Biuletyn Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
<strong>Biuletyn</strong><br />
Poznañskiej <strong>Biblioteki</strong> <strong>Anarchistycznej</strong><br />
ISSN 1731-352X | Numer 5 | Maj 2007<br />
SI£A PRACY<br />
Agnieszka Mróz Za kapita³em pod¹¿a konflikt 3<br />
Wywiad z Beverly J. Silver 4<br />
Jaros³aw Urbañski (oprac.) Walki pracowników przemys³u samochodowego 13<br />
Robert Linhart Zatrzymaæ liniê 34<br />
Ostatnie ognie w Porto Marghera 63<br />
KRYMINOLOGIA KRYTYCZNA<br />
Przeciwko penitencjarnej dyktaturze 67<br />
Jeff Ferrell Przeciwko prawu: kryminologia anarchistyczna 70<br />
Michel Foucault Marsz kajdaniarzy 79<br />
Didier Eribon Michel Foucault: pod znakiem nadzoru 84<br />
HISTORIA<br />
Marcin Bêdziñski Durruti i pocz¹tki hiszpañskiego anarchizmu 90<br />
Micha³ Przyborowski Wydawnictwo "Nowa Epoka" 1924 - 1930 100<br />
Krótka historia pisma Maæ Pariadka 110<br />
DYSKUSJE:<br />
ANARCHIZM SPO£ECZNY CZY INDYWIDUALISTYCZNY?<br />
Oskar Szwabowski Polityka spo³eczna, nie indywidualistyczna 122<br />
Jany P. Waluszko Ideologia albo ¿ycie! 132<br />
RECENZJE<br />
Piotr Ciszewski Bojownicy klasy pracuj¹cej 136<br />
Tomek Borejza Okupacyjne przypadki Paw³a Lwa Marka 138<br />
Oskar Szwabowski Szkice o anarchizmie 140<br />
£ukasz Cholewicki Pu³apka akademickoœci 143<br />
Ramor Ryan Dni zbrodni i noce przera¿enia 146<br />
WSPOMNIENIE<br />
Kurt Vonnegut 157
WSTÊP<br />
Prezentujemy kolejny numer <strong>Biuletyn</strong>u Poznañskiej <strong>Biblioteki</strong> <strong>Anarchistycznej</strong>.<br />
Wydalismy go w nowej, zmienionej formule. Czêœæ zmian widoczna jest ju¿<br />
na pierwszy rzut oka, nowa szata graficzna, kolorowa ok³adka, zapach œwie¿ego<br />
druku... Jednak najwiêksze zmiany dotycz¹ przede wszystkim warstwy treœciowej.<br />
Chcielibyœmy, aby <strong>Biuletyn</strong>, zachowuj¹c swój charakter, sta³ siê miejscem<br />
pog³êbionej analizy i dyskusji w ruchu anarchistycznym. Wspó³czesny ruch anarchistyczny<br />
w Polsce popada czêsto w pu³apkê nieumiejêtnoœci wyjœcia poza tworzon¹<br />
w oderwaniu od rzeczywistoœci teoriê. Aby anarchizm jako ruch móg³ siê<br />
rozwijaæ, potrzebuje sta³ego wgl¹du w nowe trendy filozoficzne i spo³eczne. Niekoniecznie<br />
zwi¹zane bezpoœrednio z anarchizmem, ale daj¹ce mu mo¿liwoœæ formowania<br />
skutecznej strategii.<br />
W tym numerze wyró¿niæ mo¿na dwa g³ówne dzia³y. Pierwszy z nich - Si³a<br />
pracy - opisuje tendencje w ruchu robotniczym. Du¿o miejsca poœwiêciliœmy tu<br />
badaniom prowadzonym przez Beverly Silver, wyjaœniaj¹ one zmiany zachodz¹ce<br />
w strukturze pracy oraz to, w jaki sposób wp³ywaj¹ one na prowadzone walki<br />
robotnicze. Drugi dzia³ - Kryminologia krytyczna - jest mniej szczegó³owy, jego<br />
zadaniem jest zarysowanie problematyki wolnoœciowego podejœcia do polityki<br />
penitencjarnej i prawnej.<br />
Poza tym polecamy dzia³ Dyskusje - w którym gor¹ca polemika pomiêdzy<br />
Oskarem Szwabowskim i Janym Waluszko, prowadzi nas przez meandry "spo-<br />
³ecznego" i "indywidualistycznego" podejœcia do ruchu anarchistycznego. Pewnego<br />
rodzaju rozwiniêciem w¹tków poruszonych w tej dyskusji jest równie¿, zamieszczony<br />
w dziale Recenzje, esej irlandzkiego anarchisty Ramora Ryan.<br />
Nie zapomnieliœmy równie¿ o tradycyjnych dzia³ach, do jakich przyzwyczai³<br />
nas <strong>Biuletyn</strong>. W dziale historycznym, artyku³ bêd¹cy uzupe³nieniem do prezentowanej<br />
w poprzednim numerze historii polskich pism anarchistycznych w latach<br />
80-tych, opisuj¹cy dzia³alnoœæ pisma "Maæ pariadka". Poza tym Micha³ Pzyborowski<br />
odkrywa "bia³e plamy" w historii polskiego anarchizmu, a Marcin Bêdziñski<br />
opowiada nam o pocz¹tkach anarchosyndykalizmu w Hiszpanii. (DK)<br />
Kolektyw redakcyjny: Katarzyna Jankowska, Damian Kaczmarek,<br />
Maciej Hojak, Jaros³aw Urbañski, Agnieszka Mróz, Krzysztof Król<br />
Wydawnictwo: Biblioteka Anarchistyczna, ul. Pu³askiego 21a, Poznañ<br />
tel. (0..61) 848-46-72 - czynny podczas dy¿urów,<br />
adres koresp. P.O. Box 5, 60-966 Poznañ 31<br />
www.biblioteka-poznanska.bzzz.net, e-mail: biblioteka@rozbrat.org<br />
Dystrybucja: Oficyna Wydalnicza Bractwa "Trojka"<br />
www.bractwotrojka.prv.pl
ZA KAPITA£EM POD¥¯A<br />
KONFLIKT<br />
AGNIESZKA MRÓZ<br />
Ksi¹¿ka Beverly Silver "Forces of<br />
Labor" dostarcza szczegó³owych informacji<br />
na temat kondycji i znaczenia ruchu<br />
pracowniczego oraz narzêdzi do dalszej<br />
jego analizy. Silver twierdzi, ¿e walki<br />
pracownicze s¹ endemiczn¹ cech¹ rozwoju<br />
kapitalistycznego, wynikaj¹ z samej<br />
jego natury. Kapita³ musi utrzymywaæ<br />
swoje panowanie nad pracownikami<br />
i ka¿dego dnia na nowo zmuszaæ robotników<br />
do pracy. Ci<br />
natomiast protestuj¹,<br />
i bêd¹ protestowaæ,<br />
przeciwko traktowaniu<br />
ich jak towar.<br />
Na pocz¹tku XIX<br />
wieku klasy ni¿sze mia-<br />
³y niewielk¹ rolê w<br />
kszta³towaniu œwiatowego<br />
systemu kapitalistycznego,<br />
lecz w XX w.<br />
by³a ona ju¿ du¿o wiêksza.<br />
Nie znaczy to, ¿e si³a robotników nieustannie<br />
roœnie i ¿e walki pracownicze<br />
s¹ zawsze pozytywne. Czasami pracownicy<br />
bêd¹ okreœlaæ i utrzymywaæ wewnêtrzne<br />
podzia³y oraz broniæ przywilejów,<br />
jeœli nie bêd¹ widzieæ innych sposobów<br />
na utrzymanie godnych standardów<br />
¿ycia, co bêdzie os³abiaæ klasê pracuj¹c¹<br />
i powodowaæ wa¿ne problemy dla strategii<br />
rewolucyjnej zmiany.<br />
By zrozumieæ ogólnoœwiatow¹ s³aboœæ<br />
klasy pracuj¹cej w latach 90-tych,<br />
któr¹ opisuje i dokumentuje "Forces of<br />
Labor", Silver wskazuje na finansjalizacjê<br />
kapita³u, czyli na fakt, ¿e kapita³ nie<br />
inwestuje zasadniczo w produkcjê i handel,<br />
lecz w kredyty i finansowe spekulacje.<br />
Silver i Arrighi dowodz¹, ¿e ta faza<br />
nie jest czymœ nowym, ¿e jest tendencj¹,<br />
która powraca podczas cyklu zmiany hegemona.<br />
Arrighi wskazuj¹c na innych<br />
badaczy systemów-œwiatów twierdzi, ¿e<br />
kapitalizm zawsze zale¿a³ od istnienia<br />
œwiatowej si³y hegemonicznej;<br />
si³y, która ustala<br />
regu³y i gwarantuje<br />
Beverly J. Silver - profesorka<br />
socjologii w Johns Hopkins<br />
University, wspó³autorka<br />
pewnego rodzaju stabilny<br />
system – miastapañstwa<br />
w Pó³nocnych<br />
m.in. nagrodzonej w 2001 r.<br />
przez Amerykañskie Towarzystwo<br />
Socjologiczne ksi¹¿ki W³oszech w XVI w.,<br />
Chaos and Governance in the Niderlandy w XVII<br />
Modern World System (University<br />
of Minnesota Press, 1999). Brytyjskie w XIX<br />
i XVIII w., Imperium<br />
i USA w XX. Wed³ug<br />
Arrigi obecnie jesteœmy<br />
w okresie zmiany hegemona – USA traci<br />
swoj¹ pozycje na rzecz nieznanych<br />
jeszcze regionów lub pañstw, prawdopodobnie<br />
na rzecz Zachodniej Azji – lub<br />
na rzecz nikogo. Jest równie¿ mo¿liwe,<br />
¿e nast¹pi koniec tego rodzaju historii<br />
i pocz¹tek nowej, nie kapitalistycznej ery.<br />
Analizy innych okresów zmiany hegemona<br />
– np. od Imperium Brytyjskiego do<br />
USA w pierwszej po³owie XX w. – pokaza³y,<br />
¿e wtedy równie¿ mia³ miejsce<br />
okres finansjalizacji i spekulacji finansowych,<br />
podczas którego trac¹ce hegemo-
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
niê pañstwo, wykorzystywa³o sw¹ pozycjê<br />
do zaczerpniêcia kredytów w celu finansowania<br />
konsumpcji i projektów militarnych.<br />
Efektem tego by³o generalne<br />
os³abienie klasy pracuj¹cej na œwiatow¹<br />
skale, gdy¿ pieni¹dze nie by³y inwestowane<br />
w produkcjê wartoœci dodatkowej.<br />
Ale jest nadzieja – okres finansjalizacji<br />
nie mo¿e trwaæ wiecznie, bowiem<br />
kapita³ i kapitalizm zale¿¹ od produkcji<br />
wartoœci dodatkowej. Pytanie tylko, jak<br />
d³ugo bêdzie on trwaæ i co siê stanie w<br />
miêdzyczasie. I co wiêcej – zmiana hegemona<br />
zawsze oznacza systemowy<br />
chaos na œwiecie. Wiêc pojawia siê pytanie<br />
o to, czy dostrze¿emy eskalacjê<br />
wojny, czy ruch antywojenny jest w stanie<br />
j¹ powstrzymaæ. Kolejne pytanie, czy<br />
klasa pracuj¹ca, zw³aszcza ta z USA,<br />
czyli ze starego hegemonicznego pañstwa<br />
oraz ta z prawdopodobnie nowego<br />
centrum – Chin lub Indii – u¿yje swojej<br />
w³adzy do kszta³towania nowego porz¹dku<br />
œwiatowego i uwolni siê od kapitalizmu,<br />
czy te¿ wykorzysta swoj¹ pozycjê<br />
w protekcjonistyczny sposób, przeciwko<br />
globalnej klasie pracowniczej?<br />
WYWIAD Z<br />
BEVERLY J. SILVER<br />
Si³a pracy<br />
W ksi¹¿ce Forces of Labor twierdzisz,<br />
¿e niepokoje pracownicze s¹ rodzajem<br />
si³y napêdowej dla rozwoju kapitalizmu.<br />
Przypomina to podejœcie zwane<br />
w Europie "workeryzmem" lub autonomistycznym<br />
marksizmem. Czy<br />
wystêpuj¹ tu bezpoœrednie zwi¹zki<br />
z tego rodzaju myœleniem, czy to podobieñstwo<br />
jest przypadkowe?<br />
Wywiad dla magazynu<br />
"Analyse + Kritik"<br />
[www.akweb.de] przeprowadzony<br />
z Beverly Silver podczas<br />
prezentacji ksi¹¿ki "Forces<br />
of Labor" w Niemczech<br />
w czerwcu 2005; t³umaczenie<br />
z wersji angielskojêzycznej,<br />
opublikowanej w magazynie<br />
"Prol-position", nr 3, 2005,<br />
[www.prol-position.net]<br />
Beverly Silver: Postrzeganie<br />
niepokojów<br />
pracowniczych jako<br />
si³y, która nieustannie<br />
przekszta³ca kapitalizm,<br />
stanowi dziedzictwo<br />
pewnych tradycji<br />
amerykañskich. Dorasta³am<br />
w Detroit w latach<br />
60. W mieœcie<br />
tym, w latach 30. mia-<br />
³y miejsce strajki okupacyjne.<br />
Pod ich wp³ywem<br />
pojawi³a siê idea strukturalnej si³y<br />
robotników. Mówi ona, ¿e zdobycze robotników<br />
zosta³y uzyskane w du¿ej mierze<br />
dziêki ich strategicznej pozycji<br />
w procesie produkcji. Zajmuje siê tym<br />
amerykañska historia ruchu pracowniczego<br />
i socjologia przemys³u. Du¿y<br />
wp³yw na moj¹ pracê mia³y pisma Francisa<br />
Fox Pivena i Richarda A. Clowarda.<br />
1 Analizuj¹c historiê<br />
ruchów ludzi biednych<br />
w USA w skali krajowej,<br />
wymieniaj¹ oni<br />
kilka argumentów, które<br />
przeniesione na poziom<br />
globalny wracaj¹<br />
w Forces of Labor.<br />
Chodzi m.in. o przekonanie,<br />
¿e znacz¹cy postêp<br />
lub zmiany niesione<br />
s¹ przez fale niezadowolenia,<br />
które przy-<br />
4
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
* Silver wyró¿nia dwa rodzaje si³y przetargowej<br />
pracowników:<br />
chodz¹ tylko okresowo, ¿e przyp³ywy te<br />
same w sobie nie s¹ rezultatem wysi³ków<br />
organizatorów lub partii politycznych,<br />
lecz wywodz¹ siê ze strukturalnych<br />
warunków zezwalaj¹cych na pewnego<br />
rodzaju ruchy. Inspiruj¹ce by³o<br />
zw³aszcza to, ¿e analizuj¹c niepokoje<br />
pracownicze z lat 30., podkreœlaj¹ one<br />
strukturaln¹, pozycyjn¹ zdolnoœæ robotników<br />
do forsowania ¿¹dañ wynikaj¹c¹<br />
z miejsca w procesie produkcji. Równoczeœnie<br />
autorzy ci zaznaczaj¹, ¿e ka¿-<br />
da z tych fal protestów jest kontrolowana<br />
nie tylko za pomoc¹ po³¹czenia represji,<br />
ustêpstw i doboru pracowników,<br />
lecz równie¿ przez systematyczn¹ transformacjê<br />
organizacji produkcji tak, by<br />
os³abiæ ruchy, ¿e tak powiem, "za ich<br />
plecami".<br />
Jest to zatem jakaœ spuœcizna czy<br />
Ÿród³o mojego rozumowania, ale poza<br />
tym jednym z kluczowych intelektualnych<br />
punktów odniesienia dla Forces of<br />
Labor pozostaje moja wspó³praca z Giovannim<br />
Arrighim. Podczas wczesnego<br />
okresu rozwoju "operaismo" Arrighi<br />
w³aœciwie nie przebywa³ we W³oszech,<br />
uczy³ w Rodezji, Zimbabwe, a potem<br />
w Tanzanii, rozwijaj¹c koncepcje, w których<br />
kwestie zasobów i oporu si³y roboczej<br />
by³y kluczowe dla rozwoju kolonializmu<br />
oraz rozwoju krajowych ruchów<br />
wyzwoleñczych w Afryce. Powrót Arrighiego<br />
do W³och w 1969 r. zbieg³ siê ze<br />
szczytem autunno caldo (gor¹cej jesieni).<br />
Wielk¹ rolê odgrywa³y wtedy walki<br />
pracowników Fiata oraz to, ¿e walki pracownicze<br />
pojawi³y siê tam, gdzie robotnicy<br />
byli bardzo sceptycznie nastawieni<br />
do polityki i do tego co nazywam stowarzyszeniow¹<br />
si³¹ przetargow¹*, jednoczeœnie<br />
byli bardzo zdeterminowani,<br />
by zachowaæ sw¹ niezale¿n¹ w³adzê i si-<br />
³ê podczas walk. Oto spo³eczno-polityczny<br />
kontekst, który mocno oddzia³ywa³<br />
na rozwój "operaismo".<br />
Lecz jest kilka ró¿nic miêdzy "operaismo",<br />
takim jaki rozwija³ siê we W³oszech,<br />
a tym co wp³ynê³o na mnie, na<br />
moj¹ ksi¹¿kê. W 1971 r. Arrighi i inni<br />
za³o¿yli "Gruppo Gramsci". Po pierwsze,<br />
w ich wizji istotn¹ rolê odgrywa³a orientacja<br />
trzecioœwiatowa i perspektywa globalna,<br />
co w³aœciwie nie pojawia³o siê we<br />
wczesnym okresie "operaismo". Drug¹<br />
ró¿nic¹ jest znacznie silniejsze po³¹cze-<br />
1. stowarzyszeniowa si³a przetargowa<br />
("associational bargaining power") – jest to si³a<br />
wynikaj¹ca z utworzenia grupowej, kolektywnej<br />
organizacji robotników (g³ównie chodzi<br />
o zwi¹zki zawodowe i partie polityczne)<br />
2. strukturalna si³a przetargowa ("structural<br />
bargaining power") – si³a wynikaj¹ca<br />
z pozycji w systemie ekonomicznym; ta z kolei<br />
dzieli siê na:<br />
– rynkowa si³a przetargowa ("marketplace<br />
bargaining power") – wynika bezpoœrednio<br />
z ma³ego rynku pracy<br />
(wynika z: 1. posiadania rzadko spotykanych<br />
umiejêtnoœci wymaganych przez pracodawcê,<br />
2. niskiego poziomu bezrobocia, 3. zdolnoœci<br />
pracownika do ca³kowitego wycofania<br />
siê z rynku i przetrwania z bez dochodowego<br />
Ÿród³a utrzymania)<br />
– si³a przetargowa miejsca pracy ("workplace<br />
bargaing power") – wynikaj¹ca ze strategicznej<br />
pozycji pewnej grupy robotników<br />
w kluczowym dla przemys³u sektorze.<br />
(typowa dla pracownika, który pracuje w stosunkowo<br />
zintegrowanym procesie produkcyjnym,<br />
gdzie przestój w konkretnym miejscu<br />
mo¿e spowodowaæ szkodê na du¿o wiêksz¹<br />
skalê ni¿ przestój sam w sobie, gdy jest zdolny<br />
np. zatrzymaæ ca³¹ linie produkcyjn¹ przez<br />
zatrzymanie jednego jej segmentu, lub gdzie<br />
ca³a korporacja zale¿na od dostarczenia czêœci<br />
w konkretnym czasie jest zatrzymana<br />
przez np. protest pracowników kolei)<br />
Si³a pracy<br />
5
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
nie podejœcia teoretycznego z empirycznym,<br />
w przeciwieñstwie do bardziej filozoficznych<br />
sk³onnoœci w obrêbie "operaismo".<br />
"Gruppo Gramsci" k³ad³a silny<br />
nacisk na bie¿¹ce, konkretne badanie<br />
empirycznych warunków, jako tych,<br />
które mia³y wp³yw na naturê si³y przetargowej<br />
robotników. W tym znaczeniu<br />
ugrupowanie to by³o bli¿sze Romano<br />
Alquatiemu i Sergio Bolognie ni¿ Mario<br />
Trontiemu i Toni Negriemu. Wreszcie,<br />
podczas gdy pewne tendencje wewn¹trz<br />
operaismo podkreœla³y, ¿e klasa<br />
robotnicza jest silna i staje siê ca³y czas<br />
coraz silniejsza, w Forces of Labor znajdziemy<br />
zarówno próbê analizy d³ugoterminowych<br />
procesów zdaj¹cych siê<br />
wzmacniaæ klasê pracuj¹c¹, jak te¿ przeciwstawnych<br />
tendencji powodowanych<br />
przez ró¿nego rodzaju reakcje kapita³u<br />
na si³ê i bojowoœæ robotników.<br />
W miarê up³ywu czasu coraz lepiej<br />
poznawaliœmy to drugie zjawisko. Jeœli<br />
porównamy Forces of Labor jak i póŸniej<br />
wydane zbiory artyku³ów z prac¹,<br />
któr¹ Arrighi i ja wydaliœmy w 1984 r. –<br />
"Labor Movements and Capital Mobility"<br />
2 , zobaczymy, wyra¿on¹ implicite,<br />
samokrytykê. Artyku³ z 1984 r. podkreœla<br />
rosn¹c¹ si³ê ruchu robotniczego, d³ugoterminow¹<br />
tendencjê wzmacniania siê<br />
ruchu w skali ogólnoœwiatowej. Nasze<br />
rozumowanie oparliœmy na przekonaniu,<br />
¿e geograficzna relokacja kapita³u w latach<br />
70. i wczesnych 80. musia³a do<br />
pewnego stopnia os³abiæ robotników<br />
tam, sk¹d odp³yn¹³ kapita³, lecz wzmocni³a<br />
ich gdzie indziej, co ogólnie, widziane<br />
z globalnej perspektywy, wzmocni³o<br />
ruch. Na póŸniejszy g³êboki kryzys si³y<br />
roboczej w wielu czêœciach œwiata w latach<br />
90. w ogóle nie byliœmy przygotowani.<br />
Zaczêliœmy pytaæ co siê sta³o i po<br />
analizie zaczêliœmy dostrzegaæ wp³yw<br />
przesuniêcia kapita³u ze sfery handlu<br />
i produkcji do sfery kredytów, poœrednictwa<br />
i spekulacji (co w Forces of Labor<br />
nazwa³am "napraw¹ finansow¹" –<br />
financial fix) jest kluczowy dla wyjaœnienia<br />
wspomnianego g³êbokiego kryzysu.<br />
Do po³owy lat 80. kapita³ reagowa³<br />
na wzmocnienie ruchu pracowniczego<br />
seri¹ "napraw" (fixes) (przestrzennych,<br />
technologicznych/organizacyjnych,<br />
produkcyjnych*), z których ¿adna<br />
* Silver bazuj¹c na Ÿród³ach gromadzonych<br />
przez World Labor Group od 1870 r.<br />
twierdzi, ¿e kapita³ próbuje unikn¹æ walk, wymyœla<br />
nowe technologie, nowe produkty,<br />
przenosi zak³ady w inne regiony – wszystkie<br />
te próby ucieczki s¹ jednak tymczasowymi<br />
rozwi¹zaniami. Nazywa je "fixes" u¿ywaj¹c<br />
podwójnego znaczenia tego s³owa: kapita³ jest<br />
zainwestowany ("is fixed") w konkretne "nieruchome"<br />
maszyny, produkty, regiony; równoczeœnie<br />
nie mo¿e rozwi¹zaæ problemu, lecz<br />
tylko dokonaæ szybkich "poprawek", "naprawy",<br />
"zmiany". Problem jednak zawsze wraca<br />
i ³¹czy siê przede wszystkim z walkami<br />
pracowniczymi i ¿¹daniami rewindykacyjnymi.<br />
Silver rozró¿nia trzy rodzaje zmiany –<br />
przestrzenn¹ ("spatial fix"), co odnosi siê do<br />
relokacji produkcji, technologiczno-organizacyjn¹<br />
("technological/organizational fix") –<br />
wprowadzenie innowacji technicznych oraz<br />
zmianê produkowanego towaru na bardziej<br />
dochodowy ("product fix"). "Poprawki" mog¹<br />
os³abiæ "star¹" klasê pracuj¹c¹ – przez zamkniêcie<br />
fabryk, racjonalizacjê itp. – ale<br />
wzmocni¹ klasê pracuj¹c¹ w innych regionach<br />
lub sektorach, w których zostanie zainwestowany<br />
kapita³. Co istotne: przez odkrywanie<br />
nowych maszyn, nowych produktów, przenoszenie<br />
siê do innych regionów, kapita³ na<br />
d³u¿sz¹ metê mo¿e tylko rozci¹gn¹æ problem<br />
w czasie. Masowa skala, ³añcuchy œwiatowej<br />
produkcji i olbrzymie inwestycje w nowe techniki<br />
zwiêksz¹ jedynie destrukcyjn¹ (w odniesieniu<br />
do kapita³u) si³ê robotników i na przestrzeni<br />
wieków zwiêkszaj¹c, wagê klasy pracowniczej<br />
w dziejach historii.<br />
6
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
nie by³a w stanie podwa¿yæ ogólnej si³y<br />
tego ruchu, czego rezultatem by³ g³êboki<br />
kryzys kapitalizmu. Nastêpnie rozpoczê-<br />
³a siê finansjeryzacja kapita³u, który gwa³townie<br />
wycofa³ siê z handlu i produkcji<br />
(i z wydatków na p³ace dla pracowników),<br />
przekszta³caj¹c g³êboki kryzys kapita³u,<br />
w g³êboki kryzys klasy robotniczej.<br />
Wróæmy do ró¿nicy miêdzy moim<br />
stanowiskiem a "operaismo". Muszê<br />
wspomnieæ – i myœlê, ¿e to powa¿na jego<br />
krytyka – w kwestii przekonania o tym,<br />
¿e walki robotnicze s¹ zawsze dobre. Ta<br />
kwestia pojawia siê w rozwiniêciu sporu<br />
o podzia³y zarysowane w Forces of<br />
Labor, postawiono tam pytania o interpretacjê<br />
procesów homogenizacji i proletaryzacji<br />
opisanych przez Marksa i Engelsa,<br />
jako nieod³¹czn¹ przyczynê rozwoju<br />
jednoœci walki klasowej robotników.<br />
Defensywne, lokalne walki robotników<br />
s¹ zawsze zrozumia³e, ale jak<br />
pogodziæ je z czymœ, co ma przynieœæ<br />
wiêksz¹ globaln¹ sprawiedliwoœæ, globaln¹<br />
równoœæ?<br />
Tego rodzaju podzia³y nie s¹ czymœ<br />
narzucanym klasie robotniczej przez<br />
kapita³, lecz s¹ wytwarzane wewn¹trz<br />
klasy, czy o to chodzi?<br />
Rozró¿niam trzy rodzaje podzia³ów.<br />
Wœród nich jest jeden, który faktycznie<br />
rodzi siê wœród samych robotników, gdy<br />
broni¹c konkretnych przywilejów ulegaj¹<br />
oni nie-klasowym identyfikacjom<br />
– obywatelstwu, p³ci, rasie. Jest to rodzaj<br />
endemicznej reakcji wynikaj¹cej<br />
z nieustannej sk³onnoœci kapitalizmu do<br />
narzucania pracownikom konkurencji<br />
miêdzy sob¹ przez wprowadzanie zmian<br />
(fixes). Nie znaczy to, ¿e podzia³y s¹<br />
podtrzymywane tylko przez robotników,<br />
robi to równie¿ kapita³ przez segmentacjê<br />
rynku pracy, i pañstwo – przez ograniczanie<br />
praw obywatelskich.<br />
Nie znaczy to równie¿, ¿e robotnicy<br />
nie s¹ zaanga¿owani w likwidacjê podzia³ów.<br />
Jeœli spojrzymy historycznie na<br />
klasy robotnicze o ustalonej ju¿ pozycji,<br />
to jawi¹ nam siê one jako beneficjanci<br />
ostatniej fali walk, próbuj¹cy utrzymaæ<br />
podzia³y wobec konkurencji ze strony<br />
nowo powsta³ych klas robotniczych, które<br />
z kolei s¹ bardziej sk³onne do prze³amywania<br />
barier. Spójrzmy na wiejskiego<br />
imigranta - robotnika, który przybywa<br />
do chiñskich miast za chlebem; pocz¹tkow¹<br />
reakcj¹ dotychczasowych<br />
miejskich robotników jest trzymanie go<br />
jak najdalej od rynku. To migruj¹cy robotnicy<br />
siêgaj¹ obecnie po jêzyk praw<br />
obywatelskich, typowy dla obszarów<br />
miejskich i g³osz¹, ¿e nierównoœci miêdzy<br />
robotnikami miejskimi i wiejskimi,<br />
oraz prawami im przys³uguj¹cymi nie<br />
powinny mieæ miejsca. Widzimy to<br />
wci¹¿ podczas walk robotników-imigrantów,<br />
np. zarówno w przesz³oœci jak<br />
i obecnie w USA imigranci walcz¹<br />
o równe prawa pracownicze bez wzglêdu<br />
na rasê czy narodowoœæ.<br />
Si³a pracy<br />
7
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
W twojej ksi¹¿ce mówisz o trzech rodzajach<br />
si³y robotników. Porównuj¹c<br />
walki robotników przemys³u samochodowego<br />
i w³ókienniczego stwierdzasz,<br />
¿e ci drudzy, mimo ¿e byli znacznie bardziej<br />
wojowniczy, przegrali. Czy odnosi<br />
siê to do swoistego rodzaju hierarchii<br />
pomiêdzy ró¿nymi rodzajami si³y? Czy<br />
walka czêœci klasy robotniczej buduj¹cej<br />
swoj¹ si³ê np. w du¿ych fabrykach,<br />
w oparciu o strategiczne pozycje<br />
w kluczowym dla danego przemys³u<br />
sektorze (si³ê przetargow¹ miejsca<br />
pracy), chocia¿ nie musi byæ tak wojownicza<br />
jak innych, jest du¿o bardziej<br />
skuteczna, uderza w kapita³ du¿o boleœniej.<br />
Czy rzeczywiœcie wystêpuje<br />
taki rodzaj hierarchii?<br />
Sugerujê, ¿e rzeczywiœcie jest podobieñstwo<br />
miêdzy pierwsz¹ seri¹ udanych<br />
walk w Wielkiej Brytanii w XIX w.,<br />
a walkami w USA w latach 30. XX w.<br />
– chodzi o pocz¹tkow¹ fazê w cyklu produkcji.<br />
W tych momentach jest pewien<br />
zasób dostêpnego zysku, który dostarcza<br />
potencja³u dla pewnego rodzaju stabilnych,<br />
redystrybucyjnych kontraktów<br />
spo³ecznych. Dok³adnie taki by³ rezultat<br />
walk pracowniczych w Wielkiej Brytanii<br />
pod koniec XIX w. w przemyœle<br />
w³ókienniczym i w Stanach w latach 30.<br />
XX w. w przemyœle samochodowym.<br />
W obu przypadkach protesty pracownicze<br />
doprowadzi³y do wieloletnich spo-<br />
³ecznych kontraktów, w obrêbie których<br />
pewnego rodzaju procesy redystrybucyjne<br />
zmusi³y kapitalistów do podzia³u czêœci<br />
zysku.<br />
Jest jednak ró¿nica miêdzy Ÿród³em<br />
si³y robotników przemys³u w³ókienniczego<br />
i samochodowego. W przemyœle<br />
samochodowym bardzo scentralizowana<br />
organizacja produkcji oznacza, ¿e<br />
strajk, powiedzmy czêœci linii monta¿owej<br />
w pojedynczej fabryce silników,<br />
mo¿e spowodowaæ zastój ca³ej korporacji,<br />
a tego rodzaju si³a przetargowa<br />
miejsca pracy, nie wystêpuje w przemyœle<br />
w³ókienniczym z racji jego zdecentralizowanej<br />
natury – wielu ma³ych<br />
i œrednich fabryk. Bez niej zwyciêstwo<br />
robotników musi zale¿eæ od alternatywnych<br />
Ÿróde³ si³y. St¹d uwa¿am, ¿e si³a<br />
wynikaj¹ca z dzia³alnoœci robotników<br />
w zorganizowanych grupach, stowarzyszeniowa<br />
si³a przetargowa, jest o wiele<br />
istotniejsza dla pocz¹tkowych zwyciêstw<br />
przemys³u tekstylnego.<br />
Jeœli spojrzymy na pocz¹tek XXI w.,<br />
pod pewnymi wzglêdami sytuacja robotników<br />
w obrêbie sektora us³ug – z wieloma<br />
zak³adami pracy oraz pracodawcami<br />
– przypomina tê, z któr¹ zmaga³<br />
siê pracownik przemys³u w³ókienniczego<br />
pod koniec XIX w. i na pocz¹tku XX.<br />
Dlatego w Forces of Labor twierdzê, ¿e<br />
jest wiêksze prawdopodobieñstwo, ¿e<br />
w obecnej sytuacji stowarzyszeniowa si³a<br />
przetargowa prawdopodobnie sprawi, ¿e<br />
walki spo³eczne bêd¹ bardziej efektywne<br />
ni¿ to mia³o miejsce w wiêkszoœci<br />
przypadków w XX w. Nie mo¿emy równie¿<br />
nie doceniaæ znaczenia si³y przetargowej<br />
miejsca pracy, któr¹ robotnicy ca³y<br />
czas posiadaj¹, nawet w sektorze us³ugowym.<br />
Najskuteczniejsze walki najprawdopodobniej<br />
bêd¹ ³¹czyæ si³ê stowarzyszeniow¹<br />
i si³ê miejsca pracy.<br />
Niektórzy twierdz¹, ¿e robotnicy z niepewnym<br />
zatrudnieniem nie mog¹ walczyæ,<br />
zatem trzeba bêdzie skoncentrowaæ<br />
siê na fabrykach i na publicznym<br />
sektorze z du¿ymi biurami. Inni<br />
mówi¹, ¿e nie ma miejsc uprzywilejowanych,<br />
¿e ka¿dy mo¿e walczyæ bez<br />
wzglêdu na to, gdzie pracuje. Co o tym<br />
myœlisz?<br />
8
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
* "Core" - rdzeñ, mowa tu o "pañstwach<br />
centrum", o najbardziej rozwiniêtych obszarach<br />
systemu kapitalistycznego, czyli pañstwach<br />
Ameryki Pó³nocnej: Kanada i USA,<br />
Europy Zachodniej, Japonii.<br />
Ka¿dy mo¿e walczyæ, i czêsto walczy,<br />
bez wzglêdu na to gdzie siê znajduje.<br />
Ale wci¹¿ s¹ pozycje uprzywilejowane,<br />
w tym znaczeniu, ¿e wystêpuj¹ miejsca<br />
pracy, na których robotnicy maj¹<br />
wiêksz¹ si³ê przetargow¹; gdzie ich walka<br />
ma du¿o wiêkszy wp³yw na kapita³<br />
i pañstwo. Uwa¿am, ¿e w du¿ej mierze<br />
po ka¿dej skutecznej relokacji kapita³u<br />
(spatial fix) uprzywilejowana czêœæ si³y<br />
przetargowej wynikaj¹cej z pozycji<br />
w procesie produkcji skutecznie pod¹-<br />
¿a w nowe miejsce. Dlatego dziœ kluczowe<br />
jest przygl¹danie siê Chinom,<br />
które doœwiadczaj¹ bardzo gwa³townej<br />
industrializacji i proletaryzacji, obejmuj¹cej<br />
tworzenie zak³adów w przemyœle<br />
samochodowym z robotnikami skupionymi<br />
w wielkich fabrykach, pracuj¹cych<br />
na liniach monta¿owych, z du¿ym potencja³em<br />
si³y przetargowej. Dlatego<br />
spodziewam siê dzia³añ ze strony chiñskich<br />
robotników.<br />
Co do przysz³oœci ruchu pracowniczego<br />
w rdzeniu*, myœlê ¿e powinniœmy<br />
spytaæ o nowe miejsca formowania siê<br />
klasy robotniczej. A nastêpnie spojrzeæ jakie<br />
rodzaje si³y przetargowej s¹ w zasiêgu<br />
tych pracowników. Warto patrzeæ na<br />
istniej¹ce walki przez pryzmat tych robotników,<br />
nawet jeœli ich wp³yw jest<br />
obecnie marginalny, i na rodzaje strategii<br />
przez nich stosowanych. Gdyby przyjrzeæ<br />
siê np. USA, zw³aszcza w Kalifornii<br />
daj¹ siê zauwa¿yæ serie bardzo skutecznych<br />
mobilizacji dozorców (g³ównie<br />
imigrantów) pracuj¹cych w biurowcach<br />
w centrum. Nie posiadaj¹ oni si³y przetargowej<br />
miejsca pracy, która pojawia<br />
siê wraz ze skomplikowanym podzia³em<br />
pracy – jeœli jeden ze stró¿ów nie pracuje,<br />
nie zatrzymuje to ca³ej sprawy, nawet<br />
jeœli zamyka siê jeden budynek, nie<br />
powoduje to zamykania innych. Ale istnieje<br />
si³a przetargowa wynikaj¹ca z otoczenia<br />
miejsca pracy. Ideologia globalizacji<br />
twierdz¹ca, ¿e wszystko mo¿e byæ<br />
w ruchu, ¿e cokolwiek mo¿e przemieœciæ<br />
siê gdziekolwiek, nie jest prawdziwa: s¹<br />
takie aglomeracje, w których utopiono olbrzymie<br />
inwestycje w formie sta³ego kapita³u,<br />
ich przemieszczenie by³oby wielk¹<br />
strat¹. Kapitaliœci nie mog¹ nocami wysy³aæ<br />
gdzieœ budynków, by je posprz¹taæ.<br />
ZdolnoϾ do skutecznej walki pochodzi<br />
w tym wypadku z podstawowej strukturalnej<br />
si³y przetargowej, która nie powinna<br />
byæ ignorowana.<br />
Równoczeœnie jednak jest oczywiste,<br />
¿e kapitalistyczne strategie organizacyjne<br />
we wspomnianym przemyœle –<br />
np. u¿ywanie wielu podwykonawców<br />
jako bezpoœrednich pracodawców – po-<br />
³¹czone z niskim podzia³em pracy oznaczaj¹,<br />
¿e pracownicy ci posiadaj¹ zdecydowanie<br />
mniejsz¹ si³ê przetargow¹<br />
miejsca pracy ni¿, powiedzmy, robotnicy<br />
przemys³u samochodowego. Jasne<br />
jest wiêc, ¿e sukces kampanii "sprawiedliwoœæ<br />
dla dozorców" zale¿y równie¿<br />
od wywierania wp³ywu dziêki sile stowarzyszeniowej.<br />
Oznacza to, ¿e wa¿n¹<br />
rolê w jej wspieraniu odegra³y spo³eczne<br />
organizacje i centralne struktury<br />
zwi¹zków zawodowych.<br />
Czy myœlisz, ¿e wyst¹pi³y tu dwa g³ówne<br />
czynniki: spo³ecznoœæ bêd¹ca baz¹<br />
dla walki oraz si³a zwi¹zku zawodowego?<br />
Wa¿n¹ rolê odegra³y organizacje<br />
spo³eczne, w tym tak¿e sieci, które istnia³y<br />
w spo³eczeñstwach imigrantów.<br />
Si³a pracy<br />
9
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
Zwi¹zek zawodowy SEIU (Service Employees<br />
International Union), który dostarcza³<br />
kampanii œrodków finansowych.<br />
A by³a ona bardzo droga (koszty<br />
prawne i badania) – co mo¿e byæ jednym<br />
z ograniczeñ jej strategii. Dla jasnoœci<br />
podczas trwania kampanii, wyst¹pi³o<br />
mnóstwo problemów (z niedemokratyczn¹,<br />
odgórn¹ polityk¹ za³atwiania<br />
spraw w³¹cznie), ale SEIU by³o<br />
w stanie zrobiæ coœ bardzo istotnego: pokazaæ,<br />
¿e mo¿liwe jest zmobilizowanie<br />
i zorganizowanie pracowników-imigrantów,<br />
i wygranie walki w niepewnych<br />
(precarious) miejscach pracy.<br />
Piszesz du¿o o przemyœle w³ókienniczym<br />
i samochodowym jako o g³ównych<br />
przemys³ach XIX i XX w. Jesteœ<br />
jednak bardzo ostro¿na przy próbie<br />
zidentyfikowania bran¿ lub sektorów,<br />
które mog¹ mieæ podobne znaczenie<br />
w XXI w.<br />
Bardzo trudno zidentyfikowaæ sektor,<br />
który obecnie ma znaczenie zarówno<br />
ekonomiczne jak i kulturowe znaczenie,<br />
takie jakie mia³o w³ókiennictwo<br />
w XIX w., a przemys³ samochodowy<br />
w XX. Mo¿e dlatego, ¿e jest za wczeœnie,<br />
tego rodzaju s¹dy wydaj¹ siê nam<br />
oczywiste dopiero po fakcie. Mo¿e te¿<br />
dlatego, ¿e ¿yjemy podczas bardzo wa¿-<br />
nych transformacji natury kapitalizmu.<br />
Mówi siê o pó³przewodnikach, jako<br />
o nowym g³ównym sektorze, ze wzglêdu<br />
na jego wielorakie wp³ywy, ale równoczeœnie<br />
nie jest to klucz, jako ¿e przemys³<br />
pó³przewodników sam w sobie nie<br />
"produkuje" klasy pracuj¹cej – a raczej<br />
powoduje redukcjê zatrudnienia. Myœlê,<br />
¿e powinniœmy mieæ oczy szeroko otwarte<br />
zarówno na d³ugodystansowy transport,<br />
jak i na przemys³ zwi¹zany z wojskiem.<br />
Inny trop – warto zauwa¿yæ oczywist¹<br />
tendencjê, która wynika z danych<br />
World Labor Group 3 : w ostatnich dekadach<br />
XX w. niepokoje pracownicze<br />
w przemyœle edukacyjnym, wœród nauczycieli,<br />
wykazuj¹ oczywist¹ tendencjê<br />
zwy¿kow¹ w skali globalnej.<br />
Myœlê, ¿e to konsekwencja zjawiska,<br />
które nazywasz pañstwem socjalizuj¹cym:<br />
du¿e koszta w sektorze publicznym,<br />
praca w opiece spo³ecznej,<br />
edukacja...<br />
Tak. Krótko mówi¹c, podstawowe<br />
przes³anie ksi¹¿ki: "gdzie idzie kapita³,<br />
tam pod¹¿a konflikt", odnosi siê zarówno<br />
do zmian w przemyœle w sensie geograficznym<br />
(z ka¿d¹ zmian¹ przestrzenn¹),<br />
jak i do zmiany jednego przemys³u<br />
na drugi (z ka¿d¹ zmian¹ produktu<br />
– product fix), w³¹czaj¹c ruch "kapita³u"<br />
w sektorach pañstwowych, z edukacj¹<br />
rozumian¹ jako kluczowy sektor<br />
przemys³u publicznego.<br />
Kolejne pytanie o intelektualne dziedzictwo<br />
Forces of Labor: mówi³aœ<br />
o "produkowaniu i reprodukowaniu"<br />
klasy robotniczej. Czy wystêpuje tu<br />
podobieñstwo z E.P. Thompsonem 4<br />
i tym nurtem myœlenia?<br />
Na pewno postrzeganie formowania<br />
klasy robotniczej jako procesu jest wa¿-<br />
nym podobieñstwem. Oczywiœcie podkreœlanie<br />
znaczenia oddolnych walk<br />
w historii spo³ecznej to wa¿ny aspekt<br />
mojej pracy. Równie¿ idea, ¿e œwiadomoœæ<br />
przychodzi czêsto spoza walki,<br />
a nie jest jej warunkiem wstêpnym –<br />
próba problematyzowania za³o¿enia o liniowym<br />
rozwoju – od bycia proletariuszem<br />
przez œwiadomoœæ, do walki...<br />
Wystêpuj¹ce w klasycznym marksizmie<br />
mechaniczne rozumienie spo³ecznej<br />
kategorii zwanej klas¹ robotnicz¹...<br />
10
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Beverly J. Silver, Forces of Labor. Workers'<br />
Movements and Globalization<br />
since 1870, Cambridge Universiy Press,<br />
Nowy Jork 2003<br />
Dok³adnie, to równie¿ mia³o swój<br />
wp³yw.<br />
Dla mnie bardzo interesuj¹ce jest to,<br />
¿e postrzegasz klasê jako pewnego rodzaju<br />
proces – rozwijania siê, kszta³towania<br />
i przekszta³cania. Czy uwa-<br />
¿asz, ¿e jest mo¿liwe, by klasa robotnicza<br />
zosta³a totalnie zatomizowana<br />
i pozbawiona mo¿liwoœci odgrywania<br />
roli spo³ecznej?<br />
Pozwolê sobie na historyczn¹ analogiê.<br />
Jeœli spojrzymy na dyskusje<br />
o amerykañskim ruchu pracowniczym<br />
w latach 20. XX w. zobaczymy, ¿e przyt³aczaj¹ca<br />
wiêkszoœæ uczestników debaty<br />
zgadza³a siê, ¿e fordyzm produkowa³<br />
beznadziejnie podzielon¹, s³ab¹ i zatomizowan¹<br />
klasê robotnicz¹. Odnosi³o siê<br />
to do pracowników-imigrantów<br />
z wszystkich stron, którzy nie mieli<br />
wspólnego jêzyka i kultury, których<br />
oparta na umiejêtnoœciach si³a przetargowa<br />
by³a podwa¿ana przez nowe alienuj¹ce<br />
technologie. Ca³a perspektywa<br />
zmienia siê dopiero wtedy, kiedy zaczynasz<br />
dostrzegaæ sukces ruchu pracowniczego<br />
w przemyœle masowej produkcji.<br />
Obecnie rozwój fordyzmu nie jest ju¿<br />
postrzegany jako proces os³abiaj¹cy robotników,<br />
lecz jako ten, który z samej<br />
swej natury ich wzmocni³. Dziœ równie¿<br />
przy analizie postfordyzmu wszyscy<br />
wracaj¹ do analogicznego rozumowania<br />
z lat 20. Nowe sposoby organizowania<br />
produkcji i nowe technologie s¹ postrzegane<br />
jako procesy jawnie os³abiaj¹ce<br />
robotników. Ale ca³kiem prawdopodobne,<br />
¿e obecnie równie¿ ma miejsce proces<br />
odkrywania przez robotników Ÿróde³<br />
ich si³y przetargowej w nowej sytuacji –<br />
a to wymaga czasu. Gdy jednak proces<br />
ten stanie siê powszechny, a zw³aszcza<br />
skuteczny, dojdzie do kolejnej zmiany,<br />
w sensie podobnym do tego, w jakim<br />
nauki spo³eczne postrzegaj¹ postfordyzm,<br />
jako istotnie otwieraj¹cy ró¿nego<br />
rodzaju nowe mo¿liwoœci walki. Ale to<br />
ju¿ bêdzie wtórna analiza walk, które<br />
wczeœniej pojawi³y siê same. Powodem<br />
wielu niepewnoœci w dyskusjach na temat<br />
pocz¹tku XXI w. i postfordyzmu jest<br />
w³aœnie to, ¿e my, jako analitycy, mo¿emy<br />
próbowaæ coœ przewidzieæ w oparciu<br />
o pewnego rodzaju pojêciow¹ ramê,<br />
lecz ostatecznie bêdziemy widzieæ co siê<br />
wydarzy dopiero podczas samych walk.<br />
A podstawowy argument to po prostu<br />
taki, ¿e walki siê pojawi¹.<br />
Podkreœlasz, ¿e protesty robotnicze<br />
nie tylko zmuszaj¹ kapita³ do przenoszenia<br />
siê z miejsca na miejsce, a za<br />
relokacj¹ kapita³u pod¹¿a konflikt,<br />
ale ¿e kszta³tuj¹ i przekszta³caj¹ one<br />
Si³a pracy<br />
11
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
zarówno narodow¹ jak i miêdzynarodow¹<br />
strukturê polityki. Wczoraj<br />
mówi³aœ o wojnie i nowych rodzajach<br />
wojen 5 . Co myœlisz o wojnie z terroryzmem,<br />
czy jest to jakiœ rodzaj reakcji<br />
na niepokoje pracownicze? Co<br />
myœlisz na temat wp³ywu, jaki ta wojna<br />
bêdzie mieæ na klasê robotnicz¹?<br />
Bez w¹tpienia przed 11 wrzeœnia<br />
2001 r. przeczuwano, ¿e ruch pracowniczy<br />
oparty na imigrantach zyska doϾ<br />
szybko na znaczeniu. I jednym z efektów<br />
represji po 11 wrzeœnia jest to, ¿e<br />
mo¿liwoœci politycznego organizowania<br />
imigrantów i walki robotników sta³y siê<br />
trudniejsze, zw³aszcza dla nielegalnych<br />
pracowników. W USA Departament do<br />
spraw Imigracji zosta³ przeniesiony do<br />
Departamentu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego.<br />
Pañstwo ma du¿o wiêcej<br />
mo¿liwoœci u¿ywania bezpieczeñstwa<br />
narodowego, poœrednio lub bezpoœrednio,<br />
jako sposobu na os³abienie walk<br />
pracowniczych, zw³aszcza, je¿eli anga-<br />
¿uj¹ one imigrantów. W Forces of Labor<br />
twierdzê jednak, ¿e represje jako<br />
forma rz¹dzenia maj¹ swoje ograniczenia<br />
– i co wiêcej – ¿e historycznie wojna<br />
sama w sobie mia³a radykalizuj¹cy<br />
wp³yw na ruch robotniczy i inne ruchy<br />
spo³eczne. Wczoraj przedstawi³am liczby<br />
z czwartego rozdzia³u Forces of Labor,<br />
które obrazuj¹ doroczne wzmianki<br />
o protestach pracowniczych w XX w.<br />
zebrane w bazie danych World Labor<br />
Group. Jedn¹ uderzaj¹c¹ cech¹ jest<br />
wp³yw dwóch wojen œwiatowych. Mo¿-<br />
na zauwa¿yæ spadek protestów w pocz¹tkowych<br />
latach wojny. Jest to wynik<br />
represji oraz efekt "wieców wokó³ flagi".<br />
Lecz w obu przypadkach owe spadki<br />
by³y krótkoterminowe i poprzedza³y<br />
du¿e wybuchy protestów robotniczych<br />
i innych grup spo³ecznych. Sugerujê<br />
w ksi¹¿ce, ¿e wiêkszoœæ wojen w XX w.<br />
by³a z jednej strony okazj¹ do represji,<br />
lecz z drugiej wzmocni³a robotników oraz<br />
ich si³ê przetargow¹, jako ¿e pañstwa<br />
uzale¿nione by³y od robotników id¹cych<br />
na wojnê lub pracuj¹cych w fabrykach.<br />
Pojawi¹ siê wiêc pytania o to, czy nowe<br />
wojny wzmocni¹ ruch lub czy pañstwa<br />
skutecznie uniezale¿ni¹ siê od opinii publicznej<br />
i wsparcia robotników, i bez nich<br />
bêd¹ w stanie prowadziæ wojny.<br />
Myœlê, ¿e pañstwa œwiadomie prowadz¹<br />
strategiê redukowania zale¿noœci<br />
od masowej populacji i klasy pracuj¹cej,<br />
realizuj¹c j¹ przez automatyzacjê<br />
dzia³añ wojennych, prywatyzacjê szerokiego<br />
wachlarza aktywnoœci wojskowych,<br />
eliminacjê obowi¹zkowej s³u¿by<br />
wojskowej – ale bardzo dyskusyjne jest<br />
czy te dzia³ania przynios¹ zamierzone<br />
efekty.<br />
Wracaj¹c do pierwszej czêœci pytania<br />
– myœlê, ¿e ca³a kontrrewolucja<br />
w wojskowoœci i gospodarce z lat 80.<br />
XX w. by³a w du¿ej mierze reakcj¹ wobec<br />
wzrostu si³y klasy robotniczej.<br />
W Niemczech niektórzy twierdz¹, ¿e<br />
na Bliskim Wschodzie wystêpuje pewnego<br />
rodzaju blokada dla akumulacji<br />
kapita³u, a wojna postrzegana jest<br />
jako instrument s³u¿¹cy do prze³amania<br />
tej blokady.<br />
Uwa¿am raczej, ¿e jest to geopolityczna<br />
walka o ropê i kontrolê nad rop¹,<br />
i ¿e raczej USA podjê³y nieudan¹ próbê<br />
przejêcia ca³kowitej kontroli nad zasobami<br />
ropy jako sposobu na wywieranie<br />
nacisku na Europê, a w szczególnoœci<br />
na Chiny. Ale wojna najprawdopodobniej<br />
nie by³aby kontynuowana, gdyby nie<br />
by³a po³¹czona z interesami tych, którzy<br />
szukaj¹ mo¿liwoœci zyskownej akumulacji<br />
kapita³u: bezpoœrednie interesy<br />
kompanii paliwowych w zyskach i militarno-przemys³owa<br />
mieszanina intere-<br />
12
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
sów producentów broni, prywatnych<br />
firm ochraniarskich, itp.<br />
t³um. Agnieszka Mróz<br />
1<br />
patrz: Piven Francis Fox, Richard<br />
A. Cloward. Poor People Movement.<br />
Why They Succeed, How They Fail, Vintage<br />
Books, Nowy Jork 1977.<br />
2<br />
Arrighi Giovanni, Beverly J. Silver,<br />
"Labor Movements and Capital Migration:<br />
The US and Western Europe in<br />
World-Historical Perspective", 1984;<br />
w: C. Bergquist (red.), Labor in the Capitalist<br />
World-Economy, Beverly Hills,<br />
CA: Sage, s. 183-216.<br />
3<br />
W po³owie lat 1980-tych World Labor<br />
Group rozpoczê³a tworzyæ bazê danych<br />
o ogólnoœwiatowych niepokojach<br />
pracowniczych od 1870 do 1996; punkt<br />
wyjœcia do badañ, które prowadz¹ do<br />
Forces of Labor.<br />
4<br />
Patrz: E.P. Thompson, The Making<br />
of the English Working Class, Vintage<br />
Books, Nowy Jork 1966<br />
5<br />
"Wczoraj" nawi¹zuje do prezentacji<br />
Forces of Labor w Berlinie, w Niemczech,<br />
w pierwszej po³owie czerwca<br />
2005 r.<br />
WALKI PRACOWNIKÓW<br />
PRZEMYS£U<br />
SAMOCHODOWEGO<br />
OPRACOWA£<br />
JAROS£AW URBAÑSKI<br />
Rozdzia³ 2 ("Labor Movements and Capital Mobility") ksi¹¿ki Beverly Silver "Forces<br />
of Labor" dotyczy niepokojów pracowniczych w przemyœle motoryzacyjnym,<br />
który - jak pisze - uwa¿a siê powszechnie za najwa¿niejszy w XX-wiecznym systemie<br />
kapitalistycznym. Analiza Silver k³adzie nacisk na podobieñstwa i powi¹zania<br />
pomiêdzy falami niepokojów pracowniczych pojawiaj¹cych siê w ró¿nych<br />
miejscach na œwiecie, gdzie nast¹pi³ rozwój przemys³u samochodowego.<br />
Obraz niepokojów spo³ecznych<br />
w przemyœle samochodowym, jaki wynurza<br />
siê z danych zebranych przez Silver<br />
i jej wspó³pracowników, zosta³ podsumowany<br />
w wykresie umieszczonym poni¿ej.<br />
Wykres ten pokazuje rozk³ad wzmianek<br />
prasowych (ich iloœci) na temat protestów<br />
pracowników przemys³u samochodowego,<br />
jakie siê ukaza³y przez ostatnich kilka<br />
dziesiêcioleci i uwzglêdniaj¹cy jednoczeœnie<br />
podzia³ na poszczególne regiony.<br />
Geograficzne serie zmian, jakie nastêpowa³y<br />
w czasie, s¹ dobrze widoczne: od<br />
Pó³nocnej Ameryki w latach 30. i 40. XX<br />
Si³a pracy<br />
13
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
wieku, przez pó³nocno-zachodni¹ (a nastêpnie<br />
po³udniow¹) Europê w latach 60<br />
i 70, do œwie¿o uprzemys³owionych krajów<br />
w latach 80. i 90.<br />
Wszystkie fale niepokojów pracowniczych<br />
w przemyœle samochodowym –<br />
maj¹cych miejsce w ró¿nych otoczeniach<br />
kulturowych i okresach historycznych –<br />
posiadaj¹, jak zauwa¿a Silver, zdumiewaj¹co<br />
podobne cechy. Pracownicy szybko<br />
odnosili wa¿ne zwyciêstwa pomimo<br />
konfrontacji z wrogo i antyzwi¹zkowo nastawionymi<br />
pracodawcami (i, w tym samym<br />
stopniu, wrogo nastawionymi rz¹dami).<br />
Wszystko polega³o<br />
na niekonwencjonalnych<br />
formach protestu<br />
– zw³aszcza strajku<br />
okupacyjnego – który<br />
w ka¿dym przypadku<br />
parali¿owa³ produkcjê<br />
ogromnych kompleksów<br />
przemys³u motoryzacyjnego,<br />
obna¿aj¹c<br />
wra¿liwoœæ z³o¿onego<br />
Opracowanie fragmentu<br />
ksi¹¿ki Beverly J. Silver,<br />
"Forces of Labor. Workers'<br />
Movements and Globalization<br />
since 1870", Cambridge<br />
2003, str. 238. Rozdzia³ 2<br />
"Labor Movements and Capital<br />
Mobility", str. 41-74<br />
technicznego podzia³u pracy, na robotnicz¹<br />
akcje bezpoœredni¹ prowadzon¹<br />
w miejscu produkcji.<br />
We wszystkich przypadkach walk<br />
pracowniczych robotnicy g³ównie rekrutowali<br />
siê z emigrantów pierwszej i drugiej<br />
generacji (emigrantów miêdzynarodowych<br />
i miêdzyregionalnych). Równie¿<br />
silne poparcie lokalnej wspólnoty<br />
by³o niezbêdnym sk³adnikiem walki.<br />
Ostatecznie, walka pracowników przemys³u<br />
samochodowego oprócz szczególnego<br />
znaczenia dla bran¿y motoryzacyjnej<br />
i jej pracowników, przybra³a szerokie<br />
znaczenie polityczne.<br />
Walki w przemyœle<br />
motoryzacyjnym stanowi³y<br />
"punkty zwrotne"<br />
w relacji pracy i kapita-<br />
³u dla ka¿dego z krajów,<br />
w których kolejno wybucha³y.<br />
Strategia strajków,<br />
a zw³aszcza strajków<br />
okupacyjnych,<br />
14
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
uderza³a w s³aby punkt powi¹zañ kooperacyjnych<br />
w przemyœle motoryzacyjnym,<br />
a przede wszystkim technologicznego<br />
podzia³u pracy, i by³a stosowana jako broñ<br />
we wszystkich okresach wzrostu niepokojów<br />
pracowniczych. Powtarzanie siê<br />
tych form walki (i ich sukcesy) mog³o<br />
mieæ zwi¹zek z faktem zajmowania przez<br />
pracowników przemys³u motoryzacyjnego<br />
silnej pozycji przetargowej wynikaj¹cej<br />
ze specyfiki miejsca pracy (workplace<br />
bargaining power). Z³o¿ony technologiczny<br />
podzia³ pracy charakteryzuj¹cy<br />
produkcjê masow¹ w przemyœle samochodowym<br />
zwiêksza³ wra¿liwoœæ kapita³u<br />
na akcje bezpoœredni¹.<br />
Fale niepokojów spo³ecznych, nie<br />
tylko by³y podobne pod wzglêdem formy<br />
i stylu prowadzenia walk, ale równie¿<br />
podobnymi sposobami zosta³y opanowane<br />
przez pracodawców; sukces<br />
protestów wp³yn¹³ na zestaw strategii<br />
przyjêtych w zarz¹dzaniu, celem os³abienia<br />
ruchu robotniczego. Na krótsz¹<br />
metê, wspieranie tzw. "odpowiedzialnych<br />
zwi¹zków zawodowych" i wprowadzenie<br />
instytucji umów zbiorowych<br />
pracy, by³o u¿yteczne dla pozyskania<br />
wspó³pracy liderów zwi¹zkowych i skutkowa³o<br />
pacyfikacj¹ niepokojów. Z krótkiej<br />
i œredniookresowej perspektywy, praca<br />
coraz bardziej by³a automatyzowana,<br />
a nowe inwestycje by³y lokowane z dala<br />
od bastionów zwi¹zków zawodowych. Ta<br />
"kapitalistyczna restrukturyzacja" – pisze<br />
Beverly Silver – podwa¿a³a pozycje przetargow¹<br />
robotników zarówno wynikaj¹c¹<br />
z zajmowanego miejsca w produkcji, jak<br />
te¿ bazy spo³ecznej, na której móg³ siê<br />
oprzeæ opór pracowników.<br />
Ci¹gle na nowo podejmowane wysi³ki<br />
zmiany lokalizacji zak³adów produkcyjnych<br />
ze strony korporacji, w celu<br />
przywrócenia kontroli nad pracownikami,<br />
oznaczaj¹, ¿e strategia ta nie dawa-<br />
³a – w d³u¿szej perspektywie czasu – pozytywnych<br />
rezultatów. Kiedy kapita³ migrowa³<br />
z dotychczasowych miejsc produkcji<br />
do innych, to si³a pracowników<br />
w nowym miejscu by³a najpierw pod<br />
kontrol¹, bowiem nowa klasa robotnicza<br />
siê tworzy³a (proletaryzacja). Fale<br />
protestów zawsze jednak powraca³y.<br />
Rezultatem by³y przesuniêcia rozwoju<br />
masowego przemys³u samochodowego<br />
i charakterystycznych form walk pracowniczych<br />
przebiegaj¹ce od Stanów<br />
Zjednoczonych przez Europê Zachodni¹,<br />
do œwie¿o uprzemys³owionych krajów;<br />
od lat 30 do 90 XX wieku. Beverly Silver<br />
œledzi wszystkie te zmiany lokalizacji<br />
produkcji samochodowej i miejsca<br />
walk pracowniczych.<br />
Stany Zjednoczone<br />
Jak pisze autorka "Forces of Labor",<br />
30 grudnia 1936 roku robotnicy okupowali<br />
w Flint (stan Michigan) zak³ady nr<br />
1 i nr 2 korporacji Fisher Body nale¿¹cej<br />
do General Motors. 12 marca 1937<br />
roku General Motors (GM: najwiêkszy<br />
w Stanach Zjednoczonych koncern przemys³owy<br />
dysponuj¹cy ogromnym kapita³em<br />
i sieci¹ anty-zwi¹zkowych szpiegów)<br />
zosta³ zmuszony do kapitulacji<br />
i podpisania porozumienia ze Zwi¹zkiem<br />
Zawodowym Pracowników Przemys³u<br />
Samochodowego (United Auto<br />
Workers – UAW). By³ to pocz¹tek fali<br />
strajków i uzwi¹zkowienia, jaka ogarnê³a<br />
przemys³ masowy w USA, przy jednoczesnym<br />
wysokim bezrobociu (co<br />
³¹czy³o siê ze s³ab¹ pozycj¹ przetargow¹<br />
robotników na rynku pracy) i s³ab¹ organizacj¹<br />
pracowników.<br />
Sukces UAW zwi¹zany by³ przede<br />
wszystkim z si³¹ przetargow¹ pracowników<br />
wynikaj¹c¹ z ich pozycji w miejscu<br />
pracy, czyli ze zdolnoœci wykorzystania<br />
przez pracowników ich pozycji<br />
Si³a pracy<br />
15
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
w skomplikowanym podziale pracy,<br />
charakterystycznym dla masowej produkcji.<br />
Strajk okupacyjny w Flint sparali¿owa³<br />
zak³ady GM Fisher Body. Zosta³<br />
on zaplanowany i przeprowadzony<br />
przez najbardziej wojowniczo nastawion¹<br />
grupê pracowników, którzy "niespodziewanie<br />
zatrzymali liniê produkcyjn¹<br />
i rozpoczêli okupacjê zak³adu...<br />
staj¹c siê katalizatorem prozwi¹zkowych<br />
nastrojów wœród wiêkszoœci apatycznych<br />
robotników" (B. Silver cytuje tu<br />
pracê autorstwa Dubofsky and Van<br />
Tine). Strajkowa fala dowiod³a s³usznoœci<br />
tezy o ograniczonych mo¿liwoœciach<br />
linii technologicznych, jako sposobu<br />
kontroli miejsc pracy: stosunkowo ma³a<br />
grupa aktywistów mog³a zatrzymaæ produkcjê<br />
ca³ego zak³adu; "linia technologiczna<br />
po³¹czy³a ca³¹ si³ê robocz¹ w fabryce<br />
i kiedy linia stanê³a, ka¿dy robotnik<br />
z koniecznoœci musia³ do³¹czyæ do<br />
strajku". (B. Silver cytuje tu pracê autorstwa<br />
Edwards)<br />
Co wiêcej, je¿eli bojowa mniejszoœæ<br />
mog³a zatrzymaæ produkcjê w ca³ym<br />
zak³adzie, to w przypadku je¿eli by³ to<br />
kluczowy zak³ad powi¹zany integralnie<br />
z korporacyjnym imperium, jego okupacja<br />
mog³a sparali¿owaæ ca³y koncern.<br />
Wraz z okupacj¹ zak³adów Fisher Body,<br />
a fabryka w Flint produkowa³a wiêkszoœæ<br />
silników do Chevroleta, robotnicy<br />
osi¹gnêli sukces os³abiaj¹c szybko<br />
zdolnoœci produkcyjne General Motor.<br />
Miesiêczna produkcja korporacji spad³a<br />
z 50 tysiêcy sztuk samochodów w grudniu,<br />
do jedynie 125 w pierwszych tygodniach<br />
lutego. Aby zakoñczyæ strajk<br />
i wznowiæ produkcjê, GM musia³ porzuciæ<br />
swoje bezkompromisowo antyzwi¹zkowe<br />
stanowisko i negocjowaæ porozumienie<br />
z UAW, które obejmowa³o pracowników<br />
w 20 zak³adach.<br />
Doœwiadczenia – pisze dalej Silver<br />
– pokazuj¹, ¿e strategia przenoszenia<br />
kapita³u nie jest nowa i nie zosta³a<br />
wprowadzona niedawno, czyli w koñcu<br />
XX wieku. Próby ominiêcia czy porzucenia<br />
miejsc, gdzie skoncentrowana by³a<br />
bojowa czêœæ ruchu pracowniczego,<br />
maj¹ miejsce we wczesnych latach rozwoju<br />
przemys³u motoryzacyjnego. Wraz<br />
z sukcesem UWA, przeniesienie produkcji<br />
z dala od bastionów UWA sta³a siê<br />
jedn¹ ze strategii prowadzonych zgodnie<br />
przez wszystkie przedsiêbiorstwa<br />
motoryzacyjne przez nastêpnych 50 lat.<br />
W miêdzyczasie, w 1937 roku, GM naby³o<br />
fabrykê silników w Buffalo, staraj¹c<br />
siê uniezale¿niæ od zak³adów w Flint,<br />
a wkrótce potem powsta³y ró¿ne miejsca<br />
produkcji na terenach wiejskich<br />
w po³udniowych stanach USA.<br />
Geograficzne relokacje przemys³u<br />
samochodowego nie by³y niezwyk³ym<br />
zjawiskiem (i ograniczaj¹cym siê tylko<br />
do USA) tak¿e w okresie powojennym.<br />
Za³amanie siê œwiatowego rynku –<br />
w okresie od krachu w 1929 roku, a¿ do<br />
przywrócenia wymiany walutowej<br />
w Europie w 1958 roku – zamknê³o<br />
mo¿liwoœæ ucieczki kapita³u na zewn¹trz.<br />
Ale, jak tylko powojenna Europa<br />
ustabilizowa³a siê, szczególnie wraz<br />
z nastaniem Wspólnego Rynku i przywróceniem<br />
wymiany walutowej, amerykañskie<br />
multinarodowe korporacje<br />
(w tym motoryzacyjne) zala³y Europê inwestycjami.<br />
Przez nastêpnych kilkadziesi¹t lat<br />
na kolejne zwyciêstwa zwi¹zków zawodowych<br />
CIO, pracodawcy odpowiadali<br />
przeniesieniem produkcji i brakiem inwestycji<br />
w bastionach zwi¹zkowych,<br />
a tak¿e procesami innowacyjnymi<br />
(g³ównie automatyzacj¹) i "zmianami<br />
politycznymi" (popieranie "odpowiedzialnych"<br />
i zwalczanie "nieodpowie-<br />
16
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dzialnych" zwi¹zków zawodowych).<br />
Kiedy nast¹pi³ nowy przyp³yw oddolnych<br />
niepokojów pod koniec lat 60., który<br />
zmusi³ UAW do obrania konfrontacyjnej<br />
taktyki (kampanii krótkich i ma-<br />
³ych, ale niezwykle gwa³townych strajków),<br />
producenci samochodów wycofali<br />
poparcie dla "odpowiedzialnych" zwi¹zków<br />
zawodowych i na nowo zaczêli<br />
wprowadzaæ geograficzn¹ alokacje kapita³u<br />
i automatyzacjê, jako odpowiedŸ<br />
na akcjê bezpoœredni¹ pracowników.<br />
W latach 70. GM wybudowa³ lub<br />
zaplanowa³ 14 nowych zak³adów na Po-<br />
³udniu USA, g³ównie w rejonach wiejskich,<br />
albo w ma³ych miasteczkach. Ale<br />
ta "po³udniowa strategia" celem unikniêcia<br />
bojowo nastawionej si³y roboczej<br />
okaza³a siê nieskuteczna. W 1979 roku,<br />
dosz³o do ostatecznej rozgrywki. Zwi¹zkowcy<br />
z UAW odnieœli sukces; GM<br />
musia³ uznaæ krajowy uk³ad zbiorowy,<br />
tak¿e w fabrykach na po³udniu USA.<br />
W tej konfrontacji UAW jeszcze raz wykorzysta³a<br />
kluczow¹ pozycje robotników<br />
w skomplikowanym podziale pracy<br />
funkcjonuj¹cym w przemyœle motoryzacyjnym,<br />
wywo³uj¹c strajk w siedmiu<br />
strategicznie zlokalizowanych zak³adach.<br />
UAW zagrozi³o przerwaniem produkcji<br />
dwóch najlepiej sprzedaj¹cych siê<br />
modeli samochodów. Poprzez rozszerzenie<br />
uk³adu zbiorowego pracy wywalczonego<br />
przez UAW, na tereny po³udniowych<br />
stanów, tamtejsze fabryki straci³y<br />
jeden z g³ównych swoich walorów. Korporacje<br />
motoryzacyjne odpowiedzia³y na<br />
to wzmocnieniem strategii polegaj¹cej<br />
na przeniesieniu produkcji w regiony<br />
z ogromnymi rezerwami si³y roboczej,<br />
usytuowanymi poza Stanami Zjednoczonymi.<br />
Pozycja przetargowa amerykañskich<br />
pracowników przemys³u motoryzacyjnego,<br />
sukcesywnie s³ab³a w czasie<br />
tej restrukturyzacji (alokacji) i za³ama³a<br />
siê w latach 80. Polityczny atak na zorganizowanych<br />
pracowników podczas<br />
"reaganowskiej rewolucji" by³o ju¿ tylko<br />
zwieñczeniem tego procesu.<br />
Zachodnia Europa<br />
W okresie miêdzywojennym Zachodnia<br />
Europa by³a odizolowana od<br />
Stanów Zjednoczonych, gdzie wprowadzano<br />
technologiê produkcji masowej<br />
w motoryzacji (fordyzm). W latach 20.<br />
europejski przemys³ motoryzacyjny charakteryzowa³<br />
siê wieloma ma³ymi firmami<br />
zajmuj¹cymi siê produkcj¹ samochodów<br />
na zamówienie; ¿adna z nich nie<br />
dysponowa³a zasobami, ani odpowiednim<br />
udzia³em w rynku, a¿eby podj¹æ inwestycje<br />
w nowe zak³ady i specjalistyczne<br />
urz¹dzenia potrzebne w celu "dogonienia"<br />
USA. W latach 30. za spraw¹<br />
poparcia rz¹dów, nastêpowa³a szybka<br />
koncentracja kapita³u, ale nie by³o mo¿-<br />
liwoœci czerpania korzyœci gospodarczych<br />
na skalê, jaka mia³a miejsce<br />
w przypadku zastosowanego w Stanach<br />
Zjednoczonych fordyzmu. Barier¹ wewnêtrzn¹<br />
europejskiej produkcji by³y<br />
przede wszystkim niskie wynagrodzenia<br />
Si³a pracy<br />
17
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
Ok³adka niemieckiego wydania "Forces<br />
of Labor"<br />
robotników, które powodowa³y, ¿e prawdziwie<br />
masowy rynek nie istnia³. Amerykañscy<br />
robotnicy przemys³u samochodowego<br />
mogli spróbowaæ kupiæ towar,<br />
który produkowali – europejscy robotnicy<br />
nie.<br />
Z uwagi na ograniczenia w rozwoju<br />
technologii masowej produkcji,<br />
w okresie miêdzywojennym, pozycja<br />
przetargowa wynikaj¹ca z miejsca<br />
w procesie produkcji europejskich robotników<br />
by³a relatywnie s³aba, w przeciwieñstwie<br />
do si³y wynikaj¹cej ze stopnia<br />
zorganizowania, która z kolei by³a<br />
relatywnie wysoka. Ale chocia¿ wojowniczoœæ<br />
ruchu robotniczego i lewicowych<br />
partii politycznych ros³a, a w niektórych<br />
przypadkach zdo³ano ocaliæ<br />
wa¿ne miejsca pracy i odnieœæ sukcesy<br />
wyborcze, to te wszystkie zwyciêstwa<br />
utracono. We wczesnych latach 30., faszystowskie<br />
rz¹dy umocni³y siê przy<br />
w³adzy we W³oszech i Niemczech,<br />
a Partia Pracy utraci³a w³adzê w Wielkiej<br />
Brytanii na rzecz Konserwatystów.<br />
Nawet g³oœne zwyciêstwa francuskich<br />
robotników, jakie mia³y miejsce podczas<br />
istnienia tzw. Frontu Ludowego, nie zdo-<br />
³ano odpowiednio wykorzystaæ. Wkrótce<br />
po porozumieniu w Mitignon w 1936<br />
roku, o¿ywiona ofensywa pracodawców<br />
z sukcesem zablokowa³a negocjacje<br />
w sprawie krajowych uk³adów zbiorowych<br />
pracy. W ci¹gu dwóch lat, przyrost<br />
wynagrodzenia osi¹gniêty dziêki<br />
umowie z Mitignon, zosta³ poch³oniêty<br />
przez inflacjê. W ci¹gu trzech lat Powszechna<br />
Konfederacja Pracy (CGT)<br />
straci³a 1 milion swoich cz³onków, z liczby<br />
5 milionów jaka uros³a do roku 1936.<br />
Porównuj¹c falê strajkowe w USA<br />
i Francji przed II wojn¹ œwiatow¹, Beverly<br />
Silver pisze, ¿e amerykañskie fale<br />
strajków zakoñczy³y siê wiêkszymi sukcesami<br />
w perspektywie rezultatów œrednioterminowych.<br />
By³y te¿ i inne wa¿ne<br />
ró¿nice. Obie fale strajkowe odby³y siê<br />
zasadniczo z zastosowaniem taktyki strajku<br />
okupacyjnego fabryk. Jednak si³a paryskich<br />
strajków opiera³a siê na ogromnym<br />
i upolitycznionym masowym ruchu.<br />
Okupuj¹cych zak³ady pracy wspierali<br />
mieszkañcy robotniczych paryskich<br />
przedmieœci. W przeciwieñstwie do tego,<br />
strajki w GM by³y ruchami mniejszoœciowymi,<br />
które musia³y walczyæ z tendencjami<br />
"dezercji" i "powrotu do pracy",<br />
które zagra¿a³y ruchowi strajkowemu.<br />
W sumie, podczas gdy relatywnie s³aba<br />
pozycja przetargowa (wynikaj¹ca z miejsca<br />
pracy) paryskich robotników przemys³owych<br />
zosta³a czêœciowo zrekompensowana<br />
przez potê¿n¹ "si³ê organizacyjn¹",<br />
to w przypadku strajków amerykañskich<br />
wystêpowa³a przeciwna tendencja.<br />
Relatywnie niska "si³a organizacyjna"<br />
strajków w Flint by³a zasadniczo rekompensowana<br />
przez zdolnoϾ wykorzy-<br />
18
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
stania s³aboœci wysoce zintegrowanego<br />
systemu produkcji aut.<br />
Niemniej jednak przez lata 50. i 60.<br />
si³a robotników wynikaj¹ca z ich pozycji<br />
w procesie produkcji zaczê³a siê wyrównywaæ<br />
po obu stronach Atlantyku.<br />
Po latach 30. i wzroœcie bojowoœci robotników,<br />
centrum rozwoju przemys³u<br />
motoryzacyjnego przenios³o siê do Europy<br />
Zachodniej. Pierwsza fala rozwoju<br />
przemys³u samochodowego trwa³a od<br />
1910 do 1950 roku i koncentrowa³a siê<br />
w Stanach Zjednoczonych. Druga fala<br />
rozwoju nast¹pi³a w latach 50. i 60.<br />
i koncentrowa³a siê w Europie Zachodniej.<br />
Rocznie, produkcja samochodów<br />
w Europie Zachodniej zwiêkszy³a siê<br />
piêciokrotnie w latach 50.: z 1,1 mln.<br />
w 1950, do 5,1 mln. w 1960, i dalej podwoi³a<br />
siê w latach 60 wzrastaj¹c do<br />
10,4 mln. w 1970 roku.<br />
W latach tych gwa³townie wzros³y<br />
amerykañskie inwestycje. Miêdzy 1950<br />
i 1955 rokiem GM zainwestowa³ ponad<br />
100 mln. marek g³ównie w rozwój Opla,<br />
a nastêpnie rozbudowywa³ swoje obiekty<br />
ka¿dego roku. GM zainwestowa³ równie¿<br />
36 mln. funtów w latach 1952-1956<br />
powiêkszaj¹c swoje zak³ady w Luton<br />
i buduj¹c now¹ fabrykê ko³o Dunstable.<br />
Podobnie w latach 50 Ford szybko rozwin¹³<br />
swoje zak³ady w Dagenham<br />
w Wielkiej Brytanii i w Kolonii w Niemczech.<br />
Wspólna korporacyjno-rz¹dowa<br />
odpowiedŸ Europy na wyzwanie rzucone<br />
przez USA, przynios³a gwa³towny<br />
wzrost produkcji europejskich koncernów<br />
samochodowych, dziêki przeprowadzonym<br />
konsolidacjom i wprowadzeniu<br />
– z opóŸnieniem – technologii produkcji<br />
masowej. St¹d – dla przyk³adu –<br />
przemys³ samochodowy we W³oszech<br />
(który mia³ ma³o bezpoœrednich inwestycji<br />
ze strony zagranicznych producentów<br />
aut) potroi³ swoj¹ produkcjê w latach<br />
50, a nastêpnie zdo³a³ j¹ podwoiæ<br />
w latach 60. W 1970 roku produkcja<br />
motoryzacyjna we W³oszech osi¹gnê³a<br />
blisko 2 mln. z dominuj¹cym udzia³em<br />
w niej Fiata.<br />
Gwa³towny rozwój technologii produkcji<br />
zmieni³ równie¿ stosunki spo³eczne<br />
po stronie pracowników. Swoj¹ siln¹<br />
pozycjê utracili wykwalifikowani robotnicy<br />
i ich zwi¹zki zawodowe. Z drugiej<br />
natomiast strony, rozwój i przemiany<br />
w przemyœle stworzy³y now¹ pó³wykwalifikowan¹<br />
klasê robotnicz¹ sk³adaj¹c¹<br />
siê z niedawno sproletaryzowanych pracowników-emigrantów.<br />
W przypadku<br />
USA na pocz¹tku XX wieku emigranci<br />
pochodzili ze wschodniej i po³udniowej<br />
Europy (i z Po³udnia Stanów Zjednoczonych).<br />
W przypadku Europy Zachodniej<br />
w latach 50. i 60., emigranci przybyli<br />
z peryferyjnych regionów Europy (po³udniowe<br />
W³ochy, Hiszpania, Portugalia,<br />
Turcja i Jugos³awia). W obu przypadkach,<br />
pierwsza generacja robotników<br />
emigrantów generalnie nie protestowa-<br />
³a przeciwko ciê¿kim warunkom pracy<br />
i ¿ycia. Zwi¹zki Zawodowe by³y s³abe,<br />
a arbitralna w³adza kadry kierowniczej<br />
by³a niekwestionowana. W obu przypadkach<br />
(i w USA i w Europie), druga generacja<br />
emigrantów przyjê³a bojow¹<br />
postawê i odnios³a sukces w radykalnej<br />
transformacji tych stosunków.<br />
W póŸnych latach 60. fala strajków<br />
w Europie Zachodniej zaskoczy³a zwi¹zki<br />
zawodowe, mened¿erów i pañstwo.<br />
Te strajki pracowników produkcji masowej,<br />
podobnie jak w USA w latach 30,<br />
mog³y wykorzystaæ si³ê przetargow¹,<br />
która wynika³a z zajmowanego przez<br />
nich miejsca w skomplikowanym podziale<br />
pracy. Pracownicy przemys³u<br />
motoryzacyjnego w zak³adach w Europie<br />
Zachodniej zdawali sobie sprawê ze<br />
swojego strategicznego po³o¿enia i usta-<br />
Si³a pracy<br />
19
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
laj¹c terminy strajków, mogli powa¿ne<br />
zaszkodziæ korporacjom, jednoczeœnie<br />
minimalizuj¹c w³asne poœwiêcenie.<br />
Miejscowe strajki, strajki rotacyjne,<br />
strajki bez ostrze¿enia zosta³y tak zaplanowane,<br />
aby wywo³aæ maksymalny zamêt<br />
w procesie produkcji. Wziêto na cel<br />
najbardziej wra¿liwe miejsca w ³añcuchu<br />
produkcyjnym. Podobna taktyka<br />
by³a zastosowana przez robotników<br />
w ca³ej Europie Zachodniej w póŸnych<br />
latach 60. i wczesnych 70. Z sukcesem<br />
wykorzystanie tych taktyk doprowadzi-<br />
³o do gwa³townego rozwoju zwi¹zków<br />
zawodowych i partycypacji pracowniczej<br />
w zak³adach oraz bezprecedensowego<br />
wzrostu wynagrodzeñ w latach 70.<br />
Zosta³y na³o¿one wa¿ne ograniczenia na<br />
prerogatywy kadry kierowniczej. Na<br />
przyk³ad, w Fiacie delegaci do rad za³ogowych<br />
zostali powo³ani na poziomie<br />
zak³adowym w celu zapewnienia robotnikom<br />
bezpoœredniej kontroli, nad niektórymi<br />
aspektami organizacji produkcji,<br />
co by³o do tej pory fundamentalnymi<br />
prawami jedynie kadry kierowniczej<br />
(np. przydzielanie zadañ robotnikom, ich<br />
obci¹¿enie, szybkoœæ wykonania, zmiany<br />
w organizacji produkcji i wprowadzanie<br />
nowych technologii). Mened¿erowie<br />
zostali zobowi¹zani do informowania,<br />
konsultowania i negocjowania z robotniczymi<br />
delegatami wszystkich decyzji<br />
zwi¹zanych z organizacj¹ miejsca pracy.<br />
Wystêpowa³y jednak wa¿ne ró¿nice<br />
pomiêdzy pó³nocno-zachodni¹ Europ¹,<br />
z jednej strony, i po³udniowo-zachodni¹,<br />
z drugiej. W po³udniowo-zachodniej<br />
Europie, walki pracowników przemys³u<br />
motoryzacyjnego by³y bardziej gwa³towne<br />
ni¿ w czêœci pó³nocno-zachodniej.<br />
Ponadto, walki pracowników przemys³u<br />
samochodowego w Hiszpanii i W³oszech<br />
mia³y wiêksze znaczenie spo³eczne<br />
i polityczne.<br />
Ró¿nice te mog¹ mieæ zwi¹zek z natur¹<br />
migracyjnych zasobów si³y roboczej.<br />
Przemys³ pó³nocno-zachodniej<br />
Europy opiera³ siê na pracy imigrantów<br />
cudzoziemców (w³¹czaj¹c w to w³oskich<br />
i hiszpañskich robotników), podczas gdy<br />
przemys³ po³udniowo-zachodniej Europy<br />
opiera³ siê tak¿e na emigrantach, ale<br />
rdzennego pochodzenia. Te ró¿nice mia-<br />
³y implikacje zarówno dla rynku pracy,<br />
jak te¿ spo³eczno-polityczne. Kiedy kraje<br />
pó³nocno-zachodniej Europy posiada³y<br />
ró¿norodne Ÿród³a emigracyjnej si³y roboczej,<br />
W³ochy i Hiszpania opiera³y siê<br />
na Ÿród³ach wewnêtrznych. To ukszta³towa³o<br />
sytuacjê na rynku pracy. Ponadto<br />
fakt, ¿e pracownicy we W³oszech<br />
i Hiszpanii byli obywatelami tych krajów,<br />
otworzy³o przestrzeñ dla innych ruchów<br />
spo³ecznych, które mog³y do³¹czyæ<br />
do walki pracowników przemys³u motoryzacyjnego,<br />
jako czêœæ walki politycznej.<br />
W obu przypadkach, jak równie¿<br />
w przypadku tzw. "krajów niedawno<br />
uprzemys³owionych", ruch pracowniczy<br />
mobilizowa³, jak równie¿ by³ mobilizowany,<br />
przez inne ruchy stawiaj¹ce sobie<br />
za cel szeroko rozumiane zmiany na polu<br />
spo³ecznym, ekonomicznym i politycznym.<br />
OdpowiedŸ producentów samochodów<br />
w Europie Zachodniej na alarmuj¹ce<br />
sukcesy ruchu robotniczego by³a<br />
analogiczna do odpowiedzi amerykañskich<br />
koncernów na zwyciêstwa CIO<br />
w latach 30. i 40. "Procesy innowacyjne"<br />
(w tym gwa³towna robotyzacja zadañ<br />
pracoch³onnych), próby promowania<br />
"odpowiedzialnych" zwi¹zków zawodowych<br />
i relokacja produkcji, sta³y<br />
siê bardzo popularne. W przypadku<br />
Volkswagena strategia geograficznych<br />
alokacji mia³a miejsce poprzez przeniesienie<br />
inwestycji do peryferyjnych krajów<br />
takich jak Brazylia i Meksyk. Za-<br />
20
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
graniczne bezpoœrednie inwestycje<br />
z Niemiec zwiêkszy³y siê piêciokrotnie<br />
pomiêdzy 1967 i 1975 roku. Fiat z drugiej<br />
strony, po³o¿y³ nacisk na projekty<br />
masowej automatyzacji, w tym na kompletn¹<br />
automatyzacjê produkcji zespo-<br />
³ów napêdowych.<br />
Konsekwencje tego dla si³y przetargowej<br />
pracowników, by³y analogiczne<br />
jak w przypadku USA. We wczesnych<br />
latach 80, ruchy pracownicze w Zachodniej<br />
Europie (w tym robotnicy przemys³u<br />
motoryzacyjnego) by³y generalnie<br />
w defensywie, a promowanie "odpowiedzialnych<br />
zwi¹zków zawodowych" siê<br />
skoñczy³o. Przez 1980 rok Fiat móg³<br />
pomin¹æ rady pracownicze i jednostronnie<br />
realizowaæ politykê agresywnej automotyzacji<br />
i racjonalizacji, co doprowadzi³o<br />
do redukcji liczby zatrudnionych<br />
pracowników z 140 tys. do 90 tys. Osi¹gniêcia<br />
póŸnych lat 60. zosta³y w du¿ej<br />
mierze utracone. Przemys³ motoryzacyjny<br />
zacz¹³ siê przenosiæ do krajów œwie-<br />
¿o uprzemys³owionych.<br />
Przyk³ad Brazylii<br />
Brazylijski cud gospodarczy miedzy<br />
1968 i 1974 nak³ada siê dok³adnie na<br />
okres, kiedy centra kapitalistyczne staraj¹<br />
siê coraz bardziej uciec przed walkami<br />
pracowniczymi we w³asnych krajach.<br />
Brazylia pozornie wydawa³a siê<br />
idealnym krajem dla inwestycji: w 1964<br />
roku dziêki zamachowi stanu, krajem<br />
rz¹dzi³ skrajnie represyjny re¿im, który<br />
zdo³a³ rozbiæ stare struktury ruchu<br />
zwi¹zkowego i efektywnie wyeliminowaæ<br />
opozycjê klasy robotniczej, zarówno<br />
na poziomie zak³adów pracy, jak te¿<br />
w polityce krajowej.<br />
Brazylijski przemys³ samochodowy<br />
rozwin¹³ siê gwa³townie w latach 70.<br />
W 1974 roku Brazylia znalaz³a siê<br />
wœród 10 krajów o najwy¿szej produkcji<br />
aut. Od 1969 do 1974 roku, produkcja<br />
ros³a œredniorocznie o 20,7%.; od<br />
1974 do 1979 (kiedy to produkcja za³ama³a<br />
siê z powodu kryzysu naftowego<br />
i walk spo³ecznych w krajach "centrum")<br />
brazylijski przemys³ w dalszym ci¹gu odnotowywa³<br />
wzrost o 4,5% ka¿dego roku.<br />
Z chwil¹ ograniczenia mo¿liwoœci dzia-<br />
³ania w krajach "centrum", miêdzynarodowy<br />
kapita³ wiele zainwestowa³ w Brazylii<br />
w latach 70. Na przyk³ad Ford, zainwestowa³<br />
ponad 300 mln. dolarów celem<br />
rozbudowy swoich zak³adów.<br />
Gwa³towna industrializacja w ogóle,<br />
a rozwój przemys³u samochodowego<br />
w szczególnoœci, doprowadzi³o do<br />
wytworzenia siê nowej klasy robotniczej<br />
– nowej w znaczeniu iloœciowym<br />
i w sensie doœwiadczeñ. Od 1970 do<br />
1980 zatrudnienie w przemyœle siê podwoi³o.<br />
Na terenie przemys³owych<br />
przedmieœci San Bernardo do Campo,<br />
gdzie koncentrowa³ siê przemys³ motoryzacyjny,<br />
liczba robotników zatrudnionych<br />
w fabrykach wzros³a z 4.030<br />
w 1950, do 20.039 w 1960 i do 75.118<br />
w 1970 roku. Wystêpowa³a tendencja do<br />
niezwyk³ej koncentracji tej nowej klasy<br />
robotniczej. Trzy zak³ady w Sao Bernardo<br />
– Volkswagen, Mercedes i Ford –<br />
zatrudnia³y ponad 60 tys. osób.<br />
Tak jak wczeœniej amerykañscy i europejscy,<br />
brazylijscy pracownicy przemys³u<br />
motoryzacyjnego zajmowali strategiczne<br />
miejsce w ca³okszta³cie technologicznego<br />
podzia³u pracy w brazylijskich<br />
fabrykach. Ale ta nowa klasa robotnicza<br />
by³a strategicznie usytuowana<br />
równie¿ pod wzglêdem miejsca, w kluczowym<br />
dla brazylijskiej gospodarki,<br />
sektorze eksportowym wartym w 1988<br />
roku 3,9 miliarda dolarów. Strajki i protesty<br />
w przemyœle samochodowym, uderzy³yby<br />
nie tylko w wybrane firmy, ale<br />
tak¿e w zdolnoœæ brazylijskiego rz¹du<br />
Si³a pracy<br />
21
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
do obs³ugi jego ogromnego zad³u¿enia<br />
wobec zagranicznych banków.<br />
Pod koniec lat 70., w miarê jak<br />
w krajach "centrum" ruch pracowniczy<br />
doznawa³ pora¿ek, nowy ruch zwi¹zkowy<br />
pojawi³ siê na scenie w Brazylii,<br />
przerywaj¹c 15 letni okres spokoju.<br />
Wielka fala strajkowa w 1978 roku zainaugurowa³a<br />
okres aktywizmu, który<br />
przetrwa³ (a nawet rozwin¹³ siê) podczas<br />
dziesiêciolecia represji i recesji w latach<br />
80. Brazylijscy pracownicy przemys³u<br />
samochodowego stanowili rdzeñ tego<br />
nowego ruchu pracowniczego i wraz<br />
z pracownikami przemys³u metalowego,<br />
spowodowali blisko po³owê wszystkich<br />
strajków w okresie od 1978 do 1986<br />
roku.<br />
12 maja 1978 roku, dzienna zmiana<br />
robotników zak³adów Saab-Scania<br />
wesz³a do hali, ale odmówi³a w³¹czenia<br />
swoich maszyn. Strajk szybko rozprzestrzeni³<br />
siê w ca³ym zak³adzie i tysi¹ce<br />
robotników sta³a w milczeniu przy swoich<br />
maszynach z za³o¿onymi rêkoma.<br />
Z zak³adów Scani przerwy pracy przenios³y<br />
siê tak¿e do innych fabryk: Mercedesa,<br />
Forda, Volkswagena i Chryslera.<br />
W ci¹gu kilku dni, robotnicy stali<br />
z za³o¿onymi rêkoma i odmówili podjêcia<br />
pracy we wszystkich wa¿niejszych<br />
zak³adach. Przypominaj¹c amerykañskie<br />
strajki z lat 30. i falê strajkow¹ w Europie<br />
Zachodniej w latach 60., równie¿ te<br />
protesty zosta³y przeprowadzone jako<br />
strajki okupacyjne, gdzie robotnicy prowadzili<br />
odpowiednie raporty, jedli w sto-<br />
³ówkach, ale odmawiali pracy. Rezultatem<br />
strajków by³y wa¿ne osi¹gniêcia<br />
robotników, obejmuj¹ce znaczne podwy¿ki<br />
p³ac i utworzenie nowych, niezale¿nych<br />
zwi¹zków zawodowych (nie<br />
zwi¹zanych z oficjalnymi, dotowanymi<br />
przez pañstwo). Nieprzejednanie antyzwi¹zkowo<br />
nastawieni pracodawcy zostali<br />
zmuszeni do negocjacji z niezale¿-<br />
nymi zwi¹zkami i podpisania wspólnego<br />
porozumienia.<br />
W³adze miêdzynarodowych firm<br />
motoryzacyjnych nigdy nie zaakceptowa³y<br />
tej pora¿ki i postanowi³y si³¹ zlikwidowaæ<br />
strajki i wyeliminowaæ<br />
zwi¹zki zawodowe z fabryk. Wierzono,<br />
¿e zwyciêstwo robotników w 1978 roku<br />
wynika³o raczej z braku przygotowania<br />
pracodawców, ni¿ z jakiejœ w³aœciwej robotnikom<br />
si³y. Ale represje skutkowa³y<br />
tylko zmian¹ taktyki z konfrontacji na<br />
du¿¹ skalê, do konfrontacji na skalê<br />
ma³ych protestów wewn¹trz zak³adowych<br />
(ale za to bardzo zak³ócaj¹cych<br />
produkcjê) typu: zmniejszenie têpa pracy,<br />
miejscowe strajki, oraz generalna<br />
odmowa wspó³pracy z kierownictwem.<br />
Te sposoby by³y podobne do taktyki zastosowanej<br />
w Europie Zachodniej podczas<br />
fali strajków w póŸnych latach 60<br />
i wczesnych 70, ¿eby minimalnym kosztem<br />
pracowników, jak najbardziej zdezorganizowaæ<br />
produkcjê.<br />
Przez 1982 rok, wiêkszoœæ pracodawców<br />
zaakceptowa³a nieuchronnoœæ<br />
uzwi¹zkowienia, zwi¹zkowe uczestnictwo<br />
w kierowaniu zak³adem i wzrost p³ac.<br />
Ford jako pierwszy przyj¹³, ¿e zachowanie<br />
dyscypliny na terenie zak³adu wymaga<br />
promowania "odpowiedzialnych<br />
zwi¹zków zawodowych". W 1981 roku<br />
Ford zorganizowa³ na poziomie zak³adów<br />
pracy komitety, sk³adaj¹ce siê z robotników<br />
wybieranych na fabrykach i zwi¹zanych<br />
z niezale¿nymi zwi¹zkami i posiadaj¹cych<br />
prawo do negocjowania z<br />
kierownictwem warunków pracy. Volkswagen<br />
(VW) wytrzyma³ d³u¿ej, ale w ci¹gu<br />
1982 roku zosta³ zmuszony do uznania<br />
niezale¿nych zwi¹zków i zaakceptowania<br />
komitetów zak³adowych podobnych<br />
do tych, jakie wprowadzi³ Ford.<br />
22
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Strajkowa aktywnoœæ w Brazylii zaanga¿owa³a<br />
w 1987 roku, w szczytowym<br />
momencie, 9 milionów robotników.<br />
W ci¹gu czterech lat, od 1985 do 1988,<br />
realne p³ace w przemyœle w Greater Sao<br />
Paulo wzrasta³y o 10 procent ka¿dego<br />
roku. Strajkowy ruch zdo³a³ skutecznie<br />
powstrzymaæ dopiero, inspirowany<br />
przez Miêdzynarodowy Fundusz Walutowy,<br />
rz¹dowy program antyinflacyjny.<br />
Nowy ruch zwi¹zkowy wzi¹³ równie¿<br />
aktywny udzia³ w poszerzaniu zakresu<br />
demokracji, zw³aszcza pod wzglêdem<br />
zapisów zawartych w nowej konstytucji.<br />
Skutkowa³o to póŸniej przyjêciem<br />
prawa do strajku, do niezale¿nych<br />
zwi¹zków zawodowych i do kierowania<br />
ich sprawami bez ingerencji pañstwa.<br />
Prawo gwarantowa³o równie¿ reprezentacjê<br />
zak³adow¹. Jednak¿e ruch pracowniczy<br />
przegra³ jeden z wa¿nych dla nich<br />
zapisów, dotycz¹cy gwarancji zatrudnienia,<br />
które mia³y zostaæ zawarte w Konstytucji.<br />
Ruch pracowniczy w przemys³owych<br />
przedmieœciach Sao Paolo, gdzie<br />
przemys³ motoryzacyjny by³ skoncentrowany,<br />
stopniowo traci³ na znaczeniu,<br />
sukcesywnie jak nowe inwestycje by³y<br />
lokowane gdzie indziej, a istniej¹ce<br />
miejsca pracy likwidowane. W ci¹gu<br />
jednej dekady – od po³owy lat 80 do po-<br />
³owy lat 90 – Brazylia przesta³a byæ miejscem<br />
preferowanym dla inwestycji.<br />
W po³owie lat 90 – zw³aszcza po wyborze<br />
Cardoso'a na prezydenta w 1994<br />
roku – zagraniczne inwestycje jeszcze<br />
raz zaczê³y nap³ywaæ do brazylijskiego<br />
przemys³u samochodowego. Ale ekspansja<br />
miêdzynarodowych koncernów<br />
motoryzacyjnych odbywa³a siê z dala od<br />
Sao Paolo i Sao Bernardo, tradycyjnych<br />
twierdz zwi¹zku zawodowego metalowców.<br />
W po³owie lat 90 doniesienia na<br />
temat g³ównych nowych inwestycji<br />
w Rio State, Minas Gerais i na pó³nocnym<br />
wschodzie Brazylii, pokrywa³y siê<br />
z doniesieniami na temat masowych<br />
zwolnieñ w fabrykach zlokalizowanych<br />
w brazylijskich bastionach ruchu pracowniczego.<br />
W zak³adach VW w Sao<br />
Bernardo na przyk³ad, liczba pracowników<br />
spad³a z 40 tys. w 1978 roku, do<br />
26 tys. w 1996 roku. Podobnie Fiat wybudowa³<br />
swoje nowe zak³ady w Minas<br />
Gerais, gdzie pracownicy byli niezorganizowani,<br />
a p³ace ni¿sze o 40 procent<br />
ni¿ w ich fabrykach w Sao Berdnardo.<br />
W rezultacie tych tendencji, liczba cz³onków<br />
zwi¹zku zawodowego metalowców<br />
w regionie Sao Paolo spad³a z 202 tys.<br />
w 1987, do 150 tys. w 1992 i 130 tys.<br />
w 1996 roku.<br />
Przyk³ad Po³udniowej Afryki<br />
Podobnie jak Brazylia, chocia¿ na<br />
mniej spektakularn¹ skalê, Afryka Po-<br />
³udniowa sta³a siê preferowanym miejscem<br />
inwestycji miêdzynarodowych korporacji<br />
przemys³u motoryzacyjnego<br />
w póŸnych latach 60. i 70. W przeci¹gu<br />
lat 50. i wczesnych 60., kapita³ zagraniczny<br />
trzyma³ siê z dala od Po³udnio-<br />
Si³a pracy<br />
23
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
wej Afryki. Na kontynencie afrykañskim<br />
ros³a si³a ruchów narodowo-wyzwoleñczych,<br />
a masowe protesty przeciwko<br />
wprowadzeniu rasistowskiego prawa<br />
w Afryce Po³udniowej rozprzestrzenia-<br />
³y siê. Wybucha³y ogólnokrajowe strajki<br />
organizowane przez Po³udniowo Afrykañski<br />
Kongres Zwi¹zków Zawodowych<br />
(SACTU) w 1957, 1958, 1960<br />
i 1961 roku.<br />
Jednak¿e zagraniczne inwestycje<br />
szybko wzros³y pod koniec lat 60., po<br />
tym jak nacjonalistyczny rz¹d RPA pokaza³,<br />
¿e skutecznie mo¿e rozbiæ opozycjê<br />
i, co wiêcej, zinstytucjonalizowaæ<br />
represje i zalegalizowaæ rasizm, zapewniaj¹c<br />
t¹ drog¹ sta³y dostêp do taniej si³y<br />
roboczej. Silver cytuje pismo Fortune,<br />
które w opublikowanym w 1972 roku<br />
artykule twierdzi, ¿e Po³udniowa Afryka<br />
mo¿e byæ rozpatrywana jako "kopalnia<br />
z³ota" dla zagranicznych inwestorów:<br />
"Jednym z tych rzadkich i o¿ywczych<br />
miejsc gdzie zyski s¹ wielkie,<br />
a problemy ma³e. Kapita³owi nie zagra-<br />
¿a polityczna destabilizacja albo nacjonalizacja.<br />
Si³a robocza jest tania, rynek<br />
prze¿ywa "boom", waluta jest mocna<br />
i wymienialna".<br />
Od 1965 do 1969 roku, œrednioroczny<br />
nap³yw kapita³u wynosi³ 308 milionów<br />
dolarów; pomiêdzy 1970 i 1976<br />
wp³ywy te wzros³y do 1 miliarda rocznie.<br />
Przemys³ motoryzacyjny by³ jednym<br />
z g³ównych celów tych inwestycji kapita³owych.<br />
Od 1967 do 1975 roku przemys³<br />
samochodowy rós³ 10,3 procent<br />
rocznie.<br />
Liczny, miejski, czarny proletariat<br />
zosta³ uformowany i skierowany do pó³wykwalifikowanych<br />
prac w przemyœle<br />
produkcji masowej. Liczba Czarnych zatrudnionych<br />
w fabrykach podwoi³a siê<br />
pomiêdzy 1950 i 1975 rokiem. W momencie<br />
kiedy prawo rezerwowa³o wykwalifikowane<br />
i lepiej p³atne miejsca<br />
pracy dla bia³ych robotników, strategiczne<br />
pó³wykwalifikowane prace by³y prawie<br />
w ca³oœci wykonywane przez Czarnych.<br />
Podobnie jak w Brazylii, ten nowy<br />
proletariat sta³ siê baz¹ fali robotniczych<br />
walk w latach 70. i wczesnych 80.<br />
Pierwsz¹ oznak¹ zachwiania dotychczasowej<br />
równowagi klasowej by³a fala<br />
strajków w 1973 roku, które koncentrowa³y<br />
siê we fabrykach w Durbanie. Przerwa³a<br />
ona spokój jaki panowa³ przez<br />
dziesiêciolecia. Wiêkszoœæ z tych strajków<br />
zakoñczy³a siê zwyciêstwami, robotnicy<br />
zyskali znacz¹ce podwy¿ki p³ac;<br />
gwa³townie wzros³o cz³onkostwo w nielegalnych<br />
czarnych zwi¹zkach zawodowych.<br />
Ani pañstwo, ani pracodawcy nie<br />
pogodzili siê jednak z tymi zwyciêstwami<br />
klasy robotniczej. Przez lata 70., pracodawcy,<br />
poparci przez pañstwo, gwa³townie<br />
przeciwstawiali siê pozycji<br />
zwi¹zków zawodowych. Stowarzyszenie<br />
pracodawców przemys³u metalowego<br />
doradzi³o swoim cz³onkom, aby wzywali<br />
policjê "w ka¿dym przypadku kiedy pojawia<br />
siê zagro¿enie naruszenia ³adu<br />
i porz¹dku publicznego". Praktycznie<br />
przy wszelkich sporach rzeczywiœcie<br />
wzywano policjê, strajkuj¹cy byli aresztowani,<br />
przywódców zwi¹zkowych wpisywano<br />
na czarn¹ listê, robotnicy zwalniani<br />
i zmuszeni do opuszczenia uprzemys³owionych<br />
obszarów. Jednak¿e represje<br />
nie zdo³a³y pokonaæ wolnych<br />
zwi¹zków zawodowych w latach 70.<br />
Fakt, ¿e w tak wrogim œrodowisku politycznym<br />
zwi¹zki zawodowe przetrwa³y,<br />
by³o uwa¿ane samo w sobie za g³ówne<br />
osi¹gniecie.<br />
Nie tylko, ¿e ruch pracowniczy przetrwa³,<br />
ale zmusi³ rz¹d do zmiany stanowiska.<br />
Strajki w 1979 roku w przemyœle<br />
samochodowym w Eastern Cap,<br />
24
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
sk³oni³y pañstwo do zalegalizowania<br />
nie-rasistowskich zwi¹zków zawodowych.<br />
Legalizacjê "czarnych" zwi¹zków<br />
zawodowych w 1979 roku poprzedzi³a<br />
najwiêksza i najd³u¿sza fala strajkowa<br />
w historii Po³udniowej Afryki. Liczba<br />
podpisanych porozumieñ zwi¹zkowych<br />
wzros³a z 5 w 1979 roku do nie mniej<br />
ni¿ 403 w 1983 roku. W 1985 roku niezale¿ne<br />
zwi¹zki zawodowe zjednoczy³y<br />
siê i powo³a³y Kongres Po³udniowo-<br />
Afrykañskich Zwi¹zków Zawodowych<br />
(COSATU), który pod koniec lat 80 zosta³<br />
obwo³any "najszybciej rozwijaj¹cym<br />
siê ruchem zwi¹zkowym na œwiecie."<br />
Tak jak w Brazylii, równie¿ w Po-<br />
³udniowej Afryce fala strajkowa by³a demonstracj¹<br />
si³y przetargowej wynikaj¹c¹<br />
z zajmowanego miejsca w procesie produkcji<br />
nowej klasy pracowników, którzy<br />
efektywnie wykorzystali swoj¹ pozycjê<br />
w z³o¿onym technicznie podziale<br />
pracy. Ta si³a przetargowa by³a najlepiej<br />
widoczna w przemyœle samochodowym,<br />
którego pracownicy stworzyli liniê frontu<br />
walki ca³ej klasy przemys³owej we<br />
wczesnych latach 80.<br />
Od 1979 do pocz¹tku 1986 roku,<br />
strajki w Afryce Po³udniowej w bran-<br />
¿ach metalowej i motoryzacyjnej, jak siê<br />
wylicza, straci³y na intensywnoœci<br />
w przeliczeniu na dni strajkowe i pracuj¹cych<br />
30 procent. Chocia¿ niektóre<br />
strajki by³y organizowane na du¿¹ skalê<br />
i anga¿owa³y tysi¹ce robotników, inne<br />
protesty stosowa³y np. taktykê zwolnienia<br />
tempa pracy, czy ma³ych strajków<br />
ograniczaj¹cych siê do zasadniczych wydzia³ów<br />
danego zak³adu. Na przyk³ad<br />
w sierpniu 1984 roku wybuch³ strajk<br />
w Volkswagenie. Robotnicy ograniczyli<br />
przerwê w pracy jedynie do lakierni,<br />
ale z powodu strategicznego jej po³o¿enia<br />
w fabrycznym podziale pracy, ca³a<br />
fabryka zosta³a zmuszona do przerwania<br />
produkcji na okres 5 dni. Fabrykê<br />
ponownie uruchomiono, gdy kierownictwo<br />
zgodzi³o siê na ¿¹dania zwi¹zków<br />
zawodowych.<br />
Ruch strajkowy by³ imponuj¹cy z powodu<br />
tego, ¿e ogólnie wi¹za³ siê z g³êbok¹<br />
recesj¹ w przemyœle samochodowym.<br />
Tak jak w Brazylii, masowe zwolnienia<br />
nie obni¿y³y bojowoœci klasy pracuj¹cej.<br />
Zamiast tego, pracownicy skoncentrowali<br />
strajki na problemie bezpieczeñstwa<br />
zatrudnienia, a protesty przeciwko<br />
oszczêdnoœciom, sta³y siê powszechne.<br />
Ponadto, tak jak w Bazylii,<br />
nowe po³udniowoafrykañskie zwi¹zki<br />
zawodowe par³y w kierunku osi¹gania<br />
umów, które dawa³y przedstawicielom<br />
za³ogi prawo do konsultacji w sprawach<br />
najwa¿niejszych decyzji dotycz¹cych<br />
funkcjonowania zak³adów, w³¹czaj¹c<br />
w to decyzje o zatrudnianiu i zwalnianiu.<br />
Po³udniowoafrykañskie i brazylijskie<br />
doœwiadczenia z lat 80 ostro kontrastuj¹<br />
z tymi z lat 50. i 60. Je¿eli we<br />
wczeœniejszym okresie bojowoœæ ruchu<br />
pracowniczego obu krajów, uleg³a os³abieniu<br />
z uwagi na represje ze strony pañstwa,<br />
to w latach 80 aresztowania i inne<br />
formy represji dzia³a³y raczej jak dolewanie<br />
oliwy do ognia, a nie studzenie<br />
nastrojów. Nie mog¹c dziêki represjom<br />
utrzymaæ kontroli nad prac¹, kapita³<br />
zacz¹³ siê wycofywaæ z po³udniowoafrykañskiego<br />
przemys³u samochodowego.<br />
Sprzeda¿ lokalnych producentów samochodów<br />
osi¹gnê³a swój szczyt w 1981.<br />
Do koñca lat 80, miêdzynarodowe koncerny<br />
samochodowe wycofa³y siê z Afryki<br />
Po³udniowej.<br />
Przyk³ad Korei Po³udniowej<br />
Koreañski "cud gospodarczy" pokrywa<br />
siê czêœciowo z brazylijskim i po-<br />
³udniowoafrykañskim "cudami gospodarczymi."<br />
W 1973 po³udniowokoreañ-<br />
Si³a pracy<br />
25
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
ski rz¹d uczyni³ z przemys³u samochodowego<br />
jeden z celów swojego rozwoju.<br />
Wzrost tego przemys³u mia³ miejsce<br />
we wczesnych latach 80. (a mianowicie<br />
w tych latach, kiedy wzrost bojowoœci<br />
i uzwi¹zkowienia oraz wzrost p³ac<br />
zacz¹³ charakteryzowaæ przemys³ brazylijski<br />
i po³udniowoafrykañski). Podobnie<br />
jak w Brazylii i Afryce Po³udniowej<br />
w czasach du¿ych inwestycji w produkcjê<br />
samochodów, re¿im w Korei Po³udniowej<br />
zakaza³ dzia³alnoœci zwi¹zków<br />
zawodowych i strajków, aresztowa³ i wpisa³<br />
na czarn¹ listê dzia³aczy pracowniczych,<br />
tym samym pomóg³ utrzymaæ niskie<br />
zarobki i z³e warunki pracy. We<br />
wczesnym latach 80, "zorganizowany<br />
ruch pracowniczy nie posiada³, ¿adnej legalnej<br />
przestrzeni w której móg³by dzia-<br />
³aæ i by³ zmuszonym do pozostania w stanie<br />
pozornego spokoju" – Silver cytuje<br />
jednego z koreañskich autorów.<br />
Ta sytuacja okaza³a siê atrakcyjna<br />
dla trzech krajowych konglomeratów,<br />
które otrzyma³y rz¹dowe przyzwolenie<br />
na produkcjê samochodów (Hyundai,<br />
Kia, i Daewoo), jak te¿ dla ich miêdzynarodowych<br />
partnerów (odpowiednio:<br />
Mitsubishi, Ford/Mazda, i GM/Isuzu).<br />
Po³udniowokoreañska produkcja samochodów<br />
wzros³a oœmiokrotnie w ci¹gu<br />
zaledwie siedmiu lat: z 123.135 sztuk<br />
w 1980 do 980.000 sztuk w 1987. Zarówno<br />
amerykañskie jak te¿ japoñskie<br />
multikorporacje przenios³y siê do Korei,<br />
tworz¹c spó³ki typu joint venture.<br />
W 1981 GM uzyskany 50 procentowy<br />
udzia³ w Daewoo. Dziêki tej spó³ce joint<br />
venture, GM zacz¹³ sprzeda¿ w Ameryce<br />
Pó³nocnej taniego, wyprodukowanego<br />
w Korei, samochodu Pontiac Le<br />
Mans. W 1986 Ford zap³aci³ 30 milionów<br />
dolarów za 10 procentowy udzia³<br />
w Kia i otworzy³ koreañski oddzia³ Ford<br />
International Business Development,<br />
a¿eby rozwin¹æ produkcjê samochodowych<br />
komponentów w Korei Po³udniowej.<br />
Przez lata 80, przemys³owa strefa<br />
przemys³u ciê¿kiego obejmuj¹ca stalownie,<br />
budownictwo okrêtowe i produkcjê<br />
samochodów, rozci¹ga³a siê czterdzieœci<br />
mil wzd³u¿ wybrze¿a Ulsan, gdzie<br />
znalaz³o zatrudnienie setki tysiêcy nowych<br />
pracowników, rekrutuj¹cych siê<br />
z terenu ca³ego kraju.<br />
Beverly Silver pisze, ¿e jak tylko<br />
produkcja po³udniowokoreañska osi¹gnê³a<br />
milion samochodów rocznie<br />
(i przekroczy³a brazylijsk¹), to nast¹pi-<br />
³a fala niepokojów pracowniczych. Autorka<br />
"Forces of Labor" powo³uje siê tu<br />
na komentarze New Jork Times.<br />
12 sierpnia 1987 gazeta opublikowa³a<br />
nastêpuj¹cy raport: "fala niepokojów<br />
spo³ecznych przetoczy³a siê przez ten<br />
kraj... W wyniku protestów zamkniêto<br />
zak³ady przemys³owe w najwiêkszych<br />
pañstwowych konglomeratach: Hyundai,<br />
Daewoo, Samsung, Lucky-Goldstar.<br />
Hyundai Motors, którego zak³ady produkuj¹<br />
popularny Excel, musia³ zadecydowaæ<br />
o zamkniêciu fabryki informuj¹c<br />
o k³opotach pracowniczych u jego dostawców,<br />
co zmusi³o korporacjê do<br />
wstrzymania na chwilê obecn¹ eksportu<br />
samochodów". Dalej New Jork Times<br />
z 18 sierpnia 1987 roku napisa³ w tytule:<br />
"Robotnicy zaw³adnêli zak³adami<br />
Hyundai w Korei Po³udniowej" i dalej<br />
informowa³, ¿e: "Wiêcej ni¿ 20.000 robotników<br />
wspiê³o siê na barykady i okupuje<br />
fabryczne budynki stoczni nale¿¹cej<br />
do Hyundai Group... Hyundai zosta³<br />
najmocniej uderzony ze wszystkich du-<br />
¿ych konglomeratów. Najwa¿niejszym<br />
celem walki robotników Hyundai jest za-<br />
³o¿enie w³asnych zwi¹zków zawodowych.<br />
Hyundai d³ugo utrzymywa³ nieustêpliwe<br />
anty-zwi¹zkowe stanowisko<br />
i do ostatniej wrzawy pracownicy Hyun-<br />
26
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dai nie mieli ¿adnego zwi¹zku zawodowego."<br />
20 sierpnia 1987, jedynie osiem dni<br />
po pierwszym raporcie, Times opublikowa³<br />
zdjêcie z podpisem: "Chung Ju<br />
Yung, w bia³ym ubraniu, za³o¿yciel i honorowy<br />
prezes Hyundai Group, wznosi<br />
toast za ugodê podpisan¹ wczoraj z przywódcami<br />
nowo za³o¿onych zwi¹zków<br />
zawodowych w Seulu". Towarzysz¹cy<br />
zdjêciu artyku³ by³ zatytu³owany "Po³udniowokoreañskie<br />
koncerny zgadzaj¹ siê<br />
na uznanie zwi¹zków zawodowych."<br />
Pierwsze zwyciêstwa robotników<br />
doprowadzi³y do powstania nowych demokratycznych<br />
zwi¹zków zawodowych,<br />
niezale¿nych od rz¹du i pracodawców.<br />
Robotnicy przemys³u ciê¿kiego w rejonie<br />
Ulsan otrzymali podwy¿ki p³ac od<br />
45 do 60 procent. Niemniej producenci<br />
samochodów w Korei (podobnie jak to<br />
by³o w Brazylii i RPA) nie zauwa¿ali<br />
zmieniaj¹cych siê relacji pomiêdzy kapita³em<br />
i prac¹. Pracodawcy sk³onni byli<br />
s¹dziæ, ¿e wzrost pracowniczych niepokojów,<br />
to efekt dzia³ania zewnêtrznych<br />
agitatorów, zw³aszcza radykalnych studentów.<br />
Po³udniowokoreañski rz¹d, który<br />
pocz¹tkowo w 1987 powstrzyma³ siê<br />
od aktywnoœci t³umi¹cej strajki, rozprawi³<br />
siê z niepokojami pracowniczymi<br />
w latach 1989-90. Mia³y miejsce represje<br />
wobec aktywistów pracowniczych<br />
(zwolnienia, aresztowania, porwania)<br />
i wykorzystanie paramilitarnych organizacji<br />
w celu z³amania strajków.<br />
Podobnie jak w przypadku Brazylii,<br />
ruch pracowniczy nie zosta³ do koñca<br />
pokonany. Chocia¿ dzia³alnoœæ strajkowa<br />
zosta³a czêœciowo zawieszona,<br />
du¿e masy robotników i zwyk³ych obywateli<br />
przeciwstawia³o siê postêpuj¹cej<br />
alienacji. Koreañskie doœwiadczenie pokazywa³o<br />
wra¿liwoœæ masowej produkcji,<br />
nie tylko na zak³ócenia zwi¹zane<br />
z protestami pracowniczymi, ale równie¿<br />
na represyjne kontrakcje prowadzone<br />
przez pracodawców i pañstwo. Podczas<br />
strajku w Hyundai Group w 1990<br />
roku, pracownicy z linii monta¿owej samochodów,<br />
opisali nastêpuj¹ce incydenty:<br />
"Jedynie ma³a liczba robotników<br />
Hyundai Motor tamowa³a na pocz¹tku<br />
drogê [w geœcie solidarnoœci ze strajkiem<br />
stoczniowców z Hyundai]", powiedzia³<br />
Roh Sang Soo, m³ody pracownik linii<br />
monta¿owej.... "Wtedy policja rzuci³a<br />
gaz ³zawi¹cy do pomieszczenia gdzie<br />
pracowaliœmy. Nie mogliœmy pracowaæ....<br />
By³em wtedy na linii Ecela. Poczu³em<br />
zapach gazu ³zawi¹cego. Wyszed³em<br />
z zak³adu przemys³owego i do³¹czy³em<br />
do demonstracji "...Ci którzy<br />
przyszli do pracy nastêpnego dnia jeszcze<br />
raz zostali potraktowani gazem. "Nie<br />
mogliœmy pracowaæ z powodu gazu",<br />
powiedzia³ robotnik z linii monta¿owej<br />
Lee Sang Hui. "Je¿eli nikt nie móg³ pracowaæ,<br />
ca³a linia sta³a. Wtedy do³¹czy-<br />
³em do demonstracji, œpiewa³em piosenki<br />
i klaska³em." (B. Silver cytuje tu pracê<br />
autorstwa Kirk). Robotnicy odpowiedzieli<br />
na represje stosuj¹c ma³e w skali<br />
i pó³otwarte, ale bardzo uci¹¿liwe dla<br />
pracodawców formy protestów. Zmniejszenia<br />
tempa pracy, sabota¿ i odmowa<br />
pracy w nadgodzinach, wszystko to powodowa³o<br />
powa¿ne straty w produkcji<br />
Hyundai we wczesnych latach 90.<br />
Jedn¹ ze skutecznych odpowiedzi<br />
pracodawcy na przyp³ywy fali niepokojów<br />
pracowniczych by³a automatyzacja.<br />
Znamienne, ¿e dok³adnie rok po wybuchu<br />
strajków w 1987 w Ulsan, do Hyundai<br />
Group do³¹czy³a nowa korporacja<br />
– Hyundai Robot Industry. Ponadto, koreañscy<br />
producenci samochodów czym<br />
prêdzej przekszta³cili siê z producentów<br />
narodowych w miêdzynarodowe korporacje.<br />
Po przeanalizowaniu koreañskich<br />
Si³a pracy<br />
27
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
planów budowy zak³adów motoryzacyjnych<br />
w pó³nocno-wschodniej Brazylii,<br />
na Ukrainie i w Polsce (Daewoo), Chinach<br />
(Hyundai) i Indonezji (Kia), gazeta<br />
Automotive News stwierdzi³a, ¿e<br />
przedsiêbiorstwa nale¿¹ce do Korei s¹<br />
"liderami miêdzynarodowego rozwoju".<br />
Pomimo wzrastaj¹cych zarobków<br />
i wewnêtrznych niepokojów pracowniczych,<br />
koreañskie konglomeraty (chocia¿<br />
ju¿ nie ich miêdzynarodowi partnerzy)<br />
kontynuowa³y rozwój produkcji samochodowej<br />
w Korei. Chocia¿ mo¿liwoœci<br />
produkcyjne by³y nadszarpywane przez<br />
strajki i zmniejszenia tempa pracy, i tak<br />
rzeczywista produkcja wzros³a z oko³o<br />
1 miliona w 1987 (rok pierwszy wa¿nych<br />
strajków) do 1,5 miliona w 1991 roku<br />
i przesz³o 2 miliony w 1993 r. W 1996 r.<br />
ca³kowita koreañska produkcja przekroczy³a<br />
dobrze ponad 3 miliony sztuk, a plany<br />
rozwojowe, wg. pierwotnych koncepcji,<br />
zak³ada³y uzyskanie wydajnoœci przesz³o<br />
6 milionów samochodów przed rokiem<br />
2002.<br />
Przerost ambicji doprowadzi³ do<br />
azjatyckiego kryzysu finansowego<br />
w 1997 r. By³ to sygna³ do wzrostu intensywnoœci<br />
walk pracowniczych. Nowy<br />
wzrost bojowoœci uœwiadomi³ dwudziestodniowy<br />
strajk generalny w grudniu<br />
1996 i styczniu 1997, w którym pracownicy<br />
przemys³u samochodowego odegrali<br />
g³ówn¹ rolê. Forsowanie przez rz¹d<br />
nowego prawa, które podkopywa³o zarówno<br />
prawa pracownicze jak i demokratyczne,<br />
spowodowa³o masowy strajk<br />
generalny, który zmusi³ rz¹d do<br />
ustêpstw. Prawo pracy zosta³o przekszta³cone<br />
w sposób, który znacznie<br />
umocni³ status federacji niezale¿nych<br />
zwi¹zków zawodowych. Nasili³y siê<br />
oznaki, ¿e pracodawcy w koñcu pogodz¹<br />
siê z obecnoœci¹ zwi¹zków zawodowych<br />
w zak³adach. Ponadto, z powodu niedemokratycznego<br />
sposobu w jaki rz¹d<br />
chcia³ wczeœniej wprowadziæ antypracownicze<br />
przepisy – potajemnie bez konsultacji<br />
z opozycyjnymi partiami – strajk<br />
generalny spowodowa³ szerokie poparcie<br />
dla klasy robotniczej. Zmagania robotników<br />
zaczê³y byæ postrzegane jako<br />
dzia³ania w "interesie ogó³u", a oni sami<br />
odegrali wiod¹c¹ rolê w szerszej walce<br />
o demokracjê.<br />
Nastêpne relokacje kapita³u i walki<br />
pracownicze<br />
W sumie wydaje siê, ¿e korporacje<br />
przemys³u samochodowego goni³y za<br />
mira¿em taniej i zdyscyplinowanej si³y<br />
roboczej po ca³ym œwiecie, natrafiaj¹c<br />
na samoodtwarzaj¹ce siê walki pracownicze<br />
w nowych miejscach. Przestrzenny<br />
"fix" (zmiana, naprawa) poprzez alokacjê<br />
produkcji nie doprowadzi³ do trwa-<br />
³ego rozwi¹zania problemu zyskownoœci<br />
i kontroli nad prac¹. Beverly Silver<br />
pisze, ¿e alokacje stanowi¹ raczej alternatywê<br />
wobec koniecznoœci przestawienia<br />
siê z jednego rodzaju produkcji na<br />
inn¹, tak jak to mia³o miejsce na prze³omie<br />
XIX i XX wieku, kiedy inwestycje<br />
w przemys³ odzie¿owy zast¹piono inwestycjami<br />
w przemys³ ciê¿ki, w tym<br />
przede wszystkim samochodowy.<br />
Pod koniec lat 90. g³ówni œwiatowi<br />
producenci aut wybrali przynajmniej<br />
dwa nowe obszary taniej si³y roboczej<br />
pod nowe inwestycje: pó³nocny Meksyk<br />
i Chiny. Przemys³ samochodowy w obydwóch<br />
krajach rozwin¹³ siê szybko.<br />
Meksykañska produkcja pojazdów mechanicznych<br />
uleg³a potrojeniu z 357 998<br />
sztuk w 1984 r. do 1 122 109 sztuk<br />
w 1994 r. i 1 755 000 sztuk w 2001 r.<br />
Produkcja w Chinach prawie podwoi³a<br />
siê w niespe³na trzy lata, rosn¹c<br />
z 708 820 sztuk w 1991 r. do 1 353 368<br />
r. w 1994 i 1 995 000 w 2001 r. Chiñski<br />
28
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
rz¹d uzna³ przemys³ samochodowy jako<br />
jeden z siedmiu "filarów przemys³owego"<br />
rozwoju gospodarczego. W 1996 r.,<br />
osiemnaœcie z dwudziestu oœmiu firm<br />
samochodowych ujêtych na liœcie 500<br />
czasopisma Fortune, prowadzi³a swoje<br />
inwestycje w przemyœle motoryzacyjnym<br />
w Chinach. Tendencja, która zaczê-<br />
³a dominowaæ w latach 80., zmierza³a<br />
w kierunku tworzenia coraz wiêkszych<br />
oœrodków produkcji i koncentrowania<br />
produkcji. Udzia³ 10 najwiêkszych firm<br />
w ca³kowitej produkcji aut w Chinach<br />
wzrós³ z 66% w 1987 roku do 78%<br />
w 1996 roku. Sta³o siê to za spraw¹ inwestycji<br />
prowadzonych przez najwa¿-<br />
niejsze korporacje motoryzacyjne (GM,<br />
Citroen, VW, i Toyota), które zjawi³y siê<br />
na prze³omie lat 90 i 2000 roku.<br />
Inny trend, który pojawi³ siê pod koniec<br />
lat 80. i w latach 90., móg³ równie¿<br />
zostaæ zinterpretowany jako kontynuacja<br />
tej samej tendencji zwi¹zanej z relokacj¹<br />
kapita³u i walk pracowniczych. Miêdzynarodowe<br />
korporacje samochodowe przesz³y<br />
pe³ny cykl i zaczê³y koncentrowaæ<br />
produkcjê w regionach, które porzuci³y<br />
w latach 50., 60. i 70. (szczególnie Stany<br />
Zjednoczone i Wielka Brytania).<br />
W przypadku USA, stany le¿¹ce na<br />
po³udniu regionu Wielkich Jezior staj¹<br />
siê jeszcze raz preferowanym terenem<br />
pod zarówno automatyczn¹ produkcjê<br />
samochodów, jak i podzespo³ów, chocia¿<br />
dawne twierdze zwi¹zkowe s¹ nadal<br />
omijane, a wybiera siê ma³e miasta,<br />
nie posiadaj¹ce tradycji w produkcji<br />
zautomatyzowanej. Ta ponowna koncentracja<br />
produkcji w dawnych centrach<br />
mo¿e byæ interesuj¹ca, zw³aszcza jako<br />
czêœæ d³ugiego cyklu walk i alokacji.<br />
Najpierw podkopywano zwi¹zki zawodowe<br />
w centrach produkcji masowej<br />
poprzez likwidacjê inwestycji, co mia³o<br />
miejsce w poprzednich dziesiêcioleciach;<br />
obecnie producenci wybieraj¹ ponownie<br />
te obszary, gdzie ruch pracowniczy<br />
jest ju¿ os³abionym, pod swoje inwestycje.<br />
Ponadto tej ponownej koncentracji<br />
produkcji w danych centrach towarzyszy<br />
zasadnicza transformacja w jej<br />
organizacji.<br />
Postfordym jako techniczna "fiksacja"<br />
kapita³u?<br />
W latach 80, wraz z pojawieniem siê<br />
walcz¹cych ruchów pracowniczych przemys³u<br />
motoryzacyjnego w Brazylii i Korei<br />
Po³udniowej, sta³o siê jasne dla koncernów<br />
samochodowych, ¿e geograficzne<br />
relokacje zak³adów nie doprowadz¹<br />
do d³ugotrwa³ego i stabilnego rozwi¹zania<br />
problemów zyskownoœci i kontroli<br />
nad pracownikami. Ta œwiadomoœæ w po-<br />
³¹czeniu z fenomenalnym sukcesem japoñskich<br />
firm przemys³u samochodowego<br />
w latach 80., poprowadzi³o USA i kraje<br />
zachodnioeuropejskie do skoncentrowania<br />
siê na wprowadzaniu innych procesów<br />
innowacyjnych – technologicznego<br />
"fix" (rozwi¹zania, naprawy), który<br />
mia³ rozwi¹zaæ problem op³acalnoœci<br />
i kontroli nad pracownikami.<br />
Si³a pracy<br />
29
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
Organizacyjne zmiany nazywane<br />
postfordyzmem, przyczyni³y siê do szybkiego<br />
globalnego rozwoju japoñskich<br />
koncernów w latach 80. W odpowiedzi<br />
na wzrastaj¹ce zarobki u siebie, japoñscy<br />
producenci aut przenosili swoje zak³ady<br />
na obszary niskich p³ac we<br />
wschodniej i po³udniowowschodniej<br />
Azji. Japoñskie koncerny rozwinê³y siê<br />
szybko tak¿e w Ameryce Pó³nocnej i Europie<br />
Zachodniej. W po³owie lat 90., produkcja<br />
japoñskich koncernów osi¹ga³a<br />
blisko 25 procent ca³kowitej produkcji<br />
samochodów osobowych w USA i 20%<br />
ca³kowitej produkcji w Wielkiej Brytanii.<br />
Japoñscy producenci aut wprowadzili<br />
wiele organizacyjnych zmian. Te<br />
praktyki rozprzestrzeni³y siê dalej, poniewa¿<br />
amerykañskie i zachodnioeuropejskie<br />
firmy, w odpowiedzi na sukcesy<br />
Japoñczyków, zaczê³y wybiórczo naœladowaæ<br />
japoñskie zmiany organizacyjne.<br />
Tym sposobem w latach 80, zaczêto powszechnie<br />
adoptowaæ elastyczne zasady<br />
pracy, system dostawy "just-in-time",<br />
system pracy zespo³owej, zarz¹dzanie<br />
jakoœci¹, a tak¿e odrzucono zasadê zintegrowanego<br />
wertykalnie procesu produkcji<br />
i zaczêto zmierzaæ w kierunku<br />
znacznego wykorzystania mo¿liwoœci<br />
zlecania zadañ i produkcji na zewn¹trz<br />
(outsourcing). Pojawi³a siê jednak zasadnicza<br />
ró¿nica pomiêdzy pierwotnym<br />
japoñskim modelem i tym zaadoptowanym<br />
w koncernach amerykañskich i zachodnioeuropejskich<br />
– nie obiecywa³y<br />
one, w przeciwieñstwie do firm japoñskich,<br />
pewnoœci sta³ego zatrudnienia<br />
podstawowej czêœci za³ogi. Innymi s³owy,<br />
w celu redukcji kosztów, przyjê³y<br />
one japoñskie zasady produkcji bez powi¹zania<br />
ich z polityk¹ zatrudnienia. Ten<br />
model Beverly Silver za Harrisonem<br />
okreœla jako "lean and mean". Oryginalny<br />
model japoñski, zastosowany po raz<br />
pierwszy w zak³adach Toyoty, w zamian<br />
za wspó³pracê proponuje bezpieczeñstwo<br />
zatrudnienia dla podstawowej czêœci<br />
za³ogi. Chocia¿ jednoczeœnie "wytwarza"<br />
ogromn¹ grupê pracowników bêd¹cych<br />
w gorszej pozycji, bez tych samych<br />
praw i korzyœci, które otrzymuj¹ inni pracownicy.<br />
Ten japoñski model nazywa Silver<br />
"lean and dual". Ró¿nica pomiêdzy<br />
tymi dwoma modelami jest – wg autorki<br />
"Forces of Labor" – decyduj¹ca dla zrozumienia<br />
dynamiki wspó³czesnych niepokojów<br />
pracowniczych w œwiatowym<br />
przemyœle samochodowym.<br />
Przez lata 90., wersja "lean-andmean"<br />
dominowa³a. Podczas gdy japoñskie<br />
koncerny operuj¹ce w krajach centrum,<br />
sk³ania³y siê ku wprowadzaniu<br />
w ¿ycie w³asnego krajowego modelu,<br />
korporacje amerykañskie przewa¿nie<br />
obra³y model "lean-and-mean". Model<br />
"lean-and-mean" stosowa³y równie¿ japoñskie<br />
firmy operuj¹ce w Po³udniowej<br />
Azji i Ameryce £aciñskiej, gdzie obowi¹zywa³a<br />
autorytarna polityka i represyjny<br />
re¿imy pracy. W Tajlandii Mitsubishi<br />
nie rozci¹gnê³o do tej pory gwarancji<br />
zatrudnienia na tamtejsz¹ za³ogê.<br />
W Korei, krajowi producenci samochodów<br />
(poza Kia) kontynuuj¹ politykê niskich<br />
p³ac i strategiê wysokich obrotów<br />
oraz antyzwi¹zkowego i autokratycznego<br />
stylu zarz¹dzania. Podobnie japoñskie<br />
koncerny miêdzynarodowe w Meksyku<br />
wykorzystuj¹ tradycyjne fordystowskie<br />
technologie, k³ad¹c nacisk na niskie<br />
zarobki, nawet jeœli wysoka rotacja kadr<br />
zak³óca produkcjê i powoduje straty jakoœciowe.<br />
Tak jak by³o to w przypadku z przestrzennymi<br />
"naprawami" ("fix") omówionymi<br />
wczeœniej, tak¿e techniczny<br />
"fix" w modelu produkcji lean-andmean,<br />
nie dostarcza stabilnego rozwi¹-<br />
30
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
zania problemów niepokojów spo³ecznych<br />
w miejscu pracy. Producenci samochodów<br />
doszli do wniosku, ¿e bez gwarancji<br />
zatrudnienia, jest bardzo trudno<br />
zyskaæ aktywn¹ wspó³pracê robotników.<br />
W fabryce Mitsubishi w Thai by³a wysoka<br />
rotacja zatrudnienia co zmusi³o<br />
koncern do porzucenia stosowanego systemu<br />
kontroli jakoœci z powodu braku<br />
wspó³pracy ze strony robotników. Fabryka<br />
Forda w Hermosillo – okrzykniêta liderem<br />
w metodzie "lean production" –<br />
wprowadzi³a w ¿ycie JIT ("just-in-time")<br />
i pracê zespo³ow¹, tylko bez pozyskania<br />
zaanga¿owania robotników. Zak³ad<br />
wobec tego dotknê³a wysoka rotacja<br />
kadr, kilka powa¿nych strajków i masowe<br />
zwolnienia robotników.<br />
Ponadto jest jasne, ¿e system podwykonawców<br />
oparty na produkcji typu<br />
JIT wcale nie os³abia si³y pracowników<br />
sektora motoryzacji wynikaj¹cego z ich<br />
umiejscowienia w procesie produkcji.<br />
Przeciwnie – produkcja typu JIT jest<br />
jeszcze wra¿liwsza ni¿ fordystowska<br />
produkcja masowa na strajki w fabrykach<br />
podzespo³ów czy te¿ w transporcie.<br />
8 paŸdziernika 1992 New York Times<br />
pisa³ w zwi¹zku z amerykañskimi<br />
doœwiadczeniami w tej kwestii:<br />
"Poniewa¿ przemys³ samochodowy<br />
w du¿ej mierze przyj¹³ japoñski system<br />
produkcyjny, oszczêdny w nak³adach,<br />
strajki w czêœci zak³adów maj¹ znacznie<br />
szersze znaczenie ni¿ dawniej...<br />
Umiejêtnoœæ zwi¹zku zawodowego zak³ócenia<br />
produkcji przez wykorzystanie<br />
tylko kilku tysiêcy robotników przy organizacji<br />
strajku, jest sposobem przysporzenia<br />
przedsiêbiorstwu kosztów,<br />
które mog¹ przewa¿aæ oszczêdnoœci wynikaj¹ce<br />
z redukcji zatrudnienia" oraz<br />
dziêki automatyzacji, zleceniu wykonania<br />
us³ug na zewn¹trz, etc.<br />
Ta wra¿liwoœæ modelu JIT zosta³a<br />
potwierdzona przez szereg strajków<br />
w General Motors. Na przyk³ad w lipcu<br />
1997, robotnicy zastrajkowali w fabryce<br />
przek³adni GM na przedmieœciach<br />
Detroit, która zapewnia czêœci do<br />
wszystkich montowni GM w pó³nocnych<br />
Stanach, poza modelem Saturn.<br />
Robotnicy protestowali przeciwko outsourcingowi<br />
i ¿¹dali wiêkszej iloœci<br />
miejsc pracy i bezpieczeñstwa zatrudnienia.<br />
W trzecim dniu strajku 2 800 robotników<br />
tej fabryki zmusi³o GM do zamkniêcia<br />
czterech montowni, co spowodowa³o<br />
postój 19 300 robotników. Gdyby<br />
strajk trwa³ przez dwa albo trzy tygodnie,<br />
to mog³oby to praktycznie sparali-<br />
¿owaæ wszystkie pó³nocnoamerykañskie<br />
montownie koncernu General Motors.<br />
Strajk zosta³ zakoñczony po trzech<br />
dniach, a zwi¹zki zawodowe og³osi³y<br />
zwyciêstwo.<br />
Praktyki pracodawców, w wielu<br />
miejscach rozwoju przemys³u motoryzacyjnego,<br />
wci¹¿ prowokuj¹ i u³atwiaj¹<br />
wzrost fali niepokojów wœród pracowników.<br />
Rozwój praktyki "lean-andmean"<br />
– twierdzi Silver – bêdzie w przysz³oœci<br />
kontynuowany, wskutek czego<br />
koncerny motoryzacyjne dotykane bêd¹<br />
ci¹gle nowymi walkami pracowniczymi.<br />
Podzia³y i sprzecznoœci spowodowane<br />
"lean-and-dual production"<br />
W póŸnych latach 90, analitycy zajmuj¹cy<br />
siê przemys³em, zaczêli odnotowywaæ<br />
liczne ograniczenia strategii "odchudzania"<br />
produkcji, stosowanej powszechnie<br />
w dotychczasowej formie.<br />
Niepowodzenie niektórych producentów<br />
samochodów w zastosowaniu "odchudzonej"<br />
produkcji jest zwi¹zane z zastosowan¹<br />
polityk¹ zatrudnienia, która mia-<br />
³a spowodowaæ czynn¹ wspó³pracê robotników.<br />
Aby osi¹gn¹æ sukces stosu-<br />
Si³a pracy<br />
31
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
j¹c tê metodê – jak cytuje Silver jednego<br />
z analityków – potrzeba "organizacji<br />
charakteryzuj¹cej siê elastycznoœci¹,<br />
umiejêtnoœci¹ radzenia sobie w trudnych<br />
sytuacjach i motywacj¹, która by³aby<br />
wpisana w praktykê "lean production",<br />
aby dodaæ otuchy pracownikom." Silver<br />
twierdzi, ¿e najwa¿niejszy problem le¿y<br />
w kwestii gwarancji zatrudnienia, co<br />
wyjaœnia dalej.<br />
Silne zaanga¿owanie siê japoñskich<br />
zarz¹dów przedsiêbiorstw w zapewnienie<br />
bezpieczeñstwa zatrudnienia dla podstawowej<br />
czêœci za³ogi, jest zwi¹zane<br />
z doœwiadczeniami zarówno okresu powojennego,<br />
jak te¿ lat 70. Powojenne wysi³ki,<br />
podejmowane u zarania japoñskiego<br />
przemys³u motoryzacyjnego, mia³y<br />
miejsce w czasie ogólnokrajowego przyp³ywu<br />
niepokojów pracowniczych, kiedy<br />
przestoje by³y czêsto wywo³ywane<br />
strajkami i akcjami protestacyjnymi. A¿eby<br />
uporaæ siê z ograniczeniami wywo³anymi<br />
przez falê walk pracowniczych, jak<br />
równie¿ z ograniczeniami finansowymi,<br />
korporacje samochodowe postanowi³y<br />
odst¹piæ od fordystycznego modelu produkcji<br />
masowej. Porzuciwszy wczeœniejsze<br />
próby wertykalnej (hierarchicznej)<br />
organizacji produkcji, japoñscy producenci<br />
samochodów stworzyli z³o¿ony system<br />
podwykonawczy, który jednoczeœnie pozwoli³<br />
im udzieliæ gwarancji zatrudnienia<br />
(i nawi¹zywaæ wspó³pracê) z podstawow¹<br />
czêœci¹ za³óg, jednoczeœnie czerpi¹c<br />
korzyœci z "mobilnoœci" ni¿szych<br />
szczebli zorganizowanej tak produkcji.<br />
System podwykonawczy Toyoty pozwoli³<br />
miêdzy 1952 i 1957 rokiem podnieœæ<br />
wydajnoœæ piêciokrotnie, przy jednoczesnym<br />
powiêkszeniu si³y roboczej jedynie<br />
o 15 procent. Co wa¿niejsze, to pozwoli-<br />
³o Toyocie i innym zak³adom monta¿owym<br />
unikn¹æ przestojów i konfrontacji<br />
z bojowo nastawionymi robotnikami.<br />
Zaanga¿owanie siê japoñskich zarz¹dów<br />
koncernów w zapewnienie bezpieczeñstwa<br />
zatrudnienia zosta³o zwiêkszone<br />
dziêki doœwiadczeniom lat 70. Organizacyjne<br />
innowacje w latach 70.<br />
("odchudzanie" produkcji), które pomog³y<br />
japoñskiemu przemys³owi samochodowemu<br />
przetrwaæ kryzys naftowy,<br />
a w latach 80. staæ siê potêga œwiatow¹,<br />
nie by³oby mo¿liwe bez gwarancji zatrudnienia<br />
udzielonemu podstawowej<br />
czêœci si³y roboczej. Wspó³praca za³óg<br />
w celu monitorowania redukcji kosztów<br />
i ci¹g³ej poprawy w wydajnoœci i jakoœci<br />
pracy, mog³a siê tylko udaæ w po³¹czeniu<br />
z porozumieniem miêdzy kierownictwem<br />
i pracownikami w celu osi¹gniêcia<br />
wy¿szej wydajnoœci i jakoœci, co<br />
z drugiej strony, nie mog³o skutkowaæ<br />
utrat¹ przez nich pracy. Bezpieczeñstwo<br />
zatrudnienia stanowi podstawê dla zrozumienia<br />
faktu, ¿e gwa³towny powojenny<br />
rozwój japoñskiego przemys³u samochodowego<br />
– w przeciwieñstwie do<br />
wszystkich innych przypadków przytoczonych<br />
powy¿ej – nie spowodowa³ powa¿niejszych<br />
walk pracowniczych.<br />
W latach 90, pod wp³ywem recesji,<br />
japoñscy producenci samochodów<br />
wprowadzili modyfikacjê do systemu<br />
"do¿ywotniego zatrudnienia": podstawowa<br />
czêœæ za³ogi mia³a gwarancje zatrudnienia<br />
w holdingu przedsiêbiorstwa, ale<br />
niekoniecznie ci¹gle w tej samej firmie.<br />
W póŸnych latach 90, staj¹c twarz¹<br />
w twarz z ograniczeniami modelu leanand-mean,<br />
amerykañscy i zachodnioeuropejscy<br />
producenci, wydali siê przesuwaæ<br />
w kierunku strategii lean-and-dual.<br />
Niemniej ta strategia posiada swoje w³asne<br />
ograniczenia. Sukces tej strategii<br />
zale¿y bowiem od istnienia du¿ego grona<br />
pozbawionych bezpieczeñstwa zatrudnionych<br />
robotników, lokuj¹cych siê<br />
na ni¿szych warstwach podwykonaw-<br />
32
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
czego systemu, oraz robotników pracuj¹cych<br />
w niepe³nym wymiarze czasu<br />
pracy i tymczasowych. W przypadku<br />
Japonii w latach 50. i 60., pracownicy<br />
najni¿szych szczebli podwykonawczego<br />
systemu, rekrutowali siê spoœród rezerwowej<br />
armii osób pochodz¹cych ze wsi<br />
i kobiet. To one by³y szczególnie wa¿-<br />
nym Ÿród³em si³y roboczej, zatrudnianej<br />
na niepe³ny etat i tymczasowo w du¿ych<br />
firmach i afiliowanych przy nich dostawcach.<br />
Czêsto by³y one ¿onami i córkami<br />
robotników zatrudnionych na sta³e; odt¹d<br />
sprzecznoœci pomiêdzy prac¹ i kapita³em<br />
(miêdzy robotnicami i ich pracodawcami)<br />
by³y negocjowane (i ograniczane)<br />
przez silne zwi¹zki w rodzinie.<br />
Bodziec to tego, aby byæ "wspó³pracuj¹cym<br />
robotnikiem" rozci¹ga³ siê na ca³¹<br />
rodzinê; ¿ony i córki obarczano wspó³odpowiedzialnoœci¹<br />
za "bezpieczeñstwo<br />
do¿ywotniego zatrudnienia" mê¿czyzny,<br />
g³owy i ¿ywiciela rodziny.<br />
W latach 60. kiedy tanie Ÿród³o si³y<br />
roboczej pochodz¹cej z japoñskiej wsi<br />
wysch³o, pozycja przetargowa robotników<br />
zatrudnianych na ni¿szych poziomach<br />
kooperacyjnego systemu wzros³a,<br />
jednak dwa czynniki pomog³y zapanowaæ<br />
nad inherentnymi sprzecznoœciami.<br />
Z jednej strony, rosn¹cy dobrobyt Japonii<br />
pozwoli³ na podniesienie produkcji<br />
– g³ówni kooperanci zaczêli siê upodabniaæ<br />
do firm montuj¹cych auta pod<br />
wzglêdem bezpieczeñstwa zatrudnienia<br />
i poziomu p³ac. Z drugiej strony, japoñscy<br />
producenci przenieœli zak³ady znajduj¹ce<br />
siê na ni¿szych szczeblach kooperacyjnego<br />
systemu, do krajów wschodniej<br />
i po³udniowo-wschodniej Azji.<br />
Szybki wzrost wartoœci jena w póŸnych<br />
latach 80., stanowi³ jeszcze inny bodziec<br />
do przenoszenia produkcji na obszary<br />
taniej si³y roboczej w Azji. Przeniesienie<br />
ni¿szych szczebli japoñskiego systemu<br />
kooperacyjnego do krajów o niskich p³acach,<br />
posiadaj¹cych ogromne rezerwy<br />
taniej si³y roboczej, umo¿liwi³o japoñskim<br />
producentom aut uzyskanie konkurencyjnoœci<br />
na œwiatowych rynkach, zachowuj¹c<br />
jednoczeœnie lojalnoœæ wobec<br />
swojej podstawowej czêœci si³y roboczej.<br />
Patriarchalna rodzina (z mê¿czyzn¹<br />
nale¿¹cym do "robotniczej arystokracji"<br />
pomocnym przy dyscyplinowaniu kobiet<br />
i m³odzie¿y) nie mog³a d³u¿ej pe³niæ<br />
funkcji podpory systemu. Podzia³ rynku<br />
pracy, – pisze Silver – nie mo¿e d³u¿ej<br />
pozostaæ "rodzinn¹ spraw¹," bo ma inne<br />
naznaczenia – p³eæ, narodowoœæ, obywatelstwo,<br />
pochodzenie etniczne – które<br />
prawdopodobnie wysuwaj¹ siê na czo-<br />
³o, jako przyczyny powstawania niepokojów<br />
pracowniczych.<br />
Dlatego obie wersje "lean production"<br />
maj¹ swoje wewnêtrzne sprzecznoœci<br />
i ograniczenia. Te sprzecznoœci ilustruj¹,<br />
¿e na poziomie firm i ca³ego przemys³u<br />
trwaj¹ napiêcia, które s¹ zwi¹zane<br />
z kryzysami dochodowoœci i legitymizacji.<br />
Niepokoje pracownicze podwa¿aj¹<br />
legitymizacjê hierarchicznego stosunku<br />
pomiêdzy prac¹ i kapita³em. Pracodawcy<br />
broni¹c siê przed tym, chc¹ pozyskaæ<br />
przychylnoœæ czêœci pracowników, chroni¹c<br />
ich przed surowymi werdyktami rozregulowanego<br />
rynku globalnej ekonomii.<br />
Z drugiej strony – intensywna presja konkurencji<br />
prowadzi do kryzysu dochodowoœci,<br />
co popycha producentów samochodów<br />
w kierunku redukcji kosztów<br />
pracy, co stoi w sprzecznoœci z lojalnoœci¹<br />
pracodawców wobec podstawowej<br />
czêœci pracowników itd.<br />
G³ówny trend rozwoju w œwiatowym<br />
przemyœle samochodowym rozwija siê<br />
w kierunku produkcji typu lean-and-dual,<br />
co najprawdopodobniej doprowadzi, ¿e<br />
w przysz³oœci niepokoje pracownicze w tej<br />
bran¿y, bêd¹ wybuchaæ wœród robotników<br />
Si³a pracy<br />
33
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
bêd¹cych na ni¿szych szczeblach systemu<br />
kooperacji. Rozmieszczenie poszczególnych<br />
segmentów klasy robotniczej (posiadaj¹cych<br />
bezpieczeñstwo i nieposiadaj¹cych<br />
bezpieczeñstwa zatrudnienia) prawdopodobnie<br />
umocni geograficzny podzia³<br />
na centrum i peryferia, podobnie jak czêœciowo<br />
podzia³ wed³ug kryterium etnicznego,<br />
miejsce zamieszkania i obywatelstwa<br />
– z wa¿nymi konsekwencjami dla<br />
œwiatowej polityki zatrudnienia.<br />
Obojêtnie jednak czy w przysz³oœci<br />
bêdzie dominowaæ wersja produkcji<br />
lean-and-mean albo lean-and-dual, jest<br />
ma³o prawdopodobne by globalnie pracownicy<br />
przemys³u samochodowego<br />
odegrali g³ówn¹ rolê w œwiatowym ruchu<br />
pracowniczym w XXI wieku, tak jak<br />
odegrali j¹ w XX wieku. Przemys³ samochodowy<br />
by³ powszechnie uznany za<br />
typowy przyk³ad przemys³u w XX wieku<br />
– za "przoduj¹cy sektor" kapitalistycznego<br />
rozwoju. Dziœ niewielu ju¿<br />
twierdzi, ¿e tak bêdzie w wieku XXI.<br />
St¹d jest ma³o prawdopodobne, ¿e walki<br />
pracowników przemys³u samochodowego<br />
mog¹ mieæ w przysz³oœci takie<br />
samo znaczenie symboliczne i materialne,<br />
jak to mia³o miejsce przez wiêksz¹<br />
czêœæ poprzedniego stulecia.<br />
ZATRZYMAÆ LINIÊ<br />
ROBERT LINHART<br />
Poni¿ej przedstawiamy fragmenty ksi¹¿ki Roberta Linharta "L'Etabli". Autor zatrudni³<br />
siê w fabryce samochodów Citroena w Pary¿u, chc¹c, jako dzia³acz radykalnej lewicy,<br />
podj¹æ bezpoœredni¹ walkê z kapitalistycznym wyzyskiem. Ten znakomity tekst,<br />
z pogranicza literatury faktu i analizy socjologicznej, pokazuje w sposób realistyczny<br />
walki pracownicze w przemyœle samochodowym na prze³omie lat 60. i 70. ubieg³ego<br />
stulecia. Ksi¹¿ka ta zosta³a opublikowana po raz pierwszy w 1978 roku i by³a<br />
t³umaczona na inne jêzyki (angielski). Poni¿szy fragment w t³umaczeniu Ewy Goryczko<br />
pochodzi z "Literatury na Œwiecie" nr 3/1981. Za dokonanie odkrycia tego<br />
tekstu specjalne podziêkowania nale¿¹ siê Xiedzu. (JU)<br />
Si³a pracy<br />
Rozdzia³ III<br />
KOMITET FABRYCZNY<br />
Grudzieñ przy "gondolach"...<br />
Chwilami bywam rozdra¿niony.<br />
Czego ja dokona³em przez te cztery miesi¹ce,<br />
poza prac¹ przy samochodach<br />
2 CV? Nie zatrudni³em siê w zak³adach<br />
Citroena po to, by fabrykowaæ samochody,<br />
ale po to, aby "prowadziæ dzia³alnoœæ<br />
organizacyjn¹ wœród klasy robotniczej".<br />
Aby czynnie uczestniczyæ w oporze,<br />
w walce, w rewolucji. Podczas naszych<br />
studenckich obrad zawsze przeciwstawia³em<br />
siê tym, którzy uwa¿ali établissement<br />
za doœwiadczenie kszta³tuj¹ce<br />
jednostkê: moim zdaniem zatrudnianie<br />
siê intelektualistów w fabrykach, dokach<br />
34
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
itp. ma wy³¹cznie polityczne znaczenie.<br />
I teraz, wy³ania siê tu w³aœnie sprawa<br />
skutecznoœci politycznej. Od czego zacz¹æ?<br />
Fabryka jest ogromna. Ponad tysi¹c<br />
dwieœcie osób. Nie dam rady poznaæ<br />
wszystkich. Robiê przygodne znajomoœci,<br />
zawi¹zujê przyjaŸni. Sympatyczny facet,<br />
który wszczyna dyskusjê w sto³ówce.<br />
Robotnik pracuj¹cy na s¹siednim stanowisku.<br />
Szatniarz. Wszystko to pozwala<br />
wytrwaæ, podnosi na duchu.<br />
Z zewn¹trz établissement wydaje<br />
siê prostym zadaniem: zatrudniasz siê<br />
i przystêpujesz do organizowania. Ale<br />
tutaj, w fabryce, wejœcie w "œrodowisko<br />
klasy robotniczej" sprowadza siê do<br />
dziesi¹tków pojedynczych, przelotnych<br />
kontaktów z ludŸmi, wœród których nie<br />
udaje mi siê znaleŸæ punktu oparcia. Nawet<br />
sam termin "klasa robotnicza" nabiera<br />
w moich oczach innego znaczenia<br />
ni¿ przedtem. Nie ¿ebym zacz¹³ nagle<br />
w¹tpiæ w realne istnienie tego, co s³owa<br />
te wyra¿aj¹, ale przyt³acza mnie i dezorientuje<br />
ró¿norodnoœæ, a tak¿e ruchliwoœæ<br />
populacji robotników. Ka¿dy<br />
z nich to odmienny przypadek. Ka¿dy<br />
posiada inn¹ historiê. Ka¿dy wymyœla<br />
w³asn¹ taktykê i na swój sposób szuka<br />
po omacku jakiegoœ wyjœcia z sytuacji.<br />
Jak rozeznaæ siê w tym na wpó³ wiêziennym,<br />
w najwy¿szym stopniu prowizorycznym<br />
œwiecie: kto wyobra¿a sobie, ¿e<br />
zrobi "karierê" jako robotnik niewykwalifikowany?<br />
Kto w g³êbi duszy nie odczuwa<br />
swojej tu obecnoœci i ograniczonej<br />
do paru gestów, oœmieszaj¹cej pracy,<br />
jako szczególnego upadku czy nieszczêœliwego<br />
zrz¹dzenia losu? Kombinuje<br />
siê na ró¿ne sposoby, marzy o powrocie<br />
w rodzinne strony i otwarciu sklepiku<br />
czy warsztatu. Wielu z pasj¹ gra<br />
na wyœcigach uszczuplaj¹c tylko nêdzn¹<br />
sumê czterystu franków – dwutygodniow¹<br />
wyp³atê. Inni robi¹ "skoki"<br />
gdzieœ poza terenem fabryki. Jakie? Poza<br />
tym istniej¹ jeszcze podejrzane interesy.<br />
I nielegalna praca w soboty i niedziele:<br />
ci, którzy dorabiaj¹ po ca³ym tygodniu<br />
spêdzonym przy taœmie, maj¹ wiele<br />
szans na to, ¿e szybko siê wykoñcz¹.<br />
Tak, od czego tu zacz¹æ?<br />
Sporz¹dzam listê osób, z którymi siê<br />
zaprzyjaŸni³em, poznanych robotników,<br />
tych których postara³bym siê zebraæ<br />
wokó³ siebie.<br />
Christian, chory na p³uca Bretoñczyk<br />
z tapicerki. Ma osiemnaœcie lat,<br />
wygl¹da na szesnaœcie. ¯ywy, nerwowy.<br />
Zawsze przy produkcji siedzeñ. Zirytowany<br />
beznadziejnym up³ywem kolejnych<br />
dni: przesz³o dziewiêæ godzin wbijania<br />
palcem metalowych zaczepów<br />
w p³ótno oparcia. Jakby tego by³o za<br />
ma³o, na dodatek szamocze siê, uwik³any<br />
w problemy ze swoj¹ dziewczyn¹,<br />
z rodzicami itp. Kiedy zjawia siê rano,<br />
ma zmêczon¹ twarz i czerwone oczy.<br />
Jego sympatia chodzi do liceum i jej rodzice<br />
krzywo patrz¹ na to, ¿e zadaje siê<br />
z robotnikiem. Co wiêcej, m³odzi nie<br />
bardzo maj¹ gdzie siê spotykaæ, poniewa¿<br />
Christian mieszka w hotelu robotniczym,<br />
gdzie panuje dyscyplina niczym<br />
w koszarach. Pewnego dnia poprosi³em<br />
ich do siebie i zostawi³em samych. Zabawna<br />
z nich para. Ona jest ³agodna<br />
i uœmiechniêta, du¿o wy¿sza od Christiana.<br />
On mówi z zapa³em, snuje projekty,<br />
a ona s³ucha, oczarowana. Wkrótce<br />
potem wynajêli pokoik na poddaszu<br />
i Christian opowiada mi, jak spêdzaj¹<br />
weekendy: poniewa¿ nie maj¹ pieniêdzy,<br />
le¿¹ przez ca³y dzieñ w ³ó¿ku i robi¹ na<br />
drutach. Wyobra¿am sobie. Robótka<br />
d³u¿sza od ko³dry. Christian wytê¿aj¹c<br />
wzrok jak w warsztacie, liczy oczka.<br />
I projekty, wci¹¿ projekty... Z ciê¿kim<br />
sercem wraca siê w poniedzia³ek do fabryki,<br />
do zwariowanego rytmu palec –<br />
Si³a pracy<br />
35
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
zaczep, palec – zaczep. Z pewnoœci¹<br />
w razie potrzeby Christian coœ zrobi. Ale<br />
co mogê mu zaproponowaæ? Mówi³em<br />
z nim o Chinach, Wietnamie. Podsun¹-<br />
³em mu pisma. "Niez³e te twoje gazety"<br />
i zaraz zmieni³ temat.<br />
Sadok, Algierczyk o azjatyckich rysach,<br />
którego dostrzeg³em pierwszego<br />
dnia w warsztacie Graviera, w momencie,<br />
gdy nie móg³ sprostaæ tempu pracy,<br />
zaprasza mnie czêsto do kawiarni "La<br />
Chope" nieopodal fabryki. O pi¹tej godzinie<br />
czeka na mnie po wyjœciu z szatni<br />
i pyta z wahaniem w g³osie, jakby<br />
chodzi³o o wielk¹ proœbê: "Masz ochotê<br />
na ma³e jasne?" I prawie zawsze popija<br />
piwo w milczeniu. Uœmiecha siê niewyraŸnie.<br />
Wydaje siê zadowolony, ¿e choæ<br />
na chwilê ma towarzystwo. Po po³udniu<br />
niechêtnie opuszcza fabrykê i przyleg³y<br />
do niej teren. W³óczy siê. Jego strach<br />
przed samotnoœci¹ ma w sobie coœ ostatecznego,<br />
graniczy z panik¹. Ze sk¹pych<br />
informacji, jakich mi udziela, dowiadujê<br />
siê, ¿e nie ma bliskich, nawet w Algierii.<br />
Wojna wszystko zniszczy³a. Nie<br />
dostaje ¿adnych listów i nie ma do kogo<br />
napisaæ. Gdyby sta³o mu siê coœ z³ego,<br />
nikt by siê tym nie przej¹³. Poszed³by na<br />
dno, nie pozostawiaj¹c na powierzchni<br />
ani jednej zmarszczki.<br />
Pewnego dnia zjawi³ siê u mnie,<br />
bardzo zak³opotany. "Handlarz snem",<br />
który wynajmowa³ mu lokum (trzy ³ó¿ka<br />
piêtrowe w ma³ej izbie), wyrzuci³ go za<br />
drzwi. Sadok nie mia³ ju¿ pieniêdzy. Nie<br />
wiedzia³, dok¹d pójœæ. Ba³ siê, ¿e jeœli<br />
bêdzie spaæ na ziemi w publicznym<br />
miejscu, to zgarnie go policja. Nocowa³<br />
u mnie przez kilka dni, zanim znalaz³<br />
schronienie w hotelu robotniczym. Od<br />
tej pory nie ma dnia, ¿eby nie zajrza³<br />
podczas przerwy, lub ¿eby nie zaprosi³<br />
mnie do kawiarni. Przynosi nowiny ze<br />
spawalni, od Moulouda z Kabylii.<br />
"Wszystko po staremu, wiesz. Wci¹¿<br />
trzeba robiæ szybciej. Wci¹¿ wiêcej samochodów."<br />
Jemu tak¿e podsun¹³em gazety. Ale<br />
czujê, ¿e jest zastraszony przez Graviera<br />
i biernie daje siê unosiæ biegowi wydarzeñ.<br />
I wszyscy pozostali. Simon, Jugos³owianie,<br />
koledzy przy taœmie, znajomi,<br />
z którymi jadam zwykle obiad przy<br />
wspólnym stoliku, stary Jojo z lakierni,<br />
którego szafka na ubrania s¹siaduje<br />
z moj¹. Dyskusje, szybka wymiana zdañ<br />
i czas ucieka, krótkie chwile w szatni,<br />
t³ok w sto³ówce o dwunastej, nagle koñcz¹ca<br />
siê przerwa. "No to czeœæ! Do zobaczenia".<br />
Czasem udaje mi siê opisaæ strajk<br />
okupacyjny i sekwestracjê w Bretanii.<br />
Albo opowiedzieæ, jak w hucie ¿elaza<br />
w Szanghaju robotnicy zrobili szerokie<br />
wy³omy w murach, ¿eby by³o po³¹czenie<br />
ze œwiatem zewnêtrznym, i aby miejsce<br />
pracy utraci³o wygl¹d wiêzienia. Lub<br />
mówiæ o systemie nauczania we Francji<br />
i subtelnych metodach eliminuj¹cych<br />
dzieci robotników i ch³opów. A potem?<br />
Szukanie po omacku.<br />
Propaganda w okruchach.<br />
Spis potencjalnych aktywistów.<br />
Wszystko to mnie nie zadowala. To<br />
nie rekompensuje stu czterdziestu piêciu<br />
2CV, które dzieñ w dzieñ niewzruszenie<br />
schodz¹ z taœmy.<br />
Ju¿ widzia³em siê w roli zaciek³ego<br />
agitatora, a oto jestem tylko biernym robotnikiem.<br />
WiêŸniem swego stanowiska<br />
pracy.<br />
Czasem staram siê dociec, w jakie<br />
sid³a wpad³em.<br />
Przede wszystkim praca. Powali³a<br />
mnie. Niejednego ju¿ zmog³a. Dziesiêæ,<br />
czy przesz³o dziewiêæ godzin napiêtych<br />
ruchów, z ma³ymi przerwami, w których<br />
czasie starasz siê tylko z³apaæ oddech.<br />
36
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Francuskie wydanie ksi¹¿ki Roberta<br />
Linharta "L'Etabli"<br />
Aby porozmawiaæ, trzeba wykorzystaæ<br />
kilka minut pauzy lub krótki czas posi³ków<br />
w sto³ówce. Rano zaczynasz dyskutowaæ<br />
z koleg¹ w szatni na temat jakiejœ<br />
niebezpiecznej maszyny i czêstych<br />
wypadków przy pracy w zak³adach Citroena.<br />
Podajesz cyfry, przyk³ady z fabryki<br />
Javel. To go interesuje i zaczyna<br />
t³umaczyæ, co jego zdaniem nale¿a³oby<br />
zrobiæ w tym zakresie. Up³ynê³o kilka<br />
minut i ju¿ pora siê rozstaæ, bo musisz<br />
iœæ do pracy, ka¿dy pêdzi do swojego<br />
warsztatu, przyrzekasz sobie, ¿e wrócisz<br />
do tego tematu po po³udniu. Kiedy po<br />
dziesiêciu godzinach znów jesteœ w szatni,<br />
wszyscy s¹ zmêczeni, zapomnia³eœ,<br />
na czym skoñczyliœcie, on tak¿e. Próbujesz<br />
jednak podj¹æ dyskusjê, ale jemu<br />
spieszno do wyjœcia, rzuca na odchodnym:<br />
"Musimy jeszcze kiedyœ o tym pogadaæ,<br />
no to na razie czeœæ!" i ju¿ go nie ma.<br />
Czas sta³ siê cenny.<br />
Zwo³aæ zebranie. Poza fabryk¹, to<br />
naprawdê drobiazg. Ale tu, zdro¿na wydaje<br />
mi siê sama myœl, ¿e móg³bym bez<br />
wa¿nego powodu prosiæ kilku kolegów<br />
o poœwiêcenie dwóch czy trzech godzin<br />
po to tylko, aby zorientowaæ siê, co mo¿-<br />
na by zrobiæ. A przecie¿ czêsto koniec<br />
tygodnia przynosi im jedynie nudê i melancholijne<br />
odliczanie godzin poprzedzaj¹cych<br />
poniedzia³kowy powrót do fabryki.<br />
Niektórzy m³odzi "bawi¹ siê": rozrywki<br />
w wiêkszym gronie, dancing,<br />
kino. Lub po prostu picie. Ale wiêkszoœæ<br />
robotników, zw³aszcza imigrantów,<br />
wpada w coœ w rodzaju letargu: powolny<br />
krok, rozmowy o niczym, przesiadywanie<br />
w kawiarni. W tym chwilowym<br />
bezw³adzie miêœnie i nerwy szukaj¹ ukojenia,<br />
regeneruj¹ siê. Ju¿ od dawna,<br />
w niedzielne popo³udnia zdarza mi siê<br />
mijaæ w bistrach trzynastej dzielnicy nieruchomych<br />
i pogr¹¿onych w zadumie<br />
imigrantów, przed którymi stoi zaledwie<br />
napoczête piwo. Niegdyœ nie zwraca³em<br />
na nich wcale uwagi. Teraz, tak. W ich<br />
spojrzeniu poznajê lêk przed czasem,<br />
który nieub³aganie up³ywa, na co nic nie<br />
mog¹ poradziæ, bolesne poczucie ka¿dej<br />
straconej minuty, która przybli¿a ich do<br />
huku taœmy i kolejnego wyczerpuj¹cego<br />
tygodnia.<br />
Myœlê wiêc, ¿e nie mo¿na, ot tak<br />
sobie, m¹ciæ ich spokoju wewnêtrznego,<br />
który z takim trudem zyskuj¹ co wieczór<br />
i pod koniec ka¿dego tygodnia...<br />
A poza tym, istnieje strach.<br />
Trudny do okreœlenia. Z pocz¹tku<br />
dostrzega³em go indywidualnie u jednego<br />
czy drugiego robotnika. Strach Sadoka.<br />
Strach Simona. Strach kobiety<br />
z tapicerki. Za ka¿dym razem mo¿na<br />
by³o znaleŸæ przyczynê. Ale z biegiem<br />
czasu czujê, ¿e napotykam na przeszkodê<br />
znacznie wiêksz¹. Strach jest czêœci¹<br />
fabryki, jej ¿ywotn¹ si³¹.<br />
Najpierw strach przybiera twarz otaczaj¹cego<br />
nas aparatu w³adzy, nadzoru<br />
Si³a pracy<br />
37
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
i represji: stra¿ników, brygadzistów, kierownika<br />
wydzia³u. Zw³aszcza kierownika<br />
wydzia³u. To specjalnoœæ Citroena:<br />
miejscowy szef personelu kilku warsztatów.<br />
Urzêdowa "glina" na œwieczniku,<br />
dozorca, zajmuje siê na co dzieñ sankcjami<br />
i zawieszeniami, ma decyduj¹cy<br />
g³os w sprawie zwolnieñ z pracy. Garnitur,<br />
na pierwszy rzut oka widaæ, ¿e nic<br />
wspólnego z produkcj¹: funkcja czysto<br />
represyjna. Nasz kierownik Junot jest,<br />
jak to siê czêsto zdarza, by³ym wojskowym<br />
kolonialnym, który przeszed³ na<br />
emeryturê w wojsku i obj¹³ s³u¿bê u Citroena.<br />
Rumiany alkoholik, traktuje imigrantów<br />
jak tubylców w koloniach za<br />
dawnych dobrych czasów: z pogard¹<br />
i nienawiœci¹. Do tego, jak s¹dzê, dochodzi<br />
chêæ zemsty: niech p³ac¹ za utratê<br />
Imperium. Kiedy snuje siê po warsztacie,<br />
wszyscy mniej lub bardziej widocznie<br />
koryguj¹ swoj¹ postawê i udaje ca³kowite<br />
skupienie przy pracy: rozmowy<br />
nagle urywaj¹ siê, ludzie milkn¹ i s³ychaæ<br />
wycie maszyn. A jeœli jesteœ wezwany<br />
"do biura", lub gdy kierownik<br />
daje znak, ¿e chce z tob¹ pomówiæ, lub<br />
nawet gdy stra¿nik w czapce z daszkiem<br />
nagle wywo³a ciê na dziedziñcu, doznasz<br />
zawsze ma³ego uk³ucia w sercu. W porz¹dku,<br />
to nic nowego: na terenie fabryki<br />
znajdujesz siê w jawnie policyjnym<br />
spo³eczeñstwie, na granicy nielegalnoœci,<br />
jeœli ktoœ dojrzy ciê o kilka metrów<br />
od stanowiska pracy lub w korytarzu,<br />
bez papierka podpisanego jak nale¿y<br />
przez zwierzchnika, jesteœ winny brakom<br />
w produkcji, wyrzucony z miejsca<br />
za k³ótnie, karany za drobne spóŸnienia<br />
lub niecierpliwe odezwanie siê do brygadzisty,<br />
i wisi nad twoj¹ g³ow¹ tysi¹c<br />
innych rzeczy, o których nawet nie myœlisz,<br />
ale o których nie zapominaj¹ stra¿-<br />
nicy, kierownicy, kierownik wydzia³u<br />
i tutti ¹uanti.<br />
A jednak strach to coœ wiêcej: mo-<br />
¿esz równie dobrze spêdziæ ca³y dzieñ<br />
nie widz¹c na oczy ¿adnego szefa (bo<br />
zamkniêci w swych gabinetach drzemi¹<br />
nad papierzyskami, lub cudownym trafem<br />
uwolni³a ciê od nich na parê godzin<br />
jakaœ niespodziewana konferencja),<br />
a mimo to czujesz, ¿e ten strach wci¹¿<br />
wisi w powietrzu: w sposobie bycia otaczaj¹cych<br />
ciê ludzi, w tobie samym. Bez<br />
w¹tpienia, to po trosze dlatego, ¿e wszyscy<br />
wiedz¹, i¿ struktura w³adzy w zak³adach<br />
Citroena to tylko cz¹stka policyjnego<br />
systemu. S¹ pomiêdzy nami<br />
szpicle wszystkich nacji, a zw³aszcza<br />
miejscowy syndykat C.F.T. [Conféderation<br />
Frangaise du Travail] zbiorowisko<br />
³amistrajków i fa³szerzy wyborów. Ten<br />
fa³szywy syndykat jest oczkiem w g³owie<br />
dyrekcji: przynale¿noœæ do niego<br />
u³atwia awans pracownikom na kierowniczych<br />
stanowiskach, a kierownik wydzia³u<br />
czêsto zmusza imigrantów do<br />
wyrobienia legitymacji gro¿¹c im zwolnieniem<br />
lub usuniêciem z robotniczego<br />
hotelu Citroena.<br />
Ale nawet to nie wystarczy, by w pe³ni<br />
okreœliæ nasz strach. Sk³ada siê na niego<br />
coœ bardziej nieuchwytnego i g³êbszego.<br />
Jest œciœle zwi¹zany z sam¹ prac¹.<br />
Taœma, korowód 2CV, wyliczone gesty,<br />
ca³y ten œwiat maszyn, gdzie cz³owiek<br />
w ka¿dej chwili boi siê "zostaæ w tyle",<br />
"sfuszerowaæ coœ", straciæ panowanie<br />
nad sytuacj¹, byæ zdyskwalifikowanym.<br />
Lub zranionym. Lub zabitym. Strach<br />
s¹czy siê z fabryki, poniewa¿ fabryka<br />
równie¿ w swoim podstawowym, konkretnym<br />
wymiarze zagra¿a stale ludziom,<br />
którymi siê pos³uguje. Kiedy nie<br />
ma w pobli¿u szefa i gdy zapominamy<br />
o szpiclach, to samochody nadzoruj¹ nas<br />
poprzez swój rytmiczny marsz, to nasze<br />
w³asne narzêdzia gro¿¹ nam przy najmniejszym<br />
roztargnieniu, to przek³adnie<br />
38
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
taœmy brutalnie przywo³uj¹ nas do porz¹dku.<br />
Dyktatura posiadaczy jest tu<br />
sprawowana przede wszystkim za pomoc¹<br />
wszechpotê¿nych przedmiotów.<br />
A kiedy fabryka warczy, a fenwicki<br />
mkn¹ przejœciami, suwnice zrzucaj¹<br />
z hukiem karoseriê, narzêdzia wyj¹ miarowo,<br />
i kiedy co parê minut taœma wyrzuca<br />
nowy samochód wch³aniany przez<br />
ruchome korytarze, kiedy wszystko to<br />
dzia³a automatycznie, a skumulowany<br />
harmider tysi¹ca powtarzanych bez<br />
ustanku czynnoœci odbija siê stale w naszych<br />
g³owach, przypominamy sobie, ¿e<br />
jesteœmy ludŸmi, o ile¿ bardziej wra¿liwymi<br />
od maszyn.<br />
Trwoga ziarenka piasku.<br />
Wzi¹³em legitymacjê C.G.T. [Confædæration<br />
Gænærale du Travail]. Ale od<br />
tej strony jest spokojnie. Sekcja zwi¹zkowa<br />
kieruje komitetem zak³adowym<br />
(sto³ówka, kolonie letnie, dzia³alnoœæ socjalna)<br />
i zu¿ywa na to znaczn¹ czêœæ<br />
energii, tym bardziej, ¿e dyrekcja Citroena<br />
prowadzi z ni¹ wojnê wyniszczaj¹c¹.<br />
Batalie cyfr, deficytów i nie przyznanych<br />
subwencji. Od czasu do czasu ulotka<br />
oskar¿a patronat o sabota¿ komitetu, lub<br />
apeluje o przerwanie pracy w miêdzyzwi¹zkowym<br />
dniu metalurgii. W te dni<br />
kilku robotników idzie do szatni godzinê<br />
wczeœniej od innych. S¹ oni natychmiast<br />
zast¹pieni i produkcja toczy siê<br />
dalej, jak gdyby nigdy nic. C.G.T. zapuœci³a<br />
korzenie zw³aszcza w krêgach fachowców,<br />
Francuzów – wykwalifikowanych<br />
robotników zajmuj¹cych siê techniczn¹<br />
kontrol¹ urz¹dzeñ. To stary Jojo,<br />
mój s¹siad z szatni wyrobi³ mi legitymacjê:<br />
jest doœæ blisko spraw zwi¹zkowych,<br />
tym bardziej, ¿e sam zawziêcie<br />
dochodzi prawnego uznania swych dolegliwoœci<br />
p³ucnych za chorobê zawodow¹<br />
(od lat pracuje w lakierni). Ale<br />
w oczach wiêkszoœci robotników syndykat<br />
jest jedn¹ z instytucji zak³adowych.<br />
Mówi¹ o nim z tego tytu³u jako o instancji,<br />
do której mo¿na ewentualnie siê<br />
odwo³aæ: "Któregoœ dnia pójdê na górê<br />
do delegata w sprawie tej historii z premi¹..."<br />
Na pocz¹tku stycznia uda³em siê<br />
na coroczne zebranie zwi¹zane z wymian¹<br />
legitymacji. Zobaczy³em piêtnaœcie<br />
osób przy aperitifie.<br />
Opór. Wyczuwam, ¿e czai siê w imigranckich<br />
grupach narodowoœciowych.<br />
Szeptany po arabsku, po kabylsku, po<br />
serbsko-chorwacku, po portugalsku.<br />
Ukryty pod p³aszczykiem udanej rezygnacji.<br />
¯ywy i niespodziewany przebija<br />
we wrzawie wywo³anej kradzie¿¹ minuty<br />
przerwy. Brzêczy w pi¹tkowym podnieceniu,<br />
kiedy to ludzie z taœmy s¹<br />
u kresu wytrzyma³oœci nerwowej i kiedy<br />
gumy i œruby lataj¹ w powietrzu, a tajemnicze<br />
awarie czêsto unieruchamiaj¹<br />
tryby taœmy. Lub przybiera skromniejsz¹<br />
formê prostego gestu wzajemnej pomocy:<br />
ratuje siê kolegê, aby nie zabrn¹³<br />
w sytuacjê bez wyjœcia, wykonuj¹c czêœæ<br />
jego pracy; Georges, Jugos³owianin,<br />
przyszed³ pomóc mi przy szybach, choæ<br />
poza tym, ¿e jestem wyraŸnie zagubio-<br />
Si³a pracy<br />
39
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
ny, nic o mnie nie wiedzia³. Chodzi tak-<br />
¿e o wygl¹d. Trzymaæ siê prosto. Dbaæ<br />
o ubiór jak tylko mo¿na.<br />
Pod tym wzglêdem fascynuje mnie<br />
szatnia. Dzia³a niczym filtr i co wieczór<br />
dokonuje siê tu niezwyk³a zbiorowa metamorfoza.<br />
W ci¹gu piêtnastu minut, w<br />
gor¹czkowej krz¹taninie, ka¿dy stara siê<br />
usun¹æ ze swego cia³a, ze swej powierzchownoœci,<br />
œlady dnia pracy. Rytua³<br />
mycia i doprowadzania siê do porz¹dku.<br />
Ka¿dy chce wyjœæ st¹d czysty. Co<br />
wiêcej – elegancki.<br />
Z kilku umywalek woda tryska na<br />
wszystkie strony. Zmywanie brudu, myd³o,<br />
zasypki, energiczne nacierania, kosmetyki.<br />
Dziwna alchemia, z któr¹ miesza<br />
siê jeszcze stêchlizna potu, zapach<br />
smarów i ¿elastwa. Stopniowo woñ<br />
warsztatów i zmêczenia s³abnie, ustêpuje<br />
miejsca zapachowi œwie¿oœci. Wreszcie<br />
ostro¿nie rozwija siê i wk³ada cywilne<br />
ubranie: nieskaziteln¹ koszulê, czêsto<br />
krawat. Tak, to jest filtr pomiêdzy<br />
zatêch³¹ atmosfer¹ fabrycznego despotyzmu<br />
i teoretycznie wolnym œwiatem<br />
spo³ecznoœci "w cywilu". Z jednej strony<br />
fabryka: brud, znoszone kurtki, za<br />
szerokie kombinezony, poplamione niebieskie<br />
bluzy, pow³óczenie nogami, upokarzaj¹ce<br />
rozkazy przyjmowane w milczeniu<br />
("Ej, ty tam!"). Z drugiej strony,<br />
miasto: garnitur, wypastowane buty, prosta<br />
sylwetka i nadzieja na "Proszê pana".<br />
Ze wszystkich imigrantów najwiêksz¹<br />
uwagê zwracaj¹ na to Murzyni.<br />
Najmarniejszy sprz¹tacz w szarym,<br />
za luŸnym i niezgrabnym fartuchu z p³ótna,<br />
sprz¹tacz, którego dziesiêæ minut<br />
temu widzia³em jak zmiata³ œmieci ze<br />
stopnia na stopieñ, wychodzi oto z fabryki:<br />
garnitur w cienkie pr¹¿ki, œnie-<br />
¿nobia³a koszula, krawat, b³yszcz¹ce<br />
buty, aktówka. Wielu robotników przychodzi<br />
i wychodzi z aktówk¹ w rêku –<br />
zawiera ona zwykle kanapkê na drugie<br />
œniadanie, czasem program gonitw, ¿eby<br />
obstawiæ "trójkê". Uchodziæ na ulicy,<br />
w metrze, za pracownika biurowego,<br />
wy¿szego urzêdnika, afrykañskiego<br />
przedstawiciela przyby³ego ze specjaln¹<br />
misj¹... W innych okolicznoœciach<br />
uzna³bym ten wymyœlny strój za œmieszny.<br />
Tutaj wydaje mi siê, ¿e w naturalny<br />
sposób stanowi element oporu robotników.<br />
Wykorzystaæ ka¿d¹ okazjê, by pokazaæ,<br />
¿e siê cz³owiek nie da. Sposób<br />
równie dobry jak inne, by demonstrowaæ<br />
szacunek dla samego siebie.<br />
W³aœnie w tych drobnych dostrzeganych<br />
codziennie manifestacjach oporu<br />
znajdujê wiêcej powodów do nadziei,<br />
ni¿ w analizie sytuacji od strony politycznej.<br />
W najgorszych momentach irytacji<br />
trwa we mnie niemal podœwiadoma<br />
pewnoœæ, ¿e tu¿ obok istnieje podziemna<br />
si³a, która pewnego dnia wybuchnie.<br />
Pozostaje wiêc czekaæ. Mówiê sobie,<br />
¿e w koñcu coœ siê przecie¿ wydarzy.<br />
I to coœ wreszcie siê sta³o. W styczniu.<br />
By³y to w³aœciwie dwa zdarzenia.<br />
Najpierw spotkanie z Primo. Potem prowokuj¹cy<br />
komunikat Citroena.<br />
Pozna³em Primo przy okazji rozdawania<br />
ulotek. Tego ranka Yves, kolega<br />
z liceum prowadz¹cy razem ze mn¹ z zewn¹trz<br />
pracê agitacyjn¹ na terenie fabryki<br />
Citroena w Choisy, rozdawa³ ulotki,<br />
które powieliliœmy poprzedniego dnia.<br />
By³ to gwa³towny atak na C.F.T., fa³szywy<br />
syndykat, którego najemni prowokatorzy<br />
ws³awili siê pobiciem dzia³aczy<br />
przed fabryk¹ Javel.<br />
Jest jeszcze ciemno i kolporta¿ przebiega<br />
w ciszy. Na ogó³ przechodz¹cy<br />
robotnicy bior¹ ulotkê, któr¹ wyci¹ga do<br />
nich Yves, sk³adaj¹ j¹ starannie i wsuwaj¹<br />
do kieszeni z zamiarem przeczytania<br />
jej (samodzielnie lub z czyj¹œ pomoc¹)<br />
40
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
w wolnej chwili. Niektórzy id¹c przebiegaj¹<br />
wzrokiem tekst. Prawie nikt nie zatrzymuje<br />
siê. Dotkliwe zimno, œwiadomoœæ,<br />
¿e za chwilê trzeba stawiæ czo³o<br />
nowemu dniu pracy, ka¿dy jest napiêty.<br />
Tylko jeden robotnik ma³ego wzrostu,<br />
wyprostowany, w palcie, staje nieruchomo<br />
obok ch³opca rozdaj¹cego ulotki i zag³êbia<br />
siê w jej treœæ. Kiedy skoñczy³ czytaæ,<br />
mówi g³oœno, a jego s³owa dziwnie<br />
rozbrzmiewaj¹ w lodowatym powietrzu:<br />
"Ale¿ to prawda, co tu pisz¹! Nie bêdziemy<br />
staæ z za³o¿onymi rêkami, kiedy te<br />
³obuzy daj¹ nam po g³owie!"<br />
Po czym zwracaj¹c siê do ch³opca<br />
dorzuca:<br />
"Brawo, towarzyszu! Macie racjê,<br />
a do tego nie boicie siê, to dobrze. Oby<br />
tak dalej!"<br />
I œciska d³oñ licealisty przybieraj¹c<br />
sztywn¹ i ceremonialn¹ pozê, jak gdyby<br />
chodzi³o o podpisanie wa¿nego traktatu.<br />
Yves, który poczerwienia³ z wra¿enia,<br />
energicznie potrz¹sa t¹ nieoczekiwanie<br />
wyci¹gniêt¹ rêk¹. Nie jest to b³ahy gest.<br />
Od jakiegoœ czasu ludzie z C.F.T. regularnie<br />
prowokuj¹ bijatyki podczas kolporta¿u<br />
"lewackich" ulotek i usi³uj¹ terroryzowaæ<br />
robotników, którzy je przyjmuj¹.<br />
W fabryce przy ulicy Javel by³y osoby<br />
ciê¿ko ranne: mê¿czyzna z wybitym<br />
okiem, inni pozostawieni we krwi na trotuarze.<br />
Pog³oski na ten temat szybko dotar³y<br />
do nas i rozprzestrzeni³y siê w Choisy,<br />
atmosfera sta³a siê ciê¿ka. Zamanifestowaæ<br />
solidarnoœæ, jak zrobi³ to niski<br />
cz³owiek w palcie, to akt odwagi. Yves<br />
dziêkuje mu urywanymi zdaniami. Potem<br />
zaczyna opowiadaæ o szczegó³ach zajœæ<br />
u Javela, o prowokacjach C.F.T. i o tym,<br />
jak wraz z robotnikami zamierzamy im<br />
odpowiedzieæ. Tamten s³ucha uwa¿nie.<br />
Przytakuje g³ow¹. Prosi o œcis³e dane.<br />
¯ywo reaguje, kiedy Yves cytuje znajome<br />
mu nazwisko ("Ach, przecie¿ ja go<br />
znam, ten Tabucci to ³ajdak, który tutaj<br />
tak¿e siê w³óczy, jest zawsze w zmowie<br />
z Junotem!").<br />
Trzech czy czterech robotników otoczy³o<br />
nas krêgiem, ¿eby pos³uchaæ. Do<br />
tej pory trzyma³em siê w odleg³oœci kilku<br />
kroków, jak przy ka¿dym kolporta-<br />
¿u. Zbli¿am siê do grupy i przy³¹czam<br />
do dyskusji. Posuniêcia C.F.T. na terenie<br />
Citroena – Choisy, zmuszanie imigrantów<br />
do pobierania legitymacji fa³szywego<br />
syndykatu, szpiclowanie w fabryce<br />
i w hotelach robotniczych... Mê¿-<br />
czyzna potwierdza to, podaje przyk³ady,<br />
których nie zna³em. Potem widz¹c, która<br />
godzina: "No, muszê iœæ, zaraz zamkn¹.<br />
Czeœæ ch³opaki i trzymajcie siê!"<br />
Wchodzi do fabryki pokazuj¹c jak zwykle<br />
przepustkê stra¿nikowi. Idê za nim.<br />
"To ty te¿ pracujesz w fabryce? W którym<br />
warsztacie? A wiêc jeszcze siê zobaczymy!"<br />
Umawiamy siê w sto³ówce<br />
o 12-tej, ¿eby porozmawiaæ.<br />
Teraz czêsto widujê Primo. Pracuje<br />
w lakierni, nad nami. (...) Primo jest Sycylijczykiem.<br />
Mówi œwietnie po francusku,<br />
ale z wyraŸnym obcym akcentem.<br />
Bardzo wczeœnie spad³y na niego obowi¹zki<br />
rodzinne i aby im podo³aæ, musia³<br />
tu przyjechaæ. Marne zbiory i bezrobocie<br />
na Po³udniu W³och zmusi³y go,<br />
najstarszego syna licznej ch³opskiej rodziny,<br />
do emigracji. Wysy³a regularnie<br />
czêœæ zarobków swojej "famiglia", listownie<br />
wypowiada siê na temat zdarzeñ<br />
w miasteczku i pilnie œledzi postêpy w<br />
nauce m³odszych braci, którym z wielk¹<br />
trosk¹ przekazuje swe rady i instrukcje.<br />
Nie ma trzydziestki, ale wydaje siê<br />
du¿o starszy z powodu wysokiego, przechodz¹cego<br />
niemal w ³ysinê czo³a i ogorza³ych<br />
policzków wieœniaka z dalekiego<br />
Po³udnia (jasne w miejscu os³oniêtym<br />
kapeluszem ciemiê dziwnie kontrastuje<br />
z twarz¹ o kolorze ceg³y). Tylko uœmiech,<br />
Si³a pracy<br />
41
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
który ma w sobie coœ dzieciêcego, przeczy<br />
przedwczesnej dojrza³oœci jego rysów.<br />
Trzyma siê prosto, zawsze ubrany na<br />
ciemno w sposób niewyszukany, ale dba-<br />
³y, i wyobra¿am sobie, ¿e gdy ktoœ ujrzy<br />
go na ulicy, waha siê, jak go scharakteryzowaæ:<br />
coœ poœredniego miêdzy "wysztyftowanym"<br />
na niedzielê rolnikiem, a prowincjonalnym<br />
notariuszem.<br />
Czarne lub szare ubrania, które nosi<br />
poza fabryk¹, do tego stopnia pasuj¹ do<br />
jego osoby, ¿e za ka¿dym razem prze¿ywam<br />
moment zaskoczenia, gdy widzê,<br />
jak pojawia siê w zat³oczonej sto³ówce<br />
w stroju natryskiwacza. Strój niezwyk³y,<br />
to fakt: bufiasty, zielony kombinezon,<br />
gumiaki, wszêdzie, tak¿e i na twarzy<br />
kolorowe plamy. Koledzy z lakierni podobni<br />
s¹ do nurków, którzy wynurzyli<br />
siê z nie wiedzieæ jakiej zgni³ej k¹pieli,<br />
jeszcze przesi¹kniêci zapachem chemikaliów,<br />
który drapie w gardle.<br />
Te sto³ówkowe rozmowy z Primo<br />
przerodzi³y siê w systematyczne spotkania.<br />
Dok³adny i konkretny, Primo stara<br />
siê maksymalnie wykorzystaæ owe 20<br />
minut. Wszystko go interesuje. Dajê mu<br />
gazety, ksi¹¿ki i przekazujê swoj¹ wiedzê<br />
o Citroenie, o innych fabrykach,<br />
o sytuacji we Francji. W tej chwili kr¹¿¹<br />
pog³oski o mo¿liwej fuzji Citroena z Fiatem;<br />
jakby to by³o? Czy Angelli zreorganizowa³by<br />
Citroena wed³ug w³oskich<br />
metod? Mo¿e uda siê po³¹czyæ nasz¹<br />
walkê z bardzo ostatnio nasilon¹ walk¹<br />
w Turynie? Syndykaty. Zmiany personalne.<br />
Bezpieczeñstwo. Primo ma dok³adn¹<br />
znajomoϾ systemu eksploatacji firmy,<br />
jego s³abych punktów, nastawienia robotników.<br />
Nigdy nie u¿ywa zwrotu "My<br />
metalowcy", poniewa¿ mówi bez emfazy,<br />
ale coœ w jego sposobie bycia wyra-<br />
¿a to nieustannie. Chocia¿ nigdy nie by³<br />
robotnikiem we W³oszech, wyczuwa siê<br />
wiêzy ³¹cz¹ce go z towarzyszami z w³oskiego<br />
przemys³u samochodowego, pochodz¹cymi<br />
czêsto, tak jak i on z Po³udnia.<br />
Pasjonuj¹ go strajki organizowane<br />
przez guerillê w Piemoncie: zerwanie<br />
z narzuconym rytmem pracy i zapocz¹tkowanie<br />
kontroli produkcji przez<br />
robotników. Kiedy t³umaczy, kiedy zadaje<br />
pytania, mam silne poczucie realnego<br />
istnienia tego miêdzynarodowego<br />
proletariatu, do którego nale¿y, nigdy<br />
o tym nie zapominaj¹c, Primo.<br />
Metalowcy z zak³adów Citroena,<br />
Fiata, Berlieta, Peugeota, Chryslera, Renaulta,<br />
Forda, miliony ludzi zatrudnionych<br />
przy taœmie w przemyœle samochodowym,<br />
wydanych na pastwê podobnych<br />
maszyn, ludzi, których jednocz¹<br />
mimo granic identyczne, powtarzane<br />
wci¹¿ gesty i ruch oporu przybieraj¹cy<br />
ró¿ne formy.<br />
Ale Primo nie brnie w abstrakcyjne<br />
rozwa¿ania. Los uczyni³ go robotnikiem<br />
u Citroena i wszystko dzieje siê tutaj.<br />
Primo nie pozostaje obojêtny na ¿aden<br />
przejaw ucisku na co dzieñ. Jako zwi¹zkowiec<br />
ma swoje wyobra¿enie o godnoœci<br />
robotnika i czuje siê za ni¹ odpowiedzialny.<br />
To wystarczy, aby utrzymaæ go<br />
w ci¹g³ym pogotowiu. Gotów jest "pójœæ<br />
na górê do delegata", aby zasygnalizowaæ<br />
mu sytuacjê kolegi w tarapatach.<br />
I bardzo regularnie dostarcza mi œcis³ych<br />
informacji o tym, co dzieje siê w jego<br />
warsztacie, abym móg³ uzupe³niaæ nasze<br />
ulotki.<br />
"W lakierni wentylacja nadal nie<br />
dzia³a. Wczoraj zas³ab³ jeszcze jeden robotnik.<br />
¯¹dajmy od dyrekcji przestrzegania<br />
elementarnych zasad higieny..."<br />
Podpisano: "Towarzysze z 84".<br />
***<br />
Oko³o po³owy stycznia krótki komunikat<br />
dyrekcji wywieszony we wszystkich<br />
warsztatach zawiadamia nas, ¿e za<br />
42
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
miesi¹c, w po³owie lutego wznowione<br />
bêdzie "odpracowywanie".<br />
"Odpracowywanie". Gorzkie s³owo,<br />
które pojawi³o siê po wakacjach 1968<br />
jak wracaj¹ce zagro¿enie. Podczas majowych<br />
i czerwcowych strajków robotnicy<br />
otrzymali parê razy skromne sumy<br />
pieniêdzy od przera¿onej dyrekcji. Wszyscy<br />
uznali to za wyp³atê za dni strajku,<br />
do której pryncypa³ zosta³ zmuszony<br />
aktualnym uk³adem si³. Ale Citroen rozumia³<br />
to inaczej. Kiedy tylko zapanowa³<br />
znów porz¹dek, dyrekcja oznajmi-<br />
³a, ¿e zwróci sobie te koszty dziêki dodatkowej,<br />
niep³atnej pracy: dzieñ pracy<br />
zostaje przed³u¿ony o czterdzieœci piêæ<br />
minut, z których po³owa bêdzie p³atna<br />
wed³ug normalnych stawek a po³owa nie<br />
op³acana wcale. Ten system narzucono<br />
od pocz¹tku wrzeœnia do po³owy listopada,<br />
potem dyrekcja go zawiesi³a<br />
(mo¿e by³o mniej zamówieñ na samochody?).<br />
Czas pracy powróci³ do dziewiêciu<br />
godzin i piêtnastu minut. Wydawa³oby<br />
siê, i¿ rzekomy d³ug z maja 1968<br />
(jak gdyby robotnicy mogli mieæ "d³ugi"<br />
wobec patronatu!) zosta³ umorzony.<br />
Z³udzenie.<br />
W trakcie przerwy przy wydrukowanym<br />
komunikacie tworzy siê ma³e zbiegowisko.<br />
Szemranie. Niektórzy prosz¹,<br />
by im przet³umaczyæ tekst. Zdziwienie,<br />
zamêt. "Znowu!" mówi¹ twarze i gesty.<br />
"Pocz¹wszy od poniedzia³ku 17 lutego<br />
1969 dzieñ pracy trwaæ bêdzie<br />
10 godzin i koñczyæ siê bêdzie o godzinie<br />
17.45. Rozpoczêcie pracy o godzinie<br />
7.00. i 45-minutowa przerwa w po-<br />
³udnie, pozostaj¹ bez zmian. Po³owa wynagrodzenia<br />
za dodatkow¹ 45-minutow¹<br />
pracê zostanie wstrzymana z tytu³u<br />
zwrotu dyrekcji sum pieniê¿nych wyp³aconych<br />
personelowi w miesi¹cach maju<br />
i czerwcu 1968".<br />
Czytamy to raz, drugi, jak gdyby za<br />
tymi s³owami coœ jeszcze siê kry³o.<br />
A przecie¿ wszystko jest jasne. Postanowili,<br />
¿e znów bêdziemy pracowaæ po<br />
10 godzin, poniewa¿ jest im to na rêkê,<br />
a ponadto dostarczamy 20 minut darmowej<br />
pracy: zawsze to coœ, pomijaj¹c<br />
wszystko inne!<br />
A jeœli siê komuœ nie podoba: drzwi<br />
otwarte!<br />
Rozgoryczony Primo natychmiast<br />
pobieg³ do delegata, któremu najbardziej<br />
ufa³, Klatzmana, aby zapytaæ go, jak<br />
C.G.T. zamierza zareagowaæ. Klatzman<br />
jest jednym z ksiê¿y-robotników, dziel¹cych<br />
los ludzi pracy, dyskretnym i oddanym,<br />
ale przy tym trochê zagubionym.<br />
Swoje zadanie rozumie raczej jako kolejne<br />
interwencje, pojedyncze próby uregulowania<br />
najbardziej skandalicznych<br />
spraw, ni¿ jako pracê agitacyjn¹. Jego<br />
powolny sposób mówienia, wahanie,<br />
z jakim dobiera s³owa, nadaj¹ mu pozory<br />
cz³owieka bojaŸliwego, którym<br />
w istocie nie jest. W stosunku do dyrekcji<br />
fabryki nie brak mu stanowczoœci.<br />
Klatzman jest uczciwy, nie w¹tpiê o tym,<br />
ale uwa¿am, ¿e zbyt wiele ma respektu<br />
Si³a pracy<br />
43
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
dla hierarchii zwi¹zkowej, by podj¹æ jak¹kolwiek<br />
inicjatywê. Wolê innych ksiê-<br />
¿y z trzynastej dzielnicy: dzia³aczy w fabrykach,<br />
gor¹cych wielbicieli Che Guevary,<br />
spragnionych sprawiedliwoœci<br />
i czynu, do których chodzê czasem, by<br />
dodali mi otuchy i s³u¿yli rad¹.<br />
Klatzman przyrzek³ Primo, ¿e poruszy<br />
sprawê "odrabiania" na nastêpnym<br />
zebraniu C.G.T. OdpowiedŸ nadesz³a po<br />
dwóch dniach. Klatzman z doœæ zak³opotan¹<br />
min¹ zmuszony by³ wyjaœniæ Primo,<br />
¿e po porozumieniu siê z komórkami<br />
organizacyjnymi C.G.T. w innych<br />
fabrykach Citroena ("odrabianie" równie¿<br />
ich mia³o dotyczyæ od 17 lutego),<br />
okaza³o siê, ¿e uk³ad si³ nie zezwala na<br />
podjêcie akcji. Ju¿ raz syndykaty wzywa³y<br />
do bojkotu "odrabiania" jesieni¹<br />
1968 i to skoñczy³o siê pora¿k¹: kilku<br />
dzia³aczy strajkowa³o, ale nikt nie poszed³<br />
w ich œlady. Nie mo¿na pozwoliæ<br />
sobie na ponowne wszczêcie takich akcji,<br />
które zniechêcaj¹ tylko zwi¹zkowców.<br />
Zreszt¹ sytuacja w komitecie przedsiêbiorstwa<br />
jest trudna: C.F.T., popierany<br />
przez dyrekcjê metodami nacisku<br />
i szanta¿u, staje siê coraz groŸniejszy<br />
i najmniejsze b³êdne posuniêcie C.G.T.<br />
narazi na niepowodzenie przysz³e wybory<br />
do Komitetu Zak³adowego. Krótko<br />
mówi¹c syndykat nie zrobi nic. Primo<br />
odpali³ na to, ¿e apel jesieni¹ 1968<br />
roku rzucony by³ delikatnie mówi¹c bez<br />
przekonania, ¿e nigdy w "krajowym dniu<br />
solidarnoœci metalowców" syndykat nie<br />
omieszka³ wzywaæ robotników do strajku<br />
doskonale wiedz¹c, ¿e nie obejmie<br />
on wiêcej jak trzydzieœci osób. ¯e tym<br />
razem stawka jest du¿o wiêksza, ¿e to<br />
w³aœnie przez bierne podporz¹dkowanie<br />
siê dyrekcji wzmacniamy C.F.T. itd.<br />
Klatzman gestem wyra¿aj¹cym bezsilnoœæ<br />
da³ mu do zrozumienia, ¿e decyzja<br />
wysz³a od kogo innego i ¿e bez wzglêdu<br />
na swoje osobiste zdanie w tej sprawie<br />
nic nie mo¿e zmieniæ.<br />
Sto³ówka. Primo zdaje relacjê z tej<br />
rozmowy. Zwykle zachowuje zimn¹<br />
krew, ale tym razem stolik a¿ dr¿y od<br />
jego gwa³townych gestów "Ale¿ to nie<br />
do wiary! Nie mo¿emy tak siê poddaæ!"<br />
Tak, oczywiœcie, trzeba coœ zrobiæ. Czas<br />
nagli. Robotnicy czekaj¹ na stoj¹co z tacami.<br />
Ustêpujemy im miejsca. Do zobaczenia<br />
wieczorem, przy wyjœciu.<br />
Przez ca³e popo³udnie snujê plany<br />
wykonuj¹c machinalne ruchy. "Coœ nie<br />
gra?" pyta Simon miêdzy jednym kursem,<br />
a drugim, zdziwiony, ¿e jestem tak<br />
czymœ zaaferowany. Mówiê mu, ¿e<br />
wœciek³oœæ mnie ogarnia na myœl o 10-<br />
godzinnym dniu pracy, który wkrótce<br />
wprowadz¹. Jego tak¿e to z³oœci. I, dodaje<br />
– wszyscy s¹ niezadowoleni, s³ysza³<br />
ju¿ parê rozmów na ten temat.<br />
Odnajdujê Primo w bistrze. Wciskamy<br />
siê w k¹t, ¿eby spokojnie pomówiæ.<br />
Z tej dyskusji rodzi siê projekt, abyœmy<br />
zorganizowali siê niezale¿nie od syndykatu,<br />
aby zgromadziæ przeciwników "odrabiania"<br />
i podj¹æ strajk w oznaczonym dniu.<br />
Wraz z towarzyszami z zewn¹trz, z których<br />
Primo zna ju¿ Yves'a, wezmê na siebie<br />
powielanie i rozpowszechnianie ulotek,<br />
których treœæ wspólnie u³o¿ymy.<br />
Wyjaœniam Primo moj¹ sytuacjê,<br />
fakt, ¿e zosta³em zatrudniony, aby wzi¹æ<br />
udzia³ w walce robotników na terenie<br />
fabryki. Nie jest zdziwiony. S³ysza³ ju¿<br />
o etablissement i uwa¿a, ¿e to jest dobre.<br />
To mo¿e pomóc robotnikom w rozszerzaniu<br />
horyzontów, a tak¿e sprowadziæ<br />
z ob³oków na ziemiê intelektualistów<br />
z grup rewolucyjnych, zbyt sk³onnych<br />
do abstrakcji. Ka¿dy na tym zyska.<br />
Widzi tak¿e sens w zbli¿aniu siê m³odzie¿y<br />
do klasy robotniczej: studenci s¹<br />
ju¿ nie tacy jak dawniej, spadkobiercy<br />
bur¿uazji odrzucaj¹ teraz swoje przywi-<br />
44
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
leje i wybieraj¹ przeciwny obóz. Primo<br />
z nadziej¹ obserwuje te nowe zjawiska.<br />
Ale liczy siê oczywiœcie to, co uda siê<br />
konkretnie zdzia³aæ.<br />
Robimy szybko listê ludzi, z którymi<br />
zdo³amy nawi¹zaæ kontakt. Primo s¹dzi,<br />
¿e mo¿e liczyæ na piêciu czy szeœciu<br />
kolegów z lakierni i na kilku innych<br />
rozsianych po ca³ej fabryce. Ja ze swej<br />
strony pogadam z Christianem, z Simonem,<br />
z Jugos³owianami, z kolegami<br />
z warsztatu Graviera. Pozostaje ustaliæ<br />
datê zebrania. Wybieramy pi¹tek, poniewa¿<br />
tego dnia wychodzimy wczeœniej<br />
i ka¿demu ³atwiej bêdzie znaleŸæ wolny<br />
czas w koñcu tygodnia. Zbierzemy siê<br />
w Cafe des Sports, du¿ej nowoczesnej<br />
kawiarni, której neony œwiec¹ po drugiej<br />
stronie peryferyjnych bulwarów<br />
i której w³aœciciel chêtnie udostêpnia<br />
salê na dole, jeœli tylko konsumpcja idzie<br />
z tym w parze.<br />
Przygotowaæ zebranie. Natychmiast<br />
zabieram siê do tego korzystaj¹c<br />
z przerw, w sto³ówce, w szatniach, umawiaj¹c<br />
siê w dwóch s³owach z wchodz¹cymi<br />
i wychodz¹cymi ludŸmi, którzy<br />
przelewaj¹ siê fal¹ wokó³ zegara godzinowego.<br />
Czêsto w kawiarni.<br />
Przy tej okazji postanawiam wyjaœniæ<br />
moje etablissement wszystkim tym,<br />
których – jak s¹dzê – znam dostatecznie.<br />
Jeœli mamy dzia³aæ wspólnie, by³oby<br />
nieuczciwe zatajaæ ten fakt.<br />
O établissement mówi³em ju¿ Sadokowi,<br />
ca³kiem przypadkowo; wynik³o<br />
to w trakcie jakiejœ rozmowy w fabryce.<br />
Powiedzia³em mu, ¿e tak naprawdê to<br />
nie jestem robotnikiem, ¿e ukoñczy³em<br />
studia, aby zostaæ profesorem. Wys³ucha³<br />
mnie ze sceptyczn¹ wyrozumia³oœci¹,<br />
wyraŸnie pow¹tpiewaj¹c, ¿e mo¿-<br />
na wybraæ taki tryb ¿ycia, nie bêd¹c do<br />
tego zmuszonym. Kojarzy³o mi siê to<br />
z reakcj¹ wiêŸnia, któremu nowy, dopiero<br />
co wprowadzony do celi oznajmia:<br />
"Ze mn¹ to inna sprawa, jestem niewinny!"<br />
Gadaj sobie zdrów, ch³opie, myœli<br />
stary wiêzieñ, znamy tê piosenkê. PóŸniej,<br />
kiedy Sadok przepêdzony przez<br />
w³aœciciela swego lokum zamieszka³<br />
u mnie na kilka dni, stosy ksi¹¿ek i papierów<br />
przekona³y go.<br />
"A wiêc naprawdê móg³byœ zostaæ<br />
profesorem albo pracowaæ w biurze?"<br />
"Tak."<br />
Ju¿ nic nie odrzek³, ale jego oczy<br />
mówi³y: "Wariat z ciebie".<br />
Ta skrajna reakcja Sadoka pozosta-<br />
³a odosobniona. Wiêkszoœæ kolegów nie<br />
jest wcale zaszokowana. Jugos³owianie<br />
przyjmuj¹ to do wiadomoœci bez ¿adnego<br />
komentarza. Simon pyta: "Ach tak,<br />
a wielu was jest?" Jego wyrazista<br />
w swojej mimice twarz przybiera czujny<br />
wyraz, jakby mia³ dowiedzieæ siê niestworzonych<br />
rzeczy. Ale ledwo mu odpowiedzia³em,<br />
a ju¿ zmienia temat.<br />
Christian dopytuje siê o sytuacjê na<br />
uczelniach i stosunki miêdzy grupami<br />
rewolucyjnymi. A póŸniej, bardzo szybko,<br />
moja sprawa zostaje przeniesiona na<br />
p³aszczyznê indywidualnych charakterów<br />
i decyzji, na co na ogó³ nie zwraca<br />
siê uwagi.<br />
I nikt ju¿ wiêcej o tym ze mn¹ nie<br />
rozmawia.<br />
Z zewn¹trz établissement wydaje<br />
siê czymœ niezwyk³ym, gazety tworz¹<br />
wokó³ tej akcji ca³¹ legendê. Widziana<br />
od strony fabryki nie jest ona w koñcu<br />
niczym nadzwyczajnym. Ka¿dy z pracuj¹cych<br />
tu ma swoj¹ w³asn¹ historiê, czêsto<br />
bardziej pasjonuj¹c¹ i burzliw¹ ni¿<br />
historia studenta, który na jakiœ czas<br />
przejœciowo sta³ siê robotnikiem. Ludzie<br />
z krêgów bur¿uazji wyobra¿aj¹ sobie, ¿e<br />
posiadaj¹ monopol na indywidualne koleje<br />
losu. Co za farsa! Maj¹ monopol na<br />
œrodki przekazu, to wszystko. Mówi¹<br />
Si³a pracy<br />
45
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
o sobie bez koñca. Inni prze¿ywaj¹ swoje<br />
historie intensywnie, ale w milczeniu.<br />
Nikt nie rodzi siê O.S. [Ouvrier specialise<br />
– robotnik przyuczony] dopiero<br />
z czasem zostaje nim. Zreszt¹ tu, w fabryce,<br />
rzadko kiedy okreœla siê kogoœ<br />
jako "robotnika, który"... Nie.<br />
Mówi siê: "Osoba, która pracuje<br />
przy spawaniu", "Osoba, która pracuje<br />
przy zderzakach". Osoba. Nie jestem ani<br />
"robotnikiem", ani établi. Jestem "osob¹,<br />
która pracuje przy gondolach".<br />
Jedyn¹ prawdziw¹ ró¿nicê miêdzy<br />
mn¹ a kolegami z fabryki – pomiêdzy<br />
którymi znajduje siê wielu robotników<br />
z przypadku, przyby³ych ze wsi lub z innych<br />
krajów – stanowi to, ¿e ja zawsze<br />
bêdê móg³ wróciæ do statusu intelektualisty.<br />
Dzielê z nimi codzienny trud, ale<br />
ode mnie zale¿y, jak d³ugo to potrwa.<br />
Odczuwam tê ró¿nicê bardzo ¿ywo, jako<br />
szczególn¹ odpowiedzialnoœæ. Nie mogê<br />
jej zatrzeæ. Jakiekolwiek spotkaj¹ nas<br />
represje, nigdy nie ugodz¹ we mnie tak<br />
mocno jak w nich.<br />
Przyrzekam sobie pozostaæ w fabryce,<br />
póki mnie z niej nie wyrzuc¹, bez<br />
wzglêdu na to, czym skoñczy siê nasza<br />
walka, bez wzglêdu na represje. W ¿adnym<br />
wypadku nie odejdê sam.<br />
Pi¹tek, szesnasta trzydzieœci. Zebraliœmy<br />
siê we dwudziestu w dolnej sali<br />
Cafe des Sports.<br />
Tak jak by³o ustalone, Primo przyprowadzi³<br />
kilku kolegów z lakierni. PóŸniej<br />
jeszcze nie raz zobaczê jednego<br />
z nich: Mohameda. Ten pasterz z Kabylii<br />
pokocha³ poezjê i zacz¹³ kszta³ciæ siê<br />
jako samouk. Przyjecha³ do Francji<br />
w nadziei, ¿e bêdzie studiowa³ literaturê.<br />
Bez rodziny, bez stypendium, bez<br />
oparcia, nie mia³ ¿adnych szans. Skoñczy³o<br />
siê na tym, ¿e zosta³ O.S. u Citroena.<br />
W jego sposobie wys³awiania siê,<br />
³agodnym i dziwnie wyszukanym, pozosta³<br />
œlad dawnych projektów i marzeñ<br />
o literaturze. Jest bardzo m³ody, o nieœmia³ym<br />
wygl¹dzie. Primo przedstawi³<br />
mi go jako jednego z najbardziej aktywnych<br />
w lakierni.<br />
Georges i piêciu innych Jugos³owian<br />
ju¿ s¹. Simon te¿.<br />
Sadok spóŸni³ siê. Myœlê, ¿e chcia³<br />
mieæ pewnoœæ, ¿e inni równie¿ zjawi¹<br />
siê na zebraniu, zanim on sam siê przy-<br />
³¹czy. Rzuci³ z góry p³ochliwe spojrzenie<br />
na salê, skierowa³ do mnie uœmiech,<br />
który mia³ w sobie coœ z pozdrowienia<br />
i coœ z przeprosin, po czym zszed³ do nas<br />
i zaj¹³ miejsce na uboczu.<br />
Moulouda nie ma. Kiedy poszed³em<br />
go zawiadomiæ, oznajmi³, ¿e nie przyjdzie,<br />
ale ¿e zgadza siê z nami, i jeœli<br />
bêdzie strajk przeciw "odrabianiu", mo¿-<br />
na na niego liczyæ.<br />
Nie znam kilku spoœród obecnych:<br />
Hiszpanów, Murzynów – z Mali i Senegalu.<br />
Christian przyszed³ z francuskim<br />
koleg¹, Jean-Louisem, m³odym po³udniowcem<br />
o jasnych w³osach, który nosi<br />
bródkê. S¹ ze sob¹ bardzo z¿yci, a jednoczeœnie<br />
zupe³nie niepodobni do siebie.<br />
Podczas gdy Christian, k³êbek nerwów,<br />
jest stale o w³os od ostrego starcia<br />
z systemem Citroena, Jean-Louis ostro¿-<br />
nie kieruje swoimi sprawami. Tu jedn¹<br />
nog¹ w zwi¹zkach C.G.T., które zamierzaj¹<br />
wysun¹æ jego kandydaturê przy<br />
wyborach delegatów pracowników; tam<br />
znów znalaz³ dojœcie do uzyskania<br />
awansu i uczêszcza na kursy wieczorowe,<br />
licz¹c na to, i¿ zdobêdzie kwalifikacje.<br />
Mieszka w hotelu robotniczym Citroena,<br />
gdzie panuje surowa dyscyplina,<br />
a administratorem jest by³y zawodowy<br />
wojskowy. Usi³uje omijaæ wszystkie<br />
zasadzki i nie wychylaæ siê. Przyszed³<br />
bardziej z przyjaŸni dla Christiana<br />
i z ciekawoœci, ni¿ po to, by przeciwsta-<br />
46
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
wiæ siê "odrabianiu". Nie odzywa siê<br />
prawie wcale w czasie zebrania, wreszcie<br />
mówi, ¿e dobrze by³oby uprzedziæ<br />
o naszej akcji sekcjê C.G.T. Co do tego<br />
wszyscy s¹ zgodni.<br />
Zebranie jest krótkie.<br />
Primo i ja przedstawiamy jego cel;<br />
zorganizowaæ strajk na znak protestu<br />
przeciw "odrabianiu"; przygotowaæ siê<br />
do opuszczenia stanowisk pracy codziennie<br />
o 5-tej po po³udniu pocz¹wszy<br />
od 17 lutego.<br />
Pierwsza rzecz do zrobienia, to<br />
skontaktowaæ siê z maksymaln¹ iloœci¹<br />
osób. Trzeba zatem zredagowaæ ulotki.<br />
Co na to towarzysze?<br />
Georges przemawia pierwszy. Zgadza<br />
siê z nami, ale jest sceptyczny, jeœli<br />
chodzi o skutki. Nie trac¹c czasu na<br />
ogólne rozwa¿ania, zaczyna przedstawiaæ<br />
sytuacjê, jak¹ sami mo¿emy przewidzieæ.<br />
Uwa¿a, ¿e on sam zdo³a zebraæ<br />
wielu Jugos³owian. W ka¿dym razie Stepan,<br />
Pavel i on 17 lutego przerw¹ pracê<br />
o pi¹tej godzinie i s¹ pewni, ¿e zwerbuj¹<br />
dwóch Portugalczyków z "karuzeli",<br />
wstrzymaj¹ wiêc produkcjê drzwi.<br />
W porz¹dku. S¹ jednak w rezerwie zapasowe<br />
iloœci, których starczy na przesz³o<br />
trzy kwadranse pracy. To nie zablokuje<br />
zatem warsztatu 85. Simon i ja<br />
unieruchomimy "gondole". Ale pierwszy<br />
lepszy kierownik czy ustawiacz od razu<br />
nas zast¹pi i zapewni natychmiast dostarczanie<br />
czêœci na liniê monta¿ow¹.<br />
Stanowiska, gdzie robi siê siedzenia, te¿<br />
nie graj¹ decyduj¹cej roli. Christian –<br />
rzecz jasna – przerwie pracê, ale nie da<br />
to natychmiastowego efektu, bior¹c pod<br />
uwagê rezerwy, nawet jeœli Algierczyk<br />
i Murzyn obok niego tak¿e zastrajkuj¹<br />
(jeœli chodzi o kobietê, to ma³o prawdopodobne).<br />
Wniosek: to jeszcze nie wystarczy.<br />
W warsztacie 85 najwa¿niejsza<br />
jest du¿a taœma monta¿owa. Jeœli ona<br />
stanie, wygraliœmy. Jeœli nie, wszystkie<br />
inne posuniêcia nie zablokuj¹ produkcji.<br />
Otó¿, czy na zebraniu jest ktoœ z hali<br />
monta¿owej? Nie ma nikogo. Od dziœ<br />
do nastêpnego zebrania trzeba koniecznie<br />
wyznaczyæ sobie za cel skontaktowanie<br />
siê z ludŸmi z "du¿ej taœmy", inaczej<br />
nasze rachuby na nic siê nie zdadz¹.<br />
Na razie Georges jest ciekaw, na kogo<br />
konkretnie mo¿na liczyæ w innych<br />
warsztatach. Nie tylko pod wzglêdem<br />
iloœci, ale z punktu widzenia mo¿liwoœci<br />
zablokowania produkcji. Bo jeœli<br />
wszêdzie ma byæ tak, jak w 85-tce?<br />
Po tych s³owach milknie i rozgniata<br />
niedopa³ek papierosa.<br />
Cisza.<br />
Jego krótka mowa podzia³a³a jak<br />
zimny prysznic.<br />
Dwadzieœcia osób na tysi¹c dwieœcie,<br />
powiedzmy nawet czterdzieœci, licz¹c<br />
tych, których z pewnoœci¹ zwerbujemy<br />
to – rzecz jasna – niedu¿o. Niejasno<br />
zdawaliœmy sobie z tego sprawê.<br />
Georges nam to uœwiadomi³. Fabryka to<br />
potwór, którego chcemy zatrzymaæ.<br />
A mo¿e bêdzie dalej spokojnie szed³<br />
swoj¹ drog¹, obojêtny na nasz¹ akcjê?<br />
Georges ma racjê. Prawdziwy strajk to<br />
wstrzymanie produkcji; niech strac¹ trochê<br />
samochodów. Jeœli to nam siê uda,<br />
wtedy naprawdê ugodzimy w dyrekcjê.<br />
Jeœli nie, zniszcz¹ nas i zniechêc¹, a system<br />
Citroena wyjdzie z tego jeszcze silniejszy.<br />
Robimy "przegl¹d" warsztatów.<br />
Raz, dwa i po wszystkim. W warsztacie<br />
t³oczenia nikt. Jeœli chodzi o lakierniê,<br />
to Primo spodziewa siê, ¿e ca³a stanie<br />
pod warunkiem, ¿e porozumiemy siê<br />
z kilkoma dzia³aczami C.G.T. A w spawalni<br />
Grayiera? Sadok krzywi siê. Tunezyjczyk<br />
o ospowatej twarzy, spawacz<br />
z 86 ma równie¿ minê pe³n¹ zw¹tpienia.<br />
Graviera wszyscy siê boj¹; niedu¿y<br />
Si³a pracy<br />
47
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
warsztat jest pod sta³ym nadzorem. Kto<br />
spoœród kierowców? Nikt. Spoœród<br />
dŸwigowych? Nikt. Mo¿e pracownicy,<br />
którzy wyprowadzaj¹ gotowe samochody<br />
i parkuj¹ je? Nie. To s¹ kluczowe stanowiska,<br />
dziêki którym mo¿na zablokowaæ<br />
produkcjê. Chwilowo nie mamy do<br />
nich dojœcia.<br />
Krótko mówi¹c, wszystko jeszcze<br />
do zrobienia. Ten strajk trzeba zorganizowaæ.<br />
Cierpliwie, Stanowisko po stanowisku.<br />
Cz³owiek po cz³owieku.<br />
Warsztat po warsztacie. Po raz pierwszy<br />
widzê zagadnienie pod tym k¹tem.<br />
Walka klas na poziomie okopu. Punkt<br />
widzenia szarego pionka.<br />
Wtedy zabiera g³os Christian. A gdyby<br />
tak zdecydowana grupa posz³a punkt<br />
pi¹ta wy³¹czyæ pr¹d na g³ównej linii monta¿owej,<br />
nawet jeœli mia³oby to poci¹gn¹æ<br />
za sob¹ starcie z szefami, którzy bêd¹<br />
usi³owaæ go w³¹czyæ?<br />
Georges odrzuca propozycjê jednym<br />
ruchem rêki. No i co? Skoñczy siê na<br />
zwolnieniu z miejsca szeœciu czy siedmiu<br />
osób za bójkê na terenie fabryki, a nie<br />
ma nawet ¿adnej pewnoœci, ¿e produkcja<br />
stanie na d³u¿ej ni¿ 5 minut. W ka¿-<br />
dym b¹dŸ razie jeœli ludzie chc¹ "odrabiaæ",<br />
nie mo¿na im w tym przeszkodziæ.<br />
To ich sprawa. Nie, trzeba dojϾ do porozumienia<br />
z dostateczn¹ iloœci¹ osób, tak<br />
aby fabryka stanê³a, to wszystko.<br />
Nie ma odpowiedzi. Trzeba siê<br />
oswoiæ z t¹ myœl¹.<br />
Primo: "Dobra, zosta³ nam jeszcze<br />
ca³y miesi¹c. Na du¿ej taœmie monta¿owej<br />
85 s¹ Algierczycy, Marokañczycy,<br />
Tunezyjczycy, Jugos³owianie, Hiszpanie,<br />
Portugalczycy, Malijczycy, koledzy<br />
z innych krajów. Napiszemy dobr¹ ulotkê,<br />
¿eby wyjaœniæ im, co chcemy zrobiæ.<br />
I przet³umaczymy to na kilka jêzyków,<br />
aby ci, co potrafi¹ czytaæ, zrozumieli<br />
i przekazali innym, o co chodzi. PóŸniej<br />
pójdziemy do ka¿dego oddzielnie przedyskutowaæ<br />
sprawê."<br />
Ten pomys³ zrobienia ulotki w kilku<br />
jêzykach wszystkim przypad³ do gustu.<br />
Ma on nie tylko praktyczne znaczenie.<br />
Jest oznak¹ szacunku w stosunku<br />
do ka¿dej z kultur reprezentowanych<br />
w fabryce. Jest apelem skierowanym do<br />
ró¿nych wspólnot, by przejê³y sprawê<br />
w swoje rêce.<br />
Teraz – zredagowaæ tekst. Dlaczego<br />
nie zgadzamy siê na "odrabianie". Podajê<br />
wyjaœnienia, jedno za drugim. Mo¿-<br />
na mówiæ o zmêczeniu dziesiêciogodzinnym<br />
dniem pracy. Ci, którzy na przejazd<br />
œrodkami lokomocji poœwiêcaj¹ godzinê<br />
w jedn¹ stronê i godzinê w drug¹,<br />
nie maj¹ ju¿ poza fabryk¹ ¿adnego ¿ycia.<br />
Zmêczenie powoduje wzrost liczby wypadków.<br />
Ka¿da zmiana rozk³adu dnia<br />
jest okazj¹ do podniesienia norm. A mo-<br />
¿e by za jednym zamachem przypomnieæ<br />
szereg innych ¿¹dañ? Zaszeregowanie<br />
spawaczy, lakierników. Powiedzieæ tak-<br />
¿e o niezdrowych pomieszczeniach.<br />
A rasizm szefów? A wynagrodzenie za<br />
nadgodziny? Stop! to ju¿ nie ulotka, ale<br />
powieϾ...<br />
Znowu Primo: – Ale¿ nie warto opowiadaæ<br />
tych wszystkich historii. Jeœli dyrekcja<br />
chce, abyœmy pracowali po dziesiêæ<br />
godzin dziennie, a w tym dwadzieœcia<br />
minut za darmo, to po to, by nas<br />
upokorzyæ. Chc¹ pokazaæ, ¿e wielkie<br />
strajki skoñczy³y siê raz na zawsze i ¿e<br />
Citroen mo¿e robiæ, co mu siê ¿ywnie<br />
podoba. To jest atak na nasz¹ godnoœæ.<br />
Co my jesteœmy? Psy? "Rób to, rób tamto<br />
i stul pysk". Doœæ tego! Poka¿emy im,<br />
¿e nie mog¹ nas tak traktowaæ! To sprawa<br />
honorowa. Ka¿dy chyba zrozumie,<br />
nie? Tylko to napiszcie i wystarczy!"<br />
Treœæ ulotki ju¿ ustalona. Siedz¹c<br />
przy rogu sto³u zwiêŸle redagujê to, co<br />
Primo powiedzia³ przed chwil¹ jednym<br />
48
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
tchem. Czytam na g³os. Zmieniamy dwa<br />
czy trzy zdania i oto wersja ostateczna:<br />
wszyscy wyra¿aj¹ zgodê. Ulotka zostanie<br />
przet³umaczona na jêzyk arabski,<br />
hiszpañski, portugalski, jugos³owiañski.<br />
Przychodzi mi na myœl, ¿e niektóre s³owa<br />
brzmi¹ bardzo mocno we wszystkich<br />
jêzykach: "zniewaga", "duma", "honor"...<br />
Wersjê francusk¹ powielimy w tysi¹cu<br />
egzemplarzy i rozdamy j¹ przy bramie<br />
wejœciowej. Inne wersje powielimy<br />
po 100 egzemplarzy w ka¿dym jêzyku:<br />
rozwiesimy je w fabryce, gdzie siê da,<br />
w szatniach i warsztatach, puœcimy je<br />
w obieg z rêki do rêki.<br />
Teraz trzeba podpisaæ. Decydujemy<br />
siê umieœciæ u do³u "Komitet Podstawowy<br />
Fabryki Citroena w Choisy".<br />
Zbierzemy siê ponownie w przysz³y<br />
pi¹tek, w liczniejszym jeœli to mo¿liwe<br />
gronie, aby oceniæ sytuacjê.<br />
Na tym koniec. Wychodzimy na<br />
górê. Cafe de Sports huczy podnieceniem<br />
pi¹tkowych wieczorów. K³êby<br />
dymu. Wybuchy œmiechu, g³osy, krzyki.<br />
Zaaferowane grupki typuj¹ wyœcigow¹<br />
"trójkê". Wymiana pozdrowieñ.<br />
Ulica. Jest bardzo zimno. Mokry<br />
œnieg pada na œliski trotuar. Noc spowi-<br />
³a ju¿ bulwary, po których mkn¹ na<br />
weekend samochody. St¹d fabryka jest<br />
tylko ciemn¹, posêpn¹ bry³¹. Zastyg³¹ a¿<br />
do poniedzia³ku. Koledzy œpiesz¹ w stronê<br />
metra z podniesionymi ko³nierzami<br />
palt i kurtek.<br />
Przez chwilê stojê nieruchomo. Nag³a<br />
wewnêtrzna pustka. Wyczerpanie ca-<br />
³ym tygodniem pracy, zebraniem. Myœlê:<br />
sta³o siê. Czy nam siê uda? Przyœpieszony<br />
puls, dr¿enie. Walka, która tu,<br />
teraz, rozpoczyna siê. Ten powstaj¹cy<br />
kolektyw. Tyle nadziei... To oszo³amia.<br />
"No, jak tam bêdzie z naszymi spaghetti,<br />
robimy je czy nie?"<br />
Uœmiechniêty Primo ³apie mnie za<br />
³okieæ. To prawda, postanowiliœmy, ¿e<br />
tego wieczoru zjemy u mnie kolacjê.<br />
ChodŸmy.<br />
Przygotowujemy nasz strajk. Odkrywam,<br />
¿e "gondole" s¹ stanowiskiem strategicznym.<br />
St¹d wychodz¹ czêœci karoserii,<br />
które Simon rozwozi wzd³u¿ linii<br />
monta¿owej. Odt¹d ulotki pójd¹ t¹ sam¹<br />
drog¹. Zachwycony Simon ukrywa je<br />
pod kurtk¹ ruchami konspiratora. Ta<br />
podziemna robota ca³kiem mu odpowiada.<br />
Zabra³ maski, wraca z pustym wózkiem:<br />
Hiszpanie dostali ju¿ ulotki. Kurs<br />
z drzwiczkami: ulotki po arabsku wêdruj¹<br />
do Marokañczyka od przednich<br />
œwiate³. Simon szepce mi w ucho szczegó³y,<br />
opisuje w skrócie reakcje. Na przerwie<br />
œniadaniowej oddalamy siê na stronê,<br />
¿eby podsumowaæ sytuacjê.<br />
Ulotki wywar³y silne wra¿enie. To<br />
nasz¹ godnoœæ chc¹ podeptaæ t¹ dodatkow¹,<br />
darmow¹ prac¹, powtarzaj¹ robotnicy<br />
we wszystkich jêzykach; to wa¿niejsze<br />
od zmêczenia, p³acy i ca³ej reszty;<br />
na to nie ma ceny!<br />
Murzyn od siedzeñ z namaszczeniem<br />
przeczyta³ ulotkê po arabsku, po-<br />
Si³a pracy<br />
49
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
tem przyszed³ uœcisn¹æ mi rêkê. Przerwie<br />
pracê o pi¹tej, obietnica stoi.<br />
Ulotki przyklejamy wszêdzie. Toalety<br />
s¹ uprzywilejowanym miejscem:<br />
mo¿na czytaæ w spokoju, z dala od ludzkich<br />
spojrzeñ.<br />
Na du¿ej taœmie monta¿owej ludzie<br />
zaczynaj¹ "braæ przynêtê". Tu i tam przyrzekaj¹<br />
zakoñczyæ pracê o pi¹tej. Czy to<br />
wystarczy?<br />
Na drugim zebraniu Komitetu jest<br />
nas ze trzydziestu. Okreœlamy nasze<br />
szansê, liczymy, konfrontujemy reakcje,<br />
rozpatrujemy zastrze¿enia wysuwane<br />
przez niezdecydowanych, przygotowujemy<br />
odpowiedzi. Sporz¹dzamy listê<br />
trudnych w obs³udze i wa¿nych dla produkcji<br />
stanowisk, które nie³atwo bêdzie<br />
uruchomiæ w ci¹gu dwóch minut w przypadku<br />
zatrzymania.<br />
Zachowa³em z tego okresu wspomnienie<br />
normalnej, niemal spokojnej<br />
dzia³alnoœci. I myœlê, ¿e podobnie by³o<br />
z wiêkszoœci¹ kolegów. Zwyk³e zajêcia<br />
zwi¹zane z walk¹ wyzwoli³y nas czêœciowo<br />
ze strachu i goryczy. Wszystko nabiera³o<br />
sensu. Choæ jeden raz krzywdy i upokorzenia<br />
powszedniego dnia nie ginê³y<br />
w studni bez dna naszej bezsilnej wœciek³oœci.<br />
Szefowie mogli obra¿aæ, "szturchaæ",<br />
okradaæ, k³amaæ. Otworzyliœmy im<br />
tajne konto i za ka¿dym razem, gdy obci¹¿ali<br />
go nowym, niesprawiedliwym<br />
postêpkiem, myœleliœmy: dobrze, spotkamy<br />
siê 17-tego lutego.<br />
Mieliœmy nareszcie wspólne horyzonty,<br />
przywykliœmy do tego, by je rozszerzaæ.<br />
Rankiem, w czasie przerwy<br />
kwadrans po ósmej, siadywaliœmy na<br />
trzecim stopniu ¿elaznych schodów prowadz¹cych<br />
z naszego warsztatu do lakierni.<br />
Tam, poœród t³ustych plam i odwiniêtych<br />
z papieru kanapek, mieliœmy<br />
w szeœciu czy siedmiu ma³e meetingi<br />
polityczne. Dok³adnie przypominam sobie<br />
jedn¹ z naszych rozmów i replikê<br />
Georgesa. Simon w³aœnie wpad³ w egzaltacjê<br />
ukazuj¹c obraz przysz³ej rewolucji.<br />
"Trzeba bêdzie od razu zaatakowaæ<br />
koszary, aby zdobyæ broñ..." Georges<br />
przerwa³ mu z lekk¹ drwin¹ w g³osie:<br />
"W takich przypadkach, to nie broni brakuje,<br />
ale odwagi, by siê ni¹ pos³u¿yæ.<br />
Broñ zawsze mo¿na znaleŸæ..." Simon<br />
zrobi³ zabawn¹ minê ucznia przy³apanego<br />
na gor¹cym uczynku i zamilk³.<br />
Kolporta¿ ulotek, nasze ma³e meetingi<br />
w warsztacie, zebrania Komitetu,<br />
gor¹czkowe œledzenie naszego postêpu:<br />
tak up³yn¹³ nam ten miesi¹c propagandy,<br />
który – wszystko razem wzi¹wszy –<br />
by³ miesi¹cem szczêœcia.<br />
Rozdzia³ IV<br />
STRAJK<br />
Poniedzia³ek 17 lutego, za piêæ minut<br />
pi¹ta.<br />
Czy nam siê uda? Pocê siê, ale nie<br />
ze zmêczenia po ca³ym dniu pracy. Oddycham<br />
z trudem, w piersi wali g³ucho:<br />
to strach.<br />
W³aœnie w tej chwili nie mogê znieœæ<br />
myœli o pora¿ce. W g³owie k³êbi¹ mi siê<br />
nasze argumenty: robotnicy na wpó³ og³uchli<br />
od pras, zatrucia w lakierni, szpicle<br />
C.F.T., grzebi¹cy nam po kieszeniach<br />
stra¿nicy, szanta¿e Junota, kradzione minuty<br />
przerwy, przekupiony lekarz przemys³owy...<br />
Uderzyæ w pewnoœæ siebie i bezczelnoœæ<br />
ludzi nadzianych fors¹, takich<br />
jak Gravier, Junot, Dupre, Huguet, Bineau<br />
i wszystkich tych na œwieczniku, których<br />
nie ogl¹damy na oczy!<br />
Za dwie minuty pi¹ta.<br />
W obronie honoru, powiedzia³ Primo.<br />
Za nasz¹ godnoœæ, napisaliœmy w<br />
ulotkach. W gruncie rzeczy wszystkie<br />
strajki do tego siê sprowadzaj¹. Poka-<br />
50
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
zaæ, ¿e nie uda³o im siê nas z³amaæ. ¯e<br />
pozostaliœmy wolnymi ludŸmi.<br />
Oby tylko siê uda³o. Fabryka musi<br />
stan¹æ. Z twarzy ludzi próbujê odgadn¹æ<br />
ich zamiary. Jak tu poznaæ? Czy dostatecznie<br />
wyjaœniliœmy, o jak¹ stawkê<br />
chodzi? Mo¿e powinniœmy byli rozdawaæ<br />
ulotki przed hotelami robotniczymi?<br />
Albo zrobiæ specjalne zebranie dla kierowców<br />
fenwicków? Tak, ale przez kogo<br />
siê z nimi skontaktowaæ? Przez grubego<br />
Marcela? To milczek. Czy Malijczycy<br />
przerw¹ pracê, jak to rzekomo zapowiedzieli?<br />
¯eby tylko szefowie nie zaczêli natychmiast<br />
dzia³aæ przez zastraszenie!<br />
Rozgl¹dam siê. Ani jednego niebieskiego<br />
fartucha. Ani jednego bia³ego. Demonstruj¹<br />
nam sw¹ pogardê: Mamy<br />
gdzieœ wasze ulotki; fabryka nie stanie,<br />
bo mocno trzymamy j¹ w garœci; jeœli<br />
zastrajkuje dwudziestu czy trzydziestu<br />
z was, to ich zast¹pimy i 2CV normalnie<br />
zejd¹ z taœmy. Tak, to demonstracja<br />
pogardy. Ale jestem pewien, ¿e stoj¹ na<br />
czatach w swych oszklonych klatkach,<br />
gotowi nadbiec, jeœli tylko zacznie siê<br />
coœ psuæ, Georges daje mi znak. Zosta-<br />
³o tylko trzydzieœci sekund. Ha³as<br />
w warsztacie rozlega siê wci¹¿ w pe³nym<br />
natê¿eniu. Piski, zgrzyty, wycie,<br />
œwidry, korby, œruby, m³oty, pilniki, szlifierki,<br />
wiertarki, fenwicki...<br />
Ju¿ za chwilê.<br />
Sta³o siê. Godzina pi¹ta.<br />
Zatrzymujê "gondole" i zdejmujê rêkawice.<br />
Powoli, ostentacyjnie, aby inni<br />
zobaczyli, ¿e przerywam pracê. Simon<br />
tak¿e znieruchomia³. Ha³as? Mam wra-<br />
¿enie, ¿e s³abnie. Rzut oka na "karuzelê"<br />
drzwiczek: zatrzyma³a siê. Georges<br />
odk³ada narzêdzia. Stepan i Pavel szykuj¹<br />
siê do wyjœcia. Z ca³ej si³y ws³uchujê<br />
siê w odg³osy z g³ównej linii monta¿owej.<br />
Tak, coraz mniej ha³asu dobiega<br />
stamt¹d. Widzê mê¿czyzn, którzy jeden<br />
za drugim odchodz¹ od taœmy.<br />
Jeszcze kilka pojedynczych odg³osów<br />
œwidrów, uderzeñ m³otów.<br />
I cisza.<br />
Ach, jak ta cisza w nas dŸwiêczy!<br />
Jest minuta po pi¹tej. G³ówna linia<br />
monta¿owa stoi.<br />
Ale to jeszcze nie koniec gry. Trzeba<br />
szybko dzia³aæ. Kilkudziesiêciu robotników<br />
opuœci³o stanowiska pracy.<br />
Luki spowodowa³y zatrzymanie taœmy.<br />
Lecz wielu innych pozosta³o na swych<br />
miejscach, rozgl¹daj¹ siê niepewnie.<br />
Przestali pracowaæ, ale czekaj¹. Brygadziœci,<br />
ustawiacze, kierownicy nadchodz¹<br />
ju¿ ze wszystkich stron i nie trac¹c<br />
czasu bior¹ siê do dzie³a. Ustawiacze<br />
i brygadziœci id¹ zast¹piæ brakuj¹cych<br />
i usi³uj¹ wprawiæ na nowo w ruch<br />
maszyny. To w³aœnie teraz, zanim im siê<br />
to uda, nasz strajk musi obj¹æ jak najwiêcej<br />
osób. Georges i Jugos³owianie<br />
zrozumieli to od razu. Christian, który<br />
przybieg³ do nas pêdem, tak¿e. I oto razem<br />
z innymi robotnikami tworzymy ma³y,<br />
piêædziesiêciosobowy korowód, rzucamy<br />
siê w stronê g³ównej linii monta¿owej, stanowisko<br />
po stanowisku staramy siê przekonaæ<br />
kolegów, aby przerwali pracê na<br />
dobre, aby poszli do szatni.<br />
"Dalej, zostaw tê robotê, chodŸ z nami.<br />
Sam widzisz, ¿e wszystko zablokowane.<br />
A zreszt¹ od tej chwili pracujesz<br />
za darmo dla pryncypa³a. Przy³¹cz siê do<br />
kolegów, którzy strajkuj¹!"<br />
Stanowiska przy taœmach pustoszej¹.<br />
Niektórzy robotnicy udaj¹ siê do<br />
szatni, inni powiêkszaj¹ nasz korowód.<br />
Narasta gwar g³osów. Maszyny stoj¹ ju¿<br />
od dobrych trzech minut, a im nie uda³o<br />
siê ich jak dot¹d uruchomiæ.<br />
"Trzeba iœæ na transfer i namówiæ<br />
Theodorosa" – mówi Georges.<br />
Si³a pracy<br />
51
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
To trudne stanowisko, o decyduj¹cym<br />
znaczeniu: umocowuje siê tu motory<br />
na podwoziach. Robotnik odpowiedzialny<br />
za nie jest Jugos³owianinem.<br />
Jeœli przerwie pracê, dwie czêœci sk³adowe<br />
du¿ej taœmy zostan¹ zablokowane.<br />
Biegniemy do niego. Otaczamy go<br />
ko³em. Wszyscy mówi¹ jednoczeœnie.<br />
Georges ze spokojem t³umaczy to na jugos³owiañski,<br />
stara siê go przekonaæ.<br />
Theodoros boi siê. Tak nam odpowiada<br />
i rzeczywiœcie widaæ to po nim. W rêku<br />
trzyma jeszcze narzêdzia, d³ugi kabel<br />
z wy³¹cznikiem, obs³uguj¹cym maszyneriê<br />
transferu i klucze. Stoi jak os³upia³y,<br />
mówi¹c coœ z trudem. Jego oczy<br />
biegaj¹ z k¹ta w k¹t warsztatu. Jesteœmy<br />
przy nim zaledwie od paru chwil,<br />
a ju¿ zjawiaj¹ siê szefowie. Pod¹¿ali naszym<br />
œladem chc¹c zatrzeæ wra¿enie,<br />
jakie wywar³a nasza manifestacja, i powstrzymaæ<br />
strajkuj¹cych. Toruj¹ sobie<br />
teraz drogê do Theodorosa. Jest wœród<br />
nich Huguet, który marszczy brwi i prostuje<br />
jak mo¿e sw¹ nisk¹ sylwetkê, Dupre,<br />
który mamrocze niewyraŸnie coœ,<br />
z czego mo¿na tylko zrozumieæ "...co za<br />
cyrk", a przede wszystkim Junot, kierownik<br />
wydzia³u, czerwony z gniewu i nadêty<br />
niczym w ataku apopleksji, który<br />
szczeka: "Pozwólcie ludziom pracowaæ!<br />
To jest pogwa³cenie wolnoœci pracy! Zapisujê<br />
nazwiska! Zapisujê nazwiska! Nie<br />
macie prawa!" Jest teraz tu¿ przy Theodorosie.<br />
Próbuje odpechn¹æ nas i odsun¹æ<br />
na bok Georgesa. Postanowiliœmy, ¿e nie<br />
bêdziemy siê biæ. Dobrze wiemy, ¿e szuka<br />
zwady: jedno uderzenie, parê ciosów,<br />
i ju¿ jest powód do natychmiastowego<br />
zwolnienia z pracy. Ale my tylko stoimy<br />
w miejscu zwart¹ gromad¹, podczas gdy<br />
on pryska œlin¹ i miota siê ze swoj¹ "wolnoœci¹<br />
pracy" na ustach.<br />
W chwili gdy to piszê, wci¹¿ jeszcze<br />
mam w pamiêci ten obraz: prosiak w krawacie<br />
wsta³ z fotela po to, by krzyczeæ<br />
o wolnoœci pracy zmêczonemu i przestraszonemu<br />
robotnikowi, którego Citroen<br />
zdecydowa³ postawiæ przy taœmie na trzy<br />
dodatkowe kwadranse pracy.<br />
Robotnik waha siê, patrzy na kierownika<br />
wydzia³u, na nas. Wydaje siê,<br />
¿e straci³ g³owê w tym zamêcie. Coœ jakby<br />
rozpacz przemknê³o w jego oczach.<br />
A potem nagle Theodoros rzuca narzêdzia<br />
i zaczyna krzyczeæ: "Zostawcie<br />
mnie! Zostawcie mnie!" Atak nerwowy.<br />
Jest bardzo wysoki, trzêsie siê ca³y. Przera¿ony<br />
Junot odskakuje do ty³u. Jedno<br />
lekkie uderzenie, powód do zwolnienia,<br />
to by³oby nawet niez³e, ale dostaæ prawdziwe<br />
ciêgi, na to zupe³nie nie ma ochoty!<br />
Dziki krzyk Theodorosa do reszty<br />
zdezorganizowa³ pracê. Robotnicy nadbiegaj¹<br />
ze wszystkich stron. Nasza ma³a<br />
grupa roœnie, warsztat stan¹³ na dobre.<br />
Teraz ze trzydziestu kolegów z lakierni<br />
wypada schodami. To ju¿ prawdziwa<br />
manifestacja: oko³o dwustu robotników<br />
ci¹gnie przez unieruchomion¹ fabrykê.<br />
Maszyny ucich³y, s³ychaæ tylko nasze<br />
wo³ania.<br />
T³umne, burzliwe wyjœcie.<br />
Yves i koledzy spoza fabryki czekaj¹<br />
niecierpliwie. Wszyscy mówi¹, jeden<br />
przez drugiego. Uda³o siê. Ca³a fabryka<br />
stanê³a. Do zobaczenia nied³ugo przy<br />
drukowaniu ulotek.<br />
Gor¹czkowe zebranie w Cafe des<br />
Sports. Wœród weso³ej wrzawy panuj¹cej<br />
w dolnej sali, robimy raz i drugi bilans<br />
wydarzeñ. Oddzia³ 84, 85, 86.<br />
Wszystkie warsztaty stanê³y. Ponad czterystu<br />
strajkuj¹cych. Gdy minê³a godzina<br />
pi¹ta, z taœmy nie zszed³ ani jeden<br />
samochód. Teraz trzeba tylko wytrwaæ.<br />
Redagujemy ulotkê. Liczba strajkuj¹cych,<br />
ponowny apel. Znów t³umaczenie<br />
na kilka jêzyków. Powielarka. Wszystko<br />
jest gotowe póŸn¹ noc¹.<br />
52
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Nie mogê zasn¹æ.<br />
Krótkie okresy drzemki szarpane<br />
wizjami.<br />
Fala bidonvilles runê³a na Neuilly.<br />
Zbiorowy entuzjazm proletariuszy<br />
na Polach Elizejskich.<br />
Nasz œwiat wychodzi z ukrycia<br />
i z impetem zalewa tamten œwiat. Jak zagubiony<br />
kontynent wynurzaj¹cy siê z g³êbin<br />
na œwiat³o dzienne i powoduj¹cy<br />
gwa³towny przyp³yw morza. Stare, skostnia³e<br />
spo³eczeñstwo patrzy z niedowierzaniem,<br />
jak wokó³ zaczyna rozprzestrzeniaæ<br />
siê nieznana, niepojêta radoœæ.<br />
Zburzymy mury fabryki, aby przeniknê³o<br />
do niej œwiat³o i œwiat zewnêtrzny.<br />
Sami zorganizujemy nasz¹ pracê,<br />
bêdziemy wytwarzaæ inne przedmioty,<br />
bêdziemy wszyscy uczonymi i spawaczami,<br />
pisarzami i rolnikami. Wymyœlimy<br />
nowe jêzyki. Skoñczymy z rutyn¹<br />
i og³upieniem. Sadok i Simon nie bêd¹<br />
siê ju¿ bali. Œwit, jakiego nikt jeszcze<br />
nie widzia³.<br />
Szary i zimny lutowy œwit, tym razem<br />
prawdziwy, przerywa sen. Trzeba<br />
tam wróciæ. Moim niemrawym, ospa³ym<br />
ruchom towarzyszy jedna myœl: dziœ po<br />
po³udniu, o pi¹tej.<br />
Wtorek 18 lutego.<br />
Fabryka jest tak pomyœlana, aby wytwarzaæ<br />
przedmioty i niszczyæ ludzi. Od<br />
samego rana uruchomiono system antystrajkowy.<br />
Wczoraj zwierzchnicy demonstrowali<br />
nam swoj¹ pogardê. Dzisiaj<br />
zmiana taktyki: s¹ obecni, dobrze<br />
widoczni. I to jak! W ca³ej fabryce a¿<br />
g³oœno od ich krzyków, od tupania tam<br />
i z powrotem, od wtr¹cania siê do drobnych<br />
spraw. Wy³a¿¹ ze wszystkich stron.<br />
A wiêc a¿ tylu ich kry³o siê w oszklonych<br />
norach! Niebieskie, bia³e, szare<br />
fartuchy, nawet garnitury nadbieg³y pod<br />
ró¿nymi pretekstami. Ka¿dy powód jest<br />
dobry, by nêkaæ robotników: do niczego<br />
ta spoina! do niczego ten lakier! do niczego<br />
to po³¹czenie! do niczego ten retusz!<br />
Ju¿ nic im siê nie podoba.<br />
Wiemy doskonale, w czym rzecz: to<br />
wczorajszy strajk im siê nie podoba. Ale<br />
na razie nie wspominaj¹ o nim. Dokuczaj¹<br />
nam w pracy i pozostaj¹ w pobli-<br />
¿u, ¿eby nas zastraszyæ. Sprawuj¹ nadzór<br />
tak, ¿eby ich wszyscy widzieli. Oka-<br />
¿e siê, czy dziœ po po³udniu o pi¹tej, robotnicy<br />
oœmiel¹ siê znów masowo przerwaæ<br />
pracê, tu¿ pod ich nosem!<br />
Junot bez wyraŸnego powodu obnosi<br />
wszêdzie sw¹ nabieg³¹ krwi¹ g³owê<br />
pijanego adiutanta. Idzie porozmawiaæ<br />
ze stra¿nikami, sprawdza papiery u kierownika,<br />
oddala siê w stronê zegara godzinowego,<br />
wraca stamt¹d z plikiem kart<br />
i ci, którzy widz¹, jak przechodzi zag³êbiony<br />
w listê nazwisk, nie mog¹ powstrzymaæ<br />
siê od myœli: co on tam knuje?<br />
Czy to moj¹ kartê, moje nazwisko<br />
ma w³aœnie przed oczami?<br />
Ale có¿, on po prostu wype³nia swe<br />
obowi¹zki! Czy¿ nie jest oficjalnym szefem<br />
s³u¿by represyjnej w fabryce? Z³amaæ<br />
strajk to jego robota: a wiêc zajmuje<br />
siê tym. Jest w samym ogniu walki,<br />
na czele swoich oddzia³ów. Alarm dla<br />
kierowników i brygadzistów! Alarm dla<br />
s³u¿by dozoru! Alarm dla C.F.T., sprzedajnego<br />
zwi¹zku! Citroen zarz¹dza mobilizacjê.<br />
Po³udnie. W sto³ówce poœpiesznie<br />
dzielimy siê wiadomoœciami: wszêdzie<br />
ta sama atmosfera walki. Primo jest zdania,<br />
¿e wszyscy z lakierni wytrwaj¹.<br />
Koledzy z oddzia³u 86 wykazuj¹ mniej<br />
optymizmu. Kierownik Grayier i brygadzista<br />
Antoine podobno wpadli w sza³.<br />
Zachowuj¹ siê jak marionetkowi w³adcy<br />
w obliczu zagro¿enia. Zaskoczeni<br />
i rozjuszeni wczorajszym strajkiem, po-<br />
Si³a pracy<br />
53
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
stanowili zrobiæ wszystko, ¿eby zapobiec<br />
mu dzisiaj. Zwiêkszaj¹ maksymalnie<br />
tempo pracy, co chwila wynajduj¹<br />
jakieœ usterki w spawaniu, które ka¿¹<br />
poprawiaæ. Zagrozili nawet jednemu Tunezyje¿ykowi,<br />
¿e zostanie zwolniony za<br />
niedostateczn¹ wydajnoœæ. Z innych<br />
warsztatów nap³ywaj¹ podobne wieœci.<br />
Robi¹ wszystko, by zatruæ nam ¿ycie.<br />
Kierowcy wózków strajkowali wczoraj?<br />
W porz¹dku, bêd¹ mieli za swoje. Bez<br />
przerwy dostaj¹ nowe polecenia: a to<br />
trzeba przewieŸæ kontenery, a to dostarczyæ<br />
jakieœ czêœci, to znów przesun¹æ zawadzaj¹ce<br />
ich stosy. Zapomniane przed<br />
dwoma tygodniami przewozy nagle staj¹<br />
siê bardzo pilne. Uporaæ siê z nimi w ci¹gu<br />
najbli¿szej godziny. Przez ca³y ranek<br />
fenwicki pêdzi³y jak w szatañskiej karuzeli.<br />
Kierowców rozdra¿nia ten szalony<br />
ruch, a nam grozi wypadek przy ka¿-<br />
dym przejœciu po warsztacie: nie sposób<br />
zrobiæ dwadzieœcia kroków, ¿eby nie<br />
otrzeæ siê o niebezpieczeñstwo.<br />
A wszystko wskazuje na to, ¿e tego popo³udnia<br />
bêdzie jeszcze gorzej: nagromadzone<br />
zamówienia s¹ tak liczne, ¿e<br />
kierowcy nie mog¹ im sprostaæ. Wszystkim<br />
fizycznym dosta³o siê niezale¿nie od<br />
funkcji. Nawet sprz¹tacze s¹ u kresu si³:<br />
kierownicy szepnêli sobie s³ówko i zgodnym<br />
chórem skar¿¹ siê na brud, który<br />
rzekomo odkryli.<br />
Rozbita na cz¹stki i ograniczona do<br />
ma³o znacz¹cych, powtarzanych w nieskoñczonoœæ<br />
gestów, nasza praca mo¿e<br />
staæ siê tortur¹. Czasem zapominamy<br />
o tym, kiedy monotonia warsztatu i swego<br />
rodzaju odrêtwienie pozwalaj¹ nam<br />
schroniæ siê w kruch¹ otoczkê przyzwyczajenia.<br />
Ale oni, zwierzchnicy, pamiêtaj¹<br />
o tym. Wiedz¹, ¿e najmniejsze "przykrêcenie<br />
œruby", przyœpieszenie tempa<br />
pracy, najdrobniejsze szykany rozbijaj¹<br />
na kawa³ki tê cienk¹ skorupkê, za któr¹<br />
niekiedy siê chowamy. Teraz ju¿ nie ma<br />
dok¹d siê schroniæ. I oto jesteœmy bezbronni,<br />
zmêczeni w dwójnasób przez<br />
zdenerwowanie i dotkliwie odczuwamy,<br />
¿e praca robotnika niewykwalifikowanego<br />
jest jak razy bata na ¿ywym ciele:<br />
czymœ nie do wytrzymania.<br />
W ca³ej tej krz¹taninie zwierzchników<br />
kryje siê szanta¿. Ach tak, odmawiacie<br />
dodatkowej pracy przez trzy kwadranse?<br />
Bardzo dobrze. Poka¿emy wam,<br />
jak mo¿e wygl¹daæ te dziewiêæ godzin<br />
i piêtnaœcie minut, w czasie których podlegacie<br />
nam: otó¿ bêd¹ siê one liczyæ podwójnie,<br />
poczujecie siê bardziej wyczerpani,<br />
ni¿ gdybyœcie pracowali przez dziesiêæ<br />
"normalnych" godzin, które chcemy<br />
wam narzuciæ! Zobaczymy, kto<br />
wczeœniej siê zniechêci (kilka miesiêcy<br />
póŸniej kierownik Gravier powie mi<br />
otwarcie: "Jest pan cierpliwy, ale my jesteœmy<br />
cierpliwsi od pana, zobaczymy,<br />
komu siê prêdzej znudzi". Nale¿y przez<br />
to rozumieæ: mamy tysi¹c sposobów na<br />
to, by obrzydziæ panu ¿ycie i zmusiæ do<br />
odejœcia).<br />
System funkcjonuje wed³ug ¿elaznej<br />
logiki: praca wyczerpuje, ale strajk<br />
jeszcze bardziej. Zmêczenie fizyczne po<br />
dziesiêciu godzinach pracy? Mo¿liwe.<br />
Ale bez ¿adnych historii. Ukazaæ podporz¹dkowanie<br />
i uleg³oœæ jako furtkê do<br />
odpoczynku. Sk¹d oni znaj¹ tak dok³adnie<br />
mechanizm w³adzy?<br />
Przez ca³y poranek staraliœmy siê<br />
ograniczyæ skutki tego nacisku. Rozdawaæ<br />
ulotki, dyskutowaæ. Wykorzystaæ<br />
przerwy. Podsycaæ radoœæ z wczorajszego<br />
zwyciêstwa: "Za³atwiliœmy ich, co?<br />
Widzia³eœ ich miny? I dzisiaj bêdzie tak<br />
samo!"<br />
Co dwie godziny natryskiwacze<br />
maj¹ dziesiêciominutow¹ przerwê w tak<br />
zwanej sali wypoczynku (kilka metalowych<br />
krzese³ w brudnym k¹cie, tyle, ¿e<br />
54
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
z dala od chemicznych oparów): codziennie<br />
dostaj¹ szklankê mleka, co ma<br />
rzekomo powstrzymaæ degradacjê fizjologiczn¹,<br />
o której i tak wiadomo, ¿e jest<br />
nieunikniona. Primo wykorzysta³ maksymalnie<br />
te pauzy biegaj¹c od jednego<br />
do drugiego k¹ta fabryki, wszêdzie tam,<br />
gdzie zna³ ludzi.<br />
Ale trzeba uwa¿aæ. Nadzór jest silny.<br />
W czasie przerwy œniadaniowej<br />
Georges poszed³ do Graviera, ¿eby pomówiæ<br />
z dwoma Hiszpanami – spawaczami.<br />
Nie up³ynê³a minuta, jak Gravier<br />
wyskoczy³ ze swego gabinetu niczym<br />
diabe³ z komina i kaza³ mu wynosiæ siê.<br />
("Co to znów za burdel! Czy to m³yn,<br />
¿eby obce osoby krêci³y mi siê po warsztacie?!").<br />
Georges odszed³ z nonszalancj¹<br />
i ironicznym uœmiechem, ale nie<br />
dowiedzia³ siê, co zamierzaj¹ Hiszpanie.<br />
Uderzy³a go napiêta atmosfera, która<br />
panowa³a na oddziale 86. Nikt siê nie<br />
odzywa³. G³êboka cisza.<br />
Na szczêœcie Simon dziêki kursowaniu<br />
wózka z czêœciami karoserii<br />
utrzyma³ kontakt z g³ówn¹ lini¹ monta-<br />
¿ow¹. Znów dokonaliœmy obliczeñ: s¹<br />
tacy, którzy zrezygnowali, ale ogólnie<br />
rzecz bior¹c, trzymamy siê. Niektórzy<br />
spoœród robotników, którzy wczoraj nie<br />
strajkowali, zapowiedzieli, ¿e dzisiaj<br />
przy³¹cz¹ siê do nas.<br />
Wtorek po po³udniu<br />
Zaraz po przerwie nowa ods³ona: na<br />
scenê wchodz¹ t³umacze.<br />
Ach, ilu¿ to ludzi obrasta w sad³o<br />
dziêki wartoœci dodatkowej wytworzonej<br />
przez robotników przy taœmie!<br />
Etatowi t³umacze Citroena... Eleganccy,<br />
beztroscy, wygadani bourgeois<br />
z Maroka, z Jugos³awii, z Hiszpanii, to<br />
agenci groŸnego systemu kontroli. Karty<br />
pobytowe, karty pracy, kontrakty,<br />
ubezpieczenia spo³eczne, zasi³ki,<br />
wszystko przechodzi przez ich rêce. Dla<br />
imigrantów, którzy Ÿle mówi¹ po francusku,<br />
lub nie znaj¹ wcale jêzyka, t³umacze<br />
stanowi¹ niezbêdny pomost do<br />
urzêdowego spo³eczeñstwa, tak skomplikowanego<br />
i zbijaj¹cego z tropu swymi<br />
formularzami, biurami i tajemniczymi<br />
przepisami. Pan t³umacz ci to za³atwi.<br />
Pan t³umacz to twój przyjaciel,<br />
rzecznik przychylnoœci pryncypa³a, mówi¹cy<br />
w twoim jêzyku.<br />
Dzisiaj ich "pomoc" ods³ania prawdziwe<br />
oblicze.<br />
Rozeszli siê po wszystkich warsztatach.<br />
Stanowisko po stanowisku, nawi¹zuj¹<br />
rozmowê ze strajkuj¹cymi. W ka¿-<br />
dym jêzyku ta sama œpiewka: "S³uchaj,<br />
Mohamed (lub Miklos lub M' Ba lub<br />
Goncalves lub Manuel), wczoraj zrobi-<br />
³eœ g³upstwo: dobrze wiesz, ¿e teraz praca<br />
koñczy siê za piêtnaœcie szósta i nie<br />
mia³eœ prawa wyjœæ o pi¹tej. W porz¹dku,<br />
tym razem puœcimy to w niepamiêæ.<br />
Ale jeœli to siê powtórzy, bêdziesz mia³<br />
powa¿ne k³opoty. A przede wszystkim<br />
mo¿esz ju¿ wiêcej nie fatygowaæ siê do<br />
mnie w sprawie urzêdowego papierka czy<br />
za³atwienia ci czegoœ. Jeœli dziœ po po-<br />
Si³a pracy<br />
55
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
³udniu wyjdziesz o pi¹tej, to ju¿ ciê nie<br />
znam. Zastanów siê dobrze."<br />
Straszna groŸba. Kto pozostanie na<br />
ni¹ obojêtny?<br />
Byæ pozbawionym t³umacza, to znaczy<br />
znaleŸæ siê nagle w ciemnoœci, staæ<br />
siê g³uchoniemym, niezdolnym do za³atwienia<br />
najprostszej sprawy, odtr¹conym<br />
przez administracjê, przez ca³e spo³eczeñstwo.<br />
Jak unikn¹æ odt¹d tysi¹ca zasadzek<br />
francuskiej biurokracji i przygniataj¹cej<br />
bezwzglêdnoœci wrogiego<br />
œwiata?<br />
"Jeœli wyjdziesz o pi¹tej, ju¿ ciê nie<br />
znam".<br />
Maj¹ listê. Przechodz¹ metodycznie<br />
od jednego do drugiego strajkuj¹cego.<br />
S¹ wypoczêci, œwie¿y, swobodni. W³adaj¹<br />
kilkoma jêzykami, studiuj¹ bez w¹tpienia<br />
prawo lub maj¹ za sob¹ wykszta³cenie<br />
uniwersyteckie. Przygotowuj¹ siê<br />
do pe³nienia w swoich krajach funkcji<br />
wy¿szych urzêdników lub glin, o ile ju¿<br />
nimi nie s¹. Ci bourgeois dotarli a¿ tutaj,<br />
¿eby ³amaæ strajki swoich rodaków<br />
i proletariuszy. Kiedy widzê ich w akcji,<br />
fa³szywie ckliwych, o ujmuj¹cym sposobie<br />
bycia, ogarnia mnie coœ w rodzaju<br />
md³oœci.<br />
Jeden z nich znajduje siê o dwadzieœcia<br />
metrów ode mnie, blisko "gondol".<br />
W³aœnie robi obchód "karuzeli" drzwiczek.<br />
Œniady, czarnow³osy, z pocz¹tkami<br />
oty³oœci, przybra³ maskê drugorzêdnego<br />
aktora filmowego: przyklejony<br />
uœmiech ukazuje bia³e zêby. Pod br¹zow¹<br />
rozpiêt¹ marynark¹ nosi kamizelkê,<br />
wyg³asza swoje trele-morele gestykuluj¹c<br />
jak agent ubezpieczeniowy, a na<br />
odchodnym klepie po ojcowsku ramiê<br />
robotnika, który pracuje bez s³owa.<br />
Ohyda.<br />
Tak funkcjonuje machina przeciwstrajkowa.<br />
Ruszy³a bez szarpniêcia, jak<br />
w³¹czona automatycznie po poniedzia³kowym<br />
alarmie. By³a tu na miejscu, naoliwiona,<br />
gotowa do u¿ycia, zag³uszona<br />
ha³asem innych maszyn – tych z ¿elaza<br />
i stali. Ale jeszcze nie chodzi na pe³nych<br />
obrotach! Ma do dyspozycji wiele innych<br />
œrodków zaradczych, wiele innych mechanizmów,<br />
których system przekazu<br />
jeszcze nie uruchomi³: pobicia, zwolnienia<br />
z pracy, wkroczenie policji, wyrzucanie<br />
prowodyrów, wydalenie imigrantów<br />
do ich krajów (a ch³opak, którego<br />
inspektorzy zabieraj¹ z biura kierownika<br />
wydzia³u, znajdzie siê dwadzieœcia<br />
cztery godziny póŸniej w wiêzieniu Franco<br />
lub Hassana II), polowanie na czarownice<br />
w hotelach robotniczych...<br />
Wszyscy wiedz¹, ¿e to istnieje, zdarza<br />
siê i zdarzy siê jeszcze nieraz. Te œrodki<br />
s¹ po prostu w rezerwie. Na razie maszyna<br />
przeciwstrajkowa pomrukuje cicho.<br />
Nêkanie w pracy, mobilizacja kadry<br />
technicznej, szanta¿ t³umaczy, groŸby.<br />
Zwyk³a kolej rzeczy.<br />
W³aœnie tak produkuje siê samochody.<br />
Jedne maszyny kszta³tuj¹ blachê, inne<br />
gniot¹ masê ludzk¹. Fabryka stanowi<br />
ca³oœæ. Mê¿czyŸni i kobiety z warsztatów<br />
pracuj¹ w ciszy, ich twarze nie wyra¿aj¹<br />
nic. To na nich ci¹¿¹ teraz przek³adnie<br />
taœmy. Jak¹ miar¹ zmierzyæ tê wytrzyma-<br />
³oœæ? Dowiemy siê o pi¹tej.<br />
Im bli¿ej godziny pi¹tej, tym bardziej<br />
napiêcie roœnie. Dostrzegam je w spojrzeniach.<br />
Kr¹¿¹ nieme pytania. Co zrobi<br />
s¹siad? Co ja zrobiê? Zebraæ si³ê woli,<br />
podj¹æ decyzjê. Spogl¹daj¹ ukradkiem na<br />
brygadzistê, kierownika, dobrze widocznych<br />
o kilka metrów dalej, tak blisko...<br />
A potem wszystko odbywa siê b³yskawicznie.<br />
Pi¹ta godzina, robotnicy<br />
przerywaj¹ pracê i kieruj¹ siê do szatni,<br />
taœmy unieruchomione. W ci¹gu paru<br />
chwil warsztat opustosza³ w jednej trzeciej.<br />
Ci, co pozostali, nie mog¹ podj¹æ<br />
pracy: zbyt du¿o luk do wype³nienia.<br />
56
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
S³ychaæ podniesione g³osy. Kierownik<br />
Huguet stan¹³ przy wyjœciu i rzuca<br />
w stronê odchodz¹cej grupy Murzynów:<br />
"Ej¿e, to nie pora! Jeszcze z wami pogadam!"<br />
Dupre z kolei miota siê w warsztacie<br />
tapicerskim. Za póŸno. Fala strajkuj¹cych<br />
p³ynie w milczeniu.<br />
Czujê, jak wzbiera we mnie uczucie<br />
podziwu.<br />
Znów zadymiona dolna sala w Cafe<br />
des Sports. Od razu ca³¹ gromad¹ przyszliœmy<br />
tu do naszej kryjówki. Ocena sytuacji.<br />
Wszyscy odczuliœmy, jak inny panowa³<br />
dziœ nastrój w momencie cichego<br />
opuszczani¹ stanowisk. Wczoraj to<br />
by³ wybuch radoœci, wielkie zamieszanie,<br />
zaskoczenie, ¿e jest nas tak wielu.<br />
Dzisiaj ka¿dy ze strajkuj¹cych schodzi³<br />
ze stanowiska bez s³owa, bez jednego<br />
gestu, z powag¹ na twarzy. Przez ca³y<br />
dzieñ czuliœmy siê œledzeni. Dyskusje<br />
toczy³y siê ukradkiem w toaletach, w zau³kach<br />
korytarzy. Fabryka jakby siê skurczy³a:<br />
z jednej strony nasze szepty, z drugiej<br />
– dudni¹cy bez przerwy, wszechobecny<br />
g³os zwierzchników. Tak jakby<br />
z samego rana przy³o¿ono imad³o: dziœ<br />
wtorek, pierwszy obrót przykrêcanej<br />
œruby. Jaki bêdzie ten nastêpny?<br />
Warsztat po warsztacie liczymy<br />
tych, którzy przyst¹pili od strajku. Prawie<br />
trzystu. O stu mniej ni¿ wczoraj, to<br />
w koñcu niewielki spadek liczby, maj¹c<br />
na uwadze ca³¹ mobilizacjê kierownictwa.<br />
Ale jest to jednak wyraŸne zahamowanie.<br />
Nasz ruch nie rozwija siê. Marzyliœmy,<br />
¿e potoczymy œniegow¹ kulê.<br />
Ale zmuszeni jesteœmy przyznaæ, ¿e<br />
swoje maksymalne rozmiary osi¹gnê³a<br />
pierwszego dnia: teraz zaczê³a siê erozja.<br />
Inny bolesny cios: z wyj¹tkiem Choisy,<br />
w innych fabrykach Citroena w regionie<br />
Pary¿a nic siê nie wydarzy³o.<br />
Wszêdzie odrabianie rozpoczê³o siê bez<br />
przeszkód. Dzia³amy w odosobnieniu.<br />
Jak odzyskaæ stracony teren? Koledzy,<br />
jeden po drugim, wypowiadaj¹ swoje<br />
zdanie. Sycylijczyk Primo, Jugos³owianin<br />
Georges, Algierczyk Sadok, Bretoñczyk<br />
Christian, Malijczyk Boubakar...<br />
Kabylski pasterz z lakierni Mohamed<br />
mówi najd³u¿ej, ³agodnym g³osem<br />
przedziwnie dobieraj¹c literackie s³owa.<br />
Jutro rano porozmawiamy z tymi, którzy<br />
strajkowali w poniedzia³ek, a dziœ<br />
nie przerwali pracy; byæ mo¿e uda siê<br />
na nowo roznieciæ zapa³, zniweczyæ czêœciowo<br />
skutki gróŸb szefów. Ale to nie<br />
wystarczy. Trzeba próbowaæ zwiêkszyæ<br />
liczebnoœæ ruchu... szukaæ mo¿liwego<br />
oparcia gdzie siê da. Sekcja C.G.T. rozpowszechni³a<br />
w zesz³ym tygodniu ulotkê<br />
przeciw odrabianiu. W poniedzia³ek<br />
i wtorek nie zajê³a ¿adnego stanowiska.<br />
On, Mohamed, gotów jest iœæ do nich<br />
w imieniu komitetu i poprosiæ o zabranie<br />
g³osu w sto³ówce w po³udnie. Delegaci<br />
pracowników mog¹ stanowiæ legaln¹<br />
ochronê, instancjê odwo³awcz¹.<br />
Zgoda, trzeba zwróciæ siê do delegatów<br />
o zabranie g³osu.<br />
Inna sprawa. Spróbujemy podyskutowaæ<br />
z ustawiaczami i niektórymi brygadzistami.<br />
Jugos³owianie sugeruj¹,<br />
¿eby zrobiæ ulotkê skierowan¹ do kadry<br />
technicznej. Zaapelowalibyœmy do nich,<br />
by nie grali roli ³amistrajków. O¿ywiona<br />
dyskusja. Niektórzy s¹dz¹, ¿e to zbêdne.<br />
Christian mówi, ¿e wiêkszoœæ szefów<br />
nale¿y do C.F.T.: s¹ ³amistrajkami<br />
z urzêdu. Tak, ale nie wszyscy. Wa¿ne,<br />
aby pokazaæ, ¿e umiemy odró¿niæ i rozpoznaæ<br />
tych zwierzchników, którzy pozostaj¹<br />
wzglêdnie neutralni. W koñcu<br />
pomys³ zrobienia ulotki jest przyjêty na<br />
zasadzie kompromisu, jaki proponuje<br />
Primo: oskar¿ymy zw³aszcza tych szefów,<br />
którzy otwarcie dzia³ali przeciw<br />
robotnikom i rzucali groŸby strajkuj¹cym<br />
o pi¹tej. Ale jednoczeœnie zwróci-<br />
Si³a pracy<br />
57
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
my siê do ca³ego kierownictwa, kadry<br />
technicznej, brygadzistów, ustawiaczy,<br />
powiemy im: wasza praca nie powinna<br />
polegaæ na zastraszaniu; dla was to tak-<br />
¿e kwestia honoru. Prawo do strajku istnieje.<br />
Strajkowaæ czy nie to sprawa sumienia,<br />
która dotyczy ka¿dego. Uszanujcie<br />
robotników, którzy przerywaj¹ pracê<br />
o pi¹tej.<br />
Mozolne uk³adanie tekstu.<br />
Zebranie by³o d³ugie, pe³ne szczegó³ów<br />
i powracania do tych samych<br />
spraw. Wyst¹pienia przeci¹gaj¹ siê, to<br />
krecia robota zmêczenia. Ludzie Ÿle<br />
s³ysz¹, denerwuj¹ siê, przekrzykuj¹ jedni<br />
drugich... No dobrze. Na tym koniec, pozostaje<br />
przejϾ do czynu. Mohamed i Simon<br />
pojad¹ póŸnym wieczorem odszukaæ<br />
Klatzmana (mieszka w blokach<br />
w Ivry). Primo, Christian i ja bêdziemy<br />
razem z Yvesem powielaæ ulotki.<br />
Kalki. B³êdy w maszynopisie. Trzeba<br />
przepisaæ.<br />
Powielarka. Jej rytmiczne mruczenie.<br />
Wydaje mi siê, ¿e s³yszê poci¹g, który<br />
mknie w spokojn¹ noc. Obrazy z dalekich<br />
stron.<br />
Noc ko³ysze siê w zapachach farby<br />
drukarskiej i szelestach ryz papieru.<br />
I oto ju¿ ranek.<br />
Przed fabryk¹, za piêtnaœcie siódma.<br />
Zbyt szybkie bicie serca, jak to bywa po<br />
nieprzespanej nocy. Wyostrzone zmys³y<br />
z niepokojem odbieraj¹ dŸwiêki, œwiat³a<br />
odchodz¹cej nocy, widok twarzy. Metal<br />
bramy, œliska krawêdŸ trotuaru, symetryczna<br />
bry³a fabrycznych budynków,<br />
milcz¹cy pochód œpiesz¹cych do pracy ludzi,<br />
w¹t³e ob³oczki oddechów i dymu<br />
z papierosów w lodowatym powietrzu.<br />
Rozdajemy ulotki.<br />
To spada na nas nagle. Jak uderzenie<br />
piêœci¹ w brzuch. Atak czterech facetów.<br />
Brutalnoœæ. Fruwaj¹ce ulotki.<br />
Upadek na trotuar. Ciosy. Po³yskuj¹ce<br />
w ciemnoœci kurtki. Krzyki. Oni wo³aj¹:<br />
"Zje¿d¿ajcie st¹d! Robotnicy chc¹ pracowaæ!"<br />
Rozpozna³em jednego, to ustawiacz<br />
z warsztatu t³oczenia. Rzucamy<br />
siê na nich. Dostrzegam k¹tem oka, ¿e<br />
Christian przytrzymuje jednego, Yves<br />
drugiego. £api¹ kogoœ za klapy ubrania,<br />
ukazuje siê gruba, wykrzywiona z³oœci¹<br />
twarz, potem zaraz znika w t³oku. Zamieszanie.<br />
Robotnicy przychodz¹ nam<br />
z pomoc¹. S³yszê: "To s¹ szefowie, faceci<br />
z C.F.T.!" A tak¿e: "Jest ranny!" Jeden<br />
z rozdaj¹cych ulotki krwawi mocno.<br />
Drugi wyrwa³ siê z krêgu walki i ocali³<br />
swój pakiet ulotek. Ktoœ krzyczy do<br />
napastników: "Nie jesteœcie robotnikami,<br />
tylko szpiclami pryncypa³a". Odepchniêci,<br />
wychodz¹ do fabryki, odgra-<br />
¿aj¹c siê: "Jeszcze wrócimy, ca³¹ gromad¹,<br />
wykoñczymy was!"<br />
Zadyszka po walce.<br />
Poprawiamy zmiête ubrania.<br />
Ch³opak, który krwawi, przytkn¹³<br />
do czo³a chustkê.<br />
Rozdawanie ulotek trwa dalej.<br />
Szybkie oddechy stopniowo uspokajaj¹<br />
siê.<br />
Drugi obrót przykrêcanej œruby: czeka<br />
nas ciê¿ki dzieñ.<br />
Junot rusza do ataku zaraz po wpó³<br />
do ósmej. Miejsce, w którym wy³adowujê<br />
"gondole", usytuowane jest przy<br />
wejœciu do warsztatu, akurat na wprost<br />
gabinetu kierownika wydzia³u. Z mojego<br />
miejsca widzê o kilka metrów dalej<br />
klatkê ze szk³a zbrojonego o matowych<br />
szybkach, która tworzy wystêp w murze<br />
warsztatu.<br />
A wiêc ko³o godziny siódmej trzydzieœci<br />
zaczyna siê dziwna gra, która<br />
mnie intryguje. Jeden z ustawiaczy zastêpuje<br />
Malajczyka pracuj¹cego przy<br />
g³ównej linii i wysy³a go do biura. Malajczyk<br />
mija mnie powoli i z wahaniem<br />
przestêpuje próg oszklonej klatki. Po<br />
58
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dwóch czy trzech minutach widzê, jak<br />
wychodzi z min¹ jakby dosta³ obuchem<br />
po g³owie i wraca na swoje miejsce.<br />
Ustawiacz wywo³uje nastêpnie Portugalczyka<br />
z "karuzeli" drzwiczek. Gabinet.<br />
Opuszczaj¹c go, ch³opak ma nietêg¹<br />
minê. Potem kolej na Stepana, Jugos³owianina<br />
montuj¹cego zamki, który wraca<br />
z zaciœniêtymi szczêkami, sapi¹c<br />
gniewnie. Nastêpny. Znowu nastêpny.<br />
Na przerwie kwadrans po ósmej biegnê<br />
dowiedzieæ siê czegoœ. Otó¿ Junot<br />
wzywa indywidualnie ka¿dego ze strajkuj¹cych.<br />
Do wszystkich wyg³asza to<br />
samo: opuszczenie stanowiska pracy<br />
o pi¹tej godzinie jest nielegalne, to zerwanie<br />
kontraktu. "Czy wie pan przynajmniej,<br />
co to znaczy po francusku "umowa<br />
o pracê"? Proszê siê dobrze poinformowaæ.<br />
Nie jesteœmy tu wœród dzikich.<br />
W tym kraju obowi¹zuj¹ przepisy".<br />
Wniosek: w podobnych przypadkach dyrekcja<br />
ma prawo zwolniæ bez wypowiedzenia.<br />
A tym, którzy mieszkaj¹ w hotelu<br />
Citroena, kierownik przypomnia³, ¿e<br />
zawdziêczaj¹ to tylko dobrej woli dyrekcji,<br />
a tej w ka¿dej chwili mo¿na po³o¿yæ<br />
kres. "Niech pan uwa¿a. Francja pana<br />
przyjê³a, ale jest pan zobowi¹zany respektowaæ<br />
jej prawa. Mo¿e pan odejœæ".<br />
Tylko imigranci s¹ wzywani.<br />
Zreszt¹ to ogromna wiêkszoœæ.<br />
Przez ca³y ranek obserwujê, jak jeden<br />
po drugim przewijaj¹ siê przez gabinet<br />
Junota. Za ka¿dym razem wyobra-<br />
¿am sobie scenê, jaka rozgrywa siê za<br />
matow¹ szyb¹. Kierownik wydzia³u siedzi<br />
rozparty w fotelu, w rozpiêtej tweedowej<br />
marynarce, przed nim le¿¹ papiery.<br />
Naprzeciw stoi za¿enowany ch³opak<br />
w poplamionym ubraniu, nosz¹cym<br />
na sobie œlady pracy, od której dopiero<br />
co odszed³, zapêdzony w kozi róg w tym<br />
spotkaniu dwóch przeciwników o nierównych<br />
szansach. Jak¹ postawê przybraæ?<br />
Patrzeæ kierownikowi prosto<br />
w oczy? WeŸmie to za prowokacjê. Opuœciæ<br />
g³owê, wbiæ wzrok w ziemiê? Jak<br />
znieœæ to dodatkowe upokorzenie? B³¹dziæ<br />
wzrokiem na prawo i lewo, patrzeæ<br />
w dal? Te rozbiegane oczy – proszê: jakie<br />
to typowe dla imigrantów. No i miej<br />
tu zaufanie do tych ludzi... W ustach kierownika<br />
nawet zwracanie siê na "pan"<br />
kryje w sobie groŸbê. W przeciwieñstwie<br />
do szefów i kierowników, którzy wo³aj¹<br />
na ciebie bez ogródek i bez umiaru, Junot<br />
u¿ywa twego nazwiska i pilnuje siê,<br />
by mówiæ ci "pan". "Niech pan uwa¿a,<br />
panie Benhamoiid..." Nie daj siê zwieœæ.<br />
Nie ma w tym ani cienia szacunku.<br />
Zreszt¹ ca³e jego zachowanie i jego wypowiedzi<br />
stale daj¹ ci odczuæ, ¿e jesteœ<br />
nêdznym bougnoule [bougnoule – pogardliwe<br />
okreœlenie cudzoziemca z Po-<br />
³udnia]. Nie, jeœli zwraca siê do was<br />
w ten wyj¹tkowo ceremonialny sposób,<br />
to w tym celu, abyœ w jego upomnieniu<br />
rozpozna³ oficjalny styl listów poleconych<br />
z potwierdzeniem odbioru. Styl<br />
ostrze¿eñ, zawieszeñ, zwolnieñ z pracy.<br />
Próbujê odgadn¹æ rezultat rozmowy<br />
z twarzy ka¿dego wychodz¹cego. Wy-<br />
Si³a pracy<br />
59
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
trzyma? Nie wytrzyma? Ten wydaje siê<br />
za³amany psychicznie. W rysach tamtego<br />
odbija siê gniew, któremu da³ siê ponieœæ.<br />
Oto jeszcze inny, fatalista, wychodzi<br />
wzruszaj¹c ramionami. Georges oddala<br />
siê z szyderczym uœmiechem i przystaje,<br />
by zapaliæ papierosa. Pewien Algierczyk<br />
wychodzi tak zaszokowany, ¿e<br />
z trudnoœci¹ odnajduje drogê do swojego<br />
stanowiska i przez parê chwil b³¹ka<br />
siê na chybi³ trafi³ po warsztacie.<br />
W po³udnie ju¿ trzydziestu robotników<br />
ma za sob¹ wizytê w gabinecie Junota.<br />
Inni czekaj¹ na swoj¹ kolej. Wœród<br />
ludzi szerzy siê niepokój.<br />
Sto³ówka. Starania Mohameda i Simona<br />
wobec sekcji C.G.T. przynios³y rezultaty.<br />
Delegat zabierze g³os. Oto i on,<br />
barczysty, w skórzanej kurtce, toruje<br />
sobie drogê. To Francuz Boldo, wykwalifikowany<br />
d³ugoletni pracownik o niewyparzonej<br />
gêbie. Krzyczy kilka s³ów,<br />
¿eby wszyscy go us³yszeli. Demaskuje<br />
posuniêcia dyrekcji maj¹ce na celu zastraszenie,<br />
przypomina, ¿e strajk jest legalny,<br />
prosi robotników, aby informowali<br />
delegatów na bie¿¹co o pogwa³ceniu<br />
prawa do strajku w poszczególnych<br />
warsztatach. S³uchaj¹ go w ciszy, któr¹<br />
przerywa tylko ha³as tac i szuranie krzese³<br />
nadchodz¹cych osób. Kiedy tylko<br />
skoñczy³, wrzawa wybucha na nowo<br />
i przy ka¿dym stoliku przypadkowi t³umacze<br />
wyjaœniaj¹, co powiedzia³. Co pó³<br />
godziny delegat ponawia wyst¹pienie,<br />
¿eby us³yszeli go robotnicy z ró¿nych<br />
warsztatów, kolejno zmieniaj¹cy siê w<br />
samoobs³ugowej sto³ówce.<br />
Nareszcie! Po raz pierwszy od rozpoczêcia<br />
strajku C.G.T. "wychyli³a siê".<br />
Wiemy, ¿e w biurze sekcji odby³a siê<br />
burzliwa dyskusja. Niektórzy nie chcieli<br />
nawet s³yszeæ o tej akcji podjêtej przez<br />
"radyka³ów". Najbardziej zjadliwy nasz<br />
przeciwnik o nazwisku Galice, piastuj¹cy<br />
wa¿n¹ funkcjê w sekcji, nie pozostawi³<br />
suchej nitki na "tych studentach,<br />
którzy przychodz¹ uczyæ klasê robotnicz¹"<br />
(on sam jest kierownikiem w biurze<br />
metod, odpowiedzialnym za pomiary<br />
chronometrem). Ale wiêkszoœci uda-<br />
³o siê w koñcu poprzeæ strajk. Ch³opcy<br />
z lakierni i Klatzman wygrali sprawê.<br />
Stary Jojo mój s¹siad z szatni wyzna³<br />
mi skwapliwie, ¿e nas popiera³ i nalega³,<br />
by syndykat zabra³ g³os.<br />
To wyst¹pienie C.G.T. bez w¹tpienia<br />
bêdzie w oczach wielu robotników<br />
czymœ w rodzaju legalnej os³ony. To<br />
istotne. Ale czy to wystarczy, by uniewa¿niæ<br />
coraz konkretniejsze groŸby wysuwane<br />
przez dyrekcjê pod adresem ka¿-<br />
dego ze strajkuj¹cych? W¹tpliwe.<br />
Po po³udniu Junot dzia³a nadal. Wezwanie.<br />
Zmycie g³owy. "Mo¿e pan<br />
odejϾ".<br />
Jego metoda jest prosta i wydajna.<br />
Trzeba, aby ka¿dy strajkuj¹cy z osobna<br />
poczu³, ¿e jest ju¿ na muszce, ¿e maj¹<br />
na niego oko. Pozbawiæ go uczucia<br />
wzglêdnego bezpieczeñstwa, jakie daje<br />
dzia³anie zbiorowe, w którego czasie ma<br />
wra¿enie, i¿ wtopi³ siê w t³um i wystêpuje<br />
niemal anonimowo. Niech us³yszy<br />
teraz swoje nazwisko. Niech je zobaczy<br />
zakreœlone czerwonym o³ówkiem na liœcie,<br />
któr¹ trzyma Junot. Niech poczuje<br />
choæ przez krótk¹ chwilê, jak ca³a machina<br />
Citroena ci¹¿y nad nim, samym<br />
w czterech murach tego surowego, metalowego<br />
gabinetu, odbijaj¹cego ha³as<br />
s¹siaduj¹cych z nim taœm.<br />
Trzystu zbuntowanych ludzi to niema³o.<br />
Jedna czwarta za³ogi, wiêcej nawet,<br />
jeœli wzi¹æ pod uwagê samych robotników.<br />
A wiêc nale¿y atakowaæ teren<br />
punkt po punkcie, ¿eby oderwaæ od<br />
niego najpierw parê elementów. Zredukowaæ<br />
tê masê. W czasie dwóch czy<br />
trzech minut ka¿dy z tych, którzy defi-<br />
60
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
luj¹ przed Junotem, odczuwa na sobie<br />
jakby przejœcie walca. Jest tyle s³ów<br />
w jêzyku produkcji na okreœlenie czynnoœci<br />
zrównywania: strugaæ, ociosywaæ,<br />
okrawaæ, szlifowaæ, pi³owaæ, walcowaæ...<br />
Drewniane deski, bloki kamienne,<br />
kêsiska stali, blaszane p³yty. A jakiego<br />
s³owa u¿yæ w przypadku cz³owieka,<br />
tej szczególnej materii, któr¹ zajmuje<br />
siê Junot?<br />
Inny odcinek frontu: zwierzchnicy.<br />
Czy nasze ulotki wywar³y jakiœ skutek?<br />
W przerwach próbujemy oceniæ ich oddŸwiêk.<br />
Zdaniem Simona niektórzy szefowie<br />
uspokoili siê. Oczywiœcie nie kierownicy.<br />
Na tym poziomie, najwy¿szym<br />
w hierarchii warsztatu, znajduj¹ siê tylko<br />
œlepo pos³uszni, niezwruszeni wyznawcy<br />
systemu Citroena. Huguet w oddziale<br />
85, Gravier w 86 oraz równi im<br />
rang¹ koledzy z lakierni i warsztatu t³oczenia,<br />
kontynuuj¹ gorliwie sw¹ politykê<br />
drêczenia ludzi: bezpoœredni nadzór,<br />
reprymendy, zwiêkszona iloœæ odrzuconych<br />
czêœci i dodatkowe prace. Ale nieco<br />
ni¿ej, na szczeblu brygadzistów<br />
i ustawiaczy, coœ jakby siê zmieni³o. Dupre<br />
by³ nieco bardziej powœci¹gliwy ni¿<br />
wczoraj. A ry¿y ustawiacz z warsztatu<br />
85 w typie Irlandczyka (ten, który wprowadza³<br />
mnie bez powodzenia w tajniki<br />
nak³adania os³on na szyby) szepn¹³ nawet<br />
Simonowi, ¿uj¹c wyimaginowan¹<br />
fajkê i po³ykaj¹c po³owê s³ów: "...Co<br />
mnie obchodzi... pi¹ta godzina, za piêtnaœcie<br />
szósta... nie moja sprawa, ...jestem<br />
tu, ¿eby pilnowaæ roboty, a nie patrzeæ<br />
na zegarek...". Simon triumfalnie<br />
doniós³ nam o tym na popo³udniowej<br />
przerwie. Georges zauwa¿y³, ¿e ten ustawiacz<br />
zawsze by³ orygina³em. Nie trzeba<br />
mieæ zbyt wielu z³udzeñ. Zobaczymy,<br />
co zrobi¹ szefowie o pi¹tej. Nik³a<br />
nadzieja, ¿e bêd¹ mniej groŸni ni¿ wczoraj<br />
w porze przerwania pracy. Tym bardziej,<br />
¿e dowiedzieli siê ju¿ o stanowisku<br />
syndykatu nieprzychylnym dla ich<br />
metod zastraszania.<br />
Przed pi¹t¹, w ostatnich minutach<br />
pe³nego napiêcia oczekiwania; nie sposób<br />
przewidzieæ, co siê wydarzy. Czy odzyskaliœmy<br />
choæ czêœæ terenu? Czy<br />
wprost przeciwnie, Junotowi i jego ludziom<br />
uda³o siê zastraszyæ dostateczn¹<br />
iloœæ robotników, by strajk upad³?<br />
A gdyby nast¹pi³ nag³y zryw, gdyby zastrajkowa³o<br />
jeszcze wiêcej osób ni¿<br />
pierwszego dnia? Momentami ³apiê siê<br />
na marzeniach o takim rozmachu naszej<br />
akcji, który zmusi³by Citroena do<br />
ustêpstw, kaza³by mu zrezygnowaæ z odrabiania...<br />
Nie. Trzeba rozumowaæ na<br />
zimno. Oceniaæ realnie sytuacjê. Ale<br />
w tê œrodê, która jest punktem ciê¿koœci<br />
ca³ego tygodnia, nasz strajk skomplikowa³<br />
siê wskutek tylu wydarzeñ<br />
i wyst¹pieñ! Napad C.F.T. na rozdaj¹cych<br />
rano ulotki, operacja "walec" kierownika<br />
wydzia³u, zagro¿enie nam usuniêciem<br />
z hoteli robotniczych i z pracy,<br />
wyst¹pienie delegata C.G.T., opozycja<br />
wewn¹trz sekcji zwi¹zkowej, sprzeczne<br />
pog³oski o nastawieniu szefów. I zdenerwowanie,<br />
które co dzieñ przynosi strajk,<br />
walka z samym sob¹ ka¿dego popo³udnia,<br />
zmêczenie narastaj¹ce w miarê<br />
up³ywu tygodnia. Rozwa¿am wci¹¿ na<br />
nowo wszystkie elementy uk³adu. Wypadkowa?<br />
Znajduje siê w ka¿dej z tych<br />
g³ów pochylonych przy pracy, nosz¹cych<br />
piêtno znu¿enia po ca³ym dniu i niepokoju<br />
przed podjêciem decyzji.<br />
Pi¹ta godzina.<br />
Kierownicy znowu ustawili siê<br />
groŸnie w pobli¿u drzwi, do³¹czy³o do<br />
nich kilku brygadzistów. Wo³aj¹ na odchodz¹cych.<br />
Przerwanie pracy. Szybkie,<br />
sprawne, ciche. Warsztat czêœciowo pustoszeje.<br />
To wystarczy, by taœmy stanê-<br />
Si³a pracy<br />
61
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
³y. Odesz³o mniej ludzi ni¿ wczoraj, tak<br />
mi siê wydaje.<br />
Cafe des Sports, obliczenia. Oko³o<br />
dwustu piêædziesiêciu strajkuj¹cych.<br />
"Zwalcowali" piêædziesiêciu naszych towarzyszy.<br />
Znowu ulotki. Tydzieñ dobiega<br />
koñca, wytrwajcie, bilans strajkuj¹cych,<br />
warsztat po warsztacie, podkreœlamy<br />
z naciskiem, ¿e groŸby Junota s¹ nielegalne,<br />
demaskujemy jego gadaninê<br />
o "zerwanym kontrakcie". Nie ust¹pimy.<br />
Trwaj¹ce w nieskoñczonoœæ mruczenie<br />
powielarki.<br />
Jak lunatycy p³yniemy w stronê<br />
czwartkowego œwitu. Zapadniêta twarz,<br />
rozgor¹czkowany wzrok Christiana<br />
przera¿aj¹ mnie. "Odpocznij, zajmiemy<br />
siê ulotkami i kolporta¿em". Nie chce.<br />
Ale kiedy mówi, dusi siê w atakach<br />
kaszlu. W czwartek Georges zjawia siê<br />
wczesnym rankiem nieogolony, na twarzy<br />
rysuj¹ siê zacz¹tki czarnej brody,<br />
zdaje siê te¿, ¿e palto Primo jest wygniecione.<br />
Nie do pomyœlenia! Kiedy¿ wreszcie<br />
skoñczy siê ten tydzieñ, który trwa<br />
od niepamiêtnych czasów?<br />
Czwartek mija we mgle zmêczenia,<br />
zszarpanych nerwów, machinalnie powtarzanych<br />
gestów. Wytrzymaæ jeszcze<br />
parê godzin. To ostatni dzieñ w tygodniu<br />
naszego oporu. Pi¹tek bêdzie neutralny:<br />
koniec pracy o 16.00. dotyczy wszystkich,<br />
dyrekcja nie ka¿e odrabiaæ.<br />
Przez ca³y dzieñ Junot nie przerywa<br />
swego "walcowania".<br />
Nasze ulotki wci¹¿ kr¹¿¹.<br />
Czwartek, godzina pi¹ta: nieco ponad<br />
dwustu strajkuj¹cych.<br />
***<br />
Nasz strajk utrzyma³ siê przez ca³y<br />
tydzieñ.<br />
Ten pi¹tek to 21 lutego. Co roku obchodz¹c<br />
miêdzynarodowy dzieñ solidarnoœci<br />
przeciw imperializmowi czcimy<br />
rocznicê egzekucji dokonanej przez hitlerowców<br />
z grupy Manouchiana na robotnikach<br />
cudzoziemskich z ruchu oporu,<br />
przyby³ych z Armenii, z Wêgier,<br />
z Polski. Tych z czerwonego afisza o rozgor¹czkowanych,<br />
zapadniêtych twarzach,<br />
dziwnych i obcych, œciganych<br />
i nie ujarzmionych, zg³adzonych 21 lutego<br />
1944 roku. Dawne i dzisiejsze oblicze<br />
tego samego proletariatu z ró¿nych<br />
krajów, wytrwa³ego w swym oporze<br />
przeciw uciskowi. Jestem zadowolony,<br />
¿e dzieñ 21 lutego nie zasta³ nas pokonanych.<br />
Junot wykona³ swoje groŸby: dwudziestu<br />
strajkuj¹cych kolegów usuniêto<br />
z hoteli Citroena. Nie bawi¹c siê w formalnoœci:<br />
wieczorem, wracaj¹c z fabryki<br />
znaleŸli swe walizki przed drzwiami.<br />
"Piêæ minut i ju¿ was tu nie ma" powiedzia³<br />
administrator.<br />
ZnaleŸæ im lokum. Radzimy sobie,<br />
jak mo¿emy. Noclegi na los szczêœcia.<br />
Sobota. Spaæ.<br />
W niedzielê znowu siê zebraliœmy,<br />
aby przygotowaæ drugi tydzieñ strajku.<br />
Zdaniem ogó³u zablokowanie produkcji<br />
przez jeszcze jeden tydzieñ by³o niemo¿-<br />
liwe. Ale wiêkszoœæ nie mia³a zamiaru<br />
ugi¹æ siê, zgodziæ na upokorzenie tymi<br />
trzema dodatkowymi kwadransami,<br />
a zw³aszcza nieop³acan¹ prac¹. Dla tych<br />
ludzi sta³o siê to ich osobist¹ spraw¹:<br />
nic nie zmieni ich zdania. Bêdziemy<br />
wiêc kontynuowaæ. Nawet jeœli nast¹pi<br />
znaczny spadek liczby strajkuj¹cych.<br />
Nawet jeœli Junot wprowadzi w czyn<br />
inne groŸby. Nawet gdyby syndykat<br />
C.F.T. ostro nas zaatakowa³. Bêdziemy<br />
kontynuowaæ dla zasady. Bêdziemy kontynuowaæ,<br />
poniewa¿ to jest naprawdê<br />
sprawa honoru, a nie tylko s³owa, które<br />
dobrze brzmi¹ w ulotkach. A poniewa¿<br />
strajk, nawet mniejszoœci, nigdy nie<br />
mo¿e byæ po prostu wstrzymaniem siê<br />
62
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Historia<br />
Weneto (region wokó³ Wenecji) by³<br />
do lat 60-tych obszarem, z którego powszechnie<br />
emigrowano. W XIX w., lokalni<br />
kapitaliœci, z powodu strachu przed<br />
"zaraz¹ strajków", oraz aby unikn¹æ du-<br />
¿ych skupisk robotników nie zbudowali<br />
w nim ¿adnych wielkich zak³adów<br />
przemys³owych. Wiêkszoœæ robotników<br />
zim¹ wykonywa³a prace cha³upnicze dla<br />
przemys³u odzie¿owego i obuwniczego,<br />
a latem pracowa³a na roli. Ludzie ci pod<br />
wzglêdem socjalnym jak i politycznym<br />
byli mocno odizolowani od reszty spo-<br />
³eczeñstwa. Mieszkali w ma³ych miasteczkach<br />
i wsiach, gdzie rz¹dzi³ koœció³<br />
katolicki i wielcy posiadacze ziemscy.<br />
W takiej sytuacji zorganizowanie siê<br />
by³o trudniejsze ni¿ np. w du¿ych miastach<br />
i fabrykach. Jedyny wiêkszy obod<br />
pracy, bo jest zawsze form¹ oporu<br />
i poci¹ga za sob¹ w³aœnie wzrost aktywnoœci<br />
w stosunku do pracy (to tak jakby<br />
podtrzymaæ granitowy blok; jeœli siê ca³kiem<br />
puœci, to nas zmia¿d¿y), wobec tego<br />
mobilizujemy siê z myœl¹ o poniedzia³ku:<br />
nowe ulotki, nowa kampania wyjaœnieñ.<br />
Zabieramy siê do dzie³a nie trac¹c<br />
czasu: tego samego wieczoru sk³adamy<br />
wizyty w domach tych strajkuj¹cych, których<br />
znamy i dwuosobowymi grupkami<br />
robimy obchód hoteli robotniczych – o ile<br />
dostêp do nich jest mo¿liwy.<br />
W poniedzia³ek po po³udniu mimo<br />
naszej usilnej propagandy poprzedniego<br />
dnia, mimo porannych ulotek, mimo rozmów<br />
w szatni i podczas przerw, liczba<br />
strajkuj¹cych gwa³townie spad³a do po³owy.<br />
Tylko ze stu robotników koñczy pracê<br />
o pi¹tej. I po raz pierwszy od pocz¹tku<br />
strajku dyrekcji udaje siê zape³niæ luki przy<br />
taœmie, zastêpuj¹c nieobecnych osobami<br />
ustawiaczy, techników i robotników wykwalifikowanych,<br />
tak¿e zapewniæ normaln¹<br />
produkcjê a¿ do za piêtnaœcie szósta<br />
czyli oficjalnego koñca pracy.<br />
OSTATNIE OGNIE<br />
W PORTO MARGHERA<br />
Informacje o filmie<br />
Film nakrêci³a Manuela Pellarin, re-<br />
¿yserka z Wenecji. Powsta³ on na zlecenie<br />
miasta, z okazji jubileuszu strefy<br />
przemys³owej w dzielnicy Porto Marghera.<br />
Wiêkszoœæ obrazu stanowi¹ wywiady<br />
z pracownikami owej strefy przemys³owej,<br />
bêd¹cych jednoczeœnie dzia-<br />
³aczami niezale¿nego ruchu robotniczego<br />
w latach 60. i 70. Po raz pierwszy od<br />
wielu lat mówi¹ otwarcie o tamtych wydarzeniach.<br />
Poniewa¿ dokument przeciwstawia<br />
siê oficjalnej historii, skoñczy³ w szufladzie.<br />
Teraz wiêc re¿yserka sama dokonuje<br />
jego prezentacji, we W³oszech<br />
ma miejsce jego wiele pokazów adresowanych<br />
g³ównie do m³odzie¿y. W spotkaniach<br />
tych uczestnicz¹ równie¿ dzia-<br />
³acze, z którymi by³y przeprowadzone<br />
wywiady.<br />
Gdy jako redakcja niemieckiego pisma<br />
Wildcat zobaczyliœmy ten film pó³tora<br />
roku temu, tak bardzo nam siê<br />
spodoba³, ¿e dokonaliœmy jego niemieckiego,<br />
angielskiego i polskiego t³umaczenia.<br />
Si³a pracy<br />
63
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
szar przemys³owy w regionie<br />
powsta³ po Tekst jest zapisem wyst¹niu<br />
faszystów do chrzeków<br />
przeciwko w³¹cze-<br />
I wojnie œwiatowej pienia aktywisty, tworz¹cego œcijañsko-demokra-<br />
tycznego rz¹du. Pod-<br />
w 1919 r., w Porto Marghera.<br />
By³y to stocznie (www.wildcat-www.de), który<br />
niemieckie pismo "Wildcat"<br />
czas walk ulicznych<br />
i fabryki metalurgiczne, mia³ miejsce przed pokazem<br />
gin¹ setki ludzi. Protesty<br />
przyczyniaj¹ siê do<br />
których pracownicy pochodzili<br />
z Wenecji. Po-<br />
filmu "Ostatnie ognie w Porto<br />
Marghera" w poznañskim<br />
kinie Malta 8 grudnia 2006<br />
powstania w fabrykach<br />
wsta³a tam komunistyczna<br />
kultura pra-<br />
r. Film wraz z tekstami opisuj¹cymi<br />
doœwiadczenia w³ole¿nych<br />
od partii komu-<br />
nowych ruchów, niezacownicza,<br />
która przetrwa³a<br />
przez ca³y okres<br />
skich walk robotniczych zostanie<br />
opublikowany w serii Partia Komunistyczna<br />
nistycznej [W³oska<br />
faszyzmu (1922-1944). Anarchizm-Idee-Praktyka, – PCI].<br />
W XIX w. bieda w drugiej po³owie 2007 r.<br />
W 1967 r. kilku<br />
wygania³a ludzi do<br />
pracowników z zak³adu<br />
chemicznego zak³a-<br />
Ameryki, póŸniej do<br />
Australii – dla wielkich<br />
da grupê Potere Operaio (W³adza Robotnicza),<br />
przejmuj¹ zwi¹zek zawodo-<br />
posiadaczy im dalej tym lepiej, zdawali<br />
sobie oni bowiem sprawê, ¿e ludzie wracaj¹cy<br />
z emigracji przywioz¹ ze sob¹ re-<br />
kontakty z ruchem studenckim. W 1968<br />
wy dzia³aj¹cy w fabryce i nawi¹zuj¹<br />
wolucyjne idee. Po II wojnie œwiatowej r. wybucha masowy strajk; za¿¹dano<br />
ludnoœæ zaczê³a wyje¿d¿aæ do Niemiec, równych podwy¿ek p³ac dla wszystkich<br />
Francji, Szwajcarii oraz do bardziej i zniesienia pracy niebezpiecznej dla<br />
uprzemys³owionych regionów pó³nocnych<br />
W³och. Emigracja by³a masowa: tradycyjnym podejœciem ruchu robotni-<br />
zdrowia. Postulaty te by³y sprzeczne z<br />
z niektórych okrêgów wyje¿d¿a³o nawet czego. Zwi¹zki zawodowe pozostawa³y<br />
do dziesiêciu procent ludnoœci. Tym razem<br />
wracaj¹c, zamiast idei rewolucji le¿noœci od kwalifikacji, aby nie udo-<br />
za zró¿nicowaniem wynagrodzeñ w za-<br />
przywozili apetyt na lodówki, skutery stêpniaæ pracodawcy kwalifikacji za darmo.<br />
Partia komunistyczna natomiast, nie<br />
i samochody. Chrzeœcijañscy-demokraci<br />
(partia rz¹dz¹ca) mieli nadziejê na zwa¿aj¹c na szkody wyrz¹dzane ludziom<br />
i œrodowisku naturalnemu, bez<br />
mo¿liwoœæ kontrolowania konsumpcji<br />
i wykorzystania jej do rozwiniêcia przemys³u.<br />
W tym czasie powstaje drugi ob-<br />
Robotnikom, którzy walczyli przeciw-<br />
ograniczeñ popiera³a rozwój przemys³u.<br />
szar przemys³owy w Porto Marghera: gigantyczny<br />
kombinat chemiczny. Robotnywanego<br />
przez przemys³ chemiczny,<br />
ko zanieczyszczeniu œrodowiska dokonicy<br />
w nim pracuj¹cy s¹ zupe³nie inni zarzucano nawet bycie agentami na s³u¿-<br />
ni¿ w fabrykach metalurgicznych: s¹ s³abo<br />
wykszta³ceni, bardzo m³odzi i po-<br />
Po zakoñczeniu strajku powsta³o<br />
bie zagranicznej konkurencji.<br />
chodz¹ ze wsi. Ka¿dego dnia kursuj¹ 60, Autonomiczne Zgromadzenie Robotników,<br />
dzia³aj¹ce na zasadach samorz¹d-<br />
70 kilometrów pomiêdzy fabryk¹ a rodzinn¹<br />
wiosk¹, w której koœció³ posiada<br />
szerokie wp³ywy.<br />
zwi¹zkom zawodowym i ich przedstanoœci.<br />
By³o ono skierowane przeciwko<br />
Atmosfera zmienia siê w 1960 r. wicielskiej polityce reprezentacji. Dziawraz<br />
z masowymi protestami robotni-<br />
³acze Potere Operaio zostali wyklucze-<br />
64
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Niemieckie wydanie filmu "Ostatnie<br />
ognie w Porto Marghera"<br />
ni ze zwi¹zków. Autonomiczne Zgromadzenie<br />
sta³o siê przyk³adem dla innych<br />
za³óg, które równie¿ zaczê³y zak³adaæ<br />
podobne grupy. Powsta³ nowy wspólny<br />
jêzyk robotników, wspólne polityczne<br />
horyzonty, tworzony przez robotników<br />
pochodz¹cych ze wsi, a nie ludzi z tradycyjnego<br />
ruchu robotniczego.<br />
Tak zwana "gor¹ca jesieñ" 1969 r.<br />
pod wzglêdem swojej intensywnoœci<br />
i obszaru wystêpowania by³a nieporównywalnie<br />
najwiêksz¹ wœród europejskich<br />
walk klasowych, maj¹cych miejsce<br />
po drugiej wojnie œwiatowej. Ujawnia<br />
siê to w liczbach: w 1969 r. we W³oszech<br />
strajkowano w sumie przez 303<br />
milionów godzin. Sami metalowcy strajkowali<br />
152 miliony godzin. W tym samym<br />
roku pracownicy przemys³u chemicznego<br />
i metalurgicznego po raz<br />
pierwszy sformu³owali wspólne ¿¹dania.<br />
Po interwencji ministra pracy podpisano<br />
najwa¿niejszy uk³ad zbiorowy<br />
w historii W³och: 40 godzinny tydzieñ<br />
pracy, równe traktowanie robotników<br />
i urzêdników pod wzglêdem urlopów<br />
oraz zasi³ków chorobowych (dotychczas<br />
robotnicy mieli prawo do trzech bezp³atnych<br />
dni wolnego a jako zasi³ek otrzymywali<br />
tylko 60 proc. swojego wynagrodzenia),<br />
podwy¿ki p³ac, maksymalnie<br />
osiem nadgodzin tygodniowo i tylko<br />
w wyj¹tkowych przypadkach. W 1971 r.<br />
pracownicy sami zaczêli skracaæ czas<br />
pracy. Po odpracowaniu szeœciu godzin<br />
po prostu wszyscy udawali siê do domów.<br />
Jednoczeœnie walki pracownicze<br />
rozprzestrzeni³y siê poza obszar fabryk.<br />
Ludzie zajmowali domy i kolektywnie<br />
odmawiali p³acenia czynszów. Ruch rozszerzy³<br />
siê tak¿e o m³odzie¿, tworz¹c<br />
szersz¹ p³aszczyznê okreœlaj¹c¹ siê jako<br />
ruch "rewolucyjny".<br />
Dyrektorzy zak³adów chemicznych<br />
zaczêli przeb¹kiwaæ nawet o zamkniêciu<br />
fabryk, gdy¿ czuli, ¿e nie posiadaj¹ ju¿<br />
nad nimi kontroli. W okresie po 1968 r.,<br />
na terenie ca³ych W³och, mia³y miejsce<br />
podobne walki, te najs³ynniejsze w turyñskiej<br />
fabryce "Fiata". Nast¹pi³ te¿ powszechny,<br />
wysoki wzrost zarobków.<br />
W 1977 r. pracodawcy przeszli do<br />
kontrofensywy. W swej argumentacji powo³ywali<br />
siê na koniecznoœæ ratowania<br />
gospodarki. Podobnym g³osem zaczê³a<br />
te¿ mówiæ partia komunistyczna, jej<br />
g³ównym has³em sta³a siê "polityka ofiary".<br />
Jesieni¹ 1980 r. du¿y strajk w Fiacie<br />
zakoñczy³ siê klêsk¹, nie tylko materialn¹,<br />
ale te¿ polityczn¹ – pod koniec<br />
jego trwania odby³a siê manifestacja 20<br />
tys. majstrów i urzêdników wystêpuj¹cych<br />
przeciwko strajkuj¹cym.<br />
W tej atmosferze czêœæ ruchu "rewolucyjnego"<br />
jedyne wyjœcie z tej sytuacji<br />
widzia³a w bezpoœredniej walce<br />
zbrojnej przeciwko pañstwu. Powsta³y<br />
wtedy we W³oszech np. Czerwone Brygady,<br />
czemu towarzyszy³y wzmo¿one represje<br />
policyjne. Na pocz¹tku lat 80. za<br />
kratkami znalaz³o siê 20 tys. wiêŸniów<br />
politycznych, wœród nich oczywiœcie tak-<br />
¿e ci, którzy dalej chcieli walczyæ w fabrykach.<br />
"Bohaterowie" tego filmu rów-<br />
Si³a pracy<br />
65
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Si³a pracy<br />
nie¿ odbywali w tamtych czasach kary<br />
wiêzienia. Mimo tego, przynajmniej do<br />
koñca lat 80., nadal poprawia³a siê sytuacja<br />
ekonomiczna w³oskich pracowników.<br />
Autonomia robotnicza<br />
Tym co by³o nowe i wa¿ne podczas<br />
w³oskich walk robotniczych to autonomia,<br />
tzn. samorz¹dnoœæ robotnicza. Lenin<br />
twierdzi³, ¿e sami robotnicy mog¹<br />
co najwy¿ej rozwin¹æ tylko œwiadomoœæ<br />
zwi¹zkow¹, ale nie rewolucyjn¹. Do tego<br />
drugiego potrzebuj¹, jego zdaniem, kierownictwa<br />
partii rewolucyjnej. Niestety,<br />
nawet wœród anarchistów wielu myœli<br />
podobnie. Robotnicy w³oscy "gor¹c¹<br />
jesieni¹" praktycznie i masowo pokazali,<br />
¿e to nieprawda.<br />
Film ukazuje ró¿nicê miêdzy walk¹<br />
robotnicz¹ i walk¹ zwi¹zkow¹. Pracownicy<br />
kompletnie odrzucili wszystkie instytucje.<br />
Uwidacznia³o siê to w formach<br />
walki: w strajku szachowym (w ka¿dej<br />
kolejnej chwili strajkuje tylko jeden oddzia³,<br />
blokuj¹c jednak ca³y proces produkcyjny),<br />
strajku stop-and-go, sabota-<br />
¿u, dzikim strajku bez ¿adnych ¿¹dañ,<br />
demonstracjach w fabryce, sit-ins, goins,<br />
strajku w³oskim (w³aœnie!), pobiciu<br />
znienawidzonych prze³o¿onych itd. Nieustannie<br />
odbywa³y siê spotkania, zgromadzenia,<br />
podczas których, na temat<br />
wszelkich spraw, decydowano wspólnie,<br />
bez delegatów.<br />
Jednak najwa¿niejsze by³y nastêpuj¹ce<br />
kwestie:<br />
– Wola krytykowania siebie i w³asnej<br />
pozycji w spo³eczeñstwie oraz wola<br />
zmiany przyczyn tej sytuacji. Robotnicy<br />
bardzo ostro i radykalnie krytykowali<br />
fabrykê, i nie gloryfikowali bycia robotnikiem.<br />
– Walka w imieniu w³asnych interesów<br />
bez wzglêdu na tzw. "racjonalnoœæ"<br />
firmy czy spo³eczeñstwa.<br />
– Rozszerzenie walki na ca³e spo³eczeñstwo:<br />
walka w fabryce, w dzielnicach,<br />
przeciwko pracy niebezpiecznej dla<br />
zdrowia. Zajmowanie siê medycyn¹ alternatywn¹,<br />
zdrowym od¿ywianiem, itp.<br />
Granice walki robotniczej<br />
Nie chodzi, wiêc o odgrzebywanie<br />
raz na zawsze zakoñczonej historii. Walki,<br />
o których mówi film – przeciwko<br />
agencjom, przeciwko kontraktom na<br />
czas okreœlony itp. – s¹ nadal aktualne.<br />
Jeszcze aktualniejszym jest jednak<br />
temat ustalenia wewnêtrznych granic<br />
takich walk. I tego te¿ dotycz¹ zagadnienia,<br />
nad którymi pracujemy obecnie:<br />
– Firmê mo¿na doprowadziæ do kryzysu<br />
albo j¹ nawet zniszczyæ. Co jednak<br />
zrobiæ, je¿eli po tym wszystkim nie<br />
nast¹pi rewolucja?<br />
– Rewolucyjnie nastawieni pracownicy<br />
mog¹ rozwijaæ nowe radykalniejsze<br />
formy organizacyjne, ale w momencie<br />
obrony zdobyczy, tradycyjne reprezentacje<br />
znowu przejmuj¹ inicjatywê.<br />
– Kreatywnoœci¹ i wœciek³oœci¹<br />
mo¿na ³¹czyæ walkê w fabryce z walk¹<br />
w spo³eczeñstwie, ale w jaki sposób broniæ<br />
siê przed pañstwem, które zamyka<br />
w wiêzieniach 20 tys. dzia³aczy?<br />
66
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
PRZECIWKO<br />
PENITENCJARNEJ<br />
DYKTATURZE<br />
Miar¹ totalitaryzmu poprzedniego<br />
systemu by³ m.in. wysoki odsetek osób<br />
zape³niaj¹cych wiêzienia. Rok 1989<br />
mia³ dokonaæ tu zasadniczej zmiany.<br />
Dziêki og³oszonej amnestii liczba wiêŸniów<br />
spad³a o po³owê – do 40 tys. Wielu<br />
z nich w bardzo krótkim czasie trafi-<br />
³a z powrotem za kratki, ale œredniorocznie<br />
liczba wiêŸniów w latach 1990-1999<br />
utrzymywa³a siê na poziomie 57.962<br />
osób. Kiedy ministrem sprawiedliwoœci<br />
i prokuratorem generalnym w rz¹dzie<br />
Buzka (AWS) wybrany<br />
zosta³ Lech Kaczyñski<br />
dokona³ siê zasadniczy<br />
zwrot. W czasie jego<br />
urzêdowania – miêdzy<br />
1999 a 2001 rokiem –<br />
liczba wiêŸniów wzros³a<br />
o 40 procent – do 80<br />
tysiêcy!<br />
Kiedy okaza³o siê, ¿e przepe³nione<br />
wiêzienia nie pomieszcz¹ wiêcej wiêŸniów<br />
kolejny rz¹d (SLD wygra³o wybory<br />
w 2001) w bud¿ecie na 2005 r. zarezerwowa³<br />
135 mln z³ na inwestycje, dziêki<br />
którym mia³o przybyæ 1500 miejsc dla<br />
wiêŸniów. Uruchomiono tak¿e 5-letni<br />
plan rozbudowy wiêzieñ. Do 2009 r. ma<br />
powstaæ w ten sposób 10 tys. cel!<br />
Powrót w paŸdzierniku 2005 roku<br />
rz¹dów konserwatywnej prawicy przyspieszy³<br />
realizacjê panoptycznego systemu<br />
sprawowania w³adzy. Po objêciu<br />
w³adzy przez PiS, liczba wiêŸniów zaczê³a<br />
ponownie wzrastaæ gwa³townie<br />
Niniejszy tekst jest rozszerzeniem<br />
wczeœniejszego<br />
oœwiadczenia Federacji<br />
Anarchistyczne s. Poznañ<br />
i Anarchistycznego Czarnego<br />
Krzy¿a<br />
i na koniec 2006 roku wynosi³a ju¿ blisko<br />
90 tys. – osi¹gaj¹c stan bliski temu<br />
z 1987 roku. Miêdzy 1970 i 1988 rokiem<br />
œredniorocznie przetrzymywano w Polsce<br />
93.731 wiêŸniów. Pu³ap ten zostanie<br />
w Polsce prawdopodobnie przekroczony<br />
w 2007. Od 1989 roku liczba<br />
wiêŸniów wzros³a o ponad 120 procent!<br />
Dziœ Polska ma najwiêkszy odsetek<br />
wiêŸniów na 100 tys. mieszkañców<br />
wœród pañstw UE, wcale nie bêd¹c krajem<br />
najwiêkszej przestêpczoœci.<br />
Oczywiœcie polityka<br />
penitencjarna pañstwa<br />
nie ma nic wspólnego<br />
z resocjalizacj¹.<br />
Jej jedynym celem jest<br />
kara i kontrola. Najlepszym<br />
tego przyk³adem<br />
jest fakt, i¿ w wiêzieniach<br />
likwiduje siê<br />
szkolnictwo, a dziêki tego typu "zaoszczêdzonemu"<br />
miejscu i œrodkom tworzy<br />
siê dodatkowe wiêzienne cele. Na pocz¹tku<br />
lat 90. w polskich wiêzieniach<br />
dzia³a³o 90 szkó³ na poziomie podstawowym,<br />
zawodowym i œrednim. Dziœ<br />
dzia³a ich 65 pomimo, i¿ liczba wiêŸniów<br />
na przestrzeni ostatnich kilkunastu<br />
lat gwa³townie wzros³a. Podobnie<br />
jest z bibliotekami, których liczba, jak<br />
te¿ wielkoœæ ksiêgozbiorów w zasadzie<br />
od ponad 15 lat jest taka sama (1990 r.<br />
– 1.619 tys. woluminów, 2005 r. – 1.624<br />
tys. woluminów). Istotne w tym wszystkim<br />
jest równie¿ to, ¿e ok. 2/3 wiêŸniów<br />
Kryminologia krytyczna<br />
67
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
to osoby trafiaj¹ce do cel po raz pierwszy,<br />
w przyt³aczaj¹cej wiêkszoœci przypadków<br />
za drobne rozboje i kradzie¿e.<br />
Karaæ i nadzorowaæ sta³o siê fundamentem<br />
w³adzy politycznej. Z jednej<br />
strony roznieca siê nienawiœæ mobilizuj¹c<br />
opinie publiczn¹ przeciwko "zarazie"<br />
przestêpczoœci, pedofilii i patologii,<br />
z drugiej utrzymuje, ¿e represja, wiêzienie<br />
i kara œmierci stanowi w³aœciw¹ odpowiedŸ<br />
nie tylko na tysi¹c morderstw<br />
i dwa tysi¹ce gwa³tów, ale milion innych<br />
zakazanych czynów stwierdzanych ka¿-<br />
dego roku w Polsce. Telewizja epatuj¹ca<br />
tym strachem sta³a siê tub¹ wizji<br />
œwiata prezentowan¹ przez elity w³adzy,<br />
dla których kwestie natury ekonomicznej:<br />
bezrobocie, rosn¹ce ró¿nice w statusie<br />
materialnym ludnoœci, wyzysk i komercjalizacja<br />
– nie wydaj¹ siê stanowiæ<br />
wyjaœnienia przestêpczoœci. Jak jednak<br />
powiedzia³ George Dismukes – amerykañski<br />
wiêzieñ skazany na 16 lat za<br />
morderstwo – wiele milionów ludzi marnuje<br />
siê "zrujnowani, niewykorzystani<br />
(...) Spo³eczeñstwo nie ma dla nich zajêcia,<br />
wiêc zamyka ich bez ¿adnej szansy<br />
czy duchowej rehabilitacji. (...) Budowanie<br />
wiêkszych i lepszych wiêzieñ<br />
nie usunie przyczyn problemów i szaleñstwa.<br />
Szemranie bêdzie g³oœniejsze,<br />
a ostateczne konsekwencje straszne dla<br />
wszystkich, gdy dojdzie do najgorszego".<br />
Bogaty œwiat œwiadom tego zagro-<br />
¿enia, zamyka siê w chronionych osiedlach,<br />
na zewn¹trz pozostawiaj¹c wiêkszoœæ<br />
spo³eczeñstwa, która staje siê zarówno<br />
ofiar¹ przestêpczoœci, jak te¿ represji<br />
ze strony pañstwa.<br />
RepresyjnoϾ systemu zaczyna<br />
przyjmowaæ zupe³nie kuriozalne wymiary.<br />
Ludzie trafiaj¹ do wiêzieñ za drobne<br />
przewinienia lub dos³ownie za nic. Przybieraj¹<br />
na sile zarzuty, ¿e wiêzienie (tymczasowe<br />
aresztowanie) wykorzystuje siê<br />
jako formê nacisku, aby w ró¿nego typu<br />
sprawach wymóc na oskar¿onych zeznania,<br />
korzystne w œwietle materia³u dowodowego<br />
przygotowywanego przez<br />
prokuraturê. Wiêzienie w ten sposób sta-<br />
³o siê de facto form¹ tortury, zabronion¹<br />
przez miêdzynarodowe konwencje. Coraz<br />
wiêcej utrudnieñ napotykaj¹ te¿ próby<br />
kontroli systemu penitencjarnego. Na<br />
przyk³ad do jednej z przetrzymywanych<br />
kobiet, zatrzymanych wczeœniej w zaawansowanej<br />
ci¹¿y, odmówiono<br />
w styczniu 2007 roku dopuszczania<br />
Rzecznika Praw Obywatelskich, który<br />
bada³ zasadnoœæ zastosowania tymczasowego<br />
aresztowania. Najwiêkszym<br />
skandalem jest jednak przypadek osadzonego<br />
w Poznaniu mê¿czyzny, który<br />
by³ przetrzymywany w wiêzieniu przez<br />
cztery lata (w dochodzeniu o morderstwo).<br />
Nie udowodniono mu winy, zosta³<br />
uwolniony (2006), ale podczas pobytu<br />
w wiêzieniu straci³ zdrowie i porusza<br />
siê na wózku inwalidzkim.<br />
W dniu 9 sierpnia 2006 roku w Poznaniu<br />
zosta³ zatrzymany przez policjê<br />
i osadzony na 6 tygodni w wiêzieniu<br />
Krzysztof Wantoch-Rekowski. Ci¹¿y³ na<br />
68
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
nim wyrok za... uszkodzenie dowodu<br />
osobistego! Krzysztof spêdzi³ pó³tora<br />
miesi¹ca w wiêzieniu tylko dlatego, ¿e<br />
podklei³ "papierow¹ ilustracj¹" swój rozpadaj¹cy<br />
siê ze staroœci dowód. W rezultacie<br />
po wylegitymowaniu przez policjê<br />
zosta³ oskar¿ony o z³amanie art.<br />
276 KK. W tym miejscu musi zastanawiaæ<br />
sens zamykania w wiêzieniu cz³owieka<br />
tylko dlatego, ¿e najpierw jakiœ<br />
policjant, a póŸniej sêdzia, za czyn szczególnie<br />
niebezpieczny, uzna³ nonszalanckie<br />
traktowanie w³asnego dowodu osobistego.<br />
Warto siê zastanowiæ, czy faktycznie<br />
ranga tej kary wynika z istoty<br />
czynu, czy te¿ jest pochodn¹ tego, w jaki<br />
sposób aparat pañstwowego przymusu<br />
traktuje dziœ osoby nie spe³niaj¹ce systemowych<br />
rygorów "normalnoœci". Jak<br />
odnosi siê do bezdomnych, bezrobotnych,<br />
¿yj¹cych – z wyboru czy koniecznoœci<br />
– na marginesie spo³eczeñstwa, dla<br />
którego idea³em sta³y siê wartoœci polityczne,<br />
ekonomiczne i wreszcie estetyczne,<br />
narzucane z jednej strony przez gie³dê,<br />
z drugiej przez koœció³? Krzysztof<br />
zwi¹zany ze œrodowiskiem Federacji<br />
<strong>Anarchistycznej</strong> i miêdzynarodowej sieci<br />
Jedzenie Zamiast Bomb (Food Not<br />
Bombs), tych rygorów nie spe³nia³, dlatego<br />
w³aœnie – podobnie jak w wielu innych<br />
przypadkach – uznano, ¿e najodpowiedniejszym<br />
dla niego miejscem bêdzie<br />
wiêzienie.<br />
Inne nadu¿ycie mia³o miejsce wobec<br />
Paw³a Klisiewicza, który zosta³ zatrzymany<br />
16 sierpnia i osadzony w wiêzieniu<br />
w Miêdzyrzeczu. Wczeœniej s¹d<br />
skaza³ Paw³a na 40 godzin prac publicznych,<br />
po tym jak zosta³ zatrzymany przez<br />
policjê i oskar¿ony o prowadzenie roweru<br />
w stanie nietrzeŸwym. Pawe³ odrobi³<br />
na³o¿on¹ na niego karê (na co ma odpowiednie<br />
dokumenty). Jednak zaœwiadczenie<br />
o odbyciu kary nie trafi³o do jego<br />
akt osobowych, wobec powy¿szego rozpoczê³y<br />
siê jego poszukiwania. Zatrzymany<br />
przez policjê zosta³ osadzony na<br />
24 dni w wiêzieniu pomimo, i¿ przedstawi³<br />
dowody zaœwiadczaj¹ce o tym, ¿e<br />
orzeczon¹ karê odby³.<br />
Wszystkie te przypadki pokazuj¹ do<br />
jakiego absurdu mo¿e posun¹æ siê system<br />
penitencjarnej dyktatury i jak dalece<br />
jesteœmy wszyscy z jego strony zagro¿eni.<br />
Zdecydowana wiêkszoœæ opcji<br />
politycznych doœæ têpo akceptuje dzia-<br />
³ania aparatu policyjnego i s¹downiczego,<br />
s¹dz¹c, ¿e rozwi¹¿e on problem przestêpczoœci.<br />
Tymczasem prost¹ drog¹<br />
zmierzamy w kierunku systemu totalitarnego.<br />
Opracowa³:<br />
Damian Kaczmarek,<br />
Jaros³aw Urbañski<br />
ANARCHISTYCZNY CZARNY KRZY¯<br />
Jest to miêdzynarodowa sieæ grup anarchistycznych i pojedynczych<br />
osób, pomagaj¹cych wiêŸniom i osobom represjonowanym za antyautorytarne<br />
przekonania i dzia³alnoœæ spo³eczno-polityczn¹.<br />
<strong>Biuletyn</strong> ACK otrzymasz w podczas dy¿urów Poznañskiej <strong>Biblioteki</strong><br />
<strong>Anarchistycznej</strong> oraz dystrybucji Oficyny "Trojka". W formacie<br />
PDF do pobrania ze strony internetowej:<br />
www.ack.most.org.pl<br />
Kryminologia krytyczna<br />
69
PRZECIWKO PRAWU:<br />
KRYMINOLOGIA<br />
ANARCHISTYCZNA<br />
JEFF FERRELL<br />
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
Anarchizm jest doktryn¹ odnosz¹c¹<br />
siê bezpoœrednio do organizacji ¿ycia<br />
spo³ecznego i panuj¹cych w nim relacji.<br />
Nie jest jednak doktryn¹, w takim samym<br />
znaczeniu, jaki rozumie siê to pojêcie.<br />
W³aœciwie, nale¿a³oby go uznaæ<br />
za anty-doktrynê, która otwarcie uznaje<br />
niepewnoϾ, niedotrzymane porozumienia<br />
i ci¹g³y ruch jako istotê urzeczywistniaj¹cego<br />
siê ¿ycia spo³ecznego. Co za<br />
tym idzie, niemo¿liwy<br />
jest kompletny opis<br />
anarchizmu i anarchistycznej<br />
kryminologii.<br />
Skazana na niepowodzenie<br />
bêdzie tak¿e<br />
próba zbudowania modelu<br />
idealnej doktryny.<br />
Spowodowane jest to<br />
czêœciowo niedoskona-<br />
³oœci¹ pracy samotnego<br />
autora i pu³apki jak¹<br />
jest "deadline" i codzienne<br />
obowi¹zki. Ale<br />
wynika to równie¿ z samej natury anarchizmu.<br />
Jak wiêkszoœæ modeli teoretycznych<br />
czy praktycznych, anarchizm posiada<br />
wewnêtrzne ograniczenia<br />
i sprzecznoœci. 1 W przeciwieñstwie jednak<br />
do innych koncepcji, uznaje je i akceptuje.<br />
Nie zawraca sobie g³owy ukrywaniem<br />
ich pod mask¹ absolutnej pewnoœci<br />
siebie i poczucia kompetencji.<br />
Jeff Ferrell jest pracownikiem<br />
naukowym Uniwersytetu<br />
Stanowego w Arizonie<br />
(USA), wydzia³u prawa kryminalnego.<br />
Zajmuje siê badaniami<br />
nad teori¹ kryminologiczn¹<br />
i kryminologi¹ kulturow¹<br />
oraz przestêpczoœci¹<br />
wœród nieletnich. Tekst pochodzi<br />
z 25 numeru pisma<br />
"Social Anarchism" z 1998 r.<br />
W przeciwieñstwie do wiêkszoœci<br />
wspó³czesnych kierunków intelektualnych,<br />
anarchizm i anarchistyczna kryminologia<br />
nie pretenduje do zracjonalizowanej<br />
i racjonalnej krytyki prawa i w³adzy.<br />
Faktycznie, rozprzestrzenianie siê<br />
prawnych i kulturowych mechanizmów<br />
wspó³czesnego pañstwa oraz kumulacja<br />
codziennego doœwiadczenia zwi¹zanego<br />
z ¿yciem pod tego rodzaju re¿imem<br />
w³adzy, sk³adaj¹ siê na<br />
istotê tego, czym jest racjonalnoœæ.<br />
Natomiast<br />
anarchiœci i anarchistyczna<br />
kryminologia<br />
przekonuj¹, i¿ postêpowe<br />
zmiany spo³eczne<br />
wymagaj¹ tego, co "nieracjonalne"<br />
i "niemo¿liwe<br />
do wyobra¿enia".<br />
Innymi s³owy, zgadzaj¹<br />
siê, ¿e racjonalnoœæ<br />
i zdrowy rozs¹dek pomaga<br />
trzymaæ nas "pod<br />
kluczem" obecnego<br />
uk³adu autorytetów i w³adzy. Tymczasem<br />
w swoim w³asnym interesie powinniœmy<br />
przestaæ robiæ rzeczy, które maj¹ sens<br />
i wyobraziæ sobie to co niemo¿liwe.<br />
Poza tym, jak wyka¿ê póŸniej, anarchiœci<br />
i anarchistyczni kryminolodzy rozpoczêli<br />
sw¹ agresywn¹ i "nieracjonaln¹"<br />
krytykê prawa i w³adzy, poniewa¿ owa<br />
w³adza niszczy ludzk¹ wspólnotowoœæ<br />
70
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
i ogranicza jej ró¿norodnoœæ. W przeciwieñstwie<br />
do innych kryminologii, kryminologia<br />
anarchistyczna nie przedstawia<br />
³agodnej krytyki wymiaru sprawiedliwoœci,<br />
nie jest "lojaln¹ opozycj¹"<br />
wobec pañstwa i jego prawa. Wrêcz<br />
przeciwnie, jest nielojalnym oraz lekcewa¿¹cym<br />
atakiem, "ciosem w sam œrodek<br />
w³adzy". 2 Dzia³acze Industrial Workers<br />
of the World (The Wobblies) – anarchistycznego<br />
zwi¹zku zawodowego<br />
z okresu wczesnych lat XX wieku – mówili:<br />
"Nie jesteœmy niepo¿¹danymi obywatelami.<br />
My w ogóle nie jesteœmy<br />
obywatelami. Jesteœmy zbuntowanymi<br />
niewolnikami... Dlatego nie jesteœmy<br />
szanowani. Przyznajemy to i jesteœmy<br />
z tego dumni." 3<br />
Zarówno sprzyjaj¹c p³ynnym i niepewnym<br />
stosunkom spo³ecznym, jak<br />
i atakuj¹c ten rodzaj legalnej w³adzy,<br />
która dusi je, kryminologia anarchistyczna<br />
kieruje swoje przepe³nione brakiem<br />
szacunku spojrzenia zarówno ku górze,<br />
jak te¿ do³owi. Anarchistyczna kryminologia<br />
arogancko atakuje struktury w³adzy,<br />
które s¹ ponad nami; ale tak¿e zachêca<br />
i dodaje odwagi tym, którzy znajduj¹<br />
siê na najni¿szych szczeblach hierarchii<br />
spo³ecznej, wynajduj¹c drogi<br />
oporu oraz wyszukuj¹c niezliczone "irracjonalne"<br />
i egalitarne alternatywy.<br />
Anarchistyczna kryminologia poszukuje<br />
ich po to, aby nêkaæ wszystkich, którym<br />
wygodnie jest ¿yæ z pañstwow¹<br />
w³adz¹ i jej przywilejami, oraz by dodaæ<br />
otuchy tym, którzy s¹ nêkani jej nadu¿yciami.<br />
Przeciwko prawu – przez mroki<br />
przesz³oœci<br />
Anarchistyczna krytyka prawa i legalnoœci,<br />
a wiêc korzenie wspó³czesnej<br />
anarchistycznej kryminologii, siêgaj¹ tak<br />
g³êboko w czasie jak sam anarchizm.<br />
Pierwsi pisarze i aktywiœci anarchistyczni<br />
tacy jak William Godwin (1756-<br />
1836), Max Stirner (1806-1856), Micha³<br />
Bakunin (1814-1876) oraz Piotr Kropotkin<br />
(1842-1921) skupiali niektóre ze<br />
swoich najbardziej zjadliwych i wyrafinowanych<br />
ataków na w³adze pañstwowe<br />
i legaln¹ kontrolê. Na przyk³ad Godwin<br />
twierdzi³, i¿ "wprowadzenie ustalonych<br />
praw nie mo¿e byæ prawdziwym<br />
lekarstwem na to, co wynika z ludzkiej<br />
zajad³oœci". Te prawa – twierdzi³ Godwin<br />
– prowadz¹ do "uwiêzienia ludzkiego<br />
umys³u w stanie stagnacji", co<br />
hamuje wprowadzenie ¿yciowych rozwi¹zañ<br />
ludzkich problemów, a promuje<br />
"administrowany przez pañstwo wymiar<br />
sprawiedliwoœci i kary". 4 Piotr Kropotkin<br />
krytykowa³ "tendencjê [prawodawstwa]<br />
do uporz¹dkowania [crystallize]<br />
tego, co powinno byæ modyfikowane<br />
i osi¹gane dzieñ po dniu", ale szed³ te¿<br />
dalej i nawo³ywa³ do zniesienia wiêzieñ<br />
– "symboli ludzkiej hipokryzji i tchórzostwa",<br />
które promuj¹ przestêpczoœæ zamiast<br />
jej zapobiegaæ – oraz do zniszczenia<br />
prawa pañstwowego: "W miejsce<br />
tchórzliwego wyra¿enia: Przestrzegaj<br />
prawa, jest nasz krzyk: Buntuj siê przeciwko<br />
prawu!" 5<br />
Podobnie Stirner nawo³ywa³ do<br />
"wojny… przeciw samemu establishmentowi,<br />
Pañstwu" – a zatem do jego<br />
"zniesienia, zniszczenia, skoñczenia, nie<br />
reformowania" – oraz utrzymywa³, ¿e<br />
w tym kontekœcie przestêpstwo oznacza<br />
rodzaj indywidualnego buntu przeciw<br />
prawu pañstwowemu i w³adzy. 6 Bakunin,<br />
wzywaj¹c do likwidacji pañstwa<br />
poprzez "spontaniczn¹ i ci¹g³¹ walkê<br />
mas, grup oraz zwi¹zków", przedstawi³<br />
najbardziej treœciwie podwójny potencja³<br />
anarchistycznego ataku na prawo<br />
pañstwowe: "Radoœæ niszczenia jest radoœci¹<br />
tworzenia". 7<br />
Kryminologia krytyczna<br />
71
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
Taka anarchistyczna krytyka pojawi³a<br />
siê nie tylko jako efekt pogl¹dów<br />
teoretycznych, ale jako wynik bezpoœredniej<br />
konfrontacji pomiêdzy w³adz¹ pañstwow¹<br />
i anarchistami d¹¿¹cymi do zbudowania<br />
alternatywnego porz¹dku.<br />
Szczególnie dla Bakunina i Kropotkina,<br />
anarchistyczna kryminologia by³a czêœci¹<br />
dzia³alnoœci rewolucyjnej przeciwko<br />
rosyjskiej oligarchii i rodz¹cego siê<br />
kapitalizmu. W istocie myœl Bakunina<br />
o "spontanicznej i ci¹g³ej walce mas"<br />
odnosi³a siê bezpoœrednio do anarchistycznej<br />
rewolty: Komuny Paryskiej<br />
z 1871 roku. W Stanach Zjednoczonych,<br />
anarchiœci tacy jak Emma Goldman<br />
(1869-1940) i Aleksander Berkman<br />
(1870-1936) równie¿ ³¹czyli dzia³alnoœæ<br />
pracownicz¹ i spo³eczn¹ z wnikliw¹ krytyk¹<br />
pañstwowego systemu wymiaru<br />
sprawiedliwoœci – wystarczy wspomnieæ<br />
cykl esejów Goldman "Wiêzienia: Spo-<br />
³eczne przestêpstwo i pora¿ka". Zreszt¹<br />
oboje spêdzili sporo czasu w wiêzieniach<br />
w zwi¹zku ze swoj¹ aktywnoœci¹.<br />
Jeœli chodzi o powi¹zanie anarchistycznej<br />
kryminologii z praktyk¹ dnia<br />
codziennego, najbardziej znacz¹ce osi¹gniêcie<br />
mieli Wobblies. £¹czyli w swej<br />
dzia³alnoœci ró¿ne strategie by uchyliæ<br />
siê od oskar¿eñ o ca³kowite niepos³uszeñstwo<br />
wobec prawa. Ich ogólnokrajowa<br />
gazeta "Industrial Woker" pisa³a:<br />
"Zlej prawa klasy rz¹dz¹cej. Nie bêdziemy<br />
uznawaæ ¿adnego z nich. Kapitalistyczne<br />
prawo i zasady oznaczaj¹ prawo,<br />
które jest narzucane robotnikom<br />
przez kapitalistów". 8 Jednak poza stawianiem<br />
tradycyjnego zwi¹zkowego<br />
oporu, the Wobblies i sprzymierzone<br />
z nimi grupy wynalaz³y inne strategie,<br />
które mog³y skutecznie odwróciæ fakt<br />
wszechobecnoœci prawa przeciwko niemu<br />
samemu, odnosz¹c w ten sposób<br />
zwyciêstwa pracownicze i polityczne. To<br />
w³aœnie oni wymyœlili taktykê przestrzegania<br />
z niesamowit¹ dok³adnoœci¹ ka¿-<br />
dej zasady i regulacji w miejscu pracy.<br />
Natomiast na ulicach systematycznie<br />
naruszali niesprawiedliwe prawa w iloœciach<br />
prowadz¹cych do przeci¹¿enia<br />
s¹dów i wiêzieñ, wymuszaj¹c masowe<br />
oddalanie wszelkich zarzutów. 9<br />
Tradycja anarchistycznej kryminologii<br />
ma swoj¹ kontynuacjê w teraŸniejszoœci.<br />
W rzeczywistoœci, przez parê<br />
ostatnich dziesiêcioleci mo¿na by³o dostrzec<br />
rozkwit kryminologii anarchistycznej.<br />
W 1974 roku, cz³onkowie The<br />
American Society for Political and Legal<br />
Philosophy "wybrali ogromn¹ wiêkszoœci¹:<br />
anarchizm" jako temat ogólnokrajowego<br />
spotkania. Jego pok³osiem<br />
by³o wydanie w 1978 roku zbioru esejów<br />
na temat anarchizmu, prawa i sprawiedliwoœci.<br />
10 W tym samym roku kryminolog<br />
Harold Pepinsky opublikowa³<br />
artyku³ broni¹cy "komunistycznego<br />
anarchizmu jako alternatywy dla zasad<br />
prawa karnego". Ten wywód sta³ siê<br />
podstaw¹ do stworzenia przez niego idei<br />
"peacemaking criminology" ("kryminologii<br />
pojednania") przeciwstawiaj¹cej<br />
siê przemocy tkwi¹cej w teorii i praktyce<br />
prawa pañstwowego. 11 Mniej wiêcej<br />
w tym samym czasie kryminolog Larry<br />
Tifft rozwijaj¹c anarchistyczn¹ kryminologiê,<br />
domaga³ siê zast¹pienia pañstwowej<br />
"sprawiedliwoœci" p³ynn¹ i bezpoœredni¹<br />
form¹ sprawiedliwoœci opieraj¹cej<br />
siê na ludzkich potrzebach. 12<br />
W 1995 r. w ksi¹¿ce Method in Criminology:<br />
A Philosophical Primer Bruce<br />
DiCristina w oparciu o teorie anarchistycznego<br />
filozofa nauki Paula Feyerabend'a<br />
stworzy³ krytykê oficjalnej kryminologii<br />
i sprawiedliwoœci. Ja natomiast<br />
wykorzystujê anarchistyczn¹ kryminologiê<br />
w celu badania wzajemnego<br />
oddzia³ywania w³adzy pañstwa i co-<br />
72
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dziennego oporu wobec niej wraz praktykami<br />
kryminalnymi.<br />
Wspó³czesna anarchistyczna krytyka<br />
prawa i nadzoru pañstwa pojawia siê<br />
nadal, tak¿e w krêgach nieakademickich.<br />
W 1968 r., blisko sto lat po Komunie<br />
Paryskiej, francuscy sytuacjoniœci wspierali<br />
anarchistyczn¹ rewoltê przeciw francuskiemu<br />
systemowi rz¹dowemu i ekonomicznemu<br />
takimi has³ami jak "Praca<br />
to szanta¿ egzystencji" oraz "Nuda jest<br />
zawsze kontrrewolucyjna". Zapocz¹tkowany<br />
pod koniec lat '70, brytyjski i amerykañski<br />
ruch punkowy promowa³ ideê<br />
"DIY" ("Zrób to sam") – w miejsce zewnêtrznej<br />
w³adzy i nadzoru. Zespo³y takie<br />
jak Sex Pistols ("Anarchy in the UK"),<br />
The Clash ("Working for the Clampdown",<br />
"Guns of Brixton", "Know Your<br />
Rights") czy Rancid ("11th Hour", "Time<br />
Bomb", "As Wicked"), wspiera³y anarcho-krytyczne<br />
rozumienie prawa pañstwowego<br />
i pañstwowej niesprawiedliwoœci.<br />
W latach 90. zakazane anarchistyczne<br />
radiostacje jak Free Radio Berkeley<br />
(Ongerth, Radio Free Berkeley,<br />
1995) emitowa³y nie tylko punkow¹ i alternatywn¹<br />
muzykê, lecz tak¿e przeciwstawia³y<br />
siê nakazom FCC (Federal Communications<br />
Commission) nadawania<br />
takich programów jak "Copwatch" czy<br />
"The First Amendment Show."<br />
Ponadto, w ca³ym kraju jest coraz<br />
wiêcej nielegalnych stacji radiowych<br />
ma³ej mocy, wiêcej punków i wiêŸniów<br />
przejawia krytyczne i "niezdrowe" postawy<br />
wobec w³adzy, wielu ludzi ka¿-<br />
dego dnia wypiera siê pañstwowego legalizmu,<br />
co le¿y ju¿ poza zasiêgiem<br />
mojej wiedzy, a mo¿e dotyczyæ to wiêkszej<br />
iloœci osób ni¿ siê spodziewamy.<br />
Dok³adnie tak powinno byæ. Anarchizm<br />
i anarchistyczna kryminologia stanowi¹<br />
w wiêkszym stopniu krytyczny nurt, który<br />
mo¿e porwaæ ka¿dego, ni¿ zamkniêty<br />
system intelektualny, kierowany przez<br />
garstkê ekspertów. I w tym sensie, anarchizm<br />
i anarchistyczna kryminologia s¹<br />
czêœci¹ d³ugiej i mrocznej "tajemniczej<br />
historii" buntu, sprzeciwu i uczestnictwa<br />
w podziemnym ruchu oporu, z przymusu<br />
b¹dŸ wyboru, oraz trwania przeciwko<br />
w³adzy pañstwa i prawa. 13<br />
Przeciwko Prawu: Niszcz¹ca spirala<br />
kryminalizacji i nadzoru<br />
Anarchistyczna kryminologia zawiera<br />
w sobie "niewygasaj¹cy bunt",<br />
którym charakteryzuje siê sam anarchizm<br />
14 , sens ¿arliwego sformu³owania:<br />
"fuck authority" – cytuj¹c stare, anarchistyczne<br />
powiedzenie, które wiele razy<br />
wynika³o ze stosunku do policji, sêdziów,<br />
szefów, ksiê¿y i innych przedstawicieli<br />
w³adzy. Co wiêcej, anarchiœci<br />
zgodziliby siê z wieloma feministycznymi<br />
i postmodernistycznymi teoretykami,<br />
¿e ta pochodz¹ca z trzewi pasja oporu,<br />
ma du¿e znaczenie jako metoda porozumienia<br />
i walki, wykraczaj¹ca poza zwyczajowe<br />
granice racjonalnoœci, rozs¹dku<br />
i poczucia respektu. Lecz anarchistyczna<br />
kryminologia zawiera w sobie<br />
Kryminologia krytyczna<br />
73
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
te¿ wzglêdnie z³o¿on¹ krytykê prawa<br />
pañstwowego oraz legalnoœci, która<br />
wyjaœnia, ¿e wszyscy skorzystamy przeciwstawiaj¹c<br />
siê w³adzy czy bêd¹c "przeciwko<br />
prawu".<br />
Wielu wspó³czesnych krytycznych<br />
kryminologów twierdzi, i¿ prawo pañstwowe<br />
(takie jak to w Stanach Zjednoczonych)<br />
jest prze³adowane ekonomicznymi<br />
przywilejami, przeplatane patriarchalnymi<br />
uk³adami i chronione przez<br />
rasistowskie metody; to piêœæ regularnie<br />
uderzaj¹ca w g³owy kobiet, biedaków,<br />
mniejszoœci etnicznych, m³odych ludzi<br />
oraz innych outsiderów. Anarchistyczni<br />
kryminolodzy zgadzaj¹ siê z tym, lecz<br />
id¹ jeszcze dalej dowodz¹c, ¿e dzia³ania<br />
scentralizowanego pañstwowego<br />
prawa niszcz¹ ludzi, grupy i spo³eczn¹<br />
tkankê, które ich ³¹czy, nawet jeœli owe<br />
dzia³ania nie s¹ bezpoœrednio nakierowane<br />
na tych najbardziej "pozbawionych<br />
w³adzy". Innymi s³owy, administracja<br />
scentralizowanej w³adzy pañstwowej<br />
niszczy spo³eczeñstwo, zwiêksza przestêpczoœæ<br />
oraz rozszerza w³adzê pañstwa<br />
na ca³y wspó³czesny porz¹dek spo³eczny<br />
– ponadto rz¹d, przez swoje dyskryminuj¹ce<br />
dzia³ania, podwaja krzywdê<br />
ludzi zepchniêtych na dno tego systemu.<br />
Do obszernych szkód pañstwowego legalizmu<br />
mo¿na zaliczyæ:<br />
1. Z pañstwowej definicji legalnoœci<br />
wynika to, co Pepinsky i Jesilow 15<br />
nazwali "pañstwowo chronionym oszustwem",<br />
wymuszaj¹cym gotówkê i pos³uszeñstwo<br />
od tych pechowców, którzy<br />
dali siê z³apaæ w tê pu³apkê. Od przekraczania<br />
prêdkoœci do biletów parkingowych,<br />
od nadmiaru op³at za ró¿ne zezwolenia<br />
do biurokratycznej niezdarnoœci<br />
urzêdu skarbowego, pañstwo dzia³a<br />
jak kolosalna maszyna dochodowa, z³o-<br />
¿ony program wymuszeñ, która s³u¿y<br />
sama sobie i tym, którzy ni¹ kieruj¹. I tak<br />
jak w przypadku ka¿dego wy³udzania<br />
czy wymuszenia pieniêdzy w zamian za<br />
ochronê, prawo pañstwowe pos³uguje<br />
siê przemoc¹, stosuj¹c takie taktyki jak:<br />
areszt, konfiskata, wiêzienie, œmieræ.<br />
Oczywiœcie, taki system staje siê samonapêdzaj¹c¹<br />
siê machin¹ tworzon¹ po to,<br />
by chroniæ w³adzê wewn¹trz i wokó³<br />
niej; ideologia mówi¹ca, ¿e w³adza wystêpuje<br />
"w interesie spo³eczeñstwa" wydaje<br />
siê byæ w najlepszym wypadku<br />
okrutnym ¿artem lub, parafrazuj¹c Wobblies,<br />
tani¹ wod¹ koloñsk¹ pryskan¹ na<br />
gnojowisko pañstwowego wymuszenia.<br />
Jeœli s¹dzisz inaczej i wierzysz w tê<br />
maszynê, w to ¿e jej gigantyczne funkcje<br />
s³u¿¹ nam wszystkim, to spróbuj<br />
zapytaæ o to jakiegoœ nale¿¹cego do klasy<br />
œredniej w³aœciciela samochodu zirytowanego<br />
i próbuj¹cego protestowaæ<br />
przeciwko mandatowi za nieprawid³owe<br />
parkowanie, albo jakiegoœ dzieciaka<br />
za³amanego i zamkniêtego w wiêzieniu<br />
za posiadanie marihuany, albo chocia¿<br />
– przechadzaj¹c siê po podupad³ej czêœci<br />
œródmieœcia – jakiegokolwiek napotkanego<br />
kolesia.<br />
2. Niczym pl¹tanina truj¹cych chwastów,<br />
labirynt pañstwowej legalnoœci<br />
wrasta w miejsca gdzie brak jest ludzkiej<br />
wspólnoty i natychmiast dusi wszelkie<br />
mo¿liwoœci nawi¹zania g³êbszych<br />
relacji miêdzyludzkich. W spo³eczeñstwie<br />
coraz bardziej rozbitym w wyniku<br />
wyalienowanej pracy i ekonomicznych<br />
nierównoœci, sprywatyzowanego<br />
czasu wolnego, a tak¿e przez paranojê<br />
"samotnego t³umu", policyjnych kontroli<br />
i rozpowszechniania siê cywilnej uniformizacji<br />
– pañstwowe s¹downictwo, daje<br />
poczucie, ¿e jest jedynym i najw³aœciwszym<br />
sposobem rozwi¹zywania sporów<br />
i dochodzenia sprawiedliwoœci. I tak jak<br />
rodzice ustanawiaj¹ nakazy dotycz¹ce<br />
miejsca zabawy trzylatka-³obuza, mno¿¹<br />
74
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
siê rozprawy i powództwa cywilne, a codzienny<br />
lêk przed przestêpstwem, le¿y<br />
w cieniu codziennego lêku przed policyjnym<br />
najœciem "zgodnym z prawem",<br />
a spo³eczeñstwo dalej ulega rozpadowi.<br />
Ostatecznie, poleganie na pañstwowym<br />
wymiarze kary, wzmacnia w³adzê i autorytet<br />
scentralizowanego systemu nadzoru,<br />
ogranicza potencja³ spo³eczeñstwa<br />
oraz ludzkie poczucie sprawiedliwoœci<br />
oraz minimalizuje relacje miêdzy ludŸmi<br />
do dychotomii legalnoœci i nielegalnoœci.<br />
3. Tradycja etykietyzacji w kryminologii<br />
nauczy³a nas, ¿e zamkniêcie ludzi<br />
oraz grup spo³ecznych wewn¹trz okreœlonych<br />
przez pañstwo kategorii przestêpczoœci<br />
oraz systemów kary, nie wspiera<br />
resocjalizacji ludzi, lecz spiralê przestêpczoœci,<br />
kryminalizacji i okrucieñstwa.<br />
W takim systemie, ucisk pojedynczej osoby<br />
prowadzi do wzrostu gniewu i urazy,<br />
a w koñcu do wzrostu przestêpczoœci<br />
i spirali recydywy. Dziêki czemu reszta<br />
spo³eczeñstwa, kontrolowana jest strachem<br />
przed przestêpczoœci¹. Rozprzestrzenianiu<br />
strachu patronuj¹ media i pañstwo,<br />
promuj¹c, usankcjonowanej przez<br />
"wymiar sprawiedliwoœci", ideologiê odwetu<br />
i dehumanizacyjnej, ale zgodnej<br />
z prawem, kary. W ten sposób system<br />
prawa pañstwowego oraz "sprawiedliwoœci"<br />
utrwala w jednostkach i relacjach<br />
spo³ecznych wszelkie problemy, k³amliwie<br />
utrzymuj¹c, ¿e chce je rozwi¹zaæ.<br />
4. Wewn¹trz tego systemu, "zasada<br />
prawa" nadal siê rozprzestrzenia, docieraj¹c<br />
do coraz to dalszych zak¹tków<br />
¿ycia spo³ecznego i kulturowego. 16 Tak<br />
jak w weberowskim koszmarze, pañstwowa<br />
legalnoœæ to rodzaj stale powiêkszaj¹cego<br />
siê biurokratycznego raka, powoduj¹cego<br />
sta³e rozszerzanie siê gmatwaniny<br />
pañstwowego nadzoru, co z kolei<br />
generuje ci¹gle rozwój organów biurokratycznych.<br />
Do tego trzeba dodaæ kliki<br />
prawników, tworz¹cych coraz bardziej<br />
niejasne przepisy, a potem czerpi¹cych<br />
profity z ich objaœniania. W 1886 r. Kropotkin<br />
pisa³ o "wyœcigu prawodawców<br />
ustanawiaj¹cych prawo bez znajomoœci<br />
czego ono dotyczy… wprowadzaj¹cych<br />
ustawy, gdzie popadnie" 17 ; sto lat póŸniej<br />
ów wyœcig nadal trwa i wci¹¿ w wyniku<br />
jego wypluwane s¹ przeró¿ne regulacje<br />
prawne w niezliczonej iloœci. Ten<br />
narastaj¹cy nadzór pañstwa i rosn¹ca<br />
iloœæ przepisów blokuje rozwój ¿ycia<br />
spo³ecznego, wpychaj¹c nas wszystkich<br />
w ich pl¹taninê. Jednak jeszcze bardziej<br />
niepokoj¹ce jest to, ¿e zmniejsza siê<br />
równie¿ iloœæ ograniczeñ w stosowaniu<br />
przepisów przez organy pañstwa. Kiedy<br />
ka¿dy aspekt ¿ycia spo³ecznego i kulturowego<br />
jest definiowany przez nadzór<br />
pañstwa, czyli zasady legalnoœci i nielegalnoœci,<br />
stajemy siê bezbronni wobec<br />
w³adzy pañstwa. Przyk³ad – serie aresztowañ,<br />
jakie mia³y miejsce na autostradach<br />
w Arizonie, a dotyczy³y nie tylko<br />
niebezpiecznej jazdy, ale te¿ posiadania<br />
i u¿ywania narkotyków. Zatrzymania te<br />
zosta³y podci¹gniête pod jedno przestêpstwo<br />
drogowe: "niebezpieczne u¿ycie<br />
Kryminologia krytyczna<br />
75
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
pasa ruchu". 18 Ostatecznie, w zwi¹zku<br />
z rozrastaniem siê tego, co jest zgodne<br />
z prawem, a co nie jest, wszyscy stajemy<br />
siê winni – jeœli nie "niebezpiecznego<br />
u¿ycia pasa ruchu", to jakiegoœ innego<br />
z niezliczonej iloœci przestêpstw.<br />
I wreszcie, skoro wspó³czesne pañstwo<br />
czyni coraz wiêksze obszary kulturowego<br />
i spo³ecznego ¿ycia niezgodnymi<br />
z prawem, my musimy obraæ postawê<br />
wymierzon¹ przeciwko prawu.<br />
Przeciwko prawu: polityka<br />
przestêpstwa i oporu<br />
Anarchistyczna kryminologia jest<br />
dog³êbnie radykaln¹ krytyk¹ prawa pañstwowego<br />
jako systemu nieod³¹cznie<br />
zwi¹zanego z okrucieñstwem. W tym<br />
sensie stoj¹c w opozycji wobec prawa,<br />
ods³ania nam problem zarówno kryminologii<br />
przestêpstwa, jak i oporu. Historycy<br />
oraz socjologowie pracy, opisywali,<br />
w jaki sposób systemy autorytarnej,<br />
alienuj¹cej organizacji pracy, rodz¹<br />
wœród pracowników incydenty sabota-<br />
¿u – œwiadomego, intencjonalnego ³amania<br />
zasad w miejscu pracy. Stawiaj¹c<br />
opór i sprzeciwiaj¹c siê tym systemom,<br />
robotnicy odzyskiwali czêœci swego cz³owieczeñstwa<br />
i kontroli nad w³asnym<br />
¿yciem. Anarchistyczni kryminolodzy<br />
sugeruj¹, ¿e taki wzorzec mo¿na odnaleŸæ<br />
równie¿ we wzajemnym oddzia³ywaniu<br />
miêdzy nadzorem pañstwa a przestêpczoœci¹.<br />
Zamiast odrzucaæ akty przestêpcze<br />
jako bezmyœlne i naganne zachowanie,<br />
albo co gorsza akceptowaæ pañstwow¹<br />
koncepcjê legalnoœci i nielegalnoœci,<br />
anarchistyczni kryminolodzy usi-<br />
³uj¹ badaæ politykê przestêpstwa i przestêpczoœci.<br />
Mówi¹c proœciej, utrzymuj¹<br />
oni, ¿e polityczna (i politycznie niesprawiedliwa)<br />
natura prawa pañstwowego<br />
oraz pañstwowej kryminalizacji oznacza,<br />
¿e akty przestêpstwa w takim systemie<br />
musz¹ mieæ w pewnym stopniu znaczenie<br />
polityczne. Tak jak Foucault i Genet,<br />
anarchistyczni kryminolodzy d¹¿¹ do zatarcia<br />
granic pomiêdzy przestêpstwem<br />
a politycznym oporem. 19 Badaj¹c zale¿-<br />
noœci pomiêdzy nimi, nie zak³adaj¹ oni,<br />
a priori, ¿e wszystkie przestêpstwa stanowi¹<br />
opór przeciw w³adzy pañstwa, ani<br />
te¿ nie ignoruj¹, czêsto (choæ nie zawsze)<br />
negatywnych konsekwencji przestêpczoœci,<br />
których doœwiadczaj¹ jednostki i spo-<br />
³ecznoœci. Zauwa¿aj¹ jednak, ¿e ró¿ne<br />
dzia³ania, naznaczone jako przestêpcze –<br />
graffiti, obsceniczna sztuka oraz wystêpy<br />
muzyczne, rozprowadzanie pirackich<br />
kaset, dzikie strajki, naruszanie godziny<br />
policyjnej, w³amania do sklepów, za¿ywanie<br />
narkotyków, w³óczêgostwo, hacking<br />
itp., s¹ prób¹ odzyskania represjonowanej<br />
godnoœci ludzkiej i mo¿liwoœci<br />
samookreœlenia oraz s¹ form¹ oporu wobec<br />
w³adzy.<br />
Anarchistyczna kryminologia<br />
i anarchistyczna spo³ecznoœæ<br />
Krytykuj¹c scentralizowan¹ w³adzê<br />
pañstwow¹ oraz poszukuj¹c wobec niej<br />
alternatyw, anarchistyczna kryminologia<br />
propaguje spo³ecznoœci zdecentralizowane,<br />
p³ynne, eklektyczne oraz otwarte.<br />
Co wiêcej, anarchistyczna kryminologia<br />
utrzymuje, ¿e owa otwartoœæ nieautorytarnej<br />
spo³ecznoœci, powinna byæ<br />
punktem wyjœcia dociekañ dla wszelkich<br />
krytycznych kryminologii. Anarchistyczna<br />
kryminologia ³¹czy siê z epistemologicznym<br />
anarchizmem i kryminologi¹<br />
feministyczn¹, z krytycznym pacyfizmem<br />
kryminologii pojednania, z projektami<br />
zdecentralizowanej w³adzy oraz<br />
dekompozycj¹ pojêciow¹ postmodernistycznej<br />
i ustawodawczej kryminologii.<br />
Jednak szersza krytyka pañstwowej niesprawiedliwoœci<br />
jest wspólna dla<br />
wszystkich odmian kryminologii kry-<br />
76
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
tycznych. Nawet lewicowa kryminologia<br />
realistyczna, choæ pochodz¹ca<br />
w pewnym stopniu z "kierunku biegunowo<br />
przeciwnego" wobec kryminologii<br />
anarchistycznej, dzieli z ni¹ dba³oœæ<br />
o okreœlanie i badanie konsekwencji<br />
przestêpstwa oraz ich zwi¹zku z systemami<br />
kontroli spo³ecznej. 20 W duchu<br />
eklektycznej otwartoœci, anarchistyczna<br />
kryminologia sprzeciwia siê dzieleniu<br />
krytycznej kryminologii na serie ma³ych<br />
intelektualnych fragmentów, a potem<br />
zamykaniu jednego kawa³ka w innym.<br />
Zamiast tego, kryminologia anarchistyczna<br />
wzywa do kontynuowania krytycznej<br />
debaty w kontekœcie perspektyw<br />
zwi¹zanych z mo¿liwoœciami opracowania<br />
z³o¿onej i silnej, przez swoj¹ otwartoœæ<br />
na alternatywy, krytyki legalnej niesprawiedliwoœci.<br />
Cohen: mówi¹c o swoim<br />
"braku zaanga¿owania w jakikolwiek<br />
projekt (jak liberalizm, lewicowy realizm<br />
czy abolicjonizm), chcia³bym zastanowiæ<br />
siê nad nim, nie z poziomu<br />
mojej w³asnej mentalnoœci, lecz z poziomu<br />
spo³ecznej globalnej odmowy uznania<br />
jakiejœ jednej teorii". 21 Anarchistyczna<br />
kryminologia podziela owy brak zaanga¿owania<br />
w ogólne projekty – w³¹czaj¹c<br />
w to swój w³asny – i zamiast tego<br />
zajmuje siê p³ynnymi, rozmytymi, niestabilnymi<br />
wspólnotami i krytyk¹.<br />
Anarchistyczna kryminologia:<br />
mo¿liwoœæ pora¿ki<br />
Mo¿liwe, ¿e anarchistyczna kryminologia<br />
oraz anarchistyczna wizja sprawiedliwoœci<br />
czy spo³eczeñstwa nie bêdzie<br />
funkcjonowaæ w praktyce. Mo¿liwe,<br />
¿e w swojej "czystej" formie – jakkolwiek<br />
rozumiemy pojêcie "czysty"<br />
w odniesieniu do tak p³ynnej idei – nie<br />
bêdzie mog³a zrealizowaæ siê w pe³ni.<br />
Anarchistyczna kryminologia jest ide¹,<br />
która nie uznaje granic, która domaga<br />
Inne prace tego autora:<br />
Jeff Ferrell "Confronting the Agenda<br />
of Authority: Critical Criminology,<br />
Anarchism, and Urban Graffiti."<br />
w: Gregg Barak, [red.], Varieties of Criminology:<br />
Readings from a Dynamic<br />
Discipline, s. 161-178, 1994.<br />
Jeff Ferrell "Urban Graffiti: Crime,<br />
Control, and Resistance." w: Youth and<br />
Society 27/1995, s.73 - 92.<br />
Jeff Ferrell "Anarchy Against the<br />
Discipline" Journal of Criminal Justice<br />
and Popular Culture 3/1995, s. 86-91<br />
Jeff Ferrell Crimes of Style: Urban<br />
Graffiti and the Politics of Criminality.<br />
Boston, 1996<br />
Jeff Ferrell "Criminological Verstehen:<br />
Inside the Immediacy of Crime." Justice<br />
Quarterly 14: 3-23, 1997<br />
Jeff Ferrell, Kevin Ryan "The Brotherhood<br />
of Timber Workers and the Southern<br />
Lumber Trust: Legal Repression<br />
and Worker Response." w: Radical America<br />
19/1985, s. 55-74<br />
siê ci¹g³ego intelektualnego wysi³ku;<br />
dlatego anarchistyczna kryminologia<br />
mo¿e ostatecznie nie stworzyæ nic po-<br />
Kryminologia krytyczna<br />
77
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
nad buntownicz¹ wra¿liwoœæ, niezgodnego<br />
z prawem podejœcia czy analizy,<br />
podwa¿aj¹cych dogmaty kryminologii<br />
tradycyjnej. Z anarchistycznego punktu<br />
widzenia, tym lepiej; dla anarchistów nic<br />
nie jest takim sukcesem jak zasianie<br />
w¹tpliwoœci, nic nie jest bardziej zawodne<br />
ni¿ ostateczne zwyciêstwo. Jednak<br />
anarchistyczna kryminologia, której nie<br />
udaje siê urzeczywistniæ, której nie udaje<br />
siê odnieœæ sukcesu nad innymi punktami<br />
widzenia, pozostaje niezwykle wa¿-<br />
nym w¹tkiem w szerszym projekcie krytycznej<br />
kryminologii. W przestêpczym<br />
uniwersum pañstwowego wymiaru sprawiedliwoœci<br />
ze scentralizowan¹ i uciskaj¹c¹<br />
w³adz¹, w naukowym uniwersum<br />
zanieczyszczonym przez mitologiczne<br />
standardy prawdy i narzuconych hierarchii<br />
wiarygodnoœci, anarchistyczna kryminologia<br />
funkcjonuje jako konieczna<br />
korekta i stoi w opozycji do wybuja³ej<br />
pewnoœci siebie i pragnienia dominacji.<br />
I w ten sposób, podkopuje ona tendencje<br />
uznania zarówno naszego w³asnego intelektualnego<br />
autorytetu, jak te¿ zewnêtrznego<br />
autorytetu pañstwa, jako jedynych<br />
w³aœciwych – b¹dŸ co gorsza, jako<br />
nieuniknionych podstaw porz¹dku spo-<br />
³ecznego i zmiany spo³ecznej.<br />
W XVII wieku brytyjski poeta John<br />
Milton w swoim sonecie "Sonet On His<br />
Blindness" przypomina nam, ¿e "s³u¿¹<br />
tak¿e ci, którzy tylko stoj¹ i czekaj¹". 22<br />
Trzysta lat póŸniej nowa fala brytyjskich<br />
filmowców sparafrazowa³a jego s³owa.<br />
W filmie "Samotnoœæ d³ugodystansowca"<br />
(re¿. Tony Richardson) , g³ówny bohater<br />
Colin Smith zosta³ wys³any do<br />
ciê¿kiego zak³adu poprawczego, którego<br />
dyrektor namawia go by bieg³ w wa¿-<br />
nym wyœcigu przeciwko innej szkole.<br />
Smith zwyciêstwo ma w kieszeni, oznacza<br />
ono aprobatê dyrektora, s³awê zdobyt¹<br />
dla zak³adu poprawczego oraz, co<br />
najwa¿niejsze, wolnoœæ dla niego. Lecz<br />
na krótko przed met¹, Smith zatrzymuje<br />
siê, patrzy i uœmiecha wprost do dyrektora.<br />
Swoj¹ decyzj¹, dobrowoln¹<br />
przegran¹, pogrzeba³ sw¹ nadziejê na<br />
wolnoœæ – lecz tym samym podkopa³ labirynt<br />
zasad i przepisów, codzienn¹ degradacjê,<br />
s³u¿alczoœæ i uleg³oœæ, fa³szyw¹<br />
ideologiê konkurencyjnej lojalnoœci<br />
wobec instytucji i pañstwa, poprzez<br />
któr¹ wolnoœæ jego i pozosta³ych wychowanków,<br />
by³a przez d³ugi czas kupowana<br />
i sprzedawana.<br />
Tak te¿ jest z anarchistyczn¹ kryminologi¹.<br />
Kompletna czy te¿ nie, jest intelektualnym<br />
uzasadnieniem niepos³uszeñstwa<br />
i oporu, jej istot¹ jest staæ poza<br />
prawem i "zatrzymaæ siê" na krótko<br />
przed skorzystaniem z kusz¹cych propozycji<br />
uleg³oœci i konformizmu. I tak¹<br />
postaw¹, wyrzeczeniem siê w³adzy oraz<br />
jej destruktywnych konsekwencji, odbijaj¹cych<br />
siê na spo³ecznym i kulturowym<br />
¿yciu, anarchistyczna kryminologia<br />
przypomina nam, ¿e relacje miedzy ludŸmi<br />
oraz ludzka ró¿norodnoœæ znacz¹<br />
wiêcej, ni¿ napuszona w³adza przepisów<br />
i prawo.<br />
T³umaczenie:<br />
Natalia Walczuk<br />
1<br />
Paul Feyerabend Przeciwko metodzie,<br />
Wroc³aw, 1996<br />
2<br />
Lester J. Mazor "Disrespect for Law."<br />
w: Roland J. Pennock, John W. Chapman<br />
[red.], Anarchism, s. 143-159. New York:<br />
NYU, 1978.<br />
3<br />
Industrial Worker, paŸdziernik 1912.<br />
4<br />
William Godwin Enquiry Concerning<br />
Political Justice, London 1971.<br />
5<br />
Piotr Kropotkin The Essential Kropotkin.<br />
New York: Liveright, 1975.<br />
6<br />
Max Stirner Jedyny i jego w³asnoœæ,<br />
Warszawa 1995<br />
78
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
7<br />
Micha³ Bakunin Selected Writings,<br />
New York, 1974.<br />
8<br />
Industrial Worker, czerwiec 1913.<br />
9<br />
Jeff Ferrell, Kevin Ryan "The Brotherhood<br />
of Timber Workers and the Southern<br />
Lumber Trust: Legal Repression and Worker<br />
Response" w: Radical America, s. 55-74, 19/<br />
1985.<br />
10<br />
Roland J. Pennock, John W. Chapman<br />
[red.] Anarchism, New York: NYU, 1975.<br />
11<br />
Harold E. Pepinsky "Peacemaking in<br />
Criminology" w: Brian D. MacLean and Dragan<br />
Milovanovic, [red.], New Directions in<br />
Critical Criminology, s. 107-110. Vancouver:<br />
The Collective Press, 1991.<br />
12<br />
Larry Tifft, Dennis Sullivan The Struggle<br />
to be Human: Crime, Criminology, and<br />
Anarchism, Orkney, U.K.: Cienfeugos, 1980.<br />
13<br />
Greil Marcus, Lipstick Traces: A Secret<br />
History of the Twentieth Century, Cambridge,<br />
MA: Harvard, 1989.<br />
14<br />
Daniel Guerin Anarchism, New York<br />
1970.<br />
15<br />
Harold E. Pepinsky, Paul Jesilow Myths<br />
That Cause Crime, Cabin John, MD: Seven<br />
Locks, 1984.<br />
16<br />
Stanley Cohen Against Criminology,<br />
New Brunswick, 1988.<br />
17<br />
Piotr Kropotkin The Essential Kropotkin.<br />
18<br />
Tim Steller, "Busted." w: Arizona Daily<br />
Sun. 24.03.1996.<br />
19<br />
John K. Simon "Michel Foucault on<br />
Attica: An Interview." w: Social Justice 18/<br />
1991 s. 26-34.<br />
20<br />
Werner i Stuart Henry Einstadter Criminological<br />
Theory: An Analysis of Its Underlying<br />
Assumptions. Fort Worth, TX: Harcourt<br />
Brace, 1995.<br />
21<br />
Stanley Cohen Against Criminology.<br />
22<br />
John Milton "Sonnet On His Blindness."<br />
w: Roy J. Cook, [red.], One Hundred<br />
and One Famous Poems, s. 91. Chicago:<br />
Reilly and Lee, 1958.<br />
MARSZ KAJDANIARZY<br />
MICHEL FOUCAULT<br />
Kajdany, tradycja siêgaj¹ca czasów<br />
galer, istnia³y we Francji jeszcze za Monarchii<br />
Lipcowej. Waga, jakiej zdaje siê<br />
nabra³y na pocz¹tku XIX wieku jako<br />
widowisko, bierze siê prawdopodobnie<br />
st¹d, ¿e w jednym spektaklu ³¹czy³y dwa<br />
sposoby karania: droga na skazanie rozwija³a<br />
siê jak ceremonia³ kaŸni. Opowieœci<br />
o "ostatnich kajdaniarzach" – faktycznie<br />
zaœ o tych, którzy przemierzali<br />
Francjê latem 1836 r. – i wywo³ywanym<br />
przez nich zgorszeniu pozwalaj¹ odtworzyæ<br />
przebieg rzeczy, zupe³nie obcy regu³om<br />
"nauki penitencjarnej". Na pocz¹tek<br />
rytua³ szafotu; to zakuwanie w ¿elazne<br />
obro¿e i ³añcuchy na dziedziñcu Bicetre:<br />
galernik nadstawia karku na kowadle<br />
jak na pniu, choæ tym razem sztuka<br />
kata w operowaniu m³otem polega na<br />
tym, by nie zmia¿d¿yæ mu g³owy – przenicowane<br />
rzemios³o, które wie jak nie<br />
uœmiercaæ. "Wielki dziedziniec Bicetre<br />
zape³niaj¹ narzêdzia kaŸni – le¿¹ce szeregami<br />
³añcuchy z jarzmem. Artoupansi<br />
(dowódcy stra¿y), okolicznoœciowi<br />
kowale, przygotowuj¹ kowad³o i m³ot.<br />
Do krat galerii przyklejaj¹ siê twarze<br />
o posêpnym albo zuchwa³ym wyrazie<br />
Kryminologia krytyczna<br />
79
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
Michel Foucault, Nadzorowaæ i karaæ.<br />
Narodziny wiêzienia, t³um. Tadeusz Komendant,<br />
Warszawa 1993, str. 387. Fragment<br />
pochodzi z Czêœæ IV, Rodz. II "Illegalizm<br />
i przestêpczoœæ", strony 309-316.<br />
tych, których zakuwaæ bêdzie oprawca.<br />
U góry, po wszystkich piêtrach wiêzienia<br />
widaæ rêce i nogi przewieszone przez<br />
kraty cel na podobieñstwo targowiska<br />
ludzkich cia³; to wiêŸniowie, którzy<br />
przyszli wzi¹æ udzia³ w oczepinach<br />
wczorajszych kamratów... A oto i sk³adani<br />
w ofierze. Siedz¹ na ziemi, przypadkiem<br />
dobrani parami pod³ug wzrostu;<br />
¿elazo, którego ka¿dy ma dŸwigaæ<br />
z osiem funtów, leg³o im na kolanach.<br />
Oprawca obchodzi ich jak na apelu, bior¹c<br />
miarê z g³ów i przymierzaj¹c ogromne<br />
obro¿e, na cal szerokie. ¯eby skuæ<br />
jedno jarzmo, trzech katów zabiegów<br />
trzeba; jeden podtrzymuje kowad³o; drugi<br />
g³owê delikwenta; trzeci uderza raz<br />
za razem i przyklaskuje nitowi potê¿nym<br />
m³otem. Ka¿dy cios wstrz¹sa g³ow¹ i ca-<br />
³ym cia³em... Cz³owiek wcale nie myœli<br />
przy tym o niebezpieczeñstwie, na jakie<br />
ofiara by³aby nara¿ona, gdyby m³ot chybi³<br />
celu; nie ma siê tej œwiadomoœci, a raczej<br />
niknie ona wobec g³êbokiej zgrozy,<br />
jak¹ budzi widok stworzenia Bo¿ego<br />
w takim poni¿eniu". Potem nadchodzi<br />
kolej na widowisko publiczne; wed³ug<br />
"Gazette des tribunaux" ponad 100 000<br />
osób ogl¹da kajdaniarzy wychodz¹cych<br />
z Pary¿a 19 lipca: "Wymarsz La Courtille<br />
w Ostatki...". Porz¹dni i bogaci<br />
przychodz¹ obejrzeæ, z daleka, jak maszeruje,<br />
wreszcie zakute w ³añcuchy,<br />
owo wielkie plemiê nomadów, ten inny<br />
rodzaj, ta "odrêbna rasa, której przywilejem<br />
jest zaludnianie galer i wiêzieñ".<br />
Natomiast widzowie z ludu, jak za czasów<br />
publicznych kaŸni, towarzysz¹ skazañcom<br />
dwuznacznymi z³orzeczeniami,<br />
pogró¿kami, s³owami pociechy, kuksañcami,<br />
oznakami nienawiœci lub wspó³czucia.<br />
Narasta coœ gwa³townego i nieustanny<br />
dreszcz przebiega pochód –<br />
gniew przeciw zbyt surowej albo za pob³a¿liwej<br />
sprawiedliwoœci; okrzyki przeciw<br />
nienawidzonym zbrodniarzom; odruchy<br />
sympatii dla wiêŸniów, których siê<br />
zna i pozdrawia; starcia z policj¹: "Przez<br />
ca³¹ drogê od granicy Fontainebleau grupy<br />
furiatów wykrzykiwa³y obelgi na<br />
Delacollonge'a: Precz z klech¹, wo³ano,<br />
precz z tym wstrêtnym cz³owiekiem,<br />
trzeba zrobiæ z nim porz¹dek! Bez energii<br />
i stanowczoœci stra¿y miejskiej mog³o<br />
dojœæ do powa¿nych zamieszek.<br />
W Yaugirard najbardziej rozsierdzone<br />
by³y kobiety. Krzycza³y: Precz z pod³ym<br />
klech¹! Precz z potworem Delacollonge!<br />
Komisarze policji Montrouge, z Yaugirard<br />
i wielu merów z pomocnikami<br />
nadbieg³o z rozwianymi szarfami, aby<br />
wymusiæ respekt dla wymiaru sprawiedliwoœci.<br />
Niedaleko od Issy, Francois,<br />
widz¹c pana Allard i policjantów z brygady,<br />
rzuci³ w nich swoj¹ drewnian¹<br />
80
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
misk¹. Wtedy przypomniano sobie, ¿e<br />
rodzina niektórych z dawnych kompanionów<br />
tego skazañca mieszka w Ivry.<br />
Od tej chwili inspektorzy nadzoru rozwinêli<br />
eszelon wzd³u¿ drogi i jechali tu¿<br />
obok wózka skazañców. Owi zaœ z paryskiego<br />
kordonu rzucali bez wyj¹tku,<br />
ka¿dy swoj¹ drewnian¹ misk¹, celuj¹c<br />
w g³owy policjantów, z których kilku<br />
zosta³o trafionych. W tym momencie<br />
t³um poczu³ sygna³ do ataku. Jedni rzucili<br />
siê na drugich". Miêdzy Bicetre i Sevres<br />
obrabowano jakoby znaczn¹ iloœæ<br />
domów podczas przemarszu konwoju.<br />
W owym œwiêtowaniu odejœcia skazañców<br />
jest coœ z rytua³u koz³a ofiarnego,<br />
któremu przy wypêdzaniu wymierza<br />
siê razy, coœ ze œwiêta g³upców, gdzie<br />
dokonuje siê zamiana ról, nieco z dawnych<br />
ceremonii szafotu, gdzie prawda<br />
mia³a rozb³ysn¹æ w pe³nym œwietle, nieco<br />
te¿ z ludowych widowisk, w których<br />
ogl¹da siê s³awne osobistoœci albo obros³e<br />
tradycj¹ typy – gra prawdy i infamii,<br />
defilada rozg³osu i hañby, obelgi<br />
ciskane w zdemaskowanych zbrodniarzy<br />
i, z drugiej strony, radosne przyœwiadczenie<br />
zbrodni. Ludzie usi³uj¹<br />
spojrzeæ w twarz zbrodniarzom, którzy<br />
mieli swoj¹ chwilê chwa³y; druki nowiniarskie<br />
przypominaj¹ zbrodnie tych,<br />
których pochód mo¿na ogl¹daæ; gazety<br />
z wyprzedzeniem podaj¹ nazwiska i opowiadaj¹<br />
o ich ¿yciu; czasami wyliczaj¹<br />
ich znaki szczególne, opisuj¹ strój, aby<br />
ich to¿samoœæ nie budzi³a w¹tpliwoœci –<br />
takie programy teatralne dla widzów.<br />
Ludzie przychodz¹ tak¿e po to, aby kontemplowaæ<br />
typy zbrodniarzy, odgadywaæ,<br />
po stroju albo twarzy skazañca,<br />
jego "specjalnoœæ", czy jest to zabójca<br />
czy z³odziej: to zabawa w przebieranki i<br />
gra marionetek, w której kryje siê jednak,<br />
dla bardziej wyrobionych spojrzeñ,<br />
coœ na kszta³t empirycznej etnografii<br />
zbrodni. Od teatrzyku objazdowego po<br />
frenologiê Galia ka¿dy tworzy, zale¿nie<br />
od œrodowiska, do którego nale¿y, takie<br />
semiologie zbrodni, jakie ma przed oczami:<br />
"Fizjonomie s¹ równie zmienne jak<br />
ubiory: tu majestatyczna g³owa, jak oblicza<br />
Murilla; tam znowu twarz wystêpna,<br />
obramiona krzaczastymi brwiami,<br />
która zapowiada energiê gotowego na<br />
wszystko ³ajdaka... Gdzie indziej g³owa<br />
Araba zarysowana na ciele dziecka. Ci<br />
o rysach kobiecych i ³agodnych – to<br />
wspólnicy; ale spójrzcie w twarze prze-<br />
¿arte rozpust¹ – oto ich preceptorzy".<br />
W tê grê w³¹czaj¹ siê sami skazañcy, obnosz¹c<br />
siê ze zbrodni¹ i przedk³adaj¹c<br />
reprezentacjê swych niegodziwoœci; to<br />
jedna z funkcji tatua¿u, winieta ich wyczynów<br />
b¹dŸ przeznaczenia: "Nosz¹<br />
jego insygnia – czy to gilotynê wytatuowan¹<br />
na lewym przedramieniu, czy to<br />
na piersi zag³êbiony w krwawi¹cym sercu<br />
sztylet." Przechodz¹c, odgrywaj¹ sceny<br />
swych zbrodni, drwi¹ z sêdziów<br />
i z policji, przechwalaj¹ siê niegodziwoœciami,<br />
których nie zdo³ano wykryæ.<br />
Francois, dawny wspólnik Lacenaire'a,<br />
opowiada, ¿e jest wynalazc¹ metody za-<br />
Kryminologia krytyczna<br />
81
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
bijania ludzi tak, by nie krzyczeli i nie<br />
spad³a ani jedna kropla krwi. Wielki<br />
obwoŸny jarmark zbrodni mia³ swych<br />
kuglarzy i swoje maski, gdzie komiczna<br />
afirmacja prawdy by³a odpowiedzi¹<br />
na ludzk¹ ciekawoœæ i obelgi. Oto seria<br />
scen, owego pamiêtnego lata 1836 r.,<br />
wokó³ Delacollonge'a: rozg³osu jego<br />
zbrodni (poæwiartowa³ swoj¹ brzemienn¹<br />
kochankê) przyda³ fakt, ¿e by³<br />
duchownym, co te¿ pozwoli³o mu unikn¹æ<br />
szafotu. Jak siê wydaje, towarzyszy-<br />
³a mu powszechna ludowa nienawiœæ.<br />
Ju¿ na wózku, który wióz³ go do Pary¿a<br />
w czerwcu 1836 r., zosta³ zel¿ony i nie<br />
potrafi³ powstrzymaæ ³ez, tym niemniej<br />
odmówi³ transportu karetk¹, uwa¿aj¹c,<br />
¿e upokorzenie stanowi czêœæ kary. Przy<br />
wyjeŸdzie z Pary¿a "trudno nawet wyobraziæ<br />
sobie, ¿e t³umowi za ma³o by³o<br />
szlachetnego oburzenia, moralnego<br />
gniewu i wyzwisk na tego cz³owieka;<br />
ca³y pokryty zosta³ ziemi¹ i b³otem; grad<br />
kamieni spada³ na niego wraz z wyrazami<br />
publicznego gniewu... By³ to wybuch<br />
nies³ychanej wœciek³oœci; zw³aszcza<br />
kobiety, niczym prawdziwe furie,<br />
okazywa³y niewiarygodny przyp³yw nienawiœci".<br />
Aby go chroniæ, zmienia mu<br />
siê ubranie. Niektórym oszukanym widzom<br />
wydaje siê, ¿e jest nim Francois.<br />
Ten, dla zabawy, wchodzi w rolê; do<br />
komedii zbrodni, której nie pope³ni³,<br />
dodaje jeszcze komediê ksiêdza, którym<br />
nie jest; w opowieϾ o "swojej" zbrodni<br />
wpl¹tuje modlitwy i szerokie gesty b³ogos³awieñstwa<br />
adresowane do t³umu,<br />
który l¿y go i œmieje siê. Kilka kroków<br />
dalej prawdziwy Delacollonge, "wygl¹daj¹cy<br />
jak mêczennik", prze¿ywa³ podwójne<br />
upokorzenie: obelgami, które nie<br />
on odbiera³, choæ do niego by³y adresowane<br />
i œmiesznoœci¹, która ukazywa³a<br />
pod postaci¹ innego zbrodniarza figurê<br />
ksiêdza, którym by³ on sam, a co wola³by<br />
ukryæ. Jego drogê krzy¿ow¹ odgrywa³,<br />
na jego oczach, b³azen-morderca,<br />
do którego by³ przykuty.<br />
Do wszystkich miast, którêdy przechodzi³,<br />
konwój wnosi³ ze sob¹ œwiêto;<br />
by³y to saturnalia kary – skazanie obraca³o<br />
siê na ten czas w przywilej. Pod<br />
wp³ywem zaœ bardzo osobliwej tradycji,<br />
której zdaj¹ siê unikaæ zwyk³e rytua³y<br />
kaŸni, wywo³ywa³o ono u skazañców nie<br />
tyle wymagane oznaki skruchy, ile wybuch<br />
szaleñczej weso³oœci, bêd¹cy negacj¹<br />
kary. Do bi¿uterii z obro¿y i ³añcuchów<br />
galernicy sami przyczepiali<br />
ozdoby ze wst¹¿ek, ze s³omianych warkoczy,<br />
z kwiatów i cennych chust. Konwój<br />
– to kr¹g i taniec; to tak¿e parzenie<br />
siê, przymusowe ma³¿eñstwo w ramach<br />
zakazanej mi³oœci. Wesele, feta i œwiêtoœæ<br />
w obr¹czce kajdan: "Biegn¹ zakuci<br />
w ³añcuchy z bukietem w d³oni, wst¹¿-<br />
ki albo chwosty ze s³omy zdobi¹ ich<br />
czepki, a najpomys³owsi maj¹ porobione<br />
he³my z kit¹... Inni nosz¹ a¿urowe<br />
poñczochy do sabotów, albo modne kamizelki<br />
pod robocz¹ bluz¹". Przez ca³y<br />
zaœ wieczór, który nadchodzi³ po zakuciu,<br />
konwój tañczy³ wielk¹ farandolê,<br />
obracaj¹c¹ siê bez koñca na dziedziñcu<br />
Bicetre: "Biada stra¿nikom, jeœli konwój<br />
ich rozpozna³; otacza³ ich i oplata³ swymi<br />
³añcuchami; galernicy byli panami<br />
pola a¿ do zmroku". Dziêki wymyœlanym<br />
przez siebie insygniom sabat skazañców<br />
by³ odpowiednikiem ceremonia-<br />
³u sprawiedliwoœci. Nicowa³ splendory,<br />
porz¹dek w³adzy i jej insygnia, formy<br />
rozkoszy. Sabat polityczny by³ st¹d<br />
o krok. Trzeba by³o byæ g³uchym, by nie<br />
s³yszeæ tego nowego brzmienia. Galernicy<br />
œpiewali marsze i mazury kajdaniarskie,<br />
które szybko zyskiwa³y na popularnoœci<br />
i niebawem powtarzano je<br />
wszêdzie. Pobrzmiewa w nich zapewne<br />
echo owych lamentów, które druki no-<br />
82
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
winiarskie wk³ada³y w usta zbrodniarzy:<br />
wyznanie zbrodni, mroczna heroizacja,<br />
przywo³anie straszliwych kar i ogólnej<br />
nienawiœci, która ich zewsz¹d otacza³a.<br />
"S³awo, dziœ dla nas twe fanfary... Odwagi,<br />
wiaro, ten nasz straszliwy los, co<br />
zawis³ nam nad g³ow¹ nie wprawia serca<br />
w trwogê... £añcuchy ciê¿kie s¹, ale<br />
czas ruszaæ w drogê. W naszej obronie<br />
nie padnie ¿aden g³os, ul¿yjmy im; nie<br />
powie". A jednak w tych zbiorowych<br />
pieœniach s³ychaæ teraz nowe tony: moralny<br />
kodeks, któremu podlega³y dawne<br />
lamenty, zostaje odwrócony. KaŸñ,<br />
zamiast budziæ wyrzuty sumienia,<br />
wzmaga dumê; sprawiedliwoœæ, feruj¹ca<br />
wyrok, zostaje odrzucona, t³um zaœ,<br />
który przybieg³ ogl¹daæ coœ, co uwa¿a<br />
za pokutê i upokorzenie, zas³uguje na<br />
pogardê: "Z dala od naszych chat ktoœ<br />
czasem i zaszlocha. Na widok hardych<br />
czó³ sêdziowie nasi zbledn¹... Wasz<br />
¿¹dny nieszczêœæ t³um chce widzieæ<br />
w nas zhañbion¹ rasê, co korzy siê i p³acze.<br />
Lecz dumny jest nasz wzrok". Pojawia<br />
siê tak¿e twierdzenie, ¿e ¿ycie na<br />
katordze poœród towarzyszy przysparza<br />
rozkoszy niedostêpnych na wolnoœci.<br />
"Z czasem nadejdzie rozkosz, o jakiej<br />
inni nie œni¹. Zza krat wychynie œwiêto...<br />
Rozkosz to zbieg. Po có¿ jej kat,<br />
ujdzie ca³o za pieœni¹". Tym bardziej, ¿e<br />
obecny porz¹dek nie bêdzie trwa³ wiecznie;<br />
nie tylko skazañcy zostan¹ uwolnieni<br />
i odzyskaj¹ swoje prawa, ale na dodatek<br />
oskar¿yciele zajm¹ ich miejsce.<br />
Nastanie dzieñ strasznego s¹du, gdy<br />
zbrodniarze i ich sêdziowie zamieni¹ siê<br />
miejscami: "Nam, galernikom, wzgarda<br />
w ka¿dej stronie; nam z³oto, w którym<br />
Boga umieœcili. To z³oto kiedyœ<br />
wpadnie w nasze d³onie, boœmy swym<br />
¿yciem cenê zap³acili. Inszy im bêdzie<br />
zysk mieæ ³añcuch, który nam ka¿ecie<br />
dzisiaj nieϾ. Kto dzisiaj rab, ten pan,<br />
gdy siê zaciœnie piêœæ i poœród innych<br />
gwiazd wolnoœci dojrzym b³ysk..<br />
¯egnajcie, dosyæ nam waszych kajdan<br />
i praw". Tak oto zarysowywany przez<br />
druki ulotne pobo¿ny teatr, gdzie skazaniec<br />
napomina³ publicznoœæ, ¿eby nigdy<br />
nie posz³a jego œladem, przeobra¿a siê<br />
w groŸn¹ scenê, sk¹d wzywa siê t³um,<br />
by dokona³ wyboru pomiêdzy barbarzyñstwem<br />
katów, niesprawiedliwoœci¹ sêdziów<br />
a nieszczêœciem skazañców, dziœ<br />
wprawdzie pokonanych, choæ ich dzieñ<br />
odp³aty nadejdzie.<br />
Kryminologia krytyczna<br />
83
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
POD ZNAKIEM NADZORU<br />
DIDIER ERIBON<br />
Kryminologia krytyczna<br />
Zeszyt mia³ osobliwy, pod³u¿ny format.<br />
Na ok³adce tytu³: "Intolerable". Na<br />
tylnej ok³adce znalaz³a siê lista instytucji<br />
zagro¿onych gilotyn¹ tytu³u:<br />
Nieznoœni s¹:<br />
S¹dy,<br />
Gliny,<br />
Szpitale, wie¿e szaleñców,<br />
Szko³a, s³u¿ba wojskowa,<br />
Prasa, telewizja,<br />
Pañstwo.<br />
Ale prawdziwym celem s¹ wiêzienia.<br />
Albowiem ten zeszycik objêtoœci<br />
czterdziestu oœmiu stron to pierwszy,<br />
opublikowany w maju 1971 roku, numer<br />
ca³ej serii, któr¹ zamierza³ wydawaæ<br />
nowy ruch: Groupe d'information<br />
sur les prisons, GIP.<br />
Ruch ten powo³ano do ¿ycia z inicjatywy<br />
Michela Foucault. To on osobiœcie<br />
og³osi³ akt za³o¿ycielski – sta³o siê<br />
to 8 lutego 1971 roku w kaplicy Saint-<br />
Bernard poni¿ej dworca Montparnasse:<br />
"¯aden z nas nie mo¿e byæ pewny, i¿<br />
oszczêdzi go wiêzienie. Dzisiaj pewnoœæ<br />
ta jest mniejsza ni¿ kiedykolwiek" –<br />
oznajmi³. Po czym kontynuowa³:<br />
"Ca³e nasze codzienne ¿ycie pad³o<br />
ofiar¹ coraz œciœlejszej sieci nadzoru policyjnego:<br />
na ulicy i na drodze; wœród<br />
cudzoziemców i m³odocianych idea<br />
zbrodni wynurzy³a siê na nowo: œrodki<br />
zapobiegania konsumpcji narkotyków<br />
mno¿¹ akty samowoli. ZnaleŸliœmy siê<br />
pod znakiem "nadzoru". Mówi siê nam,<br />
¿e aparat sprawiedliwoœci jest przeci¹-<br />
¿ony. Dobrze to widzimy. Ale jeœli to<br />
policja stanowi przyczynê tego przeci¹-<br />
¿enia? Mówi siê nam, ¿e wiêzienia s¹<br />
przepe³nione. Ale jeœli to samo spo³eczeñstwo<br />
stanowi przyczynê tego przepe³nienia?<br />
Niewiele informacji o wiêzieniach<br />
przedostaje siê do opinii publicznej;<br />
wiêzienia to tajemne strefy naszego<br />
systemu spo³ecznego, to ciemne komórki<br />
naszego ¿ycia. Mamy prawo wiedzieæ<br />
o tym. Chcemy o tym wiedzieæ. Dlatego<br />
razem z pracownikami aparatu sprawie-<br />
Didier Eribon, Michel Foucault - Biografia,<br />
t³umacz: Jacek Levin, Warszawa<br />
2005, stron 443. Fragment pochodzi<br />
z rozdzia³u "Lekcja ciemnoœci", str.<br />
275-279.<br />
84
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dliwoœci, adwokatami, dziennikarzami,<br />
lekarzami i psychologami powo³aliœmy<br />
do ¿ycia Groupe d'information sur les<br />
prisons.<br />
Postanowiliœmy informowaæ o tym,<br />
czym jest wiêzienie: o tym, kto tam trafia,<br />
jak i dlaczego zostaje uwiêziony, co<br />
siê tam dzieje, jak wygl¹da ¿ycie wiêŸniów<br />
i personelu wiêziennego, jak wygl¹daj¹<br />
budowle, opieka i higiena, jak<br />
funkcjonuj¹ regulamin wewnêtrzny,<br />
opieka lekarska i warsztaty; jak mo¿na<br />
siê wydostaæ z wiezienia i co oznacza<br />
w naszym spo³eczeñstwie fakt bycia jednym<br />
z tych, którzy wyszli z wiêzienia.<br />
Informacji tych nie znajdziemy<br />
w oficjalnych raportach. ¯¹damy ich od<br />
tych, którzy pod tym czy innym wzglêdem<br />
maj¹ doœwiadczenia z wiêzieniami<br />
czy w jakiœ sposób s¹ z nimi zwi¹zani.<br />
Prosimy ich o nawi¹zanie kontaktu z nami<br />
i przekazanie informacji, jakie posiadaj¹.<br />
Opracowaliœmy kwestionariusz,<br />
który mo¿na u nas otrzymaæ. Gdy tylko<br />
zgromadzimy niezbêdn¹ iloœæ informacji,<br />
opublikujemy je." 1<br />
Tekst tego manifestu podpisali trzej<br />
autorzy: Michel Foucault, Pierre Vidal-<br />
Naquet, historyk specjalizuj¹cy siê<br />
w dziejach Grecji staro¿ytnej, który zdoby³<br />
popularnoϾ podczas wojny w Algierii,<br />
gdy napiêtnowa³ stosowanie tortur<br />
przez armiê francusk¹, oraz Jean-<br />
Marie Domenach, ówczesny redaktor<br />
naczelny katolickiego czasopisma<br />
"Esprit". Wydrukowany w stopce redakcyjnej<br />
adres "skrzynki pocztowej" grupy<br />
by³ adresem Michela Foucault: numer<br />
285 przy rue de Yaugirard. Foucault<br />
by³ równie¿ autorem wiêkszej czêœci<br />
manifestu. Bardzo wyraŸnie widzimy, na<br />
czym koncentrowa³ on wówczas uwagê.<br />
Jak w wypadku szaleñstwa ludzi<br />
"normalnych" od uwiêzionych dzieli linia<br />
graniczna znacznie mniej dok³adna,<br />
znacznie bardziej chwiejna, ni¿by siê<br />
wydawa³o – to w³aœnie tam powinien<br />
ustawiæ swój punkt obserwacyjny ten,<br />
kto chcia³by siê przekonaæ, w jaki sposób<br />
pracuj¹ mechanizmy w³adzy. Foucault<br />
przyst¹pi³ zrazu do akcji, do prowadzonej<br />
z dnia na dzieñ walki. Jak¿e<br />
daleko temu manifestowi za³o¿ycielskiemu<br />
GIP od tonu wyk³adu inauguracyjnego<br />
w College de France, a przecie¿<br />
minê³y zaledwie dwa miesi¹ce od dnia,<br />
gdy Foucault stan¹³ na katedrze!<br />
Fale agitacji wywo³ane w maju<br />
1968 roku czêsto znajdowa³y ujœcie<br />
w gwa³townych demonstracjach – dochodzi³o<br />
do licznych aresztowañ i wyroków<br />
na przedstawicieli bojowo nastawionej<br />
lewicy. Niektórzy skazani zostali<br />
za nawo³ywanie do przemocy, inni<br />
z powodu naruszenia bezpieczeñstwa<br />
pañstwa, jeszcze inni trafiali do aresztu<br />
za publikowanie zakazanych gazet i czasopism<br />
w rodzaju "La Cause du peuple".<br />
Wœród zatrzymanych znaleŸli siê: Alain<br />
Geismar, Michel Le Bris, Jean-Pierre Le<br />
Dantec... We wrzeœniu 1970 roku dwudziestu<br />
dziewiêciu zatrzymanych przyst¹pi³o<br />
do g³odówki, chc¹c otrzymaæ<br />
"status specjalny" wiêŸniów politycznych,<br />
dotychczas bowiem traktowano<br />
ich jak pospolitych przestêpców, naruszaj¹cych<br />
powszechnie obowi¹zuj¹ce<br />
prawo, tote¿ poddani byli w wiêzieniach<br />
temu samemu traktowaniu, co kryminaliœci.<br />
Strajk g³odowy trwa³ prawie miesi¹c<br />
– wskórano niewiele: ci, których<br />
przypadki uznano za w oczywisty sposób<br />
polityczne, czyli aktywiœci, których<br />
postawiono w obliczu s¹du w Izbie Bezpieczeñstwa<br />
Pañstwa, osi¹gnêli pewne<br />
z³agodzenie warunków odbywania kary:<br />
wolno im by³o przyjmowaæ odwiedziny,<br />
otrzymywaæ ksi¹¿ki i gazety. Inni, ci,<br />
którzy – w myœl obowi¹zuj¹cego wówczas<br />
s³ownika – uchodzili za zwyk³ych<br />
Kryminologia krytyczna<br />
85
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Kryminologia krytyczna<br />
"demonstrantów dopuszczaj¹cych siê<br />
aktów przemocy", przeciwko którym<br />
uchwalono specjaln¹ ustawê zwan¹ "loianticasseurs"<br />
– odbywali karê wiêzienia<br />
na ogólnych warunkach. W ten sposób<br />
ca³y ruch znalaz³ siê chwilowo<br />
w stanie parali¿u.<br />
Od¿y³ w styczniu 1971 roku, popierany<br />
od zewn¹trz przez bior¹cych udzia³<br />
w strajku g³odowym, którzy zebrali siê<br />
w kaplicy Saint-Bernard, przez grupy<br />
studentów na Sorbonie czy w Halle-aux-<br />
Vins. G³oduj¹cym udzieli³o wsparcia<br />
wiele osobistoœci francuskiego ¿ycia<br />
publicznego, a wœród nich: Yves Montand,<br />
Simone Signoret, Yladimir Jankelevitch,<br />
Maurice Clavel. W Zgromadzeniu<br />
Narodowym deputowany z departamentu<br />
Nievre, Francois Mitterrand, z³o-<br />
¿y³ interpelacjê u ministra sprawiedliwoœci<br />
Renê Plevena, piêtnuj¹c to, w jaki<br />
sposób traktowani s¹ wiêŸniowie polityczni,<br />
"których postêpki, nawet jeœli<br />
zas³uguj¹ na krytykê, pope³nione zosta-<br />
³y w imiê ideologii". 8 lutego Renê Pleven<br />
zmieni³ kurs. Zapowiedzia³ powo-<br />
³anie do ¿ycia komisji, której zadaniem<br />
mia³oby byæ zbadanie mo¿liwoœci wprowadzenia<br />
ulg w odbywaniu kary, czyli<br />
tego, czego domagali siê g³oduj¹cy. Secours<br />
rouge (Czerwona Pomoc), organizacja<br />
stworzona do walki z represjami,<br />
mimo to wezwa³a do maj¹cej siê<br />
odbyæ nazajutrz wielkiej demonstracji.<br />
Prefektura natychmiast zabroni³a manifestacji,<br />
a wszelkie próby jej odbycia<br />
st³umi³a si³¹: kilkadziesi¹t osób zosta³o<br />
przes³uchanych, by³o wielu rannych,<br />
wœród których znalaz³ siê dotkliwie poturbowany<br />
m³ody cz³owiek, któremu<br />
rzucono prosto w twarz granat z gazem<br />
³zawi¹cym. Tego samego 8 lutego w kaplicy<br />
Saint-Bernard odby³a siê konferencja<br />
prasowa. Adwokaci lewicowych aktywistów,<br />
Georges Kiejman i Henri Leclerc,<br />
z naciskiem domagali siê zadoœæuczynienia<br />
dla swych "klientów". Nastêpnie<br />
Pierre Halbwachs, rzecznik Secours<br />
rouge, przekaza³ mikrofon Michelowi<br />
Foucault, który odczyta³ manifest GIP.<br />
Ruch lewicowych wiêŸniów w rzeczy<br />
samej by³ przygrywk¹ do konfrontacji<br />
z warunkami odbywania kary wiêzienia.<br />
Ju¿ we wrzeœniu, podczas swej<br />
pierwszej akcji, g³oduj¹cy zdawali sobie<br />
sprawê, i¿ za paradoks mo¿e uchodziæ<br />
sytuacja, w której lewicowi aktywiœci<br />
domagaj¹ siê dla siebie specjalnego<br />
statusu, i¿ opublikowali datowany<br />
na l wrzeœnia, napisany zaœ we "francuskich<br />
wiêzieniach" komunikat, w którym<br />
precyzowali: "Domagamy siê skutecznego<br />
uznania nas za wiêŸniów politycznych,<br />
tote¿ nie chcemy otrzymaæ jakichœ<br />
specjalnych przywilejów w stosunku<br />
do innych osadzonych w rozumieniu<br />
prawa powszechnego; w naszych oczach<br />
s¹ oni ofiarami systemu spo³ecznego,<br />
który – samemu przyczyniwszy siê do<br />
ich sytuacji – wzbrania siê przed poddaniem<br />
ich resocjalizacji, zadowalaj¹c<br />
siê ich wykluczeniem. Chcemy, by nasza<br />
walka, obna¿aj¹ca panuj¹ce dziœ<br />
w wiêzieniach skandaliczne warunki,<br />
przys³u¿y³a siê wszystkim wiêŸniom".<br />
Wszystkim wiêŸniom! Michel Foucault<br />
nie móg³ nie byæ wra¿liwy na takie<br />
oœwiadczenie, które musia³o wywo-<br />
³aæ u niego halucynacyjne wspomnienie<br />
owych g³osów, jakie dane mu by³o s³yszeæ<br />
dobywaj¹ce siê spod grubej warstwy<br />
archiwalnego kurzu czy – jeszcze<br />
grubszej – zas³ony spowijaj¹cej pojêcia<br />
psychiatryczne, ekonomiczne i prawnicze.<br />
W gruncie rzeczy ju¿ w "Histoire<br />
de la folie" pojawi³y siê zarysy tego<br />
wszystkiego, co mia³o go interesowaæ<br />
w latach siedemdziesi¹tych. To osobliwe<br />
spogl¹daæ, w jaki sposób rozwija³o<br />
siê dzie³o Foucault, jak radykalnie zmie-<br />
86
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
nia³o siê, pocz¹wszy od lat szeœædziesi¹tych<br />
przez siedemdziesi¹te do osiemdziesi¹tych,<br />
jakim zmianom ulega³o jego<br />
s³ownictwo, jak zmienia³y siê tematy.<br />
Ale równie osobliwe jest byæ œwiadkiem<br />
tego, w jaki sposób wszystko, co by³o<br />
w nim nowe, wszystko, co "rodzi³o siê"<br />
w pracy, badaniach i dzia³alnoœci, wyrasta³o<br />
z wewnêtrznej koniecznoœci. Wystarczy<br />
przeczytaæ streszczenia wyk³adów<br />
wyg³aszanych w College de France<br />
– streszczenia sporz¹dzane przez Foucault<br />
pod koniec ka¿dego roku akademickiego<br />
i niedawno opublikowane<br />
w tomie zbiorowym 2 : Poruszane tu tematy<br />
s¹ œciœle ze sob¹ zwi¹zane, wydaje<br />
siê, ¿e ka¿de nowe opracowanie jakiejœ<br />
problematyki jest uwarunkowane<br />
przez to, co j¹ poprzedza³o i wskazuje<br />
na to, co nadejdzie. Momenty zerwania<br />
– owszem, i takie siê pojawia³y; trudnoœci<br />
– owszem, i one nie zosta³y mu<br />
oszczêdzone; poczucie winy – o, tak, ono<br />
równie¿ odegra³o przypisan¹ sobie rolê:<br />
ostatecznie jednak wszystko to przyczyni³o<br />
siê do powstania funduj¹cej ³ad<br />
dzie³a spójnoœci.<br />
Tu¿ po pierwszym manifeœcie GIP<br />
opublikowa³o zapowiadany kwestionariusz.<br />
Egzemplarze ankiety wrêczano rodzinom<br />
wiêŸniów czekaj¹cych w kolejkach<br />
na widzenia. Michel Foucault próbowa³<br />
nawi¹zywaæ bezpoœrednie kontakty<br />
– to w³aœnie dziêki nim zbiera³ œwiadectwa<br />
i relacje na temat warunków ¿ycia<br />
osadzonych oraz ich przesz³oœci. Z wielk¹<br />
pasj¹ bra³ udzia³ w tych fragmentach indywidualnych<br />
historii, w tych patetycznych<br />
¿yciorysach, w ca³ej sferze brutalnej<br />
rzeczywistoœci, któr¹ odkrywa³ na<br />
marginesie spo³eczeñstwa. Do kwestionariusza<br />
do³¹czony by³ krótki komentarz<br />
piêtnuj¹cy sytuacjê uwiêzionych: "WiêŸniów<br />
traktuje siê jak psy. Tych kilku praw,<br />
jakie im pozostawiono, i tak siê nie respektuje.<br />
Chcemy publicznie rozg³osiæ<br />
ten skandal". Jeœli o to chodzi, istnia³o<br />
tylko jedno rozwi¹zanie: przeprowadzaæ<br />
ankiety i zbieraæ relacje: "Chc¹c nam<br />
pomóc w zbieraniu informacji, wype³nij<br />
do³¹czon¹ ankietê – zrób to z wiêŸniem<br />
lub by³ym wiêŸniem".<br />
Pierwszy zeszyt ukaza³ siê w maju<br />
1971 roku opublikowany przez wydawnictwo<br />
Champs libre. Zamieszczona<br />
w nim by³a cytowana tu ju¿ lista "rzeczy<br />
nieznoœnych" oraz krótka proklamacja<br />
przedstawiaj¹ca cele ruchu: "GIP nie<br />
zamierza przemawiaæ w imieniu wiêŸniów<br />
osadzonych w ró¿nych wiêzieniach;<br />
wrêcz przeciwnie, chcia³by daæ im<br />
mo¿liwoœæ mówienia w³asnym g³osem<br />
o tym, co siê dzieje w wiêzieniach. GIP<br />
nie przyœwiecaj¹ cele reformatorskie, nie<br />
marzymy o idealnym wiêzieniu: chcielibyœmy,<br />
aby sami wiêŸniowie mogli<br />
powiedzieæ, co jest nieznoœne w systemie<br />
odbywania kary. Musimy mo¿liwie<br />
jak najszybciej, trafiaj¹c do jak najszerszej<br />
publicznoœci, rozpowszechniaæ demaskatorskie<br />
relacje wiêŸniów – jest to<br />
jedyny œrodek zjednoczenia wewnêtrznego<br />
i zewnêtrznego œwiata wiêzienia<br />
w jednej i tej samej walce, w walce politycznej<br />
i prawnej". (s. 275- 279)<br />
1<br />
Foucault, Creation d'un groupe<br />
d'information sur les prisons, "Esprit",<br />
marzec 1971, s. 531-532.<br />
2<br />
Foucault, Resumes des cours du<br />
College de France, 1970-1982, Paris<br />
1989.<br />
Kryminologia krytyczna<br />
87
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
DURRUTI I POCZ¥TKI<br />
HISZPAÑSKIEGO<br />
ANARCHIZMU<br />
MARCIN BÊDZIÑSKI<br />
Historia<br />
(...) Na pocz¹tku wrzeœnia 1917 r.<br />
Buenaventura Durruti w towarzystwie<br />
swojego przyjaciela o pseudonimie El<br />
Toto opuœci³ poœpiesznie León. Motywy,<br />
które nim kierowa³y by³y w zasadzie jasne,<br />
jako ¿e nie mia³ on ju¿ co liczyæ na<br />
zatrudnienie w swoim<br />
rodzinnym mieœcie oraz<br />
to, ¿e ¿ywo interesowali<br />
siê nim miejscowi<br />
agenci z Guardia Civil,<br />
którzy póki co nic na<br />
niego nie mieli, lecz<br />
sam fakt zainteresowania<br />
jego osob¹ by³ wystarczaj¹cym<br />
powodem<br />
do ucieczki. Jak dot¹d,<br />
w obliczu litery prawa<br />
Durruti mia³ niejako czyste rêce, gdy¿<br />
nie przy³apano go na gor¹cym uczynku<br />
podczas niedawnych, sierpniowych walk<br />
ulicznych w León, ani nawet podczas<br />
maj¹cych tam miejsce akcji sabota¿owych,<br />
samo zaœ uczestnictwo w strajku<br />
winnym go jeszcze nie czyni³o. Na podkreœlenie<br />
zas³uguje jeszcze jeden powód<br />
potajemnej ucieczki Durrutiego, otó¿<br />
chcia³ on za wszelk¹ cenê unikn¹æ ci¹-<br />
¿¹cego na nim obowi¹zku odbycia s³u¿-<br />
by wojskowej, bêd¹cego contra jego<br />
kszta³tuj¹cym siê dopiero przekonaniom<br />
anarchistycznym 1 . El Toto mia³ natomiast<br />
o wiele powa¿niejsze powody by<br />
Artyku³ opublikowany poni¿ej<br />
jest fragmentem przygotowywanej<br />
do wydania, publikacji:<br />
"Buenaventura Durruti<br />
(1896-1936). Biografia anarchisty".<br />
Ksi¹¿ka uka¿e siê nak³adem<br />
Oficyny "Trojka" i Poznañskiej<br />
<strong>Biblioteki</strong> <strong>Anarchistycznej</strong>.<br />
znikn¹æ z León, gdy¿ by³ poszukiwany<br />
przez policjê za to, czego Durruti zdo³a³<br />
unikn¹æ, czyli za dopuszczenie siê u¿ycia<br />
przemocy przeciwko przedstawicielom<br />
w³adz podczas letnich zamieszek.<br />
Œledz¹c korespondencjê rodzinn¹<br />
Durrutich z tamtego<br />
okresu ³atwo odgadn¹æ,<br />
i¿ Buenaventura<br />
po nielegalnym oczywiœcie,<br />
jako ¿e by³<br />
przecie¿ dezerterem,<br />
przekroczeniu granicy<br />
francuskiej ci¹gle<br />
zmienia³ miejsce pobytu,<br />
ograniczaj¹c siê jednak<br />
raczej do terytorium<br />
po³udniowej<br />
Francji. Po doœæ szybkim nawi¹zaniu<br />
kontaktów z przebywaj¹cym w Marsylii<br />
œrodowiskiem emigrantów kataloñskich,<br />
z pewnoœci¹ anarchistów, zaj¹³ siê<br />
Durruti pomaganiem im w zbiórce funduszy,<br />
przeznaczanych na cele propagandowe,<br />
tj. niskonak³adowe pisma i ulotki<br />
rozsy³ane póŸniej po ca³ej Hiszpanii.<br />
Gromadzono tak¿e broñ, któr¹ to, poprzez<br />
kontakty z p³ywaj¹cymi po Morzu<br />
Œródziemnym i sprzyjaj¹cymi sprawie<br />
rewolucji marynarzami, przemycano<br />
wprost do Barcelony.<br />
Wydawaæ siê mo¿e, ¿e to w³aœnie<br />
w tym okresie Durruti coraz bardziej<br />
90
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
przekonuje siê do idei anarchistycznych,<br />
czego przyczyn¹ na pewno nie by³a dog³êbna<br />
lektura dzie³ "ojców" anarchizmu,<br />
lecz raczej czas spêdzany z osobami<br />
te idee reprezentuj¹cymi. Jedn¹ z takich<br />
postaci na pewno by³ Manuel Buenacasa,<br />
znany anarchista hiszpañski,<br />
którego pochodz¹ce z póŸniejszego okresu<br />
œwiadectwo potwierdza jego spotkanie<br />
z Durrutim, do którego mia³o dojœæ<br />
pod koniec 1917 r. w Gijón, a wiêc jeszcze<br />
na terytorium hiszpañskim, w Asturii.<br />
To w³aœnie Buenacasa mia³ ponoæ<br />
objaœniæ m³odemu zapaleñcowi, któremu<br />
jeszcze wyraŸnie brakowa³o samodzielnego<br />
pogl¹du na œwiat, podstawowe<br />
cechy doktryny anarchistycznej 2 .<br />
Z tego pierwszego ich spotkania wyniós³<br />
Buenacasa wra¿enie, ¿e ma do czynienia<br />
z m³odzieñcem nieœmia³ym, wrêcz<br />
antypatycznym, ale jednoczeœnie rebeliantem,<br />
który pos³ugiwa³ siê metod¹<br />
akcji bezpoœredniej przeciw kapita³owi<br />
i pañstwu ju¿ na d³ugo zanim zosta³<br />
anarchist¹.<br />
Warto chyba w tym momencie poczyniæ<br />
pewn¹ dygresjê na temat reminiscencji<br />
myœli anarchistycznej w Hiszpanii<br />
oraz jej zasiêgu i oddzia³ywania spo-<br />
³ecznego. Nie sposób wszak podj¹æ tematu<br />
dzia³alnoœci politycznej sztandarowej<br />
postaci hiszpañskiego anarchizmu,<br />
jak¹ z pewnoœci¹ jest Durruti, bez choæ<br />
powierzchownego przeanalizowania formowania<br />
siê i dzia³alnoœci struktur organizacyjnych<br />
hiszpañskiej odmiany<br />
anarchizmu, jak¹ by³ (i do dziœ jest!)<br />
anarchosyndykalizm oraz form aktywnoœci<br />
przedsiêbranych przez iberyjskich<br />
anarchistów. Oczywiœcie owe formy<br />
bêd¹ nam siê same wy³ania³y w miarê<br />
poznawania "kariery" Durrutiego, mimo<br />
to jednak uwa¿am, i¿ temat niniejszej<br />
pracy niejako obliguje mnie do poczynienia<br />
kilku istotnych uwag i przybli¿enia<br />
czytelnikowi, w telegraficznym choæby<br />
skrócie, zarysu dziejów hiszpañskiego<br />
ruchu anarchistycznego.<br />
Tak wiêc historia anarchizmu na Pó³wyspie<br />
Iberyjskim rozpoczyna siê najpewniej<br />
w roku 1868. Wtedy to w³aœnie<br />
Giuseppe Fanelli, dawny uczestnik powstania<br />
styczniowego w Polsce, teraz zaœ<br />
delegat i osobisty wys³annik Micha³a<br />
Bakunina, dotar³ do Madrytu, by tu w¹skiemu<br />
gronu s³uchaczy, wœród których<br />
wymieniæ nale¿y m. in. Anselma Lorenzo<br />
i Tomása Gonzáleza Morago, przedstawiæ<br />
g³ówne zrêby i charakterystyczne<br />
rysy niejasnej jeszcze dla nich doktryny<br />
anarchistycznej. Wed³ug przekazu Lorenza,<br />
uwa¿anego za prawdziwego "ojcaza³o¿yciela"<br />
anarchizmu hiszpañskiego,<br />
przed spotkaniem z Fanellim, jego s³uchacze<br />
mieli ju¿ stycznoœæ z libertyñsk¹<br />
filozofi¹ poprzez lekturê niektórych dzie³<br />
Proudhona, Fouriera, a tak¿e rodzimego<br />
socjalisty Pi y Margalla 3 . Za datê kluczow¹<br />
uznaje siê jednak w³aœnie rok<br />
1868. Nikt oczywiœcie nie móg³ wtedy<br />
przewidzieæ, ¿e ponad 60 lat póŸniej anarchistyczny<br />
ruch hiszpañski wsparty o sieæ<br />
syndykatów, grupuj¹cych robotników,<br />
ch³opów i inteligencjê w ³¹cznej sumie<br />
prawie dwóch milionów zrzeszonych,<br />
stanie siê, bezdyskusyjnie, jednym z najliczniejszych<br />
masowych ruchów spo³ecznych<br />
w historii Starego Kontynentu i<br />
œwiata w ogóle.<br />
Jak powiedzieliœmy wy¿ej Fanelli<br />
wys³any zosta³ do Hiszpanii przez genewski<br />
komitet Miêdzynarodowego Stowarzyszenia<br />
Robotników (tj. Miêdzynarodówki),<br />
a œciœle mówi¹c przez bakuninowsk¹<br />
grupê ten komitet tworz¹c¹<br />
i szerzej znan¹ jako Miêdzynarodowy<br />
Alians Demokracji Socjalistycznej.<br />
Aliansowi temu, dnia 22 grudnia<br />
1868 r., odmówiono dalszego partycypowania<br />
w pracach I Miêdzynarodówki<br />
Historia<br />
91
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
z powodu jego antypolitycznych za³o¿eñ.<br />
Wydaje siê wiêc, ¿e Fanelli przeprowadzi³<br />
swoj¹ misjê nie wiedz¹c nic na temat<br />
tego wydarzenia i w swoich kontaktach<br />
najpierw z grup¹ madryck¹, nastêpnie<br />
zaœ barceloñsk¹ uto¿samia³ podstawy<br />
programowe Aliansu z podstawami<br />
I Miêdzynarodówki 4 . Mo¿na wiêc<br />
uznaæ, ¿e bakuniniœci ubiegli po prostu<br />
marksistów w Hiszpanii i wykorzystuj¹c<br />
w pewnym stopniu ich struktury zasiali<br />
ziarno odmiennej zasadniczo idei.<br />
W ten oto paradoksalny doœæ sposób po<br />
ca³ym Pó³wyspie Iberyjskim "jak ogieñ<br />
po stepie" 5 rozprzestrzenia³ siê anarchizm<br />
wraz z (a tak¿e poza) poszczególnymi,<br />
lokalnymi i regionalnymi sekcjami<br />
Miêdzynarodówki, która przecie¿<br />
wczeœniej anarchistów wyklê³a.<br />
19 czerwca 1870 r. podczas inauguracji<br />
pierwszego kongresu Miêdzynarodowego<br />
Stowarzyszenia Robotników<br />
w Hiszpanii, celebrowanego w Teatro<br />
del Circo w Barcelonie, w którym<br />
uczestniczy³o 90 delegatów reprezentuj¹cych<br />
149 zrzeszeñ terenowych, grupuj¹cych<br />
15 216 cz³onków (ponad 2/3 tej<br />
liczby stanowili Kataloñczycy), Rafael<br />
Farga Pellicer powiedzia³ co nastêpuje:<br />
"Pañstwo jest stra¿nikiem i obroñc¹<br />
przywilejów, które Koœció³ b³ogos³awi<br />
i ubóstwia, a jedyn¹ rzecz¹, która nam,<br />
biednym ofiarom istniej¹cego nieporz¹dku<br />
socjalnego pozostaje jest nasza wyp³ata,<br />
praktyczny miernik naszego niewolnictwa<br />
(…). Chcemy by istnieæ przesta³o<br />
imperium kapita³u, pañstwa i Koœcio³a,<br />
by na jego ruinach zbudowaæ<br />
Anarchiê, woln¹ Federacjê wolnych stowarzyszeñ<br />
robotniczych" 6. Trudno o bardziej<br />
jasne i dobitne credo.<br />
Na kongresie tym, jak¿e wa¿nym<br />
dla historii ca³ego hiszpañskiego ruchu<br />
robotniczego, powo³ano do ¿ycia tzw.<br />
Hiszpañsk¹ Federacjê Regionaln¹ (Federación<br />
Regional Espanola - FRE),<br />
wchodz¹c¹ w sk³ad I Miêdzynarodówki.<br />
Organizacja ta oparta by³a na strukturze<br />
syndykatów pogrupowanych<br />
w sekcje zawodowe, federacje lokalne<br />
i okrêgowe. Deklarowano, i¿ kolektywizacja<br />
bêdzie g³ównym czynnikiem<br />
emancypacji ekonomicznej proletariatu<br />
i, mimo syndykalistycznych struktur<br />
FRE, odrzuca³o teoretycznie czysty syndykalizm,<br />
akceptuj¹c raczej kooperatywizm<br />
jako narzêdzie œwiadomego solidaryzmu<br />
i przetrwania klasy pracuj¹cej.<br />
Kiedy na pocz¹tku 1872 r. liberalny<br />
rz¹d Sagasty, pod wp³ywem trwogi jak¹<br />
francuskim republikanom napêdzi³a Komuna<br />
Paryska, zdelegalizowa³ wszystkie<br />
federacje robotnicze w Hiszpanii,<br />
hiszpañski ruch robotniczy podczas kolejno<br />
po sobie nastêpuj¹cych kongresów<br />
w Saragossie i Kordobie zawiesi³ na d³ugi,<br />
d³ugi czas jakiekolwiek zwi¹zki z republikanizmem.<br />
Po jedenastomiesiêcznym<br />
okresie I Republiki (11 lutego 1873<br />
- 3 stycznia 1874) odrestaurowana monarchia<br />
deportowa³a poza granicê Hiszpanii<br />
wielu federalistów i internacjonalistów,<br />
sama zaœ FRE, zepchniêta do<br />
g³êbokiego podziemia, popad³a w ciê¿-<br />
ki kryzys. Z drugiej strony te¿ nielegalnoœæ<br />
bardzo wzmocni³a argumenty tych<br />
cz³onków ruchu, którzy optowali za tzw.<br />
"akcj¹ bezpoœredni¹", "propagand¹ czynem"<br />
oraz przemoc¹.<br />
Pewnego rodzaju odwil¿ i liberalizacja<br />
systemu w³adzy, jaka nast¹pi³a na<br />
pocz¹tku lat 80-tych XIX w. pozwoli³a<br />
na zreorganizowanie szeregów anarchistycznej<br />
organizacji hiszpañskiej. Na<br />
kongresie celebrowanym w Barcelonie<br />
we wrzeœniu 1881 r. powo³ano do ¿ycia<br />
Federacjê Robotników Regionu Hiszpañskiego<br />
(Federación de Trabajadores<br />
de la Región Espanola - FTRE), która<br />
jeszcze raz odwo³ywa³a siê do trady-<br />
92
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Durruti (stoi w œrodku) w otoczeniu swoich wspó³pracowników, zatrudnionych w warsztacie<br />
Antoniego Mijé. León, 1915 r.<br />
Historia<br />
93
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
cji legalnej walki i zjednoczenia ca³ego<br />
proletariatu w jeden ruch miêdzynarodowy<br />
dla osi¹gniêcia takich celów jak<br />
wolnoœæ zgromadzeñ, s³owa oraz innych<br />
wolnoœci publicznych. Sukces FTRE i<br />
jej liberalno-radykalnych postulatów by³<br />
niepodwa¿alny, gdy¿ ju¿ w rok póŸniej,<br />
na kongresie w Sewilli stawi³o siê 254<br />
delegatów, reprezentuj¹cych 663 sekcje<br />
i, bagatela, 57 934 zrzeszonych. Po raz<br />
pierwszy te¿ ju¿ nie przemys³owa Katalonia,<br />
lecz agrarna Andaluzja mog³a<br />
poszczyciæ siê najwiêksz¹ liczb¹ cz³onków<br />
federacji, czego przyczyn¹ by³a<br />
z pewnoœci¹ o¿ywiona dzia³alnoœæ wêdrownych<br />
agitatorów, którzy z niema³¹<br />
doz¹ mistycyzmu t³umaczyli niepiœmiennej<br />
i brutalnie wyzyskiwanej przez<br />
lokalnych kacyków ludnoœci Andaluzji<br />
podstawy spo³eczno-polityczne doktryny<br />
anarchistycznej. Swoj¹ drog¹ nie sposób<br />
mówiæ o anarchizmie w Hiszpanii<br />
bez zrozumienia i docenienia roli, jak¹<br />
odegra³ tam ch³opski anarchizm andaluzyjskich<br />
pueblos, zrodzony nie w oparciu<br />
o lektury dzie³ Proudhona, Bakunina<br />
czy Kropotkina, lecz oparty na iœcie<br />
religijnej wierze w lepsze, sprawiedliwsze<br />
czasy i postrzeganiu anarchii jako<br />
obiecanego raju na Ziemi.<br />
W tym samym, 1882 r. do publicznej<br />
wiadomoœci podaje siê informacjê<br />
o wykryciu przez agentów Guardia Civil<br />
w mieœcie Jerez de la Frontera w prowincji<br />
Kordowa sekretnej organizacji<br />
zwanej Mano Negra (Czarna Rêka), z³o-<br />
¿onej z anarchistów-zabójców. Jak siê<br />
okaza³o póŸniej by³a to nic innego jak<br />
policyjna prowokacja maj¹ca na celu<br />
zainicjowanie drastycznych represji<br />
przeciwko licznemu œrodowisku anarchistów<br />
w Jerez, w wyniku których na<br />
œmieræ skazano 8 osób, 10 na do¿ywotnie<br />
wiêzienie i ponad 300 na pomniejsze<br />
kary pozbawienia wolnoœci.<br />
W nastêpnych latach na skutek<br />
wzrostu znaczenia komunizmu w Hiszpanii,<br />
a tak¿e ró¿nych niezale¿nych grup<br />
anarchistycznych pozostaj¹cych pod<br />
jego wp³ywem i opowiadaj¹cych siê za<br />
stosowaniem przemocy (jak choæby andaluzyjska<br />
grupa Los Desheredados),<br />
FTRE znacznie straci³a na znaczeniu, by<br />
w finale, zewsz¹d krytykowana za autorytaryzm<br />
i nadmiern¹ centralizacjê, zostaæ<br />
zast¹pion¹ w 1888 r. przez ma³o<br />
znacz¹ce, luŸne i zdecentralizowane<br />
zrzeszenia, jak choæby Federacjê Spo-<br />
³ecznoœci Oporu (Federación de Sociedades<br />
de Resistencia) czy Organizacjê<br />
Anarchistyczn¹ Regionu Hiszpañskiego<br />
(Organización Anarquista de la Región<br />
Espanola).<br />
Ostatnia dekada XIX w. wyró¿niaæ<br />
siê bêdzie w Hiszpanii, szczególnie zaœ<br />
w Katalonii, silnym wybuchem indywidualnych<br />
aktów terroru, których autorami<br />
byli ludzie czêsto ze œrodowiskiem<br />
anarchistycznym zwi¹zani. We wrzeœniu<br />
1893 r. w Barcelonie m³ody anarchista<br />
dokona³ nieudanej próby zabójstwa<br />
znienawidzonego przez ludnoϾ gen.<br />
Arsenia Martineza Camposa. W odwecie<br />
za stracenie zamachowca ju¿ w listopadzie<br />
tego samego roku na skutek<br />
eksplozji bomby w teatrze operowym<br />
Lyceo w Barcelonie zginê³o 20 osób, zaœ<br />
ponad 50 zosta³o rannych. Nie mniej<br />
makabrycznie zakoñczy³ siê zamach<br />
dokonany podczas procesji religijnej<br />
w czerwcu 1896 r. tak¿e w Barcelonie.<br />
Rzucona na czo³o procesji bomba zabi-<br />
³a 12 osób, natomiast 40 (w tym kilkoro<br />
dzieci) odnios³o powa¿ne rany. G³ówny<br />
cel zamachu, capitán-general wojskowego<br />
okrêgu Barcelony gen. Valeriano<br />
Weyler nie zjawi³ siê na uroczystoœci.<br />
Represje wynik³e po tym wydarzeniu<br />
uderza³y sw¹ bezwzglêdnoœci¹ i masowoœci¹:<br />
aresztowano ponad 400 osób<br />
94
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
(m.in. Anselmo Lorenzo), zaœ w os³awionym<br />
"procesie Montjuich" zapad³o<br />
ostatecznie piêæ wyroków œmierci.<br />
Punktem kulminacyjnym tej fali terroru,<br />
jaka zala³a Pó³wysep Iberyjski,<br />
by³o z pewnoœci¹ zabójstwo premiera<br />
Cánovasa, dokonane 8 sierpnia 1897 r.<br />
Sam zamachowiec, W³och Michele Angiolillo,<br />
przyzna³ w œledztwie, i¿ œmieræ<br />
Cánovasa by³a aktem zemsty za stracenie<br />
kataloñskich towarzyszy, skazanych<br />
w "procesie Montjuich". Raz wprawiona<br />
w ruch machina napêdza³a siê odt¹d<br />
sama, z³owrog¹ s³awê przynosz¹c ca³emu<br />
ruchowi anarchistycznemu.<br />
W roku 1907 barceloñski ruch robotniczy<br />
mimo wielu przeszkód zdo³a³<br />
zregenerowaæ swoje si³y i wzmocniæ szeregi.<br />
Widocznym tego przejawem by³o<br />
choæby to, ¿e w miesi¹cu czerwcu komisja<br />
z³o¿ona z metalowców, drukarzy,<br />
piekarzy, malarzy i sprzedawców powo-<br />
³a³a do ¿ycia federacjê municypaln¹, która<br />
przyjê³a nazwê Solidaridad Obrera<br />
(Solidarnoœæ Robotnicza), i której organem<br />
prasowym rych³o zosta³o czasopismo<br />
o tym samym tytule wydawane ju¿<br />
od sierpnia roku 1907. Solidaridad Obrera<br />
stopniowo siê rozrasta³a, przyci¹gaj¹c<br />
robotników z przedmieœæ i okolic<br />
Barcelony. W rok po swej fundacji, we<br />
wrzeœniu 1908 r., organizacja ta przekszta³ci³a<br />
siê w federacjê lokaln¹ obejmuj¹c¹<br />
112 syndykatów z ca³ej Katalonii,<br />
zrzeszaj¹c w sumie ponad 25 000<br />
cz³onków 7 .<br />
Nie trzeba by³o czekaæ d³ugo na moment,<br />
w którym Solidaridad Obrera dosta³a<br />
siê w ca³oœci pod kontrolê anarchosyndykalistów.<br />
13 czerwca 1909 r. kongres<br />
robotniczej federacji lokalnej opowiedzia³<br />
siê jednomyœlnie za taktyk¹<br />
strajku generalnego. Nale¿y jednak podkreœliæ,<br />
¿e tendencja anarchosyndykalistyczna<br />
obrana przez wiêkszoœæ barceloñskich<br />
robotników spotka³a siê z nieufnoœci¹<br />
anarchokomunistów skupionych<br />
wokó³ pisma Tierra y Libertad. Ta<br />
ma³a grupka aktywistów to wszystko, co<br />
zosta³o z owego prê¿nego i szerokiego<br />
ruchu lat 90-tych XIX w. Anarchokomuniœci<br />
uwa¿ali anarchosyndykalistów po<br />
prostu za zdrajców doktryny, która pomog³a<br />
sformowaæ szeregi starej organizacji<br />
anarchistycznej w Hiszpanii. Dla<br />
tej nielicznej teraz ju¿ i efemerycznej<br />
grupki, anarchosyndykaliœci byli zwyk³ymi<br />
reformistami.<br />
Nowo obrany i jednoczeœnie zwyciêski<br />
kierunek syndykalistyczny w ³onie<br />
iberyjskiego ruchu anarchistycznego<br />
szybko zosta³ uwik³any w dramatyczne<br />
wydarzenia tzw. "tragicznego tygodnia"<br />
(la Semana Trágica) 8 , maj¹cego miejsce<br />
w Barcelonie. By wzmocniæ hiszpañski<br />
kontyngent wojskowy w Maroku rz¹d<br />
Antonio Maury zmobilizowa³ rezerwistów.<br />
Zarówno socjaliœci jak i anarchiœci<br />
stanowczo opowiedzieli siê przeciwko<br />
ekspansjonistycznej polityce w³adz<br />
i rozpoczêli akcjê protestacyjn¹ 9 . W Barcelonie<br />
dnia 11 lipca 1909 r. pierwsze<br />
oddzia³y rezerwistów wesz³y na pok³ady<br />
statków maj¹cych przetransportowaæ<br />
je na kontynent afrykañski. Najró¿niejsze<br />
grupy anarchistyczne i syndykalistyczne,<br />
skupione wokó³ Solidaridad<br />
Obrera, a tak¿e socjaliœci i syndykaliœci<br />
z UGT wspólnie powo³a³y do ¿ycia<br />
komitet, który szybko skoordynowa³<br />
swoje posuniêcia z podobnymi komitetami<br />
w Madrycie, Walencji, Saragossie,<br />
Bilbao oraz w innych stolicach prowincji<br />
hiszpañskich. Zapowiedziano przeprowadzenie<br />
wspólnymi si³ami strajku<br />
generalnego na dzieñ 26 lipca 1909 r.<br />
Tego dnia strajk przebiega³ w zupe³nie<br />
pacyfistycznej atmosferze, lecz wobec<br />
rych³ej interwencji wojska i wprowadzenia<br />
przez w³adze stanu okupacyjnego,<br />
Historia<br />
95
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
wkrótce przekszta³ci³ siê w powstanie<br />
ludowe, które swym zasiêgiem objê³o<br />
nie tylko Barcelonê, ale i jej okolice.<br />
W Sabadell, Mataró i Manresa, gdzie<br />
bezdyskusyjnymi panami sytuacji byli<br />
robotnicy, dosz³o do proklamacji republiki.<br />
Niektóre oddzia³y wojska, wezwane<br />
dla zaprowadzenia porz¹dku na ulicach,<br />
odmówi³y strzelania do t³umu, który<br />
ju¿ wczeœniej postawi³ barykady i po<br />
zdobyciu kilku arsena³ów by³ uzbrojony.<br />
Mimo zaciêtych walk ulicznych nie<br />
zdo³ano spacyfikowaæ powstania a¿ do<br />
pierwszych dni sierpnia 1909 r.<br />
Odpowiedzi¹ rz¹du Maury by³y brutalne<br />
represje skierowane przeciwko<br />
mieszkañcom Barcelony: aresztowano<br />
tysi¹ce osób, 175 zosta³o s¹downie zobligowanych<br />
do opuszczenia terytorium<br />
kraju, 5 osób skazano na karê œmierci<br />
i stracono, 59 osób skazano na do¿ywotnie<br />
wiêzienie. Jedn¹ z ofiar represji wynik³ych<br />
po "tragicznym tygodniu" by³<br />
Francisco Ferrer Guardia 10 , za³o¿yciel<br />
os³awionej Szko³y Nowoczesnej (la<br />
Escuela Moderna), po dziœ dzieñ bêd¹cej<br />
idea³em edukacji anarchistycznej.<br />
Ferrera oskar¿ono o przywództwo rebelii,<br />
po krótkim procesie uznano winnym,<br />
skazano na œmieræ i mimo sprzeciwów<br />
œwiatowej opinii publicznej stracono.<br />
Reperkusje "tragicznego tygodnia" mia-<br />
³y ogromny wp³yw na ca³y ruch robotniczy<br />
w Katalonii, obliguj¹c spor¹ czêœæ<br />
jego aktywistów do ucieczki za granicê.<br />
Ze swojej strony szefostwo PSOE zrobi³o,<br />
co tylko mo¿liwe, by socjaliœci kataloñscy<br />
opuœcili szeregi Solidaridad<br />
Obrera.<br />
Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e powstanie<br />
CNT (Confederación Nacional<br />
de Trabajo) by³o bezpoœredni¹ konsekwencj¹<br />
wydarzeñ zwi¹zanych z "tragicznym<br />
tygodniem" w Barcelonie.<br />
Wrzenie rewolucyjne, które wyp³ynê³o<br />
w tamtych dniach ¿ywe by³o jeszcze<br />
przez d³ugie miesi¹ce i wcale nie dziwne<br />
jest to, ¿e z ide¹ zwo³ania kongresu,<br />
na którym dojœæ mia³o do zawi¹zania<br />
konfederacji, wyst¹pili w³aœnie anarchiœci<br />
z Solidaridad Obrera Regional de<br />
Cataluna.<br />
Kongres 11 , podczas którego dosz³o<br />
do powstania Confederación Nacional<br />
de Trabajo, mia³ miejsce w Pa³acu Sztuk<br />
Piêknych (Palacio de Bellas Artes)<br />
w Barcelonie miedzy dniem 30 paŸdziernika<br />
a 1 listopada 1910 r. Podjête na nim<br />
zosta³y trzy g³ówne kwestie dotycz¹ce<br />
przysz³oœci w miarê skonsolidowanego<br />
ju¿ ruchu wolnoœciowego. Po pierwsze,<br />
rozwa¿ano mo¿liwoœæ po³¹czenia siê<br />
z socjalistami z UGT, po drugie, przyjêcie<br />
nazwy CGT (Confederación General<br />
de Trabajo) i zorganizowanie struktur<br />
w oparciu o francusk¹ organizacjê<br />
syndykaln¹ o tej samej nazwie, i wreszcie<br />
po trzecie, utworzenie krajowej konfederacji,<br />
która mia³aby "wyra¿aæ d¹¿enia<br />
i aspiracje hiszpañskiej klasy robotniczej"<br />
12 . W³aœnie ta ostatnia opcja zyska³a<br />
najwiêksze poparcie i dziêki temu<br />
dosz³o do proklamacji CNT.<br />
Jak podaje Juan Gómez Casas, aktywista<br />
CNT i uczestnik hiszpañskiej<br />
wojny domowej, "kongres unikn¹³ na<br />
szczêœcie wyegzatlowanych figur teoretycznych,<br />
zaœ jego postanowienia by³y<br />
jasne i konkretne: syndykalizm nie by³<br />
zdefiniowany jako cel sam w sobie, lecz<br />
jako jeden ze œrodków walki i oporu<br />
przeciw antagonizmom klasowym. Celem<br />
ostatecznym, osi¹gniêtym, gdy tylko<br />
stowarzyszenia robotnicze bêd¹ czu-<br />
³y siê na tyle liczebne i zdolne intelektualnie,<br />
by³oby wyw³aszczenie klas posiadaj¹cych<br />
i wynikaj¹ce z tego przejêcie<br />
ca³ej produkcji przez robotników. Nie<br />
oby³o siê oczywiœcie - kontynuuje Gomez<br />
Casas - bez d³ugich debat na temat<br />
96
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Francja, 1 wrzeœnia 1918 r. Durruti (pierwszy od lewej) w towarzystwie francuskich<br />
anarchistów<br />
emancypacji robotników, dosadne by³y<br />
krytyki klasy politycznej, podkreœlono<br />
tak¿e, ¿e wyzwolenie klasy robotniczej<br />
mia³o byæ owocem dzia³añ samych robotników"<br />
13 . Zaproponowano, by nie<br />
wykorzystywaæ metody strajku generalnego<br />
w celu osi¹gniêcia pomniejszych<br />
korzyœci, jak choæby podniesienia p³ac<br />
czy zmniejszenia iloœci godzin pracy.<br />
Strajk mia³ byæ rewolucyjny i bezkompromisowy,<br />
jego g³ównym zadaniem<br />
mia³o byæ doprowadzenie do zupe³nego<br />
sparali¿owania produkcji na ca³ym obszarze<br />
pañstwa. 14<br />
Kolejny wa¿ny krok dokonany zosta³<br />
podczas regionalnego kongresu<br />
CNT w mieœcie Sans ko³o Barcelony.<br />
Tam to miêdzy 28 czerwca a 1 lipca<br />
1918 r. obradowa³o 164 delegatów reprezentuj¹cych<br />
73 860 robotników zrzeszonych<br />
w kataloñskiej Confederación<br />
Regional de la CNT. Znakomita wiêkszoœæ<br />
cz³onków tej sekcji regionalnej pochodzi³a<br />
oczywiœcie ze stolicy prowincji,<br />
poza ni¹ zaœ najwa¿niejszym ogniskiem<br />
CNT w Katalonii by³o Mataró<br />
z 5 100 zrzeszonych syndykalistów.<br />
Kongres ten zaowocowa³ radykaln¹<br />
zmian¹ organizacji syndykatów. Powsta-<br />
³y tzw. Sindicatos Únicos, wielkie organizmy<br />
syndykalne obejmuj¹ce wszystkich<br />
pracowników zatrudnionych w tej<br />
samej ga³êzi przemys³u, którzy dotychczas<br />
byli rozproszeni w najró¿niejszych<br />
sekcjach zawodowych, sk³adaj¹cych siê<br />
na klasyczn¹, XIX-wieczn¹ strukturê organizacji<br />
robotniczych. Sindicatos Únicos<br />
mia³y formowaæ federacje lokalne,<br />
te zaœ federacje regionalne, których ca-<br />
³oœæ sk³adaæ siê mia³a na Krajow¹ Konfederacjê<br />
Pracy, czyli CNT. 15<br />
Tym oto sposobem anarchizm oparty<br />
na silnej syndykalistycznej organizacji<br />
uzyska³ na Pó³wyspie Iberyjskim rze-<br />
Historia<br />
97
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
czywiœcie trwa³¹ pozycjê w ³onie tamtejszego<br />
ruchu robotniczego. Sta³ siê<br />
pierwsz¹ si³¹ w pañstwie, poza któr¹ nic<br />
dos³ownie nie mog³o siê wydarzyæ. (...)<br />
1<br />
Na kilka dni przed wybuchem strajku<br />
Durruti zosta³ powo³any w ramach zaci¹gu<br />
wojskowego do odbycia s³u¿by wojskowej<br />
w Regimencie Artyleryjskim w San Sebastian,<br />
do którego mia³ byæ wcielony pod koniec<br />
sierpnia 1917 r. W obszernej biografii Durrutiego,<br />
autorstwa Abla Paza, autor, œwiadek<br />
tamtych wydarzeñ oraz cz³onek milicji anarchistycznych,<br />
przytacza fragment wspomnianego<br />
ju¿ wczeœniej listu Durrutiego do jego<br />
siostry, datowanego na marzec 1927 r., w którym<br />
odnosz¹c siê do swojego niespe³nionego<br />
obowi¹zku s³u¿by wojskowej Durruti pisze,<br />
i¿ "niewielkie by³y moje chêci do s³u¿enia ojczyŸnie,<br />
ale ich resztê zabra³ mi jeden sier-<br />
¿ant, który zarz¹dza³ przyby³ymi rekrutami<br />
tak jakby ju¿ byli oni w koszarach. Wychodz¹c<br />
z biura werbunkowego powiedzia³em<br />
sobie, ¿e Alfonso XIII mo¿e od tej pory liczyæ<br />
na jednego ¿o³nierza mniej i jednego rewolucjonistê<br />
wiêcej" (patrz: A. Paz, Durruti en la<br />
Revolución espanola, Madrid 1996, s. 61.).<br />
2<br />
H. M. Enzensberger, El corto verano<br />
de la anarquía. Vida y muerte de Durruti,<br />
Barcelona 1998, s. 23, 25.<br />
3<br />
A. Lorenzo, El proletariado militante,<br />
Madrid 1974, s. 38-39.<br />
4<br />
Patrz: J. Gómez Casas, Historia de la<br />
FAI (Aproximación a la historia de la organización<br />
específica del anarquismo y sus antecedenets<br />
de la Alianza de la Democracia<br />
Socialista), Madrid 2002, s. 24-31.<br />
5<br />
Okreœlenie u¿yte przez H. M. Enzensbergera,<br />
s. 28.<br />
6<br />
A. Lorenzo, s. 99. Anselmo Lorenzo<br />
wraz z Enrique Borrellem, Francisciem Mora<br />
i Tomásem Gonzálezem Morago, byli oczywiœcie<br />
obecni na barceloñskim kongresie jako<br />
delegaci reprezentuj¹cy sekcjê madryck¹.<br />
7<br />
A. Fernández Álvarez, Ricardo Mella<br />
o el anarquismo humanista, Barcelona<br />
1990, s. 59.<br />
8<br />
Informacje na temat "la Semana Trágica"<br />
zainteresowany czytelnik mo¿e znaleŸæ w<br />
ka¿dej w³aœciwie historii Hiszpanii.<br />
9<br />
Jeœli antyrz¹dowa postawa anarchistów<br />
nikogo w tym wzglêdzie dziwiæ nie powinna,<br />
to stanowisko reprezentowane przez partiê<br />
socjalistyczn¹ PSOE godne jest odnotowania.<br />
Ju¿ 11 lipca, czyli dzieñ po og³oszeniu przez<br />
parlament mobilizacji, za³o¿yciel i wieloletni<br />
przywódca tej partii, Pablo Iglesias, na jednym<br />
z mityngów powiedzia³: "Wrogami ludu<br />
hiszpañskiego nie s¹ Marokañczycy, ale rz¹d<br />
hiszpañski. Nale¿y zwalczaæ ten rz¹d u¿ywaj¹c<br />
wszelkich dostêpnych metod. Zamiast<br />
strzelaæ na dó³, ¿o³nierze strzelaæ powinni do<br />
góry. Jeœli bêdzie konieczne robotnicy wezm¹<br />
udzia³ w strajku generalnym ze wszystkimi<br />
tego konsekwencjami, bez zwa¿ania na represje,<br />
które rz¹d móg³by przeciwko nim przedsiêwzi¹æ".<br />
By³a to najbardziej radykalna deklaracja<br />
publiczna, jakiej kiedykolwiek dopuœci³<br />
siê Iglesias, mimo, i¿ bêd¹c wspó³za³o¿ycielem<br />
hiszpañskiej sekcji I Miêdzynarodówki<br />
mia³ ku temu wielokrotnie okazjê. Patrz:<br />
M. Nunez de Arenas, M. Tunon de Lara, Historia<br />
del movimiento obrero espanol, Barcelona<br />
1970, s. 171.<br />
10<br />
Francisco Ferrer i Guardia urodzi³ siê<br />
w Alella w 1859 r. i zgin¹³ od kul plutonu<br />
egzekucyjnego w Barcelonie w 1909 r. Wywodz¹cy<br />
siê z rodziny drobnych posiadaczy<br />
ziemskich, w m³odym wieku wst¹pi³ Ferrer<br />
i Guardia w szeregi Republikañskiej Partii Federalnej<br />
(Partido Republicano Federal)<br />
i wzi¹³ udzia³ w powstaniu wojskowym<br />
w Santa Coloma de Farnés w 1886 r., po którym<br />
zmuszony by³ schroniæ siê we Francji.<br />
Powróci³ do Barcelony w 1901 r. i ufundowa³<br />
Szko³ê Nowoczesn¹ (la Escuela Moderna),<br />
której wolnomyœlicielskie tendencje<br />
wzbudzi³y sprzeciw niektórych œrodowisk.<br />
Szko³a zosta³a zamkniêta przez w³adze<br />
w 1906 r., zaœ Ferrer zmuszony do ponownego<br />
udania siê na wygnanie, tym razem do Belgii,<br />
gdzie utworzy³ Ligê Miêdzynarodow¹<br />
(Liga Internacional), zajmuj¹c¹ siê problemem<br />
racjonalnej edukacji m³odzie¿y. Kilka<br />
miesiêcy po swoim powrocie do Barcelony<br />
w 1909 r. zosta³ zadenuncjowany jako jeden<br />
z g³ównych inspiratorów "tragicznego tygo-<br />
98
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dnia" i w finale skazany na œmieræ. W wyniku<br />
jego egzekucji, podczas której Ferrer mia³<br />
krzyczeæ "!Viva la escuela moderna!", dosz³o<br />
do radykalnej kampanii protestacyjnej<br />
w Hiszpanii i za granic¹ (demonstrowano<br />
m.in. w Londynie, Pary¿u, Rzymie, Amsterdamie,<br />
Zurychu i Lizbonie), która doprowadzi³a<br />
do upadku rz¹du Antonio Maury. W samej<br />
Brukseli postawiono Ferrerowi pomnik,<br />
który stoi tam do teraz. Na temat wizji szko³y<br />
nowoczesnej prezentowanej przez Ferrera<br />
patrz: F. Ferrer Guardia, La Escuela Moderna,<br />
Madrid 1976, a tak¿e: Jordi de Cambra<br />
Bassols, Anarquismo y positivismo: el caso<br />
de Ferrer, Madrid 1981.<br />
11<br />
W celu zdobycia bardziej szczegó³owych<br />
informacji na temat przebiegu owego<br />
kongresu, podczas którego powo³ano do ¿ycia<br />
CNT oraz na temat pierwotnego charakteru<br />
tej organizacji patrz: Congreso de constitución<br />
de la CNT, Barcelona 1976.<br />
12<br />
J. Gómez Casas, s. 48.<br />
13<br />
Ibidem.<br />
14<br />
A. Fernández Álvarez, s. 60.<br />
15<br />
M. Nunez de Arenas, M. Tunon de<br />
Lara, s. 201.<br />
SERIE WYDAWNICZE<br />
ANARCHIZM - IDEE - PRAKTYKA<br />
Inny, lepszy œwiat jest mo¿liwy. Ludzie zawsze szukali nowych rozwi¹zañ dotycz¹cych<br />
organizacji ¿ycia spo³ecznego, która by³aby lepsza od istniej¹cego status<br />
quo. Szukaj¹ i dzisiaj. Nie jest tak, ¿e nie ma alternatyw. Nigdy tak nie by³o.<br />
Ludzie d¹¿¹ do poszerzania swojej wolnoœci, do zmiany, szczególnie wtedy, gdy<br />
¿ycie w istniej¹cych warunkach staje siê trudne do zniesienia i zaakceptowania,<br />
z powodów materialnych, spo³ecznych, politycznych czy - przede wszystkim - etycznych.<br />
Seria "Anarchizm-Idee-Praktyka." jest prób¹ pokazania wysi³ków na rzecz urzeczywistnienia<br />
spo³eczeñstwa, które w praktyce realizuje idee wolnoœci, sprawiedliwoœci<br />
i anarchistycznej samoorganiazacji. Chodzi nam nie o sformu³owanie<br />
kolejnych teorii spo³ecznych, ale na konkretnych przyk³adach udowodnienie, ¿e<br />
wszyscy mo¿emy ¿yæ inaczej.<br />
TEORIE OPORU<br />
Si³¹ narzucony ideologiczny monopol, propagowany poprzez szko³y, partie polityczne,<br />
s¹downictwo, religiê, serwisy informacyjne, tradycyjn¹ rodzinê itd., staje<br />
siê codzienn¹ represj¹. Cykl "Teorie oporu" stanowi krytykê dominuj¹cych sposobów<br />
myœlenia na temat spo³ecznych realiów. Utrwalany podzia³ spo³eczeñstwa<br />
na mniejszoœæ, która w swoim interesie nadaje sens œwiatu oraz milcz¹c¹ resztê,<br />
w rzeczywistoœci nie musi mieæ miejsca. Istnieje miêdzynarodowy ruch, którego<br />
idee nie odzwierciedlaj¹ interesów prywatnych b¹dŸ publicznych instytucji, lecz<br />
potrzeby niedopuszczonych do g³osu. Koncepcje autorów prezentowanych w tej<br />
serii, nawi¹zuj¹ do tego ruchu spo³ecznego i s¹ z nim œciœle zwi¹zane. Ich prace<br />
s¹ dowodem, ¿e realna krytyka jest niezale¿na od instytucji dominacji, a jej od<br />
niesieniem pozostaje spo³eczny opór.<br />
Historia<br />
99
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
WYDAWNICTWO<br />
"NOWA EPOKA" 1924 - 1930<br />
MICHA£ PRZYBOROWSKI<br />
Historia<br />
Genezy za³o¿enia wydawnictwa<br />
"Nowa Epoka" mo¿na dopatrywaæ siê<br />
w sytuacji panuj¹cej w dwudziestoleciu<br />
miêdzywojennym w Polsce i w tym, ¿e<br />
wszelka dzia³alnoœæ zwolenników ideologii<br />
anarchistycznej mia³a w odrodzonym<br />
pañstwie polskim charakter nielegalny.<br />
Status ruchu "wywrotowego" powa¿nie<br />
ogranicza³ mo¿liwoœci jego rozwoju,<br />
jak równie¿ w oczywisty sposób<br />
rzutowa³ na formy dzia-<br />
³alnoœci organizacyjnej<br />
i propagandowej. Wystarczy<br />
tutaj wspomnieæ,<br />
¿e cz³onków organizacji<br />
rewolucyjnych,<br />
pod które podci¹gniêto<br />
zarówno organizacje<br />
anarchistyczne<br />
jak i komunistyczne 1 œcigano na podstawie<br />
artyku³u 102 Kodeksu Karnego, który<br />
brzmia³: "Winny udzia³u w spisku zawi¹zanym<br />
dla dokonania zbrodni przewidzianej<br />
w art. 100 [zamach na ustrój<br />
pañstwowy] ulegnie karze ciê¿kiego<br />
wiêzienia do lat 8".<br />
Nie maj¹c mo¿liwoœci legalnego funkcjonowania<br />
w kraju, jesieni¹ 1923 roku<br />
grupa kilku anarchistów, zwi¹zanych<br />
z ruchem anarchistycznym jeszcze z lat<br />
1905-1906 wyemigrowa³a do Pary¿a,<br />
aby tam zorganizowaæ bazê technicznowydawnicz¹,<br />
która w przysz³oœci mia³a<br />
pos³u¿yæ do odbudowy ruchu anarchistycznego<br />
w Polsce. 2 W latach dwudzie-<br />
Autor tekstu przygotowuje<br />
publikacjê z wyborem dokumentów<br />
<strong>Anarchistycznej</strong><br />
Federacji Polski z okresu XXlecia<br />
miêdzywojennego.<br />
stych XX w. Berlin oraz Pary¿ uwa¿ane<br />
by³y za dwa g³ówne oœrodki propagandy<br />
anarchistycznej, tam odnajdywali<br />
swoje miejsce anarchiœci, którzy z ró¿-<br />
nych wzglêdów nie mogli dzia³aæ<br />
w swoich rodzimych krajach. 3 We Francji<br />
ruch anarchistyczny mimo szykan ze<br />
strony policji dzia³a³ w warunkach legalnych,<br />
o czym wspomniano w piœmie<br />
"Walka": "Przeœladowania jakim podlega<br />
ruch rewolucyjny w<br />
szeregu krajów, zmusi-<br />
³y wiele organizacji<br />
anarchistycznych Europy<br />
do wydawania<br />
swych pism poza granicami,<br />
w œrodowiskach<br />
emigracyjnych.<br />
Takim oœrodkiem pism<br />
anarchistycznych jest obecnie Pary¿,<br />
gdzie wychodz¹ czasopisma anarchistyczne<br />
w³oskie (2), hiszpañskie, rosyjskie,<br />
polskie, wêgierskie, i – w najbli¿-<br />
szym czasie – ¿ydowskie" 4 .<br />
Starania polskiej grupy wkrótce przynios³y<br />
pierwsze efekty i zainicjowano dzia-<br />
³alnoœæ "Grupy Anarchistów Polskich<br />
we Francji". Nastêpnym krokiem by³o<br />
za³o¿enie wydawnictwa "Nowa Epoka",<br />
która wiosn¹ 1924 r. opublikowa³a<br />
pierwsz¹ broszurê pt.: "Czego chc¹ anarchiœci?"<br />
5 , która w prosty sposób wyjaœnia³a<br />
czym s¹ i jakie idee przyœwiecaj¹<br />
anarchistom. Mimo znacznych trudnoœci<br />
zwi¹zanych z brakiem wypracowa-<br />
100
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
nych kana³ów przerzutowych nielegalnej<br />
literatury, czêœæ nak³adu wynosz¹cego<br />
kilka tysiêcy egzemplarzy uda³o siê<br />
przemyciæ do Polski. Tu pewn¹ jej iloœæ<br />
wprowadzono równie¿ do legalnego<br />
obiegu ksiêgarskiego. 6 Broszura cieszy³a<br />
siê sporym powodzeniem i przynios³a<br />
spodziewany oddŸwiêk, zainteresowanie<br />
i popularyzacjê idei anarchistycznej<br />
w krêgach warszawskich zwi¹zków zawodowych.<br />
W roku nastêpnym dziêki<br />
nawi¹zanym w Pary¿u kontaktom z sekretariatem<br />
Miêdzynarodowego Stowarzyszenia<br />
Robotników i dziêki jego finansowemu<br />
wsparciu uda³o siê opublikowaæ<br />
trzy kolejne tytu³u. By³y to publikacje<br />
Aleksandra Berkmana: "Tragedia<br />
Rosji", "Powstanie kronsztadzkie"<br />
i "Partia komunistyczna i rewolucja rosyjska",<br />
zawieraj¹ce anarchistyczn¹ krytykê<br />
bolszewizmu i pañstwa sowieckiego.<br />
Nie wiadomo czy uda³o siê te tytu³y<br />
przemyciæ do Polski, ale o fakcie ich wydania<br />
mo¿emy znaleŸæ œlad w og³oszeniu<br />
prasowym zachêcaj¹cym do zakupu<br />
tych i innych publikacji anarchistycznych<br />
w ksiêgarni wysy³kowej "Najmita".<br />
7 Maj¹c utworzon¹ niezbêdn¹ bazê<br />
grupa paryska wszystkie œrodki postanowi³a<br />
skupiæ na przygotowaniach do<br />
wydawania regularnego pisma anarchistycznego<br />
w jêzyku polskim, które odzwierciedla³o<br />
by pogl¹dy grupy, a jednoczeœnie<br />
by³oby forum wymiany informacji<br />
dla anarchistów zarówno w kraju<br />
jak i na emigracji. Zawieszono wydawanie<br />
broszur i do ich wydawania powrócono<br />
dopiero w póŸniejszym okresie<br />
i dopiero w 1927 r. nak³adem "Nowej<br />
Epoki" ukaza³a siê drukiem kolejna broszura<br />
pt. "Jak powsta³o i czem jest Miêdzynarodowe<br />
Stowarzyszenie Robotników?"<br />
sygnowana jako R.R., a której<br />
faktycznym autorem by³ Rudolf Rocker.<br />
Warto tutaj wspomnieæ, ¿e w latach<br />
dwudziestych Rocker obok dzie³ Kropotkina<br />
by³ najczêœciej publikowanym anarchistycznym<br />
autorem , a tzw. "grupa<br />
paryska" jeszcze w Polsce nielegalnie<br />
wyda³a na pocz¹tku 1923 r. jego broszurê<br />
"System rad czy dyktatura". 8<br />
Wczeœniej nawi¹zane kontakty<br />
w kraju, do którego mia³a byæ kierowana<br />
znaczna czêœæ nak³adu i utworzone<br />
niewielkie zaplecze finansowe pozwoli³y<br />
wydaæ w marcu 1925 r. pierwszy numer<br />
pisma pt. "Najmita". Mimo, ¿e grupa<br />
by³a rdzennie polska, to ze wzglêdów<br />
konspiracyjnych formalnym wydawc¹<br />
pisma zosta³ francuski anarchista Pierre<br />
Lentente. Jednym z redaktorów<br />
"Najmity" zosta³ Jerzy Borejsza. Sam<br />
Borejsza, który od pocz¹tku lat 20-tych<br />
mocno zaanga¿owa³ siê w dzia³alnoœæ<br />
ruchu anarchistycznego w Polsce 9 , w lecie<br />
1924 roku wyemigrowa³ do Francji,<br />
gdzie zosta³ przyjêty na studia na poli-<br />
Pierwsza broszura wydawnictwa "Nowa<br />
Epoka": Czego chc¹ anarchiœci<br />
Historia<br />
101
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
technice w Tuluzie. Nawi¹za³ tam szereg<br />
kontaktów ze œrodowiskami anarchistycznymi,<br />
a zw³aszcza z emigrantami<br />
hiszpañskimi, z którymi podj¹³ blisk¹<br />
wspó³pracê do tego stopnia, ¿e razem ze<br />
s³ynnym hiszpañskim anarchist¹ Durrutim<br />
dokonali aktu ekspropriacji 10 , a za<br />
uzyskane w ten sposób œrodki w póŸniejszym<br />
okresie zaczêto wydawaæ pismo<br />
"Accion". 11<br />
Nie mo¿na jednoznacznie stwierdziæ,<br />
czy tytu³ "Najmita" mia³ celowo nawi¹zywaæ<br />
do poprzedniego pisma o takim<br />
samym tytule, które wydawa³ Józef<br />
Zieliñski dekadê wczeœniej. 12 Nale¿y<br />
jednak przyj¹æ ¿e tak 13 , bo pismo by³o<br />
wydawane równie¿ w Pary¿u i by³o skierowane<br />
w znacznej mierze do podobnych<br />
krêgów jak jego poprzednik, czyli emigrantów<br />
polskich we Francji. Pewn¹<br />
czêœæ nak³adu przemycano równie¿ do<br />
Polski. Wspomina o tym Tomasz Pilarski:<br />
Przypominam sobie, ¿e n.p. periodyk<br />
"Najmita" – którego redaktorem by³<br />
przez lat kilka J. Borejsza – póŸniejszy<br />
KPP-owiec – rozkolportowano na terenie<br />
katowickim w 250-300 egz., co<br />
w warunkach konspiracji ma szczególne<br />
znaczenie. 14 Równie¿ Konrad Œwierczyñski<br />
wspomina o tym, ¿e na jego adres<br />
obok broszur nadsy³ano z Francji ten<br />
tytu³, który nastêpnie by³ nielegalnie<br />
dystrybuowany na targowisku na warszawskim<br />
Kercelaku; w zwi¹zku z tym<br />
faktem Œwierczyñski by³ aresztowany. 15<br />
Ka¿dy numer mia³ objêtoœæ od 4 do<br />
6 stron formatu A3 i mia³ jak na ówczesne<br />
czasy i charakter pisma bardzo wysoki<br />
poziom edytorski. Na jego ³amach<br />
ukazywa³y siê artyku³y poœwiêcone teorii<br />
i praktyce anarchosyndykalizmu,<br />
przedruki tekstów teoretyków anarchizmu<br />
(Kropotkin, Rocker) korespondencja<br />
od czytelników, raporty z dzia³alnoœci<br />
i spotkañ grup anarchistycznych 16 czy<br />
wreszcie rewolucyjna poezja. 17<br />
¯ywot pisma "Najmita" nie by³ zbyt<br />
d³ugi. W okresie od marca do sierpnia<br />
1925 roku ukaza³o siê zaledwie szeœæ numerów.<br />
Mimo, ¿e we Francji wydawanie<br />
pism anarchistycznych by³o legalne,<br />
to od samego pocz¹tku redakcja by³a nara¿ona<br />
na szykany ze strony policji. Daje<br />
temu wyraz redakcja w jednym z zamieszczonych<br />
tekstów: "I w tej chwili<br />
rozpocz¹³ siê ze strony bur¿uazji szereg<br />
represyj. Po ukazaniu siê ka¿dego numeru<br />
'Najmity' drukarnia nasza by³a<br />
ofiar¹ napaœci zbirów policyjnych, którzy<br />
dopytywali siê bezskutecznie o wydawców.<br />
Oko³o 15 maja policja wkracza<br />
do mieszkania redaktora odpow.<br />
'Najmity', tow. Lentente, domagaj¹c siê<br />
na pró¿no wskazania towarzyszy wydaj¹cych<br />
pismo" 18 . 26 czerwca 1925 r.<br />
polskie Ministerstwo Spraw Wewnêtrznych<br />
wyda³o okólnik, moc¹ którego<br />
"Najmita" zosta³ og³oszony w Polsce<br />
pismem nielegalnym, zaœ za jego rozpowszechnianie<br />
grozi³a kara do szeœciu<br />
lat ciê¿kiego wiêzienia. 19 Równie¿ dosyæ<br />
problematycznie uk³ada³a siê wspó³praca<br />
redakcji z drukarni¹, która odmawia³a<br />
publikacji niektórych tekstów: "I<br />
oto kiedy 4 numer Najmity by³ ju¿ pod<br />
prasê, drukarz, powo³uj¹c siê na nakaz<br />
rz¹dowy odmawia wydrukowania artyku³u<br />
wstêpnego p.t. Nowa RzeŸ i pierwsza<br />
stronnica pisma pozostaje bia³¹. Tak<br />
oto nie pozwolono nam wyraziæ protestu<br />
przeciw zbrodni kapita³u francuskohiszpañskiego"<br />
20 . Wszystkie te problemy<br />
z³o¿y³y siê na to, ¿e szósty numer z<br />
sierpnia 1925 roku by³ ostatnim numerem<br />
pisma, jaki siê ukaza³ pod t¹ nazw¹.<br />
Przerwa w wydawaniu "Najmity"<br />
nie trwa³a zbyt d³ugo, bo ju¿ po szeœciu<br />
miesiêcach, w lutym 1926 r. wznowio-<br />
102
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Broszura "Jak powsta³o i czem jest Miêdzynarodowe<br />
Stowarzyszenie Robotników?"<br />
autorstwa Rudolfa Rockera, wydana<br />
w 1927 r.<br />
no jego wydawanie pod zmienion¹<br />
nazw¹ "Walka". Zmiana by³a czysto fasadowa,<br />
i poza nowym tytu³em zachowany<br />
zosta³ podobny uk³ad graficzny,<br />
a sama treœæ nie odbiega³a od tego co<br />
wczeœniej publikowano w "Najmicie".<br />
Pismo nadal firmowa³ swoim nazwiskiem<br />
Pierre Lentente, którego z czasem<br />
zast¹pi³ Pierre Odeon. 21 Redakcja zmiany<br />
t³umaczy³a w nastêpuj¹cy sposób:<br />
"Przystêpuj¹c do wydawania Walki –<br />
rewolucyjnego polskiego pisma robotniczego<br />
wznawiamy pracê zapocz¹tkowan¹<br />
przed rokiem – pod inn¹ tylko<br />
nazw¹ – i przed paru miesi¹cami z powodów<br />
niezale¿nych od wydawców<br />
przerwan¹". 22 Œmia³o mo¿na przyj¹æ<br />
tezê, ¿e wybieg ze zmian¹ tytu³u by³ celowy,<br />
bo pozwoli³o to rozpocz¹æ ponowne<br />
wydawanie pisma z czyst¹ kart¹ i bez<br />
wszelkich obci¹¿eñ ze strony aparatu<br />
policyjnego, a sama nazwa "Najmita"<br />
by³a nazbyt charakterystyczna.<br />
Systematyczny kolporta¿ pisma oraz<br />
pewien rozg³os jaki uzyska³o ju¿ pismo<br />
przyniós³ efekty, bo jak informowa³a redakcja,<br />
ma zostaæ zwiêkszony nak³ad<br />
pisma. 23 Innym czynnikiem, który spowodowa³<br />
to, by³o zawi¹zanie w czerwcu<br />
1926 roku <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji<br />
Polski (AFP), co przek³ada³o siê m.in.<br />
na wzrost iloœci kolporta¿u w kraju.<br />
"Walka" od pocz¹tku w³¹czy³a siê w budowê<br />
nowej organizacji w kraju publikuj¹c<br />
na swoich ³amach informacje, teksty<br />
i odezwy AFP.<br />
Zmiana tytu³u nie usz³a uwadze<br />
w³adzom bezpieczeñstwa w Polsce. Ju¿<br />
w kwietniu 1926 roku w Poufnym Przegl¹dzie<br />
Inwigilacyjnym 24 raportowano<br />
o przypadkach kolporta¿u nowego tytu-<br />
³u, równie¿ w "Sprawozdaniu z ruchu<br />
komunistycznego i anarchistycznego"<br />
z czerwca 1926 r., wydawanym przez<br />
Ministerstwo Spraw Wewnêtrznych zawarta<br />
jest informacja o tym, ¿e w ¯ydowskim<br />
Zwi¹zku Skórzanym<br />
(ul. Stawki 41) kolportowano pojedyncze<br />
egz. "Walki". 25 W jednym, z policyjnych<br />
raportów mo¿na równie¿ natrafiæ<br />
na informacjê o znanej aktywistce ruchu<br />
spó³dzielczego Marii Orsetti i jej zwi¹zkach<br />
z ruchem anarchistycznym: "Dr Orsetti<br />
Maria c. Teodora i Maryji ur.<br />
22.VI.1880 w Warszawie zamieszka³a<br />
przy ul. Chocimskiej 17 m. 16 jest dzia-<br />
³aczk¹ anarchistyczn¹ i pisuje artyku³y<br />
do czasopisma anarchistycznego p.t.<br />
Walka". 26<br />
Do maja 1929 roku ukaza³y siê dwadzieœcia<br />
cztery numery "Walki". Na zawieszenie<br />
wydawania pisma wp³yw<br />
mia³a sytuacja w Polsce i przerwane<br />
nagle kana³y kolporta¿u. 7 marca 1929 r.<br />
w wyniku prowokacji dokonanej przez<br />
s³u¿by bezpieczeñstwa rozbito niele-<br />
Historia<br />
103
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
galn¹ akademiê poœwiecon¹ rocznicy<br />
œmierci Kropotkina, która zosta³a zorganizowana<br />
przez warszawsk¹ organizacjê<br />
AFP. Zatrzymano wówczas 143 osoby,<br />
a w wyniku dokonanych rewizji policja<br />
ujawni³a wiele obci¹¿aj¹cych materia³ów<br />
i kontaktów personalnych. Zdarzenie<br />
to odbi³o siê szerokim echem<br />
w oficjalnej prasie 27 , a sama "likwidacja"<br />
by³a du¿ym ciosem zarówno dla<br />
warszawskiej organizacji AFP, jak i dla<br />
redakcji paryskiej "Walki". W numerze<br />
z maja 1929 roku zamieszczono tekst,<br />
w którym wyjaœniono przyczyny zawieszenia<br />
pisma: "Dziœ sytuacja Walki jest<br />
ciê¿sza ni¿ by³a. W Polsce aresztowano<br />
szereg naszych towarzyszy, przeœladowania<br />
policyjne zmusi³y nas do chwilowego<br />
przerwania stosunków z naszymi<br />
odbiorcami w kraju" 28. Problemy te wydawa³y<br />
siê do przezwyciê¿enia, i pismo<br />
mog³oby siê dalej ukazywaæ, jednak redakcja<br />
t³umaczy³a to w nastêpuj¹cy sposób:<br />
Byæ mo¿e jednak, ze mimo sta³ego<br />
deficytu dalej byœmy "Walkê" wydawali,<br />
gdyby nie to, ¿e po³owa jej nak³adu<br />
musia³aby pozostawaæ na sk³adzie.<br />
Równie¿ w zwi¹zku z aresztowaniami<br />
naszych towarzyszy, zmuszeni jesteœmy<br />
posy³aæ do Polski pieni¹dze, które w innych<br />
warunkach mog³y by iœæ na "Walkê"<br />
29 . W roku nastêpnym próbowano<br />
jeszcze wznowiæ wydawanie tego pisma,<br />
Poufny Przegl¹d Inwigilacyjny z czerwca<br />
1930 r. 30 informowa³ o ukazaniu siê<br />
paryskiej"Walki" z dat¹ z maja 1930 r. 31<br />
Nie wiadomo jakie to przynios³o rezultaty<br />
i na jak d³ugo wznowiono wydawanie,<br />
bo w numerze 24 maj¹cym byæ z zamierzeniu<br />
ostatnim informowano, ¿e:<br />
"Walkê przestajemy wydawaæ. Druk jej<br />
rozpoczniemy na nowo, gdy bêdziemy<br />
mieli fundusz choæby na 3 numery pisma.<br />
Od was wiêc to zale¿y. Jeœli towarzysze,<br />
którym Walka jest droga i potrzebna,<br />
zechc¹, pismo zacznie wychodziæ<br />
ju¿ za kilka miesiêcy".<br />
Najprawdopodobniej numer lub numery<br />
"Walki" z 1930 roku by³y ostatnimi<br />
jakie siê ukaza³y, bo nie uda³o siê odnaleŸæ<br />
innych Ÿróde³ odwo³uj¹cych siê<br />
do tego tytu³u. Jan Straszewski w swoim<br />
szkicu o <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji<br />
Polski wspomina³, ¿e: "W latach 1925-<br />
1930 w Pary¿u wychodzi³ miesiêcznik<br />
anarchistyczny w jêzyku polskim pt.<br />
Walka. Ludzie, którzy go redagowali do<br />
Polski nie wrócili z wyj¹tkiem Moj¿esza<br />
Finkelsztajna, który by³ w Polsce<br />
w czasie okupacji i zosta³ zamordowany<br />
w Treblince" 32 Sam Finkielsztejn powróci³<br />
do Polski na kilka lat przed wybuchem<br />
wojny, a na œlad jego nazwiska<br />
mo¿na natkn¹æ siê w wydanej w jêzyku<br />
jidysz broszurze o Nestorze Machno, datowanej<br />
na 13 czerwca 1936 roku. Jego<br />
nazwisko umieszczone jest w stopce redakcyjnej<br />
jako redaktor i wydawca tej<br />
broszury. 33 Ostatni œlad o grupie paryskiej<br />
odnaleŸæ mo¿na na ³amach ukazuj¹cego<br />
siê w Nowym Jorku w jêzyku jidysz<br />
pisma "Fraje Arbeter Sztime", gdzie<br />
w numerze z dn. 12.03.1948 roku zamieszczony<br />
zosta³ list pt. "Wolnoœciowy<br />
pogl¹d na rzeczywistoœæ polsk¹",<br />
w którym osoba podpisana jako A. Dawid,<br />
cz³onek grupy paryskiej, wyra¿a<br />
w¹tpliwoœci wobec prób dzia³alnoœci<br />
anarchistów w Polsce Ludowej. 34 Byæ<br />
mo¿e by³y prowadzone jeszcze jakieœ<br />
dzia³ania przez grupê parysk¹, ale wojna,<br />
a nastêpnie czasy stalinizmu i "¿elazna<br />
kurtyna" skutecznie przerwa³y kontakty<br />
miêdzy ocalonymi po wojnie polskimi<br />
anarchistami a zagranicznymi œrodowiskami<br />
anarchistycznymi i nie mo¿-<br />
na dotrzeæ do takich Ÿróde³ informacji.<br />
Wiadomo, ¿e zaraz po wojnie anarchi-<br />
104
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
œci w Polsce próbowali podejmowaæ na<br />
niewielk¹ skalê dzia³ania, ale mo¿emy<br />
ju¿ tutaj mówiæ tylko o epizodycznej<br />
dzia³alnoœci w zupe³nej izolacji.<br />
1<br />
Sprawozdania w³adz bezpieczeñstwa<br />
z nielegalnego ruchu tytu³owane by³y jako<br />
"Sprawozdanie z (nielegalnego) ruchu komunistycznego<br />
i anarchistycznego"<br />
2<br />
Die Internationale, 04.1930; A[ugustin]<br />
S[ouchy]<br />
3<br />
W Berlinie w 1923 r. odby³ siê kongres<br />
za³o¿ycielski Miêdzynarodowego Stowarzyszenia<br />
Robotników, tzw. miêdzynarodówki<br />
anarchosyndykalistycznej; w Pary¿u mieszka³<br />
Nestor Machno i liczna grupa anarchistów<br />
hiszpañskich skupionych wokó³ B. Durrutiego<br />
i F. Ascaso.<br />
4<br />
Prasa anarchistyczna w Pary¿u! Walka,<br />
nr 1, luty 1926, s. 4.<br />
5<br />
Broszura nie zawiera³a informacji o autorze,<br />
ale w rzeczywistoœci napisana zosta³a<br />
przez belgijskiego anarchistê Georga Thonara<br />
i nosi³a tytu³: Ce que veulent les anarchistes.<br />
6<br />
Die Internationale, 04.1930; A[ugustin]<br />
S[ouchy]<br />
7<br />
Do nabycia w ksiêgarni "Najmity",<br />
"Najmita" nr 2, kwiecieñ 1925, s. 6.<br />
8<br />
Opublikowano równie¿ jego inne prace<br />
w przek³adzie Marii Orsetti: "Czy racjonalizacja<br />
przemys³u prowadzi do socjalizmu?",<br />
"Racjonalizacja przemys³u, a klasa pracuj¹ca"<br />
oraz szereg artyku³ów zarówno w nielegalnie<br />
wydawanej prasie anarchistycznej jak<br />
i w oficjalnej prasie spó³dzielczej.<br />
9<br />
Konrad Œwierczyñski "Mój udzia³<br />
w <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji Polski" niepublikowane<br />
wspomnienia w zbiorach autora.<br />
10<br />
Niepublikowane wspomnienie Jana<br />
Straszewskiego w zbiorach autora<br />
11<br />
Akta Osobowe Jerzego Borejszy, Sygn.<br />
237/XXIII - 15, k.6<br />
12<br />
W polskich zbiorach zachowa³ siê tylko<br />
numer 1 tego pisma, datowany na 1 maja<br />
1914 r. Wiadomo jest jednak o istnieniu drugiego<br />
numeru tego pisma, jednak nie uda³o<br />
siê go odnaleŸæ w zbiorach bibliotecznych<br />
w Polsce.<br />
13<br />
Warto równie¿ zauwa¿yæ, ¿e w latach<br />
1907-1908 we Lwowie wydawano pismo pt.<br />
"Nowa Epoka", w którym mo¿emy odnaleŸæ artyku³y<br />
sygnowane przez Józefa Zieliñskiego.<br />
14<br />
List Tomasza Pilarskiego "Do pana Stefana<br />
Szwedowskiego" s. 3, datowany na<br />
09.196?, znajduj¹cy siê w posiadaniu Micha³a<br />
Marka.<br />
15<br />
Konrad Œwierczyñski "Mój udzia³<br />
w <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji Polski"...<br />
16<br />
W nr 5 "Najmity" mo¿emy znaleŸæ np.<br />
relacjê z konferencji anarchosyndykalistów na<br />
Œl¹sku, czy z kongresu anarchistów hiszpañskich<br />
we Francji, w którym bra³ udzia³ Jerzy<br />
Borejsza.<br />
17<br />
Na ³amach "Najmity" swoje wiersze publikowa³<br />
Konrad Œwierczyñski, ukrywaj¹cy siê<br />
pod pseudonimem Stefan Stanis³awski.<br />
18<br />
Towarzysze! Robotnicy! "Najmita",<br />
nr 5, lipiec 1925, s. 1.<br />
19<br />
ibidem<br />
20<br />
ibidem<br />
21<br />
Walka, nr 9, 15 maja 1927, s. 6.<br />
22<br />
Walka, nr 1, luty 1926, s. 1.<br />
23<br />
Walka, nr 7, 15 maja 1927, s. 6.<br />
24<br />
AAN, MSW, PPI, sygn. 706<br />
25<br />
ibidem<br />
26<br />
AAN, MSW, sygn. 1199, Sprawozdanie<br />
z ruchu komunistycznego i anarchistycznego<br />
27<br />
Kurier Warszawski, nr 67 z 9.03.1929;<br />
Kurier Poranny z 9.03.1929<br />
28<br />
Do czytelników! "Walka", nr 24, maj<br />
1929, s. 1.<br />
29<br />
ibidem<br />
30<br />
AAN, MSW, PPI, sygn. 706/10 k.154<br />
31<br />
Numeru tego pisma nie uda³o siê odnaleŸæ<br />
w zbiorach bibliotecznych.<br />
32<br />
AAN, t..os. Jana Straszewskiego, nr<br />
5579, k. 30.<br />
33<br />
W zbiorach <strong>Biblioteki</strong> Narodowej<br />
w Warszawie.<br />
34<br />
T³umaczenie tego tekstu otrzyma³em<br />
dziêki uprzejmoœci pani Ludwiki Zaquin<br />
z Pary¿a.<br />
Historia<br />
105
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
Czwarty numer pisma "Najmita" z pust¹ stron¹ tytu³ow¹, po odmowie wydrukowania antywojennego<br />
artyku³u "Nowa rzeŸ"<br />
106
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Pi¹ty numer pisma "Najmita" z informacj¹ o represjach zastosowanych wobec redakcji pisma<br />
Historia<br />
107
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
21 numer pisma "Walka" z grudnia 1928 r.<br />
108
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
24 numer pisma "Walka" z maja 1929 r.<br />
Historia<br />
109
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
KRÓTKA HISTORIA<br />
PISMA MAÆ PARIADKA<br />
Historia<br />
Maæ Pariadka by³a jednym z najd³u¿ej<br />
ukazuj¹cych siê pism anarchistycznych<br />
w Polsce. Z niewielkimi przerwami<br />
wychodzi³a ona od kwietnia 1990<br />
roku do 2005 r.. Za³o¿ycielami pisma<br />
byli: Krzysztof "Gal" Galiñski, Anna<br />
NiedŸwiecka oraz Wojciech "Zappa" Janiszewski.<br />
Wszyscy oni, przed za³o¿eniem<br />
Maci doœæ powa¿nie anga¿owali<br />
siê w dzia³alnoœæ anarchistyczn¹, wydawali<br />
b¹dŸ pisali do innych<br />
pism alternatywnych<br />
oraz mieli powa¿-<br />
ny swój wk³ad w budowanie<br />
polskiego anarchizmu.<br />
Pismo, choæ redagowane<br />
przez ludzi deklaruj¹cych<br />
swoj¹<br />
przynale¿noœæ lub sympatie<br />
do ruchu anarchistycznego,<br />
nie by³o pismem<br />
stricte anarchistycznym. W stopce<br />
redakcja zastrzega³a, ¿e "pogl¹dy<br />
przedstawiane w Maci niekoniecznie<br />
musz¹ reprezentowaæ punkt widzenia<br />
redakcji. £amy Maæ Pariadki s³u¿¹ wymianie<br />
pogl¹dów i informacji miêdzy<br />
szeroko rozumianym œrodowiskiem wolnoœciowym.<br />
Maæ nie propaguje jednej<br />
jedynie s³usznej orientacji libertarnej.<br />
MP otwarta jest na wspó³pracê bez prób<br />
tworzenia organu czy reprezentacji polskiego<br />
anarchizmu" 1 .<br />
Krzysztof Galiñski przyznaje, ¿e pismo<br />
otwarte by³o dla wszystkich, którzy<br />
mieli coœ ciekawego do powiedzenia<br />
w sprawach wolnoœciowych. Jego<br />
zdaniem etykietki ideowe i powi¹zania<br />
nie maj¹ znaczenia. Z tego te¿ wzglêdu<br />
wydrukowano na przyk³ad tekst prawicowego<br />
ekstremisty, bo mia³ wymowê<br />
wolnoœciow¹. Redakcja nie mia³a równie¿<br />
nic przeciwko temu, by staæ siê tak-<br />
¿e biuletynem Federacji <strong>Anarchistycznej</strong>,<br />
jednak od samej Federacji niezale¿-<br />
nym. "Chcieliœmy unikn¹æ zaklasyfikowania<br />
nas do pism anarcho – coœ tam –<br />
syndykalizm, libertarianizm, autonomiœci<br />
itd." – mówi Krzysz-<br />
Niniejszy tekst redakcja<br />
tof Galiñski.<br />
<strong>Biuletyn</strong>u otrzyma³a za poœrednictwem<br />
poczty elektro-<br />
swoimi korzeniami siê-<br />
Maæ Pariadka<br />
nicznej, jednak bez podanego<br />
nazwiska autora. Mimo pisma ruchu "WolnoϾ<br />
ga do sztandarowego<br />
usilnych starañ nie uda³o i Pokój" A'Cappelli.<br />
nam siê uzyskaæ tej informacji,<br />
drukujemy, wiêc artyku³ A'Cappelli wywodz¹<br />
Z WiP-u i z redakcji<br />
anonimowo.<br />
siê za³o¿yciele pisma<br />
Krzysztof Galiñski oraz<br />
Anna NiedŸwiecka,<br />
która zajmowa³a siê t³umaczeniem tekstów.<br />
A'Cappella powsta³a w listopadzie<br />
1986 roku w Trójmieœcie, gdzie wychodzi³a<br />
do 1990 roku. Gazetê wydawali<br />
Adam Bota, Krzysztof Galiñski, Wojciech<br />
Jankowski, Klaudiusz Weso³ek<br />
i inni. Na ³amach pisma WiP-owcy publikowali<br />
artyku³y programowe: wszelkiego<br />
rodzaju deklaracje, apele, odezwy.<br />
Znajdowa³y siê w niej równie¿ opisy<br />
wszystkich akcji organizowanych przez<br />
ruch oraz opis dzia³alnoœci WiP-u.<br />
W A'Cappelli zamieszczane by³y tak¿e<br />
artyku³y dotycz¹ce anarchizmu, feminizmu,<br />
kultury alternatywnej. Pojawia³y<br />
siê wywiady oraz liczne dyskusje i po-<br />
110
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
lemiki, które wp³ywa³y na kszta³t i sposób<br />
funkcjonowania ruchu. W sumie<br />
przez 5 lat istnienia gazety ukaza³o siê<br />
21 numerów, w tym kilka specjalnych,<br />
wydanych w postaci ulotki. 2 Sk³adana<br />
by³a "rêcznie" (kola¿). By³a powielana<br />
metoda offsetow¹.<br />
Powstanie Maci<br />
Zdaniem Krzysztofa Galiñskiego<br />
pomys³ wydawania nowego pisma powsta³<br />
po upadku A'Cappelli. "Po 1989<br />
drogi redakcji tego pisma siê rozesz³y,<br />
ja z Ank¹ [NiedŸwieck¹ – aut] postanowiliœmy<br />
dalej coœ robiæ. Maæ w³aœciwie<br />
by³a wiêc dalsz¹ czêœci¹ A'Cappelli,<br />
z tym, ¿e nie chcieliœmy firmowaæ gazetki<br />
¿adn¹ 'powa¿n¹ firm¹' oprócz nas<br />
samych".<br />
Janusz Waluszko uwa¿a, ¿e Maæ<br />
Pariadka powsta³a, dlatego ¿e Krzysztof<br />
Galiñski, który w owym momencie<br />
sam zajmowa³ siê A'Cappell¹, mia³ doœæ<br />
ci¹g³ej krytyki wspó³redaktorów pisma,<br />
"którzy – jak twierdzi Waluszko – robili<br />
w niej mniej ni¿ ja, choæ nie by³em w redakcji,<br />
a nawet w WiP-ie, ale mieli<br />
o wszystko pretensje. W swoim piœmie<br />
móg³ robiæ co chcia³ i okaza³o siê, ¿e to<br />
on robi pismo, a tamci poddali siê i wypadli<br />
z obiegu".<br />
Maæ w rzeczywistoœci by³a wiêc<br />
przed³u¿eniem pisma WiP-owskiego.<br />
Pocz¹tkowo oprócz nazwy niewiele siê<br />
zreszt¹ ró¿ni³a od swojego poprzednika,<br />
zarówno wizualnie jak i treœciowo. Zdaniem<br />
Anny NiedŸwieckiej pierwsze numery<br />
pisma rzeczywiœcie przypomina³y<br />
A'Cappellê. Ró¿nicê, jej zdaniem stanowi³<br />
jedynie fakt, ¿e w przeciwieñstwie<br />
do pisma WiP-owskiego, które by³o<br />
sk³adane maszynowo, Maæ mia³a ju¿<br />
sk³ad komputerowy. "To by³ ten sam styl<br />
– przyznaje NiedŸwiecka. Maæ Pariadka<br />
by³a spadkobierczyni¹ A'Cappelli, bo<br />
ona 'zdech³a' a my przetrwaliœmy. Aczkolwiek<br />
Maci nie tworzyli ci sami ludzie.<br />
Nie by³o w gazecie poza Galem<br />
i w póŸniejszym okresie Jacoba osób,<br />
które wczeœniej zwi¹zane by³y z pismem<br />
WiP-owskim". Tytu³ pisma wywodzi³ siê<br />
od rosyjskiego przys³owia "Anarchia<br />
Mat' Pariadka", co oznacza "Anarchia<br />
matk¹ porz¹dku". Zdaniem Anny NiedŸwieckiej<br />
o wyborze akurat takiego tytu³u<br />
zdecydowa³o w g³ównej mierze to,<br />
¿e by³ on doœæ prowokacyjny. "Fajnie<br />
brzmia³o – przyznaje – zw³aszcza<br />
w okresie, kiedy komuna siê rozpierdzieli³a<br />
i wszyscy nienawidzili Zwi¹zku Radzieckiego,<br />
a tu nagle wychodzi pismo<br />
z rosyjskim tytu³em."<br />
Podtytu³ pisma brzmia³ Wolny Magazyn<br />
Autorów. Przez pierwsze piêæ numerów<br />
Maæ ukazywa³a siê z podtytu³em<br />
Wolny Magazyn. Od szóstego numeru<br />
zosta³ on zmieniony na Anarchistyczny<br />
Magazyn Autorów i by³o tak a¿ do koñca<br />
1998 roku. Zmiana ta by³a uk³onem<br />
w stronê tworz¹cej siê Miêdzymiastówki<br />
<strong>Anarchistycznej</strong> (dla œcis³oœci, przez<br />
moment równolegle ukazywa³a siê MP<br />
i WM, ten drugi w formie bardziej ulot-<br />
Historia<br />
111
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
nego biuletynu, dodatku, a dopiero potem<br />
je jakby scalono) Redakcja Maci<br />
chcia³a pomimo pe³nej niezale¿noœci<br />
staæ siê jednak tub¹ tego œrodowiska.<br />
Wraz z pierwszym numerem z 1999 roku<br />
(#72) redakcja przemianowa³a podtytu³<br />
na Wolny Magazyn Autorów. Kolejna<br />
zmiana, zdaniem Anny NiedŸwieckiej<br />
zosta³a dokonana wraz z rozszerzeniem<br />
formu³y pisma. Oprócz artyku³ów o tematyce<br />
anarchistycznej znalaz³y siê<br />
w piœmie równie¿ teksty niekoniecznie<br />
nawi¹zuj¹ce do tego tematu. Wydawcy<br />
uznali, ¿e s³owo "anarchistyczny" by³oby<br />
w tym momencie pewnym nadu¿yciem.<br />
Jak przyznaj¹: "Chcieliœmy unikn¹æ<br />
tego, by ludzie uwa¿aj¹cy siê za<br />
anarchistów nie mówili, ¿e jesteœmy pismem<br />
anarchistycznym, a zamieszczamy<br />
inne rzeczy. Generalnie zamieszczamy<br />
i wydajemy co chcemy i jak chcemy.<br />
Aczkolwiek wszyscy mamy przekonania<br />
anarchistyczne."<br />
Has³em przewodnim Maæ Pariadki<br />
sta³ siê slogan "ani na lewo, ani na prawo<br />
– swobodnie". By³o to popularne has³o<br />
w dobie tworz¹cego siê anarchizmu.<br />
Wskazywa³o ono ca³kowit¹ niezale¿noœæ<br />
od jakiegokolwiek bratania siê z któr¹œ<br />
z opcji politycznych. 3<br />
Przez d³u¿szy czas na jednej<br />
z pierwszych stron pisma pojawia³ siê<br />
aforyzm Lwa To³stoja – "Anarchizm nie<br />
oznacza braku instytucji w ogóle, lecz<br />
tylko takich, które zmuszaj¹ ludzi do<br />
podporz¹dkowania siê przemocy". Sta-<br />
³o siê ono mottem pisma. Jak przyznaje<br />
Natasza pojawienie siê lub brak to³stojowskiego<br />
aforyzmu w g³ównej mierze<br />
zale¿a³o od tego czy by³o miejsce, ¿eby<br />
je umieœciæ. Czasami, jego zdaniem motto<br />
nie pojawia³o siê jedynie, dlatego, ¿e<br />
podczas sk³adu zapominano o nim.<br />
Redakcja stawia³a przed Maæ Pariadk¹<br />
kilka celów. "Mieliœmy takie plany,<br />
by mieæ nak³ad 30000 egzemplarzy,<br />
sprzedawaæ siê w ca³ej Polsce i byæ pismem<br />
opiniotwórczym jak na przyk³ad<br />
Polityka. Krzysztof Galiñski stawia³<br />
przed Maæ Pariadk¹ nastêpuj¹ce cele.<br />
Po pierwsze mia³a on byæ tub¹ œrodowiska<br />
anarchistycznego. Zak³ada³ on stworzenie<br />
medium, które dociera³oby równie¿<br />
do osób spoza tego œrodowiska<br />
anarchistycznego. Pismo w jego przekonaniu<br />
mia³o pozostawaæ poza wszelkimi<br />
uk³adami politycznymi, ale nie mog³o<br />
byæ bierne wobec polityki. Redakcja<br />
próbowa³a komentowaæ polityczn¹<br />
rzeczywistoϾ zgodnie ze sloganem, "ani<br />
na prawo, ani na lewo – swobodnie".<br />
Jak przyznaje Galiñski nigdy nie<br />
uda³o siê jednak stworzyæ wspólnej,<br />
wolnoœciowej tuby. Jego zdaniem w szeregach<br />
ludzi uznaj¹cych siê za wolnoœciowców<br />
by³o zbyt wiele antagonizmów,<br />
by móc zbudowaæ jedn¹ frakcjê.<br />
"To, ¿e wszyscy deklarujemy, ¿e jesteœmy<br />
za wolnoœci¹ – niestety – nie wiele<br />
znaczy. Prawie wszyscy s¹ za tym by<br />
ludzie siê kochali i by³o dobrze i co z tego?<br />
Szeroko rozumiana tuba wolnoœciowa<br />
w czasach wolnej prasy jest po prostu<br />
niepotrzebna. Ka¿dy "specyficznie"<br />
wolnoœciowy syndykalista, libertarianin,<br />
sytuacjonista, ekologista itd., mo¿e wydawaæ<br />
sobie coœ co bêdzie autentycznie<br />
jego. Nie musi iœæ na kompromisy z inn¹<br />
frakcj¹ – uwa¿a Galiñski. Gazetka wolnoœciowa<br />
dla wszystkich wolnoœciowców<br />
przestaje mieæ konkretnych odbiorców.<br />
Lawirowanie pomiêdzy nurtami,<br />
kierunkami, trendami, doprowadziæ<br />
mo¿e do tego, ¿e stajesz siê nijaki. Chc¹c<br />
byæ dla wszystkich stajesz siê dla nikogo".Galiñski<br />
twierdzi tak¿e, ¿e Maæ Pariadce<br />
nigdy nie uda³o siê wypracowaæ<br />
w³asnego œwiatopogl¹du 4 .<br />
Kolejnym wyzwaniem stawianym<br />
sobie przez redakcjê by³o stworzenie pi-<br />
112
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
sma, które odgrywa³oby role "medium<br />
walcz¹cego"; medium, które by³oby aktywne<br />
w komentowaniu wszelkich bie-<br />
¿¹cych wydarzeñ, sta³oby siê inspiracj¹<br />
do dzia³añ do walki z systemem, ale równie¿,<br />
co podkreœla Galiñski, samo by³oby<br />
medium walcz¹cym. Jednak, jak zauwa¿a<br />
"Galu", ten cel ciê¿ko jest realizowaæ<br />
w czasach wolnego rynku. "Za<br />
panowania cenzury ³atwo by³o byæ gazetk¹<br />
walcz¹c¹, bo sam fakt ukazywania<br />
siê poza ni¹ by³ ju¿ jak¹œ form¹ walki<br />
z pañstwowym monopolem medialnym.<br />
W III RP medium, które chcia³oby<br />
staæ siê czymœ wiêcej ni¿ autobusowym<br />
czytad³em musi siê wysiliæ" – twierdzi<br />
Galiñski. Przyznaje, ¿e nie ma on ju¿ pomys³u<br />
na stworzenie pisma, które w czasach<br />
"powszechnej wolnoœci" same by-<br />
³oby zarówno gazet¹ walcz¹c¹ z systemem<br />
jak i inspiruj¹c¹ do tej walki.<br />
Pismo od samego pocz¹tku wydawane<br />
by³o przez Kolektyw redaktorskowydawniczy,<br />
którego sk³ad zmienia³ siê<br />
w ró¿nych okresach dzia³alnoœci pisma.<br />
Niew¹tpliwie jednak g³ówne skrzypce<br />
odgrywali w nim za³o¿yciele. Kolektyw,<br />
zgodnie z za³o¿eniami twórców mia³<br />
wykluczyæ istnienie wszelkiej hierarchii<br />
i struktur wewn¹trz redakcyjnego grona.<br />
Wszyscy mieli dzia³aæ w piœmie na<br />
równych zasadach. Istnienie i skuteczne<br />
funkcjonowanie w takiej formie by³o<br />
kolejnym z celów Maci. Jak przyznaje<br />
"Galu" pismo mia³o opieraæ siê na<br />
wspó³pracy wszystkich osób oraz dzia-<br />
³aæ "w oparciu o pewne zasady wolnoœciowego<br />
wspó³dzia³ania. W tym wypadku<br />
wa¿ne by³o nie tylko co ale jak.<br />
Czyli istotne by³o czy uda nam siê robiæ<br />
gazetkê zgodnie z zasadami, które mia-<br />
³a ona popularyzowaæ. Nie by³o wœród<br />
nas rozgrywek, podchodów i tego typu<br />
"zabaw". Pracowaæ spo³ecznie w tej samej<br />
ekipie przez tyle lat mogli ludzie,<br />
którzy przerobili – przynajmniej w pewnym<br />
stopniu – kwestie ambicjonalne.<br />
Oczywiœcie wkurzaliœmy siê na siebie,<br />
ale Maæ jest dla mnie dowodem, ¿e mo¿-<br />
na naprawdê robiæ du¿o, jeœli ludzie siê<br />
dogadaj¹".<br />
Na samym koñcu wydawcy Maci<br />
zgodnie przyznaj¹, ¿e robienie pisma<br />
musi przede wszystkim sprawiaæ przyjemnoœæ.<br />
Na pocz¹tku redakcja okreœla³a siê<br />
mianem "Czarny Alians". Uznawali siê<br />
jednoczeœnie Grup¹ Zrzeszon¹ Federacji<br />
<strong>Anarchistycznej</strong>. W 1996 roku porzucono<br />
t¹ nazwê pozostaj¹c przy nazwie<br />
kolektyw redaktorsko-wydawniczy.<br />
W pocz¹tkowym okresie dzia³alnoœci pismo<br />
prowadzone by³o przez kilka osób.<br />
W 1996 roku kolektyw redakcyjny zostaje<br />
poszerzony o cztery kolejne osoby:<br />
Filipa Majchrzakowskiego, Przemys³awa<br />
Guldê, Ma³gorzatê Guldê, Jakuba<br />
Medeka. Do kolektywu w³¹czone zostaj¹<br />
osoby redaguj¹ce ¯ó³te Papiery,<br />
które od 1994 roku pojawiaj¹ siê w piœmie,<br />
jako autonomiczny dodatek muzyczny.<br />
Legalizacja pisma wymaga³a "ustanowienia"<br />
funkcji redaktora naczelnego.<br />
Prawnie i formalnie zosta³ nim Krzysztof<br />
Galiñski. Anna NiedŸwiecka zastrzega<br />
jednak, ¿e by³o to tylko figuranctwo,<br />
bowiem jej zdaniem "trudno byæ redaktorem<br />
naczelnym jak nie ma siê podw³adnych.<br />
Mo¿na powiedzieæ, ¿e by³<br />
redaktor naczelny, ale pozbawiony<br />
wszelkiej w³adzy. Nikogo nie móg³<br />
zwolniæ, bo wszyscy pracowali spo³ecznie,<br />
on sam zreszt¹ te¿. Jak gada³ jakieœ<br />
g³upoty, to ka¿dy móg³ mu powiedzieæ,<br />
"stary to jest bzdura". Nie wi¹za³ siê z t¹<br />
funkcj¹ ¿aden zaszczyt, ¿adna w³adza.<br />
Galiñski wymyœli³ kiedyœ, jeszcze za<br />
czasów WiP-u takie has³o, które najlepiej<br />
to zobrazuje. Otó¿ kiedyœ ktoœ nas<br />
Historia<br />
113
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
spyta³, kto jest przywódc¹ WiP-u, on na<br />
to powiedzia³, ¿e tu nie ma przywódców,<br />
tylko s¹ lokomotywy, które ci¹gn¹ ca³¹<br />
resztê za sob¹, bo maj¹ akurat w danym<br />
momencie tyle si³ by coœ robiæ. I w Maci<br />
jest siê te¿ tak¹ lokomotyw¹".<br />
Wed³ug NiedŸwieckiej redaktor<br />
techniczny by³ znacznie wa¿niejsz¹ postaci¹<br />
w redakcji ni¿ redaktor naczelny.<br />
Osoba sprawuj¹ca t¹ funkcjê zajmowa-<br />
³a siê zlecaniem i przyjmowaniem tekstów,<br />
ich czytaniem, sk³adem, przygotowywaniem<br />
do druku. Generalnie<br />
wszystkim tym, co umo¿liwia³o pojawienie<br />
siê nastêpnego numeru. By³a to<br />
owa "lokomotywa", która w danym momencie<br />
ci¹gnê³a pismo do przodu. Zajmowa³y<br />
siê tym podobnie jak w przypadku<br />
redagowania ró¿ne osoby w poszczególnych<br />
latach. Przez d³u¿szy czas<br />
by³ to Galiñski, póŸniej Filip Majchrzakowski,<br />
Anna NiedŸwiecka i Natasza.<br />
Maæ Pariadka od samego pocz¹tku<br />
posiada³a liczne grono wspó³pracowników,<br />
którzy pisali teksty, a tak¿e w inny<br />
sposób pomagali w redagowaniu pisma.<br />
Do najwa¿niejszych zaliczani s¹: Janusz<br />
Waluszko, Jacek Sierpiñski. Mariusz<br />
Wielebski, Stefan Adamski, Mariusz<br />
Muskat, A. Koz³owski. Z Maci¹ wspó³pracowali<br />
równie¿ plastycy. Podobnie<br />
jak w przypadku wspó³pracowników<br />
by³o ich wielu, ale do najwa¿niejszych,<br />
Krzysztof Galiñski zalicza: Kaina-Maya,<br />
Badyla, Zimnego, Górnisiewicza.<br />
Maæ Pariadka od samego pocz¹tku<br />
by³a pismem niezale¿nym. Nigdy nie korzysta³a<br />
z ¿adnych dotacji ze strony pañstwa,<br />
ani innych organizacji. Redaktorzy<br />
wychodzili z za³o¿enia, ¿e je¿eli s¹<br />
pieni¹dze bêdzie tak¿e nastêpny numer.<br />
Jeœli ich nie by³o zawieszano wydawanie<br />
pisma do momentu pojawienia siê<br />
funduszy. Maæ Pariadka co prawda<br />
otrzymywa³a drobne sumy pieniêdzy od<br />
czytelników i sympatyków pisma, jednak,<br />
jak przyznaje Anna NiedŸwiecka<br />
z funduszy tych nie uda³oby siê wydaæ<br />
nawet jednego numeru. By³y to, jej zdaniem<br />
kwoty bardziej symboliczne, za<br />
które redakcja "nagradza³a" drukuj¹c na<br />
drugiej stronie nazwiska ofiarodawców.<br />
Regularne wp³ywy do redakcyjnej kasy<br />
zapewnia³a sprzeda¿y pisma g³ównie<br />
w sieci sklepów EMPIK, gdzie sprzedawa³o<br />
siê oko³o po³owy z dwutysiêcznego<br />
nak³adu.<br />
Maæ Pariadka by³a pismem nonprofitowym.<br />
Wszyscy pisz¹cy do gazety,<br />
z kolektywem redaktorsko-wydawniczym<br />
w³¹cznie pracowali spo³ecznie<br />
i nie pobierali za to ¿adnych pensji. Jak<br />
przyznaje Anna NiedŸwiecka dochody<br />
pisma by³y zerowe lub czasami wychodzi³y<br />
na niewielki plus – "Wtedy mogliœmy<br />
zmieniæ komputer, zap³aciæ grafikowi<br />
za jak¹œ ok³adkê itd. Ale nikt nie<br />
zarabia³ na gazecie" – przyznaje NiedŸwiecka.<br />
W pocz¹tkowym okresie Maæ Pariadka<br />
wydawana by³a przez wydawnictwo<br />
Man Gala Press. By³a to jednoosobowa<br />
firma Krzysztofa Galiñskiego zajmuj¹ca<br />
siê grafik¹, a która jednoczeœnie<br />
wydawa³a Maæ Pariadkê. 5 Pismo<br />
w owym czasie kolportowane by³o ró¿-<br />
nymi kana³ami. Pocz¹wszy od bezpoœredniej<br />
sprzeda¿y podczas imprez alternatywnych<br />
– gie³d muzycznych i prasowych<br />
po prenumeratê i dystrybutorów.<br />
Jak przyznaje Anna NiedŸwiecka kana-<br />
³y te by³y jednak ma³o wydajne oraz nie<br />
zawsze uczciwe. "Ludzie latami zwracali<br />
nam pieni¹dze za jakieœ egzemplarze<br />
– przyznaje NiedŸwiecka – a czasami<br />
zdarza³o siê, ¿e g³ówny dystrybutor<br />
nawali³, bo mia³ fantazjê przepiæ pieni¹dze<br />
ze sprzeda¿y. No to wydawanie pisma<br />
musieliœmy zawiesiæ na pó³ roku,<br />
bo nie mieliœmy kasy na nastêpny nu-<br />
114
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
10 numer Maæ Pariadki ukaza³ siê<br />
w 1993 r. w formacie B6<br />
mer." Z problemami finansowymi redakcja<br />
boryka³a siê przez wiêkszoœæ pocz¹tkowego<br />
okresu istnienia pisma. Autorzy<br />
przyznaj¹, ¿e niejednokrotnie dok³adali<br />
do gazety z w³asnych pieniêdzy.<br />
W 1994 roku pojawi³a siê przed<br />
Maæ Pariadk¹ szansa na rozwi¹zanie<br />
problemów notorycznego braku pieniêdzy,<br />
któr¹ redakcja wykorzysta³a. W Sopocie<br />
na peronach kolejki ³¹cz¹cej Trójmiasto<br />
istnia³a sieæ kiosków nale¿¹cych<br />
do jednej firmy. Na ka¿dej stacji mia³a<br />
ona swój punkt sprzeda¿y. Postanowiono<br />
tam sprzedawaæ pismo. "Rozwiesiliœmy<br />
mnóstwo plakatów i naklejek, ¿e<br />
tu mo¿na kupiæ Maæ Pariadkê, i rzeczywiœcie<br />
siê tam sprzedawa³a" – wspomina<br />
NiedŸwiecka. Od tej pory, jak przyznaje<br />
skoñczy³y siê problemy finansowe,<br />
bowiem do redakcji dochodzi³y regularne<br />
wp³ywy ze sprzeda¿y pisma.<br />
Dziêki temu gazeta, zdaniem NiedŸwieckiej<br />
mog³a staæ siê miesiêcznikiem.<br />
Zdecydowanie siê na kolporta¿<br />
w oficjalnym salonie prasowym wymusi³o<br />
na redakcji koniecznoϾ zalegalizowania<br />
pisma, przez co straci³a ona<br />
w oczach niektórych czytelników swoj¹<br />
niezale¿noœæ. Dodatkowo legalizacja<br />
by³a konieczna, by drukowaæ pismo<br />
w legalnych drukarniach. W 1994 roku<br />
Maæ Pariadka otrzyma³a numer ISSN<br />
1232-7816.<br />
Rozwój i ewolucja pisma<br />
Pierwszy numer Maæ Pariadki ukaza³<br />
siê w nak³adzie 1000 egzemplarzy<br />
w kwietniu 1990 roku. By³ formatu B4<br />
i posiada³ dwukolorow¹ ok³adkê. Pieni¹dze<br />
na pierwszy numer zosta³y zebrane<br />
dziêki sprzeda¿y koszulek na anarchistycznym<br />
zjeŸdzie w Trieœcie. Koszulki<br />
te zrobione by³y przez samych za³o-<br />
¿ycieli. Zebrano wtedy 200 dolarów, do<br />
których do³o¿ono pieni¹dze z w³asnej<br />
kieszeni i dziêki temu, jak przyznaj¹ za-<br />
³o¿yciele uda³o siê zap³aciæ za druk pisma.<br />
Pierwszy numer by³ klejony rêcznie<br />
oraz makietowany. Sk³ad pisma by³<br />
komputerowy. Uda³o siê to dziêki wspó³pracy<br />
z Piotrem Ikonowiczem, który u¿yczy³<br />
redakcji Maæ Pariadki swojego<br />
komputera i tajnego wówczas lokalu<br />
PPS-Rewolucja Demokratyczna.<br />
W pierwszym wstêpniaku powstanie<br />
pisma redakcja uzasadnia³a w nastêpuj¹cy<br />
sposób: "Jeszcze jedno pisemko,<br />
jeszcze jedna "agitka", ale to chyba normalne,<br />
¿e jeœli tworzy siê jakaœ grupa<br />
(w tym wypadku Czarny Alians) chce<br />
siê artyku³owaæ rzeczy dla niej wa¿ne –<br />
mieæ w³asn¹ trybunê. Ten numer jest numerem<br />
penetracyjnym; rozmawiamy<br />
o alternatywie – bo sami jej szukamy,<br />
i w poszukiwaniu optymalnej formu³y<br />
dla naszej gazetki przedstawiamy pi-<br />
Historia<br />
115
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
semka, które czytamy, i które (w jakiœ<br />
tam sposób) s¹ nam bliskie. Jeœli ktoœ<br />
lubi klasyfikowaæ i szufladkowaæ, to<br />
'ideologicznie' reagujemy na s³owo anarchizm.<br />
Reagujemy bez polucji i œlinotoku,<br />
ale z ogromn¹ ¿yczliwoœci¹ i zainteresowaniem"<br />
(MP1/90).<br />
Pierwsze szeœæ numerów by³o utrzymane<br />
w podobnej stylistyce. Ka¿dy<br />
z tych numerów wydawany by³ jednak<br />
w ró¿nym formacie, a tak¿e wydawany<br />
by³ z ró¿n¹ czêstotliwoœci¹. Szeœæ pierwszych<br />
numerów ukaza³o siê bowiem<br />
w przeci¹gu dwóch lat. Zdaniem Anny<br />
NiedŸwieckiej w pierwszych numerach<br />
artyku³y by³y stosunkowo krótkie i porusza³y<br />
ró¿norodn¹ problematykê. Sporo<br />
by³o tak¿e komiksów, a ca³oœæ, jak<br />
twierdzi mia³o jeszcze doœæ luŸn¹ formu³ê.<br />
Zauwa¿a tak¿e, i¿ sporadycznoœæ<br />
ukazywania siê pisma w owym okresie<br />
spowodowana by³a przede wszystkim<br />
brakiem pieniêdzy na wydanie kolejnych<br />
numerów pisma.<br />
Od numeru siódmego Maæ Pariadka<br />
zmniejszy³a swój format do rozmiaru<br />
B6. Maæ Pariadka, jak twierdzi NiedŸwiecka<br />
zaczê³a poruszaæ powa¿niejsze<br />
sprawy, a teksty sta³y siê bardziej ideologiczne.<br />
Pismo wychodzi³o wtedy<br />
jeszcze doœæ nieregularnie. Miêdzy siódmym<br />
a dwunastym numerem ze wzglêdu<br />
na brak finansów ca³kowicie zrezygnowano<br />
z grafiki, przez co, zdaniem redaktorki<br />
pismo straci³o pewn¹ dynamicznoœæ.<br />
Dziêki regularnym wp³ywom do redakcyjnej<br />
kasy w 1994 roku redakcji<br />
uda³o siê doprowadziæ do miesiêcznego<br />
cyklu wydawania pisma. Od dwunastego<br />
numeru przez szeœæ kolejnych lat Maæ<br />
Pariadka wychodzi³a co miesi¹c. Wraz<br />
z tym numerem po raz kolejny zmieni³a<br />
swój format zwiêkszaj¹c go do A5. Maæ<br />
Pariadka jako pierwsze pismo œrodowiska<br />
anarchistycznego mog³o pochwaliæ<br />
siê tak¹ czêstotliwoœci¹ ukazywania siê.<br />
W dodatku w tym okresie pismo zaczê-<br />
³o wychodziæ z kolorow¹ ok³adk¹. Stanowi³o<br />
to zdaniem NiedŸwieckiej wielki<br />
ewenement w tym œrodowisku.<br />
Materia³y na ok³adki redakcja zdobywa³a<br />
wszelkimi ró¿nymi sposobami.<br />
"Kiedyœ mieliœmy ca³¹ serie takich kola¿y,<br />
które zrobi³a moja przyjació³ka Katalonka.<br />
Szuka³a w Polsce miejsca, gdzie<br />
mog³aby wydrukowaæ pocztówki ze<br />
swoimi kola¿ami i my jej to zrobiliœmy.<br />
Dziêki temu dostaliœmy klisze rozbarwieniowe,<br />
co by³o dla nas bardzo cenne,<br />
bowiem rozbarwienia s¹ bardzo drogie.<br />
To uratowa³o nam kilka numerów.<br />
Innym razem mieliœmy prace trójmiejskiego<br />
artysty, niejakiego Zió³kowskiego.<br />
Kiedyœ mia³ on wystawê swoich<br />
prac, po czym wyda³ z niej album. Galiñski<br />
go obejrza³, poszed³ do niego do<br />
Pierwsza strona dodatku muzycznego<br />
¯ó³te Papiery z artyku³em o napadzie<br />
na poznañski sk³ot Rozbrat w 1996 r.<br />
116
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
domu i wy¿ebra³ od niego te rozbarwienia.<br />
Tak wiêc w wiêkszoœci mieliœmy<br />
gotowe ok³adki. Czasami zlecaliœmy<br />
komuœ, by coœ nam namalowa³" 6 – przyznaje<br />
Anna NiedŸwiecka.<br />
W 1994 roku do pisma do³¹czono<br />
muzyczny dodatek ¯ó³te Papiery. By³a<br />
to de facto kontynuacja zina Truj¹ca<br />
Fala robionego Filipa Majchrzakowskiego<br />
oraz pisma Patia tworzonego<br />
przez póŸniejsze ma³¿eñstwo Magdê<br />
i Przemka Guldê 7 . Zdaniem Anny<br />
Nied¿wieckiej ¯ó³te Papiery znalaz³y siê<br />
w Maci po czêœci po to, by urozmaiciæ<br />
pismo, ale tak¿e, "by ludzie maluj¹cy po<br />
œcianach A w kó³eczku, wiedzieli przynajmniej<br />
co to znaczy, sk¹d to siê wziê-<br />
³o". Gazeta, jej zdaniem sta³a siê l¿ejsza,<br />
bowiem przesta³a byæ stricte polityczna.<br />
Przy okazji, jak zastrzega, by³o<br />
to jedyne odstêpstwo od zak³adanej formy<br />
Maæ Pariadki.<br />
Maæ Pariadka numer 45 z 1996 r., w takiej<br />
formie ukazywa³a siê najd³u¿ej<br />
W 1996 roku redakcja porzuci³a<br />
nazwê Czarny Alians staj¹c siê kolektywem<br />
redaktorsko-wydawniczym. Dodatkowo<br />
poszerzono sk³ad redakcji. Redaktorzy<br />
¯ó³tych Papierów zostali formalnie<br />
w³¹czeni w sk³ad redakcji. Jany<br />
Waluszko twierdzi, ¿e wraz z odm³odzon¹<br />
ekip¹ "Maæ posz³a w kierunku<br />
pop-u, czasem nawet udanego, promuj¹cego<br />
w oficjalnym obiegu (Empiki)<br />
sprawy tam nieznane, ale w stylu nam,<br />
wewn¹trz ruchu, znane na o wiele wy-<br />
¿szym poziomie". Anna NiedŸwiecka<br />
potwierdza, ¿e pismo sta³o siê w owym<br />
okresie "l¿ejsze". Jej zdaniem by³y<br />
w owym momencie plany, by Maæ posz³a<br />
w kierunku anarchistyczno-alternatywnej<br />
"Machiny", ale jak przyznaje nigdy<br />
tego nie zrealizowano, bowiem zabrak³o<br />
przekonania do tego pomys³u. Pojawienie<br />
siê w redakcji Maæ Pariadki<br />
m³odszej ekipy, jej zdaniem nie wp³ynê³o<br />
w sposób znacz¹cy na charakter<br />
pisma. Pojawia³y siê próby urozmaicenia,<br />
odm³odzenia pisma, ale zdaniem<br />
NiedŸwieckiej jedynym odstêpstwem od<br />
linii pisma by³a muzyczna wk³adka<br />
¯ó³te Papiery.<br />
Krzysztof Galiñski by³ zdania, ¿e<br />
wejœcie pisma do oficjalnego obiegu<br />
sprzeda¿y wymaga³o tak¿e zmiany charakteru<br />
pisma, ku bardziej oficjalnemu.<br />
Jego zdaniem nie by³o to proste. "Wydawa³o<br />
mi siê, ¿e maj¹c doœwiadczenie<br />
w robieniu zina mam równie¿ doœwiadczenie<br />
w robieniu pisma" – przyznaje<br />
Galiñski. "A to by³ b³¹d, bo to nie to<br />
samo. Osi¹gaj¹c nak³ad 3 tys. i sprzedaj¹c<br />
siê w sieci EMPIK-ów w ca³ym<br />
kraju przestaliœmy byæ publikacj¹ œrodowiskow¹.<br />
By robiæ prawdziwe pismo<br />
nale¿a³o wiêc zadaæ sobie pytanie z<br />
czym, jak i po co chcemy wyjϾ do ludzi.<br />
Pismo maj¹ce kilkutysiêczny nak³ad,<br />
reklamy, wreszcie – co najwa¿niej-<br />
Historia<br />
117
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Historia<br />
Maæ Pariadka, numer 71 z 1998 r.,<br />
pierwszy w nowym formacie A4<br />
sze – pismo za które trzeba zap³aciæ w<br />
sieci ogólnopolskiej dystrybucji prasy<br />
(a to wa¿ne bo taka gazetka staje siê takim<br />
samym towarem, jak tysi¹ce gazetek<br />
obok) musi funkcjonowaæ ju¿ na innych<br />
zasadach ni¿ wydawnictwo pojedyncze".<br />
Anna NiedŸwiecka uwa¿a, ¿e pismo<br />
nie przechodzi³o a¿ tak wielkich przeobra-<br />
¿eñ na drodze od zina do gazety. Jej zdaniem<br />
do zina nawi¹zywa³ pierwszy okres<br />
ukazywania siê Maæ Pariadki, kiedy wychodzi³a<br />
ona nieregularnie. Ponadto zawsze<br />
starano siê, by ka¿dy numer wydawany<br />
by³ doœæ profesjonalnie. Tradycja<br />
ta, jak przyznaje, wyniesiona zosta³a jeszcze<br />
z redakcji A'Cappelli. "Chcieliœmy by<br />
to wygl¹da³o ³adnie i zgrabnie, i da³o siê<br />
czytaæ, i w ogóle ¿eby by³o przyjemne".<br />
Przyk³adano, jej zdaniem du¿¹ rolê do<br />
tego, by to osi¹gn¹æ. Maæ najbardziej<br />
zbli¿y³a siê do pisma profesjonalnego,<br />
kiedy osi¹gnê³a miesiêczny cykl wydawniczy.<br />
Zdaniem NiedŸwieckiej w tym<br />
okresie pismo sta³o siê opiniotwórcze,<br />
bowiem mog³o na bie¿¹co komentowaæ<br />
wszelkie wydarzenia, czego nie uda³o siê<br />
osi¹gn¹æ póŸniej. "Je¿eli by³y jednak jakieœ<br />
zmiany to bardziej formy ni¿ treœci,<br />
co mo¿na poznaæ po ok³adkach" – konkluduje<br />
NiedŸwiecka.<br />
W 1997 roku zak³ócona zosta³a cyklicznoœæ<br />
ukazywania siê Maæ Pariadki.<br />
Zaczê³a wychodziæ ona z ró¿nymi<br />
przerwami, ale rzadsze wydawanie pisma<br />
by³o, zdaniem autorów rekompensowane<br />
wiêksz¹ iloœci¹ stron. Taka mo¿-<br />
liwoœæ nast¹pi³a w momencie, kiedy<br />
Maæ zaczê³a byæ klejona, dziêki czemu<br />
by³a mo¿liwoœæ wpinania wiêkszej iloœci<br />
stron. Jednak by³a to tylko pozorna<br />
rekompensata. Ukazuj¹ce siê numery<br />
by³y bowiem podwójne, a czasami nawet<br />
potrójne.<br />
Od numeru 71 (12 z 1998 r.) zaczêto<br />
wydawaæ Maæ w formacie A4, w którym<br />
wychodzi³a do koñca. Wraz ze<br />
zmian¹ formatu zmieniono tak¿e czêstotliwoœæ<br />
ukazywania siê pisma, które od<br />
tej pory aspirowa³o do rangi kwartalnika.<br />
Z wiêkszym lub mniejszym powodzeniem<br />
redakcji udawa³o siê realizowaæ<br />
to postanowienie.<br />
W 1998 roku Krzysiek Galiñski zosta³<br />
porwany wraz z Markiem Kuzyñcem,<br />
Paw³em Chojnackim, Marcinem<br />
Thielem i Dominikiem Piaskowskim w<br />
Czeczenii. Grupa Polaków pojecha³a do<br />
"zbuntowanej" republiki w Ramach Towarzystwa<br />
PrzyjaŸni Polsko-Czeczeñskiej<br />
"Ouhazar" jako konwojenci pomocy<br />
humanitarnej dla ludnoœci. Motywem<br />
porwania by³o wy³udzenie okupu. Redaktorzy<br />
Maæ Pariadki wraz z przyjació³mi<br />
i najbli¿szymi powo³ali Inicjatywê<br />
na Rzecz Uwolnienia Porwanych w<br />
Czeczenii "Przyjaciele Porwanych". Naciskali<br />
oni wszelkie w³adze, aby podej-<br />
118
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
mowa³y odpowiednie kroki, stworzyli<br />
bank informacji o tych osobach w celu<br />
przybli¿ania i przedstawiania jednolitych<br />
informacji mediom, by tym samym<br />
odci¹¿yæ rodziny porwanych. Przede<br />
wszystkim d¹¿yli do tego, by chocia¿<br />
jakiœ niewielki procent ich dzia³alnoœæ<br />
dotar³ do porwanych, aby – jak pisali na<br />
³amach pisma – wiedzieli, ¿e w Polsce<br />
o nich nie zapomniano. Galiñski wraz z<br />
przyjació³mi zostali uwolnieni po niespe³na<br />
dwóch miesi¹cach przez ekipê<br />
szturmow¹ Czeczeñskiej Republiki Iczkierii.<br />
(MP1-2, 4-3/98)<br />
Niepowodzenie w d¹¿eniu do realizacji<br />
stawianych przed pismem celów<br />
spowodowa³o w 2001 roku zrezygnowanie<br />
Krzysztofa Galiñskiego z zajmowania<br />
siê pismem. Nastêpstwem tego by³o<br />
zawieszenie Maci na ponad pó³ roku.<br />
W drugim numerze z 2002 roku (nr 81)<br />
w redakcyjnym wstêpniaku oficjalnie zapowiedziano<br />
koniec Maæ Pariadki. Nie<br />
by³o to wszak¿e spowodowane brakiem<br />
Maæ Pariadka, numer 1 z 2001 roku<br />
pieniêdzy na dalsz¹ dzia³alnoœæ. Za<br />
g³ówny powód zaprzestania wydawania<br />
Maci kolektyw redaktorsko-wydawniczy<br />
uzna³ fakt nie anga¿owania siê redakcji<br />
w dzia³ania wolnoœciowe. Jak dowodzili,<br />
nie chcieli oni pisaæ o czymœ z czym<br />
stracili bezpoœredni kontakt. "Postanowiliœmy,<br />
¿e tak d³u¿ej byæ nie mo¿e. Pisanie,<br />
mówienie o wolnoœci, to zbyt powa¿na<br />
sprawa, by zajmowali siê ni¹ ludzie,<br />
którzy maj¹ problemy z jej doœwiadczaniem.<br />
Có¿, zbyt wielu jest takich,<br />
którzy mówi¹, a nie wiedz¹ – pora<br />
wiêc przestaæ udawaæ, ¿e coœ wiemy."<br />
(MP, 2/2002, nr 81) 8 W dalszym ci¹gu<br />
mia³ ukazywaæ siê muzyczny dodatek<br />
¯ó³te Papiery, który mia³ funkcjonowaæ<br />
autonomicznie. Na koñcu jednak redakcja<br />
zastrzeg³a sobie mo¿liwoœæ powrotu<br />
do wydawania pisma, gdy "depresja<br />
wywo³ana sytuacj¹ w kraju czy na œwiecie<br />
bêdzie mog³a zostaæ wyleczona wylaniem<br />
siê na zewn¹trz." (Ibid.)<br />
Krzysztof Galiñski uwa¿a³, ¿e powodem<br />
jego rezygnacji sta³ siê fakt, ¿e<br />
robienie pisma przesta³o mu dawaæ przyjemnoœæ.<br />
Uwa¿a³, ¿e nie mia³ ju¿ tego<br />
poczucia, ¿e robi coœ wa¿nego. Ponadto<br />
podkreœla³ swój ¿al z powodu niepowodzenia<br />
przeobra¿enia Maci z zina w gazetê.<br />
Jego zdaniem "Nie wiem jak robiæ<br />
gazetê groŸn¹ dla sytemu. Nawet by jedynie<br />
reagowaæ m¹drze na rzeczywistoœæ<br />
spo³eczn¹, by byæ czujnym, by próbowaæ<br />
robiæ coœ co mo¿na nazwaæ opisem<br />
czy raczej interpretacj¹ rzeczywistoœci,<br />
trzeba mieæ na to kompetencjê i dodatkowo<br />
poœwiêciæ na to ogromn¹ iloœæ<br />
czasu. Co do swoich kompetencji mam<br />
powa¿ne w¹tpliwoœci (np. jeœli mo¿na<br />
przeczytaæ Chomskiego, to po co czytaæ<br />
Galiñskiego). Z czasem zacz¹³em dostrzegaæ,<br />
¿e po okresie gadania jak ¿yæ,<br />
warto samemu spróbowaæ. A na to potrzeba<br />
okrutnie wiele odwagi i czasu.<br />
Historia<br />
119
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Przyk³ad szaty graficznej wnêtrza Maæ Pariadki z 1996 r.<br />
Historia<br />
Póki co czu³em siê za¿enowany wydaj¹c<br />
gazetkê w której znajdowa³y siê teksty<br />
walcz¹ce w sytuacji gdy ja, ju¿ zwyk³y<br />
zjadacz chleba, wracam z pañstwowej<br />
pracy grzecznie do domku i na swoim<br />
4 piêtrze w bloku robiê obiadek czy bawiê<br />
siê z córk¹ 'Z czym do ludzi?' zacz¹-<br />
³em sobie zadawaæ pytanie. Ja sensownych<br />
odpowiedzi na te pytania nie znalaz³em<br />
i dlatego ju¿ w Maci nie jestem".<br />
Anna NiedŸwiecka nie jest pewna<br />
na ile owe powody odejœcia Gala s¹ rzeczywiste,<br />
a na ile jedynie oficjalnym powodem<br />
rezygnacji. "Byæ mo¿e pismo nie<br />
spe³ni³o jego oczekiwañ. Przyznajê, ¿e<br />
jest to czasami zniechêcaj¹ce. Szczerze<br />
mówi¹c nie wiem na ile go to mêczy, ¿e<br />
pismo nie osi¹gnê³o jakiegoœ osza³amiaj¹cego<br />
sukcesu. Ostatnimi czasy by³ znudzony<br />
dzia³alnoœci¹ i obecnie realizuje<br />
siê na swój w³asny sposób". Ponadto<br />
zaprzeczy³a temu, ¿e Maæ by³a w tym<br />
okresie zawieszona. Jej zdaniem istnia-<br />
³a jedynie taka mo¿liwoœæ, z której szybko<br />
zrezygnowano.<br />
Faktem jednak jest, ¿e pismo mia³o<br />
ponad pó³roczn¹ przerwê. Po tym okresie<br />
milczenia Maæ Pariadka zosta³a<br />
przywrócona do ¿ycia przez Anne NiedŸwieck¹<br />
i Nataszê. Pierwszy numer<br />
odrodzonej Maci ukaza³ siê na pocz¹tku<br />
2002 roku. W pierwszym po wznowieniu<br />
numerze pisma w redakcyjnym<br />
artykule zatytu³owanym "Odszczekania"<br />
redakcja nie oszczêdzi³a Krzysztofa Galiñskiego<br />
publikuj¹c dosadny paszkwil<br />
na jego osobê.<br />
Samo pismo niewiele siê zmieni³o<br />
zarówno pod wzglêdem formy jak i treœci.<br />
Zaskakuj¹cy jest fakt, ¿e pomimo<br />
tego ataku na Galiñskiego w stopce figurowa³o<br />
wci¹¿ jego nazwisko. Anna<br />
NiedŸwiecka rozwiewa wszelkie w¹tpliwoœci<br />
wyznaj¹c, ¿e zosta³ uznany przez<br />
redakcjê za redaktora honorowego, który<br />
jednak nic w piœmie nie robi³.<br />
Nowe numery Maæ Pariadki by³y<br />
tworzone w sposób tematyczny. Wiêkszoœæ<br />
pojawiaj¹cych siê artyku³ów dotyczy³a<br />
przewodniego tematu. Na przy-<br />
120
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
k³ad podejmowano kwestiê Utopii, feminizmu<br />
i edukacji wolnoœciowej. Anna<br />
NiedŸwiecka twierdzi, ¿e ju¿ wczeœniej<br />
podejmowane by³y próby tworzenia numerów<br />
tematycznych, jednak nigdy siê<br />
to nie udawa³o. G³ówn¹ przyczyna niepowodzenia<br />
tego zamierzenia jest, jej<br />
zdaniem brak gotowych na czas tekstów.<br />
"Ludzie pisz¹ do nas spo³ecznie i maj¹<br />
na g³owie jeszcze inne sprawy wiêc ich<br />
teksty ró¿nie do nas przychodzi³y." 9 Innym<br />
powodem takiego stanu rzeczy by³<br />
fakt, ¿e pismo, jak przyznaje NiedŸwiecka<br />
wychodzi³o niejednokrotnie z tekstów<br />
niezamówionych, które ludzie przysy³ali<br />
do redakcji. Kolektyw redaktorsko-wydawniczy<br />
wybiera³ najciekawsze z nich,<br />
które stanowi³y trzon danego numeru.<br />
Pismo zakoñczy³o dzia³alnoœæ ostatecznie<br />
we wrzeœniu 2005 roku.<br />
1<br />
Z redakcyjnej stopki.<br />
2<br />
Specjalny w formie ulotki numer wydany<br />
by³ miêdzy innymi podczas strajku<br />
w stoczni gdañskiej, w którym udzia³ brali<br />
tak¿e WiP--owcy – MP 67 (1-2/1998)<br />
3<br />
Na marginesie trzeba przyznaæ, ¿e anarchistom<br />
zarzuca siê sympatyzowanie z Polska<br />
Parti¹ Socjalistyczn¹ lub jak obecnie<br />
Now¹ Lewic¹. Zreszt¹ niejednokrotnie na<br />
"ulicy" s³yszy siê g³osy, ¿e tak jak M³odzie¿<br />
Wszechpolska jest m³odzie¿ówk¹ skrajnej<br />
prawicy, tak anarchiœci spe³niaj¹ podobna rolê<br />
w ramach skrajnej lewicy. Taki obraz wykorzystywany<br />
jest przeciwko anarchistom zarówno<br />
przez polityków jak i media.<br />
4<br />
Choæ w innym miejscu przyznaje, ¿e<br />
"nasz œwiatopogl¹d to by³o w³aœnie nie precyzowanie<br />
wolnoœciowego œwiatopogl¹du".<br />
5<br />
Wydawnictwo Man Gala Press wydawa³o<br />
tak¿e inne alternatywne pozycje. Miêdzy<br />
innymi "Historiê RSA" Janego Waluszki,<br />
suplement do ksi¹¿ki Daniela Grinberga<br />
"Ruch anarchistyczny w Europie zachodniej"<br />
– "Anarchizm w XX wieku", wegetariañskie<br />
pismo BEEK, poezjê awangardow¹.<br />
6<br />
Dziêki ok³adce do numeru drugiego<br />
z 2002 roku Maæ Pariadka zosta³a zrecenzowana<br />
w Hustlerze. Sta³o siê tak za spraw¹<br />
rysunku przedstawiaj¹cego waginê wystylizowan¹<br />
na kwiat. Pomys³odawc¹ jej by³a<br />
Anna NiedŸwiecka.<br />
7<br />
Jak wspomina Galiñski "Filipa pozna-<br />
³em gdzieœ w koñcówce WiP-u jako ekologizuj¹co<br />
- grafituj¹cego dobrze zapowiadaj¹cego<br />
siê m³odego kontestatora. Przemka Guldê<br />
i Mychê (Magdê) spotka³em trochê póŸniej<br />
poprzez alternatywny gdañski klub C14".<br />
8<br />
W tym samym wstêpniaku pisz¹: "Od<br />
dobrych kilku lat wiêksza czêœæ redakcji przesta³a<br />
anga¿owaæ siê powa¿nie w jakiekolwiek<br />
dzia³ania wolnoœciowe. Gdy zaczynaliœmy<br />
wydawanie Maci, pisaliœmy o tym, co bezpoœrednio<br />
nas dotyczy³o, czym byliœmy poch³oniêci,<br />
czego byliœmy czêœci¹. Dzisiaj nie prowadzimy<br />
poradni o s³u¿bie zastêpczej, nie<br />
mieszkamy na sk³ocie, nie robimy letsów [system<br />
alternatywnej ekonomii], nie rozdajemy<br />
jedzenia, nie prowadzimy autentycznej kooperatywy<br />
pozwalaj¹cej na zdobywanie œrodków<br />
do ¿ycia poprzez zorganizowanie sobie systemu<br />
pracy, w jakiœ sensowny sposób. S³owem<br />
nie robimy niczego, co ma jakikolwiek<br />
zwi¹zek z prób¹ urzeczywistnienia antysystemowej<br />
kontestacji. Staliœmy siê zwyk³¹<br />
(chocia¿ amatorsk¹) gazetk¹, pisz¹c¹ o sprawach<br />
innych." (MP 2/2002:2)<br />
9<br />
W rozmowie z autorem. Ponadto dodaje,<br />
¿e "by³y te¿ inne przeszkody. Ja na przyk³ad<br />
chcia³am kiedyœ zrobiæ pismo o kobietach,<br />
przeprowadzi³am nawet wywiad z jakimiœ<br />
anarcho-feministkami, ale ostatecznie<br />
gówno z tego wysz³o. O tym samym chcia³<br />
bowiem pisaæ Jacek Sierpiñski, bo mia³ do<br />
tego pe³ne prawo, bo ka¿dy mo¿e pisaæ o czym<br />
mu siê podoba, ale jak siê o tym dowiedzia³y<br />
owe feministki to wyzwa³y nas od pisma seksistowskiego,<br />
obrazi³y siê i taki by³ fina³."<br />
Historia<br />
121
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
POLITYKA<br />
SPO£ECZNA, NIE<br />
INDYWIDUALISTYCZNA<br />
OSKAR SZWABOWSKI<br />
Mówi¹c wprost - pomiêdzy socjalistycznym rodowodem anarcho-syndykalizmu<br />
i anarcho-komunizmu (które nigdy nie twierdzi³y, ¿e samorealizacja i spe³nianie<br />
pragnieñ s¹ nieistotne) a w istocie liberalnym, indywidualistycznym rodowodem<br />
"anarchizmu stylu ¿ycia" (który pielêgnuje spo³eczn¹ nieskutecznoœæ, o ile nie<br />
wrêcz otwart¹ negacjê spo³eczeñstwa) istnieje rozdŸwiêk, którego nie da siê usun¹æ,<br />
chyba ¿e ca³kowicie pominiemy ró¿nice w celach, metodach oraz le¿¹cej<br />
u ich podstaw filozofii.<br />
Murray Bookchin<br />
Dyskusje<br />
Murray Bookchin by³ jednym z bardziej<br />
znanych amerykañskich anarchistów,<br />
czêsto wymienianym tu¿ obok<br />
Chomskiego. W Polsce wydano kilka<br />
jego broszur miêdzy innymi Anarchizm<br />
Ery Dobrobytu, Ekologiê Spo³eczn¹, czy<br />
ostatnio Anarchizm spo³eczny czy anarchizm<br />
stylu ¿ycia? Przepaœæ nie do pokonania…<br />
Anarchistyczne pismo "Inny<br />
Œwiat" przedrukowa³o parê wywiadów,<br />
tak¿e kilka artyku³ów ukaza³o siê w innych<br />
pismach anarchistycznych. Nie powsta³a<br />
niestety ¿adna monografia, czy<br />
krytyczne opracowanie pogl¹dów niedawno<br />
zmar³ego spo³ecznego anarchisty.<br />
Pozostaje on na marginesie, i to nie<br />
tyle œrodowisk intelektualnych, w których<br />
anarchizm nie zajmuje przecie¿<br />
centralnego miejsca, co samego ruchu<br />
anarchistycznego. Publikacje Bookchina<br />
przechodz¹ bez wiêkszego echa, nie<br />
wywo³uj¹ debat w polskich pismach<br />
anarchistycznych. A szkoda, bo myœli<br />
tego anarchisty spo³ecznego zas³uguj¹<br />
na uwagê. Jego wnikliwa krytyka wspó³czesnych<br />
mutacji anarcho-indywidualizmu<br />
i próba wzmocnienia socjalistycznej<br />
tradycji w ruchu anarchistycznym,<br />
zawartych w broszurce Anarchizm spo-<br />
³eczny…, ma wagê nie tylko teoretyczn¹<br />
i nie tylko ograniczon¹ geograficznie do<br />
USA.<br />
W Polsce co niektórzy dzia³acze mogliby<br />
Bookchina zaliczyæ do bolszewików<br />
– ale dotyczy to g³ównie anarchistów<br />
wychwalaj¹cych kredyty, jako rozwi¹zanie<br />
wszelkich problemów spo³ecznych.<br />
W chwili gdy szerzy siê Beyizm<br />
i rozbija ruch anarchistyczny, sprowadza<br />
na mielizny kulturalnych odlotów –<br />
trzeŸwe spojrzenie dzia³acza spo³ecznego<br />
mo¿e przyczyniæ siê do szybszego odrzucenia<br />
ja³owych, narkotycznych powstañ<br />
i coraz jawniejszych d¹¿eñ do<br />
dezorganizacji w imiê totalnej wolnoœci<br />
kapitalistycznej jednostki. Wspomnê<br />
122
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Murray Bookchin, Anarchizm spo³eczny<br />
czy anarchizm stylu ¿ycia? Przepaœæ<br />
nie do pokonania…, Wyd. Oficyna<br />
"Trojka", Poznañ 2006, s. 54.<br />
tylko przyk³ad z mojego praktycznego<br />
doœwiadczenia, jak podczas ustalania<br />
P³aszczyzny Wiêkszoœciowej Federacji<br />
<strong>Anarchistycznej</strong> domagali siê uczniowie<br />
Beya, aby ka¿dy kto wchodzi do FA nie<br />
mia³ ¿adnych obowi¹zków, zobowi¹zañ<br />
i móg³ wszystko. Có¿, gdy Tymczasowa<br />
Strefa Autonomiczna zosta³a wydana<br />
w formie ksi¹¿ki, przeprowadzono<br />
wszechstronn¹ dyskusjê, ukaza³o siê<br />
wiele recenzji i artyku³ów nawi¹zuj¹cych<br />
mniej lub bardziej do koncepcji<br />
Bey'a. Zosta³ on przedstawiony jako objawienie,<br />
jako wreszcie wolnoœciowa<br />
perspektywa unikaj¹ca dyktatorskich<br />
elementów zawartych w klasycznym<br />
XIX-wiecznym anarchizmie, który ju¿<br />
zakoñczy³ swoj¹ misjê. Bookchin zaœ<br />
zosta³ wydany jako "kserówka", nie pojawi³y<br />
siê ¿adne recenzje, ¿adne polemiki…<br />
pojawi³ siê w milczeniu i w takim<br />
te¿ milczeniu pozostaje. Ruch anarchistyczny<br />
wci¹¿ nie potrafi promowaæ<br />
swoich myœlicieli.<br />
Postaram siê w niniejszym artykule<br />
przedstawiæ refleksje ekologa spo³ecznego,<br />
zawart¹ w pracy Anarchizm spo-<br />
³eczny… Trudno pisaæ o Bookchinie nie<br />
odnosz¹c myœli do praktyki. Takie ujêcie<br />
by³oby zak³amaniem perspektywy<br />
teoretycznej amerykañskiego anarchisty.<br />
I na niewiele zda³oby siê ideologiczne<br />
powo³ywanie na rzetelnoœæ i obiektywnoœæ,<br />
niezaanga¿owanie myœli teoretycznej.<br />
Bookchin pisze ¿ywym, jêdrnym<br />
jêzykiem, ca³a broszura jest p³omienn¹<br />
polemik¹ z teoretycznymi wrogami,<br />
z prób¹ likwidacji socjalistycznej tradycji<br />
anarchistycznej.<br />
Dwa anarchizmy<br />
Murray Bookchin wyró¿nia w tradycji<br />
ruchu anarchistycznego dwa nurty:<br />
kolektywistyczny oraz indywidualistyczny,<br />
które to perspektywy nie zosta-<br />
³y nigdy uzgodnione, a jedynie trwa³y<br />
obok siebie z³¹czone programem minimum.<br />
Trwanie to nie by³o pozbawione<br />
taræ teoretycznych ani praktycznych,<br />
a kolektywistyczni anarchiœci, jak Kropotkin,<br />
czy te¿ anarcho-syndykaliœci,<br />
uwa¿ali koncepcje Stirnera i jego<br />
uczniów za wyraz drobnomieszczañskiego<br />
anarchizmu, maj¹cego wiêcej wspólnego<br />
z liberalizmem ni¿ z anarchizmem.<br />
Kropotkin sytuuj¹c anarchizm po lewej<br />
stronie sceny politycznej uzna³ anarchoindywidualizm<br />
za reakcyjn¹ myœl utrzymuj¹c¹<br />
hierarchiê, bêd¹c¹ wyrazem elitaryzmu<br />
arystokratycznych jednostek.<br />
Wszêdzie tam, gdzie próbowano stworzyæ<br />
realny program zmiany spo³ecznej,<br />
uczniowie Stirnera ujawniali siê jako<br />
przeszkoda.<br />
Dyskusje<br />
123
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Dyskusje<br />
Anarchizm indywidualistyczny, którego<br />
ojcem duchowym jest Œwiêty Max,<br />
by³ obecny miêdzy innymi w koncepcjach<br />
Proudhona, Williama Godwina<br />
a nawet "czerwonej" Emmy Goldman.<br />
D¹¿y³ przede wszystkim do indywidualnej<br />
autonomii, podczas gdy anarchizm<br />
Bakunina, Kropotkina opowiada³ siê za<br />
kolektywistyczn¹ wolnoœci¹ spo³eczn¹.<br />
Historyczny rozwój, pojawienie siê masowego<br />
ruchu robotniczego zmarginalizowa³o<br />
ideologiê bohemy artystycznej,<br />
stirnerowców, a p³omienne manifesty<br />
totalnych buntowników odrzucaj¹cych<br />
wszelk¹ w³adzê nie mia³y najmniejszego<br />
wp³ywu na walkê robotnicz¹, nie<br />
wychodzi³y poza mury kawiarni przes¹czonej<br />
dymem nikotynowym i haszyszowymi<br />
oparami. Koncepcje Stirnera od¿y-<br />
³y w latach 60-tych XX wieku, kiedy to<br />
przechwyci³a je prawicowa, skrajnie<br />
neoliberalna myœl, która uto¿sami³a<br />
wolnoœæ z wolnoœci¹ kapitalistycznego<br />
przedsiêbiorstwa. Wraz z ideologicznym<br />
kryzysem proletariatu oraz totalnym zagubieniem<br />
siê ideologów ruchów lewicowych,<br />
z potê¿nym uderzeniem w tradycjê<br />
walki robotniczej, w ca³¹ kulturê<br />
lewicow¹, na arenie myœli radykalnej<br />
zacz¹³ œwiêciæ triumfy anarchizm stylu<br />
¿ycia.<br />
W Polsce anarchizm odrodzi³ siê po<br />
wojnie w postaci Ruchu Spo³eczeñstwa<br />
Alternatywnego skierowanego g³ównie<br />
przeciwko komunizmowi pañstwowemu.<br />
W swoim rozpêdzie i rozmachu,<br />
totalnej ignorancji teoretycznej, za niewol¹c¹<br />
uznali uczestnicy RSA wszelk¹<br />
myœl krytykuj¹c¹ kapitalizm i d¹¿¹c¹ do<br />
radykalnego przekszta³cenia stosunków<br />
spo³ecznych. Ich odejœcie od klasowej<br />
analizy spo³eczeñstwa i operowanie idealistycznymi<br />
kategoriami w stylu<br />
Cz³owieka-w-ogóle, spo³eczeñstwa-jakotakiego,<br />
bez uwzglêdnienia systemowych<br />
nierównoœci i sprzecznoœci w samym spo-<br />
³eczeñstwie, ani ró¿nic miêdzy okreœlonymi<br />
strukturami spo³ecznymi, jak na<br />
przyk³ad miêdzy feudalizmem a kapitalizmem;<br />
czy te¿ w³adzy-jako-takiej sprawi³y,<br />
¿e anarchizm stylu ¿ycia zacz¹³ rozprzestrzeniaæ<br />
siê nim otrzyma³ ideologiczne<br />
podstawy. W rozpowszechnianiu indywidualistycznych<br />
postaw w ruchu anarchistycznym<br />
i rugowaniu wszelkiej socjalistycznej<br />
refleksji wolnoœciowej, bez<br />
w¹tpienia odegra³ decyduj¹c¹ rolê grafoman<br />
produkuj¹cy przek³amane teksty we<br />
wszelkich pismach i gazetach anarchistycznych<br />
– Jacek Sierpiñski. Grunt dla<br />
Beya zosta³ przygotowany.<br />
Spór anarcho-indywidualizmu<br />
z anarcho-komunizmem, kolektywizmem,<br />
czy te¿ anarcho-syndykalizmem<br />
dziœ przejawia siê pod postaci¹ walki<br />
ideologicznej miêdzy anarchizmem stylu<br />
¿ycia, do którego Bookchin zalicza<br />
miêdzy innymi koncepcje Beya, wszelki<br />
anarcho-mistycyzm, anarcho-prymitywizm<br />
itd. a anarchizmem spo³ecznym,<br />
który kontynuuje perspektywê polityczn¹<br />
i ideologiczn¹ anarcho-komunizmu<br />
i pokrewnych mu tendencji. Przyjrzymy<br />
siê teraz ró¿nicom miêdzy tymi<br />
nurtami na przyk³adzie problemu jednostki.<br />
Spór o jednostkê<br />
Teoretyczne ró¿nice miêdzy anarcho-indywidualizmem<br />
a odmianami<br />
anarchizmu spo³ecznego najjaskrawiej<br />
ujawnian¹ siê w czasie rozwa¿añ nad<br />
problemem jednostki. To w³aœnie jednostka<br />
jest orê¿em bojowym indywidualistów<br />
przeciwko Systemowi, jak<br />
i w dysputach z kolektywistami. Uczniowie<br />
Strinera bêd¹ wskazywaæ, ¿e wszelkie<br />
odmiany wolnoœciowego komunizmu<br />
niewiele siê ró¿ni¹ od pañstwowej<br />
machiny stalinowskiej, ¿e zawsze mamy<br />
124
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
do czynienia z d³awieniem indywidualnoœci,<br />
poddaniem jej kontroli masy, w³adzy<br />
t³umu. W³adza ta powoduje skoszarowanie<br />
osobników, zabija niepowtarzalnoœæ,<br />
jedynoœæ. Zarzuca siê, bior¹c<br />
pod uwagê rozwi¹zania ekonomiczne, ¿e<br />
taka organizacja ¿ycia spo³ecznego bêdzie<br />
zabijaæ inwencjê, z koniecznoœci<br />
ujednolici gusta i nie pozwoli na autoekpresjê<br />
– i to na autoekspresje w królestwie<br />
jedynej mo¿liwej wolnoœci –<br />
w œwiecie konsumpcji. Znamiennym tutaj<br />
wydaje siê tekst wspó³redaktora wileñskiego<br />
pisma "W paszczu" Aleksandera<br />
Vile bêd¹cego przejawem prawicowego,<br />
prokapitalistycznego anarchizmu.<br />
Stwierdza on, ¿e rozwi¹zanie sytuacji<br />
luksusowej dystrybucji w anarchizmie<br />
polega na samoograniczeniu siê<br />
ludu albo na wprowadzeniu kartek.<br />
"Anarchiœci – pisze – bêd¹cy od zawsze<br />
podstawowym ramieniem krytyki komunistycznej<br />
utopii z lewa, zatoczyli kr¹g<br />
i znaleŸli siê w zamkniêtym kole tej samej<br />
utopijnej 'urawni³owki' ". A to dlatego,<br />
¿e: "Równoœæ oznacza bowiem,<br />
zawsze i wszêdzie, jedynie równoœæ<br />
w Nêdzy, a nie w dostatku". Jako argumenty<br />
przytacza jednak teoretyczne produkcje<br />
pierwszych utopistów w stylu<br />
Morusa, czy Campanelliego, a nie Kropotkinowskiego<br />
Zdobycia Chleba. Zatrzymuje<br />
tym samym rozwój myœli socjalistycznej<br />
na socjalizmie utopijnym.<br />
Nie jestem pewien czy to rzeczywista<br />
ignorancja czy œwiadome k³amstwo.<br />
Jako wyjœcie z "impasu", "anarchistycznych<br />
koszar", Vile proponuje odrzucenie<br />
idea³u równoœci – który przecie¿ zawsze<br />
i wszêdzie, niezale¿nie od konkretnych<br />
realizacji i rozwoju œrodków wytwórczych<br />
– powoduje sam z siebie Nêdzê.<br />
Zamiast d¹¿yæ do sprawiedliwoœci,<br />
d¹¿my do wolnoœci. "Wszelkie ograniczenia<br />
s¹, wed³ug mnie, naruszeniem<br />
mojej wolnoœci (…), a wolnoœæ jest<br />
cech¹, zasad¹, celem i œrodkiem najwa¿-<br />
niejszym w naszym ¿yciu. Wolnoœæ wa¿-<br />
niejsza jest od równoœci (…) Wolnoœæ<br />
konsumpcji mo¿e zagwarantowaæ jedynie<br />
system kapitalistyczny". Nastêpuje<br />
wrêcz genialne przejœcie od metafizycznego<br />
ujêcia wolnoœci, która jest po prostu<br />
wszystkim, a tak na prawdê moj¹<br />
ekspresj¹, moim dzia³aniem, "mojoœci¹<br />
najmojszejsz¹", do konkretu spo³ecznego.<br />
Konsumpcja pozwala przecie¿ na<br />
wolnoœciowe wynajdywanie sobie strategii<br />
¿yciowych i gwarantuje ró¿norodnoœæ<br />
made in China. Do mielizn prawicowego<br />
anarchizmu jeszcze powrócimy<br />
w czêœci dalszej. W tym miejscu chcia³bym<br />
wskazaæ jedynie, ¿e Vila operuje<br />
kategori¹ autonomii ukryt¹ pod pojêciem<br />
wolnoœci. A wrogiem tej wolnoœci jest<br />
wszystko co j¹ ogranicza i tylko dlatego,<br />
¿e j¹ ogranicza. Nie wolno ograniczaæ<br />
mordercy podczas krwawej orgii<br />
w domu na przedmieœciach, ani te¿ biznesmena<br />
w truciu przyrody, czy ³amaniu<br />
prawa pracy – bo to ju¿ jest gu³ag.<br />
Jednostka, jak wskazuje Bookchin,<br />
w ujêciu anarcho-indywidualistycznym,<br />
czy te¿ zmodyfikowanej jego wersji zw¹cej<br />
siê anarchizmem stylu ¿ycia, traktowana<br />
jest ponad-historycznie i ponadspo³ecznie.<br />
Jej uprawomocnienie ustanawia<br />
siê w abstrakcyjnej "naturze ludzkiej",<br />
"prawach natury", czy "ego transcendentalnym".<br />
Ten idealistyczny wytwór<br />
bêd¹cy ostatecznie wi¹zk¹ irracjonalnych<br />
pragnieñ i popêdów, które domagaj¹<br />
siê natychmiastowego zaspokojenia<br />
w którymœ z supermarketów, jest<br />
najwy¿sz¹ wartoœci¹ i kryterium oceny<br />
danego porz¹dku spo³ecznego oraz<br />
ewentualnej zmiany systemu. Nie zauwa¿aj¹<br />
jednoczeœnie, jak konstatuje<br />
Bookchin, ¿e pragnienia maj¹ spo³eczne<br />
pochodzenia, ¿e sama indywidual-<br />
Dyskusje<br />
125
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Dyskusje<br />
noœæ ma historiê. Mamy tutaj do czynienia<br />
z Cz³owiekiem-w-ogóle, który dziwnym<br />
trafem przemienia siê w ma³ego<br />
bur¿uja, albo artystê z klasy œredniej, dla<br />
którego wszelki kontakt jest ograniczeniem<br />
i najlepiej czuje siê na pustym polu.<br />
IndywidualnoϾ istnieje o tyle o ile nie<br />
m¹c¹ jej obce wp³ywy, o ile nie musi iœæ<br />
na kompromisy, ani nie musi prowadziæ<br />
z nikim dialogu – jest to w pe³ni zamkniêty<br />
atom napêdzany w³asn¹ energi¹<br />
– pochodz¹c¹ pewnie z szyszynki.<br />
Jednostka jest przed-spo³eczna, a samo<br />
spo³eczeñstwo to zlepek tych jednostek.<br />
Mamy tutaj perspektywê szlachetnego<br />
dzikusa Rousseau. To sielsko-anielskie<br />
¿ycie w czasach przed-cywilzacyjnych,<br />
w wyidealizowanej bezczasowoœci prehistorii<br />
ludzkoœci, cia³a zamiast rozumu,<br />
stanowi orê¿ bojowy przeciwko wszelkiej<br />
cywilizacji i wszelkiemu spo³eczeñstwu.<br />
Przeciwko wszelkiej w³adzy ograniczaj¹cej<br />
Jedynego.<br />
Kolektywizm, wbrew pogl¹dom<br />
uczniów Stirnera i wielbicielom Hayeka,<br />
nie ignoruje problemu jednostki, nie<br />
powoduje jej "represjonowania" przez<br />
zbiorowoœæ, ale w radykalnie inny sposób<br />
ujmuje sam¹ jednostkê. Jednostka<br />
jest traktowana nie jako przeciwieñstwo<br />
spo³eczeñstwa, ale jego wytwór, ja pojawia<br />
siê po my, i jest z tym my dialektycznie<br />
z³¹czone. Rozwój indywidualnoœci,<br />
jej wolnoϾ jest rozpatrywana<br />
w kontekœcie spo³ecznym. Nawet gdy<br />
pozornie mamy do czynienia ze zatomizowanymi<br />
jednostkami, to nie zanika ich<br />
wzajemne oddzia³ywanie na siebie, zatomizowane<br />
jednostki s¹ równie¿ wytworem<br />
takiej a nie innej struktury spo-<br />
³ecznej. Struktury, która jest czymœ wiêcej<br />
ni¿ zwyk³ym zbiorem cia³. Krótko<br />
mówi¹c jednostka poza spo³eczeñstwem<br />
jest mitem. Pozostawiona sama sobie<br />
ulega degeneracji, traci cechy, które<br />
anarchiœci, zdaniem Bookchina powinni<br />
uznawaæ za bardzo istotne: "refleksyjnoœæ,<br />
która pochodzi w du¿ej mierze<br />
z dyskursu, emocjonalne wyposa¿enie,<br />
które powoduje gniew wobec zniewolenia,<br />
poczucie uspo³ecznienia, które motywuje<br />
pragnienie radykalnych zmian<br />
oraz poczucie odpowiedzialnoœci, które<br />
powoduje spo³eczne dzia³anie".<br />
Przyjmuj¹c spo³eczn¹ genezê "natury<br />
ludzkiej" anarchizm spo³eczny tworzy<br />
diametralnie ró¿n¹ perspektywê poznawcz¹<br />
i zupe³nie inn¹ praktykê wyzwoleñcz¹.<br />
Anarchizm spo³eczny jest<br />
poszukiwaniem takiej struktury spo³ecznej<br />
i takich instytucji, które stymuluj¹<br />
rozwój jednostki, przyczyniaj¹ siê do<br />
rozkwitu indywidualnoœci. Wychodzi on<br />
od faktu powszechnej niewoli ludzkiej<br />
i zarysowuje mozolny, dialektyczny, proces<br />
emancypacji i uspo³ecznienia. Zniewolenie<br />
nie jest wynikiem istnienia spo-<br />
³eczeñstwa czy instytucji – kajdany wykuwaj¹<br />
konkretne instytucje, konkretny<br />
porz¹dek spo³eczny. Nie spo³eczeñstwo<br />
samo w sobie, ale konkretna struktura<br />
spo³eczna, w tym przypadku kapitalistyczna,<br />
wymaga zniesienia. Anarchizm<br />
stylu ¿ycia jest œlepy na takie "subtelnoœci",<br />
ukrywa specyfikê kapitalizmu pod<br />
niby uniwersalnymi kategoriami, które<br />
s¹ z³e, jak z³e dla Stirnera by³y wszystkie<br />
idee, pojêcia.<br />
Z powy¿ej przedstawionych powodów<br />
anarchizm stylu ¿ycia odwo³uje siê<br />
do autonomii a nie wolnoœci, której, jak<br />
wskazuje Bookchin, korzenie tkwi¹<br />
w rzymskiej, imperialnej tradycji libertas.<br />
Nieskrêpowane ego jest wolne do<br />
posiadania w³asnoœci i zaspokajania popêdów.<br />
W takim ujêciu, stosuj¹c kategoriê<br />
autonomii, bur¿uj by³by realizacj¹<br />
idea³u anarchistów. I, ma³o tego, anarchiœci<br />
nie posiadaliby narzêdzi teoretycznych<br />
do krytyki poczynania elit finanso-<br />
126
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
wych. Zreszt¹, jak poka¿emy dalej, teoretycznie<br />
s¹ bezsilni wobec problemów<br />
ekonomicznych, a nawet wspieraj¹ kapitalizm.<br />
Byleby to nie by³ kapitalizm<br />
pañstwowy.<br />
Z kolei anarchiœci spo³eczni odwojuj¹<br />
siê do wolnoœci, której geneza siêga<br />
tradycji kolektywnego ¿ycia teutoñskiego<br />
i prawa. Jak pisze Bookchin:<br />
"W 'wolnoœci' jaŸñ jednostki nie stoi<br />
w sprzecznoœci lub izolacji w stosunku<br />
do kolektywu, ale jest w du¿ej mierze<br />
formowana – a w racjonalnym spo³eczeñstwie<br />
zostaje zrealizowana – w jego/<br />
jej spo³ecznej egzystencji".<br />
Precz z rewolucj¹! – Niech ¿yj¹ narkotyczne<br />
powstania! czyli nowa polityka<br />
na nowy wiek.<br />
Odczuwaj¹c wstrêt do wszelkiego<br />
t³umu, do wszelkiej organizacji, do<br />
wszelkiej sta³oœci, opieraj¹c swoj¹ "politykê"<br />
na autonomicznej, suwerennej<br />
jednostce, której to pragnienia musz¹<br />
zostaæ oswobodzone poza wszelk¹ rzeczywistoœci¹,<br />
anarchizm stylu ¿ycia propaguje<br />
taktykê ma³ych powstañ, ekstatycznych<br />
tañców w klubach lub na ulicach,<br />
kulturowych odlotach z panami policjantami.<br />
Wyskoków, które nie maj¹<br />
na celu przemiany ca³oœciowej stosunków<br />
spo³ecznych, ale jedynie zmianê<br />
w jednostce. To jednostka bêd¹ca podmiotem<br />
powstañczym przemienia sama<br />
siebie, wyzwala siebie z wszechobecnej<br />
w³adzy i tym samym zmienia œwiat. Takie<br />
powstanie jest wed³ug Beya jedyn¹<br />
mo¿liwoœci¹ wyzwolenia. Nie ma i nie<br />
bêdzie ju¿ rewolucji, musimy nawet<br />
wyrzec siê samego pragnienia rewolucji,<br />
bo jest to coœ w rodzaju czekania na<br />
Godota. Rewolucji przeciwstawia powstanie<br />
– powstanie jako nowy sposób<br />
walki.<br />
Rewolucja, mówi Bey, to zaklête<br />
ko³o rekonstruuj¹cej siê w³adzy – zmieniaj¹<br />
siê formy, ale zasada pozostaje.<br />
A nawet odradza siê mocniejsza, bardziej<br />
apodyktyczna. Zaklêty kr¹g, ¿elazne<br />
prawo dziejów sprawia, ¿e po rewolucji<br />
nadchodzi reakcja, a nastêpnie<br />
zdrada zakoñczona narodzinami silniejszego<br />
i bardziej opresywnego pañstwa.<br />
Bey nie wyjaœnia mechanizmów tego<br />
procesu - tak siê dzieje i ju¿, tak dzia³a<br />
Duch Dziejów. Rewolucja, zdaniem proroka<br />
Beya, to po prostu "ja³owe mêczeñstwo",<br />
dziœ zreszt¹ nie znaczy nic innego<br />
jak bicie piany. Zamiast tego, zamiast<br />
oczekiwaæ na nastanie sytuacji rewolucyjnej,<br />
proponuje zmianê œwiata poprzez<br />
powstanie. Powstanie okreœla jako moment<br />
szczytowy, ekstatyczne prze¿ycie<br />
Szamana, orgazm, wymkniêcie siê czasowi,<br />
znalezienie mentalnego wy³omu,<br />
szczêœliwy trip po LSD. Powstanie, inaczej<br />
ni¿ rewolucja, nie anga¿uje si³ pañstwa,<br />
dzieje siê z boku, jest niewidzialne<br />
dla w³adzy.<br />
Bookchin zauwa¿a, ¿e koncepcja<br />
powstania jest bezp³odna i niegroŸna, nie<br />
narusza w ¿aden sposób fundamentów<br />
Systemu, w ¿aden sposób nie atakuje<br />
hierarchicznej w³adzy czy kapitalizmu.<br />
Dyskusje<br />
127
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Dyskusje<br />
Ma³o tego, nie spe³nia nawet zadania,<br />
jaki stawia przed nim Bey - nie przemienia<br />
jednostki. Nie mo¿e jej przemieniæ.<br />
A to z tego powodu, ¿e œwiadomoœæ jednostkowa<br />
jest kszta³towana przez byt<br />
spo³eczny, przez instytucje i otoczenie –<br />
wybuch emocji, irracjonalny odskok na<br />
zasadzie co weekendowego "klubowania",<br />
nie stawia jednostki poza spo³eczeñstwem,<br />
ani nie wypracowuje realnych<br />
cech antysystemowych, zwyczajów<br />
i praktyk niehierarchicznych. "Nikt nigdy<br />
- pisze Bookchin - nie wydoby³ siê<br />
z ziemskiej rzeczywistoœci przy pomocy<br />
polityki snu". Odrzucenie rewolucji, podobnie<br />
jak odrzucenie kategorii wolnoœci,<br />
nie jest niewinne, ale stwarza zupe³nie<br />
inn¹ p³aszczyznê teoretyczn¹ oraz<br />
inspiruje inn¹ praktykê. Powstanie ma<br />
przede wszystkim charakter negatywny,<br />
jest czyst¹ nicoœci¹, uniewa¿nianiem,<br />
bez jednoczesnego budowania. Zrywa<br />
z dialektyk¹, jak mówi Bey. Jest jednorazowym<br />
aktem, i to jedynie tymczasowym.<br />
Negacja nie ma charakteru sta³ego,<br />
ale chwilowy, po czym powraca to,<br />
co siê zanegowa³o. Bey wprawdzie uwa-<br />
¿a, ¿e powraca ju¿ coœ innego, coœ innego<br />
dla powstañca. Inaczej spogl¹da on<br />
na œwiat. Nie za bardzo jednak wiadomo<br />
o jak¹ innoœæ chodzi. O pogodzenie<br />
siê z prac¹ najemn¹ i w³adz¹ pañstwow¹?<br />
Powstanie jest te¿ aktem jednostkowym,<br />
to ja w imiê ja negujê ten<br />
porz¹dek rzeczy i tylko dla ja go niszczê.<br />
W tej perspektywie zanika ludzkorzeczowy,<br />
jak i ludzko-ludzki charakter<br />
rzeczywistoœci – pozostaje skrajny solipsyzm.<br />
Bey i jego buntownicy abstrahuj¹<br />
siê od krytyki spo³ecznej, od prób<br />
instytucjonalnych, ekonomicznych<br />
zmian.<br />
Tymczasem rewolucja jest radykaln¹<br />
przemian¹ ca³oœci spo³eczeñstwa<br />
– z jego sposobem produkcji, instytucjami,<br />
a tak¿e kultur¹. Zmian¹, która<br />
dialektycznie niszcz¹c tworzy. Rewolucja<br />
nie jest jednorazowym aktem z powiewaj¹cymi<br />
flagami na wietrze i p³on¹cymi<br />
barykadami, nie jest do koñca<br />
te¿ œwiêtem. Wojna domowa, mówi Bookchin,<br />
to straszna praca, pe³na poœwiêcenia<br />
i ofiar. Mozolny marsz w którym,<br />
mo¿e i te¿ chodzi o taniec, ale w którym<br />
przede wszystkim d¹¿y siê do ca³oœciowego<br />
zorganizowania sprawiedliwych<br />
i niehierarchicznych stosunków spo³ecznych.<br />
To próba organizowania rad robotniczych,<br />
kas samopomocy, edukacji –<br />
koktajle Mo³otowa to tylko ostatnia scena<br />
drugiego aktu. Perspektywa rewolucyjna<br />
ujmuje rzeczywistoœæ spo³eczn¹<br />
jako ca³oœæ i to z pozycji klas uciskanych.<br />
To klasa jest podmiotem rewolucji,<br />
a nie poszczególne jednostki – z tego<br />
te¿ powodu konieczne jest wypracowywanie<br />
programu, dyskusja, uzgadnianie<br />
i tworzenie wspólnej, publicznej przestrzeni<br />
dla realizacji tych wartoœci, bior¹c<br />
pod uwagê stosunki rzeczowo-ludzkie,<br />
i miêdzyludzkie.<br />
Anarchiœci stylu ¿ycia przyjmuj¹c<br />
koncepcje autonomicznej, suwerennej<br />
jednostki oraz powstania jako formy wyzwolenia/oporu,<br />
negatywnie odnosz¹ siê<br />
do wszelkiej organizacji czy programów.<br />
Bo anarchizm to anarchia, a anarchia to<br />
chaos – powie Bey. Wszelkie struktury,<br />
wszelkie programy i zmiany s¹ dobre dla<br />
ludzi ma³ych duchem, ograniczaj¹ wolnoœæ<br />
Jedynego. Zamiast konkretnego<br />
zaanga¿owania w emancypacjê klas uciskanych,<br />
próby tworzenia wolnoœciowych<br />
instytucji, Bey proponuje rzucanie<br />
kl¹tw na znienawidzonych ludzi. Opowiada<br />
siê za ca³kowitym bez³adem i dezorganizacj¹,<br />
ignorancja dla spraw publicznych<br />
i politycznych. Takie zaanga-<br />
¿owanie, pikiety antywojenne, czy strajki,<br />
tylko wzmacniaj¹ w³adzê.<br />
128
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Nie lepiej sprawa wygl¹da w przypadku<br />
anarcho-prymitywistów, którzy<br />
wyzwolenie od cywilizacji i techniki, rozumianej<br />
w sposób idealistyczny, widz¹<br />
w powszechnym zniszczeniu tej¿e cywilizacji,<br />
radykalnym odrzuceniu destrukcyjnej<br />
i narkotyzuj¹cej technologii. Odrzucenie<br />
to nie przebiega spo³ecznie, nie<br />
pojawiaj¹ siê szkice programów ludzkiego<br />
wykorzystania technologii, czy te¿<br />
form jej zniszczenia. Droga jest indywidualna,<br />
ka¿da jednostka sama odrzuca<br />
technikê, uczy siê szycia przy pomocy<br />
koœci oraz odnawia wiêzi z natur¹ podczas<br />
rytualnych tañców i biegania nago<br />
po lasach.<br />
Mistyfikacja<br />
Poetyka, p³omienne traktaty powstañcze,<br />
radykalizm s³owny i przera-<br />
¿aj¹ce mieszczanina strategie ¿yciowe,<br />
nabieraj¹ sensu dopiero w odniesieniu<br />
do kontekstu spo³ecznego. To co mia³o<br />
byæ perspektyw¹ wolnoœciow¹ okazuje<br />
siê reakcyjn¹ ideologi¹, pe³ni¹c¹ funkcjê<br />
mistyfikacji. Anarchizm stylu ¿ycia,<br />
mówi Bookchin, operuj¹c rozmytym<br />
pojêciem w³adzy, jako wszelkiej kontroli<br />
i wp³ywu; negatywn¹ i irracjonaln¹ autonomi¹,<br />
jako wyznacznikiem "poziomu<br />
swobody"; czy technik¹ i cywilizacj¹ ujmowan¹<br />
niezale¿nie do konkretu spo-<br />
³ecznego, powoduje mistyfikacjê rzeczywistoœci.<br />
Najjaskrawiej przejawia siê to<br />
w produktach teoretycznych anarchoprymitywizmu.<br />
Jak pisze Bookchin:<br />
"Demaskowanie technologii i cywilizacji<br />
jako nieuchronnie uciskaj¹cych ludzkoœæ,<br />
s³u¿y w istocie zamaskowaniu specyficznych<br />
stosunków, które uprzywilejowuj¹<br />
wyzyskiwaczy w stosunku do<br />
wyzyskiwanych oraz hierarchów w stosunku<br />
do ich poddanych". Specyfika systemu<br />
kapitalistycznego zostaje zamaskowana,<br />
jak i irracjonalne wykorzystanie<br />
przez bur¿uazjê technologii. Maszyna<br />
jest z³a sama w sobie – tote¿ nale¿y<br />
zniszczyæ maszynê, a nie zmieniæ sposoby<br />
kontroli nad maszyn¹. Ludzie trac¹<br />
pracê nie z powodu kapitalistycznych<br />
stosunków spo³ecznych, ale z samego<br />
faktu istnienia maszyny. To ona zwalnia,<br />
to ona zanieczyszcza rzeki, to ona<br />
morduje. Anarcho-prymitywiœci nadaj¹,<br />
mówi Bookchin, mistyczn¹ autonomiê<br />
technice.<br />
Podobnie ma siê sprawa w przypadku<br />
w³adzy. Nie rozpatrujemy ju¿ stosunków<br />
spo³ecznych, nie szuka siê przyczyn<br />
takiego a nie innego zorganizowania<br />
spo³ecznego, ale wszelk¹ organizacjê<br />
traktuje siê jako przejaw w³adzy bez korzeni.<br />
Œwiat zaczyna siê tutaj jawiæ jako<br />
kierowany irracjonalnymi si³ami dominacji<br />
oporu zakorzenionego w wyizolowanej<br />
jednostce.<br />
Myœlenie anarchizmu stylu ¿ycia<br />
jest idealnym przyk³adem myœlenia mitologicznego.<br />
Nie znajdziemy u jego<br />
przedstawicieli analizy rzeczywistych<br />
relacji. Nawet gdy kszta³tuj¹ prowizoryczne<br />
formy oporu, s¹ oni bajkopisarzami.<br />
Anarcho-prymitywiœci ze swoj¹<br />
apologi¹ prehistorii zapominaj¹, ¿e cz³owiek<br />
pierwotny by³ kimœ innym ni¿ cz³owiek<br />
cywilizacji i to nie w znaczeniu<br />
wiêkszej spontanicznoœci i wiêkszej sensownoœci<br />
¿ycia dzikiego. Przyk³adaj¹<br />
cz³owieka cywilizacji, ze zdobyt¹ ju¿<br />
inteligencj¹ i odpowiedni¹ wra¿liwoœci¹<br />
spo³eczn¹ do czasów, gdy takiej inteligencji<br />
i wra¿liwoœci po prostu nie by³o.<br />
Podobnie Bey wychwala bezdomnoϾ<br />
i nomadyzm, jako realizacje anarchistycznego<br />
sposobu na ¿ycie, w przeciwieñstwie<br />
do mieszczañskiej nudy czterech<br />
k¹tów. Bookchin odpowiada na p³omienne<br />
opisy wyzwolonych: "bezdomnoϾ<br />
mo¿e byæ 'przygod¹' wtedy, gdy ma<br />
siê dom, do którego mo¿na wróciæ, a no-<br />
Dyskusje<br />
129
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
madyzm jest luksusem dla tych, którzy<br />
nie musz¹ zarabiaæ na ¿ycie". Pracownik<br />
swojego "nie-zakorzenienia" nie odczuwa<br />
jako wyzwolenie – zw³aszcza gdy<br />
przymiera g³odem. Pogoñ za znikaj¹cymi<br />
fabrykami oraz ofertami dla pucybuta<br />
jest koniecznoœci¹, a decyzje podjêto<br />
ponad g³ow¹ pracownika.<br />
Skoncentrowanie na stylu ¿ycia opisywanego<br />
w jêzyku poetyckim, analizowanego<br />
jedynie estetycznie i to czêsto z pozycji<br />
widza, sprawia, ¿e mamy bajeczn¹<br />
rzeczywistoœæ, której nie potrzeba rewolucji,<br />
a jedynie tego, by ka¿dy straci³ mieszkanie,<br />
czy sta³ siê cz³onkiem gangu.<br />
Mielizny myœlenia prawicowego<br />
anarchizmu, jak te¿ anarchizmu stylu<br />
¿ycia, sprowadzaj¹ siê do odrzucenia<br />
spo³ecznego wymiaru myœli radykalnej,<br />
na zindywidualizowaniu perspektywy<br />
oraz totalnego redukcjonizmu – uto¿samienie<br />
niewoli ze spo³eczeñstwem, przestrzeni<br />
publicznej z pañstwem itd. Operuj¹<br />
oni dodatkowo typowo liberalnymi<br />
opozycjami, jak: jednostka-spo³eczeñstwo;<br />
wolnoœæ-bezpieczeñstwo; wyobraŸnia-rozum…<br />
ka¿demu – dzieci umieraj¹ z g³odu, bo<br />
tak¹ maj¹ fantazjê.<br />
Perspektywa spo³eczna anarchizmu<br />
stylu ¿ycia jest proweniencji Nietzscheañskiej:<br />
dla istnienia Panów potrzebne<br />
jest istnienie niewolników. Potrzebna jest<br />
s³u¿ba i nieustanna produkcja, by anarchiœci-królowie<br />
Beya mogli raczyæ siê<br />
naddatkiem, prowadziæ swoje egzystencjalne<br />
samo-realizacje. Jak b³yskotliwie<br />
stwierdza Aleksandra Koœ: "Arystokrat¹<br />
ducha mo¿e byæ tylko arystokrata". Anarchiœci<br />
Beya sami ustanawiaj¹ prawo i nie<br />
ma dla nich innej moralnoœci ni¿ ta, która<br />
s³u¿y realizacji ich pragnieñ. Tym samym,<br />
komentuje Bookchin, anarchizm<br />
stylu ¿ycia staje siê ideologi¹ bur¿uazji,<br />
slogany z Tymczasowej Strefy Autonomicznej<br />
mog¹ zostaæ wydrukowane na<br />
murach Gie³dy Nowojorskiej – jako przyk³ad<br />
bezwzglêdnego egoizmu i obojêtnoœci<br />
spo³ecznej. "W istocie – pisze Bookchin<br />
– jeœli "O w³adzy" Fryderyka Engelsa,<br />
z jego obron¹ hierarchii, reprezentuje<br />
bur¿uazyjn¹ formê socjalizmu, to TSA<br />
i jej od³amy s¹ bur¿uazyjn¹ form¹ anarchizmu".<br />
Dyskusje<br />
Arystokracja ducha<br />
Bookchin uwa¿a, ¿e anarchizm stylu<br />
¿ycia, bêd¹cy wentylem bezpieczeñstwa<br />
ze swoimi "kulturowymi jazdami",<br />
w ostatecznoœci jest ideologi¹ konserwatywn¹.<br />
I to nie tylko w znaczeniu "rozpuszczania",<br />
dezorganizowania ruchu<br />
protestu, czy te¿ kreowaniu pseudo-praktyki<br />
rewolucyjnej, ale, i to g³ównie dlatego,<br />
¿e jako taki opowiada siê za hierarchi¹<br />
i panowaniem systemu kapitalistycznego.<br />
Wspomniany na pocz¹tku<br />
Vila uwa¿a wrêcz, ¿e hierarchia w konsumpcji<br />
gwarantuje wolnoœæ i ró¿norodnoœæ,<br />
a sam kapitalizm zapewnia mo¿-<br />
liwoœæ kszta³towania strategii ¿yciowych<br />
Rozum i emancypacja<br />
Anarchizm spo³eczny wywodzi siê<br />
z tradycji racjonalistycznej, jest krytycznym<br />
rozwiniêciem, dokoñczeniem przygody<br />
Oœwiecenia. Nie odrzuca on rozumu,<br />
ale te¿ nie odrzuca namiêtnoœci,<br />
emocji – tak jak opowiadaj¹c siê za kolektywem<br />
nie niszczy jednostki. Intelekt<br />
jest jednym z wiêkszych zdobyczy ewolucji<br />
i mo¿e byæ œrodkiem emancypacji.<br />
Rozum umo¿liwia krytyczn¹ refleksjê,<br />
jak te¿ kontakt miêdzy ludŸmi, powstanie<br />
pewnej uniwersalnoœci. Ta racjonalna<br />
krytyka umo¿liwia pojawienie siê<br />
politycznego programu i wizji ca³oœciowej<br />
przemiany stosunków spo³ecznych.<br />
130
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Anarchizm tak pojêty zdaje sobie sprawê,<br />
¿e wolnoœæ spo³eczna wymaga zorganizowania,<br />
zinstytucjonalizowania.<br />
Anarchizm spo³eczny jest te¿ socjalistyczny<br />
i zaanga¿owany w walkê uciskanych,<br />
jest ich g³osem. Opowiada siê<br />
radykalnie przeciwko kapitalizmowi<br />
i stara stworzyæ warunki dla uspo³ecznienia<br />
produkcji.<br />
To, co najbardziej wartoœciowe,<br />
twórcze w anarchizmie, to, wed³ug Bookchina,<br />
cztery podstawowe zasady:<br />
a) konfederacja zdecentralizowanych<br />
spo³ecznoœci<br />
b) nieustanna opozycja wobec etatyzmu<br />
c) demokracja bezpoœrednia<br />
d) wolnoœciowy komunizm<br />
Niepewna przysz³oœæ anarchizmu<br />
Obecnie, konstatuje Bookchin, istnieje<br />
spo³eczna nieufnoœæ wobec pañstwa,<br />
dawne, liberalne wzorce organizacji<br />
¿ycia spo³ecznego zosta³y poddane<br />
w w¹tpliwoœæ jak jeszcze nigdy w historii<br />
ludzkoœci. Istnieje spo³eczne zapotrzebowanie<br />
na coœ innego, na inne instytucje<br />
i zasady wspó³¿ycia. Tymczasem<br />
anarchizm pozostaje marginesem,<br />
nie potrafi wykorzystaæ momentu historycznego.<br />
Bawi siê w salonach kultury<br />
nie-popularnej i raczy opowieœciami<br />
o dzikich dzieciach.<br />
Po czêœci wi¹¿e siê to z totalnym<br />
rozbiciem klasy robotniczej. Od kiedy<br />
sta³a siê ona bezkszta³tn¹ mas¹ podatn¹<br />
na wszelkie ciosy, od tego czasu anarchizm<br />
stylu ¿ycia zacz¹³ zdobywaæ poparcie.<br />
W tym kontekœcie losy anarchizmu<br />
spo³ecznego s¹ zwi¹zane z ruchem<br />
robotniczym – to czy uda mu siê przejœæ<br />
do ofensywy, czy wypracuje teoretyczn¹<br />
i praktyczn¹ niezale¿noœæ. Po czêœci postawy<br />
samych anarchistycznych zwi¹zkowców<br />
i spo³eczników, czy bêd¹ potrafili<br />
zorganizowaæ jednolit¹ programowo<br />
grupê, w³¹czyæ siê w ruch robotniczy<br />
i pomagaæ w wypracowaniu polityki<br />
lewicowej. Na ile potrafiæ bêd¹ wymienione<br />
cztery zasady ogólne prze³o-<br />
¿yæ na konkretne rozwi¹zania.<br />
Bookchin ma doœæ optymistyczn¹<br />
perspektywê. Stwierdza, ¿e nawet jeœli<br />
anarchizm stylu ¿ycia bêdzie dominowa³<br />
ideologicznie, to pustkê jak¹ wytwarza<br />
bêdzie musia³ ktoœ zagospodarowaæ.<br />
Mo¿e i pod innym szyldem ni¿ anarchistyczny.<br />
Optymizm ten zdaje siê byæ nieuzasadniony<br />
– spo³eczn¹ pustkê równie<br />
dobrze mog¹ przej¹æ ruchy skrajnie prawicowe,<br />
albo inni obroñcy i zwolennicy<br />
hierarchii i w³asnoœci prywatnej. Wszak<br />
czasem wystarczy czysta retoryka. Tak<br />
jak czêœciowo dzieje siê to w Polsce: pod<br />
has³ami socjalistycznymi podpisuj¹ siê<br />
ugrupowania nacjonalistyczne, wodzowskie<br />
– a tak zwana lewica albo<br />
chwali wolny rynek, albo Uniê Europejsk¹.<br />
Wolnoœciowy socjalizm wci¹¿<br />
zaœ jest marginalizowany, wci¹¿ tkwi<br />
w podziemiu. Taki temat niszowy.<br />
Dyskusje<br />
131
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
IDEOLOGIA ALBO ¯YCIE!<br />
JANY P. WALUSZKO<br />
Dyskusje<br />
Oskar Szwabowski w swoim tekœcie<br />
"Polityka spo³eczna, nie indywidualistyczna",<br />
ju¿ na wstêpie skazany jest<br />
na pora¿kê, przyjmuj¹c czarno-bia³y<br />
obraz œwiata i przeciwstawiaj¹c – w tytule<br />
i motcie z Bookchina – anarchizm<br />
nastawiony na kolektyw i na jednostkê.<br />
Z doœwiadczenia ¿yciowego, znajomoœci<br />
historii i idejek Abramowskiego<br />
wiem, ¿e taka opozycja jest nie tylko fikcyjna<br />
(mo¿liwa, lecz nietwórcza), ale<br />
i przeciw-skuteczna w realizacji zasadniczego<br />
celu anarchizmu, jakim jest<br />
wola (cz³owiek-podmiot we wspólnocie<br />
ze swoim œwiatem wspó³tworzy go; wolna<br />
wspólnota [dla] ka¿dego). Ktoœ, kto<br />
wychodzi z za³o¿eñ ideowych, a nie ze<br />
znajomoœci realiów ¿ycia, z koniecznoœci<br />
musi pob³¹dziæ, gdy od auto-logicznego<br />
be³kotu przejdzie do realiów.<br />
Mi te¿ podobaj¹ siê idejki Bookchina,<br />
jego podkreœlanie spo³ecznej wagi<br />
anarchizmu, krytyka nurtu egoistycznorozrywkowego,<br />
ale – w przeciwieñstwie<br />
do niego – widzê te¿, ¿e s¹ to etapy tej<br />
samej drogi rozwoju cz³owieka, nie zaœ<br />
rozdŸwiêk, którego nie da siê usun¹æ. Ba<br />
– "alternatywny egoizm" stoi tu wy¿ej<br />
ni¿ "polityczny kolektywizm", choæ oba<br />
s¹ tak samo jednostronne i tak samo nie<br />
s¹ ostatnim etapem rozwoju, ale krokiem<br />
ku czemuœ wiêcej (zobacz np. "Teoriê<br />
wszystkiego" Wilbera).<br />
Nie jestem te¿ pewien, czy autor<br />
walczy tylko z jednym wrogiem, czy próbuje<br />
sprowadziæ do wspólnego mianownika<br />
(tu: indywidualizm) ró¿ne nurty<br />
(np. libertarianizm i hakimbeyizm), dlatego<br />
tylko, ¿e nie podzielaj¹ jego "bajki"<br />
("spo³ecznej" wersji anarchizmu, cokolwiek<br />
mia³oby to znaczyæ). Ba, nie<br />
wiem te¿, czy Oskar nie toczy p³omiennej<br />
polemiki z wrogami teoretycznymi,<br />
tzn. czy takie nurty istniej¹ w polskim<br />
anarchizmie, czy tylko w g³owie autora.<br />
Wiem za to, ¿e autor buduje atmosferê<br />
iœcie religijnej niesprawiedliwoœci, jaka<br />
dotknê³a jego idola – Bookchina, bo<br />
przemilczano go, czcz¹c jednoczeœnie<br />
obcego mu Bey'a (nie zauwa¿y³em jakoœ<br />
oburzenia Oskara, gdy przemilczano<br />
uwagi Kwaterki na temat kondycji Federacji<br />
<strong>Anarchistycznej</strong> lub ideê "neutralnoœci<br />
prawa" zaproponowan¹ przez<br />
Ruch Spo³eczeñstwa Alternatywnego).<br />
Nie analizujê te¿ polityki w kategoriach<br />
lewica-prawica, bo dla mnie skrajnoœci<br />
jest (zawsze) cztery (tu – oprócz<br />
wy¿ej wymienionych – anarchizm i totalitaryzm).<br />
Tym bardziej komiczny wydaje<br />
siê podzia³ na œwietlanych robotników<br />
(w œwiecie realnym bli¿szych nieraz<br />
ciemnogrodu ni¿ lewicy, a kiedyœ popieraj¹cych<br />
raczej bolszewizm ni¿ anarchizm)<br />
i zdegenerowanych narkotykami<br />
artystów jako wcielenia obu nurtów (odpowiednio:<br />
kolektywistycznego i indywidualistycznego).<br />
Efekt tego to totalne<br />
pomieszanie pojêæ, np. wi¹zanie "anarchizmu<br />
stylu ¿ycia" z odrodzeniem w<br />
latach 60. neoliberalnej wolnoœci kapitalistycznego<br />
przedsiêbiorstwa przez<br />
132
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
powrót do Stirnera (mamy tu naraz hipisów,<br />
konserwatystów, libertarian<br />
i biednego Maxa na dok³adkê).<br />
Totaln¹ ignorancjê teoretyczn¹ prezentuje<br />
autor pisz¹c o pocz¹tkach anarchizmu<br />
w Polsce i Ruchu Spo³eczeñstwa<br />
Alternatywnego. Okazuje siê, ¿e za niewol¹c¹<br />
uznaliœmy wszelk¹ myœl krytykuj¹c¹<br />
kapitalizm. Widaæ ¿e, Oskar nie<br />
czyta³ nigdy naszych tekstów, nie mówi¹c<br />
ju¿ o znajomoœci naszych dzia³añ.<br />
Wiêkszoœæ z nas pochodzi³a z rodzin<br />
robotniczych, wspó³pracowaliœmy (obok<br />
grup m³odzie¿y) g³ównie z komisjami<br />
robotniczymi podziemnej "Solidarnoœci"<br />
(szczególnie w gdañskim Unimorze,<br />
stoczniach i Nowej Hucie) oraz z grupami<br />
radykalnymi typu Wolne Zwi¹zki<br />
Zawodowe, Polska Partia Socjalistyczna<br />
etc., ostro przeciwstawiaj¹c siê ugodowej<br />
polityce w³adz zwi¹zku, a potem<br />
uk³adowi "okr¹g³ego sto³u" i instalacji<br />
kapitalizmu postkomunistycznego zamiast<br />
solidarnoœciowego programu Samorz¹dnej<br />
Rzeczpospolitej. Krytykê tej<br />
drogi, chyba jako pierwsi, podjêliœmy ju¿<br />
w pierwszej po³owie lat '80 w ostrej polemice<br />
z Liberalno-Demokratyczn¹ Parti¹<br />
"Niepodleg³oœæ" na temat mitów<br />
wolnego rynku (a potem z "grafomanem"<br />
Sierpiñskim, jak okreœla go autor, który<br />
z niejasnych powodów ³¹czy lidera An<br />
Arche z RSA. Polemizowa³em tak¿e<br />
z ide¹ "Tymczasowej Strefy Autonomicznej"<br />
Hakim Bey'a). Dziesi¹tki dowodów<br />
na to mo¿na znaleŸæ na piœmie.<br />
Chyba, ¿e nie chce siê i woli, jak LDP<br />
"Niepodleg³oœæ" wówczas a Oskar dziœ,<br />
stosowaæ chwyty poni¿ej pasa, w imiê<br />
"p³omiennej obrony jedynie s³usznej<br />
prawdy". Prawdy nie popartej ¿adn¹ realn¹<br />
dzia³alnoœci¹ (o jej owocach nie<br />
wspominaj¹c); a nawet nie przez samego<br />
siebie wymyœlonej, co nie dziwi<br />
zreszt¹ u kogoœ, kto, jak w/w, dzia³alnoœæ<br />
spo³eczn¹ zna tylko z ksi¹¿ek, a nie<br />
z w³asnej praktyki. I to jest wiêkszy problem<br />
wspó³czesnego anarchizmu (w porównaniu<br />
do dawnego RSA, Ruchu<br />
"Wolnoœæ i Pokój" etc.) ni¿ kolektywna<br />
czy indywidualna "bajka".<br />
S¹dz¹c z przeciwnych opcji ideowych<br />
i podobnego stylu dzia³ania, jest<br />
to przypad³oœæ ponad-wyznaniowa,<br />
a wiêc od opcji ideowej nic w realnym<br />
œwiecie nie zale¿y (mózg pracuje tak<br />
samo, nie tylko, gdy wierzy siê w to lub<br />
tamto, ale i wówczas, gdy przedmiotu<br />
wiary nie ma). Wa¿ny jest tylko sam fakt<br />
zaczadzenia ideowoœci¹. Ja od ideowych<br />
intelektualistów zaœ zawsze wola³em<br />
¿yciowych praktyków (np. WZZ bardziej<br />
ni¿ KOR, nawet, jeœli to ci drudzy<br />
skorzystali na rewolucji wywo³anej<br />
przez pierwszych, bo mieli lepsze prze-<br />
³o¿enie na media).<br />
Tak¿e dziœ widzê naiwnoœæ teorii,<br />
wiarê w odgrzanie walki klas wbrew<br />
owych klas pragnieniom. Dla mnie oczywiste<br />
jest, ¿e problemem nie jest ju¿ spór<br />
o pracê (nie negujê go, ale i nie uwa¿am<br />
za kluczowy dla mo¿liwoœci realizacji<br />
zmian spo³ecznych, po³o¿enia kresu alienacji<br />
etc.). Kwesti¹ zasadnicz¹ jest dziœ<br />
konsumpcja, a jedna z jej form to onanizowanie<br />
siê rewolucyjnymi ideami,<br />
czego najlepszym przyk³adem jest tekst<br />
Oskara Szwabowskiego. I nie piszê tego,<br />
by go obraziæ, czy poni¿yæ, ale opisujê<br />
pewne zjawisko, pokazuj¹c brak ró¿nic,<br />
miêdzy "ujaranym artyst¹" a upojonym<br />
ide¹ "opowiadaczem bajek".<br />
Bookchin nie mówi nic, czego nie<br />
móg³bym znaleŸæ – na du¿o wy¿szym<br />
poziomie – u Abramowskiego, czy w naszych<br />
rozmowach i to zanim dowiedzieliœmy<br />
siê o jego istnieniu. Cz³owieka<br />
kszta³tuje system i spo³eczeñstwo, to<br />
oczywiste, podobnie jednak i cz³owiek<br />
je tworzy, dlatego równie dobrze mo¿na<br />
Dyskusje<br />
133
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Dyskusje<br />
zacz¹æ od niego. Robi to tak¿e Oskar,<br />
próbuj¹c przekonaæ uczestników ruchu<br />
do swej "bajki", a wiêc odwo³uj¹c siê<br />
do ich sumieñ, a nie dzia³aj¹c na system<br />
wprost, w wymiarze spo³ecznym.<br />
Abramowski twierdzi, ¿e rewolucja<br />
nie osi¹gnie niczego wiêcej, ni¿ jest<br />
w sumieniu jej twórców, co potwierdza<br />
historia (a kolektywizmy narobi³y tu<br />
wiêcej z³ego ni¿ indywidualizmy). Tragifars¹<br />
jest sugestia, ¿e anarchizm nie<br />
ma jak krytykowaæ systemu, jeœli mówi<br />
tylko o wolnoœci, bo "przecie¿ bur¿uj<br />
robi, co chce". Mi wystarczy teoria trójpanowania,<br />
negacja w³adzy opartej na<br />
w³asnoœci œrodków produkcji, przymusu<br />
i indoktrynacji, a wiêc w³asnoœci, w³adzy<br />
czy wiary. Ciekawe, ¿e nie wymyœli³<br />
tego anarchista, a "nie/marksistowski<br />
materialista historyczny", Leszek<br />
Nowak, którego poznaliœmy w stanie<br />
wojennym. Nawiasem mówi¹c, to ciekawe,<br />
¿e ja stale odwo³ujê siê do autorów<br />
polskich, Abramowskiego, Baumana,<br />
Nowaka…, Oskar zaœ do obcych,<br />
swego nie znaj¹c.<br />
Gdyby by³o tak, jak pisze – przeciw<br />
Bey'owi – Bookchin, ¿e spo³eczeñstwo<br />
jednostronnie kszta³tuje jednostkê i bez<br />
jego zmiany ona sama zmieniæ siê nie<br />
mo¿e, to nic ju¿ nie moglibyœmy zrobiæ,<br />
bo ¿yj¹c w tym spo³eczeñstwie ¿ylibyœmy<br />
jego œwiadomoœci¹ i ¿yciem, a nie<br />
(obalaj¹c¹ system) rewolucj¹, której nie<br />
ma! To, ¿e TSA Bey'a nie narusza systemu,<br />
to fakt, ale on nie chce go zmieniæ,<br />
a tylko uchyla siê mu, bo nie chce p³aciæ<br />
rachunków za balangê. Nie da siê zanegowaæ<br />
jednak przemiany œwiadomoœci<br />
oœwieconego buddysty, nawet jeœli nie<br />
chwyta za karabin by zrobiæ rewolucjê.<br />
Mi to oczywiœcie nie wystarcza, ale<br />
wiem te¿, ¿e bez uwolnienia siê od "lêków<br />
i pragnieñ" robotnik nie porzuci<br />
konsumpcji dla wyzwolenia od alienacji<br />
pracy. I nie zmieni¹ tego slogany<br />
Szwabowskiego o walce klas. Dlatego<br />
wolê budowanie Rzeczpospolitej Przyjació³<br />
w stylu Abramowskiego od burz¹cej<br />
system rewolucji w stylu Bookchina.<br />
Gdy braæ pod uwagê stosunki<br />
miêdzyludzkie, a przede wszystkim realne<br />
ludzkie pragnienia, widaæ, ¿e dziœ<br />
w tej postaci rewolucja nie ma szans.<br />
Mo¿e tylko próbowaæ "poprawiæ" ludzi<br />
przemoc¹ i nic poza tym, choæ nie wierzê<br />
by i na to by³o j¹ dziœ staæ. Na szczêœcie,<br />
zreszt¹!<br />
Idee Bookchina s¹ wiec towarem,<br />
tylko nie wiem, kim jest autor tekstu, czy<br />
tylko wielkim konsumentem czy ju¿<br />
akwizytorem tego¿ towaru. Z tej idejki,<br />
jak z Bey'a, rewolucji nie bêdzie, chocia¿by,<br />
dlatego, ¿e towar Ÿle schodzi.<br />
M³odym zaœ marzy siê ostatnio jakieœ<br />
zorganizowanie, program, coœ, co mo¿-<br />
na nazwaæ "parti¹ anarchistyczn¹", jako<br />
lek na s³aboœæ ruchu, co przesta³ byæ<br />
twórczy, atrakcyjny i skuteczny. I na gadaniu<br />
siê to (mo¿e tak¿e, na szczêœcie)<br />
koñczy. Miast wskazywaæ i osi¹gaæ konkretne<br />
cele, mówi siê o rewolucji w ogóle.<br />
Nie wystarczy tu jednak ustawiæ so-<br />
134
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
bie ³atwego przeciwnika w stylu Bey'a,<br />
aby wykazuj¹c jego b³êdy, aby od razu<br />
samemu mieæ racjê. Z owoców s¹dz¹c,<br />
nurt spo³eczny niczym siê od indywidualnego<br />
nie ró¿ni, zmiany systemu nie<br />
osi¹gnê³y oba, lecz oba daj¹ satysfakcjê<br />
wyznawcom danej idei. Ró¿nica polega<br />
na tym, ¿e – s¹dz¹c po narzekaniach<br />
Oskara – Bey daje jej swym "fanom"<br />
wiêcej, wiêc jest popularniejszy. Luz<br />
ceni siê dziœ bardziej ni¿ purytanizm,<br />
nawet wœród rewolucjonistów.<br />
A czy z kiepskiego materia³u ludzkiego,<br />
s³abych ludzi (starych pamiêtam<br />
jako silne osobowoœci), da siê wykrzesaæ<br />
twórczy i sprawny ruch/organizacjê<br />
spo³eczn¹, dlatego tylko, ¿e to jedynies³uszne?<br />
W¹tpiê. Nie mówiê tu, ¿e jednostka<br />
to wszystko. Potrzebna jest zmiana<br />
(organizacja) spo³eczna, ale to kolejny<br />
krok, a na razie trudno wykonaæ ten<br />
pierwszy, bo ruch jest grup¹ terapeutyczn¹<br />
(na zasadzie narkotyku raczej ni¿<br />
lekarstwa, bo zaspokaja "pragnienia i lêki",<br />
a nie zmienia nas, o œwiecie nie<br />
wspominaj¹c). Coraz czêœciej staje siê<br />
kó³kiem wzajemnej adoracji (i to ma³o<br />
atrakcyjnym, skoro wraz z wejœciem<br />
w doros³e ¿ycie ludzie odchodz¹ zeñ na<br />
ogó³), przytu³kiem dla ¿yciowych nieudaczników<br />
(ci mog¹ tu trwaæ wiecznie,<br />
o ile tyle po¿yj¹). Jest jeszcze coœ, co tu<br />
uderza – kierowanie myœli w niew³aœciw¹<br />
stronê. Gdy Bey mówi do intelektualistów-artystów<br />
to jest to grupa, dla<br />
której pisze siê jej "bajkê". Jeœli jednak<br />
tekst nie trafi do szarego cz³owieka, a<br />
opowiada siê w nim "bajkê" o spo³ecznej<br />
rewolucji, to jest to idea czysta, dla<br />
g³owy – w przeciwieñstwie do Bey'a –<br />
niemo¿liwa do zrealizowania nawet na<br />
skalê indywidualn¹.<br />
Widaæ – bardziej rajcuje niektórych<br />
"racjonalna krytyka spo³eczna" ni¿<br />
"spontaniczny odlot". Tylko, co z tego,<br />
skoro nie uwzglêdnia realnych potrzeb<br />
i pragnieñ, ani nie zmienia cz³owieka<br />
i jego celów, nie umie realizowaæ swego?!<br />
Nie jest prawd¹ (wbrew Bookchinowi),<br />
¿e "anarchizm stylu ¿ycia" zacz¹³<br />
wypieraæ wersjê spo³eczn¹ wraz z rozbiciem<br />
klasy robotniczej. Przecie¿ ta –<br />
bardzo silna jeszcze, s¹dz¹c po owocach<br />
– sama wybra³a najpierw totalitarny<br />
kolektywizm po pierwszej wojnie<br />
œwiatowej, a potem kapitalistyczn¹ konsumpcjê<br />
dziêki pañstwu opiekuñczemu<br />
po drugiej. Hipisi od "stylu ¿ycia" pojawili<br />
siê w czasach potêgi zwi¹zków<br />
zawodowych, a nie za neoliberalizmu.<br />
I trudno oczekiwaæ od nich, by jako artyœci<br />
i studenci robili spo³eczn¹ rewolucjê,<br />
choæ próbowali bardziej ni¿ robotnicy. To<br />
zadowolony z odrzucanej przez nich, egoistycznej<br />
konsumpcji na rynku proletariat<br />
jej nie chcia³. Z czasem i oni do konsumpcji<br />
do³¹czyli, gdy i im sumienie przesta³o<br />
dokuczaæ z powodu przerzucenia kosztów<br />
"wielkiego ¿arcia" na wykluczonych,<br />
szczególnie w III œwiecie, a system<br />
zmniejszy³ sw¹ opresywnoœæ. Do tego<br />
zgodzi³ siê na zabawê (tak¿e w rewolucjê)<br />
jako wentyl bezpieczeñstwa systemu,<br />
a nawet jako niez³e Ÿród³o dochodu i jego<br />
atrakcyjnoœci.<br />
Dlatego wolê czytaæ Baumana, który<br />
potwierdza m¹ obserwacjê, ¿e konsumpcja<br />
jako priorytet uniemo¿liwia<br />
wszelk¹ (nie tylko anarchistyczn¹) lewicowoœæ,<br />
i szukaæ odpowiedzi na to wyzwanie,<br />
ni¿ ³udziæ siê (i innych), ¿e mo¿-<br />
na cofn¹æ siê do XIX w. A w optymizm<br />
Bookchina, ¿e to siê uda, nie wierzy<br />
zreszt¹ nawet i sam autor tekstu, Oskar…<br />
Dyskusje<br />
135
BOJOWNICY KLASY<br />
PRACUJ¥CEJ<br />
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
PIOTR CISZEWSKI<br />
Recenzje<br />
Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania,<br />
rewolucje 1892-1990, red. Rafa³<br />
Górski, Wyd. Inicjatywa Pracownicza -<br />
Poznañ, Poznañ - Kraków 2006, s. 227.<br />
W Polsce literatura polityczna jest<br />
obecnie wielk¹ rzadkoœci¹. Je¿eli ju¿ siê<br />
ukazuje, to zwykle prezentowane s¹<br />
w niej ruchy bêd¹ce na œwieczniku.<br />
Wszelkie ideologie antykapitalistyczne<br />
s¹ natomiast pomijane. W takiej sytuacji<br />
nawet umiarkowany keynsizm, czyli<br />
liczenie na to ¿e pañstwo ³askawie zainterweniuje<br />
w gospodarkê i poprawi los<br />
klasy pracuj¹cej urastaj¹ do roli "skrajnego<br />
lewactwa". Na szczêœcie czasami<br />
pojawiaj¹ siê publikacje pokazuj¹ce alternatywê<br />
i poszerzaj¹ce zakres wiadomoœci.<br />
Jedn¹ z nich jest ksi¹¿ka "Anarchosyndykalizm<br />
– strajki, powstania,<br />
rewolucje 1892-1990" wydana przez Federacjê<br />
Anarchistyczn¹ Poznañ, przy<br />
wspó³pracy z Ogólnopolskim Zwi¹zkiem<br />
Zawodowym Inicjatywa Pracownicza.<br />
Stanowi ona zbiór artyku³ów zadaj¹cych<br />
k³am obiegowym twierdzeniom,<br />
jakoby anarchizm by³ ideologi¹ utopijn¹,<br />
nie maj¹c¹ nic wspólnego z rzeczywistoœci¹.<br />
Stanowi¹ one opis najwa¿niejszych<br />
wydarzeñ, zwi¹zanych z rozwojem<br />
stosunkowo ma³o znanego w Polsce<br />
ruchu anarchosyndykalistycznego.<br />
Istotny jest przede wszystkim pierwszy<br />
z nich – "Anarchizm ery przemys³owej",<br />
autorstwa Rafa³a Górskiego, stanowi¹cy<br />
niejako wstêp do póŸniejszych bardziej<br />
szczegó³owych rozwa¿añ. Górski<br />
rysuje w nim obraz kszta³towania siê<br />
idei antybiurokratycznego, wolnoœciowego<br />
ruchu zwi¹zkowego, bêd¹cego<br />
niejako zaprzeczeniem tego co dzieje siê<br />
obecnie w organizacjach ¿artobliwie<br />
zwanych pracowniczymi. Opisuje równie¿<br />
dyskusje, które wi¹za³y siê z pocz¹tkami<br />
zaanga¿owania anarchistów<br />
w ruch robotniczy, gdy czêœæ najbardziej<br />
rewolucyjnie nastawionych dzia³aczy<br />
odrzuca³a to jako krok w kierunku reformizmu<br />
i naiwnie wierzy³a miedzy<br />
136
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
innymi w akty terroru indywidualnego.<br />
Górski wprowadza równie¿ rozró¿nienie<br />
miedzy rewolucyjnym syndykalizmem,<br />
a anarchosyndykalizmem. Podczas<br />
gdy ten pierwszy czêsto godzi³ siê<br />
z istnieniem pañstwa i przyjmowa³ wiele<br />
spoœród marksistowskich dogmatów,<br />
drugi odrzuca³ wspó³pracê z w³adz¹<br />
i strukturami pañstwa, d¹¿¹c do ca³kowitego<br />
obalenia systemu. Pierwszy spoœród<br />
tekstów opisuje te¿ ró¿ne podejœcia<br />
do g³ównej idei rewolucyjnego syndykalizmu,<br />
czyli strajku generalnego, prezentowane<br />
przez francusk¹ CGT, hiszpañskie<br />
CNT oraz argentyñsk¹ FORA (Regionaln¹<br />
Federacjê Robotników Argentyny).<br />
W nastêpnych artyku³ach otrzymujemy<br />
natomiast spor¹ dawkê wiedzy<br />
o anarchosyndykalizmie, poczynaj¹c od<br />
dzia³añ francuskiej Powszechnej Konfederacji<br />
Pracy (CGT) na prze³omie XIX<br />
i XX wieku, a koñcz¹c na strajku tramwajarzy<br />
w Melbourne w roku 1990.<br />
Wœród tematów znajdziemy poruszane<br />
ju¿ w literaturze lewicowej, takie jak<br />
kwestia rewolucji hiszpañskiej 1936 roku<br />
i organizowania w jej trakcie kolektywów<br />
wiejskich oraz fabrycznych, jak i zupe³nie<br />
nowe nawet dla czytelnika znaj¹cego<br />
historie ruchów rewolucyjnych, takie jak<br />
argentyñski ruch anarchosyndykalistyczny<br />
z pocz¹tków XX wieku, czy represje<br />
wobec amerykañskiej lewicy podczas<br />
Pierwszej Wojny Œwiatowej.<br />
Teksty obalaj¹ te¿ wiele naros³ych<br />
z biegiem lat mitów. "Kronsztad 1917"<br />
autorstwa rosyjskiego anarchisty Efrima<br />
Jarczuka pokazuje jak zaraz po rewolucji<br />
paŸdziernikowej bolszewicy starali<br />
siê niszczyæ wszelk¹ rewolucyjn¹ alternatywê<br />
wobec ich partii. "Czarne flagi<br />
nad kopalni¹ w Czeremchowie" Igora<br />
Posziwa³owa to natomiast opis walki<br />
robotników ze wschodniej Syberii przeciwko<br />
caratowi, a póŸniej "dyktaturze<br />
proletariatu", która ju¿ wkrótce po roku<br />
1917 okaza³a siê dyktatur¹ nad proletariatem<br />
i sposobem na zgniecenie samorz¹dnoœci<br />
pracowniczej. Wreszcie "Autonomiczna<br />
kolonia przemys³owa Kuzbas"<br />
Anatolija Sztyrbula, opowiada historiê<br />
syberyjskich przedsiêbiorstw, których<br />
zarz¹dzaniem w roku 1921 zajêli<br />
siê koloniœci ze Stanów Zjednoczonych<br />
– w wiêkszoœci anarchosyndykaliœci ze<br />
zwi¹zku zawodowego Pracownicy Przemys³owi<br />
Œwiata (IWW) i komuniœci.<br />
Podane w nim fakty dotycz¹ce ich wydajnoœci<br />
obalaj¹ mit zwolenników bolszewizmu,<br />
jakoby podporz¹dkowanie<br />
przemys³u pañstwu by³o po rewolucji<br />
konieczne ze wzglêdów ekonomicznych.<br />
Tekst pokazuje równie¿ w jak cyniczny<br />
sposób komuniœci doprowadzili<br />
do zniszczenia w roku 1926 wzorcowego<br />
przyk³adu skutecznego zarz¹dzania<br />
przedsiêbiorstwem przez samych robotników,<br />
tylko po to aby przyk³ad ten nie<br />
przekona³ klasy pracuj¹cej ¿e mo¿e siê<br />
obyæ bez biurokracji pañstwowej.<br />
Mit nieskutecznego spo³ecznego zarz¹dzania<br />
obala tak¿e artyku³ o sytuacji<br />
transportu w Barcelonie po rewolucji<br />
1936 roku, gdzie uda³o siê anarchistom<br />
znacz¹co poprawiæ jakoœæ œwiadczonych<br />
us³ug w porównaniu z tymi panuj¹cymi<br />
pod rz¹dami kapitalistów.<br />
Wiele ciekawych informacji znajd¹<br />
w ksi¹¿ce równie¿ czytelnicy zainteresowani<br />
kwestiami obyczajowymi. Artyku³<br />
"Robotniczy ruch reform seksualnych<br />
w Republice Weimarskiej" Dieter'a<br />
Nielsen'a pokazuje jak na bazie klasowej<br />
wokó³ anarchosyndykalistycznego<br />
Zwi¹zku Wolnych Robotników Niemiec<br />
(FAUD) w dwudziestoleciu miêdzywojennym<br />
powstawa³ ruch obrony praw<br />
kobiet. Tekst Sary Bassave "Kobieca utopia<br />
w Hiszpanii" to natomiast historia<br />
organizacji Wolne Kobiety (Mujeres Li-<br />
Recenzje<br />
137
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
bres) ³¹cz¹cej walkê o równoœæ p³ci z klasowym,<br />
rewolucyjnym programem, a tak-<br />
¿e udzia³em w walkach rewolucyjnych.<br />
Obowi¹zkowa dla ka¿dego mi³oœnika<br />
historii jest natomiast lektura najd³u¿-<br />
szego spoœród zamieszczonych tekstów<br />
"Oddzia³y bojowe syndykalistów polskich<br />
podczas okupacji hitlerowskiej"<br />
autorstwa wspomnianego ju¿ Rafa³a<br />
Górskiego oraz Micha³a Przyborowskiego,<br />
prezentuj¹cego nieznane szerzej lewicowe<br />
organizacje konspiracyjne, skazane<br />
na zapomnienie przez oficjaln¹ historiografie<br />
uznaj¹c¹ tylko "dobre" AK<br />
oraz NSZ i "z³¹" Armie Ludow¹.<br />
Myli³by siê jednak ten, kto potraktowa³by<br />
"Anarchosyndykalizm..." jako<br />
jedynie opracowanie historyczne. Ostatnie<br />
dwa teksty dotycz¹ strajków stoczniowców<br />
w hiszpañskim Puerto Real<br />
z roku 1986 oraz tramwajarzy z Melbourne<br />
z roku 1990. Dowodz¹ one, ¿e<br />
mimo up³ywu lat organizacje anarchosyndykalistyczne<br />
nadal istniej¹ i s¹<br />
w stanie zaproponowaæ robotnikom wiêcej<br />
ni¿ niemrawe i zbiurokratyzowane<br />
wielkie centrale zwi¹zkowe. Artyku³y te<br />
powinny byæ przymusow¹ lektur¹ dla<br />
tych, którzy wierz¹ w mo¿liwoœæ wykorzystania<br />
struktur du¿ych zwi¹zków zawodowych<br />
do walki. Warto by poleciæ<br />
je równie¿ biurokratom zwi¹zkowym,<br />
aby zmienili swoje podejœcie, tych jednak<br />
przekonuje raczej ich interes polityczny,<br />
a nie nawet najbardziej sensowne<br />
argumenty i przyk³ady.<br />
W zasadzie jedynym mankamentem<br />
ksi¹¿ki jest jej objêtoœæ. 227 stron to za<br />
ma³o aby dok³adnie opowiedzieæ historiê<br />
walk anarchosyndykalistów, przez co<br />
wydawcy musieli potraktowaæ temat<br />
bardzo wybiórczo. Pozycja ta jest jednak<br />
lektur¹ obowi¹zkow¹ dla tych, dla<br />
których ruch pracowniczy to coœ wiêcej<br />
ni¿ kilka komuna³ów lub wiara w marksistowsko-leninowskie<br />
dogmaty albo<br />
zbawcz¹ rolê pañstwowej interwencji<br />
i odgórnych zmian nadawanych ³askawie<br />
przez elity.<br />
OKUPACYJNE PRZYPADKI<br />
PAW£A LWA MARKA<br />
TOMEK BOREJZA<br />
Recenzje<br />
Jak sprawiæ, by ¯ydowski Instytut<br />
Historyczny nie wyda³ wartoœciowej<br />
ksi¹¿ki? To proste. Wystarczy zawrzeæ<br />
w tytule zwrot "wspomnienia anarchisty"<br />
i nie zgodziæ siê na jego okrojenie<br />
do "wspomnienia".<br />
Dla tych, którzy po recenzjê siêgaj¹<br />
tylko po to by wiedzieæ, czy ksi¹¿kê<br />
warto wzi¹æ do rêki oszczêdzê czytania.<br />
"Na krawêdzi ¿ycia" to rzecz, któr¹ zdecydowanie<br />
warto poleciæ. Tym, którzy<br />
chc¹ jeszcze wiedzieæ dlaczego, ju¿ odpowiadam.<br />
"Na krawêdzi ¿ycia", wydane w zesz³ym<br />
roku przez krakowskie wydawnictwo<br />
"D¹b", to okupacyjne wspomnienia<br />
138
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Pawe³ Lew Marek, Na krawêdzi ¿ycia.<br />
Wspomnienia anarchisty 1943 - 1944,<br />
Wydawnictwo D¹b, Kraków 2006, s.342.<br />
jednego z za³o¿ycieli <strong>Anarchistycznej</strong><br />
Federacji Polski i zarazem redaktora<br />
"Walki klas" Paw³a Lwa Marka. Ten<br />
dzia³acz spo³eczny ¿ydowskiego pochodzenia<br />
opowiada w niej historiê swojego<br />
ocalenia i okupacyjnej dzia³alnoœci.<br />
Historia, któr¹ nam opisuje, rozpoczyna<br />
siê w 1943 roku, ju¿ po powstaniu<br />
w Getcie, a koñczy nied³ugo po wyzwoleniu<br />
Krakowa i Warszawy. Obejmuje<br />
czas, kiedy Lew Marek by³ ukrywany<br />
jako woŸny w szkole zawodowej, a tak-<br />
¿e jego powstañcze i popowstañcze losy.<br />
Wartoœæ ksi¹¿ki jest podwójna. Po<br />
pierwsze to pe³na ludzkich emocji, ¿ycia<br />
i, niestety, tak¿e œmierci historia ukrywaj¹cego<br />
siê w czasie okupacji ¯yda.<br />
Mo¿na powiedzieæ, ¿e jest to po prostu<br />
œwietna (umiejscowiona w okupowanej<br />
i powstañczej Warszawie) powieœæ<br />
o tym, jak wiele znaczy przyjaŸñ i wzajemna<br />
pomoc. Tak¿e o tym, jak wiele<br />
mo¿na by³o zdzia³aæ razem i w jaki sposób<br />
w czasie wojny walczono o przetrwanie.<br />
Lew Marek ocala³ w du¿ej mierze<br />
dziêki pomocy przedwojennych towarzyszy<br />
organizacyjnych, którym móg³<br />
w pe³ni zaufaæ i którzy nie zawiedli jego<br />
zaufania. Choæ oczywiœcie nie tylko oni<br />
stali za przetrwaniem autora wspomnieñ.<br />
Zawdziêcza³ je tak¿e wielu innym<br />
osobom, czêsto zupe³nie z anarchosyndykalizmem<br />
niezwi¹zanym.<br />
Jednak nie jest to jedynie "powieϾ".<br />
Patrz¹c z nieco innej strony, to tak¿e<br />
doskona³e Ÿród³o wiedzy dla historyka:<br />
opowiedziana ze szczegó³ami i przez<br />
naocznego œwiadka codziennoœæ okupacyjnej<br />
Warszawy i ¿ycia ukrywaj¹cego<br />
siê w niej ¯yda. Szczególnie interesuj¹cy<br />
okazuje siê pod tym wzglêdem okres<br />
jego pracy w szkole, kontaktów z m³odzie¿¹,<br />
która bardzo czêsto by³a zaanga¿owana<br />
w konspiracjê. Tak¿e kontakty<br />
z NSZ-owcami, którzy nie wiedz¹c o ¿ydowskim<br />
pochodzeniu Lwa Marka wyk³adali<br />
mu swoje pogl¹dy na "kwestiê<br />
¿ydowsk¹". We wspomnieniach odnajdujemy<br />
obraz postaw Polaków i metod<br />
podziemnej dzia³alnoœci, ale tak¿e mentalnoœci<br />
i metody dzia³ania Niemców, z<br />
którymi Lew Marek mia³ kontakt po<br />
upadku Powstania.<br />
Redaktorzy nie zapomnieli te¿ o wa¿-<br />
nych w literaturze tego rodzaju dodatkach.<br />
Na koñcu ksi¹¿ki znajdziemy biogramy<br />
bohaterów, dokumenty i informacjê o organizacjach,<br />
które pojawiaj¹ siê we wspomnieniach.<br />
Wszystko to niezwykle u³atwia<br />
lekturê osobom niezbyt zorientowanym<br />
w historii polskiego anarchosyndykalizmu<br />
i jego wojennych losów.<br />
"Wspomnienia anarchisty" to ciekawa<br />
historia w wartoœciowym opakowaniu.<br />
Warta polecenia nie tylko wszystkim zainteresowanym<br />
histori¹ II Wojny Œwiatowej,<br />
ale tak¿e mi³oœnikom wszelkiej dobrej<br />
prozy.<br />
Recenzje<br />
139
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
SZKICE O ANARCHIZMIE<br />
OSKAR SZWABOWSKI<br />
Recenzje<br />
Piotr Laskowski, Szkice z dziejów anarchizmu,<br />
Wyd. Muza S.A., Warszawa<br />
2006, 570 s.<br />
Raduje siê moja dusza. Raduje siê<br />
moje serce. Raduje siê wielce. Przyczyn¹<br />
tej radoœci jest ksi¹¿ka pióra Piotra Laskowskiego<br />
zatytu³owana Szkice z dziejów<br />
anarchizmu. Cieszy fakt, ¿e jest to<br />
jedna z nielicznych, oficjalnie wydanych,<br />
w du¿ym nak³adzie, przez znane wydawnictwo,<br />
pozycja poruszaj¹ca tematykê<br />
ruchu wolnoœciowego. Cieszy jeszcze<br />
bardziej to, ¿e dzie³o Laskowskiego<br />
wolne jest od nalecia³oœci prawicowych:<br />
autor – inaczej ni¿ maj¹ to w zwyczaju<br />
co niektórzy doktorowie i profesorowie –<br />
nie czerpie wiedzy z brukowców i pro-<br />
duktów popkultury na temat anarchizmu,<br />
ale siêga do Ÿróde³. Nie ulega równie¿<br />
propagandzie marksistowsko-leninowskiej<br />
przedstawiaj¹cej anarchizm<br />
jako zlepek radykalnych sloganów czêsto<br />
sprzecznych wewnêtrznie, powierzchownych,<br />
taka idea skandalistów<br />
z MTV, a nie powa¿n¹ refleksjê nad rzeczywistoœci¹;<br />
czy te¿ jako niemo¿liw¹<br />
figurê teoretyczn¹ wynikaj¹c¹ z klasowych<br />
interesów drobnej bur¿uazji. Autor<br />
samodzielnie zmaga siê z "nagim"<br />
tekstem, z "nagim" faktem, z ideologi¹<br />
anarchistyczn¹ taka jaka jest w swojej<br />
wieloœci – bez wybielania, ale i bez<br />
oczerniania. W efekcie otrzymujemy<br />
kawa³ solidnej lektury, wolnej od partykularnych<br />
interesów.<br />
SolidnoϾ pracy nie oznacza hermetycznego<br />
jêzyka naukowego, myœl nie<br />
ubiera siê w formalne wymogi narzucane<br />
przez kastê uczonych w piœmie, ale<br />
p³ynie swobodnie, tworzy barwne obrazy,<br />
czêsto posi³kuje siê poezj¹, proz¹,<br />
ucieka w nieznaczne dygresje, podgryzaj¹c<br />
wspó³czesn¹ rzeczywistoœæ. Zaœ<br />
s³owo "szkice" zawarte w tytule wskazuje<br />
na zbór ró¿nych tekstów bardziej<br />
zarysowuj¹cych problematykê, stawiaj¹cych<br />
pytania, nakreœlaj¹cych g³ówne<br />
spory czy problemy. Czytelnik znajdzie<br />
rozdzia³y poœwiêcone: stosunkowi anarchistów<br />
do konkretnych problemów jak<br />
na przyk³ad szkolnictwo, religia, tradycji<br />
oœwiecenia czy homoseksualizm; teksty<br />
rysuj¹ce portret artystyczny, medialny<br />
czy policyjny anarchisty konfrontu-<br />
140
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
j¹c, na mod³ê Grinberga, obraz z obiektem;<br />
prezentacje idei i ¿ywota niektórych<br />
myœlicieli wolnoœciowego socjalizmu –<br />
przy czym nie wychodzi poza "kanon",<br />
a i ten "kanon" jest nie pe³ny.<br />
Przedmiotem refleksji autora jest<br />
anarchizm XIX wieczny: od chwili pojawienia<br />
siê ruchu i myœli radykalnej na<br />
arenie dziejów do upadku Rewolucji<br />
Hiszpañskiej. I to ograniczony g³ównie<br />
do Europy Zachodniej – tym samym nie<br />
wnosz¹c zbytnio niczego nowego do<br />
przedmiotu zwanego histori¹ ruchów<br />
spo³ecznych. Grinberg w przedmowie<br />
zarzuca autorowi, ¿e pomin¹³ na przyk³ad<br />
anarchizm chiñski. Nie przekroczy³<br />
klasycznego schematu wyk³adu myœli<br />
wolnoœciowej.<br />
Anarchizm jest traktowany przez autora<br />
jako relikt, inspiruj¹cy, rozpalaj¹cy<br />
wyobraŸnie, ale jako taki moment w rozwoju<br />
historycznym, który okres rozwoju<br />
i triumfu ma za sob¹. W efekcie mamy<br />
do czynienia z muzeum, bardzo barwnym,<br />
urz¹dzonym z gustem, ale jednak z muzeum.<br />
Odniesienia do wspó³czesnoœci s¹<br />
doœæ odleg³e, czasem stanowi¹ krytyczn¹<br />
zaczepkê, perspektywê krytyczn¹, brakuje<br />
jednak ukazania anarchizmu dzisiaj: ani<br />
nie dowiemy siê jak sprzecznoœci rozsadzaj¹ce<br />
ideologie anarchistyczn¹, wieloœæ<br />
rozwi¹zañ i odpowiedzi na pytania stawiane<br />
przez rzeczywistoœæ zosta³y – o ile<br />
zosta³y – rozwi¹zane w XX wieku, jak<br />
nauka przesz³a próbê czasu, która z praktyk<br />
jest dziœ przyjêta za anarchistyczn¹<br />
a jaka potêpiana, b¹dŸ uznana za œlep¹<br />
uliczkê; nie znajdziemy umiejscowienia<br />
doktryny anarchistycznej we wspó³czesnej<br />
myœli spo³ecznej, politycznej czy filozoficznej<br />
– i tutaj autor ogranicza siê<br />
do klasyków jak Sade czy Nietsche.<br />
Piotr Laskowski nie dokonuje krytycznej<br />
syntezy, nie ustosunkowuje siê<br />
do propozycji anarchistów, nie zabiera<br />
stanowiska w prezentowanych sporach,<br />
nie rozwi¹zuje sprzecznoœci, a jedynie<br />
prezentuje myœli konkretnych grup<br />
i dzia³aczy. Szkice… ukazuj¹ wieloœæ<br />
rozwi¹zañ, niejednorodnoœæ ideologii<br />
anarchistycznej, rozsadzanej sprzecznoœciami,<br />
napêdzanej sporami i, czêsto<br />
gorzkim, doœwiadczeniem – zachêcaj¹<br />
one raczej do samodzielnego, dalszego<br />
poszukiwania, stawiaj¹ pytania, a nie<br />
daj¹ odpowiedzi, inspiruj¹ bardziej ni¿<br />
t³umacz¹. Czêsto szkic jest pretekstem<br />
do dalszego poszukiwania, dalszego, samodzielnego<br />
rozwa¿ania podanych kwestii.<br />
Do napisania w³asnej ksi¹¿ki.<br />
Brak syntezy, czy w³asnej odpowiedzi<br />
na pytania stawiane przez rozwój<br />
myœli radykalnej, nie jest zarzutem powa¿nym:<br />
forma i zakres pracy jak najbardziej<br />
usprawiedliwia dystans naukowca.<br />
Z drugiej strony nie oznacza to,<br />
¿e autor powstrzymuje siê od zabierania<br />
w³asnego stanowiska w kwestiach<br />
szczegó³owych. Obala niektóre zakorzenione<br />
stereotypy, na nowo rozpatruje<br />
problem terroryzmu w anarchizmie polemizuj¹c<br />
z tez¹ Grinberga, jak te¿ z tez¹<br />
policyjnych agentów.<br />
Powy¿sze zarzuty wskazuj¹ raczej<br />
na pole do zagospodarowania, przypominaj¹<br />
narzekania, ¿e autor nie napisa³<br />
innej ksi¹¿ki, tymczasem Piotr Laskowski<br />
napisa³ w³aœnie Szkice…. I ta, wydana<br />
przez Muze praca, broni siê doskonale<br />
na polu zagospodarowanym przez<br />
pióro autora. Nie s¹ to pop³uczyny po<br />
Grinbergu, ani wyk³ad dokonañ profesora<br />
historii prze³o¿ony na populizatorski<br />
jêzyk, ale samodzielne dzie³o spe³niaj¹ce<br />
funkcje do jakiej zosta³o stworzone:<br />
przybli¿enia ruchu i dzia³aczy<br />
anarchistycznych czytelnikowi. Zaœ imponuj¹ca<br />
iloœæ materia³u Ÿród³owego<br />
Recenzje<br />
141
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Recenzje<br />
œwiadczy, ¿e i pod wzglêdem naukowym<br />
mamy do czynienia z porz¹dn¹ robot¹<br />
historyczn¹.<br />
Pod wzglêdem artystycznym poch³onê³y<br />
mnie próby naszkicowania<br />
przez autora portretu anarchisty oraz<br />
fragmenty o bandytyzmie ideologicznym.<br />
S¹ to momenty bardzo literackie,<br />
operuj¹ce mitem anarchisty, a tym samym<br />
rozbudzaj¹ce romantyczne inklinacje<br />
czytelnika. Na tym te¿ przyk³adzie<br />
mo¿na zaobserwowaæ jakoœciow¹ ró¿-<br />
nicê miêdzy Grinbergiem a Laskowskim.<br />
Pierwszy operuje zimnym, akademickim<br />
jêzykiem, podczas gdy drugi<br />
u¿ywa pióra artystycznego, ocieraj¹cego<br />
siê o poezje. Ten styl, barwny, zajmuj¹cy,<br />
sprawiaj¹cy ¿e ksi¹¿ka przypomina<br />
raczej dobry krymina³ a nie dzie³o<br />
historyczne stanowi najmocniejszy atut<br />
Laskowskiego.<br />
Plastyczne, pe³nokrwiste postacie<br />
poszukuj¹ce œwiata bez ucisku, œwiata<br />
ludzkiego, braterskiego przemawiaj¹ ze<br />
stron Szkiców… Dziêki niebywa³ej<br />
sprawnoœci pisarskiej Piotra Laskowskiego<br />
mamy okazje obcowaæ z nimi ponownie:<br />
wys³uchania obaw, nadziei,<br />
zwyciêstw i pora¿ek, przera¿aj¹cego wyobcowania,<br />
niezrozumienia, dzia³aczy.<br />
Mamy mo¿liwoœæ poznaæ ich nie tylko<br />
jako aposto³ów rewolucji spo³ecznej, ale<br />
jako zwyk³ych ludzi, zrozumieæ motywacje,<br />
strach, niemo¿liwoœæ realizacji<br />
idea³ów.<br />
Dzie³o Laskowskiego jest ciekaw¹<br />
pozycj¹ na rynku wydawniczym – i to<br />
nie tylko oficjalnym, bo pod wzglêdem<br />
rozmachu czy formy nie stanowi – jak<br />
ksi¹¿ka Antonowa poœwiêcona wspó³czesnemu<br />
ruchowi anarchistycznemu<br />
w Polsce – w¹tpliwej pozycji. Widaæ, ¿e<br />
autor rozumie o czym pisze, nie obca mu<br />
jest logika wolnoœciowego socjalizmu.<br />
Mo¿na j¹ spokojnie poleciæ ka¿dej osobie<br />
zainteresowanej anarchizmem – jako<br />
wprowadzenie do rozleg³ej problematyki,<br />
jako lekarstwo na propagandê grup<br />
uprzywilejowanych, k³amstwo zakorzenione<br />
przez lata indoktrynacji.<br />
Podsumowuj¹c jestem szczêœliwy,<br />
¿e ukaza³a siê taka pozycja na rynku wydawniczym,<br />
prezentuj¹ca anarchizm rzetelnie<br />
i obiektywnie, ukazuj¹ca piêkno<br />
i tragedie, ale te¿ donios³oœæ myœli anarchistycznej.<br />
Stanowi ona pewien wy³om<br />
i daje przemówiæ na p³aszczyŸnie publicznej<br />
anarchizmowi. Ale nie tylko ta<br />
funkcja spo³eczna, istotna dla dzia³acza,<br />
a obojêtna czytelnikowi z poza ruchu<br />
sprawia, ¿e mamy do czynienia z ksi¹¿k¹<br />
wart¹ przeczytania. "Szary czytelnik" nie<br />
tylko podniesie swoj¹ kulturê umys³ow¹,<br />
ale jednoczeœnie bêdzie siê doskonale<br />
bawi³ – wspominany wielokrotnie styl<br />
pisarski zrekompensuje w pe³ni czas<br />
poœwiêcony na lekturê. Ksi¹¿ka bawi<br />
i uczy – uczy i bawi. No i prowokuje do<br />
myœlenia. To chyba wystarczaj¹ca rekomendacja.<br />
Mo¿e nie jest to dzie³o na miarê epoki,<br />
coœ, obok czego kulturalny cz³owiek<br />
przejœæ obojêtnie nie mo¿e – bo kulturalny<br />
cz³owiek radzi sobie dobrze bez<br />
znajomoœci, nawet elementarnej, ruchu<br />
i idei anarchistycznej – ale bestsellerem<br />
mog³oby siê staæ.<br />
142
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
PU£APKA<br />
AKADEMICKOŒCI<br />
£UKASZ CHOLEWICKI<br />
Zniewolony umys³ 2. Neoliberalizm i jego<br />
krytyki, red. Ewa Majewska, Janek Sowa,<br />
Wyd. Korporacja Ha!art, Kraków 2007,<br />
395 s<br />
Celem i sensem ksi¹¿ki jest – jak<br />
pisz¹ sami redaktorzy – refleksja nad alternatyw¹<br />
dla neoliberalizmu oraz przedstawienie<br />
ró¿norodnej, ale spójnej panoramy<br />
dyskursów krytycznych wobec<br />
"neoliberalnej hegemonii". Przy doborze<br />
artyku³ów redaktorzy, Ewa Majewska<br />
oraz Janek Sowa, starali siê by "teksty nie<br />
stanowi³y wy³¹cznie eleboratów dyskursu<br />
akademickiego, ale by balansowa³y na<br />
pograniczu spo³ecznego zaanga¿owania<br />
i studium wybranego zagadnienia". Czy<br />
to siê uda³o? W moim odczuciu nie.<br />
Widaæ niestety, ¿e ksi¹¿ka zosta³a<br />
skompilowana trochê z ³apanki – dobór<br />
tekstów zdaje siê byæ nieco przydawkowy,<br />
na zasadzie – co kto ma, niech daje.<br />
Czêœæ artyku³ów sprawia wra¿enie, ¿e<br />
zosta³a napisana wczeœniej z przeznaczeniem<br />
dla innego czytelnika – do pracy<br />
naukowej lub specjalistycznych pism,<br />
a po drobnym retuszu – zosta³a umieszczona<br />
w recenzowanej ksi¹¿ce. Dlatego<br />
nie czyta siê tej pozycji dobrze. Momentami<br />
lektura jest bardzo trudna – skierowana<br />
wy³¹cznie do "wykszta³ciuchów".<br />
Studenci niech wiêc kupi¹ lub po¿ycz¹,<br />
reszta niech siê zastanowi dwa razy.<br />
Teksty zawarte w ksi¹¿ce mo¿na podzieliæ<br />
w ³atwy sposób na te napisane<br />
dla siebie, oraz dla innych. Do tych<br />
pierwszych mo¿na zaliczyæ m.in. tekst<br />
Anny Nacher "Cyberfeminizm jako<br />
praktyka rozwik³ywania splataj¹cych siê<br />
sieci w³adzy". Mój ulubiony cytat z jej<br />
pracy idzie tak: "Cyberfeminizm pozostaj¹c<br />
w nurcie rozwa¿añ zainicjowanych<br />
przez Donnê Haraway, jest dla<br />
mnie przede wszystkim teori¹/praktyk¹/<br />
polityk¹ p³ci uprawian¹ w œwiecie postludzkim,<br />
w paradoksalnych czasach,<br />
które s¹ naszym udzia³em, polityk¹, jak<br />
to okreœla Haraway, cyborgiczn¹. Jego<br />
integralnym elementem jest weryfikacja<br />
i konfiguracja najistotniejszych podstaw<br />
Recenzje<br />
143
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Recenzje<br />
zachodniego projektu to¿samoœci, a byæ<br />
mo¿e, zachodniego projektu filozofii<br />
w ogóle, wraz z tkwi¹cym u jej podstaw<br />
przekonaniem co do wzajemnych relacji<br />
materii i formy, aktywnoœci i pasywnoœci,<br />
konceptualizowanych zawsze<br />
w ramach w ramach siatki pojêciowej<br />
nieobojêtnej wobec p³ciowych rozró¿-<br />
nieñ." Œwiat postludzki, paradoksalne<br />
czasy (zespól Pid¿ama Porno œpiewa³<br />
dawno temu o "œmiertelnych czasach",<br />
"Graba¿" to kiepski poeta "paradoksalne<br />
czasy" brzmi¹ lepiej), do tego konceptualizowane.<br />
W ramach siatki. Nieobojêtnej.<br />
Rozumiej¹ pañstwo coœ z<br />
tego? Bo ja czujê, ¿e ktoœ tu mnie robi<br />
w balona. Bernard Vonnegut, brat pisarza<br />
Kurta, powiedzia³ o naukowcach, ¿e<br />
"ka¿dy, kto nie potrafi wyt³umaczyæ swojej<br />
teorii 5-letniemu dziecku, jest hochsztaplerem".<br />
Ja rozumiem, ¿e coœ, co neguje<br />
sens "zachodniego projektu filozofii"<br />
musi byæ skomplikowane, ale ¿eby<br />
a¿ tak?<br />
Z zainteresowaniem przeczyta³em<br />
za to tekst Janka Sowy "£ami¹c kod.<br />
Media a neoliberalny konsensus" –<br />
z grubsza o tym, ¿e dziœ media s³u¿¹<br />
przede wszystkim zarabianiu pieniêdzy,<br />
a nie informowaniu. Janek pisze o uzale¿nieniu<br />
od reklamodawców, pozornej<br />
bezstronnoœci, przeorientowaniu celów.<br />
W drugiej czêœci autor skupia siê na<br />
przedstawieniu alternatywy dla takiego<br />
staniu rzeczy, przedstawiaj¹c projekt<br />
wolnych mediów, podaj¹c przyk³ady<br />
m.in. naszego rodzimego serwisu poprostu<br />
czy œwiatowych Indymediów. Zgadzam<br />
siê, z tym jednak zastrze¿eniem,<br />
¿e – jak dla mnie – wolne media s¹ wci¹¿<br />
pewn¹ szans¹, do tej pory jeszcze nie wykorzystan¹.<br />
W ¿adnym stopniu nie podzielam<br />
optymistycznych pogl¹dów autora,<br />
¿e "nasze" media s¹ ju¿ alternatyw¹<br />
wobec tych ju¿ istniej¹cych – co najwy-<br />
¿ej s¹ ich uzupe³nieniem – Ÿród³em, do<br />
którego te¿ trzeba podchodziæ z ostro¿-<br />
noœci¹. Sztandarowym przyk³adem<br />
mog¹ byæ relacje z demonstracji – media<br />
oficjalne oskar¿a siê zwykle o manipulacjê<br />
w podawaniu np. liczby demonstrantów<br />
i zani¿anie ich liczby, – to samo<br />
robimy my – zawy¿aj¹c j¹. Ka¿de spisanie<br />
danych personalnych przez policjanta<br />
urasta do miana represji – czasem<br />
sprawia to komiczne wra¿enie – np.<br />
wizyta policji w czasie jednej z imprez<br />
na Rozbracie, zosta³a opisana póŸniej na<br />
oficjalnej stronie poznañskiego sk³otu<br />
tak: "(...)Policyjne najœcie wpisuje siê<br />
w ca³y cykl zdarzeñ i szykan wymierzonych<br />
w niezale¿ne œrodowiska polityczne<br />
w Poznaniu." Nie ma miejsca tutaj,<br />
aby siê zastanawiaæ, dlaczego tak siê<br />
dzieje. Faktem jest, ¿e mo¿na postawiæ<br />
pytanie czy, podobnie jak w w³adzê wpisana<br />
jest podleg³oœæ i nierównoœæ, tak<br />
dzia³anie WSZYSTKICH mediów nieod³¹cznie<br />
zwi¹zane jest z brakiem obiektywizmu<br />
i – niecelowej nawet – manipulacji.<br />
Jak kiedyœ pisali muzycy Dezertera,<br />
wydaj¹c fanzin Azotox – "Gazety<br />
manipuluj¹, nasza te¿." Swoj¹ drog¹,<br />
czekam a¿ jakiœ specjalista od wolnych<br />
i alternatywnych mediów zajmie siê tematyk¹<br />
np. niezale¿nych internetowych<br />
portali miejskich. O co chodzi? W mniejszych<br />
miastach, istnieje jeden, oficjalny,<br />
wydawany przez Urz¹d Miasta portal,<br />
który spe³nia rolê Biura Informacji<br />
Publicznej, a przy okazji dystrybuuje<br />
oficjalne wiadomoœci z Ratusza i miejscowoœci.<br />
Lokalny tygodnik (jeœli istnieje!),<br />
zwykle jest tak¿e kontrolowany<br />
przez w³adzê lub powi¹zany z nim kapita³.<br />
Miejscowe radio jest czêœci¹ ogólnopolskiej<br />
sieci, liczy te¿ na zyski z reklamy<br />
od miejscowych bonzów. Pozo-<br />
144
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
staje Internet. Wkurzeni niezale¿ni<br />
dziennikarze, niewygodni radni czy zwykli<br />
ludzie otwieraj¹ wiêc w³asn¹ stronê<br />
lub forum, które ma byæ alternatyw¹ dla<br />
oficjalnych k³amstw z oficjalnych stron<br />
(takich portali jest bardzo du¿o, np.<br />
http://hajnowka.com.pl/). Co koñczy siê<br />
zwykle awantur¹, pozywaniem do s¹du<br />
przez obra¿on¹ w³adzê i dyskusj¹ o wolnoœci<br />
s³owa. Podobn¹ strategiê stosuj¹<br />
równie¿ kibice pi³karscy, którzy nie zgadzaj¹c<br />
siê z oficjaln¹ polityk¹ klubow¹<br />
i nie mog¹c swojego zdania zaprezentowaæ<br />
na stronie oficjalnej, zak³adaj¹<br />
w³asne. Czy to nie przypomina trochê<br />
naszej sytuacji? Oczywiœcie, opisane<br />
zjawiska nie maj¹ nic wspólnego z anarchizmem,<br />
z alternatywnym stylem<br />
¿ycia – chodzi tylko o alternatywny<br />
obieg informacji.<br />
Dobrze siê czyta równie¿ teksty Ewy<br />
Majewskiej "O migracji... – s³uszna<br />
uwaga, o powi¹zaniu neoliberalizmu<br />
z ideologi¹ konserwatywn¹, choæ wydawaæ<br />
by siê mog³o, ¿e jest wprost przeciwnie<br />
oraz Jarka Urbañskiego, który<br />
w swym artykule "Praca w dobie globalizacji..."<br />
próbuje pokazaæ jak œrodowiska<br />
alterglobalistyczne podchodz¹ do tematu<br />
pracy. Próba syntezy w jego ujêciu<br />
wypada zgrabnie, tym bardziej, ¿e –<br />
jak sam pisze – "we wszystkich nurtach<br />
krytyki alterglobalistycznej istnieje jedynie<br />
zgoda co do tego, ¿e obecny system<br />
prze¿ywa g³êboki kryzys i ¿yjemy w czasach<br />
chaosu i konfliktów, które prowadz¹<br />
do nowej formy organizacji spo-<br />
³ecznej". Warto te¿ poœwiêciæ czas na<br />
lekturê tekstu Ewy Charkiewicz "Od<br />
komunizmu do neoliberalizmu technologie<br />
transformacji" – tekst by³ pierwotnie<br />
publikowany w Ha!arcie i widaæ, ¿e<br />
jest napisany do ludzi, przystêpnym jêzykiem.<br />
Aneks, poœwiêcony analityce<br />
w³adzy w ujêciu Michela Foucalta, nadaje<br />
siê na jakieœ seminarium doktorskie.<br />
Za trudny dla nas, prostych magistrów.<br />
Poza tym na "Zniewolony umys³ 2"<br />
sk³adaj¹ siê teksty Micha³a Herera, Rafa³a<br />
Dziadkiewicza, Przemys³awa Wielgosza<br />
oraz Krzysztofa Lewandowskiego.<br />
Polecam zw³aszcza "Ekonomiê radoœci"<br />
tego ostatniego. Nie wiedzia³em,<br />
¿e biblijny Józef by³, niczym nasz Nikodem<br />
Dyzma, dyrektorem egipskiego<br />
banku zbo¿owego...<br />
"Zniewolony umys³ 2" bêdzie<br />
ozdob¹ ka¿dej biblioteczki. Konia z rzêdem<br />
jednak ka¿demu, kto go przeczyta<br />
w ca³oœci.<br />
Wolin "Nieznana rewolucja. 1918 -1921"<br />
Ksi¹¿ka Wolina jest najwa¿niejsz¹ anarchistyczn¹ histori¹ Rewolucji Rosyjskiej.<br />
Zosta³a napisana przez naocznego œwiadka, który sam bra³ aktywny udzia³<br />
w wydarzeniach, które opisuje. Podobnie jak historia Rewolucji Francuskiej<br />
napisana przez Piotra Kropotkina, praca ta odkrywa coœ, co autor nazywa "nieznan¹<br />
rewolucj¹", tzn. spo³eczn¹ rewolucj¹ ludow¹, która jest czymœ innym<br />
ni¿ bolszewicki zamach stanu. W ocenie Wolina Rewolucja Rosyjska by³a<br />
czymœ wiêcej ni¿ tylko histori¹ Kiereñskiego i Lenina, socjaldemokratów, eserowców,<br />
czy nawet anarchistów. By³a eksplozj¹ masowego niezadowolenia,<br />
ale tak¿e masowej,spontanicznej, prawdziwie spo³ecznej rewolucji.<br />
Wiêcej na www.bractwotrojka.prv.pl<br />
Recenzje<br />
145
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
DNI ZBRODNI I NOCE<br />
PRZERA¯ENIA<br />
RAMOR RYAN<br />
Eduardo Galeano urodzi³ siê w 1940 w Urugwaju. By³ redaktorem naczelnym<br />
tygodnika "Marcha" oraz szefem dziennika "Época". Po wojskowym puczu i wprowadzeniu<br />
w 1973 roku prawicowej dyktatury udaje siê na emigracjê do Argentyny.<br />
W 1976 wojskowy zamach stanu, rozpoczyna w Argentynie brutaln¹ dyktaturê<br />
wojskow¹ czterech junt, trwaj¹c¹ do 1983. W 1978 roku Galeano opublikowa³<br />
wspomnienia z okresu walki z dyktatur¹ "Days and Nights of Love and War"(Dni<br />
i Noce Mi³oœci i Wojny). Kolektyw CrimethInc to grupa powsta³a pod koniec lat<br />
90. XX wieku, zwi¹zana jest z pó³nocnoamerykañsk¹ scen¹ punk-rockow¹.<br />
W 2001 r. Kolektyw wyda³ w postaci ksi¹¿kowej cykl esesjów: "Days of War, Nights<br />
of Love: Crimethinc for Beginners" parafrazuj¹c tytu³ ksi¹¿ki Galeano. "Days<br />
of War..." sta³a siê nieformaln¹ "bibli¹" nurtu, który Murray Bookchin ochrzci³<br />
mianem "anarchizmu stylu ¿ycia". Poni¿szy esej opublikowany by³ pierwotnie<br />
w piœmie "Perspectives on Anarchist Theory", nr 2/2004. (DK)<br />
Recenzje<br />
Burzliwa noc...<br />
Dziki Ocean Spokojny rozbija siê<br />
o wybrze¿e maleñkiego Gwatemalskiego<br />
miasteczka portowego Champerico.<br />
Zalane przez gangi i narkotyki, Champerico<br />
otrzymuje jedn¹ linijkê w przewodniku:<br />
upalne, podupad³e, niebezpieczne<br />
– najlepiej unikaæ. Mój typ miasta.<br />
Tutaj, poœród duchów niedawnej<br />
przera¿aj¹cej historii Gwatemali i ha³aœliwego<br />
¿ycia codziennego pozbawionego<br />
prawa miasta desperado, tak bardzo<br />
oddalonego od Ameryki, centrów handlowych<br />
jak tylko mo¿na sobie wyobraziæ,<br />
jest to dobra lokacja do rozpoczêcia<br />
rozwa¿añ na temat dwóch powy¿szych<br />
ksi¹¿ek.<br />
Ksi¹¿ka Galeano jest dziennikiem<br />
i wspomnieniem dwóch dekad wytrwa-<br />
³ej walki toczonej w Ameryce £aciñskiej,<br />
oscyluj¹cym wokó³ kluczowego<br />
momentu militarnego puczu w Argentynie<br />
z 1976 r. Ksi¹¿ka wydana przez<br />
CrimethInc* jest "kosmologi¹" radykalnego<br />
krytycyzmu wspó³czesnego spo³eczeñstwa<br />
Ameryki Pó³nocnej (i Europy<br />
Zachodniej), który wyra¿a pozycjê totalnej<br />
rebelii wobec ¿ycia codziennego.<br />
"Czy istniej¹ sposoby myœlenia, zachowania,<br />
i ¿ycia które mog¹ byæ bardziej<br />
satysfakcjonuj¹ce i ekscytuj¹ce ni¿ sposoby<br />
myœlenia, zachowania i ¿ycia któ-<br />
* W nazwie Kolektywu oraz w tytule<br />
ksi¹¿ki u¿yta zosta³a gra s³ów. Crimethinc<br />
w dos³ownym t³umaczeniu oznacza "myœlozbrodniê"<br />
- neologizm zaczerpniêty z "Roku<br />
1984" Orwella. CrimethInc, pisany z du¿¹ liter¹<br />
"I" oznaczaæ mo¿e coœ, co w wolnym t³umaczeniu<br />
mo¿na nazwaæ "fabryk¹ zbrodni".<br />
146
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
re doœwiadczamy obecnie?"<br />
jest pytaniem Ramor Ryan jest irlandzbezpiecznych<br />
fal. Niego<br />
mê¿czyznê od nie-<br />
które stawia jako wprowadzenie<br />
do tego prokim<br />
anarchist¹ mieszkaj¹cym<br />
co opornie, wszed³em<br />
w Dublinie. Opublikowa³<br />
do morza i wyci¹gn¹dziesi¹tki<br />
artyku³ów zarówno<br />
wokacyjnego traktatu.<br />
³em pijanego g³upca<br />
w prasie anarchistycznej, jak<br />
Podczas gdy ksi¹¿-<br />
na bezpieczny l¹d. Zaci¹gnêliœmy<br />
nagiego<br />
i oficjalnej. Szczególnym zainteresowaniem<br />
Ryana cieszy<br />
ka Galeano wy³ania siê<br />
z Nowej Lewicy i rewolucyjnej<br />
fali 1968 roku, i tamtejszy ruch rewolucyjny. przybrze¿nego baru;<br />
siê Ameryka Po³udniowa mê¿czyznê za piêty do<br />
a CrimethInc z anarchistycznego<br />
odrodzenia Press ukaza³a siê jego ksi¹¿- komiczny œlad na pia-<br />
W 2006 roku, nak³adem AK jego g³owa zostawi³a<br />
maj¹cego miejsce w latach<br />
ka "Clandestines: The Pirate sku. Kobieta, która<br />
90., obie s¹ po³¹-<br />
czone wspólnym stylem<br />
kola¿u pe³nym aforyzmów,<br />
Journals of an Irish Exile". okaza³a siê byæ w³aœcicielk¹<br />
baru, by³a apoplektycznie<br />
wdziêczna,<br />
wype³nione winietami, opowie-<br />
œciami i pere³kami rewolucyjnych lub radykalnych<br />
m¹droœci. Obie przyjmuj¹ filozofiê<br />
i moralnoœæ jako broñ przeciwko<br />
politycznej superstrukturze.<br />
Champerico przywo³uje ducha obu<br />
ksi¹¿ek. Strach i terror opisane w ksi¹¿-<br />
ce Galeano unosi siê wszêdzie w zmaganiach<br />
Gwatemali aby poradziæ sobie<br />
z nastêpstwami 30 lat brutalnej wojny.<br />
Tak¿e w ujêciu CrimethInc, jest to miejsce<br />
poza globaln¹ map¹, oderwane od<br />
przeciêtnoœci, miejsce pe³ne przygód<br />
i opowieœci gdzie ksi¹¿ki mog³yby pisaæ<br />
siê same, gdzie ktoœ, w sensie sytuacjonistycznym,<br />
móg³by uznaæ swoje sny za<br />
rzeczywistoœæ, i ¿yæ naprawdê.<br />
Doprawdy dni i noce mi³oœci i wojny.<br />
Przechadzaj¹c siê po pla¿y pewnego<br />
wieczora o zmierzchu, napotka³em parê<br />
w œrednim wieku w trakcie jakiejœ odra¿aj¹cej<br />
pijackiej bijatyki. Mê¿czyzna<br />
uderzy³ kobietê w twarz, dramatycznie<br />
zdar³ z siebie ubrania i zatoczy³ siê<br />
w stronê wzburzonego morza, wygl¹da-<br />
³o to na doœæ ¿a³osn¹ próbê utopienia siê.<br />
Kobieta krzyknê³a i odwróci³a siê<br />
w moj¹ stronê, niefortunnego obserwatora,<br />
prosz¹c abym uratowa³ g³upawene<br />
i zaopatrzy³a mnie w niewyczerpaœciami<br />
iloœci owoców morza i rumu oraz<br />
grono opowieœci o swoim eklektycznym<br />
¿yciu, podczas gdy Pan Samobójstwo<br />
odsypia³ swoj¹ hañbê.<br />
Przypomnia³em sobie owy incydent,<br />
kiedy zaj¹³em siê pisaniem tej recenzji.<br />
CrimethInc b³aga nas abyœmy ¿yli na<br />
krawêdzi, abyœmy wêdrowali, abyœmy<br />
odkrywali ¿ycie poprzez anga¿owanie<br />
podziemnych Ÿróde³ i odkrywali w ka¿-<br />
dej teraŸniejszej chwili rewolucjê dnia<br />
codziennego. W tym sensie, moja przygoda<br />
– ze swoimi sk³adowymi: mi³oœci,<br />
konfliktu, ratunku i rozwi¹zania – by³a<br />
momentem krytycznego zaanga¿owania,<br />
w znaczeniu CrimethInc-owskiej "przypadkowej<br />
sytuacji". To z czêœci zatytu-<br />
³owanej "H oznacza Historiê:" "Jeœli<br />
odwa¿ymy rzuciæ siê w nieznane i nieprzewidywalne,<br />
aby nieustannie szukaæ<br />
sytuacji, które zmusz¹ nas aby byæ obecnym<br />
w danym momencie, mo¿emy<br />
uwolniæ siê od uczuæ nieuniknionoœci<br />
oraz inercji ograniczaj¹cych nasze<br />
¿ycie – i w takich przypadkach, wyjœæ<br />
poza historiê." 2 Co prawda nie czu³em<br />
siê wtedy wyniesiony poza historiê, ale<br />
rozumiem o co im chodzi.<br />
Recenzje<br />
147
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
miejsce, w centrum naszego wrzechœwiata?"<br />
3<br />
Tutaj m¹droœæ Galeano, narodzona<br />
z prawdziwej walki, z prawdziwych dni<br />
i nocy mi³oœci i wojny, jest pouczaj¹ca:<br />
"Czy bêdziemy zdolni uczyæ siê pokory<br />
i cierpliwoœci? Ja jestem œwiatem, ale<br />
bardzo ma³ym. Czas cz³owieka nie jest<br />
czasem historii, mimo ¿e, szczerze,<br />
chcielibyœmy aby tak by³o." 4<br />
Recenzje<br />
Days and Nights of Love and War, Eduardo<br />
Galeano, 1978, wyd. amerykañskie:<br />
Monthly Review Press, 1983.<br />
Wydanie polskie ksi¹¿ki ukaza³o siê<br />
w 1983 r. pod tytu³em: Dni i Noce Mi-<br />
³oœci i Wojny<br />
Days of War, Nights of Love: Crimethink<br />
For Beginners, Wyd. Crimethink Collective,<br />
Atlanta 2001, s. 281. Przygotowywane<br />
jest polskie wydanie ksi¹¿ki.<br />
Ale czy jako recepta na rebeliê, wystarczy<br />
zaledwie "zrzuciæ martwy ciê¿ar<br />
przesz³oœci" oraz "umieœciæ siebie i nasz¹<br />
codzienn¹ egzystencjê tam, gdzie jest jej<br />
Kradzie¿ Piêkna jako Przetworzonego<br />
Gówna<br />
Oczywiœcie, niesprawiedliwie jest<br />
porównywaæ kolekcjê plagiatorskich pomys³ów<br />
CrimethInc z przebogatym<br />
œwiadectwem walki i przetrwania Galeano<br />
– ale sta³o siê tak poprzez nietrafione<br />
œci¹gniêcie jego tytu³u dla swojej<br />
ksi¹¿ki.<br />
Dlaczego CrimethInc nazywa sw¹<br />
ksi¹¿kê Days of War and Nights of Love<br />
(Dni Wojny i Noce Mi³oœci)? Nie ma<br />
wojny i bardzo niewiele mi³oœci (mo¿e<br />
tylko nieco nastoletniego zauroczenia)<br />
w tym traktacie. Zamiast tego jest znudzenie<br />
œwiatem, w którym ¿yj¹, poszukiwanie<br />
czegoœ innego, niecierpliwe pragnienie,<br />
aby ¿yæ w kompletnie innym<br />
œwiecie. Piêkny tytu³ Galeano, który tak<br />
dobrze, uchwyci³ temat oraz zawartoœæ<br />
jego pracy, przywo³uje subtelne poetyckie<br />
wyczucie jego prozy, bêd¹cej nieporównywaln¹<br />
do ksi¹¿ki CrimethInc. Powinni<br />
j¹ byli nazwaæ tytu³em w rodzaju<br />
ABC (Anty-) Ideologii CrimethInc, by³by<br />
on bardziej odpowiedni dla tak prozaicznej<br />
i zadufanej w sobie pracy jak ta.<br />
Zak³amanie to jest kontynuowane<br />
w szacie graficznej ok³adki – zamaskowany<br />
Zapatysta z granatem – sugeruj¹cej<br />
jakiœ rodzaj podrêcznika do guerrilli.<br />
Ale CrimethInc for Beginners (Myœlozbrodnia<br />
dla pocz¹tkuj¹cych) nie jest<br />
manifestem guerrilli. Natomiast ksi¹¿-<br />
148
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
ka Galeano jest pe³na opowieœci o zamaskowanych<br />
partyzantach z granatami,<br />
lecz równie¿ nie jest podrêcznikiem<br />
o powstaniu przeciwko w³adzy. Jeœli ju¿,<br />
jest raczej tego przeciwieñstwem – ponur¹<br />
kronik¹ szaleñstwa walki zbrojnej.<br />
Ci bêd¹cy w opozycji nie s¹ przedstawieni<br />
w heroiczny sposób, a la Che, ale<br />
jako bardzo przeciêtni mê¿czyŸni i kobiety,<br />
pe³ni wad przyt³oczeni przez swoje<br />
nieuniknione tragiczne przeznaczenie.<br />
Autor spêdzi³ kilka dni wsród bojowników<br />
guerrilli w Gwatemali: "Byli bardzo<br />
m³odzi... armia depta³a im po piêtach,<br />
a oni opowiadali sproœne dowcipy<br />
i zaœmiewali siê do rozpuku...Spaliœmy<br />
na ziemi, przytulaj¹c siê do siebie nawzajem,<br />
cia³a przyklejone do siebie dla<br />
ciep³a i aby powstrzymaæ poranny mróz<br />
przed zabiciem nas... Czy którykolwiek<br />
z ch³opców, których spotka³em wtedy w<br />
górach jeszcze ¿yje?" 5<br />
Galeano opowiada o prawdziwym<br />
¿yciu, prawdziwych ludziach, prawdziwych<br />
sytuacjach, i psychogeografii pola<br />
walki, wojny, mi³oœci. Na koñcu wydaje<br />
siê, ¿e niemal wszyscy przyjaciele, towarzysze,<br />
znajomi i kochanki Galeano<br />
zaginêli, byli torturowani, wygnani, lub<br />
zniszczeni nie do poznania. Osi¹gniêciem<br />
Galeano jest uratowanie z tej rzezi<br />
poczucia godnoœci jak i ³agodnego cz³owieczeñstwa<br />
tych, którzy polegli i tych,<br />
którzy jakoœ przetrwali. Widaæ to kiedy<br />
wspomina Raula Sendic'a, legendarnego<br />
komendanta Tupamaros – nie jako<br />
uœwiêconego bohaterskiego mêczennika,<br />
nie spowitego we wznios³y mistycyzm<br />
clandestyñskiego rewolucjonisty,<br />
ale jako mi³ego, skromnego cz³owieka:<br />
"Zamykam oczy i ponownie widzê Raula<br />
przy ognisku, na brzegach Rio Uruguay.<br />
Podnosi ¿arz¹cy siê wêgielek do<br />
moich ust, bo znowu, jak to ja ³amaga,<br />
pozwoli³em mojemu papierosowi z kukurydzianych<br />
³usek zgasn¹æ." 6<br />
CrimethInc u¿ywa symboli walki<br />
zbrojnej – pistoletów, kul, granatów,<br />
koktajli Mo³otowa – bez innej przyczyny<br />
ni¿ tylko dla spektakularnego efektu.<br />
Mniej wiêcej w taki sposób jak reklamy<br />
wykorzystuj¹ seks, aby sprzedaæ<br />
produkt: "Ta ksi¹¿ka jest z³o¿ona z pomys³ów<br />
i obrazów, które bez ¿adnych<br />
skrupu³ów ukradliœmy i przystosowaliœmy<br />
do naszych w³asnych celów..." 7<br />
A jakie mia³y to byæ cele? Niemiecka bojowniczka<br />
RAF, Ulrike Mienhof, zamordowana<br />
w wiêzieniu, w Stanheimn, zosta³a<br />
sportretowana tymi niespójnymi<br />
s³owami na³o¿onymi na jej podobiznê:<br />
"Zrozumiesz, ¿e twoje jedyne bezpieczeñstwo<br />
le¿y w niebezpieczeñstwie –<br />
CrimethInc." 8 Bezmyœlne zbezczeszczenie<br />
jej pamiêci w celu stworzenia tego<br />
g³upkowatego sloganu przywodzi mi na<br />
myœl dowcip. Co otrzymasz, kiedy skrzy-<br />
¿ujesz sytuacjonistê z mafiosem? Goœcia,<br />
proponuj¹cego Tobie ofertê, której<br />
nie rozumiesz. A co otrzymujesz, kiedy<br />
skrzy¿ujesz CrimethInc z sytuacjonist¹?<br />
Fataln¹ kopiê dobrej ksi¹¿ki.<br />
Teksty, pomys³y, i grafiki s¹ po¿yczone<br />
b¹dŸ ukradzione, z fanzinu Vague<br />
Stoke-Newingtone, brytyjskiego artysty<br />
grafika Clifforda Harpera, francuskiego<br />
sytuacjonisty Raoula Vaneigema i w³aœciwie,<br />
ca³ego panteonu sytuacjonistów.<br />
Wydawcy rabuj¹ archiwa radykalnej<br />
kontrkultury, aby stworzyæ ob³udê, g³ównego<br />
przes³ania tej ksi¹¿ki, która mia³a<br />
byæ instrumentem dla "totalnego wyzwolenia".<br />
W rzeczywistoœci, wizja CrimethInc<br />
rzadko wznosi siê ponad bunt przeciwko<br />
autorytetom dzieciaka z przedmieœcia.<br />
Ugrzêz³e w punk rocku i kruchej<br />
subkulturze, praktyczne zastosowanie<br />
ca³ej tej rewolucyjnej teorii sprowadza<br />
siê najwidoczniej do za³o¿enia rockowe-<br />
Recenzje<br />
149
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Recenzje<br />
go zespo³u, pieprzenia siê w parku, zostania<br />
weganem lub – o mój Bo¿e teraz<br />
to kurwa naprawdê jesteœmy nieŸli! –<br />
rozdawania fa³szywych darmowych biletów<br />
do lokalnego kina. 9 Szybko staje<br />
siê oczywistym, ¿e prawdziw¹ zbrodni¹<br />
jest sposób, w jaki pl¹druj¹ niektóre<br />
z najlepszych i najbardziej o¿ywczych<br />
pomys³ów z koñca XX wieku, odtwarzaj¹c<br />
je w sposób nudny i niedojrza³y.<br />
Mi³oœæ i Wojna w Brzuchu Bestii<br />
Prawdopodobnie najbardziej kreatywnym<br />
i jedynym oryginalnym pomys³em<br />
w ksi¹¿ce CrimethInc jest reklama<br />
na tylnej ok³adce napisana przez JD<br />
Salinger'a: "Jeœli Henry Miller* pojecha³by<br />
walczyæ wraz z anarchistami<br />
w Hiszpanii, podczas gdy Orwell poszukiwa³<br />
pieszczot piêknych kobiet we<br />
Francji, i wspó³pracowaliby ze sob¹ przy<br />
pisaniu manifestu wojny i mi³oœci, to<br />
w³aœnie mog³aby powstaæ ksi¹¿ka taka<br />
jak ta..." Myœlê jednak, ¿e to Galeano,<br />
a nie CrimethInc stworzy³ tak¹ w³aœnie<br />
ksi¹¿kê i jest ni¹ Days and Nights of<br />
Love and War.<br />
Tak jak Orwell, Galeano chwyci³ za<br />
broñ przeciwko faszyzmowi, w tym wypadku<br />
przeciwko argentyñskiej dyktaturze.<br />
Uciekaj¹c, aby uratowaæ swoje<br />
¿ycie, znajduje pocieszenie na wygnaniu<br />
w ramionach rozmaitych niezwyk³ych<br />
kobiet od Zwrotnika Raka po<br />
Zwrotnik Kozioro¿ca**. Z oczywistych<br />
* Henry Miller (1891-1980) – skandalizuj¹cy<br />
pisarz amerykañski. W swojej prozie<br />
atakowa³ podejœcie wspó³czesnych mu<br />
Amerykanów do moralnoœci i ich purytañski<br />
system wartoœci.<br />
**Zwrotnik Raka i Zwrotnik Kozioro¿-<br />
ca to dwie ksi¹¿ki autorstwa Henry Millera,<br />
zawieraj¹ce œmia³e w¹tki erotyczne.<br />
przyczyn, nie opisuje on swojego bezpoœredniego<br />
zaanga¿owania w zbrojnych<br />
ruchach w Argentynie i Urugwaju,<br />
jednak wspomina o wizycie w obozie<br />
partyzantów w Gwatemali i rozmowach<br />
z kubañskimi weteranami w Sierra<br />
Maestro. Kiedy pije œwietne wino<br />
w czasie letnich nocy patrz¹c na rzekê<br />
Plate, w tawernach w cichych uliczkach,<br />
lub urz¹dza partyzantów na wsi, wszyscy<br />
jego serdeczni przyjaciele wydaj¹ siê<br />
byæ znanymi, ukrywaj¹cymi siê bojownikami<br />
guerrilli, clandestinos lub comandantes<br />
z których ka¿dy ma do opowiedzenia<br />
historiê lub dwie.<br />
Galeano by³ opisywany jako najwybitniejszy<br />
¿yj¹cy pisarz polityczny Ameryki<br />
£aciñskiej. U¿ywa on wspania³ej<br />
prozy lirycznej, która tak zauroczy³a czytelników<br />
w jego legendarnej ju¿ trylogii<br />
pt. Memory of Fire (Wspomnienie<br />
Ognia), tutaj nawet z wiêksz¹ pasj¹,<br />
gdy¿ teraz spisuje historiê nie tylko swojego<br />
kontynentu, ale tak¿e swoich towarzyszy,<br />
przyjació³, rodziny i kochanek.<br />
Jadowita krytyka latynoamerykañskich<br />
dyktatur jest przeplatana z intymnymi<br />
wyznaniami o walce i bólu jego companeros<br />
i companeras. W cichych momentach<br />
zadumy jego umys³ zag³êbia siê<br />
w tematy filozoficzne – mi³oœæ, œmieræ,<br />
poœwiêcenie, zdrada, dobre wino. Ksi¹¿-<br />
ka jest œwiadectwem prze¿ywania bólu<br />
i przemocy bez utraty umiejêtnoœci odczuwania<br />
mi³oœci i czu³oœci 10 – manifest<br />
nadziei pomimo takich czasów, lub marzeñ<br />
nie os³ab³ych pomimo cierpienia.<br />
Galeano staje siê Orwellem w hiszpañskich<br />
okopach stawiaj¹cym czo³a faszystowskim<br />
kulom, i Millerem, jeœli nie<br />
zapominaj¹c siê w lubie¿nej deprawacji<br />
z paryskimi dziwkami, to przynajmniej<br />
nurzaj¹cym siê w rozkoszach nocnych<br />
pieszczot. Ale nawet tutaj, cieñ<br />
wojny przeœladuje radoœæ seksu: "...Nad-<br />
150
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
chodzi poranek i aromat oznajmia<br />
pyszn¹, paruj¹c¹, œwie¿o zaparzon¹<br />
kawê. Twoja twarz promienieje czystym<br />
œwiat³em, a Twoje cia³o pachnie sokami<br />
mi³oœci... Odliczamy godziny, które<br />
dziel¹ nas od nadchodz¹cej nocy. Wtedy<br />
bêdziemy uprawiaæ mi³oœæ, zabójcê<br />
cierpienia." 11<br />
Dokonana przez Salingera aluzja do<br />
Orwella i Millera w reklamie wydawniczej<br />
CrimethInc odwo³uje siê do s³awnego<br />
eseju Orwella pt. "We Wnêtrzu<br />
Wieloryba" (1940). Orwell recenzuje<br />
w niej pracê Millera i jest przera¿ony, i¿<br />
Amerykanin, pomimo ¿e radyka³, jest<br />
zainteresowany wy³¹cznie celebrowaniem<br />
indywidualnego wyzwolenia. Miller<br />
zbywa ideê Orwella aby walczyæ z faszyzmem<br />
w Hiszpanii jako "czyst¹ g³upotê...<br />
zachowanie idioty." 12 Miller wybiera<br />
¿ycie wagabundy, pe³ne biedy i deprawacji<br />
jako œrodków poszukiwania<br />
osobistego zbawienia, szalej¹c na ulicach<br />
i w burdelach Pary¿a w poszukiwaniu<br />
indywidualnego wyzwolenia,<br />
podczas kiedy Europa p³onie. Kiedy<br />
groŸba nazizmu i faszyzmu wisia³a nad<br />
Europ¹, Miller ukry³ siê w bezpiecznym,<br />
metaforycznym brzuchu wieloryba, wygodnej<br />
przestrzeni ucieczki przed burz¹<br />
szalej¹c¹ na zewn¹trz. Dla Orwella,<br />
marsz do okopów Hiszpanii z "poczucia<br />
obowi¹zku", dla Millera jest to "ostateczna,<br />
nieprzekraczalna faza nieodpowiedzialnoœci."<br />
"On siê bawi podczas<br />
gdy Rzym p³onie," wœcieka siê Orwell,<br />
"i w przeciwieñstwie do ogromnej wiêkszoœci<br />
ludzi którzy tak robi¹, on bawi<br />
siê z twarz¹ skierowan¹ w stronê p³omieni."<br />
13<br />
Podczas gdy cz³onkowie CrimethInc<br />
prawdopodobnie uwa¿aj¹ siebie za<br />
po³¹czenie libertynizmu Millera i akcji<br />
bezpoœredniej Orwella, napisali jednak<br />
ksi¹¿kê bardziej pokrewn¹ eskapizmowi<br />
i indywidualnemu nihilizmowi tego<br />
pierwszego. Oni równie¿ igraj¹, podczas<br />
gdy Rzym p³onie. Nie ma analizy sytuacji<br />
makro-politycznej; nie ma kapitalistycznej<br />
globalizacji, lub amerykañskiej<br />
hegemonii czy imperializmu. Nawet wewnêtrzne<br />
sprawy USA – kontrola spo-<br />
³eczna, militaryzacja, wojna narkotykowa<br />
i system wiêziennictwa – nie s¹ godne<br />
wspomnienia. Anarchizm CrimethInc<br />
"jako osobiste podejœcie do ¿ycia"<br />
odbija kwietyzm i mistycyzm Millera.<br />
Ich poszukiwanie indywidualnej wolnoœci<br />
w formie squatting'u, kradzie¿y sklepowych,<br />
darmowych podró¿y kolej¹,<br />
i jedzenia z koszy na œmieci mo¿e byæ<br />
uznane za sposób ¿ycia w brzuchu bestii,<br />
jeœli nie we wnêtrzu wieloryba.<br />
Kwestie te jako taktyka i strategia, nie<br />
mog¹ zaprowadziæ nas zbyt daleko na<br />
drodze do "totalnego wyzwolenia".<br />
Oczekuj¹c takiej krytyki, CrimethInc<br />
pisze: "ograniczyliœmy siê tutaj<br />
g³ównie do krytyki ustanowionego porz¹dku,<br />
poniewa¿ wierzymy, ¿e Ty zrobisz<br />
resztê. Ta ksi¹¿ka ma pomóc Ci<br />
analizowaæ i rozmontowaæ ten œwiat –<br />
to co zbudujesz sobie na jego miejsce<br />
le¿y w Twoich rêkach, pomimo ¿e zaoferowaliœmy<br />
pewne ogólne pomys³y na<br />
to gdzie zacz¹æ..." 14<br />
W takim razie co oferuje CrimethInc?<br />
"W oznacza WolnoϾ... Latem 1999<br />
r., specjalny agent CrimethInc, Tristan<br />
Tzarathustra... jad³ wy³¹cznie odpadki<br />
ca³y rok jako konsekwencja swojej przysiêgi,<br />
aby nie partycypowaæ, nie podtrzymywaæ,<br />
ani w ¿aden sposób nie popieraæ<br />
ekonomii œwiatowego kapitalizmu..." 15<br />
O kurcze. Ten goœæ nadawa³by siê œwietnie<br />
na naga sadhu, hinduskiego œwiêtego<br />
mê¿a, stoj¹c nago na jednej nodze na<br />
palu przez 20 lat, holuj¹c za³adowany<br />
Recenzje<br />
151
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
poci¹g na penisie. Tristan Tzarathustra,<br />
nieprzystêpny œwiêty m¹¿.<br />
"H oznacza Higienê". Prawo do bycia<br />
brudnym, itd. "Spróbuj kiedyœ pogwa³ciæ<br />
parê ze zdroworozs¹dkowych<br />
zasad zachodniej higieny; odkryjesz, ¿e<br />
jedzenie ze œmietników i ¿ycie parê tygodni<br />
bez prysznica nie s¹ wcale a¿ tak<br />
niebezpieczne ani trudne jak zosta³eœ<br />
nauczony." 16 Spróbowaæ tego dla zabawy?!<br />
¯eby coœ udowodniæ? Czy jako<br />
eksperyment, aby poczuæ empatiê wobec<br />
tych pokrzywdzonych? Jedzenie<br />
z koszy na œmieci nie jest odpowiedzi¹<br />
na nic poza spektakularnym brakiem<br />
moralnoœci, i w kwestii ogólnej strategii<br />
CrimethInc, uprawianie dzikiej mi-<br />
³oœci na cmentarzu pod gwiazdami z bardzo<br />
œmierdz¹cymi ludŸmi, nie jest takie<br />
zabawne.<br />
"P oznacza przestrzeñ... Spróbuj odkrywaæ<br />
przestrzeñ swojej w³asnej okolicy,<br />
patrz¹c na dachy i naro¿niki ulic,<br />
których nigdy wczeœniej nie zauwa¿a-<br />
³eœ – bêdziesz zdziwiony jak wiele przygody<br />
jest tam ukryte, czekaj¹c na Ciebie."<br />
17 Niekoñcz¹ce siê dni wojny i noce<br />
mi³oœci oczekuj¹ na was nieustraszeni<br />
bojownicy CrimethInc w waszej okolicy!<br />
Nie dajcie siê z³apaæ!<br />
Kiedy ju¿ rozmontowali œwiat, CrimethInc<br />
pozostawiaj¹ buntownika poza<br />
systemem, wyizolowanego i samotnego<br />
w swojej osobistej rewolcie, oddalonego<br />
od ogó³u spo³eczeñstwa, pozbawionego<br />
formacji spo³ecznej lub narzêdzi, które<br />
mog³yby mu pos³u¿yæ do budowy kolektywnych<br />
projektów lub umiejêtnoœci konkretnego<br />
organizowania siê. W plagiatorstwie<br />
panteonu sytuacjonistów, zignorowali<br />
oni najistotniejsz¹ czêœæ, która naprawdê<br />
s³u¿y³a zmienianiu œwiata i aspirowa³a<br />
do narzêdzia "totalnego wyzwolenia":<br />
"Radykalny Krytycyzm wy³¹cznie<br />
przeanalizowa³ Stary Œwiat i jego negacjê.<br />
Teraz musi zrealizowaæ siê w praktycznej<br />
aktywnoœci rewolucyjnych mas<br />
lub inaczej zdradzi siê przez stanie siê<br />
barier¹ dla tej aktywnoœci." 18<br />
Ksiêga powtórzonego prawa Anarchii<br />
"A oznacza Anarchiê... Ty nie chcesz<br />
byæ na ³asce rz¹dów, biurokracji, policji,<br />
lub ¿adnych innych zewnêtrznych si³,<br />
prawda? Na pewno nie pozwalasz, aby<br />
rz¹dzi³y Twoim ca³ym ¿yciem." 19 Na<br />
pewno? Po pierwsze, ten rodzaj zadufanego<br />
kazania brzmi o wiele lepiej<br />
w swoim oryginalnym jêzyku francuskim,<br />
a po drugie, jak mo¿emy byæ, no<br />
wiesz, anarchistami, kiedy ty mówisz<br />
nam jacy powinniœmy byæ, Wielebny<br />
CrimethInc?<br />
CrimethInc czuje potrzebê wskrzeszenia<br />
anarchizmu "jako osobistego podejœcia<br />
do ¿ycia". W tym miejscu zapo-<br />
¿yczaj¹ nie tylko ideê, ale historyczn¹<br />
tradycjê, któr¹ "dostosowuj¹ do swoich<br />
w³asnych celów". "Anarchizm jest rewolucyjn¹<br />
ide¹, która mówi, ¿e nikt nie jest<br />
bardziej uprawniony ni¿ ty sam do decydowania<br />
czym bêdzie twoje ¿ycie." 20<br />
Recenzje<br />
Jedna z grafik wykorzystywanych przez Kolektyw CrimethInc<br />
152
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Jest wiele definicji anarchizmu, ale<br />
zredukowanie definicji do tego czysto<br />
osobistego sensu jest bardzo powa¿n¹<br />
niesprawiedliwoœci¹. Anarchizm jako<br />
tradycja historyczna, jako formê anty-autorytarnej<br />
wspólnoty robotniczej samoorganizacji<br />
jest konceptem, który CrimethInc<br />
wyrzuca przez okno. To praca<br />
jest dla nich problemem, nie to jak organizuj¹<br />
siê pracownicy. (Mo¿e to w³aœnie<br />
pracownicy s¹ problemem dla tych<br />
wolnych ptaków bez pracy?)<br />
Ruchy spo³eczne równie¿ s¹ problemem<br />
dla CrimethInc. Wielka gwiazda<br />
CrimethInc, Nadia C. pisze: "Totalna rewolucja<br />
nie przyjdzie jako rezultat wy-<br />
³¹cznie odpowiedniego planowania<br />
i ciê¿kiej pracy, ale jako cud wiary...<br />
Ka¿dy z nas musi byæ wierny têsknotom<br />
swojego serca za rzeczami, które s¹ zbyt<br />
ekstrawaganckie, aby kiedykolwiek<br />
mieæ szansê wpasowaæ siê w ten œwiat,<br />
i pod¹¿aæ za nimi z tak¹ determinacj¹,<br />
aby inni wynieœli z tego inspiracjê dla<br />
swoich w³asnych poszukiwañ. To w³aœnie<br />
tej alchemii nam potrzeba, a nie<br />
kolejnego ruchu" 21 . Pomijaj¹c wyra¿ony<br />
tutaj osobliwy mistycyzm, jeszcze<br />
bardziej k³opotliwym pomys³em jest to,<br />
¿e nie musimy siê organizowaæ, ani razem<br />
walczyæ. Wystarczy, ¿e damy innym<br />
inspiracjê do swoich w³asnych poszukiwañ.<br />
CrimethInc kwestionuj¹ truizm<br />
mówi¹cy o tym, ¿e ka¿dy anarchista jest<br />
socjalist¹, ale nie ka¿dy socjalista jest<br />
anarchist¹. CrimethInc nie s¹ socjalistami<br />
i pytaniem pozostaje, czy s¹ oni rzeczywiœcie<br />
anarchistami, czy zaledwie<br />
zwyk³ymi libertynami.<br />
Pozostaje równie¿ chwiejna analiza<br />
klasy, wciœniêta na koniec "K oznacza Kapitalizm"<br />
w czêœci zatytu³owanej "Postscriptum:<br />
Walka Klasowa, w któr¹ wszyscy<br />
mog¹ siê wpasowaæ." 22 Autor postuluje,<br />
¿e nie ma rozró¿nienia klasowego<br />
w zwi¹zku z cierpieniem wspó³czesnego<br />
¿ycia, i ¿e bogaci oraz biedni dziel¹ to<br />
samo cierpienie: "Nie ma znaczenia to czy<br />
kobieta jest pogrzebana ¿ywcem w wiêzieniu,<br />
w sweat-shopie, na presti¿owym<br />
uniwersytecie, czy w posiad³oœci z prywatnym<br />
basenem tak d³ugo, jak d³ugo jest<br />
pogrzebana ¿ywcem..." 23 To zbrodnicze<br />
twierdzenie nie jest warte komentarza.<br />
Pisarz konkluduje: "Tak wiêc wszyscy,<br />
bogaci i biedni, musz¹ siê zjednoczyæ aby<br />
zmieniæ swoj¹ sytuacjê..." 24 Czy to nie<br />
jest coœ co Bono powiedzia³ do Billa Gates'a<br />
podczas ostatniego Œwiatowego Forum<br />
Ekonomicznego?<br />
H oznacza Historiê i odwieczny problem<br />
ludzkiej historii polegaj¹cy na tym,<br />
¿e bogaci zawsze byli niechêtni aby zrezygnowaæ<br />
ze swojego bogactwa, przywilejów<br />
i w³adzy na rzecz biednych. Sytuacja<br />
wygl¹da tak, ¿e bogaci, nawet jeœli<br />
s¹ bardzo nieszczêœliwi w swoich posiad³oœciach,<br />
nie mieli ochoty siê zmieniæ,<br />
i to w³aœnie da³o pocz¹tek walce klasowej.<br />
"Wojna klasowa w któr¹ wszyscy<br />
mog¹ siê wpasowaæ" jest OK jeœli<br />
pamiêta siê, ¿e bogaty i biedny znajduj¹<br />
siê w niej po przeciwnych stronach.<br />
W tym miejscu nie mogê u¿yæ ksi¹¿-<br />
ki Galeano jako kija do bicia CrimethInc.<br />
Galeano nie jest anarchist¹ i przeszukujê<br />
Days and Nights of Love and<br />
War w celu odnalezienia jakiejœ wskazówki<br />
co do jego politycznych przekonañ<br />
ale nic takiego siê nie ujawnia, poza<br />
najszerzej pojêt¹ anty-dyktatur¹ i spraw¹<br />
praw cz³owieka. Jest to powa¿ny problem<br />
zwi¹zany z t¹ ksi¹¿k¹. Jednym<br />
z powodów, dla których pañstwo dokrêci³o<br />
œrubê by³ fakt, i¿ opozycja naprawdê<br />
zagra¿a³a jego w³adzy. Opozycja,<br />
uzbrojona i rozpowszechniona, w formie<br />
argentyñskich Montoneros, najwiêkszej<br />
guerrilli w Ameryce £aciñskiej, lub<br />
mniejszej urugwajskiej grupy Tupama-<br />
Recenzje<br />
153
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Recenzje<br />
ros, zainspirowanej przez Kubañsk¹<br />
Rewolucjê i model insurekcyjny Guevarista,<br />
by³a w stanie doprowadziæ do destabilizacji<br />
w³adz, a nawet aspirowaæ do<br />
przejêcia w³adzy. Bia³e rêkawiczki zosta³y<br />
zdjête, i wszelkie rodzaje potwornoœci<br />
by³y tolerowane w imiê ratowania<br />
"ojczystego kraju" przed komunizmem.<br />
Œwiadectwo Galeano, bez mówienia<br />
tego wprost, wskazuje na to, ¿e walka<br />
zbrojna nie osi¹gnê³a nic poza doprowadzeniem<br />
wszystkich do œmierci.<br />
Lecz nie jest to lekcja, któr¹ ksi¹¿ka<br />
ma przekazywaæ. W³aœciwie, Galeano nie<br />
oferuje ¿adnej krytyki pora¿ek ruchu oporu,<br />
lub jego taktyk i strategii. Skupia siê<br />
on wy³¹cznie na rzezi przyniesionej przez<br />
dyktaturê. Jest to zrozumia³e, wzi¹wszy<br />
pod uwagê masakry i potwornoœci pope³nione<br />
przeciwko ka¿demu, kto nie popiera³<br />
re¿imu, ale i nieco nieszczere. Dla<br />
przyk³adu, wymienia on wspó³pracowników<br />
swojego magazynu Crisis którzy<br />
zostali zabici lub zaginêli. 25 Jednym<br />
z nich jest Rodolfo Walsh. Walsh by³ znanym<br />
pisarzem, ale prawdopodobn¹ przyczyn¹,<br />
dla której zosta³ zamordowany<br />
przez pañstwo by³o to, i¿ pe³ni³ funkcjê<br />
oficera w Montoneros. Wiele udanych<br />
operacji guerrilli jest przypisywanych<br />
Walsh'owi, m.in. nadzór nad zamachem<br />
bombowym w kantynie, w wyniku którego<br />
zginê³o 42 policjantów. Galeano<br />
pomija tê czêœæ historii, bez w¹tpienia po<br />
to, by chroniæ swoich towarzyszy, ¿yj¹cych<br />
i zmar³ych – ale przez to ksi¹¿ka traci<br />
na niekompletnym opisie wydarzeñ. Lêka<br />
siê analizy walki zbrojnej i jej konsekwencji.<br />
Wszyscy bylibyœmy bogatsi<br />
w wiedzê, gdyby zosta³ nam dostarczony<br />
pe³en obraz.<br />
Powrót do Champerico<br />
Z powrotem nad morzem w Champerico,<br />
akcja zagêszcza siê. Wróci³em na<br />
œniadanie "na koszt firmy", a tak¿e otrzyma³em<br />
ofertê od wdziêcznej kobiety, aby<br />
zamieszkaæ razem z nimi. Pan Samobójstwo<br />
pojawia siê, skacowany, i na jakoœ<br />
barani sposób przeprasza za wczorajszy<br />
incydent. Kiedy jemy wspólnie œniadanie,<br />
kobieta wyjaœnia, ¿e jej m¹¿ by³ kiedyœ<br />
pu³kownikiem w gwatemalskiej armii.<br />
Teraz, zmuszony ¿yæ jako prosty<br />
rybak czuje, ¿e nikt nie traktuje go z nale¿nym<br />
mu szacunkiem. Ona sama pochodzi<br />
z Salwadoru i zauwa¿y³em, ¿e ma<br />
na sobie koszulkê z nadrukiem popieraj¹cym<br />
partiê Arena – ogólnie mówi¹c,<br />
faszystowski szwadron œmierci dzia³aj¹cy<br />
podczas d³ugiej wojny przeciwko<br />
powstaniu w Salwadorze.<br />
Czy wiêc naprawdê musimy, tak jak<br />
nalega CrimethInc, "strz¹sn¹æ z siebie<br />
martwe brzemiê przesz³oœci"?<br />
Moja spontaniczna przygoda na<br />
morskim brzegu Champerico staje siê<br />
skomplikowana poprzez wagê kontekstualnej<br />
informacji. Ci ludzie nie s¹ tylko<br />
czêœci¹ mojego intensywnego zaanga¿owania<br />
siê w moment teraŸniejszoœci,<br />
ale s¹ ludŸmi z trudn¹ przesz³oœci¹,<br />
nierozerwalnie po³¹czon¹ z polami<br />
œmierci tamtych miejsc, i nagle zaczynam<br />
¿a³owaæ, ¿e da³em siê w to wci¹gn¹æ.<br />
Mo¿e powinienem by³ pozwoliæ<br />
temu pieprzonemu pijanemu pu³kownikowi<br />
uton¹æ.<br />
Znów Galeano, tym razem w monologu<br />
na temat pañstwowego programu<br />
wyeliminowania opozycji, które ma<br />
tak samo trafne odniesienie do sytuacji<br />
w Argentynie i Urugwaju w latach 70.<br />
jak i do sytuacji Gwatemali i Salwadoru<br />
w latach 80.: "Plan eksterminacji:<br />
zniszczyæ trawê, wyrwaæ z korzeniami<br />
ka¿d¹ ¿yj¹c¹ rzecz, posypaæ ziemiê sol¹.<br />
W celu skolonizowania sumieñ, st³umiæ<br />
je; w celu st³umienia ich, pozbawiæ je<br />
przesz³oœci. Zatrzeæ wszelkie œlady œwia-<br />
154
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
dectwa tego, ¿e w tym kraju kiedykolwiek<br />
istnia³o coœ poza cisz¹, wiêzieniami<br />
i grobami. Zabrania siê pamiêtaæ." 26<br />
Problemem CrimethInc nie jest ich<br />
duch rozbuchanego romantyzmu i ich<br />
lekcewa¿¹ca wszystko pasja – tego nigdy<br />
dosyæ – ale nieznoœna lekkoœæ i p³ytkoœæ<br />
ich filozofii i praktyki.<br />
W swoim poœpiechu, aby pójœæ w objêcia<br />
dzikiej ¿ywio³owoœci i "¿yæ jako<br />
podmiot a nie obiekt historii" 27 beznadziejnie<br />
poturbowani rozpaczliwie machaj¹<br />
skrzyd³ami lec¹c jak Ikar w stronê<br />
s³oñca. Ich skrzyd³a pasji, zrodzone z bogatego<br />
gobelinu sytuacjonistycznych<br />
i anarchistycznych rozpraw, s¹ nieodpowiedzialnie<br />
u¿yte dla celów ich indywidualistycznego<br />
i egoistycznego projektu.<br />
Postscriptum: Namiêtne Akty Odmowy<br />
W g³êbi serca, ksi¹¿ka CrimethInc<br />
Days of War and Nights of Love jest manifestem<br />
przeciwko samozadowoleniu,<br />
pasywnoœci i pesymizmowi. Wykazuj¹<br />
oni wielk¹ zdolnoœæ do produkcji du¿ych<br />
iloœci dobrej jakoœci propagandy jak np.<br />
ich darmowa gazeta Harbinger, i popularny<br />
pamflet Fighting For Our Lives<br />
(Walcz¹c o nasze ¿ycia), którego rzekomy<br />
nak³ad siêga 250 000 egzemplarzy.<br />
Nie mo¿na odmówiæ im produktywnoœci,<br />
czy te¿ ich gorliwego pragnienia, aby<br />
rozprzestrzeniaæ swoje plagiatorskie s³owo,<br />
ale w imiê, czego to robi¹ i z jakim<br />
zamys³em?<br />
CrimethInc zaczyna siê nazw¹ marki,<br />
a koñczy na bezpardonowej reklamie<br />
"radykalnych" produktów na swojej stronie<br />
internetowej. Pomiêdzy tym w ksi¹¿-<br />
ce tej jest widoczna, indywidualistyczna,<br />
samolubna i dziecinna ideologia<br />
buntu, unikaj¹ca pracy, politycznego organizowania<br />
siê i walki klasowej.<br />
W œwiecie wojny stoj¹cym w obliczu<br />
krañcowego kryzysu, transcendentalna<br />
filozofia CrimethInc i ich ahistoryczna<br />
lekkoœæ jest form¹ intelektualnej masturbacji.<br />
Tak jak pozbawieni korzeni wygnañcy,<br />
oderwani od codziennego ¿ycia,<br />
które ich otacza, styl ¿ycia CrimethInc<br />
jest form¹ nadanego sobie samemu wygnania<br />
w obrêbie w³asnego spo³eczeñstwa.<br />
Bez podstawy, bez ruchu w stronê<br />
krytyki, przemawiaj¹ ustami trupa. Nie<br />
wystarczy zaledwie zidentyfikowaæ siê<br />
z wyw³aszczonymi; problemem jest znalezienie<br />
wspólnego g³osu i organizowanie<br />
siê wraz z nimi. Ksi¹¿ka CrimethInc<br />
jest ledwie archiwum historii, kolekcj¹<br />
radykalnego dyskursu, hobby dla emerytów<br />
bez ¿adnego praktycznego zastosowania.<br />
Gdziekolwiek ¿arliwe akty odmowy<br />
i p³omienna œwiadomoœæ potrzeby oporu<br />
powoduj¹ zatrzymanie w fabrykach<br />
kolektywnej iluzji, tam bliska jest rewolucja<br />
dnia codziennego.<br />
Raul Vaneigem poda³ przyk³ady takiej<br />
nieodleg³ej rewolucji: Watts, Praga,<br />
Sztokholm, Stanleyville, Turyn, Mieres,<br />
Republika Dominikañska, Amsterdam,<br />
w erze brutalnych powstañ przeciwko<br />
w³adzy, dzikich akcji strajkowych, powstawania<br />
rad robotniczych, i samorz¹du.<br />
Nie apolityczny hedonizm indywidualnych<br />
jednostek oœwiadczaj¹cych,<br />
"Pieprzê to wszystko, wyje¿d¿am," lub<br />
"Bêdê siê kocha³ na ³awce w parku,"<br />
b¹dŸ "Zak³adam zespó³ punk rockowy".<br />
CrimethInc nie myœli kolektywnie, a wy-<br />
³¹cznie indywidualistycznie, i w³aœnie to<br />
konstruuje ca³¹ zwodnicz¹ naturê tej<br />
ksi¹¿ki. Praca rewolucyjnego powstania<br />
przeciwko w³adzy musi byæ dokonana<br />
przez rewolucyjnych powstañców – czyli,<br />
robotników i nie-robotników w masowej<br />
rewolcie.<br />
Nihiliœci – musicie wykonaæ jeszcze<br />
jeden krok, jeœli chcecie staæ siê rewolucjonistami.<br />
Recenzje<br />
155
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
1<br />
CrimethInc, Days of War, Nights of Love:<br />
CrimethInc for Beginners (2001), str. 8.<br />
2<br />
CrimethInc, Days of War, Nights of<br />
Love, str. 113.<br />
3<br />
Ibid., str. 114<br />
4<br />
Eduardo Galeano, Days and Nights of<br />
Love and War (New York: Monthly Review<br />
Press, 2000), str. 172.<br />
5<br />
Galeano, Days and Nights of Love and<br />
War, str. 23.<br />
6<br />
Ibid., str. 43.<br />
7<br />
CrimethInc, Days of War, Nights of<br />
Love, str. 11.<br />
8<br />
Ibid., str. 259.<br />
9<br />
Ibid., str. 193.<br />
10<br />
Galeano, Days and Nights of Love and<br />
War, s. 42.<br />
11<br />
Ibid., 175.<br />
12<br />
George Orwell, Inside the Whale,<br />
http://www.orwell.ru/<br />
13<br />
Ibid.<br />
14<br />
Crimethinc, Days of War, Nights of<br />
Love, str. 11.<br />
15<br />
Ibid., str. 103.<br />
16<br />
Ibid., str. 125.<br />
17<br />
Ibid., str. 210.<br />
18<br />
Raoul Vaneigem, "Postscript: A toast<br />
to revolutionary workers" w: The Revolution<br />
of Everyday Life (London: Rebel Press,<br />
2003), str. 275.<br />
19<br />
CrimethInc, Days of War, Nights of<br />
Love, str. 35.<br />
20<br />
Ibid., str. 41.<br />
21<br />
Ibid., str. 172.<br />
22<br />
Ibid., str. 81.<br />
23<br />
Ibid., str. 81.<br />
24<br />
Ibid., str. 81.<br />
25<br />
Galeano, Days and Nights of Love and<br />
War, str. 174.<br />
26<br />
Ibid., str. 178.<br />
27<br />
CrimethInc, Days of War, Nights of<br />
Love, str. 14.<br />
28<br />
Raoul Vaneigem, The Revolution of<br />
Everyday Life, str. 271.<br />
T³umaczenie:<br />
Martyna Ostrowska<br />
NOAM CHOMSKY "Polityka, anarchizm, lingwistyka"<br />
Dla tych, którzy znaj¹ Chomskiego jedynie jako analityka mediów i krytyka polityki<br />
miêdzynarodowej, ta wszechstronna ksi¹¿ka przedstawia jego studia nad lingwistyk¹,<br />
teori¹ anarchistyczn¹ i radykaln¹ krytyk¹ polityczn¹.<br />
NACLA Report of the Americas.<br />
Recenzje<br />
Chomsky pokazuje nam jak niewiele wspólnego z wolnoœci¹, jeœli w ogóle, maj¹ frazy<br />
w rodzaju "wolnoœæ wypowiedzi", "wolny rynek" czy "wolny œwiat". Pokazuje nam on,<br />
¿e wœród miriad wolnoœci, do jakich roœci sobie pretensje rz¹d USA znajduj¹ siê te¿ takie,<br />
jak wolnoϾ mordowania, unicestwiania i dominacji. WolnoϾ finansowania i sponsorowania<br />
despotów oraz dyktatorów na ca³ym œwiecie. Wolnoœæ szkolenia, uzbrajania i chronienia<br />
terrorystów. Wolnoœæ obalania wybranych w demokratycznych wyborach rz¹dów.<br />
Wolnoœæ gromadzenia i u¿ywania broni masowej zag³ady - chemicznej, biologicznej<br />
i nuklerarnej. Wolnoœæ wypowiadania wojny ka¿demu krajowi, którego rz¹d ma odmienne<br />
zapatrywania.<br />
Arundhati Roy indyjska pisarka i publicystka, dzia³aczka<br />
ruchów antywojennych i antyglobalistycznych.<br />
Wiêcej na: http://www.rozbrat.org/chomsky<br />
156
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
KURT VONNEGUT<br />
WSPOMNIENIE<br />
Tu¿ przed oddaniem do druku <strong>Biuletyn</strong>u, dosz³a do nas smutna wiadomoœæ z USA:<br />
11 kwietnia w Nowym Yorku zmar³ Kurt Vonnegut. Mia³ 84 lata. By³ autorem<br />
wielu wspania³ych ksi¹¿ek. Urodzi³ siê 11 listopada 1922 roku w Indianapolis.<br />
W 1950 roku postanowi³ zostaæ pisarzem. Kurt Vonnegut by³ nieprzejednanym<br />
krytykiem kapitalizmu, w ostatnich latach czêsto wystêpowa³ publicznie przeciwko<br />
wojnie w Iraku. Z niespotykanym humorem pisa³ o rzeczach wa¿nych i trudnych.<br />
Aby uczciæ jego pamiêæ przytaczamy fragment jego powieœci "Recydywista"<br />
w przek³adzie Jolanty Kozak.<br />
Kurt Vonnegut 1922 - 2007<br />
(...) Whistler wyst¹pi³ tego wieczora<br />
w szerokim banda¿u na g³owie<br />
i z praw¹ rêk¹ w gipsie. Przypomina³, ¿e<br />
by³ absolwentem Harvardu i synem dobrej<br />
rodziny z Cincinnati. Mój rodak<br />
z Ohio. Przypuszczaliœmy z Mary Kathleen,<br />
¿e po raz kolejny poturbowa³y go<br />
legiony z³a – mo¿e policja, a mo¿e Gwardia<br />
Narodowa, mo¿e p³atni chuligani,<br />
a mo¿e dzia³acze sabota¿owych zwi¹zków?<br />
Trzyma³em Mary Kathleen za<br />
rêkê. Nikt jej przede mn¹ nie powiedzia³,<br />
¿e j¹ kocha. Ubra³em siê w garnitur<br />
i krawat, podobnie jak wiêkszoœæ przyby³ych<br />
na wiec mê¿czyzn. Chcieliœmy<br />
zademonstrowaæ, ¿e jesteœmy jak najbardziej<br />
przyzwoitymi i trzeŸwo myœl¹cymi<br />
obywatelami. Kenneth Whistler mia³<br />
wygl¹d biznesmena. Znalaz³ nawet czas,<br />
¿eby wyglansowaæ buty. Wyglansowane<br />
buty by³y wówczas istotnym symbolem<br />
godnoœci osobistej.<br />
Whistler rozpocz¹³ przemówienie<br />
od ¿artu na temat w³asnych banda¿y.<br />
– Duch roku Siedemdziesi¹tego<br />
Szóstego* – powiedzia³.<br />
Rozleg³ siê gremialny œmiech, mimo<br />
i¿ okazja nie nale¿a³a do najweselszych.<br />
Wszystkich cz³onków zwi¹zku przed<br />
miesi¹cem wylano z pracy – za wst¹pienie<br />
do zwi¹zku. Specjalizowali siê oni<br />
w produkcji tarcz szlifierskich, a w ca-<br />
³ej okolicy by³o tylko jedno przedsiêbiorstwo<br />
zainteresowane t¹ specjalizacj¹,<br />
a mianowicie Wytwórnia Tarcz Szlifierskich<br />
Johannsena. Œciœle rzecz bior¹c,<br />
by³y to wyspecjalizowane zak³ady ceramiczne,<br />
w których nadawano formê<br />
miêkkim tworzywom, a nastêpnie wypalano<br />
je w piecach. Ojcowie albo dziadkowie<br />
wiêkszoœci wylanych robotników<br />
* Aluzja do obrazu - alegorii Rewolucji<br />
Amerykañskiej (przyp. t³um.).<br />
Wspomnienie<br />
157
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Wspomnienie<br />
byli niegdyœ garncarzami w Skandynawii,<br />
sk¹d œci¹gniêto ich do naszego kraju,<br />
celem przyuczenia do nowego fachu.<br />
Wiec odbywa³ siê w opuszczonym<br />
magazynie w Cambridge. Sk³adane<br />
krzes³a wypo¿yczy³ dom pogrzebowy, co<br />
pozostawa³o w jak najlepszej zgodzie<br />
z duchem uroczystoœci. Mary Kathleen<br />
i ja zasiedliœmy w pierwszym rzêdzie.<br />
Whistler, jak siê okaza³o, odniós³<br />
obra¿enia w typowym wypadku górniczym.<br />
Pracowa³, przyzna³ nam siê, jako<br />
"z³odziej", czyli facet do usuwania podtrzymuj¹cych<br />
strop s³upów wêgla na wybranych<br />
pok³adach. Coœ go przywali³o.<br />
Z tematu niebezpiecznej pracy<br />
w podziemnych ciemnoœciach przeskoczy³<br />
nastêpnie g³adko na wspomnienia<br />
balu u Ritza przed piêtnastu laty, gdzie<br />
jego kolega z roku w Harvardzie nazwiskiem<br />
Nils Johannsen zosta³ przy³apany<br />
na grze obci¹¿anymi koœæmi w mêskiej<br />
toalecie, gdy¿ tam w³aœnie rozgrywki<br />
mia³y miejsce. Ten sam Nils Johannsen,<br />
który by³ obecnie prezesem<br />
Wytwórni Tarcz Œciernych Johannsena<br />
i wyla³ z pracy zebranych robotników!<br />
Za³o¿ycielem wytwórni by³ dziadek Johannsena.<br />
Whistler oznajmi³ zebranym,<br />
¿e Johannsenowi wsadzono u Ritza g³owê<br />
do klozetu, a wykonawcy wyroku<br />
¿ywili przy tym nadziejê, ¿e Johannsen<br />
nigdy ju¿ nie spróbuje graæ obci¹¿anymi<br />
koϾmi.<br />
– A jednak – ci¹gn¹³ Whistler – Johannsen<br />
nadal szachruje.<br />
Oœwiadczy³, ¿e mo¿na winiæ Harvard<br />
za wiele nieprawoœci, w tym tak-<br />
¿e za egzekucjê Sacco i Vanzettiego, lecz<br />
jeœli chodzi o produkt nazwiskiem Nils<br />
Johannsen, Harvard pozostaje absolutnie<br />
niewinny.<br />
– Przez ca³e studia nie pojawi³ siê<br />
na ¿adnym wyk³adzie, nie napisa³ ani<br />
jednej pracy, nie przeczyta³ ani jednej<br />
ksi¹¿ki – grzmia³ Whistler. – Pod koniec<br />
drugiego roku poproszono go<br />
o opuszczenie uczelni.<br />
Ach, bardzo mi go ¿al – mówi³ dalej.<br />
– Nawet go rozumiem: przecie¿ gdyby<br />
nie znaczy³ koœci, nigdy by do niczego<br />
nie doszed³. Jakie to szachrowane koœci<br />
wyci¹gn¹³ w grze z wami? Przepisy,<br />
które zezwalaj¹ na wyrzucenie z pracy<br />
ka¿dego, kto broni podstawowych praw<br />
robotnika – oto s¹ jego znaczone koœci.<br />
Policjanci, którzy stan¹ w obronie jego<br />
praw maj¹tkowych, lecz palcem nie<br />
kiwn¹ w obronie nale¿nych wam praw<br />
cz³owieka – oto s¹ jego znaczone koœci.<br />
W tym miejscu Whistler zapyta³ wyrzuconych<br />
robotników, co wie Johannsen<br />
o ose³kach i czy w ogóle mu na nich<br />
zale¿y. To dopiero by³o sprytne posuniêcie!<br />
W owych czasach istnia³a tylko jedna<br />
metoda na zaskarbienie sobie przyjaŸni<br />
klasy robotniczej i nak³onienie jej<br />
do wyra¿ania krytyki spo³ecznej godnej<br />
filozofów: nale¿a³o podj¹æ jedyny temat,<br />
w którym robotnicy byli oblatani do granic<br />
bezczelnoœci – temat ich pracy zawodowej.<br />
Teraz dopiero by³o czego pos³uchaæ.<br />
Robotnicy, jeden po drugim, sk³adali<br />
uroczyste oœwiadczenia, ¿e owszem, ojciec<br />
i dziadek Johannsena te¿ byli skoñczonymi<br />
³obuzami, ale przynajmniej<br />
umieli zarz¹dzaæ fabryk¹. Najwy¿szej<br />
klasy surowce dostarczano zawsze zgodnie<br />
z planem, maszyny by³y konserwowane<br />
jak nale¿y, dzia³a³a kot³ownia,<br />
dzia³a³y ubikacje, z³¹ pracê karano,<br />
dobr¹ nagradzano, nie zdarzy³o siê, ¿eby<br />
klient otrzyma³ wadliwy produkt, i tak<br />
dalej, i tak dalej.<br />
Whistler zapyta³ ich z kolei, czy którykolwiek<br />
z zebranych pokierowa³by fabryk¹<br />
lepiej od Nilsa Johannsena. W odpowiedzi<br />
odezwa³ siê w imieniu wszystkich<br />
tylko jeden robotnik:<br />
158
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
– Mój Bo¿e, jasne ¿e tak! Ka¿dy jeden!<br />
Whistler zapyta³ go, czy jego zdaniem<br />
to jest w porz¹dku, ¿eby cz³owiek<br />
dziedziczy³ fabrykê.<br />
Zapytany odpar³ po namyœle:<br />
– Jak siê boi fabryki i robotników,<br />
to nie. Na pewno nie.<br />
Ta wnikliwa uwaga po dziœ dzieñ<br />
robi na mnie wielkie wra¿enie. Twierdzê,<br />
¿e jeœli ludzie chcieliby siê od czasu<br />
do czasu sensownie pomodliæ, mogliby<br />
to robiæ tak:<br />
– Panie Bo¿e, nie daj mi nigdy za<br />
szefa cz³owieka, który siê boi.<br />
Kenneth Whistler przyobieca³ nam<br />
rych³e nadejœcie dnia, w którym robotnicy<br />
przejm¹ fabryki i bêd¹ nimi kierowaæ<br />
dla dobra ca³ej ludzkoœci. Zyski,<br />
które na razie trafiaj¹ w rêce trutniów<br />
i skorumpowanych polityków, powêdruj¹<br />
do tych, którzy pracuj¹, jak równie¿<br />
do starców, chorych i sierot. Wszyscy<br />
zdolni do pracy bêd¹ pracowali. Powstanie<br />
jedna tylko klasa spo³eczna –<br />
klasa ludzi pracy. Najmniej przyjemne<br />
zajêcia wykonywaæ bêd¹ wszyscy po<br />
kolei, czyli ¿e, dajmy na to, lekarzowi<br />
wypadnie raz do roku przepracowaæ tydzieñ<br />
przy wywózce œmieci. Produkcjê<br />
dóbr luksusowych wstrzyma siê a¿ do<br />
czasu pe³nego zaspokojenia podstawowych<br />
potrzeb ka¿dego obywatela. Lecznictwo<br />
bêdzie bezp³atne. ¯ywnoœæ bêdzie<br />
tania, wysokokaloryczna i dostêpna<br />
w wielkiej obfitoœci. Wille, hotele<br />
oraz biurowce przerobi siê na mieszkania,<br />
aby wszystkim zapewniæ godziwy<br />
dach nad g³ow¹. Lokale przydzielaæ siê<br />
bêdzie drog¹ losowania. Nie bêdzie wiêcej<br />
wojen, a w konsekwencji znikn¹<br />
i granice pañstwowe, gdy¿ ludzkoœæ ca-<br />
³ego œwiata nale¿eæ bêdzie do jednej klasy<br />
spo³ecznej o wspólnych interesach –<br />
interesach klasy robotniczej.<br />
I tak dalej, i tak dalej. Co to by³ za<br />
czarodziej!<br />
– Bêdziesz taki sam, jak on, Walterze<br />
– szepnê³a mi do ucha Mary Kathleen.<br />
– Bêdê siê stara³ – odszepn¹³em. Ani<br />
myœla³em siê staraæ.<br />
Najbardziej ¿enuj¹c¹ cech¹ tej autobiografii<br />
jest dla mnie, nie ukrywam, nieprzerwany<br />
³añcuch dowodów na to, ¿e<br />
nigdy nie by³em cz³owiekiem powa¿nym.<br />
Nie raz popada³em w kaba³ê, lecz by³a to<br />
zawsze kwestia przypadku. Nigdy œwiadomie<br />
nie zaryzykowa³em ¿yciem, czy<br />
choæby w³asn¹ wygod¹, dla dobra ludzkoœci.<br />
Bardzo siê tego wstydzê.<br />
Ci z zebranych, którzy ju¿ kiedyœ<br />
s³yszeli Kennetha Whistlera, jêli go prosiæ<br />
gor¹co, aby raz jeszcze opowiedzia³<br />
o tym, jak dowodzi³ pikietami pod wiêzieniem<br />
Charlestown w czasie egzekucji<br />
Sacco i Vanzettiego. To niesamowite,<br />
¿e muszê dziœ wyjaœniaæ, kim byli<br />
Sacco i Vanzetti. Niedawno zapyta³em<br />
m³odego Israela Edela z RAMJAC, by-<br />
³ego nocnego recepcjonistê z Arapahoe,<br />
co wie o Sacco i Vanzettim, na co<br />
z wielk¹ pewnoœci¹ siebie oznajmi³, ¿e<br />
to para bogatych, superinteligentnych<br />
morderców z Chicago. Pomylili mu siê<br />
z Leopoldem i Loebem.<br />
Dlaczego tak siê tym przejmujê? Bo<br />
kiedy by³em m³ody, wydawa³o mi siê,<br />
¿e historia Sacco i Vanzettiego wspominana<br />
bêdzie tak czêsto i dramatycznie,<br />
i¿ w koñcu, któregoœ dnia, zrówna siê<br />
rang¹ z histori¹ Jezusa Chrystusa. Uwa-<br />
¿a³em, ¿e jeœli cz³owiek wspó³czesny ma<br />
siê twórczo zastanawiaæ nad w³asnym<br />
¿yciem, nale¿y mu siê Pasja w stylu Sacco<br />
i Vanzettiego, z fina³em na krzeœle<br />
elektrycznym.<br />
Co do ostatnich dni ¿ycia Sacco<br />
i Vanzettiego w ujêciu wspó³czesnej Pasji:<br />
Podobnie jak na Golgocie, i tu z wyroku<br />
s¹du zg³adzono równoczeœnie<br />
Wspomnienie<br />
159
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Wspomnienie<br />
trzech ludzi z ni¿szych sfer. Z tym, ¿e na<br />
Golgocie tylko jeden z trzech by³ niewinny,<br />
a tym razem niewinnych by³o dwóch.<br />
Jedynym winnym by³ notoryczny<br />
z³odziej i morderca nazwiskiem Celestino<br />
Madeiros, skazany za ca³kiem inne<br />
przestêpstwo. Tu¿ pod koniec przyzna³<br />
siê on tak¿e do pope³nienia tych morderstw,<br />
za które skazano Sacco i Vanzettiego.<br />
Czemu?<br />
– Widzia³em ¿onê Sacco, jak tu chodzi³a<br />
z dzieciakami. ¯al mi siê zrobi³o<br />
tych dzieciaków – powiedzia³ Celestino<br />
Madeiros.<br />
Proszê sobie wyobraziæ tê sam¹<br />
kwestiê wypowiedzian¹ przez dobrego<br />
aktora we wspó³czesnej sztuce pasyjnej.<br />
Madeiros umar³ pierwszy. Œwiat³a<br />
w oknach wiêzienia zgas³y i zapali³y siê<br />
po trzykroæ.<br />
Drugi umar³ Sacco. On jeden<br />
z trzech skazanych mia³ rodzinê. Aktor<br />
graj¹cy Sacco musia³by stworzyæ postaæ<br />
bardzo inteligentnego mê¿czyzny, który<br />
– jako ¿e angielski nie by³ jego jêzykiem<br />
ojczystym, a nie mia³ zdolnoœci lingwistycznych<br />
– nie móg³ sobie pozwoliæ na<br />
bardziej wyszukane perory pod adresem<br />
obecnych, gdy przypinali go pasami do<br />
krzes³a elektrycznego.<br />
– Niech ¿yje anarchia – powiedzia³.<br />
– ¯egnaj, moja ¿ono, ¿egnajcie, dzieci,<br />
¿egnajcie, przyjaciele. Witam panów.<br />
¯egnaj, matko.<br />
By³ szewcem. Œwiat³a w oknach wiêzienia<br />
zgas³y i zapali³y siê po trzykroæ.<br />
Ostatni umar³ Vanzetti. Zasiad³ on<br />
na krzeœle, na którym umarli Madeiros<br />
i Sacco, nim ktokolwiek zd¹¿y³ daæ mu<br />
do zrozumienia, ¿e to w³aœnie powinien<br />
uczyniæ. Przemówi³ do œwiadków, nim<br />
ktokolwiek go poinformowa³, ¿e ma<br />
g³os. Dla niego równie¿ angielski nie by³<br />
jêzykiem ojczystym, ale potrafi³ z nim<br />
robiæ, co mu siê ¿ywnie spodoba³o.<br />
Proszê pos³uchaæ:<br />
– Chcê wam oznajmiæ – rzek³ – ¿e<br />
jestem niewinny. Nigdy nie pope³ni³em<br />
zbrodni, choæ czasem grzeszy³em. Nie<br />
jestem winny ¿adnej zbrodni – nie tylko<br />
tej, o któr¹ mnie oskar¿aj¹, ale w ogóle<br />
¿adnej. Jestem niewinny.<br />
W chwili aresztowania by³ handlarzem<br />
ryb.<br />
– Chcia³bym przebaczyæ niektórym<br />
ludziom za to, co teraz ze mn¹ robi¹ –<br />
powiedzia³. Œwiat³a w oknach wiêzienia<br />
zgas³y i zapali³y siê trzykroæ.<br />
***<br />
Raz jeszcze powtarzam fakty:<br />
Sacco i Vanzetti nigdy nikogo nie<br />
zabili. Przybyli do Ameryki z W³och, nie<br />
znaj¹c siê nawzajem, w roku Tysi¹c<br />
Dziewiêæset Ósmym. W tym samym<br />
roku do Ameryki przybyli moi rodzice.<br />
Ojciec mia³ lat dziewiêtnaœcie. Matka<br />
dwadzieœcia jeden.<br />
Sacco mia³ lat siedemnaœcie. Vanzetti<br />
dwadzieœcia. Amerykañscy pracodawcy<br />
pragnêli w owym czasie zalewu<br />
taniej i pokornej si³y roboczej, która pozwoli³aby<br />
im utrzymaæ p³ace na niskim<br />
poziomie.<br />
Vanzetti mia³ siê póŸniej wyraziæ:<br />
– Pierwsze zaskoczenie prze¿y³em<br />
w punkcie imigracyjnym. Widzia³em pasa¿erów<br />
najni¿szej kategorii, z którymi<br />
urzêdnicy obchodzili siê jak z byd³em.<br />
Jednego s³owa sympatii, jednego s³owa<br />
otuchy, które by pomniejszy³o ciê¿ar ³ez,<br />
tak silnie przygniataj¹cy nowo przyby-<br />
³ych na amerykañski brzeg.<br />
Od ojca i matki nie raz s³ysza³em to<br />
samo. Oni te¿ poczuli siê w koñcu jak<br />
g³upcy, którzy, nie wiedzieæ, czemu, do-<br />
³o¿yli ogromnych starañ, by osobiœcie<br />
dostarczyæ siê do rzeŸni.<br />
Rodziców moich natychmiast zwerbowa³<br />
do pracy agent Mostów i ¯elaza<br />
160
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
Cuyahoga z Cleveland. Agent ów, jak<br />
mi kiedyœ wyzna³ pan McCone, otrzyma³<br />
polecenie najmowania wy³¹cznie<br />
S³owian o blond w³osach, w myœl teorii<br />
ojca pana McCone, ¿e jako blondynów<br />
bêdzie ich cechowaæ germañska smyka³ka<br />
w palcach i krzepa fizyczna, jako S³owian<br />
zaœ – wrodzona uleg³oœæ. Werbunek<br />
dotyczy³ robotników fabrycznych<br />
oraz nielicznej garstki s³u¿by domowej<br />
z dobr¹ prezencj¹, do pracy w licznych<br />
domostwach pana McCone. Tak to rodzice<br />
moi zasilili warstwê spo³eczn¹<br />
s³u¿by. Sacco i Vanzetti mieli mniej<br />
szczêœcia. ¯aden poœrednik w handlu<br />
ludzkimi maszynami nie wyra¿a³ zapotrzebowania<br />
na model, jaki sob¹ reprezentowali.<br />
"Dok¹d mia³em pójœæ? Co<br />
mia³em robiæ, pisa³ Vanzetti. Sta³em na<br />
ziemi obiecanej. Kolejka miejska przeturkota³a<br />
obok, nie udzielaj¹c mi odpowiedzi.<br />
Autobusy i trolejbusy pêdzi³y, nie<br />
bacz¹c na mnie zupe³nie". W tej sytuacji<br />
on i Sacco, jeszcze oddzielnie i tylko<br />
dlatego, by nie umrzeæ z g³odu, musieli<br />
od drzwi do drzwi, ³aman¹ angielszczyzn¹,<br />
¿ebraæ o dowoln¹ pracê za dowoln¹<br />
p³acê. Czas mija³.<br />
Sacco, który we W³oszech trudni³<br />
siê szewstwem, znalaz³ pracê w fabryce<br />
obuwia w Milford, Massachusetts,<br />
w tym samym mieœcie, gdzie, zbiegiem<br />
losu, urodzi³a siê matka Mary Kathleen<br />
O'Looney. Sacco dorobi³ siê ¿ony i domu<br />
z ogródkiem. Z ¿on¹ mia³ syna imieniem<br />
Dante i córeczkê imieniem Inez. Sacco<br />
pracowa³ szeœæ dni w tygodniu, po dziesiêæ<br />
godzin dziennie. Znajdowa³ przy<br />
tym czas na wyg³aszanie przemówieñ,<br />
rozdawanie pieniêdzy i udzia³ w robotniczych<br />
demonstracjach strajkowych<br />
o lepsze p³ace, humanizacjê stosunków<br />
pracy, i tak dalej. Za tê dzia³alnoœæ aresztowany<br />
zosta³ w roku Tysi¹c Dziewiêæset<br />
Szesnastym.<br />
Vanzetti, jako cz³owiek bez zawodu,<br />
przerzuca³ siê z bran¿y do bran¿y –<br />
a to restauracja, a to kamienio³omy, a to<br />
huta ¿elaza, a to fabryka powrozów. By³<br />
zagorza³ym czytelnikiem ksi¹¿ek. Studiowa³<br />
Marksa, Darwina, Hugo, Gorkiego,<br />
To³stoja, Zole i Dantego. Tyle ³¹czy-<br />
³o go z ludŸmi Harvardu. W roku Tysi¹c<br />
Dziewiêæset Szesnastym stan¹³ na czele<br />
strajku w fabryce powrozów, dok³adnie<br />
mówi¹c – w Zak³adach Wytwórczych<br />
Lin i Powrozów w Plymouth, Massachusetts,<br />
obecnie podleg³ych korporacji<br />
RAMJAC. Po tym incydencie trafi³ na<br />
czarne listy wszystkich okolicznych<br />
przedsiêbiorstw i w koñcu, aby utrzymaæ<br />
siê przy ¿yciu, zosta³ niezale¿nym handlarzem<br />
ryb.<br />
Sacco i Vanzetti poznali siê bli¿ej<br />
w³aœnie w roku Tysi¹c Dziewiêæset Szesnastym.<br />
Myœl¹c ka¿dy z osobna o brutalnych<br />
praktykach œwiata biznesu, doszli<br />
do oczywistego wniosku, ¿e pola bitewne<br />
pierwszej wojny œwiatowej s¹ niczym<br />
innym jak dodatkowymi placówkami<br />
obrzydliwie niebezpiecznej pracy,<br />
gdzie garstka ludzi dogl¹da zag³ady milionów<br />
w nadziei, ¿e zbije na tym<br />
grubsz¹ forsê. Oczywiste by³o dla nich<br />
obu tak¿e i to, ¿e Ameryka w³¹czy siê<br />
niebawem w pierwsz¹ wojnê œwiatow¹.<br />
Poniewa¿ nie uœmiecha³a im siê tego<br />
rodzaju praca w Europie, wst¹pili obaj<br />
do w³osko-amerykañskiej grupki anarchistów,<br />
która na czas wojny przenios³a<br />
siê do Meksyku.<br />
Anarchista jest to cz³owiek, który<br />
wierzy g³êboko, ¿e ka¿dy rz¹d jest wrogiem<br />
w³asnego narodu.<br />
Stwierdzam, ¿e do dziœ nie umar³a<br />
we mnie nadzieja, i¿ Sacco i Vanzetti<br />
wejd¹ w krew przysz³ym pokoleniom.<br />
Mo¿e wystarczy jeszcze tylko raz czy<br />
dwa przypomnieæ ich losy. Jeœli tak, to<br />
ich ujœcie do Meksyku interpretowane<br />
Wspomnienie<br />
161
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Wspomnienie<br />
bêdzie powszechnie jako kolejny przejaw<br />
b³ogos³awionej odmiany zdrowego<br />
rozs¹dku.<br />
Tak czy owak, po wojnie Sacco<br />
i Vanzetti wrócili do Massachusetts, ju¿<br />
w wielkiej przyjaŸni. Zdrowy rozs¹dek<br />
w ich wydaniu, b³ogos³awiony czy te¿<br />
nie, i oparty na tych samych lekturach,<br />
które studenci Harvardu studiuj¹ stale<br />
i bez szkody dla zdrowia, budzi³ na ogó³<br />
pogardê otoczenia. Otoczenie to, podobnie<br />
jak wszyscy, którzy pragnêli kierowaæ<br />
w³asnym losem bez specjalnego<br />
buntu, dosz³o nagle do wniosku, ¿e ów<br />
zdrowy rozs¹dek je przera¿a, zw³aszcza<br />
w wydaniu cudzoziemców.<br />
Ministerstwo Sprawiedliwoœci sporz¹dzi³o<br />
tajne listy cudzoziemców, którzy<br />
absolutnie nie kryli siê z opini¹, ¿e<br />
wiêkszoœæ rz¹dz¹cych tak zwan¹ "ziemi¹<br />
obiecan¹" to ludzie niesprawiedliwi,<br />
ob³udni, g³upi i chciwi. Sacco i Vanzetti<br />
te¿ trafili na tak¹ listê, a wiêc i pod<br />
sta³¹ obserwacjê szpiegów rz¹dowych.<br />
Na liœcie znalaz³ siê tak¿e drukarz<br />
nazwiskiem Andrea Salsedo, przyjaciel<br />
Vanzettiego. Agenci federalni aresztowali<br />
go na niesprecyzowanej podstawie<br />
w New York City, po czym przez osiem<br />
tygodni trzymany by³ w odosobnieniu.<br />
Trzeciego maja roku Tysi¹c Dziewiêæset<br />
Dwudziestego Salsedo wypad³, czy<br />
te¿ wyskoczy³, czy te¿ zosta³ wypchniêty,<br />
z okna na czternastym piêtrze gmachu<br />
zajmowanego przez Ministerstwo<br />
Sprawiedliwoœci.<br />
Sacco i Vanzetti zorganizowali wiec,<br />
na którym zebrani mieli siê domagaæ<br />
œledztwa w sprawie aresztowania<br />
i œmierci Salsedo. Wiec wyznaczono na<br />
dziewi¹tego maja w Brockton, Massachusetts,<br />
rodzinnym mieœcie Mary Kathleen<br />
O'Looney. Mary Kathleen mia³a<br />
wówczas szeœæ lat. Ja siedem.<br />
Zanim dosz³o do wiecu, Sacco<br />
i Vanzettiego aresztowano pod zarzutem<br />
dzia³alnoœci godz¹cej w dobro publiczne.<br />
Przestêpstwo, którego siê dopuœcili,<br />
polega³o na tym, ¿e posiadali przy sobie<br />
ulotki nawo³uj¹ce do udzia³u w wiecu.<br />
Grozi³a im kara wysokiej grzywny i utraty<br />
wolnoœci na okres do dwunastu miesiêcy.<br />
A potem, ni st¹d, ni zow¹d, zarzucono<br />
im jeszcze dwa niewyjaœnione morderstwa.<br />
Mniej wiêcej miesi¹c wczeœniej,<br />
podczas napadu rabunkowego w South<br />
Braintree, Massachusetts, zastrzelono<br />
dwóch konwojentów bankowych.<br />
Za coœ takiego kary by³y, naturalnie,<br />
odpowiednio surowsze – konkretnie<br />
mówi¹c, dwa wyroki bezbolesnej œmierci<br />
na jednym i tym samym krzeœle elektrycznym.<br />
Vanzettiemu na dodatek zarzucano<br />
jeszcze usi³owanie rabunku na osobie<br />
konwojenta pieniêdzy w Bridgewater,<br />
Massachusetts. Stan¹³ przed s¹dem<br />
i otrzyma³ wyrok. I tak to, czary-mary,<br />
przeistoczy³ siê z handlarza ryb w s³ynnego<br />
kryminalistê, jeszcze zanim razem<br />
z Sacco zasiad³ na ³awie oskar¿onych<br />
pod zarzutem morderstwa.<br />
Czy Vanzetti istotnie pope³ni³ owo<br />
b³ahe przestêpstwo? Niewykluczone, ¿e<br />
tak, ale nie mia³o to wiêkszego znaczenia.<br />
Kto powiedzia³, ¿e nie mia³o? Sêdzia,<br />
który prowadzi³ sprawê Vanzettiego.<br />
Sêdzia nazywa³ siê Webster Thayer,<br />
by³ absolwentem Dartmouth College<br />
i potomkiem wielu œwietnych rodów<br />
z Nowej Anglii.<br />
– Ten cz³owiek – oœwiadczy³ s¹dowi<br />
sêdzia Thayer – zawini³ w sensie moralnym,<br />
choæby i nawet nie pope³ni³<br />
przypisywanego mu przestêpstwa. Zawini³<br />
jako wróg obowi¹zuj¹cego u nas<br />
porz¹dku spo³ecznego.<br />
162
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
S³owo honoru: dok³adnie tak wyrazi³<br />
siê sêdzia s¹du amerykañskiego. Cytat<br />
zapo¿yczy³em z ksi¹¿ki Richarda O.<br />
Boyera i Herberta M. Moraisa, Przemilczane<br />
w¹tki historii klasy robotniczej<br />
(United Front, San Francisco, 1955).<br />
W jakiœ czas póŸniej ten sam sêdzia<br />
Thayer przewodniczy³ sprawie o morderstwo,<br />
w której oskar¿onymi byli Sacco<br />
i znany kryminalista Vanzetti. Winê udowodniono<br />
im mniej wiêcej w rok po<br />
aresztowaniu – by³ lipiec roku Tysi¹c<br />
Dziewiêæset Dwudziestego Pierwszego,<br />
a ja mia³em osiem lat.<br />
Na krzeœle elektrycznym zasiedli,<br />
gdy mia³em lat piêtnaœcie. Jeœli nawet<br />
s³ysza³em wzmiankê o ich sprawie z ust<br />
przypadkowego mieszkañca Cleveland,<br />
to i tak zd¹¿y³em o tym zapomnieæ.<br />
Któregoœ dnia rozmawia³em w windzie<br />
gmachu RAMJAC z ch³opcem na<br />
posy³ki. By³ mniej wiêcej w moim wieku.<br />
Zapyta³em go, czy pamiêta z dzieciñstwa<br />
cokolwiek w zwi¹zku z egzekucj¹<br />
Sacco i Vanzettiego. Powiedzia³,<br />
¿e owszem, pamiêta, jak jego ojciec<br />
ucieszy³ siê, ¿e wreszcie jest ju¿ po<br />
wszystkim, bo od dawna rzygaæ mu siê<br />
chcia³o od tej ci¹g³ej gadaniny o Sacco i<br />
Vanzettim.<br />
Zapyta³em, w jakiej bran¿y pracowa³<br />
szanowny tatuœ.<br />
– By³ prezesem banku w Montpelier,<br />
Vermont – odpar³ ch³opiec na posy³ki,<br />
czyli staruszek w wojskowym<br />
p³aszczu z demobilu.<br />
S³ynny gangster z Chicago, Al Capone,<br />
opowiada³ siê za egzekucj¹ Sacco<br />
i Vanzettiego. Podziela³ zdanie, ¿e obaj<br />
s¹ wrogami amerykañskiego sposobu<br />
myœlenia o Ameryce. By³ g³êboko ura-<br />
¿ony niewdziêcznoœci¹, jak¹ okazali<br />
Ameryce jego ziomkowie-imigranci.<br />
W Przemilczanych w¹tkach historii<br />
klasy robotniczej znaleŸæ mo¿na nastêpuj¹cy<br />
cytat z Capone: "Bolszewizm<br />
stuka do naszych bram... robotnika nale¿y<br />
trzymaæ jak najdalej od czerwonej<br />
literatury i czerwonych pu³apek".<br />
Przypomina mi siê w zwi¹zku z tym<br />
pewne opowiadanie, które napisa³ dr<br />
Robert Fender, mój przyjaciel z wiêzienia.<br />
By³o to opowiadanie o planecie, na<br />
której najgorsz¹ zbrodni¹ jest niewdziêcznoœæ.<br />
Co chwila kogoœ skazywano<br />
na œmieræ za brak nale¿ytej wdziêcznoœci.<br />
Egzekucje odbywa³y siê [------]<br />
przez defenestracjê, czyli wypchniêcie<br />
z okna na du¿ej wysokoœci.<br />
Bohater opowiadania Fendera te¿<br />
zostaje w koñcu wypchniêty przez okno<br />
za niewdziêcznoœæ. Jego ostatnie s³owa,<br />
kiedy szybuje w dó³ z wysokoœci trzydziestego<br />
piêtra, brzmi¹: "Sto-krot-nedzieeeeeeeeêki!"<br />
Nim jednak Sacco i Vanzettiego<br />
zdo³ano ukaraæ za niewdziêcznoœæ metod¹<br />
Massachusetts, na ca³ym œwiecie<br />
podnios³y siê masowe protesty przeciwko<br />
ich egzekucji. Handlarz ryb oraz<br />
szewc stali siê znakomitoœciami na skalê<br />
planety.<br />
– ¯ebyœmy nie wiem jak siê starali<br />
– oœwiadczy³ Vanzetti – przez ca³e ¿ycie<br />
nie zdzia³alibyœmy tak wiele na rzecz<br />
tolerancji, sprawiedliwoœci i wzajemnego<br />
zrozumienia miêdzy ludŸmi, ile teraz<br />
robimy przez przypadek.<br />
Gdyby zainscenizowaæ to jako<br />
wspó³czesn¹ sztukê pasyjn¹, aktorzy<br />
graj¹cy w³adzê, czyli Poncjuszów Pi³atów,<br />
musieliby wprawdzie tak jak tamten<br />
wyraziæ potêpienie dla opinii mas,<br />
ale tym razem byliby raczej za kar¹<br />
œmierci ni¿ przeciwko niej.<br />
I nie umywaliby r¹k.<br />
W istocie, byli tak dumni z tego, co<br />
zamierzaj¹ zrobiæ, ¿e powo³ali trzyosobow¹<br />
komisjê najm¹drzejszych, najbardziej<br />
szanowanych, prawych i obiektyw-<br />
Wspomnienie<br />
163
BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />
Wspomnienie<br />
nie myœl¹cych obywateli stanu, aby to<br />
oni obwieœcili œwiatu, czy sprawiedliwoœci<br />
stanie siê zadoœæ, czy te¿ nie.<br />
Jedynie ten fragment historii Sacco<br />
i Vanzettiego przytoczy³ w swoim przemówieniu<br />
Kenneth Whistler owej odleg³ej<br />
nocy, kiedy s³uchaliœmy go z Mary<br />
Kathleen, trzymaj¹c siê za rêce.<br />
D³ugo ironizowa³ na temat przeœwietnych<br />
referencji trzech mêdrców.<br />
Jednym by³ Robert Grant, emerytowany<br />
sêdzia specjalizuj¹cy siê w procesach<br />
maj¹tkowych, który dobrze zna³<br />
przepisy prawne i wiedzia³, czemu te<br />
przepisy s³u¿¹. Przewodnicz¹cym komisji<br />
zosta³ rektor Harvardu. Kiedy rozpocz¹³em<br />
studia w Harvardzie, nadal zajmowa³<br />
on stanowisko rektora. Niesamowite,<br />
co? Nazywa³ siê A. Lawrence Lowell.<br />
Trzeci zaœ, który w opinii Whistlera<br />
"...zna³ siê przynajmniej na elektryce",<br />
nazywa³ siê Samuel W. Stratton i by³<br />
rektorem Politechniki stanu Massachusetts.<br />
Podczas gdy trzej mêdrcy prowadzili<br />
narady, nap³ywa³y do nich tysi¹ce telegramów,<br />
niektóre za egzekucj¹, lecz<br />
wiêkszoœæ przeciw. Nadawcami telegramów<br />
byli, miêdzy innymi, Romain Rolland,<br />
George Bernard Shaw, Albert Einstein,<br />
John Galsworthy, Sinclair Lewis<br />
i H. G. Wells.<br />
Triumwirat obwieœci³ na koniec, ¿e<br />
ma absolutn¹ pewnoœæ co do tego, ¿e<br />
jeœli Sacco i Vanzetti zgin¹ na krzeœle<br />
elektrycznym, to sprawiedliwoœci stanie<br />
siê zadoœæ.<br />
To tyle w sprawie m¹droœci najm¹drzejszych<br />
istot ludzkich.<br />
W tym miejscu odczuwam wewnêtrzny<br />
przymus zastanowienia siê nad<br />
tym, czy m¹droœæ w ogóle kiedykolwiek<br />
istnia³a i czy w ogóle jest ona mo¿liwa.<br />
Czy¿by m¹droœæ by³a w tym konkretnym<br />
wszechœwiecie zjawiskiem równie niemo¿liwym,<br />
co perpetuum mobile?<br />
Kto by³ najm¹drzejszym cz³owiekiem<br />
w Biblii, m¹drzejszym nawet –<br />
mo¿emy œmia³o przyj¹æ takie za³o¿enie<br />
– ni¿ rektor Harvardu? Naturalnie, król<br />
Salomon. Przed królem Salomonem stanê³y<br />
dwie kobiety, domagaj¹ce siê praw<br />
do jednego dziecka, z proœb¹, by król<br />
u¿y³ w ich sprawie swej os³awionej<br />
m¹droœci. Król Salomon zaproponowa³,<br />
aby dziecko przer¿n¹æ na pó³.<br />
A najmêdrsi ludzie w Massachusetts<br />
orzekli, ¿e Sacco i Vanzetti powinni<br />
umrzeæ.<br />
Gdy obwieszczono publicznie ich<br />
decyzjê, mój idol, Kenneth Whistler, dowodzi³<br />
pikietami przed Gmachem Urzêdu<br />
Stanowego w Massachusetts, w Bostonie<br />
– tak przynajmniej nam opowiada³.<br />
Pada³o.<br />
– Matka Natura dopasowa³a siê do<br />
nastroju – rzek³ patrz¹c wprost na Mary<br />
Kathleen i na mnie, a siedzieliœmy<br />
w pierwszym rzêdzie. Rozeœmia³ siê.<br />
Ani Mary Kathleen, ani ja nie zawtórowaliœmy<br />
mu œmiechem. Nie rozeœmia³<br />
siê nikt z zebranych. Œmiech Whistlera<br />
by³ mro¿¹cym krew w ¿y³ach<br />
œmiechem z Natury, która ma g³êboko<br />
w nosie opinie istot ludzkich o tym, co<br />
ich zdaniem jest tu grane.<br />
Whistler utrzyma³ pikiety przed<br />
Gmachem Urzêdu Stanowego jeszcze<br />
przez dziesiêæ dni, a¿ do nocy egzekucji.<br />
Wówczas, krêtymi uliczkami i przez<br />
most, poprowadzi³ je do Charlestown,<br />
gdzie mieœci³o siê wiêzienie. Wœród pikietuj¹cych<br />
szli Edna St. Vincent Millay<br />
i John Dos Passos, i Haywood Broun.<br />
Gwardziœci Narodowi oraz policja<br />
ju¿ na nich czekali. Na murach tkwili<br />
strzelcy wyborowi z broni¹ maszynow¹<br />
wycelowan¹ w ogó³ spo³eczeñstwa –<br />
164
BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />
w ludzi, którzy pragnêli, by Poncjusz<br />
Pi³at okaza³ ³askê.<br />
Kenneth Whistler niós³ ciê¿k¹ paczkê.<br />
By³ to olbrzymi transparent, d³ugi,<br />
w¹ski i ciasno zwiniêty w rulon. Whistler<br />
sporz¹dzi³ go tego samego dnia<br />
rano.<br />
Œwiat³a w oknach wiêzienia zgas³y<br />
i zapali³y siê po trzykroæ.<br />
Po dziewiêciu zaæmieniach Whistler<br />
poœpieszy³ wraz z przyjacielem do sali<br />
pogrzebowej, gdzie zw³oki Sacco i Vanzettiego<br />
mia³y byæ wystawione na widok<br />
publiczny. W³adze nie mia³y dalszej<br />
koncepcji na wykorzystanie ich cia³. Sta-<br />
³y siê one na powrót w³asnoœci¹ krewnych<br />
i przyjació³.<br />
Whistler powiedzia³ nam na wiecu,<br />
¿e w przedsionku sali pogrzebowej ustawiono,<br />
w oczekiwaniu na trumny, dwa<br />
koz³y do r¿niêcia drzewa. Whistler<br />
z przyjacielem rozwinêli transparent<br />
i przybili go gwoŸdziami do œciany ponad<br />
koz³ami.<br />
Na transparencie wymalowane by³y<br />
farb¹ s³owa, które autor wyroku œmierci<br />
na Sacco i Vanzettiego, Webster Thayer,<br />
wypowiedzia³ do znajomego tu¿ po og³oszeniu<br />
wyroku:<br />
WIDZIA£EŒ, JAK ZA£ATWI£EM<br />
ZASRANYCH ANARCHISTÓW?<br />
Wspomnienie<br />
165