ABCT US ARMY ❙ T-90 W SYRII ❙ ZMODERNIZOWANE LAURY Z ZIELONKI
Wojsko
i Technika
2/2017
Luty
CENA 9,90 zł
w tym 5% VAT
INDEKS 407445
ISSN 2450-1301
WWW.ZBIAM.PL
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Leopardy 2 w boju
Straty tureckich Leopardów 2A4
na froncie syryjskim, poniesione
podczas starć z terrorystami
z tzw. IS, wywołały falę dyskusji
na temat ich domniemanej
wrażliwości na ogień
przeciwnika. Czy rzeczywiście
oznacza to koniec mitu
tego podstawowego dziś
czołgu w NATO?
str. 32
Nowe czy używane
– jakie F-16 dla Polski?
W styczniu MON potwierdził
prowadzenie analizy dotyczących
zakupu kolejnych samolotów F-16
dla Sił Powietrznych. Kluczowym
pytaniem jest – czy warto brać
pod uwagę maszyny używane,
czy też lepiej skupić się
na mniejszej liczbie nowych?
str. 66
Atrakcyjna cena, w tym dwa numery gratis!
Pewność otrzymania każdego numeru w niezmiennej cenie
Prenumeratę można zamówić na naszej
stronie internetowej www.zbiam.pl
lub wpłacając należność na konto bankowe
nr 70 1240 6159 1111 0010 6393 2976
E-wydania dostępne są
na naszej stronie oraz
w kioskach internetowych
Wojsko i Technika:
cena detaliczna 9,90 zł
Prenumerata roczna: 97,00 zł
Lotnictwo Aviation
International:
cena detaliczna 12,99 zł
Prenumerata roczna: 130,00 zł
Wojsko i Technika Historia + numery specjalne:
cena detaliczna 14,99
Prenumerata roczna: 150,00 zł
Morze:
cena detaliczna 13,99 zł
Prenumerata roczna: 140,00 zł
Skontaktuj się z nami: office@zbiam.pl
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.
Biuro: ul. Bagatela 10/19 00-585 Warszawa
Straty tureckich Leopardów 2A4
na froncie syryjskim, poniesione
podczas starć z terrorystami
z tzw. IS, wywołały falę dyskusji
na temat ich domniemanej
wrażliwości na ogień
przeciwnika. Czy rzeczywiście
oznacza to koniec mitu
tego podstawowego dziś
czołgu w NATO?
W styczniu MON potwierdził
prowadzenie analizy dotyczących
zakupu kolejnych samolotów F-16
dla Sił Powietrznych. Kluczowym
pytaniem jest – czy warto brać
pod uwagę maszyny używane,
czy też lepiej skupić się
na mniejszej liczbie nowych?
w tym 5% VAT
INDEKS 407445
ISSN 2450-1301
26 32
Vol. III, nr 2 (18)
LUTY 2017, Nr 2.
Nakład: 14 990 egzemplarzy
Spis treści
ABCT US ARMY ❙ T-90 W SYRII ❙ ZMODERNIZOWANE LAURY Z ZIELONKI
Wojsko
i Technika
2/2017
Luty
CENA 9,90 zł
WWW.ZBIAM.PL
BEZPIECZEŃSTWO•UZBROJENIE•PRZEMYSŁ
Spis treści WiT Luty 2017
Nowości z armii świata
Andrzej Kiński, Bartłomiej Kucharski, Łukasz Pacholski str. 4
Nowa propozycja konsorcjum MEADS dla Polski
Andrzej Kiński str. 9
MBDA ma ofertę dla każdego kontrahenta
Z Paulem Stanley’em rozmawia Adam M. Maciejewski str. 12
PGZ konsoliduje przemysł stoczniowy
Tomasz Grotnik, Andrzej Nitka str. 14
Zakłady Mechaniczne Tarnów są gotowe sprostać najbardziej
wymagającym potrzebom rynku
Z Henrykiem Łabędziem rozmawia Andrzej Kiński str. 16
Budżet Ministerstwa Obrony Narodowej na rok 2017
Piotr Janowski str. 18
Raki zgodnie z planem
Andrzej Kiński str. 24
Armored Brigade Combat Team – koncepcja oddziałów
pancerno-zmechanizowanych US Army
Adam M. Maciejewski str. 26
Leopardy 2 w boju
Adam M. Maciejewski str. 32
T-90 w Syrii
Marcin Gawęda str. 38
Laury z Zielonki
Andrzej Kiński str. 44
Nowy symulator do nowej Osy
Tomasz Wachowski str. 50
Dewizowe kontrakty WITU
Artur Goławski str. 54
Nowości rynku militarnej motoryzacji w Polsce w 2016 roku
Jarosław Brach str. 56
Nowości z sił powietrznych świata
Łukasz Pacholski str. 62
Pierwsze pociski JASSM w Polsce
Łukasz Pacholski str. 64
Nowe czy używane – jakie F-16 dla Polski?
Maciej Szopa str. 66
Następcy chorwackich MiG-ów
Maciej Szopa str. 72
Postępy programu odbudowy floty samolotów VIP
Łukasz Pacholski str. 76
Chińskie lotnictwo na salonie w Zhuhai i nie tylko
Tomasz Szulc str. 78
Nowości z flot wojennych świata
Tomasz Grotnik, Andrzej Nitka str. 88
Norwegia wybrała U-Booty
Tomasz Grotnik str. 90
Nowe rosyjskie okręty przeciwminowe Cz. II
Tomasz Grotnik str. 92
66 92
Leopardy 2 w boju
str. 32
Nowe czy używane
– jakie F-16 dla Polski?
Na okładce: Amerykański czołg podstawowy M1A2
Abrams z 3 rd ABCT podczas ćwiczeń na poligonie w Żaganiu
26 stycznia 2017 r.
Fot. NATO.
Redakcja
Andrzej Kiński – redaktor naczelny
andrzej.kinski@zbiam.pl
Adam M. Maciejewski
adam.maciejewski@zbiam.pl
Maciej Szopa
maciej.szopa@zbiam.pl
Tomasz Grotnik – redaktor działu morskiego
tomasz.grotnik@zbiam.pl
Korekta
Monika Gutowska, zespół redakcyjny
Redakcja techniczna
Wiktor Grzeszczyk
Stali współprawcownicy
Piotr Abraszek, Jarosław Brach,
Marcin Chała, Jarosław Ciślak, Robert Czulda,
Maksymilian Dura, Miroslav Gyűrösi,
Jerzy Gruszczyński, Bartłomiej Kucharski,
Hubert Królikowski, Mateusz J. Multarzyński,
Andrzej Nitka, Łukasz Pacholski, Krzysztof M. Płatek,
Paweł Przeździecki, Tomasz Szulc, Tomasz Wachowski,
Michal Zdobinsky, Gabor Zord
Wydawca
Zespół Badań i Analiz Militarnych Sp. z o.o.
ul. Anieli Krzywoń 2/155, 01-391 Warszawa
office@zbiam.pl
Biuro
ul. Bagatela 10 lok. 19, 00-585 Warszawa
Dział reklamy i marketingu
Anna Zakrzewska
anna.zakrzewska@zbiam.pl
Dystrybucja i prenumerata
office@zbiam.pl
Reklamacje
office@zbiam.pl
Prenumerata
realizowana przez Ruch S.A:
Zamówienia na prenumeratę w wersji
papierowej i na e-wydania można składać
bezpośrednio na stronie
www.prenumerata.ruch.com.pl
Ewentualne pytania prosimy kierować
na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl
lub kontaktując się z Telefonicznym
Biurem Obsługi Klienta pod numerem:
801 800 803 lub 22 717 59 59
– czynne w godzinach 7.00–18.00.
Koszt połączenia wg taryfy operatora.
Copyright by ZBiAM 2016
All Rights Reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone
Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne
rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy
jest zabronione. Materiałów niezamówionych,
nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo
dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów
i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych.
Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami
sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności
za treść zamieszczonychogłoszeń i reklam.
Więcej informacji znajdzieszna naszej nowej stronie:
www.zbiam.pl
str. 66
www.zbiam.pl Luty 2017 • Wojsko i Technika 3
Polityka obronna
Budżet Ministerstwa Obrony Narodowej na rok 2017
Piotr Janowski
Podobnie jak w przypadku innych
resortów, tak i dla Ministerstwa Obrony
Narodowej najważniejszym czynnikiem
dotyczącym jego funkcjonowania
w danym roku jest budżet. Od niego
zależą teoretyczny stan liczebny wojska
i pracowników cywilnych, wielkość
inwestycji budowlanych i remontowych,
zakupy nowego uzbrojenia
i wyposażenia, środków materiałowych
do bieżącej eksploatacji, remontów
już eksploatowanego sprzętu oraz
intensywność szkolenia wojsk. Zatem
budżet decyduje o wszystkim. Najpierw
powstaje jego plan, później jest
uchwalany przez parlament
w ramach ustawy budżetowej,
następnie Minister ON wydaje swoją
decyzję budżetową. Jest ona w ciągu roku
wielokrotnie zmieniana, natomiast
praktyczne wykorzystanie budżetu,
po zakończeniu danego roku,
jest ocenianie przez Najwyższą Izbę
Kontroli w corocznym
sprawozdaniu.
Fotografie w artykule: Tomasz Grotnik,
Andrzej Kiński, Maciej Szopa,
MON/kpt. Krzysztof Nanuś, MESKO S.A.
W ramach środków budżetu MON na 2017 r. kontynuowany będzie program zakupu pocisków manewrujących
JASSM i modyfikacji samolotów F-16C/D Jastrząb.
Budżet Ministerstwa Obrony Narodowej
(MON) jest wypadkową możliwości finansowych
państwa i głównych celów działalności
tego resortu na dany rok. Cele te określa się
na podstawie aktualnych dokumentów. W przypadku
2017 r. są to:
❚ Strategia rozwoju systemu bezpieczeństwa narodowego
Rzeczypospolitej Polskiej 2022;
❚ Główne kierunki rozwoju Sił Zbrojnych RP (SZ RP)
oraz ich przygotowań do obrony państwa na
lata 2017–2026;
❚ Szczegółowe kierunki przebudowy i modernizacji
SZ RP na lata 2013–2018;
❚ Program rozwoju SZ RP w latach 2013–2022;
❚ Program Pozamilitarnych Przygotowań Obronnych
RP w latach 2017–2026.
Podstawowe cele na 2017 r. to: zwiększenie potencjału
obronnego, podwyższenie stopnia nowoczesności
sprzętu wojskowego oraz dostosowanie
zasobów i modernizacja infrastruktury
zgodnie z potrzebami SZ RP, z uwzględnieniem
procesu przyjmowania na naszym terytorium Sojuszniczych
Sił Wzmocnienia NATO. Ma to być systematycznie
osiągane poprzez m.in.: utrzymanie
i rozwój zdolności operacyjnych SZ RP do przeciwstawienia
się zagrożeniom militarnym (w tym
hybrydowym) oraz do odstraszania potencjalnego
przeciwnika, realizację zadań sojuszniczych
(rozwój Wielonarodowej Dywizji Północny-
-Wschód, przyjęcie na terytorium RP pododdziałów
z wybranych państw w ramach batalionowej
grupy bojowej, rotacyjną obecność pododdziałów
SZ RP w państwach bałtyckich) oraz zintensyfikowanie
współpracy sojuszniczej w zakresie
przygotowania i prowadzenia wspólnych ćwiczeń
w układzie wielonarodowym oraz koalicyjnym.
Niezbędna będzie dalsza rozbudowa infrastruktury
wojskowej gotowej do przyjęcia Sojuszniczych
Sił Wzmocnienia NATO. Ponadto mają być podjęte
następujące działania: wzmocnienie potencjału
jednostek dyslokowanych na wschodzie kraju, formowane
Wojska Obrony Terytorialnej (sześć brygad),
zwiększenie stanu osobowego żołnierzy
Limity stanów średniorocznych żołnierzy i funkcjonariuszy w 2017 r.
Dział/rozdział Wyszczególnienie
Liczba żołnierzy
i funkcjonariuszy
75001
Urzędy naczelnych i centralnych organów administracji
rządowej (Urząd MON i Sztab Generalny WP)
910
75057 Placówki zagraniczne (attachaty wojskowe) 92
75201 Wojska Lądowe 47 977
75202 Siły Powietrzne 16 428
75203 Marynarka Wojenna 7020
75207 Żandarmeria Wojskowa 2900
75208 Ordynariat Polowy WP 133
75209 Prawosławny Ordynariat WP 13
75210 Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe 10
75213
Dowodzenie i kierowanie SZ RP (m.in. DGRSZ,
DORSZ, DGW) 3790
75219 Wojska Specjalne 2870
75220 Zabezpieczenie wojsk (m.in. IWspSZ, WOT, ISI, DGW) 14 915
75295 Pozostała działalność 6775
75301
Świadczenia pieniężne z zaopatrzenia emerytalnego
(Wojskowe Biuro Emerytalne)
1
75503 Sądy wojskowe 60
80302 Wojskowa Akademia Techniczna 283
80302 Akademia Sztuki Wojennej 206
80302 Akademia Marynarki Wojennej 165
80302 Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych 286
80302 Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych 160
92118 Muzeum Wojska Polskiego 2
75295
Instytucja Gospodarki Budżetowej (Zakład Inwestycji
Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego)
4
razem żołnierzy 105 000
75217 Służba Wywiadu Wojskowego 727
75218 Służba Kontrwywiadu Wojskowego 1284
razem funkcjonariuszy 2011
18 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Wozy bojowe
Armored Brigade Combat Team – koncepcja oddziałów
pancerno-zmechanizowanych US Army
Adam M. Maciejewski
14 stycznia, na terenie koszar 11. Lubuskiej
Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu,
premier Beata Szydło razem z ministrem
obrony narodowej Antonim Macierewiczem,
w obecności ambasadora Stanów
Zjednoczonych Ameryki w RP
Paula W. Jonesa i dowódcy
11. LDKPanc. gen. dyw. Jarosława Miki,
oficjalnie powitała żołnierzy US Army
z przybyłego do Polski 3 rd Armored Brigade
Combat Team. Wykorzystajmy zatem
to wydarzenie do przybliżenia Czytelnikom
tego typu jednostek US Army.
Fotografie w artykule: US Army/3 rd ABCT,
Capt. Scott Walters, Staff Sgt. Elizabeth Tarr, Staff
Sgt. Micah VanDyke, Staff Sgt. Corinna Baltos,
Sgt. Devone Collins; MON/12.SDZ/por. Błażej
Łukaszewski, st. chor. Artur Walento.
3i rd Armored Brigade Combat Team (3 rd ABCT),
czyli 3. Pancerny Brygadowy Zespół Bojowy,
to przykład najcięższego, gdyż pancerno-zmechanizowanego,
manewrowego związku
taktycznego US Army, powstałego w ramach koncepcji
tworzenia BCT (Brigade Combat Team – Brygadowy
Zespół Bojowy), którą to potraktujemy
w tym artykule zdawkowo z powodu rozległości
zagadnienia względem ograniczonegomiejsca na
łamach „Wojska i Techniki”. ABCT nie są przeznaczone
do częstych dyslokacji i choćby z tej przyczyny
przerzut ABCT do Europy jest wydarzeniem samym
w sobie. Jednak z wojskowego punktu widzenia,
Czołgi M1A2 Abrams z 3 rd Armored Brigade Combat Team na strzelnicy poligonu Świętoszów.
rozmieszczenie ABCT na wschodniej flance NATO
jest bardziej gestem politycznym – wobec regionalnych
sojuszników Stanów Zjednoczonych, ale także
Rosji – byłej już administracji prezydenta Baracka
Obamy, niż czynnikiem istotnie zmieniającym bilans
sił. Choć w polskich mediach można było usłyszeć
na ten temat różne, często karkołomne tezy.
Reformy reformami, a tradycja tradycją. Czołg M1A2 z 3 rd ABCT na poligonie w Żaganiu z zatkniętym proporcem
1 st Battalion, 68 th Armored Regiment (1. bat. 68. pułku panc.), który włączono do 3 rd ABCT.
Od brygad do brygadowych
zespołów bojowych
W latach 80. XX wieku US Army była zorganizowana
według wyzwań zimnej wojny. Stąd zasadniczą siłą
Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych
były ciężkie (pancerno-zmechanizowane)
korpusy armijne, rozmieszczone na przewidywanych
teatrach działań wojennych. Chodziło przede
wszystkim o Europę, w której siły amerykańskie miały
w ramach koncepcji AirLand Battle pokonać wojska
Układu Warszawskiego. Uzupełnieniem ciężkich
korpusów były lekkie dywizje piechoty, jako siły
szybkiego reagowania na całym świecie, także w ramach
wsparcia NATO. W latach 80. XX w. US Army
zaczęła też otrzymywać uzbrojenie doktrynalnie
kluczowe do toczenia AirLand Battle, czyli czołgi
M1 Abrams, bojowe wozy piechoty M2 Bradley, polowe
wyrzutnie rakietowe M270 MLRS, śmigłowce
wielozadaniowe UH-60A Black Hawk i bojowe
AH-64A Apache oraz broń przeciwlotniczą – systemy
średniego zasięgu MIM-104 Patriot i bliskiego,
przenośne FIM-92 Stinger. Olbrzymią rolę w AirLand
Battle odgrywało lotnictwo taktyczne, którego zadaniem
miała być tzw. izolacja pola walki (ang. air
interdiction), czyli niszczenie wojsk drugiego rzutu
zanim dotrą na linię frontu. W ten sposób wojska lądowe
NATO nie byłyby zmuszone do walki z przeważającymi
– co najmniej liczebnie – siłami państw
UW. W Stanach Zjednoczonych zapoczątkowano
nawet programy zbrojeniowe mające dać US Army
oręż do precyzyjnych uderzeń przeciw siłom lądowym,
wykonywanych w skali operacyjno-taktycznej
w czasie quasi-rzeczywistym (ostatecznie niedokończony
program Assault Breaker). Przykładem
w historii najnowszej na takie użycie lotnictwa była
operacja Desert Storm.
Koniec zimnej wojny i dwublokowej konfrontacji
przyniósł koncepcyjne zmiany w US Army w kierunku
tworzenia lżejszych, mniejszych, ale strategicznie
mobilniejszych sił (tzw. Force XXI), zdolnych do
26 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Wozy bojowe
Adam M. Maciejewski
Częściowa zmiana wektorów tureckiej
polityki odnośnie trwającej w Syrii wojny
spowodowała zintensyfikowanie działań
tureckich sił zbrojnych na terytorium
opanowanym przez siły tzw. państwa
islamskiego. Militarnym aspektem tureckiej
ofensywy jest bojowe użycie
czołgów Leopard 2, którego rezultaty
budzą wiele emocji.
Pod Al-Bab terroryści tzw. państwa islamskiego zdobyli też nieuszkodzone Leopardy 2.
Fotografie w artykule: MD Crown Copyright, US Army,
US DoD, Adam M. Maciejewski, Internet.
Leopardy 2 w boju
Wl niniejszym artykule nie będziemy
skupiać się na szczegółach tureckiej
ofensywy, w tym jej celach wojskowych
(w tej kwestii odsyłamy do artykułu Operacja
„Tarcza Eufratu” w WiT 10/2016). Pominiemy też
aspekt polityczny, czyli komu i dlaczego zależy na
destabilizacji Syrii i sponsorowaniu rebelii przeciw
władzom w Damaszku. Zamiast tego postaramy się
ocenić de facto debiut bojowy czołgu Leopard 2,
porównać go z rezultatami użycia innych, współczesnych
mu konstrukcyjnie czołgów w zbliżonych
warunkach bojowych, jak również przełożyć
te obserwacje na kierunki rozwoju polskich wojsk
pancernych.
Późny debiutant
Do chwili tureckiej ofensywy Leopard 2 cieszył się
statusem prawie modelowej konstrukcji zachodniego
czołgu tzw. trzeciej powojennej generacji.
Nie było to poparte sukcesami na polu walki, gdyż
– na szczęście – wojna, do której zaprojektowano
Leoparda 2, nigdy nie wybuchła. Jednak jego konstrukcja
była punktem odniesienia dla konstruktorów
z innych państw (np. japoński Typ 90, indyjski
Arjun). W czasach zimnej wojny Leopard 2 miał niewielką
grupę użytkowników, prócz RFN kupiły go
jeszcze Holandia i Szwajcaria. Jednak po zakończeniu
dwublokowej konfrontacji, nowe i używane
Leopardy 2 stały się atrakcyjnym towarem.
Pierwsze ujawnione ostrzelanie tureckiego Leoparda 2 – za pomocą ppk TOW-2A. W wyniku trafienia w przód wieży ranna
została cała załoga. W oczy rzuca się niekorzystna pozycja czołgu względem nadlatującego pocisku.
Zwłaszcza w Europie i NATO, ale nie tylko. Z upływem
lat używane Leopardy 2 były tym chętniej
kupowane, gdyż na Zachodzie w zasadzie przestano
produkować inne typy czołgów, a do wyboru
były jeszcze eksportowe, drogie w eksploatacji
Abramsy o zubożonym opancerzeniu. Albo czołgi
z Rosji lub Chin, dla części państw niemożliwe do
zakupu ze względów politycznych. Inni producenci
czołgów, jak Republika Korei, do dziś nie potrafią
przełożyć swoich osiągnięć technicznych na
kontrakty eksportowe.
W takich uwarunkowaniach Leopard 2 trafił do
arsenałów armii w Europie, Azji i obu Amerykach.
Nawet przy braku konkurencji, nie byłoby to
możliwe bez pozytywnych opinii dotychczasowych
użytkowników tego wozu bojowego. Nie
bez znaczenia był i jest też fakt ciągłej ewolucji
Leoparda 2 w kraju macierzystego użytkownika,
zarówno jeśli chodzi o modernizacje dla Bundeswehry
(więcej w WiT 11/2016), jak i rozwiązania
przygotowane z myślą o eksporcie.
Niemniej Leopard 2 wciąż pozostawał „królem”
poligonów, nie licząc udziału niemieckich i holenderskich
wozów w misji KFOR na Bałkanach,
gdzie stanowiły przede wszystkim „psychologiczne”
wzmocnienie kontyngentów. Natomiast
opinie o jego faktycznych możliwościach bojowych
były zbiorem projekcji masowej wyobraźni
rodzących się na podstawie katalogowych danych
taktyczno-technicznych, opinii o doskonałości
niemieckiej myśli technicznej (vide motoryzacja),
a nawet porównań z niemieckimi czołgami
z czasów ostatniej wojny światowej (choć próżno
szukać ich rozwiązań konstrukcyjnych w powojennych
wozach).
Po raz pierwszy Leopard 2 ruszył do walki dopiero
w XXI w., wraz z duńskimi i kanadyjskimi
kontyngentami sił IFOR w Afganistanie. Ze względu
na specyfikę tego konfliktu, ani skala ich użycia,
ani okoliczności, w jakich przyszło im działać, nie
dostarczyły wielu wniosków. Choć oba kraje używały
różnych wersji Leoparda 2 – Kanadyjczycy
zmodernizowanych Leopard 2A4M CAN i 2A6M CAN,
32 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Wozy bojowe
Marcin Gawęda
Pojawienie się przed dwoma laty na
syryjskim froncie czołgów T-90 i ich
aktywny udział w walkach był
z pewnością zaskoczeniem. Od początku
spekulowano, kim są członkowie
ich załóg, chociaż oficjalne stanowisko
rosyjskie jest takie, że przekazano je
Siłom Zbrojnym Syryjskiej Republiki
Arabskiej. Ministerstwo Obrony
Federacji Rosyjskiej jak dotąd nie
ustosunkowało się do faktu przerzucenia
T-90 do Syrii, dlatego nie ma nawet
oficjalnego stanowiska, ile takich
czołgów bierze udział w konflikcie
syryjskim.
T-90 w Syrii
Fotografie w artykule: ANNA News, Internet.
WnSyrii znalazły się obie odmiany produkowane
dla Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej,
a więc najstarsze, odmiany
„dziewięćdziesiątek” – T-90 (Obiekt 188) i T-90A
Władimir (Obiekt 188A1). T-90 to wersja z wieżą odlewaną,
przejętą z późnych wersji T-72B, a T-90A
pierwsza z wieżą spawaną. Jeśli chodzi o T-90A, to
w stosunku do poprzednika, ma także mocniejszy
silnik (W-92S2 o mocy 736 kW/1000 KM), celownik
nocny działonowego z noktowizorem Buran-PA
lub termowizorem Agawa-2 (od 2006 r. ESSA),
zmodernizowaną odmianę armaty – 2A46M-5,
ulepszony automat ładowania, a być może także
zmodernizowany układ stabilizacji armaty itp.
Seryjna produkcja czołgu T-90 zaczęła się
w 1992 r. i w latach 1992–1998 (od 1994 r. także
wariant dowódczy T-90K) Uralwagonzawod opuściło
ok. 120 czołgów dla SZ FR. Z racji problemów
finansowych MO FR przestało na kilka lat zamawiać
czołgi i dostawy na własne potrzeby wznowiono
dopiero w 2004 r., w międzyczasie realizując
kontrakt indyjski. W latach 1999–2004 czołg
T-90 został zmodernizowany i kolejna partia czołgów
dla Rosji została dostarczona już w wersji
T-90A Władimir. Łącznie zakłady z Niżnego Tagiłu
wyprodukowały 32 T-90A modelu 2004 i 337
T-90 w rejonie Aleppo. Kadr z reportażu abchaskiej agencji ANNA News.
T-90A modelu 2006, z tego ok. 80 w wersji dowodzenia
T-90AK (lata 2004–2011, według innych
danych do 2010 r. przekazano co najmniej 217
czołgów, w tym 7 w wersji dowodzenia AK).
Czołg T-90A do uzbrojenia SZ FR został przyjęty
oficjalnie dopiero w 2005 r.
Łącznie SZ FR dysponują, czy raczej do niedawna
dysponowały (w zależności od źródła) od ok. 350 do
ok. 550 czołgami w wersjach T-90/K i T-90A/AK,
z których część było zmagazynowanych.
Najnowsza wersja czołgu, czyli T-90MS, została
opracowana z myślą o kontrahentach zagranicznych
i SZ FR jej nie zamawiają, zadowalając się np.
modernizacją „siedem dwójek” do standardu
T-72B3, będącego tańszą alternatywą T-90A. Można
zatem skonstatować, że syryjskiemu sojusznikowi
przekazano de facto partię najnowszych,
użytkowanych przez rosyjską armię seryjnych
czołgów i to w dodatku – najprawdopodobniej –
przynajmniej w części bezpośrednio z jednostek.
Nigdy nie zostało oficjalnie potwierdzone z jakiego
związku taktycznego pochodzą przekazane
T-90, ale poprzez porównanie kamuflażu przypuszcza
się, że czołgi mogły należeć do jednej
z brygad liniowych.
Skoro o kamuflażu mowa, czołgi były malowane
w dwojaki sposób – jednolicie pokryte ciemnozieloną
farbą i w trójbarwnym, standardowym kamuflażu.
Potem, już po pewnym czasie od dostarczenia,
odróżnianie wozów bojowych po malowaniu
stawało się coraz trudniejsze, nie można także wykluczyć
wersji o celowym przemalowaniu pojazdów.
Z czasem zniknęły z nich także jakiekolwiek
oznaczenia taktyczne. Sprawia to wrażenie celowej
dezinformacji – wobec niewielkiej, zapewne, liczby
przekazanych czołgów, utrudnianie ich identyfikacji
pozwala uczynić wrażenie, że jest ich więcej niż
w rzeczywistości, co daje propagandowe korzyści
stronom: rosyjskiej i rządowej syryjskiej.
U schyłku października ub.r. pod Aleppo pojawił
się czołg w świetnym stanie technicznym i nietypowym
malowaniu jasnozielonym, które wcześniej
Pierwszym dostępnym publicznie potwierdzeniem obecności czołgów T-90
w Chmejmim były zdjęcia zrobione przypadkowo, przy okazji koncertu zespołu
rosyjskich Wojsk Powietrznodesantowych.
T-90 w bazie Chmejmim. Zwraca uwagę brak numerów taktycznych i typowy dla
wozów SZ FR trójbarwny kamuflaż.
38 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Obrona przeciwlotnicza
Jedna z dwóch stacji radiolokacyjnych P-18 Laura, na których zrealizowano drugi etap prac modernizacyjnych. Na zdjęciu widoczne kabiny: antenowa KAn i aparaturowa KAp.
Andrzej Kiński
Laury z Zielonki
Wojskowe Zakłady Elektroniczne S.A.
z podwarszawskiej Zielonki, kontynuując
swą specjalizację związaną z naprawami
i remontami specjalistycznego sprzętu
radioelektronicznego, w ciągu ostatniego
ćwierćwiecza uzyskały duże doświadczenie
także w modernizacji wojskowego sprzętu
rozpoznania, walki elektronicznej,
dowodzenia, łączności i obrony
przeciwlotniczej produkcji byłego ZSRS.
Jednym z konsekwentnie realizowanych
projektów jest modernizacja stacji
radiolokacyjnych P-18. Ze względu na swe
walory taktyczno-techniczne są one dziś
jedynymi stacjami radiolokacyjnymi
wykrywania celów pasma metrowego
produkcji b. ZSRS, które nadal pozostają
w służbie Sił Zbrojnych RP!
Ilustracje w artykule: WZE S.A., Andrzej Kiński.
Wlojska Obrony Przeciwlotniczej Sił Powietrznych
eksploatują obecnie kilkanaście
zestawów radarów tego typu,
występujących przede wszystkim w strukturze zespołów
ogniowych dywizjonów rakietowych wyposażonych
w przeciwlotnicze zestawy rakietowe
S-125SC Newa-SC, w których wykorzystywane są
w charakterze radiolokacyjnych stacji wstępnego
poszukiwania celów (RSWP).
Długowieczna Laura
Pomimo faktu, że bazowy wariant stacji radiolokacyjnej
P-18 (1RŁ131 Tieriek, w Wojsku Polskim eksploatowany
od połowy lat 70. i znany pod kryptonimem
Laura, później do użycia wdrożono wariant
P-18R/1RŁ131R, przystosowany do współpracy
z systemem „swój–obcy” 1Ł22) został wprowadzony
do uzbrojenia Armii Sowieckiej w 1971 r., a zatem
już ponad 45 lat temu, nadal pozostaje w wyposażeniu
kilkudziesięciu krajów świata, w tym
wielu europejskich. I to bynajmniej nie dlatego, że
nie mogą one sobie pozwolić na zakup sprzętu
radiolokacyjnego nowej generacji. Ba, w kilku
z nich – już w XXI w. – była ona modernizowana.
Leciwa, określająca tylko odległość i azymut celu
stacja radiolokacyjna, wywodząca się w prostej linii
z radaru P-12 (1RŁ14 Jenisiej, w WP Maria), opracowanego
w połowie lat 50. XX w., w drugiej dekadzie
XXI wieku jest wykorzystywana także
w pierwszoliniowych jednostkach kilku państw
NATO. Sprawia to przede wszystkim jej robocze
pasmo częstotliwości – 150–170 MHz (metrowe,
VHF), zapewniające wykrywanie ze znacznych odległości
także celów o niskiej skutecznej powierzchni
odbicia radiolokacyjnego, a więc także
samolotów „stealth” i bezzałogowców. Takich
zdolności nie mają, najpowszechniej używane
współcześnie do wstępnego wykrywania celów,
radary centymetrowe, które cele tej klasy mogą
wykryć ze znacznie mniejszej odległości. Poza
tym P-18 ma prostą konstrukcję, jest niezawodna,
łatwa w naprawie, cechuje ją także znaczna zdolność
przetrwania na współczesnym polu walki,
ponieważ jej pracy nie wykrywa wiele prostych
systemów ostrzegania przed opromieniowaniem
przez radar, a standardowe lotnicze zasobniki zakłócające,
np. AN/ALQ-131, pracują w wyższych
zakresach częstotliwości. W XXI wieku dają się jednak
we znaki liczne ograniczenia tego radaru,
przede wszystkim wynikające z zastosowanych
w nim rozwiązań konstrukcyjnych i bazy elementowej.
Choćby przestarzały układ przetwarzania
sygnałów sprawia, że wykrywanie i pewne śledzenie
celów w warunkach występowania zakłóceń
(naturalnych i celowych) staje się problematyczne.
System obróbki sygnałów ma niską wydajność,
która ogranicza liczbę prowadzonych celów i dokładność
określania ich koordynat. Archaiczna jest
też konsola operatorska. Analogowy sygnał na
wyjściu ogranicza również możliwość integracji ze
współczesnymi systemami dowodzenia obroną
powietrzną. Czas eksploatacji oryginalnych stacji
44 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Szkolenie wojsk
Nowy symulator do nowej Osy
Tomasz Wachowski
Podczas ubiegłorocznego XXIV
Międzynarodowego Salonu Przemysłu
Obronnego w Kielcach, a także
na październikowej międzynarodowej
wystawie AUSA Annual Meeting & Exposition
w Waszyngtonie w 2016 r., Wojskowe
Zakłady Uzbrojenia S.A. zaprezentowały
jedno ze swych najnowszych opracowań
– demonstrator symulatora
przeciwlotniczego rakietowego wozu
bojowego Osa, wykorzystujący popularny
system projektowania przestrzeni wirtualnej
do symulacji pola walki VBS3.
Ilustracje w artykule: WZU.
Pomysł opracowania, opartego na współczesnych
rozwiązaniach informatycznych, symulatora
przeciwlotniczego zestawu rakietowego
w przestrzeni wirtualnej, pojawił się
w pionie rozwoju Wojskowych Zakładów Uzbrojenia
S.A. z Grudziądza, firmie należącej do Polskiej
Grupy Zbrojeniowej S.A., już przed kilkoma laty.
Związane było to w pierwszym rzędzie z realizowanymi
w zakładach od końca lat 90. XX w. pracami
nad modernizacją przeciwlotniczych zestawów
i systemów rakietowych, znajdujących się w uzbrojeniu
Wojsk Lądowych oraz Sił Powietrznych Sił
Zbrojnych RP. Zatem tą sferą działalności, która ma
dziś kluczowe znaczenie dla grudziądzkiego przedsiębiorstwa.
Modernizacja zestawów umożliwiła nie
tylko przedłużenie okresu ich eksploatacji, ale także
pozwoliła na znaczne zwiększenie ich skuteczności
bojowej. Zastosowanie w sprzęcie zaprojektowanym
jeszcze w latach 60. i 70. nowoczesnych rozwiązań
elektronicznych i informatycznych zmieniło
także środowisko pracy obsług zestawów – interfejsów
„człowiek–maszyna”. Zamiast przestarzałych
monochromatycznych wskaźników i monitorów
opartych na lampach katodowych, zastosowano
barwne wskaźniki oraz monitory cyfrowe, pozwalające
znacząco rozszerzyć zakres prezentowanej informacji
oraz uprościć proces zwalczania celu na
wszystkich jego etapach. Dotychczas używane
urządzenia szkolno-treningowe, nie dość że przestarzałe
i niewygodne w użyciu (np. w przypadku
systemu 2K12 Kub i przeciwlotniczego rakietowego
wozu bojowego 9A33BM2/3 zestawu Osa standardowo
mieściły się w nadwoziach specjalnych na
trzyosiowym samochodzie ciężarowym ZiŁ-131), to
po zmianie organizacji i wyposażenia stanowisk
operatorskich członków obsługi, stały się de facto
nieużyteczne bez przeprowadzenia gruntownej
modernizacji. Oczywiście, możliwe jest szkolenie
obsług na sprzęcie bojowym, przy wykorzystaniu
Demonstrator symulatora przeciwlotniczego rakietowego wozu bojowego 9A33BM2/3 zmodernizowanego do standardu
Osa-P, który Wojskowe Zakłady Uzbrojenia S.A. w Grudziądzu zaprezentowały po raz pierwszy w ubiegłym roku.
treningowych trybów pracy, ale zawsze wiąże się to
z koniecznością jego włączenia i skutkuje przyspieszonym
zużyciem, stąd nie jest optymalne na
wszystkich etapach szkolenia operatorów i podtrzymywania
ich nawyków.
W projekcie nowego symulatora, aby zwiększyć
efektywność szkolenia i umożliwić współpracę
urządzeń szkolno-treningowych w sieci, założono
zastosowanie innowacyjnego sposobu integracji –
wygenerowanych w czasie rzeczywistym w wirtualnej
przestrzeni trójwymiarowej sygnatur statków
powietrznych i obiektów lądowych lub morskich.
Są one generowane jednocześnie, skorelowane
i zobrazowane w przestrzeni radiolokacyjnej, termowizyjnej
i optycznej (także wirtualnego dalmierza
laserowego). Ich źródłem jest oprogramowanie
symulatora lub – poprzez specjalizowany
interfejs – inne kompatybilne symulatory różnorodnego
sprzętu wojskowego. Możliwe jest także
naprowadzanie na te wirtualne cele wirtualnych
rakiet z cyfrowego modelu sprzętu bojowego.
Dzięki takiemu rozwiązaniu możliwe jest prowadzenie
ćwiczeń zarówno pojedynczej załogi, jak
i współdziałania większych zgrupowań wojsk lądowych,
powietrznych oraz morskich. Symulator
może także współpracować z rzeczywistym
sprzętem poprzez specjalizowany interfejs,
umożliwiający załodze szkolenie i trening na
swych stanowiskach w sprzęcie bojowym. Elastyczność
zastosowanego rozwiązania pozwala na
dostosowanie symulatora do dowolnego przeciwlotniczego
wozu bojowego obecnie znajdującego
się w wyposażeniu SZ RP, a także planowanego
do wprowadzenia do uzbrojenia w przyszłości.
Symulator zapewnia wykonanie zadania ogniowego
przy użyciu dowolnego typu środka bojowego,
poprzez modelowanie charakterystyki lotu pocisku
kierowanego w przestrzeni wirtualnej 3D
w czasie rzeczywistym. Projekt jest realizowany
przy wykorzystaniu najnowocześniejszego systemu
projektowania przestrzeni wirtualnej do symulacji
pola walki VBS3 (Virtual Battlespace 3).
50 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Pojazdy wojskowe
Nowości rynku militarnej motoryzacji
w Polsce w 2016 roku
Tatra wraz ze swymi partnerami promuje w Polsce m.in. kompletny system wsparcia inżynieryjnego AM-50EX z elementami mostu towarzyszącego.
Jarosław Brach
W przypadku dostaw dla Sił Zbrojnych RP
pojazdów użytkowych średniej i ciężkiej
klasy tonażowej, czyli o dopuszczalnej
masie całkowitej powyżej sześciu ton,
od wielu lat liczy się kilku tych
samych dostawców.
Fotografie w artykule: Jarosław Brach, Andrzej Kiński,
ZTS VVÚ Košice, Aebi Schmidt Polska, Moffett.
Pod względem rodzaju taboru oraz wielkości
i częstotliwości zawieranych umów
można ich podzielić na cztery zasadnicze
grupy. Pierwszą tworzą partnerzy dostarczający
rocznie dużo sprzętu. Należą do niej – wchodzący
w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A.
– Jelcz Sp. z o.o. oraz Iveco i Iveco DV (Defence Vehicles).
Druga obejmuje przedsiębiorstwa sprzedające
mniej samochodów, w dodatku nieregularnie.
Zaliczyć do niej trzeba: MAN-a i MAN-a/RMMV,
Scanię oraz Tatrę. W skład trzeciej wchodzą podmioty
od dawna zainteresowane zawarciem u nas
kontraktów, ale mogące się dotąd pochwalić sprzedażą
pojedynczych samochodów. Obecnie dotyczy
tu głównie Volvo Group Governmental Sales
(VGGS) wraz z zależnymi filiami Renault Trucks
Defence i Volvo Defence. Do tego trzeba dodać dokonujące
modernizacji Starów 266 firmy Autobox
Sp. z o.o. i PPHU StarSanDuo oraz dostawców komponentów
i zabudów. Z tych ostatnich warto wskazać
na spółki: Tezana Sp. z o.o., dostarczającą m.in.
silniki Iveco – CNH Industrial i automatyczne skrzynie
biegów Allison oraz Szczęśniak Pojazdy Specjalne
Sp. z o.o., Zamet Głowno Sp.J., Cargotec Poland
Sp. z o.o. i Aebi Schmidt Polska Sp. z o.o.
W ubiegłym roku część z wyżej wspomnianych
firm pokazała ciekawe, nieraz premierowe wyroby.
W tym artykule przybliżymy wybrane z nich.
Szczęśniak PS i Tatra
Wytwórca nadwozi specjalizowanych i specjalistycznych,
w pierwszym rzędzie dla straży pożarnej,
z Bielska-Białej od kilku lat z coraz większymi
sukcesami kooperuje przy różnorodnych projektach
z czeską Tatrą, w tym na rynkach międzynarodowych.
Między innymi wraz nią, jako poddostawca,
wykonał, na zamówienie Sił Zbrojnych Republiki
Czeskiej, ciężki kołowy pojazd ewakuacji i ratownictwa
technicznego KWZT-3, na mocy umowy na
pięć takich pojazdów, zawartej w 2015 r.
Z kolei Tatra, już samodzielnie, promowała w Polsce
m.in. model Tatra AM-50 EX, czyli podwozie
T815 – 7T3R41 8×8.1R z hybrydowej rodziny Force
wraz z elementami mostu towarzyszącego. Zestaw
ten powstał w efekcie współpracy Tatry ze słowacką
firmą ZTS VVÚ KOŠICE, a. s. Wykorzystany nośnik to
wariant 4-osiowy z długą, nieopancerzoną kabiną
typu militarnego, wyłącznie pojedynczym ogumieniem
16.00R20 i tzw. czeską kompletacją układu
napędowego. A więc z: 8-cylindrowym, widlastym,
chłodzonym powietrzem silnikiem T3C-928-90
Euro 3 o mocy maksymalnej 300 kW/408 KM przy
1800 obr./min i maksymalnym momencie obrotowym
2100 Nm przy 1000 obr./min; jednotarczowym,
suchym sprzęgłem MFZ 430; 14-biegową,
zautomatyzowaną skrzynią przekładniową 14 TS 210L
i 2-biegową skrzynią rozdzielczą 2.30 TRS 0.8/1.9.
Układ napędowy dopełniają niezależnie zawieszone
półosie wahliwe. Zawieszenie tworzą poduszki
powietrzne i amortyzatory teleskopowe, z tyłu uzupełnione
o drążki stabilizatorów. Dopuszczalną
technicznie masę całkowitą tej ciężarówki określono
na 38 000 kg.
Natomiast jako kompletny system wsparcia inżynieryjnego,
Tatra AM-50 EX to pojazd kołowy,
z nadwoziem w formie układu rozkładającego sekcję
mostu towarzyszącego i z jedną sekcją takiego
mostu. Pojedyncza sekcja mostowa może być rozstawiona
nad przeszkodami o szerokości od 10 do
56 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Samoloty bojowe
Nowe czy używane – jakie F-16 dla Polski?
Dziś 48 myśliwców wielozadaniowych Lockheed Martin F-16C/D Block 52+ Sił Powietrznych to najbardziej zaawansowane maszyny rodziny Fighting Falcon w państwach NATO.
Niestety, trzy eskadry nowoczesnych maszyn to stanowczo za mało wobec zadań stawianych przed lotniczym rodzajem sił zbrojnych.
Maciej Szopa
Na początku stycznia br. odpowiedzialny
za modernizację techniczną Sił Zbrojnych
RP sekretarz stanu w Ministerstwie
Obrony Narodowej Bartosz Kownacki
poinformował o rozważanej obecnie
możliwości wzmocnienia lotnictwa
bojowego o „50 do 100 samolotów”.
Według jego słów, brane pod uwagę są
przede wszystkim nowe bądź używane
myśliwce F-16, ale analizowano też
zakup myśliwców 5. generacji
F-35A Lightning II. To bardzo ważna
deklaracja, choć wątpliwości budzi
pomysł ewentualnego zakupu F-16
pierwszych wersji produkcyjnych, które
w ostatnich latach są licznie wycofywane
przez dotychczasowych użytkowników.
W ten sposób, po kilkunastu latach,
MON wraca do koncepcji zakupu „F-16
z pustyni”, niegdyś odrzuconej na rzecz
fabrycznie nowych samolotów. Należy
pamiętać, że – nawet po modernizacji
– będą one miały znacznie mniejsze
możliwości bojowe niż F-16C/D Block 52+
Jastrząb, kupione przez Polskę w ubiegłej
dekadzie. Niestety, na rynku wtórnym
nie ma nowszych i należących do tzw.
generacji 4,5 maszyn F-16C/D, a jedynie
wyprodukowane w latach 1978–1985
F-16A/B, choć w większości przypadków
systematycznie modernizowane.
Fotografie w artykule, jeśli nie zaznaczono inaczej:
Siły Obronne Izraela, USAF, MO Rumunii,
MO Norwegii, Lockheed Martin,
Northrop Grumman, Elbit Systems, Maciej Szopa.
Z
akup maszyn F-35A oznaczałby nabycie
samolotów o znacząco większych możliwościach
od Jastrzębi. Byłoby to ważne, jeśli
groziłby nam konflikt z wielkim sąsiadem ze
Wschodu, jednak perspektywa ich zakupu, z wielu
powodów, wydaje się odsuwać na bliżej nieokreślony
czas. Po raz pierwszy informacje o planach
zakupu 64 (!) takich maszyn pojawiły się
oficjalnie w lutym 2014 r., podczas posiedzenia
Parlamentarnego Zespołu ds. Wojska Polskiego,
poświęconemu przyszłości maszyn Su-22 w Siłach
Powietrznych. Mówiło się wówczas o wcieleniu
Lightningów II do służby w latach 2022–2030.
Sprawa nie jest jednak prosta. Nie tylko ze względu
na ogromną cenę, która do niedawna kształtowała
się na poziomie około 120 mln USD za egzemplarz
(faktycznie US Air Force dotąd płaciło
157 mln za F-35A) i dopiero około 2018 r. ma zostać
obniżona do 85 mln USD, po uruchomieniu pełnoskalowej
produkcji (pamiętać należy, że jest to
koszt „gołego” samolotu, bez uzbrojenia, części
zamiennych, wyposażenia naziemnego, wsparcia
eksploatacji w cyklu życia etc.). Problemem jest
rosnąca liczba zamówionych maszyn – jak dotąd
(stan na styczeń 2017 r.) wyprodukowano nieco
ponad 200 F-35 wszystkich wersji. A chętnych na
nie przybywa – wśród nich są kraje, które już złożyły
zamówienia i często rozważają zwiększenie
ich skali (Australia, Izrael, Włochy, Japonia, Holandia,
Norwegia, Republika Korei, Turcja i oczywiście
Stany Zjednoczone). Inne (Kanada, Belgia) zastanawiają
się, jednak jako członkowie międzynarodowego
konsorcjum F-35 i tak będą miały pierwszeństwo,
jeżeli wybiorą ten samolot. Nawet
jeżeli Polska zadecydowałaby się więc dzisiaj na
zakup F-35 i dysponowała odpowiednimi środkami
finansowymi, to – zgodnie ze stanowiskiem
Lockheed Martina – i tak pierwsze egzemplarze
trafiłyby do służby nad Wisłą najwcześniej
w 2026 r. Jedyną szansą na przyspieszenie dostaw
mogłoby być odstąpienie miejsc w kolejce przez
Stany Zjednoczone.
Do czasu rozpoczęcia służby pierwszych F-35A
Siły Powietrzne pozostawałyby osłabione dysponując
w zasadzie tylko pięcioma eskadrami bojowymi,
z których cztery można uznać za pełnowartościowe
(trzy na Jastrzębiach i jedna na zmodernizowanych,
choć w ograniczonym zakresie, MiG-ach-29). Piąta
eskadra MiG-ów z Malborka dysponuje samolotami,
które nie przeszły remontów i doposażenia w WZL
nr 2 S.A. w drugiej dekadzie tego wieku. Su-22, pomimo
zabiegów odświeżających, które są wykonywane
w bydgoskich zakładach, to samoloty utrzymywane
w celu podtrzymania funkcjonowania
21. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie i do
współpracy podczas ćwiczeń z jednostkami lądowymi,
w tym obroną przeciwlotniczą. W tej sytuacji
wydaje się, że zakup samolotu „przejściowego”, który
z jednej strony byłby interoperacyjny z Jastrzębiami,
z drugiej zastąpiłby Su-22 i część MiG-ów-29 oraz
dysponował wymierną wartością bojową, wydaje
się być całkiem sensowny.
O ile jednak malkontenci krytykujący wybór fabrycznie
nowych F-16C/D Block 52+ w 2002 r., jako
rzekomego „amerykańskiego złomu”, nie mieli
wówczas zupełnie racji (zdaniem autora tego tekstu
wybrano wówczas optymalną pod kątem postawionych
wymagań z wówczas oferowanych
Polsce konstrukcji), o tyle wiele ich ówczesnych argumentów
znalazłoby rzeczywiste zastosowanie
w przypadku ewentualnej decyzji o zakupie używanych
samolotów wersji A/B dziś. Co prawda używane
F-16 miałyby przejść zabiegi modernizacyjne
– być może częściowo w kraju oferenta – choć
możliwe, że przy znacznym udziale Wojskowych
Zakładach Lotniczych nr 2 S.A. w Bydgoszczy, jak
chciałyby polskie władze. Zakłady te już dzisiaj dysponują
pewnymi kompetencjami w zakresie remontów
komponentów podwozia, systemów
pneumatycznego, hydraulicznego i elektrycznego
66 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Siły powietrzne
Następcy chorwackich MiG-ów
Maciej Szopa
29 grudnia ubiegłego roku zespół
ekspertów, pracujący na zlecenie
Ministerstwa Obrony Republiki
Chorwacji, wydał rekomendacje
w sprawie najkorzystniejszych, z punktu
widzenia postawionych wymagań,
konstrukcji w kategorii naddźwiękowych
wielozadaniowych samolotów bojowych.
Ostateczny wybór zostanie dokonany
między dwiema lekkimi i ekonomicznymi
konstrukcjami, europejską i azjatycką,
a właściwie azjatycko-amerykańską.
Kilkanaście nowych maszyn pozwoli
zmniejszyć dystans, należącej od 2009 r.
do NATO, Chorwacji do Serbii,
jeśli chodzi o potencjał
lotnictwa wojskowego.
Fotografie w artykule: Hrvatsko ratno zrakoplovstvo
i protuzračna obrana, Wippel, Vojska Srbije,
Krasimir Grozev, Ministarstvo obrane RH.
Para MiG-ów-21bisD, które przeszły remont i doposażenie w rumuńskich zakładach Aerostar przy współpracy
z Elbit Systems.
Historia Hrvatsko ratno zrakoplovstvo i protuzračne
obrany (HRZ i PZO, Wojsk Lotniczych
i Obrony Powietrznej Chorwacji)
należy z pewnością do najciekawszych we współczesnej
Europie. W grudniu 1991 r. młode, proklamujące
poprzez secesję niepodległość państwo,
zaczęło tworzyć swoje siły powietrzne od zera,
wyposażając je w nieliczne maszyny, przejęte z zasobów
Jugoslavensko ratno zrakoplovstvo i protuzračne
obrany (JRZ i PZO, Wojska Lotnicze
i Obrony Powietrznej Jugosławii), a także należące
wcześniej do użytkowników cywilnych, a nawet
obiekty muzealne (w planach była reaktywacja
maszyn ustawionych na pomnikach!). Od początku
podjęto starania o zakup statków powietrznych
za granicą. Za największy sukces można uznać zakup
– z różnych źródeł – śmigłowców Mi-24 (10)
i Mi-8 (ok. 20) oraz ponad 40 myśliwców MiG-21
różnych odmian (nie jest prawdą, że były to wyłącznie
MiG-21bis i UM).
Skąd wzięły się chorwackie MiG-i?
Kilka myśliwców udało się pozyskać „bezkosztowo”,
w wyniku dezercji chorwackich pilotów po rozpadzie
Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii.
Większość sprzętu JRZ i PZO znalazło się bowiem
w owym czasie się pod serbską kontrolą. Nie
był to przypadek, gdyż dominujący w federacji Serbowie
doprowadzili w latach 80. XX w. do sytuacji,
w której piloci narodowości chorwackiej stali się
politycznie podejrzani i znajdowali się pod obserwacją
służb bezpieczeństwa. Etniczni Chorwaci
przez długi czas zostali także objęci zakazem wykonywania
lotów.
Pomimo tych restrykcji, jako pierwszy, jeszcze
w 1991 r., niedługo po proklamowaniu niepodległości
przez Chorwację, uciekł z Serbii płk Rudolf Perešin,
pilot któremu cofnięto zakaz latania, wykonujący
zadanie obserwacji procesu wycofywania
się jugosłowiańskich jednostek z terenu Słowenii.
25 października 1991 r. Perešin wystartował z bazy
Željava (dziś pogranicze chorwacko-bośniackie),
przekroczył na rozpoznawczym MiG-u-21R granicę
austriacką i wylądował na lotnisku w Klagenfurcie.
Tam, w blasku fleszy, ogłosił, że „jest Chorwatem
i nie będzie bombardował swojej ojczyzny”. Samolot
Perešina został internowany i do dziś można
oglądać go w wiedeńskim Heeresgeschichtliches
Museum. W kolejnych latach nastąpiły dalsze
ucieczki, tym razem już na lotniska kontrolowane
przez Chorwatów. 4 stycznia 1992 r. na lotnisku koło
Puli wylądował kpt. Danijel Borović na MiG-u-21bis,
a w maju, na takich samych maszynach, kapitanowie:
Ivan Selak i Ivica Ivandić. Trudno dzisiaj powiedzieć,
czy były kolejne ucieczki, bo obydwie strony
konfliktu konsekwentnie milczą na ten temat.
Chorwacja zagospodarowywała także pilotów,
którzy w różny sposób znaleźli się na jej terytorium
i kupowała MiG-i-21 za granicą, można powiedzieć,
że na „czarnym rynku”. Kraj, jako prowadzący wojnę,
został bowiem objęty embargiem na dostawy broni.
Szacuje się, że pomimo embarga, w latach
1992–1996 udało się pozyskać ok. 40 maszyn, z czego
ok. 25 zostało doprowadzonych do stanu używalności
i wzięło udział w walkach, a pozostałe posłużyły
jako źródło części zamiennych. W czasie walk
utracono cztery takie samoloty (jeden w 1993
i trzy w 1995 roku) – wszystkie jednomiejscowe.
We wszystkich zginęli piloci, wśród których był
Rudolf Perešin, który został pośmiertnie awansowany
na stopień generała brygady i ogłoszony
bohaterem narodowym.
Eksploatacja pokojowa i ograniczona
modernizacja
Koniec działań wojennych w grudniu 1995 r. zastał
bojowy komponent HRZ i PZO z kilkunastoma
sprawnymi MiG-ami-21 (maksymalna pojawiająca
się liczba to 21) i kilkoma samolotami szkolno-bojowymi
produkcji jugosłowiańskiej (dwa Soko G-2
Galeb, po jednym Soko J-21 Jastreb i J-20 Kraguj). Te
ostatnie zostały wycofane do końca XX w. z braku
części zamiennych, których z oczywistych względów
nie dało się pozyskać od serbskiego producenta.
W drugiej połowie lat 90. XX w. zakupione zostały
turbośmigłowe szkolno-treningowe Pilatusy PC-9
(17 nowych PC-9M i 3 PC-9 zakupione z drugiej ręki),
zdolne w ograniczonym zakresie do prowadzenia
operacji wsparcia sił lądowych, inne zakupy obejmowały
jednak przede wszystkim maszyny niedrogie
i przydatne głównie do szkolenia i zadań transportowo-łącznikowych
w czasie pokoju.
Bojowe MiG-i z konieczności musiały pozostać
w służbie przez kolejne dekady. Na początku 2002 r.
podpisana została umowa z Rumunią na doposażenie
i wydłużenie resursu 12 maszyn, w tym ośmiu
bojowych MiG-ów-21bis i czterech szkolno-treningowych
MiG-ów-21UM. Prace przeprowadzono
w zakładach Aerostar w Bacău. W projekt zaangażowała
się także izraelska firma Elbit Systems, znana
z dokonanej w połowie lat 90. XX w., na zlecenie
Rumunii, modernizacji samolotów tej rodziny do
72 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Transport lotniczy
Polska stanie się wkrótce, po Białorusi, drugim krajem w Europie, który będzie wykorzystywał samoloty rodziny 737NG do przewozu rządowych VIP-ów.
Postępy programu odbudowy floty
samolotów VIP
Łukasz Pacholski
Styczeń przyniósł wiele nowych
informacji związanych z programem
odbudowy zdolności przewozu VIP-ów
przez Siły Powietrzne przy
wykorzystaniu wyspecjalizowanych
samolotów dyspozycyjnych.
Mowa tu zarówno o postępach
realizacji umowy zawartej
z Gulfstream Aerospace Corp.
i dotyczącej dostawy
dwóch maszyn G550,
a także o kolejnych etapach
przetargu na zakup trzech
maszyn kategorii średniej.
Fotografie w artykule: Jim Wise via Inspektorat
Uzbrojenia, Fiedor Kabanow, USAF, RAAF.
G550 nr 5547, czyli pierwszy polski samolot tego typu. Według danych FAA i aplikacji nadzorujących przestrzeń
powietrzną, został oblatany 5 października ubiegłego roku.
Przypomnijmy, że kontrakt na zakup samolotów
amerykańskiego producenta został
podpisany 14 listopada 2016 r. i ma wartość
około 440 mln PLN (patrz WiT 12/2016). Jednym
z wymogów polskiej strony był iście ekspresowy,
jak na standardy branży, termin dostarczenia zamówionych
maszyn. Gulfstream ma je przekazać
użytkownikowi przed 15 sierpnia tego roku. Już
5 stycznia 2017 r., w zakładach w Savannah, odbyła
się uroczystość roll-outu obu egzemplarzy dla Polski,
które otrzymały numery seryjne 5547 i 5554. To
oraz dokumentacja rejestracyjna amerykańskiej
Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) pozwala
na ustalenie dotychczasowej historii obu płatowców,
a także obserwację dalszego przebiegu polskiego
kontraktu. W tym przypadku bowiem polityka
informacyjna firmy Gulfstream jest bardzo
restrykcyjna, a realizacja tego typu zleceń odbywa
się zazwyczaj z zachowaniem głębokiej dyskrecji.
Tak szybkie kompletowanie maszyn może budzić
zdziwienie, ale faktycznie jest to modelowy
przykład polityki biznesowej firmy Gulfstream Aerospace
Corp., który zakłada rozpoczęcie procesu budowy
co najmniej kilku płatowców bez dysponowania
konkretnym zamówieniem i poszukiwanie
klientów na nie już podczas budowy – zazwyczaj
takie podejście się sprawdza, biorąc pod uwagę
rynkową popularność konstrukcji, a z drugiej strony
pozwala zaoferować szybki termin dostawy, dzięki
czemu zdobywa się przewagę nad konkurencją.
W zakładach w Savannah odbywa się proces montażu
do standardu „green”, a więc gotowego płatowca
z pełnym wyposażeniem pilotażowym,
pozwalającym na realizację lotów próbnych. Zabudowa
wyposażenia kabiny pasażerskiej i malowanie
odbywają się na bazie konkretnego zapotrzebowania
klienta w wyspecjalizowanych centrach obsługi
(o czym dalej). Tak też dzieje się z polskimi G550
– bazując na danych FAA i aplikacji monitorujących
ruch lotniczy w Stanach Zjednoczonych, można
skutecznie określić podstawowe wydarzenia z dotychczasowego
życia obu samolotów. I tak egzemplarz
o numerze 5547 został zarejestrowany jako
N547GA już 4 marca 2015 r. Jego montaż finalny
przeprowadzono w 2016 r., a dziewiczy lot miał
miejsce 5 października 2016 r., kolejny raz maszyna
znalazła się w powietrzu 11 października. Drugi
– 5554 – został zarejestrowany jako N554GD także
4 marca 2015 r., natomiast dziewiczy lot wykonał
21 grudnia 2016 r. W ciągu ostatnich dni ubiegłego
roku nie odnotowano lotów tych maszyn. Było to
najprawdopodobniej związane z przygotowaniami
do ich oficjalnej prezentacji przyszłemu użytkownikowi,
którą zaplanowano na dzień wizyty przedstawicieli
Inspektoratu Uzbrojenia, chcących
zapoznać się ze stanem zaawansowania prac
przy maszynach, a więc 6 stycznia br. 11 stycznia
N547GA opuścił Savannah i bezpośrednim lotem
został przebazowany do Appleton w stanie
Wisconsin. 18 stycznia tę samą trasę pokonał
76 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Przemysł obronny
Chińskie lotnictwo na salonie w Zhuhai i nie tylko
Tomasz Szulc
Prezentacja wojskowego sprzętu
lotniczego i uzbrojenia
na międzynarodowych imprezach
ma zawsze charakter selektywny.
Producenci pokazują na nich bowiem
przede wszystkim konstrukcje
przeznaczone na eksport. Do początku
lat 90. XX w. standardem było wysyłanie
takich nowinek na dwie–trzy cykliczne
imprezy o światowym zasięgu.
Później rozwinęła się tendencja
do demonstrowania nowego sprzętu
w krajach, które mogą być
zainteresowane jego zakupem.
Drugim powodem takich prezentacji
są cele propagandowe – pokazuje się
sprzęt, mający zaimponować sąsiadom,
zaniepokoić potencjalnych przeciwników,
a często wzmocnić patriotyczne nastroje
w kraju organizującym pokazy.
Ilustracje w artykule: Internet.
Wi Chinach współistnieją najwyraźniej
oba powody. Pokazuje się sprzęt, przeznaczony
na eksport, ale bardzo istotna
jest demonstracja rosnącej potęgi militarnej Państwa
Środka. Co znamienne, z kolejnymi salonami
w Zhuhai zbiegają się często prezentacje nieoficjalne
– w Internecie „przypadkowo” pojawiają się interesujące
nowości, których z różnych względów nie
zdecydowano się pokazać oficjalnie.
Chiński sprzęt lotniczy ma ciągle spore trudności
z przebiciem się na światowe rynki. Jednym z nielicznych
wyjątków jest odrzutowy samolot szkolny
K-8, który z racji swej konstrukcyjnej prostoty i niskiej
ceny zajął niszę, zajmowaną w przeszłości
przez czechosłowackie L-39. Jedynym zagranicznym
użytkownikiem znaczących ilości chińskich
samolotów bojowych pozostaje od lat Pakistan,
inne kraje, np.: Sri Lanka, Sudan czy Mjanma kupują
je w śladowych ilościach, jeszcze inne liczą na darowizny.
Nowsze i droższe chińskie samoloty, jak: J-8,
J-10 i JH-7 w ogóle nie spotkały się z zainteresowaniem
z zagranicy. Niezależnie od tego mają pewien
potencjał eksportowy, a potrzeby rynku wewnętrznego
są wystarczająco duże, żeby uzasadnić inwestowanie
w kolejne konstrukcje.
Samoloty myśliwskie
Przewidywano, że gwiazdą ubiegłorocznej 11. Międzynarodowej
Wystawy Lotniczej i Kosmicznej
Airshow China 2016, która odbyła się w Zhuhai
w dniach 1–6 listopada, stanie się myśliwiec piątej
Transportowiec Y-20 podczas pokazowego lotu na wystawie w Zhuhai w listopadzie ubiegłego roku.
generacji J-20. I rzeczywiście, w ceremonii otwarcia
uczestniczyły dwa samoloty tego typu, prezentując
wiązankę niezbyt skomplikowanych figur
pilotażowych. Jedna z maszyn niemal nie manewrowała,
choć wcześniej, podczas prób przed salonem,
pokaz obejmował akrobacje w wykonaniu
obu samolotów. J-20 nie pokazały się też więcej
nad Zhuhai. Samoloty wystąpiły w „seryjnym”
malowaniu, ze znakami Sił Powietrznych Chińskiej
Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na kadłubach
i skrzydłach, ale bez numerów taktycznych. Nieoficjalnie
mówiło się, że są to samoloty z „pierwszej
serii produkcyjnej” lub „LRIP” – małoseryjnej
wstępnej partii produkcyjnej, ale równie dobrze
mogły to być przemalowane na tę okoliczność
samoloty prototypowe (takie „drobne” mistyfikacje
nierzadko zdarzały się Chińczykom w przeszłości).
Samoloty nie różniły się pod względem
widocznego wyposażenia od ostatnich prototypów,
czyli maszyn z numerami 2013–2018. Przy
okazji salonu ostatecznie pogrzebano spekulacje
na temat ich oryginalnego, chińskiego napędu
podając, że są napędzane importowanymi, rosyjskimi
silnikami AL-31FN. Nadal nie wiadomo nic
pewnego na temat stacji radiolokacyjnej J-20 i zestawu
uzbrojenia. Nawet poziom emocji związanych
z ich pierwszą publiczną prezentacją był zaskakująco
niewysoki. Stało się to zapewne za
sprawą licznych zdjęć J-20 dostępnych od lat w Internecie.
Już po zakończeniu wystawy ujawniono
zdjęcia J-20, a konkretniej prototypu z numerem
burtowym 2012, z czterema dużymi zbiornikami
paliwa pod skrzydłami. Oczywiście, jest to zestaw
do przebazowania, bo samolot z nimi traci cechy
obniżonej wykrywalności, nie może forsownie
manewrować, a zapewne nawet nie przekracza
bariery dźwięku. Jest to jednak dowód na dostosowanie
J-20 do przenoszenia podwieszeń zewnętrznych,
a także rozszerzenia zakresu wykonywanych
zadań o loty dalekodystansowe bez
współpracy z powietrznymi tankowcami, których
Chiny ciągle mają bardzo mało.
Znacząca była nieobecność w Zhuhai prototypu
drugiego chińskiej myśliwca nowej generacji
– J-31. Była wprawdzie prezentowana, znana
sprzed dwóch lat, uproszczona makieta jego udoskonalonej
wersji, pokazano także film, na którym
widać budowę drugiego samolotu tego typu,
który różni się w detalach od jedynej latającej maszyny
i przypomina makietę z ekspozycji.
23 grudnia 2016 r. pojawiła się pierwsza fotografia
drugiego prototypu myśliwca J-31 w locie. Nie można
uznać za pewnik, że wykonano ją tego samego
dnia, a tym bardziej, że był to faktycznie pierwszy lot
tej maszyny. Parę dni później w sieci można było
znaleźć kilka następnych zdjęć J-31 w locie i na lotnisku.
Dzięki nim można podjąć próbę określenia, jakie
zmiany konstrukcyjne wprowadzono w nowej
maszynie w porównaniu z pierwszym prototypem,
oblatanym jeszcze w październiku 2012 r. Najbardziej
rzucają się w oczy całkowicie zmienione stateczniki
pionowe. Pierwszy J-31 miał stateczniki
o bardzo dużej powierzchni i trapezowym kształcie
– niemal identyczne z zastosowanymi w F-22.
Obecnie są one skośne, o znacznie mniejszej powierzchni
i ze ściętymi tylnymi narożami. Bardzo
przypominają one stateczniki późnych prototypów
J-20, choć mają większą powierzchnię i nie są płytowe,
a złożone ze statecznika i steru kierunku oraz
mimo umieszczenia bliżej środka masy maszyny.
Kolejna zmiana to zastąpienie dwuczęściowego
oszklenia kabiny z nieruchomym wiatrochronem
owiewką jednoczęściową, także podobną do tej
w F-22. Mniej rzucają się w oczy zmiany w konstrukcji
78 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Okręty wojenne
Okręt podwodny U 34, ostatni z pierwszej serii typu 212A pod niemiecką banderą. Norwegowie otrzymają jednostki będące ewolucją tych U-Bootów.
Tomasz Grotnik
3 lutego rząd Królestwa Norwegii
ogłosił, że po kompleksowych
analizach podjął decyzję, iż partnerami
strategicznymi w procesie nabycia
nowych okrętów podwodnych będą
Niemcy. Współpraca ma się opierać
na wspólnym zakupie, a potem
utrzymaniu w sprawności technicznej
tych jednostek przez cały
okres służby.
Fotografie w artykule: Bundeswehr,
Mats Grimsæth/Forsvaret.
Utvær typu 210 Ula, jeden z sześciu tego typu używanych przez Sjøforsvaret. Będą stopniowo wycofywane wraz
z wcielaniem do służby pierwszych nowych U-Bootów. Oby nie trafiły do Polski jako „rozwiązanie przejściowe”,
bo może powtórzyć się sytuacja z Kobbenami, a projekt Orka zostanie odłożony ad acta…
Norwegia wybrała U-Booty
Siły podwodne są jednym z najważniejszych
ogniw i mają duże znaczenie dla
zdolności obrony interesów morskich Norwegii.
To ważne, że znaleźliśmy partnera strategicznego,
z którym możemy stworzyć rozległą
i trwałą współpracę. […] Współpraca z Niemcami
zapewnia, że Norwegia otrzyma okręty podwodne,
jakich potrzebuje, a jednocześnie przyczyni
się do wzmocnienia inteligentnej obrony
i bardziej efektywnej współpracy technicznej
państw NATO. […] Norwegia prezentuje ewolucyjne
podejście w kwestii nowych jednostek,
które będą bazować na istniejącym projekcie.
Unikniemy w ten sposób długotrwałej fazy rozwojowej
obarczonej ryzykiem i związanymi
z nim kosztami – tak podsumowała rządową
decyzję minister obrony Norwegii Ine Eriksen
Søreide. Dostawcą okrętów będzie thyssenkrupp
Marine Systems (tkMS).
Program 6346
Działania związane z pozyskaniem okrętów podwodnych
nowej generacji dla swoich sił morskich
(Sjøforsvaret), mających zastąpić sześć jednostek
typu 210 Ula, Ministerstwo Obrony w Oslo rozpoczęło
już w 2007 r. Początkowo program 6346 Undervannsbåt-kapasitet
etter 2020 (możliwości sił
podwodnych po 2020 r.) prowadzono nieśpiesznie.
Tempa nabrał w 2014 r., gdy rząd postanowił
ocenić konkretne propozycje okrętów podwodnych
będących na światowym rynku uzbrojenia.
Wkrótce rozesłano zapytania o informację do sześciu
stoczni. Oznaczało to rezygnację z rozważanego
przedłużenia okresu służby okrętów Ula
(które i tak są obecnie poddawane ograniczonej
modernizacji; szerzej w WiT 1/2016), na korzyść zakupu
nowych jednostek.
W wyniku analizy otrzymanych odpowiedzi ze
strony przemysłu, dokonano wstępnej selekcji propozycji,
ogłaszając 7 kwietnia 2016 r. „krótką listę”
potencjalnych dostawców okrętów, na której znalazły
się dwa podmioty – francuski państwowy koncern
DCNS i niemiecki prywatny tkMS. Pierwszy
proponował jednostkę typu Scorpène 2000, drugi
okręt typu 212A. W obu przypadkach chodziło
o bardzo doświadczonych producentów jednostek
tej klasy, a dojrzałość ich projektów (bądź ich odmian)
udowadniał fakt liniowej eksploatacji okrętów
przez kilku użytkowników. W tym czasie DCNS „złapał
wiatr w żagle”, po decyzji rządu federalnego
Związku Australijskiego o wyborze jednostki Shortfin
Barracuda (WiT 5/2016), pokonując m.in. ofertę
tkMS, co pozwalało patrzeć z większym optymizmem
na możliwość odniesienia potencjalnego
sukcesu także w Norwegii.
15 listopada 2016 r. norweski parlament – Stortinget
– przyjął Długoterminowy plan obrony na lata
90 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl
Okręty wojenne
Nowe rosyjskie okręty przeciwminowe Cz. II
Kazachstański trałowiec redowy projektu 10750E Ałatau podczas prób morskich. Jest to obecnie najmniejszy załogowy niszczyciel min na świecie.
Tomasz Grotnik
Grudniowe podniesienie bandery
na trałowcu bazowym Alieksandr
Obuchow projektu 12700 Alieksandrit
można traktować jako symbol procesu
modernizacji rosyjskich morskich sił
przeciwminowych. Problemem Rosjan
jest jednak fakt, że poza nową platformą
nie dysponują oni systemami, które
sprawiłyby, że Obuchowa można byłoby
zaliczyć do nowoczesnych okrętów
przeciwminowych.
Ilustracje w artykule: SNSZ,
Alieksandr Karpienko, SMW, Internet.
Wn sensie konstrukcyjnym jednostka proj.
12700 nawiązuje do typowych rozwiązań
znanych z okrętów obrony przeciwminowej
(OPM) flot zachodnich od ponad
trzech dekad. Zastosowano zatem: kadłub małomagnetyczny,
wyposażony w system demagnetyzacyjny,
związane z nim na stałe systemy poszukiwania
min oraz zapewniono dobrą manewrowość
i dynamiczne pozycjonowanie dzięki dwóm sterom
strumieniowym na dziobie, dwóm chowanym do
kadłuba pędnikom azymutalnym na rufie, parze
sterów płytowych, jak również pędnikom zasadniczym
– dwóm śrubom nastawnym. Alieksandrit ma
podobne wymiary co trałowiec morski proj. 266M
Akwamarin-M i może wykonywać zadania do stanu
morza 5. Różni go przy tym konstrukcja monoblokowa
z kompozytu poliestrowo-szklanego, której
zaletami w stosunku do stalowej jest uproszczenie
budowy, wytrzymałość, trwałość (teoretyczny okres
służby do 60 lat), amagnetyczność i mniejsza masa.
Niestety – dla Rosjan – z 45-letnim poprzednikiem
więcej go łączy niż dzieli.
Brak zasadniczych podzespołów zintegrowanego
systemu poszukiwania i niszczenia min Alieksandrit-ISPUM
powoduje, że obecnie może działać jak
stare trałowce – z użyciem trałów kontaktowych
GKT-2 i głębokowodnego GOKT-1 do „wycinania”
min kotwicznych oraz akustycznego, szerokopasmowego
SzAT-U. Zastosowanie konwencjonalnego
uzbrojenia trałowego przewidziano od początku,
co miało związek nie tylko z brakiem,
opracowywanych równolegle, bezzałogowców
podwodnych Majowka, ale także mentalnością kadry
dowódczej floty i koniecznością zastąpienia
„zwykłych” trałowców. Jednak stanowić miało ono
tylko część systemu OPM. Do poszukiwania min
w toni i na dnie Obuchowa wyposażono w dwuczęstotliwościową
stację hydrolokacyjną Liwadija-M,
z zespołem antenowym opuszczanym pod kadłub.
Okręt przygotowano do użycia przeciwminowych
pojazdów podwodnych. Do ich obsługi posłuży
żuraw włoskiej firmy Sormec, specjalna wychylana
za rufę prowadnica „pępowiny” kabli zasilających
i sterujących oraz hangar w prawej, rufowej części
nadbudówki. Obuchow nie ma też stałej komory hiperbarycznej
dla nurków-minerów, będących ważnym
ogniwem współczesnych działań OPM i standardem
na zachodnich jednostkach tej klasy.
92 Wojsko i Technika • Luty 2017
www.zbiam.pl