22.04.2014 Views

KYNOLOGIA

KYNOLOGIA

KYNOLOGIA

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

K YNOLOGIA<br />

_... • •••••• 111111I11I1111111111<br />

W dniach<br />

od 6 do 9 listopada<br />

2009 roku w lasach<br />

nadleśnictw Kluczbork,<br />

Kup i Turawa odbył<br />

się czwarty Memoriał<br />

im. ks. Benedykta<br />

Gierszewskiego,<br />

czyli ocena pracy<br />

posokowców<br />

w naturalnym łowisku.<br />

Wpiątek w godzinach popołudniowych<br />

do położonego<br />

w lesie OHZ Krystyna zaczęli<br />

zjeżdżać uczestnicy memoriału. Przybyła<br />

ekipa z Czech, reprezentowana przez<br />

dwóch członków Zarządu Czesko-Morawskiego<br />

Klubu Hodowców Posokowców<br />

Miroslava Gora i Frantiska Kasala<br />

oraz dwóch przewodników z psami:<br />

Antonin Niplawa z posokowcem hanowerskim<br />

Gaston spod Lupćianskiej<br />

Magury oraz [ifi Skacil z posokowcem<br />

bawarskim San z Lopenickych kop ClI.<br />

Również ekipa słowacka doceniła<br />

rangę memoriału, przysyłając swoją<br />

wysoką delegację: prezesa Słowackiego<br />

Klubu Hodowców Posokowców Karola<br />

Chvala oraz doradcę hodowlanego<br />

Tibora Żeltvay, przewodnikami psów<br />

byli: główny szkoleniowiec klubu Branislav<br />

Porubćansky z suką posokowca<br />

bawarskiego Cesy z Pramenov Turca oraz<br />

[aroslav Hudać z bawarem Blesk Krigov.<br />

Nie zabrakło przedstawicieli zarządu<br />

Klubu Posokowca - sędzią głównym był<br />

prezes Jan Kierznowski, obecni również<br />

byli wiceprezesi ds. organizacyjnych,<br />

ŁOWIEC POLSKI 1/2010


hodowlanych, użytkowości oraz skarbnik.<br />

ajważniejsi byli jednak przewodnicy<br />

z posokowcami: Adam Antoniewicz<br />

z Bieszczad z posokowcem bawarskim<br />

Cezar Pucharka, Robert Iwicki z Borów<br />

Tucholskich z posokowcem hanowerskim<br />

Kolt Borowy Kąt, Stefan Kusz z lasów<br />

lublinieckich z suką posokowca bawarskiego<br />

Orneta Conductus oraz Joanna<br />

Wiśniewska z Bogatyni z suką posokowca<br />

bawarskiego Axa z Tymbarskiej Kniei.<br />

I Ludzki wymiar<br />

Memoriał nie mógłby się odbyć bez<br />

pomocy, jakiej udzielili nadleśniczowie<br />

z Kluczborka i z Kup, zarządy okolicznych<br />

kół łowieckich oraz nasi koledzy<br />

z tego rejonu: Maciek Kopeć, Michał<br />

Fornalczyk, Krzysiek Mielczarek, Wojtek<br />

Łażewski, a przede wszystkim główny<br />

"zarządca i logistyk" Witold Cieplik<br />

i jego liczni pomocnicy.<br />

Po przybyciu wszystkich na miejsce<br />

zasiedliśmy do powitalnej kolacji,<br />

podczas której przewodnicy i sędziowie<br />

otrzymali pamiątkowe koszulki, czapeczki<br />

oraz inne gadżety ufundowane<br />

przez sponsorów. Sędzia główny omówił<br />

regulamin oceny posokowców, zwracając<br />

się z prośbą do sędziów, aby przewodnikom<br />

psów służyli całą swoją wiedzą<br />

i doświadczeniem.<br />

Oficjalne otwarcie memoriału, którego<br />

dokonał nadleśniczy Nadleśnictwa Kluczbork<br />

Paweł Pypłacz, miało miejsce następnego<br />

dnia. Wcześniej na polanie przy<br />

płonącym ognisku zebrali się sędziowie<br />

i przewodnicy posokowców. W ich obecności<br />

nasz serdeczny przyjaciel, myśliwy,<br />

kynolog, miłośnik posokowców, skarbnik<br />

Klubu Posokowca Jerzy Sokół otrzymał<br />

z rąk członka Naczelnej Rady Łowieckiej<br />

Zbigniewa Skrzekanajwyższe odznaczenie<br />

łowieckie Złom. Czyż można go dostać<br />

w piękniejszej oprawie?


YNOLOGIA<br />

•••••••••<br />

1111111I1111111111<br />

I Poszli w las<br />

Później sprawy potoczyły się JUz<br />

swoim trybem - prezentacja psów i przewodników,<br />

prezentacja sędziów, losowanie<br />

numerów startowych, przydział<br />

prac i sędziów według wylosowanej<br />

kolejności i wreszcie wyjazdy do lasu<br />

do pracy, bo meldunki o postrzałkach<br />

zaczęły spływać do naszej "centrali".<br />

Pierwszy numer startowy wylosował<br />

Adam Antoniewicz z doświadczonym<br />

9-letnim bawarem Cezar Pucharka.<br />

Pojechali poszukiwać postrzelonego<br />

16 godzin wcześniej dzika. Na trasie<br />

poszukiwań widoczne były krople farby<br />

świadczące o postrzale mięśniowym.<br />

Po 3,5 km pracy na otoku posokowiec<br />

zaprowadził ekipę poszukującą na skraj<br />

300-metrowego pasa trzcin. Został zwolniony<br />

z pracy na otoku, wszedł w głąb<br />

trzcinowiska i zaczął głosić dzika. Brodzący<br />

w wodzie przewodnik próbował<br />

podejść stanowionego dzika na odległość<br />

strzału. Jednak dzik, po zwietrzeniu<br />

człowieka, ruszył do ucieczki. Pies<br />

poszedł w gon za dzikiem, ale wrócił<br />

po 20 minutach i pracy ponownie już nie<br />

podjął. Po powrocie z poszukiwań okazało<br />

się, że dobrze się stało, iż nie było<br />

szansy na strzał - sztucer przewodnika<br />

miał lufę zatkaną ziemią. Błąd przewodnika,<br />

który zapomniał o zaklejeniu lufy<br />

w czasie poszukiwania w trudnym terenie,<br />

mógł doprowadzić do nieszczęścia.<br />

Obyło się bez wypadku, ale praca psa<br />

nie zakończyła się sukcesem i nie mogła<br />

zostać oceniona.<br />

I Fałszywy alarm<br />

Z drugim numerem do pracy ruszył<br />

Słowak Branio Porubćansky Jest to najwyższy<br />

przewodnik posokowca w Europie,<br />

jakiego znam - 2 metry wzrostu!<br />

Doskonały fachowiec, prowadził młodziutką<br />

3,5-roczną bawarkę Cesy z Pramenov<br />

Turca. Suka ta była specjalnie<br />

przygotowywana na odbywający się<br />

2 lata temu Konkurs ISHV w Szwajcarii,<br />

gdzie młodzież pracowała jedynie<br />

na sztucznym tropie jelenia i kozicy.<br />

Cesy pojechała na trop zranionej<br />

poprzedniego dnia na zbiorówce łani<br />

jelenia. Po przybyciu na miejsce okazało<br />

się, że wprawdzie rzeczywiście<br />

obok zaznaczonego wstążką "zestrzału"<br />

widoczne są wciski łani, a obok rozbryzgi<br />

farby, to jednak suka nie chciała podjąć<br />

tropu. Przewodnik wraz z sędziami<br />

przeanalizowali dokładnie zestrzał.<br />

Co się okazało? Polujący z tego samego<br />

stanowiska myśliwy, pięć kroków przed<br />

domniemanym zestrzałem, strzelił wcześniej<br />

sarnę. Chwilę potem w tym samym<br />

miejscu strzelał do łani. Po zejściu ze stanowiska<br />

stwierdził, że na tropie łani jest<br />

farba, więc zaznaczył zestrzał. Okazało<br />

się jednak, że kula przeszyła kozę i wylatując,<br />

rozchlapała farbę na trop łani.<br />

Łania została spudłowana na czysto.<br />

I Tak się to robi<br />

Przewodnik z psem zostali skierowani<br />

do następnej pracy.Tym razem do odszukania<br />

był dzik - na zestrzale brakowało<br />

jakichkolwiek oznak przyjęcia<br />

kuli. Myśliwy jednak twierdził, że dzik<br />

po strzale wierzgnął biegiem. Suka podjęła<br />

trop. Po 100 metrach zapunktowała<br />

pierwszą kroplę farby - jest więc potwierdzenie<br />

zranienia. a odcinku pierwszego<br />

kilometra farba widoczna była co kilkadziesiąt<br />

kroków, a na drugim, trzecim<br />

i czwartym kilometrze pracy pojedyncze<br />

krople odnajdywane były co sto, stoki 1-<br />

kadziesiąt metrów.<br />

Po przejściu 4 km na otoku suka<br />

weszła na uprawę z rabato-wałkami<br />

i zgłosiła, że ma dzika "na gorąco".<br />

Została puszczona w gon, głosząc odprowadziła<br />

dzika na 300 metrów i stanowiła<br />

go przez 10 minut. Długonogi przewodnik<br />

miał pewne kłopoty z dojściem<br />

do strzału. Rabaty w słowackich górach<br />

nie są mu znane. W końcu jednak udało<br />

mu się wygramolić z dziur i dostrzelić<br />

przelatka. Dzik miał pecha, że trafił<br />

ŁOWIEC POLSKI 1/2010


na Słowaków. Mógł jeszcze pożyć, kula<br />

myśliwego obtarła bowiem mu piętę<br />

tylnego biegu. Sędziowie ocenili pracę<br />

psa i przewodnika na maksymalną<br />

ocenę 100 punktów, przyznając dyplom<br />

I stopnia.<br />

I Nie zawsze<br />

sukces<br />

Trzeci numer startowy wylosowała<br />

para z Czech - Antonin Naplava z 4-letnim<br />

posokowcem hanowerskim Gaston<br />

spod Lupcianskej Magury. Wyjechali<br />

skontrolować strzał do łani, na którym<br />

nie odnaleziono ani ścinki, ani farby.<br />

Jednak po 160 metrach od zestrzału pies<br />

odnalazł pierwszą kroplę. Hanower nie<br />

trzymał się jednak tropu, pracował chaotycznie,<br />

zbyt często podnosząc głowę.<br />

Sędziowie wezwali do pracy następnego<br />

posokowca, który pracował do zmroku,<br />

również bez rezultatu (następnego dnia<br />

pies kontrolny nie odnalazł już żadnej<br />

farby - prawdopodobnie obcierka).<br />

W tym dniu Gaston nie miał już okazji<br />

do pracy.<br />

Czwarty numer przypadł w udziale<br />

reprezentantce naszego klubu Joannie<br />

Wiśniewskiej z suką posokowca bawarskiego<br />

Axa z Tymbarskiej Kniei. Aśka<br />

to bardzo dzielna dziewczyna z dużym<br />

sercem ukrytym w drobnym ciele. ależy<br />

dodać, że nie jest ona myśliwym, ale<br />

w miarę swoich możliwości poszukuje<br />

postrzałków ze swoimi bawarkami. Los<br />

przydzielił im dzika postrzelonego prawdopodobnie<br />

na bieg. A skoro "na niedźwiedzia<br />

z noszami, a na dzika z marami"<br />

asystował im w pracy myśliwy z bronią.<br />

Na zestrzale suka odnalazła farbę i podjęła<br />

trop.<br />

Na początkowym etapie tropu farba<br />

była obfita, później zanikła. Po przejściu<br />

3,5 km na otoku ekipa poszukiwawcza<br />

natrafiła w młodniku na podnoszącego<br />

się z łoża dzika. Na strzał nie było<br />

szans. Zapadła decyzja o puszczeniu<br />

suki luzem. Ta jednak nie podjęła gonu.<br />

Pracę przerwano. Następnego dnia pracę<br />

sprawdzał pies kontrolny, który jednak<br />

nie nawiązał kontaktu z dzikiem.<br />

Piątka to druga czeska para - Jiii<br />

Sklei! z prawie 6-letnim mocno wyrośniętym<br />

posokowcem bawarskim. San<br />

z Lopenickych kopcu w pierwszym dniu<br />

pracy został wezwany jako drugi pies<br />

po swoim czeskim koledze Gastonie.<br />

Pracował wytrwale do zmroku na niesfarbowanym<br />

tropie łani jelenia. W tym<br />

dniu bez rezultatu i bez oceny.<br />

I Zawsze<br />

ciężka praca<br />

z numerem 6. startował największy<br />

memoriałowy pechowiec Stefan Kusz<br />

ze swoją pięcioletnią bawarką Ornetą<br />

Conductus. Brak szczęścia w losowaniu<br />

uniemożliwił mu uzyskanie jakiejkolwiek<br />

oceny pracy psa. Choć para pracowała<br />

do zmroku, przejechała wiele<br />

dziesiątek kilometrów i przeszła kilkanaście,<br />

a jedno z wezwań zawiodło ich<br />

prawie pod dom, niestety wszystkie<br />

poszukiwane sztuki okazały się lekkimi<br />

postrzałkami.<br />

Siódemka to druga słowacka para -<br />

jaroslav Hudać spod Tatr i jego 4-letni<br />

bawar Blesk Krigov. Pierwszego dnia<br />

pojechał poszukiwać rannej łani jelenia.<br />

a zestrzale nie znaleziono farby, jednak<br />

posokowiec po 40 metrach doprowadził<br />

do farby rozchodzącej się w dwóch<br />

różnych kierunkach - łania zrobiła najpierw<br />

"vratistopu", czyli trop powrotny,<br />

później klasyczną pętlę. W końcu farba<br />

poprowadziła w jednym kierunku.<br />

Po przejściu 600 metrów na otoku pies<br />

wyprowadził ekipę poszukiwawczą<br />

na pole, gdzie znaleziono patrochy -<br />

jak się potem okazało w miejscu, gdzie<br />

ranna łania została dostrzelona. Pies nie<br />

został oceniony.<br />

Ostatni, 8. numer startowy przypadł<br />

parze z Borów Tucholskich, Robertowi<br />

lwickiemu i naj młodszemu psu z całej<br />

memoriałowej stawki, niespełna trzyletniemu<br />

posokowcowi hanowerskiemu<br />

Kolt Borowy Kąt. W pierwszym dniu


K YNOLOGIA<br />

_--- ••••••••• 11111I111111111111<br />

pracy zabrakło dla nich postrzałka.<br />

Musieli czekać.<br />

O zmroku w sobotę zakończył się<br />

pierwszy dzień poszukiwań. Miny mieliśmy<br />

nietęgie. Sześć posokowców miało<br />

okazję pracy, z czego tylko jedna zakończyła<br />

się sukcesem i umożliwiła przyznanie<br />

dyplomu. Taka jednak jest proza pracy<br />

przewodnika posokowca. Przed nami<br />

był jednak jeszcze jeden dzień, a ponieważ<br />

w sobotę wokół nas odbywały się<br />

polowania hubertowskie, o postrzałki<br />

byliśmy spokojni. W środowisku posokowców<br />

mówi się bowiem, że postrzałków<br />

na polowaniach nie ma tylko tam,<br />

gdzie... nie ma posokowców!<br />

I Tylko czasem nagroda<br />

w niedzielę po śniadaniu wszystkie<br />

posokowce ruszają do pracy, jako<br />

pierwsi - Robert z Koltem. Pomagać<br />

miał im Iwicki senior, który zęby zjadł<br />

na pracy z hanowerami. Mieli poszukiwać<br />

jelenia byka, którego poprzedniego<br />

dnia widziano błąkającego się po lesie.<br />

Miejsce zestrzału nieznane, nie wiadomo<br />

również, kto i kiedy strzelał. a przejściu<br />

jelenia znaleziono drobinki farby,<br />

ale zanikły one zupełnie na 3 km pracy.<br />

Po przejściu 11 km sędziowie nakazali<br />

przerwanie pracy, która nie rokowała<br />

sukcesu.<br />

Po powrocie Robert i Kolt natychmiast<br />

zostali skierowani do innej pracy.<br />

Zgłoszony został postrzał łani daniela.<br />

Po dojściu na miejsce początkowo Kolt<br />

zszedł na trop sarny, ale po powrocie<br />

na zestrzał podjął trop zranionego zwierza.<br />

Po 450 metrach pracy na otoku przed<br />

psem podniosła się łania. Krótki gon,<br />

stanowienie i dostrzelenie zakończyło<br />

pracę. Postrzał na śledzionę. Praca psa<br />

została oceniona na dyplom II stopnia.<br />

W międzyczasie z pracy wróciła Aśka<br />

z Axą. W niedzielę poszukiwali postrzelonej<br />

26 godzin wcześniej łani jelenia.<br />

Poprzedniego dnia poszukiwał jej gończy<br />

polski, niestety bez skutku. Po przejściu<br />

1600 metrów na otoku Axa odnalazła martwą<br />

łanię. Postrzał na kulawy sztych, kula<br />

uszkodziła szynkę i miednicę. Praca suki<br />

została oceniona na dyplom II stopnia.<br />

Na pozostałe psy czekaliśmy<br />

do zmroku - bez wiadomości o ich losie,<br />

bez zasięgu sieci telefonicznej. W końcu<br />

wrócili. Czech Naplava z hanowerem<br />

Gastonem bez sukcesów. Poszukiwał<br />

rannej łani, potem dzika. Nie znalazł.<br />

W poniedziałek sprawdzać to miały<br />

kontrolne posokowce.<br />

Powrócił Słowak Jaro Hudać<br />

z bawarem Bleskiem, który pracował<br />

na 24-godzinnym tropie dziczka: praca<br />

na otoku 600 metrów, dzik się pod-<br />

nosi, bawar idzie w 200-metrowy gon,<br />

po czym stanowi dzika. Podejście pod<br />

wiatr, dostrzelenie w łeb, praca lekka,<br />

łatwa i przyjemna. ie było się do czego<br />

przyczepić - dyplom I stopnia.<br />

Powrócił również "nasz" Adam<br />

z Cezarem. Z daleka widać było złom<br />

za obrożą posokowca - dobrze! Pracowali<br />

na lO-godzinnym tropie łani jelenia,<br />

postrzelonej w tylny lewy badyl: dwa<br />

kilometry pracy na otoku, 100 metrów<br />

gonu, stanowienie, dostrzelenie. Sędziowie<br />

byli zgodni - dyplom I stopnia.<br />

Dotarł również Czech Jm z bawarem<br />

Sanem. Na zestrzale była ścinka i farba,<br />

200 metrów dalej kałuża farby na wcisku.<br />

Sprawa był prosta - łania postrzelona<br />

wysoko w przedni badyl. San ruszył<br />

ostro jej sfarbowanym tropem, po 1800<br />

metrach miał ją na gorąco. Poszedł<br />

w głośny 200-metrowy gon, a po chwili<br />

słychać było tylko charkot. Przewodnik<br />

z sędzią dotarli do rowu, w którym<br />

bawar trzymał łanię chwytem za gardło.<br />

Pies puścił ją na komendę, ale kiedy<br />

przewodnik składał się do strzału, łania<br />

zerwała się i wyskoczyła z rowu. Padła<br />

komenda, pies chwycił łanię za pęcinę,<br />

strzał łaski zakończył sprawę. Ocena -<br />

100 punktów, dyplom I stopnia.<br />

To nie był koniec ich pracy,<br />

bo do sprawdzenia mieli jeszcze<br />

"świeży", 3-godzinny trop sfarbowanego<br />

dzika, a do zmroku coraz bliżej. Pies<br />

poszedł pewnie po świeżutkim tropie.<br />

Po 2800 metrach dzik podniósł się tuż<br />

przed psem ... Krótki gon, bawar uderzył<br />

w dzika, złapał za bok ... Padła komenda<br />

odwołania i zaraz potem strzał. Praca nie<br />

mogła być jednak oceniona - za świeży<br />

trop. Na szczęście dyplom już mieli.<br />

Jako ostatni powrócił Stefan z Ornetą.<br />

Suka rzetelnie wykonała swoją pracę -<br />

cały dzień pracy, ale sukcesów brak.<br />

I Dzień powszedni<br />

Przed uroczystą kolacją pozostało<br />

tylko wydrukować dokumentację.<br />

W uroczystości wzięli udział uczestnicy,<br />

sędziowie, organizatorzy memoriału<br />

oraz zaproszeni goście, m.in.: zastępca<br />

dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów<br />

Państwowych we Wrocławiu Jarosław<br />

Zając, nadleśniczowie nadleśnictw<br />

Kluczbork i Kup, duszpasterz leśników,<br />

przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego<br />

w Opolu, przedstawiciele<br />

ZO PZŁ i Okręgowej Rady Łowieckiej<br />

w Opolu, przedstawiciele kół łowieckich,<br />

sponsorzy i inni. Przy dźwiękach<br />

sygnalistów łowieckich nastąpiło podsumowanie<br />

memoriału, ogłoszenie<br />

wyników i wręczenie nagród<br />

Osiem posokowców w dwa dni pracowało<br />

na kilkunastu ścieżkach tropowych,<br />

podniesiono przy ich pomocy osiem<br />

sztuk zwierzyny płowej i czarnej. Sędziowie<br />

przyznali cztery dyplomy I stopnia<br />

z maksymalną liczbą 100 punktów, dwa<br />

dyplomy II stopnia, dwa psy pozostały<br />

bez dyplomu. W poniedziałkowy ranek<br />

uczestniczy wyruszyli w drogę powrotną<br />

do swoich domów, a miejscowi "poszukiwacze"<br />

ruszyli dalej do pracy ze swoimi<br />

posokowcami. Dla nich praca z posokowcem<br />

to nie memoriał, to chleb powszedni.<br />

Zastanawiam się tylko, jak wygląda<br />

ten dzień powszedni w kołach, gdzie brak<br />

posokowców ... III<br />

Wojciech Galwas<br />

fot. MiroslavGora<br />

ŁOWIEC POLSKI 1/2010

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!