Czarny wygon. Słoneczna Dolina
Witold Uchmann, doświadczony dziennikarz po pięćdziesiątce, pracujący w ogólnopolskim czasopiśmie, zajmuje się opisywaniem zjawisk paranormalnych. Pewnego dnia, po awanturze z szefem, postanawia złożyć wypowiedzenie. W ostatniej chwili zmienia decyzję pod wpływem otrzymanego na redakcyjny adres e-maila. W nim młody mężczyzna informuje Uchmanna, że na Roztoczu, niedaleko Zwierzyńca, znajduje się przeklęte miejsce, o którego istnieniu nie wie nikt poza tajemniczym nadawcą tej wiadomości.Dziennikarz, pomimo ostrzeżenia, które przekazuje mu najbliższy przyjaciel, decyduje się na spotkanie z informatorem. Czy wszystko to wyłącznie rojenia chorego umysłu młodego człowieka, czy może rzeczywistość skryta pod sielską nazwą "Słoneczna Dolina" okaże się naprawdę przerażająca? W pewnym momencie Uchmann uświadamia sobie, że wiele by dał za to, by jego nowy znajomy był po prostu wariatem...
Witold Uchmann, doświadczony dziennikarz po pięćdziesiątce, pracujący w ogólnopolskim czasopiśmie, zajmuje się opisywaniem zjawisk paranormalnych. Pewnego dnia, po awanturze z szefem, postanawia złożyć wypowiedzenie. W ostatniej chwili zmienia decyzję pod wpływem otrzymanego na redakcyjny adres e-maila. W nim młody mężczyzna informuje Uchmanna, że na Roztoczu, niedaleko Zwierzyńca, znajduje się przeklęte miejsce, o którego istnieniu nie wie nikt poza tajemniczym nadawcą tej wiadomości.Dziennikarz, pomimo ostrzeżenia, które przekazuje mu najbliższy przyjaciel, decyduje się na spotkanie z informatorem. Czy wszystko to wyłącznie rojenia chorego umysłu młodego człowieka, czy może rzeczywistość skryta pod sielską nazwą "Słoneczna Dolina" okaże się naprawdę przerażająca? W pewnym momencie Uchmann uświadamia sobie, że wiele by dał za to, by jego nowy znajomy był po prostu wariatem...
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Miałem cholerne szczęście.<br />
Potem były nasze wspólne wyprawy w Tatry, Gorce, Beskidy,<br />
w okolice Krakowa i do podlubyckich bunkrów. Chyba właśnie<br />
wtedy tak naprawdę przejrzałem na oczy. Później już jeździłem<br />
sam lub z przyjaciółmi, zawsze jednak pamiętając, kto tę drogę<br />
przede mną otworzył. W czasie studiów grałem w „Orkiestrze<br />
Świętego Mikołaja” i jednym z najfantastyczniejszych dla mnie<br />
koncertów był ten w krakowskiej Rotundzie, na którym pojawili<br />
się Ula, Staszek i ich dwaj Synowie.<br />
A potem? Minęło mało czasu, zdecydowanie zbyt mało, kiedy<br />
w piątkę, w Wielki Piątek dwa tysiące czwartego roku, pojechaliśmy<br />
na wycieczkę po Roztoczu. Odwiedziliśmy Krasnobród, Guciów,<br />
Zwierzyniec…<br />
I to była moja ostatnia wyprawa ze Staszkiem.<br />
Drogi Przyjacielu!<br />
Gdziekolwiek jesteś, wiem, że czekasz tam na mnie. Mam nadzieję,<br />
że przeczytasz książkę, którą dedykuję Twojej Pamięci.<br />
Nie pamiętam, czy wtedy, pierwszym razem, szliśmy przez Słoneczną<br />
Dolinę… Ale wyobrażam sobie, że tak właśnie było.