Antropologia kultury - sam sobie
Antropologia kultury - sam sobie
Antropologia kultury - sam sobie
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Karolina Kozmana, IKP UW<br />
Lubię, więc jestem. Kreowanie osobowości klikaniem<br />
Facebook to serwis społecznościowy, czyli taki serwis, w którym zrzeszeni<br />
w społeczność użytkownicy mogą między innymi zawierać znajomości, tworzyć grupy,<br />
wymieniać się wiadomościami, udostępniać <strong>sobie</strong> nawzajem zdjęcia, filmy, linki. Jest on<br />
jednak tak popularny, że staje się czymś więcej niż zwykły serwis społecznościowy. Jak<br />
dowiadujemy się ze statystyk udostępnianych przez Facebook, zrzesza on już ponad 500<br />
milionów ludzi na całym świecie 1 . Ogromne rozpowszechnienie Facebooka czyni go<br />
zjawiskiem stale obecnym w świadomości użytkowników Internetu, wywierającym na nich<br />
duży wpływ. Zwłaszcza dla młodzieży stał się stałym, zwyczajnym aspektem życia, niejako<br />
nową rolą społeczną. Naturalne staje się proszenie nowo poznanej osoby, z którą chciałoby<br />
się potem skontaktować, o nazwisko, a nie numer telefonu czy gadu-gadu, gdyż to Facebook<br />
jest przez coraz więcej młodych osób uznawany za główny komunikator internetowy<br />
i swoistą bazę danych (co sugeruje <strong>sam</strong>a nazwa, budząca skojarzenia z książką telefoniczną –<br />
phone book). Młody człowiek, poznając swojego rówieśnika, nie pyta, czy ta osoba ma konto<br />
na Facebooku. Dopiero niemożność odnalezienia jej w serwisie wywołuje zdziwienie.<br />
Popularne jest przekonanie, z które <strong>sam</strong>a spotykałam często w rozmowach internetowych,<br />
a ostatnio usłyszałam na ulicy: „Kiedy nie masz Facebooka to nie istniejesz”. Konto na<br />
Facebooku jest postrzegane przez młodych ludzi jako integralny element jednostki.<br />
Facebooka odróżnia więc od innych ogólnych (czyli nie wyspecjalizowanych<br />
w konkretnej grupie użytkowników) serwisów społecznościowych to, że nie tylko się go ma,<br />
ale przede wszystkim s i ę n a n i m j e s t. W przypadku młodych osób nie należy mówić<br />
o posiadaniu konta na Facebooku. Sugerowałoby to założenie i utrzymywanie takiego konta –<br />
pewien wybór, działanie, formę aktywności. Tymczasem dla młodzieży naturalne jest<br />
egzystowanie w planie realnym i wirtualnym, z których jeden jest przedłużeniem,<br />
dopełnieniem drugiego. Istnienie w świecie wirtualnym pociąga za sobą to, co w realnym,<br />
czyli nie tylko działanie, wypowiadanie się, komunikację, odgrywanie ról, lecz również<br />
posiadanie różnie wyrażanej toż<strong>sam</strong>ości i przekazywanego innym wizerunku. Innymi słowy,<br />
użytkownik Facebooka nie może uniknąć zawarcia tam (czy może stworzenia) jakiegoś „ja”.<br />
1 http://www.facebook.com/press/info.php?statistics<br />
1
Takie „ja” wyrażać się będzie przez aktywność użytkownika, ale jego bardziej<br />
stabilnym obrazem jest profil. Zawiera on następujące rubryki: miejsce zamieszkania, miasto<br />
rodzinne, płeć, data urodzenia, orientacja, języki, o mnie, wykształcenie i praca, religia,<br />
poglądy polityczne, inspirujący mnie ludzie, ulubione cytaty, sztuka i rozrywka (muzyka,<br />
książki, filmy, telewizja, gry), sport, ulubione zajęcia i zainteresowania, inne.<br />
Różnorodność i duża liczba rubryk nie oznacza bynajmniej, że użytkownicy Facebooka<br />
skłonni są do pisania o <strong>sobie</strong>. Własny tekst można zawrzeć tylko w dwóch rubrykach:<br />
„o mnie” i „ulubione cytaty”. Płeć, datę urodzenia i orientację wystarczy zaznaczyć. Resztę<br />
rubryk wypełnia się stronami o różnych tytułach, poprzez kliknięcie na stronie<br />
symbolizowanego przez uniesiony kciuk przycisku „Lubię to!” - wówczas strona<br />
automatycznie pojawia się na profilu użytkownika.<br />
Co to są strony „Lubię to!” i czym jest lajkowanie?<br />
Akt kliknięcia „Lubię to!” nazywa się lajkowaniem i jego waga jest większa, niż <strong>sam</strong>o<br />
posiadanie danej strony na swoim profilu. Rzadko kiedy bowiem użytkownicy oglądają swoje<br />
profile (często czynią to tylko przy zawieraniu znajomości), natomiast codziennie natykają się<br />
na „Aktualności”, w których jest zawarta wszelka facebookowa aktywność znajomych danej<br />
osoby. W formularzu, o którego wypełnienie poprosiłam moich znajomych na Facebooku, na<br />
pytanie „Jak natrafiasz na strony, które lajkujesz?” najczęstszą odpowiedzią było „Pojawiają<br />
się w aktualnościach znajomych” (wybór dwudziestu spośród dwudziestu ośmiu<br />
ankietowanych). Termin „lajkowanie” oznaczałby więc formę aktywności (równoznaczną<br />
z zamieszczeniem postu czy zdjęcia, bo tak <strong>sam</strong>o pojawiającą się w „Aktualnościach”), która<br />
wiąże się jednocześnie z internalizacją strony poprzez zamieszczenie na swoim profilu, jak<br />
i z eksternalizacją, poprzez obligatoryjną promocję strony wśród znajomych. Samo powstanie<br />
neologizmu „lajkować” informuje, jak popularna stała się ta facebookowa działalność.<br />
Opcja „Lubię to!” pojawiła się na Facebooku w lutym 2009 (tak informuje centrum<br />
prasowe tej firmy 2 ), <strong>sam</strong> serwis zaś działa od lutego 2004 (polska wersja językowa działa od<br />
maja 2008). Początkowo lubiło się posty, komentarze, zdjęcia i linki znajomych, następnie<br />
strony, ale nie były one widoczne na profilu. Były za to widoczne grupy. Dołączenie do danej<br />
grupy wagą i znaczeniem odpowiadało obecnemu zlajkowaniu strony. Grupy dzieliły się na<br />
kategorie, wyznaczane przez ich charakter i cel istnienia. Były i są nadal grupy tworzone<br />
w konkretnym, realnym celu, których tytuł i treść są traktowane na poważnie (jak na przykład<br />
2 http://www.facebook.com/press/info.php?timeline<br />
2
istniejąca obecnie grupa „IKP UW, rocznik 2010-2013”, której celem jest integracja<br />
i wymiana informacji), a także grupy rozmyślnie utworzone jako żart, prowokacja (taki<br />
wybitnie ludyczny wydźwięk ma grupa „Smok Stefan to straszna cipa” sugerująca pogardliwy<br />
stosunek jej członków do irytująco nudnego bohatera kreskówki z ekranów warszawskiego<br />
metra). Użytkownicy Facebooka nauczyli się wyrażać siebie poprzez przynależność do wielu<br />
różnych grup. Było to uzasadnione, gdyż dobrowolne przyłączenie się do w realnym życiu do<br />
pewnej grupy oznacza akceptację, a nawet afirmację wyznawanych przez nią wartości. Potem<br />
jednak informacja o grupach, do których należy dana osoba, znikła z jej profilu. Okazało się<br />
to ciosem dla użytkowników, którzy chcieli, by ich wyrażanie siebie poprzez grupy było<br />
widoczne dla innych. Remedium okazały się strony, ponieważ po kliknięciu „Lubię to!”<br />
pokazywały się w profilu facebookowicza. Strony przestały więc odpowiadać tylko<br />
instytucjom, organizacjom, firmom, zespołom, programom telewizyjnym, książkom itp., ale<br />
miały teraz za zadanie być nośnikiem treści, które użytkownik Facebooka chciał przekazać<br />
innym użytkownikom oglądającym jego profil lub czytającym o nim w „Aktualnościach”.<br />
Powstały strony o tytułach dokładnie takich <strong>sam</strong>ych, jak przebrzmiałe grupy. Forma<br />
aktywności, jaką jest klikanie „Lubię to!”, zaczęła cieszyć się popularnością i nie tylko<br />
odpowiadała oczekiwaniom użytkowników, lecz wychodziła im naprzeciw, dzięki profuzji<br />
stron, z których każdy mógł wybrać coś dla siebie. Strony rodziły strony poprzez odniesienia<br />
do innych stron, odpowiedź na nie, polemikę z nimi i zdumiewały swoją pomysłowością,<br />
a lubienie ich stało się dobrą zabawą i zyskało miano odrębnej działalności (lajkowania).<br />
Doszło do tego, że niektórzy użytkownicy mają na swoim profilu kilkaset zlajkowanych stron<br />
(wśród moich znajomych rekordzistka ma ich około 1100). Przede wszystkim dla takich osób<br />
powstały autonomiczne strony internetowe, dostarczające materiału do „zlubienia”. Lubieto.net<br />
informuje: „Teraz możesz lubić to co chcesz, nie tylko to, co lubią Twoi znajomi!”, zaś<br />
hasłem lajkem.pl jest „Jak ja lubię lubić”. Na tych portalach nie lajkuje się stron, tylko <strong>sam</strong>e<br />
zdania, których co prawda nie odnajdujemy potem w profilu, ale jak wszelka aktywność na<br />
Facebooku, są widoczne dla znajomych w „Aktualnościach”. Jest to jednak zjawisko wtórne<br />
w stosunku do lajkowania stron facebookowych, które jest przedmiotem mojej pracy.<br />
Facebookowe strony dzielą na wiele kategorii, między innymi.: muzyka, film, książki,<br />
telewizja, rozrywka, poglądy polityczne i religijne, osoba publiczna, bohater fikcyjny,<br />
organizacja, społeczność, produkt/usługa, biznes lokalny, firma, rasa zwierzęcia, strona<br />
internetowa, miasto, organizacja pozarządowa, restauracja/ kawiarnia. Kategorie te nie są<br />
sztywno traktowane. Gdyby miało być inaczej, wiele stron nie mogłoby powstać, bo nie<br />
kwalifikowałyby się do jakiejkolwiek kategorii. W wielu wypadkach autorzy strony uważają<br />
3
przyporządkowanie jej danej kategorii za zabawę z konwencją (przykładem może być strona<br />
„Są takie chwile, w których człowiek przytuliłby się nawet do jeża.” jako biznes lokalny).<br />
Kiedy wchodzimy na daną stronę, widzimy jej tytuł, kategorię, do której została<br />
przypisana, lokalizację, podstawowe informacje, opis oraz „zainteresowania i rzeczy, które<br />
lubię” - <strong>sam</strong>a strona też może lajkować poprzez swoich administratorów (twórców). Jeśli<br />
twórcą strony jest prywatna osoba, zwykle czyni to, by promować inne strony swoje lub<br />
znajomych. Strony firm mogą polecać inne firmy z tej <strong>sam</strong>ej sieci (np. „KFC Polska” lubi<br />
„KFC Česká republika”), a organizacje - strony o misji podobnej do ich własnej (np. „TAK<br />
dla Parady Równości w Warszawie” lubi „Miłość nie wyklucza”).<br />
Linki z boku tworzą coś na kształt spisu treści strony, zawierającego informacje,<br />
zdjęcia, dyskusje, wydarzenia i tablicę. Tablica jest żywą częścią strony, polem, na którym<br />
administrator i osoby, które lubią daną stronę zamieszczają wypowiedzi (posty), komentarze,<br />
linki, zdjęcia. Należy przy tym pamiętać, że zasadniczo strona nie jest grupą ani forum<br />
dyskusyjnym i jeśli można mówić o jakiejś formie uczestnictwa w stronie, to tylko<br />
o zlajkowaniu jej. Jeśli polubiliśmy (zlajkowaliśmy) daną stronę, posty zamieszczane przez<br />
jej administratora pojawiają się także na naszej osobistej tablicy, która jest częścią naszego<br />
profilu. W tym zawiera się pierwotny cel tworzenia stron na Facebooku: możliwość stałego<br />
docierania informacji ze strony do lubiących ją osób. Na przykład księgarnia i kawiarnia<br />
Tarabuk poprzez swoją Facebookową stronę może zamieścić na tablicach użytkowników taką<br />
wiadomość:<br />
W ten sposób strony należące do kategorii biznes lokalny, firma, organizacja,<br />
restauracja/kawiarnia, zespół itp. uzyskują bezpłatną przestrzeń reklamową. Nie zapominajmy<br />
także, że <strong>sam</strong>a obecność strony na czyimś profilu jest reklamą instytucji, która za nią stoi,<br />
ponieważ zlajkowane przez użytkownika strony ukazują się oczom osoby, która odwiedza<br />
profil lajkującego użytkownika, a <strong>sam</strong> fakt zlajkowania pojawia się w „Aktualnościach”<br />
widocznych przy każdym zalogowaniu na konto.<br />
Zagadnienie formy stron „Lubię to!”<br />
Język, którym pisane są nazwy stron, odpowiada językowi młodzieżowemu: jest<br />
potoczny, zwięzły, mało bogaty, często niedbały (brak polskich znaków, interpunkcji) i dąży<br />
4
do ludyczności. Głównym wyrazem tego dążenia jest bardzo duża reprezentatywność<br />
wulgaryzmów, których funkcją najczęściej nie jest wyrażenie negatywnych uczuć czy<br />
obrażenie kogoś lub czegoś, ale wywołanie wrażenia poufałości i zabawy (np. „Co mnie<br />
kurwa podkusiło”, „W dupach się nam kurwa od tego dobrobytu poprzewracało”).<br />
Wulgaryzmy odgrywają ważną rolę w stronach o pokładzie emocjonalnym – mają za zadanie<br />
„odciążyć” temat, gdyż w młodzieżowej kulturze internautów tzw. smęcenie jest nie do<br />
przyjęcia i kojarzy się z pogardzaną subkulturą emo. Przykłady takich stron to: „Mam<br />
wyjebane, chociaz pęka mi serce”, „Kiedyś kochałem się w tobie na zabój, ale teraz<br />
spierdalaj”, „Chcę Cię przytulić, ale kurwa mieszkasz za daleko”. Zlajkowanie ich sugeruje<br />
traktowanie teoretycznie poważnych spraw uczuciowych wcale nie na poważnie, z dystansem<br />
i ironią, co jest wartościowane pozytywnie w przeciwieństwie do zbytniej wrażliwości.<br />
Niekiedy twórca strony chce poprzez język użyty w jej nazwie uzyskać efekt nie tylko<br />
zabawny, ale i oryginalny i dlatego używa języka bardziej formalnego, wymyślnego,<br />
bogatego, zwłaszcza gdy temat jest trywialny bądź dotyczy czegoś śmiesznego lub<br />
wulgarnego: „Twoje indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efemeryczne”,<br />
" - najbardziej uniwersalny przymiotnik o znaczeniu negatywnym”, „Ogólnie<br />
najebać się lubię, jakkolwiek trywialne by to nie było.” . Jest to już jednak rodzaj stylizacji,<br />
gdyż użycie języka nie jest naturalne, a ma wywołać nietypowe wrażenie.<br />
Nazwy stron podlegają różnym stylizacjom: na język używany w pewnych<br />
środowiskach i subkulturach („Na bogato” – imituje mentalność wioskową, „Bo mnie kurwa<br />
stać”- światopogląd nowobogackich, „Masz jakiś problem?” to hasło kojarzone<br />
z dresiarzami), filmach („-I co, są bunkry? - Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście.” – cytat<br />
z filmu „Poranek kojota”), reklamach („Może to jej urok, może to photoshop”, „-Panie<br />
profesorze, może Stoperan? -A po co? -Bo chyba pana posrało z tym kolokwium.”).<br />
Ciekawym zjawiskiem jest też stylizacja stron na inne strony, których wyjątkowa popularność<br />
stała się impulsem do tworzenia ich wersji alternatywnych. Poniżej przykłady stron<br />
wyjściowych i ich przeróbek:<br />
a) „ - A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść.? - spytał Krzyś, ściskając Misiową<br />
łapkę. - Co wtedy.? - Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu <strong>sobie</strong> i na<br />
Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”<br />
„ - A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - Pij nie pierdol.”<br />
„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść.? - To spierdalaj.!”<br />
Warto zauważyć, że mamy to do czynienia ze zmianą wydźwięku strony z patetycznego<br />
i wzruszającego na ironiczny i zabawnie wulgarny.<br />
5
) „Kiedy odmawiasz swemu facetowi seksu to gdzieś na świecie płacze panda”<br />
„Kiedy wykładowca odmawia studentowi 3 lub zalki, gdzieś na świecie płacze<br />
panda i umiera kotek.”<br />
„Kiedy odmawiasz <strong>sobie</strong> płaczu, gdzieś na świecie panda uprawia seks z twoją<br />
dziewczyną.”<br />
„Kiedy odmawiasz swojej pandzie płaczu, gdzieś na seksie świeci chłopak.”<br />
„Kiedy zakładasz kolejną stronę o pandach, seksie i dziewczynach, gdzieś na<br />
świecie kogoś strzela chuj.”<br />
W tym wypadku zmiana sensu zdania wydaje się odpowiedzią na sytuację, w której<br />
popularność strony sprawiła, że niebanalność jej nazwy przestała być odczuwana jako świeża,<br />
a zaczęła irytować użytkowników (dobitnym wyrazem tego jest ostatnia przywołana strona).<br />
Tworzenie nowych wersji popularnych stron jest świadczy o aktywnym i twórczej<br />
postawie użytkowników lajkujących – nie ograniczają się oni do klikania „Lubię to!”, ale<br />
inspirują się polubionymi stronami. Można zaryzykować stwierdzenie, że zjawisko to wpisuje<br />
się w teorię długiego ogona <strong>kultury</strong>.<br />
Pod względem budowy i formy gramatycznej można wyróżnić przede wszystkim:<br />
a) Strony, których nazwą jest równoważnik zdania w postaci:<br />
jednego wyrazu np. „Koty”, „Herbata”, „Siatkówka”, „Erotomania”,<br />
„Mamtowdupizm”, „Sarkazm”;<br />
nazwy własnej, np. „American Beauty”, „Claude Lévi-Strauss”, „Nutella”,<br />
„Goethe-Institut Warschau”, „Kazimierz Dolny”, „Czuły Barbarzyńca”;<br />
rzeczownika odczasownikowego, np. „Chodzenie po górach”, „Rzucanie<br />
dolarami w mokre od szampana cycate dziwki”, „rzyganie panoramiczne”;<br />
oznajmienia, np. „Zawsze Kurwa Coś”, „Matura to SUKA!”, „Człowiek<br />
człowiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi”.<br />
b) Strony, których nazwą jest zdanie zawierające czasownik:<br />
w pierwszej o<strong>sobie</strong> liczby pojedynczej, np. „Nie mogę się wyspać, bo siedzę do<br />
późna nie wiadomo po co”, „jestem smutny nic nie robię”;<br />
w pierwszej o<strong>sobie</strong> liczby mnogiej, np.: „równo nas pokurwiło z tą filologią!”,<br />
„Jesteśmy cholernie brzydcy, nikt nas nie kocha i wódka się kończy”;<br />
w drugiej o<strong>sobie</strong> liczby pojedynczej, np. „rzuć wszystko i chodź się całować!”,<br />
„bądź eko”.<br />
6
Strony o nazwach w postaci równoważnika zdania wydają się podstawowe<br />
i najprostsze, a ich zlajkowanie zdaje się czymś zwyczajnym. Można przecież lubić koty,<br />
jakąś kawiarnię, książkę, osobistość, uprawianie jakiejś czynności. Trudniej zaakceptować<br />
polubienie strony „Zawsze Kurwa Coś” czy „rzuć wszystko i wyjedź ze mną na kraniec<br />
świata!”. Problem tkwi w pogodzeniu formy „lubię” z formą nazwy stron: Lubię, że rzuć<br />
wszystko i wyjedź ze mną na kraniec świata? Lubię, że matura to suka? Nasuwa się wniosek,<br />
że formuła „lubię to!” nie oznacza lubienia, lecz jest dosłownym tłumaczeniem angielskiego<br />
„Like it!”. W niemieckiej wersji językowej „Like it!” przetłumaczono na „Gefällt mir!”, czyli<br />
„podoba mi się”. Po angielsku, kiedy coś nam się podoba, powiemy „I like it”, angielska<br />
definicja czasownika „like” to: „to find sb/sth pleasant, attractive or of a good enough<br />
standard” 3 , czyli „uważać, że coś jest przyjemne, atrakcyjne lub o odpowiednio wysokiej<br />
jakości”. Po polsku „lubić” to tyle, co „czuć do kogoś sympatię” bądź „znajdować w czymś<br />
przyjemność” 4 – oba te znaczenia nie będą określały stosunku użytkowników Facebooka do<br />
większości zlajkowanych przez nich stron. Zapewne z powodu tego, że czasownik „lubić” nie<br />
pasował jako określenie klikania „Lubię to!” , wymyślono czasownik „lajkować”. Lajkowanie<br />
to wyrażanie nie tylko „lubię to”, lecz raczej „zgadzam się!”, „podoba mi się!”, „fajne to!”.<br />
Symptomatyczna jest forma czasownika użytego w zdaniach będących nazwami stron.<br />
Zdecydowanie najwięcej jest czasowników odnoszących się do „ja”, a zaraz potem – do<br />
„my”. Lajkowanie stron z czasownikiem w liczbie mnogiej w nazwie sugeruje utoż<strong>sam</strong>ianie<br />
się z pewną społecznością wyznającą dany pogląd i jest echem facebookowych grup. Strony<br />
takie niosą w <strong>sobie</strong> misję integracyjną; klikając „Lubię to!” użytkownik staje się częścią<br />
jakiegoś wirtualnego „my”, nawiązuje z innymi użytkownikami więź opartą na jednym<br />
konkretnym podobieństwie. Co innego przywodzą na myśl strony, których nazwa zawiera<br />
czasownik w pierwszej o<strong>sobie</strong> liczby pojedynczej. Odwołują się one do „ja” – jedynego,<br />
wyjątkowego i indywidualnego podmiotu. Jednak paradoksalnie na indywidualizm<br />
w wyrażaniu siebie nie ma tu miejsca: stronę „Ja. nie jestem. wszyscy.” lubi około 27 tysięcy<br />
osób. Kiedy wczoraj polubiłam stronę „Rzuć wszystko i zostań pisarzem”, po kilkunastu<br />
minutach lubiło ją także dwóch moich znajomych. Jak już zwracałam uwagę, lajkowanie jest<br />
aktem eksternalizacji – informacja o polubieniu strony jest upubliczniana w „Aktualnościach”<br />
i tym <strong>sam</strong>ym staje się zachętą dla znajomych użytkownika, by polubili tę stronę.<br />
Facebookowicz musi być tego świadom i faktycznie jest, czemu daje wyraz strona „Grupy na<br />
facebooku uświadamiają mi, że nie jestem wyjątkowa” (potencjalna zmiana słowa „grupy” na<br />
3 Oxford Advanced Learner’s Dictionary, Oxford University Press 2005<br />
4 http://sjp.pwn.pl/szukaj/lubi%C4%87<br />
7
„strony” nie wydaje się mieć wpływu na treść). Na zadane przeze mnie w formularzu pytanie<br />
o stosunek do tego, że znajomi użytkownika lajkują stronę uprzednio przez niego polubioną,<br />
najwięcej, bo dwadzieścia na dwadzieścia osiem osób odpowiedziało „jest mi to obojętne”,<br />
a tylko dwóm osobom się to nie podobało (sześciu osobom podobała się taka sytuacja). Samo<br />
klikanie „Lubię to!” nie jest więc wyrażaniem swojej wyjątkowości, ale odnajdywaniem<br />
po kawałku w Internecie swojej rozproszonej i zdezintegrowanej osobowości, zobaczeniem<br />
swego „ja” zwielokrotnionego.<br />
Treść facebookowych stron<br />
To facebookowe „ja” lub „my” oglądamy jako mozaikę stron o bardzo różnych<br />
treściach. Z pozoru zlajkowane strony wydają się chaosem, można jednak odnaleźć wśród<br />
nich wzajemne powiązania i tematy, wokół których się ogniskują. Te słowa-klucze będą<br />
wyznaczały zainteresowania, potrzeby i wzorce lajkującej młodzieży. Poniżej propozycja<br />
kilku tematów, które w moim mniemaniu organizują przestrzeń facebookowych stron wraz<br />
z przykładami takich stron (porządek nie jest hierarchizujący):<br />
a) Sen<br />
„kocham swoje łożko!”<br />
„Nie mogę się wyspać, bo siedzę do późna nie wiadomo po co”<br />
„Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem się wyspać”<br />
„Moje łóżko jest zawsze bardziej wygodne rano niż wieczorem”<br />
„Jak wstaję rano to moim największym marzeniem jest pójść spać”<br />
„chce mi się spać, ale nie chce mi się iść spać”<br />
„Śpię - nie budzić, nie ruszać, w razie pożaru wynieść z łóżkiem”<br />
„PIERDOLE IDĘ SPAĆ.”<br />
„Kto rano wstaje, ten się gówno wyśpi.”<br />
„Noc nie jest od tego, żeby spać”<br />
Najpopularniejsze spośród stron o śnie są dwie najkrótsze, najdobitniejsze, czyli<br />
„kocham swoje łóżko!” (ok. 378 tysięcy osób lubiących) i „PIERDOLE IDĘ SPAĆ.” ( ok.<br />
221 tysięcy osób lubiących). W zasadzie streszczają one treść pozostałych, wyrażając<br />
uwielbienie dla snu i chęć wyspania się, która napotyka przeciwności. Pozytywny stosunek do<br />
spania daje się na Facebooku wyczytać zewsząd. Jedyną stroną, która temu przeczy, jest „Noc<br />
nie jest od tego, żeby spać”, ta jednak niesie podtekst erotyczny, a nie negację snu jako<br />
takiego.<br />
8
) Uczenie się<br />
„nie umiem się uczyć”<br />
„Zanim zacznę się uczyć... Nie! Pierdolę! Nie zacznę.”<br />
„Po co spać, skoro można się uczyć matematyki?”<br />
„rzuć wszystko i chodź uczyć się matmy”<br />
„Jak ja nie lubię się uczyć rzeczy które mnie nie interesują.”<br />
„Sesja jak zwykle zaskoczyła studentów”<br />
„Sesjo wypierdalaj !”<br />
„pouczę się rano”<br />
„Nie wyrabiam się z robotą, bo mam straszny zapierdol na fejsie”<br />
„Zamiast się uczyć siedzę na Fejsbuku!”<br />
„chuj z sesją… Fejs <strong>sam</strong> się nie sprawdzi!”<br />
Spośród tych stron największą popularnością cieszy się „pouczę się rano”, być może<br />
przez swoją lakoniczność, dobitność, trafność, uniwersalizm (zarówno studenci, jak<br />
i uczniowie, mogą ją uznać za prawdziwą). Wszystkie strony o nauce wyrażają niechęć do<br />
niej i często są próbą ujęcia lenistwa w formie żartu, najchętniej wulgarnego. Uczenie się jest<br />
więc problemem, ale nie poważnym, można na nie ponarzekać, ale będąc świadomym, że<br />
owo narzekanie jest oznaką zwykłego lenistwa. Jest to kolejny dowód na to, że<br />
facebookowicze cenią ironię i dystans, także do <strong>sam</strong>ego siebie.<br />
c) Mężczyźni i kobiety<br />
„To mężczyzna powinien starać się o kobietę, nie kobieta o mężczyznę.”<br />
„Mężczyzna powinien wiedzieć, kiedy zamknąć kobiece usta pocałunkiem.”<br />
„Mężczyzna ubierający się inaczej niż przeciętni faceci NIE JEST gejem.”<br />
„Lubię facetów w koszulach”<br />
„Mężczyźni kłamią, ale zabijają robaki. Nie lubię robaków.”<br />
„Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w trampkach, pożąda w szpilkach<br />
i ubóstwia na boso.”<br />
„Prawdziwy mężczyzna nie je miodu - on żuje pszczoły”<br />
„Prawdziwy mężczyzna otworzy piwo wszystkim co ma pod ręką”<br />
„prawdziwi mężczyźni umieją naprawić piec hutniczy i skonstruować<br />
internet”<br />
„Jeśli kobieta zachowuje się jakby miała Cię w dupie, to w zasadzie chuj wie<br />
co to znaczy”<br />
9
„Kobieta, która jęczy w nocy, nie warczy w dzień”<br />
„Kobieta to nie tylko cycki i dupa.”<br />
„Kobieta to nie tylko cycki i dupa. Wagina też jest ważna”<br />
„Cieszę się, że nie jestem kobietą, bo bym ze sobą nie wytrzymał”<br />
„Kobiety kłamią, ale mają piersi. Lubię piersi.”<br />
„Kobiety to <strong>sam</strong>e problemy, a z problemem najlepiej sie przespac”<br />
„Nie ufam czemuś co krwawi tydzień i nie zdycha”<br />
„Jestem kobietą i wiem czego chcę.”<br />
„Jestem kobietą i wiem czego chcę.”<br />
Strony o kobietach wyrażają głównie męski punkt widzenia – kobiety są<br />
niezrozumiałe, denerwujące, ale są też (a może przede wszystkim) obiektem seksualnym.<br />
Próba przeciwstawienia się fizycznemu rozumieniu kobiety spotyka się z ciętą ripostą<br />
(„wagina też jest ważna”). Same kobiety okazują się mieć do siebie dystans – stronę „Jestem<br />
kobietą i nie wiem, czego chcę” lubi około 19 tysięcy użytkowniczek, podczas gdy „Jestem<br />
kobietą i wiem, czego chcę” – tylko około 400.<br />
W stronach o mężczyznach uderza to, że są tworzone przez kobiety-idealistki,<br />
wierzące w istnienie wzorcowego okazu, „prawdziwego mężczyzny”. Zostaje to oczywiście<br />
wykpione w stronach polemicznych, najprawdopodobniej stworzonych przez mężczyzn.<br />
Kobiety zdają się nie zwracać uwagi na fizyczność mężczyzn, dają za to wyraz swojemu<br />
zainteresowaniu męskim strojem.<br />
„Mężczyźni kłamią, ale zabijają robaki. Nie lubię robaków.” to sarkastyczne<br />
wyrażenie poglądu na to, do czego kobiecie jest potrzebny mężczyzna. Komiczny efekt<br />
wywołuje zderzenie tego sarkazmu z odpowiedzią mężczyzn, jeszcze bardziej ciętą („Kobiety<br />
kłamią, ale mają piersi. Lubię piersi.”). Te dwie strony są dowodem na to, że lajkowanie to<br />
także rodzaj dialogu: kiedy mój znajomy polubi jakąś stronę, ja mogę polubić inną,<br />
polemiczną względem niej, lub nawet <strong>sam</strong>a taką utworzyć.<br />
d) Rzuć wszystko<br />
„rzuć wszystko i chodź się całować !”<br />
„rzuć wszystko i wyjedź ze mną na kraniec świata!”<br />
„Rzuć wszystko i chodź szukać Cukierkowej Góry”<br />
„rzuć wszystko i chodź odśnieżać”<br />
„Rzuć wszystko i zrób mi herbatę”<br />
„rzuć wszystko i chodź uczyć się matmy”<br />
10
„Rzuć wszystko i chodź spać”<br />
„Rzuć wszystko i nigdzie nie idź.”<br />
„Rzuć wszystko i…” to hasło mające wyrażać entuzjazm, chwytanie chwili, gotowość<br />
porzucenia prozy życia w imię niezapomnianych przeżyć. Taka egzaltacja nie mogła pozostać<br />
bez odzewu użytkowników postulujących chłodny dystans. Entuzjazmowi przeciwstawiono<br />
czynności nie dostarczające przeżyć, a wreszcie – nie robienie niczego.<br />
e) Kiedy byłem mały<br />
„Kiedy byłem mały na moich rysunkach ptaki wyglądały jak latające<br />
dupy.”<br />
„Gdy byłem mały, śpiewałem zagraniczne piosenki po swojemu :D”<br />
„Gdy byłem mały, rodzice przycinali mi szyję suwakiem”<br />
„Gdy byłem mały nurkowałem w wannie”<br />
„Gdy byłem mały, krzyczałem: panie pilocie, dziura w <strong>sam</strong>olocie!”<br />
„Gdy byłem mały, życie było prostsze.”<br />
„kiedy byłem mały... ale ja nadal to robię!”<br />
„Gdy byłem mały byłem nieświadomy że wszystko co robie znajde<br />
kiedyś na FB.”<br />
Przedstawione strony są ilustracją mojej tezy, że lajkowanie to odszukiwanie swojego<br />
zwielokrotnego „ja”. Strony zawierające wspomnienia z dzieciństwa wywołują reakcję<br />
„Prawda! Też tak robiłem!”, a kliknięcie „Lubię to!” jest jej wyrazem. Użytkownicy<br />
z przyjemnością odnajdują w przestrzeni Internetu swoje zwyczaje z okresu dzieciństwa, tym<br />
bardziej, że postrzegany jest on jako prywatny i niepowtarzalny. Rodzi to jednak również<br />
zdumienie, które wyraża ostatnia z przedstawionych stron: nikt nie domyślał się, że elementy<br />
składające się na jego jednostkowość są obecne w tysiącach innych ludzi.<br />
f) Facebook<br />
„Skąd wiesz? z fejsbuka.”<br />
„Wiem!- Widziałem na fejsie”<br />
„- Nie możesz tak siedzieć cały dzień na fejsie. - Przyjmuję wyzwanie.”<br />
„Gdyby płacili mi za siedzenie na fejsie to byłbym milionerem”<br />
„Zamiast się uczyć siedzę na Fejsbuku!”<br />
„ Fejs nie działa, co tu teraz robić”<br />
„A co, jeśli pewnego dnia znudzi się nam fejsbuk?”<br />
„Fejsbóg”<br />
11
„8 dnia Bóg stworzył facebooka i powiedział: Lubię to!”<br />
„Nie mam konta na Facebooku!”<br />
„Fejsbuk rujnuje moje życie”<br />
Strony o Facebooku wyrażają świadomość użytkowników co do ich uzależnienia od<br />
serwisu. Jest on darem od Boga, ale i <strong>sam</strong>ym bogiem, jest ucieczką od otaczającej nudy,<br />
drugim domem, podstawowym źródłem informacji. Organizuje życie i jest życiem <strong>sam</strong>ym.<br />
Polubienie strony „Fejsbuk rujnuje moje życie” to wyraz obowiązkowego dystansu do<br />
swojego nałogu. Rujnuje – ale ja nic <strong>sobie</strong> z tego nie robię. Mogę co najwyżej oszukiwać<br />
siebie i innych, że „nie mam konta na Facebooku”, lub chociaż dla żartu zlajkować stronę<br />
o takiej nazwie.<br />
g) Lajkowanie<br />
„8 dnia Bóg stworzył facebooka i powiedział: Lubię to!”<br />
„Lubię to! – używam nawet w realu”<br />
„Jak mi się nudzi w domu to siedzę i napierdalam w .”<br />
„Bezczelnie kradnę twoje lubię to, ale cóż. lubię to.”<br />
„ - ballada Adama Mickiewicza wieszcząca nadejście<br />
facebooka”<br />
„Lubię to”<br />
„Jak ja lubię lubić”<br />
„Jestem za wprowadzeniem obok ”<br />
Strony o lajkowaniu to najlepszy wyraz świadomości facebookowiczów co do swojej<br />
internetowej aktywności. Wiedzą, że lubią lajkować, że czasem robią to nałogowo, że lajkują<br />
to <strong>sam</strong>o, co przed chwilą zlajkowali ich znajomi. Lajkowanie jest czynnością, której nie<br />
powstydzi się Bóg ani Adam Mickiewicz, ale jednocześnie wynika z nudy i tworzy fałszywy<br />
obraz świata, w którym wszyscy wszystko lubią (można dać wyraz tylko swojej aprobacie,<br />
nie ma przycisku „Nie lubię tego!”).<br />
Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, jaka jest motywacja do zakładania<br />
facebookowych stron, ale pewne jest, że osoby je tworzące czymś się kierują, ponieważ<br />
nazwy stron prezentują sobą jakiś cel. Tym celem może być na przykład:<br />
a) popularyzacja czegoś („dawca.pl. Bądź świadomym dawcą narządów”),<br />
b) zachęta do czegoś („Jebac uczucia,wszyscy bądzmy skurwysynami”),<br />
12
c) oznajmienie swoich poglądów, tak by inni mogli potwierdzić ich słuszność<br />
(„Zamawianie sałatek w Macu to jak proszenie prostytutki aby cię przytuliła”),<br />
d) odniesienie się do powszechnego doświadczenia („Nareszcie coś jedzie!.<br />
"Przejazd Techniczny" Kurwa.”),<br />
e) wykpienie czegoś lub przynajmniej zastosowanie ironii w odniesieniu do<br />
czegoś („GRZECZNA KULTURALNA ZABAWA BEZ ALKOHOLU”;<br />
„Rzucanie dolarami w mokre od szampana cytate dziwki” jako zachowanie<br />
bohaterów hollywoodzkich filmów),<br />
f) dostrzeżenie pewnego zjawiska i wyrażenie swojego stosunku do niego<br />
(„Lajkowanie swoich postów, jako objaw rozdwojenia jaźni i skrajnej<br />
głupoty.”),<br />
g) wyrażenie siebie („Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie wszyscy lubili”),<br />
h) rozbawienie („ czyli Chuj jako istota Wszechwiedząca”),<br />
i) zabawa („Człowiek człowiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi”),<br />
j) wypełnienie facebookowego uniwersum brakującą stroną („Koty, które udają<br />
krewetki” stworzone po powstaniu strony „Koty, które udają chleb”).<br />
Warto zauważyć, że strony nadmienione w punktach c-f pełnią funkcję grupowania<br />
ludzi wokół pewnych zjawisk, poglądów, rzeczy i integrują ich, tworząc wspomniane<br />
wcześniej facebookowe „my”. Punkt g odnosi się do stron tworzących facebookowe<br />
zwielokrotnione „ja”.<br />
W punkcie j wypełnieniem facebookowego uniwersum nazywam powstawanie stron<br />
odnoszących się do rzeczywistości, które chciałoby się polubić. Ktoś zamieścił na Facebooku<br />
zdjęcie kota, którego kolor i przyjęta poza przypominały bochen chleba i stąd zrodził się<br />
pomysł strony „Koty, które udają chleb” – zaistniała potrzeba polubienia tego, że istnieją koty<br />
udające chleb. Wtedy okazało się, że jest więcej kotów udających różne rzeczy (krewetki,<br />
„Tap Madl” (modelki), fizjoterapeutów, czyli masujące swoich panów, jadowite węże, czyli<br />
prychające). Każdy z nich na równych prawach mógł zaistnieć w wirtualnej rzeczywistości.<br />
Po Świętach Wielkanocnych usłyszałam od mojej koleżanki taką znamienną<br />
wypowiedź : „Zauważyłam, że myślę stronami na facebooku. Poszłam do kościoła<br />
i zastanawiałam się, dlaczego nie ma jeszcze strony ”. W bazie facebookowych stron można znaleźć różne typy kotów, cheeseburgera<br />
i wieloryby, osoby publiczne (Lady Gagę obok Jezusa) i spotykane na ulicy („boję się typa<br />
z zębami jak zombi który rozdaje ulotki przed bramą uw :O”), a także swoje przyzwyczajenia<br />
i myśli („Chciałbym/-abym, żeby moje życie miało soundtrack.”). Stąd użytkownicy mają<br />
13
wrażenie, że Facebook jest podłączony do rzeczywistości i każdy jej element może zostać<br />
odnaleziony w wirtualnym świecie i można go posiąść przez lajkowanie. Tak rodzi się<br />
profuzja i różnorodność stron – każdy ma prawo czuć niedosyt, gdy nie znajdzie na<br />
Facebooku elementu własnej rzeczywistości czy osobowości i jednocześnie każdy może<br />
stworzyć stronę, by zapełnić tę odczuwaną pustkę.<br />
Oczywiście nie każda z takich stron spotka się z aprobatą innych użytkowników,<br />
zwłaszcza, jeśli jej pomysł będzie hermetyczny. Największą popularnością cieszą się<br />
stwierdzenia, którym rację mogą lub chcą przyznać wszyscy, np.:<br />
„Mam wyjebane”,<br />
„Kocham swoje łóżko!”,<br />
„Tak, lubię komplementy, lubię dostawać kwiaty i chcę żebyś się domyślał”,<br />
„nie mam się w co ubrać!”,<br />
„nienawidzę poniedziałku, wtorku, środy, czwartku i połowy piątku”,<br />
„Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno”.<br />
Także dowcipność strony jest nagradzana dużą liczbą kliknięć „Lubię to!”, czego przykładem<br />
są takie strony, jak:<br />
„ czyli Chuj jako istota Wszechwiedząca”,<br />
„Nie jestem leniwy, po prostu mam dysfunkcję systemu motywacji”,<br />
„Codziennie rano budzę się piękniejsza, ale dzisiaj to już k-wa przesadziłam”.<br />
Niektóre strony lajkowane przez dziesiątki czy setki tysięcy użytkowników warte są<br />
przyjrzenia się i sprawdzenia, w czym tkwi fenomen ich popularności.<br />
„ czyli Chuj jako istota Wszechwiedząca”, ok. 138 tys. fanów;<br />
opis: „Tylko jedno jest pewne! CHUJ WIE!”<br />
Strona wydaje się lajkowana głownie z dwóch powodów: trafnego spostrzeżenia na<br />
temat elementu rzeczywistości, z którą każdy się spotkał, oraz ujęcia go w zabawną,<br />
zaskakującą formę. Wulgarne sformułowanie w nazwie strony jest nader często używane<br />
przez młodzież (ale i nie tylko), by dać upust złości z powodu trwania w stanie niewiedzy<br />
lub/i by oswoić ten stan, podchodząc do niego z lekceważeniem i dowcipnie. Cenzurowaną<br />
wersją wulgaryzmu, właściwą osobom starszym czy subtelniejszym, byłoby „Bóg raczy<br />
wiedzieć”, „Bóg to jeden wie”. Podobieństwo tych powiedzeń zawiera się w ich formie,<br />
różnica zaś polega na tym, że można pomyśleć, że faktycznie Bóg, jako istota<br />
14
wszechwiedząca, wie wszystko, natomiast o męskim organie pomyśleć tego nie można.<br />
Twórca strony zauważył zarówno to podobieństwo, jak i tę różnicę, i zabawnie je połączył.<br />
„Mam wyjebane”, ok. 35 tys. fanów; opis: „ MAM WYJEBANE to strona dla<br />
ludzi, którzy lubią czasem mieć wszystko gdzieś.”<br />
„Mieć wyjebane” to według Miejskiego Słownika Slangu i mowy potocznej tyle, co „Nie<br />
zważać na coś/kogoś, nie przejmować się niczym, mieć wszystko w dupie”. 5 Osoba, która<br />
„ma na wszystko wyjebane” to swoisty typ idealny we współczesnej kulturze młodzieżowej.<br />
Jak już wspominałam, obojętność, dystans, „wyluzowanie” powiązane z dowcipem i ironią są<br />
wartościowane bardzo pozytywnie, są dla młodzieży czymś, co moglibyśmy określić cnotami.<br />
Nawet, kiedy pęka serce, należy „mieć wyjebane” (wspomnianą już stronę „Mam wyjebane,<br />
chociaż pęka mi serce” można odnaleźć na profilach ok. 19 tysięcy użytkowników), lub<br />
chociaż taką postawę udawać.<br />
Podobne przesłanie niesie strona „Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno” (35 tys.<br />
fanów), już nie tak dobitna, bo dłuższa i nie wulgarna, ale tchnąca bezkompromisowym<br />
sarkazmem wynikającym z połączenia utartej formuły „Bardzo mi przykro z tego powodu”<br />
z wyrażeniem skrajnej obojętności wobec czyichś spraw.<br />
Zwróćmy jeszcze uwagę na formę gramatyczną czasownika w nazwach tych stron:<br />
pisze się tu o jednostce, w grę wchodzę „ja” – ja indywidualny, ja obojętny, ja zaprzątnięty<br />
swoimi sprawami. Zlajkowanie strony „Mam wyjebane” czy „Bardzo mi z tego powodu<br />
wszystko jedno” ma charakter wybitnie autoprezentacyjny - jest przekazaniem innym<br />
elementu swojego (życzeniowego) wizerunku.<br />
„Tkliwi nihiliści opanowujący pozycję dystansu”, ok. 13 tys. fanów; opis:<br />
„ćwicz dystans, bądź tkliwy<br />
to co wydarza się dookoła<br />
zazwyczaj jest na niby<br />
świat przedstawiony udaje,<br />
że jest na serio prawdziwy”<br />
Powodem, dla którego chciałabym przyjrzeć się bliżej tej stronie nie jest jej<br />
popularność (którą można określić mianem średniej), ale oryginalność. W zasadzie jej<br />
przesłanie jest podobne do dwóch poprzednich stron, jednak zostało zupełnie inaczej<br />
wyrażone. Po pierwsze, zdumiewa język, jakiego użyto w nazwie – bogaty, układający się<br />
w zaawansowane konstrukcje. Po drugie, odniesienie się do wirtualnego „my” (choć nie<br />
został użyty czasownik w pierwszej o<strong>sobie</strong> liczby mnogiej). Po trzecie, świadomość tego, kim<br />
5 http://www.miejski.pl/slowo-Mam+wyjebane<br />
15
się jest i co się robi. Całość głosi: „Nie wierzymy w nic, więc możemy nazwać się nihilistami,<br />
ale nie umiemy pozbyć się uczuć, więc w nazwie swej pójdziemy na kompromis i mianujemy<br />
się tkliwymi nihilistami. Jako nihiliści powinniśmy być na wszystko zobojętniali, ale wciąż<br />
jesteśmy tkliwi, jeszcze uczymy się patrzenia na wszystko z niewzruszoną wyższością, tak jak<br />
powinniśmy. Nie łudzimy się, że każdy z nas jest niepowtarzalną jednostką, lecz widzimy, że<br />
takich jak my są tysiące.” Nie wiadomo, czy szczera, lecz trafna <strong>sam</strong>odiagnoza ujęta<br />
w zabawne, zaskakujące sformułowanie.<br />
„sprawdzam godzine a potem sprawdzam jeszcze raz bo nie pamietam ktora<br />
byla jak sprawdzalem za pierwszym razem”, ok. 36 tys. fanów; brak opisu.<br />
Przykład na to, że lajkowanie facebookowych stron to odnajdywanie rozproszonych<br />
po Internecie cząstek <strong>sam</strong>ego siebie. Strona ta nie ma ciekawego tematu ani pomysłowej<br />
formy (wręcz przeciwnie, uwagę zwraca całkowity brak dbałości o ortografię i interpunkcję),<br />
a jej funkcją jest wypełnianie facebookowego uniwersum. Osoby zgadzające się z treścią<br />
strony lajkują ją albo dlatego, że uznają opisany w niej objaw roztargnienia za śmieszny<br />
i z tego powodu warty upublicznienia, albo chcą stworzyć na profilu kompletny i całościowy<br />
obraz siebie.<br />
„Człowiek człowiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi”, ok. 28 tys. fanów; opis:<br />
„Tak tak, wiemy, że:<br />
Zombie zombie zombie,<br />
Śledź śledzia śledzi<br />
yeti, yeti, yeti<br />
iti iti iti<br />
A radio radio wideo<br />
lecz...<br />
tutaj wielbimy TYLKO kiwi<br />
Hej!”<br />
Strona ta wyróżnia się wśród innych stron facebookowych swoim (jedynym skądinąd)<br />
celem, jakim jest zabawa językiem. Nie znajdziemy na niej haseł popierających ochronę kiwi<br />
ani właściwie nic, co by tych ptaków dotyczyło. Posty fanów ukazują za to ich fascynację<br />
wyrazami nieodmiennymi, np. „jeżeli kiwi kiwi kiwi to tsetse tsetse tsetse” (19 kwietnia<br />
o 19:08)”, „kiwi kiwowi kiwim?” (13 kwietnia o 14:42). Zlajkowanie tej strony wydaje się<br />
tylko i wyłącznie okazaniem aprobaty dla bardzo zabawnego i niebanalnego pomysłu.<br />
„Hitler jeżdżący na sankach po tęczy”, ok. 9 tysięcy fanów; opis: „Jeśli<br />
nie wiesz, co napisać, wstaw hitlera na sankach.”<br />
16
Jak sugeruje opis, strona powstała z nudów. Prawdopodobnie osoba, która natrafiła na<br />
powyższy obrazek lub stworzyła go, postanowiła uczynić tę rzecz częścią facebookowego<br />
uniwersum. Kolejny dowód na to, że każdy element rzeczywistości (także wirtualnej, lecz<br />
poza-facebookowej) czy czyjejś wyobraźni ma prawo rywalizować z innymi do bycia<br />
zlajkowanym. Użytkownicy zauważają, że stworzenie strony „Hitler jeżdżący na sankach po<br />
tęczy” zakrawa o absurd, ale mimo to – a może właśnie dlatego – lubią ją (komentarze fanów<br />
na tablicy: „ja pierdole ale schiza WTF ?!” (25 grudnia 2010 o 17:42) ; „nie ogarniam ale<br />
lubię :D”( 31 grudnia 2010 o 17:27), „haha, ale absurd!”( 14 grudnia 2010 o 21:38) ).<br />
Lajkowanie – forma aktywności facebookowicza<br />
Wśród swoich znajomych na Facebooku rozesłałam elektroniczny formularz na temat<br />
lajkowania. Pytania dotyczyły między innymi liczby polubionych przez nich stron, tego, jak<br />
natrafiają na strony, które lajkują, co przekonuje ich do polubienia danej strony, jaki jest ich<br />
stosunek do lajkowania: własnego i w ogóle. Uzyskałam 28 odpowiedzi (włącznie z własną).<br />
Osoby, które mi odpowiedziały, a które dalej nazywała będę ankietowanymi, to głównie<br />
studenci lub uczniowie, a ich wiek zawiera się w przedziale od 18 do 25 lat.<br />
Liczba stron polubionych przez ankietowanych waha się od kilku do dwustu. Po sześć<br />
osób lubiło kilka oraz 100-200 stron, a po osiem – kilkanaście i kilkadziesiąt. Wielkość zbioru<br />
polubionych przez ankietowanego stron miała wpływ na odpowiedź na pytanie „Ile to jest,<br />
według Ciebie, dużo zlajkowanych stron?” – osoby, które były fanami kilku lub kilkunastu<br />
stron, podawały liczbę z rzędu 30-50, a te, u których liczba zlajkowanych stron była<br />
trzycyforwa, odpowiadały często „300+”. Wynika stąd, iż nie ma obiektywnego kryterium co<br />
do tego, ile stron jeszcze wypada lubić, a ile uznane byłoby przez młodzież za nadmiar.<br />
Ponadto wniosek, że liczba polubionych stron nie ma większego znaczenia, potwierdza to, że<br />
na pytanie „Czy zwracasz uwagę na liczbę zlajkowanych stron na profilach innych osób?”<br />
tyle <strong>sam</strong>o osób odpowiedziało „tak”, ile „nie”. Zastanawiające jest wobec tego, że<br />
17
zdecydowana większość ankietowanych zdaje <strong>sobie</strong> sprawę z liczby (chociażby przybliżonej)<br />
stron, których jest fanem – tylko dwie osoby oświadczyły: „nie mam pojęcia, ile mam<br />
zlajkowanych stron”.<br />
Młodzieży nie tylko nie interesuje liczba zlajkowanych przez konkretnych<br />
użytkowników stron, ale także ich treść. Zapytani, czy śledzą, co kto lajkuje, ankietowani<br />
odpowiedzieli, że wcale (nie obchodzi ich to) lub rzadko. Z drugiej strony jednak to<br />
„Aktualności” zawierające aktywność znajomych były głównym źródłem, z którego czerpano<br />
polubione strony. Wobec tych dwóch odpowiedzi możemy uznać, że dzięki aktywności<br />
znajomych najłatwiej można spotkać popularne i ciekawe strony, ale <strong>sam</strong> fakt zlajkowania<br />
strony przez innych użytkowników (konkretnego użytkownika) pozostaje niezauważony<br />
przez jednostkę i nie wpływa na polubienie przez niego danej strony. Wpływ mają za to<br />
przede wszystkim treść / przesłanie strony oraz jej pomysł / humorystyczność (obie<br />
odpowiedzi na równi częste). Pokrywa się to z przedstawionymi wyżej wnioskami<br />
dotyczącymi popularności stron: jako najpopularniejsze wskazywałam strony, z którymi<br />
wszyscy mogą (chcą) się zgodzić oraz te, które zaskakują dowcipnością.<br />
Pytanie o kryteria wyboru wiąże się z pytaniem o motywację : lajkuję tę stronę, a nie<br />
inną, bo podoba mi się jej pomysł, ale pomysł strony jest dla mnie również bodźcem do<br />
lajkowania w ogóle. Poniżej podaję odpowiedzi na pytanie „Dlaczego lajkujesz?” –<br />
w pierwszej kolejności zaproponowane ankietowanym przeze mnie, w drugiej zaś te, które<br />
oni <strong>sam</strong>i wpisywali. Cyfry przy odpowiedzi oznaczają liczbę osób, które ją zanaczyły (można<br />
było zaznaczyć więcej, niż jedną odpowiedź).<br />
a) Żeby dostarczyć znajomym informacji o tym, co lubię. 16<br />
b) Bo podoba mi się pomysł danej strony. 17<br />
c) Bo zgadzam się z treścią, przesłaniem danej strony. 16<br />
d) Bo mogę coś wygrać, dostać zniżkę itp. 11<br />
e) Żeby coś rozpromować 4<br />
f) Przez ironię, żeby wykpić daną stronę (jej pomysł, treść, przesłanie…). 2<br />
g) Lajkuję, bo lubię, nie zastanawiam się nad innymi przyczynami 3<br />
1. Żeby duchowo wesprzeć lajkowane instytucje, np. Instytut Goethego<br />
2. żeby być na bieżąco z informacjami, podawanymi na danej stronie (patrz: "Tanie czytanie",<br />
strony piosenkarzy, kawiarni)<br />
3. bo dana strona jest świetnym żartem (podpada pod drugie, ale chciałam wyróżnić)<br />
4. szybsze dowiadywanie się o wydarzeniach, koncertach itp.<br />
5. żeby dostawać informacje od prowadzących stronę, np. strony <strong>sam</strong>orządowe SGH i WPiA<br />
6. strona jako ulotka informacyjna - co, gdzie, kiedy<br />
7. dzięki "zlajkowaniu" stron zespołów dowiaduję się o ich koncertach, wydarzeniach itd. tak<br />
<strong>sam</strong>o z różnymi miejscami, knajpami itd.- wiem co się dzieje ;)<br />
18
Jak już wspominałam, autorzy stron instytucji, biznesów czy zespołów wykorzystują<br />
strony, by dotrzeć do (potencjalnych) klientów czy fanów, ci zaś udostępniają im często swoją<br />
tablicę jako powierzchnię reklamową w zamian za możliwość wygrania nagród (losowanych<br />
wśród osób, które polubiły daną stronę). Odpowiedzi ankietowanych potwierdzają, że<br />
komercyjne i praktyczne motywy lajkowania są dosyć częste.<br />
Interesujące, że motywem lajkowania jest w takim <strong>sam</strong>ym stopniu to, że<br />
użytkownikowi podoba się dana strona, jak i chęć stworzenia wizerunku siebie – dostarczenie<br />
innym informacji o tym, co się lubi. Warto przy tym zwrócić uwagę, że większość<br />
ankietowanych przyznaje, iż zlajkowane strony tworzą ich wizerunek na Facebooku oraz że<br />
lajkując myślą o tym, że ich wybór zobaczą znajomi. Jeżeli weźmiemy do tego pod uwagę,<br />
że jedynie trzy osoby spośród dwudziestu ośmiu lajkują dla rozrywki i bez zastanowienia,<br />
możemy wysnuć wniosek, że młodzież jest świadoma, po co i dlaczego lajkuje, a także znane<br />
są jej konsekwencje takiej formy aktywności, czyli ujawnienie innym swoich cech, poglądów,<br />
preferencji i zainteresowań, słowem – stworzenie wirtualnego wizerunku, ukazanie<br />
internetowego „ja”.<br />
Badając lajkowanie nie można pominąć tego, że młodzież nie tylko zostaje fanami<br />
stron, ale też ich twórcami. By uzyskać pełniejszy obraz zjawiska lajkowania, spytałam moją<br />
koleżankę, Emilię Ignaciuk, która kilka miesięcy temu wspólnie z kolegą założyła stronę<br />
„Rzuć wszystko i nigdzie nie idź.”, o motywy jej działania, kryteria wyboru tematu i języka,<br />
którego użyła w nazwie strony, oraz o to, czy była świadoma jakiegoś celu przy jej tworzeniu.<br />
Za zgodą Emilii poniżej zamieszczam uzyskaną od niej odpowiedź.<br />
„Motywacja była taka, że przy lekkim podśmiewaniu się z różnych stron na<br />
fejsbuku powstało własnie takie hasło, spodobało nam się, uznaliśmy, że jest<br />
chwytliwe, i strona powstała.<br />
A stylizacja nawiązuje bardzo bezpośrednio do , rzecz jasna. Sęk w tym, że najczęściej takie strony są najczęściej<br />
bardzo górnolotne, a raczej niespecjalnie, nie<br />
mówiąc o tym, że też nieźle oddaje pewien stan ducha.<br />
Potem jeszcze parę razy widziałam wykorzystanie szablonu , ale<br />
kto wie, może byliśmy pierwsi;D”<br />
Wypowiedź Emilii pozwala uznać za trafne poczynione przeze mnie wyżej<br />
spostrzeżenie, że długi ogon <strong>kultury</strong>, z jakim mamy do czynienia w przypadku powstawania<br />
stron odnoszących się do innych stron, jest wynikiem chęci polemiki z pewnymi popularnymi<br />
pomysłami. Autorkę sformułowania „Rzuć wszystko i nigdzie nie idź.” raziło i śmieszyło<br />
przesłanie oraz styl stron „rzuć wszystko i chodź się całować !” czy „ rzuć wszystko i wyjedź<br />
ze mną na kraniec świata!”, a nie mogła tego wyrazić poprzez kliknięcie „Nie lubię tego!”.<br />
19
Postanowiła więc wszcząć dyskusję z elementami otaczającej jej <strong>kultury</strong> poprzez stworzenie<br />
alternatywnego elementu <strong>kultury</strong>. Był on nie tylko odpowiedzią na powszechnie podobające<br />
się hasło, ale też oferował faceboowiczom inną, właściwą autorce strony wizję świata („nieźle<br />
oddaje pewnien stan ducha”).<br />
Cyberosobowość lajkująca<br />
Jeśli lajkowanie stanowi dla młodych użytkowników Facebooka formę rozrywki, to na<br />
pewno nie jest to jego właściwa funkcja. Rozrywką byłoby lajkowanie bezrefleksyjne,<br />
tymczasem chociażby z powyższego akapitu wynika, że jest ono motorem dla rozmyślań<br />
i działań. Gdyby autorka zacytowanej wyżej wypowiedzi ograniczała się do klikania „Lubię<br />
to!” dla czystej przyjemności, nie przyszłoby jej na myśl, że można utworzyć też własną<br />
stronę, a w niej zawrzeć własny pomysł. Skoro użytkownik wypełnienia facebookowe<br />
uniwersum elementem własnej rzeczywistości, skoro dąży do zaspokojenia uczucia pustki,<br />
kiedy nie może czegoś w zbiorze stron znaleźć, to znaczy, że facebookowe strony są mu<br />
potrzebne do niczego innego, jak do utworzenia internetowego wizerunku <strong>sam</strong>ego siebie.<br />
Wizerunek ten będzie mniej lub bardziej całościowy, zgodny z tym, jak widzi siebie<br />
użytkownik lub jak chce, by widzieli go inni. Będzie on jednak przede wszystkim świadomie<br />
t w o r z o n y przez <strong>sam</strong>ego internautę, będzie autoprezentacją.<br />
Autoprezentacja to aktywne kierowanie wywieranym wrażeniem nastawione na jakiś<br />
cel, realizację pewnych potrzeb. Dzięki facebookowym stronom można realizować różne<br />
taktyki autoprezentacji: atrybucyjną, polegającą na przypisywaniu <strong>sobie</strong> cech („Mam<br />
wyjebane”), repudiacyjną, czyli zaprzeczanie posiadaniu cech („Nie jestem zupą<br />
pomidorową, żeby mnie wszyscy lubili”), przemilczenie cech zagrażających wizerunkowi,<br />
wyrażanie postaw („Mamtowdupizm”), podkreślanie powiązań z osobami cieszącymi się<br />
prestiżem (polubienie strony poświęconej określonemu wykonawcy, aktorowi, pisarzowi,<br />
nawet nauczycielowi akademickiemu), emitowanie dużej liczby komunikatów odnoszących<br />
się do różnych sfer funkcjonowania bądź ograniczenie się do istotnych informacji (kilkanaście<br />
zlajkowanych stron a kilkanaście setek takich stron). Taktyki te pomagają w stworzeniu<br />
zróżnicowanego, całościowego i indywidualnego wizerunku, który według Magdaleny Miotk-<br />
Mrozowskiej jest celem internetowej autoprezentacji. Wizerunek przyjmuje ona bowiem za<br />
czynnik determinujący przebieg porozumiewania się w sieci. 6 Z kolei Mark Leary za motyw<br />
autoprezentacji uznaje „rozbieżność między wizerunkiem, który pragnęlibyśmy<br />
6 Miotk-Mrozowska Magdalena: Komunikacja interpersonalna w Internecie<br />
20
zaprezentować (pożądanym), a tym, który zdają się postrzegać inni (rzeczywistym)”. 7<br />
Widzimy więc, że w internetowej autoprezentacji z jednej strony chodzi o to, by przekazać<br />
wizerunek atrakcyjny dla odbiorcy, a z drugiej – dla nas <strong>sam</strong>ych, co może być kompromisem<br />
trudnym do uzyskania.<br />
Jeśli zlajkowane strony ukazują nam toż<strong>sam</strong>ość użytkownika lajkującego, to jest ona<br />
dosyć zagmatwana. W tradycyjnym rozumieniu toż<strong>sam</strong>ość to „świadomość odróżniania się od<br />
innych ludzi oraz pozostawania tą <strong>sam</strong>ą osobą mimo upływu czasu i zmienności sytuacji” 8 .<br />
Jednak czy jednostka składająca się z cząstek, z których każda jest podzielana przez tysiące<br />
osób (przypomnę stronę „Ja. nie jestem. wszyscy.”, której fanami jest ok. 27 tysięcy<br />
internautów), ma świadomość odróżniania się od innych ludzi? A jeśli twierdzi, że definiuje<br />
ją zbiór polubionych przez nią stron jako całość – jaką ma pewność, że na Facebooku nie ma<br />
drugiej osoby o identycznym zlajkowanym zapleczu? Co z sytuacją, w której rezygnuje<br />
z bycia fanem niektórych stron – czy nie jest już sobą?<br />
Osobowość młodego facebookowicza wyraża się w ekscentrycznej formie:<br />
w nieskończonej liczbie autonomicznych, nietrwałych, przypadkowych, zdezintegrowanych<br />
i zdecentralizowanych, niespójnych, treściowo niepowiązanych, a często nawet sprzecznych<br />
komunikatów (przykład: bycie jednocześnie fanem stron: „Pijany nie jestem sobą” i „Trzeźwy<br />
nie jestem sobą”). Jest mozaiką czy obrazem pointystycznym, który dopiero z daleka<br />
przedstawia portret. Z mozaiki tej można kilka elementów wyjąć, przestawić, wstawić w ich<br />
miejsce elementy z innej mozaiki, a oko obserwujące portret i tak tego nie zauważy. Cząstki<br />
facebookowej cyberosobowości są płynne i dla wszystkich takie <strong>sam</strong>e, a to z wyboru <strong>sam</strong>ych<br />
użytkowników.<br />
Chciałabym jeszcze raz odwołać się do stworzonego przeze mnie formularza.<br />
Zdecydowana większość ankietowanych na pytanie „Czy masz coś wpisane w polu<br />
?” odpowiedziała „nie”. Niepisanie niczego o <strong>sobie</strong> to ogólnofacebookowa<br />
tendencja, o czym może przekonać się każdy, kto przegląda profile użytkowników serwisu.<br />
Jeśli już się coś pisze, należy przekaz bardzo ograniczyć. W dobrym tonie jest cytat, a często<br />
i frazes. Polubienie strony „Herbata” jest bezpieczniejsze, niż napisanie o <strong>sobie</strong> „lubię<br />
herbatę”. Skoro tysiące użytkowników to kliknęło, nie narażamy się na bycie śmiesznym czy<br />
niemodnym. Pisanie niesie w <strong>sobie</strong> ryzyko odsłonienia się, szczerości i ukazania swojej<br />
wrażliwości, a to jest przez współczesną młodzież oceniane krytycznie. Facebookowiczów<br />
nie razi to, że ktoś jest fanem tysiąca stron (ankieterzy wykazali brak większego<br />
7 Leary, Mark: Wywieranie wrażenia na innych : o sztuce autoprezentacji., s. 74<br />
8 Banse Gerhard: Toż<strong>sam</strong>ość w świecie realnym i przestrzeni wirtualnej - szanse i zagrożenia., s. 36<br />
21
zainteresowania liczbą stron lajkowanych przez innych), ale razić ich będzie, jeśli napisze<br />
dziesięć zdań o <strong>sobie</strong>. Po pierwsze, jest to oznaką gry pozorów, ponieważ lajkowanie jest<br />
autoprezentacją tak <strong>sam</strong>o, jak napisanie swojej charakterystyki. Po drugie, co ważniejsze, to<br />
znak niezaangażowania i biernego stosunku do dóbr <strong>kultury</strong>.<br />
Taka tendencja z jednej strony wynika ze struktury przestrzeni, jaką tworzy Internet –<br />
przestrzeni wspólnej, połączonej w swym rozdrobnieniu, wyposażonej w narzędzia szybkiego<br />
dzielenia się (linki), w której łatwo jest uciec od odpowiedzialności za swoje wytwory,<br />
a trudno zachować prawa autorskie. Kulturę internautów można pod tym względem<br />
przyrównać do <strong>kultury</strong> ludowej, w której ceni się ogół dziedzictwa kulturowego, nie myśląc<br />
nigdy o tym, od kogo konkretnie pochodzi, bo po pierwsze nie jest to ważne, a po drugie nie<br />
da się tego ustalić. Bardzo łatwo jest w Internecie tworzyć (stąd urzeczywistniane zostają<br />
rozmaite pomysły na strony), ale jeszcze łatwiej skorzystać z ogromu wytworów<br />
udostępnionych przez innych (liczba osób tworzących strony jest bardzo znikoma<br />
w porównaniu z tymi, którzy tylko lajkują). Internet to przestrzeń do uczestnictwa, nie do<br />
<strong>sam</strong>odzielnego tworzenia. bierność<br />
Z drugiej strony rzeczona pasywność jest cechą <strong>kultury</strong> konsumpcyjnej. Zauważmy,<br />
że zbiór facebookowych stron jest niczym supermarket, który oferuje konsumentom<br />
wszystko, co tylko może się im spodobać, a konsumenci z kolei wszystkim, co im się<br />
spodoba, bez wysiłku mogą zawładnąć. Nie będą to co prawda rzeczy zrobione specjalnie dla<br />
nich i do nich dostosowane, bo tę <strong>sam</strong>ą rzecz mogą kupić (i z pewnością kupią) sąsiedzi<br />
zaopatrujący się w tym <strong>sam</strong>ym sklepie. Jednak będzie to chociaż namiastka czegoś własnego,<br />
dająca złudne poczucie szczęścia i zaspokojenia potrzeb – tak jak zuniwersalizowane,<br />
podzielane przez wszystkich facebookowe strony są namiastką własnego indywidualizmu,<br />
która daje złudne poczucie własnej wartości. Strony „Lubię to!” są typowym produktem<br />
<strong>kultury</strong> popularnej, która ma sprawić, byśmy czuli się dobrze i komfortowo. Mamy czuć się<br />
jednocześnie wyjątkowi i nie wyobcowani, mamy myśleć, że możemy mieć wszystko, by<br />
zaspokoić swoje potrzeby i jednocześnie nie musimy podejmować w celu ich zaspokojenia<br />
żadnego wysiłku. Facebookowa osobowość jest jak szczupła sylwetka z reklamy suplementu<br />
diety – to ideał bez wysiłku i wyrzeczeń.<br />
Kultura popularna tym bardziej włada wirtualną osobowością, że nie ma ona<br />
przeciwwagi w postaci kontr<strong>kultury</strong>, gdyż, jak zauważa Mark Greif w artykule „What Was<br />
the Hipster?”, jedyna modna współczesna subkultura, hipsterzy, kontrkulturą nie jest.<br />
Przyjmuje ona tylko retorykę, ale nie politykę właściwą kontrkulturze. Hipsteryzm, będący<br />
amalgamatem różnych dotychczasowych młodzieżowych subkultur, wyróżnia się dwiema<br />
22
cechami: skrajnym indywidualizmem oraz skrajnym niezaangażowaniem. Jest to kultura „tak<br />
bardzo wyłączona, że nie może wydać z siebie czegokolwiek nowego”, „wyniszczona przez<br />
ospałość”. 9 Skądinąd, warto zwrócić uwagę na tę „ospałość” i przypomnieć <strong>sobie</strong>, że<br />
mnóstwo facebookowych stron dotyczy potrzeby snu i chęci nic nierobienia, a o wiele<br />
trudniej znaleźć w facebookowym uniwersum zachętę do czynu. Nie trzeba także przytaczać<br />
przykładów stron nastawionych na „ja” i mój indywidualizm. Wpływy hipsterskiego wzorca<br />
kulturowego widać nie tylko w <strong>sam</strong>ym zjawisku lajkowania, ale też w treściach lajkowanych<br />
stron.<br />
Podsumowanie i wnioski – o czym świadczy zjawisko lajkowania?<br />
Przypomnę główne aspekty lajkowania i poprzez ich interpretację podejmę próbę<br />
diagnozy, czego objawem jest to zjawisko.<br />
Po pierwsze, lajkowanie jest jawne i ma być jawne - tak bardzo, że aż na pokaz. To<br />
nie polubienie, ale p o k a z a n i e, że się coś lubi – w „Aktualnościach” w sposób doraźny,<br />
a na swoim profilu na stałe. Nie zapominajmy, że strony „Lubię to!” powstały z potrzeby<br />
wypełnienia czymś profilu (pustka po tym, jak grupy przestały być widoczne dla innych<br />
użytkowników).<br />
„Wypełnienie czymś” wiąże się z drugą właściwością lajkowania – jest ono b i e r n ą<br />
a k t y w n o ś c i ą . Kliknięcie podniesionego kciuka jest wszystkim, na co stać programowo<br />
niezaangażowaną, ospałą, bojącą się odsłonić młodzież, wychowanków <strong>kultury</strong><br />
konsumpcyjnej, dla których wzorem jest hipster.<br />
Klikanie stron zamiast napisania czegoś o <strong>sobie</strong> to poszukiwanie ja bezpiecznego, j a<br />
z w i e l o k r o t n i o n e g o. Autoprezentacja przez własną charakterystykę (tekst) jest<br />
oryginalniejsza, ale niebezpieczniejsza, gdyż każdy jednostkowy punkt widzenia może<br />
spotkać się w kulturze młodzieżowej z dezaprobatą – zostać uznany za niemodny, śmieszny,<br />
żenujący. Zwłaszcza w ujawnianiu, jak się postrzega <strong>sam</strong>ego siebie należy unikać<br />
kompromitacji. W facebookowych stronach użytkownik odnajduje elementy swojej<br />
osobowości współdzielone przez inne osoby, czasem nawet tysiące osób. W ten sposób<br />
przekonuje się, że pasuje do <strong>kultury</strong> młodzieżowej i jego cechy, upodobania, poglądy są<br />
oswojone. Ich publiczna atrybucja to dowartościowanie się, znalezienie dla siebie miejsca<br />
w panującej kulturze, zniwelowanie lęku przed wyobcowaniem.<br />
9 Chaciński B., Od Wertera do hipstera, s. 75<br />
23
Nikt nie może czuć, że jego potrzeba wyrażenia siebie pozostaje niezaspokojona przez<br />
facebookowe strony. Stąd tworzą one u n i w e r s u m , w którym niczego nie może<br />
zabraknąć. Przybiera ono kształt supermarketu, z pozoru troszczącego się o potrzeby<br />
i wyborami jednostki oraz oferującego jej olbrzymi wybór rozmaitych dóbr, które mogłyby<br />
być jej potrzebne do indywidualnego szczęścia, a w istocie zainteresowanego wywołaniem<br />
poczucia zadowolenia u mas.<br />
Lajkowanie jest nastawione na z b i o r o w o ś ć j e d n o s t e k . Przytłaczająca<br />
większość nazw facebookowych stron jest pisana w pierwszej o<strong>sobie</strong> liczby pojedynczej.<br />
Prócz tego, strony te nie mają swego centrum, ogniskuje je dopiero pojedynczy użytkownik<br />
włączając je w obręb swojego profilu w celu stworzenia swojego wizerunku. Powstały<br />
wizerunek jest świadectwem wyborów jednostki, a więc w przekonaniu jest<br />
zindywidualizowany i świadczy o jej wyjątkowości. W istocie jednak niezwykle trudno jest<br />
stworzyć oryginalną kompozycję ze stron, które wszyscy współdzielą. O wyborze<br />
użytkownika dowiadują się dzięki „Aktualnościom” jego znajomi i zaraz go powielają.<br />
Dodatkowo, różnorodność stron „Lubię to!” często jest pozorna, bo dają się one sprowadzić<br />
do jednej treści. Odwołując się do metafory supermarketu, Facebook oferuje ten <strong>sam</strong> produkt<br />
inaczej zapakowany, tak by stworzyć iluzję indywidualnego wyboru spośród wielu<br />
możliwości.<br />
Jaka jest więc młodzież lajkująca? Pomysłowa, lecz mało ambitna. Inteligentna, lecz<br />
nie odważna w myśleniu, chętnie prezentująca swoje wybory, ale tylko te nie<strong>sam</strong>odzielne,<br />
aktywna, lecz tylko w sposób bierny, angażująca się, ale tylko z dystansem. Są to jednostki,<br />
które pragną być grupą i grupa, której członkowie pragną pozostać jednostkami, powszechnie<br />
zaakceptowanymi indywidualistami. Interpretacja lajkowania naprowadza na <strong>sam</strong>e paradoksy<br />
i ambiwalencje wewnątrz <strong>kultury</strong> młodzieżowej. Być może właściwe zinterpretowanie tego<br />
zjawiska jest zbyt trudne przez niemożność ocenienia, jak bardzo kreowany jest facebookowy<br />
wizerunek. Wiedzą o tym <strong>sam</strong>i facebookowicze – ankietowani w odesłanym mi formularzu<br />
jednogłośnie twierdzą, że „zlajkowane strony należy traktować z dystansem i czytać między<br />
wierszami”.<br />
24
Bibliografia<br />
1. Aptacy Piotr: Korzenie cyberspołeczności. O naturze związków interpersonalnych<br />
w komunikacji zapośredniczonej komputerowo. W: Umysł – ciało – sieć. Red. nauk.<br />
Edyta Stawowczyk-Tsalawoura, Wojciech Chyła. Poznań : Wyd. Naukowe<br />
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, 2005.<br />
2. Banse Gerhard: Toż<strong>sam</strong>ość w świecie realnym i przestrzeni wirtualnej - szanse i<br />
zagrożenia. W: Internet-społeczeństwo informacyjne-kultura, red. nauk. Andrzej<br />
Kiepas, Marek S. Szczepański, Urszula Żydek-Bednarczuk. Tychy : Śląskie<br />
Wydawnictwa Naukowe Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych, 2006.<br />
3. Barney Darin: Toż<strong>sam</strong>ość sieci. W : tenże, Społeczeństwo sieci. Przeł. M. Fronia.<br />
Warszawa: Wyd. Sic!, 2008<br />
4. Chaciński Bartosz: Od Wertera do hipstera. „Polityka. Niezbędnik Inteligenta”<br />
1/ 2011, s. 71-75<br />
5. Greif, Mark: What Was the Hipster? http://nymag.com/news/features/69129/<br />
6. Leary, Mark: Wywieranie wrażenia na innych : o sztuce autoprezentacji. Przeł.<br />
A. Kacmajor, M. Kacmajor. Gdańsk : Gdańskie Wyd. Psychologiczne, 1999<br />
7. Miotk-Mrozowska Magdalena: Komunikacja interpersonalna w Internecie.<br />
Bydgoszcz: Wyd. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, 2009<br />
8. Podgórski, Michał: Wirtualna osobowość. W: Krzysztofek Kazimierz [et al.]: Wielka<br />
sieć. E-seje z socjologii Internetu. Red. nauk. Jacek Kurczewski. Warszawa : Wyd.<br />
Trio, 2006.<br />
W pracy wykorzystałam także własną korespondencję elektroniczną oraz odpowiedzi na<br />
rozesłany drogą mailową stworzony przeze mnie formularz w formie dokumentu<br />
elektronicznego.<br />
25