13.06.2019 Views

Biuletyn Poznańskiej Biblioteki Anarchistycznej

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

<strong>Biuletyn</strong><br />

Poznañskiej <strong>Biblioteki</strong> <strong>Anarchistycznej</strong><br />

ISSN 1731-352X | Numer 5 | Maj 2007<br />

SI£A PRACY<br />

Agnieszka Mróz Za kapita³em pod¹¿a konflikt 3<br />

Wywiad z Beverly J. Silver 4<br />

Jaros³aw Urbañski (oprac.) Walki pracowników przemys³u samochodowego 13<br />

Robert Linhart Zatrzymaæ liniê 34<br />

Ostatnie ognie w Porto Marghera 63<br />

KRYMINOLOGIA KRYTYCZNA<br />

Przeciwko penitencjarnej dyktaturze 67<br />

Jeff Ferrell Przeciwko prawu: kryminologia anarchistyczna 70<br />

Michel Foucault Marsz kajdaniarzy 79<br />

Didier Eribon Michel Foucault: pod znakiem nadzoru 84<br />

HISTORIA<br />

Marcin Bêdziñski Durruti i pocz¹tki hiszpañskiego anarchizmu 90<br />

Micha³ Przyborowski Wydawnictwo "Nowa Epoka" 1924 - 1930 100<br />

Krótka historia pisma Maæ Pariadka 110<br />

DYSKUSJE:<br />

ANARCHIZM SPO£ECZNY CZY INDYWIDUALISTYCZNY?<br />

Oskar Szwabowski Polityka spo³eczna, nie indywidualistyczna 122<br />

Jany P. Waluszko Ideologia albo ¿ycie! 132<br />

RECENZJE<br />

Piotr Ciszewski Bojownicy klasy pracuj¹cej 136<br />

Tomek Borejza Okupacyjne przypadki Paw³a Lwa Marka 138<br />

Oskar Szwabowski Szkice o anarchizmie 140<br />

£ukasz Cholewicki Pu³apka akademickoœci 143<br />

Ramor Ryan Dni zbrodni i noce przera¿enia 146<br />

WSPOMNIENIE<br />

Kurt Vonnegut 157


WSTÊP<br />

Prezentujemy kolejny numer <strong>Biuletyn</strong>u Poznañskiej <strong>Biblioteki</strong> <strong>Anarchistycznej</strong>.<br />

Wydalismy go w nowej, zmienionej formule. Czêœæ zmian widoczna jest ju¿<br />

na pierwszy rzut oka, nowa szata graficzna, kolorowa ok³adka, zapach œwie¿ego<br />

druku... Jednak najwiêksze zmiany dotycz¹ przede wszystkim warstwy treœciowej.<br />

Chcielibyœmy, aby <strong>Biuletyn</strong>, zachowuj¹c swój charakter, sta³ siê miejscem<br />

pog³êbionej analizy i dyskusji w ruchu anarchistycznym. Wspó³czesny ruch anarchistyczny<br />

w Polsce popada czêsto w pu³apkê nieumiejêtnoœci wyjœcia poza tworzon¹<br />

w oderwaniu od rzeczywistoœci teoriê. Aby anarchizm jako ruch móg³ siê<br />

rozwijaæ, potrzebuje sta³ego wgl¹du w nowe trendy filozoficzne i spo³eczne. Niekoniecznie<br />

zwi¹zane bezpoœrednio z anarchizmem, ale daj¹ce mu mo¿liwoœæ formowania<br />

skutecznej strategii.<br />

W tym numerze wyró¿niæ mo¿na dwa g³ówne dzia³y. Pierwszy z nich - Si³a<br />

pracy - opisuje tendencje w ruchu robotniczym. Du¿o miejsca poœwiêciliœmy tu<br />

badaniom prowadzonym przez Beverly Silver, wyjaœniaj¹ one zmiany zachodz¹ce<br />

w strukturze pracy oraz to, w jaki sposób wp³ywaj¹ one na prowadzone walki<br />

robotnicze. Drugi dzia³ - Kryminologia krytyczna - jest mniej szczegó³owy, jego<br />

zadaniem jest zarysowanie problematyki wolnoœciowego podejœcia do polityki<br />

penitencjarnej i prawnej.<br />

Poza tym polecamy dzia³ Dyskusje - w którym gor¹ca polemika pomiêdzy<br />

Oskarem Szwabowskim i Janym Waluszko, prowadzi nas przez meandry "spo-<br />

³ecznego" i "indywidualistycznego" podejœcia do ruchu anarchistycznego. Pewnego<br />

rodzaju rozwiniêciem w¹tków poruszonych w tej dyskusji jest równie¿, zamieszczony<br />

w dziale Recenzje, esej irlandzkiego anarchisty Ramora Ryan.<br />

Nie zapomnieliœmy równie¿ o tradycyjnych dzia³ach, do jakich przyzwyczai³<br />

nas <strong>Biuletyn</strong>. W dziale historycznym, artyku³ bêd¹cy uzupe³nieniem do prezentowanej<br />

w poprzednim numerze historii polskich pism anarchistycznych w latach<br />

80-tych, opisuj¹cy dzia³alnoœæ pisma "Maæ pariadka". Poza tym Micha³ Pzyborowski<br />

odkrywa "bia³e plamy" w historii polskiego anarchizmu, a Marcin Bêdziñski<br />

opowiada nam o pocz¹tkach anarchosyndykalizmu w Hiszpanii. (DK)<br />

Kolektyw redakcyjny: Katarzyna Jankowska, Damian Kaczmarek,<br />

Maciej Hojak, Jaros³aw Urbañski, Agnieszka Mróz, Krzysztof Król<br />

Wydawnictwo: Biblioteka Anarchistyczna, ul. Pu³askiego 21a, Poznañ<br />

tel. (0..61) 848-46-72 - czynny podczas dy¿urów,<br />

adres koresp. P.O. Box 5, 60-966 Poznañ 31<br />

www.biblioteka-poznanska.bzzz.net, e-mail: biblioteka@rozbrat.org<br />

Dystrybucja: Oficyna Wydalnicza Bractwa "Trojka"<br />

www.bractwotrojka.prv.pl


ZA KAPITA£EM POD¥¯A<br />

KONFLIKT<br />

AGNIESZKA MRÓZ<br />

Ksi¹¿ka Beverly Silver "Forces of<br />

Labor" dostarcza szczegó³owych informacji<br />

na temat kondycji i znaczenia ruchu<br />

pracowniczego oraz narzêdzi do dalszej<br />

jego analizy. Silver twierdzi, ¿e walki<br />

pracownicze s¹ endemiczn¹ cech¹ rozwoju<br />

kapitalistycznego, wynikaj¹ z samej<br />

jego natury. Kapita³ musi utrzymywaæ<br />

swoje panowanie nad pracownikami<br />

i ka¿dego dnia na nowo zmuszaæ robotników<br />

do pracy. Ci<br />

natomiast protestuj¹,<br />

i bêd¹ protestowaæ,<br />

przeciwko traktowaniu<br />

ich jak towar.<br />

Na pocz¹tku XIX<br />

wieku klasy ni¿sze mia-<br />

³y niewielk¹ rolê w<br />

kszta³towaniu œwiatowego<br />

systemu kapitalistycznego,<br />

lecz w XX w.<br />

by³a ona ju¿ du¿o wiêksza.<br />

Nie znaczy to, ¿e si³a robotników nieustannie<br />

roœnie i ¿e walki pracownicze<br />

s¹ zawsze pozytywne. Czasami pracownicy<br />

bêd¹ okreœlaæ i utrzymywaæ wewnêtrzne<br />

podzia³y oraz broniæ przywilejów,<br />

jeœli nie bêd¹ widzieæ innych sposobów<br />

na utrzymanie godnych standardów<br />

¿ycia, co bêdzie os³abiaæ klasê pracuj¹c¹<br />

i powodowaæ wa¿ne problemy dla strategii<br />

rewolucyjnej zmiany.<br />

By zrozumieæ ogólnoœwiatow¹ s³aboœæ<br />

klasy pracuj¹cej w latach 90-tych,<br />

któr¹ opisuje i dokumentuje "Forces of<br />

Labor", Silver wskazuje na finansjalizacjê<br />

kapita³u, czyli na fakt, ¿e kapita³ nie<br />

inwestuje zasadniczo w produkcjê i handel,<br />

lecz w kredyty i finansowe spekulacje.<br />

Silver i Arrighi dowodz¹, ¿e ta faza<br />

nie jest czymœ nowym, ¿e jest tendencj¹,<br />

która powraca podczas cyklu zmiany hegemona.<br />

Arrighi wskazuj¹c na innych<br />

badaczy systemów-œwiatów twierdzi, ¿e<br />

kapitalizm zawsze zale¿a³ od istnienia<br />

œwiatowej si³y hegemonicznej;<br />

si³y, która ustala<br />

regu³y i gwarantuje<br />

Beverly J. Silver - profesorka<br />

socjologii w Johns Hopkins<br />

University, wspó³autorka<br />

pewnego rodzaju stabilny<br />

system – miastapañstwa<br />

w Pó³nocnych<br />

m.in. nagrodzonej w 2001 r.<br />

przez Amerykañskie Towarzystwo<br />

Socjologiczne ksi¹¿ki W³oszech w XVI w.,<br />

Chaos and Governance in the Niderlandy w XVII<br />

Modern World System (University<br />

of Minnesota Press, 1999). Brytyjskie w XIX<br />

i XVIII w., Imperium<br />

i USA w XX. Wed³ug<br />

Arrigi obecnie jesteœmy<br />

w okresie zmiany hegemona – USA traci<br />

swoj¹ pozycje na rzecz nieznanych<br />

jeszcze regionów lub pañstw, prawdopodobnie<br />

na rzecz Zachodniej Azji – lub<br />

na rzecz nikogo. Jest równie¿ mo¿liwe,<br />

¿e nast¹pi koniec tego rodzaju historii<br />

i pocz¹tek nowej, nie kapitalistycznej ery.<br />

Analizy innych okresów zmiany hegemona<br />

– np. od Imperium Brytyjskiego do<br />

USA w pierwszej po³owie XX w. – pokaza³y,<br />

¿e wtedy równie¿ mia³ miejsce<br />

okres finansjalizacji i spekulacji finansowych,<br />

podczas którego trac¹ce hegemo-


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

niê pañstwo, wykorzystywa³o sw¹ pozycjê<br />

do zaczerpniêcia kredytów w celu finansowania<br />

konsumpcji i projektów militarnych.<br />

Efektem tego by³o generalne<br />

os³abienie klasy pracuj¹cej na œwiatow¹<br />

skale, gdy¿ pieni¹dze nie by³y inwestowane<br />

w produkcjê wartoœci dodatkowej.<br />

Ale jest nadzieja – okres finansjalizacji<br />

nie mo¿e trwaæ wiecznie, bowiem<br />

kapita³ i kapitalizm zale¿¹ od produkcji<br />

wartoœci dodatkowej. Pytanie tylko, jak<br />

d³ugo bêdzie on trwaæ i co siê stanie w<br />

miêdzyczasie. I co wiêcej – zmiana hegemona<br />

zawsze oznacza systemowy<br />

chaos na œwiecie. Wiêc pojawia siê pytanie<br />

o to, czy dostrze¿emy eskalacjê<br />

wojny, czy ruch antywojenny jest w stanie<br />

j¹ powstrzymaæ. Kolejne pytanie, czy<br />

klasa pracuj¹ca, zw³aszcza ta z USA,<br />

czyli ze starego hegemonicznego pañstwa<br />

oraz ta z prawdopodobnie nowego<br />

centrum – Chin lub Indii – u¿yje swojej<br />

w³adzy do kszta³towania nowego porz¹dku<br />

œwiatowego i uwolni siê od kapitalizmu,<br />

czy te¿ wykorzysta swoj¹ pozycjê<br />

w protekcjonistyczny sposób, przeciwko<br />

globalnej klasie pracowniczej?<br />

WYWIAD Z<br />

BEVERLY J. SILVER<br />

Si³a pracy<br />

W ksi¹¿ce Forces of Labor twierdzisz,<br />

¿e niepokoje pracownicze s¹ rodzajem<br />

si³y napêdowej dla rozwoju kapitalizmu.<br />

Przypomina to podejœcie zwane<br />

w Europie "workeryzmem" lub autonomistycznym<br />

marksizmem. Czy<br />

wystêpuj¹ tu bezpoœrednie zwi¹zki<br />

z tego rodzaju myœleniem, czy to podobieñstwo<br />

jest przypadkowe?<br />

Wywiad dla magazynu<br />

"Analyse + Kritik"<br />

[www.akweb.de] przeprowadzony<br />

z Beverly Silver podczas<br />

prezentacji ksi¹¿ki "Forces<br />

of Labor" w Niemczech<br />

w czerwcu 2005; t³umaczenie<br />

z wersji angielskojêzycznej,<br />

opublikowanej w magazynie<br />

"Prol-position", nr 3, 2005,<br />

[www.prol-position.net]<br />

Beverly Silver: Postrzeganie<br />

niepokojów<br />

pracowniczych jako<br />

si³y, która nieustannie<br />

przekszta³ca kapitalizm,<br />

stanowi dziedzictwo<br />

pewnych tradycji<br />

amerykañskich. Dorasta³am<br />

w Detroit w latach<br />

60. W mieœcie<br />

tym, w latach 30. mia-<br />

³y miejsce strajki okupacyjne.<br />

Pod ich wp³ywem<br />

pojawi³a siê idea strukturalnej si³y<br />

robotników. Mówi ona, ¿e zdobycze robotników<br />

zosta³y uzyskane w du¿ej mierze<br />

dziêki ich strategicznej pozycji<br />

w procesie produkcji. Zajmuje siê tym<br />

amerykañska historia ruchu pracowniczego<br />

i socjologia przemys³u. Du¿y<br />

wp³yw na moj¹ pracê mia³y pisma Francisa<br />

Fox Pivena i Richarda A. Clowarda.<br />

1 Analizuj¹c historiê<br />

ruchów ludzi biednych<br />

w USA w skali krajowej,<br />

wymieniaj¹ oni<br />

kilka argumentów, które<br />

przeniesione na poziom<br />

globalny wracaj¹<br />

w Forces of Labor.<br />

Chodzi m.in. o przekonanie,<br />

¿e znacz¹cy postêp<br />

lub zmiany niesione<br />

s¹ przez fale niezadowolenia,<br />

które przy-<br />

4


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

* Silver wyró¿nia dwa rodzaje si³y przetargowej<br />

pracowników:<br />

chodz¹ tylko okresowo, ¿e przyp³ywy te<br />

same w sobie nie s¹ rezultatem wysi³ków<br />

organizatorów lub partii politycznych,<br />

lecz wywodz¹ siê ze strukturalnych<br />

warunków zezwalaj¹cych na pewnego<br />

rodzaju ruchy. Inspiruj¹ce by³o<br />

zw³aszcza to, ¿e analizuj¹c niepokoje<br />

pracownicze z lat 30., podkreœlaj¹ one<br />

strukturaln¹, pozycyjn¹ zdolnoœæ robotników<br />

do forsowania ¿¹dañ wynikaj¹c¹<br />

z miejsca w procesie produkcji. Równoczeœnie<br />

autorzy ci zaznaczaj¹, ¿e ka¿-<br />

da z tych fal protestów jest kontrolowana<br />

nie tylko za pomoc¹ po³¹czenia represji,<br />

ustêpstw i doboru pracowników,<br />

lecz równie¿ przez systematyczn¹ transformacjê<br />

organizacji produkcji tak, by<br />

os³abiæ ruchy, ¿e tak powiem, "za ich<br />

plecami".<br />

Jest to zatem jakaœ spuœcizna czy<br />

Ÿród³o mojego rozumowania, ale poza<br />

tym jednym z kluczowych intelektualnych<br />

punktów odniesienia dla Forces of<br />

Labor pozostaje moja wspó³praca z Giovannim<br />

Arrighim. Podczas wczesnego<br />

okresu rozwoju "operaismo" Arrighi<br />

w³aœciwie nie przebywa³ we W³oszech,<br />

uczy³ w Rodezji, Zimbabwe, a potem<br />

w Tanzanii, rozwijaj¹c koncepcje, w których<br />

kwestie zasobów i oporu si³y roboczej<br />

by³y kluczowe dla rozwoju kolonializmu<br />

oraz rozwoju krajowych ruchów<br />

wyzwoleñczych w Afryce. Powrót Arrighiego<br />

do W³och w 1969 r. zbieg³ siê ze<br />

szczytem autunno caldo (gor¹cej jesieni).<br />

Wielk¹ rolê odgrywa³y wtedy walki<br />

pracowników Fiata oraz to, ¿e walki pracownicze<br />

pojawi³y siê tam, gdzie robotnicy<br />

byli bardzo sceptycznie nastawieni<br />

do polityki i do tego co nazywam stowarzyszeniow¹<br />

si³¹ przetargow¹*, jednoczeœnie<br />

byli bardzo zdeterminowani,<br />

by zachowaæ sw¹ niezale¿n¹ w³adzê i si-<br />

³ê podczas walk. Oto spo³eczno-polityczny<br />

kontekst, który mocno oddzia³ywa³<br />

na rozwój "operaismo".<br />

Lecz jest kilka ró¿nic miêdzy "operaismo",<br />

takim jaki rozwija³ siê we W³oszech,<br />

a tym co wp³ynê³o na mnie, na<br />

moj¹ ksi¹¿kê. W 1971 r. Arrighi i inni<br />

za³o¿yli "Gruppo Gramsci". Po pierwsze,<br />

w ich wizji istotn¹ rolê odgrywa³a orientacja<br />

trzecioœwiatowa i perspektywa globalna,<br />

co w³aœciwie nie pojawia³o siê we<br />

wczesnym okresie "operaismo". Drug¹<br />

ró¿nic¹ jest znacznie silniejsze po³¹cze-<br />

1. stowarzyszeniowa si³a przetargowa<br />

("associational bargaining power") – jest to si³a<br />

wynikaj¹ca z utworzenia grupowej, kolektywnej<br />

organizacji robotników (g³ównie chodzi<br />

o zwi¹zki zawodowe i partie polityczne)<br />

2. strukturalna si³a przetargowa ("structural<br />

bargaining power") – si³a wynikaj¹ca<br />

z pozycji w systemie ekonomicznym; ta z kolei<br />

dzieli siê na:<br />

– rynkowa si³a przetargowa ("marketplace<br />

bargaining power") – wynika bezpoœrednio<br />

z ma³ego rynku pracy<br />

(wynika z: 1. posiadania rzadko spotykanych<br />

umiejêtnoœci wymaganych przez pracodawcê,<br />

2. niskiego poziomu bezrobocia, 3. zdolnoœci<br />

pracownika do ca³kowitego wycofania<br />

siê z rynku i przetrwania z bez dochodowego<br />

Ÿród³a utrzymania)<br />

– si³a przetargowa miejsca pracy ("workplace<br />

bargaing power") – wynikaj¹ca ze strategicznej<br />

pozycji pewnej grupy robotników<br />

w kluczowym dla przemys³u sektorze.<br />

(typowa dla pracownika, który pracuje w stosunkowo<br />

zintegrowanym procesie produkcyjnym,<br />

gdzie przestój w konkretnym miejscu<br />

mo¿e spowodowaæ szkodê na du¿o wiêksz¹<br />

skalê ni¿ przestój sam w sobie, gdy jest zdolny<br />

np. zatrzymaæ ca³¹ linie produkcyjn¹ przez<br />

zatrzymanie jednego jej segmentu, lub gdzie<br />

ca³a korporacja zale¿na od dostarczenia czêœci<br />

w konkretnym czasie jest zatrzymana<br />

przez np. protest pracowników kolei)<br />

Si³a pracy<br />

5


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

nie podejœcia teoretycznego z empirycznym,<br />

w przeciwieñstwie do bardziej filozoficznych<br />

sk³onnoœci w obrêbie "operaismo".<br />

"Gruppo Gramsci" k³ad³a silny<br />

nacisk na bie¿¹ce, konkretne badanie<br />

empirycznych warunków, jako tych,<br />

które mia³y wp³yw na naturê si³y przetargowej<br />

robotników. W tym znaczeniu<br />

ugrupowanie to by³o bli¿sze Romano<br />

Alquatiemu i Sergio Bolognie ni¿ Mario<br />

Trontiemu i Toni Negriemu. Wreszcie,<br />

podczas gdy pewne tendencje wewn¹trz<br />

operaismo podkreœla³y, ¿e klasa<br />

robotnicza jest silna i staje siê ca³y czas<br />

coraz silniejsza, w Forces of Labor znajdziemy<br />

zarówno próbê analizy d³ugoterminowych<br />

procesów zdaj¹cych siê<br />

wzmacniaæ klasê pracuj¹c¹, jak te¿ przeciwstawnych<br />

tendencji powodowanych<br />

przez ró¿nego rodzaju reakcje kapita³u<br />

na si³ê i bojowoœæ robotników.<br />

W miarê up³ywu czasu coraz lepiej<br />

poznawaliœmy to drugie zjawisko. Jeœli<br />

porównamy Forces of Labor jak i póŸniej<br />

wydane zbiory artyku³ów z prac¹,<br />

któr¹ Arrighi i ja wydaliœmy w 1984 r. –<br />

"Labor Movements and Capital Mobility"<br />

2 , zobaczymy, wyra¿on¹ implicite,<br />

samokrytykê. Artyku³ z 1984 r. podkreœla<br />

rosn¹c¹ si³ê ruchu robotniczego, d³ugoterminow¹<br />

tendencjê wzmacniania siê<br />

ruchu w skali ogólnoœwiatowej. Nasze<br />

rozumowanie oparliœmy na przekonaniu,<br />

¿e geograficzna relokacja kapita³u w latach<br />

70. i wczesnych 80. musia³a do<br />

pewnego stopnia os³abiæ robotników<br />

tam, sk¹d odp³yn¹³ kapita³, lecz wzmocni³a<br />

ich gdzie indziej, co ogólnie, widziane<br />

z globalnej perspektywy, wzmocni³o<br />

ruch. Na póŸniejszy g³êboki kryzys si³y<br />

roboczej w wielu czêœciach œwiata w latach<br />

90. w ogóle nie byliœmy przygotowani.<br />

Zaczêliœmy pytaæ co siê sta³o i po<br />

analizie zaczêliœmy dostrzegaæ wp³yw<br />

przesuniêcia kapita³u ze sfery handlu<br />

i produkcji do sfery kredytów, poœrednictwa<br />

i spekulacji (co w Forces of Labor<br />

nazwa³am "napraw¹ finansow¹" –<br />

financial fix) jest kluczowy dla wyjaœnienia<br />

wspomnianego g³êbokiego kryzysu.<br />

Do po³owy lat 80. kapita³ reagowa³<br />

na wzmocnienie ruchu pracowniczego<br />

seri¹ "napraw" (fixes) (przestrzennych,<br />

technologicznych/organizacyjnych,<br />

produkcyjnych*), z których ¿adna<br />

* Silver bazuj¹c na Ÿród³ach gromadzonych<br />

przez World Labor Group od 1870 r.<br />

twierdzi, ¿e kapita³ próbuje unikn¹æ walk, wymyœla<br />

nowe technologie, nowe produkty,<br />

przenosi zak³ady w inne regiony – wszystkie<br />

te próby ucieczki s¹ jednak tymczasowymi<br />

rozwi¹zaniami. Nazywa je "fixes" u¿ywaj¹c<br />

podwójnego znaczenia tego s³owa: kapita³ jest<br />

zainwestowany ("is fixed") w konkretne "nieruchome"<br />

maszyny, produkty, regiony; równoczeœnie<br />

nie mo¿e rozwi¹zaæ problemu, lecz<br />

tylko dokonaæ szybkich "poprawek", "naprawy",<br />

"zmiany". Problem jednak zawsze wraca<br />

i ³¹czy siê przede wszystkim z walkami<br />

pracowniczymi i ¿¹daniami rewindykacyjnymi.<br />

Silver rozró¿nia trzy rodzaje zmiany –<br />

przestrzenn¹ ("spatial fix"), co odnosi siê do<br />

relokacji produkcji, technologiczno-organizacyjn¹<br />

("technological/organizational fix") –<br />

wprowadzenie innowacji technicznych oraz<br />

zmianê produkowanego towaru na bardziej<br />

dochodowy ("product fix"). "Poprawki" mog¹<br />

os³abiæ "star¹" klasê pracuj¹c¹ – przez zamkniêcie<br />

fabryk, racjonalizacjê itp. – ale<br />

wzmocni¹ klasê pracuj¹c¹ w innych regionach<br />

lub sektorach, w których zostanie zainwestowany<br />

kapita³. Co istotne: przez odkrywanie<br />

nowych maszyn, nowych produktów, przenoszenie<br />

siê do innych regionów, kapita³ na<br />

d³u¿sz¹ metê mo¿e tylko rozci¹gn¹æ problem<br />

w czasie. Masowa skala, ³añcuchy œwiatowej<br />

produkcji i olbrzymie inwestycje w nowe techniki<br />

zwiêksz¹ jedynie destrukcyjn¹ (w odniesieniu<br />

do kapita³u) si³ê robotników i na przestrzeni<br />

wieków zwiêkszaj¹c, wagê klasy pracowniczej<br />

w dziejach historii.<br />

6


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

nie by³a w stanie podwa¿yæ ogólnej si³y<br />

tego ruchu, czego rezultatem by³ g³êboki<br />

kryzys kapitalizmu. Nastêpnie rozpoczê-<br />

³a siê finansjeryzacja kapita³u, który gwa³townie<br />

wycofa³ siê z handlu i produkcji<br />

(i z wydatków na p³ace dla pracowników),<br />

przekszta³caj¹c g³êboki kryzys kapita³u,<br />

w g³êboki kryzys klasy robotniczej.<br />

Wróæmy do ró¿nicy miêdzy moim<br />

stanowiskiem a "operaismo". Muszê<br />

wspomnieæ – i myœlê, ¿e to powa¿na jego<br />

krytyka – w kwestii przekonania o tym,<br />

¿e walki robotnicze s¹ zawsze dobre. Ta<br />

kwestia pojawia siê w rozwiniêciu sporu<br />

o podzia³y zarysowane w Forces of<br />

Labor, postawiono tam pytania o interpretacjê<br />

procesów homogenizacji i proletaryzacji<br />

opisanych przez Marksa i Engelsa,<br />

jako nieod³¹czn¹ przyczynê rozwoju<br />

jednoœci walki klasowej robotników.<br />

Defensywne, lokalne walki robotników<br />

s¹ zawsze zrozumia³e, ale jak<br />

pogodziæ je z czymœ, co ma przynieœæ<br />

wiêksz¹ globaln¹ sprawiedliwoœæ, globaln¹<br />

równoœæ?<br />

Tego rodzaju podzia³y nie s¹ czymœ<br />

narzucanym klasie robotniczej przez<br />

kapita³, lecz s¹ wytwarzane wewn¹trz<br />

klasy, czy o to chodzi?<br />

Rozró¿niam trzy rodzaje podzia³ów.<br />

Wœród nich jest jeden, który faktycznie<br />

rodzi siê wœród samych robotników, gdy<br />

broni¹c konkretnych przywilejów ulegaj¹<br />

oni nie-klasowym identyfikacjom<br />

– obywatelstwu, p³ci, rasie. Jest to rodzaj<br />

endemicznej reakcji wynikaj¹cej<br />

z nieustannej sk³onnoœci kapitalizmu do<br />

narzucania pracownikom konkurencji<br />

miêdzy sob¹ przez wprowadzanie zmian<br />

(fixes). Nie znaczy to, ¿e podzia³y s¹<br />

podtrzymywane tylko przez robotników,<br />

robi to równie¿ kapita³ przez segmentacjê<br />

rynku pracy, i pañstwo – przez ograniczanie<br />

praw obywatelskich.<br />

Nie znaczy to równie¿, ¿e robotnicy<br />

nie s¹ zaanga¿owani w likwidacjê podzia³ów.<br />

Jeœli spojrzymy historycznie na<br />

klasy robotnicze o ustalonej ju¿ pozycji,<br />

to jawi¹ nam siê one jako beneficjanci<br />

ostatniej fali walk, próbuj¹cy utrzymaæ<br />

podzia³y wobec konkurencji ze strony<br />

nowo powsta³ych klas robotniczych, które<br />

z kolei s¹ bardziej sk³onne do prze³amywania<br />

barier. Spójrzmy na wiejskiego<br />

imigranta - robotnika, który przybywa<br />

do chiñskich miast za chlebem; pocz¹tkow¹<br />

reakcj¹ dotychczasowych<br />

miejskich robotników jest trzymanie go<br />

jak najdalej od rynku. To migruj¹cy robotnicy<br />

siêgaj¹ obecnie po jêzyk praw<br />

obywatelskich, typowy dla obszarów<br />

miejskich i g³osz¹, ¿e nierównoœci miêdzy<br />

robotnikami miejskimi i wiejskimi,<br />

oraz prawami im przys³uguj¹cymi nie<br />

powinny mieæ miejsca. Widzimy to<br />

wci¹¿ podczas walk robotników-imigrantów,<br />

np. zarówno w przesz³oœci jak<br />

i obecnie w USA imigranci walcz¹<br />

o równe prawa pracownicze bez wzglêdu<br />

na rasê czy narodowoœæ.<br />

Si³a pracy<br />

7


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

W twojej ksi¹¿ce mówisz o trzech rodzajach<br />

si³y robotników. Porównuj¹c<br />

walki robotników przemys³u samochodowego<br />

i w³ókienniczego stwierdzasz,<br />

¿e ci drudzy, mimo ¿e byli znacznie bardziej<br />

wojowniczy, przegrali. Czy odnosi<br />

siê to do swoistego rodzaju hierarchii<br />

pomiêdzy ró¿nymi rodzajami si³y? Czy<br />

walka czêœci klasy robotniczej buduj¹cej<br />

swoj¹ si³ê np. w du¿ych fabrykach,<br />

w oparciu o strategiczne pozycje<br />

w kluczowym dla danego przemys³u<br />

sektorze (si³ê przetargow¹ miejsca<br />

pracy), chocia¿ nie musi byæ tak wojownicza<br />

jak innych, jest du¿o bardziej<br />

skuteczna, uderza w kapita³ du¿o boleœniej.<br />

Czy rzeczywiœcie wystêpuje<br />

taki rodzaj hierarchii?<br />

Sugerujê, ¿e rzeczywiœcie jest podobieñstwo<br />

miêdzy pierwsz¹ seri¹ udanych<br />

walk w Wielkiej Brytanii w XIX w.,<br />

a walkami w USA w latach 30. XX w.<br />

– chodzi o pocz¹tkow¹ fazê w cyklu produkcji.<br />

W tych momentach jest pewien<br />

zasób dostêpnego zysku, który dostarcza<br />

potencja³u dla pewnego rodzaju stabilnych,<br />

redystrybucyjnych kontraktów<br />

spo³ecznych. Dok³adnie taki by³ rezultat<br />

walk pracowniczych w Wielkiej Brytanii<br />

pod koniec XIX w. w przemyœle<br />

w³ókienniczym i w Stanach w latach 30.<br />

XX w. w przemyœle samochodowym.<br />

W obu przypadkach protesty pracownicze<br />

doprowadzi³y do wieloletnich spo-<br />

³ecznych kontraktów, w obrêbie których<br />

pewnego rodzaju procesy redystrybucyjne<br />

zmusi³y kapitalistów do podzia³u czêœci<br />

zysku.<br />

Jest jednak ró¿nica miêdzy Ÿród³em<br />

si³y robotników przemys³u w³ókienniczego<br />

i samochodowego. W przemyœle<br />

samochodowym bardzo scentralizowana<br />

organizacja produkcji oznacza, ¿e<br />

strajk, powiedzmy czêœci linii monta¿owej<br />

w pojedynczej fabryce silników,<br />

mo¿e spowodowaæ zastój ca³ej korporacji,<br />

a tego rodzaju si³a przetargowa<br />

miejsca pracy, nie wystêpuje w przemyœle<br />

w³ókienniczym z racji jego zdecentralizowanej<br />

natury – wielu ma³ych<br />

i œrednich fabryk. Bez niej zwyciêstwo<br />

robotników musi zale¿eæ od alternatywnych<br />

Ÿróde³ si³y. St¹d uwa¿am, ¿e si³a<br />

wynikaj¹ca z dzia³alnoœci robotników<br />

w zorganizowanych grupach, stowarzyszeniowa<br />

si³a przetargowa, jest o wiele<br />

istotniejsza dla pocz¹tkowych zwyciêstw<br />

przemys³u tekstylnego.<br />

Jeœli spojrzymy na pocz¹tek XXI w.,<br />

pod pewnymi wzglêdami sytuacja robotników<br />

w obrêbie sektora us³ug – z wieloma<br />

zak³adami pracy oraz pracodawcami<br />

– przypomina tê, z któr¹ zmaga³<br />

siê pracownik przemys³u w³ókienniczego<br />

pod koniec XIX w. i na pocz¹tku XX.<br />

Dlatego w Forces of Labor twierdzê, ¿e<br />

jest wiêksze prawdopodobieñstwo, ¿e<br />

w obecnej sytuacji stowarzyszeniowa si³a<br />

przetargowa prawdopodobnie sprawi, ¿e<br />

walki spo³eczne bêd¹ bardziej efektywne<br />

ni¿ to mia³o miejsce w wiêkszoœci<br />

przypadków w XX w. Nie mo¿emy równie¿<br />

nie doceniaæ znaczenia si³y przetargowej<br />

miejsca pracy, któr¹ robotnicy ca³y<br />

czas posiadaj¹, nawet w sektorze us³ugowym.<br />

Najskuteczniejsze walki najprawdopodobniej<br />

bêd¹ ³¹czyæ si³ê stowarzyszeniow¹<br />

i si³ê miejsca pracy.<br />

Niektórzy twierdz¹, ¿e robotnicy z niepewnym<br />

zatrudnieniem nie mog¹ walczyæ,<br />

zatem trzeba bêdzie skoncentrowaæ<br />

siê na fabrykach i na publicznym<br />

sektorze z du¿ymi biurami. Inni<br />

mówi¹, ¿e nie ma miejsc uprzywilejowanych,<br />

¿e ka¿dy mo¿e walczyæ bez<br />

wzglêdu na to, gdzie pracuje. Co o tym<br />

myœlisz?<br />

8


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

* "Core" - rdzeñ, mowa tu o "pañstwach<br />

centrum", o najbardziej rozwiniêtych obszarach<br />

systemu kapitalistycznego, czyli pañstwach<br />

Ameryki Pó³nocnej: Kanada i USA,<br />

Europy Zachodniej, Japonii.<br />

Ka¿dy mo¿e walczyæ, i czêsto walczy,<br />

bez wzglêdu na to gdzie siê znajduje.<br />

Ale wci¹¿ s¹ pozycje uprzywilejowane,<br />

w tym znaczeniu, ¿e wystêpuj¹ miejsca<br />

pracy, na których robotnicy maj¹<br />

wiêksz¹ si³ê przetargow¹; gdzie ich walka<br />

ma du¿o wiêkszy wp³yw na kapita³<br />

i pañstwo. Uwa¿am, ¿e w du¿ej mierze<br />

po ka¿dej skutecznej relokacji kapita³u<br />

(spatial fix) uprzywilejowana czêœæ si³y<br />

przetargowej wynikaj¹cej z pozycji<br />

w procesie produkcji skutecznie pod¹-<br />

¿a w nowe miejsce. Dlatego dziœ kluczowe<br />

jest przygl¹danie siê Chinom,<br />

które doœwiadczaj¹ bardzo gwa³townej<br />

industrializacji i proletaryzacji, obejmuj¹cej<br />

tworzenie zak³adów w przemyœle<br />

samochodowym z robotnikami skupionymi<br />

w wielkich fabrykach, pracuj¹cych<br />

na liniach monta¿owych, z du¿ym potencja³em<br />

si³y przetargowej. Dlatego<br />

spodziewam siê dzia³añ ze strony chiñskich<br />

robotników.<br />

Co do przysz³oœci ruchu pracowniczego<br />

w rdzeniu*, myœlê ¿e powinniœmy<br />

spytaæ o nowe miejsca formowania siê<br />

klasy robotniczej. A nastêpnie spojrzeæ jakie<br />

rodzaje si³y przetargowej s¹ w zasiêgu<br />

tych pracowników. Warto patrzeæ na<br />

istniej¹ce walki przez pryzmat tych robotników,<br />

nawet jeœli ich wp³yw jest<br />

obecnie marginalny, i na rodzaje strategii<br />

przez nich stosowanych. Gdyby przyjrzeæ<br />

siê np. USA, zw³aszcza w Kalifornii<br />

daj¹ siê zauwa¿yæ serie bardzo skutecznych<br />

mobilizacji dozorców (g³ównie<br />

imigrantów) pracuj¹cych w biurowcach<br />

w centrum. Nie posiadaj¹ oni si³y przetargowej<br />

miejsca pracy, która pojawia<br />

siê wraz ze skomplikowanym podzia³em<br />

pracy – jeœli jeden ze stró¿ów nie pracuje,<br />

nie zatrzymuje to ca³ej sprawy, nawet<br />

jeœli zamyka siê jeden budynek, nie<br />

powoduje to zamykania innych. Ale istnieje<br />

si³a przetargowa wynikaj¹ca z otoczenia<br />

miejsca pracy. Ideologia globalizacji<br />

twierdz¹ca, ¿e wszystko mo¿e byæ<br />

w ruchu, ¿e cokolwiek mo¿e przemieœciæ<br />

siê gdziekolwiek, nie jest prawdziwa: s¹<br />

takie aglomeracje, w których utopiono olbrzymie<br />

inwestycje w formie sta³ego kapita³u,<br />

ich przemieszczenie by³oby wielk¹<br />

strat¹. Kapitaliœci nie mog¹ nocami wysy³aæ<br />

gdzieœ budynków, by je posprz¹taæ.<br />

ZdolnoϾ do skutecznej walki pochodzi<br />

w tym wypadku z podstawowej strukturalnej<br />

si³y przetargowej, która nie powinna<br />

byæ ignorowana.<br />

Równoczeœnie jednak jest oczywiste,<br />

¿e kapitalistyczne strategie organizacyjne<br />

we wspomnianym przemyœle –<br />

np. u¿ywanie wielu podwykonawców<br />

jako bezpoœrednich pracodawców – po-<br />

³¹czone z niskim podzia³em pracy oznaczaj¹,<br />

¿e pracownicy ci posiadaj¹ zdecydowanie<br />

mniejsz¹ si³ê przetargow¹<br />

miejsca pracy ni¿, powiedzmy, robotnicy<br />

przemys³u samochodowego. Jasne<br />

jest wiêc, ¿e sukces kampanii "sprawiedliwoœæ<br />

dla dozorców" zale¿y równie¿<br />

od wywierania wp³ywu dziêki sile stowarzyszeniowej.<br />

Oznacza to, ¿e wa¿n¹<br />

rolê w jej wspieraniu odegra³y spo³eczne<br />

organizacje i centralne struktury<br />

zwi¹zków zawodowych.<br />

Czy myœlisz, ¿e wyst¹pi³y tu dwa g³ówne<br />

czynniki: spo³ecznoœæ bêd¹ca baz¹<br />

dla walki oraz si³a zwi¹zku zawodowego?<br />

Wa¿n¹ rolê odegra³y organizacje<br />

spo³eczne, w tym tak¿e sieci, które istnia³y<br />

w spo³eczeñstwach imigrantów.<br />

Si³a pracy<br />

9


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

Zwi¹zek zawodowy SEIU (Service Employees<br />

International Union), który dostarcza³<br />

kampanii œrodków finansowych.<br />

A by³a ona bardzo droga (koszty<br />

prawne i badania) – co mo¿e byæ jednym<br />

z ograniczeñ jej strategii. Dla jasnoœci<br />

podczas trwania kampanii, wyst¹pi³o<br />

mnóstwo problemów (z niedemokratyczn¹,<br />

odgórn¹ polityk¹ za³atwiania<br />

spraw w³¹cznie), ale SEIU by³o<br />

w stanie zrobiæ coœ bardzo istotnego: pokazaæ,<br />

¿e mo¿liwe jest zmobilizowanie<br />

i zorganizowanie pracowników-imigrantów,<br />

i wygranie walki w niepewnych<br />

(precarious) miejscach pracy.<br />

Piszesz du¿o o przemyœle w³ókienniczym<br />

i samochodowym jako o g³ównych<br />

przemys³ach XIX i XX w. Jesteœ<br />

jednak bardzo ostro¿na przy próbie<br />

zidentyfikowania bran¿ lub sektorów,<br />

które mog¹ mieæ podobne znaczenie<br />

w XXI w.<br />

Bardzo trudno zidentyfikowaæ sektor,<br />

który obecnie ma znaczenie zarówno<br />

ekonomiczne jak i kulturowe znaczenie,<br />

takie jakie mia³o w³ókiennictwo<br />

w XIX w., a przemys³ samochodowy<br />

w XX. Mo¿e dlatego, ¿e jest za wczeœnie,<br />

tego rodzaju s¹dy wydaj¹ siê nam<br />

oczywiste dopiero po fakcie. Mo¿e te¿<br />

dlatego, ¿e ¿yjemy podczas bardzo wa¿-<br />

nych transformacji natury kapitalizmu.<br />

Mówi siê o pó³przewodnikach, jako<br />

o nowym g³ównym sektorze, ze wzglêdu<br />

na jego wielorakie wp³ywy, ale równoczeœnie<br />

nie jest to klucz, jako ¿e przemys³<br />

pó³przewodników sam w sobie nie<br />

"produkuje" klasy pracuj¹cej – a raczej<br />

powoduje redukcjê zatrudnienia. Myœlê,<br />

¿e powinniœmy mieæ oczy szeroko otwarte<br />

zarówno na d³ugodystansowy transport,<br />

jak i na przemys³ zwi¹zany z wojskiem.<br />

Inny trop – warto zauwa¿yæ oczywist¹<br />

tendencjê, która wynika z danych<br />

World Labor Group 3 : w ostatnich dekadach<br />

XX w. niepokoje pracownicze<br />

w przemyœle edukacyjnym, wœród nauczycieli,<br />

wykazuj¹ oczywist¹ tendencjê<br />

zwy¿kow¹ w skali globalnej.<br />

Myœlê, ¿e to konsekwencja zjawiska,<br />

które nazywasz pañstwem socjalizuj¹cym:<br />

du¿e koszta w sektorze publicznym,<br />

praca w opiece spo³ecznej,<br />

edukacja...<br />

Tak. Krótko mówi¹c, podstawowe<br />

przes³anie ksi¹¿ki: "gdzie idzie kapita³,<br />

tam pod¹¿a konflikt", odnosi siê zarówno<br />

do zmian w przemyœle w sensie geograficznym<br />

(z ka¿d¹ zmian¹ przestrzenn¹),<br />

jak i do zmiany jednego przemys³u<br />

na drugi (z ka¿d¹ zmian¹ produktu<br />

– product fix), w³¹czaj¹c ruch "kapita³u"<br />

w sektorach pañstwowych, z edukacj¹<br />

rozumian¹ jako kluczowy sektor<br />

przemys³u publicznego.<br />

Kolejne pytanie o intelektualne dziedzictwo<br />

Forces of Labor: mówi³aœ<br />

o "produkowaniu i reprodukowaniu"<br />

klasy robotniczej. Czy wystêpuje tu<br />

podobieñstwo z E.P. Thompsonem 4<br />

i tym nurtem myœlenia?<br />

Na pewno postrzeganie formowania<br />

klasy robotniczej jako procesu jest wa¿-<br />

nym podobieñstwem. Oczywiœcie podkreœlanie<br />

znaczenia oddolnych walk<br />

w historii spo³ecznej to wa¿ny aspekt<br />

mojej pracy. Równie¿ idea, ¿e œwiadomoœæ<br />

przychodzi czêsto spoza walki,<br />

a nie jest jej warunkiem wstêpnym –<br />

próba problematyzowania za³o¿enia o liniowym<br />

rozwoju – od bycia proletariuszem<br />

przez œwiadomoœæ, do walki...<br />

Wystêpuj¹ce w klasycznym marksizmie<br />

mechaniczne rozumienie spo³ecznej<br />

kategorii zwanej klas¹ robotnicz¹...<br />

10


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Beverly J. Silver, Forces of Labor. Workers'<br />

Movements and Globalization<br />

since 1870, Cambridge Universiy Press,<br />

Nowy Jork 2003<br />

Dok³adnie, to równie¿ mia³o swój<br />

wp³yw.<br />

Dla mnie bardzo interesuj¹ce jest to,<br />

¿e postrzegasz klasê jako pewnego rodzaju<br />

proces – rozwijania siê, kszta³towania<br />

i przekszta³cania. Czy uwa-<br />

¿asz, ¿e jest mo¿liwe, by klasa robotnicza<br />

zosta³a totalnie zatomizowana<br />

i pozbawiona mo¿liwoœci odgrywania<br />

roli spo³ecznej?<br />

Pozwolê sobie na historyczn¹ analogiê.<br />

Jeœli spojrzymy na dyskusje<br />

o amerykañskim ruchu pracowniczym<br />

w latach 20. XX w. zobaczymy, ¿e przyt³aczaj¹ca<br />

wiêkszoœæ uczestników debaty<br />

zgadza³a siê, ¿e fordyzm produkowa³<br />

beznadziejnie podzielon¹, s³ab¹ i zatomizowan¹<br />

klasê robotnicz¹. Odnosi³o siê<br />

to do pracowników-imigrantów<br />

z wszystkich stron, którzy nie mieli<br />

wspólnego jêzyka i kultury, których<br />

oparta na umiejêtnoœciach si³a przetargowa<br />

by³a podwa¿ana przez nowe alienuj¹ce<br />

technologie. Ca³a perspektywa<br />

zmienia siê dopiero wtedy, kiedy zaczynasz<br />

dostrzegaæ sukces ruchu pracowniczego<br />

w przemyœle masowej produkcji.<br />

Obecnie rozwój fordyzmu nie jest ju¿<br />

postrzegany jako proces os³abiaj¹cy robotników,<br />

lecz jako ten, który z samej<br />

swej natury ich wzmocni³. Dziœ równie¿<br />

przy analizie postfordyzmu wszyscy<br />

wracaj¹ do analogicznego rozumowania<br />

z lat 20. Nowe sposoby organizowania<br />

produkcji i nowe technologie s¹ postrzegane<br />

jako procesy jawnie os³abiaj¹ce<br />

robotników. Ale ca³kiem prawdopodobne,<br />

¿e obecnie równie¿ ma miejsce proces<br />

odkrywania przez robotników Ÿróde³<br />

ich si³y przetargowej w nowej sytuacji –<br />

a to wymaga czasu. Gdy jednak proces<br />

ten stanie siê powszechny, a zw³aszcza<br />

skuteczny, dojdzie do kolejnej zmiany,<br />

w sensie podobnym do tego, w jakim<br />

nauki spo³eczne postrzegaj¹ postfordyzm,<br />

jako istotnie otwieraj¹cy ró¿nego<br />

rodzaju nowe mo¿liwoœci walki. Ale to<br />

ju¿ bêdzie wtórna analiza walk, które<br />

wczeœniej pojawi³y siê same. Powodem<br />

wielu niepewnoœci w dyskusjach na temat<br />

pocz¹tku XXI w. i postfordyzmu jest<br />

w³aœnie to, ¿e my, jako analitycy, mo¿emy<br />

próbowaæ coœ przewidzieæ w oparciu<br />

o pewnego rodzaju pojêciow¹ ramê,<br />

lecz ostatecznie bêdziemy widzieæ co siê<br />

wydarzy dopiero podczas samych walk.<br />

A podstawowy argument to po prostu<br />

taki, ¿e walki siê pojawi¹.<br />

Podkreœlasz, ¿e protesty robotnicze<br />

nie tylko zmuszaj¹ kapita³ do przenoszenia<br />

siê z miejsca na miejsce, a za<br />

relokacj¹ kapita³u pod¹¿a konflikt,<br />

ale ¿e kszta³tuj¹ i przekszta³caj¹ one<br />

Si³a pracy<br />

11


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

zarówno narodow¹ jak i miêdzynarodow¹<br />

strukturê polityki. Wczoraj<br />

mówi³aœ o wojnie i nowych rodzajach<br />

wojen 5 . Co myœlisz o wojnie z terroryzmem,<br />

czy jest to jakiœ rodzaj reakcji<br />

na niepokoje pracownicze? Co<br />

myœlisz na temat wp³ywu, jaki ta wojna<br />

bêdzie mieæ na klasê robotnicz¹?<br />

Bez w¹tpienia przed 11 wrzeœnia<br />

2001 r. przeczuwano, ¿e ruch pracowniczy<br />

oparty na imigrantach zyska doϾ<br />

szybko na znaczeniu. I jednym z efektów<br />

represji po 11 wrzeœnia jest to, ¿e<br />

mo¿liwoœci politycznego organizowania<br />

imigrantów i walki robotników sta³y siê<br />

trudniejsze, zw³aszcza dla nielegalnych<br />

pracowników. W USA Departament do<br />

spraw Imigracji zosta³ przeniesiony do<br />

Departamentu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego.<br />

Pañstwo ma du¿o wiêcej<br />

mo¿liwoœci u¿ywania bezpieczeñstwa<br />

narodowego, poœrednio lub bezpoœrednio,<br />

jako sposobu na os³abienie walk<br />

pracowniczych, zw³aszcza, je¿eli anga-<br />

¿uj¹ one imigrantów. W Forces of Labor<br />

twierdzê jednak, ¿e represje jako<br />

forma rz¹dzenia maj¹ swoje ograniczenia<br />

– i co wiêcej – ¿e historycznie wojna<br />

sama w sobie mia³a radykalizuj¹cy<br />

wp³yw na ruch robotniczy i inne ruchy<br />

spo³eczne. Wczoraj przedstawi³am liczby<br />

z czwartego rozdzia³u Forces of Labor,<br />

które obrazuj¹ doroczne wzmianki<br />

o protestach pracowniczych w XX w.<br />

zebrane w bazie danych World Labor<br />

Group. Jedn¹ uderzaj¹c¹ cech¹ jest<br />

wp³yw dwóch wojen œwiatowych. Mo¿-<br />

na zauwa¿yæ spadek protestów w pocz¹tkowych<br />

latach wojny. Jest to wynik<br />

represji oraz efekt "wieców wokó³ flagi".<br />

Lecz w obu przypadkach owe spadki<br />

by³y krótkoterminowe i poprzedza³y<br />

du¿e wybuchy protestów robotniczych<br />

i innych grup spo³ecznych. Sugerujê<br />

w ksi¹¿ce, ¿e wiêkszoœæ wojen w XX w.<br />

by³a z jednej strony okazj¹ do represji,<br />

lecz z drugiej wzmocni³a robotników oraz<br />

ich si³ê przetargow¹, jako ¿e pañstwa<br />

uzale¿nione by³y od robotników id¹cych<br />

na wojnê lub pracuj¹cych w fabrykach.<br />

Pojawi¹ siê wiêc pytania o to, czy nowe<br />

wojny wzmocni¹ ruch lub czy pañstwa<br />

skutecznie uniezale¿ni¹ siê od opinii publicznej<br />

i wsparcia robotników, i bez nich<br />

bêd¹ w stanie prowadziæ wojny.<br />

Myœlê, ¿e pañstwa œwiadomie prowadz¹<br />

strategiê redukowania zale¿noœci<br />

od masowej populacji i klasy pracuj¹cej,<br />

realizuj¹c j¹ przez automatyzacjê<br />

dzia³añ wojennych, prywatyzacjê szerokiego<br />

wachlarza aktywnoœci wojskowych,<br />

eliminacjê obowi¹zkowej s³u¿by<br />

wojskowej – ale bardzo dyskusyjne jest<br />

czy te dzia³ania przynios¹ zamierzone<br />

efekty.<br />

Wracaj¹c do pierwszej czêœci pytania<br />

– myœlê, ¿e ca³a kontrrewolucja<br />

w wojskowoœci i gospodarce z lat 80.<br />

XX w. by³a w du¿ej mierze reakcj¹ wobec<br />

wzrostu si³y klasy robotniczej.<br />

W Niemczech niektórzy twierdz¹, ¿e<br />

na Bliskim Wschodzie wystêpuje pewnego<br />

rodzaju blokada dla akumulacji<br />

kapita³u, a wojna postrzegana jest<br />

jako instrument s³u¿¹cy do prze³amania<br />

tej blokady.<br />

Uwa¿am raczej, ¿e jest to geopolityczna<br />

walka o ropê i kontrolê nad rop¹,<br />

i ¿e raczej USA podjê³y nieudan¹ próbê<br />

przejêcia ca³kowitej kontroli nad zasobami<br />

ropy jako sposobu na wywieranie<br />

nacisku na Europê, a w szczególnoœci<br />

na Chiny. Ale wojna najprawdopodobniej<br />

nie by³aby kontynuowana, gdyby nie<br />

by³a po³¹czona z interesami tych, którzy<br />

szukaj¹ mo¿liwoœci zyskownej akumulacji<br />

kapita³u: bezpoœrednie interesy<br />

kompanii paliwowych w zyskach i militarno-przemys³owa<br />

mieszanina intere-<br />

12


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

sów producentów broni, prywatnych<br />

firm ochraniarskich, itp.<br />

t³um. Agnieszka Mróz<br />

1<br />

patrz: Piven Francis Fox, Richard<br />

A. Cloward. Poor People Movement.<br />

Why They Succeed, How They Fail, Vintage<br />

Books, Nowy Jork 1977.<br />

2<br />

Arrighi Giovanni, Beverly J. Silver,<br />

"Labor Movements and Capital Migration:<br />

The US and Western Europe in<br />

World-Historical Perspective", 1984;<br />

w: C. Bergquist (red.), Labor in the Capitalist<br />

World-Economy, Beverly Hills,<br />

CA: Sage, s. 183-216.<br />

3<br />

W po³owie lat 1980-tych World Labor<br />

Group rozpoczê³a tworzyæ bazê danych<br />

o ogólnoœwiatowych niepokojach<br />

pracowniczych od 1870 do 1996; punkt<br />

wyjœcia do badañ, które prowadz¹ do<br />

Forces of Labor.<br />

4<br />

Patrz: E.P. Thompson, The Making<br />

of the English Working Class, Vintage<br />

Books, Nowy Jork 1966<br />

5<br />

"Wczoraj" nawi¹zuje do prezentacji<br />

Forces of Labor w Berlinie, w Niemczech,<br />

w pierwszej po³owie czerwca<br />

2005 r.<br />

WALKI PRACOWNIKÓW<br />

PRZEMYS£U<br />

SAMOCHODOWEGO<br />

OPRACOWA£<br />

JAROS£AW URBAÑSKI<br />

Rozdzia³ 2 ("Labor Movements and Capital Mobility") ksi¹¿ki Beverly Silver "Forces<br />

of Labor" dotyczy niepokojów pracowniczych w przemyœle motoryzacyjnym,<br />

który - jak pisze - uwa¿a siê powszechnie za najwa¿niejszy w XX-wiecznym systemie<br />

kapitalistycznym. Analiza Silver k³adzie nacisk na podobieñstwa i powi¹zania<br />

pomiêdzy falami niepokojów pracowniczych pojawiaj¹cych siê w ró¿nych<br />

miejscach na œwiecie, gdzie nast¹pi³ rozwój przemys³u samochodowego.<br />

Obraz niepokojów spo³ecznych<br />

w przemyœle samochodowym, jaki wynurza<br />

siê z danych zebranych przez Silver<br />

i jej wspó³pracowników, zosta³ podsumowany<br />

w wykresie umieszczonym poni¿ej.<br />

Wykres ten pokazuje rozk³ad wzmianek<br />

prasowych (ich iloœci) na temat protestów<br />

pracowników przemys³u samochodowego,<br />

jakie siê ukaza³y przez ostatnich kilka<br />

dziesiêcioleci i uwzglêdniaj¹cy jednoczeœnie<br />

podzia³ na poszczególne regiony.<br />

Geograficzne serie zmian, jakie nastêpowa³y<br />

w czasie, s¹ dobrze widoczne: od<br />

Pó³nocnej Ameryki w latach 30. i 40. XX<br />

Si³a pracy<br />

13


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

wieku, przez pó³nocno-zachodni¹ (a nastêpnie<br />

po³udniow¹) Europê w latach 60<br />

i 70, do œwie¿o uprzemys³owionych krajów<br />

w latach 80. i 90.<br />

Wszystkie fale niepokojów pracowniczych<br />

w przemyœle samochodowym –<br />

maj¹cych miejsce w ró¿nych otoczeniach<br />

kulturowych i okresach historycznych –<br />

posiadaj¹, jak zauwa¿a Silver, zdumiewaj¹co<br />

podobne cechy. Pracownicy szybko<br />

odnosili wa¿ne zwyciêstwa pomimo<br />

konfrontacji z wrogo i antyzwi¹zkowo nastawionymi<br />

pracodawcami (i, w tym samym<br />

stopniu, wrogo nastawionymi rz¹dami).<br />

Wszystko polega³o<br />

na niekonwencjonalnych<br />

formach protestu<br />

– zw³aszcza strajku<br />

okupacyjnego – który<br />

w ka¿dym przypadku<br />

parali¿owa³ produkcjê<br />

ogromnych kompleksów<br />

przemys³u motoryzacyjnego,<br />

obna¿aj¹c<br />

wra¿liwoœæ z³o¿onego<br />

Opracowanie fragmentu<br />

ksi¹¿ki Beverly J. Silver,<br />

"Forces of Labor. Workers'<br />

Movements and Globalization<br />

since 1870", Cambridge<br />

2003, str. 238. Rozdzia³ 2<br />

"Labor Movements and Capital<br />

Mobility", str. 41-74<br />

technicznego podzia³u pracy, na robotnicz¹<br />

akcje bezpoœredni¹ prowadzon¹<br />

w miejscu produkcji.<br />

We wszystkich przypadkach walk<br />

pracowniczych robotnicy g³ównie rekrutowali<br />

siê z emigrantów pierwszej i drugiej<br />

generacji (emigrantów miêdzynarodowych<br />

i miêdzyregionalnych). Równie¿<br />

silne poparcie lokalnej wspólnoty<br />

by³o niezbêdnym sk³adnikiem walki.<br />

Ostatecznie, walka pracowników przemys³u<br />

samochodowego oprócz szczególnego<br />

znaczenia dla bran¿y motoryzacyjnej<br />

i jej pracowników, przybra³a szerokie<br />

znaczenie polityczne.<br />

Walki w przemyœle<br />

motoryzacyjnym stanowi³y<br />

"punkty zwrotne"<br />

w relacji pracy i kapita-<br />

³u dla ka¿dego z krajów,<br />

w których kolejno wybucha³y.<br />

Strategia strajków,<br />

a zw³aszcza strajków<br />

okupacyjnych,<br />

14


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

uderza³a w s³aby punkt powi¹zañ kooperacyjnych<br />

w przemyœle motoryzacyjnym,<br />

a przede wszystkim technologicznego<br />

podzia³u pracy, i by³a stosowana jako broñ<br />

we wszystkich okresach wzrostu niepokojów<br />

pracowniczych. Powtarzanie siê<br />

tych form walki (i ich sukcesy) mog³o<br />

mieæ zwi¹zek z faktem zajmowania przez<br />

pracowników przemys³u motoryzacyjnego<br />

silnej pozycji przetargowej wynikaj¹cej<br />

ze specyfiki miejsca pracy (workplace<br />

bargaining power). Z³o¿ony technologiczny<br />

podzia³ pracy charakteryzuj¹cy<br />

produkcjê masow¹ w przemyœle samochodowym<br />

zwiêksza³ wra¿liwoœæ kapita³u<br />

na akcje bezpoœredni¹.<br />

Fale niepokojów spo³ecznych, nie<br />

tylko by³y podobne pod wzglêdem formy<br />

i stylu prowadzenia walk, ale równie¿<br />

podobnymi sposobami zosta³y opanowane<br />

przez pracodawców; sukces<br />

protestów wp³yn¹³ na zestaw strategii<br />

przyjêtych w zarz¹dzaniu, celem os³abienia<br />

ruchu robotniczego. Na krótsz¹<br />

metê, wspieranie tzw. "odpowiedzialnych<br />

zwi¹zków zawodowych" i wprowadzenie<br />

instytucji umów zbiorowych<br />

pracy, by³o u¿yteczne dla pozyskania<br />

wspó³pracy liderów zwi¹zkowych i skutkowa³o<br />

pacyfikacj¹ niepokojów. Z krótkiej<br />

i œredniookresowej perspektywy, praca<br />

coraz bardziej by³a automatyzowana,<br />

a nowe inwestycje by³y lokowane z dala<br />

od bastionów zwi¹zków zawodowych. Ta<br />

"kapitalistyczna restrukturyzacja" – pisze<br />

Beverly Silver – podwa¿a³a pozycje przetargow¹<br />

robotników zarówno wynikaj¹c¹<br />

z zajmowanego miejsca w produkcji, jak<br />

te¿ bazy spo³ecznej, na której móg³ siê<br />

oprzeæ opór pracowników.<br />

Ci¹gle na nowo podejmowane wysi³ki<br />

zmiany lokalizacji zak³adów produkcyjnych<br />

ze strony korporacji, w celu<br />

przywrócenia kontroli nad pracownikami,<br />

oznaczaj¹, ¿e strategia ta nie dawa-<br />

³a – w d³u¿szej perspektywie czasu – pozytywnych<br />

rezultatów. Kiedy kapita³ migrowa³<br />

z dotychczasowych miejsc produkcji<br />

do innych, to si³a pracowników<br />

w nowym miejscu by³a najpierw pod<br />

kontrol¹, bowiem nowa klasa robotnicza<br />

siê tworzy³a (proletaryzacja). Fale<br />

protestów zawsze jednak powraca³y.<br />

Rezultatem by³y przesuniêcia rozwoju<br />

masowego przemys³u samochodowego<br />

i charakterystycznych form walk pracowniczych<br />

przebiegaj¹ce od Stanów<br />

Zjednoczonych przez Europê Zachodni¹,<br />

do œwie¿o uprzemys³owionych krajów;<br />

od lat 30 do 90 XX wieku. Beverly Silver<br />

œledzi wszystkie te zmiany lokalizacji<br />

produkcji samochodowej i miejsca<br />

walk pracowniczych.<br />

Stany Zjednoczone<br />

Jak pisze autorka "Forces of Labor",<br />

30 grudnia 1936 roku robotnicy okupowali<br />

w Flint (stan Michigan) zak³ady nr<br />

1 i nr 2 korporacji Fisher Body nale¿¹cej<br />

do General Motors. 12 marca 1937<br />

roku General Motors (GM: najwiêkszy<br />

w Stanach Zjednoczonych koncern przemys³owy<br />

dysponuj¹cy ogromnym kapita³em<br />

i sieci¹ anty-zwi¹zkowych szpiegów)<br />

zosta³ zmuszony do kapitulacji<br />

i podpisania porozumienia ze Zwi¹zkiem<br />

Zawodowym Pracowników Przemys³u<br />

Samochodowego (United Auto<br />

Workers – UAW). By³ to pocz¹tek fali<br />

strajków i uzwi¹zkowienia, jaka ogarnê³a<br />

przemys³ masowy w USA, przy jednoczesnym<br />

wysokim bezrobociu (co<br />

³¹czy³o siê ze s³ab¹ pozycj¹ przetargow¹<br />

robotników na rynku pracy) i s³ab¹ organizacj¹<br />

pracowników.<br />

Sukces UAW zwi¹zany by³ przede<br />

wszystkim z si³¹ przetargow¹ pracowników<br />

wynikaj¹c¹ z ich pozycji w miejscu<br />

pracy, czyli ze zdolnoœci wykorzystania<br />

przez pracowników ich pozycji<br />

Si³a pracy<br />

15


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

w skomplikowanym podziale pracy,<br />

charakterystycznym dla masowej produkcji.<br />

Strajk okupacyjny w Flint sparali¿owa³<br />

zak³ady GM Fisher Body. Zosta³<br />

on zaplanowany i przeprowadzony<br />

przez najbardziej wojowniczo nastawion¹<br />

grupê pracowników, którzy "niespodziewanie<br />

zatrzymali liniê produkcyjn¹<br />

i rozpoczêli okupacjê zak³adu...<br />

staj¹c siê katalizatorem prozwi¹zkowych<br />

nastrojów wœród wiêkszoœci apatycznych<br />

robotników" (B. Silver cytuje tu<br />

pracê autorstwa Dubofsky and Van<br />

Tine). Strajkowa fala dowiod³a s³usznoœci<br />

tezy o ograniczonych mo¿liwoœciach<br />

linii technologicznych, jako sposobu<br />

kontroli miejsc pracy: stosunkowo ma³a<br />

grupa aktywistów mog³a zatrzymaæ produkcjê<br />

ca³ego zak³adu; "linia technologiczna<br />

po³¹czy³a ca³¹ si³ê robocz¹ w fabryce<br />

i kiedy linia stanê³a, ka¿dy robotnik<br />

z koniecznoœci musia³ do³¹czyæ do<br />

strajku". (B. Silver cytuje tu pracê autorstwa<br />

Edwards)<br />

Co wiêcej, je¿eli bojowa mniejszoœæ<br />

mog³a zatrzymaæ produkcjê w ca³ym<br />

zak³adzie, to w przypadku je¿eli by³ to<br />

kluczowy zak³ad powi¹zany integralnie<br />

z korporacyjnym imperium, jego okupacja<br />

mog³a sparali¿owaæ ca³y koncern.<br />

Wraz z okupacj¹ zak³adów Fisher Body,<br />

a fabryka w Flint produkowa³a wiêkszoœæ<br />

silników do Chevroleta, robotnicy<br />

osi¹gnêli sukces os³abiaj¹c szybko<br />

zdolnoœci produkcyjne General Motor.<br />

Miesiêczna produkcja korporacji spad³a<br />

z 50 tysiêcy sztuk samochodów w grudniu,<br />

do jedynie 125 w pierwszych tygodniach<br />

lutego. Aby zakoñczyæ strajk<br />

i wznowiæ produkcjê, GM musia³ porzuciæ<br />

swoje bezkompromisowo antyzwi¹zkowe<br />

stanowisko i negocjowaæ porozumienie<br />

z UAW, które obejmowa³o pracowników<br />

w 20 zak³adach.<br />

Doœwiadczenia – pisze dalej Silver<br />

– pokazuj¹, ¿e strategia przenoszenia<br />

kapita³u nie jest nowa i nie zosta³a<br />

wprowadzona niedawno, czyli w koñcu<br />

XX wieku. Próby ominiêcia czy porzucenia<br />

miejsc, gdzie skoncentrowana by³a<br />

bojowa czêœæ ruchu pracowniczego,<br />

maj¹ miejsce we wczesnych latach rozwoju<br />

przemys³u motoryzacyjnego. Wraz<br />

z sukcesem UWA, przeniesienie produkcji<br />

z dala od bastionów UWA sta³a siê<br />

jedn¹ ze strategii prowadzonych zgodnie<br />

przez wszystkie przedsiêbiorstwa<br />

motoryzacyjne przez nastêpnych 50 lat.<br />

W miêdzyczasie, w 1937 roku, GM naby³o<br />

fabrykê silników w Buffalo, staraj¹c<br />

siê uniezale¿niæ od zak³adów w Flint,<br />

a wkrótce potem powsta³y ró¿ne miejsca<br />

produkcji na terenach wiejskich<br />

w po³udniowych stanach USA.<br />

Geograficzne relokacje przemys³u<br />

samochodowego nie by³y niezwyk³ym<br />

zjawiskiem (i ograniczaj¹cym siê tylko<br />

do USA) tak¿e w okresie powojennym.<br />

Za³amanie siê œwiatowego rynku –<br />

w okresie od krachu w 1929 roku, a¿ do<br />

przywrócenia wymiany walutowej<br />

w Europie w 1958 roku – zamknê³o<br />

mo¿liwoœæ ucieczki kapita³u na zewn¹trz.<br />

Ale, jak tylko powojenna Europa<br />

ustabilizowa³a siê, szczególnie wraz<br />

z nastaniem Wspólnego Rynku i przywróceniem<br />

wymiany walutowej, amerykañskie<br />

multinarodowe korporacje<br />

(w tym motoryzacyjne) zala³y Europê inwestycjami.<br />

Przez nastêpnych kilkadziesi¹t lat<br />

na kolejne zwyciêstwa zwi¹zków zawodowych<br />

CIO, pracodawcy odpowiadali<br />

przeniesieniem produkcji i brakiem inwestycji<br />

w bastionach zwi¹zkowych,<br />

a tak¿e procesami innowacyjnymi<br />

(g³ównie automatyzacj¹) i "zmianami<br />

politycznymi" (popieranie "odpowiedzialnych"<br />

i zwalczanie "nieodpowie-<br />

16


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dzialnych" zwi¹zków zawodowych).<br />

Kiedy nast¹pi³ nowy przyp³yw oddolnych<br />

niepokojów pod koniec lat 60., który<br />

zmusi³ UAW do obrania konfrontacyjnej<br />

taktyki (kampanii krótkich i ma-<br />

³ych, ale niezwykle gwa³townych strajków),<br />

producenci samochodów wycofali<br />

poparcie dla "odpowiedzialnych" zwi¹zków<br />

zawodowych i na nowo zaczêli<br />

wprowadzaæ geograficzn¹ alokacje kapita³u<br />

i automatyzacjê, jako odpowiedŸ<br />

na akcjê bezpoœredni¹ pracowników.<br />

W latach 70. GM wybudowa³ lub<br />

zaplanowa³ 14 nowych zak³adów na Po-<br />

³udniu USA, g³ównie w rejonach wiejskich,<br />

albo w ma³ych miasteczkach. Ale<br />

ta "po³udniowa strategia" celem unikniêcia<br />

bojowo nastawionej si³y roboczej<br />

okaza³a siê nieskuteczna. W 1979 roku,<br />

dosz³o do ostatecznej rozgrywki. Zwi¹zkowcy<br />

z UAW odnieœli sukces; GM<br />

musia³ uznaæ krajowy uk³ad zbiorowy,<br />

tak¿e w fabrykach na po³udniu USA.<br />

W tej konfrontacji UAW jeszcze raz wykorzysta³a<br />

kluczow¹ pozycje robotników<br />

w skomplikowanym podziale pracy<br />

funkcjonuj¹cym w przemyœle motoryzacyjnym,<br />

wywo³uj¹c strajk w siedmiu<br />

strategicznie zlokalizowanych zak³adach.<br />

UAW zagrozi³o przerwaniem produkcji<br />

dwóch najlepiej sprzedaj¹cych siê<br />

modeli samochodów. Poprzez rozszerzenie<br />

uk³adu zbiorowego pracy wywalczonego<br />

przez UAW, na tereny po³udniowych<br />

stanów, tamtejsze fabryki straci³y<br />

jeden z g³ównych swoich walorów. Korporacje<br />

motoryzacyjne odpowiedzia³y na<br />

to wzmocnieniem strategii polegaj¹cej<br />

na przeniesieniu produkcji w regiony<br />

z ogromnymi rezerwami si³y roboczej,<br />

usytuowanymi poza Stanami Zjednoczonymi.<br />

Pozycja przetargowa amerykañskich<br />

pracowników przemys³u motoryzacyjnego,<br />

sukcesywnie s³ab³a w czasie<br />

tej restrukturyzacji (alokacji) i za³ama³a<br />

siê w latach 80. Polityczny atak na zorganizowanych<br />

pracowników podczas<br />

"reaganowskiej rewolucji" by³o ju¿ tylko<br />

zwieñczeniem tego procesu.<br />

Zachodnia Europa<br />

W okresie miêdzywojennym Zachodnia<br />

Europa by³a odizolowana od<br />

Stanów Zjednoczonych, gdzie wprowadzano<br />

technologiê produkcji masowej<br />

w motoryzacji (fordyzm). W latach 20.<br />

europejski przemys³ motoryzacyjny charakteryzowa³<br />

siê wieloma ma³ymi firmami<br />

zajmuj¹cymi siê produkcj¹ samochodów<br />

na zamówienie; ¿adna z nich nie<br />

dysponowa³a zasobami, ani odpowiednim<br />

udzia³em w rynku, a¿eby podj¹æ inwestycje<br />

w nowe zak³ady i specjalistyczne<br />

urz¹dzenia potrzebne w celu "dogonienia"<br />

USA. W latach 30. za spraw¹<br />

poparcia rz¹dów, nastêpowa³a szybka<br />

koncentracja kapita³u, ale nie by³o mo¿-<br />

liwoœci czerpania korzyœci gospodarczych<br />

na skalê, jaka mia³a miejsce<br />

w przypadku zastosowanego w Stanach<br />

Zjednoczonych fordyzmu. Barier¹ wewnêtrzn¹<br />

europejskiej produkcji by³y<br />

przede wszystkim niskie wynagrodzenia<br />

Si³a pracy<br />

17


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

Ok³adka niemieckiego wydania "Forces<br />

of Labor"<br />

robotników, które powodowa³y, ¿e prawdziwie<br />

masowy rynek nie istnia³. Amerykañscy<br />

robotnicy przemys³u samochodowego<br />

mogli spróbowaæ kupiæ towar,<br />

który produkowali – europejscy robotnicy<br />

nie.<br />

Z uwagi na ograniczenia w rozwoju<br />

technologii masowej produkcji,<br />

w okresie miêdzywojennym, pozycja<br />

przetargowa wynikaj¹ca z miejsca<br />

w procesie produkcji europejskich robotników<br />

by³a relatywnie s³aba, w przeciwieñstwie<br />

do si³y wynikaj¹cej ze stopnia<br />

zorganizowania, która z kolei by³a<br />

relatywnie wysoka. Ale chocia¿ wojowniczoœæ<br />

ruchu robotniczego i lewicowych<br />

partii politycznych ros³a, a w niektórych<br />

przypadkach zdo³ano ocaliæ<br />

wa¿ne miejsca pracy i odnieœæ sukcesy<br />

wyborcze, to te wszystkie zwyciêstwa<br />

utracono. We wczesnych latach 30., faszystowskie<br />

rz¹dy umocni³y siê przy<br />

w³adzy we W³oszech i Niemczech,<br />

a Partia Pracy utraci³a w³adzê w Wielkiej<br />

Brytanii na rzecz Konserwatystów.<br />

Nawet g³oœne zwyciêstwa francuskich<br />

robotników, jakie mia³y miejsce podczas<br />

istnienia tzw. Frontu Ludowego, nie zdo-<br />

³ano odpowiednio wykorzystaæ. Wkrótce<br />

po porozumieniu w Mitignon w 1936<br />

roku, o¿ywiona ofensywa pracodawców<br />

z sukcesem zablokowa³a negocjacje<br />

w sprawie krajowych uk³adów zbiorowych<br />

pracy. W ci¹gu dwóch lat, przyrost<br />

wynagrodzenia osi¹gniêty dziêki<br />

umowie z Mitignon, zosta³ poch³oniêty<br />

przez inflacjê. W ci¹gu trzech lat Powszechna<br />

Konfederacja Pracy (CGT)<br />

straci³a 1 milion swoich cz³onków, z liczby<br />

5 milionów jaka uros³a do roku 1936.<br />

Porównuj¹c falê strajkowe w USA<br />

i Francji przed II wojn¹ œwiatow¹, Beverly<br />

Silver pisze, ¿e amerykañskie fale<br />

strajków zakoñczy³y siê wiêkszymi sukcesami<br />

w perspektywie rezultatów œrednioterminowych.<br />

By³y te¿ i inne wa¿ne<br />

ró¿nice. Obie fale strajkowe odby³y siê<br />

zasadniczo z zastosowaniem taktyki strajku<br />

okupacyjnego fabryk. Jednak si³a paryskich<br />

strajków opiera³a siê na ogromnym<br />

i upolitycznionym masowym ruchu.<br />

Okupuj¹cych zak³ady pracy wspierali<br />

mieszkañcy robotniczych paryskich<br />

przedmieœci. W przeciwieñstwie do tego,<br />

strajki w GM by³y ruchami mniejszoœciowymi,<br />

które musia³y walczyæ z tendencjami<br />

"dezercji" i "powrotu do pracy",<br />

które zagra¿a³y ruchowi strajkowemu.<br />

W sumie, podczas gdy relatywnie s³aba<br />

pozycja przetargowa (wynikaj¹ca z miejsca<br />

pracy) paryskich robotników przemys³owych<br />

zosta³a czêœciowo zrekompensowana<br />

przez potê¿n¹ "si³ê organizacyjn¹",<br />

to w przypadku strajków amerykañskich<br />

wystêpowa³a przeciwna tendencja.<br />

Relatywnie niska "si³a organizacyjna"<br />

strajków w Flint by³a zasadniczo rekompensowana<br />

przez zdolnoϾ wykorzy-<br />

18


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

stania s³aboœci wysoce zintegrowanego<br />

systemu produkcji aut.<br />

Niemniej jednak przez lata 50. i 60.<br />

si³a robotników wynikaj¹ca z ich pozycji<br />

w procesie produkcji zaczê³a siê wyrównywaæ<br />

po obu stronach Atlantyku.<br />

Po latach 30. i wzroœcie bojowoœci robotników,<br />

centrum rozwoju przemys³u<br />

motoryzacyjnego przenios³o siê do Europy<br />

Zachodniej. Pierwsza fala rozwoju<br />

przemys³u samochodowego trwa³a od<br />

1910 do 1950 roku i koncentrowa³a siê<br />

w Stanach Zjednoczonych. Druga fala<br />

rozwoju nast¹pi³a w latach 50. i 60.<br />

i koncentrowa³a siê w Europie Zachodniej.<br />

Rocznie, produkcja samochodów<br />

w Europie Zachodniej zwiêkszy³a siê<br />

piêciokrotnie w latach 50.: z 1,1 mln.<br />

w 1950, do 5,1 mln. w 1960, i dalej podwoi³a<br />

siê w latach 60 wzrastaj¹c do<br />

10,4 mln. w 1970 roku.<br />

W latach tych gwa³townie wzros³y<br />

amerykañskie inwestycje. Miêdzy 1950<br />

i 1955 rokiem GM zainwestowa³ ponad<br />

100 mln. marek g³ównie w rozwój Opla,<br />

a nastêpnie rozbudowywa³ swoje obiekty<br />

ka¿dego roku. GM zainwestowa³ równie¿<br />

36 mln. funtów w latach 1952-1956<br />

powiêkszaj¹c swoje zak³ady w Luton<br />

i buduj¹c now¹ fabrykê ko³o Dunstable.<br />

Podobnie w latach 50 Ford szybko rozwin¹³<br />

swoje zak³ady w Dagenham<br />

w Wielkiej Brytanii i w Kolonii w Niemczech.<br />

Wspólna korporacyjno-rz¹dowa<br />

odpowiedŸ Europy na wyzwanie rzucone<br />

przez USA, przynios³a gwa³towny<br />

wzrost produkcji europejskich koncernów<br />

samochodowych, dziêki przeprowadzonym<br />

konsolidacjom i wprowadzeniu<br />

– z opóŸnieniem – technologii produkcji<br />

masowej. St¹d – dla przyk³adu –<br />

przemys³ samochodowy we W³oszech<br />

(który mia³ ma³o bezpoœrednich inwestycji<br />

ze strony zagranicznych producentów<br />

aut) potroi³ swoj¹ produkcjê w latach<br />

50, a nastêpnie zdo³a³ j¹ podwoiæ<br />

w latach 60. W 1970 roku produkcja<br />

motoryzacyjna we W³oszech osi¹gnê³a<br />

blisko 2 mln. z dominuj¹cym udzia³em<br />

w niej Fiata.<br />

Gwa³towny rozwój technologii produkcji<br />

zmieni³ równie¿ stosunki spo³eczne<br />

po stronie pracowników. Swoj¹ siln¹<br />

pozycjê utracili wykwalifikowani robotnicy<br />

i ich zwi¹zki zawodowe. Z drugiej<br />

natomiast strony, rozwój i przemiany<br />

w przemyœle stworzy³y now¹ pó³wykwalifikowan¹<br />

klasê robotnicz¹ sk³adaj¹c¹<br />

siê z niedawno sproletaryzowanych pracowników-emigrantów.<br />

W przypadku<br />

USA na pocz¹tku XX wieku emigranci<br />

pochodzili ze wschodniej i po³udniowej<br />

Europy (i z Po³udnia Stanów Zjednoczonych).<br />

W przypadku Europy Zachodniej<br />

w latach 50. i 60., emigranci przybyli<br />

z peryferyjnych regionów Europy (po³udniowe<br />

W³ochy, Hiszpania, Portugalia,<br />

Turcja i Jugos³awia). W obu przypadkach,<br />

pierwsza generacja robotników<br />

emigrantów generalnie nie protestowa-<br />

³a przeciwko ciê¿kim warunkom pracy<br />

i ¿ycia. Zwi¹zki Zawodowe by³y s³abe,<br />

a arbitralna w³adza kadry kierowniczej<br />

by³a niekwestionowana. W obu przypadkach<br />

(i w USA i w Europie), druga generacja<br />

emigrantów przyjê³a bojow¹<br />

postawê i odnios³a sukces w radykalnej<br />

transformacji tych stosunków.<br />

W póŸnych latach 60. fala strajków<br />

w Europie Zachodniej zaskoczy³a zwi¹zki<br />

zawodowe, mened¿erów i pañstwo.<br />

Te strajki pracowników produkcji masowej,<br />

podobnie jak w USA w latach 30,<br />

mog³y wykorzystaæ si³ê przetargow¹,<br />

która wynika³a z zajmowanego przez<br />

nich miejsca w skomplikowanym podziale<br />

pracy. Pracownicy przemys³u<br />

motoryzacyjnego w zak³adach w Europie<br />

Zachodniej zdawali sobie sprawê ze<br />

swojego strategicznego po³o¿enia i usta-<br />

Si³a pracy<br />

19


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

laj¹c terminy strajków, mogli powa¿ne<br />

zaszkodziæ korporacjom, jednoczeœnie<br />

minimalizuj¹c w³asne poœwiêcenie.<br />

Miejscowe strajki, strajki rotacyjne,<br />

strajki bez ostrze¿enia zosta³y tak zaplanowane,<br />

aby wywo³aæ maksymalny zamêt<br />

w procesie produkcji. Wziêto na cel<br />

najbardziej wra¿liwe miejsca w ³añcuchu<br />

produkcyjnym. Podobna taktyka<br />

by³a zastosowana przez robotników<br />

w ca³ej Europie Zachodniej w póŸnych<br />

latach 60. i wczesnych 70. Z sukcesem<br />

wykorzystanie tych taktyk doprowadzi-<br />

³o do gwa³townego rozwoju zwi¹zków<br />

zawodowych i partycypacji pracowniczej<br />

w zak³adach oraz bezprecedensowego<br />

wzrostu wynagrodzeñ w latach 70.<br />

Zosta³y na³o¿one wa¿ne ograniczenia na<br />

prerogatywy kadry kierowniczej. Na<br />

przyk³ad, w Fiacie delegaci do rad za³ogowych<br />

zostali powo³ani na poziomie<br />

zak³adowym w celu zapewnienia robotnikom<br />

bezpoœredniej kontroli, nad niektórymi<br />

aspektami organizacji produkcji,<br />

co by³o do tej pory fundamentalnymi<br />

prawami jedynie kadry kierowniczej<br />

(np. przydzielanie zadañ robotnikom, ich<br />

obci¹¿enie, szybkoœæ wykonania, zmiany<br />

w organizacji produkcji i wprowadzanie<br />

nowych technologii). Mened¿erowie<br />

zostali zobowi¹zani do informowania,<br />

konsultowania i negocjowania z robotniczymi<br />

delegatami wszystkich decyzji<br />

zwi¹zanych z organizacj¹ miejsca pracy.<br />

Wystêpowa³y jednak wa¿ne ró¿nice<br />

pomiêdzy pó³nocno-zachodni¹ Europ¹,<br />

z jednej strony, i po³udniowo-zachodni¹,<br />

z drugiej. W po³udniowo-zachodniej<br />

Europie, walki pracowników przemys³u<br />

motoryzacyjnego by³y bardziej gwa³towne<br />

ni¿ w czêœci pó³nocno-zachodniej.<br />

Ponadto, walki pracowników przemys³u<br />

samochodowego w Hiszpanii i W³oszech<br />

mia³y wiêksze znaczenie spo³eczne<br />

i polityczne.<br />

Ró¿nice te mog¹ mieæ zwi¹zek z natur¹<br />

migracyjnych zasobów si³y roboczej.<br />

Przemys³ pó³nocno-zachodniej<br />

Europy opiera³ siê na pracy imigrantów<br />

cudzoziemców (w³¹czaj¹c w to w³oskich<br />

i hiszpañskich robotników), podczas gdy<br />

przemys³ po³udniowo-zachodniej Europy<br />

opiera³ siê tak¿e na emigrantach, ale<br />

rdzennego pochodzenia. Te ró¿nice mia-<br />

³y implikacje zarówno dla rynku pracy,<br />

jak te¿ spo³eczno-polityczne. Kiedy kraje<br />

pó³nocno-zachodniej Europy posiada³y<br />

ró¿norodne Ÿród³a emigracyjnej si³y roboczej,<br />

W³ochy i Hiszpania opiera³y siê<br />

na Ÿród³ach wewnêtrznych. To ukszta³towa³o<br />

sytuacjê na rynku pracy. Ponadto<br />

fakt, ¿e pracownicy we W³oszech<br />

i Hiszpanii byli obywatelami tych krajów,<br />

otworzy³o przestrzeñ dla innych ruchów<br />

spo³ecznych, które mog³y do³¹czyæ<br />

do walki pracowników przemys³u motoryzacyjnego,<br />

jako czêœæ walki politycznej.<br />

W obu przypadkach, jak równie¿<br />

w przypadku tzw. "krajów niedawno<br />

uprzemys³owionych", ruch pracowniczy<br />

mobilizowa³, jak równie¿ by³ mobilizowany,<br />

przez inne ruchy stawiaj¹ce sobie<br />

za cel szeroko rozumiane zmiany na polu<br />

spo³ecznym, ekonomicznym i politycznym.<br />

OdpowiedŸ producentów samochodów<br />

w Europie Zachodniej na alarmuj¹ce<br />

sukcesy ruchu robotniczego by³a<br />

analogiczna do odpowiedzi amerykañskich<br />

koncernów na zwyciêstwa CIO<br />

w latach 30. i 40. "Procesy innowacyjne"<br />

(w tym gwa³towna robotyzacja zadañ<br />

pracoch³onnych), próby promowania<br />

"odpowiedzialnych" zwi¹zków zawodowych<br />

i relokacja produkcji, sta³y<br />

siê bardzo popularne. W przypadku<br />

Volkswagena strategia geograficznych<br />

alokacji mia³a miejsce poprzez przeniesienie<br />

inwestycji do peryferyjnych krajów<br />

takich jak Brazylia i Meksyk. Za-<br />

20


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

graniczne bezpoœrednie inwestycje<br />

z Niemiec zwiêkszy³y siê piêciokrotnie<br />

pomiêdzy 1967 i 1975 roku. Fiat z drugiej<br />

strony, po³o¿y³ nacisk na projekty<br />

masowej automatyzacji, w tym na kompletn¹<br />

automatyzacjê produkcji zespo-<br />

³ów napêdowych.<br />

Konsekwencje tego dla si³y przetargowej<br />

pracowników, by³y analogiczne<br />

jak w przypadku USA. We wczesnych<br />

latach 80, ruchy pracownicze w Zachodniej<br />

Europie (w tym robotnicy przemys³u<br />

motoryzacyjnego) by³y generalnie<br />

w defensywie, a promowanie "odpowiedzialnych<br />

zwi¹zków zawodowych" siê<br />

skoñczy³o. Przez 1980 rok Fiat móg³<br />

pomin¹æ rady pracownicze i jednostronnie<br />

realizowaæ politykê agresywnej automotyzacji<br />

i racjonalizacji, co doprowadzi³o<br />

do redukcji liczby zatrudnionych<br />

pracowników z 140 tys. do 90 tys. Osi¹gniêcia<br />

póŸnych lat 60. zosta³y w du¿ej<br />

mierze utracone. Przemys³ motoryzacyjny<br />

zacz¹³ siê przenosiæ do krajów œwie-<br />

¿o uprzemys³owionych.<br />

Przyk³ad Brazylii<br />

Brazylijski cud gospodarczy miedzy<br />

1968 i 1974 nak³ada siê dok³adnie na<br />

okres, kiedy centra kapitalistyczne staraj¹<br />

siê coraz bardziej uciec przed walkami<br />

pracowniczymi we w³asnych krajach.<br />

Brazylia pozornie wydawa³a siê<br />

idealnym krajem dla inwestycji: w 1964<br />

roku dziêki zamachowi stanu, krajem<br />

rz¹dzi³ skrajnie represyjny re¿im, który<br />

zdo³a³ rozbiæ stare struktury ruchu<br />

zwi¹zkowego i efektywnie wyeliminowaæ<br />

opozycjê klasy robotniczej, zarówno<br />

na poziomie zak³adów pracy, jak te¿<br />

w polityce krajowej.<br />

Brazylijski przemys³ samochodowy<br />

rozwin¹³ siê gwa³townie w latach 70.<br />

W 1974 roku Brazylia znalaz³a siê<br />

wœród 10 krajów o najwy¿szej produkcji<br />

aut. Od 1969 do 1974 roku, produkcja<br />

ros³a œredniorocznie o 20,7%.; od<br />

1974 do 1979 (kiedy to produkcja za³ama³a<br />

siê z powodu kryzysu naftowego<br />

i walk spo³ecznych w krajach "centrum")<br />

brazylijski przemys³ w dalszym ci¹gu odnotowywa³<br />

wzrost o 4,5% ka¿dego roku.<br />

Z chwil¹ ograniczenia mo¿liwoœci dzia-<br />

³ania w krajach "centrum", miêdzynarodowy<br />

kapita³ wiele zainwestowa³ w Brazylii<br />

w latach 70. Na przyk³ad Ford, zainwestowa³<br />

ponad 300 mln. dolarów celem<br />

rozbudowy swoich zak³adów.<br />

Gwa³towna industrializacja w ogóle,<br />

a rozwój przemys³u samochodowego<br />

w szczególnoœci, doprowadzi³o do<br />

wytworzenia siê nowej klasy robotniczej<br />

– nowej w znaczeniu iloœciowym<br />

i w sensie doœwiadczeñ. Od 1970 do<br />

1980 zatrudnienie w przemyœle siê podwoi³o.<br />

Na terenie przemys³owych<br />

przedmieœci San Bernardo do Campo,<br />

gdzie koncentrowa³ siê przemys³ motoryzacyjny,<br />

liczba robotników zatrudnionych<br />

w fabrykach wzros³a z 4.030<br />

w 1950, do 20.039 w 1960 i do 75.118<br />

w 1970 roku. Wystêpowa³a tendencja do<br />

niezwyk³ej koncentracji tej nowej klasy<br />

robotniczej. Trzy zak³ady w Sao Bernardo<br />

– Volkswagen, Mercedes i Ford –<br />

zatrudnia³y ponad 60 tys. osób.<br />

Tak jak wczeœniej amerykañscy i europejscy,<br />

brazylijscy pracownicy przemys³u<br />

motoryzacyjnego zajmowali strategiczne<br />

miejsce w ca³okszta³cie technologicznego<br />

podzia³u pracy w brazylijskich<br />

fabrykach. Ale ta nowa klasa robotnicza<br />

by³a strategicznie usytuowana<br />

równie¿ pod wzglêdem miejsca, w kluczowym<br />

dla brazylijskiej gospodarki,<br />

sektorze eksportowym wartym w 1988<br />

roku 3,9 miliarda dolarów. Strajki i protesty<br />

w przemyœle samochodowym, uderzy³yby<br />

nie tylko w wybrane firmy, ale<br />

tak¿e w zdolnoœæ brazylijskiego rz¹du<br />

Si³a pracy<br />

21


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

do obs³ugi jego ogromnego zad³u¿enia<br />

wobec zagranicznych banków.<br />

Pod koniec lat 70., w miarê jak<br />

w krajach "centrum" ruch pracowniczy<br />

doznawa³ pora¿ek, nowy ruch zwi¹zkowy<br />

pojawi³ siê na scenie w Brazylii,<br />

przerywaj¹c 15 letni okres spokoju.<br />

Wielka fala strajkowa w 1978 roku zainaugurowa³a<br />

okres aktywizmu, który<br />

przetrwa³ (a nawet rozwin¹³ siê) podczas<br />

dziesiêciolecia represji i recesji w latach<br />

80. Brazylijscy pracownicy przemys³u<br />

samochodowego stanowili rdzeñ tego<br />

nowego ruchu pracowniczego i wraz<br />

z pracownikami przemys³u metalowego,<br />

spowodowali blisko po³owê wszystkich<br />

strajków w okresie od 1978 do 1986<br />

roku.<br />

12 maja 1978 roku, dzienna zmiana<br />

robotników zak³adów Saab-Scania<br />

wesz³a do hali, ale odmówi³a w³¹czenia<br />

swoich maszyn. Strajk szybko rozprzestrzeni³<br />

siê w ca³ym zak³adzie i tysi¹ce<br />

robotników sta³a w milczeniu przy swoich<br />

maszynach z za³o¿onymi rêkoma.<br />

Z zak³adów Scani przerwy pracy przenios³y<br />

siê tak¿e do innych fabryk: Mercedesa,<br />

Forda, Volkswagena i Chryslera.<br />

W ci¹gu kilku dni, robotnicy stali<br />

z za³o¿onymi rêkoma i odmówili podjêcia<br />

pracy we wszystkich wa¿niejszych<br />

zak³adach. Przypominaj¹c amerykañskie<br />

strajki z lat 30. i falê strajkow¹ w Europie<br />

Zachodniej w latach 60., równie¿ te<br />

protesty zosta³y przeprowadzone jako<br />

strajki okupacyjne, gdzie robotnicy prowadzili<br />

odpowiednie raporty, jedli w sto-<br />

³ówkach, ale odmawiali pracy. Rezultatem<br />

strajków by³y wa¿ne osi¹gniêcia<br />

robotników, obejmuj¹ce znaczne podwy¿ki<br />

p³ac i utworzenie nowych, niezale¿nych<br />

zwi¹zków zawodowych (nie<br />

zwi¹zanych z oficjalnymi, dotowanymi<br />

przez pañstwo). Nieprzejednanie antyzwi¹zkowo<br />

nastawieni pracodawcy zostali<br />

zmuszeni do negocjacji z niezale¿-<br />

nymi zwi¹zkami i podpisania wspólnego<br />

porozumienia.<br />

W³adze miêdzynarodowych firm<br />

motoryzacyjnych nigdy nie zaakceptowa³y<br />

tej pora¿ki i postanowi³y si³¹ zlikwidowaæ<br />

strajki i wyeliminowaæ<br />

zwi¹zki zawodowe z fabryk. Wierzono,<br />

¿e zwyciêstwo robotników w 1978 roku<br />

wynika³o raczej z braku przygotowania<br />

pracodawców, ni¿ z jakiejœ w³aœciwej robotnikom<br />

si³y. Ale represje skutkowa³y<br />

tylko zmian¹ taktyki z konfrontacji na<br />

du¿¹ skalê, do konfrontacji na skalê<br />

ma³ych protestów wewn¹trz zak³adowych<br />

(ale za to bardzo zak³ócaj¹cych<br />

produkcjê) typu: zmniejszenie têpa pracy,<br />

miejscowe strajki, oraz generalna<br />

odmowa wspó³pracy z kierownictwem.<br />

Te sposoby by³y podobne do taktyki zastosowanej<br />

w Europie Zachodniej podczas<br />

fali strajków w póŸnych latach 60<br />

i wczesnych 70, ¿eby minimalnym kosztem<br />

pracowników, jak najbardziej zdezorganizowaæ<br />

produkcjê.<br />

Przez 1982 rok, wiêkszoœæ pracodawców<br />

zaakceptowa³a nieuchronnoœæ<br />

uzwi¹zkowienia, zwi¹zkowe uczestnictwo<br />

w kierowaniu zak³adem i wzrost p³ac.<br />

Ford jako pierwszy przyj¹³, ¿e zachowanie<br />

dyscypliny na terenie zak³adu wymaga<br />

promowania "odpowiedzialnych<br />

zwi¹zków zawodowych". W 1981 roku<br />

Ford zorganizowa³ na poziomie zak³adów<br />

pracy komitety, sk³adaj¹ce siê z robotników<br />

wybieranych na fabrykach i zwi¹zanych<br />

z niezale¿nymi zwi¹zkami i posiadaj¹cych<br />

prawo do negocjowania z<br />

kierownictwem warunków pracy. Volkswagen<br />

(VW) wytrzyma³ d³u¿ej, ale w ci¹gu<br />

1982 roku zosta³ zmuszony do uznania<br />

niezale¿nych zwi¹zków i zaakceptowania<br />

komitetów zak³adowych podobnych<br />

do tych, jakie wprowadzi³ Ford.<br />

22


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Strajkowa aktywnoœæ w Brazylii zaanga¿owa³a<br />

w 1987 roku, w szczytowym<br />

momencie, 9 milionów robotników.<br />

W ci¹gu czterech lat, od 1985 do 1988,<br />

realne p³ace w przemyœle w Greater Sao<br />

Paulo wzrasta³y o 10 procent ka¿dego<br />

roku. Strajkowy ruch zdo³a³ skutecznie<br />

powstrzymaæ dopiero, inspirowany<br />

przez Miêdzynarodowy Fundusz Walutowy,<br />

rz¹dowy program antyinflacyjny.<br />

Nowy ruch zwi¹zkowy wzi¹³ równie¿<br />

aktywny udzia³ w poszerzaniu zakresu<br />

demokracji, zw³aszcza pod wzglêdem<br />

zapisów zawartych w nowej konstytucji.<br />

Skutkowa³o to póŸniej przyjêciem<br />

prawa do strajku, do niezale¿nych<br />

zwi¹zków zawodowych i do kierowania<br />

ich sprawami bez ingerencji pañstwa.<br />

Prawo gwarantowa³o równie¿ reprezentacjê<br />

zak³adow¹. Jednak¿e ruch pracowniczy<br />

przegra³ jeden z wa¿nych dla nich<br />

zapisów, dotycz¹cy gwarancji zatrudnienia,<br />

które mia³y zostaæ zawarte w Konstytucji.<br />

Ruch pracowniczy w przemys³owych<br />

przedmieœciach Sao Paolo, gdzie<br />

przemys³ motoryzacyjny by³ skoncentrowany,<br />

stopniowo traci³ na znaczeniu,<br />

sukcesywnie jak nowe inwestycje by³y<br />

lokowane gdzie indziej, a istniej¹ce<br />

miejsca pracy likwidowane. W ci¹gu<br />

jednej dekady – od po³owy lat 80 do po-<br />

³owy lat 90 – Brazylia przesta³a byæ miejscem<br />

preferowanym dla inwestycji.<br />

W po³owie lat 90 – zw³aszcza po wyborze<br />

Cardoso'a na prezydenta w 1994<br />

roku – zagraniczne inwestycje jeszcze<br />

raz zaczê³y nap³ywaæ do brazylijskiego<br />

przemys³u samochodowego. Ale ekspansja<br />

miêdzynarodowych koncernów<br />

motoryzacyjnych odbywa³a siê z dala od<br />

Sao Paolo i Sao Bernardo, tradycyjnych<br />

twierdz zwi¹zku zawodowego metalowców.<br />

W po³owie lat 90 doniesienia na<br />

temat g³ównych nowych inwestycji<br />

w Rio State, Minas Gerais i na pó³nocnym<br />

wschodzie Brazylii, pokrywa³y siê<br />

z doniesieniami na temat masowych<br />

zwolnieñ w fabrykach zlokalizowanych<br />

w brazylijskich bastionach ruchu pracowniczego.<br />

W zak³adach VW w Sao<br />

Bernardo na przyk³ad, liczba pracowników<br />

spad³a z 40 tys. w 1978 roku, do<br />

26 tys. w 1996 roku. Podobnie Fiat wybudowa³<br />

swoje nowe zak³ady w Minas<br />

Gerais, gdzie pracownicy byli niezorganizowani,<br />

a p³ace ni¿sze o 40 procent<br />

ni¿ w ich fabrykach w Sao Berdnardo.<br />

W rezultacie tych tendencji, liczba cz³onków<br />

zwi¹zku zawodowego metalowców<br />

w regionie Sao Paolo spad³a z 202 tys.<br />

w 1987, do 150 tys. w 1992 i 130 tys.<br />

w 1996 roku.<br />

Przyk³ad Po³udniowej Afryki<br />

Podobnie jak Brazylia, chocia¿ na<br />

mniej spektakularn¹ skalê, Afryka Po-<br />

³udniowa sta³a siê preferowanym miejscem<br />

inwestycji miêdzynarodowych korporacji<br />

przemys³u motoryzacyjnego<br />

w póŸnych latach 60. i 70. W przeci¹gu<br />

lat 50. i wczesnych 60., kapita³ zagraniczny<br />

trzyma³ siê z dala od Po³udnio-<br />

Si³a pracy<br />

23


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

wej Afryki. Na kontynencie afrykañskim<br />

ros³a si³a ruchów narodowo-wyzwoleñczych,<br />

a masowe protesty przeciwko<br />

wprowadzeniu rasistowskiego prawa<br />

w Afryce Po³udniowej rozprzestrzenia-<br />

³y siê. Wybucha³y ogólnokrajowe strajki<br />

organizowane przez Po³udniowo Afrykañski<br />

Kongres Zwi¹zków Zawodowych<br />

(SACTU) w 1957, 1958, 1960<br />

i 1961 roku.<br />

Jednak¿e zagraniczne inwestycje<br />

szybko wzros³y pod koniec lat 60., po<br />

tym jak nacjonalistyczny rz¹d RPA pokaza³,<br />

¿e skutecznie mo¿e rozbiæ opozycjê<br />

i, co wiêcej, zinstytucjonalizowaæ<br />

represje i zalegalizowaæ rasizm, zapewniaj¹c<br />

t¹ drog¹ sta³y dostêp do taniej si³y<br />

roboczej. Silver cytuje pismo Fortune,<br />

które w opublikowanym w 1972 roku<br />

artykule twierdzi, ¿e Po³udniowa Afryka<br />

mo¿e byæ rozpatrywana jako "kopalnia<br />

z³ota" dla zagranicznych inwestorów:<br />

"Jednym z tych rzadkich i o¿ywczych<br />

miejsc gdzie zyski s¹ wielkie,<br />

a problemy ma³e. Kapita³owi nie zagra-<br />

¿a polityczna destabilizacja albo nacjonalizacja.<br />

Si³a robocza jest tania, rynek<br />

prze¿ywa "boom", waluta jest mocna<br />

i wymienialna".<br />

Od 1965 do 1969 roku, œrednioroczny<br />

nap³yw kapita³u wynosi³ 308 milionów<br />

dolarów; pomiêdzy 1970 i 1976<br />

wp³ywy te wzros³y do 1 miliarda rocznie.<br />

Przemys³ motoryzacyjny by³ jednym<br />

z g³ównych celów tych inwestycji kapita³owych.<br />

Od 1967 do 1975 roku przemys³<br />

samochodowy rós³ 10,3 procent<br />

rocznie.<br />

Liczny, miejski, czarny proletariat<br />

zosta³ uformowany i skierowany do pó³wykwalifikowanych<br />

prac w przemyœle<br />

produkcji masowej. Liczba Czarnych zatrudnionych<br />

w fabrykach podwoi³a siê<br />

pomiêdzy 1950 i 1975 rokiem. W momencie<br />

kiedy prawo rezerwowa³o wykwalifikowane<br />

i lepiej p³atne miejsca<br />

pracy dla bia³ych robotników, strategiczne<br />

pó³wykwalifikowane prace by³y prawie<br />

w ca³oœci wykonywane przez Czarnych.<br />

Podobnie jak w Brazylii, ten nowy<br />

proletariat sta³ siê baz¹ fali robotniczych<br />

walk w latach 70. i wczesnych 80.<br />

Pierwsz¹ oznak¹ zachwiania dotychczasowej<br />

równowagi klasowej by³a fala<br />

strajków w 1973 roku, które koncentrowa³y<br />

siê we fabrykach w Durbanie. Przerwa³a<br />

ona spokój jaki panowa³ przez<br />

dziesiêciolecia. Wiêkszoœæ z tych strajków<br />

zakoñczy³a siê zwyciêstwami, robotnicy<br />

zyskali znacz¹ce podwy¿ki p³ac;<br />

gwa³townie wzros³o cz³onkostwo w nielegalnych<br />

czarnych zwi¹zkach zawodowych.<br />

Ani pañstwo, ani pracodawcy nie<br />

pogodzili siê jednak z tymi zwyciêstwami<br />

klasy robotniczej. Przez lata 70., pracodawcy,<br />

poparci przez pañstwo, gwa³townie<br />

przeciwstawiali siê pozycji<br />

zwi¹zków zawodowych. Stowarzyszenie<br />

pracodawców przemys³u metalowego<br />

doradzi³o swoim cz³onkom, aby wzywali<br />

policjê "w ka¿dym przypadku kiedy pojawia<br />

siê zagro¿enie naruszenia ³adu<br />

i porz¹dku publicznego". Praktycznie<br />

przy wszelkich sporach rzeczywiœcie<br />

wzywano policjê, strajkuj¹cy byli aresztowani,<br />

przywódców zwi¹zkowych wpisywano<br />

na czarn¹ listê, robotnicy zwalniani<br />

i zmuszeni do opuszczenia uprzemys³owionych<br />

obszarów. Jednak¿e represje<br />

nie zdo³a³y pokonaæ wolnych<br />

zwi¹zków zawodowych w latach 70.<br />

Fakt, ¿e w tak wrogim œrodowisku politycznym<br />

zwi¹zki zawodowe przetrwa³y,<br />

by³o uwa¿ane samo w sobie za g³ówne<br />

osi¹gniecie.<br />

Nie tylko, ¿e ruch pracowniczy przetrwa³,<br />

ale zmusi³ rz¹d do zmiany stanowiska.<br />

Strajki w 1979 roku w przemyœle<br />

samochodowym w Eastern Cap,<br />

24


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

sk³oni³y pañstwo do zalegalizowania<br />

nie-rasistowskich zwi¹zków zawodowych.<br />

Legalizacjê "czarnych" zwi¹zków<br />

zawodowych w 1979 roku poprzedzi³a<br />

najwiêksza i najd³u¿sza fala strajkowa<br />

w historii Po³udniowej Afryki. Liczba<br />

podpisanych porozumieñ zwi¹zkowych<br />

wzros³a z 5 w 1979 roku do nie mniej<br />

ni¿ 403 w 1983 roku. W 1985 roku niezale¿ne<br />

zwi¹zki zawodowe zjednoczy³y<br />

siê i powo³a³y Kongres Po³udniowo-<br />

Afrykañskich Zwi¹zków Zawodowych<br />

(COSATU), który pod koniec lat 80 zosta³<br />

obwo³any "najszybciej rozwijaj¹cym<br />

siê ruchem zwi¹zkowym na œwiecie."<br />

Tak jak w Brazylii, równie¿ w Po-<br />

³udniowej Afryce fala strajkowa by³a demonstracj¹<br />

si³y przetargowej wynikaj¹c¹<br />

z zajmowanego miejsca w procesie produkcji<br />

nowej klasy pracowników, którzy<br />

efektywnie wykorzystali swoj¹ pozycjê<br />

w z³o¿onym technicznie podziale<br />

pracy. Ta si³a przetargowa by³a najlepiej<br />

widoczna w przemyœle samochodowym,<br />

którego pracownicy stworzyli liniê frontu<br />

walki ca³ej klasy przemys³owej we<br />

wczesnych latach 80.<br />

Od 1979 do pocz¹tku 1986 roku,<br />

strajki w Afryce Po³udniowej w bran-<br />

¿ach metalowej i motoryzacyjnej, jak siê<br />

wylicza, straci³y na intensywnoœci<br />

w przeliczeniu na dni strajkowe i pracuj¹cych<br />

30 procent. Chocia¿ niektóre<br />

strajki by³y organizowane na du¿¹ skalê<br />

i anga¿owa³y tysi¹ce robotników, inne<br />

protesty stosowa³y np. taktykê zwolnienia<br />

tempa pracy, czy ma³ych strajków<br />

ograniczaj¹cych siê do zasadniczych wydzia³ów<br />

danego zak³adu. Na przyk³ad<br />

w sierpniu 1984 roku wybuch³ strajk<br />

w Volkswagenie. Robotnicy ograniczyli<br />

przerwê w pracy jedynie do lakierni,<br />

ale z powodu strategicznego jej po³o¿enia<br />

w fabrycznym podziale pracy, ca³a<br />

fabryka zosta³a zmuszona do przerwania<br />

produkcji na okres 5 dni. Fabrykê<br />

ponownie uruchomiono, gdy kierownictwo<br />

zgodzi³o siê na ¿¹dania zwi¹zków<br />

zawodowych.<br />

Ruch strajkowy by³ imponuj¹cy z powodu<br />

tego, ¿e ogólnie wi¹za³ siê z g³êbok¹<br />

recesj¹ w przemyœle samochodowym.<br />

Tak jak w Brazylii, masowe zwolnienia<br />

nie obni¿y³y bojowoœci klasy pracuj¹cej.<br />

Zamiast tego, pracownicy skoncentrowali<br />

strajki na problemie bezpieczeñstwa<br />

zatrudnienia, a protesty przeciwko<br />

oszczêdnoœciom, sta³y siê powszechne.<br />

Ponadto, tak jak w Bazylii,<br />

nowe po³udniowoafrykañskie zwi¹zki<br />

zawodowe par³y w kierunku osi¹gania<br />

umów, które dawa³y przedstawicielom<br />

za³ogi prawo do konsultacji w sprawach<br />

najwa¿niejszych decyzji dotycz¹cych<br />

funkcjonowania zak³adów, w³¹czaj¹c<br />

w to decyzje o zatrudnianiu i zwalnianiu.<br />

Po³udniowoafrykañskie i brazylijskie<br />

doœwiadczenia z lat 80 ostro kontrastuj¹<br />

z tymi z lat 50. i 60. Je¿eli we<br />

wczeœniejszym okresie bojowoœæ ruchu<br />

pracowniczego obu krajów, uleg³a os³abieniu<br />

z uwagi na represje ze strony pañstwa,<br />

to w latach 80 aresztowania i inne<br />

formy represji dzia³a³y raczej jak dolewanie<br />

oliwy do ognia, a nie studzenie<br />

nastrojów. Nie mog¹c dziêki represjom<br />

utrzymaæ kontroli nad prac¹, kapita³<br />

zacz¹³ siê wycofywaæ z po³udniowoafrykañskiego<br />

przemys³u samochodowego.<br />

Sprzeda¿ lokalnych producentów samochodów<br />

osi¹gnê³a swój szczyt w 1981.<br />

Do koñca lat 80, miêdzynarodowe koncerny<br />

samochodowe wycofa³y siê z Afryki<br />

Po³udniowej.<br />

Przyk³ad Korei Po³udniowej<br />

Koreañski "cud gospodarczy" pokrywa<br />

siê czêœciowo z brazylijskim i po-<br />

³udniowoafrykañskim "cudami gospodarczymi."<br />

W 1973 po³udniowokoreañ-<br />

Si³a pracy<br />

25


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

ski rz¹d uczyni³ z przemys³u samochodowego<br />

jeden z celów swojego rozwoju.<br />

Wzrost tego przemys³u mia³ miejsce<br />

we wczesnych latach 80. (a mianowicie<br />

w tych latach, kiedy wzrost bojowoœci<br />

i uzwi¹zkowienia oraz wzrost p³ac<br />

zacz¹³ charakteryzowaæ przemys³ brazylijski<br />

i po³udniowoafrykañski). Podobnie<br />

jak w Brazylii i Afryce Po³udniowej<br />

w czasach du¿ych inwestycji w produkcjê<br />

samochodów, re¿im w Korei Po³udniowej<br />

zakaza³ dzia³alnoœci zwi¹zków<br />

zawodowych i strajków, aresztowa³ i wpisa³<br />

na czarn¹ listê dzia³aczy pracowniczych,<br />

tym samym pomóg³ utrzymaæ niskie<br />

zarobki i z³e warunki pracy. We<br />

wczesnym latach 80, "zorganizowany<br />

ruch pracowniczy nie posiada³, ¿adnej legalnej<br />

przestrzeni w której móg³by dzia-<br />

³aæ i by³ zmuszonym do pozostania w stanie<br />

pozornego spokoju" – Silver cytuje<br />

jednego z koreañskich autorów.<br />

Ta sytuacja okaza³a siê atrakcyjna<br />

dla trzech krajowych konglomeratów,<br />

które otrzyma³y rz¹dowe przyzwolenie<br />

na produkcjê samochodów (Hyundai,<br />

Kia, i Daewoo), jak te¿ dla ich miêdzynarodowych<br />

partnerów (odpowiednio:<br />

Mitsubishi, Ford/Mazda, i GM/Isuzu).<br />

Po³udniowokoreañska produkcja samochodów<br />

wzros³a oœmiokrotnie w ci¹gu<br />

zaledwie siedmiu lat: z 123.135 sztuk<br />

w 1980 do 980.000 sztuk w 1987. Zarówno<br />

amerykañskie jak te¿ japoñskie<br />

multikorporacje przenios³y siê do Korei,<br />

tworz¹c spó³ki typu joint venture.<br />

W 1981 GM uzyskany 50 procentowy<br />

udzia³ w Daewoo. Dziêki tej spó³ce joint<br />

venture, GM zacz¹³ sprzeda¿ w Ameryce<br />

Pó³nocnej taniego, wyprodukowanego<br />

w Korei, samochodu Pontiac Le<br />

Mans. W 1986 Ford zap³aci³ 30 milionów<br />

dolarów za 10 procentowy udzia³<br />

w Kia i otworzy³ koreañski oddzia³ Ford<br />

International Business Development,<br />

a¿eby rozwin¹æ produkcjê samochodowych<br />

komponentów w Korei Po³udniowej.<br />

Przez lata 80, przemys³owa strefa<br />

przemys³u ciê¿kiego obejmuj¹ca stalownie,<br />

budownictwo okrêtowe i produkcjê<br />

samochodów, rozci¹ga³a siê czterdzieœci<br />

mil wzd³u¿ wybrze¿a Ulsan, gdzie<br />

znalaz³o zatrudnienie setki tysiêcy nowych<br />

pracowników, rekrutuj¹cych siê<br />

z terenu ca³ego kraju.<br />

Beverly Silver pisze, ¿e jak tylko<br />

produkcja po³udniowokoreañska osi¹gnê³a<br />

milion samochodów rocznie<br />

(i przekroczy³a brazylijsk¹), to nast¹pi-<br />

³a fala niepokojów pracowniczych. Autorka<br />

"Forces of Labor" powo³uje siê tu<br />

na komentarze New Jork Times.<br />

12 sierpnia 1987 gazeta opublikowa³a<br />

nastêpuj¹cy raport: "fala niepokojów<br />

spo³ecznych przetoczy³a siê przez ten<br />

kraj... W wyniku protestów zamkniêto<br />

zak³ady przemys³owe w najwiêkszych<br />

pañstwowych konglomeratach: Hyundai,<br />

Daewoo, Samsung, Lucky-Goldstar.<br />

Hyundai Motors, którego zak³ady produkuj¹<br />

popularny Excel, musia³ zadecydowaæ<br />

o zamkniêciu fabryki informuj¹c<br />

o k³opotach pracowniczych u jego dostawców,<br />

co zmusi³o korporacjê do<br />

wstrzymania na chwilê obecn¹ eksportu<br />

samochodów". Dalej New Jork Times<br />

z 18 sierpnia 1987 roku napisa³ w tytule:<br />

"Robotnicy zaw³adnêli zak³adami<br />

Hyundai w Korei Po³udniowej" i dalej<br />

informowa³, ¿e: "Wiêcej ni¿ 20.000 robotników<br />

wspiê³o siê na barykady i okupuje<br />

fabryczne budynki stoczni nale¿¹cej<br />

do Hyundai Group... Hyundai zosta³<br />

najmocniej uderzony ze wszystkich du-<br />

¿ych konglomeratów. Najwa¿niejszym<br />

celem walki robotników Hyundai jest za-<br />

³o¿enie w³asnych zwi¹zków zawodowych.<br />

Hyundai d³ugo utrzymywa³ nieustêpliwe<br />

anty-zwi¹zkowe stanowisko<br />

i do ostatniej wrzawy pracownicy Hyun-<br />

26


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dai nie mieli ¿adnego zwi¹zku zawodowego."<br />

20 sierpnia 1987, jedynie osiem dni<br />

po pierwszym raporcie, Times opublikowa³<br />

zdjêcie z podpisem: "Chung Ju<br />

Yung, w bia³ym ubraniu, za³o¿yciel i honorowy<br />

prezes Hyundai Group, wznosi<br />

toast za ugodê podpisan¹ wczoraj z przywódcami<br />

nowo za³o¿onych zwi¹zków<br />

zawodowych w Seulu". Towarzysz¹cy<br />

zdjêciu artyku³ by³ zatytu³owany "Po³udniowokoreañskie<br />

koncerny zgadzaj¹ siê<br />

na uznanie zwi¹zków zawodowych."<br />

Pierwsze zwyciêstwa robotników<br />

doprowadzi³y do powstania nowych demokratycznych<br />

zwi¹zków zawodowych,<br />

niezale¿nych od rz¹du i pracodawców.<br />

Robotnicy przemys³u ciê¿kiego w rejonie<br />

Ulsan otrzymali podwy¿ki p³ac od<br />

45 do 60 procent. Niemniej producenci<br />

samochodów w Korei (podobnie jak to<br />

by³o w Brazylii i RPA) nie zauwa¿ali<br />

zmieniaj¹cych siê relacji pomiêdzy kapita³em<br />

i prac¹. Pracodawcy sk³onni byli<br />

s¹dziæ, ¿e wzrost pracowniczych niepokojów,<br />

to efekt dzia³ania zewnêtrznych<br />

agitatorów, zw³aszcza radykalnych studentów.<br />

Po³udniowokoreañski rz¹d, który<br />

pocz¹tkowo w 1987 powstrzyma³ siê<br />

od aktywnoœci t³umi¹cej strajki, rozprawi³<br />

siê z niepokojami pracowniczymi<br />

w latach 1989-90. Mia³y miejsce represje<br />

wobec aktywistów pracowniczych<br />

(zwolnienia, aresztowania, porwania)<br />

i wykorzystanie paramilitarnych organizacji<br />

w celu z³amania strajków.<br />

Podobnie jak w przypadku Brazylii,<br />

ruch pracowniczy nie zosta³ do koñca<br />

pokonany. Chocia¿ dzia³alnoœæ strajkowa<br />

zosta³a czêœciowo zawieszona,<br />

du¿e masy robotników i zwyk³ych obywateli<br />

przeciwstawia³o siê postêpuj¹cej<br />

alienacji. Koreañskie doœwiadczenie pokazywa³o<br />

wra¿liwoœæ masowej produkcji,<br />

nie tylko na zak³ócenia zwi¹zane<br />

z protestami pracowniczymi, ale równie¿<br />

na represyjne kontrakcje prowadzone<br />

przez pracodawców i pañstwo. Podczas<br />

strajku w Hyundai Group w 1990<br />

roku, pracownicy z linii monta¿owej samochodów,<br />

opisali nastêpuj¹ce incydenty:<br />

"Jedynie ma³a liczba robotników<br />

Hyundai Motor tamowa³a na pocz¹tku<br />

drogê [w geœcie solidarnoœci ze strajkiem<br />

stoczniowców z Hyundai]", powiedzia³<br />

Roh Sang Soo, m³ody pracownik linii<br />

monta¿owej.... "Wtedy policja rzuci³a<br />

gaz ³zawi¹cy do pomieszczenia gdzie<br />

pracowaliœmy. Nie mogliœmy pracowaæ....<br />

By³em wtedy na linii Ecela. Poczu³em<br />

zapach gazu ³zawi¹cego. Wyszed³em<br />

z zak³adu przemys³owego i do³¹czy³em<br />

do demonstracji "...Ci którzy<br />

przyszli do pracy nastêpnego dnia jeszcze<br />

raz zostali potraktowani gazem. "Nie<br />

mogliœmy pracowaæ z powodu gazu",<br />

powiedzia³ robotnik z linii monta¿owej<br />

Lee Sang Hui. "Je¿eli nikt nie móg³ pracowaæ,<br />

ca³a linia sta³a. Wtedy do³¹czy-<br />

³em do demonstracji, œpiewa³em piosenki<br />

i klaska³em." (B. Silver cytuje tu pracê<br />

autorstwa Kirk). Robotnicy odpowiedzieli<br />

na represje stosuj¹c ma³e w skali<br />

i pó³otwarte, ale bardzo uci¹¿liwe dla<br />

pracodawców formy protestów. Zmniejszenia<br />

tempa pracy, sabota¿ i odmowa<br />

pracy w nadgodzinach, wszystko to powodowa³o<br />

powa¿ne straty w produkcji<br />

Hyundai we wczesnych latach 90.<br />

Jedn¹ ze skutecznych odpowiedzi<br />

pracodawcy na przyp³ywy fali niepokojów<br />

pracowniczych by³a automatyzacja.<br />

Znamienne, ¿e dok³adnie rok po wybuchu<br />

strajków w 1987 w Ulsan, do Hyundai<br />

Group do³¹czy³a nowa korporacja<br />

– Hyundai Robot Industry. Ponadto, koreañscy<br />

producenci samochodów czym<br />

prêdzej przekszta³cili siê z producentów<br />

narodowych w miêdzynarodowe korporacje.<br />

Po przeanalizowaniu koreañskich<br />

Si³a pracy<br />

27


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

planów budowy zak³adów motoryzacyjnych<br />

w pó³nocno-wschodniej Brazylii,<br />

na Ukrainie i w Polsce (Daewoo), Chinach<br />

(Hyundai) i Indonezji (Kia), gazeta<br />

Automotive News stwierdzi³a, ¿e<br />

przedsiêbiorstwa nale¿¹ce do Korei s¹<br />

"liderami miêdzynarodowego rozwoju".<br />

Pomimo wzrastaj¹cych zarobków<br />

i wewnêtrznych niepokojów pracowniczych,<br />

koreañskie konglomeraty (chocia¿<br />

ju¿ nie ich miêdzynarodowi partnerzy)<br />

kontynuowa³y rozwój produkcji samochodowej<br />

w Korei. Chocia¿ mo¿liwoœci<br />

produkcyjne by³y nadszarpywane przez<br />

strajki i zmniejszenia tempa pracy, i tak<br />

rzeczywista produkcja wzros³a z oko³o<br />

1 miliona w 1987 (rok pierwszy wa¿nych<br />

strajków) do 1,5 miliona w 1991 roku<br />

i przesz³o 2 miliony w 1993 r. W 1996 r.<br />

ca³kowita koreañska produkcja przekroczy³a<br />

dobrze ponad 3 miliony sztuk, a plany<br />

rozwojowe, wg. pierwotnych koncepcji,<br />

zak³ada³y uzyskanie wydajnoœci przesz³o<br />

6 milionów samochodów przed rokiem<br />

2002.<br />

Przerost ambicji doprowadzi³ do<br />

azjatyckiego kryzysu finansowego<br />

w 1997 r. By³ to sygna³ do wzrostu intensywnoœci<br />

walk pracowniczych. Nowy<br />

wzrost bojowoœci uœwiadomi³ dwudziestodniowy<br />

strajk generalny w grudniu<br />

1996 i styczniu 1997, w którym pracownicy<br />

przemys³u samochodowego odegrali<br />

g³ówn¹ rolê. Forsowanie przez rz¹d<br />

nowego prawa, które podkopywa³o zarówno<br />

prawa pracownicze jak i demokratyczne,<br />

spowodowa³o masowy strajk<br />

generalny, który zmusi³ rz¹d do<br />

ustêpstw. Prawo pracy zosta³o przekszta³cone<br />

w sposób, który znacznie<br />

umocni³ status federacji niezale¿nych<br />

zwi¹zków zawodowych. Nasili³y siê<br />

oznaki, ¿e pracodawcy w koñcu pogodz¹<br />

siê z obecnoœci¹ zwi¹zków zawodowych<br />

w zak³adach. Ponadto, z powodu niedemokratycznego<br />

sposobu w jaki rz¹d<br />

chcia³ wczeœniej wprowadziæ antypracownicze<br />

przepisy – potajemnie bez konsultacji<br />

z opozycyjnymi partiami – strajk<br />

generalny spowodowa³ szerokie poparcie<br />

dla klasy robotniczej. Zmagania robotników<br />

zaczê³y byæ postrzegane jako<br />

dzia³ania w "interesie ogó³u", a oni sami<br />

odegrali wiod¹c¹ rolê w szerszej walce<br />

o demokracjê.<br />

Nastêpne relokacje kapita³u i walki<br />

pracownicze<br />

W sumie wydaje siê, ¿e korporacje<br />

przemys³u samochodowego goni³y za<br />

mira¿em taniej i zdyscyplinowanej si³y<br />

roboczej po ca³ym œwiecie, natrafiaj¹c<br />

na samoodtwarzaj¹ce siê walki pracownicze<br />

w nowych miejscach. Przestrzenny<br />

"fix" (zmiana, naprawa) poprzez alokacjê<br />

produkcji nie doprowadzi³ do trwa-<br />

³ego rozwi¹zania problemu zyskownoœci<br />

i kontroli nad prac¹. Beverly Silver<br />

pisze, ¿e alokacje stanowi¹ raczej alternatywê<br />

wobec koniecznoœci przestawienia<br />

siê z jednego rodzaju produkcji na<br />

inn¹, tak jak to mia³o miejsce na prze³omie<br />

XIX i XX wieku, kiedy inwestycje<br />

w przemys³ odzie¿owy zast¹piono inwestycjami<br />

w przemys³ ciê¿ki, w tym<br />

przede wszystkim samochodowy.<br />

Pod koniec lat 90. g³ówni œwiatowi<br />

producenci aut wybrali przynajmniej<br />

dwa nowe obszary taniej si³y roboczej<br />

pod nowe inwestycje: pó³nocny Meksyk<br />

i Chiny. Przemys³ samochodowy w obydwóch<br />

krajach rozwin¹³ siê szybko.<br />

Meksykañska produkcja pojazdów mechanicznych<br />

uleg³a potrojeniu z 357 998<br />

sztuk w 1984 r. do 1 122 109 sztuk<br />

w 1994 r. i 1 755 000 sztuk w 2001 r.<br />

Produkcja w Chinach prawie podwoi³a<br />

siê w niespe³na trzy lata, rosn¹c<br />

z 708 820 sztuk w 1991 r. do 1 353 368<br />

r. w 1994 i 1 995 000 w 2001 r. Chiñski<br />

28


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

rz¹d uzna³ przemys³ samochodowy jako<br />

jeden z siedmiu "filarów przemys³owego"<br />

rozwoju gospodarczego. W 1996 r.,<br />

osiemnaœcie z dwudziestu oœmiu firm<br />

samochodowych ujêtych na liœcie 500<br />

czasopisma Fortune, prowadzi³a swoje<br />

inwestycje w przemyœle motoryzacyjnym<br />

w Chinach. Tendencja, która zaczê-<br />

³a dominowaæ w latach 80., zmierza³a<br />

w kierunku tworzenia coraz wiêkszych<br />

oœrodków produkcji i koncentrowania<br />

produkcji. Udzia³ 10 najwiêkszych firm<br />

w ca³kowitej produkcji aut w Chinach<br />

wzrós³ z 66% w 1987 roku do 78%<br />

w 1996 roku. Sta³o siê to za spraw¹ inwestycji<br />

prowadzonych przez najwa¿-<br />

niejsze korporacje motoryzacyjne (GM,<br />

Citroen, VW, i Toyota), które zjawi³y siê<br />

na prze³omie lat 90 i 2000 roku.<br />

Inny trend, który pojawi³ siê pod koniec<br />

lat 80. i w latach 90., móg³ równie¿<br />

zostaæ zinterpretowany jako kontynuacja<br />

tej samej tendencji zwi¹zanej z relokacj¹<br />

kapita³u i walk pracowniczych. Miêdzynarodowe<br />

korporacje samochodowe przesz³y<br />

pe³ny cykl i zaczê³y koncentrowaæ<br />

produkcjê w regionach, które porzuci³y<br />

w latach 50., 60. i 70. (szczególnie Stany<br />

Zjednoczone i Wielka Brytania).<br />

W przypadku USA, stany le¿¹ce na<br />

po³udniu regionu Wielkich Jezior staj¹<br />

siê jeszcze raz preferowanym terenem<br />

pod zarówno automatyczn¹ produkcjê<br />

samochodów, jak i podzespo³ów, chocia¿<br />

dawne twierdze zwi¹zkowe s¹ nadal<br />

omijane, a wybiera siê ma³e miasta,<br />

nie posiadaj¹ce tradycji w produkcji<br />

zautomatyzowanej. Ta ponowna koncentracja<br />

produkcji w dawnych centrach<br />

mo¿e byæ interesuj¹ca, zw³aszcza jako<br />

czêœæ d³ugiego cyklu walk i alokacji.<br />

Najpierw podkopywano zwi¹zki zawodowe<br />

w centrach produkcji masowej<br />

poprzez likwidacjê inwestycji, co mia³o<br />

miejsce w poprzednich dziesiêcioleciach;<br />

obecnie producenci wybieraj¹ ponownie<br />

te obszary, gdzie ruch pracowniczy<br />

jest ju¿ os³abionym, pod swoje inwestycje.<br />

Ponadto tej ponownej koncentracji<br />

produkcji w danych centrach towarzyszy<br />

zasadnicza transformacja w jej<br />

organizacji.<br />

Postfordym jako techniczna "fiksacja"<br />

kapita³u?<br />

W latach 80, wraz z pojawieniem siê<br />

walcz¹cych ruchów pracowniczych przemys³u<br />

motoryzacyjnego w Brazylii i Korei<br />

Po³udniowej, sta³o siê jasne dla koncernów<br />

samochodowych, ¿e geograficzne<br />

relokacje zak³adów nie doprowadz¹<br />

do d³ugotrwa³ego i stabilnego rozwi¹zania<br />

problemów zyskownoœci i kontroli<br />

nad pracownikami. Ta œwiadomoœæ w po-<br />

³¹czeniu z fenomenalnym sukcesem japoñskich<br />

firm przemys³u samochodowego<br />

w latach 80., poprowadzi³o USA i kraje<br />

zachodnioeuropejskie do skoncentrowania<br />

siê na wprowadzaniu innych procesów<br />

innowacyjnych – technologicznego<br />

"fix" (rozwi¹zania, naprawy), który<br />

mia³ rozwi¹zaæ problem op³acalnoœci<br />

i kontroli nad pracownikami.<br />

Si³a pracy<br />

29


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

Organizacyjne zmiany nazywane<br />

postfordyzmem, przyczyni³y siê do szybkiego<br />

globalnego rozwoju japoñskich<br />

koncernów w latach 80. W odpowiedzi<br />

na wzrastaj¹ce zarobki u siebie, japoñscy<br />

producenci aut przenosili swoje zak³ady<br />

na obszary niskich p³ac we<br />

wschodniej i po³udniowowschodniej<br />

Azji. Japoñskie koncerny rozwinê³y siê<br />

szybko tak¿e w Ameryce Pó³nocnej i Europie<br />

Zachodniej. W po³owie lat 90., produkcja<br />

japoñskich koncernów osi¹ga³a<br />

blisko 25 procent ca³kowitej produkcji<br />

samochodów osobowych w USA i 20%<br />

ca³kowitej produkcji w Wielkiej Brytanii.<br />

Japoñscy producenci aut wprowadzili<br />

wiele organizacyjnych zmian. Te<br />

praktyki rozprzestrzeni³y siê dalej, poniewa¿<br />

amerykañskie i zachodnioeuropejskie<br />

firmy, w odpowiedzi na sukcesy<br />

Japoñczyków, zaczê³y wybiórczo naœladowaæ<br />

japoñskie zmiany organizacyjne.<br />

Tym sposobem w latach 80, zaczêto powszechnie<br />

adoptowaæ elastyczne zasady<br />

pracy, system dostawy "just-in-time",<br />

system pracy zespo³owej, zarz¹dzanie<br />

jakoœci¹, a tak¿e odrzucono zasadê zintegrowanego<br />

wertykalnie procesu produkcji<br />

i zaczêto zmierzaæ w kierunku<br />

znacznego wykorzystania mo¿liwoœci<br />

zlecania zadañ i produkcji na zewn¹trz<br />

(outsourcing). Pojawi³a siê jednak zasadnicza<br />

ró¿nica pomiêdzy pierwotnym<br />

japoñskim modelem i tym zaadoptowanym<br />

w koncernach amerykañskich i zachodnioeuropejskich<br />

– nie obiecywa³y<br />

one, w przeciwieñstwie do firm japoñskich,<br />

pewnoœci sta³ego zatrudnienia<br />

podstawowej czêœci za³ogi. Innymi s³owy,<br />

w celu redukcji kosztów, przyjê³y<br />

one japoñskie zasady produkcji bez powi¹zania<br />

ich z polityk¹ zatrudnienia. Ten<br />

model Beverly Silver za Harrisonem<br />

okreœla jako "lean and mean". Oryginalny<br />

model japoñski, zastosowany po raz<br />

pierwszy w zak³adach Toyoty, w zamian<br />

za wspó³pracê proponuje bezpieczeñstwo<br />

zatrudnienia dla podstawowej czêœci<br />

za³ogi. Chocia¿ jednoczeœnie "wytwarza"<br />

ogromn¹ grupê pracowników bêd¹cych<br />

w gorszej pozycji, bez tych samych<br />

praw i korzyœci, które otrzymuj¹ inni pracownicy.<br />

Ten japoñski model nazywa Silver<br />

"lean and dual". Ró¿nica pomiêdzy<br />

tymi dwoma modelami jest – wg autorki<br />

"Forces of Labor" – decyduj¹ca dla zrozumienia<br />

dynamiki wspó³czesnych niepokojów<br />

pracowniczych w œwiatowym<br />

przemyœle samochodowym.<br />

Przez lata 90., wersja "lean-andmean"<br />

dominowa³a. Podczas gdy japoñskie<br />

koncerny operuj¹ce w krajach centrum,<br />

sk³ania³y siê ku wprowadzaniu<br />

w ¿ycie w³asnego krajowego modelu,<br />

korporacje amerykañskie przewa¿nie<br />

obra³y model "lean-and-mean". Model<br />

"lean-and-mean" stosowa³y równie¿ japoñskie<br />

firmy operuj¹ce w Po³udniowej<br />

Azji i Ameryce £aciñskiej, gdzie obowi¹zywa³a<br />

autorytarna polityka i represyjny<br />

re¿imy pracy. W Tajlandii Mitsubishi<br />

nie rozci¹gnê³o do tej pory gwarancji<br />

zatrudnienia na tamtejsz¹ za³ogê.<br />

W Korei, krajowi producenci samochodów<br />

(poza Kia) kontynuuj¹ politykê niskich<br />

p³ac i strategiê wysokich obrotów<br />

oraz antyzwi¹zkowego i autokratycznego<br />

stylu zarz¹dzania. Podobnie japoñskie<br />

koncerny miêdzynarodowe w Meksyku<br />

wykorzystuj¹ tradycyjne fordystowskie<br />

technologie, k³ad¹c nacisk na niskie<br />

zarobki, nawet jeœli wysoka rotacja kadr<br />

zak³óca produkcjê i powoduje straty jakoœciowe.<br />

Tak jak by³o to w przypadku z przestrzennymi<br />

"naprawami" ("fix") omówionymi<br />

wczeœniej, tak¿e techniczny<br />

"fix" w modelu produkcji lean-andmean,<br />

nie dostarcza stabilnego rozwi¹-<br />

30


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

zania problemów niepokojów spo³ecznych<br />

w miejscu pracy. Producenci samochodów<br />

doszli do wniosku, ¿e bez gwarancji<br />

zatrudnienia, jest bardzo trudno<br />

zyskaæ aktywn¹ wspó³pracê robotników.<br />

W fabryce Mitsubishi w Thai by³a wysoka<br />

rotacja zatrudnienia co zmusi³o<br />

koncern do porzucenia stosowanego systemu<br />

kontroli jakoœci z powodu braku<br />

wspó³pracy ze strony robotników. Fabryka<br />

Forda w Hermosillo – okrzykniêta liderem<br />

w metodzie "lean production" –<br />

wprowadzi³a w ¿ycie JIT ("just-in-time")<br />

i pracê zespo³ow¹, tylko bez pozyskania<br />

zaanga¿owania robotników. Zak³ad<br />

wobec tego dotknê³a wysoka rotacja<br />

kadr, kilka powa¿nych strajków i masowe<br />

zwolnienia robotników.<br />

Ponadto jest jasne, ¿e system podwykonawców<br />

oparty na produkcji typu<br />

JIT wcale nie os³abia si³y pracowników<br />

sektora motoryzacji wynikaj¹cego z ich<br />

umiejscowienia w procesie produkcji.<br />

Przeciwnie – produkcja typu JIT jest<br />

jeszcze wra¿liwsza ni¿ fordystowska<br />

produkcja masowa na strajki w fabrykach<br />

podzespo³ów czy te¿ w transporcie.<br />

8 paŸdziernika 1992 New York Times<br />

pisa³ w zwi¹zku z amerykañskimi<br />

doœwiadczeniami w tej kwestii:<br />

"Poniewa¿ przemys³ samochodowy<br />

w du¿ej mierze przyj¹³ japoñski system<br />

produkcyjny, oszczêdny w nak³adach,<br />

strajki w czêœci zak³adów maj¹ znacznie<br />

szersze znaczenie ni¿ dawniej...<br />

Umiejêtnoœæ zwi¹zku zawodowego zak³ócenia<br />

produkcji przez wykorzystanie<br />

tylko kilku tysiêcy robotników przy organizacji<br />

strajku, jest sposobem przysporzenia<br />

przedsiêbiorstwu kosztów,<br />

które mog¹ przewa¿aæ oszczêdnoœci wynikaj¹ce<br />

z redukcji zatrudnienia" oraz<br />

dziêki automatyzacji, zleceniu wykonania<br />

us³ug na zewn¹trz, etc.<br />

Ta wra¿liwoœæ modelu JIT zosta³a<br />

potwierdzona przez szereg strajków<br />

w General Motors. Na przyk³ad w lipcu<br />

1997, robotnicy zastrajkowali w fabryce<br />

przek³adni GM na przedmieœciach<br />

Detroit, która zapewnia czêœci do<br />

wszystkich montowni GM w pó³nocnych<br />

Stanach, poza modelem Saturn.<br />

Robotnicy protestowali przeciwko outsourcingowi<br />

i ¿¹dali wiêkszej iloœci<br />

miejsc pracy i bezpieczeñstwa zatrudnienia.<br />

W trzecim dniu strajku 2 800 robotników<br />

tej fabryki zmusi³o GM do zamkniêcia<br />

czterech montowni, co spowodowa³o<br />

postój 19 300 robotników. Gdyby<br />

strajk trwa³ przez dwa albo trzy tygodnie,<br />

to mog³oby to praktycznie sparali-<br />

¿owaæ wszystkie pó³nocnoamerykañskie<br />

montownie koncernu General Motors.<br />

Strajk zosta³ zakoñczony po trzech<br />

dniach, a zwi¹zki zawodowe og³osi³y<br />

zwyciêstwo.<br />

Praktyki pracodawców, w wielu<br />

miejscach rozwoju przemys³u motoryzacyjnego,<br />

wci¹¿ prowokuj¹ i u³atwiaj¹<br />

wzrost fali niepokojów wœród pracowników.<br />

Rozwój praktyki "lean-andmean"<br />

– twierdzi Silver – bêdzie w przysz³oœci<br />

kontynuowany, wskutek czego<br />

koncerny motoryzacyjne dotykane bêd¹<br />

ci¹gle nowymi walkami pracowniczymi.<br />

Podzia³y i sprzecznoœci spowodowane<br />

"lean-and-dual production"<br />

W póŸnych latach 90, analitycy zajmuj¹cy<br />

siê przemys³em, zaczêli odnotowywaæ<br />

liczne ograniczenia strategii "odchudzania"<br />

produkcji, stosowanej powszechnie<br />

w dotychczasowej formie.<br />

Niepowodzenie niektórych producentów<br />

samochodów w zastosowaniu "odchudzonej"<br />

produkcji jest zwi¹zane z zastosowan¹<br />

polityk¹ zatrudnienia, która mia-<br />

³a spowodowaæ czynn¹ wspó³pracê robotników.<br />

Aby osi¹gn¹æ sukces stosu-<br />

Si³a pracy<br />

31


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

j¹c tê metodê – jak cytuje Silver jednego<br />

z analityków – potrzeba "organizacji<br />

charakteryzuj¹cej siê elastycznoœci¹,<br />

umiejêtnoœci¹ radzenia sobie w trudnych<br />

sytuacjach i motywacj¹, która by³aby<br />

wpisana w praktykê "lean production",<br />

aby dodaæ otuchy pracownikom." Silver<br />

twierdzi, ¿e najwa¿niejszy problem le¿y<br />

w kwestii gwarancji zatrudnienia, co<br />

wyjaœnia dalej.<br />

Silne zaanga¿owanie siê japoñskich<br />

zarz¹dów przedsiêbiorstw w zapewnienie<br />

bezpieczeñstwa zatrudnienia dla podstawowej<br />

czêœci za³ogi, jest zwi¹zane<br />

z doœwiadczeniami zarówno okresu powojennego,<br />

jak te¿ lat 70. Powojenne wysi³ki,<br />

podejmowane u zarania japoñskiego<br />

przemys³u motoryzacyjnego, mia³y<br />

miejsce w czasie ogólnokrajowego przyp³ywu<br />

niepokojów pracowniczych, kiedy<br />

przestoje by³y czêsto wywo³ywane<br />

strajkami i akcjami protestacyjnymi. A¿eby<br />

uporaæ siê z ograniczeniami wywo³anymi<br />

przez falê walk pracowniczych, jak<br />

równie¿ z ograniczeniami finansowymi,<br />

korporacje samochodowe postanowi³y<br />

odst¹piæ od fordystycznego modelu produkcji<br />

masowej. Porzuciwszy wczeœniejsze<br />

próby wertykalnej (hierarchicznej)<br />

organizacji produkcji, japoñscy producenci<br />

samochodów stworzyli z³o¿ony system<br />

podwykonawczy, który jednoczeœnie pozwoli³<br />

im udzieliæ gwarancji zatrudnienia<br />

(i nawi¹zywaæ wspó³pracê) z podstawow¹<br />

czêœci¹ za³óg, jednoczeœnie czerpi¹c<br />

korzyœci z "mobilnoœci" ni¿szych<br />

szczebli zorganizowanej tak produkcji.<br />

System podwykonawczy Toyoty pozwoli³<br />

miêdzy 1952 i 1957 rokiem podnieœæ<br />

wydajnoœæ piêciokrotnie, przy jednoczesnym<br />

powiêkszeniu si³y roboczej jedynie<br />

o 15 procent. Co wa¿niejsze, to pozwoli-<br />

³o Toyocie i innym zak³adom monta¿owym<br />

unikn¹æ przestojów i konfrontacji<br />

z bojowo nastawionymi robotnikami.<br />

Zaanga¿owanie siê japoñskich zarz¹dów<br />

koncernów w zapewnienie bezpieczeñstwa<br />

zatrudnienia zosta³o zwiêkszone<br />

dziêki doœwiadczeniom lat 70. Organizacyjne<br />

innowacje w latach 70.<br />

("odchudzanie" produkcji), które pomog³y<br />

japoñskiemu przemys³owi samochodowemu<br />

przetrwaæ kryzys naftowy,<br />

a w latach 80. staæ siê potêga œwiatow¹,<br />

nie by³oby mo¿liwe bez gwarancji zatrudnienia<br />

udzielonemu podstawowej<br />

czêœci si³y roboczej. Wspó³praca za³óg<br />

w celu monitorowania redukcji kosztów<br />

i ci¹g³ej poprawy w wydajnoœci i jakoœci<br />

pracy, mog³a siê tylko udaæ w po³¹czeniu<br />

z porozumieniem miêdzy kierownictwem<br />

i pracownikami w celu osi¹gniêcia<br />

wy¿szej wydajnoœci i jakoœci, co<br />

z drugiej strony, nie mog³o skutkowaæ<br />

utrat¹ przez nich pracy. Bezpieczeñstwo<br />

zatrudnienia stanowi podstawê dla zrozumienia<br />

faktu, ¿e gwa³towny powojenny<br />

rozwój japoñskiego przemys³u samochodowego<br />

– w przeciwieñstwie do<br />

wszystkich innych przypadków przytoczonych<br />

powy¿ej – nie spowodowa³ powa¿niejszych<br />

walk pracowniczych.<br />

W latach 90, pod wp³ywem recesji,<br />

japoñscy producenci samochodów<br />

wprowadzili modyfikacjê do systemu<br />

"do¿ywotniego zatrudnienia": podstawowa<br />

czêœæ za³ogi mia³a gwarancje zatrudnienia<br />

w holdingu przedsiêbiorstwa, ale<br />

niekoniecznie ci¹gle w tej samej firmie.<br />

W póŸnych latach 90, staj¹c twarz¹<br />

w twarz z ograniczeniami modelu leanand-mean,<br />

amerykañscy i zachodnioeuropejscy<br />

producenci, wydali siê przesuwaæ<br />

w kierunku strategii lean-and-dual.<br />

Niemniej ta strategia posiada swoje w³asne<br />

ograniczenia. Sukces tej strategii<br />

zale¿y bowiem od istnienia du¿ego grona<br />

pozbawionych bezpieczeñstwa zatrudnionych<br />

robotników, lokuj¹cych siê<br />

na ni¿szych warstwach podwykonaw-<br />

32


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

czego systemu, oraz robotników pracuj¹cych<br />

w niepe³nym wymiarze czasu<br />

pracy i tymczasowych. W przypadku<br />

Japonii w latach 50. i 60., pracownicy<br />

najni¿szych szczebli podwykonawczego<br />

systemu, rekrutowali siê spoœród rezerwowej<br />

armii osób pochodz¹cych ze wsi<br />

i kobiet. To one by³y szczególnie wa¿-<br />

nym Ÿród³em si³y roboczej, zatrudnianej<br />

na niepe³ny etat i tymczasowo w du¿ych<br />

firmach i afiliowanych przy nich dostawcach.<br />

Czêsto by³y one ¿onami i córkami<br />

robotników zatrudnionych na sta³e; odt¹d<br />

sprzecznoœci pomiêdzy prac¹ i kapita³em<br />

(miêdzy robotnicami i ich pracodawcami)<br />

by³y negocjowane (i ograniczane)<br />

przez silne zwi¹zki w rodzinie.<br />

Bodziec to tego, aby byæ "wspó³pracuj¹cym<br />

robotnikiem" rozci¹ga³ siê na ca³¹<br />

rodzinê; ¿ony i córki obarczano wspó³odpowiedzialnoœci¹<br />

za "bezpieczeñstwo<br />

do¿ywotniego zatrudnienia" mê¿czyzny,<br />

g³owy i ¿ywiciela rodziny.<br />

W latach 60. kiedy tanie Ÿród³o si³y<br />

roboczej pochodz¹cej z japoñskiej wsi<br />

wysch³o, pozycja przetargowa robotników<br />

zatrudnianych na ni¿szych poziomach<br />

kooperacyjnego systemu wzros³a,<br />

jednak dwa czynniki pomog³y zapanowaæ<br />

nad inherentnymi sprzecznoœciami.<br />

Z jednej strony, rosn¹cy dobrobyt Japonii<br />

pozwoli³ na podniesienie produkcji<br />

– g³ówni kooperanci zaczêli siê upodabniaæ<br />

do firm montuj¹cych auta pod<br />

wzglêdem bezpieczeñstwa zatrudnienia<br />

i poziomu p³ac. Z drugiej strony, japoñscy<br />

producenci przenieœli zak³ady znajduj¹ce<br />

siê na ni¿szych szczeblach kooperacyjnego<br />

systemu, do krajów wschodniej<br />

i po³udniowo-wschodniej Azji.<br />

Szybki wzrost wartoœci jena w póŸnych<br />

latach 80., stanowi³ jeszcze inny bodziec<br />

do przenoszenia produkcji na obszary<br />

taniej si³y roboczej w Azji. Przeniesienie<br />

ni¿szych szczebli japoñskiego systemu<br />

kooperacyjnego do krajów o niskich p³acach,<br />

posiadaj¹cych ogromne rezerwy<br />

taniej si³y roboczej, umo¿liwi³o japoñskim<br />

producentom aut uzyskanie konkurencyjnoœci<br />

na œwiatowych rynkach, zachowuj¹c<br />

jednoczeœnie lojalnoœæ wobec<br />

swojej podstawowej czêœci si³y roboczej.<br />

Patriarchalna rodzina (z mê¿czyzn¹<br />

nale¿¹cym do "robotniczej arystokracji"<br />

pomocnym przy dyscyplinowaniu kobiet<br />

i m³odzie¿y) nie mog³a d³u¿ej pe³niæ<br />

funkcji podpory systemu. Podzia³ rynku<br />

pracy, – pisze Silver – nie mo¿e d³u¿ej<br />

pozostaæ "rodzinn¹ spraw¹," bo ma inne<br />

naznaczenia – p³eæ, narodowoœæ, obywatelstwo,<br />

pochodzenie etniczne – które<br />

prawdopodobnie wysuwaj¹ siê na czo-<br />

³o, jako przyczyny powstawania niepokojów<br />

pracowniczych.<br />

Dlatego obie wersje "lean production"<br />

maj¹ swoje wewnêtrzne sprzecznoœci<br />

i ograniczenia. Te sprzecznoœci ilustruj¹,<br />

¿e na poziomie firm i ca³ego przemys³u<br />

trwaj¹ napiêcia, które s¹ zwi¹zane<br />

z kryzysami dochodowoœci i legitymizacji.<br />

Niepokoje pracownicze podwa¿aj¹<br />

legitymizacjê hierarchicznego stosunku<br />

pomiêdzy prac¹ i kapita³em. Pracodawcy<br />

broni¹c siê przed tym, chc¹ pozyskaæ<br />

przychylnoœæ czêœci pracowników, chroni¹c<br />

ich przed surowymi werdyktami rozregulowanego<br />

rynku globalnej ekonomii.<br />

Z drugiej strony – intensywna presja konkurencji<br />

prowadzi do kryzysu dochodowoœci,<br />

co popycha producentów samochodów<br />

w kierunku redukcji kosztów<br />

pracy, co stoi w sprzecznoœci z lojalnoœci¹<br />

pracodawców wobec podstawowej<br />

czêœci pracowników itd.<br />

G³ówny trend rozwoju w œwiatowym<br />

przemyœle samochodowym rozwija siê<br />

w kierunku produkcji typu lean-and-dual,<br />

co najprawdopodobniej doprowadzi, ¿e<br />

w przysz³oœci niepokoje pracownicze w tej<br />

bran¿y, bêd¹ wybuchaæ wœród robotników<br />

Si³a pracy<br />

33


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

bêd¹cych na ni¿szych szczeblach systemu<br />

kooperacji. Rozmieszczenie poszczególnych<br />

segmentów klasy robotniczej (posiadaj¹cych<br />

bezpieczeñstwo i nieposiadaj¹cych<br />

bezpieczeñstwa zatrudnienia) prawdopodobnie<br />

umocni geograficzny podzia³<br />

na centrum i peryferia, podobnie jak czêœciowo<br />

podzia³ wed³ug kryterium etnicznego,<br />

miejsce zamieszkania i obywatelstwa<br />

– z wa¿nymi konsekwencjami dla<br />

œwiatowej polityki zatrudnienia.<br />

Obojêtnie jednak czy w przysz³oœci<br />

bêdzie dominowaæ wersja produkcji<br />

lean-and-mean albo lean-and-dual, jest<br />

ma³o prawdopodobne by globalnie pracownicy<br />

przemys³u samochodowego<br />

odegrali g³ówn¹ rolê w œwiatowym ruchu<br />

pracowniczym w XXI wieku, tak jak<br />

odegrali j¹ w XX wieku. Przemys³ samochodowy<br />

by³ powszechnie uznany za<br />

typowy przyk³ad przemys³u w XX wieku<br />

– za "przoduj¹cy sektor" kapitalistycznego<br />

rozwoju. Dziœ niewielu ju¿<br />

twierdzi, ¿e tak bêdzie w wieku XXI.<br />

St¹d jest ma³o prawdopodobne, ¿e walki<br />

pracowników przemys³u samochodowego<br />

mog¹ mieæ w przysz³oœci takie<br />

samo znaczenie symboliczne i materialne,<br />

jak to mia³o miejsce przez wiêksz¹<br />

czêœæ poprzedniego stulecia.<br />

ZATRZYMAÆ LINIÊ<br />

ROBERT LINHART<br />

Poni¿ej przedstawiamy fragmenty ksi¹¿ki Roberta Linharta "L'Etabli". Autor zatrudni³<br />

siê w fabryce samochodów Citroena w Pary¿u, chc¹c, jako dzia³acz radykalnej lewicy,<br />

podj¹æ bezpoœredni¹ walkê z kapitalistycznym wyzyskiem. Ten znakomity tekst,<br />

z pogranicza literatury faktu i analizy socjologicznej, pokazuje w sposób realistyczny<br />

walki pracownicze w przemyœle samochodowym na prze³omie lat 60. i 70. ubieg³ego<br />

stulecia. Ksi¹¿ka ta zosta³a opublikowana po raz pierwszy w 1978 roku i by³a<br />

t³umaczona na inne jêzyki (angielski). Poni¿szy fragment w t³umaczeniu Ewy Goryczko<br />

pochodzi z "Literatury na Œwiecie" nr 3/1981. Za dokonanie odkrycia tego<br />

tekstu specjalne podziêkowania nale¿¹ siê Xiedzu. (JU)<br />

Si³a pracy<br />

Rozdzia³ III<br />

KOMITET FABRYCZNY<br />

Grudzieñ przy "gondolach"...<br />

Chwilami bywam rozdra¿niony.<br />

Czego ja dokona³em przez te cztery miesi¹ce,<br />

poza prac¹ przy samochodach<br />

2 CV? Nie zatrudni³em siê w zak³adach<br />

Citroena po to, by fabrykowaæ samochody,<br />

ale po to, aby "prowadziæ dzia³alnoœæ<br />

organizacyjn¹ wœród klasy robotniczej".<br />

Aby czynnie uczestniczyæ w oporze,<br />

w walce, w rewolucji. Podczas naszych<br />

studenckich obrad zawsze przeciwstawia³em<br />

siê tym, którzy uwa¿ali établissement<br />

za doœwiadczenie kszta³tuj¹ce<br />

jednostkê: moim zdaniem zatrudnianie<br />

siê intelektualistów w fabrykach, dokach<br />

34


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

itp. ma wy³¹cznie polityczne znaczenie.<br />

I teraz, wy³ania siê tu w³aœnie sprawa<br />

skutecznoœci politycznej. Od czego zacz¹æ?<br />

Fabryka jest ogromna. Ponad tysi¹c<br />

dwieœcie osób. Nie dam rady poznaæ<br />

wszystkich. Robiê przygodne znajomoœci,<br />

zawi¹zujê przyjaŸni. Sympatyczny facet,<br />

który wszczyna dyskusjê w sto³ówce.<br />

Robotnik pracuj¹cy na s¹siednim stanowisku.<br />

Szatniarz. Wszystko to pozwala<br />

wytrwaæ, podnosi na duchu.<br />

Z zewn¹trz établissement wydaje<br />

siê prostym zadaniem: zatrudniasz siê<br />

i przystêpujesz do organizowania. Ale<br />

tutaj, w fabryce, wejœcie w "œrodowisko<br />

klasy robotniczej" sprowadza siê do<br />

dziesi¹tków pojedynczych, przelotnych<br />

kontaktów z ludŸmi, wœród których nie<br />

udaje mi siê znaleŸæ punktu oparcia. Nawet<br />

sam termin "klasa robotnicza" nabiera<br />

w moich oczach innego znaczenia<br />

ni¿ przedtem. Nie ¿ebym zacz¹³ nagle<br />

w¹tpiæ w realne istnienie tego, co s³owa<br />

te wyra¿aj¹, ale przyt³acza mnie i dezorientuje<br />

ró¿norodnoœæ, a tak¿e ruchliwoœæ<br />

populacji robotników. Ka¿dy<br />

z nich to odmienny przypadek. Ka¿dy<br />

posiada inn¹ historiê. Ka¿dy wymyœla<br />

w³asn¹ taktykê i na swój sposób szuka<br />

po omacku jakiegoœ wyjœcia z sytuacji.<br />

Jak rozeznaæ siê w tym na wpó³ wiêziennym,<br />

w najwy¿szym stopniu prowizorycznym<br />

œwiecie: kto wyobra¿a sobie, ¿e<br />

zrobi "karierê" jako robotnik niewykwalifikowany?<br />

Kto w g³êbi duszy nie odczuwa<br />

swojej tu obecnoœci i ograniczonej<br />

do paru gestów, oœmieszaj¹cej pracy,<br />

jako szczególnego upadku czy nieszczêœliwego<br />

zrz¹dzenia losu? Kombinuje<br />

siê na ró¿ne sposoby, marzy o powrocie<br />

w rodzinne strony i otwarciu sklepiku<br />

czy warsztatu. Wielu z pasj¹ gra<br />

na wyœcigach uszczuplaj¹c tylko nêdzn¹<br />

sumê czterystu franków – dwutygodniow¹<br />

wyp³atê. Inni robi¹ "skoki"<br />

gdzieœ poza terenem fabryki. Jakie? Poza<br />

tym istniej¹ jeszcze podejrzane interesy.<br />

I nielegalna praca w soboty i niedziele:<br />

ci, którzy dorabiaj¹ po ca³ym tygodniu<br />

spêdzonym przy taœmie, maj¹ wiele<br />

szans na to, ¿e szybko siê wykoñcz¹.<br />

Tak, od czego tu zacz¹æ?<br />

Sporz¹dzam listê osób, z którymi siê<br />

zaprzyjaŸni³em, poznanych robotników,<br />

tych których postara³bym siê zebraæ<br />

wokó³ siebie.<br />

Christian, chory na p³uca Bretoñczyk<br />

z tapicerki. Ma osiemnaœcie lat,<br />

wygl¹da na szesnaœcie. ¯ywy, nerwowy.<br />

Zawsze przy produkcji siedzeñ. Zirytowany<br />

beznadziejnym up³ywem kolejnych<br />

dni: przesz³o dziewiêæ godzin wbijania<br />

palcem metalowych zaczepów<br />

w p³ótno oparcia. Jakby tego by³o za<br />

ma³o, na dodatek szamocze siê, uwik³any<br />

w problemy ze swoj¹ dziewczyn¹,<br />

z rodzicami itp. Kiedy zjawia siê rano,<br />

ma zmêczon¹ twarz i czerwone oczy.<br />

Jego sympatia chodzi do liceum i jej rodzice<br />

krzywo patrz¹ na to, ¿e zadaje siê<br />

z robotnikiem. Co wiêcej, m³odzi nie<br />

bardzo maj¹ gdzie siê spotykaæ, poniewa¿<br />

Christian mieszka w hotelu robotniczym,<br />

gdzie panuje dyscyplina niczym<br />

w koszarach. Pewnego dnia poprosi³em<br />

ich do siebie i zostawi³em samych. Zabawna<br />

z nich para. Ona jest ³agodna<br />

i uœmiechniêta, du¿o wy¿sza od Christiana.<br />

On mówi z zapa³em, snuje projekty,<br />

a ona s³ucha, oczarowana. Wkrótce<br />

potem wynajêli pokoik na poddaszu<br />

i Christian opowiada mi, jak spêdzaj¹<br />

weekendy: poniewa¿ nie maj¹ pieniêdzy,<br />

le¿¹ przez ca³y dzieñ w ³ó¿ku i robi¹ na<br />

drutach. Wyobra¿am sobie. Robótka<br />

d³u¿sza od ko³dry. Christian wytê¿aj¹c<br />

wzrok jak w warsztacie, liczy oczka.<br />

I projekty, wci¹¿ projekty... Z ciê¿kim<br />

sercem wraca siê w poniedzia³ek do fabryki,<br />

do zwariowanego rytmu palec –<br />

Si³a pracy<br />

35


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

zaczep, palec – zaczep. Z pewnoœci¹<br />

w razie potrzeby Christian coœ zrobi. Ale<br />

co mogê mu zaproponowaæ? Mówi³em<br />

z nim o Chinach, Wietnamie. Podsun¹-<br />

³em mu pisma. "Niez³e te twoje gazety"<br />

i zaraz zmieni³ temat.<br />

Sadok, Algierczyk o azjatyckich rysach,<br />

którego dostrzeg³em pierwszego<br />

dnia w warsztacie Graviera, w momencie,<br />

gdy nie móg³ sprostaæ tempu pracy,<br />

zaprasza mnie czêsto do kawiarni "La<br />

Chope" nieopodal fabryki. O pi¹tej godzinie<br />

czeka na mnie po wyjœciu z szatni<br />

i pyta z wahaniem w g³osie, jakby<br />

chodzi³o o wielk¹ proœbê: "Masz ochotê<br />

na ma³e jasne?" I prawie zawsze popija<br />

piwo w milczeniu. Uœmiecha siê niewyraŸnie.<br />

Wydaje siê zadowolony, ¿e choæ<br />

na chwilê ma towarzystwo. Po po³udniu<br />

niechêtnie opuszcza fabrykê i przyleg³y<br />

do niej teren. W³óczy siê. Jego strach<br />

przed samotnoœci¹ ma w sobie coœ ostatecznego,<br />

graniczy z panik¹. Ze sk¹pych<br />

informacji, jakich mi udziela, dowiadujê<br />

siê, ¿e nie ma bliskich, nawet w Algierii.<br />

Wojna wszystko zniszczy³a. Nie<br />

dostaje ¿adnych listów i nie ma do kogo<br />

napisaæ. Gdyby sta³o mu siê coœ z³ego,<br />

nikt by siê tym nie przej¹³. Poszed³by na<br />

dno, nie pozostawiaj¹c na powierzchni<br />

ani jednej zmarszczki.<br />

Pewnego dnia zjawi³ siê u mnie,<br />

bardzo zak³opotany. "Handlarz snem",<br />

który wynajmowa³ mu lokum (trzy ³ó¿ka<br />

piêtrowe w ma³ej izbie), wyrzuci³ go za<br />

drzwi. Sadok nie mia³ ju¿ pieniêdzy. Nie<br />

wiedzia³, dok¹d pójœæ. Ba³ siê, ¿e jeœli<br />

bêdzie spaæ na ziemi w publicznym<br />

miejscu, to zgarnie go policja. Nocowa³<br />

u mnie przez kilka dni, zanim znalaz³<br />

schronienie w hotelu robotniczym. Od<br />

tej pory nie ma dnia, ¿eby nie zajrza³<br />

podczas przerwy, lub ¿eby nie zaprosi³<br />

mnie do kawiarni. Przynosi nowiny ze<br />

spawalni, od Moulouda z Kabylii.<br />

"Wszystko po staremu, wiesz. Wci¹¿<br />

trzeba robiæ szybciej. Wci¹¿ wiêcej samochodów."<br />

Jemu tak¿e podsun¹³em gazety. Ale<br />

czujê, ¿e jest zastraszony przez Graviera<br />

i biernie daje siê unosiæ biegowi wydarzeñ.<br />

I wszyscy pozostali. Simon, Jugos³owianie,<br />

koledzy przy taœmie, znajomi,<br />

z którymi jadam zwykle obiad przy<br />

wspólnym stoliku, stary Jojo z lakierni,<br />

którego szafka na ubrania s¹siaduje<br />

z moj¹. Dyskusje, szybka wymiana zdañ<br />

i czas ucieka, krótkie chwile w szatni,<br />

t³ok w sto³ówce o dwunastej, nagle koñcz¹ca<br />

siê przerwa. "No to czeœæ! Do zobaczenia".<br />

Czasem udaje mi siê opisaæ strajk<br />

okupacyjny i sekwestracjê w Bretanii.<br />

Albo opowiedzieæ, jak w hucie ¿elaza<br />

w Szanghaju robotnicy zrobili szerokie<br />

wy³omy w murach, ¿eby by³o po³¹czenie<br />

ze œwiatem zewnêtrznym, i aby miejsce<br />

pracy utraci³o wygl¹d wiêzienia. Lub<br />

mówiæ o systemie nauczania we Francji<br />

i subtelnych metodach eliminuj¹cych<br />

dzieci robotników i ch³opów. A potem?<br />

Szukanie po omacku.<br />

Propaganda w okruchach.<br />

Spis potencjalnych aktywistów.<br />

Wszystko to mnie nie zadowala. To<br />

nie rekompensuje stu czterdziestu piêciu<br />

2CV, które dzieñ w dzieñ niewzruszenie<br />

schodz¹ z taœmy.<br />

Ju¿ widzia³em siê w roli zaciek³ego<br />

agitatora, a oto jestem tylko biernym robotnikiem.<br />

WiêŸniem swego stanowiska<br />

pracy.<br />

Czasem staram siê dociec, w jakie<br />

sid³a wpad³em.<br />

Przede wszystkim praca. Powali³a<br />

mnie. Niejednego ju¿ zmog³a. Dziesiêæ,<br />

czy przesz³o dziewiêæ godzin napiêtych<br />

ruchów, z ma³ymi przerwami, w których<br />

czasie starasz siê tylko z³apaæ oddech.<br />

36


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Francuskie wydanie ksi¹¿ki Roberta<br />

Linharta "L'Etabli"<br />

Aby porozmawiaæ, trzeba wykorzystaæ<br />

kilka minut pauzy lub krótki czas posi³ków<br />

w sto³ówce. Rano zaczynasz dyskutowaæ<br />

z koleg¹ w szatni na temat jakiejœ<br />

niebezpiecznej maszyny i czêstych<br />

wypadków przy pracy w zak³adach Citroena.<br />

Podajesz cyfry, przyk³ady z fabryki<br />

Javel. To go interesuje i zaczyna<br />

t³umaczyæ, co jego zdaniem nale¿a³oby<br />

zrobiæ w tym zakresie. Up³ynê³o kilka<br />

minut i ju¿ pora siê rozstaæ, bo musisz<br />

iœæ do pracy, ka¿dy pêdzi do swojego<br />

warsztatu, przyrzekasz sobie, ¿e wrócisz<br />

do tego tematu po po³udniu. Kiedy po<br />

dziesiêciu godzinach znów jesteœ w szatni,<br />

wszyscy s¹ zmêczeni, zapomnia³eœ,<br />

na czym skoñczyliœcie, on tak¿e. Próbujesz<br />

jednak podj¹æ dyskusjê, ale jemu<br />

spieszno do wyjœcia, rzuca na odchodnym:<br />

"Musimy jeszcze kiedyœ o tym pogadaæ,<br />

no to na razie czeœæ!" i ju¿ go nie ma.<br />

Czas sta³ siê cenny.<br />

Zwo³aæ zebranie. Poza fabryk¹, to<br />

naprawdê drobiazg. Ale tu, zdro¿na wydaje<br />

mi siê sama myœl, ¿e móg³bym bez<br />

wa¿nego powodu prosiæ kilku kolegów<br />

o poœwiêcenie dwóch czy trzech godzin<br />

po to tylko, aby zorientowaæ siê, co mo¿-<br />

na by zrobiæ. A przecie¿ czêsto koniec<br />

tygodnia przynosi im jedynie nudê i melancholijne<br />

odliczanie godzin poprzedzaj¹cych<br />

poniedzia³kowy powrót do fabryki.<br />

Niektórzy m³odzi "bawi¹ siê": rozrywki<br />

w wiêkszym gronie, dancing,<br />

kino. Lub po prostu picie. Ale wiêkszoœæ<br />

robotników, zw³aszcza imigrantów,<br />

wpada w coœ w rodzaju letargu: powolny<br />

krok, rozmowy o niczym, przesiadywanie<br />

w kawiarni. W tym chwilowym<br />

bezw³adzie miêœnie i nerwy szukaj¹ ukojenia,<br />

regeneruj¹ siê. Ju¿ od dawna,<br />

w niedzielne popo³udnia zdarza mi siê<br />

mijaæ w bistrach trzynastej dzielnicy nieruchomych<br />

i pogr¹¿onych w zadumie<br />

imigrantów, przed którymi stoi zaledwie<br />

napoczête piwo. Niegdyœ nie zwraca³em<br />

na nich wcale uwagi. Teraz, tak. W ich<br />

spojrzeniu poznajê lêk przed czasem,<br />

który nieub³aganie up³ywa, na co nic nie<br />

mog¹ poradziæ, bolesne poczucie ka¿dej<br />

straconej minuty, która przybli¿a ich do<br />

huku taœmy i kolejnego wyczerpuj¹cego<br />

tygodnia.<br />

Myœlê wiêc, ¿e nie mo¿na, ot tak<br />

sobie, m¹ciæ ich spokoju wewnêtrznego,<br />

który z takim trudem zyskuj¹ co wieczór<br />

i pod koniec ka¿dego tygodnia...<br />

A poza tym, istnieje strach.<br />

Trudny do okreœlenia. Z pocz¹tku<br />

dostrzega³em go indywidualnie u jednego<br />

czy drugiego robotnika. Strach Sadoka.<br />

Strach Simona. Strach kobiety<br />

z tapicerki. Za ka¿dym razem mo¿na<br />

by³o znaleŸæ przyczynê. Ale z biegiem<br />

czasu czujê, ¿e napotykam na przeszkodê<br />

znacznie wiêksz¹. Strach jest czêœci¹<br />

fabryki, jej ¿ywotn¹ si³¹.<br />

Najpierw strach przybiera twarz otaczaj¹cego<br />

nas aparatu w³adzy, nadzoru<br />

Si³a pracy<br />

37


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

i represji: stra¿ników, brygadzistów, kierownika<br />

wydzia³u. Zw³aszcza kierownika<br />

wydzia³u. To specjalnoœæ Citroena:<br />

miejscowy szef personelu kilku warsztatów.<br />

Urzêdowa "glina" na œwieczniku,<br />

dozorca, zajmuje siê na co dzieñ sankcjami<br />

i zawieszeniami, ma decyduj¹cy<br />

g³os w sprawie zwolnieñ z pracy. Garnitur,<br />

na pierwszy rzut oka widaæ, ¿e nic<br />

wspólnego z produkcj¹: funkcja czysto<br />

represyjna. Nasz kierownik Junot jest,<br />

jak to siê czêsto zdarza, by³ym wojskowym<br />

kolonialnym, który przeszed³ na<br />

emeryturê w wojsku i obj¹³ s³u¿bê u Citroena.<br />

Rumiany alkoholik, traktuje imigrantów<br />

jak tubylców w koloniach za<br />

dawnych dobrych czasów: z pogard¹<br />

i nienawiœci¹. Do tego, jak s¹dzê, dochodzi<br />

chêæ zemsty: niech p³ac¹ za utratê<br />

Imperium. Kiedy snuje siê po warsztacie,<br />

wszyscy mniej lub bardziej widocznie<br />

koryguj¹ swoj¹ postawê i udaje ca³kowite<br />

skupienie przy pracy: rozmowy<br />

nagle urywaj¹ siê, ludzie milkn¹ i s³ychaæ<br />

wycie maszyn. A jeœli jesteœ wezwany<br />

"do biura", lub gdy kierownik<br />

daje znak, ¿e chce z tob¹ pomówiæ, lub<br />

nawet gdy stra¿nik w czapce z daszkiem<br />

nagle wywo³a ciê na dziedziñcu, doznasz<br />

zawsze ma³ego uk³ucia w sercu. W porz¹dku,<br />

to nic nowego: na terenie fabryki<br />

znajdujesz siê w jawnie policyjnym<br />

spo³eczeñstwie, na granicy nielegalnoœci,<br />

jeœli ktoœ dojrzy ciê o kilka metrów<br />

od stanowiska pracy lub w korytarzu,<br />

bez papierka podpisanego jak nale¿y<br />

przez zwierzchnika, jesteœ winny brakom<br />

w produkcji, wyrzucony z miejsca<br />

za k³ótnie, karany za drobne spóŸnienia<br />

lub niecierpliwe odezwanie siê do brygadzisty,<br />

i wisi nad twoj¹ g³ow¹ tysi¹c<br />

innych rzeczy, o których nawet nie myœlisz,<br />

ale o których nie zapominaj¹ stra¿-<br />

nicy, kierownicy, kierownik wydzia³u<br />

i tutti ¹uanti.<br />

A jednak strach to coœ wiêcej: mo-<br />

¿esz równie dobrze spêdziæ ca³y dzieñ<br />

nie widz¹c na oczy ¿adnego szefa (bo<br />

zamkniêci w swych gabinetach drzemi¹<br />

nad papierzyskami, lub cudownym trafem<br />

uwolni³a ciê od nich na parê godzin<br />

jakaœ niespodziewana konferencja),<br />

a mimo to czujesz, ¿e ten strach wci¹¿<br />

wisi w powietrzu: w sposobie bycia otaczaj¹cych<br />

ciê ludzi, w tobie samym. Bez<br />

w¹tpienia, to po trosze dlatego, ¿e wszyscy<br />

wiedz¹, i¿ struktura w³adzy w zak³adach<br />

Citroena to tylko cz¹stka policyjnego<br />

systemu. S¹ pomiêdzy nami<br />

szpicle wszystkich nacji, a zw³aszcza<br />

miejscowy syndykat C.F.T. [Conféderation<br />

Frangaise du Travail] zbiorowisko<br />

³amistrajków i fa³szerzy wyborów. Ten<br />

fa³szywy syndykat jest oczkiem w g³owie<br />

dyrekcji: przynale¿noœæ do niego<br />

u³atwia awans pracownikom na kierowniczych<br />

stanowiskach, a kierownik wydzia³u<br />

czêsto zmusza imigrantów do<br />

wyrobienia legitymacji gro¿¹c im zwolnieniem<br />

lub usuniêciem z robotniczego<br />

hotelu Citroena.<br />

Ale nawet to nie wystarczy, by w pe³ni<br />

okreœliæ nasz strach. Sk³ada siê na niego<br />

coœ bardziej nieuchwytnego i g³êbszego.<br />

Jest œciœle zwi¹zany z sam¹ prac¹.<br />

Taœma, korowód 2CV, wyliczone gesty,<br />

ca³y ten œwiat maszyn, gdzie cz³owiek<br />

w ka¿dej chwili boi siê "zostaæ w tyle",<br />

"sfuszerowaæ coœ", straciæ panowanie<br />

nad sytuacj¹, byæ zdyskwalifikowanym.<br />

Lub zranionym. Lub zabitym. Strach<br />

s¹czy siê z fabryki, poniewa¿ fabryka<br />

równie¿ w swoim podstawowym, konkretnym<br />

wymiarze zagra¿a stale ludziom,<br />

którymi siê pos³uguje. Kiedy nie<br />

ma w pobli¿u szefa i gdy zapominamy<br />

o szpiclach, to samochody nadzoruj¹ nas<br />

poprzez swój rytmiczny marsz, to nasze<br />

w³asne narzêdzia gro¿¹ nam przy najmniejszym<br />

roztargnieniu, to przek³adnie<br />

38


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

taœmy brutalnie przywo³uj¹ nas do porz¹dku.<br />

Dyktatura posiadaczy jest tu<br />

sprawowana przede wszystkim za pomoc¹<br />

wszechpotê¿nych przedmiotów.<br />

A kiedy fabryka warczy, a fenwicki<br />

mkn¹ przejœciami, suwnice zrzucaj¹<br />

z hukiem karoseriê, narzêdzia wyj¹ miarowo,<br />

i kiedy co parê minut taœma wyrzuca<br />

nowy samochód wch³aniany przez<br />

ruchome korytarze, kiedy wszystko to<br />

dzia³a automatycznie, a skumulowany<br />

harmider tysi¹ca powtarzanych bez<br />

ustanku czynnoœci odbija siê stale w naszych<br />

g³owach, przypominamy sobie, ¿e<br />

jesteœmy ludŸmi, o ile¿ bardziej wra¿liwymi<br />

od maszyn.<br />

Trwoga ziarenka piasku.<br />

Wzi¹³em legitymacjê C.G.T. [Confædæration<br />

Gænærale du Travail]. Ale od<br />

tej strony jest spokojnie. Sekcja zwi¹zkowa<br />

kieruje komitetem zak³adowym<br />

(sto³ówka, kolonie letnie, dzia³alnoœæ socjalna)<br />

i zu¿ywa na to znaczn¹ czêœæ<br />

energii, tym bardziej, ¿e dyrekcja Citroena<br />

prowadzi z ni¹ wojnê wyniszczaj¹c¹.<br />

Batalie cyfr, deficytów i nie przyznanych<br />

subwencji. Od czasu do czasu ulotka<br />

oskar¿a patronat o sabota¿ komitetu, lub<br />

apeluje o przerwanie pracy w miêdzyzwi¹zkowym<br />

dniu metalurgii. W te dni<br />

kilku robotników idzie do szatni godzinê<br />

wczeœniej od innych. S¹ oni natychmiast<br />

zast¹pieni i produkcja toczy siê<br />

dalej, jak gdyby nigdy nic. C.G.T. zapuœci³a<br />

korzenie zw³aszcza w krêgach fachowców,<br />

Francuzów – wykwalifikowanych<br />

robotników zajmuj¹cych siê techniczn¹<br />

kontrol¹ urz¹dzeñ. To stary Jojo,<br />

mój s¹siad z szatni wyrobi³ mi legitymacjê:<br />

jest doœæ blisko spraw zwi¹zkowych,<br />

tym bardziej, ¿e sam zawziêcie<br />

dochodzi prawnego uznania swych dolegliwoœci<br />

p³ucnych za chorobê zawodow¹<br />

(od lat pracuje w lakierni). Ale<br />

w oczach wiêkszoœci robotników syndykat<br />

jest jedn¹ z instytucji zak³adowych.<br />

Mówi¹ o nim z tego tytu³u jako o instancji,<br />

do której mo¿na ewentualnie siê<br />

odwo³aæ: "Któregoœ dnia pójdê na górê<br />

do delegata w sprawie tej historii z premi¹..."<br />

Na pocz¹tku stycznia uda³em siê<br />

na coroczne zebranie zwi¹zane z wymian¹<br />

legitymacji. Zobaczy³em piêtnaœcie<br />

osób przy aperitifie.<br />

Opór. Wyczuwam, ¿e czai siê w imigranckich<br />

grupach narodowoœciowych.<br />

Szeptany po arabsku, po kabylsku, po<br />

serbsko-chorwacku, po portugalsku.<br />

Ukryty pod p³aszczykiem udanej rezygnacji.<br />

¯ywy i niespodziewany przebija<br />

we wrzawie wywo³anej kradzie¿¹ minuty<br />

przerwy. Brzêczy w pi¹tkowym podnieceniu,<br />

kiedy to ludzie z taœmy s¹<br />

u kresu wytrzyma³oœci nerwowej i kiedy<br />

gumy i œruby lataj¹ w powietrzu, a tajemnicze<br />

awarie czêsto unieruchamiaj¹<br />

tryby taœmy. Lub przybiera skromniejsz¹<br />

formê prostego gestu wzajemnej pomocy:<br />

ratuje siê kolegê, aby nie zabrn¹³<br />

w sytuacjê bez wyjœcia, wykonuj¹c czêœæ<br />

jego pracy; Georges, Jugos³owianin,<br />

przyszed³ pomóc mi przy szybach, choæ<br />

poza tym, ¿e jestem wyraŸnie zagubio-<br />

Si³a pracy<br />

39


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

ny, nic o mnie nie wiedzia³. Chodzi tak-<br />

¿e o wygl¹d. Trzymaæ siê prosto. Dbaæ<br />

o ubiór jak tylko mo¿na.<br />

Pod tym wzglêdem fascynuje mnie<br />

szatnia. Dzia³a niczym filtr i co wieczór<br />

dokonuje siê tu niezwyk³a zbiorowa metamorfoza.<br />

W ci¹gu piêtnastu minut, w<br />

gor¹czkowej krz¹taninie, ka¿dy stara siê<br />

usun¹æ ze swego cia³a, ze swej powierzchownoœci,<br />

œlady dnia pracy. Rytua³<br />

mycia i doprowadzania siê do porz¹dku.<br />

Ka¿dy chce wyjœæ st¹d czysty. Co<br />

wiêcej – elegancki.<br />

Z kilku umywalek woda tryska na<br />

wszystkie strony. Zmywanie brudu, myd³o,<br />

zasypki, energiczne nacierania, kosmetyki.<br />

Dziwna alchemia, z któr¹ miesza<br />

siê jeszcze stêchlizna potu, zapach<br />

smarów i ¿elastwa. Stopniowo woñ<br />

warsztatów i zmêczenia s³abnie, ustêpuje<br />

miejsca zapachowi œwie¿oœci. Wreszcie<br />

ostro¿nie rozwija siê i wk³ada cywilne<br />

ubranie: nieskaziteln¹ koszulê, czêsto<br />

krawat. Tak, to jest filtr pomiêdzy<br />

zatêch³¹ atmosfer¹ fabrycznego despotyzmu<br />

i teoretycznie wolnym œwiatem<br />

spo³ecznoœci "w cywilu". Z jednej strony<br />

fabryka: brud, znoszone kurtki, za<br />

szerokie kombinezony, poplamione niebieskie<br />

bluzy, pow³óczenie nogami, upokarzaj¹ce<br />

rozkazy przyjmowane w milczeniu<br />

("Ej, ty tam!"). Z drugiej strony,<br />

miasto: garnitur, wypastowane buty, prosta<br />

sylwetka i nadzieja na "Proszê pana".<br />

Ze wszystkich imigrantów najwiêksz¹<br />

uwagê zwracaj¹ na to Murzyni.<br />

Najmarniejszy sprz¹tacz w szarym,<br />

za luŸnym i niezgrabnym fartuchu z p³ótna,<br />

sprz¹tacz, którego dziesiêæ minut<br />

temu widzia³em jak zmiata³ œmieci ze<br />

stopnia na stopieñ, wychodzi oto z fabryki:<br />

garnitur w cienkie pr¹¿ki, œnie-<br />

¿nobia³a koszula, krawat, b³yszcz¹ce<br />

buty, aktówka. Wielu robotników przychodzi<br />

i wychodzi z aktówk¹ w rêku –<br />

zawiera ona zwykle kanapkê na drugie<br />

œniadanie, czasem program gonitw, ¿eby<br />

obstawiæ "trójkê". Uchodziæ na ulicy,<br />

w metrze, za pracownika biurowego,<br />

wy¿szego urzêdnika, afrykañskiego<br />

przedstawiciela przyby³ego ze specjaln¹<br />

misj¹... W innych okolicznoœciach<br />

uzna³bym ten wymyœlny strój za œmieszny.<br />

Tutaj wydaje mi siê, ¿e w naturalny<br />

sposób stanowi element oporu robotników.<br />

Wykorzystaæ ka¿d¹ okazjê, by pokazaæ,<br />

¿e siê cz³owiek nie da. Sposób<br />

równie dobry jak inne, by demonstrowaæ<br />

szacunek dla samego siebie.<br />

W³aœnie w tych drobnych dostrzeganych<br />

codziennie manifestacjach oporu<br />

znajdujê wiêcej powodów do nadziei,<br />

ni¿ w analizie sytuacji od strony politycznej.<br />

W najgorszych momentach irytacji<br />

trwa we mnie niemal podœwiadoma<br />

pewnoœæ, ¿e tu¿ obok istnieje podziemna<br />

si³a, która pewnego dnia wybuchnie.<br />

Pozostaje wiêc czekaæ. Mówiê sobie,<br />

¿e w koñcu coœ siê przecie¿ wydarzy.<br />

I to coœ wreszcie siê sta³o. W styczniu.<br />

By³y to w³aœciwie dwa zdarzenia.<br />

Najpierw spotkanie z Primo. Potem prowokuj¹cy<br />

komunikat Citroena.<br />

Pozna³em Primo przy okazji rozdawania<br />

ulotek. Tego ranka Yves, kolega<br />

z liceum prowadz¹cy razem ze mn¹ z zewn¹trz<br />

pracê agitacyjn¹ na terenie fabryki<br />

Citroena w Choisy, rozdawa³ ulotki,<br />

które powieliliœmy poprzedniego dnia.<br />

By³ to gwa³towny atak na C.F.T., fa³szywy<br />

syndykat, którego najemni prowokatorzy<br />

ws³awili siê pobiciem dzia³aczy<br />

przed fabryk¹ Javel.<br />

Jest jeszcze ciemno i kolporta¿ przebiega<br />

w ciszy. Na ogó³ przechodz¹cy<br />

robotnicy bior¹ ulotkê, któr¹ wyci¹ga do<br />

nich Yves, sk³adaj¹ j¹ starannie i wsuwaj¹<br />

do kieszeni z zamiarem przeczytania<br />

jej (samodzielnie lub z czyj¹œ pomoc¹)<br />

40


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

w wolnej chwili. Niektórzy id¹c przebiegaj¹<br />

wzrokiem tekst. Prawie nikt nie zatrzymuje<br />

siê. Dotkliwe zimno, œwiadomoœæ,<br />

¿e za chwilê trzeba stawiæ czo³o<br />

nowemu dniu pracy, ka¿dy jest napiêty.<br />

Tylko jeden robotnik ma³ego wzrostu,<br />

wyprostowany, w palcie, staje nieruchomo<br />

obok ch³opca rozdaj¹cego ulotki i zag³êbia<br />

siê w jej treœæ. Kiedy skoñczy³ czytaæ,<br />

mówi g³oœno, a jego s³owa dziwnie<br />

rozbrzmiewaj¹ w lodowatym powietrzu:<br />

"Ale¿ to prawda, co tu pisz¹! Nie bêdziemy<br />

staæ z za³o¿onymi rêkami, kiedy te<br />

³obuzy daj¹ nam po g³owie!"<br />

Po czym zwracaj¹c siê do ch³opca<br />

dorzuca:<br />

"Brawo, towarzyszu! Macie racjê,<br />

a do tego nie boicie siê, to dobrze. Oby<br />

tak dalej!"<br />

I œciska d³oñ licealisty przybieraj¹c<br />

sztywn¹ i ceremonialn¹ pozê, jak gdyby<br />

chodzi³o o podpisanie wa¿nego traktatu.<br />

Yves, który poczerwienia³ z wra¿enia,<br />

energicznie potrz¹sa t¹ nieoczekiwanie<br />

wyci¹gniêt¹ rêk¹. Nie jest to b³ahy gest.<br />

Od jakiegoœ czasu ludzie z C.F.T. regularnie<br />

prowokuj¹ bijatyki podczas kolporta¿u<br />

"lewackich" ulotek i usi³uj¹ terroryzowaæ<br />

robotników, którzy je przyjmuj¹.<br />

W fabryce przy ulicy Javel by³y osoby<br />

ciê¿ko ranne: mê¿czyzna z wybitym<br />

okiem, inni pozostawieni we krwi na trotuarze.<br />

Pog³oski na ten temat szybko dotar³y<br />

do nas i rozprzestrzeni³y siê w Choisy,<br />

atmosfera sta³a siê ciê¿ka. Zamanifestowaæ<br />

solidarnoœæ, jak zrobi³ to niski<br />

cz³owiek w palcie, to akt odwagi. Yves<br />

dziêkuje mu urywanymi zdaniami. Potem<br />

zaczyna opowiadaæ o szczegó³ach zajœæ<br />

u Javela, o prowokacjach C.F.T. i o tym,<br />

jak wraz z robotnikami zamierzamy im<br />

odpowiedzieæ. Tamten s³ucha uwa¿nie.<br />

Przytakuje g³ow¹. Prosi o œcis³e dane.<br />

¯ywo reaguje, kiedy Yves cytuje znajome<br />

mu nazwisko ("Ach, przecie¿ ja go<br />

znam, ten Tabucci to ³ajdak, który tutaj<br />

tak¿e siê w³óczy, jest zawsze w zmowie<br />

z Junotem!").<br />

Trzech czy czterech robotników otoczy³o<br />

nas krêgiem, ¿eby pos³uchaæ. Do<br />

tej pory trzyma³em siê w odleg³oœci kilku<br />

kroków, jak przy ka¿dym kolporta-<br />

¿u. Zbli¿am siê do grupy i przy³¹czam<br />

do dyskusji. Posuniêcia C.F.T. na terenie<br />

Citroena – Choisy, zmuszanie imigrantów<br />

do pobierania legitymacji fa³szywego<br />

syndykatu, szpiclowanie w fabryce<br />

i w hotelach robotniczych... Mê¿-<br />

czyzna potwierdza to, podaje przyk³ady,<br />

których nie zna³em. Potem widz¹c, która<br />

godzina: "No, muszê iœæ, zaraz zamkn¹.<br />

Czeœæ ch³opaki i trzymajcie siê!"<br />

Wchodzi do fabryki pokazuj¹c jak zwykle<br />

przepustkê stra¿nikowi. Idê za nim.<br />

"To ty te¿ pracujesz w fabryce? W którym<br />

warsztacie? A wiêc jeszcze siê zobaczymy!"<br />

Umawiamy siê w sto³ówce<br />

o 12-tej, ¿eby porozmawiaæ.<br />

Teraz czêsto widujê Primo. Pracuje<br />

w lakierni, nad nami. (...) Primo jest Sycylijczykiem.<br />

Mówi œwietnie po francusku,<br />

ale z wyraŸnym obcym akcentem.<br />

Bardzo wczeœnie spad³y na niego obowi¹zki<br />

rodzinne i aby im podo³aæ, musia³<br />

tu przyjechaæ. Marne zbiory i bezrobocie<br />

na Po³udniu W³och zmusi³y go,<br />

najstarszego syna licznej ch³opskiej rodziny,<br />

do emigracji. Wysy³a regularnie<br />

czêœæ zarobków swojej "famiglia", listownie<br />

wypowiada siê na temat zdarzeñ<br />

w miasteczku i pilnie œledzi postêpy w<br />

nauce m³odszych braci, którym z wielk¹<br />

trosk¹ przekazuje swe rady i instrukcje.<br />

Nie ma trzydziestki, ale wydaje siê<br />

du¿o starszy z powodu wysokiego, przechodz¹cego<br />

niemal w ³ysinê czo³a i ogorza³ych<br />

policzków wieœniaka z dalekiego<br />

Po³udnia (jasne w miejscu os³oniêtym<br />

kapeluszem ciemiê dziwnie kontrastuje<br />

z twarz¹ o kolorze ceg³y). Tylko uœmiech,<br />

Si³a pracy<br />

41


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

który ma w sobie coœ dzieciêcego, przeczy<br />

przedwczesnej dojrza³oœci jego rysów.<br />

Trzyma siê prosto, zawsze ubrany na<br />

ciemno w sposób niewyszukany, ale dba-<br />

³y, i wyobra¿am sobie, ¿e gdy ktoœ ujrzy<br />

go na ulicy, waha siê, jak go scharakteryzowaæ:<br />

coœ poœredniego miêdzy "wysztyftowanym"<br />

na niedzielê rolnikiem, a prowincjonalnym<br />

notariuszem.<br />

Czarne lub szare ubrania, które nosi<br />

poza fabryk¹, do tego stopnia pasuj¹ do<br />

jego osoby, ¿e za ka¿dym razem prze¿ywam<br />

moment zaskoczenia, gdy widzê,<br />

jak pojawia siê w zat³oczonej sto³ówce<br />

w stroju natryskiwacza. Strój niezwyk³y,<br />

to fakt: bufiasty, zielony kombinezon,<br />

gumiaki, wszêdzie, tak¿e i na twarzy<br />

kolorowe plamy. Koledzy z lakierni podobni<br />

s¹ do nurków, którzy wynurzyli<br />

siê z nie wiedzieæ jakiej zgni³ej k¹pieli,<br />

jeszcze przesi¹kniêci zapachem chemikaliów,<br />

który drapie w gardle.<br />

Te sto³ówkowe rozmowy z Primo<br />

przerodzi³y siê w systematyczne spotkania.<br />

Dok³adny i konkretny, Primo stara<br />

siê maksymalnie wykorzystaæ owe 20<br />

minut. Wszystko go interesuje. Dajê mu<br />

gazety, ksi¹¿ki i przekazujê swoj¹ wiedzê<br />

o Citroenie, o innych fabrykach,<br />

o sytuacji we Francji. W tej chwili kr¹¿¹<br />

pog³oski o mo¿liwej fuzji Citroena z Fiatem;<br />

jakby to by³o? Czy Angelli zreorganizowa³by<br />

Citroena wed³ug w³oskich<br />

metod? Mo¿e uda siê po³¹czyæ nasz¹<br />

walkê z bardzo ostatnio nasilon¹ walk¹<br />

w Turynie? Syndykaty. Zmiany personalne.<br />

Bezpieczeñstwo. Primo ma dok³adn¹<br />

znajomoϾ systemu eksploatacji firmy,<br />

jego s³abych punktów, nastawienia robotników.<br />

Nigdy nie u¿ywa zwrotu "My<br />

metalowcy", poniewa¿ mówi bez emfazy,<br />

ale coœ w jego sposobie bycia wyra-<br />

¿a to nieustannie. Chocia¿ nigdy nie by³<br />

robotnikiem we W³oszech, wyczuwa siê<br />

wiêzy ³¹cz¹ce go z towarzyszami z w³oskiego<br />

przemys³u samochodowego, pochodz¹cymi<br />

czêsto, tak jak i on z Po³udnia.<br />

Pasjonuj¹ go strajki organizowane<br />

przez guerillê w Piemoncie: zerwanie<br />

z narzuconym rytmem pracy i zapocz¹tkowanie<br />

kontroli produkcji przez<br />

robotników. Kiedy t³umaczy, kiedy zadaje<br />

pytania, mam silne poczucie realnego<br />

istnienia tego miêdzynarodowego<br />

proletariatu, do którego nale¿y, nigdy<br />

o tym nie zapominaj¹c, Primo.<br />

Metalowcy z zak³adów Citroena,<br />

Fiata, Berlieta, Peugeota, Chryslera, Renaulta,<br />

Forda, miliony ludzi zatrudnionych<br />

przy taœmie w przemyœle samochodowym,<br />

wydanych na pastwê podobnych<br />

maszyn, ludzi, których jednocz¹<br />

mimo granic identyczne, powtarzane<br />

wci¹¿ gesty i ruch oporu przybieraj¹cy<br />

ró¿ne formy.<br />

Ale Primo nie brnie w abstrakcyjne<br />

rozwa¿ania. Los uczyni³ go robotnikiem<br />

u Citroena i wszystko dzieje siê tutaj.<br />

Primo nie pozostaje obojêtny na ¿aden<br />

przejaw ucisku na co dzieñ. Jako zwi¹zkowiec<br />

ma swoje wyobra¿enie o godnoœci<br />

robotnika i czuje siê za ni¹ odpowiedzialny.<br />

To wystarczy, aby utrzymaæ go<br />

w ci¹g³ym pogotowiu. Gotów jest "pójœæ<br />

na górê do delegata", aby zasygnalizowaæ<br />

mu sytuacjê kolegi w tarapatach.<br />

I bardzo regularnie dostarcza mi œcis³ych<br />

informacji o tym, co dzieje siê w jego<br />

warsztacie, abym móg³ uzupe³niaæ nasze<br />

ulotki.<br />

"W lakierni wentylacja nadal nie<br />

dzia³a. Wczoraj zas³ab³ jeszcze jeden robotnik.<br />

¯¹dajmy od dyrekcji przestrzegania<br />

elementarnych zasad higieny..."<br />

Podpisano: "Towarzysze z 84".<br />

***<br />

Oko³o po³owy stycznia krótki komunikat<br />

dyrekcji wywieszony we wszystkich<br />

warsztatach zawiadamia nas, ¿e za<br />

42


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

miesi¹c, w po³owie lutego wznowione<br />

bêdzie "odpracowywanie".<br />

"Odpracowywanie". Gorzkie s³owo,<br />

które pojawi³o siê po wakacjach 1968<br />

jak wracaj¹ce zagro¿enie. Podczas majowych<br />

i czerwcowych strajków robotnicy<br />

otrzymali parê razy skromne sumy<br />

pieniêdzy od przera¿onej dyrekcji. Wszyscy<br />

uznali to za wyp³atê za dni strajku,<br />

do której pryncypa³ zosta³ zmuszony<br />

aktualnym uk³adem si³. Ale Citroen rozumia³<br />

to inaczej. Kiedy tylko zapanowa³<br />

znów porz¹dek, dyrekcja oznajmi-<br />

³a, ¿e zwróci sobie te koszty dziêki dodatkowej,<br />

niep³atnej pracy: dzieñ pracy<br />

zostaje przed³u¿ony o czterdzieœci piêæ<br />

minut, z których po³owa bêdzie p³atna<br />

wed³ug normalnych stawek a po³owa nie<br />

op³acana wcale. Ten system narzucono<br />

od pocz¹tku wrzeœnia do po³owy listopada,<br />

potem dyrekcja go zawiesi³a<br />

(mo¿e by³o mniej zamówieñ na samochody?).<br />

Czas pracy powróci³ do dziewiêciu<br />

godzin i piêtnastu minut. Wydawa³oby<br />

siê, i¿ rzekomy d³ug z maja 1968<br />

(jak gdyby robotnicy mogli mieæ "d³ugi"<br />

wobec patronatu!) zosta³ umorzony.<br />

Z³udzenie.<br />

W trakcie przerwy przy wydrukowanym<br />

komunikacie tworzy siê ma³e zbiegowisko.<br />

Szemranie. Niektórzy prosz¹,<br />

by im przet³umaczyæ tekst. Zdziwienie,<br />

zamêt. "Znowu!" mówi¹ twarze i gesty.<br />

"Pocz¹wszy od poniedzia³ku 17 lutego<br />

1969 dzieñ pracy trwaæ bêdzie<br />

10 godzin i koñczyæ siê bêdzie o godzinie<br />

17.45. Rozpoczêcie pracy o godzinie<br />

7.00. i 45-minutowa przerwa w po-<br />

³udnie, pozostaj¹ bez zmian. Po³owa wynagrodzenia<br />

za dodatkow¹ 45-minutow¹<br />

pracê zostanie wstrzymana z tytu³u<br />

zwrotu dyrekcji sum pieniê¿nych wyp³aconych<br />

personelowi w miesi¹cach maju<br />

i czerwcu 1968".<br />

Czytamy to raz, drugi, jak gdyby za<br />

tymi s³owami coœ jeszcze siê kry³o.<br />

A przecie¿ wszystko jest jasne. Postanowili,<br />

¿e znów bêdziemy pracowaæ po<br />

10 godzin, poniewa¿ jest im to na rêkê,<br />

a ponadto dostarczamy 20 minut darmowej<br />

pracy: zawsze to coœ, pomijaj¹c<br />

wszystko inne!<br />

A jeœli siê komuœ nie podoba: drzwi<br />

otwarte!<br />

Rozgoryczony Primo natychmiast<br />

pobieg³ do delegata, któremu najbardziej<br />

ufa³, Klatzmana, aby zapytaæ go, jak<br />

C.G.T. zamierza zareagowaæ. Klatzman<br />

jest jednym z ksiê¿y-robotników, dziel¹cych<br />

los ludzi pracy, dyskretnym i oddanym,<br />

ale przy tym trochê zagubionym.<br />

Swoje zadanie rozumie raczej jako kolejne<br />

interwencje, pojedyncze próby uregulowania<br />

najbardziej skandalicznych<br />

spraw, ni¿ jako pracê agitacyjn¹. Jego<br />

powolny sposób mówienia, wahanie,<br />

z jakim dobiera s³owa, nadaj¹ mu pozory<br />

cz³owieka bojaŸliwego, którym<br />

w istocie nie jest. W stosunku do dyrekcji<br />

fabryki nie brak mu stanowczoœci.<br />

Klatzman jest uczciwy, nie w¹tpiê o tym,<br />

ale uwa¿am, ¿e zbyt wiele ma respektu<br />

Si³a pracy<br />

43


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

dla hierarchii zwi¹zkowej, by podj¹æ jak¹kolwiek<br />

inicjatywê. Wolê innych ksiê-<br />

¿y z trzynastej dzielnicy: dzia³aczy w fabrykach,<br />

gor¹cych wielbicieli Che Guevary,<br />

spragnionych sprawiedliwoœci<br />

i czynu, do których chodzê czasem, by<br />

dodali mi otuchy i s³u¿yli rad¹.<br />

Klatzman przyrzek³ Primo, ¿e poruszy<br />

sprawê "odrabiania" na nastêpnym<br />

zebraniu C.G.T. OdpowiedŸ nadesz³a po<br />

dwóch dniach. Klatzman z doœæ zak³opotan¹<br />

min¹ zmuszony by³ wyjaœniæ Primo,<br />

¿e po porozumieniu siê z komórkami<br />

organizacyjnymi C.G.T. w innych<br />

fabrykach Citroena ("odrabianie" równie¿<br />

ich mia³o dotyczyæ od 17 lutego),<br />

okaza³o siê, ¿e uk³ad si³ nie zezwala na<br />

podjêcie akcji. Ju¿ raz syndykaty wzywa³y<br />

do bojkotu "odrabiania" jesieni¹<br />

1968 i to skoñczy³o siê pora¿k¹: kilku<br />

dzia³aczy strajkowa³o, ale nikt nie poszed³<br />

w ich œlady. Nie mo¿na pozwoliæ<br />

sobie na ponowne wszczêcie takich akcji,<br />

które zniechêcaj¹ tylko zwi¹zkowców.<br />

Zreszt¹ sytuacja w komitecie przedsiêbiorstwa<br />

jest trudna: C.F.T., popierany<br />

przez dyrekcjê metodami nacisku<br />

i szanta¿u, staje siê coraz groŸniejszy<br />

i najmniejsze b³êdne posuniêcie C.G.T.<br />

narazi na niepowodzenie przysz³e wybory<br />

do Komitetu Zak³adowego. Krótko<br />

mówi¹c syndykat nie zrobi nic. Primo<br />

odpali³ na to, ¿e apel jesieni¹ 1968<br />

roku rzucony by³ delikatnie mówi¹c bez<br />

przekonania, ¿e nigdy w "krajowym dniu<br />

solidarnoœci metalowców" syndykat nie<br />

omieszka³ wzywaæ robotników do strajku<br />

doskonale wiedz¹c, ¿e nie obejmie<br />

on wiêcej jak trzydzieœci osób. ¯e tym<br />

razem stawka jest du¿o wiêksza, ¿e to<br />

w³aœnie przez bierne podporz¹dkowanie<br />

siê dyrekcji wzmacniamy C.F.T. itd.<br />

Klatzman gestem wyra¿aj¹cym bezsilnoœæ<br />

da³ mu do zrozumienia, ¿e decyzja<br />

wysz³a od kogo innego i ¿e bez wzglêdu<br />

na swoje osobiste zdanie w tej sprawie<br />

nic nie mo¿e zmieniæ.<br />

Sto³ówka. Primo zdaje relacjê z tej<br />

rozmowy. Zwykle zachowuje zimn¹<br />

krew, ale tym razem stolik a¿ dr¿y od<br />

jego gwa³townych gestów "Ale¿ to nie<br />

do wiary! Nie mo¿emy tak siê poddaæ!"<br />

Tak, oczywiœcie, trzeba coœ zrobiæ. Czas<br />

nagli. Robotnicy czekaj¹ na stoj¹co z tacami.<br />

Ustêpujemy im miejsca. Do zobaczenia<br />

wieczorem, przy wyjœciu.<br />

Przez ca³e popo³udnie snujê plany<br />

wykonuj¹c machinalne ruchy. "Coœ nie<br />

gra?" pyta Simon miêdzy jednym kursem,<br />

a drugim, zdziwiony, ¿e jestem tak<br />

czymœ zaaferowany. Mówiê mu, ¿e<br />

wœciek³oœæ mnie ogarnia na myœl o 10-<br />

godzinnym dniu pracy, który wkrótce<br />

wprowadz¹. Jego tak¿e to z³oœci. I, dodaje<br />

– wszyscy s¹ niezadowoleni, s³ysza³<br />

ju¿ parê rozmów na ten temat.<br />

Odnajdujê Primo w bistrze. Wciskamy<br />

siê w k¹t, ¿eby spokojnie pomówiæ.<br />

Z tej dyskusji rodzi siê projekt, abyœmy<br />

zorganizowali siê niezale¿nie od syndykatu,<br />

aby zgromadziæ przeciwników "odrabiania"<br />

i podj¹æ strajk w oznaczonym dniu.<br />

Wraz z towarzyszami z zewn¹trz, z których<br />

Primo zna ju¿ Yves'a, wezmê na siebie<br />

powielanie i rozpowszechnianie ulotek,<br />

których treœæ wspólnie u³o¿ymy.<br />

Wyjaœniam Primo moj¹ sytuacjê,<br />

fakt, ¿e zosta³em zatrudniony, aby wzi¹æ<br />

udzia³ w walce robotników na terenie<br />

fabryki. Nie jest zdziwiony. S³ysza³ ju¿<br />

o etablissement i uwa¿a, ¿e to jest dobre.<br />

To mo¿e pomóc robotnikom w rozszerzaniu<br />

horyzontów, a tak¿e sprowadziæ<br />

z ob³oków na ziemiê intelektualistów<br />

z grup rewolucyjnych, zbyt sk³onnych<br />

do abstrakcji. Ka¿dy na tym zyska.<br />

Widzi tak¿e sens w zbli¿aniu siê m³odzie¿y<br />

do klasy robotniczej: studenci s¹<br />

ju¿ nie tacy jak dawniej, spadkobiercy<br />

bur¿uazji odrzucaj¹ teraz swoje przywi-<br />

44


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

leje i wybieraj¹ przeciwny obóz. Primo<br />

z nadziej¹ obserwuje te nowe zjawiska.<br />

Ale liczy siê oczywiœcie to, co uda siê<br />

konkretnie zdzia³aæ.<br />

Robimy szybko listê ludzi, z którymi<br />

zdo³amy nawi¹zaæ kontakt. Primo s¹dzi,<br />

¿e mo¿e liczyæ na piêciu czy szeœciu<br />

kolegów z lakierni i na kilku innych<br />

rozsianych po ca³ej fabryce. Ja ze swej<br />

strony pogadam z Christianem, z Simonem,<br />

z Jugos³owianami, z kolegami<br />

z warsztatu Graviera. Pozostaje ustaliæ<br />

datê zebrania. Wybieramy pi¹tek, poniewa¿<br />

tego dnia wychodzimy wczeœniej<br />

i ka¿demu ³atwiej bêdzie znaleŸæ wolny<br />

czas w koñcu tygodnia. Zbierzemy siê<br />

w Cafe des Sports, du¿ej nowoczesnej<br />

kawiarni, której neony œwiec¹ po drugiej<br />

stronie peryferyjnych bulwarów<br />

i której w³aœciciel chêtnie udostêpnia<br />

salê na dole, jeœli tylko konsumpcja idzie<br />

z tym w parze.<br />

Przygotowaæ zebranie. Natychmiast<br />

zabieram siê do tego korzystaj¹c<br />

z przerw, w sto³ówce, w szatniach, umawiaj¹c<br />

siê w dwóch s³owach z wchodz¹cymi<br />

i wychodz¹cymi ludŸmi, którzy<br />

przelewaj¹ siê fal¹ wokó³ zegara godzinowego.<br />

Czêsto w kawiarni.<br />

Przy tej okazji postanawiam wyjaœniæ<br />

moje etablissement wszystkim tym,<br />

których – jak s¹dzê – znam dostatecznie.<br />

Jeœli mamy dzia³aæ wspólnie, by³oby<br />

nieuczciwe zatajaæ ten fakt.<br />

O établissement mówi³em ju¿ Sadokowi,<br />

ca³kiem przypadkowo; wynik³o<br />

to w trakcie jakiejœ rozmowy w fabryce.<br />

Powiedzia³em mu, ¿e tak naprawdê to<br />

nie jestem robotnikiem, ¿e ukoñczy³em<br />

studia, aby zostaæ profesorem. Wys³ucha³<br />

mnie ze sceptyczn¹ wyrozumia³oœci¹,<br />

wyraŸnie pow¹tpiewaj¹c, ¿e mo¿-<br />

na wybraæ taki tryb ¿ycia, nie bêd¹c do<br />

tego zmuszonym. Kojarzy³o mi siê to<br />

z reakcj¹ wiêŸnia, któremu nowy, dopiero<br />

co wprowadzony do celi oznajmia:<br />

"Ze mn¹ to inna sprawa, jestem niewinny!"<br />

Gadaj sobie zdrów, ch³opie, myœli<br />

stary wiêzieñ, znamy tê piosenkê. PóŸniej,<br />

kiedy Sadok przepêdzony przez<br />

w³aœciciela swego lokum zamieszka³<br />

u mnie na kilka dni, stosy ksi¹¿ek i papierów<br />

przekona³y go.<br />

"A wiêc naprawdê móg³byœ zostaæ<br />

profesorem albo pracowaæ w biurze?"<br />

"Tak."<br />

Ju¿ nic nie odrzek³, ale jego oczy<br />

mówi³y: "Wariat z ciebie".<br />

Ta skrajna reakcja Sadoka pozosta-<br />

³a odosobniona. Wiêkszoœæ kolegów nie<br />

jest wcale zaszokowana. Jugos³owianie<br />

przyjmuj¹ to do wiadomoœci bez ¿adnego<br />

komentarza. Simon pyta: "Ach tak,<br />

a wielu was jest?" Jego wyrazista<br />

w swojej mimice twarz przybiera czujny<br />

wyraz, jakby mia³ dowiedzieæ siê niestworzonych<br />

rzeczy. Ale ledwo mu odpowiedzia³em,<br />

a ju¿ zmienia temat.<br />

Christian dopytuje siê o sytuacjê na<br />

uczelniach i stosunki miêdzy grupami<br />

rewolucyjnymi. A póŸniej, bardzo szybko,<br />

moja sprawa zostaje przeniesiona na<br />

p³aszczyznê indywidualnych charakterów<br />

i decyzji, na co na ogó³ nie zwraca<br />

siê uwagi.<br />

I nikt ju¿ wiêcej o tym ze mn¹ nie<br />

rozmawia.<br />

Z zewn¹trz établissement wydaje<br />

siê czymœ niezwyk³ym, gazety tworz¹<br />

wokó³ tej akcji ca³¹ legendê. Widziana<br />

od strony fabryki nie jest ona w koñcu<br />

niczym nadzwyczajnym. Ka¿dy z pracuj¹cych<br />

tu ma swoj¹ w³asn¹ historiê, czêsto<br />

bardziej pasjonuj¹c¹ i burzliw¹ ni¿<br />

historia studenta, który na jakiœ czas<br />

przejœciowo sta³ siê robotnikiem. Ludzie<br />

z krêgów bur¿uazji wyobra¿aj¹ sobie, ¿e<br />

posiadaj¹ monopol na indywidualne koleje<br />

losu. Co za farsa! Maj¹ monopol na<br />

œrodki przekazu, to wszystko. Mówi¹<br />

Si³a pracy<br />

45


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

o sobie bez koñca. Inni prze¿ywaj¹ swoje<br />

historie intensywnie, ale w milczeniu.<br />

Nikt nie rodzi siê O.S. [Ouvrier specialise<br />

– robotnik przyuczony] dopiero<br />

z czasem zostaje nim. Zreszt¹ tu, w fabryce,<br />

rzadko kiedy okreœla siê kogoœ<br />

jako "robotnika, który"... Nie.<br />

Mówi siê: "Osoba, która pracuje<br />

przy spawaniu", "Osoba, która pracuje<br />

przy zderzakach". Osoba. Nie jestem ani<br />

"robotnikiem", ani établi. Jestem "osob¹,<br />

która pracuje przy gondolach".<br />

Jedyn¹ prawdziw¹ ró¿nicê miêdzy<br />

mn¹ a kolegami z fabryki – pomiêdzy<br />

którymi znajduje siê wielu robotników<br />

z przypadku, przyby³ych ze wsi lub z innych<br />

krajów – stanowi to, ¿e ja zawsze<br />

bêdê móg³ wróciæ do statusu intelektualisty.<br />

Dzielê z nimi codzienny trud, ale<br />

ode mnie zale¿y, jak d³ugo to potrwa.<br />

Odczuwam tê ró¿nicê bardzo ¿ywo, jako<br />

szczególn¹ odpowiedzialnoœæ. Nie mogê<br />

jej zatrzeæ. Jakiekolwiek spotkaj¹ nas<br />

represje, nigdy nie ugodz¹ we mnie tak<br />

mocno jak w nich.<br />

Przyrzekam sobie pozostaæ w fabryce,<br />

póki mnie z niej nie wyrzuc¹, bez<br />

wzglêdu na to, czym skoñczy siê nasza<br />

walka, bez wzglêdu na represje. W ¿adnym<br />

wypadku nie odejdê sam.<br />

Pi¹tek, szesnasta trzydzieœci. Zebraliœmy<br />

siê we dwudziestu w dolnej sali<br />

Cafe des Sports.<br />

Tak jak by³o ustalone, Primo przyprowadzi³<br />

kilku kolegów z lakierni. PóŸniej<br />

jeszcze nie raz zobaczê jednego<br />

z nich: Mohameda. Ten pasterz z Kabylii<br />

pokocha³ poezjê i zacz¹³ kszta³ciæ siê<br />

jako samouk. Przyjecha³ do Francji<br />

w nadziei, ¿e bêdzie studiowa³ literaturê.<br />

Bez rodziny, bez stypendium, bez<br />

oparcia, nie mia³ ¿adnych szans. Skoñczy³o<br />

siê na tym, ¿e zosta³ O.S. u Citroena.<br />

W jego sposobie wys³awiania siê,<br />

³agodnym i dziwnie wyszukanym, pozosta³<br />

œlad dawnych projektów i marzeñ<br />

o literaturze. Jest bardzo m³ody, o nieœmia³ym<br />

wygl¹dzie. Primo przedstawi³<br />

mi go jako jednego z najbardziej aktywnych<br />

w lakierni.<br />

Georges i piêciu innych Jugos³owian<br />

ju¿ s¹. Simon te¿.<br />

Sadok spóŸni³ siê. Myœlê, ¿e chcia³<br />

mieæ pewnoœæ, ¿e inni równie¿ zjawi¹<br />

siê na zebraniu, zanim on sam siê przy-<br />

³¹czy. Rzuci³ z góry p³ochliwe spojrzenie<br />

na salê, skierowa³ do mnie uœmiech,<br />

który mia³ w sobie coœ z pozdrowienia<br />

i coœ z przeprosin, po czym zszed³ do nas<br />

i zaj¹³ miejsce na uboczu.<br />

Moulouda nie ma. Kiedy poszed³em<br />

go zawiadomiæ, oznajmi³, ¿e nie przyjdzie,<br />

ale ¿e zgadza siê z nami, i jeœli<br />

bêdzie strajk przeciw "odrabianiu", mo¿-<br />

na na niego liczyæ.<br />

Nie znam kilku spoœród obecnych:<br />

Hiszpanów, Murzynów – z Mali i Senegalu.<br />

Christian przyszed³ z francuskim<br />

koleg¹, Jean-Louisem, m³odym po³udniowcem<br />

o jasnych w³osach, który nosi<br />

bródkê. S¹ ze sob¹ bardzo z¿yci, a jednoczeœnie<br />

zupe³nie niepodobni do siebie.<br />

Podczas gdy Christian, k³êbek nerwów,<br />

jest stale o w³os od ostrego starcia<br />

z systemem Citroena, Jean-Louis ostro¿-<br />

nie kieruje swoimi sprawami. Tu jedn¹<br />

nog¹ w zwi¹zkach C.G.T., które zamierzaj¹<br />

wysun¹æ jego kandydaturê przy<br />

wyborach delegatów pracowników; tam<br />

znów znalaz³ dojœcie do uzyskania<br />

awansu i uczêszcza na kursy wieczorowe,<br />

licz¹c na to, i¿ zdobêdzie kwalifikacje.<br />

Mieszka w hotelu robotniczym Citroena,<br />

gdzie panuje surowa dyscyplina,<br />

a administratorem jest by³y zawodowy<br />

wojskowy. Usi³uje omijaæ wszystkie<br />

zasadzki i nie wychylaæ siê. Przyszed³<br />

bardziej z przyjaŸni dla Christiana<br />

i z ciekawoœci, ni¿ po to, by przeciwsta-<br />

46


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

wiæ siê "odrabianiu". Nie odzywa siê<br />

prawie wcale w czasie zebrania, wreszcie<br />

mówi, ¿e dobrze by³oby uprzedziæ<br />

o naszej akcji sekcjê C.G.T. Co do tego<br />

wszyscy s¹ zgodni.<br />

Zebranie jest krótkie.<br />

Primo i ja przedstawiamy jego cel;<br />

zorganizowaæ strajk na znak protestu<br />

przeciw "odrabianiu"; przygotowaæ siê<br />

do opuszczenia stanowisk pracy codziennie<br />

o 5-tej po po³udniu pocz¹wszy<br />

od 17 lutego.<br />

Pierwsza rzecz do zrobienia, to<br />

skontaktowaæ siê z maksymaln¹ iloœci¹<br />

osób. Trzeba zatem zredagowaæ ulotki.<br />

Co na to towarzysze?<br />

Georges przemawia pierwszy. Zgadza<br />

siê z nami, ale jest sceptyczny, jeœli<br />

chodzi o skutki. Nie trac¹c czasu na<br />

ogólne rozwa¿ania, zaczyna przedstawiaæ<br />

sytuacjê, jak¹ sami mo¿emy przewidzieæ.<br />

Uwa¿a, ¿e on sam zdo³a zebraæ<br />

wielu Jugos³owian. W ka¿dym razie Stepan,<br />

Pavel i on 17 lutego przerw¹ pracê<br />

o pi¹tej godzinie i s¹ pewni, ¿e zwerbuj¹<br />

dwóch Portugalczyków z "karuzeli",<br />

wstrzymaj¹ wiêc produkcjê drzwi.<br />

W porz¹dku. S¹ jednak w rezerwie zapasowe<br />

iloœci, których starczy na przesz³o<br />

trzy kwadranse pracy. To nie zablokuje<br />

zatem warsztatu 85. Simon i ja<br />

unieruchomimy "gondole". Ale pierwszy<br />

lepszy kierownik czy ustawiacz od razu<br />

nas zast¹pi i zapewni natychmiast dostarczanie<br />

czêœci na liniê monta¿ow¹.<br />

Stanowiska, gdzie robi siê siedzenia, te¿<br />

nie graj¹ decyduj¹cej roli. Christian –<br />

rzecz jasna – przerwie pracê, ale nie da<br />

to natychmiastowego efektu, bior¹c pod<br />

uwagê rezerwy, nawet jeœli Algierczyk<br />

i Murzyn obok niego tak¿e zastrajkuj¹<br />

(jeœli chodzi o kobietê, to ma³o prawdopodobne).<br />

Wniosek: to jeszcze nie wystarczy.<br />

W warsztacie 85 najwa¿niejsza<br />

jest du¿a taœma monta¿owa. Jeœli ona<br />

stanie, wygraliœmy. Jeœli nie, wszystkie<br />

inne posuniêcia nie zablokuj¹ produkcji.<br />

Otó¿, czy na zebraniu jest ktoœ z hali<br />

monta¿owej? Nie ma nikogo. Od dziœ<br />

do nastêpnego zebrania trzeba koniecznie<br />

wyznaczyæ sobie za cel skontaktowanie<br />

siê z ludŸmi z "du¿ej taœmy", inaczej<br />

nasze rachuby na nic siê nie zdadz¹.<br />

Na razie Georges jest ciekaw, na kogo<br />

konkretnie mo¿na liczyæ w innych<br />

warsztatach. Nie tylko pod wzglêdem<br />

iloœci, ale z punktu widzenia mo¿liwoœci<br />

zablokowania produkcji. Bo jeœli<br />

wszêdzie ma byæ tak, jak w 85-tce?<br />

Po tych s³owach milknie i rozgniata<br />

niedopa³ek papierosa.<br />

Cisza.<br />

Jego krótka mowa podzia³a³a jak<br />

zimny prysznic.<br />

Dwadzieœcia osób na tysi¹c dwieœcie,<br />

powiedzmy nawet czterdzieœci, licz¹c<br />

tych, których z pewnoœci¹ zwerbujemy<br />

to – rzecz jasna – niedu¿o. Niejasno<br />

zdawaliœmy sobie z tego sprawê.<br />

Georges nam to uœwiadomi³. Fabryka to<br />

potwór, którego chcemy zatrzymaæ.<br />

A mo¿e bêdzie dalej spokojnie szed³<br />

swoj¹ drog¹, obojêtny na nasz¹ akcjê?<br />

Georges ma racjê. Prawdziwy strajk to<br />

wstrzymanie produkcji; niech strac¹ trochê<br />

samochodów. Jeœli to nam siê uda,<br />

wtedy naprawdê ugodzimy w dyrekcjê.<br />

Jeœli nie, zniszcz¹ nas i zniechêc¹, a system<br />

Citroena wyjdzie z tego jeszcze silniejszy.<br />

Robimy "przegl¹d" warsztatów.<br />

Raz, dwa i po wszystkim. W warsztacie<br />

t³oczenia nikt. Jeœli chodzi o lakierniê,<br />

to Primo spodziewa siê, ¿e ca³a stanie<br />

pod warunkiem, ¿e porozumiemy siê<br />

z kilkoma dzia³aczami C.G.T. A w spawalni<br />

Grayiera? Sadok krzywi siê. Tunezyjczyk<br />

o ospowatej twarzy, spawacz<br />

z 86 ma równie¿ minê pe³n¹ zw¹tpienia.<br />

Graviera wszyscy siê boj¹; niedu¿y<br />

Si³a pracy<br />

47


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

warsztat jest pod sta³ym nadzorem. Kto<br />

spoœród kierowców? Nikt. Spoœród<br />

dŸwigowych? Nikt. Mo¿e pracownicy,<br />

którzy wyprowadzaj¹ gotowe samochody<br />

i parkuj¹ je? Nie. To s¹ kluczowe stanowiska,<br />

dziêki którym mo¿na zablokowaæ<br />

produkcjê. Chwilowo nie mamy do<br />

nich dojœcia.<br />

Krótko mówi¹c, wszystko jeszcze<br />

do zrobienia. Ten strajk trzeba zorganizowaæ.<br />

Cierpliwie, Stanowisko po stanowisku.<br />

Cz³owiek po cz³owieku.<br />

Warsztat po warsztacie. Po raz pierwszy<br />

widzê zagadnienie pod tym k¹tem.<br />

Walka klas na poziomie okopu. Punkt<br />

widzenia szarego pionka.<br />

Wtedy zabiera g³os Christian. A gdyby<br />

tak zdecydowana grupa posz³a punkt<br />

pi¹ta wy³¹czyæ pr¹d na g³ównej linii monta¿owej,<br />

nawet jeœli mia³oby to poci¹gn¹æ<br />

za sob¹ starcie z szefami, którzy bêd¹<br />

usi³owaæ go w³¹czyæ?<br />

Georges odrzuca propozycjê jednym<br />

ruchem rêki. No i co? Skoñczy siê na<br />

zwolnieniu z miejsca szeœciu czy siedmiu<br />

osób za bójkê na terenie fabryki, a nie<br />

ma nawet ¿adnej pewnoœci, ¿e produkcja<br />

stanie na d³u¿ej ni¿ 5 minut. W ka¿-<br />

dym b¹dŸ razie jeœli ludzie chc¹ "odrabiaæ",<br />

nie mo¿na im w tym przeszkodziæ.<br />

To ich sprawa. Nie, trzeba dojϾ do porozumienia<br />

z dostateczn¹ iloœci¹ osób, tak<br />

aby fabryka stanê³a, to wszystko.<br />

Nie ma odpowiedzi. Trzeba siê<br />

oswoiæ z t¹ myœl¹.<br />

Primo: "Dobra, zosta³ nam jeszcze<br />

ca³y miesi¹c. Na du¿ej taœmie monta¿owej<br />

85 s¹ Algierczycy, Marokañczycy,<br />

Tunezyjczycy, Jugos³owianie, Hiszpanie,<br />

Portugalczycy, Malijczycy, koledzy<br />

z innych krajów. Napiszemy dobr¹ ulotkê,<br />

¿eby wyjaœniæ im, co chcemy zrobiæ.<br />

I przet³umaczymy to na kilka jêzyków,<br />

aby ci, co potrafi¹ czytaæ, zrozumieli<br />

i przekazali innym, o co chodzi. PóŸniej<br />

pójdziemy do ka¿dego oddzielnie przedyskutowaæ<br />

sprawê."<br />

Ten pomys³ zrobienia ulotki w kilku<br />

jêzykach wszystkim przypad³ do gustu.<br />

Ma on nie tylko praktyczne znaczenie.<br />

Jest oznak¹ szacunku w stosunku<br />

do ka¿dej z kultur reprezentowanych<br />

w fabryce. Jest apelem skierowanym do<br />

ró¿nych wspólnot, by przejê³y sprawê<br />

w swoje rêce.<br />

Teraz – zredagowaæ tekst. Dlaczego<br />

nie zgadzamy siê na "odrabianie". Podajê<br />

wyjaœnienia, jedno za drugim. Mo¿-<br />

na mówiæ o zmêczeniu dziesiêciogodzinnym<br />

dniem pracy. Ci, którzy na przejazd<br />

œrodkami lokomocji poœwiêcaj¹ godzinê<br />

w jedn¹ stronê i godzinê w drug¹,<br />

nie maj¹ ju¿ poza fabryk¹ ¿adnego ¿ycia.<br />

Zmêczenie powoduje wzrost liczby wypadków.<br />

Ka¿da zmiana rozk³adu dnia<br />

jest okazj¹ do podniesienia norm. A mo-<br />

¿e by za jednym zamachem przypomnieæ<br />

szereg innych ¿¹dañ? Zaszeregowanie<br />

spawaczy, lakierników. Powiedzieæ tak-<br />

¿e o niezdrowych pomieszczeniach.<br />

A rasizm szefów? A wynagrodzenie za<br />

nadgodziny? Stop! to ju¿ nie ulotka, ale<br />

powieϾ...<br />

Znowu Primo: – Ale¿ nie warto opowiadaæ<br />

tych wszystkich historii. Jeœli dyrekcja<br />

chce, abyœmy pracowali po dziesiêæ<br />

godzin dziennie, a w tym dwadzieœcia<br />

minut za darmo, to po to, by nas<br />

upokorzyæ. Chc¹ pokazaæ, ¿e wielkie<br />

strajki skoñczy³y siê raz na zawsze i ¿e<br />

Citroen mo¿e robiæ, co mu siê ¿ywnie<br />

podoba. To jest atak na nasz¹ godnoœæ.<br />

Co my jesteœmy? Psy? "Rób to, rób tamto<br />

i stul pysk". Doœæ tego! Poka¿emy im,<br />

¿e nie mog¹ nas tak traktowaæ! To sprawa<br />

honorowa. Ka¿dy chyba zrozumie,<br />

nie? Tylko to napiszcie i wystarczy!"<br />

Treœæ ulotki ju¿ ustalona. Siedz¹c<br />

przy rogu sto³u zwiêŸle redagujê to, co<br />

Primo powiedzia³ przed chwil¹ jednym<br />

48


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

tchem. Czytam na g³os. Zmieniamy dwa<br />

czy trzy zdania i oto wersja ostateczna:<br />

wszyscy wyra¿aj¹ zgodê. Ulotka zostanie<br />

przet³umaczona na jêzyk arabski,<br />

hiszpañski, portugalski, jugos³owiañski.<br />

Przychodzi mi na myœl, ¿e niektóre s³owa<br />

brzmi¹ bardzo mocno we wszystkich<br />

jêzykach: "zniewaga", "duma", "honor"...<br />

Wersjê francusk¹ powielimy w tysi¹cu<br />

egzemplarzy i rozdamy j¹ przy bramie<br />

wejœciowej. Inne wersje powielimy<br />

po 100 egzemplarzy w ka¿dym jêzyku:<br />

rozwiesimy je w fabryce, gdzie siê da,<br />

w szatniach i warsztatach, puœcimy je<br />

w obieg z rêki do rêki.<br />

Teraz trzeba podpisaæ. Decydujemy<br />

siê umieœciæ u do³u "Komitet Podstawowy<br />

Fabryki Citroena w Choisy".<br />

Zbierzemy siê ponownie w przysz³y<br />

pi¹tek, w liczniejszym jeœli to mo¿liwe<br />

gronie, aby oceniæ sytuacjê.<br />

Na tym koniec. Wychodzimy na<br />

górê. Cafe de Sports huczy podnieceniem<br />

pi¹tkowych wieczorów. K³êby<br />

dymu. Wybuchy œmiechu, g³osy, krzyki.<br />

Zaaferowane grupki typuj¹ wyœcigow¹<br />

"trójkê". Wymiana pozdrowieñ.<br />

Ulica. Jest bardzo zimno. Mokry<br />

œnieg pada na œliski trotuar. Noc spowi-<br />

³a ju¿ bulwary, po których mkn¹ na<br />

weekend samochody. St¹d fabryka jest<br />

tylko ciemn¹, posêpn¹ bry³¹. Zastyg³¹ a¿<br />

do poniedzia³ku. Koledzy œpiesz¹ w stronê<br />

metra z podniesionymi ko³nierzami<br />

palt i kurtek.<br />

Przez chwilê stojê nieruchomo. Nag³a<br />

wewnêtrzna pustka. Wyczerpanie ca-<br />

³ym tygodniem pracy, zebraniem. Myœlê:<br />

sta³o siê. Czy nam siê uda? Przyœpieszony<br />

puls, dr¿enie. Walka, która tu,<br />

teraz, rozpoczyna siê. Ten powstaj¹cy<br />

kolektyw. Tyle nadziei... To oszo³amia.<br />

"No, jak tam bêdzie z naszymi spaghetti,<br />

robimy je czy nie?"<br />

Uœmiechniêty Primo ³apie mnie za<br />

³okieæ. To prawda, postanowiliœmy, ¿e<br />

tego wieczoru zjemy u mnie kolacjê.<br />

ChodŸmy.<br />

Przygotowujemy nasz strajk. Odkrywam,<br />

¿e "gondole" s¹ stanowiskiem strategicznym.<br />

St¹d wychodz¹ czêœci karoserii,<br />

które Simon rozwozi wzd³u¿ linii<br />

monta¿owej. Odt¹d ulotki pójd¹ t¹ sam¹<br />

drog¹. Zachwycony Simon ukrywa je<br />

pod kurtk¹ ruchami konspiratora. Ta<br />

podziemna robota ca³kiem mu odpowiada.<br />

Zabra³ maski, wraca z pustym wózkiem:<br />

Hiszpanie dostali ju¿ ulotki. Kurs<br />

z drzwiczkami: ulotki po arabsku wêdruj¹<br />

do Marokañczyka od przednich<br />

œwiate³. Simon szepce mi w ucho szczegó³y,<br />

opisuje w skrócie reakcje. Na przerwie<br />

œniadaniowej oddalamy siê na stronê,<br />

¿eby podsumowaæ sytuacjê.<br />

Ulotki wywar³y silne wra¿enie. To<br />

nasz¹ godnoœæ chc¹ podeptaæ t¹ dodatkow¹,<br />

darmow¹ prac¹, powtarzaj¹ robotnicy<br />

we wszystkich jêzykach; to wa¿niejsze<br />

od zmêczenia, p³acy i ca³ej reszty;<br />

na to nie ma ceny!<br />

Murzyn od siedzeñ z namaszczeniem<br />

przeczyta³ ulotkê po arabsku, po-<br />

Si³a pracy<br />

49


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

tem przyszed³ uœcisn¹æ mi rêkê. Przerwie<br />

pracê o pi¹tej, obietnica stoi.<br />

Ulotki przyklejamy wszêdzie. Toalety<br />

s¹ uprzywilejowanym miejscem:<br />

mo¿na czytaæ w spokoju, z dala od ludzkich<br />

spojrzeñ.<br />

Na du¿ej taœmie monta¿owej ludzie<br />

zaczynaj¹ "braæ przynêtê". Tu i tam przyrzekaj¹<br />

zakoñczyæ pracê o pi¹tej. Czy to<br />

wystarczy?<br />

Na drugim zebraniu Komitetu jest<br />

nas ze trzydziestu. Okreœlamy nasze<br />

szansê, liczymy, konfrontujemy reakcje,<br />

rozpatrujemy zastrze¿enia wysuwane<br />

przez niezdecydowanych, przygotowujemy<br />

odpowiedzi. Sporz¹dzamy listê<br />

trudnych w obs³udze i wa¿nych dla produkcji<br />

stanowisk, które nie³atwo bêdzie<br />

uruchomiæ w ci¹gu dwóch minut w przypadku<br />

zatrzymania.<br />

Zachowa³em z tego okresu wspomnienie<br />

normalnej, niemal spokojnej<br />

dzia³alnoœci. I myœlê, ¿e podobnie by³o<br />

z wiêkszoœci¹ kolegów. Zwyk³e zajêcia<br />

zwi¹zane z walk¹ wyzwoli³y nas czêœciowo<br />

ze strachu i goryczy. Wszystko nabiera³o<br />

sensu. Choæ jeden raz krzywdy i upokorzenia<br />

powszedniego dnia nie ginê³y<br />

w studni bez dna naszej bezsilnej wœciek³oœci.<br />

Szefowie mogli obra¿aæ, "szturchaæ",<br />

okradaæ, k³amaæ. Otworzyliœmy im<br />

tajne konto i za ka¿dym razem, gdy obci¹¿ali<br />

go nowym, niesprawiedliwym<br />

postêpkiem, myœleliœmy: dobrze, spotkamy<br />

siê 17-tego lutego.<br />

Mieliœmy nareszcie wspólne horyzonty,<br />

przywykliœmy do tego, by je rozszerzaæ.<br />

Rankiem, w czasie przerwy<br />

kwadrans po ósmej, siadywaliœmy na<br />

trzecim stopniu ¿elaznych schodów prowadz¹cych<br />

z naszego warsztatu do lakierni.<br />

Tam, poœród t³ustych plam i odwiniêtych<br />

z papieru kanapek, mieliœmy<br />

w szeœciu czy siedmiu ma³e meetingi<br />

polityczne. Dok³adnie przypominam sobie<br />

jedn¹ z naszych rozmów i replikê<br />

Georgesa. Simon w³aœnie wpad³ w egzaltacjê<br />

ukazuj¹c obraz przysz³ej rewolucji.<br />

"Trzeba bêdzie od razu zaatakowaæ<br />

koszary, aby zdobyæ broñ..." Georges<br />

przerwa³ mu z lekk¹ drwin¹ w g³osie:<br />

"W takich przypadkach, to nie broni brakuje,<br />

ale odwagi, by siê ni¹ pos³u¿yæ.<br />

Broñ zawsze mo¿na znaleŸæ..." Simon<br />

zrobi³ zabawn¹ minê ucznia przy³apanego<br />

na gor¹cym uczynku i zamilk³.<br />

Kolporta¿ ulotek, nasze ma³e meetingi<br />

w warsztacie, zebrania Komitetu,<br />

gor¹czkowe œledzenie naszego postêpu:<br />

tak up³yn¹³ nam ten miesi¹c propagandy,<br />

który – wszystko razem wzi¹wszy –<br />

by³ miesi¹cem szczêœcia.<br />

Rozdzia³ IV<br />

STRAJK<br />

Poniedzia³ek 17 lutego, za piêæ minut<br />

pi¹ta.<br />

Czy nam siê uda? Pocê siê, ale nie<br />

ze zmêczenia po ca³ym dniu pracy. Oddycham<br />

z trudem, w piersi wali g³ucho:<br />

to strach.<br />

W³aœnie w tej chwili nie mogê znieœæ<br />

myœli o pora¿ce. W g³owie k³êbi¹ mi siê<br />

nasze argumenty: robotnicy na wpó³ og³uchli<br />

od pras, zatrucia w lakierni, szpicle<br />

C.F.T., grzebi¹cy nam po kieszeniach<br />

stra¿nicy, szanta¿e Junota, kradzione minuty<br />

przerwy, przekupiony lekarz przemys³owy...<br />

Uderzyæ w pewnoœæ siebie i bezczelnoœæ<br />

ludzi nadzianych fors¹, takich<br />

jak Gravier, Junot, Dupre, Huguet, Bineau<br />

i wszystkich tych na œwieczniku, których<br />

nie ogl¹damy na oczy!<br />

Za dwie minuty pi¹ta.<br />

W obronie honoru, powiedzia³ Primo.<br />

Za nasz¹ godnoœæ, napisaliœmy w<br />

ulotkach. W gruncie rzeczy wszystkie<br />

strajki do tego siê sprowadzaj¹. Poka-<br />

50


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

zaæ, ¿e nie uda³o im siê nas z³amaæ. ¯e<br />

pozostaliœmy wolnymi ludŸmi.<br />

Oby tylko siê uda³o. Fabryka musi<br />

stan¹æ. Z twarzy ludzi próbujê odgadn¹æ<br />

ich zamiary. Jak tu poznaæ? Czy dostatecznie<br />

wyjaœniliœmy, o jak¹ stawkê<br />

chodzi? Mo¿e powinniœmy byli rozdawaæ<br />

ulotki przed hotelami robotniczymi?<br />

Albo zrobiæ specjalne zebranie dla kierowców<br />

fenwicków? Tak, ale przez kogo<br />

siê z nimi skontaktowaæ? Przez grubego<br />

Marcela? To milczek. Czy Malijczycy<br />

przerw¹ pracê, jak to rzekomo zapowiedzieli?<br />

¯eby tylko szefowie nie zaczêli natychmiast<br />

dzia³aæ przez zastraszenie!<br />

Rozgl¹dam siê. Ani jednego niebieskiego<br />

fartucha. Ani jednego bia³ego. Demonstruj¹<br />

nam sw¹ pogardê: Mamy<br />

gdzieœ wasze ulotki; fabryka nie stanie,<br />

bo mocno trzymamy j¹ w garœci; jeœli<br />

zastrajkuje dwudziestu czy trzydziestu<br />

z was, to ich zast¹pimy i 2CV normalnie<br />

zejd¹ z taœmy. Tak, to demonstracja<br />

pogardy. Ale jestem pewien, ¿e stoj¹ na<br />

czatach w swych oszklonych klatkach,<br />

gotowi nadbiec, jeœli tylko zacznie siê<br />

coœ psuæ, Georges daje mi znak. Zosta-<br />

³o tylko trzydzieœci sekund. Ha³as<br />

w warsztacie rozlega siê wci¹¿ w pe³nym<br />

natê¿eniu. Piski, zgrzyty, wycie,<br />

œwidry, korby, œruby, m³oty, pilniki, szlifierki,<br />

wiertarki, fenwicki...<br />

Ju¿ za chwilê.<br />

Sta³o siê. Godzina pi¹ta.<br />

Zatrzymujê "gondole" i zdejmujê rêkawice.<br />

Powoli, ostentacyjnie, aby inni<br />

zobaczyli, ¿e przerywam pracê. Simon<br />

tak¿e znieruchomia³. Ha³as? Mam wra-<br />

¿enie, ¿e s³abnie. Rzut oka na "karuzelê"<br />

drzwiczek: zatrzyma³a siê. Georges<br />

odk³ada narzêdzia. Stepan i Pavel szykuj¹<br />

siê do wyjœcia. Z ca³ej si³y ws³uchujê<br />

siê w odg³osy z g³ównej linii monta¿owej.<br />

Tak, coraz mniej ha³asu dobiega<br />

stamt¹d. Widzê mê¿czyzn, którzy jeden<br />

za drugim odchodz¹ od taœmy.<br />

Jeszcze kilka pojedynczych odg³osów<br />

œwidrów, uderzeñ m³otów.<br />

I cisza.<br />

Ach, jak ta cisza w nas dŸwiêczy!<br />

Jest minuta po pi¹tej. G³ówna linia<br />

monta¿owa stoi.<br />

Ale to jeszcze nie koniec gry. Trzeba<br />

szybko dzia³aæ. Kilkudziesiêciu robotników<br />

opuœci³o stanowiska pracy.<br />

Luki spowodowa³y zatrzymanie taœmy.<br />

Lecz wielu innych pozosta³o na swych<br />

miejscach, rozgl¹daj¹ siê niepewnie.<br />

Przestali pracowaæ, ale czekaj¹. Brygadziœci,<br />

ustawiacze, kierownicy nadchodz¹<br />

ju¿ ze wszystkich stron i nie trac¹c<br />

czasu bior¹ siê do dzie³a. Ustawiacze<br />

i brygadziœci id¹ zast¹piæ brakuj¹cych<br />

i usi³uj¹ wprawiæ na nowo w ruch<br />

maszyny. To w³aœnie teraz, zanim im siê<br />

to uda, nasz strajk musi obj¹æ jak najwiêcej<br />

osób. Georges i Jugos³owianie<br />

zrozumieli to od razu. Christian, który<br />

przybieg³ do nas pêdem, tak¿e. I oto razem<br />

z innymi robotnikami tworzymy ma³y,<br />

piêædziesiêciosobowy korowód, rzucamy<br />

siê w stronê g³ównej linii monta¿owej, stanowisko<br />

po stanowisku staramy siê przekonaæ<br />

kolegów, aby przerwali pracê na<br />

dobre, aby poszli do szatni.<br />

"Dalej, zostaw tê robotê, chodŸ z nami.<br />

Sam widzisz, ¿e wszystko zablokowane.<br />

A zreszt¹ od tej chwili pracujesz<br />

za darmo dla pryncypa³a. Przy³¹cz siê do<br />

kolegów, którzy strajkuj¹!"<br />

Stanowiska przy taœmach pustoszej¹.<br />

Niektórzy robotnicy udaj¹ siê do<br />

szatni, inni powiêkszaj¹ nasz korowód.<br />

Narasta gwar g³osów. Maszyny stoj¹ ju¿<br />

od dobrych trzech minut, a im nie uda³o<br />

siê ich jak dot¹d uruchomiæ.<br />

"Trzeba iœæ na transfer i namówiæ<br />

Theodorosa" – mówi Georges.<br />

Si³a pracy<br />

51


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

To trudne stanowisko, o decyduj¹cym<br />

znaczeniu: umocowuje siê tu motory<br />

na podwoziach. Robotnik odpowiedzialny<br />

za nie jest Jugos³owianinem.<br />

Jeœli przerwie pracê, dwie czêœci sk³adowe<br />

du¿ej taœmy zostan¹ zablokowane.<br />

Biegniemy do niego. Otaczamy go<br />

ko³em. Wszyscy mówi¹ jednoczeœnie.<br />

Georges ze spokojem t³umaczy to na jugos³owiañski,<br />

stara siê go przekonaæ.<br />

Theodoros boi siê. Tak nam odpowiada<br />

i rzeczywiœcie widaæ to po nim. W rêku<br />

trzyma jeszcze narzêdzia, d³ugi kabel<br />

z wy³¹cznikiem, obs³uguj¹cym maszyneriê<br />

transferu i klucze. Stoi jak os³upia³y,<br />

mówi¹c coœ z trudem. Jego oczy<br />

biegaj¹ z k¹ta w k¹t warsztatu. Jesteœmy<br />

przy nim zaledwie od paru chwil,<br />

a ju¿ zjawiaj¹ siê szefowie. Pod¹¿ali naszym<br />

œladem chc¹c zatrzeæ wra¿enie,<br />

jakie wywar³a nasza manifestacja, i powstrzymaæ<br />

strajkuj¹cych. Toruj¹ sobie<br />

teraz drogê do Theodorosa. Jest wœród<br />

nich Huguet, który marszczy brwi i prostuje<br />

jak mo¿e sw¹ nisk¹ sylwetkê, Dupre,<br />

który mamrocze niewyraŸnie coœ,<br />

z czego mo¿na tylko zrozumieæ "...co za<br />

cyrk", a przede wszystkim Junot, kierownik<br />

wydzia³u, czerwony z gniewu i nadêty<br />

niczym w ataku apopleksji, który<br />

szczeka: "Pozwólcie ludziom pracowaæ!<br />

To jest pogwa³cenie wolnoœci pracy! Zapisujê<br />

nazwiska! Zapisujê nazwiska! Nie<br />

macie prawa!" Jest teraz tu¿ przy Theodorosie.<br />

Próbuje odpechn¹æ nas i odsun¹æ<br />

na bok Georgesa. Postanowiliœmy, ¿e nie<br />

bêdziemy siê biæ. Dobrze wiemy, ¿e szuka<br />

zwady: jedno uderzenie, parê ciosów,<br />

i ju¿ jest powód do natychmiastowego<br />

zwolnienia z pracy. Ale my tylko stoimy<br />

w miejscu zwart¹ gromad¹, podczas gdy<br />

on pryska œlin¹ i miota siê ze swoj¹ "wolnoœci¹<br />

pracy" na ustach.<br />

W chwili gdy to piszê, wci¹¿ jeszcze<br />

mam w pamiêci ten obraz: prosiak w krawacie<br />

wsta³ z fotela po to, by krzyczeæ<br />

o wolnoœci pracy zmêczonemu i przestraszonemu<br />

robotnikowi, którego Citroen<br />

zdecydowa³ postawiæ przy taœmie na trzy<br />

dodatkowe kwadranse pracy.<br />

Robotnik waha siê, patrzy na kierownika<br />

wydzia³u, na nas. Wydaje siê,<br />

¿e straci³ g³owê w tym zamêcie. Coœ jakby<br />

rozpacz przemknê³o w jego oczach.<br />

A potem nagle Theodoros rzuca narzêdzia<br />

i zaczyna krzyczeæ: "Zostawcie<br />

mnie! Zostawcie mnie!" Atak nerwowy.<br />

Jest bardzo wysoki, trzêsie siê ca³y. Przera¿ony<br />

Junot odskakuje do ty³u. Jedno<br />

lekkie uderzenie, powód do zwolnienia,<br />

to by³oby nawet niez³e, ale dostaæ prawdziwe<br />

ciêgi, na to zupe³nie nie ma ochoty!<br />

Dziki krzyk Theodorosa do reszty<br />

zdezorganizowa³ pracê. Robotnicy nadbiegaj¹<br />

ze wszystkich stron. Nasza ma³a<br />

grupa roœnie, warsztat stan¹³ na dobre.<br />

Teraz ze trzydziestu kolegów z lakierni<br />

wypada schodami. To ju¿ prawdziwa<br />

manifestacja: oko³o dwustu robotników<br />

ci¹gnie przez unieruchomion¹ fabrykê.<br />

Maszyny ucich³y, s³ychaæ tylko nasze<br />

wo³ania.<br />

T³umne, burzliwe wyjœcie.<br />

Yves i koledzy spoza fabryki czekaj¹<br />

niecierpliwie. Wszyscy mówi¹, jeden<br />

przez drugiego. Uda³o siê. Ca³a fabryka<br />

stanê³a. Do zobaczenia nied³ugo przy<br />

drukowaniu ulotek.<br />

Gor¹czkowe zebranie w Cafe des<br />

Sports. Wœród weso³ej wrzawy panuj¹cej<br />

w dolnej sali, robimy raz i drugi bilans<br />

wydarzeñ. Oddzia³ 84, 85, 86.<br />

Wszystkie warsztaty stanê³y. Ponad czterystu<br />

strajkuj¹cych. Gdy minê³a godzina<br />

pi¹ta, z taœmy nie zszed³ ani jeden<br />

samochód. Teraz trzeba tylko wytrwaæ.<br />

Redagujemy ulotkê. Liczba strajkuj¹cych,<br />

ponowny apel. Znów t³umaczenie<br />

na kilka jêzyków. Powielarka. Wszystko<br />

jest gotowe póŸn¹ noc¹.<br />

52


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Nie mogê zasn¹æ.<br />

Krótkie okresy drzemki szarpane<br />

wizjami.<br />

Fala bidonvilles runê³a na Neuilly.<br />

Zbiorowy entuzjazm proletariuszy<br />

na Polach Elizejskich.<br />

Nasz œwiat wychodzi z ukrycia<br />

i z impetem zalewa tamten œwiat. Jak zagubiony<br />

kontynent wynurzaj¹cy siê z g³êbin<br />

na œwiat³o dzienne i powoduj¹cy<br />

gwa³towny przyp³yw morza. Stare, skostnia³e<br />

spo³eczeñstwo patrzy z niedowierzaniem,<br />

jak wokó³ zaczyna rozprzestrzeniaæ<br />

siê nieznana, niepojêta radoœæ.<br />

Zburzymy mury fabryki, aby przeniknê³o<br />

do niej œwiat³o i œwiat zewnêtrzny.<br />

Sami zorganizujemy nasz¹ pracê,<br />

bêdziemy wytwarzaæ inne przedmioty,<br />

bêdziemy wszyscy uczonymi i spawaczami,<br />

pisarzami i rolnikami. Wymyœlimy<br />

nowe jêzyki. Skoñczymy z rutyn¹<br />

i og³upieniem. Sadok i Simon nie bêd¹<br />

siê ju¿ bali. Œwit, jakiego nikt jeszcze<br />

nie widzia³.<br />

Szary i zimny lutowy œwit, tym razem<br />

prawdziwy, przerywa sen. Trzeba<br />

tam wróciæ. Moim niemrawym, ospa³ym<br />

ruchom towarzyszy jedna myœl: dziœ po<br />

po³udniu, o pi¹tej.<br />

Wtorek 18 lutego.<br />

Fabryka jest tak pomyœlana, aby wytwarzaæ<br />

przedmioty i niszczyæ ludzi. Od<br />

samego rana uruchomiono system antystrajkowy.<br />

Wczoraj zwierzchnicy demonstrowali<br />

nam swoj¹ pogardê. Dzisiaj<br />

zmiana taktyki: s¹ obecni, dobrze<br />

widoczni. I to jak! W ca³ej fabryce a¿<br />

g³oœno od ich krzyków, od tupania tam<br />

i z powrotem, od wtr¹cania siê do drobnych<br />

spraw. Wy³a¿¹ ze wszystkich stron.<br />

A wiêc a¿ tylu ich kry³o siê w oszklonych<br />

norach! Niebieskie, bia³e, szare<br />

fartuchy, nawet garnitury nadbieg³y pod<br />

ró¿nymi pretekstami. Ka¿dy powód jest<br />

dobry, by nêkaæ robotników: do niczego<br />

ta spoina! do niczego ten lakier! do niczego<br />

to po³¹czenie! do niczego ten retusz!<br />

Ju¿ nic im siê nie podoba.<br />

Wiemy doskonale, w czym rzecz: to<br />

wczorajszy strajk im siê nie podoba. Ale<br />

na razie nie wspominaj¹ o nim. Dokuczaj¹<br />

nam w pracy i pozostaj¹ w pobli-<br />

¿u, ¿eby nas zastraszyæ. Sprawuj¹ nadzór<br />

tak, ¿eby ich wszyscy widzieli. Oka-<br />

¿e siê, czy dziœ po po³udniu o pi¹tej, robotnicy<br />

oœmiel¹ siê znów masowo przerwaæ<br />

pracê, tu¿ pod ich nosem!<br />

Junot bez wyraŸnego powodu obnosi<br />

wszêdzie sw¹ nabieg³¹ krwi¹ g³owê<br />

pijanego adiutanta. Idzie porozmawiaæ<br />

ze stra¿nikami, sprawdza papiery u kierownika,<br />

oddala siê w stronê zegara godzinowego,<br />

wraca stamt¹d z plikiem kart<br />

i ci, którzy widz¹, jak przechodzi zag³êbiony<br />

w listê nazwisk, nie mog¹ powstrzymaæ<br />

siê od myœli: co on tam knuje?<br />

Czy to moj¹ kartê, moje nazwisko<br />

ma w³aœnie przed oczami?<br />

Ale có¿, on po prostu wype³nia swe<br />

obowi¹zki! Czy¿ nie jest oficjalnym szefem<br />

s³u¿by represyjnej w fabryce? Z³amaæ<br />

strajk to jego robota: a wiêc zajmuje<br />

siê tym. Jest w samym ogniu walki,<br />

na czele swoich oddzia³ów. Alarm dla<br />

kierowników i brygadzistów! Alarm dla<br />

s³u¿by dozoru! Alarm dla C.F.T., sprzedajnego<br />

zwi¹zku! Citroen zarz¹dza mobilizacjê.<br />

Po³udnie. W sto³ówce poœpiesznie<br />

dzielimy siê wiadomoœciami: wszêdzie<br />

ta sama atmosfera walki. Primo jest zdania,<br />

¿e wszyscy z lakierni wytrwaj¹.<br />

Koledzy z oddzia³u 86 wykazuj¹ mniej<br />

optymizmu. Kierownik Grayier i brygadzista<br />

Antoine podobno wpadli w sza³.<br />

Zachowuj¹ siê jak marionetkowi w³adcy<br />

w obliczu zagro¿enia. Zaskoczeni<br />

i rozjuszeni wczorajszym strajkiem, po-<br />

Si³a pracy<br />

53


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

stanowili zrobiæ wszystko, ¿eby zapobiec<br />

mu dzisiaj. Zwiêkszaj¹ maksymalnie<br />

tempo pracy, co chwila wynajduj¹<br />

jakieœ usterki w spawaniu, które ka¿¹<br />

poprawiaæ. Zagrozili nawet jednemu Tunezyje¿ykowi,<br />

¿e zostanie zwolniony za<br />

niedostateczn¹ wydajnoœæ. Z innych<br />

warsztatów nap³ywaj¹ podobne wieœci.<br />

Robi¹ wszystko, by zatruæ nam ¿ycie.<br />

Kierowcy wózków strajkowali wczoraj?<br />

W porz¹dku, bêd¹ mieli za swoje. Bez<br />

przerwy dostaj¹ nowe polecenia: a to<br />

trzeba przewieŸæ kontenery, a to dostarczyæ<br />

jakieœ czêœci, to znów przesun¹æ zawadzaj¹ce<br />

ich stosy. Zapomniane przed<br />

dwoma tygodniami przewozy nagle staj¹<br />

siê bardzo pilne. Uporaæ siê z nimi w ci¹gu<br />

najbli¿szej godziny. Przez ca³y ranek<br />

fenwicki pêdzi³y jak w szatañskiej karuzeli.<br />

Kierowców rozdra¿nia ten szalony<br />

ruch, a nam grozi wypadek przy ka¿-<br />

dym przejœciu po warsztacie: nie sposób<br />

zrobiæ dwadzieœcia kroków, ¿eby nie<br />

otrzeæ siê o niebezpieczeñstwo.<br />

A wszystko wskazuje na to, ¿e tego popo³udnia<br />

bêdzie jeszcze gorzej: nagromadzone<br />

zamówienia s¹ tak liczne, ¿e<br />

kierowcy nie mog¹ im sprostaæ. Wszystkim<br />

fizycznym dosta³o siê niezale¿nie od<br />

funkcji. Nawet sprz¹tacze s¹ u kresu si³:<br />

kierownicy szepnêli sobie s³ówko i zgodnym<br />

chórem skar¿¹ siê na brud, który<br />

rzekomo odkryli.<br />

Rozbita na cz¹stki i ograniczona do<br />

ma³o znacz¹cych, powtarzanych w nieskoñczonoœæ<br />

gestów, nasza praca mo¿e<br />

staæ siê tortur¹. Czasem zapominamy<br />

o tym, kiedy monotonia warsztatu i swego<br />

rodzaju odrêtwienie pozwalaj¹ nam<br />

schroniæ siê w kruch¹ otoczkê przyzwyczajenia.<br />

Ale oni, zwierzchnicy, pamiêtaj¹<br />

o tym. Wiedz¹, ¿e najmniejsze "przykrêcenie<br />

œruby", przyœpieszenie tempa<br />

pracy, najdrobniejsze szykany rozbijaj¹<br />

na kawa³ki tê cienk¹ skorupkê, za któr¹<br />

niekiedy siê chowamy. Teraz ju¿ nie ma<br />

dok¹d siê schroniæ. I oto jesteœmy bezbronni,<br />

zmêczeni w dwójnasób przez<br />

zdenerwowanie i dotkliwie odczuwamy,<br />

¿e praca robotnika niewykwalifikowanego<br />

jest jak razy bata na ¿ywym ciele:<br />

czymœ nie do wytrzymania.<br />

W ca³ej tej krz¹taninie zwierzchników<br />

kryje siê szanta¿. Ach tak, odmawiacie<br />

dodatkowej pracy przez trzy kwadranse?<br />

Bardzo dobrze. Poka¿emy wam,<br />

jak mo¿e wygl¹daæ te dziewiêæ godzin<br />

i piêtnaœcie minut, w czasie których podlegacie<br />

nam: otó¿ bêd¹ siê one liczyæ podwójnie,<br />

poczujecie siê bardziej wyczerpani,<br />

ni¿ gdybyœcie pracowali przez dziesiêæ<br />

"normalnych" godzin, które chcemy<br />

wam narzuciæ! Zobaczymy, kto<br />

wczeœniej siê zniechêci (kilka miesiêcy<br />

póŸniej kierownik Gravier powie mi<br />

otwarcie: "Jest pan cierpliwy, ale my jesteœmy<br />

cierpliwsi od pana, zobaczymy,<br />

komu siê prêdzej znudzi". Nale¿y przez<br />

to rozumieæ: mamy tysi¹c sposobów na<br />

to, by obrzydziæ panu ¿ycie i zmusiæ do<br />

odejœcia).<br />

System funkcjonuje wed³ug ¿elaznej<br />

logiki: praca wyczerpuje, ale strajk<br />

jeszcze bardziej. Zmêczenie fizyczne po<br />

dziesiêciu godzinach pracy? Mo¿liwe.<br />

Ale bez ¿adnych historii. Ukazaæ podporz¹dkowanie<br />

i uleg³oœæ jako furtkê do<br />

odpoczynku. Sk¹d oni znaj¹ tak dok³adnie<br />

mechanizm w³adzy?<br />

Przez ca³y poranek staraliœmy siê<br />

ograniczyæ skutki tego nacisku. Rozdawaæ<br />

ulotki, dyskutowaæ. Wykorzystaæ<br />

przerwy. Podsycaæ radoœæ z wczorajszego<br />

zwyciêstwa: "Za³atwiliœmy ich, co?<br />

Widzia³eœ ich miny? I dzisiaj bêdzie tak<br />

samo!"<br />

Co dwie godziny natryskiwacze<br />

maj¹ dziesiêciominutow¹ przerwê w tak<br />

zwanej sali wypoczynku (kilka metalowych<br />

krzese³ w brudnym k¹cie, tyle, ¿e<br />

54


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

z dala od chemicznych oparów): codziennie<br />

dostaj¹ szklankê mleka, co ma<br />

rzekomo powstrzymaæ degradacjê fizjologiczn¹,<br />

o której i tak wiadomo, ¿e jest<br />

nieunikniona. Primo wykorzysta³ maksymalnie<br />

te pauzy biegaj¹c od jednego<br />

do drugiego k¹ta fabryki, wszêdzie tam,<br />

gdzie zna³ ludzi.<br />

Ale trzeba uwa¿aæ. Nadzór jest silny.<br />

W czasie przerwy œniadaniowej<br />

Georges poszed³ do Graviera, ¿eby pomówiæ<br />

z dwoma Hiszpanami – spawaczami.<br />

Nie up³ynê³a minuta, jak Gravier<br />

wyskoczy³ ze swego gabinetu niczym<br />

diabe³ z komina i kaza³ mu wynosiæ siê.<br />

("Co to znów za burdel! Czy to m³yn,<br />

¿eby obce osoby krêci³y mi siê po warsztacie?!").<br />

Georges odszed³ z nonszalancj¹<br />

i ironicznym uœmiechem, ale nie<br />

dowiedzia³ siê, co zamierzaj¹ Hiszpanie.<br />

Uderzy³a go napiêta atmosfera, która<br />

panowa³a na oddziale 86. Nikt siê nie<br />

odzywa³. G³êboka cisza.<br />

Na szczêœcie Simon dziêki kursowaniu<br />

wózka z czêœciami karoserii<br />

utrzyma³ kontakt z g³ówn¹ lini¹ monta-<br />

¿ow¹. Znów dokonaliœmy obliczeñ: s¹<br />

tacy, którzy zrezygnowali, ale ogólnie<br />

rzecz bior¹c, trzymamy siê. Niektórzy<br />

spoœród robotników, którzy wczoraj nie<br />

strajkowali, zapowiedzieli, ¿e dzisiaj<br />

przy³¹cz¹ siê do nas.<br />

Wtorek po po³udniu<br />

Zaraz po przerwie nowa ods³ona: na<br />

scenê wchodz¹ t³umacze.<br />

Ach, ilu¿ to ludzi obrasta w sad³o<br />

dziêki wartoœci dodatkowej wytworzonej<br />

przez robotników przy taœmie!<br />

Etatowi t³umacze Citroena... Eleganccy,<br />

beztroscy, wygadani bourgeois<br />

z Maroka, z Jugos³awii, z Hiszpanii, to<br />

agenci groŸnego systemu kontroli. Karty<br />

pobytowe, karty pracy, kontrakty,<br />

ubezpieczenia spo³eczne, zasi³ki,<br />

wszystko przechodzi przez ich rêce. Dla<br />

imigrantów, którzy Ÿle mówi¹ po francusku,<br />

lub nie znaj¹ wcale jêzyka, t³umacze<br />

stanowi¹ niezbêdny pomost do<br />

urzêdowego spo³eczeñstwa, tak skomplikowanego<br />

i zbijaj¹cego z tropu swymi<br />

formularzami, biurami i tajemniczymi<br />

przepisami. Pan t³umacz ci to za³atwi.<br />

Pan t³umacz to twój przyjaciel,<br />

rzecznik przychylnoœci pryncypa³a, mówi¹cy<br />

w twoim jêzyku.<br />

Dzisiaj ich "pomoc" ods³ania prawdziwe<br />

oblicze.<br />

Rozeszli siê po wszystkich warsztatach.<br />

Stanowisko po stanowisku, nawi¹zuj¹<br />

rozmowê ze strajkuj¹cymi. W ka¿-<br />

dym jêzyku ta sama œpiewka: "S³uchaj,<br />

Mohamed (lub Miklos lub M' Ba lub<br />

Goncalves lub Manuel), wczoraj zrobi-<br />

³eœ g³upstwo: dobrze wiesz, ¿e teraz praca<br />

koñczy siê za piêtnaœcie szósta i nie<br />

mia³eœ prawa wyjœæ o pi¹tej. W porz¹dku,<br />

tym razem puœcimy to w niepamiêæ.<br />

Ale jeœli to siê powtórzy, bêdziesz mia³<br />

powa¿ne k³opoty. A przede wszystkim<br />

mo¿esz ju¿ wiêcej nie fatygowaæ siê do<br />

mnie w sprawie urzêdowego papierka czy<br />

za³atwienia ci czegoœ. Jeœli dziœ po po-<br />

Si³a pracy<br />

55


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

³udniu wyjdziesz o pi¹tej, to ju¿ ciê nie<br />

znam. Zastanów siê dobrze."<br />

Straszna groŸba. Kto pozostanie na<br />

ni¹ obojêtny?<br />

Byæ pozbawionym t³umacza, to znaczy<br />

znaleŸæ siê nagle w ciemnoœci, staæ<br />

siê g³uchoniemym, niezdolnym do za³atwienia<br />

najprostszej sprawy, odtr¹conym<br />

przez administracjê, przez ca³e spo³eczeñstwo.<br />

Jak unikn¹æ odt¹d tysi¹ca zasadzek<br />

francuskiej biurokracji i przygniataj¹cej<br />

bezwzglêdnoœci wrogiego<br />

œwiata?<br />

"Jeœli wyjdziesz o pi¹tej, ju¿ ciê nie<br />

znam".<br />

Maj¹ listê. Przechodz¹ metodycznie<br />

od jednego do drugiego strajkuj¹cego.<br />

S¹ wypoczêci, œwie¿y, swobodni. W³adaj¹<br />

kilkoma jêzykami, studiuj¹ bez w¹tpienia<br />

prawo lub maj¹ za sob¹ wykszta³cenie<br />

uniwersyteckie. Przygotowuj¹ siê<br />

do pe³nienia w swoich krajach funkcji<br />

wy¿szych urzêdników lub glin, o ile ju¿<br />

nimi nie s¹. Ci bourgeois dotarli a¿ tutaj,<br />

¿eby ³amaæ strajki swoich rodaków<br />

i proletariuszy. Kiedy widzê ich w akcji,<br />

fa³szywie ckliwych, o ujmuj¹cym sposobie<br />

bycia, ogarnia mnie coœ w rodzaju<br />

md³oœci.<br />

Jeden z nich znajduje siê o dwadzieœcia<br />

metrów ode mnie, blisko "gondol".<br />

W³aœnie robi obchód "karuzeli" drzwiczek.<br />

Œniady, czarnow³osy, z pocz¹tkami<br />

oty³oœci, przybra³ maskê drugorzêdnego<br />

aktora filmowego: przyklejony<br />

uœmiech ukazuje bia³e zêby. Pod br¹zow¹<br />

rozpiêt¹ marynark¹ nosi kamizelkê,<br />

wyg³asza swoje trele-morele gestykuluj¹c<br />

jak agent ubezpieczeniowy, a na<br />

odchodnym klepie po ojcowsku ramiê<br />

robotnika, który pracuje bez s³owa.<br />

Ohyda.<br />

Tak funkcjonuje machina przeciwstrajkowa.<br />

Ruszy³a bez szarpniêcia, jak<br />

w³¹czona automatycznie po poniedzia³kowym<br />

alarmie. By³a tu na miejscu, naoliwiona,<br />

gotowa do u¿ycia, zag³uszona<br />

ha³asem innych maszyn – tych z ¿elaza<br />

i stali. Ale jeszcze nie chodzi na pe³nych<br />

obrotach! Ma do dyspozycji wiele innych<br />

œrodków zaradczych, wiele innych mechanizmów,<br />

których system przekazu<br />

jeszcze nie uruchomi³: pobicia, zwolnienia<br />

z pracy, wkroczenie policji, wyrzucanie<br />

prowodyrów, wydalenie imigrantów<br />

do ich krajów (a ch³opak, którego<br />

inspektorzy zabieraj¹ z biura kierownika<br />

wydzia³u, znajdzie siê dwadzieœcia<br />

cztery godziny póŸniej w wiêzieniu Franco<br />

lub Hassana II), polowanie na czarownice<br />

w hotelach robotniczych...<br />

Wszyscy wiedz¹, ¿e to istnieje, zdarza<br />

siê i zdarzy siê jeszcze nieraz. Te œrodki<br />

s¹ po prostu w rezerwie. Na razie maszyna<br />

przeciwstrajkowa pomrukuje cicho.<br />

Nêkanie w pracy, mobilizacja kadry<br />

technicznej, szanta¿ t³umaczy, groŸby.<br />

Zwyk³a kolej rzeczy.<br />

W³aœnie tak produkuje siê samochody.<br />

Jedne maszyny kszta³tuj¹ blachê, inne<br />

gniot¹ masê ludzk¹. Fabryka stanowi<br />

ca³oœæ. Mê¿czyŸni i kobiety z warsztatów<br />

pracuj¹ w ciszy, ich twarze nie wyra¿aj¹<br />

nic. To na nich ci¹¿¹ teraz przek³adnie<br />

taœmy. Jak¹ miar¹ zmierzyæ tê wytrzyma-<br />

³oœæ? Dowiemy siê o pi¹tej.<br />

Im bli¿ej godziny pi¹tej, tym bardziej<br />

napiêcie roœnie. Dostrzegam je w spojrzeniach.<br />

Kr¹¿¹ nieme pytania. Co zrobi<br />

s¹siad? Co ja zrobiê? Zebraæ si³ê woli,<br />

podj¹æ decyzjê. Spogl¹daj¹ ukradkiem na<br />

brygadzistê, kierownika, dobrze widocznych<br />

o kilka metrów dalej, tak blisko...<br />

A potem wszystko odbywa siê b³yskawicznie.<br />

Pi¹ta godzina, robotnicy<br />

przerywaj¹ pracê i kieruj¹ siê do szatni,<br />

taœmy unieruchomione. W ci¹gu paru<br />

chwil warsztat opustosza³ w jednej trzeciej.<br />

Ci, co pozostali, nie mog¹ podj¹æ<br />

pracy: zbyt du¿o luk do wype³nienia.<br />

56


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

S³ychaæ podniesione g³osy. Kierownik<br />

Huguet stan¹³ przy wyjœciu i rzuca<br />

w stronê odchodz¹cej grupy Murzynów:<br />

"Ej¿e, to nie pora! Jeszcze z wami pogadam!"<br />

Dupre z kolei miota siê w warsztacie<br />

tapicerskim. Za póŸno. Fala strajkuj¹cych<br />

p³ynie w milczeniu.<br />

Czujê, jak wzbiera we mnie uczucie<br />

podziwu.<br />

Znów zadymiona dolna sala w Cafe<br />

des Sports. Od razu ca³¹ gromad¹ przyszliœmy<br />

tu do naszej kryjówki. Ocena sytuacji.<br />

Wszyscy odczuliœmy, jak inny panowa³<br />

dziœ nastrój w momencie cichego<br />

opuszczani¹ stanowisk. Wczoraj to<br />

by³ wybuch radoœci, wielkie zamieszanie,<br />

zaskoczenie, ¿e jest nas tak wielu.<br />

Dzisiaj ka¿dy ze strajkuj¹cych schodzi³<br />

ze stanowiska bez s³owa, bez jednego<br />

gestu, z powag¹ na twarzy. Przez ca³y<br />

dzieñ czuliœmy siê œledzeni. Dyskusje<br />

toczy³y siê ukradkiem w toaletach, w zau³kach<br />

korytarzy. Fabryka jakby siê skurczy³a:<br />

z jednej strony nasze szepty, z drugiej<br />

– dudni¹cy bez przerwy, wszechobecny<br />

g³os zwierzchników. Tak jakby<br />

z samego rana przy³o¿ono imad³o: dziœ<br />

wtorek, pierwszy obrót przykrêcanej<br />

œruby. Jaki bêdzie ten nastêpny?<br />

Warsztat po warsztacie liczymy<br />

tych, którzy przyst¹pili od strajku. Prawie<br />

trzystu. O stu mniej ni¿ wczoraj, to<br />

w koñcu niewielki spadek liczby, maj¹c<br />

na uwadze ca³¹ mobilizacjê kierownictwa.<br />

Ale jest to jednak wyraŸne zahamowanie.<br />

Nasz ruch nie rozwija siê. Marzyliœmy,<br />

¿e potoczymy œniegow¹ kulê.<br />

Ale zmuszeni jesteœmy przyznaæ, ¿e<br />

swoje maksymalne rozmiary osi¹gnê³a<br />

pierwszego dnia: teraz zaczê³a siê erozja.<br />

Inny bolesny cios: z wyj¹tkiem Choisy,<br />

w innych fabrykach Citroena w regionie<br />

Pary¿a nic siê nie wydarzy³o.<br />

Wszêdzie odrabianie rozpoczê³o siê bez<br />

przeszkód. Dzia³amy w odosobnieniu.<br />

Jak odzyskaæ stracony teren? Koledzy,<br />

jeden po drugim, wypowiadaj¹ swoje<br />

zdanie. Sycylijczyk Primo, Jugos³owianin<br />

Georges, Algierczyk Sadok, Bretoñczyk<br />

Christian, Malijczyk Boubakar...<br />

Kabylski pasterz z lakierni Mohamed<br />

mówi najd³u¿ej, ³agodnym g³osem<br />

przedziwnie dobieraj¹c literackie s³owa.<br />

Jutro rano porozmawiamy z tymi, którzy<br />

strajkowali w poniedzia³ek, a dziœ<br />

nie przerwali pracy; byæ mo¿e uda siê<br />

na nowo roznieciæ zapa³, zniweczyæ czêœciowo<br />

skutki gróŸb szefów. Ale to nie<br />

wystarczy. Trzeba próbowaæ zwiêkszyæ<br />

liczebnoœæ ruchu... szukaæ mo¿liwego<br />

oparcia gdzie siê da. Sekcja C.G.T. rozpowszechni³a<br />

w zesz³ym tygodniu ulotkê<br />

przeciw odrabianiu. W poniedzia³ek<br />

i wtorek nie zajê³a ¿adnego stanowiska.<br />

On, Mohamed, gotów jest iœæ do nich<br />

w imieniu komitetu i poprosiæ o zabranie<br />

g³osu w sto³ówce w po³udnie. Delegaci<br />

pracowników mog¹ stanowiæ legaln¹<br />

ochronê, instancjê odwo³awcz¹.<br />

Zgoda, trzeba zwróciæ siê do delegatów<br />

o zabranie g³osu.<br />

Inna sprawa. Spróbujemy podyskutowaæ<br />

z ustawiaczami i niektórymi brygadzistami.<br />

Jugos³owianie sugeruj¹,<br />

¿eby zrobiæ ulotkê skierowan¹ do kadry<br />

technicznej. Zaapelowalibyœmy do nich,<br />

by nie grali roli ³amistrajków. O¿ywiona<br />

dyskusja. Niektórzy s¹dz¹, ¿e to zbêdne.<br />

Christian mówi, ¿e wiêkszoœæ szefów<br />

nale¿y do C.F.T.: s¹ ³amistrajkami<br />

z urzêdu. Tak, ale nie wszyscy. Wa¿ne,<br />

aby pokazaæ, ¿e umiemy odró¿niæ i rozpoznaæ<br />

tych zwierzchników, którzy pozostaj¹<br />

wzglêdnie neutralni. W koñcu<br />

pomys³ zrobienia ulotki jest przyjêty na<br />

zasadzie kompromisu, jaki proponuje<br />

Primo: oskar¿ymy zw³aszcza tych szefów,<br />

którzy otwarcie dzia³ali przeciw<br />

robotnikom i rzucali groŸby strajkuj¹cym<br />

o pi¹tej. Ale jednoczeœnie zwróci-<br />

Si³a pracy<br />

57


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

my siê do ca³ego kierownictwa, kadry<br />

technicznej, brygadzistów, ustawiaczy,<br />

powiemy im: wasza praca nie powinna<br />

polegaæ na zastraszaniu; dla was to tak-<br />

¿e kwestia honoru. Prawo do strajku istnieje.<br />

Strajkowaæ czy nie to sprawa sumienia,<br />

która dotyczy ka¿dego. Uszanujcie<br />

robotników, którzy przerywaj¹ pracê<br />

o pi¹tej.<br />

Mozolne uk³adanie tekstu.<br />

Zebranie by³o d³ugie, pe³ne szczegó³ów<br />

i powracania do tych samych<br />

spraw. Wyst¹pienia przeci¹gaj¹ siê, to<br />

krecia robota zmêczenia. Ludzie Ÿle<br />

s³ysz¹, denerwuj¹ siê, przekrzykuj¹ jedni<br />

drugich... No dobrze. Na tym koniec, pozostaje<br />

przejϾ do czynu. Mohamed i Simon<br />

pojad¹ póŸnym wieczorem odszukaæ<br />

Klatzmana (mieszka w blokach<br />

w Ivry). Primo, Christian i ja bêdziemy<br />

razem z Yvesem powielaæ ulotki.<br />

Kalki. B³êdy w maszynopisie. Trzeba<br />

przepisaæ.<br />

Powielarka. Jej rytmiczne mruczenie.<br />

Wydaje mi siê, ¿e s³yszê poci¹g, który<br />

mknie w spokojn¹ noc. Obrazy z dalekich<br />

stron.<br />

Noc ko³ysze siê w zapachach farby<br />

drukarskiej i szelestach ryz papieru.<br />

I oto ju¿ ranek.<br />

Przed fabryk¹, za piêtnaœcie siódma.<br />

Zbyt szybkie bicie serca, jak to bywa po<br />

nieprzespanej nocy. Wyostrzone zmys³y<br />

z niepokojem odbieraj¹ dŸwiêki, œwiat³a<br />

odchodz¹cej nocy, widok twarzy. Metal<br />

bramy, œliska krawêdŸ trotuaru, symetryczna<br />

bry³a fabrycznych budynków,<br />

milcz¹cy pochód œpiesz¹cych do pracy ludzi,<br />

w¹t³e ob³oczki oddechów i dymu<br />

z papierosów w lodowatym powietrzu.<br />

Rozdajemy ulotki.<br />

To spada na nas nagle. Jak uderzenie<br />

piêœci¹ w brzuch. Atak czterech facetów.<br />

Brutalnoœæ. Fruwaj¹ce ulotki.<br />

Upadek na trotuar. Ciosy. Po³yskuj¹ce<br />

w ciemnoœci kurtki. Krzyki. Oni wo³aj¹:<br />

"Zje¿d¿ajcie st¹d! Robotnicy chc¹ pracowaæ!"<br />

Rozpozna³em jednego, to ustawiacz<br />

z warsztatu t³oczenia. Rzucamy<br />

siê na nich. Dostrzegam k¹tem oka, ¿e<br />

Christian przytrzymuje jednego, Yves<br />

drugiego. £api¹ kogoœ za klapy ubrania,<br />

ukazuje siê gruba, wykrzywiona z³oœci¹<br />

twarz, potem zaraz znika w t³oku. Zamieszanie.<br />

Robotnicy przychodz¹ nam<br />

z pomoc¹. S³yszê: "To s¹ szefowie, faceci<br />

z C.F.T.!" A tak¿e: "Jest ranny!" Jeden<br />

z rozdaj¹cych ulotki krwawi mocno.<br />

Drugi wyrwa³ siê z krêgu walki i ocali³<br />

swój pakiet ulotek. Ktoœ krzyczy do<br />

napastników: "Nie jesteœcie robotnikami,<br />

tylko szpiclami pryncypa³a". Odepchniêci,<br />

wychodz¹ do fabryki, odgra-<br />

¿aj¹c siê: "Jeszcze wrócimy, ca³¹ gromad¹,<br />

wykoñczymy was!"<br />

Zadyszka po walce.<br />

Poprawiamy zmiête ubrania.<br />

Ch³opak, który krwawi, przytkn¹³<br />

do czo³a chustkê.<br />

Rozdawanie ulotek trwa dalej.<br />

Szybkie oddechy stopniowo uspokajaj¹<br />

siê.<br />

Drugi obrót przykrêcanej œruby: czeka<br />

nas ciê¿ki dzieñ.<br />

Junot rusza do ataku zaraz po wpó³<br />

do ósmej. Miejsce, w którym wy³adowujê<br />

"gondole", usytuowane jest przy<br />

wejœciu do warsztatu, akurat na wprost<br />

gabinetu kierownika wydzia³u. Z mojego<br />

miejsca widzê o kilka metrów dalej<br />

klatkê ze szk³a zbrojonego o matowych<br />

szybkach, która tworzy wystêp w murze<br />

warsztatu.<br />

A wiêc ko³o godziny siódmej trzydzieœci<br />

zaczyna siê dziwna gra, która<br />

mnie intryguje. Jeden z ustawiaczy zastêpuje<br />

Malajczyka pracuj¹cego przy<br />

g³ównej linii i wysy³a go do biura. Malajczyk<br />

mija mnie powoli i z wahaniem<br />

przestêpuje próg oszklonej klatki. Po<br />

58


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dwóch czy trzech minutach widzê, jak<br />

wychodzi z min¹ jakby dosta³ obuchem<br />

po g³owie i wraca na swoje miejsce.<br />

Ustawiacz wywo³uje nastêpnie Portugalczyka<br />

z "karuzeli" drzwiczek. Gabinet.<br />

Opuszczaj¹c go, ch³opak ma nietêg¹<br />

minê. Potem kolej na Stepana, Jugos³owianina<br />

montuj¹cego zamki, który wraca<br />

z zaciœniêtymi szczêkami, sapi¹c<br />

gniewnie. Nastêpny. Znowu nastêpny.<br />

Na przerwie kwadrans po ósmej biegnê<br />

dowiedzieæ siê czegoœ. Otó¿ Junot<br />

wzywa indywidualnie ka¿dego ze strajkuj¹cych.<br />

Do wszystkich wyg³asza to<br />

samo: opuszczenie stanowiska pracy<br />

o pi¹tej godzinie jest nielegalne, to zerwanie<br />

kontraktu. "Czy wie pan przynajmniej,<br />

co to znaczy po francusku "umowa<br />

o pracê"? Proszê siê dobrze poinformowaæ.<br />

Nie jesteœmy tu wœród dzikich.<br />

W tym kraju obowi¹zuj¹ przepisy".<br />

Wniosek: w podobnych przypadkach dyrekcja<br />

ma prawo zwolniæ bez wypowiedzenia.<br />

A tym, którzy mieszkaj¹ w hotelu<br />

Citroena, kierownik przypomnia³, ¿e<br />

zawdziêczaj¹ to tylko dobrej woli dyrekcji,<br />

a tej w ka¿dej chwili mo¿na po³o¿yæ<br />

kres. "Niech pan uwa¿a. Francja pana<br />

przyjê³a, ale jest pan zobowi¹zany respektowaæ<br />

jej prawa. Mo¿e pan odejœæ".<br />

Tylko imigranci s¹ wzywani.<br />

Zreszt¹ to ogromna wiêkszoœæ.<br />

Przez ca³y ranek obserwujê, jak jeden<br />

po drugim przewijaj¹ siê przez gabinet<br />

Junota. Za ka¿dym razem wyobra-<br />

¿am sobie scenê, jaka rozgrywa siê za<br />

matow¹ szyb¹. Kierownik wydzia³u siedzi<br />

rozparty w fotelu, w rozpiêtej tweedowej<br />

marynarce, przed nim le¿¹ papiery.<br />

Naprzeciw stoi za¿enowany ch³opak<br />

w poplamionym ubraniu, nosz¹cym<br />

na sobie œlady pracy, od której dopiero<br />

co odszed³, zapêdzony w kozi róg w tym<br />

spotkaniu dwóch przeciwników o nierównych<br />

szansach. Jak¹ postawê przybraæ?<br />

Patrzeæ kierownikowi prosto<br />

w oczy? WeŸmie to za prowokacjê. Opuœciæ<br />

g³owê, wbiæ wzrok w ziemiê? Jak<br />

znieœæ to dodatkowe upokorzenie? B³¹dziæ<br />

wzrokiem na prawo i lewo, patrzeæ<br />

w dal? Te rozbiegane oczy – proszê: jakie<br />

to typowe dla imigrantów. No i miej<br />

tu zaufanie do tych ludzi... W ustach kierownika<br />

nawet zwracanie siê na "pan"<br />

kryje w sobie groŸbê. W przeciwieñstwie<br />

do szefów i kierowników, którzy wo³aj¹<br />

na ciebie bez ogródek i bez umiaru, Junot<br />

u¿ywa twego nazwiska i pilnuje siê,<br />

by mówiæ ci "pan". "Niech pan uwa¿a,<br />

panie Benhamoiid..." Nie daj siê zwieœæ.<br />

Nie ma w tym ani cienia szacunku.<br />

Zreszt¹ ca³e jego zachowanie i jego wypowiedzi<br />

stale daj¹ ci odczuæ, ¿e jesteœ<br />

nêdznym bougnoule [bougnoule – pogardliwe<br />

okreœlenie cudzoziemca z Po-<br />

³udnia]. Nie, jeœli zwraca siê do was<br />

w ten wyj¹tkowo ceremonialny sposób,<br />

to w tym celu, abyœ w jego upomnieniu<br />

rozpozna³ oficjalny styl listów poleconych<br />

z potwierdzeniem odbioru. Styl<br />

ostrze¿eñ, zawieszeñ, zwolnieñ z pracy.<br />

Próbujê odgadn¹æ rezultat rozmowy<br />

z twarzy ka¿dego wychodz¹cego. Wy-<br />

Si³a pracy<br />

59


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

trzyma? Nie wytrzyma? Ten wydaje siê<br />

za³amany psychicznie. W rysach tamtego<br />

odbija siê gniew, któremu da³ siê ponieœæ.<br />

Oto jeszcze inny, fatalista, wychodzi<br />

wzruszaj¹c ramionami. Georges oddala<br />

siê z szyderczym uœmiechem i przystaje,<br />

by zapaliæ papierosa. Pewien Algierczyk<br />

wychodzi tak zaszokowany, ¿e<br />

z trudnoœci¹ odnajduje drogê do swojego<br />

stanowiska i przez parê chwil b³¹ka<br />

siê na chybi³ trafi³ po warsztacie.<br />

W po³udnie ju¿ trzydziestu robotników<br />

ma za sob¹ wizytê w gabinecie Junota.<br />

Inni czekaj¹ na swoj¹ kolej. Wœród<br />

ludzi szerzy siê niepokój.<br />

Sto³ówka. Starania Mohameda i Simona<br />

wobec sekcji C.G.T. przynios³y rezultaty.<br />

Delegat zabierze g³os. Oto i on,<br />

barczysty, w skórzanej kurtce, toruje<br />

sobie drogê. To Francuz Boldo, wykwalifikowany<br />

d³ugoletni pracownik o niewyparzonej<br />

gêbie. Krzyczy kilka s³ów,<br />

¿eby wszyscy go us³yszeli. Demaskuje<br />

posuniêcia dyrekcji maj¹ce na celu zastraszenie,<br />

przypomina, ¿e strajk jest legalny,<br />

prosi robotników, aby informowali<br />

delegatów na bie¿¹co o pogwa³ceniu<br />

prawa do strajku w poszczególnych<br />

warsztatach. S³uchaj¹ go w ciszy, któr¹<br />

przerywa tylko ha³as tac i szuranie krzese³<br />

nadchodz¹cych osób. Kiedy tylko<br />

skoñczy³, wrzawa wybucha na nowo<br />

i przy ka¿dym stoliku przypadkowi t³umacze<br />

wyjaœniaj¹, co powiedzia³. Co pó³<br />

godziny delegat ponawia wyst¹pienie,<br />

¿eby us³yszeli go robotnicy z ró¿nych<br />

warsztatów, kolejno zmieniaj¹cy siê w<br />

samoobs³ugowej sto³ówce.<br />

Nareszcie! Po raz pierwszy od rozpoczêcia<br />

strajku C.G.T. "wychyli³a siê".<br />

Wiemy, ¿e w biurze sekcji odby³a siê<br />

burzliwa dyskusja. Niektórzy nie chcieli<br />

nawet s³yszeæ o tej akcji podjêtej przez<br />

"radyka³ów". Najbardziej zjadliwy nasz<br />

przeciwnik o nazwisku Galice, piastuj¹cy<br />

wa¿n¹ funkcjê w sekcji, nie pozostawi³<br />

suchej nitki na "tych studentach,<br />

którzy przychodz¹ uczyæ klasê robotnicz¹"<br />

(on sam jest kierownikiem w biurze<br />

metod, odpowiedzialnym za pomiary<br />

chronometrem). Ale wiêkszoœci uda-<br />

³o siê w koñcu poprzeæ strajk. Ch³opcy<br />

z lakierni i Klatzman wygrali sprawê.<br />

Stary Jojo mój s¹siad z szatni wyzna³<br />

mi skwapliwie, ¿e nas popiera³ i nalega³,<br />

by syndykat zabra³ g³os.<br />

To wyst¹pienie C.G.T. bez w¹tpienia<br />

bêdzie w oczach wielu robotników<br />

czymœ w rodzaju legalnej os³ony. To<br />

istotne. Ale czy to wystarczy, by uniewa¿niæ<br />

coraz konkretniejsze groŸby wysuwane<br />

przez dyrekcjê pod adresem ka¿-<br />

dego ze strajkuj¹cych? W¹tpliwe.<br />

Po po³udniu Junot dzia³a nadal. Wezwanie.<br />

Zmycie g³owy. "Mo¿e pan<br />

odejϾ".<br />

Jego metoda jest prosta i wydajna.<br />

Trzeba, aby ka¿dy strajkuj¹cy z osobna<br />

poczu³, ¿e jest ju¿ na muszce, ¿e maj¹<br />

na niego oko. Pozbawiæ go uczucia<br />

wzglêdnego bezpieczeñstwa, jakie daje<br />

dzia³anie zbiorowe, w którego czasie ma<br />

wra¿enie, i¿ wtopi³ siê w t³um i wystêpuje<br />

niemal anonimowo. Niech us³yszy<br />

teraz swoje nazwisko. Niech je zobaczy<br />

zakreœlone czerwonym o³ówkiem na liœcie,<br />

któr¹ trzyma Junot. Niech poczuje<br />

choæ przez krótk¹ chwilê, jak ca³a machina<br />

Citroena ci¹¿y nad nim, samym<br />

w czterech murach tego surowego, metalowego<br />

gabinetu, odbijaj¹cego ha³as<br />

s¹siaduj¹cych z nim taœm.<br />

Trzystu zbuntowanych ludzi to niema³o.<br />

Jedna czwarta za³ogi, wiêcej nawet,<br />

jeœli wzi¹æ pod uwagê samych robotników.<br />

A wiêc nale¿y atakowaæ teren<br />

punkt po punkcie, ¿eby oderwaæ od<br />

niego najpierw parê elementów. Zredukowaæ<br />

tê masê. W czasie dwóch czy<br />

trzech minut ka¿dy z tych, którzy defi-<br />

60


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

luj¹ przed Junotem, odczuwa na sobie<br />

jakby przejœcie walca. Jest tyle s³ów<br />

w jêzyku produkcji na okreœlenie czynnoœci<br />

zrównywania: strugaæ, ociosywaæ,<br />

okrawaæ, szlifowaæ, pi³owaæ, walcowaæ...<br />

Drewniane deski, bloki kamienne,<br />

kêsiska stali, blaszane p³yty. A jakiego<br />

s³owa u¿yæ w przypadku cz³owieka,<br />

tej szczególnej materii, któr¹ zajmuje<br />

siê Junot?<br />

Inny odcinek frontu: zwierzchnicy.<br />

Czy nasze ulotki wywar³y jakiœ skutek?<br />

W przerwach próbujemy oceniæ ich oddŸwiêk.<br />

Zdaniem Simona niektórzy szefowie<br />

uspokoili siê. Oczywiœcie nie kierownicy.<br />

Na tym poziomie, najwy¿szym<br />

w hierarchii warsztatu, znajduj¹ siê tylko<br />

œlepo pos³uszni, niezwruszeni wyznawcy<br />

systemu Citroena. Huguet w oddziale<br />

85, Gravier w 86 oraz równi im<br />

rang¹ koledzy z lakierni i warsztatu t³oczenia,<br />

kontynuuj¹ gorliwie sw¹ politykê<br />

drêczenia ludzi: bezpoœredni nadzór,<br />

reprymendy, zwiêkszona iloœæ odrzuconych<br />

czêœci i dodatkowe prace. Ale nieco<br />

ni¿ej, na szczeblu brygadzistów<br />

i ustawiaczy, coœ jakby siê zmieni³o. Dupre<br />

by³ nieco bardziej powœci¹gliwy ni¿<br />

wczoraj. A ry¿y ustawiacz z warsztatu<br />

85 w typie Irlandczyka (ten, który wprowadza³<br />

mnie bez powodzenia w tajniki<br />

nak³adania os³on na szyby) szepn¹³ nawet<br />

Simonowi, ¿uj¹c wyimaginowan¹<br />

fajkê i po³ykaj¹c po³owê s³ów: "...Co<br />

mnie obchodzi... pi¹ta godzina, za piêtnaœcie<br />

szósta... nie moja sprawa, ...jestem<br />

tu, ¿eby pilnowaæ roboty, a nie patrzeæ<br />

na zegarek...". Simon triumfalnie<br />

doniós³ nam o tym na popo³udniowej<br />

przerwie. Georges zauwa¿y³, ¿e ten ustawiacz<br />

zawsze by³ orygina³em. Nie trzeba<br />

mieæ zbyt wielu z³udzeñ. Zobaczymy,<br />

co zrobi¹ szefowie o pi¹tej. Nik³a<br />

nadzieja, ¿e bêd¹ mniej groŸni ni¿ wczoraj<br />

w porze przerwania pracy. Tym bardziej,<br />

¿e dowiedzieli siê ju¿ o stanowisku<br />

syndykatu nieprzychylnym dla ich<br />

metod zastraszania.<br />

Przed pi¹t¹, w ostatnich minutach<br />

pe³nego napiêcia oczekiwania; nie sposób<br />

przewidzieæ, co siê wydarzy. Czy odzyskaliœmy<br />

choæ czêœæ terenu? Czy<br />

wprost przeciwnie, Junotowi i jego ludziom<br />

uda³o siê zastraszyæ dostateczn¹<br />

iloœæ robotników, by strajk upad³?<br />

A gdyby nast¹pi³ nag³y zryw, gdyby zastrajkowa³o<br />

jeszcze wiêcej osób ni¿<br />

pierwszego dnia? Momentami ³apiê siê<br />

na marzeniach o takim rozmachu naszej<br />

akcji, który zmusi³by Citroena do<br />

ustêpstw, kaza³by mu zrezygnowaæ z odrabiania...<br />

Nie. Trzeba rozumowaæ na<br />

zimno. Oceniaæ realnie sytuacjê. Ale<br />

w tê œrodê, która jest punktem ciê¿koœci<br />

ca³ego tygodnia, nasz strajk skomplikowa³<br />

siê wskutek tylu wydarzeñ<br />

i wyst¹pieñ! Napad C.F.T. na rozdaj¹cych<br />

rano ulotki, operacja "walec" kierownika<br />

wydzia³u, zagro¿enie nam usuniêciem<br />

z hoteli robotniczych i z pracy,<br />

wyst¹pienie delegata C.G.T., opozycja<br />

wewn¹trz sekcji zwi¹zkowej, sprzeczne<br />

pog³oski o nastawieniu szefów. I zdenerwowanie,<br />

które co dzieñ przynosi strajk,<br />

walka z samym sob¹ ka¿dego popo³udnia,<br />

zmêczenie narastaj¹ce w miarê<br />

up³ywu tygodnia. Rozwa¿am wci¹¿ na<br />

nowo wszystkie elementy uk³adu. Wypadkowa?<br />

Znajduje siê w ka¿dej z tych<br />

g³ów pochylonych przy pracy, nosz¹cych<br />

piêtno znu¿enia po ca³ym dniu i niepokoju<br />

przed podjêciem decyzji.<br />

Pi¹ta godzina.<br />

Kierownicy znowu ustawili siê<br />

groŸnie w pobli¿u drzwi, do³¹czy³o do<br />

nich kilku brygadzistów. Wo³aj¹ na odchodz¹cych.<br />

Przerwanie pracy. Szybkie,<br />

sprawne, ciche. Warsztat czêœciowo pustoszeje.<br />

To wystarczy, by taœmy stanê-<br />

Si³a pracy<br />

61


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

³y. Odesz³o mniej ludzi ni¿ wczoraj, tak<br />

mi siê wydaje.<br />

Cafe des Sports, obliczenia. Oko³o<br />

dwustu piêædziesiêciu strajkuj¹cych.<br />

"Zwalcowali" piêædziesiêciu naszych towarzyszy.<br />

Znowu ulotki. Tydzieñ dobiega<br />

koñca, wytrwajcie, bilans strajkuj¹cych,<br />

warsztat po warsztacie, podkreœlamy<br />

z naciskiem, ¿e groŸby Junota s¹ nielegalne,<br />

demaskujemy jego gadaninê<br />

o "zerwanym kontrakcie". Nie ust¹pimy.<br />

Trwaj¹ce w nieskoñczonoœæ mruczenie<br />

powielarki.<br />

Jak lunatycy p³yniemy w stronê<br />

czwartkowego œwitu. Zapadniêta twarz,<br />

rozgor¹czkowany wzrok Christiana<br />

przera¿aj¹ mnie. "Odpocznij, zajmiemy<br />

siê ulotkami i kolporta¿em". Nie chce.<br />

Ale kiedy mówi, dusi siê w atakach<br />

kaszlu. W czwartek Georges zjawia siê<br />

wczesnym rankiem nieogolony, na twarzy<br />

rysuj¹ siê zacz¹tki czarnej brody,<br />

zdaje siê te¿, ¿e palto Primo jest wygniecione.<br />

Nie do pomyœlenia! Kiedy¿ wreszcie<br />

skoñczy siê ten tydzieñ, który trwa<br />

od niepamiêtnych czasów?<br />

Czwartek mija we mgle zmêczenia,<br />

zszarpanych nerwów, machinalnie powtarzanych<br />

gestów. Wytrzymaæ jeszcze<br />

parê godzin. To ostatni dzieñ w tygodniu<br />

naszego oporu. Pi¹tek bêdzie neutralny:<br />

koniec pracy o 16.00. dotyczy wszystkich,<br />

dyrekcja nie ka¿e odrabiaæ.<br />

Przez ca³y dzieñ Junot nie przerywa<br />

swego "walcowania".<br />

Nasze ulotki wci¹¿ kr¹¿¹.<br />

Czwartek, godzina pi¹ta: nieco ponad<br />

dwustu strajkuj¹cych.<br />

***<br />

Nasz strajk utrzyma³ siê przez ca³y<br />

tydzieñ.<br />

Ten pi¹tek to 21 lutego. Co roku obchodz¹c<br />

miêdzynarodowy dzieñ solidarnoœci<br />

przeciw imperializmowi czcimy<br />

rocznicê egzekucji dokonanej przez hitlerowców<br />

z grupy Manouchiana na robotnikach<br />

cudzoziemskich z ruchu oporu,<br />

przyby³ych z Armenii, z Wêgier,<br />

z Polski. Tych z czerwonego afisza o rozgor¹czkowanych,<br />

zapadniêtych twarzach,<br />

dziwnych i obcych, œciganych<br />

i nie ujarzmionych, zg³adzonych 21 lutego<br />

1944 roku. Dawne i dzisiejsze oblicze<br />

tego samego proletariatu z ró¿nych<br />

krajów, wytrwa³ego w swym oporze<br />

przeciw uciskowi. Jestem zadowolony,<br />

¿e dzieñ 21 lutego nie zasta³ nas pokonanych.<br />

Junot wykona³ swoje groŸby: dwudziestu<br />

strajkuj¹cych kolegów usuniêto<br />

z hoteli Citroena. Nie bawi¹c siê w formalnoœci:<br />

wieczorem, wracaj¹c z fabryki<br />

znaleŸli swe walizki przed drzwiami.<br />

"Piêæ minut i ju¿ was tu nie ma" powiedzia³<br />

administrator.<br />

ZnaleŸæ im lokum. Radzimy sobie,<br />

jak mo¿emy. Noclegi na los szczêœcia.<br />

Sobota. Spaæ.<br />

W niedzielê znowu siê zebraliœmy,<br />

aby przygotowaæ drugi tydzieñ strajku.<br />

Zdaniem ogó³u zablokowanie produkcji<br />

przez jeszcze jeden tydzieñ by³o niemo¿-<br />

liwe. Ale wiêkszoœæ nie mia³a zamiaru<br />

ugi¹æ siê, zgodziæ na upokorzenie tymi<br />

trzema dodatkowymi kwadransami,<br />

a zw³aszcza nieop³acan¹ prac¹. Dla tych<br />

ludzi sta³o siê to ich osobist¹ spraw¹:<br />

nic nie zmieni ich zdania. Bêdziemy<br />

wiêc kontynuowaæ. Nawet jeœli nast¹pi<br />

znaczny spadek liczby strajkuj¹cych.<br />

Nawet jeœli Junot wprowadzi w czyn<br />

inne groŸby. Nawet gdyby syndykat<br />

C.F.T. ostro nas zaatakowa³. Bêdziemy<br />

kontynuowaæ dla zasady. Bêdziemy kontynuowaæ,<br />

poniewa¿ to jest naprawdê<br />

sprawa honoru, a nie tylko s³owa, które<br />

dobrze brzmi¹ w ulotkach. A poniewa¿<br />

strajk, nawet mniejszoœci, nigdy nie<br />

mo¿e byæ po prostu wstrzymaniem siê<br />

62


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Historia<br />

Weneto (region wokó³ Wenecji) by³<br />

do lat 60-tych obszarem, z którego powszechnie<br />

emigrowano. W XIX w., lokalni<br />

kapitaliœci, z powodu strachu przed<br />

"zaraz¹ strajków", oraz aby unikn¹æ du-<br />

¿ych skupisk robotników nie zbudowali<br />

w nim ¿adnych wielkich zak³adów<br />

przemys³owych. Wiêkszoœæ robotników<br />

zim¹ wykonywa³a prace cha³upnicze dla<br />

przemys³u odzie¿owego i obuwniczego,<br />

a latem pracowa³a na roli. Ludzie ci pod<br />

wzglêdem socjalnym jak i politycznym<br />

byli mocno odizolowani od reszty spo-<br />

³eczeñstwa. Mieszkali w ma³ych miasteczkach<br />

i wsiach, gdzie rz¹dzi³ koœció³<br />

katolicki i wielcy posiadacze ziemscy.<br />

W takiej sytuacji zorganizowanie siê<br />

by³o trudniejsze ni¿ np. w du¿ych miastach<br />

i fabrykach. Jedyny wiêkszy obod<br />

pracy, bo jest zawsze form¹ oporu<br />

i poci¹ga za sob¹ w³aœnie wzrost aktywnoœci<br />

w stosunku do pracy (to tak jakby<br />

podtrzymaæ granitowy blok; jeœli siê ca³kiem<br />

puœci, to nas zmia¿d¿y), wobec tego<br />

mobilizujemy siê z myœl¹ o poniedzia³ku:<br />

nowe ulotki, nowa kampania wyjaœnieñ.<br />

Zabieramy siê do dzie³a nie trac¹c<br />

czasu: tego samego wieczoru sk³adamy<br />

wizyty w domach tych strajkuj¹cych, których<br />

znamy i dwuosobowymi grupkami<br />

robimy obchód hoteli robotniczych – o ile<br />

dostêp do nich jest mo¿liwy.<br />

W poniedzia³ek po po³udniu mimo<br />

naszej usilnej propagandy poprzedniego<br />

dnia, mimo porannych ulotek, mimo rozmów<br />

w szatni i podczas przerw, liczba<br />

strajkuj¹cych gwa³townie spad³a do po³owy.<br />

Tylko ze stu robotników koñczy pracê<br />

o pi¹tej. I po raz pierwszy od pocz¹tku<br />

strajku dyrekcji udaje siê zape³niæ luki przy<br />

taœmie, zastêpuj¹c nieobecnych osobami<br />

ustawiaczy, techników i robotników wykwalifikowanych,<br />

tak¿e zapewniæ normaln¹<br />

produkcjê a¿ do za piêtnaœcie szósta<br />

czyli oficjalnego koñca pracy.<br />

OSTATNIE OGNIE<br />

W PORTO MARGHERA<br />

Informacje o filmie<br />

Film nakrêci³a Manuela Pellarin, re-<br />

¿yserka z Wenecji. Powsta³ on na zlecenie<br />

miasta, z okazji jubileuszu strefy<br />

przemys³owej w dzielnicy Porto Marghera.<br />

Wiêkszoœæ obrazu stanowi¹ wywiady<br />

z pracownikami owej strefy przemys³owej,<br />

bêd¹cych jednoczeœnie dzia-<br />

³aczami niezale¿nego ruchu robotniczego<br />

w latach 60. i 70. Po raz pierwszy od<br />

wielu lat mówi¹ otwarcie o tamtych wydarzeniach.<br />

Poniewa¿ dokument przeciwstawia<br />

siê oficjalnej historii, skoñczy³ w szufladzie.<br />

Teraz wiêc re¿yserka sama dokonuje<br />

jego prezentacji, we W³oszech<br />

ma miejsce jego wiele pokazów adresowanych<br />

g³ównie do m³odzie¿y. W spotkaniach<br />

tych uczestnicz¹ równie¿ dzia-<br />

³acze, z którymi by³y przeprowadzone<br />

wywiady.<br />

Gdy jako redakcja niemieckiego pisma<br />

Wildcat zobaczyliœmy ten film pó³tora<br />

roku temu, tak bardzo nam siê<br />

spodoba³, ¿e dokonaliœmy jego niemieckiego,<br />

angielskiego i polskiego t³umaczenia.<br />

Si³a pracy<br />

63


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

szar przemys³owy w regionie<br />

powsta³ po Tekst jest zapisem wyst¹niu<br />

faszystów do chrzeków<br />

przeciwko w³¹cze-<br />

I wojnie œwiatowej pienia aktywisty, tworz¹cego œcijañsko-demokra-<br />

tycznego rz¹du. Pod-<br />

w 1919 r., w Porto Marghera.<br />

By³y to stocznie (www.wildcat-www.de), który<br />

niemieckie pismo "Wildcat"<br />

czas walk ulicznych<br />

i fabryki metalurgiczne, mia³ miejsce przed pokazem<br />

gin¹ setki ludzi. Protesty<br />

przyczyniaj¹ siê do<br />

których pracownicy pochodzili<br />

z Wenecji. Po-<br />

filmu "Ostatnie ognie w Porto<br />

Marghera" w poznañskim<br />

kinie Malta 8 grudnia 2006<br />

powstania w fabrykach<br />

wsta³a tam komunistyczna<br />

kultura pra-<br />

r. Film wraz z tekstami opisuj¹cymi<br />

doœwiadczenia w³ole¿nych<br />

od partii komu-<br />

nowych ruchów, niezacownicza,<br />

która przetrwa³a<br />

przez ca³y okres<br />

skich walk robotniczych zostanie<br />

opublikowany w serii Partia Komunistyczna<br />

nistycznej [W³oska<br />

faszyzmu (1922-1944). Anarchizm-Idee-Praktyka, – PCI].<br />

W XIX w. bieda w drugiej po³owie 2007 r.<br />

W 1967 r. kilku<br />

wygania³a ludzi do<br />

pracowników z zak³adu<br />

chemicznego zak³a-<br />

Ameryki, póŸniej do<br />

Australii – dla wielkich<br />

da grupê Potere Operaio (W³adza Robotnicza),<br />

przejmuj¹ zwi¹zek zawodo-<br />

posiadaczy im dalej tym lepiej, zdawali<br />

sobie oni bowiem sprawê, ¿e ludzie wracaj¹cy<br />

z emigracji przywioz¹ ze sob¹ re-<br />

kontakty z ruchem studenckim. W 1968<br />

wy dzia³aj¹cy w fabryce i nawi¹zuj¹<br />

wolucyjne idee. Po II wojnie œwiatowej r. wybucha masowy strajk; za¿¹dano<br />

ludnoœæ zaczê³a wyje¿d¿aæ do Niemiec, równych podwy¿ek p³ac dla wszystkich<br />

Francji, Szwajcarii oraz do bardziej i zniesienia pracy niebezpiecznej dla<br />

uprzemys³owionych regionów pó³nocnych<br />

W³och. Emigracja by³a masowa: tradycyjnym podejœciem ruchu robotni-<br />

zdrowia. Postulaty te by³y sprzeczne z<br />

z niektórych okrêgów wyje¿d¿a³o nawet czego. Zwi¹zki zawodowe pozostawa³y<br />

do dziesiêciu procent ludnoœci. Tym razem<br />

wracaj¹c, zamiast idei rewolucji le¿noœci od kwalifikacji, aby nie udo-<br />

za zró¿nicowaniem wynagrodzeñ w za-<br />

przywozili apetyt na lodówki, skutery stêpniaæ pracodawcy kwalifikacji za darmo.<br />

Partia komunistyczna natomiast, nie<br />

i samochody. Chrzeœcijañscy-demokraci<br />

(partia rz¹dz¹ca) mieli nadziejê na zwa¿aj¹c na szkody wyrz¹dzane ludziom<br />

i œrodowisku naturalnemu, bez<br />

mo¿liwoœæ kontrolowania konsumpcji<br />

i wykorzystania jej do rozwiniêcia przemys³u.<br />

W tym czasie powstaje drugi ob-<br />

Robotnikom, którzy walczyli przeciw-<br />

ograniczeñ popiera³a rozwój przemys³u.<br />

szar przemys³owy w Porto Marghera: gigantyczny<br />

kombinat chemiczny. Robotnywanego<br />

przez przemys³ chemiczny,<br />

ko zanieczyszczeniu œrodowiska dokonicy<br />

w nim pracuj¹cy s¹ zupe³nie inni zarzucano nawet bycie agentami na s³u¿-<br />

ni¿ w fabrykach metalurgicznych: s¹ s³abo<br />

wykszta³ceni, bardzo m³odzi i po-<br />

Po zakoñczeniu strajku powsta³o<br />

bie zagranicznej konkurencji.<br />

chodz¹ ze wsi. Ka¿dego dnia kursuj¹ 60, Autonomiczne Zgromadzenie Robotników,<br />

dzia³aj¹ce na zasadach samorz¹d-<br />

70 kilometrów pomiêdzy fabryk¹ a rodzinn¹<br />

wiosk¹, w której koœció³ posiada<br />

szerokie wp³ywy.<br />

zwi¹zkom zawodowym i ich przedstanoœci.<br />

By³o ono skierowane przeciwko<br />

Atmosfera zmienia siê w 1960 r. wicielskiej polityce reprezentacji. Dziawraz<br />

z masowymi protestami robotni-<br />

³acze Potere Operaio zostali wyklucze-<br />

64


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Niemieckie wydanie filmu "Ostatnie<br />

ognie w Porto Marghera"<br />

ni ze zwi¹zków. Autonomiczne Zgromadzenie<br />

sta³o siê przyk³adem dla innych<br />

za³óg, które równie¿ zaczê³y zak³adaæ<br />

podobne grupy. Powsta³ nowy wspólny<br />

jêzyk robotników, wspólne polityczne<br />

horyzonty, tworzony przez robotników<br />

pochodz¹cych ze wsi, a nie ludzi z tradycyjnego<br />

ruchu robotniczego.<br />

Tak zwana "gor¹ca jesieñ" 1969 r.<br />

pod wzglêdem swojej intensywnoœci<br />

i obszaru wystêpowania by³a nieporównywalnie<br />

najwiêksz¹ wœród europejskich<br />

walk klasowych, maj¹cych miejsce<br />

po drugiej wojnie œwiatowej. Ujawnia<br />

siê to w liczbach: w 1969 r. we W³oszech<br />

strajkowano w sumie przez 303<br />

milionów godzin. Sami metalowcy strajkowali<br />

152 miliony godzin. W tym samym<br />

roku pracownicy przemys³u chemicznego<br />

i metalurgicznego po raz<br />

pierwszy sformu³owali wspólne ¿¹dania.<br />

Po interwencji ministra pracy podpisano<br />

najwa¿niejszy uk³ad zbiorowy<br />

w historii W³och: 40 godzinny tydzieñ<br />

pracy, równe traktowanie robotników<br />

i urzêdników pod wzglêdem urlopów<br />

oraz zasi³ków chorobowych (dotychczas<br />

robotnicy mieli prawo do trzech bezp³atnych<br />

dni wolnego a jako zasi³ek otrzymywali<br />

tylko 60 proc. swojego wynagrodzenia),<br />

podwy¿ki p³ac, maksymalnie<br />

osiem nadgodzin tygodniowo i tylko<br />

w wyj¹tkowych przypadkach. W 1971 r.<br />

pracownicy sami zaczêli skracaæ czas<br />

pracy. Po odpracowaniu szeœciu godzin<br />

po prostu wszyscy udawali siê do domów.<br />

Jednoczeœnie walki pracownicze<br />

rozprzestrzeni³y siê poza obszar fabryk.<br />

Ludzie zajmowali domy i kolektywnie<br />

odmawiali p³acenia czynszów. Ruch rozszerzy³<br />

siê tak¿e o m³odzie¿, tworz¹c<br />

szersz¹ p³aszczyznê okreœlaj¹c¹ siê jako<br />

ruch "rewolucyjny".<br />

Dyrektorzy zak³adów chemicznych<br />

zaczêli przeb¹kiwaæ nawet o zamkniêciu<br />

fabryk, gdy¿ czuli, ¿e nie posiadaj¹ ju¿<br />

nad nimi kontroli. W okresie po 1968 r.,<br />

na terenie ca³ych W³och, mia³y miejsce<br />

podobne walki, te najs³ynniejsze w turyñskiej<br />

fabryce "Fiata". Nast¹pi³ te¿ powszechny,<br />

wysoki wzrost zarobków.<br />

W 1977 r. pracodawcy przeszli do<br />

kontrofensywy. W swej argumentacji powo³ywali<br />

siê na koniecznoœæ ratowania<br />

gospodarki. Podobnym g³osem zaczê³a<br />

te¿ mówiæ partia komunistyczna, jej<br />

g³ównym has³em sta³a siê "polityka ofiary".<br />

Jesieni¹ 1980 r. du¿y strajk w Fiacie<br />

zakoñczy³ siê klêsk¹, nie tylko materialn¹,<br />

ale te¿ polityczn¹ – pod koniec<br />

jego trwania odby³a siê manifestacja 20<br />

tys. majstrów i urzêdników wystêpuj¹cych<br />

przeciwko strajkuj¹cym.<br />

W tej atmosferze czêœæ ruchu "rewolucyjnego"<br />

jedyne wyjœcie z tej sytuacji<br />

widzia³a w bezpoœredniej walce<br />

zbrojnej przeciwko pañstwu. Powsta³y<br />

wtedy we W³oszech np. Czerwone Brygady,<br />

czemu towarzyszy³y wzmo¿one represje<br />

policyjne. Na pocz¹tku lat 80. za<br />

kratkami znalaz³o siê 20 tys. wiêŸniów<br />

politycznych, wœród nich oczywiœcie tak-<br />

¿e ci, którzy dalej chcieli walczyæ w fabrykach.<br />

"Bohaterowie" tego filmu rów-<br />

Si³a pracy<br />

65


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Si³a pracy<br />

nie¿ odbywali w tamtych czasach kary<br />

wiêzienia. Mimo tego, przynajmniej do<br />

koñca lat 80., nadal poprawia³a siê sytuacja<br />

ekonomiczna w³oskich pracowników.<br />

Autonomia robotnicza<br />

Tym co by³o nowe i wa¿ne podczas<br />

w³oskich walk robotniczych to autonomia,<br />

tzn. samorz¹dnoœæ robotnicza. Lenin<br />

twierdzi³, ¿e sami robotnicy mog¹<br />

co najwy¿ej rozwin¹æ tylko œwiadomoœæ<br />

zwi¹zkow¹, ale nie rewolucyjn¹. Do tego<br />

drugiego potrzebuj¹, jego zdaniem, kierownictwa<br />

partii rewolucyjnej. Niestety,<br />

nawet wœród anarchistów wielu myœli<br />

podobnie. Robotnicy w³oscy "gor¹c¹<br />

jesieni¹" praktycznie i masowo pokazali,<br />

¿e to nieprawda.<br />

Film ukazuje ró¿nicê miêdzy walk¹<br />

robotnicz¹ i walk¹ zwi¹zkow¹. Pracownicy<br />

kompletnie odrzucili wszystkie instytucje.<br />

Uwidacznia³o siê to w formach<br />

walki: w strajku szachowym (w ka¿dej<br />

kolejnej chwili strajkuje tylko jeden oddzia³,<br />

blokuj¹c jednak ca³y proces produkcyjny),<br />

strajku stop-and-go, sabota-<br />

¿u, dzikim strajku bez ¿adnych ¿¹dañ,<br />

demonstracjach w fabryce, sit-ins, goins,<br />

strajku w³oskim (w³aœnie!), pobiciu<br />

znienawidzonych prze³o¿onych itd. Nieustannie<br />

odbywa³y siê spotkania, zgromadzenia,<br />

podczas których, na temat<br />

wszelkich spraw, decydowano wspólnie,<br />

bez delegatów.<br />

Jednak najwa¿niejsze by³y nastêpuj¹ce<br />

kwestie:<br />

– Wola krytykowania siebie i w³asnej<br />

pozycji w spo³eczeñstwie oraz wola<br />

zmiany przyczyn tej sytuacji. Robotnicy<br />

bardzo ostro i radykalnie krytykowali<br />

fabrykê, i nie gloryfikowali bycia robotnikiem.<br />

– Walka w imieniu w³asnych interesów<br />

bez wzglêdu na tzw. "racjonalnoœæ"<br />

firmy czy spo³eczeñstwa.<br />

– Rozszerzenie walki na ca³e spo³eczeñstwo:<br />

walka w fabryce, w dzielnicach,<br />

przeciwko pracy niebezpiecznej dla<br />

zdrowia. Zajmowanie siê medycyn¹ alternatywn¹,<br />

zdrowym od¿ywianiem, itp.<br />

Granice walki robotniczej<br />

Nie chodzi, wiêc o odgrzebywanie<br />

raz na zawsze zakoñczonej historii. Walki,<br />

o których mówi film – przeciwko<br />

agencjom, przeciwko kontraktom na<br />

czas okreœlony itp. – s¹ nadal aktualne.<br />

Jeszcze aktualniejszym jest jednak<br />

temat ustalenia wewnêtrznych granic<br />

takich walk. I tego te¿ dotycz¹ zagadnienia,<br />

nad którymi pracujemy obecnie:<br />

– Firmê mo¿na doprowadziæ do kryzysu<br />

albo j¹ nawet zniszczyæ. Co jednak<br />

zrobiæ, je¿eli po tym wszystkim nie<br />

nast¹pi rewolucja?<br />

– Rewolucyjnie nastawieni pracownicy<br />

mog¹ rozwijaæ nowe radykalniejsze<br />

formy organizacyjne, ale w momencie<br />

obrony zdobyczy, tradycyjne reprezentacje<br />

znowu przejmuj¹ inicjatywê.<br />

– Kreatywnoœci¹ i wœciek³oœci¹<br />

mo¿na ³¹czyæ walkê w fabryce z walk¹<br />

w spo³eczeñstwie, ale w jaki sposób broniæ<br />

siê przed pañstwem, które zamyka<br />

w wiêzieniach 20 tys. dzia³aczy?<br />

66


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

PRZECIWKO<br />

PENITENCJARNEJ<br />

DYKTATURZE<br />

Miar¹ totalitaryzmu poprzedniego<br />

systemu by³ m.in. wysoki odsetek osób<br />

zape³niaj¹cych wiêzienia. Rok 1989<br />

mia³ dokonaæ tu zasadniczej zmiany.<br />

Dziêki og³oszonej amnestii liczba wiêŸniów<br />

spad³a o po³owê – do 40 tys. Wielu<br />

z nich w bardzo krótkim czasie trafi-<br />

³a z powrotem za kratki, ale œredniorocznie<br />

liczba wiêŸniów w latach 1990-1999<br />

utrzymywa³a siê na poziomie 57.962<br />

osób. Kiedy ministrem sprawiedliwoœci<br />

i prokuratorem generalnym w rz¹dzie<br />

Buzka (AWS) wybrany<br />

zosta³ Lech Kaczyñski<br />

dokona³ siê zasadniczy<br />

zwrot. W czasie jego<br />

urzêdowania – miêdzy<br />

1999 a 2001 rokiem –<br />

liczba wiêŸniów wzros³a<br />

o 40 procent – do 80<br />

tysiêcy!<br />

Kiedy okaza³o siê, ¿e przepe³nione<br />

wiêzienia nie pomieszcz¹ wiêcej wiêŸniów<br />

kolejny rz¹d (SLD wygra³o wybory<br />

w 2001) w bud¿ecie na 2005 r. zarezerwowa³<br />

135 mln z³ na inwestycje, dziêki<br />

którym mia³o przybyæ 1500 miejsc dla<br />

wiêŸniów. Uruchomiono tak¿e 5-letni<br />

plan rozbudowy wiêzieñ. Do 2009 r. ma<br />

powstaæ w ten sposób 10 tys. cel!<br />

Powrót w paŸdzierniku 2005 roku<br />

rz¹dów konserwatywnej prawicy przyspieszy³<br />

realizacjê panoptycznego systemu<br />

sprawowania w³adzy. Po objêciu<br />

w³adzy przez PiS, liczba wiêŸniów zaczê³a<br />

ponownie wzrastaæ gwa³townie<br />

Niniejszy tekst jest rozszerzeniem<br />

wczeœniejszego<br />

oœwiadczenia Federacji<br />

Anarchistyczne s. Poznañ<br />

i Anarchistycznego Czarnego<br />

Krzy¿a<br />

i na koniec 2006 roku wynosi³a ju¿ blisko<br />

90 tys. – osi¹gaj¹c stan bliski temu<br />

z 1987 roku. Miêdzy 1970 i 1988 rokiem<br />

œredniorocznie przetrzymywano w Polsce<br />

93.731 wiêŸniów. Pu³ap ten zostanie<br />

w Polsce prawdopodobnie przekroczony<br />

w 2007. Od 1989 roku liczba<br />

wiêŸniów wzros³a o ponad 120 procent!<br />

Dziœ Polska ma najwiêkszy odsetek<br />

wiêŸniów na 100 tys. mieszkañców<br />

wœród pañstw UE, wcale nie bêd¹c krajem<br />

najwiêkszej przestêpczoœci.<br />

Oczywiœcie polityka<br />

penitencjarna pañstwa<br />

nie ma nic wspólnego<br />

z resocjalizacj¹.<br />

Jej jedynym celem jest<br />

kara i kontrola. Najlepszym<br />

tego przyk³adem<br />

jest fakt, i¿ w wiêzieniach<br />

likwiduje siê<br />

szkolnictwo, a dziêki tego typu "zaoszczêdzonemu"<br />

miejscu i œrodkom tworzy<br />

siê dodatkowe wiêzienne cele. Na pocz¹tku<br />

lat 90. w polskich wiêzieniach<br />

dzia³a³o 90 szkó³ na poziomie podstawowym,<br />

zawodowym i œrednim. Dziœ<br />

dzia³a ich 65 pomimo, i¿ liczba wiêŸniów<br />

na przestrzeni ostatnich kilkunastu<br />

lat gwa³townie wzros³a. Podobnie<br />

jest z bibliotekami, których liczba, jak<br />

te¿ wielkoœæ ksiêgozbiorów w zasadzie<br />

od ponad 15 lat jest taka sama (1990 r.<br />

– 1.619 tys. woluminów, 2005 r. – 1.624<br />

tys. woluminów). Istotne w tym wszystkim<br />

jest równie¿ to, ¿e ok. 2/3 wiêŸniów<br />

Kryminologia krytyczna<br />

67


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

to osoby trafiaj¹ce do cel po raz pierwszy,<br />

w przyt³aczaj¹cej wiêkszoœci przypadków<br />

za drobne rozboje i kradzie¿e.<br />

Karaæ i nadzorowaæ sta³o siê fundamentem<br />

w³adzy politycznej. Z jednej<br />

strony roznieca siê nienawiœæ mobilizuj¹c<br />

opinie publiczn¹ przeciwko "zarazie"<br />

przestêpczoœci, pedofilii i patologii,<br />

z drugiej utrzymuje, ¿e represja, wiêzienie<br />

i kara œmierci stanowi w³aœciw¹ odpowiedŸ<br />

nie tylko na tysi¹c morderstw<br />

i dwa tysi¹ce gwa³tów, ale milion innych<br />

zakazanych czynów stwierdzanych ka¿-<br />

dego roku w Polsce. Telewizja epatuj¹ca<br />

tym strachem sta³a siê tub¹ wizji<br />

œwiata prezentowan¹ przez elity w³adzy,<br />

dla których kwestie natury ekonomicznej:<br />

bezrobocie, rosn¹ce ró¿nice w statusie<br />

materialnym ludnoœci, wyzysk i komercjalizacja<br />

– nie wydaj¹ siê stanowiæ<br />

wyjaœnienia przestêpczoœci. Jak jednak<br />

powiedzia³ George Dismukes – amerykañski<br />

wiêzieñ skazany na 16 lat za<br />

morderstwo – wiele milionów ludzi marnuje<br />

siê "zrujnowani, niewykorzystani<br />

(...) Spo³eczeñstwo nie ma dla nich zajêcia,<br />

wiêc zamyka ich bez ¿adnej szansy<br />

czy duchowej rehabilitacji. (...) Budowanie<br />

wiêkszych i lepszych wiêzieñ<br />

nie usunie przyczyn problemów i szaleñstwa.<br />

Szemranie bêdzie g³oœniejsze,<br />

a ostateczne konsekwencje straszne dla<br />

wszystkich, gdy dojdzie do najgorszego".<br />

Bogaty œwiat œwiadom tego zagro-<br />

¿enia, zamyka siê w chronionych osiedlach,<br />

na zewn¹trz pozostawiaj¹c wiêkszoœæ<br />

spo³eczeñstwa, która staje siê zarówno<br />

ofiar¹ przestêpczoœci, jak te¿ represji<br />

ze strony pañstwa.<br />

RepresyjnoϾ systemu zaczyna<br />

przyjmowaæ zupe³nie kuriozalne wymiary.<br />

Ludzie trafiaj¹ do wiêzieñ za drobne<br />

przewinienia lub dos³ownie za nic. Przybieraj¹<br />

na sile zarzuty, ¿e wiêzienie (tymczasowe<br />

aresztowanie) wykorzystuje siê<br />

jako formê nacisku, aby w ró¿nego typu<br />

sprawach wymóc na oskar¿onych zeznania,<br />

korzystne w œwietle materia³u dowodowego<br />

przygotowywanego przez<br />

prokuraturê. Wiêzienie w ten sposób sta-<br />

³o siê de facto form¹ tortury, zabronion¹<br />

przez miêdzynarodowe konwencje. Coraz<br />

wiêcej utrudnieñ napotykaj¹ te¿ próby<br />

kontroli systemu penitencjarnego. Na<br />

przyk³ad do jednej z przetrzymywanych<br />

kobiet, zatrzymanych wczeœniej w zaawansowanej<br />

ci¹¿y, odmówiono<br />

w styczniu 2007 roku dopuszczania<br />

Rzecznika Praw Obywatelskich, który<br />

bada³ zasadnoœæ zastosowania tymczasowego<br />

aresztowania. Najwiêkszym<br />

skandalem jest jednak przypadek osadzonego<br />

w Poznaniu mê¿czyzny, który<br />

by³ przetrzymywany w wiêzieniu przez<br />

cztery lata (w dochodzeniu o morderstwo).<br />

Nie udowodniono mu winy, zosta³<br />

uwolniony (2006), ale podczas pobytu<br />

w wiêzieniu straci³ zdrowie i porusza<br />

siê na wózku inwalidzkim.<br />

W dniu 9 sierpnia 2006 roku w Poznaniu<br />

zosta³ zatrzymany przez policjê<br />

i osadzony na 6 tygodni w wiêzieniu<br />

Krzysztof Wantoch-Rekowski. Ci¹¿y³ na<br />

68


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

nim wyrok za... uszkodzenie dowodu<br />

osobistego! Krzysztof spêdzi³ pó³tora<br />

miesi¹ca w wiêzieniu tylko dlatego, ¿e<br />

podklei³ "papierow¹ ilustracj¹" swój rozpadaj¹cy<br />

siê ze staroœci dowód. W rezultacie<br />

po wylegitymowaniu przez policjê<br />

zosta³ oskar¿ony o z³amanie art.<br />

276 KK. W tym miejscu musi zastanawiaæ<br />

sens zamykania w wiêzieniu cz³owieka<br />

tylko dlatego, ¿e najpierw jakiœ<br />

policjant, a póŸniej sêdzia, za czyn szczególnie<br />

niebezpieczny, uzna³ nonszalanckie<br />

traktowanie w³asnego dowodu osobistego.<br />

Warto siê zastanowiæ, czy faktycznie<br />

ranga tej kary wynika z istoty<br />

czynu, czy te¿ jest pochodn¹ tego, w jaki<br />

sposób aparat pañstwowego przymusu<br />

traktuje dziœ osoby nie spe³niaj¹ce systemowych<br />

rygorów "normalnoœci". Jak<br />

odnosi siê do bezdomnych, bezrobotnych,<br />

¿yj¹cych – z wyboru czy koniecznoœci<br />

– na marginesie spo³eczeñstwa, dla<br />

którego idea³em sta³y siê wartoœci polityczne,<br />

ekonomiczne i wreszcie estetyczne,<br />

narzucane z jednej strony przez gie³dê,<br />

z drugiej przez koœció³? Krzysztof<br />

zwi¹zany ze œrodowiskiem Federacji<br />

<strong>Anarchistycznej</strong> i miêdzynarodowej sieci<br />

Jedzenie Zamiast Bomb (Food Not<br />

Bombs), tych rygorów nie spe³nia³, dlatego<br />

w³aœnie – podobnie jak w wielu innych<br />

przypadkach – uznano, ¿e najodpowiedniejszym<br />

dla niego miejscem bêdzie<br />

wiêzienie.<br />

Inne nadu¿ycie mia³o miejsce wobec<br />

Paw³a Klisiewicza, który zosta³ zatrzymany<br />

16 sierpnia i osadzony w wiêzieniu<br />

w Miêdzyrzeczu. Wczeœniej s¹d<br />

skaza³ Paw³a na 40 godzin prac publicznych,<br />

po tym jak zosta³ zatrzymany przez<br />

policjê i oskar¿ony o prowadzenie roweru<br />

w stanie nietrzeŸwym. Pawe³ odrobi³<br />

na³o¿on¹ na niego karê (na co ma odpowiednie<br />

dokumenty). Jednak zaœwiadczenie<br />

o odbyciu kary nie trafi³o do jego<br />

akt osobowych, wobec powy¿szego rozpoczê³y<br />

siê jego poszukiwania. Zatrzymany<br />

przez policjê zosta³ osadzony na<br />

24 dni w wiêzieniu pomimo, i¿ przedstawi³<br />

dowody zaœwiadczaj¹ce o tym, ¿e<br />

orzeczon¹ karê odby³.<br />

Wszystkie te przypadki pokazuj¹ do<br />

jakiego absurdu mo¿e posun¹æ siê system<br />

penitencjarnej dyktatury i jak dalece<br />

jesteœmy wszyscy z jego strony zagro¿eni.<br />

Zdecydowana wiêkszoœæ opcji<br />

politycznych doœæ têpo akceptuje dzia-<br />

³ania aparatu policyjnego i s¹downiczego,<br />

s¹dz¹c, ¿e rozwi¹¿e on problem przestêpczoœci.<br />

Tymczasem prost¹ drog¹<br />

zmierzamy w kierunku systemu totalitarnego.<br />

Opracowa³:<br />

Damian Kaczmarek,<br />

Jaros³aw Urbañski<br />

ANARCHISTYCZNY CZARNY KRZY¯<br />

Jest to miêdzynarodowa sieæ grup anarchistycznych i pojedynczych<br />

osób, pomagaj¹cych wiêŸniom i osobom represjonowanym za antyautorytarne<br />

przekonania i dzia³alnoœæ spo³eczno-polityczn¹.<br />

<strong>Biuletyn</strong> ACK otrzymasz w podczas dy¿urów Poznañskiej <strong>Biblioteki</strong><br />

<strong>Anarchistycznej</strong> oraz dystrybucji Oficyny "Trojka". W formacie<br />

PDF do pobrania ze strony internetowej:<br />

www.ack.most.org.pl<br />

Kryminologia krytyczna<br />

69


PRZECIWKO PRAWU:<br />

KRYMINOLOGIA<br />

ANARCHISTYCZNA<br />

JEFF FERRELL<br />

BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

Anarchizm jest doktryn¹ odnosz¹c¹<br />

siê bezpoœrednio do organizacji ¿ycia<br />

spo³ecznego i panuj¹cych w nim relacji.<br />

Nie jest jednak doktryn¹, w takim samym<br />

znaczeniu, jaki rozumie siê to pojêcie.<br />

W³aœciwie, nale¿a³oby go uznaæ<br />

za anty-doktrynê, która otwarcie uznaje<br />

niepewnoϾ, niedotrzymane porozumienia<br />

i ci¹g³y ruch jako istotê urzeczywistniaj¹cego<br />

siê ¿ycia spo³ecznego. Co za<br />

tym idzie, niemo¿liwy<br />

jest kompletny opis<br />

anarchizmu i anarchistycznej<br />

kryminologii.<br />

Skazana na niepowodzenie<br />

bêdzie tak¿e<br />

próba zbudowania modelu<br />

idealnej doktryny.<br />

Spowodowane jest to<br />

czêœciowo niedoskona-<br />

³oœci¹ pracy samotnego<br />

autora i pu³apki jak¹<br />

jest "deadline" i codzienne<br />

obowi¹zki. Ale<br />

wynika to równie¿ z samej natury anarchizmu.<br />

Jak wiêkszoœæ modeli teoretycznych<br />

czy praktycznych, anarchizm posiada<br />

wewnêtrzne ograniczenia<br />

i sprzecznoœci. 1 W przeciwieñstwie jednak<br />

do innych koncepcji, uznaje je i akceptuje.<br />

Nie zawraca sobie g³owy ukrywaniem<br />

ich pod mask¹ absolutnej pewnoœci<br />

siebie i poczucia kompetencji.<br />

Jeff Ferrell jest pracownikiem<br />

naukowym Uniwersytetu<br />

Stanowego w Arizonie<br />

(USA), wydzia³u prawa kryminalnego.<br />

Zajmuje siê badaniami<br />

nad teori¹ kryminologiczn¹<br />

i kryminologi¹ kulturow¹<br />

oraz przestêpczoœci¹<br />

wœród nieletnich. Tekst pochodzi<br />

z 25 numeru pisma<br />

"Social Anarchism" z 1998 r.<br />

W przeciwieñstwie do wiêkszoœci<br />

wspó³czesnych kierunków intelektualnych,<br />

anarchizm i anarchistyczna kryminologia<br />

nie pretenduje do zracjonalizowanej<br />

i racjonalnej krytyki prawa i w³adzy.<br />

Faktycznie, rozprzestrzenianie siê<br />

prawnych i kulturowych mechanizmów<br />

wspó³czesnego pañstwa oraz kumulacja<br />

codziennego doœwiadczenia zwi¹zanego<br />

z ¿yciem pod tego rodzaju re¿imem<br />

w³adzy, sk³adaj¹ siê na<br />

istotê tego, czym jest racjonalnoœæ.<br />

Natomiast<br />

anarchiœci i anarchistyczna<br />

kryminologia<br />

przekonuj¹, i¿ postêpowe<br />

zmiany spo³eczne<br />

wymagaj¹ tego, co "nieracjonalne"<br />

i "niemo¿liwe<br />

do wyobra¿enia".<br />

Innymi s³owy, zgadzaj¹<br />

siê, ¿e racjonalnoœæ<br />

i zdrowy rozs¹dek pomaga<br />

trzymaæ nas "pod<br />

kluczem" obecnego<br />

uk³adu autorytetów i w³adzy. Tymczasem<br />

w swoim w³asnym interesie powinniœmy<br />

przestaæ robiæ rzeczy, które maj¹ sens<br />

i wyobraziæ sobie to co niemo¿liwe.<br />

Poza tym, jak wyka¿ê póŸniej, anarchiœci<br />

i anarchistyczni kryminolodzy rozpoczêli<br />

sw¹ agresywn¹ i "nieracjonaln¹"<br />

krytykê prawa i w³adzy, poniewa¿ owa<br />

w³adza niszczy ludzk¹ wspólnotowoœæ<br />

70


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

i ogranicza jej ró¿norodnoœæ. W przeciwieñstwie<br />

do innych kryminologii, kryminologia<br />

anarchistyczna nie przedstawia<br />

³agodnej krytyki wymiaru sprawiedliwoœci,<br />

nie jest "lojaln¹ opozycj¹"<br />

wobec pañstwa i jego prawa. Wrêcz<br />

przeciwnie, jest nielojalnym oraz lekcewa¿¹cym<br />

atakiem, "ciosem w sam œrodek<br />

w³adzy". 2 Dzia³acze Industrial Workers<br />

of the World (The Wobblies) – anarchistycznego<br />

zwi¹zku zawodowego<br />

z okresu wczesnych lat XX wieku – mówili:<br />

"Nie jesteœmy niepo¿¹danymi obywatelami.<br />

My w ogóle nie jesteœmy<br />

obywatelami. Jesteœmy zbuntowanymi<br />

niewolnikami... Dlatego nie jesteœmy<br />

szanowani. Przyznajemy to i jesteœmy<br />

z tego dumni." 3<br />

Zarówno sprzyjaj¹c p³ynnym i niepewnym<br />

stosunkom spo³ecznym, jak<br />

i atakuj¹c ten rodzaj legalnej w³adzy,<br />

która dusi je, kryminologia anarchistyczna<br />

kieruje swoje przepe³nione brakiem<br />

szacunku spojrzenia zarówno ku górze,<br />

jak te¿ do³owi. Anarchistyczna kryminologia<br />

arogancko atakuje struktury w³adzy,<br />

które s¹ ponad nami; ale tak¿e zachêca<br />

i dodaje odwagi tym, którzy znajduj¹<br />

siê na najni¿szych szczeblach hierarchii<br />

spo³ecznej, wynajduj¹c drogi<br />

oporu oraz wyszukuj¹c niezliczone "irracjonalne"<br />

i egalitarne alternatywy.<br />

Anarchistyczna kryminologia poszukuje<br />

ich po to, aby nêkaæ wszystkich, którym<br />

wygodnie jest ¿yæ z pañstwow¹<br />

w³adz¹ i jej przywilejami, oraz by dodaæ<br />

otuchy tym, którzy s¹ nêkani jej nadu¿yciami.<br />

Przeciwko prawu – przez mroki<br />

przesz³oœci<br />

Anarchistyczna krytyka prawa i legalnoœci,<br />

a wiêc korzenie wspó³czesnej<br />

anarchistycznej kryminologii, siêgaj¹ tak<br />

g³êboko w czasie jak sam anarchizm.<br />

Pierwsi pisarze i aktywiœci anarchistyczni<br />

tacy jak William Godwin (1756-<br />

1836), Max Stirner (1806-1856), Micha³<br />

Bakunin (1814-1876) oraz Piotr Kropotkin<br />

(1842-1921) skupiali niektóre ze<br />

swoich najbardziej zjadliwych i wyrafinowanych<br />

ataków na w³adze pañstwowe<br />

i legaln¹ kontrolê. Na przyk³ad Godwin<br />

twierdzi³, i¿ "wprowadzenie ustalonych<br />

praw nie mo¿e byæ prawdziwym<br />

lekarstwem na to, co wynika z ludzkiej<br />

zajad³oœci". Te prawa – twierdzi³ Godwin<br />

– prowadz¹ do "uwiêzienia ludzkiego<br />

umys³u w stanie stagnacji", co<br />

hamuje wprowadzenie ¿yciowych rozwi¹zañ<br />

ludzkich problemów, a promuje<br />

"administrowany przez pañstwo wymiar<br />

sprawiedliwoœci i kary". 4 Piotr Kropotkin<br />

krytykowa³ "tendencjê [prawodawstwa]<br />

do uporz¹dkowania [crystallize]<br />

tego, co powinno byæ modyfikowane<br />

i osi¹gane dzieñ po dniu", ale szed³ te¿<br />

dalej i nawo³ywa³ do zniesienia wiêzieñ<br />

– "symboli ludzkiej hipokryzji i tchórzostwa",<br />

które promuj¹ przestêpczoœæ zamiast<br />

jej zapobiegaæ – oraz do zniszczenia<br />

prawa pañstwowego: "W miejsce<br />

tchórzliwego wyra¿enia: Przestrzegaj<br />

prawa, jest nasz krzyk: Buntuj siê przeciwko<br />

prawu!" 5<br />

Podobnie Stirner nawo³ywa³ do<br />

"wojny… przeciw samemu establishmentowi,<br />

Pañstwu" – a zatem do jego<br />

"zniesienia, zniszczenia, skoñczenia, nie<br />

reformowania" – oraz utrzymywa³, ¿e<br />

w tym kontekœcie przestêpstwo oznacza<br />

rodzaj indywidualnego buntu przeciw<br />

prawu pañstwowemu i w³adzy. 6 Bakunin,<br />

wzywaj¹c do likwidacji pañstwa<br />

poprzez "spontaniczn¹ i ci¹g³¹ walkê<br />

mas, grup oraz zwi¹zków", przedstawi³<br />

najbardziej treœciwie podwójny potencja³<br />

anarchistycznego ataku na prawo<br />

pañstwowe: "Radoœæ niszczenia jest radoœci¹<br />

tworzenia". 7<br />

Kryminologia krytyczna<br />

71


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

Taka anarchistyczna krytyka pojawi³a<br />

siê nie tylko jako efekt pogl¹dów<br />

teoretycznych, ale jako wynik bezpoœredniej<br />

konfrontacji pomiêdzy w³adz¹ pañstwow¹<br />

i anarchistami d¹¿¹cymi do zbudowania<br />

alternatywnego porz¹dku.<br />

Szczególnie dla Bakunina i Kropotkina,<br />

anarchistyczna kryminologia by³a czêœci¹<br />

dzia³alnoœci rewolucyjnej przeciwko<br />

rosyjskiej oligarchii i rodz¹cego siê<br />

kapitalizmu. W istocie myœl Bakunina<br />

o "spontanicznej i ci¹g³ej walce mas"<br />

odnosi³a siê bezpoœrednio do anarchistycznej<br />

rewolty: Komuny Paryskiej<br />

z 1871 roku. W Stanach Zjednoczonych,<br />

anarchiœci tacy jak Emma Goldman<br />

(1869-1940) i Aleksander Berkman<br />

(1870-1936) równie¿ ³¹czyli dzia³alnoœæ<br />

pracownicz¹ i spo³eczn¹ z wnikliw¹ krytyk¹<br />

pañstwowego systemu wymiaru<br />

sprawiedliwoœci – wystarczy wspomnieæ<br />

cykl esejów Goldman "Wiêzienia: Spo-<br />

³eczne przestêpstwo i pora¿ka". Zreszt¹<br />

oboje spêdzili sporo czasu w wiêzieniach<br />

w zwi¹zku ze swoj¹ aktywnoœci¹.<br />

Jeœli chodzi o powi¹zanie anarchistycznej<br />

kryminologii z praktyk¹ dnia<br />

codziennego, najbardziej znacz¹ce osi¹gniêcie<br />

mieli Wobblies. £¹czyli w swej<br />

dzia³alnoœci ró¿ne strategie by uchyliæ<br />

siê od oskar¿eñ o ca³kowite niepos³uszeñstwo<br />

wobec prawa. Ich ogólnokrajowa<br />

gazeta "Industrial Woker" pisa³a:<br />

"Zlej prawa klasy rz¹dz¹cej. Nie bêdziemy<br />

uznawaæ ¿adnego z nich. Kapitalistyczne<br />

prawo i zasady oznaczaj¹ prawo,<br />

które jest narzucane robotnikom<br />

przez kapitalistów". 8 Jednak poza stawianiem<br />

tradycyjnego zwi¹zkowego<br />

oporu, the Wobblies i sprzymierzone<br />

z nimi grupy wynalaz³y inne strategie,<br />

które mog³y skutecznie odwróciæ fakt<br />

wszechobecnoœci prawa przeciwko niemu<br />

samemu, odnosz¹c w ten sposób<br />

zwyciêstwa pracownicze i polityczne. To<br />

w³aœnie oni wymyœlili taktykê przestrzegania<br />

z niesamowit¹ dok³adnoœci¹ ka¿-<br />

dej zasady i regulacji w miejscu pracy.<br />

Natomiast na ulicach systematycznie<br />

naruszali niesprawiedliwe prawa w iloœciach<br />

prowadz¹cych do przeci¹¿enia<br />

s¹dów i wiêzieñ, wymuszaj¹c masowe<br />

oddalanie wszelkich zarzutów. 9<br />

Tradycja anarchistycznej kryminologii<br />

ma swoj¹ kontynuacjê w teraŸniejszoœci.<br />

W rzeczywistoœci, przez parê<br />

ostatnich dziesiêcioleci mo¿na by³o dostrzec<br />

rozkwit kryminologii anarchistycznej.<br />

W 1974 roku, cz³onkowie The<br />

American Society for Political and Legal<br />

Philosophy "wybrali ogromn¹ wiêkszoœci¹:<br />

anarchizm" jako temat ogólnokrajowego<br />

spotkania. Jego pok³osiem<br />

by³o wydanie w 1978 roku zbioru esejów<br />

na temat anarchizmu, prawa i sprawiedliwoœci.<br />

10 W tym samym roku kryminolog<br />

Harold Pepinsky opublikowa³<br />

artyku³ broni¹cy "komunistycznego<br />

anarchizmu jako alternatywy dla zasad<br />

prawa karnego". Ten wywód sta³ siê<br />

podstaw¹ do stworzenia przez niego idei<br />

"peacemaking criminology" ("kryminologii<br />

pojednania") przeciwstawiaj¹cej<br />

siê przemocy tkwi¹cej w teorii i praktyce<br />

prawa pañstwowego. 11 Mniej wiêcej<br />

w tym samym czasie kryminolog Larry<br />

Tifft rozwijaj¹c anarchistyczn¹ kryminologiê,<br />

domaga³ siê zast¹pienia pañstwowej<br />

"sprawiedliwoœci" p³ynn¹ i bezpoœredni¹<br />

form¹ sprawiedliwoœci opieraj¹cej<br />

siê na ludzkich potrzebach. 12<br />

W 1995 r. w ksi¹¿ce Method in Criminology:<br />

A Philosophical Primer Bruce<br />

DiCristina w oparciu o teorie anarchistycznego<br />

filozofa nauki Paula Feyerabend'a<br />

stworzy³ krytykê oficjalnej kryminologii<br />

i sprawiedliwoœci. Ja natomiast<br />

wykorzystujê anarchistyczn¹ kryminologiê<br />

w celu badania wzajemnego<br />

oddzia³ywania w³adzy pañstwa i co-<br />

72


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dziennego oporu wobec niej wraz praktykami<br />

kryminalnymi.<br />

Wspó³czesna anarchistyczna krytyka<br />

prawa i nadzoru pañstwa pojawia siê<br />

nadal, tak¿e w krêgach nieakademickich.<br />

W 1968 r., blisko sto lat po Komunie<br />

Paryskiej, francuscy sytuacjoniœci wspierali<br />

anarchistyczn¹ rewoltê przeciw francuskiemu<br />

systemowi rz¹dowemu i ekonomicznemu<br />

takimi has³ami jak "Praca<br />

to szanta¿ egzystencji" oraz "Nuda jest<br />

zawsze kontrrewolucyjna". Zapocz¹tkowany<br />

pod koniec lat '70, brytyjski i amerykañski<br />

ruch punkowy promowa³ ideê<br />

"DIY" ("Zrób to sam") – w miejsce zewnêtrznej<br />

w³adzy i nadzoru. Zespo³y takie<br />

jak Sex Pistols ("Anarchy in the UK"),<br />

The Clash ("Working for the Clampdown",<br />

"Guns of Brixton", "Know Your<br />

Rights") czy Rancid ("11th Hour", "Time<br />

Bomb", "As Wicked"), wspiera³y anarcho-krytyczne<br />

rozumienie prawa pañstwowego<br />

i pañstwowej niesprawiedliwoœci.<br />

W latach 90. zakazane anarchistyczne<br />

radiostacje jak Free Radio Berkeley<br />

(Ongerth, Radio Free Berkeley,<br />

1995) emitowa³y nie tylko punkow¹ i alternatywn¹<br />

muzykê, lecz tak¿e przeciwstawia³y<br />

siê nakazom FCC (Federal Communications<br />

Commission) nadawania<br />

takich programów jak "Copwatch" czy<br />

"The First Amendment Show."<br />

Ponadto, w ca³ym kraju jest coraz<br />

wiêcej nielegalnych stacji radiowych<br />

ma³ej mocy, wiêcej punków i wiêŸniów<br />

przejawia krytyczne i "niezdrowe" postawy<br />

wobec w³adzy, wielu ludzi ka¿-<br />

dego dnia wypiera siê pañstwowego legalizmu,<br />

co le¿y ju¿ poza zasiêgiem<br />

mojej wiedzy, a mo¿e dotyczyæ to wiêkszej<br />

iloœci osób ni¿ siê spodziewamy.<br />

Dok³adnie tak powinno byæ. Anarchizm<br />

i anarchistyczna kryminologia stanowi¹<br />

w wiêkszym stopniu krytyczny nurt, który<br />

mo¿e porwaæ ka¿dego, ni¿ zamkniêty<br />

system intelektualny, kierowany przez<br />

garstkê ekspertów. I w tym sensie, anarchizm<br />

i anarchistyczna kryminologia s¹<br />

czêœci¹ d³ugiej i mrocznej "tajemniczej<br />

historii" buntu, sprzeciwu i uczestnictwa<br />

w podziemnym ruchu oporu, z przymusu<br />

b¹dŸ wyboru, oraz trwania przeciwko<br />

w³adzy pañstwa i prawa. 13<br />

Przeciwko Prawu: Niszcz¹ca spirala<br />

kryminalizacji i nadzoru<br />

Anarchistyczna kryminologia zawiera<br />

w sobie "niewygasaj¹cy bunt",<br />

którym charakteryzuje siê sam anarchizm<br />

14 , sens ¿arliwego sformu³owania:<br />

"fuck authority" – cytuj¹c stare, anarchistyczne<br />

powiedzenie, które wiele razy<br />

wynika³o ze stosunku do policji, sêdziów,<br />

szefów, ksiê¿y i innych przedstawicieli<br />

w³adzy. Co wiêcej, anarchiœci<br />

zgodziliby siê z wieloma feministycznymi<br />

i postmodernistycznymi teoretykami,<br />

¿e ta pochodz¹ca z trzewi pasja oporu,<br />

ma du¿e znaczenie jako metoda porozumienia<br />

i walki, wykraczaj¹ca poza zwyczajowe<br />

granice racjonalnoœci, rozs¹dku<br />

i poczucia respektu. Lecz anarchistyczna<br />

kryminologia zawiera w sobie<br />

Kryminologia krytyczna<br />

73


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

te¿ wzglêdnie z³o¿on¹ krytykê prawa<br />

pañstwowego oraz legalnoœci, która<br />

wyjaœnia, ¿e wszyscy skorzystamy przeciwstawiaj¹c<br />

siê w³adzy czy bêd¹c "przeciwko<br />

prawu".<br />

Wielu wspó³czesnych krytycznych<br />

kryminologów twierdzi, i¿ prawo pañstwowe<br />

(takie jak to w Stanach Zjednoczonych)<br />

jest prze³adowane ekonomicznymi<br />

przywilejami, przeplatane patriarchalnymi<br />

uk³adami i chronione przez<br />

rasistowskie metody; to piêœæ regularnie<br />

uderzaj¹ca w g³owy kobiet, biedaków,<br />

mniejszoœci etnicznych, m³odych ludzi<br />

oraz innych outsiderów. Anarchistyczni<br />

kryminolodzy zgadzaj¹ siê z tym, lecz<br />

id¹ jeszcze dalej dowodz¹c, ¿e dzia³ania<br />

scentralizowanego pañstwowego<br />

prawa niszcz¹ ludzi, grupy i spo³eczn¹<br />

tkankê, które ich ³¹czy, nawet jeœli owe<br />

dzia³ania nie s¹ bezpoœrednio nakierowane<br />

na tych najbardziej "pozbawionych<br />

w³adzy". Innymi s³owy, administracja<br />

scentralizowanej w³adzy pañstwowej<br />

niszczy spo³eczeñstwo, zwiêksza przestêpczoœæ<br />

oraz rozszerza w³adzê pañstwa<br />

na ca³y wspó³czesny porz¹dek spo³eczny<br />

– ponadto rz¹d, przez swoje dyskryminuj¹ce<br />

dzia³ania, podwaja krzywdê<br />

ludzi zepchniêtych na dno tego systemu.<br />

Do obszernych szkód pañstwowego legalizmu<br />

mo¿na zaliczyæ:<br />

1. Z pañstwowej definicji legalnoœci<br />

wynika to, co Pepinsky i Jesilow 15<br />

nazwali "pañstwowo chronionym oszustwem",<br />

wymuszaj¹cym gotówkê i pos³uszeñstwo<br />

od tych pechowców, którzy<br />

dali siê z³apaæ w tê pu³apkê. Od przekraczania<br />

prêdkoœci do biletów parkingowych,<br />

od nadmiaru op³at za ró¿ne zezwolenia<br />

do biurokratycznej niezdarnoœci<br />

urzêdu skarbowego, pañstwo dzia³a<br />

jak kolosalna maszyna dochodowa, z³o-<br />

¿ony program wymuszeñ, która s³u¿y<br />

sama sobie i tym, którzy ni¹ kieruj¹. I tak<br />

jak w przypadku ka¿dego wy³udzania<br />

czy wymuszenia pieniêdzy w zamian za<br />

ochronê, prawo pañstwowe pos³uguje<br />

siê przemoc¹, stosuj¹c takie taktyki jak:<br />

areszt, konfiskata, wiêzienie, œmieræ.<br />

Oczywiœcie, taki system staje siê samonapêdzaj¹c¹<br />

siê machin¹ tworzon¹ po to,<br />

by chroniæ w³adzê wewn¹trz i wokó³<br />

niej; ideologia mówi¹ca, ¿e w³adza wystêpuje<br />

"w interesie spo³eczeñstwa" wydaje<br />

siê byæ w najlepszym wypadku<br />

okrutnym ¿artem lub, parafrazuj¹c Wobblies,<br />

tani¹ wod¹ koloñsk¹ pryskan¹ na<br />

gnojowisko pañstwowego wymuszenia.<br />

Jeœli s¹dzisz inaczej i wierzysz w tê<br />

maszynê, w to ¿e jej gigantyczne funkcje<br />

s³u¿¹ nam wszystkim, to spróbuj<br />

zapytaæ o to jakiegoœ nale¿¹cego do klasy<br />

œredniej w³aœciciela samochodu zirytowanego<br />

i próbuj¹cego protestowaæ<br />

przeciwko mandatowi za nieprawid³owe<br />

parkowanie, albo jakiegoœ dzieciaka<br />

za³amanego i zamkniêtego w wiêzieniu<br />

za posiadanie marihuany, albo chocia¿<br />

– przechadzaj¹c siê po podupad³ej czêœci<br />

œródmieœcia – jakiegokolwiek napotkanego<br />

kolesia.<br />

2. Niczym pl¹tanina truj¹cych chwastów,<br />

labirynt pañstwowej legalnoœci<br />

wrasta w miejsca gdzie brak jest ludzkiej<br />

wspólnoty i natychmiast dusi wszelkie<br />

mo¿liwoœci nawi¹zania g³êbszych<br />

relacji miêdzyludzkich. W spo³eczeñstwie<br />

coraz bardziej rozbitym w wyniku<br />

wyalienowanej pracy i ekonomicznych<br />

nierównoœci, sprywatyzowanego<br />

czasu wolnego, a tak¿e przez paranojê<br />

"samotnego t³umu", policyjnych kontroli<br />

i rozpowszechniania siê cywilnej uniformizacji<br />

– pañstwowe s¹downictwo, daje<br />

poczucie, ¿e jest jedynym i najw³aœciwszym<br />

sposobem rozwi¹zywania sporów<br />

i dochodzenia sprawiedliwoœci. I tak jak<br />

rodzice ustanawiaj¹ nakazy dotycz¹ce<br />

miejsca zabawy trzylatka-³obuza, mno¿¹<br />

74


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

siê rozprawy i powództwa cywilne, a codzienny<br />

lêk przed przestêpstwem, le¿y<br />

w cieniu codziennego lêku przed policyjnym<br />

najœciem "zgodnym z prawem",<br />

a spo³eczeñstwo dalej ulega rozpadowi.<br />

Ostatecznie, poleganie na pañstwowym<br />

wymiarze kary, wzmacnia w³adzê i autorytet<br />

scentralizowanego systemu nadzoru,<br />

ogranicza potencja³ spo³eczeñstwa<br />

oraz ludzkie poczucie sprawiedliwoœci<br />

oraz minimalizuje relacje miêdzy ludŸmi<br />

do dychotomii legalnoœci i nielegalnoœci.<br />

3. Tradycja etykietyzacji w kryminologii<br />

nauczy³a nas, ¿e zamkniêcie ludzi<br />

oraz grup spo³ecznych wewn¹trz okreœlonych<br />

przez pañstwo kategorii przestêpczoœci<br />

oraz systemów kary, nie wspiera<br />

resocjalizacji ludzi, lecz spiralê przestêpczoœci,<br />

kryminalizacji i okrucieñstwa.<br />

W takim systemie, ucisk pojedynczej osoby<br />

prowadzi do wzrostu gniewu i urazy,<br />

a w koñcu do wzrostu przestêpczoœci<br />

i spirali recydywy. Dziêki czemu reszta<br />

spo³eczeñstwa, kontrolowana jest strachem<br />

przed przestêpczoœci¹. Rozprzestrzenianiu<br />

strachu patronuj¹ media i pañstwo,<br />

promuj¹c, usankcjonowanej przez<br />

"wymiar sprawiedliwoœci", ideologiê odwetu<br />

i dehumanizacyjnej, ale zgodnej<br />

z prawem, kary. W ten sposób system<br />

prawa pañstwowego oraz "sprawiedliwoœci"<br />

utrwala w jednostkach i relacjach<br />

spo³ecznych wszelkie problemy, k³amliwie<br />

utrzymuj¹c, ¿e chce je rozwi¹zaæ.<br />

4. Wewn¹trz tego systemu, "zasada<br />

prawa" nadal siê rozprzestrzenia, docieraj¹c<br />

do coraz to dalszych zak¹tków<br />

¿ycia spo³ecznego i kulturowego. 16 Tak<br />

jak w weberowskim koszmarze, pañstwowa<br />

legalnoœæ to rodzaj stale powiêkszaj¹cego<br />

siê biurokratycznego raka, powoduj¹cego<br />

sta³e rozszerzanie siê gmatwaniny<br />

pañstwowego nadzoru, co z kolei<br />

generuje ci¹gle rozwój organów biurokratycznych.<br />

Do tego trzeba dodaæ kliki<br />

prawników, tworz¹cych coraz bardziej<br />

niejasne przepisy, a potem czerpi¹cych<br />

profity z ich objaœniania. W 1886 r. Kropotkin<br />

pisa³ o "wyœcigu prawodawców<br />

ustanawiaj¹cych prawo bez znajomoœci<br />

czego ono dotyczy… wprowadzaj¹cych<br />

ustawy, gdzie popadnie" 17 ; sto lat póŸniej<br />

ów wyœcig nadal trwa i wci¹¿ w wyniku<br />

jego wypluwane s¹ przeró¿ne regulacje<br />

prawne w niezliczonej iloœci. Ten<br />

narastaj¹cy nadzór pañstwa i rosn¹ca<br />

iloœæ przepisów blokuje rozwój ¿ycia<br />

spo³ecznego, wpychaj¹c nas wszystkich<br />

w ich pl¹taninê. Jednak jeszcze bardziej<br />

niepokoj¹ce jest to, ¿e zmniejsza siê<br />

równie¿ iloœæ ograniczeñ w stosowaniu<br />

przepisów przez organy pañstwa. Kiedy<br />

ka¿dy aspekt ¿ycia spo³ecznego i kulturowego<br />

jest definiowany przez nadzór<br />

pañstwa, czyli zasady legalnoœci i nielegalnoœci,<br />

stajemy siê bezbronni wobec<br />

w³adzy pañstwa. Przyk³ad – serie aresztowañ,<br />

jakie mia³y miejsce na autostradach<br />

w Arizonie, a dotyczy³y nie tylko<br />

niebezpiecznej jazdy, ale te¿ posiadania<br />

i u¿ywania narkotyków. Zatrzymania te<br />

zosta³y podci¹gniête pod jedno przestêpstwo<br />

drogowe: "niebezpieczne u¿ycie<br />

Kryminologia krytyczna<br />

75


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

pasa ruchu". 18 Ostatecznie, w zwi¹zku<br />

z rozrastaniem siê tego, co jest zgodne<br />

z prawem, a co nie jest, wszyscy stajemy<br />

siê winni – jeœli nie "niebezpiecznego<br />

u¿ycia pasa ruchu", to jakiegoœ innego<br />

z niezliczonej iloœci przestêpstw.<br />

I wreszcie, skoro wspó³czesne pañstwo<br />

czyni coraz wiêksze obszary kulturowego<br />

i spo³ecznego ¿ycia niezgodnymi<br />

z prawem, my musimy obraæ postawê<br />

wymierzon¹ przeciwko prawu.<br />

Przeciwko prawu: polityka<br />

przestêpstwa i oporu<br />

Anarchistyczna kryminologia jest<br />

dog³êbnie radykaln¹ krytyk¹ prawa pañstwowego<br />

jako systemu nieod³¹cznie<br />

zwi¹zanego z okrucieñstwem. W tym<br />

sensie stoj¹c w opozycji wobec prawa,<br />

ods³ania nam problem zarówno kryminologii<br />

przestêpstwa, jak i oporu. Historycy<br />

oraz socjologowie pracy, opisywali,<br />

w jaki sposób systemy autorytarnej,<br />

alienuj¹cej organizacji pracy, rodz¹<br />

wœród pracowników incydenty sabota-<br />

¿u – œwiadomego, intencjonalnego ³amania<br />

zasad w miejscu pracy. Stawiaj¹c<br />

opór i sprzeciwiaj¹c siê tym systemom,<br />

robotnicy odzyskiwali czêœci swego cz³owieczeñstwa<br />

i kontroli nad w³asnym<br />

¿yciem. Anarchistyczni kryminolodzy<br />

sugeruj¹, ¿e taki wzorzec mo¿na odnaleŸæ<br />

równie¿ we wzajemnym oddzia³ywaniu<br />

miêdzy nadzorem pañstwa a przestêpczoœci¹.<br />

Zamiast odrzucaæ akty przestêpcze<br />

jako bezmyœlne i naganne zachowanie,<br />

albo co gorsza akceptowaæ pañstwow¹<br />

koncepcjê legalnoœci i nielegalnoœci,<br />

anarchistyczni kryminolodzy usi-<br />

³uj¹ badaæ politykê przestêpstwa i przestêpczoœci.<br />

Mówi¹c proœciej, utrzymuj¹<br />

oni, ¿e polityczna (i politycznie niesprawiedliwa)<br />

natura prawa pañstwowego<br />

oraz pañstwowej kryminalizacji oznacza,<br />

¿e akty przestêpstwa w takim systemie<br />

musz¹ mieæ w pewnym stopniu znaczenie<br />

polityczne. Tak jak Foucault i Genet,<br />

anarchistyczni kryminolodzy d¹¿¹ do zatarcia<br />

granic pomiêdzy przestêpstwem<br />

a politycznym oporem. 19 Badaj¹c zale¿-<br />

noœci pomiêdzy nimi, nie zak³adaj¹ oni,<br />

a priori, ¿e wszystkie przestêpstwa stanowi¹<br />

opór przeciw w³adzy pañstwa, ani<br />

te¿ nie ignoruj¹, czêsto (choæ nie zawsze)<br />

negatywnych konsekwencji przestêpczoœci,<br />

których doœwiadczaj¹ jednostki i spo-<br />

³ecznoœci. Zauwa¿aj¹ jednak, ¿e ró¿ne<br />

dzia³ania, naznaczone jako przestêpcze –<br />

graffiti, obsceniczna sztuka oraz wystêpy<br />

muzyczne, rozprowadzanie pirackich<br />

kaset, dzikie strajki, naruszanie godziny<br />

policyjnej, w³amania do sklepów, za¿ywanie<br />

narkotyków, w³óczêgostwo, hacking<br />

itp., s¹ prób¹ odzyskania represjonowanej<br />

godnoœci ludzkiej i mo¿liwoœci<br />

samookreœlenia oraz s¹ form¹ oporu wobec<br />

w³adzy.<br />

Anarchistyczna kryminologia<br />

i anarchistyczna spo³ecznoœæ<br />

Krytykuj¹c scentralizowan¹ w³adzê<br />

pañstwow¹ oraz poszukuj¹c wobec niej<br />

alternatyw, anarchistyczna kryminologia<br />

propaguje spo³ecznoœci zdecentralizowane,<br />

p³ynne, eklektyczne oraz otwarte.<br />

Co wiêcej, anarchistyczna kryminologia<br />

utrzymuje, ¿e owa otwartoœæ nieautorytarnej<br />

spo³ecznoœci, powinna byæ<br />

punktem wyjœcia dociekañ dla wszelkich<br />

krytycznych kryminologii. Anarchistyczna<br />

kryminologia ³¹czy siê z epistemologicznym<br />

anarchizmem i kryminologi¹<br />

feministyczn¹, z krytycznym pacyfizmem<br />

kryminologii pojednania, z projektami<br />

zdecentralizowanej w³adzy oraz<br />

dekompozycj¹ pojêciow¹ postmodernistycznej<br />

i ustawodawczej kryminologii.<br />

Jednak szersza krytyka pañstwowej niesprawiedliwoœci<br />

jest wspólna dla<br />

wszystkich odmian kryminologii kry-<br />

76


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

tycznych. Nawet lewicowa kryminologia<br />

realistyczna, choæ pochodz¹ca<br />

w pewnym stopniu z "kierunku biegunowo<br />

przeciwnego" wobec kryminologii<br />

anarchistycznej, dzieli z ni¹ dba³oœæ<br />

o okreœlanie i badanie konsekwencji<br />

przestêpstwa oraz ich zwi¹zku z systemami<br />

kontroli spo³ecznej. 20 W duchu<br />

eklektycznej otwartoœci, anarchistyczna<br />

kryminologia sprzeciwia siê dzieleniu<br />

krytycznej kryminologii na serie ma³ych<br />

intelektualnych fragmentów, a potem<br />

zamykaniu jednego kawa³ka w innym.<br />

Zamiast tego, kryminologia anarchistyczna<br />

wzywa do kontynuowania krytycznej<br />

debaty w kontekœcie perspektyw<br />

zwi¹zanych z mo¿liwoœciami opracowania<br />

z³o¿onej i silnej, przez swoj¹ otwartoœæ<br />

na alternatywy, krytyki legalnej niesprawiedliwoœci.<br />

Cohen: mówi¹c o swoim<br />

"braku zaanga¿owania w jakikolwiek<br />

projekt (jak liberalizm, lewicowy realizm<br />

czy abolicjonizm), chcia³bym zastanowiæ<br />

siê nad nim, nie z poziomu<br />

mojej w³asnej mentalnoœci, lecz z poziomu<br />

spo³ecznej globalnej odmowy uznania<br />

jakiejœ jednej teorii". 21 Anarchistyczna<br />

kryminologia podziela owy brak zaanga¿owania<br />

w ogólne projekty – w³¹czaj¹c<br />

w to swój w³asny – i zamiast tego<br />

zajmuje siê p³ynnymi, rozmytymi, niestabilnymi<br />

wspólnotami i krytyk¹.<br />

Anarchistyczna kryminologia:<br />

mo¿liwoœæ pora¿ki<br />

Mo¿liwe, ¿e anarchistyczna kryminologia<br />

oraz anarchistyczna wizja sprawiedliwoœci<br />

czy spo³eczeñstwa nie bêdzie<br />

funkcjonowaæ w praktyce. Mo¿liwe,<br />

¿e w swojej "czystej" formie – jakkolwiek<br />

rozumiemy pojêcie "czysty"<br />

w odniesieniu do tak p³ynnej idei – nie<br />

bêdzie mog³a zrealizowaæ siê w pe³ni.<br />

Anarchistyczna kryminologia jest ide¹,<br />

która nie uznaje granic, która domaga<br />

Inne prace tego autora:<br />

Jeff Ferrell "Confronting the Agenda<br />

of Authority: Critical Criminology,<br />

Anarchism, and Urban Graffiti."<br />

w: Gregg Barak, [red.], Varieties of Criminology:<br />

Readings from a Dynamic<br />

Discipline, s. 161-178, 1994.<br />

Jeff Ferrell "Urban Graffiti: Crime,<br />

Control, and Resistance." w: Youth and<br />

Society 27/1995, s.73 - 92.<br />

Jeff Ferrell "Anarchy Against the<br />

Discipline" Journal of Criminal Justice<br />

and Popular Culture 3/1995, s. 86-91<br />

Jeff Ferrell Crimes of Style: Urban<br />

Graffiti and the Politics of Criminality.<br />

Boston, 1996<br />

Jeff Ferrell "Criminological Verstehen:<br />

Inside the Immediacy of Crime." Justice<br />

Quarterly 14: 3-23, 1997<br />

Jeff Ferrell, Kevin Ryan "The Brotherhood<br />

of Timber Workers and the Southern<br />

Lumber Trust: Legal Repression<br />

and Worker Response." w: Radical America<br />

19/1985, s. 55-74<br />

siê ci¹g³ego intelektualnego wysi³ku;<br />

dlatego anarchistyczna kryminologia<br />

mo¿e ostatecznie nie stworzyæ nic po-<br />

Kryminologia krytyczna<br />

77


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

nad buntownicz¹ wra¿liwoœæ, niezgodnego<br />

z prawem podejœcia czy analizy,<br />

podwa¿aj¹cych dogmaty kryminologii<br />

tradycyjnej. Z anarchistycznego punktu<br />

widzenia, tym lepiej; dla anarchistów nic<br />

nie jest takim sukcesem jak zasianie<br />

w¹tpliwoœci, nic nie jest bardziej zawodne<br />

ni¿ ostateczne zwyciêstwo. Jednak<br />

anarchistyczna kryminologia, której nie<br />

udaje siê urzeczywistniæ, której nie udaje<br />

siê odnieœæ sukcesu nad innymi punktami<br />

widzenia, pozostaje niezwykle wa¿-<br />

nym w¹tkiem w szerszym projekcie krytycznej<br />

kryminologii. W przestêpczym<br />

uniwersum pañstwowego wymiaru sprawiedliwoœci<br />

ze scentralizowan¹ i uciskaj¹c¹<br />

w³adz¹, w naukowym uniwersum<br />

zanieczyszczonym przez mitologiczne<br />

standardy prawdy i narzuconych hierarchii<br />

wiarygodnoœci, anarchistyczna kryminologia<br />

funkcjonuje jako konieczna<br />

korekta i stoi w opozycji do wybuja³ej<br />

pewnoœci siebie i pragnienia dominacji.<br />

I w ten sposób, podkopuje ona tendencje<br />

uznania zarówno naszego w³asnego intelektualnego<br />

autorytetu, jak te¿ zewnêtrznego<br />

autorytetu pañstwa, jako jedynych<br />

w³aœciwych – b¹dŸ co gorsza, jako<br />

nieuniknionych podstaw porz¹dku spo-<br />

³ecznego i zmiany spo³ecznej.<br />

W XVII wieku brytyjski poeta John<br />

Milton w swoim sonecie "Sonet On His<br />

Blindness" przypomina nam, ¿e "s³u¿¹<br />

tak¿e ci, którzy tylko stoj¹ i czekaj¹". 22<br />

Trzysta lat póŸniej nowa fala brytyjskich<br />

filmowców sparafrazowa³a jego s³owa.<br />

W filmie "Samotnoœæ d³ugodystansowca"<br />

(re¿. Tony Richardson) , g³ówny bohater<br />

Colin Smith zosta³ wys³any do<br />

ciê¿kiego zak³adu poprawczego, którego<br />

dyrektor namawia go by bieg³ w wa¿-<br />

nym wyœcigu przeciwko innej szkole.<br />

Smith zwyciêstwo ma w kieszeni, oznacza<br />

ono aprobatê dyrektora, s³awê zdobyt¹<br />

dla zak³adu poprawczego oraz, co<br />

najwa¿niejsze, wolnoœæ dla niego. Lecz<br />

na krótko przed met¹, Smith zatrzymuje<br />

siê, patrzy i uœmiecha wprost do dyrektora.<br />

Swoj¹ decyzj¹, dobrowoln¹<br />

przegran¹, pogrzeba³ sw¹ nadziejê na<br />

wolnoœæ – lecz tym samym podkopa³ labirynt<br />

zasad i przepisów, codzienn¹ degradacjê,<br />

s³u¿alczoœæ i uleg³oœæ, fa³szyw¹<br />

ideologiê konkurencyjnej lojalnoœci<br />

wobec instytucji i pañstwa, poprzez<br />

któr¹ wolnoœæ jego i pozosta³ych wychowanków,<br />

by³a przez d³ugi czas kupowana<br />

i sprzedawana.<br />

Tak te¿ jest z anarchistyczn¹ kryminologi¹.<br />

Kompletna czy te¿ nie, jest intelektualnym<br />

uzasadnieniem niepos³uszeñstwa<br />

i oporu, jej istot¹ jest staæ poza<br />

prawem i "zatrzymaæ siê" na krótko<br />

przed skorzystaniem z kusz¹cych propozycji<br />

uleg³oœci i konformizmu. I tak¹<br />

postaw¹, wyrzeczeniem siê w³adzy oraz<br />

jej destruktywnych konsekwencji, odbijaj¹cych<br />

siê na spo³ecznym i kulturowym<br />

¿yciu, anarchistyczna kryminologia<br />

przypomina nam, ¿e relacje miedzy ludŸmi<br />

oraz ludzka ró¿norodnoœæ znacz¹<br />

wiêcej, ni¿ napuszona w³adza przepisów<br />

i prawo.<br />

T³umaczenie:<br />

Natalia Walczuk<br />

1<br />

Paul Feyerabend Przeciwko metodzie,<br />

Wroc³aw, 1996<br />

2<br />

Lester J. Mazor "Disrespect for Law."<br />

w: Roland J. Pennock, John W. Chapman<br />

[red.], Anarchism, s. 143-159. New York:<br />

NYU, 1978.<br />

3<br />

Industrial Worker, paŸdziernik 1912.<br />

4<br />

William Godwin Enquiry Concerning<br />

Political Justice, London 1971.<br />

5<br />

Piotr Kropotkin The Essential Kropotkin.<br />

New York: Liveright, 1975.<br />

6<br />

Max Stirner Jedyny i jego w³asnoœæ,<br />

Warszawa 1995<br />

78


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

7<br />

Micha³ Bakunin Selected Writings,<br />

New York, 1974.<br />

8<br />

Industrial Worker, czerwiec 1913.<br />

9<br />

Jeff Ferrell, Kevin Ryan "The Brotherhood<br />

of Timber Workers and the Southern<br />

Lumber Trust: Legal Repression and Worker<br />

Response" w: Radical America, s. 55-74, 19/<br />

1985.<br />

10<br />

Roland J. Pennock, John W. Chapman<br />

[red.] Anarchism, New York: NYU, 1975.<br />

11<br />

Harold E. Pepinsky "Peacemaking in<br />

Criminology" w: Brian D. MacLean and Dragan<br />

Milovanovic, [red.], New Directions in<br />

Critical Criminology, s. 107-110. Vancouver:<br />

The Collective Press, 1991.<br />

12<br />

Larry Tifft, Dennis Sullivan The Struggle<br />

to be Human: Crime, Criminology, and<br />

Anarchism, Orkney, U.K.: Cienfeugos, 1980.<br />

13<br />

Greil Marcus, Lipstick Traces: A Secret<br />

History of the Twentieth Century, Cambridge,<br />

MA: Harvard, 1989.<br />

14<br />

Daniel Guerin Anarchism, New York<br />

1970.<br />

15<br />

Harold E. Pepinsky, Paul Jesilow Myths<br />

That Cause Crime, Cabin John, MD: Seven<br />

Locks, 1984.<br />

16<br />

Stanley Cohen Against Criminology,<br />

New Brunswick, 1988.<br />

17<br />

Piotr Kropotkin The Essential Kropotkin.<br />

18<br />

Tim Steller, "Busted." w: Arizona Daily<br />

Sun. 24.03.1996.<br />

19<br />

John K. Simon "Michel Foucault on<br />

Attica: An Interview." w: Social Justice 18/<br />

1991 s. 26-34.<br />

20<br />

Werner i Stuart Henry Einstadter Criminological<br />

Theory: An Analysis of Its Underlying<br />

Assumptions. Fort Worth, TX: Harcourt<br />

Brace, 1995.<br />

21<br />

Stanley Cohen Against Criminology.<br />

22<br />

John Milton "Sonnet On His Blindness."<br />

w: Roy J. Cook, [red.], One Hundred<br />

and One Famous Poems, s. 91. Chicago:<br />

Reilly and Lee, 1958.<br />

MARSZ KAJDANIARZY<br />

MICHEL FOUCAULT<br />

Kajdany, tradycja siêgaj¹ca czasów<br />

galer, istnia³y we Francji jeszcze za Monarchii<br />

Lipcowej. Waga, jakiej zdaje siê<br />

nabra³y na pocz¹tku XIX wieku jako<br />

widowisko, bierze siê prawdopodobnie<br />

st¹d, ¿e w jednym spektaklu ³¹czy³y dwa<br />

sposoby karania: droga na skazanie rozwija³a<br />

siê jak ceremonia³ kaŸni. Opowieœci<br />

o "ostatnich kajdaniarzach" – faktycznie<br />

zaœ o tych, którzy przemierzali<br />

Francjê latem 1836 r. – i wywo³ywanym<br />

przez nich zgorszeniu pozwalaj¹ odtworzyæ<br />

przebieg rzeczy, zupe³nie obcy regu³om<br />

"nauki penitencjarnej". Na pocz¹tek<br />

rytua³ szafotu; to zakuwanie w ¿elazne<br />

obro¿e i ³añcuchy na dziedziñcu Bicetre:<br />

galernik nadstawia karku na kowadle<br />

jak na pniu, choæ tym razem sztuka<br />

kata w operowaniu m³otem polega na<br />

tym, by nie zmia¿d¿yæ mu g³owy – przenicowane<br />

rzemios³o, które wie jak nie<br />

uœmiercaæ. "Wielki dziedziniec Bicetre<br />

zape³niaj¹ narzêdzia kaŸni – le¿¹ce szeregami<br />

³añcuchy z jarzmem. Artoupansi<br />

(dowódcy stra¿y), okolicznoœciowi<br />

kowale, przygotowuj¹ kowad³o i m³ot.<br />

Do krat galerii przyklejaj¹ siê twarze<br />

o posêpnym albo zuchwa³ym wyrazie<br />

Kryminologia krytyczna<br />

79


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

Michel Foucault, Nadzorowaæ i karaæ.<br />

Narodziny wiêzienia, t³um. Tadeusz Komendant,<br />

Warszawa 1993, str. 387. Fragment<br />

pochodzi z Czêœæ IV, Rodz. II "Illegalizm<br />

i przestêpczoœæ", strony 309-316.<br />

tych, których zakuwaæ bêdzie oprawca.<br />

U góry, po wszystkich piêtrach wiêzienia<br />

widaæ rêce i nogi przewieszone przez<br />

kraty cel na podobieñstwo targowiska<br />

ludzkich cia³; to wiêŸniowie, którzy<br />

przyszli wzi¹æ udzia³ w oczepinach<br />

wczorajszych kamratów... A oto i sk³adani<br />

w ofierze. Siedz¹ na ziemi, przypadkiem<br />

dobrani parami pod³ug wzrostu;<br />

¿elazo, którego ka¿dy ma dŸwigaæ<br />

z osiem funtów, leg³o im na kolanach.<br />

Oprawca obchodzi ich jak na apelu, bior¹c<br />

miarê z g³ów i przymierzaj¹c ogromne<br />

obro¿e, na cal szerokie. ¯eby skuæ<br />

jedno jarzmo, trzech katów zabiegów<br />

trzeba; jeden podtrzymuje kowad³o; drugi<br />

g³owê delikwenta; trzeci uderza raz<br />

za razem i przyklaskuje nitowi potê¿nym<br />

m³otem. Ka¿dy cios wstrz¹sa g³ow¹ i ca-<br />

³ym cia³em... Cz³owiek wcale nie myœli<br />

przy tym o niebezpieczeñstwie, na jakie<br />

ofiara by³aby nara¿ona, gdyby m³ot chybi³<br />

celu; nie ma siê tej œwiadomoœci, a raczej<br />

niknie ona wobec g³êbokiej zgrozy,<br />

jak¹ budzi widok stworzenia Bo¿ego<br />

w takim poni¿eniu". Potem nadchodzi<br />

kolej na widowisko publiczne; wed³ug<br />

"Gazette des tribunaux" ponad 100 000<br />

osób ogl¹da kajdaniarzy wychodz¹cych<br />

z Pary¿a 19 lipca: "Wymarsz La Courtille<br />

w Ostatki...". Porz¹dni i bogaci<br />

przychodz¹ obejrzeæ, z daleka, jak maszeruje,<br />

wreszcie zakute w ³añcuchy,<br />

owo wielkie plemiê nomadów, ten inny<br />

rodzaj, ta "odrêbna rasa, której przywilejem<br />

jest zaludnianie galer i wiêzieñ".<br />

Natomiast widzowie z ludu, jak za czasów<br />

publicznych kaŸni, towarzysz¹ skazañcom<br />

dwuznacznymi z³orzeczeniami,<br />

pogró¿kami, s³owami pociechy, kuksañcami,<br />

oznakami nienawiœci lub wspó³czucia.<br />

Narasta coœ gwa³townego i nieustanny<br />

dreszcz przebiega pochód –<br />

gniew przeciw zbyt surowej albo za pob³a¿liwej<br />

sprawiedliwoœci; okrzyki przeciw<br />

nienawidzonym zbrodniarzom; odruchy<br />

sympatii dla wiêŸniów, których siê<br />

zna i pozdrawia; starcia z policj¹: "Przez<br />

ca³¹ drogê od granicy Fontainebleau grupy<br />

furiatów wykrzykiwa³y obelgi na<br />

Delacollonge'a: Precz z klech¹, wo³ano,<br />

precz z tym wstrêtnym cz³owiekiem,<br />

trzeba zrobiæ z nim porz¹dek! Bez energii<br />

i stanowczoœci stra¿y miejskiej mog³o<br />

dojœæ do powa¿nych zamieszek.<br />

W Yaugirard najbardziej rozsierdzone<br />

by³y kobiety. Krzycza³y: Precz z pod³ym<br />

klech¹! Precz z potworem Delacollonge!<br />

Komisarze policji Montrouge, z Yaugirard<br />

i wielu merów z pomocnikami<br />

nadbieg³o z rozwianymi szarfami, aby<br />

wymusiæ respekt dla wymiaru sprawiedliwoœci.<br />

Niedaleko od Issy, Francois,<br />

widz¹c pana Allard i policjantów z brygady,<br />

rzuci³ w nich swoj¹ drewnian¹<br />

80


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

misk¹. Wtedy przypomniano sobie, ¿e<br />

rodzina niektórych z dawnych kompanionów<br />

tego skazañca mieszka w Ivry.<br />

Od tej chwili inspektorzy nadzoru rozwinêli<br />

eszelon wzd³u¿ drogi i jechali tu¿<br />

obok wózka skazañców. Owi zaœ z paryskiego<br />

kordonu rzucali bez wyj¹tku,<br />

ka¿dy swoj¹ drewnian¹ misk¹, celuj¹c<br />

w g³owy policjantów, z których kilku<br />

zosta³o trafionych. W tym momencie<br />

t³um poczu³ sygna³ do ataku. Jedni rzucili<br />

siê na drugich". Miêdzy Bicetre i Sevres<br />

obrabowano jakoby znaczn¹ iloœæ<br />

domów podczas przemarszu konwoju.<br />

W owym œwiêtowaniu odejœcia skazañców<br />

jest coœ z rytua³u koz³a ofiarnego,<br />

któremu przy wypêdzaniu wymierza<br />

siê razy, coœ ze œwiêta g³upców, gdzie<br />

dokonuje siê zamiana ról, nieco z dawnych<br />

ceremonii szafotu, gdzie prawda<br />

mia³a rozb³ysn¹æ w pe³nym œwietle, nieco<br />

te¿ z ludowych widowisk, w których<br />

ogl¹da siê s³awne osobistoœci albo obros³e<br />

tradycj¹ typy – gra prawdy i infamii,<br />

defilada rozg³osu i hañby, obelgi<br />

ciskane w zdemaskowanych zbrodniarzy<br />

i, z drugiej strony, radosne przyœwiadczenie<br />

zbrodni. Ludzie usi³uj¹<br />

spojrzeæ w twarz zbrodniarzom, którzy<br />

mieli swoj¹ chwilê chwa³y; druki nowiniarskie<br />

przypominaj¹ zbrodnie tych,<br />

których pochód mo¿na ogl¹daæ; gazety<br />

z wyprzedzeniem podaj¹ nazwiska i opowiadaj¹<br />

o ich ¿yciu; czasami wyliczaj¹<br />

ich znaki szczególne, opisuj¹ strój, aby<br />

ich to¿samoœæ nie budzi³a w¹tpliwoœci –<br />

takie programy teatralne dla widzów.<br />

Ludzie przychodz¹ tak¿e po to, aby kontemplowaæ<br />

typy zbrodniarzy, odgadywaæ,<br />

po stroju albo twarzy skazañca,<br />

jego "specjalnoœæ", czy jest to zabójca<br />

czy z³odziej: to zabawa w przebieranki i<br />

gra marionetek, w której kryje siê jednak,<br />

dla bardziej wyrobionych spojrzeñ,<br />

coœ na kszta³t empirycznej etnografii<br />

zbrodni. Od teatrzyku objazdowego po<br />

frenologiê Galia ka¿dy tworzy, zale¿nie<br />

od œrodowiska, do którego nale¿y, takie<br />

semiologie zbrodni, jakie ma przed oczami:<br />

"Fizjonomie s¹ równie zmienne jak<br />

ubiory: tu majestatyczna g³owa, jak oblicza<br />

Murilla; tam znowu twarz wystêpna,<br />

obramiona krzaczastymi brwiami,<br />

która zapowiada energiê gotowego na<br />

wszystko ³ajdaka... Gdzie indziej g³owa<br />

Araba zarysowana na ciele dziecka. Ci<br />

o rysach kobiecych i ³agodnych – to<br />

wspólnicy; ale spójrzcie w twarze prze-<br />

¿arte rozpust¹ – oto ich preceptorzy".<br />

W tê grê w³¹czaj¹ siê sami skazañcy, obnosz¹c<br />

siê ze zbrodni¹ i przedk³adaj¹c<br />

reprezentacjê swych niegodziwoœci; to<br />

jedna z funkcji tatua¿u, winieta ich wyczynów<br />

b¹dŸ przeznaczenia: "Nosz¹<br />

jego insygnia – czy to gilotynê wytatuowan¹<br />

na lewym przedramieniu, czy to<br />

na piersi zag³êbiony w krwawi¹cym sercu<br />

sztylet." Przechodz¹c, odgrywaj¹ sceny<br />

swych zbrodni, drwi¹ z sêdziów<br />

i z policji, przechwalaj¹ siê niegodziwoœciami,<br />

których nie zdo³ano wykryæ.<br />

Francois, dawny wspólnik Lacenaire'a,<br />

opowiada, ¿e jest wynalazc¹ metody za-<br />

Kryminologia krytyczna<br />

81


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

bijania ludzi tak, by nie krzyczeli i nie<br />

spad³a ani jedna kropla krwi. Wielki<br />

obwoŸny jarmark zbrodni mia³ swych<br />

kuglarzy i swoje maski, gdzie komiczna<br />

afirmacja prawdy by³a odpowiedzi¹<br />

na ludzk¹ ciekawoœæ i obelgi. Oto seria<br />

scen, owego pamiêtnego lata 1836 r.,<br />

wokó³ Delacollonge'a: rozg³osu jego<br />

zbrodni (poæwiartowa³ swoj¹ brzemienn¹<br />

kochankê) przyda³ fakt, ¿e by³<br />

duchownym, co te¿ pozwoli³o mu unikn¹æ<br />

szafotu. Jak siê wydaje, towarzyszy-<br />

³a mu powszechna ludowa nienawiœæ.<br />

Ju¿ na wózku, który wióz³ go do Pary¿a<br />

w czerwcu 1836 r., zosta³ zel¿ony i nie<br />

potrafi³ powstrzymaæ ³ez, tym niemniej<br />

odmówi³ transportu karetk¹, uwa¿aj¹c,<br />

¿e upokorzenie stanowi czêœæ kary. Przy<br />

wyjeŸdzie z Pary¿a "trudno nawet wyobraziæ<br />

sobie, ¿e t³umowi za ma³o by³o<br />

szlachetnego oburzenia, moralnego<br />

gniewu i wyzwisk na tego cz³owieka;<br />

ca³y pokryty zosta³ ziemi¹ i b³otem; grad<br />

kamieni spada³ na niego wraz z wyrazami<br />

publicznego gniewu... By³ to wybuch<br />

nies³ychanej wœciek³oœci; zw³aszcza<br />

kobiety, niczym prawdziwe furie,<br />

okazywa³y niewiarygodny przyp³yw nienawiœci".<br />

Aby go chroniæ, zmienia mu<br />

siê ubranie. Niektórym oszukanym widzom<br />

wydaje siê, ¿e jest nim Francois.<br />

Ten, dla zabawy, wchodzi w rolê; do<br />

komedii zbrodni, której nie pope³ni³,<br />

dodaje jeszcze komediê ksiêdza, którym<br />

nie jest; w opowieϾ o "swojej" zbrodni<br />

wpl¹tuje modlitwy i szerokie gesty b³ogos³awieñstwa<br />

adresowane do t³umu,<br />

który l¿y go i œmieje siê. Kilka kroków<br />

dalej prawdziwy Delacollonge, "wygl¹daj¹cy<br />

jak mêczennik", prze¿ywa³ podwójne<br />

upokorzenie: obelgami, które nie<br />

on odbiera³, choæ do niego by³y adresowane<br />

i œmiesznoœci¹, która ukazywa³a<br />

pod postaci¹ innego zbrodniarza figurê<br />

ksiêdza, którym by³ on sam, a co wola³by<br />

ukryæ. Jego drogê krzy¿ow¹ odgrywa³,<br />

na jego oczach, b³azen-morderca,<br />

do którego by³ przykuty.<br />

Do wszystkich miast, którêdy przechodzi³,<br />

konwój wnosi³ ze sob¹ œwiêto;<br />

by³y to saturnalia kary – skazanie obraca³o<br />

siê na ten czas w przywilej. Pod<br />

wp³ywem zaœ bardzo osobliwej tradycji,<br />

której zdaj¹ siê unikaæ zwyk³e rytua³y<br />

kaŸni, wywo³ywa³o ono u skazañców nie<br />

tyle wymagane oznaki skruchy, ile wybuch<br />

szaleñczej weso³oœci, bêd¹cy negacj¹<br />

kary. Do bi¿uterii z obro¿y i ³añcuchów<br />

galernicy sami przyczepiali<br />

ozdoby ze wst¹¿ek, ze s³omianych warkoczy,<br />

z kwiatów i cennych chust. Konwój<br />

– to kr¹g i taniec; to tak¿e parzenie<br />

siê, przymusowe ma³¿eñstwo w ramach<br />

zakazanej mi³oœci. Wesele, feta i œwiêtoœæ<br />

w obr¹czce kajdan: "Biegn¹ zakuci<br />

w ³añcuchy z bukietem w d³oni, wst¹¿-<br />

ki albo chwosty ze s³omy zdobi¹ ich<br />

czepki, a najpomys³owsi maj¹ porobione<br />

he³my z kit¹... Inni nosz¹ a¿urowe<br />

poñczochy do sabotów, albo modne kamizelki<br />

pod robocz¹ bluz¹". Przez ca³y<br />

zaœ wieczór, który nadchodzi³ po zakuciu,<br />

konwój tañczy³ wielk¹ farandolê,<br />

obracaj¹c¹ siê bez koñca na dziedziñcu<br />

Bicetre: "Biada stra¿nikom, jeœli konwój<br />

ich rozpozna³; otacza³ ich i oplata³ swymi<br />

³añcuchami; galernicy byli panami<br />

pola a¿ do zmroku". Dziêki wymyœlanym<br />

przez siebie insygniom sabat skazañców<br />

by³ odpowiednikiem ceremonia-<br />

³u sprawiedliwoœci. Nicowa³ splendory,<br />

porz¹dek w³adzy i jej insygnia, formy<br />

rozkoszy. Sabat polityczny by³ st¹d<br />

o krok. Trzeba by³o byæ g³uchym, by nie<br />

s³yszeæ tego nowego brzmienia. Galernicy<br />

œpiewali marsze i mazury kajdaniarskie,<br />

które szybko zyskiwa³y na popularnoœci<br />

i niebawem powtarzano je<br />

wszêdzie. Pobrzmiewa w nich zapewne<br />

echo owych lamentów, które druki no-<br />

82


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

winiarskie wk³ada³y w usta zbrodniarzy:<br />

wyznanie zbrodni, mroczna heroizacja,<br />

przywo³anie straszliwych kar i ogólnej<br />

nienawiœci, która ich zewsz¹d otacza³a.<br />

"S³awo, dziœ dla nas twe fanfary... Odwagi,<br />

wiaro, ten nasz straszliwy los, co<br />

zawis³ nam nad g³ow¹ nie wprawia serca<br />

w trwogê... £añcuchy ciê¿kie s¹, ale<br />

czas ruszaæ w drogê. W naszej obronie<br />

nie padnie ¿aden g³os, ul¿yjmy im; nie<br />

powie". A jednak w tych zbiorowych<br />

pieœniach s³ychaæ teraz nowe tony: moralny<br />

kodeks, któremu podlega³y dawne<br />

lamenty, zostaje odwrócony. KaŸñ,<br />

zamiast budziæ wyrzuty sumienia,<br />

wzmaga dumê; sprawiedliwoœæ, feruj¹ca<br />

wyrok, zostaje odrzucona, t³um zaœ,<br />

który przybieg³ ogl¹daæ coœ, co uwa¿a<br />

za pokutê i upokorzenie, zas³uguje na<br />

pogardê: "Z dala od naszych chat ktoœ<br />

czasem i zaszlocha. Na widok hardych<br />

czó³ sêdziowie nasi zbledn¹... Wasz<br />

¿¹dny nieszczêœæ t³um chce widzieæ<br />

w nas zhañbion¹ rasê, co korzy siê i p³acze.<br />

Lecz dumny jest nasz wzrok". Pojawia<br />

siê tak¿e twierdzenie, ¿e ¿ycie na<br />

katordze poœród towarzyszy przysparza<br />

rozkoszy niedostêpnych na wolnoœci.<br />

"Z czasem nadejdzie rozkosz, o jakiej<br />

inni nie œni¹. Zza krat wychynie œwiêto...<br />

Rozkosz to zbieg. Po có¿ jej kat,<br />

ujdzie ca³o za pieœni¹". Tym bardziej, ¿e<br />

obecny porz¹dek nie bêdzie trwa³ wiecznie;<br />

nie tylko skazañcy zostan¹ uwolnieni<br />

i odzyskaj¹ swoje prawa, ale na dodatek<br />

oskar¿yciele zajm¹ ich miejsce.<br />

Nastanie dzieñ strasznego s¹du, gdy<br />

zbrodniarze i ich sêdziowie zamieni¹ siê<br />

miejscami: "Nam, galernikom, wzgarda<br />

w ka¿dej stronie; nam z³oto, w którym<br />

Boga umieœcili. To z³oto kiedyœ<br />

wpadnie w nasze d³onie, boœmy swym<br />

¿yciem cenê zap³acili. Inszy im bêdzie<br />

zysk mieæ ³añcuch, który nam ka¿ecie<br />

dzisiaj nieϾ. Kto dzisiaj rab, ten pan,<br />

gdy siê zaciœnie piêœæ i poœród innych<br />

gwiazd wolnoœci dojrzym b³ysk..<br />

¯egnajcie, dosyæ nam waszych kajdan<br />

i praw". Tak oto zarysowywany przez<br />

druki ulotne pobo¿ny teatr, gdzie skazaniec<br />

napomina³ publicznoœæ, ¿eby nigdy<br />

nie posz³a jego œladem, przeobra¿a siê<br />

w groŸn¹ scenê, sk¹d wzywa siê t³um,<br />

by dokona³ wyboru pomiêdzy barbarzyñstwem<br />

katów, niesprawiedliwoœci¹ sêdziów<br />

a nieszczêœciem skazañców, dziœ<br />

wprawdzie pokonanych, choæ ich dzieñ<br />

odp³aty nadejdzie.<br />

Kryminologia krytyczna<br />

83


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

POD ZNAKIEM NADZORU<br />

DIDIER ERIBON<br />

Kryminologia krytyczna<br />

Zeszyt mia³ osobliwy, pod³u¿ny format.<br />

Na ok³adce tytu³: "Intolerable". Na<br />

tylnej ok³adce znalaz³a siê lista instytucji<br />

zagro¿onych gilotyn¹ tytu³u:<br />

Nieznoœni s¹:<br />

S¹dy,<br />

Gliny,<br />

Szpitale, wie¿e szaleñców,<br />

Szko³a, s³u¿ba wojskowa,<br />

Prasa, telewizja,<br />

Pañstwo.<br />

Ale prawdziwym celem s¹ wiêzienia.<br />

Albowiem ten zeszycik objêtoœci<br />

czterdziestu oœmiu stron to pierwszy,<br />

opublikowany w maju 1971 roku, numer<br />

ca³ej serii, któr¹ zamierza³ wydawaæ<br />

nowy ruch: Groupe d'information<br />

sur les prisons, GIP.<br />

Ruch ten powo³ano do ¿ycia z inicjatywy<br />

Michela Foucault. To on osobiœcie<br />

og³osi³ akt za³o¿ycielski – sta³o siê<br />

to 8 lutego 1971 roku w kaplicy Saint-<br />

Bernard poni¿ej dworca Montparnasse:<br />

"¯aden z nas nie mo¿e byæ pewny, i¿<br />

oszczêdzi go wiêzienie. Dzisiaj pewnoœæ<br />

ta jest mniejsza ni¿ kiedykolwiek" –<br />

oznajmi³. Po czym kontynuowa³:<br />

"Ca³e nasze codzienne ¿ycie pad³o<br />

ofiar¹ coraz œciœlejszej sieci nadzoru policyjnego:<br />

na ulicy i na drodze; wœród<br />

cudzoziemców i m³odocianych idea<br />

zbrodni wynurzy³a siê na nowo: œrodki<br />

zapobiegania konsumpcji narkotyków<br />

mno¿¹ akty samowoli. ZnaleŸliœmy siê<br />

pod znakiem "nadzoru". Mówi siê nam,<br />

¿e aparat sprawiedliwoœci jest przeci¹-<br />

¿ony. Dobrze to widzimy. Ale jeœli to<br />

policja stanowi przyczynê tego przeci¹-<br />

¿enia? Mówi siê nam, ¿e wiêzienia s¹<br />

przepe³nione. Ale jeœli to samo spo³eczeñstwo<br />

stanowi przyczynê tego przepe³nienia?<br />

Niewiele informacji o wiêzieniach<br />

przedostaje siê do opinii publicznej;<br />

wiêzienia to tajemne strefy naszego<br />

systemu spo³ecznego, to ciemne komórki<br />

naszego ¿ycia. Mamy prawo wiedzieæ<br />

o tym. Chcemy o tym wiedzieæ. Dlatego<br />

razem z pracownikami aparatu sprawie-<br />

Didier Eribon, Michel Foucault - Biografia,<br />

t³umacz: Jacek Levin, Warszawa<br />

2005, stron 443. Fragment pochodzi<br />

z rozdzia³u "Lekcja ciemnoœci", str.<br />

275-279.<br />

84


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dliwoœci, adwokatami, dziennikarzami,<br />

lekarzami i psychologami powo³aliœmy<br />

do ¿ycia Groupe d'information sur les<br />

prisons.<br />

Postanowiliœmy informowaæ o tym,<br />

czym jest wiêzienie: o tym, kto tam trafia,<br />

jak i dlaczego zostaje uwiêziony, co<br />

siê tam dzieje, jak wygl¹da ¿ycie wiêŸniów<br />

i personelu wiêziennego, jak wygl¹daj¹<br />

budowle, opieka i higiena, jak<br />

funkcjonuj¹ regulamin wewnêtrzny,<br />

opieka lekarska i warsztaty; jak mo¿na<br />

siê wydostaæ z wiezienia i co oznacza<br />

w naszym spo³eczeñstwie fakt bycia jednym<br />

z tych, którzy wyszli z wiêzienia.<br />

Informacji tych nie znajdziemy<br />

w oficjalnych raportach. ¯¹damy ich od<br />

tych, którzy pod tym czy innym wzglêdem<br />

maj¹ doœwiadczenia z wiêzieniami<br />

czy w jakiœ sposób s¹ z nimi zwi¹zani.<br />

Prosimy ich o nawi¹zanie kontaktu z nami<br />

i przekazanie informacji, jakie posiadaj¹.<br />

Opracowaliœmy kwestionariusz,<br />

który mo¿na u nas otrzymaæ. Gdy tylko<br />

zgromadzimy niezbêdn¹ iloœæ informacji,<br />

opublikujemy je." 1<br />

Tekst tego manifestu podpisali trzej<br />

autorzy: Michel Foucault, Pierre Vidal-<br />

Naquet, historyk specjalizuj¹cy siê<br />

w dziejach Grecji staro¿ytnej, który zdoby³<br />

popularnoϾ podczas wojny w Algierii,<br />

gdy napiêtnowa³ stosowanie tortur<br />

przez armiê francusk¹, oraz Jean-<br />

Marie Domenach, ówczesny redaktor<br />

naczelny katolickiego czasopisma<br />

"Esprit". Wydrukowany w stopce redakcyjnej<br />

adres "skrzynki pocztowej" grupy<br />

by³ adresem Michela Foucault: numer<br />

285 przy rue de Yaugirard. Foucault<br />

by³ równie¿ autorem wiêkszej czêœci<br />

manifestu. Bardzo wyraŸnie widzimy, na<br />

czym koncentrowa³ on wówczas uwagê.<br />

Jak w wypadku szaleñstwa ludzi<br />

"normalnych" od uwiêzionych dzieli linia<br />

graniczna znacznie mniej dok³adna,<br />

znacznie bardziej chwiejna, ni¿by siê<br />

wydawa³o – to w³aœnie tam powinien<br />

ustawiæ swój punkt obserwacyjny ten,<br />

kto chcia³by siê przekonaæ, w jaki sposób<br />

pracuj¹ mechanizmy w³adzy. Foucault<br />

przyst¹pi³ zrazu do akcji, do prowadzonej<br />

z dnia na dzieñ walki. Jak¿e<br />

daleko temu manifestowi za³o¿ycielskiemu<br />

GIP od tonu wyk³adu inauguracyjnego<br />

w College de France, a przecie¿<br />

minê³y zaledwie dwa miesi¹ce od dnia,<br />

gdy Foucault stan¹³ na katedrze!<br />

Fale agitacji wywo³ane w maju<br />

1968 roku czêsto znajdowa³y ujœcie<br />

w gwa³townych demonstracjach – dochodzi³o<br />

do licznych aresztowañ i wyroków<br />

na przedstawicieli bojowo nastawionej<br />

lewicy. Niektórzy skazani zostali<br />

za nawo³ywanie do przemocy, inni<br />

z powodu naruszenia bezpieczeñstwa<br />

pañstwa, jeszcze inni trafiali do aresztu<br />

za publikowanie zakazanych gazet i czasopism<br />

w rodzaju "La Cause du peuple".<br />

Wœród zatrzymanych znaleŸli siê: Alain<br />

Geismar, Michel Le Bris, Jean-Pierre Le<br />

Dantec... We wrzeœniu 1970 roku dwudziestu<br />

dziewiêciu zatrzymanych przyst¹pi³o<br />

do g³odówki, chc¹c otrzymaæ<br />

"status specjalny" wiêŸniów politycznych,<br />

dotychczas bowiem traktowano<br />

ich jak pospolitych przestêpców, naruszaj¹cych<br />

powszechnie obowi¹zuj¹ce<br />

prawo, tote¿ poddani byli w wiêzieniach<br />

temu samemu traktowaniu, co kryminaliœci.<br />

Strajk g³odowy trwa³ prawie miesi¹c<br />

– wskórano niewiele: ci, których<br />

przypadki uznano za w oczywisty sposób<br />

polityczne, czyli aktywiœci, których<br />

postawiono w obliczu s¹du w Izbie Bezpieczeñstwa<br />

Pañstwa, osi¹gnêli pewne<br />

z³agodzenie warunków odbywania kary:<br />

wolno im by³o przyjmowaæ odwiedziny,<br />

otrzymywaæ ksi¹¿ki i gazety. Inni, ci,<br />

którzy – w myœl obowi¹zuj¹cego wówczas<br />

s³ownika – uchodzili za zwyk³ych<br />

Kryminologia krytyczna<br />

85


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Kryminologia krytyczna<br />

"demonstrantów dopuszczaj¹cych siê<br />

aktów przemocy", przeciwko którym<br />

uchwalono specjaln¹ ustawê zwan¹ "loianticasseurs"<br />

– odbywali karê wiêzienia<br />

na ogólnych warunkach. W ten sposób<br />

ca³y ruch znalaz³ siê chwilowo<br />

w stanie parali¿u.<br />

Od¿y³ w styczniu 1971 roku, popierany<br />

od zewn¹trz przez bior¹cych udzia³<br />

w strajku g³odowym, którzy zebrali siê<br />

w kaplicy Saint-Bernard, przez grupy<br />

studentów na Sorbonie czy w Halle-aux-<br />

Vins. G³oduj¹cym udzieli³o wsparcia<br />

wiele osobistoœci francuskiego ¿ycia<br />

publicznego, a wœród nich: Yves Montand,<br />

Simone Signoret, Yladimir Jankelevitch,<br />

Maurice Clavel. W Zgromadzeniu<br />

Narodowym deputowany z departamentu<br />

Nievre, Francois Mitterrand, z³o-<br />

¿y³ interpelacjê u ministra sprawiedliwoœci<br />

Renê Plevena, piêtnuj¹c to, w jaki<br />

sposób traktowani s¹ wiêŸniowie polityczni,<br />

"których postêpki, nawet jeœli<br />

zas³uguj¹ na krytykê, pope³nione zosta-<br />

³y w imiê ideologii". 8 lutego Renê Pleven<br />

zmieni³ kurs. Zapowiedzia³ powo-<br />

³anie do ¿ycia komisji, której zadaniem<br />

mia³oby byæ zbadanie mo¿liwoœci wprowadzenia<br />

ulg w odbywaniu kary, czyli<br />

tego, czego domagali siê g³oduj¹cy. Secours<br />

rouge (Czerwona Pomoc), organizacja<br />

stworzona do walki z represjami,<br />

mimo to wezwa³a do maj¹cej siê<br />

odbyæ nazajutrz wielkiej demonstracji.<br />

Prefektura natychmiast zabroni³a manifestacji,<br />

a wszelkie próby jej odbycia<br />

st³umi³a si³¹: kilkadziesi¹t osób zosta³o<br />

przes³uchanych, by³o wielu rannych,<br />

wœród których znalaz³ siê dotkliwie poturbowany<br />

m³ody cz³owiek, któremu<br />

rzucono prosto w twarz granat z gazem<br />

³zawi¹cym. Tego samego 8 lutego w kaplicy<br />

Saint-Bernard odby³a siê konferencja<br />

prasowa. Adwokaci lewicowych aktywistów,<br />

Georges Kiejman i Henri Leclerc,<br />

z naciskiem domagali siê zadoœæuczynienia<br />

dla swych "klientów". Nastêpnie<br />

Pierre Halbwachs, rzecznik Secours<br />

rouge, przekaza³ mikrofon Michelowi<br />

Foucault, który odczyta³ manifest GIP.<br />

Ruch lewicowych wiêŸniów w rzeczy<br />

samej by³ przygrywk¹ do konfrontacji<br />

z warunkami odbywania kary wiêzienia.<br />

Ju¿ we wrzeœniu, podczas swej<br />

pierwszej akcji, g³oduj¹cy zdawali sobie<br />

sprawê, i¿ za paradoks mo¿e uchodziæ<br />

sytuacja, w której lewicowi aktywiœci<br />

domagaj¹ siê dla siebie specjalnego<br />

statusu, i¿ opublikowali datowany<br />

na l wrzeœnia, napisany zaœ we "francuskich<br />

wiêzieniach" komunikat, w którym<br />

precyzowali: "Domagamy siê skutecznego<br />

uznania nas za wiêŸniów politycznych,<br />

tote¿ nie chcemy otrzymaæ jakichœ<br />

specjalnych przywilejów w stosunku<br />

do innych osadzonych w rozumieniu<br />

prawa powszechnego; w naszych oczach<br />

s¹ oni ofiarami systemu spo³ecznego,<br />

który – samemu przyczyniwszy siê do<br />

ich sytuacji – wzbrania siê przed poddaniem<br />

ich resocjalizacji, zadowalaj¹c<br />

siê ich wykluczeniem. Chcemy, by nasza<br />

walka, obna¿aj¹ca panuj¹ce dziœ<br />

w wiêzieniach skandaliczne warunki,<br />

przys³u¿y³a siê wszystkim wiêŸniom".<br />

Wszystkim wiêŸniom! Michel Foucault<br />

nie móg³ nie byæ wra¿liwy na takie<br />

oœwiadczenie, które musia³o wywo-<br />

³aæ u niego halucynacyjne wspomnienie<br />

owych g³osów, jakie dane mu by³o s³yszeæ<br />

dobywaj¹ce siê spod grubej warstwy<br />

archiwalnego kurzu czy – jeszcze<br />

grubszej – zas³ony spowijaj¹cej pojêcia<br />

psychiatryczne, ekonomiczne i prawnicze.<br />

W gruncie rzeczy ju¿ w "Histoire<br />

de la folie" pojawi³y siê zarysy tego<br />

wszystkiego, co mia³o go interesowaæ<br />

w latach siedemdziesi¹tych. To osobliwe<br />

spogl¹daæ, w jaki sposób rozwija³o<br />

siê dzie³o Foucault, jak radykalnie zmie-<br />

86


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

nia³o siê, pocz¹wszy od lat szeœædziesi¹tych<br />

przez siedemdziesi¹te do osiemdziesi¹tych,<br />

jakim zmianom ulega³o jego<br />

s³ownictwo, jak zmienia³y siê tematy.<br />

Ale równie osobliwe jest byæ œwiadkiem<br />

tego, w jaki sposób wszystko, co by³o<br />

w nim nowe, wszystko, co "rodzi³o siê"<br />

w pracy, badaniach i dzia³alnoœci, wyrasta³o<br />

z wewnêtrznej koniecznoœci. Wystarczy<br />

przeczytaæ streszczenia wyk³adów<br />

wyg³aszanych w College de France<br />

– streszczenia sporz¹dzane przez Foucault<br />

pod koniec ka¿dego roku akademickiego<br />

i niedawno opublikowane<br />

w tomie zbiorowym 2 : Poruszane tu tematy<br />

s¹ œciœle ze sob¹ zwi¹zane, wydaje<br />

siê, ¿e ka¿de nowe opracowanie jakiejœ<br />

problematyki jest uwarunkowane<br />

przez to, co j¹ poprzedza³o i wskazuje<br />

na to, co nadejdzie. Momenty zerwania<br />

– owszem, i takie siê pojawia³y; trudnoœci<br />

– owszem, i one nie zosta³y mu<br />

oszczêdzone; poczucie winy – o, tak, ono<br />

równie¿ odegra³o przypisan¹ sobie rolê:<br />

ostatecznie jednak wszystko to przyczyni³o<br />

siê do powstania funduj¹cej ³ad<br />

dzie³a spójnoœci.<br />

Tu¿ po pierwszym manifeœcie GIP<br />

opublikowa³o zapowiadany kwestionariusz.<br />

Egzemplarze ankiety wrêczano rodzinom<br />

wiêŸniów czekaj¹cych w kolejkach<br />

na widzenia. Michel Foucault próbowa³<br />

nawi¹zywaæ bezpoœrednie kontakty<br />

– to w³aœnie dziêki nim zbiera³ œwiadectwa<br />

i relacje na temat warunków ¿ycia<br />

osadzonych oraz ich przesz³oœci. Z wielk¹<br />

pasj¹ bra³ udzia³ w tych fragmentach indywidualnych<br />

historii, w tych patetycznych<br />

¿yciorysach, w ca³ej sferze brutalnej<br />

rzeczywistoœci, któr¹ odkrywa³ na<br />

marginesie spo³eczeñstwa. Do kwestionariusza<br />

do³¹czony by³ krótki komentarz<br />

piêtnuj¹cy sytuacjê uwiêzionych: "WiêŸniów<br />

traktuje siê jak psy. Tych kilku praw,<br />

jakie im pozostawiono, i tak siê nie respektuje.<br />

Chcemy publicznie rozg³osiæ<br />

ten skandal". Jeœli o to chodzi, istnia³o<br />

tylko jedno rozwi¹zanie: przeprowadzaæ<br />

ankiety i zbieraæ relacje: "Chc¹c nam<br />

pomóc w zbieraniu informacji, wype³nij<br />

do³¹czon¹ ankietê – zrób to z wiêŸniem<br />

lub by³ym wiêŸniem".<br />

Pierwszy zeszyt ukaza³ siê w maju<br />

1971 roku opublikowany przez wydawnictwo<br />

Champs libre. Zamieszczona<br />

w nim by³a cytowana tu ju¿ lista "rzeczy<br />

nieznoœnych" oraz krótka proklamacja<br />

przedstawiaj¹ca cele ruchu: "GIP nie<br />

zamierza przemawiaæ w imieniu wiêŸniów<br />

osadzonych w ró¿nych wiêzieniach;<br />

wrêcz przeciwnie, chcia³by daæ im<br />

mo¿liwoœæ mówienia w³asnym g³osem<br />

o tym, co siê dzieje w wiêzieniach. GIP<br />

nie przyœwiecaj¹ cele reformatorskie, nie<br />

marzymy o idealnym wiêzieniu: chcielibyœmy,<br />

aby sami wiêŸniowie mogli<br />

powiedzieæ, co jest nieznoœne w systemie<br />

odbywania kary. Musimy mo¿liwie<br />

jak najszybciej, trafiaj¹c do jak najszerszej<br />

publicznoœci, rozpowszechniaæ demaskatorskie<br />

relacje wiêŸniów – jest to<br />

jedyny œrodek zjednoczenia wewnêtrznego<br />

i zewnêtrznego œwiata wiêzienia<br />

w jednej i tej samej walce, w walce politycznej<br />

i prawnej". (s. 275- 279)<br />

1<br />

Foucault, Creation d'un groupe<br />

d'information sur les prisons, "Esprit",<br />

marzec 1971, s. 531-532.<br />

2<br />

Foucault, Resumes des cours du<br />

College de France, 1970-1982, Paris<br />

1989.<br />

Kryminologia krytyczna<br />

87


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

DURRUTI I POCZ¥TKI<br />

HISZPAÑSKIEGO<br />

ANARCHIZMU<br />

MARCIN BÊDZIÑSKI<br />

Historia<br />

(...) Na pocz¹tku wrzeœnia 1917 r.<br />

Buenaventura Durruti w towarzystwie<br />

swojego przyjaciela o pseudonimie El<br />

Toto opuœci³ poœpiesznie León. Motywy,<br />

które nim kierowa³y by³y w zasadzie jasne,<br />

jako ¿e nie mia³ on ju¿ co liczyæ na<br />

zatrudnienie w swoim<br />

rodzinnym mieœcie oraz<br />

to, ¿e ¿ywo interesowali<br />

siê nim miejscowi<br />

agenci z Guardia Civil,<br />

którzy póki co nic na<br />

niego nie mieli, lecz<br />

sam fakt zainteresowania<br />

jego osob¹ by³ wystarczaj¹cym<br />

powodem<br />

do ucieczki. Jak dot¹d,<br />

w obliczu litery prawa<br />

Durruti mia³ niejako czyste rêce, gdy¿<br />

nie przy³apano go na gor¹cym uczynku<br />

podczas niedawnych, sierpniowych walk<br />

ulicznych w León, ani nawet podczas<br />

maj¹cych tam miejsce akcji sabota¿owych,<br />

samo zaœ uczestnictwo w strajku<br />

winnym go jeszcze nie czyni³o. Na podkreœlenie<br />

zas³uguje jeszcze jeden powód<br />

potajemnej ucieczki Durrutiego, otó¿<br />

chcia³ on za wszelk¹ cenê unikn¹æ ci¹-<br />

¿¹cego na nim obowi¹zku odbycia s³u¿-<br />

by wojskowej, bêd¹cego contra jego<br />

kszta³tuj¹cym siê dopiero przekonaniom<br />

anarchistycznym 1 . El Toto mia³ natomiast<br />

o wiele powa¿niejsze powody by<br />

Artyku³ opublikowany poni¿ej<br />

jest fragmentem przygotowywanej<br />

do wydania, publikacji:<br />

"Buenaventura Durruti<br />

(1896-1936). Biografia anarchisty".<br />

Ksi¹¿ka uka¿e siê nak³adem<br />

Oficyny "Trojka" i Poznañskiej<br />

<strong>Biblioteki</strong> <strong>Anarchistycznej</strong>.<br />

znikn¹æ z León, gdy¿ by³ poszukiwany<br />

przez policjê za to, czego Durruti zdo³a³<br />

unikn¹æ, czyli za dopuszczenie siê u¿ycia<br />

przemocy przeciwko przedstawicielom<br />

w³adz podczas letnich zamieszek.<br />

Œledz¹c korespondencjê rodzinn¹<br />

Durrutich z tamtego<br />

okresu ³atwo odgadn¹æ,<br />

i¿ Buenaventura<br />

po nielegalnym oczywiœcie,<br />

jako ¿e by³<br />

przecie¿ dezerterem,<br />

przekroczeniu granicy<br />

francuskiej ci¹gle<br />

zmienia³ miejsce pobytu,<br />

ograniczaj¹c siê jednak<br />

raczej do terytorium<br />

po³udniowej<br />

Francji. Po doœæ szybkim nawi¹zaniu<br />

kontaktów z przebywaj¹cym w Marsylii<br />

œrodowiskiem emigrantów kataloñskich,<br />

z pewnoœci¹ anarchistów, zaj¹³ siê<br />

Durruti pomaganiem im w zbiórce funduszy,<br />

przeznaczanych na cele propagandowe,<br />

tj. niskonak³adowe pisma i ulotki<br />

rozsy³ane póŸniej po ca³ej Hiszpanii.<br />

Gromadzono tak¿e broñ, któr¹ to, poprzez<br />

kontakty z p³ywaj¹cymi po Morzu<br />

Œródziemnym i sprzyjaj¹cymi sprawie<br />

rewolucji marynarzami, przemycano<br />

wprost do Barcelony.<br />

Wydawaæ siê mo¿e, ¿e to w³aœnie<br />

w tym okresie Durruti coraz bardziej<br />

90


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

przekonuje siê do idei anarchistycznych,<br />

czego przyczyn¹ na pewno nie by³a dog³êbna<br />

lektura dzie³ "ojców" anarchizmu,<br />

lecz raczej czas spêdzany z osobami<br />

te idee reprezentuj¹cymi. Jedn¹ z takich<br />

postaci na pewno by³ Manuel Buenacasa,<br />

znany anarchista hiszpañski,<br />

którego pochodz¹ce z póŸniejszego okresu<br />

œwiadectwo potwierdza jego spotkanie<br />

z Durrutim, do którego mia³o dojœæ<br />

pod koniec 1917 r. w Gijón, a wiêc jeszcze<br />

na terytorium hiszpañskim, w Asturii.<br />

To w³aœnie Buenacasa mia³ ponoæ<br />

objaœniæ m³odemu zapaleñcowi, któremu<br />

jeszcze wyraŸnie brakowa³o samodzielnego<br />

pogl¹du na œwiat, podstawowe<br />

cechy doktryny anarchistycznej 2 .<br />

Z tego pierwszego ich spotkania wyniós³<br />

Buenacasa wra¿enie, ¿e ma do czynienia<br />

z m³odzieñcem nieœmia³ym, wrêcz<br />

antypatycznym, ale jednoczeœnie rebeliantem,<br />

który pos³ugiwa³ siê metod¹<br />

akcji bezpoœredniej przeciw kapita³owi<br />

i pañstwu ju¿ na d³ugo zanim zosta³<br />

anarchist¹.<br />

Warto chyba w tym momencie poczyniæ<br />

pewn¹ dygresjê na temat reminiscencji<br />

myœli anarchistycznej w Hiszpanii<br />

oraz jej zasiêgu i oddzia³ywania spo-<br />

³ecznego. Nie sposób wszak podj¹æ tematu<br />

dzia³alnoœci politycznej sztandarowej<br />

postaci hiszpañskiego anarchizmu,<br />

jak¹ z pewnoœci¹ jest Durruti, bez choæ<br />

powierzchownego przeanalizowania formowania<br />

siê i dzia³alnoœci struktur organizacyjnych<br />

hiszpañskiej odmiany<br />

anarchizmu, jak¹ by³ (i do dziœ jest!)<br />

anarchosyndykalizm oraz form aktywnoœci<br />

przedsiêbranych przez iberyjskich<br />

anarchistów. Oczywiœcie owe formy<br />

bêd¹ nam siê same wy³ania³y w miarê<br />

poznawania "kariery" Durrutiego, mimo<br />

to jednak uwa¿am, i¿ temat niniejszej<br />

pracy niejako obliguje mnie do poczynienia<br />

kilku istotnych uwag i przybli¿enia<br />

czytelnikowi, w telegraficznym choæby<br />

skrócie, zarysu dziejów hiszpañskiego<br />

ruchu anarchistycznego.<br />

Tak wiêc historia anarchizmu na Pó³wyspie<br />

Iberyjskim rozpoczyna siê najpewniej<br />

w roku 1868. Wtedy to w³aœnie<br />

Giuseppe Fanelli, dawny uczestnik powstania<br />

styczniowego w Polsce, teraz zaœ<br />

delegat i osobisty wys³annik Micha³a<br />

Bakunina, dotar³ do Madrytu, by tu w¹skiemu<br />

gronu s³uchaczy, wœród których<br />

wymieniæ nale¿y m. in. Anselma Lorenzo<br />

i Tomása Gonzáleza Morago, przedstawiæ<br />

g³ówne zrêby i charakterystyczne<br />

rysy niejasnej jeszcze dla nich doktryny<br />

anarchistycznej. Wed³ug przekazu Lorenza,<br />

uwa¿anego za prawdziwego "ojcaza³o¿yciela"<br />

anarchizmu hiszpañskiego,<br />

przed spotkaniem z Fanellim, jego s³uchacze<br />

mieli ju¿ stycznoœæ z libertyñsk¹<br />

filozofi¹ poprzez lekturê niektórych dzie³<br />

Proudhona, Fouriera, a tak¿e rodzimego<br />

socjalisty Pi y Margalla 3 . Za datê kluczow¹<br />

uznaje siê jednak w³aœnie rok<br />

1868. Nikt oczywiœcie nie móg³ wtedy<br />

przewidzieæ, ¿e ponad 60 lat póŸniej anarchistyczny<br />

ruch hiszpañski wsparty o sieæ<br />

syndykatów, grupuj¹cych robotników,<br />

ch³opów i inteligencjê w ³¹cznej sumie<br />

prawie dwóch milionów zrzeszonych,<br />

stanie siê, bezdyskusyjnie, jednym z najliczniejszych<br />

masowych ruchów spo³ecznych<br />

w historii Starego Kontynentu i<br />

œwiata w ogóle.<br />

Jak powiedzieliœmy wy¿ej Fanelli<br />

wys³any zosta³ do Hiszpanii przez genewski<br />

komitet Miêdzynarodowego Stowarzyszenia<br />

Robotników (tj. Miêdzynarodówki),<br />

a œciœle mówi¹c przez bakuninowsk¹<br />

grupê ten komitet tworz¹c¹<br />

i szerzej znan¹ jako Miêdzynarodowy<br />

Alians Demokracji Socjalistycznej.<br />

Aliansowi temu, dnia 22 grudnia<br />

1868 r., odmówiono dalszego partycypowania<br />

w pracach I Miêdzynarodówki<br />

Historia<br />

91


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

z powodu jego antypolitycznych za³o¿eñ.<br />

Wydaje siê wiêc, ¿e Fanelli przeprowadzi³<br />

swoj¹ misjê nie wiedz¹c nic na temat<br />

tego wydarzenia i w swoich kontaktach<br />

najpierw z grup¹ madryck¹, nastêpnie<br />

zaœ barceloñsk¹ uto¿samia³ podstawy<br />

programowe Aliansu z podstawami<br />

I Miêdzynarodówki 4 . Mo¿na wiêc<br />

uznaæ, ¿e bakuniniœci ubiegli po prostu<br />

marksistów w Hiszpanii i wykorzystuj¹c<br />

w pewnym stopniu ich struktury zasiali<br />

ziarno odmiennej zasadniczo idei.<br />

W ten oto paradoksalny doœæ sposób po<br />

ca³ym Pó³wyspie Iberyjskim "jak ogieñ<br />

po stepie" 5 rozprzestrzenia³ siê anarchizm<br />

wraz z (a tak¿e poza) poszczególnymi,<br />

lokalnymi i regionalnymi sekcjami<br />

Miêdzynarodówki, która przecie¿<br />

wczeœniej anarchistów wyklê³a.<br />

19 czerwca 1870 r. podczas inauguracji<br />

pierwszego kongresu Miêdzynarodowego<br />

Stowarzyszenia Robotników<br />

w Hiszpanii, celebrowanego w Teatro<br />

del Circo w Barcelonie, w którym<br />

uczestniczy³o 90 delegatów reprezentuj¹cych<br />

149 zrzeszeñ terenowych, grupuj¹cych<br />

15 216 cz³onków (ponad 2/3 tej<br />

liczby stanowili Kataloñczycy), Rafael<br />

Farga Pellicer powiedzia³ co nastêpuje:<br />

"Pañstwo jest stra¿nikiem i obroñc¹<br />

przywilejów, które Koœció³ b³ogos³awi<br />

i ubóstwia, a jedyn¹ rzecz¹, która nam,<br />

biednym ofiarom istniej¹cego nieporz¹dku<br />

socjalnego pozostaje jest nasza wyp³ata,<br />

praktyczny miernik naszego niewolnictwa<br />

(…). Chcemy by istnieæ przesta³o<br />

imperium kapita³u, pañstwa i Koœcio³a,<br />

by na jego ruinach zbudowaæ<br />

Anarchiê, woln¹ Federacjê wolnych stowarzyszeñ<br />

robotniczych" 6. Trudno o bardziej<br />

jasne i dobitne credo.<br />

Na kongresie tym, jak¿e wa¿nym<br />

dla historii ca³ego hiszpañskiego ruchu<br />

robotniczego, powo³ano do ¿ycia tzw.<br />

Hiszpañsk¹ Federacjê Regionaln¹ (Federación<br />

Regional Espanola - FRE),<br />

wchodz¹c¹ w sk³ad I Miêdzynarodówki.<br />

Organizacja ta oparta by³a na strukturze<br />

syndykatów pogrupowanych<br />

w sekcje zawodowe, federacje lokalne<br />

i okrêgowe. Deklarowano, i¿ kolektywizacja<br />

bêdzie g³ównym czynnikiem<br />

emancypacji ekonomicznej proletariatu<br />

i, mimo syndykalistycznych struktur<br />

FRE, odrzuca³o teoretycznie czysty syndykalizm,<br />

akceptuj¹c raczej kooperatywizm<br />

jako narzêdzie œwiadomego solidaryzmu<br />

i przetrwania klasy pracuj¹cej.<br />

Kiedy na pocz¹tku 1872 r. liberalny<br />

rz¹d Sagasty, pod wp³ywem trwogi jak¹<br />

francuskim republikanom napêdzi³a Komuna<br />

Paryska, zdelegalizowa³ wszystkie<br />

federacje robotnicze w Hiszpanii,<br />

hiszpañski ruch robotniczy podczas kolejno<br />

po sobie nastêpuj¹cych kongresów<br />

w Saragossie i Kordobie zawiesi³ na d³ugi,<br />

d³ugi czas jakiekolwiek zwi¹zki z republikanizmem.<br />

Po jedenastomiesiêcznym<br />

okresie I Republiki (11 lutego 1873<br />

- 3 stycznia 1874) odrestaurowana monarchia<br />

deportowa³a poza granicê Hiszpanii<br />

wielu federalistów i internacjonalistów,<br />

sama zaœ FRE, zepchniêta do<br />

g³êbokiego podziemia, popad³a w ciê¿-<br />

ki kryzys. Z drugiej strony te¿ nielegalnoœæ<br />

bardzo wzmocni³a argumenty tych<br />

cz³onków ruchu, którzy optowali za tzw.<br />

"akcj¹ bezpoœredni¹", "propagand¹ czynem"<br />

oraz przemoc¹.<br />

Pewnego rodzaju odwil¿ i liberalizacja<br />

systemu w³adzy, jaka nast¹pi³a na<br />

pocz¹tku lat 80-tych XIX w. pozwoli³a<br />

na zreorganizowanie szeregów anarchistycznej<br />

organizacji hiszpañskiej. Na<br />

kongresie celebrowanym w Barcelonie<br />

we wrzeœniu 1881 r. powo³ano do ¿ycia<br />

Federacjê Robotników Regionu Hiszpañskiego<br />

(Federación de Trabajadores<br />

de la Región Espanola - FTRE), która<br />

jeszcze raz odwo³ywa³a siê do trady-<br />

92


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Durruti (stoi w œrodku) w otoczeniu swoich wspó³pracowników, zatrudnionych w warsztacie<br />

Antoniego Mijé. León, 1915 r.<br />

Historia<br />

93


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

cji legalnej walki i zjednoczenia ca³ego<br />

proletariatu w jeden ruch miêdzynarodowy<br />

dla osi¹gniêcia takich celów jak<br />

wolnoœæ zgromadzeñ, s³owa oraz innych<br />

wolnoœci publicznych. Sukces FTRE i<br />

jej liberalno-radykalnych postulatów by³<br />

niepodwa¿alny, gdy¿ ju¿ w rok póŸniej,<br />

na kongresie w Sewilli stawi³o siê 254<br />

delegatów, reprezentuj¹cych 663 sekcje<br />

i, bagatela, 57 934 zrzeszonych. Po raz<br />

pierwszy te¿ ju¿ nie przemys³owa Katalonia,<br />

lecz agrarna Andaluzja mog³a<br />

poszczyciæ siê najwiêksz¹ liczb¹ cz³onków<br />

federacji, czego przyczyn¹ by³a<br />

z pewnoœci¹ o¿ywiona dzia³alnoœæ wêdrownych<br />

agitatorów, którzy z niema³¹<br />

doz¹ mistycyzmu t³umaczyli niepiœmiennej<br />

i brutalnie wyzyskiwanej przez<br />

lokalnych kacyków ludnoœci Andaluzji<br />

podstawy spo³eczno-polityczne doktryny<br />

anarchistycznej. Swoj¹ drog¹ nie sposób<br />

mówiæ o anarchizmie w Hiszpanii<br />

bez zrozumienia i docenienia roli, jak¹<br />

odegra³ tam ch³opski anarchizm andaluzyjskich<br />

pueblos, zrodzony nie w oparciu<br />

o lektury dzie³ Proudhona, Bakunina<br />

czy Kropotkina, lecz oparty na iœcie<br />

religijnej wierze w lepsze, sprawiedliwsze<br />

czasy i postrzeganiu anarchii jako<br />

obiecanego raju na Ziemi.<br />

W tym samym, 1882 r. do publicznej<br />

wiadomoœci podaje siê informacjê<br />

o wykryciu przez agentów Guardia Civil<br />

w mieœcie Jerez de la Frontera w prowincji<br />

Kordowa sekretnej organizacji<br />

zwanej Mano Negra (Czarna Rêka), z³o-<br />

¿onej z anarchistów-zabójców. Jak siê<br />

okaza³o póŸniej by³a to nic innego jak<br />

policyjna prowokacja maj¹ca na celu<br />

zainicjowanie drastycznych represji<br />

przeciwko licznemu œrodowisku anarchistów<br />

w Jerez, w wyniku których na<br />

œmieræ skazano 8 osób, 10 na do¿ywotnie<br />

wiêzienie i ponad 300 na pomniejsze<br />

kary pozbawienia wolnoœci.<br />

W nastêpnych latach na skutek<br />

wzrostu znaczenia komunizmu w Hiszpanii,<br />

a tak¿e ró¿nych niezale¿nych grup<br />

anarchistycznych pozostaj¹cych pod<br />

jego wp³ywem i opowiadaj¹cych siê za<br />

stosowaniem przemocy (jak choæby andaluzyjska<br />

grupa Los Desheredados),<br />

FTRE znacznie straci³a na znaczeniu, by<br />

w finale, zewsz¹d krytykowana za autorytaryzm<br />

i nadmiern¹ centralizacjê, zostaæ<br />

zast¹pion¹ w 1888 r. przez ma³o<br />

znacz¹ce, luŸne i zdecentralizowane<br />

zrzeszenia, jak choæby Federacjê Spo-<br />

³ecznoœci Oporu (Federación de Sociedades<br />

de Resistencia) czy Organizacjê<br />

Anarchistyczn¹ Regionu Hiszpañskiego<br />

(Organización Anarquista de la Región<br />

Espanola).<br />

Ostatnia dekada XIX w. wyró¿niaæ<br />

siê bêdzie w Hiszpanii, szczególnie zaœ<br />

w Katalonii, silnym wybuchem indywidualnych<br />

aktów terroru, których autorami<br />

byli ludzie czêsto ze œrodowiskiem<br />

anarchistycznym zwi¹zani. We wrzeœniu<br />

1893 r. w Barcelonie m³ody anarchista<br />

dokona³ nieudanej próby zabójstwa<br />

znienawidzonego przez ludnoϾ gen.<br />

Arsenia Martineza Camposa. W odwecie<br />

za stracenie zamachowca ju¿ w listopadzie<br />

tego samego roku na skutek<br />

eksplozji bomby w teatrze operowym<br />

Lyceo w Barcelonie zginê³o 20 osób, zaœ<br />

ponad 50 zosta³o rannych. Nie mniej<br />

makabrycznie zakoñczy³ siê zamach<br />

dokonany podczas procesji religijnej<br />

w czerwcu 1896 r. tak¿e w Barcelonie.<br />

Rzucona na czo³o procesji bomba zabi-<br />

³a 12 osób, natomiast 40 (w tym kilkoro<br />

dzieci) odnios³o powa¿ne rany. G³ówny<br />

cel zamachu, capitán-general wojskowego<br />

okrêgu Barcelony gen. Valeriano<br />

Weyler nie zjawi³ siê na uroczystoœci.<br />

Represje wynik³e po tym wydarzeniu<br />

uderza³y sw¹ bezwzglêdnoœci¹ i masowoœci¹:<br />

aresztowano ponad 400 osób<br />

94


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

(m.in. Anselmo Lorenzo), zaœ w os³awionym<br />

"procesie Montjuich" zapad³o<br />

ostatecznie piêæ wyroków œmierci.<br />

Punktem kulminacyjnym tej fali terroru,<br />

jaka zala³a Pó³wysep Iberyjski,<br />

by³o z pewnoœci¹ zabójstwo premiera<br />

Cánovasa, dokonane 8 sierpnia 1897 r.<br />

Sam zamachowiec, W³och Michele Angiolillo,<br />

przyzna³ w œledztwie, i¿ œmieræ<br />

Cánovasa by³a aktem zemsty za stracenie<br />

kataloñskich towarzyszy, skazanych<br />

w "procesie Montjuich". Raz wprawiona<br />

w ruch machina napêdza³a siê odt¹d<br />

sama, z³owrog¹ s³awê przynosz¹c ca³emu<br />

ruchowi anarchistycznemu.<br />

W roku 1907 barceloñski ruch robotniczy<br />

mimo wielu przeszkód zdo³a³<br />

zregenerowaæ swoje si³y i wzmocniæ szeregi.<br />

Widocznym tego przejawem by³o<br />

choæby to, ¿e w miesi¹cu czerwcu komisja<br />

z³o¿ona z metalowców, drukarzy,<br />

piekarzy, malarzy i sprzedawców powo-<br />

³a³a do ¿ycia federacjê municypaln¹, która<br />

przyjê³a nazwê Solidaridad Obrera<br />

(Solidarnoœæ Robotnicza), i której organem<br />

prasowym rych³o zosta³o czasopismo<br />

o tym samym tytule wydawane ju¿<br />

od sierpnia roku 1907. Solidaridad Obrera<br />

stopniowo siê rozrasta³a, przyci¹gaj¹c<br />

robotników z przedmieœæ i okolic<br />

Barcelony. W rok po swej fundacji, we<br />

wrzeœniu 1908 r., organizacja ta przekszta³ci³a<br />

siê w federacjê lokaln¹ obejmuj¹c¹<br />

112 syndykatów z ca³ej Katalonii,<br />

zrzeszaj¹c w sumie ponad 25 000<br />

cz³onków 7 .<br />

Nie trzeba by³o czekaæ d³ugo na moment,<br />

w którym Solidaridad Obrera dosta³a<br />

siê w ca³oœci pod kontrolê anarchosyndykalistów.<br />

13 czerwca 1909 r. kongres<br />

robotniczej federacji lokalnej opowiedzia³<br />

siê jednomyœlnie za taktyk¹<br />

strajku generalnego. Nale¿y jednak podkreœliæ,<br />

¿e tendencja anarchosyndykalistyczna<br />

obrana przez wiêkszoœæ barceloñskich<br />

robotników spotka³a siê z nieufnoœci¹<br />

anarchokomunistów skupionych<br />

wokó³ pisma Tierra y Libertad. Ta<br />

ma³a grupka aktywistów to wszystko, co<br />

zosta³o z owego prê¿nego i szerokiego<br />

ruchu lat 90-tych XIX w. Anarchokomuniœci<br />

uwa¿ali anarchosyndykalistów po<br />

prostu za zdrajców doktryny, która pomog³a<br />

sformowaæ szeregi starej organizacji<br />

anarchistycznej w Hiszpanii. Dla<br />

tej nielicznej teraz ju¿ i efemerycznej<br />

grupki, anarchosyndykaliœci byli zwyk³ymi<br />

reformistami.<br />

Nowo obrany i jednoczeœnie zwyciêski<br />

kierunek syndykalistyczny w ³onie<br />

iberyjskiego ruchu anarchistycznego<br />

szybko zosta³ uwik³any w dramatyczne<br />

wydarzenia tzw. "tragicznego tygodnia"<br />

(la Semana Trágica) 8 , maj¹cego miejsce<br />

w Barcelonie. By wzmocniæ hiszpañski<br />

kontyngent wojskowy w Maroku rz¹d<br />

Antonio Maury zmobilizowa³ rezerwistów.<br />

Zarówno socjaliœci jak i anarchiœci<br />

stanowczo opowiedzieli siê przeciwko<br />

ekspansjonistycznej polityce w³adz<br />

i rozpoczêli akcjê protestacyjn¹ 9 . W Barcelonie<br />

dnia 11 lipca 1909 r. pierwsze<br />

oddzia³y rezerwistów wesz³y na pok³ady<br />

statków maj¹cych przetransportowaæ<br />

je na kontynent afrykañski. Najró¿niejsze<br />

grupy anarchistyczne i syndykalistyczne,<br />

skupione wokó³ Solidaridad<br />

Obrera, a tak¿e socjaliœci i syndykaliœci<br />

z UGT wspólnie powo³a³y do ¿ycia<br />

komitet, który szybko skoordynowa³<br />

swoje posuniêcia z podobnymi komitetami<br />

w Madrycie, Walencji, Saragossie,<br />

Bilbao oraz w innych stolicach prowincji<br />

hiszpañskich. Zapowiedziano przeprowadzenie<br />

wspólnymi si³ami strajku<br />

generalnego na dzieñ 26 lipca 1909 r.<br />

Tego dnia strajk przebiega³ w zupe³nie<br />

pacyfistycznej atmosferze, lecz wobec<br />

rych³ej interwencji wojska i wprowadzenia<br />

przez w³adze stanu okupacyjnego,<br />

Historia<br />

95


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

wkrótce przekszta³ci³ siê w powstanie<br />

ludowe, które swym zasiêgiem objê³o<br />

nie tylko Barcelonê, ale i jej okolice.<br />

W Sabadell, Mataró i Manresa, gdzie<br />

bezdyskusyjnymi panami sytuacji byli<br />

robotnicy, dosz³o do proklamacji republiki.<br />

Niektóre oddzia³y wojska, wezwane<br />

dla zaprowadzenia porz¹dku na ulicach,<br />

odmówi³y strzelania do t³umu, który<br />

ju¿ wczeœniej postawi³ barykady i po<br />

zdobyciu kilku arsena³ów by³ uzbrojony.<br />

Mimo zaciêtych walk ulicznych nie<br />

zdo³ano spacyfikowaæ powstania a¿ do<br />

pierwszych dni sierpnia 1909 r.<br />

Odpowiedzi¹ rz¹du Maury by³y brutalne<br />

represje skierowane przeciwko<br />

mieszkañcom Barcelony: aresztowano<br />

tysi¹ce osób, 175 zosta³o s¹downie zobligowanych<br />

do opuszczenia terytorium<br />

kraju, 5 osób skazano na karê œmierci<br />

i stracono, 59 osób skazano na do¿ywotnie<br />

wiêzienie. Jedn¹ z ofiar represji wynik³ych<br />

po "tragicznym tygodniu" by³<br />

Francisco Ferrer Guardia 10 , za³o¿yciel<br />

os³awionej Szko³y Nowoczesnej (la<br />

Escuela Moderna), po dziœ dzieñ bêd¹cej<br />

idea³em edukacji anarchistycznej.<br />

Ferrera oskar¿ono o przywództwo rebelii,<br />

po krótkim procesie uznano winnym,<br />

skazano na œmieræ i mimo sprzeciwów<br />

œwiatowej opinii publicznej stracono.<br />

Reperkusje "tragicznego tygodnia" mia-<br />

³y ogromny wp³yw na ca³y ruch robotniczy<br />

w Katalonii, obliguj¹c spor¹ czêœæ<br />

jego aktywistów do ucieczki za granicê.<br />

Ze swojej strony szefostwo PSOE zrobi³o,<br />

co tylko mo¿liwe, by socjaliœci kataloñscy<br />

opuœcili szeregi Solidaridad<br />

Obrera.<br />

Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e powstanie<br />

CNT (Confederación Nacional<br />

de Trabajo) by³o bezpoœredni¹ konsekwencj¹<br />

wydarzeñ zwi¹zanych z "tragicznym<br />

tygodniem" w Barcelonie.<br />

Wrzenie rewolucyjne, które wyp³ynê³o<br />

w tamtych dniach ¿ywe by³o jeszcze<br />

przez d³ugie miesi¹ce i wcale nie dziwne<br />

jest to, ¿e z ide¹ zwo³ania kongresu,<br />

na którym dojœæ mia³o do zawi¹zania<br />

konfederacji, wyst¹pili w³aœnie anarchiœci<br />

z Solidaridad Obrera Regional de<br />

Cataluna.<br />

Kongres 11 , podczas którego dosz³o<br />

do powstania Confederación Nacional<br />

de Trabajo, mia³ miejsce w Pa³acu Sztuk<br />

Piêknych (Palacio de Bellas Artes)<br />

w Barcelonie miedzy dniem 30 paŸdziernika<br />

a 1 listopada 1910 r. Podjête na nim<br />

zosta³y trzy g³ówne kwestie dotycz¹ce<br />

przysz³oœci w miarê skonsolidowanego<br />

ju¿ ruchu wolnoœciowego. Po pierwsze,<br />

rozwa¿ano mo¿liwoœæ po³¹czenia siê<br />

z socjalistami z UGT, po drugie, przyjêcie<br />

nazwy CGT (Confederación General<br />

de Trabajo) i zorganizowanie struktur<br />

w oparciu o francusk¹ organizacjê<br />

syndykaln¹ o tej samej nazwie, i wreszcie<br />

po trzecie, utworzenie krajowej konfederacji,<br />

która mia³aby "wyra¿aæ d¹¿enia<br />

i aspiracje hiszpañskiej klasy robotniczej"<br />

12 . W³aœnie ta ostatnia opcja zyska³a<br />

najwiêksze poparcie i dziêki temu<br />

dosz³o do proklamacji CNT.<br />

Jak podaje Juan Gómez Casas, aktywista<br />

CNT i uczestnik hiszpañskiej<br />

wojny domowej, "kongres unikn¹³ na<br />

szczêœcie wyegzatlowanych figur teoretycznych,<br />

zaœ jego postanowienia by³y<br />

jasne i konkretne: syndykalizm nie by³<br />

zdefiniowany jako cel sam w sobie, lecz<br />

jako jeden ze œrodków walki i oporu<br />

przeciw antagonizmom klasowym. Celem<br />

ostatecznym, osi¹gniêtym, gdy tylko<br />

stowarzyszenia robotnicze bêd¹ czu-<br />

³y siê na tyle liczebne i zdolne intelektualnie,<br />

by³oby wyw³aszczenie klas posiadaj¹cych<br />

i wynikaj¹ce z tego przejêcie<br />

ca³ej produkcji przez robotników. Nie<br />

oby³o siê oczywiœcie - kontynuuje Gomez<br />

Casas - bez d³ugich debat na temat<br />

96


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Francja, 1 wrzeœnia 1918 r. Durruti (pierwszy od lewej) w towarzystwie francuskich<br />

anarchistów<br />

emancypacji robotników, dosadne by³y<br />

krytyki klasy politycznej, podkreœlono<br />

tak¿e, ¿e wyzwolenie klasy robotniczej<br />

mia³o byæ owocem dzia³añ samych robotników"<br />

13 . Zaproponowano, by nie<br />

wykorzystywaæ metody strajku generalnego<br />

w celu osi¹gniêcia pomniejszych<br />

korzyœci, jak choæby podniesienia p³ac<br />

czy zmniejszenia iloœci godzin pracy.<br />

Strajk mia³ byæ rewolucyjny i bezkompromisowy,<br />

jego g³ównym zadaniem<br />

mia³o byæ doprowadzenie do zupe³nego<br />

sparali¿owania produkcji na ca³ym obszarze<br />

pañstwa. 14<br />

Kolejny wa¿ny krok dokonany zosta³<br />

podczas regionalnego kongresu<br />

CNT w mieœcie Sans ko³o Barcelony.<br />

Tam to miêdzy 28 czerwca a 1 lipca<br />

1918 r. obradowa³o 164 delegatów reprezentuj¹cych<br />

73 860 robotników zrzeszonych<br />

w kataloñskiej Confederación<br />

Regional de la CNT. Znakomita wiêkszoœæ<br />

cz³onków tej sekcji regionalnej pochodzi³a<br />

oczywiœcie ze stolicy prowincji,<br />

poza ni¹ zaœ najwa¿niejszym ogniskiem<br />

CNT w Katalonii by³o Mataró<br />

z 5 100 zrzeszonych syndykalistów.<br />

Kongres ten zaowocowa³ radykaln¹<br />

zmian¹ organizacji syndykatów. Powsta-<br />

³y tzw. Sindicatos Únicos, wielkie organizmy<br />

syndykalne obejmuj¹ce wszystkich<br />

pracowników zatrudnionych w tej<br />

samej ga³êzi przemys³u, którzy dotychczas<br />

byli rozproszeni w najró¿niejszych<br />

sekcjach zawodowych, sk³adaj¹cych siê<br />

na klasyczn¹, XIX-wieczn¹ strukturê organizacji<br />

robotniczych. Sindicatos Únicos<br />

mia³y formowaæ federacje lokalne,<br />

te zaœ federacje regionalne, których ca-<br />

³oœæ sk³adaæ siê mia³a na Krajow¹ Konfederacjê<br />

Pracy, czyli CNT. 15<br />

Tym oto sposobem anarchizm oparty<br />

na silnej syndykalistycznej organizacji<br />

uzyska³ na Pó³wyspie Iberyjskim rze-<br />

Historia<br />

97


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

czywiœcie trwa³¹ pozycjê w ³onie tamtejszego<br />

ruchu robotniczego. Sta³ siê<br />

pierwsz¹ si³¹ w pañstwie, poza któr¹ nic<br />

dos³ownie nie mog³o siê wydarzyæ. (...)<br />

1<br />

Na kilka dni przed wybuchem strajku<br />

Durruti zosta³ powo³any w ramach zaci¹gu<br />

wojskowego do odbycia s³u¿by wojskowej<br />

w Regimencie Artyleryjskim w San Sebastian,<br />

do którego mia³ byæ wcielony pod koniec<br />

sierpnia 1917 r. W obszernej biografii Durrutiego,<br />

autorstwa Abla Paza, autor, œwiadek<br />

tamtych wydarzeñ oraz cz³onek milicji anarchistycznych,<br />

przytacza fragment wspomnianego<br />

ju¿ wczeœniej listu Durrutiego do jego<br />

siostry, datowanego na marzec 1927 r., w którym<br />

odnosz¹c siê do swojego niespe³nionego<br />

obowi¹zku s³u¿by wojskowej Durruti pisze,<br />

i¿ "niewielkie by³y moje chêci do s³u¿enia ojczyŸnie,<br />

ale ich resztê zabra³ mi jeden sier-<br />

¿ant, który zarz¹dza³ przyby³ymi rekrutami<br />

tak jakby ju¿ byli oni w koszarach. Wychodz¹c<br />

z biura werbunkowego powiedzia³em<br />

sobie, ¿e Alfonso XIII mo¿e od tej pory liczyæ<br />

na jednego ¿o³nierza mniej i jednego rewolucjonistê<br />

wiêcej" (patrz: A. Paz, Durruti en la<br />

Revolución espanola, Madrid 1996, s. 61.).<br />

2<br />

H. M. Enzensberger, El corto verano<br />

de la anarquía. Vida y muerte de Durruti,<br />

Barcelona 1998, s. 23, 25.<br />

3<br />

A. Lorenzo, El proletariado militante,<br />

Madrid 1974, s. 38-39.<br />

4<br />

Patrz: J. Gómez Casas, Historia de la<br />

FAI (Aproximación a la historia de la organización<br />

específica del anarquismo y sus antecedenets<br />

de la Alianza de la Democracia<br />

Socialista), Madrid 2002, s. 24-31.<br />

5<br />

Okreœlenie u¿yte przez H. M. Enzensbergera,<br />

s. 28.<br />

6<br />

A. Lorenzo, s. 99. Anselmo Lorenzo<br />

wraz z Enrique Borrellem, Francisciem Mora<br />

i Tomásem Gonzálezem Morago, byli oczywiœcie<br />

obecni na barceloñskim kongresie jako<br />

delegaci reprezentuj¹cy sekcjê madryck¹.<br />

7<br />

A. Fernández Álvarez, Ricardo Mella<br />

o el anarquismo humanista, Barcelona<br />

1990, s. 59.<br />

8<br />

Informacje na temat "la Semana Trágica"<br />

zainteresowany czytelnik mo¿e znaleŸæ w<br />

ka¿dej w³aœciwie historii Hiszpanii.<br />

9<br />

Jeœli antyrz¹dowa postawa anarchistów<br />

nikogo w tym wzglêdzie dziwiæ nie powinna,<br />

to stanowisko reprezentowane przez partiê<br />

socjalistyczn¹ PSOE godne jest odnotowania.<br />

Ju¿ 11 lipca, czyli dzieñ po og³oszeniu przez<br />

parlament mobilizacji, za³o¿yciel i wieloletni<br />

przywódca tej partii, Pablo Iglesias, na jednym<br />

z mityngów powiedzia³: "Wrogami ludu<br />

hiszpañskiego nie s¹ Marokañczycy, ale rz¹d<br />

hiszpañski. Nale¿y zwalczaæ ten rz¹d u¿ywaj¹c<br />

wszelkich dostêpnych metod. Zamiast<br />

strzelaæ na dó³, ¿o³nierze strzelaæ powinni do<br />

góry. Jeœli bêdzie konieczne robotnicy wezm¹<br />

udzia³ w strajku generalnym ze wszystkimi<br />

tego konsekwencjami, bez zwa¿ania na represje,<br />

które rz¹d móg³by przeciwko nim przedsiêwzi¹æ".<br />

By³a to najbardziej radykalna deklaracja<br />

publiczna, jakiej kiedykolwiek dopuœci³<br />

siê Iglesias, mimo, i¿ bêd¹c wspó³za³o¿ycielem<br />

hiszpañskiej sekcji I Miêdzynarodówki<br />

mia³ ku temu wielokrotnie okazjê. Patrz:<br />

M. Nunez de Arenas, M. Tunon de Lara, Historia<br />

del movimiento obrero espanol, Barcelona<br />

1970, s. 171.<br />

10<br />

Francisco Ferrer i Guardia urodzi³ siê<br />

w Alella w 1859 r. i zgin¹³ od kul plutonu<br />

egzekucyjnego w Barcelonie w 1909 r. Wywodz¹cy<br />

siê z rodziny drobnych posiadaczy<br />

ziemskich, w m³odym wieku wst¹pi³ Ferrer<br />

i Guardia w szeregi Republikañskiej Partii Federalnej<br />

(Partido Republicano Federal)<br />

i wzi¹³ udzia³ w powstaniu wojskowym<br />

w Santa Coloma de Farnés w 1886 r., po którym<br />

zmuszony by³ schroniæ siê we Francji.<br />

Powróci³ do Barcelony w 1901 r. i ufundowa³<br />

Szko³ê Nowoczesn¹ (la Escuela Moderna),<br />

której wolnomyœlicielskie tendencje<br />

wzbudzi³y sprzeciw niektórych œrodowisk.<br />

Szko³a zosta³a zamkniêta przez w³adze<br />

w 1906 r., zaœ Ferrer zmuszony do ponownego<br />

udania siê na wygnanie, tym razem do Belgii,<br />

gdzie utworzy³ Ligê Miêdzynarodow¹<br />

(Liga Internacional), zajmuj¹c¹ siê problemem<br />

racjonalnej edukacji m³odzie¿y. Kilka<br />

miesiêcy po swoim powrocie do Barcelony<br />

w 1909 r. zosta³ zadenuncjowany jako jeden<br />

z g³ównych inspiratorów "tragicznego tygo-<br />

98


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dnia" i w finale skazany na œmieræ. W wyniku<br />

jego egzekucji, podczas której Ferrer mia³<br />

krzyczeæ "!Viva la escuela moderna!", dosz³o<br />

do radykalnej kampanii protestacyjnej<br />

w Hiszpanii i za granic¹ (demonstrowano<br />

m.in. w Londynie, Pary¿u, Rzymie, Amsterdamie,<br />

Zurychu i Lizbonie), która doprowadzi³a<br />

do upadku rz¹du Antonio Maury. W samej<br />

Brukseli postawiono Ferrerowi pomnik,<br />

który stoi tam do teraz. Na temat wizji szko³y<br />

nowoczesnej prezentowanej przez Ferrera<br />

patrz: F. Ferrer Guardia, La Escuela Moderna,<br />

Madrid 1976, a tak¿e: Jordi de Cambra<br />

Bassols, Anarquismo y positivismo: el caso<br />

de Ferrer, Madrid 1981.<br />

11<br />

W celu zdobycia bardziej szczegó³owych<br />

informacji na temat przebiegu owego<br />

kongresu, podczas którego powo³ano do ¿ycia<br />

CNT oraz na temat pierwotnego charakteru<br />

tej organizacji patrz: Congreso de constitución<br />

de la CNT, Barcelona 1976.<br />

12<br />

J. Gómez Casas, s. 48.<br />

13<br />

Ibidem.<br />

14<br />

A. Fernández Álvarez, s. 60.<br />

15<br />

M. Nunez de Arenas, M. Tunon de<br />

Lara, s. 201.<br />

SERIE WYDAWNICZE<br />

ANARCHIZM - IDEE - PRAKTYKA<br />

Inny, lepszy œwiat jest mo¿liwy. Ludzie zawsze szukali nowych rozwi¹zañ dotycz¹cych<br />

organizacji ¿ycia spo³ecznego, która by³aby lepsza od istniej¹cego status<br />

quo. Szukaj¹ i dzisiaj. Nie jest tak, ¿e nie ma alternatyw. Nigdy tak nie by³o.<br />

Ludzie d¹¿¹ do poszerzania swojej wolnoœci, do zmiany, szczególnie wtedy, gdy<br />

¿ycie w istniej¹cych warunkach staje siê trudne do zniesienia i zaakceptowania,<br />

z powodów materialnych, spo³ecznych, politycznych czy - przede wszystkim - etycznych.<br />

Seria "Anarchizm-Idee-Praktyka." jest prób¹ pokazania wysi³ków na rzecz urzeczywistnienia<br />

spo³eczeñstwa, które w praktyce realizuje idee wolnoœci, sprawiedliwoœci<br />

i anarchistycznej samoorganiazacji. Chodzi nam nie o sformu³owanie<br />

kolejnych teorii spo³ecznych, ale na konkretnych przyk³adach udowodnienie, ¿e<br />

wszyscy mo¿emy ¿yæ inaczej.<br />

TEORIE OPORU<br />

Si³¹ narzucony ideologiczny monopol, propagowany poprzez szko³y, partie polityczne,<br />

s¹downictwo, religiê, serwisy informacyjne, tradycyjn¹ rodzinê itd., staje<br />

siê codzienn¹ represj¹. Cykl "Teorie oporu" stanowi krytykê dominuj¹cych sposobów<br />

myœlenia na temat spo³ecznych realiów. Utrwalany podzia³ spo³eczeñstwa<br />

na mniejszoœæ, która w swoim interesie nadaje sens œwiatu oraz milcz¹c¹ resztê,<br />

w rzeczywistoœci nie musi mieæ miejsca. Istnieje miêdzynarodowy ruch, którego<br />

idee nie odzwierciedlaj¹ interesów prywatnych b¹dŸ publicznych instytucji, lecz<br />

potrzeby niedopuszczonych do g³osu. Koncepcje autorów prezentowanych w tej<br />

serii, nawi¹zuj¹ do tego ruchu spo³ecznego i s¹ z nim œciœle zwi¹zane. Ich prace<br />

s¹ dowodem, ¿e realna krytyka jest niezale¿na od instytucji dominacji, a jej od<br />

niesieniem pozostaje spo³eczny opór.<br />

Historia<br />

99


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

WYDAWNICTWO<br />

"NOWA EPOKA" 1924 - 1930<br />

MICHA£ PRZYBOROWSKI<br />

Historia<br />

Genezy za³o¿enia wydawnictwa<br />

"Nowa Epoka" mo¿na dopatrywaæ siê<br />

w sytuacji panuj¹cej w dwudziestoleciu<br />

miêdzywojennym w Polsce i w tym, ¿e<br />

wszelka dzia³alnoœæ zwolenników ideologii<br />

anarchistycznej mia³a w odrodzonym<br />

pañstwie polskim charakter nielegalny.<br />

Status ruchu "wywrotowego" powa¿nie<br />

ogranicza³ mo¿liwoœci jego rozwoju,<br />

jak równie¿ w oczywisty sposób<br />

rzutowa³ na formy dzia-<br />

³alnoœci organizacyjnej<br />

i propagandowej. Wystarczy<br />

tutaj wspomnieæ,<br />

¿e cz³onków organizacji<br />

rewolucyjnych,<br />

pod które podci¹gniêto<br />

zarówno organizacje<br />

anarchistyczne<br />

jak i komunistyczne 1 œcigano na podstawie<br />

artyku³u 102 Kodeksu Karnego, który<br />

brzmia³: "Winny udzia³u w spisku zawi¹zanym<br />

dla dokonania zbrodni przewidzianej<br />

w art. 100 [zamach na ustrój<br />

pañstwowy] ulegnie karze ciê¿kiego<br />

wiêzienia do lat 8".<br />

Nie maj¹c mo¿liwoœci legalnego funkcjonowania<br />

w kraju, jesieni¹ 1923 roku<br />

grupa kilku anarchistów, zwi¹zanych<br />

z ruchem anarchistycznym jeszcze z lat<br />

1905-1906 wyemigrowa³a do Pary¿a,<br />

aby tam zorganizowaæ bazê technicznowydawnicz¹,<br />

która w przysz³oœci mia³a<br />

pos³u¿yæ do odbudowy ruchu anarchistycznego<br />

w Polsce. 2 W latach dwudzie-<br />

Autor tekstu przygotowuje<br />

publikacjê z wyborem dokumentów<br />

<strong>Anarchistycznej</strong><br />

Federacji Polski z okresu XXlecia<br />

miêdzywojennego.<br />

stych XX w. Berlin oraz Pary¿ uwa¿ane<br />

by³y za dwa g³ówne oœrodki propagandy<br />

anarchistycznej, tam odnajdywali<br />

swoje miejsce anarchiœci, którzy z ró¿-<br />

nych wzglêdów nie mogli dzia³aæ<br />

w swoich rodzimych krajach. 3 We Francji<br />

ruch anarchistyczny mimo szykan ze<br />

strony policji dzia³a³ w warunkach legalnych,<br />

o czym wspomniano w piœmie<br />

"Walka": "Przeœladowania jakim podlega<br />

ruch rewolucyjny w<br />

szeregu krajów, zmusi-<br />

³y wiele organizacji<br />

anarchistycznych Europy<br />

do wydawania<br />

swych pism poza granicami,<br />

w œrodowiskach<br />

emigracyjnych.<br />

Takim oœrodkiem pism<br />

anarchistycznych jest obecnie Pary¿,<br />

gdzie wychodz¹ czasopisma anarchistyczne<br />

w³oskie (2), hiszpañskie, rosyjskie,<br />

polskie, wêgierskie, i – w najbli¿-<br />

szym czasie – ¿ydowskie" 4 .<br />

Starania polskiej grupy wkrótce przynios³y<br />

pierwsze efekty i zainicjowano dzia-<br />

³alnoœæ "Grupy Anarchistów Polskich<br />

we Francji". Nastêpnym krokiem by³o<br />

za³o¿enie wydawnictwa "Nowa Epoka",<br />

która wiosn¹ 1924 r. opublikowa³a<br />

pierwsz¹ broszurê pt.: "Czego chc¹ anarchiœci?"<br />

5 , która w prosty sposób wyjaœnia³a<br />

czym s¹ i jakie idee przyœwiecaj¹<br />

anarchistom. Mimo znacznych trudnoœci<br />

zwi¹zanych z brakiem wypracowa-<br />

100


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

nych kana³ów przerzutowych nielegalnej<br />

literatury, czêœæ nak³adu wynosz¹cego<br />

kilka tysiêcy egzemplarzy uda³o siê<br />

przemyciæ do Polski. Tu pewn¹ jej iloœæ<br />

wprowadzono równie¿ do legalnego<br />

obiegu ksiêgarskiego. 6 Broszura cieszy³a<br />

siê sporym powodzeniem i przynios³a<br />

spodziewany oddŸwiêk, zainteresowanie<br />

i popularyzacjê idei anarchistycznej<br />

w krêgach warszawskich zwi¹zków zawodowych.<br />

W roku nastêpnym dziêki<br />

nawi¹zanym w Pary¿u kontaktom z sekretariatem<br />

Miêdzynarodowego Stowarzyszenia<br />

Robotników i dziêki jego finansowemu<br />

wsparciu uda³o siê opublikowaæ<br />

trzy kolejne tytu³u. By³y to publikacje<br />

Aleksandra Berkmana: "Tragedia<br />

Rosji", "Powstanie kronsztadzkie"<br />

i "Partia komunistyczna i rewolucja rosyjska",<br />

zawieraj¹ce anarchistyczn¹ krytykê<br />

bolszewizmu i pañstwa sowieckiego.<br />

Nie wiadomo czy uda³o siê te tytu³y<br />

przemyciæ do Polski, ale o fakcie ich wydania<br />

mo¿emy znaleŸæ œlad w og³oszeniu<br />

prasowym zachêcaj¹cym do zakupu<br />

tych i innych publikacji anarchistycznych<br />

w ksiêgarni wysy³kowej "Najmita".<br />

7 Maj¹c utworzon¹ niezbêdn¹ bazê<br />

grupa paryska wszystkie œrodki postanowi³a<br />

skupiæ na przygotowaniach do<br />

wydawania regularnego pisma anarchistycznego<br />

w jêzyku polskim, które odzwierciedla³o<br />

by pogl¹dy grupy, a jednoczeœnie<br />

by³oby forum wymiany informacji<br />

dla anarchistów zarówno w kraju<br />

jak i na emigracji. Zawieszono wydawanie<br />

broszur i do ich wydawania powrócono<br />

dopiero w póŸniejszym okresie<br />

i dopiero w 1927 r. nak³adem "Nowej<br />

Epoki" ukaza³a siê drukiem kolejna broszura<br />

pt. "Jak powsta³o i czem jest Miêdzynarodowe<br />

Stowarzyszenie Robotników?"<br />

sygnowana jako R.R., a której<br />

faktycznym autorem by³ Rudolf Rocker.<br />

Warto tutaj wspomnieæ, ¿e w latach<br />

dwudziestych Rocker obok dzie³ Kropotkina<br />

by³ najczêœciej publikowanym anarchistycznym<br />

autorem , a tzw. "grupa<br />

paryska" jeszcze w Polsce nielegalnie<br />

wyda³a na pocz¹tku 1923 r. jego broszurê<br />

"System rad czy dyktatura". 8<br />

Wczeœniej nawi¹zane kontakty<br />

w kraju, do którego mia³a byæ kierowana<br />

znaczna czêœæ nak³adu i utworzone<br />

niewielkie zaplecze finansowe pozwoli³y<br />

wydaæ w marcu 1925 r. pierwszy numer<br />

pisma pt. "Najmita". Mimo, ¿e grupa<br />

by³a rdzennie polska, to ze wzglêdów<br />

konspiracyjnych formalnym wydawc¹<br />

pisma zosta³ francuski anarchista Pierre<br />

Lentente. Jednym z redaktorów<br />

"Najmity" zosta³ Jerzy Borejsza. Sam<br />

Borejsza, który od pocz¹tku lat 20-tych<br />

mocno zaanga¿owa³ siê w dzia³alnoœæ<br />

ruchu anarchistycznego w Polsce 9 , w lecie<br />

1924 roku wyemigrowa³ do Francji,<br />

gdzie zosta³ przyjêty na studia na poli-<br />

Pierwsza broszura wydawnictwa "Nowa<br />

Epoka": Czego chc¹ anarchiœci<br />

Historia<br />

101


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

technice w Tuluzie. Nawi¹za³ tam szereg<br />

kontaktów ze œrodowiskami anarchistycznymi,<br />

a zw³aszcza z emigrantami<br />

hiszpañskimi, z którymi podj¹³ blisk¹<br />

wspó³pracê do tego stopnia, ¿e razem ze<br />

s³ynnym hiszpañskim anarchist¹ Durrutim<br />

dokonali aktu ekspropriacji 10 , a za<br />

uzyskane w ten sposób œrodki w póŸniejszym<br />

okresie zaczêto wydawaæ pismo<br />

"Accion". 11<br />

Nie mo¿na jednoznacznie stwierdziæ,<br />

czy tytu³ "Najmita" mia³ celowo nawi¹zywaæ<br />

do poprzedniego pisma o takim<br />

samym tytule, które wydawa³ Józef<br />

Zieliñski dekadê wczeœniej. 12 Nale¿y<br />

jednak przyj¹æ ¿e tak 13 , bo pismo by³o<br />

wydawane równie¿ w Pary¿u i by³o skierowane<br />

w znacznej mierze do podobnych<br />

krêgów jak jego poprzednik, czyli emigrantów<br />

polskich we Francji. Pewn¹<br />

czêœæ nak³adu przemycano równie¿ do<br />

Polski. Wspomina o tym Tomasz Pilarski:<br />

Przypominam sobie, ¿e n.p. periodyk<br />

"Najmita" – którego redaktorem by³<br />

przez lat kilka J. Borejsza – póŸniejszy<br />

KPP-owiec – rozkolportowano na terenie<br />

katowickim w 250-300 egz., co<br />

w warunkach konspiracji ma szczególne<br />

znaczenie. 14 Równie¿ Konrad Œwierczyñski<br />

wspomina o tym, ¿e na jego adres<br />

obok broszur nadsy³ano z Francji ten<br />

tytu³, który nastêpnie by³ nielegalnie<br />

dystrybuowany na targowisku na warszawskim<br />

Kercelaku; w zwi¹zku z tym<br />

faktem Œwierczyñski by³ aresztowany. 15<br />

Ka¿dy numer mia³ objêtoœæ od 4 do<br />

6 stron formatu A3 i mia³ jak na ówczesne<br />

czasy i charakter pisma bardzo wysoki<br />

poziom edytorski. Na jego ³amach<br />

ukazywa³y siê artyku³y poœwiêcone teorii<br />

i praktyce anarchosyndykalizmu,<br />

przedruki tekstów teoretyków anarchizmu<br />

(Kropotkin, Rocker) korespondencja<br />

od czytelników, raporty z dzia³alnoœci<br />

i spotkañ grup anarchistycznych 16 czy<br />

wreszcie rewolucyjna poezja. 17<br />

¯ywot pisma "Najmita" nie by³ zbyt<br />

d³ugi. W okresie od marca do sierpnia<br />

1925 roku ukaza³o siê zaledwie szeœæ numerów.<br />

Mimo, ¿e we Francji wydawanie<br />

pism anarchistycznych by³o legalne,<br />

to od samego pocz¹tku redakcja by³a nara¿ona<br />

na szykany ze strony policji. Daje<br />

temu wyraz redakcja w jednym z zamieszczonych<br />

tekstów: "I w tej chwili<br />

rozpocz¹³ siê ze strony bur¿uazji szereg<br />

represyj. Po ukazaniu siê ka¿dego numeru<br />

'Najmity' drukarnia nasza by³a<br />

ofiar¹ napaœci zbirów policyjnych, którzy<br />

dopytywali siê bezskutecznie o wydawców.<br />

Oko³o 15 maja policja wkracza<br />

do mieszkania redaktora odpow.<br />

'Najmity', tow. Lentente, domagaj¹c siê<br />

na pró¿no wskazania towarzyszy wydaj¹cych<br />

pismo" 18 . 26 czerwca 1925 r.<br />

polskie Ministerstwo Spraw Wewnêtrznych<br />

wyda³o okólnik, moc¹ którego<br />

"Najmita" zosta³ og³oszony w Polsce<br />

pismem nielegalnym, zaœ za jego rozpowszechnianie<br />

grozi³a kara do szeœciu<br />

lat ciê¿kiego wiêzienia. 19 Równie¿ dosyæ<br />

problematycznie uk³ada³a siê wspó³praca<br />

redakcji z drukarni¹, która odmawia³a<br />

publikacji niektórych tekstów: "I<br />

oto kiedy 4 numer Najmity by³ ju¿ pod<br />

prasê, drukarz, powo³uj¹c siê na nakaz<br />

rz¹dowy odmawia wydrukowania artyku³u<br />

wstêpnego p.t. Nowa RzeŸ i pierwsza<br />

stronnica pisma pozostaje bia³¹. Tak<br />

oto nie pozwolono nam wyraziæ protestu<br />

przeciw zbrodni kapita³u francuskohiszpañskiego"<br />

20 . Wszystkie te problemy<br />

z³o¿y³y siê na to, ¿e szósty numer z<br />

sierpnia 1925 roku by³ ostatnim numerem<br />

pisma, jaki siê ukaza³ pod t¹ nazw¹.<br />

Przerwa w wydawaniu "Najmity"<br />

nie trwa³a zbyt d³ugo, bo ju¿ po szeœciu<br />

miesiêcach, w lutym 1926 r. wznowio-<br />

102


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Broszura "Jak powsta³o i czem jest Miêdzynarodowe<br />

Stowarzyszenie Robotników?"<br />

autorstwa Rudolfa Rockera, wydana<br />

w 1927 r.<br />

no jego wydawanie pod zmienion¹<br />

nazw¹ "Walka". Zmiana by³a czysto fasadowa,<br />

i poza nowym tytu³em zachowany<br />

zosta³ podobny uk³ad graficzny,<br />

a sama treœæ nie odbiega³a od tego co<br />

wczeœniej publikowano w "Najmicie".<br />

Pismo nadal firmowa³ swoim nazwiskiem<br />

Pierre Lentente, którego z czasem<br />

zast¹pi³ Pierre Odeon. 21 Redakcja zmiany<br />

t³umaczy³a w nastêpuj¹cy sposób:<br />

"Przystêpuj¹c do wydawania Walki –<br />

rewolucyjnego polskiego pisma robotniczego<br />

wznawiamy pracê zapocz¹tkowan¹<br />

przed rokiem – pod inn¹ tylko<br />

nazw¹ – i przed paru miesi¹cami z powodów<br />

niezale¿nych od wydawców<br />

przerwan¹". 22 Œmia³o mo¿na przyj¹æ<br />

tezê, ¿e wybieg ze zmian¹ tytu³u by³ celowy,<br />

bo pozwoli³o to rozpocz¹æ ponowne<br />

wydawanie pisma z czyst¹ kart¹ i bez<br />

wszelkich obci¹¿eñ ze strony aparatu<br />

policyjnego, a sama nazwa "Najmita"<br />

by³a nazbyt charakterystyczna.<br />

Systematyczny kolporta¿ pisma oraz<br />

pewien rozg³os jaki uzyska³o ju¿ pismo<br />

przyniós³ efekty, bo jak informowa³a redakcja,<br />

ma zostaæ zwiêkszony nak³ad<br />

pisma. 23 Innym czynnikiem, który spowodowa³<br />

to, by³o zawi¹zanie w czerwcu<br />

1926 roku <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji<br />

Polski (AFP), co przek³ada³o siê m.in.<br />

na wzrost iloœci kolporta¿u w kraju.<br />

"Walka" od pocz¹tku w³¹czy³a siê w budowê<br />

nowej organizacji w kraju publikuj¹c<br />

na swoich ³amach informacje, teksty<br />

i odezwy AFP.<br />

Zmiana tytu³u nie usz³a uwadze<br />

w³adzom bezpieczeñstwa w Polsce. Ju¿<br />

w kwietniu 1926 roku w Poufnym Przegl¹dzie<br />

Inwigilacyjnym 24 raportowano<br />

o przypadkach kolporta¿u nowego tytu-<br />

³u, równie¿ w "Sprawozdaniu z ruchu<br />

komunistycznego i anarchistycznego"<br />

z czerwca 1926 r., wydawanym przez<br />

Ministerstwo Spraw Wewnêtrznych zawarta<br />

jest informacja o tym, ¿e w ¯ydowskim<br />

Zwi¹zku Skórzanym<br />

(ul. Stawki 41) kolportowano pojedyncze<br />

egz. "Walki". 25 W jednym, z policyjnych<br />

raportów mo¿na równie¿ natrafiæ<br />

na informacjê o znanej aktywistce ruchu<br />

spó³dzielczego Marii Orsetti i jej zwi¹zkach<br />

z ruchem anarchistycznym: "Dr Orsetti<br />

Maria c. Teodora i Maryji ur.<br />

22.VI.1880 w Warszawie zamieszka³a<br />

przy ul. Chocimskiej 17 m. 16 jest dzia-<br />

³aczk¹ anarchistyczn¹ i pisuje artyku³y<br />

do czasopisma anarchistycznego p.t.<br />

Walka". 26<br />

Do maja 1929 roku ukaza³y siê dwadzieœcia<br />

cztery numery "Walki". Na zawieszenie<br />

wydawania pisma wp³yw<br />

mia³a sytuacja w Polsce i przerwane<br />

nagle kana³y kolporta¿u. 7 marca 1929 r.<br />

w wyniku prowokacji dokonanej przez<br />

s³u¿by bezpieczeñstwa rozbito niele-<br />

Historia<br />

103


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

galn¹ akademiê poœwiecon¹ rocznicy<br />

œmierci Kropotkina, która zosta³a zorganizowana<br />

przez warszawsk¹ organizacjê<br />

AFP. Zatrzymano wówczas 143 osoby,<br />

a w wyniku dokonanych rewizji policja<br />

ujawni³a wiele obci¹¿aj¹cych materia³ów<br />

i kontaktów personalnych. Zdarzenie<br />

to odbi³o siê szerokim echem<br />

w oficjalnej prasie 27 , a sama "likwidacja"<br />

by³a du¿ym ciosem zarówno dla<br />

warszawskiej organizacji AFP, jak i dla<br />

redakcji paryskiej "Walki". W numerze<br />

z maja 1929 roku zamieszczono tekst,<br />

w którym wyjaœniono przyczyny zawieszenia<br />

pisma: "Dziœ sytuacja Walki jest<br />

ciê¿sza ni¿ by³a. W Polsce aresztowano<br />

szereg naszych towarzyszy, przeœladowania<br />

policyjne zmusi³y nas do chwilowego<br />

przerwania stosunków z naszymi<br />

odbiorcami w kraju" 28. Problemy te wydawa³y<br />

siê do przezwyciê¿enia, i pismo<br />

mog³oby siê dalej ukazywaæ, jednak redakcja<br />

t³umaczy³a to w nastêpuj¹cy sposób:<br />

Byæ mo¿e jednak, ze mimo sta³ego<br />

deficytu dalej byœmy "Walkê" wydawali,<br />

gdyby nie to, ¿e po³owa jej nak³adu<br />

musia³aby pozostawaæ na sk³adzie.<br />

Równie¿ w zwi¹zku z aresztowaniami<br />

naszych towarzyszy, zmuszeni jesteœmy<br />

posy³aæ do Polski pieni¹dze, które w innych<br />

warunkach mog³y by iœæ na "Walkê"<br />

29 . W roku nastêpnym próbowano<br />

jeszcze wznowiæ wydawanie tego pisma,<br />

Poufny Przegl¹d Inwigilacyjny z czerwca<br />

1930 r. 30 informowa³ o ukazaniu siê<br />

paryskiej"Walki" z dat¹ z maja 1930 r. 31<br />

Nie wiadomo jakie to przynios³o rezultaty<br />

i na jak d³ugo wznowiono wydawanie,<br />

bo w numerze 24 maj¹cym byæ z zamierzeniu<br />

ostatnim informowano, ¿e:<br />

"Walkê przestajemy wydawaæ. Druk jej<br />

rozpoczniemy na nowo, gdy bêdziemy<br />

mieli fundusz choæby na 3 numery pisma.<br />

Od was wiêc to zale¿y. Jeœli towarzysze,<br />

którym Walka jest droga i potrzebna,<br />

zechc¹, pismo zacznie wychodziæ<br />

ju¿ za kilka miesiêcy".<br />

Najprawdopodobniej numer lub numery<br />

"Walki" z 1930 roku by³y ostatnimi<br />

jakie siê ukaza³y, bo nie uda³o siê odnaleŸæ<br />

innych Ÿróde³ odwo³uj¹cych siê<br />

do tego tytu³u. Jan Straszewski w swoim<br />

szkicu o <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji<br />

Polski wspomina³, ¿e: "W latach 1925-<br />

1930 w Pary¿u wychodzi³ miesiêcznik<br />

anarchistyczny w jêzyku polskim pt.<br />

Walka. Ludzie, którzy go redagowali do<br />

Polski nie wrócili z wyj¹tkiem Moj¿esza<br />

Finkelsztajna, który by³ w Polsce<br />

w czasie okupacji i zosta³ zamordowany<br />

w Treblince" 32 Sam Finkielsztejn powróci³<br />

do Polski na kilka lat przed wybuchem<br />

wojny, a na œlad jego nazwiska<br />

mo¿na natkn¹æ siê w wydanej w jêzyku<br />

jidysz broszurze o Nestorze Machno, datowanej<br />

na 13 czerwca 1936 roku. Jego<br />

nazwisko umieszczone jest w stopce redakcyjnej<br />

jako redaktor i wydawca tej<br />

broszury. 33 Ostatni œlad o grupie paryskiej<br />

odnaleŸæ mo¿na na ³amach ukazuj¹cego<br />

siê w Nowym Jorku w jêzyku jidysz<br />

pisma "Fraje Arbeter Sztime", gdzie<br />

w numerze z dn. 12.03.1948 roku zamieszczony<br />

zosta³ list pt. "Wolnoœciowy<br />

pogl¹d na rzeczywistoœæ polsk¹",<br />

w którym osoba podpisana jako A. Dawid,<br />

cz³onek grupy paryskiej, wyra¿a<br />

w¹tpliwoœci wobec prób dzia³alnoœci<br />

anarchistów w Polsce Ludowej. 34 Byæ<br />

mo¿e by³y prowadzone jeszcze jakieœ<br />

dzia³ania przez grupê parysk¹, ale wojna,<br />

a nastêpnie czasy stalinizmu i "¿elazna<br />

kurtyna" skutecznie przerwa³y kontakty<br />

miêdzy ocalonymi po wojnie polskimi<br />

anarchistami a zagranicznymi œrodowiskami<br />

anarchistycznymi i nie mo¿-<br />

na dotrzeæ do takich Ÿróde³ informacji.<br />

Wiadomo, ¿e zaraz po wojnie anarchi-<br />

104


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

œci w Polsce próbowali podejmowaæ na<br />

niewielk¹ skalê dzia³ania, ale mo¿emy<br />

ju¿ tutaj mówiæ tylko o epizodycznej<br />

dzia³alnoœci w zupe³nej izolacji.<br />

1<br />

Sprawozdania w³adz bezpieczeñstwa<br />

z nielegalnego ruchu tytu³owane by³y jako<br />

"Sprawozdanie z (nielegalnego) ruchu komunistycznego<br />

i anarchistycznego"<br />

2<br />

Die Internationale, 04.1930; A[ugustin]<br />

S[ouchy]<br />

3<br />

W Berlinie w 1923 r. odby³ siê kongres<br />

za³o¿ycielski Miêdzynarodowego Stowarzyszenia<br />

Robotników, tzw. miêdzynarodówki<br />

anarchosyndykalistycznej; w Pary¿u mieszka³<br />

Nestor Machno i liczna grupa anarchistów<br />

hiszpañskich skupionych wokó³ B. Durrutiego<br />

i F. Ascaso.<br />

4<br />

Prasa anarchistyczna w Pary¿u! Walka,<br />

nr 1, luty 1926, s. 4.<br />

5<br />

Broszura nie zawiera³a informacji o autorze,<br />

ale w rzeczywistoœci napisana zosta³a<br />

przez belgijskiego anarchistê Georga Thonara<br />

i nosi³a tytu³: Ce que veulent les anarchistes.<br />

6<br />

Die Internationale, 04.1930; A[ugustin]<br />

S[ouchy]<br />

7<br />

Do nabycia w ksiêgarni "Najmity",<br />

"Najmita" nr 2, kwiecieñ 1925, s. 6.<br />

8<br />

Opublikowano równie¿ jego inne prace<br />

w przek³adzie Marii Orsetti: "Czy racjonalizacja<br />

przemys³u prowadzi do socjalizmu?",<br />

"Racjonalizacja przemys³u, a klasa pracuj¹ca"<br />

oraz szereg artyku³ów zarówno w nielegalnie<br />

wydawanej prasie anarchistycznej jak<br />

i w oficjalnej prasie spó³dzielczej.<br />

9<br />

Konrad Œwierczyñski "Mój udzia³<br />

w <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji Polski" niepublikowane<br />

wspomnienia w zbiorach autora.<br />

10<br />

Niepublikowane wspomnienie Jana<br />

Straszewskiego w zbiorach autora<br />

11<br />

Akta Osobowe Jerzego Borejszy, Sygn.<br />

237/XXIII - 15, k.6<br />

12<br />

W polskich zbiorach zachowa³ siê tylko<br />

numer 1 tego pisma, datowany na 1 maja<br />

1914 r. Wiadomo jest jednak o istnieniu drugiego<br />

numeru tego pisma, jednak nie uda³o<br />

siê go odnaleŸæ w zbiorach bibliotecznych<br />

w Polsce.<br />

13<br />

Warto równie¿ zauwa¿yæ, ¿e w latach<br />

1907-1908 we Lwowie wydawano pismo pt.<br />

"Nowa Epoka", w którym mo¿emy odnaleŸæ artyku³y<br />

sygnowane przez Józefa Zieliñskiego.<br />

14<br />

List Tomasza Pilarskiego "Do pana Stefana<br />

Szwedowskiego" s. 3, datowany na<br />

09.196?, znajduj¹cy siê w posiadaniu Micha³a<br />

Marka.<br />

15<br />

Konrad Œwierczyñski "Mój udzia³<br />

w <strong>Anarchistycznej</strong> Federacji Polski"...<br />

16<br />

W nr 5 "Najmity" mo¿emy znaleŸæ np.<br />

relacjê z konferencji anarchosyndykalistów na<br />

Œl¹sku, czy z kongresu anarchistów hiszpañskich<br />

we Francji, w którym bra³ udzia³ Jerzy<br />

Borejsza.<br />

17<br />

Na ³amach "Najmity" swoje wiersze publikowa³<br />

Konrad Œwierczyñski, ukrywaj¹cy siê<br />

pod pseudonimem Stefan Stanis³awski.<br />

18<br />

Towarzysze! Robotnicy! "Najmita",<br />

nr 5, lipiec 1925, s. 1.<br />

19<br />

ibidem<br />

20<br />

ibidem<br />

21<br />

Walka, nr 9, 15 maja 1927, s. 6.<br />

22<br />

Walka, nr 1, luty 1926, s. 1.<br />

23<br />

Walka, nr 7, 15 maja 1927, s. 6.<br />

24<br />

AAN, MSW, PPI, sygn. 706<br />

25<br />

ibidem<br />

26<br />

AAN, MSW, sygn. 1199, Sprawozdanie<br />

z ruchu komunistycznego i anarchistycznego<br />

27<br />

Kurier Warszawski, nr 67 z 9.03.1929;<br />

Kurier Poranny z 9.03.1929<br />

28<br />

Do czytelników! "Walka", nr 24, maj<br />

1929, s. 1.<br />

29<br />

ibidem<br />

30<br />

AAN, MSW, PPI, sygn. 706/10 k.154<br />

31<br />

Numeru tego pisma nie uda³o siê odnaleŸæ<br />

w zbiorach bibliotecznych.<br />

32<br />

AAN, t..os. Jana Straszewskiego, nr<br />

5579, k. 30.<br />

33<br />

W zbiorach <strong>Biblioteki</strong> Narodowej<br />

w Warszawie.<br />

34<br />

T³umaczenie tego tekstu otrzyma³em<br />

dziêki uprzejmoœci pani Ludwiki Zaquin<br />

z Pary¿a.<br />

Historia<br />

105


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

Czwarty numer pisma "Najmita" z pust¹ stron¹ tytu³ow¹, po odmowie wydrukowania antywojennego<br />

artyku³u "Nowa rzeŸ"<br />

106


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Pi¹ty numer pisma "Najmita" z informacj¹ o represjach zastosowanych wobec redakcji pisma<br />

Historia<br />

107


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

21 numer pisma "Walka" z grudnia 1928 r.<br />

108


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

24 numer pisma "Walka" z maja 1929 r.<br />

Historia<br />

109


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

KRÓTKA HISTORIA<br />

PISMA MAÆ PARIADKA<br />

Historia<br />

Maæ Pariadka by³a jednym z najd³u¿ej<br />

ukazuj¹cych siê pism anarchistycznych<br />

w Polsce. Z niewielkimi przerwami<br />

wychodzi³a ona od kwietnia 1990<br />

roku do 2005 r.. Za³o¿ycielami pisma<br />

byli: Krzysztof "Gal" Galiñski, Anna<br />

NiedŸwiecka oraz Wojciech "Zappa" Janiszewski.<br />

Wszyscy oni, przed za³o¿eniem<br />

Maci doœæ powa¿nie anga¿owali<br />

siê w dzia³alnoœæ anarchistyczn¹, wydawali<br />

b¹dŸ pisali do innych<br />

pism alternatywnych<br />

oraz mieli powa¿-<br />

ny swój wk³ad w budowanie<br />

polskiego anarchizmu.<br />

Pismo, choæ redagowane<br />

przez ludzi deklaruj¹cych<br />

swoj¹<br />

przynale¿noœæ lub sympatie<br />

do ruchu anarchistycznego,<br />

nie by³o pismem<br />

stricte anarchistycznym. W stopce<br />

redakcja zastrzega³a, ¿e "pogl¹dy<br />

przedstawiane w Maci niekoniecznie<br />

musz¹ reprezentowaæ punkt widzenia<br />

redakcji. £amy Maæ Pariadki s³u¿¹ wymianie<br />

pogl¹dów i informacji miêdzy<br />

szeroko rozumianym œrodowiskiem wolnoœciowym.<br />

Maæ nie propaguje jednej<br />

jedynie s³usznej orientacji libertarnej.<br />

MP otwarta jest na wspó³pracê bez prób<br />

tworzenia organu czy reprezentacji polskiego<br />

anarchizmu" 1 .<br />

Krzysztof Galiñski przyznaje, ¿e pismo<br />

otwarte by³o dla wszystkich, którzy<br />

mieli coœ ciekawego do powiedzenia<br />

w sprawach wolnoœciowych. Jego<br />

zdaniem etykietki ideowe i powi¹zania<br />

nie maj¹ znaczenia. Z tego te¿ wzglêdu<br />

wydrukowano na przyk³ad tekst prawicowego<br />

ekstremisty, bo mia³ wymowê<br />

wolnoœciow¹. Redakcja nie mia³a równie¿<br />

nic przeciwko temu, by staæ siê tak-<br />

¿e biuletynem Federacji <strong>Anarchistycznej</strong>,<br />

jednak od samej Federacji niezale¿-<br />

nym. "Chcieliœmy unikn¹æ zaklasyfikowania<br />

nas do pism anarcho – coœ tam –<br />

syndykalizm, libertarianizm, autonomiœci<br />

itd." – mówi Krzysz-<br />

Niniejszy tekst redakcja<br />

tof Galiñski.<br />

<strong>Biuletyn</strong>u otrzyma³a za poœrednictwem<br />

poczty elektro-<br />

swoimi korzeniami siê-<br />

Maæ Pariadka<br />

nicznej, jednak bez podanego<br />

nazwiska autora. Mimo pisma ruchu "WolnoϾ<br />

ga do sztandarowego<br />

usilnych starañ nie uda³o i Pokój" A'Cappelli.<br />

nam siê uzyskaæ tej informacji,<br />

drukujemy, wiêc artyku³ A'Cappelli wywodz¹<br />

Z WiP-u i z redakcji<br />

anonimowo.<br />

siê za³o¿yciele pisma<br />

Krzysztof Galiñski oraz<br />

Anna NiedŸwiecka,<br />

która zajmowa³a siê t³umaczeniem tekstów.<br />

A'Cappella powsta³a w listopadzie<br />

1986 roku w Trójmieœcie, gdzie wychodzi³a<br />

do 1990 roku. Gazetê wydawali<br />

Adam Bota, Krzysztof Galiñski, Wojciech<br />

Jankowski, Klaudiusz Weso³ek<br />

i inni. Na ³amach pisma WiP-owcy publikowali<br />

artyku³y programowe: wszelkiego<br />

rodzaju deklaracje, apele, odezwy.<br />

Znajdowa³y siê w niej równie¿ opisy<br />

wszystkich akcji organizowanych przez<br />

ruch oraz opis dzia³alnoœci WiP-u.<br />

W A'Cappelli zamieszczane by³y tak¿e<br />

artyku³y dotycz¹ce anarchizmu, feminizmu,<br />

kultury alternatywnej. Pojawia³y<br />

siê wywiady oraz liczne dyskusje i po-<br />

110


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

lemiki, które wp³ywa³y na kszta³t i sposób<br />

funkcjonowania ruchu. W sumie<br />

przez 5 lat istnienia gazety ukaza³o siê<br />

21 numerów, w tym kilka specjalnych,<br />

wydanych w postaci ulotki. 2 Sk³adana<br />

by³a "rêcznie" (kola¿). By³a powielana<br />

metoda offsetow¹.<br />

Powstanie Maci<br />

Zdaniem Krzysztofa Galiñskiego<br />

pomys³ wydawania nowego pisma powsta³<br />

po upadku A'Cappelli. "Po 1989<br />

drogi redakcji tego pisma siê rozesz³y,<br />

ja z Ank¹ [NiedŸwieck¹ – aut] postanowiliœmy<br />

dalej coœ robiæ. Maæ w³aœciwie<br />

by³a wiêc dalsz¹ czêœci¹ A'Cappelli,<br />

z tym, ¿e nie chcieliœmy firmowaæ gazetki<br />

¿adn¹ 'powa¿n¹ firm¹' oprócz nas<br />

samych".<br />

Janusz Waluszko uwa¿a, ¿e Maæ<br />

Pariadka powsta³a, dlatego ¿e Krzysztof<br />

Galiñski, który w owym momencie<br />

sam zajmowa³ siê A'Cappell¹, mia³ doœæ<br />

ci¹g³ej krytyki wspó³redaktorów pisma,<br />

"którzy – jak twierdzi Waluszko – robili<br />

w niej mniej ni¿ ja, choæ nie by³em w redakcji,<br />

a nawet w WiP-ie, ale mieli<br />

o wszystko pretensje. W swoim piœmie<br />

móg³ robiæ co chcia³ i okaza³o siê, ¿e to<br />

on robi pismo, a tamci poddali siê i wypadli<br />

z obiegu".<br />

Maæ w rzeczywistoœci by³a wiêc<br />

przed³u¿eniem pisma WiP-owskiego.<br />

Pocz¹tkowo oprócz nazwy niewiele siê<br />

zreszt¹ ró¿ni³a od swojego poprzednika,<br />

zarówno wizualnie jak i treœciowo. Zdaniem<br />

Anny NiedŸwieckiej pierwsze numery<br />

pisma rzeczywiœcie przypomina³y<br />

A'Cappellê. Ró¿nicê, jej zdaniem stanowi³<br />

jedynie fakt, ¿e w przeciwieñstwie<br />

do pisma WiP-owskiego, które by³o<br />

sk³adane maszynowo, Maæ mia³a ju¿<br />

sk³ad komputerowy. "To by³ ten sam styl<br />

– przyznaje NiedŸwiecka. Maæ Pariadka<br />

by³a spadkobierczyni¹ A'Cappelli, bo<br />

ona 'zdech³a' a my przetrwaliœmy. Aczkolwiek<br />

Maci nie tworzyli ci sami ludzie.<br />

Nie by³o w gazecie poza Galem<br />

i w póŸniejszym okresie Jacoba osób,<br />

które wczeœniej zwi¹zane by³y z pismem<br />

WiP-owskim". Tytu³ pisma wywodzi³ siê<br />

od rosyjskiego przys³owia "Anarchia<br />

Mat' Pariadka", co oznacza "Anarchia<br />

matk¹ porz¹dku". Zdaniem Anny NiedŸwieckiej<br />

o wyborze akurat takiego tytu³u<br />

zdecydowa³o w g³ównej mierze to,<br />

¿e by³ on doœæ prowokacyjny. "Fajnie<br />

brzmia³o – przyznaje – zw³aszcza<br />

w okresie, kiedy komuna siê rozpierdzieli³a<br />

i wszyscy nienawidzili Zwi¹zku Radzieckiego,<br />

a tu nagle wychodzi pismo<br />

z rosyjskim tytu³em."<br />

Podtytu³ pisma brzmia³ Wolny Magazyn<br />

Autorów. Przez pierwsze piêæ numerów<br />

Maæ ukazywa³a siê z podtytu³em<br />

Wolny Magazyn. Od szóstego numeru<br />

zosta³ on zmieniony na Anarchistyczny<br />

Magazyn Autorów i by³o tak a¿ do koñca<br />

1998 roku. Zmiana ta by³a uk³onem<br />

w stronê tworz¹cej siê Miêdzymiastówki<br />

<strong>Anarchistycznej</strong> (dla œcis³oœci, przez<br />

moment równolegle ukazywa³a siê MP<br />

i WM, ten drugi w formie bardziej ulot-<br />

Historia<br />

111


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

nego biuletynu, dodatku, a dopiero potem<br />

je jakby scalono) Redakcja Maci<br />

chcia³a pomimo pe³nej niezale¿noœci<br />

staæ siê jednak tub¹ tego œrodowiska.<br />

Wraz z pierwszym numerem z 1999 roku<br />

(#72) redakcja przemianowa³a podtytu³<br />

na Wolny Magazyn Autorów. Kolejna<br />

zmiana, zdaniem Anny NiedŸwieckiej<br />

zosta³a dokonana wraz z rozszerzeniem<br />

formu³y pisma. Oprócz artyku³ów o tematyce<br />

anarchistycznej znalaz³y siê<br />

w piœmie równie¿ teksty niekoniecznie<br />

nawi¹zuj¹ce do tego tematu. Wydawcy<br />

uznali, ¿e s³owo "anarchistyczny" by³oby<br />

w tym momencie pewnym nadu¿yciem.<br />

Jak przyznaj¹: "Chcieliœmy unikn¹æ<br />

tego, by ludzie uwa¿aj¹cy siê za<br />

anarchistów nie mówili, ¿e jesteœmy pismem<br />

anarchistycznym, a zamieszczamy<br />

inne rzeczy. Generalnie zamieszczamy<br />

i wydajemy co chcemy i jak chcemy.<br />

Aczkolwiek wszyscy mamy przekonania<br />

anarchistyczne."<br />

Has³em przewodnim Maæ Pariadki<br />

sta³ siê slogan "ani na lewo, ani na prawo<br />

– swobodnie". By³o to popularne has³o<br />

w dobie tworz¹cego siê anarchizmu.<br />

Wskazywa³o ono ca³kowit¹ niezale¿noœæ<br />

od jakiegokolwiek bratania siê z któr¹œ<br />

z opcji politycznych. 3<br />

Przez d³u¿szy czas na jednej<br />

z pierwszych stron pisma pojawia³ siê<br />

aforyzm Lwa To³stoja – "Anarchizm nie<br />

oznacza braku instytucji w ogóle, lecz<br />

tylko takich, które zmuszaj¹ ludzi do<br />

podporz¹dkowania siê przemocy". Sta-<br />

³o siê ono mottem pisma. Jak przyznaje<br />

Natasza pojawienie siê lub brak to³stojowskiego<br />

aforyzmu w g³ównej mierze<br />

zale¿a³o od tego czy by³o miejsce, ¿eby<br />

je umieœciæ. Czasami, jego zdaniem motto<br />

nie pojawia³o siê jedynie, dlatego, ¿e<br />

podczas sk³adu zapominano o nim.<br />

Redakcja stawia³a przed Maæ Pariadk¹<br />

kilka celów. "Mieliœmy takie plany,<br />

by mieæ nak³ad 30000 egzemplarzy,<br />

sprzedawaæ siê w ca³ej Polsce i byæ pismem<br />

opiniotwórczym jak na przyk³ad<br />

Polityka. Krzysztof Galiñski stawia³<br />

przed Maæ Pariadk¹ nastêpuj¹ce cele.<br />

Po pierwsze mia³a on byæ tub¹ œrodowiska<br />

anarchistycznego. Zak³ada³ on stworzenie<br />

medium, które dociera³oby równie¿<br />

do osób spoza tego œrodowiska<br />

anarchistycznego. Pismo w jego przekonaniu<br />

mia³o pozostawaæ poza wszelkimi<br />

uk³adami politycznymi, ale nie mog³o<br />

byæ bierne wobec polityki. Redakcja<br />

próbowa³a komentowaæ polityczn¹<br />

rzeczywistoϾ zgodnie ze sloganem, "ani<br />

na prawo, ani na lewo – swobodnie".<br />

Jak przyznaje Galiñski nigdy nie<br />

uda³o siê jednak stworzyæ wspólnej,<br />

wolnoœciowej tuby. Jego zdaniem w szeregach<br />

ludzi uznaj¹cych siê za wolnoœciowców<br />

by³o zbyt wiele antagonizmów,<br />

by móc zbudowaæ jedn¹ frakcjê.<br />

"To, ¿e wszyscy deklarujemy, ¿e jesteœmy<br />

za wolnoœci¹ – niestety – nie wiele<br />

znaczy. Prawie wszyscy s¹ za tym by<br />

ludzie siê kochali i by³o dobrze i co z tego?<br />

Szeroko rozumiana tuba wolnoœciowa<br />

w czasach wolnej prasy jest po prostu<br />

niepotrzebna. Ka¿dy "specyficznie"<br />

wolnoœciowy syndykalista, libertarianin,<br />

sytuacjonista, ekologista itd., mo¿e wydawaæ<br />

sobie coœ co bêdzie autentycznie<br />

jego. Nie musi iœæ na kompromisy z inn¹<br />

frakcj¹ – uwa¿a Galiñski. Gazetka wolnoœciowa<br />

dla wszystkich wolnoœciowców<br />

przestaje mieæ konkretnych odbiorców.<br />

Lawirowanie pomiêdzy nurtami,<br />

kierunkami, trendami, doprowadziæ<br />

mo¿e do tego, ¿e stajesz siê nijaki. Chc¹c<br />

byæ dla wszystkich stajesz siê dla nikogo".Galiñski<br />

twierdzi tak¿e, ¿e Maæ Pariadce<br />

nigdy nie uda³o siê wypracowaæ<br />

w³asnego œwiatopogl¹du 4 .<br />

Kolejnym wyzwaniem stawianym<br />

sobie przez redakcjê by³o stworzenie pi-<br />

112


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

sma, które odgrywa³oby role "medium<br />

walcz¹cego"; medium, które by³oby aktywne<br />

w komentowaniu wszelkich bie-<br />

¿¹cych wydarzeñ, sta³oby siê inspiracj¹<br />

do dzia³añ do walki z systemem, ale równie¿,<br />

co podkreœla Galiñski, samo by³oby<br />

medium walcz¹cym. Jednak, jak zauwa¿a<br />

"Galu", ten cel ciê¿ko jest realizowaæ<br />

w czasach wolnego rynku. "Za<br />

panowania cenzury ³atwo by³o byæ gazetk¹<br />

walcz¹c¹, bo sam fakt ukazywania<br />

siê poza ni¹ by³ ju¿ jak¹œ form¹ walki<br />

z pañstwowym monopolem medialnym.<br />

W III RP medium, które chcia³oby<br />

staæ siê czymœ wiêcej ni¿ autobusowym<br />

czytad³em musi siê wysiliæ" – twierdzi<br />

Galiñski. Przyznaje, ¿e nie ma on ju¿ pomys³u<br />

na stworzenie pisma, które w czasach<br />

"powszechnej wolnoœci" same by-<br />

³oby zarówno gazet¹ walcz¹c¹ z systemem<br />

jak i inspiruj¹c¹ do tej walki.<br />

Pismo od samego pocz¹tku wydawane<br />

by³o przez Kolektyw redaktorskowydawniczy,<br />

którego sk³ad zmienia³ siê<br />

w ró¿nych okresach dzia³alnoœci pisma.<br />

Niew¹tpliwie jednak g³ówne skrzypce<br />

odgrywali w nim za³o¿yciele. Kolektyw,<br />

zgodnie z za³o¿eniami twórców mia³<br />

wykluczyæ istnienie wszelkiej hierarchii<br />

i struktur wewn¹trz redakcyjnego grona.<br />

Wszyscy mieli dzia³aæ w piœmie na<br />

równych zasadach. Istnienie i skuteczne<br />

funkcjonowanie w takiej formie by³o<br />

kolejnym z celów Maci. Jak przyznaje<br />

"Galu" pismo mia³o opieraæ siê na<br />

wspó³pracy wszystkich osób oraz dzia-<br />

³aæ "w oparciu o pewne zasady wolnoœciowego<br />

wspó³dzia³ania. W tym wypadku<br />

wa¿ne by³o nie tylko co ale jak.<br />

Czyli istotne by³o czy uda nam siê robiæ<br />

gazetkê zgodnie z zasadami, które mia-<br />

³a ona popularyzowaæ. Nie by³o wœród<br />

nas rozgrywek, podchodów i tego typu<br />

"zabaw". Pracowaæ spo³ecznie w tej samej<br />

ekipie przez tyle lat mogli ludzie,<br />

którzy przerobili – przynajmniej w pewnym<br />

stopniu – kwestie ambicjonalne.<br />

Oczywiœcie wkurzaliœmy siê na siebie,<br />

ale Maæ jest dla mnie dowodem, ¿e mo¿-<br />

na naprawdê robiæ du¿o, jeœli ludzie siê<br />

dogadaj¹".<br />

Na samym koñcu wydawcy Maci<br />

zgodnie przyznaj¹, ¿e robienie pisma<br />

musi przede wszystkim sprawiaæ przyjemnoœæ.<br />

Na pocz¹tku redakcja okreœla³a siê<br />

mianem "Czarny Alians". Uznawali siê<br />

jednoczeœnie Grup¹ Zrzeszon¹ Federacji<br />

<strong>Anarchistycznej</strong>. W 1996 roku porzucono<br />

t¹ nazwê pozostaj¹c przy nazwie<br />

kolektyw redaktorsko-wydawniczy.<br />

W pocz¹tkowym okresie dzia³alnoœci pismo<br />

prowadzone by³o przez kilka osób.<br />

W 1996 roku kolektyw redakcyjny zostaje<br />

poszerzony o cztery kolejne osoby:<br />

Filipa Majchrzakowskiego, Przemys³awa<br />

Guldê, Ma³gorzatê Guldê, Jakuba<br />

Medeka. Do kolektywu w³¹czone zostaj¹<br />

osoby redaguj¹ce ¯ó³te Papiery,<br />

które od 1994 roku pojawiaj¹ siê w piœmie,<br />

jako autonomiczny dodatek muzyczny.<br />

Legalizacja pisma wymaga³a "ustanowienia"<br />

funkcji redaktora naczelnego.<br />

Prawnie i formalnie zosta³ nim Krzysztof<br />

Galiñski. Anna NiedŸwiecka zastrzega<br />

jednak, ¿e by³o to tylko figuranctwo,<br />

bowiem jej zdaniem "trudno byæ redaktorem<br />

naczelnym jak nie ma siê podw³adnych.<br />

Mo¿na powiedzieæ, ¿e by³<br />

redaktor naczelny, ale pozbawiony<br />

wszelkiej w³adzy. Nikogo nie móg³<br />

zwolniæ, bo wszyscy pracowali spo³ecznie,<br />

on sam zreszt¹ te¿. Jak gada³ jakieœ<br />

g³upoty, to ka¿dy móg³ mu powiedzieæ,<br />

"stary to jest bzdura". Nie wi¹za³ siê z t¹<br />

funkcj¹ ¿aden zaszczyt, ¿adna w³adza.<br />

Galiñski wymyœli³ kiedyœ, jeszcze za<br />

czasów WiP-u takie has³o, które najlepiej<br />

to zobrazuje. Otó¿ kiedyœ ktoœ nas<br />

Historia<br />

113


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

spyta³, kto jest przywódc¹ WiP-u, on na<br />

to powiedzia³, ¿e tu nie ma przywódców,<br />

tylko s¹ lokomotywy, które ci¹gn¹ ca³¹<br />

resztê za sob¹, bo maj¹ akurat w danym<br />

momencie tyle si³ by coœ robiæ. I w Maci<br />

jest siê te¿ tak¹ lokomotyw¹".<br />

Wed³ug NiedŸwieckiej redaktor<br />

techniczny by³ znacznie wa¿niejsz¹ postaci¹<br />

w redakcji ni¿ redaktor naczelny.<br />

Osoba sprawuj¹ca t¹ funkcjê zajmowa-<br />

³a siê zlecaniem i przyjmowaniem tekstów,<br />

ich czytaniem, sk³adem, przygotowywaniem<br />

do druku. Generalnie<br />

wszystkim tym, co umo¿liwia³o pojawienie<br />

siê nastêpnego numeru. By³a to<br />

owa "lokomotywa", która w danym momencie<br />

ci¹gnê³a pismo do przodu. Zajmowa³y<br />

siê tym podobnie jak w przypadku<br />

redagowania ró¿ne osoby w poszczególnych<br />

latach. Przez d³u¿szy czas<br />

by³ to Galiñski, póŸniej Filip Majchrzakowski,<br />

Anna NiedŸwiecka i Natasza.<br />

Maæ Pariadka od samego pocz¹tku<br />

posiada³a liczne grono wspó³pracowników,<br />

którzy pisali teksty, a tak¿e w inny<br />

sposób pomagali w redagowaniu pisma.<br />

Do najwa¿niejszych zaliczani s¹: Janusz<br />

Waluszko, Jacek Sierpiñski. Mariusz<br />

Wielebski, Stefan Adamski, Mariusz<br />

Muskat, A. Koz³owski. Z Maci¹ wspó³pracowali<br />

równie¿ plastycy. Podobnie<br />

jak w przypadku wspó³pracowników<br />

by³o ich wielu, ale do najwa¿niejszych,<br />

Krzysztof Galiñski zalicza: Kaina-Maya,<br />

Badyla, Zimnego, Górnisiewicza.<br />

Maæ Pariadka od samego pocz¹tku<br />

by³a pismem niezale¿nym. Nigdy nie korzysta³a<br />

z ¿adnych dotacji ze strony pañstwa,<br />

ani innych organizacji. Redaktorzy<br />

wychodzili z za³o¿enia, ¿e je¿eli s¹<br />

pieni¹dze bêdzie tak¿e nastêpny numer.<br />

Jeœli ich nie by³o zawieszano wydawanie<br />

pisma do momentu pojawienia siê<br />

funduszy. Maæ Pariadka co prawda<br />

otrzymywa³a drobne sumy pieniêdzy od<br />

czytelników i sympatyków pisma, jednak,<br />

jak przyznaje Anna NiedŸwiecka<br />

z funduszy tych nie uda³oby siê wydaæ<br />

nawet jednego numeru. By³y to, jej zdaniem<br />

kwoty bardziej symboliczne, za<br />

które redakcja "nagradza³a" drukuj¹c na<br />

drugiej stronie nazwiska ofiarodawców.<br />

Regularne wp³ywy do redakcyjnej kasy<br />

zapewnia³a sprzeda¿y pisma g³ównie<br />

w sieci sklepów EMPIK, gdzie sprzedawa³o<br />

siê oko³o po³owy z dwutysiêcznego<br />

nak³adu.<br />

Maæ Pariadka by³a pismem nonprofitowym.<br />

Wszyscy pisz¹cy do gazety,<br />

z kolektywem redaktorsko-wydawniczym<br />

w³¹cznie pracowali spo³ecznie<br />

i nie pobierali za to ¿adnych pensji. Jak<br />

przyznaje Anna NiedŸwiecka dochody<br />

pisma by³y zerowe lub czasami wychodzi³y<br />

na niewielki plus – "Wtedy mogliœmy<br />

zmieniæ komputer, zap³aciæ grafikowi<br />

za jak¹œ ok³adkê itd. Ale nikt nie<br />

zarabia³ na gazecie" – przyznaje NiedŸwiecka.<br />

W pocz¹tkowym okresie Maæ Pariadka<br />

wydawana by³a przez wydawnictwo<br />

Man Gala Press. By³a to jednoosobowa<br />

firma Krzysztofa Galiñskiego zajmuj¹ca<br />

siê grafik¹, a która jednoczeœnie<br />

wydawa³a Maæ Pariadkê. 5 Pismo<br />

w owym czasie kolportowane by³o ró¿-<br />

nymi kana³ami. Pocz¹wszy od bezpoœredniej<br />

sprzeda¿y podczas imprez alternatywnych<br />

– gie³d muzycznych i prasowych<br />

po prenumeratê i dystrybutorów.<br />

Jak przyznaje Anna NiedŸwiecka kana-<br />

³y te by³y jednak ma³o wydajne oraz nie<br />

zawsze uczciwe. "Ludzie latami zwracali<br />

nam pieni¹dze za jakieœ egzemplarze<br />

– przyznaje NiedŸwiecka – a czasami<br />

zdarza³o siê, ¿e g³ówny dystrybutor<br />

nawali³, bo mia³ fantazjê przepiæ pieni¹dze<br />

ze sprzeda¿y. No to wydawanie pisma<br />

musieliœmy zawiesiæ na pó³ roku,<br />

bo nie mieliœmy kasy na nastêpny nu-<br />

114


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

10 numer Maæ Pariadki ukaza³ siê<br />

w 1993 r. w formacie B6<br />

mer." Z problemami finansowymi redakcja<br />

boryka³a siê przez wiêkszoœæ pocz¹tkowego<br />

okresu istnienia pisma. Autorzy<br />

przyznaj¹, ¿e niejednokrotnie dok³adali<br />

do gazety z w³asnych pieniêdzy.<br />

W 1994 roku pojawi³a siê przed<br />

Maæ Pariadk¹ szansa na rozwi¹zanie<br />

problemów notorycznego braku pieniêdzy,<br />

któr¹ redakcja wykorzysta³a. W Sopocie<br />

na peronach kolejki ³¹cz¹cej Trójmiasto<br />

istnia³a sieæ kiosków nale¿¹cych<br />

do jednej firmy. Na ka¿dej stacji mia³a<br />

ona swój punkt sprzeda¿y. Postanowiono<br />

tam sprzedawaæ pismo. "Rozwiesiliœmy<br />

mnóstwo plakatów i naklejek, ¿e<br />

tu mo¿na kupiæ Maæ Pariadkê, i rzeczywiœcie<br />

siê tam sprzedawa³a" – wspomina<br />

NiedŸwiecka. Od tej pory, jak przyznaje<br />

skoñczy³y siê problemy finansowe,<br />

bowiem do redakcji dochodzi³y regularne<br />

wp³ywy ze sprzeda¿y pisma.<br />

Dziêki temu gazeta, zdaniem NiedŸwieckiej<br />

mog³a staæ siê miesiêcznikiem.<br />

Zdecydowanie siê na kolporta¿<br />

w oficjalnym salonie prasowym wymusi³o<br />

na redakcji koniecznoϾ zalegalizowania<br />

pisma, przez co straci³a ona<br />

w oczach niektórych czytelników swoj¹<br />

niezale¿noœæ. Dodatkowo legalizacja<br />

by³a konieczna, by drukowaæ pismo<br />

w legalnych drukarniach. W 1994 roku<br />

Maæ Pariadka otrzyma³a numer ISSN<br />

1232-7816.<br />

Rozwój i ewolucja pisma<br />

Pierwszy numer Maæ Pariadki ukaza³<br />

siê w nak³adzie 1000 egzemplarzy<br />

w kwietniu 1990 roku. By³ formatu B4<br />

i posiada³ dwukolorow¹ ok³adkê. Pieni¹dze<br />

na pierwszy numer zosta³y zebrane<br />

dziêki sprzeda¿y koszulek na anarchistycznym<br />

zjeŸdzie w Trieœcie. Koszulki<br />

te zrobione by³y przez samych za³o-<br />

¿ycieli. Zebrano wtedy 200 dolarów, do<br />

których do³o¿ono pieni¹dze z w³asnej<br />

kieszeni i dziêki temu, jak przyznaj¹ za-<br />

³o¿yciele uda³o siê zap³aciæ za druk pisma.<br />

Pierwszy numer by³ klejony rêcznie<br />

oraz makietowany. Sk³ad pisma by³<br />

komputerowy. Uda³o siê to dziêki wspó³pracy<br />

z Piotrem Ikonowiczem, który u¿yczy³<br />

redakcji Maæ Pariadki swojego<br />

komputera i tajnego wówczas lokalu<br />

PPS-Rewolucja Demokratyczna.<br />

W pierwszym wstêpniaku powstanie<br />

pisma redakcja uzasadnia³a w nastêpuj¹cy<br />

sposób: "Jeszcze jedno pisemko,<br />

jeszcze jedna "agitka", ale to chyba normalne,<br />

¿e jeœli tworzy siê jakaœ grupa<br />

(w tym wypadku Czarny Alians) chce<br />

siê artyku³owaæ rzeczy dla niej wa¿ne –<br />

mieæ w³asn¹ trybunê. Ten numer jest numerem<br />

penetracyjnym; rozmawiamy<br />

o alternatywie – bo sami jej szukamy,<br />

i w poszukiwaniu optymalnej formu³y<br />

dla naszej gazetki przedstawiamy pi-<br />

Historia<br />

115


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

semka, które czytamy, i które (w jakiœ<br />

tam sposób) s¹ nam bliskie. Jeœli ktoœ<br />

lubi klasyfikowaæ i szufladkowaæ, to<br />

'ideologicznie' reagujemy na s³owo anarchizm.<br />

Reagujemy bez polucji i œlinotoku,<br />

ale z ogromn¹ ¿yczliwoœci¹ i zainteresowaniem"<br />

(MP1/90).<br />

Pierwsze szeœæ numerów by³o utrzymane<br />

w podobnej stylistyce. Ka¿dy<br />

z tych numerów wydawany by³ jednak<br />

w ró¿nym formacie, a tak¿e wydawany<br />

by³ z ró¿n¹ czêstotliwoœci¹. Szeœæ pierwszych<br />

numerów ukaza³o siê bowiem<br />

w przeci¹gu dwóch lat. Zdaniem Anny<br />

NiedŸwieckiej w pierwszych numerach<br />

artyku³y by³y stosunkowo krótkie i porusza³y<br />

ró¿norodn¹ problematykê. Sporo<br />

by³o tak¿e komiksów, a ca³oœæ, jak<br />

twierdzi mia³o jeszcze doœæ luŸn¹ formu³ê.<br />

Zauwa¿a tak¿e, i¿ sporadycznoœæ<br />

ukazywania siê pisma w owym okresie<br />

spowodowana by³a przede wszystkim<br />

brakiem pieniêdzy na wydanie kolejnych<br />

numerów pisma.<br />

Od numeru siódmego Maæ Pariadka<br />

zmniejszy³a swój format do rozmiaru<br />

B6. Maæ Pariadka, jak twierdzi NiedŸwiecka<br />

zaczê³a poruszaæ powa¿niejsze<br />

sprawy, a teksty sta³y siê bardziej ideologiczne.<br />

Pismo wychodzi³o wtedy<br />

jeszcze doœæ nieregularnie. Miêdzy siódmym<br />

a dwunastym numerem ze wzglêdu<br />

na brak finansów ca³kowicie zrezygnowano<br />

z grafiki, przez co, zdaniem redaktorki<br />

pismo straci³o pewn¹ dynamicznoœæ.<br />

Dziêki regularnym wp³ywom do redakcyjnej<br />

kasy w 1994 roku redakcji<br />

uda³o siê doprowadziæ do miesiêcznego<br />

cyklu wydawania pisma. Od dwunastego<br />

numeru przez szeœæ kolejnych lat Maæ<br />

Pariadka wychodzi³a co miesi¹c. Wraz<br />

z tym numerem po raz kolejny zmieni³a<br />

swój format zwiêkszaj¹c go do A5. Maæ<br />

Pariadka jako pierwsze pismo œrodowiska<br />

anarchistycznego mog³o pochwaliæ<br />

siê tak¹ czêstotliwoœci¹ ukazywania siê.<br />

W dodatku w tym okresie pismo zaczê-<br />

³o wychodziæ z kolorow¹ ok³adk¹. Stanowi³o<br />

to zdaniem NiedŸwieckiej wielki<br />

ewenement w tym œrodowisku.<br />

Materia³y na ok³adki redakcja zdobywa³a<br />

wszelkimi ró¿nymi sposobami.<br />

"Kiedyœ mieliœmy ca³¹ serie takich kola¿y,<br />

które zrobi³a moja przyjació³ka Katalonka.<br />

Szuka³a w Polsce miejsca, gdzie<br />

mog³aby wydrukowaæ pocztówki ze<br />

swoimi kola¿ami i my jej to zrobiliœmy.<br />

Dziêki temu dostaliœmy klisze rozbarwieniowe,<br />

co by³o dla nas bardzo cenne,<br />

bowiem rozbarwienia s¹ bardzo drogie.<br />

To uratowa³o nam kilka numerów.<br />

Innym razem mieliœmy prace trójmiejskiego<br />

artysty, niejakiego Zió³kowskiego.<br />

Kiedyœ mia³ on wystawê swoich<br />

prac, po czym wyda³ z niej album. Galiñski<br />

go obejrza³, poszed³ do niego do<br />

Pierwsza strona dodatku muzycznego<br />

¯ó³te Papiery z artyku³em o napadzie<br />

na poznañski sk³ot Rozbrat w 1996 r.<br />

116


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

domu i wy¿ebra³ od niego te rozbarwienia.<br />

Tak wiêc w wiêkszoœci mieliœmy<br />

gotowe ok³adki. Czasami zlecaliœmy<br />

komuœ, by coœ nam namalowa³" 6 – przyznaje<br />

Anna NiedŸwiecka.<br />

W 1994 roku do pisma do³¹czono<br />

muzyczny dodatek ¯ó³te Papiery. By³a<br />

to de facto kontynuacja zina Truj¹ca<br />

Fala robionego Filipa Majchrzakowskiego<br />

oraz pisma Patia tworzonego<br />

przez póŸniejsze ma³¿eñstwo Magdê<br />

i Przemka Guldê 7 . Zdaniem Anny<br />

Nied¿wieckiej ¯ó³te Papiery znalaz³y siê<br />

w Maci po czêœci po to, by urozmaiciæ<br />

pismo, ale tak¿e, "by ludzie maluj¹cy po<br />

œcianach A w kó³eczku, wiedzieli przynajmniej<br />

co to znaczy, sk¹d to siê wziê-<br />

³o". Gazeta, jej zdaniem sta³a siê l¿ejsza,<br />

bowiem przesta³a byæ stricte polityczna.<br />

Przy okazji, jak zastrzega, by³o<br />

to jedyne odstêpstwo od zak³adanej formy<br />

Maæ Pariadki.<br />

Maæ Pariadka numer 45 z 1996 r., w takiej<br />

formie ukazywa³a siê najd³u¿ej<br />

W 1996 roku redakcja porzuci³a<br />

nazwê Czarny Alians staj¹c siê kolektywem<br />

redaktorsko-wydawniczym. Dodatkowo<br />

poszerzono sk³ad redakcji. Redaktorzy<br />

¯ó³tych Papierów zostali formalnie<br />

w³¹czeni w sk³ad redakcji. Jany<br />

Waluszko twierdzi, ¿e wraz z odm³odzon¹<br />

ekip¹ "Maæ posz³a w kierunku<br />

pop-u, czasem nawet udanego, promuj¹cego<br />

w oficjalnym obiegu (Empiki)<br />

sprawy tam nieznane, ale w stylu nam,<br />

wewn¹trz ruchu, znane na o wiele wy-<br />

¿szym poziomie". Anna NiedŸwiecka<br />

potwierdza, ¿e pismo sta³o siê w owym<br />

okresie "l¿ejsze". Jej zdaniem by³y<br />

w owym momencie plany, by Maæ posz³a<br />

w kierunku anarchistyczno-alternatywnej<br />

"Machiny", ale jak przyznaje nigdy<br />

tego nie zrealizowano, bowiem zabrak³o<br />

przekonania do tego pomys³u. Pojawienie<br />

siê w redakcji Maæ Pariadki<br />

m³odszej ekipy, jej zdaniem nie wp³ynê³o<br />

w sposób znacz¹cy na charakter<br />

pisma. Pojawia³y siê próby urozmaicenia,<br />

odm³odzenia pisma, ale zdaniem<br />

NiedŸwieckiej jedynym odstêpstwem od<br />

linii pisma by³a muzyczna wk³adka<br />

¯ó³te Papiery.<br />

Krzysztof Galiñski by³ zdania, ¿e<br />

wejœcie pisma do oficjalnego obiegu<br />

sprzeda¿y wymaga³o tak¿e zmiany charakteru<br />

pisma, ku bardziej oficjalnemu.<br />

Jego zdaniem nie by³o to proste. "Wydawa³o<br />

mi siê, ¿e maj¹c doœwiadczenie<br />

w robieniu zina mam równie¿ doœwiadczenie<br />

w robieniu pisma" – przyznaje<br />

Galiñski. "A to by³ b³¹d, bo to nie to<br />

samo. Osi¹gaj¹c nak³ad 3 tys. i sprzedaj¹c<br />

siê w sieci EMPIK-ów w ca³ym<br />

kraju przestaliœmy byæ publikacj¹ œrodowiskow¹.<br />

By robiæ prawdziwe pismo<br />

nale¿a³o wiêc zadaæ sobie pytanie z<br />

czym, jak i po co chcemy wyjϾ do ludzi.<br />

Pismo maj¹ce kilkutysiêczny nak³ad,<br />

reklamy, wreszcie – co najwa¿niej-<br />

Historia<br />

117


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Historia<br />

Maæ Pariadka, numer 71 z 1998 r.,<br />

pierwszy w nowym formacie A4<br />

sze – pismo za które trzeba zap³aciæ w<br />

sieci ogólnopolskiej dystrybucji prasy<br />

(a to wa¿ne bo taka gazetka staje siê takim<br />

samym towarem, jak tysi¹ce gazetek<br />

obok) musi funkcjonowaæ ju¿ na innych<br />

zasadach ni¿ wydawnictwo pojedyncze".<br />

Anna NiedŸwiecka uwa¿a, ¿e pismo<br />

nie przechodzi³o a¿ tak wielkich przeobra-<br />

¿eñ na drodze od zina do gazety. Jej zdaniem<br />

do zina nawi¹zywa³ pierwszy okres<br />

ukazywania siê Maæ Pariadki, kiedy wychodzi³a<br />

ona nieregularnie. Ponadto zawsze<br />

starano siê, by ka¿dy numer wydawany<br />

by³ doœæ profesjonalnie. Tradycja<br />

ta, jak przyznaje, wyniesiona zosta³a jeszcze<br />

z redakcji A'Cappelli. "Chcieliœmy by<br />

to wygl¹da³o ³adnie i zgrabnie, i da³o siê<br />

czytaæ, i w ogóle ¿eby by³o przyjemne".<br />

Przyk³adano, jej zdaniem du¿¹ rolê do<br />

tego, by to osi¹gn¹æ. Maæ najbardziej<br />

zbli¿y³a siê do pisma profesjonalnego,<br />

kiedy osi¹gnê³a miesiêczny cykl wydawniczy.<br />

Zdaniem NiedŸwieckiej w tym<br />

okresie pismo sta³o siê opiniotwórcze,<br />

bowiem mog³o na bie¿¹co komentowaæ<br />

wszelkie wydarzenia, czego nie uda³o siê<br />

osi¹gn¹æ póŸniej. "Je¿eli by³y jednak jakieœ<br />

zmiany to bardziej formy ni¿ treœci,<br />

co mo¿na poznaæ po ok³adkach" – konkluduje<br />

NiedŸwiecka.<br />

W 1997 roku zak³ócona zosta³a cyklicznoœæ<br />

ukazywania siê Maæ Pariadki.<br />

Zaczê³a wychodziæ ona z ró¿nymi<br />

przerwami, ale rzadsze wydawanie pisma<br />

by³o, zdaniem autorów rekompensowane<br />

wiêksz¹ iloœci¹ stron. Taka mo¿-<br />

liwoœæ nast¹pi³a w momencie, kiedy<br />

Maæ zaczê³a byæ klejona, dziêki czemu<br />

by³a mo¿liwoœæ wpinania wiêkszej iloœci<br />

stron. Jednak by³a to tylko pozorna<br />

rekompensata. Ukazuj¹ce siê numery<br />

by³y bowiem podwójne, a czasami nawet<br />

potrójne.<br />

Od numeru 71 (12 z 1998 r.) zaczêto<br />

wydawaæ Maæ w formacie A4, w którym<br />

wychodzi³a do koñca. Wraz ze<br />

zmian¹ formatu zmieniono tak¿e czêstotliwoœæ<br />

ukazywania siê pisma, które od<br />

tej pory aspirowa³o do rangi kwartalnika.<br />

Z wiêkszym lub mniejszym powodzeniem<br />

redakcji udawa³o siê realizowaæ<br />

to postanowienie.<br />

W 1998 roku Krzysiek Galiñski zosta³<br />

porwany wraz z Markiem Kuzyñcem,<br />

Paw³em Chojnackim, Marcinem<br />

Thielem i Dominikiem Piaskowskim w<br />

Czeczenii. Grupa Polaków pojecha³a do<br />

"zbuntowanej" republiki w Ramach Towarzystwa<br />

PrzyjaŸni Polsko-Czeczeñskiej<br />

"Ouhazar" jako konwojenci pomocy<br />

humanitarnej dla ludnoœci. Motywem<br />

porwania by³o wy³udzenie okupu. Redaktorzy<br />

Maæ Pariadki wraz z przyjació³mi<br />

i najbli¿szymi powo³ali Inicjatywê<br />

na Rzecz Uwolnienia Porwanych w<br />

Czeczenii "Przyjaciele Porwanych". Naciskali<br />

oni wszelkie w³adze, aby podej-<br />

118


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

mowa³y odpowiednie kroki, stworzyli<br />

bank informacji o tych osobach w celu<br />

przybli¿ania i przedstawiania jednolitych<br />

informacji mediom, by tym samym<br />

odci¹¿yæ rodziny porwanych. Przede<br />

wszystkim d¹¿yli do tego, by chocia¿<br />

jakiœ niewielki procent ich dzia³alnoœæ<br />

dotar³ do porwanych, aby – jak pisali na<br />

³amach pisma – wiedzieli, ¿e w Polsce<br />

o nich nie zapomniano. Galiñski wraz z<br />

przyjació³mi zostali uwolnieni po niespe³na<br />

dwóch miesi¹cach przez ekipê<br />

szturmow¹ Czeczeñskiej Republiki Iczkierii.<br />

(MP1-2, 4-3/98)<br />

Niepowodzenie w d¹¿eniu do realizacji<br />

stawianych przed pismem celów<br />

spowodowa³o w 2001 roku zrezygnowanie<br />

Krzysztofa Galiñskiego z zajmowania<br />

siê pismem. Nastêpstwem tego by³o<br />

zawieszenie Maci na ponad pó³ roku.<br />

W drugim numerze z 2002 roku (nr 81)<br />

w redakcyjnym wstêpniaku oficjalnie zapowiedziano<br />

koniec Maæ Pariadki. Nie<br />

by³o to wszak¿e spowodowane brakiem<br />

Maæ Pariadka, numer 1 z 2001 roku<br />

pieniêdzy na dalsz¹ dzia³alnoœæ. Za<br />

g³ówny powód zaprzestania wydawania<br />

Maci kolektyw redaktorsko-wydawniczy<br />

uzna³ fakt nie anga¿owania siê redakcji<br />

w dzia³ania wolnoœciowe. Jak dowodzili,<br />

nie chcieli oni pisaæ o czymœ z czym<br />

stracili bezpoœredni kontakt. "Postanowiliœmy,<br />

¿e tak d³u¿ej byæ nie mo¿e. Pisanie,<br />

mówienie o wolnoœci, to zbyt powa¿na<br />

sprawa, by zajmowali siê ni¹ ludzie,<br />

którzy maj¹ problemy z jej doœwiadczaniem.<br />

Có¿, zbyt wielu jest takich,<br />

którzy mówi¹, a nie wiedz¹ – pora<br />

wiêc przestaæ udawaæ, ¿e coœ wiemy."<br />

(MP, 2/2002, nr 81) 8 W dalszym ci¹gu<br />

mia³ ukazywaæ siê muzyczny dodatek<br />

¯ó³te Papiery, który mia³ funkcjonowaæ<br />

autonomicznie. Na koñcu jednak redakcja<br />

zastrzeg³a sobie mo¿liwoœæ powrotu<br />

do wydawania pisma, gdy "depresja<br />

wywo³ana sytuacj¹ w kraju czy na œwiecie<br />

bêdzie mog³a zostaæ wyleczona wylaniem<br />

siê na zewn¹trz." (Ibid.)<br />

Krzysztof Galiñski uwa¿a³, ¿e powodem<br />

jego rezygnacji sta³ siê fakt, ¿e<br />

robienie pisma przesta³o mu dawaæ przyjemnoœæ.<br />

Uwa¿a³, ¿e nie mia³ ju¿ tego<br />

poczucia, ¿e robi coœ wa¿nego. Ponadto<br />

podkreœla³ swój ¿al z powodu niepowodzenia<br />

przeobra¿enia Maci z zina w gazetê.<br />

Jego zdaniem "Nie wiem jak robiæ<br />

gazetê groŸn¹ dla sytemu. Nawet by jedynie<br />

reagowaæ m¹drze na rzeczywistoœæ<br />

spo³eczn¹, by byæ czujnym, by próbowaæ<br />

robiæ coœ co mo¿na nazwaæ opisem<br />

czy raczej interpretacj¹ rzeczywistoœci,<br />

trzeba mieæ na to kompetencjê i dodatkowo<br />

poœwiêciæ na to ogromn¹ iloœæ<br />

czasu. Co do swoich kompetencji mam<br />

powa¿ne w¹tpliwoœci (np. jeœli mo¿na<br />

przeczytaæ Chomskiego, to po co czytaæ<br />

Galiñskiego). Z czasem zacz¹³em dostrzegaæ,<br />

¿e po okresie gadania jak ¿yæ,<br />

warto samemu spróbowaæ. A na to potrzeba<br />

okrutnie wiele odwagi i czasu.<br />

Historia<br />

119


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Przyk³ad szaty graficznej wnêtrza Maæ Pariadki z 1996 r.<br />

Historia<br />

Póki co czu³em siê za¿enowany wydaj¹c<br />

gazetkê w której znajdowa³y siê teksty<br />

walcz¹ce w sytuacji gdy ja, ju¿ zwyk³y<br />

zjadacz chleba, wracam z pañstwowej<br />

pracy grzecznie do domku i na swoim<br />

4 piêtrze w bloku robiê obiadek czy bawiê<br />

siê z córk¹ 'Z czym do ludzi?' zacz¹-<br />

³em sobie zadawaæ pytanie. Ja sensownych<br />

odpowiedzi na te pytania nie znalaz³em<br />

i dlatego ju¿ w Maci nie jestem".<br />

Anna NiedŸwiecka nie jest pewna<br />

na ile owe powody odejœcia Gala s¹ rzeczywiste,<br />

a na ile jedynie oficjalnym powodem<br />

rezygnacji. "Byæ mo¿e pismo nie<br />

spe³ni³o jego oczekiwañ. Przyznajê, ¿e<br />

jest to czasami zniechêcaj¹ce. Szczerze<br />

mówi¹c nie wiem na ile go to mêczy, ¿e<br />

pismo nie osi¹gnê³o jakiegoœ osza³amiaj¹cego<br />

sukcesu. Ostatnimi czasy by³ znudzony<br />

dzia³alnoœci¹ i obecnie realizuje<br />

siê na swój w³asny sposób". Ponadto<br />

zaprzeczy³a temu, ¿e Maæ by³a w tym<br />

okresie zawieszona. Jej zdaniem istnia-<br />

³a jedynie taka mo¿liwoœæ, z której szybko<br />

zrezygnowano.<br />

Faktem jednak jest, ¿e pismo mia³o<br />

ponad pó³roczn¹ przerwê. Po tym okresie<br />

milczenia Maæ Pariadka zosta³a<br />

przywrócona do ¿ycia przez Anne NiedŸwieck¹<br />

i Nataszê. Pierwszy numer<br />

odrodzonej Maci ukaza³ siê na pocz¹tku<br />

2002 roku. W pierwszym po wznowieniu<br />

numerze pisma w redakcyjnym<br />

artykule zatytu³owanym "Odszczekania"<br />

redakcja nie oszczêdzi³a Krzysztofa Galiñskiego<br />

publikuj¹c dosadny paszkwil<br />

na jego osobê.<br />

Samo pismo niewiele siê zmieni³o<br />

zarówno pod wzglêdem formy jak i treœci.<br />

Zaskakuj¹cy jest fakt, ¿e pomimo<br />

tego ataku na Galiñskiego w stopce figurowa³o<br />

wci¹¿ jego nazwisko. Anna<br />

NiedŸwiecka rozwiewa wszelkie w¹tpliwoœci<br />

wyznaj¹c, ¿e zosta³ uznany przez<br />

redakcjê za redaktora honorowego, który<br />

jednak nic w piœmie nie robi³.<br />

Nowe numery Maæ Pariadki by³y<br />

tworzone w sposób tematyczny. Wiêkszoœæ<br />

pojawiaj¹cych siê artyku³ów dotyczy³a<br />

przewodniego tematu. Na przy-<br />

120


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

k³ad podejmowano kwestiê Utopii, feminizmu<br />

i edukacji wolnoœciowej. Anna<br />

NiedŸwiecka twierdzi, ¿e ju¿ wczeœniej<br />

podejmowane by³y próby tworzenia numerów<br />

tematycznych, jednak nigdy siê<br />

to nie udawa³o. G³ówn¹ przyczyna niepowodzenia<br />

tego zamierzenia jest, jej<br />

zdaniem brak gotowych na czas tekstów.<br />

"Ludzie pisz¹ do nas spo³ecznie i maj¹<br />

na g³owie jeszcze inne sprawy wiêc ich<br />

teksty ró¿nie do nas przychodzi³y." 9 Innym<br />

powodem takiego stanu rzeczy by³<br />

fakt, ¿e pismo, jak przyznaje NiedŸwiecka<br />

wychodzi³o niejednokrotnie z tekstów<br />

niezamówionych, które ludzie przysy³ali<br />

do redakcji. Kolektyw redaktorsko-wydawniczy<br />

wybiera³ najciekawsze z nich,<br />

które stanowi³y trzon danego numeru.<br />

Pismo zakoñczy³o dzia³alnoœæ ostatecznie<br />

we wrzeœniu 2005 roku.<br />

1<br />

Z redakcyjnej stopki.<br />

2<br />

Specjalny w formie ulotki numer wydany<br />

by³ miêdzy innymi podczas strajku<br />

w stoczni gdañskiej, w którym udzia³ brali<br />

tak¿e WiP--owcy – MP 67 (1-2/1998)<br />

3<br />

Na marginesie trzeba przyznaæ, ¿e anarchistom<br />

zarzuca siê sympatyzowanie z Polska<br />

Parti¹ Socjalistyczn¹ lub jak obecnie<br />

Now¹ Lewic¹. Zreszt¹ niejednokrotnie na<br />

"ulicy" s³yszy siê g³osy, ¿e tak jak M³odzie¿<br />

Wszechpolska jest m³odzie¿ówk¹ skrajnej<br />

prawicy, tak anarchiœci spe³niaj¹ podobna rolê<br />

w ramach skrajnej lewicy. Taki obraz wykorzystywany<br />

jest przeciwko anarchistom zarówno<br />

przez polityków jak i media.<br />

4<br />

Choæ w innym miejscu przyznaje, ¿e<br />

"nasz œwiatopogl¹d to by³o w³aœnie nie precyzowanie<br />

wolnoœciowego œwiatopogl¹du".<br />

5<br />

Wydawnictwo Man Gala Press wydawa³o<br />

tak¿e inne alternatywne pozycje. Miêdzy<br />

innymi "Historiê RSA" Janego Waluszki,<br />

suplement do ksi¹¿ki Daniela Grinberga<br />

"Ruch anarchistyczny w Europie zachodniej"<br />

– "Anarchizm w XX wieku", wegetariañskie<br />

pismo BEEK, poezjê awangardow¹.<br />

6<br />

Dziêki ok³adce do numeru drugiego<br />

z 2002 roku Maæ Pariadka zosta³a zrecenzowana<br />

w Hustlerze. Sta³o siê tak za spraw¹<br />

rysunku przedstawiaj¹cego waginê wystylizowan¹<br />

na kwiat. Pomys³odawc¹ jej by³a<br />

Anna NiedŸwiecka.<br />

7<br />

Jak wspomina Galiñski "Filipa pozna-<br />

³em gdzieœ w koñcówce WiP-u jako ekologizuj¹co<br />

- grafituj¹cego dobrze zapowiadaj¹cego<br />

siê m³odego kontestatora. Przemka Guldê<br />

i Mychê (Magdê) spotka³em trochê póŸniej<br />

poprzez alternatywny gdañski klub C14".<br />

8<br />

W tym samym wstêpniaku pisz¹: "Od<br />

dobrych kilku lat wiêksza czêœæ redakcji przesta³a<br />

anga¿owaæ siê powa¿nie w jakiekolwiek<br />

dzia³ania wolnoœciowe. Gdy zaczynaliœmy<br />

wydawanie Maci, pisaliœmy o tym, co bezpoœrednio<br />

nas dotyczy³o, czym byliœmy poch³oniêci,<br />

czego byliœmy czêœci¹. Dzisiaj nie prowadzimy<br />

poradni o s³u¿bie zastêpczej, nie<br />

mieszkamy na sk³ocie, nie robimy letsów [system<br />

alternatywnej ekonomii], nie rozdajemy<br />

jedzenia, nie prowadzimy autentycznej kooperatywy<br />

pozwalaj¹cej na zdobywanie œrodków<br />

do ¿ycia poprzez zorganizowanie sobie systemu<br />

pracy, w jakiœ sensowny sposób. S³owem<br />

nie robimy niczego, co ma jakikolwiek<br />

zwi¹zek z prób¹ urzeczywistnienia antysystemowej<br />

kontestacji. Staliœmy siê zwyk³¹<br />

(chocia¿ amatorsk¹) gazetk¹, pisz¹c¹ o sprawach<br />

innych." (MP 2/2002:2)<br />

9<br />

W rozmowie z autorem. Ponadto dodaje,<br />

¿e "by³y te¿ inne przeszkody. Ja na przyk³ad<br />

chcia³am kiedyœ zrobiæ pismo o kobietach,<br />

przeprowadzi³am nawet wywiad z jakimiœ<br />

anarcho-feministkami, ale ostatecznie<br />

gówno z tego wysz³o. O tym samym chcia³<br />

bowiem pisaæ Jacek Sierpiñski, bo mia³ do<br />

tego pe³ne prawo, bo ka¿dy mo¿e pisaæ o czym<br />

mu siê podoba, ale jak siê o tym dowiedzia³y<br />

owe feministki to wyzwa³y nas od pisma seksistowskiego,<br />

obrazi³y siê i taki by³ fina³."<br />

Historia<br />

121


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

POLITYKA<br />

SPO£ECZNA, NIE<br />

INDYWIDUALISTYCZNA<br />

OSKAR SZWABOWSKI<br />

Mówi¹c wprost - pomiêdzy socjalistycznym rodowodem anarcho-syndykalizmu<br />

i anarcho-komunizmu (które nigdy nie twierdzi³y, ¿e samorealizacja i spe³nianie<br />

pragnieñ s¹ nieistotne) a w istocie liberalnym, indywidualistycznym rodowodem<br />

"anarchizmu stylu ¿ycia" (który pielêgnuje spo³eczn¹ nieskutecznoœæ, o ile nie<br />

wrêcz otwart¹ negacjê spo³eczeñstwa) istnieje rozdŸwiêk, którego nie da siê usun¹æ,<br />

chyba ¿e ca³kowicie pominiemy ró¿nice w celach, metodach oraz le¿¹cej<br />

u ich podstaw filozofii.<br />

Murray Bookchin<br />

Dyskusje<br />

Murray Bookchin by³ jednym z bardziej<br />

znanych amerykañskich anarchistów,<br />

czêsto wymienianym tu¿ obok<br />

Chomskiego. W Polsce wydano kilka<br />

jego broszur miêdzy innymi Anarchizm<br />

Ery Dobrobytu, Ekologiê Spo³eczn¹, czy<br />

ostatnio Anarchizm spo³eczny czy anarchizm<br />

stylu ¿ycia? Przepaœæ nie do pokonania…<br />

Anarchistyczne pismo "Inny<br />

Œwiat" przedrukowa³o parê wywiadów,<br />

tak¿e kilka artyku³ów ukaza³o siê w innych<br />

pismach anarchistycznych. Nie powsta³a<br />

niestety ¿adna monografia, czy<br />

krytyczne opracowanie pogl¹dów niedawno<br />

zmar³ego spo³ecznego anarchisty.<br />

Pozostaje on na marginesie, i to nie<br />

tyle œrodowisk intelektualnych, w których<br />

anarchizm nie zajmuje przecie¿<br />

centralnego miejsca, co samego ruchu<br />

anarchistycznego. Publikacje Bookchina<br />

przechodz¹ bez wiêkszego echa, nie<br />

wywo³uj¹ debat w polskich pismach<br />

anarchistycznych. A szkoda, bo myœli<br />

tego anarchisty spo³ecznego zas³uguj¹<br />

na uwagê. Jego wnikliwa krytyka wspó³czesnych<br />

mutacji anarcho-indywidualizmu<br />

i próba wzmocnienia socjalistycznej<br />

tradycji w ruchu anarchistycznym,<br />

zawartych w broszurce Anarchizm spo-<br />

³eczny…, ma wagê nie tylko teoretyczn¹<br />

i nie tylko ograniczon¹ geograficznie do<br />

USA.<br />

W Polsce co niektórzy dzia³acze mogliby<br />

Bookchina zaliczyæ do bolszewików<br />

– ale dotyczy to g³ównie anarchistów<br />

wychwalaj¹cych kredyty, jako rozwi¹zanie<br />

wszelkich problemów spo³ecznych.<br />

W chwili gdy szerzy siê Beyizm<br />

i rozbija ruch anarchistyczny, sprowadza<br />

na mielizny kulturalnych odlotów –<br />

trzeŸwe spojrzenie dzia³acza spo³ecznego<br />

mo¿e przyczyniæ siê do szybszego odrzucenia<br />

ja³owych, narkotycznych powstañ<br />

i coraz jawniejszych d¹¿eñ do<br />

dezorganizacji w imiê totalnej wolnoœci<br />

kapitalistycznej jednostki. Wspomnê<br />

122


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Murray Bookchin, Anarchizm spo³eczny<br />

czy anarchizm stylu ¿ycia? Przepaœæ<br />

nie do pokonania…, Wyd. Oficyna<br />

"Trojka", Poznañ 2006, s. 54.<br />

tylko przyk³ad z mojego praktycznego<br />

doœwiadczenia, jak podczas ustalania<br />

P³aszczyzny Wiêkszoœciowej Federacji<br />

<strong>Anarchistycznej</strong> domagali siê uczniowie<br />

Beya, aby ka¿dy kto wchodzi do FA nie<br />

mia³ ¿adnych obowi¹zków, zobowi¹zañ<br />

i móg³ wszystko. Có¿, gdy Tymczasowa<br />

Strefa Autonomiczna zosta³a wydana<br />

w formie ksi¹¿ki, przeprowadzono<br />

wszechstronn¹ dyskusjê, ukaza³o siê<br />

wiele recenzji i artyku³ów nawi¹zuj¹cych<br />

mniej lub bardziej do koncepcji<br />

Bey'a. Zosta³ on przedstawiony jako objawienie,<br />

jako wreszcie wolnoœciowa<br />

perspektywa unikaj¹ca dyktatorskich<br />

elementów zawartych w klasycznym<br />

XIX-wiecznym anarchizmie, który ju¿<br />

zakoñczy³ swoj¹ misjê. Bookchin zaœ<br />

zosta³ wydany jako "kserówka", nie pojawi³y<br />

siê ¿adne recenzje, ¿adne polemiki…<br />

pojawi³ siê w milczeniu i w takim<br />

te¿ milczeniu pozostaje. Ruch anarchistyczny<br />

wci¹¿ nie potrafi promowaæ<br />

swoich myœlicieli.<br />

Postaram siê w niniejszym artykule<br />

przedstawiæ refleksje ekologa spo³ecznego,<br />

zawart¹ w pracy Anarchizm spo-<br />

³eczny… Trudno pisaæ o Bookchinie nie<br />

odnosz¹c myœli do praktyki. Takie ujêcie<br />

by³oby zak³amaniem perspektywy<br />

teoretycznej amerykañskiego anarchisty.<br />

I na niewiele zda³oby siê ideologiczne<br />

powo³ywanie na rzetelnoœæ i obiektywnoœæ,<br />

niezaanga¿owanie myœli teoretycznej.<br />

Bookchin pisze ¿ywym, jêdrnym<br />

jêzykiem, ca³a broszura jest p³omienn¹<br />

polemik¹ z teoretycznymi wrogami,<br />

z prób¹ likwidacji socjalistycznej tradycji<br />

anarchistycznej.<br />

Dwa anarchizmy<br />

Murray Bookchin wyró¿nia w tradycji<br />

ruchu anarchistycznego dwa nurty:<br />

kolektywistyczny oraz indywidualistyczny,<br />

które to perspektywy nie zosta-<br />

³y nigdy uzgodnione, a jedynie trwa³y<br />

obok siebie z³¹czone programem minimum.<br />

Trwanie to nie by³o pozbawione<br />

taræ teoretycznych ani praktycznych,<br />

a kolektywistyczni anarchiœci, jak Kropotkin,<br />

czy te¿ anarcho-syndykaliœci,<br />

uwa¿ali koncepcje Stirnera i jego<br />

uczniów za wyraz drobnomieszczañskiego<br />

anarchizmu, maj¹cego wiêcej wspólnego<br />

z liberalizmem ni¿ z anarchizmem.<br />

Kropotkin sytuuj¹c anarchizm po lewej<br />

stronie sceny politycznej uzna³ anarchoindywidualizm<br />

za reakcyjn¹ myœl utrzymuj¹c¹<br />

hierarchiê, bêd¹c¹ wyrazem elitaryzmu<br />

arystokratycznych jednostek.<br />

Wszêdzie tam, gdzie próbowano stworzyæ<br />

realny program zmiany spo³ecznej,<br />

uczniowie Stirnera ujawniali siê jako<br />

przeszkoda.<br />

Dyskusje<br />

123


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Dyskusje<br />

Anarchizm indywidualistyczny, którego<br />

ojcem duchowym jest Œwiêty Max,<br />

by³ obecny miêdzy innymi w koncepcjach<br />

Proudhona, Williama Godwina<br />

a nawet "czerwonej" Emmy Goldman.<br />

D¹¿y³ przede wszystkim do indywidualnej<br />

autonomii, podczas gdy anarchizm<br />

Bakunina, Kropotkina opowiada³ siê za<br />

kolektywistyczn¹ wolnoœci¹ spo³eczn¹.<br />

Historyczny rozwój, pojawienie siê masowego<br />

ruchu robotniczego zmarginalizowa³o<br />

ideologiê bohemy artystycznej,<br />

stirnerowców, a p³omienne manifesty<br />

totalnych buntowników odrzucaj¹cych<br />

wszelk¹ w³adzê nie mia³y najmniejszego<br />

wp³ywu na walkê robotnicz¹, nie<br />

wychodzi³y poza mury kawiarni przes¹czonej<br />

dymem nikotynowym i haszyszowymi<br />

oparami. Koncepcje Stirnera od¿y-<br />

³y w latach 60-tych XX wieku, kiedy to<br />

przechwyci³a je prawicowa, skrajnie<br />

neoliberalna myœl, która uto¿sami³a<br />

wolnoœæ z wolnoœci¹ kapitalistycznego<br />

przedsiêbiorstwa. Wraz z ideologicznym<br />

kryzysem proletariatu oraz totalnym zagubieniem<br />

siê ideologów ruchów lewicowych,<br />

z potê¿nym uderzeniem w tradycjê<br />

walki robotniczej, w ca³¹ kulturê<br />

lewicow¹, na arenie myœli radykalnej<br />

zacz¹³ œwiêciæ triumfy anarchizm stylu<br />

¿ycia.<br />

W Polsce anarchizm odrodzi³ siê po<br />

wojnie w postaci Ruchu Spo³eczeñstwa<br />

Alternatywnego skierowanego g³ównie<br />

przeciwko komunizmowi pañstwowemu.<br />

W swoim rozpêdzie i rozmachu,<br />

totalnej ignorancji teoretycznej, za niewol¹c¹<br />

uznali uczestnicy RSA wszelk¹<br />

myœl krytykuj¹c¹ kapitalizm i d¹¿¹c¹ do<br />

radykalnego przekszta³cenia stosunków<br />

spo³ecznych. Ich odejœcie od klasowej<br />

analizy spo³eczeñstwa i operowanie idealistycznymi<br />

kategoriami w stylu<br />

Cz³owieka-w-ogóle, spo³eczeñstwa-jakotakiego,<br />

bez uwzglêdnienia systemowych<br />

nierównoœci i sprzecznoœci w samym spo-<br />

³eczeñstwie, ani ró¿nic miêdzy okreœlonymi<br />

strukturami spo³ecznymi, jak na<br />

przyk³ad miêdzy feudalizmem a kapitalizmem;<br />

czy te¿ w³adzy-jako-takiej sprawi³y,<br />

¿e anarchizm stylu ¿ycia zacz¹³ rozprzestrzeniaæ<br />

siê nim otrzyma³ ideologiczne<br />

podstawy. W rozpowszechnianiu indywidualistycznych<br />

postaw w ruchu anarchistycznym<br />

i rugowaniu wszelkiej socjalistycznej<br />

refleksji wolnoœciowej, bez<br />

w¹tpienia odegra³ decyduj¹c¹ rolê grafoman<br />

produkuj¹cy przek³amane teksty we<br />

wszelkich pismach i gazetach anarchistycznych<br />

– Jacek Sierpiñski. Grunt dla<br />

Beya zosta³ przygotowany.<br />

Spór anarcho-indywidualizmu<br />

z anarcho-komunizmem, kolektywizmem,<br />

czy te¿ anarcho-syndykalizmem<br />

dziœ przejawia siê pod postaci¹ walki<br />

ideologicznej miêdzy anarchizmem stylu<br />

¿ycia, do którego Bookchin zalicza<br />

miêdzy innymi koncepcje Beya, wszelki<br />

anarcho-mistycyzm, anarcho-prymitywizm<br />

itd. a anarchizmem spo³ecznym,<br />

który kontynuuje perspektywê polityczn¹<br />

i ideologiczn¹ anarcho-komunizmu<br />

i pokrewnych mu tendencji. Przyjrzymy<br />

siê teraz ró¿nicom miêdzy tymi<br />

nurtami na przyk³adzie problemu jednostki.<br />

Spór o jednostkê<br />

Teoretyczne ró¿nice miêdzy anarcho-indywidualizmem<br />

a odmianami<br />

anarchizmu spo³ecznego najjaskrawiej<br />

ujawnian¹ siê w czasie rozwa¿añ nad<br />

problemem jednostki. To w³aœnie jednostka<br />

jest orê¿em bojowym indywidualistów<br />

przeciwko Systemowi, jak<br />

i w dysputach z kolektywistami. Uczniowie<br />

Strinera bêd¹ wskazywaæ, ¿e wszelkie<br />

odmiany wolnoœciowego komunizmu<br />

niewiele siê ró¿ni¹ od pañstwowej<br />

machiny stalinowskiej, ¿e zawsze mamy<br />

124


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

do czynienia z d³awieniem indywidualnoœci,<br />

poddaniem jej kontroli masy, w³adzy<br />

t³umu. W³adza ta powoduje skoszarowanie<br />

osobników, zabija niepowtarzalnoœæ,<br />

jedynoœæ. Zarzuca siê, bior¹c<br />

pod uwagê rozwi¹zania ekonomiczne, ¿e<br />

taka organizacja ¿ycia spo³ecznego bêdzie<br />

zabijaæ inwencjê, z koniecznoœci<br />

ujednolici gusta i nie pozwoli na autoekpresjê<br />

– i to na autoekspresje w królestwie<br />

jedynej mo¿liwej wolnoœci –<br />

w œwiecie konsumpcji. Znamiennym tutaj<br />

wydaje siê tekst wspó³redaktora wileñskiego<br />

pisma "W paszczu" Aleksandera<br />

Vile bêd¹cego przejawem prawicowego,<br />

prokapitalistycznego anarchizmu.<br />

Stwierdza on, ¿e rozwi¹zanie sytuacji<br />

luksusowej dystrybucji w anarchizmie<br />

polega na samoograniczeniu siê<br />

ludu albo na wprowadzeniu kartek.<br />

"Anarchiœci – pisze – bêd¹cy od zawsze<br />

podstawowym ramieniem krytyki komunistycznej<br />

utopii z lewa, zatoczyli kr¹g<br />

i znaleŸli siê w zamkniêtym kole tej samej<br />

utopijnej 'urawni³owki' ". A to dlatego,<br />

¿e: "Równoœæ oznacza bowiem,<br />

zawsze i wszêdzie, jedynie równoœæ<br />

w Nêdzy, a nie w dostatku". Jako argumenty<br />

przytacza jednak teoretyczne produkcje<br />

pierwszych utopistów w stylu<br />

Morusa, czy Campanelliego, a nie Kropotkinowskiego<br />

Zdobycia Chleba. Zatrzymuje<br />

tym samym rozwój myœli socjalistycznej<br />

na socjalizmie utopijnym.<br />

Nie jestem pewien czy to rzeczywista<br />

ignorancja czy œwiadome k³amstwo.<br />

Jako wyjœcie z "impasu", "anarchistycznych<br />

koszar", Vile proponuje odrzucenie<br />

idea³u równoœci – który przecie¿ zawsze<br />

i wszêdzie, niezale¿nie od konkretnych<br />

realizacji i rozwoju œrodków wytwórczych<br />

– powoduje sam z siebie Nêdzê.<br />

Zamiast d¹¿yæ do sprawiedliwoœci,<br />

d¹¿my do wolnoœci. "Wszelkie ograniczenia<br />

s¹, wed³ug mnie, naruszeniem<br />

mojej wolnoœci (…), a wolnoœæ jest<br />

cech¹, zasad¹, celem i œrodkiem najwa¿-<br />

niejszym w naszym ¿yciu. Wolnoœæ wa¿-<br />

niejsza jest od równoœci (…) Wolnoœæ<br />

konsumpcji mo¿e zagwarantowaæ jedynie<br />

system kapitalistyczny". Nastêpuje<br />

wrêcz genialne przejœcie od metafizycznego<br />

ujêcia wolnoœci, która jest po prostu<br />

wszystkim, a tak na prawdê moj¹<br />

ekspresj¹, moim dzia³aniem, "mojoœci¹<br />

najmojszejsz¹", do konkretu spo³ecznego.<br />

Konsumpcja pozwala przecie¿ na<br />

wolnoœciowe wynajdywanie sobie strategii<br />

¿yciowych i gwarantuje ró¿norodnoœæ<br />

made in China. Do mielizn prawicowego<br />

anarchizmu jeszcze powrócimy<br />

w czêœci dalszej. W tym miejscu chcia³bym<br />

wskazaæ jedynie, ¿e Vila operuje<br />

kategori¹ autonomii ukryt¹ pod pojêciem<br />

wolnoœci. A wrogiem tej wolnoœci jest<br />

wszystko co j¹ ogranicza i tylko dlatego,<br />

¿e j¹ ogranicza. Nie wolno ograniczaæ<br />

mordercy podczas krwawej orgii<br />

w domu na przedmieœciach, ani te¿ biznesmena<br />

w truciu przyrody, czy ³amaniu<br />

prawa pracy – bo to ju¿ jest gu³ag.<br />

Jednostka, jak wskazuje Bookchin,<br />

w ujêciu anarcho-indywidualistycznym,<br />

czy te¿ zmodyfikowanej jego wersji zw¹cej<br />

siê anarchizmem stylu ¿ycia, traktowana<br />

jest ponad-historycznie i ponadspo³ecznie.<br />

Jej uprawomocnienie ustanawia<br />

siê w abstrakcyjnej "naturze ludzkiej",<br />

"prawach natury", czy "ego transcendentalnym".<br />

Ten idealistyczny wytwór<br />

bêd¹cy ostatecznie wi¹zk¹ irracjonalnych<br />

pragnieñ i popêdów, które domagaj¹<br />

siê natychmiastowego zaspokojenia<br />

w którymœ z supermarketów, jest<br />

najwy¿sz¹ wartoœci¹ i kryterium oceny<br />

danego porz¹dku spo³ecznego oraz<br />

ewentualnej zmiany systemu. Nie zauwa¿aj¹<br />

jednoczeœnie, jak konstatuje<br />

Bookchin, ¿e pragnienia maj¹ spo³eczne<br />

pochodzenia, ¿e sama indywidual-<br />

Dyskusje<br />

125


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Dyskusje<br />

noœæ ma historiê. Mamy tutaj do czynienia<br />

z Cz³owiekiem-w-ogóle, który dziwnym<br />

trafem przemienia siê w ma³ego<br />

bur¿uja, albo artystê z klasy œredniej, dla<br />

którego wszelki kontakt jest ograniczeniem<br />

i najlepiej czuje siê na pustym polu.<br />

IndywidualnoϾ istnieje o tyle o ile nie<br />

m¹c¹ jej obce wp³ywy, o ile nie musi iœæ<br />

na kompromisy, ani nie musi prowadziæ<br />

z nikim dialogu – jest to w pe³ni zamkniêty<br />

atom napêdzany w³asn¹ energi¹<br />

– pochodz¹c¹ pewnie z szyszynki.<br />

Jednostka jest przed-spo³eczna, a samo<br />

spo³eczeñstwo to zlepek tych jednostek.<br />

Mamy tutaj perspektywê szlachetnego<br />

dzikusa Rousseau. To sielsko-anielskie<br />

¿ycie w czasach przed-cywilzacyjnych,<br />

w wyidealizowanej bezczasowoœci prehistorii<br />

ludzkoœci, cia³a zamiast rozumu,<br />

stanowi orê¿ bojowy przeciwko wszelkiej<br />

cywilizacji i wszelkiemu spo³eczeñstwu.<br />

Przeciwko wszelkiej w³adzy ograniczaj¹cej<br />

Jedynego.<br />

Kolektywizm, wbrew pogl¹dom<br />

uczniów Stirnera i wielbicielom Hayeka,<br />

nie ignoruje problemu jednostki, nie<br />

powoduje jej "represjonowania" przez<br />

zbiorowoœæ, ale w radykalnie inny sposób<br />

ujmuje sam¹ jednostkê. Jednostka<br />

jest traktowana nie jako przeciwieñstwo<br />

spo³eczeñstwa, ale jego wytwór, ja pojawia<br />

siê po my, i jest z tym my dialektycznie<br />

z³¹czone. Rozwój indywidualnoœci,<br />

jej wolnoϾ jest rozpatrywana<br />

w kontekœcie spo³ecznym. Nawet gdy<br />

pozornie mamy do czynienia ze zatomizowanymi<br />

jednostkami, to nie zanika ich<br />

wzajemne oddzia³ywanie na siebie, zatomizowane<br />

jednostki s¹ równie¿ wytworem<br />

takiej a nie innej struktury spo-<br />

³ecznej. Struktury, która jest czymœ wiêcej<br />

ni¿ zwyk³ym zbiorem cia³. Krótko<br />

mówi¹c jednostka poza spo³eczeñstwem<br />

jest mitem. Pozostawiona sama sobie<br />

ulega degeneracji, traci cechy, które<br />

anarchiœci, zdaniem Bookchina powinni<br />

uznawaæ za bardzo istotne: "refleksyjnoœæ,<br />

która pochodzi w du¿ej mierze<br />

z dyskursu, emocjonalne wyposa¿enie,<br />

które powoduje gniew wobec zniewolenia,<br />

poczucie uspo³ecznienia, które motywuje<br />

pragnienie radykalnych zmian<br />

oraz poczucie odpowiedzialnoœci, które<br />

powoduje spo³eczne dzia³anie".<br />

Przyjmuj¹c spo³eczn¹ genezê "natury<br />

ludzkiej" anarchizm spo³eczny tworzy<br />

diametralnie ró¿n¹ perspektywê poznawcz¹<br />

i zupe³nie inn¹ praktykê wyzwoleñcz¹.<br />

Anarchizm spo³eczny jest<br />

poszukiwaniem takiej struktury spo³ecznej<br />

i takich instytucji, które stymuluj¹<br />

rozwój jednostki, przyczyniaj¹ siê do<br />

rozkwitu indywidualnoœci. Wychodzi on<br />

od faktu powszechnej niewoli ludzkiej<br />

i zarysowuje mozolny, dialektyczny, proces<br />

emancypacji i uspo³ecznienia. Zniewolenie<br />

nie jest wynikiem istnienia spo-<br />

³eczeñstwa czy instytucji – kajdany wykuwaj¹<br />

konkretne instytucje, konkretny<br />

porz¹dek spo³eczny. Nie spo³eczeñstwo<br />

samo w sobie, ale konkretna struktura<br />

spo³eczna, w tym przypadku kapitalistyczna,<br />

wymaga zniesienia. Anarchizm<br />

stylu ¿ycia jest œlepy na takie "subtelnoœci",<br />

ukrywa specyfikê kapitalizmu pod<br />

niby uniwersalnymi kategoriami, które<br />

s¹ z³e, jak z³e dla Stirnera by³y wszystkie<br />

idee, pojêcia.<br />

Z powy¿ej przedstawionych powodów<br />

anarchizm stylu ¿ycia odwo³uje siê<br />

do autonomii a nie wolnoœci, której, jak<br />

wskazuje Bookchin, korzenie tkwi¹<br />

w rzymskiej, imperialnej tradycji libertas.<br />

Nieskrêpowane ego jest wolne do<br />

posiadania w³asnoœci i zaspokajania popêdów.<br />

W takim ujêciu, stosuj¹c kategoriê<br />

autonomii, bur¿uj by³by realizacj¹<br />

idea³u anarchistów. I, ma³o tego, anarchiœci<br />

nie posiadaliby narzêdzi teoretycznych<br />

do krytyki poczynania elit finanso-<br />

126


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

wych. Zreszt¹, jak poka¿emy dalej, teoretycznie<br />

s¹ bezsilni wobec problemów<br />

ekonomicznych, a nawet wspieraj¹ kapitalizm.<br />

Byleby to nie by³ kapitalizm<br />

pañstwowy.<br />

Z kolei anarchiœci spo³eczni odwojuj¹<br />

siê do wolnoœci, której geneza siêga<br />

tradycji kolektywnego ¿ycia teutoñskiego<br />

i prawa. Jak pisze Bookchin:<br />

"W 'wolnoœci' jaŸñ jednostki nie stoi<br />

w sprzecznoœci lub izolacji w stosunku<br />

do kolektywu, ale jest w du¿ej mierze<br />

formowana – a w racjonalnym spo³eczeñstwie<br />

zostaje zrealizowana – w jego/<br />

jej spo³ecznej egzystencji".<br />

Precz z rewolucj¹! – Niech ¿yj¹ narkotyczne<br />

powstania! czyli nowa polityka<br />

na nowy wiek.<br />

Odczuwaj¹c wstrêt do wszelkiego<br />

t³umu, do wszelkiej organizacji, do<br />

wszelkiej sta³oœci, opieraj¹c swoj¹ "politykê"<br />

na autonomicznej, suwerennej<br />

jednostce, której to pragnienia musz¹<br />

zostaæ oswobodzone poza wszelk¹ rzeczywistoœci¹,<br />

anarchizm stylu ¿ycia propaguje<br />

taktykê ma³ych powstañ, ekstatycznych<br />

tañców w klubach lub na ulicach,<br />

kulturowych odlotach z panami policjantami.<br />

Wyskoków, które nie maj¹<br />

na celu przemiany ca³oœciowej stosunków<br />

spo³ecznych, ale jedynie zmianê<br />

w jednostce. To jednostka bêd¹ca podmiotem<br />

powstañczym przemienia sama<br />

siebie, wyzwala siebie z wszechobecnej<br />

w³adzy i tym samym zmienia œwiat. Takie<br />

powstanie jest wed³ug Beya jedyn¹<br />

mo¿liwoœci¹ wyzwolenia. Nie ma i nie<br />

bêdzie ju¿ rewolucji, musimy nawet<br />

wyrzec siê samego pragnienia rewolucji,<br />

bo jest to coœ w rodzaju czekania na<br />

Godota. Rewolucji przeciwstawia powstanie<br />

– powstanie jako nowy sposób<br />

walki.<br />

Rewolucja, mówi Bey, to zaklête<br />

ko³o rekonstruuj¹cej siê w³adzy – zmieniaj¹<br />

siê formy, ale zasada pozostaje.<br />

A nawet odradza siê mocniejsza, bardziej<br />

apodyktyczna. Zaklêty kr¹g, ¿elazne<br />

prawo dziejów sprawia, ¿e po rewolucji<br />

nadchodzi reakcja, a nastêpnie<br />

zdrada zakoñczona narodzinami silniejszego<br />

i bardziej opresywnego pañstwa.<br />

Bey nie wyjaœnia mechanizmów tego<br />

procesu - tak siê dzieje i ju¿, tak dzia³a<br />

Duch Dziejów. Rewolucja, zdaniem proroka<br />

Beya, to po prostu "ja³owe mêczeñstwo",<br />

dziœ zreszt¹ nie znaczy nic innego<br />

jak bicie piany. Zamiast tego, zamiast<br />

oczekiwaæ na nastanie sytuacji rewolucyjnej,<br />

proponuje zmianê œwiata poprzez<br />

powstanie. Powstanie okreœla jako moment<br />

szczytowy, ekstatyczne prze¿ycie<br />

Szamana, orgazm, wymkniêcie siê czasowi,<br />

znalezienie mentalnego wy³omu,<br />

szczêœliwy trip po LSD. Powstanie, inaczej<br />

ni¿ rewolucja, nie anga¿uje si³ pañstwa,<br />

dzieje siê z boku, jest niewidzialne<br />

dla w³adzy.<br />

Bookchin zauwa¿a, ¿e koncepcja<br />

powstania jest bezp³odna i niegroŸna, nie<br />

narusza w ¿aden sposób fundamentów<br />

Systemu, w ¿aden sposób nie atakuje<br />

hierarchicznej w³adzy czy kapitalizmu.<br />

Dyskusje<br />

127


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Dyskusje<br />

Ma³o tego, nie spe³nia nawet zadania,<br />

jaki stawia przed nim Bey - nie przemienia<br />

jednostki. Nie mo¿e jej przemieniæ.<br />

A to z tego powodu, ¿e œwiadomoœæ jednostkowa<br />

jest kszta³towana przez byt<br />

spo³eczny, przez instytucje i otoczenie –<br />

wybuch emocji, irracjonalny odskok na<br />

zasadzie co weekendowego "klubowania",<br />

nie stawia jednostki poza spo³eczeñstwem,<br />

ani nie wypracowuje realnych<br />

cech antysystemowych, zwyczajów<br />

i praktyk niehierarchicznych. "Nikt nigdy<br />

- pisze Bookchin - nie wydoby³ siê<br />

z ziemskiej rzeczywistoœci przy pomocy<br />

polityki snu". Odrzucenie rewolucji, podobnie<br />

jak odrzucenie kategorii wolnoœci,<br />

nie jest niewinne, ale stwarza zupe³nie<br />

inn¹ p³aszczyznê teoretyczn¹ oraz<br />

inspiruje inn¹ praktykê. Powstanie ma<br />

przede wszystkim charakter negatywny,<br />

jest czyst¹ nicoœci¹, uniewa¿nianiem,<br />

bez jednoczesnego budowania. Zrywa<br />

z dialektyk¹, jak mówi Bey. Jest jednorazowym<br />

aktem, i to jedynie tymczasowym.<br />

Negacja nie ma charakteru sta³ego,<br />

ale chwilowy, po czym powraca to,<br />

co siê zanegowa³o. Bey wprawdzie uwa-<br />

¿a, ¿e powraca ju¿ coœ innego, coœ innego<br />

dla powstañca. Inaczej spogl¹da on<br />

na œwiat. Nie za bardzo jednak wiadomo<br />

o jak¹ innoœæ chodzi. O pogodzenie<br />

siê z prac¹ najemn¹ i w³adz¹ pañstwow¹?<br />

Powstanie jest te¿ aktem jednostkowym,<br />

to ja w imiê ja negujê ten<br />

porz¹dek rzeczy i tylko dla ja go niszczê.<br />

W tej perspektywie zanika ludzkorzeczowy,<br />

jak i ludzko-ludzki charakter<br />

rzeczywistoœci – pozostaje skrajny solipsyzm.<br />

Bey i jego buntownicy abstrahuj¹<br />

siê od krytyki spo³ecznej, od prób<br />

instytucjonalnych, ekonomicznych<br />

zmian.<br />

Tymczasem rewolucja jest radykaln¹<br />

przemian¹ ca³oœci spo³eczeñstwa<br />

– z jego sposobem produkcji, instytucjami,<br />

a tak¿e kultur¹. Zmian¹, która<br />

dialektycznie niszcz¹c tworzy. Rewolucja<br />

nie jest jednorazowym aktem z powiewaj¹cymi<br />

flagami na wietrze i p³on¹cymi<br />

barykadami, nie jest do koñca<br />

te¿ œwiêtem. Wojna domowa, mówi Bookchin,<br />

to straszna praca, pe³na poœwiêcenia<br />

i ofiar. Mozolny marsz w którym,<br />

mo¿e i te¿ chodzi o taniec, ale w którym<br />

przede wszystkim d¹¿y siê do ca³oœciowego<br />

zorganizowania sprawiedliwych<br />

i niehierarchicznych stosunków spo³ecznych.<br />

To próba organizowania rad robotniczych,<br />

kas samopomocy, edukacji –<br />

koktajle Mo³otowa to tylko ostatnia scena<br />

drugiego aktu. Perspektywa rewolucyjna<br />

ujmuje rzeczywistoœæ spo³eczn¹<br />

jako ca³oœæ i to z pozycji klas uciskanych.<br />

To klasa jest podmiotem rewolucji,<br />

a nie poszczególne jednostki – z tego<br />

te¿ powodu konieczne jest wypracowywanie<br />

programu, dyskusja, uzgadnianie<br />

i tworzenie wspólnej, publicznej przestrzeni<br />

dla realizacji tych wartoœci, bior¹c<br />

pod uwagê stosunki rzeczowo-ludzkie,<br />

i miêdzyludzkie.<br />

Anarchiœci stylu ¿ycia przyjmuj¹c<br />

koncepcje autonomicznej, suwerennej<br />

jednostki oraz powstania jako formy wyzwolenia/oporu,<br />

negatywnie odnosz¹ siê<br />

do wszelkiej organizacji czy programów.<br />

Bo anarchizm to anarchia, a anarchia to<br />

chaos – powie Bey. Wszelkie struktury,<br />

wszelkie programy i zmiany s¹ dobre dla<br />

ludzi ma³ych duchem, ograniczaj¹ wolnoœæ<br />

Jedynego. Zamiast konkretnego<br />

zaanga¿owania w emancypacjê klas uciskanych,<br />

próby tworzenia wolnoœciowych<br />

instytucji, Bey proponuje rzucanie<br />

kl¹tw na znienawidzonych ludzi. Opowiada<br />

siê za ca³kowitym bez³adem i dezorganizacj¹,<br />

ignorancja dla spraw publicznych<br />

i politycznych. Takie zaanga-<br />

¿owanie, pikiety antywojenne, czy strajki,<br />

tylko wzmacniaj¹ w³adzê.<br />

128


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Nie lepiej sprawa wygl¹da w przypadku<br />

anarcho-prymitywistów, którzy<br />

wyzwolenie od cywilizacji i techniki, rozumianej<br />

w sposób idealistyczny, widz¹<br />

w powszechnym zniszczeniu tej¿e cywilizacji,<br />

radykalnym odrzuceniu destrukcyjnej<br />

i narkotyzuj¹cej technologii. Odrzucenie<br />

to nie przebiega spo³ecznie, nie<br />

pojawiaj¹ siê szkice programów ludzkiego<br />

wykorzystania technologii, czy te¿<br />

form jej zniszczenia. Droga jest indywidualna,<br />

ka¿da jednostka sama odrzuca<br />

technikê, uczy siê szycia przy pomocy<br />

koœci oraz odnawia wiêzi z natur¹ podczas<br />

rytualnych tañców i biegania nago<br />

po lasach.<br />

Mistyfikacja<br />

Poetyka, p³omienne traktaty powstañcze,<br />

radykalizm s³owny i przera-<br />

¿aj¹ce mieszczanina strategie ¿yciowe,<br />

nabieraj¹ sensu dopiero w odniesieniu<br />

do kontekstu spo³ecznego. To co mia³o<br />

byæ perspektyw¹ wolnoœciow¹ okazuje<br />

siê reakcyjn¹ ideologi¹, pe³ni¹c¹ funkcjê<br />

mistyfikacji. Anarchizm stylu ¿ycia,<br />

mówi Bookchin, operuj¹c rozmytym<br />

pojêciem w³adzy, jako wszelkiej kontroli<br />

i wp³ywu; negatywn¹ i irracjonaln¹ autonomi¹,<br />

jako wyznacznikiem "poziomu<br />

swobody"; czy technik¹ i cywilizacj¹ ujmowan¹<br />

niezale¿nie do konkretu spo-<br />

³ecznego, powoduje mistyfikacjê rzeczywistoœci.<br />

Najjaskrawiej przejawia siê to<br />

w produktach teoretycznych anarchoprymitywizmu.<br />

Jak pisze Bookchin:<br />

"Demaskowanie technologii i cywilizacji<br />

jako nieuchronnie uciskaj¹cych ludzkoœæ,<br />

s³u¿y w istocie zamaskowaniu specyficznych<br />

stosunków, które uprzywilejowuj¹<br />

wyzyskiwaczy w stosunku do<br />

wyzyskiwanych oraz hierarchów w stosunku<br />

do ich poddanych". Specyfika systemu<br />

kapitalistycznego zostaje zamaskowana,<br />

jak i irracjonalne wykorzystanie<br />

przez bur¿uazjê technologii. Maszyna<br />

jest z³a sama w sobie – tote¿ nale¿y<br />

zniszczyæ maszynê, a nie zmieniæ sposoby<br />

kontroli nad maszyn¹. Ludzie trac¹<br />

pracê nie z powodu kapitalistycznych<br />

stosunków spo³ecznych, ale z samego<br />

faktu istnienia maszyny. To ona zwalnia,<br />

to ona zanieczyszcza rzeki, to ona<br />

morduje. Anarcho-prymitywiœci nadaj¹,<br />

mówi Bookchin, mistyczn¹ autonomiê<br />

technice.<br />

Podobnie ma siê sprawa w przypadku<br />

w³adzy. Nie rozpatrujemy ju¿ stosunków<br />

spo³ecznych, nie szuka siê przyczyn<br />

takiego a nie innego zorganizowania<br />

spo³ecznego, ale wszelk¹ organizacjê<br />

traktuje siê jako przejaw w³adzy bez korzeni.<br />

Œwiat zaczyna siê tutaj jawiæ jako<br />

kierowany irracjonalnymi si³ami dominacji<br />

oporu zakorzenionego w wyizolowanej<br />

jednostce.<br />

Myœlenie anarchizmu stylu ¿ycia<br />

jest idealnym przyk³adem myœlenia mitologicznego.<br />

Nie znajdziemy u jego<br />

przedstawicieli analizy rzeczywistych<br />

relacji. Nawet gdy kszta³tuj¹ prowizoryczne<br />

formy oporu, s¹ oni bajkopisarzami.<br />

Anarcho-prymitywiœci ze swoj¹<br />

apologi¹ prehistorii zapominaj¹, ¿e cz³owiek<br />

pierwotny by³ kimœ innym ni¿ cz³owiek<br />

cywilizacji i to nie w znaczeniu<br />

wiêkszej spontanicznoœci i wiêkszej sensownoœci<br />

¿ycia dzikiego. Przyk³adaj¹<br />

cz³owieka cywilizacji, ze zdobyt¹ ju¿<br />

inteligencj¹ i odpowiedni¹ wra¿liwoœci¹<br />

spo³eczn¹ do czasów, gdy takiej inteligencji<br />

i wra¿liwoœci po prostu nie by³o.<br />

Podobnie Bey wychwala bezdomnoϾ<br />

i nomadyzm, jako realizacje anarchistycznego<br />

sposobu na ¿ycie, w przeciwieñstwie<br />

do mieszczañskiej nudy czterech<br />

k¹tów. Bookchin odpowiada na p³omienne<br />

opisy wyzwolonych: "bezdomnoϾ<br />

mo¿e byæ 'przygod¹' wtedy, gdy ma<br />

siê dom, do którego mo¿na wróciæ, a no-<br />

Dyskusje<br />

129


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

madyzm jest luksusem dla tych, którzy<br />

nie musz¹ zarabiaæ na ¿ycie". Pracownik<br />

swojego "nie-zakorzenienia" nie odczuwa<br />

jako wyzwolenie – zw³aszcza gdy<br />

przymiera g³odem. Pogoñ za znikaj¹cymi<br />

fabrykami oraz ofertami dla pucybuta<br />

jest koniecznoœci¹, a decyzje podjêto<br />

ponad g³ow¹ pracownika.<br />

Skoncentrowanie na stylu ¿ycia opisywanego<br />

w jêzyku poetyckim, analizowanego<br />

jedynie estetycznie i to czêsto z pozycji<br />

widza, sprawia, ¿e mamy bajeczn¹<br />

rzeczywistoœæ, której nie potrzeba rewolucji,<br />

a jedynie tego, by ka¿dy straci³ mieszkanie,<br />

czy sta³ siê cz³onkiem gangu.<br />

Mielizny myœlenia prawicowego<br />

anarchizmu, jak te¿ anarchizmu stylu<br />

¿ycia, sprowadzaj¹ siê do odrzucenia<br />

spo³ecznego wymiaru myœli radykalnej,<br />

na zindywidualizowaniu perspektywy<br />

oraz totalnego redukcjonizmu – uto¿samienie<br />

niewoli ze spo³eczeñstwem, przestrzeni<br />

publicznej z pañstwem itd. Operuj¹<br />

oni dodatkowo typowo liberalnymi<br />

opozycjami, jak: jednostka-spo³eczeñstwo;<br />

wolnoœæ-bezpieczeñstwo; wyobraŸnia-rozum…<br />

ka¿demu – dzieci umieraj¹ z g³odu, bo<br />

tak¹ maj¹ fantazjê.<br />

Perspektywa spo³eczna anarchizmu<br />

stylu ¿ycia jest proweniencji Nietzscheañskiej:<br />

dla istnienia Panów potrzebne<br />

jest istnienie niewolników. Potrzebna jest<br />

s³u¿ba i nieustanna produkcja, by anarchiœci-królowie<br />

Beya mogli raczyæ siê<br />

naddatkiem, prowadziæ swoje egzystencjalne<br />

samo-realizacje. Jak b³yskotliwie<br />

stwierdza Aleksandra Koœ: "Arystokrat¹<br />

ducha mo¿e byæ tylko arystokrata". Anarchiœci<br />

Beya sami ustanawiaj¹ prawo i nie<br />

ma dla nich innej moralnoœci ni¿ ta, która<br />

s³u¿y realizacji ich pragnieñ. Tym samym,<br />

komentuje Bookchin, anarchizm<br />

stylu ¿ycia staje siê ideologi¹ bur¿uazji,<br />

slogany z Tymczasowej Strefy Autonomicznej<br />

mog¹ zostaæ wydrukowane na<br />

murach Gie³dy Nowojorskiej – jako przyk³ad<br />

bezwzglêdnego egoizmu i obojêtnoœci<br />

spo³ecznej. "W istocie – pisze Bookchin<br />

– jeœli "O w³adzy" Fryderyka Engelsa,<br />

z jego obron¹ hierarchii, reprezentuje<br />

bur¿uazyjn¹ formê socjalizmu, to TSA<br />

i jej od³amy s¹ bur¿uazyjn¹ form¹ anarchizmu".<br />

Dyskusje<br />

Arystokracja ducha<br />

Bookchin uwa¿a, ¿e anarchizm stylu<br />

¿ycia, bêd¹cy wentylem bezpieczeñstwa<br />

ze swoimi "kulturowymi jazdami",<br />

w ostatecznoœci jest ideologi¹ konserwatywn¹.<br />

I to nie tylko w znaczeniu "rozpuszczania",<br />

dezorganizowania ruchu<br />

protestu, czy te¿ kreowaniu pseudo-praktyki<br />

rewolucyjnej, ale, i to g³ównie dlatego,<br />

¿e jako taki opowiada siê za hierarchi¹<br />

i panowaniem systemu kapitalistycznego.<br />

Wspomniany na pocz¹tku<br />

Vila uwa¿a wrêcz, ¿e hierarchia w konsumpcji<br />

gwarantuje wolnoœæ i ró¿norodnoœæ,<br />

a sam kapitalizm zapewnia mo¿-<br />

liwoœæ kszta³towania strategii ¿yciowych<br />

Rozum i emancypacja<br />

Anarchizm spo³eczny wywodzi siê<br />

z tradycji racjonalistycznej, jest krytycznym<br />

rozwiniêciem, dokoñczeniem przygody<br />

Oœwiecenia. Nie odrzuca on rozumu,<br />

ale te¿ nie odrzuca namiêtnoœci,<br />

emocji – tak jak opowiadaj¹c siê za kolektywem<br />

nie niszczy jednostki. Intelekt<br />

jest jednym z wiêkszych zdobyczy ewolucji<br />

i mo¿e byæ œrodkiem emancypacji.<br />

Rozum umo¿liwia krytyczn¹ refleksjê,<br />

jak te¿ kontakt miêdzy ludŸmi, powstanie<br />

pewnej uniwersalnoœci. Ta racjonalna<br />

krytyka umo¿liwia pojawienie siê<br />

politycznego programu i wizji ca³oœciowej<br />

przemiany stosunków spo³ecznych.<br />

130


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Anarchizm tak pojêty zdaje sobie sprawê,<br />

¿e wolnoœæ spo³eczna wymaga zorganizowania,<br />

zinstytucjonalizowania.<br />

Anarchizm spo³eczny jest te¿ socjalistyczny<br />

i zaanga¿owany w walkê uciskanych,<br />

jest ich g³osem. Opowiada siê<br />

radykalnie przeciwko kapitalizmowi<br />

i stara stworzyæ warunki dla uspo³ecznienia<br />

produkcji.<br />

To, co najbardziej wartoœciowe,<br />

twórcze w anarchizmie, to, wed³ug Bookchina,<br />

cztery podstawowe zasady:<br />

a) konfederacja zdecentralizowanych<br />

spo³ecznoœci<br />

b) nieustanna opozycja wobec etatyzmu<br />

c) demokracja bezpoœrednia<br />

d) wolnoœciowy komunizm<br />

Niepewna przysz³oœæ anarchizmu<br />

Obecnie, konstatuje Bookchin, istnieje<br />

spo³eczna nieufnoœæ wobec pañstwa,<br />

dawne, liberalne wzorce organizacji<br />

¿ycia spo³ecznego zosta³y poddane<br />

w w¹tpliwoœæ jak jeszcze nigdy w historii<br />

ludzkoœci. Istnieje spo³eczne zapotrzebowanie<br />

na coœ innego, na inne instytucje<br />

i zasady wspó³¿ycia. Tymczasem<br />

anarchizm pozostaje marginesem,<br />

nie potrafi wykorzystaæ momentu historycznego.<br />

Bawi siê w salonach kultury<br />

nie-popularnej i raczy opowieœciami<br />

o dzikich dzieciach.<br />

Po czêœci wi¹¿e siê to z totalnym<br />

rozbiciem klasy robotniczej. Od kiedy<br />

sta³a siê ona bezkszta³tn¹ mas¹ podatn¹<br />

na wszelkie ciosy, od tego czasu anarchizm<br />

stylu ¿ycia zacz¹³ zdobywaæ poparcie.<br />

W tym kontekœcie losy anarchizmu<br />

spo³ecznego s¹ zwi¹zane z ruchem<br />

robotniczym – to czy uda mu siê przejœæ<br />

do ofensywy, czy wypracuje teoretyczn¹<br />

i praktyczn¹ niezale¿noœæ. Po czêœci postawy<br />

samych anarchistycznych zwi¹zkowców<br />

i spo³eczników, czy bêd¹ potrafili<br />

zorganizowaæ jednolit¹ programowo<br />

grupê, w³¹czyæ siê w ruch robotniczy<br />

i pomagaæ w wypracowaniu polityki<br />

lewicowej. Na ile potrafiæ bêd¹ wymienione<br />

cztery zasady ogólne prze³o-<br />

¿yæ na konkretne rozwi¹zania.<br />

Bookchin ma doœæ optymistyczn¹<br />

perspektywê. Stwierdza, ¿e nawet jeœli<br />

anarchizm stylu ¿ycia bêdzie dominowa³<br />

ideologicznie, to pustkê jak¹ wytwarza<br />

bêdzie musia³ ktoœ zagospodarowaæ.<br />

Mo¿e i pod innym szyldem ni¿ anarchistyczny.<br />

Optymizm ten zdaje siê byæ nieuzasadniony<br />

– spo³eczn¹ pustkê równie<br />

dobrze mog¹ przej¹æ ruchy skrajnie prawicowe,<br />

albo inni obroñcy i zwolennicy<br />

hierarchii i w³asnoœci prywatnej. Wszak<br />

czasem wystarczy czysta retoryka. Tak<br />

jak czêœciowo dzieje siê to w Polsce: pod<br />

has³ami socjalistycznymi podpisuj¹ siê<br />

ugrupowania nacjonalistyczne, wodzowskie<br />

– a tak zwana lewica albo<br />

chwali wolny rynek, albo Uniê Europejsk¹.<br />

Wolnoœciowy socjalizm wci¹¿<br />

zaœ jest marginalizowany, wci¹¿ tkwi<br />

w podziemiu. Taki temat niszowy.<br />

Dyskusje<br />

131


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

IDEOLOGIA ALBO ¯YCIE!<br />

JANY P. WALUSZKO<br />

Dyskusje<br />

Oskar Szwabowski w swoim tekœcie<br />

"Polityka spo³eczna, nie indywidualistyczna",<br />

ju¿ na wstêpie skazany jest<br />

na pora¿kê, przyjmuj¹c czarno-bia³y<br />

obraz œwiata i przeciwstawiaj¹c – w tytule<br />

i motcie z Bookchina – anarchizm<br />

nastawiony na kolektyw i na jednostkê.<br />

Z doœwiadczenia ¿yciowego, znajomoœci<br />

historii i idejek Abramowskiego<br />

wiem, ¿e taka opozycja jest nie tylko fikcyjna<br />

(mo¿liwa, lecz nietwórcza), ale<br />

i przeciw-skuteczna w realizacji zasadniczego<br />

celu anarchizmu, jakim jest<br />

wola (cz³owiek-podmiot we wspólnocie<br />

ze swoim œwiatem wspó³tworzy go; wolna<br />

wspólnota [dla] ka¿dego). Ktoœ, kto<br />

wychodzi z za³o¿eñ ideowych, a nie ze<br />

znajomoœci realiów ¿ycia, z koniecznoœci<br />

musi pob³¹dziæ, gdy od auto-logicznego<br />

be³kotu przejdzie do realiów.<br />

Mi te¿ podobaj¹ siê idejki Bookchina,<br />

jego podkreœlanie spo³ecznej wagi<br />

anarchizmu, krytyka nurtu egoistycznorozrywkowego,<br />

ale – w przeciwieñstwie<br />

do niego – widzê te¿, ¿e s¹ to etapy tej<br />

samej drogi rozwoju cz³owieka, nie zaœ<br />

rozdŸwiêk, którego nie da siê usun¹æ. Ba<br />

– "alternatywny egoizm" stoi tu wy¿ej<br />

ni¿ "polityczny kolektywizm", choæ oba<br />

s¹ tak samo jednostronne i tak samo nie<br />

s¹ ostatnim etapem rozwoju, ale krokiem<br />

ku czemuœ wiêcej (zobacz np. "Teoriê<br />

wszystkiego" Wilbera).<br />

Nie jestem te¿ pewien, czy autor<br />

walczy tylko z jednym wrogiem, czy próbuje<br />

sprowadziæ do wspólnego mianownika<br />

(tu: indywidualizm) ró¿ne nurty<br />

(np. libertarianizm i hakimbeyizm), dlatego<br />

tylko, ¿e nie podzielaj¹ jego "bajki"<br />

("spo³ecznej" wersji anarchizmu, cokolwiek<br />

mia³oby to znaczyæ). Ba, nie<br />

wiem te¿, czy Oskar nie toczy p³omiennej<br />

polemiki z wrogami teoretycznymi,<br />

tzn. czy takie nurty istniej¹ w polskim<br />

anarchizmie, czy tylko w g³owie autora.<br />

Wiem za to, ¿e autor buduje atmosferê<br />

iœcie religijnej niesprawiedliwoœci, jaka<br />

dotknê³a jego idola – Bookchina, bo<br />

przemilczano go, czcz¹c jednoczeœnie<br />

obcego mu Bey'a (nie zauwa¿y³em jakoœ<br />

oburzenia Oskara, gdy przemilczano<br />

uwagi Kwaterki na temat kondycji Federacji<br />

<strong>Anarchistycznej</strong> lub ideê "neutralnoœci<br />

prawa" zaproponowan¹ przez<br />

Ruch Spo³eczeñstwa Alternatywnego).<br />

Nie analizujê te¿ polityki w kategoriach<br />

lewica-prawica, bo dla mnie skrajnoœci<br />

jest (zawsze) cztery (tu – oprócz<br />

wy¿ej wymienionych – anarchizm i totalitaryzm).<br />

Tym bardziej komiczny wydaje<br />

siê podzia³ na œwietlanych robotników<br />

(w œwiecie realnym bli¿szych nieraz<br />

ciemnogrodu ni¿ lewicy, a kiedyœ popieraj¹cych<br />

raczej bolszewizm ni¿ anarchizm)<br />

i zdegenerowanych narkotykami<br />

artystów jako wcielenia obu nurtów (odpowiednio:<br />

kolektywistycznego i indywidualistycznego).<br />

Efekt tego to totalne<br />

pomieszanie pojêæ, np. wi¹zanie "anarchizmu<br />

stylu ¿ycia" z odrodzeniem w<br />

latach 60. neoliberalnej wolnoœci kapitalistycznego<br />

przedsiêbiorstwa przez<br />

132


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

powrót do Stirnera (mamy tu naraz hipisów,<br />

konserwatystów, libertarian<br />

i biednego Maxa na dok³adkê).<br />

Totaln¹ ignorancjê teoretyczn¹ prezentuje<br />

autor pisz¹c o pocz¹tkach anarchizmu<br />

w Polsce i Ruchu Spo³eczeñstwa<br />

Alternatywnego. Okazuje siê, ¿e za niewol¹c¹<br />

uznaliœmy wszelk¹ myœl krytykuj¹c¹<br />

kapitalizm. Widaæ ¿e, Oskar nie<br />

czyta³ nigdy naszych tekstów, nie mówi¹c<br />

ju¿ o znajomoœci naszych dzia³añ.<br />

Wiêkszoœæ z nas pochodzi³a z rodzin<br />

robotniczych, wspó³pracowaliœmy (obok<br />

grup m³odzie¿y) g³ównie z komisjami<br />

robotniczymi podziemnej "Solidarnoœci"<br />

(szczególnie w gdañskim Unimorze,<br />

stoczniach i Nowej Hucie) oraz z grupami<br />

radykalnymi typu Wolne Zwi¹zki<br />

Zawodowe, Polska Partia Socjalistyczna<br />

etc., ostro przeciwstawiaj¹c siê ugodowej<br />

polityce w³adz zwi¹zku, a potem<br />

uk³adowi "okr¹g³ego sto³u" i instalacji<br />

kapitalizmu postkomunistycznego zamiast<br />

solidarnoœciowego programu Samorz¹dnej<br />

Rzeczpospolitej. Krytykê tej<br />

drogi, chyba jako pierwsi, podjêliœmy ju¿<br />

w pierwszej po³owie lat '80 w ostrej polemice<br />

z Liberalno-Demokratyczn¹ Parti¹<br />

"Niepodleg³oœæ" na temat mitów<br />

wolnego rynku (a potem z "grafomanem"<br />

Sierpiñskim, jak okreœla go autor, który<br />

z niejasnych powodów ³¹czy lidera An<br />

Arche z RSA. Polemizowa³em tak¿e<br />

z ide¹ "Tymczasowej Strefy Autonomicznej"<br />

Hakim Bey'a). Dziesi¹tki dowodów<br />

na to mo¿na znaleŸæ na piœmie.<br />

Chyba, ¿e nie chce siê i woli, jak LDP<br />

"Niepodleg³oœæ" wówczas a Oskar dziœ,<br />

stosowaæ chwyty poni¿ej pasa, w imiê<br />

"p³omiennej obrony jedynie s³usznej<br />

prawdy". Prawdy nie popartej ¿adn¹ realn¹<br />

dzia³alnoœci¹ (o jej owocach nie<br />

wspominaj¹c); a nawet nie przez samego<br />

siebie wymyœlonej, co nie dziwi<br />

zreszt¹ u kogoœ, kto, jak w/w, dzia³alnoœæ<br />

spo³eczn¹ zna tylko z ksi¹¿ek, a nie<br />

z w³asnej praktyki. I to jest wiêkszy problem<br />

wspó³czesnego anarchizmu (w porównaniu<br />

do dawnego RSA, Ruchu<br />

"Wolnoœæ i Pokój" etc.) ni¿ kolektywna<br />

czy indywidualna "bajka".<br />

S¹dz¹c z przeciwnych opcji ideowych<br />

i podobnego stylu dzia³ania, jest<br />

to przypad³oœæ ponad-wyznaniowa,<br />

a wiêc od opcji ideowej nic w realnym<br />

œwiecie nie zale¿y (mózg pracuje tak<br />

samo, nie tylko, gdy wierzy siê w to lub<br />

tamto, ale i wówczas, gdy przedmiotu<br />

wiary nie ma). Wa¿ny jest tylko sam fakt<br />

zaczadzenia ideowoœci¹. Ja od ideowych<br />

intelektualistów zaœ zawsze wola³em<br />

¿yciowych praktyków (np. WZZ bardziej<br />

ni¿ KOR, nawet, jeœli to ci drudzy<br />

skorzystali na rewolucji wywo³anej<br />

przez pierwszych, bo mieli lepsze prze-<br />

³o¿enie na media).<br />

Tak¿e dziœ widzê naiwnoœæ teorii,<br />

wiarê w odgrzanie walki klas wbrew<br />

owych klas pragnieniom. Dla mnie oczywiste<br />

jest, ¿e problemem nie jest ju¿ spór<br />

o pracê (nie negujê go, ale i nie uwa¿am<br />

za kluczowy dla mo¿liwoœci realizacji<br />

zmian spo³ecznych, po³o¿enia kresu alienacji<br />

etc.). Kwesti¹ zasadnicz¹ jest dziœ<br />

konsumpcja, a jedna z jej form to onanizowanie<br />

siê rewolucyjnymi ideami,<br />

czego najlepszym przyk³adem jest tekst<br />

Oskara Szwabowskiego. I nie piszê tego,<br />

by go obraziæ, czy poni¿yæ, ale opisujê<br />

pewne zjawisko, pokazuj¹c brak ró¿nic,<br />

miêdzy "ujaranym artyst¹" a upojonym<br />

ide¹ "opowiadaczem bajek".<br />

Bookchin nie mówi nic, czego nie<br />

móg³bym znaleŸæ – na du¿o wy¿szym<br />

poziomie – u Abramowskiego, czy w naszych<br />

rozmowach i to zanim dowiedzieliœmy<br />

siê o jego istnieniu. Cz³owieka<br />

kszta³tuje system i spo³eczeñstwo, to<br />

oczywiste, podobnie jednak i cz³owiek<br />

je tworzy, dlatego równie dobrze mo¿na<br />

Dyskusje<br />

133


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Dyskusje<br />

zacz¹æ od niego. Robi to tak¿e Oskar,<br />

próbuj¹c przekonaæ uczestników ruchu<br />

do swej "bajki", a wiêc odwo³uj¹c siê<br />

do ich sumieñ, a nie dzia³aj¹c na system<br />

wprost, w wymiarze spo³ecznym.<br />

Abramowski twierdzi, ¿e rewolucja<br />

nie osi¹gnie niczego wiêcej, ni¿ jest<br />

w sumieniu jej twórców, co potwierdza<br />

historia (a kolektywizmy narobi³y tu<br />

wiêcej z³ego ni¿ indywidualizmy). Tragifars¹<br />

jest sugestia, ¿e anarchizm nie<br />

ma jak krytykowaæ systemu, jeœli mówi<br />

tylko o wolnoœci, bo "przecie¿ bur¿uj<br />

robi, co chce". Mi wystarczy teoria trójpanowania,<br />

negacja w³adzy opartej na<br />

w³asnoœci œrodków produkcji, przymusu<br />

i indoktrynacji, a wiêc w³asnoœci, w³adzy<br />

czy wiary. Ciekawe, ¿e nie wymyœli³<br />

tego anarchista, a "nie/marksistowski<br />

materialista historyczny", Leszek<br />

Nowak, którego poznaliœmy w stanie<br />

wojennym. Nawiasem mówi¹c, to ciekawe,<br />

¿e ja stale odwo³ujê siê do autorów<br />

polskich, Abramowskiego, Baumana,<br />

Nowaka…, Oskar zaœ do obcych,<br />

swego nie znaj¹c.<br />

Gdyby by³o tak, jak pisze – przeciw<br />

Bey'owi – Bookchin, ¿e spo³eczeñstwo<br />

jednostronnie kszta³tuje jednostkê i bez<br />

jego zmiany ona sama zmieniæ siê nie<br />

mo¿e, to nic ju¿ nie moglibyœmy zrobiæ,<br />

bo ¿yj¹c w tym spo³eczeñstwie ¿ylibyœmy<br />

jego œwiadomoœci¹ i ¿yciem, a nie<br />

(obalaj¹c¹ system) rewolucj¹, której nie<br />

ma! To, ¿e TSA Bey'a nie narusza systemu,<br />

to fakt, ale on nie chce go zmieniæ,<br />

a tylko uchyla siê mu, bo nie chce p³aciæ<br />

rachunków za balangê. Nie da siê zanegowaæ<br />

jednak przemiany œwiadomoœci<br />

oœwieconego buddysty, nawet jeœli nie<br />

chwyta za karabin by zrobiæ rewolucjê.<br />

Mi to oczywiœcie nie wystarcza, ale<br />

wiem te¿, ¿e bez uwolnienia siê od "lêków<br />

i pragnieñ" robotnik nie porzuci<br />

konsumpcji dla wyzwolenia od alienacji<br />

pracy. I nie zmieni¹ tego slogany<br />

Szwabowskiego o walce klas. Dlatego<br />

wolê budowanie Rzeczpospolitej Przyjació³<br />

w stylu Abramowskiego od burz¹cej<br />

system rewolucji w stylu Bookchina.<br />

Gdy braæ pod uwagê stosunki<br />

miêdzyludzkie, a przede wszystkim realne<br />

ludzkie pragnienia, widaæ, ¿e dziœ<br />

w tej postaci rewolucja nie ma szans.<br />

Mo¿e tylko próbowaæ "poprawiæ" ludzi<br />

przemoc¹ i nic poza tym, choæ nie wierzê<br />

by i na to by³o j¹ dziœ staæ. Na szczêœcie,<br />

zreszt¹!<br />

Idee Bookchina s¹ wiec towarem,<br />

tylko nie wiem, kim jest autor tekstu, czy<br />

tylko wielkim konsumentem czy ju¿<br />

akwizytorem tego¿ towaru. Z tej idejki,<br />

jak z Bey'a, rewolucji nie bêdzie, chocia¿by,<br />

dlatego, ¿e towar Ÿle schodzi.<br />

M³odym zaœ marzy siê ostatnio jakieœ<br />

zorganizowanie, program, coœ, co mo¿-<br />

na nazwaæ "parti¹ anarchistyczn¹", jako<br />

lek na s³aboœæ ruchu, co przesta³ byæ<br />

twórczy, atrakcyjny i skuteczny. I na gadaniu<br />

siê to (mo¿e tak¿e, na szczêœcie)<br />

koñczy. Miast wskazywaæ i osi¹gaæ konkretne<br />

cele, mówi siê o rewolucji w ogóle.<br />

Nie wystarczy tu jednak ustawiæ so-<br />

134


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

bie ³atwego przeciwnika w stylu Bey'a,<br />

aby wykazuj¹c jego b³êdy, aby od razu<br />

samemu mieæ racjê. Z owoców s¹dz¹c,<br />

nurt spo³eczny niczym siê od indywidualnego<br />

nie ró¿ni, zmiany systemu nie<br />

osi¹gnê³y oba, lecz oba daj¹ satysfakcjê<br />

wyznawcom danej idei. Ró¿nica polega<br />

na tym, ¿e – s¹dz¹c po narzekaniach<br />

Oskara – Bey daje jej swym "fanom"<br />

wiêcej, wiêc jest popularniejszy. Luz<br />

ceni siê dziœ bardziej ni¿ purytanizm,<br />

nawet wœród rewolucjonistów.<br />

A czy z kiepskiego materia³u ludzkiego,<br />

s³abych ludzi (starych pamiêtam<br />

jako silne osobowoœci), da siê wykrzesaæ<br />

twórczy i sprawny ruch/organizacjê<br />

spo³eczn¹, dlatego tylko, ¿e to jedynies³uszne?<br />

W¹tpiê. Nie mówiê tu, ¿e jednostka<br />

to wszystko. Potrzebna jest zmiana<br />

(organizacja) spo³eczna, ale to kolejny<br />

krok, a na razie trudno wykonaæ ten<br />

pierwszy, bo ruch jest grup¹ terapeutyczn¹<br />

(na zasadzie narkotyku raczej ni¿<br />

lekarstwa, bo zaspokaja "pragnienia i lêki",<br />

a nie zmienia nas, o œwiecie nie<br />

wspominaj¹c). Coraz czêœciej staje siê<br />

kó³kiem wzajemnej adoracji (i to ma³o<br />

atrakcyjnym, skoro wraz z wejœciem<br />

w doros³e ¿ycie ludzie odchodz¹ zeñ na<br />

ogó³), przytu³kiem dla ¿yciowych nieudaczników<br />

(ci mog¹ tu trwaæ wiecznie,<br />

o ile tyle po¿yj¹). Jest jeszcze coœ, co tu<br />

uderza – kierowanie myœli w niew³aœciw¹<br />

stronê. Gdy Bey mówi do intelektualistów-artystów<br />

to jest to grupa, dla<br />

której pisze siê jej "bajkê". Jeœli jednak<br />

tekst nie trafi do szarego cz³owieka, a<br />

opowiada siê w nim "bajkê" o spo³ecznej<br />

rewolucji, to jest to idea czysta, dla<br />

g³owy – w przeciwieñstwie do Bey'a –<br />

niemo¿liwa do zrealizowania nawet na<br />

skalê indywidualn¹.<br />

Widaæ – bardziej rajcuje niektórych<br />

"racjonalna krytyka spo³eczna" ni¿<br />

"spontaniczny odlot". Tylko, co z tego,<br />

skoro nie uwzglêdnia realnych potrzeb<br />

i pragnieñ, ani nie zmienia cz³owieka<br />

i jego celów, nie umie realizowaæ swego?!<br />

Nie jest prawd¹ (wbrew Bookchinowi),<br />

¿e "anarchizm stylu ¿ycia" zacz¹³<br />

wypieraæ wersjê spo³eczn¹ wraz z rozbiciem<br />

klasy robotniczej. Przecie¿ ta –<br />

bardzo silna jeszcze, s¹dz¹c po owocach<br />

– sama wybra³a najpierw totalitarny<br />

kolektywizm po pierwszej wojnie<br />

œwiatowej, a potem kapitalistyczn¹ konsumpcjê<br />

dziêki pañstwu opiekuñczemu<br />

po drugiej. Hipisi od "stylu ¿ycia" pojawili<br />

siê w czasach potêgi zwi¹zków<br />

zawodowych, a nie za neoliberalizmu.<br />

I trudno oczekiwaæ od nich, by jako artyœci<br />

i studenci robili spo³eczn¹ rewolucjê,<br />

choæ próbowali bardziej ni¿ robotnicy. To<br />

zadowolony z odrzucanej przez nich, egoistycznej<br />

konsumpcji na rynku proletariat<br />

jej nie chcia³. Z czasem i oni do konsumpcji<br />

do³¹czyli, gdy i im sumienie przesta³o<br />

dokuczaæ z powodu przerzucenia kosztów<br />

"wielkiego ¿arcia" na wykluczonych,<br />

szczególnie w III œwiecie, a system<br />

zmniejszy³ sw¹ opresywnoœæ. Do tego<br />

zgodzi³ siê na zabawê (tak¿e w rewolucjê)<br />

jako wentyl bezpieczeñstwa systemu,<br />

a nawet jako niez³e Ÿród³o dochodu i jego<br />

atrakcyjnoœci.<br />

Dlatego wolê czytaæ Baumana, który<br />

potwierdza m¹ obserwacjê, ¿e konsumpcja<br />

jako priorytet uniemo¿liwia<br />

wszelk¹ (nie tylko anarchistyczn¹) lewicowoœæ,<br />

i szukaæ odpowiedzi na to wyzwanie,<br />

ni¿ ³udziæ siê (i innych), ¿e mo¿-<br />

na cofn¹æ siê do XIX w. A w optymizm<br />

Bookchina, ¿e to siê uda, nie wierzy<br />

zreszt¹ nawet i sam autor tekstu, Oskar…<br />

Dyskusje<br />

135


BOJOWNICY KLASY<br />

PRACUJ¥CEJ<br />

BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

PIOTR CISZEWSKI<br />

Recenzje<br />

Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania,<br />

rewolucje 1892-1990, red. Rafa³<br />

Górski, Wyd. Inicjatywa Pracownicza -<br />

Poznañ, Poznañ - Kraków 2006, s. 227.<br />

W Polsce literatura polityczna jest<br />

obecnie wielk¹ rzadkoœci¹. Je¿eli ju¿ siê<br />

ukazuje, to zwykle prezentowane s¹<br />

w niej ruchy bêd¹ce na œwieczniku.<br />

Wszelkie ideologie antykapitalistyczne<br />

s¹ natomiast pomijane. W takiej sytuacji<br />

nawet umiarkowany keynsizm, czyli<br />

liczenie na to ¿e pañstwo ³askawie zainterweniuje<br />

w gospodarkê i poprawi los<br />

klasy pracuj¹cej urastaj¹ do roli "skrajnego<br />

lewactwa". Na szczêœcie czasami<br />

pojawiaj¹ siê publikacje pokazuj¹ce alternatywê<br />

i poszerzaj¹ce zakres wiadomoœci.<br />

Jedn¹ z nich jest ksi¹¿ka "Anarchosyndykalizm<br />

– strajki, powstania,<br />

rewolucje 1892-1990" wydana przez Federacjê<br />

Anarchistyczn¹ Poznañ, przy<br />

wspó³pracy z Ogólnopolskim Zwi¹zkiem<br />

Zawodowym Inicjatywa Pracownicza.<br />

Stanowi ona zbiór artyku³ów zadaj¹cych<br />

k³am obiegowym twierdzeniom,<br />

jakoby anarchizm by³ ideologi¹ utopijn¹,<br />

nie maj¹c¹ nic wspólnego z rzeczywistoœci¹.<br />

Stanowi¹ one opis najwa¿niejszych<br />

wydarzeñ, zwi¹zanych z rozwojem<br />

stosunkowo ma³o znanego w Polsce<br />

ruchu anarchosyndykalistycznego.<br />

Istotny jest przede wszystkim pierwszy<br />

z nich – "Anarchizm ery przemys³owej",<br />

autorstwa Rafa³a Górskiego, stanowi¹cy<br />

niejako wstêp do póŸniejszych bardziej<br />

szczegó³owych rozwa¿añ. Górski<br />

rysuje w nim obraz kszta³towania siê<br />

idei antybiurokratycznego, wolnoœciowego<br />

ruchu zwi¹zkowego, bêd¹cego<br />

niejako zaprzeczeniem tego co dzieje siê<br />

obecnie w organizacjach ¿artobliwie<br />

zwanych pracowniczymi. Opisuje równie¿<br />

dyskusje, które wi¹za³y siê z pocz¹tkami<br />

zaanga¿owania anarchistów<br />

w ruch robotniczy, gdy czêœæ najbardziej<br />

rewolucyjnie nastawionych dzia³aczy<br />

odrzuca³a to jako krok w kierunku reformizmu<br />

i naiwnie wierzy³a miedzy<br />

136


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

innymi w akty terroru indywidualnego.<br />

Górski wprowadza równie¿ rozró¿nienie<br />

miedzy rewolucyjnym syndykalizmem,<br />

a anarchosyndykalizmem. Podczas<br />

gdy ten pierwszy czêsto godzi³ siê<br />

z istnieniem pañstwa i przyjmowa³ wiele<br />

spoœród marksistowskich dogmatów,<br />

drugi odrzuca³ wspó³pracê z w³adz¹<br />

i strukturami pañstwa, d¹¿¹c do ca³kowitego<br />

obalenia systemu. Pierwszy spoœród<br />

tekstów opisuje te¿ ró¿ne podejœcia<br />

do g³ównej idei rewolucyjnego syndykalizmu,<br />

czyli strajku generalnego, prezentowane<br />

przez francusk¹ CGT, hiszpañskie<br />

CNT oraz argentyñsk¹ FORA (Regionaln¹<br />

Federacjê Robotników Argentyny).<br />

W nastêpnych artyku³ach otrzymujemy<br />

natomiast spor¹ dawkê wiedzy<br />

o anarchosyndykalizmie, poczynaj¹c od<br />

dzia³añ francuskiej Powszechnej Konfederacji<br />

Pracy (CGT) na prze³omie XIX<br />

i XX wieku, a koñcz¹c na strajku tramwajarzy<br />

w Melbourne w roku 1990.<br />

Wœród tematów znajdziemy poruszane<br />

ju¿ w literaturze lewicowej, takie jak<br />

kwestia rewolucji hiszpañskiej 1936 roku<br />

i organizowania w jej trakcie kolektywów<br />

wiejskich oraz fabrycznych, jak i zupe³nie<br />

nowe nawet dla czytelnika znaj¹cego<br />

historie ruchów rewolucyjnych, takie jak<br />

argentyñski ruch anarchosyndykalistyczny<br />

z pocz¹tków XX wieku, czy represje<br />

wobec amerykañskiej lewicy podczas<br />

Pierwszej Wojny Œwiatowej.<br />

Teksty obalaj¹ te¿ wiele naros³ych<br />

z biegiem lat mitów. "Kronsztad 1917"<br />

autorstwa rosyjskiego anarchisty Efrima<br />

Jarczuka pokazuje jak zaraz po rewolucji<br />

paŸdziernikowej bolszewicy starali<br />

siê niszczyæ wszelk¹ rewolucyjn¹ alternatywê<br />

wobec ich partii. "Czarne flagi<br />

nad kopalni¹ w Czeremchowie" Igora<br />

Posziwa³owa to natomiast opis walki<br />

robotników ze wschodniej Syberii przeciwko<br />

caratowi, a póŸniej "dyktaturze<br />

proletariatu", która ju¿ wkrótce po roku<br />

1917 okaza³a siê dyktatur¹ nad proletariatem<br />

i sposobem na zgniecenie samorz¹dnoœci<br />

pracowniczej. Wreszcie "Autonomiczna<br />

kolonia przemys³owa Kuzbas"<br />

Anatolija Sztyrbula, opowiada historiê<br />

syberyjskich przedsiêbiorstw, których<br />

zarz¹dzaniem w roku 1921 zajêli<br />

siê koloniœci ze Stanów Zjednoczonych<br />

– w wiêkszoœci anarchosyndykaliœci ze<br />

zwi¹zku zawodowego Pracownicy Przemys³owi<br />

Œwiata (IWW) i komuniœci.<br />

Podane w nim fakty dotycz¹ce ich wydajnoœci<br />

obalaj¹ mit zwolenników bolszewizmu,<br />

jakoby podporz¹dkowanie<br />

przemys³u pañstwu by³o po rewolucji<br />

konieczne ze wzglêdów ekonomicznych.<br />

Tekst pokazuje równie¿ w jak cyniczny<br />

sposób komuniœci doprowadzili<br />

do zniszczenia w roku 1926 wzorcowego<br />

przyk³adu skutecznego zarz¹dzania<br />

przedsiêbiorstwem przez samych robotników,<br />

tylko po to aby przyk³ad ten nie<br />

przekona³ klasy pracuj¹cej ¿e mo¿e siê<br />

obyæ bez biurokracji pañstwowej.<br />

Mit nieskutecznego spo³ecznego zarz¹dzania<br />

obala tak¿e artyku³ o sytuacji<br />

transportu w Barcelonie po rewolucji<br />

1936 roku, gdzie uda³o siê anarchistom<br />

znacz¹co poprawiæ jakoœæ œwiadczonych<br />

us³ug w porównaniu z tymi panuj¹cymi<br />

pod rz¹dami kapitalistów.<br />

Wiele ciekawych informacji znajd¹<br />

w ksi¹¿ce równie¿ czytelnicy zainteresowani<br />

kwestiami obyczajowymi. Artyku³<br />

"Robotniczy ruch reform seksualnych<br />

w Republice Weimarskiej" Dieter'a<br />

Nielsen'a pokazuje jak na bazie klasowej<br />

wokó³ anarchosyndykalistycznego<br />

Zwi¹zku Wolnych Robotników Niemiec<br />

(FAUD) w dwudziestoleciu miêdzywojennym<br />

powstawa³ ruch obrony praw<br />

kobiet. Tekst Sary Bassave "Kobieca utopia<br />

w Hiszpanii" to natomiast historia<br />

organizacji Wolne Kobiety (Mujeres Li-<br />

Recenzje<br />

137


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

bres) ³¹cz¹cej walkê o równoœæ p³ci z klasowym,<br />

rewolucyjnym programem, a tak-<br />

¿e udzia³em w walkach rewolucyjnych.<br />

Obowi¹zkowa dla ka¿dego mi³oœnika<br />

historii jest natomiast lektura najd³u¿-<br />

szego spoœród zamieszczonych tekstów<br />

"Oddzia³y bojowe syndykalistów polskich<br />

podczas okupacji hitlerowskiej"<br />

autorstwa wspomnianego ju¿ Rafa³a<br />

Górskiego oraz Micha³a Przyborowskiego,<br />

prezentuj¹cego nieznane szerzej lewicowe<br />

organizacje konspiracyjne, skazane<br />

na zapomnienie przez oficjaln¹ historiografie<br />

uznaj¹c¹ tylko "dobre" AK<br />

oraz NSZ i "z³¹" Armie Ludow¹.<br />

Myli³by siê jednak ten, kto potraktowa³by<br />

"Anarchosyndykalizm..." jako<br />

jedynie opracowanie historyczne. Ostatnie<br />

dwa teksty dotycz¹ strajków stoczniowców<br />

w hiszpañskim Puerto Real<br />

z roku 1986 oraz tramwajarzy z Melbourne<br />

z roku 1990. Dowodz¹ one, ¿e<br />

mimo up³ywu lat organizacje anarchosyndykalistyczne<br />

nadal istniej¹ i s¹<br />

w stanie zaproponowaæ robotnikom wiêcej<br />

ni¿ niemrawe i zbiurokratyzowane<br />

wielkie centrale zwi¹zkowe. Artyku³y te<br />

powinny byæ przymusow¹ lektur¹ dla<br />

tych, którzy wierz¹ w mo¿liwoœæ wykorzystania<br />

struktur du¿ych zwi¹zków zawodowych<br />

do walki. Warto by poleciæ<br />

je równie¿ biurokratom zwi¹zkowym,<br />

aby zmienili swoje podejœcie, tych jednak<br />

przekonuje raczej ich interes polityczny,<br />

a nie nawet najbardziej sensowne<br />

argumenty i przyk³ady.<br />

W zasadzie jedynym mankamentem<br />

ksi¹¿ki jest jej objêtoœæ. 227 stron to za<br />

ma³o aby dok³adnie opowiedzieæ historiê<br />

walk anarchosyndykalistów, przez co<br />

wydawcy musieli potraktowaæ temat<br />

bardzo wybiórczo. Pozycja ta jest jednak<br />

lektur¹ obowi¹zkow¹ dla tych, dla<br />

których ruch pracowniczy to coœ wiêcej<br />

ni¿ kilka komuna³ów lub wiara w marksistowsko-leninowskie<br />

dogmaty albo<br />

zbawcz¹ rolê pañstwowej interwencji<br />

i odgórnych zmian nadawanych ³askawie<br />

przez elity.<br />

OKUPACYJNE PRZYPADKI<br />

PAW£A LWA MARKA<br />

TOMEK BOREJZA<br />

Recenzje<br />

Jak sprawiæ, by ¯ydowski Instytut<br />

Historyczny nie wyda³ wartoœciowej<br />

ksi¹¿ki? To proste. Wystarczy zawrzeæ<br />

w tytule zwrot "wspomnienia anarchisty"<br />

i nie zgodziæ siê na jego okrojenie<br />

do "wspomnienia".<br />

Dla tych, którzy po recenzjê siêgaj¹<br />

tylko po to by wiedzieæ, czy ksi¹¿kê<br />

warto wzi¹æ do rêki oszczêdzê czytania.<br />

"Na krawêdzi ¿ycia" to rzecz, któr¹ zdecydowanie<br />

warto poleciæ. Tym, którzy<br />

chc¹ jeszcze wiedzieæ dlaczego, ju¿ odpowiadam.<br />

"Na krawêdzi ¿ycia", wydane w zesz³ym<br />

roku przez krakowskie wydawnictwo<br />

"D¹b", to okupacyjne wspomnienia<br />

138


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Pawe³ Lew Marek, Na krawêdzi ¿ycia.<br />

Wspomnienia anarchisty 1943 - 1944,<br />

Wydawnictwo D¹b, Kraków 2006, s.342.<br />

jednego z za³o¿ycieli <strong>Anarchistycznej</strong><br />

Federacji Polski i zarazem redaktora<br />

"Walki klas" Paw³a Lwa Marka. Ten<br />

dzia³acz spo³eczny ¿ydowskiego pochodzenia<br />

opowiada w niej historiê swojego<br />

ocalenia i okupacyjnej dzia³alnoœci.<br />

Historia, któr¹ nam opisuje, rozpoczyna<br />

siê w 1943 roku, ju¿ po powstaniu<br />

w Getcie, a koñczy nied³ugo po wyzwoleniu<br />

Krakowa i Warszawy. Obejmuje<br />

czas, kiedy Lew Marek by³ ukrywany<br />

jako woŸny w szkole zawodowej, a tak-<br />

¿e jego powstañcze i popowstañcze losy.<br />

Wartoœæ ksi¹¿ki jest podwójna. Po<br />

pierwsze to pe³na ludzkich emocji, ¿ycia<br />

i, niestety, tak¿e œmierci historia ukrywaj¹cego<br />

siê w czasie okupacji ¯yda.<br />

Mo¿na powiedzieæ, ¿e jest to po prostu<br />

œwietna (umiejscowiona w okupowanej<br />

i powstañczej Warszawie) powieœæ<br />

o tym, jak wiele znaczy przyjaŸñ i wzajemna<br />

pomoc. Tak¿e o tym, jak wiele<br />

mo¿na by³o zdzia³aæ razem i w jaki sposób<br />

w czasie wojny walczono o przetrwanie.<br />

Lew Marek ocala³ w du¿ej mierze<br />

dziêki pomocy przedwojennych towarzyszy<br />

organizacyjnych, którym móg³<br />

w pe³ni zaufaæ i którzy nie zawiedli jego<br />

zaufania. Choæ oczywiœcie nie tylko oni<br />

stali za przetrwaniem autora wspomnieñ.<br />

Zawdziêcza³ je tak¿e wielu innym<br />

osobom, czêsto zupe³nie z anarchosyndykalizmem<br />

niezwi¹zanym.<br />

Jednak nie jest to jedynie "powieϾ".<br />

Patrz¹c z nieco innej strony, to tak¿e<br />

doskona³e Ÿród³o wiedzy dla historyka:<br />

opowiedziana ze szczegó³ami i przez<br />

naocznego œwiadka codziennoœæ okupacyjnej<br />

Warszawy i ¿ycia ukrywaj¹cego<br />

siê w niej ¯yda. Szczególnie interesuj¹cy<br />

okazuje siê pod tym wzglêdem okres<br />

jego pracy w szkole, kontaktów z m³odzie¿¹,<br />

która bardzo czêsto by³a zaanga¿owana<br />

w konspiracjê. Tak¿e kontakty<br />

z NSZ-owcami, którzy nie wiedz¹c o ¿ydowskim<br />

pochodzeniu Lwa Marka wyk³adali<br />

mu swoje pogl¹dy na "kwestiê<br />

¿ydowsk¹". We wspomnieniach odnajdujemy<br />

obraz postaw Polaków i metod<br />

podziemnej dzia³alnoœci, ale tak¿e mentalnoœci<br />

i metody dzia³ania Niemców, z<br />

którymi Lew Marek mia³ kontakt po<br />

upadku Powstania.<br />

Redaktorzy nie zapomnieli te¿ o wa¿-<br />

nych w literaturze tego rodzaju dodatkach.<br />

Na koñcu ksi¹¿ki znajdziemy biogramy<br />

bohaterów, dokumenty i informacjê o organizacjach,<br />

które pojawiaj¹ siê we wspomnieniach.<br />

Wszystko to niezwykle u³atwia<br />

lekturê osobom niezbyt zorientowanym<br />

w historii polskiego anarchosyndykalizmu<br />

i jego wojennych losów.<br />

"Wspomnienia anarchisty" to ciekawa<br />

historia w wartoœciowym opakowaniu.<br />

Warta polecenia nie tylko wszystkim zainteresowanym<br />

histori¹ II Wojny Œwiatowej,<br />

ale tak¿e mi³oœnikom wszelkiej dobrej<br />

prozy.<br />

Recenzje<br />

139


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

SZKICE O ANARCHIZMIE<br />

OSKAR SZWABOWSKI<br />

Recenzje<br />

Piotr Laskowski, Szkice z dziejów anarchizmu,<br />

Wyd. Muza S.A., Warszawa<br />

2006, 570 s.<br />

Raduje siê moja dusza. Raduje siê<br />

moje serce. Raduje siê wielce. Przyczyn¹<br />

tej radoœci jest ksi¹¿ka pióra Piotra Laskowskiego<br />

zatytu³owana Szkice z dziejów<br />

anarchizmu. Cieszy fakt, ¿e jest to<br />

jedna z nielicznych, oficjalnie wydanych,<br />

w du¿ym nak³adzie, przez znane wydawnictwo,<br />

pozycja poruszaj¹ca tematykê<br />

ruchu wolnoœciowego. Cieszy jeszcze<br />

bardziej to, ¿e dzie³o Laskowskiego<br />

wolne jest od nalecia³oœci prawicowych:<br />

autor – inaczej ni¿ maj¹ to w zwyczaju<br />

co niektórzy doktorowie i profesorowie –<br />

nie czerpie wiedzy z brukowców i pro-<br />

duktów popkultury na temat anarchizmu,<br />

ale siêga do Ÿróde³. Nie ulega równie¿<br />

propagandzie marksistowsko-leninowskiej<br />

przedstawiaj¹cej anarchizm<br />

jako zlepek radykalnych sloganów czêsto<br />

sprzecznych wewnêtrznie, powierzchownych,<br />

taka idea skandalistów<br />

z MTV, a nie powa¿n¹ refleksjê nad rzeczywistoœci¹;<br />

czy te¿ jako niemo¿liw¹<br />

figurê teoretyczn¹ wynikaj¹c¹ z klasowych<br />

interesów drobnej bur¿uazji. Autor<br />

samodzielnie zmaga siê z "nagim"<br />

tekstem, z "nagim" faktem, z ideologi¹<br />

anarchistyczn¹ taka jaka jest w swojej<br />

wieloœci – bez wybielania, ale i bez<br />

oczerniania. W efekcie otrzymujemy<br />

kawa³ solidnej lektury, wolnej od partykularnych<br />

interesów.<br />

SolidnoϾ pracy nie oznacza hermetycznego<br />

jêzyka naukowego, myœl nie<br />

ubiera siê w formalne wymogi narzucane<br />

przez kastê uczonych w piœmie, ale<br />

p³ynie swobodnie, tworzy barwne obrazy,<br />

czêsto posi³kuje siê poezj¹, proz¹,<br />

ucieka w nieznaczne dygresje, podgryzaj¹c<br />

wspó³czesn¹ rzeczywistoœæ. Zaœ<br />

s³owo "szkice" zawarte w tytule wskazuje<br />

na zbór ró¿nych tekstów bardziej<br />

zarysowuj¹cych problematykê, stawiaj¹cych<br />

pytania, nakreœlaj¹cych g³ówne<br />

spory czy problemy. Czytelnik znajdzie<br />

rozdzia³y poœwiêcone: stosunkowi anarchistów<br />

do konkretnych problemów jak<br />

na przyk³ad szkolnictwo, religia, tradycji<br />

oœwiecenia czy homoseksualizm; teksty<br />

rysuj¹ce portret artystyczny, medialny<br />

czy policyjny anarchisty konfrontu-<br />

140


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

j¹c, na mod³ê Grinberga, obraz z obiektem;<br />

prezentacje idei i ¿ywota niektórych<br />

myœlicieli wolnoœciowego socjalizmu –<br />

przy czym nie wychodzi poza "kanon",<br />

a i ten "kanon" jest nie pe³ny.<br />

Przedmiotem refleksji autora jest<br />

anarchizm XIX wieczny: od chwili pojawienia<br />

siê ruchu i myœli radykalnej na<br />

arenie dziejów do upadku Rewolucji<br />

Hiszpañskiej. I to ograniczony g³ównie<br />

do Europy Zachodniej – tym samym nie<br />

wnosz¹c zbytnio niczego nowego do<br />

przedmiotu zwanego histori¹ ruchów<br />

spo³ecznych. Grinberg w przedmowie<br />

zarzuca autorowi, ¿e pomin¹³ na przyk³ad<br />

anarchizm chiñski. Nie przekroczy³<br />

klasycznego schematu wyk³adu myœli<br />

wolnoœciowej.<br />

Anarchizm jest traktowany przez autora<br />

jako relikt, inspiruj¹cy, rozpalaj¹cy<br />

wyobraŸnie, ale jako taki moment w rozwoju<br />

historycznym, który okres rozwoju<br />

i triumfu ma za sob¹. W efekcie mamy<br />

do czynienia z muzeum, bardzo barwnym,<br />

urz¹dzonym z gustem, ale jednak z muzeum.<br />

Odniesienia do wspó³czesnoœci s¹<br />

doœæ odleg³e, czasem stanowi¹ krytyczn¹<br />

zaczepkê, perspektywê krytyczn¹, brakuje<br />

jednak ukazania anarchizmu dzisiaj: ani<br />

nie dowiemy siê jak sprzecznoœci rozsadzaj¹ce<br />

ideologie anarchistyczn¹, wieloœæ<br />

rozwi¹zañ i odpowiedzi na pytania stawiane<br />

przez rzeczywistoœæ zosta³y – o ile<br />

zosta³y – rozwi¹zane w XX wieku, jak<br />

nauka przesz³a próbê czasu, która z praktyk<br />

jest dziœ przyjêta za anarchistyczn¹<br />

a jaka potêpiana, b¹dŸ uznana za œlep¹<br />

uliczkê; nie znajdziemy umiejscowienia<br />

doktryny anarchistycznej we wspó³czesnej<br />

myœli spo³ecznej, politycznej czy filozoficznej<br />

– i tutaj autor ogranicza siê<br />

do klasyków jak Sade czy Nietsche.<br />

Piotr Laskowski nie dokonuje krytycznej<br />

syntezy, nie ustosunkowuje siê<br />

do propozycji anarchistów, nie zabiera<br />

stanowiska w prezentowanych sporach,<br />

nie rozwi¹zuje sprzecznoœci, a jedynie<br />

prezentuje myœli konkretnych grup<br />

i dzia³aczy. Szkice… ukazuj¹ wieloœæ<br />

rozwi¹zañ, niejednorodnoœæ ideologii<br />

anarchistycznej, rozsadzanej sprzecznoœciami,<br />

napêdzanej sporami i, czêsto<br />

gorzkim, doœwiadczeniem – zachêcaj¹<br />

one raczej do samodzielnego, dalszego<br />

poszukiwania, stawiaj¹ pytania, a nie<br />

daj¹ odpowiedzi, inspiruj¹ bardziej ni¿<br />

t³umacz¹. Czêsto szkic jest pretekstem<br />

do dalszego poszukiwania, dalszego, samodzielnego<br />

rozwa¿ania podanych kwestii.<br />

Do napisania w³asnej ksi¹¿ki.<br />

Brak syntezy, czy w³asnej odpowiedzi<br />

na pytania stawiane przez rozwój<br />

myœli radykalnej, nie jest zarzutem powa¿nym:<br />

forma i zakres pracy jak najbardziej<br />

usprawiedliwia dystans naukowca.<br />

Z drugiej strony nie oznacza to,<br />

¿e autor powstrzymuje siê od zabierania<br />

w³asnego stanowiska w kwestiach<br />

szczegó³owych. Obala niektóre zakorzenione<br />

stereotypy, na nowo rozpatruje<br />

problem terroryzmu w anarchizmie polemizuj¹c<br />

z tez¹ Grinberga, jak te¿ z tez¹<br />

policyjnych agentów.<br />

Powy¿sze zarzuty wskazuj¹ raczej<br />

na pole do zagospodarowania, przypominaj¹<br />

narzekania, ¿e autor nie napisa³<br />

innej ksi¹¿ki, tymczasem Piotr Laskowski<br />

napisa³ w³aœnie Szkice…. I ta, wydana<br />

przez Muze praca, broni siê doskonale<br />

na polu zagospodarowanym przez<br />

pióro autora. Nie s¹ to pop³uczyny po<br />

Grinbergu, ani wyk³ad dokonañ profesora<br />

historii prze³o¿ony na populizatorski<br />

jêzyk, ale samodzielne dzie³o spe³niaj¹ce<br />

funkcje do jakiej zosta³o stworzone:<br />

przybli¿enia ruchu i dzia³aczy<br />

anarchistycznych czytelnikowi. Zaœ imponuj¹ca<br />

iloœæ materia³u Ÿród³owego<br />

Recenzje<br />

141


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Recenzje<br />

œwiadczy, ¿e i pod wzglêdem naukowym<br />

mamy do czynienia z porz¹dn¹ robot¹<br />

historyczn¹.<br />

Pod wzglêdem artystycznym poch³onê³y<br />

mnie próby naszkicowania<br />

przez autora portretu anarchisty oraz<br />

fragmenty o bandytyzmie ideologicznym.<br />

S¹ to momenty bardzo literackie,<br />

operuj¹ce mitem anarchisty, a tym samym<br />

rozbudzaj¹ce romantyczne inklinacje<br />

czytelnika. Na tym te¿ przyk³adzie<br />

mo¿na zaobserwowaæ jakoœciow¹ ró¿-<br />

nicê miêdzy Grinbergiem a Laskowskim.<br />

Pierwszy operuje zimnym, akademickim<br />

jêzykiem, podczas gdy drugi<br />

u¿ywa pióra artystycznego, ocieraj¹cego<br />

siê o poezje. Ten styl, barwny, zajmuj¹cy,<br />

sprawiaj¹cy ¿e ksi¹¿ka przypomina<br />

raczej dobry krymina³ a nie dzie³o<br />

historyczne stanowi najmocniejszy atut<br />

Laskowskiego.<br />

Plastyczne, pe³nokrwiste postacie<br />

poszukuj¹ce œwiata bez ucisku, œwiata<br />

ludzkiego, braterskiego przemawiaj¹ ze<br />

stron Szkiców… Dziêki niebywa³ej<br />

sprawnoœci pisarskiej Piotra Laskowskiego<br />

mamy okazje obcowaæ z nimi ponownie:<br />

wys³uchania obaw, nadziei,<br />

zwyciêstw i pora¿ek, przera¿aj¹cego wyobcowania,<br />

niezrozumienia, dzia³aczy.<br />

Mamy mo¿liwoœæ poznaæ ich nie tylko<br />

jako aposto³ów rewolucji spo³ecznej, ale<br />

jako zwyk³ych ludzi, zrozumieæ motywacje,<br />

strach, niemo¿liwoœæ realizacji<br />

idea³ów.<br />

Dzie³o Laskowskiego jest ciekaw¹<br />

pozycj¹ na rynku wydawniczym – i to<br />

nie tylko oficjalnym, bo pod wzglêdem<br />

rozmachu czy formy nie stanowi – jak<br />

ksi¹¿ka Antonowa poœwiêcona wspó³czesnemu<br />

ruchowi anarchistycznemu<br />

w Polsce – w¹tpliwej pozycji. Widaæ, ¿e<br />

autor rozumie o czym pisze, nie obca mu<br />

jest logika wolnoœciowego socjalizmu.<br />

Mo¿na j¹ spokojnie poleciæ ka¿dej osobie<br />

zainteresowanej anarchizmem – jako<br />

wprowadzenie do rozleg³ej problematyki,<br />

jako lekarstwo na propagandê grup<br />

uprzywilejowanych, k³amstwo zakorzenione<br />

przez lata indoktrynacji.<br />

Podsumowuj¹c jestem szczêœliwy,<br />

¿e ukaza³a siê taka pozycja na rynku wydawniczym,<br />

prezentuj¹ca anarchizm rzetelnie<br />

i obiektywnie, ukazuj¹ca piêkno<br />

i tragedie, ale te¿ donios³oœæ myœli anarchistycznej.<br />

Stanowi ona pewien wy³om<br />

i daje przemówiæ na p³aszczyŸnie publicznej<br />

anarchizmowi. Ale nie tylko ta<br />

funkcja spo³eczna, istotna dla dzia³acza,<br />

a obojêtna czytelnikowi z poza ruchu<br />

sprawia, ¿e mamy do czynienia z ksi¹¿k¹<br />

wart¹ przeczytania. "Szary czytelnik" nie<br />

tylko podniesie swoj¹ kulturê umys³ow¹,<br />

ale jednoczeœnie bêdzie siê doskonale<br />

bawi³ – wspominany wielokrotnie styl<br />

pisarski zrekompensuje w pe³ni czas<br />

poœwiêcony na lekturê. Ksi¹¿ka bawi<br />

i uczy – uczy i bawi. No i prowokuje do<br />

myœlenia. To chyba wystarczaj¹ca rekomendacja.<br />

Mo¿e nie jest to dzie³o na miarê epoki,<br />

coœ, obok czego kulturalny cz³owiek<br />

przejœæ obojêtnie nie mo¿e – bo kulturalny<br />

cz³owiek radzi sobie dobrze bez<br />

znajomoœci, nawet elementarnej, ruchu<br />

i idei anarchistycznej – ale bestsellerem<br />

mog³oby siê staæ.<br />

142


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

PU£APKA<br />

AKADEMICKOŒCI<br />

£UKASZ CHOLEWICKI<br />

Zniewolony umys³ 2. Neoliberalizm i jego<br />

krytyki, red. Ewa Majewska, Janek Sowa,<br />

Wyd. Korporacja Ha!art, Kraków 2007,<br />

395 s<br />

Celem i sensem ksi¹¿ki jest – jak<br />

pisz¹ sami redaktorzy – refleksja nad alternatyw¹<br />

dla neoliberalizmu oraz przedstawienie<br />

ró¿norodnej, ale spójnej panoramy<br />

dyskursów krytycznych wobec<br />

"neoliberalnej hegemonii". Przy doborze<br />

artyku³ów redaktorzy, Ewa Majewska<br />

oraz Janek Sowa, starali siê by "teksty nie<br />

stanowi³y wy³¹cznie eleboratów dyskursu<br />

akademickiego, ale by balansowa³y na<br />

pograniczu spo³ecznego zaanga¿owania<br />

i studium wybranego zagadnienia". Czy<br />

to siê uda³o? W moim odczuciu nie.<br />

Widaæ niestety, ¿e ksi¹¿ka zosta³a<br />

skompilowana trochê z ³apanki – dobór<br />

tekstów zdaje siê byæ nieco przydawkowy,<br />

na zasadzie – co kto ma, niech daje.<br />

Czêœæ artyku³ów sprawia wra¿enie, ¿e<br />

zosta³a napisana wczeœniej z przeznaczeniem<br />

dla innego czytelnika – do pracy<br />

naukowej lub specjalistycznych pism,<br />

a po drobnym retuszu – zosta³a umieszczona<br />

w recenzowanej ksi¹¿ce. Dlatego<br />

nie czyta siê tej pozycji dobrze. Momentami<br />

lektura jest bardzo trudna – skierowana<br />

wy³¹cznie do "wykszta³ciuchów".<br />

Studenci niech wiêc kupi¹ lub po¿ycz¹,<br />

reszta niech siê zastanowi dwa razy.<br />

Teksty zawarte w ksi¹¿ce mo¿na podzieliæ<br />

w ³atwy sposób na te napisane<br />

dla siebie, oraz dla innych. Do tych<br />

pierwszych mo¿na zaliczyæ m.in. tekst<br />

Anny Nacher "Cyberfeminizm jako<br />

praktyka rozwik³ywania splataj¹cych siê<br />

sieci w³adzy". Mój ulubiony cytat z jej<br />

pracy idzie tak: "Cyberfeminizm pozostaj¹c<br />

w nurcie rozwa¿añ zainicjowanych<br />

przez Donnê Haraway, jest dla<br />

mnie przede wszystkim teori¹/praktyk¹/<br />

polityk¹ p³ci uprawian¹ w œwiecie postludzkim,<br />

w paradoksalnych czasach,<br />

które s¹ naszym udzia³em, polityk¹, jak<br />

to okreœla Haraway, cyborgiczn¹. Jego<br />

integralnym elementem jest weryfikacja<br />

i konfiguracja najistotniejszych podstaw<br />

Recenzje<br />

143


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Recenzje<br />

zachodniego projektu to¿samoœci, a byæ<br />

mo¿e, zachodniego projektu filozofii<br />

w ogóle, wraz z tkwi¹cym u jej podstaw<br />

przekonaniem co do wzajemnych relacji<br />

materii i formy, aktywnoœci i pasywnoœci,<br />

konceptualizowanych zawsze<br />

w ramach w ramach siatki pojêciowej<br />

nieobojêtnej wobec p³ciowych rozró¿-<br />

nieñ." Œwiat postludzki, paradoksalne<br />

czasy (zespól Pid¿ama Porno œpiewa³<br />

dawno temu o "œmiertelnych czasach",<br />

"Graba¿" to kiepski poeta "paradoksalne<br />

czasy" brzmi¹ lepiej), do tego konceptualizowane.<br />

W ramach siatki. Nieobojêtnej.<br />

Rozumiej¹ pañstwo coœ z<br />

tego? Bo ja czujê, ¿e ktoœ tu mnie robi<br />

w balona. Bernard Vonnegut, brat pisarza<br />

Kurta, powiedzia³ o naukowcach, ¿e<br />

"ka¿dy, kto nie potrafi wyt³umaczyæ swojej<br />

teorii 5-letniemu dziecku, jest hochsztaplerem".<br />

Ja rozumiem, ¿e coœ, co neguje<br />

sens "zachodniego projektu filozofii"<br />

musi byæ skomplikowane, ale ¿eby<br />

a¿ tak?<br />

Z zainteresowaniem przeczyta³em<br />

za to tekst Janka Sowy "£ami¹c kod.<br />

Media a neoliberalny konsensus" –<br />

z grubsza o tym, ¿e dziœ media s³u¿¹<br />

przede wszystkim zarabianiu pieniêdzy,<br />

a nie informowaniu. Janek pisze o uzale¿nieniu<br />

od reklamodawców, pozornej<br />

bezstronnoœci, przeorientowaniu celów.<br />

W drugiej czêœci autor skupia siê na<br />

przedstawieniu alternatywy dla takiego<br />

staniu rzeczy, przedstawiaj¹c projekt<br />

wolnych mediów, podaj¹c przyk³ady<br />

m.in. naszego rodzimego serwisu poprostu<br />

czy œwiatowych Indymediów. Zgadzam<br />

siê, z tym jednak zastrze¿eniem,<br />

¿e – jak dla mnie – wolne media s¹ wci¹¿<br />

pewn¹ szans¹, do tej pory jeszcze nie wykorzystan¹.<br />

W ¿adnym stopniu nie podzielam<br />

optymistycznych pogl¹dów autora,<br />

¿e "nasze" media s¹ ju¿ alternatyw¹<br />

wobec tych ju¿ istniej¹cych – co najwy-<br />

¿ej s¹ ich uzupe³nieniem – Ÿród³em, do<br />

którego te¿ trzeba podchodziæ z ostro¿-<br />

noœci¹. Sztandarowym przyk³adem<br />

mog¹ byæ relacje z demonstracji – media<br />

oficjalne oskar¿a siê zwykle o manipulacjê<br />

w podawaniu np. liczby demonstrantów<br />

i zani¿anie ich liczby, – to samo<br />

robimy my – zawy¿aj¹c j¹. Ka¿de spisanie<br />

danych personalnych przez policjanta<br />

urasta do miana represji – czasem<br />

sprawia to komiczne wra¿enie – np.<br />

wizyta policji w czasie jednej z imprez<br />

na Rozbracie, zosta³a opisana póŸniej na<br />

oficjalnej stronie poznañskiego sk³otu<br />

tak: "(...)Policyjne najœcie wpisuje siê<br />

w ca³y cykl zdarzeñ i szykan wymierzonych<br />

w niezale¿ne œrodowiska polityczne<br />

w Poznaniu." Nie ma miejsca tutaj,<br />

aby siê zastanawiaæ, dlaczego tak siê<br />

dzieje. Faktem jest, ¿e mo¿na postawiæ<br />

pytanie czy, podobnie jak w w³adzê wpisana<br />

jest podleg³oœæ i nierównoœæ, tak<br />

dzia³anie WSZYSTKICH mediów nieod³¹cznie<br />

zwi¹zane jest z brakiem obiektywizmu<br />

i – niecelowej nawet – manipulacji.<br />

Jak kiedyœ pisali muzycy Dezertera,<br />

wydaj¹c fanzin Azotox – "Gazety<br />

manipuluj¹, nasza te¿." Swoj¹ drog¹,<br />

czekam a¿ jakiœ specjalista od wolnych<br />

i alternatywnych mediów zajmie siê tematyk¹<br />

np. niezale¿nych internetowych<br />

portali miejskich. O co chodzi? W mniejszych<br />

miastach, istnieje jeden, oficjalny,<br />

wydawany przez Urz¹d Miasta portal,<br />

który spe³nia rolê Biura Informacji<br />

Publicznej, a przy okazji dystrybuuje<br />

oficjalne wiadomoœci z Ratusza i miejscowoœci.<br />

Lokalny tygodnik (jeœli istnieje!),<br />

zwykle jest tak¿e kontrolowany<br />

przez w³adzê lub powi¹zany z nim kapita³.<br />

Miejscowe radio jest czêœci¹ ogólnopolskiej<br />

sieci, liczy te¿ na zyski z reklamy<br />

od miejscowych bonzów. Pozo-<br />

144


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

staje Internet. Wkurzeni niezale¿ni<br />

dziennikarze, niewygodni radni czy zwykli<br />

ludzie otwieraj¹ wiêc w³asn¹ stronê<br />

lub forum, które ma byæ alternatyw¹ dla<br />

oficjalnych k³amstw z oficjalnych stron<br />

(takich portali jest bardzo du¿o, np.<br />

http://hajnowka.com.pl/). Co koñczy siê<br />

zwykle awantur¹, pozywaniem do s¹du<br />

przez obra¿on¹ w³adzê i dyskusj¹ o wolnoœci<br />

s³owa. Podobn¹ strategiê stosuj¹<br />

równie¿ kibice pi³karscy, którzy nie zgadzaj¹c<br />

siê z oficjaln¹ polityk¹ klubow¹<br />

i nie mog¹c swojego zdania zaprezentowaæ<br />

na stronie oficjalnej, zak³adaj¹<br />

w³asne. Czy to nie przypomina trochê<br />

naszej sytuacji? Oczywiœcie, opisane<br />

zjawiska nie maj¹ nic wspólnego z anarchizmem,<br />

z alternatywnym stylem<br />

¿ycia – chodzi tylko o alternatywny<br />

obieg informacji.<br />

Dobrze siê czyta równie¿ teksty Ewy<br />

Majewskiej "O migracji... – s³uszna<br />

uwaga, o powi¹zaniu neoliberalizmu<br />

z ideologi¹ konserwatywn¹, choæ wydawaæ<br />

by siê mog³o, ¿e jest wprost przeciwnie<br />

oraz Jarka Urbañskiego, który<br />

w swym artykule "Praca w dobie globalizacji..."<br />

próbuje pokazaæ jak œrodowiska<br />

alterglobalistyczne podchodz¹ do tematu<br />

pracy. Próba syntezy w jego ujêciu<br />

wypada zgrabnie, tym bardziej, ¿e –<br />

jak sam pisze – "we wszystkich nurtach<br />

krytyki alterglobalistycznej istnieje jedynie<br />

zgoda co do tego, ¿e obecny system<br />

prze¿ywa g³êboki kryzys i ¿yjemy w czasach<br />

chaosu i konfliktów, które prowadz¹<br />

do nowej formy organizacji spo-<br />

³ecznej". Warto te¿ poœwiêciæ czas na<br />

lekturê tekstu Ewy Charkiewicz "Od<br />

komunizmu do neoliberalizmu technologie<br />

transformacji" – tekst by³ pierwotnie<br />

publikowany w Ha!arcie i widaæ, ¿e<br />

jest napisany do ludzi, przystêpnym jêzykiem.<br />

Aneks, poœwiêcony analityce<br />

w³adzy w ujêciu Michela Foucalta, nadaje<br />

siê na jakieœ seminarium doktorskie.<br />

Za trudny dla nas, prostych magistrów.<br />

Poza tym na "Zniewolony umys³ 2"<br />

sk³adaj¹ siê teksty Micha³a Herera, Rafa³a<br />

Dziadkiewicza, Przemys³awa Wielgosza<br />

oraz Krzysztofa Lewandowskiego.<br />

Polecam zw³aszcza "Ekonomiê radoœci"<br />

tego ostatniego. Nie wiedzia³em,<br />

¿e biblijny Józef by³, niczym nasz Nikodem<br />

Dyzma, dyrektorem egipskiego<br />

banku zbo¿owego...<br />

"Zniewolony umys³ 2" bêdzie<br />

ozdob¹ ka¿dej biblioteczki. Konia z rzêdem<br />

jednak ka¿demu, kto go przeczyta<br />

w ca³oœci.<br />

Wolin "Nieznana rewolucja. 1918 -1921"<br />

Ksi¹¿ka Wolina jest najwa¿niejsz¹ anarchistyczn¹ histori¹ Rewolucji Rosyjskiej.<br />

Zosta³a napisana przez naocznego œwiadka, który sam bra³ aktywny udzia³<br />

w wydarzeniach, które opisuje. Podobnie jak historia Rewolucji Francuskiej<br />

napisana przez Piotra Kropotkina, praca ta odkrywa coœ, co autor nazywa "nieznan¹<br />

rewolucj¹", tzn. spo³eczn¹ rewolucj¹ ludow¹, która jest czymœ innym<br />

ni¿ bolszewicki zamach stanu. W ocenie Wolina Rewolucja Rosyjska by³a<br />

czymœ wiêcej ni¿ tylko histori¹ Kiereñskiego i Lenina, socjaldemokratów, eserowców,<br />

czy nawet anarchistów. By³a eksplozj¹ masowego niezadowolenia,<br />

ale tak¿e masowej,spontanicznej, prawdziwie spo³ecznej rewolucji.<br />

Wiêcej na www.bractwotrojka.prv.pl<br />

Recenzje<br />

145


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

DNI ZBRODNI I NOCE<br />

PRZERA¯ENIA<br />

RAMOR RYAN<br />

Eduardo Galeano urodzi³ siê w 1940 w Urugwaju. By³ redaktorem naczelnym<br />

tygodnika "Marcha" oraz szefem dziennika "Época". Po wojskowym puczu i wprowadzeniu<br />

w 1973 roku prawicowej dyktatury udaje siê na emigracjê do Argentyny.<br />

W 1976 wojskowy zamach stanu, rozpoczyna w Argentynie brutaln¹ dyktaturê<br />

wojskow¹ czterech junt, trwaj¹c¹ do 1983. W 1978 roku Galeano opublikowa³<br />

wspomnienia z okresu walki z dyktatur¹ "Days and Nights of Love and War"(Dni<br />

i Noce Mi³oœci i Wojny). Kolektyw CrimethInc to grupa powsta³a pod koniec lat<br />

90. XX wieku, zwi¹zana jest z pó³nocnoamerykañsk¹ scen¹ punk-rockow¹.<br />

W 2001 r. Kolektyw wyda³ w postaci ksi¹¿kowej cykl esesjów: "Days of War, Nights<br />

of Love: Crimethinc for Beginners" parafrazuj¹c tytu³ ksi¹¿ki Galeano. "Days<br />

of War..." sta³a siê nieformaln¹ "bibli¹" nurtu, który Murray Bookchin ochrzci³<br />

mianem "anarchizmu stylu ¿ycia". Poni¿szy esej opublikowany by³ pierwotnie<br />

w piœmie "Perspectives on Anarchist Theory", nr 2/2004. (DK)<br />

Recenzje<br />

Burzliwa noc...<br />

Dziki Ocean Spokojny rozbija siê<br />

o wybrze¿e maleñkiego Gwatemalskiego<br />

miasteczka portowego Champerico.<br />

Zalane przez gangi i narkotyki, Champerico<br />

otrzymuje jedn¹ linijkê w przewodniku:<br />

upalne, podupad³e, niebezpieczne<br />

– najlepiej unikaæ. Mój typ miasta.<br />

Tutaj, poœród duchów niedawnej<br />

przera¿aj¹cej historii Gwatemali i ha³aœliwego<br />

¿ycia codziennego pozbawionego<br />

prawa miasta desperado, tak bardzo<br />

oddalonego od Ameryki, centrów handlowych<br />

jak tylko mo¿na sobie wyobraziæ,<br />

jest to dobra lokacja do rozpoczêcia<br />

rozwa¿añ na temat dwóch powy¿szych<br />

ksi¹¿ek.<br />

Ksi¹¿ka Galeano jest dziennikiem<br />

i wspomnieniem dwóch dekad wytrwa-<br />

³ej walki toczonej w Ameryce £aciñskiej,<br />

oscyluj¹cym wokó³ kluczowego<br />

momentu militarnego puczu w Argentynie<br />

z 1976 r. Ksi¹¿ka wydana przez<br />

CrimethInc* jest "kosmologi¹" radykalnego<br />

krytycyzmu wspó³czesnego spo³eczeñstwa<br />

Ameryki Pó³nocnej (i Europy<br />

Zachodniej), który wyra¿a pozycjê totalnej<br />

rebelii wobec ¿ycia codziennego.<br />

"Czy istniej¹ sposoby myœlenia, zachowania,<br />

i ¿ycia które mog¹ byæ bardziej<br />

satysfakcjonuj¹ce i ekscytuj¹ce ni¿ sposoby<br />

myœlenia, zachowania i ¿ycia któ-<br />

* W nazwie Kolektywu oraz w tytule<br />

ksi¹¿ki u¿yta zosta³a gra s³ów. Crimethinc<br />

w dos³ownym t³umaczeniu oznacza "myœlozbrodniê"<br />

- neologizm zaczerpniêty z "Roku<br />

1984" Orwella. CrimethInc, pisany z du¿¹ liter¹<br />

"I" oznaczaæ mo¿e coœ, co w wolnym t³umaczeniu<br />

mo¿na nazwaæ "fabryk¹ zbrodni".<br />

146


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

re doœwiadczamy obecnie?"<br />

jest pytaniem Ramor Ryan jest irlandzbezpiecznych<br />

fal. Niego<br />

mê¿czyznê od nie-<br />

które stawia jako wprowadzenie<br />

do tego prokim<br />

anarchist¹ mieszkaj¹cym<br />

co opornie, wszed³em<br />

w Dublinie. Opublikowa³<br />

do morza i wyci¹gn¹dziesi¹tki<br />

artyku³ów zarówno<br />

wokacyjnego traktatu.<br />

³em pijanego g³upca<br />

w prasie anarchistycznej, jak<br />

Podczas gdy ksi¹¿-<br />

na bezpieczny l¹d. Zaci¹gnêliœmy<br />

nagiego<br />

i oficjalnej. Szczególnym zainteresowaniem<br />

Ryana cieszy<br />

ka Galeano wy³ania siê<br />

z Nowej Lewicy i rewolucyjnej<br />

fali 1968 roku, i tamtejszy ruch rewolucyjny. przybrze¿nego baru;<br />

siê Ameryka Po³udniowa mê¿czyznê za piêty do<br />

a CrimethInc z anarchistycznego<br />

odrodzenia Press ukaza³a siê jego ksi¹¿- komiczny œlad na pia-<br />

W 2006 roku, nak³adem AK jego g³owa zostawi³a<br />

maj¹cego miejsce w latach<br />

ka "Clandestines: The Pirate sku. Kobieta, która<br />

90., obie s¹ po³¹-<br />

czone wspólnym stylem<br />

kola¿u pe³nym aforyzmów,<br />

Journals of an Irish Exile". okaza³a siê byæ w³aœcicielk¹<br />

baru, by³a apoplektycznie<br />

wdziêczna,<br />

wype³nione winietami, opowie-<br />

œciami i pere³kami rewolucyjnych lub radykalnych<br />

m¹droœci. Obie przyjmuj¹ filozofiê<br />

i moralnoœæ jako broñ przeciwko<br />

politycznej superstrukturze.<br />

Champerico przywo³uje ducha obu<br />

ksi¹¿ek. Strach i terror opisane w ksi¹¿-<br />

ce Galeano unosi siê wszêdzie w zmaganiach<br />

Gwatemali aby poradziæ sobie<br />

z nastêpstwami 30 lat brutalnej wojny.<br />

Tak¿e w ujêciu CrimethInc, jest to miejsce<br />

poza globaln¹ map¹, oderwane od<br />

przeciêtnoœci, miejsce pe³ne przygód<br />

i opowieœci gdzie ksi¹¿ki mog³yby pisaæ<br />

siê same, gdzie ktoœ, w sensie sytuacjonistycznym,<br />

móg³by uznaæ swoje sny za<br />

rzeczywistoœæ, i ¿yæ naprawdê.<br />

Doprawdy dni i noce mi³oœci i wojny.<br />

Przechadzaj¹c siê po pla¿y pewnego<br />

wieczora o zmierzchu, napotka³em parê<br />

w œrednim wieku w trakcie jakiejœ odra¿aj¹cej<br />

pijackiej bijatyki. Mê¿czyzna<br />

uderzy³ kobietê w twarz, dramatycznie<br />

zdar³ z siebie ubrania i zatoczy³ siê<br />

w stronê wzburzonego morza, wygl¹da-<br />

³o to na doœæ ¿a³osn¹ próbê utopienia siê.<br />

Kobieta krzyknê³a i odwróci³a siê<br />

w moj¹ stronê, niefortunnego obserwatora,<br />

prosz¹c abym uratowa³ g³upawene<br />

i zaopatrzy³a mnie w niewyczerpaœciami<br />

iloœci owoców morza i rumu oraz<br />

grono opowieœci o swoim eklektycznym<br />

¿yciu, podczas gdy Pan Samobójstwo<br />

odsypia³ swoj¹ hañbê.<br />

Przypomnia³em sobie owy incydent,<br />

kiedy zaj¹³em siê pisaniem tej recenzji.<br />

CrimethInc b³aga nas abyœmy ¿yli na<br />

krawêdzi, abyœmy wêdrowali, abyœmy<br />

odkrywali ¿ycie poprzez anga¿owanie<br />

podziemnych Ÿróde³ i odkrywali w ka¿-<br />

dej teraŸniejszej chwili rewolucjê dnia<br />

codziennego. W tym sensie, moja przygoda<br />

– ze swoimi sk³adowymi: mi³oœci,<br />

konfliktu, ratunku i rozwi¹zania – by³a<br />

momentem krytycznego zaanga¿owania,<br />

w znaczeniu CrimethInc-owskiej "przypadkowej<br />

sytuacji". To z czêœci zatytu-<br />

³owanej "H oznacza Historiê:" "Jeœli<br />

odwa¿ymy rzuciæ siê w nieznane i nieprzewidywalne,<br />

aby nieustannie szukaæ<br />

sytuacji, które zmusz¹ nas aby byæ obecnym<br />

w danym momencie, mo¿emy<br />

uwolniæ siê od uczuæ nieuniknionoœci<br />

oraz inercji ograniczaj¹cych nasze<br />

¿ycie – i w takich przypadkach, wyjœæ<br />

poza historiê." 2 Co prawda nie czu³em<br />

siê wtedy wyniesiony poza historiê, ale<br />

rozumiem o co im chodzi.<br />

Recenzje<br />

147


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

miejsce, w centrum naszego wrzechœwiata?"<br />

3<br />

Tutaj m¹droœæ Galeano, narodzona<br />

z prawdziwej walki, z prawdziwych dni<br />

i nocy mi³oœci i wojny, jest pouczaj¹ca:<br />

"Czy bêdziemy zdolni uczyæ siê pokory<br />

i cierpliwoœci? Ja jestem œwiatem, ale<br />

bardzo ma³ym. Czas cz³owieka nie jest<br />

czasem historii, mimo ¿e, szczerze,<br />

chcielibyœmy aby tak by³o." 4<br />

Recenzje<br />

Days and Nights of Love and War, Eduardo<br />

Galeano, 1978, wyd. amerykañskie:<br />

Monthly Review Press, 1983.<br />

Wydanie polskie ksi¹¿ki ukaza³o siê<br />

w 1983 r. pod tytu³em: Dni i Noce Mi-<br />

³oœci i Wojny<br />

Days of War, Nights of Love: Crimethink<br />

For Beginners, Wyd. Crimethink Collective,<br />

Atlanta 2001, s. 281. Przygotowywane<br />

jest polskie wydanie ksi¹¿ki.<br />

Ale czy jako recepta na rebeliê, wystarczy<br />

zaledwie "zrzuciæ martwy ciê¿ar<br />

przesz³oœci" oraz "umieœciæ siebie i nasz¹<br />

codzienn¹ egzystencjê tam, gdzie jest jej<br />

Kradzie¿ Piêkna jako Przetworzonego<br />

Gówna<br />

Oczywiœcie, niesprawiedliwie jest<br />

porównywaæ kolekcjê plagiatorskich pomys³ów<br />

CrimethInc z przebogatym<br />

œwiadectwem walki i przetrwania Galeano<br />

– ale sta³o siê tak poprzez nietrafione<br />

œci¹gniêcie jego tytu³u dla swojej<br />

ksi¹¿ki.<br />

Dlaczego CrimethInc nazywa sw¹<br />

ksi¹¿kê Days of War and Nights of Love<br />

(Dni Wojny i Noce Mi³oœci)? Nie ma<br />

wojny i bardzo niewiele mi³oœci (mo¿e<br />

tylko nieco nastoletniego zauroczenia)<br />

w tym traktacie. Zamiast tego jest znudzenie<br />

œwiatem, w którym ¿yj¹, poszukiwanie<br />

czegoœ innego, niecierpliwe pragnienie,<br />

aby ¿yæ w kompletnie innym<br />

œwiecie. Piêkny tytu³ Galeano, który tak<br />

dobrze, uchwyci³ temat oraz zawartoœæ<br />

jego pracy, przywo³uje subtelne poetyckie<br />

wyczucie jego prozy, bêd¹cej nieporównywaln¹<br />

do ksi¹¿ki CrimethInc. Powinni<br />

j¹ byli nazwaæ tytu³em w rodzaju<br />

ABC (Anty-) Ideologii CrimethInc, by³by<br />

on bardziej odpowiedni dla tak prozaicznej<br />

i zadufanej w sobie pracy jak ta.<br />

Zak³amanie to jest kontynuowane<br />

w szacie graficznej ok³adki – zamaskowany<br />

Zapatysta z granatem – sugeruj¹cej<br />

jakiœ rodzaj podrêcznika do guerrilli.<br />

Ale CrimethInc for Beginners (Myœlozbrodnia<br />

dla pocz¹tkuj¹cych) nie jest<br />

manifestem guerrilli. Natomiast ksi¹¿-<br />

148


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

ka Galeano jest pe³na opowieœci o zamaskowanych<br />

partyzantach z granatami,<br />

lecz równie¿ nie jest podrêcznikiem<br />

o powstaniu przeciwko w³adzy. Jeœli ju¿,<br />

jest raczej tego przeciwieñstwem – ponur¹<br />

kronik¹ szaleñstwa walki zbrojnej.<br />

Ci bêd¹cy w opozycji nie s¹ przedstawieni<br />

w heroiczny sposób, a la Che, ale<br />

jako bardzo przeciêtni mê¿czyŸni i kobiety,<br />

pe³ni wad przyt³oczeni przez swoje<br />

nieuniknione tragiczne przeznaczenie.<br />

Autor spêdzi³ kilka dni wsród bojowników<br />

guerrilli w Gwatemali: "Byli bardzo<br />

m³odzi... armia depta³a im po piêtach,<br />

a oni opowiadali sproœne dowcipy<br />

i zaœmiewali siê do rozpuku...Spaliœmy<br />

na ziemi, przytulaj¹c siê do siebie nawzajem,<br />

cia³a przyklejone do siebie dla<br />

ciep³a i aby powstrzymaæ poranny mróz<br />

przed zabiciem nas... Czy którykolwiek<br />

z ch³opców, których spotka³em wtedy w<br />

górach jeszcze ¿yje?" 5<br />

Galeano opowiada o prawdziwym<br />

¿yciu, prawdziwych ludziach, prawdziwych<br />

sytuacjach, i psychogeografii pola<br />

walki, wojny, mi³oœci. Na koñcu wydaje<br />

siê, ¿e niemal wszyscy przyjaciele, towarzysze,<br />

znajomi i kochanki Galeano<br />

zaginêli, byli torturowani, wygnani, lub<br />

zniszczeni nie do poznania. Osi¹gniêciem<br />

Galeano jest uratowanie z tej rzezi<br />

poczucia godnoœci jak i ³agodnego cz³owieczeñstwa<br />

tych, którzy polegli i tych,<br />

którzy jakoœ przetrwali. Widaæ to kiedy<br />

wspomina Raula Sendic'a, legendarnego<br />

komendanta Tupamaros – nie jako<br />

uœwiêconego bohaterskiego mêczennika,<br />

nie spowitego we wznios³y mistycyzm<br />

clandestyñskiego rewolucjonisty,<br />

ale jako mi³ego, skromnego cz³owieka:<br />

"Zamykam oczy i ponownie widzê Raula<br />

przy ognisku, na brzegach Rio Uruguay.<br />

Podnosi ¿arz¹cy siê wêgielek do<br />

moich ust, bo znowu, jak to ja ³amaga,<br />

pozwoli³em mojemu papierosowi z kukurydzianych<br />

³usek zgasn¹æ." 6<br />

CrimethInc u¿ywa symboli walki<br />

zbrojnej – pistoletów, kul, granatów,<br />

koktajli Mo³otowa – bez innej przyczyny<br />

ni¿ tylko dla spektakularnego efektu.<br />

Mniej wiêcej w taki sposób jak reklamy<br />

wykorzystuj¹ seks, aby sprzedaæ<br />

produkt: "Ta ksi¹¿ka jest z³o¿ona z pomys³ów<br />

i obrazów, które bez ¿adnych<br />

skrupu³ów ukradliœmy i przystosowaliœmy<br />

do naszych w³asnych celów..." 7<br />

A jakie mia³y to byæ cele? Niemiecka bojowniczka<br />

RAF, Ulrike Mienhof, zamordowana<br />

w wiêzieniu, w Stanheimn, zosta³a<br />

sportretowana tymi niespójnymi<br />

s³owami na³o¿onymi na jej podobiznê:<br />

"Zrozumiesz, ¿e twoje jedyne bezpieczeñstwo<br />

le¿y w niebezpieczeñstwie –<br />

CrimethInc." 8 Bezmyœlne zbezczeszczenie<br />

jej pamiêci w celu stworzenia tego<br />

g³upkowatego sloganu przywodzi mi na<br />

myœl dowcip. Co otrzymasz, kiedy skrzy-<br />

¿ujesz sytuacjonistê z mafiosem? Goœcia,<br />

proponuj¹cego Tobie ofertê, której<br />

nie rozumiesz. A co otrzymujesz, kiedy<br />

skrzy¿ujesz CrimethInc z sytuacjonist¹?<br />

Fataln¹ kopiê dobrej ksi¹¿ki.<br />

Teksty, pomys³y, i grafiki s¹ po¿yczone<br />

b¹dŸ ukradzione, z fanzinu Vague<br />

Stoke-Newingtone, brytyjskiego artysty<br />

grafika Clifforda Harpera, francuskiego<br />

sytuacjonisty Raoula Vaneigema i w³aœciwie,<br />

ca³ego panteonu sytuacjonistów.<br />

Wydawcy rabuj¹ archiwa radykalnej<br />

kontrkultury, aby stworzyæ ob³udê, g³ównego<br />

przes³ania tej ksi¹¿ki, która mia³a<br />

byæ instrumentem dla "totalnego wyzwolenia".<br />

W rzeczywistoœci, wizja CrimethInc<br />

rzadko wznosi siê ponad bunt przeciwko<br />

autorytetom dzieciaka z przedmieœcia.<br />

Ugrzêz³e w punk rocku i kruchej<br />

subkulturze, praktyczne zastosowanie<br />

ca³ej tej rewolucyjnej teorii sprowadza<br />

siê najwidoczniej do za³o¿enia rockowe-<br />

Recenzje<br />

149


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Recenzje<br />

go zespo³u, pieprzenia siê w parku, zostania<br />

weganem lub – o mój Bo¿e teraz<br />

to kurwa naprawdê jesteœmy nieŸli! –<br />

rozdawania fa³szywych darmowych biletów<br />

do lokalnego kina. 9 Szybko staje<br />

siê oczywistym, ¿e prawdziw¹ zbrodni¹<br />

jest sposób, w jaki pl¹druj¹ niektóre<br />

z najlepszych i najbardziej o¿ywczych<br />

pomys³ów z koñca XX wieku, odtwarzaj¹c<br />

je w sposób nudny i niedojrza³y.<br />

Mi³oœæ i Wojna w Brzuchu Bestii<br />

Prawdopodobnie najbardziej kreatywnym<br />

i jedynym oryginalnym pomys³em<br />

w ksi¹¿ce CrimethInc jest reklama<br />

na tylnej ok³adce napisana przez JD<br />

Salinger'a: "Jeœli Henry Miller* pojecha³by<br />

walczyæ wraz z anarchistami<br />

w Hiszpanii, podczas gdy Orwell poszukiwa³<br />

pieszczot piêknych kobiet we<br />

Francji, i wspó³pracowaliby ze sob¹ przy<br />

pisaniu manifestu wojny i mi³oœci, to<br />

w³aœnie mog³aby powstaæ ksi¹¿ka taka<br />

jak ta..." Myœlê jednak, ¿e to Galeano,<br />

a nie CrimethInc stworzy³ tak¹ w³aœnie<br />

ksi¹¿kê i jest ni¹ Days and Nights of<br />

Love and War.<br />

Tak jak Orwell, Galeano chwyci³ za<br />

broñ przeciwko faszyzmowi, w tym wypadku<br />

przeciwko argentyñskiej dyktaturze.<br />

Uciekaj¹c, aby uratowaæ swoje<br />

¿ycie, znajduje pocieszenie na wygnaniu<br />

w ramionach rozmaitych niezwyk³ych<br />

kobiet od Zwrotnika Raka po<br />

Zwrotnik Kozioro¿ca**. Z oczywistych<br />

* Henry Miller (1891-1980) – skandalizuj¹cy<br />

pisarz amerykañski. W swojej prozie<br />

atakowa³ podejœcie wspó³czesnych mu<br />

Amerykanów do moralnoœci i ich purytañski<br />

system wartoœci.<br />

**Zwrotnik Raka i Zwrotnik Kozioro¿-<br />

ca to dwie ksi¹¿ki autorstwa Henry Millera,<br />

zawieraj¹ce œmia³e w¹tki erotyczne.<br />

przyczyn, nie opisuje on swojego bezpoœredniego<br />

zaanga¿owania w zbrojnych<br />

ruchach w Argentynie i Urugwaju,<br />

jednak wspomina o wizycie w obozie<br />

partyzantów w Gwatemali i rozmowach<br />

z kubañskimi weteranami w Sierra<br />

Maestro. Kiedy pije œwietne wino<br />

w czasie letnich nocy patrz¹c na rzekê<br />

Plate, w tawernach w cichych uliczkach,<br />

lub urz¹dza partyzantów na wsi, wszyscy<br />

jego serdeczni przyjaciele wydaj¹ siê<br />

byæ znanymi, ukrywaj¹cymi siê bojownikami<br />

guerrilli, clandestinos lub comandantes<br />

z których ka¿dy ma do opowiedzenia<br />

historiê lub dwie.<br />

Galeano by³ opisywany jako najwybitniejszy<br />

¿yj¹cy pisarz polityczny Ameryki<br />

£aciñskiej. U¿ywa on wspania³ej<br />

prozy lirycznej, która tak zauroczy³a czytelników<br />

w jego legendarnej ju¿ trylogii<br />

pt. Memory of Fire (Wspomnienie<br />

Ognia), tutaj nawet z wiêksz¹ pasj¹,<br />

gdy¿ teraz spisuje historiê nie tylko swojego<br />

kontynentu, ale tak¿e swoich towarzyszy,<br />

przyjació³, rodziny i kochanek.<br />

Jadowita krytyka latynoamerykañskich<br />

dyktatur jest przeplatana z intymnymi<br />

wyznaniami o walce i bólu jego companeros<br />

i companeras. W cichych momentach<br />

zadumy jego umys³ zag³êbia siê<br />

w tematy filozoficzne – mi³oœæ, œmieræ,<br />

poœwiêcenie, zdrada, dobre wino. Ksi¹¿-<br />

ka jest œwiadectwem prze¿ywania bólu<br />

i przemocy bez utraty umiejêtnoœci odczuwania<br />

mi³oœci i czu³oœci 10 – manifest<br />

nadziei pomimo takich czasów, lub marzeñ<br />

nie os³ab³ych pomimo cierpienia.<br />

Galeano staje siê Orwellem w hiszpañskich<br />

okopach stawiaj¹cym czo³a faszystowskim<br />

kulom, i Millerem, jeœli nie<br />

zapominaj¹c siê w lubie¿nej deprawacji<br />

z paryskimi dziwkami, to przynajmniej<br />

nurzaj¹cym siê w rozkoszach nocnych<br />

pieszczot. Ale nawet tutaj, cieñ<br />

wojny przeœladuje radoœæ seksu: "...Nad-<br />

150


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

chodzi poranek i aromat oznajmia<br />

pyszn¹, paruj¹c¹, œwie¿o zaparzon¹<br />

kawê. Twoja twarz promienieje czystym<br />

œwiat³em, a Twoje cia³o pachnie sokami<br />

mi³oœci... Odliczamy godziny, które<br />

dziel¹ nas od nadchodz¹cej nocy. Wtedy<br />

bêdziemy uprawiaæ mi³oœæ, zabójcê<br />

cierpienia." 11<br />

Dokonana przez Salingera aluzja do<br />

Orwella i Millera w reklamie wydawniczej<br />

CrimethInc odwo³uje siê do s³awnego<br />

eseju Orwella pt. "We Wnêtrzu<br />

Wieloryba" (1940). Orwell recenzuje<br />

w niej pracê Millera i jest przera¿ony, i¿<br />

Amerykanin, pomimo ¿e radyka³, jest<br />

zainteresowany wy³¹cznie celebrowaniem<br />

indywidualnego wyzwolenia. Miller<br />

zbywa ideê Orwella aby walczyæ z faszyzmem<br />

w Hiszpanii jako "czyst¹ g³upotê...<br />

zachowanie idioty." 12 Miller wybiera<br />

¿ycie wagabundy, pe³ne biedy i deprawacji<br />

jako œrodków poszukiwania<br />

osobistego zbawienia, szalej¹c na ulicach<br />

i w burdelach Pary¿a w poszukiwaniu<br />

indywidualnego wyzwolenia,<br />

podczas kiedy Europa p³onie. Kiedy<br />

groŸba nazizmu i faszyzmu wisia³a nad<br />

Europ¹, Miller ukry³ siê w bezpiecznym,<br />

metaforycznym brzuchu wieloryba, wygodnej<br />

przestrzeni ucieczki przed burz¹<br />

szalej¹c¹ na zewn¹trz. Dla Orwella,<br />

marsz do okopów Hiszpanii z "poczucia<br />

obowi¹zku", dla Millera jest to "ostateczna,<br />

nieprzekraczalna faza nieodpowiedzialnoœci."<br />

"On siê bawi podczas<br />

gdy Rzym p³onie," wœcieka siê Orwell,<br />

"i w przeciwieñstwie do ogromnej wiêkszoœci<br />

ludzi którzy tak robi¹, on bawi<br />

siê z twarz¹ skierowan¹ w stronê p³omieni."<br />

13<br />

Podczas gdy cz³onkowie CrimethInc<br />

prawdopodobnie uwa¿aj¹ siebie za<br />

po³¹czenie libertynizmu Millera i akcji<br />

bezpoœredniej Orwella, napisali jednak<br />

ksi¹¿kê bardziej pokrewn¹ eskapizmowi<br />

i indywidualnemu nihilizmowi tego<br />

pierwszego. Oni równie¿ igraj¹, podczas<br />

gdy Rzym p³onie. Nie ma analizy sytuacji<br />

makro-politycznej; nie ma kapitalistycznej<br />

globalizacji, lub amerykañskiej<br />

hegemonii czy imperializmu. Nawet wewnêtrzne<br />

sprawy USA – kontrola spo-<br />

³eczna, militaryzacja, wojna narkotykowa<br />

i system wiêziennictwa – nie s¹ godne<br />

wspomnienia. Anarchizm CrimethInc<br />

"jako osobiste podejœcie do ¿ycia"<br />

odbija kwietyzm i mistycyzm Millera.<br />

Ich poszukiwanie indywidualnej wolnoœci<br />

w formie squatting'u, kradzie¿y sklepowych,<br />

darmowych podró¿y kolej¹,<br />

i jedzenia z koszy na œmieci mo¿e byæ<br />

uznane za sposób ¿ycia w brzuchu bestii,<br />

jeœli nie we wnêtrzu wieloryba.<br />

Kwestie te jako taktyka i strategia, nie<br />

mog¹ zaprowadziæ nas zbyt daleko na<br />

drodze do "totalnego wyzwolenia".<br />

Oczekuj¹c takiej krytyki, CrimethInc<br />

pisze: "ograniczyliœmy siê tutaj<br />

g³ównie do krytyki ustanowionego porz¹dku,<br />

poniewa¿ wierzymy, ¿e Ty zrobisz<br />

resztê. Ta ksi¹¿ka ma pomóc Ci<br />

analizowaæ i rozmontowaæ ten œwiat –<br />

to co zbudujesz sobie na jego miejsce<br />

le¿y w Twoich rêkach, pomimo ¿e zaoferowaliœmy<br />

pewne ogólne pomys³y na<br />

to gdzie zacz¹æ..." 14<br />

W takim razie co oferuje CrimethInc?<br />

"W oznacza WolnoϾ... Latem 1999<br />

r., specjalny agent CrimethInc, Tristan<br />

Tzarathustra... jad³ wy³¹cznie odpadki<br />

ca³y rok jako konsekwencja swojej przysiêgi,<br />

aby nie partycypowaæ, nie podtrzymywaæ,<br />

ani w ¿aden sposób nie popieraæ<br />

ekonomii œwiatowego kapitalizmu..." 15<br />

O kurcze. Ten goœæ nadawa³by siê œwietnie<br />

na naga sadhu, hinduskiego œwiêtego<br />

mê¿a, stoj¹c nago na jednej nodze na<br />

palu przez 20 lat, holuj¹c za³adowany<br />

Recenzje<br />

151


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

poci¹g na penisie. Tristan Tzarathustra,<br />

nieprzystêpny œwiêty m¹¿.<br />

"H oznacza Higienê". Prawo do bycia<br />

brudnym, itd. "Spróbuj kiedyœ pogwa³ciæ<br />

parê ze zdroworozs¹dkowych<br />

zasad zachodniej higieny; odkryjesz, ¿e<br />

jedzenie ze œmietników i ¿ycie parê tygodni<br />

bez prysznica nie s¹ wcale a¿ tak<br />

niebezpieczne ani trudne jak zosta³eœ<br />

nauczony." 16 Spróbowaæ tego dla zabawy?!<br />

¯eby coœ udowodniæ? Czy jako<br />

eksperyment, aby poczuæ empatiê wobec<br />

tych pokrzywdzonych? Jedzenie<br />

z koszy na œmieci nie jest odpowiedzi¹<br />

na nic poza spektakularnym brakiem<br />

moralnoœci, i w kwestii ogólnej strategii<br />

CrimethInc, uprawianie dzikiej mi-<br />

³oœci na cmentarzu pod gwiazdami z bardzo<br />

œmierdz¹cymi ludŸmi, nie jest takie<br />

zabawne.<br />

"P oznacza przestrzeñ... Spróbuj odkrywaæ<br />

przestrzeñ swojej w³asnej okolicy,<br />

patrz¹c na dachy i naro¿niki ulic,<br />

których nigdy wczeœniej nie zauwa¿a-<br />

³eœ – bêdziesz zdziwiony jak wiele przygody<br />

jest tam ukryte, czekaj¹c na Ciebie."<br />

17 Niekoñcz¹ce siê dni wojny i noce<br />

mi³oœci oczekuj¹ na was nieustraszeni<br />

bojownicy CrimethInc w waszej okolicy!<br />

Nie dajcie siê z³apaæ!<br />

Kiedy ju¿ rozmontowali œwiat, CrimethInc<br />

pozostawiaj¹ buntownika poza<br />

systemem, wyizolowanego i samotnego<br />

w swojej osobistej rewolcie, oddalonego<br />

od ogó³u spo³eczeñstwa, pozbawionego<br />

formacji spo³ecznej lub narzêdzi, które<br />

mog³yby mu pos³u¿yæ do budowy kolektywnych<br />

projektów lub umiejêtnoœci konkretnego<br />

organizowania siê. W plagiatorstwie<br />

panteonu sytuacjonistów, zignorowali<br />

oni najistotniejsz¹ czêœæ, która naprawdê<br />

s³u¿y³a zmienianiu œwiata i aspirowa³a<br />

do narzêdzia "totalnego wyzwolenia":<br />

"Radykalny Krytycyzm wy³¹cznie<br />

przeanalizowa³ Stary Œwiat i jego negacjê.<br />

Teraz musi zrealizowaæ siê w praktycznej<br />

aktywnoœci rewolucyjnych mas<br />

lub inaczej zdradzi siê przez stanie siê<br />

barier¹ dla tej aktywnoœci." 18<br />

Ksiêga powtórzonego prawa Anarchii<br />

"A oznacza Anarchiê... Ty nie chcesz<br />

byæ na ³asce rz¹dów, biurokracji, policji,<br />

lub ¿adnych innych zewnêtrznych si³,<br />

prawda? Na pewno nie pozwalasz, aby<br />

rz¹dzi³y Twoim ca³ym ¿yciem." 19 Na<br />

pewno? Po pierwsze, ten rodzaj zadufanego<br />

kazania brzmi o wiele lepiej<br />

w swoim oryginalnym jêzyku francuskim,<br />

a po drugie, jak mo¿emy byæ, no<br />

wiesz, anarchistami, kiedy ty mówisz<br />

nam jacy powinniœmy byæ, Wielebny<br />

CrimethInc?<br />

CrimethInc czuje potrzebê wskrzeszenia<br />

anarchizmu "jako osobistego podejœcia<br />

do ¿ycia". W tym miejscu zapo-<br />

¿yczaj¹ nie tylko ideê, ale historyczn¹<br />

tradycjê, któr¹ "dostosowuj¹ do swoich<br />

w³asnych celów". "Anarchizm jest rewolucyjn¹<br />

ide¹, która mówi, ¿e nikt nie jest<br />

bardziej uprawniony ni¿ ty sam do decydowania<br />

czym bêdzie twoje ¿ycie." 20<br />

Recenzje<br />

Jedna z grafik wykorzystywanych przez Kolektyw CrimethInc<br />

152


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Jest wiele definicji anarchizmu, ale<br />

zredukowanie definicji do tego czysto<br />

osobistego sensu jest bardzo powa¿n¹<br />

niesprawiedliwoœci¹. Anarchizm jako<br />

tradycja historyczna, jako formê anty-autorytarnej<br />

wspólnoty robotniczej samoorganizacji<br />

jest konceptem, który CrimethInc<br />

wyrzuca przez okno. To praca<br />

jest dla nich problemem, nie to jak organizuj¹<br />

siê pracownicy. (Mo¿e to w³aœnie<br />

pracownicy s¹ problemem dla tych<br />

wolnych ptaków bez pracy?)<br />

Ruchy spo³eczne równie¿ s¹ problemem<br />

dla CrimethInc. Wielka gwiazda<br />

CrimethInc, Nadia C. pisze: "Totalna rewolucja<br />

nie przyjdzie jako rezultat wy-<br />

³¹cznie odpowiedniego planowania<br />

i ciê¿kiej pracy, ale jako cud wiary...<br />

Ka¿dy z nas musi byæ wierny têsknotom<br />

swojego serca za rzeczami, które s¹ zbyt<br />

ekstrawaganckie, aby kiedykolwiek<br />

mieæ szansê wpasowaæ siê w ten œwiat,<br />

i pod¹¿aæ za nimi z tak¹ determinacj¹,<br />

aby inni wynieœli z tego inspiracjê dla<br />

swoich w³asnych poszukiwañ. To w³aœnie<br />

tej alchemii nam potrzeba, a nie<br />

kolejnego ruchu" 21 . Pomijaj¹c wyra¿ony<br />

tutaj osobliwy mistycyzm, jeszcze<br />

bardziej k³opotliwym pomys³em jest to,<br />

¿e nie musimy siê organizowaæ, ani razem<br />

walczyæ. Wystarczy, ¿e damy innym<br />

inspiracjê do swoich w³asnych poszukiwañ.<br />

CrimethInc kwestionuj¹ truizm<br />

mówi¹cy o tym, ¿e ka¿dy anarchista jest<br />

socjalist¹, ale nie ka¿dy socjalista jest<br />

anarchist¹. CrimethInc nie s¹ socjalistami<br />

i pytaniem pozostaje, czy s¹ oni rzeczywiœcie<br />

anarchistami, czy zaledwie<br />

zwyk³ymi libertynami.<br />

Pozostaje równie¿ chwiejna analiza<br />

klasy, wciœniêta na koniec "K oznacza Kapitalizm"<br />

w czêœci zatytu³owanej "Postscriptum:<br />

Walka Klasowa, w któr¹ wszyscy<br />

mog¹ siê wpasowaæ." 22 Autor postuluje,<br />

¿e nie ma rozró¿nienia klasowego<br />

w zwi¹zku z cierpieniem wspó³czesnego<br />

¿ycia, i ¿e bogaci oraz biedni dziel¹ to<br />

samo cierpienie: "Nie ma znaczenia to czy<br />

kobieta jest pogrzebana ¿ywcem w wiêzieniu,<br />

w sweat-shopie, na presti¿owym<br />

uniwersytecie, czy w posiad³oœci z prywatnym<br />

basenem tak d³ugo, jak d³ugo jest<br />

pogrzebana ¿ywcem..." 23 To zbrodnicze<br />

twierdzenie nie jest warte komentarza.<br />

Pisarz konkluduje: "Tak wiêc wszyscy,<br />

bogaci i biedni, musz¹ siê zjednoczyæ aby<br />

zmieniæ swoj¹ sytuacjê..." 24 Czy to nie<br />

jest coœ co Bono powiedzia³ do Billa Gates'a<br />

podczas ostatniego Œwiatowego Forum<br />

Ekonomicznego?<br />

H oznacza Historiê i odwieczny problem<br />

ludzkiej historii polegaj¹cy na tym,<br />

¿e bogaci zawsze byli niechêtni aby zrezygnowaæ<br />

ze swojego bogactwa, przywilejów<br />

i w³adzy na rzecz biednych. Sytuacja<br />

wygl¹da tak, ¿e bogaci, nawet jeœli<br />

s¹ bardzo nieszczêœliwi w swoich posiad³oœciach,<br />

nie mieli ochoty siê zmieniæ,<br />

i to w³aœnie da³o pocz¹tek walce klasowej.<br />

"Wojna klasowa w któr¹ wszyscy<br />

mog¹ siê wpasowaæ" jest OK jeœli<br />

pamiêta siê, ¿e bogaty i biedny znajduj¹<br />

siê w niej po przeciwnych stronach.<br />

W tym miejscu nie mogê u¿yæ ksi¹¿-<br />

ki Galeano jako kija do bicia CrimethInc.<br />

Galeano nie jest anarchist¹ i przeszukujê<br />

Days and Nights of Love and<br />

War w celu odnalezienia jakiejœ wskazówki<br />

co do jego politycznych przekonañ<br />

ale nic takiego siê nie ujawnia, poza<br />

najszerzej pojêt¹ anty-dyktatur¹ i spraw¹<br />

praw cz³owieka. Jest to powa¿ny problem<br />

zwi¹zany z t¹ ksi¹¿k¹. Jednym<br />

z powodów, dla których pañstwo dokrêci³o<br />

œrubê by³ fakt, i¿ opozycja naprawdê<br />

zagra¿a³a jego w³adzy. Opozycja,<br />

uzbrojona i rozpowszechniona, w formie<br />

argentyñskich Montoneros, najwiêkszej<br />

guerrilli w Ameryce £aciñskiej, lub<br />

mniejszej urugwajskiej grupy Tupama-<br />

Recenzje<br />

153


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Recenzje<br />

ros, zainspirowanej przez Kubañsk¹<br />

Rewolucjê i model insurekcyjny Guevarista,<br />

by³a w stanie doprowadziæ do destabilizacji<br />

w³adz, a nawet aspirowaæ do<br />

przejêcia w³adzy. Bia³e rêkawiczki zosta³y<br />

zdjête, i wszelkie rodzaje potwornoœci<br />

by³y tolerowane w imiê ratowania<br />

"ojczystego kraju" przed komunizmem.<br />

Œwiadectwo Galeano, bez mówienia<br />

tego wprost, wskazuje na to, ¿e walka<br />

zbrojna nie osi¹gnê³a nic poza doprowadzeniem<br />

wszystkich do œmierci.<br />

Lecz nie jest to lekcja, któr¹ ksi¹¿ka<br />

ma przekazywaæ. W³aœciwie, Galeano nie<br />

oferuje ¿adnej krytyki pora¿ek ruchu oporu,<br />

lub jego taktyk i strategii. Skupia siê<br />

on wy³¹cznie na rzezi przyniesionej przez<br />

dyktaturê. Jest to zrozumia³e, wzi¹wszy<br />

pod uwagê masakry i potwornoœci pope³nione<br />

przeciwko ka¿demu, kto nie popiera³<br />

re¿imu, ale i nieco nieszczere. Dla<br />

przyk³adu, wymienia on wspó³pracowników<br />

swojego magazynu Crisis którzy<br />

zostali zabici lub zaginêli. 25 Jednym<br />

z nich jest Rodolfo Walsh. Walsh by³ znanym<br />

pisarzem, ale prawdopodobn¹ przyczyn¹,<br />

dla której zosta³ zamordowany<br />

przez pañstwo by³o to, i¿ pe³ni³ funkcjê<br />

oficera w Montoneros. Wiele udanych<br />

operacji guerrilli jest przypisywanych<br />

Walsh'owi, m.in. nadzór nad zamachem<br />

bombowym w kantynie, w wyniku którego<br />

zginê³o 42 policjantów. Galeano<br />

pomija tê czêœæ historii, bez w¹tpienia po<br />

to, by chroniæ swoich towarzyszy, ¿yj¹cych<br />

i zmar³ych – ale przez to ksi¹¿ka traci<br />

na niekompletnym opisie wydarzeñ. Lêka<br />

siê analizy walki zbrojnej i jej konsekwencji.<br />

Wszyscy bylibyœmy bogatsi<br />

w wiedzê, gdyby zosta³ nam dostarczony<br />

pe³en obraz.<br />

Powrót do Champerico<br />

Z powrotem nad morzem w Champerico,<br />

akcja zagêszcza siê. Wróci³em na<br />

œniadanie "na koszt firmy", a tak¿e otrzyma³em<br />

ofertê od wdziêcznej kobiety, aby<br />

zamieszkaæ razem z nimi. Pan Samobójstwo<br />

pojawia siê, skacowany, i na jakoœ<br />

barani sposób przeprasza za wczorajszy<br />

incydent. Kiedy jemy wspólnie œniadanie,<br />

kobieta wyjaœnia, ¿e jej m¹¿ by³ kiedyœ<br />

pu³kownikiem w gwatemalskiej armii.<br />

Teraz, zmuszony ¿yæ jako prosty<br />

rybak czuje, ¿e nikt nie traktuje go z nale¿nym<br />

mu szacunkiem. Ona sama pochodzi<br />

z Salwadoru i zauwa¿y³em, ¿e ma<br />

na sobie koszulkê z nadrukiem popieraj¹cym<br />

partiê Arena – ogólnie mówi¹c,<br />

faszystowski szwadron œmierci dzia³aj¹cy<br />

podczas d³ugiej wojny przeciwko<br />

powstaniu w Salwadorze.<br />

Czy wiêc naprawdê musimy, tak jak<br />

nalega CrimethInc, "strz¹sn¹æ z siebie<br />

martwe brzemiê przesz³oœci"?<br />

Moja spontaniczna przygoda na<br />

morskim brzegu Champerico staje siê<br />

skomplikowana poprzez wagê kontekstualnej<br />

informacji. Ci ludzie nie s¹ tylko<br />

czêœci¹ mojego intensywnego zaanga¿owania<br />

siê w moment teraŸniejszoœci,<br />

ale s¹ ludŸmi z trudn¹ przesz³oœci¹,<br />

nierozerwalnie po³¹czon¹ z polami<br />

œmierci tamtych miejsc, i nagle zaczynam<br />

¿a³owaæ, ¿e da³em siê w to wci¹gn¹æ.<br />

Mo¿e powinienem by³ pozwoliæ<br />

temu pieprzonemu pijanemu pu³kownikowi<br />

uton¹æ.<br />

Znów Galeano, tym razem w monologu<br />

na temat pañstwowego programu<br />

wyeliminowania opozycji, które ma<br />

tak samo trafne odniesienie do sytuacji<br />

w Argentynie i Urugwaju w latach 70.<br />

jak i do sytuacji Gwatemali i Salwadoru<br />

w latach 80.: "Plan eksterminacji:<br />

zniszczyæ trawê, wyrwaæ z korzeniami<br />

ka¿d¹ ¿yj¹c¹ rzecz, posypaæ ziemiê sol¹.<br />

W celu skolonizowania sumieñ, st³umiæ<br />

je; w celu st³umienia ich, pozbawiæ je<br />

przesz³oœci. Zatrzeæ wszelkie œlady œwia-<br />

154


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

dectwa tego, ¿e w tym kraju kiedykolwiek<br />

istnia³o coœ poza cisz¹, wiêzieniami<br />

i grobami. Zabrania siê pamiêtaæ." 26<br />

Problemem CrimethInc nie jest ich<br />

duch rozbuchanego romantyzmu i ich<br />

lekcewa¿¹ca wszystko pasja – tego nigdy<br />

dosyæ – ale nieznoœna lekkoœæ i p³ytkoœæ<br />

ich filozofii i praktyki.<br />

W swoim poœpiechu, aby pójœæ w objêcia<br />

dzikiej ¿ywio³owoœci i "¿yæ jako<br />

podmiot a nie obiekt historii" 27 beznadziejnie<br />

poturbowani rozpaczliwie machaj¹<br />

skrzyd³ami lec¹c jak Ikar w stronê<br />

s³oñca. Ich skrzyd³a pasji, zrodzone z bogatego<br />

gobelinu sytuacjonistycznych<br />

i anarchistycznych rozpraw, s¹ nieodpowiedzialnie<br />

u¿yte dla celów ich indywidualistycznego<br />

i egoistycznego projektu.<br />

Postscriptum: Namiêtne Akty Odmowy<br />

W g³êbi serca, ksi¹¿ka CrimethInc<br />

Days of War and Nights of Love jest manifestem<br />

przeciwko samozadowoleniu,<br />

pasywnoœci i pesymizmowi. Wykazuj¹<br />

oni wielk¹ zdolnoœæ do produkcji du¿ych<br />

iloœci dobrej jakoœci propagandy jak np.<br />

ich darmowa gazeta Harbinger, i popularny<br />

pamflet Fighting For Our Lives<br />

(Walcz¹c o nasze ¿ycia), którego rzekomy<br />

nak³ad siêga 250 000 egzemplarzy.<br />

Nie mo¿na odmówiæ im produktywnoœci,<br />

czy te¿ ich gorliwego pragnienia, aby<br />

rozprzestrzeniaæ swoje plagiatorskie s³owo,<br />

ale w imiê, czego to robi¹ i z jakim<br />

zamys³em?<br />

CrimethInc zaczyna siê nazw¹ marki,<br />

a koñczy na bezpardonowej reklamie<br />

"radykalnych" produktów na swojej stronie<br />

internetowej. Pomiêdzy tym w ksi¹¿-<br />

ce tej jest widoczna, indywidualistyczna,<br />

samolubna i dziecinna ideologia<br />

buntu, unikaj¹ca pracy, politycznego organizowania<br />

siê i walki klasowej.<br />

W œwiecie wojny stoj¹cym w obliczu<br />

krañcowego kryzysu, transcendentalna<br />

filozofia CrimethInc i ich ahistoryczna<br />

lekkoœæ jest form¹ intelektualnej masturbacji.<br />

Tak jak pozbawieni korzeni wygnañcy,<br />

oderwani od codziennego ¿ycia,<br />

które ich otacza, styl ¿ycia CrimethInc<br />

jest form¹ nadanego sobie samemu wygnania<br />

w obrêbie w³asnego spo³eczeñstwa.<br />

Bez podstawy, bez ruchu w stronê<br />

krytyki, przemawiaj¹ ustami trupa. Nie<br />

wystarczy zaledwie zidentyfikowaæ siê<br />

z wyw³aszczonymi; problemem jest znalezienie<br />

wspólnego g³osu i organizowanie<br />

siê wraz z nimi. Ksi¹¿ka CrimethInc<br />

jest ledwie archiwum historii, kolekcj¹<br />

radykalnego dyskursu, hobby dla emerytów<br />

bez ¿adnego praktycznego zastosowania.<br />

Gdziekolwiek ¿arliwe akty odmowy<br />

i p³omienna œwiadomoœæ potrzeby oporu<br />

powoduj¹ zatrzymanie w fabrykach<br />

kolektywnej iluzji, tam bliska jest rewolucja<br />

dnia codziennego.<br />

Raul Vaneigem poda³ przyk³ady takiej<br />

nieodleg³ej rewolucji: Watts, Praga,<br />

Sztokholm, Stanleyville, Turyn, Mieres,<br />

Republika Dominikañska, Amsterdam,<br />

w erze brutalnych powstañ przeciwko<br />

w³adzy, dzikich akcji strajkowych, powstawania<br />

rad robotniczych, i samorz¹du.<br />

Nie apolityczny hedonizm indywidualnych<br />

jednostek oœwiadczaj¹cych,<br />

"Pieprzê to wszystko, wyje¿d¿am," lub<br />

"Bêdê siê kocha³ na ³awce w parku,"<br />

b¹dŸ "Zak³adam zespó³ punk rockowy".<br />

CrimethInc nie myœli kolektywnie, a wy-<br />

³¹cznie indywidualistycznie, i w³aœnie to<br />

konstruuje ca³¹ zwodnicz¹ naturê tej<br />

ksi¹¿ki. Praca rewolucyjnego powstania<br />

przeciwko w³adzy musi byæ dokonana<br />

przez rewolucyjnych powstañców – czyli,<br />

robotników i nie-robotników w masowej<br />

rewolcie.<br />

Nihiliœci – musicie wykonaæ jeszcze<br />

jeden krok, jeœli chcecie staæ siê rewolucjonistami.<br />

Recenzje<br />

155


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

1<br />

CrimethInc, Days of War, Nights of Love:<br />

CrimethInc for Beginners (2001), str. 8.<br />

2<br />

CrimethInc, Days of War, Nights of<br />

Love, str. 113.<br />

3<br />

Ibid., str. 114<br />

4<br />

Eduardo Galeano, Days and Nights of<br />

Love and War (New York: Monthly Review<br />

Press, 2000), str. 172.<br />

5<br />

Galeano, Days and Nights of Love and<br />

War, str. 23.<br />

6<br />

Ibid., str. 43.<br />

7<br />

CrimethInc, Days of War, Nights of<br />

Love, str. 11.<br />

8<br />

Ibid., str. 259.<br />

9<br />

Ibid., str. 193.<br />

10<br />

Galeano, Days and Nights of Love and<br />

War, s. 42.<br />

11<br />

Ibid., 175.<br />

12<br />

George Orwell, Inside the Whale,<br />

http://www.orwell.ru/<br />

13<br />

Ibid.<br />

14<br />

Crimethinc, Days of War, Nights of<br />

Love, str. 11.<br />

15<br />

Ibid., str. 103.<br />

16<br />

Ibid., str. 125.<br />

17<br />

Ibid., str. 210.<br />

18<br />

Raoul Vaneigem, "Postscript: A toast<br />

to revolutionary workers" w: The Revolution<br />

of Everyday Life (London: Rebel Press,<br />

2003), str. 275.<br />

19<br />

CrimethInc, Days of War, Nights of<br />

Love, str. 35.<br />

20<br />

Ibid., str. 41.<br />

21<br />

Ibid., str. 172.<br />

22<br />

Ibid., str. 81.<br />

23<br />

Ibid., str. 81.<br />

24<br />

Ibid., str. 81.<br />

25<br />

Galeano, Days and Nights of Love and<br />

War, str. 174.<br />

26<br />

Ibid., str. 178.<br />

27<br />

CrimethInc, Days of War, Nights of<br />

Love, str. 14.<br />

28<br />

Raoul Vaneigem, The Revolution of<br />

Everyday Life, str. 271.<br />

T³umaczenie:<br />

Martyna Ostrowska<br />

NOAM CHOMSKY "Polityka, anarchizm, lingwistyka"<br />

Dla tych, którzy znaj¹ Chomskiego jedynie jako analityka mediów i krytyka polityki<br />

miêdzynarodowej, ta wszechstronna ksi¹¿ka przedstawia jego studia nad lingwistyk¹,<br />

teori¹ anarchistyczn¹ i radykaln¹ krytyk¹ polityczn¹.<br />

NACLA Report of the Americas.<br />

Recenzje<br />

Chomsky pokazuje nam jak niewiele wspólnego z wolnoœci¹, jeœli w ogóle, maj¹ frazy<br />

w rodzaju "wolnoœæ wypowiedzi", "wolny rynek" czy "wolny œwiat". Pokazuje nam on,<br />

¿e wœród miriad wolnoœci, do jakich roœci sobie pretensje rz¹d USA znajduj¹ siê te¿ takie,<br />

jak wolnoϾ mordowania, unicestwiania i dominacji. WolnoϾ finansowania i sponsorowania<br />

despotów oraz dyktatorów na ca³ym œwiecie. Wolnoœæ szkolenia, uzbrajania i chronienia<br />

terrorystów. Wolnoœæ obalania wybranych w demokratycznych wyborach rz¹dów.<br />

Wolnoœæ gromadzenia i u¿ywania broni masowej zag³ady - chemicznej, biologicznej<br />

i nuklerarnej. Wolnoœæ wypowiadania wojny ka¿demu krajowi, którego rz¹d ma odmienne<br />

zapatrywania.<br />

Arundhati Roy indyjska pisarka i publicystka, dzia³aczka<br />

ruchów antywojennych i antyglobalistycznych.<br />

Wiêcej na: http://www.rozbrat.org/chomsky<br />

156


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

KURT VONNEGUT<br />

WSPOMNIENIE<br />

Tu¿ przed oddaniem do druku <strong>Biuletyn</strong>u, dosz³a do nas smutna wiadomoœæ z USA:<br />

11 kwietnia w Nowym Yorku zmar³ Kurt Vonnegut. Mia³ 84 lata. By³ autorem<br />

wielu wspania³ych ksi¹¿ek. Urodzi³ siê 11 listopada 1922 roku w Indianapolis.<br />

W 1950 roku postanowi³ zostaæ pisarzem. Kurt Vonnegut by³ nieprzejednanym<br />

krytykiem kapitalizmu, w ostatnich latach czêsto wystêpowa³ publicznie przeciwko<br />

wojnie w Iraku. Z niespotykanym humorem pisa³ o rzeczach wa¿nych i trudnych.<br />

Aby uczciæ jego pamiêæ przytaczamy fragment jego powieœci "Recydywista"<br />

w przek³adzie Jolanty Kozak.<br />

Kurt Vonnegut 1922 - 2007<br />

(...) Whistler wyst¹pi³ tego wieczora<br />

w szerokim banda¿u na g³owie<br />

i z praw¹ rêk¹ w gipsie. Przypomina³, ¿e<br />

by³ absolwentem Harvardu i synem dobrej<br />

rodziny z Cincinnati. Mój rodak<br />

z Ohio. Przypuszczaliœmy z Mary Kathleen,<br />

¿e po raz kolejny poturbowa³y go<br />

legiony z³a – mo¿e policja, a mo¿e Gwardia<br />

Narodowa, mo¿e p³atni chuligani,<br />

a mo¿e dzia³acze sabota¿owych zwi¹zków?<br />

Trzyma³em Mary Kathleen za<br />

rêkê. Nikt jej przede mn¹ nie powiedzia³,<br />

¿e j¹ kocha. Ubra³em siê w garnitur<br />

i krawat, podobnie jak wiêkszoœæ przyby³ych<br />

na wiec mê¿czyzn. Chcieliœmy<br />

zademonstrowaæ, ¿e jesteœmy jak najbardziej<br />

przyzwoitymi i trzeŸwo myœl¹cymi<br />

obywatelami. Kenneth Whistler mia³<br />

wygl¹d biznesmena. Znalaz³ nawet czas,<br />

¿eby wyglansowaæ buty. Wyglansowane<br />

buty by³y wówczas istotnym symbolem<br />

godnoœci osobistej.<br />

Whistler rozpocz¹³ przemówienie<br />

od ¿artu na temat w³asnych banda¿y.<br />

– Duch roku Siedemdziesi¹tego<br />

Szóstego* – powiedzia³.<br />

Rozleg³ siê gremialny œmiech, mimo<br />

i¿ okazja nie nale¿a³a do najweselszych.<br />

Wszystkich cz³onków zwi¹zku przed<br />

miesi¹cem wylano z pracy – za wst¹pienie<br />

do zwi¹zku. Specjalizowali siê oni<br />

w produkcji tarcz szlifierskich, a w ca-<br />

³ej okolicy by³o tylko jedno przedsiêbiorstwo<br />

zainteresowane t¹ specjalizacj¹,<br />

a mianowicie Wytwórnia Tarcz Szlifierskich<br />

Johannsena. Œciœle rzecz bior¹c,<br />

by³y to wyspecjalizowane zak³ady ceramiczne,<br />

w których nadawano formê<br />

miêkkim tworzywom, a nastêpnie wypalano<br />

je w piecach. Ojcowie albo dziadkowie<br />

wiêkszoœci wylanych robotników<br />

* Aluzja do obrazu - alegorii Rewolucji<br />

Amerykañskiej (przyp. t³um.).<br />

Wspomnienie<br />

157


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Wspomnienie<br />

byli niegdyœ garncarzami w Skandynawii,<br />

sk¹d œci¹gniêto ich do naszego kraju,<br />

celem przyuczenia do nowego fachu.<br />

Wiec odbywa³ siê w opuszczonym<br />

magazynie w Cambridge. Sk³adane<br />

krzes³a wypo¿yczy³ dom pogrzebowy, co<br />

pozostawa³o w jak najlepszej zgodzie<br />

z duchem uroczystoœci. Mary Kathleen<br />

i ja zasiedliœmy w pierwszym rzêdzie.<br />

Whistler, jak siê okaza³o, odniós³<br />

obra¿enia w typowym wypadku górniczym.<br />

Pracowa³, przyzna³ nam siê, jako<br />

"z³odziej", czyli facet do usuwania podtrzymuj¹cych<br />

strop s³upów wêgla na wybranych<br />

pok³adach. Coœ go przywali³o.<br />

Z tematu niebezpiecznej pracy<br />

w podziemnych ciemnoœciach przeskoczy³<br />

nastêpnie g³adko na wspomnienia<br />

balu u Ritza przed piêtnastu laty, gdzie<br />

jego kolega z roku w Harvardzie nazwiskiem<br />

Nils Johannsen zosta³ przy³apany<br />

na grze obci¹¿anymi koœæmi w mêskiej<br />

toalecie, gdy¿ tam w³aœnie rozgrywki<br />

mia³y miejsce. Ten sam Nils Johannsen,<br />

który by³ obecnie prezesem<br />

Wytwórni Tarcz Œciernych Johannsena<br />

i wyla³ z pracy zebranych robotników!<br />

Za³o¿ycielem wytwórni by³ dziadek Johannsena.<br />

Whistler oznajmi³ zebranym,<br />

¿e Johannsenowi wsadzono u Ritza g³owê<br />

do klozetu, a wykonawcy wyroku<br />

¿ywili przy tym nadziejê, ¿e Johannsen<br />

nigdy ju¿ nie spróbuje graæ obci¹¿anymi<br />

koϾmi.<br />

– A jednak – ci¹gn¹³ Whistler – Johannsen<br />

nadal szachruje.<br />

Oœwiadczy³, ¿e mo¿na winiæ Harvard<br />

za wiele nieprawoœci, w tym tak-<br />

¿e za egzekucjê Sacco i Vanzettiego, lecz<br />

jeœli chodzi o produkt nazwiskiem Nils<br />

Johannsen, Harvard pozostaje absolutnie<br />

niewinny.<br />

– Przez ca³e studia nie pojawi³ siê<br />

na ¿adnym wyk³adzie, nie napisa³ ani<br />

jednej pracy, nie przeczyta³ ani jednej<br />

ksi¹¿ki – grzmia³ Whistler. – Pod koniec<br />

drugiego roku poproszono go<br />

o opuszczenie uczelni.<br />

Ach, bardzo mi go ¿al – mówi³ dalej.<br />

– Nawet go rozumiem: przecie¿ gdyby<br />

nie znaczy³ koœci, nigdy by do niczego<br />

nie doszed³. Jakie to szachrowane koœci<br />

wyci¹gn¹³ w grze z wami? Przepisy,<br />

które zezwalaj¹ na wyrzucenie z pracy<br />

ka¿dego, kto broni podstawowych praw<br />

robotnika – oto s¹ jego znaczone koœci.<br />

Policjanci, którzy stan¹ w obronie jego<br />

praw maj¹tkowych, lecz palcem nie<br />

kiwn¹ w obronie nale¿nych wam praw<br />

cz³owieka – oto s¹ jego znaczone koœci.<br />

W tym miejscu Whistler zapyta³ wyrzuconych<br />

robotników, co wie Johannsen<br />

o ose³kach i czy w ogóle mu na nich<br />

zale¿y. To dopiero by³o sprytne posuniêcie!<br />

W owych czasach istnia³a tylko jedna<br />

metoda na zaskarbienie sobie przyjaŸni<br />

klasy robotniczej i nak³onienie jej<br />

do wyra¿ania krytyki spo³ecznej godnej<br />

filozofów: nale¿a³o podj¹æ jedyny temat,<br />

w którym robotnicy byli oblatani do granic<br />

bezczelnoœci – temat ich pracy zawodowej.<br />

Teraz dopiero by³o czego pos³uchaæ.<br />

Robotnicy, jeden po drugim, sk³adali<br />

uroczyste oœwiadczenia, ¿e owszem, ojciec<br />

i dziadek Johannsena te¿ byli skoñczonymi<br />

³obuzami, ale przynajmniej<br />

umieli zarz¹dzaæ fabryk¹. Najwy¿szej<br />

klasy surowce dostarczano zawsze zgodnie<br />

z planem, maszyny by³y konserwowane<br />

jak nale¿y, dzia³a³a kot³ownia,<br />

dzia³a³y ubikacje, z³¹ pracê karano,<br />

dobr¹ nagradzano, nie zdarzy³o siê, ¿eby<br />

klient otrzyma³ wadliwy produkt, i tak<br />

dalej, i tak dalej.<br />

Whistler zapyta³ ich z kolei, czy którykolwiek<br />

z zebranych pokierowa³by fabryk¹<br />

lepiej od Nilsa Johannsena. W odpowiedzi<br />

odezwa³ siê w imieniu wszystkich<br />

tylko jeden robotnik:<br />

158


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

– Mój Bo¿e, jasne ¿e tak! Ka¿dy jeden!<br />

Whistler zapyta³ go, czy jego zdaniem<br />

to jest w porz¹dku, ¿eby cz³owiek<br />

dziedziczy³ fabrykê.<br />

Zapytany odpar³ po namyœle:<br />

– Jak siê boi fabryki i robotników,<br />

to nie. Na pewno nie.<br />

Ta wnikliwa uwaga po dziœ dzieñ<br />

robi na mnie wielkie wra¿enie. Twierdzê,<br />

¿e jeœli ludzie chcieliby siê od czasu<br />

do czasu sensownie pomodliæ, mogliby<br />

to robiæ tak:<br />

– Panie Bo¿e, nie daj mi nigdy za<br />

szefa cz³owieka, który siê boi.<br />

Kenneth Whistler przyobieca³ nam<br />

rych³e nadejœcie dnia, w którym robotnicy<br />

przejm¹ fabryki i bêd¹ nimi kierowaæ<br />

dla dobra ca³ej ludzkoœci. Zyski,<br />

które na razie trafiaj¹ w rêce trutniów<br />

i skorumpowanych polityków, powêdruj¹<br />

do tych, którzy pracuj¹, jak równie¿<br />

do starców, chorych i sierot. Wszyscy<br />

zdolni do pracy bêd¹ pracowali. Powstanie<br />

jedna tylko klasa spo³eczna –<br />

klasa ludzi pracy. Najmniej przyjemne<br />

zajêcia wykonywaæ bêd¹ wszyscy po<br />

kolei, czyli ¿e, dajmy na to, lekarzowi<br />

wypadnie raz do roku przepracowaæ tydzieñ<br />

przy wywózce œmieci. Produkcjê<br />

dóbr luksusowych wstrzyma siê a¿ do<br />

czasu pe³nego zaspokojenia podstawowych<br />

potrzeb ka¿dego obywatela. Lecznictwo<br />

bêdzie bezp³atne. ¯ywnoœæ bêdzie<br />

tania, wysokokaloryczna i dostêpna<br />

w wielkiej obfitoœci. Wille, hotele<br />

oraz biurowce przerobi siê na mieszkania,<br />

aby wszystkim zapewniæ godziwy<br />

dach nad g³ow¹. Lokale przydzielaæ siê<br />

bêdzie drog¹ losowania. Nie bêdzie wiêcej<br />

wojen, a w konsekwencji znikn¹<br />

i granice pañstwowe, gdy¿ ludzkoœæ ca-<br />

³ego œwiata nale¿eæ bêdzie do jednej klasy<br />

spo³ecznej o wspólnych interesach –<br />

interesach klasy robotniczej.<br />

I tak dalej, i tak dalej. Co to by³ za<br />

czarodziej!<br />

– Bêdziesz taki sam, jak on, Walterze<br />

– szepnê³a mi do ucha Mary Kathleen.<br />

– Bêdê siê stara³ – odszepn¹³em. Ani<br />

myœla³em siê staraæ.<br />

Najbardziej ¿enuj¹c¹ cech¹ tej autobiografii<br />

jest dla mnie, nie ukrywam, nieprzerwany<br />

³añcuch dowodów na to, ¿e<br />

nigdy nie by³em cz³owiekiem powa¿nym.<br />

Nie raz popada³em w kaba³ê, lecz by³a to<br />

zawsze kwestia przypadku. Nigdy œwiadomie<br />

nie zaryzykowa³em ¿yciem, czy<br />

choæby w³asn¹ wygod¹, dla dobra ludzkoœci.<br />

Bardzo siê tego wstydzê.<br />

Ci z zebranych, którzy ju¿ kiedyœ<br />

s³yszeli Kennetha Whistlera, jêli go prosiæ<br />

gor¹co, aby raz jeszcze opowiedzia³<br />

o tym, jak dowodzi³ pikietami pod wiêzieniem<br />

Charlestown w czasie egzekucji<br />

Sacco i Vanzettiego. To niesamowite,<br />

¿e muszê dziœ wyjaœniaæ, kim byli<br />

Sacco i Vanzetti. Niedawno zapyta³em<br />

m³odego Israela Edela z RAMJAC, by-<br />

³ego nocnego recepcjonistê z Arapahoe,<br />

co wie o Sacco i Vanzettim, na co<br />

z wielk¹ pewnoœci¹ siebie oznajmi³, ¿e<br />

to para bogatych, superinteligentnych<br />

morderców z Chicago. Pomylili mu siê<br />

z Leopoldem i Loebem.<br />

Dlaczego tak siê tym przejmujê? Bo<br />

kiedy by³em m³ody, wydawa³o mi siê,<br />

¿e historia Sacco i Vanzettiego wspominana<br />

bêdzie tak czêsto i dramatycznie,<br />

i¿ w koñcu, któregoœ dnia, zrówna siê<br />

rang¹ z histori¹ Jezusa Chrystusa. Uwa-<br />

¿a³em, ¿e jeœli cz³owiek wspó³czesny ma<br />

siê twórczo zastanawiaæ nad w³asnym<br />

¿yciem, nale¿y mu siê Pasja w stylu Sacco<br />

i Vanzettiego, z fina³em na krzeœle<br />

elektrycznym.<br />

Co do ostatnich dni ¿ycia Sacco<br />

i Vanzettiego w ujêciu wspó³czesnej Pasji:<br />

Podobnie jak na Golgocie, i tu z wyroku<br />

s¹du zg³adzono równoczeœnie<br />

Wspomnienie<br />

159


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Wspomnienie<br />

trzech ludzi z ni¿szych sfer. Z tym, ¿e na<br />

Golgocie tylko jeden z trzech by³ niewinny,<br />

a tym razem niewinnych by³o dwóch.<br />

Jedynym winnym by³ notoryczny<br />

z³odziej i morderca nazwiskiem Celestino<br />

Madeiros, skazany za ca³kiem inne<br />

przestêpstwo. Tu¿ pod koniec przyzna³<br />

siê on tak¿e do pope³nienia tych morderstw,<br />

za które skazano Sacco i Vanzettiego.<br />

Czemu?<br />

– Widzia³em ¿onê Sacco, jak tu chodzi³a<br />

z dzieciakami. ¯al mi siê zrobi³o<br />

tych dzieciaków – powiedzia³ Celestino<br />

Madeiros.<br />

Proszê sobie wyobraziæ tê sam¹<br />

kwestiê wypowiedzian¹ przez dobrego<br />

aktora we wspó³czesnej sztuce pasyjnej.<br />

Madeiros umar³ pierwszy. Œwiat³a<br />

w oknach wiêzienia zgas³y i zapali³y siê<br />

po trzykroæ.<br />

Drugi umar³ Sacco. On jeden<br />

z trzech skazanych mia³ rodzinê. Aktor<br />

graj¹cy Sacco musia³by stworzyæ postaæ<br />

bardzo inteligentnego mê¿czyzny, który<br />

– jako ¿e angielski nie by³ jego jêzykiem<br />

ojczystym, a nie mia³ zdolnoœci lingwistycznych<br />

– nie móg³ sobie pozwoliæ na<br />

bardziej wyszukane perory pod adresem<br />

obecnych, gdy przypinali go pasami do<br />

krzes³a elektrycznego.<br />

– Niech ¿yje anarchia – powiedzia³.<br />

– ¯egnaj, moja ¿ono, ¿egnajcie, dzieci,<br />

¿egnajcie, przyjaciele. Witam panów.<br />

¯egnaj, matko.<br />

By³ szewcem. Œwiat³a w oknach wiêzienia<br />

zgas³y i zapali³y siê po trzykroæ.<br />

Ostatni umar³ Vanzetti. Zasiad³ on<br />

na krzeœle, na którym umarli Madeiros<br />

i Sacco, nim ktokolwiek zd¹¿y³ daæ mu<br />

do zrozumienia, ¿e to w³aœnie powinien<br />

uczyniæ. Przemówi³ do œwiadków, nim<br />

ktokolwiek go poinformowa³, ¿e ma<br />

g³os. Dla niego równie¿ angielski nie by³<br />

jêzykiem ojczystym, ale potrafi³ z nim<br />

robiæ, co mu siê ¿ywnie spodoba³o.<br />

Proszê pos³uchaæ:<br />

– Chcê wam oznajmiæ – rzek³ – ¿e<br />

jestem niewinny. Nigdy nie pope³ni³em<br />

zbrodni, choæ czasem grzeszy³em. Nie<br />

jestem winny ¿adnej zbrodni – nie tylko<br />

tej, o któr¹ mnie oskar¿aj¹, ale w ogóle<br />

¿adnej. Jestem niewinny.<br />

W chwili aresztowania by³ handlarzem<br />

ryb.<br />

– Chcia³bym przebaczyæ niektórym<br />

ludziom za to, co teraz ze mn¹ robi¹ –<br />

powiedzia³. Œwiat³a w oknach wiêzienia<br />

zgas³y i zapali³y siê trzykroæ.<br />

***<br />

Raz jeszcze powtarzam fakty:<br />

Sacco i Vanzetti nigdy nikogo nie<br />

zabili. Przybyli do Ameryki z W³och, nie<br />

znaj¹c siê nawzajem, w roku Tysi¹c<br />

Dziewiêæset Ósmym. W tym samym<br />

roku do Ameryki przybyli moi rodzice.<br />

Ojciec mia³ lat dziewiêtnaœcie. Matka<br />

dwadzieœcia jeden.<br />

Sacco mia³ lat siedemnaœcie. Vanzetti<br />

dwadzieœcia. Amerykañscy pracodawcy<br />

pragnêli w owym czasie zalewu<br />

taniej i pokornej si³y roboczej, która pozwoli³aby<br />

im utrzymaæ p³ace na niskim<br />

poziomie.<br />

Vanzetti mia³ siê póŸniej wyraziæ:<br />

– Pierwsze zaskoczenie prze¿y³em<br />

w punkcie imigracyjnym. Widzia³em pasa¿erów<br />

najni¿szej kategorii, z którymi<br />

urzêdnicy obchodzili siê jak z byd³em.<br />

Jednego s³owa sympatii, jednego s³owa<br />

otuchy, które by pomniejszy³o ciê¿ar ³ez,<br />

tak silnie przygniataj¹cy nowo przyby-<br />

³ych na amerykañski brzeg.<br />

Od ojca i matki nie raz s³ysza³em to<br />

samo. Oni te¿ poczuli siê w koñcu jak<br />

g³upcy, którzy, nie wiedzieæ, czemu, do-<br />

³o¿yli ogromnych starañ, by osobiœcie<br />

dostarczyæ siê do rzeŸni.<br />

Rodziców moich natychmiast zwerbowa³<br />

do pracy agent Mostów i ¯elaza<br />

160


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

Cuyahoga z Cleveland. Agent ów, jak<br />

mi kiedyœ wyzna³ pan McCone, otrzyma³<br />

polecenie najmowania wy³¹cznie<br />

S³owian o blond w³osach, w myœl teorii<br />

ojca pana McCone, ¿e jako blondynów<br />

bêdzie ich cechowaæ germañska smyka³ka<br />

w palcach i krzepa fizyczna, jako S³owian<br />

zaœ – wrodzona uleg³oœæ. Werbunek<br />

dotyczy³ robotników fabrycznych<br />

oraz nielicznej garstki s³u¿by domowej<br />

z dobr¹ prezencj¹, do pracy w licznych<br />

domostwach pana McCone. Tak to rodzice<br />

moi zasilili warstwê spo³eczn¹<br />

s³u¿by. Sacco i Vanzetti mieli mniej<br />

szczêœcia. ¯aden poœrednik w handlu<br />

ludzkimi maszynami nie wyra¿a³ zapotrzebowania<br />

na model, jaki sob¹ reprezentowali.<br />

"Dok¹d mia³em pójœæ? Co<br />

mia³em robiæ, pisa³ Vanzetti. Sta³em na<br />

ziemi obiecanej. Kolejka miejska przeturkota³a<br />

obok, nie udzielaj¹c mi odpowiedzi.<br />

Autobusy i trolejbusy pêdzi³y, nie<br />

bacz¹c na mnie zupe³nie". W tej sytuacji<br />

on i Sacco, jeszcze oddzielnie i tylko<br />

dlatego, by nie umrzeæ z g³odu, musieli<br />

od drzwi do drzwi, ³aman¹ angielszczyzn¹,<br />

¿ebraæ o dowoln¹ pracê za dowoln¹<br />

p³acê. Czas mija³.<br />

Sacco, który we W³oszech trudni³<br />

siê szewstwem, znalaz³ pracê w fabryce<br />

obuwia w Milford, Massachusetts,<br />

w tym samym mieœcie, gdzie, zbiegiem<br />

losu, urodzi³a siê matka Mary Kathleen<br />

O'Looney. Sacco dorobi³ siê ¿ony i domu<br />

z ogródkiem. Z ¿on¹ mia³ syna imieniem<br />

Dante i córeczkê imieniem Inez. Sacco<br />

pracowa³ szeœæ dni w tygodniu, po dziesiêæ<br />

godzin dziennie. Znajdowa³ przy<br />

tym czas na wyg³aszanie przemówieñ,<br />

rozdawanie pieniêdzy i udzia³ w robotniczych<br />

demonstracjach strajkowych<br />

o lepsze p³ace, humanizacjê stosunków<br />

pracy, i tak dalej. Za tê dzia³alnoœæ aresztowany<br />

zosta³ w roku Tysi¹c Dziewiêæset<br />

Szesnastym.<br />

Vanzetti, jako cz³owiek bez zawodu,<br />

przerzuca³ siê z bran¿y do bran¿y –<br />

a to restauracja, a to kamienio³omy, a to<br />

huta ¿elaza, a to fabryka powrozów. By³<br />

zagorza³ym czytelnikiem ksi¹¿ek. Studiowa³<br />

Marksa, Darwina, Hugo, Gorkiego,<br />

To³stoja, Zole i Dantego. Tyle ³¹czy-<br />

³o go z ludŸmi Harvardu. W roku Tysi¹c<br />

Dziewiêæset Szesnastym stan¹³ na czele<br />

strajku w fabryce powrozów, dok³adnie<br />

mówi¹c – w Zak³adach Wytwórczych<br />

Lin i Powrozów w Plymouth, Massachusetts,<br />

obecnie podleg³ych korporacji<br />

RAMJAC. Po tym incydencie trafi³ na<br />

czarne listy wszystkich okolicznych<br />

przedsiêbiorstw i w koñcu, aby utrzymaæ<br />

siê przy ¿yciu, zosta³ niezale¿nym handlarzem<br />

ryb.<br />

Sacco i Vanzetti poznali siê bli¿ej<br />

w³aœnie w roku Tysi¹c Dziewiêæset Szesnastym.<br />

Myœl¹c ka¿dy z osobna o brutalnych<br />

praktykach œwiata biznesu, doszli<br />

do oczywistego wniosku, ¿e pola bitewne<br />

pierwszej wojny œwiatowej s¹ niczym<br />

innym jak dodatkowymi placówkami<br />

obrzydliwie niebezpiecznej pracy,<br />

gdzie garstka ludzi dogl¹da zag³ady milionów<br />

w nadziei, ¿e zbije na tym<br />

grubsz¹ forsê. Oczywiste by³o dla nich<br />

obu tak¿e i to, ¿e Ameryka w³¹czy siê<br />

niebawem w pierwsz¹ wojnê œwiatow¹.<br />

Poniewa¿ nie uœmiecha³a im siê tego<br />

rodzaju praca w Europie, wst¹pili obaj<br />

do w³osko-amerykañskiej grupki anarchistów,<br />

która na czas wojny przenios³a<br />

siê do Meksyku.<br />

Anarchista jest to cz³owiek, który<br />

wierzy g³êboko, ¿e ka¿dy rz¹d jest wrogiem<br />

w³asnego narodu.<br />

Stwierdzam, ¿e do dziœ nie umar³a<br />

we mnie nadzieja, i¿ Sacco i Vanzetti<br />

wejd¹ w krew przysz³ym pokoleniom.<br />

Mo¿e wystarczy jeszcze tylko raz czy<br />

dwa przypomnieæ ich losy. Jeœli tak, to<br />

ich ujœcie do Meksyku interpretowane<br />

Wspomnienie<br />

161


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Wspomnienie<br />

bêdzie powszechnie jako kolejny przejaw<br />

b³ogos³awionej odmiany zdrowego<br />

rozs¹dku.<br />

Tak czy owak, po wojnie Sacco<br />

i Vanzetti wrócili do Massachusetts, ju¿<br />

w wielkiej przyjaŸni. Zdrowy rozs¹dek<br />

w ich wydaniu, b³ogos³awiony czy te¿<br />

nie, i oparty na tych samych lekturach,<br />

które studenci Harvardu studiuj¹ stale<br />

i bez szkody dla zdrowia, budzi³ na ogó³<br />

pogardê otoczenia. Otoczenie to, podobnie<br />

jak wszyscy, którzy pragnêli kierowaæ<br />

w³asnym losem bez specjalnego<br />

buntu, dosz³o nagle do wniosku, ¿e ów<br />

zdrowy rozs¹dek je przera¿a, zw³aszcza<br />

w wydaniu cudzoziemców.<br />

Ministerstwo Sprawiedliwoœci sporz¹dzi³o<br />

tajne listy cudzoziemców, którzy<br />

absolutnie nie kryli siê z opini¹, ¿e<br />

wiêkszoœæ rz¹dz¹cych tak zwan¹ "ziemi¹<br />

obiecan¹" to ludzie niesprawiedliwi,<br />

ob³udni, g³upi i chciwi. Sacco i Vanzetti<br />

te¿ trafili na tak¹ listê, a wiêc i pod<br />

sta³¹ obserwacjê szpiegów rz¹dowych.<br />

Na liœcie znalaz³ siê tak¿e drukarz<br />

nazwiskiem Andrea Salsedo, przyjaciel<br />

Vanzettiego. Agenci federalni aresztowali<br />

go na niesprecyzowanej podstawie<br />

w New York City, po czym przez osiem<br />

tygodni trzymany by³ w odosobnieniu.<br />

Trzeciego maja roku Tysi¹c Dziewiêæset<br />

Dwudziestego Salsedo wypad³, czy<br />

te¿ wyskoczy³, czy te¿ zosta³ wypchniêty,<br />

z okna na czternastym piêtrze gmachu<br />

zajmowanego przez Ministerstwo<br />

Sprawiedliwoœci.<br />

Sacco i Vanzetti zorganizowali wiec,<br />

na którym zebrani mieli siê domagaæ<br />

œledztwa w sprawie aresztowania<br />

i œmierci Salsedo. Wiec wyznaczono na<br />

dziewi¹tego maja w Brockton, Massachusetts,<br />

rodzinnym mieœcie Mary Kathleen<br />

O'Looney. Mary Kathleen mia³a<br />

wówczas szeœæ lat. Ja siedem.<br />

Zanim dosz³o do wiecu, Sacco<br />

i Vanzettiego aresztowano pod zarzutem<br />

dzia³alnoœci godz¹cej w dobro publiczne.<br />

Przestêpstwo, którego siê dopuœcili,<br />

polega³o na tym, ¿e posiadali przy sobie<br />

ulotki nawo³uj¹ce do udzia³u w wiecu.<br />

Grozi³a im kara wysokiej grzywny i utraty<br />

wolnoœci na okres do dwunastu miesiêcy.<br />

A potem, ni st¹d, ni zow¹d, zarzucono<br />

im jeszcze dwa niewyjaœnione morderstwa.<br />

Mniej wiêcej miesi¹c wczeœniej,<br />

podczas napadu rabunkowego w South<br />

Braintree, Massachusetts, zastrzelono<br />

dwóch konwojentów bankowych.<br />

Za coœ takiego kary by³y, naturalnie,<br />

odpowiednio surowsze – konkretnie<br />

mówi¹c, dwa wyroki bezbolesnej œmierci<br />

na jednym i tym samym krzeœle elektrycznym.<br />

Vanzettiemu na dodatek zarzucano<br />

jeszcze usi³owanie rabunku na osobie<br />

konwojenta pieniêdzy w Bridgewater,<br />

Massachusetts. Stan¹³ przed s¹dem<br />

i otrzyma³ wyrok. I tak to, czary-mary,<br />

przeistoczy³ siê z handlarza ryb w s³ynnego<br />

kryminalistê, jeszcze zanim razem<br />

z Sacco zasiad³ na ³awie oskar¿onych<br />

pod zarzutem morderstwa.<br />

Czy Vanzetti istotnie pope³ni³ owo<br />

b³ahe przestêpstwo? Niewykluczone, ¿e<br />

tak, ale nie mia³o to wiêkszego znaczenia.<br />

Kto powiedzia³, ¿e nie mia³o? Sêdzia,<br />

który prowadzi³ sprawê Vanzettiego.<br />

Sêdzia nazywa³ siê Webster Thayer,<br />

by³ absolwentem Dartmouth College<br />

i potomkiem wielu œwietnych rodów<br />

z Nowej Anglii.<br />

– Ten cz³owiek – oœwiadczy³ s¹dowi<br />

sêdzia Thayer – zawini³ w sensie moralnym,<br />

choæby i nawet nie pope³ni³<br />

przypisywanego mu przestêpstwa. Zawini³<br />

jako wróg obowi¹zuj¹cego u nas<br />

porz¹dku spo³ecznego.<br />

162


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

S³owo honoru: dok³adnie tak wyrazi³<br />

siê sêdzia s¹du amerykañskiego. Cytat<br />

zapo¿yczy³em z ksi¹¿ki Richarda O.<br />

Boyera i Herberta M. Moraisa, Przemilczane<br />

w¹tki historii klasy robotniczej<br />

(United Front, San Francisco, 1955).<br />

W jakiœ czas póŸniej ten sam sêdzia<br />

Thayer przewodniczy³ sprawie o morderstwo,<br />

w której oskar¿onymi byli Sacco<br />

i znany kryminalista Vanzetti. Winê udowodniono<br />

im mniej wiêcej w rok po<br />

aresztowaniu – by³ lipiec roku Tysi¹c<br />

Dziewiêæset Dwudziestego Pierwszego,<br />

a ja mia³em osiem lat.<br />

Na krzeœle elektrycznym zasiedli,<br />

gdy mia³em lat piêtnaœcie. Jeœli nawet<br />

s³ysza³em wzmiankê o ich sprawie z ust<br />

przypadkowego mieszkañca Cleveland,<br />

to i tak zd¹¿y³em o tym zapomnieæ.<br />

Któregoœ dnia rozmawia³em w windzie<br />

gmachu RAMJAC z ch³opcem na<br />

posy³ki. By³ mniej wiêcej w moim wieku.<br />

Zapyta³em go, czy pamiêta z dzieciñstwa<br />

cokolwiek w zwi¹zku z egzekucj¹<br />

Sacco i Vanzettiego. Powiedzia³,<br />

¿e owszem, pamiêta, jak jego ojciec<br />

ucieszy³ siê, ¿e wreszcie jest ju¿ po<br />

wszystkim, bo od dawna rzygaæ mu siê<br />

chcia³o od tej ci¹g³ej gadaniny o Sacco i<br />

Vanzettim.<br />

Zapyta³em, w jakiej bran¿y pracowa³<br />

szanowny tatuœ.<br />

– By³ prezesem banku w Montpelier,<br />

Vermont – odpar³ ch³opiec na posy³ki,<br />

czyli staruszek w wojskowym<br />

p³aszczu z demobilu.<br />

S³ynny gangster z Chicago, Al Capone,<br />

opowiada³ siê za egzekucj¹ Sacco<br />

i Vanzettiego. Podziela³ zdanie, ¿e obaj<br />

s¹ wrogami amerykañskiego sposobu<br />

myœlenia o Ameryce. By³ g³êboko ura-<br />

¿ony niewdziêcznoœci¹, jak¹ okazali<br />

Ameryce jego ziomkowie-imigranci.<br />

W Przemilczanych w¹tkach historii<br />

klasy robotniczej znaleŸæ mo¿na nastêpuj¹cy<br />

cytat z Capone: "Bolszewizm<br />

stuka do naszych bram... robotnika nale¿y<br />

trzymaæ jak najdalej od czerwonej<br />

literatury i czerwonych pu³apek".<br />

Przypomina mi siê w zwi¹zku z tym<br />

pewne opowiadanie, które napisa³ dr<br />

Robert Fender, mój przyjaciel z wiêzienia.<br />

By³o to opowiadanie o planecie, na<br />

której najgorsz¹ zbrodni¹ jest niewdziêcznoœæ.<br />

Co chwila kogoœ skazywano<br />

na œmieræ za brak nale¿ytej wdziêcznoœci.<br />

Egzekucje odbywa³y siê [------]<br />

przez defenestracjê, czyli wypchniêcie<br />

z okna na du¿ej wysokoœci.<br />

Bohater opowiadania Fendera te¿<br />

zostaje w koñcu wypchniêty przez okno<br />

za niewdziêcznoœæ. Jego ostatnie s³owa,<br />

kiedy szybuje w dó³ z wysokoœci trzydziestego<br />

piêtra, brzmi¹: "Sto-krot-nedzieeeeeeeeêki!"<br />

Nim jednak Sacco i Vanzettiego<br />

zdo³ano ukaraæ za niewdziêcznoœæ metod¹<br />

Massachusetts, na ca³ym œwiecie<br />

podnios³y siê masowe protesty przeciwko<br />

ich egzekucji. Handlarz ryb oraz<br />

szewc stali siê znakomitoœciami na skalê<br />

planety.<br />

– ¯ebyœmy nie wiem jak siê starali<br />

– oœwiadczy³ Vanzetti – przez ca³e ¿ycie<br />

nie zdzia³alibyœmy tak wiele na rzecz<br />

tolerancji, sprawiedliwoœci i wzajemnego<br />

zrozumienia miêdzy ludŸmi, ile teraz<br />

robimy przez przypadek.<br />

Gdyby zainscenizowaæ to jako<br />

wspó³czesn¹ sztukê pasyjn¹, aktorzy<br />

graj¹cy w³adzê, czyli Poncjuszów Pi³atów,<br />

musieliby wprawdzie tak jak tamten<br />

wyraziæ potêpienie dla opinii mas,<br />

ale tym razem byliby raczej za kar¹<br />

œmierci ni¿ przeciwko niej.<br />

I nie umywaliby r¹k.<br />

W istocie, byli tak dumni z tego, co<br />

zamierzaj¹ zrobiæ, ¿e powo³ali trzyosobow¹<br />

komisjê najm¹drzejszych, najbardziej<br />

szanowanych, prawych i obiektyw-<br />

Wspomnienie<br />

163


BIULETYN POZNAÑSKIEJ<br />

Wspomnienie<br />

nie myœl¹cych obywateli stanu, aby to<br />

oni obwieœcili œwiatu, czy sprawiedliwoœci<br />

stanie siê zadoœæ, czy te¿ nie.<br />

Jedynie ten fragment historii Sacco<br />

i Vanzettiego przytoczy³ w swoim przemówieniu<br />

Kenneth Whistler owej odleg³ej<br />

nocy, kiedy s³uchaliœmy go z Mary<br />

Kathleen, trzymaj¹c siê za rêce.<br />

D³ugo ironizowa³ na temat przeœwietnych<br />

referencji trzech mêdrców.<br />

Jednym by³ Robert Grant, emerytowany<br />

sêdzia specjalizuj¹cy siê w procesach<br />

maj¹tkowych, który dobrze zna³<br />

przepisy prawne i wiedzia³, czemu te<br />

przepisy s³u¿¹. Przewodnicz¹cym komisji<br />

zosta³ rektor Harvardu. Kiedy rozpocz¹³em<br />

studia w Harvardzie, nadal zajmowa³<br />

on stanowisko rektora. Niesamowite,<br />

co? Nazywa³ siê A. Lawrence Lowell.<br />

Trzeci zaœ, który w opinii Whistlera<br />

"...zna³ siê przynajmniej na elektryce",<br />

nazywa³ siê Samuel W. Stratton i by³<br />

rektorem Politechniki stanu Massachusetts.<br />

Podczas gdy trzej mêdrcy prowadzili<br />

narady, nap³ywa³y do nich tysi¹ce telegramów,<br />

niektóre za egzekucj¹, lecz<br />

wiêkszoœæ przeciw. Nadawcami telegramów<br />

byli, miêdzy innymi, Romain Rolland,<br />

George Bernard Shaw, Albert Einstein,<br />

John Galsworthy, Sinclair Lewis<br />

i H. G. Wells.<br />

Triumwirat obwieœci³ na koniec, ¿e<br />

ma absolutn¹ pewnoœæ co do tego, ¿e<br />

jeœli Sacco i Vanzetti zgin¹ na krzeœle<br />

elektrycznym, to sprawiedliwoœci stanie<br />

siê zadoœæ.<br />

To tyle w sprawie m¹droœci najm¹drzejszych<br />

istot ludzkich.<br />

W tym miejscu odczuwam wewnêtrzny<br />

przymus zastanowienia siê nad<br />

tym, czy m¹droœæ w ogóle kiedykolwiek<br />

istnia³a i czy w ogóle jest ona mo¿liwa.<br />

Czy¿by m¹droœæ by³a w tym konkretnym<br />

wszechœwiecie zjawiskiem równie niemo¿liwym,<br />

co perpetuum mobile?<br />

Kto by³ najm¹drzejszym cz³owiekiem<br />

w Biblii, m¹drzejszym nawet –<br />

mo¿emy œmia³o przyj¹æ takie za³o¿enie<br />

– ni¿ rektor Harvardu? Naturalnie, król<br />

Salomon. Przed królem Salomonem stanê³y<br />

dwie kobiety, domagaj¹ce siê praw<br />

do jednego dziecka, z proœb¹, by król<br />

u¿y³ w ich sprawie swej os³awionej<br />

m¹droœci. Król Salomon zaproponowa³,<br />

aby dziecko przer¿n¹æ na pó³.<br />

A najmêdrsi ludzie w Massachusetts<br />

orzekli, ¿e Sacco i Vanzetti powinni<br />

umrzeæ.<br />

Gdy obwieszczono publicznie ich<br />

decyzjê, mój idol, Kenneth Whistler, dowodzi³<br />

pikietami przed Gmachem Urzêdu<br />

Stanowego w Massachusetts, w Bostonie<br />

– tak przynajmniej nam opowiada³.<br />

Pada³o.<br />

– Matka Natura dopasowa³a siê do<br />

nastroju – rzek³ patrz¹c wprost na Mary<br />

Kathleen i na mnie, a siedzieliœmy<br />

w pierwszym rzêdzie. Rozeœmia³ siê.<br />

Ani Mary Kathleen, ani ja nie zawtórowaliœmy<br />

mu œmiechem. Nie rozeœmia³<br />

siê nikt z zebranych. Œmiech Whistlera<br />

by³ mro¿¹cym krew w ¿y³ach<br />

œmiechem z Natury, która ma g³êboko<br />

w nosie opinie istot ludzkich o tym, co<br />

ich zdaniem jest tu grane.<br />

Whistler utrzyma³ pikiety przed<br />

Gmachem Urzêdu Stanowego jeszcze<br />

przez dziesiêæ dni, a¿ do nocy egzekucji.<br />

Wówczas, krêtymi uliczkami i przez<br />

most, poprowadzi³ je do Charlestown,<br />

gdzie mieœci³o siê wiêzienie. Wœród pikietuj¹cych<br />

szli Edna St. Vincent Millay<br />

i John Dos Passos, i Haywood Broun.<br />

Gwardziœci Narodowi oraz policja<br />

ju¿ na nich czekali. Na murach tkwili<br />

strzelcy wyborowi z broni¹ maszynow¹<br />

wycelowan¹ w ogó³ spo³eczeñstwa –<br />

164


BIBLIOTEKI ANARCHISTYCZNEJ<br />

w ludzi, którzy pragnêli, by Poncjusz<br />

Pi³at okaza³ ³askê.<br />

Kenneth Whistler niós³ ciê¿k¹ paczkê.<br />

By³ to olbrzymi transparent, d³ugi,<br />

w¹ski i ciasno zwiniêty w rulon. Whistler<br />

sporz¹dzi³ go tego samego dnia<br />

rano.<br />

Œwiat³a w oknach wiêzienia zgas³y<br />

i zapali³y siê po trzykroæ.<br />

Po dziewiêciu zaæmieniach Whistler<br />

poœpieszy³ wraz z przyjacielem do sali<br />

pogrzebowej, gdzie zw³oki Sacco i Vanzettiego<br />

mia³y byæ wystawione na widok<br />

publiczny. W³adze nie mia³y dalszej<br />

koncepcji na wykorzystanie ich cia³. Sta-<br />

³y siê one na powrót w³asnoœci¹ krewnych<br />

i przyjació³.<br />

Whistler powiedzia³ nam na wiecu,<br />

¿e w przedsionku sali pogrzebowej ustawiono,<br />

w oczekiwaniu na trumny, dwa<br />

koz³y do r¿niêcia drzewa. Whistler<br />

z przyjacielem rozwinêli transparent<br />

i przybili go gwoŸdziami do œciany ponad<br />

koz³ami.<br />

Na transparencie wymalowane by³y<br />

farb¹ s³owa, które autor wyroku œmierci<br />

na Sacco i Vanzettiego, Webster Thayer,<br />

wypowiedzia³ do znajomego tu¿ po og³oszeniu<br />

wyroku:<br />

WIDZIA£EŒ, JAK ZA£ATWI£EM<br />

ZASRANYCH ANARCHISTÓW?<br />

Wspomnienie<br />

165

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!