You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
________________ ¯eglarz nr 200 _____________________________ strona 2 ________________________________________________________________________<br />
Okolice żeglarstwa<br />
LUDZIE Z ŻELAZA<br />
Byli. A statki z drewna były. Tak<br />
pisał nasz znamienity rodak Korzeniowski<br />
Józef. Ale to było dawno, a<br />
później wszystko się zmieniło, role się<br />
odwróciły i teraz statki są z żelaza, a<br />
ludzie z drewna. Na szczęście nie<br />
wszyscy.<br />
Podobnie rzeczy się mają w żeglarstwie.<br />
Póki żeglarstwo było sztuką<br />
zabierali się za nie ludzie<br />
najtwardsi. A później, z biegiem<br />
czasu, żeglarstwo stało się prostsze,<br />
mniej wymagające, łatwiejsze, co<br />
skończyło się jego umasowieniem. I<br />
skończyły się pionierskie czasy w<br />
żeglarstwie. Tłumy wyruszyły na<br />
morza i oceany.<br />
Czasy się zmieniają a wraz z nimi<br />
żeglarstwo; żeglarze oraz ich potrzeby<br />
i umiejętności, jachty i technologie<br />
ich budowy, urządzenia<br />
techniczne i elektroniczne, przepisy,<br />
systemy i wymagania szkoleniowe.<br />
Rzec można: Nie dziwi nic – taka<br />
kolej rzeczy.<br />
A jednak trochę żal odchodzących w<br />
zapomnienie umiejętności i urządzeń:<br />
cogodzinnego prowadzenia nawigacji<br />
terestrycznej, czy też zliczeniowej<br />
i drobiazgowego wypełniania<br />
dziennika jachtowego, uważnego<br />
poszukiwania latarni i znaków nawigacyjnych,<br />
żal rzuconych w kąt<br />
sekstantów, zapomnianych logów<br />
butelkowych, ręcznych sond smarowanych<br />
masłem..<br />
Który z młodych żeglarzy wie ile<br />
radości może przynieść wypatrzony<br />
ląd, zwłaszcza jeśli jest to ten<br />
kawałek lądu, w który chcieliśmy<br />
trafić nawigując bez elektroniki? Kto<br />
z młodego pokolenia zdaje sobie<br />
sprawę z tego co to znaczy nawigować<br />
używając jedynie kompasu?<br />
Łatwiej jest żeglować, ale morze jest<br />
tak samo groźne jak kiedyś. Na<br />
szczęście nie brak odważnych żeglarzy,<br />
prawdziwych wilków morskich,<br />
posiadających ogromną wiedzę<br />
i niebywałe umiejętności. Są. Mam<br />
zaszczyt znać niektórych osobiście.<br />
Bo wprawdzie nie ma już statków z<br />
drewna, ale wciąż są ludzie z żelaza.<br />
Stopy wody!<br />
Krzysztof Sierant<br />
O<br />
bchodzimy w tym roku 20 lecie<br />
istnienia naszego klubu i tak się<br />
składa, że 3 lata młodsze wydawnictwo<br />
klubowe też ma swoją okrągłą<br />
rocznicę – 200 numerów. Niektórzy<br />
mówią „numerków”, ale lepsze to niż<br />
określenia jakie słyszeliśmy przy okazji<br />
numeru setnego (niektórzy bredzili wtedy<br />
coś o „szmatławcu” - może mieli na<br />
myśli ubogą szatę graficzną?).<br />
Początki rzeczywiście były skromne. Aż<br />
wstyd się przyznać, ale pierwszy numer<br />
nie miał nawet polskiej czcionki. Szybko<br />
jednak znalazła się pomocna dłoń i pojawiły<br />
się ogonki, a gdy wzrosły umiejętności<br />
obsługi komputera to również<br />
zdjęcia. To właśnie dzięki komputeryzacji<br />
naszego życia udaje się wydawać<br />
„Żeglarza” co miesiąc.<br />
Pierwsze lata wydawania to mozolne<br />
kopiowanie na wolnych i nie najlepszych<br />
kopiarkach, ale później już było tylko lepiej.<br />
Postęp techniczny umożliwił wydawanie<br />
biuletynu na przyzwoitym poziomie.<br />
Ciągle jednak czarno na białym.<br />
Nadejszła jednak była era internetu i<br />
poczty elektronicznej. Redakcyja szybko<br />
podjęła próbę dystrybucji w formie elektronicznej,<br />
ale niestety bez większego<br />
powodzenia. Pod koniec lat 90tych XX<br />
wieku dostęp do poczty elektronicznej<br />
nie był jeszcze powszechny, połączenia<br />
wolne, a przyzwyczajenia do czytania<br />
„papieru” silne.<br />
Sytuacja zaczęła się powoli zmieniać na<br />
początku XXI wieku. Kawałek nowego<br />
wieku mamy już jakby za sobą, większość<br />
czytelników otrzymuje biuletyn<br />
pocztą elektroniczną, ale wciąż drukowany<br />
jest na czarno – białej drukarce.<br />
Okazuje się bowiem, że nie wszystkim<br />
poczta elektroniczna odpowiada; zapaleni<br />
czytelnicy czytają „Żeglarza” do poduszki,<br />
albo nawet w toalecie.... Jak<br />
komu wygodnie.<br />
Od kilku lat nasila się też nowe zjawisko:<br />
„Żeglarz” udostępniany jest regularnie<br />
na związanych z żeglarstwem polskich<br />
witrynach internetowych. I dlatego<br />
na pytanie o ilość czytelników można<br />
jedynie bezradnie rozłożyć ręce; któż to<br />
wie?<br />
Teksty nadchodzą ze wszystkich polonijnych<br />
środowisk żeglarskich, a także z<br />
Polski i z innych części świata, więc<br />
należy przypuszczać, że jest czytywany<br />
tu i ówdzie.<br />
Od początku „Żeglarz” jest wydawnictwem<br />
niezależnym, przez nikogo nie<br />
cenzurowanym. Aż trudno uwierzyć jak<br />
wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jak<br />
jest to ważne. Cenzura i uzależnienie<br />
źródeł informacji są zgubne dla każdej<br />
organizacji od najmniejszej po całe<br />
systemy społeczne i polityczne.<br />
Tematy artykułów w „Żeglarzu” związane<br />
są z wydarzeniami mającymi miejsce<br />
w polonijnych środowiskach żeglarskich.<br />
Są relacje z rejsów, regat, wypraw żeglarskich,<br />
koncertów szant, balów, szkoleń.<br />
Są porady doświadczonych żeglarzy,<br />
wspominki, ogłoszenia, foto-reportaże,<br />
a ostatnio coraz częściej odnośniki<br />
do interesujących stron internetowych<br />
prowadzonych przez żeglarzy lub dla<br />
żeglarzy.<br />
Upowszechnienie dostępu do internetu<br />
nie spowodowało zmniejszenia ilości<br />
czytelników, co znaczy, że formuła regularnego<br />
wydawnictwa wytrzymała próbę<br />
czasu z gwałtownym zalewem informacji<br />
z internetu.<br />
Jest to chyba dowód na to, że „Żeglarz”<br />
spełnia (choć po części) swoje informacyjne<br />
zadanie.<br />
Biuletyn utrzymywany jest z donacji<br />
czytelników, którym należą się za to<br />
głębokie ukłony. Dziękuję również<br />
wszystkim, którzy przysyłają zdjęcia,<br />
teksty, informacje. To dzięki ich wsparciu<br />
wydawany jest miesięcznik żeglarski<br />
reprezentujący jedynie żeglarzy, pisany,<br />
wydawany, rozprowadzany i czytany<br />
przez żeglarzy. Są nawet tacy, którzy<br />
oprawiają go w ramki i wieszają na<br />
ścianie....<br />
Jeden z pierwszych numerów „Żeglarza”<br />
eksponowany jest w Muzeum. Miejmy<br />
nadzieję, że to nie dowód na stetryczenie<br />
redakcji....<br />
Krzysztof Sierant
____________________________ Żeglarz nr 200__________________ strona 3____________________________________________________________________<br />
wierszem malowane<br />
MOSKALIKI<br />
W czasie powstania listopadowego, w roku<br />
1831, poeta Rajmund Suchodolski napisał<br />
poloneza pod tytułem "Patrz Kościuszko na<br />
nas z nieba". Jedna z jego zwrotek brzmiała:<br />
Kto powiedział, że Moskale<br />
Są to bracia dla Lechitów<br />
Temu pierwszy w łeb wypalę<br />
Przed kościołem Karmelitów.<br />
Zwrotka po wielu latach zyskała wielką,<br />
choć chyba nie do końca zamierzoną przez<br />
autora popularność. Późniejsze pokolenia<br />
obrały sobie bowiem ten czterowiersz, by<br />
szerzyć waśnie narodowościowe poprzez<br />
wstawianie określeń różnorodnych nacyj,<br />
opisu najrozmaitszych ich wad oraz gróźb<br />
dla osobników, którzy by istnienie owych<br />
wad ośmielili się zanegować.<br />
Kto powiedział, że Germanie<br />
To są bracia nas Sarmatów,<br />
Temu wszystkie gnaty złamię<br />
Pod kościołem Reformatów.<br />
"klasyczny moskalik zaczyna się słowami<br />
"Kto powiedział, że..." albo<br />
odpowiednikami tego sformułowania. W<br />
pozycji rymowej pojawiać się winna jakaś<br />
nacja. W drugim wersie natomiast podać<br />
należy jakąś absolutnie oczywistą<br />
informację czy opinię na temat<br />
inkryminowanego narodu. Trzeci wers z<br />
kolei winien przedstawiać obrazowo i<br />
dosadnie, co zostanie zrobione z<br />
delikwentem, który wyraził niefortunną<br />
opinię. I wreszcie wers ostatni - opisuje on<br />
po prostu miejsce akcji. Najlepiej, gdy jest<br />
to określony kościół czy klasztor; w<br />
klasycznym moskaliku - rzymskokatolicki.<br />
(...) Moskalik obowiązuje jeszcze określony<br />
układ rymów (a b a b) i silne<br />
uporządkowanie rytmicznie (najczęściej<br />
stopa trocheiczna)."<br />
Ufff, zaczynamy?:<br />
Pewna Jolanta zza oceanu<br />
(nawiasem mówiąc z ojczny kanoe)<br />
Nie czekając wiosny<br />
Śle odzew radosny:<br />
„Ozór do czynu, czyny do chrzanu!”<br />
(cyt. J.Tuwim „Ozór na szaro”)<br />
miłe panie i panowie całkiem mili<br />
i choc plagiat patrzy w oczy nam w tej hwili<br />
to musicie przyznać przecie<br />
ze najmilsza rzecz na świecie<br />
pisać wiersze, póki w zdrowiu będziem żyli<br />
(to akurat jest limeryk taki raczej mało<br />
klasyczny)<br />
Kto powiedział, że moskalik<br />
Gorszy jest od limeryka<br />
Temu marsza będą grali<br />
W Katedrze Św. Patryka.<br />
Kto uwierzy, że na barce<br />
Wszyscy chodzą trzeźwi z rana<br />
Tego bardzo głośno skarcę<br />
W kaplicy świętego Jana<br />
A kto powie, że Finowie<br />
lepsi od nas do wypitki<br />
tego bracie zdziel po głowie<br />
koło kruchty u Brygidki<br />
Kto zaprzeczy, że Polacy<br />
W Nowym Jorku żyją w<br />
zgodzie<br />
Temu co dzień każę z rana<br />
Kąpać się w święconej wodzie<br />
Kto oświadczy, że żeglarze<br />
Chleją co się im nawinie<br />
Tego na pal wsadzić każę<br />
Na plebaniji w Tulczynie<br />
(w tymże Tulczynie z serialu<br />
„Plebania”)<br />
Kto powiedział, że z natury<br />
Gentelmenem X być może,<br />
Temu w głowie zrobię dziury,<br />
Ty przebaczysz, Panie Boże.<br />
Kto powiedział, że żeglarze<br />
Nie potrafią pisać wierszy,<br />
DNA mu się rozmaże,<br />
Na Powązkach będzie pierwszy.<br />
Kto śmie twierdzić, że żeglarka<br />
Do niczego jest kobita<br />
Temu z nosa zrobię skwarka<br />
Pod ołtarzem Stwosza Wita<br />
Kto powiada, że wodniacy<br />
przestrzegają zwykle planu,<br />
tego będę gnać bez gaci<br />
dookoła Watykanu.<br />
Kto by rzekł, że K. K...iński<br />
Prócz wad miewa i zalety,<br />
Temu skwaszę ten ryj świński<br />
Po różańcu u Elżbiety.<br />
Kto zakrzyknie, że "Moskale"<br />
to rozrywka umysłowa,<br />
tego, rycząc w dzikim szale,<br />
wsadzę w pociąg do Krakowa.<br />
Kto mi bąknie, że Polacy<br />
być nie mogą wszech cnót<br />
wzorem,<br />
zamaluję mu na cacy<br />
durną gębę pod klasztorem!<br />
Kto potwierdzi, że „Paryska”<br />
Wciąż posiada cały wianek<br />
W tego niech grom jasny błyska<br />
Pod klasztorem Urszulanek<br />
SPIS TREŚCI:<br />
- 200 na 20 – str. 2<br />
- Moskaliki – str. 3<br />
- JACA 2010 – str. 5<br />
Kto potwierdzi, że Sz. Jolka<br />
Wie cokolwiek o poezji,<br />
Tego trup się będzie błąkał<br />
Po całej archidiecezji.<br />
Kto mi nieopatrznie powie,<br />
Żem jest gorsza od<br />
Szymborskiej,<br />
Dam go do zeżarcia krowie,<br />
Wymoczywszy w wodzie<br />
morskiej.<br />
Jolanta Szczepkowska<br />
- Żeglarska Wielkanoc – str. 6<br />
- Spotkania z braćmi Ejsmont – str. 7<br />
- 50 lat rejsu s/y Dar Opola – str. 9<br />
- Piosenki z „Drapola” – str. 11<br />
- Regaty przez Atlantyk (ARC)<br />
– str. 12<br />
- I obóz żeglarski dla dzieci – str. 14<br />
- Polskie szanty po angielsku<br />
- Zanim kupisz farbę<br />
– str. 16<br />
przeciwporostową – str. 17<br />
- Atlantyk po raz 17 – str. 19<br />
- Tall Ships Challenge 2010 – str. 20<br />
- Wspomnienia kursantki – str. 22<br />
- oraz stałe rubryki i ogłoszenia.<br />
Zapraszamy do lektury
____________________________ Żeglarz nr 200 _____________________ strona 4 ____________________________________________________________________<br />
z klubu<br />
WYBORY W PKŻ<br />
W lutym 2010 roku odbyły się wybory<br />
w Polskim Klubie Żeglarskim w Nowym<br />
Jorku. Komandorem ponownie został<br />
wybrany Janusz Kędzierski. Zarząd też<br />
bez większych zmian. (ks)<br />
HONOROWY CZŁONEK<br />
Na lutowym Walnum Zgromadzeniu<br />
członkwie PKŻ w Nowym Jorku<br />
postanowili przyznać status członka<br />
honorowego kapitanowi Jerzemu Knabe,<br />
długoletniemu współpracownikowi<br />
klubowego wydawnictwa zawsze<br />
gotowemu do pomocy i współpracy. (ks)<br />
KSIĄŻKA XX-LECIA PKŻ<br />
Polski Klub Żeglarski w Nowym<br />
Jorku zbiera materiały do książki, która<br />
będzie wydana na XX-lecie istnienia<br />
klubu. Zwracamy się do wszystkich<br />
członków klubu i byłych członków klubu<br />
o nadsyłanie wspomnień i informacji<br />
związanych z działalnością klubu na<br />
email: zeglarz@zeglarz.info (inne formy<br />
kontaktu w stopce na ostatniej stronie).<br />
Z żeglarskim pozdrowieniem,<br />
Redakcja książki<br />
SZKOLENIE<br />
Trwa kurs żeglarski organizowany<br />
przez PKŻ w NY. Wykłady teoretyczne<br />
odbywają się w soboty i niedziele w<br />
siedzibie klubu na barce, Gateway<br />
Marina, Brooklyn, NY. Ks<br />
Informacje o dzia³alnoœci Polskiego<br />
Klubu ¯eglarskiego mo¿na znaleŸæ w<br />
Internecie na stronie klubowej:<br />
www.zeglarze.us<br />
Strona ta zawiera sposoby kontaktu z zarz¹dem<br />
klubu. Kontakt z klubem również<br />
na ostatniej stronie. (ks)<br />
z USA<br />
NOWY PORTAL<br />
INTERNETOWY<br />
Jesteśmy żeglarzami z Nowego Jorku i<br />
okolic. Stronę www.zeglujmyrazem.com<br />
stworzyliśmy, żeby żeglarze – niezależnie<br />
od współrzędnych geograficznych czy<br />
przynależności klubowej – mogli:<br />
• tu właśnie się spotykać<br />
• informować o regatach i rejsach<br />
• proponować udział w rejsach<br />
• wymieniać uwagi<br />
Stronę założył (w listopadzie 2009)<br />
i prowadzi kpt. Krzysztof Grubecki<br />
PRAWIE DOOKOŁA ŚWIATA<br />
10 lutego 2010 z St. Petersburg<br />
(Floryda, USA) rozpoczęła rejs s/y<br />
Mantra Asia z dwuosobową załogą na<br />
pokładzie (Asia i Alek). Jacht już na<br />
Pacyfiku. Informacje na stronie:<br />
http://www.rejsasiapajkowska.yoyo.pl/aktualnosci.html<br />
Kaz Biłyk<br />
PODNOŚNIK<br />
Podnośnik to bardzo interesujący<br />
internetowy podkast radiowy, który<br />
prowadzi Marek Rydzanicz. Często<br />
można posłuchać żeglarzy. W<br />
najnowszym odcinku „Dom z żaglami i<br />
kilem” o filozofii cruizingu opowiada<br />
kapitan chińskiej dżonki.<br />
http://web.me.com/mareker<br />
Dom z żaglami i kilem.<br />
SAILS SOUTH AMERICA 2010<br />
Kilkanaście żaglowców rozpoczęło w<br />
lutym, w Rio de Janeiro regaty wzdłuż<br />
wybrzeży Ameryki Południowej. Więcej<br />
infomracji:<br />
www.velasudamerica2010.com.<br />
Z Wielkiej Brytanii<br />
POGORIA.ORG<br />
Wiosna zawitała na świecie i napawa<br />
wszystkich entuzjazmem oraz chęcią do<br />
nowych wyzwań.<br />
Dla tych, którzy planują w tym sezonie<br />
odnowić swoją bazę sprzętową opis<br />
wystawy Dinghy Show 2010 i co tam<br />
ciekawego znaleźliśmy.<br />
Na Pogoria.org znajdziecie również<br />
kolejny etap przygotowań do Misji<br />
Gibraltar 2010. Wielkimi krokami zbliża<br />
się dzień po dniu nasza wyprawa. Coraz<br />
więcej wiemy o Gibraltarze i coraz więcej<br />
polskich akcentów wyłania się z tego<br />
maleńkiego skrawka ziemi.<br />
Oraz specjalnie dla tych którzy nie mogli<br />
tu być - opis bardzo ważnego wydarzenia<br />
w ramach KINOTEKI czyli Festiwalu<br />
Filmów Polskich. 21 Marca w Imperial<br />
War Museum w Londynie odbyła się<br />
premiera filmu zrealizowanego przez<br />
Chanel 4 – „THE POLISH BATTLE OF<br />
BRITAIN”. Byliśmy tam z naszym<br />
aparatem.<br />
Z życzeniami pomyślnych wiatrów,<br />
Agnieszka Bramreja Mazur<br />
www.pogoria.org<br />
z Polski<br />
MIESIĘCZNIK „ŻAGLE”<br />
Od numeru styczniowego misięcznik<br />
„Żagle” dostępny jest również w wersji<br />
elektronicznej (jedyne 6 zł ).<br />
www.e-kiosk.pl<br />
STRONA POSEJDON<br />
Na ten portal żeglarski zawsze warto<br />
zajrzeć: www.<strong>posejdon</strong>.sos.pl<br />
SZANTYMANIAK<br />
Skarbnica wiedzy dla miłośników<br />
szant: www.szantymaniak.pl<br />
MAGAZYN „WIATR”<br />
Szanowni Państwo,<br />
redakcja Magazynu WIATR uruchomiła<br />
internetowy portal informacyjny -<br />
www.magazynwiatr.pl<br />
W sekcji ARTYKUŁY znajdziecie<br />
Państwo najciekawsze publikacje naszych<br />
autorów.<br />
W sekcji NEWSY - aktualności z kraju i<br />
ze świata.<br />
Portal Magazynu WIATR będzie serwisem<br />
informacyjnym aktualizowanym codziennie.<br />
Zapraszamy do współpracy. Chętnie<br />
odpowiemy na wszystkie Państwa pytania<br />
związane z portalem i nowym miesięcznikiem<br />
żeglarskim.<br />
K.Olejnik
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 5 ____________________________________________________________________<br />
Sprawozdanie z Pierwszego Karaibskiego Zlotu Polskich i Polonijnych Żeglarzy<br />
„JACA 2010”<br />
Takiej imprezy jeszcze nie było!<br />
Polskie orły i narodowe flagi na tle tropikalnych<br />
plaż i gajów palmowych, wspaniała<br />
pogoda, korzystne wiatry, dziewicze rafy<br />
koralowe, piękne zatoczki, impreza powitalna<br />
“pod palmą”, koncert szantowy<br />
Witka Zamojskiego, koncert reage, dyskoteka<br />
na plaży, pływanie, snorklowanie,<br />
drinki rumowe, nieplanowane spotkania<br />
przyjaciół, zwiedzanie wysp, nadspodziewanie<br />
duża ilość polonijnych jachtów i żeglarzy,<br />
kąpiele na jednych z najpiękniejszych<br />
plaży świata, spotkania na jachtach,<br />
wycieczka między skałami na The Baths,<br />
wycieczka na wzniesienia wyspy Jost Van<br />
Dyke, zdobycie najwyższego szczytu na<br />
wyspie Skrzynia Umrzyka, nurkowanie<br />
nad wrakiem statku pocztowego “Rohne”,<br />
próbowanie oryginalnego “painkillera” w<br />
Soggy Dollar Bar na White Bay Beach,<br />
historyczne spotkanie na wyspie Bellamy<br />
Cay w miejscu gdzie mieszkał Władysław<br />
Wagner, spotkanie z Nataszą Caban, wieczór<br />
wspomnień o Jacku Dubielu, Regaty o<br />
Puchar Sekretarza Generalnego PZŻ, wzruszająca<br />
ceremonia wrzucenia do morza<br />
wiązanki kwiatów dla Jacka Dubiela,<br />
niespodziewane spotkanie z właścicielem<br />
firmy Pusser’s (produkującej najlepszy<br />
rum na świecie) Charlesem Tobiasem na<br />
jego motorowym jachcie i wiele, wiele<br />
innych atrakcji.....<br />
A wszystko to działo się podczas<br />
Pierwszego Karaibskiego Zlotu Polskich i<br />
Polonijnych Żeglarzy “JACA 2010” , który<br />
odbył się w terminie 13-20 marca 2010 w<br />
tropikalnych klimatach i wspaniałej pogo-<br />
dzie, Brytyjskich Wysp Dziewiczych.<br />
Nasz zlot Żostał zorganizowany dla upamiętnienia<br />
kanadyjskiego żeglarza i znanego<br />
działacza żeglarstwa polonijnego<br />
Jacka Dubiela, który odszedł na wieczną<br />
wachtę dwa lata temu. Był też okazją do<br />
spotkania kapitanów i właścicieli jachtów<br />
żeglujących co roku po Karaibach.<br />
Honorowi Goście Zlotu:<br />
Natasza Caban - Jachtsmen Roku 2009,<br />
Krystyna Dubiel – żona Jacka Dubiela<br />
(Jacy)<br />
A oto trochę statystyki:<br />
W zlocie wzięło udział 10 jachtów:<br />
• “Painkiller”, kapitan i właściciel<br />
Andrzej Gocan (USA), załoga 5 osób z<br />
Florydy i Polskiego Klubu Żeglarskiego z<br />
Nowego Jorku<br />
• “Atlantic Adventure”, kapitan<br />
Andrzej Piotrowski (USA), załoga 6 osób<br />
z Warszawy i Chicago, reprezentuje<br />
Karaibską Republikę Żeglarską<br />
• “Phalarope”, właściciel i kapitan<br />
Józef Kaczmarek (Kanada), załoga 6 osób<br />
z Toronto<br />
• “Triple Dog Dare”, kapitan<br />
Krzysztof Kamiński (USA), załoga 8 osób<br />
reprezentująca Joseph Conrad Yacht Club<br />
z Chicago<br />
• “Sokai”, kapitan Janusz Jankowski<br />
(Kanada), załoga 9 osób reprezentująca<br />
PCYC Biały Żagiel z Toronto<br />
• “Priva Sea III”, właściciel i<br />
kapitan Jerzy Malarski (Kanada), załoga 6<br />
osób z Kanady, Nowego Jorku (Polski<br />
Klub Żeglarski), oraz Michigan<br />
• “Double Helix”, właściciel i kapitan<br />
Jan Pietrzak (Kanada), załoga 4 osoby<br />
reprezentujący Polski Klub Żeglarski w<br />
Vancouver<br />
• “Violina”, kapitan Janusz Klupiec,<br />
załoga 5 osób reprezentująca Joseph<br />
Conrad Yacht Club z Chicago<br />
• “Houba Houba”, kapitan Irek<br />
Zubko, załoga 6 osób z Kanady i Polski<br />
• “Shanties”, właściciel i kapitan<br />
Jacek Reschke, załoga 9 osób z Polski, San<br />
Francisco, Ottawy, Florydy i Chicago.<br />
W sumie 64 osoby reprezentujące żeglarzy<br />
z Polski, oraz wszystkie polonijne kluby<br />
żeglarskie działające na terenie USA i<br />
Kanady!<br />
Podczas zlotu rozegrano regaty o Puchar<br />
Sekretarza Generalnego Polskiego Związku<br />
Żeglarskiego na trasie The Dogs –<br />
Sandy Cay.<br />
Oto wyniki:<br />
Katamarany:<br />
I miejsce: “Shanties”<br />
II miejsce: “Atlantic Adventure”<br />
III miejsce: “Triple Dog Dare”<br />
IV miejsce: “ Double Helix”<br />
Jachty jednokadlubowe:<br />
I miejsce: “Phalarope”<br />
II miejsce: “Painkiller”<br />
III miejsce: “Sokai”<br />
IV miejsce: “Priva Sea III”<br />
W trakcie rejsu flotylla polonijnych<br />
jachtow odwiedzilismy nastepujace wyspy,
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 6 _______________________________________________________________________________<br />
zatoki i miejsca BVI: Tortola (West End),<br />
Norman Island, The Indians, Peter Island,<br />
Dead Chest Island (Skrzynia Umrzyka),<br />
Cooper Island, Virgin Gorda, The Baths,<br />
Trellis Bay, Bellamy Cay, Marina Cay,<br />
Leverick Bay, The Bitter End, Sandy Cay,<br />
Green Cay, Jost Van Dyke, Little Harbour,<br />
White Bay Beach i Great Harbour.<br />
Uwaga!<br />
Podczas spotkania uczestników zlotu na<br />
Bellamy Cay, kpt. Andrzej Piotrowski zaproponował<br />
ufundowanie tablicy pamiątkowej<br />
w miejscu gdzie mieszkał Władysław<br />
Wagner, upamiętniającej dokonania naszego<br />
znakomitego żeglarza.<br />
ŻEGLARSKA WIELKANOC<br />
Spotkanie Wielkanocne w Polskim Klubie Żeglarskim w Nowym Jorku.<br />
Podziękowania:<br />
Gorąco dziękujemy Krzysztofowi Kamińskiemu,<br />
za ufundowanie bardzo<br />
atrakcyjnych proporczyków zlotu, oraz<br />
Sekretarzowi Generalnemu PZŻ Zbyszkowi<br />
Stosio za ufundowanie pucharów<br />
zwycięcom naszych regat.<br />
Corocznej tradycji stało się zadość również w tym roku.<br />
Na stołach tradycyjne świąteczne potrawy.<br />
Dziękuje za przybycie wszystkim gościom i<br />
uczestnikom zlotu i mam nadzieję, że nasza<br />
karaibska impreza wejdzie na stałe do kalendarza<br />
polskich i polonijnych imprez żeglarskich.<br />
Organizator Zlotu:<br />
Jacek Reschke<br />
Jaja w porach cieszyły się w tym roku wyjątkową popularnością. (ks)
_______________ Żeglarz nr 200 ________________________________ strona 7 ___________________________________________________________________________________<br />
Akt 1.<br />
Na pierwszym kursie w 1962 r. w Jastarni<br />
w Ośrodku LOK, w jadalni, zdawało mi<br />
się, że widzę podwójnie. Przy stoliku zobaczyłem<br />
dwóch jednakowych marynarzy, w<br />
granatowym mundurze, uśmiechniętych do<br />
otoczenia. Dowiedziałem się, że byli to<br />
bracia Ejsmont, służyli w Marynarce.<br />
Akt 2. Na drugi rok, na drugim kursie na<br />
sternika jachtowego (po pierwszym kursie<br />
nie wystartowałem do egzaminu), Piotr<br />
Ejsmont był instruktorem. Wśród instruktorów<br />
rej wodził Adam Krzenczesa, zawodowy<br />
oficer Marynarki Handlowej. Pili tęgo<br />
po nocach, gdy chcieli się rozerwać robili<br />
nocny alarm, chodzili po sypialniach<br />
sprawdzając czy kursanci mają czyste nogi.<br />
Miałem 40 lat, tytuł magistra inżyniera,<br />
funkcję kierownika Pracowni w Biurze<br />
Projektów, ale bardzo mi zależało na stopniu<br />
żeglarskim, a ten, kto zadarł z instruktorami,<br />
nie miał szans zdać. Przy tej rewizji<br />
stężałem, ale jakoś moje łóżko ominęli,<br />
chyba mój wiek kazał im przeskoczyć<br />
mnie. Pozostali kursanci byli o ponad<br />
połowę młodsi ode mnie.<br />
Z Piotrem, jako instruktorem, znałem się,<br />
nie był agresywny, ten nocny nalot z pewnością<br />
nie był z jego inicjatywy. Dawał się<br />
lubić, ale nie mogę powiedzieć, byśmy się<br />
przyjaźnili. W tamtych latach był mur<br />
większy niż chiński między instruktorami,<br />
a kursantami.<br />
Akt 3. W 1964 roku, już w stopniu sternika<br />
jachtowego, wpadłem do Jastarni na mój<br />
drugi rejs morski (w tym samym roku,<br />
pierwszy był z Trzebieży, na Syriusie -<br />
Kings Ametyst - z Wojtkiem Michalskim<br />
jako kapitanem).<br />
Wszyscy szarzy żeglarze mieli skierowanie<br />
ze swych okręgów LOK na rejs bałtycki.<br />
W Ośrodku w holu przy stoliku siedział<br />
Ejsmont, zapisując denatów. Problem<br />
zaistniał z miejsca: były 2 jachty: Generał<br />
Zaruski, wielki i zgrabny jak krowa i<br />
Wielkopolska, "setka". Musiałem zakręcić<br />
się tak, aby dostać się na Wielkopolskę, a<br />
nie na Zaruskiego, na którym szeregowy<br />
człowiek był tylko pętakiem, dodatkiem do<br />
jakiegoś szota.<br />
Właśnie od Ejsmonta zależało, żebym<br />
dostał przydział na Wielkopolskę. Stanąłem<br />
na czatach, gdy tyko skończył urzędować<br />
podszedłem do niego z miłym uśmiechem<br />
i zagadałem:<br />
- Piotruś, może byśmy wpadli do<br />
„Zdrojowej” na kielicha?<br />
- Czemu nie? – odpowiedział - wiedziałem<br />
już, że popłynę na Wielkopolsce.<br />
SPOTKANIA Z BRAĆMI EJSMONT<br />
W drodze do restauracji wyjaśnił mi, że nie<br />
jest Piotrkiem, tylko Mietkiem, ale że mają<br />
taką umowę, iż przyjaciół jednego drugi<br />
bierze za swoich. W to mi grać! Po<br />
pierwszym kieliszku wyborowej stałem się<br />
jego własnym przyjacielem, a on moim.<br />
Oczywiście najbardziej rozmawialiśmy o<br />
ich planowanym rejsie dookoła świata.<br />
Mietek namawiał mnie by z nimi płynąć<br />
(uchodziłem za dobrego kursanta,<br />
oblatanego w nawigacji i językach).<br />
Na drugi dzień, jeszcze z szumem w głowie,<br />
zaokrętowałem się na Wielkopolskę<br />
na fukcji II oficera. Podszedł do mnie<br />
kapitan Jan Kolański i wręczył mi 4,5 tys.<br />
zł. na utrzymanie 12-osobowej załogi.<br />
Mietek szepnął mi cichaczem:<br />
- Heniu, gospodarz tak, żeby starczyło na<br />
jedzenie i na wódkę! Prowiant załatwiało<br />
się po sklepach. Szybko zorientowałem się<br />
w cenach i zdałem sobie sprawę, że na<br />
wódkę może starczyć tylko dla kapitana,<br />
dla Mietka no i dla mnie - i to tylko raz.<br />
Poznałem margarynę, bo na masło nie<br />
starczało funduszu, a było tego 24 złote (a<br />
może 26) na osobo-dzień.<br />
Ruszyliśmy z Jastarni. Wielkopolska okazała<br />
się jachtem widmo. Wszystko na niej<br />
było zepsute. Najpierw wyszło, że zbiorniki<br />
wody, ani jeden czynny. Wodę brało się<br />
do wszystkich garnków, jakie mieliśmy, na<br />
przechyłach większość tej wody wylewała<br />
się, stąd jacht musiał wchodzić do<br />
wszystkich po kolei portów, a szliśmy do<br />
Świniujścia, gdzie kończył się rejs. Dzięki<br />
nieczynnym zbiornikom, w moim drugim<br />
rejsie poznałem wszystkie polskie porty, za<br />
wyjątkiem Łeby, gdzie wiecznie, po<br />
każdym sztormie, zamulony farwater był<br />
problemem dla 2.20 m zanurzenia Wielkopolski.<br />
Gdyby tylko zbiorniki, z przerażeniem<br />
stwierdziłem, że sworzeń przy forsztagu<br />
nie ma zawleczki zabezpieczającej<br />
przed wysunięciem. Dziwię się, że się nie<br />
wysunął.<br />
W Ustce zabrałem do restauracji kapitana i<br />
Mietka. Wyborowa, na zagrychę Mietek<br />
polecił halibuta. W przemiłej atmosferze<br />
zleciała półlitrowa. Mietek jeszcze by<br />
chciał, po cichu spytał mnie, czy mam<br />
forsę. Miałem na drugą. Kapitan, czując się<br />
nieswojo przy stoliku z niskostopniowym<br />
Jaskułą, pomimo, że byłem na jachcie II<br />
oficerem, ociągał się, ale przeważyła dynamika<br />
Mietka i druga flacha wyborowej<br />
stanęła na stole - i halibuty.<br />
Wtedy dał się poznać cały Mietek (miał<br />
stopień sternika morskiego), jako nierasista<br />
i zaproponował, żebyśmy sobie z kapita-<br />
nem mówili po imieniu.<br />
Była to niemal herezja!<br />
- Obaj jesteście inżynierami! (a przy tym<br />
ja byłem 10 lat starszy od Kolańskiego).<br />
Kolański znalazł się w bardzo trudnej<br />
sytuacji. Osłabiony w majestacie już po<br />
pierwszej półlitrówce, z wyraźną niechęcią<br />
zgodził się, wszelako pod warunkiem:<br />
"Tylko nie przy ludziach" (przy ludziach<br />
miałem mówić do niego per panie<br />
kapitanie).<br />
Między mną a Mietkiem zadzierzgnęła się<br />
przyjaźń... i o dziwo, również z Jasiem<br />
Kolańskim. Po latach, ile razy przyjeżdżałem<br />
do Warszawy, bez noclegu w<br />
hotelach, dzwoniłem do Janka i zawsze<br />
miałem nocleg u niego.<br />
Perypetie braci Ejsmont przeżywałem głęboko.<br />
Po latach, przed moim rejsem solo<br />
non stop dookoła świata, zjawił się na<br />
"Darze Przemyśla" w Gdyni ich szwagier<br />
Jurek Śmiechowski z ich młodszą siostrą<br />
Wandą, jego żoną. W pudełku wielkości<br />
jak na torcik przynieśli wieniec, z prośbą,<br />
by go wrzucić do Atlantyku najbliżej<br />
miejsca, gdzie prawdopodobnie zginęli.<br />
Gdy byłem w Buenos Aires w 1973 roku<br />
chciałem odwiedzić rodziców Wojtka<br />
Dąbrowskiego, który z nimi płynął tylko<br />
do Punta Arenas, ale mi odradzili. Po<br />
utracie jedynego syna byli w bardzo złej<br />
kondycji psychicznej, matka na granicy<br />
obłędu. Zastanawiano się, gdzie mogła<br />
nastąpić katastrofa. Ich podejrzenia<br />
kierowały się do Puerto Gallegos, prawdopodobnie<br />
ich ostatniego postoju, blisko już<br />
Tierra del Fuego. Podobno wejście do tego<br />
portu jest jak Zyronda do Bordeaux, albo<br />
Tamiza do Londynu. Są tam bardzo silne<br />
prądy pływowe. Mogło się zdarzyć, że po<br />
wyjściu z Puerto Gallegos na szerokim i<br />
długim estuarium Rio Gallegos przeciwny<br />
prąd pływowy zmiąchał ich mały jacht<br />
"Polonia" i wszyscy trzej zginęli bez śladu.<br />
Mogło też być inaczej.<br />
Gdy po okrążeniu Hornu w rejsie non-stop<br />
znalazłem się znów na Atlantyku, 17<br />
stycznia 1980 roku, w miejscu najbliższym<br />
ich domniemanej tragedii, w dziesiątą<br />
rocznicę tej tragedii, rzuciłem do morza<br />
wieniec od ich rodzin i opuściłem banderę<br />
do pół masztu. Miałem łzy w oczach,<br />
naprawdę. Było mi bardzo smutno przez<br />
wiele godzin.<br />
Henryk Jaskuła<br />
(na zdjęciu Mieczysław Ejsmont,<br />
zdj.: ze zbiorów H. Jaskuły)
____________________________ Żeglarz nr 200 __________________ strona 8 __________________________________________________________________________________<br />
Nasza rodzinna,<br />
amerykańsko-polska firma<br />
MiamiSailing.net<br />
zaprasza na prywatne<br />
rekreacyjne rejsy morskie z<br />
Miami na Florida Keys,<br />
włącznie z jedyną<br />
kontynentalną żywą rafą<br />
koralową w Parku<br />
Narodowym Biscayne oraz<br />
Key West.<br />
Bardzo atrakcyjne ceny z<br />
wyżywieniem. Odwiedź<br />
naszą stronę<br />
www.MiamiSailing.net<br />
Specjalne zniżki dla Polonii.<br />
ZAPRASZAMY!<br />
WIEŚCI Z S/Y PANIKA<br />
Zadzwonił kolega ok 4.40 rano (Leon), ale nie znalazłem<br />
telefonu. O 6.00 zawyły syreny, wszyscy obudzeni, ale dalej nie<br />
wiemy co się dzieje. Telefon się znalazł, potem przybiegła<br />
Kirsten (Helmutowa) że tsunami. Powoli sytuacja się rozwija,<br />
syreny wszystkie wyja, policja i straż pozarna też. Na pokładzie<br />
burdel nie z tej ziemi, rowery, namioty, prace remontowe w<br />
toku. Trochę jachtu rozebrane. Nie mówię, że pusta butelka też<br />
leżała w kokpicie. Decyzja jest wypływać. Godzina 00 jest 11<br />
+, wyszliśmy ok. 8.30AM. Zbiorniki pełne wody i jacht trochę<br />
sklarowany, a my ledwo żywi. Proponowałem Krysi, żeby do<br />
sklepu po lufę, ale odmówiła, papieroski były na pokładzie. W<br />
główkach wyjś-ciowych cyrk; wychodzą setki jachtów, komuś<br />
wysiadł silnik, ktoś osiadł na rafie. W radiu dziesiątki<br />
informacji naraz; warship 073 calling warship 77, itd. Ja nie<br />
bardzo wiem jak daleko od brzegu należy odejść. Skończyło się<br />
na 6 Mm. Postawiliśmy grota na dwóch refach czekając na<br />
rozwój wypadków. Włosy, których nie mam, stają dęba. O<br />
godzinie 00 wypiliśmy dwa ostatnie piwa. W końcu US Coast<br />
Guard ogłosił, że nie bliżej jak jedna mila od brzegu. Tłok nie z<br />
tej ziemi, helikoptery lataja, kutry patrolowe się kręcą. Problem<br />
był, że port zamkniety i dwa Cruisers ships, ok. 5 holowników z<br />
barkami i parę statków też się kręciło. Alarm odwołano o<br />
2.00PM i znowu zaczęła się zabawa. W główki mieści się może<br />
dwa jachty a nie kilkaset. A do keji trzeba cumować powoli i<br />
osobno. Ale wszyscy zdrowi i żywi. Zabawa się skończyła na<br />
wypiciu trochę gorzałeczki.<br />
Pozdrowienia K&A, s/y Panika<br />
P.S. „Surge” w „marynie” był 4 stopy.<br />
REGATOWE WIEŚCI<br />
Oto dobry clip z 5-tego wyscigu Mistrzostw Swiata z maja 2009<br />
roku w Annapolis, MD, USA. Nasza lajba to "Drivers wanted"<br />
CAN4013. Ogolnie wyladowalismy na 41 miejscu na 82 lodki;<br />
Bylismy nieco zawiedzieni bo mielismy potencjal i przygotowanie<br />
na pierwsza 20-ke a przy odrobinie szczescia I na 10-tke; ale<br />
szczescia nie bylo I po prostu plywalismy ponizej naszych<br />
mozliwosci. A to jeden z naszych lepszych wyscigow) .<br />
W jesieni 2009 moja zaloga zdobyla 2-gie miejsce na US ECC (East<br />
Coast Championships) czyli mistrzostwa wschodniego wybrzeza<br />
(Atlantyckiego). Tez w tym samym miejscu Annapolis (pempek<br />
amerykanskiegoo zeglarstwa; miesci sie tam Akademia Marynarki<br />
Amerykanskiej) . Wynik bardzo powazny. Bardzo<br />
jestem dumny z mojej zalogi chociaz z nimi tam nie bylem.<br />
Tabela wynikow:<br />
http://www.severnsailing.org/results/2009/111j24.shtml<br />
Cezary Krępicz<br />
5-ty wyscig z Mistrzostw Swiata:<br />
http://www.sailgroove.org/videos/coverage/view_video/234946-j24-<br />
2009-world-championship/177013-j24-world-championship-race-5<br />
JACHT DO SPRZEDANIA<br />
Bristol 26 w doskonalym stanie. Łódka jest świetnie<br />
wyposażona, po remoncie kapitalnym. Silnik<br />
diesel. Cena 5,800.00<br />
Informacje: Stanisław Januchowski,<br />
tel.: 718-366-3685,<br />
email: stanjanuchowski@aol.com
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 9 _______________________________________________________________________________<br />
S/Y DAR OPOLA I MORZE CZERWONE<br />
Zainteresowani wiedzą, że w połowie<br />
listopada 2009 roku minęło pół wieku od<br />
wyruszenia z Polski na Morze Czer-wone<br />
pierwszego po wojnie rejsu na egzotyczne,<br />
tropikalne akweny. Zakoń-czył się on w<br />
Gdyni, po upływie 9 miesięcy, w sierpniu<br />
1960.<br />
Pod tą właśnie, chociaż przyjętą dopiero po<br />
powrocie nazwą, znajduje się już ona w<br />
historii polskiego żeglarstwa. W końcu<br />
listopada w Warszawie, podczas Zafarrancho<br />
polskiego Bractwa Wybrzeża, aby<br />
uczcić okrągłą rocznicę wyruszenia, spotkali<br />
się uczestnicy – ci co jeszcze ‘przytomni’.<br />
Media żeglarskie przyszykowały okolicznościowe<br />
materiały.<br />
bliskich ( i oczywiście vice versa)... Wspominam<br />
to wszystko bo współczesnym i<br />
młodszym wiekiem żeglarzom te uwarunkowania<br />
dalekiego rejsu po prostu same do<br />
głowy nie przyjdą.<br />
Dar Opola, 1959 r.<br />
Była to wyprawa jachtem DAR OPOLA<br />
zorganizowana wspólnym wysiłkiem i pasją<br />
żeglarzy i płetwonurków, którzy znaleźli tę<br />
„bramę na szeroki świat” dzięki kontaktom<br />
z zoologami. Nie miejsce tutaj na dalsze<br />
szczegóły. Cel, organizacja, dane jachtu,<br />
skład załogi, przebieg i wyniki pionierskiego<br />
rejsu są znane z dwukrotnie wydanej<br />
przez Wydawnictwo Morskie opowieści kapitana<br />
Bolesława Kowalskiego pt. ‘Wyprawa<br />
Koral”.<br />
Mimo upływu lat nadal czyta się dobrze...<br />
Bolek Kowalski<br />
A. Lisiecki<br />
Uprawianie żeglarstwa morskiego obecnie<br />
bardzo znacznie się różni od tak samo zwanej<br />
działalności w latach pięćdziesiątych<br />
ubiegłego stulecia. Zmiany, nie tylko w żeglarstwie,<br />
są ogromne. W takiej jak ta<br />
refleksji musi być mowa o czasie. Jego przemijanie<br />
to przecież żadna nowość. Że<br />
"minął czas karak i kliprów herbacianych"<br />
Bolek napisał w swojej przedmowie już<br />
czterdzieści pięć lat temu. Czy też zaledwie<br />
tyle lat temu?<br />
Opisywane "Drapolowskie" czasy też już<br />
minęły. Dziś trudno sobie wyobrazić bawełniane<br />
żagle, ceratowe "śmiertelne koszule" i<br />
zydwestki, ołowiane sondy, wleczenie za<br />
rufą logów mechanicznych, rytuał regularnego<br />
prowadzenia dziennika z nakręcania<br />
chronometru, południowe łapanie sekstantem<br />
kulminacji słońca...<br />
Póżniej tasiemcowe, a żeby nie wiem jak się<br />
starać, zawsze obciążone jakimś błędem<br />
obliczenia nawigacyjne, nieustające sprawdzanie<br />
swojej pozycji na wszelkie możliwe<br />
sposoby. Nie ma naftowych lamp pozycyjnych,<br />
codziennych żmudnych prac przy<br />
konserwacji jachtu, trwających tygodniami<br />
niepokojów o pozostawionych w domu<br />
H. Jakubowski<br />
Zamiast mamy całkiem nowe ale już dla<br />
każdego oczywiste: odsalarki, komórki,<br />
satelity, solary, plottery, laptopy, elektroniczne<br />
mapy, węglowe włókna, GPS,<br />
J. Knabe
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 10 _______________________________________________________________________________<br />
NAVTEX, EPIRB, GMDSS, Gore-Tex,<br />
Kevlar, Vectran....<br />
TUminski „sztormiak”<br />
Póżniejsze zmiany polityczne w Polsce i na<br />
świecie były równie niespodziewane co - z<br />
racji rozwoju techniki - nieuniknione. Ich<br />
świadectwem jest zawartość żeglarskiej<br />
kieszeni:<br />
- jest tam na stałe paszport a nie - dopiero po<br />
trzech miesiącach, a czasem i po trzech<br />
latach, starań. I nawet wtedy z ważnością<br />
najdłużej na rok - do ściśle i z góry<br />
określonego celu.<br />
- jest tam karta „VISA” a nie - bakisty wypełnione<br />
żarciem za złotówki, na całe miesiące,<br />
a zęzy zapchane, obdartymi z papierowych<br />
etykiet, konserwami. U staranniejszych<br />
- oznakowane olejnymi farbami,<br />
bo jeżeli nie - to kambuzowa loteria: Co też<br />
dzisiaj się trafi na obiad?<br />
Cóż więc pozostało z tamtych lat? Zostało<br />
Morze! Ono się nie zmieniło, dalej jest<br />
żywiołem, któremu od żeglarzy należny jest<br />
pokorny szacunek. Jeśli jest jakaś zmiana to<br />
raczej na gorsze. "Średnie warunki pogodowe"<br />
już dawno bywały tematem gorzkich<br />
żartów a teraz, wraz z postępującymi<br />
zmianami klimatu, można sobie<br />
o nich zapomnieć i lepiej być<br />
przygotowanym zawsze i na<br />
wszystko.<br />
Niezmienny został też czynnik<br />
ludzki i socjalny. Nadal powodzenie<br />
rejsu czy wyprawy zależy<br />
głównie od tych co biorą w niej<br />
udział, od ich umiejętności dostosowywania<br />
się i współpracy. Starannie,<br />
lub tylko szczęśliwie dobrany<br />
zespół da radę każdej przeciwności<br />
losu, a jeden "Jonasz" potrafi skutecznie<br />
zatruć życie całej reszcie.<br />
Czy warto było? Po stokroć tak. Stwierdzam<br />
- bo jestem świadkiem. Była to wspaniała<br />
przygoda, która wywarła ogromny wpływ<br />
na całe dalsze życie uczestników. Wykutych<br />
na niej przyjacielskich więzi czas nie naruszył.<br />
Profesor Raabe, „Kum” Baniewicz,<br />
Jurek Nowicki i „Żożo” Kowalkowski są<br />
już u Abrahama na piwie ale jestem pewien,<br />
że rezerwują tam miejsce dla pozostałych...<br />
„Spyros” - Jerzy Knabe<br />
Londyn, listopad 2009<br />
==========================<br />
Wyjaśnienia do zdjęć:<br />
Zoolog, Andrzej Lisiecki ksywa „Stary<br />
Człowiek i może”,<br />
Zoolog, Tomasz Umiński kierownik<br />
naukowy wyprawy,<br />
Ichtiolog, Henry Jakubowski ksywa<br />
„Amorek”,<br />
Mechanik, nurek Jerzy Knabe ksywa<br />
„Spyros”,<br />
Kapitan, Boleslaw Kowalski.<br />
To ci co jeszcze żyją...<br />
Już odjechali:<br />
Profesor Zdzisław Raabe,<br />
Zoolog Jerzy Nowicki ksywa „Nowiki”,<br />
I oficer Jerzy Kowalkowski ksywa „Żożo”,<br />
Bosman, lekarz Olgierd Baniewicz ksywa<br />
„Kum”.<br />
Specjalnie dla czytelników żeglarza:<br />
PIOSENKI Z DRAPOLA<br />
Znalazłem w komputerze kilka wierszyków<br />
i piosenek, które powstały spontanicznie na<br />
pokładzie podczas wyprawy. W książce<br />
Bolka WYPRAWA KORAL są one wspomniane<br />
ale tylko fragmentarycznie. W takiej<br />
zebranej przeze mnie formie nie były<br />
dotychczas NIGDZIE opublikowane - co<br />
może by się nawet przydało by ocalić od<br />
zapomnienia. Oczywiście nie są to teksty<br />
dla grzecznych panienek. To było tak<br />
dawno, że już nikt z żyjących uczestników<br />
wyprawy się nie obrazi.<br />
Są tam aluzje do różnych ważnych wtedy<br />
spraw ogólnych jak - przedłużenie się wyprawy,<br />
niedotrzymanie terminu powrotu i<br />
pretensje z tego tytułu oraz do wydarzeń<br />
wewnętrznych, pokładowych łapane na gorąco<br />
jak - latarecka - aluzja do niefortunnego<br />
użycia kiedyś nocą latarki przez Andrzeja<br />
w chwili gdy miały miejsce tzw. 'momenty'<br />
z udziałem innego członka załogi.<br />
- Letycja to prawdziwe imię ponętnej córeczki<br />
włoskiego małżeństwa, właścicieli jachtu<br />
spotkanego w Bonifacio na Korsyce.<br />
Staliśmy burta w burtę wymieniając wizyty.<br />
Po wielu miesiącach posuchy na wyprawie<br />
wszyscy mieliśmy na nią ochotę...<br />
JureK<br />
Nazwa jachtu DAR OPOLA została wkrótce<br />
między nami uproszczona do formy<br />
DRAPOLE i tak się przyjęła między uczestnikami,<br />
że używamy jej między sobą do<br />
dzisiaj - co niekoniecznie musi być jasne i<br />
zrozumiałe dla osób postronnych...<br />
Piosenki i ballady z DRAPOLA, autorstwo<br />
prawie całkowicie Jurka Nowickiego<br />
(z drobnymi kontrybucjami od reszty załogi)<br />
Pojechali chłopcy do Adenu<br />
Zima w kraju była w owy czas<br />
Zupełnie nie znali terenu<br />
Wyobrażali go sobie tak:<br />
Jacht polakierowany na biało<br />
Wiatr pomyślny zawsze wieje nam<br />
10 węzłów rozwijamy śmiało<br />
Kłopot tylko będzie z brakiem dam<br />
W oparciu o owe to wytyczne<br />
Na użytek odpowiednich władz<br />
Opracował Bolek plany śliczne<br />
W których wszystko było co i jak<br />
Żeby jednak nie przesadzić wiele<br />
Powrotu termin w pismach biegnie<br />
Więc 15-go maja w niedzielę<br />
Uwzględniając warunki średnie<br />
W tym terminie w Gdyni zbiegowisko<br />
Dzikie plotki przebiegają tłum<br />
Podobno Opole już blisko<br />
Podobno już zalatuje rum<br />
O tych szubrawcach my wiemy wszystko<br />
Drań Kowalski co wykiwał mnie
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 11 _______________________________________________________________________________<br />
Wykrzykuje ogromne chłopisko<br />
Bosman Idzik do przodu się rwie<br />
A na owym morzu, na Czerwonym<br />
Dziady liczne przewalają się<br />
Runą plany wraz z wiatrem szalonym<br />
W dal ulecą warunki średnie<br />
Także żagle potrzaskają nieco<br />
Parę szotów pomknie w ciemną noc<br />
Dane z map opisują Bóg wie co<br />
W mesie dynda rozszalały kot<br />
A tymczasem młodzieńcy z DraPola<br />
Co z brodami chodzili po pas<br />
Pływają wśród wysepek Dahlaku<br />
Na Ras Raabe mieli parę baz<br />
Lisiecki zwykle sypiał na brzegu<br />
Z pistoletem u wezgłowia z raf<br />
Żożo strzelił parę kózek w biegu<br />
Tym razem głód nie dosięgnął nas<br />
Z tej piosenki morał płynie taki<br />
Wszystkim radzę zapamiętać go<br />
Nie róbmy z opóźnień wielkiej draki<br />
Gdy nie wiemy jak było i co<br />
Szczęśliwie wyprawa powróciła<br />
A gdyby tak nie, to wtedy co?<br />
Dziewczyno, chyba mi będziesz miła<br />
Nasze gwiazdy w górze migocą<br />
Na melodię: Marina, Marina, Marina<br />
Na melodię z Mazowsza: Boli mnie noga w<br />
biodrze<br />
Nie lubisz dupczyć często<br />
Zbrzydło kobiece ciało<br />
Oszczędzisz siłę męską<br />
Forsę złożysz w PeKaO<br />
ref<br />
Wstąp bracie na Drapole<br />
Wstąp bracie na Drapole<br />
Syfa się nie nabawisz<br />
Gruntownie zmienisz dolę<br />
A gdyby się któremu<br />
Za kiecką chciało latać<br />
Znajdzie się latarecka<br />
Na takiego psubrata<br />
ref Wstąp bracie na Drapole....<br />
Na melodię:<br />
Marina, Marina, Marina<br />
Ta draka zaczęła się na Korsyce<br />
Tam Bolek poznał prawdziwą dziewicę<br />
W dzisiejszych czasach to okazja rzadka<br />
Uczucie wnet narosło mu w gatkach<br />
ref<br />
Letycja, Letycja Letycja<br />
To imię mych marzeń i snów<br />
Letycja, Letycja, Letycja<br />
Ach kiedy zobaczę cię znów<br />
Tak zapadł Bolek na dziwną chorobę<br />
Teściowa in-spe ma na imię Niobe<br />
Zaś tata pono dobrze piłkę kopie<br />
Opanuj sie, pohamuj się chłopie<br />
ref<br />
Letycja, Letycja, Letycja....<br />
..........<br />
Po tych słowach Bolek podszedł do relingu<br />
I rozpiął rozporek, no, no, no, no, no<br />
Dobrze, że w zapale nie oblał messingu<br />
Ślad miłości z miedzi usunąć trudno<br />
ref Letycja, Letycja, Letycja....<br />
FREEDOM CHARTERS zaprasza na Karaiby<br />
"Drodzy Zeglarze,<br />
W terminie 18.10-21.11.2010 organizuje i<br />
prowadze rejs kanalami Patagonii (Chile).<br />
W programie rejsu planujemy rowniez<br />
okrazenie przyladka Horn.<br />
Rejs zaczyna sie w Puerto Montt i konczy<br />
w Ushuaia.<br />
Jacht, to duzy, mocny, stalowy, doskonale<br />
wyposazony Rigiel - “Nashachata” .<br />
Wiecej informacji o jachcie znajdziecie na<br />
stronie www.conceptsailing.org<br />
Koszt udzialy w tym wyjatkowym, 5-cio<br />
tygodniowym rejsie, to 2125 euro od<br />
osoby (koszt czarteru jachtu), plus koszty<br />
jedzenia, postojow w portach, paliwa,<br />
wody - ok.$20 na dzien od osoby.<br />
Uczestnicy moich rejsow na s/y “Shanties”<br />
otrzymuja 5% znizki .<br />
Nie jest to rejs komercyjny, uczestnicy<br />
pokrywaja tylko koszt czarteru, oraz<br />
eksploatacji jachtu podczas rejsu!<br />
Mam w tej chwili jeszcze 3 wolne miejsca.<br />
Zgloszenia przyjmuje i informacji udzielam<br />
pod telefonem +1 847 912 6430<br />
(moj e-mail: jreschke@gmail.com ).<br />
Zapraszam!!!<br />
Jacek Reschke"<br />
DO SPRZEDANIA<br />
JACHT<br />
Sprzedam jach żaglowy O'Day 272<br />
1987. Mało używany (tylko 4 ostatnie<br />
sezony na Atlantyku, wcześniej<br />
na Wielkich Jeziorach). Stan bardzo<br />
dobry. Żagle - grot (2 refy), genua<br />
na rolerze. Nowy silnik Honda'08,<br />
10 HP, hydraulicznie podnoszony,<br />
sterowany z kokpitu, GPS, VHF,<br />
wyposażenie Coast Guard, estetyczne<br />
wykończenie wnętrza. Zdjęcia i<br />
szczegółowe informacje na telefon<br />
646-932-3564 (Sławek). Cena USD<br />
15,000 lub najlepsza oferta.<br />
“ATLANTIC ADVENTURE”<br />
12. Rejs Bermuda – Azory, Rejs 18-<br />
dniowy 19.05 (środa) – 05.06<br />
(sobota) 2010
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 12 _______________________________________________________________________________<br />
ATLANTIC RALLY FOR CRUISERS (ARC)<br />
09 listopada 2009 roku już po raz dwudziesty<br />
czwarty otwarto w Las Palmas na<br />
Gran Canarii biuro regat ARC. Pierwsze<br />
Atlantic Rally for Cruisers odbyły się<br />
w 1986 roku. Ich pomysłodawcą i wieloletnim<br />
organizatorem był Jimmy Cornell,<br />
który rok wcześniej zbierał w Las Palmas<br />
materiały do swojego artykułu o żeglowaniu<br />
małym jachtem przez Ocean Atlantycki.<br />
Zachwycił się panującą tam atmosferą<br />
i wpadł na pomysł, żeby zorganizować regaty,<br />
a ich uczestnikami byliby Ci, którzy<br />
uciekają przed zimą z Europy na Karaiby.<br />
Każdy dzień przed startem od rana do<br />
późnego wieczora jest zaplanowany i ciężko<br />
się nudzić. Przedpołudnia to najczęściej czas<br />
dla tych, którzy przepłynęli Atlantyk już<br />
kilkukrotnie, są specjalistami w jednej z<br />
'oceanicznych' dziedzin i chcą się swoją<br />
wiedzą podzielić w trakcie seminariów.<br />
Można się na nich dowiedzieć między innymi<br />
co zrobić, żeby maszt naszego jachtu<br />
w całości dopłynął na Karaiby; skąd wieje<br />
pasat (bo to nie zawsze jest takie oczywiste)<br />
albo jak po trzech tygodniach płynięcia<br />
zjeść coś naprawdę smacznego i żeby nie<br />
były to flaki z puszki :)<br />
startem, to parada załóg z okazji oficjalnego<br />
otwarcia regat. Tego dnia na jachtach powiewa<br />
duża gala flagowa, w całej marinie<br />
jest mnóstwo ludzi, a po nabrzeżu w samo<br />
południe przetacza się parada złożona ze<br />
startujących załóg. Wszyscy wymachując<br />
swoimi narodowymi flagami docierają na<br />
przeciwległy brzeg mariny i każdy wciąga<br />
na maszt swoją flagę. Po oficjalnych przemówieniach<br />
organizatorów i sponsorów, jest<br />
krótka chwila na refleksję ile to nam jeszcze<br />
rzeczy zostało do zrobienia przed startem,<br />
przecież za tydzień o tej porze to już będziemy<br />
za główkami portu. Na długie myślenie<br />
nie ma jednak tego dnia czasu, najpierw rozgrzewający<br />
konkurs w postaci wyścigu małych<br />
dinghy, a później zabawa do późnego<br />
wieczora albo wczesnego poranka, jak kto<br />
woli.<br />
Pomysł okazał się świetny i dziś ARC to<br />
największe transoceaniczne regaty na świecie.<br />
Ich obecny organizator World Cruising<br />
Club co roku zbiera na starcie przeszło 200<br />
jachtów, a na rufach oprócz brytyjskich,<br />
francuskich czy niemieckich flag powiewają<br />
tak egzotyczne bandery jak Malezja, Izrael<br />
czy Singapur. W regatach bowiem może<br />
wziąć udział każdy jacht o długości całkowitej<br />
przynajmniej 8,23 metra z przynajmniej<br />
dwuosobową załogą. Przy czym załoga<br />
ta może nie mieć doświadczenia żeglowaniu<br />
przez Atlantyk. Całą potrzebną wiedzę<br />
można nabyć przybywając do Las Palmas<br />
odpowiednio wcześniej. Ideą regat bowiem<br />
jest najpierw zapewnienie bezpiecznej<br />
żeglugi, a dopiero później bicie rekordów.<br />
Dwa tygodnie, tyle według organizatorów,<br />
wystarczy żeby przygotować sie-bie i jacht<br />
do rejsu. A jest to przygotowanie bardzo<br />
wszechstronne – od zaprowiantowania<br />
przez sprawdzenie stanu technicznego i wyposażenia<br />
jachtu do ... zawarcia nowych<br />
znajomości.<br />
Popołudnia są zarezerwowane dla nas,<br />
naszych jachtów i serwisantów naszych<br />
jachtów. Wtedy jest czas, żeby wszystko<br />
sprawdzić czy jest i działa jak potrzeba, a w<br />
razie potrzeby naprawić. Ilość prac wykonywanych<br />
na jachtach jest imponująca. Od<br />
drobnych regulacji osprzętu pokładowego,<br />
napraw i przeglądów silników, przez<br />
założenie generatorów wiatrowych (zupełnie<br />
zbędnych w trakcie takiego rejsu, jak się<br />
okazało) do montażu całych instalacji radia<br />
pośredniofalowego. Jest to również czas,<br />
szczególnie w ostatnim tygodniu przed<br />
startem, żeby kupić jedzenie, wodę, owoce i<br />
warzywa oraz zaopatrzyć się w gaz, co akurat<br />
łatwe tam nie jest.<br />
Po dniu całym zajęć warto wieczorem się<br />
pobawić i poznać nowych znajomych. I<br />
jeżeli akurat organizatorzy czy sponsorzy<br />
nic nie zaplanowali to nie ma zupełnie żadnych<br />
przeciwwskazań, żeby zrobić imprezę<br />
na falochronie czy jednym z pomostów.<br />
Ten niby monotonny dwu tygodniowy<br />
okres przygotowań zaburzają dwa wydarzenia...<br />
Pierwsze, dokładnie tydzień przed<br />
Drugie wydarzenie to już start... 22 listopada<br />
od rana jest głośno i uroczyście,<br />
na jachtach ostatnie przygotowania. Pytam<br />
sąsiadów, czy wszystko zrobili. „Coś ty,<br />
mógłbym jeszcze parę rzeczy zrobić”. Uff...<br />
to znaczy, że nie tylko ja się nie wyrobiłem,<br />
choć zostały może ze dwa detale. No nic,<br />
odchodzimy od kei, muszę się trochę wcisnąć,<br />
bo jakoś tak tłoczno. Na falochronach<br />
mnóstwo ludzi, machają do nas i coś krzyczą,<br />
mijamy główki... za nie całe dwie godziny<br />
start.<br />
W tym roku udział bierze 216 jachtów z<br />
30 różnych krajów, wśród nich są cztery z<br />
polskimi załogami. Oprócz mnie na „Sunsusea”<br />
(Oyster 46) startuje jeszcze Kuba<br />
Pawluk na „Barbarze” (Grand Soleil 50),<br />
Mariusz Koper na „Katharsis II” (Oyster 72)<br />
i Patryk Dyjeciński na „Circus of Southampton”<br />
(Grand Soleil 45). Poza „Khatarsis II”<br />
reszta startuje w jednej dywizji, ale tłok jest<br />
taki, że się nie widzimy... zresztą bardzo<br />
słabo wieje więc i nasze prędkości są mizerne.<br />
Przez UKF słyszymy odliczanie do startu<br />
„3...2...1...START” i wszystko fajnie, ale<br />
prawie stoimy. Po godzinie jest lepiej zaczyna<br />
wiać, poza tym jachty troszkę się<br />
rozpłynęły i powoli robi się miejsce na<br />
manewry. Może postawić spinakera? E... nie<br />
bardzo, jak coś pójdzie nie tak to wbijemy<br />
się w tego Amela po prawej burcie... zostajemy<br />
na genui i grocie.
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 13 _______________________________________________________________________________<br />
Pod wieczór już wieje prawie 20 węzłów.<br />
Spora część jachtów poszła na zachód, ale<br />
jak się prognoza nie sprawdzi to stracą wiatr<br />
(jak rok wcześniej), wolę wersję bardziej<br />
pewną i płyniemy na południowy-zachód,<br />
celuję w punkt odległy jakieś 800 mil (20N<br />
030W) tam powinien być pasat. A później<br />
to już bułka z masłem, skręcamy w prawo ...<br />
i po przepłynięciu 1900 mil jesteśmy na<br />
Karaibach. Tyle teorii... Robimy 140 do 160<br />
mil na dobę, wieje około 20 – 25 węzłów,<br />
ale prognozy są do 30 – 35 węzłów w<br />
szkwałach, ale nasz MPS (Multi Purpose<br />
Sail – rodzaj asymetrycznego spinakera do<br />
pływania na kursach od pełnego bajdewindu<br />
do prawie fordewindu) jest nowy i szkoda<br />
mi go porwać od razu na początku. Halsujemy<br />
więc się baksztagami, a miały być maksymalnie<br />
dwa zwroty. Szóstego dnia skręcamy<br />
na zachód, wszystko wskazuje, że złapaliśmy<br />
pasat za „rogi”. Przebiegi dobowe<br />
wzrastają dość często powyżej 170 mil na<br />
dobę, na razie bez strat, na dobrym siódmym<br />
miejscu w naszej grupie. Dziewiątego<br />
dnia jesteśmy w połowie trasy...<br />
Dni mijają jednostajnie...są bardzo do siebie<br />
podobne. Zakładając, że dzień zaczyna<br />
się od tego jak wstaję (trochę egocentrycznie,<br />
ale tak będzie najłatwiej) to wygląda on<br />
następująco:<br />
Sprawdzam ilość wody i paliwa, stan naładowania<br />
akumulatorów, nanoszę pozycje na<br />
mapie (przedostatnią tego dnia), sprawdzam<br />
ustawienie żagli. Następnie śniadanie, tutaj<br />
właściwie nie ma niespodzianek, w zależności<br />
od tego co przewidziała nasza II oficer<br />
to mamy albo kanapki albo płatki i kanapki.<br />
Jajecznica, parówki na gorąco i inne frykasy<br />
przeznaczone są na „szczególne okazje”.<br />
Później sprzątanie jachtu, bo brudzi się<br />
właściwie tak samo jak w marinie. Chwila<br />
przerwy, zaczynam „obchód” jachtu, sprawdzam<br />
olinowanie i relingi (oglądam zawleczki,<br />
sprawdzam ściągacze), żeby obejrzeć<br />
te przy maszcie kładę się z lornetką i<br />
patrzę... Znów przerwa. O 1200 wysyłam do<br />
biura ARC maila z pozycją, dostaję raport<br />
pozycji z ostatniej doby i ewentualnie jakieś<br />
newsy od organizatorów. Odbieram również<br />
prognozę pogody na cały akwen, gdzie są<br />
jachty z ARC-u. Prognoza jest ważna 24<br />
godziny, ale jest w większości przypadków<br />
taka sama: wiatr ENE do E 15 – 20 węzłów,<br />
w szkwałach do 30 bądź 40 (to zależy od<br />
dnia).<br />
W tak zwanym między czasie, próbujemy<br />
łowić ryby, ale nie mamy odpowiedniego<br />
sprzętu i umiejętności. Nie wiem czego bardziej<br />
brakuje bo przez cały rejs złowiliśmy<br />
słownie jedną sztukę, kilka się urwało.<br />
Koło 1300 aktualny cook zaczyna się kręcić<br />
w kambuzie przy obiedzie. Jedzenia mamy<br />
sporo i dużo zależy od umiejętności i fantazji<br />
kucharza. Czasem obiad jest pycha, a<br />
czasem po prostu jest. Po obiedzie, tak się<br />
zawsze składa, że robimy mniejsze bądź<br />
większe operacje z żaglami. Mamy tylko<br />
jednego grota, MPS, dużą genuę, średniego<br />
kliwra, foka sztormowego i trajsla. MPS<br />
zwany też spinakerem jest ogromny i...<br />
przeraźliwie cienki, a przy prognozach, że<br />
powieje do 40 węzłów, to go zaraz porwiemy<br />
i będzie kłopot. Używamy go może 3 razy.<br />
Trajsla i foka sztormowego na szczęście<br />
nie wykorzystujemy. Zostają nam różne<br />
kombinacje z genuą i kliwrem. Ale dają<br />
dobre przebiegi więc w różnym ustawieniu<br />
stoją właściwie cały czas.<br />
Ponieważ chcąc nie chcąc się halsujemy to<br />
musimy co dzień, czasem drugi zrobić zwrot<br />
przez rufę. To jak się okazuje całkiem skomplikowana<br />
operacja, bo najpierw trzeba złożyć<br />
spinakerbom, bo nie przechodzi pod baby<br />
sztagiem, wiąże się to oczywiście z przełożeniem<br />
szotów i brasów od genui i ewentualnie<br />
szotów kliwra jak jest postawiony.<br />
Później jeszcze zabawa z grotem. Piszę<br />
zabawa, bo potrzeba trzech – czterech osób:<br />
jedna do wózka talii, dwie do wybierania i<br />
luzowania talii i jedna do kontraszota grota.<br />
Niby nie duży jacht ale sporo pracy...<br />
Jak już jest po manewrach, często siadamy<br />
sobie na burcie bliżej dziobu, moczymy nogi<br />
w falach (o ile nas dosięgną, bo to się nie<br />
zdarza co chwilę – mamy wysoką burtę) i<br />
patrzymy się na Ocean. Czasem pokażą się<br />
delfiny (raz z daleka, a raz bliska; czasem<br />
fantastycznie wyskakują z wody, czasem<br />
płyną same, a innym razem całym stadem),<br />
a czasem naciera na nas ogromna deszczowa<br />
chmura... wtedy biegiem po mydło.<br />
Chwilę po zachodzie słońca robi się ciemno.<br />
Dla mnie oznacza to kolejne pomiary wody,<br />
prądu i paliwa. W zależności od potrzeb co<br />
drugi albo trzeci dzień włączamy silnik, żeby<br />
podładować akumulatory. Włączamy też<br />
światła nawigacyjne, głupio było by się zde-<br />
rzyć na środku oceanu z którymś z jachtów<br />
robiąc pseudo-oszczędność prądu. Później<br />
to już kolacja i ci co na wachtę to na wachtę,<br />
reszta właściwie spać, bo pomimo nowych<br />
akumulatorów nie możemy sobie pozwolić<br />
na czytanie książek przy świetle elektrycznym.<br />
Noce są zazwyczaj spokojne, a rano<br />
zaczynamy te same czynności w dokładnie<br />
takiej samej kolejności...<br />
Jest dwunasty dzień... Tym, którzy płyną<br />
bardziej na północ wieje mniej bądź wcale,<br />
my schodzimy jeszcze bardziej na południe<br />
i utrzymujemy przyzwoite przebiegi. W grupie<br />
wychodzimy na drugie miejsce. Przynajmniej<br />
tak wynika z raportów (jak się później<br />
okazuje, niektóre jachty nie do końca fair<br />
podchodzą do raportowania swoich pozycji).<br />
Trzynastego dnia „Big One” (Volvo 60)<br />
przeciął linię mety. Nam zostało jeszcze ponad<br />
800 mil, a wiatr słabnie i zaczyna kręcić,<br />
do tego dochodzą dość częste chmury<br />
burzowe, a z pod tych to już wieje zupełnie<br />
jak chce. Udaje nam się nawet zrobić zwrot<br />
przez ... sztag.<br />
Siedemnastego dnia żeglugi o czwartej<br />
rano (czasu lokalnego) przecięliśmy linię<br />
mety. Udało się! Pokonaliśmy ocean! Stajemy<br />
na kotwicy w Rodney Bay, wejście jest<br />
wąskie i słabo oznaczone, wyśpimy się i rano<br />
wejdziemy do mariny.<br />
Kolejne dni mijają najpierw na sprzątaniu<br />
jachtu po rejsie, a później na zorganizowanych<br />
imprezach i w oczekiwaniu na resztę<br />
jachtów oraz oficjalne zamknięcie regat.<br />
Przypłynęliśmy na piątym miejscu w grupie<br />
przed przeliczeniem. Jakie finalnie zajęliśmy<br />
miejsce? Nie wiadomo, musimy uzbroić<br />
się w cierpliwość, dopiero ostatniego dnia<br />
będą wyniki z uwzględnieniem przelicznika.<br />
20 grudzień to data oficjalnie zamykająca<br />
ARC. Na uroczystej gali Andrew Bishop<br />
(Dyrektor World Cruising Club) odczytuje<br />
oficjalne wyniki i wręcza nagrody najlepszym<br />
załogom. „Katharsis II” w swojej klasie<br />
i dywizji jest na trzecim miejscu, „Barbara”<br />
na trzecim w klasie i 48 w dywizji,<br />
„Circus of Southampton” na 13 w klasie i<br />
57 w dywizji, a my na piątym w klasie i 40<br />
w dywizji.... teraz zostaje zabawa do rana i<br />
plany na następne regaty ARC.<br />
Dariusz Krzemiński<br />
“Drogi Właścicielu/Armatorze, jeżeli chcesz<br />
wziąć udział w tej niesamowitej imprezie w<br />
tym roku, a na pewno warto, bo to 25<br />
edycja.To ja bardzo chętnie przygotuję i<br />
poprowadzę Twój jacht w tych regatach."<br />
Kontakt:<br />
krzemin@gmail.com
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 14 _______________________________________________________________________________<br />
I OBÓZ ŻEGLARSKI DLA DZIECI<br />
Pomysł o obozie żeglarskim dla dzieci<br />
istniał w głowach niektórych już od ładnych<br />
paru lat. Najpierw firma Janusza Kędzierskiego<br />
zakupiła w Polsce dziesięć łódeczek<br />
typu OPTYMIST. Niedługo potem pojawiły<br />
się one w siedzibie naszego klubu na Barce.<br />
Wielu zapaleńców dołączyło się wtedy do<br />
tego zwariowanego pomysłu i Otymisty zostały<br />
własnością Klubu. Przypomnę, że klasa<br />
Optymist, jest najmniejszą, ale zarazem najbardziej<br />
popularną łódką regatową na świecie.<br />
Powierzchnia żagla wynosi 3.5 m2 i<br />
przeznaczona jest dla dzieci i młodzieży do<br />
15 roku roku życia.<br />
W końcu po paru latach i wielu przygotowaniach,<br />
w niedzielę 28 czerwca 2009 roku,<br />
rozpoczął się pierwszy stacjonarny obóz<br />
żeglarski dla dzieci i młodzieży w Polskim<br />
Klubie Żeglarskim w Nowym Jorku!<br />
Zabawa z węzełkami<br />
Barka została zamknięta dla dorosłych<br />
członków klubu o godz. 4pm. Zmieniła również<br />
swój wygląd. Zamiast stolików – materace,<br />
zamiast piwa i wina – mleko i cereal.<br />
dużo szybciej.<br />
Opuszczenie bandery. Miłe przeżycie. Czułem<br />
się jak prawdziwy żołnierz. Moje marzenia<br />
szybko rozwiała instruktor Beata<br />
Sluszkiewicz. Czy wyobrażacie sobie umyć<br />
Opuszczenie bandery<br />
zęby w jednym MAŁYM kubeczku wody?!<br />
Mówiła, że wodę należy oszczędzać nie<br />
Zapoznanie z łódką<br />
Mimo wspaniałych warunków do szkolenia<br />
dzieci (zaplecze techniczne, łódeczki, miejsca<br />
noclegowe, wykwalifikowana kadra),<br />
większość imprez w kalendarzu klubowym,<br />
przeznaczona była dla dorosłych członków<br />
Klubu. My chcieliśmy podjąć się akcji, która<br />
skierowana by była do najmłodszych żeglarzy.<br />
Celem jej byłoby promowanie żeglarstwa<br />
jako sposobu na wspólny, aktywny<br />
wypoczynek dzieci i ich rodzin. Chceliśmy<br />
podkreślić dobrą zabawę jak również bezpieczeństwo<br />
nad wodą. Chcieliśmy, aby<br />
dzieci oprócz spędzania czasu na wodzie i w<br />
wodzie, uczyły się budowy łódki, taklowania,<br />
węzłów, przepisów, meteorologii, teorii<br />
żeglowania, a także śpiewania szant. Tego<br />
wszystkiego nie dało się dokonać na krótkich<br />
szkoleniach sobotnio-niedzielnych. A<br />
tu coraz więcej młodzieży zaczęło pojawiać<br />
się na Barce.<br />
Pizza – mniam, mniam<br />
Jednak cisza na Barce nie trwała długo.<br />
Wkrótce mali żeglarze z workami na plecach<br />
zaczęli pojawiać się na horyzoncie.<br />
Rodzice chętnie pomagali w ostatnich przygotowaniach<br />
aż przyszedł czas pożegnania.<br />
Z zazdrością opuszczali klubowe progi.<br />
Obóz rozpoczął się naprawdę…<br />
Rodzice pojechali. Smutno mi? Nie wiem,<br />
nie bardzo mam czas myśleć. Najpierw nakarmiono<br />
nas pizzą. Zamiast wieczorku zapoznawczego,<br />
pojawił się kpt. Andrzej Palowski<br />
i zapoznawał nas z budową Optymista.<br />
Ileż nowych wyrazów i wszystko po<br />
polsku! Cóż za katorga! Jak by tego było<br />
mało komandor Janusz Kędzierski stwierdzłl,<br />
że do apelu należy stać w równej linii.<br />
Gdyby nie te dziewczyny wszystko szłoby<br />
tylko na jachcie. Nikt nie mógł zasnąć.<br />
Gadaliśmy do późna w nocy, ciekawi co<br />
przyniesie jutro.<br />
Gimnastyka poranna<br />
Rano obudził nas Darek Mikołajczyk.<br />
Nauczyciel wychowania fizycznego. Od razu<br />
wiedziałem, że coś będzie nie tak. Najpierw<br />
truchcikiem do łazienek. Truchcikiem po<br />
plaży. Na końcu rozgrzewki kazał nam skakać<br />
przez skakankę. Powinno być zakazane<br />
dla chłopców. Cóż za upokożenie! Z niecierpliwością<br />
czekałem na podniesienie bandery<br />
i śniadanie.
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 15 _______________________________________________________________________________<br />
Chwila teorii, taklowanie Optymistów, przymiarka<br />
kamizelek ratunkowych i nareszczie<br />
każdy otrzymał swoją łódeczkę. Cóż za radość!<br />
Każda ilość pompek była tego warta!<br />
Zapoznanie się z podstawowymi manewrami<br />
i zwrotami nie zajęło nam wcale<br />
tak dużo czasu. Już wkrótce instruktorzy nie<br />
krzyczeli “od siebie” czy “do siebie” tylko<br />
zaczęliśmy wykonywać nowe komendy jak<br />
“odpadaj” lub “ostrz”. Zaczęliśmy nie tylko<br />
nazywać wszystko po polsku, ale i pisać!<br />
Pływanie w wodzie wpław było super. Jak<br />
również zawody na kajakach czy łowienie<br />
ryb. Przy pomocy Jacka-Górala złowiliśmy<br />
Taaaaką rybę. Jednak największą radość<br />
wymyślił komandor. Football na wodzie!<br />
Polecam każdemu, kto nie wie co to jest.<br />
Nie myślcie, że cały czas tylko pracowaliśmy.<br />
W ramach odpoczynku robiliśmy modele<br />
jachtów i stworzeń morskich z papermache.<br />
Z niecierpliwością czekaliśmy na regaty<br />
– praktyczna część egzaminu. W końcu to<br />
umiemy robić najlepiej! Wiatr dobrze wiał,<br />
szło mi super, ale niestety nie wygrałem. Ale<br />
za rok, na pewno pójdzie mi lepiej…<br />
Obóz odbywał się pod patronatem Polskiego<br />
Związku Żeglarskiego. Dzieci, które zdały<br />
egzamin teoretyczny i praktyczny otrzymały<br />
patenty odpowiednio Junga lub Kadet.<br />
Zwycięzcom regat zostały wręczone medale.<br />
Każde dziecko może pochwalić się dyplomem<br />
za ukończenie szkolenia żeglarskiego.<br />
Przedsięwzięcie nasze nie odbyłoby się bez<br />
hojnego wsparcia finansowego naszego<br />
sponsora Polsko Słowiańskiej Federalnej<br />
Unii Kredytowej. Chcielibyśmy również<br />
wyróżnić pizzerię “Grimaldi’s” oraz firmę<br />
“Adamba” za smakołyki, które były rozchwytywane<br />
przez dzieci.<br />
Dużo jedliśmy. Na szczęście Beata Kędzierska<br />
z Renatą Cohen nadążały za naszymi<br />
potrzebami. Wszystko było bardzo<br />
smaczne. Zawsze jednak znalazło się miejsce<br />
na deserek.<br />
I tak mija.ł nam dzień za dniem, aż w<br />
końcu przyszedł ten najważniejszy – dzień<br />
egzaminu. Od rana sprzątanie, pakowanie.<br />
Musi być klar na przyjazd komisji i<br />
rodziców oczywiście.<br />
„Babą Jagą” do Polski<br />
Wieczorami Jola Szczepkowska uczyła<br />
nas różnicy między węzłami żeglarskimi, a<br />
supłami. Krzysztof Sierant próbował znaleźć<br />
dla nas drogę do Europy na pokładzie<br />
“Baby Jagi”. Stwierdził jednak, że bylibyśmy<br />
słabymi kukami i oddał nas z powrotem.<br />
Czasami podczas spaceru oglądaliśmy zachód<br />
słońca w towarzystwie Lucynki Kopczyńskiej.<br />
Jak już wydawało się, że można<br />
się położyć, przychodził Mirek-Pirat z gitarą<br />
i śpiewaliśmy szanty.<br />
Egzamin<br />
Komisja w składzie kpt. Jurek Kołakowski,<br />
instruktor żeglarstwa PZŻ Krzysztof<br />
Sierant i konstruktor Fredek Brodziński,<br />
zasiadła za stołem. Zadawała bardzo trudne<br />
pytania. Pisemny egzamin też nie był łatwy,<br />
ale byliśmy dobrze przygowani. Ściągawki,<br />
które napisaliśmy sobie na czapeczkach<br />
zadziałały. Gorzej poszło z Jolą Szczepkowską.<br />
Kazała wiązać węzełki i to aż trzy.<br />
Uczestnicy obozu<br />
Wielkie podziękowania należą się również<br />
tym, którzy poświęcili mnóstwo swojego<br />
czasu. Zaczynając od pomysłodawców,<br />
przez wykonawców i pomocników.<br />
Na plaży można znaleźć wiele skarbów<br />
Dziękujemy również rodzicom, którzy zaufali<br />
nam oddając nam swoje skarby, aby<br />
wzięły udział w tym eksperymencie.<br />
Dziękujemy także samym młodym żeglarzom.<br />
Mamy nadzieję, że przeżyli wspaniałą<br />
przygodę, która zasiała w nich miłość do tak<br />
pięknego sportu jakim jest żeglarstwo.<br />
Na polu golfowym<br />
Regaty<br />
Beata Sluszkiewicz
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 16 _______________________________________________________________________________<br />
POLSKIE SZANTY PO ANGIELSKU<br />
Kiedy przed kilkudziesięciu laty pierwszy<br />
raz słuchałem szant były to tłumaczenia<br />
na język polski z angielskiego. Bo przed<br />
wiekami nie wiedział Polak co to<br />
morze..... I z tej przyczyny nie mieliśmy<br />
własnych, polskojęzycznych szant.<br />
I tak byłoby pewnie do dziś gdyby nie<br />
ruch szantowy jaki rozkwitł w Polsce w<br />
latach 80-tych ubiegłego wieku.<br />
Fenomen masowości tego ruchu i jego<br />
wyjątkowość w świecie to osobny temat.<br />
Kiedy przetłumaczono już na polski<br />
wszystko to okazało się, że to nie jest<br />
wszystko! Zaczęły powstawać polskie<br />
szanty i piosenki żeglarskie.<br />
Od kilkudziesięciu lat jednym z<br />
najpopularniejszych autorów i<br />
szantymenów jest Jerzy Porębski,<br />
którego autorskie szanty śpiewa cała<br />
żeglarska Polska i Polonia a ostatnio<br />
również i ta część populacji, która po<br />
polsku nie duka ni du-du. Sytuacja<br />
dojrzała do tego by zaprezentować<br />
polskie szanty również publiczności<br />
anglojęzycznej. Tłumaczenie poezji nie<br />
jest proste, ale pierwsze tłumaczenia już<br />
są rozpowszechniane. Jerzy Porębski<br />
śpiewa czasem swoje przeboje po<br />
angielsku i tylko patrzeć gdy wyjdzie<br />
płyta w angielskojęzycznej wersji.<br />
Prezentujemy kilka tłumczeń jakie do<br />
nas dotarły. (ks)<br />
Sharp edged steel strikes the great white<br />
He dives deep into the open seas<br />
Turning seas red with crimson blood<br />
Now white ribs scattered on the sand<br />
And all has sunk deep into the past<br />
Now the whales are all gone<br />
Harpoon’s edge gathers bitter rust<br />
Now the men are all gone<br />
Time stands still in Grytviken<br />
Zakaszlał krwawo stary waleń<br />
Dosięgła go harpunu stal<br />
Spłynęły tony mięsa krwią, dziś białe żebra<br />
w piachu tkwią<br />
I w piasek wsiąkł historii smak<br />
Nie ma już..........................<br />
The old grey whaler lies in port<br />
Keeps its solitary watch<br />
Sails no longer the old wreck<br />
Cross the whalers’ open seas<br />
Its bow plowed deep into the sand<br />
Now…………..<br />
Stary kitoboj stoi w porcie<br />
Pełni ostatnią ze swych wacht<br />
Już nie wypłynie stray wrak na wielorybich<br />
ścieżek szlak<br />
Zaryty dziobem w plaży piach<br />
Nie ma już ..........................<br />
Grytviken po angielsku<br />
Autorem jest Leszek Kosek z Australii,<br />
kaphornowiec, w rejsie na „Konstantym<br />
Maciejewiczu”, poeta, autor książki „Ze<br />
wschodu na zachód wokół Hornu”,<br />
Wydawnictwo Morskie 1975, gnanego<br />
tęsknotą za Starym Krajem i aby przybliżyć<br />
tubylcom i do wykorzystania u tambylców...<br />
He was an old tar, Captain Larsen<br />
Man sure handed, eagle eye<br />
His furious work around the clock<br />
When towing whale’s bloody lot<br />
Across the frozen, icy bay…..<br />
When whales vanished from the Ocean<br />
The harpoon’s edge is getting rust<br />
Brave sailors best to be forgotten<br />
Grytviken wharves are gathering dust<br />
Once whales coughed up seas of blood<br />
When steel was reaching target right<br />
Where tons of flesh was hauled up<br />
The winds now bleaching huge bones white<br />
Erasing all the memories…..<br />
The whaling ships are now a resting<br />
Moored to a jetty, keeping watch<br />
They won’t set sails any longer<br />
To follow whales lively path<br />
They rest in icy, frozen waters<br />
Old hulks just buried in the sands…..<br />
GRYTVIKEN<br />
Tłumaczenie: Patrick Lee (żeglarz,<br />
Amerykanin mówiący pikną polszczyzną)<br />
Hard hearted was the old man Larsen<br />
Sure handed strong, sharp eagle eye<br />
Working furiously round the clock<br />
Hauling great whales’ bloody lots<br />
Across the ice blue bay<br />
Now the whales are all gone<br />
Harpoon’s edge gathers bitter rust<br />
Now the men are all gone<br />
Time stands still in Grytviken<br />
Twarde miał serce stary Larsen<br />
Bystre spojrzenie, pewną dłoń<br />
Ciężka robota dzień i noc, holują<br />
wielorybi kloc<br />
Poprzez Zatoki modrą toń<br />
Nie ma już wielorybich stad<br />
Gryzie rdza harpunu ostrą pikę<br />
Nie ma już ludzi z tamtych lat<br />
Dziewiczy wrócił czas w Grytviken<br />
Kolejne tłumaczenie Patrica Lee:<br />
Dance darling dance, may these decks toss us about, dance darling dance<br />
In time with the music, though others hear it not, dance darling dance May you<br />
feel the raging wind, salty wind<br />
Let the whole world now spin for us – you and me so<br />
Dance away this stormy night<br />
Dance all the night, here in our grand, grand ballroom, dance all the night<br />
Dance a three step, let the waves drive you about, dance all the night<br />
From side to side let your whims, gentle whims<br />
To dance you now bring us again – you and me so<br />
Dance away this stormy night<br />
Rustles your dress, when the wind dances in it, rustles your dress<br />
Tangled with lines, wind and mast wrestle as one, rustles your dress<br />
May you come to love the steep, steep waves<br />
Tomorrow you will miss this ball, so dance now<br />
Dance away this stormy night<br />
Endlessly far, in dance tossed wildly about, endlessly far<br />
Wild champagne ball, wild champagne ringed now with froth, endlessly far<br />
Now in the ballroom only you and me<br />
The giant music plays now – just for two so<br />
Dance away this stormy night.
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 17 _______________________________________________________________________________<br />
O CZYM WARTO WIEDZIEĆ,<br />
ZANIM KUPISZ FARBĘ PRZECIWPOROSTOWĄ<br />
(antifouling paint)<br />
Artykuł ten nie wyczerpuje tematu<br />
farb antyporostowych - jest raczej zaledwie<br />
wierzchołkiem góry lodowej. Spełni swoją<br />
funkcję, gdy uświadomi czytającym, jak<br />
skomplikowana jest odpowiedź na pytanie<br />
„czym malować?” A jeśli jeszcze powiększy<br />
wiedzę czytelników na ten temat – będzie to<br />
dla nas ogromną satysfakcją.<br />
Farby przeciwporostowe (antifouling<br />
paint) mają chronić kadłub<br />
przed organizmami<br />
morskimi.<br />
Żyjątek, chętnych<br />
do przyczepienia się do<br />
dna naszego jachtu, jest<br />
tak wiele, że do ich<br />
identyfikacji trzeba podręcznika<br />
biologii morza.<br />
Są wąsonogi (ang. Barnacles,<br />
łac. Cirripedia) –<br />
morskie skorupiaki, a<br />
wśród nich m.in. stawonogi<br />
osiadłe, spośród<br />
których najpopularniejsze<br />
są pąkle (ang. i łac.<br />
balanus). Są małże gatunku<br />
racicznica zmienna (ang. zebra mussel,<br />
łac. Dreissena polymorpha), znane z<br />
ekspansji i uważane praktycznie wszędzie<br />
za gatunek inwazyjny, które – mimo że<br />
słodkowodne – znakomicie znoszą podróże<br />
w wodzie słonej i dziś rozprzestrzeniają się<br />
po całym świecie. Są wieloszczety (ang.<br />
polychaetes, łac. Polychaeta) i mszywioły<br />
(ang. bryozoans, łac. Bryozoa). Jak by nie<br />
dość było zwierząt, są jeszcze rośliny, np.<br />
glony czyli algi (ang. i łac. algae) czy<br />
wodorosty (ang.<br />
seaweed). Oraz<br />
wiele, wiele innych.<br />
Całe to towarzystwo<br />
nie tylko<br />
przyrasta do<br />
części dennych<br />
kadłubów, ale powoduje<br />
mikropęknięcia,<br />
prowadzące<br />
do poważnych<br />
uszkodzeń.<br />
Farba przeciwporostowa,<br />
poprzez<br />
wydzielanie<br />
w kontrolowany<br />
sposób biotoksyn,<br />
ma odstraszać i niszczyć wszystkie organizmy,<br />
które do dna łodzi mogłyby przywrzeć.<br />
W wielu amerykańskich marinach<br />
właściciele jachtów nie mogą sami malować<br />
dna i muszą korzystać z usług marin.<br />
Warto zapoznać się z poniższymi informacjami,<br />
by dowiedzieć się, jakiej farby<br />
używa dana marina, jeżeli – a często tak jest<br />
– oferuje usługę z materiałem. Raz – bo<br />
skutki złego wyboru farby są bardzo kosztowne.<br />
Dwa – mariny często chcą przede<br />
wszystkim zarobić, więc używają farb słabej<br />
jakości, które ledwo<br />
przetrzymują sezon; dochodzi<br />
do tego słaba jakość<br />
wykonania i nałożenie<br />
cienkiej warstwy:<br />
w efekcie wydane spore<br />
pieniądze nie przynoszą<br />
spodziewanych rezultatów.<br />
Najbardziej popularne<br />
są farby oparte na związkach<br />
miedzi (copper<br />
compounds): tlenku<br />
miedzi (cuprous oxide)<br />
lub tiocyjanianie<br />
miedzi (cuprous<br />
thiocyanate). Im<br />
większą zawartość miedzi ma dana<br />
farba, tym bardziej jest efektywna.<br />
Drugim ważnym czynnikiem<br />
powodującym wysoką jakość farb<br />
jest kontrolowana ścieralność (controlled<br />
polishing) – technologia,<br />
która kontroluje szybkość ścierania<br />
się farby.<br />
Wybierając farbę trzeba mieć na<br />
uwadze region, w którym łódź będzie<br />
pływać i rodzaj pływania (weekendowe?<br />
regaty? długi rejs,<br />
np. rok lub więcej?).<br />
Ważne jest również, jaką<br />
farbą dno było malowane poprzednio,<br />
gdyż może nastąpić<br />
konflikt między farbami: generalnie<br />
miękka farba może być<br />
nakładana na twardą, ale nigdy<br />
odwrotnie. Jeżeli nie wiesz, jaką<br />
farbą było malowane dno twej<br />
łodzi poprzednio, nie marnuj<br />
pieniędzy: usuń starą, zanim użyjesz<br />
nowej. Przy okazji dowiesz<br />
się, czy podczas pierwszego malowania<br />
położone zostały powłoki<br />
barierowe (barrier coats) –<br />
ale o tym innym razem.<br />
Farby prezentowane poniżej produkują<br />
firmy Interlux i Pettit. Obie oferują<br />
produkty porównywalne jakościowo.<br />
Rodzaj: farby kopolimerowe<br />
(Copolymer Paints) i farby ablacyjne,<br />
„topniejące” (Ablative Paints)<br />
Farby kopolimerowe i farby ablacyjne<br />
(dosłownie: „topniejące”) w ciągu swojej<br />
aktywności wydzielają w równomiernym<br />
tempie biotoksyny (biocide): ścierają się podobnie<br />
jak mydło, a temu ścieraniu towarzyszy<br />
wydzielanie substancji trujacej. Te<br />
rodzaje farb pracują świetnie tam, gdzie<br />
morskie organizmy są bardzo aktywne, działają<br />
też po podniesieniu jachtu z wody na<br />
koniec sezonu.<br />
Farba kopolimerowa ściera się – a<br />
więc pracuje – już pod samym naciskiem<br />
wody, np. gdy jacht stoi w porcie: wystarczą<br />
drobne prądy, zawirowania, omywanie wskutek<br />
falowania i parcie wody na dno i burty.<br />
Nacisk wody opływającej dno zmywa farbę i<br />
powoduje jej „pracę”. W odróżnieniu od niej,<br />
farba ablacyjna<br />
wymaga mocnego<br />
ruchu<br />
wody, a więc<br />
„pracuje”, gdy<br />
jacht jest w<br />
ruchu (o czym<br />
będzie poniżej).<br />
Tak więc zarówno<br />
farby kopolimerowe<br />
jak<br />
i farby ablacyjne<br />
są dobre na<br />
długie dystanse;<br />
z kolei farba<br />
kopolimerowa<br />
działa w porcie, a ablacyjna – raczej nie.<br />
Farba kopolimerowa zawiera więcej<br />
miedzi i jest twardsza niż ablacyjna. Obie<br />
ścierają się szybciej w miejscach większego<br />
oporu: im dłużej pływamy – tym szybciej<br />
farba zanika; im szybciej łódź płynie – tym<br />
farba szybciej się ściera. Warto o tym<br />
pamiętać, bo gdy ruszamy w długi rejs<br />
niezbędne jest nałożenie kilku warstw. Użycie<br />
farb kopolimerowych to zabezpieczenie<br />
dna kadłuba na wiele sezonów, pod warunkiem<br />
że położymy odpowiednią liczbę<br />
warstw. Dodatkowe warstwy znacznie przedłużą<br />
żywotność farby (dłuższy proces<br />
ścierania) i w związku z tym ominie nas
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 18 _______________________________________________________________________________<br />
coroczna praca związana z malowaniem<br />
dna.<br />
Farby kopolimerowe są<br />
znacznie droższe niż farby ablacyjne<br />
– " topniejące", ale tu możemy<br />
wykorzystać zasadę, że na farby<br />
twarde można kłaść farby miękkie<br />
(nigdy odwrotnie!): przed długim<br />
rejsem możemy twardą (i drogą) farbę<br />
kopolimerową położyć tylko jako<br />
warstwę spodnią, a na nią nakładać<br />
znacznie tańszą, miękką farbę ablacyjną,<br />
która właśnie świetnie się nadaje<br />
na długie podróże.<br />
Gdy zdecydujemy się kłaść farby<br />
Copolymer/Ablative warstwowo, dobrą<br />
praktyką jest użycie dwóch kolorów. Np.<br />
warstwa czerwona a na<br />
niej dwie niebieskie.<br />
Daje to lepszą orientację<br />
w ustaleniu, kiedy<br />
trzeba położyć<br />
warstwę kolejną.<br />
Ponieważ farby<br />
kopolimerowe i<br />
farby ablacyjne pracują<br />
pod wodą bez dostępu<br />
powietrza, jest kłopot<br />
z linią wodną: na<br />
mało używanych jachtach<br />
zarośnie glonami lub wodorostami nawet<br />
w ciągu tygodnia (tak się dzieje na akwenie<br />
Long Island Sound).<br />
Farba kopolimerowa wiosną musi być<br />
aktywowana poprzez lekkie przeszlifowanie<br />
drobnym papierem<br />
ściernym. Farby<br />
kopolimerowe Interluxu,<br />
jak Micron<br />
66, Micron Extra<br />
with Biolux, MicronCSC<br />
i Micron<br />
Extra, są wydajne i<br />
efektywne.<br />
Polecane są tym,<br />
którzy pływają weekendowo<br />
i chcą<br />
farby wielosezonowej,<br />
ale też doskonale<br />
nadają się na<br />
długie rejsy.<br />
Farby kopolimerowe są aktywne tak<br />
długo, póki całkowicie się nie zetrą.<br />
Pettit Hydrocoat , zawierająca tlenek<br />
miedzi (cuprous oxide) oferuje dodatkowe<br />
udogodnienie: zrobiona na bazie wodnej jest<br />
przyjazna dla środowiska i łatwo ją sczyścić<br />
wodą. Do tego jest trwała: producent zapewnia,<br />
że prawidłowo położona wytrzyma<br />
przez kilka sezonów częste wodowania,<br />
podnoszenia, przewozy przyczepą, a nawet<br />
kontakt z piaskiem plaży.<br />
Farby<br />
ablacyjne (topniejące)<br />
zaliczane są<br />
do farb miękkich i<br />
działają poprzez<br />
ścieranie się, podobnie<br />
jak farby<br />
kopolimerowe. Jak<br />
to już zostało powiedziane:<br />
farby<br />
ablacyjne, aby<br />
efektywnie pracować<br />
wymagają ruchu<br />
łodzi. Stąd nie są<br />
polecane dla łodzi pływających w krótkich<br />
rejsach żeglugi weekendowej. Miękkość<br />
farb ablacyjnych utrudnia czyszczenie podwodne,<br />
bo nurek<br />
może zerwać miękką<br />
warstwę.<br />
Farby ablacyjne<br />
są bardzo<br />
efektywne i zalecane<br />
na długie podróże.<br />
W żegludze<br />
ciągłej kilka warstw<br />
farby ablacyjnej<br />
może zabezpieczyć<br />
dno na dwa lata lub<br />
dłużej.<br />
Po wyslipowaniu, farba ablacyjna<br />
przy długim trzymaniu łodzi na powietrzu<br />
może stracić właściwości. Po sezonie zimowym,<br />
przed ponownym wodowaniem, trzeba<br />
położyć nową warstwę. Nie pomoże<br />
również przetarcie papierem<br />
ściernym – ba, jest to wręcz<br />
odradzane, bo miękką farbę<br />
ablacyjną bardzo łatwo zerwać.<br />
Z tego samego powodu farba<br />
ablacyjna nie wymaga przygotowania<br />
dna papierem ściernym,<br />
gdy nakładamy jej kolejną<br />
warstwę.<br />
Farba ablacyjna nie jest<br />
zalecana dla regatowców, bo<br />
nie ma odpowiedniej gładkości.<br />
Farby ablacyjne Interluxu<br />
to: ACT i Bottomkote Pro.<br />
Firma nazywa je seson to sezon i potwierdza,<br />
że po wyjęciu z wody i półrocznym<br />
zimowaniu trzeba ponownie położyć<br />
warstwę.<br />
Farby ablacyjne firmy Pettit to: Ultima<br />
SSA, Ultima SR, Ultima SR-40, Ultima<br />
SR-60, Ultima Fusion, Horizons, Hydrocoat,<br />
Vivid, Alumacoat SR, Alumaspay Plus.<br />
Firma co prawda nazywa je „wielosezonowe”,<br />
ale przyznaje, że długi postój jachtu<br />
na zewnątrz jest niezalecany. Przedstawiciel<br />
przyznał, że położenie jednej warstwy przed<br />
wodowaniem „nie zaszkodzi”, gdyż jest to<br />
tańsze niż nurkowanie<br />
i czyszczenie<br />
pod wodą,<br />
zwłaszcza, że – z<br />
uwagi na miękkość<br />
– można stracić<br />
znaczną grubość<br />
warstwy.<br />
Farby ablacyjne<br />
mają bardziej<br />
atrakcyjne<br />
ceny niż farby kopolimerowe.<br />
Na rynku jest jeszcze firma<br />
www.supershipbottom.com , rekomendująca<br />
swoją farbę<br />
jako:-wielosesezonową<br />
(multi-season),<br />
„ablacyjną<br />
twardszą”<br />
(Hard(er)<br />
Ablative)<br />
i wytrzymującą<br />
na zewnątrz<br />
przez<br />
2-3 sezony (2<br />
to 3 Seasons<br />
Per Coat When Stored out of Water<br />
Seasonally!”).<br />
W rozmowie, przedstawiciel firmy potwierdził<br />
właściwości, które powyżej charakteryzują<br />
farby ablacyjne. Stwierdził, że<br />
jego firma zmodyfikowała farbę zwiększając<br />
jej twardość i dodając miedzi do poziomu<br />
62.5%. Jaki jest procentowy balans<br />
wszystkich czynników – nie wiadomo, bo to<br />
tajemnica produkcji. Nie udostępniono nam<br />
składu chemicznego, bo to też tajemnica firmy.<br />
Nie wiadomo, czy w wyniku modyfikacji<br />
farba będzie odpowiednio się ścierała<br />
i czy nie zostawi bezużyteczniej skorupy,<br />
gdy straci właściwości trujące.<br />
Rozmawialiśmy z trzema właścicielami<br />
łodzi, którzy stosowali farbę Super Shipbottom.<br />
Dwóch twierdzi, że farba jest super.<br />
Jeden uważa, że farba jest średnia: ma nieprzyjemny<br />
zapach, a gdy znajdzie się na<br />
skórze, natychmiast powoduje ból głowy<br />
(nasz komentarz: takie objawy powoduje<br />
większość farb; trzeba malować w kombinezonie<br />
i w masce!). Miał problemy z<br />
intensywnym obrastaniem dna, a gdy<br />
zatrudnił nurka, ten odrywał od kadłuba<br />
spore kawałki muszli – łódź wtedy<br />
znajdowała się ponad 3 miesiące w wodzie,<br />
a malowana była pół roku przed<br />
wodowaniem (w niskiej temperaturze! Nasz<br />
komentarz: zawsze warto zapoznać się<br />
zaleceniami producenta ).<br />
Krzysztof Grubecki<br />
(www.zeglujmyrazem.com )<br />
(ciąg dalszy w następnym <strong>numerze</strong>)
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 19 _______________________________________________________________________________<br />
ATLANTYK PO RAZ 17<br />
2009 z Kanarów na Karaiby.<br />
Dla Ospreya był to 17-nasty raz przez<br />
Atlantyk, dla mnie 20-ty, ale nie czuję się na<br />
siłach by dawać jakieś rady.<br />
Jedno jest pewne, że z Europy na Karaiby i<br />
Florydę jest o wiele łatwiej i przyjemniej niż<br />
z Florydy do Europy, ale o tym chyba wie,<br />
albo się domyśla każdy kto trochę łyknął<br />
słonej wody.<br />
Choć z pogodą nigdy nie ma pewności na<br />
100 procent, to w drodze na zachód statystycznie<br />
najgorsze co może się przytrafić to<br />
słaby pasat albo nawet wielodniowe cisze a<br />
nie sztormy jak na północnym Atlantyku.<br />
Tak też było w grudniu 2009, na trasie z<br />
Kanarow na Karaiby, na Tobago czy Antiguę,<br />
obojętnie jaką drogę się wybrało, czy<br />
po równoleżniku, bardziej na południe, czy<br />
najkrótszą po ortodromie, druga połowa<br />
grudnia szczególnie obfitowała w cisze.<br />
Jedyna roznica dla mnie istotna, to to, że u<br />
nas - ortodroma z Gomery na Guadelupę -<br />
nie łapały się ryby a bardziej na południe<br />
tak. O tym jednak dowiedziałem się o wiele<br />
później.<br />
Z Las Palmas wyszliśmy we trzech. Zawsze<br />
staram się kogoś zorganizować, ostatecznie<br />
biorę chętnych z kei. Pod koniec listopada<br />
chętnych jest więcej niż możliwości, szczególnie<br />
po wystartowaniu ARC-u. Ale mam<br />
zasadę: lepiej samemu niż z byle kim. Norberta<br />
i Tomka znałem wcześniej i po drodze<br />
nie było problemów, nawet nie molestowali<br />
o włączanie silnika - mieli na tyle doświadczenia,<br />
by wiedzieć że te parę godzin nie ma<br />
wielkiego znaczenia na dystansie 2 tys mil.<br />
Gdy chodzi silnik jest hałas, trzeba sterować<br />
i uważać na wskaźniki, no ale dzięki silnikowi<br />
mieliśmy zimne drinki, ale tego to ja<br />
pilnowałem.<br />
Problemy zaczęły się na Guadelupie gdzie<br />
dołączyła Kinga, która optymistycznie przyleciała<br />
przed Sylwestrem i musiała czekać<br />
na nas w hotelu, bo zameldowaliśmy się dopiero<br />
w Nowy Rok, ale wszystko byłoby<br />
OK gdybym był trzymał się swojej zasady<br />
nie żeglowania na Karaibach nocą, no chyba<br />
że jest jakiś dłuższy przelot między wyspami,<br />
który opłaca się zrobić właśnie wtedy.<br />
Postój w marinie - odprawa, zakupy itp. -<br />
przedłużył się do późnej nocy i idąc na silniku<br />
na niedalekie kotwicowisko gdzie czysta<br />
woda i ładnie.... zboczyłem trochę z farwateru.<br />
W takich sytuacjach wystarczy dać<br />
wstecz i płyniemy dalej. Tym razem jednak<br />
Osprey jakby się przykleił. Proste sztuczki<br />
jak kołysanie, cała wstecz, nie przyniosły<br />
rezultatu. Dopiero skomasowany wysiłek z<br />
wywiezieniem kotwicy, postawieniem żagli,<br />
gdy zaczęło trochę wiać i cała naprzód<br />
uwolnił nas od zawstydzającego zostania<br />
tam do rana, ale jak się okazało potem drogo<br />
mnie to kosztowało......<br />
Silnik się porządnie przegrzał...... Nie<br />
pierwszy raz zresztą w ciągu tych prawie 20<br />
lat użytkowania.<br />
Poprzednie przyczyny to: nieszczelność<br />
układu, niewydolny wymiennik ciepła czy<br />
brak chłodzenia wodą zaburtową (zapomniałem<br />
odkręcić zawór), lub zużyty<br />
gumowy impeler (wirnik) pompy wody<br />
zaburtowej. Nabierając doświadczenia w<br />
ciągu tych lat wydawało mi się że zabezpieczyłem<br />
się na wszystkie możliwości zakładając<br />
dwa alarmy dźwiękowe oprócz analogowego<br />
wskaźnika temperatury, w który<br />
silnik był wyposażony fabrycznie.<br />
Tym razem wszystko było sprawdzone po<br />
drodze przez ocean i OK, alarm włączał się<br />
wcześnie, ale można jeszcze było jechać na<br />
maksymalnych obrotach z pół godziny zanim<br />
silnik nie rozgrzał się naprawdę niebezpiecznie,<br />
trzeba było tylko obserwować<br />
wskaźnik temp., ale wtedy byłem zajęty<br />
czym innym....i woda z systemu wyparowała.<br />
Rano już na kotwicy gdy wystygł dolałem<br />
do pełna, dojechaliśmy kawałek dalej i po<br />
10 min znów przegrzany. Nie używałem go<br />
więc, wchodząc wszędzie na żaglach (w<br />
międzyczasie próbowałem znaleźć przyczynę).<br />
Pierwszy podejrzany był termostat, potem<br />
pompa wewnętrznego obiegu. Itd., itd.<br />
Oszczędzając tych technicznych opisów<br />
moich zmagań z silnikiem, powiem tylko, że<br />
skończyło się to dopiero w Miami. Wymiana<br />
całej głowicy cylindrów - waga około<br />
20 kg, koszt ok. 1300 dol. Robota własna.<br />
Pomagał mi w tych zmaganiach na Karaibach<br />
telefonicznie a w Miami już osobiście<br />
niezastąpiony w takich sprawach Jurek<br />
Jabłoński, który jest najlepszym ekspertem<br />
w tej dziedzinie jakiego poznałem.<br />
Pozytywną stroną jest, że poznałem sposób<br />
sprawdzenia czy w bloku naprawdę jest woda<br />
czyli płyn chłodniczy. Na górnej powierzchni<br />
głowicy jest korek, który wygląda<br />
jak jeszcze jedna z kilkunastu śrub bloku.<br />
Wystarczy go odkręcić by sprawdzić czy<br />
wlany płyn wypełnił cały blok. O istnieniu<br />
tego korka nie wspomina moja instrukcja<br />
obsługi i każe tylko dolać płynu po kilkuminutowej<br />
pracy jak go ubędzie w zbiorniku.<br />
U mnie nie ubywało, bo blok był zapowietrzony<br />
i wystarczyłoby tylko odkręcić<br />
dany korek, by płyn mógł wypełnić kanały<br />
w bloku.<br />
Kosztowna lekcja, trudno, piszę o tym by<br />
nikomu z was to się nie przytrafiło. Sam<br />
wycinam i zbieram tego typu historie.<br />
Lepiej uczyć się na cudzych błędach.....<br />
Inna lekcja ... podczas żeglowania po wodach<br />
koralowych, szczególnie w trudnych<br />
przejściach (bez silnika), ale chyba nie warto<br />
o tym pisać.... Kto w dzisiejszych czasach<br />
żegluje bez silnika. Jak popsuty to stoi się aż<br />
będzie naprawiony i tyle.<br />
Dziadek Jacek , sv Osprey
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 20 _______________________________________________________________________________
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 21 _______________________________________________________________________________
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 22 _______________________________________________________________________________<br />
P<br />
olski Klub Żeglarski w Nowym Jorku<br />
co roku organizuje Kurs Żeglarski na<br />
stopień żeglarza i sternika jachtowego.<br />
Prowadzony jest on według zasad ustalonych<br />
przez Komisję Szkolenia Polskiego<br />
Związku Żeglarskiego. Składa się on z<br />
dwóch części: teoretycznej oraz praktycznej,<br />
prowadzony jest w soboty oraz niedziele.<br />
A teraz do rzeczy... Osobiście miałam<br />
okazję uczestniczyć w tym przedsięwzięciu<br />
ubiegłego roku. Szczerze mówiąc nie do<br />
końca byłam przekonana czy aby na pewno<br />
powinnam wziąć w tym udział. Żeglarstwo<br />
bowiem dotychczas nie był mojąpasją i nie<br />
sądziłam, że może się nią stać. Poczta<br />
pantoflowa w naszym mieście okazuje się<br />
działać dość sprawnie, gdyż dotarły do mnie<br />
informacje o rozpoczynającym się kursie.<br />
Za namową jednego z „absolwentów” postanowiłam<br />
się zapisać.<br />
Czy było warto? Jeszcze jak! Mam<br />
nadzieję, że poniższe argumenty zachęcą<br />
tych, którzy szukają hobby czy sposobu na<br />
miłe spę-dzanie czasu.<br />
WSPOMNIENIA KURSANTKI<br />
czasu i pewnie nie zdziwiłoby to nikogo,<br />
gdyby nie fakt, że robią to bezinteresownie.<br />
Wiedza książkowa popierana była autentycznymi<br />
wydarzeniami, opowieściami o<br />
przygodach na morzu, lądzie czy oceanie<br />
(nie zawsze tymi przyjemnymi, w woli<br />
ostrzeżenia dla przyszłych żeglarzy). Każdy<br />
z nas mógł wysnuć swoje wnioski i<br />
przekonać się, że ten rodzaj sportu to nie<br />
tylko słońce, wiatr we włosach czy niekończąca<br />
się impreza lecz również ogromna<br />
odpowiedzialność za życie swoje i wszystkich,<br />
którzy znajdują się na jachcie.<br />
Najprzyjemniejszy moment nadszedł<br />
wraz z rozpoczęciem się zajęć praktycznych.<br />
Mogliśmy przenieść naszą dotychczas<br />
zdobytą wiedzę na „Babę Jagę” – klubową<br />
łódź żaglową i rozpocząć nauki.<br />
porni na przekazywaną im wiedzę ☺.<br />
Kurs zakończył się egzaminem, którego<br />
częścią pisemną był test wyboru, składający<br />
się z pięciu tematycznych części. Uprzedzam,<br />
nie należał on do najłatwiejszych a<br />
dodatkowy nadzór egzaminatora PZŻ, który<br />
przyleciał z Polski tylko w tym celu, był<br />
dodatkowo stresujący. Na koniec dodam, że<br />
egzamin zakończył się pomyślnie dla<br />
wszystkich kursantów, co oznacza, że nie<br />
taki diabeł straszny jak go malują.<br />
Kilka miesięcy później, a dokładnie pod<br />
koniec stycznia PKŻ w Nowym Jorku,<br />
organizuje doroczny kostiumowy „Bal<br />
Pirata”. Jest to świetna impreza a jedną z<br />
atrakcji jest oficjalne rozdanie patentów<br />
żeglarskich w dość zabawny sposób.<br />
Każdego roku część osób biorących<br />
udział w kursie zapala się tak bardzo, że<br />
kupuje swoje łódki i pogłębia oraz wdraża<br />
zdobytą wiedzę w życie, stając się armatorami<br />
łodzi żaglowych.<br />
Początek nie był łatwy. Zajęcia teoretyczne<br />
rozpoczęły się w marcu; wietrznie i<br />
mroźno. Jednym słowem nic przyjemnego i<br />
zero żeglarskiej atmosfery. Na pierwszym<br />
wykła-dzie, którym było „Ratownictwo”<br />
pojawił się Andrzej Palowski i zaczął<br />
straszyć wszystkich wszelakimi niebezpieczeństwami<br />
jakie czyhaja na nas na wodzie<br />
– takiego strachu mi napędził, że niewiele<br />
brakowało i bym sama zrezygnowała z kursu<br />
już na jego początku. Ale nie, postanowiłam<br />
dać sobie szansę na poznanie sztuki<br />
żeglarskiej jeszcze raz. Później pojawili się<br />
inni wykładowcy. Rzetelnie przekazywali<br />
grupie swoją wiedzę w dziedzinach, o<br />
których nie miałam dotychczas pojęcia.<br />
Dalej było tylko trudniej; przez większość<br />
czasu czułam jakbym co najmniej uczyła się<br />
jakiegoś obcego języka.<br />
Nie będę zanudzać relacjami z poszczególnych<br />
wykładów, jednak wspomnę o tym<br />
co mnie najbardziej urzekło w ludziach<br />
prowadzących zajęcia z moją grupą, to<br />
ogromna pasja, poświęcenie prywatnego<br />
Szkoleniem na wodzie zajęli się:<br />
Krzysztof i Bogdan. Pomagali im również<br />
Basia oraz Andrzej. Kolejne dni mijały,<br />
kilka osób zrezygnowało, ale ci co zostali<br />
myślę że starali się dać z siebie wszystko,<br />
aby opanować podstawowe manewry.<br />
Instruktorzy nie mieli jednak z nami łatwo,<br />
gdyż niektórzy wydawali się być dość od-<br />
Klub chętnie przyjmuje nowych<br />
członków do swojego grona, nie ogranicza<br />
się tylko do działalności sportowej lecz<br />
równiez kilka razy w roku organizuje<br />
spotkania żeglarskie oraz regaty.<br />
Tak w wielkim skrócie można<br />
przybliżyć strukturę przedsięwzięcia jakim<br />
jest kurs żeglarski w PKŻ NY. Gorąco<br />
polecam... spróbujcie a nie pożałujecie.<br />
K.
____________________________ Żeglarz nr 200 __________________ strona 23 _________________________________________________________________________________<br />
CENSUS 2010<br />
Zgodnie z konstytucją USA Census przeprowadzany jest od 1790 roku<br />
co 10 lat. Warto “Dać się policzyć, żeby się liczyć!”. Po pierwsze,<br />
ważne jest pokazać ilu Polaków i Amerykanów polskiego pochodzenia<br />
jest w tym kraju i ludzi w danej społeczności czy to będzie Greenpoint<br />
na Brooklynie, Ridgewood na Quennsie czy, przykładowo, Elisabeth w<br />
New Jersey. Warto, bo według danych Censusa rozdzielane są<br />
fundusze federalne na takie cele jak między innymi szkoły i szpitale<br />
publiczne, ośrodki opieki nad seniorami, infrastruktura miejska, etc. I<br />
tak będzie aż do roku 2020. W ubiegłym roku było tego ponad 430<br />
miliardów dolarów.<br />
Census wkracza od początku maja w ostateczną fazę: skończył się czas<br />
na odsyłanie kwestionariuszy pocztą a od początku maja będą po<br />
domach tych, co nie odesłali, chodzić zgodnie z wymogami prawa<br />
ankieterzy (aż do sześciu razy wieczorami i weekendami).<br />
Uczestnictwo w Censusie jest nie tylko dla nas wszystkich pożyteczne,<br />
ale także bezpieczne. Nie ma żadnego pytania o numer Social Security<br />
ani o status imigracyjny. Prawo zabrania też Censusowi dzielić się<br />
jakąkolwiek informacją z innymi agendami rządowymi od INS, IRS,<br />
CIA, FBI po policję czy samego prezydenta kraju. Pracownikom<br />
Censusa grożą za to ogromne kary finansowe plus do 25 lat więzienia.<br />
Ale, póki co, przez ostatnie 220 lat nic takiego się nie zdarzyło.<br />
MS
_______¯eglarz nr 200______________________________strona 24 ______________________________________________<br />
☺ œmiesznostki<br />
T A B L I C A O G £ O S Z E Ñ<br />
_________________________________________________________________________________________________________________<br />
_________________________________________________________________________________________________________________<br />
Antica – spełnione marzenia, sześć lat na oceanach. Po latach<br />
oczekiwań ukazała się książka o wieloletnim rejsie „Antici”;<br />
staranne wydanie, twarde okładki, kolorowe zdjęcia w tekście.<br />
Książkę można kupić wysyłając email na adres:<br />
Andrzjej.sochaj@yahoo.com<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
„Mam na imię Ludomir” – bogato ilustrowana książka<br />
o Ludomirze Mączce. Książkę można nabyć w siedzibie PKŻ w<br />
NY lub kontaktując się z Małgosią Krautschneider: tel.: 847-800-<br />
6398, email: margaretkraut@gmail.com<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Zamiast lekarza, zabierz na jacht urządzenie szwajcarskie -<br />
BIOPTRON - emitujące światło spolaryzowane. Regeneruje<br />
organizm, usuwa bóle mięśni, kręgosłupa, stawów, bóle<br />
reumatyczne, migreny, leczy problemy skórne, przyspiesza gojenie<br />
ran i zrastanie kości, pomocny w leczeniu przeziębień i stanów<br />
zapalnych oraz innych dolegliwości. Super promocja letnia!<br />
Informacje: Krysia Chmilewska tel. 212-865-8038, kom. 917-<br />
538-2026, www.bioptron.com.pl<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Kapitan Jacek Rajch zaprasza na s/y Osprey: 11m slup sy<br />
Osprey Pol 2854 żegluje po Śródziemnym, w rejonie Balearów 25<br />
euro/dzień, max.4 osoby. Listopad-grudzień z Las Palmas na<br />
Karaiby 100euro/tydzień, max 2 osoby. Kontakt : e-mail<br />
OspreyJacekEwa@msn.com Tel.: - w USA 970 262 0121, - w<br />
Polsce 42 632 4990.<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
NAUTICA – CLUB zaprasza na Kursy nurkowania PADI<br />
prowadzone przez doświadczonego polskiego instruktora MSDT-<br />
PADI. Po więcej informacji: www.nautica-club.com<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Yacht Klub Polski Londyn 1982 – 2007 – to niezwykle<br />
interesująca książka w bardzo ciekawy i przystępny sposób<br />
opisująca ćwierć wieku działalności klubu i jego członków; jest do<br />
nabycia przez portale internetowe: www.mkt.pl ,<br />
www.gdanskamarinacenter.com , www.pogoria.org<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
“CO PRZYNIOSŁY FALE I WIATR” - książka Rudolfa<br />
Krautschneidera, niezwykle interesująco opowiadająca o żaglowcu<br />
„Victoria”, jak również o ludziach spotykanych podczas morskich<br />
włóczęg autora. Można ją kupić w : www.sunyachts.com/ksiazki<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Firma Z SAILS - oferuje us³ugi w zakresie szycia i naprawy ¿agli,<br />
przeróbek. Konkurencyjne ceny, krótkie terminy, gwarancje:<br />
(800)221-1884.<br />
----------------------------------------------------------------------------------<br />
Redakcja nie bierze odpowiedzialnoœci za treœæ og³oszeñ.<br />
ZRZUTKA<br />
Donacje na wydawanie “¯eglarza” zechcieli nades³aæ:<br />
Jolanta Szczepkowska - $100, Andrzej Sochaj - $50, Wiesław<br />
Kruszewski - $50, Janusz Dudziński - $40, Maja i Jerzy Kubiak -<br />
$30, Dorota Tomporowski - $20.<br />
Serdecznie dziêkujemy !!<br />
K.S.<br />
Three knots<br />
An old retired sailor puts on his old uniform and heads for the docks<br />
once more, for old times sake.<br />
He engages a prostitute and takes her up to a room.<br />
He's soon going at it as well as he can for a guy his age, but needing<br />
some reassurance, he asks, 'How am I doing?'<br />
The prostitute replies, 'Well, old sailor, you're doing about three<br />
knots.'<br />
'Three knots?' he asks. 'What's that supposed to mean?'<br />
She says, 'You're knot hard, you're knot in, and you're knot getting<br />
your money back'.<br />
Nadesłał: J. Musiałowski<br />
Little boy at the nude beach.<br />
A mother and father take their 6-year old son to a nude beach...<br />
As the boy walks along the sand, he notices that many of the women<br />
have boobs bigger than his mother's, so he goes back to ask her why.<br />
She tells her son, 'The bigger they are, the sillier the lady is.'<br />
The boy, pleased with the answer, goes to play in the ocean but<br />
returns to tell his mother that many of the men have larger things<br />
than his dad does.<br />
She replies, 'The bigger they are, the dumber the man is'<br />
Again satisfied with her answer, the boy goes back to the ocean to<br />
play.<br />
Shortly thereafter, the boy returns and promptly tells his mother,<br />
'Daddy is talking to the silliest lady on the beach, and the longer he<br />
talks, the dumber he gets.<br />
Nadesłała: Basia Ślimakowska<br />
Podwyżka<br />
Nasza meksykańska pomoc domowa poprosiła o podwyżkę.<br />
Żona była bardzo z tego niezadowolona i postanowiła porozmawiać<br />
z nią o podwyżcze.<br />
Żona spytała: - Maria, dlaczego chcesz dostać podwyżkę?<br />
Maria: „Senora, są trzy tego powody. Pierwszy jest taki, że lepiej<br />
prasuję niż ty.<br />
Żona: „Kto powiedział, że lepiej prasujesz niż ja?”<br />
Maria: „Twój mąż, senora”.<br />
Żona: „Och”.<br />
Maria: “Drugi powód jest taki, że ja lepiej gotuję niż pani.”<br />
Żona: “Nonsens, kto powiedział, że lepiej gotujesz niż ja?”<br />
Maria: “Twój mąż, senora.”'<br />
Żona: “Och.”<br />
Maria: “Mój trzeci powód jest taki, że jestem lepszą kochanką niż ty<br />
senora.”<br />
Żona (naprawdę już wkurzona): ”Czy to też powiedział mój mąż?”<br />
Maria: „Nie senora, ogrodnik.”<br />
Żona: “To ile chcesz tej pożyczki?”<br />
Nadesłał: JKnabe<br />
KONTAKT Z KLUBEM<br />
Telefon do klubu: 315-498-0931<br />
Komandor: Janusz Kędzierski<br />
tel.: 646-469-0992, email: komandorpsc@aol.com<br />
“¯eglarz” – Biuletyn Informacyjny Polskiego Klubu ¯eglarskiego w NY, rok 18, nr – 200 (4/2010), kwiecień 2010r. Kontakt: 1(908)316-<br />
3604. Adres redakcji: BPK¯ “¯EGLARZ”, Attn: Krzysztof Sierant, 309 Cedar Grove Ter., Scotch Plains, NJ 07076. E-mail:<br />
zeglarz@zeglarz.info . Opr. Graf. i redakcja – Krzysztof Sierant. Komp. Latitude D610, 1GB RAM, drukarka: HP 8000; Win XP (fonts: TT fonts, PLToronto,<br />
Times New Roman), W2003; tyt. i 1str.-CD12. Redakcja nie bierze odpowiedzialnoœci za treœæ artyku³ów i ogłoszeń. Nades³anych tekstów nie zwracamy. Siedziba<br />
Klubu: Gateway Marina, 3260 Flatbush Ave., Brooklyn, NY 11234. Gateway Marina: 40 o 35’08”, 73 o 55’08”.