iA90_print
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
EKSPLOATACJA 23<br />
Sytuacja (i adres) zmieniła się i znowu okazało<br />
się, że bez samochodu jednak nie da się żyć.<br />
Pierwsze pytanie to – jakiego samochodu<br />
potrzebuję? Czy kupuję go z pasji, czy z rozsądku?<br />
Co i kogo będę nim wozić? Czy będę<br />
jeździć głównie po mieście, czy raczej w dłuższe<br />
trasy? Znów przedstawię własne odpowiedzi,<br />
ale każdy może podstawić pod nie swoje<br />
potrzeby. Jako wielkomiejski singiel teoretycznie<br />
mógłbym pozwolić sobie na jakiś zabawny<br />
samochodzik, roadstera, coupé, a choćby pick-upa<br />
z krótką kabiną. Najczęściej jeżdżę sam<br />
lub w dwie osoby. Ale – zdarzają się sytuacje,<br />
w których tylna kanapa jest jednak potrzebna.<br />
Nawet do przewiezienia transporterów z kotami.<br />
Dodatkowo zdarza mi się jeździć ze sprzętem<br />
fotograficzno-filmowym. Czyli – kombi albo<br />
SUV. Sedan raczej nie, chyba że z dużym bagażnikiem<br />
i możliwością złożenia tylnego oparcia.<br />
Teraz – dokąd będę nim jeździć? Głównie po<br />
mieście i na niedługich trasach podmiejskich.<br />
Ale dłuższe wyjazdy też są przewidziane, choć<br />
niezbyt często. I tu pojawia się kolejne pytanie<br />
– benzyna czy diesel? Wychodzę z założenia, że<br />
diesel opłaca się tylko tym, którzy dużo jeżdżą<br />
w długie trasy. Przy moich przebiegach, do 15<br />
tys. kilometrów rocznie, wolę silnik benzynowy.<br />
Dalej – jakiego wyposażenia potrzebuję? Dla<br />
mnie podstawą jest automatyczna skrzynia biegów,<br />
klimatyzacja i dobre fotele z regulowanym<br />
podparciem lędźwiowym. Dobrze też wiedzieć,<br />
że wybrany samochód jest bezpieczny, a więc<br />
im więcej poduszek powietrznych i systemów<br />
wspomagających kierowcę, tym lepiej.<br />
Dochodzimy zatem do kwestii fundamentalnej<br />
– nowy czy używany? I ta decyzja powinna być<br />
podjęta w sposób przemyślany, bo składa się na<br />
nią wiele czynników. Wbrew pozorom pieniądze<br />
nie są tu jedynym czynnikiem kluczowym.<br />
Samochód nowy to – wiadomo – gwarancja spokoju.<br />
Ma jeździć, a nawet jeśli coś się wydarzy,<br />
wszystko bierze na siebie producent. Nawet<br />
wadę fabryczną usuwaną w ramach tzw. akcji<br />
przywoławczej – ostatnio, niestety, zdarza się to<br />
dość często i to różnym markom. Nie trzeba też<br />
dysponować całą kwotą potrzebną do zakupu.<br />
Poza tradycyjnym kredytem coraz większą popularnością<br />
cieszą się oferty firm leasingowych,<br />
czyli tzw. samochód w abonamencie. Można<br />
nawet wybrać wariant, w którym płaci się comiesięczną<br />
stałą ratę, niezbyt wysoką, oraz dopłaca<br />
za każdy przejechany kilometr. Po kilku latach<br />
samochód można oddać i wymienić na nowy<br />
bądź też za ostatnią ratę przejąć jego własność.<br />
Z kolei dysponując odłożoną gotówką można<br />
wytargować u dealera niezły rabat – w końcu<br />
pieniądze otrzymane natychmiast są lepsze od<br />
tych spływających w ratach. Ale to nie dla mnie.<br />
Wolę rozejrzeć się po rynku samochodów używanych.<br />
Ryzyko większe, ale wybór też. No i w<br />
ramach założonego budżetu można, przy pewnej<br />
dozie samozaparcia, naprawdę wyszukać samochód,<br />
z którego będziemy zadowoleni bardziej<br />
nawet niż z nowego. Szukam więc używanego.<br />
Wiem jakiego, pozostaje kwestia marki. Kombi<br />
albo SUV-y z benzynowym silnikiem i automatem<br />
produkują już niemal wszyscy. Wtórny<br />
rynek jest nimi dosłownie zalany. Oczywiście,<br />
trzeba mieć oczy dookoła głowy i do każdej<br />
deklaracji sprzedającego podchodzić sceptycznie.<br />
Najlepiej zapewnić sobie wsparcie neutralnego<br />
fachowca. Przyda się też przegląd i to w serwisie<br />
wybranym przez nas, a nie sprzedawcę. Decyzja<br />
zapadła – szukam używanego w dobrym stanie.<br />
Kupię, wymienię lub naprawię to co niezbędne,<br />
a za resztę budżetu poszukam sobie jakiegoś<br />
fajnego klasyka.<br />
Z całym szacunkiem dla tych marek, nie chcę<br />
jeździć kolejną banalną Skodą lub Volkswagenem<br />
czy Toyotą. Ograniczam się więc do trzech samochodów:<br />
Citroena C 5 – to ostatni „prawdziwy”<br />
Citroen z hydropneumatycznym zawieszeniem,<br />
Saaba 9-3 – z sentymentu dla marki, no i Volvo V<br />
70 – wiadomo, symbol bezpieczeństwa. Nie są to<br />
samochody zbyt popularne i, w przypadku tych<br />
modeli, egzemplarzy dostępnych na rynku nie<br />
liczy się w setkach. Co nie znaczy, że znalezienie<br />
przyzwoitego, nie zajeżdżonego i autentycznie<br />
bezwypadkowego jest niemożliwe. Trzeba jednak<br />
uzbroić się w cierpliwość. Na znalezienie<br />
samochodu, który urzekł mnie na tyle, że przeprowadziłem<br />
szybką akcję pod hasłem „take my<br />
money” poświęciłem dwa miesiące. I nie był to<br />
żaden z wyżej wymienionych. No, prawie… ale<br />
o tym w następnym odcinku.