11.06.2015 Views

o_19ni77gus1f4m9inqvovhfep0a.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

TEKST Frag Out!<br />

TEKST<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xxxxxxxxXxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xxxxXxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xleXxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxjnychXxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx.<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxi.<br />

Zapraszamy do lektury!<br />

Ekipa Frag Out!<br />

www.fragoutmag.com


2014<br />

PEŁNY<br />

OGIEŃ!<br />

FRAGOUT!<br />

www.fragoutmag.com<br />

info@fragoutmag.com<br />

POWER TEAM:<br />

Michał “Królik” Sitarski Bartosz Szolucha Aldo Raine/Wooki Krzyżanowski<br />

Edit by: HCG/Poland 2014 ©FRAGOUT! 2014<br />

Redakcja zastrzega sobie prawo niewykorzystania materiałów nie zamówionych, a także prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany<br />

ich tytułów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam, ogłoszeń oraz artykułów sponsorowanych, ani za opinie wyrażone<br />

w artykułach, które pozostają prywatnymi opiniami ich autorów.<br />

SPIS TREŚCI<br />

000 - MBS-2 SpecOps<br />

00 - MSPO 2015<br />

00 - Future Forces Praga<br />

08 - SOCOM medal<br />

00 - Tobie Ojczyzno festyn<br />

00 - Anakonda 2015<br />

00 - PIAP EOD<br />

00 - Kormoran stępka<br />

00 - MINIMI MK3 gun porn<br />

00 - HK416A5 in action<br />

00 - Skyranger WB<br />

000 - Symulator Rosomak<br />

000 - Orlik V wywiad<br />

000 - Maritime Security<br />

000 - Power of Synergy<br />

000 - DA Challenge 2015<br />

000 - Paramedyk 7 Edycja<br />

000 - Cięcie 3<br />

000 - AK REFRESHER część 3<br />

000 - Lowa Z8 vs. Zephyr<br />

000 - Kydexy garażowe<br />

000 - Direct Action 2015<br />

000 - Dragon EGG plecak<br />

000 - NFM Khard<br />

000 - LBT Dead Hooker Bag<br />

000 - Port Arthur<br />

000 - Ghurka wywiad<br />

000 - GIRLS MSPO 2015<br />

www.fragoutmag.com


MSPO 2015


RELACJA<br />

MSPO2014<br />

www.fragoutmag.com


W dniach 1-4 września 2014 roku, w kompleksie<br />

wystawienniczym Targi Kielce odbyła się XXII<br />

edycja MSPO. Impreza, po raz pierwszy w swojej<br />

historii, była objęta Honorowym Patronatem<br />

Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława<br />

Komorowskiego.<br />

Według danych organizatora, tegoroczna edycja była największa<br />

pod względem powierzchni, liczby wystawców oraz zwiedzających.<br />

Na ponad 25.000 m 2 powierzchni hal targowych zgromadziło się<br />

ponad 500 wystawców z 27 krajów świata. Spora częśc z nich<br />

przybyła zza granicy, z takich krajów jak: Austria, Belgia, Brazylia,<br />

Kanada, Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Wielka Brytania,<br />

Węgry, Indie, Izrael, Włochy, Japonia, Litwa, Luksemburg, Norwegia,<br />

Republika Korei, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, Holandia,<br />

Turcja, Ukraina, USA. Ich stoiska obejrzało w sumie ponad 15.000<br />

zwiedzających. Wszystkie te liczby stawiają MSPO w szeregu<br />

trzech największych tego typu imprez w Europie, po londyńskim<br />

DSEI oraz paryskich Eurosatory.<br />

Jedną z hal przeznaczono na wystawę Sił Zbrojnych RP, a kolejną<br />

zajął Polski Holding Obronny wraz z nowo powstałą Polską Grupą<br />

zbrojeniową. Pozostali wystawcy mieli do dyspozycji cztery hale<br />

oraz teren przed nimi, na którym prezentowano przede wszystkim<br />

śmigłowce oraz sprzęt ciężki.<br />

Co ciekawe – albo coś przegapiliśmy albo w tym roku nie było<br />

w Kielcach ani jednego czołgu... Ewidentnie było za to widać dominację<br />

wszystkiego, co było związane ze śmigłowcami, ale w kontekście<br />

nadchodzącego przetargu na maszyny tego typu dla SZ RP<br />

raczej nie powinno to dziwić.<br />

Było nieco nowości, ale ich ilość nie rzuca na kolana – trudno<br />

wymagać by na targach organizowanych z rocznym interwałem<br />

było ich zatrzęsienie. Niestety, opracowanie nowego czołgu, transportera<br />

czy nawet samochodu terenowegu lub karabinu zajmuje<br />

nieco więcej czasu.<br />

Sporządziliśmy dla Was fotorelację z uwzględnieniem tego, co – naszym<br />

zdaniem – było na tegorocznym MSPO najciekawsze. Pewnie<br />

to i owo przegapiliśmy, ale przecież nie można mieć wszystkiego,<br />

prawda?<br />

Zapraszamy do lektury.<br />

SIŁY<br />

SPECJALNE<br />

Jednym z najbardziej obleganych stoisk była<br />

wystawa zorganizowana przez jednostki<br />

podległe Inspektoratowi Wojsk Specjalnych.<br />

Na dość dużej przestrzeni zademonstrowane<br />

zostały manekiny z umundurowaniem,<br />

wyposażeniem i uzbrojeniem charakterystycznym<br />

dla poszczególnych jednostek. W części<br />

GROM najwięcej miejsca zajmowała prezentacja<br />

sprzętu do CQB, w przypadku JWK była to<br />

„zielona taktyka”, a u Formozy - wyposażenie<br />

do działań podwodnych. Operatorzy obecni na<br />

stoisku chętnie udzielali informacji na temat<br />

prezentowanego sprzętu i działania jednostek<br />

- oczywiście w takim zakresie, na jaki mogli<br />

sobie pozwolić by nie zdradzać tego, czego<br />

nie powinni. Szczęśliwcy mogli załapać się na<br />

gadżety poszczególnych jednostek - smycze,<br />

coiny, breloki, kubki, etc.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


1 5<br />

BROŃ<br />

RELACJA<br />

2<br />

1 - Surefire po polsku, czyli moduł oświetleniowy ze wskaźnikiem laserowym do P-94 WIST, zaprojektowany przez Prexer. Ma masę 135 g,<br />

na jednej baterii działa 3 godziny i... wymaga jeszcze wiele pracy...<br />

2 - nasz ulubieniec - karabinki MSBS 5,56K, ale już z komorami spustowymi wykonanymi obróbką CNC z polimerów, a nie drukowane metodą<br />

szybkiego prototypowania, ajk opisywane przez nasz w poprzednim numerze „Frag Out!”.<br />

3 - kolejna odsłona PR-15 RAGUN ze zmienionymi okładzinami chwytu oraz mikrokolimatorem w miejscu szczerbiny.<br />

4 - MG5, czylli HK121 a’la Budeswehra zaprezentowany na stoisku polskiego przedstawiciela Heckler&Koch, firmy Cenrex.<br />

5 - MINIMI Mk3, czyli polska premiera najnowszej wersji tej broni (albo pakietu modernizacyjnego - jak kto woli) na stoisku Cenzinu.<br />

Więcej o niej w bieżącym numerze „Frag Out!”.<br />

3<br />

6 - turecki 7,62-mm karabin automatyczny MKEK MPT-76, który ma zastąpić licencyjne G3A3 i G3A4 znajdujące się w uzbrojeniu SZ Turcji. Broń<br />

wykorzystuje system odprowadzenia gazów prochowych z tłokiem o krótkim skoku, zasilana jest z magazynków o pojemności 20 nabojów<br />

i ma ciekawą, regulowanej długości kolbę. Dla jej wysunięcia należy wcisnąć przycisk blokady, przekręcić kolbę w bok i przesunąć do wybranej<br />

pozycji.<br />

6<br />

4<br />

www.fragoutmag.com


1 2<br />

5<br />

RELACJA<br />

BALISTYKA<br />

1 - premiera kasków EXFIL - zadebiutowały w Europie podczas tegorocznej<br />

edycji IWA, a już jest polski dystrybutor, firma Specshop. Niestety, cena EXFIL<br />

jest dość wysoka...<br />

2 - hełm MSA Gallet ARCH, czyli popularny MICH/ACH podcięty tak, by lepiej<br />

współpracował z ochronnikami słuchu oraz wyposażony w nowy system<br />

pasków nośnych i szyny akcesoryjne. Oryginalnie rozwiązano gniazdo montażu<br />

NVG, które jest mocowane hakiem za rant hełmu i dwiema śrubami do szyn<br />

bocznych. ARCH wygląda futurystycznie i daje spore możliwości jako platforma<br />

do mocowania wyposażenia.<br />

3, 5 - hełm 3M ULW-BBH (Ultra Light Weight Ballistic Bump Helmet). Jeśli dobrze<br />

się przyjrzeć, to jego linia mocno przypomina hełm IBH wyprodukowany<br />

w króciutkiej serii dla amerykańskich jednostek specjalnych w połowie lat 90.<br />

XX w. Zgodnie z nowymi trendami wyposażony w gniazdo NVG, szyny akcesoryjne<br />

i regulowaną pokrętłem obręcz nagłowną. Producentem hełmu jest firma<br />

Ceradyne, stanowiąca część koncernu 3M.<br />

4 - Taka ciekawostka - chiński AirFrame.<br />

6 - płyty balistyczne 3M, również produkowane przez Ceradyne.<br />

7, 8, 9 - propozycje hełmu spadochronowego dla Wojska Polskiego przedstawione<br />

przez PSO Maskpol. Firma ta wygrała przetarg na dostarczenie nowego<br />

hełmu (wybrano model najbardziej zabudowany), a dostawy już trwają.<br />

3<br />

4<br />

6<br />

7 8 9<br />

www.fragoutmag.com


1 4<br />

POJAZDY<br />

RELACJA<br />

2<br />

5<br />

3<br />

1, 2 - dwa śmigłowce z koncernu Airbus - wielozadaniowy EC725 Caracal<br />

oraz uderzeniowy Tigre. Według producenta stanowią doskonale uzupełniający<br />

się duet, a SZ RP poszukują właśnie śmigłowców tych kategori...<br />

3 - kolejna polska premiera na tegorocznym MSPO pojazd rodziny<br />

Renault Sherpa Light, tutaj w wersji ze zdalnie sterowanym stanowiskiem<br />

strzeleckim z km 7,62 mm na dachu.<br />

4 - kolejna odsłona Wirusa, czyli lekkiego pojazdu uderzeniowego dla<br />

wojsk specjalnych z firmy Concept. W stosunku do poprzedniej wersji<br />

zmieniono elementy karoserii (maska, błotniki, „grilla”), dodano boczne<br />

kosze, przekonstruowano dach i szybę przednią. Pojazd otrzymał też<br />

integralne opancerzenie.<br />

5 - Łomot, czyli Toyota Hilux w wersji „technical” w wykonaniu fabrycznym,<br />

również firmy Concept. Co ciekawe - elementy wyposażenie Łomota<br />

(obrotnica, siedzisko strzelca, wysięgniki) znajdują się na pojazdach już<br />

używanych w Wojskach Specjalnych SZ RP.<br />

6 - Wilk, czyli Rosomak w wersji wozu wsparcia ogniowego, uzbrojonego<br />

w wieżę CMI Defence XC-8 z armatą kalibru 105 mm. Armata strzela<br />

różnego rodzaju amunicją, w tym ppk Falaric, co znacznie zwiększa<br />

możliwości bojowe pojazdu.<br />

7 - Rosomak z bezzałogową wieżą z armatą 30 mm, konstruowaną przez<br />

HSW wspólnie z WB Electronics. ZSSW (Zdalnie Sterowany System Wieżowy)<br />

być może będzie stanowił podstawowe uzbrojenie kolejnych partii<br />

KTO Rosomak.<br />

6<br />

7<br />

www.fragoutmag.com


1<br />

1, 2 - pojazd saperski IRYS do bezpiecznego transportu podejrzanych ładunków poza strefę przebywania ludzi. Zbudowany został<br />

w firmie Jakusz na podwoziu OBERAIGNER 6x6 o wysokiej mobilności w ciężkim terenie. Pojazd może być wyposażony w różne<br />

rodzaje pojemników przeciwwybuchowych (wentylowane i gazoszczelne) oraz różne konfiguracje wyposażenia specjalistycznego.<br />

3 -stały bywalec MSPO, firma PIAP i fragment jej stoiska z robotami Gryf, IBIS oraz Scout.<br />

4, 5 - premiera, tym razem światowa - SOV (Special Operations Vehicle), wspólny projekt Krauss-Maffei Wegmann o raz AMZ Kutno.<br />

Masa własna wynosi 5 t, napęd stanowi turbodoładowany silnik Diesla o pojemności 3 l i mocy 170 kW. Może przewozić od 3 do 6 osób<br />

i ma trzy montaże dla uzbrojenia: obrotnicę oraz dwa wysięgniki.<br />

RELACJA<br />

6 - Hatehof Hurricane - wielozadaniowy, opancerzony, minoodporny pojazd terenowy z kabiną typu monococque, mogący przewozić<br />

do 7 osób. W wersji nieopancerzonej zabiera nawet 9 osób.<br />

7, 8 - Thales Hawkei - lekki, minoodporny pojazd opancerzony w układzie 4x4. Występuje w dwóch wersjach: 2- i 4-drzwiowej,<br />

z twardym i miękkim dachem, będących bazą do tworzenia wielu wariantów wozu. Cechą charakterystyczną Hawkei jest modułowy<br />

pancerz, który można montować w warunkach polowych.<br />

3<br />

POJAZDY<br />

6<br />

2<br />

8<br />

4<br />

7<br />

5<br />

www.fragoutmag.com


SOKÓŁ<br />

Sokół - reaktywacja. Prototyp motocykla sokół<br />

odtworzonego przez Prywatne Zakłady Inżynieryjne<br />

Sokół Motocykle we współpracy z WZM<br />

w Poznaniu. Docelowo motocykle mają być produkowane<br />

seryjnie . Co więcej, ma także powstać specjalna<br />

wersja wojskowa.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


1 - CKD-1 Szafir, odsłona druga. Celownik przekonstruowano<br />

- przyciski zastąpiono pokrętłami - oraz dodano ochronny<br />

pokrowiec z osłoną typu plaster miodu oraz klapką chroniącą<br />

obiektyw.<br />

2 - uniwersalna przystawka termowizyjna UTCx firmy BAE<br />

Systems OASYS LLC na stoisku Cenrex. Ma masę 0,74 kg, zasilana<br />

jest 1 lub 2 batriami CR123A i zapewnia możliwość wykrycia<br />

człowieka z odległości do 2650 m.<br />

1 1<br />

RELACJA<br />

3 - SKEETIRx (również od OASYS LLC), miniaturowy celownik<br />

termowizyjny mocowany na broni. Zasilany jedną baterią<br />

CR123A, zapewnia zasięg wykrycia człowieka do 950 m.<br />

2<br />

2<br />

3<br />

1 - na MSPO nie mogło zabraknąć Bohemia<br />

Interactive Simulations z nową wersją symulatora<br />

pola walki VBS3.<br />

4<br />

OPTO ELEKTRONIKA<br />

MSPO<br />

4 - PNL-2AD/M „Szpak”, czyli miniaturowe gogle noktowizyjne<br />

z PCO S.A. Zbudowane na wzmacniaczu obrazu XD4/XR5 z funkcją<br />

autogatingu. Zasilane jedną baterią AA, zapewniają zasięg widzenia<br />

do 600 m.<br />

5 - celowniki elektrooptyczne Meprolight na stoisku polskiego<br />

dystrybutora firmy Pagacz i Synowie.<br />

6 - Radiostacja PERAD z WB Electronics, polski debiut tego urządzenia.<br />

7 - miniaturowy, cyfrowo-analogowy radiotelefon Hytera<br />

PD785/785G, cechujące się dużą wytrzymałością i odpornością.<br />

3<br />

4<br />

2 - prototyp plecaka dla Wojska Polskiego.<br />

Wymaga jeszcze sporo pracy...<br />

3 - system Sherpa Ranger firmy MMIST,<br />

służący do precyzyjnego zrzutu i odnajdywania<br />

ładunków dostarczanych drogą powietrzną.<br />

4 - ULPC, ale nie od SPECOPS. Tym razem to<br />

kopia jednej z polskich firm.<br />

5 - Cenrex to nie tylko H&K, ale także wyposażenie<br />

osobiste, w tym produkowane przez<br />

SPECOPS.<br />

6 7<br />

5<br />

5<br />

www.fragoutmag.com


www.wb.com.pl<br />

Podstawowe narzędzia<br />

dla każdego technika<br />

bombowego<br />

AmbulAns pirotechniczny<br />

piAp V eoD<br />

Uniwersalny transporter, komfortowa baza,<br />

zawsze w centrum wydarzeń.<br />

mobilne centrum<br />

operAtorów robotów<br />

piAp V moc<br />

Pojazd przeznaczony do transportu trzech robotów z wyposażeniem,<br />

zapewniający komfort pracy dla operatorów.<br />

ul. Poznańska 129/133, 05-850 Ożarów Mazowiecki, tel.: +48 22 731 25 00, fax: +48 22 731 25 01, e-mail: info@wb.com.pl<br />

Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów PIAP<br />

Dział Sprzedaży i Marketingu Produktów Specjalnych<br />

Aleje Jerozolimskie 202, 02-486 Warszawa<br />

Tel. (22) 874 03 26<br />

Fax. (22) 874 03 40<br />

e-mail: mds@piap.pl


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


RELACJA<br />

Jedynym stoiskiem, na którym wystawiana była broń palna było stoisko firmy LUVO Prague Ltd. Centralne miejsce<br />

w ekspozycji zajmował samopowtarzalny karabin wyborowy LA-110 SASS strzelający amunicją kalibru 7,62 x 51 mm.<br />

Broń w większości wykonana jest z anodyzowanego stopu aluminium 7075 T6 i wyposażona w długie łoże przednie<br />

z zestawem czterech szyn, z których górna przedłużona jest na całą komorę zamkową. Karabin ma polimerową<br />

kolbę o regulowanej długości i wysokości poduszki podpoliczkowej. Wszystkie dodatkowe akcesoria, jak mechaniczne<br />

przyrządy celownicze, kolimator, dwójnóg, chwyt przedni oraz celowniki optyczne i przystawki montowane są<br />

na szynach. Standardowo karabin kompletowany jest z celownikiem optycznym Meopta Optics ZD 3-12x50 BZP oraz<br />

przystawką noktowizyjną NV-Mag1/B. Zasilanie realizowane jest z magazynków o pojemności 10 lub 20 sztuk amunicji.<br />

LA-110 ma masę 5,5 kg, długość 1030 mm, lufę o długości 20” oraz... mocowanie do bagnetu.Oprócz LA-110 firma<br />

prezentowała pełną gamę swoich karabinów LA-15 i LA-16 zasilane amunicją różnych typów i w różnym wykończeniu<br />

(kolory, długości luf, wyposażenie dodatkowe) oraz granatniki GL40mk1 zarówno w konfiguracji samodzielnej, jak<br />

i podwieszanej. Granatnik ten strzela amunicją 40 x 46 mm LV i MV, ma lufę o długości 230 mm i masę 1010 g. Broń<br />

wyposażono w spust wyłącznie podwójnego działania o oporze 45N. Do ładowania lufę granatnika odchyla się w lewą<br />

stronę.<br />

www.fragoutmag.com


3<br />

4<br />

RELACJA<br />

Oczywiście na wystawie nie mogło zabraknąć wystawy armii<br />

Republiki Czeskiej. Nie była przesadnie duża, ale zaprezentowano<br />

na niej kilka pojazdów, robotów, sprzętu dowodzenia<br />

oraz wyposażenie osobiste i uzbrojenie żołnierza. Oczywiście<br />

wiadomo, że nie każdy żołnierz AČR ma takie wyposażenie, jakie<br />

zaprezentowano na wystawie - spora część z nich strzela jeszcze<br />

z karabinków Sa vz. 58, nie zaś z CZ805 BREN. Swoją drogą, to<br />

nowy czeski karabinek nie jest najbardziej udaną konstrukcją...<br />

1 5<br />

6<br />

1, 2 - przykładowe wyposażenie współczesnego żołnierza AČR<br />

obejmuje: hełm kevlarowy, gogle noktowizyjne Klara, indywidualne<br />

środki łączności, kamerę mocowaną na oporządzeniu lub<br />

na broni, karabinek automatycznych CZ 805 A1 z granatnikiem<br />

CZ 805 G1.<br />

2<br />

3, 4 - samobieżny pojazd rozpoznawczy Taros 6x6 FURBO, zaliczany<br />

do kategorii UGV. Wyposażony jest w głowicę obserwacyjną<br />

oraz przystosowany do transportu dwóch robotów - quadrocoptera<br />

do zwiadu powietrznego i niewielkiego robota 4x4 do<br />

sprawdzania trudno dostępnych miejsc. Może być także uzbrojony<br />

w zdalnie sterowane stanowisko z bronią maszynową.<br />

7<br />

8<br />

5 - wnętrze wozu dowodzenia 7M1p zbudowanego na samochodzie<br />

terenowym Land Rover 110 TDS SW. Jego podstawowe wyposażenie<br />

stanowią cztery radiostacje radiostacje oraz terminal<br />

cyfrowy.<br />

6 - moduł komunikacyjno - informacyjny KIM 10 przeznaczony<br />

dla batalionowego stanowiska dowodzenia.<br />

7, 8 - Mi-17 AČR uzbrojony w karabiny napędowe M-134 Minigun.<br />

www.fragoutmag.com


1<br />

2<br />

Chyba największe stoisko, a na pewno najbardziej atrakcyjne,<br />

należało do norweskiej firmy NFM Group., której produkcja<br />

w całości odbywa się w Potęgowie niedaleko Słupska.<br />

Zaprezenotwany został kompletny system odzieży GARM,<br />

systemy osłon balistycznych, płyt kuloodpornych oraz pełna<br />

gama hełmów i kasków Ops-Core.<br />

1 - mundur bojowy GARM, wraz z kamizelką systemu<br />

SKJOLD i pasem balistycznym<br />

6<br />

RELACJA<br />

2 - czarny komplet All Weather wykonany z membrany<br />

Polartec NeoShell z plate carrierem systemu SKJOLD i pasem<br />

balistycznym.<br />

3 - prototyp lekkiego plecaka patrolowego<br />

4 - szczegóły plate carriera systemu SKJOLD i pasa oraz<br />

nowe ładownice uniwersalne NFM<br />

7<br />

5 - przedni panel plate carriera SKJOLD - dobrze widoczny<br />

system Tubes wykorzystany w jego konstrukcji.<br />

6, 7, 8 - propozycje modyfikacji hełmu ACH/MICH. Ostatnie<br />

zdjęcie przedstawia pokrowiec na hełm zintegrowany<br />

z bocznymi szynami oraz gniazdem noktowizora mocowanym<br />

jedną śrubą. Jak widać, stosunkowo niewielkim<br />

kosztem i w dość prosty sposób można przystosować ACH<br />

do mocowania dodatkowego wyposażenia, w tym wizjera<br />

balistycznego oraz osłony szczęki.<br />

3<br />

4<br />

5<br />

8<br />

www.fragoutmag.com


1<br />

2<br />

1 - ciekawa propozycja nowego munduru bojowego o-one w kamuflażu<br />

Kryptek. Interesującym rozwiązaniem jest kieszonka do przenoszenia<br />

stazy, wykorzystująca do jej utrzymania rzep taśmy opaski uciskowej.<br />

Na targach działało to fajnie, ciekawe, jak to rozwiązanie sprawdza się<br />

w praktyce?<br />

2, 3 - Fill2Pure, czyli bidon z integralnym filtrem w wersji zmilitaryzowanej<br />

(bo zielonej). Pojemność 800 ml, filtr (według producenta)<br />

zabija 99,999% bakterii i wirusów. Wymienny filtr starcza na 500<br />

napełnień bidonu i -jak głosi slogan reklamowy - jet idealny na podróże<br />

do Trzeciego Świata.<br />

5<br />

RELACJA<br />

4 - część kolekcji rękawiczek mało znanej niemieckiej firmy W+R. Niektóre<br />

modele są naprawdę ciekawe i wygodne, inne wyglądają raczej<br />

przeciętnie. Niestety, póki co w Polsce nikt nie zajmuje się dystrybucją<br />

tych rękawiczek.<br />

5 - Tyr PICO-AA w kamuflażu Kryptek. Multicam się przejadł, PenCott<br />

jest mało cool (ale działa świetnie), więc chyba Kryptek będzie teraz na<br />

topie w taktycznej modzie.<br />

3<br />

6 - oryginalna kamizelka zintegrowana Source z systemem przeniesienia<br />

masy ma biodra oraz... majtkami balistycznymi. Pomysł nie jest nowy,<br />

bo już w czasach wojny w Wietnamie USMC używał “pancernych gaci”.<br />

Sama kamizelka ciekawa, choć wygląda na nieco przekombinowaną,<br />

zwłaszcza system QR w niej zastosowany. Fakt, prosty w obsłudze, ale<br />

konstrukcyjnie już nie.<br />

6<br />

7 - nowe lekkie buty taktyczne Meindl wykonane we współpracy z komandosami<br />

z KSK. Stanowią model pośredni pomiędzy Saharą a Desert<br />

Foxem, więc plasują się mniej więcej na tej samej półce, co popularne<br />

LOWA Zephyr. W przyszłym roku mają być dostępne w sprzedaży.<br />

8 - Tacprogear BLACK, - ich plate carrier HBAV GRID-HERCULES<br />

Body Armor Vest. był jakiś taki... plastikowy. Oczywiście dominował<br />

kamuflaż Kryptek we wszystkich odmianach, z czarną włącznie. Nie jest<br />

tak brzydka, jak MC Black, ale piękna tez nie jest, a poza tym cały czas<br />

zastanawiamy się po co to komu potrzebne? SOK przecież się w to nie<br />

ubierze...<br />

4 7 8<br />

www.fragoutmag.com


1<br />

1 - warsztat kontenerowy na samochodzie ciężarowym<br />

wysokiej mobilności Tatra T-810. Jak widać na zdjęciu -<br />

boczne ściany kontenera można wysunąć na boki, dzięki<br />

czemu zwiększa się przestrzeń wewnątrz niego. podobne<br />

rozwiązania stosowane zą także w Wojsku Polskim.<br />

2, 3 - wielozadaniowy pojazd opancerzony Vega 6x6, tutaj<br />

w wersji transportera opancerzonego. Może przewozić<br />

do 13 żołnierzy (2 + 11), wyposażony jest w silnik o moce<br />

300 kW, który pozawala mu na osiągnięcie prędkości<br />

maksymalnej 110 km/h, przy masie 29 ton. Wyposażenie<br />

wewnętrzne ma charakter modułowy, dzięki czemu pojazd<br />

można łatwo przystosować do wykonywania różnych zadań.<br />

4<br />

RELACJA<br />

4 - robot Talon, amerykańskiej firmy Foster-Miller, w służbie<br />

AČR. Robot, w zależności od wyposażenia może mieć masę<br />

od 27 do 54 kg (ten ze zdjęć jest w najlżejszej konfiguracji),<br />

zaś w skład wyposażenia może wchodzić także uzbrojenie.<br />

Kierować Talonem można z odległości do 1 km.<br />

5<br />

5 - oktocpter Robodrone Kingfisher o udźwigu do 5 kg<br />

i maksymalnej długości czasu lotu do 60 minut. Może być<br />

wyposażony w kamery światła dziennego i termalne oraz<br />

zestawy czujników.<br />

2<br />

6, 7 - Taros V2 6x6, czyli robot lądowy, wykorzystywany<br />

przede wszystkim do wykonywania zadań transportowych.<br />

Ma konstrukcję modułową, która pozwala wyposażać go<br />

w zależne od wykonywanych zadań wyposażenie, ale przede<br />

modułowość dotyczy także kadłuba. Za pomocą sekcji 2x2<br />

lub 4x4 można składać pojazdy w konfiguracji 4x4, 6x6 oraz<br />

8x8. Jednym z modułów jest sekcja 2x2 wyposażona w ramię<br />

robota.<br />

3<br />

6 7<br />

www.fragoutmag.com


1<br />

2<br />

5<br />

RELACJA<br />

3<br />

1 - E-Lighter, czyli osobisty, spalinowy generator elektryczny.<br />

Moc 15 W, 1,3 litra paliwa starcza na 48 godzin pracy. Wylot<br />

spalin można bez obaw o poparzenie objąć dłonią. Armia<br />

holenderska zakupi w przyszłym roku kilkaset takich urządzeń.<br />

2 - Blast Gauge, czyli czujnik przeciążenia i ciśnienia pokazujący<br />

za pomocą diod jakie siły działały na człowieka. Przydatny przy<br />

pierwszej pomocy.<br />

3 - Nano UAV Black Hornet PD-100 PRS, czyli dronik dla każdego<br />

żołnierza. 18 g, 12 cm średnicy wirnika, do 25 minut lotu z prędkością<br />

do 35 km/h, wspierany GOS-em autopilot i miniaturowa<br />

kamera na pokładzie. Można go wypuścić na odległość do<br />

1,5 km, a sama kamera też ma możliwość sterowania przez<br />

operatora.<br />

4 - polski akcent na wystawie - ciekawa plansza przedstawiająca<br />

automatyczny sygnalizator skażeń Prometheus zintegrowany<br />

z platformą Jaśmin.<br />

5 - panel operatora systemu APEx Predathor do zarządzania<br />

polem walki. Czyli po prostu BFT w wersji przenośnej.<br />

6 - pamiętacie M41A z licznikiem amunicji z filmu Aliens? A chcecie<br />

mieć podobny? Nic trudnego Radetec oferuje gadżet pod nazwą<br />

Ammocontrol Led Advisor. Zakładacie zmodyfikowane okładziny<br />

chwytu, wymieniacie podajnik w magazynku i macie broń<br />

z licznikiem amunicji. Dostępny w wersji do broni długiej. Fajne?<br />

4<br />

6<br />

www.fragoutmag.com


28 października br., w Warszawie,<br />

odbyła się uroczystość podczas<br />

której Inspektor Wojsk Specjalnych<br />

gen. dyw. Piotr Patalong został<br />

odznaczony Medalem Dowództwa<br />

Operacji Specjalnych USA (The United<br />

States Special Operations Command<br />

Medal - USSOCOM). Ten prestiżowy<br />

medal polskiemu generałowi wręczył<br />

generał Joseph Votel, dowódca<br />

US SOCOM, najwyższy rangą amerykański<br />

żołnierz sił specjalnych.<br />

W uroczystości uczestniczył gen. broni pilot Lech Majewski,<br />

Dowódca Generalny RSZ oraz dowódcy jednostek wojsk<br />

specjalnych.<br />

Decyzja o przyznaniu odznaczenia polskiemu generałowi<br />

to między innymi wyraz uznania za dotychczasowe<br />

osiągnięcia oraz zdolności operacyjne uzyskiwane przez<br />

polskie Wojska Specjalne. Polska bowiem, jako siódmy<br />

kraj na świecie, obok takich państw jak USA, Wielka<br />

Brytania czy Francja uzyskała status „państwa ramowego”<br />

w dziedzinie prowadzenia sojuszniczych operacji specjalnych<br />

FOTO: IKEM<br />

i stała się niekwestionowanym liderem w Europie Środkowo<br />

-Wschodniej.<br />

Przyznane wyróżnienie jest także dowodem uznania<br />

za przygotowanie i przeprowadzenie w 2014 roku sojuszniczego<br />

ćwiczenia certyfikującego wielonarodowy<br />

Komponent Operacji Specjalnych do dyżuru bojowego<br />

w składzie Sił Odpowiedzi NATO zestawu 2015 (SON 2015).<br />

Ćwiczenie, do którego komandosi przygotowywali się od<br />

kilkunastu miesięcy, było nie tylko sprawdzianem możliwości<br />

Dowództwa Komponentu Operacji Specjalnych<br />

w zakresie planowania i kierowania operacjami specjalnymi<br />

w ramach sojuszniczej misji stabilizacyjnej, ale także testem<br />

współdziałania zespołów bojowych z różnych jednostek<br />

sił specjalnych. Ćwiczenie polskich komandosów zostało<br />

wysoko ocenione przez międzynarodowy zespół certyfikujący.<br />

Generał Patalong podkreślił, że sukces ćwiczenia certyfikującego<br />

nie byłby możliwy bez pomocy i wsparcia wojsk<br />

konwencjonalnych i jest to niewątpliwe osiągnięcie całych<br />

polskich Sił Zbrojnych.<br />

Dziękując za to prestiżowe wyróżnienie gen. dywizji Piotr<br />

Patalong podkreślił, że choć to on został uhonorowany<br />

medalem, to jednak traktuje wyróżnienie przede wszystkim<br />

jako wyraz uznania dla wszystkich dowódców jednostek wojsk<br />

specjalnych, bez których zaangażowania, poświęcenia<br />

i współpracy wojska specjalne nie miałyby takiego dorobku.<br />

USSOCOM Medal - odznaczenie ustanowione w 1994 r. i nadawane<br />

żołnierzom sił specjalnych USA i państw partnerskich, szczególnie zasłużonym<br />

dla wsparcia operacji specjalnych w czasie wojny i pokoju. Generał<br />

dywizji Piotr Patalong jest trzecim Polakiem, któremu przyznano to<br />

wyróżnienie. Pierwszym polskim generałem, który został wyróżniony<br />

tym odznaczeniem był śp. generał Włodzimierz Potasiński. Wśród<br />

wyróżnionych jest także gen. bryg. Jerzy Gut, dowódca Centrum Operacji<br />

Specjalnych – Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

W dniach 13-14 września<br />

przygotowały urozmaicony programz niepowtarzal-<br />

wojskowej GROM, który uświetnił pokaz działań ope-<br />

wojenny światowej, pokaz walki<br />

2014 r. w Warszawie<br />

na Cyplu Czerniakowskim po raz<br />

pierwszy odbyła wyjątkowa impreza<br />

patriotyczno-historyczna – festyn „Tobie<br />

Ojczyzno”. Organizator wydarzenia,<br />

Stowarzyszenie Siła i Honor im.<br />

nymi i ciekawymi atrakcjami, zarówno dla starszych,<br />

jak i młodszych widzów. Patronat honorowy nad warszawską<br />

imprezą objęli: Minister Obrony Narodowej,<br />

Minister Spraw Wewnętrznych, Minister Edukacji<br />

Narodowej, Wojewoda Mazowiecki, Prezydent Miasta<br />

Stołecznego Warszawy oraz Muzeum Wojska Polskiego<br />

i Muzeum Powstania Warszawskiego.<br />

racyjnych jednostek specjalnych na rzece Wiśle przygotowany<br />

we współpracy z Fundacją Byłych Żołnierzy<br />

Jednostek Specjalnych GROM. W programie wydarzenia<br />

znalazły się punkty atrakcyjne zarówno dla pasjonatów<br />

historii i militariów, jaki i rodzin z dziećmi. Do największych<br />

atrakcji 2-dniowego festynu zaliczyć można<br />

m.in. pokazy służb mundurowych oraz ratowniczych,<br />

na miecze czy warsztaty sztuk walk<br />

wschodnich. Program przewidywał<br />

również projekcję filmów historycznych<br />

przygotowanych przez Muzeum Powstania<br />

Warszawskiego oraz występy Zespołu<br />

Artystycznego Wojska Polskiego.<br />

Poniżej prezentujemy fotogalerię z najatrakcyj-<br />

gen. Sławomira Petelickiego, wraz<br />

Festyn „Tobie Ojczyzno” był imprezą rekreacyjną<br />

a<br />

także wystawy statyczne nowoczesnego sprzętu<br />

niejszego, naszym zdaniem, wydarzenia podczas<br />

ze współorganizatorami Fundacją Byłych<br />

o charakterze patriotycznym, skierowaną do wszyst-<br />

i uzbrojenia znajdującego się w wyposażeniu Wojska<br />

całej imprezy – pokazu odbicia zakładników<br />

Żołnierzy Jednostek Specjalnych<br />

kich mieszkańców stolicy i okolic. Unikatowym<br />

Polskiego oraz Policji. Do młodszych widzów skie-<br />

przetrzymywanych na statku na Wiśle, który prze-<br />

GROM oraz Miastem Stołecznym Warszawa,<br />

wydarzeniem w ramach festynu był Memoriał<br />

im. gen. Sławomira Petelickiego, twórcy jednostki<br />

rowane były gry historyczne oraz strategiczne, pokazy<br />

rekonstrukcji historycznych i sprzętu z okresu II<br />

prowadzili funkcjonariusze Biura Operacji Antyterrorystycznych.<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


Foto: Łukasz Pacholski<br />

RELACJA<br />

Lekkie samoloty transportowe Airbus Military C-295M z Krakowa zrzucały zarówno polskich, jak<br />

i brytyjskich spadochroniarzy, a także lekkie zasobniki z wyposażeniem i uzbrojeniem dodatkowym.<br />

Tegoroczne ćwiczenia Anakonda 2014 były szczególne. Brały w nich udział siły krajowe<br />

oraz sojusznicze, media miały możliwość obejrzenia epizodów na kilku poligonach – z opcji tej<br />

skorzystał m.in. wysłannik Frag Out!, dzięki któremu możemy zaprezentować materiał fotograficzny<br />

z Drawska Pomorskiego, Ustki oraz Orzysza. Z jednej strony była to okazja do prezentacji najnowszych<br />

typów uzbrojenia znajdującego się w wyposażeniu Wojska Polskiego, a także będącego w różnych<br />

fazach opracowania, z zaś – drugiej pokaz, ile brakuje jeszcze do osiągnięcia poziomu państw NATO<br />

(choćby epizod w Ustce śmiało mógł mieć miejsce nie w 2014 roku, a w 1989).<br />

Tyle słowem wstępu, czas na zdjęcia...<br />

Wybuch wydłużonego ładunku przeciwminowego,<br />

mogący robić za tło dla scen batalistycznych<br />

w filmach.<br />

Abramsów „niet”, więc Amerykanie spacerowali na piechotę.<br />

Według relacji żołnierzy, w ciągu kilku godzin zrobili trzy okrążenia<br />

strefy zrzutu.<br />

Przeciwpancerny pocisk kierowany Spike w drodze do celu.<br />

Ta nowoczesna broń jest już dobrze znana żołnierzom<br />

i wykorzystywana w czasie licznych ćwiczeń.<br />

Pojazdy systemu WRE Przebiśnieg.<br />

Ot, taka rozpoznawcza ciekawostka w Orzyszu.<br />

www.fragoutmag.com


Wielozadaniowy samolot bojowy Lockheed Martin F-16C<br />

Jastrząb, mgła uziemiła maszyny w czasie epizodów<br />

w Ustce, na szczęcie dzień później mogły zaprezentować się<br />

przed Prezydentem w Orzyszu.<br />

RELACJA<br />

Poza C-295M zrzut spadochroniarzy realizował brytyjski Lockheed Martin C-130J<br />

Super Hercules, z jego pokładu skakali tylko Brytyjczycy.<br />

Samoloty szturmowe Su-22 królowały<br />

na usteckim niebie, ze względu<br />

na pogodę nie doleciały Jastrzębie,<br />

więc maszyny ze Świdwina zapewniały<br />

wsparcie powietrzne dla desantu.<br />

Na poligonie w Ustce, jak zwykle, królowały systemy<br />

BWP-1 ze składu 7. Brygady Obrony Wybrzeża po wylądowaniu<br />

ORP Gniezno ze składu 8. Flotylli toruje drogę<br />

Wsparciem dla New były obsługi przenośnych<br />

przeciwlotnicze S-125 Newa-SC, które zwalczały cele<br />

na usteckiej plaży. Sprzęt stary i mający minimalne zdolności w<br />

do wybrzeża poprzez wystrzelenie i detonację<br />

wyrzutni pocisków przeciwlotniczych Grom, które<br />

latające.<br />

działaniach amfibijnych.<br />

ładunku wybuchowego mającego unieszkodliwić<br />

zanotowały udane strzelania do celów pozornych<br />

miny morskie przeciwnika.<br />

Szogun.<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

Huta Stalowa Wola zaprezentowała w Orzyszu najnowszy produkt<br />

artyleryjski, kołową armatohaubicę Kryl, która miała swoją premierę<br />

w Kielcach.<br />

Gąsienicowy Krab na polskim podwoziu. Czy kolejne Kraby pojawią się<br />

a podwoziach tureckich czy południowokoreańskich? Zobaczymy w przyszłości.<br />

Prototyp systemu przeciwlotniczego Poprad, który ma szanse<br />

na kontrakty od Ministerstwa Obrony Narodowej. Musi jedynie<br />

udowodnić swoją niezawodność.<br />

Na drawskim poligonie na próżno było szukać czołgów M1A1 Abrams,<br />

za to pojawiły się pojazdy armii brytyjskiej, w tym ciężarówki MAN<br />

rodzin HX.<br />

Star 266M z ZU-23-2, czyli Hibneryt-3. Złośliwi nazywają go polskim Gepardem,<br />

niestety, zarzucenie programu Loara, a także tempo modernizacji ZSU-23-4<br />

powoduje, że wojska lądowe muszą korzystać z osłony tego typu systemów<br />

obrony przeciwlotniczej.<br />

Kołowe transportery opancerzone Rosomak w wersji bojowej<br />

w czasie prowadzenia natarcia na pozycje wroga.<br />

ZM Tarnów przywiózł do<br />

Orzysza jeden z egzemplarzy<br />

wielkokalibrowego<br />

Kontenerowa ciekawostka Marynarki Wojennej,<br />

czyli Kontener Morskiego Wsparcia Podwodnych<br />

Działań Inżynieryjnych. Pozwala na przygotowanie<br />

stanowiska pracy dla nurka w dowolnym punkcie.<br />

Inną ciekawostką krajowego przemysłu był<br />

pocisk przeciwlotniczy Błyskawica, który być<br />

może trafi w przyszłości do uzbrojenia jako broń<br />

przeciwlotnicza bliskiego zasięgu.<br />

155 mm kierowany pocisk artyleryjski APR, który<br />

może trafi do uzbrojenia pododdziałów artylerii<br />

wyposażonych w armatohaubice Kryl oraz Krab.<br />

wielolufowego karabinu<br />

maszynowego na podstawie<br />

morskiej. Broń może być<br />

ciekawą alternatywą<br />

dla uzbrojenia obecnie<br />

stosowanego na pokładach<br />

okrętów oraz śmigłowców.<br />

Kanadyjczycy, pomimo faktu,<br />

że był to pododdział spadochroniarzy,<br />

realizowali wyłącznie piesze patrole<br />

w pełnym oprzyrządzeniu, jak widoczny<br />

na zdjęciu żołnierz, mający na plecach<br />

granatnik Carl-Gustaf.<br />

www.fragoutmag.com


PIAP na NATO EOD<br />

Demonstrations and Trials 2014<br />

Explosive Ordnance Disposal Centre of Excellence<br />

(EOD CoE – Centrum Doskonalenia Specjalistów EOD), mające swoją siedzibę<br />

w słowackim Trenczynie, rozpoczęło funkcjonowanie 28 kwietnia 2011 roku.<br />

Misją Centrum jest zapewnienie państwom członkowskim NATO wsparcia w zakresie<br />

treningu, szkoleń i wymiany doświadczeń (tzw. lessons learned), a także opracowania<br />

koncepcji, doktryn oraz standaryzacji.<br />

Jednym ze sposobów realizacji wspomnianej<br />

USA czy Kanady). Wśród nich znalazła się także<br />

misji jest organizowanie międzynarodowych<br />

reprezentacja Wojskowej Akademii Technicznej<br />

warsztatów i konferencji – jedna z takich imprez oraz firm Jakusz sp. z o.o. i PIAP-u.<br />

odbyła się w dniach 30.09 – 02.10.2014, właśnie<br />

w Trenczynie. NATO EOD Demonstrations<br />

Delegacja z PIAP-u, w której skład wchodzili<br />

and Trials 2014, bo o tej imprezie mowa,<br />

Piotr Szynkarczyk, Łukasz Różycki, Mateusz<br />

to wystawa połączona z pokazami dynamicznymi Wasilewski oraz Andrzej Woźniak, pojechała<br />

sprzętu oraz panelami dyskusyjnymi i wykładami. na Słowację, zabrawszy ze sobą dwa chyba<br />

W warsztatach uczestniczyło ponad<br />

najbardziej rozpoznawalne roboty: GRYF i IBIS.<br />

140 ekspertów z zakresu EOD z 26 krajów<br />

Głównym celem jej udziału w imprezie<br />

oraz ponad 40 wystawców z 14 krajów<br />

było zaprezentowanie szerokiemu gronu<br />

(zarówno z Europy, jak i spoza niej – z Izraela,<br />

specjalistów obu robotów.<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

www.fragoutmag.com


Tę edycję warsztatów zatytułowano<br />

„New Technologies – assistance and limitation<br />

of the EOD in post – ISAF era”, i to przede<br />

wszystkim doświadczeniom płynącym z misji<br />

w Afganistanie, a związanym ze zwalczaniem<br />

oraz neutralizowaniem różnego rodzaju urządzeń<br />

wybuchowych podporządkowano całą imprezę.<br />

PIAP przygotował wystawę<br />

statyczną, na której<br />

zaprezentowano własne roboty,<br />

oraz wykład „Global Robotics –<br />

Trends and Challenges”,<br />

a także pokaz dynamiczny<br />

obu przywiezionych urządzeń<br />

W trakcie pokazu zostały<br />

Zarówno prelekcja, jak i prezentacja<br />

dynamiczna PIAP-u spotkały się z bardzo<br />

pozytywnym przyjęciem uczestników<br />

oraz wzbudziły duże zainteresowanie<br />

obydwoma robotami. Dzięki temu<br />

nawiązane zostały kontakty z firmami<br />

oferującymi urządzenia mogące<br />

stanowić dodatkowe<br />

wyposażenie robotów,<br />

jak na przykład: urządzenia<br />

RTG, detektory, wyrzutniki<br />

pirotechniczne, zagłuszarki, środki<br />

bojowe i pirotechniczne, sprzęt<br />

wspomagający. Być może<br />

w niedalekiej przyszłości<br />

IBIS i GRYF w akcji na poligonie ćwiczebnym<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

zademonstrowane możliwości<br />

zaowocują one ścisłą współpracą,<br />

poruszania się w terenie obu<br />

dzięki czemu roboty oferowane<br />

robotów oraz ich współdziałanie<br />

przez PIAP zyskają nowe<br />

podczas symulowanej akcji.<br />

możliwości.<br />

Zadanie nie należało do łatwych<br />

– w porzuconym pojeździe<br />

W imprezie oprócz PIAP-u<br />

znajdowały się urządzenia<br />

udział brały wszystkie liczące<br />

wybuchowe, które należało<br />

się firmy, oferujące zarówno<br />

wykryć oraz zneutralizować.<br />

zrobotyzowane urządzenia,<br />

Współdziałające ze sobą roboty<br />

jak i pozostały sprzęt<br />

poradziły sobie z tym zadaniem,<br />

wspomagający działania EOD:<br />

dzięki wykorzystaniu osprzętu<br />

Quinetiq North America<br />

na nich zamontowanego,<br />

w tym wyrzutnika<br />

z robotami Talon i rodziną<br />

robotów Dragon, IRobot Co.<br />

FILM<br />

FILM<br />

pirotechnicznego Chemring RE<br />

z robotem Packboot, RoboTeam,<br />

70 M3 Plus oraz strzelby Benelli<br />

Allen Vanguard z robotami<br />

M4 Super 90 wraz z uchwytami<br />

Defender i Digital, Taurob<br />

opracowanymi specjalnie<br />

GmbH, Armtrack Ltd., Proytecsa<br />

do tego uzbrojenia oraz amunicją<br />

Secutity S.L., NIC Instrument Ltd.,<br />

ćwiczebną. Zademonstrowano<br />

Chemring TS-EOD, Med – Eng,<br />

także możliwości współpracy<br />

Logos Imaging LLC, Asselsan,<br />

robotów z pojazdami<br />

do przewożenia niebezpiecznych<br />

Dynitec GmbH, Jakusz i wiele<br />

innych.<br />

FILM<br />

ładunków produkowanymi przez<br />

Jakusz sp. z o.o.


RELACJA<br />

A<br />

U<br />

T<br />

O<br />

R<br />

Łukasz PACHOLSKI<br />

23 września br. w stoczni należącej do Remontowa Shipbuilding<br />

w Gdańsku miała miejsce rzadka uroczystość – położenie stępki pod<br />

niszczyciel min projektu 258 Kormoran II. Jednostka<br />

ta ma być pierwszym od wielu lat nabytkiem Marynarki Wojennej.<br />

Według planu trzy okręty tego typu zastąpią w linii niszczyciele min<br />

projektu 206FM.<br />

Program budowy nowych jednostek przeciwminowych dla floty ma już swoje lata – pierwsze<br />

z nich zaplanowano pod koniec lat 90. XX wieku. Wówczas na przeszkodzie stanęły brak funduszy<br />

oraz wsparcia politycznego dla odmłodzenia szeregów sił morskich. Jedynym przejawem<br />

zainteresowania było położenie stępki pod prototypową korwetę projektu 621 Gawron. Mimo<br />

że do wydarzenia doszło w listopadzie 2001 roku, do dzisiaj okręt nie opuścił Stoczni Marynarki<br />

Wojennej w Gdyni.<br />

Nowy okręt przeciwminowy jest pierwszym z trzech, które trafią do Marynarki Wojennej. W linii<br />

mają zastąpić trzy niszczyciele min projektu 206FM – te wiekowe jednostki wcielono do służby<br />

w latach 60. XX wieku, a na przełomie stuleci zmodernizowano do standardów NATO.<br />

www.fragoutmag.com


Przez wiele miesięcy poprzedzających położenie stępki pod prototypowy okręt nowego typu główna<br />

krytyka skupiła się na jednym elemencie – zastosowaniu określonego budulca, który w sposób<br />

naturalny ograniczył konkurencję dostawców know-how do jednego oferenta, czyli stoczni niemieckich.<br />

Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało się bowiem na wykorzystanie stali małomagnetycznej,<br />

a w tej technologii powstały grupa niemieckich niszczycieli min typu 332 i pochodnych<br />

oraz eksportowe jednostki w Turcji. Poza tymi dwoma państwami z okrętów przeciwminowych<br />

wykorzystujących ów budulec korzystają jeszcze siły morskie Zjednoczonych Emiratów Arabskich<br />

– władze tego kraju zakupiły w Niemczech dwa używane niszczyciele min typu 332. Pozostałe<br />

okręty tej klasy powstają z bardziej popularnych materiałów – tworzyw sztucznych bądź drewna.<br />

Obecnie można powiedzieć jedno, decyzja (jaka by nie była) zapadła i trzeba ją uszanować. Każda<br />

z powyższych substancji ma swoje wady i zalety, Polacy wybrali technologie niemieckie, co oznacza,<br />

że Kormoran II będzie „kuzynem” typu 332.<br />

Model Kormorana II – fot. Łukasz Pacholski<br />

Pierwsza sekcja okrętu, która posłużyła do uroczystości położenia stępki we wrześniu – fot. Andrzej Nitka<br />

RELACJA<br />

Przyszły niszczyciel min projektu 258 Kormoran II nie będzie prostym skopiowaniem niemieckiego<br />

odpowiednika. W pracach projektowych wykorzystano najnowsze rozwiązania architektury okrętowej,<br />

które mają na celu ograniczenie skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego – większość<br />

pomysłów przebadano w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Centrum Techniki Morskiej. Dodatkowo<br />

Polacy chcą wykorzystać inne, krajowe pomysły i projekty budowy okrętów – wśród nich należy<br />

wymienić uzbrojenie w (rozwijaną obecnie) automatyczną armatę San kalibru 35 mm. Ze względu<br />

na czas, prototypowa jednostka otrzyma zamiast Sana „klasycznego” Wróbla, który w przyszłości<br />

ma zostać wymieniony na docelowy typ głównego uzbrojenia artyleryjskiego. W przypadku systemów<br />

samoobrony pewien niepokój może budzić chęć uzbrojenia okrętów w przenośne wyrzutnie<br />

pocisków przeciwlotniczych Grom (a w przyszłości najprawdopodobniej Piorun) – według planów<br />

na pokładzie będą trzy stanowiska dla strzelców. O ile jedno wydaje się sensowne, o tyle położenie<br />

dwóch innych, umieszczonych na dachu nadbudówki, już nie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta,<br />

dostępne dane nie wskazują, aby na miejscu przewidziano obszar do przechowywania urządzenia<br />

spustowo-startowego, a tym bardziej samych rakiet. Oznacza to, że w momencie zagrożenia operatorzy<br />

(przy pomocy innych członków załogi) będą musieli wnieść wszystko, co potrzebują na dach,<br />

wspinając się po pionowych drabinkach. Jakkolwiek na to patrzeć, pomysł godny sprawdzenia przez<br />

projektantów i decydentów.<br />

Niszczyciel min niemieckiego typu 332, najpopularniejsza przeciwminowa jednostka wykonana<br />

ze stali małomagnetycznej – fot. Łukasz Pacholski<br />

Ze względu na czas wejście okrętów do służby zaplanowano bowiem na koniec 2016 roku, część<br />

wyposażenia specjalistycznego będzie pochodziło od dostawców zagranicznych. Na przykład<br />

bezzałogowe pojazdy podwodne dostarczą producenci skandynawscy – Saab oraz Kongsberg.<br />

Obydwaj otrzymali zamówienie na autonomiczne pojazdy służące jako nosiciele systemów hydrolokacyjnych,<br />

przeznaczone do prowadzenia rozpoznania i poszukiwania min morskich. Jeśli coś<br />

takiego faktycznie znajdzie się w wodzie, wówczas proces neutralizacji będzie można przeprowadzić<br />

kilkutorowo: wysłać płetwonurków-minerów, jednorazowy pojazd podwodny Głuptak bądź zdalnie<br />

sterowany pojazd podwodny Ukwiał II, który dostarczy w pobliże celu ładunek wybuchowy.<br />

Jak to często bywa, początek budowy okrętu dał sygnał do spekulacji dotyczących możliwości zdobycia<br />

zamówień eksportowych – zainteresowanie Kormoranem wyrażały siły morskie Ukrainy oraz<br />

Kazachstanu. Cóż, władze w Kijowie mają obecnie inny problem niż budowa nowoczesnych sił przeciwminowych,<br />

natomiast Kazachowie (na razie) zdecydowali się na stworzenie dwóch przeciwminowych<br />

okrętów w Rosji. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Remontowa Shipbuilding jest ostatnią<br />

dużą krajową stocznią, która odnosi liczne sukcesy marketingowe na świecie, należy z umiarkowanym<br />

optymizmem spoglądać w przyszłość.<br />

Niszczyciel min ORP „Czajka”, jeden z trójki projektu 206FM, który oczekuje na pilną wymianę<br />

na nowy typ – fot. Łukasz Pacholski<br />

www.fragoutmag.com


BROŃ STRZELECKA<br />

Na tegorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego<br />

w Kielcach, na stoisku polskiego przedstawiciela firmy Fabrique<br />

Nationale miała miejsce polska premiera nowej wersji bardzo popularnego<br />

na świecie karabinu i karabinka maszynowego MINIMI.<br />

Obecnie FN będzie oferował broń wyłącznie w tej odmianie (w siedmiu<br />

wariantach, o czym dalej), zaś wszystkie zmienione elementy zostaną<br />

wprowadzone do oferty jako pakiet modernizacyjny umożliwiający<br />

doprowadzenie do standardu Mk3 starszych wersji broni.<br />

www.fragoutmag.com


BROŃ STRZELECKA<br />

Do prawdziwej premiery wersji Mk3 doszło podczas ubiegłorocznych<br />

targów Milipol w Paryżu. Następnie zmodyfikowane MINIMI można było<br />

oglądać na tegorocznych targach IWA w Norymberdze (patrz: FO1 #00). Dzięki<br />

uprzejmości firmy Cenzin mieliśmy okazję przyjrzeć się tej broni nieco bliżej,<br />

czego efekty możecie zobaczyć w niniejszym artykule.<br />

Modernizacja MINIMI objęła w zasadzie zewnętrzne elementy (z jednym wyjątkiem) i de facto z punktu widzenia<br />

technologicznego nie zmienia niczego istotnego w konstrukcji. Belgijski producent, świadom popularności<br />

MINIMI na świecie, nie wprowadzał do oferty zupełnie nowej konstrukcji, a jedynie zmodyfikował broń tak, by<br />

jak najbardziej odpowiadała potrzebom współczesnego pola walki i preferencjom użytkowników. Zostało to zrobione<br />

w ten sposób, aby pakiet modernizacyjny był „kompatybilny w dół”, czyli by można było za jego pomocą<br />

doprowadzić do najnowszego standardu starsze wersje, niezależnie od modelu. Co więcej – nie ma konieczności<br />

montowania całego pakietu, bo równie dobrze można zainstalować wybrane jego elementy. Da się to zrobić<br />

z każdą wersją karabinu i karabinka maszynowego MINIMI.<br />

W ofercie FN MINIMI Mk3 występuje w następujących wariantach: 5,56 Tactical SB, 5,56 Para, 5,56 Tactical LB,<br />

5,56 Standard LB, 7,62 Tactical, 7,62 Para oraz 7,62 Standard. Broń w kalibrze 7,62 mm występuje z lufą o jednej<br />

długości – 422 mm, zaś w wersji 5,56 mm dostępne są dwie długości luf – 349 mm (SB, Short Barrell) oraz 465<br />

mm (LB, Long Barrell).<br />

www.fragoutmag.com


W najnowszej wersji MINIMI zmienionych zostało w sumie sześć elementów: pokrywa komory zamkowej, podstawa donośnika,<br />

rękojeść przeładowania, łoże przednie, dwójnóg oraz kolba. Pojawił się też element dodatkowy, dotychczas niewystępujący<br />

w oryginalnym MINIMI, a jedynie w jego odmianie M249 przyjętej do uzbrojenia przez SZ USA – osłona termiczna lufy,<br />

chroniąca strzelca przed poparzeniem.<br />

Pokrywa komory zamkowej została wyposażona w szynę MIL-STD-1913 umocowaną na jej górnej powierzchni. Ma ona 16<br />

sekcji, więc pozwala na zamocowanie praktycznie dowolnego celownika optycznego czy elektrooptycznego, choć na celownik<br />

optyczny z przystawką notko- czy termowizyjną może już nie starczyć miejsca. Dodatkowo pokrywę komory zamkowej<br />

wyposażono w zatrzask utrzymujący ja w położeniu otwartym, co ułatwia ładowanie i obsługę broni. Oczywiście szyna<br />

umieszczona jest tak, by nie kolidowała z mechanicznymi przyrządami celowniczymi podczas strzelania bez celowników<br />

optycznych i elektrooptycznych. Pokrywę można zamknąć zarówno z zamocowaną, jak i zdemontowaną lufą.<br />

Podstawę donośnika zmodyfikowano poprzez dodanie zaczepów, które ułatwiają ładowanie broni, co zapobiega zsuwaniu się<br />

taśmy z podstawy. Dzięki temu możliwe jest teraz wykonanie tej czynności jedną ręką.<br />

Zmieniono też rękojeść przeładowania – przeprojektowano ją tak, by wyeliminować wady poprzedniego rozwiązania, czyli<br />

jej niedokładnie działający zatrzask, który powodował samoczynne przesuwanie się dźwigni. Przy okazji jej kształt został tak<br />

zmieniony, by ułatwić przeładowanie także słabą ręką.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

Bardzo dużym przeobrażeniom uległa kolba, choć dotyczy to tylko wersji Tactical; kolby wersji Para i Standard pozostawiono<br />

bez zmian. Nowa kolba ma możliwość regulacji długości i ustawienia jej w jednym z pięciu wybranych położeń. Blokuje się<br />

ją za pomocą dużej nakrętki znajdującej się w przedniej części kolby. Nowy element ma gumową stopkę, drucianą, składaną<br />

oporę naramienną ułatwiającą prowadzenie intensywnego ognia oraz regulowaną poduszkę podpoliczkową. Tę ostatnią<br />

można ustawić w jednej z czterech pozycji, przy czym górne wyraźnie mają pomagać, gdy strzela się z wykorzystaniem<br />

celowników elektrooptycznych, które są umieszczone wyżej niż standardowe, mechaniczne przyrządy celownicze.<br />

Nowa kolba ma też ergonomiczny kształt, ułatwiający uchwycenie jej słabą ręką i dociśnięcie do ramienia.<br />

www.fragoutmag.com


Broń wyposażono w nowe łoże przednie z zespołem trzech szyn MIL-STD-1913/STANAG2324 (boczne po siedem sekcji, dolna – jedenaście)<br />

oraz nowy, szerszy dwójnóg, który można ustawić w jednej z trzech pozycji. Łoże przednie zaprojektowano w taki sposób, by ułatwić<br />

trzymanie za nie broni (choć i tak najwygodniej będzie zamocować tam chwyt przedni). Zespoły szyn umieszczone są tak, aby<br />

dwójnóg po złożeniu nie kolidował z nimi ani z mocowanym na nich wyposażeniem. W standardzie do łoża dodawany jest<br />

składany, ergonomicznie wyprofilowany chwyt przedni montowany na szynie Picatinny, co ciekawe – obrandowany logotypami FN.<br />

Ostatnim elementem zestawu modernizacyjnego jest osłona termiczna lufy, podobna do stosowanej w M249. Mocowana jest<br />

do bolców w podstawie muszki i zatrzasku na podstawie uchwytu transportowego. Zapobiega ona przypadkowemu dotknięciu<br />

rozgrzanej lufy, co w ferworze walki wcale nie jest takie trudne.<br />

MINIMI Mk3 gościł w Polsce jedynie podczas MSPO, ale być może niedługo Cenzin będzie dysponował egzemplarzem tej broni. Wówczas<br />

postaramy się sprawdzić, jak z nowej wersji się strzela.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

Egzemplarz wystawowy MINIMI Mk 3 - kolorem czarnym<br />

oznaczono zmodernizowane podzespoły.<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

BROŃ STRZELECKA


www.fragoutmag.com<br />

BROŃ STRZELECKA


BROŃ STRZELECKA<br />

Tak, wiemy, że granatnik EGLM z modułem celowniczym<br />

FCU 1.5M nie jest nowością i nie ma nic wspólnego z MINIMI Mk3,<br />

ale artdirector Aldo Rain uznał, że zdjęcia są tak atrakcyjne, że<br />

musimy je Wam pokazać!<br />

www.fragoutmag.com


BROŃ STRZELECKA<br />

Piotr Walerysiak<br />

W pierwszym numerze „Frag Out!” przedstawiliśmy Wam w detalach karabinek HK416A5 w kilku odmianach różniących się długościami luf. Teraz nieco praktyki<br />

– zabraliśmy dwa HK416A5 (z lufami 11’ i 14’) na strzelnicę i możemy się z Wami podzielić naszymi spostrzeżeniami ze strzelania z tej broni. Niestety, oba były<br />

w wersji europejskiej, czyli czarnej, więc cool factor jest nieco mniejszy...<br />

www.fragoutmag.com


Nowa, węższa, o jednakowej szerokości i wyposażona w gumową stopkę kolba jest wygodna w użyciu. Daje<br />

pewne oparcie broni i pozwala ją dobrze ustabilizować podczas strzelania. Wąska stopka sprzyja też użyciu<br />

z oporządzeniem oraz kamizelkami balistycznymi – łatwiej jest ją „dopasować” do płyty. Kształt stopki<br />

zapewnia możliwość jej pewnego oparcia i zapobiega przesuwaniu się podczas strzelania. Sposób<br />

regulacji długości oraz liczba możliwych ustawień są takie same jak w poprzednim modelu – dźwignia<br />

zwalniająca zatrzask blokujący jest umieszczona w sposób uniemożliwiający jej przypadkowe wciśnięcie,<br />

a jednocześnie dobrze dostępna przy świadomym operowaniu nią. W kolbie wykonano podłużny otwór<br />

umożliwiający przełożenie pasa nośnego – nie ma górnych uszu, więc liczba kombinacji dołączenia pasa<br />

jest mniejsza niż w poprzednim modelu, ale – moim zdaniem – nadal w zupełności wystarczająca.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

www.fragoutmag.com


Nowy chwyt pistoletowy jest bardziej pękaty w jego dolnej części, a węższy w górnej – takie wyprofilowanie<br />

zapewnia pewniejszy chwyt na broni. Jego przednia powierzchnia jest prosta, nie ma półeczki pod palec, więc nie<br />

ma problemu ułożenia dłoni na chwycie w przypadku osób o różnym kształcie i wielkości dłoni. Pewien problem<br />

mogą mieć osoby o naprawdę małych dłoniach, ale wynika on wyłącznie z pękatego kształtu i będzie dotyczył<br />

niewielkiego odsetka strzelców. Ponadto kąt wygięcia chwytu jest anatomiczny i zapewnia wygodne trzymanie nawet<br />

podczas wielu godzin treningów. Przybornik umieszczony w gnieździe chwytu nie przypomina o swoim istnieniu<br />

nawet podczas wykonywania gwałtownych ruchów bronią czy prowadzenia intensywnego ognia – jest dobrze<br />

dopasowany do gniazda i nie grzechocze.<br />

Nowy kabłąk pozwala zapomnieć o problemie używania broni, gdy nosi się rękawiczki, nawet bardzo grube.<br />

Z tego powodu zlikwidowano możliwość odchylenia go w dół do strzelania w rękawicach zimowych, ale nadal<br />

wykonywany jest jako osobny element i mocowany do komory spustowej kołkami. Daje to możliwość wymienienia<br />

go na inny, zgodny z preferencjami strzelca.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

www.fragoutmag.com


Nowa rękojeść przeładowania ma nieznacznie zmieniony kształt – modyfikacja dotyczy przede wszystkim<br />

przycisku zatrzasku, który teraz jest po prostu wygodniejszy i daje pewniejsze oparcie dla palców. Co ciekawe –<br />

przycisk można przełożyć na drugą stronę, bo rękojeść ma odpowiednie gniazdo do montażu, w komorze zamkowej<br />

wyfrezowany jest zaś otwór współpracujący z zatrzaskiem po jego przełożeniu.<br />

Teraz clue – zdublowane manipulatory.<br />

Przede wszystkim poprawiono kształt skrzydełka bezpiecznika i, choć pewnie nie jest idealny, to znacznie wygodniejszy<br />

w obsłudze niż poprzednik. Oba skrzydełka, prawe i lewe, mają identyczny kształt. Podczas strzelania obsługuje<br />

się je łatwo, zarówno prawą, jak i lewą ręką. Oczywiście na tyle wygodnie, na ile wygodna jest obsługa bezpiecznika<br />

/przełącznika rodzaju ognia w klonach karabinków AR, czyli z położeniami 0-90-180. O wiele wygodniejsze jest<br />

zastosowanie mniejszych kątów (chociaż wymaga to niewielkiej zmiany w procesie szkolenia oraz wyrobienia<br />

nowych nawyków), jak np. w przypadku MSBS opisywanego w poprzednim numerze „Frag Out!”. To jednak wymaga<br />

zmian konstrukcyjnych, więc póki co jest tak, jak jest. Zmieniono za to działanie bezpiecznika i teraz można zabezpieczyć<br />

także nieprzeładowaną broń – podczas strzelania nie ma to specjalnego znaczenia, ale może być istotne<br />

z punktu widzenia użytkowników przyzwyczajonych do tego, że broń zabezpieczają zawsze, niezależnie od tego, czy<br />

do komory nabojowej wprowadzono nabój, czy też nie.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

www.fragoutmag.com


Przycisk zwolnienia zatrzasku magazynka po prawej stronie komory spustowej pozostał niezmieniony –<br />

powiększono jedynie nieznacznie wypukłości osłaniające go przed przypadkowym wciśnięciem oraz zmieniono ich<br />

kształt, co wynika przede wszystkim ze zdublowania przycisku zwalniania zespołu ruchomego z tylnego położenia.<br />

Przycisk zwalniania zatrzasku magazynka po lewej stronie komory spustowej ma kształt dwuramiennej dźwigni,<br />

chronionej od dołu występem utrudniającym przypadkowe jego wciśnięcie. Obsługuje się go dość wygodnie, ale jednak<br />

inaczej niż przycisk po prawej stronie – odniosłem subiektywne wrażenie, że działa on z większym oporem, co<br />

wymaga użycia nieco większej siły do jego zwolnienia. W sumie trudno się dziwić, bo jego konstrukcja jest zupełnie<br />

inna niż przycisku po prawej stronie.<br />

Przycisk zwalniania zespołu ruchomego z tylnego położenia po lewej stronie komory spustowej pozostał bez<br />

zmian, pojawił się jedynie występ osłaniający go od góry i od przodu, mający kształt odwróconej litery „L”. Przycisk<br />

po prawej stronie komory spustowej ma inną formę – ułożony jest poziomo i ma kształt łezkowato wyciętej blaszki,<br />

osłoniętej od dołu przed przypadkowym wciśnięciem. Działa z większym oporem niż przycisk po lewej stronie, ale<br />

znów wynika to z jego konstrukcji. Dla strzelca praworęcznego jest mało przydatny – trudno jest zwolnić go palcem<br />

wskazującym z uwagi na osłonę oraz na fakt, że podczas strzelania częściowo przykrywa go klapka zasłaniająca okno<br />

wyrzutowe. Dla strzelca leworęcznego również będzie trudniejszy w obsłudze niż przycisk po przeciwnej stronie, ale<br />

mańkuci raczej dość łatwo wyrobią sobie odruch jego szybkiego wciskania – jest to dla nich bez porównania wygodniejsze<br />

niż gimnastyka z wciskaniem przycisku po lewej stronie. Wadą zdublowanego przycisku jest bardzo trudne<br />

blokowanie zespołu ruchomego w położeniu „inspekcyjnym” przy jego użyciu – tu leworęczni raczej skorzystają<br />

z przycisku „standardowego”.<br />

Gniazdo magazynka faktycznie współpracuje z różnymi magazynkami – strzelaliśmy z użyciem magazynków do HK,<br />

aluminiowych do M-16/M-4, Surefire High Capacity oraz polimerowych kilku producentów, w tym Magpula i Troy’a.<br />

Broń działała bez najmniejszych problemów – nie udało nam się spowodować żadnego zacięcia.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

www.fragoutmag.com


Karabin HK416A5 jest solidną i zwartą konstrukcja, która podczas strzelania zachowuje się bardzo przyjemnie<br />

oraz przewidywalnie.<br />

Lufa zakończona jest urządzeniem stanowiącym połączenie funkcji kompensatora i tłumika płomienia. Ze względu<br />

na prowadzenie testów w słoneczny dzień, na otwartej strzelnicy, ciężko było ocenić sprawność tłumienia płomienia.<br />

Jednak w porównaniu do innych konstrukcji sprawował się zadowalająco. Kwestia tłumienia podrzutu jest powtarzalna<br />

i na zadowalającym poziomie, przy strzelaniu z prawej ręki karabin podrzucało nieznacznie w lewą stronę<br />

i ku górze. Po wystrzelaniu kilku magazynków kontrola broni nie sprawiała trudności nawet przy strzelaniu ogniem<br />

ciągłym. HK416A5 jest stabilny i daje się bez problemu kontrolować podczas strzelania, nawet ze standardowym<br />

urządzeniem wylotowym – jego wymiana na któryś z komercyjnych modeli na pewno da jeszcze lepsze efekty.<br />

Stabilność karabinków wynika zapewne również z ich masy oraz jej rozkładu. Broń nie jest bardzo lekka (co nie<br />

oznacza także, że jest bardzo ciężka – można powiedzieć, że masa jest zbliżona do optymalnej) i ma stosunkowo<br />

ciężką (bo dość grubą) lufę. To powoduje, że środek ciężkości wysunięty jest na przód, co w naturalny sposób redukuje<br />

podrzut karabinka podczas strzelania.<br />

Spust pracuje bardzo przyjemnie, ale dość twardo, co jest zrozumiałe, jeśli chodzi o broń przeznaczoną dla<br />

wojska. Przy czym zaznaczę od razu, że „twardy” nie jest synonimem określenia „ciężki” – spust stawia wyczuwalny opór,<br />

ale nie wymaga od strzelca nadmiernej siły do jego ściągnięcia. Reset jest wyczuwalny, a oddawanie kontrolowanych<br />

i szybkich dubletów nie stwarza problemów. Zarówno długość ruchu jałowego, jak i samego resetu jest odpowiednia<br />

i nawet w grubych rękawiczkach kontrola spustu jest bardzo pewna.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

To, co zasługuje na uwagę, to wyjątkowa powtarzalność strzałów – nie mówię tutaj o kwestii celności, lecz<br />

o zachowaniu broni. Karabinek w żadnej mierze nie jest „narowisty” czy „kapryśny”. Strzelając z HK416A5, już po<br />

kilkunastu strzałach można wyczuć broń i być pewnym, że nie zaskoczy strzelca niczym dziwnym czy gwałtownym.<br />

Przy strzelaniu szybkich dubletów, serii czy prowadzeniu ognia ciągłego strzelec wie, jak zachowa się karabinek, co<br />

ułatwia mu jego kontrolowanie. Gniazdo magazynka ma – w porównaniu z poprzednimi modelami HK416 – nieco<br />

powiększony właz, uformowany wewnątrz na kształt lejka (odpowiednio sfrezowane krawędzie). Co prawda daleko<br />

mu do broni sportowej, czy też customowych rozwiązań, polegających na wyposażeniu broni w dodatkowy magwell,<br />

ale zmiana magazynków odbywa się bardzo szybko, a minimalne luzy nie wpływają na funkcjonowanie karabinka.<br />

W przypadku innych modeli broni, w których gniazdo magazynka powiększono w celu umożliwienia stosowania<br />

szerokiej gamy magazynków, zdarza się, że luzy pomiędzy niektórymi magazynkami a ich gniazdem są na tyle duże,<br />

że doprowadzają do częstych zacięć.<br />

www.fragoutmag.com


Jak w większości karabinów wywodzących się z AR-15, tak i w HK416A5 zamek po wystrzeleniu ostatniego naboju<br />

pozostaje w tylnym położeniu. Nawet nie bardzo obeznany z HK416A5 strzelec przy oddawaniu ostatniego strzału<br />

zauważy różnicę – broń zachowuje się wówczas w charakterystyczny, łatwo wyczuwalny sposób. Zachowanie broni<br />

jest na tyle charakterystyczne, że strzelec może automatycznie przystąpić do wymiany magazynka, choć, rzecz<br />

jasna, i tak należy sprawdzić okno wyrzutowe, zgodnie z zasadami sztuki.<br />

HK416A5 bez problemu znosi „koktajl” amunicji kilku producentów, a jedynym objawem zastosowania takiej<br />

mieszanki jest inna trajektoria lotu wyrzucanych łusek. Poza tym strzelec praktycznie nie jest w stanie zauważyć, że<br />

używa różnej amunicji, oczywiście poza taką, która spowoduje zacięcie broni.<br />

BROŃ STRZELECKA<br />

www.fragoutmag.com


ROSOMAK Spółka Akcyjna<br />

www.rosomaksa.pl<br />

e-mail: rosomaksa@rosomaksa.pl


www.fragoutmag.com<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE


Podczas tegorocznego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego<br />

w Kielcach Flytronic prezentował swoje bezzałogowce głównie<br />

na stoisku Grupy WB. Głównie, bo jeden z aparatów prezentowany był<br />

w działaniu, ale podejrzewam, że znakomitej większości gości odwiedzających<br />

targi po prostu to umknęło.<br />

W sumie nic dziwnego – SkyRANGER, bo o niego chodzi, znajdował się na<br />

zewnątrz hali targowej, a dokładniej – około 200 metrów ponad nią.<br />

Zapewne niewiele osób przed wejściem na teren kompleksu targowego<br />

zadarło głowę do góry i szukało na niebie białego balonu z logiem<br />

Grupy WB.<br />

SkyRANGER – co to jest?<br />

SkyRANGER to bezzałogowy system obserwacyjny przeznaczony do prowadzenia długotrwałej obserwacji<br />

z dużej wysokości. De facto jest to rodzaj balonu na uwięzi, którego powłoka kształtem przypomina sterowiec<br />

lub – to nawet bardziej – balony zaporowe stosowane podczas II wojny światowej.<br />

Nieco upraszczając sprawę, można powiedzieć, że SkyRANGER to współczesne rozwinięcie koncepcji balonów<br />

obserwacyjnych, która powstała w XVIII wieku. Tego typu aerostaty odegrały znaczącą rolę podczas I wojny<br />

światowej, gdzie służyły jako punkty obserwacyjne dla obserwatorów artyleryjskich korygujących ogień. Wojska<br />

balonowe funkcjonowały jeszcze w 20-leciu międzywojennym oraz na początku kolejnej wojny, ale szybko<br />

ustąpiły pola samolotom obserwacyjnym, które oferowały znacznie większe możliwości rozpoznania, stanowiąc<br />

przy tym trudniejszy do zniszczenia cel.<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

Do koncepcji prowadzenia obserwacji z pokładów<br />

balonów na uwięzi powrócono stosunkowo<br />

niedawno, bo podczas misji w Afganistanie. Balony<br />

obserwacyjne były tam bardzo często wykorzystywane<br />

do obserwacji terenu wokół baz wojsk ISAF<br />

i w tej roli sprawdzały się naprawdę dobrze.<br />

SkyRANGER jest takim właśnie nowoczesnym<br />

balonem obserwacyjnym, który umożliwia prowadzenie<br />

długotrwałego stacjonarnego rozpoznania.<br />

Od swoich poprzedników z XX wieku (i wcześniejszych)<br />

różni się nie tylko technologią wykonania,<br />

ale przede wszystkim tym, że na jego pokładzie nie<br />

ma człowieka, a jego miejsce zajęły zaawansowane<br />

głowice obserwacyjne.<br />

SkyRANGER<br />

– jak to jest zrobione?<br />

Podstawę całego systemu stanowi balon wypełniany<br />

helem, którego powłoka wykonana jest z poliuretanu<br />

o niskiej przepuszczalności (do wyboru –<br />

przezroczysta lub biała). Ma ona łezkowaty kształt,<br />

a w jej tylnej części znajdują się trzy stateczniki.<br />

Długość całkowita powłoki wynosi 9 m, a jej średnica<br />

w najszerszym miejscu – 3 m (całkowitą szerokość<br />

do nieco ponad 4 m zwiększają stateczniki),<br />

jej pojemność to zaś 60 m 3 . Kształt balonu został<br />

zoptymalizowany aerodynamicznie w taki sposób,<br />

by możliwe było uzyskanie minimalnym oporów<br />

czołowych przy maksymalnej objętości bryły.<br />

Wyważenie aerodynamiczne gwarantuje stateczność<br />

konstrukcji i umożliwia operowanie systemu<br />

przy wietrze wiejącym ze stałą prędkością 8 m/s<br />

oraz przy podmuchach do 12 m/s.<br />

Bryty powłoki połączone są metodą zgrzewania<br />

ultradźwiękowego, dzięki czemu mają zapewnioną<br />

odpowiednią wytrzymałość i szczelność.<br />

Hel, stanowiący wypełnienie balonu, jest gazem<br />

małocząsteczkowym, co oznacza, że charakteryzuje<br />

się dużymi zdolnościami przenikania. Całkowity<br />

dobowy upływ gazu z powłoki SkyRANGERA<br />

to około 1 m 3 , konieczne jest więc dopełnianie<br />

balonu – choć nie codziennie, instrukcja zaleca<br />

wykonanie tej czynności raz na trzy dni.<br />

Pojemność powłoki jest wystarczająca do uniesienia<br />

w powietrze samego balonu (około 30 kg),<br />

liny cumującej oraz stelaża do mocowania głowicy<br />

obserwacyjnej i samej głowicy. Gotowy do działania<br />

SkyRANGER ma zapas wyporności wystarczający<br />

do sprawnego wyjścia balonu wraz z głowicą<br />

w powietrze, pozostawiono także pewien „margines<br />

bezpieczeństwa” wyporności na upływ helu<br />

oraz nieprzewidziane sytuacje (np. przedziurawienie<br />

powłoki). Balon jest odporny na przestrzelenie<br />

(i to kilkunastokrotne) z ręcznej broni strzeleckiej.<br />

www.fragoutmag.com


SkyRANGER<br />

Standardowym systemem obserwacyjnym jest stabilizowana w trzech płaszczyznach głowica z kamerą światła<br />

dziennego, umieszczona w gondoli, którą można zastąpić głowicą z kamerą termalną o rozdzielczości VGA.<br />

Kamera standardowa wyposażona jest w 30-krotny zoom optyczny i dwukrotny zoom cyfrowy, co pozwala na<br />

wykrycie pojazdu z odległości 8 km, człowieka z odległości 6 km oraz rozpoznanie z odległości 1,5 km. Obraz<br />

z kamery transmitowany jest do stacji kontrolnej łączem radiowym, a cały system zasilany jest z wymiennych<br />

akumulatorów pozwalających na 8 godzin nieprzerwanej pracy. Wymiana akumulatora wraz ze ściągnięciem<br />

SkyRANGERA na ziemię i ponownym wypuszczeniem w powietrze zajmuje około 10 minut. Teoretycznie<br />

istniałaby możliwość transmisji sygnału i zasilania całości „po kablu”. Miałoby to pewne zalety – przede wszystkim<br />

odporność na zakłócenia oraz praktycznie nieograniczony czas prowadzenia obserwacji (z przerwami<br />

na dopełnienie powłoki). Niestety, przewód o odpowiedniej wytrzymałości (chodzi tu o odporność na zerwanie<br />

pod własnym ciężarem) miałby zbyt dużą masę, która uniemożliwiłaby wzniesienie się aerostatu w powietrze.<br />

SkyRANGER<br />

Drugim ważnym elementem systemu jest przyczepa służąca do transportu całego systemu oraz<br />

dokowania balonu. Na pierwszy rzut oka przypomina przyczepkę towarową z Niewiadowa, ale jest to<br />

wrażenie mylące. Wyposażono ją w stelaż na 12 butli z helem o pojemności 10 m 3 każda, co pozwala<br />

na dwukrotne napełnienie powłoki. Według instrukcji sześć butli przeznaczonych jest do napełnienia<br />

powłoki, a sześć kolejnych stanowi rezerwę do uzupełniania ubytków – biorąc pod uwagę dzienny upływ<br />

gazu, zapewnia to naprawdę długi czas operacyjnej sprawności SkyRANGERA. Oprócz stelaża na przyczepce<br />

zamontowano specjalny, rozkładany maszt pozwalający na cumowanie napełnionego sterowca.<br />

Może on poruszać się wokół osi pionowej, dzięki czemu zacumowany balon samoistnie ustawia się pod<br />

wiatr, co zapobiega wywróceniu się przyczepy.<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

Na przyczepce zainstalowana jest także zasilana z generatora elektrycznego wyciągarka elektryczna,<br />

służąca do operowania balonem. Nie jest to standardowa wyciągarka samochodowa, ale opracowana<br />

specjalnie na potrzeby systemu – czynnikiem kluczowym jest tutaj szybkość rozwijania i nawijania liny.<br />

Urządzenia samochodowe dysponują dużym momentem obrotowym, ale oferują niską prędkość nawijania<br />

liny, w przypadku SkyRANGERA moment nie musi być zaś duży, ale wymagana jest większa szybkość<br />

operowania liną, wynosząca w tym przypadku 20 m/min. Dodatkowo wyciągarka wyposażona jest<br />

w hamulec bezpieczeństwa, który włącza się automatycznie w przypadku zaniku zasilania.<br />

www.fragoutmag.com


SkyRANGER – PO CO to jest?<br />

Zasadniczym przeznaczeniem SkyRANGERA jest prowadzenie obserwacji z powietrza. Może być on więc przydatny<br />

do obserwowania np. zgromadzeń czy zabezpieczenia imprez masowych. Oczywiście można to zrobić<br />

ze śmigłowca, który jest mobilny i może szybko przemieszczać się z miejsca na miejsce, ale w porównaniu<br />

z balonem ma jednak pewne wady. Przede wszystkim jest to cena godziny lotu, która odpowiada mniej więcej<br />

wydatkowi na jednorazowe napełnienie SkyRANGERA helem. Kolejną jest koszt<br />

samego śmigłowca, który jest nieporównywalnie większy. I wreszcie obsługa<br />

– do latania śmigłowcem potrzebna jest wykwalifikowana załoga, a Sky<br />

RANGEREM może operować obsługa po krótkim szkoleniu – nie jest to statek<br />

powietrzny, którym, aby się nim posługiwać, potrzeba specjalnych uprawnień,<br />

a operowanie nim jest naprawdę proste. Po wypuszczeniu balonu w powietrze<br />

sprowadza się ono w zasadzie do obsługi głowicy obserwacyjnej<br />

(ewentualnie włączenia oświetlenia powłoki), co można wykonywać za<br />

pomocą przypominającej przenośny komputer konsoli. Producent oferuje kilka<br />

możliwości sterowania głowicą (manipulator, dżojstik itp.), ale najlepiej sprawdza<br />

się... komputerowa myszka.<br />

SkyRANGER jest bardzo dobrym urządzeniem dla straży granicznej – z jego<br />

pomocą można prowadzić obserwację granicy w dyskretny sposób. System może być rozwinięty<br />

w nocy, praktycznie w dowolnym miejscu (zalecenie instrukcyjne mówi o 50-metrowym obszarze<br />

wokół przyczepy, na którym nie ma przeszkód wyższych niż 5 m), po cichu – podczas prowadzenia<br />

obserwacji system nie emituje dźwięków. Dodatkowo przezroczysta powłoka jest trudna do zauważenia. Może<br />

też stanowić element prewencji: tu sprawdzi się powłoka biała, np. z oświetleniem czy odpowiednim napisem.<br />

Balon może być wykorzystywany przez straż pożarną, policję, straż leśną czy wojsko. Spektrum jego zastosowań<br />

jest naprawdę szerokie.<br />

Oprócz obserwacji może służyć także jako element radiolinii – w tej roli występował w Kielcach na MSPO. Można<br />

go też użyć jako powietrznej anteny do sterowania aparatami bezzałogowymi, dzięki czemu zwiększą się ich<br />

możliwości działania na małych wysokościach, w dużej odległości od operatora.<br />

Długość 5,5 m<br />

Szerokość<br />

2,4 m<br />

Ładowność<br />

1000 kg<br />

Butle z helem<br />

12 sztuk<br />

Wyposażenie<br />

dodatkowe<br />

maszt dokowania<br />

wyciągarka<br />

agregat 230/400 V<br />

Materiał<br />

Poliuretan<br />

Długość<br />

9 m<br />

Średnica<br />

3 m<br />

Objętość 60 m 2<br />

Masa<br />

30 kg<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

www.fragoutmag.com


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

Equipped.pl<br />

Korzystając z uprzejmości Rosomak S.A. z Siemianowic Śląskich<br />

(d. WZM Siemianowice Śląskie S.A.), mieliśmy możliwość bliższego<br />

zapoznania się z symulatorami KTO Rosomak Jaskier i Tasznik,<br />

wykorzystywanymi w procesie szkolenia załóg transporterów<br />

w Ośrodku Szkolenia Specjalistów (OSS) powstałym w firmie.<br />

www.fragoutmag.com


OSS mieści się w nowoczesnym kompleksie na terenie zakładów, w którym, w klimatyzowanych<br />

pomieszczeniach, umieszczono wszystkie pomoce naukowe niezbędne w procesie szkolenia,<br />

w tym – w osobnej hali – symulatory Jaskier i Tasznik. Ośrodek umożliwia wstępne szkolenie załóg<br />

KTO Rosomak i przygotowanie ich do kolejnych etapów nauczania, tym razem już<br />

z wykorzystaniem sprzętu bojowego. Proces szkolenia realizowany jest z wykorzystaniem<br />

pomocy dydaktycznych, przede wszystkim komputerowych i multimedialnych, a także filmów<br />

instruktażowych i wizualizacji. Porównując to z bazą dydaktyczną w innych ośrodkach szkoleniowych,<br />

z wcale nie tak odległej przeszłości, przyznać trzeba, że OSS w Siemianowicach jest<br />

naprawdę placówką na miarę XXI wieku. Stopień zaawansowania technologicznego<br />

i wierność odwzorowania oryginału są naprawdę bardzo wysokie, co w oczywisty sposób przekłada<br />

się na skuteczność nauczania. Próżno szukać tu tekturowych „plansz barwnych” czy siermiężnych<br />

stendów, umownie tylko (i to przy sporej dozie wyobraźni) oddających rzeczywisty sprzęt.<br />

Załogi Rosomaków przechodzą tu kompleksowe szkolenie, od zapoznania się z budową transportera,<br />

poprzez działanie poszczególnych podzespołów i urządzeń, a na ich wykorzystaniu w praktyce<br />

kończąc. W tym ostatnim największą rolę odgrywają dwa wspomniane wcześniej symulatory oraz<br />

stend z wieżą Hitfist-30P.<br />

NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

Jak to jest zrobione?<br />

Symulatory Tasznik i Jaskier opracowane zostały<br />

w przez konsorcjum polskich firm Rosomak S.A,<br />

Autocomp Management Spółka z o.o. oraz<br />

Trinity Interactive sp. z o.o. (Jaskier – w 2012 r.,<br />

Tasznik – w 2013 r.) i służą do kompleksowego<br />

szkolenia całej załogi Rosomaka – są dwoma oddzielnymi<br />

urządzeniami spiętymi elektronicznie.<br />

Jaskier odwzorowuje przedział kierowcy pojazdu,<br />

zaś Tasznik jest przeznaczony do treningu załogi<br />

wieży – dowódcy i działonowego. Oba urządzenia<br />

pracują w środowisku będącym oryginalnym,<br />

autorskim rozwiązaniem stworzonym przez konsorcjum.<br />

Symulator do nauki jazdy Jaskier, przeznaczony jest<br />

do wykorzystania we wstępnym procesie nauczania<br />

mechaników–kierowców oraz do nabycia<br />

przez nich umiejętności jazdy w trudnych i niebezpiecznych<br />

warunkach. Z jego wykorzystaniem<br />

możliwe jest nauczanie praktycznie całego<br />

zakresu pracy kierowcy transportera, od zapoznania<br />

się z konfiguracją przedziału kierowania, przez<br />

procedury związane z przygotowaniem wozu do<br />

jazdy, po poruszanie się w różnym terenie. Symulator<br />

składa się z kabiny osadzonej na sterowanej<br />

hydraulicznie platformie o sześciu stopniach<br />

swobody. Komputerowy system odwzorowuje za<br />

pomocą siłowników hydraulicznych rzeźbę terenu,<br />

dzięki czemu ćwiczący ma podczas szkolenia podobne<br />

odczucia, jak w czasie jazdy prawdziwym<br />

pojazdem. Instruktor ma możliwość regulowania<br />

stopnia odwzorowania nierówności, co również<br />

ma wpływ na realizm ćwiczenia. Wersja prostsza<br />

Jaskra pozbawiona jest platformy hydraulicznej,<br />

zaś kabina osadzona jest wówczas na kółkach.<br />

Kabina symulatora stanowi niemal dokładne odwzorowanie<br />

przedziału kierowania KTO Rosomak<br />

i różni się od niego jedynie w szczegółach. Przede<br />

wszystkim kursant zajmuje miejsce w jej wnętrzu<br />

przez boczne drzwi, a nie przez właz w stropie, ale<br />

po ich zamknięciu wymiary przedziału kierowcy<br />

są identyczne, jak w prawdziwym transporterze.<br />

We wnętrzu odwzorowano wszystkie urządzenia<br />

i przełączniki – wyjątek stanowią atrapy systemu<br />

przeciwpożarowego oraz pulpit sterujący<br />

układem ogrzewania, klimatyzacji i wentylacji.<br />

Obraz terenu, po którym porusza się ćwiczący<br />

wyświetlany jest na trzech 46” monitorach umieszczonych<br />

przed kabiną, zaś nad przebiegiem<br />

ćwiczenia czuwa instruktor dysponujący stanowiskiem<br />

z czterema monitorami 22” (w tym pokazującymi<br />

obraz z wnętrza symulatora), na którym<br />

zainstalowana jest także szafa serwerowa z czterema<br />

komputerami sterującymi.<br />

www.fragoutmag.com


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

TASZNIK to symulator strzelań oraz walki<br />

i jest przeznaczony do wykorzystania w procesie<br />

szkolenia dowódców i działonowych pojazdów<br />

KTO Rosomak. Umożliwia on nauczanie załogi<br />

budowy, rozmieszczenia i działania mechanizmów<br />

wieży Hitfist-30P, przygotowania wieży do walki,<br />

procedur prowadzenia ognia, współpracy dowódcy<br />

i działonowego, prowadzenia ognia w różnych<br />

warunkach i różnym terenie oraz zachowania<br />

w sytuacjach niebezpiecznych.<br />

Podobnie jak Jaskier także i Tasznik wykonywany<br />

może być w wariancie „pełnym”, osadzonym<br />

na platformie hydraulicznej, oraz podstawowym,<br />

osadzonym na kółkach. Wewnątrz symulatora<br />

odwzorowano wszystkie elementy wyposażenia<br />

wieży Hitfist-30P, za wyjątkiem wyrzutni<br />

granatów dymnych, armaty Bushmaster oraz jej<br />

kołyski. Dodatkowo we wnętrzu zainstalowane<br />

są kamery umożliwiające instruktorowi podgląd<br />

czynności wykonywanych przez ćwiczących.<br />

Obraz pola walki wyświetlany jest na monitorach<br />

umieszczonych w peryskopach dowódcy<br />

i działonowego, ich monitorach oraz w celowniku<br />

optycznym.<br />

Symulatory KTO Rosomak typu Jaskier i Tasznik<br />

mogą być połączone ze sobą, tworząc w zależności<br />

od potrzeb strukturę plutonu lub kompanii,<br />

oraz innymi systemem szkolno treningowymi np.:<br />

symulatorem do broni strzeleckiej typu Śnieżnik.<br />

W przyszłości mogą być także połączone z symulatorami<br />

załóg czołgów Leopard, a połączenie<br />

internetowe zapewni możliwość jednoczesnego<br />

ćwiczenia załogom w różnych punktach kraju.<br />

Uzupełnieniem obu symulatorów jest stend, powstały<br />

na bazie wieży Hitfist-30P, przeznaczony do<br />

szkolenia załogi wieży w pełnym zakresie, tzn. od<br />

załadowania amunicji 30 mm do magazynków<br />

amunicyjnych, przez załadowanie amunicji na tory<br />

podawania do podajnika armaty, aż po wykonanie<br />

i przećwiczenie cyklu strzału za pomocą makiet<br />

amunicji. Dzięki temu szkolony wykonując ręczny<br />

cykl strzału zapoznaje się z działaniem armaty oraz<br />

sprzężonego karabinu UKM 2000. Ponadto oprogramowanie<br />

stendu umożliwia tworzenie nieograniczonej<br />

ilości scenariuszy ćwiczeń umożliwiających<br />

prowadzenie symulowanego ognia w<br />

postoju, w czasie krótkich przystanków do celów<br />

stałych i ruchomych, poruszających się ruchem<br />

czołowym, poprzecznym i skośnym zarówno<br />

w dzień jak i w nocy. Oprogramowanie i system<br />

aparatury nagłaśniającej odzwierciedla efekty<br />

dźwiękowe pola walki, w tym: wybuchy, strzały<br />

z broni strzeleckiej i pokładowej, jednak w przeciwieństwie<br />

do Jaskra i Tasznika stend wykonywany<br />

jest wyłącznie w wersji bez platformy.<br />

Jedziemy!<br />

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy osobiście nie<br />

zapoznali się z działaniem Jaskra i Tasznika.<br />

Zaczęliśmy od zapoznania się z wyposażeniem obu<br />

przedziałów – symulator wyświetlał na ekranach<br />

rozmieszczenie poszczególnych przełączników<br />

i manipulatorów, po czym uruchomiona została<br />

procedura testowa. Polegała ona na wyświetlaniu<br />

zadań w rodzaju „zwolnij hamulec ręczny”,<br />

które trzeba było wykonać w określonym czasie.<br />

Po zaliczeniu obu podstawowych cykli przeszliśmy<br />

do jazdy transporterem. Przyznać trzeba,<br />

że wcześniejsze ćwiczenia okazały się bardzo<br />

pomocne, choć podstawowa jazda Rosomakiem<br />

nie jest jakimś specjalnym wyzwaniem. Schody<br />

zaczynają się w cięższym terenie, podczas<br />

wykonywania zadania bojowego czy w momencie,<br />

w którym instruktor zasymuluje szkolonemu<br />

jakąś awarię. Jeździliśmy Rosomakami (co prawda<br />

jako pasażerowie) i wiedzieliśmy, jak to wygląda<br />

w rzeczywistości – odwzorowanie oddziaływania<br />

terenu na transporter w symulatorze jest<br />

naprawdę bliskie realiom, a instruktorzy i tak nie<br />

ustawili nam jego najwyższego stopnia. Mimo to<br />

wyraźnie czuć było nierówności czy zderzenia<br />

z przeszkodami lub innymi transporterami –<br />

nie, to nie my, to w nas wjeżdżano, by pokazać<br />

nam, jak to czuć. a czuć wyraźnie i to bardzo.<br />

Widok przez peryskop kierowcy jest dość realistyczny<br />

– po krótkim czasie przestają przeszkadzać<br />

linie podziału pomiędzy monitorami, a<br />

człowiek skupia się na tym, gdzie i po czym jedzie.<br />

Elektroniczny układ dba o to, by odwzorować na<br />

kierownicy warunki terenowe poprzez zmianę<br />

wielkości momentu obrotowego, więc kręci się<br />

ona zupełnie inaczej podczas jazdy po drodze<br />

i np. po piasku.<br />

Już po krótkim czasie zaczyna się wyrabiać nawyki<br />

kontrolowania wskazań urządzeń pokładowych<br />

(a rozmieszczone są zupełnie inaczej, niż w samochodzie),<br />

prawidłowego reagowania na alarmy<br />

(np. o zwiększeniu temperatury cieczy chłodzącej<br />

silnika) czy obsługi panelu nawigacji pokładowej<br />

(akurat on jest w strasznie dziwnym miejscu, bo<br />

po lewej stronie, lekko z tyłu). Paleta terenów, po<br />

których można jeździć jest nieograniczona – jeździliśmy<br />

w mieście, w lesie, po afgańskiej pustyni,<br />

w deszczu, w śniegu, rano i o zmroku. Wszystkim<br />

kieruje instruktor, który może uruchomić<br />

zaprogramowane ćwiczenie, ale cały czas ma<br />

możliwość ingerowania w nie. Kursant zabłądził?<br />

Nie ma sprawy, teleportuje się go do ostatniego<br />

punktu kontrolnego trasy. Wjechał gdzieś, skąd<br />

nie może wyjechać? Klik! – i wraca na trasę. Przekonał<br />

się o tym Drugi, który próbował pokonać<br />

przeszkodę wodną, ale w miejscu, w którym był<br />

zbyt stromy zjazd. Wjechał, co prawda, do wody,<br />

ale w taki sposób, że transporter zaczął się w niej<br />

www.fragoutmag.com


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE<br />

zanurzać. W krótkim czasie 16 milionów PLN<br />

pogrążyło się w odmętach, jednak po interwencji<br />

instruktora gotowy do jazdy Rosomak stał po<br />

chwili na brzegu.<br />

W wieży było jeszcze ciekawiej – tu trzeba było<br />

przyzwyczaić się do specyficznego działania<br />

manipulatorów. Rękojeści na pulpitach nie są<br />

bowiem dżojstikami, a jedynie uchwytami, zaś<br />

sterowanie wieżą i armatą realizowane jest za<br />

pomocą grzybka pod prawym kciukiem. Pod<br />

lewym znajduje się grzybek wyboru uzbrojenia,<br />

amunicji i trybu ognia. Co ciekawe - prawym palcem<br />

wskazującym obsługuje się przycisk dalmierza,<br />

zaś spust uzbrojenia jest umieszczony na lewym<br />

manipulatorze. Wynika to z faktu, że trudno byłoby<br />

jednocześnie jedną dłonią prowadzić ogień<br />

i nakierowywać na cel uzbrojenie – przy<br />

rozdzieleniu funkcji na dwie dłonie jest to znacznie<br />

łatwiejsze. Po pewnym czasie nabraliśmy wprawy<br />

i niszczenie celów stało się dość proste. Na szczęście<br />

te cele do nas nie strzelały, bo wtedy nie<br />

wyglądałoby to zapewne tak pięknie...<br />

Pewnym wyzwaniem było naprowadzanie<br />

uzbrojenia w trybie awaryjnym, za pomocą<br />

dwóch pokręteł. Męczące i powolne – Rosomak<br />

z uszkodzonym napędem wieży ma naprawdę<br />

małe możliwości walki i najlepiej byłoby się chyba<br />

po prostu wycofać.<br />

W odróżnieniu od stanowiska kierowcy w wieży<br />

obraz wyświetlany jest nie na monitorach przed<br />

symulatorem, ale wewnątrz peryskopów, więc<br />

jeśli ktoś jest dalekowidzem, to musi założyć<br />

okulary.<br />

Dwie godziny spędzone w symulatorze minęły<br />

szybko, zabawa była naprawdę przednia. Czy<br />

po tym czasie staliśmy się załogą Rosomaka?<br />

Nie. Czy dalibyśmy sobie radę z prawdziwym<br />

transporterem? Pewnie też nie. Na pewno znacznie<br />

ułatwiłoby nam to jego obsługę, ale to zbyt mało,<br />

by samodzielnie na nim działać. Pamiętajmy<br />

jednak, że załogi przychodzą tu już po wstępnym<br />

przygotowaniu, a ćwiczą na symulatorze po kilkakilkanaście<br />

godzin.<br />

W opinii instruktorów taki cykl w zupełności wystarcza<br />

do tego, by bez obaw wpuścić załogę na prawdziwy<br />

transporter, z którym dadzą sobie radę.<br />

No cóż, nam jeszcze trochę brakuje...<br />

DANE TECHNICZNE SYMULATORA JASKIER:<br />

Ilość zaprogramowanych zajęć i ćwiczeń<br />

bez ograniczeń<br />

WYMIARY:<br />

(Symulator na platformie ruchomej znajdującej się w pozycji zerowej, właz zamknięty)<br />

Długość symulatora<br />

3034 mm<br />

Szerokość symulatora<br />

2786 mm<br />

Wysokość symulatora<br />

2498 mm<br />

Masa (bez platformy)<br />

ok. 1200 kg<br />

Masa platformy<br />

ok. 860 kg<br />

DANE TECHNICZNE SYMULATORA TASZNIK:<br />

Ilość zaprogramowanych zajęć i ćwiczeń<br />

bez ograniczeń<br />

WYMIARY:<br />

(Symulator na platformie ruchomej znajdującej się w pozycji zerowej, właz zamknięty)<br />

Długość symulatora<br />

3005 mm<br />

Szerokość symulatora<br />

2330 mm<br />

Wysokość symulatora<br />

3005 mm<br />

Masa (bez platformy)<br />

ok. 1400 kg<br />

Masa platformy<br />

ok. 1200 kg<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


W okresie maj-sierpień br. polskie samoloty<br />

MiG-29, po raz piąty, wzięły udział w NATOwskiej<br />

misji Baltic Air Policing, której celem<br />

jest zabezpieczenie przestrzeni powietrznej<br />

Litwy, Łotwy i Estonii. We wrześniu nasz wysłannik<br />

miał możliwość porozmawiać z ppłk<br />

Krzysztofem Stobieckim, który był dowódcą<br />

Polskiego Kontyngentu Wojskowego Orlik<br />

V, który pełnił dyżur w czasie „gorącego”<br />

kryzysu ukraińskiego.<br />

Łukasz Pacholski: Udział w misji PKW Orlik V<br />

nie był pierwszym wydarzeniem tego typu<br />

w Pana karierze?<br />

Krzysztof Stobiecki: Nie. PKW Orlik V był dla<br />

mnie drugą misją tego typu. Poprzednio,<br />

dwa lata temu, uczestniczyłem w PKW Orlik<br />

IV jako zastępca dowódcy kontyngentu.<br />

ŁP: W takim razie czym różni się funkcja zastępcy od bycia<br />

dowódcą samemu?<br />

KS: W jednym słowie zasadniczo. Mówi się, że zastępca ma najmniej<br />

odpowiedzialności, jest wprawdzie prawą ręką dowódcy,<br />

ale to ten ostatni odpowiada za wszystko. I to pomimo tego, że<br />

nie może być wszędzie. Na tej funkcji spoczywa duża odpowiedzialność,<br />

szczególnie w czasie uczestniczenia w kontyngencie<br />

zagranicznym.<br />

ŁP: Ilu żołnierzy miał Pan pod swoim dowództwem?<br />

KS: Zgodnie z decyzją Prezydenta PKW Orlik V liczył 100<br />

żołnierzy. Większość pochodziła z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego<br />

w Królewie Malborskim. Do tego ludzie, których nie mamy na<br />

miejscu: m.in. specjaliści od łączności, żandarmeria wojskowa.<br />

Wsparciem był także zespół z 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego.<br />

ŁP: Misja, którą Pan dowodził, była pierwszą tego typu w historii<br />

działań Baltic Air Policing, która była tak międzynarodową. Jak<br />

to wyglądało z perspektywy bazy lotniczej w Szawle?<br />

KS: Faktycznie, była to pierwsza tego typu misja w historii Baltic<br />

Air Policing. Do tej pory były to rotacje narodowe. W tym czasie,<br />

kiedy pełniliśmy misję, rotacja obejmowała cztery kontyngenty<br />

– na lotnisku w Szawle stacjonowaliśmy my oraz kontyngent<br />

brytyjski, kontyngent duński stacjonował w Ämari w Estonii no<br />

i kontyngent francuski wspierał Air Policing z Królewa Malborskiego.<br />

Czym się różni? Dla lotniska i bazy w Szawle jest to duże<br />

wyzwanie. Tamtejsza baza lotnicza nie jest duża jeśli chodzi<br />

o liczbę żołnierzy, jeśli chodzi o infrastrukturę to jest duże lotnisko.<br />

Było to spore wyzwanie logistyczne dla Litwinów, ale<br />

myślę iż poradzili sobie z tym zadaniem bardzo dobrze. Dziesięć<br />

lat prowadzenia Baltic Air Policing dało im duże doświadczenie<br />

w prowadzeniu tego typu zabezpieczenia i tu można powiedzieć,<br />

że spisali się na „piątkę”.<br />

Siły PKW Orlik V stacjonowały w miejscu QRA przygotowanym<br />

pod misję od lat. Natomiast Brytyjczycy rozwinęli<br />

zupełnie nową bazę na płaszczyźnie postoju samolotów,<br />

zbudowali ją od przysłowiowego zera przy wsparciu gospodarzy.<br />

ŁP: Jak układała się Wasza współpraca z Brytyjczykami<br />

i Duńczykami?<br />

KS: Układała się bardzo dobrze. Zaczęła się od bardzo miłych<br />

gestów, gdy przejmowaliśmy dyżur to brytyjski generał<br />

wspomniał na początku swojego przemówienia o historii<br />

brytyjsko-polskiej współpracy, o naszych lotnikach z dywizjonów<br />

stacjonujących w Wielkiej Brytanii i uczestniczących<br />

w bitwie o Anglię, wymieniał nazwiska słynnych lotników.<br />

Powiedział dużo ciepłych słów. Potem było już tylko coraz<br />

lepiej. Pracowaliśmy razem, wykonywaliśmy wspólne loty<br />

treningowe, a to jest dużo dla lotnika.<br />

Tak samo było z kontyngentem duńskim. Tu trochę inaczej<br />

wyglądały briefingi, z Brytyjczykami byliśmy na miejscu<br />

i spotykaliśmy się twarzą w twarz, z Duńczykami czy Francuzami<br />

trzeba było załatwiać to wszystko telefonicznie<br />

czy mailowo. W powietrzu spotykaliśmy się często, większość<br />

lotów polskiego kontyngentu wykonano ze statkami<br />

powietrznymi innych państw w dużych ugrupowaniach.<br />

ŁP: Jak już jesteśmy przy lotach, ile lotów treningowych<br />

wykonali piloci PKW Orlik V?<br />

KS: Wykonaliśmy ich 119.<br />

ŁP: A wylotów bojowych?<br />

KS: Ich było 30. Łącznie z lotami treningowymi spędziliśmy<br />

w powietrzu 300 godzin.<br />

ŁP: Sytuacja, w której operowaliście, nie była łatwa gdyż<br />

kryzys ukraiński dał się we znaki na miejscu.<br />

KS: Faktycznie nie pozostało to bez echa. Można było wyczuć<br />

obawy wśród tych trzech państw. Skoro Rosja tak pogrywa<br />

z Ukrainą, będącą dużym państwem, które ma siły zbrojne,<br />

to co może zrobić z tą trójką, których siły zbrojne nie są<br />

duże. Żadne z nich nie posiada przecież lotnictwa bojowego,<br />

jedynym gwarantem ich spokoju to przynależność do<br />

NATO i obecność sił sojuszu na ich terenie. Wydaje mi się,<br />

że o ile wcześniej w tym społeczeństwie ludzie byli podzieleni<br />

i zastanawiali się czy potrzebne są te samoloty i ich<br />

hałas, to myślę iż w zaistniałej sytuacji spojrzeli na to trochę<br />

inaczej. Obecność sporej liczby samolotów uspokajało<br />

nastroje wśród społeczeństwa wszystkich trzech państw.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


ŁP: Jakie nastawienie pilotów rosyjskich zaobserwowaliście w<br />

czasie spotkań w powietrzu?<br />

KS: My postępowaliśmy zgodnie z przygotowanymi procedurami.<br />

Do bezpośrednich zbliżeń nie dochodziło. Żadne samoloty,<br />

rosyjskie czy nasze, nie zachowywały się niezgodnie z przepisami.<br />

Nie było więc prób podlatywania czy zalatywania, wszyscy<br />

zachowywali się po gentelmeńsku.<br />

ŁP: Z jakimi typami samolotów rosyjskich mieliście okazję się<br />

spotkać?<br />

KS: Najwięcej było samolotów transportowych, które przerzucały<br />

zaopatrzenie do Obwodu Kaliningradzkiego w najszybszy<br />

i najprostszy sposób. Do tego trzeba wspomnieć o maszynach<br />

bojowych, które przelatywały między Federacją Rosyjską<br />

i Obwodem oraz maszynach rozpoznawczych.<br />

ŁP: Oczywiście nie doszło do żadnych incydentów granicznych?<br />

KS: W żadnym przypadku nie doszło do naruszenia przestrzeni<br />

powietrznej Litwy, Łotwy czy Estonii. O poderwaniach alarmowych<br />

decyduje dowództwo. W przypadku naszych wylotów<br />

chodziło o to aby sprawdzić czy lecąca maszyna to ta, którą zadeklarowano<br />

w planach przelotowych.<br />

ŁP: Baltic Air Policing to nie tylko przechwytywanie maszyn<br />

rosyjskich, a także pomoc maszynom cywilnym. Czy w czasie<br />

rotacji PKW Orlik V odnotowano jakieś wydarzenia?<br />

KS: Nie mieliśmy żadnego takiego incydentu. Takie wyloty<br />

spotyka się rzadko, czy to w ramach Air Policing nad krajami bałtyckimi<br />

czy w czasie dyżurów krajowych. Niemniej jest to jedna<br />

z naszych funkcji.<br />

ŁP: Stacjonując wspólnie z Brytyjczykami w Szawle PKW Orlik V<br />

miał możliwość bliskiej współpracy z samolotami zupełnie innej<br />

generacji. Czy porównania z Typhoonami Was onieśmielały?<br />

KS: Faktycznie Typhoon to zupełnie inna generacja i inny<br />

samolot. Brytyjczycy byli ciekawi spotkania z nami w powietrzu<br />

i robiliśmy tych lotów dużo. Powiem szczerze, że o naszych<br />

samolotach wyrażali się z dużym szacunkiem. Trzeba pamiętać,<br />

że latanie bojowe nie polega na odpaleniu rakiety z odległości<br />

kilkudziesięciu kilometrów, a do tego muszą być uwarunkowania.<br />

Częściej lata się w dużych ugrupowaniach dzieląc funkcje,<br />

ten samolot może pełnić jedną z nich. My takie zadania robiliśmy<br />

i trzeba powiedzieć, że Brytyjczycy wyrażali się o maszynie<br />

z dużym szacunkiem. Wiadomo, że ma niedoskonałości i nie ma<br />

co się równać z tak nowoczesnym samolotem jak Typhoon, ale<br />

swoje jeszcze potrafi.<br />

ŁP: Na początku misji Baltic Air Policing mówiło się, że Litwini<br />

nie byli przychylnie nastawieni do kontyngentów, szczególnie<br />

zachodnich. Czy teraz, po dziesięciu latach misji, będąc na miejscu<br />

odnotowano jakieś incydenty?<br />

KS: Nastawienie ludności zmienia się z czasem. Na początku<br />

może faktycznie, teraz już kontyngenty wpisały się w lokalny<br />

krajobraz. W Szawle są zawsze jacyś obcokrajowcy, myślę<br />

iż miasto ma z tego dość duże korzyści, gdyż ludzie mieszkają<br />

w hotelach, wydają swoje pieniądze, chodzą do restauracji.<br />

Personel w sklepach mówi w języku angielskim, co jest dowodem<br />

iż wychodzą naprzeciw temu wyzwaniu jakim jest pobyt<br />

obcokrajowców w ich mieście.<br />

ŁP: Czyli rozumiem, że wspólne wyjścia na piwo były wskazane.<br />

KS: Nie mieliśmy tyle czasu. Jednak z dowódcą kontyngentu<br />

brytyjskiego często spotykaliśmy się po godzinach. Sprzyjało<br />

to poprawie stosunków w pracy i nasza współpraca była<br />

naprawdę bardzo dobra.<br />

ŁP: W ramach współpracy zapraszaliście społeczność lokalną<br />

do bazy?<br />

KS: Tak. W ramach współpracy cywilno-wojskowej<br />

udostępnialiśmy teren dla zwiedzających wycieczek, co<br />

było wcześniej uzgadniane z Litwinami. W sumie gościliśmy<br />

35 wycieczek, które odwiedziło nasz kontyngent – były to<br />

wycieczki ze szkół, instytucji, parlamentu czy prasy. Jak<br />

powiedział Ambasador Polski Jarosław Czubiński na Litwie,<br />

dzięki temu wpłynęliśmy na poprawę wizerunku naszego<br />

kraju w oczach Litwinów. Po tych wydarzeniach obraz<br />

Polaków i co tu robimy uległ znacznej poprawie. Zawsze<br />

staraliśmy się tłumaczyć Litwinom, że jesteśmy tu jako<br />

państwo NATO, które przysłało siły aby wspierać sojusznika.<br />

ŁP: Pomimo niewielkiej odległości czuć było rozłąkę z domem?<br />

KS: Litwa nie jest daleko. Był to okres wakacyjny, więc żołnierze<br />

gościli rodziny. Pomimo tego cztery miesiące to kawał<br />

czasu i znosiło się to ciężko.<br />

ŁP: Dziękuję za rozmowę.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

autor: Piotr Szalaty<br />

Co to jest Mar Sec?<br />

Chyba każdy słyszał o kapitanie Philipsie ze statku „Maersk Alabama”, który został<br />

porwany przez somalijskich piratów parę lat temu, ale głębsza wiedza na temat Maritime<br />

Security (ochrony morskiej) lub też zespołów antypirackich jest otoczona gęstą mgłą<br />

mitów i legend, podsycanych zwłaszcza wówczas, gdy na Youtube pojawi się nowy film<br />

z udanego odparcia ataku pirackiego: czy to przez okręty Marynarki Wojennej, czy też<br />

zespołów ochronnych Mar Secu. W tym artykule pragniemy przybliżyć realia ich pracy,<br />

pozostawiając naszych czytelników bez żadnych wątpliwości.<br />

www.fragoutmag.com


Na początku odpowiedzmy sobie<br />

na pytanie: kto pracuje w branży<br />

Ochrony Morskiej i dlaczego?<br />

Przeważnie w świecie „pracowników najemnych” są dwa<br />

powody decyzji o podjęciu angażu. Pieniądze, bo wszyscy<br />

musimy za coś żyć, oraz przygoda, bo ciężko siedzieć<br />

w domu, gdy część z nas przebywa na uzbrojonym placu<br />

zabaw. Nie staniesz się bogatym gościem, nawet jako<br />

Team Leader, ale pieniądze są sprawiedliwe w porównaniu<br />

do ryzyka (zwykle około 2000–4000 $ za miesiąc).<br />

Czasy się zmieniły, a wielka bańka dolarowa nadmuchana<br />

przez US Department of Defence dawno odeszła w przeszłość.<br />

Nawet w Iraku czy Afganistanie średni kontrakt<br />

oscyluje w granicach 6000 $, co jest sporą różnicą wobec<br />

tego, co można było zarobić jeszcze nie tak dawno temu.<br />

Czynnik przygody jest prawdopodobnie nadrzędny w stosunku<br />

do pieniędzy i ma w całości obrazu największy magnetyzm<br />

dla nowych adeptów. Możecie sobie wyobrazić, że poza byciem<br />

uzbrojonym żeglarzem, latacie i pływacie w najpiękniejszych<br />

(najniebezpieczniejszych) częściach świata, mając<br />

opłacone przez pracodawcę hotele i jedzenie? Większość<br />

z nas nigdy nie mogłaby sobie pozwolić na spędzanie wolnego<br />

czasu na plażach Sri Lanki lub Madagaskaru i popijanie<br />

rumu w towarzystwie czekoladowych piękności, które nie<br />

znają słowa „nie”.<br />

Ale czy słodycz prawdziwej roboty odbiega od powyższego<br />

opisu?<br />

Nie tak bardzo. Postaramy się pokazać Wam, na podstawie<br />

naszych własnych doświadczeń, jak to naprawdę wygląda.<br />

Nie będziemy obiektywni, przedstawimy nasz punkt widzenia.<br />

Po pierwsze, jesteśmy polskimi kontraktorami pracującymi<br />

w branży Mar Secu dla różnych zagranicznych firm.<br />

Największy boom na nasze usługi miał miejsce dwa lata temu,<br />

kiedy to bardzo zacny i pomocny polski kontraktor pracujący<br />

w Iraku przekazał do kraju pytanie swojego kolegi wypowiedziane<br />

na lotnisku w Bagdadzie: znasz jakieś firmy, które mogą<br />

wyszkolić Maritime Security Operatives?<br />

Od tamtego momentu mamy już około stu polskich uzbrojonych<br />

ochroniarzy pracujących w strefach wysokiego ryzyka<br />

(Ocean Indyjski, Somalia, Suez oraz Nigeria). Firmy ewoluują,<br />

zbijają ceny swoich usług i podbijają wschodnie kierunki<br />

w celu zdobycia nowych pracowników. Obecnie z kilku powodów<br />

istnieje ogromne zapotrzebowanie na pracowników<br />

sektora Mar Secu z Polski. Jesteśmy profesjonalni, strzelamy<br />

lepiej niż wiele innych nacji, nie mamy problemu z kondycją,<br />

wiemy, jak się zachować, nie dbamy o luksusowe warunki<br />

zakwaterowania – pewnie coś najbardziej zaskakującego –<br />

nie chlejemy jak świnie i nie ćpamy na robocie.<br />

To tyle w kwestii samouwielbienia narodowego. Przejdźmy<br />

do procesu szkolenia.<br />

Przygotowania i kursy<br />

Najlepszymi kandydatami do Maritime Security są byli funkcjonariusze<br />

oraz żołnierze, którzy charakteryzują się poczuciem<br />

obowiązku, zimną krwią i tym, że akceptaują codzienną<br />

rutynępracy z lornetką. Cywile również są mile widziani, jeśli<br />

spełnią wymagania przyszłego pracodawcy.<br />

Kursy trwają 9–10 dni, a ich programy obejmują szeroki wachlartz<br />

zagadnień Kursant staje się pełnoprawnym żeglarzem<br />

z wieloma międzynarodowymi certyfikatami, jak „4 w 1<br />

STCW” (ratownictwo, szkolenie przeciwpożarowe, komunikacja<br />

itd.), zagrożenia pirackie oraz seeman’s book. Oprócz<br />

standardowych modułów MSO każda firma może wprowadzać<br />

swoje przedmioty, w zależności od własnego doświadczenia<br />

i potrzeby.<br />

Na przykład w dwóch partnerskich firmach, które prowadzą<br />

m.in. Tactical Risk Group oraz Paladin Tac Ltd., połowa kursu<br />

współprowadzona jest przez blisko związaną z nimi izraelską<br />

firmę Seagull Security, która w trakcie 9-dniowego szkolenia<br />

bezpośrednio przygotowuje do pracy i daje na koniec kursu<br />

wybranym osobom możliwość<br />

sprawdzenia<br />

nabytych umiejętności, pro- ponując<br />

kontrakt w sektorze<br />

Mar Secu.<br />

Dodatkowymi el-<br />

ementami<br />

szkolenio-<br />

wymi są<br />

zapoznawcze obycie się z warunkami morskimi, jak np. wyskakiwanie<br />

z szybkich łodzi na morzu, ponadstandardowe<br />

procedury pracy na broni oraz jej obsługa, a także „egzotyczny<br />

savoir-vivre,” który pomaga nie wpakować się w niepotrzebne<br />

tarapaty (np. odradzane jest posiadanie w telefonach<br />

komórkowych materiałów, które mogąbyć uznane<br />

za pornograficzne ,na wypadek sprawdzenia przez policję<br />

obyczajową lub walka z biegunką – najśmiertelniejszym<br />

przeciwnikiem). Zajęcia zapoznawcze z taktyki poruszania<br />

się po pokładzie statku prowadzą doświadczeni byli żołnierze<br />

Oddziału Wodnego Jednostki GROM.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


Żeglowanie oznacza, że jesteśmy poza zasięgiem leczenia szpitalnego<br />

przez dość długi czas, więc jeśli cokolwiek możemy zrobić,<br />

to pomóc sobie nawzajem – taka świadomość tworzy miejsce dla<br />

procedur Tactical Combat Casualty Care (TCCCC TC3), zwłaszcza dla<br />

umiejętności ratowniczych. Kurs, o którym wspominamy, wprowadza<br />

podstawowe techniki medycyny ratunkowej znajdujące<br />

zastosowanie w strefach wysokiego ryzyka, skupiając się głównie<br />

na autoratownictwie. „To bardzo ważne dla uzbrojonego członka<br />

zespołu, by wiedział, jak pomóc sobie samemu albo swoim współtowarzyszom<br />

w sytuacji, gdy dotarcie do miejsca docelowego zajmie<br />

kilka następnych dni, a nie godzin”, zdaniem Michała Czerwińskiego,<br />

pioniera TC3 w polskich siłach specjalnych od 2007 roku, dobrze<br />

znanego pomysłodawcy i twórcy zmagań ratownictwa taktycznego<br />

służb mundurowych Paramedyk. Kurs jest przeplatany szkoleniami<br />

i egzaminami, co pomaga najlepiej zweryfikować umiejętności<br />

i przydatność szkolącego się do ewentualnej pracy na morzu.<br />

Potrzeby takiego pracodawcy, jak Seagull Security są następujące:<br />

znajomość języka angielskiego – poziom podstawowy, test strzelecki<br />

– ponad 50% trafień na dystansie 25–100m przy limicie<br />

100 szt. amunicji, test kondycyjny – bieg w reżimie czasowym oraz<br />

zamiennie podciągnięcia lub pompki.<br />

Niewiele, prawda? Nie dla wszystkich. Są kursanci, którzy<br />

nigdy nie powinni opuszczać swoich domów, choć zdecydowana<br />

większość jest przygotowana, wyszkolona i gotowa do pracy.<br />

W skrócie, nawiązując do tego, co pisaliśmy na wstępie: Polish and<br />

Professional.<br />

W pracy<br />

Praca zaczyna się od rozmowy przez telefon, podczas której<br />

uzyskujemy instrukcje, gdzie i kiedy stawić się na lotnisku.<br />

Lecisz zazwyczaj w miejsce, z którego zaczynasz pracę, do punktu<br />

tranzytowego albo do siedziby firmy na doszkolenie się z nowych<br />

procedur lub umiejętności. Statek płynie 7–14 dni, jeśli nie ma<br />

żadnych usterek. Najważniejszą osobą na statku jest kapitan, który<br />

współpracuje z Team Leaderem (TL, dowódcą zespołu Mar Secu)<br />

jako łącznikiem z jego zespołem. TL przedstawia załogę, procedury<br />

RoE (zasady reagowania) i doradza, w jaki sposób można zwiększyć<br />

prewencyjne bezpieczeństwo statku, np. przez otulenie pokładu<br />

drutem ostrzowym lub przygotowanie stanowisk strzeleckich na<br />

skrzydłach mostka. Mądrzy kapitanowie zazwyczaj zgadzają się<br />

i współpracują z TL bez żadnych dąsów.<br />

Praca ma charakter policyjny, więc nie dochodzi do strzelanin<br />

z „podejrzanymi” w stylu Rambo czy Brudnego Harry’ego. Każdy<br />

kontakt ogniowy musi być poprzedzony specjalnymi procedurami.<br />

W firmie, o której wspominaliśmy, istnieją trzy poziomy bezpieczeństwa.<br />

Pierwszym jest tryb RS#1, jako standardowa procedura<br />

zachowania, gdy nie istnieje żadne potencjalne ani wizualne zagrożenie.<br />

W tym trybie odbywa się jedynie rutynowe skanowanie<br />

za pomocą lornetek horyzontu.<br />

Dowódca zespołu może wprowadzić tryb RS#2, gdy płynie<br />

w Strefie Wysokiego Ryzyka lub gdy zostanie dostrzeżony<br />

podejrzany obiekt. Następnie współpraca na linii kapitan–TL<br />

staje się widoczniejsza, co dotyczy m.in. raportów z rtadaru oraz<br />

komunikacji radiowej. Jeśli skiff lub statek rybacki nie zmieniają<br />

kursu, ale podążają w naszym kierunku, albo – co najbardziej<br />

dramatyczne – gdy zostanie dostrzeżona uzbrojona załoga, Team<br />

Leader podwyższa tryb bezpieczeństwa na RS#3, który nakazuje<br />

założenie przez wszystkich członków zespołu osłon balistycznych<br />

z oporządzeniem oraz pobranie broni i pozostanie w gotowości<br />

na dalsze rozkazy TL. Zmierzające ku nam statki są informowane<br />

przez radio, sygnałami dźwiękowymi oraz innymi, dobrze widocznymi,<br />

jak np. puszczenie wody z węży strażackich lub pokazanie<br />

flagi Tango, co powinno jasno dać do zrozumienia potencjalnym<br />

agresorom, że ich obecność w pobliżu jednostki nie jest pożądana.<br />

Wtedy dopiero. po potwierdzeniu zgody u kapitana statku pada<br />

pierwszy strzał mierzony w powietrze pod kątem 45°. Procedury<br />

wielu firm mogą się różnić, ale zazwyczaj 300 m to strefa, której<br />

przekroczenie daje zespołowi możliwość otwarcia ognia. Pierwsze<br />

strzały padają w wodę, następnie w burtę, silnik, a gdy sytuacja jest<br />

naprawdę niebezpieczna – bezpośrednio w uzbrojonych napastników,<br />

czyli piratów. Zdarzają się jednak pomyłki, a zastrzelenie<br />

rybaka z pewnością skończy się więzieniem. „Dyscyplina spustowa”<br />

jest niezbędna przy wykonywaniu tego rodzaju pracy. „Mieliśmy raz<br />

trudną sytuację, szczególnie dla mnie, jako Team Leadera. Miało to<br />

miejsce na wysokości Suezu, kiedy 10 skiffów, które początkowo<br />

pomyliłem na horyzoncie z delfinami, zmierzało w kierunku naszego<br />

statku. Naliczyliśmy co najmniej osiem osób uzbrojonych<br />

w RPG, karabiny maszynowe i kałachy na każdej jednostce.<br />

To znaczy, że my czterej, dysponujący karabinami FN FAL, byliśmy<br />

atakowani przez 80 «biznesmenów» . Moi podwładni byli gotowi do<br />

otwarcia ognia i nalegali na to, bym jak najszybciej wydał zgodę<br />

na strzały bezpośrednie. Wiedziałem, że jeśli zacznie się strzelanina,<br />

będzie to masakra bez satysfakcjonującego zakończenia. Byłem<br />

także pewien moich chłopaków – to nie ich umiejętności były problemem.<br />

Wstrzymałem się jednak z decyzją o otwarciu ognia. Piraci<br />

zatrzymali się na pewnym dystansie i po kilku chwilach po prostu<br />

odpłynęli. Następnego dnia, w tej samej lokalizacji, doszło do podobnego<br />

zdarzenia” – podzielił się z nami swym doświadczeniem<br />

Piotr Makała, dowódca zespołu Mar Secu, a także organizator kursu<br />

Maritime Security Operative z ramienia Tactical Risk Group.<br />

Uzbrojona ochrona morska jeszcze nigdy nie zawiodła, co oznacza,<br />

że żaden statek z dysponującą bronią załogą nie został jeszcze nigdy<br />

przejęty. To wpływa także na bezpieczeństwo nieuzbrojonych statków,<br />

do których potencjalni agresorzy będą podchodzić z większą<br />

ostrożnością. Nie bierzcie na poważnie plotek rozsiewanych przez<br />

niektórych ludzi na temat śmierci Maritime Security ze względu na<br />

spadek międzynarodowego piractwa.<br />

Sektor bezpieczeństwa morskiego powiększa się bardzo szybko, rynek jest ogromny, a usługi naprawdę wydajne. Piraci<br />

także zmieniają swoje metody i wyposażają się w coraz lepszy sprzęt. To będzie niekończący się wyścig o to, kto jest lepiej<br />

przygotowany. Jak na razie nie przegraliśmy ani jednej bitwy.<br />

Po więcej informacji nt. kursów zapraszamy na stronę www.paladintac.org lub profile na FB: Paladin Tac i Tactical Risk Group.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

AUTOR: KOSG FOTO: FRAG OUT!<br />

www.fragoutmag.com


Projekt powstał z inicjatywy KOW<br />

SG w ramach programu PL-15<br />

„Współpraca w obszarze Schengen<br />

oraz walka z przestępczością<br />

transgraniczną i zorganizowaną,<br />

w tym przeciwdziałanie handlowi<br />

ludźmi oraz migracjom grup<br />

przestępczych”, dofinansowanego<br />

z Funduszy Norweskich<br />

Cykl szkoleń i konferencji ma na celu podniesienie umiejętności<br />

w zakresie planowania, przygotowania, zarządzania<br />

i realizacji operacji specjalnych.<br />

Funkcjonariusze poszczególnych służb w trakcie szkolenia<br />

będą doskonalić umiejętności taktyczne w oparciu o szereg<br />

przygotowanych symulacji, co ma na celu przybliżenie, w jak<br />

najbardziej realistyczny sposób, rzeczywistych warunków<br />

działań. Elementy szkolenia z dnia na dzień ulegać będą<br />

zmianom, doprowadzając uczestników szkolenia do sytuacji<br />

„kontrolowanego stresu”, co zwiększy realizm szkolenia<br />

i pomoże szkolonym zwiększyć ich efektywność podczas<br />

realizacji zadań bojowych.<br />

Szkolenie obejmuje rozpoznanie miejsc działań specjalnych,<br />

dobór zespołów oraz wyposażenia do wykonania zadania,<br />

postępowanie w przypadku konieczności użycia broni palnej<br />

(z wykorzystaniem zarówno amunicji bojowej, jak i treningowej,<br />

barwiącej, FX), zasady współdziałania poszczególnych<br />

członków zespołu, wyznaczanie pozycji wyjściowych do<br />

rozpoczęcia działań specjalnych, wyznaczanie drogi podejścia<br />

do obiektów w sposób skryty, określanie wariantowych<br />

sposobów podejścia do obiektów oraz trening różnorodnych<br />

sposobów pokonania przeszkód na kierunkach działania<br />

zespołów realizacyjnych poprzez użycie dostępnych urządzeń<br />

technicznych.<br />

Szkolenie jest prowadzone przez doświadczoną kadrę instruktorską<br />

posiadającą wieloletnie doświadczenie nabyte<br />

podczas służby w elitarnych jednostkach specjalnych, jak<br />

również instruktorów wspomagających z Wydziału Zabezpieczenia<br />

Działań KOW SG. Dodatkowym elementem szkolenia<br />

jest komunikacja w języku angielskim, zgodnie z ujednoliconą<br />

terminologią specjalistyczną.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


PROJEKT DOFINANSOWANO Z FUNDUSZY NORWESKICH<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


RELACJA<br />

foto: FRAG OUT, DIRECT ACTION<br />

www.fragoutmag.com


Zawody zorganizowane zostały<br />

przez: Centrum Wyszkolenia Strzeleckiego,<br />

Fundację Historyczną<br />

„Gryf”, Komendanta Ośrodka Szkolenia<br />

Poligonowego Marynarki Wojennej<br />

Strzepcz, wójta gminy Linia,<br />

Muzeum Ziemi Kaszubskiej i Sprzętów<br />

Militarnych, Gryf Kartuzy<br />

oraz – oczywiście – Direct Action.<br />

Do rywalizacji stanęło kilkanaście dwuosobowych zespołów<br />

z kraju i zagranicy, reprezentujących instytucje (np. wojsko),<br />

firmy czy cywilne środowisko strzeleckie. Do wykonania miały<br />

one dziewięć zadań sprawdzających ich umiejętności snajperskie.<br />

Same zawody nawiązują do słynnego Simo Häyhä Competition,<br />

ale zawody w Finlandii mają jednak nieco inną formułę.<br />

Konkurencje w Strzepczu były bardziej statyczne, od znanych<br />

z Finlandii, choć nie było to zwykłe strzelanie w pozycji leżącej.<br />

Owszem, ta dominowała, bo zapewnia najlepszą statykę<br />

i umożliwia osiąganie najlepszych wyników, ale często zawodnicy<br />

musieli strzelać z nieco dziwniejszych postaw. Ot, choćby<br />

z pancerza czołgu T-34-85, przy czym warunek był taki, że obaj<br />

zawodnicy nie mogli dotykać podłoża, a dodatkowym utrudnieniem<br />

był pracujący silnik pojazdu. Kolejne konkurencje również<br />

nie były łatwe – strzelanie z wysokiego okna bez możliwości<br />

oparcia broni o elementy otoczenia, strzelanie z pochylni czy<br />

bujanek... Strzelcom na pewno nie pomagał siąpiący deszcz<br />

i dodatkowa atrakcja w postaci oparów gazu łzawiącego, które<br />

były pozostałością po utylizacji przez jednostkę policji przeterminowanych<br />

zapasów środków do rozpraszania tłumów.<br />

Zgodnie z regulaminem zespoły nie mogły używać dalmierzy optoelektronicznych,<br />

kalkulatorów balistycznych oraz nokto- i termowizorów.<br />

Za to obowiązkowo musiały mieć ze sobą: dwa karabiny<br />

wyborowe lub karabin wyborowy i karabinek szturmowy. (broń<br />

palna krótka nie była wymagana, ale niektórzy ją mieli), 100 sztuk<br />

amunicji na każdą broń, lunetę i/lub lornetkę, przybory do notowania.<br />

Dodatkowo punktowane było posiadanie ubrań maskujących.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


RELACJA<br />

To pierwsze zawody pod egidą Direct Action, więc mamy nadzieję, że impreza<br />

będzie się rozwijać. Gdyby jeszcze ta ewolucja poszła w kierunku Simo Häyhä<br />

Competition, to byłoby naprawdę dobrze. Oczywiście pozostaje kwestia terenu<br />

na taką imprezę, bo nie wszędzie da się ją zorganizować, ale w kraju mamy<br />

na szczęście kilka sporych poligonów. Być może więc niedługo Direct Action<br />

Challenge przybierze formę dużych zawodów o charakterze taktycznym dla<br />

zespołów snajperskich.<br />

Direct Action Challenge towarzyszyły zawody historyczne, nazwane po<br />

prostu „History”. W ich trakcie strzelali przede wszystkim członkowie grup<br />

rekonstrukcji historycznej, a do strzelania dopuszczona była broń centralnego<br />

zapłonu (lub jej repliki), z wyłączeniem broni samoczynnej, biorąca udział<br />

w konfliktach do roku 1975 lub pozostająca w wyposażeniu wojsk do tej daty.<br />

Strzelanie dopuszczone było wyłącznie z mechanicznych przyrządów celowniczych,<br />

zgodnych historycznie z danym modelem. Oczywiście zabronione<br />

było używanie wszelkich nowinek technicznych ułatwiających strzelanie, jak<br />

wiatromierze, dalmierze czy kalkulatory balistyczne.<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RATOWNICTWO BOJOWE - TC3


Pomysł na organizację zawodów zrodził się w głowie Jara (Jarosława<br />

Przyjemczaka) podczas szkolenia TCCC w 2008 roku (pierwszego<br />

w historii polskiej policji szkolenia TCCC organizowanego w BOA<br />

przez chłopaków z REAGO). Trzeba podkreślić, że Jaro nie był wtedy<br />

sam i, choćtrochę głupio o tym pisać, pomysł padł po zajęciach przy<br />

luźnej rozmowie i piwie, lecz tak rzeczywiście było. Udział w przedsięwzięciu<br />

od razu zadeklarowali inni – przede wszystkim Michał<br />

Soczyński (właściciel REAGO Training), Michał Czerwiński (wtedy<br />

jeszcze czołowy instruktor ratownictwa taktycznego REAGO), moja<br />

skromna osoba (wówczas byłem koordynatorem szkoleń i głównym<br />

instruktorem REAGO), ale również Zenek z SPAP Gdańsk. W szkoleniu<br />

brał jeszcze udział Thomas LeClair – międzynarodowy trener TCCC<br />

związany z REAGO. Szkolenie w BOA odbywało się tuż po powrocie<br />

Michała (Czerwinia) i moim z USA z Camp Pendleton, gdzie zgłębialiśmy<br />

tajniki TCCC podczas szkolenia w US Army.<br />

Impreza, której celem było zwrócenie uwagi na wagę szkolenia<br />

w zakresie TCCC, ale również na katalog zagrożeń, jakie grożą<br />

policjantom czy żołnierzom w środowisku taktycznym, szybko znalazła<br />

zwolenników.<br />

Początki były trudne – nie pamiętam dokładnie, ale w 2008 roku<br />

startowało bodajże osiem ekip i wszystko odbywało się w jednym<br />

miejscu, a impreza trwałą „całe” dwa dni. Rok później ekip było już<br />

więcej i zapowiadała się ostrzejsza rywalizacja. Celem nadrzędnym<br />

imprezy było zwrócenie uwagi na charakter pracy funkcjonariuszy<br />

jednostek specjalnych oraz przeprowadzenie warsztatów w zakresie<br />

medycyny pola walki. Podstawowa idea to łącznie środowiska.<br />

Wyróżnienie trzech najlepszych ekip ma cel nieco inny niż w sporcie<br />

– tu nie ma miejsc pierwszego, drugiego czy trzeciego, są po prostu<br />

trzy najlepsze zespoły, a każdy, kto bierze udział w tej imprezie, jest<br />

zwycięzcą. Od samego początku trwania i organizowania zawodów<br />

takie było nastawienie. To nie są mistrzostwa świata, na których wręcza<br />

się komuś puchar na koniec zawodów, dlatego bardzo ważnym<br />

elementem była również organizacja warsztatów TCCC, wyrównujących<br />

poziomy ekip biorących udział.<br />

Pamiętam, jak na pierwszych Paramedykach omawialiśmy stazy<br />

i opatrunki, a ekipy, które przyjeżdżały, były totalnie zaskoczone<br />

nowościami – ale po to to właśnie było. Dzięki temu można pokazać,<br />

jak szybko ewoluuje TCCC, zademonstrować „po nowemu” skonfigurowane<br />

pakiety sprzętu czy unaocznić, że położono nacisk nie tylko<br />

na szkolenie cywilne z ratownictwa medycznego (KPP), ale również<br />

dokłada się starań, aby organizować szkolenia z ratownictwa taktycznego,<br />

które przygotowują żołnierzy, policjantów czy funkcjonariuszy<br />

służb mundurowych do działania w przypadku zranienia któregoś<br />

z członków zespołu. Na potrzeby takich właśnie szkoleń najpierw<br />

REAGO, a później firma Paramedyk dokonała tłumaczenia i wydania<br />

wytycznych TCCC.<br />

Co daje możliwość tak dynamicznego rozwoju zawodów<br />

„Paramedyk”? Sęk w tym, że to najprawdopodobniej jedyna taka<br />

impreza w Europie, a może i na świecie. Impreza, podczas której<br />

w ciągu 24 godzin zespół składający się z czterech członków<br />

realizuje rożne zadania i rozwiązuje problemy, jakie mu się<br />

stwarza. To impreza, podczas której uczestnicy muszą sprostać<br />

zadaniom – my, jako organizatorzy, również zmagamy się<br />

z trudnościami podczas zawodów, ale mają one inny charakter.<br />

W zawodach od początku biorą udział czteroosobowe zespoły,<br />

m.in. z pododdziałów i sekcji antyterrorystycznych policji,<br />

oddziałów specjalnych Żandarmerii Wojskowej, Wojska Polskiego,<br />

Biura Ochrony Rządu, Straży Granicznej oraz grup interwencyjnych<br />

Służby Więziennej czy innych formacji mundurowych.<br />

Od trzech lat impreza objęta jest honorowym patronatem<br />

komendanta głównego policji, inspektora generalnego Marka<br />

Działoszyńskiego.<br />

Trudno wymienić wszystkich, którzy na przestrzeni lat nam pomagali<br />

w przygotowaniu i przeprowadzeniu zawodów, ale od<br />

początku organizatorami tego przedsięwzięcia byli i są: Komenda<br />

Wojewódzka Policji w Gdańsku, reprezentowana przez Samodzielny<br />

Pododdział Antyterrorystyczny Policji w Gdańsku, Niezależny<br />

Samorządny Związek Zawodowy Policjantów w Gdańsku<br />

i Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni. Partnerami<br />

organizacyjnymi, odpowiedzialnymi za organizację<br />

zarówno poszczególnych zadań, jak i warsztatów były dotychczas:<br />

Zakład Ratownictwa i Medycyny Katastrof Uniwersytetu<br />

Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu,<br />

Zakład Medycyny Pola Walki Wojskowego Instytutu Medycznego<br />

w Warszawie, Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie, Wydział Bezpieczeństwa<br />

Wewnętrznego, Reago Training, EMS Tacmed, Morska<br />

Jednostka Działań Specjalnych „Formoza”, Wojskowe Centrum<br />

Kształcenia Medycznego w Łodzi, Szkoła Policealna im. Hanny<br />

Chrzanowskiej w Giżycku, Paramedyk, Wojskowy Instytut<br />

Higieny i Epidemiologii im. generała Karola Kaczkowskiego<br />

i inne.<br />

RATOWNICTWO BOJOWE - TC3<br />

www.fragoutmag.com


Dziś „Paramedyk” to IDEA i PRZESŁANIE, ale także impreza, podczas<br />

której organizowane są warsztaty, wykłady i spotkania ze specjalistami<br />

z kraju i zagranicy, dzięki którym uczestnicy mogą<br />

zapoznać się z najnowszymi trendami w medycynie taktycznej.<br />

Zawodnicy mogą także przetestować nowoczesny sprzęt używany<br />

na świecie przez ratowników i operatorów jednostek specjalnych.<br />

Zawodom przyglądają się coraz częściej obserwatorzy ze świata<br />

nauki i medycyny.<br />

Na przełomie lat „Paramedyk” zmieniał się, ale według nas są to<br />

zdecydowanie zmiany na lepsze. Początkowo były to zadania<br />

i skromne warsztaty zorganizowane przy niewielkim budżecie<br />

imprezy. W kolejnych latach mocny nacisk położyliśmy na<br />

realizm zadań oraz dobrze dobrane i przygotowane warsztaty<br />

medyczno-taktyczne. W ostatnim roku wpadliśmy na pomysł, że<br />

czas pokazać wymiar naukowy imprezy i dlatego stworzyliśmy<br />

pierwsze Ogólnopolskie Seminarium w Zakresie Ratownictwa<br />

Taktycznego. Niestety, wiemy, że trudno jest pogodzić wszystko,<br />

a przy wielu założeniach organizacyjnych po prostu brakuje nam<br />

czasu na realizację wszystkich pomysłów.<br />

RATOWNICTWO BOJOWE - TC3<br />

Dziś „Paramedyka” organizuje czteroosobowy zespół: Jaro, Dembowy,<br />

Maro i Truskawa, bez której z całą pewnością nie dalibyśmy rady,<br />

plus cała grupa przyjaciół pomocnych i chętnych do pracy za free”.<br />

Dla jednych „Paramedyk” to możliwość zaprezentowania się i pokazania<br />

z jak najlepszej strony, dla innych – ciężki tydzień poprzedzony długim<br />

okresem pracy związanej z organizacją i przygotowaniem całości.<br />

www.fragoutmag.com


ROK 2014<br />

W tym roku na zawodników czekało 10 zadań rozgrywanych zarówno<br />

w ciągu dnia, jak i w nocy. Przygotowano na przykład morderczy<br />

tor przeszkód. Poszczególne elementy toru ekipy pokonywały wraz<br />

z ważącym 80 kg manekinem imitującym rannego. W kolejnej konkurencji<br />

funkcjonariusze musieli udzielić wskazówek rannym „zza<br />

drzwi”, poinstruować ich, w jaki sposób mają opatrzyć swoje rany<br />

i wydostać się z zagrożonego obiektu. W innym zadaniu uczestnicy w<br />

maskach tlenowych, w całym osprzęcie, niosąc dodatkowo tarcze taktyczne<br />

i tarany, musieli przebiec kilkaset metrów, po czym wejść do<br />

pomieszczenia, w którym terroryści rozpylili gaz. Po zneutralizowaniu<br />

zagrożenia zadaniem uczestników była ewakuacja znajdującego się<br />

tam rannego i udzielenie mu pomocy. Ponadto podjęto wyzwanie<br />

udzielania pomocy „zza barykady” – konkurencja polegała negocjowaniu<br />

z terrorystą, żeby udzielił pomocy rannej kobiecie, która była<br />

jego zakładniczką, oraz poinstruowaniu go, jak ma to zrobić. Kontakt<br />

z terrorystą odbywał się tylko przez radiostację. Dużym wyzwaniem<br />

było zabezpieczenie pomieszczeń w domu studenta, w których nastąpiła<br />

eksplozja ładunku wybuchowego (dodatkowo znajdowało się<br />

tam kilkoro poszkodowanych). Poza wyżej wymienionymi uczestnicy<br />

musieli sobie poradzić także z wypadkiem drogowym policjantów<br />

z konwojowaną osobą zatrzymaną oraz interwencją podczas awantury<br />

domowej z ranną kobietą (rana postrzałowa), niemowlakiem<br />

i agresywnym mężczyzną, który zbiegł z zakładu karnego. Nie lada<br />

wyzwaniem był bardzo realistyczny wypadek masowy – awaria samolotu<br />

ze skoczkami spadochronowymi na pokładzie, która zmusiła ich<br />

do ewakuowania się przed zderzeniem z ziemią. Realizm i trudność<br />

zadania spowodowały wystąpienie potu na skroniach niejednej osoby.<br />

W ramach ćwiczeń w stacji zadaniowo-badawczej Wojskowego<br />

Instytutu Medycznego udało się również udrożnić drogi oddechowe<br />

za pomocą rurki nosowo gardłowej. Ostatnim zadaniem była sytuacja<br />

zakładnicza na terenie strzelnicy sportowej.<br />

Po rywalizacji wyróżniono trzy drużyny: Wydział Realizacji<br />

i Zabezpieczenia Centralnego Biura Śledczego Policji, Wydział<br />

Realizacyjny Komendy Stołecznej Policji oraz Sekcję Antyterrorystyczną<br />

Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. W tegorocznych<br />

zawodach brały udział 23 ekipy podległe Ministerstwu<br />

Obrony Narodowej, Ministerstwu Sprawiedliwości i Ministerstwu<br />

Spraw Wewnętrznych.<br />

RATOWNICTWO BOJOWE - TC3<br />

www.fragoutmag.com


Podsumowanie<br />

Gdybym miał ocenić lub wymienić najlepsze moim zdaniem<br />

zadanie wszystkich edycji „Paramedyka”, to musiałbym wskazać<br />

kilka z nich. Absolutnym hitem nazwałbym awanturę domową<br />

bardzo starannie i realistycznie przygotowaną przez asystentów<br />

Zakładu Ratownictwa i Medycyny Katastrof UMP, podczas której<br />

policjanci, poproszeni o interwencję przez zaniepokojonych sąsiadów,<br />

musieli uspokoić agresywnego mężczyznę. Niespodziewanie<br />

dla ćwiczących ofiara okazywała się kobietą w zaawansowanej<br />

ciąży. Ekipy musiały odnaleźć się w nietypowej sytuacji,<br />

udzielić pomocy rodzącej, a ciąża – ku zaskoczeniu wszystkich<br />

ratowników – okazała się ciążą bliźniaczą. Zadanie przygotowano<br />

bardzo starannie, z dbałością o najmniejsze szczegóły, takie<br />

jak pępowina, łożysko, wody płodowe czy płacz narodzonych<br />

dzieci i masa ręczników. Uczestnicy tę stację ocenili bardzo wysoko,<br />

a większości z nich dostarczyła ona niezłego stresu (na<br />

szczęście wszystko skończyło się pozytywnie). W rolę rodzących<br />

(to zadanie rozgrywane było dwutorowo) wcieliły się Agata<br />

Dąbrowska, na co dzień wykładowca Uniwersytetu Medycznego<br />

w Poznaniu, oraz Katarzyna Truszkiewicz, osoba wieloformatowa,<br />

organizatorka i koordynatorka „Paramedyka”. Celem tego<br />

zadania było „zluzowanie gaci” u chłopaków nastawionych<br />

na niezły hardkor w środku kłótni rodzinnej.<br />

Bardzo wysoko oceniam ćwiczenia z pierwszej edycji „Paramedyka”związane<br />

z eksplozją w budynku i pomocą wielu poszkodowanym.<br />

To zadanie w 2008 roku otworzyło oczy na to, jaką skalę<br />

może mieć takie wydarzenie oraz jakie obrażenia mogą wystąpić.<br />

W kolejnych latach zawsze wysoko i dobrze były oceniane<br />

ćwiczenia organizowane przez REAGO Training, w tym zadanie<br />

z aktywnymi celami na strzelnicy w roku 2013. Po drodze przewijały<br />

się zadania wykorzystujące pojazdy opancerzone typu<br />

Rosomak czy Żubr, w których w trakcie ewakuacji z pola walki<br />

trzeba było udzielać pomocy poszkodowanym wewnątrz pojazdu.<br />

Zadanie z dekontaminacją w porcie w Gdyni, organizowane<br />

przez Andrzeja Kołackiego (KM PSP w Gdyni) i przyjaciół – m.in.<br />

koledzy z GROM-u – ukazały problemy związane z zagrożeniami<br />

CBRNE czy substancjami potencjalnie skażonymi.<br />

Oczywiście nie mogę zapomnieć o zadaniu z 2011 roku, w którym<br />

to Michał Kurdziel (Szkoła Policji w Słupsku) wcielił się w rolę pijanego,<br />

uzbrojonego napastnika, który nie zatrzymał się do kontroli<br />

drogowej. Zadanie odbywało się w nocy przy ograniczonej<br />

widoczności – napastnik, uciekając, spowodował wypadek,<br />

w którym doznał obrażeń. Większość ekip, sprawnie zabezpieczywszy<br />

pojazd, napotkała w bagażniku kolejne utrudnienie<br />

w postaci związanej i zakneblowanej kobiety, pobitej przez<br />

napastnika.<br />

RATOWNICTWO BOJOWE - TC3<br />

www.fragoutmag.com


Coraz częściej do przeprowadzenia zadań udaje nam się wykorzystać<br />

osoby po amputacjach, które urealniają przebieg zadania.<br />

W zeszłorocznej imprezie w zadaniu z osobami poszkodowanymi,<br />

które zostały potrącone przez mężczyznę uciekającego po napadzie<br />

na sklep, wzięła udział dwójka dzieci.Co nas czeka w przyszłym roku?<br />

Chcielibyśmy skupić się na taktyce i realizowaniu zadań w zakresie<br />

taktyki i medycyny jeszcze mocniej niż dotychczas. Ponadto zależy<br />

nam na kontynowaniu seminarium naukowego, które zostało dobrze<br />

ocenione przez uczestników. Warsztaty – to jest element, nad którym<br />

myślimy i na którym nam bardzo zależy.<br />

Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak mało nagłaśniamy<br />

w mediach tę imprezę. Może czas pochylić się nad tym, by zrobić to<br />

z impetem i pokazać, że uczymy się i przygotowujemy do naprawdę<br />

trudnych wyzwań. Czy nam się uda, czas pokaże, ale będziemy<br />

walczyć.<br />

Dla mnie, jako sędziego głównego, liczą się zarówno krytyka, jak<br />

i pochwała za organizację imprezy. Nie było, nie jest i pewnie nadal<br />

nie będzie łatwo, a doskonale wiem, że niemożliwe jest zadowolenie<br />

wszystkich. Jednakże wiem też, jeśli chodzi o zespół organizatorów,<br />

opinie są bardzo dobre i niezwykle pochlebne. To cieszy, bo przy<br />

pomimo dużego wsparcia sponsoróworganizacja imprezy o takim<br />

wymiarze i na taką skalę naprawdę nie jest prostym zadaniem.<br />

RATOWNICTWO BOJOWE - TC3<br />

www.fragoutmag.com


RATOWNICTWO BOJOWE - TC3<br />

Paramedyk, ze względu na swój edukacyjny charakter, jest pewnego rodzaju platformą do spotkań<br />

i wymiany doświadczeń, ale też sprawdzenia swoich umiejętności w praktyce. Jego nietuzinkowość<br />

potwierdza duże zainteresowanie uczestników tą imprezą oraz chęć współpracy ze strony coraz<br />

to większej liczby podmiotów chcących współorganizować i wspomagać od strony logistycznej to<br />

przedsięwzięcie. Biorąc powyższe pod uwagę wychodzi na to, że trzeba kontynuować rozpoczęte<br />

dzieło pod nazwą „Paramedyk”. Do kiedy? A to już pokaże czas...<br />

www.fragoutmag.com


MILITARNY<br />

BULLSHIT<br />

w krótkim d y s ta n s i e<br />

OCHRONA - PSD<br />

Kiedy po meczu banda brudnych, spoconych i szczęśliwych chłopaków<br />

siadała na trawie, niemal zawsze pojawiał się temat: „Bo wojskowe jest<br />

lepsze”. Nieważne co – ubranie, noże, latarki – wojskowe jest lepsze<br />

i kropka. Żołnierz był bohaterem, postacią niemal dorównującą<br />

mitycznym herosom (tak, Herkules był mitycznym herosem; nie, nie grał<br />

go wtedy The Rock), uzbrojony w broń, która sama zabijała wrogów,<br />

i ubrany w niezniszczalny mundur... Wojciech„WAR”Ramotowski<br />

Foto: USMC<br />

www.fragoutmag.com


Kilku z tych chłopaków zostało żołnierzami, większość nie, ale dziwnym<br />

trafem ubrania kupowali zwykle w sklepach z demobilem i nosili wojskowe<br />

buty, fetyszyści jedni. I tak im już zostało, jakaś klapka w mózgu<br />

zaskoczyła (albo zgodnie z opinią kobiet – nie zaskoczyła), ich „skrzywienie<br />

na wojsko” zostało ukształtowane.<br />

Byłoby naiwnością sądzić, że magicy od marketingu przegapią taką rzeszę<br />

klientów, którzy reagują na magiczne słowo „wojskowy” jak swojego<br />

czasu ludy zamorskie na perkal i paciorki. I nagle pojawiła się masa<br />

przedmiotów mających w nazwie słowa „military”, „battle”, „combat”<br />

czy „tactical”. Głupie? I co z tego, skoro działa? Różowe camo „for Love<br />

Battle”, „battle tested condoms” i masa innego śmiecia zalega w szufladach,<br />

szafach i garażach na wszystkich kontynentach. Obroty sięgają<br />

miliardów, panowie w garniturach zacierają łapki...<br />

programów szkoleniowych. Owszem, w wojsku na kursie podstawowym<br />

nadal naucza się podstaw walki bagnetem, ale to ma zdecydowanie<br />

głębszy sens: bagnet zamocowany na broni daje znacznie większą liczbę<br />

możliwości technicznych przeprowadzenia walki. Oczywiście nie jest to<br />

walka bagnetem na takim poziomie jak na tym filmie:<br />

https://www.youtube.com/watch?v=UClIpGnV7c0,<br />

OCHRONA - PSD<br />

Rynek sprzedaży (bo to jest w tej chwili produkt, a nie jakieś new age’owe<br />

figle-migle) sztuk, systemów i sportów walki podlega dokładnie takim<br />

samym prawom, jak rynek sprzedaży jakiegokolwiek innego produktu.<br />

Czyli trzeba mu dopisać „military”, „combat” albo na reklamówce dać<br />

hożą dziewoję z wielkim cycem. Liczy się sprzedaż.<br />

I tak w ostatnich latach pojawiło się zatrzęsienie systemów, szkół,<br />

tajnych szkół, szkół elitarnych, egalitarnych i jakich tam sobie jeszcze<br />

wymyślimy. Artykuł o tym zająłby większą część numeru, pozwolę sobie<br />

zatem skupić się tylko na kwestii „militarnej walki nożem”.<br />

Śledząc ofertę szkoleniową, można by pomyśleć, że każda jednostka<br />

specjalna na świecie ma własną szkołę walki nożem.<br />

SEALKnife Combat, Spetsnaz Knife Fighting, Royal Marine Close Quarter<br />

Knife i masa, masa innych. I tu nasuwają się dwa pytania:<br />

- po pierwsze: skąd nagle tylu instruktorów zaznajomionych z tajnikami<br />

walki nożem?<br />

- po drugie: czy coś takiego, jak wojskowa walka nożem, w ogóle istnieje?<br />

ale i nie ma obecnie takiej potrzeby. Przypadki użycia bagnetu w walce<br />

są coraz rzadsze – ostatni spektakularny atak na bagnety miał miejsce<br />

ponad 10 lat temu, 14 maja 2004 w Iraku, w pobliżu miasta Al Amara.<br />

Przeprowadzili go żołnierze z pułku Argyll and Sutherland Highlanders<br />

i był to pierwszy atak na bagnety od czasu... wojny o Falklandy. Mimo to<br />

bagnety nadal funkcjonują w wojsku, bo po pierwsze – mogą się przydać<br />

do walki, a po drugie – doskonale spełniają się w roli narzędzia do<br />

wymuszania posłuszeństwa.<br />

Na chwilę zostawię przebierających nóżkami miszczów (działających<br />

według zasad „nieważne co się mówi, byle się mówiło”), a spróbuję<br />

odpowiedzieć na drugie pytanie.<br />

Czy istnieje wojskowa walka nożem? Tak. Mogę Wam ją nawet w całości<br />

zaprezentować, gotowi?<br />

Pchnięcie, pchnięcie – cięcie, cięcie. Koniec wojskowej walki nożem.<br />

Jest to maleńki fragment ogólnej „walki wręcz”, któremu nikt nie<br />

poświęca zbyt wiele czasu. I trudno się dziwić – sytuacja, w której<br />

żołnierz mógłby zostać zmuszony do użycia noża w walce z przeciwnikiem<br />

uzbrojonym w nóż, pałkę (broń bez amunicji?), saperkę czy cokolwiek<br />

innego, jest... delikatnie mówiąc, mało prawdopodobna. Na tyle<br />

mało, że znakomita większość armii nawet nie próbuje dorzucać tego do<br />

www.fragoutmag.com


Wykażmy się jednak dobrą wolą i wyobraźnią, powiedzmy, że znalazła<br />

się armia, która chciałaby szkolić swoich żołnierzy w walce nożem.<br />

Jak by to miało wyglądać?<br />

Przykład pierwszy z brzegu:<br />

OCHRONA - PSD<br />

https://www.youtube.com/watch?v=myzDLzjQ2Ss<br />

Czujecie ten klimat? Mundury przesycone testosteronem, kocie ruchy,<br />

przechwyty uzbrojonej ręki. Tymczasem żołnierz w oporządzeniu wygląda<br />

tak:<br />

I nagle liczba możliwych rozwiązań dramatycznie spada. Ani my nie<br />

jesteśmy na tyle mobilni, żeby przechwytywać, unikać, wyprzedzać, ani<br />

przeciwnik nie ma na sobie tyle „wolnej przestrzeni”, którą można by przeciąć<br />

albo wbić w nią nóż. Współczesny żołnierz ma na sobie dużo oporządzenia,<br />

a w większości przypadków także kamizelkę balistyczną, którą –<br />

jeśli mamy szczęście – może przebijemy bagnetem założonym na karabin,<br />

ale i tak pod warunkiem, że uda się trafić w miejsce, w którym jest<br />

tylko miękki wkład balistyczny, bo o przebiciu płyty ceramicznej nie ma<br />

co marzyć. Czyli wracamy do średniowiecza: przyjmij cios na tarczę (albo<br />

sparuj) i wbij ostrze w szparę zbroi. Bez fikuśnych technik, piruetów<br />

– czysty utylitaryzm, do którego nie potrzeba wymyślać „militarnych<br />

technik walki nożem”.<br />

I tu pojawiają się miszczowie – niektórzy zdobywali doświadczenie w jaskiniach Afganistanu czy w Legii Cudzoziemskiej albo w innych<br />

specjednostkach. Bliskość wschodniej granicy spowodowała również napływ „oficerów” Specnazu uczących walki nożem. I dziwnym trafem, wszyscy<br />

oni ćwiczą na salach gimanstycznych, w podkoszulkach, obuwiu sportowym... Nie mają pojęcia o pracy nóg, kontroli dystansu, motoryce, ale<br />

za to są militarni do bólu – zazwyczaj bólu ćwiczących. Przy czym ich „militarność” sprowadza się w zasadzie do ich przeszłości, najczęściej owianej<br />

mgłą tajemnicy („Gdybym ci powiedział, musiałbym cię zabić”). Nie ma tu raczej miejsca na zasadę: „Trenuj tak, jak będziesz walczył”, a ćwiczenie<br />

„wojskowej” walki nożem w lekkim, sportowym ubraniu ma raczej niewiele sensu.<br />

Kto ich stworzył? My sami, oni tylko odpowiedzieli na zapotrzebowanie.<br />

Dlatego jeśli kiedyś wpadniecie na pomysł ćwiczenia walki nożem, wszelkie dodatki typu „military”, „army”, „close quarter combat”, „special forces”<br />

powinny Wam zapalić w głowie czerwoną lampkę ostrzegawczą. Uciekajcie jak najdalej, szkoda Waszego zdrowia, czasu i pieniędzy.<br />

PS. Jak na reklamie będzie cycata dziewczyna, również uciekajcie, na pewno nie będzie jej na treningach ;)<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

TRening strzelecki


AK REFRESHER<br />

Techniki użycia karabinka na przestrzeni ostatnich kilku lat uległy bardzo wielu<br />

zmianom. Prekursorem była firma Magpul ze swoim cyklem Magpul Dynamics,<br />

a potem – jak grzyby po deszczu – pojawiały się kolejne. Jednych to przekonuje,<br />

inni z kolei są przeciwni, a jeszcze kolejna grupa jest nastawiona obojętnie<br />

do nowej techniki obsługi broni strzeleckiej. Głównym zarzutem pod adresem<br />

wszystkich tych prezentacji było to, że skupiały się one na użyciu broni raczej<br />

na strzelnicy, w lekkim stroju: spodnie bojówki i koszulka z krótkim rękawem<br />

uzupełnione o pas taktyczny z dwiema ładownicami na magazynki do karabinu<br />

i ewentualnie kaburę z bronią krótką. I to był główny zarzut przeciw nim, bo<br />

zupełnie inaczej trzeba używać broni „bojowo”, w pełnej, ciężkiej konfiguracji.<br />

Takie były początki nowej szkoły strzelania.<br />

Strzelanie w rękawiczkach<br />

Jak czuje się broń i jak się ją obsługuje gołą dłonią, a jak w rękawiczce?<br />

Przy obsłudze karabinka AK rękawiczki sprawują się bardzo dobrze.<br />

W odniesieniu do tej broni często używa się sformułowania, że<br />

„kałach” gryzie w dłonie. Ergonomia broni nie sprzyja użytkownikowi,<br />

wystające elementy broni często kaleczą – rękawiczki pomagają,<br />

ale przy tym inaczej pracuje się na spuście, inaczej zmienia magazynek.<br />

Należy też pamiętać, że to, co nie przeszkadza w obsłudze<br />

AK, czasem bywa krytyczne w obsłudze broni krótkiej (np. zbyt luźna<br />

rękawiczka potrafi zatrzymać ruch zamka do tyłu po strzale). Jeszcze<br />

inną kwestią jest praca na spuście w rękawiczkach i bez nich, przejście<br />

z broni głównej na krótką – trzeba dużo ćwiczyć, aby uzyskać zadowalający<br />

poziom umiejętności celnego i dynamicznego strzelania.<br />

ROBOTA W RĘKAWICZKACH<br />

TRening strzelecki<br />

Pozycje gotowości: wysoka z<br />

lufą do góry i niska z lufą w dół<br />

W związku z realizowaną taktyką trzeba umieć przenosić broń<br />

w bezpieczny sposób, w zależności od sytuacji, a w razie potrzeby<br />

błyskawicznie złożyć się do strzału i wejść w rejon celowania.<br />

Kolba karabinu musi umieć omijać przeszkody na ciele, którymi<br />

będą elementy wyposażenia. Inną sprawą jest wchodzenie w cel<br />

z kierunku góra, a inną z kierunku dół – wielu sceptyków wysokiej<br />

pozycji gotowości musiało dojrzeć i sprawdzić na własnej skórze,<br />

pomierzyć czasy składania się do strzału i ustalić wynik na tarczy,<br />

aby przekonać się do tej techniki.<br />

Bardzo szybko proces powstawania nowych technik zmieniał się w kierunku wykorzystania broni przez operatorów policyjnych<br />

i wojskowych formacji specjalnych, bowiem to głównie oni, a nie strzelcy cywilni, byli adresatami zaawansowanych technik użycia broni<br />

palnej. „Specjalni” nie wykonują zadań w koszulkach polo, a jeśli już, to naprawdę sporadycznie. Strzelanie w koszulce to w miarę<br />

prosta sprawa, więc z myślą o „profesjonalnych” odbiorcach zastosowano zasadę: „Ćwicz tak, jak będziesz walczył!” i zaczęto przystosowywać<br />

nowe techniki do posiadanego wyposażenia oraz stosowanej taktyki.<br />

Pierwszym, przełomowym krokiem były wariacje na temat postaw strzeleckich. Kiedyś obowiązywała postawa stojąca, klęcząca i leżąca<br />

plus ich wariacje z wykorzystaniem zasłon. Potem okazało się, że to za mało, że trzeba umieć więcej, bo te standardy nie nadają się do<br />

pracy w każdych warunkach. Dziś strzela się w kamizelce zintegrowanej z osłonami balistycznymi (miękkimi lub twardymi). Inaczej składa<br />

się do strzału w czapce z daszkiem, a inaczej w hełmie i okularach ochronnych. Cały ten sprzęt waży i to nie mało, jest mniej wygodny<br />

niż koszulka polo, więc szybkie schodzenie do leżenia, podbieganie od zasłony do zasłony czy praca na zasłonach wyglądają zupełnie<br />

inaczej. Konfiguracja wyposażenia, które jest dziś dostępne, i jego wykorzystanie, stały się istotnym czynnikiem branym pod uwagę przy<br />

wprowadzaniu nowych technik strzeleckich.<br />

GOTOWOŚĆ WYSOKA<br />

GOTOWOŚĆ NISKA<br />

www.fragoutmag.com


SKŁADANIE SIĘ...lewa noga<br />

Postawa na lewa lub prawą<br />

nogę z przodu<br />

Utrwalona przez lata postawa z prawą nogą z przodu przestała<br />

mieć rację bytu podczas pracy na zasłonach i działania w środowisku<br />

miejskim, podczas działań dynamicznych, gdzie nie ma<br />

czasu (i często kiedy miejsca) na ustawianie się w ten sposób.<br />

Trzeba dostosować się do sytuacji terenowej i taktycznej, błyskawicznie<br />

złożyć i oddać celny strzał. Należy sprawdzić, ocenić<br />

i zdecydować, jak i kiedy będziemy z tego ustawienia korzystać.<br />

Jeśli okaże się, że jest dla nas wygodne, natychmiast, instynktownie<br />

zaczniemy je stosować.<br />

Składanie się do strzału<br />

Składanie się do strzału z karabinka w luźnym ubraniu nie przysparza<br />

wielu trudności. Inaczej jest, kiedy musimy złożyć się ubrani w kamizelkę<br />

taktyczną z miękką balistyką. Miejsca jest mało, ale z czasem<br />

przyzwyczajamy się do oparcia stopki kolby na małym skrawku ramienia<br />

lub krawędzi wkładu balistycznego. Zupełnie inaczej składamy<br />

się, gdy nasza kamizelka ma płyty – musimy wtedy strzelać „z masy”<br />

ciała, kolba bezbłędnie powinna znaleźć właściwe oparcie pomiędzy<br />

kieszeniami umieszczonymi na poszyciu kamizelki. I ten właśnie<br />

sprzęt wymusił zmianę postawy strzeleckiej na całkowicie frontalną<br />

tak, aby dać dobre podparcie dla karabinu.<br />

A strzelanie z leżenia na plecach? To zupełnie inny rodzaj<br />

składania się, gdzie klasyczne podparcie kolby w dołku strzeleckim na<br />

barku nie znajduje zastosowania.<br />

Prawa noga<br />

Zasłony z kontaktem i bez niego<br />

Praca na zasłonach, które stanowią nie tylko zasłonę przed ogniem<br />

napastnika, ale także utrudniają odnalezienie nas, w zasadzie sprowadza<br />

się do sformułowania: nie dać się trafić, samemu trafiając jak<br />

najlepiej i najczęściej!<br />

Nie dać się trafić, to najważniejsze zadanie. Gdy się strzela z pistoletu,<br />

jest to w miarę łatwe, ale kiedy mamy do czynienia z karabinkiem,<br />

zaczyna brakować miejsca na wykonanie wszystkich czynności<br />

obsługowych. Strzelanie z prawej strony zasłony można opanować na<br />

kilku treningach, natomiast strzelanie z lewej jest już znacznie trudniejsze<br />

(dla praworęcznego strzelca). Strzelanie z długiej zasłony,<br />

gdy nie można stanąć obok i trzeba strzelać z góry, jak ustawić broń?<br />

Klasycznie? Wtedy ekspozycja naszej sylwetki jest duża. Trzeba raczej<br />

skręcić broń, stać się mniejszym celem. To też nie jest łatwe, zmienia<br />

się perspektywa widzenia, ale naprawdę warto!<br />

Kolejna trudność to odnalezienie w momencie ataku odpowiedniej<br />

dla nas zasłony, dlatego należy pamiętać, że zasłoną<br />

może być wszystko. Kiedyś wszyscy się dziwili, gdy Amerykanie pokazywali<br />

strzelanie zza krawężnika, ale teraz w naszym kraju również<br />

są takie wysokie krawężniki, które dają doskonałą zasłonę. Trzeba<br />

tylko umieć to wykorzystać, a stawką może być życie. Kłania się tu<br />

stara bokserska zasada: zawsze lepiej dostać w głowę ręką w rękawicy<br />

niż bez niej.<br />

Następna umiejętność to wieszanie broni na przedniej<br />

dłoni. Jak, kiedy i z jaką siłą – na te pytania trzeba samemu znaleźć<br />

odpowiedzi podczas treningu na sucho, a potem na ostro, w zależności<br />

od sytuacji. Nie ma jednego chwytu broni, który załatwi nam<br />

wszystko!<br />

I na koniec – asystent, osoba, która spojrzy na nas z boku,<br />

czy właściwie umiemy wykorzystać zasłonę, czy nie wystajemy za<br />

bardzo. W tym treningu mogą być pomocne także amunicja FX,<br />

Simunition lub zwykły marker paintballowy, które błyskawicznie<br />

uzmysłowią nam, jakie części ciała nie zostały schowane za zasłoną.<br />

.<br />

TRening strzelecki<br />

www.fragoutmag.com


Przekładanie broni<br />

na słabą stronę<br />

Nie tak dawno temu podstawową zasadą było<br />

strzelanie z pistoletu z użyciem dwóch rąk. Teraz<br />

to już przeszłość – strzelamy z jednej ręki, silnej<br />

lub słabej. Karabinek możemy przełożyć na lewą<br />

stronę i zmienić dłonie lub tylko przełożyć kolbę na<br />

drugie ramię. Do tej czynności musimy odpowiednio<br />

dobrać pas do przenoszenia broni tak, aby nie<br />

utrudniał nam pracy na broni. Ważnym elementem<br />

treningu tych technik jest oczywiście zmiana oka,<br />

którym celujemy. Zupełnie inaczej strzela się z użyciem<br />

lewego oka, gdy do tej pory używaliśmy tylko<br />

prawego. Praca na spuście też jest zupełnie inna,<br />

gdy używamy palca od słabej ręki. Możemy zrezygnować<br />

z przekładania dłoni, a przełożyć tylko kolbę<br />

na drugi bark, co pozwoli uzyskać lepszą celność.<br />

Mimo wszystko – czeka nas ciężka praca.<br />

TRening strzelecki<br />

Przechodzenie na broń<br />

krótką<br />

Połączenie umiejętności strzelania z broni krótkiej<br />

i długiej nie jest tylko kwestią konfiguracji<br />

wyposażenia. Praca na bezpieczniku to dziś podstawa<br />

i nie wzięło się to z chęci wprowadzenia<br />

dodatkowych elementów obsługi broni lub tylko<br />

z wykorzystania funkcji bezpiecznika. Praktyka<br />

pokazała, że broń niezabezpieczona potrafi<br />

wystrzelić i czasem trafić kogoś więcej niż tylko<br />

użytkownika. Przejście w staniu na jedną lub<br />

dwie ręce, w ruchu, zacięcie na krótkiej, zejście<br />

do klęku, praca w zespole, kontrola lufy, praca<br />

w ciasnych przestrzeniach – to podstawowe zagadnienia,<br />

z którymi należy się zmierzyć podczas pracy<br />

na dwóch jednostkach broni. I kolejny raz trzeba<br />

poznać zakres pracy dwóch urządzeń spustowych,<br />

aby szybko i celnie trafić.<br />

www.fragoutmag.com


Specjalne zasłony do treningu wielowariantowego<br />

wykorzystania karabinka<br />

Urządzenia te odwzorowują wiele wariantów szczelin i krawędzi, które możemy spotkać w naszym otoczeniu. Trening ten niesie wiele<br />

korzyści: naukę postaw, właściwy chwyt broni, zgrywanie przyrządów celowniczych, zmianę oka i cały szereg czynności obsługowych.<br />

Jest to podsumowanie umiejętności strzeleckich.<br />

TRening strzelecki<br />

PRZECIWWAGA<br />

zasłona niska<br />

zasłona niska<br />

strzelanie pod kątem<br />

Umiejętność strzelania „na świetle” lub z wykorzystaniem noktowizji, to – wydawać by się mogło – umiejętności<br />

zarezerwowane dla „mundurowych” strzelców. Nic bardziej mylnego. Coraz częściej cywile używają z dużym powodzeniem<br />

takiego sprzętu w wersji wojskowej lub cywilnej. Tak samo jest z posługiwaniem się dodatkowym celownikiem,<br />

ustawionym pod kątem 45° na naszym karabinie (tzw. backup), który przydaje się w wielu sytuacjach pomimo<br />

krytycznych uwag wielu sceptyków. Spróbujcie sami, popracujcie solidnie, oceńcie i zdecydujcie – to jedyna i słuszna<br />

droga do dalszego rozwoju umiejętności w posługiwaniu się bronią palną.<br />

FILM<br />

Dziś standardy jednej szkoły, które jeszcze do niedawna wyznaczały kierunki szkolenia, nie są wystarczające.<br />

Sceptycy twierdzą, że użycie broni powinno być proste, bo wtedy jest instynktowne i że to, co pokazuje szkoła<br />

amerykańska, to zbędne sztuczki. To prawda – w stresie (który zawsze towarzyszy strzelaniu, chociażby ze względu na<br />

podwyższony poziom hałasu, na który nasz organizm reaguje „automatycznie”) najłatwiej wykonywać proste techniki.<br />

Warto jednak zauważyć, że w sytuacjach stresujących często dochodzi do blokady działania, którą można pokonać tylko<br />

wtedy, kiedy będziemy myśleć. Jeśli dysponujemy dużym warsztatem umiejętności, popartym odpowiednim<br />

treningiem, łatwiej poradzić sobie z zaskakującą sytuacją.<br />

www.fragoutmag.com


ODZIEŻ I UMUNDUROWANIE<br />

Fima SPECOPS istnieje na polskim rynku producentów oporządzenia od kilku lat i znana<br />

jest przede wszystkim z wszystkiego tego, co kojarzy się wielu ze słowem „taktyczne” –<br />

kamizelek, ładownic czy mundurów. Ostatnio hitem jej oferty stała się kamizelka ULPC,<br />

którą opisaliśmy w pierwszym numerze „Frag Out!”. Dziś przedstawimy produkt nieco<br />

starszy, ale również dość ciekawy – mundur MBS-2.<br />

Autor/zdjęcia: Equipped.pl<br />

www.fragoutmag.com


ODZIEŻ I UMUNDUROWANIE<br />

SPECOPS MBS-2<br />

Warstwa zewnętrzna kurtki to lekki, ale gęsto tkany nylon o splocie ripstop Mundur stanowi<br />

rozwinięcie poprzedniej wersji oznaczonej MBS-1 – wprowadzono w nim kilka poprawek,<br />

które postulowali jego użytkownicy (w tym i my). Prezentowana poniżej wersja została uszyta<br />

z materiału NYCO o splocie risptop i składzie 50/50 (bawełna i nylon)_ pokrytego kamuflażem<br />

A-TACS FG. MBS-2 oferowany jest w kamuflażu wz. 93 Pantera, ale także w Crye Precision<br />

Multicam, A-TACS AU oraz w kamuflażach rodziny HydeDefinition PenCott (Badlands, Greenzone<br />

i Sandstorm). Istnieje również trudnopalny wariant w kamuflażu Multicam, szyty z tkaniny<br />

Tencate Defender-M (65% włókna wiskozowe Lenzing FR, 25% paraaramidy, 10% nylon).<br />

Pojawiła się także, wyprodukowano bodaj jeden egzemplarz, wersja Bonanza Edition<br />

w kamuflażu moro.<br />

www.fragoutmag.com


BLUZA MBS-1<br />

Bluza przeznaczona jest do noszenia zarówno na zewnątrz spodni, jak i wpuszczona w nie. Krój jej korpusu jest dość prosty, bez przewężenia w talii. Dolna<br />

krawędź kończy się nieco poniżej stawu biodrowego, tylną zaś przedłużono, aby uniemożliwić jej wysuwanie się ze spodni przy wykonywaniu skłonów. Wewnątrz<br />

bluzy, w tunelu, zaszyty został ściągacz z elastycznej gumy, regulowany dwoma stoperami umieszczonymi około 10 cm od dolnej krawędzi. Tutaj pojawia się<br />

pierwszy mankament – brak wcięcia w talii i lekkiego rozkloszowania (np. jak w MCCUU) powoduje, że ów ściągacz jest całkowicie zbędny, bowiem bluza dość<br />

mocno opina biodra. Co więcej – stopery mogą przeszkadzać podczas noszenia bluzy w spodniach, więc konieczne może być ich wyprucie. Bluza zapinana<br />

jest kostkowym zamkiem błyskawicznym (firmy Opti, ponoć równie dobry jak YKK), który jest chroniony listwą mocowaną trzema odcinkami taśmy Velcro.<br />

Na ramionach umieszczone są dwie podwójne kieszenie, lekko pochylone do przodu. „Główna” kieszeń zamykana jest klapką z rzepem – część<br />

ostra na klapce została rozdzielona na dwa fragmenty, dzięki czemu łatwiej jest otworzyć kieszeń. Wewnątrz mieszka znajdują się pętle z taśmy,<br />

do których można przywiązać przedmioty mocowane linką albo też przełożyć przez nie klipsy (np. latarki lub długopisu). Druga kieszeń znajduje<br />

się pod „zasadniczą” – dostęp do niej zapewnia żyłkowy zamek błyskawiczny. Niestety, do jego maszynki nie są przymocowane żadna linka ani<br />

tasiemka, przez co trudno jest nim operować z uwagi na to, że jest dość głęboko schowany w mieszku (który dodatkowo może zahaczać o wystające<br />

przedmioty). Dostęp do tej kieszeni jest bardzo dobry – nawet osoba z dość dużymi dłońmi swobodnie włoży je do środka. Kieszeń obszyto z zewnątrz<br />

ODZIEŻ I UMUNDUROWANIE<br />

Od wewnętrznej strony również wszyto listwę, która chroni ciało użytkownika przed kontaktem z zamkiem. Kołnierz wykonano podobnie jak w amerykańskich<br />

mundurach ACU – możne być wyłożony, ale można go też postawić i spiąć patką z rzepem (normalnie podpiętą pod jedną z krawędzi). Na stójce na karku<br />

naszyty jest kawałek miękkiego rzepa (do przypięcia np. znacznika IR), pod który wszyto pętelkę z linki spadochronowej, do której można przywiązać kapelusz<br />

polowy lub czapkę, co uchroni je przed zgubieniem. Na barkach naszyte są wzmocnienia, a pod nimi, po bokach, znajdują się zaszewki tworzące skrzela<br />

zapewniające pełną swobodę ruchów ramion. Rękawy lekko zwężają się od barku do nadgarstka, a ich mankiety spinane są patką z rzepem. W okolicy łokcia<br />

i przedramienia naszyta jest łata wzmacniająca, która jest jednocześnie kieszenią na wkładkę amortyzującą z dostępem od góry zamykana rzepem.<br />

rzepem – ciągły odcinek miękkiego rzepa znajduje się na klapce kieszeni, poniżej niego naszytych jest pięć odcinków rzepa miękkiego, przyszytego do<br />

taśmy nylonowej i tworzącego sekcje mocowania MOLLE/PALS. Dość ciekawe rozwiązanie, dla którego niektórzy pewnie znajdą zastosowanie, a nawet<br />

gdyby nie, to i tak nie przeszkadza ono w niczym. Pod tylną krawędź kieszeni wszyto elastyczne pętle na lightsticki – światła chemiczne. Przednie,<br />

piersiowe kieszenie bluzy również są podwójne. Naszyto je pod lekkim skosem, co ułatwia wkładanie dłoni do wnętrza. Obie zamykane są pięciokątnymi<br />

klapkami z rzepem – oba jego odcinki są jednakowe, ale kieszeń łatwo odpina się, ciągnąc za przedłużony róg klapki. Druga kieszeń umieszczona jest pod<br />

spodem, z dostępem od strony pachy, przez rozcięcie zapinane rzepem (ale tylko w dolnej części). Z założenia ma ona być wykorzystywana do przenoszenia<br />

płaskich przedmiotów podczas korzystania z kamizelki balistycznej lub oporządzenia.<br />

www.fragoutmag.com


SPODNIE MBS-1 Mają stosunkowo wysoki stan, dzięki czemu bluza nie będzie się wysuwać, oraz dość szeroki pas, zapinany<br />

w sumie na trzy guziki – dwa od zewnątrz i jeden od wewnątrz. Pas wyposażony jest w „samoregulację” bazującą na gumowej taśmie, którą wszyto do wnętrza<br />

tunelu wraz z częścią pasa. Dzięki temu wysuwa się on „teleskopowo”, dopasowując płynnie rozmiar spodni – sprytne, estetyczne i dobrze działające rozwiązanie.<br />

Na obwodzie przyszytych jest pięć szlufek (w zasadzie sześć, dwie tylne skrzyżowane są na kształt litery „X”), przy czym dwie przednie, tuż nad kieszeniami,<br />

przedłużono i dodano do nich D-ringi, do których można przymocować linkę lub karabińczyk zabezpieczający przenoszone przedmioty. Szerokość szlufek<br />

umożliwia bezproblemowe włożenie dowolnego pasa typu rescue belt. Dość długi rozporek zapinany jest kostkowym zamkiem błyskawicznym. Na biodrach<br />

z przodu umieszczone są dwie dość duże i głębokie kieszenie wpuszczane. Można ocenić je jako wygodne, ale brakuje im poziomej krawędzi tuż przy<br />

szwie bocznym, która pozwalałaby na wygodniejsze przenoszenie noża składanego mocowanego klipsem, choć i teraz nie nastręcza to większych<br />

problemów. Niemal lustrzanym odbiciem (minimalne różnice w kroju) są kieszenie na pośladkach – również wpuszczane, podobne w kształcie, zapinane<br />

dwoma krótkimi odcinkami rzepa. Na pośladkach naszyte są łaty wzmacniające, a mniejsze łatki znajdują się również w kroku. Skutecznie<br />

zabezpieczą przed rozpadnięciem się szwów w kroku, ale nieco usztywniają spodnie w tym miejscu.<br />

ODZIEŻ I UMUNDUROWANIE<br />

Na udach naszyte są kieszenie cargo zamykane klapką z dwoma guzikami. W przypadku MBS-2 w pełni zasługują na swoją nazwę – są ogromne, a ich<br />

pojemność dodatkowo zwiększają trzy zaszewki. W klapie kieszeni, będącej powiększoną wersją klapki kieszeni piersiowych z bluzy, w 2/3 długości,<br />

na wysokości szwu bocznego nogawki, wykonano nacięcie, ponad nią przyszyto zaś patkę zapinaną na guzik. Wszystko to jest ukłonem w stronę<br />

użytkowników munduru wz.93, który wyposażono w kieszeń na nóż, ale w przeciwieństwie do niego w MBS-2 można go nosić na prawym lub lewym<br />

udzie. W spodniach MBS-2 nie ma osobnej kieszonki, w którą wkłada się pochwę noża, a jej rolę pełni część (o czym dalej) organizatora wewnątrz<br />

kieszeni cargo. Nóż można zatem przenosić w kieszeni na udzie, co gwarantuje do niego łatwy dostęp – pochwę wprowadza się do wnętrza kieszeni<br />

przez rozcięcie w klapie, jej ucho mocuje zaś do spodni za pomocą patki z guzikiem. Niestety, w ten sposób można przenosić tylko długie i wąskie noże,<br />

takie jak polski wz. 92 czy też austriacki Glock Field 78 i 81. Innym zastosowaniem tej kieszeni, chyba nieco bardziej praktycznym, może być użycie jej<br />

do przenoszenia pałki teleskopowej, czyli batona.<br />

www.fragoutmag.com


SPECOPS MBS-2<br />

Wewnętrzny organizer w kieszeni cargo ma dwa „przedziały” – wąski, na pochwę noża, oraz szeroki, który umożliwia przenoszenie w nim magazynka od karabinków<br />

rodziny M16 lub np. dużego smartfona. Całość uzupełnia D-ring wszyty na kawałku taśmy w przednią część szwu klapki. Na kolanach umieszczone są<br />

duże łaty wzmacniające, stanowiące jednocześnie kieszenie na wkładki amortyzujące. Poniżej kolan znajdują się kostkowe zamki błyskawiczne.<br />

Dół nogawki ściągany jest patką z rzepem, a na łydce naszyta jest mała kieszonka z klapką, również zamykaną taśmą samosczepną. Pewien smaczek<br />

i znak rozpoznawczy stanowią kształty łat, wzmocnień i krój klap kieszeni –odpowiadają one fragmentom logo SPECOPS, z zachowaniem kątów.<br />

ODZIEŻ I UMUNDUROWANIE<br />

Mundur z całą pewnością oryginalny, ale nie stanowi przełomu w dziedzinie projektowania odzieży wojskowej. Uszyty jest bardzo solidnie – we wrażliwych<br />

miejscach zastosowano ryglowe wzmocnienia szwów, nie ma żadnych odstających nitek, a dziurki guzików obrębiane są inną nicią, niż wykonane są szwy.<br />

Materiały są oryginalne, więc w przypadku niektórych z nich (np. Pencott, Multicam, A-TACS) spełniają normy reemisji w podczerwieni, ale – niestety – przekłada<br />

się to na wzrost ceny. Druga wersja MBS została poprawiona w stosunku do pierwszej, choć nadal kilka elementów można by w nim zmienić.<br />

Oczywiście rozumiemy zajawkę SPECOPS na pewne niekoniecznie praktyczne rozwiązania (skrzyżowane szlufki, kształty logotypu czy kieszenie na nóż)<br />

– nie przeszkadza to bardzo, a nadaje mundurowi niewątpliwie oryginalny i łatwo rozpoznawalny charakter. Inne rozwiązania, jak np. suwaki w nogawkach<br />

czy ściągacz w bluzie należałoby po prostu wywalić, bo są niepraktycznie. Kolejne, jak choćby sposób ściągania nogawki, można by przekonstruowaćale<br />

to już kwestia osobistych preferencji.<br />

www.fragoutmag.com


SPECOPS MBS-2<br />

ODZIEŻ I UMUNDUROWANIE<br />

Ogólna ocena MBS-2 jest pozytywna, ale nie entuzjastyczna – lubimy te mundury, choć znamy lepsze od nich.<br />

Nie da się ukryć, że na pewno wyróżniają się na tle powszechnie dostępnych produktów innych producentów,<br />

a dodatkową rekomendacją może być fakt, że są używane w formacjach mundurowych, w tym w JW Formoza.<br />

www.fragoutmag.com


Z6 Zephyr<br />

VS<br />

VS<br />

LOWA Task Force<br />

WYPOSAŻENIE<br />

Buty niemieckiej firmy LOWA cieszą się uznaniem i renomą wśród wspinaczy i innych „łazików”.<br />

Nic więc dziwnego, że istniejąca od lat 20. XX wieku LOWA Sportschuhe GmbH ma też w swojej ofercie buty<br />

przeznaczone dla użytkowników z różnych służb – najbardziej przebojowym i najszerzej znanym produktem<br />

jest seria Zephyr oraz jej najnowsze rozwinięcie, czyli seria Z6/Z8.<br />

Autor: Bartosz Szołucha<br />

www.fragoutmag.com


W 2009 roku na rynku obuwia taktycznego pojawił<br />

się doskonale przyjęty przez użytkowników model<br />

Zephyr – lekki taktyczny but o agresywnym<br />

designie, kojarzącym się bardziej z obuwiem<br />

sportowym niż z przeznaczonym dla służb<br />

mundurowych. Zephyry powstały w oparciu o<br />

trekkingowy model o tej samej nazwie, który już<br />

wcześniej cieszył się popularnością wśród jednostek<br />

specjalnych, głównie ze względu na lekkość<br />

konstrukcji oraz komfort. Buty te przeznaczono<br />

do użytkowania głównie w terenie miejskim<br />

oraz pustynnym, w czasie krótkich i agresywnych<br />

działań bojowych, niewymagających<br />

przemieszczania się pieszo na duże odległości.<br />

Te pełne dynamiki operacje, określane wedle<br />

nomenklatury zachodniej jako Direct Action<br />

(w Polsce popularnie zwane dajrektami),<br />

zaczynają się głównie od podwiezienia członków<br />

zespołu taktycznego niemal do samego celu,<br />

ale przed wejściem do akcji może im towarzyszyć<br />

wielogodzinne oczekiwanie na sygnał do szturmu.<br />

Właśnie w związku z taką charakterystyką<br />

współczesnych działań w jednostkach<br />

wypełniających tego rodzaju zadania zaczęto<br />

odchodzić od standardowych wojskowych ciężkich<br />

„trepów”, które choć były butami solidnymi,<br />

to jednocześnie ciężkimi i podczas długiego<br />

wyczekiwania stawały się uciążliwe. Doraźnie<br />

zaczęto wykorzystywać komercyjne obuwie<br />

trekkingowe, które choć mniej wytrzymałe, dawało<br />

większy komfort użytkownikowi. I z tego powodu<br />

w firmie LOWA powstały buty Task Force Zephyr –<br />

stworzono pierwsze buty „taktyczne”, które poza<br />

lekkością i wygodą butów trekkingowych dawały<br />

przyczepność, stabilność i wytrzymałość butów<br />

wojskowych. Ze względu na zapotrzebowanie<br />

na nieco mocniejszy, wytrzymalszy but,<br />

które wynikało z doświadczeń użytkowników<br />

dotychczasowego modelu (zwłaszcza działających<br />

z użyciem lin zjazdowych oraz operujących<br />

w trudniejszym terenie), w LOWA powstał<br />

Zephyr po kuracji sterydowej – od razu w dwóch<br />

odmianach, niższej Z6 i wyższej 8. Dobrze<br />

świadczy to o producencie, który słucha tego,<br />

co użytkownicy mają do powiedzenia<br />

i implementuje sugerowane przez nich rozwiązania<br />

w nowych produktach.<br />

Aby w najprzystępniejszy sposób wskazać różnice,<br />

Zephyry Mid GTF porównamy z ich bardziej<br />

przypakowanym braćmi – nowymi Z6N.<br />

KONSTRUKCJA<br />

Oba modele charakteryzują się mocnym,<br />

agresywnym designem, robiącym naprawdę dobre<br />

wrażenie. Cholewka lżejszego Zephyra – o masie<br />

679 g przy rozmiarze UK10/US11 – została uszyta<br />

z welurowej skóry w kolorze czarnym,<br />

ze wstawkami z odpornej na rozdarcia Cordury<br />

w górnej części czuba oraz w okolicy systemu<br />

wiązania. Cholewka w Z6N – mającego masę 769 g<br />

przy rozmiarze UK10/US11 – została uszyta w całości<br />

z wytrzymałej skóry nubukowej wybarwionej<br />

na czarno, zapewniającej znacznie większą<br />

odporność na uszkodzenia mechaniczne. Ryzyko<br />

przetarcia skóry o grubości 2 mm jest znacznie<br />

mniejsze niż w przypadku buta welurowego.<br />

Od wewnętrznej strony cholewka wyściełana jest<br />

miękkim materiałem Vita Tex – o strukturze siatki<br />

z niewielkimi oczkami, świetnie oddychającym<br />

i bardzo dobrze odprowadzającym wilgoć od<br />

stopy na zewnątrz buta. Zarówno Zephyr Mid GTX,<br />

jak i Z-6N GTX wyposażono we wkładkę<br />

z membrany paroprzepuszczalnej W.L.Gore GORE-TEX®<br />

o wysokich parametrach wodoodporności, przez<br />

co obuwie może być wykorzystywane niemal przez<br />

cały rok – oczywiście w tym wypadku decydują<br />

cechy fizjologiczne użytkownika.<br />

Górną część cholewki tworzy miękki kołnierz<br />

wyściełany pianką, który zapewnia dużą stabilność i<br />

dobrze przylega do nogi nad kostką. W tylnej części<br />

znajduje się pętla ułatwiająca ściąganie obuwia.<br />

Języki są miękkie, ale ten w Z-6N jest wydaje się<br />

być nieco grubiej wyściełany.<br />

WYPOSAŻENIE<br />

www.fragoutmag.com


PODESZWA<br />

Podeszwa zewnętrzna połączona jest z cholewką<br />

Control polepszają amortyzację i komfort noszenia<br />

butów przez dłuży okres.<br />

PODSUMOWANIE<br />

Choć na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło,<br />

buta za pomocą wewnętrznej warstwy<br />

odlanej z poliuretanu, gwarantującej właściwą<br />

amortyzację stopy. Przechodzi ona w szkielet<br />

o nazwie Monowrap – widoczny na zewnątrz<br />

buta w postaci charakterystycznych elementów<br />

o trapezowatym kształcie. Dzięki temu obuwie<br />

ma punktowo znacznie zwiększoną sztywność –<br />

doskonale wpływa to na stabilność i trzymanie<br />

stopy wewnątrz buta, a jednocześnie gwarantuje<br />

wysoką elastyczność i wygodę, a także dodatkowe<br />

wzmocnienie i ochronę skórzanej cholewki.<br />

W modelu Z6N zastosowano zmodyfikowaną<br />

i wzmocnioną, przez co sztywniejszą i zapewniająca<br />

możliwość wygodnego przenoszenia większego<br />

obciążenia, podeszwę zewnętrzną Cross-Duty<br />

o nieco zmienionym w stosunku do zwykłego<br />

modelu Cross wykorzystywanego w Zephyrach<br />

profilu bieżnika. Dostawcą obu modeli bieżników<br />

jest renomowany włoski producent – Vibram.<br />

Należy zaznaczyć, że w środkowej warstwie<br />

podeszwy butów Z6 umieszczono również wstawki<br />

W obu modelach podeszwa zachodzi na tył oraz<br />

czub buta, co wzmacnia konstrukcję oraz zapewnia<br />

ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi.<br />

SYSTEM WIĄZANIA<br />

W obu typach postawiono na prosty, ale skuteczny<br />

i wygodny system wiązania, zaprojektowany<br />

z uwzględnieniem wymagań użytkowników<br />

z jednostek specjalnych – nie ma tu haczyków,<br />

które mogłyby przeszkadzać albo doprowadzić<br />

do wypadku, np. w trakcie działań na linach<br />

lub podczas skoków spadochronowych.<br />

W Zephyrach składa się on, licząc od przodu<br />

buta, z trzech par pętli z miękkiej taśmy oraz<br />

trzech par przelotek z lekkiego stopu. W Z6N są<br />

to odpowiednio cztery przelotki, pętla z taśmy<br />

oraz dwie kolejne przelotki. System wiązania został<br />

rozwiązany tak, że stosowanie przelotki z taśmy<br />

nie jest niezbędne.<br />

że właściwie Z6N i Zephyry Mid GTX to buty<br />

o bardzo zbliżonej konstrukcji, to po<br />

dokładniejszym przyjrzeniu się widać jednak,<br />

że jest to jednak osąd błędny. Są to porządnie<br />

wykonane i świetnie zaprojektowane modele<br />

taktyczne, przeznaczone do działań w terenie<br />

zurbanizowanym. Obie pary sięgają nieco za<br />

kostkę – jeśli potrzebny jest lekki but do noszenia<br />

przez długi czas, gdy chodzimy głównie po asfalcie<br />

i betonie, bez dużego obciążenia oraz<br />

w działaniach, w których nie jest wymagane<br />

wykorzystywanie lin zjazdowych, to klasyczny<br />

Zephyr Mid GTX wydaje się być właściwym<br />

wyborem. Natomiast jeśli wykonuje się zadania,<br />

podczas których potrzebny jest solidny, ale wciąż<br />

niezbyt ciężki but, zjeżdża się na linach oraz trzeba<br />

zasuwać z ciężkim sprzętem, to odpowiedzią<br />

na tak postawione wymaganie będzie właśnie nowy<br />

model z ofery LOWA, czyli Z-6N.<br />

WYPOSAŻENIE<br />

z usztywnionego poliuretanu, który zwiększa<br />

odporność na tarcie i ciepło powstające podczas<br />

zjazdu po „szybkiej linie”. Wkładki do butów Climate<br />

www.fragoutmag.com


PIERWSZA LINIA<br />

Autor: Marcin Jędrzejczak<br />

KYDEX jest tworzywem powstałym<br />

z mieszaniny chlorku akrylu i winylu.<br />

Jest niezwykle sprężysty, odporny<br />

na ścieranie oraz wysoką temperaturę<br />

i ma bardzo szerokie zastosowanie<br />

Spośród jego wielu zalet można<br />

wymienić na przykład: wysoką<br />

wytrzymałość na uderzenia,<br />

zarysowania oraz żłobienie, stabilność<br />

wymiarową, odporność ogniową,<br />

odporność chemiczną, łatwość<br />

utrzymania w czystości bez obawy<br />

o odbarwienia czy uszkodzenia<br />

powierzchni czy elastyczność<br />

konstrukcji. Do tego wszystkiego<br />

dochodzi łatwość obróbki –<br />

KYDEX formuje sie na gorąco, a po<br />

wystygnięciu można go bardzo łatwo<br />

obrabiać. Kilka lat temu ktoś w USA<br />

zrobił eksperymentalnie kaburę<br />

do pistoletu z kydexu i okazało się, że<br />

to świetny materiał do tego celu.<br />

I tak ruszyła fala produkcji kabur<br />

i ładownic na akcesoria do broni, co<br />

zainicjowało powstawanie kolejnych<br />

zajmujących się tym firm. Jedne<br />

produkty były lepsze, inne gorsze –<br />

zakup tego typu sprzętu przypominał<br />

loterię i dokonywano go w ciemno.<br />

www.fragoutmag.com


PIERWSZA LINIA<br />

w zależności od preferencji. W obydwu<br />

Od pewnego czasu mamy możliwość nabycia<br />

kabur, ładownic i innych wykonanych<br />

z kydexu elementów służących do mocowania<br />

wyposażenia na miejscu, w kraju. Bez potrzeby<br />

długotrwałego oczekiwania na przesyłkę<br />

z zagranicy, bez nerwów, czy sprzedający<br />

właściwie zrozumiał kupującego. Każdy z nas jest<br />

inny, każdy potrzebuje czegoś innego. Dotyczy<br />

o również kabur na broń palną. Ilu użytkowników,<br />

tyle upodobań, sytuacji, w których używane są<br />

kabury i potrzeb odnośnie do przenoszenia broni.<br />

w naszym kraju: COMBATTOOLS i Get Lucky<br />

Custom Kydex. Obie mają ofertę dającą klientowi<br />

duży wybór oraz umożliwiającą dopasowanie<br />

produktu do konkretnych wymagań klienta.<br />

Kabura skryta, niskoprofilowa<br />

To taka, której używamy najczęściej, w tzw. EDC<br />

(Every Day Carrying – codzienne użytkowanie),<br />

do pracy i w czasie wolnym. Chcemy, żeby była<br />

wygodna, nie przesuwała się, stabilizowała broń<br />

w jednym miejscu. To bardzo ważne czynniki<br />

i nimi trzeba się kierować przy wyborze<br />

konkretnego modelu, a to oznacza, że jeden<br />

model nie będzie dobry dla wszystkich, choćby<br />

z uwagi na preferowany pas do spodni – jedni<br />

wolą wąskie, inni szerokie, a to tylko jeden<br />

z czynników. Obydwaj producenci mają produkty<br />

o podobnej konstrukcji, przylegające do ciała,<br />

odpowiednio stabilizowane na pasie za pomocą<br />

uszu montażowych. Mamy do dyspozycji kabury<br />

pełne, zakrywające broń w całości i nieco krótsze<br />

– „motyle” odkrywające końcówkę lufy –<br />

przypadkach producenci przewidzieli możliwość<br />

zmiany wysokości mocowania kabury, co stanowi<br />

o sposobie dobywania broni z kabury, a znacznie<br />

mniejszy wpływ ma na skrytość noszenia broni<br />

pod ubraniem.<br />

Jeśli chodzi o wrażenia ogólne, estetykę<br />

wykonania, projekt (w końcu i tak kupujemy<br />

oczami), to produkty obu firm stoją<br />

na podobnym poziomie i każdy sam oceni,<br />

które bardziej mu się podobają. Pamiętajmy,<br />

Na szczęście łatwość obróbki kydexu powoduje,<br />

że kabury z tego tworzywa nie wymagają<br />

skomplikowanego parku maszynowego i mogą<br />

być wykonywane chałupniczo. Takie kabury<br />

robione „w garażu” mają podstawową zaletę<br />

– mogą być dopasowywane indywidualnie do<br />

potrzeb zamawiającego.<br />

W Polsce powstało w ostatnim czasie kilka<br />

takich „garażowych firemek”, które mają dość<br />

interesującą ofertę. Poniżej zaprezentujemy<br />

produkty dwóch z nich, chyba najbardziej<br />

rozpoznawalnych na rynku kabur kydexowych„<br />

www.fragoutmag.com


że to ręczna robota, a nie produkcja taśmowa,<br />

więc poszczególne egzemplarze będą się od<br />

siebie różnić (nieznacznie, ale jednak) – nawet,<br />

jeśli do produkcji używane są prasy hydrauliczne,<br />

zawsze jest niewielka różnica pomiędzy kaburami,<br />

ładownicami czy innymi elementami, co w żaden<br />

sposób nie wpływa istotnie na pracę danego<br />

elementu z wyposażeniem.<br />

Obydwaj producenci oferują różne kształty<br />

i bryły o różnym podcięciu rogów, tak aby można<br />

było dobrać indywidualnie do swojej budowy<br />

ciała odpowiedni zestaw. Inny kształt wybiorą<br />

osoby o szczupłej sylwetce, a inny osoby o nieco<br />

pełniejszej budowie. To bardzo ważne, zwłaszcza<br />

podczas długotrwałej jazdy samochodem – jeśli<br />

kabura oprze się o górną część uda, nie wróży to<br />

dobrze komfortowi użytkowania.<br />

Kabura duża, mocowana<br />

na zewnątrz<br />

Taki model wybierzemy do noszenia broni<br />

bez konieczności ukrywania jej pod ubraniem.<br />

Będziemy mocować kaburę na zewnątrz,<br />

na pasie głównym, na kamizelce lub gun belcie<br />

– wszystko zależy od naszych preferencji.<br />

Będziemy potrzebować innego rodzaju montażu,<br />

zawieszenia kabury, czyli szerszych i nieco inaczej<br />

skonstruowanych uszu. A wszystko po to, aby<br />

umocować kaburę na szerokim i sztywnym pasie<br />

lub wpiąć ją w system taśm montażowych<br />

(lub laserowo ciętych otworków) na powierzchni<br />

platformy nośnej. Obydwaj producenci poradzili<br />

sobie z tym zadaniem bardzo dobrze, tworząc<br />

specjalne uszy do tego zadania. Pamiętać należy,<br />

aby podczas zamawiania zaznaczyć, że chcemy<br />

wersję z uszami/taśmami montażowymi, gdyż<br />

firma Get Lucky Custom Kydex standardowo<br />

oferuje swoje produkty z mocowaniami<br />

zamkniętymi, wykonanymi metodą wtrysku z<br />

jednego elementu tworzywa -i takie rozwiązanie<br />

nie zadziała przy próbie zamocowania na taśmach<br />

PALS. Trzeba wybrać mocowanie otwarte, które<br />

zdołamy wpleść pomiędzy taśmy. Także firma<br />

COMBATTOOLS w standardzie dostarcza swoje<br />

produkty z uszami wykonanymi z kawałka<br />

tworzywa kydex, o bardzo<br />

ergonomicznym kształcie, dopasowanym<br />

do pasów cywilnych (cienkich) i taktycznych –<br />

grubszych. Jeśli potrzebujemy mocować kaburę<br />

w systemie MOLLE/PALS, musimy to zgłosić przy<br />

dokonywaniu zamówienia i otrzymamy inny<br />

rodzaj mocowania.<br />

Konstrukcja kabury „zewnętrznej” może być nieco<br />

inna, przede wszystkim jest ona większą bryłą,<br />

popularnie zwaną naleśnikiem. Poza tym skosy<br />

i łuki muszą być nieco większe, aby dało się ją<br />

stabilnie zamocować na oporządzeniu. Panel<br />

od strony ciała może być zaopatrzony w długi,<br />

średni lub krótki język-ślizgacz do wkładania<br />

broni, który zapobiega również zasłanianiu kabury<br />

przez elementy oporządzenia<br />

lub umundurowania przy klękaniu lub siadaniu.<br />

Możemy wybrać model bez tego rozwiązania,<br />

obydwaj producenci dysponują takimi kaburami.<br />

Kabura wewnętrzna<br />

Kabura służąca do noszenia broni w spodniach,<br />

od wewnętrznej strony, blisko ciała. To bardzo<br />

trudne zadanie, stworzyć taki kształt, który<br />

będzie odpowiedni dla budowy ciała większości<br />

populacji ludzkiej. Komfort i wygoda to jedno,<br />

ukrycie kształtu i dostępność broni to drugie,<br />

a nie każdemu udaje się to pogodzić. Obydwie<br />

firmy zmierzyły się z zadaniem i wypracowały<br />

swoją koncepcję rozwiązania tego problemu.<br />

COMBATTOOLS stworzył bardzo oszczędną,<br />

PIERWSZA LINIA<br />

www.fragoutmag.com


małą konstrukcję, wyposażoną w sztywny klips.<br />

Przy tworzeniu kabury, ładownicy na magazynki<br />

Opisany powyżej sprzęt tworzony jest w ścisłej<br />

nieestetyczne – są dopracowane na tyle,<br />

Get Lucky Custom Kydex ma nieco większą,<br />

masywniejszą kaburę z elastycznym klipsem<br />

do mocowania. Każdy wybierze inny model,<br />

zgodnie z preferencjami, ale decydującym<br />

czynnikiem będzie tu budowa ciała.<br />

Ładownice na magazynki<br />

i inne elementy wyposażenia<br />

i inne elementy istotne jest, aby wiedzieć, jak dany<br />

element ma pracować, gdzie ma być wypukły,<br />

gdzie wklęsły, a gdzie krótszy czy dłuższy.<br />

Nie wystarczy tylko chcieć i mieć możliwość<br />

produkcji. Taki błąd popełniło już kilku naszych<br />

krajowych producentów, którzy stworzyli<br />

nieudane kopie produktów innych firm lub własne<br />

modele, ale mające poważne wady<br />

(np. zwolnienie magazynka przy powiększonych<br />

współpracy z przyszłym użytkownikiem,<br />

który wie, co jest dobre, a co złe, dzięki czemu<br />

możliwe staje się wyeliminowanie defektów.<br />

Pamiętajmy, że jest to de facto produkcja ręczna,<br />

a nie seryjna, tworzona przez komputerowo<br />

sterowane maszyny. Estetyka i wygląd są<br />

poniekąd ważne, ale funkcje użytkowe, żywotność<br />

i niezawodność to są cechy, którymi należy się<br />

kierować przy wyborze takiego sprzętu.<br />

na ile jest to możliwe bez rozbudowanej<br />

linii produkcyjnej, czyli w sposób absolutnie<br />

wystarczający. To bardzo fajne, że możemy kupić<br />

dobrej jakości produkty w kraju, na miejscu<br />

ustalić, jaki wariant modelu chcemy i co<br />

najważniejsze – nie czekać na niego sto lat!<br />

Dziękujemy Get Lucky Custom Kydex<br />

oraz COMBATTOOLS za przekazanie<br />

PIERWSZA LINIA<br />

Ładownice na magazynki do pistoletu, karabinu,<br />

przyciskach zatrzasku).<br />

Nie oznacza to, że produkty obu firm są<br />

gratów do testu!<br />

latarki, noże, batony i kilka innych niezbędnych<br />

w pracy drobiazgów oferują obie firmy,<br />

a jeśli ich nie mają w ofercie, to – jak zgodnie<br />

deklarują – stworzą je dla klienta. W produktach<br />

COMBATTOOLS ładownice na magazynki<br />

są uniwersalne, niezależnie od sposobu noszenia<br />

magazynka, ze stałą siłą trzymania go wewnątrz<br />

ładownicy. Produkty Get Lucky Custom Kydex<br />

mają możliwość regulowania siły trzymania<br />

magazynka, są też wykonywane w dwóch<br />

wariantach – do przenoszenia magazynka<br />

z pociskiem do przodu lub do tyłu.<br />

Ciekawostką jest klips do przenoszenia broni,<br />

wytwarzany przez COMBATTOOLS. Nie jest to<br />

klasyczna kabura, lecz klips zatrzaskiwany<br />

w kabłąk tak, aby zabezpieczyć język spustowy<br />

przed przypadkowym naciśnięciem – wygodny,<br />

prosty i niezwykle niskoprofilowy.<br />

Get Lucky Custom Kydex ma za to w swojej ofercie<br />

ładownice na magazynki do AK. Działają, używa<br />

się ich dobrze – posiadacze AK powinni być z nich<br />

zadowoleni.<br />

Obydwaj producenci dysponują kilkoma kolorami<br />

tworzywa i jego różną grubością,<br />

co daje możliwość większego wyboru produktów.<br />

Możemy zdecydować się na kolory „taktyczne”,<br />

kilka kamuflaży albo kolory „miejskie”, łączone<br />

w zależności od naszych preferencji.<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

A u t o r :<br />

FRAG OUT!<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

Na tegorocznych targach IWA<br />

w Norymberdze miała premierę<br />

nowa, w założeniu mająca być<br />

elitarną, linia produktów firmy<br />

Helikon-Tex, nazwana Direct<br />

Action. Jej logo w oczywisty<br />

sposób nawiązywało do logo<br />

Helikona – stanowił je kameleon<br />

dzierżący w łapach trójząb<br />

(w oryginale jest to włócznia).<br />

Broń nawiązywała do faktu<br />

współpracy byłych komandosów<br />

SEAL – Drago i Brandona<br />

Webba – przy tworzeniu pierwszych<br />

produktów nowej marki.<br />

Początkowo zaprezentowano<br />

trzy modele plecaków, dwie<br />

torby tzw. kurierskie, butt-<br />

-pack oraz prototypowe modele<br />

spodni bojowych.<br />

Po IWA okazało się, że potencjał<br />

drzemiący w nowej linii produktowej<br />

jest znacznie większy,<br />

niż wcześniej zakładano. Do<br />

zespołu DA® dołączyli ludzie<br />

związani z tworzeniem sprzętu<br />

dla wojska i formacji mundurowych,<br />

którzy na swoim koncie<br />

mają już udane i wdrożone<br />

projekty. Dyskusja w nowym<br />

gronie spowodowała zmianę<br />

koncepcji – można powiedzieć,<br />

że wywrócono ją do góry nogami.<br />

Uznano, że Direct Action<br />

nie będzie linią produktową<br />

Helikona, ale osobną, wydzieloną<br />

marką.<br />

Wynikało to przede wszystkim z tego, że nowy projekt dawał<br />

duże możliwości – jego koncepcja zakładała zaangażowanie<br />

odrębnego od Helikona zespołu projektowego i testowego,<br />

zastosowanie zupełnie innych materiałów do produkcji<br />

oraz wykorzystanie osobnej fabryki. Powyższe czynniki były<br />

konieczne do tego, by podnieść jakość sprzętu i zmienić podejście<br />

do jego projektowania, co również przekłada się wprost<br />

na wzrost ceny w porównaniu do oferty Helikona. Propozycja<br />

Direct Action nie jest jednak skierowana do przeciętnego<br />

użytkownika bluzy SFU.<br />

Zgodnie z filozofią powstania marki oraz projektowania<br />

sprzętu dla niej, zasadniczym odbiorcą jest użytkownik profesjonalny<br />

– z całym, rzecz jasna, szacunkiem dla pozostałych<br />

odbiorców. „Profesjonalny”, czyli taki, który wyposażenia używa<br />

na co dzień, do pracy. Z tego względu przy tworzeniu projektów<br />

nowej marki oprócz osób zajmujących się tym zawodowo<br />

służą konsultacjami właśnie końcowi użytkownicy. W tym<br />

przypadku są to przede wszystkim byli operatorzy GROM-u<br />

i czynni żołnierze jednostek specjalnych – to oni wiedzą<br />

najlepiej, czego i do czego im potrzeba.<br />

www.fragoutmag.com


Oficjalna prezentacja nowego logotypu, hasła i teasera miała<br />

miejsce pod koniec września, a pierwszy zamknięty pokaz<br />

prototypów sprzętu odbył się podczas zawodów „Paramedyk<br />

2014” (więcej w tym numerze „Frag Out!”). Nowe logo różni<br />

się od logotypu Helikona – nie pozostawia to wątpliwości co<br />

do odrębności obu przedsięwzięć. Nikt nie próbuje ukryć faktu,<br />

że Direct Action „zrodziło się” w Helikonie – tak, to dzięki<br />

potencjałowi tej firmy można było stworzyć nową, odrębną<br />

markę z produktami kompletnie odmiennymi od produktów<br />

Helikon-Tex, projektowanymi według zupełnie innej filozofii.<br />

Bardzo dobrym przykładem na to, jak obie marki różnią się<br />

od siebie, są spodnie bojowe, których prototyp pokazano na<br />

targach IWA, kiedy DA było jeszcze linią Helikona. Najnowsza<br />

wersja tych spodni różni się od poprzedniej zasadniczo, bo<br />

przy jej powstawaniu kierowano się zupełnie innymi zasadami,<br />

niż podczas tworzenia pierwszych projektów.<br />

Mieliśmy okazję zapoznać się bliżej zarówno z procesem projektowania<br />

sprzętu DA®, jak i z jego prototypami. Powiedzmy<br />

sobie szczerze – to robi wrażenie i biegunowo różni się od<br />

tego, do czego przyzwyczaił nas Helikon. Projekty sprzętu na<br />

bieżąco konsultowane są z operatorami jednostek specjalnych,<br />

a prototypy niemal prosto ze szwalni trafiają na testy do<br />

końcowych użytkowników. Póki co są nimi właśnie operatorzy<br />

– pierwsze serie sprzętu powstają na ich zamówienie oraz<br />

w konsultacji z nimi. Niestety, użytkownicy „cywilni” na zakup<br />

sprzętu DA® będą musieli poczekać jeszcze parę miesięcy –<br />

premiera sprzętu ogólnodostępnego będzie miała miejsce na<br />

Enfore Tac / IWA w 2015 roku.<br />

RELACJA<br />

Co zaproponuje Direct Action? Oferta tworzona jest od zera,<br />

więc na początek trafią tam podstawowe produkty z zakresu<br />

oporządzenia, osłon balistycznych, systemów przenoszenia<br />

i umundurowania.<br />

Powstające projekty kamizelek przystosowanych do przenoszenia<br />

wkładów balistycznych, zarówno lekkich (plate carrier),<br />

jak i ciężkich (kamizelki zintegrowane), tworzone są z akcesoriami<br />

do wykorzystania w kilku różnych konfiguracjach. Sprzęt<br />

ten, jak tłumaczą projektanci, powstaje z nastawieniem na<br />

maksymalne możliwości adaptacji do rodzaju wykonywanego<br />

zadania. Ciekawostką jest fakt, że osłony balistyczne DA® są<br />

w pełni skalowalne. Znaczy to tyle, że użytkownik sam będzie<br />

mógł decydować o tym, jakiej konfiguracji balistyki będzie<br />

używał do wykonania określonego zadania – mając możliwość<br />

wyboru od niskoprofilowego plate carriera po kamizelkę<br />

z pełnymi peryferiami balistycznymi i czterema płytami.<br />

Skalowanie i modułowa integracja dotyczą także oporządzenia<br />

– istotnym elementem projektowania oporządzenia DA®<br />

jest możliwość mocowania chest rigów do kamizelek balistycznych,<br />

co nie tylko pozwala na szybkie przekonfigurowanie<br />

sprzętu z zielonej do czarnej taktyki, lecz także na płynne<br />

skalowanie osłony balistycznej (np. dzięki przepięciu chest<br />

riga z lekkiego plate carriera na dużą kamizelkę zintegrowaną).<br />

Do kamizelek niezbędne są kieszenie do przenoszenia wyposażenia<br />

i amunicji. Takie zestawy także są projektowane, jak<br />

zresztą cały sprzęt DA®, według zasady „light & fast”. Dużo<br />

laminatów, dużo cięcia laserem i mało zbędnych rzeczy,<br />

naddatków materiału czy różnorakich dodatków.<br />

Ważna jest uniwersalność, jako że sprzęt powstaje dla użytkowników<br />

wykorzystujących równolegle m.in. broń kalibru<br />

7,62 i 5,56 , wszystkie opracowywane kieszenie na magazynki<br />

są dostosowane do przenoszenia tych i innych magazynków.<br />

Przy tym projektanci z DA® wzięli na warsztat wyposażenie<br />

dla specjalistów dotąd raczej zaniedbywanych lub traktowanych<br />

marginalnie. Myślimy tu na przykład o snajperach,<br />

żołnierzach wyposażonych w granatnik czy strzelcach km.<br />

Zwłaszcza ci ostatni traktowani są po macoszemu i DA® ma<br />

szansę to zmienić, a projekty wyglądają naprawdę obiecująco.<br />

Wyposażenie można przenosić nie tylko na kamizelkach balistycznych<br />

– w ofercie nowej marki znajdą się także służące do<br />

tego platformy pozbawione możliwości przenoszenia wkładów<br />

balistycznych. Mowa tu o systemach pierwszej i drugiej<br />

linii, czyli o pasach, szelkach i panelach piersiowych.<br />

Kolejna linia w ofercie nowej marki to system plecaków. Wśród<br />

nich będą zarówno te mocowane do kamizelek, jak i noszone<br />

samodzielnie – od małych, patrolowych, aż do dużych, służących<br />

do przenoszenia wyposażenia niezbędnego na kilka dni.<br />

Dodajmy – plecaki te będą kompletnie inne od tych, które w<br />

ofercie DA znajdują się obecnie, a które projektowano jeszcze<br />

pod skrzydłami Helikona. To kolejny dowód na to, jak bardzo<br />

różni się dzisiejsza Direct Action od tej sprzed kilku miesięcy.<br />

Last but not least – odzież. W tej chwili tworzony i dopracowywany<br />

jest system odzieży, w którego skład wchodzą m.in.<br />

zestaw bojowy w wersjach letniej i zimowej z materiału typu<br />

softshell: spodnie z osłonami kolan, combat shirt oraz bluza<br />

polowa. W trakcie testów jest lekki zimowy zestaw maskujący<br />

– kolejne elementy są rozwijane zgodnie z sugestiami użytkowników<br />

końcowych.<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

Ten tekst jest nieco entuzjastyczny, ale nie bez powodu. Widzieliśmy<br />

projekty, znamy ludzi za nimi stojących, a przy tym<br />

kibicujemy nowemu przedsięwzięciu tak samo, jak kibicujemy<br />

rozwojowi MSBS. Dlaczego? Bo oba te projekty są polskie i dobre,<br />

chociaż życie pewnie zweryfikuje to, jak bardzo są dobre,<br />

kiedy trafią do użytku. My oceniamy je teraz, na podstawie<br />

tego, co już widzieliśmy i z czym mieliśmy okazję się zapoznać,<br />

a to wygląda właśnie tak, jak pisaliśmy – bardzo dobrze.<br />

Tak, wiemy, że pojawią się głosy: „E, to przecież chińszczyzna<br />

z Helikona”. Wiemy, że będą utyskiwania na cenę (bo „niedostosowana<br />

do polskich zarobków”). Jednak widząc jak to<br />

wygląda od środka jedno wydaje się jasne - DA to już nie jest<br />

i nigdy nie będzie Helikon. Nieprzekonywalnych nikt nie<br />

będzie przekonywał na siłę, ale mamy nadzieję, że Direct<br />

Action spełni pokładane w niej nadzieje i zdobędzie rzesze<br />

zadowolonych użytkowników – co zależy po prostu od jakości<br />

produktów… A więc wszystko w rękach zespołu odpowiedzialnego<br />

za tworzenie projektów. My dajemy nowej marce<br />

duży kredyt zaufania, bo przekonuje nas to, co chłopaki z DA®<br />

robią. Tym bardziej, że wiemy, jak i z kim to robią.<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

film<br />

www.fragoutmag.com


DR AGON<br />

EGG<br />

TRZECIA LINIA<br />

FOC<br />

DIRECT ACTION<br />

DIR ECT ACTION<br />

www.fragoutmag.com


Direct Action Dragon Egg<br />

codziennego lub do wykorzystania podczas<br />

krótkotrwałego działania w terenie<br />

kawałkami paracordu z usztywnieniem z osłonki<br />

termokurczliwej i zakończono plastikowym<br />

Direct Action (DA) to – do niedawna –<br />

linia produktów firmy Helikon Tex,<br />

jednak od października,<br />

od zawodów Paramedyk,<br />

podczas których po raz<br />

pierwszy zaprezentowano<br />

nowe produkty i nowy logotyp,<br />

stanowi już osobną, wydzieloną<br />

markę, którą z Helikonem<br />

łączy początek działalności<br />

(stąd zresztą stare logo<br />

będące modyfikacją<br />

helikonowego kameleona).<br />

(czy to cywilnego, czy militarnego).<br />

Wykonany jest z Cordury 500D<br />

oraz jej laminatu, co pozwoliło<br />

zrezygnować z taśm systemu<br />

MOLLE/PALS i zastąpić<br />

je wycinanymi laserowo<br />

otworkami. Uzyskano w ten<br />

sposób gładszą powierzchnię<br />

całości, minimalizującą<br />

prawdopodobieństwo<br />

zaczepienia się taśmami<br />

w terenie oraz większą<br />

dowolność mocowania<br />

modułów – nie ma tutaj skoku<br />

elementem ułatwiającym uchwycenie ich.<br />

Komora główna ma pojemność około 19 l,<br />

a w jej wnętrzu znajduje się dwie kieszenie: jedna<br />

na system hydracyjny (na tylnej ścianie) wraz<br />

z wieszakiem oraz druga – płaska, siatkowa,<br />

z zamkiem błyskawicznym na przedniej ścianie.<br />

Rurkę systemu hydracyjnego wyprowadza się<br />

przez port umieszczony centralnie w górnej części<br />

plecaka, bliżej pleców.<br />

W części plecaka przylegającej do pleców<br />

wykonano komorę na laptop – jej tylna ściana<br />

jest usztywniona, a wnętrze podzielono na dwie<br />

TRZECIA LINIA<br />

Póki co na rynku dostępne<br />

są produkty Direct Action<br />

powstałe jeszcze pod skrzydłami Helikona,<br />

opatrzone starym logotypem: trzy plecaki<br />

(Dust, Dragon Egg, Ghost) oraz trzy torby<br />

(Messenger Bag, Small Messenger Bag oraz<br />

Foxtrot). Mieliśmy okazję<br />

przetestować przez kilka<br />

miesięcy jeden<br />

z plecaków –<br />

Dragon Egg, jeszcze<br />

w prototypowej,<br />

przedseryjnej wersji,<br />

różniącej się<br />

od ostatecznej<br />

kilkoma detalami.<br />

co dwa rzędy, a moduły można<br />

mocować na dowolnym<br />

rzędzie wycięć. Zysk na masie<br />

jest znikomy, laminat Cordury<br />

500D z otworami jest zbliżony wagowo?<br />

do podobnego elementu wykonanego<br />

„tradycyjną” techniką z jednej warstwy<br />

Cordury i taśm. Dodatki krawieckie<br />

(zamki, klamry, etc.) pochodzą od<br />

renomowanych producentów:<br />

YKK i Woojin.<br />

Plecak podzielono na<br />

trzy komory – zasadniczą<br />

i dwie „pomocnicze”.<br />

Dodatkowo na bocznych<br />

ścianach umieszczono<br />

niewielkie kieszenie,<br />

części. Większa jest płaska i dobrze nadaje się do<br />

przenoszenia np. dużych dokumentów (wchodzi<br />

do niej spokojnie przedmiot wielkości kartki A4).<br />

Mniejsza, zamykana elastyczną taśmą z rzepem,<br />

to kieszeń naszyta na przednią część komory,<br />

oddzielająca ją od komory głównej. Zarówno ściana<br />

dzieląca komory, jak i sama kieszeń wypełnione<br />

są pianką, której zadaniem jest zabezpieczenie<br />

przenoszonego sprzętu przed uszkodzeniem.<br />

Na przedniej ścianie plecaka znajduje się kieszeń<br />

na przedmioty EDC – jej zasadniczym elementem<br />

jest spory, rozbudowany organizer na tylnej ścianie,<br />

a jego uzupełnienie stanowi płaska, siatkowa<br />

kieszeń na przedniej.<br />

Mała kieszonka w szczycie przedniej części<br />

plecaka służy do przenoszenia np. okularów<br />

przeciwsłonecznych, telefonu, palmtopa etc.<br />

Dragon Egg –<br />

konstrukcja<br />

Dragon Egg to<br />

niewielki (25 l<br />

pojemności),<br />

tzw. patrolowy,<br />

plecak.<br />

Przeznaczony<br />

jest do użytku<br />

a przy szczycie<br />

przedniej ściany – małą<br />

kieszonkę. Dostęp do<br />

wszystkich trzech komór<br />

zapewniają dwubiegowe<br />

zamki błyskawiczne<br />

wszyte odwrotnie.<br />

Metalowe uchwyty<br />

maszynek zastąpiono<br />

– jej wnętrze wyściełane jest dzianiną typu<br />

fleece, która ma zabezpieczać zawartość przed<br />

porysowaniem się.<br />

W dolnej części bocznych ścian naszyte<br />

są niewielkie kieszenie, przeznaczone do<br />

przenoszenia np. bidonu z płynem. Mają dość<br />

oryginalną konstrukcję – od góry zamyka je<br />

fragment rzepa, ale na krawędzi przy tylnej<br />

ściance plecaka wszyto zamek błyskawiczny.


Tylna<br />

ściana plecaka<br />

jest usztywniona, dzięki czemu nie<br />

TRZECIA LINIA<br />

Szelki są<br />

ma on struktury worka na ziemniaki, lepiej<br />

wygodne, dostatecznie szerokie<br />

układa się na plecach i pozwala na pewną<br />

Gdy jest zapięty – kieszeń jest płaska, po rozpięciu,<br />

dzięki miechowatej konstrukcji dna i boku<br />

z suwakiem, jej pojemność znacznie się<br />

zwiększa.<br />

System nośny Dragon Egg składa się z miękko<br />

wyściełanych, wyprofilowanych w kształcie<br />

spłaszczonej litery „s” szelek oraz systemu<br />

wentylacyjnego nazwanego Combat Vent System®.<br />

Składa się on z profili z pianki, których powierzchnia<br />

styku z plecami ma kształt falisty. Dodatkowo w<br />

piance wykonano szereg otworów wentylacyjnych<br />

poprawiających cyrkulację powietrza. Całość<br />

obszyta jest siatką i podzielona na dwie części,<br />

pomiędzy którymi znajduje się tunel tworzący<br />

swojego rodzaju komin.<br />

Szelki są dość szerokie, zwężają się ku dołowi.<br />

Ich górna część jest wszyta w szwy komory<br />

głównej, a dolna łączy się z rogami plecaka za<br />

pomocą taśmy współpracującej z klamrą Mojave<br />

NT. Na szelkach znajdują sie także dwa D-ringi<br />

oraz regulowany pas piersiowy.<br />

Uzupełnieniem systemu nośnego jest uchwyt<br />

do przenoszenia w ręku umieszczony na szczycie<br />

komory głównej i wykonany z plecionego<br />

paracordu oraz taśma stabilizująca mocowana<br />

za pomocą<br />

drabinek do dolnej części<br />

plecaka. Dragon Egg wyposażono w sześć taśm<br />

kompresyjnych – po dwie na bocznych ścianach,<br />

dwie na dnie oraz taśmy z tzw. łańcuszkiem<br />

naszyte pionowo po bokach kieszeni EDC. Plecaki<br />

dostępne są w kolorach: czarny, olive green, coyote<br />

brown i ranger gree oraz w kamuflażach: Pantera,<br />

Camogrom, PenCott (Greenzone, Badlands,<br />

Snowdrift) i Kryptek Mandrake.<br />

Dragon Egg w użyciu<br />

Smocze Jajo używałem przez około pół roku –<br />

jeździło ze mną w wiele miejsc: na poligony,<br />

w Rosomaku, na strzelnice, na urlop, stanowiło<br />

także plecak EDC. Mogę o Dragon Egg powiedzieć,<br />

że jest naprawdę bardzo dobrze wykonany – Direct<br />

Action to sprzęt z wysokiej półki (także cenowej,<br />

niestety), którego nie można porównywać<br />

z plecakami Helikona. Można pokusić się wręcz<br />

o stwierdzenie, że pod względem designu,<br />

materiałów i wykonania zostawia on z tyłu część<br />

„znanych firm taktycznych”, które mają w ofercie<br />

plecaki o podobnym litrażu. Oczywiście, nie<br />

jest tak dobry jak produkty firm zajmujących się<br />

„zawodowo” szyciem plecaków, ale nie dzieli ich<br />

z DA przepaść.<br />

Dragon Egg został dobrze zaprojektowany<br />

i wyposażony w sprytny system nośny.<br />

i miękkie, by plecak nosiło się komfortowo, ale<br />

jednocześnie na tyle sztywne, by nie zwijały się<br />

pod obciążeniem. Zapewniają dobry rozkład masy<br />

i mają duży zakres regulacji, pozwalający na ich<br />

dopasowanie do większości użytkowników oraz na<br />

noszenie plecaka np. na kamizelce<br />

balistycznej. Można się trochę<br />

przyczepić do miejsca ich<br />

wszycia, co wynika z<br />

zastosowania kieszeni<br />

na laptop, ale nie jest<br />

to jakaś znacząca<br />

wada. Po prostu<br />

plecak inaczej się<br />

układa, ale nie<br />

ma to znaczącego<br />

wpływu na komfort<br />

użytkowania.<br />

Combat Vent System® naprawdę działa.<br />

Nie znaczy to, że w cudowny sposób plecy się nie<br />

pocą – pocą się, bo pocić się będą, cudów nie ma<br />

(no chyba, że jest to stelaż ALICE). Pocą się jednak<br />

znacznie mniej, co widać na koszulce, na której<br />

odbija się kształt profilowanych gąbek.<br />

Co więcej, przestrzeń pomiędzy nimi stanowi<br />

rodzaj komina i to naprawdę czuć. Twardość<br />

wkładek jest dobrana bardzo dobrze, dzięki czemu<br />

plecak, nawet obciążony, nosi się przyjemnie<br />

i wygodnie.<br />

dowolność w pakowaniu. Pewną, bo trzeba<br />

uważać, by nie wypchać go tak, by miał<br />

beczkowaty kształt. A da się to zrobić, bo<br />

usztywnienie nie jest bardzo twarde<br />

i upychając zawartość byle jak, można to<br />

zrobić. Wówczas plecak nie nosi się już tak<br />

dobrze, bo przylega do pleców tylko<br />

częścią wkładek CVS®. A to jest<br />

niefajne.<br />

Dragon Egg nosi się<br />

dobrze, nawet obciążony,<br />

ale bez przesady –<br />

przeładowanie plecaka<br />

powoduje, że komfort<br />

znacznie spada, bo nie<br />

ma pasa biodrowego,<br />

a taśma stabilizacyjna<br />

może pomóc w<br />

zasadzie jedynie niższym<br />

osobom. Wyższe raczej z niej zrezygnują, bo<br />

bardziej im będzie przeszkadzać, niż pomagać<br />

(przy moich 180 cm wzrostu po prostu od razu<br />

ją wypiąłem). Optymalne obciążenie plecaka to<br />

około 6 –8 kg, więcej nie ma sensu pakować.<br />

Komora główna jest pojemna i pakowna.<br />

Oczywiście, jeśli włoży się do środka bukłak<br />

systemu hydracyjnego, to pojemność spadnie,<br />

ale coś za coś. Przy okazji – plus za wieszak do<br />

hydracji, da się na nim powiesić chyba każdy<br />

www.fragoutmag.com


model bukłaka. Kieszeń na laptop – działa, co tu<br />

więcej pisać? Może tyle, że włazi do niej sprzęt<br />

o przekątnej do 15”. I ani trochę więcej,<br />

to naprawdę górna granica.<br />

Kieszeń EDC – bardzo udany organizer. Upchnie<br />

się w nim chyba wszystko, co jest potrzebne i co<br />

ma być pod ręką. Oprócz tego wejdą tam jeszcze<br />

inne rzeczy, np. pokrowiec na okulary, klucze,<br />

dokumenty – kieszeń jest dość pojemna.<br />

Mała kieszeń na coś, co ma się nie rysować – działa,<br />

jest OK. Oczywiście, jeśli plecak będzie wypchany,<br />

to jej funkcjonalność spadnie, ale gdy nie będzie się<br />

go przeładowywać, to działa poprawnie.<br />

Boczne kieszenie – fajny patent. Używam ich<br />

sporadycznie, więc możliwość „spłaszczenia” jest<br />

dużą zaletą. Jedyne, co bym zmienił,<br />

to umiejscowienie? rzepa – ostry powinien być na<br />

plecaku, nie na kieszeni – drapanie po wierzchu<br />

dłoni może nie jest torturą, ale przyjemne też<br />

nie jest, a jak się ma rękawiczki, to ryzykuje się<br />

zaczepienie o rzep.<br />

Przednia ściana plecaka pokryta jest laminatem<br />

z laserowo ciętymi otworkami – 10 rzędów po<br />

pięć otworów w każdym, na bocznych kieszeniach<br />

otworki są zaś w układzie 5x4.<br />

Daje to wystarczającą ilość miejsca na mocowanie<br />

dodatkowych modułów, przy czym w porównaniu<br />

z „tradycyjnym” MOLLE/PALS użytkownik ma więcej<br />

swobody „w pionie” w umieszczaniu kieszeni.<br />

Wadą paneli z otworkami jest brak szczeliny,<br />

przez którą można by łatwo wytrząsnąć drobne<br />

zanieczyszczenia (piach, igliwie etc.), które mają<br />

tendencję do wpadania przez otworki za laminat.<br />

Teraz trzeba się nieco nagimnastykować,<br />

by je wytrząsnąć lub pogodzić się z ich obecnością.<br />

Taśmy kompresyjne – tu się przyczepię. Generalnie<br />

nie jest źle, ale mają pewną wadę. Dolna taśma<br />

poprowadzona jest poprawnie, ale górna zaczyna<br />

się przy tylnej ścianie plecaka, a kończy na<br />

przedniej. OK, jasna sprawa – blokuje to zamek<br />

błyskawiczny komory głównej, ale tego inaczej<br />

zrobić się nie da. Tylko dlaczego blokuje ona także<br />

zamek kieszeni EDC, do której potrzebny jest stały,<br />

szybki i wygodny dostęp? Gdy taśma jest zapięta,<br />

możliwy jest dostęp tylko do taśmy na klucze i<br />

górnej kieszeni organizera. Chcesz sięgać głębiej?<br />

Grzebiesz na ślepo albo odpinasz taśmy.<br />

A wystarczyło wszyć je PRZED zamkiem,<br />

a nie za nim...<br />

Taśmy kompresyjne na dnie plecaka są OK,<br />

ale przechodzą przez cztery szlufki, które są wszyte<br />

trochę bez sensu – za blisko tylnej krawędzi.<br />

Przez to klamra nie ma możliwości dobrze się<br />

ułożyć i żeby to poprawnie działało, trzeba wysunąć<br />

taśmę ze szlufek przy tylnej ścianie. Niefajne.<br />

Jak się już czepiamy, to nie można nie wspomnieć<br />

o porcie rurki systemu hydracyjnego – jest<br />

wykonany w ten sposób, że łatwo jest wyprowadzić<br />

rurkę, ale jeśli akurat jej nie ma, to port stanowi<br />

swojego rodzaju rynnę, przez którą woda<br />

z ewentualnych opadów będzie dostawać się<br />

do wnętrza plecaka. Wystarczyłoby po prostu<br />

odwrócić zaszewki i byłoby w porządku<br />

– rurka wychodziłaby nie tak ładnie jak teraz,<br />

ale woda trudniej dostawałaby się do wnętrza.<br />

Z mankamentów można jeszcze wspomnieć<br />

o pasku piersiowym, który – moim zdaniem<br />

– ma za mały zakres regulacji w pionie.<br />

Ale to wybitnie subiektywne odczucie. Uchwyt do<br />

przenoszenia w ręku – niewątpliwie bajer, pewnie<br />

też podnoszący cenę. Wygląda oryginalnie, ale też<br />

zwiększa masę, a ta wynosi 1,7 kg – jak na plecak<br />

o pojemności 25 l to dość dużo. Szybko łapie<br />

brud i jest trudna do wyczyszczenia, ale ma<br />

jedną, zasadniczą zaletę – w sytuacji naprawdę<br />

podbramkowej mamy do dyspozycji kilka metrów<br />

paracordu.<br />

Pół roku używania i w zasadzie nie ma się<br />

do czego przyczepić, jeśli chodzi<br />

o wytrzymałość konstrukcji. Jedyna usterka<br />

to wypadnięcie plastikowego uchwytu<br />

z linki przy maszynce suwaka, co naprawiłem<br />

w kilkadziesiąt sekund.<br />

Fajny plecak, ładny, zgrabny, przemyślany<br />

i wygodny. Niestety, dość drogi – w Polsce kosztuje<br />

489 PLN. Dużo, ale to naprawdę wysoka półka,<br />

jeśli chodzi o jakość i projekt.<br />

DIR ECT ACTION<br />

DR AGON<br />

EGG<br />

TRZECIA LINIA<br />

FOCUS ON<br />

www.fragoutmag.com


TRZECIA LINIA<br />

Tekst: Bartosz Szołucha<br />

Foto: 762PR<br />

W przedpremierowym numerze „Frag Out!” przedstawialiśmy<br />

plecak Arc’teryx LEAF Khard, który zarówno w wersji<br />

o pojemności 30 litrów, jak i w większej, 45-litrowej, stanowi<br />

przykład nietuzinkowego podejścia do kwestii przenoszenia<br />

sprzętu i dostępu do niego. Jeśli jednak weźmiemy taki plecak<br />

prosto ze sklepowej półki, będzie miał on jedną zasadniczą<br />

wadę – niemal kompletny brak możliwości organizacji<br />

wyposażenia przenoszonego w środku.<br />

www.fragoutmag.com


Zasadniczo Khardy to spore worki, do których można<br />

wrzucić niemal wszystko, ale w nieuporządkowany<br />

sposób. Ten mankament jest tylko pozorny, ponieważ<br />

dzięki wyściełaniu całego wnętrza miękkim rzepem<br />

oba plecaki Arc’teryx Khard charakteryzują się możliwością<br />

dowolnej i niemal nieograniczonej aranżacji<br />

wnętrza w zależności od potrzeb użytkownika.<br />

Co ciekawe – w producent nie oferuje żadnego elementu,<br />

który można zamocować wewnątrz. Kanadyjscy<br />

projektanci doszli bowiem do porozumienia<br />

z zewnętrznymi firmami, które we własnym zakresie<br />

opracowały wieloelementowe zestawy mocowanych<br />

rzepem kieszeni o różnym przeznaczeniu i pojemności.<br />

W marcu 2014 roku swoją kolekcję takiego wyposażenia<br />

do plecaków Khard przedstawiła firma NFM Group.<br />

Obecnie w skład pełnego zestawu wchodzi 14 modeli<br />

różnych elementów, pozwalających na niemal dowolne<br />

skonfigurowanie wnętrza plecaków serii Khard<br />

w zależności od zadania, funkcji oraz rodzaju przenoszonego<br />

wyposażenia.<br />

Dzięki trzem różnym rozmiarom kieszenie te znajdą<br />

multum zastosowań, m.in. przenoszenie amunicji,<br />

zestawów słuchawkowych, zestawów narzędzi pirotechnicznych<br />

itp. Materiał, z którego je wykonano,<br />

choć cienki, jest naprawdę mocny i nie trzeba się<br />

obawiać o trwałość kieszeni.<br />

Dokładne wymiary:<br />

Kieszeń 2 l - ~13x13x8 cm<br />

Kieszeń 4 l - ~28x12x8 cm<br />

Kieszeń 6 l - ~42x12x8 cm<br />

NFM Khard Though<br />

Dwa modele kieszeni (Small oraz Large) zaprojektowane<br />

z myślą o przenoszeniu delikatniejszych<br />

przedmiotów, takich jak monokulary lub lunety<br />

noktowizyjne, elektronika, obiektywy fotograficzne<br />

czy cenny sprzęt medyczny. Wykonane są<br />

z grubszego materiału niż wariant Light. Dodatkowo<br />

we wnętrzu znajdują się zamocowane za<br />

pomocą rzepu (więc w razie potrzeby można je<br />

łatwo usunąć) cienkie płytki z termoplatstycznego<br />

Kydexu z naszytymi elastycznymi pętlami, pozwalającymi...<br />

TRZECIA LINIA<br />

Sanitariusz, pirotechnik czy obserwator przenoszący<br />

sprzęt optoelektroniczny – każdy użytkownik może<br />

w prosty sposób dobrać najodpowiedniejszy zestaw<br />

kieszeni dopasowany do jego potrzeb i z ich pomocą<br />

skonfigurować wnętrze plecaka. Do tej pory taki poziom<br />

dowolności w organizacji wnętrza plecaków umożliwiały<br />

te przeznaczone dla ratowników medycznych – reszta<br />

użytkowników musiała zadowolić się taką aranżacją<br />

wnętrza plecaka, jaką zaprojektował producent.<br />

NFM Khard Light<br />

Podstawowy wariant kieszeni wewnętrznych NFM to<br />

model Khard Light, wykonany z cienkiej tkaniny poliamidowej<br />

(nylonu), zapinany dwubiegowym spiralnym<br />

zamkiem błyskawicznym. Kieszenie dostępne<br />

są w trzech wariantach pojemności – 2 i 4 litry oraz<br />

6 litrów. Na dnie każdej z nich znajduje się fragment ostrego<br />

rzepa, służący do zamocowania ich w plecakach.<br />

Dostępne są w kolorze czarnym oraz Coyote Brown.<br />

NFM Khard Light with Visor<br />

Kieszenie Khard Light with Visor są prawie identyczne<br />

jak Khard Light – różnicę stanowi wyposażenie ich<br />

w przezroczyste okienko w pokrywie, które umożliwia<br />

błyskawiczne sprawdzenie zawartości. Rozwiązanie<br />

to jest powszechnie stosowane w kieszeniach<br />

przeznaczonych do plecaków medycznych, więc podobne<br />

wykorzystanie kieszeni Khard Light nasuwa<br />

się praktycznie samo. Dostępne są w kolorze czarnym<br />

oraz Coyote Brown.<br />

...pozwalającymi na uporządkowanie drobnych<br />

przedmiotów (np. baterii). Kieszenie zapinane są<br />

zamkami błyskawicznymi. Dostępne są w kolorze<br />

czarnym.<br />

Dokładne wymiary:<br />

Kieszeń SMALL - ~15x14x6 cm<br />

Kieszeń LARGE - ~30x14x6 cm<br />

Rozmiar kieszeni został tak dobrany, że zestaw mała<br />

plus duża kieszeń zajmie dokładnie całą boczna<br />

ścianę plecaka.<br />

www.fragoutmag.com


FILM<br />

NFM Khard Loop<br />

Bardzo prosty, a jednocześnie niezwykle użyteczny<br />

element przy konstruowaniu zestawu do transportu<br />

uzbrojenia. Są to odcinki taśmy rzep z dziesięcioma<br />

elastycznymi pętlami, przeznaczonymi do transportu<br />

magazynków do broni krótkiej oraz pistoletów<br />

maszynowych lub granatów hukowo-błyskowych.<br />

Umożliwiają przenoszenie amunicji w uporządkowany<br />

sposób, zapewniający bardzo łatwy dostęp do niej.<br />

Taśmy dostępne są w dwóch szerokościach – 40 oraz<br />

50 mm.<br />

NFM Khard SMG Pouch<br />

Element ten został zaprojektowany do przenoszenia<br />

w plecaku pistoletu maszynowego, ze specjalnym<br />

uwzględnieniem potrzeb służb działających w środowisku<br />

miejskim, w którym otwarte noszenie broni<br />

nie jest możliwe, a warunki pogodowe uniemożliwiają<br />

schowanie jej pod odzieżą. Oczywiście świetnie<br />

sprawdzi się również przy transporcie broni palnej<br />

(o długości ograniczonej rozmiarami plecaka) w innych<br />

sytuacjach. Khard SMG to wykonany z tworzywa<br />

sztucznego sztywny pojemnik o 22 x 16 x 8 do 5 cm<br />

(pojemnik zwęża się ku dołowi). W jego wnętrzu znajduje<br />

się spory fragment pianki w kolorze szarym,<br />

który należy przyciąć odpowiednio do wymiarów<br />

i kształtu przenoszonego uzbrojenia.<br />

Pojemnik osadza się w dnie plecaka za pomocą trzech<br />

obejm z tworzywa sztucznego, które do jego ścianek<br />

mocowane są fragmentem rzepa, natomiast do plecaka<br />

poprzez przeplecenie ich przez taśmy znajdujące<br />

się w jego wnętrzu. Broń zabezpiecza się gumowymi<br />

taśmami mocowanymi rzepami, które przyczepia się<br />

do rzepów pokrywających wnętrze plecaka.<br />

Do plecaka Arc’teryx Khard 45 wyposażonego w pojemnik<br />

Khard SMG możliwe jest włożenie, lufą w dół,<br />

pistoletu maszynowego HK MP-7 kalibru 4,6 x 30 mm<br />

ze złożoną kolbą oraz magazynkiem o pojemności<br />

40 nabojów, zaopatrzonego w celownik kolimatorowy,<br />

ale bez oświetlenia taktycznego osadzonego<br />

na bocznej szynie (sprawdzone na Streamlight TLR-1<br />

oraz TLR-2), ponieważ uniemożliwia to szerokość pojemnika.<br />

Jeśli pistolet maszynowy zostanie włożony<br />

lufą do góry, może być przenoszony z oświetleniem na<br />

bocznej szynie, ale wtedy jego wydobycie nie będzie<br />

tak szybkie jak w przypadku broni przenoszonej lufą<br />

do dołu, ponieważ będzie wymagało rozpięcia całego<br />

plecaka. Do Khard 45 z zainstalowanym pojemnikiem<br />

zmieści się również pistolet maszynowy HK MP-5A3,<br />

ale w wersji ze starszym modelem kolby składanej –<br />

wariant F z powiększoną stopką jest o kilka centymetrów<br />

za długi. Bezproblemowy w transporcie jest<br />

oczywiście pistolet maszynowy HK MP-5K oraz jego<br />

wariant MP-5K PDW.<br />

Wszystkie przedstawione wyżej sposoby wykorzystywania<br />

kieszeni z oferty NFM Group to tylko przykłady –<br />

większość użytkowników znajdzie kolejne, spełniające<br />

ich specyficzne wymagania. Dowolność wykorzystania<br />

kieszeni i ich ułożenia we wnętrzu plecaka jest<br />

naprawdę bardzo duża i ograniczona chyba wyłącznie<br />

inwencją właściciela.<br />

TRZECIA LINIA<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

TRZECIA LINIA


WYPOSAŻENIE<br />

Tekst: Bartosz Szołucha<br />

Foto: Bartosz Szołucha<br />

Kamizelki, hełmy, płyty balistyczne, broń, magazynki, buty i cała reszta szpeju<br />

– wszystko to zajmuje sporo miejsca i częstym problemem jest porządne spakowanie<br />

tej góry sprzętu na czas transportu. Kiedyś można było to po prostu<br />

spakować do wielkiego plecaka albo worka transportowego, ale wraz<br />

ze wzrostem ilości wyposażenia, które często przychodzi nam nosić, zwykłe<br />

rozwiązania przestały wystarczać, a i ich wygoda była dyskusyjna. Czemu<br />

więc nie zastosować patentu z walizką z kółkami – nie trzeba jej nieść, łatwo<br />

się z nią przemieszczać. OK, ale do walizki wszystkiego nie da się wpakować.<br />

To może skrzyżować torbę transportową z walizką?<br />

www.fragoutmag.com


Tak właśnie powstały „deployment bags”, czyli<br />

wielkie torby transportowe osadzone na sztywnych<br />

stelażach i zaopatrzone w kółka transportowe pozwalające<br />

na łatwe i w miarę wygodne przemieszczanie<br />

nawet wypełnionej „po dach” torby na dłuższych dystansach.<br />

Jednym z najpopularniejszych przedstawicieli<br />

tego typu sprzętu jest LBT-2467A zaprojektowana<br />

i wyprodukowana przez amerykańską firmę London<br />

Bridge Trading, założoną w 1985 roku w Virginia<br />

Beach. LBT jest jednym z czołowych dostawców sprzętu<br />

taktycznego dla zespołów US Navy SEALs stacjonujących<br />

nad atlantyckim wybrzeżem USA.<br />

WYPOSAŻENIE<br />

LBT-2467 już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie<br />

OGROMNEJ – w większości linii lotniczych będzie wymagała<br />

dopłaty za nadbagaż, z bagażnikami sporej<br />

części samochodów osobowych też będzie problem.<br />

Z terenówkami już nie. Nic dziwnego, jej pojemność<br />

wynosi około 170 litrów (10200 cali sześciennych),<br />

ale dotyczy to wyłącznie rozmiarów głównej komory.<br />

Wejdą tam kilogramy sprzętu i nie tylko. W sumie,<br />

pewnie nie bez przyczyny, nazwano tę torbę „dead<br />

hooker bag”. Choć na oko to wejdą tam nawet dwie,<br />

byle były szczupłe...<br />

Głowna komora o wymiarach ~ 130 x 50 x 30 cm<br />

wykonana jest z solidnej i mocno zaimpregnowanej<br />

Cordury 1000D i zamykana dużą klapą zapinaną dwubiegowym<br />

zamkiem błyskawicznym – klapa wszyta<br />

jest na całym brzegu torby. W zależności od wariantu<br />

lub serii, boczne ściany są usztywnione pianką lub jej<br />

pozbawione (egzemplarz na zdjęciach nie ma usztywnionych<br />

boków), a także mają jedną lub dwie przestawne<br />

przegródki wewnętrzne, pozwalające na utrzymywanie<br />

porządku wewnątrz – model widoczny na<br />

zdjęciu również nie jest w nie wyposażony. Wewnątrz<br />

komory znajduje się natomiast pięć dodatkowych<br />

kieszeni z siatki, zapinanych zamkami błyskawicznymi,<br />

służących do porządkowania wszelkiej drobnicy – po<br />

dwie kieszenie umieszczono na dłuższych ścianach<br />

komory transportowej, natomiast trzy kolejne od<br />

wewnętrznej strony klapy.<br />

Na zewnątrz komory znajdują się trzy kolejne kieszenie<br />

– po jednej stronie umieszczono dwie zapinane<br />

dwubiegowymi zamkami błyskawicznymi, o rozmiarach<br />

~ 40x30x8 cm, a po przeciwnej naszyto jedną<br />

długą kieszeń na całym boku torby - tę kieszeń można<br />

wykorzystać np. do transportu broni długiej. Kompresję<br />

torby ułatwiają cztery taśmy – dwie wąskie, przechodzące<br />

przez kieszenie zewnętrzne, oraz dwie szerokie<br />

spinające wyłączenie główną komorę. Na zewnątrz<br />

umieszczono także aż trzy okienka z przezroczystego<br />

tworzywa sztucznego (dwa na klapie oraz jedno<br />

w szczycie), umożliwiające włożenie kartki z danymi<br />

identyfikacyjnymi właściciela.<br />

www.fragoutmag.com


Dno komory transportowej LBT-2467A zostało na<br />

całej długości wzmocnione solidną płytą z termoplastycznego<br />

Kydexu, która służy równocześnie jako stelaż<br />

dla całej konstrukcji, usztywniający ją i zwiększający<br />

odporność na uszkodzenia w trakcie transportu.<br />

Po jednej stronie dna umieszczone zostały dwa szerokie,<br />

powleczone gumą kółka, jak w dobrej jakości<br />

walizkach, osadzone w solidnym elemencie z plastiku<br />

przymocowanym do torby za pomocą trzech nitów.<br />

Przez mniej więcej ¾ dna przeprowadzone zostały<br />

dwie szyny z tworzywa sztucznego, zakończone stopkami,<br />

również przynitowane do kydexowej płyty. Przemieszczanie,<br />

a zawłaszcza przenoszenie, ułatwiają dwa<br />

solidne uchwyty transportowe na obu krótszych bokach<br />

torby.<br />

WYPOSAŻENIE<br />

Problemem, poza zapełnieniem wnętrza albo zapakowaniem<br />

do bagażnika samochodu, jest przemieszczanie<br />

torby w pionie – o ile poruszanie się z nią<br />

po chodniku, czy drodze nie stanowi żadnego kłopotu,<br />

to pokonanie schodów z wypchaną po brzegi torbą<br />

robi się problematyczne z powodu rozmiarów i masy<br />

wypełnionej torby. Wciągnięcie jej na drugie piętro<br />

to już wyzwanie. Rozwiązaniem byłyby proste szelki,<br />

które nie skomplikowałyby konstrukcji.<br />

Torba jest naprawdę pancerna – wytrzymała Cordura<br />

1000D, potrójne szwy z poliamidowych nici, ryglowe<br />

przeszycia w miejscach narażonych na szarpnięcia,<br />

a także wzmocnienia na wszystkich rogach wykonane<br />

z tworzywa sztucznego przypominającego Hypalon.<br />

Trzeba się faktycznie mocno postarać, aby ją uszkodzić.<br />

Niestety, wytrzymałość okupiona została masą –<br />

pusta torba waży 7,25 kg. LBT-2467A produkowana<br />

jest w różnych odmianach kolorystycznych – jako podstawowe<br />

dostępne są: kamuflaż Multicam i jednolita<br />

czerń oraz Coyote Brown.<br />

LBT-2467A pozwala na swobodne przewożenie kompletnego<br />

wyposażenia jednego człowieka – zaczynając<br />

od butów i umundurowania, poprzez plate carrier<br />

z płytami i hełm z systemem łączności oraz noktowizją,<br />

a na dwóch jednostkach broni z amunicją kończąc.<br />

www.fragoutmag.com


training<br />

Michał Pycio<br />

w Polsce<br />

PODczas tegorocznego MSPO miała miejsce premiera<br />

ciekawego systemu, choć nie do końca<br />

związanego bezpośrednio z tematyką targów,<br />

do tego prezentowanego na stoisku niewielkiej<br />

firmy Port Arthur. Być może właśnie dlatego<br />

nie został on zauważony, a w każdym razie – nie<br />

został zauważony przez media. Szkoda, bo system<br />

jest ciekawy i – przy modnym ostatnio stylu<br />

życia „fit” – może znaleźć całkiem spore grono<br />

odbiorców. Chodzi o systemy do ćwiczeń produkowane<br />

przez firmę BeaverFit.<br />

www.fragoutmag.com


BeaverFit<br />

jest brytyjską firma działającą od lat na rynku wyposażenia do treningów siłowych<br />

i kondycyjnych. Oferuje projektowane i wykonane w Wielkiej Brytanii funkcjonalne<br />

urządzenia fitness oraz prowadzi certyfikowane szkolenia dla sił zbrojnych, formacji<br />

policyjnych, profesjonalnych klubów sportowych, placówek oświatowych oraz klubów<br />

fitness. W ofercie brytyjskiego producenta znajduje się kilka podstawowych zestawów<br />

– „gotowców” do kupienia od ręki, ale firma może dostosować zamawiany produkt<br />

do wymagań konkretnego klienta. De facto systemy treningowe BeaverFit można<br />

nazwać modułowymi – w pewnym zakresie użytkownik może je rozbudowywać i modyfikować<br />

w oparciu o ofertę producenta, a także łączyć z innymi zestawami tej firmy.<br />

Sprzęt BeaverFit ma wymagane w NATO certyfikaty dopuszczające go do przerzutu<br />

lotniczego przy użyciu samolotów i śmigłowców wojskowych. Można je transportować<br />

na pokładach takich maszyn, jak C-17A, C130J i A400M (certyfikacja w toku),<br />

a także śmigłowców, w tym z wykorzystaniem zawiesia zewnętrznego (HSL). Tym<br />

samy zestawy BeaverFit są bardzo dobrą propozycją dla żołnierzy pełniących służbę<br />

poza granicami kraju macierzystego oraz na pokładach okrętów. Z wykorzystaniem<br />

zestawów można stworzyć polowe, dobrze wyposażone, kompleksowe i łatwe do zabezpieczenia<br />

oraz transportu siłownie, dzięki czemu żołnierze nie muszą uciekać się<br />

do konstruowania improwizowanych urządzeń treningowych np. z kół jezdnych pojazdów<br />

pancernych czy odcinków gąsienic. Wygląda to może i efektownie, ale ma jedną<br />

podstawową wadę – taki improwizowany sprzęt może być po prostu niebezpieczny<br />

dla ćwiczącego. A nie ma chyba nic głupszego, jak stracić zdrowie na wojnie w wyniku<br />

wypadku na siłowni...<br />

training<br />

www.fragoutmag.com


BeaverFit<br />

Poniżej pokrótce scharakteryzuję niektóre zestawy z oferty Beaver Fit. Być może, w<br />

niedalekiej przyszłości, na łamach Frag Out! przedstawimy także przykładowe zestawy<br />

ćwiczeń, które można wykonywać na poszczególnych urządzeniach.<br />

Ogólnmie produkty BeaverFit można podzielić na trzy podstawowe kategorie:<br />

training<br />

1. Tactical Gym Box (TGB)<br />

– przenośny zestaw treningowy: drążek, poręcze oraz uchwyty do sztangi. Możliwość<br />

dołączenia taśm i gum treningowych. Całość składana, mieści się w skrzyni służącej<br />

do transportu oraz stabilizacji urządzenia podczas ćwiczeń. Mobilne i funkcjonalne<br />

urządzenia szkoleniowe.<br />

2. Functional Training Rigs (FTR)<br />

– samostabilizujące, wielofunkcyjne urządzenia do treningu funkcjonalnego,<br />

składające się z ram, uchwytów, drążków i drabinek.<br />

3. Functional Training Lockers (FTL)<br />

– modyfikowane kontenery transportowe dostępne w długościach 5, 10, lub 20 stóp i<br />

w różnej konfiguracji. Standardowo wyposażone w zewnętrzne zaczepy do mocowania<br />

elementów zestawów FTR.<br />

www.fragoutmag.com


W poszczególnych kategoriach dostępne są następujące zestawy:<br />

Tactical Gym Box Light to przenośny, funkcjonalny<br />

ośrodek szkoleniowy umożliwiający wykonywanie urozmaiconych ćwiczeń kilku<br />

osobom jednocześnie. Jako taki stanowi bardzo dobrą bazę treningową w przypadku,<br />

gdy użytkownik dysponuje ograniczoną powierzchnią do rozstawienia sprzętu.<br />

Bardzo dobre rozwiązanie do stworzenie siłowni na pokładach okrętów czy w bazach<br />

wojskowych w polu, ale też firm szkoleniowych oferujących swoje usługi w trybie wyjazdowym.<br />

W skład jego wyposażenia wchodzi drążek, poręcze, mocowania do sztangi,<br />

kettlebells, taśmy, obręcze oraz inne akcesoria treningowe, w zależności od zamówienia.<br />

Całość może być transportowana przez dwie osoby (wygodną, mieszczącą<br />

wszystkie elementy skrzynię wyposażono w kółka), a czas przygotowania zestawu do<br />

ćwiczenia nie przekracza pięciu minut. TGB można bez problemu rozbudowywać poprzez<br />

łączenie ze sobą kilku podobnych zestawów.<br />

Tactical Gym Box Heavy jest cięższą wersją TGB, w której wyposażeniu znajdują się dodatkowo:<br />

kettlebells o masie 20 i 24 kg, pakiet talerzy i dysków o łącznej masie 150 kg,<br />

a także worek z pisakiem i taśmy oraz obręcze. Wyposażenie obu wersji TGB możę być<br />

indywidualnie dopasowywane, w zależności od zamówienia.<br />

Functional Training Rigs – zestawy ram, drążków,<br />

uchwytów oraz drabinek oferowane w ośmiu podstawowych konfiguracjach. Zestawy<br />

mogą być rozstawiane jako samostabilizujące, niewymagające zespolenia z podłożem<br />

oraz jako kotwiczone w podłożu. Producent oferuje możliwość niemal dowolnego modyfikowania<br />

zestawów bazowych, w zależności od potrzeb zamawiającego.<br />

Największą popularnością cieszy się FTR Commander, kupowany zarówno przez<br />

klientów indywidualnych, jak i siły zbrojne (duża partia tych zestawów trafiła do<br />

armii Jej Królewskiej Mości). Zestaw charakteryzuje się łatwym montażem i demontażem<br />

oraz przystosowaniem do transportu z wykorzystaniem zwykłych furgonetek.<br />

Commander umożliwia ćwiczenia do 10 osób jednocześnie – rozstaw i konfiguracja<br />

drążków zostały tak dobrane, by umożliwić ćwiczenie także wewnątrz ramy. Czas<br />

ustawienia urządzenia z położenia transportowego do roboczego wynosi jedynie 20<br />

minut i nie wymaga zastosowania specjalistycznych narzędzi. W skład urządzenia<br />

wchodzą dwa zestawy J Pegs oraz dwa zintegrowane stojaki squat. Może być rozbudowywany<br />

o kolejne sekcje i dodatkowe akcesoria BeaverFit. Co ciekawe – Commander<br />

jest używany także przez ośrodki rehabilitacyjne.<br />

FOB Locker jest to zmodyfikowany kontener transportowy z mocowaniami<br />

zewnętrznymi,umożliwiającymi instalacje i zakotwiczenie osprzętu z zestawów<br />

FTR. Jest jednocześnie platformą do przechowywania wyposażenia niezbędnego do<br />

stworzenia przenośnego centrum szkoleniowego z szeroką konfigurację stanowisk<br />

treningowych. Dostępny jest w trzech długościach: 5, 10, lub 20 stóp.<br />

FOB Locker 5 pozwala na zaawansowany trening funkcjonalny po rozłożeniu<br />

przechowywanego wewnątrz osprzętu, zapewniającego stworzenie miejsca do<br />

ćwiczeń dla 20, a nawet 30 osób. Dostępny w dwóch wersjach: ciężkiej i lekkiej. Lekka<br />

składa się z: sześciu stacji pull-up, dwóch skrzydeł wspinaczkowych 9’, DIP Bar, platformy<br />

do skoków, grapplera, ścianki do ćwiczeń z piłkami lekarskimi, stacji wspinaczkowej<br />

z linami, drążków do przysiadów. Wersja ciężka wzbogacona jest o dodatkowe<br />

liny, zestaw piłek lekarskich (7, 9 i 10 kg), kettlebells (12, 16, 20, 24 kg) zestaw talerzy<br />

i dysków (150 kg), ławeczki oraz worki z piaskiem.<br />

FOB Locker 10 pozwala na zaawansowany trening funkcjonalny 40 – 50 osób. Podobnie,<br />

jak wersja mniejsza dostępny jest w dwóch konfiguracjach – lekkiej i ciężkiej.<br />

Lekka składa się z: 12 zewnętrznych stacji do podciągania, dwóch 9’ skrzydeł do<br />

wspinaczki, 12’ liny do wspinania, dwóch DIP bar, dwóch grapplerów, jednego drążka<br />

do przysiadów. Pakiet ciężki zawiera wszystkie te same elementy, jak lekka wersja<br />

oraz dodatkowe akcesoria, podobne jak w przypadku FOB Locker 5, ale w liczbie dostosowanej<br />

do liczby osób mogących jednocześnie ćwiczyć.<br />

FOB Locker 20 umożliwia trening 80-100 osób jednocześnie. Także i on występuje w<br />

konfiguracji lekkiej i ciężkiej – lekka składa się z 24 stacji do podciągnięć, dwóch 9’<br />

skrzydeł wspinaczkowych, 12’ liny wspinaczkowej, czterech DIP bar, dwóch drążków do<br />

przysiadów oraz zestawu FTR Commander. Wersja ciężka wzbogacona jest o odpowiednią<br />

liczbę dodatkowych akcesoriów, tożsamych z poprzednimi zestawami.<br />

training<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

training


Wyposażeni w najnowocześniejszy<br />

sprzęt, jakim dysponują siły zbrojne<br />

Jej Królewskiej Mości, wysyłani<br />

we wszystkie zakątki świata, okryci<br />

legendami. Naszywka z dwoma<br />

skrzyżowanymi khukri, tradycyjnymi<br />

nepalskimi nożami, od razu pozwala<br />

ich rozpoznać – to Gurkhowie,<br />

służący w brytyjskiej armii od<br />

1815 roku. W grudniu 2014 wydana<br />

zostanie książka przedstawiająca<br />

tych nieustraszonych wojowników<br />

i opisująca dwieście lat historii ich<br />

służby dla brytyjskiej Korony. Co<br />

ciekawe, książka została napisana<br />

przez austriacką fotograf – Alex<br />

Schlacher, której odbicie można<br />

zauważyć na okularach Gurkhów<br />

uwiecznionych na zdjęciach. Mieliśmy<br />

okazję spotkać się z Alex<br />

i dowiedzieć się nieco więcej o jej<br />

projekcie.<br />

Arc of<br />

SPARTANAT.COM<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


Spartanat.com: Jesteś fotografem,<br />

Austriaczką, kobietą. Jak w ogóle doszło<br />

do rozpoczęcia projektu poświęconego<br />

Gurkhom?<br />

Alex Schlacher: W 2009 roku brałam udział w projekcie fotograficznym<br />

związanym z amerykańską policją – odwiedziłam wiele posterunków<br />

w różnych stanach na południu i środkowym zachodzie USA, a z kilkoma<br />

funkcjonariuszami pozostałam w kontakcie po jego zakończeniu. Jednym<br />

z nich był obecny szef policji stanu Georgia, pułkownik rezerwy piechoty<br />

morskiej, który został wysłany do Afganistanu, gdzie brał udział w szkoleniu<br />

miejscowej policji. Zaciekawiło mnie to, spytałam się czy mogę mu towarzyszyć<br />

i tak w 2011 roku znalazłam się w prowincji Helmand. Podczas pobytu<br />

poznałam kilku żołnierzy i oficerów z Royal Gurkha Rifles, jednego z dwóch<br />

batalionów Gurkhów w armii brytyjskiej, którzy zgodzili się, abym na jakiś<br />

czas do nich dołączyła.<br />

Gurkhowie przygarnęli mnie jak zbłąkane dziecko, a ja natychmiast zostałam<br />

oczarowana ich powagą, ciepłem, ale również historiami związanymi z poprzednimi<br />

rotacjami oraz wspomnieniami o Nepalu. Błyskawicznie podjęłam<br />

decyzję o stworzeniu projektu właśnie o nich.<br />

Od razu można zauważyć, że tematu nie traktowałaś jako kolejnej,<br />

zwykłej roboty. Jak długo towarzyszyłaś Gurkhom i gdzie z nimi jeździłaś?<br />

Po wyjeździe z Afganistanu odwiedziłam wszystkie jednostki wchodzące<br />

w skład Brygady Gurkhów i wzięłam udział w ich ćwiczeniach. Dokumentowałam<br />

również codzienne życie w koszarach. Fotografowałam wstępną selekcję<br />

w Dharan, we wschodnim Nepalu i jej ostatni etap w Pokhara, w zachodnim<br />

Nepalu. Zrobiłam w Katmandu i Kaski sesję zdjęciową z weteranami, którzy<br />

odeszli z powodów zdrowotnych, spędziłam sporo czasu na unitarce, dwa razy<br />

brałam udział w ćwiczeniach w dżungli Brunei – jedno z nich trwało kilka<br />

tygodni. Wzięłam również udział w dużych manewrach na terenie Australii<br />

i Kenii, a także w wielu mniejszych szkoleniach poligonowych w Anglii, Szkocji<br />

sce kobiety jest dość ściśle określone, to gdy pojawia się ktoś spoza ich kręgu<br />

kulturowego nie reagują w negatywny sposób – są raczej ciekawi i zadają<br />

dużo pytań. Gurkhowie akceptują zwyczaje innych i szanują je, nie osądzają<br />

z góry. Można natomiast liczyć na mnóstwo żartów i docinków, ale przyjaznych.<br />

W trakcie operacji bojowych albo w trakcie ćwiczeń z Gurkkami (ale i z każdą<br />

inną jednostką), na początku wszyscy patrzą na ciebie raczej sceptycznie<br />

i dopiero gdy zobaczą, że radzisz sobie, nie narzekasz i cały swój bajzel nosisz<br />

sama, zaraz zaczynają traktować cię jak swoją. Bardzo szybko doszłam do porozumienia<br />

z Gurkhami, a chłopaki zapewnili mi duże wsparcie przy projekcie.<br />

Co zafascynowało Cię najbardziej? I czy było coś, co zapamiętałaś<br />

negatywnie?<br />

Chyba najbardziej fascynujący był dla mnie kontrast – twardzi jak stal,<br />

wytrzymali i niezwykli wojownicy, a jednocześnie uprzejmi, ofiarni i ciepli. Nie<br />

spotkało mnie nic negatywnego, choć sam pobyt w Afganistanie był doświadczeniem,<br />

jak żadne inne. Widziałam tam i słyszałam rzeczy, które nękały mnie<br />

potem.<br />

RELACJA<br />

oraz Walii. Tydzień spędziłam w ulewnym deszczu i po kolana w błocie razem<br />

Na koniec jeszcze pytanie, jak wyglądają Twoje relacje z Gurkhami dziś?<br />

z saperami z Queen’s Gurkha Engineers podczas ćwiczeń w Salisbury w Anglii.<br />

„Arc of Gurkha” powstawał niemal dokładnie trzy lata – tyle minęło od pierwszego<br />

spotkania z Gurkhami do momentu, kiedy pierwszy egzemplarz książki<br />

wylądował na moim biurku.<br />

Na zawsze pozostaną w moim sercu. Poznałam wielu Gurkhów, a z kilkoma<br />

połączyła mnie głęboka przyjaźń. Mieszkałam z rodzinami moich nowych<br />

przyjaciół w Nepalu, poznałam ich żony, dzieci i rodziców. Z wieloma pozostaję<br />

w stałym kontakcie, głównie przez Facebooka. Gurkhowie z naboru w latach<br />

To męski świat. Jak czułaś się jako jedyna kobieta pośród Gurkhów?<br />

Nie było to żadnym problem. Tak w ogóle, to mój ojciec był żołnierzem<br />

i właściwie to dorastałam w koszarach. W otoczeniu wojska czuję się dobrze.<br />

Choć kultura Gurkhów oparta jest raczej na tradycyjnych wzorcach, gdzie miej-<br />

2013-2014 mają specjalne miejsce w moim sercu – bezpośrednio obserwowałam<br />

ich cały proces szkolenia od Nepalu, aż do Wielkiej Brytanii. Część z nich<br />

podesłała mi zdjęcia z kolejnych etapów i z nowych jednostek, dają mi też znać<br />

o kolejnych zdanych egzaminach. Czasami czuję się z nich dumna jak matka.<br />

www.fragoutmag.com


Książka Alex Schlacher „Arc of Ghurka”, o objętości 288 stron, dostępna<br />

będzie w księgarniach od 4 grudnia 2014 roku. Przedstawiamy kilka<br />

niezwykłych zdjęć z tej publikacji.<br />

O autorce: ALEX SCHLACHER (druga z lewej) urodziła się i wychowała<br />

w Austrii. Zdjęcia zaczęła robić już w czwartym roku życia, ale zawodowo<br />

zajęła się fotografią dopiero dwadzieścia lat po skończeniu szkoły średniej,<br />

podróżując po świecie w poszukiwaniu sensu życia. Fotografowaniem<br />

wojska i policji zajęła się właściwie przez przypadek, a od tego czasu<br />

wykonała już mnóstwo zdjęć amerykańskich policji, piechoty morskiej,<br />

afgańskiej policji i wojska, a także austriackiej jednostki kontrterrorystycznej<br />

EKO Cobra oraz, oczywiście, Gurkhów.<br />

RELACJA<br />

www.fragoutmag.com


RELACJA<br />

FOTO<br />

www.fragoutmag.com


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA


www.fragoutmag.com<br />

RELACJA

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!