Franciszek z Asyzu (OCR) (stygmaty)
Franciszek z Asyzu (OCR) (stygmaty)
Franciszek z Asyzu (OCR) (stygmaty)
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
690 FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Stygmata Św. Fr.)<br />
FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Stygmata św. Fr.) — Wielu świętych<br />
w sposób widzialny otrzymywało na ciele blizny, podobne do
FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Stygmata Św. Fr.) 691<br />
blizn Chrystusa Ukrzyżowanego. Najsłynniejszy z pomiędzy tych<br />
świętych jest św. <strong>Franciszek</strong> z Assyżu.<br />
Oto jakim sposobem otrzymał on swe stygmata czyli blizny.<br />
Na dwa lata przed śmiercią, znajdował się pewnego razu na,<br />
górze Alverni w Apeninach. Około uroczystości Podwyższenia św.<br />
Krzyża podczas swej rannej modlitwy wpadł w zachwycenie. Ujrzał<br />
Serafina o sześciu skrzydłach, pomiędzy któremi był człowiek,<br />
z wyciągnionemi na krzyżu nogami i rękami, podobny do Chrystusa<br />
Ukrzyżowanego. Po tern widzeniu dusza Franciszka czuła się<br />
napełnioną uczuciem gorącej miłości, a na ciele jego okazały się<br />
znaki pięciu blizn Zbawiciela. Aczkolwiek je starannie przed<br />
oczyma ludzi ukrywał, widziano je wszakże za jego życia, a bardziej<br />
jeszcze podziwiano po jego śmierci. Były to nie same blizny<br />
tylko, gdyż na rękach i na nogach nosił on prawdziwe gwoździe,<br />
utworzone z własnego jego ciała, krwią zabarwione na kolor żelaza.<br />
Gwoździe te miały główkę zaokrągloną i czarną, opierającą<br />
się na wewnętrznej stronie ręki i na zwierzchniej stronie stopy;<br />
długie i spiczaste ich ostrza wychodziły na stronę odwrotną, zagięte<br />
ku rękom i nogom, jak gdyby były młotem skrzywione. Na<br />
prawym boku Franciszka widniała rana zaczerwieniona i zabliźniona,<br />
jak gdyby dzidą zadana; z niej za życia jego często krew się<br />
sączyła i plamiła habit zakonny. Św. <strong>Franciszek</strong> umarł w 1226 i*,,<br />
a stygmata jego były narzędziem mnóstwa wielkich cudów.<br />
Przedniejsze dokumenta historyczne, obejmujące przytoczone<br />
fakta i ich okoliczności są następujące: l-o Żywot świętego, napisany<br />
przed r. 1230 z polecenia Grzegorza IX pp. przez Tomasza<br />
de Celano, ucznia i towarzysza św. Franciszka; 2-o inny żywot<br />
tegoż świętego, napisany przez Ceperan'a za życia tegoż samego<br />
papieża, t. j. przed r. 1241; 3-o opowiadanie o cudach tego świętego<br />
męża, napisane w r. 1246 przez trzech franciszkańskich jego<br />
uczniów z których jeden, Rufin imieniem, dotykał tych stygmatów<br />
za życia świętego mistrza; 4-o żywot św. Franciszka, napisany<br />
ok. r. 1260 przez św. Bonawenturę, Doktora Kościoła, po zwiedzeniu<br />
przezeń miejsc, gdzie ten święty patryarcha przebywał, i po<br />
zbadaniu ludzi, którzy go widzieli. Bollandyści (4 paźdz.) udowodnili,<br />
że te różne biografie w późniejszych czasach nie były zmienione<br />
w tern, co dotyczy szczegółów powyżej przytoczonych. Celem<br />
stwierdzenia tej niezmienności szczegółów, uciekają się wspomniani<br />
Bollandyści do najdawniejszych egzemplarzy biografii św.<br />
Franciszka, do pewnej książki, napisanej ok. r. 1235 przeciw Albigensom<br />
przez Łukasza, biskupa Tay w Hiszpanii, który na dowód,<br />
że Chrystus był czterema gwoździami do krzyża przybity,<br />
powołuje się na stygmata św. Franciszka; rzeczeni Bollandyści<br />
opierają się dalej na wielu breviach apostolskich Grzegorza IX<br />
i Alexandra IV pp., którzy osobiście znali św. Franciszka, i na<br />
wielu wreszcie innych wiarogodnych świadectwach. Prawda, że późniejsi<br />
pisarze dorzucili do historyi św. Franciszka wiele szczegółów<br />
legendowych; niektórzy z nich nawet chcieli z tych blizn świętych<br />
wysnuć oryginalne a ryzykowne wnioski naukowe; ale władza<br />
kościelna nigdy w tych błędach żadnego nie brała udziału, one też<br />
przeto nie mogą służyć za dowód przeciw rzeczywistości opowie-
692 FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Stygmata św. Fr.)<br />
dzianych przez nas szczegółów życia s'w. męża; te ostatnie bowiem<br />
są najdokładniej sprawdzone.<br />
Od s'mierci św. Franciszka wielu świętych z zakonu franciszkańskiego<br />
i z innych zakonów otrzymało ten sam, co św. Patryarcha,<br />
przywilej. Niektórzy, jak św. Katarzyna Sieneńska z trzeciego<br />
zakonu św. Dominika, odczuwali bóle stygmatów, ale same<br />
stygmata nie dawały się zmysłami dostrzegać. Sami święci przez<br />
pokorę o to ukrycie daru bożego prosili. Przeciwnie, bywali różni,<br />
co przez pychę swą kłamliwie przypisywali sobie podobneź<br />
przywileje, ale Kościół zawsze czujnie i żarliwie odsłaniał<br />
oszustwo.<br />
Niejaki A. Maury (La magie et l'astrologie dans l'antiquité et<br />
au mogen âge, 2-e partie, ch. III, str. 352) pisze: „chrześcijanie<br />
uważali cud stygmatów św. Franciszka za niezbity dowód tajemnicy<br />
odkupienia zwłaszcza ze względu na tę okoliczność, że te<br />
stygmata były dane świętemu w dzień Podwyższenia św. Krzyża."<br />
Sądzimy, że słowa te A. Maury chyba na żart powiedział, boć<br />
chrześcijanie już przed r. 1224 musieli prawdopodobnie wierzyć<br />
w ewangelię, którą św. <strong>Franciszek</strong> rozmyślał. Biografowie św.<br />
Franciszka nie mówią, że cudowne widzenie stało się w dzień<br />
święta Podwyższenia św. Krzyża, lecz że ono się zdarzyło około<br />
tego dnia uroczystego.<br />
A. Maury mówiąc następnie o współzawodnictwie, jakie<br />
istniało wówczas między dominikanami a franciszkanami, dodaje<br />
(str. 356): „Znakomita łaska stygmatów zniweczyła uroszczenia<br />
jakobinów, którzy w celu wzmocnienia swej opozycyi, zaczęli<br />
utrzymywać, że i oni mają także swoich <strong>stygmaty</strong>zowanych." Tak<br />
tedy liczba <strong>stygmaty</strong>zowanych mężczyzn i kobiet miała się powiększać<br />
w duchownej rodzinie św. Franciszka przez to, że ubiegano<br />
się o przywilej, udzielony jej fundatorowi, w rodzinie znów św.<br />
Dominika dawali się widzieć i mnożyli się <strong>stygmaty</strong>zowani przez<br />
ducha zazdrości i przez chęć przeciwstawienia cudu cudowi. Powyższe<br />
zdanie Maury uzasadnia tem, że wszystkie stygmata, zaszłe<br />
od śmierci św. Franciszka, powstawały w jeden i ten sam<br />
sposób. Ostatecznie stygmata, zdaniem Maury'ego, miałyby być<br />
skutkiem wygórowanej pychy i żądzy zrównania się ze św. Franciszkiem,<br />
a może nawet z Chrystusem. Nie mniej wszakże ten<br />
sam Maury przyznaje, że te szczególne blizny nie były zazwyczaj<br />
skutkiem oszukaństwa lub kłamliwego zmyślenia. Zanadto zgodnymi<br />
wydają mu się przytaczane na poparcie stygmatów dowody,<br />
aby mógł przeczyć rzeczywistości stygmatów, zwłaszcza stygmatów<br />
św. Franiszka, były to jednak, zdaniem jego, najzwyczajniejsze<br />
tylko blizny, i jedynie dla upiększenia cudowności wypadku<br />
zmyślono, że ręce świętego przebijały czarne gwoździe.<br />
Zresztą, według tegoż Mauryego (str. 383) „<strong>stygmaty</strong>zacya jest<br />
skutkiem choroby i ogólnego rozstroju organizmu. Jest-to następstwo<br />
zboczenia umysłowego, wytworzonego w organizmach,<br />
już uprzednio do zdenerwowania skłonnych, następstwo podniecenia<br />
religijno-kontemplacyjnego, jest-to skutek nadużycia wstrzemięźliwości<br />
i ascetyzmu. Widziano jednostki, które sobie we śnie wyobraziły,<br />
że otrzymały rany, uderzenia, że zaciągnęły jakąś chorobę; a nazajutrz,<br />
po przebudzeniu się albo w kilka dni później pod wpływem
FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Stygmata św. Fr.) 693<br />
tego przekonania okazywało się zajątrzenie albo zaognienie w miejscach,<br />
które, podług ich wyobraźni, miały być chorobą dotknięte....<br />
Wystarczało, aby człowiek stale myślał o tych pożądanych dla siebie<br />
ranach, a już tern samem krew napływała w miejsca, o których<br />
myślał. Stygmata św. Franciszka były owocem gorącej jego wyobraźni.<br />
Do takiego też wyjaśnienia rzeczy doszedł Tholuck w swej<br />
specyalnej rozprawie o cudach tego rodzaju."<br />
Zobaczmy, czy można przyjąć takie tłómaczenie <strong>stygmaty</strong>zacyi<br />
św. Franciszka i tych wszystkich, którzy później zostali zaszczyceni<br />
tym samym przywilejem.<br />
Przyznajemy, że cuda zdziałane przez zakonnika, są bardzo<br />
zaszczytne dla jego zakonu. Przyznajemy nadto, że istotnie pomiędzy<br />
duchownymi synami św. Franciszka, a synami św. Dominika<br />
istniało współzawodnictwo, które w pewnych jednostkach zakonnych<br />
mogło się przedzierzgnąć w rywalizacyę, a nawet w zazdrość.<br />
Wszak tern samenij że człowiek przywdziewa habit zakonny nie pozbywa<br />
się przecież wszystkich swych niedoskonałości. Ale stąd jeszcze<br />
dosyć daleko do walki na cuda, jaką sobie wyobraził A. Maury<br />
i jemu podobni racyonaliści. A jednak, twierdzenie to jest jeszcze<br />
jednem z najmniej bezpodstawnych twierdzeń A. Mamyego w tej<br />
sprawie.<br />
Liczni świadkowie widzieli naocznie i stwierdzili uroczyście<br />
stygmata zmysłami dostrzegalne i przez Kościół w świętych kanonizowanych<br />
uznane. Co się tyczy św. Franciszka w szczególności,<br />
tośmy słyszeli, ile to osób wykształconych i najzupełniej rzeczy<br />
świadomych stwierdziło nietylko istnienie blizn, ale nawet istnienie<br />
gw r oździ na jego ciele. Przeczyć zatem albo przekształcać te fakta,<br />
zadanie to raczej romansopisarza niżeli historyka. Jak wszyscy<br />
prawie <strong>stygmaty</strong>zowani, tak i św. <strong>Franciszek</strong> starał się ukryć przed<br />
wzrokiem swego otoczenia dar, który otrzymał; czuł się go być niegodnym.<br />
Wiele z tych świętych osobistości, jak np. św. Katarzyna<br />
Sieneńska, w swej wielkiej pokorze prosiły Boga, aby te ich chwalebne<br />
znamiona nie były na zewnątrz widzialne. Przypisywanie im<br />
zatem chęci uchodzenia za świętych wskutek tych nadzwyczajnych<br />
znaków na ciele równa się spotwarzaniu prawdy historycznej i osób<br />
<strong>stygmaty</strong>zowanych. których Kościół czci publicznie na swych ołtarzach.<br />
Zapewne, bywają między chrześcijanami hypokryci i zarozumiali,<br />
bywają fałszywi dewoci, przybierający pozory świętości, ale<br />
nie masz takich pomiędzy świętymi kanonizowanymi.<br />
Niemniej błędne jest także przekonanie, że stygmata były zawsze<br />
na jeden sposób otrzymywane i noszone. Przeciwnie, pomiędzy<br />
stygmatami świętych ogromna zachodzi różnica. Blizna np. na boku,<br />
u jednych bywa na prawym, u innych na lewym; stygmata na nogach,<br />
raz pozwalają przypuszczać, że obie stopy — jedna na drugą<br />
założone — jednym gwoździem były przeszyte, drugi raz znowu, że<br />
były przeszyte każda oddzielnie.<br />
Zresztą, blizny osób <strong>stygmaty</strong>zowanych miewały bardzo rozmaite<br />
kształty i nie zawsze bywały w jednakowej ilości. To jedno<br />
tylko mają wspólne, że wszystkie przypominają jakiś szczegół z męki<br />
Chrystusa Pana: co zresztą jest bardzo naturalne, bo na tern właśnie<br />
podobieństwie z męką Chrystusa polega całe znaczenie stygmatów.
694 FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Stygmata św. Fr.)<br />
Zachodzi teraz pytanie, czy tworzenie się blizn na ciele można<br />
wytłómacżyć przez działanie wyobraźni Dla większej jasnos'ci, zamiast<br />
jednego powtarzamy dwa pytania: 1° czy wyobraźnia jest<br />
zdolna wytworzyć blizny 2° czy może wyobraźnia takie wyciskać<br />
stygmata, jakie widziano u św. Franciszka<br />
A. Maury odpowiedział tylko na pierwsze pytanie, — i naszem<br />
zdaniem, w sposób zanadto mało naukowy. Opiera się on w tej<br />
swojej odpowiedzi na fakcie, że widuje się często zranienie tam,<br />
gdzie się w sennem marzeniu wyobrażało sobie, jakoby się je otrzymało.<br />
Ale Maury źle to zjawisko tłómaczy. Któż nie widzi, że<br />
w tym wypadku zarówno jak iw innych temu podobnych sen był<br />
właśnie skutkiem uprzedniego zranienia, a nie przeciwnie, nie zranienie<br />
było przygotowane lub wywołane przez senna wyobraźnię.<br />
Kiedy zasypiam z zaciśniętem gardłem^ śni mi się, że mnie dusza.<br />
Można wprawdzie śnić, że się cierpi w zdrowej części organizmu,<br />
i tym sposobem zaciągnąć chorobę imaginacyjną. Wyobraźnia<br />
u niektórych chorobliwych i nerwowych osób ma nawet wielki wpływ<br />
na cały organizm; ale wątpić można, aby ona wywoływała blizny<br />
o pewnych określonych kształtach przez sam fakt, że chory je sobie<br />
wyobraża. Maury nie daje na to żadnego przykładu. W ostatnich<br />
czasach u niektórych hypnotyzowanych mediów, otrzymywano przez<br />
zwykłą suggestyę pewien rodzaj krwotoku, i następnie spostrzegano<br />
bardzo łagodne blizny na odnośnej części ciała. Dr Bernheim, który<br />
sam napróżno usiłował wywoływać te zjawiska <strong>stygmaty</strong>zacyi (De<br />
la Suggestion, I p. cli. V), przytacza ich jednak zaledwie parę wypadków<br />
i porównywa takowe. Ale te jego przykłady są niesłychanie<br />
rzadkie, i w istocie bywają niekiedy takie zjawiska u somnambulików<br />
i hypnotyków, a i tu jeszcze ich wyobraźni trzeba zazwyczaj<br />
pomagać zewnętrznymi środkami. (Ob. art. Hypnotyzm).<br />
Pozostaje odpowiedzieć na drugie pytanie: czy powyższym sposobem<br />
można wytłómacżyć stygmata św. Franciszka<br />
W odpowiedzi na to pytanie dosłownie przetłómaczymy wyrazy<br />
Benedykta XIV, zamieszczone w jego dziele, podającem zasady<br />
przez Kościół praktykowane przy roztrząsaniu cudownych wydarzeń.<br />
(De Canonis. Uh. IV, p. 1, c. 33, JTs 19)'.<br />
Przypomniawszy na początku, że Petrarka i Pomponiusz wypowiadali<br />
toż samo przekonanie o stygmatach, któreśmy widzieli w pismach<br />
A. Maury'ego, papież wskazuje wielu pisarzy, utrzymujących,<br />
że te stygmata miały cechę cudowności, i przyswaja sobie następujące<br />
słowa Bartłomieja z Pizy, piszącego - w r. 1385 (De Conformitate<br />
vitae B. Francisci ad vitam D. N. J. Ch.): „że wyciśnięcie stygmatów<br />
jest cudem boskim, i że nie da się wytłómacżyć przyczynami<br />
naturalnemi: sztuką lub wyobraźnią, uzna bez trudności każdy, gdy<br />
rozważy kształty stygmatów na nogach i na rękach; albowiem na<br />
rękach i na nogach świętego (Franciszka) utworzyły się gwoździe<br />
z nerwów czy też z ciała. Te gwoździe miały główkę odporną,<br />
szeroką i spłaszczoną, ostrze ich wychodziło na zewnątrz po odwrotnej<br />
stronie rąk i nóg, i zakrzywiało się w taki sposób, że można<br />
było włożyć palec w zakręt, utworzony przez ich zgięcie, a brat<br />
Bonawentura, biskup Albano i kardynał świętego rzymskiego Kościoła<br />
powiada, że o tern dowiedział się od świadków, którzy widzieli<br />
i dotykali te narośle, i którzy je stwierdzili przysięgą. Przy-
FRANCISZEK Z ASSYŻU. (Sygmata ko. Fr.) 695<br />
puśćmy na chwilę, że jakaś siła naturalna, lub wyobraźnia ma moc<br />
otworzenia tkanek ciała, jakkolwiek-byśmy ją, sztucznymi środkami<br />
wspomagali, ona przecież nigdy z kości i materyi nerwów nie zdołałaby<br />
utworzyć gwoździ takiego kształtu i takiej trwałości.... Dla<br />
tych samych powodów i rana na boku w takiej formie, jaką miała,<br />
nie mogła powstać naturalnym skutkiem przyczyny fizycznej, ani<br />
też z wyobraźni; nie mogłaby się również przez dwa lata utrzymywać<br />
bez żadnego zepsucia, jak się utrzymywała u św. Franciszka..."<br />
Niema nic do zmienienia w tej odpowiedzi, chociaż dano ją<br />
przed pięciuset laty. Odpowiedź ta stwierdza, że stygmata św.<br />
Franciszka były rzeczywiście cudowne. Zresztą, już to samo dowodzi<br />
prawdy naszego twierdzenia, że Maury i ci, co podzielają<br />
jego zdanie, żeby naturalnym sposobem wytłómaczyć sprawę cudownych<br />
stygmatów, musieli się uciekać albo do bezwzględnego zaprzeczenia,<br />
albo przynajmniej do przekształcenia najpewniej udowodnionych<br />
zeznań współczesnych świadków, i do przedstawienia<br />
tych wypadków w sposób z prawdą niezgodny, a ich teoryom z góry<br />
powziętym przychylny.<br />
Ob. O. Prokop Kap. Żywot św. Franc. 2 t. Kraków 1876. —<br />
Św. Franc, z Assyżu za życia i po śmierci, tłóm. przez J. S., "Warszawa<br />
1890.<br />
(J. M. A. Vacant).<br />
X. W. 8.