MiO_1_2017_short
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Ścigacze okrętów podwodnych projektu 122bis<br />
Krążownik Bogatyr`<br />
Styczeń 1/<strong>2017</strong><br />
www.zbiam.pl<br />
cena 13,99 zł (w tym 5% VAT )<br />
s. 70<br />
Transatlantyk<br />
BREMEN
cena 13,99 zł (w tym 5% VAT )<br />
GALERIA<br />
MORZE<br />
MORZE<br />
Numer 1/<strong>2017</strong> 16<br />
Vol. III, nr 1 (16)<br />
Nr 1/<strong>2017</strong><br />
ISSN: 2543-5469 INDEKS: 416231<br />
Nakład: 10 000 egzemplarzy<br />
Ścigacze okrętów podwodnych projektu 122bis<br />
Styczeń 1/<strong>2017</strong><br />
s. 70<br />
Transatlantyk<br />
BREMEN<br />
Na okładce:<br />
Muzealny okręt podwodny Vesikko, stojący w twierdzy<br />
Suomenlinna. Uwagę zwraca barwny kamuflaż.<br />
Fot. Krzysztof Kubiak<br />
Krążownik Bogatyr<br />
www.zbiam.pl<br />
Redakcja<br />
Tomasz Grotnik – redaktor naczelny<br />
tomasz.grotnik@zbiam.pl<br />
Andrzej Jaskuła – zastępca redaktora naczelnego<br />
andrzejjaskula@o2.pl<br />
Agnieszka Mac Uchman – redaktor techniczny<br />
amacuchman@gmail.com<br />
Korekta<br />
zespół redakcyjny<br />
Stali współpracownicy<br />
Andrzej S. Bartelski, Jan Bartelski, Mariusz Borowiak,<br />
Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Waldemar Danielewicz,<br />
Andrzej Danilewicz, Maksymilian Dura, Adam Fleks,<br />
Krzysztof Gerlach, Michał Glock, Grzegorz Goryński,<br />
Sebastian Hassa, Wojciech Holicki, Jacek Jarosz,<br />
Rafał M. Kaczmarek, Tadeusz Kasperski,<br />
Tadeusz Klimczyk, Michał Kopacz, Witold Koszela,<br />
Jacek Krzewiński, Krzysztof Kubiak, Jerzy Lewandowski,<br />
Wojciech Mazurek, Andrzej Nitka, Grzegorz Nowak,<br />
Łukasz Pacholski, Robert Rochowicz, Lech Trawicki,<br />
Marek Twardowski, Władimir Zabłocki<br />
Wydawca<br />
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />
ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa<br />
office@zbiam.pl<br />
Biuro<br />
ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa<br />
Dział reklamy i marketingu<br />
Anna Zakrzewska<br />
anna.zakrzewska@zbiam.pl<br />
Dystrybucja i prenumerata<br />
Elżbieta Karczewska<br />
elzbieta.karczewska@zbiam.pl<br />
Reklamacje<br />
office@zbiam.pl<br />
Prenumerata<br />
realizowana przez Ruch S.A.:<br />
Zamówienia na prenumeratę w wersji<br />
papierowej i na e-wydania można składać<br />
bezpośrednio na stronie<br />
www.prenumerata.ruch.com.pl<br />
Ewentualne pytania prosimy kierować<br />
na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl<br />
lub kontaktując się z Telefonicznym<br />
Biurem Obsługi Klienta pod numerem:<br />
801 800 803 lub 22 717 59 59<br />
– czynne w godzinach 7.00–18.00.<br />
Koszt połączenia wg taryfy operatora.<br />
Copyright by ZBiAM 2015<br />
All Rights Reserved.<br />
Wszelkie prawa zastrzeżone<br />
Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne<br />
rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy<br />
jest zabronione. Materiałów niezamówionych,<br />
nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo<br />
dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów<br />
i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.<br />
Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie<br />
opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi<br />
odpowiedzialności za treść zamieszczonych<br />
ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz<br />
na naszej nowej stronie:<br />
www.zbiam.pl<br />
Drodzy Czytelnicy,<br />
zapewne zaskoczył Was nowy tytuł naszego magazynu, budzący u niektórych wspomnienia<br />
i emocje na myśl o słynnym poprzedniku. Wydawane od 1924 roku „Morze”, przez dekady<br />
zapracowało na miano najważniejszego czasopisma dotyczącego spraw morskich, na lekturze<br />
którego wychowały się kolejne pokolenia miłośników żeglugi, statków, okrętów i wszystkiego<br />
co z nimi związane. Nic więc dziwnego, że podejmując starania o uzyskanie praw do<br />
tego tytułu prasowego, trapiły nas obawy, iż przyjdzie się nam zmierzyć z „bagażem” sławy<br />
„Morza”. Nie mamy bowiem wątpliwości, że Czytelnicy niechybnie zaczną nas porównywać<br />
z historycznym miesięcznikiem. Czy znajdą jednak tu wierną kopię pierwowzoru? Nie, nasz<br />
profil, ukształtowany w ostatnim okresie, gdy magazyn ukazywał się pod nazwą „Morza<br />
i Okręty”, pozostanie niezmieniony. Swoje przeświadczenie o słuszności tej drogi opieramy na<br />
doświadczeniu i obserwacji rynku prasy morskiej. Trzeba pamiętać, że od czasu historycznego<br />
„Morza”, będącego wówczas w zasadzie monopolistą, zmieniło się bardzo wiele. Pojawiły się<br />
tytuły specjalistyczne dotyczące żeglugi, jachtingu, gospodarki morskiej, nurkowania i inne,<br />
wyczerpujące zapotrzebowanie na tego typu publicystykę. Nie zaskoczymy też nikogo opowieściami<br />
o egzotycznych plażach i podróżach, bo od czasów PRL-u sami na nie jeździmy, zaś<br />
Internet skutecznie wypełnia pozostałe luki. Co więc nas łączy z „Morzem”? Z całą pewnością<br />
zamiłowanie do okrętów, statków, muzealnictwa morskiego, polskiej Marynarki Wojennej, ale<br />
także osoby redaktora Andrzeja M. Jaskuły i części współpracowników, tworzących niedościgniony<br />
pierwowzór. Wspomniany zespół redakcyjny ma na swoim koncie bogate doświadczenie,<br />
zdobyte w ciągu niemal 20 lat redagowania magazynu „Morze, Statki i Okręty”, którego<br />
przygotował pierwszych 160 wydań. Z tymi atutami postaramy się zapracować na Wasze<br />
uznanie. Pamiętając, że gusta Czytelników ewoluują, prosimy Was o uwagi i sugestie, które<br />
w miarę możliwości będziemy uwzględniać przygotowując kolejne numery magazynu<br />
„Morze”. Mamy nadzieję, że na jego łamach odnajdziecie interesujące Was tematy, zaś<br />
w chwili potrzeby wspomnień sięgniecie do swoich biblioteczek po archiwalne wydania<br />
miesięcznika-legendy.<br />
Przy tej okazji życzymy Wam zdrowia i sukcesów w Nowym Roku!<br />
Redakcja<br />
Spis treści<br />
Robert Rochowicz<br />
Bałtyckie charty,<br />
czyli ścigacze projektu 122bis<br />
Przez 15 lat duże ścigacze okrętów<br />
podwodnych projektu 122bis były<br />
trzonem polskich sił ZOP. Złośliwi<br />
mogą dodać, że były to pierwsze<br />
i ostatnie prawdziwe ścigacze w polskiej<br />
flocie, i niestety będą mieli dużo<br />
racji. Oto historia ośmiu okrętów tego<br />
projektu pod biało-czerwoną banderą.<br />
O służbie polskich „deesów” pod<br />
banderą radziecką wiadomo niewiele.<br />
Po zbudowaniu cztery (przyszłe Zawzięty,<br />
Zwrotny, Zręczny, Groźny) znalazły się<br />
w składzie zespołów 4. Floty Bałtyckiej<br />
ZSRR (inaczej Południowa Flota Bałtycka),<br />
a kolejne cztery 8. Floty Bałtyckiej ZSRR<br />
(Północna Flota Bałtycka). 24 grudnia<br />
1955 r. obie połączono w jedną Flotę<br />
Bałtycką (dalej – FB), ale doczekały tego<br />
tylko cztery z nich. Okręty przejęte przez<br />
Polskę w 1955 r. oficjalnie spisano ze stanu<br />
radzieckiej floty 25 czerwca 1955 r., a<br />
drugą czwórkę 5 lutego 1958 r. Wiadomo,<br />
że wszystkie w latach 1954-1955 częściowo<br />
zmodernizowano, tak jak zresztą<br />
większość jednostek tego typu. Wymieniono<br />
radary Nieptun na Lin, dodano<br />
drugi ostrzegawczy typu AOK oraz urządzenia<br />
systemu „swój-obcy” typu Kriemnij-2.<br />
Nowszym modelem zastąpiono<br />
także stację hydrolokacyjną (z Tamir-10<br />
na Tamir-11). Ponadto czwórka okrętów<br />
zbudowanych w latach 1950-1951 zamianę<br />
radaru przeszła dwukrotnie, bo<br />
najpierw w 1952 r. zamiast Gjuis-1M zamontowano<br />
Nieptun, później zdjęty.<br />
Zdjęcie z uroczystości przejęcia przez MW PRL pierwszych czterech ścigaczy projektu 122bis, 27<br />
maja 1955 r.<br />
Fot. zbiory Muzeum MW<br />
Polska Marynarka Wojenna<br />
ORP Nieugięty, zdjęcie wykonane w 1968 r.<br />
Fot. zbiory Muzeum MW<br />
Z kraju i ze świata 4<br />
Tomasz Grotnik<br />
Pracowita jesień Kormorana 8<br />
Marcin Chała<br />
Brytyjskie fregaty zimnej wojny<br />
Turboparowe siostry 11<br />
Robert Rochowicz<br />
Bałtyckie charty,<br />
czyli ścigacze projektu 122bis 21<br />
Andrzej S. Bartelski, Dariusz Rusiecki<br />
Torpedy Polskiej Marynarki Wojennej<br />
1924-1939. Taktyka i szkolenie.<br />
Część 2 34<br />
Mieczysław Jastrzębski<br />
U-Booty typu II<br />
Narodziny U-Bootwaffe 44<br />
II wojna światowa<br />
Mieczysław Jastrzębski<br />
U-Booty typU II<br />
U-Booty typów II D – dwa z przodu<br />
– i II B – pojedynczy z tyłu.<br />
Uwagę zwracają znaki identyfikacyjne.<br />
Od prawej: U 121, U 120 i U 10 należące<br />
do 21. Flotylli U-Bootów (szkolnej).<br />
Służba „deesów” w polskiej<br />
flocie (pierwsze 10 lat)<br />
Cztery pierwsze ścigacze projektu<br />
122bis wcielono do naszej floty 27 maja<br />
1955 r. w skład utworzonego tego samego<br />
dnia Dywizjonu Dozorowców<br />
i Dużych Ścigaczy 1 . Zostały one wydzierżawione<br />
na okres 7 lat na podstawie Narodziny U-Bootwaffe<br />
umowy, którą zawarto we wrześniu poprzedniego<br />
roku 2 . Po podniesieniu na<br />
Kończący I wojnę światową traktat - z 1928 r., dotyczące 99-tonowego<br />
nich biało-czerwonych bander, przez<br />
wersalski z 1919 r. zakazywał Niemcom<br />
m.in. projektowania i budowania nego na jezioro Ładoga<br />
stawiacza min, pierwotnie przeznaczo-<br />
trzy miesiące na każdym pozostała grupa<br />
radzieckich specjalistów, którzy przekazywali<br />
swoją wiedzę polskim załogom.<br />
2 , budowanego<br />
okrętów podwodnych. Jednak już 3 w Helsinkach do 1930 r., nazwanego<br />
lata później, chcąc utrzymać i rozwijać Saukko.<br />
Roczny koszt dzierżawy każdego<br />
zdolności ich konstruowania zakłady Czas realizacji zamówień wydłużał<br />
ścigacza wyceniono na 375 tys. rubli.<br />
Kruppa i stocznia Vulcan z Hamburga się, ponieważ stocznie fińskie nie dysponowały<br />
doświadczeniem w budowie<br />
Ponieważ była to pierwsza (nie licząc<br />
utworzyły w Hadze w Holandii biuro<br />
przekazania 23 jednostek w kwietniu<br />
projektowe Ingenieurskantoor voor okrętów podwodnych, brakowało im<br />
1946 r.) tego typu transakcja ze Związkiem<br />
Radzieckim brak doświadczenia<br />
jekty okrętów podwodnych na zamó-<br />
problemy stwarzał światowy kryzys go-<br />
Scheepsbouw (IvS), opracowujące pro-<br />
personelu technicznego, a dodatkowo<br />
sprawił, że przejęcie okrętów odbyło się<br />
wienia zagraniczne oraz nadzorujące spodarczy końca lat 20. i 30. oraz związane<br />
z nim strajki. Sytuację poprawiło<br />
bardzo szybko, bez należytego sprawdzenia<br />
wielu ważnych kwestii. Doku-<br />
1931 r. do maja 1933 CV-707 – prototyp niemie-<br />
Hala stoczni w Turku, budowany od marca<br />
ich budowę. Biuro potajemnie finansowała<br />
niemiecka marynarka, a brak sprowadzenie niemieckich inżynierów ckich U-Bootów typu II.<br />
menty przekazania były bardzo krótkie,<br />
doświadczonego personelu w krajach (również z IvS) oraz doświadczonych robotników<br />
stoczniowych, którzy dokoń-<br />
liczyły raptem dwie strony na każdy<br />
nabywców był przykrywką dla szkolenia<br />
niemieckich podwodniaków. czyli budowę.<br />
okręt. Dwugodzinne wyjścia w morze<br />
sić torpedy i miny operując u wybrzeży<br />
nie były w stanie unaocznić wszystkich<br />
brytyjskich, zainteresowała się marynarka<br />
niemiecka.<br />
mankamentów, które zaczęły wychodzić<br />
dopiero po kilkutygodniowym<br />
Geneza<br />
pracowali nad projektem 245-tonowego<br />
Od kwietnia 1924 r. inżynierowie IvS<br />
oswojeniu się załóg z nowymi miejscami<br />
Wśród zagranicznych zamówień okrętu dla Estonii. Zainteresowali nim<br />
Vesikko – niemiecki eksperyment<br />
służby. Szybko okazało się, że wiele mechanizmów<br />
okrętowych pracuje poza<br />
działającego lobby niemieckiego, znala-<br />
się najpierw zrealizować zamówienie<br />
otrzymanych przez IvS, w wyniku silnie też Finlandię, która jednak zdecydowała<br />
pod fińską przykrywką<br />
wyznaczonymi normami eksploatacji<br />
zły się dwa zlecenia fińskie:<br />
500-tonowych jednostek. W końcu Rok później Reichsmarine podjęła<br />
międzyremontowej. Braki w dokumentacji<br />
technicznej nie pozwalały na zabezkim<br />
czasie budowy, mogącego przeno- nostki prototypowej, przeznaczonej na<br />
1929 r. projektem małego okrętu, o krót-<br />
decyzję o zamówieniu projektu jed-<br />
- z 1927 r., dotyczące trzech 500-tonowych<br />
podwodnych stawiaczy min<br />
eksport. Celem tego było umożliwienie<br />
nabycia cennego doświadczenia<br />
pieczenie odpowiedniego zapasu części<br />
typu Vetehinen 1 , budowanych pod niemieckim<br />
nadzorem w stoczni Crichton- tego w estońskim Dorpacie (dziś Tartu) między niemieckim projektantom i stoczniow-<br />
2 Na mocy traktatu pokojowego z 1920 r., zawar-<br />
1 Więcej o organizacji sił ZOP w naszej flocie napiszemy<br />
w kolejnym artykule.<br />
-Vulcan w fińskim Turku (ukończone Finlandią i Rosją Radziecką, jednostki fińskie operujące<br />
na Ładodze nie mogły przekraczać wyporcom,<br />
aby w przyszłości uniknąć błędów<br />
2 Wraz ze ścigaczami przejęto na tych samych<br />
w latach 1930-1931);<br />
„wieku dziecięcego” przy budowie<br />
ności nawodnej 100 t; rzeczywista wyporność<br />
zasadach sześć małych okrętów podwodnych<br />
Saukko wynosiła 114 t i był on ówcześnie najmniejszym<br />
na świecie „prawdziwym” okrętem by Niemiec, osiągając przy tym czas<br />
serii co najmniej 6 okrętów na potrze-<br />
projektu 96bis (seria M-XV).<br />
1 Projekt wywodzący się z pierwszowojennego<br />
niemieckiego typu UC III.<br />
podwodnym.<br />
MORZE styczeń <strong>2017</strong> 21 44 styczeń <strong>2017</strong> MORZE<br />
44<br />
Tadeusz Kasperski<br />
U 515 w akcji<br />
Zatopienie HMS Hecla 58<br />
Michał Glock<br />
Najlepsze carskie krążowniki<br />
Część 1 63<br />
Witold Koszela<br />
Bremen – o Błękitną Wstęgę<br />
Atlantyku 70<br />
Mariusz Borowiak<br />
Jerzy Pertek – piewca historii<br />
Marynarki Wojennej 78
Marcin Chała<br />
Brytyjskie fregaty<br />
zimnej wojny<br />
Zimna wojna<br />
Turboparowe siostry<br />
Rozwinięciem fregat typów 41 i 61,<br />
opisanych w numerze specjalnym<br />
3/2016 „Mórz i Okrętów”, były kolejne<br />
dwie serie jednostek eskortowych<br />
Royal Navy, znane jako typy<br />
12 i 12 zmodernizowany. Poprawiono<br />
w nich hydrodynamikę, napęd<br />
i wyposażenie.<br />
Do studiów nad brytyjskim projektem<br />
jednostek ZOP, realizowanych w drugiej<br />
połowie lat 40. ub.w., jako „wzorcowy”<br />
cel przyjęto okręty podwodne, zdolne<br />
osiągać w zanurzeniu prędkość około<br />
18 w., z jednoczesnym założeniem,<br />
że w niedługim czasie może ona wzrosnąć<br />
do 25 w. W związku z tym Admiralicja<br />
zażądała, by nowo projektowane<br />
fregaty mogły rozwijać prędkość maksymalną<br />
25 w. przy mocy siłowni 20 000<br />
KM oraz miały zasięg 3000 Mm przy<br />
prędkości 15 w. Wymagania te były aktualne<br />
zaledwie do końca 1947, początek<br />
nowego roku przyniósł bowiem znaczące<br />
zmiany w podejściu Royal Navy do<br />
problemu ZOP. Zgodnie z jej najnowszymi<br />
wówczas wytycznymi eskortowce<br />
miały osiągać prędkości wyższe o 10 w.<br />
od okrętów podwodnych przeciwnika.<br />
Stąd też po analizach ustalono, że optymalne<br />
dla nowych „myśliwych” byłoby<br />
27 w. Kolejnym istotnym wymaganiem<br />
Admiralicji była kwestia zasięgu, którego<br />
wartość wzrosła z wcześniejszych 3000<br />
do nie mniej niż 4500 Mm przy takiej<br />
samej prędkości ekonomicznej. Bardzo<br />
szybko okazało się, że opracowanie<br />
siłowni turboparowej, cechującej się<br />
z jednej strony niewielką masą i kompaktową<br />
konstrukcją, a z drugiej zdolną<br />
do wytworzenia mocy niezbędnej do<br />
osiągnięcia 27 w., zachowując przy tym<br />
zużycie paliwa umożliwiające przebycie<br />
HMS Blackpool, ostatnia z serii fregata typu 12,<br />
wkrótce po podniesieniu bandery. Uwagę zwraca<br />
niezwykły zestaw uzbrojenia ZOP w postaci<br />
stałych i obrotowych wyrzutni kal. 533,4 mm dla<br />
torped Mk 20E, które zdemontowano w 1963 r.<br />
Fot. 3961bobking/Wikipedia<br />
4500 Mm, nie będzie takie proste. Aby<br />
urealnić te wymagania, Admiralicja zgodziła<br />
się ostatecznie na ograniczenie<br />
prędkości ekonomicznej do 12 w. (najmniejsza<br />
z dopuszczalnych przy eskorcie<br />
konwojów poruszających się z prędkością<br />
10 w.).<br />
Początkowo prace przy nowej jednostce<br />
ZOP szły bardzo powoli, co spowodowane<br />
było nadaniem wyższego<br />
priorytetu konwersji drugowojennych<br />
niszczycieli do roli fregat 1 . Wstępny projekt<br />
gotowy był w lutym 1950 r. Prace<br />
nad nowymi fregatami nabrały tempa<br />
dopiero po rozpoczęciu blokady Berlina<br />
Zachodniego, co stało się w nocy z 23/24<br />
czerwca 1948 r. W ich projekcie postanowiono<br />
wykorzystać elementy zapożyczone<br />
z opisanych poprzednio fregat<br />
typów 41/61, w tym m.in. niską nadbudówkę,<br />
uzbrojenie artyleryjskie w postaci<br />
zdwojonej armaty uniwersalnej Mk V<br />
w wieży Mk VI kal. 114 mm (naprowadzanej<br />
przez system kierowania ogniem<br />
Mk 6M), a także 2 moździerze ZOP Mk 10<br />
Limbo zainstalowane w „studni” na rufie.<br />
Wyposażenie radiolokacyjne składać się<br />
miało natomiast z radarów typów 277Q<br />
i 293Q. Później wzbogacono je o dwa<br />
typu 262 (do kierowania ogniem plot. na<br />
małych odległościach) i typu 275 (do kierowania<br />
ogniem plot. na dużych odległościach).<br />
W skład wyposażenia hydrolokacyjnego<br />
wchodzić miały natomiast<br />
sonary typów 162, 170 i 174 (ten ostatni<br />
zastąpiony potem nowszym typu 177).<br />
Zdecydowano się również na instalację<br />
uzbrojenia torpedowego. Początkowo<br />
stanowić je miały 4 pojedyncze, zainstalowane<br />
na stałe wyrzutnie z zapasem 12<br />
torped. Później wymagania te zmieniono<br />
na 12 aparatów, z których 8 (po 4 na<br />
1<br />
Patrz „Morza i Okręty” nr specjalny 3/2016.<br />
burtę miały być wyrzutniami stałymi),<br />
a kolejne 4, w układzie 2xII, obrotowymi 2 .<br />
Wykorzystanie do napędu nowych<br />
jednostek siłowni turboparowej spowodowało<br />
negatywne skutki w kwestii rozdziału<br />
mas i wielkości. Aby było możliwe<br />
jej zabudowanie musiano powiększyć<br />
kadłub, po wielu analizach jego długość<br />
wzrosła o 9,1 m, zaś szerokość o 0,5 m.<br />
Zmiana ta, choć początkowo krytykowana<br />
w obawie o eskalację ceny, okazała<br />
się jednak bardzo dobrym posunięciem,<br />
jak bowiem dowiodły badania basenowe,<br />
wydłużenie kadłuba poprawiło<br />
laminarność przepływu wody, dodatkowo<br />
zwiększając osiąganą prędkość<br />
(„długość biegnie”). Nowy napęd wymusił<br />
także montaż klasycznego komina<br />
zamiast dyskretnie rozmieszczonych<br />
wydechów silników wysokoprężnych.<br />
Planowany komin, zaprojektowano tak,<br />
by był w stanie wytrzymać podmuch<br />
eksplozji atomowej. Ostatecznie jednak<br />
ponad wygórowane wymagania postawiono<br />
praktyczność, przez co został<br />
on przemodelowany. Wydłużono go<br />
i pochylono bardziej ku rufie. Zmiany te<br />
przyniosły wymierne korzyści, ponieważ<br />
skończyło się zadymianie sterówki, dzięki<br />
czemu znacznie poprawiły się warunki<br />
pracy obsady wachtowej.<br />
Typ 12 Whitby<br />
Projekt fregat typu 12 został dobrze<br />
przemyślany pod kątem rejonu ich domniemanej<br />
służby bojowej, czyli znanego<br />
z kaprysów pogodowych północnego<br />
Atlantyku. Dla uzyskania dobrych właściwości<br />
morskich okręty te otrzymały wą-<br />
2<br />
Powodem instalacji wyrzutni obrotowych był<br />
brak miejsca na montaż kolejnych wyrzutni<br />
stałych.<br />
MORZE<br />
styczeń <strong>2017</strong><br />
11
Polska Marynarka Wojenna<br />
ORP Nieugięty, zdjęcie wykonane w 1968 r.<br />
Fot. zbiory Muzeum MW<br />
Robert Rochowicz<br />
Bałtyckie charty,<br />
czyli ścigacze projektu 122bis<br />
Przez 15 lat duże ścigacze okrętów<br />
podwodnych projektu 122bis były<br />
trzonem polskich sił ZOP. Złośliwi<br />
mogą dodać, że były to pierwsze<br />
i ostatnie prawdziwe ścigacze w polskiej<br />
flocie, i niestety będą mieli dużo<br />
racji. Oto historia ośmiu okrętów tego<br />
projektu pod biało-czerwoną banderą.<br />
O służbie polskich „deesów” pod<br />
banderą radziecką wiadomo niewiele.<br />
Po zbudowaniu cztery (przyszłe Zawzięty,<br />
Zwrotny, Zręczny, Groźny) znalazły się<br />
w składzie zespołów 4. Floty Bałtyckiej<br />
ZSRR (inaczej Południowa Flota Bałtycka),<br />
a kolejne cztery 8. Floty Bałtyckiej ZSRR<br />
(Północna Flota Bałtycka). 24 grudnia<br />
1955 r. obie połączono w jedną Flotę<br />
Bałtycką (dalej – FB), ale doczekały tego<br />
tylko cztery z nich. Okręty przejęte przez<br />
Polskę w 1955 r. oficjalnie spisano ze stanu<br />
radzieckiej floty 25 czerwca 1955 r.,<br />
a drugą czwórkę 5 lutego 1958 r. Wiadomo,<br />
że wszystkie w latach 1954-1955 częściowo<br />
zmodernizowano, tak jak zresztą<br />
większość jednostek tego typu. Wymieniono<br />
radary Nieptun na Lin, dodano<br />
drugi ostrzegawczy typu AOK oraz urządzenia<br />
systemu „swój-obcy” typu Kriemnij-2.<br />
Nowszym modelem zastąpiono<br />
także stację hydrolokacyjną (z Tamir-10 na<br />
Tamir-11). Ponadto czwórka okrętów zbudowanych<br />
w latach 1950-1951 zamianę<br />
radaru przeszła dwukrotnie, bo najpierw<br />
w 1952 r. zamiast Gjuis-1M zamontowano<br />
Nieptun, później zdjęty.<br />
Służba „deesów” w polskiej<br />
flocie (pierwsze 10 lat)<br />
Cztery pierwsze ścigacze projektu<br />
122bis wcielono do naszej floty 27 maja<br />
1955 r. w skład utworzonego tego samego<br />
dnia Dywizjonu Dozorowców<br />
i Dużych Ścigaczy 1 . Zostały one wydzierżawione<br />
na okres 7 lat na podstawie<br />
umowy, którą zawarto we wrześniu poprzedniego<br />
roku 2 . Po podniesieniu na<br />
nich biało-czerwonych bander, przez<br />
trzy miesiące na każdym pozostała grupa<br />
radzieckich specjalistów, którzy przekazywali<br />
swoją wiedzę polskim załogom.<br />
Roczny koszt dzierżawy każdego<br />
ścigacza wyceniono na 375 tys. rubli.<br />
Ponieważ była to pierwsza (nie licząc<br />
przekazania 23 jednostek w kwietniu<br />
1946 r.) tego typu transakcja ze Związkiem<br />
Radzieckim brak doświadczenia<br />
sprawił, że przejęcie okrętów odbyło się<br />
bardzo szybko, bez należytego sprawdzenia<br />
wielu ważnych kwestii. Dokumenty<br />
przekazania były bardzo krótkie,<br />
liczyły raptem dwie strony na każdy<br />
okręt. Dwugodzinne wyjścia w morze<br />
nie były w stanie unaocznić wszystkich<br />
mankamentów, które zaczęły wychodzić<br />
dopiero po kilkutygodniowym<br />
oswojeniu się załóg z nowymi miejscami<br />
służby. Szybko okazało się, że wiele mechanizmów<br />
okrętowych pracuje poza<br />
wyznaczonymi normami eksploatacji<br />
międzyremontowej. Braki w dokumentacji<br />
technicznej nie pozwalały na zabezpieczenie<br />
odpowiedniego zapasu części<br />
Zdjęcie z uroczystości przejęcia przez MW PRL pierwszych czterech ścigaczy projektu 122bis, 27<br />
maja 1955 r.<br />
Fot. zbiory Muzeum MW<br />
1<br />
Więcej o organizacji sił ZOP w naszej flocie napiszemy<br />
w kolejnym artykule.<br />
2<br />
Wraz ze ścigaczami przejęto na tych samych<br />
zasadach sześć małych okrętów podwodnych<br />
projektu 96 (seria M-XV).<br />
MORZE<br />
styczeń <strong>2017</strong><br />
21
Polska Marynarka Wojenna<br />
Andrzej S. Bartelski, Dariusz Rusiecki<br />
Torpedy Polskiej Marynarki<br />
Wojennej 1924-1939 Część 2<br />
Taktyka i szkolenie<br />
Uzbrojenie torpedowe Polskiej Marynarki<br />
Wojennej było sukcesywnie<br />
modernizowane, a metody jego wykorzystania<br />
dostosowywane do zmieniających<br />
się zasad prowadzenia walki na<br />
morzu. Artykuł ten ma na celu przedstawienie<br />
taktyki użycia torped przez<br />
polską flotę oraz przybliżenie procesu<br />
szkolenia specjalistów broni podwodnej.<br />
Zamiarem autorów jest również<br />
ukazanie, jak trudnym i skomplikowanym<br />
procesem było przeprowadzenie<br />
ataku torpedowego.<br />
Torpeda w Polskiej Marynarce Wojennej<br />
(PMW) była traktowana jako skuteczny<br />
środek walki na morzu, ale zarazem bardzo<br />
kosztowny i stosunkowo bardziej skomplikowany<br />
niż inne rodzaje uzbrojenia. Na<br />
podstawie doświadczeń zdobytych podczas<br />
I wojny światowej wyróżniano wiele<br />
czynników (technicznych, taktycznych,<br />
środowiskowych, itp.), które w równym<br />
stopniu mogły oddziaływać na efektywność<br />
broni torpedowej. W szczególności<br />
zdawano sobie sprawę, że na powodzenie<br />
walki torpedowej miały istotny wpływ nie<br />
tylko parametry techniczne i sprawność<br />
posiadanych torped 1 , ale również metoda<br />
1<br />
Opis uzbrojenia torpedowego używanego w<br />
PMW w latach 1924-1939 zawiera część 1 artykułu<br />
Trójkąt strzału torpedowego.<br />
D – odległość do celu; V c<br />
– prędkość celu; β – kąt biegu; D t<br />
– droga<br />
torpedy; V t<br />
– prędkość torpedy; θ – kąt trafienia; α – kąt celowania,<br />
α = arc sin (V c<br />
/V t<br />
× sin β)<br />
Rys. Andrzej S. Bartelski<br />
ich wykorzystania i poziom wyszkolenia<br />
załóg okrętowych. Dlatego też młoda<br />
polska flota włożyła wiele wysiłku w opracowanie<br />
własnej taktyki użycia torped<br />
oraz stworzenie odpowiedniego systemu<br />
szkolenia specjalistycznego oficerów,<br />
podoficerów i marynarzy.<br />
opublikowana w „Morzach i Okrętach” 6/2016.<br />
Ogólne zasady użycia<br />
torped w PMW<br />
W okresie międzywojennym<br />
problem strzelania<br />
torpedowego polegał<br />
na wystrzeleniu torpedy<br />
w taki sposób, aby doprowadził<br />
do jej spotkania<br />
z celem. Dla wykorzystywanych<br />
w tym czasie torped<br />
prostoidących (niekierowanych)<br />
rozwiązanie<br />
tego problemu sprowadzało<br />
się głównie do<br />
określenia parametrów<br />
tworzących tzw. trójkąt<br />
strzału torpedowego.<br />
Do wyznaczenia kąta<br />
celowania (inaczej: wyprzedzenia)<br />
służyły odpowiednie<br />
przyrządy celownicze<br />
i kalkulacyjne.<br />
Na okrętach nawodnych<br />
PMW do celowania wykorzystywano<br />
celowniki torpedowe, składające się<br />
z przezierników lub lunetek zainstalowanych<br />
na układzie linijek kalkulacyjnych,<br />
które połączone ze sobą odtwarzały<br />
trójkąt strzału torpedowego. Na torpedowcach<br />
typu Krakowiak do obliczania<br />
elementów ruchu celu i innych danych<br />
Strzał torpedą kal. 450 mm<br />
z torpedowca typu Krakowiak.<br />
Fot. zbiory Sebastiana Dragi<br />
34 styczeń <strong>2017</strong> MORZE
II wojna światowa<br />
U-Booty typów II D – dwa z przodu<br />
– i II B – pojedynczy z tyłu.<br />
Uwagę zwracają znaki identyfikacyjne.<br />
Od prawej: U 121, U 120 i U 10 należące<br />
do 21. Flotylli U-Bootów (szkolnej).<br />
Mieczysław Jastrzębski<br />
U-Booty typU II<br />
Narodziny U-Bootwaffe<br />
Kończący I wojnę światową traktat<br />
wersalski z 1919 r. zakazywał Niemcom<br />
m.in. projektowania i budowania<br />
okrętów podwodnych. Jednak już 3<br />
lata później, chcąc utrzymać i rozwijać<br />
zdolności ich konstruowania zakłady<br />
Kruppa i stocznia Vulcan z Hamburga<br />
utworzyły w Hadze w Holandii biuro<br />
projektowe Ingenieurskantoor voor<br />
Scheepsbouw (IvS), opracowujące projekty<br />
okrętów podwodnych na zamówienia<br />
zagraniczne oraz nadzorujące<br />
ich budowę. Biuro potajemnie finansowała<br />
niemiecka marynarka, a brak<br />
doświadczonego personelu w krajach<br />
nabywców był przykrywką dla szkolenia<br />
niemieckich podwodniaków.<br />
Geneza<br />
Wśród zagranicznych zamówień<br />
otrzymanych przez IvS, w wyniku silnie<br />
działającego lobby niemieckiego, znalazły<br />
się dwa zlecenia fińskie:<br />
- z 1927 r., dotyczące trzech 500-tonowych<br />
podwodnych stawiaczy min<br />
typu Vetehinen 1 , budowanych pod niemieckim<br />
nadzorem w stoczni Crichton-<br />
-Vulcan w fińskim Turku (ukończone<br />
w latach 1930-1931);<br />
1<br />
Projekt wywodzący się z pierwszowojennego<br />
niemieckiego typu UC III.<br />
44 styczeń <strong>2017</strong> MORZE<br />
- z 1928 r., dotyczące 99-tonowego<br />
stawiacza min, pierwotnie przeznaczonego<br />
na jezioro Ładoga 2 , budowanego<br />
w Helsinkach do 1930 r., nazwanego<br />
Saukko.<br />
Czas realizacji zamówień wydłużał<br />
się, ponieważ stocznie fińskie nie dysponowały<br />
doświadczeniem w budowie<br />
okrętów podwodnych, brakowało im<br />
personelu technicznego, a dodatkowo<br />
problemy stwarzał światowy kryzys gospodarczy<br />
końca lat 20. i 30. oraz związane<br />
z nim strajki. Sytuację poprawiło<br />
sprowadzenie niemieckich inżynierów<br />
(również z IvS) oraz doświadczonych robotników<br />
stoczniowych, którzy dokończyli<br />
budowę.<br />
Od kwietnia 1924 r. inżynierowie IvS<br />
pracowali nad projektem 245-tonowego<br />
okrętu dla Estonii. Zainteresowali nim<br />
też Finlandię, która jednak zdecydowała<br />
się najpierw zrealizować zamówienie<br />
500-tonowych jednostek. W końcu<br />
1929 r. projektem małego okrętu, o krótkim<br />
czasie budowy, mogącego przeno-<br />
2<br />
Na mocy traktatu pokojowego z 1920 r., zawartego<br />
w estońskim Dorpacie (dziś Tartu) między<br />
Finlandią i Rosją Radziecką, jednostki fińskie operujące<br />
na Ładodze nie mogły przekraczać wyporności<br />
nawodnej 100 t; rzeczywista wyporność<br />
Saukko wynosiła 114 t i był on ówcześnie najmniejszym<br />
na świecie „prawdziwym” okrętem<br />
podwodnym.<br />
Hala stoczni w Turku, budowany od marca<br />
1931 r. do maja 1933 CV-707 – prototyp niemieckich<br />
U-Bootów typu II.<br />
sić torpedy i miny operując u wybrzeży<br />
brytyjskich, zainteresowała się marynarka<br />
niemiecka.<br />
Vesikko – niemiecki eksperyment<br />
pod fińską przykrywką<br />
Rok później Reichsmarine podjęła<br />
decyzję o zamówieniu projektu jednostki<br />
prototypowej, przeznaczonej na<br />
eksport. Celem tego było umożliwienie<br />
nabycia cennego doświadczenia<br />
niemieckim projektantom i stoczniowcom,<br />
aby w przyszłości uniknąć błędów<br />
„wieku dziecięcego” przy budowie<br />
serii co najmniej 6 okrętów na potrzeby<br />
Niemiec, osiągając przy tym czas
Epoka pary i pancerza<br />
Najlepsze carskie<br />
krążowniki Michał Glock<br />
Część 1<br />
Rosyjski krążownik I klasy Bogatyr`,<br />
zbudowany w niemieckiej stoczni Vulcan<br />
w Szczecinie, stał się protoplastą<br />
najlepszych rosyjskich krążowników<br />
pancernopokładowych przełomu XIX<br />
i XX w. Walczyły one w wojnie rosyjsko-japońskiej,<br />
I wojnie światowej,<br />
a jeden – Komintiern – w aktywnej<br />
służbie dotrwał do II wojny światowej.<br />
W miarę pogarszania się sytuacji międzynarodowej,<br />
a zwłaszcza konieczności<br />
rozbudowy floty na potrzeby wojny<br />
z Japonią, zaszła potrzeba odmłodzenia<br />
floty krążowników. Okręty tej klasy<br />
w Rosji lat 90. XIX w. w zasadzie dzieliły<br />
się na dwie grupy – wielkie krążowniki<br />
pancerne do walki z żeglugą handlową<br />
przeciwnika (domyślnie Wielkiej Brytanii)<br />
i małe, stare krążowniki nieopancerzone<br />
(rzadziej pancernopokładowe) pamiętające<br />
przełom lat 70. i 80. XIX w.<br />
Finansowanie prac miało odbyć się<br />
w ramach nowego specjalnego programu<br />
rozbudowy floty z 1898 r. Krajowe<br />
stocznie w tym czasie zajęte były budową<br />
pancerników i nijak nie mogły podjąć<br />
się produkcji potrzebnych krążowników.<br />
Generalnie określono, że potrzebne<br />
będą dwa rodzaje okrętów tej klasy. Po<br />
pierwsze niewielkie krążowniki pancernopokładowe<br />
o wyporności normalnej<br />
w granicach 3000 t, do pełnienia bliskiej<br />
służby rozpoznawczej i jako okręty flagowe<br />
zespołów torpedowców. W praktyce<br />
do zadań tych zamówiono w niemieckiej<br />
stoczni Schichaua w Gdańsku Nowika<br />
(potem zbudowano w Rosji dwa<br />
kolejne – niemal identyczne Żemczug<br />
i Izumrud) oraz w Danii Bojarina. Po<br />
drugie okręty o wyporności normalnej<br />
6000 t, mające patrolować daleko przed<br />
eskadrą pancerników i ewentualnie<br />
wykonywać działania samodzielne (np.<br />
zwalczać żeglugę przeciwnika).<br />
Zdecydowano się na wysłanie zapytań<br />
ofertowych do stoczni niemieckich,<br />
amerykańskich i włoskich. Wynikało to<br />
z tego, że stocznie Albionu prawdopodobnie<br />
i tak by odmówiły ze względu<br />
na sojusz brytyjsko-japoński, a projekty<br />
francuskie z tego okresu w ogóle nie<br />
odpowiadały stronie rosyjskiej. Rosjanie<br />
zbudowali u siebie tylko 3 jednostki tej<br />
klasy – okręty typu Diana 1 , które w praktyce<br />
okazały się mało udane, gdyż były<br />
zbyt wolne jak na ich potrzeby.<br />
Ostatecznie późniejszego Warjaga<br />
zbudowała stocznia Williama Crampa<br />
z Filadelfii, słynnego pięciokominowego<br />
Askolda kilońska Germania (należąca<br />
do koncernu Kruppa), a Bogatyra<br />
szczeciński Vulcan 2 . Wszystkie te okręty<br />
zaprojektowano z całkiem silnym<br />
uzbrojeniem obejmującym 12 armat<br />
kal. 152 mm i tyleż samo kal. 75 mm.<br />
Opancerzony pokład miał mieć grubość<br />
w granicach 60-75 mm i zabezpieczać<br />
1<br />
Bliźniacze Awrora i Pałłada (pierwsza).<br />
2<br />
Projekt z genueńskiej stoczni Ansaldo został<br />
odrzucony ze względu na zbyt duże koszty budowy<br />
i proponowane kotły systemu Niclausse’a.<br />
przedziały siłowni i kotłowni oraz komory<br />
amunicyjne przed pociskami kal.<br />
120-152 mm (takie miały japońskie krążowniki).<br />
Ważna była także prędkość,<br />
na poziomie ponad 20 w. Dzięki temu<br />
mogłyby w miarę swobodnie operować<br />
z nowymi pancernikami, np. typu Pobieda,<br />
czy zbudowanym we Francji Cesariewiczem,<br />
które osiągały na próbach<br />
prędkość około 18 w.<br />
Na marginesie należy wspomnieć<br />
o dosyć ciekawym projekcie zaproponowanym<br />
przez Rosyjskie Towarzystwo<br />
Budowy Parowozów i Maszyn. Zakładał<br />
on krążownik, którego całe uzbrojenie<br />
ustawiono w wieżach dwudziałowych<br />
(posadowionych na planie wydłużonego<br />
sześciokąta, co zwane jest układem<br />
heksagonalnym) i to przy wyporności<br />
normalnej ograniczonej do 6000 t. Ministerstwo<br />
uznało jednak projekt za zbyt<br />
nowatorski, a poza tym obawiano się,<br />
że zakłady – nie mające doświadczenia<br />
w budowie okrętów – zwyczajnie nie<br />
podołają zleceniu.<br />
Projekt Bogatyra (jego nazwa oznaczała<br />
olbrzyma lub bohatera) przedstawiony<br />
został latem 1898, a sam kontrakt<br />
podpisany 5 sierpnia tr. Okręt ten był<br />
wzorowany na zbudowanym dla Japończyków<br />
krążowniku pancernym Yakumo<br />
(w służbie od czerwca 1900 r.). Według<br />
kontraktu miał być gotów w ciągu 2 lat<br />
od zatwierdzenia przez stronę rosyjską<br />
rysunków technicznych. Kontrakt pierwotnie<br />
wykluczał przekazywanie doku-<br />
Krążownik pancernopokładowy Bogatyr`.<br />
Fot. NHHC<br />
MORZE<br />
styczeń <strong>2017</strong><br />
63
Żegluga pasażerska i handlowa<br />
Bremen w okresie, gdy miał katapultę dla wodnosamolotu.<br />
Tu widać ją obróconą.<br />
Fot. zbiory Andrzeja Danilewicza<br />
Witold Koszela<br />
Bremen<br />
– o Błękitną Wstęgę Atlantyku<br />
Był to statek, którego pojawienie się wywołało ogromne poruszenie w świecie<br />
żeglugi pasażerskiej. Niepodobny do jakiegokolwiek poprzedniego liniowca armatorów<br />
brytyjskich, francuskich czy włoskich, swoją nowatorską konstrukcją<br />
i sylwetką wyznaczył nowe standardy w budownictwie okrętowym, otwierając<br />
zarazem złoty okres rozwoju żeglugi na trasie przez północny Atlantyk.<br />
Okres dwudziestolecia międzywojennego<br />
był czasem największego rozkwitu<br />
żeglugi pasażerskiej. To wtedy powstawały<br />
najwspanialsze transatlantyki, stanowiące<br />
niejednokrotnie wyraz ambicji<br />
całych narodów i to wtedy padały<br />
przeróżnego rodzaju rekordy wielkości,<br />
wyposażenia i prędkości liniowców obsługujących<br />
prestiżowy szlak pomiędzy<br />
Europą a Stanami Zjednoczonymi.<br />
Każdy armator, który chciał się liczyć,<br />
musiał mieć statek, swoim wystrojem,<br />
rozmiarami czy prędkością zwracający<br />
uwagę podróżnych, a przede wszystkim<br />
mediów po obu stronach Atlantyku.<br />
W końcu to dzięki nim wieści o tym<br />
wyjątkowym liniowcu szły w świat i niejeden<br />
pasażer, który wybierał się „za morze”<br />
decydował się na podróż jednostką,<br />
o której przeczytał na pierwszych stronach<br />
gazet.<br />
W pierwszych latach po zakończonej<br />
„Wielkiej Wojnie” nie miało to jeszcze<br />
takiego znaczenia. Wtedy podróżą<br />
w głównej mierze zainteresowani byli<br />
pasażerowie, którzy za oceanem szukali<br />
lepszego życia, a rejs statkiem – nie do<br />
końca ważne, jakim – był tylko kosztowną<br />
koniecznością.<br />
To dość szybko się zmieniło i już<br />
w połowie lat 20. ub.w. dawało się zauważyć<br />
znaczącą zmianę koniunktury. Coraz<br />
więcej pasażerów zaczynało wybierać<br />
podróż bardziej wygodną, komfortową,<br />
a przede wszystkim szybką, a taką znaleźć<br />
można było tylko na pokładach dużych<br />
i nowoczesnych transatlantyków.<br />
Rachunki wojny<br />
Kataklizm I wojny światowej doprowadził<br />
do utraty wielu wspaniałych liniowców,<br />
tak jak choćby Lusitania – w swoim<br />
czasie największy, najszybszy i do momentu<br />
zbudowania słynnego Titanica,<br />
najbardziej luksusowy statek pasażerski<br />
świata, zatopiony 7 maja 1915 r. przez<br />
niemiecki okręt podwodny U 20 1 , czy też<br />
Britannica – jednostki bliźniaczej Titanica,<br />
która po wejściu na minę poszła na dno<br />
21 listopada 1916 r.<br />
Tylko wiodący armatorzy brytyjscy,<br />
tacy jak Cunard Line i White Star Line<br />
lub mniejszy Anchor Line stracili łącznie<br />
16 większych i mniejszych statków. To<br />
było jednak niczym w porównaniu ze<br />
stratami, jaki ponieśli Niemcy – główny<br />
rywal Wielkiej Brytanii – starający się na<br />
każdym polu dotrzymać kroku potędze<br />
Albionu. Wspaniała flota liniowców<br />
pasażerskich, z których tylko z tych najważniejszych<br />
wymienić można tak wybitne<br />
jednostki jak Imperator, Vaterland,<br />
i Bismarck – niegdyś największe liniowce<br />
pasażerskie świata, których pojemności<br />
sięgały przeszło 52 tys. BRT, czy też<br />
starsze, lecz równie ważne szczecińskie<br />
„czterofajkowce” – dosłownie przestała<br />
istnieć, stając się częścią zadośćuczynienia<br />
dla państw Ententy za poniesione<br />
straty wojenne. Nawiasem mówiąc, to<br />
1 Na statku zginęło 1198 pasażerów, a jego zatopienie<br />
przez niemiecki okręt stało się jedną – chociaż<br />
odłożoną w czasie – z głównych przyczyn<br />
przystąpienia do wojny Stanów Zjednoczonych.<br />
właśnie piątka tych ostatnich 2 zbudowanych<br />
w Szczecinie niemieckich transatlantyków<br />
o nazwach Kaiser Wilhelm der<br />
Grosse, Deutschland, Kronprinz Wilhelm,<br />
Kaiser Wilhelm II i Kronprinzessin Cecilie,<br />
dosłownie rzuciła Brytyjczyków na<br />
kolana, gdy pierwszy z wymienionych<br />
w 1897 r. przebył północny Atlantyk<br />
z prędkością 22,3 w. w czasie 5 dni, 17<br />
godzin i 23 minut. To wtedy niemiecka<br />
prasa rozpisywała się o walorach tych<br />
statków zamieszczając tytuły „Anglia na<br />
kolanach! Teraz Błękitna Wstęga Atlantyku<br />
będzie należeć do nas!”.<br />
Praktycznie w pierwszej połowie lat<br />
20. niemieccy armatorzy nie byli żadną<br />
znaczącą konkurencją dla takich potęg<br />
jak wspomniane Cunard Line czy White<br />
Star Line, w szeregach których na mocy<br />
wspomnianych reparacji wojennych<br />
znalazła się część z wymienionych niemieckich<br />
liniowców, w tym m.in. Imperator,<br />
którego nazwę zmieniono na<br />
Berengaria czy Bismarck, od 1922 r. pływający<br />
jako Majestic 3 . Dla Niemców była<br />
to gorzka pigułka do przełknięcia, ale jak<br />
historia pokazała wcale nie zamierzali<br />
złożyć broni. Ogromne ambicje tego<br />
narodu objawiające się w wielu dziedzinach<br />
dość szybko dały o sobie znać<br />
i wkrótce floty wiodących armatorów<br />
– Hamburg-Amerika Linie (Hamburg-<br />
-Amerikanische Packetfahrt-Actien-Gesellschaft),<br />
znane też, jako HAPAG, czy<br />
też Norddeutscher Lloyd (NDL), pomimo<br />
kryzysu gospodarczego nękającego kraj<br />
2<br />
Nie były to ostatnie transatlantyki ze Szczecina,<br />
trzeba bowiem pamiętać np. o Münchenie i Stuttgarcie<br />
z wczesnych lat 20., żeby nie wspomnieć<br />
o dwukominowcach HAPAG-u Kaiserin Auguste Viktoria<br />
z 1906 r. i George Washington z 1909, mającymi<br />
odpowiednio 24 581 lub 25 570 BRT – przyp. red.<br />
3<br />
Znaczna część poniemieckich statków trafiła<br />
także do armatorów francuskich i amerykańskich.<br />
70 styczeń <strong>2017</strong> MORZE
Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis!<br />
Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie<br />
Prenumeratę można zamówić na naszej<br />
stronie internetowej www.zbiam.pl<br />
lub wpłacając należność na konto bankowe<br />
nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976<br />
E-wydania dostępne są<br />
na naszej stronie oraz<br />
w kioskach internetowych<br />
Wojsko i Technika:<br />
cena detaliczna 9,90 zł<br />
Prenumerata roczna: 97,00 zł<br />
Lotnictwo Aviation<br />
International:<br />
cena detaliczna 12,99 zł<br />
Prenumerata roczna: 130,00 zł<br />
Wojsko i Technika Historia + numery specjalne:<br />
cena detaliczna 14,99<br />
Prenumerata roczna: 150,00 zł<br />
Morze:<br />
cena detaliczna 13,99 zł<br />
Prenumerata roczna: 140,00 zł<br />
Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl<br />
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.<br />
Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa
Ludzie morza, dowódcy<br />
Mariusz Borowiak<br />
Jerzy Pertek<br />
– piewca historii Marynarki Wojennej<br />
Pisarz legenda, który z winy wydawców<br />
poszedł w zapomnienie.<br />
Wszystko zaczęło się w 1946 r., gdy<br />
staraniem Wydawnictwa Zachodniego<br />
na półkach księgarskich pojawiła się<br />
skromna objętościowa książka, która<br />
po latach okazała się najpopularniejszą<br />
publikacją w dorobku autora. Nie<br />
mógł zostać marynarzem, o czym marzył<br />
jako dziecko, ale swoją pasję – jak<br />
mawiał – realizował w pisaniu i robił to<br />
konsekwentnie i z sukcesem przez ponad<br />
40 lat. Ale włodarze stolicy Wielkopolski,<br />
w której powstało najwięcej<br />
książek Pertka, nie uhonorowali osoby<br />
pisarza nazwą jednej z ulic.<br />
Jesienią 2015 r., dwadzieścia sześć lat<br />
od śmierci Jerzego Pertka – największego<br />
i najpoczytniejszego współczesnego<br />
polskiego pisarza marynisty i popularyzatora<br />
zagadnień morskich, ukazało się<br />
najnowsze, dwunaste wydanie „Wielkich<br />
dni małej floty” (Wydawnictwo Zysk<br />
i S-ka z Poznania), książki która rozpoczęła<br />
cykl o Polakach na morzu w latach II<br />
wojny światowej (pozostałe tytuły: „Druga<br />
mała flota”, „Pod obcymi banderami”<br />
oraz „Mała flota wielka duchem”) i miała<br />
ogromny wpływ na poznanie i zainteresowanie<br />
działalnością rodzimej Marynarki<br />
Wojennej w latach 1939-1945, począwszy<br />
od udziału w obronie polskiego<br />
wybrzeża, a następnie walk polskich<br />
okrętów na Zachodzie, pod skrzydłami<br />
Royal Navy.<br />
Żaden inny pisarz marynistyczny w naszym<br />
kraju nie zdobył tak ogromnej popularności<br />
i nie cieszył się szacunkiem<br />
tysięcy czytelników. Każda kolejna nowa<br />
Okładka książki „Wielkie dni małej floty”, którą<br />
ćwierć wieku po śmierci pisarza zdecydowało<br />
się wznowić w 2015 r. Wydawnictwo Zysk i S-ka<br />
z Poznania.<br />
Fot. zbiory Mariusza Borowiaka<br />
78 styczeń <strong>2017</strong> MORZE<br />
jego książka, chociaż nie był historykiem<br />
z profesji, ale stał się nim z miłości do morza,<br />
była wydarzeniem wydawniczym.<br />
Były to czasy, gdy „Pertka” kupowało się<br />
w księgarni spod lady lub można było<br />
nabyć za wielokrotność ceny woluminu<br />
w antykwariacie. Książki Pertka kupowali<br />
ludzie młodzi i starsi, zawodowi historycy<br />
oraz ci, którzy żyli „z morza i dla morza”.<br />
To dzięki książkom tego pisarza ze stolicy<br />
Wielkopolski – nie będzie przesadą<br />
nazywać go „morskim Sienkiewiczem”<br />
– setki, a może nawet tysiące młodych<br />
ludzi rozpoczęło służbę lub pracę na<br />
morzu. Wychował sobie kolejne pokolenie<br />
marynistów, pisarzy i dziennikarzy<br />
morskich, dla których jako autor ponad<br />
50 książek i broszur (ich nakład przekroczył<br />
2,5 mln egzemplarzy), ponad 2000<br />
artykułów, niezliczonej liczby recenzji<br />
z wydawnictw marynistycznych, specjalistycznych<br />
rozprawek, przyczynków<br />
oraz autor przedmów lub posłowi do<br />
morskich publikacji, które mu się podobały,<br />
jest i na zawsze pozostanie niekwestionowanym<br />
autorytetem. Pracował<br />
w Wydawnictwie Zachodnim i Morskim<br />
w Poznaniu, był redaktorem Wydawnictw<br />
Ligi Morskiej w Sopocie, Wydawnictwa<br />
Morskiego i działu wydawniczego<br />
Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki<br />
w Gdańsku, oraz w delegaturze poznańskiej<br />
Wydawnictwa Zakładu Narodowego<br />
im. Ossolińskich.<br />
Dzisiejsze pokolenie 50- i 60-latków<br />
czekało z niecierpliwością, każdego miesiąca,<br />
na kolejne artykuły drukowane<br />
w magazynie „Morze” i na książki pana<br />
Jerzego. Pozostawił po sobie wiele cennych,<br />
pionierskich niekiedy opracowań,<br />
wysoko cenionych przez specjalistów<br />
za wartość dokumentalną oraz walory<br />
poznawcze i literackie. Należy do najbardziej<br />
znanych i szanowanych krzewicieli<br />
wiedzy o polskich sprawach morskich<br />
i sprawach polskiego morza za granicą.<br />
Gdy w połowie lat 80. zapytany przez<br />
dziennikarza tygodnika „Ład” o następców<br />
swego dzieła, uchylił się od podania<br />
jakichkolwiek nazwisk. Wskazał tylko na<br />
grupę młodych zapaleńców, wydających<br />
w Gnieźnie „Ilustrowany Kwartalnik<br />
Morski. Morze, mity, legendy i rzeczywistość”,<br />
i na grono obiecujących specjalistów<br />
z Politechniki Gdańskiej, pisujących<br />
do „Morza” i „Przeglądu Morskiego”. Przy<br />
tej okazji wyraził z pewnym żalem, że<br />
w nadchodzących czasach nie będzie<br />
już miejsca dla marynistów-omnibusów,<br />
znających się na wszystkim, że przyszła<br />
Jerzy Pertek – publicysta i pisarz marynistyczny,<br />
przez ponad 40 lat zajmował się badaniem i popularyzowaniem<br />
historii Polski na morzu. Autor<br />
ponad 50 książek i broszur; wielokrotnie był nagradzany<br />
za swoją twórczość. Autograf Pertka.<br />
Fot. zbiory Mariusza Borowiaka<br />
pora dla ludzi o wąskich specjalizacjach<br />
morskich.<br />
Na początku 1983 r. jako młody badacz<br />
dziejów polskiej MW w latach 1918-<br />
-1945, nawiązałem kontakt listowy z największym<br />
autorytetem w tej dziedzinie.<br />
Od dwóch lat byłem założycielem, redagowałem<br />
i pisałem artykuły do wspomnianego<br />
kwartalnika morskiego, który<br />
okazał się dobrym poligonem przed rozpoczęciem<br />
współpracy w profesjonalnych<br />
redakcjach i wydawnictwach. Nie<br />
spodziewałem się, że nasza znajomość,<br />
która przetrwała do śmierci poznańskiego<br />
pisarza, będzie tak serdeczna i owocna.<br />
Do dziś w mojej pamięci pozostaje<br />
pierwsze spotkanie w domu pp. Heleny<br />
Exlibris Jerzego Pertka.<br />
Fot. zbiory Mariusza Borowiaka