Wojsko i Technika 6/2019 (46) short
by Zespół Badań i Analiz Militarnych by Zespół Badań i Analiz Militarnych
Uzbrojenie lotnicze MiG-31 Izdielije 08 z podwieszonym pociskiem 14A045 w locie w asyście MiG-a-29M2. Tomasz Szulc Prace nad środkami bojowymi zdolnymi do niszczenia celów w kosmosie zainicjowano krótko po pojawieniu się pierwszych sztucznych satelitów Ziemi o przeznaczeniu militarnym, czyli pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. Wbrew pozorom nie jest to zadanie bardzo skomplikowane. Satelity poruszają się zwykle po niezmiennych orbitach i można je bez większego trudu obserwować z powierzchni Ziemi za pomocą środków radiolokacyjnych, a nawet optycznych. Bez kłopotu można zatem obliczyć parametry orbity satelity-celu. Następny etap, to wyniesienie na bardzo zbliżoną orbitę pocisku i jego precyzyjne zbliżenie z celem. Można tego dokonać kierując pociskiem z Ziemi lub zaopatrując go w układ samonaprowadzania. Możliwe jest także połączenie obu metod – naprowadzanie programowe lub radiokomendowe na pierwszym etapie zbliżenia i samonaprowadzanie na końcowym odcinku. Próby zbliżania obiektów w kosmosie prowadzono od początku lat 60., uzasadniając je planami budowy w kosmosie większych i bardziej złożonych struktur, niż można było wynieść na orbitę za pomocą pojedynczych rakiet-nosicieli (co nie było całkowitą nieprawdą). Ilustracje w artykule, jeśli nie zaznaczono inaczej: US Air Force, National Air and Space Museum, JetPhotos/ShipSash, Internet. Rosyjskie i radzieckie lotnicze systemy antysatelitarne Ponieważ sztuczne satelity były i są obiektami delikatnymi oraz wrażliwymi, ich uszkodzenie lub wręcz zniszczenie nie jest trudne. Najprościej doprowadzić do zderzenia satelity i pocisku, ale wystarcza spowodowanie wybuchu niewielkiej nawet głowicy odłamkowej, której fragmenty nie tracą w próżni energii wraz z odległością. Konstruktorzy satelitów podejmowali próby uczynienia ich bardziej odpornymi na uszkodzenie, ale – jeśli wierzyć dostępnym informacjom – nie udało się w tej dziedzinie osiągnąć zbyt wiele bez nieakceptowalnego wzrostu rozmiarów i masy. Klasyczny sposób niszczenia satelitów ma jednak wady, z których bodaj najważniejszą jest długotrwałość procesu. Najpierw należy wykryć i zidentyfikować satelitę-cel, potem określić jego parametry lotu, przygotować do startu i wystrzelić rakietę-nosiciel pocisku, a następnie doprowadzić do zbliżenia obu obiektów na orbicie. Ten ostatni etap wymaga zwykle nawet kilku okrążeń Ziemi, gdyż zazwyczaj pocisk „dogania” cel lecąc w tym samym kierunku. Przyczyna jest prosta: większość sztucznych satelitów wystrzeliwuje się w tym samym kierunku (na wschód), aby wykorzystać dodatkową energię, zapewnianą przez ruch obrotowy Ziemi. Relatywnie długi czas lotu pocisku daje przeciwnikowi szansę wykrycia zagrożenia i podjęcia prób przeciwdziałania. Można obrócić w przestrzeni satelitę-cel w taki sposób, aby osłonić najwrażliwsze jego zespoły, a nawet zaopatrzyć satelitę w rodzaj tarczy, chroniącej przed odłamkami, którą będzie kierował w stronę nadlatującego pocisku. Można złożyć baterie słoneczne, zwinąć niektóre anteny, zamknąć osłony obiektywów aparatury rozpoznania obrazowego itd. Najbardziej radykalne sposoby przeciwdziałania to nagła zmiana orbity, albo wystrzelenie na spotkanie przeciwnika przeciwpocisku. Dla skrócenia procedury można zastosować inny wariant przechwycenia – na kursach kolizyjnych. Pocisk wystrzeliwuje się w przeciwnym kierunku niż satelita. Prędkość zbliżania pocisku i celu jest wtedy ogromna i wprowadzanie poprawek trajektorii pocisku musi być niemal tak szybkie, jak w rakietach antybalistycznych. Na dodatek trzeba zastosować potężniejszą rakietę- -nosiciel. Kolejny problem to lokalizacja pozycji startowej pocisku. Nie wszystkie orbity są bowiem osiągalne w przypadku startu z dowolnego kosmodromu. Można ten problem wyeliminować stosując forsowne manewry na orbicie i silniejsze rakiety-nosiciele, ale to bardzo komplikuje i podraża ich konstrukcję. Dlatego wskazane jest, by sieć pozycji startowych rakiet-nosicieli przeciwpocisków była stosunkowo gęsta i żeby na każdej pozycji były gotowe do użycia rakiety-nosiciele. Bardzo prostym rozwiązaniem tego ostatniego problemu jest umieszczenie wyrzutni na nośnikach mobilnych, np. na okrętach poruszających się po oceanie, a najlepiej na samolotach. To ostatnie rozwiązanie ma jeszcze jedną zaletę – samolot może pełnić funkcję stopnia startowego dla pocisku i nadawać mu wstępnie optymalny kierunek lotu. Zalety tego rozwiązania pierwsi docenili Amerykanie i już w 1958 r. firma Martin Aircraft otrzymała rządowe zamówienie, dotyczące budowy odpalanej z samolotu rakiety antysatelitarnej Bold Orion w ramach szerzej zakrojonego 74 Wojsko i Technika • Czerwiec 2019 www.zbiam.pl
Okręty wojenne Królewska fregata z koreańskiej stoczni Fregata Bhumibol Adulyadej zakończyła pobieranie paliwa z zaopatrzeniowca USNS Guadalupe (T-AO-200) typu Henry J. Kaiser w ramach ćwiczeń „Guardian Sea 2019”. Zbudowany w Republice Korei okręt jest kolejnym dowodem na coraz silniejszą pozycję tego państwa na międzynarodowym rynku uzbrojenia morskiego. Marcin Chała 7 stycznia do bazy Królewskiej Marynarki Wojennej Tajlandii (Kong Thap Ruea Thai, KTRT) w Sattahip na południu kraju, weszła prototypowa fregata typu DW-3000F, która na cześć króla Ramy IX otrzymała imię Bhumibol Adulyadej. Fotografie w artykule: US Navy, Kong Thap Ruea Thai, DSME, Thai Defence News, Natthaphin Panarak. Królestwo Tajlandii nigdy nie zaliczało się do potęg morskich, jednak kilka odważnych decyzji umożliwiło jej zajęcie stosunkowo wysokiego miejsca w rankingu flot państw Azji Południowo-Wschodniej. Tak było w przypadku okrętów podwodnych, których Tajlandia – wówczas Syjam – stała się drugim użytkownikiem na swoim kontynencie, zaraz po Japonii. Były to cztery niewielkie (374,5/430 t) jednostki typu Matchanu, zbudowane w 1938 r. w japońskiej stoczni Mitsubishi Heavy Industries w Kobe, wycofane w 1951 r. wraz z likwidacją sił podwodnych. Kolejnym przykładem aspiracji morskich tego państwa był zakup w 1992 r. w Hiszpanii lotniskowca lekkiego Chakri Naruebet (CVH-911, wcielony w 1997 r., zbudowany w oparciu o zmodyfikowany projekt hiszpańskiego Príncipe de Asturias). Warto wspomnieć, że Tajlandia była i wciąż jest jedynym państwem dysponującym lotniskowcem w regionie Azji Południowo-Wschodniej, choć od 2006 r., z powodu wycofania samolotów AV-8S Matador (używane, odkupione od Hiszpanii), jest on tylko śmigłowcowcem. Od początku obecnego stulecia, w związku z kryzysem gospodarczym, który pod koniec XX wieku dotknął kraje azjatyckie, w tym szczególnie Tajlandię, inwestycje w modernizację KTRT były ograniczone do niezbędnego minimum, przez co jej zdolności do realizacji bardziej wymagających zadań stopniowo malały. Przełamanie chińskiego monopolu Pierwsze przymiarki do modernizacji Królewskiej Marynarki Wojennej Tajlandii zainicjowano w 2007 r. Wówczas zaczęto głośno mówić o potrzebie pozyskania dwóch lub trzech okrętów klasy fregata, o wyporności ok. 3000 t i koszcie zakupu nieprzekraczającym 400 mln USD. Miałyby one zastąpić dwie, mocno wyeksploatowane, eksamerykańskie fregaty typu Knox: Phuttha Yotfa Chulalok (FFG-461, w służbie od 1994 r., eks-Truett FF-1095) i Phuttha Loetla Naphalai (FFG-462, w służbie od 1998 r., eks-Ouellet FF-1077), które przewidziano do wycofania w 2015 r. (ostatecznie 1 kwietnia 2015 r. banderę opuszczono tylko na drugim z wymienionych okrętów, Chulaloka spotkało to dopiero 30 września 2017 r.). Po analizie sytuacji na rynku stoczniowym, zdecydowano się ostatecznie na znaczne zwiększenie wspomnianej kwoty – do ok. 1 mld USD, co odbyło się kosztem innego programu modernizacyjnego KTRT. Zanim bowiem ten mógł ruszyć, resort obrony musiał poszukać oszczędności, które – ku niezadowoleniu admirałów – znaleziono w rozwijanej od pewnego czasu koncepcji odtworzenia sił podwodnych. Ich rdzeń stanowić miało sześć, wycofanych ze służby w Deutsche Marine, okrętów podwodnych typu 206A, na zakup których planowano przeznaczyć niemal 681 mln USD. Decyzja o zahamowaniu tego projektu podjęta została przez gabinet premier Yingluck Shinawatry na początku 2012 r., niedługo po zaprzysiężeniu jej rządu. Tajlandia zaproszenie do udziału w postępowaniu przetargowym rozesłała do 13 najważniejszych firm stoczniowych na świecie. Spośród nich zainteresowanie udziałem w postępowaniu wyrazili producenci z m.in.: Włoch, Hiszpanii, Niemiec i Republiki Korei oraz Chińskiej Republiki Ludowej. Ze względów finansowych Bangkok był zmuszony do odrzucenia propozycji stoczni europejskich, pozostawiając na „polu walki” oferty azjatyckie. Od początku zdecydowanym liderem i – jak się wydawało – pewnym zwycięzcą były stocznie chińskie, co wynikało nie tylko z poparcia w szeregach 82 Wojsko i Technika • Czerwiec 2019 www.zbiam.pl
- Page 1 and 2: LG1 MK III STRZELA W USTCE ❙ ARV
- Page 3 and 4: Nie trać czasu, Zamów PRENUMERAT
- Page 5 and 6: Wozy bojowe Pojazdy rodziny LAV-25
- Page 7 and 8: Przemysł obronny Wóz bojowy BM ci
- Page 9 and 10: Sprzęt OPBMR Filtracyjna odzież o
- Page 11 and 12: Przemysł obronny XII Międzynarodo
- Page 13: Technika lotnicza Opracowywany prze
- Page 17: Okręty wojenne Krążownik rakieto
Okręty wojenne<br />
Królewska fregata z koreańskiej stoczni<br />
Fregata Bhumibol Adulyadej zakończyła pobieranie paliwa z zaopatrzeniowca USNS Guadalupe (T-AO-200) typu Henry J. Kaiser w ramach ćwiczeń „Guardian Sea <strong>2019</strong>”. Zbudowany<br />
w Republice Korei okręt jest kolejnym dowodem na coraz silniejszą pozycję tego państwa na międzynarodowym rynku uzbrojenia morskiego.<br />
Marcin Chała<br />
7 stycznia do bazy Królewskiej<br />
Marynarki Wojennej Tajlandii<br />
(Kong Thap Ruea Thai, KTRT)<br />
w Sattahip na południu kraju,<br />
weszła prototypowa fregata<br />
typu DW-3000F, która na cześć<br />
króla Ramy IX otrzymała<br />
imię Bhumibol Adulyadej.<br />
Fotografie w artykule: US Navy, Kong Thap Ruea<br />
Thai, DSME, Thai Defence News,<br />
Natthaphin Panarak.<br />
Królestwo Tajlandii nigdy nie zaliczało się do<br />
potęg morskich, jednak kilka odważnych<br />
decyzji umożliwiło jej zajęcie stosunkowo<br />
wysokiego miejsca w rankingu flot państw Azji<br />
Południowo-Wschodniej. Tak było w przypadku<br />
okrętów podwodnych, których Tajlandia – wówczas<br />
Syjam – stała się drugim użytkownikiem na<br />
swoim kontynencie, zaraz po Japonii. Były to cztery<br />
niewielkie (374,5/430 t) jednostki typu Matchanu,<br />
zbudowane w 1938 r. w japońskiej stoczni<br />
Mitsubishi Heavy Industries w Kobe, wycofane<br />
w 1951 r. wraz z likwidacją sił podwodnych. Kolejnym<br />
przykładem aspiracji morskich tego państwa<br />
był zakup w 1992 r. w Hiszpanii lotniskowca<br />
lekkiego Chakri Naruebet (CVH-911, wcielony<br />
w 1997 r., zbudowany w oparciu o zmodyfikowany<br />
projekt hiszpańskiego Príncipe de Asturias).<br />
Warto wspomnieć, że Tajlandia była i wciąż jest<br />
jedynym państwem dysponującym lotniskowcem<br />
w regionie Azji Południowo-Wschodniej,<br />
choć od 2006 r., z powodu wycofania samolotów<br />
AV-8S Matador (używane, odkupione od<br />
Hiszpanii), jest on tylko śmigłowcowcem.<br />
Od początku obecnego stulecia, w związku<br />
z kryzysem gospodarczym, który pod koniec<br />
XX wieku dotknął kraje azjatyckie, w tym szczególnie<br />
Tajlandię, inwestycje w modernizację<br />
KTRT były ograniczone do niezbędnego minimum,<br />
przez co jej zdolności do realizacji bardziej<br />
wymagających zadań stopniowo malały.<br />
Przełamanie chińskiego monopolu<br />
Pierwsze przymiarki do modernizacji Królewskiej<br />
Marynarki Wojennej Tajlandii zainicjowano w 2007 r.<br />
Wówczas zaczęto głośno mówić o potrzebie pozyskania<br />
dwóch lub trzech okrętów klasy fregata,<br />
o wyporności ok. 3000 t i koszcie zakupu nieprzekraczającym<br />
400 mln USD. Miałyby one<br />
zastąpić dwie, mocno wyeksploatowane, eksamerykańskie<br />
fregaty typu Knox: Phuttha Yotfa<br />
Chulalok (FFG-<strong>46</strong>1, w służbie od 1994 r., eks-Truett<br />
FF-1095) i Phuttha Loetla Naphalai (FFG-<strong>46</strong>2,<br />
w służbie od 1998 r., eks-Ouellet FF-1077), które<br />
przewidziano do wycofania w 2015 r. (ostatecznie<br />
1 kwietnia 2015 r. banderę opuszczono tylko<br />
na drugim z wymienionych okrętów, Chulaloka<br />
spotkało to dopiero 30 września 2017 r.).<br />
Po analizie sytuacji na rynku stoczniowym, zdecydowano<br />
się ostatecznie na znaczne zwiększenie<br />
wspomnianej kwoty – do ok. 1 mld USD, co<br />
odbyło się kosztem innego programu modernizacyjnego<br />
KTRT. Zanim bowiem ten mógł ruszyć,<br />
resort obrony musiał poszukać oszczędności, które<br />
– ku niezadowoleniu admirałów – znaleziono<br />
w rozwijanej od pewnego czasu koncepcji<br />
odtworzenia sił podwodnych. Ich rdzeń stanowić<br />
miało sześć, wycofanych ze służby w Deutsche<br />
Marine, okrętów podwodnych typu 206A,<br />
na zakup których planowano przeznaczyć niemal<br />
681 mln USD. Decyzja o zahamowaniu tego<br />
projektu podjęta została przez gabinet premier<br />
Yingluck Shinawatry na początku 2012 r., niedługo<br />
po zaprzysiężeniu jej rządu.<br />
Tajlandia zaproszenie do udziału w postępowaniu<br />
przetargowym rozesłała do 13 najważniejszych<br />
firm stoczniowych na świecie. Spośród nich<br />
zainteresowanie udziałem w postępowaniu wyrazili<br />
producenci z m.in.: Włoch, Hiszpanii, Niemiec<br />
i Republiki Korei oraz Chińskiej Republiki Ludowej.<br />
Ze względów finansowych Bangkok był zmuszony<br />
do odrzucenia propozycji stoczni europejskich,<br />
pozostawiając na „polu walki” oferty azjatyckie. Od<br />
początku zdecydowanym liderem i – jak się wydawało<br />
– pewnym zwycięzcą były stocznie chińskie,<br />
co wynikało nie tylko z poparcia w szeregach<br />
82 <strong>Wojsko</strong> i <strong>Technika</strong> • Czerwiec <strong>2019</strong><br />
www.zbiam.pl