Gabi w krainie lodu i niedźwiedziUSA po raz drugiGabi ma 3,5 roku175
Strzał w dziesiątkę!Plaża w Homer176Nauczeni doświadczeniami z dwóch poprzednichwypraw na amerykański kontynent,postanowiliśmy pójść w ślady lokalnychturystów i wynająć kampera. Zawszeo tym marzyliśmy, a widok okazałych pojazdów,które mijały nas na amerykańskichdrogach podczas poprzednich podróży,jeszcze to marzenie spotęgował. I tak, pełniobaw, czy damy radę go prowadzić i obsługiwać,ale jednocześnie na tyle zmotywowanii zdeterminowani, żeby obawy tepokonać, wynajęliśmy kampera.Krok ten okazał się strzałem w dziesiątkę,Żałowaliśmy, że wcześniej się na to niezdecydowaliśmy. O ileż łatwiejsze byłobygotowanie dla półtorarocznego maluchawe własnej, pełnowymiarowej kuchni czyteż odpieluchowywanie zbuntowanegodwuipółlatka z toaletą na pokładzie! Cieszyliśmysię, że odważyliśmy się na to tymrazem, bo ciężka ze względu na plan, odległości,surowy klimat i pogodę, po którejmogliśmy spodziewać się wszystkiego, podróżokazała się dużo łatwiejsza, niż gdybyśmywynajęli zwykły samochód. Za kamperemprzemawiało jeszcze coś – świetnieprzygotowana infrastruktura kempingowa.Pola kempingowe praktycznie na każdymkroku, szerokie miejsca postojowe przygotowanewłaśnie z myślą o kamperach, prostei praktycznie puste drogi – to wszystkosprawia, że kamperowanie na Alasce toprawdziwa przyjemność!Jednocześnie, ze względu na stosunkowoniezbyt rozbudowaną infrastrukturę hotelową,jest to jeden z najpopularniejszychsposobów na zwiedzanie Alaski i Jukonu.Gabi w krainie lodu i niedźwiedzi. USA po raz drugiMieliśmy zatem dołączyć do kamperowejspołeczności i już nieprędko ją porzucić.Oczywiście, żeby nie było zbyt łatwo,Arek zaplanował nam dwa loty wewnętrznew obrębie Alaski małymi wodnopłatowcami,kilka rejsów statkamii promami, a na koniec zwiedzanie Seattlei objazdówkę po stanie Waszyngton,w tym kilka trekkingów po Mount Olympici Parku Narodowym Mount Rainier. Zdecydowaliśmy,że Gabi jest już na tyle duża,że tym razem nie weźmiemy naszego kultowegowózka. Poza tym i tak nie byłobynim gdzie jeździć, no może poza samymSeattle, ale nie opłacało nam się go targaćprzez cały miesiąc po Alasce po to, żebyrozłożyć go na koniec wyprawy na kilkagodzin, a i to bez pewności, czy go wykorzystamy,znając upór naszego dziecka.