POST SCRIPTUM_1_2021
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
<strong>POST</strong><br />
NIEZALEŻNY KWARTALNIK<br />
LITERACKO-ARTYSTYCZNY<br />
<strong>SCRIPTUM</strong><br />
P R O Z A P O E Z J A P U B L I C Y S T Y K A S Z T U K I W I Z U A L N E<br />
GOŚĆ SPECJALNY<br />
LORENZO QUINN<br />
RZEŹBIENIE JEST JAK TEATR<br />
fb: post scriptum<br />
1 / <strong>2021</strong><br />
PIOTR JAKUBCZAK – MALARSTWO<br />
BLOGOWANIE Z KULTURĄ<br />
Katarzyna Brus-Sawczuk<br />
PROF. IZOLDA KIEC<br />
Ot, tak się toczy świat… Agnieszki Osieckiej<br />
MUZEUM WŁÓKIENNICTWA<br />
W ŁODZI<br />
Joanna Nordyńska<br />
KINO ARTHOUSE<br />
ARTYSTA – ZAKLINACZ STRACHU<br />
Renata Szpunar<br />
Gość specjalny<br />
HAIKU PO POLSKU<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
1
SPIS TREŚCI:<br />
PROZA:<br />
4. Rozstrzygnięcie Plebiscytu na Artystę Roku 2020<br />
28. Arcydzieła Literatury: Aleksander Sołżenicyn – Marcin Laskowski<br />
32. Felieton Juliusza Wątroby – Chwilówka<br />
72. Artysta – zaklinacz strachu – Renata Szpunar-Kubczyk<br />
78. Opowiadanie Jarka Prusińskiego – Chata nad jeziorem<br />
100. Jarosław Prusiński rozmawia z dr filozofii Małgorzatą Sarnowską<br />
SZTUKI WIZUALNE:<br />
24. Malarstwo – Ula Dzwonik<br />
36. Wywiad z rzeźbiarzem Lorenzo Quinnem – Renata Cygan<br />
62. Piotr Jakubczak – malarstwo – Jarosław Prusiński<br />
POEZJA:<br />
11. Małgorzata Kulisiewicz – wiersze<br />
12. Izolda Kiec o Agnieszce Osieckiej<br />
18. Iwona Suwała – Poezja i fotografia<br />
22. Tereska – Wanda Dusia Stańczak o poetce-drwalu Teresie<br />
Bachledzie-Kominek<br />
30. Elżbieta Adamiec – wiersze<br />
50. Haiku po polsku – Agnieszka Herman<br />
82. Kącik satyryczny<br />
90. Polecane – Tadeusz Zawadowski<br />
ROZMAITOŚCI:<br />
6. Wywiad z Katarzyną Ruchałą – zastępcą dyrektora<br />
Książnicy Beskidzkiej – Jarosław Prusiński<br />
56. Muzeum Włókiennictwa w Łodzi – Joanna Nordyńska<br />
84. Arthouse Charlie – Joanna Nordyńska<br />
92. Blogowanie z kulturą – Katarzyna Brus-Sawczuk<br />
NOWOŚĆ!<br />
dla wszystkich miłośników wersji papierowej<br />
DRUK NA ŻYCZENIE<br />
24,95 zł<br />
zamówienia bezpośrednio w drukarni:<br />
wyczerpane.pl<br />
https://www.wyczerpane.pl/post-scriptum-i-<strong>2021</strong>.html<br />
WERSJA ELEKTRONICZNA DO POBRANIA ZA DARMO:<br />
https://www.yumpu.com/xx/document/<br />
read/65459925/post-scriptum-1-<strong>2021</strong><br />
Foto na okładce:<br />
Lorenzo Quinn<br />
ZESPÓŁ REDAKCYJNY:<br />
Renata Cygan (redaktor naczelna), Jarosław Prusiński, Katarzyna Brus-Sawczuk,<br />
Joanna Nordyńska, Juliusz Wątroba, Izolda Kiec, Renata Szpunar-Kubczyk, Katarzyna Saniewska,<br />
Wanda Dusia Stańczak, Robert Knapik, Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska, Marcin Laskowski.<br />
Rysunek satyryczny: Konrad Wieczorkowski. Korekta: Agnieszka Woźniak.<br />
Tłumaczenia z języka angielskiego: Renata Cygan. Skład i opracowanie graficzne: Renata Cygan<br />
2<br />
fb: post scriptum email: postscriptum.mag@gmail.com<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
WSTĘPNIAK<br />
Reportaż, felieton, esej, recenzja, wywiad – różnorodne formy<br />
dziennikarskiego przekazu – dają czytelnikom czasopism, takich jak nasze Post<br />
Scriptum, wybór. Stanowią także o sile i głębi przekazu. To ważne szczególnie<br />
w przypadku tak subiektywnej, a czasem ulotnej sferze naszego życia, jaką<br />
jest Sztuka. Nasi Czytelnicy (a szczęśliwi jesteśmy, że mamy ich coraz więcej)<br />
zauważyli zapewne, że szczególne miejsce wśród tych wielobarwnych form<br />
wypowiedzi na naszych łamach zajmują wywiady. Ja chętniej nazywam tę formę<br />
rozmowami z twórcami, artystami, animatorami kultury. Staramy się uchwycić<br />
i zachowywać dla Was te rozmowy w formie możliwie bliskiej oryginałowi, tak, by<br />
utrzymać indywidualny styl wypowiedzi naszych interlokutorów, ich cenny, żywy<br />
język, spontaniczność, dynamikę i naturalność. Wywiady powinny wzbudzać<br />
refleksje i emocje i przypominać raczej pogawędkę między przyjaciółmi, a nie<br />
wycyzelowany, przeintelektualizowany, pozbawiony uczuć materiał. Robienie<br />
wywiadów to fascynująca przygoda, dzięki której poznajemy niezwykłych ludzi<br />
i poszerzamy swoją wiedzę.<br />
Gościem specjalnym tego numeru jest artysta wielkiego kalibru –<br />
sławny na całym świecie rzeźbiarz – Lorenzo Quinn (prywatnie syn oskarowego<br />
aktora, Anthony’ego Quinna). Lorenzo, to niezwykle utalentowany twórca,<br />
ale również, a może przede wszystkim, artysta z misją, podejmujący w swojej<br />
twórczości ważne tematy społeczne. Jego monumentalne rzeźby pełnią zarówno<br />
funkcję estetyzującą, jak i edukacyjną, wskazując na problemy naszej, wołającej<br />
o po mo c , planety. Jako w ybitny artysta po siada nie tylko um ie jętno śc i<br />
techniczne, ale zdolność do wytwarzania nowych znaczeń. Miałam przyjemność<br />
i zaszczyt osobiście rozmawiać z Lorenzo. Serdecznie namawiam Państwa<br />
do przeczytania wywiadu, bo rozmowa była naprawdę fascynująca.<br />
Poza tym mamy dla Was dużo dobrej sztuki: poezji, malarstwa,<br />
fotografii, a także ciekawostki z biblioteki, kina i muzeum. Gościmy też czwórkę<br />
interesujących blogerów, którzy opowiadają nam o kuluarach, historii i sensie<br />
prowadzenia blogów.<br />
Polecam, zapraszam i życzę miłej lektury.<br />
Redaktor Naczelna<br />
NUMER KONTA: IBAN: GB82 LOYD 3096 2657 4181 60<br />
UK: SORT CODE: 309626 ACC Number: 57418160<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
3
ARTYSTA ROKU 2020<br />
K R Z Y S Z T O F B I E L I Ń S K I<br />
4<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Plebiscyt na ARTYSTĘ ROKU 2020 został rozstrzygnięty!<br />
Ubiegły rok odcisnął swoje piętno na nas wszystkich. Wielu z nas „oberwało” od<br />
wirusa, chorowali nasi znajomi, bliscy, przyjaciele. Jednak nie sama pandemia była<br />
największym problemem. Karierę zrobiły słowa: „lockdown” i „obostrzenia”. Artyści,<br />
jako grupa, odczuli ciężar tych słów najwcześniej i musieli znosić go najdłużej. Pozamykano<br />
kina, teatry, odwołano koncerty, wystawy, spotkania autorskie.<br />
Dlatego właśnie redakcja naszego magazynu postanowiła choć trochę wesprzeć ludzi, którzy<br />
żyją z talentu i ciężkiej pracy, dając nam swoje serca i dusze. Paradoksalnie to dzięki Artystom<br />
jakoś udało się nam wszystkim przetrwać te wszystkie lockdowny. Dzięki muzyce, filmom,<br />
książkom. Po długich naradach postanowiliśmy zorganizować plebiscyt na Artystę Roku<br />
2020. Pomimo i wbrew pandemii. Przy nominacjach kierowaliśmy się kilkoma przesłankami:<br />
wartością artystyczną, talentem, osobowością, oryginalnością.<br />
Plebiscyt przerósł nasze (najśmielsze, chciałoby się powiedzieć, choć śmiałości nam nie<br />
brakowało) oczekiwania. Akcja bardzo szybko przetoczyła się przez internet, co przełożyło<br />
się na imponujący zasięg – ponad 120 tys. osób odwiedziło po raz pierwszy nasz fanpage<br />
(żywych ludzi, nie robotów linkujących). Chcemy, żeby ten plebiscyt wpisał się na stałe<br />
w kalendarz wydarzeń artystycznych i żeby obok aktualnego zwycięzcy w kolejnych latach<br />
podium zajmowali równie wspaniali Artyści.<br />
Nie przedłużamy już, bo ci z Was, którzy być może jeszcze nie wiedzą, chcą się w końcu<br />
zapoznać z wynikami. Mamy zaszczyt przedstawić piątkę finalistów:<br />
5. KRZYSZTOF KONOPKA – malarz-orapista. Prekursor nowego nurtu malarstwa, niezwykle<br />
wrażliwy i utalentowany. Prywatnie człowiek bardzo skromny i przesympatyczny.<br />
4. SEBASTIAN MOŃ – jego magiczne obrazy przywodzą na myśl mistrza Beksińskiego, ale<br />
pomimo inspiracji, Sebastian idzie własną drogą, daje sztuce coś od siebie. To nieuchwytne<br />
COŚ, dzięki czemu trudno pomylić go z kimś innym.<br />
3. ALICJA STAŃSKA – niezwykle ciekawa osobowość. Hafciarka, która ukończyła prestiżową,<br />
paryską szkołę haftu i kryminolog w jednym. Jej sztuka jest jedyna w swoim rodzaju: mocna,<br />
czysta w przekazie, zaciskająca się na duszy odbiorcy jak imadło. A wszystko to za pomocą<br />
delikatnego haftu!<br />
2. TAMARA RAVEN – wybitna osobowość sceniczna. Piosenkarka o czystym,<br />
charakterystycznym głosie. W jej muzyce słychać szum ciepłego wiatru. Czuć gorące<br />
promienie wschodzącego latem słońca i chłód listopadowych wieczorów. Słychać tęsknotę<br />
za Ojczyzną. A może coś zupełnie innego? Musicie posłuchać sami.<br />
Wśród takich postaci (wymieniliśmy zaledwie czwórkę z dwudziestki, a każdy<br />
z nominowanych wart jest osobnego wyróżnienia) trudno o wytypowanie zwycięzcy.<br />
Całe szczęście, że Wy zrobiliście to za nas, oddając swoje głosy na ulubionych Artystów<br />
(gdyby zależało to od nas i zaprzyjaźnionych z nami znawców sztuki, którzy pomagali nam<br />
przy przy ustalaniu listy nominacji, skończyłoby się na jednym wielkim skłóceniu wszystkich<br />
ze wszystkimi, bo każdy miał swoich faworytów, których by pewnie bronił do upadłego).<br />
Ostatecznie zwycięzcą plebiscytu został znakomity, polski fotograf teatralny i abstrakcyjny:<br />
KRZYSZTOF BIELIŃSKI<br />
Sylwetkę laureata przedstawimy bliżej w czerwcowym numerze naszego magazynu.<br />
Galę wręczenia statuetki, ze względu na aktualną sytuację pandemiczną, przewidzieliśmy<br />
na lipiec tego roku. Mamy nadzieję, że wirus latem odpuści i uda się spotkać z Czytelnikami<br />
i Artystami na żywo. Przygotowujemy też wariant on-line dla tych, którzy nie będą mogli<br />
osobiście wziąć udziału w wydarzeniu. Zaglądajcie do nas na fanpage, bo tam pojawią się<br />
szczegóły. [PS]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
5
KATARZYNA RUCHAŁA<br />
Dziś naszym gościem jest pani Katarzyna<br />
Ruchała, zastępca dyrektora Książnicy<br />
Beskidzkiej. Zgodziła się z nami<br />
porozmawiać o tym, jak wygląda czytelnictwo<br />
w Polsce na przełomie lat 2020 i <strong>2021</strong>.<br />
4000 lat p.n.e. pismem klinowym posługiwali<br />
się Sumerowie, pismo węzełkowe<br />
(nieodczytane do dziś) pojawiło się w<br />
Ameryce Południowej 1800 lat p.n.e.<br />
(używane przez Inków). Pismem wreszcie<br />
posługiwali się Celtowie i Wikingowie (pismo<br />
runiczne), a także, jak sądzę, Słowianie<br />
(kroniki rzymskie wspominają o tym, że<br />
Słowianie podpisywali posągi swoich<br />
bogów), nie wspominając o Rzymianach<br />
i Grekach. Mitologia Sumerów zaczyna się<br />
od tego, że na początku nie było nic, a potem<br />
wypowiedziano słowa i stały się rzeczy. Słowa<br />
przed rzeczami. Jakże piękna symbolika!<br />
Czy w roku <strong>2021</strong> wciąż pamiętamy o magii<br />
słów? Czy ludzie wciąż czytają książki? Nadal<br />
cenią słowa, czy bardziej zajmują ich rzeczy?<br />
Jak to wygląda z perspektywy pracowników<br />
biblioteki? Jakie książki są najchętniej<br />
wypożyczane?<br />
Kryminały, literatura kobieca oraz książki<br />
sensacyjne. Niewiele się zmieniło<br />
w preferencjach Czytelników na przestrzeni<br />
ostatnich kilku czy kilkunastu lat.<br />
Spotkałem się z opinią, że z bibliotek<br />
korzystają emeryci, a młodzi ze smartfonów.<br />
Nie do końca zgadzam się z tą opinią.<br />
Wielu emerytów wypożycza książki, jednak<br />
największą grupę naszych Czytelników<br />
stanowią osoby pracujące. Młodzi (czyli<br />
kto?) korzystają głównie z lektur oraz czytają<br />
literaturę fantastyczną, jednak trzeba przyznać,<br />
że bardzo dużym zainteresowaniem cieszą<br />
się kody do e-booków na platformie Legimi,<br />
które można czytać na smartfonach. Jednakże<br />
w mojej opinii e-booki i audiobooki<br />
nie konkurują z tradycyjnymi książkami<br />
papierowymi, lecz stanowią ich uzupełnienie.<br />
6<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Czy biblioteki w jakiś sposób<br />
promują dobre książki, czy poddają<br />
się reklamie i proponują książki<br />
znanych autorów, dlatego że są<br />
znani, a nie dlatego, że dobrzy?<br />
W naszej bibliotece staramy się<br />
dokonywać zakupów dla szerokiego<br />
grona odbiorców, kupujemy literaturę<br />
topową oraz autorów niszowych.<br />
W dzisiejszych czasach trudno<br />
narzucić Czytelnikowi zmianę gustu<br />
czytelniczego. Fakt jest taki, że ludzie<br />
wolą literaturę topową ze względu na<br />
dobrą reklamę w mediach oraz chęć<br />
zrelaksowania się przy lekkiej lekturze.<br />
Nie można jednak nie zauważyć<br />
rosnącego zainteresowania książkami,<br />
które zdobywają nagrody literackie.<br />
Bibliotekarze starają się przede<br />
wszystkim promować czytelnictwo,<br />
poprzez sprostanie oczekiwaniom<br />
Czytelników. Obecnie zauważamy<br />
trend powrotu do literatury<br />
klasycznej i to bardzo często wśród<br />
młodych osób w wieku szkolnym<br />
oraz studentów. Ja sama staram się<br />
nie oceniać gustów czytelniczych.<br />
Literatura „ambitna” wymaga od<br />
Czytelnika zaangażowania, a co za<br />
tym idzie czasu i skupienia. Niestety<br />
w dzisiejszym świecie jest to towar<br />
deficytowy i być może dlatego wolimy<br />
czytać literaturę lekką, przyjemną<br />
zapewniającą rozrywkę.<br />
To przecież można połączyć! Może<br />
być przyjemnie i wartościowo<br />
zarazem. Dobra literatura nie musi<br />
być ciężka jak kowadło. Jeśli jest<br />
trudna, to pewnie nie jest aż taka<br />
wartościowa, jak się wszystkim<br />
wydaje. Nie sądzi Pani?<br />
Z pewnością! Ale ta „ciężkość”<br />
zależy od indywidualnej wrażliwości<br />
Czytelnika. Nikt nie ma wagi, która<br />
mogłaby ją obiektywnie ocenić.<br />
To co dla Pana jest piękne, dla innego<br />
będzie zbyt ciężkie.<br />
Jakie wyzwania stoją przed<br />
bibliotekami w obecnych czasach?<br />
Może teraz ich rola jest jeszcze<br />
ważniejsza niż kiedyś? Może to<br />
właśnie one powinny kształtować<br />
czytelnicze gusta. Dodawać tej<br />
„lekkości”, o której mówiliśmy?<br />
Czy biblioteki nie powinny być<br />
świątyniami słowa podczas<br />
zalew u tandety? Zw łaszc za te raz .<br />
Co Pani o tym myśli?<br />
Charakterystyczną cechą ostatnich<br />
dekad jest ogromne tempo rozwoju<br />
i przemian zachodzących w świecie.<br />
Wym usza o no e lastyc zno ść<br />
i ciągłą redefinicję funkcji bibliotek.<br />
W ostatnich dwudziestu latach<br />
biblioteki stały się ważnymi<br />
punktami na mapie – centrami<br />
kultury, informacji i edukacji, są też<br />
miejscami spotkań i przestrzenią<br />
oddaną na potrzeby działania<br />
lokalnych społeczności. Aby człowiek<br />
mógł się rozwijać i uczyć, potrzebuje<br />
do tego odpowiedniego miejsca<br />
oraz narzędzi. W nowoczesnych<br />
bibliotekach projektowane są sale<br />
warsztatowe , a także prze strze nie ,<br />
w których wciąż w ciszy i spokoju<br />
można oddać się lekturze czy nauce.<br />
Dostrzegając potrzebę zmian, buduje<br />
się nowoczesne biblioteki, których<br />
przestrzeń pod względem wizualnym<br />
i funkcjonalnym dostosowana jest do<br />
potrzeb współczesnego użytkownika.<br />
Część bibliotek jest modernizowana,<br />
zyskując nowe aranżacje i przestrzenie<br />
do działalności. Biblioteka to już nie<br />
tylko książki papierowe, to miejsce<br />
spotkań. Miejsce, gdzie wypożycza<br />
się filmy, muzykę, gry oraz e-booki.<br />
Biblioteki publiczne idą z duchem<br />
czasu i dzięki temu mają się dobrze,<br />
a ich oferta cieszy się szerokim<br />
zainteresowaniem. To wszystko<br />
zmienia podejście do bibliotek,<br />
przyciąga ludzi.<br />
Co do wyzwań, przed jakimi stoją<br />
dzisiejsze biblioteki, to w dalszym<br />
ciągu zachęcanie do czytania na<br />
wszystkie możliwe sposoby.<br />
Odpowiadając na pytanie: czy<br />
biblioteki powinny być świątyniami<br />
słowa pośród zalewu tandety? Nie<br />
sądzę. Uważam, że każdy ma prawo<br />
do własnych opinii i poglądów.<br />
Trudno fanki harlequinów zmusić do<br />
czytania bardziej ambitnej literatury.<br />
Każdy z nas ma prawo wyboru i nie<br />
można nikogo zmuszać do czytania<br />
określonych książek, tak samo jak<br />
nie można wymagać od konesera<br />
jajecznicy, aby uwielbiał kawior.<br />
Z gustami się nie dyskutuje. Zadaniem<br />
biblioteki publicznej jest promowanie<br />
szeroko pojętego czytelnictwa. Jeżeli<br />
będziemy zarzucać ludziom, że<br />
czytają „tandetę”, to zarówno słowo<br />
pisane, jak i biblioteki przestaną mieć<br />
rację bytu.<br />
Proszę nie zapominać, że istnieją<br />
również biblioteki naukowe oraz<br />
klasztorne i wiele innych, które<br />
nieustannie są świątyniami słowa,<br />
pośród zalewu „tandety”.<br />
Ja bym podsuwał wielbicielkom<br />
harlequinów np. Kwietniową<br />
Czarownicę albo Trzy godziny<br />
ciszy. Koneserom kryminałów<br />
Simona Becketta i jego Chemię<br />
śmierci albo Roberta Galbraitha<br />
(czyli J. Rowling). Nikt nie rodzi się<br />
z wyrobionym gustem. Pamiętam<br />
moją szkolną bibliotekarkę i książki,<br />
które mi podsuwała. Od Króla<br />
szczurów po Małe zielone ludziki.<br />
To między innymi dzięki niej jestem<br />
w takim punkcie swojej czytelniczej<br />
i pisarskiej drogi, a nie innym<br />
(pozdrowienia dla pani Danusi, bo<br />
wiem, że czytuje Post Scriptum).<br />
A jakie są Pani książkowe fascynacje?<br />
Nieustannie zachwycają mnie książki<br />
Charlesa Dickensa, Marka Twaina,<br />
Ernesta Hemingwaya. Uwielbiam<br />
czytać reportaże, które pokazują<br />
jakąś konkretną historię bądź opisują<br />
konkretne wydarzenie. Cenię sobie<br />
reportaże Ryszarda Kapuścińskiego,<br />
Hanny Krall czy też Wojciecha<br />
Jagielskiego. Każdemu kto jest<br />
miłośnikiem literatury faktu, gorąco<br />
polecam fantastyczną trzytomową<br />
Antologię polskiego reportażu<br />
XX wieku pod redakcją Mariusza<br />
Szczygła. Oczywiście ze względu na<br />
wykonywany zawód czytam też inną<br />
literaturę: powieści, kryminały, książki<br />
sensacyjne, psychologiczne. Książka<br />
musi mnie zaciekawić, wywołać<br />
emocje, mam ją zapamiętać.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
7
Praca w bibliotece była wyborem<br />
czy przypadkiem?<br />
Jest to zawód, o którym przeciętni<br />
ludzie myślą – miły, łatwy i przyjemny.<br />
Tymczasem współczesny bibliotekarz<br />
to między innymi animator<br />
kultury, osoba o wszechstronnych<br />
zainteresowaniach, przewodnik po<br />
świecie informacji.<br />
Moja historia pracy w bibliotece jest<br />
dość długa. Na pytanie „Czy była<br />
przypadkiem?” nie mogę odpowiedzieć<br />
jednoznacznie. Z perspektywy lat<br />
uważam, że w moim życiu nie ma<br />
przypadków. Wszystko ma swój<br />
c zas i se ns. Jako dzie c ko marzy łam<br />
o tym, aby zostać bibliotekarzem. Od<br />
4. klasy szkoły podstawowej byłam<br />
wolontariuszem w bibliotece szkolnej.<br />
Uwielbiałam to miejsce. Potem<br />
do ro słam, zm ie nił y się marze nia<br />
i priorytety. Realizowałam się zupełnie<br />
w innej dziedzinie, aby ostatecznie<br />
trafić do biblioteki. W bibliotece<br />
wykonywałam wszystkie rodzaje<br />
prac bibliotecznych. Pozwoliło mi<br />
to poznać bibliotekę kompleksowo.<br />
Obecnie zajmuję się promocją<br />
czytelnictwa oraz wyznaczaniem<br />
kierunków działania biblioteki. Praca<br />
ta poprzez swoją różnorodność daje<br />
mi wiele satysfakcji, jest ciekawa, a co<br />
najważniejsze cały czas pozwala mi się<br />
rozwijać. Spokojnie mogę powiedzieć,<br />
że czuję się spełniona.<br />
Żyjemy w świecie obrazkowym.<br />
Książka jest wymagająca, trzeba jej<br />
poświęcić czas i pełną uwagę. Nie<br />
można czytać powieści, jednocześnie<br />
gotując lub pisząc wiadomości<br />
ZAJMUJĘ SIĘ PROMOCJĄ CZYTELNICTWA ORAZ WYZNACZANIEM<br />
Nieustannie zachwycają mnie książki<br />
Charlesa Dickensa,<br />
Marka Twaina,<br />
Ernesta Hemingwaya<br />
8<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
z przyjaciółmi. Film na to pozwala,<br />
a książka nie. Czy to jest zmierzch<br />
słowa pisanego?<br />
W dobie audiobooków można robić<br />
wiele rzeczy równocześnie. Można<br />
gotować przysłowiowy obiad lub<br />
prowadzić samochód, czytając,<br />
a raczej słuchając lektury. Czasami, co<br />
najwyżej można przypalić ziemniaki,<br />
jeśli lektura sprawi, że zapomnimy,<br />
gdzie jesteśmy lub co robimy. Nie<br />
wydaje mi się, abyśmy mogli mówić<br />
o zmierzchu słowa pisanego. Nawet<br />
jeśli mamy w ręku audiobook, to<br />
musimy pamiętać, że jest on efektem<br />
właśnie słowa pisanego.<br />
Czesław Miłosz powiedział, że<br />
w Polsce jest więcej piszących niż<br />
czytających. Jest w tym ziarno<br />
gorzkiej prawdy, czy to jedynie<br />
licentia poetica?<br />
Coś w tym jest. Dzisiaj każdy może<br />
wydać sobie książkę, a jeżeli jest<br />
jeszcze dobrym marketingowcem, to<br />
może być pewien sukcesu. Na rynku<br />
wydawniczym co rusz pojawia się<br />
nowy autor, ale również i ci, którzy<br />
na nim są od lat, potrafią w ciągu<br />
roku wydać kilka książek, co kiedyś<br />
było nie do pomyślenia. Można<br />
zastanawiać się nad tym, czy to jest<br />
dobra literatura.<br />
Które artystyczne wydarzenia<br />
organizowane przez Książnicę<br />
Beskidzką najbardziej zapadły Pani<br />
w pamięć?<br />
Takich wydarzeń było całkiem
Biblioteka<br />
to już nie tylko książki<br />
papierowe,<br />
to miejsce spotkań.<br />
KIERUNKÓW DZIAŁANIA BIBLIOTEKI.<br />
dużo. Gdybym miała wymieniać,<br />
to głęboko w pamięć zapadły mi<br />
spotkania z Ryszardem Krynickim,<br />
Andrzejem Stasiukiem, Olgą<br />
Tokarczuk, Eustachym Rylskim, ale<br />
także z Michałem Ogórkiem, Jerzym<br />
Bralczykiem czy też Mariuszem<br />
Szczygłem. Każde z tych spotkań<br />
było inne i wniosło coś nowego,<br />
jakiś ładunek emocjonalny i to jest<br />
pozytywne. Kultura, w której żyjemy,<br />
powoduje, że stale oceniamy innych.<br />
Staram się tego nie robić. W różności<br />
jest piękno.<br />
Katarzyna Ruchała prywatnie.<br />
Jaka była w wieku lat 20 i obecnie,<br />
w wieku lat 22? ;)<br />
Byłam trochę młodsza :)<br />
Marzenia, plany? Chciałaby<br />
Pani skoczyć ze spadochronem,<br />
wybrać się w Himalaje, przeżyć coś<br />
niesamowitego?<br />
Skąd takie ekstremalne pomysły dla<br />
mnie? Kocham świat i życie, które na<br />
co dzień dostarcza mi wiele emocji.<br />
Jeżdżę na nartach, rowerem po<br />
górach, przyznaję, dość ekstremalnie.<br />
I to chyba mi wystarcza. Ponadto<br />
uwielbiam zwiedzać świat, poznawać<br />
różne kultury. Sporo już widziałam, ale<br />
sporo jeszcze, mam nadzieję, przede<br />
mną. Dla mnie niesamowite jest to, że<br />
mam z kim to wszystko robić.<br />
No i na koniec: jak Pani biblioteka<br />
odczuła pandemię? Jest bardzo źle<br />
czy tylko źle?<br />
Pandemia COVID-19 sprawiła, że cała<br />
nasza dotychczasowa rzeczywistość<br />
zatrzymała się . Z m usze ni byliśmy<br />
z dnia na dzień zawiesić dotychczasowe<br />
działania i sposób ich realizacji,<br />
wypracować nowe metody pracy<br />
i komunikacji, zrezygnować z wielu<br />
projektów. Musieliśmy zamknąć drzwi<br />
przed naszymi Czytelnikami i na nowo<br />
przemyśleć formy swoich działań.<br />
Bibliotekarze Książnicy Beskidzkiej<br />
bardzo szybko odnaleźli się w nowej<br />
rzeczywistości. Działalność kulturalna<br />
i edukacyjna przeniesiona została do<br />
sieci. Ich pomysłowość i kreatywność<br />
sprawiły, że nie straciliśmy kontaktu<br />
z czytelnikiem. Dzisiaj z satysfakcją<br />
mogę powiedzieć, że nie sprawdziły<br />
się przewidywania wielu osób<br />
o zmierzchu czytelnictwa. Nasi<br />
czytelnicy z radością do nas powrócili,<br />
kiedy to tylko było możliwe.<br />
Problem, który występuje, dotyczy<br />
czytelnictwa dzieci. Niestety<br />
to ta grupa wiekowa podlegała<br />
największym obostrzeniom reżimu<br />
sanitarnego. I to właśnie w tej<br />
grupie wiekowej odnotowaliśmy<br />
najwyższe spadki, które – już dzisiaj<br />
to widzimy – będą trudne do<br />
odrobienia. Generalnie w całej sieci<br />
(18 placówek) odnotowaliśmy spadek<br />
20 pro c . w sto sunku do 2019 ro ku,<br />
a przewidywany był spadek co<br />
najmniej 40 proc. Jest to wiadomość<br />
pozytywna i dobrze wróży<br />
czytelnictwu na przyszłość.<br />
Bardzo dziękuję za poświęcony czas<br />
na rozmowę. Spełnienia marzeń,<br />
Pani Kasiu. [JP]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
9
10<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
Grafika: Renata Cygan<br />
z wykorzystaniem zdjęcia<br />
Ricardo Modi
KAPLICZKA NA SKRAJU DROGI<br />
SPRZEDAWCY JAŚMINU<br />
O Yasmin Yasmin!<br />
dziewczyno jasnowłosa<br />
dziewczyno białowłosa<br />
wołam cię<br />
w rozkwicie<br />
jak jaśmin białym<br />
wołam na końcu drogi<br />
biel twej sukni<br />
rozmywa się jak mgła<br />
znikasz<br />
O Yasmin<br />
przyszłaś jak duch<br />
znikasz jak duch<br />
stamtąd<br />
O Yasmin<br />
biała moja dziewczyno<br />
matko moja<br />
Yasmin<br />
Biały dar Boga<br />
kolczyki i bransolety<br />
bransolety i kolczyki jaśminowe<br />
ofiarowuje ojciec<br />
w przeddzień ślubu swej córce<br />
mąż kładzie gałązki jaśminu<br />
obok starego ciała żony<br />
jako pożegnalny podarunek<br />
Dar Boga<br />
Biały Dar<br />
niedaleko świątyni<br />
sprzedawcy jaśminu<br />
warzą los<br />
strząsają śnieżny pył<br />
z kwiatów<br />
na drogę<br />
bez powrotu<br />
MAŁGORZATA<br />
KULISIEWICZ<br />
ODBLASKI<br />
Jaśminowe raje zarosły piołunem,<br />
niszczeje pradawna zieleń.<br />
Przez szczerbaty mur<br />
uciekły ogrodowe krasnale<br />
i żaby.<br />
Wyblakły kurz<br />
stopniowo pokrywa pamięć<br />
po jaśminowych ludziach,<br />
którzy odbijają się czasem<br />
w lustrze jeziora,<br />
jakby lubili<br />
tu do nas wracać.<br />
POEZJOBRANIE<br />
Liść czerwony piorunem strąca,<br />
w listopadowy spleen nas wplata,<br />
jak w babiego lata warkocz.<br />
Jeszcze nie pora na odlotów jesień,<br />
nie ptakami jeszcze-śmy, lecz snem<br />
złotym<br />
niedopełnionym, dalekim, bez<br />
końca.<br />
Jesiennym poezjobraniem<br />
piękna świata.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
11
Izolda Kiec o OSIECKIEJ<br />
I Z O L D A<br />
K I E C<br />
Ot, tak się toczy świat…<br />
AGNIESZKI OSIECKIEJ<br />
Pomnik A. Osieckiej w Opolu (autor: Marian Molenda)<br />
Koledzy ze Studenckiego Teatru Satyryków<br />
mówili o piosenkach Osieckiej „Agusiowate”,<br />
a ona o sobie – „polityczna gapa”. Ponieważ<br />
jej świat funkcjonował na własnych prawach,<br />
odległych od politycznych kalkulacji<br />
i narodowych symboli. O tym, jaka jest<br />
rzeczywistość wokół, dowiadywała się ze<br />
zdziwieniem, ale i z pokorą przyjmowała tę<br />
wiedzę. W jednym ze swoich najpiękniejszych<br />
utworów, zatytułowanym Nie żałuję, napisała:<br />
Że w tym kraju przeżyłam te kilka podłych lat.<br />
Nie, nie żałuję.<br />
Że na koniec się dowiem:<br />
ot, tak się toczy świat.<br />
Nie, nie żałuję.<br />
Nie żałowała – poświęciła bowiem całą swoją<br />
uwagę i swój talent Okularnikom, Kochankom<br />
z Kamiennej, Donkiszotom, Mężczyznom<br />
z Przeszłością i Kobietom po Przejściach.<br />
Których historii lubiła słuchać. I którym<br />
stworzyła ciepły kąt na przetrwanie oraz<br />
dobrą pogodę na szczęście. W uważnych<br />
słowach, w najpiękniejszych melodiach.<br />
***<br />
Agnieszka Osiecka miała własną wersję<br />
stworzenia świata, zapisaną w utworze Gonią wilki za<br />
owcami. Oto w siedmiodniowym trudzie „Bozia, pan<br />
Stworzenia” wystrugał porządek natury z „drewieneczka<br />
najtwardszego”:<br />
Zrobił Pan Bóg ziemi grudę<br />
i zimowe ptaki chude<br />
zrobił mrówki z mrówczętami<br />
Odrę Nysę z dopływami.<br />
Tę istniejącą z woli i pod opieką Boga krainę<br />
zaludniają – niczym balową salę przygotowaną<br />
na przyjęcie gości – Agusiowi melancholicy, dzieci<br />
Saturna ze swoim słynnym „nic, które boli” w sercach<br />
i w duszach. Między nimi znajduje się dziewczyna<br />
z walizkami pełnymi snów, z nadzieją na dobry los,<br />
z tęsknotą i pożarem w sercu. Tutaj kończy swoją<br />
nieudaną podróż, by rozpocząć nowe życie pytaniem:<br />
„Kto powie, ile potrwa świat i ja?” Być może to właśnie<br />
ona nazwie tę przestrzeń Rajem – i postanowi… znaleźć<br />
w niej odrobinę szczęścia:<br />
nie wiedziałam, że ja także będę Ewą,<br />
nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam w głębi snu,<br />
że jeżeli jest gdzieś niebo,<br />
to tu, to tu.<br />
Śladem dziewczyny podążają kolejni przybysze –<br />
„niekochani i kochani / odtrąceni i wybrani / lokatorzy<br />
cudzych marzeń / bohaterzy wielkich zdarzeń / dzieci<br />
Ziemi nieserdecznej / samotności niebezpiecznej”,<br />
a zatem: Małgośki i Marzanki, polskie Madonny, Szpetni<br />
Czterdziestoletni, Rafael, Zdzich i Okruszek, Cyganka,<br />
Renata, Jagna, Bronka i Maria – pachnąca miętą albo<br />
bzem…<br />
12<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Izolda Kiec o OSIECKIEJ<br />
Płaskorzeźba upamiętniająca bohaterów piosenki Agnieszki Osieckiej w Łodzi przy ul. Włókienniczej 2 (dawniej ul. Kamienna) (autor Wojciech Gryniewicz)<br />
Zbłąkanym w nieznanym świecie podróżnym<br />
wydawać się może, iż „wystarczą pieniądze na bilet<br />
i jesteś już u Raju bram”. Lecz to nie wszystko. Gdyż<br />
warunkiem uczestnictwa w balu jest odnalezienie<br />
partnera do zabawy – samotny taniec to szaleństwo,<br />
to gest wariatki wirującej w czerwonej poświacie,<br />
z czerwoną udręką w sercu. W tym świecie,<br />
stworzonym przez prywatnego Boga Agnieszki<br />
Osieckiej, ludzkie życie toczy się na wzór<br />
funkcjonowania natury. Skoro Odra i Nysa posiadają<br />
swoje dopływy, a mrówki mrówczęta, to i człowiek<br />
musi mieć towarzysza, przyjaciela, kochanka. Prawo<br />
to zamyka się w prostym, wystylizowanym na ludową<br />
mądrość, zatem prawdę odwieczną i niepodważalną,<br />
stwierdzeniu: „Gonią wilki za owcami / a chłopaki za<br />
babami / a dziewczyny za zamęściem”. Samotność<br />
postrzegana jest tutaj w kategoriach grzechu. „Byłam<br />
sama, jestem sama / resztę grzechów dobrze znasz” –<br />
wyznaje w pięknej modlitwie do Matki-Ziemi jedna<br />
z bohaterek Osieckiej.<br />
Skąd zatem w świecie tym, zbudowanym na wspólnocie<br />
dwojga, tak wielu grzeszników – zdradzonych,<br />
zranionych, skrzywdzonych? Okazuje się, że podczas<br />
aktu stworzenia:<br />
Zaczął Pan Bóg szczęście lepić<br />
z lustereczka maluśkiego<br />
jedno tylko dostał w sklepie<br />
nie wystarczy dla każdego.<br />
W los człowieka rwącego się do tańca na<br />
balu, gdzie gospodarzem i wodzirejem jest sam Bóg,<br />
z góry wpisane więc zostało cierpienie: opuszczenie,<br />
zwątpienie, samotność. O chwile szczęścia – tak<br />
nieliczne – należy zabiegać, wykradać je Stwórcy,<br />
naturze, innym ludziom, gdyż jedynie: „Ten ma<br />
szczęście, kto ukradnie / bo za mało w świecie tego”.<br />
Przy innej okazji pada pytanie: „Czy warto życie<br />
zamieniać we łzę?” – i zaraz po nim refleksja: „Dla<br />
wszystkich ludzi nie starczy wszak wina”. Z tego<br />
stwierdzenia, że szczęście nigdy nie jest trwałe, wynika<br />
zasada kierująca postępowaniem bohaterów Osieckiej:<br />
„Nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go”…<br />
Złodzieje szczęścia nie żyją poza dobrem i złem, lecz<br />
wobec dobra i zła, a zatem doznają na przemian to<br />
bólu i trosk, to radości i upojenia życiem – kosztują<br />
„to słodkie rodzynki / to gorzkie migdały”. Dopiero<br />
przecież doświadczenie zmienności losu pozwala na<br />
osiągnięcie pełni człowieczeństwa: nie przypadkiem<br />
Stwórca ulepił szczęście z lustereczka – magicznego<br />
symbolu samopoznania i refleksji nad własnym<br />
miejscem w świecie. Samowiedza zaś i świadomość<br />
siebie nie są możliwe bez rozpoznania wszelkich<br />
stron i odcieni egzystencji, pełnia szczęścia jest nie<br />
do osiągnięcia bez znajomego smaku łez, goryczy<br />
opuszczenia i klęski. Grzechem, którego nie pojmie<br />
kochający i cierpiący człowiek ani nie wybaczy Bóg,<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
13
Izolda Kiec o OSIECKIEJ<br />
Agnieszka Osiecka i Bułat Okudżawa w Warszawie w 1992 r. (źródło: NAC)<br />
Krystyna i Henryk Grynbergowie, Agnieszka Osiecka i Julian Stryjkowski, 1967 r. (źródło: Polona)<br />
jest nieumiejętność odczuwania smutku i radości<br />
istnienia, a więc niezdolność tak do ofiarowania,<br />
jak i do przyjęcia miłości.<br />
Była dla niego laleczką,<br />
Zabaweczką liryczną przed snem.<br />
On zaś był jej potrzebą serdeczną –<br />
królewiczem, paniczem i lwem.<br />
Dał jej szminkę, puder, tusz.<br />
Dał jej może tysiąc róż,<br />
ale serca swego – cóż,<br />
serca nie dał, pewno nie miał<br />
– to tancerz z Naszego ostatniego bolera. Być może<br />
ten sam, a z pewnością taki sam mężczyzna jak ten,<br />
którego inna bohaterka pyta: „Kto nauczył cię tak<br />
ładnie patrzeć na łzy?” Przestrogą dla takich właśnie,<br />
nieczułych i bezdusznych kochanków jest historia<br />
Jagny z ulicy Próżnej i Jana kancelisty. „A on był dla<br />
niej jak młody bóg, / Żebyż on jeszcze kochać mógł” –<br />
wzdycha autorka, która opowiada o losie dziewczyny<br />
zdradzonej przez podłego chłopca:<br />
Przez niego więc siebie zabiła<br />
ta, co z miłości tańczyła,<br />
Bóg jej wybaczył czyny sercowe<br />
i lody podał jej malinowe.<br />
Bóg bowiem opieką otacza nieszczęśliwych,<br />
porzuconych i odtrąconych, lecz o zdolnych do kochania<br />
sercach. Sprawiedliwość wymierza tym, których<br />
jedyną odpowiedzią na ofiarowane uczucia są zdrada,<br />
kłamstwo lub obojętność. Przyszłość Jana kancelisty to<br />
dla nich ostrzeżenie, dla wszystkich oszukanych zaś –<br />
dowód nieustannej obecności na balu współczującego<br />
i współodczuwającego Niebieskiego Wodzireja:<br />
Posłuchaj, niewierny kochanku,<br />
co nienawidzisz poranków:<br />
wróci do ciebie jeszcze ta trumna,<br />
gdzie leży twoja kochanka dumna.<br />
Bo taki, co kochać nie umie,<br />
przegra – choć wszystko rozumie.<br />
Bóg cię pokarze swą nieczułością<br />
za to, żeś gardził ludzką miłością.<br />
14<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Izolda Kiec o OSIECKIEJ<br />
Naprzemienność cierpień i szczęść wpisanych<br />
w ludzki los stanowi odzwierciedlenie cyklicznych zmian<br />
zachodzących w przyrodzie. Wiosna i lato oznaczają<br />
szczęście, miłość, obecność kochanej i kochającej<br />
osoby, a wśród barw przewagę zieleni – symbolu<br />
nadziei i odradzającego się życia. „Ja jeszcze z wiosną<br />
się rozkręcę, / ja jeszcze z wiosną się roztańczę!” –<br />
zapowiada bohaterka utworu W żółtych płomieniach<br />
liści. „Zielono mi i spokojnie” – tak zaczyna się jedno<br />
z najpiękniejszych w polskiej piosence wyznań miłości,<br />
składane podczas letniej nocy, w rozświetlonym<br />
blaskiem księżyca lesie:<br />
Zielono mi i spokojnie<br />
bo dłonie masz jak konwalie<br />
noc pachnie nam jak ten młody las<br />
popielatej pełen mgły<br />
a w ciszy leśnej tylko ja i ty…<br />
Zielono mi jak w niedzielę<br />
Dziękuję ci, najmilsza ma, za tę zieleń.<br />
Zielono mi, bo ty, właśnie ty<br />
w noc i we dnie mi się śnisz<br />
i jesteś moją ciszą w czasie złym…<br />
Inaczej jesień i zima – te kojarzą się<br />
z rozstaniem, opuszczeniem, samotnością. Nic dziwnego<br />
zatem, że dominują tu kolory zdrady (czerwień) i żałoby<br />
(czerń i fiolet). Ponury, mroźny świat jest jak coraz<br />
bardziej zamieniające się w grudkę lodu serce kochanka.<br />
Panowanie zimy w przyrodzie okazuje się tyleż znakiem,<br />
który ofiarowuje natura jako zapowiedź nieuchronnej<br />
odmiany losu („zamarzają na śmierć kartofliska / wiem,<br />
że pora rozstania jest bliska”), ile projekcją rozterek<br />
kobiety przeczuwającej kres miłości:<br />
Jeszcze oczy ci rozjaśnia<br />
moje słowo i mój gest,<br />
jeszcze świecę ci jak gwiazda,<br />
ale to już nie tak jest.<br />
Jeszcze tyle trzeba przebyć<br />
niewesołych bladych zim…<br />
Czy nam zimy wynagrodzi<br />
letnich ognisk wonny dym?<br />
Pod śniegiem świat pochylony,<br />
siwieje mrozu brew,<br />
to pora zmierzchów czerwonych,<br />
to pora czarnych drzew.<br />
A wiatr w kominie śpi, bo ciemno.<br />
A ja? Co ja? Co ze mną?...<br />
Rytm funkcjonowania przyrody – tym<br />
samym ludzkiego życia – odpowiada boskim planom<br />
funkcjonowania świata, gdzie po każdej kolejnej<br />
apokalipsie następuje odrodzenie, po potopie arka<br />
wyrusza na morze, a zatem po każdym rozstaniu<br />
nadejść musi nowa miłość:<br />
Za parę lat<br />
wypłyniemy znów na wodę,<br />
za parę lat<br />
pogonimy znowu w szkodę,<br />
we włosach kwiat,<br />
choć te włosy już niemłode,<br />
snu nam nie żal, domu nie żal, nie żal…<br />
Za parę lat<br />
na kulawej naszej barce<br />
ruszymy w świat,<br />
ja – dziewczyna,<br />
a ty – harcerz,<br />
popłynie śpiew:<br />
„kto nie służył w marynarce”…<br />
Snu nam nie żal, domu nie żal, nie żal…<br />
Na pokład nasz<br />
zabierzemy zwierząt parę,<br />
niech będzie kot,<br />
jakaś kura czy kanarek,<br />
i znowu „start”,<br />
nastawimy znów zegarek –<br />
snu nam nie żal, domu nie żal, nie żal…<br />
Złodziejem szczęścia jest się przez całe życie.<br />
To bowiem nie profesja ani wyuczona lekcja, lecz<br />
sposób na osiągnięcie pełni istnienia, na poznanie<br />
świata w każdym jego wymiarze. Na poszukiwanie<br />
kolejnej przygody, nowej miłości czas jest zawsze i dla<br />
każdego – tak długo, dopóki trwa bal, gra orkiestra<br />
i oczekują na swój Wielki Występ kolejni tancerze.<br />
Nawet po najcięższych trudach i doświadczeniach,<br />
na przekór osamotnieniu i upływającemu czasowi,<br />
nastaje wreszcie „dobra pogoda na szczęście”.<br />
Przemijające lata nie oznaczają kresu wędrówki<br />
do miejsc, „gdzie kochają nas”. Skoro „serce wciąż<br />
bije, to serce, ten drań”, nie liczą się granice czasu<br />
i bariery wieku. Młodość kończy się dopiero wraz<br />
z pytaniem: „Ach panie, panowie / Czemu ciepła<br />
nie ma w nas?”... Tymczasem jednak trzeba wierzyć<br />
w wygraną. Tak naprawdę nawet samotni złodzieje<br />
szczęścia nie pozostają sami. We wszystkich<br />
przygodach, decyzjach i wyborach towarzyszy im<br />
– wzywająca „na szlaki szczęść i bied” – ich siostra<br />
„nadziejka-złodziejka”, która:<br />
Mówi, że będzie lepiej,<br />
że miłość kupisz w sklepie,<br />
że niebotyczne niebo<br />
pochyli się nad tobą,<br />
i potanieje słońce nam<br />
jak pajda chleba,<br />
jak wódki sto gram!<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
15
Izolda Kiec o OSIECKIEJ<br />
Dlatego samotny Rafael zyskuje<br />
zapewnienie: „Gdzieś na tym świecie jest<br />
dziewczyna / której nie śmieszy to / to twoje imię<br />
znaczy dla niej / srebrną noc, złoty dzień, śniegu<br />
biel…”, a porzucony chłopiec otrzymuje radę, by<br />
poszukać Weroniki – przynoszącej zwycięstwo:<br />
Jedna zła dziewczyna to nie wszystko,<br />
Po ziemi chodzą Weroniki śliczne, […]<br />
Ich serca są jak ciepłe winogrona,<br />
Zachowaj dla nich swoje serce czyste,<br />
Wracaj, wracaj do nas.<br />
„Wracaj do nas” – gdyż w rozgoryczeniu,<br />
samotnie, nie należy opuszczać balu. Tylko<br />
jego wodzirej i kreator może podjąć decyzję<br />
A GNIESZKA<br />
OSIECKA<br />
o zakończeniu zabawy, o przemianie karnawałowych<br />
psot w ponury dance macabre. Bóg Agnieszki Osieckiej<br />
bowiem, zapraszając zbłąkanych wędrowców na bal,<br />
umieszczając ich w gronie wybranych, którym dane<br />
jest przeżyć „karnawał – w życiu raz”, daje im wolność<br />
wyboru – partnera, balowego kostiumu i rodzaju tańca.<br />
Z daleka obserwuje swoich podopiecznych i – jak Deus<br />
ex machina rodem z antycznego teatru – pojawia się na<br />
każde ich wezwanie, by wskazać właściwy (cóż, że nie<br />
zawsze ten najłatwiejszy…) wybór dalszej drogi:<br />
Daj mi Panie rozpoznanie<br />
Bym wiedziała co jest co<br />
Czy mam wszystko mówić mamie<br />
Czy zostawić to i to<br />
To i to, ta i ta<br />
Deus ex machina…<br />
Daj mi Panie rozpoznanie<br />
Kim ja jestem, kim ach kim<br />
Czy mam zostać leśnym drwalem<br />
Czy z wojskami iść na Rzym<br />
To i to, ta i ta<br />
Deus ex machina…<br />
Daj mi Panie rozpoznanie<br />
Czy ja z dobrych czy ze złych<br />
Czy to twoje jest rozdanie<br />
Czy mam karty w rękach swych<br />
To i to, ta i ta<br />
Deus ex machina…<br />
Daj mi Panie rozpoznanie<br />
Czy mam oddać się na złom<br />
Czy dostawszy tęgie lanie<br />
Jeszcze nie pchać się na prom<br />
Daj mi Panie rozpoznanie<br />
Czy szaleństwo jest tuż, tuż<br />
Czy to tyś miał Panie w planie<br />
Żeby nie żałować róż.<br />
To i to, ta i ta,<br />
Deus ex machina…<br />
Daj mi Panie rozpoznanie<br />
Czy zaryczy ranny łoś<br />
Kiedy przyjdzie już konanie<br />
Czy zapali światło ktoś.<br />
To i to, ta i ta,<br />
Deus ex machina…<br />
16<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Izolda Kiec o OSIECKIEJ<br />
„Daj mi Panie rozpoznanie” – oto jedyna<br />
prośba złodziei szczęścia. Reszta to już słowa podzięki<br />
za „cuda fantastyczne”, za to, że „dałeś nam czas,<br />
że słuchasz i oglądasz nas”. Ponad świadomością, iż<br />
wszyscy balowi goście to tylko „zabawki Pana Boga”,<br />
dominuje wdzięczność za tę jedną Wielką Szansę,<br />
za wyrozumiałość i dyskretną opiekę. Tym samym<br />
Agnieszka Osiecka przywraca swoim bohaterom<br />
status platońskiej zabawki zmyślnie wykonanej przez<br />
Boga, nie degradując jednak ludzkiego bytu, lecz<br />
postrzegając człowieka jako doskonałe Boże dzieło,<br />
jako „księcia stworzeń”. Dlatego próżno szukać<br />
wśród postaci Osieckiej stoików lub sceptyków.<br />
Tu wszystkim rządzą emocje, żarliwa wiara<br />
w naturalny ład świata, w dobro i piękno człowieka<br />
(Człowiek piękny jest – tak zatytułowała autorka<br />
jeden ze swoich ostatnich utworów), oraz chęć<br />
właściwego wykorzystania każdej ofiarowanej chwili<br />
istnienia, gdyż radości życia towarzyszy świadomość,<br />
że człowiek przebywa na balu „przelotnie jak ptak”,<br />
a pozostaje po nim jedynie „najczarniejsza z gwiazd”.<br />
W tym odwiecznym teatrze świata<br />
zamienionym u Osieckiej na balową salę obowiązuje<br />
perspektywa moralna – nie jest ważna liczba<br />
przetańczonych godzin, dni, lat, lecz sposób, w jaki<br />
prosi się partnera do tańca i umiejętność stawiania<br />
właściwych tanecznych kroków. Ecce homo – to<br />
jedyna rola, jaką wyznacza Bóg-wodzirej aktorom-<br />
-tancerzom, sposób i styl zachowania w balowej sali<br />
zależą wyłącznie od wskazanych.<br />
„Warto żyć” – przekonuje jeden z tancerzy.<br />
„Kręć się, kręć się, katarynko – wtóruje inny. – Dalej,<br />
póki starcza siły!” I wreszcie – sama Agnieszka<br />
Osiecka: „Nie żałuję”…<br />
Że nie dałeś mi, Panie, zasypiać słodkim snem.<br />
Nie, nie żałuję.<br />
Że nie byłam przez chwilę szarotką ani lwem.<br />
Nie, nie żałuję.<br />
Nie, ja nie żałuję,<br />
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, Panie mój.<br />
[IK]<br />
Izolda Kiec z Osiecką w Opolu. Autor zdjęć: Marek Dybizbański<br />
Izolda Kiec – prof. dr hab. w zakresie kulturoznawstwa;<br />
literaturoznawczyni i teatrolożka; prezeska Fundacji<br />
Instytut Kultury Popularnej, zatrudniona<br />
w Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu (w Katedrze<br />
Kuratorstwa i Teorii Sztuki). Autorka artykułów<br />
i monografii książkowych poświęconych literaturze<br />
i teatrowi XX wieku oraz formom kultury popularnej.<br />
W 2015 r. wyróżniona przez minister kultury odznaką<br />
„Zasłużony dla Kultury Polskiej”. W 2016 i 2020 r.<br />
stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego<br />
w dziedzinie literatura. W roku 2017 stypendystka<br />
Marszałka Województwa Wielkopolskiego w dziedzinie<br />
Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
17
IWONA SUWAŁA<br />
F O T O G R A F I A P O E Z J A<br />
CZARNA JESIEŃ<br />
Lodzia uwielbia czekoladowe aniołki<br />
których ojciec nie zdołał sprzedać<br />
na odpuście<br />
dzieli je na siedem kawałków miłości<br />
ósmy rusza się w maminym brzuchu<br />
niecierpliwie czekając na zimę<br />
każdy na coś czeka lepiąc<br />
papierowe łańcuchy na choinkę<br />
nad stołem<br />
płomień naftowej lampy nikło<br />
oświetla okrągłą twarz matki<br />
gładzi brzuch z niepokojem<br />
po domu błąka się śmierć<br />
dotyka zmęczonych skroni<br />
ojca i płacze<br />
rajskie jabłuszko spada ze stołu<br />
pęka szyba i serce od jazgotu<br />
obcej mowy dzwon nie milknie<br />
halt<br />
Lodzia uwielbia jesienne łąki<br />
żegna się z nimi jakby na zawsze<br />
na szczęście<br />
ma starą plisowaną spódniczkę<br />
nie szkoda że dziura po kuli<br />
biegnie szybko w stronę<br />
przeznaczenia<br />
18<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
PROLOG<br />
przytul mnie chuda kobieto<br />
dotknij skostniałą dłonią<br />
rozpalonej głowy<br />
owiń mnie szczelnie pasmem<br />
szarych włosów i szepcz<br />
że przetrwam jak ty<br />
nieś mnie i kołysz jak<br />
najdroższą córkę ucisz płacz<br />
który wzbiera we mnie<br />
powodzią wylewa się<br />
niszcząc zielone korzonki<br />
przyszłych dzieci<br />
kobieto o niebieskich oczach<br />
kochaj mnie za wszystkie<br />
matki którym zabrakło sił<br />
nakarm mnie życiem<br />
jak ta przedostatnia<br />
z blizną na wardze i słowikiem<br />
w sercu<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
19
20<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
STOP-KLATKA<br />
wszystko co możesz we mnie znaleźć<br />
to zachody słońca i żółte kaczeńce<br />
przewijają się jak niemy film<br />
w starym kinie<br />
jeśli widzisz śmiejące się twarze splecione dłonie<br />
i nogi biegnące ku morzu<br />
to tylko fatamorgana<br />
otrząśnij się i zobacz słone<br />
kałuże kilka zgarbionych drzew<br />
zimne ciało rajskiego ptaka<br />
uwierz za mnie że tylko śpi<br />
I W O N A S U W A Ł A<br />
BAŚŃ ZIMOWA<br />
słowo nie stało się ciałem<br />
zawisło w czarnej przestrzeni jak<br />
księżyc nad drewnianą chatą<br />
w środku dzieje się dzień od nowa<br />
od nowa ogień w kominie<br />
paruje woda w balii skrapla się na<br />
małych szybkach włosach usta<br />
pełne śmiechu<br />
stół pachnący chlebem ugina się<br />
od czyichś wspomnień brzęczy szkłem<br />
naszą chwilą szepcze jeszcze tak<br />
niedosłyszalnie jakby nas nie było<br />
MOGĘ<br />
mogę być Penelopą w nieskończoność<br />
spoglądać przez okno wygładzać fałdy<br />
twojej koszuli w rękach list którego zapach przeminął<br />
jak czułość<br />
mogę z uporem Don Kichota zwalczać<br />
demony bezczelnie siedzą na twoich<br />
ramionach i patrzą jak nie śpisz jak<br />
mijasz się z sobą niknąc coraz ciszej<br />
mogę być plastrem miodem kolorem<br />
wrzosu deszczem na powiekach<br />
mogę milczeć nie oddychać tylko<br />
nie pozwól mi wierzyć że cię nie ma<br />
a przecież jesteśmy dotykamy się<br />
biegamy jak dzieci wokół niego<br />
do drewnianych drzwi na biały świat<br />
śnieg prószy z drzew tak realnie<br />
jak ciepło kożucha twoich oczu które<br />
wymyśliłam<br />
goście zza światów razem z nami<br />
płaczą od wzruszeń w takt bałałajki<br />
wesoło weselnie dzwonią sanie<br />
w tę podróż nigdy nie skończoną<br />
na białej pościeli samotne ręce<br />
księżyc przykleja się do szyby<br />
czaruj mnie czaruj tylko tyle potrafisz<br />
w powietrzu kreślę słowa których<br />
nigdy nie zbierzesz w dłonie<br />
bo cię nie ma.<br />
www.iwonas-artphotography.com<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
21
Tereska<br />
„Zostaw tę poezję! Napisz<br />
książkę koniecznie pod tytułem<br />
Noc i Dzień. Noc to będzie całe<br />
nasze dzieciństwo i młodość,<br />
a dzień – nasze teraz” – te<br />
słowa dźwięczą w uszach<br />
Teresy Bachledy-Kominek bezustannie. Kiedyś posłucha<br />
siostry, napisze. Ale nie teraz. Teraz ma swój las i… nową<br />
miłość, Andersena.<br />
Spotkałyśmy się kilka lat temu w zakopiańskiej willi<br />
„Astoria”, na poetyckiej biesiadzie. Już chyba pierwszy<br />
uścisk dłoni zdradził, że los wyrzeźbi nam kilka<br />
wspólnych ścieżek. Ten jej uśmiech, iskry ciepła, wiersze,<br />
a w nich prostymi słowami o sprawach nieprostych.<br />
Tereska. Magicznie zwyczajna, zwyczajnie magiczna.<br />
Drobniutka z siłą nie do pokonania… Kobieta-drwal<br />
z certyfikatem, siekierka jej nie podskoczy, a piła bez<br />
szansy na bunt. Praca mordercza, niebezpieczna,<br />
niejednego osiłka powali, a Tereski nie. I druga Tereska –<br />
delikatna, drobniutka, wrażliwa na piękno, dostrzega je<br />
w każdym źdźble trawy, w kałuży, pomarszczonym liściu.<br />
A nade wszystko widzi je w każdym milimetrze lasu,<br />
który pokochała, jak chyba nikt dotąd.<br />
Jest noc 2020/<strong>2021</strong>. Zamknięci pandemią witamy<br />
nowy rok w domach. Księżyc rzuca promień na leśną<br />
dróżkę, by towarzyszce wspólnych schadzek oświetlić<br />
bezpieczną drogę. Mróz skrzypi pod stopami. Właśnie<br />
wybiła sekunda ostatnia dla starego kalendarza. Tereska<br />
w ukochanych filcokach wspina się po swojej leśnej<br />
górze na zakopiańskiej Cyrhli, przysiada na pieńku,<br />
wyciąga karteczkę i pisze. Palce grabieją, nic to. Trzeba<br />
zdążyć, zanim myśl ucieknie.<br />
„Nie mogę inaczej, one mi dyktują, te drzewa, kamyki,<br />
każda igiełka, każdy listek. Ty nie pytaj, bo słów nie ma<br />
takich – ja tam wyfruwam ponad ciało, taki musi być raj.<br />
Kiedy ci źle, wypłaczesz się cichcem, a za chwilę jesteś<br />
wygłaskana i pocieszona. Jak mogłam nie przywitać<br />
z moją wielką miłością nowego kalendarza.<br />
Wiem, że mi nie wierzysz…” – śmieje się Tereska.<br />
Wierzę, no z tym rajem to mi nie po drodze, bo<br />
słuchając, nasuwam na plecy pled, wyobraźnia nie chce<br />
się zamykać na zmrożone palce. Przy jej samozaparciu,<br />
sile, wszystkie moje słabości obnażają się podwójnie i to<br />
mi nie w smak. Wreszcie: mam cię! Atakuję ją delikatnie,<br />
ale dosadnie. Jak to jest, że tak rozkochana w lesie,<br />
w każdym krzaczku, listku chwyta za siekierę, albo piłę,<br />
niszczy swój raj, a serce nie pęka…<br />
„Nie zrozumiesz… Ja im pomagam, co by z honorem<br />
22<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
POD TATRZAŃSKIM NIEBEM<br />
Zaśmioł sie miesioncek<br />
W złotej aureoli,<br />
Stary rocek minon,<br />
Nima sie co zolić.<br />
Nowy sprzyjoł bedzie,<br />
Obiecoł mi przecie…<br />
Niek sie radość z gór<br />
Hen ku morzu niesie.<br />
01.01.<strong>2021</strong> w lesie przy sałasie<br />
legły. Wiatr szuka takich, żeby siłą powalić, a tych się<br />
nie chwyta, bo nie stawiają oporu. Lekceważy. One<br />
chore albo nadłamane są zagrożeniem. Innego nie<br />
drasnęłabym nawet paznokciem. Przytulić – tak, opisać<br />
najpiękniej, jak umiem – tak, ale nie skrzywdzić. Czytam<br />
im, one słuchają. Tak jak drwale…” – uśmiecha się<br />
Tereska.<br />
Tak, tak jak drwale. Pracuje z nimi w lesie, jedyna<br />
kobieta. Szacunek ma, poważanie. Kobieta i… poetka.<br />
Zanim rozpoczną wycinkę, siadają na pniakach i proszą:<br />
Ciotko (nie ma pokrewieństwa, ale jest w zwyczaju, żeby<br />
do dojrzałej kobiety tak się zwrócić) – a napisałyście co<br />
nowego? Przeczytajcie, pytomy wos.<br />
Długo pytoć nie trzeba. To już rytuał. Zanim chwycą za<br />
piły – Tereska im czyta dwa, trzy wiersze. Niedawno<br />
jeden poprosił o wiersz dla swojej kobiety, drugi dla<br />
żony. Napisała. Radości podobno było w rodzinie<br />
i wzruszenia dużo. Dziwią się drwale, że poetka rąbie<br />
drzewo. Ona ma jedną odpowiedź: gdyby nie las, to tych<br />
wierszy by nie było…<br />
Las. We wrześniu uległa namowom i pojechała do<br />
Danii na zbiór jabłek. W filcokach i z gałązką ze swojego<br />
ukochanego lasu. Miała ją cały czas obok łóżka albo<br />
pod poduszką. A z tą namową to historia cała. Siostra,<br />
Małgorzata, była niesamowicie zdolna. Tereska<br />
skończyła szkołę podstawową, dłużej kończyła niż<br />
przewidywał program, sporo dłużej. Twierdzi, że „jej<br />
inteligencja w porównaniu z Małgorzatą, mieści się<br />
w jednym bucie”. Siostra wyczytała chyba wszystkie<br />
książki w bibliotece, bardzo chciała być lekarzem. Nie<br />
dane jej było. Szukała swojego miejsca w trudnym życiu.<br />
Świat baśni otworzył przed Małgorzatą w dzieciństwie<br />
Hans Christian Andersen. Do tego stopnia, że podczas<br />
pożaru domu rodzinnego (była już młodą kobietą),<br />
uratowała bezcenny skarb – baśnie Andersena.<br />
I z nimi wyjechała do Danii. Niemal bez niczego, ale<br />
z wyczytaną, zniszczoną, ukochaną książką.
Mieszka tam od wielu lat. W pobliżu domu z dzieciństwa<br />
Andersena w Odense. Tak bardzo zapragnęła żyć w jego<br />
świecie. A książka na honorowym miejscu…<br />
No, może na krótko baśnie zmieniły adres. A wszystko<br />
za sprawą Tereski. Gospodarz, u którego pracowała<br />
w sadzie, miał letni domek tuż nad morzem.<br />
Tam się nasza poetka urządziła na tych kilka tygodni.<br />
Z ukochanymi filcokami, gałązką z zakopiańskiego lasu<br />
i… baśniami Andersena. Po zbiorze pędziła do domku<br />
i czytała, czytała. Odwiedziła dom dzieciństwa poety,<br />
weszła w jego baśniowy świat i już nie ma odwrotu.<br />
„Posłałam ci trzy baśnie: o Hani marzycielce, magicznym<br />
drzewku i Jasiu juhasiku. Zerknij, jak ci czas pozwoli.<br />
Wiesz, to te z Danii, tam je napisałam w domku nad<br />
morzem. Czytałam, czytałam, pochłonięta. A rano, kiedy<br />
wychodziłam, znalazłam tuż przed drzwiami domku<br />
piękne pióro synogarlicy. Dusiu, to był znak. Podniosłam<br />
i już wiedziałam, że bez kilku baśni nie wrócę do<br />
domu. Ale to dopiero początek. Zamówiłam Dzienniki<br />
Andersena 1925-1875 i nie mogę się doczekać. Wszystko<br />
chcę wyczytać o nim do cna. Wiesz, że miał bardzo<br />
trudne dzieciństwo, nasze życiorysy są takie podobne.<br />
Muszę poznać jego świat, klimaty, w jakich się obracał,<br />
bo przede mną wielkie marzenie: wydać baśnie.”<br />
Znalazłam czas, choć podchodziłam do tego jak pies<br />
do jeża. Myślałam: jak ona te baśnie wymyśla. Las<br />
tak, przyroda tak, życie tak, ale fantazja? Ciekawość<br />
jednak była duża. Przeczytałam wszystkie trzy. I nie<br />
z ciekawości, a z przyjemnością. Pisane językiem<br />
ROBOTNICY<br />
Czy to stolarz, czy drwal,<br />
Czy kominiarz, czy zdun,<br />
czy też murarz, co piony ustawia,<br />
wszystkim chodzi po głowie<br />
owo proste przysłowie,<br />
tylko praca z nieróbstwa wybawia.<br />
Konopnicka wzdychała…<br />
Tuwim w wierszu wspominał:<br />
Że też wszyscy dla wszystkich potrzebni,<br />
Chyba lepiej artystom,<br />
Bo nie muszą na siłę<br />
Utrzymywać się ze zbędnych im bredni.<br />
Biedę jakoś się sklepie,<br />
Można skromniej coś w sklepie,<br />
Byle było do garnka co włożyć,<br />
A gdy garnek dziurawy,<br />
Smaczne suche potrawy,<br />
Grunt, by myśli wciąż płodzić i mnożyć.<br />
Można fraszką okrasić,<br />
Aforyzmem dopieścić<br />
Owe głody tęsknego poety,<br />
Reszta jemu nie ważna,<br />
Życie wciąż szuka błazna,<br />
Lecz artysta się nie da, niestety!<br />
literackim, nie gwarą, którą Tereska często w wierszach<br />
stosuje. Ale jakie plastyczne opisy, ukochany las ze<br />
swoimi tajemnicami, niespotykane metafory. Takie<br />
dokładnie w punkt. Bez przerysowania.<br />
Przy najbliższej wycince przerwa będzie nieco dłuższa,<br />
bo baśń to nie wiersz, na czytaniu troszkę minut zejdzie.<br />
Ale jeżeli – jak Tereska mi powiedziała – drwale przy<br />
wierszach „zapadali w tak piękne skupienie, że nikt by<br />
nie uwierzył”, to w ten świat wejdą z nią z pewnością<br />
jak zaczarowani. A że przeczyta im, to pewne. Bo<br />
zapomniałam dodać, że kiedy ociągała się z decyzją<br />
wyjazdu do Danii, to oni właśnie naciskali: „jedźcie,<br />
ciotka, jedźcie, napiszecie co nowego, jedźcie…” [WDS]<br />
Wanda Dusia Stańczak<br />
HEJZE, HEJ!<br />
Hej ludziska uceni i prości<br />
Syćkim zycem tyj śwarnej miłości<br />
Tyj jedynej nieuwiynzionej,<br />
Nie sprzedanej i nie kupionej,<br />
Bez podotku, li tyz bez granic,<br />
Ftorej serce nie zbyńdzie za nic.<br />
Tyj miłości Wom zycem ludziska,<br />
Ftoro trysko, jak potok olcyski,<br />
Uślachetnio myślenie bez gniewu<br />
Nadajency scynście nom syćkim.<br />
Hej ludziska! Nie dejmy se wydrzyć<br />
Tyj radości z promiennej dusy!<br />
Ino kochoj cłeku, a scyrze,<br />
Nie bój nic! Miłości nie skrusy…<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
23
ULA DZWONIK<br />
SUMMER TIME II_24X30_akryl na płycie_2020<br />
M A L A R S T W O<br />
ŻAGLÓWKA_40X30_akryl na panelu_2020<br />
KIEDY NIE WIDZISZ MOICH SŁÓW; 54X54; akryl na tekturze;<strong>2021</strong><br />
24<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
U L A<br />
D Z W O N I K<br />
Ur. w 1973r. w Zduńskiej Woli. W latach 1994-1998 studiowała na Akademii Sztuk<br />
Pięknych we Wrocławiu . Dyplom z wyróżnieniem otrzymała w pracowni malarstwa<br />
prof. Andrzeja Klimczaka-Dobrzanieckiego. Uprawia malarstwo i rysunek.<br />
Uczestniczyła w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą.<br />
Autorka kilkunastu wystaw indywidualnych. Laureatka GRAND PRIX Marszałka<br />
Województwa Podkarpackiego, V Triennale Polskiego Malarstwa Współczesnego<br />
2019 oraz M inistra Kultur y i D z ie dz ic twa Narodowe go QUA D ROART 2016<br />
(M ię dzynarodowe Bie nnale O brazu); Nag rody Fundac j i im . I. J. Pade rewskie go<br />
w Krakowie i nagrody specjalnej Palm Art Award w Lipsku. Jest obecna w rankingu<br />
polskich artystów współczesnych KOMPAS SZTUKI 2008;2010;2012;2013 oraz<br />
w Art Compass 2015 opublikowanym przez Art Domain Whois Publisher (Niemcy).<br />
Członek rady programowej Fundacji Promocji Sztuki ARTAFFERA. Jej prace<br />
znajdują się w galeriach, muzeach i zbiorach prywatnych w kraju i za granicą.<br />
W TWÓRCZOŚCI W CHARAKTERYSTYCZNY SPOSÓB ŁĄCZY MALARSTAWO Z RYSUNKIEM.<br />
JEJ KOMPOZYCJE TO PRZEDE WSZYSTKIM SUBIEKTYWNY KOMENTARZ CODZIENNOŚCI,<br />
W KTÓTYCH CIĄGLE POSZUKUJE NAJTRAFNIEJSZEJ METAFORY I ADEKWATNEJ FORMY.<br />
OPRÓCZ BŁEKITNEGO NIEBA_50X50_akryl pł_2019<br />
https://www.facebook.com/ula.uladzwonik<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
25
26<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
ULA DZWONIK<br />
IT’S UP TO ME/70X100/ <strong>2021</strong><br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
27
ARCHIPELAG<br />
Śledztwo:<br />
G U Ł A G<br />
Stanisław Lem w kryminalnej odsłonie<br />
ALEKSANDER<br />
SOŁŻENICYN<br />
Zaraz po rewolucji<br />
październikowej 1917 roku, w Kraju<br />
Rad, powołano do życia Sądy Ludowe<br />
oraz Trybunały Rewolucyjne mające<br />
zastąpić carskie, moralnie obrzydliwe<br />
sądy. Sędziów wybierać mieli<br />
robotnicy i chłopi, jednak kandydatów<br />
wystawiała Partia. Często wybierano<br />
wśród… jednego kandydata. Co nawet<br />
lepiej i prościej, bo po co by sobie<br />
utrudzeni proletariusze mieli łamać<br />
głowy? Jeden kandydat, to i wybierać<br />
łatwo. Pozwoliło to stworzyć w Rosji<br />
demokrację (rządy ludu tłumaczymy<br />
z greckiego jako „demokracja” –<br />
demos kratos), ale nie anarchię, która<br />
by nastała, gdyby każdy mógł sobie<br />
wybierać, kogo tylko by chciał.<br />
A jednak pomimo tego,<br />
dobrze dopasowanego do potrzeb<br />
Władzy mechanizmu, sądy działały<br />
opieszale i wciąż skażone były<br />
elementem klasowo nieczystym.<br />
Człowiek został skazany przez<br />
prawomyślnego (w tym przypadku<br />
to chyba lewomyślnego?), usłużnego<br />
wobec Władzy sędziego, na podstawie<br />
niesprawdzonego donosu, na<br />
rozstrzelanie i nagle w mechanizmie<br />
coś zazgrzytało. Prokurator i obrońca<br />
byli wykształceni przez carskie<br />
uczelnie, obaj elokwentni, elegancko<br />
ubrani i znający prawo i… (o zgrozo!)<br />
obaj OPROTESTOWALI wyrok Sądu!<br />
Niebywałe w kraju, gdzie często nawet<br />
adwokaci domagali się wysokich<br />
kar dla oskarżonych. A tu nagle<br />
prokurator zażądał ZMNIEJSZENIA<br />
wyroku! W głowie się nie mieściło to<br />
nikomu. Nie dość tych bezeceństw.<br />
Środowisko sędziowskie też nie<br />
było całkiem wolne od reakcyjnego,<br />
kontrrewolucyjnego, kułackiego<br />
elementu. Wiera Zasulicz, co<br />
strzelała do urzędnika państwowego<br />
– naczelnika stołecznej delegatury –<br />
czyli do Władzy, została uwolniona<br />
o d zarzu tów i ka ret ą o d j ech ała<br />
z sądu, śmiejąc się Władzy w twarz.<br />
Wolna jak ptica! I to w czasach,<br />
gdy za byle donos dawali 25 lat<br />
łagru, jeśli ktoś miał szczęście. Tak<br />
wielka niesprawiedliwość zatrzęsła<br />
Władzą i ludem pracującym miast<br />
i wsi. Postanowiono, że koniec<br />
z warcholstwem sędziów (choć<br />
sami ich wybierali – przepraszam –<br />
proponowali). Trzeba było coś z tym<br />
w końcu zrobić!<br />
Na początek podniesiono<br />
kary. Najwyższy Trybunał<br />
Sprawiedliwości ZSRR ogłosił, że<br />
nie można dawać kar mniejszych<br />
niż jeden rok ciężkich robót.<br />
Wprowadzono też nadzór urzędniczy<br />
nad sądami, żeby wyroki zawsze były<br />
zgodne z tym, co się Władzy podoba.<br />
Urzędnicy mogli unieważniać lub<br />
zmieniać wyroki sądów i podnosić<br />
kary z np. pół roku do 10 lat (albo<br />
i dowolnie więcej). Tym sposobem<br />
byle urzędnik, ledwie piśmienny, bez<br />
28<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
jakiegokolwiek wykształcenia (carscy<br />
byli niedobrzy, a rewolucyjnych jeszcze<br />
nie wyedukowano) stał się ważniejszy<br />
od sądu, choćby to był i sąd najwyższy<br />
(Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości)<br />
i mógł jego wyrok z pogardliwym<br />
uśmieszkiem podrzeć i dać własną<br />
wykładnię prawa. Urzędnik taki<br />
miał czelność na przykład zarzucać<br />
NTS , że j ego u chwa ły s ą NI EZGO D NE<br />
Z PRAWEM (jeśli mu się nie podobały).<br />
Pomimo wprowadzenia<br />
urzędniczego nadzoru nad sądami<br />
Władza w dalszym ciągu była<br />
niezadowolona z powodu opieszałości<br />
procedur. W końcu ZASTĄPIONO<br />
sądy karami administracyjnymi. Karę<br />
administracyjną nakładało się bez<br />
zbędnych ceregieli: bez obrońców,<br />
świadków, udowadniania winy, bez<br />
oglądania oskarżonych. Mogło to<br />
być 25 lat łagru albo i rozstrzelanie.<br />
Dowolnie. Tym sposobem Władza<br />
wreszcie mogła przyśpieszyć odnowę<br />
moralną i zakończyć z sukcesem<br />
reformę wymiaru sprawiedliwości.<br />
Trzeba tu być sprawiedliwym<br />
i zaznaczyć, że carskie sądy też<br />
miały swoje za uszami. Do praktyki<br />
powszechnej weszło branie łapówek<br />
o d p o d s ąd nych . C h ło p w s p o rze<br />
z panem właściwie od razu był<br />
skazany na porażkę. Głośno<br />
opisywany był przypadek pewnej<br />
pani ziemianki (Sapczucha), która<br />
masowo mordowała swoich chłopów<br />
i włos jej z głowy za to nie spadł,<br />
bodajże aż do Rewolucji, gdy spadł<br />
razem z głową. Jednak „reforma”<br />
sądownictwa wylała za okno dziecko<br />
razem z kąpielą.<br />
Autor książki, Aleksandr<br />
Isajewicz Słożenicyn, karą<br />
administracyjną został skazany na<br />
11 lat łagru za pisanie listów do<br />
przyjaciela (może niezbyt w nich<br />
chwalił Władzę albo, co gorsza, był<br />
wobec niej krytyczny?). Aresztowano<br />
go w Polsce w 1944 roku pod Ostródą<br />
i prosto z frontu przewieziono na<br />
Łubiankę.<br />
W 1970 roku otrzymał<br />
Literacką Nagrodę Nobla. W 1973<br />
roku pozbawiono go obywatelstwa<br />
ZSRR i wygnano z kraju. Na emigracji<br />
spędził kolejne 20 lat. Wrócił do<br />
Ojczyzny w 1994 roku.<br />
Chciałbym się tu na chwilę<br />
zatrzymać, zadumać. Sztukę tworzy<br />
się nie dla przeszłych, ale dla<br />
przyszłych pokoleń. Wstrząsający<br />
zapis drążącego społeczeństwo<br />
rosyjskie nowotworu w latach<br />
1917-1985 nie po to jest nam,<br />
współczesnym, dany, żebyśmy spali<br />
spokojnie, bo to przecież historia.<br />
Jest nam dany po to, żebyśmy nie<br />
spali spokojnie, bo historia lubi<br />
się powtarzać. Wszystko, co robili<br />
usłużni Władzy urzędnicy i prawnicy<br />
było zgodne z ówczesnym prawem.<br />
To nie ustawy czy rozporządzenia<br />
s ą warto ś ci ą s a mą w s o b i e,<br />
a prawa człowieka. Prawo niezgodne<br />
z prawem nie jest prawem, a sąd<br />
obsadzony przez ludzi zależnych od<br />
Władzy nie jest sądem. Obywatel nie<br />
może być karany administracyjnie<br />
bez prawa do obrony czy choćby<br />
podania swojej wersji wydarzeń.<br />
To, że jakaś dyktatura wymyśla sobie<br />
tzw. „prawa” i na ich mocy działa,<br />
to n i e zn aczy, że d z i ała zgo d n i e<br />
z prawem.<br />
Świat Archipelagu jest<br />
światem strasznym, przerażającym,<br />
okrutnym. Do dziś mam przed oczami<br />
obrazek z książki: zimowy poranek,<br />
czekiści, śmiejąc się i niewybrednie<br />
komentując, wybierają sobie młode<br />
dziewczyny skazane z jakiegoś<br />
błahego powodu albo i bez powodu.<br />
Wybierają jak swoje, bo za nimi stoi<br />
Władza i „prawo”. Kobiety idą nagie,<br />
jedna za drugą, ze spuszczonymi<br />
głowami. Oficjalny powód jest taki,<br />
że trzeba sprawdzić, czy skazane<br />
czegoś nie przemycają. Tak naprawdę<br />
chodzi o to, żeby oprawcy mogli się<br />
dokładnie przyjrzeć, a potem złożyć<br />
wybrance propozycję, której nie<br />
będzie mogła odrzucić, jeśli chciała<br />
żyć. A one chciały! Były młode, całe<br />
życie przed nimi, tyle nadziei, planów,<br />
marzeń. I to wszystko mogło się<br />
posypać na tym więziennym placu,<br />
jak zamki z piasku.<br />
Nie śpijcie spokojnie. [ML]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
29
DAVID LYNCH O SOWACH:<br />
Sowy nie są tym, czym się wydają<br />
chcę zdążyć na tę miłość odległą jak Werona<br />
która ma przemoczone deszczem włosy<br />
wypełnia sobą milczenie pokój dłonie<br />
dyskretnie skrapla czas<br />
ELŻBIETA ADAMIEC<br />
gdy drżą słowa kocham niewinność dni<br />
doświadczam nocy po niej ocalam pamięć<br />
bezgranicznie ufam drzewom i rysuję delikatne gwiazdy<br />
poczekam na ciebie jeszcze chwilę<br />
uczeszę włosy i stanę na brzegu zdziwienia<br />
dzień dobry powiedz<br />
i powiedz jeszcze<br />
że pohukiwania sowy znaczą tyle co westchnienia<br />
unoszą liście nasycone miłością i te którym zabrakło szczęścia<br />
jak sowa przybywasz bezszelestnie prosisz o mniej kolorów<br />
melancholię i sny w biały dzień<br />
ubieram suknię która ma kolor twoich oczu<br />
cień dotyka ramion wokół leżą rozbite amfory<br />
uwolniły wiatr i wszystkie tajemnice<br />
miłość jest odległa jak Werona<br />
i jak sowa nie jest tym czym jest<br />
ZAWSZE GDY…<br />
wiatr dotyka gałęzi cicho łka<br />
odprowadzam wzrokiem ostatni liść<br />
ukamienowaną ciszę biegłą myśl i pył<br />
ten sam wiatr co gałęzie gładzi<br />
porusza niebo i kształty bezdomne<br />
zmywa łzy z zapłakanych liści<br />
i śni<br />
śni<br />
o tym że milczenie jest olbrzymie większe od ludzi<br />
w jesiennym słońcu drży powieka<br />
bezszelestnie upadają słowa<br />
po polanach wędrują delikatne sarny<br />
wiewiórka przenosi ostatni orzech<br />
a ja<br />
?<br />
widzę twoją twarz<br />
kołyszę w dłoniach miłość<br />
dopóki<br />
dopóki spada ostatni liść<br />
i gdzieś w zaułku skrzypią drzwi<br />
30<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
ŻEBRO ADAMA<br />
skrzypek ze smyczkiem w dłoni uczy niebo oddychać<br />
grudzień przybył z daleka jak zwykle zbyt wcześnie<br />
w zimowe bezkresne noce sny jak kolorowe freski<br />
szukają zagubionego żebra Adama mchy ścinają mrozem<br />
wierzę w siłę ramion tęsknotę i horyzont<br />
oczu mądrość gdy z dna chwili wyłuskują blask i wieczność<br />
spójrz<br />
grudniem smutnieje ostatni kosmyk włosów<br />
a słowa budują i odmieniają przez przypadki świat ze słów<br />
noc śmiertelnie obojętna nie potrafi być nocą<br />
studnią się staje z obumarłą wodą<br />
ktoś opisał czułość i ciszę snów śnienie<br />
ledwie muśnięte siwe popołudnie<br />
skrzypek ze smyczkiem w dłoni uczy niebo oddychać<br />
dni umierają odchodzą ludzie<br />
kot ostrożnie stąpa po śniegu<br />
ciągle nie wiem czy powinnam cię kochać<br />
a jabłoń wciąż krwawi<br />
krwawi<br />
ELŻBIETA ADAMIEC<br />
KILKA WIERSZY I BOJAŹŃ<br />
SUMMERTIME<br />
pochyl się nade mną<br />
gwiazdy owijają się wokół ciała<br />
czarne dziury stwarzają pozory nieświadomego zrozumienia<br />
gdybyś wiedział jak potrafię kruszyć księżycowe kamienie<br />
pisać miłość słuchać jak saksofon opisuje kobietę<br />
gdybyś wiedział<br />
gdybyś rozumiał kota siedzącego w słońcu<br />
oraz einsteina który nigdy nie farbował włosów<br />
i rozpisał wszystkie opowiadania hemingwaya w prosty wzór<br />
dał do zrozumienia freudowi że w tej chwili jest<br />
niepotrzebny<br />
ponieważ<br />
saksofon maluje rozbierającą się kobietę rozrzuca dźwięki<br />
rozprasza anioły by się nie rumieniły<br />
a dotykały szklanki na której został ślad czerwonej szminki<br />
i smutnych dowcipów<br />
delikatnie wyciągam nić z przejrzystych wspomnień<br />
snują się myśli i ich przedziwna nagość<br />
chowam dłoń w twoich włosach<br />
niebo jest takie ogromne bezdomne ciche<br />
nie<br />
jeszcze nie opadają w nas liście<br />
kiedy kierkegaard w październikowy poranek<br />
upadł nieprzytomny na kopenhaskiej ulicy<br />
nie było w nim bojaźni i drżenia stał się aniołem<br />
nagle przestał się lękać<br />
spokój<br />
nic nie mogę powiedzieć nie chcę i nie powinnam<br />
kurczę się w sobie zaniemówiłam<br />
by posłuchać bicia serca szumu przepływającej krwi<br />
nie boli mnie strach bolą mnie myśli<br />
staję się liściem płatkiem róży<br />
falą morską której<br />
nikt nigdy nie namalował<br />
jestem ja której ciągle jest mniej<br />
drżę ciągle drżę<br />
a bojaźń?<br />
ona zniknie<br />
oby jak najpóźniej<br />
pewnie upadnę na jakiejś ulicy<br />
będzie mnie mniej<br />
płatek liść<br />
morze<br />
fala<br />
kierkegaard w październikowy poranek upadł nieprzytomny…<br />
Zdjęcia: Renata Cygan<br />
nie mam z nim nic wspólnego<br />
tylko bojaźń drżenie i kilka wierszy<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
31
KRZYSZTOF ŁOZOWSKI Koty z miasta Łozowsko wielkie, olej, płótno, 30x50cm, 2013<br />
32<br />
CHWILÓWKA<br />
Juliusz Wątroba<br />
Przepraszam, ja tu tylko na chwilę – mam<br />
świadomość, że Państwo nie macie ochoty na dłużej,<br />
a ja nawet chęci. Bo nie ma czasu, bo czas pogania,<br />
dogania, wyprzedza, przegania. Wszystko i wszystkich.<br />
To dziwne. Jeszcze jeden paradoks. Wszak<br />
ludzkość, od zarania, czyniła wszystko, co tylko możliwe<br />
i niemożliwe, by wolnego czasu mieć jak najwięcej.<br />
Wszystkie wynalazki najtęższych umysłów, na pierwszym<br />
planie i w tle, miały na celu czynienie życia człowieka<br />
rozumnego i myślącego (to optymistyczne założenie)<br />
lżejszym, przyjemniejszym, z mnóstwem wolnego czasu,<br />
który można przeznaczyć na kochaśki, igraszki czy inne<br />
proste lub skomplikowane rozrywki, właśnie dla zabicia<br />
czasu albo chociażby tylko na hedonistyczne lenistwo<br />
w czasie, gdy to czas nas zabija – wolno acz nieustannie<br />
i nieuchronnie.<br />
O ironio, tu się król stworzenia pomylił,<br />
przeliczył, a może tylko w twórczym zapale zagalopował<br />
i zapomniał, co leżało u podstaw pomysłów – od koła<br />
poczynając, na najnowszych modelach przeróżnych<br />
komputerów kończąc. Bo oto okazało się, że wszystko to,<br />
co miało czas oszczędzać, a nawet magazynować go do<br />
wykorzystania na przyjemności, wynikające z radosnego<br />
fenomenu istnienia, obróciło się przeciw nam. Na złość<br />
zagrało na nosie, zakpiło i zachichotało złośliwie. Każdy<br />
kij ma dwa końce. Każdy wynalazek, mający z założenia<br />
służyć dobru człowieka (trwożnym milczeniem pomijam<br />
wynalazki służące do zadawania cierpienia bliźnim, od<br />
narzędzi tortur, po bomby atomowe), ma dwie strony<br />
– jasną i ciemną. I ta ciemna często bierze górę nad<br />
światłością. Więc to, co miało oszczędzać czas, bezczelnie<br />
go kradnie. Już mój dziadek Teofil (urodzony jeszcze<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
w dziewiętnastym wieku) nazywał telewizor „złodziejem<br />
czasu”, gdy wyciągał zza pazuchy fujarkę albo organki<br />
z kieszeni, by krowy na pastwisku, prócz przeżuwania<br />
zielonej soczystości, miały także doznania artystyczne<br />
wyższego rzędu. Dopiero niedawno naukowcy stwierdzili,<br />
że muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale także wpływa<br />
na mleczność krów! Był więc mój dziadek zarówno<br />
prorokiem, jak i wesołkiem pocieszającym zafrasowane<br />
zwierzątka oraz sfrustrowanych bliźnich.<br />
Ile tych „złodziejów czasu” w międzyczasie się<br />
namnożyło i ile coraz szybciej się mnoży w postępie<br />
geometrycznym czy też wykładniczym? Jeszcze nie<br />
zdążymy się dobrze zapoznać z jednym, a już drugi,<br />
nowszy i lepszy wpycha się na chama, chcąc zająć<br />
miejsce uboższego poprzednika, poprzedzony, a jakże,<br />
natarczywą reklamą – też lepszą, działającą nawet na<br />
podświadomość…<br />
A czasu coraz mniej. Od chwili do chwili. Chwil,<br />
które stają się coraz krótsze. To już nawet nie chwile,<br />
a chwilątka, chwilki, chwileczki, chwilunie. Jeszcze jedna<br />
się dobrze nie zaczęła, a już się skończyła, wypchnięta<br />
poza nawias, na margines, boczny tor przez nową, lepszą,<br />
krótszą, atrakcyjniejszą, wpraszającą się, naprzykrzającą,<br />
jak intruz, jak wścibska pożyczająca soli sąsiadka. Robią to<br />
tak perfidnie, że nawet nie mamy świadomości opisanego<br />
zjawiska…<br />
Nieodżałowanej pamięci Rysiu Riedel śpiewał<br />
w one dni, że „w życiu piękne są tylko chwile”. To<br />
też nieprawda, bo w życiu chwile są też niepiękne,<br />
a tych brzydkich i szarych jest znacznie więcej. W<br />
przeciwieństwie do pierwszych, króciuśkich, mijających<br />
błyskawicznie, niepiękne ciągną się jak guma do żucia –<br />
albo lepiej do życia(?) – lub jak makaron – ten z serialowej<br />
piosenki (młodszym przypominam, że chodzi o „Wojnę
domową”). Można zresztą filozoficznie stwierdzić, że<br />
życie tylko chwilką. Jeśli przyjmiemy takie założenie, to<br />
sztuka życia, mądrość życiowa, intuicyjne chwytanie<br />
się brzytwy pod różnymi postaciami (by oszukać czas),<br />
podpowiada, że tymi pięknymi, trwającymi okamgnienie<br />
chwilami, powinniśmy się delektować, smakować je,<br />
celebrować, zachwycać się, pomnażać i przenosić<br />
dalej serdeczną pamięcią oraz wspomnieniami, by<br />
neutralizowały beznadziejny czas, gdy zwątpienie puka<br />
do drzwi, obłaskawiając (z)mroki, w których często<br />
zanurzamy się po uszy, nie mówiąc już o duszy – wiem,<br />
wiem, że wyszedł mi mimochodem częstochowski rym,<br />
ale dobrze mi z tym…<br />
Nie oszukujmy się jednak, bo wszystko to na<br />
własne życzenie, z przyzwoleniem, z dobrodziejstwem<br />
inwentarza, na chwilę, na łapu capu, pobieżnie, po<br />
łebkach, naprędce, na muśnięcie, na pozorowane<br />
działanie. Na co to komu i po co? A któż to wie. Tak<br />
od zadyszki do zadyszki, od pierwszego (lepszego?), do<br />
drugiego (gorszego, choć miało być jeszcze lepsze!).<br />
W biegu, w pędzie, bez namysłu, bezrozumnie…<br />
„A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost…” – tłoczą się,<br />
kłębią w przepełnionej banałami i zaśmieconej zbędnymi<br />
informacjami mózgownicy błyskotliwe strofy genialnego<br />
Tuwima. I przyspieszają te słowa, i czyny… Migają twarze<br />
w szalonym pędzie. Czy to jeszcze pociąg, czy może już<br />
karuzela – z Madonnami?<br />
Zdumiony przyglądam się przewrotnemu<br />
światu, choć świat mnie nie zauważa i nie słyszy, bo<br />
z zagłuszającym grzmotem piorunów i szybkością<br />
błyskawicy przelatuje obok – to pociągiem pospiesznym,<br />
to odrzutowcem, to rakietą. Nie ma czasu na zamyślenie,<br />
refleksję, bo zanim myśl zdąży się rozpalić, już następna<br />
ją gasi, rozpychając się łokciami, bezpardonowo rugując<br />
poprzedniczkę, by zająć jej miejsce, by być… też tylko na<br />
chwilkę, bo już kolejna dopomina się o swoje, już nawet<br />
nie pięć minut, a pięć sekund…<br />
Próbuję wyhamować, ochłonąć, zreflektować<br />
się , napisać co ś se nsowne go w bezse nsowne j<br />
i bezdusznej pogoni za wszystkim i niczym. Ale jak to<br />
zrobić, by nie zanudzić, nie zniechęcić, nie wylądować<br />
w koszu, zanim skończy się pierwsze zdanie?<br />
Najlepsze do powiedzenia tego, co się chce<br />
powiedzieć, są przykłady. Z życia wzięte. Nie jakieś<br />
wyimaginowane, wydumane, wyskrobane z zakamarków<br />
chorej wyobraźni pobudzanej dopingiem, ale jasne,<br />
proste, jędrne, klarowne, jak wino najlepszej marki,<br />
działające na zmysły słuchacza czy czytelnika. Skąd<br />
jestem taki przemądrzały i o tym wiem? Dowiedziałem<br />
się przed dziesiątkami laty, gdy świat był trochę mniej<br />
zwariowany i zakręcony niż obecnie. Wtedy zimą padał<br />
śnieg, a w naszym kraju nie hodowało się lam, strusi<br />
czy baranów kameruńskich. Od kogo się dowiedziałem?<br />
Od starowinek, chodzących nabożnie na rekolekcje<br />
parafialne do wiejskiego, drewnianego kościółka.<br />
Największe wrażenie robiły na nich poruszające do głębi,<br />
wyciskające łzy i powodujące krwawienia serce, a często<br />
nawet nieuzasadnione poczucie winy, nauki wygłaszane<br />
przez grzmiąco brzmiących kaznodziejów, przywołujących<br />
właśnie konkretne przykłady. Dobro fruwało w nich pod<br />
niebiosa, a zło lądowało nieuchronnie w piekle – jeśli się<br />
nie nawróciło!<br />
Dlatego będzie przykład. Z przydługim wstępem,<br />
gdy wszystko tylko na chwilę: kiecka, buty, samochód,<br />
komputer… Bo jeszcze jednej sukienki dobrze nie<br />
przymierzysz, a już druga kusi krojem, kolorystyką,<br />
modą właśnie… A góry śmieci rosną, rosną, rosną (jak<br />
mury w solidarnościowej pieśni), zasypując cały świat.<br />
Jeszcze jednego komputera dobrze nie zainstalujesz,<br />
a już nowsza ge ne rac j a się wprasza, zawracając w głowie<br />
i w kieszeni. Na chwilę, chwileńkę, chwilątko… Wszystko<br />
te raz dzie je się tak szybko : w bie gu, w po go ni,<br />
w doganianiu, w przepędzaniu, w poganianiu, w pędzie,<br />
w obłędzie… Bez czasu do namysłu, na zastanowienie, na<br />
przemyślenie… Nowe myśli gonią i wyganiają nawet te,<br />
które nie zdążyły się jeszcze pojawić…<br />
Wszystko tylko na chwilę, jak lichwiarskie „chwilówki”,<br />
które trzeba długo spłacać; na byle jaką chwilę, byle jak<br />
zrobione. Na przykład taka pralka. Niegdyś, zakupiona<br />
z trudem, wystana w kolejce, wytęskniona i oczekiwana,<br />
prała przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Aż blaszana<br />
obudowa zardzewiała, a mniej lub bardziej skomplikowane<br />
mechanizmy zużyły się do szczętu. Z łezką w oku żegnał<br />
człowiek tę martwą istotę, wyrzucaną na złom, bo zżył się<br />
z nią, jak z psem czy kotem…<br />
Dzisiaj kupuje się estetyczną pralkę najnowszej<br />
generacji, najlepszą i najwspanialszą (tak ją przynajmniej<br />
reklamują!), która wytrzymuje tylko do końca okresu<br />
gwarancyjnego, będącego jednocześnie dniem śmierci,<br />
pe rfi dnie zaplanowanym przez pro duc e ntów – kłamców<br />
i oszustów w jednym… Ale nie ma się nad czym<br />
zastanawiać, bo już czekają jeszcze lepsze, nowszej<br />
generacji, najbardziej energooszczędne i piorące<br />
(szczególnie mózgi) cacka… Pytania się piętrzą i mnożą,<br />
ale największym problemem są łebki decydentów, którzy<br />
pozwalają i przyzwalają na to, by wytwarzać niezmierzone<br />
ilości tandetnych produktów, a przede wszystkim<br />
śmieci. Wszystko to z lotu ptaka wygląda jak działania<br />
monstrualnych istot, które są wiecznie naćpane albo<br />
przynajmniej chroniczne uzupełniają krew tradycyjnym<br />
Ce dwa Ha pięć O Ha. A może tak jest w istocie?<br />
Obejrzałem ostatnio, ze zdumieniem i przerażeniem,<br />
film dokumentalny, z którego wynikało, że prezydentem<br />
największego mocarstwa (zastrzelonym w głośnym<br />
zamachu ) „opiekował się” nadworny medyk pochodzenia<br />
niemieckiego, który systematycznie szprycował go<br />
narkotykami; nie jego jedynego zresztą, bo np. jego<br />
kochankę śpiewającą mu pięknie na urodzinach, także.<br />
Może moje dzieci i wnuki, po wielu latach, dowiedzą się<br />
(o zgrozo!) co brali aktualnie najważniejsi?!?<br />
Jeśli do tego dodamy wirtualne światy, które łączą<br />
się i przeplatają ze światem realnym, smutkiem wieje<br />
nawet z komedii, a chłód nadciąga i w środku upalnego<br />
lata… Na chwilę spienionego czasu lepszy wariant, głupszy<br />
serial czy nieporadna piosneczka napisana beztalenciem…,<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
33
no i oczywiście nowa, młodsza żona!<br />
No właśnie – młodsza żona, w dodatku piękniejsza<br />
i lepsza. Tu już najwyższy czas na zapowiadany, pierwszy<br />
lepszy przykład z życia wzięty.<br />
Pan młody był tuż przed czterdziestką. Już<br />
na pierwszy rzut oka macho. Bezczelny, z tupetem<br />
i chamstwem, które najdosłowniej malowało się na<br />
wypachnidłowanej twarzy. Inteligentny biznesman całą<br />
gębą, z wielką forsą i jeszcze większym mniemaniem<br />
o sobie. Właściciel wiekowego dworku, który przed laty<br />
nabył i właśnie odrestaurował. W tej architektonicznej<br />
perełce odbyła się uczta weselna, na której i ja<br />
byłem, miód i wino piłem itd. Ale byłem tam nie jako<br />
biesiadnik, a zaproszony błazen, mający uatrakcyjnić<br />
głupkowatym występem kabaretowym weselną ucztę.<br />
C o zre sztą uc zyniłe m , za całkie m niezłe pie niądze ,<br />
a usatysfakcjonowany moimi popisami pan młody (no,<br />
już nie za bardzo) zaprosił mnie wspaniałomyślnie do<br />
weselnego stołu i ubaw po pachy do samego rana.<br />
Panną młodą była piękna, inteligentna i wrażliwa<br />
dwudziestolatka, którą polubiłem od pierwszego<br />
wejrzenia. I nie mogłem zrozumieć, jak taka dziewczyna<br />
może wychodzić za tego prostaka i chama, wprawdzie<br />
z mamoną, ale jednak… Cóż – jej wybór. Któż zresztą<br />
kobietę zrozumie? A była już… czwartą żoną krezusa!<br />
Nie to było jednak najdziwniejsze. Niepojęte było,<br />
przynajmniej dla mnie, to, że na owej uczcie były… trzy<br />
poprzednie żony nadzianego forsą bohatera! Z kilkoma<br />
sztukami nieletniego przychówku! Bawiły się do wschodu<br />
słońca, beztrosko, na luzie, jak gdyby nigdy nic!!! Bo taka<br />
moda, taki trend, że wszystko na chwilkę, chwileńkę,<br />
chwilątko, a więc żona też! Może to pokłosie oglądania<br />
tasiemcowych seriali (od „Mody na sukces” poczynając),<br />
gdzie całe życie sprowadza się do lawinowych zmian<br />
partnerów seksualnych, tak że w kolejnych odcinkach<br />
można się pogubić, bo nie da się już doliczyć, kto z kim<br />
i ile razy się pier…, chciałem powiedzieć kochał.<br />
W miastach ilość rozwodów przewyższa ilość<br />
zawieranych małżeństw. Cóż taka moda, taki trend<br />
(wiem że się powtarzam, choć – prócz kobiet – nic<br />
się nie powtarza!), a nowszy model przecież lepszy<br />
o d te go stare go, zaj eżdżo ne go gruc ho ta! Wszystko<br />
w porządku (?) gdy sezonowi małżonkowie nie mają<br />
dzieci. Wtedy nich się żenią i rozwodzą nawet dziesiątki<br />
razy, gdy tylko mają zdrowie i kasę. Jeśli jednak efektem<br />
ich rozlicznych zbliżeń (przed oddaleniami) są dzieci,<br />
j uż nie c zas na iro nię , dr winy, c zy po dśmie c hujki.<br />
To najprawdziwszy dramat istot powołanych na<br />
świat przez nieodpowiedzialnych osobników, którzy<br />
nie zasługują na m iano ro dziców, ko jarząc e się<br />
z ciepłem rodzinnym, bezpieczeństwem oraz z domem<br />
zbudowanym głównie z serc, a dopiero potem ze ścian.<br />
Niewinnych dzieci, które do końca życia muszą cierpieć<br />
za niepopełnione czyny… Wiem, że uogólniam, że nie<br />
można wszystkiego mierzyć jedną miarą, ale dramaty<br />
i tragedie rozbitych rodzin najdosłowniej bolą…<br />
Coś się poważnie zrobiło, a miało być lekko,<br />
łatwo i… przyziemnie. Przyjemnie też miało być! Bo<br />
przyjemności, bez ograniczeń, w najwyższej cenie są<br />
34<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
priorytetem, tak ważnym, że aż bezcennym! Wiem,<br />
wiem, jestem zacofanym konserwatystą starej daty, nie<br />
z tej epoki, dla którego nowe ma sens tylko wtedy, gdy<br />
jest lepsze od starego. Wynika to nie tylko z biologicznych<br />
uwarunkowań, bo dusza młodziutka jak brykający, rączy<br />
źrebak, a z poważnego traktowania życia, które trwa<br />
tylko chwilę. Jestem z wyboru autsajderem, wlokącym<br />
się w ogonie przemian. Dlatego głupio wyglądam<br />
i głupio się czuję w towarzystwie z najwyższych sfer<br />
(a mam szczęście i nieszczęście bywać wśród elit, jak<br />
i bratać się z bliższymi mi menelami), w których panowie<br />
m aj ą zw ykle c zwartą c zy piąta żo nę , co o głaszają<br />
z dumą i wyniosłością samców alfa. A ja? Pytany o numer<br />
żony zwykle czerwieniłem się jak pierwszoklasista i ze<br />
spuszczoną głową dukałem, że pierwsza… Ech, szkoda<br />
biadać… Myślałem i myślałem, aż wymyśliłem i od<br />
razu moje akcje na towarzysko-próżnościowej giełdzie<br />
wzrosły. Teraz przedstawiam swoją ślubną słowami: To<br />
moja AKTUALNA żona!<br />
Prawda, jak pięknie brzmi! Wprawdzie mojej aktualnej<br />
żonie nie za bardzo się to podoba, ale przecież<br />
stwierdzenie jest prawdziwe, to „szczyro prowda”, jakby<br />
powiedział znajomy baca, a ile rodzi domysłów: która to<br />
żona?, na jak długo?, kiedy będzie następna?, a może<br />
już kolejna na podorędziu i ta nie może się doczekać<br />
rozwodu? Już też nie patrzą na mnie ważni panowie<br />
z grubymi potrfelami, z najwyższych półek, jak na<br />
nieudacznika czy obrzyganą, nieporadną i politowania<br />
godną sierotę.
KRZYSZTOF ŁOZOWSKI: MIASTO ŁOZOWSKO WIELKIE, OLEJ, PŁÓTNO, 40X50CM, 2015<br />
KRZYSZTOF ŁOZOWSKI: Okna zanurzone w akwamarynie, olej, płótno, 40x30cm, 2013<br />
To taki śmiech przez łzy, zapach przez bzy, gdy<br />
wszystko na chwilę ze świadomością, że jedyną stałą, nie<br />
poddającą się zmianom jest… niestałość i zmienność,<br />
bo wszystko inne tylko do czasu: stanowiska, zaszczyty,<br />
miejsca na pomnikach czy na okładkach kolorowych<br />
pisemek. Już kolejna gwiazdka mruga zalotnie… sutkiem(!),<br />
gasząc chwilową poprzedniczkę; już nowe wybory, które<br />
zmiotą ze stanowisk wszystkomogących przez chwilę;<br />
już z pomników wichrem historii postrącani niegdysiejsi<br />
święci, ustępują miejsca nowym idolom…<br />
I tak, wyścig szczurów trwa, życie toczy się coraz<br />
szybciej, na okrągło, na niby, na fałsz… Bez autorytetów,<br />
z ruchomą prawdą, bez punktów odniesień, bez własnego<br />
miejsca na ziemi, nad którą ludzie, jak zdezorientowane<br />
ptaki, kołują wysoko, daremnie szukając rodzinnego<br />
gniazda lub chociażby miejsca zaczepienia. A ból istnienia,<br />
który próbujemy zagłuszyć rożnymi sposobami, coraz<br />
intensywniejszy…<br />
Skaczę z tematu na temat, jak pijany zając przed<br />
śrutem z flint bohaterskich myśliwych. Natłok zbędnych<br />
informacji powoduje ADHD nie tylko u dzieci. Jestem w tej<br />
chwili, piszę w tej chwili, a po chwili mnie nie ma – i to nie<br />
żadna ściema.<br />
W czasach, gdy brak czasu, gdy wszystko trwa<br />
krótko, na dłużej zatrzymał nas tylko… koronawirus!<br />
I przywołał wszystkich do porządku. Unieruchomił<br />
machinę, która zdała się nie do zatrzymania! Nieproszony,<br />
niechciany, wredny i bezczelny intruz, który traktuje<br />
jednakowo zarówno prezydenta, jak i sprzątaczkę, nie<br />
pytając o stanowiska, stany kont czy świadomości. Jeszcze<br />
przed rokiem wydawał się tak odległy, że aż abstrakcyjny,<br />
nieosiągalny, niemal zmyślony. Hulał gdzieś w Państwie<br />
Środka, a zacofani Azjaci nie mogli sobie z nim poradzić.<br />
My w Europie albo w Stanach byliśmy ważni, dumni,<br />
rozwinięci, dyktujący warunki i decydujący o losach innych,<br />
siedząc w rozpędzonym, cywilizacyjnym tirze, którego nie<br />
zatrzyma głupi (ś)wirus! „Pycha kroczy przed upadkiem” –<br />
ta salomonowa, biblijna mądrość jest wygłaszana ostatnio<br />
często przez pełnych pychy osobników. Wyniosłość przed<br />
pokorą, którą trzeba przyjąć nagle i niespodziewanie.<br />
Trzeba było się zatrzymać, zrobić krok do tyłu i wykopać<br />
niezliczone groby, które nie były ujęte w krótkotrwałych<br />
czy dalekosiężnych prognozach…<br />
Ale idzie wiosna, rozsłoneczniona, roześmiana.<br />
Zieloność czeka cierpliwie, by nagle wybuchnąć, zawrócić<br />
w głowach optymizmem z wiarą, nadzieją i (nade wszystko)<br />
miłością, która „cierpliwa jest, łaskawa jest” i „wszystko<br />
przetrzyma”, a więc czas pandemii też, byśmy wrócili (nie<br />
wszyscy, niestety) do piękniejszego i lepszego świata, do<br />
piękniejszego i lepszego życia, które jest jednym wielkim<br />
sensem, głoszącym pochwałę istnienia – już nie na chwilę,<br />
a na zawsze… [JW]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
35
RZEŹBA<br />
GAIA<br />
36<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
S I Ł A N A T U R Y<br />
LORENZO QUINN<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
37
LOOKING TOWARDS THE PAST<br />
38<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
LORENZO QUINN (ur. 7 maja 1966 w Rzymie)<br />
– wło sko - am e r ykański artysta rzeźbiarz, akto r<br />
i producent filmowy, piąty syn hollywoodzkiego aktora<br />
Anthony’ego Quinna, laureata Oscara, i projektantki<br />
kostiumów Jolandy Addolori, jest czołowym<br />
awangardowym rzeźbiarzem figuratywnym.<br />
Dwudziestokilkuletni Quinn cieszył się krótką karierą<br />
aktorską, grając u boku swojego ojca. Nie lubił<br />
jednak pracy w zawodzie aktorskim i postanowił<br />
skoncentrować się wyłącznie na rzeźbie. W swojej<br />
pracy inspirował się takimi artystami jak Michał Anioł,<br />
Pietro Bernini, Jean-Baptiste Carpeaux czy Auguste<br />
Rodin. Jego droga zawodowa jest imponujaca – rzeźby<br />
autorstwa Lorenzo Quinna znajduja się w publicznych<br />
i prywatnych kolekcjach na całym świecie; w licznych<br />
instytucjach muzealnych, ratuszach i bankach, a także<br />
stały się własnością takich osobistości jak Jan Karol<br />
I Burbon, szejk Muhammad ibn Raszid Al Maktum,<br />
sir Bernie Ecclestone, sir Elton John, Lakshmi Mittal,<br />
Donald Trump czy Rudy Giuliani. Jego monumentalna<br />
rzeźba Encounters (Spotkania) wystawiona została<br />
na Majorce w 2003 roku, a Aspire w Dosze (Katar)<br />
podczas Igrzysk Azjatyckich 2006. Dwie z jego rzeźb<br />
– What Goes Around, Comes Around i The Force of<br />
Nature zainstalowano w czerwcu 2008 roku przez<br />
Galerię Belvedere w Marina Barrage w Singapurze,<br />
w stałej kolekcji Public Utilities Board of Singapore.<br />
W 1994 roku, otrzymał zlecenie z Watykanu, by<br />
stworzyć rzeźbę św. Antoniego. Rzeźba została<br />
pobłogosławiona przez papieża Jana Pawła II na placu<br />
Świętego Piotra. 5 marca 2002 roku Quinn wraz ze<br />
swoją grupą artystów z projektem Angels of the World<br />
dostał się do finału konkursu zorganizowanego przez<br />
Lower Manhattan Development Corporation, gdzie<br />
jury wybrało projekt upamiętniający tych, którzy<br />
zginęli w zamachu na World Trade Center.<br />
Lorenzo Quinn stał się sławny na całym świecie<br />
dzięki monumentalnym, wizjonerskim pomysłom,<br />
wśród których największą popularnością cieszyła<br />
się dotąd instalacja Support, przedstawiająca dłonie<br />
wynurzające się z kanału i podtrzymujące jeden<br />
z zanurzonych w nim weneckich budynków.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
39
LEAN ON ME<br />
Twoja artystyczna droga jest doprawdy imponująca.<br />
Początkowo studiowałeś malarstwo (w American<br />
Academy of Fine Arts w Nowym Jorku), jesteś<br />
producentem i aktorem, wystąpiłeś w kilku ważnych<br />
produkcjach filmowych, w tym Onassis: The Richest<br />
Man in the World, Stradivari i uznanej kreacji jako<br />
Salvador Dalí w Dalí. Dlaczego rzuciłeś aktorstwo?<br />
Nie spełniałem się w tej formie sztuki. Wiele rzeczy<br />
mi się nie podobało w aktorstwie, ale głównie fakt,<br />
że zawsze trzeba podążać za czyjąś kreatywnością.<br />
Jako indywidualny, niezależny artysta postępuję<br />
zgodnie z własnymi wytycznymi twórczymi i to właśnie<br />
lubię w sztuce. W aktorstwie mi tego zabrakło. Inna<br />
rzecz to wybujałe ego na każdym planie filmowym.<br />
Wiesz, wystarczy, że na co dzień muszę się zmagać<br />
z własnym ego, więc radzenie sobie z przerostem ego<br />
innych było zbyt przytłaczające. Mój ojciec był bardzo<br />
znanym aktorem, więc wiem, jak wygląda Hollywood<br />
40<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
od podszewki i jak działa hollywoodzka polityka – to też<br />
mi się nie podobało. Czasami jako aktor interpretujesz<br />
postać, a potem idziesz do domu i tak naprawdę nie<br />
wiesz, kim jesteś. Czy dalej jesteś odgrywaną postacią<br />
czy już osobą prywatną? Gdzie przebiega granica?<br />
Ja jestem osobą prywatną; nie przepadam za<br />
publicznymi pokazami, nie lubię być celebrytą.<br />
Jako aktor zawsze jesteś wystawiony na pokaz i to jest<br />
kolejny powód, dla którego rzuciłem aktorstwo.<br />
Dlaczego w końcu zdecydowałeś się zostać<br />
rzeźbiarzem?<br />
Kiedy malowałem, zawsze szukałem w swoim malarstwie<br />
elementu 3D, moje obrazy zazwyczaj były dość<br />
wolumetryczne. Jako rzeźbiarz mam do czynienia<br />
z rzeczami, z którymi nie stykam się podczas malowania.<br />
Na przykład muszę radzić sobie z Matką Naturą,<br />
z grawitacją. W malarstwie tego nie ma. W rzeźbie nie
M ALOWANIE<br />
JEST JAK FILM<br />
R ZEŹBIENIE<br />
JEST JAK TEATR<br />
można oszukiwać (w malarstwie – owszem). Nawiasem<br />
mówiąc, uwielbiam malować, szkoda, że nie kontynuuję<br />
tej dziedziny sztuki tak często, jak bym sobie życzył,<br />
ale od czasu do czasu sięgam po pędzel. Jednak muszę<br />
przyznać, że jakość mojego malarstwa to nie to samo<br />
co jakość mojej rzeźby. W malowaniu jest dużo techniki,<br />
malarstwo jest fantastyczne i bardzo kreatywne, ale to<br />
rzeźba jest moją miłością. Porównując te dwie dziedziny<br />
sztuki, powiedziałbym, że malowanie jest jak film,<br />
a rzeźbienie jest jak teatr.<br />
Stworzyłeś kilka niesamowitych rzeźb, które<br />
przeciwstawiają się grawitacji – mówię tu o serii Siła<br />
Natury. Wydaje się to niemożliwe, ale udało Ci się<br />
uchwycić ruch, wiatr we włosach i ubraniu. Jak tego<br />
dokonałeś?<br />
Rzeźbienie to także inżynieria, tu trzeba walczyć nie<br />
tylko z materią, ale też z żywiołami, aby uchwycić stan<br />
nieważkości. I jest to fantastyczne uczucie, jeśli jesteś<br />
w stanie to osiągnąć. W malarstwie jest to bardzo łatwe,<br />
w rzeźbie trzeba się namęczyć. Dlatego właśnie lubię<br />
rzeźbić. Ponieważ nie jesteśmy tylko artystami, ale też<br />
stajemy się trochę inżynierami.<br />
„Im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz… bądź<br />
dawcą”, Twoje kreacje są bardzo sugestywne, budzą<br />
emocje i poruszają ważne tematy. Wykazujesz<br />
dbałość o planetę; wykonałeś kilka bardzo ważnych,<br />
znaczących prac na tematy społeczno-polityczne,<br />
takie jak wojna, przemoc domowa, wykorzystywanie<br />
seksualne i prawa człowieka (np. This Is Not A<br />
Game, Home Sweet Home, Love Me Tender, Without<br />
boundaries). Czy myślisz o sobie jako o artyście<br />
z misją?<br />
Nie myślę o sobie jako o artyście z misją, ponieważ<br />
nie tworzę w tym celu. Tworzę takie prace, a nie inne,<br />
bo odczuwam taką potrzebę. Oto kim naprawdę<br />
jestem. To nie jest żadna fasada, nie jest to z góry<br />
przemyślane, nie robię tego, żeby zaimponować – jest<br />
to naprawdę autentyczne i wypływa z mojego wnętrza.<br />
Nie wyobrażam sobie tworzenia sztuki, która nie ma<br />
żadnego głębszego znaczenia. Po prostu myślę, że sztuka<br />
bez przesłania jest jak dekoracja, wiesz – jest po prostu<br />
ornamentalna. Nie chcę, aby moja sztuka była tylko<br />
dekoracyjna. Gdybym chciał zająć się sztuką zdobniczą,<br />
byłbym znacznie bardziej płodny, ponieważ jest tak wiele<br />
pięknych obrazów, które mógłbym wyrzeźbić! Ale nie<br />
wiąże się z tym żaden większy sens, żadne przesłanie,<br />
a każda rzeźba, którą wykonuję – duża czy mała – musi<br />
posiadać tę podstawową cechę. W rzeczywistości<br />
przesłanie pojawia się w mojej głowie jeszcze przed<br />
zmaterializowaniem dzieła, które chcę wykonać. Kiedy<br />
więc myślę o nowej rzeźbie, najpierw werbalizuję to,<br />
co chcę przekazać. Ponieważ uważam, że sztuka jest<br />
komunikacją, sztuka jest dialogiem. Ty i ja prowadzimy<br />
teraz dialog. Zadzwoniłaś do mnie, ponieważ wiedziałaś,<br />
że chcesz zrobić ze mną wywiad. Nie wykonałaś tego<br />
telefonu niespodziewanie. Zadzwoniłaś do mnie<br />
z jakiegoś powodu. Więc kiedy tworzę sztukę, zawsze<br />
przyświeca mi jakiś cel. Nie tworzę sztuki bez powodu.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
41
SZUKAM BARDZO ŁATWEJ,<br />
BEZPOŚREDNIEJ KOMUNIKACJI Z WIDZEM<br />
LOVE<br />
Głęboko wierzę, że jesteś artystą z misją i uważam,<br />
że wszyscy artyści powinni być tacy jak Ty, ponieważ<br />
uprzywilejowane osoby publiczne powinny kształcić<br />
i dawać przykład. Myślę, że to właśnie robisz<br />
i uważam, że jest to bardzo potrzebne.<br />
To bardzo miłe z Twojej strony, dziękuję.<br />
Wspomniałeś, że pierwotna myśl, idea kształtuje<br />
się w Twojej głowie, zanim w ogóle zasiądziesz do<br />
manualnej pracy nad dziełem. Najpierw pojawiają się<br />
słowa, tekst poetycki, który w konsekwencji staje się<br />
integralną częścią dzieła. To dość nowatorskie.<br />
Skąd ten pomysł?<br />
Słowa są moją inspiracją, fascynują mnie. Na przykład<br />
Give and Receive są słowami, które wywołały w mojej<br />
głowie obraz rzeźby. Wiesz, wielu krytyków nie zgadza<br />
się z moją pracą i myślę, że głównym powodem jest to,<br />
że moje dzieła są bardzo bezpośrednie, niezawoalowane.<br />
Nie potrzebuję krytyków do interpretacji mojej sztuki,<br />
nie szukam ich aprobaty. Szukam bardzo łatwej,<br />
42<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
bezpośredniej komunikacji z widzem, który interesuje<br />
mnie jako widz, a nie jako krytyk. Chcę mówić językiem<br />
międzynarodowym, zrozumiałym dla wszystkich, nie<br />
tylko dla elit. Chcę posługiwać się prostymi przekazami,<br />
prostymi obrazami. Kiedy widz zobaczy moje dzieło,<br />
powinien od razu być w stanie powiedzieć, o czym jest<br />
dana rzeźba, nawet przed zapoznaniem się z tytułem<br />
pracy. Nie jestem artystą abstrakcyjnym i nie chcę być,<br />
ponieważ mam coś do powiedzenia. Chcę, aby moje<br />
prace były zrozumiałe. Gdybyśmy prowadzili naszą<br />
rozmowę w różnych językach – Ty po polsku, a ja po<br />
chińsku, nie zrozumielibyśmy się. Byłaby to abstrakcyjna<br />
rozmowa. Tak to czuję. Moja sztuka ma być prostolinijna<br />
i przystępna.<br />
Kiedyś powiedziałeś: „Nie chcę tworzyć żadnych<br />
barier swoją sztuką’’. Właściwie częściowo już<br />
odpowiedziałeś na to pytanie, ale chciałabym<br />
nawiązać do Twoich rzeźb dłoni, rąk. Wykonałeś ich<br />
dużo. Ręce, gesty, to język uniwersalny, zrozumiały dla<br />
wszystkich, w każdym zakątku świata. Czy właśnie to Ci<br />
przyświeca, gdy tworzysz rzeźby dłoni?
Widziałaś moje prace, więc wiesz, że rzeźbię nie tylko<br />
ręce, ale także całe postaci, pełne figury. Ale większość<br />
moich dużych, monumentalnych rzeźb to właśnie ręce.<br />
I znów powodem jest to, aby moje prace, przesłanie<br />
w nich zawarte, mogły być powszechnie rozumiane<br />
i akceptowane. Wiele moich rzeźb stworzyłem<br />
i sprzedałem na Bliskim Wschodzie, a wiadomo,<br />
że tam kulturowo nie ma pozwolenia na przedstawianie<br />
nagich postaci. Dla mnie to nie jest problem, ponieważ<br />
mogę powiedzieć to, co chcę przekazać, przedstawiając<br />
samą rękę czy gest. Gesty są niesamowicie opisowe.<br />
Można opowiedzieć całe życie, używając tylko rąk.<br />
Nie chciałbym skupiać się tylko na rękach, bo<br />
stałoby się to nudne, lecz kiedy pracuję nad dużymi,<br />
monumentalnymi dziełami sztuki, staram się używać rąk<br />
jako tematu przewodniego. Ponieważ ten przekaz jest<br />
uniwersalny i zawiera podstawowe przesłanie.<br />
Zacząłeś tworzyć bardziej symboliczną sztukę opartą<br />
na kole i kwadracie – co one symbolizują?<br />
Kwadrat symbolizuje postać męską, a koło jest okrągłe<br />
jak kobieta. Chcę stworzyć swój własny język, podobnie<br />
jak Szekspir stworzył, wymyślił ponad tysiąc nowych<br />
słów. Chcę używać sztuki wizualnej do przedstawiania<br />
ludzi, przedmiotów lub emocji. I zaczynam od podstaw<br />
– od kwadratu i koła. Uważam, że ogólnie mężczyźni<br />
są bardziej kwadratowi. Mamy twardsze powierzchnie,<br />
mamy kąty i w pewnym sensie jesteśmy dość prości<br />
w konstrukcji. Wyobraź sobie sześcian – sześcian jest<br />
bardzo prosty, choć kanciasty. Podnosisz go, kładziesz na<br />
stole, a ponieważ ma mocną podstawę, nie porusza się,<br />
pozostaje w miejscu. Natomiast okrąg, kula, koło – gdy je<br />
poruszysz, toczy się i buja. Jeśli położysz je na stole, kręci<br />
się wokół, więc jest bardziej złożone, ale też bardziej<br />
miękkie i delikatne w dotyku. Nie ma twardych krawędzi<br />
ani zadziorów. Tak więc w wielu moich pracach używam<br />
tych obiektów: koła lub kwadratu, aby przedstawić<br />
mężczyznę lub kobietę.<br />
„Sztuka publiczna należy do ludzi; rzeźbiarz nie<br />
istnieje po zainstalowaniu dzieła” – w jakim stopniu<br />
jesteś przywiązany do swoich dzieł? Czy trudno Ci jest<br />
rozstawać się ze swoimi rzeźbami?<br />
GIVE<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
43
EMPATHY FEMALE<br />
THE FORCE OF NATURE<br />
O nie, absolutnie nie. Ale bardzo trudno było rozstawać<br />
się z obrazami. Pracowałem nad jednym obrazem<br />
czasem miesiąc, czasem rok albo dłużej, a potem<br />
oczywiście go sprzedawałem i miałem z tego pieniądze.<br />
Ale po pewnym czasie pieniądze znikały, ale nie było<br />
też obrazu i pojawiał się żal. Myślałem wtedy: to<br />
niesprawiedliwe! (śmiech). Natomiast jeśli chodzi<br />
o rzeźby, to zawsze mam odlew i zawsze mam prawa<br />
autorskie, więc w tym przypadku raczej dzielę się swoją<br />
pracą z klientami, nie do końca się z nią rozstaję. Inaczej<br />
jest, kiedy rzeźbię w marmurze. Wtedy tak – ciężko mi<br />
się rozstawać z moim dziełem. Natomiast jeśli mówimy<br />
o pracy publicznej, to już jest inny temat – nie mam<br />
z tym większego problemu. W tym przypadku moim<br />
absolutnym przywilejem i zaszczytem jest to, że dzieło<br />
nie jest już moje, że jest własnością ludzi. Jest to także<br />
sposób na pozostawienie pewnego dziedzictwa po<br />
sobie. Wiesz, życie na ziemi jest takie krótkie. Czas,<br />
w którym tu jesteśmy, mija w jednej chwili. Mam już 54<br />
lata. Patrzę wstecz i przypominam sobie, jak miałem 3,<br />
4, 5 lat, tak jakby to było wczoraj. Im jestem starszy,<br />
tym szybciej mija czas. Obecnie pracuję nad rzeźbą<br />
o przemijaniu. To bardzo interesująca rzeźba – Wahadło<br />
czasu (myślę, że kiedy będzie gotowa, będzie to moja<br />
najlepsza, jak dotąd, praca). Myślisz o czasie, widzisz<br />
dorastające dzieci, moje mają 26, 24, a najmłodsze 15<br />
lat, a jeszcze wczoraj były w moich ramionach, a dzień<br />
wcześniej to ja byłem w ramionach mojego ojca. Jako<br />
artysta zapewniam sobie długowieczność, będę istnieć,<br />
nawet gdy mnie już nie będzie. Pomyśl o wielkich<br />
mistrzach z przeszłości, nadal są z nami każdego dnia<br />
i to jest naprawdę niesamowite.<br />
Widziałam film, na którym tworzysz obraz, używając<br />
własnej krwi. Nazwałeś tę pracę Autoportret DNA<br />
44<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
mojego odcisku palca. Muszę przyznać, że film jest<br />
dość mocny i bardzo interesujący! Jaki był zamysł<br />
powstania tej pracy?<br />
Poszedłem oddać krew; Jestem dawcą, od czasu<br />
do czasu oddaję krew. Tym razem motywem<br />
przewodnim był Covid. Dojechałem na miejsce,<br />
wypełniłem wszystkie potrzebne dokumenty,<br />
zaczęto pobierać mi krew. Nagle zdałem sobie<br />
sprawę, że nie umieściłem w papierach jednej<br />
drobnej rzeczy. Na wszelki wypadek zawołałem<br />
lekarza i powiedziałem: „zapomniałem dodać,<br />
że biorę tabletki na włosy, nie wiem, czy to ważne,<br />
ale chcę, żebyś wiedział”. A on na to „Nie możesz<br />
oddać krwi, jeśli je bierzesz”. Na to ja: „Naprawdę?<br />
Dzięki Bogu, że ci powiedziałem”. Ale krew została<br />
już pobrana i w zaistniałej sytuacji zamierzali ją po<br />
prostu wyrzucić. Więc szybko zareagowałem: „Nie,<br />
nie, nie! Nie wyrzucamy! Jestem artystą i mam<br />
pomysł, jak tę krew wykorzystać”. W każdym razie<br />
krew została uratowana, szybko wróciłem z nią do<br />
studia, wziąłem białe płótno i stworzyłem duży<br />
odcisk mojego palca, używając mojej własnej krwi<br />
zamiast farby. Pomysł jest taki, że po zakończeniu<br />
pandemii przekażę pieniądze ze sprzedaży tego<br />
obrazu dla banku krwi. Taki był przecież pierwotny<br />
cel – oddać krew, więc teraz oddam ją w postaci<br />
mojego obrazu. Jeśli nie mogę oddać krwi, oddam<br />
pieniądze.<br />
Teraz mam pytanie techniczne: opowiedz nam<br />
trochę o procesie tworzenia. Wiem, że zaczynasz<br />
od tekstu, ale interesuje mnie, od czego zaczynasz<br />
robić rzeczywistą rzeźbę? Jakiego materiału<br />
używasz? Jak wygląda ten proces?
EMPATHY FEMALE<br />
BALANCE OF LOVE<br />
GIVE AND TAKE<br />
CO<br />
TO<br />
JEST<br />
SZTUKA?<br />
ME WE<br />
FOUR LOVES<br />
MYŚLĘ,<br />
ŻE TO<br />
ZMATERIALIZOWANIE<br />
E MOCJI<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
45
BUILDING BRIDGES<br />
YOU ARE THE WORLD<br />
46<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
EMPOWERMENT<br />
Co robię… hmm… to zależy. Tu nie ma z góry ustalonej<br />
reguły. Zwykle zaczynam od rysunku, a potem bywa<br />
różnie. Najprawdopodobniej zrobiłbym szkielet<br />
z drutu, potem dodałbym plastelinę i zrobiłbym makietę.<br />
Następnie, jeśli miałaby to być bardzo duża rzeźba,<br />
zeskanowałbym makietę i zlecił druk 3D, co pomaga<br />
zaoszczędzić co najmniej 6 miesięcy pracy. Następnie<br />
pracowałbym na wydrukowanym modelu, który<br />
pokrywałbym gliną, aby wykonać ostateczny odlew.<br />
Twoje rzeźby są bardzo wyrafinowane, eleganckie<br />
i pełne harmonii. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam<br />
Twoje prace, od razu pomyślałam, że same w<br />
sobie przypominają biżuterię. Jak to się stało, że<br />
postanowiłeś tworzyć biżuterię na podstawie swoich<br />
rzeźb?<br />
Cóż, w pewnym momencie ludzie zaczęli mnie zaczepiać:<br />
„Spójrz, ta rzeźba wygląda jak bransoletka, powinieneś<br />
na jej podstawie zrobić bransoletkę. Inni artyści robią<br />
takie rzeczy”. Ale nie można tak po prostu zmniejszyć<br />
dużej rzeźby i zrobić z niej biżuterii. Trzeba wykonać<br />
pewną pracę, dostosować temat, materiał, aby na<br />
bazie konkretnej rzeźby stworzyć wyrób jubilerski.<br />
Dlatego zatrudniłem do współpracy kogoś, kto umie<br />
przetransferować moje rzeźby na biżuterię. Wie, jak to<br />
zrobić i tym właśnie się zajmuje. Nie wszystkie rzeźby<br />
nadają się do tego projektu, musimy działać wybiórczo.<br />
Ale głównym powodem tego pomysłu jest to, że<br />
wiele moich rzeźb mieszka w domach prywatnych.<br />
Tylko monumentalne dzieła znajdują się w miejscach<br />
publicznych, ale większość moich prac należy do osób<br />
prywatnych i przez to nie jest dostępna dla szerszej<br />
publiczności. Stąd tylko ograniczona, niewielka liczba<br />
osób może je zobaczyć. Dlatego przesłanie w nich<br />
zawarte nie jest szeroko dostępne. W przypadku<br />
biżuterii jest inaczej. Nie są to pojedyncze egzemplarze,<br />
większa ilość osób nosi ją, pokazuje, dzieli się z innymi,<br />
co powoduje, że konkretna rzeźba staje się tematem<br />
rozmowy i tego, co ona reprezentuje i co artysta chciał<br />
przez nią przekazać. Zasadniczo jest to inny sposób<br />
na przekazanie artystycznego przesłania szerszej<br />
publiczności na większą skalę.<br />
Nadal znajdujemy się w środku pandemii. Galerie,<br />
muzea, teatry, kina są wciąż zamknięte. Dla artystów<br />
to bardzo trudny czas. W jaki sposób wpłynęło to na<br />
Ciebie i Twoją sztukę?<br />
W czasie pandemii byłem znacznie bardziej płodny niż<br />
kiedykolwiek i niezwykle kreatywny. Dla mnie był to<br />
pierwszy rok, od wielu lat, kiedy nie podróżowałem<br />
i mogłem zostać w domu. A musisz wiedzieć, że czasami<br />
podróżuję nawet do 200 dni w roku. Czy możesz sobie<br />
wyobrazić, jak to wpływa zarówno na kreatywność, jak<br />
i na produktywność? Odwiedzam klientów, miejsca,
NIE WYOBRAŻAM SOBIE TWORZENIA SZTUKI,<br />
KTÓRA NIE MA GŁĘBSZEGO ZNACZENIA<br />
w których umieszczane są moje rzeźby, wystawy<br />
i tak dalej. Teraz jestem w domu, więc mogę tworzyć<br />
bez żadnych zakłóceń. To był dla mnie fantastyczny<br />
artystycznie rok. Oczywiście nie mogę teraz publikować<br />
moich nowych prac, czekam, aby pokazać je na<br />
następnych wystawach sztuki i bardzo zależy mi na<br />
tym, aby móc podzielić się tym, nad czym pracowałem<br />
przez ten czas. Myślę, że moje następne wystawy będą<br />
sporą niespodzianką. Prywatnie, ponieważ moja rodzina<br />
i przyjaciele są zdrowi i czują się dobrze, a ja byłem<br />
niesamowicie produktywny, miniony rok był bardzo<br />
dobry dla mnie i mojej twórczości. Jednak negatywnym<br />
aspektem Covidu jest niewątpliwie cierpienie całego<br />
świata. Ludzie tracą życie, miejsca pracy, zamykają się<br />
firmy, jest strach o przyszłość, o to jak będzie wyglądał<br />
świat po pandemii. Z pewnością życie już nie będzie takie<br />
jak kiedyś. Tak więc, na poziomie emocjonalnym był to<br />
bardzo trudny rok, ale na mnie osobiście nie odcisnął<br />
zbytniego piętna.<br />
Urodziłeś się w Rzymie, dorastałeś we Włoszech<br />
i Ameryce, obecnie mieszkasz w Barcelonie. Dużo<br />
podróżujesz, wystawiając swoje prace na całym<br />
świecie, od Ameryki po Europę, Bliski Wschód i Azję.<br />
Gdzie jest Twoje miejsce na ziemi? Gdzie jest Twój<br />
dom?<br />
Dobre pytanie. Mój dom jest tam, gdzie jest moja<br />
rodzina. Moi najbliżsi mieszkają w Hiszpanii, więc mój<br />
dom jest obecnie w Hiszpanii. Gdyby moja rodzina<br />
przeprowadziła się do Miami lub do Włoch – to te<br />
miejsca stałyby się moim domem. Jestem tu od prawie<br />
24 lat – dlaczego to mówię? Ponieważ przyjechaliśmy tu<br />
pierwotnie na krótki okres, na 6 miesięcy, a to było 24<br />
lata temu. Przez pierwsze 2-3 lata nawet nie myśleliśmy<br />
o kupnie domu, po prostu wynajmowaliśmy miejsce do<br />
mieszkania z myślą, że w końcu wrócimy do Nowego<br />
Jorku, ponieważ stamtąd przyjechaliśmy. Ale życie w<br />
Hiszpanii jest bardzo dobre. Jakość życia jest wysoka.<br />
Wydaje mi się, że jedyną rzeczą, której mi tu brakuje,<br />
to biznes. W Nowym Jorku jest więcej możliwości<br />
prowadzenia biznesu niż w Hiszpanii. Ale życie to nie<br />
tylko pieniądze! Powodem, dla którego zarabiasz, jest<br />
lepsze życie. Jeśli spędzasz cały swój czas na zarabianiu<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
47
SUPPORT<br />
W S P A R C I E<br />
Lorenzo Quinn podczas międzynarodowego festiwalu sztuki<br />
Biennale w Wenecji w 2017 roku, za pomocą olbrzymich rzeźb<br />
dłoni wynurzujących się z Canal Grande postanowił zwrócić<br />
uwagę na zagrożenie, jakim dla miasta są zmiany klimatyczne.<br />
Wybór Wenecji nie był przypadkowy. Miastu, które co roku<br />
odwiedzają miliony turystów, w wyniku postępujących zmian<br />
klimatycznych grozi w przyszłości całkowite zalanie. Dłonie<br />
podtrzymywały jeden z budynków, aby podnieść świadomość<br />
społeczną na temat globalnego ocieplenia i konsekwencji<br />
związanych z tym niepokojącym zjawiskiem. Rzeźba ma<br />
przypominać, że wszystko jest w naszych rękach i tylko od<br />
nas zależy, czy globalne ocieplenie będzie postępować, czy<br />
je powstrzymamy, tak aby przyszłe pokolenia nadal mogły<br />
podziwiać zabytkowe uliczki Wenecji. Olbrzymie dłonie, które<br />
ostatkiem sił wydostają się z zielonych otchłani weneckiego<br />
kanału i spoczywają na murach budynku, symbolizują obawę<br />
o przyszłość. Niepokój jest jednak pomieszany z nadzieją,<br />
że wspólnymi siłami uda się zapobiec klęsce klimatycznej.<br />
Instalacja odzwierciedla dwie natury człowieka: twórczą oraz<br />
destrukcyjną. Gigantyczne, powlekane żywicą poliuretanowe<br />
piankowe ręce (za wzór posłużyły mu dłonie jego najmłodszego<br />
syna) sięgają desperacko znad Kanału Grande, by spocząć na<br />
zabytkowym hotelu Ca ‘Sagredo – zarówno w akcie wsparcia, jak<br />
i desperacji – i pokazują, że mogą zarówno utrzymać Wenecję<br />
nad wodą jak i doprowadzić do jej zatopienia. Quinn zwraca<br />
uwagę na dwoistość ludzkiego charakteru, który potrafi budować<br />
i niszczyć, a do obu tych czynności wykorzystuje swoje ręce.<br />
pieniędzy, nie masz dobrego życia – to po co to<br />
wszystko?<br />
Mieliśmy szczęście przez cały okres lockdownu, ponieważ<br />
mieszkamy w pięknej okolicy; z jednej strony morze,<br />
z drugiej góry. Więc nawet podczas największych<br />
obostrzeń mogliśmy uprawiać sporty, chodzić na spacery<br />
w góry, itd. Nie czujemy się uwięzieni, mamy dużo<br />
swobody. Tak więc mój fizyczny dom jest tam, gdzie<br />
jest moja rodzina. Jak powiedziałaś, jestem zarówno<br />
Włochem, jak i Amerykaninem, ale czuję się bardziej<br />
Włochem.<br />
Wspomniałeś o nowej rzeźbie, nad którą obecnie<br />
pracujesz. Czy możesz nam coś więcej zdradzić?<br />
Niestety nie. To będzie niespodzianka.<br />
Może więc mógłbyś opowiedzieć nam o swoich<br />
artystycznych planach na przyszłość?<br />
Mam sporo planów. Pracuję nad dużymi,<br />
monumentalnymi rzeźbami, które ukażą się w wielu<br />
krajach. Jest też nowy projekt, który będzie wystawiony<br />
w Londynie. Mam nadzieję, że wkrótce, choć z<br />
oczywistych powodów ciągle przesuwamy datę; z końca<br />
zeszłego roku na luty, potem na maj, ale wygląda na<br />
to, że dobrniemy do czerwca lub nawet września. Chcę<br />
też stworzyć rzeźbę, którą zainstaluję na jeziorze Iseo<br />
we Włoszech, tak jak zrobił to Christo. On wykonał<br />
pływające pomosty, a ja chcę wykonać monumentalną<br />
rzeźbę Jesteś światem. Myślę też o kolejnym Biennale.<br />
Pracuję nad wieloma różnymi rzeczami.<br />
48<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Więc zamierzasz pojawić się również na następnym<br />
Biennale?<br />
Tak myślę, taki mam plan. Sądzę, że mam naprawdę<br />
dobry pomysł, ale czekam na informacje o temacie<br />
najbliższego Biennale. Nie ogłoszono jeszcze tytułu.<br />
Kiedy przedstawią tytuł, wtedy będę wiedział, co chcę<br />
robić i jaką pracę pokażę.<br />
Czym jest dla Ciebie sztuka?<br />
Och, to kolejne dobre pytanie. Nie sądzę, żeby<br />
ktokolwiek był w stanie odpowiedzieć na to w<br />
inteligentny sposób. Co to jest sztuka? Myślę,<br />
że to zmaterializowanie emocji.<br />
Jesteś nie tylko artystą tworzącym oszałamiające<br />
dzieła sztuki, ale także człowiekiem, który porusza<br />
bardzo ważne kwestie dotyczące samej ludzkości.<br />
Głęboko wierzę, że sztuka istnieje po to, aby<br />
edukować, wskazywać problemy i zmuszać ludzi<br />
do myślenia i działania. Bardzo Ci za to dziękuję.<br />
Życzyłabym sobie, żeby wszyscy artyści byli tacy jak<br />
Ty. Nasza planeta potrzebuje silnego głosu. O tych<br />
sprawach trzeba głośno wykrzyczeć, aby ludzie się<br />
obudzili i podjęli działania.<br />
Bardzo dziękuję, że zechciałeś poświęcić swój cenny<br />
czas na ten wywiad. To była fascynująca rozmowa<br />
i nie mam wątpliwości, że czytelnicy Post Scriptum<br />
będą tego samego zdania. Życzę Ci wielu sukcesów.<br />
[RC]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
49
HAIKU<br />
po polsku<br />
Kiedy w początkach lat 20. Awangardziści Krakowscy utworzyli hasło<br />
dotyczące poezji „Minimum słów, maksimum treści”, nie mogli<br />
wiedzieć, jaką karierę zrobi wśród twórców niezwykle popularnej<br />
formy wiersza japońskiego – haiku. Haiku to najkrótszy utwór poetycki,<br />
składający się z trzech wersów 5-7-5 czyli z 17 sylab – oryginalne japońskie<br />
haiku stanowi tylko jedną linijkę, ale też ich mory, odpowiadające długości<br />
brzmienia jednej krótkiej głoski, to trochę co innego niż nasze sylaby.<br />
Za prekursora haiku uważa się poetę Matsuo Basho żyjącego w latach 1644-<br />
-1695. Wcześniej haiku stanowiło element początkowy dłuższego utworu<br />
haikai – poezji uprawianej na japońskich dworach. Basho wyodrębnił pierwszy<br />
wers i nadał mu rangę samodzielnego utworu poetyckiego. Haiku klasyczne<br />
nie może istnieć bez kigo, czyli słów lub zwrotów dotyczących pór roku<br />
i kireji – cięcie, czyli podziału wiersza na dwie w pewnym stopniu niezależne<br />
części. Obecnie powstają również haiku, gdzie kigo zastępuje się elementem<br />
nowości lub świeżości tzw. współczesne haiku. Jeżeli chodzi o treść – haiku<br />
jest próbą zatrzymania ulotności chwili. Japończycy kochają wszystko, co<br />
efemeryczne. Poeci nie używają w utworach metafor, ważny jest element<br />
osobistego przeżycia, emocji, czułości dla obserwowanego świata, muzyka.<br />
Wszyscy prezentowani autorzy należą do Polskiego Stowarzyszenia Haiku<br />
i mają na swoim koncie wiele nagród krajowych i międzynarodowych. Zajmują<br />
istotne miejsce w światowej społeczności poetów haiku. Szkoła klasycznego<br />
haiku, w której doskonalą swoją sztukę pod troskliwą opieką prof. Agnieszki<br />
Żuławskiej-Umedy, ściśle współpracuje z działającą w Japonii szkołą o nazwie<br />
KUZU.<br />
AGNIESZKA HERMAN<br />
50<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
AZI KUDER – z wykształcenia humanistka, uprawiająca różne<br />
dziedziny sztuki: prozę, poezję i malarstwo. Autorka powieści<br />
Dwudyszna, Oczy Renifera, oraz tomiku poetyckiego Zapach<br />
haiku . Haiku i haigi zostały opublikowane m in. w DailyHaiga,<br />
World Haiku Association, Cattails, Green Pencil, Wild Plum,<br />
Asahi Haikuist Network, Kuzu, Mainichi, Salonie Literackim,<br />
Almanachu ,,Ptaki Wędrowne,,. Laureatka konkursów:<br />
„Wiersze w metrze”, „Ogród dźwięku”, „Polskie haiku”, ,,Wiśnie<br />
i wierzby,,, wyróżniona w międzynarodowych konkursach:<br />
The Iafor Vladimir Devide Haiku Award oraz Wild Plum.<br />
Nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Ewy Tomaszewskiej<br />
za najlepsze haiku w języku angielskim, opublikowane w 2018<br />
roku. Członkini Polskiego Stowarzyszenia Haiku oraz World<br />
Haiku Association. Współzałożycielka Sopockich Warsztatów<br />
Haiku, współredaktorka Magazynu Artystyczno -Literackiego<br />
,,Haiku Port”. Od roku 2018 prowadzi grupę facebookową<br />
Warsztaty Haiku abc.<br />
pada śnieg<br />
niedokończony obraz<br />
z magnolią<br />
wzgórza i doliny<br />
ile jeszcze pociągnięć pędzla<br />
do rzeki?<br />
księżyc w nowiu<br />
wiedźma poluje<br />
na mandragorę<br />
wietrznie<br />
zniknęły wszystkie liście<br />
z płótna malarza<br />
jesienne niebo<br />
malarz utopił w stawie<br />
cały błękit<br />
zardzewiały klucz<br />
na dnie szuflady<br />
twoje listy<br />
letni domek<br />
zamykam na klucz<br />
zapach rumianku<br />
pękający lód<br />
zabieram ze sobą<br />
księżyc<br />
medytacja<br />
unosi mnie<br />
letni wiatr<br />
noc w kostnicy<br />
brakuje czwartego<br />
do brydża<br />
MARTA CHOCIŁOWSKA – poetka haiku. Członkini redakcji<br />
Almanachu Polskiego Stowarzyszenia Haiku Ptaki Wędrowne<br />
oraz magazynu internetowego ,,Papierowy Żuraw”. Jej wiersze<br />
były publikowane w czasopismach haibun, haiga, haiku i senryu<br />
na cał ym świe c ie . Je st wspó łauto rką kilku anto lo gii haiku<br />
i senryu a także laureatką oraz jurorką w międzynarodowych<br />
konkursach haiku. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Haiku od<br />
2018 roku i menedżer Rejestru Haiku Fundacji Haiku.<br />
późny wieczór<br />
mruczenie kota<br />
i czajnika<br />
salut armatni<br />
jak cicho drzewo wiśni<br />
zrzuca płatki<br />
blues<br />
odbicie jesieni<br />
w lustrze za barem<br />
ogród zen<br />
na powiekach Buddy<br />
płatki śniegu<br />
Droga Mleczna<br />
ławica srebrzystych ryb<br />
wypełnia morze<br />
wykopki<br />
snuje się po pastwiskach<br />
niebieskawy dym<br />
jesienna mżawka<br />
drgnięcie końskich uszu<br />
strząsa kropelki<br />
zamyślenie . . .<br />
okrzyk znad brzegu rzeki<br />
przecina mgłę<br />
ścinanie trzciny<br />
stopniowo błękitnieje<br />
rozlewisko<br />
staw skuty lodem<br />
niezliczone ślady stóp<br />
donikąd<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
51
MAŁGORZATA FORMANOWSKA – poetka haiku,<br />
członkini redakcji Almanachu Polskiego Stowarzyszenia<br />
Haiku Ptaki Wędrowne oraz magazynu internetowego<br />
Papierowy Żuraw. Laureatka I. edycji Nagrody Poetyckiej<br />
im. Ewy Tomaszewskiej za najlepsze haiku anglojęzyczne<br />
2018 roku. W 2020 roku jej haiku nawiązujące do<br />
japońskiego drzeworytu pojawiło się na stronie<br />
internetowej Bristol Museum. Dwukrotnie zdobyła<br />
wyróżnienie w konkursie Wiśnie i Wierzby w 2019 i 2020<br />
roku. Haiku z 2019 roku było nominowane do drugiej<br />
edycji Nagrody Poetyckiej im. Ewy Tomaszewskiej za<br />
najlepsze haiku w języku polskim. W 2018 i 2020 roku<br />
znalazła się wśród 100 najbardziej kreatywnych poetów<br />
haiku w Europie według zestawienia prowadzonego<br />
przez Krzysztofa Kokota. Wzięła udział w Haiku Postcard<br />
Pro je c t zo rganizowanym przez Krzyszto fa Ko ko ta<br />
w 2020 ro ku. Je j haiku był y publikowane w wie lu po lskic h<br />
i zagranicznych magazynach i antologiach. Wielokrotnie<br />
wyróżniana w polskich (I. miejsce w Konkursie Jednego<br />
Haiku w 2017 roku, Ogólnopolski Konkurs Haiku Wiśnie<br />
i Wierzby) i międzynarodowych konkursach haiku (Bashoan<br />
International English Haiku Competition, Yamadera<br />
Basho Memorial Museum English Haiku Contest, Wild<br />
Plum Haiku Contest, UKIAH Haiku Contest, Sharpening<br />
The Green Pencil).<br />
jesienna mgła -<br />
nagle przede mną<br />
katedra<br />
jesienny świt<br />
zawieszone na niebie<br />
wieże katedry<br />
bezsenność<br />
spacerujemy razem<br />
ja i Wielki Pies<br />
zimowy zmierzch<br />
jedna po drugiej<br />
wrony<br />
bezsenność<br />
patrzymy na siebie<br />
ja i księżyc<br />
wołałeś mnie?<br />
och nie, to tylko<br />
wiosenny wiatr<br />
burza<br />
między pocałunkami<br />
płatki jaśminu<br />
wiosenny świt…<br />
pełne deszczówki<br />
moje kalosze<br />
ROBERT KANIA – autor tomików poetyckich: Spot (2014)<br />
- nominacja w konkursie ,,Złoty Środek Poezji” 2015 na<br />
najlepszy poetycki debiut książkowy roku, 39 haiku (2015)<br />
oraz Wołynie i inne wiersze (2017). Ten ostatni ukazał się<br />
po bułgarsku jako prizivi i drugi stikhotvoreniya (2018)<br />
w przekładzie Łyczezara Seliaszki. Publikował<br />
m.in. w ,,biBLiotece”, ,,Fabulariach”, ,,Pegazie<br />
Lubuskim”, ,,Przekroju”, ,,Przydrożach”, ,,sZAFie, ,,Tekstualiach”,<br />
,,Wytrychu”, internetowym wydaniu ,,Odry” oraz w kilkunastu<br />
międzynarodowych magazynach haiku. Członek kapituły<br />
Nagrody Poetyckiej im. Ewy Tomaszewskiej. Członek kolegium<br />
redakcyjnego drukowanego rocznika ,,Ptaki Wędrowne”.<br />
Redaktor naczelny internetowego magazynu ,,Papierowy<br />
Żuraw”. W latach 2015-2018 prezes Polskiego Stowarzyszenia<br />
Haiku.<br />
ciepły wiatr<br />
białe nitki spadają<br />
na ręce krawca<br />
błyskawica<br />
na kolcach jeża<br />
krople deszczu<br />
ruiny zamku<br />
polne kwiaty<br />
w sali balowej<br />
stara jabłoń<br />
wspomnienie<br />
zamiast owoców<br />
dwunaste danie<br />
coraz mniej spojrzeń<br />
na puste krzesło<br />
liście opadają<br />
pomiędzy nami<br />
szelest gazety<br />
płatek za płatkiem<br />
powoli znika podwórko<br />
z dzieciństwa<br />
pocałunki<br />
łaty śniegu już tylko<br />
gdzieniegdzie<br />
52<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
śnieżyca<br />
nagle za dużo<br />
kierunków
WIESŁAW KARLIŃSKI – emerytowany pedagog, obecnie<br />
dziennikarz, tłumacz, podróżnik i poeta. Sympatyk miejscowego<br />
Klubu Młodych Twórców WENA. Zwiedził ponad 40 krajów<br />
opisując je w setkach artykułów. Jeden z członków założycieli<br />
Polskiego Stowarzyszenia Haiku. Pierwsze haiku napisał wiele lat<br />
temu w norweskim lesie. Od dekady ekscytuje go także haiga.<br />
Z powodzeniem brał udział w wielu konkursach literackich<br />
i dziennikarskich. Opublikował – także pod pseudonimem<br />
Wilhelm Karud – ponad 300 tekstów, m.in. w ,,Angorze”,<br />
,,Gazecie Wyborczej”, magazynach kulinarnych, miesięczniku<br />
,,Poznaj Świat”, prasie polonijnej, Antologii Polskiego<br />
Autostopu. Jego haiku oraz haiga sukcesywnie pojawiają się<br />
w The Mainichi, Daily Haiga i w podsumowaniach konkursów<br />
polskich oraz międzynarodowych.<br />
znów pachnie sianem<br />
pierwsze spotkanie wnuczki<br />
z konikiem polnym<br />
wiatr od jeziora<br />
głaszcze mnie po twarzy<br />
smukła trzcina<br />
obóz harcerski<br />
przy ostatnim ognisku<br />
pierwsza miłość<br />
wiosna w parku<br />
na łuku amorka<br />
para gołębi<br />
zamglona przystań<br />
łagodny wiatr odsłania<br />
jej sekrety<br />
rzeka graniczna<br />
na tamtym brzegu trawa<br />
bardziej zielona<br />
pociemniało –<br />
gubi drogę na niebie<br />
klucz dzikich gęsi<br />
płatek wiśni<br />
pada na bujny dekolt<br />
spojrzenie starca<br />
zimowy zmierzch<br />
wchodzi do stacji metra<br />
uliczny skrzypek<br />
mroźny poranek<br />
muska mnie po policzkach<br />
ciepło piekarni<br />
KRZYSZTOF KOKOT – poeta, farmaceuta. Laureat<br />
ogólnopolskich konkursów poetyckich. Wiersze prezentowane<br />
był y w prasie k raj owe j , c zaso pism ac h apte karskic h<br />
i almanachach. Pisze w języku literackim, jak i po śląsku. W 2010<br />
i 2018 wyróżniony tytułem: „Przociel Ślonski Godki”. W dorobku<br />
tomiki poezji Daj mi talent, Poznań 2007, Bez recepty, Nowy Targ<br />
2010, Dmuchawce, Poznań 2011, Haiku Time , Poznań 2012,<br />
Wokół Haiku, Poznań 2017, Krzok, Poznań 2019. Publikowany<br />
w prasie japońskiej i europejskiej, wyróżniany w światowych<br />
konkursach i antologiach. Pomysłodawca i koordynator Polish<br />
International Haiku Contest. W latach 2012-2015 był inicjatorem<br />
wydań almanachów haiku współczesnych polskich autorów:<br />
Niebieskie trawy (2012), Dajmy grać świerszczom (2013),<br />
Pory roku w polskim haiku (2015). Wszystkie we współpracy<br />
z Wydawnictwem Kontekst z Poznania. Uczestnik Drugiej<br />
Międzynarodowej Konferencji haiku w Krakowie (2015). Od<br />
roku 2013 – razem z Robertem Kanią prowadzą konkurs kukai<br />
o światowym zasięgu „European Quarterly Kukai”. Honorowy<br />
Członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.<br />
starość –<br />
przechodzę obojętnie<br />
obok wiosny<br />
ku jesieni –<br />
drgnął na partyturze<br />
cień słonecznika<br />
odlot ptaków –<br />
ostatnia chwila<br />
na fotografię<br />
wiosenna pieśń –<br />
krople rosy drżą<br />
na polnych kwiatach<br />
mżawka –<br />
ceremonia parzenia herbaty<br />
i komar<br />
stara łajba –<br />
igła kompasu pokazuje<br />
wschodzące słońce<br />
parking przy lotnisku –<br />
w szybach samochodów<br />
startują samoloty<br />
pukanie do drzwi –<br />
z tej i tamtej strony<br />
znaki zapytania<br />
przesilenie wiosenne –<br />
dziadek masuje żonę<br />
opodeldokiem<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
53
H<br />
A<br />
I<br />
K<br />
U<br />
SŁAWA SIBIGA – poetka haiku. Autorka siedmiu tomów<br />
wierszy w tym trzy z poezją haiku Sen o Japonii ( 2016), Ślad<br />
na księżycu ( 2018), Kształt wiatru ( 2020). Współautorka<br />
dziesięciu antologii poezji haiku. Jej wiersze można usłyszeć na<br />
antenie Polskiego Radia Katowice i Polskiego Radia Koszalin.<br />
Haiku publikuje w polskich i zagranicznych magazynach<br />
internetowych oraz w japońskich miesięcznikach ,,Kuzu”<br />
i ,,Senryu To”. Związana z Polskim Stowarzyszeniem Haiku<br />
które współtworzyła i z lokalnym środowiskiem poetyckim.<br />
Laureatka konkursów, we wrześniu 2019 nominowana<br />
do nagrody im. Ewy Tomaszewskiej za najlepsze haiku<br />
opublikowane w 2018 roku.<br />
Przewodnicząca jury Ogólnopolskiego Konkursu Wakai haiku<br />
w Tychach. Propagatorka tej formy poezji i organizatorka<br />
wielu spotkań poetyckich. Pisze także dla dzieci.<br />
z błękitu nieba<br />
w błękit rzeki<br />
szum wodospadu<br />
dziura w dachu<br />
odziedziczona po babci<br />
wiosenna pełnia<br />
wszystko odległe<br />
tylko kwitnące maki<br />
lekko drżą<br />
lato w górach…<br />
chłód który wynoszę<br />
z jaskini<br />
opuszczony dom<br />
z gniazda w kominie<br />
głos kawki<br />
jesienny deszcz<br />
stroiciel fortepianów<br />
uchyla okno<br />
jesienne słońce…<br />
chłód który otacza<br />
puste molo<br />
płatki śniegu<br />
malarz dodaje<br />
biel do bieli<br />
spotkanie po latach<br />
kruszę stopą lód<br />
na kałuży<br />
dźwięk wiatru<br />
cisza z jaką opada<br />
płatek śniegu<br />
54<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
IRENA SZEWCZYK – hungarystka, poetka haiku, fotografka,<br />
joginka. Jest członkiem założycielem oraz byłą sekretarz<br />
Polskiego Stowarzyszenia Haiku. Pisze haiku i tworzy foto<br />
haigi, które zamieszcza na swoim blogu Iris Haiku. Jej utwory<br />
zdobywają nagrody w prestiżowych konkursach (HIA – 2011,<br />
2013, Konkurs Poetycki im. Danusi Pawłowicz – 2013,<br />
Mainichi – 2015, 2016, 2019, Wiśnie i wierzby – 2019) oraz są<br />
publikowane i tłum ac zo ne na wie le języków w c zaso pism ac h<br />
i antologiach na całym świecie. Uzyskała nominację do Nagrody<br />
Poetyckiej im. Ewy Tomaszewskiej za najlepsze haiku 2019. Jej<br />
fotografie publikowane są jako ilustracje do japońskiej poezji<br />
w amerykańskich wydawnictwach (Frameless Sky, Into the<br />
Wrap and Woof). Dzierży tytuł Master Haiga Artist przyznany<br />
przez Światowe Stowarzyszenie Haiku w Japonii.<br />
niespokojne trzciny<br />
łabędź na brzegu omija<br />
mój cień<br />
wiosenne kwiaty<br />
jakże słabe w tym roku<br />
oczy babci<br />
koniec spowiedzi<br />
za bramą kościoła<br />
wiosenny deszcz<br />
bezgraniczna mgła<br />
z drugiego brzegu wraca<br />
tylko przewoźnik<br />
znów tego roku<br />
przyszła jesień — na dłoni<br />
brązowa plamka<br />
powiew wiosny<br />
suknia panny młodej<br />
wybrzuszona<br />
świeże kwiaty<br />
z jej ogrodu<br />
na jej grób<br />
żaba<br />
w moim ogrodzie książę<br />
incognito<br />
nagły sztorm<br />
zostawia ruiny zamku<br />
na plaży<br />
ZUZANNA TRUCHLEWSKA – laureatka wielu konkursów<br />
poetyckich i haiku, polskich i międzynarodowych. Jej haiku<br />
oraz haigi są publikowane w wielu międzynarodowych<br />
magazynach. Współautorka trzech antologii haiku. Tworzy<br />
również w gwarze śląskiej (kartki pocztowe – haigi).<br />
W czasopiśmie Wolnej Inicjatywy Artystycznej „Wytrych”<br />
z Rybnika redaguje „Strefę Haiku”. Jedna z założycielek grupy<br />
„Pogotowie 5-7-5”, organizuje wiele spotkań i inicjatyw<br />
poetyckich. Członkini założycielka PSH, od 2017 r. członek<br />
Zarządu.<br />
oczekiwanie –<br />
przerębel wypełnia się<br />
tarczą księżyca<br />
zamglony księżyc<br />
ślady po pocałunku<br />
takie widoczne<br />
wędrowne ptaki<br />
z każdym ruchem skrzydeł<br />
bliżej domu<br />
nagły podmuch –<br />
w gnieździe czapli para<br />
siwych piór<br />
zawierucha –<br />
wraz ze śniegiem podrywa się<br />
stado gawronów<br />
chmury i chmury<br />
płyną razem z wiatrem<br />
rozpięte żagle<br />
późna jesień –<br />
tyle zmarszczek<br />
na kałuży!<br />
po wojnie…<br />
w lufie czołgu<br />
ptasie gniazdo<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
55
56<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
zdjęcia: archiwum CMWŁ<br />
MUZEUM<br />
WŁÓKIENNICTWA<br />
w Łodzi<br />
Łódź, niegdyś określana miastem kominów, później<br />
miastem włókniarek, w ostatnich latach rozwijająca<br />
bazę centrów logistycznych ze względu na usytuowanie<br />
przy skrzyżowaniu głównych szlaków komunikacyjnych,<br />
dziś próbuje także ugruntować pozycję na turystycznej<br />
mapie świata, proponując coraz więcej atrakcji<br />
dla przybyszów. Jednym z dobrze znanych już<br />
w Europie miejsc stał się prawie trzydziestohektarowy<br />
łódzki kompleks handlowo-usługowo-rekreacyjny<br />
Manufaktura, utworzony na terenie zrewitalizowanego<br />
zespołu pofabrycznego jednego z najbogatszych<br />
łódzkich przemysłowców drugiej połowy XIX w., Izraela<br />
Poznańskiego. W budynkach pofabrycznych powstają<br />
także inne, mniejsze obiekty rozrywkowo-restauracyjne<br />
lub biurowe, np. Off Piotrkowska czy Monopolis, który<br />
w zeszłym roku zdobył dwie nagrody Award Winner dla<br />
najlepszych projektów w Polsce w międzynarodowym<br />
konkursie International Property Awards 2020-<strong>2021</strong><br />
odbywającym się od 27 lat w Wielkiej Brytanii, a także<br />
bardzo prestiżową nagrodę MIPIM AWARDS w kategorii<br />
Best Mixed-Use, czyli najlepsza funkcja mieszana.<br />
Wyróżnienia nazywane Oscarem Branży Nieruchomości<br />
przyznano na uroczystej gali w Paryżu. Monopolis był<br />
jedynym kandydatem z Europy.<br />
Wróćmy jednak do kominów. Obecnie w Łodzi<br />
jest ich około 60, w tym mierzący 265 m komin<br />
elektrociepłowni EC-4, będący szóstym co do wysokości<br />
kominem w Polsce. Ta ilość to zaledwie jedna piąta<br />
wszystkich łódzkich przemysłowych kominów,<br />
których najwięcej było w latach 40. ubiegłego wieku.<br />
Pierwszy komin stanął w Łodzi za sprawą prekursora<br />
Łodzi przemysłowej, fabrykanta Ludwika Geyera.<br />
Przybył on do Polski w 1828 roku jako bardzo młody<br />
mężczyzna i wykorzystując dobrą koniunkturę<br />
oraz warunki hydrologiczne miasta postawił tu<br />
w 1833 r. pierwszą fabrykę. Zainstalował w niej 33<br />
krosna tkackie, 11 stołów do drukowania perkali,<br />
7 kotłów farbiarskich, 2 maszyny do maglowania<br />
i 1 do osmalania tkanin. Dwa lata później zaczął<br />
budować przędzalnię i tkalnię mechaniczną. W 1839<br />
roku zamontował w niej pierwszą nie tylko w Łodzi,<br />
ale i w całym Królestwie Polskim maszynę parową.<br />
Wymagała ona wybudowania wysokiego na 35 m<br />
komina. Druga, konkurencyjna maszyna parowa<br />
stanęła w Łodzi dopiero po piętnastu latach. Traugott<br />
Grohmann postawił ją w swojej przędzalni przy<br />
ul.Tylnej. To teren zwany „lamusem” od nazwy jednej
archiwum CMWŁ<br />
(najszybszej) z 18 rzek przepływających przez Łódź.<br />
Jego syn Ludwik, który przejął interes po ojcu, był także<br />
wielce zasłużonym łodzianinem. Rozbudował fabrykę<br />
i stworzył w niej pierwszą fabryczną straż ogniową.<br />
Założycielem kolejnej był Karol Scheibler, najbogatszy<br />
łódzki fabrykant, właściciel największego kompleksu<br />
fabrycznego w historii Łodzi, jednego z największych<br />
w Imperium Rosyjskim. Ten przemysłowiec był znany<br />
także z działalności opiekuńczej. Oprócz wspomnianej<br />
straży pożarnej, za jego przyczyną powstało również<br />
osiedle dla robotników na Księżym Młynie, szpital,<br />
teatr. Pomagał budować kościoły (różnych wyznań!),<br />
przytułki dla sierot i bezdomnych. Oczywiście<br />
jako najbogatszy fabrykant miał aspiracje, by być<br />
właścicielem najwyższego komina, będącego oznaką<br />
prestiżu i zasobności. Komin był także obiektem<br />
architektonicznym. Właśnie komin elektrowni<br />
Scheiblera według projektu Alfreda Fischa jest<br />
postrzegany jako jeden z ciekawszych przykładów<br />
secesji przemysłowej. Ale kominy to nie tylko oznaka<br />
rozwoju. To także charakterystyczne dla obrazu Łodzi<br />
w tych czasach dymy. Trzeba dodać, że pierwsze fabryki<br />
powstawały na działkach fabrykantów, których parcele<br />
przylegały do głównej ulicy miasta – ul. Piotrkowskiej.<br />
To był czas niezwykle szybkiego, niekontrolowanego<br />
rozwoju Łodzi.<br />
Po II wojnie światowej większość fabryk uległa<br />
nacjonalizacji, ale dymiące kominy oznaczały pracę<br />
i wydźwiganie się z powojennej zapaści. Dopiero<br />
lata 60. wraz ze zmianą koncepcji wizerunku miasta<br />
spowodowały powolną redukcję kominów wraz<br />
z powstawaniem elektrociepłowni, do których zaczęły<br />
być przyłączane fabryki.<br />
Jednak ten pierwszy, symboliczny komin ocalał,<br />
a istniejący wokół niego kompleks fabryczny stał<br />
się w latach 60. siedzibą Centralnego Muzeum<br />
Włókiennictwa, jedynej tego typu placówki w Europie.<br />
Po znacjonalizowaniu fabryka funkcjonowała najpierw<br />
jako Państwowe Zakłady Bawełniane nr 3, od roku<br />
1950 nazwane imieniem F. Dzierżyńskiego, następnie<br />
pod nazwą ZPB „Eskimo” istniała do lat 90. XX wieku.<br />
W 1960 roku najstarszy budynek (siedziba pierwszej<br />
fabryki) został wydzielony z zakładów na potrzeby<br />
powstałego przy Muzeum Sztuki Działu Tkactwa,<br />
który od tej pory funkcjonował jako Muzeum Historii<br />
Włókiennictwa, a od roku 1975 r. jako Centralne<br />
Muzeum Włókiennictwa.<br />
Budynek był charakterystyczny od początku swojego<br />
istnienia, albowiem jako jedyny wówczas spośród<br />
obiektów fabrycznych, został otynkowany i szybko<br />
zaczął być określany mianem Biała Fabryka. Obok<br />
niej, na terenie dawnych ogrodów, powstał skansen<br />
miejskiej architektury, dzisiaj nazywany Łódzkim<br />
Parkiem Kultury Miejskiej. W muzeum możemy<br />
znaleźć niemal wszystko, co jest związane z procesem<br />
wytwórczym przemysłu włókienniczego. Oprócz stałych<br />
wystaw, muzeum oferuje wiele wystaw tematycznych.<br />
Od roku 1972 jest współorganizatorem, a od 1982<br />
jedynym organizatorem niezwykle prestiżowej imprezy<br />
tj. Międzynarodowego Triennale Tkaniny promującego<br />
współczesną tkaninę unikatową.<br />
57<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Aneta Dalbiak – ukończyła historię sztuki nowoczesnej<br />
w Instytucie Sztuki PAN, filologię polską na Uniwersytecie<br />
Łódz k im , dz ie nnikarstwo na Uniwe rsy te c ie Warszawskim<br />
i Podyplomowe Studium Fundusze Unii Europejskiej na Wydziale<br />
Prawa Uniwersytetu Łódzkiego; trenerka Narodowego Centrum<br />
Kultury; wykładowca akademicki; realizatorka licznych projektów<br />
z obszaru sztuki współczesnej. Zawodowo związana z Muzeum<br />
Sztuki w Łodzi od 2006 do 2016 r. gdzie realizowała między innymi<br />
5 edycji projektu pn.: „Digitalizacja zbiorów Muzeum Sztuki<br />
w Łodzi” finansowanych ze środków programu Kultura+, 6 edycji<br />
projektu „Rozwój «Międzynarodowej Kolekcji Sztuki XX i XXI w.»<br />
Muzeum Sztuki w Łodzi” finansowanego z programu „Narodowe<br />
kolekcje sztuki współczesnej”. Koordynowała wiele projektów<br />
wystawienniczych i wizerunkowych, w tym ogólnopolską<br />
kampanię outdoorową pn. „Promocja marki regionalnej Muzeum<br />
Sztuki w Łodzi nowoczesność i tradycja” w ramach projektu<br />
dofinansowanego z Regionalnego Programu Operacyjnego Woj.<br />
Łódzkiego. W roku 2015 uhonorowana za swoją działalność<br />
odznaką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony<br />
dla kultury polskiej”. We wrześniu 2016 roku po wygranym<br />
konkursie rozpoczęła pracę na stanowisku dyrektorki<br />
Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.<br />
Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi<br />
sukcesywnie się rozrasta. Obecnie, pomimo pandemii,<br />
działa bardzo prężnie, o czym z nadzieją i optymizmem<br />
mówi dyrektor placówki Aneta Dalbiak.<br />
Główne moje doświadczenie dotyczące muzealnictwa<br />
jest związane z Muzeum Sztuki. Pracowałam tam 10<br />
lat i byłam odpowiedzialna m.in. za powstanie nowego<br />
oddziału zajmującego się sztuką współczesną, tj. MS2.<br />
Pole moich zainteresowań skupione było od zawsze wokół<br />
sztuki najnowszej, w tym także tkaniny artystycznej,<br />
którą postrzegam jako jedno z istotnych mediów dla<br />
współczesnych artystów. Zatem obejmując stanowisko<br />
dyrektorki CMWŁ, miałam przekonanie, że posiadając<br />
wcześniejsze doświadczenie, jestem w stanie wypracować<br />
taką formułę działalności muzeum, która będzie<br />
w pewnym zakresie komplementarna do tego, czym<br />
zajmuje się Muzeum Sztuki, ale także Muzeum Miasta<br />
Łodzi.<br />
Co zatem chciała Pani zmienić?<br />
58<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
zdjęcia: archiwum CMWŁ<br />
Przede wszystkim, to, na czym mi zależało, to<br />
równomierny rozwój wszystkich znajdujących się tu<br />
kolekcji i budowanie programu wokół nich. Oprócz<br />
tego, że mamy najlepszą kolekcję współczesnej
archiwum CMWŁ<br />
tkaniny artystycznej w Polsce, a i z pewnością jedną<br />
z najlepszych w Europie, o czym nie każdy wie, Biała<br />
Fabryka jest też jednym z ważniejszych obiektów<br />
budujących tożsamość Łodzi. To tu rozpoczęła się<br />
historia Łodzi przemysłowej. Przyjęłam więc, że muzeum<br />
powinno rozwijać się symetrycznie w oparciu o cztery<br />
filary, będące odzwierciedleniem zbiorów instytucji<br />
tj. sztuka współczesna i tkanina artystyczna, historia<br />
przemysłu w Łodzi, ale także kultura miejska, czyli<br />
losy i życie codzienne zwykłych ludzi, robotników,<br />
drobnych rzemieślników prezentowane w domkach na<br />
terenie parku kulturowego, zaś czwartym obszarem<br />
tematycznym, który, jak mi się wydaje, jest też bardzo<br />
silnym wyróżnikiem tego muzeum w kraju, jest jego<br />
kolekcja odzieży. Mam na myśli program wystaw<br />
modowych, który rozpoczęliśmy prezentacją kolekcji<br />
Adama Leja oraz wystawą Jerzego Antkowiaka w 2018<br />
roku, a także naszą współpracę z łódzką ASP, z Wydziałem<br />
Wzornictwa. W naszym muzeum w 1975 r. powstał<br />
pierwszy w polskim muzealnictwie wyodrębniony<br />
Dział Odzieży z własną kolekcją nakierowaną na<br />
gromadzenie ubiorów współczesnych. Nie mamy tu<br />
w zasadzie kostiumów starszych niż z dwudziestolecia<br />
międzywojennego, ale jesteśmy w posiadaniu naprawdę<br />
świetnej i kompletnej kolekcji odzieży współczesnej,<br />
pozwalającej prześledzić zmiany zachodzące w modzie<br />
na przestrzeni dekad XX w. Jest to ewenement w skali<br />
kraju, bowiem w Polsce nie ma jeszcze siatki muzeów<br />
prezentujących modę, a już w szczególności modę<br />
współczesną.<br />
Czyli można powiedzieć, że jest to encyklopedia mody<br />
współczesnej dla kostiumografów?<br />
Jak najbardziej. Dodam, że ta kolekcja jest bardzo chętnie<br />
wypożyczana przez inne muzea. Mamy w niej bardzo<br />
dużo kwerend.<br />
Rozumiem, że to symetryczne działanie się udaje?<br />
Tak, udaje się. Przez ostatnie dwa lata prowadziliśmy<br />
inwestycje ze środków unijnych. Dzięki tym środkom<br />
poddaliśmy modernizacji najstarsze skrzydło fabryki<br />
pod nową wystawę stałą, opowiadającą historię Łodzi<br />
z perspektywy rozwoju przemysłu włókienniczego.<br />
Kolejnym elementem projektu unijnego był Łódzki<br />
Park Kultury Miejskiej, czyli dawny skansen, w którym<br />
poddane renowacji zostały wszystkie znajdujące się<br />
tam domki. Dosłownie kilka dni temu zakończyliśmy<br />
przygotowania do otwarcia nowej wystawy stałej<br />
„Łódzkie mikrohistorie”. Co prawda z powodu pandemii,<br />
muzeum, jak wiadomo, bywa chwilowo nieczynne, ale<br />
wystawa już czeka na możliwość zwiedzania.<br />
Prowadzi Pani tę placówkę od czterech lat. Które<br />
wydarzenie zgromadziło najwięcej publiczności? Które<br />
było największym sukcesem? Oczywiście miarą sukcesu<br />
może być albo satysfakcja z przeprowadzenia ciekawej,<br />
istotnej imprezy, albo liczebność odwiedzających,<br />
ewentualnie sukces medialny, a najlepiej, jeśli<br />
wszystkie te wyznaczniki są wysokie, prawda?<br />
Z pewnością dużym zainteresowaniem zarówno<br />
mediów, również tych lifestyle’owych, jak i publiczności<br />
cieszyły się obie wystawy prezentujące modę. To był<br />
niewątpliwie sukces komercyjny. Wystawa Adama Leja,<br />
domu mody Dior, przeszła nasze oczekiwania. Kolejka<br />
do obejrzenia jej w ramach akcji Noc Muzeów mierzyła<br />
59<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
„Łódzkie mikrohistorie. Ludzkie mikrohistorie” foto: Anna Perek-Kowalska.<br />
60<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
kilkaset metrów. To miłe, gdy widzi się kolejkę nie do<br />
sklepów, a do przybytków sztuki. Myślę, że sukcesem<br />
była też ostatnia edycja Triennale, na której bardzo<br />
dopisała publiczność zagraniczna. Ludzie przyjechali<br />
do Łodzi specjalnie na to wydarzenie i to naprawdę<br />
z bardzo daleka. Kanada, Japonia. To świadczy o<br />
naprawdę dużym prestiżu imprezy. Oceniam, że ok.<br />
70 procent to była publiczność zagraniczna. Jest to<br />
wymierna korzyść dla miasta, oprócz samej promocji,<br />
rzecz jasna. Ci ludzie spędzali tu czas, spali, jedli,<br />
a zatem różne branże miały pożytek z tego wydarzenia.<br />
Moim zdaniem, należało to przedsięwzięcie odrobinę<br />
zreformować i to właśnie uczyniliśmy. Była to<br />
pierwsza edycja opatrzona hasłem przewodnim.<br />
Artyści tworzyli prace na konkretny temat, ponadto<br />
nabór był otwarty, bez wstępnej selekcji, czyli artyści<br />
zgłaszali się bezpośrednio, a nie jak wcześniej poprzez<br />
rekomendację konsultantów dopuszczających<br />
uczestników do udziału w wystawie. Niegdyś muzeum<br />
miało siatkę takich opiniodawców w różnych krajach<br />
i bazowało na ich zdaniu, co jednak mimo wszystko<br />
były subiektywne. W obecnych czasach, w których jest<br />
niezwykła łatwość kontaktów internetowych, uważam,<br />
że była to formuła przestarzała. Teraz to wybrane przez<br />
Radę Triennale międzynarodowe jury kwalifikuje do<br />
udziału w wystawie, a następnie wybiera laureatów.<br />
A co dzieje się z pracami tych laureatów? Czy są one<br />
pokazywane na wystawach objazdowych, czy raczej<br />
chętni do obejrzenia muszą przyjechać do Łodzi?<br />
wielkogabarytowe, a to wymaga szczególnej instalacji, a<br />
co za tym idzie, również przystosowanych do tego wnętrz.<br />
Nasza przestrzeń jest do tego odpowiednia.<br />
Jeśli chodzi o zakup prac laureatów, przez wiele lat<br />
z powodu trudnej sytuacji finansowej nie udawało się<br />
nabyć ich do kolekcji muzeum. Od trzech lat nieustannie<br />
ubiegamy się o środki z dotacji Ministra Kultury<br />
i Dziedzictwa Narodowego, co umożliwia sukcesywne<br />
uzupełnianie kolekcji. W zeszłym roku udało nam się<br />
pozyskać prace laureatów ostatniego triennale, bo to na<br />
pewno jest jeden z ważnych elementów budowy kolekcji,<br />
którą chcemy docelowo udostępnić na stałej wystawie<br />
tkaniny artystycznej.<br />
Jakie są najgorętsze, wiosenne plany?<br />
Dla mnie najważniejszym wyzwaniem w tej chwili jest<br />
dokończenie wystawy stałej w budynku A, czyli w tej<br />
najstarszej części fabryki. Powstanie tam ogromna<br />
wystawa zajmująca trzy piętra. Powierzchnia jednego<br />
piętra to 800 m2. Pracujemy nad wystawą z zespołem<br />
merytorycznym od dwóch lat. Da ona odpowiedź,<br />
dlaczego rozwój Łodzi w pewnym okresie historycznym<br />
tak dynamicznie przyspieszył. Historia została tu<br />
doprowadzona do 1989 roku, czyli do momentu upadku<br />
fabryk w Łodzi. Zawiera ona strajki kobiet, o których<br />
bardzo mało się mówi, a na które warto zwrócić uwagę,<br />
bo te strajki włókniarek były chyba jedynymi, które<br />
spotkały się z reakcją ówczesnego rządu. Ponadto<br />
przemysł włókienniczy jest nierozerwalnie związany<br />
z przemysłem odzieżowym, a nasza kolekcja odzieży to<br />
nie tylko realizacje wielkich projektantów, to także po<br />
prostu finalne produkty tego przemysłu, które także<br />
zaprezentujemy na wystawie. Dodam, że z pewnością nie<br />
będzie to prezentacja multimedialna. Mamy naprawdę<br />
bardzo ciekawe zbiory i to one będą „grały pierwsze<br />
skrzypce” na ekspozycji, do obejrzenia której już teraz<br />
serdecznie zapraszam.<br />
Dziękuję za rozmowę i za pośrednictwem magazynu<br />
Post Scriptum zachęcam wszystkich do zwiedzania. [JN]<br />
Triennale nigdy nie miało takiej tradycji, by była<br />
to wystawa objazdowa, chociażby ze względu<br />
na specyfikę prezentacji prac. Tkaniny są często<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
61
62<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
PIOTR JAKUBCZAK<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
63
PIOTR JAKUBCZAK<br />
64<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
CO MIAŁEM POWIEDZIEĆ,<br />
TO NAMALOWAŁEM<br />
Kiedy pokazano mi Pana<br />
prace, byłem przekonany, że to<br />
obrobione graficznie fotografie.<br />
I tu rodzi się pierwsze pytanie.<br />
Jak ważny jest warsztat<br />
malarza? Czy potrzebna jest<br />
umiejętność, czy wystarcza<br />
sama wizja?<br />
Osobiście wywodzę się<br />
z tego starszego pokolenia<br />
(akademickiego), gdzie<br />
warsztat malarski był<br />
pielęgnowany i wpajany przez<br />
całe życie. Bez umiejętności<br />
warsztatowych żadna wizja<br />
w pełni nie może być rzetelnie<br />
zrealizowana. Doskonałość<br />
warsztatu daje poczucie wolności<br />
w tworzeniu. Do tej doskonałości<br />
dochodzi się przez całe twórcze<br />
życie. Konsekwencja w pracy<br />
i pokora wymaga praktycznie<br />
całkowitego poświęcenia się<br />
w doskonaleniu w sztuce. Można<br />
malować obrazy lub je tworzyć.<br />
W swym marnym żywiole dążę<br />
do tego drugiego. Dzień bez<br />
pracy przy płótnie jest dniem<br />
straconym, tym bardziej, że coraz<br />
mniej czasu pozostało.<br />
Tak więc pokora i praca.<br />
Jak definiuje Pan swoje<br />
malarstwo?<br />
Nie mam żadnej definicji na temat<br />
tego, co robię. W malarstwie<br />
kieruję się bardziej emocjami<br />
niż zdrowym rozsądkiem. Nie<br />
pracuję nad żadnym stylem.<br />
Zależy mi tylko na tym, by obraz<br />
nie był obojętny, by miał coś do<br />
opowiedzenia.<br />
Jak powstaje obraz? Pytam o<br />
tę chwilę, zanim weźmie Pan<br />
pędzel do ręki. Pojawia się<br />
Panu w głowie gotowe dzieło,<br />
które należy jedynie odtworzyć,<br />
czy ono tworzy się podczas<br />
malowania?<br />
Nie mam zielonego pojęcia.<br />
Obserwuję otaczającą mnie<br />
rzeczywistość, czasami noszę jakiś<br />
temat przez długi czas w sobie,<br />
a czasami po prostu siadam<br />
i obraz sam mnie prowadzi. Nigdy<br />
do końca nie mam sprecyzowanej<br />
formy końcowej tego, co robię.<br />
Często ulegam przypadkowi, który<br />
próbuję okiełznać. Jak mówiłem<br />
wcześniej, zależy mi na tym, by<br />
ewentualny odbiorca nie przeszedł<br />
obok mojej pracy obojętnie. Nie<br />
traktuję swej pracy jako jakiejś<br />
misji czy powołania do zbawiania<br />
świata. Tworzę i chcę być z tym<br />
szczęśliwy, co jest bardzo trudne.<br />
Głęboko skrywane marzenia?<br />
Raczej nie posiadam. Wszystko<br />
mam: dach i niebo nad głową<br />
(w pięknym miejscu). Głodem<br />
nie przymieram. Dzieci zdrowe<br />
i ja też. Wrogów chyba nie mam.<br />
W pracy się spełniam (żyję<br />
wyłącznie z malarstwa). To czego<br />
więcej chcieć?<br />
Spokoju ducha i miłości.<br />
Tyle.<br />
65<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
CENIĘ KAŻDEGO, KTO PODCHODZI DO SWOJEJ PRACY Z PASJĄ<br />
66<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
CZĘSTO ULEGAM PRZYPADKOWI,<br />
KTÓRY PRÓBUJĘ OKIEŁZNAĆ.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
67
68<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Czy podgląda Pan prace swoich kolegów<br />
i koleżanek? Kogo ceni Pan najbardziej<br />
z polskiego podwórka, ale też z<br />
europejskiego i światowego?<br />
Oczywiście, że podglądam i obserwuję.<br />
Na tym to polega, by się wymieniać<br />
doświadczeniem z przyjaciółmi po fachu.<br />
Nie mam jakiegoś ulubionego twórcy. Cenię<br />
każdego, kto podchodzi do swej pracy z pasją.<br />
W mistrzach widzę doskonałość warsztatu<br />
i podejście do tematów. U każdego można<br />
zobaczyć coś dla siebie.<br />
Największy sukces?<br />
Rodzina.<br />
Co ważnego powiedziałby Pan światu, gdyby<br />
świat chciał Pana słuchać?<br />
Więcej miłości. Trochę naiwnie, ale uczciwie.<br />
Obawiam się, że to piękne, ale niestety zbyt<br />
ogólne przesłanie. Może zapytam inaczej:<br />
gdyby miał Pan czarodziejską różdżkę, co by<br />
Pan stworzył, zmienił?<br />
Stworzyłbym maszynkę do zwalczania: tępoty,<br />
bestialstwa i nienawiści.<br />
Co ja gadam. Przecież ma Pan czarodziejską<br />
różdżkę, która potrafi tworzyć nowe światy.<br />
To pędzel.<br />
No tak! W zaciszu swej pracowni stworzyłem<br />
cały kosmos. [JP]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
69
70<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
71
ART YSTA<br />
ZAKLINACZ STRACHU<br />
Patrzę w dal, aż po krańce świata… Zanim<br />
przeminie dzień, nadejdzie koniec. Najpierw<br />
zacznie zapadać się czas, a potem ziemia.<br />
Chmury ogarnie szaleństwo. Zakipią lądy. Oto<br />
znak – to początek końca. Skraj świata zacznie<br />
s i ę kru szy ć. Wsz y st ko za czn i e s i ę za p a d a ć,<br />
i zapadać… Patrzę w to zapadanie się. Czuję<br />
jakąś siłę ssącą. Wciąga mnie. Wsysa. Zaczynam<br />
się zapadać. Spadam. W głowie mi się kręci od<br />
tego spadania…<br />
Teraz patrzę uważnie w jeden punkt kotłujących<br />
się wód. Szukam miejsca, na którym moje oko<br />
mogłoby odpocząć. Staję się lekki. Coraz lżejszy.<br />
Wszystko staje się lekkie. Wznoszę się w górę.<br />
Z tego zapadania się i wznoszenia wyłania się<br />
nowa kraina, jak zatopiona Atlantyda – Ziemia<br />
wyłania się z wody. Widzę Nową Ziemię…<br />
(Pasterz - jasnowidz Hias, film „Szklane serce”<br />
Wernera Herzoga, 1976)<br />
Jest 2020 rok. Całą kulę<br />
ziemską opanowała epidemia<br />
koronawirusa z Wuhan,<br />
wszechobecna niepewność<br />
i uzasadniony lęk przed nieznanym.<br />
Tymczasem w Kolumbii, w głębi<br />
amazońskich lasów deszczowych<br />
dokonano epokowego odkrycia.<br />
Na trzynastokilometrowych trzech<br />
ścianach wzgórz Serranía La Lindosa,<br />
przypominających klif, odnaleziono<br />
nienaruszone rysunki naskalne<br />
z epoki lodowcowej sprzed dwunastu<br />
i pół tysięcy lat.<br />
Okrzyknięto to miejsce Kaplicą<br />
Sykstyńską prehistorii. Stwierdzono,<br />
że doniosłość tego odkrycia<br />
przewyższa nawet jaskinię w Lascaux.<br />
Zadziwiające jest, że rysunki<br />
nie wyblakły przez tak<br />
nieprawdopodobnie długi<br />
czas i wciąż emanują żywym,<br />
rdzawym kolorem naturalnej<br />
sepii. Organiczne barwniki<br />
stały się pożywką dla porostów<br />
i grzybów, które zakonserwowały<br />
je na tysiąclecia, a amazoński las<br />
72<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
deszczowy skrył tę artystyczną<br />
i kulturową tajemnicę przed inwazją<br />
człowieka. Postaci potężnych<br />
gatunków mastodontów, paleolam,<br />
ryb, jaszczurek, ptaków, węży, żółwi,<br />
koni i innych olbrzymich zwierząt<br />
epoki lodowcowej wypełniają<br />
szczelnie powierzchnię klifu, jakby<br />
prehistoryczny artysta cierpiał<br />
na horror vacui, ale może raczej<br />
ludzie żyli obok tej skały tak długo,<br />
że malowały ją całe pokolenia,<br />
nawarstwiając na niej swoją historię.<br />
„Odczytanie” tej ściany zajmie<br />
archeologom wiele lat, a nawet całe<br />
pokolenia. Na razie musi zadowolić<br />
nas zaledwie powierzchowne<br />
dotknięcie jej sekretu – a to i tak<br />
wystarcza do spojrzenia przez<br />
moment na świat oczami naszych<br />
prehistorycznych przodków sprzed<br />
tysięcy lat. Patrzymy na tę potężną<br />
ścianę, na której nasi praprzodkowie<br />
z epoki lodowcowej pozostawili zapis<br />
swojego życia – i my, ludzie wysoko<br />
rozwiniętej cywilizacji i technologii,<br />
przeżywamy głębokie poruszenie.<br />
Nawiązujemy porozumienie<br />
z innym człowiekiem ponad<br />
głęboką przepaścią czasu i rozwoju<br />
cywilizacyjnego.<br />
Oto jest siła i magia sztuki.<br />
Kim był tamten artysta? Szamanem,<br />
który zaklinał swój strach na<br />
ścianie? Skąd u człowieka tak<br />
potężna potrzeba kreacji? Tak wielki<br />
imperatyw tworzenia?<br />
André Malraux, pierwszy w historii<br />
francuski minister kultury w wieku<br />
XX, stwierdził: Sztuka jest niezbędna.<br />
Żebym tylko wiedział do czego.<br />
Znana jest jeszcze inna myśl jego<br />
autorstwa:<br />
Kultura<br />
jest tym, co sprawiło, że<br />
człowiek stał się czymś innym,<br />
niż tylko przypadkowym<br />
wydarzeniem w przyrodzie.
Na te właśnie intuicyjne refleksje<br />
francuskiego ministra kultury na<br />
temat sensu uprawiania przez<br />
człowieka sztuki, naukowej<br />
odpowiedzi udzielił nam neurobiolog<br />
profesor Jerzy Vetulani. W jednym<br />
ze swoich wykładów dowodził<br />
on bezpośredniego jej wpływu<br />
na rozwój naszego mózgu i tym<br />
samym, wyodrębnienie się naszego<br />
gatunku homo sapiens spośród<br />
innych ssaków. Profesor Vetulani<br />
powiedział:<br />
Zdolność tworzenia sztuki<br />
jest właśnie tą cechą, która<br />
wyróżnia człowieka spośród<br />
innych mieszkańców naszego<br />
globu.<br />
Jedynym elementem, który<br />
stanowi decydującą różnicę<br />
pomiędzy budową mózgu<br />
człowieka rozumnego a pozostałych<br />
ssaków naczelnych, jest obszar<br />
odpowiadający za naszą zdolność<br />
kreacji. Posiadamy tę umiejętność<br />
jako wyjątkowy gatunek żyjący na<br />
ziemi.<br />
Według profesora Vetulaniego, to<br />
dzięki swojej kreatywności homo<br />
sapiens wygrał w starciu z innymi<br />
formami praludzi, z człowiekiem<br />
neandertalskim. Ale być może także<br />
i dlatego, że żył on w dużych<br />
grupach, neandertalczyk był<br />
natomiast raczej typem samotnika<br />
tworzącego zaledwie kilkuosobowe<br />
rody.<br />
Homo sapiens był też szczególnym<br />
gatunkiem w prehistorii, który<br />
zdobił swoje groby, sprzęty<br />
i broń. On pierwszy w całej historii<br />
wszechświata poświęcał swoją<br />
uwagę czynności, która tylko<br />
pozornie nie posiada celu ani sensu.<br />
Kwintesencją tego działania<br />
twórczości jest rozwój umiejętności<br />
przekazywania ludzkich emocji<br />
odbieranych poprzez neurony<br />
lustrzane. Sztuka w sposób<br />
bezpośredni i namacalny rozwija nas<br />
i uczy empatii. Tym samym czyni nas<br />
– w prosty i udokumentowany przez<br />
naukę sposób – po prostu ludźmi.<br />
Istotnym dowodem na to, jak bardzo<br />
potrzebujemy sztuki, jest także fakt,<br />
że wszystkie czynności i zdobycze<br />
ewolucyjne, które są zbędne,<br />
z czasem zanikają – sztuka zaś nie<br />
zanikła. I w całej historii ludzkości<br />
nie zaistniała żadna grupa społeczna,<br />
która nie pozostawiłaby po sobie jej<br />
obiektów.<br />
Sztuka towarzyszy człowiekowi<br />
od zarania jego dziejów. Jest<br />
zewnętrznym wyrazem ekspresji<br />
jego emocji. Chociaż jej forma wciąż,<br />
zwłaszcza od XX wieku, bardzo<br />
mocno ulega przekształceniom,<br />
a szczególnie ewolucja ta dotyczy<br />
pojmowania i definiowania piękna.<br />
Według współczesnej wiedzy<br />
neurobiologicznej nasz ośrodek<br />
piękna mieści się w nowej części<br />
mózgu – w przyśrodkowej korze<br />
oczodołowo-czołowej, strukturze<br />
właściwej tylko dla gatunku homo<br />
sapiens. To potwierdza intuicyjny<br />
pogląd wyrażony przez Immanuela<br />
Kanta, który w rozprawie O uczuciu<br />
piękności i wzniosłości twierdził, że<br />
zasady tych pojęć tkwią w odbiorcy<br />
sztuki i to on decyduje, co w jego<br />
własnym odczuciu jest piękne. Nie są<br />
więc kwestią obiektywną, istniejącą<br />
niezależnie, poza człowiekiem – jak<br />
uważano od czasów Platona.<br />
Uwagę zwraca również fakt,<br />
że sztuka była od początku<br />
w znacznym stopniu figuratywna,<br />
a zatem bliska człowiekowi.<br />
Przedstawiał on samego siebie<br />
podczas polowania, w tańcu, swoje<br />
przedmioty codziennego użytku,<br />
a także wszelkie spotykane wówczas<br />
Kobiety tańczące nad rzeką, dżungla amazońska, wzgórza Serranía La Lindosa, Kolumbia<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
73
Nasza obawa przed samotnością<br />
jest wciąż tym samym lękiem,<br />
który przeżywali nasi paleolityczni praprzodkowie.<br />
zwierzęta. To wszystko w otoczeniu<br />
geometrycznych form i wzorów<br />
będących symbolami krajobrazu<br />
lub być może spełniającymi funkcje<br />
czysto dekoracyjne.<br />
Wśród znalezionych petroglifów<br />
niekiedy zaskakują pojawiające się<br />
wizje rodem z kosmosu – spirale<br />
symbolizujące zakrzywienie<br />
czasoprzestrzeni, latające obiekty<br />
pozaziemskie…<br />
Na odkrytej w kolumbijskiej dżungli<br />
potężnej skalnej ścianie, szczelnie<br />
wypełnionej postaciami ludzi,<br />
zwierząt i abstrakcyjnymi wzorami,<br />
pomiędzy wieloma innymi formami<br />
zobaczyłam schematyczny rysunek<br />
pięciu kobiet tańczących nad rzeką.<br />
Patrząc na ich proste sylwetki ujęte<br />
w syntetyczny schemat, a jednak<br />
zindywidualizowane w formie<br />
i ruchu, w poruszonych tańcem<br />
ciałach, układzie rąk i nóg – człowiek<br />
z początku XXI wieku doświadcza<br />
głębokiego wzruszenia. Czuje radość<br />
tamtego człowieka sprzed dwunastu<br />
i pół tysięcy lat, płynącą z faktu<br />
samego tańca, jak i bycia w grupie<br />
współplemieńców podobnych sobie.<br />
To nasze poruszenie jest uczuciem<br />
wspólnoty z całą ludzkością.<br />
Sztuka łączy nas, ludzi,<br />
ponad czasem, ponad<br />
odległymi epokami i całą<br />
historią rozwoju naszej<br />
cywilizacji.<br />
Pomimo upływu czasu, w pewnych<br />
naszych pragnieniach jesteśmy<br />
wciąż niezmienni. Naszemu życiu<br />
towarzyszy od zawsze ta sama<br />
nadrzędna potrzeba bycia razem.<br />
W grupie czujemy się silniejsi i przez<br />
to bezpieczniejsi. Każdemu zaś<br />
epizodowi wyłączenia ze wspólnoty<br />
towarzyszy stan niepokoju,<br />
nieświadomy, atawistyczny lęk<br />
przed własną śmiercią, gdyż poza<br />
plemieniem w prehistorycznych<br />
czasach była ona czymś bardzo<br />
realnym. Samotność stanowiła<br />
bezpośrednie zagrożenie życia.<br />
Współczesna psychologia zapewne<br />
słusznie definiuje nasze psychiczne<br />
zdrowie umiejętnością życia<br />
w grupie i tworzenia zdrowych<br />
relacji z innymi.<br />
Jesteśmy wciąż tacy sami – grzejemy<br />
się w cieple wspólnego przebywania<br />
wokół naszych wszelkich<br />
skrzesanych ognisk. Nasza obawa<br />
przed samotnością jest wciąż tym<br />
samym lękiem, który przeżywali nasi<br />
paleolityczni praprzodkowie.<br />
Człowiek z epoki lodowcowej, żyjący<br />
w otoczeniu olbrzymich zwierząt,<br />
być może poskramiał swoją<br />
trwogę, zamykając ją w obrazach<br />
na skale. Sublimując w sztuce<br />
własne przerażenie otaczającym go<br />
światem. W ten sposób zaklinał swój<br />
strach. Ci, którzy w pierwotnym<br />
plemieniu byli artystami, byli<br />
zazwyczaj równocześnie szamanami.<br />
Od swego zarania sztuka miała<br />
również wiele wspólnego<br />
z kontaktem istoty ludzkiej ze<br />
światem duchowym. Zarówno<br />
poprzez aktywność jej twórcy,<br />
jak i w biernym odbiorcy, sztuka<br />
zmniejsza lęk przed samotnością,<br />
równoznaczny z atawistycznym<br />
lękiem przed śmiercią. To jedna z jej<br />
bardzo licznych i ważnych ról, jakie<br />
odgrywa w naszym życiu.<br />
Pozostawiając ślad narzędziem<br />
na skale, zarys postaci, symbol<br />
współplemieńców, lub siebie<br />
samego, człowiek prehistoryczny<br />
mówił sam sobie: oto jestem ja,<br />
a oto jesteś ty. A to mastodont,<br />
lama, koń… Poprzez tworzenie<br />
symboli powoli opanowywał<br />
otaczający go, wrogi mu świat.<br />
Zaklinał to, co nieznane. Oswajał<br />
w tworzonym przez siebie<br />
znaku. Widząc samego siebie<br />
jako kruchy, osobny byt w<br />
zagrażającym otoczeniu, kształtował<br />
świadomość własnego istnienia<br />
jako odrębności i indywidualnej<br />
jedności. Jednocześnie pozyskiwał<br />
samowiedzę na temat swojego<br />
współegzystowania w pierwotnej<br />
społeczności, w odniesieniu do<br />
innych.<br />
74<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
Rysunki ludzi mogły faktycznie<br />
spełniać rolę w kształtowaniu jego<br />
poczucia siebie jako odrębnego
ytu, będąc jednocześnie wyrazem<br />
potrzeby określenia własnej<br />
tożsamości – podobnie jak działamy<br />
i my, kiedy malujemy autoportrety<br />
i poprzez ten dogłębny subiektywny<br />
proces poznawania swoich twarzy<br />
i sylwetek, staramy się pojąć<br />
własną ludzką istotę. Tym samym,<br />
zanurzając się w ten nurt działania,<br />
zaczynamy czuć siebie samych<br />
znacznie realniej, mocniej. Twórczy<br />
akt rysowania natury jest przecież<br />
badawczą próbą zrozumienia<br />
jej. Zapanowania nad nią.<br />
Poprzez dogłębną analizę niejako<br />
usiłowaniem przeniknięcia jej na<br />
wylot. Odkrywaniem jej tajemnic.<br />
Wiedza bowiem daje nam poczucie<br />
bezpieczeństwa, redukując lęk przed<br />
nieznanym.<br />
Wizerunek człowieka na skale<br />
spełniał być może rolę lustra, bo<br />
przecież człowiek pierwotny nie<br />
posiadał lustra. Zobaczyć siebie<br />
oznacza posiąść świadomość<br />
własnego ja. Dopiero potem,<br />
w drugiej kolejności przychodzi<br />
świadomość relacji ja z innym.<br />
Wpatrując się w obraz świata<br />
pozostawiony przez własnych<br />
przodków, człowiek prehistoryczny<br />
zyskiwał także poczucie<br />
zakorzenienia we własnej historii,<br />
tożsamość. Podobnie jak my<br />
zyskujemy poczucie ciągłości naszej<br />
historii, patrząc na ruiny Akropolu,<br />
skarby Luwru, Kaplicę Sykstyńską,<br />
dzieła Picassa… Poprzez wszystko to,<br />
co w naturalny sposób samoczynnie<br />
wtapia się w nasz wielopokoleniowy<br />
kulturowy pejzaż, stając się<br />
elementem klasyki.<br />
W 1994 roku na południu Francji,<br />
w dolinie rzeki Ardèche, trójka<br />
podróżników odkryła prehistoryczną<br />
jaskinię sprzed 32-30 tysięcy lat, od<br />
nazwiska jednego z nich nazwaną<br />
Jaskinią Chauveta. Wnętrze tej<br />
groty wypełniają paleolityczne<br />
malowidła naskalne wykonane<br />
z ogromną swobodą, realizmem,<br />
biegłością i rozmachem, czarną<br />
i czerwoną farbą, umiejscowione<br />
w ciągu korytarzy o długości ponad<br />
pół kilometra. Przedstawiają<br />
ówczesne zwierzęta i odciski dłoni,<br />
zapewne artysty-szamana.<br />
Kilka lat po tym sensacyjnym<br />
odkryciu Werner Herzog wszedł<br />
tam z ekipą filmową, by zrealizować<br />
poetycko-filozoficzny dokument<br />
zatytułowany Jaskinia zapomnianych<br />
snów.<br />
Sądząc po znalezionych w jaskini<br />
śladach archeologicznych, Jaskinia<br />
Chauveta prawdopodobnie<br />
spełniała funkcję miejsca kultu.<br />
To prehistoryczne sanktuarium.<br />
Niezmiernie zastanawia mnie fakt<br />
panującej w niej zupełnej ciemności.<br />
Jeśli artysta tworzy obrazy<br />
w całkowitym mroku, przyświecając<br />
sobie zaledwie palącym się polanem<br />
lub ogniskiem – dostępne dla<br />
jego wzroku są jedynie fragmenty<br />
malowidła. Dla widza także.<br />
Nie jest więc zapewne celem<br />
tworzenie samych przedstawień po<br />
to, by budziły podziw oglądającego<br />
– intencja była znacznie głębsza,<br />
poważniejsza.<br />
Moim zdaniem zamiarem tym było<br />
właśnie zaklinanie wrogiego<br />
sobie świata w obrazach.<br />
Był to element rytuału lub kultu.<br />
Mrok jest bowiem nieodłącznym<br />
elementem towarzyszącym<br />
wszelkim tajemniczym misteriom,<br />
kiedy człowiek dokonuje próby<br />
dotykania rzeczywistości<br />
ponadzmysłowej, magicznej,<br />
duchowej, boskiej. Kiedy<br />
doświadcza transcendencji, musi<br />
wyciszyć zmysły. Przymknąć oczy.<br />
Przywołać w sobie noc.<br />
W tym momencie nie sposób nie<br />
przytoczyć z pamięci historii sztuki<br />
czternastu Czarnych Obrazów<br />
Francisca Goyi, „malowanych<br />
w ciemności” w 1810 roku, kiedy<br />
po przebytej ciężkiej chorobie,<br />
która pozbawiła go słuchu i utracie<br />
prestiżu na arystokratycznym<br />
dworze, malarz zamknął się<br />
przed światem w wiejskim domu<br />
na wzgórzu poza Madrytem,<br />
nazywanym La Quinta del Sordo –<br />
Domem Głuchoniemego.<br />
Obrazy malowane techniką olejną<br />
wprost na ścianach, wyłącznie<br />
dla samego siebie, z własnej<br />
wewnętrznej potrzeby, wyrażają<br />
szczerość uczuć i filozofię życia<br />
tego pesymistycznego artysty-<br />
-myśliciela. Są wstrząsającymi<br />
scenami przerażenia przemocą<br />
i potwornością świata. Straszliwymi<br />
wizjami. Samą kwintesencją<br />
ludzkiego strachu.<br />
Kronos pożera własne dziecko,<br />
upiorne staruchy zgromadziły się na<br />
sabat, nadchodzi procesja świętego<br />
oficjum inkwizycji, starcy łapczywie<br />
pochłaniają zupę, jakby był to<br />
ostatni posiłek ich dogasającego<br />
życia – a wszystkim tym scenom<br />
towarzyszy prześmiewczy rechot<br />
kobiet, jak okrutny chichot historii…<br />
Sztuka ma więc za zadanie nie tylko<br />
pobudzać w człowieku ośrodek<br />
piękna, sprawiać mu przyjemność.<br />
Ma także budzić nasze obrzydzenie<br />
i wstręt wobec zła. Ostrzegać przed<br />
potwornością i okropnością, która<br />
jest ciemną stroną człowieka. Tym<br />
samym, poprzez działanie neuronów<br />
lustrzanych, rozwija naszą ludzką<br />
empatię – wrażliwość na krzywdę<br />
bliźniego. Pasterz-jasnowidz Hias<br />
z hipnotycznego filmu Wernera<br />
Herzoga Szklane serce patrzy w dal<br />
ponad morzem chmur płynących<br />
po szarym niebie nad wzgórzami<br />
Bawarii, i snuje katastroficzną wizję<br />
przyszłości… W wiosce, obłąkany<br />
rządzą kunsztu rubinowego<br />
szkła właściciel fabryki nie cofnie<br />
się przed niczym, żeby posiąść<br />
tajemnicę jego wyrobu… Pragnienie<br />
piękna niekiedy doprowadza<br />
opętanego nim człowieka aż do<br />
zbrodni. Pogrążeni w hipnotycznym<br />
śnie ludzie zmierzają na skraj<br />
przepaści własnego życia… Werner<br />
Herzog pokazuje tę niebezpieczną<br />
granicę, gdy pożądanie sztuki<br />
i własnej wszechpotęgi staje się już<br />
zatraceniem człowieka.<br />
Kiedy obłąkany pasją muzyki<br />
Fitzcarraldo chce zbudować<br />
w środku peruwiańskiej dżungli<br />
operę, przetacza parowiec przez<br />
szczyt wzgórza, kosztem życia kilku<br />
indiańskich najemnych robotników,<br />
a po katastrofalnym upadku<br />
swoich planów płynie Amazonką,<br />
słuchając z pły ty operowego śpiewu<br />
w wykonaniu Enrico Caruso.<br />
75<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Maestria idealnych dźwięków,<br />
dwuznaczna w tym kontekście<br />
tragicznych wydarzeń, niesie się<br />
ponad wodami Amazonki i odbija od<br />
ściany gęstych lasów deszczowych…<br />
Piękno nie zawsze równoznaczne<br />
jest z dobrem, jak nauczał Platon.<br />
Brnie na zatracenie Aquirre –<br />
oszalały żądzą władzy przywódca<br />
hiszpańskich konkwistadorów,<br />
prowadząc ich w głąb dżungli,<br />
w poszukiwaniu mitycznego El<br />
Dorado, na spotkanie z własną<br />
śmiercią… Podobnie jak idzie<br />
na zatracenie każdy, kto traci<br />
miarę, gdy ogarnie go szaleństwo<br />
zaślepienia własnym celem.<br />
Dżungla amazońska bywa tym<br />
samym, czym dla nas, ludzi<br />
współczesnych, jest dżungla<br />
wielkiego miasta. Bywamy<br />
w niej tak samo samotni, bezradni<br />
i przestraszeni. Otoczeni zewsząd<br />
przez dzikie zwierzęta. Chowamy się<br />
do jaskiń – własnych pracowni – by<br />
snuć fantasmagorie pomagające<br />
nam przeżyć w realności – na temat<br />
świata, innych, a przede wszystkim<br />
samych siebie.<br />
Wchodzimy w głąb swoich dusz<br />
i odkrywamy, krok po kroku,<br />
własną ciemność. Jak Fitzcarraldo,<br />
Aguirre, lub Marlow – bohater<br />
Jądra ciemności Josepha Conrada,<br />
zmierzający w głąb afrykańskiej<br />
dżungli rzeką Kongo.<br />
Jak mitologiczny Orfeusz, który<br />
ze swą lirą schodzi do królestwa<br />
podziemi Hadesu po swoją miłość,<br />
Eurydykę. Jak Dante, wędrujący<br />
przez Piekło, Czyściec i Raj…<br />
Ta katabaza (gr. κατάβασις – zejście)<br />
jest zanurzeniem się za życia<br />
w śmierć. Dotknięcie jądra własnej<br />
ciemności jest drogą wyjścia<br />
w jasność. W głębi własnej jaskini,<br />
pośród odbitych cieni realnego życia<br />
na ścianach, wzrok zamkniętego<br />
w niej człowieka w niestrudzonym<br />
instynkcie przetrwania, poszukuje<br />
miejsc, skąd sączy się strumień<br />
światła. To właśnie tam najmocniej<br />
bije nieśmiertelny puls własnego<br />
życia.<br />
Fitzcarraldo, z najlepszym<br />
cygarem świata w ustach, oparty<br />
dumnie o poręcz teatralnego<br />
76<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
fotela wyścielonego czerwonym<br />
aksamitem, ubrany w wytworny<br />
frak, stoi na pokładzie parowca,<br />
który sunie szeroko rozlaną<br />
Amazonką z europejskim<br />
zespołem operowym na pokładzie.<br />
Nieskazitelna, wysublimowana<br />
włoska opera rozbrzmiewa czystymi<br />
dźwiękami w finałowej scenie filmu<br />
Wernera Herzoga – i niknie, wraz<br />
z rozpływającym się w powietrzu<br />
dymem z kominów parowca,<br />
i ostatnimi napisami na ekranie…<br />
Mimo totalnej porażki utopijnego<br />
przedsięwzięcia coś jednak<br />
pozostało ocalonego z wielkich<br />
marzeń szaleńca. Muzyka przetrwała<br />
nienaruszona.<br />
Kiedyś stałam na wysokim,<br />
urwistym brzegu Sekwany w Saint-<br />
Germain-en-Laye, tuż obok zamku<br />
Króla Słońce, w którym mieści się<br />
muzeum archeologiczne z bogatym<br />
zbiorem paleolitycznych znalezisk<br />
z terenów Francji i całego świata.<br />
Figurki, rzeźby, bloki skalne<br />
z wyrytymi wizerunkami zwierząt<br />
i ludzi przeniosły mnie do odległego<br />
wymiaru naszych praprzodków.<br />
Świat ten przeminął, ale<br />
w pozostawionej sztuce zachował<br />
się na zawsze duch, z którego<br />
emanuje niezwykły potencjał<br />
człowieka wszechczasów do<br />
wiecznego odradzania się. Z głębin<br />
ludzkiej istoty, jak z jądra ziemi,<br />
wypływa nieprzerwane źródło<br />
niepohamowanej woli tworzenia,<br />
tej potężnej, nieśmiertelnej siły<br />
kreacji, która czyni nas ludźmi.<br />
Patrząc stamtąd na rozciągający<br />
się przede mną w mglistą dal szary,<br />
zabetonowany Paryż, mimowiednie<br />
przeniosłam się myślami w głąb<br />
amazońskiej dżungli, gdzie ostatni<br />
pierwotni Indianie z plemienia<br />
Guarani, całkowicie obojętni na<br />
presję cywilizacyjnego postępu,<br />
żyją w harmonii z naturą,<br />
współplemieńcami i samymi sobą.<br />
Szanują plemienną starszyznę<br />
i szamana, który znanymi sobie<br />
ziołami leczy ich choroby i zapewnia<br />
kontakt ze wspierającym ich<br />
duchowym światem przodków.<br />
Polują w tradycyjny sposób na dzikie<br />
zwierzęta. A potem tańczą w kręgu<br />
własnej wspólnoty plemiennej,<br />
rozładowując swój strach. Śmiejąc<br />
się i bawiąc razem beztrosko, malują<br />
swoje twarze czerwonym sokiem<br />
owocu uruku.<br />
Cywilizacja to władza nad światem,<br />
a kultura to miłość do świata – pisał<br />
Antoni Kępiński. Jeśli kochamy<br />
– pragniemy samego dobra dla<br />
obiektu naszych uczuć. Czy kochamy<br />
nasz zabetonowany świat, który<br />
chociaż tak bardzo ucywilizowany,<br />
okazuje się tak bardzo iluzyjny,<br />
nietrwały i kruchy?<br />
Istnieją w naszym życiu wydarzenia,<br />
nad którymi tracimy kontrolę.<br />
Czujemy wtedy swoją ludzką<br />
słabość i ulegamy siłom, które są<br />
potężniejsze od nas. Które nas<br />
zagarniają i niosą, gdzie chcą…<br />
Artysta bierze wtedy do ręki<br />
narzędzie lub słowo, i zaklina swój<br />
strach. Strach znieruchomiały<br />
w formie rysunku, obrazu, tekstu,<br />
nie przynależy już do niego.<br />
Staje się opowieścią przynależną<br />
zbiorowości. Zostaje wchłonięty<br />
w nurt historii naszej ludzkiej<br />
egzystencji. W świadectwo naszej<br />
wspólnej cywilizacji.<br />
To właśnie opowieść, która<br />
zaistnieje w zbiorowej świadomości,<br />
jest sposobem uporania się<br />
z własnym strachem, a nawet<br />
z nieuświadomionym lękiem,<br />
sięgającym swoimi korzeniami<br />
głęboko w nas…<br />
Lecz aby podjąć narrację – czy to<br />
obrazem, czy słowem – człowiek<br />
musi wpierw zmierzyć się sam<br />
ze sobą. Stanąć w swojej własnej<br />
prawdzie. To bywa niezmiernie<br />
trudne. Według Carla Gustawa<br />
Junga czasem wręcz tak bardzo<br />
niemożliwe, że łatwiej posłużyć się<br />
symbolem. Metaforą przedmiotu<br />
własnego cierpienia. Przeżyć swój<br />
własny dramat, własną tragedię<br />
w zewnętrznym obrazie, w cudzym<br />
opisie. Tym właśnie jest antyczna<br />
tragedia. Antyczna tragedia<br />
jest dramatem każdego z nas<br />
rozgrywanym w postaci obcych<br />
bohaterów.
DOMUS AETERNA (Dom Wieczności) akryl płótno 160x230 2017<br />
Siedzimy na widowni teatru<br />
i powoli zanurzamy się w nurt<br />
historii obcego nam narratora.<br />
Nasza wyobraźnia zaczyna żyć<br />
życiem innego człowieka.<br />
Mądrość tragedii greckiej polega<br />
na umiejętnym prowadzeniu<br />
odpowiedniej dramaturgii<br />
przedstawienia – wszak wywodzi<br />
się bezpośrednio z tajemniczych<br />
misteriów dionizyjskich, których<br />
bezpośrednim zadaniem<br />
było transowe, czasem wręcz<br />
ekstatyczne, uwalnianie ówczesnego<br />
człowieka od ciężaru traum.<br />
Wczuwamy się w los fikcyjnego<br />
bohatera dramatu, jakby był naszym<br />
własnym losem. Przeżywamy jego<br />
strach, jakby był naszym własnym<br />
strachem. A potem akcja ulega<br />
rozwiązaniu – następuje moment<br />
uwolnienia od napięcia (katabaza)<br />
– tym samym doznajemy katharsis.<br />
Tak sztuka uwalnia nas od naszych<br />
własnych lęków.<br />
Tę dramaturgię przedstawienia<br />
zachowuje do dziś sztuka filmowa,<br />
a filmy Wernera Herzoga są tego<br />
wybitnym przykładem. Jego szaleni<br />
bohaterowie zmierzający się<br />
z potęgą natury i potęgą<br />
Pantokratora – przegrywają.<br />
Podobnie jak bohaterowie antyczni.<br />
Nikt nie jest w stanie przezwyciężyć<br />
swego fatum.<br />
Ale człowiek, mimo wszystko,<br />
pozostaje ocalony – tym ocaleniem<br />
jest sztuka, zdolność odradzania się<br />
w wiecznej, nieśmiertelnej kreacji.<br />
Choćby mijały tysiąclecia, sztuka<br />
wciąż pozostaje żywa. Jest jak<br />
niezniszczalny kwiat na pustyni.<br />
W samym środku brazylijskiej<br />
dżungli, nad rzeką Negro<br />
wpływającą do Amazonki, w niegdyś<br />
niezwykle bogatym z powodu<br />
kwitnącego handlem kauczukiem<br />
mieście Manaus, stoi wybudowany<br />
w 1896 roku potężny gmach opery,<br />
zbudowany z cennych materiałów<br />
sprowadzanych aż z Europy.<br />
Zrealizowane ludzkie marzenie.<br />
Na deskach jej sceny występowali<br />
Enrico Caruso, Sara Bernhard…<br />
Potrzeba sztuki i piękna często<br />
znajduje swoje ucieleśnienie<br />
w samym jądrze człowieczej<br />
ciemności. Pomaga przezwyciężyć<br />
w sobie mrok. Poprzez odwagę aktu<br />
kreacji, choć w przebłysku chwili,<br />
poczuć szczęście. I własną potęgę.<br />
Na jednym z moich obrazów postać<br />
kobiety zwraca się w kierunku<br />
skulonej, ledwie zarysowanej postaci<br />
mieszkańca Pompejów zastygniętego<br />
w wulkanicznej lawie z ukrytą<br />
w dłoniach twarzą, z zapytaniem:<br />
A Ty – kim jesteś?<br />
Odpowiedź brzmi:<br />
Ja jestem Twoim strachem.<br />
Tym wszystkim, co wypierasz<br />
do swojej nieświadomości,<br />
bo nie masz sił zmierzyć się<br />
ze swoim własnym<br />
przerażeniem.<br />
Jestem Twoim mrokiem.<br />
[RSK]<br />
Renata Szpunar-Kubczyk<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
77
CHATA<br />
nad<br />
JEZIOREM<br />
Powietrze pachnie żywicą<br />
i ziemią. Czasem wiatr zawiewa od<br />
jeziora i wtedy dochodzi jeszcze,<br />
ledwie uchwytna, woń słodkiej<br />
wody. Kobieta stoi przed drzwiami<br />
zagubionej w lesie chaty. Sama<br />
sprawia wrażenie zagubionej.<br />
Nerwowo poprawia długie, ciemne<br />
włosy, które na moment przysłoniły<br />
jej oczy i po raz kolejny sięga dłonią<br />
do ciężkiej, metalowej kołatki. Tak<br />
jak poprzednio brakuje jej odwagi,<br />
żeby zastukać. Jeszcze nie ułożyła<br />
w głowie wszystkiego, co chciałaby<br />
powiedzieć mężczyźnie, który tu<br />
mieszka. Na gałęzi pobliskiego<br />
drzewa siedzi szary, duży ptak<br />
i przygląda się jej z ciekawością.<br />
Przez chwile ich spojrzenia się<br />
spotykają. Ptak przekrzywia łebek<br />
i skrzeczy.<br />
– Stukaj żeż wreszcie, kobieto<br />
albo wracaj skąd żeś przyszła – zdaje<br />
się mówić.<br />
Kobieta ma na imię Tracy,<br />
a może Trudy. Tak trudno spamiętać<br />
te wszystkie imiona kobiet<br />
i mężczyzn, którzy zamieszkują<br />
północne rejony Kanady.<br />
W każdym razie jest całkiem ładna<br />
i ma cudowną pupę w kształcie<br />
gruszki. Takie pupy nie zdarzają<br />
się zbyt często i o wiele łatwiej<br />
je zapamiętać niż imiona. Ta<br />
kobieta jest szczęśliwą posiadaczką<br />
78<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
jednej z takich zjawiskowych pup<br />
i dodatkowo pary całkiem zgrabnych<br />
nóg, ale założone na nie jeansy<br />
maskują je. Chyba, że ktoś ma<br />
tak sprawne oczy jak sokół, który<br />
jej się przygląda.<br />
– W czym mogę pani pomóc?<br />
Mężczyzna wyrasta nagle za jej<br />
plecami. Ma głos lekko skrzeczący<br />
i w pierwszej chwili kobieta<br />
myśli, że to jej wyobraźnia nadal<br />
przemawia dziobem siedzącego<br />
na gałęzi ptaka. Jednak ptaka<br />
już nie ma, a gospodarz krytej<br />
drewnianym gontem chaty jest.<br />
Nie poznaje kobiety, choć spotkali<br />
się poprzedniego dnia.<br />
– Chciałam przeprosić,<br />
podziękować – kobieta mówi<br />
pospiesznie, jakby się bała, że on nie<br />
pozwoli jej dokończyć, i nerwowo<br />
grzebie w torebce. W końcu<br />
wyciąga z niej zwitek banknotów. –<br />
Odwdzięczyć się jakoś za to, co pan<br />
zrobił.<br />
– Na pewno nie w ten sposób<br />
– mężczyzna w końcu ją rozpoznaje,<br />
choć zdaje się, że patrzy nie na<br />
twarz, ale na jej obleczoną w jeansy<br />
pupę. – Nie chcę papierków.<br />
Trudy (a może Tracy?) jest<br />
czerwona na twarzy. Drży jej ręka<br />
trzymająca banknoty i głos, gdy<br />
wreszcie się odzywa:<br />
– Proszę przyjąć pieniądze.<br />
Nawet ktoś taki jak ty ich<br />
potrzebuje.<br />
Ktoś taki jak gospodarz<br />
zgubionej w lesie chaty patrzy<br />
na nią uważnie. Tym razem nie<br />
na tyłek, ale prosto w oczy. Jakby<br />
ją przewiercał na wylot.<br />
– Przyjedź z córką jutro<br />
i zostańcie na weekend – mówi<br />
wreszcie. – To jest moja cena. Jeśli<br />
zdrowie Małej nie jest dla ciebie<br />
tyle warte, to trudno.<br />
– Nie wiem za kogo mnie<br />
bierzesz! – krzyczy kobieta. –<br />
Tłukłam się tu dwie godziny, żeby…<br />
– Podziękować – kończy za nią<br />
spokojnie. – I podziękowałaś. A teraz<br />
możesz spieprzać. Oczekuję was<br />
jutro. I przywieźcie ze sobą jakieś<br />
produkty na kolację. Moja dieta<br />
mogłaby się wam nie spodobać.<br />
Szum silnika zdezelowanego<br />
pick-upa trochę ją uspokaja.<br />
– To odludek – mówi kierowca.<br />
– Niech pani nie bierze tego do<br />
siebie. On po prostu taki jest. Dużo<br />
gada, ale jak przyjdzie co do czego,<br />
to wszystkim pomaga, choć zawsze<br />
twierdzi, że to nie jego zasługa.<br />
Moja sąsiadka była umierająca.<br />
Potrzymał ją trochę w ramionach,<br />
tak jak pani córkę wczoraj, i od razu<br />
stanęła na nogi. Ostatnio nawet<br />
zgłosiła swoją kandydaturę do władz
miasta. Tak jej wróciła chęć do życia.<br />
– Bardzo się zdenerwowałam,<br />
gdy dotknął mojego dziecka –<br />
kobieta tłumaczy się nie temu<br />
mężczyźnie, co powinna. – Dlatego<br />
go zwyzywałam i otłukłam<br />
torebką. Tyle się teraz mówi o tych<br />
zboczeńcach. Myślałam, że to jeden<br />
z nich.<br />
– No i pani się dziwi, że kazał<br />
pani spieprzać? – dziwi się z kolei<br />
kierowca. – Też bym pani kazał, na<br />
jego miejscu.<br />
– Pomimo to, zaprosił mnie,<br />
o ile można to tak nazwać, na<br />
weekend…<br />
– O, to świetnie! Połowa kobiet<br />
z miasteczka dałaby sobie usunąć<br />
implanty za takie zaproszenie.<br />
Podobno nie tylko w leczeniu jest<br />
wirtuozem.<br />
Kierowca mruga do niej<br />
i pokazuje w uśmiechu wszystkie<br />
ubytki w uzębieniu.<br />
– Tego się właśnie obawiam –<br />
mówi Trudy.<br />
– Proszę się nie bać. On nikomu<br />
nie zrobi krzywdy. Nie zgwałci pani,<br />
jeśli to pani chodzi po głowie. Co<br />
najwyżej poszczeka, ale nie ugryzie.<br />
Bez pani zgody, miałem na myśli. Bo<br />
większość kobiet z miasteczka…<br />
– Dałaby sobie usunąć implanty<br />
za takie ugryzienie.<br />
– Pięknie powiedziane! –<br />
chwali ją mężczyzna.<br />
Dalej jadą w milczeniu.<br />
Kierowca pogwizduje, kobieta<br />
pochłonięta jest własnymi myślami,<br />
silnik rzęzi jak rzęził.<br />
Kobieta siedzi przy stole<br />
w pięknej, bordowej, balowej sukni.<br />
Wygląda jak egzotyczny kwiat w<br />
szarobrązowym wnętrzu leśnej<br />
chaty. Zapach pieczonego królika<br />
i świeżo przygotowanej szarlotki<br />
miesza się z wonią perfum Paris<br />
YSL. Mała poszła spać zaraz po<br />
kolacji. Obie się bały, że ból głowy<br />
uniemożliwi jej zaśnięcie, dlatego<br />
córka położyła się tak wcześnie.<br />
Odkąd odzyskała wzrok, zaczęły się<br />
te bóle. Mężczyzna co jakiś czas brał<br />
jej drobną buzię w swoje szorstkie<br />
dłonie i trzymał przez chwilę. Dawał<br />
jej też jakieś zioła. To pomagało na<br />
chwilę. Przed kolacją też ją trzymał<br />
i Mała nawet odzyskała dobry<br />
humor. Żartowała z mężczyzną.<br />
Trudy pomyślała, że potrzeba jej<br />
ojca. A potem pomyślała o Peterze.<br />
Chyba coś ich łączy, z naciskiem na<br />
chyba. Jednak przy nim Mała tak się<br />
nie otwiera. Nigdy.<br />
– Jak okazujesz swoją wiarę? –<br />
pyta mężczyzna, patrząc na krzyżyk<br />
zwieszający się między piersiami<br />
kobiety. A może po prostu patrzy na<br />
jej piersi? Suknia ma spory dekolt,<br />
więc gospodarz nie musi się wiele<br />
domyślać.<br />
– Słucham przykazań Kościoła.<br />
– Kiedy człowiek zobaczy rajską<br />
plażę, nieograniczoną wolność<br />
i nieskalane piękno, natychmiast<br />
chce ją ogrodzić, otoczyć murem.<br />
Chce ją chronić, ma dobre intencje,<br />
ale efekty są dokładnie przeciwne.<br />
Sam sobie buduje więzienie,<br />
dodatkowo zabijając piękno,<br />
które przecież chciał ochronić.<br />
– Zgadzam się, że z wiarą<br />
łączą się ograniczenia – kobieta<br />
nerwowo poprawia włosy. Widać<br />
jej narastającą irytację. – Jednak<br />
nie można mieć nieograniczonej<br />
wolności. Na przykład do zabijania.<br />
– Z tymi słowami na ustach<br />
ludzie mordowali się przez całe<br />
stulecia. Tysiąclecia. Zaczynając<br />
od średniowiecznych wojen<br />
krzyżowych, a na współczesnych<br />
konfliktach kończąc. Wiara im<br />
w tym nie przeszkadza, a nawet ich,<br />
w ich mniemaniu, usprawiedliwia.<br />
W imię czego więc odrzucasz swoją<br />
wolność?<br />
– W imię miłości.<br />
Mężczyzna ma na sobie<br />
flanelową, kraciastą koszulę<br />
i znoszone jeansy. Jego skóra<br />
pachnie szarym mydłem. Ten zapach<br />
Trudy (a może Tracy?) nazwałaby<br />
prostackim. Podobnie jak to<br />
bezczelne gapienie się na jej biust.<br />
Teraz jednak mężczyzna przenosi<br />
spojrzenie na twarz kobiety. Patrzy<br />
na nią jak nauczyciel zadowolony<br />
z odpowiedzi ucznia. Uśmiecha się.<br />
– Od dawna w moim łóżku nie<br />
spała kobieta – informuje ją.<br />
– Nie oczekuj, że to się<br />
dziś zmieni – irytuje się Tracy. –<br />
Nie jestem dziwką!<br />
– Przyznam, że bliżej mi<br />
do filozofii Sumerów niż do<br />
purytanizmu Chrześcijan.<br />
Sumerowie czcili prostytutki,<br />
uważając je za święte. To one<br />
pokazywały przecież mężczyznom<br />
miłość bogów. To właśnie miłość jest<br />
kluczem do wiary, a nie kościelne<br />
przykazania.<br />
– Przykazania są ważne<br />
– protestuje kobieta. – Są<br />
przecież wartości uniwersalne,<br />
ponadczasowe. Choćby takie, żeby<br />
nie pożądać żony bliźniego.<br />
– Są różne rodzaje miłości.<br />
Najmniejszą jest miłość do<br />
partnera. To miłość warunkowa<br />
i pełna przykazań. Potrafisz kochać<br />
mężczyznę, ale tylko wtedy,<br />
gdy wypełni twoje przykazania.<br />
Na przykład takie, że ma być ci<br />
wierny i nie pożądać żon bliźnich.<br />
To nie jest prawdziwa miłość,<br />
a jedynie rodzaj kontraktu.<br />
Prawdziwe uczucie, to miłość do<br />
dziecka. Obdarzasz Małą uczuciem<br />
bezwarunkowym. Będziesz ją<br />
kochać cokolwiek zrobi i nie<br />
stawiasz jej żadnych warunków.<br />
79<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Nie przestaniesz jej kochać za<br />
to, że ona pokocha twojego<br />
partnera jak ojca albo jakiegoś<br />
miłego chłopca, co z pewnością<br />
wkrótce nastąpi, bo Mała już<br />
skończyła szesnaście lat, prawda?<br />
Nie będziesz o nią zazdrosna.<br />
Nawet będziesz się cieszyć jej<br />
szczęściem – mężczyzna napełnia<br />
kieliszki winem. – Miłość matki<br />
do dziecka, to nic w porównaniu<br />
z JEGO miłością. Ziarenko piasku<br />
w zestawieniu z oceanem. Jesteś<br />
w stanie wyobrazić sobie miłość<br />
bezgraniczną? Nieskończoną? Taka<br />
miłość: niczego nie oczekuje, nie<br />
żąda, nie spodziewa się, nie stawia<br />
warunków. Ona jest nieskończona.<br />
Brakuje skali, żeby ci ją pokazać.<br />
Nie jesteś w stanie jej pojąć, a ja nie<br />
potrafię ci jej opisać. Przyjmij tylko,<br />
że jest i że ona nie buduje klatek.<br />
Ludzie je budują.<br />
Trudy myje się w misce. W tym<br />
domku na odludziu nie ma bieżącej<br />
wody. Trzeba ją zagrzać i myć się<br />
jak w średniowieczu. Starannie<br />
myje piersi z wulgarnie sterczącymi<br />
sutkami (tak by to określiła, gdyby<br />
się nad tym zastanowiła), brzuch<br />
i uda oraz wszystkie te miejsca,<br />
o których damy nie wspominają.<br />
Przedłuża mycie chyba tylko po<br />
to, żeby opóźnić pójście do łóżka,<br />
w którym on z pewnością na nią<br />
czeka. Potem równie metodycznie<br />
wyciera się ręcznikiem. Zakłada<br />
aseksualną piżamkę w słoniki.<br />
Zakłada też podpaskę i majtki.<br />
Niedługo powinna mieć okres,<br />
ale nie tylko o to jej chodzi.<br />
Podpaska odstrasza większość<br />
mężczyzn skuteczniej niż słowo:<br />
„nie”. Ma to być jej tarcza przeciw<br />
włóczni wroga. Zachichotała na tę<br />
myśl, a potem robi głęboki wdech<br />
i przesadnie pewnym krokiem<br />
wychodzi z łazienki.<br />
Nie zastaje mężczyzny w łóżku.<br />
Kobieta nie wie, że on poszedł na<br />
nocne wędkowanie i nie wróci przed<br />
świtem. Kładzie się, przykrywa<br />
kołdrą i czeka na odgłos jego<br />
kroków. Czeka. Potem zasypia.<br />
Kierowca czeka kilkaset stóp<br />
od chaty. Nie ma odwagi podjechać<br />
bliżej. Wysiadł z samochodu i pali<br />
papierosa.<br />
– Teraz już jest stabilna–<br />
mężczyzna patrzy na Małą<br />
i głaszcze ją po głowie. – Z każdym<br />
dniem będzie coraz lepiej, a bóle<br />
nie powinny się już powtarzać.<br />
Co najmniej nie tak silne.<br />
– Może wpadniemy tu jeszcze<br />
kiedyś? – kobieta wygląda tak,<br />
jakby dziwiły ją własne słowa, a jej<br />
córka entuzjastycznie wykrzykuje:<br />
„tak, tak, tak”. – O ile nie będziemy<br />
przeszkadzać…<br />
– Wierzysz, że miasto wciąż<br />
istnieje? – pyta właściciel chaty. –<br />
Było jeszcze w sobotę rano, kiedy<br />
z niego wyjeżdżałyście, ale czy<br />
istnieje teraz, gdy nie patrzysz?<br />
Miejsca istnieją tylko tam, gdzie ty<br />
ich potrzebujesz, czy współistnieją<br />
ze sobą nawet bez twojego udziału?<br />
– Co za głupie pytanie! –<br />
obrusza się kobieta, żałując tego<br />
swojego: „może wpadniemy...”.<br />
Wie z całą pewnością, że nie chce<br />
tu nigdy więcej przyjeżdżać.<br />
– Podobnie jest z czasem<br />
i zdarzeniami. One też ze sobą<br />
współistnieją. Wbrew naszej woli.<br />
Nawet wtedy, gdy nie patrzymy.<br />
Inna sprawa, że patrzeć nie zawsze<br />
oznacza – widzieć.<br />
Trudy wsiada do samochodu<br />
i nie patrzy na mężczyznę<br />
w kraciastej koszuli, który macha im<br />
na pożegnanie.<br />
Powietrze pachnie jesienią.<br />
Minęło kilka miesięcy od czasu, gdy<br />
była tu z Małą. Jest pewna, że to jest<br />
właśnie to miejsce, ale w krajobrazie<br />
brakuje jednej istotnej rzeczy.<br />
– Miejsca znikają, gdy ich nie<br />
potrzebujemy – odezwał się sokół<br />
siedzący na gałęzi.<br />
– Nieprawda! – protestuje<br />
kobieta. – Miejsca nie znikają!<br />
– Wszystko znika – mówi sokół.<br />
– Trzeba ci perspektywy trwającej<br />
miliony lat góry. Zobaczyłabyś,<br />
że miejsca pojawiają się i znikają<br />
bardzo szybko.<br />
Oczywiście ptak nie<br />
wypowiedział ani słowa. To była<br />
jedynie wyobraźnia kobiety.<br />
Przyjechała tu, żeby powiedzieć<br />
mężczyźnie, że Mała zaczęła<br />
pisać książkę, że z jej wzrokiem<br />
już jest wszystko dobrze. Lekarze<br />
powiedzieli, że to cud.<br />
Kierowca pokazuje w uśmiechu<br />
wszystkie ubytki w uzębieniu.<br />
Peter, z którym chyba była w<br />
związku, ożenił się z pośredniczką<br />
nieruchomości, która szukała dla<br />
nich domu. Ale kobieta nie żałuje<br />
tamtego domu, żałuje całkiem<br />
innego.<br />
W krajobrazie wszystko<br />
się zgadza: są drzewa, które<br />
zapamiętała, widok na jezioro,<br />
nawet szary ptak siedzi na gałęzi<br />
jak wtedy. Brakuje tylko chaty.<br />
Kierowca nie pamięta chaty ani<br />
tego, żeby ją kiedykolwiek tutaj<br />
przywoził. Ten weekend nad<br />
jeziorem nigdy się wydarzył.<br />
Jeszcze... [JP]<br />
80<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Zdjęcie: Renata Cygan<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
81
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka – Ignacy Krasicki<br />
PEWNIK<br />
Na nic komputer,<br />
gdy łby zakute<br />
DWIE SIOSTRY<br />
Satyra zabija, nie obraża – Stanisław Jerzy Lec<br />
Kropelka kropelce zazdrości urody<br />
jakby zapomniała<br />
że z tej samej wody<br />
BIZNESMEN<br />
Laptop, komóra mercedes, paniusie<br />
a debet w banku<br />
i długi w ZUS-ie<br />
KŁOPOT<br />
W miłości bywa bardzo różnie<br />
Dziś jest przyjemność<br />
kłopot później<br />
MENU POSŁA<br />
Nie podawajcie posłom salami<br />
by nie zostali kanibalami<br />
PRZYJAŹŃ<br />
Tę przyjaźń opcjonalna choroba nękała<br />
Zdrowa była gdy brała<br />
chora gdy dać miała<br />
ZALEŻNOŚĆ<br />
Miłość przygasa<br />
gdy pusta kasa<br />
Karzimierz Linda<br />
DOBRY PIES<br />
Skończ się, by się zacząć<br />
jeszcze raz od nowa,<br />
by głupawym czasom<br />
nie dać się zwariować.<br />
Zagraj im na nosie,<br />
abyś mógł zapomnieć,<br />
że idzie szaleństwo<br />
po ciebie i po mnie.<br />
Renata Cygan<br />
I skończ głupio gadać.<br />
Zacznij mądrze szczekać,<br />
bo tak – schodząc na psy –<br />
dojdziesz do człowieka…<br />
Juliusz Wątroba<br />
WYZNANIE<br />
Po gorzale mam sto zalet,<br />
które tracę razem z kacem.<br />
WŁADZA<br />
To pirania<br />
od zarania.<br />
POKORNE CIELĘ<br />
Władzy skłoń się grzecznie,<br />
świętości nie kalaj,<br />
a będziesz bezpiecznie<br />
ssał dwie krowy naraz.<br />
HASŁO EUNUCHA<br />
Wiwat celibat!<br />
IDEALNA<br />
Gdy ma wiele zalet,<br />
to jej nie ma wcale.<br />
RODZINA<br />
Amorów finał.<br />
GDY POCZUJE WOLĘ BOŻĄ<br />
Nie pomoże konfesjonał,<br />
gdy dziewczyna rozogniona.<br />
PRAWIDŁOWOŚĆ<br />
Tak to już jest z każdą władzą,<br />
że jej nie do twarzy z twarzą.<br />
ATEISTA<br />
Gdyby w nic nie wierzył,<br />
to by dawno nie żył.<br />
Juliusz Wątroba<br />
82<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
W PAPROCIACH<br />
Jezioro błyszczy niczym tafla<br />
księżyc przeciąga się w zadumie<br />
nietoperz wisi brodzi czapla<br />
obłok po niebie miękko sunie<br />
wieczór różowo rozćwierkany<br />
na lutniach grają leśne elfy<br />
zmierzch się układa nisko a my<br />
jemy wafelki<br />
jemy te wafle ręka w rękę<br />
moja dłoń w twojej drży jak listek<br />
bryza podwiewa mi sukienkę<br />
myśli się kłębią oczywiste<br />
nie będę wcinać wafli gdy tak<br />
zalotnie skręca w las ta droga<br />
prężę pierś niczym Afrodyta<br />
bo krew nie woda<br />
trącam cię lekko miękkim biodrem<br />
wiatr nieco wzburzył lśniącą taflę<br />
elfy zaczęły grać rapsodie<br />
ja tak głęboko w oczy patrzę<br />
czapla unosi dziób do góry<br />
nietoperz zerka łypie bocian<br />
mój ty kogucie złotopióry<br />
weź mnie w paprociach!<br />
już w tych paprociach moszczę ciało<br />
udrapowana á la nimfa<br />
guziczek odpiął się nieśmiało<br />
krew wrze jak w kotle cieknie ślinka<br />
zaraz się stopię ledwo dyszę<br />
mrówki wędrują w dół po nerkach<br />
wyciągasz rękę i... cóż słyszę?<br />
może wafelka?<br />
Renata Cygan<br />
***<br />
Pewien książę, (tak, tak!), w Elsynorze,<br />
od myślenia się czuł coraz gorzej.<br />
Mógł wszak „być, albo nie być.”<br />
Lecz jak nie być? Się przebić?<br />
Ale czym? Szpadą? Mieczem? Czy nożem?<br />
***<br />
Gdy Coelho przechodził przez Chile,<br />
dużym palcem napisał gdzieś w pyle<br />
na rozstajach dwóch dróg<br />
coś, co zwala wprost z nóg.<br />
„Kiedy idę - to idę. I tyle.”<br />
***<br />
Rysunki:<br />
Konrad Wieczorkowski<br />
Polonistka z miasteczka Wodzisław<br />
jeszcze dzisiaj się gubi w domysłach<br />
czy ten wiatr w Zakopanem<br />
co tak dmuchał, Orkanem<br />
był, czy może to inny Władysław?<br />
Adam Gwara<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
83
kino arthouse=<br />
KINO STUDYJNE, KOLEJNA ODSŁONA…<br />
CZYLI KOMU POTRZEBNE DZIŚ DEKAEFY...<br />
Kino studyjne, jak dawniej DKF (Dyskusyjny<br />
Klub Filmowy), arthouse lub inaczej,<br />
miejsce spotkań z artystycznym kinem,<br />
to dziś kinowa oaza dla koneserów. Pierwsze<br />
kina studyjne powstały w latach 20. w Europie,<br />
następnie w Stanach Zjednoczonych (choć<br />
bazowały przede wszystkim na dobrym kinie<br />
europejskim). W Polsce początki klubów<br />
filmowych to lata 50.<br />
W dobie wszechobecnych multipleksów, gdzie<br />
wyświetlane są kasowe nowości przy ogólnie<br />
akceptowalnym akompaniamencie chrupania<br />
popcornu i siorbania coca-coli, wydaje się, że<br />
tzw. ambitne kino nie ma racji bytu. Ludzie<br />
przychodzą dziś do kin dla rozrywki i wytchnienia<br />
po pracy, nie dla myślenia i analizy „co autor<br />
chciał powiedzieć”. Oczekują oderwania ich<br />
zmysłów i umysłów od dnia codziennego<br />
i zaabsorbowania ich niezwykłymi doznaniami<br />
ARTHOUSE<br />
Charlie<br />
płynącymi z ekranu. Stąd filmy stają się coraz bardziej<br />
dynamiczne i wręcz atakują widza mocnym obrazem.<br />
Po dawce kina, widzowie zaspokajają głód fizyczny<br />
w okolicznych restauracjach lub pubach.<br />
Czy zatem ambitne kino ma szanse przetrwania,<br />
a przede wszystkim, czy jest na nie zapotrzebowanie?<br />
O tym i o transformacji klubów prezentujących filmy<br />
niszowe rozmawiam z właścicielem kina „Charlie”,<br />
jednego z najlepiej działających w Polsce kin<br />
arthousowych, Sławomirem Fijałkowskim.<br />
84<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Sławku, zacznę od standardowego<br />
pytania, które pewnie wielokrotnie<br />
już padało w Twoją stronę: skąd<br />
25 lat temu pojawił się pomysł<br />
na Forum Kina Europejskiego?<br />
Ten pomysł pojawił się przecież<br />
wcześniej niż powstało Twoje kino.<br />
Czy ma to związek z jakże<br />
popularnymi wówczas<br />
Konfrontacjami?<br />
Tak naprawdę to projekt z 1992 roku,<br />
za rok obchodzilibyśmy 30-lecie. Ten<br />
projekt jest starszy niż utytułowane<br />
Camerimage. Przesłanek było kilka.<br />
Przede wszystkim pojawił się pewien<br />
deficyt na rynku spowodowany<br />
zakończeniem słynnych Konfrontacji.<br />
To był impuls do stworzenia<br />
w Łodzi – która akurat w tym<br />
czasie sporo straciła, bo przemysł<br />
kinematograficzny wskutek kryzysu<br />
i w końcu upadłości Wytwórni<br />
Filmów Fabularnych przeniósł się<br />
do Warszawy – wydarzenia na<br />
kształt festiwalu. Sami widzowie<br />
byli tego spragnieni, a ponieważ<br />
wywodzę się z ruchu dyskusyjnych<br />
klubów filmowych, zakładałem<br />
DKF, pracowałem w jednym<br />
z najsłynniejszych dekaefów – w<br />
Prexerze, który był pod patronatem<br />
Uniwersytetu Łódzkiego,<br />
zaproponowałem taką właśnie<br />
formułę.<br />
Dlaczego Forum? Ponieważ właśnie<br />
w nazwie Forum upatrywałem<br />
czegoś, co mnie bardzo<br />
zainteresowało, czyli położenia<br />
nacisku na relacje widz –twórca.<br />
Te filmy, które pokazywałem, miały<br />
przede wszystkim pobudzić do<br />
rozmowy, do dyskusji. A dlaczego<br />
akurat filmy europejskie? Jestem<br />
filmoznawcą, wychowałem się na<br />
kinie mistrzów. Uważałem więc,<br />
że kino europejskie jest najbardziej<br />
inspirujące, najbardziej twórcze i ma<br />
największe osiągnięcia, jeśli chodzi<br />
o kinematografię światową, choć<br />
kino europejskie to także twórcy<br />
działający w Ameryce. Poza tym<br />
dzieła mistrzów takich jak Antonioni,<br />
Wajda, Fellini, Rene czy szkoła<br />
brytyjska, nawet pokazywane po<br />
latach są nadal aktualne. Pamiętajmy,<br />
że wówczas byliśmy za tzw. żelazną<br />
kurtyną i filmy napływały do nas z<br />
dużym opóźnieniem. Momentami,<br />
kiedy mieliśmy szansę je zobaczyć,<br />
były właśnie Konfrontacje lub<br />
projekcje w DKF-ach. Te filmy często<br />
w ogóle nie trafiały u nas do dalszej<br />
dystrybucji.<br />
Podobnie działo się w Stanach<br />
Zjednoczonych. Tam też powstawały<br />
kluby filmowe prezentujące kino<br />
europejskie.<br />
Tak, bo Europa jest kolebką światowej<br />
kinematografii. Ameryka zaś<br />
zmonetyzowała X muzę. Jednak kino<br />
zawsze rozwijało się dwutorowo. Nie<br />
tylko z nastawieniem na zarabianie<br />
pieniędzy. M.in. kino radzieckie<br />
poruszało ważne tematy społeczne.<br />
W latach 90. byliśmy już bardziej<br />
proeuropejscy i uważałem, że przede<br />
wszystkim należało „odrobić lekcje”<br />
z naszej tożsamości, bo zaległości<br />
były spore. Forum Kina Europejskiego<br />
było szansą na pokazanie elementów<br />
stycznych, tj. wymiaru polskiego<br />
z przynależnością do wspólnoty<br />
europejskiej. Oczywiście po przyjęciu<br />
do Unii Europejskiej staliśmy się<br />
już pełnoprawnym członkiem tej<br />
społeczności i nasze Forum stało<br />
się prawdziwym miejscem wymiany<br />
myśli i doświadczeń twórców oraz ich<br />
wzajemnych inspiracji.<br />
Zarządzałeś wtedy dużym kinem<br />
„Przedwiośnie”. Czy Forum<br />
wymagało bardziej kameralnego<br />
wnętrza, że zdecydowałeś się na<br />
powołanie do życia kina „Charlie”?<br />
W tamtych czasach jeździłem na<br />
różne festiwale filmowe, choćby<br />
Warszawski Festiwal Filmowy, ale<br />
też do Łagowa, na konferencje<br />
filmoznawcze i od początku<br />
miałem takie założenie, żeby moje<br />
przedsięwzięcie nie odbywało się<br />
wyłącznie na moim terenie. Była to<br />
już w zamyśle impreza, do której<br />
synergicznie zapraszałem innych<br />
partnerów (neologizm określenia<br />
„synergia” będzie mi potem<br />
towarzyszyć również w odniesieniu<br />
do Forum). Pierwszym zaproszonym<br />
do współpracy kinem był DKF Sami<br />
Swoi, później Łódzki Dom Kultury,<br />
a potem jeszcze wiele, wiele innych.<br />
Termin imprezy nieprzypadkowo<br />
został wybrany na przełom listopada<br />
i grudnia. Zwykle był to trudny okres<br />
dla kina, bo nadchodzące święta<br />
przytrzymywały ludzi bliżej domu,<br />
a ja jako manager musiałem dbać<br />
o finanse, czyli musiałem myśleć o<br />
takich projektach, które przyniosłyby<br />
określone profity.<br />
Forum Kina Europejskiego łączyło<br />
w sobie kilka elementów. Z jednej<br />
strony kino mistrzów, z drugiej<br />
nowości, z trzeciej debiuty. „Klasyka,<br />
premiery i debiuty” to hasło<br />
pierwszej edycji, które jest do dziś<br />
aktualne. W pewnym momencie<br />
okazało się, że debiutanci są bardzo<br />
istotnym trybem napędzania<br />
kinematografii. Niesamowite, ale<br />
obecnie bardzo dużo festiwali<br />
wygrywają debiutanci. Są też<br />
tworzone osobne sekcje dla<br />
debiutantów, żeby stymulować<br />
ich pracę. Kiedyś pierwszy sukces<br />
przychodził po 10-15 latach, a teraz<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
85
SŁAWOMIR FIJAŁKOWSKI<br />
Magister kulturoznawstwa i filmoznawstwa<br />
na Uniwersytecie Łódzkim. Menadżer i animator<br />
kultury, absolwent kierunku Kulturoznawstwo<br />
n a Wyd zi al e F i l o l o gi cz nym, któ re u ko ń czył<br />
w 1995 r. Od 1999 właściciel Agencji Wydarzeń<br />
Artystycznych „Pro Cinema”, założyciel kina<br />
“Charlie”. Założyciel i prezes Stowarzyszenia „Łódź<br />
Filmowa” oraz Fundacji „Miasto Kultury”, członek<br />
Stowarzyszenia „Kina Polskie”, Stowarzyszenia Kin<br />
Studyjnych i Lokalnych oraz kapituły łódzkiej Alei<br />
Gwiazd. Do najważniejszych projektów Sławomira<br />
Fijałkowskiego należy Forum Kina Europejskiego<br />
„Cinergia” (od 1992 roku), czy Konkurs Polskiej<br />
Piosenki Filmowej „Kamer-TON” (4 edycje). Za<br />
wybitne zasługi w rozpowszechnianiu filmów<br />
polskich” został uhonorowany „Złotym biletem” Stowarzyszenia „Kina<br />
Polskie”, otrzymał także Nagrodę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dla<br />
najlepszego kina studyjnego w Polsce za rok 2008 (trzykrotnie nominowany).<br />
Wyróżniony Nagrodą Marszałka Województwa Łódzkiego (2011), dwukrotnie<br />
„punktem dla Łodzi”, zajął 2 miejsce w plebiscycie na „Człowieka roku”<br />
oraz „Łodzianina Roku 2017” w 2017 oraz innymi wyróżnieniami. W 2018<br />
został Absolwentem VIP Uniwersytetu Łódzkiego oraz członkiem Rady<br />
Uczelni Uniwersytetu Łódzkiego w pierwszej kadencji. Stowarzyszenie „Łódź<br />
Filmowa”, którego jest prezesem od 2000 roku, jest operatorem kina Ratusz w<br />
Zduńskiej Woli oraz kina KDK w Kozienicach. Najnowszym jego projektem jest<br />
utworzenie Hubu Kultury/ Strefy Kultury Kina Charlie, jako interaktywnego i<br />
innowacyjnego miejsca dla „postpandemicznej” kultury w Łodzi.<br />
film debiutancki może powstać<br />
już w trakcie studiów. Okazało<br />
się, że jeśli ma się odpowiednią<br />
propozycję programową, która<br />
zainteresuje widzów, to publiczność<br />
zjawi się nawet w najtrudniejszym<br />
dla kin momencie. Należy tu<br />
dodać, że FKE trwało przez trzy<br />
tygodnie. Porównując z dzisiejszymi<br />
weekendowymi festiwalami, był to<br />
naprawdę maraton.<br />
Działały wtedy w Łodzi jeszcze inne<br />
kina tego kalibru: Stylowy, Adria,<br />
Iwanowo. Próbowaliście nawiązać<br />
współpracę?<br />
Byłem wtedy w randze szefa kina<br />
i szefa dystrybucji. Moja funkcja<br />
pozwalała na współpracę z każdym<br />
kinem w regionie i jako przedstawiciel<br />
ITI i Warner Bros decydowałem<br />
o redystrybucji. Oczywiście<br />
rozpatrywałem kina lokalne pod<br />
kątem Forum, ale miałem także<br />
aspiracje na własne kino. Dojrzewanie<br />
do jego otwarcia trwało dość<br />
długo, ale niespodziewanie podczas<br />
obchodów 100-lecia kina w Teatrze<br />
Wielkim, gdzie organizowałem<br />
premierę filmu „Czerwony”<br />
Krzysztofa Kieślowskiego, prof.<br />
Zygmunt Machwitz, wykładowca<br />
łódzkiej PWSFTviT i ówczesny<br />
sekretarz generalny Polskiej Federacji<br />
Dyskusyjnych Klubów Filmowych<br />
zasugerował, że jest takie miejsce<br />
przy Piotrkowskiej 203/205, które<br />
86<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
nadałoby się na małe, autorskie kino.<br />
W ten sposób narodziło się kino<br />
Charlie.<br />
Jakie jest postrzeganie kina<br />
ambitnego w sytuacji, gdy obecne<br />
pokolenie od najmłodszych lat jest<br />
karmione kinem akcji? Jakie są<br />
oczekiwania młodych ludzi?<br />
Miałem to szczęście, że tworzyłem<br />
Forum dla swojego pokolenia, czyli<br />
stałych bywalców dyskusyjnych<br />
klubów filmowych, konfrontacji<br />
itd. Była to więc już określona<br />
widownia. Ci ludzie nadal stanowią<br />
trzon mojego kina. Obserwowałem<br />
oczywiście, jak zmienia się<br />
publiczność i w którą stronę zmierzają<br />
jej preferencje. Obserwowałem też<br />
rozwój kinematografii europejskiej.<br />
Zaczęli pojawiać się twórcy, którzy<br />
mieli istotny wpływ na jej kształt,<br />
chociażby Pedro Almodovar, nieznany<br />
wcześniej w Polsce. Niefortunnie<br />
jego jedyny dystrybuowany<br />
początkowo film „Matador”<br />
poniósł klęskę. Byliśmy pierwsi,<br />
którzy pokazali retrospektywę<br />
jego filmów i nagle okazało się,<br />
że widzowie go pokochali. Od tego<br />
momentu Roman Gutek kupował<br />
wszystkie jego tytuły i wprowadzał<br />
do dystrybucji w Polsce. Pod kątem<br />
widowni zmienia się tematyka,<br />
poprzez historyczną, ostatnio<br />
w kierunku LGBT, kina kobiecego,<br />
relacji i trudności odnalezienia<br />
się w dzisiejszym świecie. Zatem<br />
gdyby prześledzić historię Forum,<br />
to każda edycja ujawniała jakieś<br />
nowe zjawisko odwołujące się a to do<br />
kodów dzieciństwa, a to do przemian<br />
społecznych itd.<br />
Mnie osobiście fascynuje to, że<br />
kino jest pierwszym medium, które<br />
ujawnia pewne podskórne odczucia,<br />
np. niepokoje związane z tematami<br />
ekologicznymi, metafizycznymi czy<br />
religijnymi. Zmiany w preferencjach<br />
widowni związane są też<br />
z pojawieniem się nowych mediów<br />
i nowych rejonów twórczych.<br />
Do głosu doszli np. twórcy<br />
z Rumunii czy Skandynawii,<br />
kojarzonej dotychczas głównie<br />
z Ingmarem Bergmanem, a okazuje<br />
się, że kino skandynawskie jest<br />
bardzo inspirujące w zakresie<br />
powstających tam seriali, których<br />
tematyka jest często przenoszona na<br />
duży ekran. Forum jest platformą do<br />
szeroko pojętej dyskusji, czyli także na<br />
temat wolności artystycznej oraz tego<br />
właśnie co interesuje młodego widza,<br />
tj. konstatacji kim on jest.<br />
A czy pomocna jest w tym nasza<br />
szkoła filmowa? Jak układają<br />
się relacje za słynną łódzką<br />
Filmówką? Czy studenci, przyszli<br />
przedstawiciele branży filmowej,<br />
uczestniczą w Waszych spotkaniach<br />
i projekcjach?<br />
To się zmieniło, choć nadal relacje ze<br />
szkołą są bardzo dobre. Do ok. 2010<br />
roku studenci szkoły filmowej byli<br />
motorem napędzającym dyskusje,<br />
brali udział w festiwalach. Sytuacja<br />
zmieniła się choćby z tego powodu,<br />
że po pierwsze czasu na dodatkowe<br />
zainteresowania jest coraz mniej,<br />
a po wtóre mamy możliwość<br />
oglądania online. Ponadto kino<br />
mistrzów nie stanowi już dla nich<br />
podstawowego źródła inspiracji.<br />
Młodzi adepci sztuki filmowej<br />
częściej czerpią inspiracje z prac<br />
swoich kolegów w Europie, zaglądają<br />
do social mediów, biorą udział w<br />
międzynarodowych warsztatach, case<br />
study czy pitchingach.<br />
Czyli czasy „Honoratki” na pewno<br />
już nie wrócą?<br />
Na pewno nie. Tak jak zmienia<br />
się cała nasza cywilizacja, tak
też ewoluuje Forum, które jest<br />
odpowiedzią na „tu i teraz”. Trudno<br />
powiedzieć, jak długo taka formuła<br />
będzie atrakcyjna i potrzebna. 5,<br />
10 lat? Nie wiem. Społeczeństwo<br />
generalnie staje się coraz bardziej<br />
konsumpcyjne i więcej czasu spędza<br />
na gromadzeniu dóbr materialnych,<br />
najpierw podstawowych, potem<br />
coraz lepszych, z „wyższej półki”.<br />
Obecne pokolenie nie chce długo<br />
czekać na osiągnięcie zadowalającego<br />
statusu, więc swoje wysiłki kieruje<br />
przede wszystkim na to, choć na<br />
szczęście nie wyłącznie. Ale po<br />
pandemii niektóre aspiracje<br />
i priorytety mogą się zmienić…<br />
Czy w świetle tego, co powiedziałeś,<br />
publiczność kin studyjnych maleje?<br />
Absolutnie nie. Wręcz przeciwnie.<br />
Kino jest miejscem spełniania<br />
potrzeby duchowej. W miarę<br />
propagacji dóbr materialnych<br />
rośnie potrzeba pogłębionej<br />
refleksji nad życiem, a film jest<br />
pierwszym i najprostszym sposobem<br />
pobudzenia wyobraźni myślącego<br />
człowieka. Zwłaszcza kino Charlie<br />
oferujące propozycje bardziej<br />
artystyczne i psychologiczne<br />
jest dobrą odpowiedzią na takie<br />
właśnie zapotrzebowanie. Poza tym<br />
proponujemy szerokie spektrum<br />
działalności.<br />
Czyli nie jest to już tylko wąsko<br />
pojmowane kino studyjne, a raczej<br />
arthouse?<br />
W zasadzie tak, ponieważ oprócz<br />
projekcji prowadzimy np. galerię,<br />
ale także podejmujemy szereg<br />
inicjatyw realizowanych nie tylko<br />
na naszym terenie. Przypomnę<br />
choćby Szydełkowaną Lokomotywę<br />
na rynku Manufaktury, koncerty,<br />
kina plenerowe. Ja jednak w<br />
odniesieniu do kina Charlie wolę użyć<br />
określenia „kino społecznościowe”,<br />
ponieważ to kino powstało dla<br />
społeczności i społeczność je<br />
współtworzy poprzez przekazywanie<br />
podpowiedzi programowych.<br />
Badanie zapotrzebowania jest<br />
bardzo istotnym elementem,<br />
szczególnie, że mamy w tej chwili<br />
bardzo dobre i szybkie narzędzia do<br />
tego celu. W dziedzinie kontaktów<br />
internetowych z publicznością<br />
jesteśmy pionierami. Przypomnę,<br />
że kino Charlie jako pierwsze w<br />
Polsce utworzyło 23 lata temu<br />
stronę internetową dedykowaną<br />
wydarzeniu. Nawet międzynarodowy<br />
festiwal warszawski, ani gdyński,<br />
takiej strony nie miały. Pierwsi także<br />
stworzyliśmy możliwość rezerwacji<br />
biletów do kina online. Multipleksy<br />
zrobiły to znacznie później. Pierwsi<br />
w końcu umożliwiliśmy poprzez<br />
internet rozmowę z widzami<br />
w czasie rzeczywistym. Była to<br />
popularna już dziś videokonferencja.<br />
Przeprowadziliśmy ją w 2003 r.<br />
ze Zdzisławem Beksińskim, który<br />
rozmawiał z widzami ze swojego<br />
domu w Warszawie. To był szok.<br />
Nagrodę Złotego Glana odbierał<br />
wówczas młody Tomek Bagiński.<br />
Drugim laureatem był Zdzisław<br />
Beksiński, który ze względu na<br />
chorobę nie mógł do nas przyjechać.<br />
Kolejną pozycją Waszej działalności<br />
jest niezwykle pożyteczna dla kina<br />
polskiego archiwizacja. Macie<br />
ogromną kolekcję zwiastunów,<br />
prawda?<br />
O tak, bo archiwalia to dziedzictwo<br />
narodowe. Od początku<br />
współpracujemy na tym polu<br />
z Muzeum Kinematografii, które ma<br />
to w swojej statutowej działalności.<br />
Przekazujemy im np. wszelkie plakaty<br />
z naszych imprez. Kolekcjonowane<br />
zwiastuny były akurat elementem<br />
festiwalu zwiastunów filmowych.<br />
Ściągaliśmy także z internetu<br />
funkcjonujące wówczas paczki<br />
trajlerowe. Mamy np., dziś już<br />
wycofane z rynku globalnego,<br />
zwiastuny „Spidermana”, które<br />
zostały zniszczone przez dystrybutora,<br />
Warner Bros, z powodu kontekstu<br />
związanego z World Trade Center.<br />
W pierwotnej wersji teasera sieć<br />
Spidermana rozpięta była pomiędzy<br />
wieżami, które dwa miesiące później<br />
nieszczęśliwie legły w gruzy. Zarówno<br />
zwiastun, jak i film zostały szybko<br />
przemontowane, więc jesteśmy<br />
z pewnością w gronie nielicznych<br />
posiadaczy pierwotnej wersji.<br />
Opowiedz coś o nowych pomysłach.<br />
Szykują się jakieś nowe cykle?<br />
Oj, pomysłów mamy aż za<br />
wiele. Elementem nowej kreacji<br />
jest chociażby sekcja kina VR<br />
zaliczającego się do nowych<br />
technologii, które z eksperymentów<br />
i gier przeniosły się na obszar kina.<br />
Powstają projekty narracyjne dla<br />
VR i to są fascynujące podróże w<br />
87<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
inny wymiar kina. Dla nas zawsze<br />
była ważna interakcja z widownią.<br />
Począwszy od wystawy plakatów<br />
poprzez np. doznania kulinarne<br />
podczas festiwali tematycznych<br />
związanych z konkretną<br />
kinematografią. Gościliśmy przy tej<br />
okazji najlepszych kucharzy z danego<br />
kraju. To, że kino Charlie jest uważane<br />
za kino kultowe, wynika właśnie z<br />
naszych działań kreacyjnych, z tego<br />
także, że wyciągamy na światło<br />
dzienne kino absolutnie niszowe,<br />
które nigdy nie było prezentowane<br />
w obiegu publicznym np. produkcje<br />
filmów skate’owych, queerowych.<br />
Pokazujemy także kino amatorskie.<br />
Powołaliśmy też do życia pierwszy<br />
w Polsce festiwal animacji<br />
ReAnimacja. W mieście, do<br />
którego trafił pierwszy Oskar za<br />
animację. Mówię tu o Zbyszku<br />
Rybczyńskim, który zdobył tę<br />
nagrodę za „Tango”. Pokazywaliśmy<br />
animacje nie tylko w kategoriach<br />
filmu eksperymentalnego, czyli<br />
bliskich nam twórców związanych<br />
z Warsztatem Formy Filmowej, ale<br />
również znanych m.in. z produkcji<br />
kukiełkowych czy lalkowych<br />
animacji Se-ma-fora oraz najnowsze<br />
osiągnięcia techniki komputerowej.<br />
Dystrybuowaliśmy np. „Katedrę”<br />
Tomka Bagińskiego – film, który<br />
przez cztery lata powstawał<br />
w zaciszu domowym, a potem<br />
okazał się objawieniem. Dostał<br />
88<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
nagrodę SIGGRAPH 2002, później<br />
był nominowany do Oskara. Od tego<br />
momentu zainteresowanie animacją<br />
niesamowicie wzrosło.<br />
W tym roku dołożył swoją<br />
cegiełkę Mariusz Wilczyński,<br />
również łodzianin, zdobywca m.in.<br />
tegorocznych Złotych Lwów, a przed<br />
paroma laty laureat Złotego Glana<br />
- nagrody dla nieco niepokornych<br />
twórców idących własną drogą.<br />
Nie można było sobie wymarzyć<br />
lepszego ukoronowania jubileuszu<br />
25-lecia kina Charlie i 75-lecia<br />
powstania Łodzi Filmowej.<br />
Jesteś niezwykle aktywny<br />
w działaniach, co wiąże się zapewne<br />
z koniecznością ciągłej czujności<br />
i szybkiego reagowania. Mam rację?<br />
Ja żyję kinem, a kino jest zbiorem<br />
wiedzy z różnych obszarów.<br />
Psychologicznych, reklamowych,<br />
socjologicznych, religijnych. Staram<br />
się nad tym wszystkim panować. Kino<br />
jest też nośnikiem idei. To bardzo<br />
ważne medium. Fascynujące jest<br />
w nim to, że jest ono takie<br />
namacalne. Można obejrzeć film,<br />
napić się kawy, podyskutować,<br />
wziąć autograf od twórców itd.<br />
Telewizja czy internet nam tego<br />
nie dają. Działając w obszarze<br />
przemysłów kreatywnych i różnych<br />
projektów, w mojej pracy ważna jest<br />
znajomość źródeł ich finasowania,<br />
tzw. cross-financing. Ułatwia nam to<br />
przynależność do elitarnej sieci kin<br />
Europa Cinemas.<br />
Masz kontakt z wieloma filmowcami<br />
na świecie. Czy łódzka szkoła<br />
filmowa jest nadal postrzegana w<br />
środowiskach filmowych tak dobrze<br />
jak niegdyś?<br />
Mogę potwierdzić, że nadal<br />
zaliczana jest w branży do dziesięciu<br />
najlepszych szkół na świecie. Jej<br />
prestiż ugruntowali tacy absolwenci<br />
jak Kieślowski, Polański, Wajda,<br />
ale oczywiście szkoła cały czas<br />
musi pracować na swoją pozycję.<br />
Pamiętajmy też, że Filmówka była<br />
kiedyś jedyną szkołą filmową<br />
w Polsce. Dziś mamy sporo wydziałów<br />
o takim profilu na innych uczelniach,<br />
jest też wiele szkół prywatnych. Nie<br />
można stanąć w miejscu. Podobnie<br />
jest z kinami. Cały czas trzeba mieć<br />
nowe propozycje artystyczne. W<br />
naszym dorobku jest kilkanaście<br />
festiwali i przeglądów, z których część<br />
zarzuciliśmy, obserwując reakcje<br />
widzów, ale też ze względu na to,<br />
że nie jesteśmy w stanie<br />
kontynuować wszystkich projektów.<br />
Kino Charlie nie jest instytucją<br />
finansowaną poprzez subsydiowanie<br />
tak jak np. domy kultury.<br />
My generalnie utrzymujemy się<br />
z biletów, zatem musimy wybierać<br />
i kontynuować tylko najlepsze<br />
projekty. Pomysłów mamy aż za<br />
wiele i tak naprawdę zapełniają one<br />
cały rok. Nieżyjący już dziś profesor<br />
Zbigniew Machwitz powiedział<br />
kiedyś do mnie tak: „Czym Ty się<br />
przejmujesz? Przecież u Ciebie<br />
festiwal trwa 365 dni w roku.<br />
Co jeszcze chcesz udowodnić?”<br />
Myślę, że rzeczywiście sukcesem było<br />
realizowanie projektów za niewielkie<br />
pieniądze w makroskali. Wspomnę<br />
choćby fakt, że 10 lat temu, kiedy<br />
Forum Kina Europejskiego zaczęło<br />
funkcjonować pod nazwą własną<br />
„Cinergia”, przeglądy odbywały się<br />
jednocześnie w 6 łódzkich kinach.<br />
Potem jeszcze zrobiliśmy tour<br />
w 30 kinach sieci Helios i Cinema<br />
City. Mieliśmy niewielkie wsparcie<br />
ze strony miasta, ale w skali tak<br />
dużego przedsięwzięcia było ono<br />
zdecydowanie niewystarczające.<br />
Zapewniam, że żaden inny<br />
festiwal w Polsce nie jest w stanie<br />
wygenerować tak dużo za tak<br />
niewiele. Z naszej strony było to
trochę szaleństwo, bo rzucaliśmy<br />
się na pozycje bardzo wysokiej<br />
próby, nie mając odpowiedniego<br />
zaplecza finansowego. Był czas, kiedy<br />
niestety z tego powodu kino Charlie<br />
poległo, na szczęście na krótko.<br />
Wypowiedziano nam umowę, bo nie<br />
byliśmy w stanie zapłacić czynszu.<br />
Jakie kroki wtedy podjąłeś?<br />
Zorganizowaliśmy kolejne Forum Kina<br />
Europejskiego, nie mając swojego<br />
kina. Potem zbiegiem okoliczności<br />
sala kinowa wróciła na przetarg<br />
i udało mi się wygrać kino po raz<br />
drugi. Myślę, że taka sytuacja mogła<br />
zaistnieć tylko w kraju, gdzie waga<br />
kultury jest zdecydowanie niższa niż<br />
na Zachodzie. To trochę „orka na<br />
ugorze”, ale ja podejmuję rękawicę,<br />
mając tę świadomość i robię to<br />
z szacunku dla twórców i wiernej<br />
publiczności. Pamiętajmy, że bardzo<br />
istotnym kosztem są w przypadku<br />
festiwali licencje filmowe, a nie<br />
tylko koszty stricte organizacyjne.<br />
Z tego m.in. powodu zwróciłem<br />
się w pewnym momencie w stronę<br />
animacji, bo ich twórcy, walczący<br />
wówczas o pozycję tego gatunku na<br />
rynku kinematograficznym, przysyłali<br />
swoje prace za darmo w ramach<br />
promocji, a ponadto były to bardzo<br />
ciekawe artystycznie propozycje.<br />
Mam nadzieję, że postrzeganie<br />
kultury jednak zyskuje na wartości<br />
i to, co robimy, ma na to postrzeganie<br />
dobry wpływ. Podczas gdy pod<br />
koniec lat 90. masowo upadały kina<br />
studyjne, ale i w ogóle małe kina,<br />
z powodu wyrastających jak grzyby<br />
po deszczu multipleksów, kino<br />
Charlie okazało się sztandarowym<br />
przykładem tego, że jeśli ma się<br />
pomysł, komunikuje się z widownią<br />
i reaguje na jej potrzeby, to nie<br />
ma problemów z przetrwaniem.<br />
Co ciekawe, do nas zwracały się<br />
multipleksy z propozycją współpracy.<br />
Rozumiem, że jest to zachęta dla<br />
innych kin studyjnych. Że potrzeba<br />
jest, tylko konieczna jest współpraca<br />
z widownią.<br />
Absolutnie tak. Myślę, że jesteśmy<br />
inspiracją dla wielu bardzo dobrych<br />
kin, nie tylko w Polsce, ale i w<br />
Europie. Wiele z nich codziennie<br />
monitoruje nasze działania i to<br />
mnie cieszy. Poza nagrodą Polskiego<br />
Instytutu Sztuki Filmowej dla<br />
najlepszego kina w kraju, jesteśmy<br />
również w gronie najlepszych kin<br />
w Europie.<br />
Zatem nie zależy Ci na zachowaniu<br />
nimbu sukcesu wyłącznie dla siebie?<br />
Bardzo chętnie dzielę się<br />
spostrzeżeniami i doświadczeniem,<br />
bo siła kin arthousowych jest w ich<br />
ilości i jakości. Jeszcze na początku<br />
XXI w. nikt nie przeprowadzał badań<br />
nad strukturą widowni i oglądalności.<br />
Nie było takich danych ani<br />
w Komitecie Kinematografii,<br />
ani później w Polskim Instytucie<br />
Sztuki Filmowej. Robiliśmy to<br />
na własną rękę poprzez szereg<br />
ankiet. W pierwszej ankiecie<br />
wzięło udział ponad 1300 osób,<br />
które potwierdziły moje intuicyjne<br />
obserwacje, a to już była wiedza,<br />
która pozwoliła na modelowanie<br />
repertuaru, dostosowanie pory<br />
seansu, czy wielkości sali. Mamy 20<br />
tys. odbiorców newslettera, co też<br />
wpływa na moderowanie. Podstawą<br />
pracy w kulturze jest analityka,<br />
box office, a to nie dla wszystkich<br />
jest oczywiste. Cieszy mnie fakt, że<br />
również multipleksy zaczęły czerpać<br />
z naszych pomysłów. Kiedyś były one<br />
nastawione wyłącznie na projekcje,<br />
następnie pojawiły się maratony<br />
filmowe (pierwszy odbył się<br />
w kinie Charlie w 1995 r.), teraz zaś<br />
także multipleksy sięgnęły po inne<br />
wydarzenia kulturalne.<br />
Reasumując: jesteś, jak się to<br />
kolokwialnie mówi, właściwym<br />
człowiekiem na właściwym miejscu.<br />
Nie bez powodu pretendowałeś do<br />
tytułu Łodzianina Roku. Zdradź nam<br />
jeszcze, co jest dla Ciebie rozrywką.<br />
Zwykle właśnie dla rozrywki i<br />
relaksu człowiek ogląda filmy, a Ty?<br />
Ja także oglądam filmy dla rozrywki,<br />
dla siebie.<br />
Zdarza Ci się oglądać jakiś film<br />
wielokrotnie?<br />
Tak, oczywiście. Lubię przeżywać<br />
filmy po prostu jako widz. Są<br />
takie filmy, chociażby polskie<br />
komedie Barei, Machulskiego,<br />
czy blockbustery, jak np. Ostatni<br />
Mohikanin, które mnie „resetują”,<br />
bo znam każdą scenę, ale mnie nie<br />
nudzą. Dla rozrywki także jeżdżę<br />
na festiwale, koncerty, chodzę po<br />
galeriach. To daje mi też pewne<br />
przemyślenia w odniesieniu<br />
do kina i do komfortu widza<br />
w kinie. Myślę, że cząstką naszego<br />
sukcesu było zadbanie już dawno<br />
temu o przestrzeń otwartą na<br />
relacje z widzem. Myślę tu m.in.<br />
o kawiarence, o otwartej kasie<br />
(podczas gdy wszystkie kina miały<br />
okienka jak w banku czy na poczcie),<br />
o kolorystyce wnętrz, czyli o tych<br />
elementach związanych z energią<br />
koloru, które stwarzały wrażenie<br />
familiarności widowni. Wiedziałem,<br />
do kogo adresuję swoją propozycję<br />
programową. Odbiorcami są<br />
zazwyczaj wykształceni, uczciwi,<br />
wrażliwi i empatyczni ludzie. Jakżesz<br />
mógłbym podejrzewać, że ktoś mi coś<br />
ukradnie?! Zależało mi na budowaniu<br />
związków emocjonalnych z moją<br />
widownią i to się chyba udało.<br />
Pod tym względem jesteś<br />
wzorcowym operatorem kina. Dbasz<br />
o widza i to procentuje.<br />
W kinie Charlie seans odbywa się<br />
nawet wtedy, kiedy przyjdzie do<br />
kina zaledwie kilka osób. Nigdy<br />
nie „odejdą z kwitkiem”. To ważny<br />
kredyt zaufania.<br />
Tak, bo ja szanuję czas widza i<br />
wyobrażam sobie rozczarowanie<br />
w sytuacji odwołania seansu.<br />
Wyświetlam, nawet jeśli musiałbym<br />
do tego dopłacić.<br />
Pozostaje mi pogratulować zapału,<br />
energii i pasji, życząc dalszych<br />
sukcesów. Dziękuję za rozmowę.<br />
Zapraszam do kina Charlie oraz na<br />
organizowane przez nas wydarzenia.<br />
Po prostu #widzimysiewkinie.<br />
[JN]<br />
Zdjęcia: Archiwum Kina Charlie<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
89
POEZJA<br />
Polecane<br />
Tadeusz Zawadowski<br />
Poeta, redaktor, krytyk literacki; urodził się 9.12.1956r.<br />
w Łodzi, od 1981 roku mieszka w Zduńskiej Woli,<br />
gdzie współtworzył Klub Literacki „TOPOLA” oraz<br />
Klub Twórczej Pracy „BEZ AUREOLI” . Członek Związku<br />
Literatów Polskich. Laureat około 250 międzynarodowych<br />
i ogólnopolskich konkursów literackich oraz wielu nagród<br />
literackich m.in.: POLCUL FOUNDATION (w kapitule m.in.<br />
Jerzy Giedroyć, Gustaw Herling-Grudziński, Jan Nowak-<br />
-Jeziorański) oraz za całokształt twórczości literackiej:<br />
IANICIUSA imienia Klemensa Janickiego, Nagrody<br />
Ekspresjonistyczną FENIKSA im. Tadeusza Micińskiego<br />
i SUPER CYSIORA. Jest autorem ponad półtora tysiąca<br />
publikacji w ogólnopolskiej, emigracyjnej i zagranicznej<br />
prasie literackiej. Swoje wiersze i teksty krytyczne<br />
publikował w około 250 antologiach literackich. Były<br />
tłumaczone na języki: rosyjski, łotewski, chorwacki,<br />
bośniacki, serbski, słoweński, grecki, włoski i angielski.<br />
Wydał 17 tomów poetyckich, w tym ostatnio: Kiedyś<br />
(2014) – Nagroda Literacka im. Ryszarda Milczewskiego –<br />
Bruno i wyróżnienie XXXVII Międzynarodowego Listopada<br />
Poetyckiego oraz „budzik z opóźnionym zapłonem” –<br />
nominacja do Nagrody Literackiej 43. Międzynarodowego<br />
Listopada Poetyckiego, (2019), „dopóki budzik tyka”<br />
(2020) i „raport z czasów zarazy” (<strong>2021</strong>).<br />
90<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
TA CHWILA<br />
POEZJA<br />
ta chwila która wygładza zmarszczki sadowi się już w kalendarzu.<br />
bierze do ręki stare listy drze i wyrzuca do kosza. nie można<br />
zostawiać śladów po czymkolwiek co było tobą. znaki szczególne<br />
i linie papilarne same zanikną z czasem. tylko ta tkanka wiersza<br />
zapisana na kartce niczym mezozoiczny odcisk dinozaura lub<br />
innego wymarłego prajaszczura. ona świadczy przeciwko tobie.<br />
każde twoje słowo rzucone na wiatr wróci do ciebie burzą. odnajdzie<br />
nawet po śmierci. póki co głaszczę<br />
zmarszczki na twarzy.<br />
DWA PTAKI<br />
w moim ogrodzie stoi czerwony stolik nakryty<br />
do połowy białym płótnem. czasem<br />
przysiada na nim ptak spłoszony jazgotem<br />
pobliskiego targowiska. w milczeniu patrzymy<br />
sobie w oczy. obaj mamy<br />
DZIECIĘCE KRYJÓWKI<br />
opuchnięte od łez.<br />
coraz częściej uciekam do kryjówek z dzieciństwa. tylko<br />
w nich czuję się bezpieczny. przywołuję je w pamięci jak kolorowe<br />
szkiełka przez które podglądałem świat. wtedy i on stawał się<br />
bardziej kolorowy. dziś próbuję je odnaleźć. szukam po wszystkich<br />
zapomnianych zakamarkach ale daremnie. widzę tylko szare<br />
twarze zmęczonych okien a za nimi wyrośnięte dzieci wciąż<br />
bawiące się w wojnę. spoglądam na ich zacięte miny kiedy<br />
w jednej ręce trzymają plastikowe modele bombowców a w drugiej<br />
pluszowe misie z powyrywanymi językami i wydłubanymi<br />
oczkami. wtedy pragnę kryć się jak najgłębiej<br />
w swoich kryjówkach.<br />
KWARANTANNA<br />
milczenie przez telefon nie zastąpi prawdziwego. spojrzenia<br />
w oczy dotyku niby przypadkowego. zamknięci w czterech<br />
ścianach pokoi przypominamy tężejące odlewy z gipsu.<br />
szarzeją nam rysy i słowa kruszeją w gardłach.<br />
za oknem puste ulice umierają jak ludzie w ciszy.<br />
jeszcze chwila a zegarom zaczną pękać sprężyny. ludziom<br />
DWA BRZEGI<br />
serca.<br />
pragnę przekroczyć rzekę jednak nie potrafię<br />
zbudować mostu spinającego jej oba brzegi. a może jest<br />
już za późno aby cokolwiek łączyć skoro wszystko dawno<br />
podzielone. ludzie zwierzęta i rzeczy na nasze wasze<br />
i niczyje. wpatruję się w wodę i ciągle nie umiem<br />
rozróżnić która fala z którego dopływu<br />
zmieszały się w jedno. zanurzam dłonie i zaczynam<br />
rozumieć że rzeka nie rozdziela brzegów ale jest<br />
POEZJA<br />
mostem który je łączy …<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
91
Katarzyna Brus-Sawczuk<br />
Blogowanie z #Kulturą<br />
„Najważniejsze<br />
jest<br />
słowo.”<br />
Zaprosiłam do marcowego wywiadu kilku<br />
barwnych ludzi. Różni ich wiek, wykształcenie,<br />
w yko ny wa ny zawó d . Łączy o twarto ś ć u mys łu<br />
i szacunek (odwzajemniony) do kultury, sztuki, słowa<br />
pisanego i mówionego.<br />
Blog ma swoja historię. Pierwszy raz termin<br />
„blog” został użyty w 1999 r. przez Petera<br />
Merholza, redaktora jednego z najwcześniejszych<br />
internetowych dzienników, znanego pod<br />
nazwą „Robot Wisdom”. Od dwóch lat istniało<br />
określenie „weblog” autorstwa Jorna Bargera,<br />
oznaczające strony, na których umieszczane były<br />
jedynie linki do innych stron z danej dziedziny,<br />
ewentu a l n i e ko menta rze l u b wp i sy u łożo n e<br />
w porządku odwrotnym do chronologicznego.<br />
Bl o ga mi n a zy wa n o n ato mi ast p ami ętn i ki o n l i n e.<br />
Za pierwszego bloga uznaje się stronę www założoną<br />
w 1990 r. przez Tima Bernersa-Lee. Posługując się<br />
definicją (ang. web log – dziennik sieciowy) – to<br />
rodzaj strony internetowej zawierającej odrębne,<br />
ale uporządkowane chronologicznie wpisy. Blogi<br />
jako medium ogólne noszą nazwę blogosfery.<br />
Najważniejszą funkcją przekazu bloga jest tekst,<br />
choć mogą pojawiać się zdjęcia, inna grafika czy<br />
92<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
nagrania video. Weblogi utożsamiano ze stronami<br />
osobistymi. W historii blogów wiele się zmieniło,<br />
wciąż jednak od innych stron internetowych blogi<br />
odróżnia bardziej personalny charakter treści:<br />
często stosowana jest narracja pierwszoosobowa,<br />
a fakty przeplatają się z opiniami autora. Za jednego<br />
z pierwszych blogerów w Polsce uważa się Piotra<br />
Waglowskiego (pseudonim VaGla). Był publicystą,<br />
prawnikiem, pisarzem, poetą, webmasterem,<br />
autorem serwisu vagla.pl.<br />
Przez lata zmieniły się wygląd, forma i zawartość<br />
blogów, a także ich funkcje oraz oprogramowanie<br />
narzędziowe. Tematycznie zaczęły przeważać<br />
blogi osobiste, udające pamiętniki online. Coraz<br />
popularniejsze stały się blogi profesjonalne<br />
prowadzone w celach zawodowych. W blogach<br />
pojawiła się kultura, sztuka, muzyka, film, ale także<br />
codzienne życie. Blog to niewątpliwie zjawisko<br />
socjologiczne, o ogromnym zasięgu i mocy<br />
sprawczej słowa. Według socjologów, jako naturalny<br />
wytwór świata wirtualnego może służyć ekspresji<br />
autorów i ich postrzeganiu świata, autopromocji,<br />
promocji otaczających zjawisk, zaspokajaniu<br />
potrzeb towarzyskich, więzi społecznych, celów<br />
zawodowych, a także realizacji pasji.
Moje<br />
zaproszenie<br />
do rozmowy<br />
o „kulturalnym”<br />
blogowaniu<br />
przyjęli:<br />
JANUSZ ROSZKOWSKI<br />
foto: Joanna Jagiełło<br />
Janusz Roszkowski. Człowiek petarda,<br />
bloger w czasach powijaków blogowania,<br />
pisarz, poeta, także wydawca recenzent<br />
i humanista. Od zawsze zakochany<br />
w przyrodzie i kobietach.<br />
Kamil Śliwiński. Wszechstronny znawca sztuki.<br />
O Beksińskim i Szukalskim wie wszystko. Jako<br />
stypendysta MKiDN, prowadzi różne projekty<br />
wspierające sztukę. Jest również blogerem. Biegły<br />
w świecie Internetu i jego prawnych aspektach.<br />
KAMIL ŚLIWIŃSKI<br />
foto: Marta Rybicka<br />
AGATA BECHER<br />
Agata Becher. Polonistka, kulturoznawczyni, zawodowo<br />
związana z mediami branżowymi, entuzjastka<br />
i użytkowniczka social mediów, antysystemowa<br />
uczestniczka systemów, publikuje teksty o kulturze,<br />
mediach, pisze felietony, recenzje z wykorzystaniem<br />
wszelkich platform internetowych, u siebie na<br />
zjedzkanapke.net, dwutygodnik.com o teatrze.<br />
Wszechstronna, współczesna blogerka i więcej!<br />
foto: Monika Szałek<br />
Julia Brodowska. Absolwentka Akademii Muzycznej<br />
i Sztuki Pisania i zdolna skrzypaczka. Od ponad 10<br />
lat prowadzi bloga, Subiektywnie o Muzyce, na<br />
którym recenzuje płyty i koncerty. Wiele w nim<br />
muzyki duszy – fado. Fascynuje ją również world<br />
music i jazz. Jej teksty o muzyce pojawiają się<br />
również w innych portalach i w czasopismach. Przez<br />
całe swoje życie zauroczona kolorami Lisbony.<br />
JULIA BRODOWSKA<br />
foto: archiwum własne<br />
foto: archiwum własne<br />
TOMASZ SOBIERAJSKI<br />
Tomasz Sobierajski. Znany i ceniony socjolog<br />
społeczny z ogromnym doświadczeniem.<br />
Jako pracownik naukowy uniwersytetu wydał<br />
w swojej dziedzinie kilkanaście naukowych książek.<br />
Jest człowiekiem rozpoznawalnym, blogerem<br />
i influencerem.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
93
Blog<br />
to zjawisko<br />
socjologiczne,<br />
o ogromnym zasięgu<br />
i mocy sprawczej<br />
słowa<br />
Januszu, czy łatwo było zostać blogerem… ponad<br />
dwadzieścia lat temu?<br />
Janusz Roszkowski: W moim wypadku dwanaście lat<br />
temu… Wprawdzie wiedziałem o powstaniu w latach<br />
2003-2004 dwóch dużych portali blogowych, nawet<br />
kilka razy tam zaglądałem, ale zniechęcony miałkością<br />
większości wpisów nie paliłem się do zostania blogerem,<br />
tym bardziej że w tamtym czasie myślałem poważnie<br />
o odejściu od literatury. W 2005 roku Wojciech<br />
Siemion prowadził moje ostatnie spotkania autorskie<br />
w Warszawie – żegnałem się z czytelnikami<br />
(słuchaczami) jako poeta, prozaik, tłumacz, dramaturg<br />
radiowy. Złożyłem legitymację Oddziału Warszawskiego<br />
Związku Literatów Polskich. Zamierzałem wyemigrować<br />
z kraju i osiąść gdzieś wśród Indian nad Amazonią.<br />
I tak by się niechybnie stało w październiku 2006 roku,<br />
gdybym na swojej dawnej posiadłości pod Serockiem<br />
nie wpadł w garażu do niezabezpieczonego kanału<br />
i nie wybił sobie prawego barku. W internetowym<br />
banku wolnych miejsc sanatoryjnych była tylko jedna<br />
oferta: SANVIT w Iwoniczu-Zdroju, o którym przedtem<br />
nawet nie słyszałem. Przyjechałem, zakochałem się<br />
w Beskidzie Niskim i tu zostałem na stałe. Oderwany<br />
całkowicie od rzekomych dóbr cywilizacyjnych (radia,<br />
telewizji, kin, teatrów, prasy, książek też) stałem się<br />
człowiekiem natury. Ale kiedy na początku 2009 roku<br />
jedno z prywatnych wydawnictw zaproponowało mi<br />
napisanie poradnika Jak być kuracjuszem? – pomyślałem<br />
sobie, że uczynię bohaterem tej książki miejsce, które<br />
tak mnie zachwyciło: Iwonicz-Zdrój. Odwiedziła mnie<br />
wtedy moja córka Joanna Jagiełło (obecnie znakomita<br />
pisarka, pieśniarka i malarka) i namówiła mnie do<br />
założenia bloga na portalu blog.onet.pl, a ponieważ<br />
strona się początkowo nie wyświetlała, zarejestrowała<br />
mnie na blox.pl. W ten przypadkowy sposób na obu<br />
blogach noszących ten sam tytuł Pisarskie refleksje<br />
zacząłem zamieszczać identyczne posty – spostrzegłem<br />
szybko, że bardziej wymagający wchodzili zazwyczaj<br />
na bloxa. Przez dłuższy czas były to wpisy codzienne<br />
o różnej tematyce, którą podsuwały mi wędrówki<br />
po górkach, szczególnie nocne. Początkowo miałem<br />
wrażenie, że piszę do szuflady, bo licznik odwiedzin<br />
obracał się niemrawo, nawet myślałem o zaprzestaniu<br />
pisania. Po miesiącu odzew czytelniczy był coraz<br />
większy, przybywało komentarzy. Od pewnego<br />
momentu zacząłem publikować serię postów,<br />
94<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
z których powstały potem książki. Nie miałem wyjścia<br />
– musiałem założyć wydawnictwo książkowe Mons<br />
Admirabilis.<br />
Można powiedzieć, że blog dał drogę książkom.<br />
JR: Tak. Z tym, że zanim w roku 2005 pożegnałem<br />
się z literaturą, byłem autorem dwudziestu czterech<br />
książek. Blogowanie nadało jednak mojej twórczości<br />
pisarskiej nowy impuls. Moje rozmowy z Krishnamurtim<br />
zostały najpierw opublikowane w odcinkach na blogu.<br />
Tak samo jak ostatnio wydane przeze mnie Zeszyty<br />
dawnych lektur (dwa tomy po 286 stron każdy).<br />
W tym roku wydam jeszcze Pisarskie refleksje.blog.onet.<br />
pl (blox.pl), też w dwóch pokaźnych tomach. Jeśli zaś<br />
chodzi o bardziej znane książki z rozmów z Adamem<br />
Hanuszkiewiczem, które zredagowałem z 20-godzinnych<br />
nagrań zrobionych w roku 2001 w Dźwirzynie, to jeszcze<br />
za życia Mistrza Adama publikowałem je najpierw na<br />
moich blogach, zanim w 2012 i 2015 roku ukazały się<br />
nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka (o kobietach)<br />
oraz Wydawnictwa BOSZ (o teatrze). Bardziej znana<br />
jest książka Kobieto! Boski diable… Wyszła ona jednak<br />
u Prószyńskiego za późno, mimo iż temat gorący, bo<br />
na chwilę wydania hasło Hanuszkiewicz przestało być<br />
„gorącym kartoflem”, więc skończyło się na pierwszym,<br />
niespełna czterotysięcznym nakładzie.<br />
Z ciekawości, czy to, iż byłeś żonaty sześć razy, miało<br />
wpływ na tytuł Kobieto! Boski Diable i dobranego do<br />
rozmów interlokutora?<br />
JR: Niewątpliwie kobiety dały pretekst do rozmów<br />
o kobietach. Dlaczego z Hanuszkiewiczem? Czterokrotnie<br />
żonaty – uważał się za świetnego znawcę kobiet…<br />
(śmiech)<br />
Januszu, czy blog to forma nowoczesnego<br />
dziennikarstwa, czy raczej tęsknota za pamiętnikiem<br />
naszych prababci? Jednak prawdopodobnie lepiej,<br />
żeby miał więcej niż jednego czytelnika?<br />
JR: Z pewnością lepiej, żeby miał choć jednego<br />
czytelnika poza autorem! Jeśli chodzi o moje Pisarskie<br />
refleksje, to zewnętrzny licznik na blog.onet.pl<br />
zarejestrował w dniu 25 lutego 2018 roku 516 161<br />
odwiedzin, a komentarzy 1175! Pół roku później,<br />
kiedy i portal blox.pl zlikwidowano dla darmowych<br />
blogerów, wewnętrzny licznik zarejestrował prawie 300<br />
000 wizyt i 1000 komentarzy! I tam i tu komentarze
yły w większości tak znakomite, że stworzyły książki<br />
w książkach. Nikt nie wstawiał nonsensownych<br />
lub lakonicznych słów w stylu „brawo!”, „fajowe”.<br />
Ludzie zadawali sobie trud myślenia, miałem więc<br />
udział w rozwoju bloga. Obecnie blogi na portalach<br />
społecznościowych to najczęściej formy nowoczesnego<br />
dziennikarstwa.<br />
Tomku, blogowanie to zjawisko społeczne.<br />
Czy kultura często się w nim pojawia? Kto jest<br />
odbiorcą? Czy możesz to skomentować?<br />
Tomasz Sobierajski: Nie umiem ocenić, ile jest blogów<br />
kulturalnych, bo też i zjawisko bardzo się zmieniło.<br />
Nadal istnieje blogowanie tradycyjne na platformach,<br />
które były do tego przeznaczone, ale rozumienie<br />
i pojęcie bloga bardzo się rozszerza. Działają mikroblogi<br />
na Instagramie czy Facebooku, które często są ze sobą<br />
powiązane, vlogi, które pojawiają się na Youtube, mikro-<br />
-mikroblogi , które są domeną Tik-toka, a które też są<br />
pewnego rodzaju opowieścią, choć zupełnie odmienną<br />
od tradycyjnego blogowania. Blogi prowadzone są<br />
bardzo różnymi kanałami, konkretne linki do danych<br />
treści autorzy udostępniają w różnych miejscach<br />
blogosfery i to wszystko przenika się i jest dostępne<br />
uniwersalnie. Daje to możliwości pozyskiwania nowego<br />
grona odbiorców. Każdy jest w stanie coś sobie wybrać,<br />
obserwować, a także uczestniczyć w życiu bloga<br />
(komentarze, posty, emotikony). Dużo jest blogów<br />
promujących kulturę. Poprzez takie rozprzestrzenianie<br />
się informacji można dotrzeć nawet do niszowych<br />
wydarzeń kulturalnych.<br />
Jeszcze jedno pytanie, Tomku. Ty promujesz książki.<br />
Czy to, co robisz na Instagramie, można nazwać<br />
współczesną formą blogowania? (coś mi mówi,<br />
że wpasowałam się moim pomysłem wywiadu…)<br />
TS: Promowanie książek to uprawianie<br />
„biedoinfluencerki”. Patrząc na zjawisko<br />
globalnie, chyba nie ma takiej osoby, która na<br />
promowaniu książek mogłaby zyskać jakąś szeroką<br />
grupę odbiorców. Ale co ciekawe – moje posty<br />
o książkach mają najmniej polubień ze wszystkich<br />
postów, które wrzucam na Instagram, w zamian toczy<br />
się pod nimi bardzo ciekawa, dynamiczna i zażyła<br />
dyskusja. Więc zakładam, że jeśli nawet z grona<br />
kilkudziesięciu czy kilkuset odbiorców dziesięć osób<br />
tę książkę przeczyta albo kupi, to i tak jest to sukces.<br />
Jest to dla mnie również w jakimś sensie zabawa, bo<br />
promując książki na Instagramie, który jest absolutnie<br />
antyksiążkowy, muszę dobrze przemyśleć, jak o tych<br />
książkach napisać bardzo krótko, w pigułce, ale tak<br />
żeby kogoś mogło to zainteresować. Pamiętajmy też,<br />
że Instagram jest trudniejszy, jeśli chodzi o słowo,<br />
tam ludzie zaglądają głównie dla zdjęć i ewentualnie<br />
czytają krótki opis. Słowo na Instagramie nabiera o tyle<br />
wagi, że musi naprawdę przyciągnąć. Czy jest to forma<br />
bloga? Myślę, że tak. I co ciekawe, często moje wpisy<br />
odkrywają ludzie, którzy nie czytają książek, więc mam<br />
też misję, aby skłonić ich do czytania…<br />
Jakie trzeba mieć wykształcenie, żeby blogować<br />
o sztuce? A może jaką trzeba mieć wiedzę lub i inne<br />
np. cechy predysponujące? Kamil?<br />
Kamil Śliwiński: Sam jestem niedoszłym biologiem<br />
(śmiech) i najlepszym przykładem na to, że kierunkowe<br />
wykształcenie wcale nie jest najważniejsze. Oczywiście<br />
ludziom po studiach na kierunkach artystycznych,<br />
którzy mają akademickie podstawy swojej wiedzy,<br />
będzie dużo łatwiej, zarówno w sieci jak i tzw. realu,<br />
ale to wcale nie oznacza, że uda im się przyciągnąć<br />
i zainteresować wielu obserwujących. Wiedzę w<br />
konkretnym temacie nie tylko warto posiadać, trzeba<br />
ją systematycznie pogłębiać, rozwijać, niemniej nawet<br />
to nie gwarantuje, że będziemy komunikować się w<br />
sposób ciekawy dla potencjalnych odbiorców. W moim<br />
przekonaniu trzeba mieć również pojęcie o samym<br />
blogowaniu i wszystkich jego współczesnych formach.<br />
Odniosę się do moich przedmówców. W czasach,<br />
kiedy zaczynaliśmy blogować, o czym mówił Janusz<br />
Roszkowski, treści były często w bardzo obszernych<br />
formach – dla współczesnego internauty byłoby to<br />
„ciężkostrawne”. Tomek Sobierajski dla kontrastu zapiął<br />
to wszystko klamrą z drugiej strony – dziś słowo stało<br />
się pigułką, skrótem do przekazania najistotniejszych<br />
informacji, a form blogowania jest tak wiele jak platform<br />
do komunikacji w sieci. Blogowaniem możemy nazwać<br />
już nawet krótkie, dziesięcio-, piętnastosekundowe<br />
filmy/relacje na Instagramie czy TikToku. Muszą być<br />
one jednak tak zbudowane, aby przyciągnąć bardzo<br />
specyficzną dla danego medium społeczność. Definicja<br />
bloga ewoluowała i dzisiaj zadałbym nieco inne pytanie:<br />
czy trzeba mieć jakieś szczególne wykształcenie, aby<br />
tworzyć? Na pewno trzeba mieć wyobraźnię i dar<br />
przekazywania informacji, ale moim zdaniem wiedza<br />
jest tu obowiązkowa jako baza, bo czy ktoś z nas<br />
chciałby na przykład mieć do czynienia z ekspertem<br />
w dziedzinie bezpieczeństwa, który nie ma w tym<br />
zakresie żadnego doświadczenia?<br />
Julio, co ty wiesz o muzyce…? :-) Wiem, że dużo. Czy<br />
ja z twojego bloga dowiem się np. wszystkiego o fado<br />
albo o world music? Czy bloger musi być ekspertem?<br />
Julia Brodowska: Myślę, że nie jest warunkiem<br />
koniecznym, aby bloger był ekspertem, ale z pewnością<br />
musi się on dobrze orientować w tematach, o których<br />
pisze. Dużo zależy od specyfiki samego bloga i zakresu<br />
tematów na nim poruszanych. Trudno, by ktoś piszący<br />
o szeroko pojętej kulturze, znał się jednakowo<br />
dobrze na przykład na malarstwie, filmie i muzyce.<br />
Zwykle mamy węższe specjalizacje i w którejś<br />
dziedzinie jesteśmy trochę laikami. Nawet samo<br />
pisanie o muzyce może być problematyczne, bo<br />
mamy przecież do czynienia z mnogością gatunków<br />
i stylów. Ja siłą rzeczy wybieram to, co znam najlepiej<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
95
– osłuchanie pozwala mi zbudować kontekst.<br />
Zakładam, że czytelnik, który do mnie przychodzi,<br />
ma już jakąś wiedzę o fado czy world music.<br />
Z moich obserwacji wynika, że na blog dotyczący<br />
niszowej muzyki rzadko trafia ktoś z przypadku –<br />
najczęściej przychodzą ludzie, którzy mają podobny<br />
muzyczny gust.<br />
Agato, kim wobec tego jest współczesny bloger?<br />
Agata Becher: Pojęcie blogera jako tego, który dzieli się<br />
codziennie swoimi myślami na różnych platformach,<br />
zanikło. Zdewaluowało się. Myślę, że mają na to wpływ<br />
zmiany zachodzące w cyberprzestrzeni i dynamicznie<br />
rozwijające się nowe formy przekazu oraz zmiany<br />
upodobań jego użytkowników. Mikroblogowanie,<br />
vlogowanie, formy wizualne pamiętników (np.<br />
w przestrzeni Instagramu) to współczesne sposoby na<br />
blog. Nie postrzegam siebie jako blogerki, prowadzę<br />
stronę zjedzkanapke.net, na której propaguję kulturę,<br />
staram się zainteresować czytelników tematami,<br />
które wynalazłam i które mnie zainteresowały. Ale<br />
równocześnie prowadzę podobną do wspomnianej<br />
przez Tomka formę mikrobloga, moje krótkie wpisy<br />
pojawiają się regularnie na Facebooku. Facebook<br />
jako medium o ogromnym zasięgu jest potężnym<br />
narzędziem do współczesnego blogowania. Ważny jest<br />
też chwytliwy i nośny tytuł bloga. Słowo klucz.<br />
Czy wpisy muszą charakteryzować się regularnością,<br />
aby trafiać do czytelnika i zdobywać zasięg? Agata.<br />
AB: Algorytmy stron internetowych, Facebooka,<br />
Instagrama wskazują na to, żeby często aktualizować<br />
wpisy. Nieobecność w sieci np. miesięczna powoduje, że<br />
treści danych stron nie wyświetlają się, algorytm może<br />
być bezlitosny (śmiech). Regularność zamieszczanych<br />
wpisów powoduje, że czytelnicy się przyzwyczajają.<br />
Treści automatycznie pokazują się przed innymi. Dla<br />
propagowania kultury, blogowania z kulturą i o kulturze,<br />
trzeba szukać cały czas ciekawych informacji i dzielić<br />
się nimi regularnie. Trzeba być online, nie znikać z sieci.<br />
Niestety współczesne media wymagają coraz częściej<br />
płatnej reklamy.<br />
Czy bloger to influencer.?<br />
AB: Zdecydowanie. Te osoby, które blogowały, blogują –<br />
stały się influencerami.<br />
Julio, jak wpadłaś na pomysł, aby zacząć w sposób<br />
regularny pisać i propagować w cyberprzestrzeni<br />
muzykę mocno sprofilowaną, nawet trochę niszową?<br />
Dużo masz wiernych followersów? Jest odzew po<br />
drugiej stronie?<br />
Julia Brodowska: Początek był pewnie banalny.<br />
Już w liceum zorientowałam się, że kiedy wracam<br />
z koncertów, opowiadam o nich bez końca bliskim mi<br />
osobom. W pewnym momencie zrozumiałam, że oni<br />
zaraz będą mieli mnie dość i stwierdziłam, że może<br />
warto zacząć spisywać swoje myśli – tak powstał blog<br />
Subiektywnie o muzyce. Początkowo myślałam, że<br />
robię to tylko dla siebie, ale pojawili się czytelnicy,<br />
ich grono rosło i tak to popłynęło. Dziś mam sporą<br />
grupę wiernych followersów, którzy słuchają podobnej<br />
muzyki i są ciekawi, co mam o niej do powiedzenia.<br />
Nie zastanawiałam się, czy muzyka, którą wybieram,<br />
jest niszowa, pisałam po prostu o tym, co najbardziej<br />
mnie fascynuje i porusza. Jednak okazało się, że to<br />
był strzał w dziesiątkę. Nawiązując do wypowiedzi<br />
poprzednich rozmówców – aby opowiadać ludziom<br />
o muzyce jako jednej z dziedzin szeroko pojętej kultury<br />
i faktycznie docierać do czytelników ze słowem czy<br />
misją, trzeba wykazać się dyscypliną i regularnością.<br />
Tylko wtedy ma to sens. Przyzwyczajamy w ten sposób<br />
naszych odbiorców do codziennego zaglądania,<br />
czekania na wpisy, prowokujemy do dyskusji.<br />
Bo o to we współczesnym blogowaniu chodzi: trzeba<br />
wzbudzić reakcje, wywołać polemikę. Trudno dziś<br />
mówić o kulturze, ograniczając się tylko do jednego<br />
zakątka cyberprzestrzeni. Blogosfera przenika się<br />
w różnych punktach sieci – także na facebookowych<br />
fanpagach czy Instagramie. Te miejsca z jednej strony<br />
służą mi do promowania treści, które zamieszczam na<br />
blogu, z drugiej są jego rozszerzeniem i miejscem do<br />
publikowania codziennych krótkich wpisów czy linków.<br />
Instagram to portal „zdjęciolubny”, tam przemawia<br />
bardziej obraz. Na tym koncie postanowiłam również<br />
czasem przedstawiać książki, ponieważ literatura to<br />
moja druga pasja. I sama widzę, rozszerzając zasięg<br />
mojego blogowania, że pojawiają się nowi ludzie,<br />
którzy chcą czytać o muzyce czy podzielić się swoimi<br />
komentarzami. Współczesne social media dają liczne<br />
narzędzia do wypromowania bloga, a samo jego pojęcie<br />
ciągle ewoluuje.<br />
Julio, coraz popularniejsze są tzw. podcasty*.<br />
Pamiętam całkiem niedawną sytuację – w chwili<br />
kiedy doszło do bardzo negatywnego w skutkach dla<br />
kultury działania przeciwko jednej ze stacji radiowych<br />
z wieloletnimi tradycjami, jedna z prezenterek<br />
radiowych o bardzo charakterystycznym głosie<br />
przeniosła swoje pogadanki muzyczne do sieci,<br />
w formie podcastów. Czy nie uważasz, że to lepsza<br />
możliwość ekspresji dla blogera piszącego o muzyce?<br />
JB: Uważam, że to jest forma współczesnego<br />
blogowania, zmienia się tylko medium. To zdecydowanie<br />
przestrzeń do zagospodarowania. Słuchać można<br />
wszędzie, czytaniu trzeba poświecić więcej uwagi.<br />
Słuchać można „po drodze”, czytać nie zawsze.<br />
96<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Myślę, że to jedna z szans dla kultury w tych<br />
trudnych dla niej czasach kwarantanny. Czy vlog<br />
posługujący się obrazem lub wideo-obrazem jest<br />
stworzony do opowiadania o muzyce?<br />
JB: To byłaby najlepsza forma, jednak trudno<br />
opowiadać o muzyce, nie dając słuchaczom<br />
dźwięków. Prawa autorskie niestety nie pozwalają na<br />
jej bezpłatne udostępnianie jako uzupełnienie słów<br />
vlogera.<br />
Kamilu, jesteś fachowcem w zakresie prawnych<br />
aspektów internetowych publikacji…<br />
KŚ: Myślę, że w zakresie udostępniania treści w<br />
swoich materiałach np. utworów muzycznych i praw<br />
autorskich ich autorów, branża internetowa reaguje<br />
bardzo szybko i wychodzi twórcom naprzeciw. Jedna<br />
z największych platform streamingowych, Spotify,<br />
która od dawna oferuje również ogromną bazę<br />
podcastów, pracuje nad nową funkcjonalnością<br />
dla ich twórców. Serwis ma wkrótce zaoferować<br />
ludziom tworzącym audycje muzyczne możliwość<br />
w pełni legalnego wykorzystania całości utworów<br />
muzycznych, dając niejako każdemu z nas możliwości<br />
zarezerwowane dotąd jedynie dla radiowców. To<br />
otwiera użytkownikom Spotify możliwość tworzenia<br />
własnych autorskich audycji bez naruszania praw<br />
autorskich prezentowanych utworów. To wszystko<br />
zdaje się tylko potwierdzać wyjątkowy boom na<br />
podcasty w sieci. Ludziom piszącym o muzyce takie<br />
narzędzie może stworzyć nową szansę na dotarcie<br />
do zainteresowanych odbiorców. Daje to również<br />
swobodę w tematycznym i szerokim dobieraniu<br />
i udostępnianiu nie fragmentów, a całych utworów<br />
z poszanowaniem praw ich twórców.<br />
Julio, może czas na podbój Spotify? Chcemy Ciebie<br />
słuchać i tego co nam rekomendujesz, nie tylko<br />
czytać.<br />
Tomku, czy taka „personalna audycja” pod<br />
skrzydłami platform multimedialnych to krok dalej<br />
w możliwościach blogowania?<br />
TS: Nie zgodzę się do końca. Taki sposób udostępniania<br />
treści to jednak audycja, a ona ma trochę inny cel.<br />
Blog utożsamiam jednak z pisaniem, ze słowem,<br />
z uważnością na słowo.<br />
Ale z drugiej strony np. na stronach Narodowego<br />
Instytutu Kulturalnego czy na platformie Po Stronie<br />
Kultury pojawiają się regularnie podcasty związane<br />
z szeroko pojętą kulturą: muzyką, filmem, sztuką.<br />
Ja osobiście nie postrzegałabym tej formy jako<br />
audycję.<br />
TS: Ja bardziej postrzegam to jako jedną z form<br />
dotarcia do użytkowników platform multimedialnych<br />
czy stron zajmujących się kulturą. Niezmienną dla<br />
mnie podstawą bloga jest tekst. Prowadzę bloga.<br />
Umieszczam w nim długi tekst, dajmy na to o<br />
wpływie gustu grup społecznych na dobór treści<br />
dotyczących kultury. Media społecznościowe służą mi<br />
do udostępnienia skrótu, na Instastory zamieszczam<br />
JANUSZ ROSZKOWSKI:<br />
www.monsadmirabilis.beskidy.pl<br />
KAMIL ŚLIWIŃSKI:<br />
https://www.facebook.com/beksinski/,<br />
https://www.facebook.com/zdzislawbeksinski/,<br />
https://www.instagram.com/beksinski/,<br />
https://twitter.com/art_beksinski,<br />
https://www.facebook.com/artofszukalski/,<br />
https://www.instagram.com/artofszukalski/<br />
JULIA BRODOWSKA:<br />
www.facebook.com/subiektywnieomuzyce,<br />
www.prawdziwa-muzyka.blogspot.com,<br />
subiektywnieomuzyce Instagram<br />
AGATA BECHER:<br />
www.zjedzkanapke.net,<br />
www.facebook.com/zjedzkanapke<br />
TOMASZ SOBIERAJSKI:<br />
#KsiążkiNieTylkoDlaTych,<br />
@tommysobierajski<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
97
krótkie nagranie, że taki tekst jest opublikowany, kręcę<br />
krótki film i publikuję go w formie vloga na Youtube.<br />
Wszystko to pięknie się uzupełnia, ale wyjściowe jest<br />
słowo.<br />
Jednak nagrywając tekst czytany, tworzysz formę<br />
zbliżoną do podcastu…<br />
TS: Jest to forma jako jedno z narzędzi, którymi dysponuję<br />
do udostępniania treści. Podstawą jest słowo.<br />
Agato, jak się powinno realizować bezpieczeństwo<br />
w cyberprzestrzeni?<br />
AB: Nie jest to łatwe przy tylu udostępnianych treściach<br />
na różnych platformach, gdzie tworzymy wzajemnie<br />
udostępniane linki. Nie zawsze ustrzeżemy się przed<br />
kradzieżą słów, musimy starać się postępować uczciwie<br />
względem siebie i czytelnika. Być też czujnym. Kradzież<br />
słowa, plagiat to przestępstwo. Są też instrumenty<br />
prawne, na których można się oprzeć, dochodząc<br />
swoich praw.<br />
A jak jest z cytatami? Kamil, Tomek?<br />
KŚ: Cytowanie jest dozwolone, z zaznaczeniem, że<br />
jest to cytowanie lub cytowanie za innym autorem,<br />
z podaniem źródła i ewentualnego linku do źródła.<br />
TS: W publikacjach naukowych cytowania są naturalną<br />
częścią publikacji, jednak nie można kopiować słów,<br />
nie podając źródeł lub przypisując je do własnej<br />
osoby. Internet rządzi się podobną zasadą (cytowania<br />
wymagają podania źródeł, fotografie wymagają podania<br />
autorów itd.), jednak znacząco trudniej jest ustrzec się<br />
przed kradzieżą słowa.<br />
Wróćmy do praw autorskich. O ile treści neutralne,<br />
czyli np. informacje o koncertach wystawach, własne<br />
recenzje i opinie, można publikować bez przeszkód,<br />
to treści dotyczące artystów żyjących i nieżyjących,<br />
zdjęcia, muzyka, podlegają prawu autorskiemu? Kamil?<br />
KŚ: Aby bezpiecznie i legalnie udostępniać utwory<br />
artystyczne, nie tylko warto, ale wręcz należy<br />
zorientować się, kto dysponuje autorskimi prawami<br />
majątkowymi do dorobku artysty oraz jego wizerunku,<br />
a następnie wystąpić o koniecznie zgody na publikacje<br />
bądź licencje na wykorzystanie. To szczególnie ważne<br />
w przypadku twórców już nieżyjących, ponieważ wraz<br />
z ich śmiercią prawa autorskie do ich utworów nie<br />
wygasają – dopiero po upływie 70-letniego okresu<br />
ochrony autorskie prawa majątkowe do utworu<br />
wygasają, a utwór przechodzi do tzw. domeny<br />
publicznej. W praktyce oznacza to, że dopiero po<br />
upływie 70 lat od dnia śmierci twórcy każdy może<br />
swobodnie korzystać z jego dzieła. Od lat prowadzę kilka<br />
stron poświęconych twórczości Zdzisława Beksińskiego<br />
i Stanisława Szukalskiego i robię to w sposób legalny,<br />
posiadając wszelkie konieczne zgody. Właścicielem<br />
praw autorskich w przypadku pierwszego twórcy jest<br />
instytucja publiczna, w przypadku drugiego – osoby<br />
prywatne, mieszkające poza granicami Polski.<br />
Zapytam jeszcze o rzetelność informacji<br />
przekazywanych w blogach o kulturze. Januszu, czy<br />
spotkałeś się z takim z pojęciem: #bookstagram?<br />
JR: Tego terminu używają blogerki książkowe. Czasem<br />
zaglądam na blogi bookstagramowe, ale przyznam się,<br />
że te recenzje książkowe są stokroć bardziej miałkie<br />
od recenzji, które pisałem w swoim życiu lub które<br />
pisali inni, niekiedy znakomici recenzenci. No ale<br />
nie każdy może być Janem Błońskim czy Andrzejem<br />
Kijowskim, czy też Januszem Roszkowskim… (śmiech).<br />
Mam też wątpliwości co do uczciwości wydawnictw<br />
w promowaniu książek, ich doboru do promowania i<br />
wyboru przez te wydawnictwa osób promujących.<br />
Cytując za Gosią Fraser – analityczką prywatności<br />
i cyberbezpieczeństwa, dziennikarką technologiczną,<br />
edukatorką, prowadzącą blog o kulturze (www.<br />
okruchykultury.pl):<br />
„Bookstagrammerki książki pozyskują głównie<br />
w ramach współpracy z wydawnictwami, które cenią<br />
sobie możliwość pokazania produktu za darmo (za<br />
egzemplarz recenzencki) na profilach obserwowanych<br />
przez kilka(naście) tysięcy osób. Konwersja sprzedażowa<br />
przynajmniej w praktyce zapowiada się dzięki takiej<br />
promocji wręcz jak marzenie. Popularną praktyką<br />
instagramowych blogerek książkowych jest kupowanie<br />
botów*, które sztucznie pompują liczbę obserwujących<br />
na danym koncie, bądź też zamieszczają sztuczne<br />
komentarze i polubienia, dające wydawnictwom iluzję<br />
popularności profilu. (…) Nie wszyscy obserwujący konta<br />
bookstagrammerek to prawdziwi ludzie.”<br />
Czy to stwarza obawy sterowania blogowaniem<br />
kulturalnym? Trzeba umieć to przefiltrować z sieci?<br />
Agata?<br />
AB: Według mnie problem botów, które ewentualnie<br />
mogą napędzać konwersję pod sprzedaż książki to<br />
jest efekt uboczny większego niepokojącego zjawiska,<br />
jakim jest urynkowienie książki. Dziś wydaje się<br />
i promuje te książki, które są produktem<br />
98<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
spreparowanym według rynkowych paradygmatów<br />
zapotrzebowania przeciętnego i niewymagającego<br />
czytelnika. Ponieważ przynoszą zyski ze sprzedaży, to się<br />
je w różny sposób promuje, także za pomocą influence<br />
marketingu. Nie dowierzam także recenzentom, którzy<br />
żyjąc z recenzji, są zobowiązani wobec wydawnictw,<br />
aby o ich produktach pisać dobrze. W takim wypadku<br />
te oceny mogą być po prostu sztampowe i stronnicze.<br />
Trzecia sprawa stanowiąca trudność w wyłowieniu<br />
ciekawego tekstu o książce to niski poziom językowy<br />
wielu osób piszących, a niestety Instagram jest pełen<br />
takich aspirujących adeptów recenzowania i wyrażania.<br />
Recenzent, aby dobrze opowiedzieć o książce, musi być<br />
niezależny i sprawny językowo. Bookstagram ma sens,<br />
ale z rozsądnym przefiltrowaniem informacji.<br />
Ostatnie pytanie. Jakie uniwersalne blogi (oprócz<br />
swoich – śmiech) propagujące szeroko pojętą kulturę<br />
polecilibyście? Zastanówcie się dobrze. Tylko jeden<br />
blog.<br />
www.zjedzkanapke.net – poleca Tomasz Sobierajski.<br />
Blog Agaty Becher. Catering Nie-Kulturalny. Koniecznie.<br />
www.niezłasztuka.net – poleca Kamil Śliwiński.<br />
Blog Joanny Majewskiej i Dany Tomczyk-Dołgij.<br />
Prowadzą niezależną fundację zajmującą się<br />
promowaniem kultury: Niezła sztuka. „Bo Niezła sztuka<br />
z miasta Łodzi pochodzi” :-)<br />
Mariusz Szczygieł na Instagramie – poleca Agata<br />
Becher. Mariusz Szczygieł. Nie zarabia na recenzowaniu<br />
i rekomendowaniu książek.<br />
https://joannajagiello.com/joanna-jagiello-blog/ –<br />
poleca Janusz Roszkowski. Blog Joanny Jagiełło – kobiety<br />
orkiestry. Pisarki, piosenkarki, blogerki, malarki.<br />
Autorka artykułu poza powyższymi i wspomnianymi<br />
w tekście, subiektywnie zachęca do poczytania:<br />
www.laminerva.pl – Justyna Stasiek-Harabin.<br />
Przedstawia się jako histeryczka sztuki, a dziewczyny<br />
z Niezłej Sztuki nazywają ją Hrabiną wśród muzealników.<br />
www.artinbrief.pl – czyli Małgorzata Czyńska i Wojciech<br />
Tuleja. Historycy sztuki, łowcy talentów. Małgorzata jest<br />
również pisarką – ma na swoim koncie dziesięć książek, a<br />
Wojciech prowadzi warszawską galerię ART<br />
(www.galeriaart.pl).<br />
Ostatni rok był dla kultury mało<br />
łaskawy. Pandemia zamknęła<br />
możliwości promowania kultury na<br />
żywo czy uczestniczenia w kulturalnych<br />
wydarzeniach. Większość z nich nie odbyła<br />
się lub została przesunięta bez gwarancji<br />
na realizację. Wiele wydarzeń musiało<br />
zaistnieć w sieci. I zaistniało. Blogowanie<br />
o kulturze nabiera szczególnej misji,<br />
a możliwości Internetu są nieograniczone.<br />
DAJMY SŁOWOM SIĘ WYPOWIEDZIEĆ.<br />
Dziękuję Państwu. [KBS]<br />
www.przymuzyceoksiazkach.com.pl – poleca Julia<br />
Brodowska. Kto po drugiej stronie? Paweł Cybulski.<br />
Profesjonalnie, ale bez nadęcia.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
99
FILOZOF i WILK<br />
Pretekstem do rozmowy z panią Małgorzatą<br />
Sarnowską (doktor filozofii, wykładowca<br />
akademicki) jest książka Marka Rowlandsa<br />
Filozof i wilk. Po lekturze tej pozycji miałem w głowie<br />
kłębowisko myśli, dziesiątki pytań, a niekoniecznie<br />
powstały w niej jakieś sensowne odpowiedzi.<br />
Dlatego też pozwoliłem sobie pozawracać Ci trochę<br />
to i owo. Zaczynam. Jak coś będzie niemądre<br />
(bardziej niż zwykle), to ignoruj.<br />
Każdy z nas czytał dziesiątki bajek, w których zły wilk<br />
ściera się z dobrymi prosiaczkami albo z niewinnym<br />
Czerwonym Kapturkiem. A jeśli ten stereotyp jest<br />
błędny? Jeśli to wilk jest dobry, a Kapturek wredny<br />
i przebiegły? Rowland dowodzi, że nasze małpie<br />
pochodzenie wyposażyło nas nie tylko w kciuk<br />
przeciwstawny, ale też w wiele brzydkich cech:<br />
knucie, złośliwość, egoizm, kombinatorstwo,<br />
cwaniactwo i przede wszystkim w małpią rządzę<br />
władzy. Po stronie wilka jest bezgraniczna lojalność<br />
i bezinteresowna miłość. Przegrywamy chyba<br />
tę walkę o cnoty, już w przedbiegach?<br />
Człowiek ma zdolność i potrzebę tworzenia<br />
sojuszy. Układamy się z tymi, którzy mogą nam pomóc<br />
lub tymi, którzy mogą nam zaszkodzić. Celem, którego<br />
łakniemy, jak spragniony wody, jest władza.<br />
Nie mamy pomysłu, co chcemy z tą władzą zrobić.<br />
Władza jest celem samym w sobie. Narzędziem<br />
niezwykle pomocnym w osiągnięciu przewagi nad<br />
innymi w dążeniu do władzy jest kłamstwo.<br />
W rzeczywistości nie musimy dotrzymywać żadnych<br />
umów, a jedynie udawać, że je honorujemy. To daje<br />
nam przewagę. Aż się cisną na usta przykłady, gdy<br />
rozmaite władze nie respektują przepisów, jednocześnie<br />
się na nie powołując. Kłamstwo i manipulacja są wbite<br />
w nasze, ludzkie DNA? Rowlands pisze o tym, że jeśli<br />
chcemy równo podzielić pizzę, krojący musi wybierać<br />
swój kawałek jako ostatni. Jeśli nie wie, który kawałek<br />
stanie się jego udziałem, dołoży wszelkich starań, żeby<br />
wszystkie były równe. To się pokrywa z tym, co sam<br />
kiedyś pisałem – powinno zniknąć takie zjawisko jak<br />
„polityk zawodowy”. Do polityki powinno się trafiać<br />
na jedną, pięcioletnią kadencję, po czym ani polityk,<br />
ani nikt z członków jego rodziny nie powinien mieć<br />
możliwości zasiadania w żadnej państwowej strukturze<br />
(spółkach, urzędach, a nawet szkołach czy szpitalach).<br />
Każde prawo uchwalane przez Sejm powinno wchodzić<br />
w życie dopiero w następnej kadencji. Dzięki temu<br />
Zdjęcie: Iwona Suwała<br />
posłowie, uchwalając Ustawy, nie wiedzieliby, który<br />
kawałek pizzy im się przytrafi i staraliby się dbać<br />
o interesy wszystkich. Polityk zawodowy dba jedynie<br />
o interesy własne, alienuje się. Nie dotyczą go prawa<br />
(immunitet), nakazy, zakazy, obostrzenia. Skąd więc<br />
ta naiwna wiara, że polityk zachowa się niezgodnie<br />
ze swoją (ludzką) naturą? Często mówimy o demokracji,<br />
w ogóle nie rozumiejąc nowożytnego sensu tego<br />
słowa. Sam akt wyborczy nie czyni z nikogo demokraty,<br />
a władza nie staje się demokratyczna. W większości<br />
krajów świata, przez duży kawał dziejów, monarchów<br />
także się wybierało w procesie elekcji. Obecne systemy<br />
polityczne, to w dalszym ciągu rodzaj monarchii.<br />
100<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
Teraz, w czasie przebudzenia, cała nadzieja w tym,<br />
że to, co piękne i dobre u nielicznych,<br />
stanie się coraz powszechniejsze<br />
Władza mówi, a lud ma słuchać. Najlepiej bez<br />
szemrania. A każde słowo wypowiedziane przez władzę<br />
jest obowiązującym prawem, choćby było niezgodne<br />
z innymi prawami. Gdzie zaczyna, a gdzie kończy się<br />
demokracja?<br />
Jacy, my ludzie, jesteśmy z tym naszym małpim<br />
dziedzictwem? Jest dla nas jakaś nadzieja, czy jesteśmy<br />
projektem nieudanym?<br />
Pamiętam myśl bliżej nie znanego światu<br />
gentlemana z XVIII wieku: „Próbowałem zostać<br />
filozofem, ale w jakiś sposób moja pogoda ducha<br />
zawsze wygrywała”. Książka, którą zaproponowałeś jako<br />
punkt wyjścia do naszej rozmowy, jest zaprzeczeniem<br />
ponuractwa i zawiłości. To przykład praktykowania<br />
filozofii w sposób lekki, miejscami zabawny, inspirujący<br />
– to taki rzadki przypadek „czułej” i nie narzucającej się<br />
mądrości. Podobnie jak Ty, podczas lektury zwróciłam<br />
uwagę na spostrzeżenie autora, że małpy i ludzie to<br />
prawdopodobnie jedyne gatunki w przyrodzie, które<br />
działają z premedytacją, niecnie wykorzystują sytuacje,<br />
są interesownie sprytne. Nie szukając daleko, można<br />
powiedzieć, że ta konkluzja jest niestandardowym<br />
uszczegółowieniem ustaleń teorii ewolucji. Małpa, pisze<br />
Rowlands, nie patrzy na inne małpy, ona je obserwuje<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
101
i czeka na okazję do zadania ciosu. Woli mieć<br />
sojuszników, a nie przyjaciół. Przyjaźń bowiem<br />
wymaga lojalności, do której nie jest zdolna. Zajęta jest<br />
swymi słabościami, wręcz je pielęgnuje. Faktycznie,<br />
przypomina to strategię życiową wielu z nas.<br />
Strategię, której kulminacją jest rozumienie szczęścia<br />
jako stanu posiadania i ciągłego gromadzenia<br />
rzeczy. Zastanawiałam się, czy są jakieś sposoby<br />
pozanaukowego i pozafilozoficznego wytłumaczenia<br />
owego pokrewieństwa mrocznej natury wyższych<br />
ssaków. Źródłem, które tu ryzykownie przywołam, są<br />
książki Zecharia Sitchina. Dowiedzieć się z nich można,<br />
że jesteśmy końcowym ogniwem wielu zabiegów<br />
genetycznych dokonywanych przez gwiezdnych<br />
najeźdźców na kilku (kilkunastu) gatunkach zwierzęcych,<br />
potem też astralnych, żyjących kiedyś na Ziemi. Trudno<br />
przyjąć za wiarygodną tę wersję naszej historii.<br />
Gdyby jednak w opowieściach sumeryjskich<br />
(odczytanych z glinianych tabliczek) był choć cień<br />
prawdopodobieństwa, nasze skażenie złem miałoby<br />
dodatkowo akcent galaktyczny. W poszukiwaniu<br />
określeń natury człowieka nie można pominąć filozofii<br />
antycznej. Przez dziesięć stuleci, od VI w p.n.e. nie było<br />
wątpliwości: człowiek jest przede wszystkim istotą<br />
rozdarcia, bezradności wobec zła to do dzisiejszego<br />
dnia częsty przedmiot rozważań filozoficznych.<br />
Systematycznie zatraca się potrzeba powinności wobec<br />
samego siebie. Współczesna pedagogika ma niewiele<br />
wspólnego z niegdysiejszym treningiem cnót. Obecny<br />
deficyt autorytetów i brak szkół charakteru sprawia,<br />
że najczęściej nie podejmujemy walki z tym, co w nas<br />
egoistyczne i cwaniackie. Okazuje się, że dwie ważne<br />
tradycje myślenia o zmaganiach człowieka z jego ciemną<br />
stroną, tj. antyczna i chrześcijańska, nie przetrwały<br />
próby czasu. To już historyczne propozycje wzrastania.<br />
Mam wrażenie, że trzeba – jak zwykła czynić filozofia –<br />
poszerzyć perspektywę. Tzn. zobaczyć miejsce człowieka<br />
w planie stworzenia, wszystkiego co jest. Ciekawą<br />
wersją stworzenia świata i człowieka jest propozycja<br />
Plotyna (3 w.n.e.). Jego dzieło wieńczy myśl filozoficzną<br />
starożytności. Bóg (nazywany też Prajednią lub Dobrem)<br />
wyłania z siebie, na zasadzie emanacji, byty, lustrzane<br />
odbicia wzoru, byty o malejącej doskonałości. W sferze<br />
najniższej, w świecie zmysłowym pojawia się człowiek,<br />
pół-bóg, pół-zwierzę. Jego zakotwiczenie w materii jest<br />
źródłem zła, które może on pogłębiać, tkwiąc w niej,<br />
ale może też za sprawą duszy wznieść się w najwyższe<br />
boskie rejony i być czystym „patrzeniem”. Tej niebywale<br />
W drodze zdobywania sprawności<br />
uzyskujemy pożądany stan pośredni<br />
między brakiem a nadmiarem cnót<br />
rozumną. Jego rozumność była siłą spajającą emocje<br />
i zmysły w harmonijną całość. Całość osiąganą dzięki<br />
nieustającej pracy nad sobą, nabywaniu dobrych<br />
nawyków, najlepiej pod kierunkiem nauczyciela.<br />
Na przykład Arystoteles uważał, że rodzimy się<br />
tchórzliwi, skąpi, nieżyczliwi. W drodze zdobywania<br />
sprawności uzyskujemy pożądany stan pośredni między<br />
brakiem a nadmiarem cnót, który to nadmiar też nie jest<br />
pożądany. Tak na przykład osiągamy cechę hojności,<br />
a nie skąpstwa lub rozrzutności. Istotna w tej wersji<br />
jest odpowiedniość między zakładaną powszechnie<br />
wizją harmonijnego świata i opisaną w skrócie potrzebą<br />
wzrastania duchowego człowieka aspirującego do<br />
bycia, analogicznie, spójną całością. Postulat rozwoju<br />
wewnętrznego nie znika w pismach filozofów<br />
chrześcijańskich. Patronuje temu już nie autorytet<br />
rozumu, ale kościoła. Oczywistym celem człowieka staje<br />
się wówczas Bóg, a nie doczesne szczęście (eudajmonia).<br />
Ta teoria doskonalenia (aretologia) jest aktualna do dziś<br />
i wydaje się najbardziej wartościową częścią katolickiej<br />
nauki moralnej. W epoce baroku (XVII wiek) rozsypuje<br />
się obraz harmonijnego, bezpiecznego świata.<br />
Postępujące w ślad za tym poczucie zagubienia,<br />
trudnej drogi może się podjąć o własnych siłach, wręcz<br />
jest ona wpisana w zakres jego duchowych powinności.<br />
Wspomnę o jeszcze jednej, bliższej nam kulturowo<br />
wersji stworzenia świata i człowieka.<br />
Chodzi o św. Augustyna. Utrwalił on na gruncie teologii<br />
chrześcijańskiej koncepcję stworzenia świata ex nihilo,<br />
z niczego, w jednym momencie. Konotacje filozoficzne<br />
nicości to niebyt, ciemność. Czyli stworzenie świata w<br />
wersji chrześcijańskiej ociera się o sferę niebytu, braku<br />
światła, o zło. Ale rozwinięcie tej koncepcji (począwszy<br />
od Augustyna aż po współczesny neotomizm) daje<br />
interpretację zła jako brak należnego dobra, pewną<br />
ułomność. Zło jako byt po prostu nie istnieje. Lub<br />
inaczej, Bóg nie stwarza, ale dopuszcza obecność zła<br />
jako niedostatek tego, co być powinno. Widoczne tu<br />
radykalne oddzielenie Boga od świata daje człowiekowi<br />
niewielkie szanse na samodzielne tego zła pokonanie.<br />
Nawet inicjatywa każdego czynu dobrego należy do<br />
Boga. Wyjaśniając to wszystko słuchaczom, często<br />
przytaczam anegdotę, która, jak sądzę, zwalnia mnie<br />
od komentarzy na ten temat. Opowiadała ją swoim<br />
gościom Wisława Szymborska. Einstein trafia do nieba,<br />
spotyka się z Bogiem i mówi: „Jestem zafascynowany<br />
102<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>
tym, co pan wymyślił, ale jako człowiek nauki<br />
chciałbym się dowiedzieć, jaki pan znalazł na to<br />
wszystko wzór”. Pan Bóg wziął kredę i na tablicy<br />
zapisał długi wzór. Einstein przeczytał i powiedział:<br />
„Jestem pod wrażeniem, ale chciałem zaznaczyć,<br />
że w jednym miejscu jest błąd i on się, niestety,<br />
potem powtarza”. Bóg odpowiedział: „No właśnie<br />
wiem”. Jesteśmy mocno niedoskonali, błądzący<br />
i są tego faktu metafizyczne przesłanki.<br />
Taki obraz prezentuje filozofia chrześcijańska.<br />
I czyni to jakby mimo woli, ponieważ to właśnie<br />
ona powołana została do tego, by uzasadnić<br />
transcendentalny wymiar dobra. Z człowiekiem jest<br />
najpewniej tak, jak pisał przywoływany już Plotyn:<br />
„Zajmuje on pośrednie miejsce między bogami a<br />
zwierzętami, może posuwać się w obu kierunkach,<br />
jedni ludzie upodobniają się do tych, a drudzy do<br />
tamtych, tłum zaś pozostaje pośrodku”. Na tym polega<br />
paradoksalność natury człowieka potwierdzana<br />
wielokrotnie w tekstach filozoficznych przez<br />
siedemnaście stuleci po Plotynie. Dobrze w tę tonację<br />
wpisuje się rozczarowanie Fryderyka Nietzschego:<br />
„Szukałem wielkich ludzi, a znajdowałem zawsze tylko<br />
małpy ich ideału”. Nie mamy ochoty na duchowe<br />
usprawnianie się. Pisze o tym już Arystoteles,<br />
dodając, że za to nadmiernie aktywizujemy się<br />
przy pomnażaniu dóbr. Wykazujemy ponadto dużą<br />
niechęć do wypełniania podstawowego obowiązku<br />
moralnego, tzn. traktowania innych tak, by mogło<br />
to być podstawą powszechnego prawa moralnego.<br />
Imperatyw kategoryczny Immanuela Kanta pozostaje<br />
ciągle postulatem teoretycznym. Wspomina o tym<br />
Rowlands, dodając coś równie ważnego. Ludzie<br />
zatracili potrzebę wypełniania swego obowiązku<br />
epistemicznego, czyli nie podają argumentów na<br />
poparcie swych racji. Pouczał o konieczności takiego<br />
postępowania dawno temu Sokrates. W przypadku<br />
zwykłego człowieka to niezręczność, brak kultury<br />
logicznej, w przypadku np. polityka – karygodna<br />
nieodpowiedzialność, niedopełnianie obowiązków.<br />
Natura ludzka wydaje się niezmienną i niezmiennie<br />
skażoną złem. O współczesnym „demontażu jaźni<br />
moralnej” pisał socjolog i filozof Zygmunt Bauman.<br />
Wydaje się to nie tylko trafną diagnozą stanu<br />
etyczności ponowoczesnej, ale może mieć wiążące<br />
przełożenie na bliską nam przyszłość. Wyłaniająca się<br />
z dostępnych dokumentów wizja nowego porządku<br />
świata niesie ze sobą wręcz pewność panowania<br />
totalnego zła. A to dlatego, że sztuczna inteligencja<br />
nie jest wrażliwa na wartości, zwłaszcza dobro.<br />
Coraz liczniejsze filmy, w których reprezentanci homo<br />
sapiens zmagają się z bezdusznymi cyborgami, są<br />
tego zapowiedzią. Rowlands często wspomina, jak<br />
wiele zawdzięcza swemu zwierzęcemu przyjacielowi,<br />
zawsze nieustępliwemu i szczeremu. Swą miłość<br />
i przywiązanie ofiarowywał bezinteresownie, całym<br />
sobą i w każdej chwili. To czego się nauczyłem od<br />
wilka, pisze Rowlands, było antytezą religii. Religia<br />
bowiem, dodaje, zawsze handluje nadzieją. Pytasz,<br />
czy jest jakaś nadzieja, dobra perspektywa dla nas<br />
ludzi. Lekcji wielkich nauczycieli, np. Sokratesa<br />
czy Chrystusa, nie przerobiliśmy, jak się okazuje,<br />
zbyt sumiennie. „Wszyscy leżymy w rynsztoku,<br />
ale niektórzy z nas sięgają po gwiazdy” (Oscar<br />
Wilde). Teraz, w czasie przebudzenia, cała nadzieja<br />
w tym, że to, co piękne i dobre u nielicznych,<br />
stanie się coraz powszechniejsze. Z drugiej jednak<br />
strony, trudno oczekiwać, że nasz małpi umysł<br />
da się łatwo pokonać. Zgrabnie to opisuje moja<br />
ulubiona anegdota: Zdesperowany człowiek patrząc<br />
w niebo, woła: „Jest tam ktoś?”. Po chwili, głos<br />
z góry: „Jestem, słucham”. Człowiek: „Jak żyć?”.<br />
Głos z góry: „Uczciwie”. Po chwili milczenia, ciągle<br />
zdesperowany człowiek: „Jest tam na górze ktoś<br />
jeszcze?”. Odpowiedź na Twoje pytanie o władzę<br />
może być potraktowana jako kontynuacja refleksji<br />
nad naturą ludzką. Sfera polityki to wyjątkowo<br />
porażająca emanacja zła. Zbiorem pięknych<br />
czynów dla dobra wspólnego była chyba tylko dla<br />
Arystotelesa. Od czasów Niccolo Machiavellego<br />
stała się „sztuką właściwego momentu”, miejscem<br />
przemocy, kłamstwa, a obecnie często błazenadą.<br />
Rzadko się dziś przypomina, że władza powinna być<br />
służbą, obroną podstawowych wartości. Pierwsze<br />
symptomy kryzysu demokracji dostrzeżono już w<br />
latach 70. ubiegłego wieku. Nasze stulecie dołożyło<br />
kolejne, poważne zagrożenia demokracji, tzn.<br />
globalizację, a teraz ekspansję populizmów. Mówi<br />
się na Zachodzie, że skorumpowany system partyjny<br />
stanowi największe zło ustroju demokratycznego.<br />
Prowadzi to do czegoś najgorszego, co może<br />
demokrację spotkać, czyli rosnącego zobojętnienia<br />
obywateli. Kryzys pandemiczny całkowicie obnażył<br />
fakt widoczny już od kilkunastu lat. Chodzi o to, że na<br />
naszych oczach poległy dwa bastiony wyróżniające<br />
demokrację. Po pierwsze, radykalnie mniejsza jest<br />
możliwość wyrażania swej opinii bez lęku, co najmniej<br />
niepokoju. Po drugie, do zera zredukowana została<br />
świadomość, że nasze, wyborców opinie brane są<br />
pod uwagę. Jest taka stara prawda, która, mam<br />
nadzieję, niedługo się uaktualni. Demokracja może<br />
się odradzać wyłącznie od dołu. Tego rodzaju proces<br />
przeprowadzany od ponad 10 lat z dobrym skutkiem<br />
w Islandii zdecydowanie ograniczył terror bankowo-<br />
-korporacyjny i korupcję. Jeden z nowożytnych<br />
filozofów, powołując się na Platona, napisał: „Udałoby<br />
się stworzyć coś sprawiedliwego i słusznego, jedynie<br />
wtedy, gdyby do władzy doszli ci, którzy nie mają<br />
na to najmniejszej ochoty. Może wtedy zniknęłaby<br />
jeszcze jedna patologia świata polityki. To mianowicie,<br />
że najczęściej władzę mają ludzie żądni władzy. [JP]<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
103
104<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
PARTNER MEDIALNY: