15.06.2015 Views

Numer 4/2010

Numer 4/2010

Numer 4/2010

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Portret<br />

Mieszkał w jednej z dzielnic Akry, dwumilionowej stolicy Ghany. Od dwóch lat jest zawodnikiem<br />

Rylovii i twierdzi, że dopiero u nas znalazł swoje miejsce na ziemi.<br />

Z kraju kakaowców<br />

PRL był państwem niemal monoetnicznym. Nie<br />

z własnej woli i wyboru, ale ze względu na polityczne<br />

decyzje podejmowane w Moskwie oraz fatalną kondycję<br />

ekonomiczną gospodarki. Nikt obcy nie pragnął<br />

osiedlać się w kraju, gdzie niemal pod każdym<br />

względem było gorzej niż za granicą. Ludzie masowo<br />

emigrowali, zasilając szeregi Polonii na całym świecie.<br />

Wizerunek Polski zaczął ulegać zmianie dopiero<br />

po 1989 r., systematycznie wzrastał też poziom życia.<br />

Pierwszymi obcokrajowcami, którzy napłynęli do nas<br />

wielotysięczną falą, byli Wietnamczycy.<br />

Potem pojawili się<br />

mieszkańcy byłych republik<br />

ZSRR. W przeciwieństwie do<br />

Europy Zachodniej Afrykanie<br />

ciągle są u nas rzadkością,<br />

ale w Rylowej czarnoskóry<br />

Albert Asseh uważany jest<br />

niemal za „tutejszego”.<br />

– Pochodzę z Ghany<br />

– wyjaśnia. – To kraj znany<br />

z uprawy kakaowców. Z ich<br />

nasion wytwarza się kakao,<br />

a w dalszych etapach napoje<br />

i czekoladę. Podstawowa różnica<br />

między Polską i Ghaną<br />

to klimat. Doznałem sporego<br />

szoku, gdy w lutym 2005 r.<br />

przyleciałem samolotem Alitalii<br />

do Warszawy. Po raz<br />

pierwszy zobaczyłem śnieg,<br />

był straszny mróz, a ja od<br />

dzieciństwa byłem przyzwyczajony<br />

do temperatur tropikalnych.<br />

Tego samego dnia, w piątek, dotarłem autobusem<br />

do Rzeszowa. Tak rozpoczął się mój „Polish<br />

dream”. Już w poniedziałek rano biegałem na treningu<br />

jako zawodnik Stali Rzeszów. Do dziś pamiętam<br />

chłód przenikający całe ciało. Musiałem się przyzwyczajać<br />

do niskich temperatur, jednak ciągle zdecydowanie<br />

wolę polskie lato niż zimę.<br />

Albert mieszkał w jednej z dzielnic Akry, dwumilionowej<br />

stolicy Ghany. Jako dobrze zapowiadający<br />

się piłkarz otrzymał propozycję gry w Europie. Myślał<br />

o Włoszech, Belgii, Holandii, bo zazwyczaj tam trafiają<br />

Afrykanie.<br />

– Gdy dowiedziałem się, że to ma być Polska, zgodziłem<br />

się, ale zupełnie nic o tym kraju nie wiedziałem.<br />

Tak naprawdę zacząłem go dopiero poznawać,<br />

gdy się tu znalazłem.<br />

Po krótkim epizodzie ze Stalą Rzeszów przyszedł<br />

czas na inne kluby – Orzeł Dębno, Unię Tarnów,<br />

Kmitę Zabierzów, Iskrę Łęki, Rzemieślnika Pilzno.<br />

Przygoda z Rylovią zaczęła się przypadkiem.<br />

Poszukiwał takiej drużyny, w której mógłby łączyć<br />

grę z pracą zarobkową, bo z kopania piłki trudno<br />

żyć, a tym bardziej utrzymać rodzinę. Dla pracy był<br />

skłonny nawet pożegnać się z futbolem, bo w Dębnie<br />

poznał Kasię i ożenił się z nią. Pewnego dnia na ulicy<br />

w Brzesku spotkał kolegę, który postanowił mu<br />

pomóc. Skontaktował go ze<br />

Zbigniewem Chaburą, sponsorem<br />

LKS Rylovia i właścicielem<br />

Zakładu Przetwórstwa<br />

Mięsnego. Krótka rozmowa,<br />

ustalenie warunków<br />

i Albert dostał etat w firmie,<br />

a na boisku pozycję napastnika.<br />

Był rok 2008. Przełomowy<br />

także pod względem<br />

rodzinnym. Kasia urodziła<br />

pierwszą córkę Elizę.<br />

– Nowy zawodnik z Afryki<br />

na początku wzbudzał<br />

ogromne zainteresowanie, ale<br />

w pozytywnym znaczeniu tego<br />

słowa – mówi Tomasz Chabura.<br />

– Wcześniej nie mieliśmy<br />

przecież w drużynie zawodnika<br />

z zagranicy. To sympatyczny<br />

chłopak, wszyscy go lubią.<br />

W sezonie 2009/<strong>2010</strong> wywalczył<br />

tytuł króla strzelców.<br />

– W Rylowej nareszcie odnalazłem<br />

swoje miejsce na ziemi – przyznaje z uśmiechem<br />

Albert. – Tu nie czuję się obco, staram się żyć ze<br />

wszystkimi w zgodzie, chyba zostałem zaakceptowany.<br />

Tu przyzwyczajono się już do mojego koloru skóry, ale<br />

gdy jestem w Szczurowej czy Brzesku, często czuję na<br />

sobie wzrok wielu ludzi, bo jednak trochę widać, że<br />

jestem inny. Zamierzam starać się o polskie obywatelstwo.<br />

Czy czuję się Polakiem? Tak. Gdy jestem wśród<br />

Polaków, gdy mówię po polsku i staram się myśleć po<br />

polsku. Gdy jednak spotykam kogoś z mojego kraju,<br />

wspominam Afrykę i rozmawiam w moim rodzimym<br />

języku akan, należącym do języków nigero-kongijskich,<br />

czuję się Ghańczykiem.<br />

MAREK ANTOSZ<br />

(„Gospodarz. Poradnik Samorządowy”, nr 12/<strong>2010</strong>)<br />

24<br />

W Z A K O L U R A B Y I W I S Ł Y 4/<strong>2010</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!