PANORAMA ŁASKA 16Człowiek zakochany w przyrodzieBył cichy, niepozorny, nadzwyczaj skromny. <strong>Nie</strong> pchał się do pierwszego szeregu, nie potrzebował ani rozgłosu, ani s<strong>pl</strong>endoru.Krępowały go słowa uznania i podziękowania. Ożywiał się jedynie wtedy, gdy zaczynał mówić o przyrodzie – swojejnajwiększej życiowej pasji.Łask zawdzięcza mu bardzo dużo. Choć równiecicho jak żył odszedł dziewięć lat temu,nadal rosną drzewa i krzewy, które sadził.A trzeba pamiętać, że przed laty był faktyczniemiejskim ogrodnikiem. Oczywiście niena etacie, bez formalnego powołania. Społecznie,po prostu z pasji.Maksymilian Dąbkowski - bo o nim właśniemowa – pochodził spod Kalisza, gdzieurodził się 17 kwietnia 1912 roku. Przedwojną służył w polskiej armii jako podoficer.Doceniano jego wiedzę, bo rzeczywiście byłnadzwyczaj oczytany. Ten głód wiedzy byłzresztą charakterystyczny dla pana Maksymiliana.Całe życie interesował się książkami,zgłębiał wiedzę, szczególnie tę fachowądotyczącą przyrody. Kochał kwiaty, drzewa,kolorowe krzewy. Chciał, by cały Łask tonąłw kwiatach. Stąd sam je sadził i podpowiadałinnym, jakie powinni hodować w swoimogródku, na balkonie czy klombie.Do wybuchu II wojny światowej mieszkałw Krotoszynie, potem jako jeńca los rzucił godo obozu w <strong>Nie</strong>mczech, a następnie podsieradzkichBiskupic. Trafił wreszcie do Łasku,który pokochał. Przez kilkadziesiąt lat zajmowałsię nasadzaniem drzew, doradzał, gdzie powinnyrosnąć drzewa liściaste, a gdzie iglaki.Gdy trzeba było, nie oglądał się na innych i samsadził drzewa na ulicach czy w pobliżu szkół.Gdy spotykałem go przed laty, opowiadał mio roli drzew w wielkich miastach. Są dobrodziejstwem,dostarczają tlenu, ale i upiększająbetonowe pustynie. Ubolewał, gdy ktośłamał świeżo posadzone drzewo. Zieleń,a szczególnie drzewa, doceniła Warszawa.Jak opowiadał, po Powstaniu Warszawskimi zniszczeniu stolicy, na ulicach miasta niebyło drzew. Oczywiście sadzono nowe, aletrzeba było czekać zanim wyrosną. Stądwożono do stolicy dorodne drzewa właśniez Łasku. Był dumny, że właśnie nasze okazyrosły potem na ulicach i w parkach stolicy.Choć przyroda i zieleń były sensem jego życia,potrafił też docenić zabytki. Gdy ruszyłaakcja ratowania kościółka św. Ducha, włączyłsię do urządzania zieleni wokół świątyni.Doceniało go wielu łaskowian, szczególniedawny naczelnik miasta Andrzej Sroczyński.Dąbkowskiemu wystarczało jedynie dobresłowo. W ostatnich latach życia usunął sięw cień. Zmarł 23 kwietnia 2001 roku w Żyrardowie.(pe)WIEWIÓRKA, MYSZ I BÓBRRzadko sobie zdajemy sprawę z tego, że wokół nas żyje bardzo dużo różnorodnych zwierząt. Samych ssakównaliczono aż 25. <strong>Nie</strong>które z nich, np. mysz domowa czy szczur wędrowny towarzyszą nam od tysiącleci.Oczywiście nie wszystkie są pod ochroną.Jak twierdzą specjaliści, fauna ssaków jestbogata w gatunki, co ma ścisły związekz różnorodnością środowisk. Po prostu tam,gdzie są sprzyjające warunki do rozwoju,pojawiają się określone gatunki zwierząt.A na ziemi łaskiej sprzyja im zarównoukształtowanie terenu jak i spora lesistość,nie mówiąc już o zasobach wód rzek i strumieni.<strong>Nie</strong>które z gatunków ze względu naniewielką ilość podlegają ochronie. Należydo nich m.in. wydra i bóbr.Ten ostatni ostatnio występuje licznie, coma związek z działalnością człowieka.W celu ratowania tego gatunku, osadzonogo w niektórych rejonach. Strzał był w dziesiątkę,zwierzę znakomicie adoptowało sięw nowym środowisku. Dziś bobra możnazobaczyć nie <strong>tylko</strong> w rejonie Widawy, alei w pobliżu rozlewisk Grabi.Do grupy zwierząt zagrożonych wyginięciemnależą nietoperze. W naszym regionienajczęściej można je spotkać w lasach,a szczególnie wśród drzew Kolumny. Choćw tej leśnej dzielnicy Łasku człowiek intensywnieingeruje w środowisko, sporo zwierzątnie oddala się. O dziwo, właśnie ze względuna obecność człowieka i dużej ilości pokarmuprzebywa tu np. sporo wiewiórek. Możemyje obserwować bez przeszkód, jako że lubiątowarzystwo ludzi. Ostrzegamy jednak przednadmiernym zbliżaniem się do tych zwierząt,gdyż mogą być niebezpieczne dla człowieka.Dużo trudniej natomiast zobaczyć wydrę.Z całą pewnością występuje ona nad Grabią,bo świadczą o tym liczne ślady, ale jest zwierzęciembardzo czujnym i tajemniczym, więcraczej unika ludzi.Do ssaków znajdujących się pod ścisłą ochronąnależy: jeż, ryjówka aksamitna, nocekduży, borowiec wielki, mroczek późny i wspomnianawiewiórka. Ochrona częściowa dotyczy:kreta, bobra europejskiego, karczownika,myszy zaroślowej i wydry.Sporo ssaków można odławiać, np. sarny, dziki,kuny, tchórze, lisy, piżmaki czy zające szaraki.Sarnę i dzika można spotkać praktyczniena całej ziemi łaskiej, podobnie zresztąi zająca. Dziki z kolei preferują m.in. terenygęsto zalesione.Na szczęście w powiecie łaskim mamy sporokom<strong>pl</strong>eksów leśnych, w których wspomnianezwierzęta czują się znakomicie. Co prawdaostatnia zima nie sprzyjała np. sarnom, alebywały już gorsze mrozy i jeszcze większeopady śniegu, więc można mieć nadzieję, żedo katastrofy nie doszło.(pe)
17 PANORAMA ŁASKAZgodnie z tradycjąGminny Ośrodek Pomocy Społecznej i Środowiskowy Dom Samopomocy zorganizowały uroczysteśniadanie wielkanocne. W spotkaniu udział wzięli samotni mieszkańcy z gminy Sędziejowice orazuczestnicy Domu Środowiskowego. Świąteczne życzenia przekazali: Sławomir Tralewski – sekretarzgminy i Dariusz Marek – przewodniczący Rady Gminy Sędziejowice, a także Zenona Romankiewicz– sekretarz gminy Buczek, której mieszkańcy są też uczestnikami Domu Środowiskowego.Wśród zaproszonych gości byli także: KrzysztofZiętala – dyrektor Specjalnego OśrodkaSzkolno–Wychowawczego w Łasku i ks. kanonikGrzegorz Kazimierczak – proboszczparafii Sędziejowice.W atmosferę Świat Zmartwychwstania Pańskiegowprowadziła wszystkich grupa teatralnaŚDS przedstawieniem przygotowanymspecjalnie na tę okoliczność. Ks. Piotr Bieśdokonał poświęcenia tradycyjnego koszykaz pokarmem i lukrowym barankiem oraz pokarmówna świątecznych stołach.Na stole, ozdobionym borówkami i kurczątkamiwykonanymi w ramach terapii zajęciowejprzez uczestników domu, nie zabrakło barszczubiałego z jajkiem, białej kiełbaski, ćwikłyz chrzanem oraz wielkanocnych babek.Śniadanie udało się zorganizować dzięki sponsorom.Za wsparcie i okazaną pomoc serdeczniedziękujemy!Agnieszka Papuga<strong>Nie</strong> <strong>tylko</strong> gaszą i ratująW Zespole Szkół Rolniczych w Sędziejowicach odbył się I Halowy Turniej Piłki Nożnej o Puchar Prezesa Zarządu OddziałuGminnego ZOSP RP w Sędziejowicach. Organizatorami byli: Zarząd Oddziału Gminnego ZOSP RP oraz Ochotnicza StrażPożarna w Sędziejowicach – gospodarz rozgrywek.Głównymi celami zmagań było propagowaniezdrowego trybu życia, podnoszenie sprawnościfizycznej oraz integracja środowiska strażackiego.Do turnieju zgłosiło się 11 drużyn z jednostekochotniczych straży pożarnych z gminy Sędziejowice– łącznie 107 zawodników. Drużynyte podzielono na dwie grupy.W fazie grupowej rozgrywano mecze systemem,,każdy z każdym” 2x8 min. Dwie najlepszedrużyny obu grup utworzyły pary półfinałowe.W pierwszym półfinale OSP Sędziejowice 1zmierzyła się z zespołem OSP Marzenin. Pozaciętej i pasjonującej walce w regulaminowymczasie gry był remis 1:1, więc sędziowiezarządzili dogrywkę, z której zwycięsko wyszlidruhowie z Sędziejowic, pokonując przeciwników2:1.W drugim półfinale OSP Pruszków zmierzyłsię z OSP Brzeski. Po pasjonującej walce zawodnicyz Pruszkowa wygrali 4:0.W meczu o 3 miejsce druhowie z OSP Brzeskipokonali zespół OSP Marzenin 2:0 i to oni zajęlinajniższy stopień podium i zdobyli pucharufundowany przez komendanta gminnegoZOSP RP w Sędziejowicach.W wielkim finale spotkały się dwa niepokonanedotąd zespoły: OSP Sędziejowice 1 i OSPPruszków.dokończenie na str. 18