13.07.2015 Views

Pryzmat • nr 256, lato 2012 - Pryzmat - Politechnika Wrocławska

Pryzmat • nr 256, lato 2012 - Pryzmat - Politechnika Wrocławska

Pryzmat • nr 256, lato 2012 - Pryzmat - Politechnika Wrocławska

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

wydarzeniadynkiem Ossolineum, głównym gmachem Uniwersytetu, a także budynkiemAkademii Rycerskiej w Legnicy i kościołem pw. św. Katarzynyw Gdańsku.Wiele z ponad 200 opublikowanych przez prof. Hołę prac ukazałosię w czasopismach o zasięgu międzynarodowym, np.: ACI MaterialsJournal, NDT&E International, Materials and Structures, Journal ofCivil Engineering and Management, Automation in Construction, MaterialsTransaction, Beton und Sthalbetonbau, Bautechnik. Autor lubwspółautor trzech książek (jedna w języku angielskim, dwie nagrodzonew konkursach ministerialnych), kilku rozdziałów w książkach, kilkuwzorów użytkowych i zgłoszeń patentowych. Wypromował trzechdoktorów. Recenzował w sumie trzydzieści prac doktorskich, habilitacyjnych,wniosków o tytuł profesora, książek i monografii. Zrealizowałkilka grantów badawczych zamówionych przez KBN, MEiN i NCN.Prowadził wszystkie formy zajęć dydaktycznych, m.in. z: budownictwaogólnego, budownictwa mieszkaniowego, budownictwa uprzemysłowionego,technologii budownictwa, konstrukcji prefabrykowanych,badań nieniszczących, prawa budowlanego. Opiekun ponad 80 dyplomantów.Ma uprawnienia budowlane i wykonawcze. Jest rzeczoznawcąmykologiczno-budowlanym oraz budowlanym, wpisanym do krajowegorejestru w Głównym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. Opracowałok. 400 ekspertyz i kilkadziesiąt projektów budowlanych. Jakodyrektor Instytutu Budownictwa doprowadził do akredytacji (2003).Laboratorium Badawcze Instytutu Budownictwa w PCA. To pierwszyw kraju przypadek przyznania takiej akredytacji budowlanemu laboratoriumbadawczemu uczelni. Członek: Sekcji Inżynierii MateriałówBudowlanych Komitetu Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN, Komisji Budownictwai Mechaniki O. PAN we Wrocławiu, Komitetu Nauki PZiTB.Uhonorowany Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, ZłotąOdznaką PWr, odznaką „Za zasługi dla budownictwa”, złotymi odznakamistowarzyszeń naukowo-technicznych NOT, PZiTB i PSMB, nagrodamiMinistra (Infrastruktury i Budownictwa), wieloma nagrodamiRektora PWr.wice chelatujące, nośniki substancji biologicznie czynnych, oraz zastosowaniamitychże w procesach separacyjnych.Ma w dorobku naukowym ponad 160 pozycji bibliograficznych (artykułów,pełnych tekstów konferencyjnych, patentów), w tym ponad90 publikacji z listy filadelfijskiej, cytowanych w literaturze światowejponad 800 razy (indeks Hirscha 19). Wypromował czterech doktorów(w tym dwóch z wyróżnieniem), opiekun kolejnych czterech doktoratów.Prowadził ok. 50 prac dyplomowych. Członek panelu recenzentóww Engineering and Physical Sciences Research Council (Wlk. Brytania)oraz Romanian National University Research Council (Rumunia), recenzentprac dla czasopism: Polymer, React.Func.Polym., Eur.Polym.J., Sep.Sci.Technol., Sol.Extr.IonExch.Na prace badawcze uzyskiwał finansowanie z KBN i MNiSW, kierując10 grantami (własnymi i doktorskimi), w czterech innych był wykonawcą.Prowadzi też badania finansowane z programów POIG. Praceprof. Trochimczuka uzyskiwały też wsparcie grantowe z The RoyalChemical Society i Japanese Society for the Promotion of Science. Jegoaktywność we współpracy zagranicznej obejmuje trzyletni staż post--doctoral w USA, dwuletni kontrakt z University of Tennessee, Knox ville(USA), dwa roczne kontrakty w Wlk. Brytanii oraz krótsze pobyty jako visitingprofessor w Wlk. Brytanii, Turcji, Czechach i Japonii.Członek komitetów redakcyjnych i naukowych: Wiadomości Chemicznych,Ion-Exchange Letters oraz konferencji naukowych zagranicznych(IUPAC Macromolecule Metal Complexes, Frontiers and Interfaces of Ion-Exchange) i krajowych. Co dwa lata jest organizatorem i przewodniczącymkonferencji Separation Science – Theory and Practice.Prodziekanids. studenckich – dr hab. inż. Ewa Żymańczyk-Duda, prof. PWrds. dydaktyki – prof. Piotr Drożdżewskids. nauki – prof. Andrzej Ożyhards. ogólnych – dr Piotr Młynarz (20 czerwca br. habilitacja)Prodziekanids. nauki i rozwoju kadr – dr hab. inż. Jan Bień, prof. PWrds. ogólnych – prof. dr hab. inż. Elżbieta Stilger-Szydłods. dydaktyki – dr inż. Andrzej Batogds. studenckich – dr inż. Piotr BerkowskiDziekan Wydziału Chemicznego (W-3)prof. dr hab. inż.Andrzej W. TrochimczukUrodził się we Wrocławiuw 1959 r., gdzie ukończył studiana Wydziale Chemicznym PWr, specjalność:fizykochemia ciała stałego.Od 1984 r. zatrudniony na WydzialeChemicznym. W 1990 r. obroniłz wyróżnieniem rozprawę doktorskąi objął stanowisko adiunkta.W 2001 r. uzyskał z wyróżnieniemhabilitację, w 2007 r. – mianowanyna prof. nadzwyczajnego PWr.W roku 2008 otrzymał tytuł profesoranauk chemicznych, w 2011 r.mianowany na stanowisko prof.zwyczajnego. W kadencji 2002-‐2005 zastępca dyrektora InstytutuTechnologii Organicznej i TworzywSztucznych ds. nauki i współpracyz przemysłem, w kadencji 2008-‐<strong>2012</strong> – prodziekan ds. ogólnych.Prof. Trochimczuk zajmuje się syntezą i modyfikacją polimerów,zwłaszcza polimerów specjalnych, jak sorbenty, selektywne jonity/ży-6Dziekan Wydziału Elektroniki (W-4)prof. dr hab. inż. Jan ZarzyckiUrodził się w 1949 r. we Wrocławiu.W 1972 r. ukończył studia na WydzialeElektroniki (SPPT) PWr, gdzieobronił rozprawę doktorską (1975)oraz uzyskał stopień dra hab. (1986).Tytuł profesora otrzymał w 2004 r.Zatrudniony na stanowiskach: starszegoasystenta (1975-1976), adiunkta(1976-1987), docenta (1987-‐1991), prof. nadzw. (1991-2008),zaś od 2008 r. jest prof. zwyczajnymw Instytucie Telekomunikacji, Teleinformatykii Akustyki na WydzialeElektroniki PWr. Kierownik ZakładuTeorii Sygnałów (1991-2008), a od2008 r. – kierownik Katedry Teorii Sygnałóww ww. instytucie.Działalność naukowa prof. Zarzyckiegodotyczy problematyki ortogonalnejfiltracji cyfrowej sygnałów losowychwyższych rzędów. Najważniejsze osiągnięcia: opracowanie metodologiiortogonalnej parametryzacji Schura tej klasy sygnałów orazteorii nieliniowych rozwinięć ortogonalnych sygnałów niegaussowskichw uogólnione, wielowymiarowe stochastyczne funkcjonalne szeregi Fourierawzględem wielowymiarowych baz ortonormalnych w izomorficznychprzestrzeniach Hilberta, z wykorzystaniem teorii systemów nieliniowychklasy Volterry-Wienera; zaproponowanie efektywnych metodi algorytmów algebraicznych oraz geometrycznych rozwiązań zagadnieńoptymalnej prognozy i filtracji odszumiającej wspomnianej klasysygnałów losowych; nieliniowego uogólnienia teorii i algorytmów adaptacyjnejortogonalnej filtracji optymalnej szeregów czasowych wyższychrzędów.numer <strong>256</strong>


wydarzeniaDorobek naukowy prof. Zarzyckiego to ok. 140 prac (w tym dwie monografiei książka), opublikowanych w czasopismach i wydawnictwachkrajowych i zagranicznych oraz prezentowanych na wielu międzynarodowychi krajowych konferencjach. Miał liczne wykłady na uczelniachzagranicznych. Prezentował referaty zaproszone i był zapraszany doprzewodniczenia obradom na konferencjach w kraju i za granicą. Współautoropracowań technicznych z zakresu zastosowań cyfrowego przetwarzaniasygnałów oraz współrealizator licznych projektów badawczychi badawczo-rozwojowych, krajowych i międzynarodowych (CPBP,CPBR, RPBR, MEN, KBN, MNiSW, TEMPUS, NATO). Członek komitetówprogramowych wielu konferencji międzynarodowych i krajowych (m.in.ECCTD, ICSES, TOiUE, KOWBAN). Był przewodniczącym Komitetu Organizacyjnegokonferencji ICSES’2002. Współpracował lub współpracujez: Delft University of Technology, Network Theory Section (Holandia),Katholieke Universiteit Leuven, ESAT Laboratory (Belgia), King’s College,University of London (Wlk. Brytania), Horsens University (Dania),University of Gallway (Irlandia), Université Paris XII – Val de Marne, Laboratoired’Informatique Industrielle et d’Automatique, Division Ingénieriedes Signaux (Francja), NATO C3 Agency, Sensors and SurveillanceBranch, Command and Control Systems Division (Holandia).Promotor pięciu przewodów doktorskich (trzy wyróżnione rozprawy),w tym jednego w trybie co-tutelle, obecnie – promotor dwóch przewodówi opiekun dwóch doktorantów. Opracował 10 recenzji prac doktorskich,trzy recenzje habilitacyjne oraz recenzję doktoratu h.c. Opiekunspecjalności multimedia w telekomunikacji na kierunku Telekomunikacja.Pełnił lub pełni liczne funkcje na PWr (m.in. zastępcy pełnomocnikarektora ds. praktyk studenckich, pełnomocnika prorektora PWr ds.ogólnouczelnianych studenckich laboratoriów komputerowych) orazw branżowych stowarzyszeniach i radach naukowych.Odznaczony: Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2005),Złotym Krzyżem Zasługi (1995), Złotą Odznaką PWr (1993), otrzymał nagrody:Wydziału IV Nauk Technicznych PAN, Ministra Oświaty i SzkolnictwaWyższego, liczne nagrody Rektora i Dziekana oraz towarzystwnaukowych.Prodziekanids. toku studiów: I-III sem. I stopnia i I sem. II stopnia– dr inż. Ewa Szlachcicds. toku studiów: IV-VII sem. I stopnia – dr inż. Andrzej Stępieńds. toku studiów: II i III sem. II stopnia – dr inż. Leszek Koszałkads. spraw socjalnych studentów i finansów– dr hab. inż. Andrzej Kucharski, prof. PWrds. studiów zaocznych – dr inż. Jerzy KotowskiDziekan Wydziału Elektrycznego (W-5)prof. dr hab. inż.Waldemar RebizantUrodził się w 1966 r. we Wrocławiu.Asolwent Wydziału ElektrycznegoPWr, kierunek Elektrotechnika.Od 1991 r. jest zatrudnionyw Instytucie Energoelektryki PWr,obecnie jako prof. nadzwyczajny.Stopień doktora uzyskał w 1995 r.W latach 1999-2000 (12 mies.) prowadziłbadania naukowe na UniversitätStuttgart jako stypendystaFundacji Alexandra von Humboldta.Habilitował się w 2004 r., tytułnaukowy profesora nauk technicznychuzyskał w kwietniu <strong>2012</strong> r.Dorobek naukowy prof. Rebizantaobejmuje łącznie 185 prac, w tym155 publikacji i 30 prac niepublikowanych.Jego prace były wielokrotniecytowane (cytowania SCI<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>– 55, SCOPUS – 114, indeks h=6). Współautor 10 zgłoszeń patentowychi czterech przyznanych patentów (w tym amerykański). Uczestniczyłw realizacji 14 projektów finansowanych przez KBN i MNiSW. Współpracowałz zespołami naukowymi w Stuttgarcie, Magdeburgu (Niemcy),Yongin (Korea) oraz partnerami gospodarczymi (np. Siemens AG Berlin,AREVA T&D Stafford, UK).Prowadził zajęcia dydaktyczne dla studentów wydziałów Elektrycznegoi Mechanicznego, głównie z zakresu automatyki, sterowania, teoriisystemów oraz przetwarzania sygnałów; ponadto całosemestralne wykładymonograficzne z automatyki elektroenergetycznej dla studentówUniversität Stuttgart i Universität Magdeburg oraz krótsze kursy na uniwersytetachw Bath, Manchester (UK), Cork (Irlandia), Yongin (Korea),Ahmedabad (Indie), Beijing (Chiny). Był współautorem i od siedmiu latbierze udział w realizacji programu podwójnego dyplomowania z UniversitätMagdeburg, a od roku 2007/2008 w realizacji programu studiówanglojęzycznych II stopnia we współpracy z Ryerson University, Toronto(Kanada). Promotor dwóch obronionych prac doktorskich i dwóch przewodówdoktorskich w toku. Od września 2005 r. (dwie kolejne kadencje)pełnił funkcję prodziekana Wydz. Elektrycznego ds. rozwoju i współpracymiędzynarodowej. W kadencji 2005-2008 był wydziałowym koordynatoremds. ECTS i reformy bolońskiej oraz członkiem uczelnianej KomisjiBolońskiej. Członek Senatu PWr (od 2005 r.).Otrzymał Nagrodę Promocyjną Siemensa za najlepszą pracę doktorskąz zakresu inżynierii elektrycznej (1996), Nagrodę Prezesa Rady Ministrówza wybitne krajowe osiągnięcie naukowo-techniczne (1999),Nagrodę Naukową Wydziału IV Nauk Technicznych PAN (2008), nagrodyRektora PWr (6), Brązowy Krzyż Zasługi, Złotą Odznakę PWr, Medal100-lecia PWr.Prodziekanids. studiów stacjonarnych– dr inż. Janusz Staszewski, docent PWrds. studiów niestacjonarnych – dr inż. Adam Gubańskids. rozwoju i współpracy międzynarodowej– dr inż. Tomasz Sikorskids. studenckich – dr inż. Leszek PawlaczykDziekan Wydziału Geoinżynierii,Górnictwa i Geologii (W-6)prof. dr hab. inż.Wojciech CiężkowskiUrodził się w 1952 r. w Lądku-‐Zdroju. Studia na ówczesnymWydziale Górniczym PWr ukończyłw 1974 r. Doktorat uzyskał w 1978 r.,a w 1990 r. – na podstawie rozprawyStudium hydrogeochemii wód leczniczychSudetów polskich – stopień drahabilitowanego. W 1995 r. został profesoremnadzwyczajnym, a w 2009 r.otrzymał tytuł profesora.Od 1990 r. kierował Zakładem Geologiiw Instytucie Geotechniki i Hydrotechniki,a od 1998 r. kieruje ZakłademGeologii i Wód Mineralnychw Instytucie Górnictwa PWr. W kadencji2005-2008 – członek SenatuPWr, a w kadencji 2008-<strong>2012</strong> – prodziekands. nauki i rozwoju kadry naukowejna Wydziale Geoinżynierii,Górnictwa i Geologii PWr.Prof. Ciężkowski tworzy naukową szkołę górnictwa wód leczniczych.Główny kierunek jego zainteresowań to poszukiwanie, eksploatacjai ochrona wód leczniczych Polski, z wykorzystaniem najnowocześniejszychmetod badań wód podziemnych, w tym metod znacznikowych.7


wydarzeniaZajmuje się także hydrogeologią wód termalnych i krasowych orazochroną środowiska w zakresie przyrody nieożywionej. Ostatnio podjąłprace w Arktyce. Znaczące wyniki badań uzyskał dzięki współpracyz ośrodkami naukowymi w kraju i za granicą (m.in. z MiędzynarodowąAgencją Energii Atomowej w Wiedniu). Autor i współautor ponad 250prac naukowych, z czego 143 opublikowano – w tym dziewięć książek(sześć pod jego redakcją naukową). Z prac niepublikowanych 35 wdrożonodo praktyki (najważniejsza – dokumentacja hydrogeologiczna złożawód leczniczych Krynicy-Zdroju). Wypromował sześciu doktorów, ma80 cytowań oraz H-index 4.Członek wielu gremiów, m.in.: Komitetu Górnictwa PAN, KomisjiHydrogeologii Komitetu Nauk Geologicznych PAN, Komisji Nauk Górniczychoraz Komisji Nauk o Ziemi Oddziału PAN we Wrocławiu, KomisjiDokumentacji Hydrogeologicznych oraz Głównej GeologicznejKomisji Egzaminacyjnej przy Ministrze Środowiska, Rady NaukowejParku Narodowego Gór Stołowych, Wojewódzkiej Komisji ds. Ocen Oddziaływaniana Środowisko, Komisji ds. Zagrożeń Wodnych WyższegoUrzędu Górniczego. Wieloletni członek i przewodniczący Rady Naukowo-SpołecznejŚnieżnickiego Parku Krajobrazowego oraz NaukowegoKomitetu Opiekuńczego (obecnie Zespołu Opiniodawczo-DoradczegoDyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu)Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie. Należy do wielu krajowych i międzynarodowychtowarzystw i organizacji (m.in. International Associationof Hydrogeologists, Polskiego Towarzystwa Geologicznego, PolskiegoTowarzystwa Balneologii i Medycyny Fizykalnej, Stowarzyszenia Inżynierówi Techników Górnictwa, Polskiego Klubu Ekologicznego). Posiadauprawnienia geologa górniczego oraz geologiczne kat. IV; biegływ zakresie postępowania wodnoprawnego i sporządzania ocen oddziaływaniana środowisko; jest generalnym dyrektorem górniczymIII stopnia.Odznaczony Złotą Odznaką „Zasłużony dla polskich uzdrowisk”, ZłotąOdznaką PWr, odznaką „Zasłużony dla górnictwa RP”, Złotym KrzyżemZasługi, Medalem Edukacji Narodowej, Złotym Medalem „Za długoletniąsłużbę”, odznaką „Za zasługi dla ochrony środowiska i gospodarkiwodnej”.Prodziekanids. nauki i rozwoju kadry naukowej– prof. dr hab. inż. Lech Gładysiewiczds. studenckich – dr inż. Marek Sikorads. dydaktyki – dr Stanisław ŚlusarczykDziekan Wydziału InżynieriiŚrodowiska (W-7)dr hab. inż. Jan Danielewicz,prof. PWrUrodził się w 1952 r. w Kotli. Studiana PWr, na Wydziale InżynieriiSanitarnej (teraz InżynieriiŚrodowiska) ukończył w 1976 r.,uzyskując z wyróżnieniem dyplommgra inżyniera. W 1976 r. rozpocząłstudia doktoranckie w InstytucieInżynierii Chemicznej i UrządzeńCieplnych na Wydziale InżynieriiSanitarnej PWr. W 1984 r.obronił pracę doktorską nt. wymianyciepła w dwufazowych zamkniętychtermosyfonach i regulacjitemperatury ich pracy z wykorzystaniemgazów niekondensujących.Habilitował się w 2002 r. W 1978 r.odbył trzymiesięczny staż naukowyw Instytucie Wymiany Ciepłai Masy im. Łykowa w Mińsku.8Dotychczasowa praca naukowo-badawcza prof. Danielewicza jestzwiązana głównie z badaniami zjawisk i procesów wymiany ciepła i mechanikipłynów w urządzeniach mających zastosowanie w inżynieriiśrodowiska. Szczególnie badał procesy w rurach cieplnych (heat pipes)z różnymi rodzajami struktur kapilarnych, w kolektorach słonecznychi wymiennikach ciepła. Zajmuje się ponadto ekonomiką zaopatrzeniaw energię cieplną, audytami energetycznymi oraz certyfikacją energetyczną.W dorobku naukowo-badawczym ma 147 prac, w tym 87 opublikowanych,wśród nich cztery podręczniki i 23 publikacji zagranicznych.Brał czynny udział w międzynarodowych konferencjach naukowych InternationalHeat Pipe Conference, m.in. w Pekinie, Albuquerque, Stuttgarcieoraz Tokio. W działalności dydaktyczno-wychowawczej zajmujesię przede wszystkim kształceniem studentów Wydziału InżynieriiŚrodowiska PWr. Prowadził wszystkie formy dydaktyczne bloku takichprzedmiotów, jak: ogrzewnictwo i ciepłownictwo, ekonomika gospodarkicieplnej, ekonomika ochrony środowiska, fizyka przegród budowlanychi niekonwencjonalne źródła energii.Prof. Danielewicz pełnił funkcje: dziekana Wydziału Inżynierii Środowiskaw kadencji 2008-<strong>2012</strong>, prodziekana tego wydziału (1992-1995oraz 2002-2008), zastępcy kierownika Katedry Klimatyzacji i Ciepłownictwa(1996-2006). W kadencji 2005-2008 powołany na PWr na członkazespołu ds. Procesu Bolońskiego oraz zespołu ds. punktów ECTS. Członeksekcji Klimatyzacji i Ogrzewnictwa KILiW PAN. Laureat międzynarodowegokonkursu „Koncepcja zaopatrzenia w ciepło Centrum KulturyEkologicznej Dwór Czarne w Jeleniej Górze” (1995). Kierował grantamiw ramach programu rządowego CPBP 02.04, grantami KBN. Obecnieprowadzi grant MNiSW.Wielokrotnie nagradzany nagrodami Rektora i Dziekana. Odznaczony:Złotą Odznaką PWr (1996), Medalem Komisji Edukacji Narodowej(2006) oraz nadanym przez Prezydenta RP Srebrnym Medalem za DługoletniąSłużbę (2008).Prodziekanids. dydaktyki – dr inż. hab. inż. Katarzyna Piekarska, prof. nadzw.ds. dydaktyki – dr inż. Sylwia Szcześniakds. studenckich i organizacyjnych – dr inż. Grzegorz Bartnickids. studiów niestacjonarnych i ZOD-ów – dr inż. Wojciech CieżakDziekan Wydziału Informatykii Zarządzania (W-8)dr hab. inż. Zdzisław Szalbierz,prof. PWrUrodził się w 1947 r. we Wrześni.Podjął studia na WydzialeMechaniczno-Energetycznym PWr,w 1972 r. uzyskując stopień mgra inż.mechanika. W 1972 r. został asystentemw Zakładzie Wzrostu Gospodarczegow Instytucie Nauk Ekonomiczno-SpołecznychPWr, a w 1977 r.w Instytucie Organizacji i ZarządzaniaPWr obronił pracę doktorskąpt. Efektywność ekonomiczna postęputechnicznego w wytwarzaniu energiielektrycznej. Stopień dra habilitowanegonauk ekonomicznych w zakresienauk o zarządzaniu uzyskałw 2003 r. na podstawie pracy habilitacyjnejSpółki dystrybucyjne na rynkuenergii elektrycznej. Zmiana strukturrynku i procesów zarządzania.Na Wydziale IZ pełnił funkcje: kierownikaZakładu Ekonomii w Instytucie Nauk Ekonomiczno-Społecznych(1987-1993), prodziekana ds. studiów zaocznych i podyplomowych(1993-1999), kierownika Zakładu Ekonomii, od 1999 r. kierownika Zanumer<strong>256</strong>


wydarzeniakładu Ekonomii i Prawa Gospodarczego, prodziekana (2002-2005), od2009 r. dyrektora Instytutu Organizacji i Zarządzania.Zainteresowania naukowe prof. Szalbierza koncentrują się wokółproblemów identyfikacji metod zarządzania w systemach energetycznychoraz analizy wpływu regulacji na wyniki ekonomiczne i finansoweprzedsiębiorstw, przede wszystkim z sektora energetyki. Posiada w swoimdorobku 178 prac (w tym 126 publikacji naukowych).W latach 2004-2007 – aktywny członek Komitetu Energetyki PAN.Od 2007 r. pełni społecznie funkcję zastępcy redaktora naczelnego WydawnictwaFederacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Energetykai Środowisko. Recenzent prac naukowych i badawczych kilku wydawnictw.Należy do Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i StowarzyszeniaNaukowo-Technicznego „Energetyka i Środowisko”.Kierował i brał udział w realizacji tematów badawczych w programachfinansowanych z KBN i z funduszy strukturalnych UE oraz realizowanychna rzecz podmiotów gospodarczych, samorządowych i administracjipaństwowej. Był: przewodniczącym rady nadzorczej w FabryceMaszyn i Odlewni Baborowo SA w Leśnej (2006-2008), głównymspecjalistą ds. programowania działalności remontowej w elektrowniach(1983-1991) w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Gospodarki RemontowejEnergetyki, adiunktem w Zakładzie Mechanizmów Finansowychw Energetyce IASE we Wrocławiu (1995-2005), profesorem w PaństwowejWyższej Szkole Zawodowej w Legnicy (od 1998 r.). W latach1990-1993 brał udział w kursach z zakresu zarządzania i ekonomii nauniwersytetach w: Wiedniu, Kopenhadze i Edynburgu. W 1992 r. ukończyłstudia podyplomowe „Komunikacja społeczna w organizacji i zarządzaniu”,zorganizowane przez Central State University w Connecticuti PWr. Autor i współautor ekspertyz, opinii i strategii dla przedsiębiorstworaz jednostek samorządu regionalnego.Za działalność dydaktyczną, organizacyjną i naukową otrzymał 11 nagródRektora PWr i inne odznaczenia, a wśród nich Srebrny (2000) i ZłotyKrzyż Zasługi (2005).Prodziekanids. nauczania – dr inż. Agnieszka Bieńkowskads. nauki i rozwoju kadry – dr hab. Zygmunt Mazur, prof. PWrds. finansów i organizacji – dr hab. inż. Tadeusz Dudyczds. studenckich – dr inż. Andrzej Gawrych-ŻukowskiDziekan Wydziału Mechaniczno-‐Energetycznego (W-9)prof. dr hab. inż. Zbigniew Gnutek,prof. zw. PWrUrodził się w 1947 r. w Braszowicachkoło Ząbkowic Śl. W 1966 r.ukończył Technikum Budowy SilnikówLotniczych (później LZN) weWrocławiu i w tym samym roku rozpocząłstudia na Wydziale Mechaniczno-EnergetycznymPWr. W roku1972 rozpoczął pracę najpierw w InstytucieTechniki Cieplnej i AparaturyPrzemysłowej, a później, po zmianachorganizacyjnych, w InstytucieTechniki Cieplnej i Mechaniki PłynówPWr w Zakładzie Termodynamiki.Pracę doktorską pt. Określeniewłasności termodynamicznych łopatkowejrozprężarki rotacyjnej do skraplaniaazotu, wykonaną pod kierunkiemprof. Bogdana Sujaka z UniwersytetuWrocławskiego, obroniłw 1977 r. W tym też roku został zatrudnionyw ITCiMP na stanowisku adiunkta. W czerwcu 1997 r. RadaWydziału Mechaniczno-Energetycznego PWr, w oparciu o monografięUrodził się w 1948 r. Tytuł mgrainż. uzyskał w 1972 r., doktoranauk technicznych – w 1978 r., drahabilitowanego w 1993 r. Prof. nadzwyczajnymPWr został w 1996 r.,a prof. tytularnym jest od 2000 r. Absolwentstudiów podyplomowychSzkoły Biznesu CSU w Connecticut(1994). Od 2002 r. – kierownik ZakładuObrabiarek, Automatyzacji i OrganizacjiProdukcji, w którym obecnierealizowanych jest 12 projektówbadawczych i rozwojowych. Organizatori kierownik laboratoriów: CAD/CAM i Rapid Prototyping/Rapid Tooling/ReverseEngineering w InstytucieTechnologii Maszyn i Automatyzacji.Dyrektor instytutu w latach1993-1999 oraz 2005-2008. DziekanemWydziału Mechanicznego zostałw 2008 r. W tym samym roku objął również funkcję prezesa DolnośląskiegoParku Innowacji i Nauki.Zainteresowania i dorobek naukowy prof. Chlebusa mieszczą sięw następujących obszarach: Projektowanie, techniki CAx – zagadnieniametodologii projektowania, ze szczególnym uwzględnieniem wspomaganiatechnikami komputerowymi (temat monografii rozprawy habilitacyjnej).Rozwinięta metodologia oraz opracowane programy kom<strong>lato</strong><strong>2012</strong>Łopatkowe maszyny rotacyjne, rozwinięcie wybranych elementów jednowymiarowejteorii oraz po kolokwium, nadała mu stopień dra habilitowanegow zakresie budowy i eksploatacji maszyn. W 2005 r. Prezydent RPnadał mu tytuł profesora, od 2000 r. zatrudniony jest na PWr jako profesornadzwyczajny, a od 2009 r. – profesor zwyczajny.Zainteresowania naukowe prof. Gnutka dotyczą teorii maszyn i urządzeńcieplnych – początkowo w obszarze kriogeniki, później – teorii maszynobjętościowych, a następnie zagadnień konwersji energii, w tymszczególnie: odnawialnych źródeł energii, energii ze źródeł odpadowych,a także mikrosiłowni z niskowrzącymi czynnikami (ORC).Autor lub współautor 175 publikacji, w tym pięciu książek i jednegoskryptu. Wypromował 11 doktorów, a kolejnych czterech przygotowujeswoje rozprawy. Recenzował 18 prac doktorskich, cztery habilitacje,cztery wnioski o tytuł profesora, pięć wniosków o stanowisko profesoraoraz dziewięć recenzji podręczników i monografii. Wykonał też kilkadziesiątrecenzji wniosków o granty. Członek Międzynarodowego InstytutuChłodnictwa w Paryżu, Komitetu Termodynamiki i Spalania PAN,Polskiego Towarzystwa Mechaniki Teoretycznej i Stosowanej, SIMP. Wizytowałlub współpracował z politechnikami lub uniwersytetami m.in.w: Bristolu, Delft, Purdue, Bratysławie, Lwowie, Berlinie. Pełnił szeregfunkcji administracyjnych. Prodziekan (1993-1999), dziekan (1999-‐2005), dyrektor instytutu (2005-2008) na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym.Członek Senatu PWr w latach 1999-2008. W latach 2004-‐2007 kierował Komitetem Ekspertów Dolnośląskiego Centrum ZaawansowanychTechnologii grupy Energia. Był też (2006-2007) członkiem Komisjids. Energii powołanej przez ministra NiSW. W latach 2002-2006 –wiceprzewodniczący Oddziału Wojewódzkiego SIMP we Wrocławiu.Za działalność wielokrotnie nagrodzony nagrodami Rektora i MedalemKomisji Edukacji Narodowej.Prodziekanids. nauki i współpracy z zagranicą– dr hab. inż. Maria Jędrusik, prof. PWrds. dydaktyki – dr inż. Roman Róziecki, doc.ds. studenckich – dr inż. Jacek LamperskiDziekan WydziałuMechanicznego (W-10)prof. dr hab. inż. Edward Chlebus9


wydarzeniaputerowe znalazły szczególne zastosowanie w projektowaniu układównośnych obrabiarek; Rozwój produktu i modelowanie procesów wytwórczych– prace naukowe skupiały się głównie na opracowywaniu strukturalnegomodelu produktu i procesów jego wytwarzania, wariantowaniastruktury produktu, w ostatnich latach technologiami rapidprototyping-rapid tooling – technologie RP/RT; Zarządzanie i inżynieriaprodukcji – badania i analiza przepływu informacji w zarządzaniuprzedsiębiorstwem produkcyjnym, zwłaszcza w obszarach projektowania,technicznego przygotowania produkcji oraz planowania i sterowaniaprodukcją; integracja funkcjonalna przedsiębiorstwa oraz modelowaniei projektowanie przepływu procesowo zorientowanych danychprocesów produkcyjnych; modelowanie oraz symulacja i optymalizacjaprocesów wytwórczych i produkcyjnych w systemowo zintegrowanymśrodowisku przedsiębiorstwa. Prof. Chlebus zajmuje się też opracowaniemmetod i algorytmów dla systemów PDM/PLM przeznaczonych dlazarządzania produkcją w MSP oraz w korporacyjnie zorganizowanychholdingach wytwórczych.Odbył staże naukowe na uniwersytetach w Stuttgarcie, Antwerpii,Londynie, Leuven oraz Goeteborgu. Jego dorobek naukowy obejmuje270 pozycji: dwie książki, dwie monografie, dwa skrypty, 56 artykułóww wydawnictwach krajowych i zagranicznych, 116 referatów wygłoszonychw kraju i za granicą oraz 92 opracowania dla przemysłu. Wypromował22 doktorów (w tym czterech zagranicznych). Członek rad programowychczasopism: Zarządzanie Przedsiębiorstwem, Mechanik i Archivesof Civil and Mechanical Engineering oraz recenzent naukowy InternationalJournal of Production Research (od 1999), a od 2004 r. – ekspert i członekHigh Level Group oraz SG Europejskiej Platformy TechnologicznejMANUFUTURE przy Komisji EU oraz koordynator Polskiej PlatformyTechnologicznej Procesy Produkcyjne. Również przedstawiciel Polskiw FP7 – obszar NMP (Nanotechnologies, Materials and Production), od2009 r. uczestnik SG Cluster Board Eureka MF.IND oraz Rady w EFFRA– European Factories of the Future Research Association. W tym samymroku prof. Chlebus został też członkiem Komitetu Inżynierii Produkcjioraz Komitetu Budowy Maszyn PAN.Urodził się w 1950 r. w NowymSączu. Studiował matematykę(1968-1973) na Wydziale Mat-Fiz-‐Chem Uniwersytetu Jagiellońskiego.Studia ukończył z wyróżnieniemi w 1973 r. został zatrudniony w InstytucieMatematyki PWr.Początkowo interesował się językamiprogramowania. Współautordwóch skryptów dla studentówPWr. Od 1975 r. związany ze środowiskowymseminarium z geometriiróżniczkowej, kierowanym przezprof. Witolda Rotera z UWr. Stopieńdra nauk matematycznych uzyskałw 1980 r., a dra habilitowanegow 2005 r. na podstawie rozprawyWłasności krzywiznowe pewnychrozmaitości typu pseudosymetrycznego.Zainteresowania naukowe dr. hab. Hotlosia skupiają się na geometriiriemannowskiej. Zajmuje się przede wszystkim badaniem strukturylokalnej i globalnej rozmaitości semi-riemannowskich spełniającychróżnorakie warunki krzywiznowe, głównie typu pseudosymetrycznego.Inny obszar badań to deformacje konforemne metryk i odwzorowaniageodezyjne. Autor lub współautor 35 prac opublikowanych w czasopismach,w większości zagranicznych. Swój dorobek prezentował także na21 konferencjach (ośmiu zagranicznych, 13 krajowych o zasięgu międzynarodowym).Współpracuje naukowo z: Katholieke Universiteit Leuven (Belgia),Université de Valenciennes (Francja), Istambul Technical Universityi Uludağ University Bursa (Turcja) oraz University of Burdwan (Indie).Skarbnik i sekretarz, a obecnie przewodniczący komisji rewizyjnej wrocławskiegoOddziału Polskiego Towarzystwa Matematycznego. Od kilkunastulat uczestniczy w popularyzacji matematyki i promocji studiówna PWr. Prowadzi m.in. wykłady z matematyki dla uzdolnionej młodzieżyszkół ponadgimnazjalnych w Studium Talent na WPPT, działa w ranmachMiędzynarodowego Konkursu Gier Matematycznych i Logicznych,afiliowanego przy WPPT i będącego polską wersją mistrzostw Francjiw GMiL – od siedmiu lat przewodniczy jury tego konkursu. W latach1991-1996 – zastępca dyrektora instytutu ds. nauki, a w latach 2005-‐2008 i 2008-<strong>2012</strong> – prodziekan ds. finansowych na WPPT.Za działalność naukową, dydaktyczną i organizacyjną otrzymał kilkanaścienagród Rektora PWr oraz dziekanów wydziałów: PPT, Górniczegoi Architektury PWr. W 2001 r. odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi,a w 2011 r. Medalem Złotym za Długoletnią Służbę.Prodziekanids. studenckich – dr inż. Stefan Giżewskids. dydaktyki – prof. dr hab. inż. Ryszard Gonczarekds. badań naukowych – prof. dr hab. inż. Arkadiusz Wójsds. ogólnych – dr inż. Krzysztof BurneckiProdziekanids. studiów stacjonarnych – dr inż. Grzegorz Pękalski, doc.ds. studiów stacjonarnych– dr hab. inż. Andrzej Ambroziak, prof. nadzw. PWrds. studiów niestacjonarnych – dr inż. Adam Jednorógds. studenckich – dr inż. Tadeusz Lewandowskids. finansów i rozwoju wydziału– dr hab. inż. Tadeusz Smolnicki, prof. nadzw. PWrDziekan Wydziału PodstawowychProblemów Techniki (W-11)dr hab. Marian Hotloś10Dziekan Wydziału ElektronikiMikrosystemów i Fotoniki (W-12)prof. dr hab. inż. Andrzej Dziedzicrodził się w 1957 r. w Żarowie (woj.U dolnośląskie). W 1981 r. z wyróżnieniemukończył Wydział ElektronikiPWr. W 1986 r. uzyskał doktorat,a w 2001 r. – habilitację. Tytuł profesorazostał mu przyznany w 2010 r.Pracuje na PWr od 1983 r. kolejno nastanowiskach: młodszego specjalisty,specjalisty, starszego specjalisty,adiunkta naukowo-dydaktycznego(1994) i profesora nadzwyczajnego(2007).Jest specjalistą z zakresu technikigrubowarstwowej, czyli technologiimikroelektronicznej, w której elementylub układy warstwowe są wytwarzanedrogą sitodruku i obróbkitemperaturowej odpowiednich pastelektronicznych, oraz elementówi podzespołów biernych. Przedmiotzainteresowań prof. Dziedzica to m.in.: nowe materiały na grubowarstwoweelementy bierne i ich charakteryzacja fizykochemiczna, elektrycznai termiczna, polimerowe przewodzące i rezystywne warstwygrube, czujniki i przetworniki grubowarstwowe, wykorzystanie technikisitodruku i wypalania w fotowoltaice. Jego najnowsze prace dotyczątechnologii niskotemperaturowej ceramiki współwypalanej (LTCC),zwłaszcza nisko- i wysokotemperaturowych właściwości mikroplanarnychi mikroobjętościowych elementach biernych (np. rezystorów, kondensatorów,termistorów i warystorów), wykorzystania teorii perkolacjido opisu właściwości fizycznych materiałów kompozytowych, grubowarnumer<strong>256</strong>


wydarzeniastwowych mikrogeneratorów termoelektrycznych jako źródeł zasilaniamikrosystemów autonomicznych oraz elementów biernych wbudowanychw płytki obwodów drukowanych.Autor (współautor) ponad 270 publikacji (w tym 60 artykułów z listyfiladelfijskiej i 20 w innych czasopismach) oraz 40 prac niepublikowanych.Wg bazy SCI jego prace były cytowane ponad 250 razy. Czynnieuczestniczył w realizacji piętnastu projektów badawczych. Obecniekieruje projektem badawczym NCN i grantem promotorskim, jest teżczłonkiem zespołu realizującego projekt POIG i projekt NCBiR.W latach 1995-2011 prowadził ponad 50 prac dyplomowych magisterskichi inżynierskich. Promotor pięciu zakończonych przewodówdoktorskich i dwóch otwartych. Opracował dwie recenzje o tytuł profesora,jedną opinię w postępowaniu na stanowisko prof. nadzwyczajnego,trzy recenzje w przewodach habilitacyjnych, jedną recenzję monografii„profesorskiej” i trzy recenzje monografii habilitacyjnych oraz 12recenzji rozpraw doktorskich, w tym cztery dla uczelni zagranicznych– EPFL Lausanne (Szwajcaria), Oulu University (Finlandia), TampereUniversity (Finlandia) i Brno University of Technology (Republika Czeska).Członek Editorial Advisory Board czasopism Microelectronics Reliabilityi Journal of Microelectronics and Electronic Packaging oraz RadyProgramowej czasopisma Elektronika – konstrukcje, technologie, zastosowania.Prezydent Sekcji Polskiej IMAPS (International Microelectronics andPackaging Society) w latach 2003-2005 i 2009-2011, zaś w latach 2005-‐2007 sekretarz ELC (European Liaison Committee) IMAPS. Członek założycielPolskiego Oddziału IEEE CPMT (Components, Packaging andManufacturing Technology), członek Komisji Inżynierii Materiałowej przyOddziale PAN we Wrocławiu (od 1996) i jej przewodniczący od 2011 r.oraz członek Sekcji Technologii Elektronowej i Technologii MateriałówElektronicznych (od 1996) i Sekcji Mikroelektroniki (od 2002) KomitetuElektroniki i Telekomunikacji PAN. Od <strong>2012</strong> r. – członek Korpusu EkspertówNarodowego Centrum Nauki. Pracował w komitetach programowychi naukowych ponad 30 konferencji międzynarodowych i krajowych,przewodnicząc m.in. komitetom konferencji Eurosensors (<strong>2012</strong>),Technologia Elektronowa (2010) i International Microelectronics and PackagingIMAPS-CPMT Poland Conference (2006-<strong>2012</strong>).Laureat nagrody Wydziału IV Nauk Technicznych PAN (2003), nagrodyFellow of the Society Międzynarodowego Stowarzyszenia Technik MikroelektronicznychIMAPS i 16 nagród Rektora PWr, odznaczony SrebrnymKrzyżem Zasługi (2005).Prodziekanids. ogólnych – dr inż. Jacek Radojewskids. dydaktyki – dr inż. Waldemar Oleszkiewiczds. studenckich – dr inż. Rafał WalczakRaz w mrozie,raz w upaleGdy w lutym bieżącego roku podpisywanoakt erekcyjny i wmurowywanokamień węgielny podStrefą Kultury Studenckiej i parkingiemwielopoziomowym przy ul. Hoene-Wrońskiego,nikt z uczestnikównie uskarżał się na panujące wówczaszimno. Wszyscy w bardzo optymistycznymtonie wypowiadali się o nowejinwestycji w kampusie PWr i liczylina szybkie jej ukończenie.Trochę ponad trzy miesiące później– 23 maja br. nikt zaś nie narzekał nawiosenny upał, bo wszyscy goście uroczystościzawieszenia wiechy na budynkuSKS mogli z satysfakcją stwierdzić,że tempo budowy jest rzeczywiściebez zarzutu. A nadto to, co jużwyłoniło się z ziemi, pozwala twierdzić,że obiekt, mający służyć w pierwszymrzędzie studentom Politechniki, będzierzeczywiście imponujący. Wydaje się,jak przekonywał Mateusz Celmer, któryprzewodniczy zarządowi ParlamentuStudentów PWr, że żacy już dokładniewiedzą, jakie działania będą miałymiejsce w SKS-ie, i szczerze przyznają,że najchętniej na tę aktywność przeznaczylibyjeszcze powierzchnię, którąbędzie zajmował parking wielopoziomowy.Ale jak wiadomo, w kampusiejest deficyt miejsc parkingowych, więcte „marzenia” studentów tym razemraczej się nie ziszczą.Uroczystość zawieszenia, a właściwiewciągnięcia wiechy na szczyt SKS-u,którego dokonał zawodnik ósemkiwioślarskiej politechnicznego AZS-u,rozpoczął JM Rektor PWr prof. TadeuszWięckowski. Po nim przemawiałyinne zaproszone osoby – wśród nichBardzo odświętna wiecha nabrała takiej lekkości,że w każdej chwili mogłaby odlecieć… czemu przyglądali sięz uznaniem zebrani pod SKS-em uczestnicy wydarzenia<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>11


wydarzenia <strong>•</strong> nowi profesorowieOptymizm JM Rektora udzielił się również pozostałym gościom.Na drugim planie od prawej: wojewoda Aleksander M. Skorupa i wiceprezydentWojciech AdamskiMałgorzataWieliczkoZdjęcia:Krzysztof MazurUczestnicy wielu uroczystości w kampusie (od prawej): członekzarządu woj. dolnośląskiego dr Jerzy Tutaj, wojewoda AleksanderM. Skorupa, szef studenckiego Parlamentu Mateusz Celmeri prorektor dr inż. Zbigniew SrokaProf. dr hab. inż. Paweł Machnikowski urodziłsię we Wrocławiu w 1971 r. W 1995 r. obroniłdyplom z fizyki stosowanej na Wydziale PodstawowychProblemów Techniki PolitechnikiWrocławskiej. Cztery lata później uzyskałstopień doktora w Instytucie Fizyki, gdziejest zatrudniony do dzisiaj. Stopień doktorahabilitowanego w dziedzinie fizyki otrzymałw 2007 r. za rozprawę pt. Fononowa dekoherencjastanów ładunkowych i spinowychw półprzewodnikowych kropkach kwantowych.Od 2009 r. pracuje na stanowisku profesoranadzwyczajnego. Jego zainteresowania naukoweobejmują: fizykę ciała stałego, kropkikwantowe, efekty fononowe, optykę kwantowąkropek kwadratowych, implementacjęinformatyki kwantowej w układach półprzewodnikowych,zjawiska dekoherencji orazmodelowanie ogniw fotowoltaicznych nakropkach kwantowych.Prof. Paweł Machnikowski kieruje obecnieprojektem pt. Semiconductor nanostructuresfor renewable energy, information processingand communictaion Technologies, realizowanymw ramach IV edycji programu „Team”Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (grantw wysokości 1,5 mln zł). Celem prowadzonychbadań jest analiza struktur półprzewodnikowychw poszukiwaniu możliwościzwiększenia wydajności ogniw fotowoltaicznychoraz laserów.Prof. Machnowski jest członkiem PolskiegoTowarzystwa Fizycznego i stypendystąFundacji Alexandra von Humboldta. W wolnychchwilach podróżuje, najchętniej po górach.oficjele, których uczelnia gości często,przy okazji inicjowania bądź wieńczeniawyrastających w kampusie inwestycji.W kolejności byli to: wojewodadolnośląski Aleksander Marek Skorupa,członek zarządu województwa dolnośląskiegodr Jerzy Tutaj, wiceprezydentWrocławia Wojciech Adamski,prorektor ds. studenckich PapieskiegoWydziału Teologicznego ksiądz drhab. Stanisław Araszczuk, prof. PWT,prorektor ds. studenckich PWr dr inż.Zbigniew Sroka, przewodniczący ZarząduParlamentu Studentów inż. MateuszCelmer, a także reprezentującykonsorcjum, które wznosi Strefę, czyliMota-Engil Central Europe S.A. z siedzibąw Krakowie oraz Mota-Engil Engenhariae Construcao S.A. z siedzibąw Amarante, dyrektor Regionu PołudnieAndrzej Szumiec oraz głównyprojektant Pracowni Projektowej MeritumJoanna Pajerska-Szczurek. Wszyscywymienieni byli zgodni co do tego,że SKS i parking to inwestycje bardzopotrzebne Politechnice i długo wyczekiwane.Podkreślali również sprawnetempo budowy.Tego dnia brać studencka PWr miaławięcej powodów do radości – uroczystośćprzy Hoene-Wrońskiego zbiegłasię bowiem z galą aktywności studenckiej,podczas której zostały wręczonelisty gratulacyjne tym, którzy otrzymalistypendium z funduszu własnegoPWr, oraz dyplomy tym, którzy zasłużylina Nagrodę Rektora za wynikiw nauce i budowanie pozytywnegowizerunku uczelni (piszemy o tym nas. 89).12Dyrektor Andrzej Szumiec zapewniał, że prace budowlane przebiegają jak należy,a Joanna Pajerska-Szczurek (po prawej) podkreśliła, że SKS był solidnym wyzwaniemdla jej pracowni projektowej, czemu przysłuchiwali się, między innymi, prorektorzy PWrWiechę poświęcił prof. PWT ks. dr hab. Stanisław Araszczuk;świadkami tej ceremonii byli również rektorzy seniorzy PWr(od prawej); prof. Jan Kmita i prof. Andrzej Mulaknumer <strong>256</strong>


wydarzeniaNowa kadencja KRPUT– wykonawczej (zwłaszcza MNiSW)i ustawodawczej;wypracowanie i przedstawianie nażyczenie lub z własnej inicjatywy rozmaitychopinii, dezyderatów i rezolucji,kierowanych do organów wszystkichszczebli;podejmowanie działań prowadzonychdo stworzenia efektywnego zintegrowanegosystemu edukacji narodoweji działanie na rzecz rozwojuszkolnictwa wyższego, w tym zwłaszczatechnicznego;zmierzanie do systemu organizacyjnegoi finansowego, umożliwiającegoswobodną wymianę studentówi pracowników uczelni technicznychpomiędzy poszczególnymi szkołamiw Polsce i za granicą;umacnianie istniejących i tworzenienowych form współpracy naukowejpomiędzy zespołami badawczymiw różnych szkołach technicznychw kraju i za granicą;dialog i współpraca z podmiotamireprezentującymi inne składnikisystemu edukacji narodowej (w tymzwłaszcza z wyższymi szkołami zawodowymi,ale także ze szkołami średnimii podstawowymi), w celu zapewnieniacałościowej, spójnej i drożnejstruktury kształcenia technicznego;wykrywanie, definiowanie i wskazywanienajważniejszych celów w zakresiedydaktyki oraz badań naukowych,wynikających z potrzeby kraju i społeczeństwaoraz nawiązujących do misjiwyższych uczelni technicznych.KRPUT, jako jedno ze stowarzyszeńokreślonego typu szkół wyższych, jestczłonkiem Konferencji Rektorów AkamwZdjęcia:Dział Marketingui Promocji PWrPrzewodniczącym KonferencjiRektorów Polskich Uczelni Technicznychna kadencję <strong>2012</strong>-2016został prof. dr hab. inż. Tadeusz Więckowski– rektor Politechniki Wrocławskiej.Wybór nowego przewodniczącegoKRPUT‐u dokonał się podczas posiedzeniana Zachodniopomorskim UniwersytecieTechnicznym w Szczecinie(31 maja-2 czerwca br.). Prof. TadeuszWięckowski zastąpił tym samym dotychczasowegoszefa Konferencji prof.dr. hab. inż. Antoniego Tajdusia, rektorakrakowskiej Akademii Górniczo-‐Hutniczej, który w myśl tradycjiw nowej kadencji będzie honorowymprzewodniczącym KRPUT-u.Konferencja Rektorów PolskichUczelni Technicznych działała pierwotniepod nazwą: AutonomicznaKonferencja Rektorów Wyższych SzkółTechnicznych – stowarzyszenie to powołanow 1989 r.; do zmiany nazwydoszło w roku 1996. Jest dobrowolnymstowarzyszeniem rektorów reprezentującychpolskie uczelnie techniczne.O zaliczeniu do grona tych uczelni decydująich uprawnienia do nadawaniastopnia naukowego doktora w zakresienauk technicznych przynajmniejRektorów uczelni technicznych witał na Politechnice prof. Tadeusz Więckowskiw Roku Stulecia – 2010na jednym wydziale lub uprawnieniarównorzędne.Do celów KRPUT-u należą:koordynowanie działań i poszukiwanieform efektywnej współpracystowarzyszonych uczelni technicznychw zakresie prowadzonej przeznie działalności dydaktycznej, naukowo– badawczej i organizacyjnej;występowanie w sprawach dotyczącychśrodowiska uczelni technicznychwobec organów władzy państwowejPosiedzenie KRPUT-u na PWr w 2008 r. – pierwsze w mijającej kadencjiKRPUT<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Uczelnie członkowskieAkademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie; AkademiaMorska w Gdyni; Akademia Techniczno-Humanistycznaw Bielsku-Białej; Uniwersytet Technologiczno-‐Przyrodniczy w Bydgoszczy; <strong>Politechnika</strong> Białostocka;<strong>Politechnika</strong> Częstochowska; <strong>Politechnika</strong> Gdańska;<strong>Politechnika</strong> Koszalińska; <strong>Politechnika</strong> Krakowska; <strong>Politechnika</strong>Lubelska; <strong>Politechnika</strong> Łódzka; <strong>Politechnika</strong>Opolska; <strong>Politechnika</strong> Poznańska; <strong>Politechnika</strong> Radomska;<strong>Politechnika</strong> Rzeszowska; ZachodniopomorskiUniwersytet Technologiczny w Szczecinie; <strong>Politechnika</strong>Śląska w Gliwicach; <strong>Politechnika</strong> Świętokrzyska; <strong>Politechnika</strong>Warszawska; <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>; AkademiaMorska w SzczecinieUczelnie stowarzyszone z KRPUTAkademia Marynarki Wojennej w Gdyni; UniwersytetWarmińsko-Mazurski w Olsztynie; Uniwersytet Zielonogórski;Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie;Szkoła Główna Służby Pożarniczej w Warszawiedemickich Szkół Polskich – przewodniczącyKRPUT-u wchodzi w składprezydium KRASP-u.Warto dodać, że pierwsze posiedzenieKRPUT-u w mijającej kadencji(2008-<strong>2012</strong>) odbyło się 5-7 listopada2008 r. właśnie na PolitechniceWrocławskiej. Rektorzy stowarzyszeniw Konferencji spotkali się równieżna naszej uczelni 15 listopada 2010 r.na nadzwyczajnym posiedzeniu, przyokazji obchodów 100-lecia UczelniTechnicznych we Wrocławiu.13


wydarzeniaSzpilki na PolitechniceBynajmniej nie chodzi o szpilkiwbijane w tablicę ogłoszeń,ale o te na kobiecych nogach.Z roku na rok na politechnikach ichprzybywa. Bo coraz więcej dziewczyndecyduje się na związanie swojej naukowejprzyszłości z kierunkami ścisłymi.Obecnie na pierwszym rokuPWr studiuje blisko trzy tysiące pań.Czy w przyszłym roku akademickimpojawi się ich więcej? Będzie to wyraźnysygnał, że akcja promocyjna„Dziewczyny na Politechnikę” odniosłasukces.Dni Otwarte „Tylko dla Dziewczyn”zostały zorganizowane już po raz piąty.26 kwietnia br. <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>otworzyła swoje podwoje dlauczennic, które jeszcze się zastanawiająnad wyborem uczelni. – W sumieto jestem zdecydowana na Politechnikę,ale nie wybrałam jeszcze kierunku.Dziewczyny na politechniki! – ogólnopolskaakcja promocyjna, której celem jest zachęcanieuczennic szkół ponadgimnazjalnych dostudiowania na kierunkach technicznych, inżynierskichi ścisłych. Zorganizowano ją równocześniena 13 polskich uczelniach oraztrzech uniwersytetach. Organizatorzy: KonferencjaRektorów Polskich Uczelni Technicznych (KRPUT) i FundacjaEdukacyjna Perspektywy. Więcej szczegółów na http://www.dziewczynynapolitechniki.pl.Przelewanie pod czujnym okiem starszej koleżanki – studentki PWrAle mam nadzieję, że po takiej akcjicoś mi się w głowie rozjaśni – stwierdziłaOla z wrocławskiego liceum. I takichjak ona pojawiło się jeszcze blisko300 dziewczyn. Przyjechały nie tylkoz Wrocławia i okolicznych miejscowości.– Gościliśmy także kilka osób zeSzczecina, Poznania, a nawet z Lublina– mówi Katarzyna Kroczak-Knapikz Działu Marketingu i Promocji PWr,który był organizatorem imprezy.Tegorocznej akcji przyświecało hasło„Innowacja jest kobietą”. O żeńskimobliczu Politechniki mówił m.in.prorektor ds. studenckich dr inż. ZbigniewSroka. Przyrównał on uczelniędo człowieka, którego silny kręgosłupstanowi tradycja i historia, dwie nogito teraźniejszość i przyszłość, ręce14numer <strong>256</strong>


wydarzeniato 12 wspaniałych wydziałów, którymiz gracją poruszają właśnie kobiety(„bo panowie, to najchętniej trzymająręce w kieszeniach”), zaś głowa to mądrośći rozsądek. – Jako uczelnia jesteśmyw krajowej czołówce, kształcimytysiące studentów – relacjonował prorektor.– Mówię do zobaczenia, bo liczę,że za kilka miesięcy spotkamy siętu, na Politechnice – zakończył.O tym, że zostać studentką PWr niejest wcale tak trudno, przekonywałSebastian Petit z DMiP PWr. Klarowniewytłumaczył dziewczynom przebiegprocesu rekrutacji i zaprezentowałnajbardziej spektakularne osiągnięciastudentek i studentów PWr.Z kolei Sebastian Mieżeń z Biura InformacjiStudenckiej zapewniał, żestudiowanie na Politechnice, to nietylko przygoda naukowa, ale mnóstwomożliwości do rozwijania swoich pasji.Wiele emocji wzbudziła prezentacjaprzedstawicielek projektu „Digigirlz”ze stowarzyszenia Women inTechnology. Panie bezlitośnie rozprawiałysię ze stereotypami na tematkobiet inżynierów (przy okazji przytoczyłydowcip, który z pewnością niejednadziewczyna pracująca w branży– Tu nie będziecie się nudzić – kusił Sebastian PetitDziewczyny z Bio-Top-u zdradzają sekret uwodzicielskiego zapachutego, czym zajmują się studenci PWr.Swoją działalnością chwaliły się kołanaukowe – KoNaR, Racing Team, Bio-‐Top, DaVinci, Materialiści czy KlubTańca „Iskra”. Dziewczyny mogły więcpodejrzeć proces tworzenia perfumi kuli kąpielowych, kibicować w wyścigachrobotów, potańczyć, zasiąść zasterami prawdziwego bolida Formuły 1i porozmawiać z… robotem Romkiem.– Dla mnie najważniejsze jest właśnieto, że mogę pochodzić po tych budynkachi poznać bezpośrednio ludzi,którzy tu się uczą i pracują – przyznałaKasia z Wrocławia – Może niekonieczniezainteresowały mnie te informacje,o których była mowa w prezentacjach,bo to można sobie znaleźć w różnychźródłach – informatorach, w internecie,ale samo przebywanie tutaj jestdla mnie cenne – dodała.Dla pań żądnych rywalizacji organizatorzyprzygotowali konkurs. Uczestniczkimiały zebrać litery ukryte nastoiskach kół naukowych i w kampusiePolitechniki Wrocławskiej. Potemnależało ułożyć z nich krótką rymowankę.Konkurs wygrała Daria Rejentowicz,która w nagrodę otrzymałabardzo kobiecy zestaw, czyli kosz kosmetykówfirmy Organique.Na Dniach Otwartych pojawili sięteż chłopcy, oczywiście nie w takiejsile jak dziewczyny. Dla nich przygotowanospotkanie z wyjątkowym gościem– wicemistrzem olimpijskimPawłem Rańdą (absolwentem PolitechnikiWrocławskiej).IT usłyszała od swoich kolegów: kobietainformatyk jest jak świnka morska:ani świnka, ani morska).Prelekcje zakończyła dyskusjaz udziałem m.in. mgr inż. Moniki Danielewskiej– doktorantki InstytutuFizyki, dr Magdaleny Kasprowicz– adiunkt w Instytucie Inżynierii Biomedyczneji Pomiarowej, mgr inż. EwyMiernik z Volvo, przedstawicielki firmyP&M Group oraz studentki MirelliFrontkiewicz z Koła NaukowegoRobotyków KoNaR. Uczestniczki pytałym.in. o to, czy faktycznie kobiecietrudniej dostać pracę na stanowiskuinżynierskim niż mężczyźnie, jakiesą perspektywy zatrudnienia pokonkretnych kierunkach, jak udaje siędzielić pracę z życiem rodzinnym.Po części teoretycznej uczestniczkiDni Otwartych miały też „dotknąć”<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Tanecznym krokiem do kariery naukowej na PWrIwona SzajnerZdjęcia:Krzysztof Mazur15


wydarzeniaFortunne wydarzenieJuż po raz trzeci odbył się Festiwal Przedsiębiorczości Akademickiej,organizowany przez Politechnikę Wrocławską, podczas któregowręczono statuetki Fortuny z rogiem obfitości najaktywniejszymw sferze innowacji, którzy wzięli udział w Ogólnopolskim KonkursiePrzedsiębiorczości Akademickiej.Przybyłych 26 kwietnia br. do saliSenatu PWr powitał gospodarzuczelni prof. Tadeusz Więckowski.Mówiąc o powstaniu AkademickiegoInkubatora Przedsiębiorczościna PWr, rektor zauważył, że na początkunie spodziewano się tak pomyślnegorozwoju tego przedsięwzięcia,w którym uczestniczy coraz więcejfirm o różnych polach aktywności.Logiczną tego konsekwencją jest więcdalsze propagowanie idei AIP orazstwarzanie mu coraz lepszych warunkówdo działania. Co za tym idzie,uczelnia stara się o pozyskanie nowejnależy to potraktować jak cenne doświadczeniena przyszłość.LaureaciZgłoszenia na III Ogólnopolski KonkursPrzedsiębiorczości Akademickiejoceniała Kapituła, mając do przeanalizowaniasześć wniosków. Pracowaław składzie: prof. Eugeniusz Rusiński– przewodniczący oraz dr inż. MarekKułażyński i dr inż. Anna Górecka.Wyniki obrad Kapituły ogłosił podczasfestiwalu jej przewodniczący,prezentując laureatów poszczególmówi statuetek Fortuny z rogiem obfitościdokonali rektor prof. TadeuszWięckowski i dyrektor politechnicznegoAIP prof. Kazimierz Wójs.W kategorii „Osoba wspierającaprzedsiębiorczość akademicką”nagrodzono prezesa Parku Naukowo-‐Technologicznego „Technopark Gliwice”Sp. z o.o. prof. Jana Kosmola.Od lewej: prof. Eugeniusz Rusiński – przewodniczący Kapituły Konkursu,rektor PWr prof. Tadeusz Więckowski i dyrektor AIP PWr prof. Kazimierz Wójs– otworzyli III edycję festiwalusiedziby dla inkubatora, a konkretnieśrodków na sfinansowanie obiektu,który powstanie w Centrum Badawczo-TechnologicznymPWr przyul. Długiej. To miejsce szczególne nauczelni i doskonałe do ulokowaniafirm, zajmujących się badaniami nadinnowacyjnymi technologiami i ichwdrażaniem. Prof. Więckowski podziękowałrównież prof. KazimierzowiWójsowi za opiekę i merytorycznewsparcie dla AIP, a także dziekanomwydziałów PWr, że ze zrozumieniemi życzliwością podchodzą do spraw innowacyjnościz udziałem studentówi doktorantów Politechniki, nie stwarzającniepotrzebnych ograniczeń.– Jednocześnie bardzo się cieszę – powiedziałrektor – że coraz więcej młodychludzi chce wziąć stery w swojeręce. I nawet jeśli na początku zdarzająsię im jakieś niepowodzenia, to16Fortuna dla Lipid Systems Sp. z o.o. w rękach dr inż. MagdalenyPrzybyło i prof. Marka LangneraWspierającym przedsiębiorczośćakademicką został w tym rokuprof. Jan Kosmol – nieobecny,ale widoczny na ekranie, w któregoimieniu nagrodę odebrałprzedstawiciel Politechniki ŚląskiejLaureat jest wykładowcą i kierownikiemKatedry Budowy Maszyn na WydzialeMechaniczno-TechnologicznymPolitechniki Śląskiej. Stworzyłkoncepcję i dokumentację projektowąTechnoparku Gliwice – o łącznej powierzchni3500 m 2 z zapleczem spe-nych, określonych regulaminem konkursu,kategorii oraz ich „dzieła”,a także pokrótce dotychczasową działalność.Wręczenia stosownych dyplonumer<strong>256</strong>


wydarzeniacjalistycznego parku maszynowego– który wspomaga tworzenie nowych,innowacyjnych firm technologicznych;transfer technologii do MŚP;pozyskiwanie środków z UE; realizacjęprac badawczych; usługi pomiarowokontrolne i promocję MŚP. Prof.Jan Kosmol był też współautorem pomysłuoraz tworzenia wniosku projektów„Akademia Przedsiębiorczego Naukowca”,„Funduszu Stypendiów dladoktorantów na rzecz rozwoju transferuwiedzy w regionie”, „Kreator innowacyjnościwsparcie innowacyjnejprzedsiębiorczości akademickiej”.Druga kategoria to „Firma akademicka”– statuetkę i tytuł AkademickiegoLidera Biznesu przyznano w niejfirmie AIP Politechniki WrocławskiejLipid Systems Sp. z o.o. Prowadziona prace nad nowymi postaciamifarmaceutycznymi znanych substancjiczynnych, tzw. generykami. Pracująw niej dwie osoby na etatach, trzy– na umowę zlecenie oraz siedem naumowę o dzieło, a także pięciu praktykantów.Zakres działalności spółkiobejmuje: doradztwo, projektowanieformulacji, projektowanie i organizacjaprocesu badawczo-rozwojowego,opracowywanie i walidację metodBartosz Kubik, „połowa” Ekoenergetyki-Zachód s.c. z ZielonejGóry, która jest twórcą produktu innowacyjnego – mikrogazownirolniczejzyfikacji odpadów rolniczych – mikrobiogazownio mocy do 100 kWe.Innowacyjność tego produktu należyrozpatrywać w dwóch kierunkach:technologii gazyfikacji oraz zdalnegomonitoringu i zarządzania procesemgazyfikacji. Biogazownia jest przystosowanado pracy w polskich warunkachatmosferycznych (niskich temperaturachw okresie zimowym), zezbiornikiem przygotowania i podgrzaniawstępnego substratów, fermentoremzasadniczym, separatorem pofermentui zbiornikiem na pofermentciekły, z wykorzystaniem wtórnympofermentu w procesie oraz układu dosuszenia pofermentu stałego (bionawozu).Technologia konfiguracji podzespołów,mikroprocesorowy systemsterowania pracą biogazowni oraz interfejsz systemem energetycznym jestautorskim wdrożeniem firmy. Stworzonaprzez nią technologia cieszy siębardzo pozytywnym odbiorem przezklientów i nienagannymi opiniami powłączeniu jej do pracujących już instalacji,a stopień innowacyjności tegoproduktu stawia laureatów w czołówceeuropejskich dostawców i na pierwszymmiejscu w skali kraju.Następny „Produkt innowacyjny”– to laserowy interferometr pomiarowyLSP30-3D, opracowany przez firmęz Politechniki Wrocławskiej LasertexSp. z o.o. Przedsiębiorstwo WdrażaniaPostępu Naukowo‐Tech nicznego,która zyskała tym samym tytułAkademickiego Lidera Innowacji. Produktjest kompletnym urządzeniem dowykonywania rozmaitych laserowychpomiarów interferometrycznych. Charakteryzujągo: małe rozmiary, najwyższadokładność, przyjazność dlaużytkownika, bogaty zestaw dostępnychopcji pomiarowych, ułatwieniajustowania toru optycznego orazprzystosowanie do pracy w przemyśle.To urządzenie jest skierowane główniedo firm zajmujących się badaniamigeometrii maszyn sterowanych numerycznieCNC lub maszyn pomiarowychCMM. Znajduje również zastosowaniew rozmaitych laboratoriach pomiarowych.Lasertex Sp. z o.o. jest jednostkąinnowacyjną z kategorii high technology.Jej aktywność stanowi uzupełnieniedziałań prowadzonych przezcentra transferu technologii oraz centradoskonałości.Produkt innowacyjny opracowali też przedsiębiorcy z PWr,tworzący Lasertex Sp. z o.o. – za co otrzymali tytuł AkademickiegoLidera Innowacjianalitycznych, projektowanie technologiiwytwarzania z projektem liniitechnologicznej włącznie. Mimoże prace prowadzone są z wykorzystaniemznanych substancji czynnych, topoziom innowacyjności oraz technologicznei naukowe zaawansowanietakich preparatów często przewyższaoryginalny specyfik. Obecnie spółkarealizuje projekt, mający na celuopracowanie liposomowej formulacjidoksorubicyny, cytostatyku powszechniestosowanego w terapiachprzeciwnowotworowych raka piersi,jajnika oraz mięsaka Karposiego.Statuetkę i tytuł Akademickiego LideraInnowacji w kategorii „Produktinnowacyjny” przyznano firmie AIPUniwersytetu Zielonogórskiego Ekoenergetyka-Zachóds.c. BartoszKubik, Maciej Wojeński” za mikrobiogazownięrolniczą. Przedsiębiorcyopracowali własną technologię ga-MałgorzataWieliczkoZdjęcia:Krzysztof MazurDyrektor AIP prof. K. Wójs omówił najnowsządziałalność i osiągnięcia inkubatora,czemu przysłuchiwali się równieżdziekani. Wspomniał, że od ubiegłegoroku AIP umożliwia młodym ludziompróbne wdrażanie swoich pomysłów nabiznes bez konieczności rejestrowaniadziałalności gospodarczej. W czerwcuub.r. podpisano również umowę z FundacjąManus o świadczeniu usługi preinkubacji,tj. usługi edukacyjnej służącejw pierwszym rzędzie proinnowacyjnymbranżom gospodarki. W ub.r. do AIP trafiłotakże 15 nowych firm. Obecnie inkubatorwspółpracuje z 55 przedsiębiorstwami(od chwili powstania AIP byłoich 81). Okres inkubacji zakończył się zaśdla 33 firm. Oprócz organizacji FestiwaluPrzedsiębiorczości Akademickiej, AIPPWr uczestniczył w organizacji AkademiiPrzedsiębiorczości StartAP na UniwersytecieEkonomicznym; prowadził punkty:informacyjny Funduszy Europejskichoraz porad prawnych na rzecz środowiskaakademickiego PWr i przedsiębiorcówAIP obsługiwanych przez StowarzyszenieUniConsult. Otrzymał też dofinansowanie42 tys. € z Europejskiego Funduszu RozwojuRegionalnego na międzynarodowyprojekt „Transfer wiedzy i wspieranie innowacjina terenie nowych państw UE”w programie INTERREG IV C.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>17


wydarzeniaPójść i w walca, i w tango…Wtańcu możesz sobie pozwolićna luksus bycia sobą” – uważaPaulo Coelho i my, którzyw tany idziemy raz na jakiś czas, generalniezgadzamy się z uznanym brazylijskimpisarzem. Obserwując jednakpary, które wirowały na parkieciepodczas gali III Ogólnopolskiego TurniejuTańca Towarzyskiego o PucharJM Rektora Politechniki Wrocławskiej,trudno oprzeć się wrażeniu, żeci tancerze muszą także w odpowiednisposób „wygrać” swój pokaz i porywyspontaniczności hamować odpowiedniowykonaną ramą, przeprostem lubinnym niełatwym elementem tańcatowarzyskiego.Naprawdę bowiem, aby osiągnąćstopień wtajemniczenia w tej niewątpliwiepięknej dziedzinie – jak pokazalibiorący udział w turnieju – trzebawielu godzin treningu okraszonegoprzysłowiowymi potem, krwią i łzami.I nieustannego doskonalenia się.Mając tę świadomość, widzowie zebrani6 maja br. w hali UniwersytetuPrzyrodniczego przy ul. Chełmońskiego,gorąco oklaskiwali i dopingowaliwszystkich zawodników już odwczesnych godzin przedpołudniowych,kiedy to na parkiecie prezentowalisię najmłodsi uczestnicy imprezy– w wieku 10-11, 12-13 i 14-15 lat, powieczorną galę – na niej zaś podziwianopary w wieku powyżej 15. roku życia,w tym bardzo już doświadczonychdorosłych tancerzy klasy A.Na wrocławski turniej, zorganizowanyprzez Studencki Klub Tańca TowarzyskiegoISKRA Politechniki Wrocławskiejpod patronatem honorowymprezesa Okręgu DolnośląskiegoPTT, przybyli reprezentanci ponad40 krajowych klubów i szkół tańca.Wyraźnie widać, że impreza zyskałajuż rozgłos i nabiera coraz większejrenomy, zwłaszcza że w trakciejej przebiegu niektóre pary mają możliwośćawansowania do wyższej klasytanecznej, a wszystkie są ocenianeProwadzący poloneza na otwarcie jurorzyz Barbarą Pisarską-Gubernat na czele„Czy Pan tańczy, panie rektorze?” – pytała otwierającego turniejprof. Tadeusza Więckowskiego prowadząca galęPonad 30 kolorowych par zatańczyło o Puchar Rektora Politechniki Wrocławskiej18przez uznanych w świecie tańca towarzyskiegojurorów. W tym roku byli to:jako sędzia główny Barbara Pisarska-‐Gubernat, zasłużona trenerka politechnicznejISKRY, i Janina Jakubowska– reprezentujące Wrocław, Aleknumer<strong>256</strong>


wydarzeniaEnergiczne gesty panów i kocie ruchy pań... miło było popatrzećNajlepsi w finale: Iwona Galińskai Tomasz Janiszewski z TANGO-STYL Wrocławsandra Jelińska z Poznania, JolantaBechyne z Zielonej Góry, Piotr Jelińskiz Jeleniej Góry, Wojciech Jabczyńskii Grzegorz Kijkowski z Wrocławia orazStanisław Smoroń z Krakowa. Pod ichczujnym okiem tancerze prezentowalisię w tańcach standardowych i „łacinie”w rytmie muzyki, przygotowanejprzez Eugeniusza Bernaciaka, a ichwystępy i kolejne punkty programuzapowiadała z werwą Marlena Maciejewska.A te „kolejne punkty programu”gali to, po pierwsze, coś, co naprawdęzachwyciło publiczność, a WiesławMiłośnicy tanga argentyńskiego byli ze sobą bardzo blisko...Studenci mają otwarte głowy także na... poczucie rytmu w tańcuW imieniu JM Rektora puchary i nagrody wręczali BarbaraPisarska-Gubernat i prof. Piotr Dudziński, opiekun SKTT ISKRAMyśliwski w swojej książce Widnokrągopisał: „W tangu o wszystkim się zapomina,wszystko przestaje boleć,tylko by się tańczyło, tańczyło”. Takwłaśnie tańczyli i tańczyli miłośnicyklasycznego tango argentino, charakteryzującegosię wyjątkową bliskościąpartnerów i improwizacją – pary<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>MałgorzataWieliczkoZdjęcia:Krzysztof Mazurw różnym wieku, które prezentowałysię dwukrotnie na parkiecie tak, „jakbyświat dla nich nie istniał”. Po drugiezaś, to chyba setka mniej lub bardziejwprawnych tancerzy, studentów(większość po raz pierwszy stanęłaoko w oko z widzami), przygotowanychprzez trenerkę Barbarę Pisarską-‐Gubernat, którzy dali specjalny zbiorowypokaz figur i kroków tanecznych.Wielkie brawa dla pomysłodawcówi wykonawców, rzecz jasna.Rywalizacja na parkiecie zakończyłasię, jak zwykle, wręczeniem pucharównajlepszym oraz dyplomówi upominków wszystkim uczestnikomturnieju. A już chwilę potem, gdy opadłyemocje, studenccy organizatorzyspod znaku ISKRY (którzy nie dysponującprzecież ogromnym budżetem,doprowadzili po raz kolejny do rozegraniabardzo widowiskowych zawodów)rozmawiali o przyszłorocznymturnieju. Życzymy im i sobie, by doszedłdo skutku, bo tak naprawdę to:„O tańcu nie da się pisać [...] taniectrzeba tańczyć” – jak słusznie twierdziCohelo.19


konferencjeżywych, o bogatej budowie i elastycznejstrukturze, pojawiają się dużetrudności. Optymiści sądzą, że będziemytworzyć coraz doskonalsze obiektytechniczne o podobnych lub lepszychwłasnościach. Nawet nić pajęczajest bardziej elastyczna i wytrzymałaod nici stalowej o tej samej średnicy.Ludzkie oko potrafi zarejestrowaćpojedyncze fotony, podobną czułośćmają pewne rośliny, które reagują naświatło odległych gwiazd i dostosowujądo niego swój rozwój. Szczególnieważny z tego punktu widzenia jestmózg ludzki, którego wciąż zaskakującemożliwości każą wątpić w możliwośćjego udoskonalania przy pomocywszczepianych chipów czy innychrozwiązań technicznych.Od naiwnego realizmudo drastycznego racjonalizmuFascynujący referat prof. Pawła Zeidlera„O przeszkodach epistemologicznychw chemii” dał obraz nie tylkoludzkiej drogi dochodzenia do ścisłejnauki i rozwoju myślenia naukowego.Ukazał też interesujące meandryposzukiwań prawdy. Bo zagadnieniegranic nauki można rozpatrywać takżepod kątem przeszkód epistemologicznychna drodze poznania naukowego(w sensie genetycznym i metodologicznym).Nauka stara się usuwaćte przeszkody, co owocuje przesuwaniemjej granic. Dotyczy to celu poznawczego,ale i wytwórczego, gdyżten ostatni, który np. w chemii maznaczenie podstawowe, ma ścisłyzwiązek z poznaniem. Prof. Zeidlercytuje koncepcje działającego w I poł.XX w. Gastona Bachelarda, który dysponującwiedzą na temat fizyki i chemii,odwoływał się (np. w książce Filozofia,która mówi nie) do przykładówz tych dziedzin. (Ściślej do działalnościBachelarda odniósł się dr DamianLeszczyński w referacie „Czego filozofowiechcą od nauki”). Wyjściowyproblem wiąże się z pytaniem: czy naprawdęnaukowiec jest racjonalistą wewszystkim, co myśli? Czy jest racjonalistą,kiedy robi założenia, streszcza,tworzy schematy lub kiedy się myli?Czy na pewno jest realistą, gdy twierdzi?Czy różne myśli tego samegoumysłu nie mają różnych współczynnikówrzeczywistości, czy współczynnikite nie zmieniają się? To, co organizujeproces rozwoju nauki, możnaująć w skrócie jako kontrowersję realizm-racjonalizm.W swoim rozwojudyscyplina naukowa przechodzi odnaiwnego racjonalizmu – poprzez realizmzwiązany z uprawianiem nauki– po drastyczny racjonalizm, by zakończyćna racjonalizmie dyskursywnym.To znajduje odzwierciedleniew profilach epistemologicznych pojęćnaukowych. Każdorazowe przejściena wyższy etap wiąże się z pokonywaniemprzeszkody. Najważniejszew ewolucji aparatu pojęciowego jest<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Prof. Michał TempczykProf. Paweł Zeidlerprzezwyciężenie realizmu naiwnego,który stanowi naturalną postawę epistemologiczną.Umysł naukowy przechodzitrzy fazy rozwoju: przednaukową,umysł naukowy i dyskursywnyrealizm. W książce Kształtowanie sięumysłu naukowego Bachelard analizujeszereg takich przeszkód, ale podstawowaprzeszkoda wynika z bezpośredniegodoświadczenia umysłowego.Obraz nauki jest nieciągły.Późniejsze etapy zaprzeczają wcześniejszym,ale racjonalizm substancjonalistycznywyraża się w dyskursiemiędzy zaprzeczającymi sobie stanowiskami.Proces pokonywania przeszkodydecyduje o przejściu od fazyprzednaukowej do nauki.Alchemia, flogiston, cieplikIstotna przeszkoda substancjonalistycznaw dziedzinie chemii, którazrodziła się ponad 200 lat temu, trwapod pewnymi względami do dzisiaj.Symbolizują je aragonit i kalcyt. Dokońca XVIII w. nauka nie była w stanieustalić, że są to dwie różne formykrystaliczne tego samego związku(CaCO 3). Wszak dopiero w I połowieXX w. ustalano skład atomowy związkówchemicznych. Wapń jako pierwiastekodkryto dopiero w 1808 r. Odniesienietego do struktur krystalicznychbyło poza możliwością chemika I poł.XIX w. Dopiero w II poł. XIX w. stworzonoaparat pojęciowy pozwalającystwierdzić, że są to różne odmianykrystalograficzne tej samej substancji(aragonit – w układzie romboidalnym,kalcyt – trygonalnym) – mimo że właściwościszpatu islandzkiego (przezroczystej,wielkokrystalicznej odmianykalcytu charakteryzującej siędwójłomnością) znano już pod koniecwieku XVII.Prof. Zeidler polemizuje z tezą, żechemia wyłoniła się z alchemii, alezgadza się, że jej praktyki miały wpływna rozwój nauki, w której wyróżniasię składnik ezoteryczny (spekulatywny,intelektualny, mistyczno-religijny)i egzoteryczny (praktykę materialnąalchemii). Czasy praktykowaniaalchemii przyniosły pewne racjonalizacjeteoretyczne, np. koncepcję czterechelementów Arystotelesa, trzy zasadyParacelsusa, trzy van Helmontaitd. Nową jakością była dopiero racjonalizacjamechanistyczno-korpuskularnaBoyle’a, która opierała się nawłaściwościach materii, prawach ruchu,a właściwości materii makroskopowejwynikały z kształtu i z zasad ruchukorpuskuł. Dowodem oddziaływańmiędzy cząsteczkami były obserwowaneprzemiany chemiczne. Boyle jestczęsto uważany za tego, który prze-21


konferencjekształcił alchemię w chemię, ale jegoteoria korpuskularna miała słabość:nie pozwalała przewidywać, jak zajdzieprzemiana chemiczna, ani nie podawałailościowej charakterystyki procesu!Opis „mikro” nie wiązał się z opisemprzemian chemicznych na poziomie„makro”. W XVIII w. pojawia sięrewolucja tlenowa Lavoisiera. Rewolucjapozorna. Prace historyków naukikażą bowiem dojść do wniosku, że zarównochemia flogistonu (J.J. Becher,G.E. Stahl), jak i chemia Lavoisierabyły uprawiane na tej samej, substancjonalistycznejpłaszczyźnie. Pierwszaz nich opierała się koncepcji reakcjichemicznych jako wymiany flogistonu,który wpływał na właściwościsubstancji i miał być uwalniany w procesiespalania. Dla Lavoisiera procesyspalania polegały na łączeniu siępewnej części powietrza z substancjąspalaną. Lavoisier kpił sobie ze zwolennikówteorii flogistonu, ale czy byłKryształ kalcytuwią, że każda substancja (pierwiastek)zbudowana jest z jednorodnychatomów o określonej masie. Możnabyło wreszcie opisać skład substancjichemicznych. (Tu zauważyć można,jak stosowanie niektórych zasadmetafizycznych prowadzi na manowce.Dalton jako wyznawca zasadyekonomiki myślenia uważał, że powstającezwiązki mają charakter binarny.Np. woda powinna mieć wzórHO, bo to najprostsze połączenie wodorui tlenu. Niemniej jego osiągnięciembyło opracowanie tablic ciężarówatomowych różnych substancji,dzięki czemu wyjaśnił prawo stałościskładu, a opis reakcji przedstawiałatomowe reprezentacje poszczególnychpierwiastków w procesie chemicznym).Osiągnięcia Daltona miałyistotny wpływ na praktykę laboratoryjną,a jego teoria atomistyczna byłabez wątpienia pierwszą racjonalizacjąpraktyki badawczej, która nie odwoływałasię do pojęcia substancji jakocentralnej kategorii. Twórca pojęciaparadygmatu naukowego T.S. Kuhnnazwał teorię Daltona „nowym systememfilozofii chemicznej”. Stwierdził,że „chemicy przenieśli się do nowegoświata, którym reakcje przebiegajązupełnie inaczej niż poprzednio”.Dodajmy, że teoria Daltona była podwpływem tradycji pozytywistycznejinterpretowana naturalistycznie. Atomównie było widać, więc traktowanoje raczej jako symbole, byty postulowane– nie do końca wierzono, że onerzeczywiście istnieją.Struktura kryształuKryształ aragonitulepszy? Na krótko, zanim spadła z gilotynyta „największa głowa Francji”,ukazała się jego książka, w której podałroboczą definicję pierwiastka jakosubstancji podstawowej, a wśród 33 takichpierwiastków znalazły się: światłoi cieplik. Traktowany substancjalnie,choć nieobserwowany cieplik mawyjaśniać, dlaczego jedne substancjełączą się z drugimi. To koncepcja namiarę flogistonu, świadcząca o zasadniczympodobieństwie metodologicznymi pojęciowym teorii flogistonoweji tlenowej. Wiele tez jednej teorii możnabyło wytłumaczyć na gruncie aparatupojęciowego drugiej. Ich wspólnąwadą był brak spójnej koncepcji teoretycznej,która umożliwiałaby wyjaśnianiezjawisk na bardziej podstawowympoziomie i projektowanie przemianchemicznych. Co istotne, brakowałoteż powiązania charakterystyki jakościowejz ilo ściową.Tym, który spowodował, że chemiastała się nauką nowożytną, był ImmanuelKant. Sformułował opinię, żew każdej nauce przyrodniczej jest tylenauki ścisłej, ile zawarto w niej matematyki.Ponieważ w chemii praktycznienie było matematyki, była ona dlaKanta co najwyżej usystematyzowanąsztuką lub nauką eksperymentalną.Tymi poglądami przejął się JeremiasRichter, który pod kierunkiem Kantanapisał rozprawę doktorską z chemii.Próbował znaleźć zależności arytmetyczne,sformułował prawo stosunkówwzajemnych. W efekcie Richterjest uważany za twórcę stechiometrii.Sukces DaltonaRozwój stechiometrii zmienił chemięw naukę ilościową. Substancjalizmzostał rewolucyjnie przezwyciężony.Ale dopiero za sprawą teorii atomistycznejJohna Daltona dokonało siępowiązanie zależności ilościowychz hipotezą wyjaśniającą mechanizmreakcji chemicznych na poziomie niesubstancjalnym,czyli pozwalającymwyznaczać tzw. względne ciężary atomowei powiązać opis mikro- i makroskopowy.Założenia tej teorii mó-Maria KiszaZdjęcia:Krzysztof Mazur,www.sxc.huZmieniło się to dopiero w II poł.XIX w., gdy odkryto znaczenie strukturyatomowej. Stwierdzono, że odrozmieszczenia atomów w związkuchemicznym zależą jego właściwości.Węglan wapnia w zależności od strukturykrystalicznej ma różne własności,różną gęstość, właściwości optyczneetc. Opisują je wzory strukturalne. Napoczątku XX w. poznano wewnętrznąstrukturę atomu. Potem FriedrichA. Kekulé pokazał, że istnieją takiezwiązki jak benzen, którym nie możnaprzypisać jednoznacznej struktury.Tworzą one tzw. struktury rezonansowe.Zatem co reprezentuje rzeczywistąstrukturę cząsteczki? Kekulé odpowiadał,że to nieistotne, gdyż traktowałracjonalne wzory dynamiczniejako „ucieleśniające strukturę związków”.Dla chemika najważniejsza jestreaktywność. (Teoria rezonansu byłazwalczana w Związku Radzieckimz przyczyn ideologicznych, a jej ofiarąpadł Paweł Czerenkow).Proces pokonywania bariery substancjonalistycznejw chemii doprowadziłw końcu XIX w. do powstanianowożytnej nauki przyrodniczej.Nowy skok wynikał z poznania strukturyatomu na początku XX w.(ciąg dalszy w następnym numerze)22numer <strong>256</strong>


konferencjeDobrze pracować– z każdymi wszędzieKonferencję otworzył kierownik projektu prof. Andrzej RadoszWydarzenie zgromadziło ok. 300 uczestników<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Tekst i zdjęcia:Joanna PająkBiuro Karier PWr oraz Biuro Projektu„Rozwój potencjału i ofertydydaktycznej Politechniki”,realizowanego w ramach ProgramuOperacyjnego Kapitał Ludzki, przygotowałydwuetapową konferencję dlastudentów i absolwentów Politechnikipn. „Zarządzanie projektami w środowiskumiędzynarodowym”. Uczestnicywydarzenia – przedstawiciele międzynarodowychkorporacji – wygłosili23


konferencjeDominik Laska, kierownik ds. doskonalenia jakości inżynieringuz firmy Wabcoswoje prezentacje 16 i 24 kwietnia br.w Centrum Kongresowym PWr.Konferencja była kontynuacjądwóch innych, które zorganizowanona PWr w grudniu 2011 r. Spotkaniazatytułowane „Kariera w środowiskumiędzynarodowym” miały przybliżyćspecyfikę pracy w dużych międzynarodowychprzedsiębiorstwach. Tymrazem skoncentrowano się na praktycznymaspekcie pracy w firmachmiędzynarodowych.Problematykę dobrano tak, aby zainteresowaćgłównie studentów studiówII stopnia w języku angielskim,Dla uczestników konferencjiprzygotowano konkursy – zwycięzcyotrzymali książki poświęconezarządzaniu projektamiprowadzonych w projekcie „Rozwójpotencjału i oferty dydaktycznej Politechniki”,na 18 specjalnościach przez11 wydziałów PWr. – Wybraliśmy tematzarządzania projektami, bo jest toobszar wspólny dla pracy inżynierówz różnych dziedzin: od budownictwa,przez informatykę, po telekomunikacjęi mechanikę – tłumaczy MarzenaKudryś z biura projektu. Oba spotkaniazgromadziły ok. 300 słuchaczy.W konferencji uczestniczyli specjaliściz dziedziny zarządzania projektamiz sześciu firm.Pierwszego dnia Grzegorz Kwiatkowskiz Nokia Siemens Networksopowiedział o zarządzaniu projektamiinformatycznymi w branży teleinformatycznej,Dominik Laska – przedstawicielfirmy Wabco skupił się naprojektach i zarządzaniu projektamiw obszarze badań i rozwoju, a reprezentującyHamilton Sundstrand Po-Eksperci z Nokia Siemens Networks zaprezentowalim.in. możliwości odbycia praktyk przez studentówland Sp. z o.o. Leszek Głodek przedstawił,jak na co dzień wygląda zarządzaniezespołem projektowym.W drugim dniu konferencji KamilaNaskrętska, Karolina Romanowska-‐Ciechan i Daniel Gadomski – eksperciz firmy Robert Bosch, oraz SebastianKupiec z GE Power ControlsPolska zaprezentowali wybrane projektyi pokazali etapy ich realizacji,a Aleksandra Durzyńska-Prochowska,przedstawicielka IBM Delivery CentrePoland, opowiedziała o pracy kierownikazespołu.pisali o nasBudują mosty, żeby zaraz je zburzyć,GW/Wrocław, www.naszemiasto.pl,www.wroclaw.gazeta.pl, 27.04: Fotorelacjaze studenckiego konkursumostów stalowych na PWr.Wrocław. Zostań bohaterem!, www.ratownik-med.pl,28.04: 7 maja na PWrodbędą się pokazy i nauka samoobronyi udzielania pierwszej pomocy.X Konferencja Naukowa Studentów,www.biznesdolnoslaski.pl, 29 kwietnia:Od 12 do 15 lipca w hotelu Mariaw okolicach Zamku Książ PWr organizujemultidysplinarną konferencję.Fortuna z rogiem obfitości, www.teberia24.pl,27.04: Podczas FestiwaluPrzedsiębiorczości Akademickiej naPWr ogłoszono laureatów OgólnopolskiegoKonkursu PrzedsiębiorczościAkademickiej.Konferencja „Fotowoltaika…” www.ddz.doba.pl, 30.04: 26 kwietnia br.w auli PWr odbyła się konferencja„Przyszłość zielonej energii w Polsce– Fotowoltaika – kierunki rozwoju”.Matury dopiero w wakacje? Gazeta<strong>Wrocławska</strong>, 30.04: Rzeczniczka PWrkrytykuje pomysł przesunięcia terminumatur na czerwiec i lipiec.Projekt P.I.W.O. jednak ruszy w trasę.www.wroclaw.gazeta.pl, 30.04: Poodzyskaniu sponsora P.I.W.O zagościw siedmiu miastach Polski.Student PWr na podium ogólnopolskiegoturnieju, www.tuwroclaw.com,2.05: Paweł Jasiurkowski zajął drugiemiejsce w konkursie „Decode Tieto”.Qulturalia, czyli kulturalne juwenaliana Politechnice, www.wroclaw.gazeta.pl,3.05: 7 maja na PWr odbędziesię dyktando techniczne.Złamali kod sukcesu… GW/Wrocław,4.05: Licealiści z klasy politechnicznejLO <strong>nr</strong> XIII chcą studiować na Politechnice.Po pierwsze zdać maturę, Gazeta<strong>Wrocławska</strong>, 7.05: PWr oferuje maturzystom37 kierunków, w tym StudiumKształcenia Podstawowego (bez wyborukierunku na I roku studiów).Biohoryzonty <strong>2012</strong>, www.wroclaw.dlastudenta.pl, 7.05: Studenci z PWri UWr zapraszają na konferencję „Biohoryzonty<strong>2012</strong>. Biotechnologicznyrynek pracy” – 19 maja br.Sukces wioślarzy z PWr… www.gazetawroclawska.pl,7.05: Załoga z PWrzajęła trzecie miejsce na międzynarodowychregatach wioślarskich.Kropla kultury w morzu imprez studenckich,Gazeta <strong>Wrocławska</strong>, 9.05:Na dziedzińcu C-14 odbyły się językalia,nawiązujące do Euro <strong>2012</strong>.Partner medialny:24numer <strong>256</strong>


konferencjePół wieku Napędów i SterowaniaSekcja Sterowania i Napędu Hydraulicznego Zarządu Głównego SIMP, OśrodekDoskonalenia Kadr SIMP we Wrocławiu, Korporacja Napędów i Sterowań Hydraulicznychi Pneumatycznych, działająca w ramach Izby Gospodarczej Komponentów i Technologii,oraz redakcja czasopisma „Hydraulika i Pneumatyka” zorganizowały na PolitechniceWrocławskiej międzynarodową konferencję naukowo-techniczną „Napędy i sterowaniahydrauliczne i pneumatyczne <strong>2012</strong>; stan, potrzeby, oczekiwania i możliwości” (Hydraulicsand Pneumatics <strong>2012</strong>; State, needs, expectations and opportunities).Dzwonek tradycyjnie ogłosił rozpoczęcie konferencji. Uruchomili go Ahmet Serdaroglu (CETOP)i Andrzej Woźniacki (SIMP). W głębi prof. Jarosław StryczekDługa tradycja spotkań specjalistów,którzy bardzo dobrze umiejąłączyć pracę koncepcyjną z inżynierskącodziennością, sprawia, żeprogram konferencji był bardzo urozmaicony.W tym roku (16-18 maja) jegordzeń stanowiło aż 10 sesji. Gośćmi obradbyły znaczące dla środowiska osoby.Władze SIMP reprezentował członekzarządu głównego Andrzej Woźniacki,a w imieniu prezesa CETOP wystąpiłwiceprezes Ahmet Serdaroglu. Prorektorprof. Eugeniusz Rusiński zaprezentowałzebranym dorobek i najnowszeosiągnięcia Politechniki, a prodziekandr hab. inż. Mieczysław Szata – jej WydziałMechaniczny.Związany prawie od zarania dziejówz tymi konferencjami dr He<strong>nr</strong>yk Chrostowskiprzypomniał w pełnym osobistychwspomnień wystąpieniu „50lat wrocławskich spotkań hydraulikówi pneumatyków”. Podkreślił, że pierwszepolskie forum znawców hydraulikii pneumatyki pod nazwą „Narada naukowo-technicznaHydrauliczne układysiłowe. Ich zastosowanie i perspektywyrozwoju” nastąpiło 25 maja 1962 r.CETOP zbliżaEuropejskie, a nawet światowe odniesieniado rozwoju tej branży przedstawiłwiceprezes CETOP-u AhmetSerdaroglu w referacie na temat zadańi perspektyw rozwoju organizacjiComité Européen des TransmissionsOléohydrauliques et Pneumatiques,czyli the European Fluid Power Committee,która stanowi europejską platformękontaktów dotyczących hydraulicznychzespołów napędowych (fluidpower). Zrzesza 18 krajowych organizacjio tym profilu, a za ich pośrednictwem– wszystkie znane europejskiefirmy z branży. Wiele z nich to czołowiproducenci urządzeń i główni graczena międzynarodowych rynkach.CETOP reprezentuje ponad 1000 firm– głównie produkcyjnych, ale też handlowych– zatrudniających w sumieblisko 70 tys. osób, a ich wartość rynkowato ok. 12 mld euro. To znacznaczęść (80-90%) branżowego rynku.(Większość z tych 12 mld € to firmyw Niemczech, Włoszech i Francji.Udział polskiego rynku to ok. 1,1%,a tureckiego 3,3%).CETOP działa także w Rosji, Turcjii w krajach należących do BritishFluid Power Association. Wymieniadane z innymi wielkimi ośrodkamidzięki Międzynarodowemu KomitetowiStatystycznemu (ISC), zatemma kontakt z członkami stowarzyszeńBFPA i BFPDA (Japonia, Chiny, Taiwan…).W minionym roku odbył sięmeeting w Las Vegas z potencjalnyminowymi członkami, co stwarza perspektywęposzerzenia o Indie, Australię,Brazylię, Kanadę, Afrykę Pd. i Meksyk.Oczekuje się szybkich rezultatów.Przynależność do CETOP umożliwiakontakty środowiskowe, platformę wymianydoświadczeń i opinii, a takżedostęp do działających tu grup roboczych:edukacyjnej, technicznej, ekonomiczneji marketingowo-komunikacyjnej.Prelegent przedstawił też szczegółyrozwoju poszczególnych sektorówomawianego rynku oraz prognozy zamówieńi sprzedaży w bieżącym roku.Dla Polski perspektywa zakłada niezmiennypoziom produkcji.CETOP, prowadząc działalność edukacyjną,chce dostosować szkoleniekadry do wymogów przemysłu. Aspekttechniczny działalności to ograniczanieenergochłonności stosowanychrozwiązań. W ekonomii prowadzi siębieżącą analizę sytuacji gospodarczej(statystyki roczne, kwartalne – dostępneczłonkom CETOP-u). Organizowa-Współorganizatorzy konferencji...to liczne firmy, stowarzyszenia inżynierskie, dwa instytuty PWri działające przy uczelni Koło Zakładowe SIMP:Sekcja Hydrauliki i Pneumatyki Oddziału SIMP we Wrocławiu;Instytut Konstrukcji i Eksploatacji Maszyn PWr; Koło ZakładoweSIMP przy PWr; Koło Zakładowe SIMP w Hamilton SundstrandPolska, Wrocław; OBR Elementów i Układów Pneumatyki w Kielcach;Hamilton Sundstrand Polska, Wrocław; Instytut InżynieriiLotniczej, Procesowej i Maszyn Energetycznych PWr; NationalProfessional Association of Hydraulics and Pneumatics FLUIDAS– Rumunia; Association of Hydraulic Equipment Manufacturers– Federacja Rosyjska; Stowarzyszenie Producentów Pomp, SekcjaUszczelnień i Techniki Uszczelniania ZG SIMP<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>25


konferencjene są też wystawy, targi i podejmujesię działania promujące komitet.Blisko przemysłuProf. dr hab. inż. Edward Tomasiak (PŚl, Instytut Automatyzacji Procesów Technologicznychi Zintegrowanych Systemów Wytwarzania) to klasyczny mechanik-hydraulik (specjalność:napędy hydrauliczne; zainteresowania: elementy i układy hydrauliczne; układy sterowaniaw technice zaworowej i proporcjonalnej; drgania w obrabiarkach i maszynach technologicznych).Zajmuje się sterowaniami proporcjonalnymi, co zaowocowało wieloma nowatorskimirozwiązaniami. Jest pomysłodawcą i współautorem jednołopatkowej pompy zastosowanejdo sztucznego serca. Na konferencji przedstawił referat dotyczący mechaniki płynówmających znaczenie w leczeniu chorób sercowo-naczyniowych i modelowaniu przepływuw aorcie.W medycynie trudno się przebić, ale ta pompa jest od dwóch lat testowana z powodzeniemna stanowisku, które zrobiłem z kolegami do projektu POIG WROVASC, którego beneficjentemjest Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu. Jedno z zadań dotyczy bioresorbowalnegostentu naczyniowego. Na służącym do tych badań stanowisku działa pompa. Pracuje przy nimpan dr Jarosław Filipiak z Zakładu Inżynierii Biomedycznej i Mechaniki Eksperymentalnej, którymkieruje pani prof. Celina Pezowicz (dawny zespół prof. Romualda Będzińskiego z I-16, W-10, PWr).Nasza pompa ma maleńkie rozmiary – jest najmniejsza na świecie w stosunku do objętości właściwej.W jednostce czasu wyrzuca sześć litrów płynu! Wykonana jest ze stali nierdzewnej, a wirnikjest z brązu, aby nie korodował. Łopatka jest z tworzywa sztucznego. W docelowej konstrukcjiśrodek będzie ze stopu tytanowego, wirnik ze stali nierdzewnej (modyfikowanej powierzchniowow celu zwiększenia jej odporności), a łopatka – z tworzywa sztucznego.Moje doświadczenie z hydrauliką jest długie. Byłem już na wspomnianej w referacie dr. He<strong>nr</strong>ykaChrostowskiego pierwszej konferencji, w jej materiałach znalazł się też mój artykuł dotyczącytechnik sterowania proporcjonalnego.Specjaliści z Instytutu Techniki i Aparatury Biomedycznej w Zabrzu zgłosili się do nas w zeszłymroku z prośbą o zaopiniowanie opracowania panów dr. inż. Tomasza Kiljańskiego i dr. JarosławaWasilewskiego na temat biomechanicznych przyczyn miażdżycy. Było tam wiele stwierdzeńniezgodnych z podstawami dynamiki, dlatego podnieśliśmy pewne kwestie dotyczące opisuprzepływu krwi. Wiele stwierdzeń, np. na temat przepływów wtórnych, budzi moje wątpliwości.Uważam, że przepływy wtórne powstają tylko w pewnych warunkach. Nie mogę się też zgodzićz tezami o charakterze oddziaływania między krwią a glikokaliksem. Ta włosowata substancjapokrywa komórki, a zatem i wnętrze naczyń krwionośnych. W naczyniach włosowatych długość„włosków” glikokaliksu to zaledwie 0,2 mikrometra; w aorcie i tętnicach: od 2 do 2,5 mikrometra,a jeszcze większa jest w aorcie szyjnej, gdyż sprzyja to dobremu ukrwieniu mózgu. Przedstawionanam praca prezentowała tezę, że na glikokaliksie odkładają się złogi, które niszcząc go przenikajądo śródskórna nabłonkowego. Uważam, że jest to niemożliwe, ponieważ zarówno glikokaliksjak i krew mają ujemny potencjał elektryczny. Nie tworzy się więc warstwa stojąca przy ścianach.Gdyby tak było, zjawisko powstawania skrzepów i zatykania się naczyń byłoby o wiele powszechniejsze.Występowałoby masowo u młodych ludzi, a tak nie jest. Badaliśmy ten problem doświadczalnie(skonstruowaliśmy proste naczynie ze sztucznymi złogami) i stwierdziliśmy, że przy wybranychprzez nas prędkościach nie pojawiły się przepływy wtórne.Zastanawialiśmy się, co niszczy glikokaliks, co zapoczątkowuje przebijanie się płytek miażdżycowychdo żyły czy aorty. Na razie nie znaleziono takiego wyjaśnienia. Organizm ludzki ma doskonałewłaściwości samoregulacyjne. Nie dopuszcza do powstawania takich zjawisk jak przepływburzliwy. Mam wrażenie, że zasadniczo w układzie aortowo-żylnym przepływ ma charakterlaminarny, który może się zmienić dopiero przy dużym wysiłku. Ale bez rozwinięcia badań dopplerowskichnad przepływami w żyłach i tętnicach trudno o tym coś więcej powiedzieć.Gdyby krew stała przy ścianach naczyń, zarastałyby one bardzo szybko. Takie zjawisko obserwujemyrzeczywiście w stentach czy protezach naczyń, gdyż ich potencjał elektryczny jest innyniż naturalnego glikokaliksu.Wysłuchała: Maria Kisza26Kolejna sesja, odbywająca się podpatronatem firmy HYDAC Sp. z o.o.z Mikołowa, a dotycząca elementówi układów hydraulicznych była okazjądo przedstawienia referatów na tematbadania filtra samoczyszczącegow warunkach praktycznego stosowania(Krzysztof Nieśpiałowski, TomaszJasiulek, Stanisław Dworok); koncepcjioceny trwałości elektroreologicznychcieczy roboczych (ElżbietaZiąbska, Ireneusz Musiałek, Artur Olszak,Zbigniew Kęsy); filtracji nowoczesnych,wolnych od cynku i popiołuolejów hydraulicznych i smarnych(Marek Czaban); wybranych zagadnieńmodelowania układów hydraulicznych(Klaudiusz Klarecki) i hydraulicznegonapędu stołu technologicznego(Sławomir Bednarski).Tradycją konferencji jest bliski kontaktz przemysłem, dlatego część sesjiodbywała się jednocześnie w czterechzakładach należących do spółek: HamiltonSunstrand, Archimedes, ParkerHannifin i Sauer Danfoss. Zainteresowanimogli liczyć na poznanie wyrobówi wybranych procesów produkcyjnych.Prezentowano też referaty związanetematycznie z profilem firmy.Pod patronatem spółki z o.o. HamiltonSunstrand odbyła się sesjapoświęcona miniaturowym zaworomhydraulicznym i ich sterowaniu.Omawiano miniaturowe zawory hydraulicznespecjalnego zastosowania(Edward Tomasiak, Edward Barbachowski);przepływy nieizotermicznew szczelinach mikrozaworów (WacławKollek, Grzegorz Łomotowski); oddziaływaniedrgań mechanicznych naelementy i układy mikrohydrauliczne(Wacław Kollek, Zygmunt Kudźma,Michał Stosiak); sterowanie admitancyjnei impedancyjne napędem elektrohydraulicznymz wykorzystanieminterfejsu haptic (Andrzej Milecki, PawełBachman, Marcin Chciuk); wpływściśliwości roboczego płynu na obrazobjętościowych i mechanicznych stratw wysokociśnieniowej pompie wyporowejstosowanej w napędach hydrostatycznych(Zygmunt Paszota) orazmodelowanie bryłowe kół łopatkowychpodzespołów hydrokinetycznych(Marcin Migus, Andrzej Kęsy).Archimedes S.A. Wrocław patronowałsesji dotyczącej systemów pneumatycznychi hydraulicznych. Przedstawiono:nowe metody pomiaruprzecieku sprężonego powietrza w instalacjachpneumatycznych (RyszardDindorf, Sebastian Mazur, Piotr Woś);wstępną analizę systemów pneumatycznychi hydraulicznych w obiektachdo pozyskiwania energii fal morskich(Czesław Dymarski); charakterystykistatyczne dzielnika strumienia(Jacek Cink), badania symulacyjneukładu hydrostatycznego z zaworemcounterbalance (Łukasz Stawiński);aktywne układy przeciwciężarów dokoparek (Active counterweight systemfor excavators – Artur Gawlik) i analizęzjawisk dynamicznych zachodzącychw dwustopniowych stojakach hydraulicznych(Zygmunt Domagała).Działająca od listopada 2011 r.w Siechnicach k. Wrocławia spółkaz o.o. Parker Hannifin Corporation,czołowy amerykański producent z sektoraelektromaszynowego, jest producentemwysokociśnieniowych złączekhydraulicznych, które znajdą zastosowaniewe wszystkich sektorach korzystającychz technologii hydrauliki wysokociśnieniowej,m.in. przy produkcjiżurawi przejezdnych, maszyn do robótziemnych i obrabiarek. Podczas firmowanychprzez nią sesji zaprezentowanopolimerowe uszczelnienia niskotemperaturowe(Wojciech Okularczyk), wózwiercący EZ-W12 stanowiący praktycznezastosowanie układu hydraulicznegoz systemem Load-Sensing (MichałJarczyk, Paweł Topol) i automatyzacjępracy w pełni hydraulicznych maszynwiertniczych przeznaczonych dla górnictwaodkrywkowego i podziemnegonumer <strong>256</strong>


konferencjePublikacje związane z tematem konferencji<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Dr He<strong>nr</strong>yk Chrostowski przypomniał drogę polskich hydraulików i pneumatyków doEuropejskiego Komitetu ds. Hydrauliki i Pneumatyki(Jan Marianowski). Omówiono modelowanieCFD przepływu przez zespółzaworów (Edward Lisowski, JanuszRajda); modelowanie hydro-mechanicznegoukładu liniowego sterowanegozaworem proporcjonalnym (DonatLewandowski, Jan Awrejcewicz) orazrozkładów ciśnienia oleju w szczelinacho zmiennej wysokości (TadeuszZłoto, Ko<strong>nr</strong>ad Kowalski), a także inżynierięwiedzy w projektowaniu procesówtechnologicznych cylindrów hydraulicznych(Marian Partyka, AlfredPaszek).Znany producent inteligentnychrozwiązań łączących rozwiązania hydrauliczne,elektroniczne i sterowaniemaszynami Sauer Danfoss Sp. z o.o.(Bielany Wrocławskie) był patronemi gospodarzem sesji poświęconej prezentacjitych zagadnień. Mieli tu wystąpieniagoście zagraniczni: S.A. Gafurov,L.V. Rodionov, A.N. Kriuchkov,E.V. Shahmatov, S.P. Korolev (Dynamicload reduction of pump unit), AntoninoBonanno, Roberto Paoluzzi (A study oninjection moulded manifold for cartridgevalves) oraz Petrin Drumea, CorneliuCristescu (Tribology researches on increasingthe life time of hydraulic componentsand systems). Zaprezentowanoteż prace specjalistów z PWr, np.Jarosława Stryczka z Damianem Słodczykiem(Projektowanie zespołu pompującegopomp zębatych o zazębieniuwewnętrznym ewolwentowym) i z SławomiremBednarczykiem, KrzysztofemBiernackim i Józefem Wołodźką(Koncepcja układu hydraulicznego z elementamiwykonanymi z tworzyw sztucznych).Piotr Dudziński i AleksanderSkurjat przedstawili identyfikację eksperymentalnąsprężystych własnościprzewodów hydraulicznych w aspekciewężykowania przemysłowych pojazdówprzegubowych na podwoziukołowym, a wraz z Andrzejem Kosiarą– adaptacyjny układ skrętu nowejgeneracji mobilnej maszyny roboczej.Badania rozdzielaczy zaworowychz pokryciami powierzchni przy użyciutechnologii DLC i CNC dla hydraulikiwodnej były tematem referatu ArturaGawlika, Janusza Pobędzy, AndrzejaSobczyka i Pawła Walczaka.Hydromega Sp. z o.o. patronowałasesji dotyczącej problemów hydraulicznychmaszyn zębatych. Omawianotu: teoretyczno-eksperymentalnebadania procesów przepływowychw pompie zębatej (Jarosław Stryczek,Piotr Antoniak, Oleg M. Jachno, DmitrijW. Kostjuk, Aleksandr H. Kryuchkov,Gleb O. Belov); pomiar i symulacjęprzebiegów ciśnienia w przestrzeniachzasklepionych w pompachzębatych (Wiesław Fiebig); typoszeregpomp zębatych WPZ o dużych wydajnościach(Jarosław Stryczek, Piotr Antoniak,Michał Banaś, Sławomir Bednarczyk,Krzysztof Biernacki, DamianSłodczyk, Krzysztof Wieczorek, StefanTrotzko); analizę efektywności logicznychdrzew nakładkowych i multiplikatywnejregresji wielokrotnejw ocenie rangi ważności parametróweksploatacyjnych i sprawności pompyzębatej (Rafał Łuszczyna, MarianA. Partyka); nowe możliwości generowaniazarysów satelitowych mechanizmówroboczych (Piotr Patrosz) orazrozwój konstrukcji pomp satelitowych(Paweł Śliwiński, Ryszard Jasiński).Podczas sesji historyczno-hydraulicznejw Starej Kotłowni, pod patronatemPONAR Wadowice S.A., dziekanMaciej Chorowski zaprezentowałWydział Mechaniczno-EnergetycznyPWr, Janusz Plutecki przypomniał dorobekKatedry Maszyn Wodnych, zaśFeliks i Michał Banasiowie podsumowali40 lat szkolenia na kursach napędówi sterowań hydraulicznych weWrocławiu. Ponadto Zygmunt Kudźmaomówił krytyczne wartości liczbReynoldsa w przepływach niestacjonarnychi ustalonych, a Marek Skowroński,Przemysław Szulc, Witold Lorenz,Mirosław Koman i Paweł Borkowskiprzedstawili zastosowaniedwustopniowej analizy do określeniastrat chłodu w układzie klimatyzacjicentralnej ZG Rudna.Sesja na temat wybranych aspektówsektora techniki płynowej pod patronatemspółki z o.o. FAMA przeniosłasłuchaczy ponownie w XXI w. Objęłareferaty na temat hydraulicznegoukładu hybrydowego stanowiącegoosprzęt wózka widłowego (Piotr Kucybała,Andrzej Sobczyk, Michał Stalica);hydraulicznego zespołu obciążającegodo badań przekładni wysokoredukcyjnych(Jarosław Stryczek, Piotr Antoniak,Michał Banaś, Sławomir Bednarczyk,Damian Słodczyk, Kazimierz Poznański,Piotr Ruda); ogólnych zasadi wymagań bezpieczeństwa dotyczącychukładów hydraulicznych i ich elementówna przykładzie normy europejskiejEN ISO 4413:2010 (WładysławBurzyński, Michał Banaś) oraz współczesnegorozwoju napędów i sterowania(He<strong>nr</strong>yk Chrostowski, ZygmuntPopczyk, Jolanta Szadkowska).Oko w oko z praktykąOdbyły się także dwie sesje prezentującefirmy, targi i zespoły badawcze.Zorganizowano je pod patronatemspółek BIBUS MENOS i BoschRexroth. Można tu było zapoznać sięz proinnowacyjnymi badaniami prowadzonymiw rumuńskiej i słowackiejhydraulice (Petrin Drumea, GabrielaMatache oraz Jozef Podlesný, KarolStračár, Jozef Krchnár), kierunkamirozwoju firmy BIBUS MENOS w dziedzinienapędów hydraulicznych (JerzyBarski) oraz działalnością CentrumTargowego FairEXPO (Katarzyna Wójcik),z problemami instalacji hydraulicznychna nowoczesnych produktowcachi chemikaliowcach (AndrzejBanaszek), a nawet z pewnymi zagadnieniamiz mechaniki płynów, ma-27


konferencjejących znaczenie w leczeniu choróbsercowo-naczyniowych i modelowaniuprzepływu w aorcie (Edward Tomasiak,Adam Gacek, Edward Barbachowski,Klaudiusz Klarecki).Krzysztof Soboń omówił wzrostefektywności energetycznej układówhydraulicznych w maszynach i pojazdachroboczych. Antoni Lempart zająłsię hydrauliką w budownictwie wodnym.Adam Bartnicki, Tomasz Muszyński,Arkadiusz Rubiec prezentowalibadania układu napędowego robotawsparcia misji EOD/IED. ConstantinChirita, Adrian Hanganu, Adrian Iurcanzreferowali zastosowania hydraulikiwysokociśnieniowej wprowadzaneprzez rumuńską firmę Hydramold, którama silny dział R&D. Przedstawionoteż Targi Kielce i EXPO Silesia.Ponadto zebrani na konferencjimieli rzadką okazję udziału w seminariumhabilitacyjnym, podczas któregozaprezentowano dorobek ZygmuntaKudźmy w dziedzinie Tłumienia pulsacjiciśnienia i hałasu w układach hydraulicznychw stanach przejściowychi ustalonych. Wydział Mechanicznyumożliwił zaś zwiedzanie wybranychlaboratoriów. Niemałą atrakcją byławystawa z okazji 50-lecia wrocławskichspotkań hydraulików i pneumatyków.Odbył się też konkurs o Nagrodę PrezydentaCETOP na najlepiej zaprezentowanyreferat. Jego laureatem zostałpłk dr inż. Adam Bartnicki z WojskowejAkademii Technicznej, który wygłosiłwykład Badania układu napędowegorobota wsparcia misji EOD/IED.*Patronami konferencji byli prezesi:ZG SIMP dr Andrzej Ciszewskii CETOP Europejskiego Komitetuds. Hydrauliki i Pneumatyki – Etienne Piot.Miłym zakończeniem pierwszegodnia była kolacja na Pergoli przy HaliStulecia (primo voto Ludowej), podczasktórej „problemy z przepływaminieustalonymi cieczy biologicznie aktywnych”rozwiązano dzięki DFM ZA-NAM-LEGMET Sp. z o.o. z Polkowici Elgór + Zamet Spółka z o.o. z PiekarŚląskich. Drugiego dnia zebrano sięoprac.Maria KiszaZdjęcia:Krzysztof Mazurna Barce Tumskiej, gdzie „zagadnieniahydrauliki płynów dwufazowych”przybliżała obecnym firma KRETi S-ka z Chojnowa.Zainteresowanym tematem działalnościhydraulików i pneumatyków polecamy„Suplementum Hydraulicum et PneumaticumWratislaviensis” pod redakcjądr. He<strong>nr</strong>yka Chrostowskiego. Możnatam znaleźć wiele danych o: ZakładzieNapędów i Automatyki Hydraulicznej,Zakładzie Modelowania Maszyn i UrządzeńHydraulicznych oraz Statków Śródlądowych,Zespole Badawczym Napędówi Sterowań Hydraulicznych, KatedrzeTurbin Wodnych i Pomp, ZakładzieNapędów Hydrokinetycznych i PompWirowych z Wydziału Mechanicznegooraz o Zakładzie Podstaw Konstrukcjii Maszyn Przepływowych z WydziałuMechaniczno-Energetycznego PWr.Są też informacje o Polskim KomitecieNormalizacyjnym, Korporacji Napędówi Sterowań HiP, dwumiesięczniku „Hydraulikai Pneumatyka” i działającychwe Wrocławiu firmach z tej branży.Biotechnolodzyposzukiwani…na rynku pracy. Młodzież coraz częściejstawia więc na specjalizacje „z przyszłością”,czyli dające gwarancję atrakcyjnego zatrudnienia.Czy jednak na pewno może liczyćna wysokie zarobki i szybką karierę?Goście i słuchacze Biohoryzontów na Wydziale Chemii UWr28Jednym z prelegentów był prof. Paweł Kafarskiz Wydziału Chemicznego PWrSzukając odpowiedzi na to pytanie,członkowie Koła NaukowegoStudentów BiotechnologiiPWr „Bio-Top” i Wydziałowej RadySamorządu Studentów BiotechnologiiUWr zorganizowali konferencję „Biohoryzonty<strong>2012</strong> – Biotechnologicznyrynek pracy”, która odbyła się 19 majabr. na Wydziale Chemii UniwersytetuWrocławskiego, pod honorowym patronatemdziekanów Wydziału Biotechnologiina UWr oraz WydziałuChemicznego PWr.Potrzebni światu…Konferencję otworzyła prof. JadwigaSołoducho, prodziekan ds. studenckichWydziału Chemicznego PWr.W swoim krótkim wystąpieniu zwróciłauwagę na znaczenie biotechnologii– nauki łączącej różne dyscypliny naukowe,takie jak inżynieria genetyczna,biochemia, mikrobiologia, orazmedycyna czy informatyka, stwierdziłatakże, że nie bez przyczyny biotechnologianazywana jest dziedzinąprzyszłości. Zyskała już bowiem kluczoweznaczenie w zakresie przemysłu,ochrony zdrowia, rolnictwa orazochrony środowiska. Serdecznie podziękowałastudentom i pogratulowałainicjatywy, mającej na celu połączenieśrodowisk naukowych i biznesowychw obszarze biotechnologii.Ogromną rolę biotechnologii w rozwojuspołeczeństwa podkreślił równieżprof. Leszek Ciunik, dziekanWydziału Chemii UWr, który zwróciłnadto uwagę na szczególnie owocnąwspółpracę zarówno pracowników,jak i studentów biotechnologii wro-numer <strong>256</strong>


konferencjecławskich uczelni. Natomiast tematperspektyw i kierunków rozwoju tejdziedziny podjął dr hab. Daniel Krowarschz Uniwersytetu Wrocławskiego(wykład Dlaczego światu potrzebnajest biotechnologia? Perspektywy i kierunkirozwoju biotechnologii XXI w.).Prof. Paweł Kafarski (PWr) w prezentacjiBiotechnologiczny rynek pracyw Polsce – science czy tylko fiction?zwrócił uwagę na ogromny potencjałaplikacyjny biotechnologii, któregowykorzystanie w przemyśle nie ograniczasię do zmiany sposobu wytwarzaniaczy też ulepszania już istniejącychproduktów, lecz umożliwia także stworzenieproduktów zupełnie nowych.Dzięki biotechnologii przemysłowejopartej na bioprocesach można uzyskiwaćspecyficzne chemikalia, antybiotyki,środki zapachowe, kosmetyki, detergenty,biopolimery i środki spożywcze.Przemysłowe procesy biotechnologicznerozwijają się niezwykle szybko i jużw tej chwili z powodzeniem konkurująz metodami tradycyjnymi.Podczas naukowego spotkania dotyczącegobiotechnologicznego rynkupracy zostały zaprezentowane wynikiankiet przeprowadzone wśród studentówi absolwentów (uczelni wrocławskich)kierunku Biotechnologia, o którychburzliwie dyskutowano podczaspanelu, w którym udział wzięli, międzyinnymi, prof. Małgorzata Robak,prof. Paweł Kafarski, prof. WiesławWątorek, dr inż. Piotr Juszczyk. Moderatoramipanelu byli mgr Justyna Seligai mgr Aleksander Zuchowski.Popołudniowe obrady poświęconona prezentacje zaproszonych na konferencjęwrocławskich firm. JanisławMuszyński, prezes spółki Stem CellsSpin, której celem jest komercjalizacjaodkryć dotyczących komórek macierzystych,mówił o znaczeniu tych komórek,stosowanych także w produkcjiorganizmów transgenicznych. DrFilip Jeleń, współwłaściciel firmy PureBiologics, placówki wykorzystującejnajnowocześniejsze biotechnologiei fachową wiedzę do produkcji wysokiejjakości białka rekombinowanego,wskazywał, jak – i czy warto – założyćwłasną firmę. Natomiast przedstawicielfundacji Algae Labs, która wspierarodzinne domy dziecka – Kamil Kostynmówił o możliwościach pomocydzieciom nieuleczalnie chorym.Popularyzatorzy biotechnologii w akcji, widzowie – w napięciu…O rodzajach i roli materiałów biofunkcyjnych mówiłaprof. Jadwiga Sołoducho z Wydziału Chemicznego PWrNiespełna miesiąc wcześniej – 21kwietnia br. biotechnolodzy – członkowiekół naukowych z PolitechnikiWrocławskiej (KNSCh „Bio-Top”)oraz uniwersytetów Przyrodniczegoi Wrocławskiego promowali swojądziedzinę wśród mieszkańców Wrocławia.Podczas zorganizowanych poraz czwarty pokazów i wykładów popularnonaukowych„DNA – EncyklopediaŻycia”, z okazji OgólnopolskiegoDnia Biotechnologii, oswajali przechodnióww różnym wieku z tajnikamim.in. genetyki, mikrobiologii i biologiimolekularnej. Wykonując proste,ale efektowne eksperymenty, pokazywali,z jednej strony – na czym polegabiotechnologia, a z drugiej – dlaczegojest tak ważna i, co istotne, bezpieczna.W swoich minilaboratoriach, zaaranżowanychw namiotach ustawionychprzy ul. Świdnickiej, przeprowadzaliróżnorodne doświadczenia– część z nich obserwatorzy „z miasta”mogli wykonywać samodzielnie– np. słynne już izolowanie DNA pomidorametodą chałupniczą. Była teżdegustacja żywności wyprodukowanejz użyciem technologii bio – jogurtów,serów czy kiszonych warzyw,a także konkursy z nagrodami.W tym samym czasie, w siedzibieWrocławskiego Centrum Akademickiego,naukowcy z kilku uczelni wystąpiliw szeregu bardzo ciekawychprelekcji. Wśród nich, m.in. prof. JadwigaSołoducho (PWr), która mówiłao materiałach biofunkcyjnych, prof.Tadeusz Dobosz (AMed) przedstawiłniezwykłe zastosowania DNA – jakokomputera i jako materiału budowlanego,a dr inż. Piotr Juszczyk (UP)– zaprezentował mikroorganizmy nanaszym stole.Wymienionym wyżej atrakcjomDnia Biotechnologii towarzyszyławystawa „Wrocławianie rozebrani doostatniej nitki... DNA”, przygotowanaprzez stowarzyszenie ArtWszywka– Wszczepiamy Kulturę, fotografii, naktórych uwieczniono znane wrocławskieosobistości – naukowców, społeczników,sportowców i ludzi kultury.Nie były to jednak portrety, a zdjęciafragmentów genomu.…co widać i słychaćMałgorzataWieliczkoZdjęcia:Karol CezaryGołębiowski,Krzysztof MazurRektor prof. Tadeusz Więckowski rozebrany do ostatniej nitki… DNA<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>29


jubileusze50 lat pod jednej uczelni dachemmiejscu pół wieku, wydaje się dziwny,a jednak takie fenomeny się zdarzają!Nic dziwnego, że mówcy prześcigalisię w peanach – przemawiali: rektorprof. Tadeusz Więckowski, prorektorprof. Cezary Madryas, wiceprzewodniczącyStowarzyszenia Absolwentówprof. Stanisław Lochyński, byłakoordynator Dolnośląskiego FestiwaluNauki prof. Aleksandra Kubiczowa,kierownik DWM-u Ewa Mroczek,a spotkanie zakończył uścisk i słowaprof. Jana Kmity – rektora PWr w latach1984-1990.Spotkanie zorganizowali DziałWspółpracy Międzynarodowej orazStowarzyszenie Absolwentów PWr. Jubi<strong>lato</strong>wi,oprócz kwiatów, wręczonopiękne tableau, złożone ze zdjęć obrazującychminione 50-lecie jego pracy,pod tytułem „Już od 50 lat Marek Ba-Okazały prezent pomagały podtrzymać Jubi<strong>lato</strong>wi panie profesor Aleksandra Kubiczi Kazimiera A. Wilk oraz była współpracowniczka z Biura Promocji TamaraChorążyczewska (po prawej)30Pół wieku minęło, odkąd dr MarekBarański – w 1962 r. jeszcze niedoktor, lecz magister, absolwentWydziału Elektroniki, specjalność:konstrukcja maszyn cyfrowych – rozpocząłpracę na Politechnice Wrocławskiej.Dodajmy, że w 1962 r. ukazałsię także pierwszy singiel grupy TheBeatles – „Love Me Do”, Todor Żiwkowzostał premierem Bułgarii, uruchomionorurociąg Przyjaźń, łączącyZwiązek Radziecki, Polskę i NRD, a TelewizjaPolska wyemitowała pierwsządobranockę pt. „Jacek i Agatka”...Warto przypomnieć, że dr Marek Barańskiod lat pracuje w Instytucie CybernetykiTechnicznej. Jest również ojcemzałożycielem Biura Promocji PWr(powstało w wyniku projektu Tempus,w którym dr Barański brał udział).Uczestniczył ponadto w licznych projektachinformatycznych, współpracował(i tak jest też dziś) z kolejnymirektorami uczelni jako koordynatorprogramów wschodnioeuropejskich.Przed laty był zastępcą pierwszegokierownika i organizatora filii uczelniw Legnicy – wówczas dr. inż. JanuszaWiśniewskiego. Pod jego redakcjąukazał się podręcznik Technika cyfrowa,ćwiczenia laboratoryjne (OficynaWydawnicza Politechniki Wrocławskiej,Wrocław 1991). Prywatnie to kochającymąż pani Lili, ojciec dwóch córeki dziadek sześciorga wnucząt.9 maja br. w Klubie Seniora PWr odbyłsię benefis, w którym uczestniczyływładze uczelni – obecnie panująceoraz byłe, współpracownicy i przyjacieledr. Barańskiego, by pogratulowaćJubi<strong>lato</strong>wi wytrwałości i efektów pracyna Politechnice. Młodemu pokoleniufakt, że ktoś przepracował w jednymTamaraChorążyczewska,oprac. mwZdjęcia:Krzysztof MazurGratulacje od obecnego kierownictwa uczelni złożyłm.in. rektor Tadeusz WięckowskiInstrukcji krojeniatortu udzieliładr. MarkowiBarańskiemuszefowa DWM-uEwa Mroczekrański kocha Politechnikę Wrocławskąi ona kocha Marka Barańskiego”.Wzruszony Jubilat szczególne słowapodziękowania za pamięć skierowałdo prof. Kazimiery Wilk, szefowejDWM-u Ewy Mroczek i władz StowarzyszeniaAbsolwentów PWr, dziękiktórym doszło do organizacji tegosympatycznego benefisu.Pamiątkowe zdjęcie – w otoczeniu najbliższej rodziny, współpracowników i przyjaciółnumer <strong>256</strong>


jubileuszeNa językach od 60 lat!Żadnego studenta ten obowiązek nie ominął i nie ominie.Zajęcia z języka obcego zaliczyć trzeba, no chyba że ktośwykaże się taką jego znajomością (na przykład, popartąodpowiednimi certyfikatami), że zostanie z lektoratu zwolniony.Pewnie takie przypadki trafiały się także w 60-letniej historiiStudium Języka Obcego PWr, ale zdecydowana większośćjego słuchaczy zaliczyła „swój” język regulaminowo.trudniającej osiem osób, po jedenz największych ośrodków akademickichnauczania języków obcych napolskich uczelniach. Dziś w budynkuH-4 przy Wybrzeżu Wyspiańskiego7/8 pracuje 118 lektorów nauczających10 języków. Wielu z nich, a takżeemerytowani i byli pracownicy SJOzebrali się w Centrum KongresowymPWr, by symbolicznie o tym zaświadczyć,a niektórzy – w uznaniu swojejpracy i zasług dla tej jednostki i uczelniw ogóle – odebrali za to szczególnepodziękowania.Obecna dyrektor SJO doc. dr IrinaModrzycka powitała ich, a także resztęzaproszonych gości, z władzami PWrna czele. Na uroczystości jubileuszoweprzybyli również: przedstawicielewrocławskich uczelni, reprezentanciośrodków nauczania języków obcychwyższych szkół technicznych z całejPolski, członkowie StowarzyszeniaAkademickich Ośrodków NauczaniaJęzyków Obcych – SERMO oraz wielupracowników PWr. Ta obecność orazprogram uroczystości mogły dojść doskutku także dzięki głównemu sponsorowitego wydarzenia – WydawnictwuJęzykowemu Pearson.W oficjalnej części czekały nauczestników: po pierwsze, prezentacjahistorii i osiągnięć SJO, ujęta w faktachi liczbach przez doc. Irinę Modrzycką,przy współpracy doc. dr RomualdyKuźmińskiej, Jolanty Szabli, TeresyMożejko, mgr Bogusławy Jaworskiej,mgr Alicji Mazurkiewicz i mgr IwonyFrankiewicz (skróconą wersję prezentujemyoddzielnie). Po wtóre, przemówienieokolicznościowe gospodarzauczelni prof. Tadeusza Więckowskiego,w którym przyznał m.in., że nadal,mimo wielu lat pracy na uczelni,jest zaskakiwany nowymi danymi z jejDiamentowy jubileusz SJO, obchodzonyuroczyście 18 majabr., przywołał szereg ciekawychfaktów z historii Studium. Przypomniałteż ludzi związanych z nim od1947 r., sprawiających przez dziesięciolecia,że rosło znaczenie tej uczelnianejjednostki przede wszystkimw edukacji kolejnych pokoleń studentówPolitechniki. I o ile kiedyś wielumłodych ludzi podchodziło do lektoratów– delikatnie rzecz ujmując– z powściągliwością – o tyle ostatnimiczasy takie postawy są chybaw zdecydowanej mniejszości. Tłumaczyćtego nie trzeba: bez znajomości– i to co najmniej dobrej – językaobcego, a najlepiej dwóch, w dzisiejszychczasach być może da się żyć, ale,cytując klasyka: „co to za życie…”.Rośnie w siłęDoc. dr Irina Modrzycka prowadziła część oficjalną uroczystości......na której obecni byli profesorowie: rektor Tadeusz Więckowski, prorektorzy – AndrzejKasprzak, Eugeniusz Rusiński, Cezary Madryas, Zbigniew Sroka oraz dziekan AndrzejMatynia i dziekan elekt Andrzej TrochimczukStudium Języków Obcych PWr przeszłow swojej 60-letniej historii metamorfozę– od małej jednostki, za<strong>lato</strong><strong>2012</strong>31


jubileuszeki tej jednostki z najdłuższym, bo39-letnim stażem. Trzeba dodać, żew związku z 60-leciem doc. Kuźmińskazredagowała także księgę pamiątkowąpn. Historia we wspomnieniach.Specjalnie wybite z okazji diamentowegojubileuszu medale otrzymalinatomiast emerytowani pracownicyStudium, którzy – jak podkreśliła doc.Modrzycka – wnieśli bardzo znaczącącząstkę do rozwoju jednostki, zaskar-Profesor Honorowy PWr – wybitny anglista prof. Jan Cyganhistorii i współczesności i – co ważne– zaskakiwany pozytywnie. Tak teżbyło w przypadku prezentacji osiągnięćStudium, w którym skumulowana jestwielka praca o 60-letnim rodowodzie,prowadzona zarówno ze studentamiPWr, jak i tymi, którzy chcą studiowaćw Polsce, i to po polsku. Rektor TadeuszWięckowski podziękował równieżwszystkim byłym i obecnym pracownikomSJO za wkład w te osiągnięcia,gratulował i życzył sukcesów.HumanistaProfesorem Honorowym PWrRzeczywiście, tych sukcesów było sporo.Przyczynili się do nich już ci, którzykładli podwaliny pod dzisiejszeStudium kilkadziesiąt lat temu. Wśródnich postać wybitna w akademickimi naukowym środowisku Wrocławia– prof. Jan Cygan, który rozpoczynałpracę na PWr w roku akademickim1950-1951 jako lektor języka angielskiegona Wydziale Architektury.W tymże 1951 r. ówczesny rektorprof. Dionizy Smoleński utworzył ZakładJęzyków Obcych i na jego kierownikapowołał mgr. Jana Cygana, któryrozpoczął budowanie nowej jednostkiod starań o etaty dla lektorów. Odpoczątku zabiegał o wysoki poziomzajęć; organizował szkolenia dla nauczycieli,zdobywał podręczniki, słownikii inne potrzebne materiały szkoleniowe.Wprowadził też do nauczanianowe języki i organizował zespoły językowe.Dbał również o warunki lokalowe– za czasów jego kierownictwaStudium parokrotnie zmieniało swojąsiedzibę w gmachu głównym uczelni.W dużej mierze dzięki wyjazdom zagranicznym– na stypendia do Edynburgai na początku lat 60. ub. wiekudo USA – Jan Cygan podjął pracę naukową.Kierownikiem Studium pozostawałdo chwili, gdy na UniwersytecieWrocławskim reaktywowano filologięangielską i tworzenie tego kierunkuzaproponowano właśnie prof. Cyganowi.Kierował więc najpierw KatedrąAnglistyki, a następnie (1975-1996)– Instytutem Filologii Angielskiej, będącjednocześnie (1965-1998) kierownikiemZakładu Językoznawstwa Angielskiego.Doktorat obronił w 1965 r.,32a habilitację w 1977 r. Profesoremzwyczajnym jest od 1991 r.Przez 25 lat był też redaktorem seriiwydawniczej Anglica Wratislaviensia.Mentor wielu pokoleń wrocławskichanglistów – także tych, którzy związalisię z SJO PWr. Podczas pełnienia przezniego funkcji szefa instytutu na UWr25 osób doktoryzowało się i sześć habilitowało.Prof. Jan Cygan ma w dorobkuok. 100 publikacji, należy do wielutowarzystw polskich i zagranicznych.W 2007 r. wydano wybór jego 50 prac,poświęconych lingwistyce.Zasłużeni emerytowani pracownicy SJO odbierali medale, kwiatyi księgi pamiątkoweTo niektóre z osiągnięć prof. JanaCygana, przywołane 18 maja na okolicznośćprzyznania mu tytułu HonorowegoProfesora Politechniki Wrocławskiej.Jako pierwszy humanistatą godnością na PWr wyróżniony, stosownydyplom odebrał z rąk rektoraPWr prof. Tadeusza Więckowskiego.Dziękując za to wyróżnienie, prof.Cygan nie krył swojego zaskoczeniai wzruszenia. Życzył zarówno Studium,jak i całej PWr „niewiarygodniedobrych studentów”.Uznani i lubianiZłota Odznaka PWr z Brylantem dla doc. dr Romualdy KuźmińskiejW części uroczystości pod hasłem„wyróżnienia i nagrody” wręczonorównież inne dowody uznania osobomzwiązanym z SJO.Złotą Odznakę PWr z Brylantemodebrała z rąk rektora doc. dr RomualdaKuźmińska – była szefowa Studium,a także nauczyciel akademicbiającsobie tym samym wdzięcznośći kierownictwa SJO, i pozostałych pracowników.Wśród wyróżnionych znaleźlisię: mgr Danuta Adamus (ZespółJęzyków Romańskich), dr Irena Bogacz(Zespół Języka Polskiego i SJP dla Cudzoziemców),mgr Walentyna Bożko-Misińska (Zespół Języka Rosyjskiego),mgr Maria Laura Buck (Zespół JęzykaAngielskiego), mgr Edmund Całus(Zespół Języka Niemieckiego), mgrAnna Golonka Cygan (Zespół JęzykaAngielskiego), dr Mieczysław Mendychowski(Zespół Języków Romańskich),mgr Mateusz Mraczek (ZespółJęzyka Angielskiego), dr Wacław Sielicki(Zespół Języka Rosyjskego), mgrKrystyna Wojtasik (Zespół Języka Niemieckiego).Swoje nagrody przyznali także studenci.W ankiecie na najlepszego lektoraSJO wskazali na ulubionych przezsiebie nauczycieli, a o jej wynikach poinformowałi podziękował wszystkim„za trud, zaangażowanie i serce, jakiewkładają w nauczanie studentów”,szef zarządu Parlamentu StudentówNajlepszy lektor zdaniem studentów – mgr Andrew Eccles(po lewej), któremu gratuluje inż. Mateusz Celmernumer <strong>256</strong>


jubileuszeGratulacje na 60-lecie składają prezes SERMO dr LilianaSzczucka-Dorna i prezes Fundacji Instytut Jakości EdukacjiMarek JankowskiNa koniec części oficjalnej podjętopróbę analizy zmian w nauczaniu językówobcych, jakie ujawniły się wrazz narodzinami społeczeństwa informatycznego.Co w tej mierze jest wartościądodaną, a jakie należy z tymwiązać zagrożenia – dyskutowali podczaspanelu zaproszeni przez organizatoróweksperci, czyli prof. MariaStraś-Romanowska i prof. BożenaRozwadowska z Uniwersytetu Wrocławskiegooraz reprezentujący Politechnikęprof. Janusz Mroczka i prof.Zbigniew Gronstajski. Moderatoremtej dyskusji był dr inż. Maciej Mulak.Mimo że paneliści skupili się bardziejna dobrych i złych stronach wirtualnejrzeczywistości i bezkrytycznymużywaniu narzędzi informatycznychdo zdobywania wiedzy, wymiana poglądówbyła interesująca i przeniosłasię do foyer, gdzie kontynuowano obchody60-lecia SJO już w mniej formalnejatmosferze, w której górę jednakwzięły wspomnienia i anegdoty.Niektórzy z gości jubileuszu nie widzielisię przecież ze sobą nawet kilkadziesiątek lat, więc tematów do miłychrozmów z pewnością nie brakowało.PWr inż. Mateusz Celmer. Najlepszymlektorem A.D. <strong>2012</strong> został anglistamgr Andrew Eccles. Dalsze miejscazajęli: mgr Krzysztof Rzemiński (germanista),mgr Jana Wojtucka (lektorjęz. czeskiego), a następnie w kolejnościalfabetycznej, gdyż różnice w oceniebyły minimalne: mgr Joanna Bieńi mgr Michael Fyall (jęz. angielski),mgr Anna Kania (jęz. niemiecki), mgrMagdalena Kondro, mgr Łukasz Mally,mgr Alicja Mazurkiewicz (jęz. angielski)oraz dr Marta Minkiewicz (jęz.hiszpański).MałgorzataWieliczkoZdjęcia:Krzysztof Mazur,WikimediaCommonsPanel z udziałem (od lewej) dr. inż. Macieja Mulaka, prof. Marii Staś-Romanowskiej,prof. Bożeny Rozwadowskiej, prof. Janusza Mroczki i prof. Zbigniewa GronostajskiegoStudium Języków Obcych PWr w pigułce1947 r. – początek działalności – bez odrębnejjednostki i etatowych nauczycieli. Pierwsi lektorzyzatrudnieni na umowę-zlecenie: mgr EugeniuszJeleniewski, Jakub Mołczanow,Gwido Wrzosiński (jęz. rosyjski); dr FranciszekJankowski, prof. gimnazjum Stanisław Przeździecki(jęz. niemiecki), mgr Anna Golonka-Cygan (jęz.angielski)1951 r. (listopad) – powołanie Zakładu JęzykówObcych – pierwszy kierownik mgr Jan CyganRok akad. 1952/1953 – pierwsze etaty:mgr Maria Lebiedzińska i mgr Maria Paszkiewicz(germanistka); angliści (oprócz mgr. Jana Cygana)– mgr Anna Golonka-Cygan i mgr He<strong>nr</strong>yk Kałuża;rusycyści – mgr Arkadiusz Bryczkowski,mgr Maria Piotrowska oraz mgr Walentyna Bożko;język rosyjski obowiązkowy dla wszystkichstudentów I i II rokuDziś w SJO pracuje 112 nauczycieli akademickichna etacie i sześciu na umowę-zlecenie; najdłuższystaż pracy na etacie wśród nauczycieli – doc. drRomualda Kuźmińska (prawie 39 lat); najstarszypracownik administracji – Teresa Możejko,specjalista ds. finansów (ponad 40 lat); najmłodszylektor ma 27 lat, najstarszy – 70 latWrzesień 1953 r. Zakład Języków Obcychprzemianowany na Studium PraktycznejNauki Języków ObcychW 1993 r. z nazwy znika słowo Praktycznej– do 2006 r. oficjalna nazwa: Studium NaukiJęzyków Obcych; w 2006 r. usunięto – Nauki,tworząc dzisiejszą nazwę Studium Języków ObcychZajęcia językowe odbywały się na początku nawydziałach lub w suterenie gmachu głównego A-1;do nowej siedziby przy Wybrzeżu Wyspiańskiego7/8 Studium trafia w 1969 r.1 października 1998 r. otwarcie po modernizacjii przebudowie przez ówczesnego premiera RPJerzego Buzka, z udziałem władz uczelni i miasta;w budynku mieści się 27 sal dydaktycznych nałącznie 500 osób; dwa laboratoria komputerowe,biblioteka, czytelnia i od 2009 r. Klub LektoraKierownictwo Studiummgr Jan Cygan (anglista) 1952-1965mgr Czesław Sztukowski (rusycysta) 1965-1970dr Zygmunt Kubacki (polonista) 1970-1980doc. Longin Jarmółkiewicz 1980-1981dr Wacław Sielicki (rusycysta) 1981-1987dr Romualda Kuźmińska (rusycystka) 1987-1996(dyrektor do 1991, potem kierownik)mgr Marian Górecki (polonista) 1996-2005mgr Małgorzata Stawska (polonistka) 2005-2011doc. dr Irina Modrzycka (germanistka) od 2011 r.Zespoły językowe: do 1955 r. w Studium byłydwa zespoły: Zespół Języka Rosyjskiego i ZespółJęzyków Zachodnich; w roku akad. 1955/1956Zespół Języków Zachodnich podzielono naZespół Języka Niemieckiego oraz Zespół JęzykaAngielskiego i Języków Romańskich; w 1964 r.Zespół Języków Romańskich oddzielił się odZespołu Języka Angielskiego i do dziś jestsamodzielnym zespołem; w 1976 r. powstał ZespółJęzyka Polskiego, a w 1985 r. Studium JęzykaPolskiego dla Cudzoziemców. W latach 1975-‐1996 w strukturze Studium był Zespół lektorówSINT, do którego należeli lektorzy o najwyższychkwalifikacjach i native speakerzy. Liczba lektorówzatrudnionych w zespołach od 1952 do <strong>2012</strong> r:angliści – 193; rusycyści – 56; inni – 3; romaniści– 50; poloniści – 30; germaniści – 74Języki: w ciągu 60 lat w SJO nauczano13 różnych języków. Obecnie – 10: angielski,czeski, francuski, hiszpański, japoński, niemiecki,polski, rosyjski, szwedzki, włoski; w przeszłościtakże: arabski (1987-1989); irlandzki (2001-2005);koreański (2006-2010)Działalność dydaktyczna: dzisiejsza liczbastudentów PWr to ok. 33 775 – każdy student uczysię jednego języka obcego na I st. studiów orazdrugiego wybranego języka – na II st. studiów;ogółem w jednym semestrze SJO naucza ok. 7000studentów, a rocznie – ok. 14 000 studentów;języka polskiego w SJO rocznie uczy się ok.960 obcokrajowców; większość uczy się jęz.angielskiego – ok. 65%, niemieckiego – ok. 15%,pozostałych – ok. 20%; w 2006 r. utworzono Zespółds. Studiów NiestacjonarnychKursy językowe – od 2005 r. kończą sięegzaminem centralnym; na poziomie B2 pozdanym egzaminie każdy student bezpłatnieotrzymuje Akademicki Certyfikat ACERTpotwierdzający znajomość języka obcego (rocznieok. 900 certyfikatów); SJO jest organizatorem sesjiegzaminów BULATS Cambridge ESOL w szkołachwyższych (egzaminy z czterech języków obcychoraz uznawalne certyfikaty międzynarodowe)Inna działalność: w ciągu ostatnich 45 lat w SJOodbyło się 14 konferencji metodycznych i trzysympozja; zorganizatowało dwie międzynarodowekonferencje IATEFL i współorganizowałokonferencję SERMO, ponadto m.in. OgólnopolskieOlimpiady Języka Polskiego dla Cudzoziemców,letnie kursy języka polskiego dla obcokrajowców;co roku uczestnictwo w Dolnośląskim FestiwaluNauki (ok. 20 imprez)Szczegóły na: http://www.sjo.pwr.wroc.pl.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>33


sprawy uczelniRanking szkół wyższych za rok<strong>2012</strong>, opublikowany przez „Perspektywy”i „Rzeczpospolitą”,pokazał Politechnikę Wrocławską jakonajlepszą uczelnię na Dolnym Śląskuoraz przyznał jej „wicemistrzostwo”Polski wśród uczelni technicznych.Natomiast, podobnie jak w dwóch poprzednichlatach, w zestawieniu szkółwyższych wszystkich typów uplasowanonaszą uczelnię na piątej po zycji.Bezkonkurencyjna okazała się natomiastPWr w kategorii „innowacyjność”,gdzie za główne kryteria przyjętom.in. liczbę zgłoszeń patentowych,a także skuteczność w pozyskiwaniuśrodków z funduszy europejskich.Drugie miejsce zajęła w „kierunkachtechnicznych”, a trzecią została w kategorii„kierunki IT”.W rankingu znalazło się też miejscedla zestawień oceniających preferencjepracodawców. I tak w województwiedolnośląskim, opolskim oraz lubuskim– PWr jest bezsprzecznie „ulubienicą”pracodawców. W ogólnokrajowej kategorii„prestiż wśród pracodawców” zajęłanatomiast czwartą pozycję.Podobnie jak szereg innych uczelniw kraju, <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> niezgodziła się wziąć udziału w innymrankingu – przygotowanym przez tygodnik„Wprost”. Dlaczego? Dobrzetłumaczy to stanowisko (protest) StowarzyszeniaPR i Promocji Uczelni Polskich„PRom” (www.prom.edu.pl), jakieprzedstawił jego prezes dr Marek Zimnak,pokazujące, że ranking „Wprost”jest nierzetelny i wprowadza w błąd.Stowarzyszenie PR i Promocji UczelniPolskich „PRom” zajmuje stanowisko,bo to biura rzeczników prasowych i/lubbiura promocji są odpowiedzialne nauczelniach za przygotowanie informacjirankingowej dla mediów; nam najłatwiejocenić merytoryczną jakość ankietrankingowych, to do nas również trafiają„sprzężone” niewidzialną liną z ankietąrankingową oferty reklamowe.34Nigdzieponiżejpiątkioprac. mwZdjęcie:www.sxc.huWORTAL BRANŻOWY+ Nowości, Słownik techniczny+ Porady specjalistów+ Przegląd prasy+ Katalog firm i produktów+ Opis urządzeń i podzespołów+ Kalendarium ważnych wydarzeńZAPRASZAMY: www.energoelektronika.plul. Puławska 34, 05-500 Piaseczno k. Warszawy tel. (+48) 22 70 35 290 fax (+48) 22 70 35 101Większość uczelni, szczególnie tychnajwiększych publicznych, nie wzięłoudziału z rankingu „Wprost” nie z powodustrachu przed miejscem w rankinguczy też braku możliwości organizacyjnych,jak napisał w artykule przewodnimdo rankingu red. Rafał Pisera.Powodem są nieprecyzyjne, dające możliwośćdowolnej interpretacji pytaniaankietowe, co w rezultacie prowadzi doniesprawdzalności i nieporównywalnościdanych, a zatem także miejsca uczelniw rankingu.Decyzja Redakcji „Wprost” o umieszczeniuw rankingu w tym roku takżeuczelni, które nie odesłały z wyboru ankiety,została odebrana na uczelniachjako nadużycie i rodzaj szantażu („jeślinie weźmiecie udziału i tak was zamieścimy,ale na odległym miejscu”).Jak wynika z przesłanych przez tygodnikankiet rankingowych, dane, na podstawiektórych powstał ranking, nie sąogólnodostępne. Nie można porównywaćdanych przesłanych przez uczelniez wybiórczo zastosowanymi przezredakcję w stosunku do innych uczelni.Sami proponowaliśmy, aby redakcja„Wprost” porównywała dostępne danez GUS i innych raportów, bez udziałuuczelni – ale sprawdzalnie i obiektywniew stosunku do wszystkich. Ten, któryzostał opublikowany w tym roku, możewyłącznie wprowadzać w błąd i nikomunie służy; również uczelniom, którewzięły w nim udział. Bo jakiż możebyć pożytek i satysfakcja z rywalizacjiz niewielkim obszarem polskich uczelni,a przede wszystkim – by wybrać jedentylko przykład – jaki ma sens porównywanieAkademii Teatralnej im.Aleksandra Zelwerowicza z PolitechnikąGdańską?Oddzielną kwestią pozostaje przysyłaniepytań ankietowych razem z propozycjąpłatnych reklam. To skłaniado uznania za prawdziwe opinii o manipulacyjnymi wyłącznie ekonomicznymcharakterze większości rankingów,wbrew zapewnieniom Redakcji o kierowaniusię misją informowania kandydatówna studia o statusie i kondycji polskichuczelni. W rozmowach sprzedawcypowierzchni reklamowej tygodnikaposługiwali się kłamstwem, wskazując,które uczelnie jakoby odesłały ankiety.My to wiedzieliśmy, dzięki stałemu komunikowaniusię całego środowiska.Nasza udokumentowana próba reagowaniana metodologiczne niedoróbkirankingu tygodnika trwa już piąty rok(służę dokumentacją) i – w naszej opinii– wymaga upublicznienia. Można byrzec – redaktorzy się zmieniają, metodapozostaje. W nadziei, że rok 2013 przyniesieranking tygodnika, na jaki uczelnieczekają, pozostaję z szacunkiem.dr Marek Zimnak, prezes zarząduStowarzyszenia „PRom”numer <strong>256</strong>


sprawy uczelniX Turniej JęzykowyUroczystość rozdania nagród zgromadziła organizatorów i uczestników turniejuStudium Języków Obcych PWrpo raz dziesiąty zorganizowałoturniej językowy dla studentównaszej uczelni. Pierwszy taki konkursodbył się w roku akademickim2002/2003. Co roku startuje w nim ok.80 studentów, w tym 50 proc. w specjalnościjęzyka angielskiego. W tegorocznejedycji po raz pierwszy uczestnicysprawdzili swoje umiejętnościz języka hiszpańskiego.Turniej nie stanowi eliminacji doinnych konkursów. Niemniej nasi stunieważwszyscy biorący udział odznaczalisię nieprzeciętną znajomościąjęzyka i wiedzą o kulturze i realiachżycia w danym obszarze językowym.Jesteśmy pod wrażeniem wiedzy i postawystudentów, którzy w czasie swoichniefilologicznych, ciężkich studiówznajdują czas na rozwój umiejętnościjęzykowych.Uroczystość wręczenia nagród zaszczyciłswoją obecnością prorektordo spraw studenckich dr inż. ZbigniewSroka, który ufundował nagrody pieniężne(400, 200, 100 zł) i osobiściegratulował sukcesu zwycięzcom turnieju.Pozostałe nagrody to kursy językoweod SJO i książki od sponsorówkonkursu.Składamy podziękowania za ufundowanienagród wszystkim sponsorom:panu prorektorowi Sroce, wydawnictwomjęzykowym Longmani Macmillan oraz księgarni językowejPolanglo. Sponsorem nagród książkowychdla uczestników były równieżambasada francuska i konsulat amerykańskiw Krakowie.Wyrazy wdzięczności należą siętym, którzy włączyli się w przygotowaniekonkursu. Z zespołu językaangielskiego z ogromnym zaangażowaniempracowali: mgr Anna Grygo-Laureatami konkursu z językaangielskiego zostali:I miejsce: Adrianna AdamczykII miejsce: Arkadiusz KunaIII miejsce: Paweł PamułaW specjalności francuskiej zwyciężyli:I miejsce: Małgorzata GogołowiczII miejsce: Aleksandra CzupkiewiczIII miejsce: Marek GulanowskiW specjalności niemieckiejzwyciężyli:I miejsce: Klaudia KozłowskaII miejsce: Marta KrzywańskaIII miejsce: Waldemar KubikW specjalności języka rosyjskiegozwyciężyli:I miejsce: Jerzy ŁadyszII miejsce: Oleh PtashnykIII miejsce: Tomasz LizurejPo raz pierwszy odbył sięw tym roku konkurs w specjalnościjęzyka hiszpańskiego. Zwyciężyli:I miejsce: Aleksandra MillerII miejsce: Joanna PtaszkowskaIII miejsce: Aleksandra Drozd<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Od lewej: mgr Dorota Pytel – członek komisji oceniającej prezentacje,prorektor ds. studenckich dr inż. Zbigniew Sroka i uczestniczka turnieju – Anna KarolakIzabela KoszuckaZdjęcia:Joanna Grusiecka-‐Domagaładenci (ci sami lub inni) biorą udziałw ogólnopolskich olimpiadach (jęz.ang. – Poznań; jęz. niem. – Gliwice).Marek Gulanowski, zwycięzca turniejuz języka angielskiego w roku 2009,zajął również I miejsce w olimpiadziepoznańskiej. W tym roku uplasowałsię na III miejscu w specjalności językafrancuskiego. Ko<strong>nr</strong>ad Przybycień,laureat I miejsca z języka rosyjskiegow 2009 r., ukończył filologię angielską.Marta Górniak w dwóch kolejnych latach(2010 i 2011 r.) była laureatką z językaangielskiego i francuskiego.Wszystkim laureatom i uczestnikomserdecznie gratulujemy.Komisje podkreślały, że bardzotrudno było wyłonić zwycięzców, porowicz,mgr Magdalena Kondro, mgrDorota Pytel i mgr Dominik Rozwadowski;z zespołu języków romańskich:mgr Ewa Dmowska, mgr EwaPoterałowicz, mgr Elżbieta Wróblewska,mgr Marta Minkiewicz i mgr JacekBednarczuk; z języka niemieckiego:mgr Beata Brocka i mgr JoannaGrusiecka-Domagała; z zespołu językarosyjskiego: mgr Elena Kotlarczyki dr Mirosława Szuwajew. Składamypodziękowania także paniom TeresieMożejko i Marzenie Kasperczak za pomocorganizacyjną.I jeszcze raz gratulujemy studentom.Zapraszamy w przyszłym rokuna kolejną edycję Turnieju Językowego.35


sprawy uczelniW poszukiwaniu równowagi duchaZ myślą o skołatanych niepowodzeniami studentach i o sfrustrowanych pracownikachpostanowiliśmy sprawdzić, jaką pomoc oferuje im uczelnia. Trafiliśmy do psychologai do psychoterapeutów, którzy już niejednej osobie skutecznie pomogli wyrwać sięz zaklętego kręgu problemów.Magdalena Senderowska – zatrudnionajako psychologprzez Dział Studencki PWrocenia, że jest kimś w rodzaju lekarzapierwszego kontaktu – nie prowadzipsychoterapii, a odbywa konsultacjeze studentami.Czasem wystarczy młodemu człowiekowikilka spotkań z psychologiem.Jeśli komuś potrzebna psychoterapia,kieruję do psychoterapeutów, którzytu pracują. To Michał Rożko i MałgorzataBednarska. Zajmuję się więcwstępną diagnozą problemu i oceną,jaka forma pomocy byłaby najkorzystniejsza,prowadzę konsultacje, zajmujęsię poradnictwem oraz wsparciemw sytuacjach kryzysowych. Ta inicjatywadziała już od kilku lat. Każdystudent dostaje co roku e‐mailowąwiadomość o ofercie pomocy psychologicznej– łącznie z godzinami przyjęć.Zajmuje się tym Dział Studencki.Liczba zainteresowanych to kilkanaście-kilkadziesiątosób tygodniowo.Każdy przypadek jest inny, choć są toludzie o podobnym wieku i sytuacjispołecznej. Mają kłopoty z zaliczeniami,różne obawy i opory (w kontakciez prowadzącymi, z kolegami), kłopotyosobiste (rodzinne, partnerskie). Cierpiąna nerwice, depresje. Są też osobyleczone psychiatrycznie.Czy potwierdza się pogląd, żedzisiejsza młodzież jest małoprzystosowana społecznie?Ze względu na swój wiek nie mamdużego doświadczenia ze starszymipokoleniami. Ale chyba każde maspecyficzne problemy, które musiprzezwyciężać. Na szczęście pomocpsychologiczna nie stanowi już takiegotabu jak niegdyś. W tej chwili podwpływem różnych kampanii społecznychludzie chętniej korzystają z pomocy.Wyjazd na studia, rozstanie z domemsą zawsze dla młodych ludziźródłem stresu. W nowym środowiskuczują się wyobcowani, a rzadko mająprzy sobie bliską osobę, której mogązwierzyć się z nieuniknionych na początkustudiów problemów.Skąd wynikały trudności w nawiązywaniubliskich relacji? Przyczyna36Magdalena Senderowskazazwyczaj tkwi już w stosunkach rodzinnych,które często są trudne. Brakw nich wzajemnego zaufania i umiejętnościkonstruktywnej rozmowy.Tak więc, trudności w nawiązywaniubliskich kontaktów często wynikają zezwiązków, z jakimi spotkali się w rodzinie,jakich się nauczyli. W życiuprywatnym owocuje to brakiem prawdziwychprzyjaciół, otwartych relacjiz rodzicami. Studenci miotają się międzypresją realizacji celu i poczuciem,że zawiodą bliskich. Dlatego najczęściejzgłaszają się studenci I roku.Jeśli odważą się przyjść i porozmawiać,to już dobrze. Są też i tacy, którzychcieliby tylko porady życzliwegorozmówcy, oceny czy porady dotyczącejwłasnego postępowania. Prosząo wskazówki dotyczące życia rodzinnego.Około jednej trzeciej studentów,którzy się zgłaszają, potrzebuje i chcegłębszej terapii. Wtedy nie wystarczyjednorazowe spotkanie. Nie wystarczyRozmawiała:Maria KiszaZdjęcia:archiwum prywatneM. Senderowskiej,Krzysztof Mazurkomuś, kto ma napady złości, powiedzieć:staraj się zrelaksować, panowaćnad sobą. To wymaga dłuższego oddziaływania,pracy nad sobą. Niektóreosoby kieruję na terapię np. dla dorosłychdzieci alkoholików (DDA), innychdo poradni leczenia uzależnień,w zależności od problemu, z którymsię zgłaszają. Czasem zdarza się, żekontaktują się ze mną koledzy alborodzina osoby, która wymaga pomocy,choć ona sama nie widzi potrzebykontaktu z psychologiem.Mam ze studentami umowę, żemogą tu wrócić. I rzeczywiście czasemwracają. Także i po to, aby opowiedziećo swoich doświadczeniach i nowychprzeżyciach.Psychoterapeuci Michał Rożkoi Małgorzata Bednarska zostalizatrudnieni przez pełnomocnikarektora ds. osób niepełnosprawnych.Początkowo zakres ich zadań ustalonona cztery godziny tygodniowo, alepo siedmiu latach wynoszą one 30godzin, a zapotrzebowanie nadal rośnie.Ich gabinet w ustronnym miejscu– przy ul. Chełmońskiego 12 (P-5)– jest coraz bardziej znany....Do kogo adresowana jest pomoc?Michał Rożko: Zasadniczo było topomyślane jako pomoc dla studentów(łącznie z doktorantami) PWr,ale staramy się – w miarę sił – pomagaćwszystkim osobom związanymz uczelnią, także jej pracownikom.Małgorzata Bednarska: Był teżprzypadek osoby kończącej studia,której w porozumieniu z pełnomocnikiemds. osób niepełnosprawnychudało się przedłużyć okres terapii nawetna czas po dyplomie, póki nie zakończąsię formalne związki z uczelnią.Jakie jest zapotrzebowanie na takąopiekę?MB: W ciągu tych lat przez gabinetpsychoterapeutów przewinęło się kilkusetstudentów. Ja w regularnej terapiimam kilkanaście osób (ok. 15) orazdwie lub trzy osoby tygodniowo, któreprzychodzą na pojedyncze, tj. jednodo trzech, spotkania. Kolega podobnie.Terapia pacjenta zwykle trwa długo:dwa, trzy lata, co ogranicza możliwośćpodjęcia przez nas pracy z następnymiosobami. Stąd bierze się kolejkaoczekujących. Pierwsza wizyta służyrozpoznaniu potrzeb takiej osoby. Informujesię ją, do jakiego typu specjalistypowinna się zgłosić i gdzie go poszukiwać.Studenci czasem dowiadująsię o zorganizowanej przez uczelniępomocy psychoterapeutycznej od psychiatrówz NFZ. Ale my wielu musimyodesłać: do lecznictwa powszechnegoalbo do kolejki, by oczekiwali na wolnemiejsce u nas. Potrzebujących jestdużo więcej, niż możemy przyjąć. Ko-numer <strong>256</strong>


sprawy uczelnilega i ja mamy przecież jeden wspólnygabinet, co też limituje liczbę wizyt.MR: Tym, co ogranicza popyt na nasząpomoc, jest też dostęp do wiedzyo takiej ofercie. Gdy ukazują się jakieśdoniesienia na temat prowadzonejtu terapii, liczba zainteresowanychwzrasta. Jest ich więcej, niż możemyprzyjąć. To zresztą zgodne z założeniem,że działamy raczej jako swoistepogotowie niż sformalizowana pomocpsychologiczna. Ale szukający znajdująnas – czy to przez pełnomocnikarektora ds. osób niepełnosprawnych,czy przez innych studentów. Trafiająwięc tu najbardziej potrzebującypomocy. Jest też kolejka oczekującychna zwolnienie się miejsca na stałejterapii i chętnych na konsultacje.Ale są przypadki, które nie mogą czekać.PWr to kilkadziesiąt tysięcy osób.Wiadomo, że od zarania dziejów ok.jednego procenta populacji cierpi naschizofrenię. Zapewne stała jest teżliczba osób, które potrzebują pomocypsychoterapeutycznej. Ponieważprowadzę podobną poradnię na uniwersytecie,widzę, że tam sytuacja jestpodobna.Uczelnia to nie jest typowapopulacja. Wydaje mi się, że odsetekpotrzebujących wsparcia może tubyć większy.MR: Ale jest też tak, że niektórzyze zgłaszających się potrzebują tylkowyjaśnienia, że ich stan nie wymagaterapii.MB: A z drugiej strony pojawiają sięosoby, które nie są świadome powagialbo podłoża swojego stanu. Musimyprzekonywać pacjenta, że potrzebujeMałgorzata BednarskaMichał Rożkoterapii psychiatrycznej, nawet hospitalizacji.Czy obserwuje się sezonowenasilenia dolegliwości?MR: Występują wahania depresyjno-euforycznemające związek z poramiroku (jesień-wiosna). W sesjiwzrost zapotrzebowania na pomocjest niewielki.MB: Pojawia się raczej po sesji, gdystudent ma już chwilę czasu dla siebie.MR: Sesja, tak jak szukanie pracy,niepowodzenia uczuciowe, to okresstresogenny, który coś aktywizuje.MB: Myśli samobójcze nie są rzadkością.Mamy zwykle umowę z pacjentem,że w razie czego poinformujenas o takim kryzysie, i wtedy możemygo skierować na konsultację psychiatryczną.To pozwala też na dodatkowąocenę przypadku.Jakie typy dolegliwości występująu studentów najczęściej?MR: Zaburzenia osobowości, dolegliwościz grupy nerwic, z grupy depresji,zaburzenia charakteru, problemyz tożsamością, z adaptacją, uzależnienia,zaburzenia odżywiania.Zdarzają się też pacjenci głębiej zaburzeni,w psychozie. Czasem występujepołączenie tych dolegliwości. Każdyprzypadek jest indywidualny i wymagaodrębnego traktowania.MB: Czasem pierwotna diagnozaokazuje się zbyt powierzchowna, problemjest głębszy. Studenci przychodząteż z objawami psychosomatycznymi:omdleniami, kołataniem serca, skokamiciśnienia. Są kierowani do naszejporadni przez lekarza. Czasem nawetnie wierzą w psychoterapię, a gdy w jejwyniku ich stan się poprawi, uznająproblem za rozwiązany. Bez zrozumieniaprzyczyn. Trafiają się poważnezaburzenia odżywiania (anoreksjai bulimia), prowadzące w skrajnej postacido leczenia psychiatrycznego, doobumierania organizmu. 20 procentzdiagnozowanych przypadków anoreksjikończy się śmiercią pacjenta.MR: Podłoże danego przypadku anoreksjilub jakiegokolwiek zaburzeniamusi być każdorazowo diagnozowaneindywidualnie. Tak zresztą traktujemykażdego pacjenta – jako indywidualnyprzypadek. Nie dopasowujemypacjenta do diagnozy, a diagnozędo pacjenta – obowiązuje nas prymatprzypadku, który w pewnym sensiejest niepowtarzalny, wyjątkowy. Dlaprzykładu: powikłania trudnych przeżyćwe wczesnym bądź późniejszymdzieciństwie mogą być u różnych osóbróżne, u innych mogą nie występować,u jeszcze innych mogą występowaćokresowo. Rożne mamy mechanizmyadaptacyjne, sposoby przeżywania,wrażliwość itd.MB: Czasem student liczy na prostąreceptę: prosi o instrukcję, jak postępowaćw określonej sytuacji lub cozrobić, żeby się zmienić.MR: I czasem może to się sprawdzić.Czy leczy się „dobrym słowem”?MR: Słowem – tak, ale czy dobrym?Raczej dobrą, korektywną relacją. Jeśliwyraża się komuś tylko współczucie,skutek jest niewielki.MB: Amerykański psychoanalitykprof. G. Gabbard uważa, że leczy właściwierelacja. Chodzi o to, by pacjentbył w kontakcie z drugim człowiekiem.Sam fakt, że ktoś jest poddany terapii,ma już pozytywny wpływ.MR: Kontakt emocjonalny, rozumienie,diagnoza, którą przedstawiamy,są czynnikami zwiększającymipoziom świadomości pacjentówo własnym stanie.MB: Z nami uczą się, jak funkcjonować,jak utrzymywać kontakt z drugimczłowiekiem, jak liczyć na inną osobę,osiągnąć poczucie stałości.MR: To nie znaczy, że uczymy ich,jak żyć. Nie jesteśmy mędrcami anicoachami, którzy znają rozwiązaniewszystkich problemów. Ale przez badaniedróg rozumienia rzeczywistości(na poziomie świadomym i nieświadomym)przez pacjenta i nazwaniezwiązanych z tym pewnych zjawiskpozwalamy im lepiej funkcjonować.Czy nie ciąży Państwu przejmowaniecudzych stresów?MR: Jesteśmy do tego przygotowani.Mamy wykształcenie, doświadczeniei porządne superwizje w KrakowskimCentrum Psychodynamicznym. Tenspecjalistyczny nadzór pozwala nazwiększanie skuteczności terapii.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>37


zapowiedziBusem przez Europę38Sześcioro ambitnych, żądnychprzygód młodych ludzi z najbardziejprestiżowych uczelni w Polscewyrusza na wyprawę. Studenciz Politechniki Wrocławskiej (JędrzejKrowiranda), Akademii Górniczo-Hutniczejw Krakowie (Sylwia Staniek),Wojskowej Akademii TechnicznejPodróżnicy liczą na dobrą kondycję tego 18-latka...w Warszawie (Paweł Kasjaniuk, GrzegorzGrygoruk), Szkoły Głównej GospodarstwaWiejskiego w Warszawie(Maciej Wasyluk) oraz Wyższej SzkołyFinansów i Zarządzania w Białymstoku(Janusz Ignaciuk) planują w ciągumiesiąca zwiedzić 15 krajów EuropyWschodniej i Południowej. – Chcemyoprac. iszZdjęcia:materiałypromocyjneCCN Tourzobaczyć jak najwięcej. Nie zamierzamyzatrzymywać się w żadnym miejscudłużej niż na jedną dobę – zapowiadająuczestnicy wyprawy. – Mamynadzieję rozwinąć wspólne zainteresowania,nauczyć się trzeźwego myśleniaw trudnych sytuacjach, pracyw grupie, czyli umiejętności bardzoprzydatnych w późniejszym, zawodowymżyciu – dodają.Podróżować będą 18-letnim busemVolkswagen Transporter. Wyprawarozpoczyna się 12 lipca br. w Hajnówce,w województwie podlaskim. Następneprzystanki na trasie to: Lwów(Ukraina), Kiszyniów (Mołdawia) Iasi,Bukareszt (Rumunia), Burgas, Sofia(Bułgaria), Stambuł (Turcja), Ateny,Saloniki (Grecja), Skopje (Macedonia),Nis, Belgrad (Serbia), Zagrzeb (Chorwacja),Lublana, Maribor (Słowenia),Wiedeń (Austria), Budapeszt (Węgry),Brno, Praga (Czechy). Łącznie podróżnicymają do pokonania około 10 tysięcykilometrów.Po wyprawie zamierzają wystawićna aukcji charytatywnej Wielkiej OrkiestryŚwiątecznej Pomocy pamiątki,które zbiorą w każdym ważniejszymodwiedzonym miejscu.Życzymy szerokiej drogi i pokaźnejkolekcji pamiątkowych trofeów!numer <strong>256</strong>


współpracaWszyscy uczestnicy, trenerzy i koordynatorzy w komplecieGłówny CEL to rozwójBlisko 100 osób uczestniczyłow gali podsumowującej semestrletni projektu „Szkoły Rozwoju”,którą 1 czerwca zorganizowano w auliPWr. W takie święto jak Dzień Dzieckanie mogło zabraknąć słodkości – każdyz uczestników uroczystości dostałcukierka z dołączoną karteczką,na której widniała sentencja mającaskłaniać do refleksji i podejmowaniaambitnych działań.Na motywacji do aktywnej działalności,ciągłego podnoszenia swoichkompetencji i inwestowania w siebieopiera się w zasadzie cała idea projektu,który od 2008 r. realizuje i rozwijaStowarzyszenie Centrum EdukacjiCEL przy współudziale AkademickiegoKoła Naukowego Unstoppableprzy Politechnice Wrocławskiej. O genezieoraz kolejnych etapach w przemianach„Szkół Rozwoju” opowiedziałyna początku gali Ewa Hołownia orazKarolina Zachara z CEL-u. Następniekoordynatorki pięciu szkół – trenerów,coachów, HRowców, PRowców orazzarządzania projektami – zaprezentowałykrótkie filmy podsumowująceprzebieg realizowanych projektówi osiągnięte cele. Najwięcej uczestników,bo aż 26, zgromadziła Szkoła Coachów,w której również poświęcononajwięcej godzin na szkolenia.Kolejnym punktem programu byłowręczenie dyplomów oraz specjalnepodziękowania dla wszystkich trenerów,którzy prowadzili zajęcia. Następnieuczestnicy Szkoły ZarządzaniaProjektami opowiedzieli o trzechzrealizowanych przez siebie pomysłach.Pierwszym z nich był projekt„Umebluj dzieciom życie”, dzięki któremuwyremontowano i umeblowanomieszkanie przekazane przez MiastoWrocław Młodzieżowej Grupie Usamodzielnienia„Sigma”, prowadzonejprzez Stowarzyszenie SIEMACHA. Kolejny– „Dzieciaki w górę na K2!” – polegałna zorganizowaniu integracyjnegowyjazdu w góry dla dzieci z rodzindysfunkcyjnych. Trzeci projektprzeznaczony był dla młodzieży zagrożonejwykluczeniem społecznym.Warsztaty „Pomost do marzeń” miałyukazać gimnazjalistom z MiejskiegoOśrodka Społecznego we Wrocławiu,że świadomie mogą organizować swojeżycie i dążyć do realizacji marzeń.Następnie wszyscy słuchacze semestruletniego otrzymali certyfikatypotwierdzające uczestnictwo w szkoleniachoraz wiedzę i umiejętnościzdobyte podczas zajęć. Po wręczeniuwszystkich dyplomów na scenę wróciłyEwa Hołownia oraz Karolina Zachara,które przedstawiły specyfikę funkcjonowaniaStowarzyszenia CEL orazwartości, których istotę przekazująuczestnikom organizatorzy i koordynatorzySzkół Rozwoju. Są to m.in.otwartość, ciekawość świata, poczuciepanowania nad własnym życiem i karierą,umiejętność wyznaczania nowychdróg do osiągnięcia celu, odnajdywaniew sobie dziecięcej radości,nawiązywanie relacji nie tylko zawodowych,ale również osobistych, uczeniesię na błędach. Dla ludzi wpajającychtak wspaniałe idee i stojącychza organizacją całego przedsięwzięcianie mogło zabraknąć podziękowańi dyplomów – zdawało się, że wzruszeniomi uściskom nie będzie końca.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Szkoły Rozwoju to projekty edukacyjneskierowane do działaczy pozarządowychi studentów. Profesjonale szkolenia odbywająsię w systemie semestralnym, a ichtreść skupia się wokół takich tematówjak: zarządzanie projektami, działania PublicRelations, zarządzanie pracownikami,coaching czy kreowanie trenerów.Głównym zamierzeniem Szkół jest połączeniewiedzy teoretycznej ze sporądawką zajęć praktycznych. Każdego semestruszkolenia przyciągają około 150 osób– uczestników, trenerów i organizatorów.Są to przeważnie osoby młode – studencii absolwenci różnych uczelni i kierunków.Każdy uczestnik po zakończeniusemestralnego etapu współpracy otrzymujeszczegółowe referencje i certyfikatyprzebytych szkoleń. Wielu z nich zdobyteumiejętności skutecznie wykorzystujew codziennej działalności na rzecz organizacjipozarządowych, studenckich, aleteż w późniejszej pracy zawodowej.Szczegółowe informacje na tematdziałalności poszczególnych Szkół znajdująsię na stronach:Szkoły Trenerów,www.szkolatrenerow.apulengo.plSzkoły Zarządzania Projektami,www.szkolazp.apulengo.plSzkoły Coachów,www.szkolacoachow.apulengo.plSzkoły HRowców,www.szkolahrowcow.apulengo.plSzkoły PRowców,www.szkolaprowcow.apulengo.plUściskom nie było końcaJoanna Pająk, iszZdjęcia:Joanna PająkNa przełomie października i listopadarozpoczną się następne zajęcia,być może w szerszym gronie.W planach jest uruchomienie nowychSzkół, bowiem jak sama nazwa wskazujecała inicjatywa nastawiona jestna rozwój.39


współpracaStół okrągły,a raczej kwadratowyZaczęło się od tekstu prezesa zarządu PZU SA Andrzeja Klesyka, zamieszczonegona łamach krajowej prasy (23 kwietnia <strong>2012</strong> r.). Pisał w nim o absolwentach szkółwyższych, którym brakuje podstawowych umiejętności, pożądanych we współczesnymświecie. Reakcja MNiSW była błyskawiczna – zaproszenie na spotkanie „okrągłegostołu” przedstawicieli uczelni i biznesu.Najistotniejszy zarzut prezesaKlesyka dotyczył braku wśródabsolwentów tzw. umiejętnościmiękkich, prospołecznych, czyliwspółpracy w zespole, myślenia holistycznegoi radzenia sobie z podejmowaniemdecyzji. Co za tym idzie,potrzebne jest, jak podkreślał – równieżpodczas spotkania „Uczelnie dlabiznesu, biznes dla uczelni” 17 majabr. w Sali Kolumnowej Kancelarii PrezesaRady Ministrów – wpajanie młodymludziom wartości etycznych. Jużna najniższym poziomie edukacji,w szkole podstawowej uczeń powinienwiedzieć, że ściąganie działa destrukcyjniena zespół i może prowadzić dowykluczenia z jego szeregów.Biznes razem z naukąmoże być „złotym interesem”Ponad 80 przedstawicieli obu środowiskzastanawiało się podczas ww.spotkania w Warszawie, jak usprawnići rozwijać współpracę w obszarzebiznes-uczelnie, którego efektem40miałoby być lepsze przygotowanie absolwentówdo wejścia na rynek pracy.Korzyść obopólna – w obu przypadkachważąca na szeroko pojętej konkurencyjnościdwóch komplementarnychobszarów życia, mających realnywpływ na gospodarkę. Szczególnieże tempo zmian jest coraz szybszei umiejętność dostrojenia się do otaczającegoświata dotyczy każdegoaspektu naszego życia.Przytaczamy w tym miejscu wypowiedźminister nauki i szkolnictwawyższego prof. Barbary Kudryckiej,szczególnie istotną w kontekścieniedawno wprowadzonej ustawy Prawoo Szkolnictwie Wyższym oraz aktualnieprowadzonych na uczelniachprac nad nowymi programami kształcenia:Spotykamy się w wyjątkowym momenciehistorii szkolnictwa wyższego.Uczelnie właśnie teraz tworzą noweprogramy kształcenia, których filaramisą wiedza, umiejętności i kompetencjespołeczne. To szansa, by kształceniezostało dostosowane do potrzebrynku pracy. Jestem bardzo zbudowana,że w dzisiejszym spotkaniu uczestnicząrektorzy tych najlepszych uczelni, bo tood nich możemy oczekiwać, że nadadząton, koloryt, a także tempo tych zmian.Ważne jest, żeby uczelnie nie zapomniałyo kształceniu ogólnoteoretycznym, aletakże dopasowały do tego kształceniazakres potrzebnych kompetencji, którepowinien mieć absolwent tuż po ukończeniustudiów. Do tej pory wiele zostałozrobione w kierunku wyjścia naprzeciwoczekiwaniom biznesu. Wprowadzonezostały między innymi przepisy stymulująceuczelnie do włączania biznesu dotworzenia programów nauczania, kreowanianowych kierunków kształcenia,uczelnia ma obowiązek monitorowanialosów absolwentów, a studenci, równieżobowiązkowo, będą oceniali swoichwykładowców i uczelnia musi te ocenyuwzględnić. Nowe zadania stoją teżprzed Polską Komisją Akredytacyjną.Minister Kudrycka dość obszernieprzedstawiła działania podejmowaneprzez ministerstwo w zakresieprac nad rzeczywistym zbliżeniemuczelni z biznesem. Podkreśliła, żejest to szczególnie istotne w momenciewprowadzania deregulacji dostępudo zawodów i że to na uczelniachspocznie duża odpowiedzialność, jeślichodzi o kompetencje przyszłych absolwentów.Dodała także, że na wniosekrektorów ministerstwo będzie sięstarało do algorytmu finansowaniauczelni włączyć także wskaźniki dotyczącejakości kształcenia oraz działalnościnaukowej. Wspomniała równieżo pomyśle związanym ze stworzeniemprzedsiębiorcom dogodnych warunków,tak by mogli dokonać dobrowolnegoodpisu 1% podatku CIT na rzeczdowolnie wybranej jednostki naukowej.Rok 2013 ma być tym, w którymfirmy będą decydować, jakim jednostkomchcą odpisać 1%, a w 2014 r. pieniądzemają trafić na wskazane konto.Zanim rozpoczęła się dyskusja, prof.Kudrycka dodała: Dzisiaj, w żywotnyminteresie uczelni jest to, aby umiały porozumiećsię z biznesem, aby wypracowaływłasne formy tej współpracy. Mamnadzieję, że wypracują takie metody,które pozwolą rozwiązać problemy gospodarcze,cywilizacyjne i społecznew Polsce.Dyskurs w różnych językachCierpkich słów nie brakowało po obustronach. Zarówno przedstawicieleuczelni, jak i biznesu wskazywali, żebyć może różnice w patrzeniu na światwynikają z „różnych języków”, jakimisię posługują. Jednocześnie podkreślali,że znalezienie wspólnej płaszczyznyporozumienia leży w ich interesie.– Kieruję firmą, której rozwójuzależniony jest od wielu czynnikówzewnętrznych, na które jako lider niemam albo mam bardzo mały wpływ.Ale jako lider wiem, że jestem tak dobry,jak dobry jest mój zespół. To samonumer <strong>256</strong>


współpracadotyczy innych sfer życia publicznego.Zainwestujmy mądrze w młodzież. Tosię opłaca – mówił prezes Klesyk.Wtórował mu dr Herbert Wirth, prezeszarządu KGHM Polska Miedź SA:– Aby być konkurencyjni, prowadzimybadania z uczelniami. To absolwencipolskiej uczelni dokonali właściwejoceny przejęcia kanadyjskiej formy.W podobnym tonie wypowiadał sięrównież Wojciech Szapiel z Polish InvestmentFund: – Rozwiązaniem jestto, byśmy tak kształcili naszych absolwentów,aby mieli świadomość, że tooni są odpowiedzialni za własne życie.By uczelnie techniczne kształciły takżew zakresie makroekonomii; czymsą pasywa, czym aktywa.Minister Kudrycka natychmiast zareagowałana tę wypowiedź, podkreślając,że Krajowe Ramy Kwalifikacyjneprzewidują, by na każdym kierunkutakie zajęcia miały miejsce. Sposóbich prowadzenia zależny jest już oduczelni.Co do tego, że wypracowanie właściwegomodelu współpracy jest konieczne,nie mieli wątpliwości takżeprzedstawiciele świata akademickiego.Przywoływali liczne przykładywspółpracy z firmami w różnych obszarach.Przedstawiali także działaniapodejmowane przez uczelnie, byrozpoznając potrzeby rynku, do niegodostosowywać ofertę edukacyjną.I w tym pomocni są zarówno biznesmeni,jak i studenci. Ich głos w tworzeniunowych kierunków i specjalnościjest niezwykle istotny. – AGH śledzilosy absolwentów po pół roku, poroku i po trzech. Planujemy także posiedmiu latach. Pytamy ich, czego nieumiecie, a co powinniście umieć. Czegowam uczelnia nie dała. I już wiemy,że problemem jest współpracaw zespole. To trzeba poprawić. Dlaczego?Bo to leży w naszym interesie,by nasz absolwent był dobrze przygotowanydo pracy w przemyśle. Inaczejnikt z nami nie będzie chciał rozmawiać.Co roku robimy także spotkaniaz pracodawcami, jak inni, m.in. <strong>Politechnika</strong><strong>Wrocławska</strong>. Pytamy ich,<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Rektor PWr prof.Tadeusz Więckowski(w środku) mówił m.in.,że na PWr słucha sięgłosu pracodawcówMinister NiSWBarbara Kudrycka(w środku) zaprosiłado Warszawyprzedstawicieli naukii biznesu z całej Polskiczego oczekują od naszych absolwentów,co jest ważne z ich punktu widzenia.To pozwala nam zmieniać programkształcenia i dopasować go dopotrzeb pracodawców – tak o działaniachna Akademii Górniczo-Hutniczejmówił rektor tej uczelni prof. AntoniTajduś.Biznes nie może jednak zapominać,że polskie szkolnictwo jest bardzozróżnicowane. Są uczelnie publicznei niepubliczne, małe i duże,branżowe: techniczne, medyczne, artystyczne,uniwersytety. I generalizowanieopinii o wszystkich jest bardzokrzywdzące.W tym tonie wypowiadali się zarównorektorzy, jak i minister BarbaraKudrycka.– Próbując oceniać nasze uczelnie,myślę, że czasem bardzo pochopniewyciągamy wniosek, że kształcimybezrobotnych. Nie mamy pełnychinformacji, danych. Dlaczego jednakstudenci wybierają taką uczelnię, jak<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>? Bo po niejmogą znaleźć pracę. Bo realizowaneprace dyplomowe reprezentują potrzebyzgłaszane przez pracodawcówi to jest wielki sukces. Drugim aspektemjest działanie laboratoriów akredytowanych,które przy wsparciu ministerstwamogą konkurować z zagranicą.Dzięki nim szansę na utrzymaniusię na rynku mają średnie przedsiębiorstwa.I to zagranica dzisiaj przyjeżdżado nas – mówił rektor PWr prof.Tadeusz Więckowski.– Niezależnie od tego, jak dobrzekształcą uczelnie, miejsca pracy tworzybiznes, gospodarka. Bez stworzeniamiejsc pracy nawet najlepsi absolwencinie znajdą pracy – to z koleiuwaga do przedsiębiorców, którą wygłosiłprof. Marian Pałys, rektor elektUniwersytetu Warszawskiego.Nie jest jednak tak, że poszczególneinstytucje tylko bronią swoich racji.Dostrzegają bowiem także własne słabości:– Jest konieczność właściwegozdefiniowania tego, co przemysł możezrobić dla nauki – konkludował swojąwypowiedź prezes KGHM-u. A rektorelekt Uniwersytetu Jagiellońskiegoprof. Wojciech Nowak, nawiązującdo opinii prezesa Klesyka, dodał:– W Dolinie Krzemowej drogi naszychabsolwentów z tamtymi się rozchodzą.Dlaczego? Ograniczamy ich kreatywność,otwartość. Cechuje ich brakumiejętności współpracy w zespole– mówił prof. Nowak, szukając przyczyntakże w tzw. szkolnictwie przedstudialnym:– Przeładowane programypóźniej także na studiach powodują,że nasi absolwenci, wspanialimłodzi ludzie, stają się ludźmi o zawężonychmożliwościach.Opinia prof. Włodzimierza Nykielaz Uniwersytetu Łódzkiego brzmiała:– Nie ma jednego, uniwersalnegosposobu, który byłby receptą na zbliżenienowego kształcenia dla potrzebbiznesu. Są dwie możliwości: albowspółpraca przy tematach prac dyplomowychalbo studiowanie, któregomodel polegałby na zespołowymrozwiązywaniu problemów przez studentów.Tu konieczna byłaby redukcjawykładów. Ale wciąż odbywałoby sięto pod okiem wykładowców.Na marginesie dodam, że padłyrównież przykłady dobrej współpracyz uczelniami ze strony przedstawicielifirm – <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>, obok41


współpracanictwa są dużo istotniejsze niż faktycznawiedza. Lider powinien cechowaćsię przede wszystkim nimi orazinteligencją emocjonalną, która jestnie mniej ważna.Na dobry początek…AGH, była uczelnią najczęściej przywoływanąw kontekście wzorcowegopołączenia nauki i biznesu.Biznes szuka talentówJedna z konkluzji, która często pojawiałasię w wypowiedziach przedstawicielibiznesu, dotyczyła jakości kształcenia.Symptomatyczne z ich punktu widzeniai doświadczenia jest jedno – ciabsolwenci, którzy uzyskiwali wysokąśrednią na studiach, w pracy okazywalisię średnimi pracownikami. – Niezabijajmy w studentach pasji – apelowałna koniec spotkania prezes Klesyk– zabijajmy konformizm.Już wcześniej pojawiały się podobnegłosy. Student i przedsiębiorca jed-Sylwia Kruk-MarzecZdjęcia:MNiSWnocześnie, właściciel firmy Notatek.pl,Przemysław Kadula podkreślał: – Częstooceny, wysoka średnia nie idąw parze z umiejętnościami, którychbym oczekiwał jako pracodawca.Jako przyczynę wskazywał zbytmały nacisk na studiach na elementpraktyczny nauki oraz brak kształceniaw zakresie kompetencji interpersonalnych,które później mogą sięprzydać m.in. podczas rozmowy kwalifikacyjnej.– Jestem z jednej strony przedsiębiorcą;z drugiej prowadzę bardzo dużowykładów dla studentów w Polsce i zagranicą. I myślę, że rozumiem obiestrony. Uwagi, które mi się nasuwają,są następujące: nie jest aż tak źle, jakmówi prezes Klesyk, ale i nie jest aż takdobrze, jak mówi rektor AGH – podsumowałdr Leszek Czarnecki i dodał:– Być może przyczyną jest błędnie dostosowanysystem kształcenia. Studencinie potrafią dyskutować, zadawaćpytań, współpracować w zespole.Ocena studenta zagranicznego to pochodnadwóch składowych: za uczestnictwow wykładach, umiejętność zadawaniapytań i dyskusji oraz za faktycznewiadomości. Obie są ważne, aleta pierwsza jest wyżej oceniana.Dr Czarnecki wskazał także, że dużyobszar w biznesie jest istotny z punktuwidzenia nauk humanistycznych,szczególnie dotyczy to stanowisk zarządczych:– Umiejętności przewod-Zarówno przedstawiciele uczelni, jaki biznesu przedstawiali podczas spotkaniakonkretne propozycje rozwiązań,by obecny stan rzeczy naprawići spowodować, aby kompetencje zawodoweabsolwentów cechował praktycznyaspekt przydatności na rynku pracy,a biznes z nauką rzeczywiście się zbliżył.Wśród najczęściej proponowanychbyły m.in.: stworzenie pod auspicjamiministra NiSW platformy współpracyuczelni z mniejszymi firmami; tworzenieprogramów studiów w porozumieniuz firmami i z uwzględnieniempotrzeb rynku; wzmocnienie doradztwazawodowego i biur karier; wprowadzenieminimum trzyletnich praktykw przedsiębiorstwach dla wykładowcóworaz zajęć dla studentów, takby szerzej niż dotychczas nabywali nanich kompetencji w zakresie umiejętnościwspółpracy w zespole, oraz położeniewiększego nacisku na rozwijaniesię tzw. kompetencji miękkich– otwartości, kreatywności, samomotywowania,komunikacji; zmiana regulacjifinansowych na uczelniach, takby mogły współpracować z biznesemna tych samych zasadach.Spotkanie zostało zakończone podpisaniemdeklaracji „Gospodarka dlauczelni, uczelnie dla gospodarki”. Zakładaona m.in. przekazywanie studentomrzetelnej i aktualnej wiedzy,dostęp do praktyk zawodowych i staży,odpowiadających wymaganiom gospodarki,stworzenie z uczelni platformywymiany wiedzy z różnych zakresówżycia społecznego i gospodarczego.W imieniu uczestników spotkaniadeklarację podpisali: minister BarbaraKudrycka, prof. Antoni Tajduś, rektorAGH, oraz Andrzej Klesyk, prezesPZU SA.Podsumowując zebranie, ministerKudrycka powiedziała: – Jestem bardzowdzięczna za to spotkanie. Widać,jak poważnie państwo je traktują.Przed wypowiedzią prezesa Klesykabyło nam ciężko je zorganizować.Wierzę,że takie spotkania będą się odbywaływ przyszłości i będziemy moglina przykład porozmawiać o innowacyjności.Czy był to stół bardziej okrągły, czykwadratowy, zweryfikuje przyszłość.Biznes tworzy miejsca pracy, absolwenciuczelni je zapełniają. Jakby niepatrzeć, mamy do czynienia z sytuacjąsprzężenia zwrotnego. By nasz rynekw dobie globalnej gospodarki był konkurencyjny,oba te obszary powinnyswoje zadania wypełniać na jak najwyższympoziomie. To w naszym interesieleży, by ta weryfikacja nie okazałasię bolesna.42numer <strong>256</strong>


współpracaPWr z Elektroluxem – by żyło się wygodniej<strong>lato</strong> <strong>2012</strong><strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> znowupodpisała umowę z firmąo światowym zasięgu. To kolejnykrok ułatwiający komercjalizację badańnaukowych, skrócenie dystansumiędzy uczelnią a przedsiębiorstwami.Rektor PWr prof. Tadeusz Więckowskiprzywołał przy tej okazji spotkanierektorów kilku polskich uczelnii przedsiębiorców w Kancelarii PremieraRP (o którym piszemy na s. 40),na którym zastanawiano się, jak skrócićdrogę innowacji pomiędzy naukąa gospodarką – jak realizować misjęuczelni i sprawić, aby to, co powstajena poziomie szkolnictwa wyższego,było szybciej transferowane do gospodarki.– Ta dzisiejsza umowa, dlategojest tak ważna, ponieważ będzie dotyczyłanie tylko spraw studenckich, aleprzede wszystkim badań naukowych.Dziś wiemy, że dwa projekty są już gotowedo rozpoczęcia. (...) Cieszę się, że<strong>Politechnika</strong> jest atrakcyjnym partneremdo współpracy i życzę, aby wspólneprzedsięwzięcia były owocne dlaobu stron – powiedział prof. TadeuszWięckowski tuż przed złożeniem podpisupod umową o współpracy z firmąElektrolux, którą reprezentował RobertoDorigo – dyrektor GlobalnegoCentrum Technologicznego.Rzecz miała miejsce 28 maja br.w sali Senatu PWr. Na dokumenciewidnieją także podpisy prorektora ds.badań naukowych i współpracy z gospodarkąprof. Eugeniusza Rusińskiegoi Sebastiana Gulki – dyrektora fabrykiElektrolux w Świdnicy, którzybędą nadzorować wykonanie tej umowy.Roberto Dorigo stwierdził, że w jegofirmie docenia się rolę innowacjidla rozwoju dynamicznej gospodarki,zauważa ekonomiczne sukcesyPolski ostatnich lat i liczy na korzyścize współpracy z polskimi młodyminaukowcami. Podkreślił też wysokąpozycję Politechniki Wrocławskiejw rankingach polskich i europejskichuczelni, szczególnie w dziedzinienauk elektrycznych, elektroniki, inżynieriiśrodowiska i inżynierii materiałowej.Dyrektor Dorigo zadeklarował,że rozpoczynane właśnie wspólniez PWr projekty traktuje jako wstępdo współpracy, który pozwoli na lepszewzajemne poznanie się.Sebastian Gulka – dyrektor fabry kiElektrolux w Świdnicy mówił o obecnościfirmy w Polsce i na DolnymŚląsku, gdzie powstaje największew naszym kraju skupisko trzech fabrykElektroluxa: fabryka kuchenekw Świdnicy, fabryka pralek w Oławiei fabryka zmywarek w Żarowie. Ponadtopowstały: fabryka suszarek w Siewierzuk. Katowic, globalne centrumusług finansowo-księgowych w Krakowiei centrum handlowe w Warszawie.Decyzję o stworzeniu na tereniedolnośląskim skupiska fabryk podjętoze względu na atrakcyjne warunki inwestycji,zwłaszcza silne zaplecze kadryinżynierskiej naszego regionu. Kadrata, w dużej mierze wykształconajest na PWr, podobnie jak odbywającyw tych przedsiębiorstwach staże młodzistudenci i doktoranci. Podpisanateraz umowa o współpracy naukowejz Politechniką to według dyrekto-Wiodący na świecie producent urządzeń gospodarstwa domowegoi urządzeń profesjonalnych. W ponad 150 krajach, każdegoroku, sprzedaje ponad 40 milionów produktów, takich jak:chłodziarko-zamrażarki, zmywarki, pralki, kuchnie oraz drobneurządzenia AGD, m.in. odkurzacze. Electrolux tworzy innowacyjneurządzenia o przemyślanym wzornictwie i łatwej obsłudze,koncentrując się na potrzebach konsumentów i profesjonalistów.W skład Grupy Electrolux wchodzą takie marki, jak: Electrolux, Zanussi,AEG, Eureka i Frigidaire. W 2011 r. wartość sprzedaży Grupywyniosła 102 miliardy koron szwedzkich. Grupa zatrudniała58 000 pracowników.43


współpracara Gulki kolejny krok w bezpośredniejwspółpracy jego firmy z uczelnią, którydobrze wróży na przyszłość, zarównodla Politechniki, jak i Elektroluxa.Prorektor prof. Eugeniusz Rusińskimówił o dotychczas wypracowanymna uczelni modelu działań innowacyjnychi ich transferu do gospodarki,wpisanym w misję PWr, i o obopólnychkorzyściach z niego płynących.Prof. Jerzy Kaleta z Wydziału Mechanicznegoprzedstawił raport z rozpoczętegokilka miesięcy wcześniejwspólnego projektu prowadzonegoprzez PWr i Elektroluxa. Jest on realizowanyprzez zespół badawczy, któryreprezentowały dr Iwona Rutkowskaz Zakładu Metalurgii Chemicznej WydziałuChemicznego i dr Justyna Krzak-Roś z Instytutu Materiałoznawstwai Mechaniki Technicznej WydziałuMechanicznego. Na czym polega ówprojekt? – Wstępna praca, która właśniesię zakończyła, dotyczyła otrzymywaniapowłok metodą zol-żel napodłożach metalicznych, takich, któresą używane w produktach gospodarstwadomowego – wyjaśnia dr Krzak-Roś. – Z dr Iwoną Rutkowską syntezujemypowłoki metodą zol-żel do różnychzastosowań. Powłoki ochronnedla Elektroluxa (przed korozją, ścieraniem,zarysowaniem, działaniem wysokichtemperatur itp.) to tylko jednoz nich. Wyniki, które otrzymaliśmy,zostały zawarte w raporcie przekazanymfirmie – uznano je za obiecujące,a Elektrolux jest zainteresowany kontynuacjąbadań.Rektor PWr prof. Tadeusz Więckowski i dyrektor Globalnego Centrum TechnologicznegoElektroluxa Roberto DorigoKrystynaMalkiewiczZdjęcia:Joanna Pająk,www.electrolux.o2.plProrektor PWr prof. Eugeniusz Rusiński i dyrektor fabryki Elektroluxa w ŚwidnicySebastian Gulka44numer <strong>256</strong>


współpracaModa na bibliotekarzaNa wybiegu dla modelek Alicja Pisarska (BW-2 PWr). Za nią (od lewej): Asia i Daria (studentki z KN Bibliotekoznawców UWr), Agata Sienkiewicz (PWr),Anna Stach-Siegieńczuk, Małgorzata Całuch (BW-10, PWr) i Łukasz Bejnar (BGiOINT PWr)Wksięgarni Tajne Kompletyw Przejściu Garncarskim 2obchodzono 12 maja <strong>2012</strong> r.Wrocławski Dzień Bibliotekarza. Pomysłodawczyniąi koordynatorkąWDB była pani Olivia Wajsen z bibliotekiAkademii Medycznej. Współpracowałoz nią wielu bibliotekarzy z PolitechnikiWrocławskiej.Organizatorzy postawili sobie zacel wyjście z wypożyczalni książek domieszkańców Wrocławia, by zmienićwizerunek bibliotek i bibliotekarzy,którzy są często postrzegani w sposóbstereotypowy. Tymczasem są to– niezależnie od wieku – dobrze wykształceni,kreatywni, mający ciekawepasje i niejednokrotnie „nowocześniezakręceni” ludzie. Akcja miała też nacelu integrację wrocławskiego środowiskabibliotekarskiego.Tomasz Piasecki, Bożena Grocholska (BGiOINT PWr) rozmawiają o swoich pasjachProgram obchodów był bogaty.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>45


współpracapisali o nasProf. Jan MiodekObszerny panel dyskusyjny poświęconoróżnej tematyce „okołobibliotecznej”,m.in.: biblioterapii, bibliotekarstwuXXI w., czytelnictwu seniorów,nowym wcieleniom książek, czylie-bookom i audiobookom, a także nowoczesnymtechnologiom stosowanymw bibliotekach.Jednym z gości był prof. Jan Miodek,który w zajmujący sposób opowiadało swoim księgozbiorze. Z myśląo dzieciach zorganizowano kącikzabaw i konkursów, który prowadziliaktorzy Teatru „Sztampa”. Jednaz koleżanek, która jest licencjonowanąprzewodniczką, przygotowała wycieczkęszlakiem bibliotek zlokalizowanychwokół Rynku.Odbył się również pokaz modyprzygotowany przez projektantkę– Monikę Krawczykowską. Jako modelewystąpili sami bibliotekarze, a prezentowanekreacje nie kojarzyły sięz legendarnymi fartuchami i zarękawkami.Na Rynku 7-18 maja br. można byłooglądać wystawy: Biblioteki Wrocławiaoraz Bibliotekarze z pasją.WDB odbywał się pod patronatemWydziału Kultury Miasta Wrocławiaoraz Instytutu Informacji Naukoweji Bibliotekoznawstwa UWr.Alina PisarskaZdjęcia:organizatorzyWrocławski pochód juwenaliowy…GW/Wrocław, www.mmwroclaw.pl,www.tuwroclaw: Po raz pierwszy studenckipochód będzie miał metę naWittigowie.P.I.W.O. <strong>2012</strong>, www.prw.pl, 8.05:Światła na budynkach migały w taktpiosenki „Koko Euro Spoko”.Śniadanie z rektorem, www.wroclaw.dlastudenta.pl, 8.05: 7 maja setki studentówprzybyły na tradycyjne śniadaniez prof. Tadeuszem Więckowskim.Z puszek po piwie zbudowali stadioni trabanta, www.mmwroclaw.pl, 9.05:W ramach projektu Puszka IV powstałykonstrukcje z 10 tys. opakowań.Gry logiczne po raz dziesiąty, www.inwroc.pl, 10.05: Na PWr zostaną rozegraneX Mistrzostwa Polski w GrachMatematycznych i Logicznych.Genetyczny koktajl, GW/Wrocław,11.05: Na Politechnice Wrocławskiejstudenci przekonywali, że genetykajest naprawdę ciekawa.<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> ożywia Odrę,www.zagle.com.pl, 14.05: Uczelniakupiła zabytkową przystań w centrumWrocławia na prawym, północnymbrzegu Odry śródmiejskiej.Znamy laureatów konkursu „Bezpieczniejw mieście” www.oknonet.pl,12.05: Nagroda główna w XIII KonkursieStudenckim „Architektury-murator”dla projektu „Smart Lock” studentówIV roku Wydziału Architektury.„Robot-pies” na XVI Pikniku Naukowym,www.polskieradio.pl, 12.05:Członkowie Koła Naukowego PWr „Konar”prezentowali swoje roboty na XVIPikniku Naukowym Polskiego Radia.Wioślarski pojedynek na Odrze, GW/Wrocław, 13.05: Wioślarze z PWr pokonalikolejny raz drużynę z UniwersytetuWrocławskiego.Ranking uczelni, www.wroclaw.gazeta.pl,15.05: W ogólnym rankinguuczelni wyższych <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>zajęła piąte miejsce.Zawody University Rover Challenge,www.mmwroclaw.pl, 15.05: StudenciPWr jako jedyna drużyna z Europy zaprezentująswoje roboty na konkursiew USA.Boom na kierunkach technicznych,Rzeczpospolita, 16.05: PWr na drugimmiejscu w rankingu uczelni technicznych.Zobacz Wrocław w rozszerzonej perspektywie,www.tuwroclaw.pl, 16.05www.wroclaw.gazeta.pl, 17.05: StudenciPWr stworzyli aplikację na telefonyAndroid, dzięki której możnawirtualnie podróżować po miastach.Partner medialny:Dzieci w towarzystwie aktorów Teatru „Sztampa”46numer <strong>256</strong>


współpracaTeraherce, żyrotrony, tokamakiSenat PWr poparł wniosek rektora Politechniki o utworzenie naukowego (wirtualnego)Centrum Techniki Terahercowej. Inicjatorem tej koncepcji jest prof. Edward Pliński(I-28, W-4), który przedstawił zebranym uzasadnienie takiej działalności. Wynika onaz zainteresowań podstawową wiedzą i zastosowaniami terahercowego zakresu fal.Zapomniane” pasmo o częstotliwościod 0,1 do 10 THz leży międzydaleką podczerwienią i falamimilimetrowymi. Zarówno mikrofale,jak i podczerwień znalazły szerokiezastosowanie w technice, zwłaszczaw systemach bezpieczeństwa (a także– chciałoby się powiedzieć w systemachniebezpieczeństwa, czyli aplikacjachmilitarnych). Pasmo terahercowezostało „odkryte” pod tymwzględem ok. 10 lat temu. W ostatnichlatach rozpoznano na tyle właściwościfal terahercowych, że możnaprzewidywać ich liczne zastosowania.Pożytek z techniki terahercowej<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Prof. Gregory S. Nusinovich przybył na PWr dzięki programowiVisiting Professors– Technika terahercowa zmusza badaczado wejścia w biologiczne podstawymedycyny, ponieważ te częstotliwościznajdują zastosowanie w spektroskopiimolekularnej. Przykłademmoże być aplikacja do identyfikacjizwiązków o podobnej strukturze, jaktrójalanina i glicyna lub glukoza i laktoza.Ich pozornie podobne cząsteczki– mogą być dobrze rozróżnione za pomocądalekiej podczerwieni, bo ciężkiemolekuły zostawiają inne „liniepapilarne”. W farmacji stosuje się falepowyżej 300 cm -1 , gdyż pozwala to łatwostwierdzić, czy substancja ma postaćuwodnioną czy nie – mówi prof.Edward Pliński.Teraherce o mocy kilku watów możnauzyskać w synchrotronach, ale sąjednak dziedziny, w których pracuje sięna dużo wyższych energiach. Obecniew Polsce zainwestowano w taki sprzęt.Zespół badawczy z Krakowa uzyskałdotację z MNiSW na synchrotron. Synchrotronz undu<strong>lato</strong>rem, który modulujewiązkę, pozwala osiągać większemoce. Po uzupełnieniu urządzeniao zwierciadła uzyskuje się laser naswobodnych elektronach, który możedać moc do 20 W. Ostatnio (4 czerwcabr.) zapadła decyzja, że w NarodowymCentrum Badań Jądrowychw Świerku pod Warszawą będzie budowanylaser na wolnych elektronach(Polish Free Electron Laser POLFEL).Może więc czas na Wrocław? Moglibyśmywejść w ten trójkąt naukowy Kraków-Warszawa-Wrocławz żyrotronem– uważa prof. Pliński. – Gdyby mocnozakręcić elektrony w helisę, mogą onedać silne promieniowanie obejmująceteż zakres terahercowy.Podjął on już starania na rzecz integracjimiędzynarodowego środowiska.W tym celu wrocławska delegacja(prof. Edward Pliński, prof. MaciejChorowski, prof. Piotr Słobodzian) bawiław Karlsruhe Institut für Technologie(KIT), w zespole znanego w tejdziedzinie prof. Manfreda Thumma.Cieszący się również międzynarodowąsławą prof. Grigorij S. Nusinowicz(Gregory Nusinovich) z University ofMaryland – wykształcony w kręgutwórców żyrotronu.– Dysponujący żyrotronem prof.Olgierd Dumbrajs z Rygi (Universityof Latvia) i prof. N. Idehara w Japonii(TAMA University) to kolejni badacze,których współpraca nas interesuje– mówi prof. Pliński.Żyrotrony są stosowane do zasilaniaplazmy w tokamaku, dlatego rozwójżyrotronów jest tym w znacznymstopniu uwarunkowany. (Koncepcjętokamaka stworzyli w 1950 r. Igor J.Tamm i Andriej D. Sacharow.) Tokamak,czyli Toroidalnaja Kamieras Magnitnymi Katuszkami to toroidalnakomora z cewką magnetyczną,która służy do prowadzenia kontrolowanejreakcji termojądrowej.Maria KiszaZdjęcia:Krzysztof Mazur,materiałyz wykładu(Na marginesie: interesująca jestzbieżność imion własnych związanychz tokamakami: Igor Tamm, ManfredThumm, Tama University… Sugerujemy,żeby prof. Edward Pliński zmieniłchociaż imię na Tymoteusz.)Znawca żyrotronówTechnika fuzji jądrowej to nadzieja natanie i niewyczerpalne źródło energii.Znajdują tu zastosowanie urządzeniażyrotronowe służące do wytwarzaniagorącej plazmy. Ile żyrotronów dużejmocy pracuje obecnie w świecie? Radziecko-amerykańskinaukowiec prof.G.S. Nusinovich jest dobrze zorientowany.– Na 24 żyrotronach oparty jest europejskiprojekt tokamaka (tj. systemukontrolowanej reakcji termojądrowej)ITER, który ma być sfinalizowanyw ciągu pięciu lat. Jest też StellaratorWendelstein 7X w Greifswaldzie (oddziałInstytutu Fizyki Plazmowej MaxaPlancka) w płn. Niemczech, gdzie będzie10 żyrotronów o mocy megawatowej.W Japonii (w miejscowości Naka)zbudowano też wielkie urządzeniaLHD (Large Helical De vice), jak stellaratorJT-60U, służący do utrzymywaniagorącej plazmy i badania warunkówzachodzenia kontrolowanej reakcjijądrowej. W Rosji nie ma nowychdziałających tokamaków (są 30-letnie),choć planuje się budowę nowego.W USA, w czołowej inwestycji DIII-D(San Diego, CA) jest sześć żyrotronów,każdy o mocy 1 MW, czas trwania impulsujest stosunkowo krótki (5-10 sekund).Również w Wielkiej Brytanii sątakie urządzenia dużej mocy. Ale liczbaspecjalistów z tej dziedziny jest niewielka– to głównie eksperci. Sądzącpo popycie na specjalistyczną literaturę(np. moją książkę z 2004 r.) oceniam,że to 200-300 osób. Choć oczywiścieto tylko „szczyt góry lodowej”.Przy takich urządzeniach pracuje takżewielu inżynierów, którzy zajmująsię szczegółowymi zagadnieniami, niegłówną ideą – podkreśla prof. GregoryS. Nusinovich.15 maja <strong>2012</strong> r. wygłosił on na PWrdwa wykłady na temat żyrotronów: Tounderstand the gyrotron i Gyrotrons forplasma experiments: historical overview.Wynaleziony w ZSRR żyrotron jesttypem masera na swobodnych elektronach.W milimetrowym zakresiefalowym daje dużą moc dzięki temu,że jego wymiary mogą być dużo większeniż długość fali. Obserwowanezjawisko grupowania się czy paczkowania(bunching) elektronów, czyliefekt lokalnego zagęszczania się ichstrumienia, spowodowany szybkościąmodulacji, uwarunkowane jest efek-47


współpracatem relatywistycznym, określanymjako niestabilność masera z rezonansemcyklotronowym. Szybkość elektronuw żyrotronie jest porównywalnaz szybkością światła, choć nie jestjej bliska.System kontrolowanej reakcji termojądrowej ITER będzie wykorzystywał 24 żyrotronyŻyrotrony są stosowane w wieludziedzinach przemysłu i w nowoczesnychrozwiązaniach technologicznegopodgrzewania, np. w badaniachnad kontrolowaną fuzją jądrową służądo grzania plazmy, zaś w przemyślewytwórczym – jako szybkie narzędziedo obróbki szkła, kompozytów, ceramikioraz do wygrzewania baterii słonecznychi elementów półprzewodnikowych.Pozwalają na przemysłowąobróbkę termiczną za pomocą wysokoczęstotliwościowejwiązki mikrofalowej.Duża gęstość mocy pozwalana selektywne i ultraszybkie oddziaływanie.Prof. Nusinovich przedstawił kilkaistotnych problemów dotyczącychkonstrukcji żyrotronów: mechanicznychnaprężeń, kriomagnetyzmu, gospodarowaniuciepłem. Pytany, na jakieproblemy techniczne powinni sięnastawiać wychowankowie uczelnitechnicznej, którzy chcieliby się zająćżyrotronami, powiedział:– W rozwiązaniach wysokiej mocywszystkie elementy konstrukcji i technologiisą ważne. Każdy z elementówmusi spełniać wysokie wymogi.Na przykład okienko, przez które wyprowadzasię wiązkę, stanowi krytycznyskładnik konstrukcji, zwłaszczaod ok. 20 lat, gdy zastosowano moce200‐300 KW w bardzo długich impulsach.Krótsze impulsy, nawet przy wyższejmocy, nie są już tak szkodliwe. Dziśmamy rozwiązania (produkcji np. De-Beers Company czy jednej z firm działającychw Niemczech), które wytrzymują1 a nawet 2 MW ciągłej mocy. Trzebateż rozwiązywać problemy chłodzenia,jakości próżni, nieszczelności, „cieknących”kolektorów, z których pod wpływemciepła coś się wydziela. By urządzeniemogło sprawnie działać przyciągłej mocy rzędu megawatów, wszystkomusi być bardzo dobrze zaprojektowanei starannie sprawdzone.Na drugiej harmonicznej<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> gościłaprof. Yuen-Ron Shena z Universityof California, który miałtu wystąpienie seminaryjne i dwa wykładyod 23 do 26 kwietnia <strong>2012</strong> r.– z myślą o magistrantach i doktorantachprzedstawił zagadnienia spektroskopiipowierzchni (Surface Spectroscopyin Material Science), a naotwartych wykładach omówił dorobeknauki z 50 lat badań nad optykąnieliniową (Fifty Years of Non-LinearOptics) oraz wprowadzoną przez siebiemetodę charakteryzowania materiałów:Surface Specific Sum-FrequencyVibrational Spectroscopy, którajest jego szczególnym osiągnięciem.Opiera się ona na generacji częstościsumarycznej w warunkach rezonansuelektronowo-oscylacyjnego.Optyka nieliniowa zajmuje się zjawiskaminiespełniającymi zasady superpozycjifal, czyli takimi, w którychoptyczne własności ośrodka zależą odnatężenia padającego światła. Spektakularnymzjawiskiem optyki nieliniowejjest powielanie częstości falielektromagnetycznej, zwłaszcza generacjadrugiej harmonicznej. Ze zjawiskaminieliniowymi mamy do czynieniaw zjawisku Faradaya, efekcieKerra, samoogniskowaniu się światła,nasyceniu absorpcji czy ramanowskimrozpraszaniu światła.Zjawisko generowania drugiej harmonicznejzostało po raz pierwszy zademonstrowanew 1961 r. na UniwesytecieMichigan przez P. A. Frankena,A.E. Hilla, C.W. Petersa i G. Wei<strong>nr</strong>eicha.Zastosowali oni laser rubinowy,generujący światło o dużej intensywnościoraz monochromatyczności.Promieniowanie z lasera zostało skierowanena kryształ kwarcu, w wynikuczego obok promieniowania o długości694 nm, które przechodziło przezkryształ, pojawiło się również promieniowanieo długości fali 347 nm.48numer <strong>256</strong>


współpracaultraczuła spektroskopia, pozwalającawykrywać pojedyncze atomy i molekuły,zatem znajduje zastosowaniew fizyce nuklearnej, chemii fizycznej,archeologii (datowane), astrofizycei biologii (etykietowanie fluorescencyjne,separacja izotopów).Ciekawe zastosowanie laserówto wykorzystanie ich do chłodzeniaatomów i molekuł. Fotony, trafiającw cząstki (bozony, fermiony), spowalniająich ruchy, a zatem i temperaturę.Prowadzi to do kondensacji cząstekw temperaturze ok. 100 nK i umożliwiareakcję chemiczną w pobliżu bezwzględnegozera. Wśród dziwnychzjawisk, z którymi zapoznał nas prof.Shen, było np. korygowanie zdeformowanegoobrazu, gdy fala ponownieprzechodzi przez ośrodek (dziękiodwróceniu się fazy na jego granicy).du<strong>lato</strong>r), uzyskuje się promieniowaniesynchrotronowe. Dalej idąc, osiąga sięnadzwyczaj silne zjawiska nieliniowe.Przy silnych polach i silnym sprzęganiunastępuje generacja attosekundowychimpulsów miękkiego promieniowaniaX, które pozwalają na sondowaniedynamiki elektronów. To jedenz gorących tematów dzisiejszej nauki.Dziś nawet niewielkie laboratoriumznajdzie ciekawe pole do działaniaw dziedzinie optyki nieliniowej. Możerozwijać nowe technologie, charakteryzowaćmateriały i badać egzotyczneefekty – podkreślił prelegent.Podczas wykładów prof. Shen wykazałsię nie tylko ogromną wiedząi doświadczeniem, ale też zmysłemobserwacji spraw ludzkich, np. gdytwierdzi, że „chemicy są zawsze bogatsiniż fizycy”, albo gdy opowiada,Prof. Yuen-Ron Shen to kolejny wykładowcaw ramach Visiting ProfessorsSpektroskopia oparta na generowaniuczęstotliwości sumarycznej (SFG)jest dziś techniką używaną do analizypowierzchni i powierzchni granicznych.Ta metoda nieliniowej spektroskopiilaserowej powstała w roku 1987i została szybko wprowadzona jakonarzędzie badania składu, rozkładówkierunkowych i niektórych danycho cząsteczkach na granicy ośrodków:gaz-ciało stałe, gaz-płyn, płyn-ciałostałe. W typowym zestawie SFG znajdująsię dwa lasery. Dwie wiązki laserowekrzyżują się na powierzchni i generująwiązkę wyjściową (wynikową)o częstotliwości równej sumie częstotliwościpierwotnych wiązek. WaloremSFG jest czułość pozwalającabadać monowarstwy, możliwość prowadzeniabadań in situ (co jest istotnew przypadku granicy płynu i gazu)i bez powodowania istotnych uszkodzeńpowierzchni próbki. Metoda SFGjest porównywalna z metodą generacjidrugiej harmonicznej (choć jestogólniejsza), a także ze spektroskopiąw podczerwieni i ramanowską.Prof. Shen podkreślił, że rozwijającasię optyka nieliniowa doprowadziłajuż do opisania wielu ważnych zjawisk,np. splątania optycznego, alewiększe prawdopodobieństwo zastosowaniamają zjawiska stosunkowoproste. Na przykład bardzo szerokowykorzystano zjawisko wzmocnieniaefektów nieliniowości optycznej w rezonansie.Doprowadziło to do intensywnegorozwoju spektroskopii, dziękiktórej powstało wiele dziedzin badańmateriałowych. Wśród nich jest<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Prof. Yuen-Ron Shen jest specjalistą z fizyki molekularnej. Od ponad 30 lat zajmuje sięzagadnieniami optyki nieliniowej oraz rozwojem zaawansowanych metod badania powierzchnimateriałów. Prace z optyki nieliniowej przyniosły mu światową sławę.Urodzony w Szanghaju naukowiec po studiach magisterskich w Chinach wyjechał doUSA, gdzie doktoryzował się z fizyki na Uniwersytecie Harvarda. Jego promotorem byłholenderski Nicolaas Bloembergen, laureat Nagrody Nobla z fizyki (1981) i autor jednejz pierwszych prac z optyki nieliniowej (1962). W 1964 r. Yuen-Ron Shen rozpoczął pracęna Wydziale Fizyki Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, z którym jest związany dodziś. Wykłada również na Uniwersytecie Fudan w Szanghaju. Jest członkiem amerykańskieji chińskiej akademii naukowej.Prof. Shen jest autorem ponad 500 publikacji w renomowanych czasopismach o zasięguświatowym. Liczba jego cytowań (po 1996 r.) przekracza 15 tysięcy. Jest autoremksiążki The Principles of Nonlinear Optics (Wiley-Interscience, 2003 r.), w której omówiłoptykę nieliniową i relacje między teorią a eksperymentem. Ma w dorobku nagrody:Alexander von Humboldt Senior Scientist Award, Artur L. Schawlow Prize In LaserScience, Materials Science Award In Solid State Physics, Significant Implication for DOERelated Technologies, F. Isakson Prize i Max Planck Research Prize.Wychowanek noblisty, sam także wniósł wiele do światowej naukiInnym wątkiem są procesy wysokoenergetyczne,gdy np. wykorzystujesię femtosekundowe impulsy o dużymnatężeniu. Tu dochodzimy doniemal podręcznego (table-top) laserao mocy terawatów. Natężenie mocyw maksimum sygnału przekracza 10 24W/m 2 . To pozwala na zastosowaniaw badaniach efektów relatywistycznych,a wykorzystując ondu<strong>lato</strong>r (unżekluczowy dla prac nad SFG eksperymentudał się głównie dzięki studentowi,który miał za to obiecanywyjazd na konferencję na Hawajach.Wspominając o tych, którym nie udałosię trafić w badaniach na nośny temat,stwierdził: – Lucky if you can ridea wave of a new field, but eventually youcan create a new field by renaming anotherone.Maria KiszaZdjęcia:Krzysztof Mazur49


gorący tematWiata kontraStoi, straszy, zagraża zdrowiu i życiu. Przede wszystkim jednak hamuje rozwójPolitechniki i nie pozwala jej otworzyć się na Odrę. Co to jest? Wiata Jacht Klubu,który uparł się, że nie da się ruszyć z terenu uczelni, wbrew zdrowemu rozsądkowii – co się pewnie wkrótce okaże – wbrew prawu.Posowieckie badziewie i starzyzna– tak o sprzęcie Jacht KlubuAZS Wrocław, zgromadzonympod wiatą obok budynku H-14 przyWybrzeżu Wyspiańskiego, mówi prof.Jan Dziuban z Wydziału Elektroniki,Mikrosystemów i Fotoniki PWr, zapalonyżeglarz.A co, jeśli pogotowie nie dojedzie?Łukasz Ptaszek, wiceprzewodniczącySamorządu Studenckiego obecneji przyszłej kadencji, jest zaprawionymw bojach organizatorem imprez studenckich.Wiosną tego roku współorganizowałwraz z Akademickim RadiemLUZ pierwszą edycję koncertu„LUZ nad Odrą”.– Wiata Jacht Klubu AZS od początkunam przeszkadzała. Po pierwsze,usytuowana niemal tuż przy wejściuna teren, zniechęcała i odstraszała samymwyglądem i tabliczkami z ostrzeżeniami,że grozi katastrofą budow-50Monika Maziak,Edyta BrzozowskaZdjęcia:Krzysztof Mazur,Andrzej KrawcewiczWizualizacje:prezentacjawydziałów EMiForaz ArchitekturyPWrlaną. Po drugie, przez tę nieszczęsnąwiatę mieliśmy mniej możliwościatrakcyjnego usytuowania estrady i nagłośnieniakoncertu – wylicza Ptaszek.– A co najważniejsze, przejście międzylustrem wody a wiatą w kierunku estradybyło wąskie i służby ratowniczemiałyby utrudniony dostęp w razie jakichśnieszczęśliwych zdarzeń. Moglibyśmynad Odrą w przyszłości organizowaćmnóstwo imprez, ale boimysię ryzykować. Ta wiata stwarza realneniebezpieczeństwo.Gdyby zawaliła się podczas jakiejśstudenckiej imprezy i komuś coś sięstało, za wszystko odpowiadałby rektorPolitechniki, nie Jacht Klub.A przecież, co potwierdza ŁukaszPtaszek, tereny przy Wybrzeżu Wyspiańskiegomożna by wykorzystywaćnie tylko organizując koncerty czy rozkładającleżaki dla studentów, którzyw przerwie między zajęciami moglibytam miło spędzać czas lub po prostuuczyćsię na świeżym powietrzu. – Czekająnas otrzęsiny pierwszego roku,przyszłoroczne juwenalia, pikniki PolitechnikiWrocławskiej – dodaje. – Niestety,mamy związane ręce. A szkoda.Wtóruje mu dyrektor Działu Studenckiegouczelni. Michał Skalny nieukrywa, że na teren nad Odrą i przeznaczonydla jego podopiecznych budynekH-14 czeka z utęsknieniem.– Wstrzymujemy niezbędne zmianyw pomocy materialnej, bo wciążnie mamy obiecanych pomieszczeń– przyznaje. Dodaje też, że miejsceto idealnie rozwiązuje problemy tychstudentów, którzy nie mają gdzie spędzićokienek. Byłoby wykorzystywanenie tylko przy okazji imprez i ważnychwydarzeń, ale na co dzień.Gesty dobrej woli byłyKanclerz PWr Jarosław Janiszewski:– Ten teren kiedyś należał do Politechniki.W czasach transformacji,gdy przekazywano majątek skarbupaństwa na własność poszczególnympodmiotom, trafił do Klubu ŚrodowiskowegoAZS. Gdy został przez AZSwystawiony na sprzedaż, zrozumiałe,że natychmiast wzbudził naszezainteresowanie. Uczelnia zapłaciłanumer <strong>256</strong>


gorący tematwizja*Gdyby podczas jakiejś studenckiej imprezy doszłodo katastrofy budowlanej i komuś coś się stało,za wszystko odpowiadałby rektor PWr, a nie JachtKlub.za wszystko niebagatelną kwotę 10,5mln złotych. Władze Politechniki liczą,że drugie tyle przyjdzie wyłożyćna remont i zagospodarowanie terenu,gdy już prace będą mogły ruszyć.Na razie nie dzieje się tam prawie nic.I do czasu zakończenia wytoczonegoJacht Klubowi procesu o eksmisjędziać się wiele nie będzie.Tak naprawdę uczelnia zapłaciła zabudynek, który historycznie należał doniej. Gdy go straciła, przez lata działałytam różne podmioty, między innymiklub Tawerna, klub fitness i JachtKlub AZS.Gdy PWr stała się znowu pełnoprawnymwłaścicielem budynku, wypowiedziałaumowy wszystkim najemcom.Jedynie przedstawiciele Jacht KlubuAZS nie opuścili zajmowanych pomieszczeń.Stwierdzili, że skoro działająna tym terenie od kilkudziesięciu lat,to się im on należy przez zasiedzenie.Oprócz tego, że Jacht Klub zajmowałpomieszczenia w H-14, na przyległymterenie postawił kilka pojedynczychbud, na które nie miał pozwolenia,i wiatę, na którą pozwolenie już miał.Kanclerz Janiszewski: – Uczelniawykonała wobec Jacht Klubu wiele gestówdobrej woli. Pozwalaliśmy przechowywaćsprzęt żeglarski pod wiatą,za darmo udostępniliśmy magazynyna Kowalach, wskazywaliśmy inne lokalizacjena siedzibę Jacht Klubu. Byłato, między innymi, Wyspa Szczytnicka.Do przeniesienia się Jacht Klubuna Wyspę Szczytnicką ostatecznie niedoszło. Okazało się, że brzeg jest zbytwysoki, a przejście przez śluzę niebezpieczne.Przede wszystkim jednak zagrażałobyto badaniom prowadzonymw sąsiednim laboratorium, na któreuczelnia miała już podpisane umowyz przemysłem. Rozwiązaniem byłobyogrodzenie terenu, ale Jacht Kluboczekiwał, że sfinansuje je <strong>Politechnika</strong>.Dlaczego uczelnia miałaby to robićza własne pieniądze?Bo tak i już<strong>Politechnika</strong> nie mogła zaproponowaćJacht Klubowi kolejnej lokalizacji nadOdrą, bo jej nie ma. Sami zainteresowanina własną rękę też jej nie szukali.W Urzędzie Miasta, u wiceprezydentaWojciecha Adamskiego aniw podlegającym mu DepartamencieNieruchomości, ani w Wydziale NieruchomościKomunalnych nie ma śladuzabiegów Jacht Klubu AZS o wskazanienowej siedziby.– Dlaczego?– Jacht Klub wywodzi się z Politechniki– mówi Mariusz Czarnecki, wicekomandorJacht Klubu odpowiedzialnyza kontakty z mediami – a rektorobiecał nam pomoc.– Dlaczego pomóc ma właśnie rektorPolitechniki? – dociekamy.– Bo w Jacht Klubie są jego studenci– odpowiada Mariusz Czarnecki.– Czy nie ma w Jacht Klubie AZSstudentów innych uczelni?– Są.Taki krajobraz zastała <strong>Politechnika</strong> po przejęciu terenu przy budynku H-14(kwiecień 2011 r.)– Czy do innych rektorów też wystąpiliściez prośbą o pomoc?– Nie.– Dlaczego?– Bo Jacht Klub wywodzi się z Politechniki.Jacht Klub AZS nie jest organizacjąstudencką Politechniki Wrocławskiej.Uczelnia ma swoje sekcje związane zesportami wodnymi i ich rozwojowi,między innymi, ma służyć przejęcietego terenu.Łódka jak rower miejski– Sam pamiętam czasy, gdy WydziałArchitektury mieścił się jeszczew gmachu głównym, a każdą wolnąchwilę, każdą przerwę w zajęciachjako student spędzałem nad wodą,szczególnie wiosną – wspomina prodziekanWydziału Architektury dr inż.arch. Andrzej Poniewierka. – Moimmarzeniem jest, aby powstała tamprzystań z małymi łódkami o napędzieelektrycznym. To pokazywałobynowe podejście do spacerów wodnychwokół Politechniki Wrocławskiej– marzy.To pod jego okiem powstawały studenckieprojekty „Odrzańskiego BulwaruPolitechniki”. W kilkudniowychwarsztatach wzięło udział 30 studentówz Polski, Niemiec i Holandii.Profesor Dziuban: – Warsztaty sąelementem przedsięwzięcia zakrojonegona olbrzymią skalę – ekomariny.Proszę sobie wyobrazić flotyllęmałych, ładnych, elektrycznych łódekpływających po Odrze. Bezpiecznych,niewywrotnych i dostępnych dlawszystkich. Te łódki byłyby pływającąreklamą myśli badawczej Politechniki.Dowodem na to, że rzeczy powstającew naszych laboratoriach są przydatnena co dzień, bliskie ludziom. Łódki solarnebędą w pełni zinformatyzowane.Stosujemy najnowsze systemy inteligentnena światowym poziomie, sterowanejoystickiem, by wypożyczyćją mógł każdy, nawet ten, co z żeglar-<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>51


gorący tematPo EliBardzo kocham rudzielca mojego.Za odwagę i wewnętrzną siłę,Za szmat życia wspólnegonaszego.I za każdą współdzieloną chwilę.Gdy raz pierwszy podanodiagnozęPrzez dwa lata mieliśmy nadzieję.Bo pomyślne wieszczonoprognozy.I mówiono, że dobrze się dzieje.Jeden z przykładów konfiguracji ekomariny (tzw. układ wyspowy) z projektu autorstwadr. inż. arch. Andrzeja Poniewierki i inż. arch. Justyny Haer z Wydziału Architektury PWr”<strong>Politechnika</strong>ma niezależnąekspertyzę,zaświadczającą,że wiata JachtKlubu grozizawaleniem.Dlategoteren zostałogrodzonyi nikt bezasysty strażypolitechnicznejnie może naniego wejść.stwem niewiele miał wspólnego. Razemz miastem myślimy o stworzeniuwypożyczalni na wzór roweru miejskiego.Ma to być wrocławska myśltechnologiczna i wrocławskie wykonanie.Każde miasto chce się czymśwyróżnić, mieć swoją wizytówkę.Wrocław mógłby mieć ekołódki.– Kiedy projekt mógłby się ziścić?– Gdybym miał czystą sytuację formalną,pierwsza mała wypożyczalniamogłaby zacząć działać wiosną przyszłegoroku – ocenia profesor.Europa pójdzie naszym ślademKanclerz Jarosław Janiszewski: – Sprawasię ciągnie, bo pełnomocnicy JachtKlubu grają na zwłokę. A czas gra naniekorzyść uczelni. <strong>Politechnika</strong> maniezależną ekspertyzę, zaświadczającą,że wiata Jacht Klubu grozi zawaleniem.Dlatego teren został ogrodzonyi nikt bez asysty straży politechnicznejnie może na niego wejść.Działanie przedstawicieli Jacht Klubujest tym trudniejsze do zrozumienia,że władze uczelni nawet gdybychciały, nie mogłyby zgodnie z obowiązującymprawem udostępnić tegoterenu na dotychczasowych warunkach.Konieczne byłoby ogłoszenieprzetargu, który wygrać mogłaby firmaoferująca najkorzystniejszą cenę.Jacht Klub od samego początku płaciłminimalne stawki czynszowe.Czas gra też na niekorzyść młodychżeglarzy. Konflikt władz Jacht Klubuz Politechniką Wrocławską utrudniaim dostęp do sprzętu, wody i żeglowania.Organizacji nie przeszkadzato w komercyjnej działalności – ofertęrejsów znaleźć można na stronie JachtKlubu.– Mamy mnóstwo pomysłów naożywienie terenu nad Odrą – podkreślaprof. Jan Dziuban. – Co z tego, skoroblokuje je zawiść środowiskowa?Tym dla mnie dziwniejsza, że środowiskożeglarskie powinno się cieszyć,że <strong>Politechnika</strong> planuje zmiany bardzokorzystne dla Odry, miasta i turystyki.Nasza wizja jest tak nowoczesna,że Europa pójdzie naszym śladem.Potem ból przyszedł przypieszczocie małej.Brak łaknienia i do walki chęci.Rozkład kości w miednicy wręczcałej,I kres w bólach jej matkiw pamięci.W tej chorobie jest samotnośćwielka.Każdy mówi, że nie chce sięmieszać.Omijają Cię wszyscy z dalekaI na koniec nie przyjdą pocieszać!Rok ostatni dał smutną okazję.Opieką wspierać i nadziejąkarmić,Wypróbować mej miłości szansę.Skowyt w duszy odrobinę zamglić.W naszą wielką, bezgranicznąmiłośćDni pełne trwogi i noce bezsenne.Wcisnęły między nas bezsilność.Straszne chwile rozłąkibezdennej.Muchy nad ciałem i ksiądznieudaczny.Niedawna groza w rozpaczzamieniona.I pożegnanie ciała zrobionepokracznie.To w duszy mojej zostawiznamiona.Garść prochu Pysi zmęczonegociała,W drewnianą skrzynkę śrubamizamkniętą.Niewielka dziura w ziemi mizabrała.Samotność straszną zostawiai wstrętną.Zbigniew J. Piotrowski,Wrocław,czerwiec <strong>2012</strong> r.Ekomarina z projektu architektów Politechniki Wrocławskiej znakomicie wpisuje sięw różne otoczenie – tu przy bulwarze w pobliżu politechnicznego Studium JęzykówObcych przy Wybrzeżu WyspiańskiegoWszystkim osobom,które w tej ostatecznej próbieudzieliły nam pomocy i wsparcia,z całego serca dziękuję!Zbyszek52numer <strong>256</strong>


adania i technologieJak wdrażaćwyniki badańpodstawowych?Pomieszczenia technologiczne firmy Nanoplus GmbH<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Centrum Materiałów Zaawansowanychi Nanotechnologii PWrwraz z Komisją Inżynierii Materiałowejprzy Wrocławskim OddzialePAN zorganizowały 17 kwietnia<strong>2012</strong> r. interesujące seminarium, naktórym wystąpił dr Johannes Koeth– dyrektor firmy Nanoplus GmbH Nanosystemsand Technologies w Gerbrunn.W referacie „The NanoplusGmbH – the advance of a scientificidea to a world class product” przedstawiłdrogę, jaką przebył podczaswdrażania wyników badań podstawowychdo produkcji przyrządów, w którejosiągnięto światową klasę jakości.Obecnie firma jest nominowanado niemieckiej nagrody dla małychi średnich przedsiębiorstw.– Wybierając tę tematykę, wpisaliśmysię w główny nurt społecznychi unijnych oczekiwań, by wzmocnićwdrożenia – uważa prof. Jan Misiewicz,który poznał dra J. Koetha jakojednego z najbliższych współpracownikówprof. A. Forchela, doktora honoriscausa Politechniki Wrocławskiej,a obecnie rektora Uniwersytetuw Würzburgu. Firma jest bowiem rodzajemspin-offu powstałym na baziewyników osiągniętych na tej uczelni.Krótko po doktoracie dr Koethwraz z innymi pracownikami WydziałuFizyki Stosowanej Uniwersytetuw Würzburgu stworzył w 1998 r. firmę,która dziś ma 65 pracowników, dwaoddziały i duże osiągnięcia na polugospodarczym.Zajmuje się innowacyjnymi konstrukcjamilaserów półprzewodnikowych.Dzięki temu działa na świato-53


adania i technologieOd lewej: dr Johannes Koeth i prof. Jan Misiewicz podczas seminarium na PWrwym rynku dostawców laserów jednomodowychpracujących na wybranychprzez klienta długościach fali z zakresu760 do 3500 nm, lub w zakresieśredniej podczerwieni – do 14 µm.Będąc w czołówce technologicznegorozwoju, firma Nanoplus wprowadziłajako pierwsza na świecie szeregrozwiązań. Zaczynano od lasera półprzewodnikowegona płytce z kontaktami.W 1999 r. wprowadzono narynek jednomodowy laser o długościfali 1684 nm (wykonany opatentowanąmetodą metal grating). W 2001 r.był już jednomodowy laser na kropkachkwantowych (1310 nm) i jednomodowylaser w technologii metalgrating.W następnym roku zaoferowanoklientom tester czasu życia nośnikówmniejszościowych CIS. W kolejnychlatach zaczęto wytwarzać lasery jednomodowena 2330 i 2740 nm. Zademonstrowanojednomodowe kwantowelasery kaskadowe na 10,7 µm o szerokimprzedziale strojenia i wreszcie(2006 r.) nieczuły na wahania temperaturylaser DFB (z rozproszonymsprzężeniem zwrotnym) na kropkachkwantowych wykonany na InGaAs,o fali 1,3 µm, przewidziany do transmisji10 GB/s. W 2008 r. zrealizowanozamówienie NASA (Mars ScienceLaboratory mission) na – spełniającąwymogi urządzeń wysyłanych w kosmos– diodę laserową na 2,7 µm wrazz obudową; znalazła się ona na wyposażeniujeżdżącego robota. W 2009 r.przedstawiono diody laserowe DFBdo zastosowania w zegarach atomowych,pracujące na długościach fali852 nm i 894 nm przy 100 mW mocywyjściowej i szerokości linii < 1 MHz.W 2009 r. wypuszczono na rynek jednomodowelasery półprzewodnikoweDFB o rekordowej długości fali 2,9 µm,a w 2011 r. – do 3,5 µm.W 2002 r. firma otworzyła swojąpierwszą siedzibę produkcyjną w Gerbrunnkoło Würzburga. Znajduje siętam clean room, pomieszczenia doprodukcji laserów i laboratoria testoceswykonania laserów łącznie z wykonaniemepitaksjalnej warstw w półprzewodnikowych(potrzebnych dowytworzenia lasera), litografii elektronowiązkoweji tradycyjnej, metalizacjido kontaktów, pasywacją lusteritd.Nanoplus ma też certyfikat ISO9001.Jednomodowe diody laserowe DFBpracujące na częstotliwości 760 do3500 nm oparte są na unikalnymmiędzynarodowym patencie na metodę„metal grating”. Pracują w bliskieji średniej podczerwieni. Bardzodobrze emitują jednomodowąwiązkę o świetnych właściwościachoptycznych. Nadają się więc do licznychzastosowań, np. do czujnikówgazu, w telekomunikacji i medycynieoraz w metrologii. Dzięki dużemu do-54Czy założą własne firmy?Struktura lasera opatentowanego i produkowanego przez Nanopluswe oraz biura. Drugi zakład z dodatkowymclean roomem został uruchomionyw Meiningen w 2009 r. Laboratoriatechnologiczne w obu zakładachpozwalają prowadzić całkowity proświadczeniuw technologii i posiadanemuwyposażeniu firma oferuje projektowaniei wytwarzanie urządzeńpółprzewodnikowych profilowanychpod kątem klienta.Maria KiszaZdjęcia:Krzysztof Mazur,Nanoplus GmbHNanosystemsand Technologies,www.sxc.hunumer <strong>256</strong>


adania i technologieBądź optymistą!Rozmowa z dr. Johannesem KoethemCzy koncepcja firmypowstała w wyniku współpracyz prof. Forchelem?Zaczęliśmy razem. Pewnego dniapostanowiliśmy stworzyć firmę. Byłemwtedy jeszcze studentem.Jak pamięta Pan początek karieryw biznesie?Kluczowym momentem w zakładaniunaszej firmy były starania o pożyczkę.Choć zrozumiałem mniej więcejpołowę z tego, co tłumaczył mipracownik banku, zostałem potraktowanypoważnie i uzyskałem pożyczkę.Szczęśliwie mój plan okazał sięrealny, gdyż mieliśmy to, co najważniejsze:produkt. Jeżeli chce się wprowadzićcoś na rynek, powinno to byćnowością albo górować nad innymiwyrobami jakimiś dodatkowymi zaletami,np. niższą ceną. Nie dotyczy totylko zaawansowanej technologii półprzewodnikowej.Można też wyprodukowaćlepsze ciastka.Dlaczego wybrano doprodukcji akurat ten typ lasera?Czy był to wynik analizy rynku,czy po prostu taki był produktdo wzięcia?Wiedzieliśmy, że mamy nową technologię,która pozwoli poprawić jakośći zakres parametrów stosowanychurządzeń. Byliśmy też nastawienina doskonalenie tego, co już mamy.W pewnym sensie nie mogliśmy robićrozpoznania rynku, bo nasze wyrobyprzyczyniały się do jego powstawania.Stwarzały nowe możliwości.A co z patentami?Mieliśmy korzystną sytuację, bo patentnależał do prywatnych osób. Uniwersytetnie był współwłaścicielem.Dlatego łatwiej było załatwić tę sprawę.Po negocjacjach zawarliśmy prostą,jednostronicową umowę na prowizjęod zysków.Dr Johannes KoethA jak było z weryfikacją jakościwyrobów?Przy pierwszym projekcie nasi kredytodawcykontrolowali nas pod kątemjakości wyrobu. Dzięki temu jakośćbyła od początku bardzo dobra,choć jako pierwsze urządzenia do naszychpracowni kupowaliśmy używanysprzęt.Rynek niemiecki pod tym względemjest chyba wymagający.Szczerze mówiąc, większość naszychwyrobów idzie za granicę.Jak to możliwe?Mamy poważnych klientów na całymświecie, ale Niemcy są powolni,konserwatywni. Jesteśmy dla nichzbyt młodą firmą.Działalność firmy przyniosła jejnagrodę – Prism Award, przyznanąprzez SPIE & Photonics Media za„zielone” produkty rynkowe.Dostaliśmy ją w styczniu <strong>2012</strong> r.w kategorii „Green Photonics and SustainableEnergy” za naszą nową diodęlaserową DFB na 3,5 µm. Wyraża toRozmawiała:Maria Kiszauznanie dla naszej roli w ochronie klimatu,ponieważ największe szkody sąspowodowane wyciekami gazu z rur.A nasze innowacyjne lasery są właśniestosowane w czujnikach gazu.Jakiej rady udzieliłby Pan młodemuczłowiekowi, który chce szukaćdrogi w biznesie?Nie obawiaj się! Bądź optymistą!Młodość ma swoje prawa, także doniepowodzeń. Jeśli się nie uda – możnazmienić drogę kariery. A jeśli sięuda, to świetnie. Można wtedy realizowaćfascynujące koncepcje, byćw dużym stopniu panem swego losu.Czy wśród pracowników firmy sąstudenci?Studenci, doktoranci, absolwenciuczelni. Wielu z nich wiąże się z namina stałe.Czy doktoranci po doświadczeniachw Nanoplus usiłują zakładać własnefirmy?Jeżeli student sprawdził się w naszejfirmie, to często podejmuje jakodoktorant tematykę związaną z nasządziałalnością, współpracuje z nami,a w końcu zostaje naszym pracownikiem.Pojawiają się u nas ludzie z różnychbranż, np. prawnicy zainteresowaniprawem patentowym.Czy między uczelnią i takąinnowacyjną firmą nie powstająjakieś wątpliwości, zastrzeżenia, np.co do praw własności do patentu?Czasem może się tak zdarzyć, alez drugiej strony nasza działalnośćjest dobrą odpowiedzią na wątpliwości,czy działalność naukowa pracownikówuczelni ma wartość praktyczną.Społeczeństwo często pyta: za co onibiorą pieniądze? Czy tylko za nauczanie?Jakie są wyniki działalności badawczej?Sądzę, że udane wdrożenieprzynosi społeczeństwu więcej korzyściniż sam patent. Ale, być może, niejestem tutaj bezstronny.Na uczelniach technicznych zawszesię dyskutuje o problemie rolinauk podstawowych w kształceniuinżynierów. Jako człowiekwdrażający skutecznie innowacje maPan z pewnością przemyślenia naten temat...Przypomnę, że gdy stworzono laser,nie wiedziano za bardzo, do czegomoże służyć. Był odpowiedzią na niesformułowanejeszcze pytania. Stosowanogo początkowo do badań podstawowych.A dziś to niezbędne narzędziewykorzystywane intensywniedo wielu praktycznych celów. Powstałyliczne technologie związane z jegoużytkowaniem. Dlatego uważam, żepodstawowe nauki są kluczowe w tworzeniunowych idei i koncepcji, którerzeczywiście zmieniają świat.Dziękuję bardzo za rozmowę.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>55


adania i technologieNowe technologie są atrakcyjne,zwłaszcza gdy przyjmują postaćkultowych gadżetów. „Czytający”książki przez słuchawki albo naekranie bardzo chwalą sobie tę formęobcowania ze wszelką literaturą. Czynadchodzi więc koniec ery Gutenberga,a o najstarszej, najdłużej używanejtechnologii na naszej planecie – czylipapierowych publikacjach – po ponad500 latach będzie można niebawemprzeczytać tylko w… internecie?A dzieje książki to przecież taka fascynującakarta w cywilizacyjnym rozwojuludzkości, a wynalazek Gutenbergagenialną ich kulminacją. Najpierwjednak trzeba było dać człowiekowi……papierOd tabliczkido e-bookaCo prawda rekomendujemy w tym numerze (dział: czas wolny) na wakacyjnegotowarzysza podróży dobrą tradycyjną książkę, jednak mamy świadomość,że niektórzy ten „przeżytek” mogą dziś zastąpić e-bookami czy audiobookami– i to nie tylko dlatego, by zaoszczędzić miejsce w walizce. Nie ma bowiem co ukrywać– zwłaszcza najmłodsze pokolenie może wnet wynieść stojące dziś jeszcze dumniena regałach tomy po prostu na strych.Ludzie długo nie mieli takiego tworzywa,które nadawałoby się do precyzyjnegoprzyjmowania farby. StarożytniBabilończycy i Egipcjanie korzystaliz glinianych tabliczek. Potem przełomemw tworzeniu nośnika tekstu byłowynalezienie papirusu, wytwarzanegoz włókien rośliny rosnącej w DelcieNilu. Około II w p.n.e. na BliskimWschodzie zaczęto korzystać z pergaminuwyrabianego ze skór zwierząti dopiero w roku 105 n.e. Chińczykomudało się uzyskać formę papieru,przypominającą tę dzisiejszą. Data tajest dla badaczy dość dyskusyjna, ponieważwspółczesne wykopaliska podobnodowodzą, że wynalazek papierumoże być o 100 lat starszy.Papier czerpany, bo o nim tu mowa,był pierwotnie wyrabiany na siciez łyka drzewa morwowego i kory. Proszęmi wierzyć – ten papier do dzisiajjest wykorzystywany w drukarniach.Nie drukujemy na nim oczywiścieksiążek, ale przede wszystkim formyokolicznościowe, które są przeznaczonena niecodzienne okazje – na naszejuczelni są to np. dyplomy doktora honoriscausa, dyplomy profesora honorowegoitp.Prawie tysiąc lat zajęła „wędrówka”papierowego wynalazku z Chin doEuropy. Pierwsza papiernia na StarymKontynencie była założona przez Arabówna Sycylii ok. 1100 r. i wtedy topapier zaczął powoli wypierać drogipergamin. Warto w tym miejscu wspomnieć,że słynna Biblia Gutenberga(1455 r.), którą symbolicznie uznajesię za pierwszą publikację wydrukowanątechnologią zmiennej czcionkiwypukłej, była wydana w oszałamiającymjak na tamte czasy nakładzie 200egzemplarzy, z czego 165 wydrukowanona papierze, a 35 – na pergaminie(dzisiaj powiedzielibyśmy, że ta drugawersja to egzemplarze „exclusive”).Papier powlekany, czyli podobnydo tego, jakiego używamy współcześnie,pojawił się dopiero pod koniecXIX w. W tej chwili producenci prześcigająsię w ofertach różnych rodzajówpapieru: offsetowych, kredowych(powlekanych), kartonów, papierówsamoprzylepnych, samokopiujących,kolorowych, do druku cyfrowego, recyklingowychi wszelkiego rodzajuozdobnych.Czy należy zatem uwierzyć w słowaBilla Gatesa, że za ćwierć wiekupapier stanie się anachronizmem,a książki będą jedynie w postaci plikówelektronicznych? Czy będziemymieli do czynienia tylko i wyłączniez e-papierem?Wynalazek GutenbergaHistoria druku jest dość krótka, gdyżzasadniczo dzieli się ona na czasy„przed” i „po” Gutenbergu. Ludzkośćpróbowała różnych sposobówna efektywne powielanie tekstu: używanostempli do wytłaczania wzorówna glinianych tabliczkach, form drewnianych,kamiennych, miedzianych.W tej dziedzinie największe osiągnięciaudokumentowano na DalekimWschodzie. Doskonale znane sąnam również obrazki przedstawiająceśredniowiecznych mnichów, którzyw swych trudno dostępnych klasztorachpracowicie i w największym skupieniuręcznie kopiowali treść i ilustracjecennych ksiąg. Dopiero gdyduch reformacji w Europie gwałtowniezwiększył zapotrzebowanie na słowopisane, równolegle w kilku krajacheuropejskich doszło do wynalezieniaruchomej (wymiennej) czcionki.Największy sukces odniósł Jan Gutenberg,wydając swoją, wspomnianąjuż, Biblię. Gutenberg opracował własnysposób konstruowania czcionek,zmodyfikował istniejący gotycki krójpisma i stworzył podstawowe zasadyskładu tekstu. Dlatego to właśnieStarożytna „publikacja” na glinianej tabliczce56numer <strong>256</strong>


adania i technologiejemu przypisuje się wynalezienie nowoczesnegodruku.Nie wszyscy zdają sobie sprawę, żedo dzisiaj korzystamy z jeszcze jednegoosiągnięcia Gutenberga, a mianowiciez określonych przez niego zasadtypografii. Najprościej rzecz ujmując,są to zasady składu tekstu, czyli: dobórstopnia i kroju czcionki, formatupublikacji, ustawienia marginesów,dobór sposobu włamania ilustracji,sposobu podpisywania ilustracji,układu literatury, przypisów, stron tytułowych,wykonanie projektu okładki,dobór ilustracji itp. – wszystkie teelementy to tak zwany „projekt typograficznyksiążki”. Są one ściśle związanez treścią publikacji, jej charakterem,mają one sprawić, że właśnie tatreść jest czytelna, atrakcyjna w formiei skierowana do właściwego odbiorcy.I tutaj pozwolę sobie na osobistewspomnienie: w drugiej połowielat 80. ubiegłego wieku, jako młodaadeptka sztuki edytorskiej pracującawe wrocławskim oddziale wydawnictwaPWN, wraz z podobnymi do mnieuczestnikami wycieczki zwiedzałamWrocławską Drukarnię Naukową.Wtedy była to jedna z większychdrukarń Wrocławia i zgodnie z nazwą„produkowała” książki dla wydawnictwnaukowych, czyli PWN-u, Ossolineum,wydawnictw PAN-u i uczelnianych.Z niedowierzaniem patrzyłam,jak panie zecerki wprowadzałykorektę w ołowiane matryce pojedynczychkart książki i pracowicie układaływzory matematyczne, chemiczne,tabele i inne skomplikowane elementy,wydłubując pojedyncze czcionkiołowiane, które zostały błędnie użytei zastępowały je właściwymi. Nie byłoto tak dawno…Co było dalej? Przytoczę tu dwieistotne, a właściwie można powiedziećrewolucyjne, daty związanez faktami, które przewróciły całe naszemyślenie o książkach, publikacjachnaukowych, sposobie ich pisania,opracowania i korzystania, a mianowicie:1985 r. – premiera MicrosoftWindows (z nakładką MS DOS) oraz1995 r. – premiera Windows 95.Potem wszystko potoczyło się lawinowo.Powstały profesjonalne edytorytekstów, programy do składu, programygraficzne, służące do opracowaniailustracji i zdjęć, matryce do drukuzaczęto naświetlać bezpośrednioz komputera (ctp), na początku XXI w.pojawiły się pierwsze przemysłowemaszyny cyfrowe, kolorowy druk osiągnąłniespotykaną do tej pory jakość.Przykłady ilustrujące tę niebywałą„rewolucję” na polu wydawniczo-poligraficznymmożna by mnożyć. Firmyzwiązane z wydawaniem i drukowaniemdziałały w myśl zasady: jakość,szybkość i ekonomiczność, konkurującze sobą i wprowadzając coraznowsze rozwiązania technologiczne.Jednak w dalszym ciągu mieliśmy do<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>czynienia z książkami w „tradycyjnej”,gutenbergowskiej wersji, czyli matryca– papier. (Dzisiaj oczywiście matrycąnazwalibyśmy plik elektroniczny).Aż do momentu pojawienia się czytnikówelektronicznych…Staroegipska Księga Umarłych spisana na papirusieStrona Biblii wydrukowanej dzięki wynalazkowi GutenbergaE-bookiPrawdziwym przełomem w rozwojuksiążek elektronicznych i początkiemich popularności były nowe, mobilneczytniki wykorzystujące technologięelektronicznego papieru, które pojawiłysię na początku XXI w. Największysukces komercyjny osiągnął Kindle,który zaistniał w 2007 r. Była topierwsza, jeszcze mało doskonała wersja,w 2009 r. wprowadzono Kindle 2.Urządzenia do czytania książekmożna podzielić obecnie na czytnikii tablety.Czytniki wykorzystują e-papier,czyli działają nie na zasadzie podświetlonegoekranu (tak jak monitory),ale do pokazania tekstu używanesą mikrokapsułki, wypełnione białymii czarnymi cząstkami, które pływająw bezbarwnym oleju. W zależnościod polaryzacji napięcia przyłożonegodo mikrocząstek na wierzch mikrokapsułkiwypływają białe lub czarnecząstki, tworząc monochromatycznyobraz. Zaletą tych urządzeń jest to,że są przyjazne dla wzroku – nie męcząoczu tak, jak podświetlane ekrany,gdyż światło jest tam odbijane jak odstrony tradycyjnie drukowanego tekstu.Nie działają więc w ciemności,obraz nie traci na jakości bez względuna kąt, pod jakim się na niego patrzy.Jak do tej pory, technologia ta nie nadajesię do wyświetlania kolorowychobrazów.Czcionka drukarska miała się dobrze dopóty,dopóki nie wyparła jej czcionka komputerowaTablety opierają się na technologiiznanej z telewizorów, w których stosujesię podświetlanie diodowe (LED),czyli pokazują żywe kolory i podświetlonyekran, który niestety podczasdługiego czytania męczy wzrok. Nadająsię do prezentowania treści multimedialnych,ale trudno wyobrazić57


adania i technologiesobie stosowanie ich do wielogodzinnegoczytania.Wśród urządzeń nadających siędo czytania e-książek warto wskazaćrównież smartfony. Umożliwiają onewyświetlenie plików pdf, ale istniejąpomysły, żeby wyposażać je w rozwijaneekrany w technologii e-papieru.Dodam, że jak wynika z badań, wciążprawie 50 proc. e-książek jest czytanychna ekranie komputera, a nie specjalnegoczytnika, co nie zostaje bezwpływu na stan naszych oczu.Obserwując rozwój kolejnych nowinektechnologicznych, można stwierdzić,że czytniki e-książek czeka gwałtownyrozwój, a obecnie stosowanenarzędzia szybko staną się reliktemprzeszłej epoki wczesnych e-książek.Trwają intensywne prace nad stworzeniemtechnologii kolorowegoe‐pa pieru z szybkim odświeżaniemekranu. Osobnym problemem do rozwiązaniajest kompatybilność czytników,urządzeń i stosowanych formatówplików e-książek. Myślę jednak,że szybko poradzimy sobie z tymitrudnościami i jest to kwestia nie lat,tylko miesięcy.Są również nowe pomysły w zmianieudostępniania e-książek, np. oddzielenietreści do czytania od określonejplatformy sprzętowej czy udostępnianiaksiążek w „chmurze”, czyliz wirtualnego serwera, bez żadnej kopiina jakimkolwiek sprzęcie użytkownika.E-książka staje się coraz bardziejpopularna – ogromne możliwościsprzętu elektronicznego pozwalają nakorzystanie z udogodnień, które jeszczeniedawno nam się nie śniły: tysiącetytułów w jednym czytniku, wyszukiwaniepełnotekstowe i linkowaniez innymi tekstami, łatwość transportowania,prostota obsługi, trwałość,oszczędność miejsca itd., itd. Tylkokorzystać! Usunąć z półek książki papierowe,które tylko pochłaniają kurz,zapomnieć o Gutenbergu i zagłębićsię w możliwości, które nam daje cyfrowatechnologia.Czy naprawdę tego chcemy i jesteśmyprzygotowani do tej rewolucji?Czy zdajemy sobie sprawę, jakie problemywiążą się z nieubłagalną cyfryzacją?Ale jest haczyk…E-książka wywołuje fundamentalnezmiany w działalności wydawniczej,zbiorach i usługach bibliotecznych,czytelnictwie, nauczaniu i uczeniusię. Dla użytkowników, bibliotekarzy,wydawców i księgarzy oznacza zupełnieinne możliwości: treści możnadowolnie kompilować, dedykowaći pakować wedle indywidualnych potrzeb.I wszystko byłoby wspaniale,gdyby nie to, że prawo nie nadąża zarozwojem technologicznym. Wydawcy,księgarze i użytkownicy borykająsię z podstawowym problemem: dość58przestarzałym prawem autorskim(ustawa o prawie autorskim w Polscepochodzi z 1994 r.), którego podstawynie zakładały istnienia internetu,multimediów, portali społecznościowych,poczty elektronicznej i wszystkichkonsekwencji z nimi związanych.Spór wokół ACTA ujawnił niezbicie,że prawo autorskie wymaga zmian,bo nie nadąża za rozwojem technikii tamuje przepływ informacji. Najprawdopodobniejzostanie na nowozdefiniowane pojęcie dozwolonegoużytku dzieła, tak by przepisy były jasnei tworzyły równowagę między pojęciem„kradzieży dóbr intelektualnych”a zagwarantowaniem wolnościdostępu do informacji.Tylko tych emocji żal…Zwrócę uwagę na jeszcze jeden aspektzwiązany z czytaniem e-książek,o którym coraz częściej mówią neurolodzyi psycholodzy, a mianowicie– jak zmienia się nasze pojmowanieświata wraz z rozwojem cyfryzacji.Popatrzmy na to od strony czytelnikae-książek.Dziś książki już nie zamykamy, tylko... wyłączamyCyfrowe czytniki fizycznie różniąsię od papierowej książki. Ta ostatniazostawia dużo silniejszy ślad pamięciowy– kojarzymy przestrzenny układstron i lokalizację tych fragmentów,które są dla nas najważniejsze, wyglądokładki, fakturę papieru, szeleststron, ciężar tomu. Każda książka jestinna i z każdą jesteśmy w inny sposóbzwiązani, czasami nawet bardzo emocjonalnie.W tekście czytanym w cyfrowympliku obejmujemy tylko jednąstronę, akapit, a umyka nam całośćlektury, nie wiemy, ku czemu onazmierza, jaka jest jej struktura i rozmiar.Tak samo wygląda strona naukowegolub literackiego dzieła, informacjez gazety codziennej lub chociażbylista zakupów.Wspomniana cyfrowa chmura, doktórej zostaną przeniesione wkrótceMaria Łyko-Franus,DrukarniaOficynyWydawniczej PWr,oprac. mwZdjęcia:www.sxc.hu,WikimediaCommonswszystkie dokumenty świata, niewielema wspólnego z księgozbiorami,przepastnymi zbiorami w bibliotekach,księgarniami, które do tej porybyły nieodłącznie związane z nasząkulturą i cywilizacją.Nowe media zmuszają nas do większejaktywności: do podejmowaniadecyzji i selekcji informacji, które codziennienas zalewają. Inaczej zginęlibyśmypod stosem e-maili, w zalewietłumu znajomych na Facebooku,czytanych i niedoczytanych e-książekz zaznaczonymi fragmentami, do którychprawdopodobnie już nigdy niewrócimy. Radzimy sobie coraz lepiejz wielozadaniowością, rejestrujemyi selekcjonujemy sygnały atakującezewsząd nasze zmysły, wybieramykomunikaty jednocześnie docierającedo nas z różnych źródeł, ale tracimyumiejętność koncentracji, czytania zezrozumieniem, analizy.Słowo drukowane? E-słowo?„Prawdziwe” papierowe książki mająwiele cech, które nigdy nie zostanązastąpione przez książki elektroniczne:zapach papieru, farby drukarskiej,piękny projekt typograficzny, wabiącaoko okładka, prestiż wynikającyz posiadania cennych tytułów, przyjemnośćprzebywania w „książkowej”atmosferze, radość z szukania interesującychnas tytułów na półkachw księgarni lub w bibliotece.Zdaję sobie sprawę, że piszę tesłowa jako reprezentantka pokolenia,które wychowało się z książkamii nie wyobraża sobie życia bez nich.Wszystkie zmiany następują tak szybko,że nie jesteśmy w stanie przewidziećprzyszłości i tego, jak będą postrzegaćświat następne pokolenia.Mam nadzieję, że w przyszłości będziemykorzystać zarówno ze staregowynalazku Gutenberga, czyli książkipapierowej, jak i wszystkich udogodnieńzwiązanych z powstaniem książkielektronicznej.Tytuł tego artykułu wymyślił słuchacznajmłodszej grupy AkademiiMłodych Odkrywców po wykładzie,na którym reprezentanci szkolnegopokolenia usłyszeli krótką historiępiśmiennictwa. Na pytanie „Czy wyobrażaciesobie, że książki papierowemogą zniknąć” odpowiedzieli gromkim„NIEEE!”. Tak samo zareagowalistarsi uczestnicy Akademii. I jest tochyba bardzo optymistyczny akcentna koniec powyższych rozważań.Wykorzystano: „Wokół e-książki”, Poligrafika10/11; „Integracja druku i mediówcyfrowych to nasze jutro”, Poligrafika1/12; „Człowiek, który zabił Gutenberga”,Wprost, 30.10.2011; „Czy e-booki zmieniąnam mózgi”, wyborcza.pl, 13.03.<strong>2012</strong>;„Zmierzch epoki liter”, Wprost, 3.06.<strong>2012</strong>;http://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_druku, 10.05.<strong>2012</strong>.numer <strong>256</strong>


adania i technologieDobrze widać?Od minusa do plusa<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Iwona SzajnerZdjęcia:Krzysztof MazurPonad stu osobom studenci PolitechnikiWrocławskiej zajrzeligłęboko w oczy. Powód? Specjalistycznebezpłatne badania wzrokuprzeprowadzane przez słuchaczyostatniego semestru studiów magisterskichz optyki specjalności optometriana Wydziale PodstawowychProblemów Techniki. Wzięli w nimudział zarówno emerytowani pracownicyuczelni, jak i dużo młodsi „pacjenci”.– Zależało nam, aby nasi studencimogli swoje umiejętności sprawdzićw praktyce – mówi dr hab. inż. MarekZając, prof. PWr, z Zespołu OptykiWidzenia, który wraz z dr inż. MonikąBorwińską prowadził zajęcia z optometrii.– Zaprosiliśmy więc naszychpracowników, żeby ich przebadać podkątem wad wzroku – dodaje.59


adania i technologieforoptery, skiaskopy czy rozmaite testy.Dzięki czemu studenci mogą wykonywaćzaawansowane badania np.pod kątem zeza ukrytego. – Wynikistanowią też cenny materiał do przeanalizowaniana przykład w pracachmagisterskich – zdradza prof. Zając.Badania odbywały się od lutego domaja, dwa razy w tygodniu. Z każdympacjentem najpierw przeprowadzanoobszerny wywiad o ogólnym staniezdrowia, następnie badano: ostrośćwzrokową, prawidłowość widzeniaprzestrzennego, zdolność rozpoznawaniabarw oraz refrakcję (czyli określaniewady wzroku). – Takie badaniezajmuje średnio godzinę, a zdarzałosię, że i dłużej. Studenci nigdzie się niespieszą, mogą spokojnie skupić się napomiarach – mówi prof. Zając. Przekonuje,że w Pracowni Optyki WidzeniaInstytutu Fizyki są w stanie wykryćwszelkie wady wzroku. Podkreśla jednak,że nie przeprowadzają badań lekarskich.– Pamiętajmy, że są to badaniaoptometryczne, ich wyniki odnosząsię tylko do wad refrakcji i ich ewentualnejkorekcji – zaznacza opiekunstudentów. – Dla przyszłych optometrystówto wspaniałe doświadczenie,ominie ich stres związany z tzw. skokiemna głęboką wodę, gdy kończą studiai okazuje się, że są średnio przygotowanido zawodu – mówi prof. MarekZając. – Chcemy właśnie oszczędzić imtakich emocji i staramy się wypuszczaćw pełni przeszkolonych absolwentów.60Prof. Marek ZającTrudna sztuka obsługi foropteraMamy też stały kontakt z firmami produkującymiokulary i soczewki kontaktowe,wiemy więc, co dzieje się w branży.Większość naszych studentów znajdujepotem pracę w zawodzie.Dr inż. Monika Borwińska dodaje,że politechniczna pracownia wyposażonajest w specjalistyczny sprzęt, jak...a potem patrzą prosto w oczy innymStudenci najpierw testują swójwzrok...– Już kilka takich powstało, a w planachsą kolejne – dodaje.Natalia Grześkowiak, studentkaII roku studiów magisterskich przyznała,że przy pierwszych swoich pacjentachmiała trochę obaw, ale potem szłojej już dosyć sprawnie. – Dużo najpierwćwiczyliśmy, badając siebie nawzajem– powiedziała. Zawsze też mogła skonsultowaćswoje obserwacje z prowadzącymczy innymi studentami.Prof. Marek Zając jest przekonany,że taka formuła ćwiczeń bardzo sięsprawdziła i w kolejnym semestrzena pewno będzie kontynuowana. Informacjio zapisach na kolejne terminybadań można szukać na stronie„optycznej” Instytutu Fizyki: http://www.optyka.if.pwr.wroc.pl/ lub wysyłające-mail na adres: optometria@pwr.wroc.pl.numer <strong>256</strong>


światowe życie pwrZlecieli się na 25-lecieEwa Mroczek,kierownik DziałuWspółpracyMiędzynarodowej,uczelnianykoordynatorProgramu ErasmusZdjęcie:Krzysztof Mazur<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>, sekcjaErasmus Student Network (ESN)przy PWr, wraz z UniwersytetemWrocławskim i przy współpracy FundacjiRozwoju Systemu Edukacji zorganizowałyIX Zlot MiędzynarodowychStudentów Programu Erasmus,którzy kształcą się na polskich uczelniach.Zlot odbył się we Wrocławiu 11-13maja br. w roku europejskiego 25-leciaErasmusa – największego programumiędzynarodowej współpracymiędzy uczelniami. Udział w wydarzeniuzgłosiło łącznie 150 osób.Najwięcej z nich przybyło z Hiszpaniii Turcji, ponadto przyjechali studenciz: Portugalii, Niemiec, Francji, Słowacji,Grecji, Czech, Bułgarii, Chorwacji,Kirgistanu, Włoch, Szwajcarii, Łotwy,Litwy, Węgier oraz z Rumunii.Impreza rozpoczęła się uroczystympowitaniem uczestników przez przedstawicieliobu uczelni w OratoriumMarianum na Uniwersytecie Wrocławskim.Studenci wysłuchali wykładudr. Andrzeja Dybczyńskiego na temathistorycznych uwarunkowań polskiejpolityki zagranicznej po 1989 r.oraz prezentacji o Wrocławiu autorstwaMacieja Litwina z Biura Współpracyz Uczelniami Wyższymi w UrzędzieMiasta. Następnie wzięli udziałw warsztatach tanecznych, prowadzonychprzez zespół muzyki dawnej przyUWr.12 maja na uczestników czekałowiele atrakcji, m.in. warsztaty międzykulturowew Ogrodzie Botanicznym,prowadzone przez zespół młodychtrenerów z Centrum Inicjatyw UNE-SCO we Wrocławiu. Potem, na pl. Solnym,studenci rozpoczęli grę miejską,polegającą na podążaniu śladami wrocławskichkrasnali, która zakończyłasię wspólnym tańcem (Granada Dance)oraz pamiątkową fotografią przyMuzeum Narodowym.Kolejny etap zlotu – w budynkuB-4 na Politechnice Wrocławskiej– rozpoczął się od prezentacji filmów„Wrocław – moimi oczami”, przedstawionejprzez studentów PWr – Michailaz Rumunii, Elenę z Bułgarii, UniwersytetuEkonomicznego – Ivanaz Węgier oraz przez Kaję ze Słowacjiz Uniwersytetu Wrocławskiego, którzyprzyjechali do Wrocławia na wymianęw ramach programu Erasmus.Następnie ogłoszono wyniki konkursufotograficznego, na któryuczestnicy przygotowywali zdjęciaprzez dwa dni pobytu we Wrocławiu– przyznano trzy nagrody i dwa wyróżnienia.Biorący udział w zjeździe nie tylkozapoznali się z historią stolicy DolnegoŚląska, ale również skosztowalispecjałów polskiej kuchni, m.in. w politechnicznymbarze Bifor, a także doświadczyliuroków studenckiego życiapodczas juwenaliów.LLP-Erasmus jest dziś jednym z najbardziej znanychprogramów edukacyjnych Unii Europejskiej, skierowanymdo studentów oraz pracowników dydaktycznychi administracyjnych szkół wyższych. Oferuje możliwośćrealizacji części studiów za granicą, bez koniecznościpowtarzania roku lub korzystania z urlopu dziekańskiego,za sprawą uznawalności realizowanych kursówi gromadzeniu punktów ECTS.Dzięki realizacji okresu studiów na jednej z uczelnizagranicznych (PWr podpisała umowy z ok. 500 uczelniamiw Europie) studenci mogą poznać odmienny systemedukacji i metody kształcenia za granicą, częstokontynuując studia na danej uczelni (np. magisterskieczy nawet doktoranckie). Mogą uczestniczyć w intensywnychkursach językowych EILC, umożliwiającychnaukę rzadszych języków europejskich, np. polskiego,duńskiego, szwedzkiego, litewskiego. PWr jako jedynauczelnia w regionie realizuje takie kursy już po razdrugi.Student jadący na wymianę, potocznie nazywany„Erasmusem”, podnosi swoje kwalifikacje zawodowei kompetencje językowe, poszerza horyzonty dziękikontaktom z różnorodnymi kulturami i tradycjami, poznajeświat. A także, co istotne, poznaje siebie i uczy sięradzenia sobie w obcym środowisku, nawiązując nowekontakty i przyjaźnie.Stypendium jest przeznaczone na dofinansowaniewyjazdu na studia lub praktyki – na częściowe pokryciekosztów pobytu za granicą. Obecnie jego wysokośćw danym roku jest uzależniona od realizacji wymianyw roku poprzednim – z czego wynika, że im więcej studentówbędzie wyjeżdżać, tym większą sumę uczelniabędzie mogła zaoferować! Stypendium nigdy w 100proc. nie pokrywa wszystkich kosztów podróży, co jednaknie odstrasza studentów od wyjazdów. Pieniądzewięc nie są głównym motorem uczestnictwa w tymprogramie.Przed programem stoją nowe wyzwania: zmiana nazwyna Erasmus for All już od 2014 r. ma przynieść nowezasady przyznawania grantów, ale i – co powinno cieszyćszczególnie środowisko szkół wyższych – więcejpieniędzy na mobilność dla uczelni!<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>61


światowe życie pwrNasza obecnośćw programie Socrates/ErasmusStudenciz wielu krajów– uczestnicy zlotuz okazji 25-leciaprogramu Erasmusgościli 12 maja <strong>2012</strong> r.na PolitechniceWrocławskiejW roku 1998 Polska została zaproszona do udziału w Europejskim Programie WymianySocrates/Erasmus, zasadniczo ukierunkowanym na szeroko rozumianą wymianęstudencką, w której mogły uczestniczyć uczelnie krajów należących do Unii Europejskiej.Ponieważ nasz kraj nie należał jeszcze do Wspólnoty, polskie uczestnictwo, w tymPolitechniki Wrocławskiej, w programie miało ograniczony charakter.62Jednak i tak uważano to za ważnysygnał wysłany przez Unię Europejską:polskie uczelnie, a wrazz nimi polscy studenci uzyskali możliwośćudziału w programie unijnym.Wcześniej niż reszta społeczeństwamogli skorzystać (częściowo) z przywilejówspołeczności należących doWspólnoty Europejskiej. Zorganizowanozatem zaplecze, a raczej ośrodekkierujący – Narodową Agencję i BiuroKrajowe Programu Socrates (należypodkreślić jednoznacznie – zawszetak samo przyjazne miejsce, któregoatmosferę tworzyli dobrze znaniskądinąd, o czym poniżej, ludzie, międzyinnymi Wiesław czy Beata). Agencjawysłała zaproszenie do wybranychuczelni, których przedstawicielezostali poinformowani o możliwościprzystąpienia do Socratesa.<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> przystąpiłazaraz na początku obecności projektuw Polsce – z prozaicznej przyczyny:jako uczelnia byliśmy jednymz głównych, jeśli nie głównym beneficjentemprogramu pomocowego Tempus.Z tego punktu widzenia, po prostunie mogliśmy postąpić inaczej. Dziękiniezwyczajnej przychylności, czylizaangażowaniu finansowemu, ówczesnychwładz uczelni – z rektoremprof. Andrzejem Mulakiem na czele– obecność Politechniki w programieErasmus była z jednej strony istotnymelementem w budowie fundamentówpod przyszły rozwój międzynarodowegocharakteru studiów na uczelni,z drugiej zaś stanowiła istotny akcentnaszej obecności w gronie wiodącychuczelni.W inauguracyjnej edycji przedstawiliśmypropozycję współpracy (tzw.kontrakt uczelniany) z blisko czterdziestomaeuropejskimi uczelniamipartnerskimi, do których zamierzaliśmywysłać około dziewięćdziesięciustudentów. Kilkudziesięciu nauczycieliakademickich otrzymało możliwośćodwiedzenia uczelni partnerskich,w celu przedstawienia zamkniętegocyklu zajęć dydaktycznych. Jakkolwiekproste i naturalne wydaje się sformułowanieo uczelniach partnerskich, wysyłaniustudentów i planowaniu zajęćdydaktycznych, można zapytać, skądmianowicie wzięli się owi „partnerzy”w liczbie 37, na jakich warunkach zgodzilisię przyjąć studentów PolitechnikiWrocławskiej i dlaczego mieliby wyrazićzgodę na wizyty pracowników akademickichegzotycznej wtedy uczelni,wygłaszających być może „międzynarodowym”angielskim, wykłady („Englishis very easy to speak… badly”)?Aby wyjaśnić, jak to było możliwe,należy cofnąć się do roku 1992. Wtedyto, dzięki pewnej wizji, w ciągu jednegoroku uczelnia nasza zmieniła sięz prowincjonalnego na międzynarodowejarenie gracza, dającego sześciu,może siedmiu swoim zdolnymstudentom możliwość kontynuowaniastudiów na zagranicznej uczelni,w prawdziwego jokera (w pewnymsensie), oferującego 100! stypendiów(semestralnych i rocznych) w europejskichszkołach wyższych.Wcześniej…W latach 90. poprzedniego stuleciaPolska uczestniczyła w programieTempus. Jego celem była pomoc w niwelowaniuróżnic w organizacji procesukształcenia w państwach Unii Europejskiejoraz w krajach, które – takjak Polska właśnie – opuściły obózpaństw demokracji ludowej (premie-numer <strong>256</strong>


światowe życie pwr<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Anons o przystąpieniu PWr do unijnego programuSocrates/Erasmus z 1998 r.rowi Szwecji, Olofowi Palme, przypisujesię słynne powiedzenie, że różnicapomiędzy demokracją a demokracjąludową jest taka, jak pomiędzy krzesłemi krzesłem elektrycznym). Abyjednak zmniejszać różnice, najpierwnależało je rozpoznać. Program Tempusdostarczał środki do rozpoznawaniametod i organizacji kształceniaoraz usuwania barier dzielących nas,prowincjuszy, od nowoczesnej Europy.Uczelnie polskie mogły więc zawiązywaćkonsorcja z uczelniami unijnymi,formułując cele współpracy w ramachkilku rodzajów projektów. Najbardziejpopularne i/lub najprostsze były typuMobility, gdzie środki przeznaczonogłównie na stypendia studenckie, alerównież na granty dla nauczycieli akademickichoraz granty dla administracjiszkoły wyższej, a właściwie tej jejczęści, która była związana ze współpracąmiędzynarodową.Jak można było uzyskać finansowaniedla projektu Mobility? W przypadkuPolitechniki Wrocławskiej okazałosię to banalnie proste – należało mieć(właśnie mieliśmy) w swoich zasobachludzkich kogoś, kto dysponowałodpowiednio dużą wyobraźnią i doświadczeniemwe współpracy na międzynarodowejarenie, oraz przekonanie,że warto podjąć ryzyko przygotowaniawniosku jednoczącego interesyrozmaitych wydziałów na PWr.Prof. Ludwik Komorowski miał pomysłna Mobility. Rozsądni ludziesugerowali zaproszenie do współpracykilku, pięciu-sześciu, zaprzyjaźnionychuczelni. Ludwik (mam nadzieję,że wybaczy mi tę poufałość) postąpiłtrochę inaczej. Wizja była taka: utworzyćkonsorcjum wielu szkół wyższychz całej Europy, koniecznie z udziałemuniwersytetów z Grecji, Irlandii, Hiszpaniii Portugalii (zgadnij dlaczego?!),oraz Belgii, uzgodnić z partnerami zasadywyjazdów stypendialnych orazrozdział środków na granty dla kadryakademickiej i nieakademickiej (wskazane)wybrać strategicznego partnera(uczelnię partnerską). Partner strategicznynazywał się kontraktorem i byłabsolutnie najważniejszym elementemukładanki. Należało jeszcze przygotowaćuzasadnienie, dlaczego wartotemu właśnie konsorcjum powierzyćduże (koniecznie!) pieniądze, a ono jeprzeznaczy na przedsięwzięcia, którew przyszłości (nieokreślonej) przyniosązyski wielokrotnie przekraczającenakłady. Proste? Proste. I pouczające.Dlaczego pouczające? Dlatego żewniosek został przygotowany zgodniez oczekiwaniami wyrażonymi przezfundatora – tego nauczył wszystkichswoich następców prof. Ludwik Komorowski.Jeśli pragniesz sukcesu, mającdo czynienia z aparatem biurokratycznym,spróbuj spełnić wszystko, czegoon (aparat) od ciebie oczekuje. (Możnazapytać, dlaczego wiedząc to, niezawsze udaje się nam ten sukces osiągnąć.To okazuje się w zasadzie najprostsze– nie zawsze po prostu możemyprzystać na oczekiwania fundatora,choć bywa i tak, że nie wiadomo,o co naprawdę mu chodzi).Prof. Komorowski wymyślił (bardzo)ładną nazwę dla wniosku: IN-PUT Academic Network (InternationalNet work for Polish UniversityTransformation – tak poznaliśmy słowoakronim). Wystosował listy do 120szkół wyższych ze wszystkich krajówUnii. Otrzymał 40 odpowiedzi – takpowstało konsorcjum. W nim wynalazłpartnera strategicznego – była toniewielka uczelnia z Horsens w Danii.Co znaczyło Horsens dla PolitechnikiWrocławskiej? Uczelnia z Horsens– Horsens Polytechnik (wcześniej VIAUniversity College) była najważniejsząszkołą w projekcie INPUT. Horsensbyło kontraktorem, a kontraktor trzymapieniądze. (Jednak to nie Horsensdla Politechniki, ale <strong>Politechnika</strong>, jaksię znacznie później miało okazać, dlaHorsens. To PWr bowiem wypromowałaHorsens do tego stopnia, że toniewielkie, nawet jak na duńskie warunki,miasteczko stało się słynne tak,że ostatnio nawet ważny etap wielkiegoTour, Giro d’Italia, rozegrano całkowiciew Horsens, a są zamierzenia,aby tam przenieść jedną z „lewych”golfowego Wielkiego Szlema!).INPUT otrzymał finansowanie nalata 1992-1995. PWr uzyskała w tensposób 40 partnerów wśród uczelnieuropejskich. Pojawiały się wówczaspytania, czy aby nasi partnerzy są naodpowiednim poziomie? Bo rzeczywiście,jedna z czołowych uczelni technicznychw Polsce zasługuje na czołoweuczelnie partnerskie. Do konsorcjumw programie INPUT należałyjednak takie szkoły wyższe, jak BristolUniversity, TU Monachium, uniwersytetyw Kopenhadze i Amsterdamie(Free University), a obok nichnieco może mniej znane uczelnie.Najważniejsze jednak było otwarcie,jakie dzięki temu projektowi się dokonało.Corocznie około stu studentówPWr korzystało z semestralnych (bądźrocznych) stypendiów na odbycie studiówna wybranej uczelni partnerskiej.Selekcja była dokonywana wówczasw szczególny sposób. Każdy wydziałmiał przedstawiciela w tzw. komiteciesterującym projektu i każdy wydziałmiał prawo do takiej samej liczbystypendiów studenckich oraz grantówdla nauczycieli akademickich. Większość,a może wszystkie decyzje podejmowanow trakcie spotkań komitetusterującego, w skład którego wchodzilirównież przedstawiciele StudiumNauki Języków Obcych oraz sekretarzprojektu – Elżbieta Mazurek (Elka), noi rzecz jasna koordynator (też LK).W ten sposób pozyskaliśmy uczelniepartnerskie w całej Europie.W programie wypracowane zostałydokumenty, które w wymianie studenckiejobowiązują z niewielkimizmianami do dzisiaj. Tego typu doświadczeniepozwoliło znacznie późniejbez większych problemów zaaklimatyzowaćsię w Erasmusie.Po zakończeniu INPUT (kontynuacjąmiał być OUTPUT, jednak tenwniosek nie zyskał akceptacji) mieliśmyjeszcze jeden duży projekt typuMobility. W latach 1996-1999 realizowaliśmyogólnouczelniany program,tzw. MJEP Academic Credit Transfer(ACT), o nieco mniejszym jednakrozmachu (czytaj: budżecie) i niecoodmiennym charakterze. W zakresietego z kolei przedsięwzięcia zostaływypracowane ramy (algorytmy,dokumenty itp.) przyszłego systemupunktowego (system ECTS) na PWr.Oczywiście znacząca część budżetuprojektu była przeznaczona na stypendiastudenckie. Wtedy też pojawiłasię opcja uczestnictwa w programieunijnym.Program ErasmusErasmus stanowił część ogólniejszegoprzedsięwzięcia Unii Europejskiejw zakresie edukacji – projektu Socrates.Polska wraz z kilkoma innymipaństwami została zaproszonado udziału w programie na szczególnychwarunkach – kraju tzw. stowarzyszonego.Oznaczało to możliwośćwymiany studenckiej, ale w jednymkierunku (sic!) – studenci PWr mogliaplikować o stypendia na uczelniachpartnerskich, ale nie na odwrót.W ówczesnej sytuacji, korzystającz pomocowego programu TEMPUSnajszerzej, jak można było (na PWr63


światowe życie pwrzrealizowano wiele mniejszych projektów,typu M-JEP oraz SJEP, o lokalnym,wydziałowym zasięgu), jak jużwspomniano, nie przystąpić do Erasmusapo prostu nie mogliśmy. Cowięcej, oznaczało to również dodatkowemożliwości stypendialne. Jednaksytuacja nie była jednoznaczna i istniałaprzeszkoda, z której zdawaliśmysobie sprawę, ale raczej trudno było jąpokonać. W ciągu roku akademickiego1998/1999 studenci PWr mogli korzystaćz ofert stypendialnych programuTempus oraz Erasmus. Wysokośćstypendium różniła się znacznie, ok.500-600 euro w pierwszym przypadkui znacznie mniej, poniżej 400 euro,w drugim. Zatem mieliśmy stypendystówpierwszej i drugiej kategorii. Jakrozwiązaliśmy ten problem? Na szczęścienie pamiętamy, nie było to rozwiązaniedobre, a zapewne z gatunku takich,które minimalizują szkody.Jakie inne problemy przyniósł programunijny? Zaskakujące – finansowe!Środki na obsługę programu, toznaczy przede wszystkim funduszena stypendia, pojawiały się ze znacznązwłoką – nasza uczelnia, podobniejak inne w Polsce, została zmuszonado kredytowania udziału w programie.W pierwszym roku władze PWrpodjęły tę bolesną decyzję. I tak jużzostało na dłużej – uczelnia kredytowała,a później otrzymywała środkiz Unii (za pośrednictwem NarodowejAgencji).LudzieWarto wspomnieć o osobach działającychw tym trudnym – bo początkisą zawsze trudne – okresie. Erasmusrozpoczął działalność dzięki zaangażowaniupań (dziewczyn) z DziałuWspółpracy Międzynarodowej: szefowej– pani Krystyny (hm, Krystynki)Galińskiej oraz pani Jadwigi (Jagody)Dobrowolskiej, spędzającej całe dnie,a czasem wieczory i weekendy na korespondencjiz całą Europą i naszymibiednymi studentami rozsianymipo całym Starym Kontynencie; niecopóźniej dołączyła pani Mirosława(Mirka) Lenarcik. Administrowanieprogramem próbowaliśmy zorganizować,powtarzając schematy sprawdzonew innych okolicznościach. Powołanowięc zespół przedstawicieliwydziałowych w składzie: dr MaciejHawrylak (W-1), dr Andrzej Moczko(W-2), dr hab. Andrzej Kołtuniewicz(W-3), prof. Janusz Biernat (W-‐4), dr Wilhelm Rojewski (W-5), dr LeszekJurdziak (W-6), dr Andrzej Bugaj(W-7), dr Jan Kwiatkowski (W-8), prof.Wiesław Rybak (W-9), dr ZbigniewSroka (W-10), dr Marek Zając (W-11),mgr Jolanta Dudzińska (SNJO).Ale nie wchodzi się dwa razy do…Dlatego od początku funkcjonowanieprogramu na wydziałach było odmienneniż niegdyś w projekcie IN-PUT. Oferta stypendialna/wyjazdo-wa stanowiła pochodną aktywnościpracowników wydziału we współpracymiędzynarodowej, wyrażającą sięilością zawieranych uzgodnień dwustronnych,tzw. Bilateral Agreement.Obsługa wyjeżdżających studentówstanowiła oddzielny problem: pojęcieAcademic Recognition, uznawalnościdorobku studenta erasmusowegow trakcie pobytu na uczelnipartnerskiej, stanowiło przedmiotniekończących się dyskusji pomiędzydziekanatem, studentem oraz programem(a raczej jego przedstawicielamiwydziałowymi oraz koordynatoremuczelnianym). Nawet ostateczneprzyjęcie systemu punktowego– punkty ECTS (dodajmy, wypracowanegoprzez prof. Ryszarda Gonczarkaoraz dr. Janusza Górniaka za czasówI kadencji prof. Jerzego Świątka – prorektorads. studenckich) nie rozwiązałyproblemów od razu…PieniądzeOd samego początku obecności programuna PWr było absolutnie jasne,że z punktu widzenia przyszłych stypendystównajważniejszą rzeczą niebyła wysokość stypendiów. To byładruga (albo trzecia) w kolejności sprawa.Pierwszą było dostanie się na wybranąuczelnię, co w 90 proc. przypadkówoznaczało uczelnię brytyjską. I coz biegiem czasu było coraz trudniejsze,ponieważ wymiana studencka z uczelniamibrytyjskimi w naszych warunkachbyła (i jest) prawie niemożliwa.A reciprocity – zrównoważona wymianastanowi jeden z podstawowych warunkówudziału w programie od chwilinadania nam statusu pełnoprawnegouczestnika. Doświadczenie zdajesię wskazywać, że student angielskiejuczelni przyjedzie studiować na naszątylko wtedy, gdy jest to student francuski.Wracając do kwestii stypendióworaz ich wysokości, należy stwierdzić,że z przyczyn zupełnie niepojętychwysokość stypendium w programieErasmus systematycznie malała.Prawdę mówiąc, dramatycznie malała.Do poziomu ok. 120 euro/mies.w roku 2003. Potem stypendia „wróciły”do stanu wyjściowego. Jak do tegodoszło? To już zupełnie inna historia,która rozpoczęła się wraz z przyjściemnowego koordynatora uczelnianegoErasmusa – dr Małgorzaty Pawłowskiej…(cdn.).Andrzej Radosz,pierwszyuczelnianykoordynatorprogramuSocrates-ErasmusZdjęcie:Krzysztof Mazurpisali o nasRuszyła rekrutacja, ale będą jeszczedwie, Gazeta <strong>Wrocławska</strong>, 17.05:10 lipca zostaną ogłoszone wynikipierwszego naboru na PWr.Walczą o indeksy, Gazeta <strong>Wrocławska</strong>,17.05: PWr otwiera nowy kierunekOptyka, na Wydziale PPT.Wspierają kreatywność, Perspektywy,05.<strong>2012</strong>: Wg najnowszego rankinguPWr jest liderem innowacyjności.Polska gospodarzem AkademickichMistrzostw Świata w Kolarstwie, www.joy-ride.pl, 17.05: Za stronę sportowąimprezy odpowiada Klub UczelnianyAZS PWr ZOD w Jeleniej Górze.W Czarnobylu jest cicho, GW/ Wrocław,18.05: Studentki Inżynierii BiomedycznejPWr opowiadają o oddziaływaniuświatła na organizmczłowieka.Chcesz zbudować wyścigówkę? www.wroclaw.gazeta.pl, 19.05: PWR RacingTeam zaprasza studentów do pomocyw projektowaniu i budowaniuwyścigówki na Formułę Student.Studenci pomagają przejść z „bezdomności”w „domność”, www.miastowroclaw.pl,18.05: PWr, UWr orazSKiBA prowadzili warsztaty z mieszkańcamischroniska dla bezdomnychmężczyzn Towarzystwa Pomocyim. św. Brata Alberta.Już czas zdobyć indeks, Gazeta <strong>Wrocławska</strong>,21.05: 9528 miejsc przygotowałaPWr dla tegorocznym maturzystów.A ja wolę jeździć po jezdni… www.wroclaw.gazeta.pl, 21.05: PWr dbao rowerzystów, zapewniając im parkingiprzy prawie każdym budynku.Prof. Będziński doktorem honoriscausa, www.wiadomosciwalbrzyskie.pl, 21.05: Wybitny uczony PWr zostałuhonorowany przez Akademię Medycznądoktoratem honoris causa.Studencka wiecha, www.inwroc.pl,22.05: Na budynku Strefy KulturyStudenckiej zawiśnie wiecha.Uczniowie mechanika na zajęciachw PWr, www.zsmbc.eu.org, 21.05:Rozpoczęło się wdrażanie w życieumowy o współpracy Wydziału Mechaniczno-EnergetycznegoPWr z ZespołemSzkół Mechanicznych.NZS przyznało swojego Nobla, Gazeta<strong>Wrocławska</strong>, 24.05: Doktorant PWrPaweł Maślak zajął drugie miejscew konkursie.Electrolux i PWr zaczynają wspólnebadania, www.inwroc.pl, 24.05:Główny kierunek współpracy to badanianad możliwościami wykorzystanianowych materiałów i technologii.Partner medialny:64numer <strong>256</strong>


światowe życie pwrOd lewej: mgr AnnaStach-Siegieńczuk– Biblioteka WydziałuElektrycznego PWr,Isabel Quintana– koordynatorkaprogramu Erasmusi mgr MariaKaczmarek-Popławska– Biblioteka i OśrodekInformacji InstytutuTelekomunikacji,Teleinformatykii Akustyki PWrErasmus nie tylko dla studentów…Wraz z przystąpieniem Polskido Unii Europejskiej w maju2004 r. – pracownicy i studencinaszego kraju zyskali możliwośćodbywania praktyk oraz wymian międzynarodowychz innymi ośrodkaminaukowymi w Europie. <strong>Politechnika</strong><strong>Wrocławska</strong> także umożliwia uczestnictwow takich wyjazdach. W programieErasmus – bo o nim mowa– oprócz studentów mogą uczestniczyćnauczyciele akademiccy orazpracownicy administracyjni (w tymbibliotekarze) 1 . Można wyjeżdżać dojednego z 27 krajów członkowskichUE (m.in. Austrii, Finlandii czy Irlandii)lub do jednego z czterech krajówEOG 2 (Islandia, Liechtenstein, Norwegia,Szwajcaria). Ich celem jest wsparciewspółpracy międzynarodowej pomiędzyuczelniami państw członkowskichUnii i krajów stowarzyszonych 3 .Przed wyjazdem należy przygotowaćkilka spraw organizacyjnych, takichjak: skontaktowanie się z koordynatoremz partnerskiej uczelni,<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>sporządzenie indywidualnego programuszkoleniowego (Individual TrainingProgramme), podpisanie umów,wyszukanie przelotu oraz nocleguw danym „erasmusowskim” kraju. Napokrycie kosztów podróży i zakwaterowaniaotrzymuje się grant. Po powrociepracownik zobligowany jestdo wypełnienia ankiety dla stypendystówprogramu, zawierającą ocenępobytu i szkolenia.My także skorzystałyśmy z takiegowyjazdu – 13-18.11.2011 r. Dziękiniemu zapoznałyśmy się z funkcjonowaniemBiblioteki Uniwersytetu KarolaIII w Madrycie. Szkolenie miało nacelu doskonalenie umiejętności i kwalifikacji,poszerzenie wiedzy z zakresuorganizacji pracy, gromadzenia i opracowywaniaksięgozbioru, udostępnianiazbiorów, stosowanego systemu zabezpieczeńbiblioteki w Madrycie.Podczas szkolenia zapoznałyśmysię z działaniem doskonale zorganizowanejplacówki, która ma charakterzdecentralizowany (całkowitapowierzchnia 22 304 m 2 ), składa sięz czterech budynków rozmieszczonychw trzech kampusach: Bibliotecade la Escuela Politécnica „Rey Pastor”(Leganés), Biblioteca Multidisciplinar„Menéndez Pidal” (Colmenarejo) orazdwie w Getafe: Biblioteca de CienciasSociales y Jurídicas „María Moliner”i Biblioteca de Humanidades, Comunicacióny Documentación 4 .Podczas tygodniowego wyjazduudało nam się zapoznać z pracą jednejz bibliotek w Getafe (powstaław 1989 r.) oraz w bibliotece w Leganés(założona w 1991 r.). Obie placówki sąnowoczesne i w całości przystosowanedla studentów. Przykładem tegosą specjalne pokoje do nauki indywidualnejoraz grupowej, udostępnianestudentom na mniej więcej trzy godzinypo wcześniejszej rezerwacji (nawetz tygodniowym wyprzedzeniem),ponieważ cieszą się dużą popularnością.Książnice dysponują również laboratoriamikomputerowymi, salami do65


światowe życie pwrBiblioteca de la Escuela Politécnica „Rey Pastor”Okres wypożyczania publikacji,w przeciwieństwie do terminów, doktórych przyzwyczajeni są studencii pracownicy korzystający z bibliotekPolitechniki Wrocławskiej, jest bardzokrótki. Przykładowo, materiały audiowizualnesą udostępniane na tydzień(do trzech sztuk), książki od 10 do 20dni (do pięciu pozycji). Na PWr tenokres wynosi od miesiąca do nawetroku, liczba egzemplarzy – od trzechdo 20 (w zależności od statusu czytelnika).W bibliotece panuje przyjazna atmosfera,bibliotekarze zawsze służąpomocą, organizują liczne szkoleniadotyczące umiejętności korzystaniaz baz danych (m.in. z zakresu baz EB-SCO, Elsevier, ProQuest). Z pracownikamibiblioteki można się skontaktowaćpoprzez formularz, zamieszczonyna stronie internetowej, bądź teżkorzystając z narzędzi Web 2.0. Placówkama założone konta w serwinaukijęzyków obcych (z bogato wyposażonymksięgozbiorem w językuhiszpańskim i angielskim). We wszystkichpomieszczeniach znajdują siękomputery z dostępem do internetu,które podłączone są też do wielofunkcyjnegourządzenia, pozwalającego nakserowanie, drukowanie, skanowanie,a nawet wypożyczanie książek.W skład zbiorów placówki wchodząmateriały drukowane, m.in: słowniki,prace magisterskie, książki do nauki językówobcych, beletrystyka, zbiory audiowizualne:DVD, CD‐ROM, VHS, orazźródła elektroniczne: e‐czasopisma,e‐booki i bazy danych.Biblioteka Uniwersytetu Karola IIIjest otwarta dla wszystkich czytelników,także spoza uczelni. Wolny dostępdo księgozbioru pozwala na samodzielnewyszukanie potrzebnej publikacji.Przed kradzieżą mają chronićbramki, które znajdują się przy wyjściuz biblioteki.Biblioteca de Ciencias Sociales y Jurídicas „María Moliner”Czytelnia w Getafe66sach społecznościowych, takich jak:Facebook, Twitter, hiszpański Tuenticzy Netvibes. Na swoich profilachumieszcza zdjęcia, informuje o aktualnychwydarzeniach. Korzysta takżez serwisów internetowych (Flickr,YouTube), gdzie umieszcza zdjęciaoraz filmiki przybliżające użytkownikomplacówkę. Zakładanie kont w serwisachma na celu ukazanie bibliotekijako nowoczesnej, przyjaznej użytkownikom.Książnica ciągle się rozwija, wychodzinaprzeciw potrzebom klientów.W swoich działaniach dąży do podnoszeniajakości i rangi Uniwersytetu.Jest placówką nowoczesną i spełniającąoczekiwania czytelników. Jednymz takich udogodnień jest bezpłatnawypożyczalnia międzybiblioteczna.Oprócz tego specjalnie dla studentówprzygotowywana jest lista rekomendowanychksiążek. Bardzo ciekawymrozwiązaniem jest możliwość wyponumer<strong>256</strong>


światowe życie pwrPomieszczenie do cichej nauki w grupachżyczenia przez czytelnika laptopa naterenie biblioteki na maksymalnietrzy godziny.Placówka stara się stworzyć wszystkimużytkownikom odpowiednie warunkido pracy i nauki. Udostępniaszereg platform, kursów online czyserwisów, które mają ułatwić funkcjonowaniena uczelni nie tylko studentom,ale też pracownikom. Jednymz takich kursów jest Project Open CourseWare. Bezpłatne narzędzie, któreoferuje dostęp wszystkim chętnym,daje możliwość publikacji materiałóworaz nauczania na odległość 5 . CzłonkowieUniwersytetu korzystają równieżz intranetu – tzw. Campus Global,który ułatwia życie i dostarcza potrzebnychinformacji.Biblioteka uczestniczy także w projekciee-Archivo (Open Archive). Jestto repozytorium w formie cyfrowej,przeznaczone do zbierania, archiwizowaniai ochrony własności intelekprzypadku,z organizacją biblioteki,z odmienną kulturą, podnosi kwalifikacjezawodowe i znajomość języka.Podczas wyjazdu mogłyśmy zwiedzićwiele ciekawych miejsc, m.in.:Pałac Królewski, Muzeum BibliotekiNarodowej oraz Muzeum Prado (byłyśmypod wrażeniem prac takich artystów,jak: El Greco, Francisco Goya czyPablo Picasso).Wyjazd do Madrytu był dla nas bardzociekawym doświadczeniem. Tydzień,który tam spędziłyśmy, na zawszepozostanie nam w pamięci.Pomieszczenie do nauki indywidualnejtualnej produkcji pracowników. Kolekcjaobejmuje m.in. prace doktorskie,czasopisma wydawane nakłademUniwersytetu oraz materiały konferencyjne.Placówka cieszy się dużą popularnościąwśród studentów, o czymświadczą przepełnione czytelnie, długiekolejki do indywidualnych i grupowychpokojów do nauki. Równieżpracownicy są zadowoleni ze współpracy.Biblioteka stale się rozwija, starasię wyjść naprzeciw oczekiwaniomczytelników. Mimo że jest stosunkowomłodą jednostką, to już cieszy się wysokąrenomą, zwłaszcza wśród innychksiążnic hiszpańskich.Program Erasmus daje wiele możliwości,dostarcza szeregu wrażeń,pozwala na nawiązanie nowych kontaktów.Z takiego wyjazdu mogą korzystaćnie tylko studenci, ale też pracownicyuczelni. Pobyt za granicą pozwalana zapoznanie się, w naszym<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Bramki w bibliotekach1 Szerzej o wyjazdach na stronie http://www.dwm.pwr.wroc.pl/dla_pracownikow/459/llp_erasmus.html.2 EOG – Europejski Obszar Gospodarczy3 http://www.dwm.pwr.wroc.pl/dla_pracownikow/459/llp_erasmus.html.4 http://www.uc3m.es/portal/page/portal/library/learn_use_library/self_learning/learning_to_use_the_libraries_2011.pdf [dostęp 10 II<strong>2012</strong>].5 http://ocw.uc3m.es/ocwuniversia [dostęp 10 II <strong>2012</strong>].Tekst i zdjęcia:Anna Stach-‐Siegieńczuk,Maria Kaczmarek-‐PopławskaZdjęcia:CarolinaPere Pedrol67


gremiaPosiedzenia KRUWOCZAkademia Medyczna (24.04.<strong>2012</strong> r.)WAkademickim Szpitalu Klinicznym rektor AM prof.Marek Ziętek przedstawił nowe koncepcje reformykształcenia medycznego. Resort planuje m.in. skróceniestudiów medycznych do lat pięciu; szósty rok to praktykakliniczna. Analogicznie: po czteroletnich studiach stomatologicznychbędzie rok praktyki. Zniesione zostaną praktyki zawodowepo studiach.Patronat honorowyRektorzy objęli honorowym patronatem XIX Konferencję„Prom” (1-4 lipca <strong>2012</strong> r.). Konferencja Wizerunek uczelni w warunkachsilnej konkurencji. Warsztaty metod, technik i form promocjirozpocznie się wykładem prof. Leona Kieresa Uczelniai lokalny samorząd – jak i dlaczego współpracować.Przygotowania do juwenaliówPrzewodniczący Kolegium Prorektorów ds. studenckich i ds. nauczaniaprof. Ryszard Cach (UWr) omówił przygotowania dojuwenaliów zrealizowane we współpracy z samorządami studenckimi,ze służbami miejskimi, policją etc.Obóz w Białym DunajcuDuszpasterstwo Akademickie „Maciejówka” zwróciło się o finansowewsparcie 29. Obozu Adaptacyjnego DuszpasterstwaAkademickiego w Białym Dunajcu. Postanowiono, że każdauczelnia indywidualnie wesprze swoich studentów.Sprawy różneProf. Tadeusz Szulc otrzymał doktorat h.c. Uniwersytetu Rolniczegow Krakowie.Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu dofinansuje fundację„Pro Homine”, by mogła kupić sprzęt audiowizualny.Prezes WTN prof. A. Mulak wystąpił do władz wrocławskichuczelni z oficjalnymi wnioskami o zwiększenie ich składek naWTN.Rektor WSOWL płk prof. Mariusz Wiatr zaprosił członkówKolegium do wizyty w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej im.gen. broni Stanisława Maczka w Świętoszowie koło Żagania(22 maja).Akademia Sztuk Pięknych (16.05.<strong>2012</strong> r.)Rektor ASP prof. Jacek Szewczyk przedstawił rektora elektaprof. Piotra Kielana i kanclerza uczelni inż. WojciechaOrzechowskiego. Omówił działalność artystyczną i dydaktycznąASP oraz rozwój jej infrastruktury.„Etyka w nauce i gospodarowaniu”Prof. R.T. Sikorski zwrócił się do Kolegium o dalszy patronatnad kolejnym etapem konferencji „Etyka w nauce i gospodarowaniu”.Omówił tematykę referatów zaproszonych ostatniospecjalistów (18 listopada 2011 r.). Wśród autorów referatówplenarnych byli m.in.: prof. Jan Kmita (Etyka w dydaktyce)i prof. Wacław Kasprzak (Dziesięć przykazań profesora EdwardaMarczewskiego a dyskusje o etyce w środowiskach uniwersyteckich– etyka w obszarze nauki i rozwoju kadry). Wnioski z obradzawarto w publikacji Etyka w nauce i gospodarowaniu.Sprawy różneProf. B. Fiedor zaprosił rektorów do udziału w kilku wydarzeniachśrodowiskowych.28 maja w siedzibie Wrocławskiego Centrum Akademickiegoprezydent Rafał Dutkiewicz spotka się z rektorami i rektoramielektami.Świętoszów (22.05.<strong>2012</strong> r.)68Koncert na 50-lecie święceń kapłańskich ks. abp. M. Gołębiewskiegoodbędzie się 22 czerwca w Operze Wrocławskiej.Płk dr Piotr Pyrtek przedstawił listę osób uhonorowanychprzez ministra MON Srebrnym Medalem za Zasługi dla ObronnościKraju. Uroczystość odbędzie się zapewne 8 września,wraz z promocją oficerską w WSOWL im. T. Kościuszki.Doradca prezydenta Wrocławia prof. T. Luty poinformowało planowanym na październik spotkaniu rektorów ze stypendystamiprezydenta.Z myślą o młodych naukowcach Wrocławski Oddział PANustanowił nagrodę „Laur Dolnośląski”. Co roku nagroda będzieprzyznana w innej dziedzinie. W <strong>2012</strong> r. będą to nauki społeczno-ekonomiczne.Kolegium objęło patronatem gonitwę „Akademicką” na wyścigachkonnych na Partynicach 7 października <strong>2012</strong> r. Zwycięzcaotrzyma Puchar KRUWOCZ. Prof. Jacek Szewczyk (ASP)zaproponuje formę pucharu.Prof. T. Więckowski wyraził organizatorom i uczestnikompochodu juwenaliowego (10 maja <strong>2012</strong> r.) uznanie za wzorowy,atrakcyjny plastycznie i zrealizowany w kulturalny sposóbprzemarsz przez miasto.Stowarzyszenie Przyjaciół Duszpasterstwa Akademickiego„Wawrzyny” zwróciło się o wsparcie XXIX Obozu AdaptacyjnegoDuszpasterstw Akademickich Wrocławia i Opola, któremu patronujeKolegium Rektorów.Rektorzy uczestniczący w wyjazdowym posiedzeniuw bazie 10. Brygady Kawalerii Pancernej im. gen. broniS. Maczka w Świętoszowie otrzymali specjalne mundurywojsk pancernych. Gen. bryg. C. Podlasiński przedstawiłjednostkę, jej historię, tradycje, system szkolenia i służbę żołnierzypoza krajem. Goście poznali możliwości bojowe czołguLeopard 2A4 i zmechanizowany sprzęt wojskowy, m.in.:wozy sanitarne na podwoziu gąsienicowym M113, wozy dowodzeniaM577 i wozy dowodzenia Wolf na podwoziu samochodowymMercedesa, dwu i pięciotonowe transportowe mercedesy.Obserwowali szkolenie drużyny zmechanizowanej nasymu<strong>lato</strong>rze Śnieżnik oraz zajęcia plutonu wykorzystującegosymu<strong>lato</strong>r walki AGPT. Mieli możliwość wejścia do wnętrzawozów bojowych i sprawdzenia własnych umiejętnościstrzeleckich na symu<strong>lato</strong>rach. Otrzymali odznaki wojsk pancernych.numer <strong>256</strong>


gremiaOlejnica (1.06.<strong>2012</strong> r.)Rektor AWF prof. Juliusz Migasiewicz powitał gościw Ośrodku Dydaktyczno-Sportowym AWF w Olejnicy.Ośrodek dysponuje basenem, przystanią żeglarsko-kajakową,kortami tenisowymi, boiskami do piłki siatkowej, koszykoweji badmintona oraz kąpieliskiem z piaszczystą plażąi bazą noclegową dla około 100 osób.Prof. Tadeusz Koszczyc omówił stan rozwoju ośrodka i podkreśliłzasługi pracowników lasów państwowych, którzy współpracowaliprzy zagospodarowaniu terenu. Goście zwiedzilirównież przystań żaglową ośrodka akademickiego w Olejnicy.mk, wg protokołów Lucyny WasylinyXLV posiedzenie Senatu (19.04.<strong>2012</strong> r.)<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Senat oklaskami pogratulował prof. T. Więckowskiemu ponownegowyboru na rektora PWr.Uczczono pamięć zmarłego prof. dr. inż. Bohdana Radomyskiego(W-3).Mianowania, zatrudnienieSenat wyraził zgodę na mianowanie prof. dr. hab. inż. JarosławaStryczka (W-10) na stanowisko profesora zwyczajnego naczas nieokreślony i pozytywnie zaopiniował zamiar przedłużeniazatrudnienia dra hab. inż. Dariusza Łydżby na stanowiskuprofesora nadzwyczajnego na czas określony.RegulaminyProrektor ds. nauczania A. Kasprzak omówił projekt zmienionegoRegulaminu studiów wyższych PWr. Zmiany są wynikiemnowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym; nowychrozporządzeń ministra dotyczących dokumentacji przebiegustudiów, regulaminu studiów i warunków, jakie musi spełnićuczelnia, aby prowadzić kierunek studiów; a także uchwały SenatuPWr dotyczącej wymogów programowych. Nazwa Regulaminstudiów wyższych ma odróżniać go od regulaminu studiówdoktoranckich. Regulamin odwołuje się do systemu JSOS,uszczegółowił prawa i obowiązki studenta oraz prawa i zasadystudiowania studentów niepełnosprawnych. Punkty ECTSbędą przypisane poszczególnym kursom z dokładnością do0,1 punktu. Określono zasady korzystania z indeksu elektronicznego,zasady przenoszenia i uznawania dotychczasowegodorobku oraz reguły usprawiedliwiania krótkich nieobecności.Rozszerzono określenia „niepodjęcia studiów” i „rezygnacjize studiów”. Inaczej określono „studiowanie na kierunkudodatkowym” – wprowadzono zasady studiów na drugim lubkolejnym kierunku studiów. Wprowadzono zasadę odpłatnościza usługi edukacyjne (oświadczenie, umowa), definicjestudiów na I, II lub kolejnych kierunków studiów w aspekcieopłat. Wszystkie studia będą kończyły się pracą (nie obejmieto dotychczas studiujących, którzy wykonują projekt inżynierski).Sformułowano zasady przeprowadzania otwartego egzaminudyplomowego. Uszczegółowiono zasady obliczania ocenyza studia (zachowano skalę ocen), powiązano termin egzaminudyplomowego z legitymacją studencką. Wprowadzonozasady dopuszczania szczególnie uzdolnionych uczniów do zajęćna uczelni. Ponadto dostosowano do zmian przepisy przejściowe.Projekt uzyskał aprobatę komisji: ds. Organizacji i Finansóworaz ds. Studiów i Studentów. Senat przyjął dokument(40:0:0).Prorektor omówił też zmiany w Regulaminie studiów podyplomowych,które wynikają z nowelizacji ustawy; z rozporządzeniaMinistra NiSW z 1 września 2011 r. w sprawie tytułówzawodowych nadawanych absolwentom studiów, warunków wydawaniaoraz niezbędnych elementów dyplomów ukończeniastudiów i świadectw ukończenia studiów podyplomowych orazwzoru suplementu do dyplomu; ze Statutu PWr oraz uchwałsenatu: wprowadzającej wytyczne dotyczące organizacji i prowadzeniastudiów podyplomowych i kształcenia na studiachpodyplomowych oraz planów i programów studiów podyplomowych.Wprowadzono zmiany nazewnictwa (uczestnik studiów podyplomowychlub słuchacz zamiast: słuchacz studiów podyplomowych).Studia podyplomowe mają trwać od 2 do 4 semestróww okresie zamkniętym, w wymiarze minimum 150 godz.dydaktycznych. Program kształcenia powinien słuchaczowiumożliwiać zdobycie min. 60 pkt ECTS. Punkty te nie są tu powiązanez godzinami, ale każdemu semestrowi można przypisać30 pkt. Realizację studiów podyplomowych – poza zadaniamizastrzeżonymi dla rad wydziałów i dziekanów – prowadziCentrum Kształcenia Ustawicznego lub – za zgodą rektora– inna jednostka PWr. Regulamin szczegółowo określa kompetencjerady wydziału, dziekana i kierownika studiów podyplomowych.By ukończyć te studia, trzeba osiągnąć określone programemefekty kształcenia, wymagane punkty ECTS i zdać egzaminkońcowy. Ocena za studia jest średnią ważoną: średniejważonej punktami ECTS ocen z zaliczeń i egzaminów (z wagąε) oraz średniej arytmetycznej ocen pracy końcowej i egzaminukońcowego (z wagą 1 – ε). Wartość ¹/₂ < ε < ²/₃ będzie ustalanaprzez radę wydziału. Zmiany dotyczą tylko rozpoczętychpo wejściu regulaminu w życie (1.09.<strong>2012</strong>) studiów podyplomowych.Komisje: ds. Organizacji i Finansów oraz ds. Studiów i Studentówpozytywnie zaopiniowały projekt. Senat uchwalił nowyregulamin (40:0:0).Warunki i tryb rekrutacji w 2013/2014 r.„Warunki i tryb rekrutacji na rok akademicki 2013/2014” zmieniłysię w kilku punktach. Kandydat nie musi składać kopiiświadectwa ukończenia szkoły średniej, a więc zrezygnowanoz klasyfikowania kandydatów na podstawie ocen końcowychz matematyki i fizyki zamiast maturalnych. Nie stawia się dodatkowychwymagań kandydatom na studia w języku obcym,a dla kierunku Inżynieria Biomedyczna (WPPT) we wskaźnikurekrutacyjnym ocena z fizyki może być zastąpiona przez ocenęz chemii lub biologii.Projekt uzyskał aprobatę Komisji ds. Studiów i Studentów.Senat przyjął (40:0:0) „Warunki i tryb rekrutacji na studia wyższew PWr na rok akad. 2013/2014”.Korekta Planu rzeczowo-finansowego na rok 2011Korekta w działach I i II („Rachunek zysków i strat” i „Funduszpomocy materialnej dla studentów i doktorantów”) uwzględniam.in. zwiększenie opłat za usługi edukacyjne o 2,6 mln zł;przychodów z działalności badawczej (w tym: środków na realizacjęprojektów finansowanych przez NCBiR oraz NCN o 4,9mln zł), a także ze wzrostu sprzedaży pozostałych prac i usługbadawczych i rozwojowych o 6,4 mln zł. Dotacja z budżetupaństwa na pomoc materialną dla studentów i doktorantówwzrosła o ok. 2,94 mln zł (stypendia socjalne, mieszkaniowe,dla studentów niepełnosprawnych i za wyniki w nauce). Pozostałeprzychody operacyjne wzrosły o 1,2 mln zł. Projekt uzyskałpozytywną ocenę Komisji ds. Organizacji i Finansów. Senatprzyjął (40:0:0) korektę planu.69


gremiaZespół szkół akademickich PWrWśród przyjętych przez Senat PWr zadań strategicznych Planurozwoju PWr jest stworzenie i prowadzenie gimnazjum i liceumogólnokształcącego, których działalność powinna poprawićpoziom maturzystów – zwłaszcza z przedmiotów potrzebnychna studiach technicznych. Szkoły te posłużą realizacjiplanów elitarnego kształcenia i podnoszeniu jego jakości. Dlategorektor PWr wraz z wiceprezydentem Wrocławia powołałzespół roboczy złożony z dwóch przedstawicieli UM Wrocławiai dwóch nauczycieli akademickich z WPPT PWr, by opracowalikoncepcję Zespołu Szkół Akademickich PWr. ZSA będziepoczątkowo mieścić się w bud. C-13, a docelowo w SP <strong>nr</strong> 12.Uczelnia otrzyma z Urzędu Miasta subwencję na uruchomienieszkół. Nacisk na kształcenie z matematyki, fizyki, chemiii informatyki uczyni absolwentów ZSA potencjalnymi kandydatamina PWr. Szkoła będzie miała charakter eksperymentalny,tzn. nie będą obowiązywać tu obwarowania dotyczącetreści programowych. Nabór będzie odbywał się przez systeminformatyczny Urzędu Miasta. Zajęcia rozpoczną się we wrześniu2013 r. Inicjatywa uzyskała aprobatę Komisji ds. Organizacjii Finansów oraz poparcie WPPT. Senat wyraził zgodę(39:1:0).Efekty kształceniaProrektor ds. nauczania omówił – opracowane przez komisjeprogramowe i przyjęte przez odpowiednie rady sześciu wydziałów– efekty kształcenia. Komisja ds. Studiów i Studentówpozytywnie je zaopiniowała. Senat przyjął dokumenty:W-1: dla studiów pierwszego i drugiego stopnia o profiluogólnoakademickim dla kierunków: Architektura i Urbanistyka(39:0:0) i (39:0:0), Gospodarka Przestrzenna (37:0:0) i (37:0:0);W-3: dla studiów pierwszego stopnia o profilu ogólnoakademickimdla kierunków: Biotechnologia (37:0:0) i (37:0:0), Chemia(36:1:0), Inżynieria Chemiczna i Procesowa (39:0:0), Inżynieriamateriałowa (39:0:0), Technologia Chemiczna (38:0:0);W-5:dla studiów pierwszego i drugiego stopnia o profilu ogólnoakademickimdla kierunków: Elektrotechnika (39:0:0)i (38:0:0), Automatyka i Robotyka (39:0:0) i (40:0:0),dla studiów pierwszego stopnia o profilu ogólnoakademickimdla kierunku: Mechatronika (40:0:0);W-6: dla studiów pierwszego i drugiego stopnia o profiluogólnoakademickim dla kierunku Geodezja i Geologia (40:0:0)i (40:0:0);W-8: dla studiów pierwszego stopnia o profilu ogólnoakademickimdla specjalności Organizational Management prowadzonejw ramach kierunku Zarządzanie (40:0:0);W-12:dla studiów pierwszego i drugiego stopnia o profilu ogólnoakademickimdla kierunków: Elektronika i Telekomunikacja(40:0:0) i (40:0:0),dla studiów pierwszego stopnia o profilu ogólnoakademickimdla kierunku Mechatronika (40:0:0).Finansowanie Geocentrum IIPWr uzyskała zezwolenie na budowę Geocentrum II przeznaczonegona działalność badawczą wydziałów: W-2, W-6, W-7i W-9. Na realizację projektu przeznacza się środki ze sprzedażynieruchomości przy ul. Teatralnej. Uczelnia ubiega się teżo dofinansowanie z RPO w wysokości 8 mln zł. Komisja ds. Organizacjii Finansów poparła wniosek.Senat, uwzględniając starania PWr o dofinansowanie ześrodków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, wyraziłzgodę na zapewnienie niezbędnych środków finansowychna realizację projektu o wartości szacunkowej ok. 35 mln zł.Analiza dorobku naukowegoDoroczny raport BGiOINT PWr prezentuje dorobek publikacyjnypracowników PWr za lata 2010-2011 (stan na koniec 2011 r.)Analizą objęto 2050 pracowników. Prorektor E. Rusiński omówiłliczbę publikacji i publikujących, zwłaszcza w pismach z listyfiladelfijskiej, artykuły i referaty o zasięgu krajowym i zagranicznymoraz patenty. Podstawą klasyfikacji prac jako międzynarodowychbył kongresowy język publikacji. Do końca ub.roku pracownicy opublikowali 3594 artykuły, tj. 1,75 publikacjina pracownika. W 2011 r. najwięcej publikowali w pismach z LFpracownicy W-3 (255), W-11 (150), W-4 (83) i W-12 (71). Imiennieczołówkę tworzą: prof. Jan Misiewicz (W-11), dr hab. KatarzynaChojnacka, prof. nadzw. (W-3), dr hab. inż. Paweł Machnikowski,prof. nadzw. (W-11), dr hab. inż. Robert Kudrawiec(W-11), prof. Marek Samoć (W-3); dr inż. Rafał Walczak (W‐12),prof. Jan Dziuban (W-12), dr inż. Agnieszka Saeid (W‐3), dr hab.inż. Wojciech Bartkowiak, prof. nadzw. (W-3) i prof. Paweł Kafarski(W-3).Liczba uzyskanych przez pracowników PWr patentów wzrosłado 149. W czołówce są W-3 (72) i W-10 (34). PWr jest tu niekwestionowanymliderem w kraju.Komisja ds. Badań Naukowych i Współpracy z Gospodarkąpozytywnie zaopiniowała przedstawione dane.Dlaczego wybrali PWr?Prorektor ds. nauczania omówił wyniki analizy procesu wyboruuczelni przez kandydatów na studia na PWr „Dlaczego<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>?”. Badano przesłanki wyborui preferowane źródła informacji o ofercie uczelni w 2011 r.Ok. 61% studentów I roku studiów stacjonarnych pochodziz Wro cławia lub województwa dolnośląskiego. Prawie wszyscypozostali (39,40%) to mieszkańcy województw: wielkopolskiego,opolskiego, lubuskiego, łódzkiego i śląskiego (w sumie39,40%). Przeważają mężczyźni: na jedną kobietę przypadaich 2,4.Abiturienci najczęściej deklarują, że przy wyborze kierująsię: renomą uczelni i prestiżowym dyplomem (ok. 64%), wysokimpoziomem nauczania (ok. 52%), małą odległością od domuoraz możliwością kontaktu z bliskimi (26-27%). Mniej liczą się:różnorodność kierunków kształcenia (15%) i koszty (6%). Naprzypadek zdało się ok. 10% kandydatów.Najważniejszym źródłem informacji dla przyszłych studentówjest strona internetowa PWr (82,5%). Znajomi i rodzinawpływają na 44,96% kandydatów. W tym roku odnotowanowzrost znaczenia informatorów uczelnianych i prezentacjiw szkołach. Spadło znaczenie informatorów wydziałowychi ogłoszeń w prasie. Na dane z internetu (strona PWr, Google,Facebook) liczy 85% młodzieży, a na bezpośredni kontaktz uczelnią (telefon, e-mail, kontakt osobisty) – 23%.Znacznie przybyło kandydatów po liceach ogólnokształcących(84,91%), a ubyło po technikach (11,90%). Dla ponadpołowy osób PWr była jedynym wyborem, a 44% kandydatówstarało się o przyjęcie także na inną uczelnię. Ponad 34%z nich zrezygnowało z oferty innej uczelni, by studiować naPWr.<strong>Politechnika</strong>, dbając o poziom przygotowania kandydatów,organizuje kursy korespondencyjne (odbyło je 1854 osób z matematykii 1261 z fizyki) i Studium Talent.Działania promocyjne w 2011 r. nastawione na bezpośrednikontakt z kandydatem pozwoliły utrzymać nabór na stałympoziomie mimo niżu demograficznego. W rekrutacji lutowejw <strong>2012</strong> r. przygotowano prawie 5000 miejsc, kandydaci zarejestrowaliponad 3400 zgłoszeń, przyjęto 3030 osób, tj. o 500więcej niż w rekrutacji z lutego 2011 r.PWr przyjęła też 661 cudzoziemców z 73 państw na czterechkontynentach. Najliczniej reprezentowani są Nigeryjczycy,Hindusi i Ukraińcy. Przeszkodę często stanowią: skomplikowanaprocedura wizowa i wymagana dokumentacja, dlategode facto najwięcej osób przyjęto z Chin, Ukrainy i Białorusi.Sprawozdania dziekanówDziekani: prof. J. Świątek (W-8) i prof. M. Chorowski (W-9)przedstawili politykę kadrową, dydaktyczną, badawczą i rozwojowąswoich wydziałów. Rektor zaproponował przyjęcieprzedstawionego materiału przez aklamację. Uchwały przyjętozgodnie z wnioskiem.70numer <strong>256</strong>


gremiaInformacje, sprawy bieżąceZ okazji prestiżowego wyróżnienia studentów PWr z KN InżynieriiMechatronicznej (W-10) i KN Robotyków (W-11) rektorodczytał gratulacje min. B. Kudryckiej: (…) Zdobycie złotegoi srebrnego medalu w kategorii „line follower” oraz srebrnegoi brązowego medalu w kategorii „minisumo” na międzynarodowymturnieju robotów Robot Challenge <strong>2012</strong> w Wiedniu to niewątpliwieogromny sukces naukowy i niezaprzeczalny dowód nato, że wiedza, pasja i zaangażowanie w połączeniu z wykorzystaniemnajnowocześniejszych technologii pozwalają osiągać doskonałerezultaty na światową skalę. (…) Jestem przekonana, że zwycięstwow turnieju doda skrzydeł młodym konstruktorom i pozwoliim rozwijać robotyczne zamiłowania.29 marca <strong>2012</strong> r. uroczyście zawieszono wiechę na ŚrodowiskowejBibliotece Nauk Ścisłych i Technicznych na potrzebyInnowacyjnej Gospodarki. W uroczystości wziął udział podsekretarzstanu MNiSW dr hab. Jacek Guliński.Dwa zespoły badacze z PWr wyróżniono 30 marca <strong>2012</strong> r. NagrodamiPrezesa Rady Ministrów za krajowe osiągnięcia naukowo-techniczneza rok 2010. Pierwszą otrzymał zespół pracującypod kierunkiem prof. R. Będzińskiego za nieinwazyjnysystem planowania i wspomagania zabiegów operacyjnych,w szczególności ortopedycznych i laryngologicznych. Drugąnagrodę zdobył zespół dr. hab. inż. M. Langnera za pracę natemat rozwoju technologii kierowanych nośników leków – odbadań podstawowych do wdrożenia.Prorektor ds. rozwoju prof. C. Madryas poinformował o sukcesieczworga studentów PWr uczestniczących w konkursie„Diamentowy Grant”. Laureatami są studenci W-11: inż. JanKopaczek (Optyczne właściwości wybranych półprzewodnikówgrupy III-V rozrzedzonych bizmutem), Kamil Korzekwa (Kinetykatransferu ładunku i spinu w układach sprzężonych nanostrukturo różnej wymiarowości), Paweł Maryniak (Badanie nad zagadnieniemoptymalizacji portfela w różnych horyzontach czasowychz wykorzystaniem wielowymiarowych modeli ekonometrycznych,metod ewolucyjnych oraz sztucznej inteligencji) i inż. Monika Rybicka(Ocena jakości modeli białek transmembranowych w oparciuo funkcjonalne modele przepływowe dynamiki Browna orazmodele energetyczne – korelacja pomiędzy różnymi miarami).Rektor poinformował, że powołał kapitułę Komitetu Nagrodyim. profesora Dionizego Smoleńskiego przyznawanej młodymnaukowcom. Tworzą ją profesorowie: Grażyna Balińska (W-1),Jan Biliszczuk (W-2), Andrzej Miniewicz (W-3), He<strong>nr</strong>yk Górecki(W-3), Janusz Mroczka (W-4), Jan Iżykowski (W-5), WojciechCiężkowski (W-6), Janusz Jeżowiecki (W-7), Edward Radosiński(W-8), Zbigniew Gnutek (W-9), Franciszek Przystupa (W-10),Aleksander Weron (W-11), prof. Jan Misiewicz (W-11) i LeszekGolonka (W-12).mkXLVI posiedzenie Senatu (17.05.<strong>2012</strong> r.)<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Wzwiązku z udziałem rektora PWr na zorganizowanymprzez min. B. Kudrycką spotkaniu rektorów szkół wyższychz reprezentantami czołowych polskich firm, instytucjibiznesowych i organizacji, obradom przewodniczyłprorektor E. Rusiński.Senat uczcił pamięć zmarłego 3 maja <strong>2012</strong> r. prof. zw. dr. hab.inż. Jerzego Czerwonki (W-11).Mianowania, awanseSenat wyraził zgodę na mianowanie prof. dr. hab. inż. MichałaLisowskiego (W-5) na stanowisko profesora zwyczajnego naczas nieokreślony (34:0:0) i zaopiniował pozytywnie zamiarzatrudnienia dr hab. inż. Iwony Karcz-Dulęby (W-4) na stanowiskuprofesora nadzwyczajnego na czas określony (34:0:0).Zmiany statutuPrzewodniczący Senackiej Komisji ds. Organizacji i Finansówprof. E. Rafajłowicz omówił proponowane zmiany w statuciePWr. Są one związane z tworzeniem Zespołu Szkół AkademiachPWr, konkursami na stanowiska na uczelni oraz zasadamizatrudniania pracowników. Wniósł autopoprawkę do zapisuust. 9 w § 6.4 dotyczącego uznawania przez rektora równoważnościwykształcenia. Przy zatrudnianiu cudzoziemców na stanowiskuwskazanym w ust. 6 do 8 rektor może odstąpić od wymienionychtam warunków. Przedstawiciele związków zawodowychnie zgłosili uwag do zaproponowanych zmian. Komisjads. Organizacji i Finansów poparła zaproponowane zmiany.Senat wprowadził (34:0:0) proponowane zmiany.RegulaminyPrzewodniczący Senackiej Komisji ds. Akademickich, KadryNaukowej i Etyki prof. A. Matynia omówił projekt Regulaminukonkursu otwartego na stanowisko profesora zwyczajnego. ZnowelizowanePrawo o szkolnictwie wyższym wymaga, aby drogądo zatrudnienia profesora zwyczajnego był konkurs otwarty.Informacja o konkursie jest ogłaszana na stronie internetowejuczelni, urzędu obsługującego MNiSW, jak i na odpowiednichstronach internetowych Komisji Europejskiej w europejskimportalu dla mobilnych naukowców. Ustawa wymaga wprowadzeniaodpowiednich zmian w uczelnianym regulaminie, któryreguluje te kwestie. Podkomisja senacka (profesorowie: J. Zarzycki,A. Dziedzic, M. Sobierajski) po dyskusji i uwzględnieniuróżnych uwarunkowań wydziałów przedstawiła projekt regulaminu,co senat zatwierdził (34:0:0).Przewodniczący senackiej Komisji ds. Organizacji i Finansówprof. E. Rafajłowicz omówił propozycje zmian w RegulaminieHonorowego Konwentu PWr. Wynikają one z praktycznych doświadczeń,a dotyczą zmiany liczby wiceprzewodniczących (nadwóch) oraz możliwości przeprowadzania posiedzeń w formietelekonferencji lub wideokonferencji.Komisja ds. Organizacji i Finansów poparła zmiany regulaminu.Senat zatwierdził zmiany (35:0:0).Współpraca z zagranicą w 2011 r.Prorektor ds. rozwoju prof. C. Madryas omówił sprawozdanieDziału Współpracy Międzynarodowej za rok 2011 zestawiającedane z jednostek organizacyjnych. Rozwój współpracy międzynarodowejkoncentrował się na kształceniu w języku angielskimi wymianie pracowników, studentów, doktorantów i absolwentówPWr („mobility”). Nawiązywano nowe kontakty międzynarodowei zabiegano o studentów z zagranicy. Wymiana międzynarodowastudentów odbywa się głównie dzięki programom UE,zwłaszcza LLP Erasmus (310 wyjazdów). Z wycieczek dydaktycznychskorzystały 404 osoby. W ubiegłym roku akademickim wyjechałotak za granicę na studia i praktyki 386 studentów, doktorantówlub absolwentów. Spośród 305 przebywających na PWrzagranicznych studentów 118 studiowało na zasadach pełnejodpłatności. W tej grupie 40 osób odbyło studia II stopnia, 75– I stopnia a trzy jednolite studia magisterskie. Przyniosło tow sumie wydziałom blisko 381 tys. €. Trzydziestu zagranicznychstudentów było stypendystami rządu polskiego. Otrzymali oniw 2011 r. stypendia w łącznej kwocie 279 tys. złotych.W 2011 r. liczba wyjazdów pracowników wyniosła 877.Oprócz uczestników konferencji, Politechnikę Wrocławską odwiedziłow ub. roku 458 cudzoziemców, głównie w celu konsultacjinaukowo-dydaktycznych.71


gremiaFinansowany z funduszu Scientiae Wratislavienses przez UMWrocławia program Visiting Professors pozwolił w 2011 r. zrealizowaćna PWr cztery wizyty naukowców, a w tym roku odwiedziuczelnię kolejnych siedmiu.W 22 zorganizowanych przez PWr międzynarodowych konferencjachuczestniczyło 896 obcokrajowców, uczelnia współorganizowałateż 18 dalszych. Pracownicy zadeklarowali udziałw 550 konferencjach (w tym 472 czynnych wystąpień) i 327wyjazdach za granicę poza konferencjami. Podpisano 16 nowychumów międzyuczelnianych i międzywydziałowych orazjeden list intencyjny o współpracy międzynarodowej.Komisji ds. Rozwoju pozytywnie zaopiniowała przedstawionesprawozdanie, a senat przyjął do wiadomości.Działalność AIPDyrektor Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości prof.K. Wójs omówił sprawozdanie z jej działalności w 2011 r. Inkubatordysponuje dwoma pomieszczeniami na własne potrzeby(bud. C-13 i P-6) oraz przeznaczonymi dla przedsiębiorcówz AIP pawilonem (bud. P-6), z 19 biurami oraz salą seminaryjną.Inkubator od 2011 r. umożliwia młodym osobom próbnewdrażanie swoich pomysłów na biznes bez rejestrowaniadziałalności gospodarczej. W czerwcu 2011 r. została podpisanaumowa między AIP i Fundacją Manus o świadczeniu usługipreinkubacji, czyli usługi edukacyjnej służącej zwłaszcza proinnowacyjnymbranżom gospodarki. W 2011 r. do AIP przyjęto15 nowych przedsiębiorstw, co na koniec 2011 r. dało 48 firm.Aktualnie AIP PWr współpracuje z 55 firmami. Od chwili powstaniaAIP skorzystało z niego 81 firm. Okres inkubacji zakończyłsię dla 33 firm.Do osiągnięć AIP w 2011 r. zalicza się: udział w organizacjiAkademii Przedsiębiorczości StartAP na Uniwersytecie Ekonomicznym;II Festiwal Przedsiębiorczości Akademickiej; punktinformacyjny Funduszy Europejskich oraz punkt porad prawnychna rzecz środowiska akademickiego PWr oraz przedsiębiorcówAIP obsługiwanych przez Stowarzyszenie UniConsult.W kwietniu 2011 r. AIP otrzymał dofinansowanie 42 tys. € z EuropejskiegoFunduszu Rozwoju Regionalnego na międzynarodowyprojekt „Transfer wiedzy i wspieranie innowacji na terenienowych państw UE” („Supporting innovation and fosteringknowledge transfer in the EU New Member States”) z programuINTERREG IV C. Celem projektu jest wsparcie przemiantradycyjnej gospodarki w opartą na wiedzy, wdrażanie dobrychpraktyk oraz transfer wiedzy z Anglii i Włoch do Polski i Rumunii.Udział w projekcie zwiększy kwalifikacje pracownikówAIP i umożliwi rozwój kontaktów z pracownikami inkubatorówi przedsiębiorcami z Anglii, Włoch i Rumunii. W konkursie nadofinansowanie Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczościw 2011 r. uzyskano dotację 14 650 zł na projekt zrealizowanyw listopadzie 2011 r.Senacka Komisja ds. Organizacji i Finansów pozytywne zaopiniowałaprzedstawioną działalność. Senat przyjął sprawozdaniedo akceptującej wiadomości.Sprawozdanie Samorządu StudenckiegoWiceprzewodnicząca Komisji ds. Finansowania DziałalnościStudenckiej PWr studentka A. Pietrzyk zdała sprawę z rozdziałui wykorzystania środków finansowych przeznaczonych nacele studenckie za rok 2011. Komisję tę powołano w styczniu2010 r. na mocy trójstronnego porozumienia między rektorem,Samorządem Studenckim i Radą Doktorantów. Komisja co tydzieńocenia złożone wnioski w trzech kategoriach (budżetowe– na bieżącą działalność, cykliczne – wyłączone z konkursówi konkursowe kwalifikowane w trzech przedziałach kwot:do 5 tys. zł, do 15 tys. zł i powyżej). Na część budżetową wnioskowano4,765 mln zł, a przyznano prawie 636 tys. zł (w 2010 r.odpowiednio: 1,188 mln zł i 604 tys. zł). Wydatki Zarządu ParlamentuStudentów wzrosły z 53 tys. zł w 2010 r. do 165 tys. złw 2011 r., co wynika z przeniesienia (2011 r.) na Zarząd ParlamentuStudentów kosztów utrzymania pomieszczeń.Komisje: ds. Studiów i Studentów i ds. Organizacji i Finansówzarekomendowały przyjęcie sprawozdania. Senat zatwierdził(32:0:1) Sprawozdanie finansowe Zarządu Parlamentu Studentówz rozdziału i wykorzystania środków finansowych przeznaczonychprzez organy Uczelni na cele studenckie za rok 2011.Sprawozdania dziekanówDziekani: prof. M. Sobierajski (W-5) i prof. L. Gładysiewicz(W‐6) zaprezentowali realizowaną przez swoje wydziały politykękadrową, dydaktyczną, badawczą i rozwojową.Informacje Samorządu StudenckiegoPrzewodniczący Zarządu Parlamentu Studentów inż. MateuszCelmer omówił studencką działalność o charakterze kulturalnym,obchody juwenaliów <strong>2012</strong> i bieżące prace Samorządu.Informacje, sprawy bieżąceProrektor ds. nauczania prof. A. Kasprzak poinformowało wynikach rankingu szkół wyższych w <strong>2012</strong> opublikowanymprzez Perspektywy i Rzeczpospolitą. Kolejny raz PWr okazałasię najlepszą uczelnią na Dolnym Śląsku i drugą w Polscewśród uczelni technicznych. W zestawieniu wszystkich szkółwyższych PWr uplasowała się – jak w dwóch poprzednich latach– na piątej pozycji.Prof. E. Rusiński poinformował, że 21 lutego <strong>2012</strong> r. prof.Aleksander Weron został powołany na członka Komisji PolskiejAkademii Umiejętności, gdzie został członkiem stałej komisjiUkładów Złożonych PAU.Studentka PWr inż. Małgorzata Kica (W-3) otrzymała stypendiumministra nauki i szkolnictwa wyższego za osiągnięciaw nauce na rok akad. 2011/<strong>2012</strong>.Absolwentka Wydziału Inżynierii Środowiska mgr inż. AleksandraBilko zdobyła w IX konkursie „<strong>Wrocławska</strong> Magnolia”,w kategorii „Wdrożenie” drugie miejsce za pracę dyplomowąpt. Klimatyzacja bloku operacyjnego w szpitalu klinicznym.mkWGGG w PAN-ieDużym sukcesem, i równocześnie uznaniem ich działalnościnaukowej, było wybranie do komitetów naukowychWydziału IV (Nauki Techniczne) Polskiej Akademii Nauk nakadencję lat 2011-2014 siedmiorga pracowników WydziałuGeoinżynierii, Górnictwa i Geologii PWr. W skład KomitetuGórnictwa weszli: prof. dr hab. inż. Jan Butra, który został takżeprzewodniczącym Sekcji Rud Metali; prof. dr hab. inż. WojciechCiężkowski; prof. dr hab. inż. Lech Gładysiewicz; prof. drhab. inż. Monika Hardygóra, która wybrana została także doPrezydium Komitetu; dr hab. inż. Jerzy Malewski, prof. PWr.Na członków Komitetu Zrównoważonej Gospodarki SurowcamiMineralnymi wybrani zostali: dr hab. inż. AndrzejŁuszczkiewicz, prof. PWr, dr hab. inż. Jerzy Malewski, prof. PWr.W skład Komitetu Geodezji wszedł natomiast prof. dr hab. inż.Stefan Cacoń. mwDla absolwentówNa Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-Wyborczym 19 czerwca<strong>2012</strong> r. wybrane zostały nowe władze StowarzyszeniaAbsolwentów PWr na kadencję <strong>2012</strong>-2014.Zarząd: przewodniczący – Stanisław Lochyński; wiceprzewodniczący– Kazimiera Anna Wilk i Jerzy Mieczysław Łaskawiec;sekretarz – Ewa Rysiakiewicz-Pasek; skarbnik – LudomirJerzy Jankowski, członkowie: Włodzimierz Marek Barański,Piotr Berkowski, Krystyna Galińska, Michał Mańczak, PiotrSławiński, Jadwiga Sołoducho, Jan Zawilak. Komisja Rewizyjna:Marek Sikora, Kazimierz Banyś, Szczepan Roszak. Sąd Koleżeński:przewodniczący – Józef Kuropka, wiceprzewodniczący– Marian Molasy, sekretarz – Jan Cieżak, członkowie:Zenon Dwojak, Barbara Załuska-Zapaśnik. mm72numer <strong>256</strong>


pwr jest kobietąFrapujące Studium kobietDr Irina Modrzycka, szefowa Studium Języków Obcych PWr, „wielojęzyczność” ma niejako we krwi. Urodziła się w Rosji,studiowała na Syberii, zakochała w Berlinie i uczy niemieckiego w Polsce. Nam zdradziła, jak politechniczna „wieża Babel”wygląda od środka. W tym roku Studium obchodzi 60. urodziny. Zacny to wiek i godzien świętowania. To również doskonałaokazja, aby powspominać dawne dzieje zebrane w okazałej księdze jubileuszowej. Inicjatorką jej powstania była dr RomualdaKuźmińska – rusycystka, dyrektorka Studium na przełomie lat. 80 i 90., a obecnie lektorka z najdłuższym stażem pracy.Dlaczego niektórzy studenci mają problem z nauką języka obcego? Rozmawiamy z mgr Ewą Mroczką – „matką chrzestną”powstania grupy roboczej ds. dysleksji w Studium i anglistką z prawdziwego powołania.Lubię moją pracęDr Irina Modrzycka we Wrocławiu mieszka od 20 lat. Dyrektorem SJO została co prawdaniedawno, ale musiała zmierzyć się z organizacją 60-lecia Studium. Według nas – udanie.Czy przyjechała Pani do Wrocławiana studia?Nie, kiedy tu przyjechałam, byłamjuż po doktoracie. Z Wrocławia pochodzimój mąż i po ślubie zamieszkaliśmyw tym mieście. Nigdy tegowyboru nie żałowałam.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Jednak nie uczy Pani rosyjskiego,ale wybrała germanistykę...Tak, uczę niemieckiego. Studiowałamna Syberii: ukończyłam WydziałJęzyków Obcych Wyższej PaństwowejSzkoły Pedagogicznej w Krasnojarskuoraz studia doktoranckie w Irkucku,ale doktorat obroniłam na uniwersyteciew Petersburgu, który jeszczewtedy nazywał się inaczej – czyli Leningrad.Następnie odbywałam rocznystaż dla młodych naukowców z EuropyWschodniej na UniwersytecieTechnicznym w Berlinie i tam właśniepoznałam mojego męża.Brzmi to romantycznie– z dalekiej Syberii do Wrocławia...Od jak dawna ma Pani polskieobywatelstwo?Od 1997 roku. Był to dla mnie bardzoudany rok – w lutym zostałam przyję-Zdjęcia:Krzysztof Mazur,archiwa prywatne,www.sxc.huta do pracy na Politechnikę Wrocławską.Bardzo miło się słucha Pani ładnejpolszczyzny i gdyby nie ten lekki,ciepły akcent, można by pomyśleć,że urodziła się Pani w Polsce. Noi prawie cały czas uśmiecha się Pani…Tak, uśmiecham się, bo jestem optymistką,lubię moją pracę, lubię uczyćstudentów. Uwielbiam język niemiecki.Mimo panującej wśród Polaków opinii,że jest trudny i nieładny, dla mnieoraz moich koleżanek i kolegów z zespołujęzyka niemieckiego jest bardzoładny, logiczny i wcale nietrudny. Znajomośćpolskiego ułatwia mi rozumienieinnych słowiańskich języków, naprzykład czeskiego – języka naszychnajbliższych sąsiadów, którego też nauczamyw Studium.Studium Języków Obcych jestna co dzień prawdziwą wieżą Babel.73


pwr jest kobietąMożna tak powiedzieć. Mamy jednąz najbogatszych ofert kursów językowychwśród akademickich ośrodkównauczania języków obcych w Polsce.Nauczamy: angielskiego, niemieckiego,francuskiego, hiszpańskiego, włoskiego,japońskiego, rosyjskiego, czeskiegoi szwedzkiego. Nasze StudiumJęzyka Polskiego dla Cudzoziemców– jako jeden z pięciu ośrodków w Polsce– ma uprawnienia do nauczaniaobcokrajowców języka polskiego. DoWrocławia przyjeżdżają przedstawicieleróżnych krajów – Białorusi, Kazachstanu,Ukrainy, Włoch, Niemiec,Szwajcarii, Turcji, Ghany, Chin, ArabiiSaudyjskiej itd. Na rocznych kursachuczą się polskiego i przygotowujądo podjęcia studiów na PolitechniceWrocławskiej lub na innej uczelniw Polsce.A jak ocenia Pani umiejętnościjęzykowe polskich studentów?Ostatnio dużo się mówi o zbyt niskimpoziomie przygotowania absolwentówszkół średnich do studiów nawyższych uczelniach. Dotyczy to równieżjęzyków obcych i związane jestz niespecjalnie wygórowanymi wymogamiegzaminacyjnymi i tylko 30-procentowymprogiem zdawalności podstawowegoegzaminu maturalnego.Ale <strong>Politechnika</strong> jest jedną z najlepszychpolskich uczelni, większość naszychstudentów dobrze zna jeden lubdwa języki obce już po szkole średniej.Wielu z nich uczy się języka angielskiegood przedszkola lub szkołypodstawowej, a drugiego języka obcego,najczęściej niemieckiego, od gimnazjumlub szkoły średniej. W związkuz tym obserwujemy stały wzrostumiejętności językowych naszychstudentów. Coraz więcej studentówI stopnia przy zapisach na lektoratyzamiast obowiązkowego poziomuB2 ambitnie wybiera wyższy poziom– C1. Bardzo nas to cieszy.Na lektoratach nasi studenci ucząsię języka ogólnego z elementamispecjalistycznego, potrzebnego w środowiskupracy.Dobrym sprawdzianem językowychkompetencji naszych studentów sąturnieje językowe, organizowane przezStudium, oraz ogólnopolskie olimpiadyjęzyka angielskiego i niemieckiegodla studentów wyższych szkół technicznych.Studenci Politechniki Wrocławskiejzawsze bardzo dobrze prezentująsię na tle uczestników z innychuczelni technicznych, często sąlaureatami i nawet zwycięzcami olimpiadjęzykowych. Lektorzy Studiumpomagają „olimpijczykom” w przygotowaniachdo rywalizacji językowych.Z roku na rok rośnie również poziomumiejętności językowych naszychdoktorantów, a praca w komisjiegzaminacyjnej na egzaminach doktorskichjest wielką przyjemnością dlanaszych lektorów, ze względu na prezentacjeperfekcyjnie przygotowane74w językach obcych i swobodę posługiwaniasię tymi językami przez przyszłychdoktorów.Dyrektor Irina Modrzycka podczas językaliów zorganizowanych przez Studiumw maju br.Dyrektor SJO Irina Modrzycka poprowadziła galę z okazji60-lecia StudiumPani Dyrektor, podobno jesteściejedynym w Polsce Studium nauczelni technicznej, które w sposóbspecjalny traktuje studentówz dysleksją.Tak, w Studium działa grupa roboczads. dysleksji pod kierownictwemmgr Ewy Mroczki. Od wielu lat zajmujesię ona tą sprawą i jest specjalistkąod nauczania i egzaminowaniauczniów i studentów mających problemyz opanowaniem języków obcychz powodu tej dysfunkcji. Organizujeoddzielne grupy lektoratowe dlastudentów z dysleksją, naucza ich językaangielskiego na podstawie specjalnychautorskich programów. Testowaniei egzaminowanie studentówdyslektycznych odbywa się w oddzielnejsali, na podstawie specjalnie przygotowanychtestów ułatwiających takimosobom zdawanie egzaminu. Tędziałalność naszego SJO wspiera pełnomocnikrektora ds. osób niepełnosprawnychmgr inż. Jerzy Borowiec,który również finansuje szkoleniadla członków grupy roboczej oraz ichudział w konferencjach.Czym jeszcze poza nauczaniemzajmuje się Studium?Oprócz zajęć dydaktycznych prowadzimyszeroko zakrojoną działalnośćwspierającą proces nauczania orazpromującą języki obce w środowiskuakademickim. Zajmujemy się równieżdziałalnością dydaktyczno-naukową,organizujemy konferencje metodyczneo zasięgu ogólnokrajowymi międzynarodowym. Studium posiadadość duży dorobek naukowo-dydaktyczny– 382 prace opublikowanew kraju i za granicą.Poza tym co roku organizujemy turniejejęzykowe, juwenalia językowe,różnorodne imprezy w ramach DolnośląskiegoFestiwalu Nauki. W tegorocznychjęzykaliach, poświęconychtematyce językowej i sportowej,odbyły się różnorodne konkursy dlapolskich studentów oraz studentówobcokrajowców, na przykład konkursplastyczny „Wielojęzyczność – światbez granic”, przygotowany we współpracyz doktorantami z Wydziału Architektury,czy konkurs „NajlepszyLektor <strong>2012</strong>” organizowany przez SamorządStudencki i połączony z obchodami60-lecia naszego Studium.Dziękuję za rozmowę.Rozmawiała:Barbara Foltanumer <strong>256</strong>


pwr jest kobietąWolny czas? Ja go nie mam!Dr Romualda Kuźmińska, lektorka języka rosyjskiego,była dyrektorką SJO w latach 1987-1996, absolwentka filologiisłowiańskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, ukończyła też studiadoktoranckie na Uniwersytecie w Sankt-Petersburgu w dziedzinielingwistyki matematycznej.Na Politechnice Wrocławskiej pracujePani jako lektor od 1973 r.Zgadza się. Stażowo jestem obecnienajstarszym pracownikiem. To jużniespełna 39 lat pracy w Studium.Niezły wynik! A jak w ogóle znalazłasię Pani na uczelni technicznej?Interesowała mnie praca dydaktycznai język naukowo-techniczny, dlategopierwsze kroki po studiach skierowałamdo Studium Politechniki, noi zostałam przyjęta.39 lat to szmat czasu. Czyw tym okresie dużo się zmieniłow nauczaniu języków obcych?Na pewno zaszły spore zmiany – zarównow metodyce nauczania, jaki w całym systemie. Jako Studium zawszestaliśmy gdzieś na czele tychzmian. Ogromnym skokiem było wprowadzeniew roku 1989 całkiem nowegosystemu, w którym student sam mógłwybierać język, poziom zaawansowania,czas rozpoczęcia i zakończenianauki języka obcego. Otrzymywał nato 240 godzin, a na koniec musiał wykazaćsię znajomością dwóch języków– w tym jednego na poziomie zaawansowanym.Byliśmy pierwszą uczelniąw Polsce, która taki system wprowadziła.Potem, na początku 2000 r., zaczęliśmyprzystosowywać się do europejskiegosystemu nauczania języków,z podziałem na poziomy określonew dokumentach europejskich. Okazałosię, że ów podział był bardzo zbliżonydo tego, który u nas obowiązywałjuż od kilku lat. Teraz mamy kolejnązmianę – dostosowywanie do krajowychram kwalifikacji. Czyli to, co dotej pory robiliśmy, przekładamy nanowe terminy i określamy oczekiwaneefekty kształcenia.A jak zmieniały się metody?Tak naprawdę metod nauczania, opisanychw literaturze, jest kilka. Czasemktóraś była wiodąca, potem pojawiałysię następne. A najczęściej sięgasię do „mieszanki” metod: z każdejmożna wybrać to, co najskuteczniejprowadzi do osiągnięcia założonegocelu. Od zawsze podstawą w nauczaniubył podręcznik. W pierwszych latachistnienia Studium ich nie było. Zewspomnień profesora Cygana dowiadujemysię, że kupował podręczniki zawłasne pieniądze. Lektorzy przynosilifragmenty zagranicznej literatury, do<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>której mieli dostęp. Dziś rynek podręcznikówjest bogaty, mamy w czymwybierać. Zawsze ważnym elementembyło wspomaganie dydaktyki środkamitechnicznymi. Wielkim wydarzeniemw latach 50. było zakupieniemagnetofonu szpulowego, potem pojawiłysię „kaseciaki”. W 1969 r. dlaStudium zakupiono – jako pierwszew kraju – laboratorium językowe firmyTesla. I to znacznie zmieniło sposóbpracy ze studentami. Pod koniec lat80. nastąpił kolejny przełom – pojawiłysię komputery. Zaczęliśmy opracowywaćwłasne programy komputerowewspomagające nauczanie języków.W 1991 r. dostaliśmy laboratoriumkomputerowe dla potrzeb nauczaniajęzyków obcych. Zaczęliśmy też kupowaćzagraniczne programy. Z pewnychmateriałów korzystamy do dziś. Dzieliliśmysię i dzielimy się nadal naszymidoświadczeniami z innymi uczelniamina różnych konferencjach metodycznych.Ale nie opracowano jeszcze takiejmetody, która sama kładłaby wiedzędo głowy?Myślę, że takiej metody się nie doczekamy.Niezmiennie od lat wysiłekw naukę musi włożyć zarówno uczeń,jak i nauczyciel.Czy teraz studenci są inni niż 20-30lat temu?Zacznijmy od tego, że przez te latabardzo zmienił się świat wokół nas.Teraz młodzi ludzie są bardziej otwarci,świadomi potrzeby znajomości języków.Nie wiem jednak, czy są bardziejpracowici. Na pewno wiedzą,gdzie skutecznie szukać informacji.Romualda Kuźmińska na spotkaniu w Studium, siedzą od lewej:Anna Bińkowska, Marian Górecki, Anna Paprotny, DomicelaKozieradzka-Matkowska, rok 1994Romualda Kuźmińska ze Złotą Odznaką PWr z Brylantem,przyznaną przez rektora PWrOstatnio przeczytałam gdzieś takiezdanie, że studiowanie zaczyna sięwtedy, gdy w Google’ach nic nie możnajuż znaleźć. Trochę to charakteryzujewspółczesne pokolenie.A czy obecnie młodzi ludzie sąbardziej wymagający?Pewnie tak. Ale to chyba dobrze. Zawszechcieliśmy, żeby studenci współpracowaliz nami, byli aktywni. Znaczącaczęść młodzieży doskonale wie,czego chce, jest dociekliwa. Są teżtacy, którzy ograniczają zaangażowanietylko do minimum. Ich koronnetłumaczenie to: ja nie mam zdolnoścido języków. Zawsze wtedy tłumaczę,że język jest jak matematyka,wszystko jest w nim bardzo dokładniepoukładane i policzalne. Więc skorostudiują przedmioty ścisłe, opartena „królowej nauk”, nie powinni miećproblemów z nauką języków.Proszę powiedzieć, czy studencichętnie teraz uczą się językarosyjskiego? Czy ciągle jeszczepokutuje gdzieś niechęćuwarunkowana „historycznie”?Pamiętajmy, że na Politechnice odsamego początku – nawet gdy językrosyjski był „dominujący”, uczyliśmyteż angielskiego czy niemieckiego.Szczerze mówiąc, nigdy nie czułamze strony studentów czegoś takiegojak przykry obowiązek uczeniasię rosyjskiego. Nikt tu przecież nikogodo niczego nie zmuszał. Na pewnoodkąd wprowadziliśmy wybieralnośćjęzyka, zmniejszyła się ilość godzi<strong>nr</strong>osyjskiego. Ale jest spora grupaosób, która wybiera go jako drugi język.Wiadomo, że teraz pierwszy – toobowiązkowy angielski. Zmieniło sięto, że od jakiegoś czasu musimy uczyćtego języka od podstaw, czyli od poznawaniaalfabetu. Natomiast kiedyśpodstawy znali wszyscy.75


pwr jest kobietąPraca nad materiałami dydaktycznymi, od prawej: Faina Kirilina,Alfreda Tomiłowa (native speakerzy z Rosji), Romualda Kuźmińska,Walentyna Bożko-Misińska, rok 1977A jaka jest teraz motywacja donauki rosyjskiego?Różna. Niektórzy chcą podróżowaćpo Rosji. Planują na przykład pasjonującąwyprawę koleją transsyberyjską.Zauważyli, że język angielskinie przyda się im zbytnio gdzieśna głębokiej Syberii, aby kupić od„babuszki” na peronie np. coś do zjedzenia.Wróćmy jednak do Studium.W związku z obchodzonym60-leciem SJO podjęła się Paniopracowania księgi jubileuszowej.Trudno było zebrać te wszystkieinformacje?Zacznijmy od tego, że pomysł spisaniadziejów naszego Studium pojawiłsię już 10 lat temu, czyli przy okazji50-lecia. Profesor Jan Cygan przyniósłwtedy dwadzieścia stron tekstuze swoimi wspomnieniami z pierwszegookresu działalności. Pomyślałam,że trzeba spróbować to wydać.Ale jakoś tak mijały lata i nic się niedziało. W międzyczasie swoje wspomnienianapisał również późniejszydyrektor Studium [1981-1987 – red.]dr Wacław Sielicki. Szkoda mi było,żeby te wspomnienia pozostały„w szufladzie”. Jubileusz 60-lecia wydałmi się doskonałą okazją. Zgłosiłamwięc pomysł przygotowaniaksięgi ówczesnej dyrektor SJO – MałgorzacieStawskiej. I zaczęło się zbieraniemateriałów i ich redagowanie.Księga zawiera w pierwszej częściwspomnienia kierowników (dyrektorów)Studium, a w drugiej – historięzespołów językowych. Spłynęło domnie wiele wspomnień, zdjęć, dokumentówz prywatnych archiwów emerytowanychpracowników. Z bliższymilatami nie było problemu, bo zdążyliśmyjuż zgromadzić bogate archiwum,również fotograficzne, m.in. zezdjęć robionych przez pana KrzysztofaMazura.Który okres był dla Paninajciekawszy?Na pewno te pierwsze wspomnieniaz lat 50. i 60. Naprawdę można sięz nich dowiedzieć wielu wartościowychrzeczy. Wtedy pracowało tu zdecydowaniemniej osób. Na przykładw roku 1965 w Studium było 27 lektorów.Ja zostawiałam je pod koniec lat90. z prawie setką lektorów. I ta liczbaaż do teraz zbytnio się nie powiększyła– obecnie jest na nas 111 osób.Ma Pani zajęcia ze studentami,opracowywała księgę i pewnie robijeszcze wiele innych rzeczy. A jaknajchętniej spędza Pani wolny czas?Wolny czas? Szczerze? Ja go nie mam.Staram się, by poza pracą zawodowąi obowiązkami domowymi korzystaćz różnych wydarzeń kulturalnych,typu – Wratislavia Cantans, PrzeglądPiosenki Aktorskiej, Festiwal KulturyŻydowskiej Simcha, festiwal filmowyNowe Horyzonty czy premiery teatralnei operowe.Dziękuję za rozmowę.Rozmawiała:Iwona SzajnerPani to każdego nauczy…Mgr Ewa Mroczka, lektorka języka angielskiego,szefowa grupy roboczej ds. dysleksji w SJO.Kiedy trafiła Pani na PolitechnikęWrocławską?Dawno temu [śmiech]. Zostałam tuprzyjęta od razu po studiach i trwamnadal – w październiku miną 33 lata.Powiem szczerze, że nigdy nie myślałamo zmianie pracy. Jest mi tu dobrze,bo lubię uczyć dorosłych. To zupełnieinny rodzaj pracy niż np. w szkoleśredniej.Nigdy nie zdarzyło się Pani zestudentami mieć na pieńku?Przez te wszystkie lata miałam możedwie grupy, z którymi jakoś nie mogłamsię porozumieć. A z całą resztądogadywaliśmy się bardzo dobrze.Zresztą najlepiej o to pytać studentów.Czy jest Pani ostrą nauczycielką?Myślę, że jestem wymagająca. Alerozumiem też, że dla studentów językangielski nie jest wcale przedmiotemnajważniejszym. Zawsze na początkusemestru ustalam zasady naszejwspółpracy. Mówię im, że nie zamierzamnikogo ani „cisnąć”, ani „gonić”.Studenci sami muszą chcieć się uczyć– ja daję im szansę, dzielę się tym,76co potrafię. Ale to od nich zależy, czyz tego skorzystają. Jeżeli nie zastosująsię do moich wymagań – będą mielitrudności z zaliczeniem. I w tej kwestiimożna mówić, że jestem ostra. Usłyszałamteż taki komplement: Pani tokażdego nauczy! Oczywiście trzebabrać poprawkę na to, że to mógł byćrodzaj kokieterii ze strony studenta,żeby tylko ugrać swoje. Ale mam nadzieję,że trochę prawdy w tym jest.Czyli studenci raczej Pani sięnie boją.A dlaczego mieliby się bać? Musząprzestawić się po prostu na inny sposóbmyślenia. Młodzi ludzie, którzy tuprzychodzą, niekiedy z małych, dalekichmiejscowości, czują się zagubienina tej wielkiej Politechnice. Nawykładach, gdzie siedzi nawet i 300osób, są anonimowi, nie mają żadnegobliższego kontaktu z wykładowcą.Na lektoratach jest zupełnie inaczej.Tu pracuje się w małych grupkach,kontakt z prowadzącym jest bardzobliski. Siłą rzeczy nawiązują się relacje.Staram się traktować studentównieanonimowo, nie jak numer in-Ewa Mroczka, anglistka, wie bardzo dobrze, jak nauczać językówobcych ludzi z dysleksjądeksu, ale konkretne osoby z imieniai nazwiska. Szybko uczę się ich imion,czym ich chyba mile zaskakuję. Pozatym w Studium przybliżamy ludziomskupionym na naukach technicznychświat humanistyczny. To nasza ważnarola, o której nie możemy zapominać.Ucząc języka, chcemy przekazać teżzainteresowanie innym krajem, jegokulturą, historią i ciekawymi ludźmi.Takie otwieranie umysłu na pewnoowocuje potem w nauce przed-numer <strong>256</strong>


pwr jest kobietąmiotów ścisłych. Martwi mnie jednaku współczesnych młodych ludzi, że sąpowierzchowni. Ulegają takiej „facebookowejmentalności”.Ale zdarzają się też tacy, którzychociaż są pilni, pracowici, to jednakz językiem obcym mają ogromneproblemy.Domyślam się, że chce Pani zagadnąćo „moich” dyslektyków?Zgadza się. Temat niezwykle ciekawyi z tego, co wiem, na żadnej innejuczelni nie powstał specjalny zespółdo pracy z dorosłymi dyslektykami.To długa historia. Wszystko zaczęłosię od tego, że zawsze starałam siędotrzeć do każdego studenta, nawettego najsłabszego. Zastanawiało mniejednak, jak to jest, że student czy studentkaV roku chemii, architekturyczy Wydziału Mechanicznego, a sąto bardzo trudne kierunki, nie możepowtórzyć podstawowego zdania Myname is… Dlaczego tak się dzieje?Naprawdę się uczą, są rzetelni, alenie widać żadnych efektów. Wiedziałamcoś niecoś o dysleksji, skonsultowałamswoje obserwacje z psychologiemi doszłam do wniosku, że właśniedysleksja może być tą przeszkodąw nauce języka obcego. W 1998 r. napisałamtaki artykuł „Zanim postawiszdwóję”, w którym zawarłam mojeprzemyślenia i doświadczenia z pracyz takimi studentami. I co się okazało?Że inni lektorzy też się spotykająz takimi problemami wśród swoichuczniów. Ale jeszcze długa droga prowadziłado powołania grupy roboczejds. dysleksji. Niestety nie wszyscy sięze mną zgadzali.Ciągle panuje przekonanie,że dysleksja to tylko jakiś wymysłi usprawiedliwienie dla leniuchów?Niestety tak. Zdarzało mi się słyszećtakie komentarze: Nie chce sięim uczyć i już!, Dlaczego mamy ich jakośspecjalnie traktować? itp. Zgadzasię, że dyslektyk dyslektykowi nie jestrówny. Te zaburzenie mogą mieć różnąpostać i różny stopień zaawansowania.U osoby dorosłej bardzo trudnorozpoznać dysleksję. Zwłaszcza żeskoro taki człowiek zdał maturę i dostałsię na studia, to znaczy, że przezte wszystkie lata nauki wypracowałsobie już mechanizmy kompensacyjne.I jakoś dawał sobie radę. To teżjest koronny argument dla sceptyków– doszedł tak daleko, to znaczy, że potrafi.Czyli w praktyce jak to wygląda?Organizowane są specjalnie przygotowywaneegzaminy i grupy lektoratowedla dyslektyków, w których jestdużo mniejsza ilość osób. To ważne,że są to ludzie z podobnymi problemami,nie muszą się tu siebie wstydzić.Dysleksja powoduje lęk przedstygmatyzacją – nasze społeczeństwoniestety jest mało tolerancyjne dla inności.W swoim towarzystwie dyslektycyczują się dobrze i bezpiecznie.Stosuję też pewne, wydawałoby się,drobne ułatwienia, które jednak okazująsię bardzo pomocne. Ograniczamtrochę materiał, choć pracujemy natych samych podręcznikach co grupynie dyslektyczne. Pracujemy trochęwolniej, skracam teksty. Materiałydrukuję nie na białym papierze, żebyłatwiej było im czytać. Stosuję więk<strong>lato</strong><strong>2012</strong>A nie potrafi?No właśnie nie. I nie od niego to zależy.Dysleksja to bardzo obszerny temat.Warto jednak wiedzieć, że nie jestchorobą, ale pewnym zaburzeniemw przekazywaniu informacji międzypółkulami mózgu. Taki człowiek niewidzi niektórych liter, nie słyszy fonetycznychróżnic między dźwiękami.Musi się ciągle uczyć rozpoznawaćsłowa, słyszeć je w swojej głowie, pisaćznaki. Dodatkowo jest bombardowanyinformacjami, których nie możeprzetworzyć.Ewa Mroczka (po lewej) z koleżankami lektorkami z SJO(i kolegami) spotyka się w pracy już blisko 33 latacjalistycznym badaniom w kierunkudysleksji. Zajmuję się też opracowywaniemopinii o studentach dyslektycznych,przygotowaniem wnioskówdo dziekanów o obniżenie wymaganegopoziomu egzaminu – dla wielustudentów z dysleksją zaliczenie językana poziomie B2 jest nie do przeskoczenia.Przepisy są surowe, więc trzebaje jakoś dostosować. Moja działalnośćpolega na tym, żeby uświadomićosobom decydującym na uczelni, żew kwestii języków obcych nie możnadyslektyków traktować tak samo jakinnych studentów. Muszą być traktowaniindywidualnie.Jak więc pracujecie w Studiumz dyslektykami?W 2009 r. powstała grupa robocza ds.dysleksji, której jestem koordynatorką.Podpowiadam koleżankom i kolegom,jak pracować ze studentami dyslektycznymi,konsultuję studentów,którzy mają problem z zaliczeniemjęzyków obcych, i w razie potrzebysugeruję potrzebę poddania się speszączcionkę – bez zawijasów i ozdobników.Staram się też oddziaływać naróżne zmysły – dużo rysuję, pokazujęobrazki, używam różnych kolorów.Mam świadomość, że „dostając”tych studentów na kilka tygodni, cudówtutaj nie zdziałam. Mogę im tylkopróbować pomagać.A skąd Pani wie, jak to robić?Doszkalam się, czytam, uczestniczyłamw kilku konferencjach poświęconychdysleksji. Choć w Polsce pierwszataka odbyła się dopiero dwa latatemu. Pionierami w uczeniu językówobcych dyslektyków są Amerykanie,więc sięgam po fachową anglojęzycznąliteraturę. Bazuję też na własnymdoświadczeniu – mam niepełnosprawnegosyna, który teraz jest już dorosły.On właśnie nauczył mnie wrażliwościna inność człowieka. Zdaję się też naintuicję. Uważam, że nauczyciel musibyć trochę aktorem, twórcą, na pewnonie rzemieślnikiem. Jednak wyedukowanymw tej dziedzinie specjalistą niejestem.Ale skoro przez tyle lat Panijuż to robi, to chociażby dziękidoświadczeniu stała się Paniekspertem.Na pewno jestem prekursorką i tonie tylko tu, na Politechnice. Tematdysleksji wśród studentów poruszamna wielu konferencjach i to zawszebudzi ogromne zainteresowanie. Jakiśczas temu uczestniczyłam w kursiedla nauczycieli w Anglii i tam na zakończenieprzygotowałam krótką prezentacjęo dysleksji. Podeszły wtedydo mnie Amerykanka, która pracujew Korei, i lektorka z Brazylii. Obydwieprzyznały, że dopiero teraz rozumieją,dlaczego nie mogą sobie dać radyz niektórymi studentami.Chciałam jeszcze zapytać,czy lubi Pani swoją pracę, aleopowiada Pani o niej z taką pasją,że chyba nie muszę.[śmiech] A jednak odpowiem – bardzo!Lubię młodych ludzi, bo oni dodająmi energii. Wiele się też od nichuczę. Praca nauczyciela jest naprawdęciężka, ale jeżeli robi się coś, co sięnaprawdę lubi, to nie jest to przykryobowiązek, a przyjemność. Oczywiściezdarza mi się czasami zły dzień,gdy nie chce mi się wstawać do pracy.Ale gdy tylko przekraczam próg mojejsali, to jakby automatycznie przełączamsię na inny tryb działania.Wszystkie problemy i zmęczenie zostająza drzwiami. Cieszę się, że takmam, bo to pewnie chroni mnie przedwypaleniem zawodowym.Życzymy zatem niegasnącejprzyjemności z pracyi wielu sukcesów nie tylkopedagogicznych.Rozmawiała:Iwona Szajner77


pwr jest kobietąRzeczniczka cyfryzacjiMinęło pięć lat od powstania KonsorcjumDolnośląskiej Biblioteki Cyfrowej.Biblioteki, muzea i archiwato instytucje, które powinny udostępniaćswoje zasoby w formie cyfrowej.Pierwszy raz zobaczyłam wirtualnemuzeum już w połowie lat 90.ubiegłego wieku, gdy zachwycającsię internetem, trafiłam na ekspozycjęz Luwru. Tak się złożyło, że po powrociez wycieczki do Francji obejrzałamw sieci zbiory, które podziwiałamna żywo kilka dni wcześniej. Od tamtejpory minęło zaledwie siedemnaścielat i internet służy nam wszystkimw przeróżnych sytuacjach, zarównodo wysyłania w świat informacji nanasz temat, jak i do powiększania naszejwiedzy o innych kulturach. Dawniejkompletowałam w domu liczneencyklopedie i namawiałam dzieci,aby do nich sięgały, ale one robiły toniechętnie. Teraz ja także częściej korzystamze źródeł wiedzy „przez kliknięcie”.Internet zmienił nasze nawyki.Oczywiście musimy zastanawiaćsię, czy te źródła są zawsze i w pełniwiarygodne.Z każdą opinią i z każdym poglądemmożna dyskutować, a dotyczy to nietylko Wikipedii…Ale biblioteka ma przewagę, bo udostępniamateriały, które były poddaneprocesowi wydawniczemu i opiniomrecenzentów, to gwarantuje wiarygodność.O wirtualnym świecie Dolnośląskiej Biblioteki Cyfrowej wie wszystko. WicedyrektorBiblioteki Głównej i Ośrodka Informacji Naukowo-Technicznej PWr mgr Regina Rohleder,która na pytanie, kto korzysta z tych cyfrowych zasobów, prezentuje po prostu mapęświata i wyjaśnia…A internet to światowa agora! Tamkażdy może prezentować swojepoglądy...A ktoś inny może je poprawiać lubmodyfikować.Kolor zielony oznacza miejsca, dokąddocierają nasze książki, czasopismai inne zbiory przechowywanew dwudziestu instytucjach należącychdo konsorcjum DBC. Mapa świadczyo tym, że jesteśmy wirtualnie obecnina wszystkich kontynentach globu,bo tam mieszkają lub przebywają właśnienasi czytelnicy.Białą plamę widzę tylko naGrenlandii. Widocznie polarnicynie mają czasu na czytanie książekw internecie, a może wolą je czytaćw tradycyjnej, papierowej formie?Istotnie, nie mamy także czytelnikóww Afryce Środkowej, to są jedynebiałe plamy na mapie. PromujemyPolskę, naszą kulturę i naukę. W bibliotececyfrowej przeważają książki,ale mamy też bogaty zasób czasopismpolskich i obcojęzycznych, kolekcjonujemytakże rozprawy naukowe.Dolnośląska Biblioteka Cyfrowazawojowała więc całe kontynenty.Ten podbój świata dokonał się chybacałkiem niedawno, bo przecież DBCistnieje zaledwie kilka lat, a Paniuczestniczyła w jej powstawaniu.Mapa świata – na wszystkich kontynentach dominuje kolor zielony, białą plamą jest tylko Grenlandia78numer <strong>256</strong>


pwr jest kobietąProszę o więcej informacji na tematprogramu DBC...Grono członków Konsorcjum DBCpowiększa się. Co roku do DolnośląskiejBiblioteki Cyfrowej przyłączająsię nowe instytucje, ostatnio takiakces zgłosiła już dwudziesta. Udostępniamydużo czasopism, z którychchętnie korzystają naukowcy. Mamyteż zbiory poniemieckie.Osobiście bardzo chciałabymponownie zajrzeć do tych czasopism,które znam z lat 50. ubiegłego wieku.Były redagowane przez ówczesnychstudentów Politechniki i ozdabianerysunkami pełnymi humoru. Wiem,że nieliczne egzemplarze znajdująsię w Archiwum Politechniki, bałamsię je brać do ręki, bo po prostu sięrozpadają.Z dyrektorem BGiOINTi przewodniczącym Rady KonsorcjumDBC dr. inż. He<strong>nr</strong>ykiem Szarskimnad projektem nowej biblioteki– wiecha na tym obiekcie zawisła29 marca br.gdy wykorzystywano tradycyjne technikifotograficzne. Utrwalaliśmy plansze,fotografie i rysunki, współpracowaliśmyz Wydziałem Architektury.Wykonywaliśmy także odbitki czasopismzagranicznych, tzw. mikrofisze,i używaliśmy do tego bardzo dużychkamer, maszyn do wywoływania i kopiowania.Była to skomplikowana i niełatwapraca. Ale w epoce transformacjitechnologicznej odstąpiliśmy od tejdziałalności. Została tylko praca nadfotografią, oczywiście cyfrową. Architekcitakże zaczęli korzystać z nowychnarzędzi i Pracownia Reprograficznaprzekształciła się w bibliotekę cyfro-Jeśli są stare i kruche, trzeba je digitalizować,aby uchronić przed zniszczeniem.Nie można jednak wciągnąć ichdo kolekcji cyfrowych, bo obowiązująprawa autorskie. Jeśli będzie taka możliwość,wtedy zaprezentujemy te staregazety jako ekspozycję w naszej DBC.Czy cyfryzacja jest Pani pasją?Istotnie, zajmuję się nią od 2002 r.,jest to jedna z form działalności naszejbiblioteki. Współpracowałam z bibliotekąAGH w Krakowie i PoznańskimCentrum Superkomputerowo-Sieciowym,kiedy powstawały pierwsze bibliotekicyfrowe w Polsce.Wcześniej zajmowała się Paniinnymi formami utrwalaniaarchiwów, proszę o tym opowiedzieć.Od 1988 r. byłam kierownikiem PracowniReprograficznej. Były to czasy,<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>79


pwr jest kobietąZ chwilą gdy na Politechnice powstanie nowa biblioteka ze zdygitalizowanymi zbiorami, papierowe książki trafią do uczelnianychmagazynów. Czas pokaże, czy czytelnicy zupełnie o nich zapomną…”Dawniej kompletowałam w domu liczne encyklopediei namawiałam dzieci, aby do nich sięgały, ale one robiły toniechętnie. Teraz ja także częściej korzystam ze źródeł wiedzy„przez kliknięcie”. Internet zmienił nasze nawyki. Oczywiściemusimy zastanawiać się, czy te źródła są zawsze i w pełniwiarygodnewą. Bez pomocy naszego dyrektora niemogłabym działać, a dr He<strong>nr</strong>yk Szarskibardzo wspierał to przedsięwzięciei pokonywał trudne przeszkody, namawiałdoktorów i innych autorów, byzgodzili się na umieszczenie publikacjiw DBC – żeby chcieli z takich możliwościkorzystać i dawali przykład innym.Biblioteka Cyfrowa PolitechnikiWrocławskiej (później nazwana DolnośląskąBiblioteką Cyfrową) wystartowaław 2004 r. W tym czasie wzrastałaliczba studentów, a zbiory dlanich były niewystarczające. Przyjęliśmywtedy zasadę pełnej otwartości.Cyfrowe zbiory udostępniamy w pełnymtekście i wszystkim użytkownikominternetu. Świadomość, że ludziekorzystają z tej biblioteki, daje namogromną radość.A czy Pani praca magisterska teżjest dostępna w DBC? Chciałabym jąpoznać.Nie gromadzimy prac magisterskich.Nie, nie ma jej tam.Dlaczego? O ile wiem, wiele osóbinteresuje się astronomią.Dotyczyła tematów związanychz matematyką i fizyką w zakresie pomiarówastronomicznych. Obliczenia,w tamtym czasie, gdy nad nią pracowałam,nie były tak łatwe jak obecnie.Dziś można je wykonać szybko i bezproblemu. Wtedy trzeba było perforowaćkarty, zanosić je do centrum obliczeniowegow Instytucie Matematykii długo czekać na wyniki, a jeślibył choćby drobny błąd, to trzeba byłowszystko powtarzać. Tak, to było czasochłonne,jednak bardzo romantyczne[śmiech].Rozmawiała:Barbara FoltaZdjęcia:Krzysztof Mazur,z prezentacji DBC,luty <strong>2012</strong>A z jakich powodów wybrała Panistudia na Astronomii?Ciekawość świata i lektura książek.Początkiem więc były dziecięce marzeniai miłość do książek, która tomiłość budziła dylematy.Z audiobookami jest więc Panizaprzyjaźniona?Takie książki można zabrać ze sobąwszędzie. Oszczędzają oczy i czas.Tak naprawdę nie jest istotne na jakimnośniku znajdują się książki, najważniejsze,że mamy do nich coraz łatwiejszydostęp.80W dyrektorze He<strong>nr</strong>yku Szarskim i najbliższych współpracownikach Regina Rohleder ma wielkich sprzymierzeńcóww „cyfrowej pasji”numer <strong>256</strong>


wspomnieniaMgr Małgorzata JadwigaIdzikowska14 lipca <strong>2012</strong> r. minie rok od śmierci mgr Małgorzaty JadwigiIdzikowskiej, emerytowanego kustosza Biblioteki i OśrodkaInformacji Instytutu Chemii Organicznej i Fizycznej PolitechnikiWrocławskiej.Urodziła się 14 lipca 1927 r.w Końskich w rodzinie Lucyny(z domu Szymańskiej) i JuliuszaStankiewiczów. Do szkoły powszechnejuczęszczała w Końskich, następniew Kielcach wstąpiła do gimnazjumo kierunku humanistycznym, lecz naukazostała przerwana przez II wojnęświatową.W czasie wojny Małgorzata Idzikowskaprzystąpiła do partyzantki.Była w obozie pracy w Lipsku.Do Wrocławia przyjechała w styczniu1947 r. i od razu zgłosiła się dogimnazjum o profilu matematyczno-fizycznym,gdzie poznała swojegoprzyszłego męża Andrzeja Idzikowskiego,późniejszego profesoraInstytutu Chemii Nieorganiczneji Metalurgii Pierwiastków RzadkichPolitechniki Wrocławskiej. 30 października1948 r. zawarli ślub kościelny,a 12 stycznia 1949 r. – cywilny.Mieli trójkę dzieci: Hieronima (1949),Grzegorza (1950) i Małgorzatę (1951).Doczekali się wnuczki, wnuka i trzechprawnuczek.Po odchowaniu dzieci Małgorzatapodjęła pracę zawodową. 9 maja1955 r. została zatrudniona na etaciemłodszego asystenta w Studium WojskowymPolitechniki Wrocławskiej.Od 30 października 1955 r. rozpoczęłapracę w Bibliotece Instytutów Chemicznych,przekształconą w 1956 r.w Bibliotekę Wydziału Chemicznego.Kolejno awansowała na stanowiska:referendarza (1955), referentaadministracyjnego (1956), starszegoreferenta administracyjnego (1959),kierownika sekcji (1960), starszegomagazyniera bibliotecznego (1961),bibliotekarza (1964), starszego bibliotekarza(1970) i kustosza (1972).W 1968 r. odbyła miesięczną praktykęwakacyjną w Bibliotece Jagiellońskiej.Mgr MałgorzataJadwiga Idzikowska1927-2011W opinii przełożonych była pracownikiemsumiennym, obowiązkowym,energicznym, dobrym organizatorem.W latach 1965-1970 zaoczniestudiowała bibliotekoznawstwo naWydziale Filologicznym UniwersytetuWrocławskiego, a 29 czerwca 1971 r.uzyskała stopień magistra bibliotekoznawstwa.W latach 1974-1975 pełniła funkcjękierownika Biblioteki i OśrodkaInformacji Instytutu Chemii Nieorganiczneji Metalurgii PierwiastkówRzadkich. Od maja 1976 r. przeszłado pracy w Bibliotece i Ośrodku InformacjiInstytutu Chemii Organiczneji Fizycznej PWr (BI-4). 30 września1982 r. odeszła na wcześniejszą emeryturę.Za długoletnią pracę na PolitechniceWrocławskiej została odznaczonaZłotą Odznaką PWr (1975), NagrodąRektora PWr (1977, 1978) i ZłotymKrzyżem Zasługi (1981). Była działaczką„Solidarności podziemnej”.Przez wiele lat Małgorzata Idzikowskaangażowała się w pomoc osobombezdomnym jako wiceprzewodniczącaZarządu Głównego TowarzystwaPomocy im. św. Brata Alberta. Byłaczłonkinią Franciszkańskiego ZakonuŚwieckich.Zmarła po długoletniej chorobie14 lipca 2011 r. Po chowana została22 lipca 2011 r. na cmentarzu przy ul.Bujwida we Wrocławiu.Marek Dubiński,Biblioteka Główna i OINTPolitechniki Wrocławskiej,Oddział Informacji NaukowejElżbieta Pająk20 lutego <strong>2012</strong> r. minęły dwa lata od śmierci Elżbiety Pająk,emerytowanego pracownika Biblioteki i Ośrodka InformacjiInstytutu Technologii i Budowy Maszyn Politechniki Wrocławskiej.Urodziła się 18 listopada 1947 r.w Kamiennej Górze w rodzinieHeleny (z domu Świderskiej)i Mieczysława Portków. W 1952 r.wraz z rodzicami i dwiema siostramiprzyjechała do Wrocławia i zamieszkałana osiedlu Biskupin. Następniecała rodzina przeniosła się dodzielnicy Krzyki. Elżbieta ukończyłaSzkołę Podstawową <strong>nr</strong> 47 we Wrocławiu.Następnie kontynuowała naukęw Technikum Księgarskim we Wrocławiu,gdzie zdała maturę i uzyskałatytuł technika w specjalności księgarstwo.W okresie 6.08.1966-31.10.1970pracowała w charakterze referentaw PP „Dom Książki” we Wrocławiu. Poprzepracowaniu trzech lat rozpoczęłastudia wieczorowe w Wyższej Szkole<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Ekonomicznej we Wrocławiu i zostałaprzeniesiona do pracy w dyrekcji PP„Dom Książki” w Dziale Księgarskim.W 1969 r. wyszła za mąż, a w marcu1970 r. urodziła córkę Joannę. W październiku1973 r. przyszła na światdruga córka Beata.Od 2 listopada 1970 r. została zatrudnionajako pracownik inżynieryjno-techniczny,najpierw w ZakładzieDoświadczalnym Instytutu TechnologiiBudowy Maszyn (I-24), a następniew Bibliotece i Ośrodku Informacji I-24na stanowisku kierownika wypożyczalni.We wrześniu 1973 r. powierzonojej obowiązki referenta informacjitechnicznej w BI-24.W opinii przełożonych dobrze wywiązywałasię z powierzonych obowiązków,wykazywała się inicjatywąElżbieta Pająk1947-2010i samodzielnością w podejmowaniudecyzji, cechowała Ją łatwość współżyciaz ludźmi. Kolejno awansowałana: starszego technika (1973), młodszegobibliotekarza (1974), bibliotekarza(1977) i starszego bibliotekarza(1989).W ciągu 32 lat pracy w Bibliotecei Ośrodku Informacji Instytutu Technologiii Budowy Maszyn PWr wykazałasię dużą fachowością i wzorowymwypełnianiem obowiązków służbowych.Była pracownikiem sumiennymi zdyscyplinowanym.Za długoletnią pracę na PolitechniceWrocławskiej została w 1986 r. odznaczonaZłotą Odznaką PWr, kilkakrotnie– nagrodami Rektora i DyrektoraInstytutu.30 czerwca 2003 r. przeszła na emeryturę.Zmarła 20 lutego 2010 r. weWrocławiu.W pamięci koleżanek i kolegów pozostajeosobą pełną poczucia humoru,celnego dowcipu i radości życia pomimoprzeciwności losu. Wszystkim służyłapomocą, miała wielu przyjaciółuwielbiała się śmiać i żartować i potrafiłaz niczego zrobić coś wspaniałego.Marek Dubiński81


wspomnieniaProf. Jerzy CzerwonkoFizyka polska poniosła dotkliwą stratę. 3 maja <strong>2012</strong> r.we Wrocławiu zmarł prof. Jerzy Czerwonko – długoletni dyrektorInstytutu Fizyki PWr, członek Zarządu Głównego PolskiegoTowarzystwa Fizycznego (w latach 1977-1981). Był nie tylkowybitnym naukowcem, wszechstronnym intelektualistą, ale teżwzorem prawości i zaangażowania w sprawy nauki i ludzi.Prof.Jerzy Czerwonko1936-<strong>2012</strong>Prof. Jerzy Czerwonko urodził się18 lutego 1936 r. w Łomży. Bardzomłodo, bo w 1952 r., rozpocząłstudia wyższe z fizyki teoretycznejna Wydziale Matematyki, Fizykii Chemii Uniwersytetu Warszawskiego.Od 1955 do 1956 r. kontynuowałje na Uniwersytecie Wrocławskim naWydziale Matematyki, Fizyki i Chemii,specjalizując się w teorii fazy skondensowanej.W 1956 r. został zatrudnionyw Instytucie Fizyki TeoretycznejUniwersytetu Wrocławskiego, gdziew 1962 r. uzyskał doktorat z nauk fizycznych.Promotorem pracy doktorskiejbył prof. dr hab. Jan Łopuszański.W 1968 r. habilitował się na UWr.W 1974 r. uzyskał tytuł profesora nadzwyczajnego,a tytuł profesora zwyczajnego– w 1986 r. W czasie swojej karierynaukowej zajmował kolejne stanowiskaasystenta (UWr, 1956-1958),starszego asystenta (UWr, 1958-1961),adiunkta (UWr, 1961-1968), docenta(PWr, 1968-1974), profesora nadzwyczajnego(PWr, 1974-1986) i od 1968 r.profesora zwyczajnego.Pracę na Politechnice Wrocławskiejrozpoczął w Instytucie Matematykii Fizyki Teoretycznej jako zastępcadyrektora ds. naukowych. DyrektoremInstytutu Fizyki został w 1973 r.i funkcję tę pełnił do 1981 r. W latach1982- 1985 oraz 1990-1996 był dziekanemWydziału Podstawowych ProblemówTechniki PWr. Ponadto w latach1998- 2000 pełnił funkcję przewodniczącegoOddziału Wrocławskiego PolskiegoTowarzystwa Fizycznego. Byłczłonkiem European Physics Society.Żona Anna, chemiczka pracującana PWr, odeszła kilka miesięcy przedmężem. Ich syn Michał, ekonomista,obecnie mieszka w Montrealu.Był doskonałym, ogromnie cenionymnauczycielem wielu pokoleń studentówfizyki na Wydziale PodstawowychProblemów Techniki i znakomitympromotorem dla swoichdyplomantów. Wypromował szesnastudoktorantów, z których czworojest profesorami tytularnymi, zatrudnionymina Politechnice Wrocławskiej.Wiele lat swojego intensywnegożycia naukowego (1962-1964, 1973-1975, 1981-1982, 1988-1990) spędziłw Zjednoczonym Instytucie BadańJądrowych, w Laboratorium FizykiTeoretycznej w Dubnej w Rosji.Autor przełomowych prac z zakresuteorii nadciekłości i nadprzewodnictwa.Współtwórca Wydziału PodstawowychProblemów Techniki PWri reformator Instytutu Fizyki PWr.Wieloletni dyrektor, dziekan i członekSenatu Politechniki Wrocławskiej,a także członek Komitetu Fizyki PolskiejAkademii Nauk, rad naukowychInstytutu Niskich Temperatur i BadańStrukturalnych PAN, Wydziału Matematyki,Fizyki i Chemii oraz InstytutuFizyki Teoretycznej UniwersytetuWrocławskiego. W uznaniu zasług zostałodznaczony między innymi KrzyżemKawalerskim i Krzyżem OficerskimOrderu Odrodzenia Polski, ZłotąOdznaką Politechniki Wrocławskiej,wyróżniony Medalem Zasłużonegodla Wydziału Podstawowych ProblemówTechniki oraz uhonorowanymedalem im. M. Skłodowskiej-Curie.Uzyskał także status profesora honorowegoPolitechniki Wrocławskiej.W każdym miejscu wyróżniał sięwybitną osobowością, zawsze zjednującsobie licznych przyjaciół. Animatorżycia naukowego na najwyższymświatowym poziomie. Obracałsię w kręgach wybitnych uczonych– późniejszych noblistów, profesorówAbrikosova, Leggetta i Kapicy oraz takichuczonych, jak Bogolubov, Kaganov,Pitajewski, Pokrowski, Andriejewi Pataszyński, z którymi często łączyłygo więzi głębokiej przyjaźni. Pozycjafizyki na Politechnice, a także we Wrocławiuto w wielkim stopniu zasługaJerzego Czerwonki. Wszyscy znaliśmyi podziwialiśmy krytyczny, alezawsze konstruktywny styl Profesora.Jego zachwycająca, niedoścignionaerudycja i zawsze właściwy dowcipsłynne były u nas a także na innychuniwersytetach. Był to wielki humanista,znawca literatury pięknej, poezjii muzyki klasycznej, prawdziwa i wy-82numer <strong>256</strong>


wspomnieniajątkowa postać akademickiego środowiska.Wspomnienieo Profesorze<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Prof. Jerzy Czerwonko studiował fizykęteoretyczną w Warszawie naUniwersytecie Warszawskim od 1952 r.Było to szczególne miejsce, w którympo wojnie odbudowywano polską fizykę– działało tam wielu wybitnychuczonych, odbywały się świetne wykładyna najwyższym światowympoziomie, co przy zainteresowaniumłodych słuchaczy przekładało sięna wyjątkowo mocne podstawy wykształcenia.W 1955 r. Jerzy Czerwonkoprzeniósł się do Wrocławia, gdziena Uniwersytecie Wrocławskim trafiłna kolejnych znakomitych fizyków.Dwóch z nich: Jan Łopuszański i JanRzewuski byli fizykami-teoretykamiwielkiego formatu. Oprócz nich Wrocławmógł poszczycić się świetną kadrązasiloną głównie przez Lwów, alei inne ośrodki przedwojenne – słynnawrocławska szkoła matematyki przejęłatradycje lwowskiej i skuteczniewalczyła o prymat w kraju z Warszawączy Krakowem. Wrocław miał wówczassilne środowisko intelektualne,także w sferze fizyki teoretycznej. Fizykateoretyczna z matematyką zawszeznajdowały wspólny język i wzajemniesię wspierały. Był to też okresogromnego boomu teorii fizycznych,a szczególnie nabierającej dojrzałościfizyki kwantowej, która przekładałasię na przełomowe zastosowaniatechniczne zrodzone z potrzeb wojennych.Rozpoczęta właśnie w tych latachwspółpraca z prof. Łopuszańskimzbliżyła Jerzego Czerwonkę do fizykifazy skondensowanej, którą późniejsam intensywnie rozwijał. Jego pracadyplomowa dotyczyła jeszcze promieniowaniakosmicznego.Były to też czasy intensywnejwspółpracy naukowej w ramach socjalistycznejwspólnoty, co było po częściwynikiem podziału Europy i świata naWschód i Zachód. W Dubnej niedalekoMoskwy utworzono ZjednoczonyInstytut Badań Jądrowych, w którymodbywali staże liczni polscy fizycy.Także Jerzy Czerwonko spędziłtam kilka lat, pracując w dubnieńskimlaboratorium teorii fazy skondensowanej.Pod bokiem była też Moskwa,a więc seminarium Lwa Landauai cała szkoła landauowska. Tu Profesorzawiązał liczne przyjaźnie: z Kaganowem,Pitajewskim, Abrikosowem– późniejszym noblistą, Andrejewem– obecnym wiceprzewodniczącymRosyjskiej Akademii Nauk, Pokrowskim,Bogolubowem, Pataszyńskim.Miał okazję zetknąć się z noblistamiLan dauem i Kapicą. Znaczenie rozwijanychwtedy teoretycznych metodbadania fazy skondensowanej zaczerpniętychz teorii pola docenianoteż i po zachodniej stronie.W latach 60. i 70. wielką rolę w kontaktachWschód-Zachód odgrywałysłynne szkoły fizyki teoretycznejw Karpaczu organizowane przez UniwersytetWrocławski. Przyjeżdżali nanie czołowi fizycy rosyjscy i amerykańscy,co przekładało się na specyficznąatmosferę tych szkół, a także na ogromnypotencjał i autorytet Wrocławiawśród fizyków polskich. Także i europejscyspecjaliści tłumnie pojawiali sięna szkołach. Uczestniczył w tym istotnieprofesor Jerzy Czerwonko – przypomniećmożna, że decyzja o przetłumaczeniuna rosyjski i wydaniu znanejmonografii z fizyki ciała stałegoD. Mermina i N. Ashcrofta (USA) podjętazostała na urodzinach Profesora,które hucznie obchodzono w Karpaczu.Obecny był właśnie D. Mermin,a tłumaczenia podjął się prof. M.I. Kaganov.W wydanej książce znajduje siędedykacja nawiązująca do tych okolicznościw Karpaczu. W tym okresieJ. Czerwonko dokonał znaczącego krokuw rozwoju teorii nadprzewodnictwai nadciekłości. W 1962 r. opublikowałw Acta Physica Polonica przełomowąpracę o teorii nadprzewodnictwaz p sparowaniem w rozwinięciu wcześniejsformułowanej teorii z s sparowaniemLarkina i Migdała. Praca tazwróciła od razu uwagę, m.in. Antony’egoLeggetta z University of Sussexw Anglii. Gościł on później przez miesiącwe Wrocławiu, następnie napisałswoją pracę o p sparowaniu. Dopisałomu szczęście, bo w 1972 r. odkrytodoświadczalnie nadciekłość w He-3i właśnie teoria Czerwonki wyjaśniałaten fenomen, mimo że została napisana10 lat wcześniej, nie odnosząc się dotego układu. Leggett połączył te obszaryi otrzymał za to Nagrodę Nobla – razemz Abrikosovem, również przyjacielemJerzego Czerwonki.W późniejszym okresie prof. J. Czerwonkoponownie opublikował nieprzeciętneprace – były to dokładnerezultaty dotyczące teorii cieczy Fermiego.Oryginalne osiągnięcia opublikowanew Pismach w ZETPH niemogły zostać niezauważone – to byłwtedy najwyższy standard w świecie– w związku z naukową konkurencjąw warunkach żelaznej kurtyny. Takieosiągnięcia przyciągały do Wrocławiakolejnych wybitnych fizykówze świata – głównie na szkoły w Karpaczu,ale też i licznych znamienitychgości Politechniki Wrocławskiej,Uniwersytetu i INTiBS. Te trzy instytucjenieformalnie połączyły wtedyswoje potencjały z fizyki teoretycznejm.in. na wspólnych seminariach.Znane było np. seminarium środowiskowe„na Cybulskiego” współprowadzoneprzez prof. J. Czerwonkę. Pamiętnaszkoła z udziałem Wölflego,Serena, Działoszyńskiego, Gorkova,czy wizyty Abrikosova, Adrejeva, Pitajewskiego,Kaganowa, Pataszynskiego,Brewera w Instytucie Fizyki PWr– rzadko który ośrodek mógł się z tymrównać. To był fenomen Wrocławia– tak jak szkoła matematyki ze Steinhausemczy jak Elwro. Wkład JerzegoCzerwonki w animację nauki na najwyższymświatowym poziomie jest tunieoceniony i nie należy podawać gow liczbach publikacji czy doktorantów– po prostu był niezrównany i wieloaspektowy,zupełnie wyjątkowy.Prof. Jerzy Czerwonko był też barwnąi niebywałą osobowością. Nawetprzelotne spotkanie z Nim uświadamiałorozmówcy wielkość Jego intelektu.Nie można było też pozostaćobojętnym na Jego ogromną, olśniewającąerudycję, którą dostrzeganonie tylko w akademickim Wrocławiu,ale wszędzie, gdzie przebywał. A lubiłjeździć i bywał częstym i oczekiwanymgościem licznych warszawskichśrodowisk – choćby z racji funkcji dyrektoraIF PWr, członka KF PAN, CKK,często bywał w Warszawie i także tamsłynął ze znawstwa literatury i poezjioraz świetnego dowcipu. Coś jakbyłączyło go ze światem Słonimskiegoczy Tuwima, ale też było to zabarwionegłębokim wejrzeniem w literaturęi poezję rosyjską oraz francuską, któreszczególnie lubił, czy to zagadkowymrysem nieco z Haška, a może trochęz Joyce’a. Być może za wielką przyjaźniąz Kaganowem stało umiłowanie literaturyi poezji – ojciec Kaganowa byłświatowego formatu literaturoznawcą,a profesor Czerwonko często gościłu Kaganowów. Prof. M.I. Kaganow, fizyk,został później doktorem honoriscausa PWr, podobnie jak nieco wcześniej,również za sprawą Jerzego Czerwonki,Stanisław Lem.Powstanie Wydziału PodstawowychProblemów Techniki na PWr towłaściwie oddzielny rozdział dokonańprof. Czerwonki. W dużym stopniuprzyczynił się do jego utworzenia,a co ważniejsze – jego sukcesu. Jakowieloletni dyrektor IF PWr dbał o odpowiedniekadry i standardy. Równieżpod tym względem prof. JerzyCzerwonko to jedna z najwybitniejszychpostaci Politechniki Wrocławskieji całego akademickiego środowiskawrocławskiego. Był znany i cenionywe wszystkich ośrodkach w krajui w licznych za granicą. Wielka osobowośći wielki uczony, nie dbał zwykleo zapobiegliwe krzątanie, cechował siędystansem, ironią i starannie dobranąanegdotą, a Jego krytyczne uwagi byłyzawsze konstruktywne, szanowanei doceniane. Był znakomitym, lubianymi zawsze życzliwym wykładowcą.Słynny, nieco hermetyczny styl Jegowykładów, jakby nieliczący się czasemz możliwościami słuchaczy, upewniałich jednak o wyjątkowości spotkania– były one udziałem wielu pokoleństudentów i doktorantów fizyki naPWr.prof. Lucjan Jacak,prof. Ryszard Gonczarek83


historiaNiezrealizowane budynkii plany rozbudowyPolitechniki WrocławskiejCzęść II: lata 1972–1979W stosunkowo krótkim okresie po 1970 r. w pracowniach wrocławskich architektówpowstało wiele koncepcji budynków przeznaczonych dla Politechniki. Projekty tebyły w dużym stopniu konsekwencją opracowanej w 1969 r. przez Krystynę i MarianaBarskich całościowej wizji rozbudowy uczelni. Śmiałym planom sprzyjała ponadtoatmosfera polityczno-społeczna kreowana w oficjalnej propagandzie. Wrażeniewzględnego dobrobytu – połączone z odgórnie tworzonym klimatem optymizmui dynamicznego rozwoju – pobudzało rozmach architektonicznych zamierzeń.Niektóre z tych planów, niewątpliwieinteresujące, tworzonojednak na wyrost: nie miałyszans na realizację, pozbawionezabezpieczenia finansowego lub zewzględu na brak możliwości wykonawczych.Wśród omawianych projektówpojawiały się także (niestety)przykłady braku poszanowania dlazabudowy z początku XX w. Koncepcjetakie – podejmowane w imię swoiściepojętej „modernizacji” lub zasadydziałania poprzez kontrast formi tworzyw – niestosowane obecnie,były w latach 70. XX w. stosunkowopopularne. Jednak już wówczas niewszystkie z nich zatwierdzano do wykonania.Celem niniejszego artykułujest prezentacja najważniejszych niezrealizowanychobiektów PolitechnikiWrocławskiej, planowanych w dekadzie„drugiej Polski”. Ich projektyszczęśliwie zachowały się w ArchiwumTerenów i Budowli PWr.Przy Hali MaszynW lipcu 1972 r. powstał projekt budynkuInstytutu Techniki Cieplnej i MechanikiPłynów. Jak ukazuje ilustracjaponiżej, obiekt miał stanąć przy ul.Smoluchowskiego, usytuowany międzyoddanymi w 1910 r. budynkamidawnego Laboratorium Maszynowego(A-4, po lewej) i dawnego InstytutuElektrotechnicznego (A-5, po prawej).Zgodnie z charakterystyką rozwiązaniaprojektowego i funkcjonalno--użytkowego, autorstwa Leszka Zdeka(twórcy koncepcji), zaprojektowanyobiekt miał tworzyć zabudowę plombowąw pierzei ul. Smoluchowskiego,między 2-ma istniejącymi budynkamiPolitechnicznymi: Instytutem UkładówElektromaszynowych [A-5], a InstytutemMiernictwa, Automatyzacji BudowyUrządzeń Termoenergetycznych [A‐4],wkomponowany w kompleks starych budynkówUczelni. […] Gabaryty budynkuzostały określone warunkami wynikającymiz wymiarów budynków sąsiednich,ich charakteru architektoniczno-‐budowlanego i możliwości posadowienia.Zasadą kompozycji przestrzennejbudynku było powiązanie go z obiektamiistniejącymi na zasadzie zabudowyplombowej i kontrastowym układzie architektonicznym(żelbet i szkło) 1 . W rezultacieowego nieprzemyślanego„wkomponowania w kompleks” zostałybyzniszczone fragmenty najstarszejzabudowy uczelni: wykusz budynkudawnego Laboratorium Maszynowego,wschodnia elewacja budynku dawnegoInstytutu Elektrotechnicznegooraz główna brama wjazdowa na politechnicznydziedziniec – dzieło JaroslavaVonki, wybitnego wrocławskiegomistrza kowalstwa artystycznego.Z dzisiejszej perspektywy wydaje sięzdumiewające, że taki pomysł w ogólemógł zaistnieć.Dla Wydziału MechanicznegoNa początku lat 70. XX w. rozważanowzniesienie w rejonie wybrzeża Wyspiańskiegoi ul. Hoene-Wrońskiegowielkiej budowli przeznaczonej dlaInstytutu Konstrukcji i EksploatacjiMaszyn. Budynek zaprojektowanyw 1973 r. przez Mariana Barskiego(górna ilustracja na s. 85) miał skła-Budynek Instytutu Techniki Cieplnej i Mechaniki Płynów – elewacja od ul. Smoluchowskiego. Projekt: Leszek Zdek, lipiec 1972 r.84numer <strong>256</strong>


historiadać się z pięciu części, oznaczonychna szkicu literami od A do E, o łącznejkubaturze 47 806 m 3 . Najbardziejokazały, 11-kondygnacyjny segmentA przewidywany był na pracownie naukowe.Część B o funkcji dydaktyczneji mieszcząca laboratorium częśćC (niewidoczna na szkicu) miały byćdwukondygnacyjne. Budynkami uzupełniającymi,spełniającymi wyłączniefunkcje pomocnicze, miały byćobiekty D (z wenty<strong>lato</strong>rnią i sprężarkownią)oraz E, w którym zaplanowanopomieszczenia magazynowei zaplecze techniczne.Przy ul. Janiszewskiego i ul. DługiejPoniższa ilustracja przedstawia nowoczesnąbryłę projektowanego budynkuPolikliniki dla pracowników Politechnikiprzy ul. Janiszewskiego 14. SzkicBudynek Instytutu Konstrukcji i Eksploatacji Maszyn – elewacja od strony Odry.Projekt: Marian Barski, 1973 r.Fasada budynku Polikliniki Politechniki Wrocławskiej przy ul. Janiszewskiego. Projekt: Leszek Zdek, 1973 r.ukazuje stalowo-szklany obiekt w zestawieniuz sąsiednią zabudową ulicy,pochodzącą z początku XX w. (po prawej).Projekt Leszka Zdeka z 1973 r. powstałzgodnie ze wspomnianą zasadąkontrastowania materiałów i stylów.Budowla miała stanowić współczesnyakcent w zabytkowym otoczeniu.Dla planowanego 7-kondygnacyjnegoobiektu przewidywano kubaturę7670 m 3 i powierzchnię użytkową1823 m 2 . Obecnie w tym miejscu znajdujesię siedziba Instytutu Matematykii Informatyki, wzniesiona w latach90. XX w. według innego projektu.Również w 1973 r. Tadeusz Brzozazaproponował budowę trzykondygnacyjnegopawilonu Instytutu Telekomunikacjii Akustyki. Budynek z uskokowymdachem, charakterystycznymdla projektów tego architekta, miałstanąć po północnej stronie późniejszegogmachu C-5, stanowiąc wrazz nim całość architektoniczną i funkcyjną.Zakładana kubatura niezrealizowanegoobiektu to 19 638 m 3 , powierzchniazabudowy – 1702 m 2 , a powierzchniaużytkowa – 3700 m 2 .Z sierpnia 1974 r. pochodzi koncepcjaTadeusza Bulkiewicza, dotyczącaobiektów laboratoryjnych i administracyjnychdla Instytutu InżynieriiChemicznej i Urządzeń Cieplnychoraz Instytutu Inżynierii OchronyŚrodowiska. Lokalizację zespołu budynkówzaplanowano na terenie StudiumWojskowego Politechniki Wrocławskiejprzy ul. Długiej 61-65. Przyich realizacji przewidywano wykorzystanierozwiązań powtarzalnych pochodzącychz NRD: typowej hali ramowejoraz również typowego, dwukondygnacyjnegobudynku biurowegoo konstrukcji metalowej.Zamiast „Karlicówki”Datowany na 11 grudnia 1974 r. szkicRudolfa Stańka (u dołu) przedstawiaplanowany na parceli przy ul. Norwida3 gmach Laboratorium WiązkiElektronowej. Rozpatrywana od1971 r. koncepcja rozbudowy zapleczaInstytutu Układów Elektromaszynowychzakładała wyburzenie budynkudawnego Laboratorium Obrabiarek(A-6), zwanego od 1945 r. „Karlicówką”.Na fundamentach tego budynku,wzniesionego w 1910 r., miał powstaćgmach bliźniaczo podobny do realizowanegood 1972 r. obiektu A-10 i połączonyz nim w jedną całość. Oto fragmentinformacji o terenie inwestycji,którą sporządzono 10 lutego 1971 r.:Plan realizacyjny winien być opracowanyprzy założeniu, że wyburzeniu ulegnietzw. Karlicówka i proponowana zabudowabędzie przedłużona. Gabarytbudynku należy nawiązać do gzymsuBudynek Laboratorium Wiązki Elektronowej – elewacja od ul. Norwida. Projekt: Rudolf Staniek, 11 grudnia 1974 r.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>85


historiaobiektu u zbiegu Norwida i Smoluchowskiego.Architektura obiektu winna byćw pełni nowoczesna z zastosowaniempostępowych rozwiązań materiałowych,szczególnie w zakresie wykończenia elewacji.Jest to warunkiem podstawowymrealizacji inwestycji 2 . Podobnie jak wizjęukazaną na ilustracji na s. 84, pomysłten należy uznać za wielkie nieporozumienie.Szczęśliwie dla budynkudawnego Laboratorium Obrabiarekproponowany plan budowy LaboratoriumWiązki Elektronowej pozostał naetapie wstępnej koncepcji.„Wywyższona” plombaSiedziba Zakładu Studyjno-Projektowego i Zarządu Inwestycji Szkolnictwa Wyższego– elewacja południowo-wschodnia (fasada). Projekt: Artur Słabiak z zespołem,wrzesień 1975 r.techniczny charakteryzuje obiektgłówny, jako zespół hangarów z magazynemi warsztatem szkutniczymoraz pomieszczeniami pomocniczymi(jak szatnie i natryski) i zapleczemrekreacyj nym. Budynek miał byćskomunikowany krytym łącznikiemz halą basenu.Całościowa koncepcja– plan radykalnych wyburzeńDla zaprojektowanego w 1975 r. budynkuZakładu Studyjno-ProjektowegoPWr i Zarządu Inwestycji SzkolnictwaWyższego przewidywano osiemkondygnacji. Budynek plombowy wedługprojektu Artura Słabiaka, planowanyprzy wybrzeżu Wyspiańskiego36 (il. obok), kontrastuje formąarchitektoniczną z sąsiednimi kamienicamiczynszowymi z początku XX w.Koncepcję gmachu o funkcji biurowejopracowano z charakterystycznym dlalat 70. XX w. „wywyższeniem” ponadokoliczną zabudowę. Sytuacja przypominaopisany wcześniej projekt siedzibyPolikliniki (zob. środkowa il. nas. 85). Kubatura obiektu miała wynosić13 006 m 3 , powierzchnia zabudowy– 396 m 2 , a użytkowa – 2798 m 2 .Przystań wodnaW 1976 r. powstał plan uczelnianejprzystani wodnej (il. powyżej). Lokalizacjępełnego rozmachu założeniaplanowano na brzegu Odry, na obszarzetzw. Osiedla Dąbie – w rejonie86Zespół obiektów przystani wodnej Politechniki Wrocławskiej przy ul. Chełmońskiego– rysunek aksonometryczny. Projekt: Jacek Zasada, grudzień 1976 r.ul. Chełmońskiego, w pobliżu ul. Biegasai ul. Kożuchowskiej – niedalekobudynków Studium Wychowania FizycznegoPWr. Na inwestycję tę przeznaczonoteren o łącznej powierzchni1,2 ha. Zgodnie z projektem Jacka Zasadyzespół zabudowań o konstrukcjiżelbetowej miał składać się z dwukondygnacyjnegogłównego budynkuprzystani o kubaturze 6180 m 3 orazjednoprzestrzennej hali basenu wioślarskiegoo kubaturze 940 m 3 . OpisW 1977 r. został opracowany całościowyplan zagospodarowania południowegofragmentu pl. Grunwaldzkiego(tzw. rejon A rozbudowy PWr). Koncepcjaautorstwa Mariana Barskiegodotyczyła zwłaszcza adaptacji obszaruo łącznej powierzchni ok. 16 ha, znajdującegosię w okolicach ul. Hoene--Wrońskiego i wyb. Wyspiańskiego.Orientowany na wschód szkic (il. górnana s. 87) przedstawia całość założeniai poszczególne obiekty oznaczoneliczbami. Z lewej strony rysunkuznajduje się pl. Grunwaldzki z budynkamiWydziału Elektrycznego (D-1)i Wydziału Inżynierii Sanitarnej (D-2).Z prawej strony umieszczono legendęobjaśniającą znaczenie liczb. Warunkiemrealizacji tego przedsięwzięciamiało być wyburzenie znacznej częścistarej zabudowy wspomnianego obszaru.W opisie technicznym przedsięwzięciawidnieje następująca uwaga:Zahamowanie tempa inwestycji spowodowałorównież opóźnienie uwolnieniaterenu od użytkowników obcych, do jakichnależy Szpital Kliniczny AkademiiMedycznej [dzieło Maxa Berga!] i przyległydoń dom studencki „Eskulap”. Nienumer <strong>256</strong>


historiaweszła również w stan likwidacji (zgodniez planem ogólnym) stara zabudowamieszkaniowa zlokalizowana międzyul. Wrońskiego i wybrzeżem Wyspiańskiego3 .Wznoszenie nowych siedzib dla rozbudowującychsię instytutów miałobyprzebiegać w trzech etapach. Pierwszyobejmował inwestycje na rzecz:Instytutu Budownictwa (zrealizowanyw następnych latach dwuczęściowyobiekt C-7, oznaczony na planie numerami1 i 2), Instytutu Chemii Nieorganiczneji Metalurgii PierwiastkówRzadkich (<strong>nr</strong> 3 i 4), Instytutu InżynieriiLądowej (<strong>nr</strong> 5 i 6), Instytutu Konstrukcjii Eksploatacji Maszyn (<strong>nr</strong> 7i 8), Instytutu Inżynierii Chemicznej(istniejący obiekt C-6, <strong>nr</strong> 9 i 10), InstytutuTelekomunikacji i Akustyki(istniejące obiekty C-3 i C-4 oraz zrealizowanyw następnych latach obiektC-5 – <strong>nr</strong> 11 i 12, a także laboratoriuminstytutu – <strong>nr</strong> 13), Instytutu TechnologiiOrganicznej i Tworzyw Sztucznych(<strong>nr</strong> 14 i 15), Instytutu TechnikiCieplnej i Mechaniki Płynów (budynekdopełniający od południa bryłęgmachu Wydziału Elektrycznego D-1,<strong>nr</strong> 16), Instytutu Matematyki i Fizyki(gmach główny o wysokości 21-23kondygnacji oraz obiekt audytoryjny,<strong>nr</strong> 17 i 18). Łączną kubaturę budynków,oznaczonych liczbami 1-18, planowanychdo realizacji w pierwszymetapie określano liczbą 449 938 m 3 .Druga faza zakładała budowę dziesięciuobiektów, a wśród nich dwu- lubtrzykondygnacyjnego gmachu rektoratuo kubaturze 9750 m 3 (na planieoznaczony numerem 21). Rozważanorównież poszerzenie stanu posiadaniaStudium Języków Obcych (<strong>nr</strong> 28).Jednak większość budynków planowanychw drugim etapie nie miałaustalonej przynależności. Są to obiektyopisane liczbami 19 oraz 22-27. Liczbą20 oznaczono łącznik ekspozycyjnosocjalnymiędzy budynkami opatrzonyminumerami 16 i 19. Ogólną kubaturęobiektów zaplanowanych do realizacjiw tym stadium szacowano na123 350 m 3 . W trzecim etapie rozbudowyPolitechniki przewidywano wstępnierealizację czterech obiektów bezkonkretnego „przydziału”. Na planiezostały one oznaczone liczbami 29-32.Budynek <strong>nr</strong> 29 miał liczyć 11 kondygnacji,obiekty <strong>nr</strong> 30 i 32 zaplanowanojako trzykondygnacyjne, a <strong>nr</strong> 31 jakodwukondygnacyjny. Liczbą 33 oznaczonołącznik pomiędzy budynkami4 i 31. Numer 34 nosi na planie bliżejnieokreślony obiekt socjalno-usługowy.Łączna kubatura budowli wzniesionychw tym etapie miała wynieść85 750 m 3 .Na zamknięciu D-1 i D-2Rozbudowa Politechniki Wrocławskiej – koncepcja zagospodarowania rejonu pl. Grunwaldzkiego.Projekt: Marian Barski, 1977 r.Równolegle z omówioną powyżej całościowąkoncepcją urbanistycznąpowstawały projekty pojedynczychobiektów wchodzących w skład planowanejnowej zabudowy PWr. Należałdo nich budynek Instytutu TechnikiCieplnej i Mechaniki Płynów przypl. Grunwaldzkim 7 (na il. oznaczonyliczbą 16), który miał tworzyć zamknięciebryły gmachu WydziałuElektrycznego (D-1) od strony tzw. forum,czyli od południa. Reprodukowanyszkic budynku (il. u dołu) ukazujeefektowną fasadę o planowanej długości126 metrów z krytym parkingiemw przyziemiu. Projekt Krystynyi Mariana Barskich nawiązywał dogabarytu gmachu D-1. W lewej częściszkicu widnieje łącznik z obiektemo nieustalonej funkcji, którymiał stanąć na południe od budynkuD-2.Realizację budynku Instytutu TechnikiCieplnej i Mechaniki Płynów mia-Budynek Instytutu Techniki Cieplnej i Mechaniki Płynów – elewacja południowo-wschodnia. Projekt: Krystyna Barska, Marian Barski, marzec 1977 r.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>87


historiamożliwości manewru przestrzennego.Wymienione problemy oraz fakt, żew 1979 r. kryzys gospodarczy w Polscebył już dotkliwie odczuwalny, przesądziłyo rezygnacji z opisanej budowy.Osiedle studenckie na Zaciszuła poprzedzić rozbiórka tymczasowegopawilonu Instytutu Matematyki(D-6), znajdującego się na tej działce.Autorem projektu zastępczej siedzibydla Instytutu Matematyki, teoretyczniezlokalizowanej przy wybrzeżuWyspiańskiego, był Zbigniew Jakubek.W konstrukcji zakładano wykorzystanieelementów prefabrykowanych,tzw. namysłowskich. Datowany naczerwiec 1977 r. szkic jednokondygnacyjnejelewacji frontowej przedstawiasymetryczną bryłę o płaskim zadaszeniu.Duża, jak na obiekt tymczasowy,kubatura – 3325 m 3 , obejmowała 26pomieszczeń biurowych.Wieżowiec dla Chemiii kryte pływalnieInnym przykładem projektu – elementuwizji urbanistycznej z 1977 r. – jestszkic budynku Instytutu TechnologiiOrganicznej i Tworzyw Sztucznych,autorstwa Krystyny Barskiej (il. ugóry). Gmach, usytuowany przy wyb.Wyspiańskiego (obiekty <strong>nr</strong> 14 i 15 nail. na poprzedniej stronie), miał składaćsię z części 11-kondygnacyjnejo funkcji dydaktyczno-naukowej orazBudynek Instytutu Technologii Organicznej i Tworzyw Sztucznych – elewacjawschodnia. Projekt: Krystyna Barska, 1977 r.dwóch części trzykondygnacyjnych,które przeznaczono na audytoriumi halę technologiczną. Łączną kubaturęobiektu określano na 32 493 m 3 ,a powierzchnię użytkową na 5795 m 2 .Ukazana na rysunku sylwetka budowlio konstrukcji szkieletowej przypominazrealizowaną nieco później siedzibęInstytutu Budownictwa (C‐7).W maju 1979 r. architekt LeszekZdek ukończył projekt budynku krytejpływalni dla Studium WychowaniaFizycznego i Sportu PWr przy ul.Chełmońskiego. Planowane parametryobiektu, mieszczącego dwabaseny, były następujące: kubatura15 000 m 3 , powierzchnia zabudowy2250 m 2 , powierzchnia użytkowa2000 m 3 , zakładane wymiary basenów:25,0 × 12,5 × 2,0 m. Nieprzewidzianąprzeszkodą w budowie stałysię jednak warunki terenowe panującena parceli przy ul. Chełmońskiego,a główną przyczyną utrudnień stanowiływykonane wcześniej wykopypod fundamenty zespołu krytychboisk sportowych, dzielące ten terenna dwie części. Mankament lokalizacyjnystanowiła też gęsta zabudowapawilonowa Studium, ograniczającaKrzysztofDackiewiczMuzeumPolitechnikiWrocławskiejIlustracje:ArchiwumTerenów i BudowliPolitechnikiWrocławskiejPrzykładem zastosowania kontrastówbudowlanych w założeniu urbanistycznymbyła także koncepcjaosiedla studenckiego na Zaciszu, nazachód od ul. Kochanowskiego, w bezpośrednimsąsiedztwie dzielnicy willowej.Projekt autorstwa Leszka Zdekaz listopada 1979 r. stanowił próbę„przerzucenia” przez Starą Odrę wizjiurbanistycznej zapoczątkowanejna pl. Grunwaldzkim i jej kontynuacjiw kontrastowo odmiennej sceneriiZacisza. Jeden z wariantów osiedlaprzewidywał realizację zespołu kilkubudynków wznoszących się uskokowo(il. u dołu). Warunkiem zrealizowaniainicjatywy była likwidacja ogródkówdziałkowych „Dolina Słońca”, znajdującychsię na obszarze przewidzianymdo zabudowy. Autor projektu proponowałrównież wykupienie od AkademiiMedycznej terenu boisk sportowychprzy domu studenckim Bliźniak.W podstawowej koncepcji przewidywanotrzy etapy realizacji. Dwa pierwszeobejmowały wzniesienie domówmieszkalnych, etap trzeci – kompleksusocjalnego. Pomysł stworzeniaosiedla studenckiego był ostatnimznaczącym, niezrealizowanym projektemdla PWr przed kryzysem polityczno-gospodarczympoczątku lat80. XX w.1 Instytut Techniki Cieplnej i MechanikiPłynów. Charakterystyka obiektu. Opisarchitektoniczny. L. Zdek, 1972. ArchiwumTerenów i Budowli Politechniki Wrocławskiej[dalej: ATiB PWr], sygn. ACT/AR-9D,p. 6, s. 1-2.2 Rozbudowa Instytutu Układów Elektromaszynowych.Informacja o terenie inwestycji,1971. ATiB PWr, sygn. ACT/AR-A10/1, p. 1, nlb.3 Opis techniczny planu zagospodarowaniaterenu inwestycji PWr – rejon „A”pl. Grunwaldzkiego, tj. rozbudowy uczelniprzy Wyb. Wyspiańskiego. M. Barski, 1977.ATiB PWr, sygn. ACT/AR-3, p. 21, s. 2.Osiedle studenckie na Zaciszu – fasady budynków widoczne od strony ul. Kochanowskiego. Projekt: Leszek Zdek, listopad 1979 r.88numer <strong>256</strong>


sprawy studenckiePerły PolitechnikiŚwietne wyniki w nauce,sukcesy w międzynarodowych konkursach,działalność w kołach naukowych, chórach,organizacja juwenaliów, wolontariatw Biurze Informacji Studenckiej – to wszystkopotrafią ze sobą połączyć studenciPolitechniki Wrocławskiej, o którychbywa głośno nie tylko w mediach uczelnianych.Ci najlepsi za swoją działalność zdobywają nagrody,otrzymują stypendia, a swoim zapałem i „bakcylemaktywności” zarażają coraz młodszych.Rektor PWr chciałby z pewnością składać jak najwięcej podobnych gratulacji<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>89


sprawy studenckieKolejny już raz w auli naszejuczelni miała miejsce gala wręczenialistów gratulacyjnych dlastudentów, którzy otrzymali stypendiumz funduszu własnego PWr orazdyplomów dla osób uhonorowanychNagrodą Rektora za osiągnięte wynikii budowanie pozytywnego wizerunkuuczelni.Majowa uroczystość była także okazjądo podsumowania aktywnościstudenckiej w 2011 r. i podziękowaniatym, którzy wspierają i kibicują tejinicjatywie.Pomysł i realizacja– Miło jest spotkać w jednym miejscu tak wieluaktywnych studentów, którzy swoją postawą,codzienną działalnością i doświadczeniem zmieniajążycie akademickie w bardziej kolorowe – mówiłaIwona Szewczyk, koordynatorka galiSebastian Mieżeń z Biura InformacjiStudenckiej (BIS) powitał wszystkichzgromadzonych – rektora PWr, prof.Tadeusza Więckowskiego, byłego rektoraPWr prof. Jana Kmitę, prorektorads. studenckich dr. inż. ZbigniewaSrokę, dziekanów i prodziekanów, reprezentantówwładz miasta i innychuczelni, sponsorów, przedstawicieligazet, instytucji kulturalnych orazspołecznych, rodziny i przyjaciół nagrodzonych,a przede wszystkim samychlaureatów.Poproszony o zabranie głosu, prof.Tadeusz Więckowski podkreślił, żejest pozytywnie zaskoczony nie tylkoznakomitą frekwencją aktywnej młodzieży,ale przede wszystkim obecnościąpolitechnicznego big bandu podkierownictwem bandleadera WojciechaNycza. – Zastanawiam się, czyjeszcze jesteśmy uniwersytetem technicznym,czy już akademią muzyczną– żartował rektor i dodał, że takszeroka działalność żaków pokazuje,jak wartościowym ośrodkiem naukowymjest dzisiaj PWr. To obecnienajwiększa uczelnia na Dolnym Śląskui pierwszy pracodawca we Wrocławiu.Ma solidny kręgosłup i charakter,ale jej największą siłą jest społeczność,a przede wszystkim jej najważniejszyfilar – studenci. – Kiedy patrzęna realizację pomysłów, które generująstudenci, to jestem z nich dumny.Wystarczy popatrzeć chociażby naprzebieg juwenaliów czy też DolnośląskiegoFestiwalu Nauki. Bardzo sięcieszę z tych sukcesów, bo to dobrzewróży na przyszłość. To wy przejmieciepo nas pałeczkę. Życzę wam, abyściedzierżyli ją bardzo mocno. Gratulujęaktywności i życzę sukcesów – zakończyłrektor.Aktywność na 100%Laureaci, których było aż 155, odbieralinagrody z rąk rektora TadeuszaWięckowskiego i prorektora ds.studenckich Zbigniewa Sroki. W ichimieniu głos zabrała koordynatorkacałego przedsięwzięcia, wolontariuszkaBIS-u i wiceprzewodniczącaSamo rządu Studenckiego WydziałuInżynierii Środowiska – Iwona Szewczyk,która nie kryła radości z otrzymanegowyróżnienia i z entuzjazmempodzieliła się swoimi osobistymidoświadczeniami z „poligonudziałalności studenckiej”: – Gdybyktoś powiedział mi trzy lata temu, żebędę miała zaszczyt stać przed pań-O sukcesach aktywnych studentów opowiedział Sebastian Mieżeń z BIS-u90Grupa wyróżnionych Nagrodą Rektora z wydziałów: Architektury, Budownictwai ChemicznegoGosia JurkiewiczZdjęcia:Krzysztof Mazurstwem, nie uwierzyłabym w te słowa.Studiowałam wtedy na innej uczelnii nie interesowała mnie żadna aktywnośćstudencka. Jednak któregośdnia postanowiłam to zmienić.Złożyłam papiery na drugi kieruneki zostałam studentką Politechniki.Chciałam dalej się rozwijać, dlategozgłosiłam się do Działu Studenckiego– lepiej trafić nie mogłam. Tak zaczęłasię moja przygoda – wspominałaIwona. – Teraz wiem, że to nie byłprzypadek i to, co osiągnęłam, to nietylko bardzo ważne przeżycie i możliwośćpoznania nowych ludzi, ale równieżpoczu cie, że praca na rzecz innychsprawia mi przyjemność – przekonywała.Zwróciła się również bezpośredniodo nagrodzonych: – Jestem przekonana,że i wy nabraliście mnóstwodoświadczenia i pewności, że to, conumer <strong>256</strong>


sprawy studenckieStatuetkę Poliludka od wdzięcznych studentów odebrał nasz redakcyjny kolega,fotograf Krzysztof Mazur– Stoi przed wami ktoś, kto na PWr zawitał na samym początku; kiedy były gruzyi brakowało jedzenia. W bardzo krótkim czasie <strong>Politechnika</strong> stała się jedną lepszychuczelni w kraju. Dlaczego? Bo znaleźli się wtedy tacy ludzie, jacy teraz siedzą tutajw auli – przekonywał prof. Jan Kmita, były rektor PWrków wspierania aktywności młodych,a mimo to robią wiele, aby żakompomagać. Rektor PWr prof. TadeuszWięckowski i przewodniczący ZarząduParlamentu Studentów MateuszCelmer uhonorowali statuetkami:Małgorzatę Kałucką z Działu OchronyMienia i Korespondencji i portiernibudynku A-1, Michała Kuliga z BiuraPrawnego, Grażynę Mężyk – administratorabud. A-1, Lidię Stefanicką– administratora bud. C-13, ZbigniewaPiotrowskiego i Włodzimierza Sobiniaz obsługi multimedialnej bud.A-1, Krzysztofa Mazura z redakcji„<strong>Pryzmat</strong>u” i Marię Łyko z DrukarniOficyny Wydawniczej PWr.Plany na przyszłośćNagrodę Rektorarobicie, jest tym, co powinniście robić,i że budzi to w was poczucie spełnienia.Nie zabrakło również wielu ciepłychsłów skierowanych do władz uczelni.– Chciałabym podziękować rektorowiza ustanowienie tak wyjątkowegostypendium, które jest jeszcze większymbodźcem do dalszego działaniai udowadnia, że praca, którą wkładamw projekty, jest ważna i doceniana.Dzięki temu wiem, że robię to wszystkonie tylko dla siebie, ale dla całejspołeczności akademickiej – zakończyłaIwona Szewczyk.Niezwykle miłym zaskoczeniembyło przyznanie po raz pierwszy nagródspecjalnych – symbolicznych figurek– Poliludków, które odzwierciedlająwdzięczność studentów wobecpracowników naszej uczelni. Te osobynie mają w zakresie swoich obowiązbywaPWR Racing Team, który po raztrzeci wybudował bolid wyścigowy,napawają dumą osiągnięcia KoNaR‐u,którego roboty zajęły drugie miejsceza osiągnięte wyniki i budowanie pozytywnegowizerunku Politechniki Wrocławskiej w rokuakademickim 2011/<strong>2012</strong> otrzymało 60 osób nawydziałach:Architektury: Anna Jagiełło, Agnieszka Wolska, BudownictwaLądowego i Wodnego: Anna Hermanowicz, WojciechKluczkiewicz, Jacek Kupczak, Marcin Leśniewski,Krzysztof Piotrowski, Mateusz Stach, Wojciech Stomporowski,Marcin Szyszka, Chemiczny: Paweł Kryś, JoannaKwiotek, Celina Wierzbicka, Elektroniki: BeataBarteczko, Tomasz Czyż, Mateusz Grzybek, Łukasz Jawoszek,Szymon Mońka, Oleg Oleinichenko, Anna Zagozdon,Elektryczny: Justyna Herlender, Jakub Lachowicz,Karol Włodarski, Bartosz Złotowski, Geoinżynierii Górnictwai Geologii: Agnieszka Karcz, Gabriela Mazurek,Inżynierii Środowiska: Agata Beszczyńska, AgnieszkaKotulska, Kamil Kukuła, Agnieszka Tamiła, Informatykiw kategorii freestyle podczas największycheuropejskich zawodów robotówRobot Challenge 2011. Podobne sukcesymożna wyliczać bez końca. Jednak,jak podkreśla Sebastian Mieżeń,żacy nie zamierzają spocząć na laurach.Aby usprawnić i skoordynowaćwszystkie działania, Biuro InformacjiStudenckiej chce stworzyć stronęinternetową, na której będzie możnaznaleźć wszystkie potrzebne formularzei informacje. – Pracujemy równieżnad cyklem poradników, mówiącycho tym, jak zacząć działać,jak dostać pieniądze na projekt i w jakisposób zarządzać organizacją studencką.Celem stała się również aktywizacjanajmłodszych studentów i przekonanieich o tym, że chociaż praca m.in.w samorządzie to wolontariat i nieprzynosi realnych korzyści materialnych,to daje ogromną wiedzę z zarządzaniaczasem, projektami i ludźmi.W przyszłym zawodowym CV jestrównież bardzo pożądana. Z takichinicjatyw i wspólnej aktywności pozostajegrono przyjaciół i wspomnieniana długie lata.i Zarządzania: Tadeusz Cekała, Wojciech Indyk, DawidKasprzyk, Marta Maciaszek, Łukasz Pawlaczyk, MateuszPrzygoda, Marek Tankielun, Mechaniczno-Energetyczny:Mateusz Kranc, Sebastian Kubicz, MohamedOwda, Jakub Wiater, Mechaniczny: Dawid Chyl, BartoszDerkacz, Michał Jański, Adam Kędzia, Dominik Kućma,Adam Lach, Bogna Justyna Papiorek, Dorota Rudnicka,Podstawowych Problemów Techniki: Justyna Bartosiak,Zuzanna Hazubska, Tomasz Kania, Agnieszka Krems,Dominik Kucharczyk, Wojciech Smoter, Jan Szajda,Anna Zyśk, Elektroniki Mikrosystemów i Fotoniki: JanMacioszczyk, Alicja Palczyńska, Michał Trzmielewski.Ponadto 95 osób otrzymało stypendia z funduszuwłasnego PWr w roku akademickim 2011/<strong>2012</strong>: W-1:5 osób, W-2: 6 osób, W-3: 12 osób, W-4: 15 osób, W-5:3 osoby, W-7: 6 osób, W-8: 10 osób, W-9: 3 osoby, W-10:21 osób, W-11; 11 osób, W-12: 3 osoby.Aktywność młodych na PWr skupiasię w 218 podmiotach studenckich, 38agendach kultury, 30 organizacjachstudenckich i 150 kołach naukowych.Wielkim zainteresowaniem cieszy sięprojekt P.I.W.O, światową sławę zdo<strong>lato</strong><strong>2012</strong>91


sprawy studenckie92Zdobyli WrocławGłośno, kolorowo, na wesoło i z pomysłem – jednym słowem– „po studencku” świętowano we Wrocławiu juwenalia. Zabawatrwała od 7 do 12 maja br., czyli prawie cały tydzień, a program byłtak bogaty, że ze wszystkich atrakcji nie sposób było skorzystać.Jak co roku śniadaniowe specjały, serwowane przez samego rektora,zwabiły tłumy studentówStudenci mieli szansę wiele sięnauczyć w Akademii Przeżyciai podczas ŻAKtanda, prowadzonegoprzez prof. Jana Miodka, spróbowaćswoich sił w Rajdzie o PucharRektora PWr na Niskich Łąkach, zmierzyćsię z innymi drużynami w trakcieDnia Wyzwań, stworzyć coś z niczego,na co pozwolił Projekt Puszka, podziwiaćpo raz kolejny pokazy PotężnegoIndeksowanego Wyświetlacza Oknowego,a przede wszystkim solidnie zabalowaćna koncertach i imprezachtowarzyszących.Wszystko rozpoczęło się bardzosmacznie, bo od solidnego śniadania...z rektorem, który tradycyjniepodejmował żaków posiłkiem. Rozdanopo 1000 bułek słodkich, bułek śniadaniowychi napojów owocowych.W trakcie tradycyjnej już Wampiriadyoddano 49 litrów krwi, a AkademiaPrzeżycia zgromadziła ponad 500osób. Szkolenia obejmowały zasadyprzeprowadzania resuscytacji krążeniowo-oddechowej,pozycji bocznejustalonej, bandażowania, zachowaniasię w sytuacji wymagającej ratowaniażycia. Dodatkowo przedstawicieleBiura Ochrony WolfGuard wygłosiliwykład, dotyczący bezpieczeństwaw mieście, prewencji narkotykoweji samoobrony. Nie obyło się bez badańprofilaktycznych: pomiaru tkankitłuszczowej, cukru we krwi, metodywykrywania zmian nowotworowychpiersi i pomiaru ciśnienia.numer <strong>256</strong>


sprawy studenckieAkademia Przeżycia nauczyła studentów m.in., jak uratować niemowlęDziewczyny z MedycznejWe wtorek, 8 maja, lektorzy językówobcych zorganizowali Językalia. Byłyone okazją do integracji studentówpolskich i obcojęzycznych. Za zwycięstwow konkursach: wiedzy o Euro<strong>2012</strong> i plastycznym, laureaci otrzymalinagrody.Wieczór tego samego dnia był jużmniej formalny, co pozwoliło na ekspresjęszalonej zabawy na Wittigowie.Zagrali People of the Haze, the Colonists,Masala Soundsystem i Gooral.Po raz szósty tłumy Wrocławianzgromadził projekt P.I.W.O. Light Show,którego koordynatorem jest SzymonSobociński, a twórcami studenci PWr.Na akademiku T-16 po raz kolejny pojawiłysię imponujące animacje. Tymrazem zamiast żarówek wykorzystanodiody LED, co sprawiło, że do dyspozycjibyło aż 16 kolorów. Aplauz wywołałhymn Euro <strong>2012</strong> „Koko Euro Spoko”i towarzyszące mu obrazy.Inwencją twórczą zaskoczyli uczestnicyprzedsięwzięcia, kojarzącego się,a jakże, ze złocistym płynem – ProjektuPuszka. Tym razem z 10 tys. puszeki ośmiu kilometrów taśmy klejącej powstałytrabant i stadion! Wcześniej,aby zdobyć materiał, w akademikachustawiono specjalne pojemniki nacenny budulec. Imponujący samochód,wzniesiony na metalowym stelażu,miał koła, silnik zasilany akumu<strong>lato</strong>remi ważył prawie 150 kg.Punktem kulminacyjnym studenckiegoświęta był, jak co roku, pochódŻeby tylko trafili w sam środek...O Puchar Rektora PWr walczono w wielkim pędzie<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>93


sprawy studenckieUnikatowy model koparki wieloczerpakowej, skonstruowany przez studentówWydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii PWrEch, te niesforne bobasy94Wydział Mechaniczno-Energetyczny w otoczeniu pięknych czarodziejekDzielna reprezentacja „zespołu Jarzębina” zachwycała nietuzinkową urodąi euro-śpiewemjuwenaliowy, który wyruszył spod Serowca,czyli budynku C-13, w czwartek10 maja po godz. 12.Po raz pierwszy pomysłowo przebraniżacy pomaszerowali przez pl.Grunwaldzki i ul. Skłodowskiej-Curiena Wittigowo. Na czele w karocyjechał sam rektor PWr prof. TadeuszWięckowski w towarzystwie parykrólewskiej: Anny Jurek z UniwersytetuWrocławskiego i Radosława Czachajdyz Politechniki Wrocławskiej.W kolorowym tłumie wyróżniały sięogromne bobasy, komandosi, wielkiekredki, załoga piratów i oczywiściepopularny „zespół Jarzębina”,tym razem w męskim składzie. Sensacjęwzbudzili również studenci politechnicznegoWydziału GeoinżynieriiGórnictwa i Geologii, którzyna potrzeby pochodu skonstruowaliwłasny model koparki wieloczerpakowej.Na Wittigowie dostojne władze powitałMateusz Celmer, przewodniczącyZarządu Parlamentu Studentów.Poza rektorem PWr, razem ze studentamibawili się: prorektor ds. studenckichPWr dr inż. Zbigniew Sroka,prorektor ds. dydaktyki AM prof.Michał Jeleń, prorektor ds. nauczaniaAWF prof. Anna Skrzek, prorektords. współpracy z zagranicą i regionemUniwersytetu Przyrodniczegoprof. Alina Wieliczko i prorektords. studenckich UWr prof. Teresa Łoś-‐Nowak. Przewodniczący Rady Miasta,numer <strong>256</strong>


sprawy studenckieRektor PWr prof. Tadeusz Więckowski w towarzystwie pary królewskiejrównie królewskim pojazdem ruszył na czele juwenaliowego pochoduZorganizowane po raz pierwszy podczas juwenaliówspektakularne pokazy Technicznego ShowAkrobatycznego wzbudziły podziw widowniJacek Ossowski, przekazując w ręcekrólowej juwenaliów klucze do bramWrocławia, nie szczędził ciepłychsłów: – Kochani studenci! Wrocławto wasze miasto. Czyńcie go pięknym,młodym i kolorowym. W imieniu rajcówi pana prezydenta życzę wspaniałejzabawy – dodał z uśmiechem.Po części oficjalnej przyszła kolejna mniej formalne rozrywki, m.in:Dzień Wyzwań, z wieloma zwariowanymikonkurencjami, i wieczornykoncert Farben Lehre – z finałowympokazem Technicznego Show Akrobatycznego.Zarówno organizatorzy, jak i studencibyli bardzo zadowoleni z tegorocznychobchodów studenckiegoświęta. Jak podkreślał Łukasz Ptaszek,wiceprzewodniczący Zarządu ParlamentuStudentów, bez większychproblemów udało się w 100 proc. zrealizowaćwszystkie planowane wydarzeniai projekty. – Dodatkowo pojawiłysię nowe elementy, np. pokazmotocyklowy Apanonaru i wiele innych.Nowa trasa pochodu była niewątpliwymwyzwaniem, nie mniejjednak uważamy, że został przeprowadzonyw prawidłowy sposób – podsumowałŁ. Ptaszek.Przedstawiciele Samorządu Studenckiegosnują już plany na przyszłość.Poza stałymi punktami juwenaliowegoprogramu, szykują noweniespodzianki, które po raz kolejnyzaskoczą wrocławian.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Inne władze wrocławskich uczelni wolały podróżować trabantem wykonanym z puszekOd płonącego kwadratu nie można było oderwać oczuGosia JurkiewiczZdjęcia:Krzysztof Mazur95


sprawy studenckiePierwszy Mistrz LabVIEWPo raz pierwszy studenci z Koła Naukowego LabVIEW Fan Group zorganizowaliMistrzostwa Polski Programistów LabVIEW.Impreza odbyła się 28 kwietnia br.w budynku E-1 Politechniki Wrocławskiej,w siedzibie Katedry MetrologiiElektronicznej i Fotonicznej.Patronem honorowym mistrzostwbył prof. dr hab. inż. Janusz Mroczka,członek korespondent Polskiej AkademiiNauk.Etap on-line– pierwsze sitoZainteresowani uczestnictwem dokonywalirejestracji na stronie internetowejwww.mistrzostwa-labview.pl.Eliminacje miały miejsce 30 marca br.o godzinie 19. Wtedy został opublikowanyna stronie internetowej dokument,zawierający specyfikację pięciuzadań. Poruszone w nich zagadnieniato problemy często spotykanewśród programistów LabVIEW (tokenizowaniestringów, polimorfizm,mechanizm zdarzeniowy czy wreszciefunkcjonalna zmienna globalna). Nadpoprawnością etapu on-line czuwałsztab złożony z członków LabVIEWFan Group.trudności: rozwiązanie testu „CLAD”(10-minutowy test na 20 pytań, wzorowanyna pierwszym poziomie certyfikacjifirmy National Instruments– Certified LabVIEW Associate Developer)oraz napisanie programu wedługspecyfikacji „CLD” (40 minut napisanie programu według specyfikacji,wzorowane na drugim poziomie96Prof. Janusz Mroczka patronowałmistrzostwomWrocław – eliminacje poranneWłaściwe święto programistów Lab-VIEW miało miejsce 28 kwietnia,gdy do rywalizacji stanęło 36 najlepszychuczestników eliminacji z Polski.Punktem centralnym była aula w budynkuE-1 Politechniki. To tam przezcały dzień uczestnicy słuchali wykładówmerytorycznych i prezentacjisponsorów. O swoich dokonaniachopowiadali też przedstawiciele studenckichkół naukowych. Tam równieżodbył się finał imprezy. Na początekzawodnicy zostali rozlosowanina dwie grupy i po przejściu do laboratoriówprzystąpili do pierwszej częścikonkursu. Do pokonania były dwieSztab podczas pracy – etap on-lineTomasz KachnicZdjęcia:Andrzej Czajkacertyfikacji firmy National Instruments– Certified LabVIEW Developer).Zadaniem uczestników byłostworzenie odtwarzacza animacji zapisanychw formacie *.piwo5. Dla niewtajemniczonych:format ten jest generowanyprzez edytor animacji, któresą wyświetlane podczas ProjektuP.I.W.O., znanego w Polsce wydarzenia,organizowanego przez Studenc-numer <strong>256</strong>


sprawy studenckiekie Koło Naukowe MOS – bliskich kolegówLabVIEW Fan Group, działającychprzy tej samej jednostce– Katedrze Metrologii Elektroniczneji Fotonicznej.Prace zawodników sprawdzane byłyprzez znakomitych jurorów, wśródnich: trzech LabVIEW Champions,dwóch pracowników firmy NationalInstruments oraz dwóch instruktorówLabVIEW Academy z PolitechnikiWrocławskiej. Szefem komisji oceniającejbył doc. dr inż. Janusz Pękala.Runda pucharowa– właściwy finałNa początku krótkie wyjaśnienie, skądwziął się koncept samego finału, którytrzeba przyznać – był dosyć kontrowersyjny.Otóż pomysł na „pojedynki”programistów pojawił się nakonferencji NI Week, która corocznieodbywa się w Austin. Polscy studencinie chcieli być gorsi. Już po wszystkimmożemy zaryzykować stwierdzenie, żeAula podczas gali finałowej była wypełniona po brzegiCo dalej?Jury – najlepsi znawcy LabVIEW w Polscewyszło lepiej, niż przypuszczaliśmy.Problemem postawionym przed zawodnikamibyło napisanie programu,na którego wykonanie przewidzianopięć minut. Specyfikacje zakładały, żeoprócz analitycznego myślenia i opanowaniadanej osoby podczas pracypod presją czasową wykaże się onarównież dogłębną znajomością środowiskaLabVIEW oraz instynktemprzy doborze optymalnych rozwiązań.Organizatorzy przyznają, że programynie były banalne, ale w końcu był to finałmistrzostw Polski!Po wnikliwej analizie wszystkichprac wyłoniono ósemkę programistów.To oni pojedynkowali się na scenieauli. Widok ekranu każdego z zawodnikówbył wyświetlany na bieżącoz dwóch projektorów w taki sposób,że widzowie mogli podglądać na żywokod tworzony przez pojedynkującychsię graczy. Pojedynki były zacięte,w finale nie zabrakło emocji i potrzebnabyła dogrywka. Zwyciężył AndrzejPrzybylak z AGH w Krakowie.Należą mu się ogromne wyrazy uznaniaza zachowanie zimnej krwi i ukoń-<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>czenie pisania programu dogrywkowegoprzed czasem. Jedną z nagróddla naszego mistrza jest wyjazd doUSA na konferencję NI Week, podczasktórej będzie on reprezentowałPolskę w pojedynku z najszybszymprogramistą świata w Lab VIEW– Darrenem Natingerem. Trzymamykciuki!Studenckie Koło Naukowe LabVIEW Fan GroupImpreza w opinii wszystkich była bardzoudana, organizatorzy podjęli decyzjęo jej kontynuowaniu. Docelowoma to być cykliczne wydarzenie,które na stałe wpisze się w kalendarzprogramistów LabVIEW. Aby jednaknie wybiegać zbyt daleko w przyszłość,w tym momencie kieruję podziękowaniado wszystkich sponsorów,którzy poparli inicjatywę bezwahania. Bardzo dziękujemy za wspaniałąwspółpracę! Serdeczne podziękowaniarównież dla jury za ogromnepokłady energii zużyte przy ocenianiuprac zawodników, a także dla całejspołeczności zafascynowanej Lab-VIEW, która uczestniczyła w mistrzostwach.Udało się nam stworzyćprzyjacielską i solidarną grupę, w którejmimo rywalizacji panował wzajemnyszacunek, nawiązały się znajomościi przyjaźnie.Działa przy Katedrze Metrologii Elektroniczneji Fotonicznej Politechniki Wrocławskiej,gromadzi osoby połączonepasją odkrywania technik tworzenia oprogramowaniaakwizycji i przetwarzaniainformacji w oparciu o środowisko LabVIEW. Prowadziszkolenia z technik programowania w językuG, rozszerzające wiedzę zdobytą podczas zajęć, międzyinnymi: warsztaty z programowania obiektowegow LabVIEW, oprogramowywania opensourcowychmikrokontrolerów Arduino czy programowania robotówLego Mindstorms.Umożliwia też przygotowanie merytoryczne do certyfikacji.Dotychczas udało się członkom grupy przystąpićz sukcesem do egzaminu CLAD (CertifiedLabVIEW Associate Developer) oraz CLD(Certified LabVIEW Developer). Koło dajetakże szansę nawiązania kontaktu z pracodawcami,prowadzi bardzo udaną współpracęz firmą National Instruments, która zaowocowałamiędzy innymi wyjazdem studentów Katedry MetrologiiElektronicznej i Fotonicznej do fabryki w Debreczyniena Węgrzech. Opiekunem koła jest dr inż. Janusz Pękala,prezesem Tomasz Kachnic (tomasz.kachnic@lvfg.pwr.wroc.pl), a wiceprezesem Bartosz Czaban (bartosz.czaban@lvfg.pwr.wroc.pl) – studenci ze specjalnościaparatura elektroniczna przy Katedrze Metrologii Elektroniczneji Fotonicznej PWr.97


sprawy studenckieJak chemicyprzed Euro trenowali98Obie drużyny gotowe do walkiWciepłe, majowe dni cały krajz wielkim entuzjazmem przygotowywałsię do mistrzostwEuropy w piłce nożnej. Padały zarzuty,że dróg za mało, wrocławski dworzecdalej w remoncie, a reprezentacjanarodowa nie ćwiczyła tak, jak trzeba.Tymczasem Wydział Chemiczny niemiał takich zmartwień, ponieważ odlat rozgrywa mecze między kadrą naukowąa studentami. Ich nieoczekiwanyprzebieg i prezentowane sportowePo specjały z grilla ustawiła się długa kolejkaDziekan prof. Andrzej Matynia i prodziekan ds. studenckich prof. Jadwiga Sołoducho(z pucharami) to niejedyni pracownicy Wydziału Chemicznego,którzy przybyli na meczumiejętności zachwyciłyby nawet samegoFranciszka Smudę.Na boisku Wratislavia przy ul. Dembowskiego18 maja br. do walki stanęlinaukowcy w brązowych koszulkach,wspierani przez nieposkromionąi szybką jak błyskawica Julkę, orazstudenci w koszulkach niebieskich,wspomagani, a jakże, przez niemałeilości złotego trunku.Szczególnie cenny był doping kibiców:prodziekan prof. Jadwigi Sołoduchoi dziekana prof. Andrzeja Matyni.Obydwoje kończą w tym roku piastowanieswoich dotychczasowych funkcjii z tej okazji Koło Naukowe StudentówChemii „Allin” przygotowałoniespodziankę – pamiątkowe statuetki.– Wiele państwu zawdzięczamy.numer <strong>256</strong>


sprawy studenckieMecz mocnym kopnięciem rozpoczęła gwiazda Chemikaliów – JulkaDo obu bramek padła niezliczona ilość goliZwracaliśmy się do was wielokrotniez różnymi potrzebami, problemamii prośbami. Zawsze otrzymywaliśmypomoc. Tak jak zwycięzcy otrzymująnagrody, tak i my chcieliśmy swoichprofesorów wyróżnić i podziękować– mówił Łukasz Bartnicki „Dred”z Allinu. – Nagroda dla pani prodziekanjest za to, że zawsze grała ze studentami,a na pucharze dla rektorawygrawerowano słowa „Dziekan rządzi,dziekan radzi, dziekan nigdy cięnie zdradzi” – dodał.Zaskoczona prof. Sołoducho zwróciłasię do studentów: – Dla mnie,mimo różnych sytuacji, te cztery latabyły jednymi z najprzyjemniejszychw moim życiu. Kocham młodzież. Pracowałomi się z państwem bardzo dobrze.Mam nadzieję, że na swojej drodzebędę was często spotykała – podkreśliła.Nie mniej wzruszony prof.Matynia, dziękował żakom i wspominałpracę na uczelni. Zapewnił również,że z wydziału nie odejdzie „zażadne pieniądze”.Po części oficjalnej przyszedł czasna prawdziwą, sportową zabawę. Granowytrwale, bohatersko i z pełnymoddaniem. Drobniutka Julka, strzelającgola, niewątpliwie zawstydziła„starych wyjadaczy”. Właściwie niktnie był w stanie za nią nadążyć. Byćmoże dlatego, że każda przerwa w meczubyła również okazją do uraczeniasię specjałami z grilla.Na boisku nie tylko kopano piłkę,ale również tańczono – m.in. makarenę.Nie zabrakło też ożywionych dyskusjiz prof. Mirosławem Soroką o koniecznościposiadania psa, alergiach,planach biznesowych i grze fair play– w życiu i na boisku.„Połowy” meczu, każda po 30 minut,miały być początkowo trzy, jednakdrużyny z Chemicznego były niezmordowane.Autorka tekstu, jakokibic, dotrwała do piątej części. Walkabyła tak zaciekła, a liczba strzelonychbramek tak imponująca, że ostatecznegowyniku meczu nie udało sięustalić.Jedno jest pewne: w przyszłymroku tradycji znowu stanie się zadość,a Wydział Chemiczny, być może jużw nieco innym składzie, ale z tą samąsportową werwą i chęcią dobrej zabawy,w kolorowych koszulkach zagranowy mecz.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Okazało się, że w piłkę grali nie tylko dwunożni zawodnicy...Gosia JurkiewiczZdjęcia:Krzysztof Mazur99


sprawy studenckieWielkie wygrane niewielkich robotówOd prawej: Impact, nowa konstrukcja – MicroMouse i ShockKoło Naukowe Inżynierii Mechatronicznej KNIM z Wydziału Mechanicznegopo raz kolejny reprezentowało Politechnikę Wrocławską na międzynarodowymkonkursie robotyki w Wiedniu, uzyskując wspaniałe wyniki. W minionym rokuudział w RobotChallenge zakończył się zdobyciem drugiego miejsca,w bieżącym roku – drugiego oraz pierwszego.100Bartek Derkacz wystartowałw stolicy Austrii z robotem Impacti był bezkonkurencyjny.– To dla nas kolejne ważne zwycięstwo– mówi. Jego „klubowy” kolegaSzymon Mońka wystawił w konkursieShocka, co dało mu drugie miejsce,skądinąd bardzo prestiżowe. Jak mówibowiem Szymon: – RobotChallengeto nieoficjalne mistrzostwa Europy– dlatego tak cieszymy się ze zdobytychmiejsc.Ale to niejedyne zawody, jakie przyniosłyKNIM-owi sukces. – W naszejmałej galerii chwały mamy całą kolekcjepucharów, medali i innych trofeów.Pochodzą z konkursów z całej Polski,między innymi z Warszawy, Gdańska,Krakowa, Poznania oraz oczywiściez Wrocławia. Do tego mamy kilkazagranicznych „zdobyczy” – z Pragii Wiednia – wyjaśnia Adam Kędzia,prezes KNIM.Koło Naukowe Inżynierii MechatronicznejKNIM zajmuje się głównietworzeniem robotów klasy Linefollower.Są to autonomiczne konstrukcje,których zadaniem jest przejazdwzdłuż linii w jak najkrótszym czasie.Trasa oczywiście nie jest prosta,tworzy skomplikowane wzory, krzyżujesię oraz bywa poprzecina lub uzupełnionautrudnieniami (np. bloczkiembetonu). Roboty muszą wykazaćsię umiejętnością trzymania się trasy,omijania przeszkód oraz korygowaniaprędkości przy zakrętach i innychutrudnieniach. Linefollowery sąnazywane bolidami formuły pierwszejw świecie robotyki – zawrotne prędkości,poślizgi, niespodziewane zwro-Skład KNIM (od lewej): Bartosz Derkacz, dr hab. inż. Zbigniew Zimniak, prof. PWr– opiekun koła, Szymon Mońka i Adam KędziaAdam Kędzia,Koło NaukoweInżynieriiMechatronicznej,oprac. mwZdjęcia:archiwum KNIMnumer <strong>256</strong>


sprawy studenckieKNIM prezentował swoje osiągnięcia władzom uczelni i Wydziału Mechanicznego.Na zdjęciu członkowie i opiekun koła z (od lewej): dziekanem W-10 prof. EdwardemChlebusem, prorektorem ds. studenckich dr. inż. Zbigniewem Sroką, dyrektorem I-24prof. Zbigniewem Gronostajskim, rektorem PWr prof. Tadeuszem Więckowskimoraz prorektorem ds. badań naukowych i współpracy z gospodarką prof. EugeniuszemRusińskimSzymon Mońka i Bartek Derkacz podczas RobotChallenge <strong>2012</strong>w Wiedniudzy innymi turbinę, która dosłownieprzysysa robota do podłoża – bez niejprzy tych prędkościach po prostu wylatywałz trasy – tłumaczy Szymon.KNIM jest niewielki, można by rzecelitarny, ale zajęć w nim nie brakuje.Jaką więc członkowie koła mają receptęna dobrą organizację pracy? – Pracaprzy robotach jest na pewno pasjonująca,a wiele problemów, jakiestają nam na drodze, traktujemy jakty akcji i ogromne współzawodnictwoczynią zawody tej kategorii naprawdęciekawymi i zbierają szybko rosnącegrono fanów.Shock oraz Impact są ukoronowaniemponad czteroletniej pracy nadtego typu robotami. – Zaczynaliśmyod Gremlina – był zbudowany główniez klocków lego, silniczków wyciągniętychze stacji dyskietek i... sporejilości taśmy klejącej – wspominaz uśmiechem Bartek. Obecnie robotysą wyposażone w całą gamę zaawansowanychrozwiązań. – Bardzo istotniejest zmniejszenie masy robota– który może dzięki temu szybciej pokonywaćzakręty, bez ryzyka wpadnięciaw poślizg. Trzeba też dopasowaćsilniki, które dadzą odpowiedniąmoc, ale jednocześnie będą lekkie – tojest kompromis między mocą a masą.Zastosowaliśmy kilka sztuczek, mięwyzwania,których rozwiązanie dajeogromną satysfakcję – mówi triumfatorz Wiednia. – To, że jest nas niewielu,zmusza nas do efektywnej pracyi ścisłego jej podziału. Trudno bowiemprzy takich projektach zajmować sięwszystkim naraz. Dlatego np. jedenzajmuje się projektowaniem obwodówdrukowanych, drugi – programowaniem,a jeszcze ktoś inny logistykąi sprawami formalnymi – i te role częstosię zmieniają, w zależności od aktualnychpotrzeb. Na pytanie, co dajeim działanie w kole naukowym, Szymonodpowiada: – Przede wszystkimdużo satysfakcji. Do tego przez całyokres naszej działalności nauczyliśmysię zespołowej i zorganizowanejpracy, nawiązaliśmy kontakty z wielomafirmami, poznaliśmy wielu ciekawychludzi. Nie bez znaczenia sąteż umiejętności praktyczne: projektowanie,wykonywanie układów mechatronicznych,organizacja pracyi zarządzanie. Znamy też realia światarobotyki. To wszystko powoli przekładasię na pracę poza uczelnią – dodaje.Bo poza studiowaniem i działalnościąw KNIM, co rzeczywiście zabierawiększość czasu, członkowie koła nazamówienie wykonują np. układy automatyki,prowadzą sklep internetowyz częściami dla robotyków. Nielicznewolne chwile poświęcają zaś na hobby,czyli: turystykę, kolarstwo, fotografięi... nowinki ze świata robotyki.No i zdobywają kolejne laury… Ostatnioaż cztery medale. – 21 kwietniabr. na Politechnice Gdańskiej odbyłsię Trójmiejski Turniej Robotów. Naszeroboty zdobyły tam pierwsze orazdrugie miejsca w kategoriach LineFolloweroraz LineFollower PRO – chwaląsię studenci z Mechanicznego.Plany na najbliższą przyszłość mająsprecyzowane i ambitne – przedewszystkim ukończyć studia i obronićprace dyplomowe. – Zaczynamyteż powoli szukać następców, którzyprzejmą po nas reprezentowanie PolitechnikiWrocławskiej na polu robotykiLineFollowerów. W międzyczasiechcemy wygrać jeszcze kilka konkursów...– dodają z uśmiechem. I po tym,co osiągnęli do tej pory, naprawdę niewypada im nie wierzyć.Robot Impact zdeklasował rywali<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Shock zajął w Wiedniu II miejsce101


sprawy studenckieBudujemy mostyDni Budowlańca to nowa inicjatywa Samorządu Studenckiego WydziałuBudownictwa Lądowego i Wodnego oraz uczelnianej organizacji studenckiejAktywni Budowniczy. Po raz pierwszy odbyły się 25-27 kwietnia br. w budynkuZintegrowanego Centrum Studenckiego (C-13).oprac.KrystynaMalkiewiczZdjęcia:Krzysztof Mazur102Przygotowano na tę okazję kilkaciekawych imprez: AkademickieTargi Budowlane, StudenckiKonkurs Mostów Stalowych <strong>2012</strong>(SKMS <strong>2012</strong>) oraz wystawę fotograficzną„Mosty Wrocławia”. Był równieżcykl wykładów, szkolenia i prezentacjezorganizowane przez wiodącena rynku firmy budowlane.Celem całego przedsięwzięcia byłoprzybliżenie studentom najnowszychtechnologii stosowanych dziś w przemyśle,bezpośrednio przez przedstawicielifirm budowlanych, a także dostarczenieim aktualnych informacjina temat praktyk i staży. W targachwzięły udział zarówno firmy wykonawcze,projektowe, jak i przedstawicieleproducentów oprogramowaniainżynierskiego. Przedsiębiorcom natomiastwydarzenie to miało pozwolićna dotarcie do najlepszych studentówWydziału Budownictwa i poprawićrozpoznawalność ich firm wśródprzyszłych absolwentów.Konkurs mostowyNajwiększym wydarzeniem i atrakcjąDni Budowlańca był konkurs budowymostów. Przy pięknej słonecznej pogodzie,co bardzo sprzyjało dobrej atmosferzei nastrojom uczestników, nadziedzińcu budynku C-13 spotkało sięliczne grono studentów nie tylko naszejuczelni. Studencki Konkurs MostówStalowych <strong>2012</strong> to ogólnopolskieprzedsięwzięcie, które umożliwiłomłodzieży wykorzystanie w praktycewiedzy teoretycznej, nabytej w ciągudotychczasowej nauki. Zgłosiło siędo niego 12 zespołów z wydziałów budownictwaz całej Polski. Przyjechaliwięc młodzi mostowcy – studencistudiów magisterskich z politechnik:Białostockiej, Gdańskiej, Lubelskiej,Łódzkiej, Krakowskiej, Poznańskiej,Rzeszowskiej, Śląskiej, Świętokrzyskieji Warszawskiej oraz ze SzkołyGłównej Gospodarstwa Wiejskiegoz Warszawy. Oczywiście w konkursiewzięli udział także gospodarze – drużynaz Politechniki Wrocławskiej.Przebieg całego konkursu regulowałRegulamin SKMS <strong>2012</strong>, a w dniuzawodów nad ich przebiegiem czuwałakomisja, w skład której wchodziliprzedstawiciele organizatorów, opiekunowiedrużyn, a przewodniczył jejprof. Jan Biliszczuk – znany wrocławskispecjalista w tej branży, autor wielumostów w Polsce, ostatnio też mostuRędzińskiego we Wrocławiu.numer <strong>256</strong>


sprawy studenckieKonkurs został objęty licznymi patronatami.Najważniejsze z nich toMinisterstwa Transportu, Budownictwai Gospodarki Morskiej, ZwiązkiMostowców Rzeczypospolitej Polskiej– Oddział Dolnośląski oraz ForumUczelni Technicznych.W organizację konkursu zaangażowanibyli wszyscy członkowie UOSAktywni Budowniczy, którzy włożylibardzo wiele starań w to, aby zawodyodbyły się zgodnie z wszystkimi założeniami.Jednak nie udałoby się tobez udziału pracowników PolitechnikiWrocławskiej. Ideę konkursu poparli,i zaangażowali się w pomoc przy jegoorganizacji m.in.: dziekan WydziałuBudownictwa Lądowego i Wodnegoprof. Jerzy Hoła, prorektor ds. Studenckichdr Zbigniew Sroka, prorektords. rozwoju prof. Cezary Madryasi kierownik Działu Studenckiego MichałSkalny.Zaprojektuj, zmontuj i wygraj!...to hasło imprezy, zgodnie z którymkonkurs podzielony był na trzy etapy.W pierwszym z nich drużyny złożonez pięciu członków oraz opiekuna miałyza zadanie zaprojektować model mostuo wymiarach: 6 m długości i 1 mUroczystość otwarcia konkursu zaszczycili prorektorzy, władze wydziału i znaniwrocławscy mostowcydawczego w Instytucie Budownictwa.Do przenoszenia 150-kilogramowychmostów zaangażowano wrocławskichGigantów – drużynę futbolu amerykańskiego,którzy potraktowali to zadaniejako swoisty trening.W laboratorium mosty zostały zważoneoraz ostatecznie zniszczone,czyli poddane próbie obciążeniowej.W trakcie badania sprawdzana była ichnośność na siłę pionową przyłożonąw środku rozpiętości modelu. Dodatkowodo obiektów przyłożona zostałasiła pozioma o wartości 2 kN, równieżw centralnym punkcie mostu. Zwyciężyładrużyna, której most wykazał sięnajwiększym stosunkiem przeniesionegoobciążenia do rzeczywistej masyobiektu.Ostatecznie najlepszy wynik osiągnęładrużyna Politechniki Śląskiejz 1623 punktami – której most przeniósłobciążenie 12,3 ton przy wadze153,4 kg. Drugie miejsce zajęła <strong>Politechnika</strong>Rzeszowska, uzyskując 1392punkty, a trzecie <strong>Politechnika</strong> Warszawskaz 1318 punktami. DrużynaPWr niestety zajęła dopiero ósmemiejsce z 686 punktami. Choć dziekanprof. Hoła zapewniał, że wrocławianiesą gościnnymi gospodarzami i jako takimnie wypadało im wygrywać, mamynadzieję, że za rok wyniki będą lepsze,a konkurs równie emocjonujący jak tegorocznyi, zgodnie z zapowiedziamiorganizatorów, przerodzi się w cyklicznąimprezę.Giganci przenosili 150-kilogramowe mosty do laboratorium...szerokości. Most musiał być wykonanyz elementów montażowych o wymiarachnieprzekraczających 1,5 m.Całkowita masa obiektu w fazie projektowejnie mogła być większa niż150 kg, a wszystkie elementy zaprojektowanemiały być ze stali gatunkuS235. Po etapie projektowym obiektyzostały wykonane w wytwórniachkonstrukcji stalowych. Następnie podczaskonkursu właściwego (27 kwietnia)uczestnicy musieli w jak najkrótszymczasie (nieprzekraczającym60 mi nut) złożyć swój model mostowyz elementów montażowych, a taknaprawdę go skręcić, ponieważ jedynymiłącznikami były śruby. Mosty poskompletowaniu zostały przeniesionedo Akredytowanego Laboratorium Ba-...gdzie poddano je próbie obciążeniowej na siłę pionową przyłożoną w środkurozpiętości modelu<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>103


sprawy studenckieUczestnicy i organizatorzy SKMS <strong>2012</strong>; zwycięzcy z pucharamiAspekt dydaktycznyPodczas rozdania nagród, ufundowanychprzez organizatorów i sponsorówimprezy, prof. Jan Biliszczukogłosił potrójny sukces konkursu: popierwsze: 12 zespołów wykonało projekty,które dało się zmontować (sukcestechnologiczny), po drugie: każdyz tych mostów wytrzymał ciężar własnyi po trzecie: każdy z nich przeniósłZwycięskie drużyny SKMS <strong>2012</strong>I miejsce<strong>Politechnika</strong> Śląska„Pogromcy niestateczności”mgr inż. Krzysztof Kozieł– opiekunSławomir Zając – kapitanHanna StawikTomasz MichałekKrzysztof JabłonkaMichał KuczeraII miejsce<strong>Politechnika</strong> Rzeszowska„Gray Hardcore Bridges”mgr inż. Maciej Kulpa– opiekunKarol Pereta – kapitanDominik MachetaKatarzyna PoliwkaRadosław SzpakŁukasz SzytułaIII miejsce<strong>Politechnika</strong> Warszawska„Moment Krętu”dr hab. inż. Wojciech Gilewski– opiekunKarol Drabik – kapitanMałgorzata BelkaMarcin WalendaMaja PaluchMichał Redmerskipewne obciążenie użytkowe (choć byłyone różne)!Profesor podkreślił też wagę eksperymentu:jak ważne jest sprawdzeniewiedzy teoretycznej w naturze, czegowłaśnie doświadczyli uczestnicy konkursu.– Natury nie oszukamy. Ta weryfikacjapokazała, gdzie popełniliśmybłędy, w jaki sposób nasze myśleniebyło niezgodne z tym, jak konstrukcjapracuje i przenosi obciążenia.Zwycięzcy mogą się czuć w pełniusatysfakcjonowani, a ci, których mostyprzeniosły mniejsze obciążenia,powinni wyciągnąć wnioski: gdzie sąrezerwy, aby w następnym konkursiemóc się poprawić. Jest to też momentdo przemyślenia, który wykładprzespaliśmy... – dodał prof. Biliszczuk,jednocześnie zapraszając dowspólnego świętowania. Gratulowałwszystkim i wyrażał radość z możliwościgoszczenia we Wrocławiu drużynz tak wielu uczelni.Dr Jerzy Onysyk podkreślił szczególnieaspekt dydaktyczny – konkurspokazał dobitnie, że wszyscy musimysię nadal uczyć i dokształcać.Dziekan prof. Jerzy Hoła dziękowałAktywnym Budowniczym z własnegowydziału za znakomity pomysł i organizacjęcałości, wszystkim gościom zauczestnictwo i przyjazd do Wrocławia,zapraszając ich jednocześnie na kolejnykonkurs budowy mostów w przyszłymroku.Wyniki SKMS <strong>2012</strong>Miejsce Drużyna Uczelnia Czas [min] Waga [kg] Siła [kN] Czas [pkt.] Siła/Waga [pkt.] Suma1 Pogromcy Niestateczności <strong>Politechnika</strong> Śląska 42,45 153,40 123,18 17,55 1606,00 1623,552 Gray Hardcore Bridges <strong>Politechnika</strong> Rzeszowska 42,25 141,50 97,28 17,75 1374,98 1392,733 Moment Krętu <strong>Politechnika</strong> Warszawska 54,48 147,90 97,06 5,52 1312,51 1318,034 Śrubeczki Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego 53,25 153,00 94,62 6,75 1236,86 1243,615 The Most <strong>Politechnika</strong> Krakowska 28,50 142,30 59,32 31,50 833,73 865,236 Zwichrzeni <strong>Politechnika</strong> Poznańska 64,45 151,40 60,56 -4,45 800,00 795,557 Złomiarze <strong>Politechnika</strong> Gdańska 43,83 143,60 48,48 16,17 675,21 691,388 Młodzi Mostowcy <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> 33,83 153,60 50,68 26,17 659,90 686,079 Stalowcy <strong>Politechnika</strong> Białostocka 46,95 145,60 39,86 13,05 547,53 560,5810 Guns’n’Mostes <strong>Politechnika</strong> Lubelska 26,17 144,50 25,44 33,83 352,11 385,9411 PKS <strong>Politechnika</strong> Łódzka 25,50 154,30 24,50 34,50 317,56 352,0612 Specmost <strong>Politechnika</strong> Świętokrzyska 36,25 140,80 17,58 23,75 249,72 273,47104numer <strong>256</strong>


sprawy studenckieKręcą i narzekająO tym, że marudzenie i malkontenctwo mogą czasami dać ciekawe rezultaty,rozmawiamy z dziennikarzami TVS Styk: Karoliną Łuczak (reżyserką i montażystką)oraz Leszkiem Karaszewskim (operatorem). Nakręcili oni film „Sztuka narzekania”,który z jednej strony wywołuje na twarzy uśmiech, a z drugiej – skłania do refleksjinad tym, jak postrzega nas... Brazylijczyk.Karolino, skąd wziął się pomysłna zrobienie filmu „Sztukanarzekania”?K: Na piątym roku, kiedy trzeba byłopisać pracę magisterską, jakoś dziwniepojawiło się wśród moich znajomychi u mnie dużo powodów do marudzenia.W tym czasie poznałam teżGregorego Dobrovolskiego z Brazylii– ważną postać tego filmu – który siętrochę naśmiewał z tego naszego polskiegonarzekania.Czym zajmujecie się, gdy nie kręciciefilmów?Karolina: Skończyłam niedawnodziennikarstwo, kulturoznawstwoi politologię na Uniwersytecie Wrocławskim.Teraz pracuję w agencji reklamowej.Leszek: A ja jestem studentem kierunkuEuropean Studies na UWr.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Jak zatem trafiliście do TVS Stykna Politechnice – bo to właśnietam zaczęła się wasza filmowawspółpraca, prawda?K: Zgadza się. Koleżanka, z którą byłamna politologii, działała już w Stykui namówiła mnie, żebym też spróbowała.Ponieważ studiowałam równolegledziennikarstwo, szukałammiejsca, gdzie mogłabym szlifowaćswoje umiejętności. Poszłam więc nazebranie zespołu i zostałam na dłużej.Pracowałam jako redaktor, prowadziłamprogram o kinie, a potem przerzuciłamsię na montaż. Teraz mamtrochę mniej czasu, więc głównie robięwiększe materiały dokumentalne.Jednak cała przygoda z filmem możliwajest dzięki TVS Styk – nie tylko,dlatego że korzystamy ze stykowegosprzętu, ale też dzięki temu, że towłaśnie tam znalazłam ludzi, z którymimogę współpracować i nauczyłamsię wielu rzeczy, jak choćby montażu.L: A u mnie to trochę dłuższa historia.Okazało się, że nie otworzyli namna studiach takiej specjalności, jakąchcieliśmy. Byliśmy tym wzburzeni,a nasza koleżanka powiedziała, żezrobi o tym reportaż. Zaproponowałem,że mogę jej pomóc w montażu,bo coś o tym wiedziałem. Ona z koleistwierdziła, że mógłbym się podszkolićw Styku u ludzi, którzy to robią tamna co dzień. I tak, dwa i pół roku temuzaczęła się moja współpraca z telewizjąstudencką.Czy zdarza się wam narzekać?K: Ja podobno jestem strasznym narzekaczem,wszyscy mi to mówią.L: Myślę, że każdemu się zdarzamieć gorszy dzień i wtedy narzekamy,żeby sobie po prostu ulżyć.Zauważył może na waszymprzykładzie, że to nasza cechanarodowa?K: Co ciekawe, w Brazylii ponoć teżludzie dużo narzekają, tyle że robią toraczej w gronie bliskich osób. U nasnatomiast na porządku dziennym jestpubliczne narzekanie wśród nieznajomych– w poczekali u lekarza, w sklepie,w tramwaju itp. To chyba jest nasząspecjalnością – nawiązywaniekontaktu poprzez narzekanie. Pewniejest też tak, że my sami o sobie myślimyjako o narzekaczach. Taki autostereotyp.I tak sobie pomyślałam, żebyzrobić o tym film.Który jest trochę prowokacją.Wasz bohater – Gregory – chodzipo mieście i namawia ludzi, żebynauczyli go narzekać.K: Zgadza się. On naprawdę nie dokońca rozumiał, o co chodzi z tym naszymmarudzeniem. A ponieważ mocnosię wkręcił w naszą polską kulturę......musiał też nauczyć się narzekać?K. Właśnie tak. Trzeba przyznać, żeGregory chętnie włączył się w pro-105


sprawy studenckiefestiwalu KAN i na Podwodnym Wrocławiu.Leszek Karaszewskii Karolina Łuczakpodczas zdjęć do filmudokumentalnegoo radości z pomaganiainnym. Miejsce akcji:jeden z wrocławskichszpitalijekt i autentycznie chciał zgłębić tenelement naszej kultury. Chciał zrozumiećnaszą mentalność, a przy okazjiteż poznać język.Czy było coś, co was zaskoczyłow pracy nad filmem?L: To, że ludzie wcale nie chcieli narzekać!Przynajmniej nie tak od razu.Odpowiadali, że tak naprawdę to oniwcale nie narzekają, może inni. Tylkoczasami zdarza im się pomarudzićże: benzyna za droga, że jest za zimno,albo za gorąco, że Polskę nam wyprzedali.Czyli jednak powód do marudzeniazawsze się znajdzie…L: Tak, bo wystarczyło zacząć, a potemto już worek się rozwiązywał i leciałykolejne powody do marudzenia.Ale na początku wszyscy rozmówcydeklarowali, że nie narzekają.Gdzie szukaliście swoich „ofiar”?K i L: W Rynku, na wyspie Słodowej,w Instytucie Kulturoznawstwa, podautomatem z mlekiem na ul. Grabiszyńskiej,przy Urzędzie Pracy. W różnychmiejscach.Nawet nie pytam, jakie to słowo!K: Gregory miał opracowany standardowyzestaw pytań: Czy Polacy narzekają,na co, dlaczego i jakimi słowami.Padały różne odpowiedzi. Najczęściejmówiono, że narzekamy zapomocą przekleństw. I to nas zdziwiło.Ewidentnie wrocławianie narzekaniekojarzą ze stanem jakiejś złości. Nasłuchaliśmysię więc mnóstwa przekleństw.Gregory był przeszczęśliwy.L: Robił nawet notatki. W ostatnimdniu zdjęciowym Gregory miałchodzić po Rynku z takim napisem:„Chętnie ponarzekam”. Czekaliśmy naniego z gotowym plakatem. Gdy gozobaczył, od razu skomentował, żebrzydki ten napis, że trzeba pogrubićlitery i coś domalować. Ale to było takiekonstruktywne narzekanie, bo zarazwziął markera i zaczął sam poprawiać.Pokazywaliście „Sztukę narzekania”na różnych festiwalach w Polsce.K i L: Film zwiedził już trochę miast.Był na pokazach w Nowej Soli, Nysie,Głuchołazach, Poznaniu, Gnieźnie,Opolu, Białymstoku, Lublinie, w Olsztyniei oczywiście we Wrocławiu – naRozmawiała:Iwona SzajnerZdjęcia:kadry z filmu,Krzysztof MazurCzyli trochę ludzi już go obejrzało.Jakie są reakcje widzów?L: Powiem tak, zdjęcia skończyliśmykręcić w czerwcu ubiegłegoroku, a ja w całości, po zmontowaniuprzez Karolinę, zobaczyłem go dopierow styczniu. Na projekcji siedziałemzdenerwowany, do momentu gdy padłypierwsze słowa wypowiedzianeprzez Gregorego: „Masakra”! Wtedypubliczność zaczęła się śmiać i bićbrawo. Widziałem, że będzie OK. Podobałosię.K: Przeważnie ludzie się śmieją, aleteż kiwają głowami ze zrozumieniem.Nie oburzają się, że jakiś tam Brazylijczykwypomina im tu narzekanie.Gdzieś chyba wewnętrznie przyznająmu trochę racji. Ale najważniejsze, żepotrafią się z tego śmiać.Myślicie, a może już pracujecie nadkolejnym filmem?K: Tak. Właśnie kończymy zdjęciado dokumentu o radości z pomaganiainnym. To film o studentach wolontariuszach,którzy jako klauni rozbawiajądzieci we wrocławskich szpitalach.Wiążecie z filmem swoją zawodowąprzyszłość?K: Mam taką nadzieję. Bardzo bymchciała robić coś bardziej związanegoz filmem niż obecnie.L: Myślę, że każdy materiał, każdyfilm, który robimy, to jest jakieś doświadczenie,które nas przybliża dowymarzonego zawodu w świecie filmulub w świecie telewizji.Życzymy zatem spełnienia marzeń.Sztuka narzekania, reż. Karolina Łuczak,obsada: Gregory Dobrovolski, mieszkańcyWrocławia, film powstał wewspółpracy z TVS Styk, Polska <strong>2012</strong>A jak Gregory wczuł się w swoją rolę?K: Fantastycznie. Jako student kulturoznawstwalubi się angażowaćw takie społeczne eksperymenty. Niema też problemów z nawiązywaniemkontaktów z ludźmi. Był w swoim żywiole.A nauczył się narzekać?K: Nie chcę zdradzać zakończenia.Powiem tylko, że nauka nie poszław las. Na początku, gdy tylko zaczęliśmyrozmawiać o pomyśle na film,to Gregory nie zdradzał żadnych cechnarzekacza. Z czasem, gdy poznawaliśmysię bardziej – zaczął coraz częściejmarudzić. I robił to w naszym„polskim” stylu – z używaniem przekleństw(czasami zupełnie w dziwnychkontekstach).L: Był zdziwiony, że jednym słowemmożna wyrazić tyle emocji.106numer <strong>256</strong>


sprawy studenckieWyścig na jednej butliByli wśród polskich drużyn, które po raz pierwszy wzięły udziałw międzynarodowym konkursie Pneumobil, organizowanym od2008 r. na Węgrzech przez Bosch Rexroth Pneumatika Kft. (Eger)i Bosch Rexroth Kft. (Budapeszt). Pokazali się światu jako jedenz 41 startujących zespołów i jak na debiutantów – wypadliobiecująco.Zawodnicy z Politechniki rywalizowaliz 27 zespołami z Węgier, dziewięciomaz Rumunii, dwiema ekipamiz Czech i także dwiema – z Polski,które reprezentowały politechniki:Warszawską (SIMR Team ) i Rzeszowską(PRZ Students). W sumie historycznyEger gościł 162 studentówi 36 wspierających ich opiekunów, zapewniającwszystkim bardzo godneprzyjęcie i znakomitą atmosferę. Pozawodach słychać zaś było opinie, żeprestiż konkursu rośnie z każdą edycją,dzięki czemu wygrane w poszczególnychkategoriach są jeszcze cenniejsze.Te kategorie to: Distance (odległość)– pojazdy musiały przebyćmożliwie najdłuższy dystans na jednejbutli sprężonego powietrza (najlepszywynik osiągnęła ekipa rumuńska– 9163 m); Capability (potencjał;zwinność) – kierowane pojazdy musiaływykazać się maksymalną zwinnościąna torze o wysokich wymogachtechnicznych (wygrał zespół z węgierskiegoDebreczyna); Acceleration(przyspieszenie) – najlepsza drużynaosiągnęła czas 28 sekund (Węgrzyz Szeged); Most Original Construction(najoryginalniejsza konstrukcja)– triumfowali studenci z Węgier.Zgodnie z tradycją konkursu juryprzyznało także mistrzowski tytułRex roth Best Pneumobil <strong>2012</strong> – jednemuze zwycięzców poszczególnychkategorii konkursu – który trafił dotriumfatora „przyspieszenia” – zespołuMK Laren z Uniwersytetu w Szeged.Mowa o teamie, który stworzylistudenci z Wydziału MechanicznegoPolitechniki Wrocławskiej,reprezentujący koła naukoweHYDRO+, z jego opiekunem dr.hab. inż. Wiesławem Fiebigiem, prof.PWr, oraz SKNT P-13, przywożąc doEgeru zaprojektowany i zbudowanyprzez siebie pojazd napędzany sprężonympowietrzem, na zawody finałowepiątej edycji konkursu, które odbyłysię 11-12 maja br.Coraz mocniejsza stawkaZaczęło się od dokumentacji projektowej…Hydro+ zbiera doświadczeniaNa Rexroth Pneumobil <strong>2012</strong> ekipaz PWr – jak każda drużyna zgłaszającasię do konkursu – miała za zadanie zaprojektowaniei zbudowanie pojazdunapędzanego pneumatycznie o możliwienajwyższej wydajności. Niezbędneelementy pneumatyczne do montażuzapewniła zespołom firma Bosch…a potem krok po krokumontaż konstrukcji, opartej na walekorbowym od Daewoo Tico<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>…i pierwsze przymiarki do kierownicy107


sprawy studenckieRezultat: pojazd napędzany sprężonym powietrzem gotowydo wyjazdu na Węgryni. Nie udało się też zabłysnąć w kategoriizwinności – głownie ze względuna jeszcze brak doświadczenia kierowcyi słabą znajomość trasy – ekipęz Wrocławia zdyskwalifikowano. Odegrałasię jednak w kategorii Acceleration,gdy za kierownicą zasiadł MiłoszKowalik i z czasem 35,532 s zajął14. miejsce. Prędkość maksymalnana odcinku pomiarowym wyniosła29,53 km/h.Zresztą niepowodzenia nie ominęłyteż dwóch pozostałych polskich ekip,które borykały się z awariami technicznymiswoich pojazdów, a to doprowadzałopo prostu do nieukończeniakonkurencji.Abstrahując jednak od osiągniętychwyników, studenci z PWr postrzegająRexroth Pneumobil jako pasjonującykonkurs, pozwalający na twórczerozwinięcie własnych pomysłów i wykorzystaniezdobytej wiedzy w praktyce.Nie bez znaczenia jest też dlanich możliwość wymiany doświadczeńz reprezentantami innych uczelnitechnicznych, podpatrzenia tego,co i jak robią rówieśnicy z innych krajów.Przyznają przy tym, że ta węgierskaprzygoda mogła dojść do skutkudzięki wsparciu ze strony szeregujednostek PWr, i dziękują: ZakładowiNapędów i Automatyki HydraulicznejRexroth. Następnie efekt swojej pracyprojektowo-konstrukcyjnej studenciwywieźli na Węgry, gdzie na początekzawodów odbyły się testy bezpieczeństwa.Wszystkie pojazdy musiałybyć sprawdzone na kilku stanowiskachpod względem zgodności z wymogamitechnicznymi. W pojeździe HYDRO+nie dopatrzono się żadnych uchybień,a tym samym ekipa mogła przystąpićdo kwalifikacji wyścigu dystansowego,które polegały na przejechaniu ok.400 m. Sprawdzano użycie powietrzai drogę hamowania pojazdu.Następnego dnia odbyły się kwalifikacjedo konkurencji Capability – kierowcapolitechnicznej drużyny RafałLewandowski wywalczył 12. miejsce.Potem w wyścigu dystansowym(wymagane były trzy zmiany) wzięliudział Rafał Lewandowski, ChristopherMajda i Kamil Mastalerz, którzyz wynikiem ponad 2300 m na 10-litrowejbutli napełnionej do ciśnienia200 bar zajęli, jak sami przyznają,dość odległe miejsce. Dodatkowo, niezdołali przekroczyć wymaganej prędkościśredniej 12 km/h i dlatego w tejkonkurencji nie zostali skwalifikowa-Ekipa z PWr na Pneumobil <strong>2012</strong>. Od lewej: Marcin Korzyb, Kamil Mastalerz,Miłosz Kowalik, Rafał Lewandowski, Christopher Majda, prof. Wiesław Fiebig,Piotr CependaI-16, Zakładowi Pojazdów Samochodowychi Silników Spalinowych I-16,Zakładowi Spawalnictwa I-24, ZakładowiInżynierii Procesów KształtowaniaPlastycznego I-24 oraz ZakładowiMechatroniki Automatyzacji i OrganizacjiProdukcji I-24.Skrócone wyniki polskich ekipna Pneumobil <strong>2012</strong>1. Dystans:najlepszy wynik: 9193 mSIMR – 2540 m – 11,114 km/h DQHYDRO+ – 2318 m – 10,845 km/h DQPRZ – 1573 m – 9,996 km/h DQ108Inauguracja zawodów była połączona z paradą uczestników w centrum miasta.Pojazdy budziły duże zainteresowanie zarówno widzów, jak i mediówMałgorzataWieliczkoZdjęcia i ilustracje:Archiwum Hydro+2. Zwinność:najlepszy wynik: 1:42.447SIMR – DNFHYDRO+ – DQPRZ – 2:30.6803. Przyspieszenie:najlepszy wynik:T: 27,372 s i V: 42,03 km/hSIMR – 29. msc:T: 46,325 s – V: 20,26 km/hHYDRO+ – 14. msc:T: 35,532 s – V: 29,53 km/hPRZ: – braknumer <strong>256</strong>


sprawy studenckieFestiwal piknikówKrólewna Śnieżka i ośmiu krasnoludków z wiosłamiKajakarze z wioski Smerfów(klub WroTKa)Bio-Top uczył strzelać z łukuJabadabadu! Flinstonowie z Fundacji ManusScooby Doo szukał... operatora wózka widłowego(KN LOGISTICS)Zielone wybrzeże przy przystaniwioślarskiej AZS świetnie zdałoegzamin jako miejsce rekreacyjne.Mogliśmy się o tym przekonać 1 i 2czerwca, gdy odbyły się dwa politechnicznepikniki. Pierwszy paranaukowy– dla tegorocznych maturzystów,drugi bajkowy – dla pracowników PWri ich rodzin. Chociaż pogoda nie rozpieszczałapiknikowiczów, to nastrojebyły iście wakacyjne.Deszcz niestraszny!Licealiści wzięli udział w grze miejskiej,w której uczestnicy musieli od-tworzyć paliwo do wehikułu czasu dlarobota Romka. Mimo deszczu i wiatrupo kampusie krążyły ekipy graczy poszukującychwskazówek do wykonaniazadania. Było to połączenie przyjemnegoz pożytecznym, gdyż w tensposób młodzi ludzie nie tylko bawilisię, ale także zapoznawali z uczelniąi działalnością studenckich kół naukowych.Finał rozegrał się już w auli PWr.Najlepsza okazała się grupa w składzie:Michalina Kotyla, Artur Pabjaniak,Kamil Struzik. W trakcie piknikuogłoszono też zwycięzców sportowejścieżki konkursu „Wrocławski Indeks<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>109


sprawy studenckieDobra zabawa bez AMO? Niemożliwe!Smerfne chłopaki z PWrUczestnicy nadodrzańskiego pikniku PWr i robot RomekJedno z zadań gry miejskiej na terenie kampusu PWrIwona SzajnerZdjęcia:Krzysztof Mazur,Iwona Szajner,Exploring Events<strong>2012</strong>”. Jury w składzie prorektor ds.studenckich dr inż. Zbigniew Srokai przedstawiciel KS AZS PWr PawełRańda przyznało pierwsze miejsce JarosławowiKrokosowi z Kalisza.Organizatorem pikniku był DziałMarketingu i Promocji PWr przyudziale firmy Exploring Events.Studenci dzieciakomDrugiego dnia zielony skwer zaroiłsię od księżniczek, krasnali, Smerfówi różnych innych kolorowych postaciz bajki rodem. To studenci kół naukowychprzygotowali zabawy dla dziecii ich rodzin. Tym razem pogoda niepokrzyżowała planów. Maluchy wrazz ekipą krasnoludków ścigały się naergowiosłach (ósemka PWr), ze ŚpiącąKrólewną budowały zamek (HumanizacjaŚrodowiska Miejskiego), pokonywałytor przeszkód z bohaterami„Madagaskaru” (NZS PWr) i oswajałyniesforne roboty (Synergia). Furoręrobiła gra w kręgle z Flinstonami(Fundacja Manuns – sprawcy całegopiknikowego zamieszania) i wioślarskiepotyczki w wiosce Smerfów.Tradycyjnie już ogromnym zainteresowaniemcieszyły się doświadczeniaspod znaku Akademii MłodychOdkrywców. Nie ulega wątpliwości, żena tym pikniku wszyscy, zarówno organizatorzy,jak i uczestnicy bawili sięjak dzieci. I oto chodziło!Motocykle nad Odrą?110numer <strong>256</strong>


seniorzy pwrTylko prawda jest ciekawa…<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Cecylia BiegańskaSłowa Józefa Mackiewicza, zawartew tytule, najlepiej oddająsens spotkania, jakie zorganizowano19 kwietnia br. w Klubie SenioraPWr. Prelegentami było dwojeświadków podziemnej działalnościw czasie II wojny światowej. Emerytowanapracowniczka Wydziału ChemicznegoPWr mgr Cecylia Biegańskai jej brat Michał Michalczyk opowiedzielio „Pracy wywiadu AK w okręguradomsko-kieleckim”. Wiedzą o tymwiele z własnego doświadczenia, gdyżspędzali wojnę w Daleszycach, na rodzinnejKielecczyźnie. Powszechnena tamtych ziemiach zaangażowaniespołeczeństwa w walkę z okupantamisprawiło, że i oni – mimo bardzomłodego wieku – zostali wciągnięciw podziemną działalność.Stało się tak nie tylko dzięki obywatelskiejpostawie rodziny. Kluczowąrolę odegrała ich znacznie starszasiostra – Maria Michalczyk, któraw 1939 r. ukończyła studia matematycznena Uniwersytecie Warszawskim.Wychowankowie przedwojennychszkół i uczelni czuli się odpowiedzialniza los kraju. Tak też postąpiłaMaria, która od listopada 1939 r. organizowaładla Związku Walki Zbrojnej,a następnie dla Armii Krajowej wywiadna terenie swojej gminy, prowadziłanasłuch radiowy, nadzorowała za pośrednictwemwspółpracowników pocztę(np. podsłuch niemieckich rozmów,wyszukiwanie donosów) i inne lokalneinstytucje, koordynowała odbiórzrzutów i współpracowała z lokalnąpartyzantką, która stale potrzebowaławsparcia medycznego, zaopatrzeniaitd. Ponadto prowadziła tajne nauczaniena poziomie szkoły średniej.Młoda kobieta miała też obowiązkiwobec rodziny: rodziców, zwłaszczaciężko chorego ojca, i siedmiorgarodzeństwa. Najmłodsze z nich miałow chwili wybuchu wojny cztery lata.Niemcy nie czuli się pewnie na tychterenach, które nazywali ziemią niczyją(Niemansland). W przeciwieństwiejednak do Republiki Pińczowskiej [obszaruprzejściowo wyzwolonego spodokupacji (24 lipca–12 sierpnia 1944 r.)za sprawą działań partyzantki AK,BCh i AL], która cieszyła się względnąwolnością, nie było tu spokojnie.„Niemansland” to ciągły zamęt na terenachobjętych tym mianem, to ciągłeataki nieprzyjaciela i ciągłe odpieraniego; to zamieszanie w planach okupanta,to wreszcie dwumiesięczne opóźnienieprzegrupowania wojsk niemieckich i lokalizacjiich stanowisk bojowych na północno-zachodnimkrańcu przyczółkabaranowskiego; to ułatwienie wojskomI Frontu Ukraińskiego umocnienia swoichpozycji na tym przyczółku – napisaław swoich wspomnieniach Gdy każdydzień był walką Maria Michalczyk.Jej wojenna opowieść zawiera szeregznaczących dla Kielecczyzny nazwiskTekst i zdjęcia:Maria KiszaKsiążki Marii Michalczykdowódców AK, oddziałów partyzanckich,szefów wywiadu, łączników, dostawcówżywności i zwykłych, szarychludzi, którzy nie poddali się naciskowirepresji.Cała rodzina Marii Michalczykwspierała ją w działalności konspiracyjnej.Tkano płótno na bandaże,paczkowano i sterylizowano opatrunki,przenoszono wiadomości, chronionocenne radio. Michał Michalczyk(ps. Miś) był najmłodszym pracownikiemwywiadu AK w gminie Daleszyce.Pełnił zadania łącznika, współpracowałprzy nasłuchu radiowym i byłczłonkiem Wojskowej Służby OchronyPowstania.Gdy zbliżał się front, w sierpniu1944 r. Niemcy spalili Daleszyce, coutrudniło jeszcze sytuację rodziny.W następnych latach rodzeństwo Mariimimo wszystkich przeszkód kształciłosię, zdobywało zawody i wciążtroszczyło się o los kraju. Cecylia Biegańskazaznaczyła się w życiu społecznymPWr jako współorganizatorkaSolidarności i współtwórczyniDomu Seniora (Fundacja „Pro Homine”),a dziś dodatkowo jest żywo zaangażowanaw kontakty z młodzieżąszkolną, dla której organizuje lekcjeżywej historii. Cieszy się z zainteresowaniauczniów sprawami kraju, gdyżwidzi w tym gwarancję rozwoju patriotycznychpostaw.To szczęśliwy los, że mamy w swoimśrodowisku świadka tak długo spychanejw zapomnienie historii. Chciałobysię strawestować poetę: śpieszmysię słuchać ludzi!111


seniorzy pwrMoje ulubione miejscaJacek Młochowski,oprac. mwZdjęcia:Krzysztof Mazur,Jerzy PalusWernisaż rozpoczynający ekspozycjęprac fotograficznychwykonanych przez jednegoz naszych młodszych kolegów – doktorachemii Jerzego Palusa – odbył się17 kwietnia br. w siedzibie Klubu Seniora.Na wystawie zatytułowanej „Mojeulubione miejsca” autor zaprezentowałponad trzydzieści zdjęć, główniez ostatnich kilku lat, zebranych w sekcjach:architektura, woda, drzewa,góry i budowle w górach. Wernisażpoprzedzony był ilustrowaną zdjęciamiprelekcją wyrażającą stosunek autorado otaczającego świata. Wiernyswojej zasadzie, że obraz oprócz walorówartystycznych powinien pobudzaćwidza do szerszej refleksji, prezentowałwidzenie świata pogodnegoi uporządkowanego. Przykłademtakiego podejścia są zarówno pięknekrajobrazy i refleksyjne odbicia różnychprzedmiotów w wodzie, jak i detalearchitektoniczne w ciekawymotoczeniu. Uwagę zwraca niebanalneujęcie fotografowanych obiektów,a także doskonała technika obrazowania.Wystawa była czynna do 4 maja<strong>2012</strong> r.112numer <strong>256</strong>


seniorzy pwrAmplituda, 2009,zdjęcie podtopionejłąki w okolicachul. Odkrywców,WrocławJerzy Palus o sobieKiedy zacząłem „robić” zdjęcia? Czyliczyć od czasu, gdy na wycieczkachprzyciskałem, w sposób mniejlub bardziej świadomy, spusty aparatówDruh lub Smiena 8M, czy odczasu, gdy dostałem od Rodzinypowiększalnik Krokus? Jedno jestpewne. Było to w zeszłym tysiącleciu.Aparat fotograficzny jest dlamnie podstawowym wyposażeniemzarówno w czasie spotkań, krótkichspacerów, jak i dłuższych wędrówek.Nie mogę też powiedzieć, żeświadomie się uczyłem czy też nauczyłemsię „robienia zdjęć”. Czasamisłuchałem rad bardziej doświadczonychkolegów, znacznie późniejmiałem możliwość oglądania naprawdędobrych zdjęć w amerykańskiejedycji „National Geographic”.Mówiąc otwarcie, na początku istotnedla mnie było (a również obecniejest ), czy zdjęcie „wyszło”. Jest toproblem niezwykle istotny, gdy robisię lub robiło zdjęcia aparatem nakliszę, którą wywołuje się dopieropo jakimś czasie oraz gdy jest sięświadomym, że ilość zapasowychfilmów w plecaku nieuchronniesię zmniejsza. Nie mówiąc o tym,że nigdy nie zdarzyło mi się powtórzyćjakiegoś ujęcia, zawsze cośsię zmieniało; pogoda, oświetlenie,szczegóły otoczenia, które decydowałyo tym, że chciałem w danymmiejscu robić zdjęcie. Tematy? Różne.Najczęściej są to pejzaże górskie,drzewa w różnej formie, przyroda,i, coraz częściej, portrety ludzi.Czy jestem zadowolony ze swoichzdjęć? Bardzo rzadko. Obecniemoże trochę częściej, ale to wynikaraczej z jakości stosowanego sprzętui obróbki elektronicznej zdjęć.I mówię tutaj o sumarycznym odbiorze(o poprawności wykonania,osiągnięciu zamierzonego efektu).Nie wspominam wcale o tak zwanych„wartościach artystycznych”.Decydując się na pokazanie szerszejwidowni kilku moich zdjęć, jestemświadomy, że poddaję je surowszejocenie. Każdy z nas ma jednak inaczejukształtowany gust i podobająsię nam różne rzeczy. Uważam,że traktując fotografię jako hobby,mogę szlifować swoje umiejętnościi spoglądać na świat przez wizjeraparatu według moich wzorców.Myślę, że zdjęcia nie muszą byćnowatorskie, dziwne czy szokujące.Może wystarczy, by były „ładne”?Mam nadzieję, że kilka z prezentowanychna tej wystawie zdjęć takPaństwo odebrali.Wybierając zdjęcia do tej prezentacji,zdecydowałem się na podkreśleniepewnych szczegółów, któredla mnie są symbolami moichulubionych miejsc. Mam nadzieję,że to, osobiste wszakże, wyrażanieuczuć było odczytywalne, a w zasadzieodczuwalne dla oglądających.Mam na pieńku,2011, zdjęciewykonane w SuchejBeskidzkiej<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>113


seniorzy pwrPark Południowy, 2009Mgła na Odrze, 2006,koło PolitechnikiWrocławskiejGośćmi wernisażu, oprócz stałych bywalców Klubu Seniora, byli także współpracownicyautora z Wydziału ChemicznegoO fotograficznej pasji dr. Jerzego Palusa opowiadał teżprof. Jacek Młochowski – również zapalony fotograf114numer <strong>256</strong>


seniorzy pwrDolnośląski mikrokosmosPoczątki budowykopalń miedzi– lata 60. XX w.Było to w ubiegłym roku. Politechniczny Klub Seniora zawiesił regularnespotkania, zamieniając je na organizowane latem wycieczki krajoznawcze w Polskę.Tym razem szykowano wyprawę na Podkarpacie. Ponieważ to także są „moje strony”,zaproponowałam, aby przejeżdżając przez Haczów, klubowicze odwiedzili takżedom słynnego ostatniego lirnika Rzeczypospolitej – Stanisława Wyżykowskiego,którego też niedawno poznałam osobiście i podziwiałam wykonane przez niegoludowe instrumenty muzyczne.Haczów, podkarpacka wieś królewska,leży nad Wisłokiem i legitymujesię przywilejem lokacyjnymz 1352 r., nadanym przezkróla Kazimierza Wielkiego. LirnikStanisław Wyżykowski jest bratemsłynnego geologa, odkrywcy polskiejmiedzi – dr. Jana Wyżykowskiego. Janbył najstarszym z jedenaściorga dzieci,a urodził się 31 marca 1917 r. i właśnieminęła 95. rocznica jego urodzin.Organizator i pilot grupy turystówz Politechniki Andrzej Ostoja-Soleckitakże pochodzi z Podkarpacia, obiecałprzywieźć z tej wyprawy fotografiekogoś wybitnego z tamtych stroni słowa dotrzymał.Podczas spotkania „50 lat polskiejmiedzi” w Klubie Seniora PWr 15marca <strong>2012</strong> r. Andrzej Ostoja-Soleckiprzypomniał życiorys dr. Jana Wyżykowskiego,wybitnego geologa, którypo studiach na AGH w Krakowie prowadziłposzukiwania miedzi na DolnymŚląsku. Badania przez wiele latnie dawały oczekiwanych rezultatów.Cennym drogowskazem okazałysię rezultaty wierceń prowadzonychprzez naftowców z Podkarpacia orazwskazówki w pracach naukowychprof. Józefa Zwierzyckiego z UniwersytetuWrocławskiego.O tym uczonym opowiedział z koleiw Klubie student prawa Sebastian Ottenbreit,który jest autorem wystawy„Polacy w świecie – Józef Zwierzycki1888-1961”. Sponsorem tej ekspozycjiw ramach jubileuszu Polskiej Miedzibył KGHM. Wystawa obecnie wędrujeprzez Polskę i przypomina postać wybitnegouczonego, który od wojny dokońca życia wykładał na uczelniachwe Wrocławiu.Gdy w maju 1945 r. Józef Zwierzyckiprzybył do Wrocławia, miał już 57lat i niezwykle bogaty życiorys. Urodzonyw miasteczku Krobia, jako bardzozdolny i pilny stypendysta studiowałw Berlinie geologię i górnictwo,a praktykę zawodową odbywał w licznychkopalniach, m.in. w kopalni rudyżelaza za kołem podbiegunowym. Zatrudnionyprzez firmę holenderskąw latach 1914-1938 pracował jakoPomnik Jana Wyżykowskiego w Lubinie<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>115


seniorzy pwrjako argument, że może być przydatnyprzy poszukiwaniach ropy naftowejw Karpatach. Okazał się na tyle przekonujący,że więzień z Auschwitz zostałprzewieziony do Berlina, aby tampomagać niemieckim służbom geologicznymw badaniach naukowych dlapotrzeb armii niemieckiej. Gdy Zwierzyckiegopod eskortą wysłano do GeneralnejGuberni, aby w Karpatachwskazał źródła nafty, po prostu uciekłi schronił się u przyjaciół w Krakowie.Po wojnie jako jeden z pierwszych wykładałna Uniwersytecie Wrocławskimi Politechnice geologię, naukę o ziemii inne przedmioty. Znał badania geologówniemieckich, ale wbrew ich poglądomprzewidywał możliwość znalezieniaw osadach cechsztynu na północod bloku przedsudeckiego złóż solioraz łupków miedzionośnych, w innymregionie niż szukali Niemcy. I jaksię okazało – Zwierzycki miał rację.Na spotkaniu w Klubie dwaj ekonomiścidr Mieczysław Borecki i mgr JanDr Jan Wyżykowski (1917-1974)nieznany przed wojną w Polsce, byłniezbędny do odbudowy kraju.Organizująca od piętnastu lat spotkaniana PWr dr inż. Izabela Hudy-Lirnik Stanisław Wyżykowski– brat odkrywcy polskiej miedzigeolog eksplorator na Dalekim Wschodzie,penetrując dżungle i obserwującczynne wulkany. Do Polski wróciłw 1938 r. i został zatrudniony w InstytucieGeologicznym jako naczelnikWydziału Nafty i Soli. Rozpoczął badaniana Podkarpaciu i w Karpatach,ale wybuchła wojna. Wcześniej jednakzdołał odnowić swoje studenckiezwiązki z kolegami geologami z Niemiec.Gdy został aresztowany i wywiezionyz Pawiaka do obozu w Auschwitz,żona profesora Jadwiga Zwierzyckazawiadomiła o tym dawnychkolegów. Przez długi czas niemieccygeolodzy z Berlina starali się o zwolnienieZwierzyckiego z obozu, podając116Dom rodziny Wyżykowskich w Haczowie na PodkarpaciuPaździora opowiedzieli, jak po wojnieodbudowano poniemieckie kopalniemiedzi: „Lenę” k. Złotoryi i „Ko<strong>nr</strong>ada”k. Bolesławca. Miedziowy przemysł,Dr inż. Izabela Hudyma (czyta), Sebastian Ottenbreit i red. Barbara Folta (za stołem)ma przeczytała fragmenty wspomnieńz pionierskich lat historii ZagłębiaMiedziowego, kiedy inż. Tadeusz Zastawnikuruchomił kopalnię „Ko<strong>nr</strong>ad”.Przyczyną trudności w skutecznymodwodnieniu kopalni był częsty brakenergii elektrycznej. Aby utrzymać stałąpracę pomp, potrzebny był transformatoro bardzo dużej mocy. Znaleźliśmy goaż w Legnicy, jednak kolos ważył aż 100ton. Dali nam kolejarze niskopodwoziowąplatformę i dowieźliśmy transformatorz Legnicy do Bolesławca. O pomocw dalszym transporcie prosimy w sztabieŚląskiego Okręgu Wojskowego weWrocławiu. Wartownik wprowadził nasdo dowódcy. Okazuje się, że to generałw mundurze radzieckim. Gdy usłyszało co chodzi deklaruje swoją pomoc.– Charaszo, my mamy amerykańskieciągniki, które wszystko zawiozą, gdzietrzeba. Służyły na froncie i dla was będądobre.Generał telefonuje do „kogoś wyżej”i jeszcze rozmawiamy z samym marszałkiemRokossowskim. Ostatecznienumer <strong>256</strong>


seniorzy pwrTak powstawały kopalnie miedziowego zagłębiatransport kolosa do kopalni trwał długo,ponad tydzień, ale od tej pory w kopalnibył stały dopływ prądu z transformatoradla pracujących pomp * .W Iwinach nie ma już miedziowejkopalni, natomiast w Bolesławcu zbudowanopomnik z napisem: Załodze„Ko<strong>nr</strong>ada”, w hołdzie ludziom, którzyprzybyli tu po wojnie z różnych stronświata, aby odbudować miasto i przemysł,który będzie przez lata podstawąpolskiej gospodarki.Gdy w marcu 1957 r. odkryto „wielkąmiedź” i dr Jan Wyżykowski przedstawiłdokumentację bogatych złóż,grupa naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczejw Krakowie opracowałaprojekt budowy kopalń nowegozagłębia. Realizowano go stale nagranicy ryzyka, ponieważ wiele byłoniewiadomych, a awarie i zalania szybówbyły częste i miały charakter dramatyczny.W 1960 r. powołano PrzedsiębiorstwoBudowy Kopalń Rud Miedzi Pe-BeKa w Lubinie, któremu powierzonobudowę szybów. Firma ta miała w niedalekiejprzyszłości zasłynąć z unikalnejna skalę światową technologiigłębienia szybów z zastosowaniemmrożenia górotworu. Dzięki tej nowatorskiejmetodzie wybudowano aż29 szybów dla KGHM, największegow Europie kompleksu wydobywczegorud miedzi. O tych latach opowiadaprof. inż. Ko<strong>nr</strong>ad Wanielista, który zacząłpracę w Lubinie w 1962 r.:W tych pionierskich latach trzebabyło przebijać się przez skały typu kudzinie.Dlatego to mrożenie było na początkuza płytkie i szyby główne budowanejkopalni „Lubin” zostały zalane.Skutkiem były kilkumiesięczne przestoje,do zalanego szybu wprowadzano korekbetonowy i dopiero potem możnabyło prowadzić dalej roboty.Praca ta była niebezpieczna, bowoda, gdy z ociosów lub ze spągów naglewdarła się do szybu, bardzo szybkoprzybierała i groziła zalaniem lu-Dr Anna Janocha badała stan zdrowia górników pod ziemiąrzawkowego, co stale groziło zalaniemgłębionych szybów. Aby nie dopuścićdo zalania po raz pierwszy w Polsce zastosowanometodę mrożenia drążonegoszybu. Dyrekcja Kombinatu spełniaławówczas rolę nadzorcy i płatnika, czyliinwestora. A od czarnej roboty byłazałoga PBKRM, gdzie ja wtedy pracowałem.Zasługa pracowników polegałana wykonaniu pracy systemem, któregow Polsce wcześniej nie znano i nie mieliśmyżadnych doświadczeń w tej dzie-<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Prof. Danuta Kabacińska-Knapik. Obok red. Barbara Folta i ekonomiści dr MieczysławBorecki i mgr Jan Pażdziora117


seniorzy pwrdzi pracujących na dole. Była taka sytuacja,że tuż przed zalaniem sztygarwyprowadził ludzi z dołu. Pamiętam,że na tej zmianie przodowym był JulianAdamkiewicz, jeden z najlepszych fachowców.Ja tam pracowałem, ale później,przy następnych zalaniach. Byłyone plagą przez cały czas głębienia szybówsystemem mrożeniowym. A generalnaprzyczyna awarii wynikała z pośpiechu,z pędu do osiągnięcia szybkichwyników. Mój kolega Andrzej Ulbrych,który był potem dyrektorem, wraz z innymiwymyślili sposób na naprawę tychawarii. Jednak po zalaniu i ponownymzatkaniu takiej dziury, z boku w szybiepozostawał pusty ocios. Zakładano obręcze,czyli taką obudowę tymczasowąi głębiono dalej. Jednak bez stałej obu-Opowiadały o tym prof. Danuta Kabacińska-Knapiki dr Anna Janocha,które przyjęły zaproszenia na spotkaniew Klubie Seniora.W 1965 r. umowę o współpracy AMz KGHM-em podpisali rektor AkademiiMedycznej prof. Antoni Falkiewiczi dyrektor naczelny KGHM inż. TadeuszZastawnik. W Lubinie zorganizowanoszpital, a tamtejsi lekarze moglina uczelni przygotowywać doktoraty.Akademia Medyczna prowadziła pracenaukowe w kombinacie, badając górnikówi hutników. Wyniki służyły potemdo opracowania doktoratów i byłyprezentowane podczas zjazdów medycynypracy. Uczelnia dzięki pomocyKGHM‐u otrzymała wiele bezcennychdarów w postaci aparatury, a środowiskonaukowe umiało docenić hojnośći zrozumienie dla tych potrzeb.– Dla nas, fizjologów – wspominaładr Anna Janocha – było to ogromneprzeżycie, bo nigdy wcześniej nie byliśmyw kopalni, a tu nagle znajdujemysię ponad 1000 metrów pod ziemią.typu, ale na powierzchni, w warunkachsymulujących sytuacje podobnedo tych na dole. Nasze badania byłyrobione w warunkach prawdziwych,nieudawanych. Obserwowaliśmy także,jak udoskonala się pracę w kopalniachmiedzi. Maszyny na dole są coraznowszej generacji, są tam kabinyklimatyzowane i operatorzy nie są narażenina ujemne działanie podziemnegoklimatu – mówiła dr Janocha.Syn jednego z współtwórcówsukcesów KGHM Polska Miedź SAdr. inż. Jana Stosiaka pracuje na WydzialeMechanicznym PWr. Dr inż. MichałStosiak opowiadał o trudnej pracyswojego ojca.– Mój ojciec dr inż. Jan Stosiak byłdyrektorem Zakładu Doświadczalnegow KGHM. Pochodził z Podkarpaciaze wsi Charkówka k. Krosna nad Wisłokiem.Pojechał na Górny Śląsk, abytam pracować w kopalni węgla i studiować.Został inżynierem, a doktoratobronił na naszej Politechnice.Jego wielką pasją była mechanizacja.Dr inż. Michał Stosiak...dowy betonowej znów narastało niebezpieczeństwoponownej awarii. Głębieniew obudowie tymczasowej było po prostuzawsze bardzo ryzykowne.Pamiętam też inny wypadek – tym razemna powierzchni – przy zamontowaniuwiertła. Pracownik nawiercił kabel,bo go wcześniej nie zauważył, i nie wiem,jakim cudem ten człowiek nie zginął, tobył przypadek niezwykły. Teraz używasię kombajnów, wtedy były tylko młotkii była to robota katorżnicza. Dlategowielką zasługą załogi było, że w tychciężkich warunkach te szyby zostałyzgłębione. Kombinat, czyli KGHM, przyszedłjakby na gotowe. Oczywiście PrzedsiębiorstwoBudowy Kopalń PeBeKa nadalistnieje i działa jako część składowaKGHM, realizując bardzo trudne zamówieniaw kraju i zagranicą, buduje tunelei nowe trasy metra w Warszawie ** .Pod ziemią głębiono szyby i drążonokorytarze w kopalniach, a napowierzchni budowano miasta, abyzmienić pejzaż pozostały po zniszczeniachwojennych. Wokół Lubina powstałwielki plac budowy. Ale w roku1963 w KGHM-ie istniała tylko jedynaprzychodnia zdrowia. Gdy zdecydowanoo budowie szpitala, przemysłi Akademia Medyczna we Wrocławiuzaczęły bardzo ściśle współpracować.118...opowiadał o swoim ojcu dr. inż. Janie Stosiaku – na zdjęciu w białym kasku w rozmowie z Edwardem GierkiemByliśmy jedynym zespołem naukowcóww kraju, który miał zgodę WyższegoUrzędu Górniczego, aby badać górnikówpod ziemią, w miejscu ich pracy.Przez cały czas pracy górnik miałaparaturę na sobie, a my potem odczytywaliśmyzapis pracy jego serca.Mierzyliśmy temperaturę zewnętrznąotoczenia i wewnętrzną organizmuczłowieka, mieliśmy też miernik wydatkuenergetycznego. KGHM zakupiłdla nas specjalistyczny supersprzęt,dzięki któremu mogliśmy symultaniczniemierzyć wszystkie czynnościorganizmu. Oczywiście w górnictwiezawsze są prowadzone prace tegoBarbara FoltaZdjęcia:Stefan Arczyński,Krzysztof Kamiński,Krzysztof Mazur,archiwum KGHM,WikimediaCommonsW latach gdy pracował w Lubinie, organizowałwielkie wystawy maszyni urządzeń górniczych. Pamiętam tewystawy z dzieciństwa i opowieści,jak znakomita była atmosfera tamtychlat, gdy dopiero tworzył się tenwielki, ważny przemysł – mówił m.in.dr M. Stosiak *** .* Fragment książki Tadeusz Zastawnik– człowiek polskiej miedzi.** Prof. inż. Ko<strong>nr</strong>ad Wanielista z Podkarpacia,pracował w PeBeKa w Lubinie, potemw Cuprum, mieszka we Wrocławiu.*** Wspomnienia o dr. inż. Janie Stosiaku(1935-2006) także w DBC.numer <strong>256</strong>


seniorzy pwrNiezapomnianyCzytelnicy „<strong>Pryzmat</strong>u” otrzymujądość regularnie informacje o najrozmaitszychimprezach w KlubieSeniora, ale jedna z nich umknęłauwadze piszących relacje z wydarzeńkulturalnych. A takim – zupełnie niecodziennymi niespodziewanym wydarzeniem– był (25 kwietnia br.) recitalmłodziutkiej harfistki Jadwigi Tomczyńskiej,tegorocznej magistrantkiwrocławskiej Akademii Muzycznej im.Karola Lipińskiego.Zanim napiszę słów kilka o koncerciei jego wykonawczyni, podamgarść informacji o tym, jak do niegodoszło.Otóż za sprawą dr Klaudii Kukiełczyńskiej-Krawczyk,kompozytorki,muzykoterapeutki i wykładowczyniAkademii, rozwija się na tej uczelninader owocnie kierunek Muzykoterapia.Pani doktor (pracę pt. Oddziaływaniewybranych elementów dzieła muzycznegoo charakterze uspokajającymna zmienność rytmu zatokowego obroniław 2006 r.) zagadnienia te nie tylkoszeroko omawia na konferencjachnaukowych związanych z muzykoterapiązaburzeń nerwicowych w krajui za granicą, ale też inicjuje i animujezajęcia praktyczne z tego zakresuoraz komponuje muzykę terapeutyczną.Jest organizatorką cyklicznej konferencjiForum Muzykoterapeutóworaz sekretarzem redakcji czasopismanaukowego „Muzykoterapia Polska”,koncertJadwiga Tomczyńska pięknie zagrała na harfieAndrzejOstoja-SoleckiZdjęcie:Krzysztof Mazura w dorobku kompozytorskim ma kilkadziesiątutworów.I to właśnie dr Klaudia Kukiełczyńska-Krawczykzaproponowała ów koncertharfowy dla naszych seniorów,ponieważ jej wychowanka – JadwigaTomczyńska pisze pracę magisterskąi wykonuje na harfie(!) na temat integracjiosób działających w klubach seniorapoprzez koncerty harfowe. Zanimwięc słuchacze usłyszeli pierwszedźwięki muzyki tego niebiańskiegoinstrumentu (46 strun, siedem pedałówdo przestrajania) dokładnie opisanegoprzez wykonawczynię, staranniemusieli wypełnić stosowną ankietę,a po wysłuchanym koncercienastępną – metodycznie oddającą doznania,przeżycia oraz oceny indywidualnegoodbioru zaprezentowanejmuzyki i jej wpływu na samopoczucieodbiorcy. Na koncert zaś złożyło sięosiem utworów o bardzo zróżnicowanymcharakterze (od standardu jazzowego„What a Wonderful World”, poprzezdawną melodię irlandzką, polskąpieśń ludową, szlagier L. Cohena„Hallelujah”, po rozrywkową piosenkęM. Gaszyńskiego i R. Poznakowskiego„Gdzie się podziały tamte prywatki”).Przy czym do współwykonaniatego ostatniego utworu zostalizaproszeni wszyscy słuchacze, którzyna instrumentach perkusyjnych(grzechotkach, trójkącie, tamburynie)przygrywali i śpiewali ową popularnąpiosenkę.Dobrze się więc stało, że młodziutka,o nienagannej prezencji i ujmującymwdzięku, świetnie zapowiadającasię adeptka sztuki muzycznej taknieoczekiwanie ubogaciła działalnośćnaszego Klubu Seniora, który – co powtarzamwielokrotnie – staje się w corazwiększym stopniu przybytkiemspod znaku najrozmaitszych muz!Wiosenne spotkanie z AgnieszkąPomnik Agnieszki Osieckiej obokRektoratu Uniwersytetu Opolskiego.Autor projektu: prof. Marian MolendaSalonik Literacki zaprosił sympatykówpoezji Agnieszki Osieckiej(17.04.<strong>2012</strong> r.) na spotkaniez jej piosenkami, które przygotowalimgr Zofia Zelman (mówiła o życiui twórczości poetki) i dr inż. WładysławMochnacki (oprawa muzycznai wizualizacje).Przy nastrojowym świetle gościeudali się w sentymentalną podróżdo lat swojej młodości. Narracja prowadzonaprzez Zofię Zelman zabrałaich do „tamtych miejsc”. Zasłuchaniw piosenki, wykonywane przez najświetniejszychodtwórców, oddali sięwspomnieniom, przenosząc w lata 60.ubiegłego wieku – okresu, w którympowstały najlepsze teksty AgnieszkiOsieckiej.Osiecka napisała ponad dwa tysiącetekstów piosenek – nazywano ją„poetessą”. Była znakomitą obserwatorkążycia. Pisała o ludziach zwykłych,przeciętnych, szukających swegomiejsca na ziemi. O cierpiącychna niedosyt miłości, odrzuconych,poszarpanych wewnętrznie. „Tułaczyuczuciowo-życiowych” rozumiała jakmało kto, bo sama przecież nieustannieszukała spełnienia w miłości. Dlategoteż jej twórczość tak bardzo porusza,bo pisało ją „samo życie”, jestprawdziwa i ponadczasowa.Dwie godziny spędzone w tej niepowtarzalnejatmosferze sprawiły,że z ociąganiem wracano do rzeczywistości.W uszach brzmiała jeszczepiosenka …świat nie jest taki zły/ niechno tylko zakwitną jabłonie… Świat niebędzie zły, dopóki będą ludzie, którzytak pięknie i przejmująco potrafiąpoprowadzić ku wiośnie i dobrej poezji,dając tyle sentymentalnych przeżyć.Dziękujemy prowadzącym za techwile zadumy i nostalgii. AgnieszkaOsiecka na pewno była wśród nas.oprac. InkaBeliwar-‐WęgrzyńskaZdjęcie:WikimediaCommons<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>119


sportPuchar Rektora powrócił na PWrW 16. regatach ósemek wioślarskich na Odrze studencka osada Sekcji WioślarskiejAZS-u Politechniki Wrocławskiej wyraźnie pokonała Uniwersytet Wrocławski.Po dwóch latach Puchar Przechodni Rektora PWr powrócił tym samym na wybrzeżeWyspiańskiego, a dumny ze zwycięstwa trener załogi – Gabriel Pawlak umieścił gow holu gmachu głównego, żeby każdy mógł z bliska obejrzeć to trofeum.Metę zawodów oraz scenę, na którejdekorowano zwycięzców, umiejscowionoprzy bulwarze Xawerego Dunikowskiego,na wysokości OstrowaTumskiego.Niemcy silni od A do ZBieg pomiędzy wrocławskimiuczelniami był jednocześnie eliminacjądo półfinału 6. międzynarodowychregat Odra Cup. W klasyfikacjigeneralnej zawodów nasiwioślarze uplasowali się na trzeciejpozycji, ustępując osadom UniwersytetuMikołaja Kopernika w Toruniuoraz Uniwersytetu w Bremen. Niemcywygrali wszystkie swoje wyścigi i poraz drugi z rzędu wywalczyli we Wrocławiupierwsze miejsce.Czasem słońce, czasem deszczPierwsze, niezwykle ciepłe dni majadawały nadzieję, że piękna pogodana dobre utrzyma się we Wrocławiu.Niestety, po bardzo długim weekendzieprzyszło ochłodzenie i deszcz.12 maja br. Puchar Odry został rozegranyprzy pochmurnym niebie i dośćsilnym wietrze. Aura nie sprzyjałaspacerom i zawodom przyglądałosię niewielu widzów. Jednak zawodnicy,przyzwyczajeni do wiosłowaniaw różnych warunkach atmosferycznych,nie narzekali na chłód i zafundowalinielicznej publicznościwidowisko na wysokim poziomie.Przed rozpoczęciem regat jako głównychfaworytów do zwycięstwa typowanozałogę Uniwersytetu w Bremie,w skład której weszli medaliści Aka-<strong>Politechnika</strong> (po lewej) w zwycięskim biegu z Uniwersytetem o Puchar Rektora PWr120numer <strong>256</strong>


sportDrużyna z Politechniki i (od lewej): prezes AZS PWr Andrzej Jaroch,rektor prof. Tadeusz Więckowski i trener wioślarzy PWr Gabriel Pawlakdemickich Mistrzostw Świata sprzeddwóch i trzech lat. Niemcy pokazali,że są w świetnej formie, już w eliminacjach.W wyścigu na 1000 mwyraźnie pokonali osadę UniwersytetuWarszawskiego i pewnie zakwalifikowalisię do półfinału. W pozostałychbiegach na tym dystansietriumfowali: UMK Toruń nad KS AZSPWr (II osada), słoweński UniwersytetPrimorska Koper nad ZachodniopomorskimUniwersytetem Technicznymw Szczecinie, UniwersytetJagielloński nad École Nationale dela Statistique et de l’AdministrationÉconomique z Paryża oraz ósemkaPolitechniki Wrocławskiej nad UniwersytetemWrocławskim. Nasi wioślarzewygrali rywalizację z lokalnymprzeciwnikiem po raz 14. Zwycięstwocieszy tym bardziej, że jednym z zawodnikówpokonanej osady był jejtrener.Biegi półfinałowe oraz finałowe rozegranona dystansie 500 m. W pierwszympółfinale wioślarze z Bremy zostawiliw tyle zespół wrocławskiegoUniwerku, a także osady z Krakowai Szczecina. II ósemka AZS PWr niestawiła się na starcie. Zgodnie z regulaminemzawodów do finału A awansowałydwie pierwsze osady. Kolejnypółfinał ułożył się po myśli załógz Politechniki Wrocławskiej oraz UMKToruń, które uzupełniły skład bieguo puchar. Osady ze Słowenii, Warszawyoraz Francji musiały zadowolićsię walką o dalsze pozycje. W finaleB najszybciej do mety dopłynęli Słoweńcy,a za nimi kolejno: reprezentanciUniwersytetu Warszawskiego,Francji Paryż, Uniwersytetu Jagiellońskiegooraz ZachodniopomorskiegoUniwersytetu Technicznego w Szczecinie.Walka o podium w Odra Cup była dobrze widoczna z mostu PokojuJoanna PająkZdjęcia:Joanna Pająk,Krzysztof MazurDo pełni szczęściabył tylko krokFinał A zapowiadał się niezwykle interesująco– wrocławianie mogli dopingowaćaż dwie miejscowe osady.Nadzieje na zwycięstwo szybko rozwialijednak świetnie przygotowaniNiemcy, którzy ukończyli wyścig, wyprzedzającUMK Toruń prawie o sekundę,PWr o prawie 3 s oraz UWr– o 4 s. Trzecie miejsce naszych wioślarzycieszy, lecz pozostawiło lekkiniedosyt. Kolejna szansa na pełnądominację w odrzańskich regatachjuż za rok. Trzymamy kciuki zazwycięstwo w biegu z UniwersytetemWrocławskim oraz w całych zawodach.W końcu co dwa puchary, to niejeden.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Zgodnie z tradycją, sternik triumfatorów wylądował w wodzie...Wyniki finałów1. Uniwersytet w Bremie (1,04,46)2. Uniwersytet Mikołaja Kopernikaw Toruniu (1,05,43)3. <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong>(1,07,31)4. Uniwersytet Wrocławski (1,08,47)5. Uniwersytet Primorska Koperze Słowenii (1,13,08)6. Uniwersytet Warszawski (1,14,64)7. École Nationale de la Statistiqueet de l‘Administration Économiquez Paryża (1,21,14)8. Uniwersytet Jagielloński (1,24,13)9. ZachodniopomorskiUniwersytet Technicznyw Szczecinie (1,53,99)10. KS AZS PWr II (DNS)121


sportSport i nauka, psie zaprzęgi i kobiece ósemkiRozmowa z Gabrielem Pawlakiem, trenerem studenckiej Sekcji Wioślarskiejw Klubie Sportowym AZS PWr.Wracając do rywalizacjiz Uniwersytetem Wrocławskim– te dwie porażki przy14 zwycięstwach wyglądająjak wypadek przy pracy. W czymtkwi przewaga naszej ósemki?Rzeczywiście, w zeszłym roku mieliśmyniesamowitego pecha. Wiatr zepchnąłnaszą łódź w szuwary, czegonie zauważył sędzia zawodów. Gdy zawodnicyzdołali się z nich wydostać,było już za późno na odrobienie stratRektor PWr w trakcie dekoracji zwycięskiej drużyny Uniwersytetu w Bremiei doścignięcie przeciwników. Pozatym ja i trener z Uniwersytetu, z którymnotabene przyjaźnię się, mamyinne metody treningowe. Andrzej obrałinną koncepcję przygotowywaniazawodników, ja szkolę moich wedługwłasnych pomysłów. Mój trening jestcięższy i bardziej różnorodny. W tejchwili trenuję dwie osady ośmioosobowei tworzę kolejną – w ten sposóbzawsze mam komplet zawodnikówi do pierwszej ósemki, tej najsilniejszej,najbardziej reprezentatywnej,mogę wybierać najlepszych. A studencimają motywację i cel – znaleźćsię w pierwszym składzie. W ten sposóbtworzę też swego rodzaju zaplecze.Dzięki temu, gdy studenci kończąstudia i odchodzą z sekcji, nie zostajębez zawodników. Docelowo chciałbymprowadzić pięć ósemek.Na czym polega różnorodnośćtreningu, któremu poddajesz swoichpodopiecznych?Mobilizuję ich także do aktywnościfizycznej niezwiązanej z wioślarstwem.Moi wychowankowie startująw biegach przełajowych i narciarskichoraz zawodach kolarskich. Częstow trenowaniu zawodników wykorzystujęmojego psa zaprzęgowego.W jaki sposób?Zakładam mu uprząż, którą przywiązujędo pasa trenowanej osoby. Wsiadamna rower, a pies i zawodnik biegnąza mną. To doskonały sposób nazwiększenie wydolności i pokonaniebarier psychologicznych. W pracyz moim zespołem często wykorzystujęteż umiejętności, które nabyłem, przygotowującsię do startu w wyścigachpsich zaprzęgów. Oczywiście nie porównujęzwierząt do ludzi, ale obserwującpsy podczas biegu zrozumiałem,jak ważne jest odpowiednie rozstawieniezawodników – psie zaprzęgizazwyczaj składają się z 8-12 psów. NieJak oceniasz występ naszychstudentów w tegorocznej edycjiPucharu Odry?Nasze założenia zostały w 100 procentachwypełnione. Puchar RektoraPWr powrócił na swoje miejsce,a osiągnięte czasy dają nadzieję nadobry występ w Akademickich MistrzostwachPolski, które już tydzieńpo wrocławskich regatach odbędą sięw Bydgoszczy. Nasze lokalne zawodypotraktowaliśmy jako element przygotowańdo najważniejszej akademickiejimprezy wioślarskiej w kraju.Jeżeli chodzi o wyścig z Uniwersytetem,to oceniam go bardzo pozytywnie.Jednak trzecie miejsce w całychregatach to trochę mało. Uważam, żemoi zawodnicy mogli stanąć na drugimstopniu podium.Pierwsze miejsce było nie dozdobycia?Osada z Bremy była poza zasięgiem.Chciałbym zaznaczyć, że Niemcombardzo podoba się we Wrocławiu.W tym roku sami zgłosili swójudział i przyjechali w bardzo mocnymskładzie, co świadczy o tym, że traktująnasze zawody poważnie. Udziałtak dobrych osad w Odra Cup dajepozostałym szansę na podnoszeniei doskonalenie swoich umiejętności.Mamy motywację, żeby równać do zawodników,którzy prezentują światowypoziom.122Bracia Sadowscy (absolwenci PWr, byli sternicy wioślarscy) wręczają puchar dlanajlepszego sternika/sterniczki zawodównumer <strong>256</strong>


sportbez znaczenia jest to, gdzie umiejscowimytego najsilniejszego, a gdzie najsłabszego.Generalnie w sporcie ważnąrolę odgrywa psychologia i umiejętnośćkorzystania z praw fizyki.Czyli nauka i sport idą w parze?Moją największą ambicją jest promocjazdrowego trybu życia oraz łączenienauki ze sportem. Dlatego dopingujęstudentów do podnoszeniaswojego poziomu sportowego, ale też– lub przede wszystkim – do rozwojunaukowego. Zachęcam ich, żeby kontynuowalinaukę na studiach III stopnia,zwłaszcza tych, które podejmująproblematykę wykorzystania postęputechnologicznego w sporcie. Ścieżkęw sekcji przetarła już dr inż. Agata Masalska-Pawlak,absolwentka studiówdoktoranckich na Wydziale ElektronikiMikrosystemów i Fotoniki PWr, instruktorkawioślarstwa, a prywatniemoja żona. Chciałbym, żeby przynajmniej30 procent mojego obecnegoskładu ósemkowego zostało doktorantamina Politechnice, a tym samym nadłużej zagościło w Sekcji Wioślarskiej.Jakie cele stawiasz przed sobąi studentami, których trenujesz?Cztery lata temu zmieniliśmy systemtreningowy w naszej sekcji. Zmieniłysię też priorytety, wyznaczyliśmyjasne cele i od wtedy pracujemy nadtym, aby nasza ósemka stała się wizytówkąPolitechniki Wrocławskiej. Podczastegorocznego Pucharu Odry zauważyłem,że sympatycy wioślarstwapostrzegają naszą osadę jako perełkęSekcji Wioślarskiej AZS PWr, więc najwidoczniejnasze starania przynosząrezultaty. Jeżeli chodzi o tegorocznąrywalizację, to za tydzień w Bydgoszczychcemy powalczyć o podium,minimum o trzecie miejsce. Wybiegającw przyszłość jeszcze dalej, tow 2013 r. czeka nas start w AkademickichMistrzostwach Europy w Poznaniu,a w 2014 r. w Rotterdamie chcielibyśmywystartować w ŚwiatowychIgrzyskach Studentów. Po raz pierwszynasi wioślarze wzięliby udziałw imprezie takiej rangi.Jak nasi reprezentanci wypadają natle innych uczelni w kraju?W zeszłym roku podczas AkademickichMistrzostw Polski zajęliśmy piątemiejsce, ustępując nieznacznie aktualnymwówczas akademickim mistrzomi wicemistrzom Europy. Tobardzo dobry wynik, zważywszy nafakt, że w naszej ósemce wiosłują wyłączniestudenci. Nie podpieramy sięzawodnikami z sekcji wyczynowej, jakto czynią inne uczelnie w Polsce. Towłaśnie sprawia największą trudnośćw rywalizacji z innymi osadami. Wielokrotniestawaliśmy w tych zawodachna najwyższym stopniu podium.Od czterech lat nie możemy tego sukcesupowtórzyć, choć poziom sportowynaszej ósemki bardzo wzrósł.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Uczestnicy finału Odra Cup (od lewej): Uniwersytet MK w Toruniu (II m.), Uniwersytet w Bremie (I m.)i <strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> (III m.)Czy to jest fair, że w regatachuniwersyteckich startująprofesjonalni zawodnicy?Według mnie nie jest, mimo że regulamintego nie zabrania. Uważam,że byłby to świetny punkt wyjściowydo dużej debaty na temat przyszłościwiosłowania akademickiego w Polsce.Szczególnie krytycznie oceniamdziałania klubów z Bydgoszczy, którew sposób nagminny wykorzystująw zawodach uniwersyteckich zawodowców.Co roku w AkademickichMistrzostwach Polski, gdzie startowaćmogą wyłącznie studenci, Bydgoszczwystawia wyczynowych wioślarzy,którzy co prawda mają indeksy,ale po raz kolejny powtarzają semestr.Regulaminu nie łamią, ale nie wydajemi się, by było to całkiem uczciwe postępowanie.Rozpocząłeś również szkoleniedziewcząt. W jaki sposóbprzyciągnęliście studentki do sekcji?Podczas ostatnich Dni AktywnościStudenckiej naprzeciwko naszego stoiskamiał swoje Eko-Instytut. Dziewczętaz koła naukowego bardzo zainteresowałysię naszą działalnościąi część z nich postanowiła spróbowaćswoich sił w wioślarstwie. Kolejne studentkitrafiły do nas, gdy ogłosiliśmynabór do „nowo powstającej sekcji ergospiningu”.Tak naprawdę zastosowaliśmysprytny chwyt marketingowy,bo pod tą nazwą kryły się zajęciaz wioślarstwa [śmiech]. Spośród 20dziewcząt, które się zgłosiły, wybraliśmy12.Czyli teoretycznie damską ósemkęPolitechniki można już uformować?Teoretycznie tak, ale jeszcze sporopracy przed nami. Jeśli uda namsię wystawić do zawodów ósemkę kobiecą,będzie to ewenement na skalękrajową. Żaden klub w Polsce nie matakiej osady. Wraz z dwiema instruktorkami– Sylwią Niczyporuk i NataliąSmolińską będziemy przygotowywaćstudentki do startów w regatach organizowanychprzez zaprzyjaźnioneuniwersytety z zagranicy, np. z Dreznaczy Wiednia. Swój debiut w zawodachdziewczęta mają już za sobą.W ramach Odra Cup został rozegranyspecjalny bieg, w którym wystartowałydwie mieszane osady PolitechnikiWrocławskiej. W każdej wiosłowałycztery studentki i czterech studentów.Kolejny rok poświęcimy na przygotowaniado Akademickich MistrzostwEuropy w Poznaniu. To będzie dlanich i dla mnie jako trenera ogromnysprawdzian.Życzę powodzenia i dziękujęza rozmowę.Gabriel Pawlak to 18-krotny mistrz Polskiw wioślarstwie w konkurencjach olimpijskich,dwukrotny akademicki mistrz Polskina ergometrze wioślarskim, akademickimistrz świata z 2002 r., akademicki wicemistrzświata z 2004 r., medalista PucharuŚwiata z 2005 r. Oprócz wioślarstwajego pasją są biegi (wielokrotnie startowałw maratonach) oraz wyścigi psich zaprzęgów– w tej dyscyplinie zdobył tytuł wicemistrzaPolski. Jest absolwentem wrocławskiegoAWF-u (kierunek: Menedżer sportu)oraz Uniwersytetu Wrocławskiego (studiapodyplomowe na kierunku: Prawo handlowe).Jego żona Agata, absolwentka PWr,również uprawia wioślarstwo.Rozmawiała:Joanna Pająk123


sportOd lewej: Maciej Raczyński, Rafał Dworakowski i Mateusz Moczko.Poniżej i obok: trofea, do których zdobycia przyczynili się zawodnicy z PWrMistrzowierakietkiWfinale Akademickich MistrzostwPolski w tenisie stołowym,które odbywały sięwe Wrocławiu 14-16 kwietnia br., reprezentanciPolitechniki Wrocławskiejzaprezentowali się z jak najlepszejstrony.W klasyfikacji generalnej mężczyznzajęli czwartą pozycję (na 15 startującychzespołów), natomiast w kategoriiuczelni technicznych zostali laureatamiII miejsca. Naszą uczelnię reprezentowali:Rafał Dworakowski, MateuszMoczko i Maciej Raczyński.Pingpongiści z Politechniki świetniewypadli również w imprezie, należącejdo najważniejszych wydarzeńw rozgrywkach sportowych naszegośrodowiska akademickiego, czyli w LidzeMiędzyuczelnianej Dolnego Śląska,wygrywając w swojej dyscypliniew kategorii drużynowej, za co otrzymaliwspaniały puchar. NatomiastMateusz Moczko zajął w tym współzawodnictwiedrugie miejsce indywidualnie.124Mateusz Moczko – drugi w tenisie stołowymw Lidze Międzyuczelnianejoprac. mwZdjęcia:archiwumprywatne,Krzysztof Mazur,www.sxc.hunumer <strong>256</strong>


sportSiłacz z WałbrzychaPaweł Sindrewicz (w środku, „pod orłem”) – triumfator zawodówStudent W-10 PWr w bojuPaweł Sindrewicz, student III rokuWydziału Mechanicznegona kierunku Mechanika i BudowaMaszyn w ZOD w Wałbrzychu,25.05.<strong>2012</strong> r. w Pilźnie (Czechy) zdobyłzłoty medal na Mistrzostwach Świataw wyciskaniu sztangi leżąc. Wygrywającte zawody w kategorii junior130 kg ustanowił też nowy rekord Polski262,5 kg, poprawiając stary (którytakże należał do niego) o 20 kg.oprac. mwZdjęcia:archiwumP. Sindrewicza,www.sxc.huWioślarze dali radę!Wojciech Łopuszko,oprac. mwZdjęcia:archiwum SekcjiWioślarskiej,Yann Tacher,www.sxc.hu<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Na mecie finałowego biegu na 500 m w NantesEkipa wioślarzy przedratuszem w Nantes.W górnym rzędzieod lewej: PawełKotas, Rafał Maj,Marcin Trojanowski,poniżej: MaksymilianKowalczuk, RafałCzorny, Paweł Penno(szlakowy), kolegaz Uniwersytetuz Karlsruhe, WojciechŁopuszko, najniżej:Karol Martyna (sternik),Michał IngielewiczReprezentanci Sekcji WioślarskiejKlubu Sportowego AZS<strong>Politechnika</strong> <strong>Wrocławska</strong> 5 i 6maja br. dwukrotnie stawali na podiumw międzynarodowych regatachwioślarskich Régataïades Internationalesde Nantes we Francji.Podopiecznym trenera ósemki wioślarskiejGabriela Pawlaka udało sięuzyskać pozycje medalowe po zaciętejrywalizacji z Hiszpanami z Uniwersytetuw Gironie oraz Niemcamiz Uniwersytetu w Karlsruhe. OsadaPWr wygrała swoje wyścigi eliminacyjnena dystansie 1200 metrów orazw półfinale na 500 metrów, ostateczniezajmując trzecią lokatę, zarównow sobotnich, jak i niedzielnych mistrzostwach.Tydzień po regatach we Francjiósemka potwierdziła swoją wysokądyspozycję startową podczas regatOdra Cup (patrz w tym <strong>nr</strong>ze: „PucharRektora powróciła na PWr”, s. 120).18-20 maja br. wioślarze z PWr wzięliudział w Akademickich MistrzostwachPolski w Bydgoszczy. Po zaciętejwalce ostatecznie zajęli 4. miejsce– najlepsze wśród politechnik.Duży wkład w wyniki osiąganeprzez ósemkę mają studenci I rokuWydziału Mechaniczno-Energetycznego– szlakowy Paweł Penno i WojciechŁopuszko, którzy swoją pasję dowioseł łączą ze studiami.Więcej informacji na: http://www.osemka.pwr.wroc.pl/ lub http://www.facebook.com/osemka.pwr.125


czas wolnyBarbara Górniak „Powrót Daisy”U księżnej Daisyoprac. mkZdjęcia:autorzy pracPrace Andrzeja Rutyny przedstawiająwciąż te same, a jednak zmienne„Książęce sny”Dzięki mecenatowi Urzędu MarszałkowskiegoWojewództwa Dolnośląskiegoi uprzejmości dyrektoraMuzeum Miejskiego Wrocławiadr. Macieja Łagiewskiego, któryudostępnił salę w Arsenale, odbyła siętam Ogólnopolska Wystawa Poplenerowa„Wobec Miejsca i Czasu... III, TożsamośćSubiektywna”. Organizatoramibyły: Okręg Dolnośląski Związku PolskichArtystów Fotografików, Przedsiębiorstwo„Zamek Książ” Sp. z o.o.w Wałbrzychu i Muzeum Miejskie Arsenał.Uroczysty wernisaż 17 maja <strong>2012</strong> r.zainicjował wystawę – czynną do1 czerwca – która przedstawiała fotografiewykonane podczas DolnośląskiegoPleneru Fotograficznego zorganizowanegona zamku w Książu od23 do 25 września 2011 r. Towarzyszyłymu otwarte warsztaty fotograficzne,na których krytycy Andrzej Saji Krzysztof Jurecki wygłosili wykłady,a każdy z uczestników przedstawiłswoje osiągnięcia artystyczne orazzałożenia twórcze. Autorami prezentowanychw Arsenale prac byli: BarbaraCharkiewicz, Czesław Chwiszczuk,Andrzej Dudek-Dürer, Alek Figura,Tomasz Fronckiewicz, BarbaraGórniak, Waldemar Grzelak, RomanHlawacz, Ryszard Karczmarski, JacekLalak, Marek Liksztet, Stanisław Michalski,Janusz Musiał, Janusz Moniatowicz,Piotr Maciej Nowak, Jerzy Piątek,Wacław Ropiecki, Andrzej Rutyna,Zdzisław Słomski, Rafał Warzecha,Zbigniew Wielgosz, Iwona Wojtyczai Waldemar Zieliński. Kuratorem wystawybył Andrzej Dudek‐Dürer.Trzeci ogólnopolski plener w Książuprzyciągnął 23 fotografików z Polski.Urok miejsca wykreowany przeztajemnicze mury, wspaniałe tarasyotaczające zamek i legendarną postaćksiężnej Daisy sprawił, że pracenabrały szczególnych walorów. Każdyz twórców mógł skonfrontować swoją„subiektywną tożsamość” z obiektywnąhistorią zamku, którą jednak możnabyło przetwarzać cyfrowo i wzbogacaćwalory fotogramów. Zatem cienieksiężnej von Pless pojawiały sięw zamkowych ogrodach i snach księcia,których można szukać w pracachBarbary Górniak czy też Andrzeja Rutyny.Z kolei Andrzej Dudek-Dürer126numer <strong>256</strong>


czas wolnylewitował nad zamkiem, a prozaicznekosze na śmieci pojawiały sięi znikały. Jedna z fotografii, wykonanaw technice przestrzennego efektulentikularnego, przedstawia zabytkowykominek, na tle którego pojawiałasię i znikała (w zależności odkąta obserwacji) osoba wyraźnie bardziejwspółczesna od księżnej. Możetym razem wcieliła się ona w autorkę– Barbarę Charkiewicz? Nie wszyscyjednak poszli tym tropem. Część autorówprezentowanych ponad 60 fotografiinastawiła się na pogłębieniekontaktu z przyrodą, z czego narodziłysię interesujące cykle fotograficzne.Jeden z nich pt. Neurony historii – autorstwadr. hab. inż. Piotra M. Nowaka(PWr, W-3) ukazywał szczególnieatrakcyjnie piękno struktury korzeni.Inny autor zestawiał fakturę drewnai ludzkiego ciała.Widzowie wychodzą z wystawyz poczuciem, że świat jest pięknyi warto uważnie mu się przyglądać.<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Barbara Charkiewicz „Tożsamość 11”Piotr M. Nowak „Neurony historii” 1 (u góry), 2 (po prawej), 3 (na dole)127


czas wolnyPrzewodnik subiektywny, czyli z książką na wakacjeWielkimi krokami zbliża się TEN moment. Za chwilę zapakujemy mniej i bardziejpotrzebne rzeczy i udamy się tam, gdzie można odpocząć od natłoku codziennościi zgiełku miejsc tak dobrze nam znanych. Przed wyjazdem zachęcam do sięgnięciapo kilka publikacji. A jeśli nie starczy na to czasu przed urlopem, warto znaleźćna nie trochę miejsca w walizce.Jennie Dielemans, Witajcie w raju.Reportaże o przemyśle turystycznym,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011Tę książkę polecamna początek.Najlepiej przeczytaćją jeszczena etapie planowaniamiejsca naurlop. I choć czasamiczytelnikpewnie nie zgodzisię z radykalnymistwierdzeniamiautorki, jak np. powstrzymaniesię od podróżowania samolotem zewzględu na ocieplenie klimatu, to jednakwarto uświadomić sobie przynajmniej,że miejscowej ludności należysię szacunek. Że może dobrze byłobydowiedzieć się czegoś więcej o kraju,który chcemy odwiedzić, aniżeli tylkoz popularnych przewodników. Jeśliktoś po lekturze tej książki oczekujeprostych recept, jak świadomie podróżować,lepiej niech nastawi się na metodęeliminacji i opozycji: jeśli przemysłturystyczny oferuje mi miejscew hotelu w wersji all exclusive, tomoże jednak warto skorzystać z ofertymałego rodzinnego pensjonatu. Wtedybędziemy mieli pewność, że przyokazji rzeczywiście wspieramy lokalnyrynek, a nie przyczyniamy się dowyzysku miejscowej ludności.Ta książka na nowo definiuje wartościpłynące z podróżowania.Swietłana Aleksijewicz, Wojna nie maw sobie nic z kobiety, WydawnictwoCzarne, Wołowiec 2010128Niełatwa lektura.Wojna widzianaz perspektywy kobiet:rosjanki, białorusinkii ukrainki.Pełna emocji,empatii, in negoniż męski punktuwidzenia na oddanie,cierpienie,bezkres okropnościi beznadziejności. Czytelnika zdumiewadeterminacja i oddanie tych kobiet.Tylko z biegiem czasu, gdy okaleczoneprzez wojnę powróciły do swoichrodzin, ta słuszna sprawa, która zawiodłaje na front, okazała się ich przekleństwem.Dobre towarzyszki broni,po zakończeniu walk nie były na tyleatrakcyjne, by się z nimi żenić...Książka jest wynikiem prawie20-letniej pracy autorki, spisującejwspomnienia tych, które przeżyły.I, co ważne, chciały powrócić pamięciądo tego, co tak skrzętnie do tejpory ukrywały.Polecam także najnowszą książkętej autorki Czarnobylska modlitwa.Kronika przyszłości, WydawnictwoCzarne, Wołowiec <strong>2012</strong>. To równieżzbiór rozmów z osobami, które26 kwietnia 1989 r. i później, zetknęłysię z nieopisanym i do tej pory nienazwanym.Witold Szabłowski, Zabójcaz miasta moreli. Reportaże z Turcji,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010Opowieść o kraju,który geograficzniema dość trudnepołożenie.Kraj w rozkroku,jak się czasamisłyszy – należącyjeszcze do kulturyWschodu czymoże już do kulturyZachodu.Kraj, który z jednej strony jest niesamowicieprzesycony fundamentalizmem,z drugiej – dążący do nowoczesności.O takiej kontrastowej Turcjiopowiada też jej piewca – Orham Pamukm.in. w Muzeum niewinności.Sposób narracji Szabłowskiego opierasię przede wszystkim na poczuciu, żeautor lubi i kraj, i mieszkający w nimnaród. Mimo że czasami wykazujepewną dozę niezrozumienia wobecpoczynań, które wynikają główniez tradycji i mają podłoże kulturowe, tojednak nie stara się nikogo ośmieszyć.Szczególnie jest to widoczne w tychreportażach, gdzie pisze o prostytutkach,kamieniowanych za prawdziweczy domniemane przewinienia kobietach.Sylwia Kruk-MarzecZdjęcia:Paweł Marzec,www.sxc.huDla wybierających się do Turcjii chcących rozróżnić zwolenników poszczególnychpartii – idealny przewodnik.Jak pisze autor: „Najdłuższemają nacjonaliści. Nieco krótsze – socjaliści.Najkrótsze – islamiści”. Co?Wyjaśnienie znajduje się na kartachksiążki.Na marginesie, zabójca z miastamoreli to Ali Ağca, a miasto moreli toMalatya.Neckla Kelek, Słodko-gorzka ojczyzna.Raport z serca Turcji, WydawnictwoCzarne, Wołowiec <strong>2012</strong>Opowieść zaczynasię od wspomnieńo ukochanymwujku i rozważań,czym jestdla niej ojczyzna.Neckla Kelek, córkatureckich emigrantów,jako9-latka opuściła,jak sama pisze– nie Stambuł – ale ukochanego kota.Ukończyła socjologię w Niemczechi zajmuje się tematami związanymiz religią i migracją. Zabiera nas w podróżprzede wszystkim po Turcji, tejprowincjonalnej, często nieznanej turystom.Pokazuje, jak daleko w życieobywateli wkracza religia i jakie skutkiniesie fanatyzm, oraz pozycję kobietyw tureckim społeczeństwie.W aktualnie toczącej się dyskusjio włączeniu Turcji do struktur UniiEuropejskiej, chwilowo zaniechanejz uwagi na kryzys i sytuację w Grecji,opowieść Kelek ma wyjątkowo gorzkismak.Chalid Al-Chamis, Taxi. Opowieściz kursów po Kairze, WydawnictwoKarakter, Kraków 2011Bardzo ogólnierzecz ujmując, ludzimożna podzielićna dwiekategorie: tych,którzy lubią rozmawiaću fryzjerai podczas jazdytaksówką, i tych,którzy za tym nieprzepadają.W jednym i drugim miejscu spędzamyna tyle dużo czasu, by nie uniknąćkonwersacji. Rezultatem tego pierwszegopodejścia jest książka Taxi, bę-numer <strong>256</strong>


czas wolnydąca zapisem spojrzenia na miastoi kraj z punktu dość „niestabilnego”,zmieniającego często swe położenie– taksówki. Z rozmów przeprowadzonychprzez autora pomiędzy kwietniem2005 r. a marcem 2006 r. z kairskimitaksówkarzami wyziera sporotzw. mądrości życiowej, wylewającejsię w potoku słów czasami dośćmocno sfrustrowanej grupy zawodowej.Dowiadujemy się, co trapi mieszkańców,zarówno na gruncie codziennym,jak i w odniesieniu do „wyższych”racji, jak kwestie polityczneczy kulturowe.Z perspektywy wydarzeń, któremiały miejsce rok temu w Egipcie,jakże proroczo brzmią słowa jednegoz taksówkarzy „Bo też co to za władza...Starczy dmuchnąć, a się rozleci”.Włodzimierz Nowak, Obwód głowy,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec2007Wstrząsające opowieścio powikłanychstosunkachpolsko-niemieckich,których autori współpracującaz nim przyw ydawnictwieAngelika Kuźniakwysłuchali i spisali60 lat po wojnie.Powrót do bolesnej przeszłościwymaga często wręcz nadludzkiegoheroizmu. Bo jak stawić czoło wspomnieniomo pobycie w Lebensborn?Wtedy przekonania o słuszności działaniatej instytucji nie budziły żadnychwątpliwości, dzisiaj najchętniejwymazano by je z historii Europy.Są też reportaże na współczesnetematy – jak Uniwersytet EuropejskiViadrina we Frankfurcie i spojrzeniena różny status prawny polskich i niemieckichstudentów Wydziału Prawa,wynikający z odrębnych systemówprawnych, kulturowych i społecznych.Choć tekst Nowaka pochodziz 2003 r., czyli sprzed przystąpieniaPolski do UE, uważam, że tematyka– jak dostępność do zawodu adwokata– jest wciąż aktualna.Günter Wallraff, Z nowego wspaniałegoświata, Wydawnictwo Czarne,Wołowiec <strong>2012</strong><strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Ironicznie i gorzkobrzmi tytułnajnowszej książkisłynnego niemieckiegoreportażysty,po którejprzeczytaniu możnazadać sobiepytanie: czy jesteśmyjuż w tymmomencie cywilizacyjnym,gdy spełniają się proroctwaAldousa Huxleya, a może jest jeszczegorzej? „(…) Wallraff kilka lat temupowiedział, że już wie, jak daleko możnasię w Niemczech posunąć w pogardziedla drugiego człowieka. Po ukończeniuZ nowego wspaniałego świataprzyznał, że się mylił. Taka granicaprawdopodobnie nie istnieje” (źródło:Angelika Kuźniak).Zderzenie z problemami współczesnegoświata rodzi często poczucieniemożności i bezradności. Brak empatii,wyzysk korporacji rządzących siębezlitosnymi prawami, rasizm, nietolerancja– tego doświadcza współczesnyczłowiek. Autor „przetestował” tona własnej skórze, wcielając się w Somalijczyka,bezdomnego, pracownikapiekarni dostarczającej bułeczki doLidla czy pracownika agencji call-center.I nie są to doświadczenia optymistyczne…Jacek Hugo-Bader, Biała gorączka,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec2009Reportażowy horror,opowiadającyhistorie ludzi,których na swojejdrodze z Moskwydo Władywostokuspotkał znanyreporter. Zabierałczasami niektórez tych osób do zakupionegow Moskwieruskiego łazika, w „nagrodę” za129


czas wolnyopowieść czy możliwość zrobieniazdjęcia. Innych spotykał w miejscach,do których dotarł.Oprócz historii, w Białej gorączcepojawiają się też zdjęcia ich bohaterów.Są nimi ludzie pogubieni – narkomani,nosiciele wirusa HIV, bezdomnioraz ci trwający w stanie permanentnegoupojenia alkoholowego.Niedawno, również nakładem WydawnictwaCzarne, ukazała się najnowszaksiążka Hugo-Badera Dziennikikołymskie – zapis podróży na Kołymę,czyli jak żyją ludzie w miejscukojarzonym z łagrami.Stig Dagerman, Niemiecka jesień.Reportaże z podróży po Niemczech,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec <strong>2012</strong>Historia powojennychNiemiec,nieznana do tejpory polskiemuczytelnikowi. Pławiącsię w swoichcierpieniach, łatwonie dostrzeccierpienia innych.Książka nie jestjednak czymś, co„rozgrzeszałoby” Niemców za koszmarII wojny światowej. Warto jednakspojrzeć oczami autora na powojenneNiemcy i przeczytać relację Szweda,który jako korespondent opisał to, cozobaczył w 1946 r. na ziemiach narodu,którego przywódcy uzurpowali sobieprawo do panowania nad światem.Dagerman pokazuje ludzi, którzy cierpiągłód, nędzę i mają też poczuciewiny. Również takich, którzy za wszelkącenę starają się zmyć z siebie odpowiedzialnośćza to, w czym dosłownie„przed chwilą” uczestniczyli.Mówi Warszawa, autor projektu MarekKochan, wydawnictwa: MuzeumPowstania Warszawskiego, InstytutStefana Starzyńskiego, WydawnictwoTrio, Warszawa 2011130Wobec jednostronnejhistorii, opowiadanejw MuzeumPowstaniaWarszawskiego,ta książka przedstawiaWarszawęz wielu punktówwidzenia. To zbiór21 opowieści, czasamidość luźnopowiązanych z samym miastem, spisanychprzez różnych pokoleniowoautorów. Stąd też wynika inny sposóbnarracji i odmienne historie, jakie sięludziom w życiu przytrafiły. Na przykład,dzieje miłości o różnych odcieniach,wspomnienia z młodości, alei obraz bardzo współczesnej Warszawy.Opowiadają o niej m.in.: SylwiaChutnik, Krzysztof Varga, Marek Nowakowski,Antoni Libera, Jacek Dehnel,Jerzy Sosnowski i pomysłodawcaprojektu – Marek Kochan.Raja Shehadeh,Palestyńskie wędrówki. Zapiskio znikającym krajobrazie, WydawnictwoKarakter, Kraków 2011Wędrówki po palestyńskichwzgórzachZachodniegoBrzegu obejmują27 lat.R o z p o c z ę t ew 1978 r., zakończyłysię w roku2007. To wystarczającodużo czasu,by zobaczyć,jak ich krajobraz uległ zmianie zasprawą interwencji człowieka. Książkazawiera opis siedmiu takich wypraw.Zobaczymy, jak tereny, po których poruszasię Shehadeh, z każdą wędrówkąkurczą się, bo są zamieniane w osiedlalub place budowy.Konflikt izraelsko-palestyński trwaod wielu lat i coraz bardziej zatracanesą jego rzeczywiste przyczyny. Polecamtę publikację, będącą spojrzeniemna tamtą część świata oczamiprawnika, specjalizującego się w prawiegruntowym.Andrzej Stasiuk, Dziennik WłodzimierzNowak, Serce narodu koło przystanku,Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009W reportażach Włodzimierza Nowakanie zobaczymy tej Polski, jaką widaćw dużych miastach. Autor pokazujeprowincję – nie zawsze piękną i pachnącą.Czasami taką, której się wstydzimy,boimy, ale też jej współczujemy.Przecież tak naprawdę to „kawałek nassamych”, naszej historii, szczególnietego jej fragmentu, który dotyczyubocznych skutków transformacjiustrojowej. Bo na prowincji są oneszczególnie widoczne. Nowak opowiadao naszych dziejach poprzez losyzwykłych ludzi; pokazuje ich problemy,radości, miłości, borykanie się z codziennością.Przenosi się też na chwilęna Greenpoint. Co tam dostrzega…?Ewa Orczykowska, Zrób to weWrocławiu, Wydawnictwo Agora,Warszawa <strong>2012</strong>Tym, którzy pozostanąwe Wrocławiu,polecamksiąż kę, wydanąprzez Agorę.Pierwszy powód– to najnowszewydawnictwoo stolicy DolnegoŚląska. Drugi – towizerunek miastapokazany od trochę innej strony, niżdo tej pory było nam to serwowane:jego alternatywny obraz.Autorka i zaproszeni przez nią nałamy wydawnictwa goście opisują ciekawemiejsca nie tylko do obejrzenia,polecają bowiem też takie, które sądoskonałe do odpoczynku czy wypiciadobrej kawy w otoczeniu książek.Chociaż zabrakło mi ważnych głosówi rekomendacji osób mocno związanychz Wrocławiem, jak Lech Janerka,Kinga Preis, Aleksandra Kurzak czyKrystyna Meissner, to jednak wartoprzyjrzeć się naszemu grodowi z innejperspektywy. Co stwierdzam jako dośćmocno z nim związana, bo odkryłamwiele interesujących miejsc, które zamierzamzobaczyć podczas kolejnychodwiedzin w tym mieście.numer <strong>256</strong>


czas wolnyBella LiguriaWedług ostatnich doniesień, płynących z urzędów wojewódzkich w całym kraju,wydłużył się czas oczekiwania na wydanie paszportu. Jeśli więc chcemy spędzić urloppoza strefą Schengen, a nie mamy tego ważnego dokumentu, być może warto jednakzmienić plany i pojechać tam, gdzie wystarczy tylko dowód osobisty? Na przykładdo Ligurii…<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>Położona w północno-zachodniejczęści Włoch, niewielka, wciśniętamiędzy Francję a Toskanię,Liguria to region, o którym zwykłosię mówić, że góry przeglądają siętam w wodzie. Wspaniała przyroda,lazurowe morze i urocze miasteczkaprzycupnięte na wzgórzach. Zachwycającyregion!Choć często zwana jest włoskim LazurowymWybrzeżem lub Włoską Riwierą,to wciąż jest to stosunkowosłabo znany wśród Polaków cel wakacyjnychpodróży. Jedynie ci, którymzasobność portfela pozwala na zakuplub dzierżawę jachtu, nie wyobrażająsobie ominięcia jej brzegów w trakcierejsu po Morzu Śródziemnym. Jest teżulubionym miejscem weekendowychwypadów dla włoskich mieszczuchówz Mediolanu i Turynu. Część z nich manawet na Riwierze swoje letnie wille.Wśród polskich turystów Liguriabardzo długo była regionem zapomnianym,choć w latach 70. XX wieku,o ile było to możliwe, stanowiłajeden z ulubionych celów naszychzagranicznych wakacji. A i z dwóchpowodów zawsze darzyliśmy ją sentymentem.Pierwszy to słynny festiwalw San Remo, transmitowany niegdyśprzez polską telewizję, na wzór któregozorganizowano festiwal w Sopocie.A drugi to nieśmiertelny przebój SławyPrzybylskiej „Miłość w Portofino”,w oryginale wykonywany przez włoskiegopiosenkarza Freda Buscaglione.Na szczęście moda na Ligurię, nietylko w piosence, powraca.Jak dojechaćDo Ligurii najlepiej dotrzeć samochodem.Można również wybrać samolot(niestety nie ma połączeń z Wrocławia),ale warto też polecić wynajęciesamochodu. Jego brak w Ligurii szybkostanie się bowiem odczuwalną stratą.Do wielu mniejszych miast i wioseknie dociera żaden transport publiczny,a najpiękniejsza droga biegnie wzdłużwybrzeża. Trasa pociągu jest od niegoEwa PlutaZdjęcia:Tomasz Kuciapaczęsto bardzo oddalona i ze względuna górzysty charakter regionu wiedziegłównie przez tunele. Trzeba jednakpamiętać, że podróżowanie po Liguriisamochodem to raczej przyjemnośćdla doświadczonych kierowców.Ostre i strome zakręty, które zaskakująna każdym kroku, oraz styl jazdyWłochów dla nowicjusza może byćzbyt dużym wyzwaniem. Natomiastsam dojazd do Ligurii to przysłowiowa„bułka z masłem”. Choć od Wrocławiadzieli ją około 1400 kilometrów,praktycznie cały czas jedzie sięautostradą. Można wybrać dwie trasy.Krótszą i droższą, z powodu wysokichopłat, przez Szwajcarię i Liechtenstein,lub nieco dłuższą i tańsząprzez Austrię.W Ligurii bardzo popularny jestczarter jachtów. Statkiem możnaopłynąć całe wybrzeże, ale to drogaprzyjemność, bo trzeba jeszcze doliczyćopłaty za cumowanie w portach,a te bywają dość wysokie. Region słynierównież ze wspaniałych tras rowerowych.Ponieważ jest to teren zalesiony,co w rejonie basenu MorzaŚródziemnego stanowi wyjątek, trasysą bardzo przyjemne nawet w największeupały, a widoki zapierają dechw piersiach. Warto też dodać, że Ligurianie jest szczególnie droga. Za nocowaniei jedzenie często zapłacimy131


czas wolnymniej niż nad naszym rodzimym Bałtykiem,nawet w szczycie sezonu.Szczypta historiiLiguria nigdy nie mogła poszczycić siętak wspaniałą historią, jak sąsiadującaz nią Toskania. Ale jej dogodne położeniesprawiło, że przez stulecia byłaobiektem podbojów różnych plemioni władców. Już starożytni RzymianieW latach 60. XIX w. rozpoczął sięproces zjednoczenia Włoch, a Liguria,która już wtedy należała do KrólestwaSardynii, odegrała w nim znacznąrolę. Do tego rozwinął się przemysł,a małe rybackie wioski w błyskawicznymtempie przerodziły się w modnewśród europejskiej arystokracji kurorty.W ostatnich latach ich sława niecoprzebrzmiała, mimo to nadal coroku odwiedzają je tysiące turystów,Na ruch na genueńskich ulicach spogląda z pomnika sam Krzysztof Kolumbdostrzegli profity, jakie dawać mogłowłączenie Ligurii w granice ImperiumRzymskiego. W III wieku p.n.e udałoim się przyłączyć region do swoichwłasności ziemskich. Charakterystycznepołożenie Ligurii, w owym czasieumożliwiające dotarcie praktycznietylko drogą morską, jeszcze długo zapewniałoLiguryjczykom sporą autonomięi uchroniło przed romanizacją.Niestety łatwy dostęp do morza byłteż przekleństwem regionu – amatorówdo nękania mieszkańców Liguriibowiem nie brakowało. Poczynając odSaracenów z Bliskiego Wschodu i Normanówz dalekiej Skandynawii, aż popiratów niewiadomego pochodzenia.Sytuację tę pogarszał fakt, że ani Rzymianie,ani ich następcy – Longobardowienie mieli specjalnej ochoty bronićukrytej za górami Ligurii.Mimo to, na marginesie wielkiejpolityki, jaka wstrząsała wczesnośredniowiecznąEuropą, region powolirósł w siłę. W XI w. jego stolica – Genuastała się republiką i drugą po Wenecjipotęgą morską. Codziennie z liguryjskichportów odpływały wielkiehandlowe galeony pełne towarów, bypo kilku miesiącach wrócić załadowaneprzyprawami i suknami. Niestetyczas prosperity dla Ligurii trwał krótko.Już w XIV w. musiała ulec swojejodwiecznej rywalce – Wenecji, a potemMediolanowi. Do tego jeszczeFrancja miała ochotę włączyć ją w graniceswoich posiadłości i nieustanniedawała się we znaki jej mieszkańcom.W końcu, w wyniku działań Napoleona,dumni Liguryjczycy musieli uleci uznać francuskie zwierzchnictwo.Dopiero druga połowa XIX w. przyniosłaponowny rozkwit tego regionu.132spragnionych słońca i pięknych widoków.Cucina alla ligurePrzez wielu znawców kuchnia liguryjskauważana jest za kwintesencjękuchni śródziemnomorskiej. To wspaniałepołączenie świeżych warzyw,ryb i owoców morza obficie skropionycholiwą z oliwek. Lokalne potrawysą mieszanką wpływów północnychi południowych Włoch, tradycji francuskieji żeglarskiej przeszłości regionu.Przez stulecia tutejsze potrawypowstawały z myślą o ludziach pracującychna morzu i tęskniących zaświeżym jedzeniem – stąd też wzięłasię obfitość warzyw i aromatycznychziół, na czele z bazylią.Kolejnym ważnym składnikiem tutejszejdiety jest liguryjska oliwa z oliwek,słynąca z delikatności i doskonałejjakości, którą gwarantują oliwkiBudynek giełdy na Piazza di Ferrari w Genuidojrzewające na stokach nasłonecznionychwzgórz. Liguryjczycy połączyliswoje ulubione składniki i takpowstało zielone pesto genovese, czylibazylia utarta z oliwą z oliwek. To absolutnienarodowe danie, jedzone dowszystkiego: makaronu, chleba, grillowanychwarzyw i ryb. Z pesto najlepiejsmakuje charakterystyczny dlaLigurii makaron trofie, który kształtemtrochę przypomina lane kluski.Oliwę albo same oliwki dodaje sięrównież do pane alla olive, czyli chlebaz oliwkami, lub focacci, którą dodatkowosoli się grubą solą.W Ligurii jada się mało mięsa, za tona stołach królują ryby, szczególnie łatwodostępne i bardzo lubiane sardele.Najpopularniejsze są te z grilla, aleryb można tu skosztować także w postacizup, sałatek, nadzienia do ravioli,a nawet sosu do makaronu. Zawszesą świeże i pyszne. Najpopularniejszymrybnym daniem jest cappon magro,mieszanka różnego rodzaju rybi owoców morza podana na sałatcewarzywnej. Ponieważ jest to dość wytwornapotrawa, jada się ją tylko przyokazji ważnych wydarzeń i świąt, alew liguryjskich restauracjach dostępnajest przez cały rok. Warto też spróbowaćburridy, czyli tutejszej zupy rybnej.Z kawałkiem wymaczanej w oliwiefocacci może stanowić bardzo sycącyobiad.Liguryjczycy nie należą do wielbicielisłodkich smaków, nawet ciastai torty pieką na ostro, najczęściejz dodatkiem warzyw, orzechów, rybi oczywiście polane oliwą z oliwek. Alejak wszyscy Włosi kochają wina. Mogąposzczycić się 65 odmianami tegotrunku, z czego bliżej znane są tylkodwa. Czerwone Dolceaqua pochodziz okolic San Remo, zaś białe Sciacchetraz okręgu Cinque Terre.Kwiatowa RiwieraZachodnia część Ligurii, położona najbliżejgranicy z Francją, nazywana jestKwiatową Riwierą. Jej stoki, które sączęścią Alp Nadmorskich, pokrywająhektary kwiatowych plantacji. Sprzyjającyklimat i nasłonecznienie stwa-numer <strong>256</strong>


czas wolnyrzają doskonałe warunki uprawy róż,irysów, goździków i innych kwiatów,eksportowanych stąd do całej Europyoraz Stanów Zjednoczonych. Ulokowanena Riviera di Ponente kurortyi kąpieliska chętnie odwiedzają Włosirozkochani nie tylko w kwietnychdywanach obrastających wzgórza, aleteż w oliwnych gajach i winnicach,które współtworzą tutejszy krajobrazod setek lat. Takim właśnie pejzażemotoczone jest San Remo.Miasto uchodzące za włoski odpowiednikMonako, bynajmniej nie zewzględu na liczne przybytki hazardu,choć i tu znajduje się słynne kasyno,ale na skutek swojej wytwornościi cen. Jako znany kurort San Remojest miastem stosunkowo drogim, alemoże poszczycić się jednym z najładniejszychkąpielisk i promenad spacerowych– Corso Imperatise – na europejskimwybrzeżu Morza Śródziemnego.Bywa też zaskakujące.Wielu turystów zastanawia się, cowe włoskim kurorcie robi potężna rosyjskacerkiew, która jest bodaj najbardziejcharakterystycznym budynkiemmiasta. W XIX w. San Remo byłojednym z ulubionych kurortów rosyjskiejarystokracji, w celach uzdrowiskowychprzebywała tu nawet carycaMaria Aleksandrowna. Zachwyconamiejscem i jego atmosferą postanowiłapodarować cerkiew, która miałaprzypominać rosyjskim kuracjuszomo ojczyźnie i umożliwić im kultywowanieswoich religijnych tradycji. Takoto w 1913 r. stanęła tu prawosławnacerkiew, inspirowana moskiewskimibudowlami sakralnymi.Również po wczasowiczach z Polskipozostały tu ślady: niewielki kościółMatki Boskiej Częstochowskiej i pensjonatPolonia.Najsłynniejszy gość San Remo pochodziłjednak ze Szwecji. Był nim AlfredNobel. Urzeczony tutejszym klimatemmieszkał w mieście do swojejśmierci w 1896 r.Poza wytwornymi promenadamii imponującą listą odwiedzających,San Remo skrywa też inne oblicze. ToLa Pigna – stara część miasta, pamiętającajeszcze mroki wieków średnich,Galeon, który „zagrał” w filmie Polańskiego, to wielka atrakcja turystyczna Genui<strong>lato</strong> <strong>2012</strong>W starych wąskich uliczkach powiew przyjemnego chłodui tajemniczościpełna wąskich, brukowanych via, gdziecodzienne życie toczy się w dużo wolniejszym,momentami nawet ospałymtempie, a turyści rzadko do niej zaglądają.Kolejką linową można wjechać naMonte Bignone, skąd roztaczają siępiękne widoki na całą Riwierę. NiedalekoSan Remo leży Albenga. Zwykleomijana przez turystów, a szkoda, boto jedna z nielicznych miejscowościw Ligurii, gdzie można zobaczyć pozostałościpo rzymskich podbojach.W 181 r. p.n.e Rzymianie założyli tuport i wybudowali wiele charakterystycznychdla swojej kultury budowli.Do dziś zachowały sie m.in. łaźnie.Zaś samo miasto otoczone jestśredniowiecznym murem obronnym,co w połączeniu z górzystym krajobrazemnadaje mu tajemniczego uroku.Pobliski kurort Alassio z plażąschodzącą do ślicznej zatoki to jednoz ulubionych miejsc sławnych gości.Dowodem na to jest wnętrze CaffeRoma, której ściany zdobią kafelkiz autografami m.in. Ernesta Hemingwayaczy Sophii Loren.Królowa mórzZ Riviera di Ponente drogą Via Aureliamożna dojechać do stolicy regionu– Genui. Warto wybrać tę trasę, którabiegnie przez niemal cale wybrzeżeliguryjskie. Jest co prawda wolniejszaniż autostrada, ale rekompensująto mijane widoki. (Autostradą omijaćtrzeba jedynie duża miasta, wieczniezakorkowane i rozgrzane słońcem).Genua – stolica regionu, położonajest niemal w jego centrum. Samochódnajlepiej zostawić w jednej z pobliskichmiejscowości, a do centrum dostaćsię pociągiem. Genua to nie tylkoserce Ligurii, ale też jedno z najważniejszychwłoskich ośrodków przemysłowychi największy port w Italii.Europejskie koncerny lokują tu swojeprzedsiębiorstwa, a wielkie statki towarowecodziennie zawijają do rozciągającegosię na kilkadziesiąt kilometrówportu. Od niego właśnie wartozacząć oglądanie Genui, bowiemto miejsce przez stulecia kształtowałowygląd i budowało potęgę ekonomicznąmiasta. Podobnie jest dzisiaj.Wydaje się, że całe podporządkowanejest portowi. Oczywiście nie możnago zwiedzać, ale jest widoczny doskonaleniemal z każdej części miasta,a ogromne statki pasażerskie i towarowe,które majestatycznie przybijajądo brzegów, robią duże wrażenie.Nieco mniejszy statek zacumowanyjest w starym porcie. To replikagaleonu Neptuna, która zagraław kultowym filmie „Piraci” RomanaPolańskiego. W chwili jego kręcenia,w 1986 r., galeon był najdroższym rekwizytem,jaki kiedykolwiek wykorzystanow filmie i świetnie wykonanym.Do dziś okręt czasem stawia żaglei pływa po Morzu Śródziemnym.Tuż obok statku znajduje się wejściedo największego europejskiegoakwarium. To punkt obowiązkowy dlawszystkich odwiedzających Genuę.Bilet jest stosunkowo drogi, ale ponad600 gatunków wodnych stworzeń rezydującychw niemal 80 zbiornikachwodnych naprawdę warto zobaczyć.Większą kolekcję morskiej i słodkowodnejfauny i flory mają jedynieakwaria w Japonii i Chinach.Symbolem miasta jest La Lanterna,usadowiona na skale 77-metrowalatarnia morska. Prowadzi do niejmalownicza droga, biegnąca wzdłużstarego portu. Kiedyś jej światło sięgające27 mil morskich bezpiecznieprowadziło statki do brzegu, dziś toturystyczna atrakcja. Z tarasu na jejszczycie rozciąga się niesamowity widokna cały region i jego stolicę.133


czas wolnyChoć genueńczycy mają we Włoszechopinię dusigroszy, to reprezentacyjnaulica miasta absolutnieprzeczy poglądowi, jakoby byli zainteresowanijedynie oszczędzaniem.Barokowa Via Garibaldi, wpisana naListę Światowego Dziedzictwa UNE-SCO, ze swoimi wyszukanymi willamii wytwornymi pałacami jest wyrazemprzedsiębiorczości dawnych genueńczyków.Wzbogaceni na zamorskimhandlu manifestowali swoją pozycję,wznosząc okazałe siedziby i wspierającartystów, których dzieła zdobiątutejsze muzea. Palazzo Rosso, XVII-‐wieczny pałac wybudowany dla rodzinyBorginole Sale obecnie mieścimuzeum sztuki, ale jego dodatkowąatrakcją jest taras widokowy, z któregowidać całe miasto – od zabytkowychdzielnic i starych doków portowychpo nowoczesne osiedla przemysłowe.Z Via Garibaldi spacer przenosi nasw nieco inny świat, niegdyś zamieszkanyprzez pracowników portu i rodzinyżeglarzy. Stare miasto to labiryntbardzo wąskich uliczek, przy którychwyrosły wysokie kamienice. Doniektórych z tych pierzei praktycznienie docierają promienie słoneczne,a i zgubić się tu nietrudno. W jednymz zaułków przycupnięty jest skromnydom, w którym dorastał Krzysztof Kolumb.Choć Genua dała światu wieluwspaniałych żeglarzy: Andrea Dorię,zwanego Królem Mórz, czy GiovanniegoCaboto, pływającego pod angielskąbanderą, to nadal jej najsłynniejszymobywatelem pozostaje właśnie Kolumb,po którym pamiątki można zobaczyćw jego dawnym domu.Jest długie <strong>lato</strong> w Portofino134Sympatyczni mieszkańcy genueńskiego AkwariumZ Genui wyruszamy na południe– w stronę Portofino i Cinque Terre.Wiele osób uważa, że to najpiękniejszaczęść Ligurii. Niewątpliwie mają rację.Wyjątkowo malownicze połączeniegórzystego krajobrazu, lazurowegomorza i małych miasteczek pełnychdomów pomalowanych na pastelowekolory bardzo często wykorzystywanejest w folderach turystycznych i książkacho Włoszech. Jeszcze całkiem niedawnodo niektórych z miejscowościtej części Ligurii nie prowadziła żadnadroga. Dzięki temu oraz małymi kamienistym plażom zachowały oneswój wygląd i urok i nie poddały się ażtak bardzo skomercjalizowaniu, jakmiasta północnej części regionu.Będąc w Ligurii, nie można ominąćlegendarnego Portofino. Ta mikromiejscowośćma powierzchnię zaledwie2 km kwadratowych i na stałezamieszkuje ją około 500 osób. Dlategoprzyjeżdżając do niej samochodem(innej opcji, poza drogą wodną,nie ma), trzeba się liczyć z tym, że jedynemiejsce parkingowe jest płatne,a opłata za to niemała. Samo Porto-W Portofino jachty krezusów cumują obok rybackich łodzifino, uważane za jedną z najbardziejekskluzywnych miejscowości na wybrzeżuMorza Śródziemnego, też nienależy do tanich. Zdecydowanie lepiejje oglądać, niż robić tam zakupy.Portofino wciśnięte jest w wąską zatokę,a otaczające miasteczko wzgórzaobejmuje park krajobrazowy z licznymitrasami spacerowymi i widokiemna nieduży port, w którym zgodnie cumujądrewniane łodzie lokalnych rybakówi luksusowe jachty bogaczy. Mateż swoją legendę. Podobno w tamtejszymkościele znajdują się szczątki św.Jerzego. Według podań, w XII w. przywieźlije tam i złożyli miejscowi korsarze.Niedaleko Portofino leży Rapallo.Poza tym, że miejscowość to znanykurort, pełny wytwornych willi, jestteż na zawsze wpisana w europejskąhistorię. W 1922 r. Niemcy i bolszewickaRosja podpisały w Rapallo traktato nawiązaniu stosunków dyplomatycznychi zrzeczenia się wzajemnychroszczeń. Miasto to powinno być jednaktylko przystankiem w podróży, boczeka na nas Cinque Terre!Pod tą wspólną nazwą kryje się pięćmiasteczek urokliwie położonych nadmałymi zatokami – Monterosso, Vernazza,Corniglia, Manarola i Riomaggioreotoczone są parkiem narodowymi jako całość wpisane na ListęŚwiatowego Dziedzictwa UNESCO. Sądo siebie podobne, ale mimo to wartoodwiedzić je wszystkie, bo każde jestjak z bajki.Nad tarasami, na których pastelowe,wąskie domy cisną się obok siebie,górują średniowieczne wieże kościołów,zamków lub baszt. Plaże sąmikroskopijne, a morskie fale obmywająmury budynków i lekko kołyszązacumowane statki. Taki widokmożna podziwiać z pokładu statkówwycieczkowych, które opływają całeCin que Terre, i zdecydowanie wartosię na taki krótki rejs wybrać. Jednakżeby zobaczyć miasta od środka, trzebazejść na ląd. Z wody nie widać plątaninywąskich uliczek i małych skwerówz kwitnącymi klombami. Nie czućprzyjemnego zapachu przygotowywa-nych w małych trattoriach specjałówlokalnej kuchni ani nie słychać swobodnegogwaru dobiegającego z kawiarni.Jako park narodowy CinqueTerre na pewno zachwyci wszystkichmiłośników przyrody i geologii. Specjalniedla nich przygotowane zostałytrasy spacerowe, dość wymagające, alemożna nimi przejść cały park od jednejmiejscowości do następnej. Wciśniętew zatoki miasteczka najpiękniejwyglądają wieczorem. Podobniejak inne miejsca w Ligurii. Oglądającjej wybrzeża o tej porze dnia, możnasię zakochać w tym niesamowitymwłoskim regionie.Buon viaggio!numer <strong>256</strong>


Sensacyjna Sala MastodontaSpeleolodzy i grotołazi z PolitechnikiWrocławskiej i Uniwersytetu Wrocławskiegodokonali wielkiego odkryciaw Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie.2 maja br. natrafili na ogromną jaskinię,pokonując niebezpieczny, pełenprzewężeń i zacisków korytarz. Wejściewymagało zastosowania klasycznejwspinaczki z użyciem sprzętu alpinistycznego.Grotołazi weszli do ogromnejsali, nie mającej sobie równychw Polsce. Jej orientacyjne wymiary toponad 100 m długości, do 30 m wysokościi 30-40 metrów szerokości. Występująw niej olbrzymie i różnorodneformy naciekowe w kształcie żyrandoli,kaskad itp. Ogrom i piękno, nazwanejprzez odkrywców, Sali Mastodontamożna porównać do największych jaskińw Europie. Podczas trzech kolejnychwejść eksploracyjnych nie udałosię rozpoznać całej sali – jej stropzakończony jest kominem, do któregojeszcze nie dotarto. W wielu miejscachwysoko na ścianie znajdują się zaś tzw.okna, czyli potencjalne miejsca dalszejeksploracji.W skład grupy, która odkryła SalęMastodonta, wchodzą: SebastianCzwor, Dariusz Data, Radosław Dubicki,Anna Haczek, Szymon Kostka, MarekMarkowski, Piotr Potok i Leszek Zając.Zdjęcia: Anna Haczek

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!