuazyjne, co było<br />

zrozumiałe, jeżeli weźmie się pod uwagę,<br />

jak dużej izolacji na arenie międzynarodowej<br />

uległa Rosja po zajęciu Krymu<br />

i zaangażowaniu się w wojnę na wschodzie<br />

Ukrainy.<br />

Zwiększenie aktywności w ramach<br />

ćwiczeń i rejsów zespołów czy pojedynczych<br />

okrętów WMF, spowodowało<br />

identyczną reakcję państw NATO.<br />

Towarzyszyło temu wzajemne zintensyfikowanie<br />

działań rozpoznawczych,<br />

przede wszystkim w zakresie śledzenia<br />

aktywności na morzu i w powietrzu, co<br />

przypominało „najlepsze” czasy zimnej<br />

wojny. Zresztą wzmożona aktywność<br />

militarna była bardzo chętnie wykorzystywana<br />

w celach propagandowych dla<br />

uzasadnienia własnych działań.<br />

Flota w minionym roku w dalszym ciągu<br />

utrzymywała dużą liczbę wyjść okrętów<br />

nawodnych w dalekie rejsy, szczególnie<br />

na akweny, w których Rosja widzi<br />

swoje żywotne interesy, takie jak wschodnia<br />

część Morza Śródziemnego, czy wody<br />

oblewające Róg Afryki. Upublicznione<br />

informacje nie wskazują natomiast na<br />

znaczne zwiększenie liczby patroli operacyjnych<br />

atomowych okrętów podwodnych,<br />

w tym tych strategicznych.<br />

Także częstość prób z rakietami balistycznymi<br />

przenoszonymi przez okręty<br />

podwodne była niewielka.<br />

Najistotniejszym wydarzeniem związanym<br />

ze służbą strategicznych okrętów<br />

podwodnych było zawinięcie 30 września<br />

ub.r. do bazy Wiluczinsk na Kamczatce<br />

strategicznego okrętu podwodnego<br />

z rakietami balistycznymi K‐550 Aleksandr<br />

Niewskij proj. 955 Boriej. W czasie przejścia<br />

z Floty Północnej przebył on 4500<br />

Mm po akwenach arktycznych. Zacumował<br />

przy nowym pomoście pływającym<br />

zbudowanym w ramach przygotowania<br />

infrastruktury dla bazowania jednostek<br />

proj. 955. Kolejny okręt tego typu – K‐551<br />

Władimir Monomach, operuje jeszcze<br />

w składzie Floty Północnej przygotowując<br />

się do przejścia na Kamczatkę. Natomiast<br />

15 października do głównej bazy<br />

sił podwodnych Floty Północnej w Jagielnoj<br />

Gubie (Gadżijewo), po zakończeniu<br />

pierwszego patrolu bojowego, powróciła<br />

prototypowa jednostka tej serii<br />

– K‐535 Jurij Dołgorukij. Przez dwa miesiące<br />

wykonywał on rejs autonomiczny na<br />

Oceanie Arktycznym. Warto zaznaczyć,<br />

że od chwili rozpoczęcia budowy tego<br />

okrętu do osiągnięcia pełnej zdolności<br />

bojowej minęło prawie 20 lat (sic!).<br />

Międzynarodowe sankcje i zerwanie<br />

współpracy z Ukrainą spowodowały<br />

o wiele poważniejsze konsekwencje jeżeli<br />

chodzi o programy budowy nowych<br />

okrętów i dostawy uzbrojenia morskiego<br />

dla WMF. Najbardziej znana, bo szeroko<br />

komentowana w mediach, była<br />

sprawa dwóch śmigłowcowców desan-<br />

12


Zimna wojna<br />

Marcin Chała<br />

Jedyny w NATO<br />

U 11 – unikat na Zachodzie. Co ciekawe, po drugiej<br />

stronie „żelaznej kurtyny” okręty podwodne<br />

cele do służby przyjęto już pod koniec lat 60.<br />

Mowa o czterech jednostkach proj. 690 Kiefal<br />

(ozn. NATO: Bravo). Były jedynymi na świecie zaprojektowanymi<br />

i zbudowanymi do tych zadań<br />

od podstaw.<br />

Fot. Marcin Chała<br />

Od ponad 100 lat Niemcy pozostają w światowej czołówce producentów okrętów<br />

podwodnych. Nie dziwi zatem fakt, że w muzeach rozrzuconych na całym<br />

terytorium tego kraju, na spragnionych wrażeń turystów i shiploverów, czeka<br />

aż 30 jednostek tej klasy, pochodzących z różnych okresów i o różnej wielkości<br />

– od miniaturowych, po pełnomorskie.<br />

Jednym z ciekawszych „podwodnych<br />

muzeów” jest U 11. Okręt ten zobaczyć<br />

można odwiedzając miejscowość Burgstaaken,<br />

leżącą na południowym wschodzie<br />

Fehmarn, trzeciej co do wielkości<br />

niemieckiej wyspy na Bałtyku. Ustawiono<br />

go na betonowym cokole, dzięki<br />

czemu można go nie tylko zwiedzić<br />

wewnątrz, ale i zapoznać się z jego konstrukcją<br />

zewnętrzną, zwłaszcza że zachowano<br />

go w stanie po wyjątkowej<br />

przebudowie zrealizowanej pod koniec<br />

lat 80. ub.w.<br />

U 11 należy do typu 205A projektu<br />

prof. Uwego Gablera. W latach 1966-<br />

-1968 stocznia Howaldtswerke-Deutsche<br />

Werft w Kilonii zbudowała 12 jednostek<br />

Klasse 205 (9 od podstaw), które<br />

przekazano Bundesmarine w trzech<br />

transzach. Sekcje kadłuba wyprodukowały<br />

stocznia Nobiskrug z Rendsburga<br />

i kilońskie zakłady MaK (znane z wytwarzania<br />

silników wysokoprężnych własnej<br />

marki). Powodem takiego podziału<br />

były napotykane problemy i realizowane<br />

na bieżąco próby usprawnienia działania<br />

systemów ogólnookrętowych. Jednostki<br />

te są drugim opracowanym po<br />

zakończeniu II wojny światowej typem<br />

U‐Bootów, które zoptymalizowano do<br />

operowania na akwenach o głębokości<br />

nawet 20 m, a pierwszym stosunkowo<br />

udanym i licznym. Poprzedzająca<br />

go seria 201, ze względu na wykorzystaną<br />

do budowy kadłuba sztywnego stal<br />

amagnetyczną, została ograniczona do<br />

3 okrętów (z 12 planowanych). W związku<br />

z pojawiającymi się mikropęknięciami<br />

i korozją wykonanego z tego materiału<br />

kadłuba, dwie gotowe jednostki U 1<br />

(S 180), U 2 (S 181), a także nieukończony<br />

U 4 (S 183), zdecydowano się gruntownie<br />

przebudować, dostosowując je do standardu<br />

typu 205 (kadłub de facto odbudowano<br />

wykorzystując stal magnetyczną<br />

St 52). Ze względu na czas, jaki był<br />

wymagany dla tych bardzo zaawansowanych<br />

prac, okręty te zaliczone zostały<br />

później do drugiej transzy „dwieście piątek”<br />

(wraz z U 9 i U 10).<br />

U 11 jest jednym z dwóch okrętów reprezentujących<br />

ostatnią serię – 205A<br />

i cechuje się m.in. zmodernizowanym<br />

układem sterowania 1 oraz innym (jak się<br />

później okazało docelowym dla wszystkich<br />

późniejszych niemieckich okrętów<br />

podwodnych) materiałem, z którego<br />

wykonano kadłub sztywny. Była nim stal<br />

amagnetyczna PN18S2, produkcji koncernu<br />

Phoenix Rheinrohr AG z Hörde 2 .<br />

1<br />

U 11 i U 12 otrzymały zmieniony układ sterów –<br />

zamiast dwóch niewielkich płetw w układzie „U”<br />

umieszczonych przed śrubą (jak w przypadku<br />

wcześniejszych jednostek typu 205), dostały po<br />

jednym dużym sterze w strumieniu zaśrubowym.<br />

Zdecydowanie poprawiło to ich właściwości manewrowe.<br />

Rozwiązanie to wykorzystano w okrętach<br />

typów 206 i 207.<br />

2<br />

U 12 miał kadłub zbudowany ze stali amagnetycznej<br />

Amanox 182M9, podczas gdy U 9 i U 10 ze<br />

stali amagnetycznej AM 53. Okręty od U 4 do U 8<br />

zbudowano natomiast z klasycznej stali AM 10.<br />

Wejście do kadłuba. Widać konstrukcję dodatkowego<br />

poszycia zewnętrznego.<br />

Fot. Marcin Chała<br />

Położenie stępki odbyło się 1 kwietnia<br />

1966, a kadłub zwodowano 9 lutego<br />

1968 r. Na pierwsze próby morskie<br />

przyszły U 11 wyszedł niecałe 2 miesiące<br />

później. 21 czerwca 1968 r. podniesiono<br />

na nim banderę, nadając mu oznaczenie<br />

S 190 i przydzielając do 1. Dywizjonu<br />

Okrętów Podwodnych w Eckernförde<br />

(podległy 1. Flotylli w Kilonii). Pierwsze<br />

20 lat upłynęło pod znakiem standardowych<br />

misji patrolowych w rejonach zachodniego<br />

Bałtyku i Cieśnin Duńskich.<br />

5 stycznia 1987 r. okręt wszedł do<br />

stoczni Nordseewerke w Emden, gdzie<br />

poddano go przebudowie, dostosowu-<br />

19


Z polskich stoczni<br />

Tomasz Grotnik<br />

OKRĘTY SZPITALE<br />

typu B 320<br />

Okręty medyczne były i są nieliczną klasą jednostek specjalnych. Wśród nich<br />

jeszcze rzadszy przypadek stanowiły te zaprojektowane i zbudowane od<br />

podstaw do tej roli. Tym bardziej cieszy nas fakt, że w tej wąskiej grupie znalazły<br />

się pływające szpitale, będące owocem polskiej myśli technicznej i produkcji naszej<br />

stoczni.<br />

W czasie konfliktów okresu zimnej<br />

wojny (Korea, Wietnam, Falklandy-Malwiny),<br />

US Navy i Royal Navy używały,<br />

wzorem lat 1914-1918 i 1939-1945, okrętów<br />

szpitali do wsparcia oddziałów zmagających<br />

się na lądzie. Przyjmowały one<br />

rannych żołnierzy i lotników zestrzelonych<br />

samolotów. Wielu z nich dzięki tej<br />

pomocy wróciło do zdrowia, zaś sama<br />

świadomość istnienia nieodległego,<br />

profesjonalnego zaplecza medycznego<br />

miała pozytywny wpływ na morale walczących.<br />

Wszystkie te jednostki powstały<br />

w wyniku przebudowy ze statków<br />

pasażerskich, bądź adaptacji nieukończonych<br />

frachtowców.<br />

W tamtych latach Wojenno-Morskoj<br />

Fłot ZSRR (dalej WMF) utrzymywał stałe<br />

zespoły okrętów działające w znacznym<br />

oddaleniu od własnych baz 1 . Na<br />

ich pokładach były setki marynarzy<br />

i towarzystwo jednostek szpitalnych, zapewniających<br />

pomoc lekarską, ale także<br />

wypoczynek i regenerację w czasie<br />

uciążliwej służby, uznano za potrzebne.<br />

Ich budowę postanowiono zlecić stoczni<br />

zagranicznej w kraju satelickim, podobnie<br />

jak wielu innych okrętów i statków<br />

specjalnego przeznaczenia 2 .<br />

Pierwsze szczecińskie<br />

Już od lat 60. nasze stocznie dostarczały<br />

WMF okręty bojowe, szkolne i jednostki<br />

pomocnicze. Większość z nich<br />

zbudowała gdańska Północna i szczecińska<br />

im. Adolfa Warskiego, zaś twórcą<br />

przeważającej części projektów było<br />

Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych<br />

nr 2.<br />

Na początku kolejnej dekady Ministerstwo<br />

Obrony ZSRR zleciło opracowanie<br />

projektu okrętu szpitala 3 . Zadaniem jednostki<br />

miało być zabezpieczenie me-<br />

3<br />

Ros. gospitalnoje sudno, czyli statek szpitalny.<br />

W artykule używamy zamiennie określeń statek i<br />

okręt.<br />

Drugi okręt typu B 320 – czarnomorski Jenisiej.<br />

W 2015, naczelnik Wojskowej Służby<br />

Medycznej Południowego Okręgu Wojskowego<br />

FR Sergo Papko stwierdził, że w bieżącym<br />

roku jednostka ma przejść remont<br />

dokowy i modernizację pomieszczeń szpitalnych.<br />

Fot. Tomasz Grotnik<br />

dyczne eskadr na odległych akwenach<br />

oraz sił floty bazujących na wyspach<br />

i w innych rejonach dyslokacji o słabo<br />

rozwiniętej infrastrukturze. Do pracy<br />

przystąpiły Pion Okrętów Centrum<br />

Techniki Okrętowej w Gdańsku 4 i Biuro<br />

Projektowo-Konstrukcyjno-Technologiczne<br />

Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa<br />

Warskiego. Pierwszy opracował, pod<br />

kierownictwem głównego projektanta<br />

mgr. inż. Stanisława Szneiberga, projekt<br />

wstępny 320A, zaś w drugim zespół<br />

głównego projektanta mgr. inż.<br />

Franciszka Dąbrowskiego wykonał projekt<br />

wstępny B 320. Do realizacji wybrano<br />

wariant „szczeciński”. W ten sposób<br />

przełamano „monopol” CBKO‐2 na<br />

projektowanie jednostek wojskowych<br />

przeznaczonych dla ZSRR (i nie tylko).<br />

4<br />

CTO powstało 1 stycznia 1971 r. z połączenia<br />

CBKO‐1 (projektowanie statków handlowych i rybackich)<br />

oraz wspomnianego CBKO‐2.<br />

1<br />

Chodzi o tzw. Eskadry Operacyjne: 5.EO (Morze<br />

Śródziemne), 7.EO (Atlantyk), 8.EO (Ocean Indyjski<br />

i Zatoka Perska), 10.EO (Pacyfik) i 17.EO (Cam Ranh,<br />

Wietnam).<br />

2<br />

Istniał przy tym podział specjalizacji. W NRD<br />

budowano okręty bojowe (dozorowce proj. 133.1<br />

i nieukończoną serię ścigaczy rakietowych proj.<br />

151), w Polsce zaś głównie jednostki pomocnicze.<br />

Prototypowy Ob`. Przed otwartym hangarem stoi śmigłowiec Ka-25 (tu w wersji bojowej). Widoczne<br />

trzy trapy na burcie i trzy otwarte części nadburcia na rufie, gdzie wystawiane były schodnie.<br />

Fot. MO ZSRR<br />

21


Polska Marynarka Wojenna<br />

Robert Rochowicz<br />

ORP Tur podczas trałowania<br />

trałem elektromagnetycznym TEM‐52.<br />

Fot. 8.FOW<br />

Uniwersalne oracze morza<br />

TRAŁOWCE BAZOWE<br />

PROJEKTU 254<br />

Pierwszymi w pełni wartościowymi trałowcami naszej Marynarki Wojennej<br />

po II wojnie światowej były budowane na radzieckiej licencji jednostki<br />

projektu 254. Okazały się niezastąpione nie tylko w zwalczaniu zagrożenia<br />

minowego, ale również w pełnieniu dozorów. Wykorzystywano<br />

je powszechnie także w roli uniwersalnych okrętów eskortowych.<br />

Projekt Nr 4<br />

Na lata 1957-1959 przypadł kres służby<br />

trałowców, które pod biało-czerwoną<br />

banderę trafiły tuż po wojnie 1 . W tym<br />

czasie skład naszej floty powiększał się<br />

o jednostki zupełnie nowego typu,<br />

a mianowicie trałowce bazowe radzieckiego<br />

proj. 254 w wersjach K i M. Aby<br />

jednak prześledzić drogę trałowców<br />

tego typu pod polską banderą trzeba na<br />

chwilę wrócić do drugiej połowy lat 40.<br />

i początku lat 50. XX w. Wtedy to w Dowództwie<br />

Marynarki Wojennej (DMW)<br />

co chwilę opracowywano nowe plany<br />

rozwoju morskiego rodzaju sił zbrojnych.<br />

W przygotowywanych wariantach<br />

rozbudowy floty siły trałowe zajmowały<br />

ważne miejsce. W planie z 1946 r.,<br />

1<br />

Dziewięć trałowców redowych proj. 253Ł zostało<br />

wycofanych właśnie w latach 1957-1959, natomiast<br />

na większych 3 trałowcach bazowych<br />

typu BYMS bandery opuszczono w 1955 i 1957 r.<br />

Dla przykładu w ostatnim dniu 1957 r. w służbie<br />

pozostawało tylko 5 „kaczorków”, a wcielono dopiero<br />

3 nowe jednostki proj. 254K.<br />

gdy dowódcą MW był kadm. Adam Mohuczy,<br />

zakładano wcielenie do 1959 aż<br />

48 trałowców morskich i bazowych, ale<br />

liczby te wynikały z bieżącej oceny potrzeb<br />

rozminowywania polskich wód<br />

odpowiedzialności narzuconych przez<br />

międzynarodową komisję 2 . Kiedy dowodzenie<br />

siłami morskimi przejął kadm.<br />

Włodzimierz Steyer zakładano, że w perspektywie<br />

20 lat uda się wcielić 18 trałowców<br />

bazowych i 24 redowe. Następny<br />

dowódca, radziecki kadm. (od 6<br />

listopada 1951 wiceadmirał) Wiktor Czerokow,<br />

za cel przyjął doraźne wzmocnienie<br />

floty i dlatego plany opracowane<br />

w tym czasie miały horyzont czasowy<br />

tylko do 1956 r. W 1950 r., na początku<br />

swojej misji w Polsce, podchodząc realnie<br />

do możliwości państwa, przy jednoczesnym<br />

założeniu budowy okrętów<br />

w naszych stoczniach, widział on konieczność<br />

zbudowania 5 trałowców bazowych<br />

i 4 redowych. Trzy lata później,<br />

2<br />

Komisja do spraw Rozminowania Mórz<br />

Barentsa, Bałtyckiego i Czarnego.<br />

gdy prace przy rozwijaniu licencyjnych<br />

projektów dobrze rokowały, „chciejstwo”<br />

wzrosło odpowiednio do 15 i 12 jednostek<br />

w obu podklasach. W drugiej połowie<br />

lat 50., kiedy znane były możliwości<br />

naszych stoczni, przedstawiane plany<br />

zostały dostosowane do realiów. Wpisano<br />

w nie zbudowanie do 1965 r. 24, maksymalnie<br />

27 trałowców bazowych, przy<br />

czym początkowo miały to być wyłącznie<br />

jednostki proj. 254K/M, później na<br />

drugi tuzin wpisano już własną konstrukcję,<br />

czyli rozwijany proj. 206.<br />

Jedną rzeczą było planowanie wcielenia<br />

do służby okrętów, a inną opracowanie<br />

dla nich wymagań taktyczno-technicznych<br />

i określenie miejsca<br />

budowy. Wiosną 1950 r. w DMW opracowano<br />

bardzo wstępne założenia dla<br />

kilku klas okrętów, w tym trałowca morskiego<br />

o wyporności rzędu 350-450 t<br />

i trałowca bazowego (150‐200 t). Gdy<br />

do Gdyni przyjechał Czerokow, od razu<br />

powołując się na dwustronne ustalenia<br />

z 1949 r. przypomniał, że Związek Radziecki<br />

zobowiązał się przekazać dokumentację<br />

licencyjną na najpotrzebniejsze<br />

naszej flocie jednostki. Dla niego<br />

sprawa była prosta, chciał aby polskie<br />

stocznie od 1951 r. rozpoczęły produkcję<br />

niektórych z nich. Niestety, rząd zajął<br />

się sprawą dość późno, bo w drugiej<br />

połowie 1951 r. W uchwale nr 22/S<br />

z 18 sierpnia mowa była o rozpoczęciu<br />

32


II wojna światowa<br />

Wielki krążownik USS Alaska podczas rejsu<br />

ćwiczebnego w sierpniu 1944 r.<br />

Fot. NHHC<br />

Michał Kopacz<br />

CZĘŚĆ 2<br />

CHYBIONY PROJEKT<br />

Wielkie krążowniki typu Alaska<br />

Omawiane tu okręty należały do niejednorodnej grupy 10 mniej lub bardziej<br />

zbliżonych projektów o cechach zdecydowanie różnych od szybkich pancerników,<br />

tak typowych dla lat 30. i 40. XX wieku. Jedne przypominały bardziej<br />

małe pancerniki (niemiecki typ Deutschland) lub powiększone krążowniki ciężkie<br />

(jak radziecki projekt Ch), inne były tańszą i słabszą wersją szybkich pancerników<br />

(francuska para Dunkerque i Strasbourg oraz niemiecka Scharnhorst i Gneisenau).<br />

Niezrealizowanymi zamiarami lub nieukończonymi okrętami były: niemieckie<br />

krążowniki liniowe O, P i Q, radzieckie Kronsztadty i Stalingrady, holenderskie krążowniki<br />

liniowe z 1940 r. oraz planowane okręty japońskie B‐64 i B‐65, dość zbliżone<br />

do typu Alaska. W niniejszej części artykułu zajmiemy się historią operacyjną<br />

tych wielkich krążowników, które – trzeba to jasno napisać – były pomyłką US<br />

Navy.<br />

Stępkę pod prototyp nowych krążowników<br />

oznaczony sygnaturą CB 1 położono<br />

17 grudnia 1941 r. w stoczni New<br />

York Shipbuilding w Camden – zaledwie<br />

10 dni po ataku na Pearl Harbor. Nowej<br />

klasie okrętów nadawano miana od terytoriów<br />

zależnych Stanów Zjednoczonych,<br />

co odróżniało je od pancerników<br />

nazywanych od stanów, czy krążowników<br />

nazywanych od miast. Jednostka<br />

prototypowa otrzymała nazwę Alaska 1 .<br />

W 1942 r. rozważano przebudowę nowych<br />

krążowników na lotniskowce floty.<br />

Powstał jedynie wstępny szkic przypominający<br />

lotniskowce typu Essex z niższą<br />

wolną burtą, tylko dwoma podnośnikami<br />

samolotów oraz niesymetrycznym<br />

pokładem lotniczym wysuniętym na<br />

lewą burtę (w celu zrównoważenia masy<br />

nadbudówki i wież artylerii średniej ulokowanych<br />

na prawej burcie). Z projektu<br />

ostatecznie zrezygnowano.<br />

Kadłub krążownika zwodowano 15 lipca<br />

1943 r. Matką chrzestną została żona<br />

gubernatora Alaski Dorothy Gruening,<br />

a dowodzenie okrętem przejął kmdr<br />

Peter K. Fischler. Jednostkę przeholowano<br />

do stoczni marynarki w Filadelfii,<br />

gdzie rozpoczęto prace wyposażeniowe.<br />

Nowy dowódca, mający doświad-<br />

1<br />

Alaska stała się stanem dopiero w 1959 r.<br />

czenia bojowe z krążowników ciężkich<br />

(służył m.in. na Minneapolisie podczas<br />

bitwy na Morzu Koralowym), poproszony<br />

przez Radę Marynarki o uwagi odnośnie<br />

nowych okrętów napisał długi<br />

i mocno krytyczny list. Wśród szeregu<br />

wad wymieniał zatłoczoną sterówkę,<br />

brak w jej pobliżu kabin morskich oficerów<br />

i pomieszczeń nawigacyjnych, nieodpowiedni<br />

pomost sygnałowy (pomimo<br />

założenia pełnienia funkcji jednostek<br />

flagowych). Krytykował zbyt małą moc<br />

siłowni nie dającej żadnej przewagi<br />

nad pancernikami oraz nieopancerzone<br />

przewody kominowe. Umieszczenie<br />

wodnosamolotów i katapult na śródokręciu<br />

uważał za marnotrawstwo miejsca,<br />

nie mówiąc już o ograniczeniu kątów<br />

ostrzału artylerii plot. Postulował<br />

o ich zamianie na dwie dodatkowe wieże<br />

artylerii średniej, kal. 127 mm. Przewidywał<br />

również, że w umieszczonym pod<br />

pokładem pancernym bojowym centrum<br />

informacyjnym CIC (Combat Information<br />

Center) będzie równie tłoczno,<br />

co w sterówce. W odpowiedzi szef Rady<br />

Głównej, kadm. Gilbert J. Rowcliff napisał,<br />

że miejsce dowódcy znajduje się<br />

w opancerzonym stanowisku dowodzenia<br />

(pomysł dość irracjonalny w realiach<br />

1944 r.), a generalnie, to dostał pod swoją<br />

komendę świetny i nowoczesny okręt.<br />

Rozmieszczenie elementów uzbrojenia<br />

(centralnie umieszczone armaty kal. 127<br />

i 40 mm) oraz kierowania i dowodzenia<br />

okrętem wynikało z przyjętych kompromisów<br />

na etapie projektowym.<br />

17 czerwca 1944 r. wielki krążownik<br />

Alaska został oficjalnie wcielony do<br />

US Navy, jednak prace wyposażeniowe<br />

i przygotowania do pierwszego próbnego<br />

rejsu trwały aż do końca lipca. Wtedy<br />

to okręt po raz pierwszy samodzielnie<br />

wyszedł na wody rzeki Delaware,<br />

dopływając na czterech kotłach, aż do<br />

zatoki wiodącej na otwarte wody Atlantyku.<br />

6 sierpnia wyruszono w rejs<br />

ćwiczebny. Jeszcze na wodach zatoki<br />

Delaware przeprowadzono próbne<br />

strzelania artylerii głównej, mające uwidocznić<br />

ewentualne usterki strukturalne<br />

konstrukcji kadłuba. Po ich zakończeniu<br />

Alaska popłynęła na wody zatoki<br />

Chesapeake w pobliżu Norfolku, gdzie<br />

w kolejnych dniach wykonano wszelkie<br />

możliwe ćwiczenia mające doprowadzić<br />

załogę i okręt do stanu pełnej gotowości<br />

bojowej.<br />

Pod koniec sierpnia Alaska wraz z pancernikiem<br />

Missouri oraz niszczycielami Ingraham,<br />

Moale i Allen M. Sumner przeszły<br />

na brytyjskie wyspy Trynidad i Tobago.<br />

Tam kontynuowano wspólne ćwiczenia<br />

w zatoce Paria. 14 września trenowano<br />

załogi na wypadek różnych sytuacji<br />

awaryjnych. Podczas jednej z prób<br />

Alaska holowała pancernik Missouri – jak<br />

odnotowano, jedyny przypadek, kiedy<br />

to krążownik ciągnął pancernik. W rejsie<br />

powrotnym do Norfolku przeprowadzono<br />

jeszcze ćwiczebne bombardowanie<br />

wybrzeża wyspy Culebra (Portoryko).<br />

1 października okręt zawinął do stoczni<br />

marynarki w Filadelfii, i tam do końca<br />

miesiąca przeszedł przegląd, doposażenie<br />

(m.in. dodano cztery brakujące<br />

46


Bitwy i kampanie morskie<br />

Niewykorzystane zwycięstwo<br />

DRUGA BITWA<br />

POD NARWIKIEM<br />

Rafał Mariusz Kaczmarek<br />

Rano 10 kwietnia 1940 r. brytyjskie niszczyciele Hardy, Havock, Hotspur, Hostile<br />

i Hunter, dowodzone przez kmdr. Bernarda Armitage’a Warburtona Warburtona-Lee,<br />

stoczyły w Ofotfiordzie, przez który prowadzi droga do Narwiku, ważnego<br />

niezamarzającego portu. To przez niego wywożono rudę żelaza ze Szwecji,<br />

z 10 niszczycielami komodora Friedricha Bontego, które przywiozły żołnierzy<br />

Wehrmachtu mających opanować miasto, co też się stało przy minimalnym oporze<br />

Norwegów. W wyniku starcia zatonęły Hardy i Hunter, a po stronie niemieckiej<br />

Wilhelm Heidkamp i Anton Schmitt oraz kilka statków znajdujących się na narwickiej<br />

redzie, zaś 5 kolejnych niszczycieli odniosło uszkodzenia.<br />

Jeszcze tego samego dnia, około<br />

południa, Havock, Hotspur i Hostile spotkały<br />

się w Vestfiordzie z krążownikiem<br />

lekkim Penelope i 8 niszczycielami.<br />

Zespół ten wcześniej stanowił część<br />

ubezpieczenia krążowników liniowych<br />

Renown i Repulse, a teraz dowodzony<br />

przez trzymającego komendę nad Penelope,<br />

kmdr. Geralda Douglasa Yatesa,<br />

patrolował wody Vestfiordu z zadaniem<br />

przechwytywania dalszych niemieckich<br />

jednostek zmierzających do Narwiku.<br />

Patrol ten jak widać na przykładzie<br />

parowego frachtowca Rauenfels (8460<br />

BRT), transportującego broń i wyposażenie<br />

dla niemieckich żołnierzy w Narwiku<br />

i zatopionego 10 kwietnia u wejścia<br />

do Ofotfiordu przez niszczyciele<br />

kmdr. Warburtona-Lee nie był skuteczny.<br />

Powiadomiony przez marynarzy<br />

z ocalałych okrętów 2. flotylli niszczycieli<br />

Warburtona-Lee o sytuacji w Narwiku,<br />

Yates mając do dyspozycji krążownik i 8<br />

niszczycieli (nie licząc Havocka, Hotspura<br />

i Hostile’a) mógł pokusić się o ponowny<br />

atak na niemiecki zespół w Ofotfiordzie,<br />

w dodatku posiadając tym razem przewagę<br />

i znów atut zaskoczenia. Niestety,<br />

nie wykorzystał tej okazji, gdyż miał na<br />

uwadze instrukcję wadm. Willliama Jocka<br />

Whitwortha (niosącego swą flagę na<br />

Renownie), nakazującą uderzenie tylko<br />

w razie konieczności.<br />

Patrolowanie Brytyjczyków w Vestfiordzie<br />

przyniosło jednak skutek<br />

w postaci zdobycia niemieckiego parowego<br />

frachtowca Alster (8514 BRT). Ten<br />

kolejny transportowiec ze sprzętem<br />

(m.in. 88 ciężarówek, dział przeciwlotniczych,<br />

części samolotowych, amunicji,<br />

wyposażenia radiotelegraficznego,<br />

koksu i… siana dla koni) dla desantu<br />

w Narwiku, został już 9 kwietnia wykryty<br />

przez norweski patrolowiec Syrian, który<br />

nakazał statkowi zawinięcie do Bodø<br />

(Bodö). Jednak po rozstaniu się jednostek<br />

Niemcy kontynuowali rejs zgodnie<br />

z przeznaczeniem. Później Alster natknął<br />

się na inny norweski patrolowiec – Svalbard<br />

II, który powiadomił o nim zespół<br />

Yatesa. Rano 10 kwietnia koło Bodø<br />

Alster został zatrzymany przez brytyjski<br />

niszczyciel Icarus. Ten podszedł do<br />

burty statku, którego załoga wprawdzie<br />

otworzyła zawory denne próbując<br />

w ten sposób zatopić swą jednostkę,<br />

lecz wysłany z Icarusa oddział pryzowy<br />

uratował frachtowiec i odprowadził<br />

go do Tromsö 1 . Trzeci transportowiec<br />

przeznaczony do Narwiku – parowy<br />

frachtowiec Bärenfels (7569 BRT), po zorientowaniu<br />

się przez Niemców w niekorzystnej<br />

dla nich sytuacji na wodach<br />

północnonorweskich otrzymał rozkaz<br />

udania się do Bergen w środkowej Norwegii,<br />

dokąd bez przeszkód zawinął<br />

10 kwietnia 2 . W Vestfiordzie znajdowa-<br />

1<br />

Całą 80‐osobową załogę Alstera przewieziono<br />

do Wielkiej Brytanii, a statek wcielono do brytyjskiej<br />

floty handlowej jako Empire Endurance. Zatonął<br />

20 kwietnia 1941 r. na północnym Atlantyku,<br />

na zachód od Irlandii, storpedowany przez niemiecki<br />

okręt podwodny U 73.<br />

2<br />

W Bergen Bärenfels został 4 dni później zatopiony<br />

przez brytyjskie samoloty, ale Niemcy wydobyli<br />

ładunek wieziony przez statek. Później<br />

Bärenfelsa podniesiono, lecz 14 kwietnia 1944 r. –<br />

a więc dokładnie po 4 latach od zatopienia – poszedł<br />

on na dno jeszcze raz, również w Bergen (!),<br />

wskutek eksplozji ładunku wybuchowego<br />

podłożonego w porcie przez brytyjski<br />

56


I wojna światowa<br />

Monitor Terror, okręt flagowy wadm. Bacona.<br />

Fot. archiwum redakcji<br />

Michał Glock<br />

ZAPOMNIANA FLANDRIA<br />

„Mała wojna” często umyka historykom, którzy wolą zajmować się wielkimi<br />

i słynnymi bitwami niż lokalnymi, choć nierzadko ciekawymi działaniami, kiedy<br />

to zaangażowano skromne siły. W okresie konfliktu światowego 1914-1918 wybrzeże<br />

belgijskiej Flandrii było okupowane przez wojska niemieckie, a tamtejsze<br />

porty wykorzystywane przez Kaiserliche Marine do prowadzenia tzw. małej wojny<br />

na kanale La Manche i na przyległych akwenach.<br />

Zadaniem sił niemieckich było utrudnienie<br />

dowozu zaopatrzenia z Wielkiej<br />

Brytanii do Francji, konkretnie do Dunkierki,<br />

oraz wspieranie działań własnych<br />

okrętów podwodnych bazujących<br />

w Belgii, a działających na trasach żeglugowych<br />

prowadzących do południowych<br />

portów Wielkiej Brytanii. Z drugiej<br />

strony Royal Navy zgromadziła w rejonie<br />

Kanału spore siły. Miały one zwalczać<br />

niemieckie kontrtorpedowce oraz zablokować<br />

Cieśninę Kaletańską dla okrętów<br />

podwodnych.<br />

Działania Królewskiej Marynarki nie<br />

były jednak zbyt skuteczne, gdyż kontrolowany<br />

obszar był dosyć duży,<br />

a poza tym szyki okrętom brytyjskim<br />

często komplikowała pogoda, niezwykle<br />

zmienna w tym rejonie. Szukano zatem<br />

innych rozwiązań „problemu flandryjskiego”.<br />

Jednym z pomysłów było<br />

wykorzystywanie w większym stopniu<br />

lotnictwa mającego lepsze możliwości<br />

wykrywania okrętów podwodnych.<br />

Druga idea narodziła się w dowództwie<br />

Royal Navy i zakładała zniszczenie niemieckich<br />

baz przy pomocy posiadanych<br />

monitorów i ich dalekosiężnych armat.<br />

Sprawa była nagląca, zwłaszcza po rozpoczęciu<br />

niemieckiej ofensywy podwodnej<br />

w 1917 r.<br />

Pomysłodawcą całej operacji był<br />

wadm. Reginald H. Bacon – dowódca<br />

Patrolu Dover. Przedstawiono dwa scenariusze.<br />

Pierwszym było wysadzenie<br />

desantu taktycznego pod Middelkerke 1<br />

w sile do 3 brygad i zajęcie samego portu<br />

w Zeebrugge. Operacja ta była bardzo<br />

ryzykowna i musiałaby być uzgodniona<br />

z armią. Na przeszkodzie stały wojska<br />

niemieckie rozmieszczone wzdłuż wybrzeża.<br />

Drugim pomysłem jaki przedstawił<br />

Bacon było zaatakowanie Zeebrugge<br />

i śluz kanału tylko przy pomocy sił morskich<br />

działających ze wsparciem lotnictwa<br />

(z francuskich baz położonych pod<br />

Dunkierką), co też zaakceptowano.<br />

Plan wydawał się prosty, ale w miarę<br />

jak ustalano dalsze szczegóły pojawiały<br />

się komplikacje. Po pierwsze, wybrzeże<br />

flandryjskie zajęte przez Niemców było<br />

silnie bronione. W rejonie, który miano<br />

atakować zbudowano wiele baterii dział.<br />

Najsilniejszą była bateria Kaiser Wilhelm II<br />

z 4 armatami kal. 305 mm o zasięgu prawie<br />

30 km. Drugą była bateria Tirpitz z 4<br />

działami kal. 280 mm i o podobnym zasięgu.<br />

Dodatkowo zbudowano wiele<br />

baterii przeciwlotniczych zarówno stałych,<br />

jak i ruchomych. Na całym wybrzeżu<br />

wykopano transzeje i zorganizowano<br />

gniazda karabinów maszynowych oraz<br />

stanowiska dla armat polowych. Bombardowanie<br />

miano przeprowadzić bez<br />

widoczności celu, stąd ważne było dokładne<br />

rozstawienie okrętów. Teoretycznie<br />

oszacowano, że powinny wystarczyć<br />

63 salwy, aby uzyskać jedno trafienie. Ponieważ<br />

były dwa wrota śluzy, więc aby<br />

je zniszczyć trzeba było wystrzelić 126<br />

1<br />

Miejscowość w połowie długości belgijskiego<br />

wybrzeża.<br />

salw. Ostatecznie policzono, że do trwałego<br />

zniszczenia wrót kanału potrzeba<br />

było wystrzelenia – bagatela – 252 pocisków.<br />

Innymi słowy, monitory musiałyby<br />

przebywać pod niemieckim ostrzałem<br />

ponad godzinę. Trudność polegała również<br />

na tym, że trzeba było wyznaczyć<br />

konkretny punkt orientacyjny, z którego<br />

miano nakierowywać ogień, co pod<br />

nosem Niemców było raczej trudne. Do<br />

tego dochodziły kwestie pogodowe,<br />

wiatr wiejący z właściwej strony i pływy,<br />

które nie przesuwałyby okrętów, które<br />

na czas ostrzału powinny zakotwiczyć.<br />

Do operacji wyznaczono 41 okrętów.<br />

Bacon podniósł swój proporzec na<br />

nowym (w służbie od sierpnia 1916 r.)<br />

dużym monitorze Terror uzbrojonym<br />

w 2 armaty kal. 381 mm. Towarzyszył mu<br />

bliźniaczy Erebus 2 i trochę mniejszy (wyp.<br />

6900 t) Marshal Soult 3 (oba także uzbrojone<br />

w armaty kal. 381 mm). Wszystkie te<br />

okręty wchodziły w skład grupy ogniowej,<br />

mającej zniszczyć śluzy. W odwodzie<br />

pozostawał monitor Sir John Moore<br />

uzbrojony w 2 działa kal. 305 mm (zdjęte<br />

ze starych pancerników typu Majestic)<br />

kotwiczący na północ, północny zachód<br />

od grupy ogniowej. Przy nim znajdował<br />

się zespół 6 trałowców bocznokołowych,<br />

które miały przetrałować tor wodny<br />

dla grupy ogniowej. Od strony morza<br />

monitory były osłaniane przez małe mo-<br />

2<br />

Erebus ukończono we wrześniu 1916 r. Obok 2<br />

dział kal. 381 mm (takich samych jak na pancernikach<br />

typu Queen Elizabeth) monitory otrzymały<br />

po 2 kal. 152 mm i 3 kal. 76 mm plot.<br />

3<br />

Bliźniaczy Marshal Ney. Oba okręty uzbrojono<br />

wykorzystując nadwyżkę wież armat kal. 381 mm,<br />

jakie wcześniej zamówiono dla szóstego i siódmego<br />

pancernika typu Revenge. Dwie wieże pozostały<br />

niezagospodarowane po przeprojektowaniu<br />

planowanej pary ww. pancerników Repulse<br />

i Renown na krążowniki liniowe o takich samych<br />

nazwach.<br />

68


Żegluga pasażerska i handlowa<br />

Raffaello w ujęciu burtowym. Jego wychylona<br />

dziobnica nadaje transatlantykowi wygląd<br />

szybkiej jednostki.<br />

Fot. Italian Line<br />

Witold Koszela<br />

Ostatnie wielkie bliźniaki<br />

MICHELANGELO I RAFFAELLO<br />

W dziejach budownictwa okrętowego nieraz zdarzało się, że armator podejmował<br />

budowę nie jednego, lecz bliźniaczych statków pasażerskich, chcąc tym samym<br />

zapewnić regularne połączenie na danej linii żeglugowej. Pary Mauretania<br />

i Lusitania, Bremen i Europa, czy Queen Mary i Queen Elizabeth, to tylko kilka przykładów<br />

utrzymywania na jednej linii dwóch zbliżonych do siebie statków, dzięki<br />

czemu podróżni mieli zagwarantowany w miarę stały rozkład rejsów i ten sam<br />

standard podroży, niezależny od terminu. Ostatni raz zdecydowali się na to Włosi,<br />

wprowadzając w połowie lat 60. ub.w. do eksploatacji dwa wielkie, nowatorskie<br />

i eleganckie liniowce Michelangelo i Raffaello.<br />

Włoska flota pasażerska przez lata należała<br />

do światowej czołówki dotrzymując<br />

kroku takim potęgom morskim<br />

jak Wielka Brytania, Niemcy, czy Francja.<br />

W najwspanialszym okresie rozwoju żeglugi<br />

transatlantyckiej, jakim bez wątpienia<br />

były lata 20. i 30. ub.w., wśród tak<br />

słynnych transatlantyków jak Normandie,<br />

Queen Mary, Bremen i Europa 1 , znaczące<br />

miejsce zajmowali również armatorzy<br />

włoscy, utrzymując na trasie do Nowego<br />

Jorku m.in. supertransatlantyki Rex i Conte<br />

di Savoia – jednostki cechujące się unikalną<br />

architektonicznie sylwetką oraz nowoczesnymi<br />

rozwiązaniami technicznymi 2 .<br />

Oczywiście nie były to jedyne godne<br />

uwagi włoskie „pasażery”, nadmieniając<br />

o takich jak choćby: Roma (1926/32 580<br />

BRT), Augustus (1927/32 650 BRT), Saturnia<br />

(1927/24 470 BRT), Vulcania (1928/24 469<br />

BRT) i innych. Nie sposób nie wspomnieć<br />

także o Piłsudskim i Batorym wprowadzonych<br />

do eksploatacji w latach 1935 i 1936,<br />

a zbudowanych we włoskiej stoczni Cantieri<br />

Riuniti dell’Adriatico w Monfalcone<br />

koło Triestu, dzięki czemu mieliśmy okazję<br />

zapoznać się z włoską szkołą budownictwa<br />

okrętowego.<br />

1<br />

A były jeszcze dożywające swoich dni starsze,<br />

jak Mauretania, Leviathan, France, czy Aquitania,<br />

zbudowane do 1914 r., które też cieszyły się szacunkiem<br />

pasażerów, opartym – być może – także<br />

na nostalgii – przyp. red.<br />

2<br />

Opisał je J. Jarosz w MiO nr specjalny 1/<strong>2016</strong><br />

i MiO 1/<strong>2016</strong>.<br />

Co ciekawe, pomimo kataklizmu, jakim<br />

była II wojna światowa, to właśnie ten<br />

konflikt ironią losu przyczynił się do dalszego<br />

rozkwitu floty pasażerskiej. Rzesze<br />

emigrantów, jakie zaczęły opuszczać<br />

zrujnowane Włochy szukając lepszego<br />

życia po drugiej stronie Atlantyku, oraz<br />

wielomilionowa diaspora w krajach obu<br />

Ameryk, tęskniąca za ojczyzną, stworzyły<br />

ogromne zapotrzebowanie na tego<br />

typu usługi, przez co włoska flota pasażerska<br />

szybko zaczęła się rozbudowywać<br />

i bogacić w coraz to nowocześniejsze<br />

jednostki.<br />

Najwięksi armatorzy z Półwyspu Apenińskiego,<br />

tacy jak Italia, Lloyd Triestino,<br />

Adriatica, Tirrenia tworzące grupę<br />

Finmare, czy też niewiele mniejsi – Costa,<br />

Lauro, Siosia, Cogedar i Home Lines,<br />

coraz to wprowadzali do eksploatacji<br />

wspaniale liniowce, kierując je do obsługi<br />

gęstej sieci połączeń na liniach:<br />

nowojorskiej, środkowoamerykańskiej,<br />

południowoamerykańskiej, kanadyjskiej,<br />

australijskiej, nowozelandzkiej oraz<br />

daleko- i bliskowschodniej. Spośród<br />

wspomnianych wyróżniały się linie Italia<br />

– Società per Azioni di Navigazione<br />

z Genui, znane też jako Italia Line, które<br />

w swojej powojennej flocie miały aż 13<br />

jednostek o pojemności przekraczającej<br />

20 000 BRT. To właśnie ten armator,<br />

dla którego linia do Nowego Jorku była<br />

najbardziej prestiżową, bardzo dbał o to,<br />

aby pływały na niej największe i najnowocześniejsze<br />

statki, takie jak choćby Andrea<br />

Doria (1953/29 083 BRT), dla którego<br />

– jak wiemy – los okazał się okrutny 3 , Cristoforo<br />

Colombo (1954/29 191 BRT), czy<br />

też arcydzieło „szkoły włoskiej” Leonardo<br />

da Vinci (1960/33 430 BRT) – wprowadzony<br />

do eksploatacji jako następca utraconego<br />

Andrea Doria 4 . Włoski armator<br />

świetnie sobie radził i pomimo dającego<br />

się już zauważyć powolnego rozwoju<br />

lotnictwa pasażerskiego, nie zrażał się,<br />

planując wprowadzenie do służby kolejnych<br />

jednostek.<br />

Zaawansowany wiek wspomnianych<br />

statków Saturnia i Vulcania, budowa<br />

we Francji supertransatlantyka France<br />

(1961/66 343 BRT), czy też sygnały od Cunarda<br />

o przymiarkach do budowy trzeciej<br />

„królowej”, znanej później jako Queen<br />

Elizabeth 2 (1969/70 327 BRT), nie pozostały<br />

nie zauważone i pierwsze zamiary<br />

do przeprowadzenia „kontrofensywy”<br />

pojawiły się w Italii jeszcze zanim na<br />

wodę spłynął wzmiankowany Leonardo<br />

da Vinci.<br />

Ostatnie bliźniaki<br />

Pierwsze plany, co do nowych włoskich<br />

liniowców, zaczęto analizować już<br />

w 1958 r. biorąc pierwotnie pod uwagę<br />

budowę statków o pojemności około<br />

35 000 BRT, a więc jednostek tylko nieznacznie<br />

większych od powstającego<br />

3<br />

Transatlantyk zatonął 26 lipca 1956 r. po zderzeniu<br />

w gęstej mgle ze szwedzkim liniowcem Stockholm<br />

60 Mm od wyspy Nantucket u wybrzeży<br />

USA. Zginęło 47 osób spośród 1662 pasażerów<br />

i członków załogi.<br />

4<br />

Również i dla tego statku los nie był łaskawy,<br />

gdyż 4 lipca 1980 r. w czasie postoju w La Spezii<br />

wybuchł na nim pożar, którego nie udało się ugasić.<br />

Wypalony wrak został podniesiony i złomowany<br />

w tamtejszej stoczni Cantieri Navali Lotti<br />

w 1982 r.<br />

71


Podróże, muzea, wraki<br />

Wizualizacja wraku<br />

Richarda Montgomery`ego.<br />

Fot. MCA Agency<br />

Sebastian Hassa<br />

TYKAJĄCA BOMBA<br />

W TAMIZIE<br />

Richard Montgomery wyruszył w swój ostatni rejs w sierpniu 1944 r. z Hog Island<br />

w Filadelfii. W ładowniach znajdowało się 6127 t amunicji, która miała zostać<br />

dostarczona armii USA walczącej we Francji. Kilkanaście dni później, statek wraz<br />

z ładunkiem zatonął w estuarium Tamizy gdzie jego wrak pozostaje do dziś.<br />

Bohater artykułu został zbudowany<br />

w 1943 r. w stoczni St. Johns River<br />

Shipbuilding Company w Jacksonville<br />

na Florydzie, jako jedna z ukończonych<br />

2710 jednostek typu Liberty. W sierpniu<br />

1944 r. s/s Richard Montgomery, dołączył<br />

do wielkiego konwoju HX 301 idącego<br />

z USA, z portu nowojorskiego do Europy.<br />

Wiózł ładunek bomb lotniczych o masie<br />

6127 t, które miały być dostarczone do<br />

Cherbourga 1 . Po kilkunastu dniach żeglugi<br />

HX 301 dotarł do estuarium Tamizy,<br />

gdzie go rozformowano. W oczekiwaniu<br />

na rejs do Francji, frachtowiec został skierowany<br />

tymczasowo na kotwicowisko<br />

położone na wschód od wyspy Grain –<br />

Great Nore Anchorage.<br />

W niedzielny poranek 20 sierpnia,<br />

przypływ i silny wiatr o sile 8°B zaczęły<br />

powoli spychać statek w kierunku<br />

północno-zachodnim. Na pokładzie nie<br />

zorientowano się, że ciągnąc za sobą<br />

kotwicę zmierza on w stronę płycizn<br />

wokół Grain. Bardziej czujni wachtowi na<br />

zakotwiczonych w pobliżu jednostkach<br />

zauważyli niekontrolowany dryf frachtowca<br />

i za pomocą sygnałów dźwiękowych<br />

starali się zaalarmować załogę<br />

pechowego „liberciaka”. Z niewyjaśnionych<br />

do dziś powodów, zostały one<br />

zignorowane (nieusłyszane?) na jego<br />

pokładzie. Wkrótce potem statek osiadł<br />

śródokręciem na dnie, na głębokości<br />

około 7,5 m, uszkadzając poszycie na<br />

1<br />

Od 27 lipca znajdował się pod kontrolą<br />

Aliantów.<br />

wysokości nadbudówki w rejonie ładowni<br />

nr 3. Podejmowane próby uwolnienia<br />

jednostki z pułapki zakończyły się<br />

niepowodzeniem, wobec czego ostatni<br />

znajdujący się na pokładzie członkowie<br />

załogi zostali ewakuowani.<br />

Już 23 sierpnia przedsiębiorstwo<br />

robót portowych z siedzibą w pobliskim<br />

Rochester przystąpiło do pośpiesznego<br />

wyładunku amunicji z frachtowca.<br />

Podjęte działania miały z jednej strony<br />

pozwolić na uratowanie jak największej<br />

części ładunku, a z drugiej zakładano,<br />

że odciążony statek będzie łatwiej<br />

ściągnąć na głębszą wodę i ocalić przed<br />

całkowitym zniszczeniem. Plany zostały<br />

jednak pokrzyżowane kiedy to uszkodzony<br />

kadłub przełamał się na śródokręciu,<br />

doprowadzając do zalania,<br />

a następnie szybkiego zatonięcia części<br />

dziobowej. Prace nad ocaleniem zawartości<br />

ładowni nr 4 i 5 prowadzono<br />

do 25 sierpnia, gdy ostatecznie zatonęła<br />

reszta wraku. Do tego momentu zdołano<br />

wyładować część amunicji z ładowni<br />

nr 2 oraz opróżnić ładownie na rufie.<br />

Akcja zakończyła się umiarkowanym sukcesem.<br />

Wyładowano co prawda około<br />

3270 t amunicji, jednak w ładowniach<br />

Sonogram wraku z inspekcji przeprowadzonej w 2011 r. Zaznaczono na nim obszary objęte szczególną<br />

uwagą, ze względu na szybko postępującą korozję: 1. pękanie i rozwarstwienie poszycia kadłuba<br />

w rejonie ładowni nr 2, 2. zapadanie się pokładu powyżej ładowni nr 2, 3. otwor w tylnej grodzi części<br />

dziobowej wraku, 4. pionowe pęknięcie poszycia kadłuba na rufie.<br />

Fot. MCA Agency<br />

78


Żegluga pasażerska i handlowa<br />

Kopernik podczas postoju w Tczewie.<br />

Fot. zbiory Jerzego Micińskiego<br />

Waldemar Danielewicz<br />

Statek szkolno-łącznikowy<br />

KOPERNIK<br />

statku tym niewiele było wiadomo, brak było informacji o jego miejscu budowy.<br />

Nieznany był też rok, kiedy powstał, ani przebieg jego służby przed pod‐<br />

O<br />

niesieniem polskiej bandery. W niniejszym artykule jako pierwsi przedstawiamy<br />

jego pełną, do tej pory nieznaną historię.<br />

Zwiedzając Muzeum Wisły w Tczewie<br />

(oddział Narodowego Muzeum Morskiego),<br />

możemy wśród wielu eksponatów<br />

zobaczyć dość solidnie wykonany<br />

model statku szkolno-łącznikowego<br />

Państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie<br />

o nazwie Kopernik. Odtworzony zapewne<br />

na podstawie nielicznych fotografii<br />

ma jeden mankament. Otóż kadłub poniżej<br />

linii wodnej ma wyeksponowaną<br />

śrubę napędową na zewnątrz, podczas<br />

gdy naprawdę była ona umieszczona<br />

w tunelu i nie mogła być widoczna.<br />

Losy tego statku próbował rozszyfrować<br />

badacz dziejów Polskiej Marynarki<br />

Handlowej, długoletni redaktor naczelny<br />

„Morza” Jerzy Miciński, w swojej „Księdze<br />

statków polskich 1918-1945” t. 1. Trochę<br />

faktów z jego służby w PSM w Tczewie<br />

przypomniał z kolei Antoni Garnuszewski<br />

w miesięczniku „Morze” z 1965 r.<br />

Miciński ustalił, że statek ten, zanim<br />

nazwany został Kopernik, nosił nazwę<br />

Frey. Autor przypuszczał też, że był to jeden<br />

ze statków zakupionych w Gdańsku<br />

przez Polsko-Bałtyckie Towarzystwo<br />

Handlowe J. Raue & Ska 1 nazywane<br />

w skrócie „Pol‐Bal”. Miały to być statki<br />

przybyłe do Gdańska z Renu w okresie<br />

I wojny światowej 2 . Ich stan techniczny<br />

był opłakany, o czym wspominał długoletni<br />

dyrektor Żeglugi Polskiej w Gdyni<br />

J. Rummel w książce – „Narodziny żeglugi”:<br />

Gdy statki te stały jeszcze w Gdańsku,<br />

pragnąłem je zobaczyć i mówiłem o tym<br />

Panu Krzyżanowskiemu. Nie mogłem się<br />

nadziwić, że znajdował on mnóstwo powodów,<br />

aby temu przeszkodzić. Później,<br />

gdy z ramienia „Polbalu” likwidowałem te<br />

1<br />

Pełna nazwa firmy brzmiała: Polsko-Bałtyckie<br />

Towarzystwo Handlowe. J. Raue & S‐ka. Ekspedycja<br />

Linii Okrętowych z siedzibą w Warszawie przy<br />

ul. Miodowej 6. Polbal miał także Oddział w Gdańsku<br />

przy ul. Breitgasse 22/23 (dziś ul. Szeroka).<br />

2<br />

Statki te nosiły nazwy, od Polbal I do Polbal V.<br />

Statki Polbal I i Polbal II nie były eksploatowane<br />

i służyły jako magazyny. Po złomowaniu ich<br />

w 1926 r. niektóre elementy ich wyposażenia jak:<br />

kominy, telegrafy maszynowe, kotwice i ozdobne<br />

galiony trafiły na statki Polska, Francja i Belgia. Polbal<br />

III zmienił nazwę na Kaniowszczyk, a Polbal IV<br />

na Rokitniak. Złomowano je około 1927 r.<br />

statki i mogłem je obejrzeć, okazało się, że<br />

nie nadawały się one do żeglugi po Wiśle<br />

ze względu na zanurzenie, a poza tym były<br />

w fatalnym stanie, tak, że właściwie w każdym<br />

innym kraju nie pozwolono by im pływać,<br />

a tym bardziej przewozić pasażerów.<br />

Statki te mogły poruszać się tylko przy wysokiej<br />

wodzie. Dno ich było zupełnie przerdzewiałe,<br />

zalane cementem, a dziury zatkane<br />

po prostu szmatami. (…).<br />

Poza tym wszystkie pięć statków<br />

„Pol‐Bal” sprowadził do Warszawy,<br />

a więc przyszły Kopernik nie mógł być<br />

jednym ze statków tego armatora.<br />

Ale najwyższy czas przedstawić losy<br />

naszego „bohatera”. Miejscem jego narodzin<br />

był Königsberg (Królewiec, dziś Kaliningrad<br />

w Rosji), a konkretnie stocznia<br />

Gustava Fechtera. Było to w 1887 r., kiedy<br />

to bydgoski armator Otto Liedke zamówił<br />

we wspomnianej stoczni rzeczno-zalewowy<br />

statek towarowy przeznaczony<br />

do przewozu głównie wyrobów zakładu<br />

Chemische Fabrik Montwy Robert Suermondt<br />

& Co., położonego w miejscowości<br />

Montwy 3 , zbudowanego w 1879 r.,<br />

a działającego od 1882 r. Zakład ten produkował<br />

głównie sodę kaustyczną, sodę<br />

kryształową i hutniczą oraz amoniak.<br />

Statek zbudowano w częściach na<br />

placu stoczniowym i po ich połączeniu<br />

zwodowano przy użyciu bali z holenderskiego<br />

drewna. Warto odnotować, że był<br />

to ostatni kadłub zbudowany w stoczni<br />

na starym terenie, bowiem zakład przenosił<br />

się w inne miejsce. Na wodzie wstawiono<br />

już kocioł i turbinę parową. Statek<br />

3<br />

Montwy – po roku 1920 zostały przemianowane<br />

na Mątwy, dziś są dzielnicą Inowrocławia.<br />

81

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!