Choroba na cielesnoÅÄ Magdalena Wicherkiewicz - Atlas Sztuki
Choroba na cielesnoÅÄ Magdalena Wicherkiewicz - Atlas Sztuki
Choroba na cielesnoÅÄ Magdalena Wicherkiewicz - Atlas Sztuki
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
<strong>Choroba</strong> <strong>na</strong> cielesność<br />
Magdale<strong>na</strong> <strong>Wicherkiewicz</strong>
Jesteśmy potencjalnym ścierwem. Gdy wchodzę do rzeźnika, zawsze myślę, że to dziwne, że to<br />
nie ja wiszę zamiast zwierzęcia <strong>na</strong> haku.<br />
Francis Bacon<br />
Jedną tylko mam wiarę, absolutną i pewną, która daje mi odblask wewnętrznej pogody: po<br />
śmierci nie ma nic.<br />
Andrzej Wróblewski<br />
(Z listu do żony, ok. 1953)<br />
Leżysz <strong>na</strong> podłodze... Jest zim<strong>na</strong>. Czujesz to?<br />
Surowy, zimny krajobraz. Skulony, boisz się podnieść głowę, by spojrzeć <strong>na</strong> bezkres bieli.<br />
Gdzie jesteś? Drżysz? Z zim<strong>na</strong>? Ze strachu?<br />
Skóra jest chropowata i szorstka, ale miejscami miękka i delikat<strong>na</strong>.<br />
Sucha i wilgot<strong>na</strong>. Pachniesz. Oddychasz. Przełykasz śIinę. Wydzielasz spermę. Krwawisz...<br />
Jesteś.<br />
Moż<strong>na</strong> powiedzieć, że motywem obrazów Rafała Sobiczewskiego jest<br />
ciało.<br />
Ciało... Nazbyt oczywiste i realne, by o nim mówić otwarcie i wprost. Przecież już wszystko<br />
zostało powiedziane, <strong>na</strong>malowane, sfotografowane. Cóż jeszcze moż<strong>na</strong> dodać? Ciało... Naturalne.<br />
Biologiczne. Jest z <strong>na</strong>mi (lub: <strong>na</strong>mi) od zawsze. No właśnie: czy jesteśmy ciałem, czy<br />
duchem? Jednocześnie ciało jest obsesją współczesnej kultury. Stało się przedmiotem. Przedmiotem<br />
w <strong>na</strong>szych rękach. Stało się środkiem do <strong>na</strong>szych małych pragnień i rozkoszy. Wierzymy,<br />
że możliwe jest jego kształtowanie. Wykorzystując dostępne możliwości - ulepszamy<br />
je, dążymy do osiągnięcia jakiegoś wyimaginowanego, fizycznego ideału. Z każdym dniem <strong>na</strong>uka<br />
daje <strong>na</strong>m ku temu coraz więcej sposobów, ale z drugiej strony - ciało wciąż się wymyka.<br />
miarę jak próbujemy je okiełz<strong>na</strong>ć, umieścić w ryzach <strong>na</strong>szych wyobrażeń i możliwości, ono pozostaje<br />
nieuchwytne i ujawnia coraz to nowe przestrzenie nie poddające się <strong>na</strong>szej interwencji.<br />
Choroby, zagrożenia, nieciągłości, wątpliwości. Jest jeszcze wstyd. Że nie panujemy do końca<br />
<strong>na</strong>d wszystkimi mimowoInymi odruchami, krążeniem płynów ustrojowych, chorobą, pragnieniami.<br />
Że nie jesteśmy tymi, którymi chcielibyśmy być. Ta fizyczność dotyka <strong>na</strong>s i odpycha.<br />
Rozszerzamy doz<strong>na</strong>nia “niecielesne”, dajemy ponieść się elektronicznym rozszerzeniom. Transcendujemy<br />
siebie w wirtualność, tak, jakbyśmy chcieli zapomnieć o bolesnym i realnyrn fakcie<br />
<strong>na</strong>szej egzystencji. Ciało po prostu jest. Z każdą minutą wyraźniej uświadamia <strong>na</strong>m ten fakt<br />
i domaga się zaz<strong>na</strong>czenia swojej obecności. Tu i teraz. Za chwilę będzie bowiem inne.<br />
Czy przestrzeń więzi cię, czy daje bezpieczeństwo? Twoja skóra jest delikat<strong>na</strong>, niemal<br />
przeźroczysta. Widzisz błekitne i czerwone nitki żył? Dlaczego się chowasz? Czy mogę spojrzeć<br />
ci w oczy?<br />
Rafał Sobiczewski zmaga się z pytaniem o cielesność, choć pewnie on sam zaprzeczyłby temu.<br />
Cielesność jego obrazów nie jest zmysłowa, jest raczej mięs<strong>na</strong> i fizycz<strong>na</strong>. Potwierdza <strong>na</strong>sze fizyczne<br />
istnienie. Tu i teraz. Rozpięte między <strong>na</strong>rodzi<strong>na</strong>mi i śmiercią. Bo po śmierci nie ma nic...<br />
Z każdym obrazem postacie Rafała Sobiczewskiego stają się coraz bardziej cielesne, okreśIone,<br />
ciężkie, fizyczne, <strong>na</strong>macalne. Jakby autor “skanował je”, prześwietlał kawałek po kawałku,<br />
próbując uchwycić ślad życia. Dla określenia charakteru jego malarstwa kluczowa wydaje się być<br />
relacja między ciałem a przestrzenią. We wcześniejszych obrazach postacie były jakby bardziej<br />
2
linearne, szkieletowate, przypomi<strong>na</strong>ły rodzaj konstrukcji, pozbawionej cielesnego wypełnienia.<br />
Jakby niepewne, kurczowo trzymając się przestrzeni, próbowały potwierdzać swoje istnienie.<br />
Charakteryzując tamte obrazy, Rafał Sobiczewski pisał, że “pokazuje człowieka jako<br />
względność”, że “przestrzeń wynika z ciała i więzi je”. Teraz postacie istnieją samodzielnie,<br />
świadome swojej istoty lub raczej nie tyle okreśIają się wobec przestrzeni, co wchodzą z nią<br />
w równoprawną relację. Jed<strong>na</strong>k nie jest to wymia<strong>na</strong> oparta <strong>na</strong> harmonijnym współistnieniu,<br />
to walka dwóch sił, konflikt, powodujący deformacje, spustoszenia po obu stro<strong>na</strong>ch. Postać<br />
reaguje <strong>na</strong> przestrzeń, pod jej wpływem przybiera określoną pozycję, przestrzeń <strong>na</strong>tomiast - deformuje<br />
ciało, przydzielając mu zamknięte miejsce, w którym ono powinno przebywać. Postacie<br />
w obrazach Rafała Sobiczewskiego przedstawione są <strong>na</strong>jczęściej skulone, w pozycji embrio<strong>na</strong>lnej,<br />
pierwotnej, <strong>na</strong>turalnej. Tak jakby w zagrożeniu, w tej pozycji szukały poczucia bezpieczeństwa.<br />
Wydają się pozostawać w stanie uśpienia, letargu. Pomiędzy życiem a śmiercią. Nie <strong>na</strong>rodziły<br />
się jeszcze? Czy już nie żyją? To “pomiędzy” - niepokoi. Figury są samotne, przedstawione<br />
pojedynczo, co wzmaga jeszcze poczucie zagrożenia. Nawet w przypadku dyptyku, każda<br />
z części przedstawiających jedną postać istnieje samoistnie, relacja pomiędzy nimi jest bardzo<br />
subtel<strong>na</strong> i niejednoz<strong>na</strong>cz<strong>na</strong>. Musi być między nimi odległość, przerwa, szczeli<strong>na</strong>, by nie czynić<br />
tej relacji zbyt bliskiej, jawnej i oczywistej. Potrzebny jest dystans. Figury istnieją oddzielnie, nie<br />
komunikują się między sobą. Żyją samotnie, skupione <strong>na</strong> własnej egzystencji.<br />
Zapadasz się w cielesność. Czerwień. Mięsność. Pulsowanie płynów. Drżenie mięśni. Czy to<br />
o<strong>na</strong> cię wciąga, czy ty chcesz się w niej pogrążyć? Czy to cielesność mną kieruje, czy umysł?<br />
Są razem czy osobno?<br />
Cielesność obrazów Rafała Sobiczewskiego ma jeszcze jeden aspekt, związany z samą ich<br />
materią. O<strong>na</strong> <strong>na</strong>rzuca się <strong>na</strong>m od pierwszego kontaktu z nimi. Ich duży format i żywa konkretność<br />
farby wzmagają materialność doświadczenia. Musimy te obrazy fizycznie oglądać. Stanąć<br />
z nimi twarzą w twarz. Zostać z nimi sam <strong>na</strong> sam. Poczuć ich ciężar, rozmiar, formę i kolor.<br />
Musimy doświadczyć ich fizycznie, jakby wbrew elektronicznej dostępności większości wizerunków.<br />
Nie są to obrazy “on demand”. To one wymagają. Wymagają pewnego wysiłku, by do<br />
nich dotrzeć, by zostać przez nie wchłoniętym. Wymagają refleksji. Nie są to obrazy “wygodne<br />
jak fotel”, dające przede wszystkim wrażenia estetyczne. Przebywanie z nimi jest trudne, by nie<br />
powiedzieć: bolesne. Zmusza do wniknięcia w głąb obrazu. W głąb siebie. Nie tylko tematyka<br />
obrazów wywołuje ten specyficzny ból, również ich forma. Asymetria kompozycji, też “niewygod<strong>na</strong>”,<br />
“dręcząca”; podobnie jak minimalizm środków. Postacie umieszczone w pustej abstrakcyjnej<br />
przestrzeni lub w miejscu wyz<strong>na</strong>czonym jedynie liniami tworzącymi coś <strong>na</strong> kształt<br />
klatki, by nie sugerować niczego, by wykluczyć wszelki sentymentalizm. Poza tym nie ma nic...<br />
Malowanie jest długą drogą materializacji, a<strong>na</strong>logicznie.<br />
Gdzie kończy się moje ciało? Z końcem paznokcia? Czy rozpościera się <strong>na</strong> szerokość moich<br />
ramion? Czy gdy je opuszczę, to już mnie tam nie ma? Czy ciałem zakreślam moją przestrzeń,<br />
czy też o<strong>na</strong> wyz<strong>na</strong>cza moje granice? Trzymam się tej wyimaginowanej przestrzeni, by nie<br />
doświadczyć bieli niebytu... boję się.<br />
Jest w malarstwie Rafała Sobiczewskiego coś, trudnego, co powoduje, że odczuwamy rodzaj<br />
nieznośnej udręki, bolesną autentyczność malarskiego gestu i myśli. Oglądanie jego obrazów<br />
sprawia ból niemal fizycznie odczuwalny, udreczenie, choć zarazem odczuwamy cień specy-<br />
3
ficznej czułości wobec przedstawianych postaci. Tak, jak gdybyśmy doświadczali niemal fizycznego<br />
zmagania się autora ze swoją wizją. Na powierzchni obrazu widoczne są liczne przemalowania,<br />
zmiany formy i struktury. Tak, jakby warstwowość materii malarskiej była zapisem<br />
strumienia świadomości, dokumentacjq myśli i jej malarskiej materializacji. Oglądając te obrazy,<br />
dokonujemy archeologicznej odkrywki: warstwa po warstwie ściągamy przemalowania, próbując<br />
odkryć to, co skrywa się pod powierzchnią. Labirynt myśli, zmagań i wątpliwości. Jak lekcja<br />
a<strong>na</strong>tomii: zdejmowanie kolejnych warstw <strong>na</strong>skórka, by dotrzeć do żywego mięsa. Cielesności<br />
samej. Malarstwo Sobiczewskiego ma coś z improwizacji, jakby było pr6bą, ćwiczeniem, nigdy<br />
nie osiągając ostatecznej dosko<strong>na</strong>łości. Jest w tym działaniu dążenie do pewnej zamierzonej<br />
niezgrabności czy nieudolności, do deformacji, która zbliża się do groteski: “Wszystko, cokolwiek<br />
przybiera ciało - idea, byt, obojętne co - staje się groteskowe. Doko<strong>na</strong>nie niesie frustrację”,<br />
by powtórzyć za Cioranem.<br />
Co jest po drugiej stronie? Cisza? Ciemność? Milczenie? Nicość? Kiedy zapadniesz się w pustkę,<br />
przestaniesz cierpieć?<br />
Wydaje się, że autor stawia z<strong>na</strong>k równości między cielesnym a duchowym aspektem istnienia.<br />
To jedność. To jedy<strong>na</strong> perspektywa <strong>na</strong>szej egzystencji. Jak w ikonie, która będąc materializacją,<br />
jest jednocześnie odsłonięciem uniwersalnego. Wrażenie egzystencjalnej udręki, rozpaczy,<br />
cierpienia i samotności, której kres przyniesie śmierć. Kierkegaardowska ,”choroba <strong>na</strong> śmierć”,<br />
chciałoby się powiedzieć. Celem jest jed<strong>na</strong>k nie to, byśmy odczuli bezmiar własnej udręki, co <strong>na</strong><br />
chwilę <strong>na</strong>myślili się, oderwali się od rzeczywistości, która <strong>na</strong>s otacza. Odczuli fizycznie ciężar<br />
istnienia, kształt myśli, skupili się <strong>na</strong> sobie. Tu. Teraz. Na chwilę. Jesteśmy.<br />
Czujesz ból? Mogę usiąść przy tobie? Pomóż mi. Podaj mi rękę - będę wiedział, gdzie się<br />
kończę...<br />
Magdale<strong>na</strong> <strong>Wicherkiewicz</strong>, historyk sztuki, kurator wystaw, autor artykułów o sztuce współczesnej,<br />
współpracuje z kwartalnikiem EXIT oraz Królikarnią.<br />
4