Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
BEZPŁATNA GAZETA TORUŃSKA | NR 210 | 5 SIERPNIA 2022 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 25 000 EGZ.
Marzenia o smaku ryb
W czasach, gdy likwidowane są kolejne restauracje
i bary, TAKO YAKI rozwija się w tempie ekspresowym
Hulajnoga, piekła nie ma
Mieszkańcy widzą problem, chodniki miejscami
przypominają tory przeszkód.
Młodzi
gniewni
Piją, palą trawkę, dewastują.
Bo są zepsuci? „To po prostu młodzież
w cierpieniu psychicznym”, mówi
psycholog z Torunia
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
2 DZIEŃ DOBRY •
Gorzka prawda o cukrze
Gospodarskie wizyty
PIOTR DRĄŻEK
Skarbnik regionu PO
WOJCIECH KLABUN
Przewodniczący Klubu Radnych PiS w RMT
Złośliwi mówią, że cukier został wykupiony
do produkcji „Win Tuska”. Sprawa
jest niestety poważna, ponieważ to już
kolejny raz, kiedy na półkach sklepowych
lub stacjach brakuje jakiegoś produktu, a za
kilka dni wraca w cenie wyższej o kilkadziesiąt
procent. Wiele osób przygotowuje właśnie
przetwory owocowe na zimę. W trakcie
szalejącej inflacji to jeden ze sposobów,
aby w naszych portfelach zostało odrobinę
więcej. I właśnie w momencie wzmożonego
popytu na cukier zaczyna brakować go na
sklepowych półkach. Przypadek? Problem
nie bierze się znikąd. Słyszymy zapewnienia,
że cukier jest w magazynach, ponieważ
jesteśmy jednym z jego największych producentów
w Europie. W czym więc problem?
Rządzący tłumaczą, że problem nie
tkwi w braku cukru, a w jego transporcie.
Winnych w tej sytuacji upatrują w Polakach,
którzy masowo zaczęli wykupywać
cukier w obawie przed jego brakiem. Jak
to możliwe, że problem transportu dotknął
wyłącznie cukier, a nie np. mąkę?
Minister Sasin zapewnia, że cukier jest
dostępny w Krajowej Grupie Spożywczej
i radzi, by właśnie tam go kupować, bo
tam go „nigdy nie zabraknie”. I faktycznie
cukier na stronie KGS można kupić, ale
po bardzo wysokiej cenie i w limitowanej
ilości. Na stronie polskie-smaki.pl, z której
możemy kupić produkty należące do Krajowej
Grupy Spożywczej, cukier kosztuje
5,99 zł za kilogram! Do tego za dostawę
Pocztą Polską (jedyna dostępna opcja) zapłacimy
16,97 zł. Być może to sposób Jacka
Sasina na pozbycie się kopert, które pozostały
po wyborach, na które wydał 70 mln
zł? W dyskontach jeszcze kilka dni temu
cukier można było dostać za 3,50 zł. Sprawa
braku cukru ewidentnie wygląda jak
zmowa spekulacyjna, na której Polacy znowu
stracą krocie.
W Toruniu okres wakacyjny niekoniecznie
możemy nazwać „ogórkowym” – a już
na pewno nie w obszarze inwestycji. Te najbardziej
zauważalne (i zarazem – dolegliwe)
idą pełną parą. W związku z nimi gościmy
również osoby decydujące o kształcie inwestycyjnych
wydatków państwowych.
W ciągu niespełna dwóch tygodni zawitali
do naszego miasta premier Mateusz Morawiecki
oraz minister infrastruktury Andrzej
Adamczyk.
Wizyty te nie są przypadkowe, ponieważ
Toruń pozyskuje skutecznie nie tylko fundusze
europejskie – ale również środki krajowe.
„Gospodarskie” wizyty na placach aktualnych
lub niedawnych budów pokazują,
jak dobrze potrafimy je zagospodarowywać.
Nie sposób nie zauważyć, że biorąc pod
uwagę sumaryczną kwotę dofinansowań
z budżetu państwa, przelewy do miejskiej
kasy tylko w latach 2020-2024 wyniosą co
najmniej… 280 mln zł. Za ponad ćwierć
miliarda złotych remontowane są nie tylko
drogi, ale także budowane są mieszkania
dla torunian czy nowe obiekty oświatowe.
A jeśli dodamy do powyższych środków
400 mln zł przeznaczone na budowę ECF
Camerimage – wyjdzie, że jesteśmy w czołówce
miast o podobnej wielkości w przeliczeniu
kwot dotacji rządowych na jednego
mieszkańca.
Oczywiście – jak to w demokracji – nie
wszystkim musi podobać się aktualny rząd,
prezydent czy rada miasta. Pamiętajmy jednak,
że wszystkie te inwestycje robione są
z myślą o mieszkańcach i dla nich – i żaden
polityk czy samorządowiec nie schowa
sobie kawałka inwestycji do kieszeni. Jako
osoby publiczne powinniśmy jedynie dbać,
aby przekazywane środki wydawane były
jak najbardziej transparentnie i efektywnie,
dzięki czemu jesteśmy w stanie odciążać
budżet naszego miasta.
Nie możemy jednak spoczywać na laurach
i być zadowolonymi z obecnych sukcesów
– wszak wiele spraw mamy jeszcze do
załatwienia!
Politycy na krótkiej smyczy
Węglowe zadłużanie
PAWEŁ SZRAMKA
Poseł na Sejm RP
MARCIN SKONIECZKA
Wójt gminy Płużnica | Ekonomista
Mamy w polskim parlamencie 460 posłów
oraz 100 senatorów. To dosyć pokaźne
grono. Warto jednak zadać pytanie: „ilu
z tych parlamentarzystów może sobie pozwolić
na odrobinę własnego zdania, a ilu
jest krótko trzymanych na partyjnej smyczy?”.
Bazując na obserwacji przestrzeni medialnej,
a także przyglądając się wszystkiemu
od środka, mogę pokusić się o odpowiedź.
Myślę, że takich osób znalazłoby się
może kilkanaście.
Dlaczego tak się dzieje? Przecież każdy
poseł czy senator posiada wolny mandat.
Liderzy partyjni mają wiele możliwości
na ograniczenie swobody. Począwszy od
możliwości finansowych, a na zbieraniu haków
kończąc. Ponadto pamiętajmy, że przed
wyborami ktoś układa i zatwierdza listy wyborcze.
Osoby, które nie wyobrażają sobie
życia poza polityką, zrobią naprawdę wiele,
aby zdobyć dobre miejsce na karcie do głosowania.
Jakie są tego skutki? Politycy mierni,
ale wierni. Słuchając wypowiedzi różnych
członków tej samej partii, można nieraz
odnieść wrażenie, że są zaprogramowani,
bo mówią prawie to samo. Dzieje się tak za
sprawą przekazu partyjnego, który jest narzucany
z góry. Jeśli polityk będzie się go
grzecznie trzymał, wtedy nikomu się nie
narazi.
Mieliśmy nawet ostatnio przykład posła
z naszego regionu, który odważył się poddać
pod dyskusję wrażliwy temat. Oczywiście
strona przeciwna od razu wyolbrzymiła
i zmanipulowała jego słowa.
Jednak bardziej powinna nas zastanowić
stanowcza reakcja lidera partyjnego. Poinformował,
że polityk nie będzie już występował
w mediach, a może nawet nie znajdzie
się dla niego miejsca na liście wyborczej.
To jest ta wolność? Daje do myślenia,
prawda?
W lipcu premier Morawiecki w końcu
przyznał, że „mamy chroniczny niedobór
węgla”. Rządzący przespali kilka miesięcy
i teraz naprędce szukają rozwiązania problemu.
Jednym z pomysłów było wprowadzenie
rekompensaty dla przedsiębiorców
sprzedających węgiel po ustalonej przez
rząd cenie maksymalnej. Nic to jednak nie
dało. Przyjęte w ustawie stawki oznaczały,
że pośrednicy musieliby dokładać do tego
biznesu z własnych środków. Premier zamiast
przyznać się do błędu, stwierdził, że
„w składach węgla nie ma woli współpracy”.
Po tygodniu od opublikowania stosownych
przepisów minister klimatu i środowiska
zapowiedziała likwidację tego rozwiązania
i zastąpienie go dodatkiem węglowym.
Każde gospodarstwo domowe, które ma
odpowiedni piec, otrzyma trzy tysiące złotych.
Z niewiadomych powodów bez wsparcia
pozostawiono osoby, które wymieniły
kopciuchy na bardziej ekologiczne kotły
ogrzewane gazem ziemnym, olejem opałowym
czy pelletem drzewnym. Dodatku nie
otrzymają również rodziny, które korzystają
z ciepła systemowego albo kotłowni obsługiwanych
przez wspólnoty lub spółdzielnie
mieszkaniowe.
Ta wybiórcza dopłata to po prostu kolejny
transfer pieniędzy, który przyczyni
się do wzrostu inflacji. Nie rozwiąże ona
problemu braku węgla. Ponadto zostanie
sfinansowana z Funduszu Przeciwdziałania
COVID-19, choć to działanie nie ma
nic wspólnego z pandemią koronawirusa.
Obecny rząd często wykorzystuje ten mechanizm,
umożliwiający dalsze zadłużanie
naszego kraju, poza budżetem państwa i bez
żadnego limitu.
Po raz kolejny politycy Prawa i Sprawiedliwości
pożyczają i wydają ogromne pieniądze
w nieprzemyślany i niesprawiedliwy
sposób, a prawdziwe problemy pozostawiają
nierozwiązane.
stopka redakcyjna
Redakcja „ Tylko Toruń”
Złotoria, ul. 8 marca 28
redakcja@tylkotorun.pl
Wydawca
Fundacja MEDIUM
Prezes Fundacji
Radosław Rzeszotek
Redaktor naczelny
Radosław Rzeszotek
Zastępczyni redaktora naczelnego
Kinga Baranowska (tel. 796 302 471)
REDAKCJA
Łukasz Buczkowski
Monika Chmielewska
Piotr Gajdowski
Arkadiusz Włodarski
Zdjęcia
Łukasz Piecyk
Korekta
Piotr Gajdowski
REKLAMA
Kinga Baranowska
(GSM 796 302 471).
Justyna Tobolska
(GSM 724 861 093),
reklama@tylkotorun.pl
Skład
Studio Tylko Toruń
Druk
Drukarnia Polska Press Bydgoszcz
ISSN 4008-3456
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.
Treści przedstawiane przez felietonistów są
wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym
stanowiskiem redakcji
***
Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego
1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Fundacja MEDIUM zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie
materiałów opublikowanych w “Tylko Toruń”
jest zabronione bez zgody wydawcy.
REKLAMA: strona 3,11
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
Zainwestuj na
pewnym gruncie!
• W pełni uzbrojone tereny
przy autostradzie A1
• Atrakcyjna cena – 40 zł/m 2
• Elastyczny podział działek
inwestuj@pluznica.pl | 730 729 417 | www.inwestuj.pluznica.pl
4
TEMAT NUMERU
• TYLKOTORUN.PL
Młodzi gniewni
Piją, palą trawkę, dewastują. Bo są zepsuci? „To po prostu młodzież w cierpieniu psychicznym”, mówi psycholog z Torunia
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
Pociągając łyk z butelki, kopią
ławki i markerami wypisują na
nich „Jebać policję”. W plecaku
mają coś na potem - woreczki
z zielonym suszem. Pijani dewastują
nad ranem kosze na śmieci.
Mają zaledwie 13 i 14 lat. 15-latkowie
dilują już marihuaną, a 12-letnie
dziewczynki próbują kraść
rowery miejskie, wyrywając je ze
stacji.
To bilans tylko ostatniego miesiąca.
Zdarzeń z udziałem młodocianych
wandali toruńskie służby
notują kilkadziesiąt na kwartał.
- Od początku kwietnia do 13
lipca strażnicy ujęli i przekazali policji
15 nieletnich spożywających
alkohol lub będących pod wpływem
alkoholu, 3 będących w posiadaniu
narkotyków oraz 4 osoby
zakłócające porządek publiczny -
wymienia Jarosław Paralusz, rzecznik
prasowy Straży Miejskiej w Toruniu.
Pracownicy toruńskiego MO-
PR-u przyznają, że zachowań chuligańskich
wśród młodzieży jest
dużo, nie zauważają jednak ich nasilenia.
To nie tylko picie alkoholu
i niszczenie mienia, ale też zachowania
agresywne.
- Sam nie zauważyłem tego typu
zachowań wśród moich znajomych,
natomiast widzę je u rówieśników.
Wielu z nich po prostu stwarza zagrożenie.
Podchodzą do ludzi, biją
ich bez powodu, kradną. Nie raz
sam prawie zostałem okradziony.
Podchodzą w większej grupie i każą
oddać portfel. Mam wrażenie, że
kiedyś niebezpiecznie było na ulicach
Bydgoskiego, Rubinkowa. Teraz
wszystko przeniosło
się na starówkę, na
główne ulice miasta.
Przestałem przez to
wychodzić wieczorami
na miasto. Tam po
zmroku jest po prostu
niebezpiecznie - mówi
nam Łukasz, 17-letni
uczeń jednego z toruńskich
liceów.
‘‘- To nie jest „zepsuta” młodzież. To po
prostu młodzież w cierpieniu psychicznym,
która w dodatku wychowuje się w niepewnej
rzeczywistości, nierzadko w trudnej sytuacji
rodzinnej.
Zdaniem toruńskiej
policji nie można
mówić o nasileniu
tego typu zjawisk, bo
w pewnych okresach jest ich więcej,
w innych mniej. Psycholodzy
z kolei podkreślają, że mamy do
czynienia z nasileniem zaburzeń
psychicznych u dzieci i młodzieży.
Wśród nich znajdują się także zaburzenia
opozycyjno-buntownicze
i zaburzenia zachowania. Charakteryzuje
je m.in. brak przestrzegania
norm społecznych oraz przejawianie
zachowań agresywnych.
- Głównym powodem zachowań
dysfunkcyjnych jest patologiczny
charakter środowiska, w którym
żyje część młodzieży, a także nadużywanie
alkoholu i substancji psychoaktywnych.
Mogą one także wynikać
z nieprawidłowej socjalizacji,
jak również z braku zainteresowania
ze strony rodziców czy rodziny
- wymienia Bożena Miler, rzecznik
prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy
Rodzinie w Toruniu.
Zepsuta młodzież. Tak często
komentuje się tego typu zjawiska.
Psycholodzy zwracają jednak uwagę,
że takie określenia są bardzo
krzywdzące.
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
- To nie jest „zepsuta” młodzież.
To po prostu młodzież w cierpieniu
psychicznym, która w dodatku wychowuje
się w niepewnej rzeczywistości,
nierzadko w trudnej sytuacji
rodzinnej - tłumaczy dr Kinga Mickiewicz-Stopa,
psycholożka i psychoterapeutka
z Torunia.
Przyczyną zaburzeń zachowań,
zdaniem psychologów, może być
m.in. pandemia i wynikająca
z niej izolacja społeczna,
która wpływała
na eskalację konfliktów
i wzrost przemocy. Okazuje
się, że w czasie lockdownu
przemocy doświadczyło
niemal 30
proc. młodych ludzi [za:
Fundacja Dajemy Dzieciom
Siłę]. Psycholodzy
podkreślają też, że nie
bez znaczenia pozostają
zjawiska cyberprzemocy
i niepokoje wiążące się
z sytuacją w Ukrainie.
- Nie wydaje mi się, że pandemia
i wojna w Ukrainie szczególnie
wpłynęły na takie zachowania.
Zauważałem je już dużo wcześniej
- kontruje Łukasz.
- Oczywiście, zachowania agresywne
dzieci i młodzieży łączą się
także z nieprawidłowymi i chaotycznymi
relacjami w rodzinie
- przyznaje dr Kinga Mickiewicz-
-Stopa. - Poza tym zaburzenia zachowania
nierzadko współwystępują
z innymi i mogą wskazywać
np. na depresję. Młodzieży zmagającej
się z depresją może towarzyszyć
drażliwość, skłonność do
wikłania się w konflikty i nadużywania
substancji psychoaktywnych.
Pracownicy świetlicy środowiskowej
„Dzieciom Starówki” podkreślają,
że w takich sytuacjach
należy młodym ludziom wskazać
odpowiedni kierunek.
- Dzieci pochodzące z trudnych
rodzin potrzebują dużo uwagi, chcą
być docenione, zauważone przez
środowisko. Zachowania chuligańskie
w dużej mierze biorą się właśnie
z chęci zaimponowania innym
- dodaje Patrycja Koprowska z Fundacji
Pomocy Samotnym Matkom,
prowadzącej świetlicę środowiskową
Ḃez względu jednak na powód
- psycholodzy, pracownicy socjalni
i sama młodzież są zgodni co do
jednego. Piętnowanie i przyjmowanie
pozycji wszechwiedzącego eksperta
będzie jak dolewanie oliwy
do ognia. Kluczem do sukcesu jest
komunikacja i zbliżenie się dwóch
frontów - nastoletniego i dorosłego.
6
MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Niedługo rozpocznie się nowy
rok szkolny. Wiąże się z tym
m.in. załatwianie spraw dotyczących
stypendiów oraz zasiłków.
Tym razem jednak będą zmiany.
Wprowadziła je Rada Miasta na
ostatnim posiedzeniu przed przerwą
wakacyjną.
Od 1 września kwestiami zasiłków
szkolnych i stypendiów będzie
zajmować się Miejski Ośrodek Pomocy
Rodzinie. Dotychczas leżało
to w gestii szkół oraz Wydziału
Edukacji Urzędu Miasta.
- Ważne jest to, że ze stypendium
będzie można korzystać
w formie świadczenia pieniężnego
– podkreślała podczas posiedzenia
Margareta Skerska-Roman, radna
Koalicji Obywatelskiej.
Oznacza to, że nie będzie już
możliwe żądanie od rodzica danego
ucznia wcześniejszego zakupu
potrzebnych uczniowi przyborów,
a dopiero potem refundacja kosztów
zakupionych rzeczy. Świadczenie
należy wypłacać z góry. Nadal
będzie można udzielić w ramach
stypendium pomocy rzeczowej.
Inną nowością jest rozszerzenie
Stypendia i zasiłki po nowemu
Mniej progów dochodowych, nowe miejsce składania wniosków – co nowego w stypendiach szkolnych?
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Obsługą stypendiów i zasiłków szkolnych zajmować się będzie
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
katalogu wydatków, które podlegają
refundacji. Wcześniej nie można
było w ramach stypendium szkolnego
zakupić odzieży czy butów na
zajęcia sportowe. Teraz już będzie
to możliwe. Na liście, która liczy
sobie dwadzieścia punktów, znalazły
się też wydatki związane z profilem
szkoły, zakup stroju galowego
(tu jednak obowiązuje limit 400 zł).
REKLAMA
Festiwal Wisły po raz szósty!
Pod uwagę wzięto także wprowadzoną
podczas pandemii koronawirusa
możliwość organizowania
lekcji w trybie zdalnym, dlatego ze
stypendium można pokryć także
koszty abonamentu internetowego,
komputera i sprzętu informatycznego.
- To bardzo dobry kierunek,
gdyż sami dobrze wiemy, że wyprawienie
dziecka do szkoły to wydatek
rzędu kilkuset złotych – uważa
radna.
Uproszczone będą także progi
dochodowe, od których zależy
wysokość zasiłku. Wcześniej
funkcjonowały cztery. Najwięcej
– dwukrotność kwoty
zakładanej w ustawie
o świadczeniach rodzinnych
(obecnie od 95 do
135 zł w zależności od
wieku ucznia) otrzymywano
w tych rodzinach,
gdzie dochód na osobę
nie przekraczał 150 zł.
Drugi próg określono
według dochodu od 150
do 200 zł – wtedy przysługiwało
160 proc. kwoty zasiłku. Trzeci
próg kończył się na 250 zł dochodu
– w takim przypadku przyznawano
120 proc. Ostatni próg umożliwiał
otrzymanie 80 proc. kwoty zasiłku.
Teraz ograniczono progi do
trzech, zaś jako dochód na osobę
w rodzinie przyjmuję się kwotę
600 zł, co wynika z zapisów ustawy
o pomocy społecznej. Pierwszy
próg obejmuje do 50 proc. stawki,
czyli do 300 zł, co uprawnia do
otrzymania podwójnej kwoty zasiłku.
Drugi próg ustalono między
50 a 80 proc. (300-480 zł). W takim
przypadku rodzina ubiegająca się
o stypendium otrzyma 140 proc.
aktualnej kwoty. Najmniej, bo 80
proc. wartości pomocy, uzyskają ci,
‘‘Uproszczone będą także progi
dochodowe, od których zależy wysokość
zasiłku. Wcześniej funkcjonowały cztery.
u których dochód na osobę wynosi
od 80 do 100 proc. stawki (480-600
zł).
Stypendia będą wypłacane na
wskazany rachunek bankowy lub
też gotówką w miejscu, które wskaże
MOPR.
Za projektem zmian w systemie
wypłacania stypendiów oraz zasiłków
szkolnych w mieście opowiedziało
się 22 radnych, nikt nie był
przeciw.
Do Torunia Festiwal Wisły, największy
w Polsce zlot tradycyjnych statków i łodzi
rzecznych, dopłynie 14 sierpnia. Impreza
trwać będzie dwa dni. W związku z remontem
Bulwaru Filadelfijskiego spotkanie
z rzeką przenosi się na Błonia Nadwiślańskie,
w okolice Przystani Toruń. Część imprez
odbywać się będzie na lewobrzeżnej
plaży.
Festiwal Wisły jest festiwalem kulturowym
czerpiącym z tradycji wiślanych. Kultywuje
polskie, bardzo bogate i godne wpisu na
listę światowego dziedzictwa, tradycje szkutnicze.
Co roku na FW pojawiają się nowe
repliki dawnych łodzi i statków rzecznych.
A drewno na wodzie ma swój wyjątkowy
urok, którego warto doświadczyć. To właśnie
darmowe rejsy galarami, szkutami, łodygami,
batami, łodziami wikińskimi i pychówkami
są największą atrakcją FW. Do tego dochodzą
specjały oferowane w ramach jarmarku
„Nadwiślańskie Smaki”, pokazy rękodzieła
i wiślanego rzemiosła, koncerty, spotkania,
wystawy.
FW oficjalnie nawiązuje do istoty polskiego
sukcesu gospodarczego w Złotym Wieku,
gdy Wisła była największym traktem handlowym
świata. To wtedy, w XV-XVII wieku,
najwięcej statków, łodzi i tratew pływało Wisłą.
Ten ruch na rzece Festiwal Wisły próbuje
odtworzyć, wyczarować, by zaprezentować
publiczności urok „Wisły Żywej”.
W tym roku FW22 trwa cztery dni. Dwa
pierwsze załogi statków i łodzi spędzą we
Włocławku. Tam też przeniesiono część tradycyjnych
atrakcji tej imprezy, m.in. przepływanie
Wisły wpław. W tym roku w Toruniu
rejsy z publicznością koncentrować się będą
na jednym kierunku – statki i łodzie pływać
będą na plażę pod Zamkiem Dybowskim.
Tam przewidziano zabawy sportowe dla
dzieci, animacje, pokazy jogi, aikido, spotkania
z ciekawymi ludźmi, ognisko flisackie
i koncert.
W Toruniu finiszować będą uczestnicy 57.
Regat Długodystansowych na Wiśle, imprezy
o przedwojennych korzeniach. Wśród atrakcji
znajdzie się możliwość poznania tajników
klasycznego żeglowania po Wiśle pod okiem
Piotra Sadurskiego, mistrza pływania lejtakiem.
Ukoronowaniem nastroju Festiwalu Wisły
są parady. Tylko bowiem w takich momentach
jednocześnie na rzece można zobaczyć
tyle tradycyjnych jednostek. W tym roku
zaplanowano w Toruniu trzy parady, w tym
wieczorną 15 sierpnia z udziałem rac, pochodni
i świec dymnych.
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
TYLKOTORUN.PL
•
REPORTAŻ
7
Oszust ze słuchawki
Był przekonujący, profesjonalny
i obiecywał duże pieniądze, a ona
dopiero po fakcie zorientowała
się, że padła ofiarą oszustwa.
Teraz ma kilkadziesiąt tysięcy
złotych długu. - Wiem, że nic już
z tym nie zrobię i muszę spłacić
kredyt - mówi Paulina.
Paulina dopiero co zdała maturę. Przed sobą ma całe życie i 25,5 tys. zł długu po tym, jak padła ofiarą oszustwa.
Nie łudzi się, że odzyska pieniądze, ale swoją historię opowiada, by nikt inny nie dał się nabrać.
- Dopiero po fakcie pomyślałam: „Boże święty, co ja zrobiłam! Mam niecałe 19 lat i zostałam sama z kredytem”
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Wszystko zaczęło się przed
dwoma laty, kiedy Paulina postanowiła
założyć konto na jednej z platform
obsługujących kryptowaluty.
Wtedy jeszcze dojeżdżała do szkoły
w Toruniu z jednej z okolicznych
miejscowości i nie miała nawet 18
lat. Konto, które wybrała, było darmowe,
a za samo jego założenie dostała
niewielką nagrodę.
- Konto założyłam na platformie
Blockchain. Za samą rejestrację
dostałam w bonusie 0,05 bitcoina,
co w tamtym czasie nie było dużą
kwotą w przeliczeniu na złotówki -
wspomina Paulina.
O swoim koncie jednak szybko
zapomniała i nie logowała się na
nie przez długi czas. W tym czasie
zarządzał nim robot, a wspomniane
otrzymane w bonusie środki
zaczęły rosnąć. Paulina dowiedziała
się jednak o tym dopiero, kiedy
dostała nieoczekiwany telefon.
- Dwa miesiące temu, w maju,
zaczął do mnie dzwonić rzekomy
przedstawiciel firmy. Przekazał mi
informację, że mam na swoim koncie
0,3 bitcoina i zapytał, czy chcę
usunąć konto, czy wybrać środki.
0,3 bitcoina to w tamtym momencie
było 36 tys. zł - dodaje.
Mężczyzna przedstawił się jako
Tomasz Lewandowski, ale najprawdopodobniej
posłużył się fałszywym
nazwiskiem. Przez telefon był
przekonujący i sprawiał wrażenie
profesjonalisty. Był wiarygodny.
Początkowo Paulina była jednak
niechętna i dopiero po czasie dała
się skusić.
Środa, 22 czerwca
- Zgodziłam się na wykonanie
transakcji. Chciałam mieć te pieniądze,
w końcu to niemała kwota.
Wtedy wszystko się zaczęło - mówi.
Okazało się, że przelew nie jest
wcale taki prosty. Mężczyzna doradził
Paulinie, by wykonała na swoim
koncie bankowym tzw. sztuczny
obrót. Po to, by nie zablokować
konta po przelaniu dużej kwoty.
- Rozmawiał ze mną przez 2-3
godziny i wymusił, bo nie robiłam
tego do końca świadomie, to, że
wzięłam na siebie kredyt w wysokości
25,5 tys. zł. Wiedział dokładnie,
co robić, poinstruował mnie
ze szczegółami, jak mam wypełnić
dane, by dostać kredyt, jaki dochód
wpisać, co ustawić w zatrudnieniu.
- Wszystko brzmiało aż nadto wiarygodnie, a mnie przez myśl nie przeszło, że oszustwo może być tak szczegółowo dopracowane -
wspomina Paulina.
Zachowywał się jak profesjonalista
- twierdzi nasza rozmówczyni.
Paulina w rzeczywistości nie
pracuje. Jest świeżo po maturze
i dopiero wkracza w dorosłe życie.
Na kredyt dała się namówić, bo zaraz
po przelewie pieniędzy na swoje
konto miała go spłacić.
- Kiedy dostałam te pieniądze,
miałam je przelać na platformę
Binance. To inna platforma z kryptowalutą.
Stamtąd miałam zwrócić
je sobie na konto i od razu spłacić
kredyt. To był właśnie ten sztuczny
obrót, o którym mówił pan Tomasz
- wyjaśnia 18-latka.
Czwartek, 23 czerwca
To czas oczekiwania na zaksięgowanie
przelewu. Niczego nieświadoma
dziewczyna przez cały
dzień była w kontakcie z oszustem.
Utwierdzał ją w przekonaniu, że
wszystko jest tak, jak być powinno
i że już niedługo będzie bogatsza
o 36 tys. zł.
- Od godz. 6.30 do 18.00 byłam
z panem Tomaszem cały czas na linii
i czekaliśmy na zaksięgowanie.
Pieniądze przeszły dopiero w piątek
przed południem. Wtedy je straciłam
- mówi Paulina.
Piątek, 24 czerwca
- Przekazałam informację o pieniądzach
panu Tomaszowi. To była
kwestia chwili - nie kryje Paulina.
- Wysłał mi numer konta, ale nie
mój. Nigdy nie robiłam przelewu
na platformie Binance, nie do końca
wiedziałam, co się dzieje. Podałam
dane i przelałam 5 tys. euro,
czyli 24,6 tys. zł. Dostałam informację,
że przelew został wykonany.
Pan Tomasz powiedział, że jak
tylko dostanę pieniądze na swoje
konto bankowe i spłacę kredyt, to
mam się z nim skontaktować i wtedy
dopiero będziemy przelewać
pieniądze z platformy Blockchain.
Czekałam dość długo, bo do godz.
15.00. Cały czas miałam małą nadzieję,
że może się uda, że te pieniądze
przyjdą.
Pieniądze nie przyszły. Paulina
próbowała skontaktować się
z panem Tomaszem, ale nie było
odzewu. Nie odpisywał na maile,
nie dało się też dodzwonić pod
żaden z dwóch numerów telefonu,
z których wcześniej się kontaktował.
Dopiero wtedy zorientowała
się, że dała się oszukać. Wcześniej
niczego nie podejrzewała, bo nie
miała doświadczeń z kryptowalutami,
a oszust sprawiał wrażenie
profesjonalisty i wzbudzał zaufanie.
- Praktycznie cały czas był ze
mną w kontakcie telefonicznym.
Wymienialiśmy się też mailami.
Dzięki temu miał pewność, że robię
to, co mi każe i nie zastanawiam się
nad tym. W trakcie rozmów w tle
było słychać odgłosy biurowe, zdarzało
się też, że będąc ze mną na
linii, rozmawiał z rzekomym kierownikiem.
Wszystko brzmiało aż
nadto wiarygodnie, a mnie przez
myśl nie przeszło, że oszustwo
może być tak szczegółowo dopracowane
- twierdzi Paulina. - Dopiero
po fakcie pomyślałam: „Boże
święty, co ja zrobiłam! Mam niecałe
19 lat, dopiero skończyłam liceum
i zostałam sama z kredytem”.
Nam również nie udało się
skontaktować z panem Tomaszem.
Oba telefony milczą, a mail pozostaje
bez odzewu.
Dziś
Paulina zgłosiła sprawę na policję,
skontaktowała się także z bankiem.
Szansa na odzyskanie straconych
pieniędzy jest jednak bardzo
mała. A kredyt trzeba spłacić. Paulina
musiała znaleźć pracę, a wsparcie
zaoferował też jej tata.
- Wiem, że nic już z tym nie zrobię
i muszę spłacić kredyt. 25 tys. zł
to spore pieniądze, ale dam radę.
Cieszę się jedynie, że nie dałam się
naciągnąć na większą kwotę - przyznaje.
Dziewczyna zdaje sobie sprawę,
że nie odzyska pieniędzy, a swoją
historię opowiada dla przestrogi -
by nikt więcej nie dał się oszukać
w podobny sposób.
Panów Tomaszów jest więcej
Policja otrzymuje wiele podobnych
zgłoszeń. Oszustów nie brakuje,
a niektórzy - tak jak w przypadku
Pauliny - są na tyle przekonujący,
że udaje im się osiągnąć swój cel.
W przypadku oszustw dokonywanych
przez internet trudniej jest
jednak odzyskać stracone pieniądze.
- Należy zachować szczególną
ostrożność w przypadku kontaktów
zdalnych (telefonicznych oraz
e-mailowych) z osobami proponującymi
świadczenie usług finansowych
lub wykonanie transakcji
finansowej. Dobrze jest
zweryfikować tożsamość tych osób
oraz prawdziwość deklarowanego
celu kontaktu - przestrzegają policjanci.
*Imię bohaterki na jej
prośbę zostało zmienione
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
8
WYWIAD
• TYLKOTORUN.PL
Ceny nadal idą do góry
Co jest obecnie największym problemem lokalnych przedsiębiorców? O tym z Anną Holz,
prezes zarządu firmy Biurfol, zajmującej się produkcją artykułów biurowych i szkolnych,
rozmawia Arkadiusz Włodarski
Arkadiusz Włodarski | fot. nadesłane
Jakie problemy widzi Pani, jeśli
chodzi o działalność przedsiębiorców
w regionie?
Trudności związane są głównie
z szybko zmieniającymi się cenami
towarów czy zrywającymi się
łańcuchami dostaw. W tej chwili
jednak, przynajmniej w branży
papierniczo-biurowo-szkolnej,
sytuacja z dostawami jest lepsza.
Wszystko przebiega w miarę płynnie.
Najtrudniejszym punktem był
początek wojny w Ukrainie.
Co dokładniej spowodowała agresja
Rosji na Ukrainę w przypadku
firmy, w której Pani pracuje?
Biurfol współpracuje z firmą mieszczącą
się pod Kijowem. To nasz
podwykonawca, uzupełniający stały
asortyment. Wybuch wojny spowodował
przerwanie dostaw. My
czekaliśmy wówczas na realizację
cyklicznego zamówienia. Przez jakiś
czas ta firma nie pracowała, nie
mieliśmy z nią kontaktu. Jednak po
około 3 tygodniach, po nawoływaniu
prezydenta Ukrainy Wołodymyra
Zełenskiego do tego, aby każda
firma, która jest w stanie ruszyć
z pracą, wznowiła ją, nasz partner
podjął działalność. Problemem był
jednak transport towaru. Polskie
firmy nie chciały podejmować ryzyka
i jechać do Kijowa, z kolei
tam mężczyźni w wieku od 18 do
60 lat byli obowiązkowo powołani
do wojska, zaś kierowcy skupiali
się na dostawach broni, leków
i opatrunków. Nie było transportu,
który zająłby się dostawami innych
towarów. Przez 3 tygodnie szukano
kierowcy. Ostatecznie udało się,
jednak problemy z dostawami nadal
występują. W tej chwili głównie
z powodu długiego czasu oczekiwania
na granicy.
Innym problemem, który wpływa
na działalność biznesową w Polsce,
jest inflacja. W lipcu, według
wstępnych szacunków, wyniosła
ona 15,5 proc. rok do roku.
Owszem, inflacja jest niewiarygodnie
wysoka. To, co możemy zrobić
jako firmy, to bieżące rekalkulacje
i stosowne podnoszenie cen. Nie
mamy innej możliwości. Problem
jest taki, że widzimy spowolnienie
gospodarcze. Najtrudniejsza sytuacja
występuje, jeśli chodzi o przetargi
organizowane przez instytucje
sektora publicznego. Zazwyczaj
były one rozpisywane na dwa lata.
W tej chwili nikt z producentów
nie może dać gwarancji cenowej
na tak długi okres. Dużo trudniej
jest organizować i pracować przy
przetargach. Do tego trzeba pamiętać
o tym, że firmy, ustalając
swoje tegoroczne budżety, robiły
to pod koniec poprzedniego roku.
Wówczas nie zakładano tak wysokiej
inflacji, dlatego konieczne jest
teraz wprowadzanie oszczędności
w zakupach.
- Myślę, że inflacja jeszcze wzrośnie – mówi Anna Holz, prezes
zarządu firmy Biurfol.
Jakie to ma znaczenie dla konkurencyjności
polskich firm?
My jako polski producent, z polskim
kapitałem, znowu jesteśmy
mniej konkurencyjni w stosunku
do produktów importowanych
z Dalekiego Wschodu. Pomimo
dużego wzrostu cen transportu
z Chin od zeszłego roku, wzrost
inflacji w Polsce spowodował, że
nasze ceny dużo bardziej wzrosły.
Ostatecznie klient szuka tańszych,
ekonomicznych zamienników
i częściej sięga po produkty chińskie
niż po polskie czy europejskie,
które zrobiły się dużo droższe.
Czy Pani zdaniem inflacja jeszcze
będzie rosnąć, czy jednak możemy
za jakiś czas oczekiwać jej spadku?
Myślę, że wzrośnie. Ceny nadal idą
do góry. Niedawno negocjowaliśmy
ceny za energię elektryczną. Ten
wskaźnik musimy brać pod uwagę
przy obliczaniu kosztów produkcji.
Wynegocjowaliśmy swoją cenę
i podpisaliśmy kontrakt około 3 tygodnie
temu. Wiem, że teraz ceny
znów są wyższe. Podobnie wygląda
kwestia z transportem czy benzyną.
Jeśli paliwo drożeje, to i koszt
utrzymania sprzedaży wzrośnie.
Podejrzewam, że czeka nas w firmie
jeszcze jedna podwyżka związana
z kosztami produkcji, transportu,
energii, ale też i wynagrodzeń.
AUTOPROMOCJA
Gazetę tworzymy dla Was
Masz temat, problem? Potrzebujesz interwencji?
Zadzwoń lub napisz
Nasi dziennikarze czekają
na TWOJE zgłoszenia
692 658 913
731 080 802
redakcja@tylkotorun.pl
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
•
TYLKOTORUN.PL
LUDZIE
9
Marzenia o smaku ryb
W czasach, gdy na toruńskiej Starówce likwidowane są kolejne restauracje i bary,
TAKO YAKI rozwija się w tempie ekspresowym. Czyja to zasługa?
Radosław Rzeszotek | fot. Łukasz Piecyk
Człowiek artystą może być w dowolnej
dziedzinie. Może zostać
pisarzem, malarzem, ba, może
nawet być artystą w akrobatyce
szybowcowej. Żeby jednak zostać
artystą w kuchni, trzeba czegoś
więcej niż daru w postaci większej
ilości kubków smakowych na
języku. A żeby jeszcze ze swojego
talentu zrobić biznes i odnieść
sukces? I to w wieku dwudziestu
sześciu lat?
Mateusz Bieliński zamiłowanie
do tego, co smaczne, miał od
dziecka. Już jako uczeń podstawówki
pichcił obiady, gdy mama
była w pracy i wcale z tego powodu
nie narzekał. Schabowy? Proszę
bardzo. Mizeria? Ależ oczywiście.
Gdy zorientował się, że pieczenie
skomplikowanych ciast przychodzi
mu intuicyjnie, zrozumiał, że przyszłość
chce związać z kuchnią.
- To nie jest tak, że miałem od
dziecka plan założyć własną restaurację
i do tego z orientalnym,
trudnym w przygotowaniu jedzeniem
– wspomina Mateusz Bieliński,
właściciel toruńskiej restauracji
TAKO YAKI. - Ale już jako nastolatek
starałem się zarobić właśnie na
tym, co lubiłem. Gotowałem więc
to tu, to tam, tak naprawdę gdzie
się dało i gdzie była fajna atmosfera.
Potem zacząłem brać pod uwagę
takie miejsca, w których mogę nauczyć
się czegoś nowego.
Przełomem w życiu Mateusza
okazała się praca w restauracji sushi
w rodzinnej Gdyni. To tam nauczył
się tej trudnej kulinarnej sztuki.
Kilka lat temu rozpoczynała się
moda na japońskie restauracje serwujące
świeże ryby podane według
tradycyjnych japońskich receptur.
- To nie jest łatwa sztuka. Wystarczy
dodać, że w Japonii prawdziwy
mistrz sushi samego gotowania
ryżu uczy się nawet kilka lat
– uśmiecha się Mateusz Bieliński.
- A gdzie cała reszta? Można się
nauczyć robić sushi według określonego
przepisu i oczywiście ono
będzie smaczne pod warunkiem, że
ma się dobre składniki. Ale kiedy
chce się zrobić coś naprawdę nietuzinkowego,
potrzeba już czegoś
więcej. Znajomość smaków to podstawa.
Trzeba nie tylko wiedzieć, co
jak smakuje, ale też jak poszczególne
smaki się ze sobą łączą. Bez tego
ani rusz.
Kiedy zdobył pierwsze umiejętności
w przygotowywaniu japońskich
dań, postanowił w branży
rozwijać się w innym mieście
i przeniósł się do Torunia.
- Tak naprawdę to w Toruniu
udało mi się rozwinąć skrzydła.
Może to kwestia tego, że to miasto
jest wyjątkowe? A może ja do niego
po prostu pasuję? - stwierdza Mateusz.
- Po kilku latach tu spędzonych
zrozumiałem, że najwyższa pora
zacząć pracować nad tym, aby samodzielnie
poprowadzić orientalną
restaurację.
W trakcie pandemii postanowił
skoczyć na głęboką wodę. Spakował
plecak i przeniósł się do Wiednia.
Łatwo nie było, ale uznanie
właścicieli restauracji zyskał, kiedy
musiał samodzielnie przygotowywać
japońskie posiłki dla kilkudziesięciu
osób.
- Prawda jest taka, że pojechałem
do Austrii, aby nauczyć się nie
robienia sushi, ale odpowiedniego
prowadzenia restauracji – przyznaje
Mateusz Bieliński. - Potraktowałem
tę pracę jak poligon doświadczalny.
Udało się.
Po powrocie do Torunia Mateusz
szukał odpowiedniego lokalu,
w którym mógłby założyć własny
biznes. Znalazł go. Tuż przy Collegium
Maius i Planetarium. Miejsce
dla turystów wprost idealne.
- Znamy się z Mateuszem z poprzedniej
restauracji, więc zatrudniając
się tutaj, wiedzieliśmy, z kim
będziemy pracować – mówią pracownicy
restauracji TAKO YAKI
w Toruniu. - To sympatyczny, ciepły
człowiek, choć jest też wymagający,
bo ma swoją wizję tej restauracji,
ale równocześnie potrafi ją
prowadzić z dużym luzem. Czasem
mamy wrażenie, że pracuje już w tej
branży pół wieku, a on przecież ma
dopiero dwadzieścia sześć lat!
TAKO YAKI prowadzona przez
Mateusza Bielińskiego rozwija się
błyskawicznie. W ciągu kilku miesięcy
od otwarcia zyski są na tyle
duże, że uruchamiane są kolejne
segmenty kuchni, która oferuje coraz
szerszy zakres usług.
- Parę tygodni temu stanąłem
sobie w naszej kuchni i pomyślałem:
kurczę, jaka ona duża, szkoda,
żeby marnowało się tyle miejsca! -
uśmiecha się sushi master Mateusz.
- Będziemy się więc rozwijać. Jak?
Na razie nie zdradzę, ale obiecuję,
że lotów zniżać nie będziemy.
* * *
Gdy jest już ciemno, na uliczkach
toruńskiej Starówki panuje
cisza, Mateusz zamyka swoją restaurację.
Widać, że jest zmęczony,
a mimo to wciąż się uśmiecha.
- Ostatnio często słyszę, że odniosłem
sukces. Ja jeszcze tego nie
czuję – mówi. - Ludzie oceniają tylko
to, co widzą, ale nie każdy wie,
ile trzeba poświęcić czasu i pracy,
żeby dojść do punktu, w którym
czuje się satysfakcję. Czy mi się
udało? Chyba tak. Ale na pewno
nie osiągnąłbym tego bez wsparcia
najbliższych, mamy i taty, mojej
dziewczyny, jej rodziców. Teraz
chciałbym, żeby wszystko się ułożyło
tak, żeby ludzie, którym tyle
zawdzięczam, mogli być ze mnie
dumni.
REKLAMA
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
10 MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Blokują chodniki, drogi rowerowe,
a w niektórych przypadkach
nawet jezdnie. I choć są bardzo
popularne, to nieraz potrafią
utrudnić poruszanie się po mieście.
Straż Miejska twierdzi, że
zgłoszeń w sprawie źle zaparkowanych
hulajnóg nie ma wiele.
Mieszkańcy uważają natomiast,
że przez ostatnie miesiące nie
zmieniło się nic.
W zeszłym roku zmieniły się
przepisy dotyczące poruszania się
hulajnogami elektrycznymi. Była to
reakcja na coraz większe problemy
spowodowane ich pojawieniem się
na ulicach, a których ustawodawcy
nie przewidzieli. Wśród szeregu
zmian w prawie o ruchu drogowym
znalazły się m.in. ograniczenie
prędkości do 20 km/h czy wprowadzenie
dodatkowych wymagań
w przypadku korzystania z takich
urządzeń przez dzieci i młodzież.
Ustawą próbowano rozwiązać również
inny powszechny problem:
parkowanie hulajnóg w miejscach,
w których nie powinno się tego
robić. Przepisy miały wymusić zostawianie
hulajnóg w miejscach do
tego przeznaczonych, a za brak ich
egzekwowania wprowadzono kary.
Wysokość opłat za usuwanie z dróg
źle zaparkowanych hulajnóg osobną
uchwałą ustaliła Rada Miasta.
I tak, stawka za usunięcie pojazdu
wynosi 116 zł, a jedna doba przechowywania
kosztuje 13 zł.
- Przepisy ustawy wreszcie
REKLAMA
Hulajnoga, piekła nie ma
Straż Miejska od początku roku otrzymała tylko 21 zgłoszeń o nieprawidłowo zaparkowanych hulajnogach elektrycznych.
Mieszkańcy twierdzą, że problem jest o wiele większy, a chodniki miejscami przypominają tory przeszkód
uregulowały długo oczekiwaną
zmianę, a mianowicie ustanowiły
pojazdami urządzenia transportu
osobistego i hulajnogi elektryczne.
Do tej pory nie wiadomo było, jak
podchodzić do tego typu urządzeń.
Uznanie ich za pojazdy poskutkowało
tym, że cała seria przepisów
została do nich automatycznie zastosowana
- tłumaczył wtedy dyrektor
Wydziału Gospodarki Komunalnej
Marcin Kowallek.
Nowe przepisy były długo oczekiwane,
ale czy w praktyce coś zmieniły?
Ulice wciąż pełne są hulajnóg
ustawionych w poprzek chodnika
czy drogi rowerowej. I choć dla
wielu osób są one ułatwieniem
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Hulajnogi blokujące chodniki to w Toruniu nierzadki widok.
w poruszaniu się po mieście, to dla
pieszych i rowerzystów nadal potrafią
być utrapieniem. O tym, że
zmiana przepisów nie zmieniła nic,
świadczą też głosy naszych Czytelników.
Ostatnio na facebooku „Tylko
Toruń” zadaliśmy pytanie, czy
problem z parkowaniem hulajnóg
elektrycznych nadal istnieje. Odpowiedzi
były jednoznaczne.
- Jest, jak bywało wcześniej...
Zostawiane byle jak i byle gdzie,
często utrudniając ruch pieszych
i rowerzystów - czytamy w jednym
z komentarzy.
- Te hulajnogi jak śmieci - leżą
wszędzie, stoją pośród ścieżek.
Dzięki nim każdy może poczuć się
w mieście jak na torze przeszkód -
twierdzą nasi Czytelnicy.
- Problem jest. Jeżdżę po mieście
rowerem, wielokrotnie musiałam
omijać leżącą na ścieżce rowerowej
hulajnogę. Boję się, że któregoś
razu po prostu jej nie zauważę i źle
się to skończy - nie kryła kolejna
z naszych Czytelniczek.
W parkowaniu
hulajnóg elektrycznych,
jak widać, wciąż
‘‘- Problem
panuje samowolka.
Część użytkowników
niespecjalnie przejęła
się zmianą przepisów
i po skończonej
jeździe zostawia je
tam, gdzie potencjalnie
utrudniają ruch. Takie sytuacje
można zgłaszać Straży Miejskiej. Ta
jednak wielu zgłoszeń w tej sprawie
nie otrzymuje.
- Wbrew pozorom nie jest to
wielki problem. Od stycznia do połowy
lipca, a więc przez nieco ponad
pół roku otrzymaliśmy 21 zgłoszeń
dotyczących nieprawidłowo
zaparkowanych hulajnóg. 11 z nich
było niepotwierdzonych. Najwięcej
zgłoszeń otrzymaliśmy w kwietniu,
było ich 8 - mówi Jarosław Paralusz,
zastępca komendanta i rzecznik
prasowy Straży Miejskiej w Toruniu.
Nie wszystko, co prawda, jest
ujęte w statystykach. Mówimy o sytuacjach,
w których ktoś rzeczywiście
napotkał na drodze źle zaparkowaną
hulajnogę i postanowił to
zgłosić. Nie wliczają się tu również
te sytuacje, kiedy strażnicy sami
w trakcie patroli zauważą taki przypadek.
- Funkcjonariusze w przypadku,
gdy zobaczą hulajnogę, która
mogłaby stwarzać jakieś zagrożenie
jest. Jeżdżę po mieście
rowerem, wielokrotnie musiałam omijać leżącą
na ścieżce rowerowej hulajnogę. Boję się, że
któregoś razu po prostu jej nie zauważę i źle
się to skończy.
lub została zostawiona w sposób
nieprawidłowy, od razu ją przestawiają.
Takie sytuacje rzeczywiście
nie są uwzględniane w statystykach
- dodaje Jarosław Paralusz.
Faktyczną skalę problemu trudno
więc zmierzyć. I trudno mu też
zaradzić, bo to, jak parkowane są
hulajnogi, zależy od ich użytkowników.
Przepisy mówią, że tego typu
pojazdy powinno się zostawiać
w miejscach do tego wyznaczonych,
a w przypadku braku takich
miejsc - równolegle i jak najbliżej
krawędzi chodnika. Tak, by piesi
mogli swobodnie przejść. Praktyka
z kolei pokazuje, że przejście chodnikiem
nie zawsze należy do najprostszych.
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
•
TYLKOTORUN.PL
Czym będziemy palić?
Nadchodzący sezon grzewczy może być trudny, jeśli chodzi o ogrzewanie węglem
MIASTO
11
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Wakacje na półmetku, jednak sen
z powiek wielu spędza kwestia
zbliżającego się sezonu grzewczego.
Nadal trudno dostać węgiel,
a jeśli już w którymś składzie się
go znajdzie, należy przygotować
się na spore wydatki. Nie ma też
pewności, czy dodatek węglowy,
nad którym pracuje parlament,
będzie wystarczającą pomocą
przy obecnych cenach za tonę.
Już w marcu zauważalne były
problemy z opałem. Ich przyczyną
było ograniczenie dostaw z Rosji,
spowodowane nałożeniem embarga
po rozpoczęciu przez siły rosyjskie
inwazji na Ukrainę. Wtedy
za tonę węgla trzeba było zapłacić
około 2 tys. zł. Teraz cena wzrosła
o kolejny 1 tys. zł, choć są miejsca,
gdzie jest to wydatek nawet 3,5 tys.
zł. Dla porównania – średnia cena
węgla w zeszłym roku według danych
Głównego Urzędu Statystycznego
to 996 zł, zaś dwa lata temu –
887 zł za tonę.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak
wygląda sytuacja w składach węgla
w regionie.
- Żadnego węgla praktycznie
nie mamy – mówi przedstawiciel
toruńskiej Spółki Rakoczy. - Skład
jest pusty. Nie sprowadzamy go,
bo to nam się obecnie nie opłaca.
Samo sprowadzenie jest drogie,
więc żeby nam to się opłacało, musielibyśmy
sprzedawać tonę po cenie
4 tys. zł. Jednak wtedy nikt by
tego już nie kupił.
Podobna sytuacja występuje
także w innych składach węgla. Na
dostawy – jeśli są – trzeba czekać
nawet miesiąc lub dłużej, jednak
nawet wtedy większość dostarczanego
surowca nie nadaje się do wykorzystania
jako opał w domach.
Transport i odsianie węgla powodują
kolejne koszty, a co za tym
idzie, konieczność dalszej zwyżki
cen
Ẇęgiel sprzedawany w składach
pochodzi z importu, gdyż ten wydobywany
w Polsce wykorzystywany
jest, po zablokowaniu dostaw
zza wschodniej granicy, do ogrzewania
elektrociepłowni.
Wiele osób, które ogrzewają
swoje mieszkania węglem, czeka
na wejście w życie ustawy o dodatku
węglowym. Ma być to forma
wsparcia ze strony rządu w tej trudnej
sytuacji. Początkowo mówiono
o dopłatach dla składnic węgla i cenie
regulowanej, jednak odrzucono
ten pomysł, tłumacząc to brakiem
współpracy ze strony przedsiębiorców
zajmujących się handlem węglem.
Ci z kolei argumentowali, że
i tak po otrzymaniu rekompensaty
musieliby dokładać do interesu.
Zgodnie z zapisami ustawy,
którą Sejm przyjął pod koniec lipca,
dopłata w wysokości 3 tys. zł
będzie przysługiwać każdemu gospodarstwu
domowemu, w którym
głównym źródłem ogrzewania jest
węgiel. Nie ma żadnego kryterium
dochodowego.
- Te 3 tys. zł będzie można wydać
albo na tonę węgla, albo na bieżącą
konsumpcję, na wakacje, na cokolwiek,
więc tak naprawdę to nie jest
pomoc w zakupie węgla, tylko jest
to następny dodatek socjalny – komentowała
to rozwiązanie Iwona
Węgla w składnicach brakuje, gdyż jego sprowadzanie jest mało
opłacalne.
Michałek, posłanka Porozumienia,
podczas konferencji prasowej.
Jej zdaniem rodziny, które używają
węgla do ogrzewania, powinny
otrzymać bon, a potem się z niego
rozliczyć. Posłanka przedstawiła
również dane pochodzące ze statystyk
Izby Gospodarczej Sprzedawców
Polskiego Węgla. Wynika
z nich, że w tym roku deficyt węgla
wyniesie nawet 11 mln ton, z czego
5 mln ton to węgiel określany jako
komunalno-bytowy.
- Rząd ustami premiera Mateusza
Morawieckiego do czerwca
zapewniał, że węgla mamy pod dostatkiem.
Jednak już w lutym, zaraz
po agresji Rosjan na Ukrainę, minister
klimatu i środowiska Anna
Moskwa informowała premiera,
że węgla zabraknie. Wszystko to
bardzo zwiększy inflację, z którą
podobno rząd walczy – dodała Michałek.
Z kolei Robert Kwiatkowski
z Polskiej Partii Socjalistycznej zauważa,
że poszkodowani mogą być
ci, którzy wymieniali piece na ekologiczne:
- Program „Czyste Powietrze”
właściwie idzie w rozsypkę, bo nikt
nie ma wątpliwości, że jak przyjdą
trudne chwile, to ludzie będą palili
wszystkim, czym się da, a kryterium
dochodowego jak rząd PiS nie
wprowadził, tak nie wprowadza.
Pomagać trzeba przede wszystkim
najbardziej potrzebującym.
Ustawa trafiła teraz do prac
w Senacie, gdzie zapowiadane jest
złożenie poprawki umożliwiającej
udzielenie pomocy także tym, którzy
ogrzewają swoje domy w inny
sposób, np. ekologicznym pelletem
drzewnym.
- Uważam, że ten dodatek nie
rozwiąże problemu – mówi nasz
rozmówca ze składu węgla przy
ul. Batorego. - Jedna tona kosztuje
właśnie te 3 tys. zł, więc jeśli ktoś
potrzebuje np. 3 tony, to musi wydać
9 tys. zł, więc ten dodatek niewiele
pomoże.
Jego zdaniem nie powinno być
żadnego dodatku:
- To nie jest dobra droga. Rząd
przegapił moment, w którym można
było gromadzić węgiel w magazynach,
ale tego teraz nie da się
nadrobić poprzez wypłacanie pieniędzy.
O zainteresowaniu pieniędzmi
na zakup węgla świadczy fakt, że
już pod koniec lipca toruński Urząd
Miasta musiał wydać specjalne
oświadczenie o tym, że aktualnie
nie prowadzi składania wniosków,
gdyż nie ma jeszcze odpowiednich
przepisów. Podobny komunikat
pojawił się także na stronach Urzędu
Gminy Lubicz.
Dodatek węglowy ma wejść
w życie dzień po podpisaniu przez
prezydenta Andrzeja Dudę ostatecznej
wersji ustawy.
REKLAMA
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
12 MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Nowe życie starego tramwaju.
Tym razem pod wodą
Zazwyczaj tramwaje, które nie
kursują już po toruńskich torach,
trafiają na złom. Zdarzają się jednak
wyjątki.
Centrum Nurkowe Piechcin zakupiło
jeden ze starych pojazdów
i zatopiło go 26 lipca w sztucznym
zbiorniku służącym do ćwiczeń.
Akcję nazwano „Emeryt dał nura”.
- Na co dzień wozimy naszych
pasażerów wszędzie tam, gdzie
mają potrzebę dotrzeć – do pracy,
szkoły, ale także w miejsca, gdzie
realizują swoje pasje – mówi prezes
MZK w Toruniu Zbigniew Wyszogrodzki.
– Zwykle jeździmy po torach
w Toruniu, tym razem jednak
trafiliśmy tam, gdzie raczej nikt nie
spodziewa się nas spotkać – głęboko
pod wodę. Mam nadzieję, że
eksplorując nasz tramwaj, nurkowie
będą mieli sporo frajdy.
Przygotowano z tej okazji naklejki,
stanowiące zabawny instruktaż
związany z korzystaniem
z pojazdu pod wodą. Na przyklejonych
do szyb grafikach można
Arkadiusz Włodarski | fot. MZK w Toruniu
przeczytać np. „Nie zabieraj powietrza
pasażerom”, „Dla posiadaczy
małych płetw – bilet ulgowy”, „Następny
przystanek – rafa koralowa”,
„W tramwaju maska obowiązkowa”,
„Ustąp miejsca starszym nurkom”,
„Motorniczy, nie trać ikry!”. Każda
z naklejek oraz baner z hasłem
przewodnim posiada elementy odblaskowe,
by nurkujący, gdy podpłynie
i zaświeci latarką, mógł je
lepiej dostrzec.
Zatopienie nastąpiło w Bazie
Nurkowej Piechcin o godz. 10.00.
Pojazd MZK dołączył do już wcześniej
zatopionych sprzętów: 20-metrowego
wraku holownika „Czajka”,
13-metrowego betonowego wraku
morskiego jachtu „Magda”, drewnianej
żaglówki „Statek miłości”
i kilku samochodów.
Zatopiony tramwaj to Konstal
805 Na o numerze taborowym 253,
wyprodukowany w 1984 r. Toruńskie
MZK posiada 43 takie pojazdy.
8 z nich zostało zmodernizowanych
dzięki wsparciu środków z Unii Europejskiej.
Z kolei Swingów, które
zastąpią stare Konstale, jest już ponad
20. Miejsce, w którym znalazł
się toruński tramwaj, to akwen
o pow. 5 ha i maks. głębokości 25
m powstały po zalaniu wapiennego
wyrobiska. W tym kamieniołomie
białe wapienne skały kontrastują
z czystą wodą. Pod taflą wody można
zobaczyć ściany, stojące drzewa,
jaskinie i wraki. Amatorom nurkowania
towarzyszą często ryby:
szczupaki, okonie, liny, karpie, płocie,
ukleje oraz raki i ślimaki w otoczeniu
podwodnej roślinności.
REKLAMA
Następny numer już
19 sierpnia
Szukaj nas w sklepach i na największych toruńskich skrzyżowaniach
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
14 MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Toruń wykreślony z listy UNESCO?
Pawilony na bulwarze nie będą obniżone. Budowa ma zostać wznowiona na dniach
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Prace nad budową pawilonów na
Bulwarze Filadelfijskim mają zostać
wznowione w najbliższych
dniach. Taką informację przekazał
prezydent Michał Zaleski,
podkreślając, że zagrożenia dla
obecności Torunia na liście światowego
dziedzictwa UNESCO nie
widzi. Prezydent stwierdził jednocześnie,
że nie będzie obniżenia
pawilonów, o co wnioskował
m.in. wiceminister kultury i Generalny
Konserwator Zabytków
Jarosław Sellin.
Nowa filia otwarta
Mieszkańcy osiedla Jar od teraz
będą mogli korzystać z usług
nowej filii Miejskiej Przychodni
Specjalistycznej. Właśnie uroczyście
otwarto nową placówkę. To
trzecia filia Miejskiej Przychodni
Specjalistycznej w Toruniu.
Nowa filia MPS mieści się przy
ul. Watzenrodego 12a. Warto dodać,
że przychodnia lokal zakupiła
za własne pieniądze.
Prezydent Michał Zaleski skierował
pismo do Generalnego Konserwatora
Zabytków, w którym tłumaczy
kwestie związane z budową
pawilonów na bulwarze. Przypomnijmy,
że Jarosław Sellin postulował
obniżenie obiektów o 3 m
i proporcjonalne zmniejszenie ich
kubatur. Powodem miało być ryzyko
związane z możliwością wykreślenia
Torunia z listy światowego
dziedzictwa UNESCO. O podobne
rozwiązanie wcześniej apelował
Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Prezydent Torunia podczas
spotkania z dziennikarzami zapowiedział,
że do takich zmian nie
dojdzie, bo oznaczałoby to m.in.
straty finansowe.
– Jedyna możliwość obniżenia
tych pawilonów o 3 m to ich wyburzenie.
Tym samym oznacza to
konieczność utraty 2,5 mln zł, które
zostały przeznaczone na dotychczasowy
stan zaawansowania tej
budowy, konsekwencje co najmniej
około 30 proc. wartości całego zadania
roszczeń wykonawcy związanych
ze zmianą zakresu umowy, czy
nawet całkowitym jej zerwaniem
i wreszcie utratę dofinansowania
środkami unijnymi w kwocie 5,6
mln zł – wylicza prezydent. – Mam
nadzieję, że to nie jest oczekiwane.
To oznacza dyscyplinę finansów
publicznych dla podejmującego
decyzję oraz kodeks karny. Odpowiedzialność
karną. Tej decyzji nie
podejmę. Tego mi nikt z prawników
nie radzi i radzić nie zamierza.
– Chcielibyśmy, żeby pacjenci
byli zadowoleni z naszych usług
i żeby służyły wszystkim mieszkańcom
Torunia, nie tylko Jaru.
Wrzosy są bardzo blisko, ale również
pacjenci z innych osiedli są tu
mile widziani. Zapraszamy wszystkich
– mówiła w trakcie oficjalnego
otwarcia dyrektorka Miejskiej
Przychodni Specjalistycznej Lidia
Jaskulska-Grzechowiak.
W filii mieścił się będzie punkt
Uświadamiają mi powagę sytuacji.
Zdaniem prezydenta nie ma
przesłanek świadczących o tym, że
Toruń miałby stracić miejsce na
liście UNESCO ze względu na budowę
dwóch pawilonów. Podkreślił,
że w warunkach wpisu nie ma
mowy o panoramie, a sam bulwar
leży poza obszarem wpisanym na
listę.
– Co do aspektu dotyczącego
ewentualnej utraty wpisu na listę
światowego dziedzictwa kultury
UNESCO, po informacjach
i sprawdzeniach, które również
przekazujemy panu ministrowi,
wynika, że są to zbyt daleko idące
obawy – twierdzi Michał Zaleski.
– Przy okazji przygotowania
pobrań, dzięki któremu będzie
można zrobić testy w kierunku
Covid-19. Punkt będzie czynny
od poniedziałku do piątku w godz.
7.00-12.00 i w soboty w godz. 7.00-
10.00. Poza możliwością wykonania
testów będzie tam możliwe
również uzyskanie pomocy chirurga,
a docelowo także lekarza POZ.
– Miejska Przychodnia Specjalistyczna
reaguje na zapotrzebowanie,
jeżeli chodzi o usługi
zdrowotne. Przypomnę, iż jako
jedna z pierwszych włączyła się
w pobrania prób w okresie Covidu,
a następnie w szczepienia, prowadzone
zresztą do tej pory. Szuka
także możliwości trafienia do miejsca
zamieszkania swoich pacjentek
i pacjentów. Tutaj, na osiedlu Niepodległości,
także zaczyna działanie
poprzez punkt pobrań materiału
do badań. Warto podkreślić, iż
ta inwestycja była możliwa dzięki
własnym środkom Miejskiej Przychodni
Specjalistycznej, wynikających
także z osiągania nadwyżki
przychodów nad kosztami bieżącej
działalności – mówił prezydent Michał
Zaleski.
Miejska Przychodnia Specjalistyczna
poza nową filią na osiedlu
Jar ma jeszcze dwie filie – przy ul.
Łyskowskiego i przy ul. Smoczej.
(ŁB)
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022
aplikacji do wpisu została wyznaczona
tzw. strefa buforowa. To
otulina wokół strefy UNESCO,
natomiast strefa buforowa nie jest
elementem wpisu – mówił obecny
na konferencji Emanuel Okoń,
Miejski Konserwator Zabytków. –
Trzeba podkreślić, że nigdzie nie
wyartykułowano, że elementem
wpisu jest panorama Torunia np.
z lewego brzegu Wisły. Elementy
wpisu to obszar wpisany na listę
światowego dziedzictwa. On ma
wyznaczoną strefę buforową, która
nie jest elementem wpisu, ale ma
niejako chronić przed intensywną
zabudową otaczające tereny.
Zmian więc nie będzie. Przerwana
na początku lipca budowa
pawilonów ma w najbliższym czasie
zostać wznowiona. Co ciekawe,
zgodnie z dokumentacją pawilony
mogłyby być nawet dwukrotnie
wyższe. Prezydent Torunia podkreślił,
że do dokumentacji nikt nie
miał zastrzeżeń.
– Inwestycja będzie kontynuowana,
po dokładnym upewnieniu
się, że jest prowadzona zgodnie
z pozwoleniem na budowę oraz
wcześniejszą decyzją o lokalizacji
celu publicznego. Zarówno co
do posadowienia, rozmiarów, wymiarów
technicznych, technologii
jest prowadzona dokładnie z tymi
dokumentami. Przypomnę, że
Rodziny w Toruniu będą mogły
upamiętnić narodziny swoich
dzieci, a jednocześnie pomóc naturze.
Wszystko to za sprawą Gaju
Ojców i Matek, który ma powstać
w mieście.
Wstępnie na ten cel wyznaczono
tereny rekreacyjne przy ul. Olsztyńskiej.
Gaj to kompozycja zieleni,
składająca się z drzew sadzonych
indywidualnie przez mieszkańców.
Każde z nich ma upamiętniać narodziny
małego torunianina lub małej
torunianki. Przez następne lata
rośliny będą objęte opieką zainteresowanych
ich losem rodziców.
Pierwsza taka inicjatywa pojawiła
się w Gdańsku, gdzie funkcjonuje
już od ponad 10 lat.
- Miasto w najbliższym czasie
podejmie działania umożliwiające
wszystkie wcześniejsze dokumenty,
a także obecne, jak miejscowy plan
zagospodarowania przestrzennego,
wskazują dwukrotnie większą wysokość
tych pawilonów i były one
w rękach tych osób, które posiadają
kompetencje w zakresie oceny takich
zamiarów. 8,2 m pojawia się
zarówno w projekcie decyzji o warunkach
zabudowy, jak i obecnie
dyskutowanym i opiniowanym
miejscowym planie zagospodarowania
przestrzennego – wyjaśnia
prezydent. – W tej chwili trwają
prace w drugiej części inwestycji
– zjazdy, zejścia na niższe poziomy
ciągów pieszych. Myślę, że to
kwestia dni, kiedy będzie trzeba
wrócić do budowy pawilonów, bo
poniesiemy kolejne koszty, związane
z roszczeniami wykonawcy.
Wstrzymywanie budowy przez inwestora
zawsze wiąże się z roszczeniami.
Prace pierwotnie miały zakończyć
się w październiku, ale już
teraz wiadomo, że będzie opóźnienie.
Przynajmniej kilkumiesięczne.
Prezydent szacuje, że turyści z nowej
inwestycji będą mogli korzystać
wiosną przyszłego roku. Zapowiedział
także zwołanie kolejnej
konferencji w przyszłym tygodniu,
dotyczącej planowanego zagospodarowania
przestrzeni Bulwaru Filadelfijskiego.
Powstanie Gaj Ojców i Matek
nasadzenia na gruntach gminnych
drzew dla upamiętnienia narodzin
dzieci. Wstępnie wytypowano miejsce
takich nasadzeń – obok terenów
rekreacyjnych przy ul. Olsztyńskiej,
spełniające warunki: siedliskowe,
dobrej dostępności oraz właściwej
ekspozycji – czytamy w odpowiedzi
prezydenta Torunia na interpelację
radnego Michała Jakubaszka.
Pomysł ten ma wielu ojców
- wcześniej o powstanie takiego
miejsca wnioskowali radni Maciej
Krużewski oraz Bartosz Szymanski.
Obecnie trwają prace nad ramami
organizacyjno-prawnymi. Do
rozstrzygnięcia pozostaje też sama
nazwa gaju, dokładna jego lokalizacja
oraz wybór gatunków drzew
rodzimych, które najlepiej przyjmą
się na wyznaczonym terenie.
(AW)
•
TYLKOTORUN.PL
Weselnie na tarasie
ZA MIEDZĄ
15
Po trzech latach przerwy na taras widokowy w Stajenczynkach powróci Przegląd
Tradycyjnych Kapel Weselnych. Gmina Obrowo zachęca do udziału mieszkańców i gości
Łukasz Buczkowski | fot. Paulina Florkowska
Za dwa tygodnie w Stajenczynkach
w podtoruńskiej gminie
Obrowo odbędzie się kolejny
Przegląd Tradycyjnych Kapel
Weselnych. Widzowie będą mogli
zobaczyć występ aż siedmiu
weselnych zespołów. Wydarzenie
zwieńczy koncert, podczas którego
ze sceny wybrzmią
dobrze znane przeboje
polskiej muzyki. To
powrót Przeglądu do
kalendarza gminnych
imprez po przerwie wy-‘‘muszonej pandemią.
Tańce
Przegląd Tradycyjnych
Kapel Weselnych to
wydarzenie, którego gmina
Obrowo będzie gospodarzem
już po raz 13. Za
jego organizację odpowiada
Gminny Ośrodek Kultury
w Obrowie. W sobotę 20 sierpnia
na tarasie widokowym nad Wisłą
w Stajenczynkach swoje umiejętności
zaprezentuje siedem kapel
weselnych z regionu. Impreza rozpocznie
się o godz. 15.00 i według
zapowiedzi potrwa do późnych godzin
wieczornych.
Gospodarza Przeglądu, gminę
Obrowo, reprezentować będą trzy
zespoły - Kawęczynianki, Kapela
Ludowa im. Kamińskich i chór
seniora Sami Swoi. Kapele swoją
i wspólne śpiewanie są na
naszym festiwalu jak najbardziej wskazane.
Powiedziałbym nawet, że ze względu na weselną
i naszą gminną tradycję są nakazane.
muzyką porywać będą do tańca
i zapewnią dobrą zabawę. Gmina
zachęca do udziału w wydarzeniu
nie tylko swoich mieszkańców, ale
także gości z innych zakątków naszego
regionu, w tym także Torunia.
Przegląd Tradycyjnych Kapel
Weselnych będzie ucztą nie tylko
dla ucha.
- Tańce i wspólne śpiewanie są
na naszym festiwalu jak najbardziej
wskazane. Powiedziałbym nawet,
że ze względu na weselną i naszą
gminną tradycję są nakazane - żartuje
wójt gminy Obrowo
Andrzej Wieczyński. - Zapraszam
wszystkich naszych
mieszkańców i ich
gości na taras widokowy.
W czasie wydarzenia wystąpią zespoły z regionu.
Będzie okazja także posmakować
pysznych wyrobów
od kół gospodyń
wiejskich z terenu naszej
gminy.
Jako pierwsi na scenę
wyjdą seniorzy z obrowskiego
chóru Sami Swoi.
Po nich wystąpi chór
Wspomnienie z Małej Nieszawki.
Następny w kolejności będzie natomiast
Zespół Ludowy Kawęczynianki.
Na każdy z tych występów
przewidziano około pół godziny.
O godz. 16.30 rozpoczną się występy
kapel. Dla zgromadzonej publiczności
zagrają kolejno Chłopaki
do Wzięcia, Kapela Ludowa im.
Kamińskich, Bobrowiacy, kapela
Sami Swoi i Dolina Drwęcy.
Zwieńczeniem wydarzenia będzie
koncert zespołu Trzy Korony,
zaplanowany na godz. 22.00. Jest to
zespół wykonujący utwory Krzysztofa
Klenczona i Czerwonych Gitar.
Nie zabraknie więc dobrze znanych
przebojów i dobrej zabawy.
Przegląd Tradycyjnych Kapel
Weselnych do gminy Obrowo powraca
po trzech latach. Ostatnia
taka impreza odbyła się w 2019 r.
Dla publiczności zgromadzonej
przed tutejszym tarasem widokowym
zagrało wtedy kilkanaście zespołów.
Część z nich będzie można
zobaczyć ponownie już 20 sierpnia
w Stajenczynkach.
Organizację 13. edycji Przeglądu
trzeba było przekładać z powodu
wybuchu pandemii, która wymusiła
przerwę w wielu tego typu
wydarzeniach. Teraz wszystko
wskazuje na to, że odbędzie się bez
przeszkód, a występujący na scenie
artyści zadbają o dobrą zabawę do
późnej nocy. O to może postarać
się także publiczność, przybywając
licznie na wydarzenie z kapelami
weselnymi w roli głównej.
Lp
Oznaczenie nieruchomości
wg KW oraz katastru
nieruchomości
Opis nieruchomości
Przeznaczenie w planie
zagospodarowania i sposób jej
zagospodarowania
Termin
zagospodarowania/ sposób
zagospodarowania
Wysokość stawek opłat
z tytułu użytkowania
wieczystego
Informacja o przeznaczeniu do
sprzedaży, oddania
w użytkowanie wieczyste,
użytkowanie, najem , dzierżawę,
użyczenie
1 2 3 4 5 6 7
1
WYKAZ NIERUCHOMOŚCI PRZEZNACZONEJ DO UŻYCZENIA
Trzy pomieszczenia
o łącznej powierzchni
54,59 m² oraz do
wspólnego korzystania
podcień, 2 wiatrołapy,
WC damskie, WC męskie
oraz hol znajdujące się
w budynku położonym
na działce nr 19/19
w obrębie geodezyjnym
Obrowo, miejscowość
Sąsieczno ul. Długa 49, KW
TO1T/00072218/ WYKAZ
NIERUCHOMOŚCI
PRZEZNACZONEJ DO
UŻYCZENIA
Na podstawie art. 35 ust.1 i 2 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2021r., poz. 1899 ze zm.)
Wójt Gminy Obrowo ogłasza n/w wykaz nieruchomości przeznaczonej do użyczenia:
Działka wg ewidencji
gruntów oznaczona
symbolem BI -
0,5407 ha, budynek
przeznaczony
na Świetlicę
Wiejską i siedzibę
Gminnego Zespołu
Interdyscyplinarnego
Brak planu zagospodarowania,
wg studium teren istniejącego
zainwestowania – budynek
przeznaczony na Świetlicę
Wiejską i siedzibę Gminnego
Zespołu Interdyscyplinarnego
Siedziba Gminnego
Zespołu
Interdyscyplinarnego do
spraw Przeciwdziałania
Przemocy w Rodzinie
Nie dotyczy
Załącznik Nr 1 do Zarządzenia Nr 80/2022
Wójta Gminy Obrowo
z dnia 04.08.2022 roku
Umowa użyczenia na czas
nieokreślony
Wykaz podlega wywieszeniu na tablicach ogłoszeń w Urzędzie Gminy Obrowo i sołectwach przez okres 21 dni tj. od dnia 05.08. 2022
roku do dnia 26.08.2022 roku oraz ogłoszeniu w prasie lokalnej i na stronie BIP Obrowo.
Po upływie podania wykazu do publicznej wiadomości zostanie sporządzona umowa użyczenia.
Tylko Toruń . 5 sierpnia 2022