20.04.2013 Views

Władca złoty, władca szary str. 3 - Moje Miasto

Władca złoty, władca szary str. 3 - Moje Miasto

Władca złoty, władca szary str. 3 - Moje Miasto

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

dniu 23 czerwca<br />

MM w<br />

Następne wydanie<br />

Nr 11 (21 6) 9 czerwca 201 2 r.<br />

<<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>, <<strong>str</strong>ong>władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>szary</<strong>str</strong>ong> <strong>str</strong>. 3<br />

REKLAMA<br />

Motto<br />

Królem zostałeś<br />

wybrany przez Polaków,<br />

a nie tyranem.<br />

(Jan Zamojski)<br />

Cieśliki<br />

Klemenczak<br />

Damnica<br />

<strong>str</strong>. 6.<br />

<strong>str</strong>. 11.<br />

<strong>str</strong>. 13.


2 FELIETONY<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Święto Wolności<br />

4 czerwca w Polsce obchodzone<br />

jest Święto Wolności. Ustanowiono<br />

je nieformalnie na ten właśnie<br />

dzień na pamiątkę pierwszych, ponoć<br />

wolnych, wyborów - w kraju nazywanym<br />

do tamtej chwili Polską Rzeczpospolitą<br />

Ludową, a potem, do teraz - III<br />

Rzeczpospolitą.<br />

Podobno, w odróżnieniu od PRL-u,<br />

teraz mamy wolność, a przedtem byliśmy<br />

zniewoleni. Akurat co do tego<br />

mam małe wątpliwości, ale o tym za<br />

chwilę. Była nawet taka jedna mądralińska<br />

Szczepkowska, która ogłosiła,<br />

że oto 4 czerwca roku pamiętnego<br />

skończył się w Polsce komunizm<br />

(a kiedy on tu był?), a rozpoczął… no<br />

właśnie co?<br />

Bo to co miało być po 4 czerwca<br />

jest inne, od tego… co miało być według<br />

słynnych postulatów „Solidarności”.<br />

Weźmy choćby ten z numerem 14.:<br />

Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet<br />

do 50 lat, a dla mężczyzn do lat 55 lub<br />

przepracowanie 30 lat dla kobiet i 35<br />

dla mężczyzn; bez względu na wiek.<br />

Mnie te postulaty, w tym ten 14. ani<br />

ziębią ani grzeją, gdyż uważam, że ta<br />

cała „zadyma” ze <strong>str</strong>ajkami w latach<br />

osiemdziesiątych ubiegłego wieku, to<br />

największe oszustwo w stosunku do<br />

robotników w historii nowożytnych<br />

dziejów Polski, ale to tylko moje prywatne<br />

zdanie. Dodam do tego, że tak<br />

na dobrą sprawę z tych całych 21.<br />

obiecanek cacanek spełniono tylko<br />

dwie: o numerach: 7 i 21.<br />

Od jakiegoś czasu słyszymy alarmistyczne<br />

wieści, że pewnego<br />

dnia w naszych domach zgaśnie<br />

światło, a na ulicach polskich miast<br />

zapanuje ciemność. Aby zapobiec<br />

takiej perspektywie w odpowiedzi<br />

na rosnące zapotrzebowanie na<br />

energię elektryczną w 2009 roku<br />

polski rząd podjął decyzję o budowie<br />

dwóch elektrowni atomowych do<br />

około 6000 MW zainstalowanej<br />

mocy. Ze względu na szeroko rozumiane<br />

bezpieczeństwo zdecydowano,<br />

że inwestorem będzie kontrolowana<br />

przez państwo Polska Grupa<br />

Energetyczna.<br />

„Czemu Mnie wystawiacie na<br />

próbę, obłudnicy? 1 9 Pokażcie Mi<br />

monetę podatkową!”. Przynieśli<br />

Mu denara. 20 On ich zapytał: „Czyj<br />

jest ten obraz i napis?” 21 Odpowiedzieli:<br />

„Cezara”. Wówczas rzekł do<br />

nich: „Oddajcie więc Cezarowi to,<br />

co należy do Cezara, a Bogu to, co<br />

należy do Boga”. 22<br />

Ewangelia wg św. Mateusza 22<br />

Dawno, dawno temu w czasach<br />

przedchrześcijańskich, nie było<br />

wprawdzie rozdziału miedzy państwem<br />

i religią. Rzymscy cesarze<br />

robili nawet za bogów i kciukiem<br />

decydowali o życiu lub śmierci.<br />

Dziś w cywilizowanym, podkreślam<br />

cywilizowanym i zglobalizowanym<br />

świecie, rozdział kościoła<br />

od państwa jest dziejowym nakazem<br />

i musi być prawem regulowany.<br />

Taka zasada separacji we wza-<br />

Wróćmy do 14.<br />

Jeżeli chodzi o mnie, to jak mi tylko<br />

zdrowie i opatrzność pozwoli chcę<br />

pracować jak najdłużej, nie tylko do<br />

67. roku życia. Ale o tym chcę decydować<br />

sam, a nie za mnie jakiś cymbałek.<br />

Zresztą, jako emeryt wojskowy<br />

mógłbym już dawno przestać<br />

łazić do roboty, położyć się odłogiem,<br />

wstawać o 9.00, wypić kawę, zjeść<br />

śniadanie i włączyć telewizor.<br />

A potem przez np. dziesięć godzin<br />

upajać się „wspaniałymi” telewizyjnymi<br />

serialami: „M jak miłość”,<br />

„Klan”, „Barwy szczęścia”, „Na dobre<br />

i na złe”, „Ojciec Mateusz”, „Plebania”,<br />

„Ranczo”, „Szpilki na Giewoncie”<br />

i jeszcze (według spisu na<br />

www.swiatseriali.pl) ponad trzydziestu<br />

innymi. Albo oglądać bardzo nośne<br />

i ambitne programy takie jak<br />

„Uwaga”, „Uwaga po Uwadze”,<br />

„Rozmowy w toku”, „Surowi rodzice”,<br />

„Taniec z gwiazdami”… Więcej<br />

tej sieczki nie będę wymieniał bo<br />

kończy mi się miejsce na felieton.<br />

Oto wolność.<br />

W tym całym świecie społeczeństwa<br />

serialowego, zagubiono coś, co<br />

w tamtej przebrzydłej komunie było<br />

na wyciagnięcie ręki. Starsi ludzie<br />

wiedzą co mam na myśli, a młodzi<br />

i tak mi nie uwierzą.<br />

Jednak ubolewam, że w nowej, pokomunistycznej<br />

polskiej „wolności”<br />

zapomina się coraz częściej o podmiotowości<br />

człowieka. Ogłupiane –<br />

niestety na własne życzenie –społe-<br />

Atom konieczność czasu<br />

Rozwój energetyki jądrowej to dla<br />

naszego kraju szansa na zaspokojenie<br />

rosnącego zapotrzebowania na energię<br />

elektryczną i co nie bez znaczenia,<br />

po rozsądnych cenach. Wydaje się także<br />

koniecznością za względu na wymagania<br />

unijne dotyczące ochrony klimatu.<br />

Produkcja energii z atomu jest bowiem<br />

wolna od emisji dwutlenku<br />

węgla, pyłów czy tlenków siarki. Daje<br />

również możliwości ograniczenia importu<br />

węgla i gazu ziemnego.<br />

Duże emocje budzi w Polsce, ale nie<br />

tylko w naszym kraju sprawa ewentualnej<br />

lokalizacji elektrowni. Warto<br />

może przypomnieć, że przy wyborze<br />

jemnych relacjach obowiązuje we<br />

wszystkich krajach zachodnich.<br />

Nie zamierzam twierdzić, że Polska<br />

jest jakimś wyznaniowym Talibanem<br />

ale fakt, że hierarchia kościelna<br />

usiłuje przenosić na barki<br />

podatników ciężar swego utrzymania<br />

i rozwoju, nadaje Polsce charakter<br />

państwa przynajmniej pół<br />

wyznaniowego. Wizerunek ten pogłębia<br />

jeszcze świadomość, że to<br />

nie władze kościoła wprowadziły<br />

religię do szkół, to nie<br />

Kościół zatrudnił tysiące szkolnych<br />

katechetów i kapelanów<br />

wszelkich służb mundurowych,<br />

lecz władze świeckiego przecież<br />

w teorii państwa. To wreszcie nie<br />

Kościół powołał działające przy<br />

MSWiA komisje majątkowe, które<br />

zwróciły mu z cholerną nawiązką,<br />

zabrane na mocy dekretu PKWN<br />

czeństwo, jest coraz łatwiejsze do<br />

manipulacji. Techniki socjologiczne<br />

święcą tryumfy. A władza, nie tylko<br />

świecka, coraz bardziej przypomina<br />

nieomylnych sekretarzy – jak to było<br />

onegdaj.<br />

Tak w wymiarze krajowym jak i lokalnym<br />

„wybrańcy narodu” za nic<br />

mają zdanie społeczeństwa wyrażane<br />

w obywatelskich inicjatywach<br />

ustawodawczych i uchwałodawczych.<br />

Władza wie lepiej. A szczytem tego<br />

jest guru walki o wolność - pan Lech<br />

Wałęsa, który ubolewa, że policja<br />

ostatnio przed sejmem nie spałowała,<br />

jak onegdaj robiła to milicja obywatelska,<br />

chłopaków z Solidarności.<br />

Niestety, wygląda na to, że dzieje<br />

zataczają koło.<br />

„Święto wolności” świętuje władza.<br />

A lud?<br />

No cóż, jak to lud. Na razie się podgrzewa.<br />

Wrzenie, jak uczy fizyka, następuje<br />

dopiero w temperaturze 100 stopni<br />

Celsjusza.<br />

Andrzej Obecny<br />

obecny@poczta.onet.pl<br />

lokalizacji kierowano się ważnymi kryteriami,<br />

a ocenie podlegało początkowo<br />

27 potencjalnych lokalizacji. Ostatecznie<br />

Inwestor PGE 25 listopada<br />

2011 roku zdecydował o 3 potencjalnych<br />

lokalizacjach elektrowni jądrowej:<br />

w Gąskach, Żarnowcu i Choczewie.<br />

Kluczowe kryteria, które decydowały<br />

o wyborze potencjalnych<br />

lokalizacji to między innymi dostępność<br />

wody chłodzącej – akceptowalna<br />

odległość od morza, jeziora lub dużej<br />

rzeki. Ważne były również właściwości<br />

terenu takie jak jego ukształtowanie,<br />

cechy geologiczne i położenie<br />

względem wody. Nie bez znaczenie<br />

przy doborze tej lokalizacji jest bliskość<br />

energetycznych sieci przesyłowych,<br />

sieci drogowych i kolejowych.<br />

Bajka o biednej kościelnej myszy<br />

mienie. W samym Słupsku AWRSP<br />

przekazała kościołowi 107 ha<br />

gruntów, które miasto chciało<br />

przeznaczyć pod budownictwo<br />

mieszkaniowe a spekulacyjny handel<br />

przekazaną kościołowi ziemią<br />

ma się wciąż arcydobrze. Odium<br />

odpowiedzialności spada wyłącznie<br />

na wszelkiej maści polityków.<br />

To oni dali Kościołowi siłę, która teraz<br />

w nich samych budzi respekt<br />

i <strong>str</strong>ach, zniechęca do laicyzacji<br />

państwa. To oni z lewicą włącznie<br />

układali się z Kościołem według<br />

ustanowionych przez niego reguł,<br />

traktując każde stanowisko Kościoła<br />

jak religijny dogmat. Tradycją<br />

politycznych obłudników stały<br />

się wizyty w Watykanie, demon<strong>str</strong>acyjne<br />

obnoszenie się ze swoją<br />

wiarą, uczestnictwo w kościelnych<br />

celebrach, bałwochwalcze honoro-<br />

O świata<br />

Szkolne stołówki<br />

w programie Sojuszu<br />

Lewicy Demokratycz-<br />

nej zajmuje ważne miejsce.<br />

Dlatego przygotowujemy pakiet<br />

inicjatyw ustawodawczych<br />

w tej dziedzinie.<br />

Trzeba się dzisiaj zastanowić,<br />

czy chcemy wychować takich<br />

młodych, którzy są<br />

pokoleniem „testowym” nie<br />

potrafiącym samodzielnie formułować<br />

myśli, ani dokonywać<br />

analiz, czy chcemy mieć<br />

młodzież o otwartym, analitycznym<br />

umyśle.<br />

Dzisiaj nie tylko członkowie<br />

SLD do<strong>str</strong>zegają potrzebę likwidacji<br />

gimnazjum. Oprócz<br />

zmian systemowych w systemie<br />

oświaty potrzebne są również<br />

inne działania.<br />

Opowiadamy się za bezpłatnymi<br />

podręcznikami i tworzeniem<br />

warunków do własnych<br />

Na terenie tych lokalizacji przeprowadzone<br />

będą niezbędne badania i analizy<br />

w celu wybrania ostatecznego<br />

miejsca budowy pierwszej elektrowni<br />

jądrowej, co powinno nastąpić do końca<br />

2013 roku.<br />

Przy tak skomplikowanej inwestycji<br />

nasz kraj co zrozumiałe współpracuje<br />

z bardziej od nas doświadczonymi<br />

państwami w tej materii. Szczególne<br />

znaczenie ma możliwość korzystania<br />

z doświadczeń krajów które wybudowały<br />

i eksploatują na swoim terenie<br />

elektrownie jądrowe. Dla tego też<br />

w 2010 roku zawarto umowy o współpracy<br />

w dziedzinie pokojowego wykorzystania<br />

energii jądrowej z: Japonią,<br />

Koreą Południową, Stanami Zjednoczonymi.<br />

Pozwala to korzystać z ich<br />

wanie hierarchów a nawet mocno<br />

spóźnione śluby kościele polityków<br />

z pierwszych <strong>str</strong>on gazet.<br />

Donald Tusk ze <strong>str</strong>achu przed<br />

„anatemą” uświęcił swój związek<br />

małżeński niemal w przededniu<br />

wyborów prezydenckich w 2005<br />

roku i na cztery lata przed urodzinami<br />

wnuka w roku 2009. Strach<br />

przed niełaską hierarchów spowodował<br />

też, że faktem ustawowym<br />

bądź wymuszeniem stał się zarówno<br />

konkordat jak też religia<br />

w szkole, krzyż w parlamencie, zakaz<br />

aborcji i metody zapłodnień in<br />

vitro. Łaskawą przychylność Kościoła<br />

zaczęto traktować jako warunek<br />

sine qua non powodzenia<br />

wszelkich reform, przeobrażeń<br />

u<strong>str</strong>ojowych a nawet uchwalenia<br />

konstytucji.<br />

Od przyszłego roku ma w kraju<br />

obowiązywać 3-procentowy odpis<br />

na rzecz kościoła z podatku należnego<br />

państwu. Czyli znów z budże-<br />

małych kuchni i stołówek<br />

szkolnych, a nie bezdusznego<br />

cateringu.<br />

Ostatnio odwiedziłem jedną<br />

z warszawskich szkół, posiadająca<br />

własną stołówkę. Zjadłem<br />

uczniowski obiad: rosół,<br />

pierś z kurczaka z ziemniakami,<br />

młodą kapustą i sałatką<br />

z pomidorów oraz z kompotem,<br />

za cenę 7 zł. Moim zdaniem,<br />

nie powinno ograniczać<br />

się szkołom możliwości<br />

prowadzenia własnych stołówek.<br />

Uważam, że takie usiłowanie,<br />

zwłaszcza ze <strong>str</strong>ony rozmaitych<br />

władz wojewódzkich<br />

czy miejskich, żeby za wszelką<br />

cenę prywatyzować takie<br />

usługi jak stołówki szkolne,<br />

nie ma sensu i jest potwornie<br />

niebezpieczne dla dzieci.<br />

W szkole, w której byłem, per-<br />

doświadczeń w budowie, uruchamianiu<br />

i eksploatacji elektrowni atomowych.<br />

Nie jest prawdą jak podają przeciwnicy<br />

pozyskiwania energii z atomu, że<br />

świat od tego odchodzi. W różnych<br />

państwach zapadają różne decyzje.<br />

W Europie obecnie Niemcy i Włochy<br />

rezygnują z energetyki jądrowej. Natomiast<br />

rozwój kontynuują: Wielka<br />

Brytania, Finlandia, Czechy. Nadzór<br />

zaś jądrowy w Stanach Zjednoczonych<br />

wydał decyzję w sprawie budowy 4 reaktorów<br />

w 2 lokalizacjach.<br />

Polska nie ma wyboru. Jeśli nie<br />

chcemy, żeby na naszych ulicach zapanowała<br />

ciemność i płacić kilkukrotnie<br />

wyższych rachunków, trzeba było<br />

postawić na energetykę jądrową. Uru-<br />

tu państwa. Jak to więc jest? Fundusz<br />

kościelny ustanowiono jako<br />

rekompensatę za zabrane Kościołowi<br />

latyfundia. Teraz kiedy majątki<br />

kościelne zwrócono z nawiązką,<br />

likwiduje się ten stalinowski fundusz<br />

wprowadzając od zakrystii<br />

ten sam haracz troszkę inaczej na<br />

tacę z kieszeni państwa kładziony.<br />

Mówi się już głośno, że jeśli wpływy<br />

z nowego podatku będą niższe<br />

niż fundusz kościelny, to państwo<br />

z lewej kieszeni dopłaci różnicę.<br />

A jeśli wpływy będą wyższe ???<br />

Wyższe wpływy bowiem, gwarantuje<br />

hipokryzja obywateli, którzy<br />

zmuszeni wbrew konstytucji do<br />

ujawnienia swego światopoglądu<br />

boją się stygmatu niedowiarka. Do<br />

takich już w szkole mówi się dziś<br />

„Wierz, boś nie zwierz”. Premier<br />

Pawlak zamierza dawać za symboliczną<br />

złotówkę ziemię powracającym<br />

z zagranicy emigrantom. Pewnie<br />

pierwsi powrócą wszyscy mi-<br />

sonel kuchni jest zżyty ze<br />

szkołą i z jej uczniami od lat,<br />

jest miła, rodzinna atmosfera.<br />

Gdy likwiduje się taką<br />

„swojską stołówkę” na rzecz<br />

firmy zewnętrznej, to odbija<br />

się to na jakości potraw. Dlatego<br />

sprzeciwiam się likwidacji<br />

stołówek w szkołach. W najbliższym<br />

czasie klub SLD złoży<br />

w Sejmie wniosek o informację<br />

rządu w tej sprawie.<br />

Leszek Miller<br />

Szanowni Państwo<br />

Uprzejmie wszystkich przepraszam za moją nieobecność w dniu 26<br />

maja 2012 roku tj. w sobotę na spotkaniu z mieszkańcami w gminie<br />

Kobylnica.<br />

Moja absencja spowodowana została ponad 3-godzinnym opóźnieniem<br />

wylotu samolotu z Warszawy.<br />

Jestem przekonany, że w najbliższym okresie będę miał kolejną<br />

okazję do spotkania z Państwem.<br />

Do zobaczen i a<br />

chomienie pierwszego bloku elektrowni<br />

jądrowej w naszym kraju powinno<br />

nastąpić do końca 2023 roku.<br />

Zbigniew Konwiński<br />

Poseł na Sejm RP<br />

sjonarze. Roma locuta causa finita<br />

(Rzym przemówił, sprawa skończona:<br />

zdanie Kościoła obowiązuje<br />

wiernych) powiedział w jednym ze<br />

swoich kazań św. Augustyn. Chciałoby<br />

się zaśpiewać „To nie te czasy<br />

Augustynie, nie te czasy...”.<br />

Dziś czas na zmiany. Nie lękajcie<br />

się!<br />

Tadeusz Gawlik<br />

tadgaw@wp.pl


W swoich archiwach domowych<br />

mam zaświadczenie uzyskane<br />

przez moją pracownicę, że była ofiarą<br />

mobbingu. Wprawdzie z mojego punktu<br />

widzenia było nieco inaczej, inni pracownicy<br />

zarzucali mi uległość wobec<br />

tego upierdliwego babska, ale bardzo<br />

„kompetentne” gremium uznało racje<br />

pani X. X., nie interesując się tym co ja<br />

mam do powiedzenia. Dziś wyrok przyjmuję<br />

z pokorą, w końcu tak rzetelne<br />

i szlachetne w swoich celach stowarzy-<br />

szenie, broniące prześladowanych ludzi<br />

nie może się mylić. Stowarzyszenie<br />

działa do dziś. Poszukajcie w Internecie,<br />

napiszcie do nich, a oni uznają was<br />

za prześladowanych. Nie potrzebują<br />

na to żadnych dowodów, poza waszym<br />

oświadczeniem. Kiedyś mnie to bolało,<br />

ale już od dawna nie pracuję w placówce<br />

którą przyszło mi kierować, mogę<br />

na to spojrzeć z dystansu.<br />

Tytuł wziąłem z jakiejś publikacji,<br />

której tytułu i autora nie pamiętam. Zapamiętałem<br />

nieco informacji tam zawartych.<br />

Autor twierdził, że władza na<br />

każdym poziomie jest psychologicznie<br />

równie pociągająca. Sam się o tym prze-<br />

konałem. Mój przyjaciel mówił – rzuć<br />

to w diabły, możesz robić inne rzeczy<br />

i żyć spokojnie. Ale nie chciałem ustąpić.<br />

Zapłaciłem za to kilkoma latami po<br />

odejściu ze stanowiska, kiedy to jedyny<br />

raz w życiu cierpiałem na choroby<br />

psychosomatyczne.<br />

***<br />

W poczuciu władzy są czynniki działające<br />

upajająco. Istotne jest to poczucie<br />

ważności i wiedza, że w tym wła-<br />

śnie gronie nie ma nikogo znaczniejszego.<br />

<<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> może się spóźniać, a inni<br />

na niego czekają. <<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> może mieć<br />

zły humor, a inni muszą to znosić. Za<br />

to kiedy <<strong>str</strong>ong>władca</<strong>str</strong>ong> ma dobry humor, oczekuje,<br />

że poddani będą szczęśliwi jak<br />

grzeczne dzieci. Bo choć sam tyran jest<br />

jak dziecko, ale to on wszystkich traktuje<br />

jak niedorozwoje albo malutkie<br />

dzieci. Uczeni psycholodzy od psychologii<br />

rozwojowej utrzymują, że dziecko<br />

początkowo nie rozdziela mentalnie<br />

świata i własnej osoby. „Jestem bogiem<br />

i niech tak już zostanie”. Tak to podobno<br />

odczuwa dziecko, zanim obudzi się<br />

w nim świadomość odrębności własnej<br />

osoby od świata zewnętrznego.<br />

Kiedy dziecko płacze, natychmiast<br />

pojawia się dorosły, próbujący zgadnąć<br />

i zaspokoić jego potrzeby. Ale nie zawsze<br />

dorosły wie o co chodzi. Dziecko<br />

nadal płacze, a nawet zanosi się szlochem,<br />

co wywołuje niepokój i udrękę<br />

biednego rodzica. Psycholodzy snują<br />

domniemania, że dziecko wprawdzie<br />

podświadomie, ale chce ukarać rodzica<br />

za to, że w lot nie odgadł jego potrzeby.<br />

Tyran, w sensie psychologicznym fiksuje<br />

się na postawie maleńkiego dziecka.<br />

Chce, aby jego własne odczucia<br />

były przyjmowane jako prawa powszechne.<br />

Chce by szybko były odgadywane,<br />

bo jak nie, to zaraz przywołuje swoje<br />

histeryczne zachowania.<br />

Nie wiemy czy dziecko ma frajdę<br />

z karania rodzica, ale wiemy, że tyran<br />

ma. Bo potem chętnie opowiada jak to<br />

„załatwił” tego nieszczęśnika. Nie za-<br />

9 czerwca 201 2 r. CIEKAWY TEMAT<br />

3<br />

Gawędy starego psychologa<br />

<<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>, <<strong>str</strong>ong>władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>szary</<strong>str</strong>ong><br />

Panie Andrzeju! Kolejny raz trafił pan z tematem do właściwej<br />

osoby. Jako tyran domowy i mober w środowisku pracy<br />

znam się na temacie jak mało kto. Moja sio<strong>str</strong>a twierdzi, że<br />

jestem tyranem domowym. Wprawdzie nikt w mojej najbliższej<br />

rodzinie tego nie potwierdza, ale to zrozumiałe, przecież<br />

panicznie boją się despoty.<br />

uważa przy tym, że słuchacze są zażenowani<br />

opowieściami o „przewagach”<br />

naszego tyrana. Bo w każdym tyranie<br />

jest coś z Narcyza. Jest zapatrzony we<br />

własne fizyczne i psychiczne piękno.<br />

Dużo traci, bo nie do<strong>str</strong>zega piękna<br />

w innych ludziach. Nie słucha ich, tylko<br />

czeka aż skończą, aby wrócić do<br />

swoich opowieści. Ale umiejętnie potrafi<br />

udawać uważnego słuchacza.<br />

Biedaczek tyran nie potrafi zrozumieć,<br />

że to co jego cieszy, nie musi być<br />

źródłem radości dla innych. Nie rozumie<br />

prostej prawdy, że nikt nie potrafi<br />

odczuć emocji drugiej osoby. Jeżeli otoczenie<br />

nie podziela jego uczuć – obraża<br />

się, tak jak to robi dziecko. Jeśli nie<br />

ma realnej władzy, szkodzi jedynie sobie,<br />

zamyka się, izoluje i demon<strong>str</strong>uję<br />

poczucie jakiej <strong>str</strong>aszliwej krzywdy doznał.<br />

Pół biedy, jak nikt tego nie do<strong>str</strong>zega,<br />

chociaż szkoda cierpiącego<br />

człowieka, nawet drania.<br />

Ale niestety nawet taki „spokojny”<br />

tyran potrafi kogoś zranić, z charakte-<br />

rystyczną dla tyranów zdolnością manipulacyjną<br />

okazując, że miał prawo<br />

się obrazić. Znacznie gorzej jest, jeśli<br />

taki ktoś posiada duże możliwości, bo<br />

wówczas mści się na otoczeniu (jak<br />

dziecko). Jest przy tym prymitywny, złośliwy<br />

i nie przebiera w środkach. Ale<br />

potrafi też być czarujący i uroczy, jak<br />

to „dziecko” które w nim dominuje.<br />

***<br />

Na niskim poziomie, mimo niewielkich<br />

profitów, z jej sprawowania władza<br />

„władcy szarego” może mieć dla<br />

niego wielkie zyski emocjonalne. Za to<br />

dla najbliższego otoczenia taki facet<br />

(baba też) może być bardziej de<strong>str</strong>ukcyjny<br />

a nawet zabójczy, niż wielki tyran.<br />

O psychice wielkich dyktatorów<br />

pisano wiele. Są sążniste opracowania<br />

dotyczące psychologii Hitlera, Stalina<br />

i wielkich jedynowładców z przeszłości.<br />

Znacznie mniej wiadomo o osobach<br />

które tyranizują otoczenie na poziomie<br />

niewielkiej organizacji społecznej czy<br />

też rodziny.<br />

Żyjemy w systemie demokratycznym.<br />

I to jest prawda, chociaż Ziobro i Kaczyński<br />

twierdzą inaczej. Ale nie radzę<br />

pozwalać im na stworzenie demokracji<br />

według ich wyobrażeń. To już było.<br />

W czasach „falandyzacji” prawa, powstało<br />

żartobliwe powiedzenie „więcej<br />

demokracji dla Wałęsy”. A Wałęsa po-<br />

trzebował tej demokracji dużo, bo przecież<br />

wywalił Jarka i Lecha z drugiej<br />

funkcji w państwie.<br />

Demokracja nie oznacza jednak anarchii.<br />

Daje ludziom sprawującym funkcje<br />

społeczne spore uprawnienia. Jest<br />

to konieczne, aby organizmy społeczne<br />

sprawnie funkcjonowały. Ale jednocześnie<br />

demokracja stwarza mechanizmy<br />

zabezpieczające przed pokusami<br />

robienia tego, co mi się podoba, bez liczenia<br />

się z kimkolwiek. Wiedzieli o tym<br />

już starożytni Rzymianie powołując<br />

w chwilach zagrożenia konsula, posiadającego<br />

dyktatorskie uprawnienia na<br />

okres pół roku. Po tym czasie jego władza<br />

automatycznie wygasała. Nie zapobiegło<br />

to jednak pojawieniu się Juliusza<br />

Cezara, które de facto zakończył<br />

funkcjonowanie Republiki Rzymskiej.<br />

***<br />

Nic nowego pod słońcem, takie historie<br />

są powielane do dziś. Dziś władza<br />

też jest kadencyjna, a mimo to<br />

w krajach które stwarzają pozory demokracji,<br />

tyrani potrafią stworzyć system<br />

dożywotniego powoływania ich na<br />

najwyższe stanowiska w państwie.<br />

Ale wracajmy do krajów gdzie mechanizmy<br />

demokratyczne funkcjonują<br />

(nie bez zgrzytów). Ludzie posiadający<br />

olbrzymią władzę muszą się też liczyć<br />

z potężnymi siłami. Siłami tymi<br />

kierują, ale kiedy nie spełniają ich oczekiwań,<br />

to prądy te mogą się zwrócić<br />

przeciwko nim. W jednej z powieści<br />

sensacyjnych Ludluma, prezydent USA<br />

skarży się swojemu rozmówcy – „niektórzy<br />

uważają mnie za najpotężniejszego<br />

człowieka na świecie, ale tak naprawdę,<br />

to nawet pierdnąć nie mogę<br />

bez zgody kongresu”. Twórcy prawa<br />

amerykańskiego przewidzieli, że prezydent<br />

może zwariować.<br />

Istnieje więc procedura impichmentu,<br />

odwołania go, kiedy zaczyna robić<br />

nieodpowiedzialne rzeczy. Podobnie<br />

jest na każdym stanowisku, nad każdym<br />

tyranem istnieje jakaś forma kontroli.<br />

Ale pomysłowość ludzka jest nieprawdopodobna.<br />

Stalin i Hitler otrzymali bezprzykładną<br />

władzę. Kiedy już wyrośli ponad<br />

wszelką miarę, byli ludzie którzy chcieli<br />

się ich pozbyć. Ale ci tyrani mieli już<br />

wówczas techniczne możliwości ochrony<br />

własnych pozycji. Wrogów sprawnie<br />

likwidowali.<br />

Tak też czynią mali tyrani. Strachem,<br />

manipulacją, potrafią stworzyć<br />

wrażenie, że są niezastąpieni. Bo tyran<br />

to nie zawsze cham i prostak który<br />

obraża ludzi. Niestety, taki tyran<br />

może osiągnąć sukces na poziomie<br />

gminy lub małego miasta. Od czasu do<br />

czasu pojawiają się domorośli tyrani,<br />

którzy w sprytny sposób manipulują<br />

ludzkimi emocjami, słabościami, lękami<br />

i utrzymują władzę. I udaje im się<br />

to latami.<br />

***<br />

Charakterystyczne dla małego tyrana<br />

jest też „lu<strong>str</strong>zane odbicie” jego postawy<br />

wobec osoby, od której on jest<br />

zależny. Najczęściej zachowuje się wobec<br />

niej tak, jak według jego się wyobrażeń<br />

powinni zachowywać się wobec<br />

niego jego podwładni. Jest przykładny,<br />

wręcz służalczy. To tak, jakby<br />

chciał dać swoim podwładnym przykład<br />

właściwego zachowania. Niestety,<br />

z oczywistych względów, podwładni<br />

tego nie widzą. A szkoda, bo gdyby<br />

zobaczyli jak ich bożyszcze się poniża,<br />

<strong>str</strong>aciliby sporo lęków i obaw. Najczęściej<br />

jest jednak tak, że nikt nie widzi<br />

jak mały tyran przeżywa upokorzenie<br />

przed ważniejszym tyranem. A kiedy<br />

„mały” wraca do swoich ludzi, odgrywa<br />

się na nich. Działa tu znany mechanizm<br />

obronny – przeniesienie agresji.<br />

O ile jakaś rzecz wywołuje złość i lęk<br />

jednocześnie, agresja obraca się przeciwko<br />

obiektom nieszkodliwym.<br />

Drogie panie, mały tyran w pracy<br />

jest świetnym kandydatem na pantoflarza.<br />

W końcu musi gdzieś przeżywać<br />

odmienne emocje, może to być w domu.<br />

A kobieta tyran – staje się uległą żoną.<br />

***<br />

Paradoksalne jest to, że na niskim<br />

poziomie społecznym metody kontroli<br />

są słabsze. Prezydent USA jest nieustannie<br />

na celowniku. Mały tyran jest<br />

obserwowany przez niewielką grupę<br />

ludzi, którzy w dodatku, w większości<br />

są od niego zależni. A skrzyknięcie grupy<br />

ludzi którzy chcieliby się go pozbyć<br />

jest niełatwe. W końcu ludzie mają nie<br />

tylko wydumane, ale też rzeczywiste<br />

powody do <strong>str</strong>achu. I wolą siedzieć cicho.<br />

I to by było na tyle.<br />

Władysław Hałasiewicz


4 TEMAT TYGODNIA<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Zawody <strong>str</strong>zeleckie<br />

rezerwistów<br />

i samorządowców<br />

Zarząd Rejonowy Związku Żołnierzy WP w Słupsku, na <strong>str</strong>zelnicach<br />

Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce<br />

i Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Wicku Morskim,<br />

w dniu 17 maja 2012 roku zorganizował zawody sportowo-<br />

obronne Rejonu Słupskiego.<br />

Pod względem obiektów,<br />

sprzętu i logistyki zawody<br />

zabezpieczały 7. Brygada Obrony<br />

Wybrzeża, Centrum Szkolenia<br />

Marynarki Wojennej (<strong>str</strong>zelanie<br />

z pistoletu), Komenda Centralnego<br />

Poligonu Sił<br />

Powietrznych (<strong>str</strong>zelanie z kbk<br />

AK) i 6 Wojskowy Oddział Gospodarczy.<br />

W zawodach brało udział 18 zespołów,<br />

podzielonych na 3 grupy:<br />

- Grupa zespołów kół ZŻWP - 7<br />

zespołów,<br />

- Grupa zespołów stowarzyszeń<br />

służb mundurowych - 6 zespołów,<br />

- Grupa zespołów samorządu<br />

terytorialnego - 5 zespołów,<br />

Puchary dla zwycięzców ufundowali:<br />

Prezes Zarządu Rejonowego<br />

ZŻ WP – dla grupy zespołów<br />

kół ZŻWP, Prezydent Miasta<br />

Słupska – dla grupy zespołów<br />

stowarzyszeń służb mundurowych,<br />

Starosta Powiatu Słupskiego<br />

– dla grupy zespołów samorządu<br />

terytorialnego.<br />

Zawody przeprowadzono<br />

w dwóch konkurencjach <strong>str</strong>zeleckich:<br />

z kbk AK na odległość<br />

100 m do popiersia (figura bojowa<br />

23p) i z pistoletu wojskowego<br />

na 25 m do popiersia, według regulaminu<br />

obowiązującego w zawodach<br />

sportowo – obronnych<br />

Związku Żołnierzy WP.<br />

***<br />

W poszczególnych grupach<br />

zwycięzcami zostali:<br />

A. Grupa zespołów kół ZŻWP<br />

a) Konkurencja zespołowa:<br />

1. Koło nr 5 ZŻWP z Ustki –<br />

512 pkt,<br />

2. Koło nr 1 ZŻWP ze Słupska –<br />

467 pkt,<br />

3. Koło nr 6 ZŻWP z Lęborka –<br />

455 pkt.<br />

b) Konkurencja indywidualna:<br />

1. Zblewski Janusz - Koło nr 2<br />

ZŻWP ze Słupska – 180 pkt,<br />

2. Sidorow Walenty - Koło nr 5<br />

ZŻWP z Ustki – 175 pkt,<br />

3. Kichman Edward - Koło nr 6<br />

ZŻWP z Lęborka – 172 pkt.<br />

B. Grupa zespołów stowarzyszeń<br />

służb mundurowych:<br />

a) Konkurencja zespołowa:<br />

1. SEiRPolicyjnych ze Słupska<br />

– 503 pkt,<br />

2. ZŻWP ze Słupska – 500 pkt,<br />

3. Koło nr 29 SKMP ONZ ze<br />

Słupska – 420 pkt.<br />

REKLAMA<br />

b) Konkurencja indywidualna:<br />

1. Derdziński Mieczysław –<br />

SEiRPolicyjnych ze Słupska –<br />

185 pkt,<br />

2. Wilkowski Ryszard – ZŻWP<br />

ze Słupska – 175 pkt,<br />

3. Jankowski Włodzimierz -<br />

SEiRPolicyjnych ze Słupska –<br />

171 pkt.<br />

C. Grupa zespołów samorządu<br />

terytorialnego<br />

a) Konkurencja zespołowa:<br />

1. Urząd Miasta Słupska –<br />

177 pkt,<br />

2. Urząd Gminy Słupsk – 173<br />

pkt,<br />

3. Urząd Gminy Kobylnica –<br />

129 pkt.<br />

b) Konkurencja indywidualna:<br />

1. Sawicki Radosław – UG Kobylnica<br />

– 89 pkt,<br />

2. Kwiatkowski Ryszard - UM<br />

w Ustce – 81 pkt,<br />

3. Filipczak Marek – UG<br />

Słupsk – 73 pkt.<br />

W trakcie zawodów organizatorzy<br />

poczęstowali uczestników<br />

imprezy przygotowaną<br />

przez 6 Wojskowy Oddziała Gospodarczy<br />

smaczną, wojskową<br />

grochówką.<br />

W toku zawodów wystąpiły<br />

pewne perturbacje czasowe<br />

ponieważ <strong>str</strong>zelnica, na której<br />

<strong>str</strong>zelano z kbk AK (CPSP) jest<br />

oddalona od <strong>str</strong>zelnicy na której<br />

<strong>str</strong>zelano z pistoletu wojskowego<br />

(CSMW) o prawie<br />

20 km Do przewozu zawodników<br />

wykorzystano autobus z 6.<br />

WOG, jednak znacznie wydłużył<br />

się czas trwania zawodów.<br />

W związku z powyższym organizatorzy<br />

postanowili, że w kolejnych<br />

latach zawodnicy będą<br />

<strong>str</strong>zelać tylko z kbk AK na<br />

<strong>str</strong>zelnicy poligonowej, chyba<br />

że w międzyczasie zostanie wyremontowana<br />

<strong>str</strong>zelnica Centrum<br />

Szkolenia MW i będzie<br />

można tam <strong>str</strong>zelać zarówno<br />

z karabinu jak i pistoletu.<br />

Bardzo serdecznie dziękuje<br />

wszystkim zawodnikom ,<br />

uczestnkom i organizatorom<br />

tych zawodów, szczególne słowa<br />

uznania kieruję do niżej wymienionych<br />

osób.<br />

1. Prezydenta Słupska i Starosty<br />

Słupskiego za ufundowanie<br />

po 2 puchary;<br />

2. Dcy 7 BOW i Komenda 6.<br />

WOG, CSMW, Centralnego Poligonu<br />

Sił Powietrznych oraz oficerom,<br />

podoficerom, szeregowcom i pracownikom<br />

cywilnym wymienionych<br />

jednostek, a także członkom ZŻWP<br />

w osobach płk Jan Karaś, ppłk Ryszard<br />

Ferdyn, kmdr por. Andrzej<br />

Gierszewski, mjr pil. Witold Lengier,<br />

kpt. Ryszard Rakowski,<br />

kpt. Jacek Kozera, st.chor.szt. Marek<br />

Kul.<br />

Jan Karaś<br />

Fot. Marek Kul


Przed wojną w tym miejscu mieściła<br />

się restauracja hotelowa, hotelu<br />

„Bismarck Hotel”, później przemianowanego<br />

na „Bahnhofs-Hotel”.<br />

Do „Baru Ekspres” wchodziło się<br />

z rogu budynku, od ulicy Kołłątaja i Wojska<br />

Polskiego, po kilku schodkach. Mijało<br />

się przedsionek i za drzwiami była<br />

sala jadalna. Po lewej <strong>str</strong>onie od wejścia<br />

był bufet. Przy bufecie była kasa.<br />

Przed kontuarem bufetu, po lewej <strong>str</strong>onie<br />

drzwi wejściowych znajdowały się<br />

drzwi do biura, szatni i magazynu suchych<br />

produktów. Pomieszczenia te korytarzem<br />

i schodkami w dół, połączone<br />

były z kuchnią<br />

Do kuchni wejście było od podwórza,<br />

przez przedsionek, w którym przyjmowano<br />

towary. Po lewej <strong>str</strong>onie na końcu<br />

kuchni były schody do piwnicy. Mieścił<br />

się tam skład węgla. Pod bufetem<br />

znajdującym się na sali konsumpcyjnej<br />

mieściła się piwniczka na beczki z piwem.<br />

W piwnicy również znajdowała<br />

się komora chłodnicza.<br />

W barze były ciężkie warunki pracy.<br />

„Ekspres” był urządzony jako lokal<br />

szybkiej obsługi. Po wzięciu posiłków,<br />

przy barze, klient podchodził z wybranymi<br />

potrawami do kasy, w której uiszczał<br />

opłatę. Przy barze jako blokerka<br />

pracowała pani Teresa Baranowska<br />

sio<strong>str</strong>a Pani Marii Wolskiej.<br />

***<br />

Byłem, w „Barze Ekspres”, w roku<br />

1962 jedynym uczniem z pierwszej klasy.<br />

Większość koleżanek i kolegów chodziła<br />

do klasy drugiej lub trzeciej. Pamiętam,<br />

że wśród trzecioklasistów był<br />

zdolny uczeń. Jan Radomski. Odwiedził<br />

mnie po latach, w roku 2008, gdy<br />

prowadziłem „Karczmę Słupską”. Nic<br />

się nie zmienił, wyglądał identycznie<br />

jak w pamiętnych latach gdy byliśmy<br />

uczniami.<br />

W tamtych czasach to, że byłem najmłodszy<br />

- nie miało dla mnie żadnych<br />

negatywnych konsekwencji. Mało tego,<br />

wielu ze starszych kolegów, po zakończeniu<br />

szkoły, pracując w „Barze Ekspres”<br />

służyli mi pomocą w wykonywaniu<br />

wielu prac, również w przygotowywaniu<br />

potraw.<br />

Status ucznia szkoły zawodowej, jakim<br />

i ja byłem, szeregował nas w gru-<br />

pie pracowników młodocianych. Mieliśmy<br />

opłacane ubezpieczenie społeczne,<br />

co później skutkowało okresem<br />

składkowym wliczanym do uprawnień<br />

emerytalnych. Dotyczyło to tych<br />

uczniów, którzy odbywali praktykę<br />

w zakładach pracy. Dzisiaj młodzież<br />

może tylko o takich uprawnieniach pomarzyć.<br />

***<br />

„Bar Ekspres” był jedynym w Słupsku<br />

lokalem ga<strong>str</strong>onomicznym, gdzie<br />

można było zjeść oryginalne kołduny<br />

litewskie. (opis przyrządzania kołdunów<br />

był drukowany w MM nr 6 z dnia<br />

24 marca – dop. A.O.). Zatem owe kołduny<br />

były moją pierwszą potrawą, którą<br />

przyrządzałem na każdych zajęciach<br />

praktycznych w „Ekspresie”. Za recenzenta<br />

swoich kulinarnych poczynań<br />

miałem samego szefa kuchni Józefa<br />

Konhana – mi<strong>str</strong>za nad mi<strong>str</strong>zami od litewskich<br />

potraw, a w szczególności:<br />

kołdunów, pierogów, blinów. Rosół do<br />

kołdunów i farsz doprawiał osobiście<br />

sam mi<strong>str</strong>z Konhan.<br />

Pan Józef Konhan był z pochodzenia Litwinem.<br />

Charakteryzował się małomównością,<br />

raczej wyrażał się poprzez gesty.<br />

Już wtedy mi<strong>str</strong>z Józef Konhan był człowiekiem<br />

wiekowym. Miał kłopoty z poruszaniem<br />

się. Nie przypuszczałem wtedy,<br />

że chorował na serce. Niedługo po zakończeniu<br />

mojej praktyki w „Ekspresie” Józef<br />

Konhan zmarł na zawał serca na schodach<br />

kuchennych „Baru Ekspres”. Został<br />

pochowany na słupskim cmentarzu.<br />

9 czerwca 201 2 r. LUDZKIE HISTORIE<br />

5<br />

Wspomnienia Władysława Piotrowicza (11 ) ***<br />

Gawęda W. Piotrowicza (11 )<br />

Bar Ekspres<br />

Po półrocznej praktyce w restauracji „Metro”, w marcu 1962<br />

roku zostałem skierowany do „Baru Expres”, który mieścił<br />

się na rogu ulic Kołłątaja i Wojska Polskiego. Kierowniczką<br />

tego lokalu była pani Henryka Lipko (1921-2003, S.C.),<br />

a szefem kuchni Józef Konhan (1890-1965, S.C. 24-14-8).<br />

Bar Ekspres. Od lewej Jolanta Szeler – bufetowa, Józef Konhan – szef kuchni, pani Domagała,<br />

pani Bronisława, Henryka Lipko - kierowniczka „Baru Ekspres”. Słupsk początek<br />

lat sześćdziesiątych. Fot. arch. K.Lipko.<br />

Farsz, który robiło się z wołowiny,<br />

łoju, czosnku i majeranku i później nadziewało<br />

się nim pierożki, czyli tzw.<br />

kołduniki – danie firmowe „Baru Ekspres”,<br />

przygotowywało się przeważnie<br />

na dwa dni. Takie było polecenie mi<strong>str</strong>za<br />

Konhana.<br />

Przypominam sobie taką sytuację,<br />

że któregoś dnia wydawało mi się, że<br />

pozostawiony na następny dzień farsz<br />

nie był pierwszej świeżości. Poszedłem<br />

do szefa Konhana i mówię, że chyba<br />

trzeba będzie zrobić nowe kołduny, bo<br />

te z wczoraj, nie są chyba najświeższe.<br />

Szef mówi – pokaż. Wsadził nos w przyniesiony<br />

farsz, wciągnął powietrze, wyprostował<br />

się, zabłyszczał gniewnym<br />

wzrokiem i zawyrokował – dobre!!!.<br />

Na dowód świeżości rzucił we mnie<br />

grudką przyniesionego farszu. Na przyszłość<br />

miałem nauczkę, żeby nie komentować<br />

czegoś, co szef Józef Konhan<br />

kazał wykonać. To jednostkowe<br />

zdarzenie nie zmienia faktu, że te kołduny<br />

były rewelacyjne i cieszyły się<br />

wielkim powodzeniem.<br />

Dzisiaj myślę, że przecież do Słupska<br />

przyjechało wielu ludzi z Wilna<br />

i okolic i oni mogli być znaczącą klientelą<br />

„Baru Ekspres”, a kołdunów litewskich<br />

w szczególności.<br />

Kołduny sklejali uczniowie, a wśród<br />

nich i ja. Lepiłem je przez prawie rok,<br />

ale nie żałuję. Do teraz ta umiejętność<br />

mi pozostała.<br />

Dzisiaj dobre kołduny litewskie może<br />

przyrządzić w Słupsku tylko mi<strong>str</strong>z Ryszard<br />

Pałka, szef kuchni i legenda, nieistniejącej<br />

już dzisiaj, restauracji „Piracka”<br />

oraz w pewnym okresie szef<br />

kuchni restauracji „Karczma Słupska”.<br />

Aktualnie pan Ryszard prowadzi bar<br />

„Kaszub”, mieszczący się przy stacji<br />

paliw przy ulicy Kaszubskiej. Zatem<br />

jak na kołduny - to tylko do Pałki.<br />

Kołduny gotowało się w latach sześćdziesiątych<br />

– oczywiście, na kuchniach<br />

opalanych węglem. Po ugotowaniu wykładało<br />

się je na tace i na nich czekały<br />

na zamówienie. Rzadko zdołały wystygnąć.<br />

Gotowanie szło na bieżąco.<br />

W kuchni oprócz szefa królowała pani<br />

Bronisława prawa ręka szefa i Janina<br />

Heimrath (1931-2000, S.C. 4A-15-<br />

18). Pani Janina była żoną Bogdana<br />

Heimratha, kelnera pracującego w restauracji<br />

„Metro”.<br />

W „Ekspresie” przebywałem dwa<br />

lata, z pewnymi przerwami, gdyż awaryjnie<br />

byłem kierowany do innych restauracji:<br />

najczęściej do baru „Zatorze”<br />

przy ulicy Szczecińskiej i do restauracji<br />

„Ludowa” przy ulicy<br />

„Tuwima”. Bar „Zatorze był lokalem<br />

nowoczesnym, niedawno oddanym do<br />

użytku.<br />

Władysław Piotrowicz<br />

Fot. arch. W. Piotrowicza<br />

Oprac. Andrzej Obecny<br />

Budynek w którym mieścił się „Bar Ekspres”. Przed wojną siedziba „Bahnhofs Hotel”.<br />

Fot. arch. „Muzeum Ziemi Słupskiej”.<br />

Bary mleczne<br />

W Polsce bary szybkiej obsługi przyjęły nazwę „Bary mleczne”.<br />

Do tej kategorii lokali zaliczano w Słupsku w latach<br />

sześćdziesiątych, niewątpliwie „Bar Ekspres” przy zbiegu<br />

ulic Kołłątaja i Wojska Polskiego. Bary mleczne były wzorowane<br />

na przedwojennych jadłodajniach. Charakteryzowały<br />

się kuchnią tradycyjną z przewagą dań jarskich opartych na<br />

mące i jajkach.<br />

W barach<br />

tych królowały<br />

pierogi, kołduny, omle-<br />

ty, kasze, placki ziemniaczane...<br />

W latach pięćdziesiątych<br />

i sześćdziesiątych XX w.,<br />

w niektórych z nich serwowano<br />

piwo i tradycyjne mięsne<br />

potrawy restauracyjne.<br />

W okresie Polskiej Rzeczypospolitej<br />

Ludowej szczególnie<br />

szybko nastąpił rozwój tego<br />

typu placówek. Należały one<br />

do Spółdzielni Spożywców<br />

„Społem” w całym kraju, podobnie<br />

było i w Słupsku.<br />

Polskie bary szybkiej obsługi,<br />

w tym i słupskie charakteryzowały<br />

się niską ceną serwowanych<br />

dań, często była<br />

ona trzykrotnie niższa, niż<br />

ceny tych samych dań,<br />

w słupskich restauracjach.<br />

Mimo przekształceń u<strong>str</strong>ojowych<br />

pewna liczba barów<br />

mlecznych istnieje do dziś.<br />

W Słupsku zostały dwa: „Poranek”<br />

i „Koziołek Matołek”.<br />

Takim lokalem – w latach<br />

sześćdziesiątych, był „Bar<br />

Ekspres”<br />

Dla tego typu barów<br />

w okresie PRL charakterystyczne,<br />

bo zunifikowane,<br />

było wyposażenie: zestaw<br />

z grubej ceramiki z niebieskimi<br />

obwódkami, specjalne,<br />

aluminiowe sztućce, stoliki<br />

z blatami z laminatu bez obrusów<br />

i krzesła z prętów stalowych.<br />

Wyposażenie było<br />

<strong>Moje</strong> smaki (11 )<br />

Potrawka<br />

z kurczaka<br />

Danie serwowane było w restauracji<br />

„Metro”. Najczęściej<br />

zamawiali je goście dla<br />

dzieci albo osób starszych. Była<br />

to ulubiona potrawa przegotowywana<br />

przez mi<strong>str</strong>za Jana<br />

Czarneckiego.<br />

Składniki: na cztery porcje.<br />

Kurczak patroszony 1,40 kg,<br />

marchewka 0,10 kg, pietruszka<br />

0,05 kg, seler 0,10 kg, cebula<br />

0,05 kg, sól, pieprz +<br />

Sposób przyrządzania: Kurczaka<br />

ugotować z warzywami<br />

i przyprawami w wodzie. Obrać<br />

ze skóry i z kości, wyporcjować.<br />

Przygotować potrawkę: masło<br />

0,04 kg, mąka 0,03 kg, żółtko<br />

0,02 kg, zielona pietruszka+.<br />

Wywar z gotowania kurczaka<br />

0,50 kg, sól+. Masło rozpuścić<br />

w rondlu dodać mąkę. Sporzą-<br />

poślednie i zrobione z najtańszych<br />

lichych materiałów.<br />

Jednak unifikacja dotyczyła<br />

nie tylko barów mlecznych<br />

przeznaczonych dla biedniejszej<br />

części społeczeństwa,<br />

ale również sięgnęła lokali<br />

o najwyższych kategoriach<br />

zaszeregowania jak: „S”<br />

i kat. I.<br />

W celu unifikacji wyposażenia<br />

lokali kategorii „S”, „I”<br />

i wyjątkowo „II”, Centralny<br />

Zarząd Zaopatrzenia Handlu<br />

wydał specjalny „Katalog ga<strong>str</strong>onomiczny”.<br />

We wstępie do tego „przymusowego”<br />

katalogu napisano<br />

m.in. „Katalog przedstawia<br />

przedmioty zasadniczego<br />

wyposażenia i urządzenia<br />

zakładów ga<strong>str</strong>onomicznych.<br />

Nie obejmuje on całego asortymentu<br />

w poszczególnych<br />

działach… i dalej …Katalog<br />

jest integralną częścią normatywów<br />

wyposażenia zakładów<br />

ga<strong>str</strong>onomicznych…”<br />

Dzięki tym normatywom<br />

wszystkie lokale ga<strong>str</strong>onomiczne<br />

w Polsce, pod względem<br />

wyposażenia wyglądały<br />

podobnie lub wręcz tak<br />

samo.<br />

Unifikacji podlegały następujące<br />

działy wyposażenia:<br />

ceramika, szkło, metal, meble,<br />

włókno, urządzenia,<br />

ubiory personelu i zaplecze.<br />

To z tego katalogu wynika-<br />

dzić biała zasmażkę, nie rumienić.<br />

Rozprowadzić ostudzonym<br />

wywarem, zagotować, podprawić<br />

żółtkiem.<br />

Przy wydaniu porcje kurczaka<br />

polać sosem, skropić roztopionym<br />

masłem i posypać drobno<br />

posiekaną pietruszką. Podać<br />

ło m.in., że do herbaty przeznaczone<br />

było naczynie -<br />

szklanka ze spodkiem.<br />

Prześledźmy jeden z działów<br />

wyposażenia, a mianowicie<br />

ceramikę. Dział ten obejmował<br />

typowe sprzęty stołowe<br />

wyrabiane z porcelany<br />

lub porcelitu: talerze, półmiski,<br />

salaterki, sosjerki, filiżanki,<br />

solniczki, dzbanki itp.<br />

Proponowano wymienione<br />

sprzęty w trzech fasonach<br />

(wzorach): Aleksander, Nora<br />

lub Typ 1500. Wybór był nader<br />

skąpy.<br />

Na specjalne życzenie zamawiającego,<br />

które opiewało<br />

na więcej niż 500 sztuk danego<br />

asortymentu można było<br />

zamówić wykonanie znaków<br />

firmowych restauracji.<br />

Kierownictwa lokali, korzystały<br />

z tego przywileju, ale<br />

nie ze względu na promocję<br />

firmy, a raczej uniknięcia notorycznych<br />

kradzieży. Stąd<br />

rozwinął się ruch kolekcjonerski<br />

zbierania naczyń<br />

z różnymi znakami firmowymi.<br />

Pojawiły się wśród kolekcjonerów<br />

zbiory tematyczne<br />

np. solniczki, filiżanki, łyżeczki<br />

do herbaty…<br />

Kolejną próbą zapobieżenia<br />

„kolekcjonerskich” kradzieży<br />

było uszkadzanie sztućców<br />

poprzez wywiercenie otworu<br />

w nożach, łyżkach czy widelcach.<br />

Co upodabniało te<br />

sztućce do specjalistycznych<br />

akcesorii służących do konsumpcji<br />

raków lub innych<br />

skorupiaków.<br />

Stąd wśród cudzoziemców,<br />

odwiedzających restauracje<br />

w porcie lotniczym Okęcie<br />

w latach siedemdziesiątych,<br />

powstało przekonanie, że<br />

tamtejsze restauracje jako jedyne,<br />

serwują rzadkie dania<br />

z raków. Władysław Piotrowicz<br />

Oprac. Andrzej Obecny<br />

z ryżem ugotowanym na sypko<br />

lub ziemniakami z wody.<br />

Władysław Piotrowicz<br />

Potrawę przygotował<br />

Ryszard Pałka z baru<br />

„Kaszub” w Słupsku<br />

Fot. oprac. Andrzej Obecny


6 DOM GROBÓW SŁUPSKICH<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Rocznica<br />

Koło Terenowe Stowarzyszenia<br />

Upamiętnienia Ofiar<br />

Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów<br />

w Słupsku zorganizowało<br />

w dniu 6 maja 2012 roku uroczyste<br />

obchody pierwszej rocznicy<br />

odsłonięcia i poświęcenia Krzyża<br />

Wołyńskiego.<br />

W uroczystości brało udział<br />

około 70 osób, w tym 3 kapłanów.<br />

Modlitwy prowadził ksiądz<br />

dr Eugeniusz Łabisz. Kapłan kresowian<br />

ksiądz prałat Jan Giriatowicz<br />

wygłosił wzruszającą homilię.<br />

Po odmówieniu Litanii Loretańskiej<br />

do Najświętszej Panny,<br />

zebrani modlili się w intencji rodaków<br />

pomordowanych na Kre-<br />

sach, wywiezionych na Sybir, roz<strong>str</strong>zelanych<br />

w Katyniu, Charkowie,<br />

Miednoje i innych<br />

nieznanych miejscach kaźni. Pieśni<br />

i modlitwy za poległych prowadził<br />

ksiądz dziekan Zbigniew<br />

Krawczyk.<br />

Pochowani zostali w Słupsku w dn. 21 .05.201 2 do 02.06.201 2 r.<br />

Adamiuk Marianna<br />

Bednarek Zygmunt<br />

Boenke Helena<br />

Borkowska Dorota<br />

Buzuk Wiktor<br />

Dzioch Karin<br />

Galas Józefa<br />

Gonsiorowski Józef<br />

Gontarz Grażyna<br />

Gorlach Teofila<br />

Grzybczyk Mariusz<br />

Janik Barbara<br />

Janus Alicja<br />

Kaźmierczak Wacława<br />

Kraśniewski Stanisław<br />

Krawczyk Jadwiga<br />

Kunowski Hubert<br />

Lange Zofia<br />

Lichorobiec Romuald<br />

Łęcki Tadeusz<br />

Łobacz Emilia<br />

Malinowska Helena<br />

Matusiak Danuta<br />

Nowak Jan<br />

Nowak Ryszard<br />

Orynycz Mieczysław<br />

Pawłowska Eleonora<br />

Pawłowski Grzegorz<br />

Pliszka Łucja<br />

Pogorzelski Janusz<br />

Rajska Urszula<br />

Rynkowska Barbara<br />

Sieciechowicz Jan<br />

Sieczkowski Jerzy<br />

Siwik Anna<br />

Skiba Krystyna<br />

Szwedo Wacław<br />

Tubielewicz Leokadia<br />

Ulatowska Irena<br />

Umiastowska Stefania<br />

Unis Halina<br />

Weroniecka Danuta<br />

Zamecka Hanna<br />

Żurek Stanisław<br />

Pod krzyżem zostały zapalone<br />

znicze i złożone wiązanki kwiatów.<br />

Prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia<br />

Ofiar Zbrodni Ukraińskich<br />

Nacjonalistów w Słupsku,<br />

Zbigniew Has, w krótkim wystą-<br />

pieniu podziękował zebranym za<br />

liczne przybycie.<br />

Na zakończenie uroczystości<br />

odśpiewano Rotę.<br />

Postanowiono corocznie czcić<br />

pod tym jedynym Krzyżem Wołyńskim<br />

pamięć pomordowanych<br />

Wołyniaków.<br />

Zbigniew Has<br />

Prezes Koła Terenowego<br />

SUOZUN w Słupsku<br />

P.S. Zdjęcia pochodzą z ubiegłorocznej<br />

uroczystości poświęcenia<br />

Krzyża Wołyńskiego na<br />

słupskim cmentarzu.<br />

Słowo na niedziele<br />

W ostatnim wydaniu „Słowa na niedzielę” mogliśmy zobaczyć w jaki wyjątkowy<br />

i niesamowity sposób rozpoczął swoją historię Kościół Apostolski.<br />

Po odejściu Jezusa z ziemi, zgodnie z Jego zaleceniem uczniowie oczekiwali<br />

na spełnienie obietnicy „mocy”, która wiązała się z przyjęciem realnej<br />

obecności Ducha Świętego „A spożywając z nimi posiłek, nakazał im: Nie<br />

oddalajcie się z Jerozolimy, lecz oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście<br />

ode mnie; Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie<br />

ochrzczeni Duchem Świętym”. Dzieje Apostolskie 1 :4-5.<br />

Właśnie to przyjęcie chrztu Duchem Świętym było dla nich przyzwoleniem<br />

do wydawania świadectwa o zbawieniu z łaski w Jezusie Chrystusie „Ale<br />

weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami<br />

w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.” Dzieje Apostolskie<br />

1 :8. To samo doświadczenie chrztu Duchem Świętym stało się przepustką<br />

do głoszenia ewangelii poganom. Podobne doświadczenie było udziałem<br />

ludzi w Samarii, gdy apostołowie: Piotr i Jan wkładali na nich ręce (Dzieje<br />

Apostolskie 8:1 7). Rzymianie w Cezarei doświadczyli tego samego przeżycia<br />

bez wkładania rąk przez kogokolwiek. Wystarczyło tylko słuchanie głoszonej<br />

ewangelii. Podobnie rozpoczęła się przemiana Efezu od momentu zstąpienia<br />

Ducha Świętego na około 12 mężczyzn (Dzieje Apostolskie 1 9:6-7).<br />

Przyjmowaniu Ducha Świętego zawsze towarzyszyło coś, co innych intrygowało<br />

i zastanawiało. Można to było zobaczyć i usłyszeć. A mianowicie: radość,<br />

zdolność wielbienia Boga w nowym języku oraz prorokowanie. Reakcje ludzi po<strong>str</strong>onnych<br />

były bardzo różne „Zdumiewali się wtedy wszyscy i będąc w niepewności,<br />

mówili jeden do drugiego: Cóż to może znaczyć? Inni zaś drwiąc, mówili:<br />

Młodym winem się upili.” Dzieje Apostolskie 2:1 2-1 3. Pewien Samarytanin – Szymon,<br />

wpadł na pomysł, aby kupić sobie tę moc za pieniądze: „A gdy Szymon spo<strong>str</strong>zegł,<br />

że Duch bywa udzielany przez wkładanie rąk apostołów, przyniósł im pieniądze<br />

i powiedział: Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na kogo ręce włożę, otrzymał<br />

Ducha Świętego. A Piotr rzekł do niego: Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje,<br />

żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży.” Dzieje Apostolskie 8:1 8-<br />

21 . Natomiast reakcja <strong>str</strong>óża więziennego w Filipii była zupełnie inna: „...rzekł:<br />

Panowie , co mam czynić, abym był zbawiony?” Dzieje Apostolskie 1 6:30.<br />

Porozumienie Pokoleń Kresowych Rzeczpospolita Polska, 1 6 maja 201 2r.<br />

List Otwarty<br />

DO POSŁÓW BIEŻĄCEJ KADENCJI SEJMU RP.<br />

W podjętej uchwale z dnia 15<br />

lipca2009 r., Sejm przyjął dyspozycję:<br />

„Tragedia Polaków na<br />

Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej<br />

winna być przywrócona<br />

pamięci historycznej<br />

współczesnych pokoleń. Jest to<br />

zadanie dla wszystkich władz<br />

publicznych w imię lepszej<br />

przyszłości i porozumienia narodów<br />

naszej części Europy,<br />

w tym szczególnie Polaków<br />

i Ukraińców”.<br />

W duchu tej ustawy zwracamy<br />

się do wszystkich posłów niezależnie<br />

od przynależności partyjnej<br />

o ustanowienie przez Sejm „Dnia<br />

Pamięci Męczeństwa Kresowian”.<br />

Proponujemy jednozdaniowy<br />

ale jak wiele znaczący tekst<br />

uchwały:<br />

„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej,<br />

oddając hołd ofiarom<br />

zbrodni o znamionach ludobójstwa<br />

popełnionych przez Ukraińską<br />

Powstańczą Armię na ludności<br />

polskiej Kresów Wschodnich,<br />

ustanawia dzień 11 lipca<br />

Dniem Pamięci Męczeństwa<br />

Kresowian.”<br />

Projekt uchwały powinien być<br />

zgłoszony niezwłocznie, ponieważ<br />

zbliżamy się do 70. rocznicy tych<br />

tragicznych wydarzeń. Nie dociekając<br />

przyczyn zaniechania stosownych<br />

kroków w minionych latach,<br />

najwyższy czas na ustanowienie<br />

tego święta i tym samym<br />

uhonorowanie Gehenny Kresowych<br />

Polaków. Ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej,<br />

w której ludo-<br />

bójcze akcje pochłonęły na całym<br />

obszarze ich dokonywania 130 tys.<br />

śmiertelnych ofiar, tysiące sierot,<br />

tysiące ludzi okaleczonych fizycznie<br />

i psychicznie oraz tysiące<br />

zmarłych od ran i w wyniku nieludzkich<br />

warunków, były skutkiem<br />

akcji ludobójczej prowadzonej<br />

przez zbrojne oddziały nacjonalistów<br />

ukraińskich.<br />

Przykro o tym mówić ale najwyższe<br />

władze Ukrainy podniosły do<br />

rangi święta państwowego obchody<br />

65 rocznicy „Akcji Wisła”, wydarzenia<br />

które w żaden sposób nie<br />

można porównać z tragedią Polaków<br />

na Kresach. W lesie nieopodal<br />

ukraińskiej wsi Sokół w powiecie<br />

lubomelskim, w ostatnich dniach<br />

czerwca ub. roku doszło do odkrycia<br />

masowych grobów mieszkańców<br />

wsi O<strong>str</strong>ówki i Wola O<strong>str</strong>owiecka<br />

zamordowanych przez nacjonalistów<br />

ukraińskich 30<br />

sierpnia 1943 roku. W tej jednej<br />

z najkrwawszych zbrodni OUN-<br />

UPA na Wołyniu jednego dnia zostało<br />

zabitych prawie 1100 bezbronnych<br />

Polaków, w większości<br />

kobiet i dzieci. Najnowsze poszukiwania<br />

prowadzone przez Radę<br />

Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa<br />

na wniosek rodzin pomordowanych<br />

doprowadziły do zlokalizowania<br />

dołów, w których - według<br />

relacji świadków - Ukraińcy zakopali<br />

zwłoki ponad 300 kobiet i dzieci.<br />

„Wszystkie znaki na niebie i ziemi<br />

wskazują, że jest to poważny<br />

przełom. Jest szansa, że przeszło<br />

dwukrotnie zwiększy się liczba zi-<br />

dentyfikowanych szczątków” - powiedział<br />

Andrzej Kunert, sekretarz<br />

generalny ROPWiM. Po kilkudziesięciu<br />

latach należytego miejsca<br />

w narodowej pamięci słusznie doczekały<br />

się ofiary katyńskie. Niestety,<br />

ofiary zbrodni OUN-UPA są<br />

dla niepodległego państwa polskiego<br />

nieistotne. Zgłoszony przez<br />

PSL projekt chwały o ustanowieniu<br />

11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa<br />

Kresowian, w ubiegłym roku<br />

spadł z porządku obrad Sejmu. Rodzinom<br />

kresowym i nie tylko, nasuwają<br />

się pytania:<br />

- Z kim solidaryzuje się polski<br />

Sejm - z ofiarami czy z katami?.<br />

- Co z sumieniami przedstawicieli<br />

polskiego Narodu i gdzie się podziała<br />

zwykła ludzka przyzwoitość<br />

nie wspominając już o dumie narodowej<br />

z naszej polskiej historii?.<br />

Uchwała ta jest potrzebna nie<br />

tylko nam Polakom ale i Ukrainie,<br />

bo jak mawia przysłowie: „Kto panuje<br />

nad przeszłością, rządzi przyszłością...”.<br />

Pod tym listem podpisują się nie<br />

tylko Kresowianie. Podpisują się<br />

też Polacy nie związani z Kresami,<br />

ale szanujący naszą polską historię<br />

i jej rozdział o martyrologii narodu.<br />

Lista podpisów ( nieustająca) –<br />

zapraszamy do wsparcia tej inicjatywy<br />

poprzez złożenie własnego<br />

podpisu i ewentualnego komentarza.<br />

List znajduje się na <strong>str</strong>onie Internetowej<br />

pod adresem:<br />

http://wolyn.org/index.php/listotwarty-do-poslow-rp.html<br />

Przyjęcie mocy Ducha Świętego jest podstawą do prowadzenia zwycięskiego<br />

życia, dlatego „pierwszy Kościół” kładł na to wielki nacisk. Każdy<br />

chrześcijanin był uczony i zachęcany do przyjęcia osobiście Ducha Świętego.<br />

Jezus nie pozostawił żadnych niejasności w tym temacie dla Kościoła<br />

„Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim,<br />

o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą.”<br />

Ew. Łukasza 1 1 :1 3. Apostoł Piotr mówiąc do tłumu Izraelitów w Dniu<br />

Pięćdziesiątym potwierdził tę prawdę: „Obietnica ta bowiem odnosi się do<br />

was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan,<br />

Bóg nasz powoła. „Dzieje Apostolskie 2:39. W tym tłumie byli ludzie ze<br />

wszystkich warstw społecznych. Byli tam grzesznicy i ci, którzy 53 dni wcześniej<br />

wraz z faryzeuszami i uczonymi w piśmie wykrzykiwali przed Piłatem:<br />

„Ukrzyżuj go!” Zdumiewającym jest fakt, że przyjęcie tego błogosławieństwa<br />

nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością człowieka - ale jest darem<br />

z łaski dla każdego, kto wierzy, pragnie i poprosi Ojca z Nieba! Jezus zachęca<br />

dzisiaj mieszkańców Słupska i regionu : „...Jeśli kto pragnie, niech<br />

przyjdzie do mnie i pije. ...A to mówił o Duchu...;” Ew. Jana 7:37-39.<br />

Najważniejszym kryterium otrzymania Ducha Świętego jest wiara i szczere<br />

pragnienie serca! Żyjemy w dniach, o których prorokował prorok Joel :<br />

„A potem wyleję mojego Ducha na wszelkie ciało, i wasi synowie i wasze<br />

córki prorokować będą...”Joela 3:1 -2, oraz prorok Habakuk: „Lecz<br />

ziemia będzie pełna poznania chwały Pana, jak morze wodami jest<br />

wypełnione.” Księga Habakuka 2:1 4.<br />

Duch Święty jest dostępny dla każdego wierzącego człowieka. Dzisiaj<br />

w świadomy sposób przyjmują go ludzie na wszystkich kontynentach świata<br />

oraz w niemalże wszystkich denominacjach chrześcijańskich. Pragnę Cię,<br />

Czytelniku, zachęcić do realnego przyjęcia Ducha Świętego. Gdy Duch zamieszkuje<br />

w człowieku, a on poddaje się Jego prowadzeniu, wtedy przez takiego<br />

człowieka „rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi” II<br />

List do Koryntian 2:1 4.<br />

Pastor Marek Siudek<br />

Kościół Boży w Chrystusie, Słupsk ul. Filmowa 2, www.ccrwz.pl


Lwów<br />

Lwów przez wieki był miastem<br />

wielonarodowym i takim pozostaje<br />

do dzisiaj. Prawo do niego, moim<br />

zdaniem, mają wszyscy lwowianie,<br />

bez względu na narodowość. Podobnie<br />

jak wszyscy słupszczanie, ci<br />

sprzed 1945 roku i po nim – mają<br />

prawo do Słupska. Inną sprawą jest<br />

aktualna państwowość obu tych<br />

miast, która moim zdaniem nie podlega<br />

rewizji.<br />

Jeżeli dzisiaj, we Lwowie, głos<br />

mają pogrobowcy ukraińskich nacjonalistów,<br />

to również i polska wina, że<br />

do dzisiaj nirozliczono jednoznacznie<br />

trudnej sprawy zbrodni nacjonalistów<br />

ukraińskich na Wołyniu w okresie<br />

II wojny światowej i tuż po niej.<br />

„Bo gdybym się kiedyś urodzić<br />

miał znów – tylko we Lwowie”, któż<br />

z nas nie zna tych słów, śpiewanych<br />

przez Szczepka i Tońka – dwóch niezapomnianych<br />

batiarów lwowskich.<br />

<strong>Miasto</strong>. Szczęście urodzenia we Lwowie,<br />

oprócz Stanisława Lema, wymienionego<br />

jako jedynego znanego<br />

Polaka, miało wielu sławnych Polaków:<br />

artystów, naukowców, polityków.<br />

Przypomnijmy, spośród setek tylko<br />

nazwiska najpopularniejsze, znane<br />

w powszechnym obiegu: Halina Kunicka<br />

– piosenkarka, Krystyna<br />

Feldman – aktorka, Ryszard Filipiki<br />

– aktor, Ryszarda Hanin – aktorka,<br />

Adam Hanuszkiewicz – aktor,<br />

reżyser, Zbigniew Herbert – pisarz,<br />

Wojciech Kilar – polski kompozytor,<br />

Wiesław Maniak – lekkoatleta,<br />

Aleksander Małachowski – literat,<br />

wicemarszałek sejmu, ks. Grzegorz<br />

Piramowicz, Jan Parandowski – pisarz,<br />

Wojciech Pszoniak – aktor,<br />

Leopold Staff – poeta, gen. Michał<br />

Tadeusz Karaszewicz-Tokarzewski…<br />

Oprócz tych urodzonych - wybitnymi<br />

lwowiakami, byli ci, którzy z tym<br />

miastem związali swoje życie, a od lat<br />

spoczywają na najsłynniejszym, obok<br />

warszawskich Powązek – polskim<br />

cmentarzu – lwowskim Łyczakowie.<br />

Kazimierz Górski<br />

Jednak nas, kibiców piłki nożnej,<br />

w przededniu Euro 2012, najbardziej<br />

interesuje lwowianin Kazimierz<br />

Górski – piłkarz, trener. Urodzony<br />

we Lwowie w dniu 2 marca 1921<br />

roku. Swoją karierę piłkarską zaczy-<br />

Spotkanie na stadionie przy ulicy Krzywoustego w Słupsku wiosną 1961 roku przed<br />

pierwszym treningiem. Od lewej stoją: Nn, Narcyz Wołosewicz, Janusz Żukowski, Nn,<br />

Mirosław Kowalewski, Marek Remuszko, Roman Warszewski, Zdzisław Jedynak, Jerzy<br />

Rumaczyk – trener bramkarzy, Marian Boratyński, Nn –sędzia piłkarski, Jerzy Krzysztofowicz,<br />

Ryszard Zawadzki. Kucają od lewej: Stanisław Ryszko, Roman Skórko, Tadeusz<br />

Czubak, Andrzej Szwerbel, Józef Lis, Czesław Kamiński, Leszek Wardecki, Marci-<br />

niak, Ryszard Wiśniewski.<br />

nał w lwowskich klubach: zespołach:<br />

„Czarni” i RKS, a potem grał<br />

w „Spartaku” Lwów i „Dynamo<br />

Lwów. Było to podczas II wojny światowej,<br />

gdy Lwów był rzeczywiście<br />

pod okupacją, tylko, że niemiecką.<br />

Powróćmy jednak do Lwowa. Jest<br />

to miasto, któremu polska piłka nożna<br />

najwięcej zawdzięcza. Tutaj rozpoczęła<br />

się jej historia. Pierwsze polskie<br />

kluby piłkarskie powstały właśnie<br />

we Lwowie:<br />

Pierwszym była „Lechia” Lwów założona<br />

w 1903 roku przez uczniów III<br />

i VI Gimnazjum oraz byłych członków<br />

koła futbolistów Sokoła-Macierzy.<br />

Drugim była „Pogoń” założona<br />

w 1904 r. Klub działał do 1939 roku.<br />

Został reaktywowany w 2009 roku.<br />

Innymi, bardziej znanymi, klubami<br />

piłkarskimi w przedwojennym Lwowie<br />

byli: „Czarni” Lwów i „Hosmonea”<br />

Lwów.<br />

Warszawa 1962 rok, przed Pałacem Kultury przed meczem z Gwardią Warszawa rozegranym<br />

na stadionie X-lecia, wygranym przez Cieśliki 5-0. Od lewej stoją: Zbyszek Borowiec,<br />

Roman Skórko, Narcyz Wołosewicz, Roman Warszewski, Nn, Czesław Bielecki,<br />

Tadeusz Czubak, Bernard Bonkowski, Marian Jaryst, Andrzej Szwerbel, Jerzy Lebiedziewicz,<br />

Zdzisław Jedynak, Jerzy Muszyński, Janusz Żukowski, Ryszard Zawadzki,<br />

Marian Kawka. Kleczą od lewego: Marian Jarota, Ryszard Wiśniewski, Józef Lis, Ryszard<br />

Ogożelski, Stanisław Ryszko.<br />

9 czerwca 201 2 r. HISTORIA<br />

7<br />

Euro 2012<br />

Będzie o Lwowie, Górskim, Wasylce i słupskich „Cieślikach”.<br />

O Lwowie, bo jakiś nierozumny człowiek przesyłając<br />

informację, do <strong>str</strong>ony internetowej UEFA, o tym mieście podał,<br />

że Lwów był pod okupacją polską, a jedyny sławny Polak<br />

urodzony we Lwowie, to Stanisław Lem. O Górskim, bo to<br />

trener wszech czasów, o Wasylce, bo to wzór kibica,<br />

a o „Cieślikach”, bo największe sukcesy słupskich piłkarzy,<br />

związane są z tym Klubem. A co to ma wspólnego z Euro<br />

2012? Moim zdaniem ma, bo piłka nożna to również historia,<br />

sentyment i wzory do naśladowania, a Euro powinno być tego<br />

ukoronowaniem.<br />

We Lwowie powstała pierwsza oficjalna<br />

polska piłkarska liga i założony<br />

został przez Lwowski Klub Sportowy<br />

„Pogoń” Związek Polski Piłki Nożnej<br />

przy takimż związku au<strong>str</strong>iackim.<br />

Lwów dał Polsce piłkarskiego trenera<br />

wszech czasów Kazimierza Górskiego.<br />

To z jego nazwiskiem związane<br />

są największe sukcesy polskiej piłki<br />

nożnej. Przedwojenny Lwów, żył<br />

piłką nożną. Po wojnie wielu lwowiaków<br />

– kibiców futbolówki wyjechało<br />

na ziemie odzyskane, aby kibicować<br />

powstającym na „nowych ziemiach”<br />

polskim klubom piłki nożnej.<br />

To nie przypadek, że w wielu miastach<br />

na Ziemiach Zachodnich i Północnych<br />

kluby przybierały nazwy:<br />

„Lechia”, „Pogoń”, „Czarni”. Działo<br />

się to za sprawą lwowskich kibiców<br />

i działaczy piłkarskich, którzy zasiedlali<br />

ziemie odzyskane.<br />

Michał Wasylko<br />

Jednym z nich był Michał Wasylko -<br />

niekwestionowany król wszystkich<br />

powojennych woźnych w Słupsku.<br />

Urodził się 2 lutego 1902 roku we<br />

Lwowie w rodzinie Wawrzyńca i Katarzyny.<br />

W rodzinnym mieście ukończył<br />

szkołę powszechną i tam mieszkał<br />

do końca II wojny światowej. Po<br />

wojnie zamieszkał w Słupsku.<br />

Zainteresowania osobiste Pana Michała,<br />

we Lwowie i Słupsku były skupione<br />

wokół piłki nożnej. Nic dziwnego,<br />

bowiem jako młody chłopak, uganiał<br />

się za piłką wraz z kolegami po<br />

lwowskich błoniach, później – już<br />

jako zawodnik po boiskach swojego<br />

rodzinnego miasta.<br />

Kibicował „Czarnym” Lwów, w których<br />

grał, najwybitniejszy Polski trener<br />

piłkarski, niezapomniany Kazimierz<br />

Górski.<br />

Mieszkając w Słupsku był również<br />

zapalonym kibicem. Nie opusz-<br />

czał żadnej okazji by, kibicować na<br />

początku „Gwardii” i KKS „Kolejarz”,<br />

a następnie nowopowstałym<br />

pod koniec lat pięćdziesiątych klubom:<br />

„Czarnym” i „Gryfowi”<br />

Słupsk.<br />

Miał słabość do chłopaków grających<br />

w „gałę”. Patrzył, nie protestując,<br />

zza „licealnego” płotu, jak grają<br />

na „nielegalnym” boisku – czyli parkowym<br />

trawniku przy Placu Bohaterów<br />

Warszawy.<br />

-Mieszkałem jako chłopak przy ulicy<br />

Partyzantów. – wspomina pan Janusz<br />

Żukowski – „Cieślik”. Często<br />

graliśmy, piłką gumową, w „nogę”.<br />

Odgórnym zarządzeniem dyrekcji LO<br />

nr 1 boisko szkolne było zamknięte<br />

VI Zjazd MKS „Cieśliki” w Ustce w 2011 roku. Stoją od lewej: Mieczysław Worona, Henryk<br />

Kleinschmidt, Sławomir Kozłowski, Józef Pelczar, Bernard Falęcki, Stefan Włodarczyk,<br />

Zygmunt Garbowski, Roman Skórko, Zdzisław Jedynak, Ryszard Iwaszko, Wiesław<br />

Duszkiewicz, Leszek Zawadzki, Andrzej Kubiak, Edmund Fałek, Janusz Gołaszewski,<br />

Grzegorz Butrym, Czesław Minda, Roman Pozorski, Karol Kawalec. Siedzą od lewej:<br />

Jan Teteryczko, Janusz Żukowski, Czesław Boguszewicz, Mariusz Batura, Waldemar<br />

Pawlak, zdjęcie Gerarda Cieślika, marian Boratyński, Tadeusz Czubak, Zygmunt Gilewski,<br />

Waldemar Puzon, Henryk Ludkiewicz.<br />

dla dzieci i młodzieży z pobliskich<br />

ulic. Dlatego mecze rozgrywaliśmy<br />

w parku przy Placu Bohaterów Warszawy.<br />

Często nasze zmagania obserwował<br />

pan Michała Wasylko – woźny<br />

z ogólniaka. Obserwował naszą grę<br />

do końca. Czasem coś komentował.<br />

Pamiętam takie zdarzenie, gdy wybijaliśmy<br />

rzut wolny, kolega przeskoczył<br />

nad piłką, a ja <strong>str</strong>zeliłem celnie<br />

na bramkę. Wasylko zaklaskał w dłonie<br />

i skomentował, że to jest znakomita<br />

akcja piłkarska, że to jest kombinacja.<br />

Wspominam go jako bardzo ugodowego<br />

i dobrodusznego człowieka.<br />

Jego miłość do futbolu była bez<br />

ograniczeń. Potrafił przymrużyć<br />

oko i nie przeganiał nas z miejskiego<br />

trawnika, a gdy dyrekcji nie było<br />

w szkole zezwalał grać na niedostępnym<br />

szkolnym boisku. Później,<br />

gdy powstały „Cieśliki”, był wiernym<br />

kibicem i przyjacielem młodych<br />

piłkarzy. Cieszył się wśród nas<br />

wielkim poważaniem. Gdy Tadzio<br />

Czubak – uczeń pierwszego ogólniaka,<br />

przyjechał kiedyś z zagrani-<br />

cy, z mi<strong>str</strong>zostw Europy, przywiózł<br />

Panu Michałowi zapalniczkę na<br />

gaz. W Słupsku nikt takiej nie miał<br />

– tylko Pan Michał Wasylko. Do dziś<br />

widzę Jego postać. Wysoki mężczyzna,<br />

ubrany w <<strong>str</strong>ong>szary</<strong>str</strong>ong> garnitur.<br />

„Cieśliki”<br />

Oddajmy dalej głos Januszowi Żukowskiemu<br />

– „Cieślikowi”.<br />

- Poza zimą, po lekcjach graliśmy<br />

w piłkę – opowiada pan Janusz. Była<br />

to końcówka lat pięćdziesiątych.<br />

Graliśmy piłką gumową, gdyż skórzana,<br />

sznurowana, która wtedy<br />

kosztowała 312 <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>ch była dla nas<br />

niedostępna. Graliśmy na zaimprowizowanych<br />

boiskach. Były to parkowe<br />

trawniki lub nieużytkowe tereny<br />

takie jak: dzisiejszy park przy zamku,<br />

tam gdzie dzisiaj znajduje się pomnik<br />

dzików, drugim terenem była łąka<br />

przy ulicy Sportowej, czyli dzisiejsza<br />

ulica Wczasowa.<br />

- Pewnego razu, z ojcem poszedłem<br />

na mecz Gryfa Słupsk. Po meczu - pamiętam,<br />

pomagałem z kolegami,<br />

panu z obsługi, zdejmować siatkę<br />

z bramek. Za to ten pan dał nam pokopać<br />

piłką skórzaną. To był chyba<br />

dla mnie przełomowy moment, kiedy<br />

jako chłopiec, zapragnąłem być piłkarzem.<br />

To były czasy, gdy w Słupsku raz<br />

w roku odbywał się pod patronatem<br />

„Głosu Koszalińskiego” turniej dzikich<br />

drużyn. Takich drużyn organizowanych<br />

przez chłopców z podwórka.<br />

Razem z chłopakami z ulic Partyzantów<br />

i Kilińskiego utworzyliśmy drużynę,<br />

którą na cześć naszej ulicy<br />

i „Partyzana” Belgrad nazwaliśmy<br />

„Partyzant”. Turniej zakończyliśmy<br />

na pudle. W nagrodę dostaliśmy skó-<br />

rzaną, prawdziwą do gry w „nogę”<br />

piłkę.<br />

Ale było coś więcej.<br />

Zaproszono nas – jak się to dzisiaj<br />

nazywa, na testy piłkarskie. Trzeba<br />

było przed komisją tzn. panami Marianem<br />

Boratyńskim, Jerzym Rumaczykiem<br />

i Jerzym Krzysztofowiczem<br />

popisać się wyszkoleniem piłkarskim.<br />

To znaczy umiejętnością podbijana<br />

piłki nogą, prowadzenia piłki, szybkością<br />

itp. Wtedy, a był to październik<br />

roku 1960. Po testach i naborze<br />

pierwszych chłopców powstała<br />

Szkółka Piłkarska TKKF, później<br />

przekształcona w Międzyszkolny<br />

Słupsk, Stadion 650-lecia przed meczem z Lechią Gdańsk wygranym 2-0. Obie bramki<br />

zdobył Ryszard Wiśniewski. Od lewej: kierownik „Lechii”, Marian Boratyński, Jerzy<br />

Krzysztofowicz, Ryszard Wiśniewski, Henryk Markowski, Andrzej Szwerbel, Bolesław<br />

Burgraff, Tadeusz Czubak, Ryszard Ogożelski, Józef Lis, Marek Jarota, Janusz Żukowski,<br />

Tadeusz Kulnis.<br />

Klub Sportowy „Cieśliki”, który istniał<br />

przez 12 lat - do 1972 roku. Pomysłodawcą<br />

nazwy był założyciel,<br />

trener, wychowawca i menadżer zespołu<br />

Marian Boratyński. O zgodę na<br />

użycie w nazwie imienia i nazwiska<br />

słynnego polskiego napastnika udał<br />

się specjalnie do Chorzowa do Gerarda<br />

Cieślika. Zgodę uzyskał bez<br />

problemów.<br />

Dostąpiłem zaszczytu przyjęcia do<br />

grona wybrańców. – opowiadał dalej<br />

pan Janusz Żukowski.<br />

-Byłem w „Cieślikach” kilka lat.<br />

To był wspaniały okres dla sportu<br />

dzieci i młodzieży. Nie tylko liczą<br />

się sukcesy sportowe. Może ważniejsze<br />

były efekty wychowawcze.<br />

Zawiązane przyjaźnie, które przetrwały<br />

do dzisiaj. Co roku spotykamy<br />

się na naszych zjazdach. Jest<br />

z nami Gerard Cieślik – nasz patron.<br />

Wspominamy z rozrzewnieniem<br />

tamte czasy.<br />

Zapraszam pana na spotkanie.<br />

Na pewno będę i opiszę dalszy ciąg<br />

historii słupskich Cieślików.<br />

Andrzej Obecny<br />

Pierwszy występ „Cieślików” na stadionie KKS „Czarnych” przy ulicy Krzywoustego<br />

z zespołem Korab” Ustka wiosną w 1961 roku wygranym przez „Cieśliki” 4-1. Stoją od<br />

lewej: Mirosław Kowalewski, Ryszard Wiśniewski, Andrzej Szwerbel, Ryszard Zawadzki,<br />

Marian Jarota, Jerzy Lebiedziewicz, Józef Sobczak, Stanisław Ryszko, Józef Lis, Zbigniew<br />

Borowiec. Klęczą od lewej: Marian Jaryst, Leszek Wiśniewski, Bernard Bonkowski,<br />

Zdzisław Jedynak i Janusz Żukowski.


8 SMOŁDZINO<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Przebudowa drogi<br />

Powiatowej w Czołpinie<br />

Droga powiatowa na odcinku Smołdziński Las – Czołpino doczekała<br />

się remontu. W pierwszych tygodniach maja wykonano<br />

nakładkę bitumiczną na odcinku ok. 2 km, co stanowi<br />

I etap remontu.<br />

Kolejne prace kończące remont zostaną wykonane po 11 czerwca br.<br />

Obejmą one odcinek od granicy Słowińskiego Parku Narodowego do<br />

Parkingu leśnego przy Latarni Morskiej obejmując tym samym odcinek drogi<br />

gminnej. Droga ta stanowi ważne połączenie bowiem w okresie letnim ,<br />

korzysta z niej kilkutysięczna rzesza turystów odwiedzających Gminę Smołdzino,<br />

a szczególnie tereny Słowińskiego Parku Narodowego - ruchome wydmy<br />

i latarnię morską.<br />

Wspólne porozumienie Starosty Słupskiego Sławomira Ziemianowicza<br />

i Wójta Gminy Smołdzino Lidii Orłowskiej Getler zaowocowało wspomnianym<br />

remontem. Gmina Smołdzino dofinansowała inwestycję kwotą<br />

300.000 zł.<br />

Archiwum UG Smołdzino<br />

Konkurs „Ochrona Środowiska Słowińskiego Parku Narodowego i Obszaru Natura 2000”<br />

W dniu 30.05.2012 r w Urzędzie Gminy Smołdzino odbył się<br />

I Międzygminny konkurs wiedzy ekologicznej pt.: „Ochrona<br />

Środowiska Słowińskiego Parku Narodowego i Obszaru Natura<br />

2000” . W konkursie wzięli udział gimnazjaliści z terenu<br />

gmin: Smołdzino, Główczyce, Wicko i Łeba łącznie 6 repre-<br />

Gzentacji.<br />

minę Smołdzino reprezentował Zespół Szkolno- Przedszkolny w Smołdzinie,<br />

Gminę Wicko Zespół Szkół w Wicku, Gminę Główczyce: Zespół<br />

Szkół Ogólnokształcących, Gimnazjum w Główczycach, Zespół Szkół w Pobłociu<br />

oraz Zespół Szkół w Stowięcinie, Gminę Łebę Gimnazjum im. Papieża<br />

Jana Pawła II.<br />

Konkurs przebiegał w II etapach.<br />

I etap-wewnątrzszkolny, podczas którego wyłonione zostały 3 - osobowe<br />

grupy reprezentantów szkół.<br />

II etap- polegał na przygotowaniu prezentacji multimedialnej przez<br />

uczniów oraz zaprezentowanie jej w dniu konkursu. Prezentacja dotyczyła<br />

walorów Słowińskiego Parku Narodowego oraz oddziaływania tego obszaru<br />

chronionego na życie mieszkańców poszczególnych gmin i wpływu mieszkańców<br />

na przyrodę Parku.<br />

Uczestnicy konkursu w dniu 30 maja 2012 r. w pierwszej fazie konkursu<br />

zaprezentowali prezentacje multimedialne. Natomiast w drugiej części odpowiadali<br />

na pytania z zakresu wiedzy dotyczącej tematyki konkursowej.<br />

Celem konkursu było pokazanie walorów Słowińskiego Parku Narodowego<br />

który w większości położony jest na terenie Gminy Smołdzino oraz oddziaływania<br />

tego obszaru chronionego na życie mieszkańców poszczególnych<br />

gmin i wpływu mieszkańców na przyrodę Parku.<br />

W skład jury wchodzili pracownicy Urzędu Gminy Smołdzino i Centrum<br />

Kultury , Sportu i Rekreacji oraz pracownicy Słowińskiego Parku Narodowego.<br />

W wyniku oceny punktowej wyłoniono zwycięskie drużyny.<br />

Na podium stanęli przedstawiciele szkół zajmując kolejno: I miejsce - Zespół<br />

Szkolno-Przedszkolny w Smołdzinie, II miejsce- Zespół Szkół w Wicku,<br />

III miejsce - Gimnazjum w Łebie.<br />

Uczestnicy konkursu otrzymali dyplomy i nagrody o tematyce ekologicznej,<br />

które zostały wręczone w Karczmie u Dargosha w Klukach. Konkurs zakończył<br />

się uroczystym obiadem z udziałem jury, opiekunów i uczestników<br />

konkursu.<br />

Konkurs dofinansowany został ze środków Wojewódzkiego Funduszu<br />

Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.<br />

Liczymy, że w przyszłym roku odbędzie się druga edycja, która podobnie<br />

jak tegoroczna będzie miała na celu poszerzanie wiedzy o walorach Słowińskiego<br />

Parku Narodowego oraz wpływu tego obszaru chronionego na życie<br />

mieszkańców.<br />

Archiwum UG Smołdzino


Dorośli dzieciom<br />

Któż nie zna czaru i egzotyki wschodu, w której sułtan przekonawszy<br />

się o zdradzie żony swego brata Szahrijara oraz o przebiegłości kobiet<br />

rozkazał zabić swą żonę i jej przyjaciół, a następnie postanawia poślubić<br />

każdego wieczoru inną dziewicę i po spędzeniu z nią tylko jednej<br />

nocy pozbawić ją życia. Kiedy po trzech latach jego wezyr nie znalazł<br />

odpowiedniej kandydatki na żonę dla swego władcy, jego córka Szeherezada<br />

kładzie kres okrucieństwu władcy. Rozpoczyna opowiadać<br />

baśń...<br />

M imo<br />

dobrze wszystkim znanych opowieści Szeherezady, pomysł na<br />

stworzenie widowiska plenerowego o krainie baśni tysiąca i jednej nocy<br />

był <strong>str</strong>załem w przysłowiową dziesiątkę.<br />

1 czerwca na placu przed budynkiem Gminnego Centrum Kultury i Promocji<br />

w Kobylnicy, podczas zapadającego zmroku, w iście bajkowej scenerii efektów<br />

świetlnych i muzycznych, aktorzy we wspaniałych <strong>str</strong>ojach przywitali<br />

oczekujące na bajkę dzieci, które mimo niesprzyjającej pogody i późnej pory<br />

przyszły w towarzystwie dorosłych opiekunów obejrzeć rozgrywającą się<br />

w plenerze baśń. To bajkowe święto, zorganizowano w Gminie Kobylnica<br />

z okazji Dnia Dziecka pod hasłem „Dorośli dzieciom”, Gminne Centrum Kultury<br />

i Promocji przygotowało według scenariusza i reżyserii Dariusza Narlocha.<br />

Na scenie wystąpili znani dorośli mieszkańcy naszej Gminy, a w rolę sułtana<br />

wcielił się Wójt Leszek Kuliński. Spektakl był okazją do świetnej zabawy i podziwiania<br />

amatorskich talentów aktorskich. Przedstawiana na kilku planach<br />

jednocześnie baśń, obfitowała w wiele zaskakujących zwrotów akcji. Mali widzowie<br />

i ich rodzice obejrzeli przygody Sinbada, Alibaby i 40 rozbójników<br />

oraz kłopoty Alladyna ze złym Jafarem. Ale jak to w bajkach bywa wszystko<br />

kończy się szczęśliwie. Bohaterowie z każdej opresji wychodzą zwycięsko,<br />

Szeherezada zostaje żoną sułtana i unika śmierci. W finałowej scenie aktorzy<br />

tańczą z dziećmi i rozdają im słodycze. Zapalają się światła. Publiczności ukazują<br />

się wszyscy aktorzy. Ich barwne <strong>str</strong>oje, nierzadko wykonane według własnego<br />

pomysłu, można podziwiać teraz w pełnej krasie, a niemilknące brawa<br />

są dla nich nagrodą za wspaniałe widowisko. Na młodych widzach spore wrażenie<br />

zrobiła również baśniowa scenografia i <strong>str</strong>oje w wykonaniu Anny Bajer,<br />

Kamili Sylwiak i Izabeli Kalejty oraz muzyka Wojciecha Stefańca.<br />

Tomasz Włodkowski<br />

W widowisku wystąpili:<br />

- Sułtan - Leszek Kuliński,<br />

- Szeherezada- Kamila Salwiak,<br />

- Kaci- Marcin Świder, Witold Stech, Janusz Kramek,<br />

- Harem-Ewa Szpilarewicz, Straż Gminna (Katarzyna Kalinowska, Dorota<br />

Miedzińska ,Aneta Łuczak, Marta Bejmert, Matyna Chmura, Agnieszka Pierakiewicz),<br />

Urząd Gminy Kobylnica (Ewelina Makar, Anna Żurawska, Paulina<br />

Różycka),pracownice Gminnego Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy<br />

(Agnieszka Iglewska, Urszula Dudek, Joanna Kalinowska, Monika Stolarczyk)<br />

grupa teatralna Gminnego Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy i inni,<br />

- Wezyr- Dariusz Wieczorek,<br />

- Miotacz ognia- Adrian Paschylk,<br />

- Sindbad- Grzegorz Jopek,<br />

- Marynarze- grupa teatralna Gminnego Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy,<br />

Paulina Korsak,<br />

- Księżniczka- Izabela Jaromij,<br />

- Małpolud-Marcin Czereś,<br />

- Ptak- Dariusz Narloch,<br />

- Alibaba- Izabela Kalejta,<br />

- Brat Alibaby- Dorota Gelecińska,<br />

- Gospodyni – Żaneta Jaworska,<br />

- Dowódca żandarmów- Elżbieta Czarnuch,<br />

- Żandarmi- Krystian Hoppe, Łukasz Taczała, Mateusz Berg,<br />

- Herszt rozbójników- Tomasz Włodkowski,<br />

- Czterdziestu rozbójników- klub seniora Gminnego Centrum Kultury i Promocji<br />

w Kobylnicy oraz Teresa Wieczorek,<br />

- Alladyn- Emil Górzyński,<br />

- Jasmina- Aleksandra Serafin,<br />

- Czarnoksiężnik Jaraf- Anna Bajer,<br />

- Dżin- Bogdan Łuszczyński,<br />

Oświetlenie- Tadeusz Balik<br />

Nagłośnienie- Mariusz Brokos<br />

9 czerwca 201 2 r. U NASZYCH SĄSIADÓW<br />

9


1 0 KASZUBSKO-POMORSKI SŁUPSK<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Na brzegu stały smutne żony marynarzy,<br />

które ukradkiem ocierały<br />

łzy, ale dzielnie uśmiechały się do<br />

stojących na pokładzie mężów i gestami<br />

usiłowały dodać im i sobie otuchy,<br />

tak bardzo potrzebnej w czasie<br />

długiej rozłąki. Tu i ówdzie zapłakało<br />

jakieś dziecko, ktoś zaśmiał się, sypnął<br />

garścią zupełnie nikomu niepotrzebnych<br />

rad… Ot, zupełnie zwyczajne<br />

wyjście statku z portu, jakich codziennie<br />

tysiące odbywają się<br />

w tysiącach nadmorskich miast.<br />

W tłumie kobiet na brzegu stała samotna<br />

dziewczyna o płowych warkoczach<br />

i niebieskich jak niebo oczach.<br />

Była to Maryjka – córka portowego<br />

pilota. Na pokładzie znajdował się jej<br />

narzeczony, któremu przed tygodniem<br />

przyrzekła wiernie czekać na<br />

jego powrót z rejsu. Zaręczynowy<br />

pierścionek z bursztynowym oczkiem<br />

lśnił na jej paluszku żółtym blaskiem.<br />

Maryjka pocierała go nerwowo, a setki<br />

myśli kłębiły się jej w głowie. Oto<br />

na pokładzie znajdował się mężczyzna,<br />

który za kilka miesięcy stanie się<br />

jej mężem. Jeszcze nie opuścił portu,<br />

a ona już odczuwała gorycz tęsknoty<br />

i samotności. W pamięci miała niemiłe<br />

słowa ojca, któremu wybranek córki<br />

do gustu nie przypadł. Uznawał go<br />

za lekkoducha i człowieka nie panującego<br />

nad emocjami. Maryjka nie<br />

potrafiła zrozumieć, dlaczego ojciec<br />

jej narzeczonego nie lubi. Na szczęście<br />

na zaręczyny zezwolił i życzył<br />

młodym szczęścia. O tym wszystkim<br />

rozmyślała Maryjka, stojąc na brzegu<br />

w tłumie zdenerwowanych, rozkrzyczanych<br />

kobiet.<br />

Wreszcie podniesiono kotwicę,<br />

a wielkie żagle załopotały radośnie,<br />

szykując się do kolejnej wędrówki<br />

przez Bałtyk, Morze Północne w daleki,<br />

daleki świat… Statek wolniutko<br />

ruszył przed siebie. Stojącym na<br />

brzegu wydawał się coraz mniejszy<br />

i mniejszy, aż wreszcie zniknął z pola<br />

widzenia. Kobiety wycierały łzy odwracając<br />

się, pośpiesznie wracały do<br />

wioski. Maryjka nie potrafiła pohamować<br />

łez. Nie spieszyła do domu,<br />

poszła posiedzieć w samotności na<br />

wydmach. Nikogo tam nie było, więc<br />

mogła się do woli wypłakać, nie odpowiadając<br />

na niczyje pytania. Wielka<br />

żałość ogarnęła dziewczynę. Nigdy<br />

wcześniej nie przypuszczała, że<br />

tęsknota jest tak wielkim cierpieniem.<br />

Wspominała ostatni piękny tydzień,<br />

gdy oboje tak bardzo byli<br />

szczęśliwi. Teraz ogarnął ją <strong>str</strong>ach<br />

o narzeczonego, zastanawiała się, czy<br />

aby wróci z tego rejsu. Tak ją te smutne<br />

myśli zadręczyły, a płacz umęczył,<br />

że zasnęła.<br />

***<br />

Na wydmach było cichutko, tylko<br />

wiatr buczał w zaroślach, zaś szum<br />

morza monotonnie szeptał swoje<br />

opowieści. Dziewczyna spała kamiennym<br />

snem. Nie wiadomo jak<br />

długo to trwało. Na wydmach zrobiło<br />

się dotkliwie zimno, niebo stało się<br />

zupełnie czarne, a ziemię oświetlał<br />

zimny blask księżyca. Dziewczyna<br />

nagle zerwała się na równe nogi, poczuła<br />

bowiem na głowie dotyk czyjejś<br />

ręki. Natychmiast oprzytomniała<br />

z sennego omamienia i zobaczyła<br />

przed sobą piękną, wysoką kobietę.<br />

Na głowie miała świecącą żółtym<br />

światłem koronę z bursztynów, jej<br />

<strong>str</strong>ojna suknia mieniła się miodowym,<br />

ciepłym blaskiem. Piękna pani<br />

zdjęła z szyi sznur najpiękniejszych<br />

paciorków z bursztynu. Podniosła<br />

bajeczny sznur bursztynów do góry<br />

i wyciągnęła rękę w <strong>str</strong>onę zdumionej<br />

Maryjki, której znowu ciekły po<br />

twarzy łzy:<br />

- Nie bój się i nie płacz, dziecko! Jestem<br />

Bursztynową Wróżką, moje królestwo<br />

to morze i plaża. Osładzam ludziom<br />

<strong>str</strong>ach przed sztormami, przynosząc<br />

im bursztyny, złote kamienie<br />

morza. Wzruszyłaś mnie, dziecko,<br />

swoimi rzewnymi łzami… Niełatwy<br />

przed tobą los, jeszcze nie raz gorzko<br />

zapłaczesz i będziesz ogromnie cierpieć,<br />

ale w końcu przyjdzie do ciebie<br />

szczęście. Weź z moich rąk te bursztynowe<br />

korale i nigdy się z nimi nie<br />

rozstawaj, a kiedy uznasz, że jesteś<br />

szczęśliwa, oddaj je innej zapłakanej<br />

kobiecie. One sprowadzają spokój<br />

i pomyślność.<br />

Maryjka przecierała oczy, sądząc,<br />

że nadal śni. Ale Bursztynowa Wróżka<br />

stała przy niej i przyglądała się<br />

zapłakanej dziewczynie z życzliwym<br />

uśmiechem. Podniosła korale do<br />

oczu, zachwyciła się ich pięknem,<br />

a po chwili podniosła głowę, by podziękować<br />

za dar. Bursztynowej<br />

Wróżki już jednak nie było, tylko<br />

wiatr szeleścił w zaroślach, a morze<br />

monotonnie śpiewało swoje odwieczne<br />

pieśni.<br />

- Eee..., przyśniło mi się – powiedziała<br />

Maryjka sama do siebie.<br />

Ale bursztynowy naszyjnik nie był<br />

snem, pysznił się w jej dłoniach żółtymi<br />

kolorami miodu.<br />

Maryjka uspokoiła się, mocniej ścisnęła<br />

w dłoni korale i ruszyła w powrotną<br />

drogę do domu.<br />

Wydawało się jej, że bursztyny<br />

grzeją jej dłonie. Im mocniej je ściskała,<br />

tym mocniej grzały, dając poczucie<br />

spokoju i radości. Weszła do<br />

domu z takim uśmiechem na twarzy,<br />

że zaintrygowani rodzice zapytali<br />

o powód radości. Maryjka siadła za<br />

stołem i opowiedziała o spotkaniu<br />

z Bursztynową Wróżką. Zadumał się<br />

ojciec i powiedział:<br />

- Bardzo rzadko Bursztynowa<br />

Wróżka pokazuje się ludziom, spotkał<br />

cię, córko, wielki zaszczyt. Zaufaj ko-<br />

Pomorskie bajki<br />

Bursztynowa wróżka<br />

W porcie był wielki ruch i rejwach, bo do dalekiej podróży<br />

szykował się piękny żaglowiec, chluba najbogatszego armatora.<br />

Rozpięte żagle łopotały na wietrze jak uwięzione ptaki,<br />

które lada chwila wzbiją się w górę i poszybują w nieznane.<br />

Na pokładzie kręcili się podekscytowani marynarze. Myśleli<br />

już o rozpoczynającym się rejsie, ale jeszcze przy burtach<br />

trzymała ich więź z rodziną pozostawioną na brzegu.<br />

ralom i czekaj na przeznaczone ci<br />

szczęście!<br />

Maryjka schowała korale głęboko<br />

w skrzyni. Wyciągała je jedynie w niedzielę,<br />

gdy cała rodzina odświętnie<br />

wy<strong>str</strong>ojona wędrowała na mszę do<br />

kościoła. Piękne, miodowe kulki ściągały<br />

wszystkie promienie słoneczne<br />

i ludzkie spojrzenia.<br />

Mijały miesiące. Maryjka tęskniła<br />

za narzeczonym, a młody marynarz<br />

jakby się tą tęsknotą wcale nie przejmował.<br />

Przychodziły od niego listy<br />

z coraz dalszych portów, ale nigdy nie<br />

było w nich ani słowa miłości, tęsknoty,<br />

marzenia o wspólnym życiu. Od<br />

powracających marynarzy rodzina<br />

portowego pilota dowiadywała się, że<br />

narzeczony Maryjki jest człowiekiem<br />

porywczym i nieprzyjemnym. Nie<br />

przepadano za nim, bo we wszelkich<br />

dyskusjach musiał mieć ostatnie słowo,<br />

a poglądy inne niż własne złośliwie<br />

wyśmiewał. Maryjka słyszała, jak<br />

ojciec rozmawiał z marynarzami i ganił<br />

postępowanie przyszłego zięcia.<br />

Bardzo ją te niepochlebne opowieści<br />

bolały. Czekała z niepokojem na listy,<br />

szukając w nich zaprzeczenia marynarskich<br />

opinii. A listy przychodziły<br />

coraz rzadziej i rzadziej. Aż wreszcie<br />

narzeczony przestał pisać. Po kilku<br />

miesiącach, pewnego dnia portowy<br />

pilot przyniósł do domu wiadomość,<br />

że piękny żaglowiec kończy rejs i następnego<br />

ranka zarzuci kotwicę<br />

w macierzystym porcie. Maryjka nie<br />

mogła się ranka doczekać. Już o świcie<br />

biegała podekscytowana po całej<br />

chałupie. Ciągle coś przestawiała,<br />

przesuwała. Zmieniała spódnice,<br />

przymierzała bluzki. Kręciła się<br />

i wierciła, a kiedy zabuczała syrena<br />

portowa, wyjęła ze skrzyni bursztynowe<br />

korale, uśmiechnęła się do nich<br />

w lu<strong>str</strong>ze i wybiegła z domu. Na nabrzeżu<br />

pełno już było ludzi. Krzyki<br />

dzieci mieszały się z nawoływaniami<br />

kobiet.Tłum przemieszczał się niespokojnie,<br />

czekając na przybicie statku<br />

do kei. Wreszcie rzucono cumy<br />

i marynarze, jeden po drugim, zaczęli<br />

schodzić po trapie. Przygarniali do<br />

piersi łkające żony, podnosili pod niebo<br />

dzieciaki, które podczas rejsu<br />

ogromnie się zmieniły. Maryjka<br />

z uczuciem wielkiego niepokoju stała<br />

z boku i przyglądała się scenom powi-<br />

tań, które przez wiele miesięcy oglądała<br />

w snach. Coś ją trzymało za gardło,<br />

łzy same do oczu się pchały. Mijały<br />

ją kobiety, jedna za drugą…<br />

- A gdzie twój? – pytały.<br />

- Jeszcze nie zszedł! – odpowiadała<br />

Maryjka.<br />

Tłum rzedniał, coraz mniej osób<br />

było na nabrzeżu. Wreszcie ze statku<br />

zszedł kapitan. Zobaczył Maryjkę<br />

i ciężkie westchnienie wyrwało mu<br />

się z piersi:<br />

- Chodź tutaj, dziecko! – powiedział.<br />

– Dla ciebie ten dzień nie będzie<br />

szczęśliwy! Twój narzeczony został<br />

daleko na południu Afryki. Wdał się<br />

w portowej tawernie w bójkę z tubylcami<br />

i <strong>str</strong>acił życie. Pochowano go na<br />

tamtejszym cmentarzu, tak jak na<br />

marynarza przystało… Nie płacz,<br />

dziecko! Niczego już się nie da zmienić!<br />

Maryjka rozszlochała się na cały<br />

port. Nie mogła zrozumieć, dlaczego<br />

właśnie ją spotkało tak wielkie nieszczęście.<br />

Kapitan poklepał ją po ramieniu<br />

i odszedł.<br />

- Bursztynowa Wróżka mnie oszukała…<br />

– łkała dziewczyna. – …te korale<br />

sprowadziły na mnie tragedię…<br />

Zdjęła korale z szyi i pognała na<br />

wydmy. Chciała wygarnąć Bursztynowej<br />

Wróżce, co o niej myśli. Biegała<br />

po plaży to w jedną to w drugą <strong>str</strong>onę,<br />

ale wróżka się nie pojawiła. Zmęczona<br />

przysiadła na kamieniu, a wtedy<br />

usłyszała cichy, spokojny szept:<br />

- Kto korale bursztynowe nosi, tego<br />

szczęście nie ominie…<br />

- Bursztynowa Wróżko, oszukałaś<br />

mnie! – wykrzyczała Maryjka, ale odpowiedział<br />

jej tylko spokojny, cichy<br />

szept:<br />

- Kto korale bursztynowe nosi, tego<br />

szczęście nie ominie… Kto korale<br />

bursztynowe nosi, tego szczęście nie<br />

ominie…<br />

Zastanowiła się Maryjka nad szeptu<br />

sensem i nie przyzywała więcej<br />

Bursztynowej Wróżki. Przyszła zgnębiona<br />

do domu i opowiedziała rodzicom<br />

o rozmowie z kapitanem<br />

i o dziwnych szeptach na wydmach.<br />

Ojciec nie wydawał się zdziwiony relacjami<br />

córki. Co więcej zdawał się<br />

być z takiego obrotu sprawy zadowolony.<br />

Zgnębiona Maryjka poszła spać,<br />

a następnego dnia założyła czarny<br />

żałobny <strong>str</strong>ój. Przestała wychodzić<br />

z domu, nie rozmawiała z koleżankami.<br />

Smutna i nieobecna duchem wykonywała<br />

sumiennie wszystkie obowiązki<br />

domowe, prawie się nie odzywając.<br />

Czas jednak goi duchowe rany. Maryjka<br />

także przestała pewnego dnia<br />

płakać. To był akurat środek zimy, gdy<br />

na Bałtyku szaleją sztormy. A tego roku<br />

były one szczególnie silne. Pilot portowy<br />

coraz więcej miał pracy. Ruszał na<br />

morze z ratownikami, wprowadzał zagrożone<br />

jednostki do portu. Pewnego<br />

dnia kapitan portu zaproponował mu<br />

pomocnika i tak pojawił się nowy pilot.<br />

Był to bardzo małomówny, wielki<br />

mężczyzna, którego siłę podziwiali ratownicy.<br />

Podczas akcji ratowniczych<br />

zawsze podejmował rozważne decyzje<br />

i nigdy własnego zdania nikomu nie<br />

narzucał. Już po kilku tygodniach zaskarbił<br />

sobie życzliwość wszystkich ratowników.<br />

Szczególnie przypadł do<br />

serca ojcu Maryjki. Zdarzało się, że<br />

w domu stary pilot zwierzał się żonie,<br />

gdy córki w pobliżu nie było:<br />

- Chciałbym mieć takiego syna albo<br />

zięcia….<br />

Żona kiwała głową i mówiła:<br />

- Serca do miłości nie zmusisz…<br />

Młody, milczący pilot cieszył się coraz<br />

większym szacunkiem ludzi morza.<br />

Coraz łaskawiej spoglądały na<br />

niego miejscowe panny. Na sobotnie<br />

tańce <strong>str</strong>oiły się dla niego w najpiękniejsze<br />

bluzki i migocące korale. Ale<br />

młody pilot tylko uprzejmie się<br />

uśmiechał i… milczał.<br />

Zima tego roku przyniosła śnieżne<br />

zamiecie, wichury i srogi mróz.<br />

Sztormy unosiły Bałtyk do góry i z rykiem<br />

fal rzucały na plażę. Szaleństwo<br />

wody, fal i wiatru zdawało się nie mieć<br />

końca. Wszyscy z utęsknieniem czekali<br />

wiosny, bo wtedy morze nareszcie<br />

cichło. Ale tego roku i wiosna była<br />

<strong>str</strong>aszna. Niejeden raz brzmiała<br />

w porcie syrena wzywająca ratowników<br />

na pomoc. Niejeden raz morze<br />

wyciągało mężczyzn z ciepłych domów,<br />

zmuszając ich do wielkiego wysiłku<br />

w zimnie i deszczu<br />

Pewnej nocy potężne fale wdarły<br />

się do dzielnicy przyportowej i zniosły<br />

na plażę kilka rybackich domków.<br />

Strach padł na wszystkich mieszkańców,<br />

bo takiej fali nigdy tu nie widzieli.<br />

Następna wysoka fala wdarła się<br />

na przybrzeżne wzgórze i zrujnowała<br />

stojące tam domy. Mężczyźni błyskawicznie<br />

pakowali dobytek i łodziami<br />

zwozili swoje dzieci i żony do położonego<br />

najwyżej domostwa. Łódź za łodzią<br />

wiozły ludzi, zwierzęta, toboły<br />

z pierzynami. Kiedy już się wydawało,<br />

że wszyscy są w bezpiecznym miejscu,<br />

woda znowu zaczęła się podnosić.<br />

Bezpieczne miejsce z wolna zamieniało<br />

się w coraz większą kałużę.<br />

Znowu ładowano dobytek do łodzi<br />

i przewożono go do kościelnej kaplicy,<br />

która górowała nad miejscowością.<br />

Kościół miał mocne mury i był bardzo,<br />

bardzo daleko od morza. Maryjka pomagała<br />

mężczyznom przez całą noc.<br />

Nad ranem, gdy się znalazła w kościele,<br />

zaczęła szukać babci i matki,<br />

ale nie znalazła obu kobiet. Nagle<br />

gdzieś z oddali ktoś w kościele usłyszał<br />

wołanie o pomoc. Teraz i Maryjka<br />

je usłyszała. To był głos jej zrozpaczonej<br />

matki. Dziewczyna skamieniała<br />

z przerażenia. Łzy <strong>str</strong>umieniem popłynęły<br />

jej z oczu. Błyskawicznie odszukała<br />

ojca. Stary pilot nerwowo<br />

i bezradnie zaczął krążyć po kościele.<br />

Jego łódź dawno zginęła pod wodą.<br />

Nagle zatrzymał się i z niedowierzaniem<br />

stanął na progu kościoła. Ku<br />

jego domowi podążał na łodzi samotny<br />

żeglarz. Po chwili widać było, że<br />

zabiera do łodzi dwie kobiety. Ledwo<br />

odepchnął się wiosłem od muru, gdy<br />

morze wdarło się do domu. Wyrwało<br />

drzwi, wyszarpało schody i z rykiem<br />

je gdzieś poniosło. Na szczęście silny<br />

żeglarz zdążył uciec przed rozszalałymi<br />

falami. Kiedy matka i babcia<br />

znalazły się w kościele, Maryjka<br />

przypadła do ich wybawcy i obsypała<br />

go pocałunkami. Młody pilot bardzo<br />

się zarumienił i powiedział tylko jedno<br />

słowo:<br />

- Zdążyłem!<br />

Kiedy po kilku dniach woda zaczęła<br />

opadać, port przedstawiał obraz nędzy<br />

i rozpaczy. Straty były ogromne.<br />

Ale ludzie, jak to ludzie… Gdy tylko<br />

wiosenne słońce osuszyło ziemię,<br />

znowu zaczęli stawiać domy, wierząc,<br />

że <strong>str</strong>aszny sztorm się nigdy więcej<br />

nie powtórzy.<br />

W kościele dano na zapowiedzi.<br />

Maryjka miała za miesiąc zostać żoną<br />

młodego pilota. Wreszcie nadszedł<br />

ten niezwykły dzień. Dumny, stary pilot<br />

prowadził do ołtarza <strong>str</strong>ojną pannę<br />

młodą, na której piersiach dumnie<br />

błyszczały miodowe, bursztynowe<br />

korale – dar wróżki. Po weselnej uroczystości<br />

Maryjka zaprowadziła męża<br />

tam, gdzie rozmawiała z Bursztynową<br />

Wróżką. Było tak pięknie i cicho, że<br />

gwiazdy spokojnie przeglądały się<br />

w nieruchomym lu<strong>str</strong>ze wody. Nagle<br />

zaszeleściły zarośla, a do szczęśliwych<br />

małżonków dotarł cichy szept:<br />

- Kto nosi złote kamienie morza,<br />

tego nigdy szczęście nie opuści… –<br />

Kto nosi złote kamienie morza, tego<br />

nigdy szczęście nie opuści…<br />

- Dziękuję ci, kochana wróżko, za<br />

moje wielkie szczęście i miłość – zawołała<br />

Maryjka. – Jutro oddam bursztyny<br />

następnej kobiecie! Tak jak mi<br />

uczynić nakazałaś! Odpowiedział jej<br />

tylko szum wiatru:<br />

- Kto nosi złote kamienie morza,<br />

tego nigdy szczęście nie opuści…<br />

Jolanta Nitkowska-Węglarz


Nazywam się Zenon Klemenczak,<br />

urodziłem się 7 września<br />

1930 roku w Szamotułach<br />

przy ulicy Szerokiej 4, w rodzinie<br />

czeladnika masarniczego Ignacego<br />

Klemenczaka i jego żony Marianny<br />

z domu Pospiesznej. Ociec mój dochował<br />

się siedmioro potomstwa.<br />

W tamtym okresie rodziny były<br />

liczne, bo rodziło się dużo dzieci.<br />

Ojciec w Szamotułach pracował<br />

u wielu maj<strong>str</strong>ów. Miał w charakterze<br />

żyłkę społecznikowską,<br />

gdyż działał w Związku Zawodowym<br />

Uczni i Czeladników. Z tego<br />

powodu nie miał łatwego życia,<br />

gdyż był nielubiany wśród mi<strong>str</strong>zów.<br />

To swoje zamiłowanie do<br />

pracy społecznej realizował również<br />

w Ochotniczej Straży Pożarnej<br />

w Szamotułach.<br />

***<br />

Mój ojciec Ignacy nie był rodowitym<br />

szamotulaninem. Urodził się<br />

we wsi Kobylniki koło Grodziska<br />

Wielkopolskiego, w dniu 28 stycznia<br />

1898 roku, w rodzinie rolniczej<br />

Walentego i Katarzyny.<br />

Ignacy Klemenczak.<br />

Do szkoły chodził w rodzinnych<br />

Kobylnikach. Po jej skończeniu,<br />

poszedł do Grodziska po naukę zawodu<br />

i tam wyuczył się na rzeźnika-masarza.<br />

Został wyzwolony<br />

i stał się czeladnikiem w wieku 17<br />

lat. Podjął pracę w Grodzisku jako<br />

czeladnik masarniczy, potem pracował<br />

w Poznaniu, aż w końcu trafił<br />

do Berlina, gdzie pracował, jako<br />

robotnik, w fabryce konserw.<br />

Będąc obywatelem Zaboru Pruskiego,<br />

a zatem poddanym państwa<br />

pruskiego, w okresie I wojny<br />

światowej, został powołany do armii<br />

niemieckiej, do Wehrmachtu,<br />

w szeregach którego walczył na<br />

froncie niemiecko-francuskim.<br />

Zanim wyruszył na wojnę został<br />

skierowany do koszar w miejscowościach:<br />

najpierw Moabit, a potem<br />

Wittebosk. Tam służył w jed-<br />

Ignacy Klemenczak z żoną Marianną.<br />

nostce artyleryjskiej, po czym<br />

otrzymał przydział na front. Trafił<br />

na linię frontową pod miejscowością<br />

Altkirch koło Muhlan - przy<br />

granicy szwajcarskiej.<br />

Potem, w połowie 1917 roku,<br />

otrzymał nowy przydział do dywizji<br />

artylerii lekkiej, dowodzonej przez<br />

jednego z synów cesarza niemieckiego.<br />

Tam przebywał około roku.<br />

Następnie trafił w rejon Laon<br />

w lipcu następnego roku i pozostał<br />

tam do października.<br />

Tutaj zmogła go ciężka choroba.<br />

Trafił do wojskowego szpitala polowego.<br />

Po zaleczeniu choroby,<br />

w grudniu, otrzymał urlop i wyjechał<br />

do rodzinnego domu w Kobylnikach.<br />

Jednak choroba nie ustępowała.<br />

Polski lekarz wystawił mu dalsze<br />

zwolnienie. Wtedy udał się na dalsze<br />

leczenie do szpitala wojskowego<br />

w Wolsztynie.<br />

Tam doczekał rewolucji berlińskiej.<br />

W grudniu 1918 roku został wypisany<br />

ze szpitala. Za namową kolegów,<br />

którzy mu mówili: - Ignac, ty<br />

z całym tym swoim rynsztunkiem<br />

i z bronią możesz się nam w powstaniu<br />

przydać. Zatem posłuchał<br />

kolegów i nie powrócił do niemieckiej<br />

jednostki, a pozostał w Grodzisku.<br />

Wtedy panował, w niemieckiej<br />

armii, <strong>str</strong>aszny bałagan, dlatego<br />

Ignacy Klemenczak z całym wyposażeniem:<br />

plecakiem, karabinem<br />

i amunicją pojechał do domu do<br />

Kobylnik.<br />

***<br />

W burzliwych, pierwszych miesiącach<br />

okresu powojennego, gdy<br />

Ignacy Klemenczak powrócił do<br />

jako takiego zdrowia, nie pozostał<br />

bierny na bieg wydarzeń. Przystąpił<br />

do Rady Robotniczej i Żołnierskiej.<br />

Z jej polecenia brał udział<br />

w rozbrajaniu powracających<br />

z frontu Niemców, odbierał im<br />

broń i przekazywał do magazynu,<br />

który mieścił się w miejscowym ratuszu.<br />

W Radzie w większości byli<br />

Polacy z Ignacem razem byli jego<br />

koledzy: krawiec Knoll, marynarz<br />

Janusz z Kobylnik i Jarosz.<br />

Już 28 grudnia 1918 roku, fala<br />

powstania wielkopolskiego dotarła<br />

do Grodziska. Rada Robotniczo-<br />

Żołnierska, do której należał 20letni<br />

Ignacy Klemenczak, przekształciła<br />

się w dowództwo powstańcze<br />

i ogłosiła wezwanie do<br />

powstania. Do walki z Niemcami<br />

zaczęła się garnąć duża ilość Polaków,<br />

których Ignacy uzbrajał ich<br />

w broń, wcześniej przez niego zarekwirowaną.<br />

9 czerwca 201 2 r. HISTORIA<br />

11<br />

Ojciec i syn (1)<br />

Wysłuchałem niezwykłej opowieści. Opowiadającym był płk<br />

Zenon Klemenczak. Tematem było życie ojca i syna – Ignacego<br />

i Zenona Klemenczaków. W tej typowej, a przy tym niezwykłej<br />

opowieści przedstawione są koleje losu polskiej rodziny.<br />

Losy, którymi można by obdzielić wielu innych, szczególnie<br />

tych, którzy przeżyli okres międzywojenny, okupację<br />

i po II wojnie światowej udali się w tułaczkę na nowe ziemie,<br />

po nadzieję na lepsze życie, po awans społeczny i cywilizacyjny.<br />

Przeczytajcie. Zapraszam do lektury. Warto.<br />

Ignacy został dowódcą 25. osobowego<br />

oddziału powstańczego.<br />

Rozkaz wydał mu jego przełożony<br />

krawiec Knoll. Do zadań grupy<br />

Klemenczaka należało: obrona<br />

ludności w mieście i pobliskich<br />

wsiach oraz zadanie dalszego rekwirowania<br />

broni, sprzętu wojskowego,<br />

umundurowania i inwentarza<br />

– głównie koni, od Niemców,<br />

a przede wszystkim od kolonistów<br />

wojskowych i właścicieli majątków.<br />

Do pomocy w dowodzeniu<br />

i organizowaniu grupy przydzielono<br />

Ignacemu Tadeusza Frankowskiego<br />

syna nauczyciela ze Zdroju<br />

i młodego Piosika z Ptaszkowa.<br />

Największy sukces grupa dowodzona<br />

przez Ignacego Klemenczaka<br />

odniosła w dniu 30 grudnia<br />

1918 roku pod miejscowością Jabłonowo<br />

- 17 km od Grodziska,<br />

gdzie w oddział zbrojny organizowali<br />

koloniści niemieccy. Przy<br />

udziale miejscowych Polaków, którzy<br />

poinformowali powstańców<br />

o spodziewanym ataku kolonistów,<br />

uprzedzono uderzenie wroga<br />

i przygotowano zasadzkę, po czym<br />

rozbrojono Niemców. Polscy powstańcy<br />

zdobyli znaczną ilość broni<br />

i umocnili swoją pozycję przydzielając<br />

polskim ochotnikom do<br />

powstania swoja zdobycz.<br />

Formowane polskie oddziały powstańcze<br />

wzięły później udział<br />

w zgrupowaniu większego oddziału<br />

powstańczego pod dowództwem<br />

ppor. Stanisława Siudy, odnosząc<br />

zwycięstwa nad większymi siłami<br />

Niemieckimi, w okolicy miejscowości<br />

Rakoniewice i Rostarzewo.<br />

***<br />

Jak wiemy z historii Powstanie<br />

Wielkopolskie zakończyło się sukcesem<br />

militarnym. Po nim przystąpiono<br />

do organizowania regularnych<br />

wojsk polskich. Wczorajsi powstańcy<br />

stawali się żołnierzami<br />

Wojska Polskiego.<br />

Andrzej Obecny<br />

Ignacy Klemenczak trafił do<br />

kompanii ciężkich karabinów maszynowych<br />

2. batalionu 2. Pułku<br />

w Pniewach, dowodzonego przez<br />

ppor. Thomasa. Dowództwo batalionu<br />

znajdowało się w Sierakowie.<br />

Tu otrzymał stanowisko podoficera<br />

żywnościowego, a mówiąc prościej<br />

był starszym kucharzem batalionu<br />

i zaopatrzeniowcem.<br />

Uczestniczył m.in. w działaniach<br />

zbrojnych pod Zatumiem, Chorzempowem,<br />

Kobylarnią w Puszczy<br />

Nadnoteckiej.<br />

W ramach I Dywizji Wielkopolskiej<br />

brał udział w działaniach na<br />

tzw. froncie wschodnim w miesią-<br />

Rodzina Ignacego Klemenczaka. Od lewej: Janina, Władysław, żona Marianna, Maria,<br />

ojciec Ignacy, Jan, Zenon i Bolesław. Brak Leokadii. Szamotuły 1944 rok.<br />

cach wrzesień – listopad 1919<br />

roku. Uczestniczył w bitwie nad<br />

Berezyną.<br />

Powrócił na Wielkopolskę i tutaj<br />

walczył w ramach batalionu zapasowego.<br />

W czasie tych działań organizował<br />

i realizował zadania<br />

wojsk taborowych, dostarczając<br />

walczącym żołnierzom racje żywnościowe<br />

na stanowiska ogniowe.<br />

Niejednokrotnie sam musiał walczyć<br />

zbrojnie z żołnierzami wroga<br />

– zwiadowcami, którzy operowali<br />

na tyłach polskich oddziałów.<br />

Uczestniczył w walkach w rejonie<br />

Sierakowa i Międzychodu, by<br />

w końcu trafić do miejsca stałej<br />

dyslokacji we Wronkach, a potem<br />

w Szamotułach.<br />

Tutaj pracował w szpitalu wojskowym<br />

i tam zapoznał się z Jadwigą<br />

Badzińską swoją pierwszą żoną.<br />

Niebawem, w dniu 1 kwietnia<br />

1920 roku, został zdemobilizowany<br />

i w Szamotułach pozostał.<br />

***<br />

W roku 1920 Ignacy i Jadwiga<br />

pobrali się. Ślub odbył się w Szamotułach.<br />

Mieli czworo dzieci: Leokadia<br />

(1920r.), Jan (1922r.), Maria<br />

(1925r.) i Bolesław (1927r.).<br />

Byli z sobą siedem lat. Ojciec zarabiał<br />

wykonując swój masarniczy<br />

fach. Pracował w miejscowych<br />

rzeźniach, najdłużej w masarni<br />

u Żyda Balma. Był odpowiedzialny<br />

za rozbieranie tuszy wieprzowej<br />

lub wołowej. Poza pracą w masarniach,<br />

handlował bydłem i trzodą.<br />

Skupował zwierzynę rzeźną od<br />

okolicznych rolników i sprzedawał<br />

w Warszawie.<br />

Jadwiga, jego żona, wychowywała<br />

dzieci.<br />

Niestety, przedwcześnie zmarła.<br />

Ojciec pozostał sam z czwórką małych<br />

dzieci. Był młody, nie miał<br />

jeszcze 40 lat. Musiał mieć kobietę<br />

do wychowania małych dzieci, dlatego<br />

szukał kandydatki na żonę –<br />

przede wszystkim matki dla swoich<br />

dzieci.<br />

I znalazł. Moją mamę Mariannę<br />

Pospieszną. Znalazł ją w miejscowości<br />

Gaj Mały odległą o trzy kilometry<br />

od Szamotuł.<br />

Mama pochodziła właściwie<br />

z miasteczka O<strong>str</strong>oróg, z tego samego,<br />

z którego wywodził się Jan<br />

O<strong>str</strong>oróg, lecz pracowała w pałacu<br />

w Gaju Małym, jako służąca u hrabiego<br />

Raczyńskiego.<br />

Ojciec poznał mamę dzięki temu,<br />

że jeździł po wsiach. Albo w celu<br />

skupu bydła i trzody, albo w celu<br />

wyrobu wędlin.<br />

Narzeczeni nie czekali długo, bo<br />

już w 1928 roku moja mama wyszła<br />

za mąż za mojego tatę - Ignacego<br />

Klemenczaka.<br />

***<br />

Po ślubie mama przeniosła się do<br />

męża do Szamotuł do mieszkania<br />

przy ulicy Szerokiej 4. Ojciec miał<br />

na własność, wykupioną od niemieckiego<br />

Żyda, czwartą część<br />

domu. I tam zamieszkali razem<br />

z czwórką ojcowskich dzieci.<br />

Przy ulicy Szerokiej 4 mieszkaliśmy<br />

do wybuchu II wojny światowej<br />

i w czasie okupacji.<br />

W tym czasie moim rodzicom<br />

urodziła się trójka dzieci: Władysław<br />

(1929r.), Zenon - czyli ja<br />

(1930r.) i Janina (1933r.)<br />

1 września 1939 roku Ignacy<br />

Klemenczak organizował w Szamotułach<br />

obronę cywilną w oparciu<br />

o Ochotniczą Straż Pożarną.<br />

Wojnę spędził w Szamotułach.<br />

W okresie okupacji, pracował<br />

w Rzeźni Miejskiej. Był „niespokojnym<br />

duchem” - krzewił patriotyzm<br />

i wiarę w zwycięstwo. Organizował<br />

wsparcie i pomoc potrzebującym<br />

rodakom. Współuczestniczył w organizacji<br />

małego sabotażu. W historii<br />

Szamotuł zapisał się <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>mi<br />

głoskami, bowiem ocalił historyczne,<br />

szamotulskie dzwony. Ukrył je<br />

przed władzami okupacyjnym, a po<br />

wyzwoleniu w 1945 roku, przekazać<br />

miejscowej władzy.<br />

Za ten czyn otrzymał specjalne<br />

pismo, w którym m.in. napisano:<br />

Niniejszym poświadczamy, że<br />

druh Klemenczak Ignacy będąc<br />

<strong>str</strong>ażakiem w czasie okupacji był<br />

czynnikiem uratowania dzwonów<br />

historycznych Straży Pożarnej<br />

w Szamotułach ufundowanego<br />

przez P. J. Radziszewskiego R. S.<br />

Poznań z roku 1 724. Poza tym uratował<br />

dzwon z żydowskiej synagogi<br />

przy spaleniu tejże… a dzwony te<br />

przekazaliśmy do Kolegiaty w Szamotułach<br />

celem przelania na<br />

dzwon św. Floriana.”<br />

Ignacy Klemenczak tak wspominał<br />

o tym fakcie po latach:<br />

Ignacy Klemenczak w okresie lat<br />

trzydziestych XX w.<br />

„W porozumieniu z kolegą Ludwikiem<br />

Koniecznym, również<br />

pracownikiem rzeźni, wykradliśmy<br />

dwa dzwony okupantowi ze składnicy.<br />

Były one przeznaczone do<br />

wywozy celem przetopienia na<br />

materiały zbrojeniowe. Pierwszy to<br />

historyczny dzwon <strong>str</strong>aży pożarnej<br />

w Szamotułach… Drugi wykradziony<br />

dzwon pochodził z Synagogi<br />

Szamotulskiej. Dzwony powyższe<br />

po wyzwoleniu przekazaliśmy<br />

miejscowej władzy.”<br />

W czasie okupacji z innymi <strong>str</strong>ażakami<br />

prowadził nasłuch radiowy.<br />

Jednocześnie do sierpnia 1945<br />

roku kontynuował swoją, dozwoloną<br />

przez okupanta działalność<br />

w pożarnictwie.<br />

***<br />

Po wojnie w 1945 roku, gdy do<br />

Szamotuł wkroczyli Rosjanie Ojciec<br />

pozostał przy swoim fachu.<br />

Zabijał bydło i trzodę rzeźną, rozprawiał<br />

i wyrabiał wędliny. Jednak<br />

Rosjanie nie płacili, jak poprzedni<br />

pracodawcy - pieniędzmi, a tylko,<br />

mięsem i wędlinami albo spirytusem.<br />

Nadwyżki „zapłaty” ojciec<br />

odstawiał do miejscowych restauracji<br />

– otrzymując pieniądze. Jednak,<br />

takie życie było coraz cięższe<br />

i niepewne.<br />

Wtedy dużo się mówiło o „eldorado”<br />

na Zachodzie, czyli o Ziemiach<br />

Odzyskanych. Krążyły<br />

barwne opowieści o nadmiarze<br />

mieszkań, ziemi i pracy.<br />

Wielu mieszkańców Szamotuł<br />

pojechało w tamte <strong>str</strong>ony. Przychodziły<br />

pozytywne informacje od<br />

tych, którym się powiodło.<br />

Ojciec postanowił skorzystać<br />

W ten sposób już w 1945 roku<br />

wyjechaliśmy na Ziemie Odzyskane,<br />

do Słupska. (cdn.).<br />

Wysłuchał i spisał<br />

Andrzej Obecny<br />

Ignacy Klemenczak w rzeźni miejskie w Szamotułach<br />

w czasie okupacji.


1 2 DZIECIAKI SŁUPSZCZAKI<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Nadzieja powrotu<br />

Otóż nazywam się Igor Sysojew-Osiński i od września 2004 r.<br />

pracuję jako nauczyciel w Szkole Podstawowej Nr 9 w Słupsku.<br />

Jednak to, co pozwoliło mi na pełne ukształtowanie<br />

osobowości zawodowej, a zarazem umożliwiło spełnianie się<br />

w misji, jaką jest bycie nauczycielem, to praca w Szkole Filialnej<br />

w słupskim szpitalu, którą rozpocząłem w 2005 roku.<br />

Dziś jest zatem we mnie dwóch nauczycieli – szkoły szpitalnej<br />

oraz szkoły masowej.<br />

Zaczynając pisać ten artykuł,<br />

zastanawiałem się o kim tak<br />

naprawdę powinienem napisać.<br />

Może na pierwszy rzut oka to<br />

nielogiczne, dlatego już wyjaśniam.<br />

Z formalnego punktu widzenia<br />

oprócz ukończonych studiów<br />

magisterskich w 2003 roku na<br />

kierunku Wychowanie Muzyczne<br />

w Pomorskiej Akademii Pedagogicznej,<br />

dających podstawowe<br />

kwalifikacje merytoryczne<br />

i pedagogiczne, to co ukształtowało<br />

mnie pod względem merytorycznym,<br />

to także studia podyplomowe<br />

na kierunku Informatyka<br />

i Technika ukończone<br />

w 2007 r. na Politechnice Koszalińskiej,<br />

a także studia podyplomowe<br />

dla nauczycieli na kierunku<br />

Filologia Polska w Akademii<br />

Pomorskiej w 2010 r.<br />

Aby móc pracować w szkole<br />

przyszpitalnej, ukończyłem kurs<br />

kwalifikacyjny z zakresu Pedagogiki<br />

leczniczej w Gdańsku.<br />

Wszyscy pracownicy szkoły szpitalnej<br />

posiadają specjalistyczne<br />

kwalifikacje do pracy z określonymi<br />

grupami dzieci – ja ukończyłem<br />

kurs kwalifikacyjny<br />

z zakresu oligofrenopedagogiki<br />

w Centrum Edukacji „Technik”<br />

w Słupsku, który umożliwił mi<br />

skuteczniejsze nauczanie dzieci<br />

i młodzieży upośledzonych umysłowo,<br />

niedostosowanych społecznie<br />

lub opóźnionych. Kurs<br />

ten ukończyłem, ponieważ praca<br />

nauczyciela jako pedagoga<br />

w szpitalu opiera się na jego<br />

wiedzy, osobowości, pomysłowości,<br />

wewnętrznym cieple, empatii.<br />

Nie każdy jest w stanie podjąć<br />

tę specyficzną pracę, nie każdy<br />

potrafi codziennie obcować<br />

z bólem, cierpieniem i umieraniem,<br />

a przy tym huśtawką emocjonalną<br />

młodych pacjentów.<br />

Jest to ciągłe poszukiwanie sposobów<br />

na uczynienie pobytu<br />

chorego dziecka w szpitalu jak<br />

najbliższym normalnemu życiu.<br />

Bezustanne staranie o przybliżenie<br />

pacjentom świata zewnętrznego,<br />

o umożliwienie im zdobywania<br />

wiedzy przy możliwie minimalnym<br />

wysiłku. Wśród wielu<br />

kursów, szkoleń i konferencji,<br />

które przewijają się przez cały<br />

okres mojej kariery zawodowej,<br />

szczególnie godnym uwagi jest<br />

również kurs doskonalący<br />

nt. „Skutecznych i kon<strong>str</strong>uktywnych<br />

sposobów zapobiegania<br />

i niwelowania agresji w oparciu<br />

o poznawczo – behawioralne<br />

metody zmiany zachowań”.<br />

Zajęcia te zorganizowane były<br />

przez Centrum Metodyczne PomocyPsychologiczno-Pedagogicznej<br />

w Warszawie. Dzięki nim<br />

łatwiej jest mi wczuć się w za-<br />

chowania dzieci, redukować ich<br />

<strong>str</strong>esy i napięcia, a to jest nieodzownym<br />

elementem pracy nauczyciela<br />

w szkole szpitalnej.<br />

***<br />

Chcąc przełamać lęki dzieci,<br />

swoją pracę zaczynam od rozmowy<br />

na temat ich zainteresowań,<br />

ulubionych lekcji, a także<br />

tego, co sprawia im trudność.<br />

Opowiadam im także o swojej<br />

pracy, dlaczego uczę przedmiotów<br />

artystycznych i dlaczego zostałem<br />

nauczycielem. Kiedy zyskuję<br />

przychylność uczniów, podaję<br />

im proponowany temat<br />

i bazując na ich doświadczeniach<br />

realizuję go. Nigdy nie zapominam<br />

o słabościach i utrudnieniu,<br />

jakim jest choroba u moich<br />

podopiecznych, dlatego<br />

zajęcia przeplatam rozrywką,<br />

zabawą i rozmowami.<br />

Zajęcia z przedmiotów artystycznych,<br />

których mam przyjemność<br />

nauczać, działają terapeutycznie<br />

na dzieci przebywające<br />

w szpitalu. Prowadząc<br />

lekcję muzyki staram się każdorazowo<br />

wprowadzić dzieci w fascynujący<br />

świat rytmów, in<strong>str</strong>umentów<br />

a także pokazać im, że<br />

wielcy kompozytorzy byli zwykłymi<br />

ludźmi. W tym celu wykorzystuję<br />

różne techniki multimedialne,<br />

m.in. fragmenty utworów,<br />

prezentacje. Dając im<br />

solidne podstawy teoretyczne,<br />

możliwość zabawy in<strong>str</strong>umentami<br />

muzycznymi oraz organizując<br />

chwile wysłuchania specjalnie<br />

wybranych utworów, umożliwiam<br />

im zabawę muzyką. Z kolei<br />

na lekcjach techniki omawiam<br />

z dziećmi tematy związane z życiem<br />

codziennym. Zajęcia praktyczne<br />

typu: przyszywanie guzików,<br />

wyszywanie, wykonywanie<br />

własnych gier planszowych itp.,<br />

wpływają relaksująco i odprężająco.<br />

Dzieci w czasie wykonywania<br />

prac opowiadają o sobie zabawnych<br />

sytuacjach jakie im się<br />

przytrafiły, a także o lękach spowodowanych<br />

ich stanem zdro-<br />

wia. Dzięki takim informacjom<br />

łatwiej jest dobrać metody dalszej<br />

pracy, a także być wsparciem<br />

dla personelu szpitala<br />

w opiece nad chorymi dziećmi.<br />

***<br />

Nauczyciele naszej szkoły, mając<br />

w swoim założeniu realizację<br />

określonego programu, rozpoznają<br />

wstępnie sytuację pedagogiczną<br />

oraz społeczną ucznia.<br />

Dzięki temu mogą zauważyć<br />

braki w wiadomościach i podjąć<br />

pracę zmierzającą do ich wyrównania<br />

(i to nie tylko z danej<br />

klasy, lecz powstałymi wcześniej).<br />

Takie postępowanie jest<br />

konkretnym przykładem wyrównania<br />

startu szkolnego ucznia<br />

w szpitalu, który po powrocie do<br />

szkoły macierzystej będzie mógł,<br />

bez dodatkowych wysiłków,<br />

sprostać obowiązkom szkolnym.<br />

Wyrównywanie startu jest<br />

możliwym dzięki małej liczbie<br />

uczniów w zespole i stosowania<br />

indywidualnego trybu pracy<br />

z każdym dzieckiem. Obecność<br />

nauczyciela w szpitalu często<br />

stanowi naturalny czynnik normujący<br />

zaburzony tok życia<br />

dziecka, wprowadza ład i rytm<br />

dnia codziennego, a co najważniejsze<br />

daje nadzieję powrotu<br />

dziecka do środowiska. Tę misję<br />

staram się spełniać wraz z koleżankami<br />

i kolegami z pracy.<br />

Igor Sysojew-Osiński<br />

nauczyciel muzyki i techniki<br />

w Szkole Filialnej SP nr 9<br />

w Słupsku<br />

N iektórzy<br />

Literacka podróż…<br />

są zdziwieni, że<br />

w miejscu takim jak szpital<br />

jest szkoła i chore dzieci się uczą.<br />

Ja, pozostali nauczyciele i rodzice,<br />

widzimy jak ważną rolę odgrywają<br />

zajęcia na oddziałach dziecięcych.<br />

Pozwalają zapomnieć<br />

o dolegliwościach, urazach, bólu<br />

i tęsknocie za domem i przyjaciółmi.<br />

Dla dziesięcioletniego Kuby<br />

i sześcioletniej Oli czas od posiłku<br />

do posiłku biegnie szybciej. Przy<br />

nauce i zabawie chwila powrotu<br />

do domu szybciej się zbliża. Czasami<br />

dzieci podczas zajęć, rozmawiają<br />

ze mną o swoich kłopotach,<br />

chorobach i wtedy pełnię rolę „terapeuty”.<br />

Wysłucham, pogłaszczę<br />

po głowie, pocieszę… Wspólnie<br />

z dzieckiem oswajamy <strong>str</strong>ach<br />

przed chorobą i pobytem w szpitalu.<br />

Prowadzenie zajęć z małymi<br />

pacjentami różni się od pracy<br />

w szkole, gdzie znajdują się ławki<br />

i tablica. Na oddziałach mamy<br />

swoje pomieszczenia, w których<br />

prowadzimy zajęcia. Często stan<br />

zdrowia dziecka nie pozwala na<br />

jego poruszanie się, wtedy siadam<br />

przy łóżku małego pacjenta<br />

i prowadzę zajęcia.<br />

Moją pasją jest przyroda i biologia.<br />

Nawet w tak niecodziennym<br />

miejscu staram się rozwijać<br />

zainteresowanie otaczającą<br />

naturą, zapoznawać z tajemnicami<br />

roślin i zwierząt, procesami<br />

jakie zachodzą w środowisku.<br />

Oczywiście dobieram takie metody<br />

i formy pracy, aby nie obciążać<br />

za bardzo dzieci. Staram<br />

się aby zajęcia były ciekawe<br />

…po świecie Misia<br />

Uszatka, czyli akcja „Cała<br />

Polska czyta dzieciom”<br />

w szpitalu<br />

31 maja 2012 roku Szkoła Filialna Szkoły Podstawowej nr 9<br />

gościła wiceprezydenta Słupska – Andrzeja Kaczmarczyka. Pan<br />

Prezydent odwiedził hospitalizowanych uczniów na oddziale<br />

chirurgicznym dla dzieci i pediatrycznym. Po raz drugi włączył<br />

się też w akcję społeczną „Cała Polska czyta dzieciom”.<br />

Tym razem czytał maluchom na oddziale pediatrycznym<br />

książkę Czesława Janczarskiego „Miś Uszatek”. Mali pacjenci<br />

odwdzięczyli się lektorowi wręczając mu dinozaura własnoręcznie<br />

wykonanego przez nie na zajęciach świetlicowych.<br />

Katarzyna Wiłucka-Haczkowska<br />

koordynator Szkoły Filialnej SP nr 9<br />

nauczyciel klas I-III i j. polskiego w klasach IV-VI<br />

Obserwowanie przyrody ze<br />

szpitalnego łóżka<br />

„Ten tylko naprawdę poznać może wielkość i mądrość Stwórcy,<br />

kto usiłuje wyczytać Jego myśli w wielkiej księdze zwanej przyrodą.”<br />

(Justus Liebig)<br />

Jak co dzień wchodzę na korytarze słupskiego szpitala. Mijam<br />

pacjentów, pielęgniarki, lekarzy i dziesiątki osób, których<br />

ścieżki przywiodły w to miejsce. Kieruję się w <strong>str</strong>onę<br />

oddziałów dziecięcych: chirurgicznego dla dzieci i pediatrycznego.<br />

Tam jest moje miejsce pracy – ciekawej, wzruszającej<br />

i inspirującej. Jestem nauczycielką przyrody.<br />

i urozmaicam je grami, krzyżówkami,<br />

puzzlami. Często korzystam<br />

też z pomocy multimedialnych:<br />

filmów, programów multimedialnych<br />

i gier. Uczniowie<br />

mają też okazję poobserwować<br />

świat za pomocą przyrządów takich,<br />

jak mikroskop czy luneta<br />

oraz samodzielnie wykonać preparaty<br />

mikroskopowe. Do swojej<br />

pracy włączam też konkursy<br />

o tematyce ekologicznej, np.<br />

„Eko – świat” polegający na wykonaniu<br />

przedmiotu użytkowego<br />

z surowców wtórnych lub konkurs<br />

plastyczny dotyczący spożywania<br />

ryb wśród Polaków.<br />

Wprowadzam też formę projektu,<br />

metaplan, burzę mózgów,<br />

pozwalające na samodzielne<br />

poszukiwanie odpowiedzi na<br />

pytania, wyciąganie wniosków,<br />

a także przedstawienie ich<br />

w ciekawej graficznie formie.<br />

Dzięki takim formom pracy moi<br />

podopieczni przyswajają sobie<br />

wiedzę mimowolnie, w kreatywny<br />

sposób – rozwijając przy okazji<br />

inne umiejętności i zdolności.<br />

Dzieci mają wpływ na sposób<br />

prowadzenia przeze mnie zajęć,<br />

wybierając najciekawszą dla siebie<br />

formę. Takie indywidualne<br />

podejście pozwala mi na nawiązanie<br />

„nici” porozumienia i sympatii<br />

z dzieckiem. Staram się by<br />

zajęcia przebiegały bez<strong>str</strong>esowo,<br />

dbając o miłą i przyjacielską<br />

atmosferę. Postępuję według<br />

słów Andrzeja Lewickiego, który<br />

stwierdził: „Ważną rolę w kształtowaniu<br />

się stosunku ucznia do<br />

przedmiotu gra sympatia do nauczyciela.<br />

Dzieci znacznie chętniej<br />

uczą się przedmiotów, które<br />

wykładają nauczyciele lubiani.”<br />

***<br />

Cały czas mam na uwadze to, iż<br />

pracuję z uczniem chorym. Obserwuję<br />

go, uważam, aby się nie<br />

przemęczył. Staram się kierować<br />

empatią, do<strong>str</strong>zegać i reagować<br />

na emocje dziecka. Zachęcam do<br />

pracy nie tylko pozytywną oceną,<br />

ale też pochwałą, czasami drobnym<br />

upominkiem. Pamiętam ciągle<br />

o tym, że przebywam w szpitalu<br />

a dziecko ma tu przede<br />

wszystkim wrócić do zdrowia.<br />

Zajęcia mają za zadanie wyrównać<br />

braki w nauce, na bieżąco realizować<br />

program (by po powrocie<br />

mały pacjent nie miał zaległości).<br />

Szczególnie jest to ważne<br />

dla dzieci długoleżących na oddziale<br />

i tych, które przez długi<br />

czas nie chodzą do szkoły.<br />

Moich lekcji przyrody nie można<br />

porównać z zajęciami w budynku<br />

szkolnym, chociaż realizuję<br />

ten sam program i korzystam<br />

z takich samych podręczników.<br />

Tu jestem bliżej ucznia. Myślę,<br />

że szkoła szpitalna jest szkołą nie<br />

tylko dla małych pacjentów, ale<br />

dla mnie i moich kolegów nauczycieli<br />

- szkołą pokory, kreatywności<br />

i empatii.<br />

Iza Jarosławska<br />

nauczyciel przyrody i świetlicy


W piątek,<br />

25 maja rozpoczęła się<br />

trzydniowa, najważniejsza<br />

gminna uroczystość – Święto<br />

Mieszkańców Gminy<br />

Damnica w ramach 9. Edycji<br />

Dni Damnicy 2012. Tego-<br />

roczne uroczystości były<br />

wyjątkowe z kilku względów.<br />

Po pierwsze; poświęcone<br />

były Mi<strong>str</strong>zostwom Europy -<br />

Euro 2012. Po drugie; gminę<br />

odwiedziło wielu znanych<br />

ludzi – polityków, działaczy<br />

sportowych, artystów.<br />

Z pewnością te Dni Damnicy<br />

przejdą do historii jako<br />

niezwykle udane.<br />

Dni Damnicy zostały zainaugurowane<br />

uroczystą Sesją<br />

Rady Gminy. Z uwagi na<br />

tematykę spotkania zapro-<br />

szeni goście wystąpili z referatami:<br />

Te dotyczące -<br />

podsumowaniu polskiej<br />

prezydencji w Unii Europejskiej<br />

i przygotowaniach do<br />

Mi<strong>str</strong>zostw Europu przedstawił<br />

poseł do Parlamentu<br />

Europejskiego Pan Jan Kozłowski.<br />

Natomiast o znaczeniu<br />

ME Euro 2012 mówił<br />

Wojciech Łazarek,<br />

przedstawiciel Polskiego<br />

Związku Piłki Nożnej, były<br />

selekcjoner Reprezentacji<br />

Polski.<br />

Odbyła się doniosła uroczystość<br />

nadania tytułów<br />

„Zasłużony dla Gminy Damnica”.<br />

W tym roku zaszczyt<br />

ten przypadł:<br />

Za osiągnięcia sportowe,<br />

wieloletnią działalność na<br />

rzecz rozwoju sportu, promocję<br />

gminy panom: Antoniemu<br />

Pałuckiemu, Dariuszowi<br />

Sadachowi,<br />

Markowi Szyszce, Wojciechowi<br />

Wilkowskiemu<br />

i Markowi Pałuckiemu.<br />

Za osiągnięcia w pracy<br />

pedagogicznej, wieloletniemu<br />

nauczycielowi i dyrektorowi<br />

szkoły zaangażowanemu<br />

w rozwój edukacji<br />

i oświaty Gminy Damnica:<br />

panu Zbigniewowi Studziń-<br />

skiemu.<br />

Za osiągnięcia w dziedzinie<br />

rolnictwa i działalności<br />

na rzecz rozwoju obszarów<br />

wiejskich: panu Jerzemu<br />

Bubniakowi.<br />

Przedstawiciel Wojskowej<br />

Komendy Uzupełnień Piotr<br />

Sterenowicz odznaczył Danutę<br />

i Michała Szumejdów<br />

medalem Mini<strong>str</strong>a<br />

Obrony Narodowej „Za zasługi<br />

dla obronności kraju”.<br />

9 czerwca 201 2 r. DAMNICA<br />

1 3<br />

Dni Damnicy 2012<br />

9. edycja Dni Damnicy upłynęła wśród wizyt znanych polityków,<br />

osób, koncertu gwiazd, turniejów i konkursów. Mieszkańcy<br />

gminy obchodzili swoje święto hucznie i wesoło.<br />

Państwo Szumejda wychowali<br />

trzech synów, którzy<br />

pełnili służbę w wojsku polskim.<br />

Na zakończenie sesji<br />

z niezwykłym programem<br />

artystycznym nawiązującym<br />

do Euro 2012 wystąpiły<br />

dzieci z Zespołu Szkół<br />

w Damnicy.<br />

W sobotę,<br />

26 maja Gminę Damnica<br />

odwiedził Leszek Miller,<br />

były Premier Polski. Spotkanie<br />

rozpoczęło się w Cen-<br />

trum Edukacji i Kultury<br />

w Damnicy, gdzie Premier<br />

spotkał się z samorządowcami<br />

i kierownikami gminnych<br />

jednostek.<br />

Podejmowano aktualne tematy<br />

związane z funkcjonowaniem<br />

gminy na wielu<br />

płaszczyznach. Leszek Miller<br />

zwiedził Ośrodek Szkolno<br />

Wychowawczy w Damnicy<br />

oraz odwiedził miejscowości:<br />

Damno i Bobrowniki.<br />

O godz. 16 były Premier pojawił<br />

się na stadionie.<br />

Chętnie podejmował rozmowy<br />

z mieszkańcami,<br />

udzielał autografów. W swoim<br />

wystąpieniu przekazał<br />

serdeczne pozdrowienia dla<br />

mieszkańców gminy Damnica.<br />

– Szczególne życzenia<br />

kieruję do wszystkich Matek<br />

z okazji ich Święta – mówił<br />

Leszek Miller. Premier<br />

wręczył także puchary dla<br />

zwycięzców turnieju piłkarskiego,<br />

który odbył się<br />

dzień wcześniej na „Orliku”<br />

w Damnie.<br />

Podczas tegorocznych Dni<br />

Damnicy gościem honorowym<br />

był Wojciech Łazarek,<br />

były selekcjoner polskiej<br />

reprezentacji, przedstawiciel<br />

Polskiego Związki<br />

Piłki Nożnej. Pan Łazarek<br />

oprócz swojego wystąpienia<br />

skierowanego do uczestników<br />

piątkowej sesji, towarzyszył<br />

mieszkańcom podczas<br />

pozostałych imprez.<br />

W piątek kibicował drużynom<br />

biorącym udział w turnieju<br />

piłkarskim na Orliku.<br />

W sobotę w Zagórzycy<br />

wspierał drużyny grające<br />

w piłkę siatkową. Na stadionie<br />

trzymał kciuki za<br />

drużynę z Damnicy w meczu<br />

z Kończewem – zresztą<br />

z powodzeniem, bowiem<br />

zwycięstwo stosunkiem 4:1<br />

przypadło właśnie damniczanom.<br />

Pan Łazarek wręczył także<br />

w towarzystwie Leszka<br />

Millera puchary zwycięzcom<br />

turnieju.<br />

- Jestem ogromnie zaszczycony,<br />

że mogłem towa-<br />

rzyszyć Państwu podczas<br />

tegorocznych Dni Damnicy.<br />

To dla mnie wielkie przeżycie<br />

i ogromna radość. Przyglądałem<br />

się wielu młodym<br />

ludziom i widzę tu wiele talentów.<br />

Macie tu także dobrych<br />

trenerów, co mnie<br />

cieszy szczególnie – mówił<br />

Wojciech Łazarek.<br />

Wiele atrakcji czekało na<br />

tych, którzy postanowili ten<br />

dzień spędzić wspólnie na<br />

stadionie. Dzień rozpoczął<br />

się meczem piłki nożnej<br />

Damnica - Kończewo. Zwycięstwo<br />

przypadło gospodarzom.<br />

Na mieszkańców czekały<br />

dmuchane zamki, grillowane<br />

przysmaki, gry,<br />

zabawy i konkursy.<br />

Na scenie prezentowało<br />

się wielu artystów: zespół<br />

breakdance „Haribo Crew”,<br />

zespół „Damniczanki”, dzieci<br />

zrzeszone w Kole Muzycznym<br />

przy Gminnym<br />

Ośrodku Kultury i Sportu<br />

w Damnicy.<br />

Dużą popularnością cieszył<br />

się Damniś – gminna<br />

maskotka, która po raz<br />

pierwszy pojawiła się na oficjalnych<br />

uroczystościach.<br />

Damniś był niemal oblegany<br />

przez dzieci i… dorosłych,<br />

którzy chcieli wykonać<br />

z nim pamiątkowe zdję-<br />

cie. Odbył się także konkurs<br />

wokalny pod nazwą „Rozśpiewana<br />

gmina”, podczas<br />

którego największe przeboje<br />

śpiewali utalentowani<br />

i odważni mieszkańcy Gminy<br />

Damnica i Powiatu Słupskiego.<br />

Występ gwiazdy wieczoru<br />

przyciągnął tłumy widzów.<br />

Kilkutysięczna widownia<br />

oczekiwała na możliwość<br />

REKLAMA<br />

wspólnego odśpiewania<br />

największych hitów tego<br />

popularnego zespołu.<br />

Nie zabrakło takich jak:<br />

„Wszyscy Polacy to jedna<br />

rodzina”, „Majteczki w kropeczki”,<br />

a nawet nowości<br />

w chińskim wydaniu. Lider<br />

zespołu Sławomir Świerzyński<br />

tryskał humorem<br />

i wprowadził publiczność<br />

w doskonały na<strong>str</strong>ój. Koncert<br />

trwał ponad godzinę,<br />

a zakończył się, a jakże kilkoma<br />

bisami.<br />

Ten koncert wzbudził<br />

ogromne wrażenia. Połączenie<br />

nurtu muzyki folkowej<br />

z dźwiękami rockowymi<br />

dały niesamowity efekt. Nie<br />

zabrakło profesjonalnej<br />

aranżacji świetlnej i elementów<br />

pirotechnicznych,<br />

co potęgowało emocje<br />

i wprowadzało szczególnie<br />

koncertowy na<strong>str</strong>ój. Muzycy<br />

dali z siebie wszystko – grali<br />

na wielu in<strong>str</strong>umentach,<br />

tańczyli, skakali – ta atmosfera<br />

udzieliła się także publiczności.<br />

Trudno było ustać w miejscu<br />

– nogi same wyrywały<br />

się do tańca.<br />

Paweł Lewandowski


1 4 OPINIE - SZACHY<br />

9 czerwca 201 2 r.<br />

Szanowny Panie Andrzeju !<br />

Znalazłam artykuł Pana autorstwa w<br />

gazecie (wyd. internetowe) „<strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong>”,<br />

z dn. 3 września 2011 r. p.t. „Bursztyn<br />

w Krojantach”. Z przyjemnością<br />

przeczytałam, jest napisany interesująco<br />

i rzeczowo.<br />

Mam pytanie: czy znane są Panu losy<br />

majora Stanisława Maleckiego? O płk<br />

Mastalerzu czy rtm. Ładosiu tyle się pisze,<br />

a o Maleckim można znaleźć tylko<br />

niewielkie wzmianki. Interesuję się tą<br />

postacią od dawna, jednak informacje,<br />

które udało mi się pozyskać z różnych<br />

źródeł są bardzo niespójne a nawet wykluczające<br />

się wzajemnie.<br />

Podobno zmarł w Wielkiej Brytanii,<br />

niestety nie ustaliłam w którym roku.<br />

Jedni mówią , że w roku 1949 - nikt nie<br />

jest w stanie tego potwierdzić. Jakiś<br />

czas temu znalazłam natomiast wzmiankę<br />

w Kalendarzu Grudziądzkim, że zmarł<br />

w 1977r. w Londynie. W Roczniku Oficerskim<br />

na rok 1928 oraz 1932 podana<br />

jest jego data urodzin 16 lipca 1898.<br />

Jeżeli Pan wie i oczywiście zechciałby<br />

udzielić mi informacji co do daty i<br />

miejsca zgonu majora Stanisława Maleckiego<br />

, będę wielce zobowiązana.<br />

Serdecznie Pana pozdrawiam.<br />

Zofia Urbaś<br />

Niestety, nie mam wystarczających<br />

informacji na temat losów majora Stanisława<br />

Maleckiego. Dlatego zwracam<br />

się do czytelników o ewentualna pomoc.<br />

Jeżeli ktoś z Państwa ma informacje<br />

na temat tego bohaterskiego oficera to<br />

proszę o kontakt z redakcją gazety.<br />

Andrzej Obecny<br />

Przemyślenia po „Paradzie<br />

Miłości”<br />

Na kanwie ostatniej „Parady Miłości”,<br />

czyli marszu lesbijek i gejów w Warszawie,<br />

chciałem <strong>str</strong>eścić artykuł mojego<br />

kolegi doktora medycyny Piotra Białokozowicza<br />

w gazecie „Nasze zdrowie”,<br />

który ostatnio przeczytałem.<br />

Homoseksualiści byli znani od zarania<br />

dziejów. Można znaleźć o nich<br />

wzmianki w Talmudzie, Biblii oraz w literaturze<br />

poświęconej zagadnieniom<br />

antropologicznym. W różnych epokach<br />

i kulturach byli odmiennie traktowani<br />

– na przemian gloryfikowani lub potępiani.<br />

Pewne formy homoseksualizmu w społeczeństwach<br />

pierwotnych – według antropologów<br />

- były akceptowane, uważane<br />

nawet za normę. W niektórych społeczeństwach,<br />

cała męska populacja<br />

praktykowała homoseksualizm, w każdym<br />

razie większość.. W innych natomiast<br />

był rytuałem w okresie dojrzewania<br />

– koniecznym dla zdrowia dorastającego<br />

chłopca. W pewnych grupach był<br />

powszechny. Przykładem mały, północno<br />

afrykański szczep Siwans, zajmujący<br />

się uprawą roli oraz hodowlą zwierząt<br />

domowych. Wszyscy mężczyźni i chłopcy<br />

uprawiali homoseksualizm, a mężczyzna,<br />

który nie miał stosunków zarówno<br />

z kobietami jak i mężczyznami, był uważany<br />

za osobę nie w pełni normalną.<br />

Dopiero w Starym Testamencie umieszczono<br />

liczne wzmianki o homoseksualizmie<br />

traktowanym, jako grzech. Sodoma<br />

została zniszczona niebieskim ogniem,<br />

między innymi właśnie za ten grzech.<br />

Mały naród żydowski chcąc przetrwać<br />

w sensie biologicznym, wprowadził kary<br />

za jego uprawianie. Karą dla homoseksualistów<br />

była ka<strong>str</strong>acja. W prawach<br />

Solona [636 – 560 wne] z kolei akcep-<br />

Listy od Czytelników<br />

towano ich. Prawo starożytnego Rzymu<br />

nie sprzeciwiało się praktykom homoseksualnym,<br />

a dygnitarze i cesarze starorzymscy<br />

zaślubiali młodych chłopów.<br />

W starożytnej Grecji homoseksualizm<br />

zarówno mężczyzn, jak i kobiet był również<br />

akceptowany. W Atenach i Sparcie<br />

był uważany nawet za jedną z dróg, po<br />

której młody człowiek dochodził do dojrzałości.<br />

Pojmowany był jako związek<br />

do dwóch mężczyzn, natomiast związek<br />

cielesny był drugorzędny. Związek dotyczył<br />

dwóch osób płci męskiej, będących<br />

w różnym wieku – młodzieńca, lub<br />

dorastającego mężczyzny oraz starszego,<br />

uważanego za jego przewodnika duchowego.<br />

Chodziło o wzajemną pomoc<br />

w rozwoju duchowym i umysłowym.<br />

Była to także zachęta do działania zarówno<br />

w sensie duchowym jak i fizycznym.<br />

Przykładem sławny legion tebański,<br />

złożony z pary przyjaciół homoseksualnych,<br />

którzy polegli w mężnej walce<br />

pod Cheroneą. Hołd męstwu i poświęceniu<br />

tych żołnierzy oddał ich przeciwnik<br />

Filip Macedoński. Dwóch przyjaciół<br />

zawsze zobowiązywała wzajemna przyjaźń<br />

i lojalność.<br />

Homoseksualizm w nowożytnej Europie.<br />

W Europie rozkwit homoseksualizmu<br />

nastąpił w okresie renesansu pod wpływem<br />

starożytnej Grecji i Rzymu. Rozwijał<br />

się również w czasie wypraw krzyżowych,<br />

kiedy dominował kult mężczyzny,<br />

a męskie cechy były powszechnie<br />

uznane. Poza tym tradycja czystej, niedostępnej<br />

kobiety wpłynęła na rozwój<br />

tendencji homoseksualnych. Przekazy<br />

historyczne dostarczają dowodów na<br />

homoseksualizm osób wysoce postawionych<br />

w hierarchii społecznej.<br />

W Anglii, o czym pisał M. Madrois w<br />

„Historii Anglii”, szczególnie znane były<br />

stosunki dwóch królów – Edwarda II<br />

oraz Jakuba I. Edward II był dziwnym<br />

człowiekiem, krzepkim i zniewieściałym.<br />

Przyjaźnił się z koniuszymi i młodymi<br />

rzemieślnikami. Gdy się ożenił,<br />

porzucił żonę dla swojego druha Pietra<br />

Garestona. Rozgniewani baronowie zabili<br />

Garestona, a biskup Herfordu spowodował<br />

jego uwięzienie. Tron objął<br />

jego syn Edward III.<br />

W Polsce w kronikach Długosza dwóm<br />

polskim królom są przypisywane zachowania<br />

homoseksualne – Bolesławowi<br />

Śmiałemu i Władysławowi Warneńczykowi.<br />

W Niemczech homoseksualizm<br />

wykorzystywano do celów politycznych.<br />

W 1938 roku niemiecki generał Fritzh<br />

został usunięty ze stanowiska głównego<br />

dowódcy lądowej armii właśnie za<br />

homoseksualizm. Został oskarżony, że<br />

od 1935 roku płacił pieniądze szantażyście,<br />

z którym utrzymywał stosunki<br />

seksualne. Generał zaprzeczył tym oskarżeniom<br />

i poprosił o audiencję u Hitlera.<br />

Odbyła się w obecności Hitlera, Himmlera<br />

i Goeringa w bibliotece kancelarii<br />

Rzeszy. Hitler zażądał aby Fritzh<br />

złożył rezygnację ze stanowiska. Nie<br />

wyraził przy tym zgody na sąd honorowy<br />

o co zwrócił się generał. Fritzh został<br />

zwolniony ze stanowiska i w niewyjaśnionych<br />

okolicznościach zginął w<br />

kampanii wrześniowej w Polsce.<br />

Po dojściu Hitlera do władzy rozpoczęły<br />

się masowe prześladowania homoseksualistów.<br />

Uważano ich za element<br />

szkodliwy, zagrażający moralnemu<br />

zdrowiu społeczeństwa i deportowano<br />

do obozów koncentracyjnych.<br />

W Polsce homoseksualizm nie był karany<br />

ani przed wojną, ani po jej zakoń-<br />

czeniu. Polski kodeks prawny zarówno<br />

z roku 1932, jak i z 1969 charakteryzuje<br />

rzeczowy stosunek do życia płciowego.<br />

We współczesnym prawodawstwie<br />

polskim nie ma nawet słowa o homoseksualizmie<br />

lub stosunku seksualnym,<br />

a czyn taki jest karany jedynie wówczas<br />

- podobnie jak stosunek heteroseksualny<br />

– gdy osoba dorosła uprawia seks z<br />

partnerem, który nie ukończył 15. roku<br />

życia, lub przemocą zmusi do tego inną<br />

osobę.<br />

Po II wojnie światowej rozwinął się w<br />

USA ruch homoseksualistów mający na<br />

celu obronę ich praw oraz poprawę sytuacji<br />

socjalnej. W Nowym Yorku, gdzie<br />

jest ich najwięcej, znajdują się ośrodki<br />

kulturalne, kluby, kawiarnie, łaźnie i<br />

bary przeznaczone wyłącznie dla nich.<br />

W Holandii stosunki homoseksualne<br />

między dwoma dorosłymi osobami nie<br />

są karane od czasu wprowadzenia „Kodeksu<br />

Napoleona” w roku 1809. Pozytywne<br />

jest także nastawienie Kościoła<br />

i to zarówno katolickiego jak i protestanckiego.<br />

W Danii również homoseksualizm<br />

nie jest karany, z wyjątkiem stosunków<br />

z osobą poniżej 18. roku życia,<br />

natomiast heteroseksualne – z osobą<br />

poniżej 16 lat. Europejscy heteroseksualiści<br />

wykazywali mniejsze zainteresowanie<br />

religią czy moralnością w porównaniu<br />

z amerykańskimi. Tak więc<br />

większa tolerancja społeczeństw zachodnio<br />

europejskich oraz brak potępienia<br />

ze <strong>str</strong>ony Kościoła i państwa powodują,<br />

że nie mają skłonności do ukrywania<br />

swego nastawienia seksualnego<br />

i w mniejszym stopniu obawiają się negatywnej<br />

reakcji ze <strong>str</strong>ony heteroseksualistów.<br />

Aktywniej uczestniczą w życiu<br />

publicznym, odwiedzają, homoseksualne<br />

kluby, bary i instytucje kulturalne..<br />

Jednak zarówno w Stanach Zjednoczonych,<br />

jak i w Europie mają te same<br />

problemy. Różnice dotyczą tylko mniejszego<br />

poczucia winy, wstydu oraz niepokoju<br />

przez Europejczyków. Moralność<br />

seksualna w Stanach Zjednoczonych<br />

różni się od europejskiej. U podstaw zasad<br />

moralnych leży tradycja judajskochrześcijańska<br />

ograniczająca seks i mająca<br />

silne zabarwienie anty seksualne.<br />

Porównanie trzech społeczeństw: Stanów<br />

Zjednoczonych, Holandii i Danii<br />

wskazuje na istnienie pewnych różnic<br />

w postawie wobec homoseksualizmu,<br />

zwłaszcza w stosunkach prawnych. W<br />

USA w niektórych stanach homoseksualizm<br />

jest nadal prawnie zakazany, natomiast<br />

w Danii, Holandii – podobnie w<br />

niektórych krajach europejskich – nie<br />

jest karany. Większość społeczeństw<br />

traktuje takie zachowania jako normalne<br />

lub jako chorobę. Dlatego też większość<br />

homoseksualistów – zarówno w<br />

Europie, jak i w USA – stara się ukrywać<br />

swoje skłonności. W Polsce nikt nie<br />

odbiera im praw przysługujących im<br />

jako obywatelom, ale żądania dotyczące<br />

zawierania związków małżeńskich,<br />

czy organizowania marszów tolerancji<br />

[Warszawa, Kraków, Poznań] zawsze<br />

spotykają się z odmową. Polacy stają<br />

się coraz bardziej tolerancyjni dla osób<br />

homoseksualnych, ale sytuacja wciąż<br />

daleka jest od ideału. Prawie połowa<br />

[46%] ankietowanych w lipcu 2005 roku<br />

przez CBOS odpowiedziała się za prawnym<br />

usankcjonowaniem małżeństw gejów<br />

i lesbijek – partnerzy mieliby prawo<br />

majątkowe przysługujące małżonkom.<br />

Niemal tyle samo, bo 44% jest<br />

temu przeciwna.<br />

E. Bobiński<br />

Otwarte Drużynowe Mi<strong>str</strong>zostwa Powiatu Słupskiego<br />

Szkół Gimnazjalnych w Szachy 2011/2012<br />

Rok szkolny powoli zmierza ku<br />

końcowi, dni są coraz cieplejsze,<br />

a za tydzień rozpoczyna się piłkarskie<br />

EURO. Młodzież, pomimo wielu<br />

atrakcyjnych alternatyw, kolejny raz<br />

zebrała się przy 64 polach, aby walczyć<br />

o miano Mi<strong>str</strong>za Powiatu. 2<br />

czerwca zorganizowałem, ostatnie w<br />

tym roku szkolnym, zawody, na które<br />

zaprosiłem reprezentantów szkół z<br />

powiatu słupskiego.<br />

Do Słupska przyjechali uczniowie<br />

z Gimnazjum w Ustce i Gimnazjum<br />

w Kobylnicy. Słupsk reprezentowały<br />

dwie placówki: Gimnazjum nr 3<br />

oraz Młodzieżowe Gimnazjum. W<br />

sumie, w Mi<strong>str</strong>zostwach, zagrało 13<br />

uczestników. Szkołę z Ustki reprezentowali:<br />

Życzyńska Gabriela, Diemientiew<br />

Dariusz, Kuczun Paweł i<br />

Olszacki Nikodem. Gimnazjum w<br />

Równolegle do Mi<strong>str</strong>zostw Powiatu<br />

odbyły się rozgrywki dla młodszych<br />

dzieci. Rozegrany został turniej<br />

kołowy na dystansie 7 rund. Pierwsze<br />

miejsce i puchar zdobył Jaremczak<br />

Karol (SP5), a kolejne lokaty zajęli:<br />

Piątkowski Maciej (SP2), Kaczkowski<br />

Michał (SP6), Butko Lucjan<br />

(Smołdzino), Zdunek Mikołaj<br />

(Przedszkole ul. Koszalińska), Dąbrowski<br />

Patryk (SP2), Marciniak<br />

Igor (SP2), Krupiński Aleksander<br />

(SP2). Warto pochwalić postawę Mikołaja<br />

(4 punkty), który był jedynym<br />

przedszkolakiem w stawce starszych<br />

dzieci. Wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni<br />

słodkimi upominkami.<br />

Michał Narkun<br />

narkun@szachy.slupsk.pl<br />

Kobylnicy przyjechało w następującym<br />

składzie: Słojka Julia, Zając<br />

Marcin, Szramka Patryk i Opala<br />

Wojciech. Po raz kolejny słupskiemu<br />

Gimnazjum nr 3 nie udało się wystawić<br />

pełnej drużyny i w uszczuplonym<br />

składzie (Bedka Leopold<br />

oraz Haznar Maciej) musiało walczyć<br />

o wysoką lokatę. Czwartą drużyną<br />

było Młodzieżowe Gimnazjum<br />

(Żulewski Jacek, Laskowski Patryk,<br />

Dróżdż Monika).<br />

Zawody odbyły się w systemie<br />

dwukołowym. Rozegrano 6 rund.<br />

Zawodnicy mieli na partię po 15 minut<br />

do namysłu. Głównym organizatorem<br />

oraz pomysłodawcą imprezy<br />

była pani Bogumiła Biechońska,<br />

która zadbała, aby patronat nad<br />

turniejem objęło Starostwo Powiatowe<br />

ze Słupska.<br />

Do samego końca trwała walka o<br />

czołową lokatę. Ostatecznie zwyciężyło<br />

Gimnazjum z Kobylnicy,<br />

które wyprzedziło Gimnazjum nr<br />

3 ze Słupska, drugą z kolei braną<br />

pod uwagę, wartościowością „małych<br />

punktów”. W głównej klasyfikacji<br />

obie drużyny zdobyły po 8<br />

„dużych” punktów. Trzecie było<br />

Gimnazjum z Ustki (6 punktów), a<br />

czwarte Młodzieżowe Gimnazjum<br />

(2 punkty). Młodzieżowe<br />

Gimnazjum mogło sprawić niespodziankę,<br />

gdyż w pierwszej rundzie<br />

pokonało faworyzowane Gimnazjum<br />

nr 3, jednak po połowie turnieju,<br />

jeden z zawodników wycofał<br />

się z rozgrywek i szanse na dobrą<br />

lokatę przepadły.<br />

Była to już trzecia edycja Mi<strong>str</strong>zostw<br />

Powiatu.<br />

Turniej dla dzieci z okazji Dnia Dziecka


KRZYŻÓWKA NR 11 - SYNTEZA<br />

Z przedstawionych poniżej wyrazów należy ułożyć krzyżówkę.<br />

4 literowe: ANIN, AWAL, BRWI, IMAK, KARO, KEJA, KLAR, LIGA, LUKA,<br />

NIWA, OKOP, RAKI, SZLA, SZOK, TRAP, UKOS.<br />

5 literowe: ARSEN, BUTIK, KHAKI, OBJAW, ORKAN, WIARA, ZAIRA, ZAKON.<br />

8 literowe: BROSZURA, IMPORTER, ROZPRAWA, SKLEROZA.<br />

SUDOKU nr 11<br />

2 5 7 6<br />

4 9 6 8 5<br />

4 2 9<br />

2 1 3 4 6<br />

1 5 3<br />

7 9 6 1<br />

7 5 3 6 2<br />

6 9 5<br />

1 5 4 3<br />

Wypełniamy planszę w taki sposób, aby w każdym wierszu i w każdej kolumnie<br />

oraz w każdym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9 przy czym<br />

cyfry te nie mogą sie powtarzać w żadnym wierszu, kolumnie i zaznaczonym<br />

kwadracie 3x3.<br />

Rozwiązania krzyżówki i łamigłówki sudoku nr 11 prosimy przesłać do<br />

dnia 23 czerwca 2012 roku listownie (decyduje data stempla pocztowego)<br />

na adres redakcji 76-200 Słupsk ul. Wierzbowa 4. lub e-mailem na adres<br />

obecny@poczta.onet.pl Wśród autorów poprawnych rozwiązań rozlosujemy<br />

nagrodę książkową.<br />

Nagrodę za poprawne rozwiązania z nr 9 gazety nr 9 wylosował: Józef<br />

Kartacz ze Słupska. Nagrodę prześlemy pocztą.<br />

Oto najprostszy cennik reklam:<br />

Jednostką reklamową jest jeden moduł<br />

Posiadający wymiary: szer. 42 mm i wys. 29 mm<br />

<strong>str</strong>ona liczy 60 modułów: 6 kolumn i 10 wierszy<br />

Cena 1 modułu wynosi: 29 zł. 28 gr. (z VAT)<br />

Szczegóły reklamy prosimy uzgadniać<br />

Pod telefonem 609 781 705<br />

lub e-mail obecny@poczta.onet.pl<br />

9 czerwca 201 2 r. ROZRYWKA<br />

1 5<br />

W nadchodzących dniach szczególnie istotne dla Ciebie staną się stosunki<br />

z przyjaciółmi, rodzeństwem i dalszą rodziną. Z ochotą przyjmiesz zaproszenie na towarzyską<br />

lub rodzinną imprezę. W sferze zawodowej szykują się nowe możliwości, korzystne kontrakty<br />

oraz zamówienia.<br />

Układ planet dobrze wróży poważniejszym naprawom oraz wszelkim zmianom.<br />

Lifting mieszkania pójdzie Ci znakomicie, bez większych problemów znajdziesz na to pieniądze<br />

i solidnych fachowców. Bardzo ważne jest teraz to, by nie „przespać” pojawiających<br />

się możliwości, nie wszystkie szanse będą miały okazję się powtórzyć.<br />

Już niebawem poczujesz jak Twoje życie nabiera rumieńców. Staniesz się bardziej beztroski<br />

i lekkomyślny, co jednak nie przeszkodzi Ci zawalczyć o sukcesy. Zyskasz sporą przychylność<br />

przełożonych. Twoje wysiłki i starania, poświęcenie się pracy, zostaną wreszcie docenione. Możesz<br />

również liczyć na protekcję wpływowych osób oraz pozytywne rozpatrzenie spraw prawnych i urzędowych.<br />

Czeka Cię trochę gorszy okres. Dopadną Cię smuteczki, wątpliwości, z trudem<br />

zmusisz się do działania. Podjęte obecnie działania zamiast spodziewanych zysków mogą<br />

przynieść jedynie <strong>str</strong>aty. Najlepiej będzie, jeśli skrupulatnie przeanalizujesz ewentualne finansowe<br />

decyzje, a każdą złotówkę przed wydaniem będziesz oglądać dwa razy.<br />

Obecnie warto łagodzić konflikty, wprowadzać nowe projekty i omawiać drażliwe<br />

tematy ze zwierzchnikami. Możesz liczyć na wsparcie znajomych i przyjaciół w trudniejszych<br />

momentach oraz pomyślny finał skomplikowanych spraw urzędowych lub prawnych<br />

- w końcówce tygodnia. Masz szansę na wyjazd do innego kraju lub poznanie kogoś z zagranicy.<br />

Porządnie przyłożysz się do obowiązków. Przybędzie Ci również sporo nowych<br />

zadań. W końcu na urlop trzeba zapracować. Pod żadnym pozorem nie wikłaj się jednak<br />

w pracy w personalne utarczki. To właśnie konflikty z szefostwem oraz współpracownikami<br />

mogą kosztować Cię sporo nerwów i popsuć humor.<br />

Twój umysł stanie się chłonny na nowości. Obsługę skomplikowanych urządzeń, obce języki opanujesz<br />

w mgnieniu oka. Podołasz nawet dużym wyzwaniom i poradzisz sobie z najtrudniejszymi problemami. Dopisze<br />

Ci błyskotliwy umysł oraz doskonała pamięć. Planety wróżą znajomość z odrobinę ekscentryczną osobą.<br />

Mimo, że potraktujesz tę znajomość tylko jako ognisty romans, może okazać się, że to początek wspólnego życia.<br />

Na początku tygodnia dokuczy Ci spadek energii, więc raczej niemiłe będą Ci wszelkie<br />

atrakcje towarzyskie i kulturalne. Pojawić się może kilka spraw prawnych lub urzędowych, wymagających<br />

pilnego załatwienia. Momentami zamarzysz o świętym spokoju. Już w wakacje masz szansę na<br />

nowe, prawdziwe uczucie z drugim, ukochanym partnerem. Wzrośnie Twój autorytet wśród rodziny i znajomych.<br />

W najbliższych dniach więcej czasu poświęcisz na rozwiązywanie małżeńskich problemów,<br />

zainteresujesz się otaczającymi Cię ludźmi. Twój partner może mieć kłopoty w pracy lub niegroźne komplikacje<br />

zdrowotne. Nie dolewaj więc oliwy do ognia, porozpieszczaj go dobrą kuchnią i miłym słowem,<br />

bo Twoje wsparcie bardzo mu się przyda. Nie zapominaj również o osobach starszych i samotnych, np. dziadkach.<br />

Twoja odporność trochę się obniży, będziesz osłabiony i podatny na infekcje górnych dróg oddechowych,<br />

zapalenia oskrzeli i krtani. Pojawią się pilne terminy i większe wymagania przełożonych. Porwie Cię wir<br />

zawodowych obowiązków. Spróbuj im sprostać, bo już niedługo masz szansę na awans i większą pensję, ale tylko<br />

wtedy, gdy będziesz wydajniejszy od innych. Hamuj swoją zazdrość i zaborczość w stosunku do drugiej połowy.<br />

Na święty spokój raczej nie masz co liczyć. Trzeba będzie wykonać wiele rzeczy<br />

naraz. Szykuje się <strong>str</strong>ajk domowych urządzeń i małe naprawy. Warto również zadbać<br />

o swój komputer lub oddać samochód do mechanika. Niezbyt korzystny układ planet może<br />

narazić Twoją firmę na nieoczekiwane zmiany lub niespodziewane kontrole.<br />

Dużym problemem okażą się w nadchodzących dniach finanse. Problemy w tej<br />

kwestii skłonią Cię do sporego ograniczenia wydatków, co nie przypadnie Ci do serca. W pracy<br />

grożą Ci opóźnienia i pomyłki. Ważne służbowe podróże również mogą nie pójść po Twojej<br />

myśli, a zdobywanie nowych umiejętności nie sprawi Ci takiej satysfakcji jak zwykle.<br />

Blondynka po raz pierwszy w życiu poszła<br />

na mecz piłkarski. Po kwadransie od<br />

rozpoczęcia meczu, pyta siedzącego obok<br />

męża:<br />

- Ci w czerwonych <strong>str</strong>ojach, to kto? - To<br />

piłkarze Włoch.<br />

- A ci w niebieskich? - To piłkarze Brazylii.<br />

- No dobrze, a kim są ci faceci w ciemnych<br />

koszulach, stojący przy obu bramkach?<br />

***<br />

Ojciec zaczyna czytać gazetę:<br />

"Pękła bariera pół miliona euro za rok gry<br />

w polskiej Ek<strong>str</strong>aklasie. Taki kontrakt dostał<br />

nowy nabytek..."<br />

Ojciec chwilę myśli, po czym krzyczy<br />

w kierunku pokoju syna:<br />

- Zostaw te książki, bo drugą Skłodowską<br />

i tak nie zostaniesz! Lepiej idź pograć<br />

z kolegami w piłkę!<br />

***<br />

Świeżo upieczony trener mówi do prezesa<br />

klubu:<br />

- Potrzeba nam dwóch dobrych obrońców,<br />

już sobie ich wypatrzyłem, kosztują razem<br />

3 miliony.<br />

Prezes się zastanawia i po chwili mówi do<br />

trenera:<br />

- Widzisz Włodek, za 3 bańki to ja mam 9<br />

punktów w lidze.<br />

***<br />

Trener Francji pyta Pana Boga:<br />

- Panie Boże, za ile lat Francja zostanie<br />

mi<strong>str</strong>zem Europy?<br />

- Za 6 lat.<br />

- O, nie! To nie za mojej kadencji - odpowiada<br />

trener.<br />

Trener reprezentacji Polski pyta Pana Boga:<br />

- Panie Boże, za ile lat Polska zostanie<br />

mi<strong>str</strong>zem Europy w piłce nożnej?<br />

- Nie za mojej kadencji - odpowiada Pan Bóg.<br />

***<br />

Przed meczem:<br />

- Panie sędzio, mam do pana sprawę. Zaraz<br />

grała będzie ulubiona drużyna mojego męża.<br />

Mi<strong>str</strong>zostwa czas zacząć.<br />

<strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong> bezpłatny dwutygodnik<br />

Wydawca:<br />

Agencja reklamowo-wydawnicza <strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong><br />

Adres wydawcy i redakcji:<br />

76-200 Słupsk, ul. Wierzbowa 4<br />

Kontakt tylko przez:<br />

Tel. kom.: 609 781 705<br />

e-mail: obecny@poczta.onet.pl<br />

www: mojemiasto.slupsk.pl<br />

Redaguje gazetę: zespół<br />

Redaktor naczelny: Andrzej Obecny<br />

Druk: Drukarnia POLSKAPRESSE sp.<br />

z o.o. w Gdańsku<br />

Nakład: 5000 - 10000 egz.<br />

Znak graficzny, nazwa i wszelkie prawa<br />

za<strong>str</strong>zeżone. ©2012<br />

Humor – Tyran<br />

PODPATRZONE<br />

Chciałam mu kupić ten mecz na urodziny...<br />

***<br />

Menel do menela:<br />

- Idziesz na mecze Euro, czy bojkotujesz?<br />

- Bojkotuję.<br />

***<br />

Rozmowa w czasie meczu piłkarskiego:<br />

- Dlaczego wszyscy wygrażają pięściami<br />

temu człowiekowi, który siedzi na trybunie<br />

10 rzędów przed nami?<br />

- Bo rzucił w sędziego butelką.<br />

- Ale przecież go nie trafił.<br />

- No właśnie.<br />

***<br />

Mecz finałowy mi<strong>str</strong>zostw Europu w piłce<br />

nożnej. Siedzi facet. Obok niego puste<br />

miejsce. Podchodzi do niego inny facet i pyta,<br />

czy ktokolwiek siedzi obok niego:<br />

- To miejsce jest wolne.<br />

- Niesamowite, kto mógłby mieć tak wspaniałe<br />

miejsce na finałach nie przyjść na mecz?!<br />

- Cóż, to miejsce należy do mnie. Miała<br />

przyjść moja żona, ale zmarła. To pierwszy<br />

finał, na którym nie jesteśmy razem.<br />

- Bardzo mi przykro, ale przecież mógł pan<br />

znaleźć kogoś na jej miejsce, krewnego,<br />

znajomego czy nawet sąsiada.<br />

- Niestety nie dało rady, wszyscy są na<br />

pogrzebie.<br />

***<br />

Żona żali się mężowi:<br />

- Wcale o mnie nie myślisz. Ciągle tylko<br />

mecze w telewizji i mecze. Pewnie nawet<br />

nie pamiętasz już daty naszego ślubu.<br />

- Ależ pamiętam kochanie doskonale! To<br />

było tego dnia, kiedy Górnik wygrał z Legia<br />

2:1!<br />

***<br />

Nauczycielka matematyki napisała na tablicy<br />

8:2 i pyta Jasia:<br />

- Co ty na to?<br />

- To zależy. Musiałbym jeszcze poznać nazwy<br />

tych drużyn...<br />

Wydawca i redakcja nie ponoszą odpowiedzialności<br />

za treść reklam, ogłoszeń, tekstów<br />

sponsorowanych oraz listów i opinii<br />

Czytelników. Redakcja nie zwraca materiałów<br />

nie zamówionych i za<strong>str</strong>zega sobie prawo<br />

do ewentualnych skrótów tekstów przyjętych<br />

do publikacji. Poglądy, opinie i przekonania<br />

autorów wyrażone przez nich<br />

w artykułach nie są opiniami redakcji i wydawcy.<br />

Przedruk lub publikacja w każdej innej postaci<br />

materiałów drukowanych w czasopiśmie<br />

„<strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong>”, tylko za zgodą redaktora naczelnego.


1 6 REKLAMA<br />

9 czerwca 201 2 r.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!