Historia Łączności Radiowej - Ratownictwo Górskie - Zeszyt Historyczny Nr 2/2019
Historia Łączności Radiowej w polskim ratownictwie górskim. Artykuł autorstwa dr inż. Ryszarda Dulskiego - wieloletniego Szefa Służby Łączności GOPR. Historia powstania Klimka i Wawy, radiotelefonów konstrukcji Wojciecha Nietykszy, jak również dalszych losów łączności radiowej w GOPR i TOPR.
Historia Łączności Radiowej w polskim ratownictwie górskim. Artykuł autorstwa dr inż. Ryszarda Dulskiego - wieloletniego Szefa Służby Łączności GOPR. Historia powstania Klimka i Wawy, radiotelefonów konstrukcji Wojciecha Nietykszy, jak również dalszych losów łączności radiowej w GOPR i TOPR.
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
<strong>Zeszyt</strong> historyczny - Egzemplarz bezpłatny nr 2/<strong>2019</strong><br />
HISTORIA ŁĄCZNOŚCI<br />
RADIOWEJ<br />
W POLSKIM<br />
RATOWNICTWIE GÓRSKIM<br />
ISSN 2451-3555<br />
X 2<br />
9<br />
7 7 2 4 5 1 3 5 5 9 2 3<br />
1
REDAKCJA MAGAZYNU<br />
AZER Jan Górniak<br />
ul. Dyrekcyjna 35/50<br />
50-528 Wrocław<br />
E-mail: redakcja@ratownictwogorskie.pl<br />
www.ratownictwogorskie.pl<br />
REDAKTOR NACZELNY<br />
Marian Sajnog<br />
Tel.: +48 531 554 990<br />
E-mail: marian.sajnog@ratownictwogorskie.pl<br />
Z-CA REDAKTORA NACZELNEGO<br />
Jan Górniak<br />
Tel.: +48 509 140 729<br />
E-mail: jan.gorniak@ratownictwogorskie.pl<br />
AUTOR ARTYKUŁU<br />
Dr inż. Ryszard Dulski<br />
OPRACOWANIE:<br />
Anna Dulska & Anna Kokesch<br />
PROJEKT OKŁADKI I SKŁAD:<br />
SEKRETARZ REDAKCJI<br />
Anna Kokesch<br />
Tel.: +43 664 484 42 28<br />
E-mail: anna.kokesch@ratownictwogorskie.pl<br />
WYDAWCA<br />
AZER Jan Górniak<br />
ul. Dyrekcyjna 35/50<br />
50-528 Wrocław<br />
NIP 5482361146<br />
facebook.com/ratownictwogorskie<br />
Zdjęcia na okładce:<br />
z archiwów dr inż. Bogdana Jankowskiego<br />
i Julii Kaczorowskiej<br />
zdjęcia udostępnili:<br />
Ryszard Dulski<br />
Bogdan Jankowski<br />
Dariusz Lewczak<br />
Julia Kaczorowska<br />
Anna Kokesch<br />
Tomasz Kruszec<br />
Marian Sajnog<br />
Piotr Stanaszek<br />
Lech i Wojciech Flaczyńscy<br />
Firma RADMOR S.A.<br />
Grupa Krynicka GOPR - SO Gorlice<br />
Egzemplarz bezpłatny<br />
Kopiowanie i publikowanie zamieszczonych<br />
tekstów, zdjęć oraz informacji bez wcześniejszej<br />
zgody redakcji - jest niezgodne z prawem.<br />
Słowo<br />
od „Antenki”<br />
Żyjemy w czasach dynamicznego rozwoju nauki i techniki, radiotelefony<br />
i telefony satelitarne są sprzętem codziennego użytku profesjonalnych<br />
służb na całym świecie, a telefon komórkowy potrafi obsługiwać każde<br />
dziecko.<br />
Dla nas, korzystających z obecnie dostępnych systemów łączności, jest<br />
to stan normalny.<br />
W historycznym zeszycie, który prezentujemy tu Szanownym P.T. Czytelnikom,<br />
Pan dr inż. Ryszard Dulski przedstawia pionierskie czasy łączności<br />
radiowej pogotowia górskiego w Polsce, i jednocześnie przybliża<br />
szerszej publiczności sylwetkę Człowieka, dzięki któremu wzrosło bezpieczeństwo<br />
ratowników górskich, a ich praca została w wielkiej mierze<br />
usprawniona.<br />
Człowieka, dzięki któremu również polskie wyprawy w Góry Świata dysponowały<br />
sprzętem łączności. Sprzętem, konstrukcji Wojciecha Nietykszy.<br />
To właśnie przez „Klimka” została nadana wiadomość o sukcesie polskich<br />
himalaistów, którzy w roku 1980 dokonali pierwszego na świecie<br />
zimowego wejścia na Mt Everest.<br />
Walczący z biurokracją, przeciwnościami losu oraz niejednokrotnie z<br />
brakiem elementarnego pojęcia o wadze zagadnienia ze strony ówczesnych<br />
decydentów - Pan dr Dulski przez siedem lat z wielkim zaangażowaniem<br />
dbał o utrzymanie łączności radiowej w GOPR.<br />
Jak wiele pracy i serca zostało w to włożone, dowiedzą się Państwo czytając<br />
wspaniale przez Pana dr Dulskiego napisany artykuł, za udostępnienie<br />
którego składam Autorowi serdeczne podziękowania zarówno w<br />
imieniu własnym, jak i redakcji kwartalnika „<strong>Ratownictwo</strong> <strong>Górskie</strong>”.<br />
Anna Kokesch - „Antenka”<br />
W latach 1967-1971 pracownik Specjalistycznej Pracowni Radiotechnicznej<br />
Wojciecha Nietykszy<br />
W latach 1972-1974 kierownik administracji Zarządu GOPR w Zakopanem<br />
Autor z radiotelefonem „Klimek“ - Foto z archiwum Anny Kokesch<br />
Sylwetka Autora<br />
Ryszard Dulski (ur. w 1944 r. w Krakowie), dr inż. elektroniki, absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie w<br />
Instytucie Elektroniki od 1977 do 1989 prowadził działalność naukowo-dydaktyczną.<br />
Wcześniej pracował w Instytucie Obróbki Skrawaniem, Zjednoczonych Zakładach Urządzeń Jądrowych (ZZUJ)<br />
„POLON” oraz Zakładzie Urządzeń Przemysłowych w Krakowie, gdzie był kierownikiem pracowni konstrukcyjnej.<br />
W latach 1972-1975 z ramienia Urzędu Energii Atomowej odbył staż naukowy w Międzynarodowym Instytucie Badań<br />
Jądrowych w Dubnej k. Moskwy.<br />
Od 1976, przez blisko 20 lat pełnił funkcję biegłego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie w zakresie teleradioelektroniki,<br />
za co otrzymał nagrodę Ministra Sprawiedliwości.<br />
W latach 1983-1990 był szefem Służby <strong>Łączności</strong> GOPR. Po odejściu z uczelni na początku transformacji skupił<br />
się na własnej firmie ERDEX, specjalizującej się w urządzeniach i systemach radiokomunikacyjnych, którą prowadzi<br />
do dzisiaj.<br />
Nieprzerwanie od 25 lat jest Autoryzowanym Przedstawicielem Zakładów RADMOR S.A.w Gdyni.<br />
Jego pasją, wyniesioną z lat młodzieńczych, jest stara radiotechnika, a na zabytkowych odbiornikach i gramofonach<br />
z przyjemnością słucha starych romansów rosyjskich i cygańskich, chórów operowych Verdiego, classic<br />
country i Edyty Geppert.<br />
2 3
Foto: z archiwum Julii Kaczorowskiej<br />
Nieśmiałe początki<br />
Pierwsze, nieśmiałe eksperymenty zastosowania łączności<br />
radiowej w górach zaczęto prowadzić dopiero w<br />
latach 50-tych.<br />
Działając wówczas jako Grupa Tatrzańska w strukturze<br />
organizacyjnej <strong>Górskie</strong>go Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego<br />
(GOPR), TOPR podjęło próby wykorzystania<br />
demobilowego sprzętu wojskowego, a konkretnie<br />
plecakowych radiostacji przenośnych (doręcznymi radiotelefonami<br />
wojsko wówczas nie dysponowało).<br />
Towarzyszył temu olbrzymi wysiłek ratowników, którzy<br />
testowali różne urządzenia w terenie i chociaż nie udało<br />
się znaleźć takich, które spełniłyby ich oczekiwania,<br />
osiągnięto jeden bardzo ważny cel, a mianowicie wypracowano<br />
świadomość, że wprowadzenie łączności<br />
radiowej dla potrzeb ratownictwa górskiego stało się<br />
koniecznością.<br />
<strong>Historia</strong> łączności radiowej<br />
w polskim ratownictwie górskim<br />
Można chyba śmiało powiedzieć, że stosunkowo młoda<br />
dziedzina techniki, jaką jest radiotechnika i ratownictwo<br />
górskie w Tatrach, to rówieśnicy. Pierwsze próby przesyłania<br />
informacji drogą radiową miały miejsce w początkach<br />
XX wieku.<br />
Dynamiczny rozwój radiotechniki przypadł dopiero<br />
na okres I Wojny Światowej, jednak wówczas szukano<br />
głównie jej zastosowań militarnych. Pojawienie się<br />
pierwszych rozgłośni radiofonicznych, a w ślad za nimi<br />
pierwszych odbiorników radiowych, to lata 20-te.<br />
Wpierw aparaty były bardzo proste, detektorowe, ale w<br />
miarę rozwoju techniki pojawiły się bardziej skomplikowane,<br />
lampowe.<br />
Na całym świecie radiokomunikacja rozwijała się głównie<br />
na potrzeby służb państwowych, takich jak wojsko,<br />
policja, straż pożarna, agencje telegraficzne itp.<br />
TEKST DR INŻ. RYSZARD DULSKI<br />
Luksusem było pojawienie się w okresie międzywojennym<br />
radiotelefonów w nowojorskich taksówkach. Lata<br />
poprzedzające wybuch II Wojny Światowej i czas jej<br />
trwania, to kolejny etap burzliwego rozwoju technologii<br />
i konstrukcji radiotechnicznych, jednak znowu głównie<br />
dla potrzeb armii.<br />
Potem radiokomunikacja się upowszechniła także w<br />
sektorach cywilnych, stając się nieodzownym elementem<br />
w transporcie, handlu i innych gałęziach gospodarki.<br />
A TOPR? Przez te wszystkie dziesięciolecia działał niosąc<br />
pomoc potrzebującym i poszkodowanym w górach,<br />
nie bacząc na trud, wysiłek i związane z tym często niebezpieczeństwa.<br />
O łączności bezprzewodowej na potrzeby ratownictwa<br />
ratownicy mogli jedynie marzyć.<br />
Momentem przełomowym okazał się rok 1964,<br />
gdy dramatyczna akcja ratownicza na ścianie<br />
Kazalnicy o mało nie zakończyła się śmiercią ratownika<br />
Stanisława Janika, który przy pomocy<br />
zestawu Grammingera opuszczany był po zwłoki<br />
taternika.<br />
Fatalne warunki pogodowe i długość zjazdu<br />
uniemożliwiły kontakt głosowy pomiędzy<br />
obsługą windy a zjeżdżającym ratownikiem, co<br />
w sytuacji zaklinowania się złączki stalowej liny<br />
w szczelinie skalnej groziło upadkiem ratownika.<br />
Jedynie profesjonalizm obsługi windy<br />
i łut szczęścia sprawiły, że wyprawa ratownicza<br />
nie zakończyła się dodatkową tragedią.<br />
Foto z archiwum Anny Kokesch<br />
4 5
Luka<br />
Sprawa ta odbiła się szerokim echem w środkach masowego przekazu, w<br />
których GOPR zamieścił dramatyczny apel o pomoc w rozwiązaniu problemu<br />
zorganizowania łączności radiowej dla ratownictwa górskiego i umożliwienie<br />
nabycia odpowiedniego sprzętu.<br />
Powstała wtedy sytuacja patowa: ze względu na wysokie koszty, sprzęt importowany dostępny był wówczas wyłącznie<br />
dla nielicznych wydziałów Resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (spadkobiercy Komitetu ds. Bezpieczeństwa<br />
Publicznego), a dla GOPR pozostawał nieosiągalny; sytuacja ze sprzętem radiowym produkcji rodzimej<br />
nie wyglądała w tamtych czasach zbyt ciekawie.<br />
Jedyny wówczas w kraju producent radiotelefonów, PP MORS (Morska Obsługa Radiowa Statków) w Gdyni, zakład<br />
założony w 1947 r. przez grupę radiowców-entuzjastów, do początku lat 60-tych nie miał w swoim asortymencie<br />
radiotelefonu przenośnego. W odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie rynku przystąpiono do opracowania<br />
radiotelefonu plecakowego o symbolu FM-311.<br />
Radiotelefon FM -311 produkowany od 1965r przez PP MORS w Gdyni. Radioelefon dwucześciowy noszony na szelkach na piersi<br />
i plecach, łączna waga - 6kg. Foto z archiwum firmy RADMOR S.A.<br />
Pracował on na specjalnych subminiaturowych lampach elektronowych, jednak masa baterii zasilających radiotelefon<br />
nadal przekraczała masę samego radiotelefonu: urządzenie gotowe do pracy (łącznie z zasilaniem) ważyło 6<br />
kg (sic!), przy czym zespół nadawczo odbiorczy jedynie 1,85 kg.<br />
Po pięciu latach niezbędnych na opracowanie i wdrożenie do produkcji, PP MORS rozpoczął produkcję seryjną<br />
tego radiotelefonu w 1965 r., a więc wkrótce po apelu GOPR.<br />
W kolejce po te radiotelefony – zgodnie z doktryną gospodarki socjalistycznej – ustawiły się natychmiast przedsiębiorstwa<br />
państwowe z przeznaczeniem np. dla portów, kolejnictwa, czy budów. Noszenie tego radiotelefonu w<br />
uprzęży na piersiach i plecach było bardzo niewygodne.<br />
Dla ratowników TOPR i GOPR raczej w tej kolejce miejsca nie było,<br />
„Trybuna Ludu” - 2 września 1964 r. - z archiwum Julii Kaczorowskiej<br />
I chyba dobrze, bo jedynym człowiekiem, który odpowiedział na rozpaczliwy apel GOPR o pomoc w zorganizowaniu<br />
sieci łączności radiowej i dostarczenie niezbędnych urządzeń był Wojciech Nietyksza, krótkofalowiec (SP5FM),<br />
mieszkaniec Komorowa pod Warszawą.<br />
6 7
Anatomia sukcesu<br />
Na sukces złożyło się wiele przyczyn, przede wszystkim osobowość Wojciecha Nietykszy, Jego pasja, fachowość,<br />
pracowitość i konsekwencja działania, ale i trafny dobór współpracowników – tu należy podkreślić rolę Wiktora<br />
Chojnackiego również krótkofalowca (SP5QU), znakomitego konstruktora i autora cenionych książek, oraz pani<br />
Anny Kokesch (słynnej Antenki), która z benedyktyńską precyzją montowała moduły radiotelefonów.<br />
Nie sposób nie wspomnieć o tych, bez których ten sukces nie byłby możliwy, a więc ratowników wszystkich Grup<br />
regionalnych, zawodowych i ochotników, którzy z pełnym zaangażowaniem uczestniczyli w przeprowadzeniu prób<br />
terenowych, pomiarach propagacyjnych i instalacji urządzeń, oraz ówczesnych władz GOPR z Prezesem Jerzym<br />
Ustupskim na czele. To ich postawa i zaangażowanie przekonało „ceprów”, że warto i należy im pomóc w rozwiązaniu<br />
problemów łączności radiowej.<br />
Tak, w telegraficznym skrócie, przedstawia się historia powstania Klimka i Wawy, kultowych radiotelefonów Nietykszy,<br />
skonstruowanych, montowanych i dostarczanych dla GOPR w łącznej ilości kilkudziesięciu egzemplarzy.<br />
Wojciech Nietyksza i Michał Gajewski (wówczas Naczelnik Grupy Tatrzańskiej GOPR) - lata 60-te, Morskie Oko.<br />
Radiotelefon „WAWA“ w samochodzie UAZ Grupy Tatrzańskiej GOPR.<br />
Foto z archiwum Anny Kokesch<br />
W pracowni Wojciecha Nietykszy. Lata 60-te. „Antenka” przy montażu modułów. Foto z archiwum Anny Kokesch<br />
Tak pojawił się fenomen Wojciecha Nietykszy<br />
Z pełną odpowiedzialnością można mówić o fenomenie, gdyż Wojciech Nietyksza zaoferował GOPR-owi dużo<br />
więcej niż tylko radiotelefony (bazowe i przenośne).<br />
Oprócz nich, jego propozycja obejmowała: projekt sieci radiotelefonicznej, uwzględniającej specyfikę terenową<br />
wszystkich Grup regionalnych od Bieszczad po Karkonosze, związane z tym warunki propagacyjne ze szczególnym<br />
uwzględnieniem najtrudniejszego pod względem propagacyjnym rejonu Tatr (a więc obszaru działania TOPR),<br />
dobór częstotliwości pracy radiotelefonów, oraz projekty i wykonanie niezbędnych anten stacjonarnych i przenośnych<br />
wraz z montażem i uruchomieniem.<br />
Trzeba tutaj zaznaczyć, że w momencie składania oferty radiotelefony nie istniały jeszcze fizycznie; miały zostać<br />
skonstruowane po zakończeniu prób terenowych i opracowaniu na podstawie uzyskanych rezultatów założeń techniczno-konstrukcyjnych.<br />
Ta gigantyczna praca wykonana została błyskawicznie: już w zimie 1964 r. powstał pierwszy model radiotelefonu,<br />
a w marcu roku kolejnego przeprowadzono pierwsze próby terenowe.<br />
8 9
WAWA - Foto z archiwum Autora<br />
Tajemnica znakomitej niezawodności tych radiotelefonów, a szczególnie Klimka, narażonych w czasie eksploatacji<br />
na ekstremalne udary termiczne, kondensację pary wodnej i korozję, polegała na indywidualnej kontroli wszystkich<br />
modułów z których zbudowany był radiotelefon i ich impregnacji w ...roztopionym wosku pszczelim. Na opracowanie<br />
mas zalewowych, których skuteczność z czasem ulegała degradacji, powodując w następstwie uszkodzenia,<br />
inne firmy inwestowały majątek, podczas gdy swojski, naturalny wosk pszczeli okazał się ponadczasowo skuteczny.<br />
Klimek - Foto z archiwum Autora<br />
Niech świadczy o tym Klimek znaleziony pod Nanga Parbat w 2014 r., który<br />
pod śniegiem przeleżał długie lata*, a mimo korozji części metalowych i po<br />
usunięciu przerwy w przewodzie spowodowanej udarem mechanicznym, po<br />
włączeniu zasilania działa. To nie wymaga komentarza.<br />
Foto z archiwum Lecha i Wojciecha Flaczyńskich<br />
* Nasze dotychczasowe poszukiwania zdają się potwierdzać, że Klimek znaleziony pod Nanga Parbat należał do<br />
wyprawy krakowskiego Klubu Wysokogórskiego. Podczas ataku szczytowego, 10 lipca 1985 roku, zeszła lawina<br />
śnieżna w której zginął Piotr Kalmus. Absolwent Politechniki Krakowskiej, instruktor narciarski, instruktor taternictwa<br />
i ratownik górski. To najprawdopodobniej on zgubił wtedy odnalezionego 30 lat później Klimka. (Redakcja)<br />
10 11
Nowa epoka<br />
Początek lat 80-tych, a więc gdy<br />
wraz z polskimi wyprawami Klimki<br />
zawędrowały już nawet w Himalaje,<br />
przyniósł zmianę sytuacji.<br />
Klimek z przystawką KHB do śmigłowca -<br />
foto z archiwum Autora<br />
Nietyksza opracował również specjalną przystawkę o<br />
nazwie KHB oraz antenę, co umożliwiło montowanie radiotelefonu<br />
Klimek na pokładzie śmigłowców.<br />
Dzięki temu można było prowadzić łączność w trakcie<br />
lotu w warunkach wysokiego poziomu hałasu z pokładu<br />
śmigłowca zarówno ze stacjami bazowymi, jak i z<br />
ratownikami.<br />
Serwisem i konserwacją tych radiotelefonów zajmował<br />
się wówczas Jerzy Mitkiewicz, krótkofalowiec (SP9FG),<br />
taternik oraz pracownik Obserwatorium Meteorologicznego<br />
na Kasprowym Wierchu. Niezbędne części do napraw<br />
dostarczał w ramach umowy Nietyksza.<br />
W 1966 r. Nietyksza i Chojnacki zostali<br />
laureatami konkursu „Mistrz Techniki<br />
1966”, organizowanego corocznie pod<br />
egidą popularnego wówczas „Życia<br />
Warszawy”.<br />
Nietypowość tego wyróżnienia polegała na tym, że w<br />
klimatach gospodarki socjalistycznej po raz pierwszy<br />
laureatami tego konkursu zostały osoby prywatne, nie<br />
zaś, jak dotąd, pracownicy szacownych instytucji, co<br />
świadczy o docenieniu na szeroką skalę społecznych<br />
korzyści rozwiązania problemu łączności radiowej dla<br />
ratownictwa górskiego.<br />
W stanie wojennym Służba Bezpieczeństwa w sposób<br />
szczególny zainteresowała się działalnością Nietykszy<br />
i skonfiskowała m.in. sprzęt krótkofalarski i dokumentację.<br />
Posługując się sobie właściwymi i sprawdzonymi metodami,<br />
SB zadało cios w to, co dla Nietykszy było szczególnie<br />
bliskie i ważne, a mianowicie postawiono mu warunek:<br />
albo podpisze deklarację o współpracy i będzie<br />
mógł kontynuować swoją dotychczasową działalność,<br />
albo zapalą „czerwone światło” i uniemożliwią mu kontynuowanie<br />
prac.<br />
Jako że Nietyksza okazał sie<br />
człowiekiem z charakterem i deklaracji<br />
nie podpisał, zapalono „czerwone<br />
światło“, a na skutki nie trzeba<br />
było długo czekać.<br />
Niebawem Naczelnictwo GOPR<br />
zrezygnowało z dalszej współpracy,<br />
nie bacząc na słowa przysięgi ratowniczej<br />
(„pamiętając, że od mojego<br />
postępowania zależy zdrowie i życie<br />
ludzkie” ).<br />
W ten sposób pozbawiono GOPR<br />
możliwości dalszych dostaw Klimków<br />
i Waw.<br />
Podczas premiery filmu „Legenda Klimka”. Od lewej: Jadwiga Nietyksza, Mariusz Czerski (Grupa Karkonoska GOPR)<br />
Julia Kaczorowska, Anna Kokesch „Antenka“, Filip Gracki, Ryszard Dulski, Mirella Kurkowska<br />
Foto z archiwum Anny Kokesch<br />
Wszystkim zainteresowanym historią Klimków i Waw gorąco polecam film<br />
„Legenda Klimka” w reżyserii Julii Kaczorowskiej (prywatnie wnuczki Bohatera<br />
tej opowieści) i Filipa Grackiego. Premiera odbyła się 2 września 2018 r w<br />
Zakopanem.<br />
Foto: z archiwum Julii Kaczorowskiej<br />
12 13
Urządzenia Nietykszy działały dalej, ciesząc się uznaniem<br />
ratowników, ale powstał problem zabezpieczenia<br />
dalszych dostaw radiotelefonów w związku z rosnącym<br />
na nie zapotrzebowaniem.<br />
Trzeci kłopot to czynnik ludzki.<br />
W miarę przybywania ilości radiotelefonów powszedniały one w szybkim tempie, co skutkowało obniżeniem dyscypliny<br />
ich użytkowania i staranności w eksploatacji.<br />
W tej sytuacji zwrócono się do Zakładów Radiowych<br />
Radmor w Gdyni (taką nazwę przyjął w latach 70-tych<br />
wspomniany już PP MORS). Sprawami tymi z ramienia<br />
Naczelnictwa GOPR zajmował się zastępca Naczelnika,<br />
Andrzej Miodoński.<br />
Od czasów FM-311 sporo się w Radmorze zmieniło na<br />
korzyść: pojawiły się nowe opracowania, nowe technologie<br />
oraz nowi inżynierowie.<br />
Radmor zaproponował dla GOPR dostawę trzech typów<br />
urządzeń radiotelefonicznych, przystosowanych do pracy<br />
na dwóch kanałach częstotliwości w paśmie 40 MHz,<br />
zgodnie z pozwoleniem radiowym uzyskanym przez<br />
GOPR z Państwowej Inspekcji <strong>Radiowej</strong> (PIR):<br />
• Radiotelefon typu 3204-40 – stacjonarny z wydzielonym<br />
urządzeniem dyspozytorskim i zdalną manipulacją<br />
do 10 km przy pomocy dwóch par linii telefonicznych;<br />
• Radiotelefon typu 3001-40 przeznaczony do<br />
montażu w obiektach stałych (dyżurkach) i samochodach;<br />
• Radiotelefon typu 3101-40 – radiotelefon noszony<br />
jako osobisty ekwipunek ratowników;<br />
• Anteny do wszystkich wymienionych wyżej<br />
urządzeń (bazowe, samochodowe i noszone) oraz zasilacze<br />
sieciowe, samochodowe i bateryjne.<br />
Już w początkowym okresie eksploatacji tych urządzeń,<br />
ujawnił się szereg problemów. Jednym z nich był brak<br />
niezbędnej wiedzy i doświadczenia, potrzebnych do racjonalnego<br />
przygotowania zamówienia.<br />
Szczególnie dotyczyło to radiotelefonów 3204-40 –<br />
urządzeń bardzo drogich i rozbudowanych, których<br />
możliwości techniczne w żadnej Grupie regionalnej nie<br />
zostały optymalnie wykorzystane, przy czym za cenę<br />
jednego zestawu 3204-40 można było kupić ok. 10 radiotelefonów<br />
przewoźnych lub noszonych!<br />
Największe problemy związane były jednak z radiotelefonami<br />
noszonymi 3101-40. Był to bardzo dobry radiotelefon<br />
produkowany z wykorzystaniem nowoczesnych<br />
foto z archiwum firmy RADMOR S.A.<br />
Radiotelefon FM3204-40, stacja bazowa ze zdalną manipulacją<br />
(do 10km) składająca się z urządzenia transmisyjnego oraz pulpitu<br />
dyspozytorskiego wraz z zasilaczem<br />
technologii i spełniający trudne wymagania eksploatacyjne,<br />
zaprojektowany głównie do pracy zmianowej w<br />
terenie, w obiektach otwartych, służb patrolowych, magazynów<br />
itp., ale nie dla ratowników górskich.<br />
W odróżnieniu od Klimka, który miał wbudowany mikrofonogłośnik<br />
wewnętrzny, radiotelefon 3101-40 miał mikrofonogłośnik<br />
zewnętrzny połączony z zespołem N/O<br />
elastycznym kablem spiralnym, który w warunkach pracy<br />
ratowników absolutnie się nie sprawdził.<br />
Co więcej, jego bateria miała zbyt małą pojemność<br />
(225mAh), a ładowarka do niego nie posiadała sygnalizacji<br />
stanu naładowania.<br />
Autonomia zasilania Radmora (czas pracy na w pełni<br />
naładowanej baterii) wynosiła ok. 8-10 godz, podczas<br />
gdy w Klimek mógł pracować ok.20 godz.<br />
zdjęcia autorstwa Dariusza Lewczaka. Przedstawiają radiotelefon noszony typu FM 3101-40 produkcji Radmor.<br />
Widać spiralny kabel łaczący mikrofonogłośnik z zespołem N/O - pięta achillesowa tego radiotelefonu<br />
14 15
zdjęcia autorstwa Dariusza Lewczaka. Radiotelefony Klimek i Wawa<br />
zdjęcia autorstwa Dariusza Lewczaka. Radiotelefony FM 3001-40 produkcji Radmor, stosowane jako przewoźne i stacjonarne.<br />
16 17
MISJA:<br />
RETRANSMISJA<br />
W tym okresie poznałem wspaniałą postać: Naczelnika<br />
Grupy Krynickiej GOPR, Czesława Turka, o którym nie<br />
mogę nie wspomnieć. Wśród Naczelników Grup regionalnych<br />
wyróżniał się bowiem znakomitą znajomością<br />
problematyki łączności radiowej i kreatywnością w tym<br />
zakresie. Rozmowy z nim były dla mnie bardzo pouczające<br />
i inspirujące.<br />
W takiej oto sytuacji, wiosną 1983 r.<br />
po raz pierwszy zetknąłem się z problemem<br />
łączności radiowej w GOPR.<br />
Do Instytutu Elektroniki Akademii Górniczo-Hutniczej w<br />
Krakowie, gdzie wówczas pracowałem, przyjechał Andrzej<br />
Miodoński z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemów<br />
technicznych.<br />
Jako najpilniejszy został wówczas zgłoszony problem<br />
ładowarek baterii do radiotelefonów noszonych, dlatego<br />
też nimi zajęliśmy się w pierwszej kolejności (my, ponieważ<br />
w pracach tych uczestniczyła również moja żona,<br />
Ewa), modernizując je poprzez wprowadzenie funkcji<br />
sygnalizacji stanu naładowania i ochrony baterii pozostawionej<br />
w ładowarce przed przeładowaniem.<br />
Po przeprowadzeniu kilku wizji lokalnych w obiektach<br />
Grupy Tatrzańskiej GOPR, ujawniły się liczne przykłady<br />
nieprawidłowości w instalacji radiotelefonów, które również<br />
były sukcesywnie usuwane.<br />
Ponieważ sytuacja wymagała zacieśnienia i sformalizowania<br />
współpracy, przyjąłem propozycję podjęcia pracy<br />
w Naczelnictwie w wymiarze ½ etatu na stanowisku<br />
Szefa Służby <strong>Łączności</strong> GOPR.<br />
I tak zaczęła się moja „radiowa” przygoda<br />
w górach, którą mimo niedogodności<br />
„logistycznych”, z przyjemnością<br />
godziłem z pracą naukowo-dydaktyczną<br />
na krakowskiej uczelni.<br />
Bardzo cenię sobie współpracę z Miodońskim, dzięki<br />
któremu udało się w ciągu kilku lat stosunkowo dużo<br />
zrobić.<br />
Ryszard Dulski w czasie pracy na stanowisku<br />
Szefa Służby <strong>Łączności</strong> GOPR - foto z archiwum Autora<br />
Widoczna na swetrze miniaturka odznaki GOPR - to cenna pamiątka<br />
od z-cy Naczelnika Grupy Tatrzańskiej - Kazimierza Gąsienicy<br />
Byrcyna. Wreczył mi ją z okazji Dnia Ratownika ze słowami :<br />
„weż ją i noś - bo ona Ci się należy”<br />
Rozwiązaliśmy m.in. problem zaopatrzenia w części zamienne<br />
do napraw radiotelefonów;<br />
- organizowane były coroczne szkolenia konserwatorów<br />
sprzętu łączności ze wszystkich Grup regionalnych<br />
GOPR;<br />
- dla każdej Grupy regionalnej został zakupiony trudno<br />
dostępny wówczas zestaw do pomiaru parametrów radiotelefonów<br />
typu ZPFM3 produkcji Meratronik w Warszawie,<br />
dzięki czemu udało się podnieść poziom obsługi<br />
serwisowej radiotelefonów;<br />
- zaś serwisem i konserwacją sprzętu dla Grupy Tatrzańskiej<br />
zajmowałem się osobiście (a było co w tej<br />
materii robić...).<br />
Po uporządkowaniu całej sieci pod względem technicznym,<br />
możliwa stała się ocena jej rzeczywistych zasięgów<br />
i tzw. białych plam (rejonów pozbawionych zasięgu<br />
lub upośledzonych).<br />
Ponieważ i tutaj obowiązywała zasada, że w miarę jedzenia<br />
apetyt rośnie, powstała potrzeba poprawy zasięgów<br />
użytecznych.<br />
Z największym uznaniem wspominam koleżeńską postawę<br />
i zaangażowanie ratowników Grupy Tatrzańskiej<br />
w eksperymenty nad poprawą łączności, prowadzonych<br />
wyłącznie „gospodarczym sposobem” w celu zminimalizowania<br />
kosztów.<br />
A było tego sporo.<br />
W pierwszej kolejności podjęliśmy próbę zdecydowanej<br />
poprawy zasięgu Stacji Centralnej zlokalizowanej pod<br />
Wielką Krokwią.<br />
Do tego celu przeznaczony został radiotelefon stacjonarny<br />
3204, od momentu zakupu praktycznie dotychczas<br />
niewykorzystany.<br />
Pomysł miał być prosty: w dyżurce Centrali umieściliśmy<br />
manipulator (urządzenie dyspozytorskie), a w dyżurce<br />
ratowników na Gubałówce – urządzenie transmisyjne.<br />
Uruchomienie tego zestawu wymagało jednak połączenia<br />
obydwu urządzeń przy pomocy dwóch dzierżawionych<br />
linii telefonicznych.<br />
Gdy po wielu interwencjach udało się od Poczty uzyskać<br />
dwie zestawione linie telefoniczne w relacji: centrala<br />
TOPR przy ul.Piłsudskiego – dyżurka na Gubałówce,<br />
po podłączeniu i uruchomieniu urządzeń okazało się, że<br />
poziom zakłóceń spowodowanych prądami błądzącymi<br />
(winowajcą była najprawdopodobniej maszynownia kolejki<br />
na Gubałówkę) jest tak wysoki, że uniemożliwiało to<br />
poprawną pracę urządzeń.<br />
Eksperyment uznać należało więc za nieudany, dlatego<br />
też kolejny wybór padł na metodę retransmisji radiowej.<br />
Czesław Turek<br />
wieloletni Naczelnik Grupy Krynickiej GOPR<br />
foto z archiwum Grupy Krynickiej GOPR SO Gorlice<br />
W tym celu należało rozwiązać dwa problemy:<br />
pierwszy, to uzyskanie z Głównego Inspektoratu PIR w<br />
Warszawie zgody na wykorzystanie dodatkowej częstotliwości<br />
do retransmisji;<br />
drugi zaś, to zdobycie specjalnego filtra antenowego<br />
pozwalającego na równoczesne podłączenie do anteny<br />
odbiornika i nadajnika (tzw. dupleksera).<br />
Przy częstotliwościach użytkowanych w GOPR (dwa<br />
kanały: 40050 KHz oraz 40200 KHz) taki filtr składać się<br />
musiał z sześciu sekcji, każda o wymiarach butli acetylenowej<br />
(o ciężarze nie wspomnę), a najbliższy producent<br />
znajdował się za oceanem.<br />
O ile rozwiązanie pierwszej kwestii wydawało się proste,<br />
a drugiej – praktycznie nieosiągalne, w rzeczywistości<br />
okazało się wręcz odwrotnie.<br />
Próba uzyskania zgody na przeprowadzenie planowanego<br />
eksperymentu i przydzielenia odrębnego kanału<br />
radiowego napotkała na zdecydowaną odmowę urzędnika<br />
Głównego Inspektoratu PIR.<br />
„Przecież nikt czegoś takiego nie stosuje, to po co<br />
wam to?!”, argumentował.<br />
I tu rzeczywiście po części miał rację, gdyż wówczas<br />
żadna służba nie stosowała retransmisji w swoich systemach<br />
łączności.<br />
18 19
sygnał ze szczytu, uzyskując znacznie większy zasięg.<br />
Urządzenie to, to właśnie retransmiter. Zdecydowanie<br />
było o co walczyć.<br />
Jako że w Polsce urządzeń takich nikt wówczas nie<br />
produkował, należało je skonstruować własnymi siłami<br />
– a do tego potrzebne było spełnienie wymogów formalnych.<br />
W wyniku kilkumiesięcznej batalii stoczonej z urzędnikiem<br />
PIR i dość szeroko i wysoko przeprowadzonego<br />
lobbingu (w tym nacisków kilku resortów), dla świętego<br />
spokoju (żeby nie było, że urząd jest nieprzychylny<br />
ratownictwu górskiemu, GOPR uzyskał pozwolenie na<br />
przeprowadzenie prób (w tym nową częstotliwość), ale<br />
z terminem ważności 6 miesięcy.<br />
Termin niezwykle krótki, jeśli uwzględnić ogrom prac<br />
związanych z przygotowaniem eksperymentalnego retransmitera.<br />
Autor przy uruchamianiu retransmitera<br />
foto z archiwum Autora<br />
Nawet uprzywilejowany pod każdym względem resort<br />
Spraw Wewnętrznych stosował w niektórych sytuacjach<br />
tzw. pasmo sterowania w zakresie 400 MHz, ale nie retransmisję.<br />
Tutaj warto w dwóch słowach<br />
wyjaśnić, czym owa retransmisja jest.<br />
Otóż jeśli staniemy z radiotelefonem w dolinie, to zasięg<br />
ograniczony jest otaczającymi nas przeszkodami terenowymi,<br />
natomiast jeśli staniemy na wierzchołku góry<br />
– obszar zasięgu zdecydowanie się powiększa.<br />
Zatem, jeśli na szczycie góry zainstalujemy urządzenie,<br />
które odbierze nasz sygnał radiowy nadawany z doliny<br />
i równocześnie, na innej już częstotliwości, będzie go<br />
nadawać ze szczytu, to w rezultacie uzyskamy efekt,<br />
jakbyśmy to my – stojąc nadal w dolinie, nadawali ten<br />
Należało zamówić w zakładach Omig w Warszawie niezbędne<br />
rezonatory kwarcowe na przyznaną dodatkową<br />
częstotliwość, przygotować urządzenia, rozwiązać problem<br />
niezbędnego filtru dupleksowego (czyli skonstruować<br />
go od zera), wszystko to uruchomić, przeprowadzić<br />
próby i zademonstrować pracę urządzenia komisji<br />
z PIR, która protokolarnie miała potwierdzić działanie<br />
retransmitera.<br />
Rozpoczął się więc wyścig z czasem, a wydarzenia –<br />
jak to w górach – potoczyły się lawinowo.<br />
Projekt filtru dupleksowego wykonałem, nie mając żadnego<br />
doświadczenia, opierając się na mądrych książkach;<br />
wybór padł na konstrukcję 6-komorową ze skróconymi<br />
rezonatorami ćwierćfalowymi.<br />
Spotkałem się w tym okresie z niespotykaną wręcz<br />
życzliwością wielu osób i firm.<br />
Zakłady Omig w krótkim okresie wykonały rezonatory<br />
kwarcowe; dwustronnie laminowane płyty epoksydowe<br />
udostępniła nieodpłatnie firma Sobiesława Zasady ALFA<br />
w Krakowie, a ich frezowanie i obróbkę mechaniczną<br />
w oparciu o przygotowaną przeze mnie dokumentację,<br />
wykonał również nieodpłatnie krakowski Instytut Obróbki<br />
Skrawaniem (w którym pracowałem w latach 60-tych).<br />
miejsce pracy (w narożniku widoczny fragment komory temperaturowej do badania termicznego filtrów) - zdjęcia z archiwum Autora<br />
20 21
Sporządzono stosowny protokół i w ten oto sposób rozpoczęła<br />
się nowa epoka w sposobie organizacji łączności<br />
radiowej w górach.<br />
W trakcie tej pamiętnej prezentacji musiałem zadbać o<br />
to, by próby odbywały się przy zamkniętych drzwiach<br />
dyżurki, bowiem już wcześniej zorientowałem się, że<br />
ułomność zbudowanego dupleksera polegała na jego<br />
dużej wrażliwości na zmiany temperatury.<br />
Pamiętam moment, gdy w dniu rozprawy korytarz przed<br />
salą w Sądzie Rejonowym w Zakopanem zapełnił się<br />
czerwonymi swetrami z biało niebieskim paskiem, których<br />
właściciele, ratownicy Grupy Tatrzańskiej gotowi<br />
byli zaznawać na moją korzyść.<br />
Nie nadawał się zatem do ciągłej pracy, ale pozwolił na<br />
osiągnięcie celu najważniejszego: przełamania oporu<br />
ze strony PIR.<br />
W rezultacie GOPR uzyskał formalną zgodę na zmianę<br />
organizacji sieci łączności radiowej, wprowadzenie retransmiterów<br />
i dodatkowe kanały do retransmisji.<br />
Na tym zdjęciu (ze zbiorów Autora) widać z prawej strony urzadzenie transmisyjne 3204 przed przeróbką (zdjete osłony)<br />
i urzadzenie po modyfikacji (z lewej). widoczny filtr dupleksowy umieszczony w miejsce zdemontowanego bloku sterowania.<br />
Tak oto GOPR stał się pierwszą w Polsce<br />
organizacją, która w sieci łączności<br />
radiowej wprowadziła retransmitery<br />
poprawiające zdecydowanie jakość i<br />
zasięgi łączności.<br />
Wszędzie, dokąd się zwróciłem, sympatia<br />
dla GOPR usuwała wszelkie<br />
przeszkody.<br />
To był piękny okres: mimo bardzo wytężonej pracy<br />
(przecież równocześnie pracowałem w pełnym wymiarze<br />
na AGH) wszystko, co wydawało się niemożliwe,<br />
okazywało się możliwe i to jeszcze z uśmiechem na<br />
ustach; właśnie dzięki wielu wspaniałym ludziom udało<br />
się pokonać wszystkie trudności i w terminie wykonać i<br />
uruchomić wszystkie urządzenia.<br />
Bardzo wszystkim za to, po tylu latach,<br />
ponownie dziękuję.<br />
Serce retransmitera, który miał gabaryty małej szafki,<br />
po zmontowaniu wymagało precyzyjnego zestrojenia.<br />
Ponieważ nie miałem wówczas dostępu do niezbędnych<br />
przyrządów pomiarowych, w sukurs przyszedł<br />
Radmor, który bezinteresownie zestroił i zmierzył.<br />
Tak rozpoczęła się moja późniejsza, a trwająca do dzisiaj<br />
współpraca z tym zakładem.<br />
Ale to historia na inną okazję.<br />
We wrześniu 1987 r. nadeszła godzina<br />
prawdy.<br />
Do Zakopanego przyjechała komisja z Delegatury Okręgowej<br />
PIR w Krakowie w celu potwierdzenia działania<br />
retransmitera, który został zamontowany w dyżurce<br />
GOPR na Gubałówce.<br />
Po zademonstrowaniu kilku łączności w relacjach dotychczas<br />
nieosiągalnych – m.in. pomiędzy radiotelefonem<br />
noszonym znajdującym się na terenie Zakopanego<br />
a hangarem Lotnictwa Sanitarnego w Balicach k. Krakowa,<br />
zgodnie potwierdzono znakomite rezultaty wynikające<br />
z zastosowania retransmitera.<br />
Z eksperymentalnym retransmiterem wiąże się wymowna<br />
anegdota.<br />
Otóż, po zdemontowaniu przeze mnie urządzenia w<br />
związku ze wspomnianymi problemami temperaturowymi,<br />
Naczelnik GOPR, którego nazwiska z przyzwoitości<br />
nie wymienię, postawił mi ni stąd ni z owąd zarzut sabotażu.<br />
Z racji ciężaru gatunkowego oskarżenia, szczególnie,<br />
że mój stosunek do pracy zawsze pozwalał mi chodzić<br />
z podniesioną głową, poczułem się zobowiązany wytoczyć<br />
mu proces sądowy o zniesławienie.<br />
Ów Naczelnik był już wówczas ostro skonfliktowany z<br />
ratownikami Grupy Tatrzańskiej (podniesiona głowa a<br />
zadarty nos to dwa różne, wykluczające się sposoby na<br />
życie), a ja, jako pracownik Naczelnictwa, stanąłem po<br />
ich stronie.<br />
Teraz to oni wsparli mnie.<br />
Stanisław Janik z „Klimkiem“ - foto: Marian Sajnog<br />
Bardzo Im za to dziękuję.<br />
Naczelnik przeprosił i była to jedna z jego ostatnich decyzji<br />
na tym stanowsku, gdyż już w 1988 r. zastąpił go<br />
Wojciech Krok – człowiek dużego formatu, który sfinalizował<br />
proces przebudowy sieci łączności radiowej na<br />
terenie wszystkich Grup regionalnych.<br />
22 23
Foto z archiwum Dariusza Lewczaka<br />
zdjęcia przedstawiające zbliżenie filtru dupleksowego<br />
Foto z archiwum Autora<br />
foto autorstwa Dariusza Lewczaka - przedstawia zbliżenie retransmitera - widoczny filtr dupleksowy<br />
i specjalnie opracowany blok syntezy ( dzięki niemu możliwa była praca retransmiterów w trybie Simulcast)<br />
Czy upał, czy mróz<br />
Ja tymczasem przeszedłem do pracy w Grupie Tatrzańskiej,<br />
kontynuując bardzo owocną współpracę z Krokiem.<br />
W pierwszej kolejności, z uwagi na konieczność<br />
zdobycia niezbędnych doświadczeń przeprowadzono<br />
modernizację w Grupie Tatrzańskiej.<br />
Prace objęły wyznaczenie optymalnej lokalizacji retransmiterów,<br />
przeróbkę wszystkich radiotelefonów<br />
Radmor do pracy na czterech kanałach częstotliwości<br />
(dwa duosimpleksowe do współpracy z retransmiterami<br />
i dwa simpleksowe do łączności bezpośredniej),wykonanie<br />
retransmiterów wraz z filtrami dupleksowymi i ich<br />
zainstalowanie oraz przygotowanie niezbędnych konstrukcji<br />
masztów do anten retransmiterów.<br />
Radiotelefony Klimek i Wawa, które dotychczas współpracowały<br />
z „radmorami”, z uwagi na małą ilość pozycji<br />
przełącznika kanałów, nie mogły być przystosowane do<br />
współpracy z retransmiterami (Klimek był 1-kanałowy a<br />
Wawa 2-kanałowa) i pozostały w eksploatacji w trybie<br />
simpleksowym.<br />
Najtrudniejszym zadaniem pozostawało opracowanie i<br />
wykonanie retransmitera wraz z filtrem dupleksowym.<br />
To już nie mogło być urządzenie eksperymentalne, gdyż<br />
z jednej strony musiało spełniać wszystkie wymagania<br />
co do parametrów radiowych określonych przez Polskie<br />
Normy i Państwową Inspekcję Radiową, a z drugiej musiało<br />
zapewnić wysoką niezawodność pracy w szerokim<br />
zakresie temperatur i trudnych warunkach lokalizacyjnych<br />
(w warunkach zimowych dostęp serwisowy do<br />
urządzenia był często utrudniony).<br />
Wybór padł na zalegające praktycznie od momentu zakupu,<br />
lub rzadko używane, stacje 3204-40, których łącznie<br />
GOPR posiadał kilkanaście sztuk.<br />
Urządzenie spełniało wszystkie wymagania co do parametrów<br />
radiowych, zakresu temperatur roboczych i<br />
zasilania awaryjnego.<br />
Oczywiście urządzenie dyspozytorskie (manipulator do<br />
zdalnego sterowania) w tym przypadku był zbędny.<br />
24 25
foto z archiwum Autora : serce filtru dupleksowego (oryginalne opracowanie Autora).<br />
W każdej sekcji umieszczony był kompensator temperaturowy, który zapewniał stabilną pracę filtra<br />
w zakresie temperatur -30st C - +70st C.<br />
Widoczny bimetal współpracujący z ruchomym pierścieniem korekcyjnym.<br />
Tutaj prostota w połączeniu ze starannością wykonania okazała się nie do pokonania.<br />
zbliżenie komory termicznej - w górnej części widoczne złącza w.cz. do których w trakcie badania były podłączone<br />
poszczególne sekcje filtru dupleksowego) - foto: Tomasz Kruszec<br />
Pozostało zatem opracowanie i wykonanie dupleksera.<br />
Tym razem, pamiętając poprzednie doświadczenia,<br />
oparłem się na konstrukcji filtrów helikalowych (w największym<br />
uproszczeniu to rezonator ćwierćfalowy zwinięty<br />
w spiralę i zamknięty w metalowej obudowie), co<br />
pozwoliło na kilkunastokrotne zmniejszenie wymiarów<br />
całego dupleksera.<br />
Przyjęto, tak jak poprzednio, 6 sekcji – po trzy w torze<br />
odbiorczym i nadawczym.<br />
Przeprowadzone eksperymenty wykazały, że jedną sekcję<br />
można zamknąć w metalowej aluminiowej puszce o<br />
średnicy 6 cm i wysokości 12 cm.<br />
Pojawiła się zatem możliwość umieszczenia całego<br />
dupleksera (6 sekcji) w obudowie urządzenia transmisyjnego<br />
w miejsce wymontowanego (zbędnego) bloku<br />
sterowania. W taki oto sposób powstała stacja retransmisyjna<br />
na bazie urządzenia 3204.<br />
Piszę „powstała”, choć do pełnego sukcesu pozostało<br />
jeszcze dopracowanie pomysłu pod względem konstrukcyjno-technologicznym,<br />
no i najważniejsze:<br />
uzyskanie stabilności temperaturowej w przyjętym<br />
zakresie od -30˚C do +70˚C.<br />
26 27
W ciągu pół roku udało się dopracować szczegóły konstrukcyjne<br />
dupleksera; puszki aluminiowe wytłoczono w<br />
fabryce kondensatorów w Kutnie; steatytowe korpusy<br />
do nawijania cewek helikali wykonały Zakłady Ceramiki<br />
<strong>Radiowej</strong> CERAD w Warszawie; a oprzyrządowanie<br />
mechaniczne do montażu w puszkach wykonano w<br />
warsztatach Fabryki Miraculum w Krakowie.<br />
Teraz, po latach, widzę ile miałem wtedy szczęścia: w<br />
latach 90-tych wszystkie te firmy przestały istnieć.<br />
Rozwiązanie problemu stabilności termicznej trwało najdłużej.<br />
Aby móc prowadzić pomiary wykonałem specjalną komorę<br />
cieplną, adaptując ze złomu małą chłodziarką<br />
Igloo i rozbudowując ją o agregat sprężarkowy i układ<br />
sterowania.<br />
Komora ta pozwalała na równoczesny pomiar odchyłek<br />
temperaturowych w 6 rezonatorach w zakresie od -30˚C<br />
do +70˚C (do dzisiaj służy moim kolegom w zaprzyjaźnionej<br />
firmie w Wieliczce k. Krakowa).<br />
Dysponując takim narzędziem, rozwiązanie problemu<br />
stabilizacji cieplnej okazało się bardzo proste.<br />
Mianowicie, korygowanie częstotliwości rezonatora przy<br />
zmianach temperatury polega na przybliżaniu lub oddalaniu<br />
elementu dostrajającego. Można to robić ręcznie<br />
lub zamontować bimetal, który odkształcając się pod<br />
wpływem temperatury zrobi to sam. Po dopracowaniu<br />
szczegółów konstrukcyjnych osiągnięto powtarzalną<br />
stabilność temperaturową w zakresie +/- 3 ppm, co<br />
gwarantowało stabilną pracę retransmiterów w pełnym<br />
zakresie temperatur.<br />
Nigdy nie zapomnę zdziwienia, jakie wymalowało się na<br />
twarzy pani z działu sprzedaży Spółdzielni Pracy Pokój<br />
w Sosnowcu, dokąd pojechałem po zakup 100 szt. bimetalicznych<br />
blaszek solo z termoregulatorów żelazkowych.<br />
Tej firmy dzisiaj też już nie ma.<br />
W Grupie Tatrzańskiej wytypowane zostały trzy lokalizacje<br />
retransmiterów: podstawowy w pomieszczeniu<br />
dyżurki ratowników na Gubałówce, zachodni w Kościelisku,<br />
skąd „świecił” w kierunku Ornaku i Doliny Chochołowskiej<br />
oraz wschodni w obiekcie dyżurki na Bukowinie<br />
Tatrzańskiej, oświetlający rejon Roztoki, Morskiego Oka<br />
oraz Doliny Pięciu Stawów.<br />
W Kościelisku postawiono maszt szczudłowy o wysokości<br />
15 m, a na Bukowinie Tatrzańskiej wieżę antenową<br />
WA25.<br />
Użytkowanie przez GOPR częstotliwości pasma 40<br />
MHz wiązało się z pewną uciążliwością.<br />
Pasmo to zostało pierwotnie wybrane z uwagi na niewątpliwe<br />
zalety związane z rozchodzeniem się tej fali<br />
w terenach górskich dzięki jej zdolności uginania się na<br />
przeszkodach terenowych.<br />
Jednocześnie, inną istotną cechą tego pasma jest zdolność<br />
do odbijania się od jonosfery pozwalając na realizację<br />
łączności na bardzo duże odległości. Ta druga<br />
cecha staje się uciążliwa, gdy przy spełnieniu pewnych<br />
warunków propagacyjnych do stacji w sieci GOPR dochodzą<br />
odbite od jonosfery sygnały ze stacji odległych o<br />
tysiące kilometrów.<br />
Intensywność tego zjawiska zależy od wielu czynników,<br />
takich jak pora dnia i roku, czy aktywność plam na Słońcu.<br />
Zdarzało się zatem, że do dyżurnych GOPR docierały<br />
transmisje w języku rosyjskim różnych służb z Władywostoku,<br />
Murmańska czy Kazachstanu, a czasami<br />
słychać było i taksówki z Marsylii. Oczywiście zjawisko<br />
to działało w obydwie strony i utrudniało komunikację<br />
w trakcie trwania akcji ratowniczej. Po wprowadzeniu<br />
retransmiterów sporadycznie występowało nawet zjawisko<br />
ich blokowania właśnie takimi dalekimi sygnałami.<br />
Ta niewątpliwa niedogodność była ceną za bezsporne<br />
zalety tego pasma w warunkach górskich, choć postęp<br />
techniki i tutaj przyniósł rozwiązanie – mianowicie na<br />
początku lat 90-tych pojawiła się możliwość stosowania<br />
t.zw. kodowanej blokady szumów (CTCSS), która skutecznie<br />
umożliwiała eliminację tej niedogodności.<br />
Nowy system łączności oddano do eksploatacji na przełomie<br />
1988/1989 roku, po czym rozpoczęła się jego normalna<br />
eksploatacja.<br />
W kolejnej fazie modernizacja objęła sukcesywnie pozostałe<br />
Grupy regionalne.<br />
Ponieważ w 1990 r. uznałem, że moja misja w GOPR<br />
się zakończyła, moje obowiązki w Grupie Tatrzańskiej<br />
przejął Jerzy Rejewski z Zakopanego.<br />
W 1991 r. Grupa Tatrzańska wyszła ze struktury GOPR i<br />
po odzyskaniu samodzielności powróciła do pierwotnej,<br />
tradycyjnej nazwy TOPR.<br />
Refleksja<br />
Producent określa okres eksploatacji radiotelefonów w<br />
normalnych warunkach na ok. 8 lat.<br />
W przypadku służby ratowniczej w TOPR warunki eksploatacji<br />
uznać należy za bardzo ciężkie, w związku z<br />
czym po tym okresie sprzęt powinien zostać wymieniony.<br />
Wymiana może dotyczyć samego sprzętu przy zachowaniu<br />
dotychczasowych częstotliwości i architektury<br />
sieci łączności albo całości wraz ze zmianą częstotliwości,<br />
urządzeń oraz architektury.<br />
W 1993 r. TOPR przystąpił do realizacji kontraktu zawartego<br />
z firmą Conspark z siedzibą w Gdyni, autoryzowanego<br />
przedstawiciela firmy Yaesu.<br />
Umowa obejmowała całkowitą wymianę sprzętu łączności<br />
na radiotelefony Yaesu, łącznie ze zmianą częstotliwości<br />
pracy na kanały z przedziału 150-153 MHz<br />
(pasmo VHF zwolnione przez służby radiokomunikacji<br />
morskiej).<br />
Całkowicie zmieniono architekturę sieci w której zainstalowano<br />
dwa retransmitery: jeden na Butorowym<br />
Wierchu, a drugi na Głodówce (obiekt ZHP), pozostawiając<br />
jednak analogowy system łączności.<br />
Urządzenia eksploatowane dotychczas, a więc Klimki,<br />
Wawy i „radmory”, wraz z retransmiterami przekazano<br />
firmie Conspark.<br />
Niedługo potem, w latach 1996/97 inna firma, Consortia<br />
z siedzibą w Warszawie, dokonała całkowitej wymiany<br />
urządzeń łącznie ze zmianą częstotliwości w pozostałych<br />
Grupach regionalnych GOPR.<br />
Prace wykonano w oparciu o projekt propagacyjny wykonany<br />
przez Instytut <strong>Łączności</strong> we Wrocławiu przewidujący<br />
zmianę częstotliwości pracy z pasma 40MHz na<br />
pasmo 80MHz.<br />
Po dostarczeniu i zainstalowaniu radiotelefonów firmy<br />
Motorola, już w trakcie uruchamiania sieci pojawiły się<br />
problemy z łącznością spowodowane między innymi<br />
nieprawidłowym działaniem retransmiterów.<br />
foto z archiwum Autora<br />
Wspomniany projekt przewidywał bowiem zamontowanie<br />
anten retransmiterów na masztach ośrodków nadawczych<br />
RTCN (radiowo telewizyjne centra nadawcze) na<br />
których pracujące nadajniki radiofoniczne zakresu UKF<br />
skutecznie zakłócały pracę retransmiterów sieci GOPR.<br />
Jest to o tyle zdumiewające, że projekt wykonany był<br />
przez specjalistów od kompatybilności elektromagnetycznej,<br />
a więc mówiąc prosto, od wzajemnych zakłóceń<br />
pomiędzy urządzeniami.<br />
W wyniku tego, nowe - i trzeba<br />
przyznać - nowoczesne radiotelefony,<br />
wymienione dużym nakładem kosztów<br />
i pracy, się nie sprawdziły.<br />
28 29
Jednak w tym miejscu – skoro mowa o historii – należy<br />
odnotować przełomowy historycznie moment w rozwoju<br />
łączności radiowej dla potrzeb ratownictwa górskiego w<br />
Polsce.<br />
Jeśli na całym świecie łączność radiowa służy do łączenia<br />
ludzi, służb i instytucji – w przypadku pogotowia<br />
górskiego nastąpiło całkowite rozdzielenie sieci radiołączności<br />
TOPR (dla rejonu Tatr) i pozostałych Grup regionalnych<br />
GOPR.<br />
Nie podejmuję się tego ani oceniać<br />
ani komentować – pozostawmy to ludziom<br />
mądrzejszym – natomiast ja,<br />
jako prosty inżynier i pragmatyk zachodzę<br />
w głowę jak w takiej sytuacji<br />
realizować sprawnie działania związane<br />
z klęskami żywiołowymi (trzeba<br />
pamiętać, że telefonia komórkowa ma<br />
w takich sytuacjach ograniczony czas<br />
pracy w trybie zasilania awaryjnego).<br />
Kolejną modernizację w wyniku wygranych przetargów<br />
zarówno GOPR jak i TOPR powierzył firmie Aksel z<br />
Rybnika - znanemu integratorowi systemów łączności.<br />
W latach 2014-2015 w TOPR ponownie dokonano całkowitej<br />
wymiany sprzętu łączności. Tym razem wprowadzono<br />
urządzenia firmy Motorola, pracujące w systemie<br />
łączności cyfrowej.<br />
radiotelefon DMR stacjonarny / przewoźny firmy Motorola<br />
używany obecnie w GOPR<br />
foto: Dariusz Lewczak<br />
Pozostawiając dotychczasowe kanały pracy w paśmie<br />
VHF, całkowicie zmieniono architekturę sieci. Ponieważ<br />
przejście na łączność cyfrową pociągnęło za sobą pogorszenie<br />
zasięgów użytkowych, wprowadzono do sieci<br />
cztery retransmitery zlokalizowane na Butorowym Wierchu,<br />
Obiekcie ZHP na Głodówce, Kasprowym Wierchu<br />
i w Dolinie Pięciu Stawów (ten ostatni sterowany jest<br />
dodatkową stacją zlokalizowaną w Jurgowie).<br />
Wszystkie te retransmitery są zlinkowane , zsynchronizowane<br />
poprzez GPS i objęte systemem votingu.<br />
Natomiast we wszystkich Grupach regionalnych GOPR<br />
wycofano radiotelefony Motorola i sporadycznie Maxon<br />
zastępując je radiotelefonami również Motoroli w nowym<br />
już paśmie VHF (tym samym co w TOPR, tylko<br />
na innych kanałach,„dzięki czemu” niemożliwa jest ich<br />
wzajemna współpraca; wprowadzono również łączność<br />
cyfrową.<br />
Trzeba przyznać, że w wyniku tych działań - dużym<br />
wprawdzie nakładem kosztów - ratownicy GOPR i<br />
TOPR otrzymali nowoczesne radiotelefony wyposażone<br />
w najnowsze zdobycze techniki, (że wymienię tylko nieliczne,<br />
takie jak możliwość szyfrowania rozmów, lokalizacja<br />
GPS, ciekłokrystaliczny ekran graficzny etc.) no i<br />
oczywiście – co najważniejsze – analogowej łączności<br />
głosowej.<br />
I tutaj kółko się zamyka, bowiem warunkiem działania<br />
tych wszystkich ekstra funkcji jest zasięg radiowy umożliwiający<br />
podstawową łączność głosową, a ten – po<br />
zmianie częstotliwości pracy z 40 MHZ na pasmo VHF<br />
w warunkach górskich – uległ istotnemu pogorszeniu.<br />
O tym wiedzą wszyscy fachowcy, ale najlepiej wiedział<br />
o tym Mistrz Nietyksza.<br />
Mówiąc językiem najprostszym, najbardziej<br />
„wypasiony” radiotelefon – w<br />
warunkach braku zasięgu radiowego<br />
staje się w rękach ratownika bezużyteczną,<br />
choć kosztowną zabawką.<br />
radiotelefon typu DP3601 firmy Motorola<br />
używany obecnie w GOPR<br />
foto: Piotr Stanaszek - Grupa Karkonoska GOPR<br />
Z niepokojem zatem obserwuję rosnący stopień skomplikowania<br />
sieci łączności radiowej GOPR i TOPR, i uzależnienie<br />
jej funkcjonowania od działań komercyjnych.<br />
Gdzieś chyba zagubiła się świadomość potrzeby zapewnienia<br />
maksymalnej autonomiczności sieci łączności<br />
dla potrzeb ratownictwa górskiego i jej niezależności,<br />
szczególnie istotnej w sytuacjach kryzysu, klęsk<br />
żywiołowych itp.<br />
Celowo nie poruszam sprawy kosztów samej inwestycji<br />
i póżniejszej eksploatacji, gdyż to pociągnęłoby za sobą<br />
szereg trudnych, a może i niewygodnych pytań: na ile<br />
przyjęte rozwiązania techniczne są wynikiem przemyślanych,<br />
racjonalnych i fachowych decyzji, a na ile są<br />
wynikiem działań dostawców sprzętu, realizujących cele<br />
komercyjne bez uwzględnienia bliższych i dalszych potrzeb<br />
i interesu użytkownika?<br />
Rosnąca ilość retransmiterów i stopień złożoności systemu<br />
przy niezmienionych prawach fizyki i terenu działania<br />
zdaje się potwierdzać te obawy.<br />
Być może przyjdzie czas, gdy prostota znów wróci do<br />
łask, a przetargi na kolejną modernizację sieci łączności<br />
wygrywać zaczną firmy o potencjale intelektualnym<br />
pozwalającym na rozwiązania nietypowe, autorskie a<br />
zarazem proste i niezawodne na miarę nietypowości<br />
warunków propagacyjnych w górach.<br />
Z szacunku dla trudu tych szeregowych ratowników<br />
działających często w ekstremalnie trudnych warunkach<br />
– uważam, że im się to należy.<br />
Wreszcie ostatni problem, który w<br />
moim przekonaniu powinien spędzać<br />
sen z powiek wszystkich Naczelników,<br />
zarówno TOPR jak i Grup regionalnych<br />
GOPR.<br />
Mianowicie - po wymianie sprzętu niejednokrotnie pozostawiono<br />
instalacje anten stacji stałych wykonane w<br />
sposób zagrażający bezpieczeństwu obsługi, z naruszeniem<br />
zdroworozsądkowych reguł wykonywania instalacji.<br />
Wystarczy choćby wspomnieć o sposobie podłączenia<br />
ochronnika przepięciowego (Polyphaser), który zamiast<br />
zamontować na końcu kabla antenowego i podłączyć<br />
do szyny ekwipotencjalizacyjnej w pomieszczeniu dyżurki<br />
- został umieszczony w skrzynce na dachu i podłaczony<br />
do instalacji odgromowej budynku.<br />
W ten sposób instalacja odgromowa<br />
(piorunochron) została wprowadzona<br />
do pomieszczenia dyżurki ratownika.<br />
Każdy, kto zna zasadę działania krzesła<br />
elektrycznego resztę dopowie sobie<br />
sam.<br />
30 31
To oczywiście nie wszystkie nieprawidłowości w wykonaniu<br />
tych instalacji, wymieniłem tylko najbardziej istotne.<br />
Tym bardziej, że w 2017 roku uległy zmianie przepisy i<br />
zasady wykonywania tych instalacji z uwagi na rosnące<br />
zagrożenie wyładowaniami atmosferycznymi i ich katastroficzne<br />
często skutki.<br />
Na koniec refleksja poprzedzona<br />
anegdotą.<br />
Pewnego dnia do mojej firmy przyszło dwóch panów<br />
z Urzędu Kontroli Skarbowej w celu przeprowadzenia<br />
krzyżowej kontroli faktur.<br />
Po kilkugodzinnej kontroli i sporządzeniu końcowego<br />
protokołu padło pytanie: „ Proszę Pana, z trudem tutaj<br />
trafiliśmy z uwagi na brak reklamy a widzimy, że ma Pan<br />
klientów z całego kraju, cywilnych i resortowych.<br />
Jak Pan to robi, nie ponosząc żadnych kosztów promocji?”.<br />
Odpowiedź była prosta:<br />
„Najlepszą reklamą jest zadowolony klient, to on przyprowadzi<br />
kilku następnych.<br />
Ja moim klientom sprzedaję łączność, a radiotelefon i<br />
inne urządzenia są tylko środkiem do jej realizacji.<br />
Istotnym składnikiem zysku jest natomiast niezawodność<br />
tychże urządzeń, dzięki której nie ponoszę kosztów<br />
serwisu w terenie. W ten sposób interes mój i klienta<br />
znakomicie się pokrywa.”<br />
Dawniej problem polegał na znalezieniu odpowiednich<br />
urządzeń łączności, natomiast dzisiaj, w sytuacji olbrzymiego<br />
postępu techniki i technologii, ich podaż jest nieporównywalnie<br />
większa - do tego stopnia, że dokonanie<br />
optymalnego wyboru staje się bardzo trudne.<br />
Jako wierny sympatyk wszystkich wspaniałych, cichych<br />
bohaterów spod znaku Błękitnego Krzyża, życzę im, by<br />
przy kolejnej modernizacji swojej łączności na pierwszym<br />
miejscu stawiali cel, czyli właśnie skuteczną łączność,<br />
a radiotelefony i pozostałe urządzenia były jedynie<br />
środkiem do jej realizacji.<br />
Autor na Kasprowym - foto z archiwum Autora<br />
32 33
34<br />
Foto: z archiwum Julii Kaczorowskiej