10 WRAŻENIA Z JAZD ści do nawierzchni, trybu jazdy i warunków na drodze. Nie usiłuje niwelować naturalnych przechyłów, likwiduje natomiast nieprzyjemne uderzenia poprzecznych nierówności. Do wyboru jest kilka trybów jazdy, od wspomnianego Eco po Sport +. W trybie sportowym zmniejsza się siła wspomagania, choć wrażenie jazdy w symulatorze pozostaje. Skrzynia ciągnie też wyżej i znacznie mniej szarpie, a przy odpuszczeniu gazu pięknie, z podtrzymaniem obrotów, redukuje. Całość sprawia jednak wrażenie prymatu maszyny nad człowiekiem i stawia przed filozoficznym wręcz dylematem. Bo przecież w końcu przestaniemy w ogóle być potrzebni jako kierowcy… Z drugiej strony, maszyna za wszelką cenę próbuje uratować nasze (lub czyjeś) życie i dlatego nie pozwala nam na pełną kontrolę. To dobrze, choć nawet w najnowocześniejszych samolotach nadal jest możliwość przejścia na pełne ręczne sterowanie. Po kilkunastu okrążeniach Robert zjeżdża z toru i potwierdza moje obawy. Nawet po wyłączeniu kontroli trakcji samochód za wszelką cenę próbuje wymusić podsterowność i wyprostować przód. A gdy przeniesienie napędu z tylnych kół dosięga też przednich, elektronika ten przód natychmiast „gasi”, w ułamku sekundy zmieniając decyzje podjęte przez kierowcę Na torze może to się skończyć najwyżej zaliczeniem szykany. Na drodze – konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze. Dochodzimy do wniosku, że ten samochód zbudowano dla „mistrzów prostej” – słabych kierowców, dla których jedyną reakcją na jakiekolwiek zagrożenie jest odjęcie gazu. Kierowcy, którzy wiedzą, jak się zachować będą mieli problemy, gdy samochód zignoruje ich decyzje albo spróbuje wymusić ich zmianę. Ale – era pojazdów autonomicznych nadchodzi, czas się przygotować. Q 60 świetnie się do tego nadaje… Bardzo żałujemy, że z tak pięknego samochodu wysiadamy rozczarowani. Miętówka z eleganckiego pudełeczka okazała się pachnieć anyżkiem… Z drugiej strony, świadomość producenta, że nie produkuje samochodów dla każdego, dzięki czemu może pozwolić sobie na pewne, kontrowersyjne nawet, eksperymenty, zasługuje na szacunek. Jim Wright, pierwszy prezes Infiniti Europe, podsumował to słowami godnymi filozofa: „Nie chcemy, żeby nasze samochody były dla wszystkich, chcemy, żeby były wszystkim dla niektórych”. Z całą pewnością znajdą się tacy, dla których Infiniti nie będzie „unsafe at any speed”. Posmak anyżku nie będzie im przeszkadzać, ważne będzie eleganckie pudełeczko, poczucie „premium” i „prestige”. Ja chętniej sięgnąłbym po miętówkę ze zwykłej torebki – podstawową, dwulitrową wersję Q 60. Wyposażoną w prawdziwy, hydrauliczny układ kierowniczy i napęd tylko na tył. Mniej w tym przypadku mogłoby oznaczać więcej – przyjemności z jazdy. Czynnika indywidualnego, niemierzalnego, ale podstawowego przy decyzji o zakupie samochodu.
WYDARZENIA 11