05.08.2013 Views

Klient to BESTIA - Audio

Klient to BESTIA - Audio

Klient to BESTIA - Audio

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

108<br />

Z Z tajnego<br />

tajnego<br />

archiwum<br />

archiwum<br />

Ten Ten Ten Ten Ten artykuł artykuł artykuł artykuł artykuł przeleżał przeleżał przeleżał przeleżał przeleżał na na na na na półce półce półce półce półce prawie, prawie, prawie, prawie, prawie,<br />

a a a a a może może może może może nawet nawet nawet nawet nawet ponad ponad ponad ponad ponad 10 10 10 10 10 lat. lat. lat. lat. lat. I I I I I nagle nagle nagle nagle nagle spadł spadł spadł spadł spadł<br />

z z z z z wielkim wielkim wielkim wielkim wielkim hukiem hukiem hukiem hukiem hukiem − − − − − a a a a a ponieważ ponieważ ponieważ ponieważ ponieważ zbliżał zbliżał zbliżał zbliżał zbliżał się się się się się<br />

kwiecień, kwiecień, kwiecień, kwiecień, kwiecień, więc więc więc więc więc podnieśliśmy podnieśliśmy podnieśliśmy podnieśliśmy podnieśliśmy go, go, go, go, go, otrzepaliśmy<br />

otrzepaliśmy<br />

otrzepaliśmy<br />

otrzepaliśmy<br />

otrzepaliśmy<br />

z z z z z kurzu, kurzu, kurzu, kurzu, kurzu, i i i i i w w w w w ramach ramach ramach ramach ramach “upłynniania “upłynniania “upłynniania “upłynniania “upłynniania remanentów”,<br />

remanentów”,<br />

remanentów”,<br />

remanentów”,<br />

remanentów”,<br />

usprawiedliwiając usprawiedliwiając usprawiedliwiając usprawiedliwiając usprawiedliwiając <strong>to</strong> <strong>to</strong> <strong>to</strong> <strong>to</strong> <strong>to</strong> dodatkowo dodatkowo dodatkowo dodatkowo dodatkowo primaapriliso−<br />

primaapriliso−<br />

primaapriliso−<br />

primaapriliso−<br />

primaapriliso−<br />

wym wym wym wym wym nastrojem, nastrojem, nastrojem, nastrojem, nastrojem, na na na na na samym samym samym samym samym końcu końcu końcu końcu końcu <strong>Audio</strong>... <strong>Audio</strong>... <strong>Audio</strong>... <strong>Audio</strong>... <strong>Audio</strong>...<br />

Pewne Pewne Pewne Pewne Pewne szczegóły szczegóły szczegóły szczegóły szczegóły mogły mogły mogły mogły mogły się się się się się w w w w w tym tym tym tym tym czasie czasie czasie czasie czasie<br />

zdezaktualizować, zdezaktualizować, zdezaktualizować, zdezaktualizować, zdezaktualizować, chociaż chociaż chociaż chociaż chociaż bieżące bieżące bieżące bieżące bieżące relacje relacje relacje relacje relacje<br />

z z z z z wielu wielu wielu wielu wielu źródeł źródeł źródeł źródeł źródeł wskazują, wskazują, wskazują, wskazują, wskazują, że że że że że większość większość większość większość większość<br />

zasadniczych zasadniczych zasadniczych zasadniczych zasadniczych motywów motywów motywów motywów motywów nic nic nic nic nic nie nie nie nie nie straciła straciła straciła straciła straciła na na na na na<br />

aktualności. aktualności. aktualności. aktualności. aktualności. Dlaczego Dlaczego Dlaczego Dlaczego Dlaczego artykuł artykuł artykuł artykuł artykuł czekał czekał czekał czekał czekał tak tak tak tak tak długo? długo? długo? długo? długo?<br />

Można Można Można Można Można powiedzieć, powiedzieć, powiedzieć, powiedzieć, powiedzieć, że że że że że jak jak jak jak jak wino wino wino wino wino – – – – – dojrzewał...<br />

dojrzewał...<br />

dojrzewał...<br />

dojrzewał...<br />

dojrzewał...<br />

Niestety, Niestety, Niestety, Niestety, Niestety, nawet nawet nawet nawet nawet po po po po po latach latach latach latach latach smakuje smakuje smakuje smakuje smakuje trochę trochę trochę trochę trochę<br />

cierpko, cierpko, cierpko, cierpko, cierpko, co co co co co gorsza gorsza gorsza gorsza gorsza wyraźnie wyraźnie wyraźnie wyraźnie wyraźnie kwaśno, kwaśno, kwaśno, kwaśno, kwaśno, ale ale ale ale ale ma ma ma ma ma też też też też też<br />

bogaty bogaty bogaty bogaty bogaty bukiet, bukiet, bukiet, bukiet, bukiet, i i i i i generalnie generalnie generalnie generalnie generalnie jest jest jest jest jest raczej raczej raczej raczej raczej mocne. mocne. mocne. mocne. mocne.<br />

<strong>Klient</strong> <strong>to</strong> <strong>BESTIA</strong><br />

Czytelnicy − a więc przede<br />

wszystkim klienci − przyzwyczajeni<br />

są do swojej pierwszoplanowej roli.<br />

I słusznie. W końcu o ich pieniądze<br />

konkurują producenci, dystrybu<strong>to</strong>−<br />

rzy, sprzedawcy, prasa. <strong>Klient</strong> ma<br />

zawsze rację − <strong>to</strong> jedyna słuszna<br />

i skuteczna dewiza na wolnym<br />

rynku. Ale czy rzeczywiście<br />

klient ma zawsze rację?<br />

Czy można TRACKI INPUTEM zbalansować?!<br />

Przedstawiamy obraz klienta malowa−<br />

ny obserwacjami sprzedawcy. Klienci<br />

najczęściej sami siebie widzą jako nie−<br />

winne ofiary przebiegłości, pazerności, oszu−<br />

kańczych praktyk sprzedawców. Tak częs<strong>to</strong><br />

bywa. Jednak dla sprzedawców bestią jest<br />

klient. Nie każdy, ale jest ich tak wielu − tych,<br />

których mogłoby nie być − że cierpią również<br />

ci klienci, którzy byliby mile widziani. Bo częs<strong>to</strong><br />

widoczne niezadowolenie i zniecierpliwienie<br />

sprzedawcy wynika ze zmęczenia spotkaniami<br />

z tymi, którzy naprawdę potrafią dokuczyć.<br />

Tekst jest jednostronny, wynaturzony, nie−<br />

obiektywny, itp. K<strong>to</strong> jednak chce na chwilę<br />

stanąć po drugiej stronie lady − niech czyta.<br />

Na własną odpowiedzialność za swoje dobre<br />

samopoczucie.<br />

Dedykuję Dedykuję wszystkim wszystkim moim moim kolegom kolegom −<br />

−<br />

sprzedawcom sprzedawcom w w sklepach sklepach audiofilskich,<br />

audiofilskich,<br />

którym którym którym w w wyniku wyniku tragicznego tragicznego niedopatrze−<br />

niedopatrze−<br />

nia nia ustawodawcy ustawodawcy nie nie przysługuje przysługuje wcześ−<br />

wcześ−<br />

niejsza niejsza emerytura.<br />

emerytura.<br />

Sklepy ze sprzętem <strong>to</strong> nie są zwykłe skle−<br />

py. Nawet sami ich właściciele, jak i sprze−<br />

dawcy, chętniej używają określeń bardziej<br />

eleganckich – mamy więc salony, centra,<br />

ekspertów i specjalistów. Niektórzy klienci<br />

biorą <strong>to</strong> za dobrą monetę, i zaczynają trak<strong>to</strong>−<br />

wać miejsca stworzone zasadniczo do zawie−<br />

rania transakcji kupna−sprzedaży jak kluby<br />

dyskusyjne, placówki kulturalne, ośrodki dos−<br />

konalenia hobbistycznego, w których or−<br />

dynarna sprzedaż jest działalnością z założe−<br />

nia uboczną czy wręcz wstydliwą. Być może<br />

zbyt szybki zakup obraziłby godność pracują−<br />

cego w salonie eksperta, a co najmniej nara−<br />

ził na pogardę? Dlatego najpierw trzeba wy−<br />

kazać się znajomością rzeczy, przynależnoś−<br />

cią do kręgu wtajemniczonych, zarówno za<br />

pomocą pytań, opinii, jak i ilości odsłuchiwa−<br />

nego sprzętu.<br />

Inni czują presję miejsca stworzonego<br />

jednak przede wszystkim do wyciągania pie−<br />

niędzy z portfeli klientów, i próbują dać sprze−<br />

dawcy nadzieję, że tym razem może mu się<br />

<strong>to</strong> udać.<br />

Do typowych zachowań klientów − zresztą<br />

i w wielu innych sklepach innych branż, nale−<br />

żą pytania zastępcze. Są <strong>to</strong> pytania, które<br />

służą podtrzymaniu wiarygodności obrazu<br />

rzeczywistego klienta, zainteresowanego za−<br />

kupem, a z drugiej strony do niczego go nie<br />

zobowiązujące. Klasyczne są dwa pytania te−<br />

go typu − jedno na dzień dobry, drugie na do<br />

widzenia.<br />

Pierwsze z nich klient zadaje po wejściu<br />

do sklepu, po zorien<strong>to</strong>waniu się w ofercie bę−<br />

dącej na półkach. Wybiera wówczas <strong>to</strong> urzą−<br />

dzenie, którego... nie ma, i pyta sprzedawcę:<br />

Czy jest u Pana urządzenie X ? Na co pada<br />

odpowiedź, że nie ma, i wówczas klient od−<br />

AUDIO 4/2007


grywa przygo<strong>to</strong>waną scenę rozżalenia: Ach,<br />

jaka szkoda, bo jestem zainteresowany. Gra−<br />

jący va bank powie nawet − bo właśnie chcia−<br />

łem kupić, ale nie zdarza się <strong>to</strong> częs<strong>to</strong>, gdyż<br />

zawsze jest ryzyko że sprzedawca albo za−<br />

proponuje natychmias<strong>to</strong>we sprowadzenie<br />

(dzisiaj praktycznie każdy sklep na zamówie−<br />

nie może mieć każdy dostępny na rynku <strong>to</strong>−<br />

war), albo nawet wyniesie <strong>to</strong> coś z zaplecza<br />

sklepu. W każdym razie, takim wstępem<br />

klient chce osiągnąć nad sprzedawcą psy−<br />

chologiczną przewagę − o<strong>to</strong> ja jestem poważ−<br />

ny, chcę coś kupić, a <strong>to</strong> pan nie może mi<br />

sprzedać. Upoważni <strong>to</strong> klienta do przymęcze−<br />

nia sprzedawcy dalszymi pytaniami, a w każ−<br />

dym razie do spędzenia w sklepie dłuższego<br />

czasu.<br />

Drugie pytanie pada już przy wyjściu ze<br />

sklepu. Brzmi ono: Od której (do której) jutro<br />

sklep jest czynny?, lub: Czy jutro sklep jest<br />

czynny? Pytania te nie pozostają w związku z<br />

jakimikolwiek świętami, klien<strong>to</strong>wi doskonale<br />

znane są dni i godziny otwarcia sklepu, ale w<br />

ten sposób daje on sprzedawcy sygnał, że<br />

zamierza jutro wrócić, a może nawet już jutro<br />

coś kupić... może zaraz po otwarciu sklepu...<br />

a może przed zamknięciem... Wychodząc ze<br />

sklepu wychodzi z twarzą.<br />

Przywołane wyżej niebezpieczeństwo na−<br />

tychmias<strong>to</strong>wej reakcji sprzedawcy, jego go<strong>to</strong>−<br />

wości do sprowadzenia urządzenia które tyl−<br />

ko pozornie chcieliśmy kupić, wiąże się częs−<br />

<strong>to</strong> z propozycją wpłacenia przez klienta<br />

zadatku (w opisywanej sytuacji proponuje <strong>to</strong><br />

oczywiście sprzedawca). Najczęściej dochodzi<br />

wówczas do wycofania się klienta z pozycji ku−<br />

pującego (“jeszcze się zastanowię”, “myślałem,<br />

że jeszcze posłucham”). Jeśli jednak klient −<br />

pozorant nie wycofa się w ten sposób, a prze−<br />

cież nie ma wcale ochoty i możliwości wpłacać<br />

zadatku, bo w ogóle jest bez grosza, wówczas<br />

zgrywa się dalej i pyta: Ale jeżeli urządzenie<br />

mi się nie spodoba, <strong>to</strong> dostanę zadatek z<br />

powrotem? Na co sprzedawca odpowiada że<br />

nie (rzecz jasna), a klient bardzo tym zdzi−<br />

wiony rezygnuje. Zresztą nie ma tu w rzeczy−<br />

wis<strong>to</strong>ści żadnego nieporozumienia − obydwie<br />

strony znają swoje role, sprzedawca wyczu−<br />

wa najczęściej prawdziwe intencje klienta −<br />

pozoranta, ale gra według reguł <strong>to</strong>czy się do<br />

końca, który następuje dość szybko. Czym<br />

innym jest, gdy klient rzeczywiście zaintere−<br />

sowany zakupem naprawdę nie rozumie is<strong>to</strong>−<br />

ty zadatku i domaga się przywileju jego zwro−<br />

tu w razie zmiany upodobań albo w trakcie<br />

oczekiwania na sprzęt, albo tuż przed zaku−<br />

pem, w czasie ewentualnej demonstracji.<br />

Wielu audofilów wzięło sobie do serca<br />

wskazówki mówiące o dopasowaniu po−<br />

szczególnych urządzeń. Niektórzy jednak za−<br />

pominają o tym na czas jakiś, pojawiają się<br />

w sklepie jak gdyby nigdy nic, i proszą o<br />

podłączenie jednych głośników, potem dru−<br />

gich, trzecich...wreszcie po paru godzinach<br />

(albo wizytach) ujawniają swoją głęboką au−<br />

Czy ten wzmacho chodzi ?!<br />

diofilską wiedzę i wynikające z niej poważne<br />

wątpliwości: “No tak, ale nie jestem pewien,<br />

jakby <strong>to</strong> brzmiało z moim wzmacniaczem.”<br />

Święta racja, tylko dlaczego przypomniał so−<br />

bie o tym dopiero teraz? Ano dlatego, że teraz<br />

spyta: “To co, można do Panów przyjść z włas−<br />

nym wzmacniaczem?”, i cała zabawa zacznie<br />

się od początku. Potem ewentualnie skojarzy,<br />

że przecież kable też mają niebagatelny<br />

wpływ, a już na pewno, na ostatnim etapie<br />

uświadomi sobie, że przecież nie mieszka w<br />

żadnym sklepie, tylko w swoim własnym<br />

mieszkaniu, i <strong>to</strong> tam ma swój pokój odsłucho−<br />

wy, którego wpływu na brzmienie absolutnie<br />

nie można lekceważyć, i jedynym rozwiąza−<br />

niem jest wypożyczenie sprzętu do domu. To<br />

otwiera nowe, kapitalne możliwości przecią−<br />

gania całej sprawy.<br />

Rozpowszechnia się więc w naszych sa−<br />

lonach Hi−Fi bardzo słuszny skądinąd zwy−<br />

czaj wypożyczania sprzętu za kaucją, na pró−<br />

by do domu klienta. Są klienci, k<strong>to</strong>rzy z upo−<br />

dobaniem wypożyczają − najchętniej na so−<br />

boty i niedziele − tydzień po tygodniu. Kiedy<br />

sprzedawca wreszcie za n−tym razem odmó−<br />

wi, są zdziwieni, bowiem wydawało im się, że<br />

po pierwsze − do wiecznego pożyczania mają<br />

święte prawo, a po drugie − nawet jak nie<br />

mają − <strong>to</strong> przecież zaprzyjaźnili się już z ob−<br />

sługą sklepu, skąd więc niespodziewany ko−<br />

niec tej przyjaźni i taka szykana?<br />

<strong>Audio</strong>filska kultura wyższa<br />

Źródłem specyficznych zachowań au−<br />

diofilów jest zaszczepiane i ugrun<strong>to</strong>wy−<br />

wane, również przez pisma audiofilskie,<br />

przekonanie, że nie można kupować<br />

sprzętu bez jego posłuchania. Nawet pub−<br />

likowane przez miesięczniki testy potwier−<br />

dzają tę zasadę – opierają się w głównej<br />

mierze na próbach odsłuchowych, a za−<br />

poznanie i posługiwanie się z nimi służy<br />

albo za wskazówkę przy wstępnej selekcji<br />

sprzętu, albo jest protezą samodzielnego<br />

odsłuchu – gdy jest on niemożliwy. Jeżeli<br />

już jednak audiofil dotrze do sklepu, jest<br />

przygo<strong>to</strong>wany na długodystansową sesję<br />

odsłuchową, która im dłuższa i obejmują−<br />

ca więcej urządzeń, tym lepsza – dająca<br />

dokładniejszy wgląd w sytuację. Idąc dalej<br />

tym <strong>to</strong>kiem myślenia, im więcej sklepów<br />

zostanie odwiedzonych zanim jakikolwiek<br />

zakup zostanie dokonany, tym lepiej dla w<br />

pełni świadomego, trafnego wyboru. W<br />

gruncie rzeczy jednak podobne reguły gry<br />

mogłyby dotyczyć zakupu np. butów – w<br />

poszukiwaniu najwygodniejszych chodzili−<br />

byśmy od sklepu do sklepu, przymierza−<br />

jąc parę za parą, a dla wzbudzenia po−<br />

dziwu dla naszej staranności, ale napraw−<br />

dę ku utrapieniu i irytacji sprzedawców, w<br />

dodatku chwalilibyśmy się, ile <strong>to</strong> już mo−<br />

deli było na naszych nogach, i ciągle <strong>to</strong><br />

nie <strong>to</strong>... Albo wyobraźmy sobie, że idzie−<br />

my do eleganckiej restauracji, zamawia−<br />

my wino, kelner zgodnie z rytuałem nale−<br />

wa odrobinę, my wytwornie kręcimy kie−<br />

liszkiem, czujemy aromat, smakujemy, pi−<br />

jemy... i mówimy: nie... <strong>to</strong> jednak nie <strong>to</strong>.<br />

Następny gatunek proszę. Po pięciu pró−<br />

bach wychodzimy, oczywiście żadnego<br />

rachunku nie płacąc, i udajemy się do na−<br />

stępnego lokalu. Do tego wrócimy za ty−<br />

dzień, najpóźniej za miesiąc, może będą<br />

mieli jakieś nowe gatunki. Ten przykład<br />

jest skrajny, ale na jego tle widać, że spo−<br />

sób postępowania audiofilów też jest eks−<br />

tremalny, więc niekoniecznie jest sposo−<br />

bem jedynie rozsądnym i racjonalnym.<br />

Nie jest bowiem racjonalny zamiar zdoby−<br />

cia kompletnej informacji, pełnego obrazu<br />

sytuacji w danym sek<strong>to</strong>rze rynku – <strong>to</strong> jest<br />

po prostu fizycznie niemożliwe. Postępu−<br />

jąc zgodnie z przepisami, powinniśmy bo−<br />

wiem w jednym czasie i w jednym miejscu<br />

– a pryncypialnie w naszym mieszkaniu −<br />

zgromadzić i przesłuchać wszystkie intere−<br />

sujące urządzenia. I powiedzmy szczerze,<br />

że takie założenie jest niemożliwe do speł−<br />

nienia w praktyce, a więc na kompromis<br />

musimy pójść – mniejszy lub większy. I<br />

teraz trzeba ustalić, jaki kompromis jest<br />

najmądrzejszy. Oczywiście jeden będzie<br />

słuchał więcej i dłużej, drugi mniej i krócej,<br />

co jednak wcale nie oznacza, że pierwszy<br />

jest bardziej świadomy, a drugi mniej.<br />

Zresztą zwykle tak pojmowana świado−<br />

mość idzie w parze z samoudręczeniem,<br />

bo klienci nie mogący znaleźć spełnienia<br />

przypominają... (tutaj fragment wycięty<br />

przez au<strong>to</strong>cenzurę). Trzeba znaleźć “złoty<br />

środek”, który pozwoli zachować czas,<br />

energię i entuzjazm na samo słuchanie<br />

muzyki, nie mówiąc o tym, że zaoszczę−<br />

dzi też siły i psychiczne zdrowie sprze−<br />

dawców, którzy wówczas zrewanżują się<br />

wyższą kulturą obsługi, której przecież tak<br />

bardzo oczekujemy.<br />

AUDIO 4/2007 109


110<br />

Z Z tajnego<br />

tajnego<br />

archiwum<br />

archiwum<br />

W jednym ze sklepów ustalone zostało,<br />

że wypożyczone zostaną klien<strong>to</strong>wi na sobotę<br />

i niedzielę kolumny war<strong>to</strong>ści 8000 zł. <strong>Klient</strong><br />

przychodzi umówionego dnia, zaczyna od<br />

rozdania wszystkim sprzedawcom koloro−<br />

wych kalendarzyków. Jest sympatycznie,<br />

wszyscy się uprzejmie uśmiechają, sprze−<br />

dawcy wreszcie pytają: To co, pakować te<br />

kolmny? Tak tak, bardzo proszę, jeśli moż−<br />

na... tylko... tutaj klient z nie schodzącym<br />

uśmiechem podchodzi do kierownika sklepu i<br />

tłumaczy: Bo widzi pan, ja mam przy sobie<br />

tylko 2000 zł, ale mam dowód osobisty, <strong>to</strong><br />

pan mnie może przecież spisać... Sprzedaw−<br />

cy mina rzednie i tłumaczy grzeczne, że <strong>to</strong><br />

raczej niemożliwe... Na co klient przypomina:<br />

No przecież umówiliśmy się, ja już zaprosi−<br />

łem na dzisiaj trochę znajomych, mamy ra−<br />

zem słuchać, no nie zrobi mi pan tego... Nie<br />

wiadomo, czy oddawać mu te kalendarzyki?<br />

Klienci − pozoranci dzielą się na pod−<br />

stawowe kategorie:<br />

<strong>Klient</strong> − wypożyczacz<br />

<strong>Klient</strong> − oglądacz<br />

<strong>Klient</strong> − mądrala<br />

<strong>Klient</strong> − podżegacz<br />

<strong>Klient</strong> − konsultant<br />

<strong>Klient</strong> − czytacz<br />

<strong>Klient</strong> − pytacz<br />

<strong>Klient</strong> − meloman<br />

<strong>Klient</strong> − katalogowiec<br />

<strong>Klient</strong> − perspektywiczny<br />

<strong>Klient</strong> − sobotni<br />

Wszyscy oni mogą zdobyć tytuł mułersa<br />

(od mulenia), jeżeli są wyjątkowo nudni i sys−<br />

tematyczni w naprzykrzaniu się.<br />

<strong>Klient</strong> nie docenia pamięci sprzedawcy.<br />

Sprzedawca ma zakodowaną praktycznie<br />

każdą twarz, z którą stykał się dłużej niż pięć<br />

minut − rok, dwa lata, pięć lat temu, a wraz z<br />

tą twarzą określone wrażenia. Na<strong>to</strong>miast<br />

klien<strong>to</strong>m wydaje się, że wracając do sklepu<br />

po tygodniu − dwóch, są dla sprzedawcy no−<br />

wymi ludźmi. Częs<strong>to</strong> więc, nie mogąc wymyś−<br />

lić nowych, zadają wciąż te same pytania.<br />

<strong>Klient</strong>, dla którego ten sam salon Hi−Fi<br />

potrafi być po wielokroć atrakcją, nie wczuwa<br />

się pozycję sprzedawcy, bo i po co. Na<strong>to</strong>−<br />

miast sprzedawcy temat Hi−Fi najpewniej już<br />

dawno zbrzydł. On jest w tym sklepie co−<br />

dziennie, spotyka te same twarze, te same<br />

pytania i problemy. Jeżeli jest profesjonalistą,<br />

nie da po sobie poznać zniechęcenia. Ale<br />

jest klien<strong>to</strong>wi wdzięczny, jeśli ten nie próbuje<br />

go na siłę zabawiać pytaniami i uszczęśliwiać<br />

rozmową, myśląc, że skoro człowiek pracuje<br />

w takim sklepie, <strong>to</strong> jest z pewnością wielkim<br />

pasjonatem spragnionym nieustannych dys−<br />

kusji. Sprzedawca może był pasjonatem, ale<br />

zanim został sprzedawcą. Dlatego sprzedaw−<br />

cy najbardziej cenią sobie, spośród klientów −<br />

pozorantów − tych nacichszych, klientów − og−<br />

lądaczy, przemykających się przed regałami<br />

ze sprzętem; wcale nie muszą oni udowad−<br />

niać swojej powagi jakimikolwiek wymuszo−<br />

nymi pytaniami.<br />

Klienci aktywniejsi mogą skupiać swoje<br />

zainteresowanie na katalogach − <strong>to</strong> katalo−<br />

gowcy. Wyciągają sprzedawcy wszelkie<br />

możliwe katalogi, instrukcje i cenniki, wertują<br />

parametry, porównują dane. Zwykle sprze−<br />

tymczasem chce się upewnić, że w Polsce<br />

jest serwis, który będzie realizował naprawy<br />

gwarancyjne. Tam kupi − tutaj naprawi.<br />

<strong>Klient</strong> − meloman przychodzi do sklepu z<br />

walizką płyt, i przesłuchując sprzęt, który ja−<br />

koby go interesuje, przesłuchuje całe płyty.<br />

Jest his<strong>to</strong>rią prawdziwą, że do jednego z war−<br />

szawskich sklepów przyszedł niegdyś klient,<br />

który pozostawiony w pokoju samopas prze−<br />

słuchał w całości i bez chwili przerwy dwa<br />

pierwsze “samplery” Chesky Rec., łącznie ze<br />

wszystkimi sygnałami testującymi.<br />

W sklepach, w których sprzedaje się pra−<br />

sę audio, niektórzy klienci urządzają sobie<br />

czytelnię. Wyciągają od sprzedawców rów−<br />

nież archiwalne numery, siadają w fotelu od−<br />

sluchowym i pogrążają się w lekturze. Po<br />

czym pisma przeczytane od deski deski od−<br />

dają, zjawią się najpóźniej za miesiąc.<br />

Wśród klientów odsłuchujących sprzęt<br />

wyróżnia się rodzaj klienta perspektywiczne−<br />

go. Tymczasem nie zamierza on nic kupić,<br />

może za rok lub dwa, ale już się przygo<strong>to</strong>wu−<br />

je − przesłuchuje wszelkie możliwe urządze−<br />

nia, które wpadną mu w oko, nie biorąc na<br />

serio uwag sprzedawcy, że już za pół roku<br />

Czy ten głośnik się wietrzy od tyłu?!<br />

dawcy mają wiele najważniejszych danych w<br />

głowie, pozostałe w katalogach. Tymczasem<br />

jednak obfi<strong>to</strong>ść oferty i źródeł jej pochodze−<br />

nia jest obecnie w sklepach tak duża, że<br />

częs<strong>to</strong> pod ladami panuje b... w katalogach, i<br />

po kilku próbach klien<strong>to</strong>wi udaje się zatryum−<br />

fować nad sprzedawcą, gdy ten nie może<br />

znaleźć jakiejś broszury. <strong>Klient</strong> zwykle cierp−<br />

liwie czeka, a sprzedawca przewraca sklep<br />

do góry nogami i przewracają mu się kiszki,<br />

bo wie, że katalog nie ma żadnego praktycz−<br />

nego znaczenia − <strong>to</strong> było tylko widzimisię<br />

klienta − pozoranta.<br />

<strong>Klient</strong> − mądrala, jeden z najprzykrzej−<br />

szych typów, ma kilka podtypów. Jeden z<br />

nich wszystko wie lepiej, inny miał już tyle<br />

sprzętu, że tym sklepie tyle nie było, inny<br />

zwiedził cały świat, widział najlepsze sklepy i<br />

słyszał tam najlepszy sprzęt. <strong>Klient</strong> wymąd−<br />

rza się, że gdzieś kiedyś widział ten sam sprzęt<br />

taniej, i uparcie pyta dlaczego u nas drożej.<br />

Straszy, że wyjedzie i kupi gdzie indziej, ale<br />

należy spodziewać się zupełnie nowych mo−<br />

deli, a właśnie odsłuchiwane nie będą już<br />

dostępne.<br />

Inny rodzaj odsłuchiwacza <strong>to</strong> klient wierny<br />

przez miesiące, a nawet lata, jednemu wy−<br />

branemu urządzeniu. Przychodzi on w odstę−<br />

pach kilkumiesięcznych i przesłuchuje np.<br />

wciąż ten sam wzmacniacz. Gdy go wreszcie<br />

zabraknie, bo zakończono jego produkcję,<br />

klient wzdycha z żalem − właśnie dzisiaj<br />

chciał go kupić.<br />

Sympatycznym rodzajem klienta jest<br />

klient sobotni. To najczęściej ojciec z synem.<br />

Zamiast pójść do ZOO, gdy żona przygo<strong>to</strong>wu−<br />

je obiad, przyprowadził syna do salonu Hi−Fi.<br />

Niech się dzieciak uczy mulenia od małego.<br />

Niepokój sprzedawców wywołują klienci<br />

niezorien<strong>to</strong>wani w swoich finansowych możli−<br />

wościach. Albo świadczy <strong>to</strong> − niestety naj−<br />

częściej − o tym, że klient jest pozorantem, i<br />

nawet niedokładnie przygo<strong>to</strong>wał się do swo−<br />

jej roli, nie wymyślając sobie jakiegoś pułapu<br />

AUDIO 4/2007


Czy te kolumny denerwują?!<br />

cenowego, w którym coś mogłoby go intereso−<br />

wać, albo − co rzadkie − zdarza się wyjątkowa<br />

gratka trafienia klienta, który ilość pozostawio−<br />

nych pieniędzy uzależnia tylko od zdolności<br />

przekonywania sprzedawcy. Tak czy inaczej,<br />

sprzedawcy nie jest wówczas łatwo zadowo−<br />

lić klienta − ten skacze między pułapami ce−<br />

nowymi , słuchając czego popadnie.<br />

Klienci poszukują najniższych cen − <strong>to</strong> na−<br />

turalne. Ale czasami dla klienta znalezienie<br />

ceny choćby o 50 zł niższej jest kwestią am−<br />

bicjonalną. Kolejna his<strong>to</strong>ria z życia wzięta −<br />

klient przez prawie rok przychodził do jedne−<br />

go salonów Hi−Fi, słuchając wielokrotnie wy−<br />

branego modelu kolumn. Przychodził raz<br />

sam, raz z kolegami. Wreszcie przyszedł kie−<br />

dyś po raz kolejny, ale już nie po <strong>to</strong>, aby<br />

słuchać, lecz by się pochwalić − “Kupiłem,<br />

tak, właśnie te kolumny, których zawsze tu<br />

słuchałem, ale kupiłem gdzie indziej, bo były<br />

o 50 zł tańsze, a pan (czyli sprzedawca) <strong>to</strong><br />

chciał mnie naciągnąć! No tak, słuchałem u<br />

Pana, bo u Pana jest pomieszczenie odsłu−<br />

chowe, a tam nie.” Klienci bywają więc bardzo<br />

nielojalni, choć coraz bardziej cenią sobie ja−<br />

kość obsługi, <strong>to</strong> nie chcą za nią zapłacić.<br />

Klienci nie są jeszcze przyzwyczajeni do<br />

tego, że ceny za ten sam produkt w różnych<br />

sklepach mogą się różnić, i za oszustwo bio−<br />

rą niewielkie różnice cenowe. W innym skle−<br />

pie młode małżeństwo długo wybierało słu−<br />

chawki. Słuchali, oglądali, wreszcie kupili.<br />

Słuchawki za ok. 500 zł. Wracają następnego<br />

dnia − ze słuchawkami − i podnoszą krzyk −<br />

znaleźliśmy te słuchawki w innym sklepie o<br />

20 zł taniej! Żądamy zwrotu pieniędzy! Sprze−<br />

dawca pyta: Czy 20 zł różnicy aż tak Państwa<br />

wzburzyło? Takie różnice są przecież możli−<br />

we. Młoda kobieta odpowiada: Proszę Pana!<br />

Za 20 zł <strong>to</strong> ja mogę sobie kupić perfumy! Czy<br />

jeśli dam Pani 20 zł, będzie Pani usatysfak−<br />

cjonowana? − pyta. Odpowiedź − Tak. Młode<br />

małżeństwo wzięło 20 zł i wyszło. Spójrzmy<br />

prawdzie w oczy. Te 20 zł nie zostało odda−<br />

ne. Te 20 zł zostało wyżebrane.<br />

Niektórzy wręcz zaczynają swoją wizytę<br />

od pros<strong>to</strong>linijnego pytania: Jaki rabat u Pana<br />

dostanę? A potem dopiero rozglądają się,<br />

czy znajdą coś interesującego, i próbują wy−<br />

mówić nazwę jakiejś marki.<br />

<strong>Klient</strong> nie tylko bywa męczący i niepotrzeb−<br />

ny, ale w dodatku bywa szkodliwy. Sprzedaw−<br />

ca pracuje, aby doprowadzić do transakcji z<br />

innym klientem, a tymczasem klient−szkod−<br />

nik, występując w roli eksperta − konsultanta,<br />

wypowiada opinie sprzeczne z opinią sprze−<br />

dawcy i nie poparte żadną poważną argu−<br />

mentacją. “Nie, proszę pana (<strong>to</strong> do drugiego<br />

klienta), te głośniki z Pana wzmacniaczem nie<br />

zagrają.” Dlaczego − już nie wyjaśni. Po prostu<br />

nie i koniec. On wie lepiej.<br />

<strong>Klient</strong> bywa podżegaczem. Chodzi od<br />

sklepu do sklepu i jątrzy. W jednym powie (do<br />

sprzedawcy): “A wie pan, w tamtym sklepie<br />

<strong>to</strong> powiedzieli, że kabli Monstera <strong>to</strong> słucha<br />

tylko prezes Horn Distribution”, a w drugim:<br />

“A wie pan, w tamtym sklepie <strong>to</strong> powiedzieli,<br />

że pana NAD <strong>to</strong> się ciągle psuje”. W ten spo−<br />

sób chce się “zakolegować” i tu, i tam.<br />

<strong>Audio</strong>filskie imaginacje<br />

Jakiego brzmienia szuka audiofil? Wy−<br />

imaginowanego. Żaden dokładny, uniwer−<br />

salny wzorzec nie istnieje, a ten który nosi<br />

w swojej wyobraźni miłośnik sprzętu,<br />

również jest niespójny i nieutrwalony. Ideał<br />

“naturalnego” brzmienia istnieje w sferze<br />

właśnie tylko idei, bo o jakiej naturze mo−<br />

żemy mówić? Nawet w przypadku instru−<br />

mentów akustycznych samo ich o<strong>to</strong>czenie<br />

w wielkim s<strong>to</strong>pniu określa brzmienie, nie<br />

mówiąc już dalszym wpływie technik na−<br />

graniowych; instrumenty elektryczne two−<br />

rzą jeszcze bardziej elastyczny świat<br />

dźwięków, i k<strong>to</strong> może wiedzieć dokładnie,<br />

jak powinna brzmieć basówa Marcusa<br />

Millera? Oczywiście drastyczne ograni−<br />

czenia jakości transmisji i odtworzenia nie<br />

będą przedmiotem kontrowersji, ale już<br />

odbiór i ocena np. “twardości” czy “wypeł−<br />

nienia” są subiektywne, indywidualne.<br />

Owszem, <strong>to</strong> potwierdza zasadność samo−<br />

dzielnego odsłuchu i wyboru, ale podważa<br />

sens powoływania się na uniwersalny<br />

wzorzec. Niestety, w działaniu audiofila<br />

częs<strong>to</strong> widać rozdwojenie (żeby nie użyć<br />

pojęcia ojca R.). Jednocześnie poszukuje<br />

sprzętu i brzmienia dla siebie, z drugiej<br />

strony chce wierzyć, <strong>to</strong> właśnie on nosi w<br />

sobie ten najbliższy uniwersalnej praw−<br />

dzie obraz dźwięku, albo co najmniej chce<br />

w swoim wyborze jakiekolwiek “obiektyw−<br />

ne” kryteria uwzględnić. Stąd też zarówno<br />

w nieskończoność odsłuchuje, jak i wspie−<br />

ra się opiniami znajomych i ekspertów.<br />

Generalnie poprzeczka wymagań jest<br />

ustawiona zbyt wysoko. Większość audio−<br />

filów szuka i czeka na olśnienie, na<br />

brzmienie które nagle przeniesie ich w wy−<br />

marzony świat dźwięków naturalnych, po−<br />

stawi przed nimi prawdziwy fortepian, per−<br />

kusję i żywych wokalistów, wykreuje prze−<br />

strzeń i magiczną swym rozmachem, i za−<br />

razem prawdziwą umiarem; sprzeczności<br />

te nagle znikną, wszystko połączy się w<br />

cudownie spójną, muzyczną nirwanę.<br />

A tymczasem... jak bas jest w porządku,<br />

a nawet średnicy nie można nic zarzucić,<br />

i wysokie ładne, a do tego jeszcze dobra<br />

rozdzielczość, <strong>to</strong> z tą sceną coś nie tak...<br />

już gdzieś kiedyś słyszeliśmy lepszą; a<br />

jak scena fajna, i cała reszta w gruncie<br />

rzeczy też, <strong>to</strong> brakuje tej muzycznej<br />

“sprężynki”.<br />

Do tego audiofil najczęściej podchodzi<br />

do swoich zamiarów ze śmiertelną powa−<br />

gą, jakby cała jego pasja nie dotyczyła<br />

muzyki mającej przynieść po prostu przy−<br />

jemność i relaks, ale jakby chodziło o zna−<br />

lezienie jedynego właściwego lekarstwa<br />

na ciężką chorobę. Oczywiście ogranicze−<br />

nia finansowe powodują, że najczęściej<br />

kupujemy sprzęt z założeniem, że będzie<br />

nam już służył dozgonnie, więc wybór mu−<br />

si być dobrze przemyślany... A ci, kom−<br />

pletnie niezorien<strong>to</strong>wani w sprawach au−<br />

dio, którzy kupują za grosze wielokanało−<br />

we byle co podczas pierwszej wizyty w<br />

supermarkecie, mają chyba więcej frajdy.<br />

Ale cóż, k<strong>to</strong> w <strong>to</strong> wdepnął, musi brnąć da−<br />

lej. Niestety, bogactwo grymasów i szero−<br />

ki repertuar określeń odnoszących się do<br />

niedoskonałości brzmienia zdają się defi−<br />

niować zaawansowanie audiofila, co bez−<br />

pośrednio wpływa na całą jego postać<br />

i zachowanie.<br />

AUDIO 4/2007 111


112<br />

Z Z tajnego<br />

tajnego<br />

archiwum<br />

archiwum<br />

archiwum<br />

<strong>Klient</strong> jest bezwzględny w dążeniu do za−<br />

spokojenia swojej audiofilskiej ciekawości i<br />

pożądliwości. Aby zobaczyć i posłuchać upat−<br />

rzone urządzenie, gotów jest niemal przejść<br />

po trupach. W jednym ze sklepów przeprowa−<br />

dzany był generalny remont. Sprzęt częścio−<br />

wo stał na półkach, częściowo był spakowany.<br />

Sami sprzedawcy malowali ściany, układali<br />

wykładziny, itp. Na drzwiach sklepu kartka i<br />

napisane wołami − Remont, i od kiedy do<br />

kiedy. Przychodzi klient. Czyta kartkę. Przy−<br />

kleja nos do szyby i zagląda. Widzi sprze−<br />

dawców na drabinach z pędzlami w farbie.<br />

Puka w drzwi. Nic. Dalej puka. Sprzedawca<br />

się odwraca. <strong>Klient</strong> macha ręką. Sprzedawca<br />

gestykulując stara się zwrócić jego uwagę na<br />

kartkę. Ale przecież klient ma kartkę przed<br />

nosem. Wrodzona audiofilska wrażliwość,<br />

choć już mocno przytłumiona obcowaniem z<br />

klientami, każe sprzedawcy zejść z drabiny.<br />

Podchodzi do drzwi. Za szybą widać poru−<br />

szające się usta klienta. Przyzwoi<strong>to</strong>ść naka−<br />

zuje uchylić drzwi. <strong>Klient</strong> pyta: Czy jest u<br />

Czy tłitery mają pilota rezonansowego?!<br />

pana wzmacniacz Denona? Sprzedawca:<br />

Jest, ale sklep jest nieczynny, proszę przyjść<br />

za tydzień. <strong>Klient</strong>: Ale ja chciałem się tylko<br />

dowiedzieć... Dowiaduje się. Napiera więc<br />

dalej: A czy mógłbym tylko na niego spo−<br />

jrzeć? Sprzedawcy leci farba z pędzla. Pro−<br />

szę przyjść za tydzień, teraz jest spakowa−<br />

ny... <strong>Klient</strong> triumfuje − Nie, nie, tam s<strong>to</strong>i, o<br />

tam, za tamtą stertą pudeł... Sprzedawcy<br />

rurka mięknie. Wpuszcza klienta. Odkłada<br />

pędzel. <strong>Klient</strong> sobie ogląda. Wreszcie klient<br />

pyta: A czy nie mógłby mi Pan podłączyć go<br />

na chwilę? Sprzedawca odzyskuje siły: Nie,<br />

niestety na pewno nie. <strong>Klient</strong> jednak wie, jak<br />

podejść: Bo ja już w zasadzie przyszedłem<br />

kupić, już go słuchałem tylko jeszcze chcia−<br />

łem na chwilę... Sprzedawca rozpaczliwie po−<br />

szukuje więc porozrzucanych gdzieś przewo−<br />

dów, podłącza. <strong>Klient</strong> słucha i dalej: A mogę<br />

jeszcze ten drugi wzmacniacz... Wreszcie<br />

wychodzi, tłumacząc przed wyjściem zawile,<br />

dlaczego jeszcze teraz nie kupił, albo że już<br />

w zasadzie kupił, tyle że zabrakło mu pienię−<br />

dzy, więc może na następne święta...<br />

Podobne zachowania, choć w mniej dras−<br />

tycznej formie, występują codziennie, po go−<br />

dzinach otwarcia sklepu. O ile można jeszcze<br />

zrozumieć, przy dużej dawce dobrej woli, że<br />

klienci przebywający w sklepie, nie chcą go<br />

opuścić, gdyż muszą dokończyć zaplanowa−<br />

ną sesję słuchania, <strong>to</strong> trudno zaakcep<strong>to</strong>wać<br />

klientów dobijających się do zamkniętego już<br />

sklepu. Jednak dopóki w sklepie widać światło<br />

i poruszających się sprzedawców, a na doda−<br />

tek wcześniejszych klientów, k<strong>to</strong>rzy jeszcze<br />

nie wyszli, walka trwa. Przy czym − przypo−<br />

mnijmy − nie chodzi o kupno alkoholu i popitki,<br />

nie o mleko dla dziecka, kompletnie o nic, co<br />

jest tego wieczora niezbędne. Przy czym − po−<br />

wtórzmy − w zasadzie nigdy nie chodzi o za−<br />

kup czegokolwiek! W takim pośpiechu trudno o<br />

przemyślaną transakcję, klient wejdzie więc,<br />

pomarudzi, posłucha czegokolwiek i wyjdzie<br />

z pustymi rękoma. W tym czasie sprzedawcy<br />

odjechał pociąg do domu. Następny będzie<br />

za dwie godziny.<br />

<strong>Klient</strong> atakuje również przed otwarciem<br />

sklepu. Nie chodzi przy tym o klientów, którzy<br />

przyszli 15 minut wcześniej. Ci rzeczywiście<br />

poczekają. Chodzi o tych, którzy atakują na<br />

godzinę, dwie, a nawet trzy godziny wcześ−<br />

niej. Telefonicznie. Na szczęście dla sprze−<br />

dawcy, jeszcze go nie ma w sklepie. Skąd<br />

więc o tym wiemy? Od ochrony sklepów.<br />

Klienci dzwonią już od ósmej. Odpowiedź, że<br />

sklep jest jeszcze nieczynny, oczywiście nie<br />

robi wrażenia. Oni o tym przecież wiedzą.<br />

Pytają więc dalej, co jest w sklepie, za ile, a<br />

kiedy będzie, itd. Ochrona odpowiada, że nie<br />

wie, bo jest tylko ochroną. Nie wystarczy. A<br />

czy nie mógłby pan sprawdzić gdzieś tam na<br />

którejś półce, jaką ma cenę, czy ma gniazdka<br />

złocone. Czy mógłby pan poszukać katalogu<br />

i sprawdzić jaką ma szerokość. A jak nie ma<br />

katalogu <strong>to</strong> znaleźć centymetr i zmierzyć. Nic<br />

pan nie wie, czy <strong>to</strong> dobry wzmacniacz i jakie<br />

ma brzmienie? To co Pan robi w tym sklepie?<br />

Klienci, przychodząc dziesiątki razy, skar−<br />

żą się, że nie mogą nic wybrać, bo w tym<br />

zakresie ceny, w którym mogą się poruszać −<br />

np. 1500 zł − nie znajdują żadnej ciekawej<br />

pary głośników. Ba, gdyby mieli 3000 zł, <strong>to</strong> by<br />

już dawno kupili. Ba, gdyby zamiast tych<br />

dziesiątków godzin spędzonych w sklepach<br />

(i na dojazdach do nich!), wzięli się do jakiejś<br />

roboty, <strong>to</strong> by już dawno mieli 3000 zł. Czy by<br />

kupili? Wątpię.<br />

JAK JAK KLIENCI KLIENCI NAZYWAJĄ:<br />

NAZYWAJĄ:<br />

Strobuler, Bufer, Saboter,Tuba Basowa<br />

Ten Suport − subwoofer<br />

Szlezinger, Zanzer, Senhałzer,<br />

Szenszajder − Sennheiser<br />

Rekewers − receiver<br />

Kipisze, Klipsy, Klajpsze − Klipsche<br />

Jumbo − Jamo<br />

Black and White − B&W<br />

Longines, Lojtnez − loudness<br />

Odległościówki − słuchawki<br />

bezprzewodowe<br />

Przystawka magne<strong>to</strong>fonowa − wzmacniacz<br />

Van Den Horn − Van Den Hul<br />

Mrumrantz, Markiz – Marantz<br />

Dan<strong>to</strong>n, Danon – Denon<br />

Danfos – Densen<br />

Satelity moni<strong>to</strong>rowe – głośniki efek<strong>to</strong>we<br />

(surroundowe)<br />

Sonik fiber, Saunus fajber – Sonus Faber<br />

Melofil – audiofil<br />

Po Po Po Po Po tylu tylu tylu tylu tylu latach latach latach latach latach nie nie nie nie nie jesteśmy jesteśmy jesteśmy jesteśmy jesteśmy już już już już już na na na na na s<strong>to</strong> s<strong>to</strong> s<strong>to</strong> s<strong>to</strong> s<strong>to</strong> procent procent procent procent procent pewni, pewni, pewni, pewni, pewni, k<strong>to</strong> k<strong>to</strong> k<strong>to</strong> k<strong>to</strong> k<strong>to</strong> ten ten ten ten ten artykuł artykuł artykuł artykuł artykuł popełnił, popełnił, popełnił, popełnił, popełnił,<br />

więc więc więc więc więc ostrożnie ostrożnie ostrożnie ostrożnie ostrożnie pozostawimy pozostawimy pozostawimy pozostawimy pozostawimy go go go go go bez bez bez bez bez nazwiska nazwiska nazwiska nazwiska nazwiska au<strong>to</strong>ra. au<strong>to</strong>ra. au<strong>to</strong>ra. au<strong>to</strong>ra. au<strong>to</strong>ra. Redakcja Redakcja Redakcja Redakcja Redakcja<br />

AUDIO 4/2007

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!