Waleczny lew TFP - Krucjata - Młodzi w Życiu Publicznym
Waleczny lew TFP - Krucjata - Młodzi w Życiu Publicznym
Waleczny lew TFP - Krucjata - Młodzi w Życiu Publicznym
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
<strong>Waleczny</strong><br />
<strong>lew</strong> <strong>TFP</strong><br />
Lew <strong>TFP</strong> w pełen uroku sposób łączy w sobie<br />
trzy jakości: ogromną siłę, ruch i dużą lekkość.<br />
Patrząc na niego nie odnosimy wrażenia, że<br />
jest to ciężki i dziki drapieżnik. Wręcz przeciwnie,<br />
kojarzy się nam z elegancją, szlachetnością i siłą.<br />
To <strong>lew</strong>, który jest krzyżowcem.<br />
Wszystko to razem tworzy swoisty urok<br />
owego lwa. Innym elementem jest ułożenie jego<br />
głowy. Trzyma ją wysoko i dumnie. Patrzy wprost na<br />
wroga, a jego pazury sposobią się do ataku. Elegancki<br />
ogon ułożony jest w formie, która sugeruje, że po<br />
ataku przyjdzie zwycięstwo.<br />
Żywe czerwone tło mówi wiele o pełni życia<br />
i o zwycięstwie. Charakteryzuje go smukła talia,<br />
z której wyłania się pierś prawie jak woda<br />
-2-<br />
wytryskująca z fontanny. Nogi rozstawione są<br />
w sposób symetryczny i bardzo elegancki. To co<br />
urzeka i wzbudza entuzjazm, posiada wielki powab.<br />
I taki właśnie jest wielki powab walecznego lwa <strong>TFP</strong>.<br />
Plinio Corrêa de Oliveira<br />
Tekst bez rewizji autora. Artykuł pochodzi z<br />
miesięcznika „Catolicismo”, maj 1996.<br />
<strong>Krucjata</strong> - <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> to działająca przy Instytucie im. księdza Piotra Skargi studencka<br />
grupa katolików świeckich, która ma swoje oddziały w Krakowie, Wrocławiu, a także (od 2009 roku) w<br />
Warszawie. Naszym celem jest restytucja, zachowanie<br />
i umocnienie katolickiej tożsamości Polski w sferze<br />
prawnej, społeczno-kulturowej oraz religijnej, na przekór<br />
coraz bardziej pogańskiej rzeczywistości. Metody i cele<br />
działania wzorowane są na międzynarodowym ruchu<br />
Tradycja Rodzina Własność, którego założyciel, prof. Plinio<br />
Corrêa de Oliveira zapisał się w historii jako "Krzyżowiec<br />
XX wieku". <strong>Krucjata</strong> może się już pochwalić takimi akcjami<br />
jak: obrona krzyży we wrocławskim XIV LO,<br />
przeprowadzenie spotkań ze znanym naukowcem prof.<br />
Paulem Cameronem nt. zagrożeń związanych z<br />
propagowaniem homoseksualizmu czy pikiety w obronie<br />
nienarodzonych oraz przeciwko mordowaniu chrześcijan na<br />
świecie czy też przeciwko promocji homoseksualizmu. Co<br />
roku, członkowie ruchu biorą udział w ogólnopolskim<br />
Marszu dla Życia i Rodziny w Warszawie.<br />
Kontakt: warszawa@krucjata.org.pl<br />
krzyzowiec@krucjata.org.pl<br />
Strony: www.krucjata.org.pl<br />
www.piotrskarga.pl
Idą kro<strong>lew</strong>skie proporce, jasne krzyża tajemnice,<br />
Na nim, ktory ciało stworzył, podług ciała sie zawiesił.<br />
Na ktorym okrutnie zranion, bok srogą włocznią przebodzion,<br />
Krew i woda wypłynęła, by nas od grzechow omyła.<br />
Spełniło sie, co powiedał Dawid, gdy na ludzi wołał:<br />
„Od drzewa ma Bog krolować, wszytek go świat ma oględać”.<br />
Drzewo krasne i wybrane, kro<strong>lew</strong>ską krwią zrumienione,<br />
Nade wszytki godne tego, nieść członki Boga prawego!<br />
Błogieś, iż na twych ramieniech zapłacon wszego świata grzech,<br />
Na tobie myto zważono, więźnie z piekła wykupiono.<br />
Przetoć sie, krzyżu, kłaniamy, Mękę Pańską spominamy,<br />
Pomnoż cnotę sprawiedliwym, a daj odpuszczenie winnym.<br />
Ciebie, Trojca, Boże wielki, niechaj chwali język wszelki,<br />
A ktoreś przez krzyż odkupił, by zawsze rządził i zbawił. Amen.<br />
Vexilla regis produent, Baltazar Opec<br />
„Żywot Pana Jezu Krysta”, Kraków 1522 r.<br />
Choć już dzisiaj, sierpniowe perypetie związane z obrońcami<br />
krzyża w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu wydają<br />
się nieco odległe i jakby schowane za lekką mgłą, to jednak warto<br />
postawić w związku z tymi wydarzeniami parę pytań. W mediach<br />
bowiem generalnie szumiało od różnorakich doniesień,<br />
w większości z jednobrzmiącym tłem politycznym. Nikt natomiast<br />
nie ośmielił się wprowadzić do dyskusji jakichkolwiek rozważań<br />
o kontekście nadprzyrodzonym. W zasadzie nie ma w tym<br />
nic dziwnego, albowiem od przeszło dwóch tysięcy lat Chrystus<br />
Ukrzyżowany to „zgorszenie dla żydów i głupstwo dla pogan”,<br />
jak pisał św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian.<br />
Ad rem: być może w ten dość zawoalowany sposób miłosierny<br />
Bóg zechciał zesłać nam znak, by przypomnieć doniosłość<br />
Krzyża w życiu katolika? Przecież wciąż w naszej pamięci powinna<br />
tkwić zasada, że jeśli ktoś chce iść za Chrystusem, musi<br />
zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż i iść za Nim<br />
(Łk 9, 23). Na dobre i na złe. Wielu natomiast może się naśmiewać<br />
ze starszych ludzi i lżyć tzw. moherowe berety sprzed Pałacu<br />
Prezydenckiego, profanując przy okazji Znak Zbawienia,<br />
przybijając do Niego w miejsce Odkupiciela pluszowego misia.<br />
Jednak, ilu jest dzisiaj miłośników Krzyża Pańskiego, którzy<br />
ofiarnie walczą o należne miejsce Praw Bożych w społeczeństwie,<br />
a nie tylko o swoiste upamiętnienie ofiar, które zginęły<br />
pod Smoleńskiem? Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort<br />
(1673-1716) pisał, że prawdziwy Przyjaciel Krzyża to zaledwie<br />
jedna osoba na dziesięć tysięcy...<br />
W końcu, ilu z nas reaguje na bluźnierstwa wymierzane<br />
w Jezusa Chrystusa i Jego Matkę? Ilu z nas szczerze pragnie zadośćuczynić<br />
Najświętszemu Sercu Chrystusowemu i Niepokalanemu<br />
Sercu Maryi nasze nieprawości przeszywające je każdego<br />
dnia jak kolejne włócznie i miecze? Mamy przecież tyle okazji<br />
i środków ku temu! Od zwykłej modlitwy, spowiedzi i jałmużny<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Wstępniak-<br />
Wstępniak<br />
-3-<br />
zaczynając, poprzez Komunię św. wynagradzającą<br />
i modlitwę Różańcową aż po Nabożeństwo<br />
pierwszych sobót miesiąca, o których<br />
spełnianie tak gorąco prosiła Matka Boża w Fatimie w 1917<br />
roku. Poza tymi czynami pozostaje wreszcie zaangażowanie<br />
w życie publiczne, by Bóg i Jego prawa były w nim respektowane.<br />
Niestety, coraz częściej możemy przekonać się, że nawet<br />
katolicy (a są nimi wszyscy ochrzczeni w Kościele) wolą zamiast<br />
dużych, twardych i sękatych krzyży brać na swe plecy te jak najmniejsze,<br />
miękkie, a nawet wyściełane pluszem…<br />
3 Wstępniak<br />
Spis Treści<br />
Redakcja<br />
4 Działalność warszawskiej Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />
8 „Postęp” atakuje Łukasz Zaroda<br />
9 Św. Tereska Maciej Maleszyk<br />
Święci dla naszych czasów<br />
Klasyka doktorów kontrrewolucji<br />
11 Termometry – religijny i polityczny Juan Donoso Cortés<br />
Pole Walki<br />
13 15 argumentów przeciwko egalitaryzmowi Marcin Jendrzejczak<br />
15 Plemienność społeczeństw zachodu Maciej Maleszyk<br />
17 Łacińskie dziedzictwo Europy (cz. 1) Kamil Rytarowski<br />
19 Kompromis cuchnący siarką Katarzyna Stępkowska<br />
20 Sztuka odzwierciedlania wyższego porządku Michał Specjalski<br />
Religia i Cywilizacja<br />
22 Rozwód a romantyzm Prof. Plinio Corrêa de Oliveira<br />
23 Dlaczego święci radują się z męki potępionych Św. Tomasz z<br />
Akwinu<br />
27 Prawdziwa chwała rodzi się tylko w bólu Prof. Plinio Corrêa de<br />
Oliveira<br />
28 Pewna opowieść z wojny w Korei Agnieszka Stelmach<br />
30 Czy anioł stróż jest mniej inteligentny od demona? Prof. Plinio<br />
Corrêa de Oliveira<br />
31 Dwie wieże Leonard Przybysz<br />
REDAKCJA: Maciej Maleszyk (redaktor naczelny), Katarzyna Stępkowska<br />
(sekretarz redakcji), Joanna Kubiak (korekta), Łukasz Zaroda,<br />
Marcin Musiał.<br />
WSPÓŁPRACA: Karol Jasiński, Marcin Jendrzejczak, Michał Specjalski,<br />
Kamil Rytarowski.<br />
WYDAWCA: Warszawska <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />
ul. Krakowskie Przedmieście 20/22 m.28 00-325 Warszawa<br />
e-mail: krzyzowiec@krucjata.org.pl
Kolejne spotkania otwarte Krucjaty<br />
Kilkadziesiąt osób wzięło udział w spotkaniu dotyczącym<br />
katolickiej wizji historii. Gościem Krucjaty był p. Valdis Grinsteins,<br />
wiceprezes stowarzyszenia Luci sull'Est (Światło na<br />
Wschód), wieloletni członek <strong>TFP</strong> (Stowarzyszenia Obrony Tradycji,<br />
Rodziny i Własności), redaktor „Polonia Christiana” i „Catolicismo”.<br />
Grinsteins przedstawił słuchaczom wykres, na którym<br />
oznaczono wzloty i upadki oraz punkty zwrotne w dziejach<br />
rodzaju ludzkiego. Przypomniał, iż krzywa historii nie jest linią<br />
prostą, zmierzającą stopniowo ku „postępowi” - ideologicznej<br />
wizji raju i pełni szczęścia na ziemi. Historia, to zarówno okresy<br />
świetności ludzkości, które zawdzięczamy wielkim powołaniom<br />
jednostek bądź narodów, jak i momenty wielkiej dekadencji,<br />
przejawiające się odejściem od zasad prawdziwej wiary i kryzysem<br />
moralności.<br />
W ramach spotkań otwartych odbyła się również promocja<br />
pierwszego numeru Krzyżowca, który spotkał się z bardzo ciepłym<br />
przyjęciem czytelników. Numer zaprezentował redaktor<br />
naczelny pisma Maciej Maleszyk oraz członek redakcji Marcin<br />
Musiał.<br />
Warszawska <strong>Krucjata</strong> po raz kolejny w obronie rodziny<br />
26 maja 2010 roku po raz drugi <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong><br />
<strong>Publicznym</strong> manifestowała pod sejmem swój sprzeciw wobec<br />
tzw. ustawy przemocowej, będącej atakiem na najważniejszą instytucję<br />
– rodzinę. Nowe prawo odbiera rodzicom możliwość<br />
wychowywania swoich dzieci według własnych przekonań, monitoruje<br />
życie normalnych rodzin oraz zabrania tak podstawowych<br />
narzędzi wychowawczych jak klapsów, które zestawia na<br />
równi z ob<strong>lew</strong>aniem dziecka kwasem. Delegacja Krucjaty została<br />
przyjęta przez marszałka Senatu, na ręce którego studenci złożyli<br />
list protestacyjny przeciwko tej skandalicznej ustawie.<br />
Przeciwko promowaniu homoseksualizmu i łamaniu wolności<br />
badań naukowych na UW<br />
Kilkadziesiąt osób, głównie studentów, manifestowało w<br />
poniedziałek, 26 kwietnia, pod bramą główną Uniwersytetu Warszawskiego<br />
swój sprzeciw wobec łamania wolności badań naukowych<br />
i propagowania homoseksualizmu na UW. Organizatorzy<br />
demonstracji - <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> oraz<br />
Studencki Komitet Na Rzecz Wolności Badań Naukowych wyrazili<br />
swoje głębokie oburzenie wobec decyzji władz UW, które<br />
odwołały zaplanowaną na 20 kwietnia br. międzynarodową konferencję<br />
naukową, której gościem miał być m. in. dr Paul Cameron.<br />
Władze UW nie zapoznawszy się z dorobkiem naukowym<br />
dr. Camerona postanowiły nie wpuścić go na teren Uniwersytetu.<br />
Zebrani na demonstracji studenci stanowczo zaprotestowali również<br />
przeciwko przyzwalaniu na organizację skrajnie <strong>lew</strong>ico-<br />
-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />
Działalność warszawskiej<br />
Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />
w ostatnich miesiącach<br />
-4-<br />
wych, propagujących homoseksualizm konferencji i spotkań w<br />
murach UW. Demonstrujący trzymali wiele transparentów z napisami<br />
obrazującymi skandaliczną sytuację na UW, wznosili<br />
okrzyki (m.in. „wolność badań naukowych!”, „stop gejowskiej<br />
propagandzie!”), rozdawali ulotki informacyjne. Po zakończeniu<br />
manifestacji delegacja Krucjaty złożyła w sekretariacie Prorektora<br />
ds. Studenckich UW list, w którym domaga się wyjaśnień dotyczących<br />
tego skandalicznego zajścia na Uniwersytecie.<br />
Dr Paul Cameron w Warszawie<br />
28 kwietnia 2010 roku <strong>Krucjata</strong> – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />
zorganizowała konferencję naukową „Homoseksu-<br />
alizm jako ruch społeczny i jego konsekwencje” z amerykańskim<br />
psychologiem dr. Paulem Cameronem. Wykład poświęcony został<br />
w dużej mierze polityczno-społecznym aspiracjom ruchu homoseksualnego.<br />
Dr Cameron nie omieszkał przytoczyć informacji<br />
o medycznych konsekwencjach homoseksualizmu. Destrukcyjne<br />
oddziaływanie tego zjawiska objawia się nie tylko we<br />
współczesnych społeczeństwach, jako całości (osłabienie tradycyjnej<br />
rodziny i moralności publicznej), ale przede wszystkim w<br />
przypadku poszczególnych osób oddających się nieuporządko-<br />
Krzyżowiec 2/2010
wanym, seksualnym skłonnościom (wysokie ryzyko zapadnięcia<br />
na HIV/AIDS i inne choroby przenoszone drogą płciową, relatywnie<br />
krótsza przewidywalna długość życia czy wysoki odsetek<br />
prób samobójczych oraz depresji). Konferencja naukowa zgromadziła<br />
w sumie ok. 90 osób, głównie studentów warszawskich<br />
uczelni.<br />
<strong>Krucjata</strong> na konferencji w Creutzwaldzie<br />
W dniach 6-10 maja 2010 r. we francuskim Creutzwaldzie<br />
odbyła się piąta konferencja z cyklu „Schyłek cywilizacji za-<br />
chodniej i nadzieje na przyszłość”, której motywem przewodnim<br />
było pytanie: „Czy możliwa jest cywilizacja bez elit?”. Sympozjum<br />
uświetnili swą wiedzą prof. Grzegorz Kucharczyk (PAN),<br />
dr hab. Piotr S. Mazur (UKSW), Grzegorz Braun (reżyser m.in.<br />
głośnego filmu „Towarzysz Generał” czy „Marsz wyzwolicieli”),<br />
Dariusz Za<strong>lew</strong>ski (Instytut Edukacji Narodowej) oraz José Antonio<br />
Ureta (<strong>TFP</strong>).<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />
Prelegenci<br />
zastanawiali się<br />
nad palącą koniecznościąkatolickiegooblicza<br />
elit oraz<br />
mechanizmami<br />
ich wyłaniania.<br />
Podniesiono<br />
kwestię wpływu<br />
edukacji na<br />
kształtowanie<br />
liderów społeczności<br />
z<br />
prawdziwego<br />
zdarzenia. Dużo<br />
czasu poświęcono<br />
roli elit,<br />
które powinny<br />
być moralnym,<br />
intelektualnym<br />
i ekonomicz-<br />
-5-<br />
nym napędem chrześcijańskich narodów.<br />
Dodatkowe chwile pogłębionej refleksji nad stanem cywilizacji<br />
chrześcijańskiej zapewniły uczestnikom konferencji odwiedziny<br />
kró<strong>lew</strong>skiego miasta Reims. Nieodzownym elementem wizyty<br />
była katedra Najświętszej Maryi Panny pamiętająca chrzest<br />
Chlodwiga (496 r.). Ponieważ cywilizacja i kultura są ze sobą<br />
komplementarne, uczestnicy programu odwiedzili również piwnice<br />
słynnego szampana Mercier.<br />
Zablokowana impreza pederastów<br />
na terenie szkół podstawowych<br />
W ostatnich dniach czerwca warszawska <strong>Krucjata</strong> przeprowadziła<br />
skuteczną akcję informacyjną wśród dyrekcji warszawskich<br />
szkół podstawowych, na terenie których miało dojść do<br />
skandalicznego turnieju sportowego organizowanego przez środowiska<br />
homoseksualne, reklamującego się plakatem przedstawiającym<br />
homoseksualną pornografię. Po interwencji naszych<br />
wolontariuszy, turniej nie odbył się na terenie, z którym na co<br />
dzień mają styczność dzieci.<br />
<strong>Krucjata</strong> przeciwko europejskiej paradzie zboczeńców w<br />
Warszawie. Pikieta i 55 000 podpisów przeciwników parady<br />
W czwartkowe popołudnie 15 lipca członkowie Krucjaty -<br />
<strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> zorganizowali pikietę, podczas której<br />
informowali warszawiaków o zagrożeniach, jakie niesie ze<br />
sobą promocja homoseksualizmu. Hasła z transparentów – „Eu-<br />
ropride – Euro Wstyd!”, „Homoseksualizm – to się leczy!”,<br />
„Stop homoseksualnej propagandzie” wywoływały pozytywne,
żywiołowe reakcje wśród przechodniów. Rozdawano ulotki<br />
przypominające m.in. o tym, iż celem parad homoseksualistów<br />
jest promowanie dewiacji i demoralizujących zachowań oraz<br />
walka z małżeństwem i rodziną.<br />
Również w czwartek przedstawiciele organizacji i środowisk<br />
z całej Polski, sprzeciwiający się organizowaniu w sobotę<br />
w Warszawie parady różnych dewiantów seksualnych, złożyli w<br />
Ratuszu ponad 55 tys. podpisów. Domagają się oni odwołania tej<br />
jakże skandalicznej imprezy, podczas której dochodzi do obnażania<br />
się jej uczestników, symulowania a nawet odbywania aktów<br />
seksualnych, jak to miało miejsce w innych stolicach europejskich,<br />
zwłaszcza w Berlinie. Warszawski oddział Krucjaty był<br />
koordynatorem tej akcji. Nasi wolontariusze bardzo szybko zebrali<br />
kilka tysięcy podpisów w różnych częściach miasta. Wielu<br />
oburzonych warszawiaków wysyłało protesty również na nasz<br />
adres pocztowy.<br />
Przekazaniu podpisów towarzyszyli przedstawiciele wielu<br />
mediów. Jeszcze we wrześniu, warszawski Ratusz wysyłał warszawiakom<br />
odpowiedzi na spływające protesty. Urzędnicy tłumaczą<br />
się w sposób bardzo pokrętny, unikając głównego argumentu,<br />
iż prawo dopuszcza zakaz dewiacyjnych parad ze względu<br />
na moralność publiczną.<br />
Członkowie Krucjaty mieli również okazję wyrazić swój<br />
sprzeciw wobec parady zboczeńców na antenie wielu stacji te<strong>lew</strong>izyjnych<br />
i radiowych oraz na łamach najbardziej poczytnych w<br />
Polsce gazet. Naszym protestem zainteresowały się również media<br />
zagraniczne (m.in. Czeska Agencja Prasowa).<br />
Różaniec wynagradzający za grzech sodomii<br />
Z inicjatywy warszawskiej Krucjaty - <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong><br />
grupa mieszkańców stolicy spotkała się na Krakow-<br />
skim Przedmieściu, by zmówić publicznie Różaniec wynagradzający<br />
za grzech sodomii. Modlitwę ekspiacyjną odmówiono w<br />
piątek wieczorem, 16 lipca, w Święto Matki Boskiej z Góry Karmel.<br />
Inicjatywa młodzieży studenckiej stanowiła próbę zadośćuczynienia<br />
Bogu za wysoce skandaliczną i plugawą promocję<br />
homoseksualizmu w Warszawie, jaką była parada<br />
-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />
-6-<br />
EuroPride 2010.<br />
Zgromadzeni przed kościołem sióstr Wizytek, obok pomnika<br />
prymasa Wyszyńskiego, uczestnicy spotkania zmówili Tajemnice<br />
Bolesne, z których ostatnią „Śmierć Pana Jezusa na<br />
Krzyżu”, podkreślając charakter ekspiacyjny modlitwy, odmówili<br />
klęcząc.<br />
Niestety, władze nie dostrzegły w EuroPride niczego niestosownego<br />
i parady nie zablokowały. Stąd też nie pozostało już<br />
nic innego jak, poprzez odmówienie Różańca na jednym z placów<br />
w centrum Warszawy, wynagrodzić Panu Jezusowi i Jego<br />
Matce potworny grzech publicznej promocji homoseksualizmu i<br />
niemoralności.<br />
Letnia Akademia <strong>TFP</strong> we Francji<br />
„Destrukcja porządku społecznego i religijnego podczas<br />
Rewolucji Francuskiej” - był to temat Letniej Akademii <strong>TFP</strong> we<br />
Francji. Uczestniczyło w niej 19 osób z Polski, w tym członkowie<br />
Krucjaty.<br />
Słuchacze Letniej Akademii przez kilka dni, od 18 do 23<br />
sierpnia 2010 roku, brali udział w wykładach oraz odwiedzali<br />
miejsca związane z tematyką programu (m.in. pałac Conciergerie,<br />
w którym rozgrywały się krwawe wydarzenia z lat 1789-<br />
1794). Członkowie Krucjaty - <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> udali<br />
się także do sanktuarium Matki Bożej Cudownego Medalika<br />
przy Rue du Bac w Paryżu oraz uczcili relikwię welonu Matki<br />
Krzyżowiec 2/2010
Bożej w przepięknej gotyckiej katedrze w Chartres.<br />
Członkowie Krucjaty w Australii<br />
Członkowie Krucjaty wraz z innymi wolontariuszami oraz<br />
członkami <strong>TFP</strong> z Polski, USA, Wielkiej Brytanii, Brazylii i We-<br />
nezueli w okresie od 10 lipca do 16 sierpnia 2010 r. wzięli udział<br />
w karawanie zorganizowanej przez australijskie Stowarzyszenie<br />
Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (<strong>TFP</strong>). Kampania ta miała<br />
na celu szerzenie orędzia Matki Bożej z Fatimy w Australii.<br />
Ponad miesięczna akcja rozprzestrzeniła się na dziesięć australijskich<br />
miast: Sydney, Parramatta, Canberra, Melbourne, Geelong,<br />
Ballarat, Adelaide, Broken Hill, Dubbo oraz Newcastle. Z<br />
uwagi na trudności z dotarciem do Alice Springs – pustynnego<br />
serca dawnej kolonii brytyjskiej – wysiłki skupiono na wschodnim<br />
oraz południowym wybrzeżu rozległej wyspy-kontynentu.<br />
Przyniosło to nadzwyczaj dobre owoce: po przebyciu w sumie<br />
ok. 4 tysięcy kilometrów rozprowadzono 50 tys. ulotek.<br />
Karawana na Litwie<br />
Czyniąc zadość pięknej tradycji, wolontariusze SKCH im.<br />
Ks. Piotra Skargi z Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong> i<br />
Sekcji Rycerskiej Lepanto, jak co roku wzięli udział w letniej karawanie<br />
<strong>TFP</strong> na Litwie, propagując orędzie Matki Bożej Fatim-<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Warszawska <strong>Krucjata</strong>-<br />
-7-<br />
skiej i biorąc udział w obchodach 20. już rocznicy odzyskania<br />
niepodległości przez ten kraj.<br />
Podczas wizyty w litewskim parlamencie padło wiele ciepłych<br />
słów wdzięczności za pomoc ruchu <strong>TFP</strong> w odzyskaniu<br />
przez Litwę niepodległości. Wyrażono także nadzieję na dalszą<br />
współpracę, by zdobyta wolność została właściwie wykorzystana.<br />
Wspieramy Tradycję w Koszalinie<br />
W niedzielę, 12 września 2010 r., w trzecią rocznicę obo-<br />
wiązywania Listu apostolskiego motu proprio Summorum Pontificum<br />
Ojca Świętego Benedykta XVI, w Koszalinie odbyła się<br />
pielgrzymka do Sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej<br />
na Górze Chełmskiej. Już po raz drugi przeszła ona ulicami miasta.<br />
Podobnie jak w roku ubiegłym, uczestniczyli w niej przedstawiciele<br />
Krucjaty – <strong>Młodzi</strong> w <strong>Życiu</strong> <strong>Publicznym</strong>. Po przybyciu<br />
do Sanktuarium, odbyła się msza święta w nadzwyczajnym rycie<br />
rzymskim, której celebransem był o. Krzysztof Szachta OFM-<br />
Conv.
Rząd holenderski finansuje<br />
ogromną kampanię homoseksualną,<br />
która prowadzona jest w stolicy<br />
Chile. W ramach akcji propagandowej<br />
umieszcza się billboardy w<br />
ważnych miejscach Santiago de<br />
Chile jak np. na Santiago Plaza Italia,<br />
przedstawiające całujące się<br />
kobiety. Zdjęcia są opatrzone podpisem: Homofobia i „transfobia”<br />
jest przemocą. Po mieście jeździ także ponad 40 autobusów<br />
z wymalowanymi na nich reklamami prezentującymi<br />
dwóch całujących się mężczyzn. (za piotrskarga.pl,<br />
17.05.2010)<br />
Katolicki biskup, przewodniczący episkopatu Turcji, Luigi<br />
Padovese, został zamordowany we własnym domu w prowincji<br />
Hatay na południu Turcji - poinformowała agencja Anatolia.<br />
(za konserwatyzm.pl, 4.06.2010)<br />
Znanym z okazywania na boisku swojej religijności piłkarzom<br />
drużyny Brazylii Międzynarodowa Federacja Piłkarska<br />
(FIFA) przypomina, że w czasie mistrzostw świata takie<br />
zachowanie jest zabronione. (za fronda.pl, 14.06.2010)<br />
Wykonujący obowiązki prezydenta, Marszałek Sejmu<br />
oraz kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta w jednej<br />
osobie, Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy<br />
o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wprowadza ona<br />
zakaz nie tylko stosowania symbolicznych klapsów wobec<br />
dzieci, ale i narzucania im poglądów (np. wychowywanie<br />
dziecka w wierze), za co będzie groziło ich odebranie przez<br />
dowolnego pracownika socjalnego bez wyroku sądu. (za konserwatyzm.pl,<br />
18.06.2010)<br />
Szef Angielskiego Związku Piłkarskiego Mark Whittle<br />
podczas jednej z konferencji prasowych odbywającej się na<br />
Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej w RPA zabronił angielskiemu<br />
napastnikowi Wayne'owi Rooneyowi mówienia o swoich<br />
przekonaniach religijnych oraz wyjaśniania dziennikarzom,<br />
dlaczego nosi na szyi okazały krzyż i różaniec. (za<br />
bibula.pl, 22.06.2010)<br />
Lekarka z Brisbane w Australii zabrała się za zamieszczanie<br />
w Internecie poradnika aborcyjnego „zrób to sam”, w<br />
którym poleca pigułkę wycofaną ze sprzedaży. Kontrowersyjna<br />
strona zacznie działać i uzyska ocenę środowiskową w październiku.<br />
(za konserwatyzm.pl, 2.08.2010)<br />
W Kenii przeszła w referendum nowa konstytucja, która<br />
umożliwia zabijanie dzieci nienarodzonych. Administracja<br />
Obamy robiła wszystko, by nowe prawo zostało uchwalone.<br />
- To znaczący krok naprzód dla kenijskiej demokracji - powiedział<br />
prezydent USA Barack Obama. (za konserwatyzm.pl,<br />
7.08.2010)<br />
-„Postęp” atakuje-<br />
„Postęp” atakuje<br />
-8-<br />
Ostatnia katolicka agencja<br />
adopcyjna w Wielkiej Brytanii -<br />
Agencja Catholic Care walczyła o<br />
prawo do działania w zgodzie z nauką<br />
Kościoła katolickiego. Wystąpiła<br />
z prośbą o zgodę na zawieszenie<br />
w jej przypadku prawa o zakazie<br />
dyskryminacji homoseksualistów<br />
przez instytucje użyteczności publicznej, uchwalonego<br />
przez Partię Pracy w 2007 roku. (za konserwatyzm.pl,<br />
20.08.2010)<br />
Zwiększa się liczba par, które chcą przed sądem kościelnym<br />
stwierdzić, że ich małżeństwo od samego początku było<br />
nieważne. Jednocześnie pojawia się coraz więcej ofert szkoleń<br />
dla prawników w tym kierunku. (za konserwatyzm.pl,<br />
1.09.2010)<br />
Rada miasta Manchester ma nadzieję na współpracę z<br />
policją, by rozeznać czy prawa zakazujące nienawiści mogą<br />
być wykorzystane do ukarania protestujących przeciwko gaypride.<br />
Parada odbyła się bez zakłóceń, jednakże natrafiła na<br />
grupę protestujących, która trzymała w ręku tabliczki z religijnymi<br />
treściami, np. “przestań grzeszyć”. (za konserwatyzm.pl,<br />
1.09.2010)<br />
Jeden z liderów brytyjskiego środowiska homoseksualnego<br />
Peter Tatchell wezwał władze w Londynie do obniżenia<br />
wieku osób, które zgodnie z prawem mogą współżyć seksualnie<br />
– donosi „Nasz Dziennik”. Aktywista homoseksualny zaapelował,<br />
by za osoby „pełnoletnie seksualnie" uznać młodzież<br />
w wieku 14 lat. (za piotrskarga.pl, 3.09.2010)<br />
"Władze unijne proponują wprowadzenie dyrektywy,<br />
ograniczającej wykorzystanie zwierząt do testów medycznych.<br />
Projekt poważnie zaniepokoił episkopat europejski, który alarmuje,<br />
że może to oznaczać wykorzystanie do badań medycznych,<br />
w jeszcze większym stopniu, embrionów ludzkich, zamiast<br />
zwierząt. (za piotrskarga.pl, 3.09.2010)<br />
O trudach życia homoseksualistów, ich życiu i kulturze<br />
mają się uczyć dzieci w Tel-Awiwie. Władze miasta planują<br />
wprowadzić nowy przedmiot – "kultura gejowska". (za<br />
fronda.pl, 06.09.2010)<br />
Platforma Obywatelska szykuje podatnikom nową obowiązkową<br />
składkę - ubezpieczenie od ryzyka niesamodzielności<br />
na starość. Przygotowano już założenia do ustawy o podatku<br />
pielęgnacyjnym. (za tvn24, 07.09.2010)<br />
Przygotował Łukasz Zaroda<br />
Krzyżowiec 2/2010
Zapomniane oblicze św. Tereski<br />
1 października Kościół katolicki obchodzi wspomnienie<br />
św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza (1873-<br />
1897) – karmelitanki bosej z Lisieux i „największej świętej czasów<br />
współczesnych” jak mawiał o niej papież św. Pius X. Czar,<br />
słodycz i miłosierdzie „Małej Drogi dziecięctwa duchowego”<br />
współbrzmiały w jej życiu z cechami prawdziwego wojownika.<br />
W jednym ze swych wierszy przyznała: „Chciałabym polec na<br />
polu bitwy, z bronią w ręku 1 ”. Nadal jednak w wielu kościołach<br />
możemy zobaczyć tylko jedną wizję świętej: trzymającą<br />
w swych dłoniach krucyfiks i bukiet kwiatów… Bojowa strona<br />
duszy św. Teresy panowała również w jej życiu moralnym.<br />
Mimo to nawet ci, którzy wzywają jej wstawiennictwa, często<br />
o tym zapominają.<br />
Jej dusza miała nieskończone aspiracje: chciała być jednocześnie<br />
wojownikiem, księdzem, apostołem, Doktorem Kościoła<br />
oraz męczennikiem. Miała odwagę krzyżowców i papieskich żuawów<br />
(armii broniącej papieża bł. Piusa IX przed włoskimi rewolucjonistami).<br />
Chciała zginąć w walce w obronie Kościoła, a<br />
także nauczać Ewangelii na wszystkich kontynentach, w tym na<br />
najdalej położonych wyspach świata. „Jezusie – mówiła – jeśli<br />
miałabym spisać wszystkie moje pragnienia, musiałabym pożyczyć<br />
Twoją księgę życia. Chciałam te wszystkie czyny spełnić<br />
dla Ciebie… 2 ”.<br />
Wielbicielka św. Joanny d’Arc<br />
„W dzieciństwie marzyłam o walce na polu bitwy. Kiedy<br />
rozpoczęłam naukę o historii Francji, byłam oczarowana czynami<br />
Joanny d’Arc. Czułam w swym sercu pragnienie i odwagę naśladowania<br />
ich 3 ”.<br />
Św. Teresa zaczęła stopniowo uświadamiać sobie głębokie<br />
podobieństwo, jakie łączyło ją z „Dziewicą z Donrémy”. 21<br />
stycznia 1894 roku, w 101. rocznicę męczeńskiej śmierci króla<br />
Francji Ludwika XVI, zakonnica napisała sztukę teatralną zatytułowaną<br />
„Misja Joanny d’Arc”. W następnym roku, kiedy papież<br />
Leon XIII ogłosił rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego<br />
„Dziewicy Orleańskiej”, św. Teresa napisała kolejną sztukę –<br />
„Joanna d’Arc wypełnia swoją misję”. Karmelitanki zdołały nawet<br />
wystawić tę sztukę i tym samym spełnić jedno z marzeń<br />
młodej zakonnicy, albowiem św. Teresa z wielkim zapałem wcieliła<br />
się w główną rolę. Ponadto, do tego stopnia umiłowała tę średniowieczną<br />
bohaterkę, że pod napisaną przez siebie pieśnią<br />
o francuskiej Dziewicy, święta z Lisieux podpisała się: „Francu-<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Święci dla naszych czasów-<br />
Święci dla naszych czasów<br />
Św. Tereska<br />
-9-<br />
ski żołnierz, obrońca Kościoła<br />
i wielbiciel Joanny<br />
d’Arc”.<br />
Święta Teresa nie<br />
doczekała kanonizacji<br />
swojej ulubienicy –<br />
zmarła w męczarniach na<br />
gruźlicę w 1897 roku. Co<br />
ciekawe, „Kwiatek” z Lisieux<br />
prześcignął swą<br />
mistrzynię duchową pod<br />
względem szybkości procesu<br />
kanonizacyjnego,<br />
który trwał zaledwie 25<br />
lat (absolutny rekord w<br />
nowożytnej historii Kościoła!).<br />
W dodatku, 18<br />
maja 1925 roku papież<br />
Pius XI ogłaszając ją świętą, przedstawił ją katolickiemu światu<br />
jako „nową Joannę d’Arc”. Natomiast papież Pius XII podczas II<br />
wojny światowej proklamował karmelitankę drugą, obok „Dziewicy<br />
Orleańskiej”, patronką Francji. W setną rocznicę śmierci<br />
św. Teresy od Dzieciątka Jezus spełniło się kolejne z jej gorących<br />
pragnień – została ogłoszona Doktorem Kościoła.<br />
Zarówno „Dziewica Orleańska” jak i „Dziewica z Lisieux”<br />
to dwa modele katolickich bojowników walczących z wrogami<br />
Kościoła i Cywilizacji Chrześcijańskiej. Dwie wielkie święte,<br />
pomimo dzielącej je przepaści w powołaniu (życie wojenne versus<br />
życie kontemplacyjne), są jednocześnie do siebie bardzo podobne.<br />
Dusza krzyżowca<br />
Oto garść cytatów, które wykazują, że idea ciągłej walki<br />
trawiła silną duszę świętej:<br />
„Udałam się na chwilę spoczynku podczas modlitw” – powiedziała<br />
Matce Agnieszce od Jezusa. – „Śniło mi się, że nie<br />
było wystarczającej liczby żołnierzy do walki z Prusami. Powiedziałaś:<br />
Musimy wysłać siostrę Teresę od Dzieciątka Jezus. Przystałam<br />
na to, lecz jednocześnie stwierdziłam, że wolałabym walczyć<br />
w krucjacie. Ostatecznie jednak i tak pojechałam na<br />
wojnę”.<br />
„O nie, nie bałabym się pójść na wojnę. Z jakąż radością,<br />
jak na przykład podczas krucjat, poszłabym bić się z heretykami.
Tak! Nie bałabym się, że<br />
mnie zastrzelą, nie bałabym<br />
się ognia!”<br />
„Kiedy myślę o tym, że<br />
umieram w łóżku, pragnę<br />
umrzeć na arenie! 4 ”<br />
Ten sam bojowy duch<br />
pobudzał ją również do<br />
walki w życiu duchowym:<br />
„Świętość! Musimy zdobyć<br />
ją na ostrzu noża…<br />
musimy walczyć! 5 ”<br />
Ktoś mógłby zaprotestować,<br />
że to zbyt radykalny<br />
język jak na chrześcijanina.<br />
Warto jednak<br />
pamiętać o tym, że Królestwo Niebieskie jest przeznaczone dla<br />
ludzi zdecydowanych: „Królestwo Niebieskie doznaje gwałtu<br />
i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11, 12).<br />
Taka była zatem determinacja tej niezmiernie aktywnej<br />
i pełnej energii duszy. Oddajmy głos karmelitankom, które<br />
mieszkały z nią w Lisieux: „Pod łagodnym i pełnym miłosierdzia<br />
usposobieniem, który ujawniał się w każdej chwili, w każdym jej<br />
działaniu, krył się silny charakter i mężna dusza. Nikt nie byłby<br />
w stanie zniechęcić jej w oddaniu sprawom Kościoła 6 ”. Z kolei<br />
włoski kard. Antonio Vico pisał o niej: „Cnoty Teresy odbijają<br />
się w niej z niezwykłym dostojeństwem: dziecko staje się herosem;<br />
dziewica z rękami pełnymi kwiatów wywołuje swą odwagą<br />
zdumienie 7 ”.<br />
Nawet analiza pisma odręcznego świętej wskazuje na<br />
wspaniałość jej przymiotów: „Zbrojna rezolutność, wielka wola<br />
walki, nieposkromiona energia. Te cechy ukazują jednocześnie<br />
strach dziecka oraz stanowczość wojownika 8 ”.<br />
Objawienia w walce<br />
W 1914 roku, kiedy wybuchła I wojna światowa, św. Teresa<br />
od Dzieciątka Jezus objawiła się ok. 40 razy na różnych polach<br />
bitew. Czasem pojawiała się z krzyżem w ręku, a czasami<br />
nawet... z szablą! Żołnierze nie tylko widzieli i rozmawiali z nią,<br />
ale też rozwiewała ona ich zwątpienia, przezwyciężała pokusy,<br />
gasiła strach. Święta chroniła, pocieszała i nawracała ich.<br />
Francuscy żołnierze wzywali ją w swoich modlitwach<br />
pięknymi tytułami: „Moja mała siostro od okopów!”, „Mój dro-<br />
-Święci dla naszych czasów-<br />
„Przybyłam [do Karmelu], aby zbawiać dusze, a nade wszystko,<br />
by modlić się za kapłanów”.<br />
-10-<br />
gi, mały Kapitanie!”, „Moja wojenna patronko!”, „Tarczo żołnierzy!”,<br />
„Aniele bitewny!”. Jeden z żołnierzy napisał natomiast:<br />
„Istotnie, ta szlachetna święta będzie wielką bohaterką tej<br />
wojny”. Inny z kolei skomentował pół żartem, pół serio: „Myślę<br />
o niej, kiedy działa grzmią z wielkim hukiem”.<br />
Niezliczone ilości armat oraz samolotów otrzymywały nazwę<br />
po św. Teresie; całe regimenty oddawały się pod jej czułą,<br />
a zarazem zbrojną opiekę. W końcu, niezliczone relikwie św. Teresy<br />
niczym tarcze zatrzymywały pociski karabinowe, ratując życie<br />
żołnierzy, którzy pobożnie je nosili. Dziś owe relikwie znajdują<br />
się w klasztorze w Lisieux, stanowiąc świadectwo wspaniałych<br />
cudów, które wydarzyły się za przyczyną tej, która tak, jak<br />
tego pragnęła, „poległa z bronią w ręku”.<br />
oprac. Maciej Maleszyk<br />
1. Poésies de Sainte Thérese de l’Enfant-Jésus, „Mes armes” z 25 marca 1897 r.,<br />
Office Central de Lisieux 1951.<br />
2. Manuscrits Autobiographiques, Office Central de Lisieux 1956, folio 4 t’.<br />
3. Lettres de Sainte Thérese de l’Enfant-Jésus, list do o. Belliere’a, Office Central<br />
de Lisieux 1948.<br />
4. Summarium procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego 1, zeznanie Celiny,<br />
2753.<br />
5. List do Leonii, 20 maja 1894 r.<br />
6. Summarium procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego 1, zeznanie Matki<br />
Agnieszki, 706 i Matki Teresy od św. Augustyna, 1072.<br />
7. L’Esprit de Ia Bienheureuse Thérese de l’Enfant-Jésus d’après ses écrits et des<br />
témoins occulaires de sa vie, Office Central de Lisieux 1924.<br />
8. Manuscrits Autobiographiques, komentarz o. Franciszka od Najświętszej Maryi<br />
Panny, Office Central de Lisieux 1956, vol. II, 53.<br />
Daj mi mój Boże to, co Ci pozostało.<br />
Daj mi to, o co Ciebie nigdy nie proszono.<br />
Nie proszę Ciebie o bogactwa<br />
Ani o sukces, ani nawet o zdrowie.<br />
Ciebie proszą tak często, mój Boże, o to wszystko<br />
Tak, że na pewno, już nic Ci z tego nie zostało.<br />
Daj mi mój Boże, to, co ci pozostało.<br />
Daj mi to, czego ludzie nie chcą brać od Ciebie.<br />
Chcę niebezpieczeństwa i zmęczenia,<br />
Pragnę mąk i awantur,<br />
I powinieneś dać mi to, mój Boże<br />
Raz na zawsze.<br />
Pozwól mi być pewnym, że to zachowam,<br />
Ponieważ nie zawsze będę miał ponownie odwagę<br />
Prosić Ciebie o to.<br />
(„Modlitwa spadochroniarza” André Zirnhelda – francuskiego<br />
porucznika, komandosa SAS, który zginął podczas akcji na Pustyni<br />
Libijskiej w 1942 roku. Modlitwę znaleziono w jego mundurze.)<br />
Krzyżowiec 2/2010
Dwa są tylko możebne wędzidła na ludzi, jedno wewnętrzne,<br />
drugie zewnętrzne: religia i polityka. Otóż te dwie potęgi w<br />
takim stosunkach do siebie się znajdują, że skoro termometr religijny<br />
podnosi się, to w tejże samej chwili rozwalnia się hamulec<br />
polityczny, i na odwrót termometr religijny nie zdoła opaść bez<br />
równoczesnego podniesienia się politycznej grozy aż do tyranii.<br />
Takie jest prawo ludzkości i historii. Jeśli o tym wątpicie, to zobaczcie,<br />
czym był świat przed kalwarią, powiedzcie, czym było<br />
społeczeństwo wtedy, gdy jeszcze nie istniał żaden hamulec wewnętrzny,<br />
żadne wędzidła religijne. Z jednej strony widzimy tyranię,<br />
z drugiej niewolę. Prawdziwa wolność, wolność wszystkich<br />
i dla wszystkich, przyszła dopiero na świat ze Zbawicielem.<br />
— Jest to fakt uznany przez wszystkich, ogłaszany przez samychże<br />
socjalistów. — Tak, przez socjalistów, — bo oni zwą<br />
Chrystusa człowiekiem bożym i śmią się mienić jego kontynuatorami.<br />
Jego kontynuatorami wielki Boże! Oni, ludzie krwi i zemsty,<br />
kontynuatorami tego, który żył jedynie dla rozsiewania dobrodziejstw,<br />
który nie otwierał ust, jedno dla błogosławieństw i<br />
który w trzy lata dokonał najdziwniejszej rewolucji po wszystkie<br />
wieki, a dokonał jej bez wylania jednej kropli krwi, innej jak<br />
swoja własna.<br />
Zechciejcie, panowie, uważnie przyjrzeć się widokowi, jaki<br />
nam historia przedstawia. Dopieroście widzieli, te w starożytnym<br />
świecie, w którym nie było żadnego hamulca religijnego, groza<br />
polityczna wzniosła się do najwyższego punktu, aż do tyranii,<br />
Chrystus przychodzi, z nim rodzi się powstrzymująca potęga religii,<br />
groza polityczna znika. W samej rzeczy, Chrystus utworzył<br />
społeczeństwo ze swymi uczniami, a to społeczeństwo jest tym,<br />
które zdołało utrzymać się bez rządu. Między Chrystusem a Jego<br />
uczniami nie było innego rządu, oprócz miłości mistrza dla<br />
uczniów, a uczniów dla mistrza, to jest, że gdy hamowanie się<br />
wewnętrzne stało się doskonałym, wolność została nieograniczoną.<br />
W czasach apostolskich, które przedłużymy aż do nawrócenia<br />
się Konstantyna, cóż widzimy w społeczności chrześcijańskiej?<br />
Religię, to jest wędzidło wewnętrzne jeszcze w całej swej<br />
sile, ale razem już symptomy samowolności, luźności religijnej.<br />
Otóż ten ruch na dół w termometrze religijnym zaraz spro-<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Klasyka doktorów kontrrewolucji-<br />
Klasyka doktorów<br />
Juan Donoso Cortés<br />
Termometry - religijny i polityczny<br />
-11-<br />
kontrrewolucji<br />
wadza początek wznoszenia się termometru politycznego; jeśli<br />
jeszcze nie spostrzegamy rządu, to już się zarodek rządu znajduje.<br />
Wprawdzie pierwsi chrześcijanie nie mieli jeszcze urzędników,<br />
ale już mieli rozjemców, polubownych sędziów, jednym<br />
słowem, zawiązek magistratury. Tak to siła rządu powiększa się z<br />
zepsuciem.<br />
Przychodzą czasy feudalne. Już potrzebnym jest rząd rzeczywisty<br />
i skuteczny. Lecz jeszcze najsłabszy ze wszystkich wystarcza.<br />
Tworzy się monarchia feudalna, najsłabsza ze wszystkich<br />
monarchii.<br />
W końcu następuje wiek szesnasty. Tu zważcie, panowie<br />
jakie instytucje wchodzą w życie wraz z herezją Lutra, tym wiel-
kim skandalem równie świata politycznego i socjalnego, jak i<br />
świata religijnego. Od razu, w pierwszej zaraz chwili, monarchie<br />
z feudalnych zamieniają się w absolutne. A gdy termometr religijny<br />
nie przestaje opadać, groza polityczna musi coraz wyżej się<br />
podnosić i oto przybywa instytucja armii stałych, które zmieniają<br />
żołnierza w niewolnika przyodzianego mundurem. Nie dosyć już<br />
było rządom na absolutyzmie, zażądały i otrzymały i uznanie<br />
swego samowładztwa i milion rąk na jego obronę.<br />
Jeszcze i to nie starczyło. Termometr religijny opada coraz<br />
niżej, a potęga polityczna, już posiadająca milion rąk, domaga<br />
się miliona oczu. Ukazuje się policja ogólna. Przez centralizację<br />
administracyjną nabywa ona zarazem milion uszu. Jeszcze nie<br />
wystarcza jej tyle środków. Wkrótce potrzebuje ona być wszędzie<br />
o jednym czasie. Odkrywają telegrafy.<br />
Takie było, panowie, położenie Europy i świata, gdy niespodziany<br />
odgłos ostatniej rewolucji przyszedł obwieścić nam,<br />
-Klasyka doktorów kontrrewolucji-<br />
Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci<br />
-12-<br />
że jeszcze nie dosyć despotyzmu, bo termometr religijny opadł<br />
aż poniżej zera... A teraz, panowie, nie pozostaje tylko jedna alternatywa,<br />
albo przyjdzie oddziałanie religijne, a w tym przypadku,<br />
w miarę jak termometr religijny podnosić się zacznie, ujrzycie,<br />
jak termometr polityczny opadnie, aż się zniży tam, gdzie<br />
oddycha wolność ludów. Albo — darujecie mi moją śmiałość, albowiem<br />
ważność położenia wymaga jej, — jeżeli termometr religijny<br />
ma jeszcze się zniżyć, to już nie wiem gdzie się zajdziemy,<br />
nie mogę wspomnieć na to bez drżenia. Jeśli prawdy, które tu<br />
wytoczyłem, są niewątpliwe, jeżeli wędzidło religijne ma pęknąć<br />
do ostatka, gdzież się znajdzie dostateczna forma rządu, gdzież<br />
pod dostatkiem despotyzmu znajdziemy.<br />
Fragment mowy zamieszczony w Przeglądzie Poznańskim t. VIII<br />
z r. 1849. Za: Bogdan Szlachta (red.) Władza, wolność, prawo. Kraków<br />
1994.<br />
Jesteś, mój Panie, bardziej zmęczony, bardziej wycieńczony,<br />
bardziej zraniony, bardziej wyczerpany niż kiedykolwiek. Co Cię czeka?<br />
Dotarłeś do końca? Nie. Najgorsze ma się dopiero wydarzyć.<br />
Najokrutniejsza zbrodnia ma się dopiero dokonać. Najgorszy ból dopiero<br />
przed Tobą. Upadłeś, Jezu, już po raz trzeci, a przecież to, co<br />
masz już za sobą, to dopiero wstęp. I oto widzę, jak znów podnosisz z<br />
ziemi swoje Ciało, które całe jest jedną wielką raną. To, co wydawało<br />
się niemożliwe, dokonuje się i jeszcze raz wstajesz powoli, mimo, że<br />
każdy ruch jest dla Ciebie dodatkowym cierpieniem. Oto Ty, Panie,<br />
wyprostowany jeszcze jeden raz… z Twoim Krzyżem. Umiałeś znaleźć<br />
nowe siły, nową energię, by iść dalej. Trzy upadki, trzy takie same lekcje wytrwałości, każda<br />
z nich bardziej dotkliwa i bardziej wymowna niż poprzednia.<br />
Dlaczego taka uporczywość? Ponieważ uporczywe jest nasze tchórzostwo. Decydujemy się dźwigać nasz krzyż, ale tchórzostwo<br />
zawsze się w nas odzywa. I aby nie szukało więcej pretekstów w naszej słabości, Ty sam, Panie, zechciałeś trzy razy powtórzyć<br />
tą samą lekcję.<br />
Tak, nasza słabość nie może nam służyć za pretekst. Łaska, której Bóg nigdy nie odmawia, jest w stanie sprawić to, czego nie<br />
mogą zwykłe siły naturalne.<br />
Bóg chce, byśmy Mu służyli aż do ostatniego tchnienia, aż do wyczerpania całej energii i pomnaża naszą wytrzymałość na<br />
cierpienie i dodaje nam sił do dalszego działania, byśmy byli zdolni do poświęceń przekraczających granice ludzkich możliwości,<br />
heroicznych poświęceń, nieprawdopodobnych i cudownych. Święty Franciszek Salezy powiedział, że miarą miłowania Boga jest<br />
miłowanie Go bez miary; my zaś powiemy, że miarą walki za Boga jest walka bez miary.<br />
A ja, jakże szybko się męczę! W moim apostolacie zraża mnie najmniejsze poświęcenie. Najmniejszy wysiłek napawa strachem,<br />
a najmniejsza walka skłania mnie do ucieczki. Apostolat podoba mi się. O tak! Ale apostolat całkowicie zgodny z moimi poglądami<br />
i upodobaniami. Apostolat, któremu poświęcę się, kiedy chcę, jak chcę, ponieważ chcę. A później sądzę, że złożyłem<br />
Bogu olbrzymią jałmużnę.<br />
Ale Bóg nie zadowala się tym. Dla Kościoła On chce całego mojego życia, chce organizacji, chce bystrości, chce odwagi,<br />
chce niewinności gołębicy, a jednocześnie przebiegłości węża, słodyczy owieczki, a jednocześnie nieposkromionego i ujarzmiającego<br />
gniewu lwa. Jeśli okaże się konieczne poświęcić karierę, przyjaźnie, powiązania rodzinne, błahe przyjemności, zakorzenione<br />
przyzwyczajenia, by służyć naszemu Panu, muszę to zrobić. Twój trzeci upadek uczy mnie, że Bogu winniśmy oddać wszystko,<br />
absolutnie wszystko, a kiedy już oddamy wszystko, powinniśmy oddać jeszcze nasze własne życie.<br />
Fragment z rozważań Drogi Krzyżowej napisanych przez Plinia Corrêę de Oliveira, Stacja IX.<br />
Krzyżowiec 2/2010
Dziś nadal nie brak osób o radykalnie egalitarnych poglądach<br />
społecznych, a jeszcze częściej spotyka się ludzi uważających<br />
ideały komunizmu czy skrajnej <strong>lew</strong>icy za wprawdzie mało<br />
realistyczne, ale same w sobie szlachetne. Ideologia poprawności<br />
politycznej również dąży do zniesienia wszelkiej nierówności i<br />
dyskryminacji. Warto więc przyjrzeć się zebranym tu przez autora<br />
mniej lub bardziej znanym argumentom podważającym egalitaryzm.<br />
Część z nich odwołuje się do rozumu, a część do religii<br />
katolickiej. Panuje między nimi całkowita zgodność, podobnie<br />
jak między rozumem a wiarą.<br />
1. Każdy człowiek jest wyjątkowy i posiada właściwą mu godność.<br />
Na gruncie biologii dowodzi tego przypisana każdemu<br />
unikalna pula genów, na gruncie religijnym posiadanie<br />
osobnej duszy, za której zbawienie każdy jest odpowiedzialny.<br />
Konsekwentny egalitaryzm wymaga nie tylko równości<br />
ekonomicznej, ale także równości w inteligencji, urodzie<br />
etc., a więc sprowadzenia wyjątkowej osoby do roli pszczoły<br />
w roju. Wymaga sprowadzenia nie zastępowalnej osoby<br />
do roli jednostki zastępowalnej, która nie posiada unikalnej<br />
wartości. Egalitaryzm niekonsekwentny przynajmniej częściowo<br />
przybliża do wyżej opisanej sytuacji. Przykładowo<br />
ujednolicone szkolnictwo zmniejsza wyjątkowość człowieka,<br />
utrudniając mu rozwijanie specyficznych dla danej osoby<br />
talentów.<br />
2. Egalitaryzm ekonomiczny głoszony przez komunistów z<br />
konieczności musi spowodować obniżenie poziomu życia.<br />
Skoro zarobki każdej osoby będą równe niezależnie od wykształcenia<br />
i pracy, to kształcenie się, oszczędzanie i ciężka<br />
praca będą praktycznie nieopłacalne, a w każdym razie<br />
znacznie mniej opłacalne, co będzie miało swoje konsekwencje<br />
ekonomiczne. Mniej konsekwentne dążenie do<br />
egalitaryzmu w ekonomii będzie miało podobne efekty, tylko<br />
w mniejszym stopniu.<br />
3. Ponieważ w społeczeństwie opartym na egalitaryzmie ciężka<br />
praca i kształcenie będzie nieopłacalne spadnie nie tylko<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Pole Walki-<br />
15 argumentów<br />
przeciw egalitaryzmowi<br />
-13-<br />
poziom ekonomiczny, ale i umysłowy oraz moralny. Ludzie<br />
będą głupsi, bardziej leniwi, mający mniejszą wiedzę, bardziej<br />
nastawieni na teraźniejszość, a więc bardziej hedonistyczni.<br />
Nie nauczą się odpowiedzialności za własne czyny.<br />
Mniej będzie osób, u których wykształci się silna wola, niezbędna<br />
do osiągnięcia innych cnót i świętości.<br />
4. Ideologie egalitarne występują przeciwko klasom wyższym,<br />
głosząc ich zniesienie. Tymczasem istnienie osób i grup<br />
osób „lepszych” jest potrzebne dla doskonalenia się społeczeństw.<br />
Znani sportowcy jak Pele czy Małysz inspirują<br />
wiele osób, którzy podnoszą kwalifikacje sportowe. Wielu<br />
ludzi oddaje się ciężkiej pracy zainspirowanych przykładem<br />
milionerów. Przykład świętych motywuje katolików do heroizmu<br />
(zresztą ogromna ilość świętych pochodziła z wyższych<br />
warstw). Człowiek, gdy widzi, że istnieją ludzie, którzy<br />
osiągnęli już wielkie dobra, sam chce iść tą drogą i naśladować<br />
ich. W społeczeństwie egalitarnym brakuje autorytetów,<br />
przykładów do naśladowania.<br />
5. Klasy wyższe, zwłaszcza monarchowie stanowią dla ludzi<br />
obraz Boga. W Piśmie świętym Bóg często nazywany jest<br />
Królem, co pomaga ludziom sobie Go wyobrazić. Jednak w<br />
społeczeństwie egalitarnym ludzie nie mają tego rodzaju<br />
pomocy w wyobrażaniu sobie Boga.<br />
6. Przez wiele wieków ogromna większość świętych rekrutowała<br />
się ze szlachty i rodów kró<strong>lew</strong>skich. Jak pisał w XIX<br />
w. francuski ksiądz Henryk Delassus „(…) rodziny szlacheckie<br />
wydały o pięćdziesiąt razy więcej świętych niż rodziny<br />
z ludu, zaś domy kró<strong>lew</strong>skie wydały czterysta razy<br />
więcej świętych niż szlachta i dwadzieścia tysięcy razy więcej<br />
niż lud 1 ”.<br />
7. Analogia biologiczna – organizmy wysoko rozwinięte składają<br />
się z wielu komórek i organów, w których jedne mają<br />
większe znaczenie od drugich (np. mózg jest ważniejszy od<br />
palca), a równość panuje wewnątrz prymitywnych organi-
zmów jednokomórkowych (choć i tu w rzeczywistości nie<br />
ma równości, gdyż na przykład bakterie posiadają plazmid,<br />
a grzyby jądro komórkowe itp.). W społeczeństwach na niskim<br />
etapie rozwoju również może istnieć większa równość,<br />
gdyż mało jest zajęć do wykonania i mało rozwinięty jest<br />
podział pracy. Natomiast w społeczeństwach rozwiniętych<br />
musi istnieć specjalizacja i nie każdy jest w stanie wykonywać<br />
zajęcia wymagające szczególnych uzdolnień czy długotrwałego<br />
szkolenia. Rozwój i egalitaryzm to sprzeczności –<br />
„postęp jest arystokratą” jak pisał Karol Maurras.<br />
8. Analogia<br />
fizyczna – zgodnie<br />
z drugą zasadątermodynamiki,<br />
idealna<br />
równość może<br />
panować tylko<br />
na cmentarzu,<br />
gdyż równowaga<br />
energii prowadzi<br />
do maksymalnejentropii,<br />
czyli do końca życia. Jak powiada Nikolás Gómez<br />
Dávila: „Życie jest warsztatem hierarchii. Tylko śmierć jest<br />
demokratą”.<br />
9. Z natury ludzie nie są równi. Każdy ma inną pulę genów.<br />
Ludzie różnią się pod względem cnotliwości, siły, inteligencji,<br />
wiedzy, urody, wieku, płci, poziomu duchowego i moralnego,<br />
charakteru, dziedziczenia, tradycji i obyczajów<br />
oraz przywilejów i obowiązków. To wszystko ma swoje naturalne<br />
konsekwencje w zróżnicowaniu zarobków czy pozycji<br />
społecznej. Dążenie do równości to sprzeciwianie się naturze.<br />
10. Ponieważ egalitaryzm to sprzeciwianie się naturze i naruszanie<br />
praw zdolniejszych, bardziej pracowitych itd., to jest<br />
praktycznie niemożliwe zbliżenie się do niego bez mniej lub<br />
bardziej (w zależności od radykalizmu egalitarnych postulatów)<br />
drastycznego naruszania wolności 2 . Ponadto należy zauważyć,<br />
że ludzie gwałcący tę wolność w imię równości<br />
stawiają siebie ponad prawem, co jest sprzeczne z deklarowanym<br />
egalitaryzmem. Kraje ZSRR i państwa satelickie są<br />
doskonałą ilustracją powyższego zarzutu.<br />
11. Miłosierdzie – istotna cnota chrześcijańska jest możliwa,<br />
gdy są potrzebujący (mający się gorzej) i ludzie mający się<br />
lepiej, którzy są w stanie pomóc. Katechizm Kościoła Katolickiego<br />
głosi, że do pewnego stopnia nierówności są potrzebne,<br />
gdyż bez nich nie istniałoby miłosierdzie. Kanon<br />
1937: „Różnice te są związane z planem Boga, który chce,<br />
by każdy otrzymywał od drugiego to, czego potrzebuje, i by<br />
ci, którzy posiadają poszczególne «talenty», udzielali dobrodziejstw<br />
tym, którzy ich potrzebują. Różnice zachęcają i<br />
często zobowiązują osoby do wielkoduszności, życzliwości<br />
i dzielenia się; pobudzają kultury do wzajemnego ubogacania<br />
się”.<br />
12. Najdoskonalsza społeczność na Ziemi – Kościół katolicki<br />
jest oparty na zasadzie hierarchicznej, a nie egalitarnej.<br />
-Pole Walki-<br />
-14-<br />
Rządzi monarcha-papież, wybierany przez kardynalską arystokrację.<br />
Jak pisał już św. Paweł: „I tak ustanowił Bóg w<br />
Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie<br />
nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów,<br />
wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi<br />
językami”. (1 Kor 28)<br />
13. Św. Tomasz pisał, że różnorodność i nierówność stworzeń<br />
jest warunkiem doskonałości wszechświata 3 . Bóg stworzył<br />
aniołów jako nierównych sobie nawzajem 4 , podobnie też ludzi<br />
– także w raju 5 . „W rodzaju ludzkim, należącym do jednego<br />
jedynego rodzaju,panowałaby<br />
równość, gdyby<br />
wszyscy otrzymali<br />
istnienie<br />
bezpośrednio z<br />
rąk Stwórcy. Lecz<br />
Bóg miał inne zamiary.<br />
Chciał byśmy<br />
otrzymali życie<br />
jedni od drugich<br />
i byli tak<br />
właśnie stworzeni, nie w wolności i równości społecznej,<br />
lecz w zależności od naszych rodziców i w hierarchii, która<br />
musiała zrodzić się z tej zależności. (...) Bóg stworzył w ten<br />
sposób rodzinę. Uczynił z niej komórkę społeczną i ustanowił<br />
ją na zupełnie innych zasadach, niż zasady równości<br />
społecznej: kobietę podporządkował mężczyźnie, a dzieci<br />
rodzicom 6 ”. W stanie pierwotnej niewinności istniała też<br />
władza. Jej istnienie wynikało już wówczas z faktu społecznej<br />
natury człowieka oraz z konieczności istnienia władzy<br />
jako czynnika jednoczącego.<br />
14. Egalitaryzm nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością,<br />
lecz się z nią kłóci, gdyż realizacja równości koniecznie wymaga<br />
zróżnicowanego potraktowania nierównych, dobrania<br />
niejednakowych środków, czyli zastosowania po prostu dyskryminacji.<br />
15. Egalitarny pęd do zrównywania pochodzi od szatana, gdyż<br />
gradacja bytów (czy też idei) w konsekwencji musi prowadzić<br />
do Boga, bowiem to zawsze On będzie jej zwieńczeniem.<br />
Autorytet i hierarchia odzwierciedlają zamysł Boga.<br />
Marcin Jendrzejczak<br />
1. Ks. Henryk Delassus, Duch rodzinny w domu, społeczeństwie i państwie, Kraków<br />
2005, s. 30.<br />
2. Autor nie staje tu w obronie wolności liberalnej (do dobra na równi ze złem),<br />
ale wolności katolickiej do dobra i rzeczy moralnie neutralnych.<br />
3. Summa Theologica, I, q.47, a.2.<br />
4. Summa Theologica, I, q.50, a.4.<br />
5. Ibidem, q.96, aa.3,4.<br />
6. Ks. Henryk Delassus, ibidem, s. 23-24.<br />
Świat nie widział nigdy, i nigdy nie zobaczy człowieka,<br />
który porzuca ład i wychodzi przez bramę grzechu, aby<br />
wracał z powrotem przez inną bramę, niźli brama kary.<br />
Juan Donoso Cortés, Ouvres, t.3<br />
Krzyżowiec 2/2010
Rewolucja kulturalna lat 60. XX wieku bez wątpienia miała<br />
ogromny wkład w trybalizację współczesnych społeczeństw<br />
Zachodu, czyli w proces upodabniania ich do wspólnot plemiennych.<br />
Przekonania, zwyczaje, sposoby bycia będące nieodłączną<br />
częścią Cywilizacji Chrześcijańskiej zostały wyparte przez wulgarność.<br />
Zanik manier, brak skromności i proletaryzacja ubioru<br />
(„ubiorę się byle jak, byle było mi wygodnie”) czy obnażanie<br />
się sprawiają, że człowiek Zachodu coraz bardziej przypomina<br />
zwierzę. Powrót do dzikości wyraża się również w tym, że coraz<br />
więcej uwagi poświęcamy naszym włosom oraz skórze. Oczywiście<br />
nie mam tu na myśli zwykłego dbania o higienę, ale raczej<br />
chodzi tu o tatuowanie oraz przekłuwanie ciała w różnych<br />
nietypowych, nielogicznych miejscach jak usta, język czy brwi.<br />
Ludzie kaleczący się w ten sposób wyglądają jak gdyby wybierali<br />
się na polowanie do dżungli albo na plemienną wyprawę<br />
wojenną. Równolegle następuje zacieranie różnic między płciami,<br />
co znajduje swe odbicie w noszonych przez kobiety i mężczyzn<br />
strojach, fryzurach i kosmetykach. Współczesny człowiek<br />
Zachodu mógłby odnaleźć swój pierwowzór wśród północnoamerykańskich<br />
berdache’ów 1 , mężczyzn o zaburzonej tożsamości<br />
płciowej, noszących kobiecy strój. W tym kontekście warto<br />
wspomnieć tu o Emily Culpepper, wykładowczyni na katedrze<br />
religioznawstwa na Uniwersytecie Redlands w Kalifornii, twierdzącej,<br />
że homoseksualiści są „szamanami przyszłej ery 2 ”.<br />
Nie da się zrozumieć wyżej wymienionych tendencji bez<br />
odniesienia do pojęcia egalitaryzmu. Człowiek Zachodu XXI<br />
wieku jest targany brakiem logiki, uczuciowością i zmysłowością,<br />
które dominują w jego duszy pozbawionej hierarchii. Stąd<br />
możemy wywodzić pogłębiające się zainteresowanie społeczeństw<br />
Zachodu irracjonalizmem, spirytyzmem, duchowością<br />
Wschodu, New Age’u itd. Spójrzmy jednak na ten problem bardziej<br />
przyziemnie. Jaką muzykę obecnie promują popularne stacje<br />
radiowe oraz programy te<strong>lew</strong>izyjne<br />
jak VIVA czy MTV? Dominuje prymitywizm,<br />
minimalizm kompozycyjny,<br />
a teledyski ociekają wulgarnym erotyzmem.<br />
Znany producent muzyczny<br />
Mike Stock zauważył, że aż 99 proc.<br />
hitów na listach przebojów to jest tzw.<br />
miękka pornografia. Ponadto, gatunki<br />
muzyczne takie jak techno czy trance<br />
(czyż nazwa tego ostatniego nie wskazuje<br />
na jego cel?) mogą prowadzić do<br />
swoistej hipnozy, otępienia lub ekstazy<br />
powodowanej przerostem uczuciowości<br />
wyłączającej działanie rozumu. Tę tendencję<br />
dobrze obrazuje pogo – pseudotaniec<br />
wywodzący się z subkultury<br />
punkrockowej, w którym ciała uczestników<br />
odbijają się od siebie w chaotycznych<br />
konstelacjach, wyzwalając<br />
„złą energię”. Postronnemu obserwatorowi<br />
może to przypominać agresywną<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Pole Walki-<br />
Plemienność<br />
społeczeństw Zachodu<br />
-15-<br />
wersję tańców prymitywnych ludów proszących bóstwa<br />
o deszcz.<br />
Podobne skłonności możemy zauważyć we współczesnym<br />
malarstwie oraz architekturze. Bohomazy pseudoartystów, pod<br />
względem narkotycznego oderwania od rzeczywistości, dorównują<br />
ich bełkotliwym interpretacjom, rojonym przez „postępowych”<br />
krytyków. Jest to spowodowane prymatem intuicji oraz<br />
oddzieleniem piękna od użyteczności. Chata człowieka pierwotnego<br />
ma za zadanie chronić go przed żywiołami, zapewnić poczucie<br />
minimalnego bezpieczeństwa. Priorytetem zatem zarówno<br />
prymitywnej lepianki, jak i nowoczesnego biurowca jest ich użyteczność,<br />
która nie idzie w parze z jakimkolwiek poczuciem<br />
obiektywnego piękna.<br />
W tym miejscu należy dotknąć kolejnego problemu współczesnej<br />
cywilizacji Zachodu. Czyż nie budzi się w nas czasem<br />
przemożna ochota wyrwania się<br />
z brudnego miasta i zanurzenia się we<br />
wspaniałym, przepięknym świecie dzikiej<br />
przyrody? Wizja życia w małych<br />
grupach „prawdziwie wolnych” ludzi<br />
pozbawionych wszechobecnej kontroli<br />
współczesnego państwa wydaje się<br />
wielce pociągająca. Te marzenia mogą<br />
jednak szybko prysnąć w konfrontacji<br />
z panującym w dżungli prawem silniejszego,<br />
a idea życia w harmonii z naturą<br />
błyskawicznie wyparuje z rozgrzanych<br />
głów, kiedy nieokiełznana przyroda zacznie<br />
uważać nas za wroga. Te błędne<br />
idee są jednak wyznawane przez ideologów<br />
ekologizmu, którzy niekiedy<br />
promują kult bogini Gai – Matki Ziemi<br />
(na marginesie – jest to również jeden<br />
z kultów New Age). Czciciele przyrody<br />
są niebezpiecznym nośnikiem<br />
prowadzącym do odradzania się
neopogaństwa. Za przykład może tu posłużyć Tęczowa Rodzina<br />
Żyjącego Światła zrzeszona w komuny rozsiane po całym świecie,<br />
kultywujące ideały życia w zgodzie z naturą, zażywanie narkotyków<br />
oraz praktykujące nieskrępowany seks oraz szamanizm<br />
3 . Brak własności prywatnej w tych grupach nie jest przypadkowy.<br />
Własność kolektywna panuje również w hippisowskich<br />
komunach czy anarchistycznym squattingu, który polega na zajmowaniu<br />
pustostanów bez zgody właściciela. Nie bez powodu<br />
proceder ten nazywany jest „współczesnym nomadyzmem”.<br />
Brak poszanowania dla indywidualnej własności prywatnej w<br />
wyżej wymienionych przypadkach wskazuje na ich podobieństwo<br />
do prymitywnych plemion.<br />
Nie każdy może sobie pozwolić na luksus życia w buszu.<br />
Zagubiony duchowo, jak i społecznie człowiek Zachodu może<br />
odnaleźć się (a może zabłądzić?) w tzw. „miejskich plemionach”<br />
(urban tribes). Skąd wzięło się to nowe zjawisko? Młody człowiek<br />
opuszczający swój rodzinny dom w poszukiwaniu lepszego<br />
życia w obszarach wielkomiejskich o wiele dłużej niż jego rodzice<br />
czy dziadkowie zwleka z założeniem rodziny. Po jakimś czasie<br />
sfrustrowany samotnością zaczyna jako substytut rodziny<br />
traktować swoich przyjaciół, z którymi buduje nieformalne, pozbawione<br />
autorytetu oraz oparte na emocjach relacje. W ten sposób<br />
grupa osób połączona wspólnymi zainteresowaniami oraz<br />
światopoglądem zaczyna organizować się w luźno powiązane<br />
„miejskie plemię”. „Single” (wieczni kawalerowie i panny) gromadzą<br />
się, by korzystać z uroków miejskiego życia. „Miejska<br />
plemienność”, odmienna od korporacyjnej kultury yuppies (samolubnych<br />
karierowiczów), stanowi alternatywę dla tradycyjnej<br />
rodziny 4 . Warto zauważyć, że subkultury młodzieżowe również<br />
wykazują tego typu właściwości (wspólne spojrzenie na świat,<br />
wspólne emocje, opozycja do tradycyjnych struktur), a niektórzy<br />
badacze problemu stawiają znak równości pomiędzy subkulturą<br />
a „miejskim plemieniem 5 ”.<br />
Ponad to wszystko, jednak najbardziej zaskakujący i niepokojący<br />
jest fakt, że epoka nowoczesnych technologii posiada<br />
znamiona głęboko tkwiącego prymitywizmu. Powstanie międzynarodowej<br />
agencji Reuters w 1850 roku doprowadziło do globalizacji<br />
informacji, co pogłębiło kryzys w duszy człowieka. Odbiorca<br />
karmiony sensacyjnymi wiadomościami o katastrofach,<br />
powodziach itp. poczuł głód nowinkarstwa. Odkrycie maszyny<br />
pisarskiej oraz wolność prasy tylko sprzyjały tej tendencji. Na<br />
efekty nie trzeba było długo czekać. Już w latach 60. XX wieku<br />
prof. Marshall McLuhan pisał o „pokoleniu młodych, którzy stają<br />
się częścią «dżunglowego klanu»”. Autor słynnego pojęcia<br />
„globalna wioska” wspominał w swych pracach również o „pro-<br />
-Pole Walki-<br />
-16-<br />
cesie retrybalizacji dokonującym się za pomocą elektronicznych<br />
mediów”. Zarazem objawił się fenomen „cywilizacji obrazkowej”,<br />
w której człowiek nastawiony jest na odbiór komunikatów<br />
wyłącznie za pomocą zmysłów z pominięciem jakiejkolwiek refleksji<br />
intelektualnej. Trybalizm może się także ujawniać w sferze<br />
nierzeczywistej. Cybernetyczny świat internetu oferuje bowiem<br />
swoim użytkownikom pewne namiastki duchowości, zbliżonej<br />
do plemiennego „sacrum”. Podłączenie do sieci jest niekiedy<br />
(oczywiście nie zawsze!) traktowane jak kontakt z wiecznością,<br />
„globalną świadomością” (wspólnoty i fora internetowe,<br />
czaty), w której człowiek może się „rozpłynąć”. „Cyfrowi tubylcy<br />
6 ” cechują się wielością tożsamości – mogą oni niczym szamani<br />
żonglować różnymi aspektami swojego „ja”.<br />
Kończąc należy stwierdzić, że być może wielu z nas przekonuje<br />
samych siebie o postępującym procesie ateizacji współczesnych,<br />
zachodnich społeczeństw. Jak na dłoni widać jednak,<br />
że spragniony duchowości, zdezorientowany postmodernizmem<br />
oraz rozemocjonowany człowiek Zachodu znajduje tymczasowe<br />
ukojenie w wierzeniach pogańskich lub ich namiastkach. Dzisiejszemu<br />
człowiekowi potrzebne jest odzyskanie poczucia istnienia<br />
Dobra i Zła, Piękna i Brzydoty. Nie stanie się tak, jeśli będzie mu<br />
się ciągle wmawiać, że jest jak zwierzę, które z czasem stanie się<br />
tylko i wyłącznie kawałkiem gnijącego mięsa. Odpowiedzią na<br />
bolączki współczesnego świata jest dewiza pontyfikatu św. Piusa<br />
X: Omnia instaurare in Christo! („Wszystko odnowić w Chrystusie!”).<br />
W Chrystusie, który sam o sobie mówił, że jest „drogą,<br />
prawdą i życiem” (J 14, 6). Powiedzmy jednak zarazem śmiało<br />
i z pokorą serca za św. Bernardem, że nie jesteśmy godni otrzymywać<br />
łaski bezpośrednio z Jego rąk, dlatego trzeba nam uciekać<br />
się do orędownictwa Najświętszej Maryi Panny.<br />
Maciej Maleszyk<br />
1. Berdache (czyt. berdasz) pełni rolę zinstytucjonalizowanego transseksualisty,<br />
zob. S.-E. Jacobs, W. Thomas, S. Lang, Two-spirit people: Native American gender<br />
identity, sexuality, and spirituality, University of Illinois Press 1997.<br />
2. Emily Culpepper, „The Spiritual, Political Journey of a Feminist Thinker” [w:]<br />
After Patriarchy: Feminist Transformations of the World Religions, Nowy Jork<br />
1991.<br />
3. Ks. Andrzej Zwoliński, „Ekologizm” [w:] Encyklopedia „białych plam” (tom<br />
V), POLWEN 2000, s. 239-240.<br />
4. Ethan Watters, „Urban Tribes”: A Generation Redefines Friendship, Family,<br />
and Commitment, Bloomsbury (USA) 2003.<br />
5. Michel Maffesoli, The Time of the Tribes: The Decline of Individualism in<br />
Mass Society, Londyn 1996.<br />
6. Derrick de Kerckhove, Digital Natives (and Immigrants) and the Potential Pathologies,<br />
Barcelona 2009.<br />
Krzyżowiec 2/2010
Korzenie łaciny sięgają języka praludu, pochodzącego z<br />
eurazjatyckich stepów. O tym ludzie można powiedzieć niewiele,<br />
wielki językoznawca Antoine Meillet stwierdził jedynie: „Lud<br />
praindoeuropejski istniał z pewnością, choć dokładnie nie wiadomo,<br />
gdzie i kiedy”. Lud ten wędrował w rozmaitych kierunkach i<br />
jego mowa z czasem przekształciła się w odrębne języki, w tym<br />
italskie, do których zaliczamy także łacinę.<br />
O początkach Rzymu wiemy niewiele, podania pierwszych<br />
rzymskich annalistów mówią o legendarnym założeniu Rzymu.<br />
Podania te wspominają o dobrym królu Latynusie, władającym<br />
Aboriginami, który przygarnął uciekinierów spod Troi. Legenda<br />
głosi, że narody te rychło połączyły się i nazwały się na pamiątkę<br />
dobrego króla Latynami. Językoznawcy natomiast inaczej uczą o<br />
etymologii miana narodu, podają oni, że Latyni nie pochodzą od<br />
imienia króla Latynusa, ale od krainy zamieszkałej przez ten lud<br />
– Lacjum.<br />
Na samym początku dialekt Latynów ograniczał się do małej<br />
krainy, położonej między terenami, gdzie posługiwano się językiem<br />
umbryjskim, oskijskim, greckim, galijskim, liguryjskim<br />
czy etruskim. Nie da się ukryć, że był to początkowo język prostych<br />
chłopów, zajmujących się uprawą roli i hodowlą zwierząt.<br />
Żyzna równina, na której osiedli Latyni, była powodem agresji<br />
okolicznych ludów, przed którymi należało się zbrojnie bronić.<br />
W ten sposób ukształtował się charakter rzymskiego języka, będącego<br />
językiem rolników i żołnierzy.<br />
Język ten obfitował w pojęcia odnośnie wszystkiego, co<br />
dotyczyło prostej wsi. Samo pojęcie „kultura” pochodzi od łacińskiego<br />
słowa colere, które oznaczało pracę na roli. Dopiero Cyceron<br />
(w I wieku przed Chrystusem) nadał temu pojęciu nowe<br />
znaczenie, określane zwrotem „uprawa duszy”, znaczenie moralnego<br />
i duchowego doskonalenia się człowieka.<br />
Rzymianie zaznajomili się z pismem dzięki Etruskom, którzy<br />
w szczytowym okresie swojej ekspansji rozciągali swe panowanie<br />
od doliny Padu po Lacjum i Rzym. W tym samym czasie<br />
na południu rozkwitały kolonie Hellenów. Dzięki takiej lokalizacji<br />
Rzym, pozostający w sferze etruskich wpływów, korzystał<br />
także z cywilizacyjnych dokonań Hellenów. Alfabet łaciński<br />
składał się z 23 liter i odzwierciedlał dokładną pisownię fonetyczną.<br />
Początkowo łacina rozwijała się w sąsiedztwie pokrewnych<br />
jej dialektów, dopiero po wojnie latyńskiej (w 338 r. przed. Chr.)<br />
doszło do zjednoczenia Lacjum i upodobnienia dialektów do języka<br />
z Rzymu. Latynizacja Italii przebiegała inaczej, gdyż różnice<br />
między językami były zbyt duże, aby jeden upodobnił się do<br />
drugiego oraz kontakty z językiem znad Tybru były zbyt rzadkie.<br />
Tak też Rzymianie drogą podbojów okolicznych terenów osiedlali<br />
na nich swoich osadników, w takiej liczbie, aby nie groziło<br />
im rozpłynięcie się w skupisku miejscowej ludności. Narzucona<br />
centralizacja władzy spowodowała, że łacina stała się językiem<br />
urzędowym, który błyskawicznie stał się językiem całej Italii.<br />
Łacina tak głęboko się zakorzeniła wśród podbitych ludów, że<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Pole Walki-<br />
Łacińskie dziedzictwo<br />
Europy (cz. 1)<br />
-17-<br />
niektórzy buntownicy przeciwko Rzymowi, wydając swoje suwerenne<br />
monety, opatrywali je łacińskimi napisami!<br />
Imperium Rzymskie rozrastało się na kształt ogromnego<br />
dębu, zajmując powoli całe Śródziemnomorze. Charakterystyczny<br />
jest fakt, że mowy Rzymian nie narzucano nikomu siłą i nie<br />
stosowano językowych represji, podobnie jak dzisiaj język angielski,<br />
łacina była językiem niezbędnym w życiu ogromnego i<br />
wielonarodowego imperium. Cesarz August dysponował 25 legionami<br />
strzegącymi granic państwa, co dawało łącznie 250 000<br />
żołnierzy mówiących po łacinie i stacjonujących w różnych prowincjach<br />
imperium. Za żołnierzami przybywali urzędnicy zaprowadzający<br />
na podbitych ziemiach prawo Rzymu, oczywiście w<br />
mowie stolicy. Rzymscy nauczyciele uczyli dzieci w podbitych<br />
krajach łacińskiego alfabetu i opowieści o Eneaszu, Romulusie i<br />
Remulusie.<br />
Mimo że łacina była językiem urzędowym stolicy cesarstwa<br />
i językiem międzynarodowym, to latynizacja napotykała zewnętrzne<br />
i wewnętrzne przeszkody, które ostatecznie miały rozerwać<br />
całe cesarstwo. Napięcia te były na granicy cywilizacja-<br />
-barbaria oraz łacina-greka. Tak też łacina na Wschodzie pozostawała<br />
jedynie językiem wąskiej grupy społecznej – rzymskiej<br />
administracji. Gdy więzi scalające imperium osłabły, latinitas na<br />
Wschodzie szybko zanikła, a Cesarstwo rozpadło się na część zachodnią<br />
– łacińską i wschodnią – grecką, ze stolicą w Konstantynopolu.<br />
To powiązanie doprowadziło do tego, że rzymską kulturę<br />
można zrozumieć jedynie z perspektywy Aten, a łacina przekształciła<br />
się z nieokrzesanej mowy wieśniaczej w język literatury<br />
Zachodu dzięki grece.<br />
Pierwszym pisarzem łacińskim był wyzwolony przez Liwiusza<br />
Andronikos, który przełożył z greki Homerową „Odyseję”.<br />
Po Androniku największe zasługi dla rozwoju języka literackiego<br />
okresu przedklasycznego miał Enniusz – zapoczątkował
on hellenizację literatury poprzez wprowadzanie do niej greckich<br />
wyrazów. Mowa Rzymian szybko się hellenizowała, wchodząc<br />
w epoce klasycznej w koleiny grecko-rzymskiej cywilizacji. Język<br />
okresu cycerońskiego i augustowskiego nazywany jest „złotą<br />
łaciną”. Niestety, późniejsze wieki doprowadziły do rozkładu języka,<br />
zamiast udoskonalenia. W „złotej łacinie” należałoby szukać<br />
tajemnicy literatury, nie w rozwoju gatunków literackich, ale<br />
w sposobie, w jaki rzymski duch przyswajał Zachodowi spekulatywną<br />
myśl grecką. Należało ją wpierw uzmysłowić, a potem<br />
wyrazić skonkretyzowaną w najwłaściwszych słowach. Dlatego<br />
też Cyceron, Wergiliusz i Owidiusz, gdy formułują zdania, czynią<br />
to rozważnie i z zastanowieniem, a to, co mówią rzadko kiedy<br />
brzmi naiwnie.<br />
W późniejszym czasie, po zerwaniu grecko-łacińskiego<br />
aliansu, odziedziczony został konflikt między cywilizacją hellenizmu<br />
a rzymskim kompleksem przynależności do prostszego,<br />
surowszego świata, który doprowadził do mitologizacji epoki<br />
Augusta jako spełnionego „złotego wieku”. Niektórzy pisarze<br />
próbowali nawiązywać lub rywalizować z twórczością tamtego<br />
okresu, tendencje te podtrzymała szkoła broniąca anachronicznego<br />
języka augustowskiego jako podstawowej formy łaciny literackiej.<br />
W poszukiwaniu ducha rzymskości, poniekąd zatraconego<br />
w zhellenizowanej literaturze „złotego wieku”, zaczęto hołdować<br />
archaicznym wzorom literackim okresu sprzed Cycerona. Nieste-<br />
-Pole Walki-<br />
-18-<br />
ty, sięganie do korzeni ograniczało się jedynie do formalizmu<br />
staczającego się w manieryzm. Stan taki doprowadził do rozziewu<br />
między językiem pisanym a codzienną mową. Książkowa łacina,<br />
trzymająca się z dala od żywego słowa, zaczęła także kostnieć,<br />
tracić swoją pozłotę. Język zaczął się staczać, stając się pośledniejszą<br />
formą literacką, później nazwaną „srebrną łaciną”.<br />
Ta znieruchomiała tafla literackiej łaciny późnego cesarstwa<br />
(III-IV w.) słabo już odbijała refleksy dawnego blasku poezji<br />
i prozy. Wieczne Miasto, które wszystko zagarnęło, wszystko<br />
przyswoiło, a świat kształtowało wedle własnej normy<br />
latinitatis, gdy ta zaczęła się paczyć, samo dotknięte zostało niemocą.<br />
Poziom literacki tak bardzo się obniżał, że zaledwie można<br />
powstrzymać się od stwierdzenia o całkowitej pustce myślowej,<br />
która w III i IV stuleciu ogarnęła umysły potomków Romulusa.<br />
Lecz oto wyłaniał się już świat nowy, w którym „Dobra<br />
Nowina” już wkrótce odrodzić miała latinitas w duchu nauki Jezusa<br />
Chrystusa.<br />
Opracował na podstawie książki<br />
„Łacina w kulturze polskiej” A.W. Mikołajczyka<br />
Kamil Rytarowski<br />
Dinesh D’Souza<br />
Główny powód odcięcia się ateistów od chrześcijaństwa<br />
Ateiści spędzają sporo czasu na myśleniu o motywach leżących u podstaw wiary. Dlaczego<br />
ludzie religijni wierzą w te niedorzeczności? Gdy odwrócisz pytanie i zapytasz ateistów dlaczego<br />
nie wierzą, odpowiedzą: „Bo nie mamy wystarczającego potwierdzenia. Nie wierzymy, bo nie ma<br />
dowodów”. Jeżeli jednak o tym pomyślisz, to dojdziesz do wniosku, że jest to mało adekwatne wytłumaczenie<br />
– jeśli uważasz, że nie ma dowodu na istnienie Boga, wówczas po prostu się tym nie<br />
przejmujesz. Żyjesz swoim życiem tak, jakby Boga nie było.<br />
Nie wierzę w jednorożce, więc wiodę życie tak, jak gdyby one nie istniały. Nie napisałem<br />
żadnej książki w rodzaju „Koniec jednorożców”, „Jednorożce nie są wielkie”, czy też „Jednorożec<br />
urojony”, a ponadto nie wypełniam swojego czasu dotyczącą ich obsesją. Cel do którego zmierzam,<br />
to fakt, że tamci ludzie, nie wierzą w istnienie Boga, ale mimo to aktywnie starają się usunąć religię<br />
ze społeczeństwa, publikują ateistyczne nagrania, a także zwołują konferencje. Zdecydowanie musi<br />
chodzić o coś więcej niż zwykły brak wiary.<br />
Gdy przyjrzycie się uważnie przesłankom przyświecającym współczesnym ateistom, to zauważycie, że oni w zasadzie nawet<br />
nie odrzucają chrześcijańskiej teologii. Nie jest tak, że protestują przeciw Zmartwychwstaniu lub rozstąpieniu się morza; skupiają<br />
się raczej na chrześcijańskiej moralności, a w szczególności na chrześcijańskich zakazach dotyczących seksu. Analizują wszelkie<br />
chrześcijańskie „Nie będziesz…” – homoseksualizm jest zły; rozwody są złe; cudzołóstwo jest złe; seks przedmałżeński jest zły –<br />
po czym spoglądają na własne życie i mówią: Jeżeli wszystko to jest naprawdę złe, to ja jestem zły. Ale ja nie jestem zły – jestem<br />
wspaniały. Muszę więc dokonać reinterpretacji lub wyzwolić się z tych oskarżycielskich nauk, gdyż stawiają mnie w złym świetle”.<br />
Jak to robią? Jednym ze sposobów jest chrześcijaństwo w wydaniu liberalnym. Należy po prostu dokonać ponownej interpretacji<br />
chrześcijańskiego nauczania tak, by przestało ono oznaczać to, co znaczy tak naprawdę. Lepiej oczywiście zapytać skąd bierze<br />
się moralność. Cóż – wychodzi ona z jednego lub dwu źródeł. Pojawia się w nas – wówczas są to reguły, które ustalamy sami, albo<br />
też ma swoje źródło w transcendencie. Chcąc pozbyć się Boga trzeba więc tylko usunąć cień moralnego osądu. Nie oznacza to, że<br />
zupełnie odsuwa się moralność, jednakże zostaje ona ograniczona wyłącznie do tego, co społeczeństwo wytworzyło gwoli własnego<br />
pożytku. Moralność może być zmienna, a stare zasady oddalone. Pokazuje to dlaczego może to być bardzo atrakcyjna propozycja<br />
dla kogoś, kto pragnie wieść życie nieobarczone nakazami i zakazami chrześcijańskiej obyczajowości.<br />
Wywiad z Dineshem D’Souzą, przeprowadzony dla www.salvomag.com<br />
Rozmawiała Marcia Segelstein, tłum. Mariusz Matuszewski<br />
Krzyżowiec 2/2010
Na jednej z ekskluzywnych konferencji naukowych dla lekarzy<br />
i studentów ostatnich lat medycyny jeden z prelegentów,<br />
polecając najnowszy środek antykoncepcyjny wypowiedział takie<br />
słowa: „Jeśli nie upowszechnimy tego, to pozostanie nam to”<br />
i w tym momencie wskazał na ekran rzutnika, na którym pojawiło<br />
się zdjęcie zmasakrowanego w wyniku aborcji dziecka. 1<br />
„Ryzykując zarzut, że się powtarzam, chciałbym przypomnieć,<br />
że grupa, która najczęściej stosowała medyczne zabiegi<br />
przerywania ciąży, była tą grupą społeczną, która, ogólnie rzecz<br />
ujmując, najczęściej uciekała się do antykoncepcji.” 2 Powyższe<br />
słowa wypowiedział znany seksuolog, dr Alfred E. Kinsey podczas<br />
konferencji dotyczącej medycznych zabiegów przerywania<br />
ciąży. Nikt nie może zlekceważyć tych słów mówiąc, że wypowiedział<br />
je ktoś „niekompetentny”. W końcu ich autor znany jest<br />
ze swych rewolucyjnych badań, mających na celu liberalizację<br />
sfery seksualnej nie tylko w kontekście popularyzacji antykoncepcji<br />
czy też zabijania nienarodzonych, ale również promowania<br />
praktyk homoseksualnych jako tych rzekomo „naturalnych”<br />
dla człowieka. 3<br />
Jesteśmy świadkami, że dziś otwarcie wmawia się już nawet<br />
dzieciom, że ci którzy zabraniają im „uprawiać” seks dopuszczają<br />
się pogwałcenia ich praw i wolności, a sfera seksualna<br />
jest prywatną sprawą, do której nikt nie ma prawa się wtrącać.<br />
Ważne tylko, aby postawa była swobodna i nieskrępowana, „no i<br />
nie można zapomnieć, by odpowiednio się zabezpieczyć”. Ale<br />
nawet jeśli „coś” wymknie się spod kontroli to nic. Jeśli nie poskutkowała<br />
antykoncepcja, mamy jeszcze aborcję. Bez hamulców,<br />
bez problemów, bez moralności. A biznes kwitnie, kręci się<br />
interes, a że cierpią niewinni? Przecież wszyscy znamy słowa<br />
Stalina, który powiedział: „Jedna śmierć to tragedia, milion – to<br />
statystyka”. Kto by się przejmował tysiącami niewinnych dzieci,<br />
które codziennie giną w wyniku aborcji? Marian Faux znalazł o<br />
wiele bardziej medialny temat: „Obraz dziesiątków tysięcy kobiet,<br />
które są okaleczane na całe życie lub zabijane każdego roku<br />
z powodu nielegalnych aborcji, był tak przekonującym elementem<br />
propagandy, że można wybaczyć ruchom przeciwnym aborcji<br />
brak weryfikacji faktów.” Więc już wiemy, że argument zabitych<br />
dzieci jest mało przekonujący, musimy dostosować się do<br />
tematyki narzuconej, czyli rzekomego dobra kobiety. Tak, to rzeczywiście<br />
straszne, że pod przykrywką korzyści dla kobiet czyni<br />
się z nas żywe mięso armatnie w tej krwawej rzezi o pieniądze.<br />
Milczy się o medycznych konsekwencjach aborcji, zapomina się<br />
wspomnieć o syndromie postaborcyjnym (psychicznych konsekwencjach<br />
zabiegu aborcji dla matki, ojca, rodzeństwa zabitego<br />
dziecka, a nawet personelu medycznego asystującego przy aborcji),<br />
a fakt, że 23% kobiet, które pozwoliło na zabicie swego<br />
dziecka podejmuje próby samobójcze, 4 tak jakby nie istniał.<br />
O co więc walczą te, które najgłośniej krzyczą puste hasła,<br />
domagając się „praw kobiet”, „wolności wyboru” i tym podobnych?<br />
Czy mają na celu dobro swej płci? Wprost przeciwnie –<br />
chodzi o zasobność portfeli bądź też zranioną duszę i zaburzenia<br />
psychiczne, jakie pozostawiła aborcja oraz fakt, że zabiły własne<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Pole Walki-<br />
Kompromis<br />
cuchnący siarką<br />
-19-<br />
dziecko, a kolejne nie zostało dane.<br />
Wiele osób nie dostrzega grozy problemu, jakim jest tzw.<br />
kompromis aborcyjny, bojąc się, że naruszenie obecnego status<br />
quo może wywołać zliberalizowanie obecnie obowiązującego<br />
prawa. Taka postawa wskazuje na to, że w ich oczach fakt mordowania<br />
nienarodzonych jest, jak to ujął Stalin, tylko statystyką.<br />
Ale aborcja to nie statystyka, którą z konieczności należy akceptować,<br />
by się nie pogorszyła. Aborcja, niezależnie od tego, czy<br />
prawnie dopuszczalna w niektórych czy też we wszystkich przypadkach,<br />
jest morderstwem, któremu kategorycznie należy się<br />
sprzeciwić. A te osoby, które pod dyktando feministek i <strong>lew</strong>icy<br />
nie chcą naruszać kompromisu, muszą być świadome, że biorą<br />
na siebie współodpowiedzialność za dokonywane morderstwa.<br />
Mamy obowiązek przerwać ten niekończący się łańcuch przemocy,<br />
a w walce tej nie możemy pozwolić ani na bierność, ani na<br />
kompromis. Zatem, jak mawiała św. Joanna d’Arc: „Niech rycerze<br />
walczą, a Bóg da zwycięstwo!”<br />
Katarzyna Stępkowska<br />
1. Mowa o Konferencji Naukowo-Szkoleniowej Oddziału Lubelskiego Polskiego<br />
Towarzystwa Ginekologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego,<br />
która odbyła się w dniu 18 grudnia 2009 r. w Lublinie.<br />
2. Słowa te wypowiedziane zostały przez Alfreda E. Kinseya podczas konferencji<br />
naukowej sponsorowanej przez Planned Parenthood Federation of America, która<br />
poświęcona była medycznym zabiegom przerywania ciąży. Konferencja odbyła<br />
się w kwietniu 1955 roku.<br />
3. Na podstawie badań, przeprowadzonych na więźniach oskarżonych o przemoc<br />
i zbrodnie na tle seksualnym, a uogólnionych na całą populację Stanów Zjednoczonych,<br />
homoseksualizm został wykreślony z listy chorób.<br />
4. Z danych według badań opublikowanych przez dr. Speckhardta na Uniwersytecie<br />
Minnesota.<br />
Jestem pewien, że gdybym zginął, każdy z Was zajmie<br />
moje miejsce, nadal prowadząc walkę o honor naszego<br />
Zakonu i dla dobra Świętego Kościoła Rzymskiego.<br />
Panowie rycerze! Ruszajmy po śmierć, nadszedł nasz<br />
wielki dzień!<br />
Wielki Mistrz Jean de la Valette<br />
podczas Wielkiego Oblężenia Malty (1565 r.)
Ten, kto stwarza, daje samo<br />
istnienie, wydobywa coś z<br />
nicości – Ex nihilo sui et subiecti<br />
(…) i ten ściśle określony sposób<br />
działania jest właściwy<br />
wyłącznie Wszechmogącemu.<br />
Twórca natomiast wykorzystuje<br />
coś, co już istnieje i czemu on<br />
nadaje formę i znaczenie. Taki<br />
sposób działania jest właściwy<br />
człowiekowi jako obrazowi<br />
Boga.<br />
Ojciec Święty Jan Paweł II (1978-2005)<br />
Jan Paweł II pisał w „Liście apostolskim do artystów”,<br />
że o chrześcijańskim poglądzie na sztukę<br />
świadczy biblijna relacja między dobrem a pięknem:<br />
„kiedy Bóg widział, że było dobre to, co stworzył, widział<br />
zarazem, że było piękne”. Sztuka klasycznie ujmowana<br />
miała być pomostem między Bogiem a wiernymi,<br />
przekazywaniem prawd wiary, a także symbolicznym<br />
porozumiewaniem się wierzących między<br />
sobą. Przed nastaniem chrześcijaństwa relacja piękna i<br />
dobra była dostrzegalna w kolebce klasycznej kultury<br />
europejskiej. Grecy, postrzegając piękno jako widzialność<br />
dobra, a dobro jako konieczny warunek piękna, zespolili je<br />
w jednym pojęciu, tj. piękno-dobroci – kalokagathii. Piękno-dobroć<br />
było konceptem zarówno etycznym, jak i estetycznym wynikającym<br />
z twórczego działania nakierowanego na urzeczywistnianie<br />
dobra.<br />
-Pole Walki-<br />
Sztuka odzwierciedlania<br />
wyższego porządku<br />
-20-<br />
Przewartościowanie tych kanonów kultury europejskiej, zastąpienie<br />
absolutnej prawdy wynikającej z urzeczywistnienia dobra,<br />
„prawdą” zależną od wyobraźni i motywów twórcy doprowadziły<br />
do tego, że sztuka zmieniła swe klasyczne znaczenie i<br />
swój właściwy cel. Sztuka niesłużąca prawdzie absolutnej utożsamianej<br />
z Wszechmogącym jako źródłem wszystkiego, co istnieje,<br />
stała się projekcją wszystkiego, co w człowieku zawarte.<br />
Wszystkiego, co szlachetne, ale także tego, co jest w<br />
nim podłe. Przyczyną takiego stanu sztuki jest utrata zainteresowania<br />
twórców kultem religijnym, który tradycyjnie stanowił<br />
motyw twórczości artysty, na rzecz kultu własnego rozumu<br />
lub, wręcz przeciwnie, romantycznego pogrążenia się<br />
w swej zmysłowości.<br />
Artysta, który nie posiada<br />
wystarczającej oryginalności, aby<br />
stworzyć swój niepowtarzalny świat,<br />
przyłącza się do awangardy.<br />
Mikołaj Gómez Dávila (1913-1994)<br />
Od sławnej, niezamierzonej kontrowersji fowistów (fr.<br />
Les Fauves – „dzikie zwierzęta”), odłamu ekspresjonistów<br />
na „Salonie Jesiennym” w 1905 roku celem artystów stała<br />
się negacja europejskich kanonów sztuki. Pejzaże i portrety<br />
na wystawie fowistów przedstawiały zdeformowane kształty<br />
Krzyżowiec 2/2010
ciał ludzkich, a pstrokate kolory zrywały z łacińskimi normami<br />
kultury, wyrażając żywiołowy prymitywizm plastyczny łączący<br />
się z orientalnymi figurami ludzkimi. Upadek prymitywizmu fowistów<br />
zapieczętował z kolei futuryzm, który nie tyle odchodził<br />
od kanonów sztuki, co sztuką traktowaną jako wywrotową bronią<br />
chciał wysadzić w powietrze stare formy, nomen omen wysadzać<br />
również muzea. Był to nurt aktywistyczny: parafrazując<br />
Mikołaja Gomeza Davilę, była to sztuka uciekająca w każdym<br />
kierunku, za każdą cenę.<br />
Sztuka humanistyczna, która przedmiotem swoich zainteresowań<br />
uczyniła samego człowieka zarówno co do tematu jak i<br />
samego tworzywa, jest faktyczną profanacją, desakralizacją<br />
twórczości. Tak pojęta sztuka, w miejsce Boga stawiająca artystę,<br />
zaprzestała odkrywać niewyrażalny porządek kosmosu i<br />
przekazywać prawdę objawioną. Sztuka tak rozumiana zrodziła<br />
się z pychy artysty – jest grzechem pierworodnym, który konstytuuje<br />
sztukę współczesną. Cokolwiek moglibyśmy o niej powiedzieć,<br />
sztuka współczesna zasadą kalokagathii (piękna-dobroci)<br />
już od dawna się nie kieruje. Skoro sztuka „nowych<br />
czasów” nie wyraża już dobra, to zbawić świata jako<br />
takiego już nie może (pośrednio poprzez choćby odniesienie<br />
do atrybutów Boga), w najlepszym wypadku<br />
może świat jedynie ozdobić.<br />
Istota znaczenia pojęcia sztuki współczesnej zawiera<br />
się w przymiotniku modern – „współczesny”.<br />
Zakłada on permanentną chwilowość sztuki jako procesu<br />
twórczego, jak i samego dzieła, a samo bycie artystą<br />
polega na wyczuciu estetyki „ducha czasu”. U<br />
jednego z wpływowych swego czasu heglistów Benedetto<br />
Croce czytamy: „sztuka jest identyczna z intuicją,<br />
intuicja z liryzmem, liryzm z ekspresją, a ekspresja<br />
z pięknem”. Charakterystyką sztuki współczesnej<br />
jest jej zerwanie z perspektywą trwania dzieła w czasie.<br />
Same nazwy nowych kierunków wskazują na jej<br />
chwilowość np. performance („przedstawienie”), konceptualizm,<br />
happening („zdarzenie”) etc. I tak np. nie<br />
istnieją kategorie, wobec których dzieło, jaką jest ikona<br />
(obraz sakralny) można by przyrównać do flash<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Pole Walki-<br />
-21-<br />
moba („chwilowego tłumu”). Ikona nie jest<br />
dziełem jednostkowym, jest tym samym obrazem<br />
powielanym przez kolejnych twórców.<br />
Flash mob jest krótkotrwałym zdarzeniem, którego<br />
istotą jest chwilowe zerwanie z logiką systemu<br />
społeczno-kulturowego – czarnym kotem<br />
przechodzącym dwa razy na oczach Neo w Matrixie.<br />
Zasadą sztuki współczesnej jest przekraczanie<br />
granic konwencji poza zastałą przestrzeń<br />
symboliczną, przy czym istotą jest samo przejście<br />
niż cel tego przejścia. „Ruch jest wszystkim,<br />
cel jest niczym”, cytując innego klasyka filozofii<br />
historycyzmu.<br />
Współczesna sztuka postmodernistyczna –<br />
kultura zmęczenia, przygodności i ironii w<br />
swym nadętym zróżnicowaniu symbolizuje wegetatywną,<br />
podlejszą stronę człowieka. Symbolizuje<br />
niższy porządek – alienację i tyranię codzienności<br />
ponowoczesnego człowieka. Aby jednak nie kończyć<br />
rozważań nad kwestią upadku sztuki zbyt pesymistycznie, warto<br />
odnieść się do słów prof. Plinio Corrêa de Oliveiry, będących<br />
wskazówką do odnalezienia zatraconego poczucia piękna w naszej<br />
kulturze:<br />
Zgodnie ze Scholastyką, piękno polega na jedności znajdującej<br />
się w różnorodności. Uznajemy daną rzecz za piękną wtedy,<br />
gdy elementy składowe tworzą całość. Byty podzielone, nie stanowiące<br />
całości nie mają ani piękna, ani nie są atrakcyjne. To<br />
jedność nadaje bytom piękno i nadaje wartość dzięki swoim różnorodnym<br />
elementom. Tak więc jedność stanowi formę piękna, a<br />
różnorodność stanowi materię piękna, element drugorzędny, ale<br />
niezbędny dla piękna.*<br />
* Fragment z: „Duch Rewolucyjny i Kontrrewolucyjny”<br />
Michał Specjalski
„Św. Aniela Merici zauważyła, że «nieporządek<br />
na świecie jest skutkiem nieporządku<br />
w rodzinie». Ów nieporządek wyraża się<br />
w spustoszeniach, jakie wywołuje rozwód. Jak zwykle w wyniku<br />
rozpadu więzi małżeńskich najbardziej cierpią dzieci. A jak mówi<br />
św. Tomasz «doskonałe życie małżeńskie oznacza duchowe poświęcenie<br />
rodziców dla dobra ich dzieci».”<br />
Często zadajemy sobie pytanie, dlaczego małżeństwa się<br />
rozpadają i co należy zrobić, aby mimo zawirowań życiowych<br />
trwały? Z tej to przyczyny prezentujemy niniejszy artykuł Plinia<br />
Corri de Oliveira na temat mitu romantycznego postrzegania miłości<br />
i jego negatywnych konsekwencji.<br />
Po przeanalizowaniu wielu prac poświęconych krytyce rozwodów,<br />
możemy dojść do wniosku, iż wszystkie one zasługują<br />
na pochwałę ze względu na powagę i jasność wywodów oraz<br />
zrównoważone rozumowanie.<br />
Jednak prawie we wszystkich tych pracach wykorzystywane<br />
są argumenty akademickie, które mogą być przekonujące jedynie<br />
dla intelektualistów mających dobre intencje. Zasadniczo<br />
jednak, nie można ich stosować chcąc przekonać opinię publiczną,<br />
która reprezentując poglądy od obstawania przy nierozerwalności<br />
związków małżeńskich po popieranie rozwodów, bardziej<br />
skłania się ku drugiemu stanowisku.<br />
Dlatego też zwolennik rozwodów może być sprowadzony<br />
do roli biernego, znudzonego i zakłopotanego odbiorcy, wysłuchującego<br />
rozstrzygających argumentów, potwierdzonych faktami<br />
i liczbami na temat, jak bardzo krzywdzący jest rozwód dla<br />
rodziny i dla całego państwa.<br />
Może nawet przez chwilę pozostanie on cicho, jedynie<br />
szemrząc coś<br />
pod nosem,<br />
ale po chwili<br />
powróci do<br />
punktu wyjścia<br />
mówiąc:<br />
"No dobrze,<br />
wobec tego<br />
nieszczęśliwi<br />
małżonkowie<br />
nie mogą na<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Religia i Cywilizacja<br />
Rozwód a romantyzm<br />
-22-<br />
nowo zacząć swojego<br />
życia? Czy jest to sprawiedliwe,<br />
aby pozbawiać<br />
ich prawa do zbudowania<br />
na nowo własnego<br />
szczęścia?"<br />
Przeciwnicy rozwodów<br />
dobrze wiedzą,<br />
jak częste są tego rodzaju stanowiska. I nawet dobitne argumenty<br />
logiczne nie są w stanie przekonać tych ludzi. Dlatego też efektywna<br />
kampania przeciw rozwodom, jeśli chce do nich trafić,<br />
musi wziąć ten fakt pod uwagę.<br />
Musimy sobie zdać sprawę z tego, że jeszcze nie udało się<br />
w pełni znaleźć sposobu dotarcia do ludzi o takiej właśnie mentalności.<br />
Koniecznie trzeba poznać przyczynę takiego stanu rzeczy<br />
i znaleźć argumenty, które na nich podziałają. Z tego powodu<br />
piszę o romantyzmie.<br />
Książki historyczne uczą nas, iż romantyczny sposób myślenia<br />
już dawno umarł. Jest to prawda, jeśli mówimy o romantyzmie<br />
jako o pewnym ruchu w literaturze czy sztuce. Ale czy rzeczywiście<br />
jest to prawda, jeśli zasadniczo mówimy o życiu? Czy<br />
rzeczywiście romantyczny sposób myślenia i czucia nie ma<br />
obecnie żadnego wpływu na mentalność? W szczególności zaś<br />
nie ma wpływu na sprawę rozwodów? Czy dzisiaj postawy ludzkie<br />
są wolne od wpływu romantyzmu?<br />
Najpierw przypomnijmy sobie kilka typów bohaterów romantycznych.<br />
Pierwszy typ bohatera "uczuciowego". To młodzian<br />
o wytwornych i wyraźnych rysach, którego wielkie melancholijne<br />
oczy są zapatrzone w odległy horyzont. Ma on zmierzwione<br />
włosy i niedbałe ubranie. Jest człowiekiem wielkich nieokreślonych<br />
aspiracji, męczonym szukaniem "prawdziwej miłości".<br />
W najskrytszym zakamarku duszy kryje się trwoga. Są tam<br />
nieopisane pragnienia znalezienia "bratniej duszy", która go zrozumie.<br />
Przecież gdzieś musi istnieć taka istota na tym świecie.<br />
On jej rozpaczliwie poszukuje, bo tylko z nią będzie<br />
szczęśliwy...<br />
Krzyżowiec 2/2010
Drugi typ bohatera romantycznego, to typ "straszny". Pod<br />
względem moralnym jest on identyczny z pierwszym typem. Pozbawiony<br />
on jest męskości, choć jest masywnej, atletycznej budowy<br />
i ma raczej ciemną urodę z oper Wagnera. Ma wysoki status<br />
społeczny i ogromne wpływy. Właściwie ma<br />
wszystko, co tylko życie może zaoferować. Jednak<br />
- i tu mamy romantyczny scenariusz - w<br />
jego sercu jest głęboka rana, paląca miłość, kolosalne<br />
rozczarowanie, które sprawia, że jest zimny,<br />
bo jest przekonany, że nigdy tu na ziemi nie<br />
znajdzie wielkiej miłości, która sprosta jego pragnieniom.<br />
Symetrycznie mamy wzory bohaterek romantycznych.<br />
Nietrudno będzie znaleźć parę typowych<br />
przykładów.<br />
Pierwszy, to typ "delikatnej" kobiety. Jest<br />
ona czarująca, ma filigranową budowę ciała i delikatną<br />
duszę. Zaczyna płakać, jak tylko pojawi<br />
się drobny ból. Jakiekolwiek zawirowania duszy sprawiają, że<br />
cierpi. Nosi w swoim sercu wielkie pragnienie poświęcenia się<br />
komuś i pragnie, aby ktoś ją chciał. Ta kobieta wymaga opieki z<br />
powodu swej kruchości, którą odzwierciedla jej spojrzenie, melancholijny<br />
głos, wytworność cech oraz delikatny wygląd.<br />
Innym przykładem będzie typ "wspaniały", "majestatyczny".<br />
Olśniewająca piękność z postawą i zachowaniem godnym<br />
królowej. Jest naturalnym centrum uwagi, szacunku i poświęcenia.<br />
Ma wyniosłą (i zgubną) prezencję. Ale oczywiście w głębi<br />
jej duszy jest ukryty ogromny i rozdzierający ból. To gorycz<br />
przeszłego rozczarowania. Niepokój i brak nadziei na znalezienie<br />
kogoś, kto by ją zrozumiał. U jej stóp poeci, książęta, milionerzy<br />
bezskutecznie jęczą i błagają. A ona pozostaje niewzruszona. Z<br />
wyniosłym wzrokiem, z jeszcze większym i głębszym smutkiem<br />
szuka w najodleglejszych zakamarkach świata przez całe życie<br />
czegoś, czego nigdy nie znajdzie. A czego szuka? Szczęścia<br />
wielkiej miłości, tak jak ją rozumie. Miłości zgodnej z jej "najszlachetniejszymi"<br />
i wyimaginowanymi aspiracjami. Przechowuje<br />
to wszystko w sercu jak jakąś wielką tajemnicę.<br />
Być może, drogi Czytelniku, będziesz się śmiał, bo czyż<br />
nie jest to staromodne? Ale czy ktokolwiek dzisiaj, jeśli zobaczy<br />
młodego mężczyznę lub młodą kobietę, mknących we wspaniałych<br />
samochodach, w tej epoce lekkości, rekreacji<br />
i sportu będzie wątpił w to, że w tych<br />
oświeconych czasach romantyzm mamy już<br />
dawno za sobą? Współczesny młody człowiek<br />
jest praktyczny, silny, radosny, wydaje się być<br />
mocno osadzony w rzeczywistości i jest żądny<br />
sukcesu. Młoda dama jest także praktyczna, niezależna,<br />
przedsiębiorcza i często spragniona<br />
działania. Jest zadowolona ze swojego życia i<br />
pragnie czerpać wszystko, co ono jej daje. Co<br />
zatem ma ona wspólnego z bohaterką romantyczną,<br />
która doprowadzała nasze babcie do<br />
łez?<br />
Współczesny utylitaryzm stworzył klimat<br />
tolerancji dla małżeństw zawieranych z cynicznych<br />
pobudek finansowych. Nikt z nas nie za-<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
-23-<br />
przeczy, że na zawierane obecnie małżeństwa mają znacznie<br />
większy wpływ niż dawniej kalkulacje dotyczące stanu posiadania<br />
i wpływów społecznych danych osób. Ale gdyby ogromna<br />
liczba małżeństw w ten sposób zawartych skłoniła nas do konkluzji,<br />
że jest to ogólna zasada, to bardzo się<br />
zdziwimy.<br />
„Sentyment” wciąż pozostaje bardzo wpływowy,<br />
pomimo całego utylitaryzmu. I jeśli go<br />
przeanalizujemy, to dojdziemy do wniosku, że<br />
jest on powierzchowny i zmodernizowany w porównaniu<br />
z sentymentem ze starych romantycznych<br />
opowiadań.<br />
W demokratycznych czasach wyróżniające<br />
się i wyjątkowe charaktery nie są już akceptowane.<br />
Współczesny "bohater" jest "zwyczajnym<br />
chłopakiem", a bohaterka jest "fajną dziewczyną".<br />
Mechanizacja współczesnego życia zmusza<br />
ich do tego, aby w mniejszym stopniu odstawali<br />
od bohaterów z dawnych czasów, zwłaszcza jeśli chodzi o te niekończące<br />
się wędrówki umysłu.<br />
Wszystko to w jakiś sposób ogranicza sentymentalność<br />
oraz fantazjowanie. Jednak te ograniczenia nie występują jeśli<br />
chodzi o miłość. Wtedy zawsze mamy do czynienia z tym samym<br />
słodkim sentymentalizmem i tymi samymi nieokreślonymi<br />
pragnieniami. To jest to samo niezrozumienie, to samo poszukiwanie<br />
uczucia, ten sam kryzys, to samo pragnienie sentymentalnego,<br />
niekończącego się szczęścia i ta sama chroniczna niepewność.<br />
Aby tego dowieść, nie musimy przeprowadzać badań psychologicznych<br />
literatury czy filmów, które mamy w obfitości<br />
dzisiaj, a które naprawdę kształtują "ducha mas". Wystarczy, że<br />
nasz czytelnik będzie miał odrobinę rozsądku, aby przekonać się<br />
do naszych spostrzeżeń. W rzeczy samej, wiele współcześnie zawieranych<br />
małżeństw w wyniku tzw. zakochania się jest opartych<br />
na ideach bezpośrednio przepojonych romantycznym sentymentalizmem.<br />
I w tym jest problem. Obecnie istnieje część małżeństw zawieranych<br />
z wyrachowania, mając na względzie własne interesy<br />
oraz część opartych na tzw. uczuciu. I właśnie na te ostatnie ma<br />
wpływ romantyzm. Stąd ich trwanie w przeważającej mierze<br />
uzależnione jest od tego, jak długo ten wspólny<br />
interes bądź uczucie będzie w stanie utrzymać<br />
małżonków we wspólnocie.<br />
Nie ma potrzeby drążenia kwestii małżeństw<br />
zawieranych z wyrachowania. Myślę, że<br />
jest to zagadnienie zrozumiałe. Skoncentrujmy<br />
się raczej na wpływie romantyzmu.<br />
Przede wszystkim musimy podkreślić, że<br />
romantyzm jest z natury frywolny. Z góry zakłada<br />
istnienie wielkich cnót u "bohaterki" czy<br />
"bohatera". Ale w ostatecznej analizie cnoty te<br />
nie mają większego wpływu na przetrwanie<br />
wzajemnego uczucia. Sentymentalizm jest zasadniczo<br />
bardzo wyrozumiały. Wybacza prawdziwe<br />
moralne defekty, niewdzięczności, nie-
sprawiedliwości, a nawet otwarte zdrady. Ale<br />
nie wybacza trywialności!<br />
Taką trywialnością będzie np. chrapanie<br />
w nocy, nieświeży oddech bądź jakiekolwiek<br />
drobne niedomaganie natury ludzkiej,<br />
przywara, która może raz na zawsze zabić<br />
romantyczne sentymenty. Romantyczne sentymenty,<br />
o czym należy pamiętać, mogą spowodować,<br />
że od tych błahych powodów z łatwością<br />
można przejść do znacznie poważniejszych<br />
przyczyn uskarżania się.<br />
A wtedy codzienne życie jest niekończącym<br />
się pasmem błahych wymówek, które<br />
trudno znieść komukolwiek. Z tego powodu<br />
powszechne staje się mówienie o rozczarowaniach, które<br />
przychodzą po miesiącu miodowym. "Po tym okresie - raz mi<br />
ktoś powiedział - moja żona nie zwodziła mnie, ale napełniła<br />
rozczarowaniem".<br />
Romantyzm ze swej istoty i z definicji stworzony jest z iluzji,<br />
z zachcianek, niekontrolowanych namiętności i nieprawdopodobnych<br />
uczuć, które mogą istnieć tylko w świecie marzeń. W<br />
rezultacie, w krótkim czasie uczucia, które były jedyną psychologiczną<br />
podstawą małżeńskiej stabilności zaczynają gasnąć. Naturalnie<br />
ci, którzy znajdą się w takiej sytuacji życiowej, nie sięgają<br />
do sedna problemu. Nie rozumieją, dlaczego ich pragnienia były<br />
całkowicie nieosiągalne i szczerze dochodzą do prostego wniosku,<br />
że popełnili błąd. Nie znaleźli jeszcze tego szczęścia. Małżeństwo<br />
go im nie dało. Przyzwyczajeni do życia tylko wyłącznie<br />
dla siebie, szukając szczęścia swojego, a przyzwyczajeni do<br />
postrzegania szczęścia jako zaspokojenia sentymentalnych pragnień,<br />
będą sądzić, że ich życie zostało nieodwracalnie zrujnowane<br />
- o ile oczywiście nie będą się starali zaspokoić tych iluzji<br />
w inny sposób.<br />
Co więcej, będą<br />
sądzić podobnie o życiu<br />
wielu innych osób,<br />
które popełniły ten sam<br />
"błąd". Dlatego też<br />
rozwód będzie się jawił<br />
jako coś zupełnie<br />
koniecznego, jak<br />
powietrze, bez którego<br />
nie można żyć.<br />
Stąd, w tym stanie<br />
ducha i umysłu, jakie<br />
wrażenie może zrobić<br />
na nich poważna<br />
argumentacja sprzeciwiająca<br />
się rozwodom<br />
poparta suchym językiem statystyk?<br />
Taka osoba, przyzwyczajona do mentalnych wędrówek, ale<br />
nie do myślenia, nie zniesie jakiejkolwiek formy argumentacji, a<br />
zwłaszcza tej bardzo poważnej. Prosty język liczb wydaje się jej<br />
śmieszny.<br />
Stąd widać, że ci, którzy zgodnie z tradycyjnym naucza-<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
-24-<br />
niem Kościoła dotyczącym nierozerwalności<br />
związku małżeńskiego, nie trafiają do właściwych<br />
odbiorców używając argumentacji<br />
opartej na moralności czy zdrowym rozsądku,<br />
mówiąc o tym do osób, które są zainteresowane<br />
jedynie osiągnięciem własnego<br />
szczęścia w świecie marzeń i fantazji.<br />
I tutaj zmierzamy do końca.<br />
W końcowej analizie romantyzm jawi<br />
się jako czysty egoizm.<br />
Romantyk szuka jedynie własnego<br />
szczęścia. Myśli o miłości w takim znaczeniu,<br />
że ktoś inny jest instrumentem do osiągnięcia<br />
jego własnego szczęścia. Pragnie<br />
tego emocjonalnego szczęścia tak bardzo, że jeśli popuści wodze<br />
sentymentom, to jest on w stanie dopuścić się najgorszego zła,<br />
nie zważając na hamulce moralne i to, co podpowiada zdrowy<br />
rozsądek. Pragnie w brutalny sposób zaspokoić swoje instynkty.<br />
A przecież niczego nie można zbudować na egoizmie, w szczególności<br />
zaś rodziny.<br />
Dlatego koniecznie należy rozpocząć ogromną antyromantyczną<br />
ofensywę. Należy wytłumaczyć fundamentalną różnicę<br />
między miłością chrześcijańską a romantycznym sentymentalizmem,<br />
wciąż będącym w modzie. Należy tłumaczyć, że miłość<br />
chrześcijańska jest przeniknięta nadprzyrodzonością, jest pełna<br />
zdrowego rozsądku i równowagi; głęboko święta, autentyczna i<br />
szlachetna. Ona triumfuje nad dzikimi wędrówkami wyobraźni i<br />
zbuntowanymi zmysłami, i nad zmysłową, egoistyczną miłością<br />
niepohamowanych namiętności.<br />
Tak długo jak sentymentalno- romantyczna koncepcja<br />
wpływa na punkt widzenia zaręczonych par, każde małżeństwo<br />
będzie niepewne,<br />
ponieważ będzie ono<br />
zbudowane na<br />
niepewnej, trzęsącej<br />
się wulkanicznej podstawie<br />
ludzkiego<br />
egoizmu.<br />
Powszechnie<br />
twierdzi się, że rodzina<br />
jest podstawą<br />
społeczeństwa. Ale<br />
św. Augustyn naucza,<br />
że istnieją dwie<br />
społeczności: Państwo<br />
Szatana, zbudowane<br />
na miłości własnej,<br />
pozbawione Boga,<br />
oraz Państwo Boga<br />
oparte na miłości Bożej i pozbawione miłości własnej.<br />
Małżeństwa oparte na romantycznych sentymentach<br />
i egoizmie nie są fundamentami Państwa Bożego.<br />
Prof. Plinio Corrêa de Oliveira<br />
Tłum. Agnieszka Stelmach<br />
Krzyżowiec 2/2010
Czy święci w niebie współczują niedoli potępionych?<br />
Zdaje się, że święci w niebie współczują niedoli potępionych,<br />
bo:<br />
1. Współczucie pochodzi z miłości Boga. Lecz święci ci będą<br />
płonąć najdoskonalszą miłością. Będą więc w największym stopniu<br />
współczuć niedoli potępionych.<br />
2. Święci w niebie nigdy nie będą bardziej dalecy od współczucia<br />
niż sam Bóg. Lecz Bóg w jakiś sposób współczuje naszej<br />
niedoli; przecież zwiemy Go miłosiernym. Tak samo<br />
i aniołowie nam współczują. A więc święci w niebie będą współczuć<br />
niedoli potępionych.<br />
Wbrew temu: Każdy, kto współczuje drugiemu, ma poniekąd<br />
udział w jego niedoli. Lecz święci<br />
w niebie nie mogą mieć udziału w<br />
cudzej niedoli. A więc nie współczują<br />
niedoli potępionych.<br />
Odpowiedź: Dwojako można żywić<br />
w sobie miłosierdzie lub<br />
współczucie: po pierwsze, na sposób<br />
uczucia; po drugie, na sposób<br />
wyboru. Otóż u świętych w niebie<br />
może znaleźć się w niższej części<br />
ich jestestwa tylko takie uczucie,<br />
które wypływa z wyboru rozumu.<br />
Będzie zatem u nich jedynie to<br />
współczucie lub miłosierdzie, które<br />
wypływa z wyboru rozumu.<br />
Wtedy zaś tym sposobem z wyboru<br />
rozumu rodzi się miłosierdzie<br />
lub współczucie, gdy ktoś chce oddalić<br />
zło od drugiego. Toteż nie<br />
żywimy współczucia wobec tych,<br />
od których według sądu rozumu<br />
nie chcemy zła oddalić. Otóż<br />
grzesznicy, jak długo są na tym<br />
świecie, mogą bez uszczerbku dla<br />
Boskiej sprawiedliwości być przeniesieni<br />
ze stanu niedoli i grzechu<br />
w stan szczęśliwości. I dlatego<br />
święci w niebie mogą żywić dla<br />
nich współczucie i to zarówno na<br />
sposób wyboru woli: tak jak o Bogu, aniołach i zbawionych<br />
mówi się, że im współczują przez to, iż chcą ich zbawienia, jak i<br />
na sposób uczucia: tak jak współczują im dobrzy ludzie żyjący<br />
na tym świecie. Lecz w życiu przyszłym grzesznicy nie będą<br />
mogli być przeniesieni ze swojej niedoli [do szczęśliwości]. Stąd<br />
też nie może być współczucia dla ich niedoli na sposób rozumnego<br />
wyboru. I dlatego święci, którzy będą w niebie, nie będą mieć<br />
żadnego współczucia dla potępionych.<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Dlaczego święci radują się<br />
z męki potępionych?<br />
-25-<br />
Na 1. Wtedy miłość do Boga jest zarzewiem współczucia, kiedy<br />
powodowani nią chcemy usunięcia czyjejś niedoli. Lecz święci<br />
w niebie nie mogą z miłości chcieć usunięcia niedoli z potępionych,<br />
bo to sprzeciwia się Boskiej sprawiedliwości. A więc argumentacja<br />
zarzutu zawodzi.<br />
Na 2. W tym znaczeniu mówi się o Bogu, że jest miłosierny, ponieważ<br />
przychodzi z pomocą tym, którym — zgodnie z porządkiem<br />
swojej mądrości i sprawiedliwości — przysługuje uwolnienie<br />
od niedoli, a nie w tym, żeby litował się nad potępionymi,<br />
chyba karząc mniej niż na to zasługują.<br />
Czy święci w niebie cieszą się z kar ponoszonych przez<br />
bezbożnych?<br />
Zdaje się, że święci w niebie<br />
nie cieszą się z kar ponoszonych<br />
przez bezbożnych, bo:<br />
1. Cieszyć się z cudzego<br />
nieszczęścia świadczy o nienawiści.<br />
Lecz u zbawionych nie będzie<br />
żadnej nienawiści. Nie będą więc<br />
cieszyć się z niedoli potępionych.<br />
2. Święci w niebie będą<br />
w najwyższym stopniu podobni<br />
do Boga. Lecz „Bóg nie cieszy się<br />
z naszych kar". A więc również<br />
i święci nie będą się cieszyć z kar<br />
potępieńców.<br />
3. Żadnym sposobem nie może<br />
znaleźć się u świętego w niebie<br />
to, co jest godne nagany u człowieka<br />
żyjącego na ziemi. Otóż w<br />
człowieku żyjącym na ziemi najbardziej<br />
godne nagany jest, gdy<br />
cieszy się z kar ponoszonych<br />
przez innych, zaś najbardziej jest<br />
mu zalecone, żeby nad nimi bolał.<br />
W żaden więc sposób święci w<br />
niebie nie cieszą się z kar potępieńców.<br />
Wbrew temu:<br />
1. Psalmista powiada: „Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi<br />
karę"<br />
2. Izajasz pisze: „Wszelka istota patrzeć będzie na trupy ludzi<br />
aż do sytości widzenia". Lecz ta sytość oznacza zadowolenie duszy.<br />
A więc zbawieni będą cieszyć się z kar ponoszonych przez<br />
bezbożnych.<br />
Odpowiedź: Dana rzecz może sprawić radość w dwojaki
sposób: po pierwsze, sama przez się;<br />
gdy sprawia radość właśnie dlatego,<br />
że jest taką. I w ten sposób święci<br />
nie cieszą się z kar ponoszonych<br />
przez bezbożnych. Po drugie, przez<br />
przypadłość, tj. z powodu czegoś<br />
dołączonego. I w ten sposób święci<br />
będą radować się z kar ponoszonych<br />
przez bezbożnych: dostrzegając<br />
w nich porządek sprawiedliwości<br />
Boskiej i swoje uwolnienie, z którego<br />
będą się cieszyć. Tak więc<br />
sprawiedliwość Boska i swoje uwolnienie<br />
będą same przez się przyczyną<br />
radości świętych w niebie, a kary<br />
potępionych — przez przypadłość.<br />
Na 1. Cieszyć się z cudzego<br />
nieszczęścia jako takiego świadczy o<br />
nienawiści. Nie świadczy o niej, gdy<br />
cieszymy się z cudzego nieszczęścia<br />
z powodu czegoś dołączonego.<br />
W ten sposób bowiem niekiedy ten<br />
i ów cieszy się nawet z własnego<br />
nieszczęścia, np. gdy cieszy się<br />
z doznawanych utrapień, jako że one<br />
są pożyteczne do zasługi na życie<br />
wieczne, stosownie do słów Jakuba:<br />
„Za pełną radość poczytujcie to<br />
sobie, bracia moi, ilekroć spadają na<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
-26-<br />
nas różne doświadczenia".<br />
Na 2. Wprawdzie Bóg nie cieszy się<br />
z kar jako takich, to jednak cieszy<br />
się z nich, o ile są wymierzone przez<br />
Jego sprawiedliwość.<br />
Na 3. W człowieku żyjącym na<br />
ziemi nie jest godne pochwały, gdy<br />
cieszy się z cudzych kar samych<br />
w sobie. Jest jednak godne pochwały,<br />
jeżeli cieszy się z nich z powodu<br />
czegoś łączącego się z nimi.<br />
— Inaczej przedstawia się człowiek<br />
żyjący na ziemi, a będący w niebie.<br />
W pierwszym często powstają uczucia<br />
bez sądu rozumu. Niekiedy są<br />
one godne pochwały: gdy wskazują<br />
na dobre usposobienie duszy, np.<br />
wstyd, litość i żal za popełnione zło.<br />
W drugim może powstać jedynie<br />
takie uczucie, które następuje po<br />
sądzie rozumu.<br />
Św. Tomasz z Akwinu,<br />
fragment z Sumy Teologicznej,<br />
Tom 34 Rzeczy Ostateczne,<br />
s.106-109.<br />
o. Jacek Woroniecki<br />
Sentymentalizm zagrożeniem dla wiary<br />
(...) Stokroć niebezpieczniejszy jest w chwili obecnej ten nieuświadomiony sentymentalizm, który<br />
panuje wszechwładnie nad naszą umysłowością i wciska się do wszystkich jej dziedzin; jest on niewątpliwie<br />
największą zaporą w pracy wychowawczej mającej na celu rozwój tężyzny ducha.<br />
Miałem już sposobność zwrócić uwagę na to, jak zgubne skutki musi wywrzeć na umysły i charaktery<br />
młodzieży to systematyczne wpajanie jej sentymentalizmu przez niektóre podręczniki używane<br />
w naszych szkołach średnich. Tą drogą hoduje się ten nastrój biernego sentymentalizmu, tak fatalnie odbijający<br />
się następnie na całym naszym życiu społecznym. Cóż dziwnego, że następnie najważniejsze<br />
zjawiska życia duchowego sprowadzane bywają do funkcji uczuciowych! (...)<br />
Wobec tak przesadzonych mniemań o roli uczuć w naszym życiu moralnym nie sposób się dziwić,<br />
że i życie religijne jest u nas pogrążone w sentymentalizmie i że nie tylko ci, co stoją poza Kościołem i<br />
przejęli się nowożytnymi poglądami na genezę religii, wyprowadzają je z dziedziny uczuciowej psychiki<br />
ludzkiej, ale że nawet i wierzący, i praktykujący katolicy są przekonani, iż najważniejszą rzeczą w praktykach religijnych jest<br />
wzbudzenie w sobie uczuć. (...)<br />
Gorzej jest znacznie, gdy to błędne przekonanie o uczuciowej podstawie religijności spotykamy w życiu praktycznym osób<br />
wierzących, gdy ktoś sądzi, że nie można dostąpić rozgrzeszenia, jeśli się nie "czuje" skruchy, że "bez wzruszenia uczuciowego"<br />
nie warto się modlić, że miłość bliźniego polega na uczuciowej sympatii itd. To są gorsze objawy, bo nie z książek zaczerpnięte, ale<br />
z codziennego życia, które strasznie zostało zanieczyszczone tymi miazmatami sentymentalizmu. (...)<br />
Nie potrzeba chyba długo się rozwodzić nad koniecznością otrząśnięcia się z sentymentalizmu i uwolnienia odeń naszego życia<br />
religijnego. Póki tego nie uczynimy, będzie ono zawsze nosiło na sobie te cechy jakiejś bierności i niezdarności, które często<br />
paraliżują najlepsze poczynania. (...)<br />
Sentymentalizm może być zatrzymany i opanowany jedynie przez wysuwanie na pierwszy plan naszego życia moralnego<br />
woli, przez zrozumienie centralnej roli, jaką ma ona w nim do odegrania i przez ześrodkowanie około niej wszystkich wysiłków<br />
wychowawczych i samowychowawczych. (...)<br />
Fragment książki o. Jacka Woronieckiego OP, U podstaw kultury katolickiej, Lublin 2002.<br />
Krzyżowiec 2/2010
Z każdej strony placu paradnego, ze zwyczajnym i dość<br />
naturalnym entuzjazmem, wielki tłum obserwuje przemarsz<br />
Kró<strong>lew</strong>skich Grenadierów w ceremonialnych mundurach.<br />
Nowe taktyki walki dawno temu zepchnęły te mundury<br />
w zapomnienie. Jednak czarne spodnie, czerwone marynarki<br />
z białymi pasami, rękawiczki i ornamenty oraz wyróżniające<br />
się czapki z niedźwiedziej skóry są zachowane dla wyższych<br />
celów moralnych: kontynuowania tradycji sił zbrojnych i<br />
okazywania ludziom splendoru wojskowego życia.<br />
Chwała musi się wyrażać w symbolach. Rzeczywiście<br />
Bóg używa symboli, by pokazać człowiekowi swą wielkość.<br />
W tym, jak i we wszystkim innym, musimy naśladować<br />
Boga. Dlatego też istnieją mundury Kró<strong>lew</strong>skich Grenadierów<br />
oraz ich nieskazitelnie rytmiczny i równy marsz. Czuje się dumę,<br />
z którą żołnierz niesie narodową flagę, a dowódca oddziału nadaje<br />
kierunek paradzie. Niemal słyszymy warkot bębnów i odgłos<br />
trąbek. Wszystkie te symbole wyrażają moralne piękno właściwe<br />
życiu wojskowemu: wzniosłość uczuć, wolę oddania życia, zdolność<br />
do wysiłku, ryzyka i wygrywania;<br />
dyscyplinę, powagę i bohaterstwo.<br />
Jest tutaj chwała i to prawdziwa<br />
chwała, wypływająca z tej atmosfery.<br />
***<br />
Ale czy to jest właśnie prawdziwa<br />
chwała? Czy chwała składa się z anachronicznego<br />
ubioru, wykonywania manewrów<br />
nie mających nic wspólnego z nowoczesną<br />
bitwą, grania na bębnach i trąbkach oraz<br />
pewnego kroku, by wywołać na sobie i innych<br />
wrażenie, że jest się bohaterem? Czy<br />
chwała to „odważne” maszerowanie poprzez<br />
teren bez przeszkód i ryzyka lub atakowanie<br />
nieistniejącego przeciwnika,<br />
gdzie jedyną nagrodą są oszałamiające<br />
oklaski tłumów? Czy jest to chwała, czy<br />
też teatr?<br />
***<br />
Młody amerykański żołnierz z wojny<br />
koreańskiej ilustruje kolejny aspekt wojskowej chwały. Całkowicie<br />
pogrążony w tragedii konfliktu zbrojnego, wydaje się nie<br />
mieć zdefiniowanego wieku; posiada wigor młodości, lecz zaginęły<br />
świeżość i blask. Skóra wzmocniona niekończącymi się<br />
dniami prażącego słońca oraz nocami pełnymi wiatru i burz, zdaje<br />
się mieć moc tej zwierzęcej. Nie ma on najmniejszej obawy o<br />
elegancję swojego ubioru. Strój służy mu do ochrony przed surową<br />
przyrodą oraz ułatwia szybkie i sprawne ruchy w błocie, poprzez<br />
gąszcz, czy strome wzgórza – wszystko to w trakcie nieubłaganego<br />
tempa bitwy. Wszystko w tym człowieku jest zorientowane<br />
na walkę, stawianie oporu i atakowanie. Światło uśmiechu<br />
rzadko gości na jego twarzy. Wzrok zdaje się być przestawiony<br />
na nieprzerwaną czujność wobec ludzi i żywiołów. Ten<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Prawdziwa chwała<br />
rodzi się tylko w bólu<br />
-27-<br />
człowiek nie zajmuje się szlachetnymi ruchami czy teatralnymi<br />
gestami. Koncentruje się natomiast na tysiącu detali, charakteryzujących<br />
prawdziwe, codzienne życie żołnierza. Nie chce grać<br />
wielkiej roli poprzez prezentowanie się przed sobą i innymi. Interesuje<br />
go jedynie zwycięstwo wspaniałej sprawy. To właśnie<br />
tłumaczy jego powagę, godność i wolę oporu. Chodź do cna<br />
przesiąknięty potwornym wycieńczeniem i<br />
cierpieniem, swym nieugiętym uporem duszy<br />
i ciała pokonuje zmęczenie. Wyraźnie<br />
odczuwa ból, lecz akceptuje go aż do ostatecznych<br />
konsekwencji, z miłości dla sprawy,<br />
o którą walczy. Jest to bolesna i być<br />
może tragiczna strona wojskowego życia,<br />
ale tutaj leży zasługa; tutaj rodzi się chwała.<br />
Piękne mundury, lśniąca broń, rytmiczny<br />
marsz, świetne parady z trąbkami i bębnami,<br />
niekończący się aplauz zachwyconych<br />
tłumów – wszystko to stanowi słuszną, a nawet<br />
konieczną aparycję, lecz tylko dopóty,<br />
dopóki wyraża pragnienie walki i poświęcenia<br />
dla wspólnego dobra. Te rzeczy zredukowałyby<br />
się do udawania, gdyby nie autentyczna<br />
i udowodniona odwaga – taka jak u<br />
Kró<strong>lew</strong>skich Grenadierów.<br />
Są to przemyślenia o naturalnym porządku.<br />
Jednak z tego poziomu możemy<br />
wyciągnąć wnioski sięgające wyżej. Życie<br />
Kościoła oraz życie duchowe każdego wierzącego<br />
katolika stanowią ciągłą walkę.<br />
Czasem Bóg daje duszom godne podziwu chwile wewnętrznego<br />
lub zewnętrznego pocieszenia, a czasem obdarza swój Kościół<br />
dniami wspaniałej, widocznej i namacalnej wielkości. Lecz<br />
prawdziwa chwała Kościoła oraz wiernych pochodzi z cierpienia<br />
i walki. Jest to gorzka walka, pozbawiona dotykalnego piękna i<br />
wyrazistej poezji. Bywa, że poruszamy się podczas nocy anonimowości,<br />
w błocie obojętności lub niezrozumienia, w trakcie<br />
burz i bombardowań dokonywanych poprzez zjednoczone siły<br />
świata, ciała oraz diabła. Lecz ta walka napełnia anioły podziwem<br />
i przyciąga Boże błogosławieństwo.<br />
Plinio Corrêa de Oliveira
W 1950 r. pewien amerykański żołnierz, biorący<br />
udział w wojnie w Korei, napisał list do matki. Nie byłoby<br />
w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że list zawierał<br />
wyznanie, które obiegło cały świat. W 1951 r. kapelan<br />
wojskowy odczytał go w obecności pięciu tysięcy żołnierzy<br />
w bazie Marynarki Wojennej w San Diego w stanie<br />
Kalifornia. Kapłan wyjawił, że rozmawiał z żołnierzem<br />
rannym na polu bitwy w Korei, z jego matką oraz<br />
sierżantem, który stał na czele patrolu. Tym kapelanem był<br />
ks. Walter Muldy. A oto treść listu napisanego przez rannego<br />
żołnierza do matki.<br />
Kochana Mamo!<br />
Nie ośmieliłbym się o tym napisać do nikogo innego jak<br />
tylko do Ciebie, ponieważ nikt inny nie uwierzyłby w to, co zamierzam<br />
opisać. Być może i Tobie trudno będzie w to uwierzyć,<br />
ale ja muszę o tym komuś powiedzieć.<br />
Przede wszystkim piszę do Ciebie z łóżka szpitalnego. Nie<br />
martw się! Zostałem ranny, ale już czuję się dobrze. Lekarze mówią,<br />
że wrócę do zdrowia w ciągu miesiąca. Ale nie o tym chciałem<br />
Ci opowiedzieć.<br />
Pamiętasz, jak rok temu wstępowałem do armii? Pamiętasz,<br />
jak opuszczałem dom i mnie przestrzegałaś, żebym każdego<br />
dnia modlił się do św. Michała Archanioła? Wcale nie musiałaś<br />
mi o tym przypominać. Odkąd tylko sięgam pamięcią, zawsze mi<br />
powtarzałaś, żebym się modlił do tego Archanioła. Nawet dałaś<br />
mi imię na jego cześć. No cóż, mogę Cię zapewnić, że zawsze<br />
o tym pamiętałem.<br />
Kiedy trafiłem do Korei, modliłem się nawet jeszcze więcej.<br />
Czy pamiętasz tę modlitwę, której mnie nauczyłaś?: Św. Michale<br />
Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś<br />
Boga… Resztę sama znasz. Zawsze ją odmawiałem. Czasami nawet,<br />
gdy maszerowaliśmy albo zatrzymywaliśmy się na odpoczynek,<br />
uczyłem jej moich towarzyszy broni.<br />
Pewnego razu wysłano nas na zwiad w poszukiwaniu komunistów.<br />
Było bardzo zimno. Z ust wychodziły nam kłęby pary,<br />
jakbyśmy palili cygara. Myślałem,<br />
że znam wszystkich chłopaków<br />
z patrolu. A tymczasem, nagle<br />
obok mnie pojawił się jakiś żołnierz,<br />
którego nigdy wcześniej nie<br />
widziałem. Był większy od<br />
wszystkich marines, których kiedykolwiek<br />
spotkałem. (…) Czułem<br />
się bezpiecznie, mając go<br />
u swojego boku. W każdym razie<br />
maszerowaliśmy razem obok siebie,<br />
a reszta patrolu się rozproszyła.<br />
Zagadnąłem go:<br />
– Zimno dzisiaj, nieprawdaż?<br />
– I zacząłem się śmiać. Czyż<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Pewna opowieść<br />
z wojny w Korei<br />
-28-<br />
nie jest absurdalnemówienie<br />
o pogodzie,<br />
kiedy<br />
w każdej<br />
chwili można<br />
być trafionym?<br />
Mój kolega<br />
wydawał<br />
się rozumieć,<br />
co mam na<br />
myśli. Słyszałem<br />
jak się śmiał, ale nie tak głośno jak ja. Spojrzałem na niego<br />
i powiedziałem:<br />
– Nigdy Cię wcześniej nie widziałem. Myślałem, że znam<br />
wszystkich z naszego oddziału.<br />
– Właśnie dopiero co dołączyłem – odrzekł. – Jestem Michał.<br />
– Coś takiego?! – zdziwiłem się. – To tak jak ja.<br />
– Wiem – odparł i zaczął się modlić: – Św. Michale Archaniele,<br />
który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga…<br />
Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę milczałem. Zastanawiałem<br />
się, skąd znał moje imię i modlitwę, której mnie nauczyłaś?<br />
Potem jednak uśmiechnąłem się sam do siebie. Pomyślałem<br />
sobie, że przecież każdy chłopak w oddziale mnie znał.<br />
Czyż nie recytowałem jej każdemu, kto tylko chciał jej słuchać?<br />
Dlaczego teraz nie mieliby jej kojarzyć ze mną?<br />
Przez moment szliśmy nic nie mówiąc, po czym Michał<br />
przerwał milczenie:<br />
– Za chwilę będziemy mieli kłopoty.<br />
Z jego twarzy zniknął uśmiech. Pomyślałem sobie, że to<br />
żadna rewelacja, przecież wiadomo było, że wszędzie są komuniści<br />
i że w każdej chwili mogliśmy<br />
się na nich natknąć. Śnieg zaczął<br />
sypać mocniej, tworząc wkoło<br />
wielkie zaspy. W chwilę później<br />
cała okolica pokryła się grubą warstwą<br />
białego puchu. Zrobiło się<br />
ciemniej i pojawiła się mgła. Maszerowałem<br />
dalej, ale już nie widziałem<br />
mego towarzysza broni.<br />
– Michał! – nagle zawołałem<br />
przestraszony i poczułem jego<br />
mocną dłoń na plecach.<br />
– Wkrótce się przejaśni – zapewnił<br />
mnie donośnym głosem.<br />
Jego przewidywania się<br />
Krzyżowiec 2/2010
sprawdziły. Niebawem, w ciągu kilku<br />
minut śnieg przestał sypać i wyszło<br />
słońce. Rozejrzałem się dookoła.<br />
Mało serce mi nie zamarło! Przed<br />
nami stało siedmiu komunistów<br />
w swoich śmiesznych kufajkach,<br />
spodniach i czapkach. Ale wcale nie<br />
było mi do śmiechu. Stali z karabinami<br />
wycelowanymi prosto w nas!<br />
– Michał, padnij! – krzyknąłem<br />
i sam osunąłem się na ziemię. Słyszałem<br />
jak komuniści bez przerwy strzelali.<br />
Słyszałem jak świstały kule.<br />
A Michał wciąż stał! Mamo, ci faceci<br />
nie mogli spudłować. Spodziewałem<br />
się, że ciało Michała podziurawią dosłownie<br />
jak sito. Ale on wciąż stał<br />
i nawet się nie bronił. Nie strzelał.<br />
Był sparaliżowany strachem. To się<br />
czasami zdarza, nawet najdzielniejszym<br />
żołnierzom. Był jak ptak zahipnotyzowany<br />
przez węża. W końcu<br />
sam podniosłem się z ziemi i doskoczyłem<br />
do niego, by go powalić.<br />
Wtedy poczułem ciepło w piersi. Zawsze<br />
chciałem wiedzieć, jak to jest,<br />
gdy się zostanie trafionym. Teraz już<br />
to wiem. Poczułem jeszcze silne ramiona,<br />
które mnie objęły i delikatnie<br />
położyły na ziemi.<br />
Otwarłem oczy, by jeszcze raz spojrzeć na świat. Byłem<br />
umierający.<br />
Być może promienie słoneczne<br />
mnie oślepiły, albo po prostu byłem<br />
w szoku, ale wydaje mi się, że<br />
widziałem Michała wciąż stojącego,<br />
a jego twarz jaśniała niewypowiedzianym<br />
pięknem.<br />
Jak już mówiłem, być może to<br />
światło słoneczne odbijające się<br />
w moich oczach sprawiło, że widziałem<br />
Michała, jak się zmieniał.<br />
Stawał się coraz większy. Jego ramiona<br />
jakby się rozrastały. Przypominał<br />
anioła. W dodatku w ręku<br />
trzymał miecz. Miecz, który rozbłysnął<br />
milionem świateł.<br />
Cóż, to wszystko, co zapamiętałem,<br />
zanim zemdlałem. Później<br />
podbiegli do mnie kompani. Nie<br />
mam pojęcia, jak długo byłem nieprzytomny. Teraz i wtedy nie<br />
czułem gorączki ani bólu. Pamiętam, jak opowiadałem im o wrogu,<br />
który znajdował się tuż przed nimi. W końcu zapytałem ich:<br />
– Gdzie jest Michał? – Widziałem jak się dziwili. – Kto? –<br />
spytał któryś z moich kumpli.<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Święty Michale Archaniele,<br />
który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga<br />
i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli.<br />
Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj,<br />
za Twoim przykładem, na początku nowego dnia,<br />
otwierając się na działanie Ducha Świętego,<br />
w każdej chwili dawał się Bogu,<br />
wypełniając z miłością Jego świętą wolę.<br />
Niech razem z Tobą wołam bez ustanku:<br />
Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego.<br />
Amen.<br />
-29-<br />
– Michał, taki wielki żołnierz,<br />
który szedł obok mnie, zanim nas<br />
spotkała ta zamieć – powiedziałem.<br />
– Chłopcze – odparł sierżant. –<br />
Nikt nie szedł obok ciebie. Obserwowałem<br />
cię. Za bardzo się od nas oddaliłeś.<br />
Właśnie miałem cię zawołać,<br />
gdy zniknąłeś mi we mgle.<br />
Spojrzał na mnie. Widać było,<br />
że coś go trapi. Po chwili łagodnie<br />
zapytał:<br />
– Jak tego dokonałeś chłopcze?<br />
– Czego?! – spytałem trochę<br />
zły i zacząłem od nowa dociekać,<br />
gdzie jest Michał.<br />
– Synu – przerwał delikatnie<br />
sierżant. – Znam wszystkich żołnierzy<br />
ze swojego oddziału. Ty jesteś jedynym<br />
Michałem w naszej grupie. Nie<br />
ma w niej żadnego innego Michała.<br />
Przerwał na moment i po chwili<br />
ponownie spytał:<br />
– Jak tego dokonałeś synu? Słyszeliśmy<br />
strzały. To nie były strzały<br />
wystrzelone z twojego karabinu. Kul<br />
nie znaleźliśmy także w ciałach siedmiu<br />
zabitych tam na wzgórzu.<br />
Nie odezwałem się na te słowa. Bo co miałem powiedzieć?<br />
Mogłem tylko patrzeć na nich zdziwiony, tak samo jak oni patrzyli<br />
na mnie.<br />
Sierżant ponownie przemówił:<br />
– Chłopcze – powiedział delikatnie<br />
– każdy z tych siedmiu komunistów<br />
zginął od uderzenia mieczem.<br />
To wszystko, Mamo. Jak już<br />
wspominałem, być może promienie<br />
słoneczne mnie oślepiły i to wszystko<br />
mi się zdawało, a być może zimno<br />
to sprawiło. Sam nie wiem, ale<br />
musiałem o tym komuś powiedzieć.<br />
Całuję Cię,<br />
Twój kochający syn<br />
Michał.<br />
* * *<br />
Kapelan Muldy oraz sierżant stojący na czele patrolu zapewniali,<br />
że historia ta jest prawdziwa. Jest ona także dobrze<br />
znana wśród amerykańskich żołnierzy.<br />
Oprac. Agnieszka Stelmach
Kościół naucza, że Bóg stworzył anioły daleko lepszymi od<br />
ludzi. Jako czyste duchy posiadające najjaśniejszą inteligencję i<br />
wielką moc, z natury przewyższają one nawet najbardziej utalentowanych<br />
ludzi. W konsekwencji rewolty, upadłe anioły straciły<br />
cnotę ale nie inteligencję czy moc. Wedle swojej opatrzności,<br />
Bóg powstrzymuje ich aktywność. Jednak, nadal pozostają z natury<br />
daleko potężniejsze w stosunku do człowieka.<br />
Zgodnie z tym, Kościół zawsze aprobował artystyczne<br />
przedstawienia demona jako inteligentnego, bystrego, chytrego i<br />
potężnego istnienia, lecz pełnego złośliwości we wszelkich swo-<br />
ich planach. Nawet sankcjonował jego wizerunek jako stworzenia<br />
o zniewalających wdziękach, odbijających jakości, których<br />
duch ciemności używa by się zamaskować dla uwiedzenia człowieka.<br />
Nasz pierwszy obrazek jest przykładem takiego przedstawienia<br />
demona. Diaboliczny i złośliwy, chytry i penetrujący oraz<br />
podstępny, demon podsuwa, w przebiegły sposób, myśli potępienia<br />
drzemiącemu Dr. Faustowi. To jest klasyczne ukazanie diabła.<br />
Ciężko jest nam go sobie inaczej wyobrazić.<br />
Lecz jak się dziś przedstawia wierne anioły? Są ukazane<br />
jako byty o czystych intencjach, wesołe i niewinne. To się zgadza<br />
z ich wybitną świętością, błogością, czystością.<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Czy anioł stróż<br />
jest mniej inteligentny od<br />
demona?<br />
-30-<br />
Niemniej<br />
jednak, takie<br />
wizerunki tracą<br />
właściwą równowagę,poprzezpodkreślanie<br />
dobra i<br />
czystości wiernych<br />
aniołów<br />
przy braku<br />
ukazania ich<br />
godnej podziwu<br />
inteligencji,<br />
siły i majestatu.<br />
Zamiast tego,<br />
zazwyczaj są<br />
namalowane<br />
jako słabe<br />
stworzenia bez<br />
cienia odwagi.<br />
Nasz drugi<br />
obrazek pokazuje dziecko przechodzące przez chwiejny most.<br />
Chroni je anioł stróż.<br />
Naturalnie, idea dziecka kontynuującego swój beztroski<br />
spacer pod czułą opieką niebiańskiego Księcia jest dosyć wzruszająca.<br />
Jednak, jeśli się bliżej przyjrzymy temu Księciu, szczególnie<br />
jego fizjonomii, czyż nie dostrzeżemy braku siły, inteligencji,<br />
bystrości i zwinności właściwej anielskiej naturze, które<br />
spotykamy na każdym wizerunku Księcia Ciemności?<br />
Przyjrzyj się ciału dobrego anioła na obrazie. Zauważ delikatną,<br />
nieinteligentną i ospałą postawę. Porównaj ją do giętkiej<br />
zwinności i czujności demona.<br />
Czy kontrast może być ostrzejszy? Czy to ma sens?<br />
Jakie wrażenie jest przekazane oglądającym poprzez uporczywe<br />
reprezentowanie demona jako inteligentnego, żywotnego<br />
i zdolnego; a dobrego anioła jako delikatnego, bezwyrazowego i<br />
niemal głupiego?<br />
Otóż, że praktykowanie cnoty ma miejsce u stworzeń bez<br />
kręgosłupa i zmysłów, podczas gdy nałóg* jest właściwy silnym<br />
i inteligentnym istotom.<br />
Tak oto widzimy jeszcze jeden przykład oszustwa, które<br />
poprzez romantyzm nadal wnika głęboko w wiele religijnych<br />
środowisk.<br />
*nałóg – stała skłonność do popełniania tych samych grzechów<br />
Plinio Corrêa de Oliveira<br />
Krzyżowiec 2/2010
Na zdjęciu<br />
widzimy<br />
piękną Torre<br />
de Belém – Wieżę Betlejemską w<br />
Lizbonie. Góruje ona nad ujściem<br />
rzeki Tag do oceanu. Nikt nie zaprzeczy,<br />
że widać w niej delikatność<br />
i zarazem szlachetność.<br />
Przywodzi na myśl wspaniałe<br />
karty historii Portugalii, małego<br />
kraju, który wydał wielkich i godnych<br />
podziwu żeglarzy odkrywających<br />
przez wieki nowe lądy. Na<br />
pokładzie ich statków z widniejącym<br />
na żaglach znakiem Krzyża<br />
Chrystusowego znajdowali się<br />
również misjonarze, których zadaniem<br />
było szerzenie Ewangelii<br />
wśród ludów Nowego Świata.<br />
Któż z nas Drogi Czytelniku,<br />
gdyby tylko miał taką możliwość,<br />
nie tylko dla odpoczynku, ale i dla zapoznania się z historią<br />
zmagań portugalskich marynarzy na bezkresnych oceanach,<br />
odmówiłby przyjemności spędzenia jakiegoś czasu w tej wieży?<br />
Jest to miejsce przeniknięte symboliką. Stąd wypływały<br />
Krzyżowiec 2/2010<br />
-Religia i Cywilizacja-<br />
Dwie wieże<br />
-31-<br />
niezliczone<br />
zastępy marynarzy<br />
ze śmiałym<br />
zamiarem zdobycia<br />
nowych<br />
lądów dla Chrystusa.<br />
I gdyby<br />
ktoś w szaleńczym<br />
akcie<br />
zbombardował<br />
albo wysadził<br />
w powietrze tę<br />
wieżę, czyż nie<br />
wyrządziłby w<br />
ten sposób olbrzymiej<br />
straty<br />
całej Europie?<br />
I czyż naszym<br />
pierwszym odruchem<br />
nie byłoby wówczas pragnienie odbudowania utraconej<br />
budowli?<br />
Spójrzmy teraz na drugą fotografię, która ukazuje współczesną<br />
wieżę. Czy nie jest prawdą, że gdyby jakiś szaleniec-terrorysta<br />
spowodował zawalenie się tego gmaszyska, oczywiście<br />
cierpielibyśmy z powodu tragedii ewentualnych ofiar i wielkiej<br />
straty, jednak nieliczni tylko tęskniliby za tym molochem? Jakież<br />
bowiem wartości duchowe wyraża egalitarny styl tego budynku<br />
w porównaniu z pięknem i wspaniałą harmonią Wieży Betlejemskiej?<br />
Iluż turystów garnie się do oglądania tego dziwoląga, którego<br />
w różnych odmianach można „podziwiać” od Nowego Jorku<br />
po Tokio, od Toronto po Buenos Aires?<br />
Przeciwnie zaś, gościnna Wieża Betlejemska stale zaprasza<br />
wszystkich, którzy chcieliby tam spędzić kilka godzin, aby wyobrazili<br />
sobie ruch wioseł zanurzanych w morskich falach i poczuli<br />
ów wiatr historii, który dął w napięte i dumne żagle portugalskich<br />
armad.<br />
Leonard Przybysz<br />
"Rycerze Chrystusa, przeciwnie, mogą bez trwogi walczyć<br />
orężem w obronie Pana, nie lękając się grzechu, gdy zabiją<br />
wroga, ani potępienia, jeśli sami polegną. Czy dotknie<br />
ich śmierć, czy zadadzą ją innym, zawsze będzie to śmierć w<br />
imię Chrystusa; nie ma ona w sobie nic występnego, jest bardzo<br />
chwalebna. W jednym wypadku służy Chrystusowi; w<br />
drugim pozwala dotrzeć do samego Chrystusa, ten bowiem<br />
pozwala pomścić go zabijając wrogów i sam z tym większą<br />
ochotą niesie rycerzowi otuchę. Tak więc jak mówiłem, rycerz<br />
Chrystusa może zadawać śmierć bez obaw, a umierać z jeszcze<br />
większą pewnością, gdyż osobiście odnosi korzyść z własnej<br />
śmierci, a Chrystus ze śmierci, którą on zadaje."<br />
Św. Bernard z Clairvaux, De laude novae militie