Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
Zobacz peÅne wydanie (PDF) - SÄ deczanin
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
ISSN 1899-3443<br />
Cena 5 zł (w tym 7 proc. VAT)<br />
M I E S I Ę C Z N I K N I E Z A L E Ż N Y<br />
czerwiec 2009<br />
№ 6 (18)/2009, Rok II<br />
Przeżyjmy to jeszcze<br />
raz – Jan Paweł ii<br />
w starym sączu<br />
– str.30<br />
słowacy w handlowym raju – str. 18<br />
650 lat Ptaszkowej – str. 22<br />
wędka na szóstoklasistów – str. 56<br />
nieznane portrety Bolesława Barbackiego – str. 78
2<br />
Kosym spojrzeniem<br />
Polski papież<br />
się nie myli!<br />
Pamiętam, jak<br />
10 lat temu<br />
obudził mnie telefon,<br />
że pod budowany<br />
ołtarz papieski<br />
przywieziono<br />
drewniany fotel,<br />
na którym będzie<br />
siedział Dostojny<br />
Gość i jak chcę zrobić<br />
zdjęcie do gazety,<br />
to muszę się sprężyć. Pamiętam<br />
Józefa Puściznę, dyrektora Powiatowego<br />
Domu Kultury w Starym Sączu,<br />
a w innym wcieleniu organistę w Barcicach,<br />
który z wypiekami na twarzy<br />
czuł się w obowiązku systematycznie<br />
puszczać do prasy przecieki z komitetu<br />
organizacyjnego wizyty Jana Pawła<br />
II w Starym Sączu.<br />
Zmieniały się daty i mapy placu papieskiej<br />
celebry, ale nie zmieniał się entuzjazm.<br />
Wszyscy żyliśmy tą wizytą. Pamiętam<br />
wieczorne podróże z małżonką<br />
i dwójką małych córek do Starego Sącza,<br />
aby sprawdzić rozkład sektorów.<br />
Spotykałem tam sąsiadów, jakby jedna<br />
delegacja z ulicy nie wystarczyła. Ludzie<br />
sprawdzali, gdzie będzie ich miejsce<br />
podczas uroczystości kanonizacji<br />
księżnej Kingi, to było najważniejsze…<br />
Aż przyszedł ten niezapomniany<br />
dzień, 16 czerwca 1999 roku. Poprzedniego<br />
wieczora zwalili nam się<br />
na głowę znajomi z Bytomia. Przyjęliśmy<br />
ich godnie, choć długo goście<br />
czerwiec 2009<br />
nie pospali. O 3. nad ranem ruszyliśmy<br />
z domu. Zrazu spokojnie się szło przez<br />
miasto, od Rynku tłum gęstniał z każdym<br />
krokiem, od drugiego wiaduktu<br />
na Węgierskiej kroczyła ława. Dzięki<br />
legitymacji dziennikarskiej dostałem<br />
się na zwyżkę prasową, a stamtąd, jak<br />
okiem sięgnąć nieprzebrane tłumy.<br />
Pochmurne niebo, wreszcie ukazał<br />
się na horyzoncie biały punkcik. Boże<br />
słodki, co to była za radość…<br />
Podczas słynnej powtórki z geografii<br />
Ojciec Święty wyraźnie się machnął.<br />
Mówiąc o Wielkiej Raczy pomylił Beskid<br />
Śląski z Sądeckim. Gdy nazajutrz<br />
próbowałem skonsultować papieską<br />
wypowiedź ze specjalistami - wszyscy<br />
się wykręcali sianem, jakby chodziło<br />
o sprawę wiary, w której papież<br />
jest nieomylny. Taki na przykład Maciej<br />
Zaremba, prezes sądeckiego oddziału<br />
Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego,<br />
tłumaczył mi zawile, że Jan Paweł II dobrze<br />
wiedział, co mówi i na pewno się<br />
nie pomylił, tylko wiatr przekręcił Jego<br />
słowa i trasa na Przehybę<br />
ze Starego Sącza<br />
przebiega dokładnie<br />
tak, jak ją Ojciec Święty<br />
opisał…<br />
Oto jaka była siła<br />
Jana Pawła II. Miał<br />
moc zmieniania map,<br />
ale czy nasze serca<br />
zmienił?<br />
- Święci nie przemijają,<br />
święci żyją świętymi<br />
i pragną świętości<br />
- mówił na Błoniach starosądeckich<br />
polski papież.<br />
Uważam, że nic lepszego, od wizyty<br />
papieża w Starym Sączu, nie spotkało<br />
do tej pory Sądeczan. Będziemy z tej<br />
nauki czerpać przez stulecia. Dlatego<br />
gorąco polecam w bieżącym numerze<br />
„Sądeczanina” brawurowy opis tego<br />
wiekopomnego wydarzenia pióra red.<br />
Jerzego Leśniaka.<br />
Przeżyjmy to jeszcze raz…<br />
Henryk Szewczyk; rys. Paweł Kalina<br />
Zegar kwiatowy pod Basztą Kowalską.<br />
Pierwszy krok do odbudowy zamku<br />
królewskiego w Nowym Sączu<br />
(str. 84-85). Fot. Jerzy Leśniak<br />
Sądeczanin – miesięcznik niezależny,<br />
ukazujący się od stycznia<br />
2008 roku na terenie Sądecczyzny.<br />
Redaguje zespół.<br />
Redaktor odpowiedzialny –<br />
Henryk Szewczyk<br />
(henrykszew@poczta.onet.pl)<br />
Wydawca:<br />
Fundacja Sądecka – Stowarzyszenie<br />
Kasa Wzajemnej Pomocy<br />
33-300 Nowy Sącz<br />
ul. Głowackiego 34a,<br />
tel. (o18) 441 00 11, 441 45 44.<br />
Opracowanie graficzne,<br />
skład i łamanie:<br />
Paweł Noszkiewicz<br />
(pawel.n@webkreator.com.pl)<br />
Druk:<br />
Flexergis, Nowy Sącz,<br />
ul. Elektrodowa 45<br />
tel. (018) 449 29 50<br />
Materiałów nie zamówionych nie<br />
zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo<br />
skracania i redagowania nadsyłanych<br />
tekstów oraz opatrywania<br />
ich własnymi tytułami.<br />
Sądeczanin
w numerze:<br />
Felieton<br />
Polski papież się nie myli! ...................................................................................................... 2<br />
Wydarzenia<br />
Wydarzenia i opinie ......................................................................................................................4<br />
Gospodarka<br />
Orły z Biegonic ..................................................................................................................................14<br />
Słowacy w handlowym raju .............................................................................................18<br />
Dacze samobieżne ...................................................................................................................... 20<br />
Jubileusz<br />
650 lat królewskiej wsi .............................................................................................................22<br />
Korespondencja znad Nilu<br />
Sfinks przemówił sądeckim głosem ..................................................................... 26<br />
Papieska rocznica<br />
Ta ziemia od lat była mi bardzo bliska... ......................................................... 30<br />
Społeczeństwo<br />
Łącko kwitnące sadami ......................................................................................................... 40<br />
Najpiękniejsze sądeczanki ...........................................................................................42<br />
Nowe książki<br />
Kto czyta nie błądzi .....................................................................................................................45<br />
Sądeczanie<br />
Męczennica z Trzetrzwiny .................................................................................................. 46<br />
Siostra Marakudża ........................................................................................................................ 49<br />
Adam Noga .......................................................................................................................................... 50<br />
Waleczny czy wojowniczy? ............................................................................................... 51<br />
Pamięci Ewy Harsdorf ..............................................................................................................54<br />
Oświata<br />
Wędka na szóstoklasistów ................................................................................................. 56<br />
Zdrowie<br />
Są z ludźmi od 9000 lat ....................................................................................................... 58<br />
Kultura<br />
Z miasta na wieś ............................................................................................................................60<br />
Limanowskie słowiki ................................................................................................................. 62<br />
Wojsko i muzyka ............................................................................................................................ 64<br />
„Halka” nad Dunajcem ............................................................................................................ 67<br />
Wspomnienia<br />
Moje powroty (1) ............................................................................................................................68<br />
Rynek starosądecki zachowany w mojej pamięci ...............................72<br />
Wywiad<br />
Nic o nas bez nas .......................................................................................................................... 76<br />
Historia<br />
Skarby z archiwum Uhaczów ..............................................................................78<br />
Ratusz Leszka Migrały ............................................................................................................. 82<br />
Pierwszy krok......................................................................................................................................84<br />
Turystyka<br />
Tuzin turystycznych cudów Sądecczyzny ..................................................... 87<br />
Sport<br />
Wskrzeszenie Sądeckiej Wenecji ............................................................................... 94<br />
Rozmaitości<br />
Wymoczki po toskańsku ......................................................................................................96<br />
Do i od Redakcji............................................................................................................................. 97<br />
Perełki Sądecczyzny ..................................................................................................................98<br />
Bartnik Sądecki – panegiryk na wskroś uzasadniony .....................99<br />
Sfinks przemówił po sądecku<br />
Sfinks stojący u stóp wielkiej<br />
piramidy w Gizie na brzegiem<br />
Nilu od czerwca br. przemawia<br />
każdego wieczoru do turystów<br />
…po polsku. Głosu użyczył Sfinksowi<br />
sądeczanin Karol Leśniak<br />
z małżonką Martą. Stworzenie<br />
polskiej wersji językowej widowiska<br />
pod piramidami stanowi<br />
odpowiedź na wzrastający ruch turystyczny Polaków<br />
do Egiptu - str. 26<br />
Powroty do Sącza Józefa Oleksego<br />
Waleczny czy wojowniczy?<br />
(portret Arkadiusza Mularczyka)<br />
Największym problemem Mularczyka<br />
jest skuteczność. Przegrał przed Trybunałem<br />
Konstytucyjnym, przegrał boje<br />
o urzędy marszałka Małopolski i starosty<br />
sądeckiego, nie odniósł sukcesów<br />
w walce o władzę na Limanowszczyźnie<br />
i Ziemi Gorlickiej – pisze Ireneusz<br />
Pawlik o najbardziej rozpoznawalnym<br />
polityku z Nowego Sącza – str. 51<br />
Cuda Sądecczyzny<br />
Mieszkałem na „Piekle”. Nie ma<br />
już na Lwowskiej ani restauracji<br />
„Piekiełko”, ani sklepu mięsnego,<br />
gdzie wystawałem w kolejce<br />
od 5 rano, dopóki mnie<br />
Matka nie zastąpiła. Nie zmienił<br />
się natomiast most na Kamienicy<br />
ani kapliczka Jana Nepomucena<br />
– wspomina były<br />
premier i marszałek Sejmu RP<br />
– str. 68<br />
Cudze chwalicie, swego<br />
nie znacie – pisze<br />
Leszek Migrała, który<br />
pokusił się o sporządzenie<br />
tuzina największych<br />
atrakcji<br />
turystycznych Sądecczyzny.<br />
Listę otwiera<br />
kościół św. Świerada<br />
w Tropiu z początku<br />
XII wieku, a zamyka krzepka siedemdziesięciolatka: kolejka<br />
na Górę Parkową w Krynicy Zdroju – str. 87<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
3
Wydarzenia<br />
wydarzenia i opinie<br />
4<br />
fot. arch.<br />
fot. (leś)<br />
Kinga w Sejmie<br />
Kinga Szlag (na zdjęciu), uczennica<br />
Zespołu Szkół w Lipnicy Wielkiej, jako<br />
jedyna z powiatu nowosądeckiego<br />
dostąpiła zaszczytu reprezentowania<br />
naszego regionu na obradach XV Sesji<br />
Sejmu Dzieci i Młodzieży w gmachu<br />
Sejmu RP w Warszawie. Mandat<br />
zdobyła w drodze konkursu spośród<br />
275 uczestników pisząc pracę pt. „Co<br />
my możemy zrobić dla pomyślności<br />
Polski, żeby żyło się lepiej i sprawiedliwiej<br />
nam i pokoleniom, które przyjdą<br />
po nas?”<br />
Poseł Czerwiński popiera PiS<br />
Sądecki poseł PO Andrzej Czerwiński<br />
zapowiedział poparcie Platformy<br />
Obywatelskiej dla projektu ustawy<br />
opracowanej przez Prawo i Sprawiedliwość<br />
na rzecz uwłaszczenia działkowców.<br />
Użytkownicy ogrodów działkowych,<br />
w myśl projektowanej ustawy,<br />
mogliby je nabyć nawet z 99-proc.<br />
bonifikatą (dotyczy to emerytów,<br />
rencistów, wdów i wdowców). Polski<br />
Związek Działkowców jako relikt PRL<br />
uległby likwidacji. Właściciele działek<br />
zadecydowaliby, czy i komu je potem<br />
odsprzedać. Będą mogli postawić normalny<br />
dom i w nim mieszkać.<br />
Działki na Falkowej w Nowym Sączu.<br />
DAKO: dwie strony medalu<br />
czerwiec 2009<br />
Zbliżająca się wielkimi krokami<br />
budowa obejścia wsi Brzezna, Stadka<br />
dni pracy domagając się rozmów<br />
z zarządem przedsiębiorstwa, na czele<br />
którego stoi rodzina Studzińskich. Ludzie<br />
obawiają się masowych zwolnień<br />
związanych z z osłabieniem koniunktury<br />
na rynku budowlanym. Jak na razie<br />
pracę straciło 9 osób. Powstała w 1994<br />
roku w Nowym Sączu Fabryka Okien<br />
DAKO uważana jest za jednego z liderów<br />
w swojej branży w Polsce południowej.<br />
Specjalizuje się w produkcji<br />
okien, rolet i drzwi z PCV oraz aluminium,<br />
bram garażowych i przemysłowych,<br />
drzwi wewnętrznych i konstrukcji<br />
ze szkła hartowanego, przede<br />
wszystkim z przeznaczeniem dla biur,<br />
konstrukcji przeciwpożarowych, a także<br />
przestrzennych konstrukcji aluminiowych:<br />
ogrodów zimowych, zadaszeń,<br />
świetlików, fasad obiektów.<br />
Tymczasem kierownictwo firmy<br />
w oficjalnym komunikacie tryska<br />
optymizmem:<br />
„I kwartał 2009, pomimo niekorzystnej<br />
sytuacji ekonomicznej i gospodarczej<br />
w kraju i na świecie DAKO może zaliczyć<br />
do bardzo udanych. Realizujemy założony<br />
plan sprzedaży na rok 2009 w pełnym<br />
zakresie, każdego miesiąca notując<br />
wzrost sprzedaży, w porównaniu do miesiąca<br />
poprzedniego. Od początku roku<br />
podpisaliśmy wiele interesujących kontraktów<br />
handlowych, zapewniając sobie<br />
już na starcie roku portfel zamówień<br />
na kilka miesięcy. Tendencja wzrostowa<br />
w DAKO wynika przede wszystkim<br />
ze skutecznej strategii zarządzania, stałego<br />
monitorowania rynku i natychmiastowego<br />
reagowania na jego potrzeby,<br />
wprowadzania innowacyjnych rozwiązań,<br />
a także ciągłego udoskonalania naszej<br />
oferty produktów. W ostatnim czasie<br />
odnotowaliśmy znaczny wzrost sprzedaży<br />
stolarki drewnianej (…) Po podsumowaniu<br />
wyników z pierwszego kwartału<br />
duże nadzieje wiążemy z ekspansją<br />
eksportu na coraz to nowe rynki europejskie,<br />
a nawet i inne kontynenty. Zagraniczni<br />
Partnerzy Handlowi z całego<br />
świata, którzy nas odwiedzili w tym roku<br />
w Nowym Sączu, są pod dużym wrażaniem<br />
naszej nowej fabryki, możliwości<br />
produkcyjnych i technologicznych, a także<br />
systemu organizacji pracy. Mamy tak-<br />
fot. arch.<br />
fot. (leś)<br />
Załoga wydziału montażu okien<br />
PCV w firmie DAKO zaprotestowała<br />
przeciwko obniżce płac. Kilkudziesięciu<br />
pracowników zaprzestało na kilże<br />
w planach kilka nowych inwestycji<br />
wpisanych w długofalową strategię rozwoju<br />
firmy – w tym także znaczące inwestycje<br />
poza granicami kraju. Liczymy<br />
na to, że dobra passa będzie nam sprzyjać<br />
i nadal sprzedaż będzie wzrastać jak<br />
w pierwszym kwartale 2009 roku.”<br />
Ranking uczelni wyższych<br />
Nieźle wypadły sądeckie uczelnie<br />
w dorocznym rankingu szkół wyższych<br />
dziennika „Rzeczpospolita” i tygodnika<br />
„Perspektywy”. Wśród setki ocenianych<br />
niepublicznych uczelni magisterskich<br />
Wyższa Szkoła Biznesu – National<br />
Louis University (na zdjęciu) została<br />
sklasyfikowana na 13 miejscu (spadek<br />
o 5 „oczek” w porównaniu z ub.r.). Z kolei<br />
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa<br />
w Nowym Sączu zajęła 10 miejsce<br />
(awans o 5 „oczek”) wśród 23 uczelni<br />
tego typu. Miło się było dowiedzieć,<br />
że w „klasyfikacji generalnej” wygrał<br />
Uniwersytet Jagielloński, pokonując<br />
o włos, ale jednak, Uniwersytet Warszawski,<br />
w końcu wielu Sądeczan, to absolwenci<br />
krakowskiej Alma Mater. AGH<br />
znalazła się na 5 pozycji, , Politechnika<br />
Krakowska – 35, a Uniwersytet Ekonomiczny<br />
w Krakowie – 36. Oceniano<br />
prestiż uczelni, siłę naukową, warunki<br />
studiowania oraz jej umiędzynarodowienie.<br />
Zbierano opinie studentów,<br />
wykładowców, pracodawców.<br />
Obwodnica wzdłuż Dunajca<br />
Sądeczanin
Wydarzenia<br />
fot. (leś)<br />
ła, Podegrodzia była tematem wiodącym<br />
XXXV sesji Rady Gminy Podegrodzia.<br />
Z tej okazji do stolicy Lachów<br />
sądeckich zjechali liczni goście, w tym<br />
wicemarszałek Małopolski Leszek<br />
Zegzda i Grzegorz Stech, dyrektor<br />
Wojewódzkiego Zarządu Dróg. Przedstawiono<br />
szczegółowe informacje<br />
nt. budowy obwodnicy Podegrodzia<br />
i Stadeł, która jest jednym z najważniejszych<br />
przedsięwzięć samorządu<br />
małopolskiego. Wysłannicy krakowskiej<br />
pracowni inżynierskiej „Klotoida”<br />
zaprezentowali metr po metrze przebieg<br />
trasy od mostu w Gołkowicach<br />
po skrzyżowanie (rondo) z obwodnicą<br />
starosądecką w Brzeznej. Projekt obejmuje<br />
budowę 6,5 km trasy biegnącej<br />
częściowo po wale przeciwpowodziowym<br />
Dunajca, dwóch rond i trzech<br />
mostów na potokach: Gostwiczanka,<br />
Barczynka i Jastrzębik. Dokumentacja<br />
inwestycji, w tym pozwolenia<br />
na budowę, są już gotowe. 23 czerwca<br />
br. zostanie wyłoniony wykonawca<br />
w ogłoszonym przetargu. Roboty<br />
powinny ruszyć latem i potrwają dwa<br />
lata. Inwestycja zostanie sfinansowana<br />
ze środków unijnych, chodzi, bagatela,<br />
o kilkadziesiąt milionów złotych,<br />
co jest mocnym argumentem<br />
za udziałem w eurowyborach.<br />
Wolne piątki<br />
Na bezpłatne urlopy we wszystkie<br />
piątki do końca lipca skierowano<br />
część załogi Newag SA w Nowym Sączu.<br />
Urlopy (łącznie 13 piątków) mają<br />
zapobiec masowej (ok. 300 osób) redukcji<br />
zatrudnienia z uwagi na brak zamówień<br />
na remont lokomotyw i wagonów<br />
ze strony PKP Cargo. W 2008 r.<br />
pracę straciło w Newagu już 400 pracowników.<br />
Przedsiębiorstwo zatrudnia<br />
ok. tysiąc pracowników.<br />
Po maturze<br />
fot. Bogusław Kołcz<br />
fot. (leś)<br />
fot. (leś)<br />
29 maja zakończyły się egzaminy<br />
maturalne, do których przystąpiło<br />
4396 abiturientów z Nowego Sącza<br />
i powiatu nowosądeckiego. Sądeccy<br />
maturzyści generalnie oceniali egzaminy<br />
pisemne jako średniołatwe. Teraz<br />
wypoczywają w oczekiwaniu na dobre<br />
wyniki, które będą przepustką na wyższe<br />
uczelnie.<br />
Na zdjęciu: Matura w Akademickim Liceum<br />
im. Króla Chrobrego w Nowym Sączu.<br />
50 lat „Siódemki”<br />
Podczas obchodów 50-lecia Szkoły<br />
Podstawowej nr 7 im. Obrońców<br />
Pokoju w Nowym Sączu otwarto wielofunkcyjne<br />
boisko ze sztuczną nawierzchnią,<br />
o powierzchni 1200 m 2 .<br />
Gościem specjalnym uroczystości jubileuszowych<br />
(15 maja) był długoletni<br />
(w latach 1976-2007). dyrektor tej placówki,<br />
matematyk Edward Sawicki<br />
(na zdjęciu). Obecnie placówką kieruje<br />
dyr. Mariusz Horowski.<br />
Rycerze na rynku<br />
Po raz piąty, działający przy MCK<br />
„Sokół” w Nowym Sączu, Instytut Europa<br />
Karpat zorganizował Dni Słowackie.<br />
Podczas tegorocznej dwudniowej imprezy<br />
z koncertem wystąpił zespół<br />
kameralny Musa Ludens z Bratysławy,<br />
a na nowosądeckim Rynku siłę oręża<br />
i rycerskie wyszkolenie zaprezentowała<br />
Grupa Szermierki Historycznej Cohors<br />
(Gwardia) z Preszowa. Słowaccy<br />
rycerze w zainscenizowanych potyczkach,<br />
opartych na średniowiecznych<br />
obyczajach wojennych, używali mieczy,<br />
toporów, tarcz, pik, kordów i płonących<br />
pochodni.<br />
Najstarszy strażak<br />
Podczas obchodów 75. rocznicy<br />
powstania Ochotniczej Straży Pożarnej<br />
w Korzennej 90-letni Władysław<br />
Wesołowicz (na zdjęciu) współzałożyciel<br />
straży oraz najmłodszy członek<br />
jednostki Łukasz Obrzut odsłonili kapliczkę<br />
poświęconą św. Florianowi.<br />
Straż w Korzennej powstała w 1934 r.<br />
Pierwszym naczelnikiem był Jan Górka.<br />
Podczas uroczystości jubileuszowej<br />
za wzorową służbę i wkład w ratowanie<br />
mienia i życia mieszkańców<br />
wicestarosta nowosądecki Mieczysław<br />
Kiełbasa Srebrnym Jabłkiem<br />
Sądeckim odznaczył prezesa OSP<br />
w Korzennej Janusza Szambelana<br />
i Stanisława Wojtarowicza. Złote<br />
Medale „Za zasługi dla Pożarnictwa”<br />
otrzymali: Włodzimierz Wesołowicz<br />
i Stanisław Kasprzyk; Srebrne<br />
– Andrzej Zięcina, Dominik Wojtarowicz<br />
i Janusz Szambelan.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
fot. Bożena Szymańska<br />
Patronka Bobowej<br />
Od niedzieli 17 maja<br />
Bobowej znowu patronuje<br />
św. Zofia. Z tej<br />
okazji uroczystą mszę<br />
św. w kościele św. Zofii<br />
celebrował ordynariusz<br />
tarnowski bp Wiktor<br />
Skworc. Biskup poświęcił<br />
tablicę upamiętniającą przywrócenie<br />
Bobowej praw miejskich<br />
z dniem 1 stycznia 2009 r. oraz zasadził<br />
drzewko poświęcone przez papieża<br />
Benedykta XVI. Kościółek pw.<br />
św. Zofii w Bobowej pochodzi z XV w.<br />
W ołtarzu głównym wisi obraz św.<br />
Zofii z córkami z początku XVI wieku.<br />
Z okazji przywrócenia patronatu św.<br />
Zofii nad Bobową Poczta Polska<br />
w Nowym Sączu przygotowała pamiątkową<br />
kartkę pocztową i stempel<br />
filatelistyczny (na zdjęciu), który można<br />
było nabyć w urzędzie pocztowym<br />
w Bobowej.<br />
Święta Zofia (VII-VIII w., daty życia<br />
nie nieznane) była pobożną wdową,<br />
jej trzy córki, które zginęły śmiercią<br />
męczeńską za wiarę nosiły imiona<br />
5
Wydarzenia<br />
<br />
fot. arch.<br />
trzech cnót chrześcijańskich: Pistis, Elipis<br />
i Agape (Wiara, Nadzieja, Miłość).<br />
Zaśpiewali kardynałowi<br />
Zespół „Dolina Popradu” z Piwnicznej<br />
Zdroju zagrał i zaśpiewał podczas<br />
uroczystej sesji Rady Miasta Krakowa,<br />
na której nadano kardynałowi Stanisławowi<br />
Dziwiszowi tytuł Honorowego<br />
Obywatela Królewskiego Miasta<br />
Krakowa. Na tę okazję piwniczańska<br />
poetka Krystyna Dulak-Kulej adoptowała<br />
słynne Życzymy, życzymy, które<br />
10 lat temu Sądeczanie zaśpiewali Janowi<br />
Pawłowi II w Starym Sączu. Czarni<br />
Górale zrobili furorę pod Wawelem,<br />
sama Małgorzata Radwan-Ballada,<br />
przewodnicząca krakowskiej rady, poszła<br />
w tany i przegwizdy z Maciejem<br />
Jeżowskim. Zespół zaśpiewał kardynałowi<br />
wiązankę pieśni i melodii, aby<br />
kołysały Jego góralskie serce jak najdłużej.<br />
Oto jedna z piosenek dedykowana<br />
metropolicie krakowskiemu w podzięce<br />
za Jego wieloletnią, wierną posługę<br />
przy boku Papieża-Polaka.<br />
Od Raby do Tybru wieść sie niesie<br />
Od Raby do Tybru wieść sie niesie<br />
Raduj się na falach Wisły i Popradu<br />
duso moja<br />
Ze Kardynał Dziwis w swy posłudze<br />
Ze Kardynał Dziwis w swy posłudze<br />
Dostoł od Krakowa zasłuzone kluce<br />
Dostoł kluce<br />
A jesce wymódlmy drugie kluce<br />
A jesce wymódlmy drugie kluce<br />
Coby niemi serca w papiyski nauce<br />
Nom otworzył<br />
(na melodię ,,Spod tego jawora’”)<br />
Honory dla Kluski<br />
Roman Kluska (na zdjęciu) zwyciężył<br />
w plebiscycie na „Przedsiębiorcę<br />
20-lecia”, towarzyszącym ogłoszeniu<br />
przez redakcję „Rzeczpospolitej” „Listy<br />
500” (11. edycji największych polskich<br />
przedsiębiorstw). Sądeczanin odebrał<br />
statuetkę Orła „Rzeczpospolitej” podczas<br />
gali w Warszawie. „Jeśli nie widzisz<br />
przed sobą perspektyw, stwórz<br />
je”. Takie jest życiowe motto Romana<br />
Kluski, twórcy Optimusa, współtwórcy<br />
czerwiec 2009<br />
fot. Piotr Nowak<br />
największego polskiego portalu internetowego<br />
Onet.pl, założyciela wydawnictwa<br />
i księgarni wysyłkowej Prodoks,<br />
doradcy ekonomicznego rządu,<br />
a ostatnio hodowcy owiec” – przedstawiono<br />
sądeckiego biznesmena i filantropa<br />
w specjalnym dodatku „Rzepy”.<br />
O przyznaniu Klusce tytułu zdecydowali<br />
czytelnicy internetowego wydania<br />
dziennika. Mogli głosować na 38.<br />
przedsiębiorców wytypowanych przez<br />
redakcję. Kluska pokonał m.in. takie<br />
ikony polskiego biznesu, jak: Zygmunt<br />
Solorz (Polsat), Jan Wejchert i Janusz<br />
Walter (ITI) oraz Irena Eris (Laboratorium<br />
Dr Irena Eris).<br />
Wśród „najlepszych i najefektywniejszych<br />
firm”, wyróżnionych Orłem<br />
Rzeczpospolitej znalazł się SGL Carbon<br />
Polska, posiadający fabryki w Nowym<br />
Sączu i Raciborzu (szerzej: Orły z Biegonic<br />
– str. 14).<br />
Wójt Chełmca przeciwko<br />
…spychologii<br />
Wójt Chełmca Bernard Stawiarski<br />
zaapelował do władz Nowego Sącza<br />
o jak najszybsze przystąpienie<br />
do budowy obwodnicy północnej<br />
i zachodniej miasta. – Wobec dramatycznej<br />
sytuacji komunikacyjnej miasta<br />
Nowego Sącza i braku konkretnych<br />
działań w sprawie budowy obwodnic,<br />
jako wójt gminy okalającej swoim terytorium<br />
miasto apeluję do władz Nowego<br />
Sącza o zaprzestanie metody „spychologii”<br />
na załatwienie problemu – pisze<br />
Bernard Stawiarski na stronie internetowej<br />
UG Chełmiec. Zdaniem Stawiarskiego<br />
przyszedł czas na zastąpienie<br />
„próżnej gadaniny” – działaniem. Wójt<br />
przypomina o porozumieniu z 2007<br />
roku zawartym pomiędzy Urzędem<br />
Marszałkowskim, powiatem nowosądeckim,<br />
miastem Nowy Sącz oraz gminami:<br />
Chełmiec i Podegrodzie w sprawie<br />
budowy obwodnicy zachodniej.<br />
– Pieniądze, które deklaruje Generalna<br />
Dyrekcja Dróg i Autostrad oraz Urząd<br />
Marszałkowski należy szybko wykorzystać.<br />
Władze miasta nie mogą uchylać<br />
się od partycypowania w kosztach<br />
fot. arch.<br />
tej inwestycji, gdyż część tej inwestycji<br />
leży na terenie Nowego Sącza, a przede<br />
wszystkim stanowi rozwiązanie problemów<br />
zatłoczonych ulic: centrum, Tarnowskiej<br />
i Węgierskiej – perswaduje<br />
Bernard Stawiarski.<br />
Harcerze przywitali wiosnę<br />
Zuchy i harcerze ZHP z Komendy<br />
Hufca Nowy Sącz im. Bohaterów Ziemi<br />
Sądeckiej tradycyjnie przywitali wiosnę<br />
biegami na orientację. W tym roku<br />
hasłem przewodnim biegów były słowa<br />
Hasari Pala: „Z pamięci o bliskich<br />
utkana jest nasza własna tożsamość.”<br />
Impreza rozpoczęła się uroczystym<br />
apelem na placu Starej Sandecji. Reprezentacja<br />
Hufca złożyła kwiaty pod<br />
Pietą Sądecką. Po przydzieleniu zadań<br />
rozpoczął się bieg. Zuchy, harcerze,<br />
harcerze starsi i wędrownicy poznawali<br />
Nowy Sącz od zupełnie innej<br />
strony. Dowiedzieli się że w okresie<br />
okupacji niemieckiej w mieście było<br />
wielu zuchów i harcerzy, którzy prowadzili<br />
działalność konspiracyjną, często<br />
płacąc za to najwyższą cenę - życie.<br />
Impreza również nie zakończyła się<br />
w miejscu zwykłym. Uroczysta msza<br />
św. została odprawiona przy pomniku<br />
upamiętniającym rozstrzelanych<br />
w latach 1939-1945. Po mszy odbyło<br />
się obrzędowe ognisko, na którym zostały<br />
wręczone nagrody.<br />
Uczcili Sztaudyngera<br />
Poczta Polska w Nowym Sączu<br />
uczciła 105. rocznicę urodzin Jana<br />
Sztaudyngera, genialnego fraszkopisarza,<br />
wydając okolicznościową kartę<br />
pocztową i pamiątkowy stempel filatelistyczny.<br />
Kartkę zaprojektował Leszek<br />
Zakrzewski, prezes Polskiego Towarzystwa<br />
Historycznego w Nowym Sączu,<br />
a stemple – Tadeusz Łagan.<br />
Jan Izydor Sztaudynger (ur. 28<br />
kwietnia 1904 w Krakowie, zm. 12<br />
września 1970 r. w Krakowie), poeta,<br />
fraszkopisarz, tłumacz klasyków literatury<br />
niemieckiej (m.in. Goethego), organizator<br />
i teoretyk teatrów lalkowych<br />
Sądeczanin
fot. arch.<br />
miał w żyłach krew polską, niemiecką<br />
i francuską<br />
Po wojnie osiadł w Szklarskiej Porębie,<br />
następnie Łodzi, gdzie pracował<br />
w Państwowej Szkole Dramatycznej<br />
Teatru Lalek. Od 1955 r. aż<br />
do śmierci mieszkał w Zakopanem.<br />
Spoczywa na Cmentarzu Salwatorskim<br />
w Krakowie.<br />
Oto parę fraszek Jana<br />
Sztaudyngera:<br />
Zero do zera a będzie kariera.<br />
Gwarancja cnoty – to brak ochoty.<br />
Rogi – aureola ramola.<br />
„Mszalniczanie” górą!<br />
Zespół Regionalny „Mszalniczanie”<br />
z Mszalnicy zdobył jedną z pierwszych<br />
nagród I Małopolskiego Konkursu Obrzędów,<br />
Obyczajów i Zwyczajów Ludowych<br />
– „Pogórzańskie Gody”. Impreza<br />
odbyła się w Łużnej. W szranki stanęło<br />
18 zespołów regionalnych z ośmiu<br />
powiatów Małopolski. Licznie zebranej<br />
publiczności odmłodzony zespół<br />
z Mszalnicy, kierowany przez Czesława<br />
Majewskiego zaprezentował obrzęd<br />
„Mszalnickie wesele”, przygotowane<br />
przez kierownika artystycznego<br />
zespołu Stanisława Kunickiego. Atmosfera<br />
wiejskiego wesela, różnorodność<br />
rekwizytów i lachowska kapela<br />
urzekła publiczność i jury. Wręczenie<br />
nagród i występy laureatów konkursu<br />
w Gminnym Domu Kultury w Łużnej<br />
wyznaczono na 28 czerwca br.<br />
co kwartał był wymieniany w Powiatowej<br />
Bibliotece w Nowym Sączu. Pod<br />
koniec 1948 r. zakupiono z funduszu<br />
gminnego 30 książek i pierwszą szafę<br />
na książki. Dziś podegrodzka książnica<br />
liczy 16 923 woluminów, obejmujących<br />
literaturę piękną (polską<br />
i obcą), literaturę dla dzieci i młodzieży,<br />
popularno-naukową i regionalną.<br />
W 2008 r. w bibliotece zarejestrowano<br />
21 340 odwiedzin, wypożyczonych<br />
zostało łącznie 45 912 książek przez<br />
880 zapisanych czytelników. Biblioteka<br />
posiada wydzieloną czytelnię z bogatym<br />
zestawem czasopism (nie brakuje<br />
„Sądeczanina”) i zbiorami udostępnianymi<br />
na miejscu; są też 3 komputery<br />
z dostępem do internetu. W 2006 r. Biblioteka<br />
Gminna w Podegrodziu przystąpiła<br />
do sieci bibliotek województwa<br />
małopolskiego Małopolskie Euro<br />
Info. Podegrodzką sieć biblioteczną<br />
tworzą filie w Olszynie, Brzeznej<br />
i Gostwicy oraz punkty biblioteczne<br />
działające przy świetlicach wiejskich<br />
w Podrzeczu i Mokrej Wsi. Biblioteka<br />
Gminna organizuje wystawy, konkursy,<br />
spotkania autorskie, wieczorki poetyckie.<br />
Pracownicy biblioteki opiekują<br />
się i udostępniają zbiory Muzeum Lachów<br />
Podegrodzkich im. Zofii i Stanisława<br />
Chrząstowskich. Z okazji jubileuszu<br />
wójt Stanisław Łatka uhonorował<br />
zasłużonych bibliotekarzy. Gwoździem<br />
programu akademii jubileuszowej (nie<br />
zabrakło występu zespołu „Małe Podegrodzie”<br />
- na zdjęciu) była promocja<br />
książki radnego powiatowego Zenona<br />
Szewczyka „O pochodzeniu nazw<br />
miejscowych Gminy Podegrodzie<br />
i okolic” (czytaj na str. 45), prywatnie<br />
męża Marii Szewczyk, od 1981 roku<br />
kierującej biblioteką.<br />
Wydarzenia<br />
(8 maja br.). Historyk z Papieskiej Akademii<br />
Teologicznej w Krakowie, jako<br />
bodaj pierwszy badacz, spenetrował<br />
nieprzebrane zasoby archiwum watykańskiego<br />
(Archiwum Secretum Apostolicum<br />
Vaticanum, 120 km bieżących<br />
podzielonych na 630 zespołów archiwalnych)<br />
pod kontem sandecjanów,<br />
dokopując się prawdziwych rewelacji.<br />
– Kto na przykład wiedział, że Jan Długosz<br />
był w roku 1474 dziekanem Kapituły<br />
Kolegiaty Sądeckiej, które to beneficjum<br />
królewski kronikarz zamienił na dziekanię<br />
w Wolbromiu? – pytał prelegent.<br />
Dr Stanko cytował XVI-wieczne wykazy<br />
świętopiętrza z sądeckich parafii<br />
i supliki osobiście zanoszone przez Sądeczan<br />
do Rzymu przed tron papieski,<br />
mówił, że z opisów licznych zatargów<br />
sądeckich norbertanów z plebanem<br />
sądeckim z kolegiaty św. Małgorzaty<br />
(m.in. o prawo udzielania sakramentu<br />
Komunii św.) i z rajcami miejskimi<br />
można się wiele dowiedzieć o życiu<br />
i obyczajowości ludzi tamtych czasów.<br />
Krakowski historyk dotarł do 5. tomów<br />
akt procesu beatyfikacyjnego Księżnej<br />
Kingi, założycielki klasztoru klarysek<br />
w Starym Sączu, rozpoczętego nie,<br />
jak dotąd sadzono w 1629 roku, lecz<br />
na szczeblu lokalnym, już rok wcześniej.<br />
Są tam m.in. zeznania mieszczan<br />
starosądeckich i kmieciów z Kadczy<br />
i Podegrodzia, którzy doznali łask<br />
za przyczyną Kingi. Przemysław Stanko<br />
chce wydać wybór źródeł watykańskich<br />
do dziejów Sądecczyzny i gdyby<br />
zamierzenie doszło do skutku, byłaby<br />
to nie lada sensacja w środowisku<br />
historyków.<br />
fot. arch.<br />
60 lat podegrodzkiej książnicy<br />
Powiatowy Dzień Bibliotekarza<br />
(13 maja br.) obchodzono w Podegrodziu,<br />
gdzie świętowano 60-lecie Biblioteki<br />
Gminnej. Zaczęło się od skromnego<br />
punktu bibliotecznego przy<br />
szkole. Księgozbiór liczący 50 książek<br />
fot. Rafał Kubik<br />
Sekrety Watykanu<br />
Archiwa watykańskie są kopalnią informacji<br />
o Nowym Sączu i regionie – powiedział<br />
dr Przemysław Stanko (na<br />
zdjęciu) podczas wykładu nt. „Sądecczyzna<br />
i Sądeczanie w tajnych archiwach<br />
watykańskich”, wygłoszonego<br />
w Galerii Marii Ritter w Nowym Sączu<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
fot. (hsz)<br />
Nagrodzona oferta<br />
Drugie miejsce w konkursie „Najlepsza<br />
oferta ekspozycyjna polskiego regionu”<br />
podczas warszawskich Targów<br />
Turystycznych LATO 2009 – największego<br />
w Polsce przedwakacyjnego kiermaszu<br />
ofert turystycznych – przyznano<br />
stoisku Sądeckiej Organizacji Turystycznej.<br />
W targach i konkursie uczestniczyło<br />
350 wystawców. Nagrodę dla sądeczan
8<br />
Wydarzenia<br />
Odszkodowanie dla Piksy<br />
27 lat, 2 miesiące i 4 dni<br />
po wyjściu Władysława Piksy<br />
na wolność Sąd Okręgowy w Nowym<br />
Sączu przyznał 14 maja br.<br />
temu byłemu przewodniczącemu<br />
sądeckich struktur wojewódzkich<br />
„Solidarności” Rolników Indywidualnych<br />
odszkodowanie<br />
i zadośćuczynienie za 3-miesięczne<br />
internowanie w okresie stanu<br />
wojennego. Rekompensatę<br />
za szkody materialne (konieczność<br />
opłacenia zastępstwa w pracy<br />
na jego gospodarstwie w Czerńcu)<br />
wyliczono na 1500 zł, a zadośćuczynienie<br />
za krzywdy moralne<br />
oszacowano na 9 tys. zł.<br />
Uzasadniając wyrok sędzia Jacek<br />
Gacek powiedział, że jako zadośćuczynienie<br />
orzeczono górną<br />
kwotę, dopuszczoną przez ustawodawcę,<br />
natomiast jako odszkodowanie<br />
sąd może zasądzić<br />
tylko tyle, ile poszkodowany zdoła<br />
przekonująco uprawdopodobnić.<br />
Sąd podkreślił, że przyznaje<br />
odszkodowanie i zadośćuczynienie<br />
tylko za okres internowania,<br />
a nie za całość krzywd doznanych<br />
przez wnioskodawcę ze strony<br />
władzy komunistycznej, bo tak zarządził<br />
ustawodawca.<br />
Władysław Piksa oświadczył,<br />
że po bardzo wysokich odszkodowaniach,<br />
jakie za uwięzienie otrzymali<br />
niektórzy czołowi działacze<br />
„Solidarności”, dokuczano mu<br />
w jego środowisku, insynuując,<br />
że też pewnie się obłowił. I dlatego<br />
on, który nie myślał wcześniej<br />
o domaganiu się pieniędzy, wystąpił<br />
o odszkodowanie, żeby ludzie<br />
dowiedzieli się, ile dostał<br />
naprawdę.<br />
Już po wyjściu z sali sądowej<br />
71-letni Piksa dodał, że pewnie<br />
i tak przyznaną mu przez sąd sumę<br />
przekaże na cele charytatywne.<br />
czerwiec 2009<br />
Tekst i zdjęcie IrP<br />
fot. (leś)<br />
fot. (leś)<br />
odebrała prezes SOT Bożena Srebro<br />
(na zdjęciu: druga z lewej).<br />
Dziecięca Wiosna Artystyczna<br />
Zakończyła się, trwająca od 4 maja,<br />
szesnasta edycja Sądeckiej Wiosny Artystycznej.<br />
Tradycyjny przegląd dokonań<br />
artystycznych dzieci i młodzieży z regionu<br />
nowosądeckiego w kilku kategoriach<br />
(teatr, kabaret, muzyka i taniec)<br />
zgromadził na scenie MOK rekordową<br />
liczbę wykonawców (1414 dziewcząt<br />
i chłopców, prawie 200 wykonań konkursowych).<br />
W kategorii teatrów zwyciężyło<br />
koło teatralne z Gimnazjum nr 5<br />
w Nowym Sączu za spektakl pt. „Szczęśliwy<br />
książę” i Grupa Teatralna „CUDOKI-<br />
SZUROKI” z Miejskiego Ośrodka Kultury<br />
w Nowym Sączu za przedstawienie pt.<br />
„Cztery mile za piec”. Indywidualnie wyróżniono<br />
Annę Jurczak z MOK w Nowym<br />
Sączu za monodram pt. „Lalki, moje ciche<br />
siostry”. W kategorii wokalistów<br />
główne laury przypadły nowosądeczanom:<br />
Mateuszowi Bierytowi (na zdjęciu)<br />
i Esterze Szczypule; wśród zespołów<br />
wokalnych – duetowi „Street Voice”<br />
z MOK. Za najlepszego instrumentalistę<br />
uznano Piotra Zająca ze ze Szkoły Podstawowej<br />
nr 1 w Starym Sączu. W kategorii<br />
tańca zwyciężył „F.O.B.I.A.” z Powiatowego<br />
Młodzieżowego Domu Kultury<br />
w Starym Sączu, wyróżnienie indywidualne<br />
przypadło tancerzowi Patrykowi<br />
Brdejowi ze Szkoły Tańca „Wir-Dance”<br />
w Nowym Sączu.<br />
Pożegnanie o. Władysława<br />
Pietryki<br />
13 maja br. odbył się pogrzeb o. Władysława<br />
Pietryki SJ z parafii Ducha Św.<br />
w Nowym Sączu. Zmarł w 63. roku życia,<br />
49. powołania zakonnego i 37. kapłaństwa,<br />
pochodził z Przysietnicy k.<br />
fot. (hsz)<br />
fot. (leś)<br />
Brzozowa. Ojciec Pietryka przygotował<br />
9. roczników dzieci pierwszokomunijnych<br />
w jezuickiej parafii, gdzie cześć<br />
odbiera MB Pocieszenia. Powszechnie<br />
lubiany i szanowany za swą dobroć<br />
i gorliwą posługę w konfesjonale.<br />
Zmarłego żegnali współbracia z Towarzystwa<br />
Jezusowego, sądeckie duchowieństwo<br />
oraz rzesze parafian (na<br />
zdjęciu). O. Władysław Pietryka spoczął<br />
w grobowcu jezuickim na cmentarzu<br />
komunalnym przy kościele św. Heleny.<br />
Na przekór złodziejom<br />
W SP nr 9 im. T. Kościuszki przy<br />
ul. Piramowicza w Nowym Sączu odbyła<br />
się uroczystość odsłonięcia odtworzonej<br />
tablicy, wmurowanej na 100-<br />
lecie szkoły w 2006 roku. Oryginalna<br />
tablica, skradziona w ub.r., upamiętniała<br />
założycieli szkoły, m.in. Leona<br />
Barbackiego i ks. Alojzego Góralika,<br />
zasłużonych dla rozwoju szkolnictwa<br />
sądeckiego. Nowa tablica nie odbiega<br />
od pierwowzoru, ufundowali ją absolwenci<br />
„dziewiątki”, poruszeni aktem<br />
bezprzykładnego wandalizmu. Prelekcję<br />
nt. założycieli szkoły wygłosił dla<br />
uczniów Jan Ruchała, nauczyciel Technikum<br />
Leśnego w Starym Sączu. Odbył<br />
się też pokaz filmu pt. „Baca i jego żołnierze<br />
– gawęda o życiu i służbie gen.<br />
J Gizy”, autorstwa tegorocznych maturzystów:<br />
Łukasza Barana (V LO w Nowym<br />
Sączu) i Pawła Piętki (Technikum<br />
Leśne w Starym Sączu). Chłopcy przygotowali<br />
film na ogólnopolski konkurs<br />
ogłoszony przez Muzeum Historii Polski<br />
w Warszawie, ogłoszony z okazji 70.<br />
rocznicy wybuchu II wojny światowej.<br />
W uroczystości wzięli udział potomkowie<br />
Barbackich (m.in. prof. Maria Mizianty<br />
z Krakowa) i Gizów.<br />
Sądeczanin<br />
(jot - hen)
Z policji<br />
Wydarzenia<br />
P o s z u k i w a n y<br />
Mężczyzna przedstawiony na portrecie<br />
podejrzewany jest o dokonanie napadu<br />
na placówkę bankową w Nowym Sączu 27<br />
marca 2009 roku o godz. 13.30. Zamaskowany<br />
napastnik wtargnął do banku przy ul.<br />
Paderewskiego i grożąc kasjerce przedmiotem<br />
przypominającym broń zażądał wydania<br />
pieniędzy. Kobieta obawiając się spełnienia<br />
gróźb wydała kilka tysięcy złotych.<br />
Przestępcę uciekającego z banku<br />
w kierunku osiedla Kochanowskiego dogonił<br />
przypadkowy mężczyzna, który szarpiąc<br />
się z przestępcą zdołał odebrać mu worek<br />
z pieniędzmi. Sprawca napadu wyrwał się<br />
i uciekł. Poszukiwany przez policję przestępca<br />
to mężczyzna w wieku około 25-30<br />
lat, wzrostu ok. 175 cm, średniej budowy<br />
ciała, wysportowany, włosy krótkie ciemne.<br />
Według uzyskanych przez policję informacji<br />
w dniu dokonania napadu i w dni poprzedzające<br />
mężczyzna ubrany był w spodnie<br />
jeansowe, sportowe obuwie, kamizelkę<br />
bezrękawnik koloru ciemnego oraz czapkę<br />
z dzianiny koloru czarnego.<br />
Osoby, które mogą pomóc w ustaleniu<br />
kim jest sprawca napadu na bank<br />
oraz posiadają inne informacje dotyczące<br />
okoliczności tego przestępstwa proszone<br />
są o kontakt z Wydziałem Dochodzeniowo<br />
Śledczym Komendy Miejskiej Policji w Nowym<br />
Sączu osobiście lub telefoniczne pod<br />
numer 18 442 41 51 lub alarmowy numer<br />
policji 997.<br />
Na rysunku: Wizerunek sprawcy napadu<br />
na placówkę bankową.<br />
R e k l a m a<br />
Sądeczanin czerwiec 2009
Wydarzenia<br />
n o w i n k i k a d r o w e<br />
10<br />
fot. arch.<br />
Nowy sternik uzdrowiska<br />
czerwiec 2009<br />
Rada nadzorcza Uzdrowiska<br />
Krynica–Żegiestów (po odwołaniu<br />
w styczniu Janusza Ciska) powierzyła<br />
stanowisko prezesa tej spółki<br />
Jarosławowi Handzlowi, do niedawna<br />
członek tej rady, reprezentującemu<br />
nadzór właścicielski ministra<br />
skarbu. UKŻ dysponuje największą<br />
bazą sanatoryjno-leczniczą na Sądecczyźnie.<br />
Nowy prezes zapowiedział<br />
poszerzenie oferty uzdrowiskowej<br />
i powrót popularnej wody<br />
„Kryniczanki” do masowych sieci<br />
handlowych. Za najważniejsze zadanie<br />
uznał pozyskanie funduszy<br />
na modernizację m. in. Starego<br />
Domu Zdrojowego, Pijalni Głównej<br />
i innych obiektów zdrojowych.<br />
J. Handzel – ur. w 1963 r. w Nowym<br />
Sączu, absolwent I LO im. Jana<br />
Długosza w Nowym Sączu i WSP<br />
w Krakowie (biologia), studiów podyplomowych<br />
(zarządzanie szpitalem,<br />
administracja zdrowiem publicznym)<br />
w Collegium Medicum UJ<br />
oraz w WSB-NLU. Był m.in. dyrektorem<br />
szpitala w Nowym Sączu i Wydziału<br />
Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego<br />
w Nowym Sączu, szefem ZOZ<br />
w Rabce i członkiem Zarządu Uzdrowiska<br />
Rabka-Zdrój SA. Ostatnio kierował<br />
Sądeckim Ośrodkiem Przedsiębiorczości<br />
Stowarzyszenia Wspierania<br />
Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych<br />
Klub Sądecki. Wykładowca Państwowej<br />
Wyższej Szkoły Zawodowej.<br />
Starszy cechu Jan First<br />
12 maja ponownie na czele nowosądeckiego<br />
środowiska rzemieślników<br />
stanął Jan First, właściciel działającego<br />
od 1962 r. zakładu elektrycznego<br />
w rynku. Starszym Cechu Rzemiosł<br />
Różnych i Przedsiębiorczości (zrzeszającego<br />
355 wytwórców, mikroprzedsiębiorców<br />
i rzemieślników) będzie<br />
już na trzecią kadencję.<br />
fot. (leś)<br />
Pan Janek to znana postać w Nowym<br />
Sączu, społecznik z krwi i kości,<br />
długoletni radny różnych szczebli,<br />
uhonorowany „Szablą Kilińskiego”.<br />
W latach 1985-1989 był posłem z ramienia<br />
Stronnictwa Demokratycznego.<br />
Zawodu elektryka nauczył się w zakładzie<br />
elektromechanicznym Stefana<br />
Śledzia. Obecnie kieruje radą parafialną<br />
przy bazylice św. Małgorzaty.<br />
Patronuje, wraz z żoną Anną, czteropokoleniowej<br />
rodzinie: dzieciom<br />
Małgorzacie i Arkadiuszowi i ich małżonkom,<br />
7 wnuczętom i 2 prawnuczętom<br />
(Kacprowi i Weronice). Mówi<br />
o sobie, że jest człowiekiem przedwojennym,<br />
bo urodził się w Nowym<br />
Sączu wczesnym rankiem, 1 września<br />
1939 r., godzinę przed najazdem<br />
hitlerowskim na Polskę.<br />
Ponadto w skład zarządu Cechu<br />
weszli: Andrzej Danek, Krystyna<br />
Krzak, Wiesław Leśniak, Andrzej<br />
Maciuszek, Andrzej Stawiarski i Wincenty<br />
Żygadło. Przewodniczącym<br />
komisji rewizyjnej został Tadeusz<br />
Szewczyk, a sądu cechowego Marian<br />
Leszczyński.<br />
Jan First:<br />
– Rzemiosło ma w Nowym Sączu<br />
bogate i piękne tradycje. Pierwsza<br />
wzmianka historyczna o sądeckim<br />
rzemieślniku prowadzi nas do 1318<br />
roku. Mówi o tym, że Janusz Biały,<br />
sądecki rzeźnik, kupił sobie wieś Rajbrot.<br />
Nasz cech powstał w kwietniu<br />
1887 roku. Od początku stał się wiodącą<br />
organizacją samorządu gospodarczego.<br />
Jak podaje prof. Julian<br />
Dybiec, w liczącym w owym czasie<br />
niewiele ponad 10 000 mieszkańców<br />
mieście liczba osób zajmujących<br />
się działalnością gospodarczą<br />
oraz członkowie ich rodzin, uczniowie<br />
i służba domowa stanowili grupę<br />
ponad 3 000 osób. Minął wiek,<br />
zmieniły się czasy, zmieniły stosunki<br />
gospodarcze i społeczne, a przecież<br />
dziś, po 122 latach, stosując podobne<br />
kryteria, mamy podobną sytuację.<br />
Z sądeckim rzemiosłem, w ten lub<br />
inny sposób, związane jest ok. 10 tys.<br />
osób. To więcej niż ilość mieszkańców<br />
Nowego Sącza w dniu powstania<br />
cechu zbiorowego. To uzasadniony<br />
powód do chwały, to dowód,<br />
że kontynuujemy w sposób właściwy<br />
tradycje naszych przodków<br />
i mamy liczący się wkład w gospodarkę<br />
naszego regionu. Niekiedy zajęci<br />
problemami dnia powszedniego<br />
o tym zapominamy, że …rzemieślnik<br />
to brzmi dumnie. Mimo kłopotów<br />
i utrudnień, rzemieślnik cechowy<br />
daje gwarancje wysokiej jakości<br />
usług.<br />
Sądeczanin
tekst sponsorowany<br />
Bogusław Sonik<br />
kandydat do Parlamentu Europejskiego<br />
Lista Platformy Obywatelskiej, miejsce nr 3<br />
Bogusław Sonik przed Instytutem Technicznym PWSZ<br />
w Nowym Sączu<br />
Twój silny głos w Europie!<br />
Szanowni Państwo,<br />
Zrealizowało się marzenie wielu<br />
pokoleń Polaków. Wróciliśmy do grona<br />
wolnych krajów budujących swoje<br />
państwo w oparciu o najwyższe standardy<br />
demokracji. Przystąpiliśmy do<br />
Unii Europejskiej, dobrowolnego stowarzyszenia<br />
państw, u którego podstaw<br />
legły wartości chrześcijańskiej<br />
Europy. Jestem dumny, że miałem<br />
zaszczyt – dzięki Państwa zaufaniu<br />
– pełnić mandat Posła do Parlamentu<br />
Europejskiego.<br />
Pełniąc służbę publiczną kieruję<br />
się wartościami leżącymi u podstaw<br />
europejskiego systemu wartości.<br />
Są to: godność osoby ludzkiej,<br />
wolność, pokój, sprawiedliwość i<br />
solidarność.<br />
Jako poseł reprezentujący Małopolskę<br />
walczę o interesy Polski<br />
i Regionu realizując działania zapewniające<br />
bezpieczeństwo, wzrost<br />
gospodarczy oraz solidarność europejską.<br />
Solidna i silna Europa to<br />
gwarancja sukcesu gospodarczego<br />
dla Polski, Małopolski i jej mieszkańców.<br />
Ochrona zdrowia i dzieci, bezpieczeństwo<br />
żywności, zwiększenie<br />
potencjału naszego Regionu poprzez<br />
wykorzystanie europejskich<br />
instrumentów finansowych z zakresu<br />
ochrony środowiska, obrona praw<br />
człowieka – to obszary mojej aktywności<br />
na forum PE w latach 2004 –<br />
2009, którym chciałby się także poświęcić<br />
w nadchodzącej kadencji.<br />
Proszę Państwa o głos w wyborach<br />
do PE<br />
Bogusław Sonik<br />
Bogusław Sonik przy współpracy z IPN<br />
zaprezentował w Parlamencie Europejskim<br />
wystawę pt. „Wygnańcy”, przedstawiająca<br />
wojenną i powojenną tułaczkę<br />
Polaków; 8 kwietnia br. wystawa została<br />
zaprezentowana na Małym Rynku w<br />
Krakowie.<br />
Bogusław Sonik, prawnik, żonaty,<br />
ojciec Jacka i Janeczki.<br />
Silnie związany z Małopolską. Pochodzi<br />
z rodziny o silnych tradycjach<br />
patriotycznych, ojciec był żołnierzem<br />
Batalionów Chłopskich. Urodził<br />
się, wychował i studiował w Krakowie.<br />
Zakładał Studencki Komitet<br />
Solidarności (1977), był wiceprzewodniczącym<br />
Solidarności w Małopolscy<br />
(1980-81). Internowany w stanie<br />
wojennym. Korespondent Radia<br />
Wolna Europa. W latach 90. kierował<br />
Instytutem Polskim w Paryżu. Pierwszy<br />
przewodniczący Sejmiku Województwa<br />
Małopolskiego. Inicjator<br />
Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego,<br />
współtwórca pierwszego<br />
polskiego przedstawicielstwa<br />
w Brukseli. Dyrektor największego<br />
przedsięwzięcia kulturalnego<br />
w Polsce - Program Kraków 2000<br />
– Europejska Stolica Kultury.<br />
Od 2004 r. jest posłem do<br />
PE. Działalność na rzecz Małopolski<br />
pozwoliła Sonikowi uzyskać<br />
wiedze dotyczącą problemów<br />
Regionu oraz możliwości i<br />
szans jego rozwoju. W 2009 roku<br />
uznany za jednego z najlepszych<br />
polskich posłów do Parlamentu<br />
Europejskiego.<br />
Odwiedź: www.boguslawsonik.pl<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
11
Wydarzenia<br />
L w ó w u h o n o r o w a ł N o w y S ą c z<br />
Złotą Odznaką „Za zasługi dla Towarzystwa<br />
Kultury Polskiej Ziemi<br />
Lwowskiej” odznaczono prezesa<br />
nowosądeckiego oddziału Towarzystwa<br />
Miłośników Lwowa i Kresów<br />
Południowo-Wschodnich, Bolesława<br />
Biłowusa. Odznaczenie wręczono<br />
we Lwowie podczas uroczystości<br />
20-lecia Towarzystwa Kultury Polskiej<br />
Ziemi Lwowskiej (TKPZL). Jest<br />
dowodem aktywności sądeckiego<br />
środowiska ludzi z kresowym rodowodem,<br />
symbolem wdzięczności<br />
za kultywowanie lwowskiej tożsamości,<br />
czego przykładem jest np.<br />
urządzona w Akademickim Liceum<br />
i Gimnazjum im. Króla Bolesława<br />
Chrobrego Izba Lwowska im. dr. Jerzego<br />
Masiora.<br />
Spotkanie we Lwowie zwieńczyła<br />
msza św. odprawiona w katedrze<br />
przez metropolitę Mieczysława Mokrzyckiego,<br />
metropolitę lwowskiego<br />
wystawa dorobku polskich artystów<br />
plastyków i złożenie wieńców<br />
pod pomnikami Adama Mickiewicza<br />
i Tarasa Szewczenki. Było też manifestacją<br />
polskości Polaków z okręgu<br />
lwowskiego i tych, których zakręty<br />
historii przywiodły w obecne granice<br />
Rzeczpospolitej.<br />
TKPZL (mające siedzibę w lwowskim<br />
rynku pod numerem 17) pod<br />
przewodnictwem prezesa Emila Legowicza<br />
wyrosło na potężną i prężną<br />
organizację. Ma 22 oddziały (od<br />
Rawy Ruskiej i Wielkich Mostów<br />
po Borysław i Stryj), zrzesza 13 310<br />
członków. Prowadzi zespoły artystyczne,<br />
chóry, grupy przedszkolne,<br />
sekcje kulturalno-oświatowe.<br />
– Naszym marzeniem jest otwarcie<br />
Domu Polskiego we Lwowie, ośrodka<br />
integracyjnego Polaków po obu stronach<br />
dzisiejszej granicy – mówi Emil<br />
Legowicz.<br />
(l); fot. arch.<br />
Rektor sądeckiej PwsZ nie ma ambicji zmienienia losów świata<br />
Skąd wezmą wkład własny?<br />
pomoc w budowie Instytutu Kultury<br />
Fizycznej zaapelował do rzą-<br />
O<br />
du i samorządu wojewódzkiego prof.<br />
Zbigniew Ślipek, rektor Państwowej<br />
Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym<br />
Sączu na spotkaniu z przedstawicielami<br />
Ministerstwa Edukacji Narodowej<br />
(15 maja br.).<br />
Społeczność akademicka sądeckiej<br />
uczelni, która w zeszłym roku świętowała<br />
jubileusz 10-lecia, ostrzyła sobie zęby<br />
na spotkanie z minister Barbarą Kudrycką.<br />
W ostatniej chwili pani minister odwołała<br />
swój przyjazd do Sącza, zastępował<br />
ją Andrzej Kurkiewicz, dyrektor departamentu<br />
organizacji szkolnictwa wyższego<br />
MEN. Za stołem prezydialnym siedział<br />
także eurodeputowany Bogusław Sonik,<br />
a w pierwszym rzędzie wicemarszałek<br />
Małopolski, Leszek Zegzda, starosta Jan<br />
Golonka, poseł Andrzej Czerwiński i pomniejsi<br />
notable sądeccy. Sonik i Zegzda<br />
kandydują do Parlamentu Europejskiego<br />
z listy PO, ale to spotkanie nie miało charakteru<br />
wiecu wyborczego.<br />
Wobec zapełnionej do ostatniego<br />
miejsca studentami pięknej auli Instytutu<br />
Technicznego przy ul. Zamenhofa prof.<br />
Ślipek przedstawił uczelnię.<br />
– Zajęliśmy 10 miejsce wśród 35 państwowych<br />
wyższych szkół zawodowych<br />
w ostatnim rankingu miesięcznika edukacyjnego<br />
„Perspektywy”, co jest dobrą<br />
pozycją do walki o podium – mówił rektor,<br />
a studenci bili brawo.<br />
– Misją naszej uczelni nie jest zmienianie<br />
losów świata, ale jesteśmy katalizatorem<br />
rozwoju regionalnego – dodał<br />
prof. Ślipek i oklaski przeszły w owacje.<br />
Aktualnie sądecka PWSZ zapewnia wykształcenie<br />
I stopnia (studia licencjackie)<br />
w 5 instytutach (ekonomiczny, języków<br />
obcych, pedagogiczny, techniczny<br />
i zdrowia) na 11 kierunkach, w 35 specjalnościach;<br />
kadra liczy 308 osób (połowa<br />
na podstawowych etatach), a studentów<br />
stacjonarnych i niestacjonarnych<br />
oraz słuchaczy studiów podyplomowych<br />
jest ponad 4 tys.<br />
Przed uczelnią stoi olbrzymie wyzwanie:<br />
budowa Instytutu Kultury Fizycznej.<br />
Miasto ofiarowało działkę na ten cel<br />
w dzielnicy Wólki (dawne obiekty klubu<br />
sportowego „Start”), Urząd Marszałkowski<br />
zapewnił 24 mln zł środków unijnych<br />
z Małopolskiego Regionalnego Programu<br />
Operacyjnego, dla dopełnienia „montażu<br />
finansowego” inwestycji potrzeba, bagatela<br />
8 mln zł (25 proc. kosztów inwestycji)<br />
na tzw. wkład własny.<br />
– Jesteśmy prężną, ale małą uczelnią,<br />
nie posiadamy majątku na sprzedaż<br />
i nie mam skąd wziąć tych pieniędzy – mówił<br />
prof. Ślipek. Dyrektor Kurkiewicz stwierdził,<br />
że w podobnej sytuacji jest większość<br />
państwowych uczelni i tu potrzeba systemowego<br />
rozwiązania, nad czym rząd<br />
usilnie pracuje. Na konferencji prasowej<br />
wicemarszałek Zegzda mówił, że samorząd<br />
wojewódzki nie pozostawi sądeckiej<br />
uczelni samej sobie, ale też na jakieś specjalne<br />
preferencje nie może ona liczyć,<br />
gdyż zarząd województwa ma na głowie<br />
4 PWSZ: w Nowym Sączu, Nowym Targu,<br />
Oświęcimiu i Tarnowie i wszędzie prowadzone<br />
są inwestycje.<br />
– Kto szybko daje, ten dwa razy daje<br />
– przypominał starosta Golonka, którego<br />
też dostał od żaków należą mu porcję<br />
braw.<br />
12<br />
czerwiec 2009<br />
Sądeczanin<br />
(s), fot. HSZ
Wydarzenia<br />
Hospicjum coraz bliżej<br />
Dziękuję serdecznie...<br />
Teren, na którym niebawem ruszą<br />
prace budowlane, poświęcił kapelan<br />
środowiska niepełnosprawnych,<br />
ks. Stanisław Olesiak, w asyście księży:<br />
Andrzeja Jeża, Antoniego Koterli i Józefa<br />
Wojnickiego. Ze strony Stowarzyszenia<br />
stosowne dokumenty podpisała<br />
dr Zofia Kubisz-Pajor.<br />
Nie będę ukrywał pewnego wzruszenia,<br />
jakiego doznałem podczas tej<br />
skromnej, ale podniosłej uroczystości.<br />
Oto zwieńczone zostały nasze wielomiesięczne<br />
starania, teraz już pozostaje<br />
nam wystąpić o formalne pozwolenie<br />
na budowę i zabrać się ostro do roboty.<br />
„Sądeczanin” od początku towarzyszył<br />
naszej inicjatywie. Dlatego na tych<br />
łamach pragnie specjalnie podziękować<br />
prezydentowi Ryszardowi Nowakowi<br />
za silne wsparcie, życzliwy patronat<br />
i konkretny wkład w realizację tego<br />
dzieła: nieodpłatne przekazanie działki<br />
pod budowę obiektu.<br />
Dziękuję wszystkim ludziom dobrej<br />
woli, którzy przyczyniają się do urzeczywistnienia<br />
tak potrzebnej w mieście<br />
i regionie placówki. Dziękuję architektom,<br />
Mariuszowi Mikulskiemu i Witoldowi<br />
Królowi za sporządzenie projektu<br />
hospicjum, Jerzemu Wituszyńskiemu<br />
za wykonanie prac geodezyjnych, dziękuję<br />
Maciejowi Kurpowi i Mieczysławowi<br />
Kaczwińskiemu – organizatorom<br />
akcji „Ziarnko Gorczycy” oraz Gabrieli<br />
Szczerkowskiej – komendantowi sądeckiego<br />
oddziału „Strzelca” za pomoc<br />
Tereny pod hospicjum poświecił ks. Stanisław<br />
Olesiak<br />
Nieprzypadkowo w dniu urodzin papieża Jana Pawła II, 18 maja<br />
przy ul. Nawojowskiej 155 w Nowym Sączu prezydent Ryszard<br />
Nowak uroczyście przekazał działkę pod budowę stacjonarnego<br />
hospicjum. 89 lat temu przyszło na świat życie, które stało<br />
się Dobrem Polski i świata. Mam nadzieję, że również takim dobrem,<br />
w naszej sądeckiej skali, będzie placówka hospicyjna.<br />
Podpisanie dokumentu o przekazaniu terenu pod budowę hospicjum<br />
w gromadzeniu środków finansowych<br />
na ten wspaniały cel.<br />
Jestem pod wrażeniem szerokiego<br />
odzewu, jaki w ostatnich miesiącach towarzyszy<br />
planom budowy hospicjum.<br />
Nie spodziewałem się aż tylu gestów<br />
poparcia i pomocy. Długa jest lista darczyńców,<br />
dzięki którym zgromadziliśmy<br />
na naszym koncie pokaźną już kwotę.<br />
Wspomagają nas inne stowarzyszenia,<br />
instytucje, firmy, zespoły regionalne,<br />
które na początku maju zorganizowały<br />
specjalny koncert – dochód zasilił nasze<br />
konto. Sowity plon przyniosła żonkilowa<br />
akcja „Pola nadziei”.<br />
Na końcu dziękuję koleżankom i kolegom<br />
z Towarzystwa Przyjaciół Chorych<br />
Sądeckie Hospicjum (a szczególnie<br />
dr Zofii Kubisz-Pajorowej, Krystynie Słaby-Karkoszce,<br />
Halinie Habie, Dominice<br />
Kroczek), bez których nie byłoby tej<br />
inicjatywy.<br />
Wszyscy jesteście naszym bezcennym<br />
skarbem, dzięki któremu hospicjum<br />
w tym miejscu stanie szybko<br />
i za kilkanaście miesięcy otworzy swoje<br />
podwoje.<br />
To wielka sprawa dla naszego miasta:<br />
ludzie chorzy i ich rodziny nie pozostaną<br />
bez pomocy i opieki w jakże trudnym,<br />
ostatnim okresie swojej ziemskiej<br />
wędrówki.<br />
Dzięki Wam wszystkim nie będą samotni.<br />
Będą mogli ostatni okres życia<br />
przeżyć z godnością, bez strachu i bólu.<br />
Roman Porębski, Prezes „Sądeckiego Hospicjum”;<br />
fot. (leś)<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
13
Gospodarka<br />
sZEw – Polgraph sa – sGL Carbon Polska<br />
orły z Biegonic<br />
W czasach rozlewającego się kryzysu gospodarczego miła wiadomość<br />
dotarła z Warszawy. Spółka SGL Carbon Polska, posiadająca<br />
fabryki w Nowym Sączu i Raciborzu, została uznana przez<br />
kapitułę nagrody Orzeł „Rzeczpospolitej” (przyznawanej przy<br />
okazji ogłoszenia przez prestiżowy dziennik „Listy 500” największych<br />
polskich przedsiębiorstw) za najlepszą i najefektywniejszą<br />
firmę 2008 roku spośród przedsiębiorstw produkcyjnych.<br />
SGL Carbon (dawniej Polgraph<br />
i SZEW) odegrała i odgrywa ważną<br />
rolę w życiu regionu sądeckiego.<br />
Przez zakłady w Biegonicach, kierowane<br />
przez długie lata (1968-1997)<br />
przez wybitnego menedżera dr. Mirosława<br />
Lebiedziejewskiego, przewinęło<br />
się wielu fachowców, którzy<br />
obejmowali później odpowiedzialne<br />
stanowiska w przemyśle i sektorze<br />
publicznym. Stąd wyszli m.in. b. senator<br />
i rektor WSB-NLU dr Krzysztof<br />
Pawłowski, b. wojewoda Józef Jungiewicz,<br />
b. prezes „Sądeckich Wodociągów”<br />
Zbigniew Kowal. SZEW budowały<br />
bloki mieszkalne, wspierały<br />
kulturę (do dziś utrzymują zespół regionalny<br />
„Dolina Dunajca”), wyposażały<br />
szpital. Są ważną częścią współczesnego<br />
oblicza Sądecczyzny.<br />
Kapituła nagrody brała pod uwagę<br />
wskaźniki określające efektywność<br />
firm, ich stabilność oraz zdolność<br />
do rozwoju. W przypadku przedsiębiorstw<br />
produkcyjnych liczyła się<br />
przede wszystkim rentowność kapitałów<br />
własnych, EBITDA (wynik operacyjny<br />
powiększony o amortyzację)<br />
i dynamika przychodów na jednego<br />
zatrudnionego. W ocenie dynamiki<br />
rozwoju uwzględniony został wzrost<br />
przychodów oraz intensywność inwestowania.<br />
Studiując wyniki finansowe<br />
SGL Carbon Polska najbardziej<br />
przemawia do wyobraźni dynamika<br />
przychodów i czystego zysku<br />
Powstające w Nowym Sączu<br />
(i w Raciborzu) wyroby węglowografitowe<br />
znajdują zastosowanie<br />
w przemyśle stalowym, aluminiowym,<br />
chemicznym metalurgicznym<br />
i komputerowym a także w produkcji<br />
półprzewodników i w technice<br />
kosmicznej (korzysta z nich NASA),<br />
Pierwszy z lewej A. Hotloś.<br />
14<br />
czerwiec 2009<br />
Sądeczanin
Początki firmy sięgają roku 1960,<br />
kiedy to powstały Sądeckie Zakłady<br />
Elektro-Węglowe. Pierwszymi dyrektorami<br />
byli Eryk Mokrosz (1960-<br />
1963) i Franciszek Piotrowski<br />
(1963-1968). Produkcję rozpoczęto<br />
w 1965 roku. Najpierw były to masy<br />
i elektrody węglowe, potem elektrody<br />
grafitowe i wyroby drobne.<br />
Tamten romantyczny okres pamiętają<br />
pracownicy o najdłuższym<br />
staż: mistrz utrzymania ruchu Jerzy<br />
Jawor (blisko 45 lat pracy), kierownik<br />
obróbki termicznej Zygmunt<br />
Kosakowski (blisko 44 lata) i specjalista<br />
ds. kadrowo-administracyjnych<br />
Józef Jasiński (ponad 42 lata).<br />
Zmiany, jakie nastąpiły w Polsce<br />
po 1989 roku, doprowadziły do przekształcenia<br />
dotychczasowego przedsiębiorstwa<br />
państwowego w spółkę<br />
akcyjną skarbu państwa, co nastąpiło<br />
11 marca 1991 r. Spółka została wpisana<br />
do rejestru handlowego pod nazwą<br />
Polgraph SA.<br />
Kolejny rozdział w dziejach firmy<br />
otworzyła sprzedaż akcji Bankowi Handlowemu<br />
w Warszawie, który stał się<br />
właścicielem 88,9% akcji spółki. Pozostałe<br />
akcje nabyli pracownicy. 1 września<br />
1995 roku właścicielem Polgraphu<br />
stał się światowy lider na rynku materiałów<br />
z węgla i grafitu, koncern SGL<br />
Carbon AG, który odkupił od Banku<br />
Handlowego SA większościowy pakiet<br />
akcji spółki. Z tym dniem rozpoczął się<br />
proces integracji spółki ze strukturami<br />
SGL Carbon Group.<br />
W tym czasie SGL Carbon AG podpisał<br />
umowy ze związkami zawodowymi,<br />
określające m.in. zasady polityki<br />
kadrowej i gospodarczej. Koncern<br />
Gospodarka<br />
reprezentował główny szef Robert<br />
Koehler, zaś związkowców Antoni<br />
Kościółek z „Solidarności” i Renoald<br />
Sokołowski z OPZZ. Umowa<br />
zapewniła stabilizację zatrudnienia,<br />
choć nie obeszło się bez pewnych<br />
redukcji kadrowych.<br />
1 lipca 1996 roku spółka przyjęła<br />
nazwę SGL Carbon SA w Nowym Sączu,<br />
analogicznie do stosowanego<br />
w koncernie nazewnictwa. Bezpośrednim<br />
szefem zakładu w Nowym<br />
Sączu został wtedy Franz Berger.<br />
Z biegiem lat firma przeszła kurację<br />
odchudzająca. Urząd Miasta odkupił<br />
60 arów, prywatna firma - przychodnię<br />
zakładową, sprzedano też<br />
inne budynki. Trudnym dla sądeczan<br />
momentem była fuzja z bliźniaczym<br />
zakładem w Raciborzu, gdzie formalnie<br />
przeniesiono siedzibę spółki.<br />
Kominy już nie trują<br />
w transporcie oraz technice medycznej<br />
i laboratoryjnej.<br />
SGL Group The Carbon Company<br />
jest czołowym na świecie producentem<br />
w tej branży, zatrudnia 6 tys. pracowników<br />
w 39 zakładach na trzech<br />
kontynentach (Europie, Ameryce Północnej<br />
i Azji). Siedziba centrali znajduje<br />
się w Wiesbaden w Niemczech.<br />
Roczna sprzedaż wyrobów całego<br />
koncernu przekracza 1,6 mld euro.<br />
Firma jest międzynarodowa nie tylko<br />
w sferze zarządzania (personel kierowniczy<br />
tworzą fachowcy z Niemiec,<br />
USA ,Włoch, Francji, Hiszpanii, Kanady<br />
i Polski), ale i pod względem obecności<br />
na światowym rynku, albowiem<br />
jej sieć sprzedaży i dystrybucji obejmuje<br />
100 krajów.<br />
Dziś przedsiębiorstwo należy<br />
do wiodących producentów wyrobów<br />
z węgla i grafitu. Są to przede<br />
wszystkim węglowe, półgrafitowe<br />
i grafitowe bloki katodowe do pro-<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
15
Gospodarka<br />
Pierwszą decyzję lokalizacyjną<br />
o umiejscowieniu zakładu w Biegonicach<br />
podjęła Wojewódzka Komisja Planowania<br />
Gospodarczego w Krakowie<br />
w 1952 r. w ramach uprzemysłowienia<br />
doliny Dunajca; przemawiały za tym<br />
następujące czynniki: bliskie źródła zaopatrzenia<br />
w energię elektryczną (Rożnów,<br />
Czchów), dobre zaopatrzenie<br />
w wodę, duże nadwyżki siły roboczej<br />
w pow. nowosądeckim, odpowiednie<br />
warunki geologiczne, dobrze rozwinięta<br />
sieć szkolnictwa (wykształcone<br />
kadry). Wkrótce jednak decyzję anulowano,<br />
budowę przeniesiono w rejon<br />
Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie inwestycję<br />
skreślono z planu. Do pomysłu<br />
budowy zakładu w Biegonicach<br />
(z docelowym zatrudnieniem 2 tys.<br />
pracowników) powrócono pod koniec<br />
lat 50.<br />
1<br />
dukcji aluminium, węglowe, półgrafitowe<br />
i grafitowe wykładziny do wielkich<br />
pieców i pieców elektrycznych<br />
a także elektrody węglowe używane<br />
do produkcji fosforu i krzemu.<br />
Kolejna grupa wyrobów to grafity<br />
specjalne, w których największy<br />
udział stanowi tworzywo do produkcji<br />
baterii litowo jonowych wykorzystywanych<br />
m. in. w telefonach komórkowych<br />
i laptopach. Grafitowe ślizgi<br />
wytwarzane w SGL Carbon Polska kupują<br />
producenci napędów lokomotyw<br />
i tramwajów.<br />
Około 90 proc. wyrobów trafia<br />
na eksport. Wyroby spółki kupują najwięksi<br />
producenci stali i aluminium<br />
z Brazylii, Argentyny, Kanady, Egiptu<br />
po Norwegię, Japonię Tajwan i Australię.<br />
W kraju głównymi odbiorcami<br />
są Huta Arcelor-Mittal Warszawa Huta<br />
Zawiercie, Huta Częstochowa oraz<br />
Huta Stalowa-Wola.<br />
Firma zatrudnia ok. tysiąca pracowników.<br />
Połowa z nich pracuje w zakładzie<br />
w Nowym Sączu, druga połowa<br />
w podobnym zakładzie w Raciborzu.<br />
czerwiec 2009<br />
Firma w ostatnich 3 latach na inwestycje<br />
(nowoczesne maszyny, technologie,<br />
ochronę środowiska) przeznaczyła<br />
50 mln euro. Zainstalowała<br />
urządzenia technologiczne stwarzające<br />
możliwość produkcji wyrobów<br />
na najwyższym światowym poziomie,<br />
wdrożyła nową filozofię zarządzania,<br />
a także kontrolling i komputeryzację<br />
przedsiębiorstwa, obniżyła radykalnie<br />
koszty produkcji, dostosowała system<br />
finansowy i księgowy do standardów<br />
europejskich.<br />
SGL Carbon Polska (2008)<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
Dzięki modernizacji i szybkiemu<br />
opanowaniu skomplikowanych procesów<br />
produkcyjnych (wytwarzanie<br />
niektórych produktów wymaga wielotygodniowej<br />
obróbki w najwyższych<br />
temperaturach) sądeckie i raciborskie<br />
bloki katodowe, a zwłaszcza<br />
wyłożenia wielkich pieców uzyskały<br />
najwyższą markę.<br />
Konkurencja w tej branży na światowym<br />
rynku jest ostra, więc by dotrzeć<br />
do ograniczonego kręgu odbiorców<br />
i znaleźć się na stałej liście<br />
Przychody ze sprzedaży: ................................................................1 mld 33 mln zł;<br />
zmiana przychodów ze sprzedaży: ...................................................... 45,5 proc.;<br />
zysk brutto: ................................................................................................... 136,7 mln zł;<br />
zysk netto: .................................................................................................... 110,5 mln. zł;<br />
aktywa .................................................................................................................844 mln zł;<br />
kapitał własny: ...............................................................................................291 mln zł;<br />
ROA (stopa zwrotu z aktywów – relacja<br />
wyniku finansowego netto do aktywów<br />
jednostki na koniec roku obrotowego): ...........................................13,10 proc.<br />
Sądeczanin
Gospodarka<br />
Kryzys – zagrożenie i szansa<br />
Prezes firmy, Andrzej Hotloś:<br />
Naszym atutem jest jakość.<br />
Nie wystarczy tylko spełnienie wymagań<br />
technicznych. Wykładzina<br />
pieca musi rzeczywiście służyć bezawaryjnie<br />
15 lat, a elektrody dla<br />
przemysłu aluminiowego 5–8 lat.<br />
Utrzymanie tego standardu to najlepsza<br />
gwarancja utrzymania klientów.<br />
Jesteśmy optymistami. Mimo<br />
odczuwanego na świecie kryzysu<br />
ekonomicznego nie many wątpliwości,<br />
że spowolniona ostatnio koniunktura<br />
na elektrody węglowe,<br />
katody, i wykładziny piecowe dla<br />
hut stali i aluminium wróci. Ważne<br />
jest abyśmy do ożywienia gospodarczego<br />
byli dobrze przygotowani.<br />
Miniony 2008 rok był dla sądeckich<br />
i raciborskich zakładów<br />
spółki najlepszy w historii. Rekordowe<br />
przychody, przekraczające<br />
miliard złotych trudno będzie obecnie<br />
zwiększać w podobnie imponującym<br />
tempie. Nie da się zapewne<br />
utrzymać inwestycji i rozwoju firmy<br />
na dotychczasowym poziomie, który<br />
poczynając od 2004 roku przyniósł<br />
wzrost zatrudnienia w krajowych zakładach<br />
SGL Group Polsce do tysiąca<br />
osób.<br />
Musimy nieco skorygować liczbę<br />
zatrudnionych, dostosowując ją do poziomu<br />
zamówień, chroniąc przy tym<br />
najlepszych fachowców. Kryzys będzie<br />
już wkrótce sprawdzianem dla<br />
najgroźniejszych konkurentów z Japonii<br />
czy Ameryki. Może się więc okazać<br />
szansą dla ambitnych polskich zakładów<br />
SGL Carbon. Dlatego już dziś warto<br />
myśleć o dalszej ekspansji.<br />
***<br />
Andrzej Hotloś, lat 46, absolwent<br />
Akademii Ekonomicznej w Krakowie<br />
(ekonomika i organizacja handlu zagranicznego)<br />
z 1987 r. Tuż po studiach<br />
podjął pracę w ówczesnych Sądeckich<br />
Zakładach Elektro-Węglowych, które<br />
– po przekształceniach – nazywają się<br />
dziś SGL Carbon Polska S.A. Przeszedł<br />
wiele ważnych stanowisk w tej firmie<br />
(od działu planowania po służby finansowe),<br />
od 2004 r. jest jej prezesem. Dokształcał<br />
się także w London Business<br />
School i instytucie IMD w Szwajcarii<br />
(High Performance Leadership).<br />
dostawców trzeba oferować produkty<br />
ponadstandardowej jakości.<br />
Dziś SGL Carbon Polska jest jednym<br />
z filarów koncernu SGL Group.<br />
Ma ugruntowaną pozycję rynkową<br />
wśród najlepszych producentów<br />
z Japonii, USA i Europy. Odzwierciedleniem<br />
ogromnego postępu, który<br />
dokonał się w ostatnich latach oraz<br />
doskonałych wskaźników ekonomiczno-finansowych<br />
są liczne nagrody<br />
i wyróżnienia. Jest to efekt wysiłku całej<br />
załogi, która bardzo szybko przystosowała<br />
się do nowych warunków<br />
ekonomicznych oraz nowoczesnych<br />
systemów zarządzania, dzięki czemu<br />
możliwe było stworzenie mechanizmów<br />
ciągłego doskonalenia produkcji,<br />
procesów i obniżki kosztów<br />
wytwarzania.<br />
W swym obszarze działania firma<br />
jest znakomicie zintegrowana z rynkiem<br />
Unii Europejskiej i ma ugruntowaną<br />
pozycję na rynku światowym.<br />
Jerzy Leśniak; Fot. Jerzy Leśniak,<br />
Piotr Nowak (“Rzeczpospolita”), arch.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
1
Gospodarka<br />
Dzięki inwazji klientów ze słowacji w sądeckich sklepach nie widać kryzysu gospodarczego<br />
słowacy<br />
w handlowym raju<br />
18<br />
Forpoczty zmian pojawiły się w połowie stycznia. Nagle przy<br />
ludziach idących chodnikami w Nowym Sączu masowo zaczęły<br />
zatrzymywać się auta z obcymi rejestracjami. Przez opuszczone<br />
szyby z ich wnętrz dobiegały pytania. To Słowacy łamaną polszczyzną<br />
dopytywali się o drogę do Reala.<br />
czerwiec 2009<br />
Wkrótce w naszych sklepach zaroiło<br />
się od przybyszów. Całe<br />
rodziny uważnie lustrowały półki, z zapałem<br />
przeliczając ceny na niebieskich<br />
eurokalkulatorach. To rząd słowacki<br />
wyposażył w taki przyrząd każde z miliona<br />
gospodarstw domowych. Rozdawano<br />
je bezpłatnie w ramach akcji<br />
oswajania obywateli z nową walutą.<br />
Bowiem od 1 stycznia 2009 r. nasi sąsiedzi<br />
zza miedzy zamiast koron zaczęli<br />
używać euro. Oto w 16. rocznicę odzyskania<br />
niepodległości Słowacja została<br />
16. członkiem eurolandu. Weszła do tej<br />
strefy jako drugie – po Słowenii - państwo<br />
postkomunistyczne oraz pierwsze<br />
z Grupy Wyszehradzkiej.<br />
Nagle Słowacy otrzymali do dyspozycji<br />
twardą walutę. A ponieważ akurat<br />
u nas pojawiło się spowolnienie gospodarcze<br />
i złotówka mocno straciła<br />
na wartości wobec euro, ceny w naszym<br />
kraju zrobiły się atrakcyjne dla<br />
obywateli ościennego państwa. Nastąpił<br />
gwałtowny zwrot w wymianie<br />
handlowej pomiędzy naszymi krajami.<br />
Jak nożem uciął Polacy przestali jeździć<br />
po zakupy na Słowację, a na nasze<br />
sklepy rozpoczął się najazd Słowaków,<br />
którzy szybko zorientowali się, gdzie<br />
jest taniej i poczuli się jak paniska.<br />
Rekompensata ubytków<br />
Gdyby sklepy w Nowym Sączu<br />
opierały się na zakupach czynionych<br />
wyłącznie przez polskich klientów,<br />
to pewnie by odczuły istotny spadek<br />
obrotów spowodowany spowolnieniem<br />
gospodarczym w naszym kraju<br />
i zmniejszeniem się ilości gotówki<br />
w kieszeniach rodaków. Potencjalne<br />
spadki w poważnym stopniu zrekompensowane<br />
zostały jednak za sprawą<br />
pieniędzy Słowaków.<br />
Przed sądeckim Realem oraz pobliskim<br />
centrum handlowym Merkury<br />
zwłaszcza w piątki i soboty parkują liczne<br />
słowackie auta, a niekiedy widuje<br />
się nawet autokary, które przywożą pasażerów<br />
wcale nie w celach turystycznych,<br />
lecz wyraźnie handlowych.<br />
– Ci z autokarów – mówi Rafał Kogut,<br />
zastępca kierownika Centrum Budowlanego<br />
Merkury Market – najpierw<br />
oglądają, przeliczają ceny na kalkulatorach,<br />
notują, a potem przyjeżdżają<br />
na zakupy już prywatnymi samochodami.<br />
Słowacy może nie pokrywają w całości<br />
ubytków, wynikających ze zmniejszającej<br />
się siły nabywczej Polaków,<br />
ale na pewno uzupełniają je w znacznym<br />
stopniu. Zdarzają się też więksi<br />
kontrahenci, jak np. deweloper, który<br />
buduje trzy bloki w okolicach Bardejova<br />
i zaopatruje się u nas w materiały<br />
budowlane i elementy wyposażenia<br />
mieszkań.<br />
Podobnie jest w Centrum Materiałów<br />
Budowlanych Ramex, o czym<br />
opowiada jego pracownik Sebastian<br />
Wiśniewski: – Ramex ma filię<br />
w Preszovie na Słowacji i Słowacy kupujący<br />
w Nowym Sączu opowiadają,<br />
że w Polsce ceny są średnio o 50 procent<br />
niższe niż u nich. A na niektórych<br />
materiałach przebitka wynosi nawet<br />
100 procent! Styropian to kupują<br />
w dziesiątkach kubików, a opłaca im<br />
się przyjeżdżać nawet po 40-50 cegieł.<br />
Co do kryzysu w Polsce, to owszem,<br />
mówi się o nim, ale po zakupach detalicznych<br />
budowlanki dokonywanych<br />
przez Polaków tego nie widać. Na pewno<br />
jednak zmalała sprzedaż hurtowa,<br />
bo inwestorzy w obawie przed kryzysem<br />
przyhamowali z budowami. Są<br />
jednak i tacy Polacy, którzy nadal ku-<br />
Sądeczanin
pują dużo. To nasi biznesmeni, którzy<br />
zwietrzyli interes i wożą towar na Słowację,<br />
sprzedając tam po cenach nieco<br />
niższych niż tamtejsze sklepowe.<br />
Dawniej taki handel obwoźny byłby<br />
uznany za spekulację, ale dzisiaj zarabianie<br />
na różnicy cen nie jest zabronione<br />
i nazywane jest po prostu zwykłą<br />
przedsiębiorczością.<br />
– U nas szczyt – opowiada Zuzanna<br />
Maceluch, kierowniczka salonu meblowego<br />
Abra w Galerii Merkury – był<br />
w lutym, ale wszystko zależy od kursu<br />
euro. Jeśli osiąga 4,50 zł, to Słowacy<br />
kupują więcej, a jeśli spada do 4,30,<br />
to mniej. Na pewno w jakimś stopniu<br />
podratowali obroty w naszym sklepie,<br />
ale nie do końca.<br />
Cennik po słowacku<br />
Słowacy kupujący w Nowym<br />
Sączu opowiadają, że w Polsce<br />
ceny są średnio o 50 procent<br />
niższe niż u nich. A na niektórych<br />
materiałach przebitka wynosi<br />
nawet 100 procent!<br />
W Galerii Merkury znajduje się kantor<br />
walutowy, w którym zasiada Karolina Cecur.<br />
Mówi, że od początku roku wymiana<br />
euro na złotówki zwiększyła się u niej nawet<br />
trzykrotnie. Wzrost jest zasługą Słowaków,<br />
którzy w weekendy robią zakupy<br />
na potęgę. Właśnie z myślą o nich na początku<br />
kwietnia kantor otworzono także<br />
w pobliskiej Hali Gorzkowskiej. Jego obroty<br />
stale rosną: o ile na początku po sobocie<br />
odstawiano do banku tysiąc euro,<br />
to wkrótce i po kilkanaście tysięcy.<br />
Ze Starej Lubowli do Nowego Sącza jest 68 km; fot. HSZ<br />
Słowacy skwapliwie<br />
kupują artykuły<br />
spożywcze, chemię<br />
gospodarczą, materiały<br />
budowlane, elementy<br />
wyposażenia mieszkań,<br />
sprzęt AGD i RTV,<br />
ale do ubrań garną się<br />
mniej. O ile jeszcze, jak<br />
twierdzi ekspedientka<br />
Magdalena Krok, wpadają<br />
całymi rodzinami<br />
do salonu obuwniczego<br />
Prima Strada w Pasażu<br />
Gorzków i każde z nich wychodzi w nowych<br />
butach, to już w pobliskiej hurtowni<br />
ciuchów Janan przy ul. Wiśniowieckiego<br />
zostawiają tylko drobne, jakie zostaną<br />
im po zakupach po sąsiedzku – w hurtowni<br />
mięsnej Drobeksan.<br />
Bo tam rozwijają się na większą skalę.<br />
Na ścianie wisi już nawet drobiazgowy<br />
cennik ze słowackimi nazwami wszystkich<br />
produktów. Grzegorz Wojsław, jeden<br />
z kierowników w Drobeksanie, objaśnia:<br />
– Zaczynają kupować, gdy kurs euro<br />
osiąga powyżej 4 zł. Pojawiają się zarówno<br />
klienci detaliczni, jak i hurtowi. Ci drudzy<br />
pewnie robią zakupy do restauracji,<br />
sklepów, może na wesela, ale nie wnikamy<br />
w to. Rekordziści potrafią jednorazowo<br />
wywieźć nawet pół tony. W pewnym<br />
stopniu zastępują polskich klientów, którzy<br />
teraz kupują nieco mniej.<br />
Kupują nawet skody<br />
A jak już wszystko załadują, to nie zapominają<br />
zatankować. Jest to obowiązkowy<br />
punkt programu każdej wyprawy<br />
Słowaka do Polski. Maksymilian Węglarz<br />
ze stacji Bliska przy al. Piłsudskiego podaje,<br />
że na każdym litrze<br />
paliwa nabranego<br />
w Polsce Słowak<br />
zyskuje około złotówki.<br />
I ciągnie, że tankują<br />
zawsze nie tylko<br />
do pełna, ale także<br />
na zapas – do kanistrów,<br />
a nawet beczek.<br />
Co tydzień podjeżdża<br />
np. jeden, który w 200-<br />
litrowych beczkach<br />
jednorazowo zabiera<br />
tysiąc litrów, aż pojazd<br />
ugina się na oponach<br />
z obciążenia.<br />
Bywają dni,<br />
że na 10 klientów aż<br />
Maksymilian Węglarz ze stacji<br />
Bliska przy al. Piłsudskiego podaje,<br />
że na każdym litrze paliwa<br />
nabranego w Polsce Słowak zyskuje<br />
około złotówki.<br />
9 to Słowacy. Ustawiają się w takie kolejki,<br />
że polscy kierowcy wnerwiają się,<br />
iż muszą czekać. Pracownicy stacji opowiadają,<br />
że już na Bliską Słowacy podjeżdżają<br />
niepospolicie obładowani.<br />
Niektórzy zawartość i 4 wózków z hipermarketu<br />
potrafią upchnąć do osobowego.<br />
W ich samochodach widuje<br />
się nawet worki z ziemią do kwiatów!<br />
Dochodzi już nawet do takiego<br />
paradoksu, że Słowacy przyjeżdżają<br />
do Polski nawet po skody! To, że nabywanie<br />
przez nich w Nowym Sączu samochodów<br />
tej czeskiej marki nie należy<br />
do rzadkości, potwierdza Rafał Aksamit<br />
z salonu Autoremo. Powiada, że różnica<br />
w cenie na korzyść Polski wynosi ok.<br />
20 procent. A trzeba wiedzieć, że przeciętne<br />
wynagrodzenie na Słowacji wynosi<br />
ok. 550 euro, czyli niewiele ponad<br />
2000 zł, a zatem jest niższe niż w Polsce.<br />
A auta droższe…<br />
Aby ktoś zyskał, ktoś inny musi stracić.<br />
Po wprowadzeniu euro na Słowacji<br />
nastąpił krach słowackiego handlu<br />
żyjącego dotąd z Polaków. Ponadto<br />
Słowacy, zaopatrujący się w towary<br />
w Polsce, przestali wydawać pieniądze<br />
u siebie w kraju. Nastąpiła więc emigracja<br />
popytu ze Słowacji do Polski. W lutym<br />
bezrobocie wzrosło tam do poziomu<br />
niespotykanego od lat – blisko<br />
10 procent…<br />
Ale to już nie nasze zmartwienie,<br />
choć temat na zupełnie inną opowieść.<br />
Ireneusz Pawlik; Fot. (IrP)<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
1
Gospodarka<br />
Ludzie z głową<br />
Dacze samobieżne<br />
Włodzimierz Dunikowski twierdzi, że jego sądecka Wypożyczalnia Przyczep i Samochodów<br />
Kempingowym była pierwszym przedsięwzięciem tego rodzaju w Polsce.<br />
Zanim Dunikowski założył w Nowym Sączu wypożyczalnię pojazdów kempingowych<br />
próbował szczęścia w paru innych branżach.<br />
20<br />
Po ukończeniu towaroznawstwa<br />
na Akademii Ekonomicznej<br />
w Krakowie nigdy nie pracował<br />
w wyuczonym zawodzie. Bowiem<br />
jeszcze podczas studiów zajął się<br />
biznesem. Najpierw było to krawiectwo.<br />
Szył odzież, którą sprzedawano<br />
potem w markowych sklepach<br />
krakowskich na samym Rynku i przy<br />
prestiżowej ul. Floriańskiej. Potem<br />
wyspecjalizował się w kaletnictwie,<br />
dostarczając handlowcom kurtki<br />
skórzane. Kiedy w końcu dotarła<br />
do niego znana prawda, w myśl której<br />
deko handlu jest bardziej opłacalne<br />
od kilograma produkcji, sam<br />
został sklepikarzem odzieżowym.<br />
Zaprzęg pod Łukiem<br />
Triumfalnym<br />
Ale ostatecznie przeważyła pasja<br />
karawaningowa i postanowił<br />
sprawdzić, czy utrzyma się z tego,<br />
co lubi. Bo sam ukochał podróżowanie<br />
po świecie z własnym dachem<br />
nad głową wleczonym na kółkach.<br />
Pierwszą przyczepę kempingową<br />
nabył w 1999 r. Nie był to popularny<br />
polski wyrób z Niewiadowa,<br />
który pamiętamy bardziej jako<br />
ruchome fast foody z pieczonymi<br />
kurczakami lub zapiekankami, lecz<br />
używany belgijski. Musiała to być<br />
spora rzadkość, bo gdy zapomniał<br />
już jego nazwy i po latach próbował<br />
odszukać producenta w internecie,<br />
żadną miarą nie udało mu<br />
się odnaleźć.<br />
Pierwsza wyprawa, podczas której<br />
nie musiał troszczyć się o nocleg,<br />
wiodła do samego Paryża. Siłę<br />
czerwiec 2009<br />
pociągową stanowił fiat multipla<br />
z deskami surfingowymi na dachu.<br />
Kiedy tym zaprzęgiem wjechał na 8-<br />
pasmowe rondo pod Łukiem Triumfalnym,<br />
to musiał je okrążyć ze cztery<br />
razy zanim udało mu się zjechać<br />
w pożądanym kierunku. Biwakowali<br />
w Lasku Bulońskim. Potem było<br />
wiele wyjazdów, a najmniej banalnym<br />
był wypad na Zimowe Igrzyska<br />
Olimpijskie w Turynie w 2006 r.,<br />
gdzie Dunikowscy rodzinnie kibicowali<br />
Małyszowi. Ewa, żona Włodzimierza,<br />
napisała nawet reportaż<br />
o tej wyprawie do pisma „Caravaning<br />
Ekspert”. Justynie Kowalczyk<br />
na olimpiadzie kibicować raczej<br />
już nie będą, bo w przyszłym roku<br />
odbędzie się ona za Atlantykiem –<br />
w Vancouver w Kanadzie.<br />
Gdy byli na igrzyskach w Turynie<br />
nocami temperatura spadała<br />
do minus 20 stopni. Nie wszystkie,<br />
ale wiele kamperów przystosowanych<br />
jest do zimowania. Dunikowski<br />
nieraz z synem jechali wieczorem<br />
pod Jaworzynę, nocowali<br />
na parkingu, a rano pierwsi meldowali<br />
się pod kolejką linową. I kiedy<br />
oni szusowali już w dół, pod wyciąg<br />
dopiero napływali narciarze,<br />
którzy musieli dojeżdżać i tłoczyć<br />
w kolejkach.<br />
Kampery z garażami<br />
Wypożyczalnię założył w 2002 r.<br />
Zaczynał od jednego kampera – marki<br />
Adriatic 570. Bo z pojazdami tego<br />
typu jest tak, że producenci biorą<br />
z koncernów samochodowych półprodukty,<br />
czyli podwozia z szoferkami<br />
i na tym fundamencie dobudowują<br />
pomieszczenia kempingowe.<br />
Obecnie Dunikowski dysponuje<br />
flotyllą 7 samobieżnych kamperów<br />
plus trzema przyczepami kempingowymi.<br />
Wynajęcie kampera kosztuje<br />
350-400 zł za dobę plus VAT,<br />
przyczepy – 100-140 zł plus VAT.<br />
Właściciel zapewnia, że zwłaszcza<br />
poza sezonem da się utargować<br />
przystępną cenę.<br />
To drogi interes. Ceny kamperów<br />
zaczynają się od 30 tys. euro wzwyż,<br />
dochodzi do tego akcyza od luksusu<br />
w wysokości 19,6%. W sumie nowy<br />
wóz kosztuje ponad 200 tys. zł. Poważne<br />
wydatki na „ruchomości” sprawiają,<br />
że na razie nie stać go na nieruchomość.<br />
A przydałby się garaż<br />
o wielkości niewielkiego hangaru.<br />
Tymczasem cały sprzęt parkuje pod<br />
chmurką.<br />
W domkach na kółkach<br />
jest łazienka, telewizor,<br />
a nawet garaż na quada<br />
Kampery już nie są takie niewymyślne<br />
jak kiedyś. Teraz produkuje<br />
się wypasione. Łazienki, wysuwane<br />
ze ścianek telewizory z DVD, anteny<br />
satelitarne, które działają nawet<br />
podczas jazdy. Każdy wyposażony<br />
w bagażnik na rowery, a są i takie,<br />
które w przepastnych wnętrzach<br />
kryją garaże na skutery, motocykle<br />
crossowe czy quady.<br />
Właściciel zapewnia, że nie zdarzają<br />
się przypadki demolowania,<br />
bo klientelę ma na poziomie, przeważnie<br />
z wielkich miast: Warszawy,<br />
Sądeczanin
Gospodarka<br />
Włodzimierz Dunikowski i jeden z wynajmowanych przez niego kamperów; fot. (IrP)<br />
Łodzi, ze Śląska. Oczywiście, bywają<br />
naprawy, bo żaden sprzęt na świecie<br />
nie jest bezawaryjny. Niedawno ktoś<br />
przed wyruszeniem w drogę zapomniał<br />
zamknąć szyberdach i okienko<br />
odleciało w siną dal.<br />
Kampery Dunikowskiego wypożyczają<br />
telewizje: TVN, gdy kręci<br />
w pobliżu plenery do jakiegoś serialu,<br />
a TVP gdy obsługuje Puchar<br />
Świata w skokach narciarskich w Zakopanem.<br />
I w przerwach w transmisji<br />
zachodzą się ogrzać Włodzimierz<br />
Szaranowicz z Robertem<br />
Korzeniowskim.<br />
Można się zdziwić<br />
Oprócz wynajmowania Dunikowski<br />
zapewnia serwis oraz prowadzi<br />
sprzedaż części i akcesoriów<br />
do karawaningu. Usterki naprawiają<br />
u niego i zaopatrują się inni właściciele<br />
kamperów i stąd ma rozeznanie<br />
na rynku. Zdziwicie się, ale w samym<br />
Nowym Sączu kamperów jest ze sto.<br />
Starszych i nowych, zgrzebnych i luksusowych,<br />
na różnych podwoziach.<br />
Na co dzień ich nie widać, bo stoją<br />
gdzieś w garażach, skryte przed<br />
oczami postronnych gapiów, a wyruszają<br />
na dalekie wyprawy o świcie.<br />
Na razie nie ma jednak w Nowym<br />
Sączu klubu karawaningowego.<br />
Dunikowski mówi, że tak samo<br />
moglibyśmy się zdziwić, gdyby w cegielni<br />
zapytać, ile osób kupuje tam<br />
mączkę ceglaną. Bo co roku dwie<br />
tony trzeba dokupić do wysypania<br />
kortów tenisowych. On tak właśnie<br />
czyni, bo taką nawierzchnię mają<br />
korty, jakie własnym sumptem i niemal<br />
wyłącznie własnymi rękami wybudował<br />
w 1995 r. przy domu ojca<br />
w Brzezinach. Na warstwę żwiru nałożył<br />
podkład z muliku, a na to nasypał<br />
mączki ceglanej ze zmieloną gliną.<br />
Glina jest niezbędna, żeby wiązała<br />
mączkę, bo inaczej wiatr by wszystko<br />
wywiał. Ale i tak wydmuchuje<br />
i trzeba uzupełniać ubytki.<br />
Ale już przy własnym domu<br />
w Falkowej wyrychtował korty pokryte<br />
sztuczną trawą. Przeważnie<br />
leżą one odłogiem, bo – jak powiada<br />
– jak ma się coś za darmo przy<br />
własnym domu, to się przeważnie<br />
z tego nie korzysta. Dlatego częściej<br />
grają na tych kortach dzieciaki<br />
z pobliskiej szkoły, które przychodzą<br />
tam w ramach wf-u. A on sam razem<br />
ze szwagrem i kolegą grywa pod firmą<br />
Duni.pl właściwie tylko w sądeckiej<br />
amatorskiej lidze tenisowej.<br />
Ireneusz Pawlik<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
21
Jubileusz<br />
650 lat<br />
królewskiej wsi<br />
Panorama wsi. Powyżej Jubileuszowa monografia.<br />
Ptaszkowa, kolejarska miejscowość słynąca z anegdot o swoim sołtysie, obchodzi szacowny jubileusz<br />
650-lecia powstania wsi. Ptaszkowanie przygotowali na przełomie mają i czerwca bogaty program<br />
obchodów jubileuszowych, zaprosili nawet prezydenta RP (3 czerwca). Postarali się też o wybicie<br />
okolicznościowej monety: 1 grosza ptaszkowskiego.<br />
22<br />
organizację cyklu uroczystości<br />
zaangażowali się solidar-<br />
W<br />
nie: 80-letnia Ochotnicza Straż Pożarna<br />
z prezesem Czesławem Hajdugą<br />
i naczelnikiem Marianem Michalikiem,<br />
Koło Gospodyń Wiejskich – podopieczne<br />
Marii Karolskiej, Parafialny<br />
Klub Sportowy „Jaworz” na czele z prezesem<br />
Wincentym Kmakiem, stowarzyszenie<br />
„Turystyczna wieś retro”, obie<br />
szkoły, zespoły regionalne i chór, orkiestra<br />
dęta pod batutą Stanisława<br />
Króla i Łukasza Koguta, radni ptaszkowscy<br />
w gminie Grybów – Lucjan<br />
Janus i Henryk Siedlarz, zastępca<br />
czerwiec 2009<br />
wójta Andrzej Poręba (ptaszkowianin).<br />
No i rada sołecka z najsłynniejszym<br />
sołtysem w regionie: Marianem<br />
Kruczkiem.<br />
Znamiennym zbiegiem okoliczności<br />
jubileusz 30-lecia święceń kapłańskich<br />
obchodził 24 maja ks. Józef<br />
Kmak, miejscowy proboszcz, główny<br />
inicjator większości ciekawych przedsięwzięć,<br />
imprez i akcji, które budują<br />
od lat pozytywny wizerunek Ptaszkowej.<br />
Znakomity duszpasterz, niestrudzony<br />
organizator i pomysłodawca,<br />
zapalony narciarz, osoba integrująca<br />
środowisko wsi.<br />
– My, ptaszkowianie, nie dzielimy<br />
spraw i zaangażowania ludzi na parafialne,<br />
sołeckie, środowiskowe. Tu wszystko,<br />
co robimy, robimy wspólnie. Razem<br />
pracujemy, razem modlimy się, razem<br />
bawimy. – tłumaczy proboszcz.<br />
Rokrocznie odbywa się w Ptaszkowej<br />
zimowa spartakiada, zjazdy na rowerach<br />
górskich. Parafialny Klub Sportowy<br />
„Jaworz” organizuje też piłkarskie<br />
rozgrywki ministranckie w dekanacie<br />
grybowskim. W „Jesieni strzeleckiej”<br />
bierze udział nawet 300 osób.<br />
– Jestem przekonany, że także w ten<br />
sposób, przez sport można prowadzić<br />
Sądeczanin
ludzi do Boga. Chodzi o to, aby wiara<br />
wchodziła w życie, a życie było inspirowane<br />
wiarą – zauważa ks. J. Kmak.<br />
Z Ptaszkowej wywodzi się wielu<br />
księży i sióstr zakonnych, klimat tutejszy<br />
widać sprzyjał i sprzyja powołaniom.<br />
Wystarczy wymienić znanego<br />
jezuitę o. Kazimierza Ptaszkowskiego,<br />
prałata Stanisława Górskiego, ks.<br />
dra Andrzeja Michalika – b. prorektora<br />
Wyższego Seminarium Duchownego<br />
w Tarnowie, czy Jana Siedlarza,<br />
proboszcza parafii św. Kazimierza<br />
w Nowym Sączu. Na misjach przebywają<br />
m.in. księża Antoni Ptaszkowski<br />
(Francja) i Kazimierz Stelmach (Włochy)<br />
oraz sporo zakonnic jak np. Urszula<br />
(Jolanta) Kruczek, Nazaretanka<br />
w amerykańskiej Filadelfii czy Teresa<br />
(Faustyna) Radzik na Ukrainie.<br />
Na jubileusz Ptaszkowa wypiękniała.<br />
Nowy most prowadzi na Fugierówkę,<br />
a betonowa droga na Odlas.<br />
Cieszy oko zmodernizowana remiza<br />
i nowoczesna, wybudowana w 2005<br />
r. sala sportowa., z której korzysta<br />
nie tylko młodzież, ale i dorośli. Droga<br />
powiatowa zyskała oświetlenie, jak<br />
na Alejach Batorego w Nowym Sączu.<br />
Wodociąg z prawdziwego zdarzenia<br />
zasila w wodę przysiółki: Podgóra, Lipie,<br />
Zadziele. Cały obszar Ptaszkowej<br />
jest już pokryty siecią wodociągów należących<br />
do różnych operatorów.<br />
Nowością w życiu kulturalnym<br />
jest zawiązany przy szkole nr 1 zespół<br />
„Ptaszkowioki”, w którym śpiewa i tańczy<br />
52 uczniów, pod opieką Zuzanny<br />
Kościółek i Beaty Wajdzik. Akurat<br />
trafiamy na próbę: Ptaszkowioki idom,<br />
Ptaszkowioki stojom, bo się Ptaszkowioki<br />
nikogo nie bojom....<br />
Lud dumny i zaradny...<br />
Jubileusz<br />
Poczet sołtysów<br />
ptaszkowskich<br />
1934-1935 ..... Stanisław Janusz<br />
1935-1938 ..... Władysław Michalik<br />
1938-1945 .... Jan Michalik<br />
1945-1948 .... Władysław Górski<br />
1948-1952 .... Władysław Kiełbasa<br />
1952-1973 ..... Jan Janus<br />
1973 ................ Maria Wysowska<br />
1973-1988 .... Mieczysław Kasprzyk<br />
1988-2003 ... Henryk Siedlarz<br />
2003 – ........... Marian Kruczek<br />
W 1994 r. w piśmie „Ziemia Grybowska”<br />
ukazał się artykuł Wiesława<br />
Czartoryskiego i Wiesława Łasia pt.<br />
„Lud dumny, pracowity i zaradny”. Ten<br />
tytuł nie stracił na aktualności do dziś.<br />
Estetyczny wygląd zyskały otoczenia<br />
obu szkół i ośrodka zdrowia (w budynku<br />
po b. restauracji „Jaworzynka”),<br />
w którym od lat leczy pacjentów małżeństwo<br />
doktorów Regina i Andrzej<br />
Matuszewscy. Nadal, jak od 1876 r.,<br />
w krajobraz wsi wpisana jest linia kolejowa,<br />
już bez lokomotyw parowych<br />
czy spalinowych, które zostały zastąpione<br />
przez elektrowozy.<br />
Na finiszu jest budowa nowego<br />
kościoła (na terenie b. bazy kółka rolniczego)<br />
według projektu nowosądeckiego<br />
architekta Marka Jasiewicza,<br />
o powierzchni użytkowej 1100 m˛,<br />
wrażenie robi wysoka na 47 m wieża.<br />
Jan Ptaszkowski, człowiek wielu<br />
talentów, słynący m.in. ze znakomitych<br />
wypieków domowego chleba,<br />
stoi na czele unikalnej organizacji: Cechu<br />
Światła, czyli producentów świec.<br />
– Technologia wytwarzania świec<br />
jest tyleż prosta, co stara. Na kole wiesza<br />
się jednocześnie 42 knoty, które oblewa<br />
się woskiem pszczelim ok. 170 razy.<br />
Świece wychodzą długie nawet na metr.<br />
Starsze babcie jak idą w procesji, to się<br />
na takiej podpierają – żartuje Jan Ptaszkowski<br />
i dziwi się, że że łatwiej kupić<br />
świecę w sklepie. – Po co? Mamy tradycję,<br />
to się jej trzymamy<br />
Na terenie lasów spółki leśnej ptaszkowianie<br />
zbudowali pomnik hrabiemu<br />
Hilaremu Podoskiemu, b. właścicielowi<br />
wsi, powstańcowi styczniowemu,<br />
zasłużonemu dla rozwoju tej miejscowości,<br />
w dowód wdzięczności m.in.<br />
za odsprzedanie lasu ptaszkowianiom.<br />
Rodzina Podoskich przez dziesięciolecia<br />
zapisała się niezwykle pozytywnie<br />
w dziejach wsi.<br />
Arcydzieło Wita Stwosza<br />
Magnesem pozostaje drewniana<br />
świątynia pw. Wszystkich Świętych<br />
z 1555 r., prawdziwa perła architektoniczna.<br />
Przez wieki – obok stojącej<br />
w ołtarzu wspaniałej Madonny ze Sło-<br />
Jubilatka wypiękniała<br />
Nowy kościół<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
23
Jubileusz<br />
Pomnik papieża dłuta Augustyna Pogwizda Tu zginął w 1944 r. Stanisław Leszczyc-Przywara Wieża na Jaworzu (882 m npm)<br />
24<br />
necznikiem (z ok. 1420 r.) – ozdobą<br />
kościoła była płaskorzeźba przedstawiająca<br />
modlącego się w Ogrojcu<br />
Chrystusa, któremu towarzyszą dwaj<br />
Ks. Józef Kmak (na zdjęciu<br />
powyżej stoi po prawej,<br />
z biskupem W. Skworcem) urodził<br />
się w 1954 r. w Białej Niżnej, zaledwie<br />
7 km od Ptaszkowej.<br />
– Z wieży budującego się kościoła<br />
widzę nawet moje rodzinne<br />
pola – twierdzi.<br />
– W rodzinie było nas ośmioro<br />
dzieci. Sześciu chłopaków i dwie<br />
dziewczyny. W 1958 r. zmarł nasz<br />
tato, więc wychowywała nas tylko<br />
mama – mówi ks. Józef Kmak.<br />
Po maturze w Liceum Ogólnokształcącym<br />
w Grybowie wstąpił<br />
do WSD w Tarnowie. Święcenia<br />
otrzymał w 1979 r.<br />
– Byłem wikariuszem w Zbylitowskiej<br />
Górze, Mielcu, Szerzynach,<br />
kapelanem Zakładu Opieki Zdrowotnej<br />
w Dębicy i wikariuszem<br />
w Gromniku. Stamtąd wezwał mnie<br />
do siebie ks. bp J. Życiński i powierzył<br />
parafię w Ptaszkowej – wspomina.<br />
czerwiec 2009<br />
śpiący apostołowie - Piotr i Jan. Do niedawna<br />
sądzono, że dzieło powstało<br />
w kręgu warsztatowym Wita Stwosza.<br />
Nosiło ono bowiem wyraźne cechy<br />
twórczości tego rzeźbiarza. Ów pogląd<br />
zmienił się w trakcie prac konserwatorskich,<br />
podjętych w 2002-2003 r. przez<br />
Magdalenę i Stanisława Stawowiaków.<br />
Już pierwsze odkrywki pozwoliły<br />
na wysunięcie sensacyjnej hipotezy<br />
przypisującej autorstwo ptaszkowskiego<br />
„Ogrójca” samemu Stwoszowi. Spod<br />
warstw przemalowań, gruntów i uzupełnień<br />
odsłonięto szczegóły ujawniające<br />
niezwykły artyzm wykonania,<br />
wykazujący warsztatową, formalną<br />
zgodność ze snycerskimi dziełami<br />
Wita. Na podstawie analiz porównawczych<br />
naukowcy wysunęli hipotezę,<br />
że płaskorzeźba wyszła spod ręki samego<br />
Wita Stwosza. Nie wiadomo jednak<br />
skąd praca mistrza Wita znalazła<br />
się w Ptaszkowej.<br />
Odkrycie z Ptaszkowej było wydarzeniem<br />
wyjątkowym. Płaskorzeźba<br />
„Modlitwa w Ogrojcu” (obecnie przekazana<br />
w depozyt Muzeum Okręgowemu<br />
w Nowym Sączu) jest jednym<br />
z niewielu dzieł Wita Stwosza, które<br />
powstały przed jego wyjazdem do Norymbergii,<br />
w latach<br />
90. XV wieku.<br />
W otoczeniu<br />
sanktuarium stanął<br />
pomnik klęczącego<br />
papieża Jana Pawła<br />
II, autorstwa Augustyna<br />
Pogwizda,<br />
rzeźba upamiętniająca<br />
pobyt w tym miejscu Karola Wojtyły<br />
w latach pięćdziesiątych, punkt początkowy<br />
szlaku papieskiego z Ptaszkowej<br />
do Krynicy. Przed wędrówką koniecznie<br />
trzeba wejść na wieżę widokową<br />
na Jaworzu, urządzoną z inicjatywy wicewójta<br />
Andrzeja Poręby, skąd rozpościera<br />
się widok na cały Beskid Sądecki,<br />
a przy dobrej widoczności nawet<br />
na Tatry.<br />
Miała Ptaszkowa znakomitych synów.<br />
Stąd wyszedł w świat Roman<br />
Stramka (1916-1965), znakomity narciarz<br />
i kurier sądecki. Tu urodził się dr<br />
Franciszek Rola (1920-2006), który<br />
w trakcie komasacji gruntów pomagał<br />
geodetom, ci zauważyli jego zdolności<br />
i zachęcili do studiowania na AGH,<br />
gdzie pracował przez wiele lat, pomagając<br />
studentom z Ptaszkowej. Piękną<br />
kartę w walce o Polskę zapisał najwyższy<br />
wojskową rangą ptaszkowianin,<br />
ppłk Władysław Kiełbasa (1893-<br />
1939), żołnierz I wojny światowej, walczył<br />
na frontach rosyjskim i włoskim,<br />
a w listopadzie 1918 r. jako komendant<br />
transportu przyprowadził pułk żołnierzy<br />
polskich z b. armii austriackiej<br />
z Włoch do Nowego Sącza w pełnym<br />
uzbrojeniu). Następnie był dowódcą<br />
Sądeczanin
Jubileusz<br />
Zakładana dwa razy<br />
Dzieje wsi Ptaszkowa są ściśle<br />
związane z historią i ożywionym osadnictwem<br />
na Ziemi Sądeckiej. Rezultatem<br />
tej akcji było powstanie szeregu<br />
miast i wsi. 3 lutego 1336 roku żona<br />
Władysława Łokietka - Jadwiga obdarzyła<br />
wójta sądeckiego Mikołaja de<br />
Mestaza lasem nad Czarną Kamionką<br />
i zezwoliła na założenie wsi na prawie<br />
magdeburskim oraz nadała mu sołectwo.<br />
Ponadto uwolniła mieszkańców<br />
na 20 lat od płacenia podatków. Wójt<br />
sądecki Mikołaj zgubi jednak ten przywilej<br />
i dopiero Zofia - królowa matka<br />
- potwierdziła i powtarzała na podstawie<br />
tekstu zaczerpniętego z metryki<br />
swej kancelarii przywilej następującej<br />
treści:<br />
Zofia Królowa Polski i Pani na Sączu<br />
za zgodą swego syna Kazimierza Króla<br />
Polskiego nadaje Mikołajowi - wójtowi<br />
- 21 łanów frankońskich na założenie<br />
wsi...<br />
W ramach porządkowania państwa,<br />
Kazimierz Wielki po raz drugi zakłada<br />
wieś Ptaszkowa, nadając jej 22<br />
maja 1359 roku nowy akt erekcyjny.<br />
W imię Boże! Amen. My Kazimierz<br />
Król Polski jako też Pan i Dziedzic...,<br />
...aby powaga naszego Królestwa rosła<br />
podajemy do wiadomości wszystkich<br />
pokoleń tak teraźniejszych jak<br />
Madonna ze Słonecznikiem (z ok. 1420 r.)<br />
i przyszłych, że pragniemy, aby nasze<br />
Królestwo przez wykorzenienie gajów<br />
większymi postępkami odnowić, gdyż<br />
z opisanych miejsc większy pożytek<br />
mieć będziemy. Dlatego bacznemu Mikołajowi<br />
de Mesteza i jego dziedzicom<br />
dajemy prawo do osadzenia nowej wsi,<br />
która jego imieniem zwać się powinna<br />
MESTEZA, na prawach niemieckich<br />
-magdeburskich i pozwalamy wykorzenić<br />
dla niej 21 łanów frankońskich z lasów,<br />
które leżą koło tzw. rzeki Ptaszków”.<br />
Sołtys uposażony został 2 łanami<br />
wolnymi i otrzymał prawo założenia<br />
karczmy, młyna, sadzawki, prowadzenia<br />
piekarni, rzeźni itp. Zgodnie z przyjętą<br />
zasadą miał otrzymywać co 3 denar<br />
z kar sądowych oraz co 6 z czynszów.<br />
Przewidziano wydzielenie jednego łanu<br />
wolnego oraz drugiego pod pastwisko<br />
(scotnica) dla mającego powstać kościoła.<br />
Osadnicy otrzymali 20-letnią wolniznę.<br />
Po jej upływie winni byli płacić<br />
10 skojców czynszu z łana rocznie oraz<br />
po 1 mierze żyta, pszenicy i owsa, prócz<br />
tego po 2 skojce z łana dziesięciny polowej<br />
oraz zwyczajowe podarki. Na koniec<br />
sołtys był zobowiązany wyruszać na wyprawę<br />
wojenną w pancerzu razem z jednym<br />
kusznikiem.<br />
batalionu w 1. Pułku Strzelców Podhalańskich<br />
w Nowym Sączu, walczył<br />
z Ukraińcami i bolszewikami. W 1939<br />
r. dowodził oddziałem w Grupie Operacyjnej<br />
„Śląsk”, śmiertelnie ranny podczas<br />
kontrataku w rejonie Mikołowa,<br />
który osobiście poprowadził. W Pszczynie<br />
ma wystawiony pomnik. Dwukrotny<br />
kawaler Virtuti Militari.<br />
W niewielkim zagajniku stoi pomnik<br />
Stanisława Leszczyc-Przywary<br />
(1922-1944), młodego harcerza, partyzanta,<br />
ps. „Szary”, żołnierza Armii Krajowej,<br />
który służbę Ojczyźnie zakończył,<br />
oddając życie torturowany i rozstrzelany<br />
przez gestapo w Ptaszkowej.<br />
Jubileuszowa monografia<br />
Dariusz Zdziech i Katarzyna Kuras,<br />
młodzi historycy z Krakowa, związani<br />
rodowodem z jubilatką, przygotowali<br />
monografię wsi założonej<br />
w 1359 r. przez Kazimierza Wielkiego.<br />
Wertowali archiwa, państwowe (w tym<br />
wawelskie) i kościelne, księgi gromadzkie,<br />
prywatne listy i dokumenty, kroniki<br />
szkolne, strażackie i sportowe. Rozmawiali<br />
z dziesiątkami starszych ludzi,<br />
wydobywając na światło dzienne wiele<br />
istotnych i ciekawych faktów z przeszłości.<br />
Najstarszy rozmówca, Józef<br />
Ptaszkowski, lat 99, zmarł przed dwoma<br />
miesiącami. W rezultacie otrzymaliśmy<br />
solidnie opracowany zarys dziejów<br />
miejscowości w ciągu sześciu i pół wieku,<br />
przypominający i utrwalający dla<br />
potomnych ważniejsze wydarzenia.<br />
Całość dopełnia sporządzony<br />
przez byłego, długoletniego sołtysa<br />
Henryka Siedlarza kompletny wykaz<br />
współczesnych mieszkańców wsi, poczet<br />
proboszczów i wikariuszy, wójtów<br />
(w latach 1875-1934) i sołtysów<br />
(1934-2009).<br />
Jerzy Leśniak<br />
Fot. (leś), (LM) i arch<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
25
Korespondencja znad Nilu<br />
„Piramida od szczytu do bazy jest niczym promienie słoneczne<br />
sĄCZące się przez prześwit w chmurach“.<br />
sfinks przemówił<br />
sądeckim głosem<br />
W dalekim Egipcie, na wschodnim brzegu Nilu, u stóp wielkich<br />
piramid w Gizie od blisko pięciu tysięcy lat stoi Sfinks. Nie byłoby<br />
w tym nic zadziwiającego, szczególnie dla miłośników<br />
starożytności i turystów przybywających tam tłumnie i podziwiających<br />
siódmy cud świata, gdyby nie to, że od czerwca br.<br />
tajemniczy Sfinks przemawia każdego wieczoru do swoich gości<br />
... po polsku i to sądeckim głosem!<br />
Prezentowane codziennie w godzinach wieczornych pod piramidami w Gizie<br />
widowisko światło-dźwięk zostało przetłumaczone na język polski. Głosu<br />
Sfinksowi i innym bohaterom opowieści o historii starożytnego Egiptu udzielił<br />
sądeczanin Karol Leśniak wraz z małżonką Martą. Podczas godzinnego przedstawienia<br />
opowiadane są dzieje Egiptu, losy jego władców-faraonów oraz tajniki<br />
budowy piramid. Sfinks sądeckim głosem mówi m.in.:„Piramida od szczytu<br />
do bazy jest niczym promienie słoneczne SĄCZące się przez prześwit w chmurach“,<br />
w czym można doszukać się pewnej promocji miasta znad Dunajca i Kamienicy.<br />
Narratorom towarzyszą efekty świetlne w postaci laserów i wielobarwnych<br />
projekcji, które wyświetlane są na samych piramidach, Sfinksie oraz<br />
pobliskich świątyniach.<br />
2<br />
czerwiec 2009<br />
Na następnych stronach korespondencja Karola Leśniaka z Egiptu.<br />
Sądeczanin
Stworzenie polskiej wersji językowej<br />
widowiska pod piramidami stanowi<br />
odpowiedź na wzrastający ruch turystyczny<br />
Polaków do Egiptu. W minionym<br />
roku do kraju nad Nilem przybyło prawie<br />
600 tysięcy Polaków. Zdecydowana większość<br />
odwiedzających odpoczywa w kurortach<br />
nad Morzem Czerwonym w Szarm<br />
el-Szejk i Hurghadzie. Wycieczki do Kairu,<br />
w tym wizyta pod piramidami lub w Muzeum<br />
Egipskim, są atrakcją specjalną, lecz<br />
coraz bardziej popularną.<br />
Polskie ślady w Egipcie to nie tylko<br />
liczne grupy turystów przemierzające cały<br />
kraj wszerz i wzdłuż. To także – a może<br />
przede wszystkim – polscy archeolodzy<br />
i specjaliści od konserwacji zabytków, którzy<br />
od ponad 70 lat nieprzerwanie prowadzą<br />
w różnych rejonach Egiptu prace<br />
wykopaliskowe.<br />
Założycielem polskiej szkoły egiptologii<br />
był prof. Kazimierz Michałowski. Badania<br />
w Egipcie rozpoczął jeszcze przed<br />
II wojną światową. Po trudnych latach<br />
okupacji i pobycie w obozie jenieckim,<br />
Kazimierz Michałowski powrócił do Kairu,<br />
gdzie w 1957 r. założył polską stację<br />
archeologiczną (obecnie Centrum Archeologii<br />
Śródziemnomorskiej UW w Kairze).<br />
W krótkim czasie profesor Michałowski,<br />
wraz ze swymi uczniami i współpracownikami,<br />
zdobył renomę jednego z najlepszych<br />
specjalistów od zabytków starożytności.<br />
Polacy dostali się do pierwszej ligi<br />
archeologów. Rząd egipski udzielił Michałowskiemu<br />
pozwolenia na wykopaliska<br />
m.in. w świątyni Hatszepsut w Deir el-<br />
Bahari (Luksor) oraz w Teatrze Rzymskim<br />
w Aleksandrii. Do dnia dzisiejszego Polacy<br />
kontynuują te świetne tradycje.<br />
Czas boi się piramid<br />
Korespondencja znad Nilu<br />
Polskiej stacji archeologicznej w Kairze<br />
podlegają obecnie wykopaliska w Syrii,<br />
Libanie, Sudanie oraz całym Egipcie. Zasługi<br />
profesora Kazimierza Michałowskiego<br />
znalazły szczególne uznanie Egipcjan.<br />
W listopadzie 2007 r. w panteonie najwybitniejszych<br />
archeologów wszech czasów,<br />
znajdującym w się w ogrodzie Muzeum<br />
Egipskiego w centrum Kairu przy Placu<br />
Wyzwolenia, zostało umieszczone popiersie<br />
profesora. Stoi tuż obok popiersia<br />
francuskiego badacza J-F. Champolliona,<br />
który w 1822 r. odcyfrował egipskie hieroglify<br />
i de facto otworzył erę współczesnej<br />
egiptologii.<br />
Wielu Polaków trafiło do Egiptu podczas<br />
II wojny światowej: żołnierze, emigranci,<br />
dyplomaci. Kilkuset pozostało<br />
już tam na zawsze. Niedawno Ambasada<br />
RP w Kairze uruchomiła na swojej stronie<br />
internetowej (www.kair.polemb.net) serwis<br />
poświęcony grobom polskich żołnierzy<br />
w Egipcie i Sudanie. Obok szczegółowych,<br />
interaktywnych map z lokalizacją<br />
cmentarzy, po raz pierwszy w jednym<br />
miejscu opublikowane zostały pełne listy<br />
nazwisk poległych wraz z danymi dotyczącymi<br />
jednostek, do których przynależeli.<br />
Przechodniu, powiedz Polsce....<br />
W miejscowości El-Alamein, 100 km<br />
na zachód od Aleksandrii, miejscu słynnej<br />
bitwy pomiędzy aliantami a niemieckimi<br />
siłami pancernymi pod dowództwem<br />
„lisa pustyni” gen. E. Rommla w 1942 roku,<br />
znajduje się cmentarz wojskowy m.in.<br />
z grobami polskich żołnierzy. Rokrocznie,<br />
w rocznicę bitwy w listopadzie, na głównej<br />
nekropolii alianckiej organizowane<br />
są uroczystości upamiętniające poległych<br />
w tym przełomowym starciu na pustyni.<br />
Krwawa konfrontacja przyniosła śmierć<br />
45 tysiącom żołnierzy, wśród nich 13,5 ty-<br />
Meczet Ibn Tuluna Kopuła mameluckiego mauzoleum 40 wieków na was patrzy...<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
2
Meczet sułtana Hasana<br />
Starożytność i współczesny luksus<br />
28<br />
Polska tablica w Teatrze Rzymskim w Aleksandrii<br />
Egipcjanin wczoraj i (poniżej) jego krajanki<br />
dzisiaj...<br />
czerwiec 2009<br />
siąca stanowili Brytyjczycy, Francuzi, Nowozelandczycy,<br />
Grecy i Kanadyjczycy.<br />
Na grobach w El-Alamein znajdują się<br />
również nazwiska wielu Polaków, służących<br />
w armiach sojuszniczych.<br />
Bitwa pod El-Alamein zmieniła bieg<br />
historii wojny z nazizmem – twierdzi większość<br />
historyków. Umożliwiła utrzymanie<br />
przez aliantów szlaków i linii zaopatrzenia<br />
pomiędzy Wschodem i basenem Morza<br />
Śródziemnego. Nie dopuściła również<br />
do przejęcia Egiptu przez Niemców.<br />
Egipt był także destynacją dodatkową<br />
dla pielgrzymów udających się do Ziemi<br />
Świętej. Jednym z pierwszych Polaków,<br />
wizytujących piramidy, był hetman<br />
wielki koronny Jan Tarnowski. Na Bliskim<br />
Wschodzie pojawił się w 1517 roku,<br />
w czasie kiedy Turcja Osmańska odbijała<br />
Syrię, Palestynę i Egipt z rąk kairskich<br />
Mameluków.<br />
W miejscowości El-Arisz, podczas odbywania<br />
kwarantanny, Juliusz Słowacki<br />
stworzył „Ojca zadżumionych”. Po nim nad<br />
Nilem pojawili się m.in. Henryk Dembiński,<br />
Aleksander Walerian Jabłonowski,<br />
Henryk Sienkiewicz.<br />
Polskie „grafitti”<br />
na Wielkiej Piramidzie<br />
Egipt od stuleci przyciąga niczym<br />
magnes. Najstarsza i najbardziej fascynująca<br />
cywilizacja świata. Ojczyzna bóstw<br />
z głowami zwierząt i dumnych faraonów,<br />
helleńskich i rzymskich zdobywców; miejsca,<br />
które służyły niewoli ludu Mojżeszowego,<br />
a potem dały schronienie Świętej<br />
Rodzinie. Kraj Arabów i kalifów, sułtanów<br />
i Mameluków. Państwo dynastii Ramessydów<br />
i Ptolomeuszy, Aleksandra Wielkiego<br />
i Kleopatry.<br />
Ludzie i pogromca spalonej pustyni<br />
– błogosławiony Nil. Tajemnicze hieroglify<br />
i tajemnica piramidy Cheopsa. Ponadczasowe<br />
piękno. Żywi fellachowie i handlarze<br />
uliczni oraz wielkie budowle: niemi świadkowie<br />
niepojętej techniki, tak odwiecznych,<br />
że się ich prawie nie uważa za dzieło<br />
rąk ludzkich. Iluż wodzów stawało bezradnie<br />
przed zagadką Sfinksa, kolosów Memnona,<br />
góry Synaj...<br />
Stare arabskie przysłowie: wszystko<br />
na świecie boi się czasu, ale świat boi się<br />
piramid. Przestroga z grobowca Tutanchamona:<br />
„Śmierć na prędkich skrzydłach dosięgnie<br />
tego, kto zakłóci spokój faraona...”<br />
I polskie „grafitti” (wspomina o nim Juliusz<br />
Słowacki) napoleońskiego adiutanta, brygadiera<br />
Józefa Sułkowskiego na Wielkiej<br />
Piramidzie, jakby w przeczuciu rychłej<br />
śmierci pod Kairem. Bonaparte w uznaniu<br />
zasług polecił wyryć nazwisko Polaka<br />
na Łuku Triumfalnym w Paryżu.<br />
Orientalny koloryt<br />
W roku 1292, kiedy król Wacław II lokował<br />
Nowy Sącz, Kair był jednym z najważniejszych<br />
ośrodków ówczesnej cywilizacji<br />
muzułmańskiej. Pod względem znaczenia<br />
kulturalno-naukowego wchodził w swój<br />
złoty wiek – czasy mameluckiego przepychu,<br />
fantazji w architekturze i arcydzieł<br />
arabszczyzny. Panujący wtedy władca<br />
Aszraf Al-Chalil, w chwili powstawania<br />
Nowego Sącza, kończył dzieło swojego<br />
ojca sułtana Kalawuna, gromiąc ostatecznie<br />
krzyżowców w Ziemi Świętej i przywracając<br />
arabską władzę nad Palestyną,<br />
Libanem i Syrią. W 1292 r. upadek słynnej<br />
twierdzy w Akko (obecnie miasteczko<br />
w Izraelu) położył kres europejskiej dominacji<br />
w tym regionie. Odtąd losy Bliskiego<br />
Sądeczanin
Wschodu ważyły się na dworze w Kairze,<br />
by potem - po kolejnych zawieruchach<br />
wojennych - centrum dowodzenia świata<br />
muzułmańskiego przeniesione zostało się<br />
do Stambułu.<br />
Inne oblicze Kairu to jego muzułmańskie,<br />
bardzo rozległe dzielnice, które tworzą<br />
koloryt miasta. Wizyta w tych miejscach<br />
to podróż w przeszłość, do czasów<br />
kalifów, którzy z Egiptu rządzili prawie<br />
całym Bliskim Wschodem. Świadectwem<br />
dawnej potęgi Egiptu są meczety z okazałymi<br />
kopułami i zdobionymi minaretami.<br />
Chan al-Chalili – największy bazar<br />
Kairu niegdyś podzielony był na sektory:<br />
złotniczy, tekstylny, warzywno-owocowy,<br />
skórzany. Obok niepozornych kawiarenek,<br />
w których od stuleci serwuje się tą samą<br />
silną, mocno posłodzoną czarną kawę,<br />
można oglądać resztki fasad niegdysiejszych<br />
karawanserajów (odpowiedników<br />
naszych karczm-zajazdów), w których<br />
kupcy z Sudanu i Półwyspu Arabskiego<br />
robili interesy z Egipcjanami.<br />
Widok na centrum stolicy z Wieży Kairskiej<br />
W dzielnicach położonych w pobliżu<br />
Uniwersytetu Al-Azhar, najstarszej<br />
czynnej nieprzerwanie muzułmańskiej<br />
uczelni wyższej, nadal można spotkać<br />
prasowaczy, którzy tradycyjne egipskie<br />
stroje prasują żelazkami na duszę. Co więcej,<br />
do tych zręcznych czynności używają<br />
wyłącznie nóg. W ręce bez przerwy trzymają<br />
szklaneczkę z herbatką...<br />
Kawałek dalej, na dawnym trakcie królewskim<br />
łączącym północną i południową<br />
bramę średniowiecznego Kairu, natknąć<br />
się można na rozlewaczy soków z daktyli<br />
lub pomarańczy, zgiętych w pół pod ciężarem<br />
pokaźnych brył lodu, które chłodem<br />
zasilają blaszane naczynie z orzeźwiającym,<br />
szczególnie w porze letniej,<br />
sorbetem. Zapach bazaru to zapachy niezliczonej<br />
ilości przypraw, smacznych powiewów<br />
z domowych kuchni oraz przenikającej<br />
woni kawy i mięty. Do tego hałas,<br />
nawoływania, recytacje koraniczne i co jakiś<br />
czas – pięć razy dziennie – wezwania<br />
z meczetów na modlitwę. Życie na bazarze<br />
przycicha we wczesnych godzinach<br />
rannych, by zaraz po wschodzie słońca<br />
druga zmiana handlarzy na nowo, w tym<br />
samym miejscu, gdzie ich średniowieczni<br />
poprzednicy, znów zacząć sprzedawać<br />
skarby Orientu turystom, Egipcjanom<br />
i przypadkowym gościom ze wszystkich<br />
stron świata.<br />
Tekst i fot. Karol Leśniak<br />
Autor artykułu<br />
Mówiąc o kontaktach polsko-egipskich<br />
nie można pominąć sfery literatury.<br />
Egipt inspirował. W dobie romantyzmu<br />
pod piramidami pojawił<br />
się Juliusz Słowacki. Wizytę u Sfinksa<br />
zobrazował w niezwykle plastycznym<br />
wierszu:<br />
Świat przybrał kształty Bogiem widziane – był krągły.<br />
Z dala Kair... Nil... łąki – daktylowe laski...<br />
Bliżej pustynia... złotem oświecone piaski...<br />
Bliżej trzy drzewa... figa... pod nią cienia chłodnik,<br />
A w nim stał mój osiołek i Arab przewodnik.<br />
Patrząc na nich myślałem... o mrówce ze srebra...<br />
Bliżej dolina piasku – cała w równe żebra<br />
Wichrem zmarszczona... i Sfinks, i grobowce białe<br />
Ziemia widoma... wszystko dojrzane, lecz małe...<br />
Pustynia – i ogromny krąg słońca czerwony<br />
Chylił się do zachodu...<br />
I większy był jeszcze<br />
Widok w myślach – na wieki lecące jak deszcze<br />
Po granitowych ścianach; na pożarów łuny,<br />
Na ogromnych wypadków bijące pioruny...<br />
Kiedym to wszystko wstawił – i w grobie pochował,<br />
Zdało mi się, że Mojżesz krwią Nil zafarbował<br />
I że płynął czerwony... wypadków posoką;<br />
A tak myśląc, po głazach obłąkane oko<br />
Padło na jakiś napis – strumień myśli opadł...<br />
Ktoś dwudziesty dziewiąty przypomniał Listopad,<br />
Polskim językiem groby Egipcjanów znacząc...<br />
Czytałem smutny... człowiek może pisał płacząc.<br />
Jak dwaj czarni – z białymi skrzydłami Anieli,<br />
Dwaj Araby na rogach pomnika stanęli,<br />
Ja na głazie najwyższym chciałem zebrać wzrokiem Inny widok na prawo... inna była scena:<br />
Cztery ściany, spadzistym lecące potokiem,<br />
Naprzeciwko Cheopsa – stał pomnik Chefrena,<br />
I nie mogłem ogarnąć – bo na to potrzeba<br />
Tak że orzeł po równej krainie błękitu<br />
Być słońcem... i na królów groby patrzeć z nieba. Mógł płynąć od jednego – do drugiego szczytu.<br />
Araby stali cicho – za nimi zwierciadłem<br />
Dwie piramidy wąwóz tworzyły głęboki,<br />
Był sklep błękitu... w niebo – spojrzałem... i siadłem, A zachodniego słońca czerwone potoki<br />
Patrząc na różnych wkoło napisów kobierce.<br />
Jakby falami ognia płynęły tamtędy,<br />
Cicho... zegarek słyszę idący... i serce...<br />
Lejąc się przez grobowców utworzonych rzędy.<br />
Czas Sądeczanin i życie. – Spojrzałem na błękit rozciągły,<br />
Ale większy był jeszcze widok z innej strony:<br />
czerwiec 2009<br />
2
Papieska rocznica<br />
w starym sączu dziesięć lat temu...<br />
Ta ziemia od lat była<br />
mi bardzo bliska...<br />
30<br />
Papież spotkanie z 600 tys. pielgrzymów<br />
– największego zgromadzenia<br />
ludności w dziejach Sądecczyzny<br />
– uhonorował następującymi<br />
słowami: Ta ziemia od lat była mi bardzo<br />
bliska...<br />
Pan Bóg swoje przeprowadził<br />
Realna możliwość goszczenia Ojca<br />
Świętego Jana Pawła II na Sądecczyźnie<br />
pojawiła się w momencie zakończenia<br />
procesu kanonizacyjnego bł.<br />
Kingi i po licznych staraniach zarówno<br />
władz kościelnych, jak i samorządowych.<br />
Sądeczanie uważnie śledzili pracę<br />
watykańskiej komisji z Kongregacji<br />
ds. Świętych i Izydora Borkiewicza,<br />
franciszkanina z Jasła, wicepostulatora<br />
procesu kanonizacyjnego w kraju.<br />
Z uznaniem przyjęli potwierdzenie<br />
m.in. ważnego dowodu cudownego<br />
czerwiec 2009<br />
Przypadająca teraz 10. rocznica pobytu Ojca Świętego Jana Pawła<br />
II na Sądecczyźnie przywołuje raz jeszcze atmosferę tej niezapomnianej<br />
środy, 16 czerwca 1999 roku, i powitalne na Błoniach<br />
w Starym Sączu słowa gospodarza diecezji biskupa Wiktora<br />
Skworca: „Oto jest dzień, który dał nam Pan”. Dzień historyczny,<br />
który być może na Sądecczyźnie nie będzie miał równego sobie,<br />
a z pewnością będzie owocował jeszcze przez wiele lat.<br />
wstawiennictwa Kingi. Przysięgli lekarze<br />
orzekli o prawdziwości uzdrowienia<br />
w latach sześćdziesiątych XX wieku<br />
na Śląsku pewnego profesora uniwersytetu,<br />
cierpiącego na ciężkie dolegliwości<br />
nerek. U chorego wystąpił tzw.<br />
płaski zapis mózgu, czyli faktycznie on<br />
już nie żył. Jego bliscy, jak opowiadają<br />
Klaryski, przywrócili mu życie modłami<br />
i wodą z klasztornego źródełka.<br />
Nie tylko Stary Sącz, ale cała Sądecczyzna,<br />
wierzyła, że aktu kanonizacji<br />
Ojciec Święty dokona nie na placu<br />
przed Bazyliką Św. Piotra w Rzymie,<br />
ale tu, nad Dunajcem i Popradem, podczas<br />
kolejnej pielgrzymki do Ojczyzny.<br />
Ostateczną decyzję podjął sam papież<br />
(w pierwszej wersji w programie<br />
planowanej na 1999 r. pielgrzymki<br />
do Polski nie umieszczono Starego Są-<br />
Sądeczanin
Papieska rocznica<br />
cza) mając zapewne w pamięci liczne<br />
wędrówki na beskidzkich szlakach.<br />
Odnotowałem wówczas słowa proboszcza<br />
parafii św. Małgorzaty, ks. prałata<br />
Stanisława Lisowskiego:<br />
– Na dzień 16 czerwca 1999 roku<br />
czekano na Sądecczyźnie od wieków.<br />
Tymczasem wizyta papieża do ostatniej<br />
chwili wisiała na włosku. Dopiero<br />
w listopadzie 1998 r. specjalna komisja<br />
watykańska zatwierdziła cud uzdrowienia<br />
za sprawą wstawiennictwa księżnej<br />
Kingi. W sporządzeniu dokumentacji<br />
medycznej brał udział znany sądecki lekarz<br />
(chirurg Aleksander Piwowarczyk).<br />
Jeszcze w styczniu 1999 roku biskup Józef<br />
Gucwa mówił nam, że do kanonizacji,<br />
owszem, dojdzie, ale w Watykanie.<br />
Dopiero usilne zabiegi, w tym i głos samorządowy<br />
Sądecczyzny, doprowadziły<br />
do wpisania klasztoru Klarysek w program<br />
papieskiej pielgrzymki. I oto dzień<br />
wcześniej papież zaniemógł, przyjazd<br />
do Starego Sącza stanął pod znakiem<br />
zapytania. Rano organizatorzy nie wykluczali,<br />
że papież przed pielgrzymami<br />
wygłosi tylko formułę kanonizacyjną,<br />
a resztę mszy obserwować będzie przez<br />
ekran telewizyjny w zakrystii. Stało<br />
się inaczej. Ojciec Święty był cały czas<br />
z nami. Pan Bóg swoje przeprowadził.<br />
Nieoczekiwana trasa<br />
Papież przyjechał do Starego Sącza<br />
– z uwagi na mgłę<br />
uniemożliwiającą<br />
lot śmigłowca – samochodem<br />
(wiśniowym<br />
renaultem)<br />
przez Limanową<br />
(gdzie był oblegany<br />
przez zaskoczone,<br />
ale uradowane tłumy<br />
mieszkańców),<br />
Chełmiec, Gołkowice<br />
i nieoczekiwanie<br />
przejechał przez<br />
starosądecki Rynek<br />
(ta trasa nie była<br />
we wcześniejszym<br />
planie, decyzję<br />
o niej podjęto ok.<br />
godz. 3 w nocy). Ok.<br />
godz. 4 do policjantów<br />
limanowskich<br />
i nowosądeckich<br />
nadeszło polecenie:<br />
„Oczyścić drogę przez<br />
Wysokie i z Chełmca<br />
do Gołkowic przez<br />
Podegrodzie, zadanie<br />
specjalne, zadanie<br />
specjalne”. Być<br />
może powstałe tu utrudnienia miały<br />
też wpływ na powstałe później wokół<br />
Starego Sącza korki komunikacyjne.<br />
– Niezbadane są wyroki boskie. Limanowa<br />
nie leżała na trasie pielgrzymki<br />
papieskiej. Ale jednak ręka Opatrzności<br />
poprowadziła go do naszego miasta.<br />
Gdyby jeszcze nie było tak olbrzymiego<br />
tłoku na naszym Rynku, to papież zdołałaby<br />
wysiąść i przemówić, ale szpaler<br />
ludzki uniemożliwił mu otwarcie drzwi<br />
samochodu. Zdążył jednak uścisnąć dłoń<br />
naszemu biskupowi–emerytowi Piotrowi<br />
Bednarczykowi – opowiadał limanowski<br />
fotograf Franciszek Natanek.<br />
– W życiu czegoś takiego się nie spodziewałam,<br />
żeby idąc do pracy do szpitala<br />
spotkać jadącego Ojca Świętego.<br />
Byłam od niego bliżej niż moje dzieci,<br />
które pojechały do Starego Sącza – mówiła<br />
jedna z pielęgniarek.<br />
Ojciec Święty spojrzał też na Górę<br />
Miejską i pobłogosławił gestem dłoni<br />
wzniesiony tu niedawno przez limanowian<br />
wielki krzyż upamiętniający przełom<br />
tysiąclecia.<br />
Biskup dzwonił do biskupa<br />
Na lądowisku na tzw. Piaskach nastąpiła<br />
przesiadka do papamobile.<br />
Pokonującemu ok. kilometrową tra-<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
31
Papieska rocznica<br />
sę wzdłuż sektorów pod ołtarz Ojcu<br />
Świętemu zgotowano gorącą owację.<br />
Pojawienie się papieża wywołało entuzjazm,<br />
ludzie reagowali spontanicznie,<br />
okrzykami, śpiewem, gromkimi<br />
brawami.<br />
Dzień wcześniej papież z powodu<br />
nagłej choroby musiał zrezygnować<br />
ze spotkania z pielgrzymami w Krakowie.<br />
Ludzie oczekujący w Starym Sączu<br />
mieli przed oczami pusty papieski<br />
tron na krakowskich Błoniach. Radość<br />
przybyłych do Starego Sącza była więc<br />
podwójna: Ojciec Święty przełamał<br />
chorobę i przybył osobiście kanonizować<br />
księżną Kingę. Szczęśliwy był<br />
papież, szczęśliwa Sądecczyzna, która<br />
klęcząc całą noc na kolanach wymodliła<br />
i niezłą pogodę (deszcz przestał padać<br />
w momencie wjazdu dostojnego<br />
gościa w papamobile na drogę papieską<br />
wzdłuż sektorów), i lepsze samopoczucie<br />
dostojnego gościa.<br />
– To tylko mogę odebrać w kategoriach<br />
wielkiej łaski Bożej – wspomina<br />
bp Wiktor Skworc. – Do samego końca<br />
nie było wiadomo, czy Ojciec Św. przybędzie.<br />
Poważnie rozważaliśmy scenariusz<br />
rezerwowy: możliwość kanonizacji<br />
w Starym Sączu bez bezpośredniego<br />
udziału papieża. Telefonowałem ze Starego<br />
Sącza w przeddzień o godz. 22 do biskupa<br />
Stanisława (Dziwisza) do Krakowa<br />
i pytałem o prognozy. Padła odpowiedź:<br />
„Raczej tak, ale proszę jeszcze dzwonić<br />
rano, Będzie konsylium lekarskie i ostateczna<br />
decyzja”. Było sporo niepewności.<br />
Rano wiadomość: Ojciec Św. wyjedzie<br />
o godz. 8 z Krakowa samochodem. Pobiegłem<br />
jak na skrzydłach z tę informacją.<br />
Poprosiłem o cierpliwość w oczekiwaniu<br />
na małe spóźnienie dostojnego<br />
gościa, a padający deszcz nazwałem<br />
łzami radości.<br />
Tam szum Prutu, Czeremoszu<br />
– Kołomyja pozdrawia!<br />
Plac celebry zgromadził ok. 600–<br />
650 tys. osób. Doliczono się ok. 3 tys.<br />
autokarów i 43 tys. samochodów. Pątnicy<br />
przyjeżdżali 32 pociągami specjalnymi.<br />
Akredytowano 400 dziennikarzy.<br />
Nad bezpieczeństwem Ojca Świętego<br />
i ludzi czuwało ok. 1650 policjantów<br />
z Nowego Sącza, Nowego Targu, Lublina,<br />
Rzeszowa, Kielc i Poznania.<br />
Do Starego Sącza – oprócz najbliższych<br />
Kindze Węgrów – przybyli też<br />
pielgrzymi ze Słowacji, Ukrainy, Rosji,<br />
Polonii amerykańskiej. Madziarzy stali<br />
z olbrzymim napisem na transparencie<br />
„Hungaria semper fidelis”. Klimat z Kresów<br />
Wschodnich przypomniał inny<br />
transparent: „Tam szum Prutu, Czeremoszu<br />
– Kołomyja pozdrawia!”.<br />
Na powitanie odśpiewano krakowiaka<br />
sądeckiego, napisanego przez<br />
poetkę z Piwnicznej Wandę Łomnicką–Dulak,<br />
który potem, bardzo szybko,<br />
wpisał się do kanonu śpiewaczego<br />
Sądecczyzny:<br />
Hej z wiyrchu Radziejowe<br />
Wiater podmuchuje<br />
Dziś ziemia sądecko<br />
Gościa wycekuje.<br />
Hej, scęściem bijom serca<br />
Lachów i Górali<br />
Ze Łojca Świętego<br />
My sie docekali.<br />
Okazale prezentował się ołtarz zaprojektowany<br />
przez sądecko-zakopiańskiego<br />
artystę Zenona Remiego,<br />
mający za sobą panoramę klasztoru,<br />
Starego Sącza i Beskidu Sądeckiego<br />
z bliską Ojcu św. Przehybą: w latach<br />
1959–71 spędzał w schronisku na tej<br />
górze niemal corocznie zimowy urlop<br />
narciarski (do czego nawiązał żartobliwie<br />
w pożegnalnym słowie do zebranych).<br />
W ołtarz wmontowano bryłę<br />
soli, która nawiązywała do działalności<br />
Kingi w Bochni i Wieliczce. Zainstalowano<br />
też płynący nieustannie<br />
strumień wody, symbolizujący Dunajec<br />
lub (w innej wersji) źródełko Kingi,<br />
które wytrysło – według legendy<br />
– podczas ucieczki przez Tatarami<br />
w Pieniny.<br />
32<br />
czerwiec 2009<br />
Sądeczanin
Papieska rocznica<br />
– Wita Cię ziemia sądecka urzekająca<br />
pięknem krajobrazu i bogactwem<br />
kultury, pielęgnowanej przez wspaniałych<br />
ludzi, żyjących od pokoleń w światłach<br />
Ewangelii. Ojcze Święty, polecaj nas<br />
Bogu przez wstawiennictwo Matki Kingi,<br />
abyśmy stali się solą ziemi, byli jak<br />
„drzewo zasadzone nad głęboką wodą”<br />
i przynosili plon stokrotny – powitał dostojnego<br />
gościa bp Wiktor Skworc.<br />
Orzekamy i stwierdzamy…<br />
Ojciec św. kanonizował bł. Kingę<br />
w tle znajomych mu dobrze gór<br />
i klasztoru, który nawiedził m.in. podczas<br />
uroczystości milenijnych w 1966<br />
r. modląc się z mniszkami o rychłą kanonizację<br />
Sądeckiej Pani. Na ołtarzu<br />
zawieszono znany papieżowi obraz<br />
Przemienienia Pańskiego z bazyliki kolegiackiej<br />
pw. św. Małgorzaty z Nowego<br />
Sącza.<br />
Akt kanonizacji (z reguły wygłaszany<br />
w Rzymie) przypieczętowała następująca<br />
formuła, odczytana przez papieża<br />
w języku polskim (zwykle czyni<br />
to po łacinie), ogłaszająca heroiczność<br />
cnót chrześcijańskich Kingi:<br />
Na chwałę Świętej i nierozdzielnej<br />
Trójcy, dla wywyższenia katolickiej wiary<br />
i wzrostu chrześcijańskiego życia,<br />
na mocy władzy naszego Pana Jezusa<br />
Chrystusa i Świętych Apostołów Piotra<br />
i Pawła, a także Naszej, po uprzednim<br />
dojrzałym namyśle, po licznych modlitwach<br />
i za radą wielu naszych Braci<br />
w biskupstwie orzekamy i stwierdzamy,<br />
że Błogosławiona Kinga jest Świętą<br />
i wpisujemy Ją do Katalogu Świętych<br />
polecając, aby odbierała Ona cześć jako<br />
Święta w całym Kościele. W imię Ojca<br />
i Syna i Ducha Świętego. Amen, amen,<br />
amen.<br />
Papież nawiązał do własnych słów<br />
wypowiedzianych 33 lata wcześniej<br />
właśnie w Starym Sączu podczas uroczystości<br />
milenijnych. Karol Wojtyła<br />
mówił wówczas o swojego rodzaju<br />
długu wobec Kingi:<br />
Aktowi temu towarzyszyło odsłonięcie<br />
(rozwinięcie) obrazu kanonizacyjnego<br />
– dzieła artysty Piotra Moskala,<br />
absolwenta krakowskiej Akademii<br />
Sztuk Pięknych.<br />
Jednocześnie siostry klaryski wniosły<br />
trumienkę (wykonaną pod koniec<br />
XIX w. przez Władysława Glixelli z fundacji<br />
hrabiego Edwarda Stadnickiego)<br />
z relikwiami św. Kingi, którą złożono<br />
– obok kwiatów i zapalonych świec<br />
– przy ołtarzu.<br />
Święci nie przemijają<br />
W liturgii słowa wierni wysłuchali<br />
czytanie z księgi Tobiasza i listu św.<br />
Pawła Apostoła do Koryntian (o celibacie<br />
i małżeństwie). Słowa Ewangelii<br />
według św. Mateusza przybliżyły przypowieść<br />
Jezusa o dziesięciu pannach,<br />
pięciu nierozsądnych i pięciu roztropnych<br />
(te wzięły ze sobą lampy i nie zapomniały<br />
oliwy w naczyniach).<br />
W odczytanej przez kardynała Franciszka<br />
Macharskiego papieskiej homilii<br />
przewijało się nawiązujące do Kingi<br />
przesłanie:<br />
Święci nie przemijają, święci żyją<br />
świętymi i pragną świętości. Bracia<br />
i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości!<br />
Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie<br />
kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą<br />
ludzi świętych. Święci pragną świętości.<br />
Takie pragnienie żywe było w sercu Kingi.<br />
Święci nie przemijają, święci wołają<br />
o świętość. Święta Kingo, Pani tej ziemi,<br />
uproś nam łaskę świętości!<br />
Wielu odebrało słowa z papieskiej<br />
homilii jako moralne wsparcie dla rodzin<br />
wielodzietnych, w których duża<br />
ilość dzieci, rodzeństwa kształtuje<br />
uspołecznione, nastawione na drugiego<br />
człowieka postawy.<br />
Na placu celebry bodaj najbardziej<br />
widoczna była młodzież.<br />
Nieprzypadkowo. W pobliżu<br />
jest Krościenko – centrum młodzieżowego<br />
ruchu Światło–Życie. Tu zostały<br />
potem sprowadzone z Karlsbergu,<br />
z Niemiec doczesne szczątki sługi<br />
bożego Franciszka Blachnickiego.<br />
Tu podążają i podążać będą tłumy<br />
młodych ludzi.<br />
Przeczuwał to papież w Starym<br />
Sączu:<br />
„Święta Kinga zgromadziła<br />
tu dziś wielu ludzi młodych. Kochani<br />
chłopcy i dziewczęta, sercem ogarniam<br />
każdego i każdą z was. Wiem,<br />
że od kilku miesięcy pielgrzymowaliśmy<br />
w pielgrzymce zaczynu nowego<br />
świata na spotkanie z papieżem.<br />
Modlę się, abyście pozostali na tym<br />
duchowym szlaku ewangelicznej wędrówki<br />
i byście byli zaczynem cywilizacji<br />
miłości i świętości. Miejcie odwagę<br />
wzorem św. Kingi iść za głosem<br />
Chrystusowego wezwania, aby służyć<br />
Bogu i człowiekowi. Tu w Starym<br />
Sączu pragnę powtórzyć to, co powiedziałem<br />
młodzieży na Filipinach:<br />
Pójdźcie za mną w trzecie tysiąclecie,<br />
aby zbawiać świat.<br />
Wspaniałą, nasyconą melodiami<br />
regionalnymi oprawę muzyczno–wokalną<br />
mszy kanonizacyjnej zapewniło<br />
ok. 3,5 tys. muzyków z orkiestr i ka-<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
33
Papieska rocznica<br />
pieniem, o przekroczeniu przez tego<br />
schorowanego i niemłodego już człowieka<br />
wszelkich barier. Przecież tempo<br />
tej pielgrzymki było opętańcze, a z dnia<br />
na dzień w coraz bardziej widoczny<br />
sposób ofiarą składaną przez papieża.<br />
I oto ta ofiara zamiast osłabić, wzmocniła,<br />
po jednodniowej niedyspozycji<br />
w Krakowie, znów rozszalała się na Sądecczyźnie,<br />
a potem w Wadowicach.<br />
Trudno o lepszą lekcję lokalnego<br />
patriotyzmu, miłości do małej ojczyzny<br />
niż przywołanie przez papieża<br />
własnych doświadczeń z wędrówek<br />
wokół Przehyby.<br />
Najazd VIP–ów<br />
34<br />
Ołtarz stanął na działce Bogumiły Migacz<br />
pel ludowych. Chórami dyrygował ks.<br />
Andrzej Zając z Tarnowa. Zagrała też<br />
Orkiestra Reprezentacyjna Straży Granicznej<br />
pod dyrekcją płk. Bernarda<br />
Króla.<br />
Muzyczna część liturgii kanonizacyjnej<br />
w Starym Sączu była bardzo<br />
bogata. Na powitanie Ojca Św. zaintonowano<br />
pieśń W. Gieburowskiego<br />
Tu es Petrus. Gdy papież wraz z koncelebransami<br />
udawali się do ołtarza,<br />
wierni odśpiewali pieśni Jak przed wiekami<br />
(tę napisała ksieni klasztoru Maria<br />
Teresa Izworska) i Ziem sądeckich<br />
sławna Pani, Kingo.<br />
Sądeckie dary<br />
Procesję z darami ofiarnymi poprowadziła<br />
służba liturgiczna ołtarza.<br />
Następnie siostry klaryski (osobiście<br />
matka Teresa Izworska wraz z siostrami<br />
Salomeą Pabian z Miedniewic i Katarzyną<br />
Śliwińską z Zamościa) wręczyły<br />
kopię obrazu kanonizacyjnego oraz<br />
ornaty, przedstawiciele władz samorządowych<br />
Sądecczyzny (Jan Golonka,<br />
Marian Kuczaj, Andrzej Czerwiński)<br />
– naczynia liturgiczne, monstrancję<br />
i deklarację finansowego wsparcia budowy<br />
ośrodka charytatywnego im.<br />
Jana Pawła II.<br />
Papież uściskał krewnych misjonarzy<br />
z diecezji tarnowskiej, którzy<br />
czerwiec 2009<br />
fot. HSZ<br />
zginęli podczas misji: Helenę Gucwę<br />
– matkę kleryka Roberta zabitego<br />
w Republice Środkowej Afryki; Stanisława<br />
Czuba – brata księdza Jana, który<br />
zginął w Kongo w Brazzaville; Bogdana<br />
Strzałkowskiego – brata ojca<br />
Zbigniewa zamordowanego w Peru.<br />
Poświęcił też sztandary i 20 kamieni<br />
węgielnych pod budowę kościołów<br />
(m.in. w Wojnarowej – parafia Wilczyska<br />
oraz Krynicy i Żeleźnikowej), kaplic,<br />
szkół m.in. w Barcicach oraz cztery<br />
tablice pamiątkowe (w tym tę, która<br />
ozdobiła nowe Gimnazjum nr 5 im.<br />
św. Kingi w Nowym Sączu oraz szkołę<br />
w Łososinie Dolnej).<br />
Papież odmłodniał!<br />
Podczas zaprezentowanej przez<br />
Jana Pawła II „powtórki z geografii” zobaczyliśmy<br />
papieża młodszego o kilkanaście<br />
lat. Tak zadziałała niczym cudowne<br />
lekarstwo siła wspomnień<br />
z turystycznych wędrówek i kajakowych<br />
spływów, oto siła klimatu Sądecczyzny,<br />
nastroju wielusettysięcznego<br />
tłumu, radosnego ducha po przełamaniu<br />
chwilowej choroby. Przywykli<br />
od kilkunastu dni pielgrzymki do kontaktu<br />
z Ojcem Świętym dziennikarze<br />
włoscy mówili na gorąco w Starym Sączu<br />
o jakiejś świętości „papy” Giovanni<br />
Paolo ponad indywidualnym cier-<br />
Stary Sącz zgromadził bodaj największą<br />
ilość osobistości spośród<br />
wszystkich pielgrzymek papieskich<br />
do Polski. Obecny był prezydent Węgier<br />
Arpad Goncz z małżonką i córką...<br />
Kingą, premier Słowacji Mikulas<br />
Dzurinda, a ze strony polskiej premier<br />
Jerzy Buzek, marszałkowie Sejmu<br />
i Senatu – Maciej Płażyński i Alicja<br />
Grześkowiak, były premier Tadeusz Mazowiecki,<br />
prezes NBP Hanna Gronkiewicz–Waltz,<br />
czołówka parlamentarna.<br />
W gronie hierarchii kościelnej dostrzegliśmy<br />
m.in. kardynałów arcybiskupów:<br />
prymasa Węgier Laszlo Paskai,<br />
Tadeusza Kondrasiewcza z Moskwy,<br />
Ks. płk Tadeusz Dłubacz<br />
i gen. Ireneusz Wachowski<br />
Sądeczanin
Papieska rocznica<br />
nuncjusza apostolskiego w Mozambiku<br />
Juliusza Janusza (rodem z podsądeckiej<br />
Łyczanej), Mariana Jaworskiego<br />
ze Lwowa, Jakbinyi Gyorgy z Rumunii,<br />
Františka Tondrę ze Słowacji (Spiskie<br />
Podhradie).<br />
Pracą policji dowodził osobiście<br />
gen. Ireneusz Wachowski w asyście<br />
ks. płk. Tadeusza Dłubacza – kapelana<br />
Urzędu Prezydenta RP, wywodzącego<br />
się z pobliskiej Moszczenicy Dolnej.<br />
Ksiądz Tadeusz zmarł nieoczekiwanie<br />
kilka tygodni później…<br />
Licznej grupie chłopów przewodzili<br />
prezes PSL Jarosław Kalinowski,<br />
wicemarszałek Sejmu Franciszek Stefaniuk<br />
i ubrany w strój górala łąckiego b.<br />
poseł Stanisław Pasoń.<br />
W centrum prasowym...<br />
biuro osób zagubionych<br />
Bez przerwy gwar panował w centrum<br />
prasowym urządzonym w gmachu<br />
Zespołu Szkół Zawodowych. Dziennikarzom<br />
oddano do dyspozycji m.in.<br />
30 komputerów, urządzenia do wysyłania<br />
zdjęć w zapisie cyfrowym, wówczas<br />
absolutną nowość. Mszę kanonizacyjną<br />
można było obserwować<br />
na specjalnych monitorach telewizyjnych.<br />
Większość jednak redaktorów<br />
przejechała specjalnym autokarem<br />
o godz. 8 na miejsce celebry, aby naocznie<br />
uczestniczyć<br />
w mszy.<br />
Po południu trafiło<br />
tu wiele osób<br />
zagubionych w wielotysięcznym<br />
tłumie,<br />
poszukując pomocy<br />
m.in. z Litwy, Węgier<br />
i Słowacji. Według<br />
obliczeń policji zagubiło<br />
się 120 dzieci,<br />
których – niestety<br />
– rodzice czy opiekunowie<br />
nie wyposażyli<br />
w tabliczki identyfikacyjne<br />
i był spory<br />
kłopot z oddaniem<br />
maluchów w ręce<br />
opiekunów. Najprawdopodobniej<br />
centrum prasowe<br />
było w tym momencie w Starym Sączu<br />
jedynym miejscem zdolnym do jako<br />
takiego przeglądu sytuacji. Przydała<br />
się do tego logistyka łącznościowa<br />
zorganizowana przez Wacława Klimka,<br />
Wiesława Szachowskiego, Władysława<br />
Koboza i Walentego Jacaka z Klubu<br />
Krótkofalowców SP–9 KTL.<br />
Za klauzurą<br />
Po mszy, w drodze z placu celebry,<br />
do klasztoru papież przejechał<br />
przez Bramę Szeklerską (dar narodu<br />
„Wdzięczny jestem Bożej Opatrzności<br />
za to, że dane mi było dokonać kanonizacji<br />
świętej Kingi tu, na Ziemi Sądeckiej, z którą<br />
tak bardzo była związana; która przechowała<br />
Jej pamięć przez siedem wieków.<br />
Dziękuję wam Bracia i Siostry, mieszkańcy<br />
tej ziemi, że zachowaliście Ją w swoich sercach,<br />
że modliliście się przez Jej przyczynę<br />
i wyprosiliście u Boga ten dzień.<br />
(...) Pozdrawiam również Nowy Sącz i miasto,<br />
które zawsze urzekało mnie swoim pięknem<br />
i gospodarnością.”<br />
Z homilii papieża Jana Pawła II<br />
w Starym Sączu 16 czerwca 1999 r.<br />
węgierskiego – symbol gościnności<br />
i bezpieczeństwa).<br />
Co robił papież za klauzurą? Jedyne<br />
zdjęcia z wnętrz klasztoru ujrzały<br />
światło dzienne w publikacji albumowej<br />
papieskiego fotografa Arturo Marii<br />
i Adama Bujaka.<br />
Papież zwiedził klasztor, rozmawiał<br />
z zakonnicami, zjadł w ścisłym, duchowym<br />
gronie (bez VIP–ów, „cywili” i kamer<br />
telewizyjnych) obiad w klasztorze<br />
i chwilę odpoczywał. Posiłek przygotowały<br />
siostry, a fotele, na których zasiadł<br />
dostojny gość wraz z kardynałami<br />
i innymi osobami towarzyszącymi wy-<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
35
Papieska rocznica<br />
konał rzemieślnik z Tymbarku, mistrz<br />
stolarski Mieczysław Kordeczka wraz<br />
z tapicerem Janem Rysiem oraz uczniami<br />
z miejscowej szkoły zawodowej.<br />
Meble (tron, klęcznik, stojaki pod<br />
księgi mszalne i kredensy na szaty liturgiczne)<br />
dla ołtarza i papieskiej zakrystii<br />
były dziełem fachowców z sądeckiej<br />
spółdzielni „Przełom” i firmy<br />
„Iker”.<br />
Według biskupa Skworca, spotkanie<br />
w klasztorze miało bardzo miły,<br />
niezapomniany klimat. Dla sióstr klarysek<br />
– wielkie święto.<br />
– Podczas obiadu Ojciec Święty<br />
z uwagą wsłuchiwał się w referowane<br />
przeze mnie sprawy diecezji tarnowskiej,<br />
pytał o Krościenko. Przypomniałem pobyt<br />
Ojca Świętego w Tarnowie w 1987 r.<br />
i scenę, kiedy nie mógł przejechać między<br />
sektorami i chodził na platformie,<br />
aby się napatrzeć na pielgrzymów.<br />
O godz. 15.40 papież poszedł<br />
do kaplicy sióstr, gdzie są relikwie św.<br />
Kingi, tam pomodlił się, ucałował relikwie,<br />
pobłogosławił i jeszcze trochę<br />
rozmawiał z klaryskami. Każda z nich<br />
„Jesteśmy tu, w Starym Sączu,<br />
skąd wyruszamy ku Dzwonkówce,<br />
Radziejowej, na Prehybę, dochodzimy<br />
do Wielkiej Raczy. Wracamy<br />
na Prehybę i schodzimy albo zjeżdżamy<br />
na nartach, na nartach...<br />
(oklaski)<br />
Z Prehyby do Szlachtowej<br />
i do Krościenka. W Krościenku,<br />
na Kopiej Górce jest Centrum Oazy.<br />
W Krościenku przekraczamy Dunajec,<br />
który płynie razem z Popradem<br />
Komunikacyjny koszmar<br />
Tuż po mszy tysiące osób zablokowały<br />
drogi wylotowe, potworzyły się<br />
olbrzymie korki komunikacyjne, wręcz<br />
koszmar. Sytuację udało się opanować<br />
dopiero po godz. 21. Do zmierzchu<br />
praktycznie nieprzejezdne były mosty<br />
na Dunajcu w Gołkowicach i na Popradzie<br />
pomiędzy Nowym a Starym<br />
Sączem. Na drogach panował chaos<br />
nie do opanowania. Policja mimo<br />
w kierunku Sącza Nowego i Starego<br />
i jesteśmy w Sączu z powrotem.<br />
A kiedy na Dunajcu jest wysoka<br />
woda, to można w pięć, sześć godzin<br />
przepłynąć od Nowego Targu<br />
do Nowego Sącza. To tyle tej powtórki<br />
z geografii.”<br />
(okrzyki: „Szóstka z plusem!”, „Zostań<br />
dłużej!”)<br />
„Powtórka z geografii” papieża Jana Pawła II<br />
wygłoszona na starosądeckich Błoniach<br />
16 czerwca 1999 r.<br />
lumna premiera, mimo że pilotowało<br />
ją na sygnale kilka radiowozów BOR.<br />
Osobiście byłem świadkiem tytanicznej<br />
wręcz pracy funkcjonariuszy<br />
drogówki z patrolu P–32 (st. sierż. Marek<br />
Piwowarczyk i st. sierż. Jarosław<br />
Gwóźdź), którym udało się umożliwić<br />
przejazd dwóch karetek z wymagającymi<br />
natychmiastowej pomocy pacjentami.<br />
To był po prostu cud...<br />
Tłumy chciały zobaczyć opustoszały<br />
już papieski ołtarz z bliska, po-<br />
3<br />
mogła ucałować pierścień Piotrowy,<br />
co uwieczniał na zdjęciach watykański<br />
fotograf Arturo Mari. Potem Ojciec<br />
Święty przejechał papamobile na lądowisko,<br />
skąd odleciał helikopterem<br />
do Wadowic. Pielgrzymi zgotowali<br />
mu gorące pożegnanie. Setki, tysiące<br />
gardeł skandowało: Zostań z nami, zostań<br />
z nami...<br />
czerwiec 2009<br />
wysiłków była bezradna, a szczególnie<br />
funkcjonariusze, którzy przyjechali<br />
do Starego Sącza z Lublina i Poznania,<br />
i zupełnie nie znali miejscowej topografii.<br />
Wielkie kłopoty z wyjazdem miał<br />
premier Słowacji i prezydent Węgier.<br />
Ugrzązł na kilka godzin w tłumie specjalny<br />
autokar wiozący nowosądeckich<br />
VIP–ów. Utknęła również wcześniej ko-<br />
dziwiały jego architekturę. Ołtarz<br />
stał na 79-arowej działce oznaczonej<br />
w planach geodezyjnych Starego Sącza<br />
numerem 2408 – własności Bogumiły<br />
Migacz. Przed rokiem wyrosła<br />
tu pszenica. Migaczowie (mający dom<br />
z ogrodem ok. 200 metrów od ołtarza),<br />
podobnie jak ponad stu innych właścicieli<br />
pól uprawnych na Piaskach, odda-<br />
Sądeczanin
Papieska rocznica<br />
skaleczeń i zasłabnięć, którym usiłował<br />
przeciwdziałać zespół medyków<br />
pod wodzą kardiologa dr. Marka<br />
Czosnka. Nie użyto również karetki „N”<br />
(porodowej).<br />
Bardziej oblegane były natomiast...<br />
kabiny sanitarne i stoiska pocztowe,<br />
w których można było nabyć okolicznościowe<br />
karty z datownikami upamiętniającymi<br />
wizytę papieża na ziemi<br />
sądeckiej.<br />
Tuż po mszy w Starym Sączu, pobliski<br />
Nowy Sącz odwiedził premier<br />
Jerzy Buzek. W magistracie powitał<br />
go wiceprezydent Ludomir Krawiński<br />
i członek Zarządu Miasta Ryszard Nowak.<br />
W krótkiej rozmowie z premierem<br />
włodarze Sądecczyzny nie ukrywali,<br />
że po papieskiej wizycie nie tylko Stary<br />
Sącz, ale i inne miejscowości regionu<br />
ożyją dzięki pielgrzymkom do grobu<br />
nowej świętej.<br />
Świętość to codzienna wierność<br />
Ordynariusz tarnowski ks. biskup<br />
Wiktor Skworc niejednokrotnie odwołuje<br />
się do tamtej pielgrzymki:<br />
– Jan Paweł II zostawił nam w Starym<br />
obdarzył. To trudne wezwanie, ale nie powinniśmy<br />
realizacji tego powołania odkładać<br />
na jutro. Świętość to nic innego<br />
jak codzienna wierność.<br />
Chwała starosądeczanom, że nie zgodzili<br />
się na rozebranie Ołtarza Papieskiego,<br />
czy też – a były takie zakusy<br />
– na przeniesienie go w inne miejsce.<br />
Dziś ten obiekt stanowi już zabytek<br />
i cenną pamiątkę po polskim papieżu<br />
i ma szansę stać się ośrodkiem kultu<br />
nowego polskiego<br />
świętego.<br />
W Polsce<br />
nie ocalał<br />
żaden inny<br />
ołtarz, zbudowany<br />
dla<br />
odprawienia<br />
liturgii przez<br />
Jana Pawła II.<br />
Na tyłach ołtarza<br />
znajduje<br />
się izba pamięci poświęcona wizycie<br />
papieskiej. Powstało tu Starosądeckie<br />
Centrum Pielgrzymowania.<br />
Autor artykułu wręcza Janowi<br />
Pawłowi II „Encyklopedię Sądecką”<br />
fot. Arturo Mari<br />
li bez wahania swoje grunty pod „arendę”<br />
papieżowi, na urządzenie pola<br />
celebry. Wszystkim obiecano zwrot<br />
i rekultywację zadeptanej ziemi. Bodaj<br />
największą hojność zademonstrowała<br />
Kinga Job, która zgodziła się wyciąć<br />
400 jabłoni:<br />
– Zbyt wiele zawdzięczam mojej patronce,<br />
żeby odmówić. Jej ręka i wstawiennictwo<br />
nieraz odsuwała od nas<br />
nieszczęścia.<br />
Istotne zadania przyszło wykonać<br />
kościelnej służbie porządkowej, złożonej<br />
z ponad 7 tys. wolontariuszy<br />
w żółtych furażerkach, dowodzonej<br />
przez ks. Zbigniewa Krasa. Do niej dołączyła<br />
„Biała służba” ZHP (dowodzona<br />
przez harcmistrza Jana Orgelbranda)<br />
– ok. 600 harcerek i harcerzy zaangażowanych<br />
w obsługę pielgrzymów<br />
i inne działania pomocnicze (sanitarno–medyczne,<br />
łączności, lingwistyczne).<br />
Porządku w Starym Sączu i wzdłuż<br />
dróg dojazdowych pilnowało ponad 2<br />
tys. strażaków i policjantów. Ofiarnie<br />
pracowali też cywile, m.in. sądeczanie<br />
Michał Giercuszkiewicz, Jerzy Kubrycht,<br />
Grzegorz Kasperczyk, Krzysztof<br />
Podbielski.<br />
Nie miały natomiast nadmiaru pracy<br />
oflagowane czerwonym krzyżem<br />
punkty medyczne i krążące między<br />
sektorami patrole pielęgniarek i kawalerów<br />
maltańskich oraz dwa szpitale<br />
polowe – krynicki i tarnowski (św.<br />
Łukasza). Pomoc dotyczyła drobnych<br />
Sączu cenny, szczególny depozyt: wezwanie<br />
do świętości wszystkich – świeckich<br />
i konsekrowanych. I tak jak w 1987<br />
roku, wynosząc na ołtarze Bł. Karolinę<br />
Kózkę powiedział nam, żebyśmy przypatrywali<br />
się naszemu powołaniu do świętości<br />
co dnia, tak w Starym Sączu to wezwanie<br />
zmaksymalizował, co świadczy<br />
o olbrzymim zaufaniu, jakim nas papież<br />
Klasztor, kapliczka ze źródełkiem<br />
i ołtarz tworzą związany z papieżem<br />
i świętą szlak św. Kingi.<br />
Jerzy Leśniak<br />
Fot. Jerzy Cebula, Jerzy Leśniak<br />
W artykule wykorzystałem własne publikacje<br />
z książek Gród św. Kingi (Biały Kruk, 2007) i Stary<br />
Sącz (Bellona, 2008) oraz zamieszczone w „Dzienniku<br />
Polskim” w czerwcu 1999 r.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
37
Papieska rocznica<br />
S ą d e c k i e<br />
38<br />
Karol Wojtyła w latach 1953-78<br />
odwiedził wiele zakątków Sądecczyzny,<br />
przeszedł pieszo ważniejsze<br />
szlaki turystyczne w Beskidach.<br />
Szczególnie upodobał sobie<br />
narciarskie stoki wokół Przehyby.<br />
Na tutejszych polanach górskich<br />
powstawały teksty homilii.<br />
Na nartach i w kajaku<br />
Pierwszy udokumentowany<br />
pobyt na Sądecczyźnie wskazuje<br />
na Krynicę. W sierpniu 1953 r. grupa<br />
turystów, z Karolem Wojtyłą, przemierzała<br />
pieszy szlak turystyczny<br />
z Bieszczad przez Beskid Niski i dalej<br />
pod Górę Parkową. W 1954 r. ksiądz<br />
Karol wędrował też po Beskidzie Sądeckim,<br />
ze Szlachtowej na Przehybę,<br />
która na wiele lat stanie jego „magiczną<br />
górą”. W tym samym roku,<br />
13-14 sierpnia, wyprawa z Karolem<br />
przeszła ze Szczawnicy przez Przehybę,<br />
Radziejową, Piwniczną, Halę<br />
Łabowską do Krynicy, gdzie ksiądz<br />
Wojtyła przyjeżdżał na narty także<br />
w latach 1956-1957. Jeździł często<br />
na Górze Parkowej, ale na nartach<br />
wyszedł też na Krzyżową i Jaworzynę<br />
Krynicką oraz przeszedł przez<br />
Huzary do Mochnaczki. Wycieczki<br />
narciarskie z przyjaciółmi urozmaicał<br />
na różne sposoby: 4 lutego 1957<br />
wycieczkę powyżej Słotwin urozmaicił<br />
„skiring” za saniami ciągniętymi<br />
przez konia.<br />
15 czerwca 1957 r. był w Ptaszkowej<br />
podziwiając w starym, drewnianym<br />
kościółku płaskorzeźbę „Modlitwa<br />
w Ogrojcu” Wita Stwosza.<br />
Beskid Sądecki odwiedzał<br />
regularnie niemal co rok.<br />
Później, już jako papież, Karol<br />
Wojtyła wielokrotnie mówił i pisał<br />
m.in. w zacytowanej poniżej „Autobiografii”<br />
(2002), jak ważny jest dla<br />
niego kontakt z przyrodą w naszym<br />
regionie:<br />
„Człowiekowi potrzebne<br />
jest piękno krajobrazu. (...) I dlatego<br />
maj 2009<br />
też nic dziwnego, że ciągną tutaj ludzie<br />
z różnych stron Polski, a także<br />
spoza Polski. Ciągną latem i zimą.<br />
Szukają odpoczynku. Pragną odnaleźć<br />
siebie w obcowaniu z przyrodą.<br />
Pragną odzyskać siły w zdrowym<br />
wysiłku fizycznym: w marszu, w podejściu,<br />
we wspinaczce, w zjeździe<br />
narciarskim. Ej, łza się w oku kręci...”<br />
W połowie lat pięćdziesiątych<br />
ksiądz Wojtyła bierze udział w Międzynarodowym<br />
Spływie Kajakowym<br />
na Dunajcu. Na etapie w Sromowcach<br />
Niżnych na ostrych kamieniach<br />
przedziurawił lichy raczej kajak.<br />
Dopłynął do mety, ale łódka<br />
zatonęła w Szczawnicy. Nie zmókł<br />
tylko brewiarz.<br />
Ślub w Podegrodziu<br />
W kwietniu 1963 r. – na prośbę<br />
wykładowcy w KUL ks. Józefa Tokarza<br />
– biskup krakowski Karol Wojtyła<br />
udzielił ślubu w kościele św. Jakuba<br />
w Podegrodziu Marii Żelasko<br />
i Tadeuszowi Usamowskiemu, a następnie<br />
wziął udział w weselu w Gostwicy.<br />
Regionalna chałupa Żelasków<br />
stoi teraz w Sądeckim Parku<br />
Etnograficznym.<br />
W Zawadzie<br />
Z udziałem Karola Wojtyły odbyła<br />
się koronacja obrazu Matki Boskiej<br />
Pocieszenia z kościoła jezuitów<br />
pw. Św. Ducha w Nowym Sączu.<br />
Obraz został koronowany 11 sierpnia<br />
1963 przez Prymasa Tysiąclecia<br />
kardynała Stefana Wyszyńskiego<br />
w asyście biskupów Karola Wojtyły<br />
i Jerzego Ablewicza oraz 14 innych<br />
biskupów. Ówczesne władze<br />
nie zgodziły się na koronację na sądeckim<br />
rynku i uroczystości odbyły<br />
się w pobliskiej Zawadzie. W trwających<br />
od 2 do 11 sierpnia uroczystościach<br />
udział wzięło 700 księży<br />
i ponad 300 tys. wiernych.<br />
Na Przehybie<br />
W latach sześćdziesiątych schronisko<br />
na Przehybie było ulubionym<br />
miejscem zimowego wypoczynku<br />
Karola Wojtyły, który przyjeżdżał<br />
tu w towarzystwie krakowskich fizyków,<br />
m.in. prof. Jerzego A. Janika.<br />
Według wpisów w księdze pamiątkowej<br />
i relacji świadków przyszły<br />
Papież był na Przehybie w 1959 r.,<br />
1963 r. oraz w latach 1966-1969.<br />
Na górę podchodził zwykle od południa,<br />
od Szlachtowej, a w latach<br />
późniejszych od Szczawnicy<br />
i Gabonia.<br />
Ostatni wpis w księdze pamiątkowej<br />
datowany na 2-10 lutego<br />
1971 r. ma następującą treść: „Groziło,<br />
że po 10 latach systematycznych,<br />
cudnych, zimowych pobytów<br />
na Przehybie zmienimy miejsce. Teraz<br />
po powrocie p. Mariana Patyka<br />
mamy perspektywę następnych 10<br />
lat i wmurowania następnej tablicy.<br />
Prawdziwy gospodarz decyduje<br />
o prawdziwym uroku schroniska”.<br />
Tropie, Stary Sącz,<br />
Siekierczyna<br />
Starsi sądeczanie pamiętają pobyty<br />
metropolity podczas uroczystości<br />
kościelnych z okazji tysiąclecia<br />
Chrztu Polski w Tropiu (17<br />
lipca 1966), w Starym Sączu (24<br />
lipca 1966), Limanowej (11 września<br />
1966), a także następnie w Siekierczynie<br />
(8 grudnia 1967 i 16 października<br />
1972), rodzinnej wsi<br />
kardynała Filadelfii Jana Króla, oraz<br />
Tylmanowej (góra Błyszcz, 16 sierpnia<br />
1972 i 18 sierpnia 1974).<br />
U „Małgorzaty”<br />
6 sierpnia 1971 roku, metropolita<br />
krakowski przewodniczył wspólnie<br />
z biskupem Jerzym Ablewiczem<br />
uroczystości przeniesienia<br />
obrazu Przemienienia Pańskiego<br />
do głównego ołtarza w nowosądeckim<br />
kościele pw. św. Małgorzaty,<br />
który - już jako Papież - wyniósł<br />
później do godności bazyliki.<br />
Sądeczanin
Papieska rocznica<br />
s z l a k i<br />
Karol Wojtyła w Nowym Sączu<br />
W Siekierczynie<br />
Na górskim szlaku<br />
W Starym Sączu, 1966<br />
W Starym Sączu, 1966 W Tropiu, 17.07.1966<br />
W górach<br />
Zimą na Przehybie<br />
Sądeczanin maj 2009<br />
39
Społeczeństwo<br />
największego festyn ludyczny na sądecczyźnie<br />
Łącko kwitnące sadami<br />
40<br />
Na początku XX wieku ksiądz proboszcz Jan Piaskowy – dopingowany<br />
przez kierownika szkoły Stanisława Wilkanowicza – kazał swoim<br />
łąckim parafianom, by zamiast klepania zdrowasiek, sadzili za każdy<br />
wyznany na spowiedzi grzech po jednej jabłoni i śliwie. Ludziska<br />
szybko zrozumieli, że mogą na swoich grzechach zrobić zupełnie dobry<br />
interes. Grzeszyli więc śmiało i sadzili owocowe drzewka (dziś<br />
sady zajmują w łąckiej gminie blisko tysiąc hektarów), ufając, że obie<br />
te czynności zostaną im policzone na poczet dobrych uczynków. Diabeł<br />
jednak nie spał: podsunął gospodarzom zdrożną myślą produkowania<br />
ze śliwek śliwowicy. Tę opowieść usłyszałem onegdaj od pani<br />
doktor Jolanty Pasoniowej (żony b. posła), z domu Krzywdzińskiej,<br />
wywodzącej się właśnie z Łącka.<br />
księdzu Piaskowym w Łącku<br />
O nie zapomniano. Podczas tegorocznego<br />
Święta Kwitnącej Jabłoni<br />
ks. prałat Józef Trzópek wraz z wójtem<br />
gminy Franciszkiem Młynarczykiem<br />
dokonali uroczystego odsłonięcia<br />
tablicy (wmurowanej w kościele<br />
parafialnym) upamiętniającej osobę<br />
łąckiego proboszcza, który w znaczny<br />
sposób przyczynił się do rozwoju sadownictwa<br />
na tym terenie.<br />
Podkreślono, że zajmując się<br />
nie tylko duchowym rozwojem mieszkańców,<br />
ale i intelektualnym – jeżdżąc<br />
czerwiec 2009<br />
po wsiach uczył nie tylko katechizmu,<br />
ale i agronomii.<br />
Wspomnianego zaś trunku, choć<br />
wciąż nielegalnego, nie brakowało<br />
i w tym roku w Łącku: Święto Kwitnącej<br />
Jabłoni – impreza regionalna<br />
o bodaj najdłuższej tradycji w tej części<br />
Polski – po raz pierwszy odbyły się<br />
w 1947 r. Wymyślili je m. in. Stanisław<br />
Baziak, Stanisław Kuziel, Antoni<br />
Arendarczyk, Paweł Faron, Tomasz<br />
Kucharski, Marian Pasiut i Jan Leśniak.<br />
Zorganizowano je, aby rozpropagować<br />
walory sadownicze tutejszego<br />
regionu. Mieszkańcy obawiali się,<br />
że władza przystąpi do budowy zapory<br />
wodnej pomiędzy Łąckiej i Jazowskiem,<br />
co groziło wysiedleniem ludności<br />
i zalaniem kilku miejscowości.<br />
Pierwsze święta organizowano<br />
w sadach gospodarzy m. in. Stanisława<br />
Sopaty w Czerńcu i Jana Maurera<br />
w Łącku. Od 35 lat ludowo-artystyczny<br />
festyn rozgrywa się w malowniczym<br />
amfiteatrze na Górze Jeżowej.<br />
Inwazja gości – muzyka<br />
połączyła narody<br />
Tegorocznym obchodom towarzyszyła<br />
piękna pogoda, wiosenna zieleń<br />
sadów, radosna atmosfera festynu.<br />
Po mszy św. w intencji sadowników<br />
odprawionej w kościele parafialnym,<br />
po odegranym łąckim hejnale i wypuszczeniu<br />
w niebo gołębi pomaszerowały<br />
po Łącku barwne korowody<br />
z zespołami folklorystycznymi i orkiestrami.<br />
Podziw budziły szykowne orszaki<br />
młodzieży i konne banderie, popisy<br />
szczudlarzy i kuglarzy. Przykuwała uwagę<br />
projekcja filmu z 1948 r. pt. „Kwitną<br />
jabłonie” na telebimie, który umieszczony<br />
został na skwerku obok rynku<br />
Malowniczy amfiteatr pod Górą<br />
Jeżową pękał w szwach, ludzie siedzieli<br />
wysoko pod smrekami, lało się<br />
piwo, smażyły kiełbaski, niezły interes<br />
robili odpustowi kramarze, sprzedawcy<br />
kolorowych baloników, objazdowa<br />
karuzela. Bawiły starszych i młodszych<br />
zespoły „Wilk”, „Chrząszcze”, „White Tower”.<br />
Rozśmieszał do łez kabaret „Rak”.<br />
Zabawa taneczna trwała do późnej<br />
nocy.<br />
Imprezę zainaugurował Międzynarodowy<br />
Festiwal Kapel Ludowych<br />
i Ulicznych – „Muzyka łączy narody”.<br />
Na estradzie w Rynku oraz amfiteatrze<br />
na Jeżowej Górze oklaskiwano zespoły<br />
z krajów grupy wyszehradzkiej oraz<br />
z Białorusi: „Dudaryki” z Mińska, „Danubius”<br />
z miejscowości Szop na Węgrzech,<br />
Grupę im. Joszka Prihody z Petrovan<br />
na Słowacji, „Morsy” z Dębicy,<br />
Kapelę Tadeusza Plechty z Łącka.<br />
Sądeczanin
Społeczeństwo<br />
Festiwal zrealizowano przy wsparciu<br />
finansowym Funduszu Wyszehradzkiego,<br />
Województwa Małopolskiego,<br />
Starostwa Powiatu Nowosądeckiego,<br />
Urzędu Gminy Łącko, Poakcesyjnego<br />
Programu Wspierania Obszarów<br />
Wiejskich<br />
Wójt Franciszek Młynarczyk z dumą<br />
wskazywał na swych ambasadorów<br />
(gmina nie tylko sadami i śliwowicą<br />
stoi): Góralską Orkiestrę Dętą im. Tadeusza<br />
Moryty, zespoły regionalne „Duże<br />
Łącko” i „Małe Łącko” kultywujące folklor<br />
Białych Górali. Obiema orkiestrami<br />
dyryguje Stanisław Strączek, zawodowo<br />
kapelmistrz Orkiestry Reprezentacyjnej<br />
Straży Granicznej.<br />
Przy drodze do amfiteatru roiło się<br />
od twórców ludowych, rękodzielników,<br />
stoisk z przysmakami regionalnymi.<br />
Goście – smakując m.in. ciasta<br />
zgłoszone do konkursu na najlepszy<br />
placek z jabłkami – mieli wyjątkową<br />
okazję przyjrzeć się efektom organizacyjnego<br />
wysiłku włodarzy gminy:<br />
festyn dla kilku tysięcy ludzi, jadła<br />
i napitku pod dostatkiem, uciechy dla<br />
ciała i ducha.<br />
Łyżką dziegciu w festynowej beczce<br />
miodu była jedynie agitacja kandydatów<br />
(lub ich pretorianów) do europarlamentu,<br />
którzy z ulotkami<br />
wyborczymi w ręku zaczepiali uczestników.<br />
Ci akurat nie okazywali nimi<br />
specjalnego zainteresowania. I bardzo<br />
dobrze!<br />
(j); Fot. Jerzy Leśniak, Jerzy Żak<br />
W oczekiwaniu na tegoroczne owocobranie Łącka banderia konna. Józef Tokarz z Jazowska prezentuje łącką śliwowicę<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
41
Społeczeństwo<br />
najpiękniejsze<br />
sądeczanki<br />
42<br />
Finałowa gala<br />
Marianna Sokołowska, tegoroczna<br />
maturzystka w II LO im.<br />
Marii Konopnickiej w Nowym Sączu,<br />
została wybrana Miss Ziemi Sądeckiej<br />
2009 w wyborach, jakie przeprowadzono<br />
w Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym<br />
Sączu. Tytuły Wicemiss przypadły<br />
Jadwidze Stypule z Nowego Sącza<br />
i Angelice Tomasiak z Przysietnicy.<br />
Imprezę poprowadził aktor Piotr<br />
Szwedes, choreografię opracowała<br />
Karolina Łukasik. Kandydatki do tytułu<br />
„Najpiękniejszej” występowały w kilku<br />
odsłonach: w strojach letnich, koktajlowych,<br />
ślubnych, wizytowych<br />
czerwiec 2009<br />
i plażowych. Dzieliły się też swoimi<br />
planami i marzeniami. W części artystycznej<br />
wystąpili śpiewacy (Mateusz<br />
Bieryt, Klaudia Leśniak, Aleksandra<br />
Maślanka i Katarzyna Rzepka) i tancerki<br />
z zespołu „Katharsis” z Miejskiego<br />
Ośrodka Kultury oraz laureat telewizyjnego<br />
programu „Mam talent” Mateusz<br />
Ziółko. Organizatorami wyborów<br />
były Joanna Durak i Joanna Malska<br />
z agencji SAM MODELS.<br />
finale konkursu Miss Polonia Ziemi<br />
Sądeckiej uczestniczyło dwa-<br />
W<br />
naście kandydatek:<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
Paulina Rajewska<br />
Katarzyna Dobosz<br />
Marianna Sokołowska<br />
Jadwiga Stypuła<br />
Natalia Lompart<br />
Monika Reszkiewicz<br />
Joanna Madziar<br />
Joanna Grońska<br />
Małgorzata Pyrdoł<br />
Angelika Tomasiak<br />
Kinga Łukasik<br />
Zofia Hruby<br />
•<br />
Zdjęcia z imprezy w MOK: Jerzy Leśniak,<br />
Małgorzata Sokołowska<br />
<strong>Zobacz</strong> zdjęcia finalistek: str. 100<br />
Sądeczanin
Pokaz w sukniach ślubnych<br />
Rywalizacja na estradzie.<br />
po prawej: Marianna w koronie<br />
Dziewoje z zespołu Katharsis (MOK)<br />
Pokaz w strojach kąpielowych<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
43
Społeczeństwo<br />
Wyznania Misski<br />
44<br />
Kim jestem? Sądeczanką. Ale po tacie<br />
Kurpianką, po mamie – Tuchowianką.<br />
Znak Zodiaku: Bliźnięta, urodziłam się 23<br />
maja 1990 r.<br />
Waga, wzrost: 175 cm, 57 kg.<br />
Rodzina: Tata, Mieczysław jest muzykiem,<br />
nauczycielem, prowadził chór w PWSZ<br />
i „Sokoliki” w „Sokole”. Mama, Barbara też<br />
jest pedagogiem muzycznym. Acha, mam<br />
starsze rodzeństwo (wszyscy mają imiona<br />
zaczynające się na M): Magdalena, Małgorzata<br />
i Michał.<br />
Najwcześniejsze wspomnienie: rytmika<br />
w przedszkolu, którą prowadziła moja<br />
mama.<br />
Rodzicom zawdzięczam: to, że nauczyli<br />
mnie wrażliwości, punktualności,<br />
odpowiedzialności.<br />
Za co dostałam lanie od ojca? Za bałaganiarstwo,<br />
niedbałość.<br />
Pierwsze odkrycie:. zespół Affabre Concinui<br />
– moje ogromne odkrycie, w wieku<br />
8 lat zakochałam się w tym zespole i ciągle<br />
jestem nim tak samo zafascynowana<br />
Koledzy, koleżanki z podwórka: Michał<br />
Dobosz, Paulina Pałuzewicz, Stefan Janus,<br />
Magda Korneluk.<br />
Pierwsze ważne książki: Dzieci z dworca<br />
ZOO, Oskar i Pani Róża, Pamiętnik<br />
Narkomanki<br />
Pierwszy sukces: na początku szkoły podstawowej<br />
wygrałam konkurs pieśni patriotycznej<br />
(międzyszkolny)! Byłam najmłodszą<br />
uczestniczką. W gimnazjum natomiast<br />
zdałam FCE (język angielski).<br />
Pierwsza porażka: oblany egzamin<br />
na prawo jazdy. Zdałam dopiero za drugim<br />
razem.<br />
czerwiec 2009<br />
Pierwsza łza: Mamusia miała operację<br />
na nerki. Strasznie wtedy się bałam. Był<br />
to początek podstawówki.<br />
Mój autorytet: Rodzice, zdecydowanie.<br />
Najbardziej pamiętne chwile w życiu:<br />
zwycięstwa w konkursach wokalnych, każda<br />
chwila z Jarkiem jest niezapomniana,<br />
pierwszy lot samolotem i ogromne turbulencje,<br />
śmierć babci...<br />
Pierwsze pieniądze zarobiłam tłumacząc<br />
tacie książkę dotyczącą brydża.<br />
Szkoła: jestem w trakcie matury w II LO,<br />
w klasie matematyczno-informatycznej<br />
(wychowawca Łukasz Sommer).<br />
Ulubione dania: tatar, wszelkiego rodzaju<br />
sałatki, kuchnia włoska.<br />
Hobby: śpiew (blues, soul), taniec salsa<br />
(tańczę w klubie razem z Mirosławem<br />
Haczkiem), siłownia, język angielski.<br />
Ulubiony bohater literacki (filmowy):<br />
Forrest Gump, Polyanna.<br />
Na bezludną wyspę zabrałabym:<br />
a z 1000 dobrych książek.<br />
Moja największa zaleta: ufność.<br />
Moja najpoważniejsza wada: naiwność.<br />
Co zmieniłabym w Nowym Sączu? Ulicę<br />
Nadbrzeżną, codziennie co najmniej kilkukrotnie<br />
muszę tamtędy przejechać.<br />
„Konie mogę kraść”: z moją przyjaciółką<br />
Angeliką Pawlik, zawsze mnie wspierającą,<br />
nie wiem, co bym bez niej zrobiła.<br />
Moi przyjaciele: Jarek Pasoń, niezastąpiony,<br />
kochający, nie było ani momentu niepewności<br />
w naszym związku z jego strony!<br />
Odpowiedzialny, wysportowany i dobry.<br />
I BARDZO przystojny; Leszek Marciniak –<br />
mogę mu zaufać, o wszystkim powiedzieć,<br />
płacze i cieszy się razem ze mną.<br />
Najlepsze miejsca na ziemi: szczyt góry<br />
zamkowej w Pieninach, Barcelona.<br />
Podróże: byłam w Hiszpanii, Egipcie,<br />
Szwecji, Norwegii, Anglii, Szkocji, Niemczech,<br />
Słowacji, Francji, Holandii, Belgii,<br />
Ukrainie.<br />
Marzenie: dostać się na studia<br />
na Politechnikę Krakowską lub Akademię<br />
Górniczo-Hutniczą.<br />
W nagrodę za tytuł Misski otrzymałam<br />
wiele nagród, ale najbardziej cieszę się,<br />
że mogłam poznać Jagę (pierwszą wicemiss)<br />
i Mateusza Ziółko, laureata telewizyjnego<br />
konkursu „Mam talent”.<br />
Nowy Sącz jest dla mnie domem, moją<br />
małą ojczyzną. Kocham to miejsce, chciałabym<br />
tu wrócić po studiach, pracować i żyć<br />
tu.<br />
Marianna Sokołowska<br />
Miss Ziemi Sądeckiej 2009<br />
Sądeczanin
Nowe książki<br />
sandecjana i publikacje regionalne na półkach księgarskich<br />
kto czyta nie błądzi<br />
Pamiętnik<br />
PTT<br />
Potężną porcję<br />
wiadomości o Tatrach<br />
i pomniejszych<br />
polskich<br />
górach przynosi<br />
17. tom Pamiętnika<br />
Polskiego<br />
Towarzystwa Historycznego.<br />
W<br />
bogato ilustrowanym<br />
i opasłym tomisku (ponad 400<br />
stron) znajdziemy m.in. obszerne sprawozdanie<br />
Macieja Zaremby z działalności<br />
Oddziału PTT „Beskid” w Nowym Sączu<br />
za 2008 r. Dość powiedzieć, że zorganizowano<br />
68 wycieczek górskich i innych imprez,<br />
z których skorzystało ogółem 2742<br />
osób. – Największe zapotrzebowanie istnieje<br />
na wycieczki jednodniowe, najczęściej<br />
wędrowano po Beskidzie Sądeckim, ale też<br />
wyprawiano się za granicę, m.in. 18 razy w<br />
słowackie Tatry i inne góry u naszych południowych<br />
sąsiadów, ale także na Czechy,<br />
do Chorwacji, Rumunii i Włoch – informuje<br />
honorowy prezes PTT Oddział „Beskid”.<br />
Z innych rzeczy polecam rewelacyjny<br />
artykuł Macieja Pinkwarta o starym<br />
cmentarzu zakopiańskim na Pęksowym<br />
Brzyzku, gdzie od 1800 roku chowa<br />
się najwybitniejszych zakopiańczyków.<br />
Dziwne koleje losu, również kłótnie w zakopiańskich<br />
rodach, sprawiły, że niektóre<br />
osobistości mają po dwa nagrobki na<br />
Pęksowym Brzyzku.<br />
Almanach Łącki<br />
10. numer „Almanachu Łąckiego”,<br />
półrocznika wydawanego od 5 lat przez<br />
Towarzystwo Miłośników Ziemi Łąckiej,<br />
przy wsparciu Starostwa<br />
Powiatowego i<br />
UG Łącko poświęcony<br />
jest w dużej mierze<br />
historii Czarnego<br />
Potoku i wybitnym<br />
ludziom wywodzącym<br />
się z tej prastarej<br />
wsi, gdzie cześć<br />
odbiera słynący łaskami,<br />
ozdobiony w<br />
1999 roku papieskimi<br />
koronami obraz<br />
MB Bolesnej. Polecam wspomnienia sadownika<br />
Stanisława Farona, bo Czarny<br />
Potok to również ciągnące się kilometrami<br />
sady owocowe, okwiecone w maju,<br />
pożółkłe jesienią. Ciekawy jest wywiad<br />
z prof. Stanisławem Morytą, rektorem<br />
Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka<br />
Chopina w Warszawie, synem Tadeusza<br />
Moryty, założyciela w 1946 r. Orkiestry<br />
Dętej w Czerńcu, która gra do dziś. „Almanach<br />
Łącki” to bodaj jedyne wydawnictwo<br />
regionalne, w którego kolegium<br />
redakcyjnym zasiada aż 3 profesorów: Julian<br />
Dybiec, Barbara Wagner i Bolesław<br />
Faron, a na dokładkę ks. prałat Józef Trzópek<br />
i Zbigniew Czepelak, do niedawna<br />
szef oświaty w powiecie nowosądeckim.<br />
O pochodzeniu nazw<br />
miejscowych Gminy<br />
Podegrodzie i okolic<br />
Podegrodzianin, Zenon Szewczyk,<br />
radny powiatowy, a w innym wcieleniu<br />
nauczyciel i pedagog o długoletnim stażu,<br />
popełnił dzieło onomastyczne. Zebrał<br />
nazwy podegrodzkich wsi, osiedli, pól,<br />
wzgórz i potoków ustalając etymologię<br />
tych różnych „Dąbrów”, „Chełmów”, „Niw”.<br />
Książeczka niewielka objętościowo (60<br />
stron), ale o dużym ciężarze gatunkowym.<br />
Szewczyk uporządkował wreszcie<br />
pisownię najstarszej sądeckiej miejscowości,<br />
dlatego to hasło przytaczamy w<br />
całości: „Naszacowice [Născowice, Năszcowice,<br />
Năsacoice] – pierwsza, historyczna<br />
siedziba Sącza, w której znajdują się<br />
resztki starego grodziska, siedziby pierwszych<br />
polskich kasztelanów. Niektórzy badacze<br />
wiązali tę nazwę z Sączem, formułując<br />
tezę, że Naszacowice to osada ‘nad<br />
dawnym Sączu’, czyli Naszącowice. Taką<br />
etymologię wyklucza<br />
prof. Eugeniusz<br />
Pawłowski pisząc,<br />
że nie ma ona żadnych<br />
podstaw naukowych.<br />
Wg tego<br />
badacza sądeckiego<br />
nazewnictwa, Naszacowice<br />
to nazwa<br />
patronimiczna wywodząca<br />
się od imienia<br />
pierwszego założyciela<br />
wsi Nosacza.<br />
Źródła historyczne wymieniające tę nazwę<br />
są dość liczne. Najstarsze zachowane<br />
zapisy pochodzą z 1283 i 1292.: Nossaczouicy.<br />
J. Długosz w XV-wiecznym Liber<br />
beneficiorum zapisał tę nazwę w dwóch<br />
wersjach: Nossaczowycze i Noszaczowycze.<br />
(…) Zapis zgodny ze współczesną<br />
ortografią, przywołujący także kolonię<br />
niemiecką założoną na terenie tej wsi,<br />
pojawi się w spisie miejscowości z 1794<br />
r.: Naszacowice i Naschazowitz Colonia.<br />
Książkę Z. Szewczyka wydał UG Podegrodzia<br />
z okazji 60-lecia Biblioteki Gminnej.<br />
Marka sądecka<br />
„Marka to nazwa, symbol, utworzona<br />
w celu identyfikacji i wyróżnienia, służąca<br />
do przekazania zaplanowanej informacji<br />
do określonych osób. Budowanie marki to<br />
budowanie lepszej pozycji regionu i zwiększenie<br />
jego wartości. To zbiór powiązanych<br />
elementów wizualnych i werbalnych identyfikujących<br />
region oraz wartości i korzyści,<br />
które odbiorca postrzega<br />
jako atrakcyjne. Marka<br />
dla regionu sądeckiego<br />
będzie kreowana głównie<br />
pod kątem turystyki.<br />
Jej stworzenie zapewni<br />
regionowi w dłuższym<br />
okresie czasu wiele korzyści,<br />
zarówno w obszarze<br />
turystycznym, jak również<br />
gospodarczym” – pisze<br />
dr Józef Wojnarowski,<br />
były wieloletni dyrektor<br />
hotelu Orbis „Beskid” w<br />
Nowym Sączu w broszurze pt. „Koncepcja<br />
marki turystycznej na przykładzie<br />
Sądecczyzny. Budowanie i zarządzanie<br />
marką sądecką.” Autor proponuje szybkie<br />
powołanie Kapituły Marki Sądeckiej,<br />
która rozpisałaby konkurs na<br />
opracowanie logo, znaku, symbolu<br />
Sądecczyzny. Chodzi o znak graficzny<br />
oraz hasło promocyjne, w<br />
których by się zawierało, wszystko<br />
co najlepsze Sądecczyzna ma do<br />
zaoferowania. Nowatorską pracę<br />
Wojnarowskiego, który zęby zjadł<br />
na turystyce, wydała Wyższa Szkoła<br />
Przedsiębiorczości w Nowym Sączu,<br />
gdzie autor wykłada.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
Bibliofil<br />
45
Sądeczanie<br />
skromna sądecka zakonnica kandydatką na ołtarze<br />
Męczennica z Trzetrzwiny<br />
4<br />
Zamordowana przed 6 laty w Kongo siostra Czesława Lorek ze Zgromadzenia<br />
Sacre-Coeur, pochodząca z parafii MB Pocieszenia w Trzetrzewinie,<br />
od 21 maja br. jest patronką Szkoły Podstawowej w Biczycach Dolnych. Uroczystości<br />
nadania szkole imienia tragicznie zmarłej misjonarki z Czarnego<br />
Lądu oraz odsłonięcia pamiątkowej tablicy towarzyszyło dwudniowe seminarium<br />
zatytułowane: „Czyń niech widzę, mów niech słyszę. Misja siostry<br />
Czesławy Lorek a współczesny altruizm”. Konferencję zorganizował Urząd<br />
Gminy w Chełmcu pod patronatem bp. Wiktora Skworca, przewodniczącego<br />
Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Zaangażowany był sam wójt Bernard<br />
Stawiarski, poprzez żonę Joannę spowinowacony z s. Czesławą Lorek.<br />
Mszy św. w kościele MB Pocieszenia w Trzetrzewinie w intencji śp. s. Czesławy Lorek przewodniczył<br />
i tablicę w SP w Biczycach Dolnych poświęcił ks. Krzysztof Czermak, wikariusz<br />
bpa Wiktora Skworca ds. misji.<br />
Od lewej – ks. Marian Stępień, bp Janusz Kaleta, ks. Marian Brach, ks. Stanisław Olesiak; fot. (leś)<br />
czerwiec 2009<br />
Biczycach i Trzetrzewinie odbyła<br />
się seria wykładów i pa-<br />
W<br />
neli dyskusyjnych poświęconych działalności<br />
polskich misjonarzy. Postać<br />
s. Czesławy Lorek przybliżyło Jej rodzeństwo:<br />
Zofia Lorek, Krystyna Plata<br />
i Wanda Waśko. W panelu pt. „Między<br />
konformizmem a heroizmem” wspominano<br />
męczeńską śmierć tarnowskich<br />
misjonarzy: ks. Jana Czubę, ks. Zbigniewa<br />
Strzałkowskiego oraz kleryka Roberta<br />
Gucwę.<br />
Ks. dr Jan Piotrowski, dyrektor Papieskich<br />
Dzieł Misyjnych w Warszawie<br />
wygłosił wykład pt. „Misje w służbie<br />
życia”, a ks. dr Krzysztof Czermak, wikariusz<br />
bp. Skworca ds. misji, przedstawił<br />
wkład diecezji tarnowskiej w dzieło<br />
misyjne Kościoła powszechnego.<br />
Nie zabrakło czynnych misjonarzy, którzy<br />
specjalnie przyjechali do Trzetrzewiny,<br />
aby w 6. rocznicę męczeńskiej<br />
śmierci s. Czesławy Lorek opowiedzieć<br />
o swojej pracy. Na przykład z Kazachstanu<br />
przyleciał pochodzący z gminy<br />
Korzenna ks. bp Janusz Kaleta, administrator<br />
apostolski w tej postsowieckiej<br />
republice. Panel dyskusyjny z udziałem<br />
m.in. bp. Janusza Kalety, o. Stanisława<br />
Olesiaka SVD, byłego misjonarza w Angoli,<br />
oraz ks. prałata Mariana Stępnia,<br />
byłego proboszcza Trzetrzewiny, pracującego<br />
obecnie na Ukrainie, poprowadził<br />
nasz redakcyjny kolega Jerzy<br />
Leśniak. W kończącym seminarium<br />
dyskusji nt. altruizmu we współczesnym<br />
zmaterializowanym świecie wziął<br />
udział wicemarszałek Małopolski Leszek<br />
Zegzda, red. Marcin Przeciszewski<br />
z Katolickiej Agencji Informacyjnej,<br />
prezes Fundacji Sądeckiej Zygmunt<br />
Berdychowski, prezes Wspólnoty Polskiej,<br />
oraz Marek Ziółkowski z Ministerstwa<br />
Spraw Zagranicznych.<br />
Podczas konferencji rozstrzygnięto<br />
szkolny konkurs misyjny, czynna też<br />
była wystawa poświęcona s. Czesławie<br />
Lorek. W wielu wystąpieniach przewijała<br />
się myśl, że ta prosta, skromna zakonnica<br />
z Trzetrzewiny jest kandydatką<br />
na ołtarze…<br />
Sądeczanin
„Święci są po to, ażeby świadczyć<br />
o wielkiej godności człowieka. Świadczyć<br />
o Chrystusie ukrzyżowanym<br />
i zmartwychwstałym ‘dla nas i naszego<br />
zbawienia’, to znaczy równocześnie<br />
świadczyć o tej godności, jaką<br />
człowiek ma wobec Boga. Świadczyć<br />
o tym powołaniu, jakie człowiek ma<br />
w Chrystusie. I można powiedzieć,<br />
że siostra Czesława Lorek była świadoma<br />
tej godności. Świadoma tego<br />
powołania” - napisał ks. prof. Alojzy<br />
Drożdż we wstępie do książki o zakonnicy<br />
z Trzetrzewiny.<br />
Dodajmy, że niezwykle cenna<br />
i sprawnie przeprowadzona konferencja<br />
misyjna była dziełem pracowników<br />
Gminnego Ośrodka Kultury w Klęczanach,<br />
na czele z Andrzejem Piszczkiem,<br />
który dwoił się i troił, aby wszystko wypadło,<br />
jak najlepiej. Pan Andrzej był też<br />
autorem broszy o s. Czesławie Lorek,<br />
rozdawanej uczestnikom konferencji.<br />
(s), fot. HSZ<br />
Na dalszych stronach tego numeru „Sądeczanina” przedstawiamy życiorys bohaterskiej zakonnicy oraz<br />
wybór Jej listów do rodzeństwa w kraju. Korzystaliśmy z książki pt. „Wylałam krew, aby upiększyć Kościół…”<br />
pod redakcją Janusza Szpilowskiego, Mała Poligrafia Redemptorystów, Tuchów 2008.<br />
Listy do rodziny s. Czesławy Lorek s.C.<br />
Corene, 7 X 1984 r.<br />
Zosiu Kochana, pragnę się z Tobą<br />
podzielić jeszcze wielkim przeżyciem.<br />
Gdy byłam w tej kaplicy, gdzie<br />
długimi chwilami (godzinami) modliła<br />
się Błogosławiona Filipina, nasza<br />
pierwsza misjonarka, Pan dał mi jeszcze<br />
jeden znak, że mnie pragnie mieć<br />
na Czarnym Lądzie. Dzień przed wyjazdem<br />
do tej kaplicy prosiłam Pana Jezusa<br />
by, choć na moment zaświeciło<br />
słońce, bo dni były ciągle pochmurne<br />
i deszczowe i wieczorem zapowiedzieli<br />
opady i mgły w Alpach. I wyobraź<br />
sobie, że rano godz. 9.30 wyjeżdżamy<br />
jest mglisto, pochmurno, ale kiedy weszłyśmy<br />
do tej Świątyni zaświeciło słońce<br />
i przez witraże oświeciło to miejsce,<br />
które Pan wybrał sobie na mieszkanie.<br />
A zbudował je Św. Franciszek Ksawery<br />
w XVII w. w stylu barokowym. Wnętrze<br />
ozdobione scenami z Ewangelii i Zakonnikami<br />
i Zakonnicami. Początkowo<br />
to były Siostry Wizytki a po Rewolucji<br />
Francuskiej przez 30 lat nasze Siostry<br />
NSPJ. Teraz to jest zakonserwowane,<br />
jako muzeum, jak zresztą wiele zabytków<br />
we Francji, która się szczyci być<br />
kolebką Kościoła.<br />
Kimwenza, 20 X 1984 r.<br />
Po dwóch lądowaniach w Algierii<br />
i Nigerii, trzecie lądowanie w stolicy<br />
Zairu Kinshasie. Temperatura 25 stopni<br />
tak zapowiedzieli, ale chyba nie chcieli<br />
przestraszyć pasażerów, bo w rzeczywistości<br />
musiało być powyżej 30 st.,<br />
gdyż było bardzo duszno, tak, że było<br />
się od razu mokrym a w dodatku godzinne<br />
czekanie na bagaże, bo wiadomo,<br />
że murzyni się nie spieszą. Właśnie<br />
w tym momencie, ktoś się chyba pomylił<br />
i złapał za moją torbę. Na szczęście<br />
zauważyłam w porę i spytałam<br />
czy to jego bagaż i zaraz oddał. Kiedy<br />
wysiadłam z samolotu rozglądałam się<br />
i usłyszałam jak siostra Prowincjalna<br />
z Zairu na mnie wołała i wymachiwała<br />
rękami abym była spokojna, że ona<br />
czeka, ale nawet gdyby jej nie było<br />
to spotkałam księży Sercanów z Polski,<br />
którzy byli gotowi mnie wspomóc.<br />
I tak najpierw pojechałam do domu<br />
prowincjonalnego, który znajduje się<br />
najbliżej Kinshasy i tam odsapnęłam,<br />
zjadłam obiad. Przez 3 miesiące będę<br />
w Kimwenzie studiować język lingola,<br />
a co dalej to jeszcze nie wiem. Jedno<br />
wiem na pewno i tak odpowiadam jak<br />
mnie kto pyta co będę robić: pełnić<br />
Bożą wolę i to jest moją największą radością<br />
i pragnieniem zarazem.<br />
Gombe, 20 III 1993 r.<br />
Właśnie w ten piątek przeżyłyśmy<br />
niemałe wydarzenia, bo wokół<br />
naszego kościoła i klasztoru była strzelanina!<br />
W chwili, kiedy wokół kościoła<br />
odprawialiśmy Drogę Krzyżową, doszliśmy<br />
już do XI stacji, kiedy zaczęła się<br />
strzelanina. W tym czasie ludzie zaczęli<br />
przeskakiwać ogrodzenie, by się schronić<br />
w kościele. Co odważniejsi dalej<br />
kończyli Drogę Krzyżową, nie zważając<br />
na strzały. Te strzały były kierowane<br />
w powietrze i nikogo nie dosięgły.<br />
Nikt nie został nawet w tym dniu zraniony.<br />
To było rzeczywiście cudowne.<br />
Na zakończenie Drogi Krzyżowej<br />
musiała być odprawiona msza święta<br />
przy Grocie Matki Bożej z Lourdes,<br />
ale to było niemożliwe, bo ciągle trwały<br />
ostrzeliwania aż do godz. ok. 20.00.<br />
Ludzie schronili się do kościoła i bezustannie<br />
się modlili, odmawiając Różaniec.<br />
Nasz Ks. Proboszcz, choć nie duży<br />
i słabego zdrowia, ale silny mocą<br />
Bożą wyszedł poza ogrodzenie kościoła<br />
i przemówił do serca żołnierzy<br />
i posłuchali Go i zaprzestali strzelania,<br />
tak, że ludzie mogli powoli powrócić<br />
do swych domów. Chociaż po drodze<br />
mieli różne przykrości, ale nikomu nic<br />
złego się nie przydało.<br />
Gombe, 13 VII 1996 r.<br />
To już mijają 2 tygodnie odkąd stanęłam<br />
na tej ziemi afrykańskiej – zairskiej,<br />
gdzie tyle się za mnie modlono,<br />
aż jestem tym zdumiona i zaskoczona.<br />
Wróciłam do mych dawnych zajęć,<br />
ale nie wszystkich, bo Siostry bardzo się<br />
troszczą, bym się nie przemęczała. Jak<br />
dawniej zajmuję się zakrystią, chociaż<br />
większą część pracy robi Hipolit, któremu<br />
dałam zegarek żeby się nie spóźniał<br />
i okulary, by zobaczył pajęczyny<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
4
48<br />
Posługa na misji<br />
i kurz na meblach w kościele, a tym razem<br />
przywiozłam mu buty w nagrodę,<br />
bo dobrze się sprawował. Już dziś mija<br />
trzecia niedziela jak tu jestem, a ciągle<br />
mnie ktoś jeszcze wita. Ja też bardzo lubię<br />
modlić się przed tym wizerunkiem<br />
Pana Jezusa Ukrzyżowanego w katedrze.<br />
Masz rację, że ludzie nie potrafią<br />
pojąć tego szczęścia, tej radości, jaką<br />
daje powołanie i pełnienie woli Najwyższego.<br />
Naprawdę nie trzeba się<br />
o mnie martwić, bo to sam Pan mnie<br />
prowadzi i ochrania jak Dobry Pasterz.<br />
Miałam wiele okazji by się podzielić<br />
mymi doświadczeniami w naszej grupie<br />
modlitewnej „Wieczernik”, w której<br />
uczestnicy bez końca uwielbiali i wychwalali<br />
Pana za dar mego uzdrowienia<br />
i za szczęśliwy powrót.<br />
czerwiec 2009<br />
Gombe, 2 IX 2001 r.<br />
Dziś mija już jeden miesiąc odkąd<br />
opuściłam ojczyste strony, gdzie<br />
przez trzy miesiące mogłam przeżyć<br />
i doświadczyć wiele serca, dobroci<br />
i życzliwości wśród swoich Krewnych<br />
i Bliskich. Tu w Kongo susza daje odczuć<br />
swoje skutki – brak wody, rośliny<br />
usychają. Trzeba oszczędzać wodę,<br />
bo na większy deszcz trzeba jeszcze poczekać.<br />
Ja po przyjeździe już od pierwszego<br />
dnia wciągnęłam się do pracy<br />
w mojej parafii. Teraz już rozpocznie<br />
się rok szkolny i katechetyczny, będzie<br />
więcej zajęć. Z Bożą pomocą wszystkiemu<br />
podołam.<br />
Sytuacja ekonomiczna pod tym<br />
względem katastroficzna! Trwają poszukiwania<br />
i przygotowania do dialogu<br />
międzykongijskiego! Nasze szkoły<br />
podstawowe i średnie a także internaty<br />
szukają środków finansowych,<br />
aby móc funkcjonować. Na terenach<br />
okupowanych przez rebeliantów sytuacja<br />
jest jeszcze gorsza. Nie mówiąc<br />
już o warunkach życia w obozach dla<br />
przesiedleńców, którzy koczują stłoczeni<br />
w nieludzkich warunkach. W Kinshasie,<br />
w Gombe, gdzie mamy swoje<br />
misje na razie panuje względny spokój<br />
– dzięki Bogu!<br />
Monstrancja, do której Wy dołożyliście<br />
swoją cegiełkę przyciąga swoim<br />
pięknem wielu adoratorów w każdy<br />
piątek. Niech Bóg Wam hojnie wynagrodzi!<br />
Szczęść Boże!<br />
Siostra Czesława Lorek urodziła się<br />
5 czerwca 1938 r. w Biczycach Górnych,<br />
parafia Trzetrzewina, jako ósme<br />
z dziewięciorga dzieci Jana i Marii Lorków.<br />
Rodzice prowadzili gospodarstwo<br />
rolne. Odznaczali się prostą i szczerą religijnością<br />
i w takim duchu wychowali<br />
swoje dzieci. Fundament formacji duchowej<br />
otrzymany w domu rodzinnym<br />
był umacniany przez proboszcza parafii<br />
ks. Stanisława Pieprznika, który przygotował<br />
dziewczynkę do pierwszej Komunii<br />
św. i Sakramentu Bierzmowania.<br />
Cesia – jak ją nazywano w domu<br />
rodzinnym – pomagała w gospodarstwie,<br />
lubiła powozić koniem zaprzężonym<br />
do wozu. Często śpiewała religijne<br />
pieśni i odmawiała Różaniec. Ukończyła<br />
tylko szkołę podstawową. Nie myślała<br />
o pójściu do zakonu.<br />
Ziarno powołania padło do serca<br />
otwartego na Boga prawdopodobnie<br />
podczas rozmowy Cesi ze starszą siostrą<br />
Zofią, która z zachwytem dzieliła<br />
się wrażeniami z rekolekcji dla maturzystów,<br />
przeżytych w domu sióstr Najświętszego<br />
Serca Jezusowego (Sacre<br />
Coeur) w Zbylitowskiej Górze, a dojrzało<br />
do decyzji podczas adoracji Najświętszego<br />
Sakramentu, gdy odczuła<br />
powołanie do służby Bożej. W ten<br />
sposób zrodziła się myśl pójścia do zakonu.<br />
Miała wtedy 22 lata. Zaimponowało<br />
jej Zgromadzenie Sióstr Najświętszego<br />
Serca Jezusa, którego charyzma<br />
wyrażała się przez troskę o wychowanie<br />
młodzieży. Czesława przekroczyła<br />
próg domu zakonnego w Zbylitowskiej<br />
Górze 1 lutego 1960 r. Pierwsze śluby<br />
zakonne złożyła 12 czerwca 1963 r.<br />
W domu zakonnym, w okresie poprzedzającym<br />
profesję wieczystą, s. Czesława<br />
pracowała w ogrodzie i szklarni.<br />
Uzupełniała swoje wykształcenie, kończąc<br />
Technikum Rolnicze w Bydgoszczy<br />
oraz dwuletni kurs katechetyczny<br />
w Gnieździe. Probację przeżyła w klasztorze<br />
w Zbylitowskiej Górze, a profesję<br />
złożyła 26 lipca 1969 r.<br />
Do roku 1978 życie jej toczyło się<br />
uregulowanym rytmem. Aby móc<br />
uczyć dzieci religii, uzupełniała swoje<br />
wykształcenie teologiczne na KUL,<br />
w Instytucie Wyższej Kultury Religijnej,<br />
który ukończyła w 1977 r. Pracowała<br />
w przedszkolu, a potem katechizowała<br />
dzieci w parafiach w Sosnowcu oraz<br />
w Warszawie na Ursynowie. Wszędzie<br />
swoją prostotą, serdecznością i uśmiechem<br />
podbijała serca dzieci i rodziców.<br />
Sądeczanin
Sądeczanie<br />
Z całym zaufaniem oddaję się w ręce Tego, który mnie wybrał…<br />
siostra<br />
Marakudża<br />
Na pomoc Ojcu Świętemu<br />
W lipcu 1978 roku wyjechała do Belgii,<br />
do Joigny – miasta narodzin założycielki<br />
Zgromadzenia św. Magdaleny Zofii<br />
Barat – na recyklaż, który ukończyła<br />
w październiku w Rzymie. Dzięki temu<br />
uczestniczyła w pierwszej audiencji<br />
nowo wybranego papieża Polaka, Jana<br />
Pawła II. Głęboko zapadły jej w sercu<br />
słowa papieża, skierowane wówczas<br />
do rodaków: „Nie zostawiajcie mnie<br />
tu samego”. Pragnąc odpowiedzieć<br />
na apel Ojca Świętego, postanowiła<br />
wyjechać na misje. W tym celu napisała<br />
list do ówczesnej Siostry Prowincjalnej<br />
Jadwigi Jaklewicz, prosząc ją o zgodę<br />
na wyjazd.<br />
„…z całym zaufaniem oddaję się<br />
w ręce Tego, który mnie wybrał, powołał<br />
i teraz również kieruje do mnie nowy<br />
apel, by złożyć jeszcze większą i całkowitą<br />
ofiarę z mego życia, z mej Ojczyzny;<br />
by iść do kraju, który On mi wskaże.<br />
Ja pragnę jedynie pełnić Jego wolę<br />
i odpowiedzieć na Jego wezwanie…”<br />
– pisała Sądeczanka. Jej prośba została<br />
wysłuchana.<br />
Przez 4 lata s. Czesława uczyła się<br />
języka francuskiego, języka lingola, dokształcała<br />
się na różnych kursach, m.in.<br />
szycia, pielęgniarstwa; przygotowywała<br />
się do spotkania z inną kulturą i cywilizacją.<br />
W dniu 19 sierpnia 1984 r. otrzymała<br />
z rąk biskupa Jerzego Ablewicza<br />
krzyż misyjny i wyjechała na kontynent<br />
afrykański, do ówczesnego Zairu<br />
a dzisiejszej Demokratycznej Republiki<br />
Kongo.<br />
Pierwszym doświadczeniem misyjnym<br />
i dużym przeżyciem była dla niej<br />
praca z dziećmi w szkole podstawowej.<br />
Była przerażona warunkami, w jakich<br />
dzieci się uczyły: klasy ciasne, duszne<br />
„…z całym zaufaniem oddaję<br />
się w ręce Tego, który mnie<br />
wybrał, powołał i teraz również<br />
kieruje do mnie nowy apel, by<br />
złożyć jeszcze większą i całkowitą<br />
ofiarę z mego życia, z mej<br />
Ojczyzny; by iść do kraju, który<br />
On mi wskaże.<br />
i ciemne. Oprócz katechizacji siostra<br />
Czesława odwiedzała również więźniów.<br />
Przez 5 lat na prośbę biskupa Nininga<br />
Bandala pracowała w dalekim<br />
buszu, w miejscowości Kolle, oddalonej<br />
od stolicy Kinshasa ok. 1300 km. Podróż<br />
samochodem do tej placówki trwała 7<br />
dni. Aby podnieść poziom życia swych<br />
czarnoskórych podopiecznych, założyła<br />
szkołę kroju i szycia. Uczyła higieny,<br />
robienia mydła i oliwy. Uczyła zasad<br />
wiary, czytania i pisania.<br />
W 1990 r. misjonarka przyjechał<br />
na wypoczynek do Polski. Po skończonym<br />
urlopie nie mogła już wrócić<br />
do buszu, ponieważ podczas walk plemiennych<br />
placówka ta została zajęta<br />
i zniszczona przez rebeliantów. Z tego<br />
powodu wyjechała do Kinshasy, stolicy<br />
kraju, gdzie pracowała jako zakrystianka<br />
w parafii pw. Najświętszego Serca Pana<br />
Jezusa.<br />
W 1995 r. s. Czesława zapadła<br />
na zdrowiu. Oprócz malarii, z której atakami<br />
często się borykała, straciła czucie<br />
w lewej ręce i nodze. Przeprowadzone<br />
w Brukseli specjalistyczne badania wykazały<br />
nowotwór mózgu, na szczęście<br />
operacja się powiodła. Po rekonwalescencji,<br />
wbrew doradom najbliższych,<br />
postanowiła wrócić na misje, do swoich<br />
czarnych braci i sióstr. W Kinshasie<br />
nie było końca radości z powodu jej powrotu.<br />
Wśród osób, z którymi pracowała,<br />
dobrze był znany jej przydomek „siostra<br />
Marakudża”. Wzięło się stąd, że pewnego<br />
razu zawiozła do osady w buszu ziarna<br />
marakudży. Po 4 miesiącach wyrosły<br />
z nich soczyste, odżywcze owoce. Przy<br />
następnej wizycie w owej osadzie powitały<br />
ją okrzyki tubylców: „Marakudża”.<br />
Przed śmiercią wybaczyła<br />
napastnikowi<br />
S. Czesława ostatni raz odwiedziła<br />
Polskę w 2001 r. Przyjechała na uroczytosci<br />
pierwszkomunijne św. czwórki<br />
swoich krewnych z rodzinnej parafii<br />
Trzetrzewina. Miała także przyjechać<br />
w 2004 r. na 20-lecie swojego pobytu<br />
na misjach. Nie zdążyła.<br />
W dniu 11 maja 2003 r. została napadnięta<br />
i bestialsko pobita w kościele<br />
Najświętszego Serca Pana Jezusa<br />
w Gombe, gdzie po zakończeniu uroczystości<br />
Pierwszej Komunii św. przygotowywała<br />
świątynię do następnej mszy.<br />
Sprawcą był 18-letni chłopak o imieniu<br />
Oliver, jej były uczeń i ministrant, którego<br />
wcześniej przygotowywała do I Komunii<br />
św. Został on usunięty z grona<br />
akolitów, gdyż kradł pieniądze z tacy.<br />
Krytycznego dnia s. Czesława ponownie<br />
przyłapała go na kradzieży. Napastnik<br />
zaatakował misjonarkę, łamiąc<br />
jej szczękę, nos i obojczyk. Sądząc,<br />
że nie żyje, pozostawił ją nieprzytomną<br />
w kałuży krwi. W szpitalu, po 3 dniach<br />
siostra Czesława odzyskała przytomność.<br />
Początkowo nie chciała ujawnić<br />
imienia sprawcy. Dopiero 14 maja,<br />
czując zbliżającą się śmierć, wyjawiła<br />
okoliczności pobicia siostrom czuwający<br />
przy niej. Przed śmiercią wybaczyła<br />
Oliverowi. Zmarła 21 maja 2003 roku<br />
w 65. roku życia.<br />
Uroczystościom pogrzebowym<br />
s. Czesławy Lorek z udziałem tłumu<br />
wiernych przewodniczył 23 maja kardynał<br />
Etosu, ciało męczennicy spoczęło<br />
na cmentarzu Canissius w Kimwenza.<br />
Kilka dni później (29 maja) bp tarnowski<br />
Wiktor Skworc odprawił mszę żałobną<br />
w rodzinnej parafii zamordowanej<br />
zakonnicy.<br />
W 5. rocznicę męczeńskiej śmierci<br />
s. Czesławy Lorek, 21 maja 2008 r.,<br />
w kościele parafialnym w Trzetrzewinie<br />
wikariusz biskupi ds. misji ks. dr Krzysztof<br />
Czermak odsłonił i poświęcił tablicę<br />
pamiątkową ku czci zamordowanej<br />
misjonarki.<br />
Opr. HSZ<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
4
Sądeczanie<br />
Profesor z nowej kolonii<br />
adam noga<br />
50<br />
Bestsellerem na rynku wydawniczym nauk ekonomicznych stała<br />
się w ostatnich dniach książka Teorie przedsiębiorstw profesora<br />
Adama Nogi, profesora i prorektora w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości<br />
i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie,<br />
rodowitego sądeczanina i sympatyka naszego miasta.<br />
Wydawnictwo ściśle specjalistyczne, ale biorąc pod uwagę<br />
ogólnoświatową debatę nad zwalczeniem kryzysu ekonomicznego,<br />
niezwykle ważne dla kręgów politycznych i biznesowych.<br />
Autor zaadresował swe dzieło<br />
zarówno do badaczy teorii ekonomii,<br />
jak i do obecnych oraz przyszłych<br />
przedsiębiorców, menedżerów<br />
i polityków gospodarczych (przede<br />
wszystkim studentów, ale nie tylko<br />
kierunków ekonomicznych). Książka<br />
zostanie niebawem przedstawiona<br />
przez profesora i poddana pod dyskusję<br />
w szkole, w której zdawał maturę:<br />
Zespole Szkół Ekonomicznych im.<br />
Oskara Langego w Nowym Sączu.<br />
Adam Noga wywodzi się z wielodzietnej<br />
rodziny kolejarskiej Nowej<br />
Kolonii przy ul. Wyspiańskiego w Nowym<br />
Sączu: piątka braci – to późniejsi<br />
profesorowie ekonomii, Marian (b. rektor<br />
Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu,<br />
senator RP, obecnie członek<br />
rady Polityki Pieniężnej) i Adam, Kazimierz<br />
(swego czasu dyrektor nowosądeckiego<br />
oddziału Banku Śląskiego),<br />
bliźniacy Antoni i Zygmunt oraz siostry<br />
Kinga (po mężu Groń) i Teresa (po<br />
mężu Urbanik).<br />
– Rodzice, Helena i Kazimierz, poznali<br />
się podczas przymusowych robót<br />
w Niemczech, pobrali się podczas „przepustki”<br />
w lutym 1944 r. w sądeckiej farze.<br />
Po wyzwoleniu ojciec pracował na Warsztatach<br />
Kolejowych, w domu nie przelewało<br />
się, trzeba było nakarmić i odziać<br />
siódemkę dzieci, a czasy były powojenne.<br />
Rodzice nas wszystkich wykształcili,<br />
czwórka z nas została ekonomistami,<br />
bliźniacy wybrali fach górniczy. Ja chodziłem<br />
do szkoły podstawowej nr 13,<br />
czerwiec 2009<br />
potem do szkoły nr 15 za ZNTK, maturę<br />
zdawałem w „handlówce”.<br />
W książce prof. A. Nogi pokazano,<br />
że aby odnieść sukces w biznesie oraz<br />
prowadzić skuteczną politykę makroekonomiczną<br />
i rozwojową, należy<br />
odpowiedzieć na elementarne pytania:<br />
czym są przedsiębiorstwa, kiedy<br />
mogą być one zdolne do długotrwałego<br />
rozwoju (co wyznacza ich granice),<br />
jakie cele powszechne (m. in. dochodowe,<br />
prestiżowe) mogą osiągać<br />
interesariusze przedsiębiorstw oraz<br />
jakie cele autonomiczne (efektywnej<br />
alokacji, kreacji, podziału, rewitalizacji<br />
zasobów, wartości) może zrealizować<br />
przedsiębiorstwo dla całej<br />
gospodarki.<br />
adam Noga (ur. w 1955 r.) był<br />
w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych<br />
XX w. prorektorem Szkoły<br />
Głównej Handlowej w Warszawie,<br />
a potem dyrektorem Instytutu Finan-<br />
W ekonomii na te pytania udzielono<br />
bardzo wiele odpowiedzi, budując liczne<br />
teorie przedsiębiorstw(a). W książce<br />
omówiono zalety i wady 27 teorii.<br />
Ograniczenia analizowanych teorii<br />
przyczyniły się do poszukiwania nowej,<br />
autorskiej teorii przedsiębiorstw, w której<br />
podstawowym „genem” przedsiębiorstwa<br />
są długookresowe dążenia<br />
(użyteczności) gospodarstw domowych,<br />
akumulujących dla przedsiębiorstw<br />
kapitał finansowy, rzeczowy<br />
i intelektualny. Poszukiwania te są prowadzone<br />
w książce według metody<br />
przedsiębiorczej, która doskonale znana<br />
jest w biznesie do znajdowania sposobu<br />
na odniesienie sukcesu.<br />
(l); Fot. arch<br />
sów w Wyższej Szkoły Ubezpieczeń<br />
i Bankowości w Warszawie. Obecnie<br />
jest prorektorem Wyższej Szkoły<br />
Przedsiębiorczości i Zarządzania im.<br />
Leona Koźmińskiego w Warszawie.<br />
Uznawany jest za twórcę nowoczesnej<br />
teorii konkurencji. Specjalizuje<br />
się także w mikroekonomii i zarządzaniu.<br />
Był pierwszym laureatem<br />
jednego z najbardziej prestiżowych<br />
wyróżnień w nauce polskiej – Nagrody<br />
Banku Handlowego. Współautor<br />
sukcesów SGH w polskim i międzynarodowym<br />
szkolnictwie ekonomicznym.<br />
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa<br />
Ekonomicznego, członek<br />
Rady Kredyt Banku, przewodniczący<br />
Rady Nadzorczej Polskiej Agencji Informacji<br />
i Inwestycji Zagranicznych.<br />
Wykładowca uniwersytetów kana-<br />
Sądeczanin<br />
dyjskich, francuskich i belgijskich.
Sądeczanie<br />
szkic do portretu posła arkadiusza Mularczyka<br />
waleczny czy wojowniczy?<br />
Rocznik 1971, syn nauczycieli z Raciborza: matka uczyła języka<br />
rosyjskiego, a ojciec matematyki. Prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim<br />
studiował w latach 1991-96, na jednym roku m.in.<br />
razem z kryniczaninem Zbigniewem Ziobrą. W Nowym Sączu<br />
znalazł się za sprawą żony - sądeczanki Iwony, która studiowała<br />
historię na UJ.<br />
1998 r. zaledwie 27-letni Mularczyk<br />
został wybrany do Rady Mia-<br />
W<br />
sta Nowego Sącza. Przez 4 lata mieszkańcy<br />
nie poczuli wobec niego żadnych zobowiązań<br />
i na następną kadencję już nie wybrali,<br />
mimo iż startował z pierwszego miejsca<br />
na liście.<br />
Podobnie jak jego kolega ze studiów<br />
prawniczych Ziobro, który wypłynął w Krakowie<br />
jako obrońca pokrzywdzonych w stowarzyszeniu<br />
Katon, Mularczyk w Nowym<br />
Sączu oferował nowosądeckiemu oddziałowi<br />
„Gazety Krakowskiej” swoje usługi prawnika-wolontariusza.<br />
Polegało to na bezpłatnym<br />
doradztwie prawnym dla czytelników<br />
„GK”, których nie stać było na wynajmowanie<br />
adwokatów. Nie trzeba chyba dodawać,<br />
że zaraz po wyborach poradnicza aktywność<br />
Mularczyka natychmiast ustawała i pojawiała<br />
się dopiero przed następnymi…<br />
W 2004 r. funkcję szefa „Gazety Nowosądeckiej”<br />
pełnił niżej podpisany. Oczywiście,<br />
zdawałem sobie sprawę, że kierowana<br />
przeze mnie redakcja traktowana jest przez<br />
Mularczyka instrumentalnie, ale przeważył<br />
argument korzyści dla uboższych czytelników,<br />
którym bezpłatnie żaden inny prawnik<br />
z naszego terenu nie raczył śpieszyć wówczas<br />
z pomocą.<br />
Ten patent oraz parę innych zdały egzamin<br />
i jesienią 2005 r. Mularczyk zasiadł<br />
w ławach parlamentarnych jako członek<br />
Prawa i Sprawiedliwości. Uczynił to dopiero<br />
z 6. miejsca na lokalnej liście PiS, głosowało<br />
na niego wtedy 9566 osób. W następnych wyborach<br />
dwa lata później otrzymał już 47 929<br />
głosów. O ile za pierwszym razem wyborcy<br />
głosowali zapewne nie na – mało przecież<br />
jeszcze znane - nazwisko, lecz na triumfującą<br />
wówczas listą partyjną, to już za drugim<br />
identyfikowali osobę, a więc wyrazili<br />
jej zmasowane poparcie…<br />
Mularczyk jak Michnik<br />
Tylko dwaj ludzie w Polsce w takiej skali<br />
występują do sądów o rozstrzyganie toczonych<br />
przez siebie sporów politycznych.<br />
Przypadkowo obaj mają identyczne inicjały:<br />
Adam Michnik i Arkadiusz Mularczyk.<br />
Nie będziemy się doszukiwać, kto zastosował<br />
tę metodę jako pierwszy, ale warto<br />
wspomnieć, że ze strony polityków PiS oraz<br />
dawnych medialnych sprzymierzeńców tej<br />
partii postępowanie redaktora naczelnego<br />
„Gazety Wyborczej”, który wnosi do sądów<br />
kolejne skargi na przeciwników politycznych,<br />
zarzucając im kłamstwa, oszczerstwa,<br />
zniesławienia itd., spotkało się z fundamentalną<br />
krytyką w postaci listów otwartych<br />
i płomiennych wystąpień publicystycznych.<br />
Michnika oskarżono wręcz o kneblowanie<br />
wolności słowa poprzez tłumienie dyskusji,<br />
w ogniu której – zdaniem tej grupy – dopuszczalne<br />
być powinno używanie argumentów<br />
przejaskrawionych oraz dosadniejszych<br />
określeń.<br />
Mimo krótkiego stażu politycznego,<br />
sądowy szlak bojowy Mularczyka obfituje<br />
w liczne batalie i potyczki. Matką większości<br />
tych spraw było jego głośne wystąpienie<br />
w maju 2007 r. przed Trybunałem Konstytucyjnym<br />
w obronie ustawy lustracyjnej,<br />
której był współautorem. Z dnia na dzień<br />
Mularczyk wzbogacił się w Instytucie Pamięci<br />
Narodowej o wiedzę na temat dwóch<br />
członków składu orzekającego, mających<br />
być rzekomo źródłami informacji dla służb<br />
specjalnych PRL. A jako tacy rzeczywiście<br />
nie powinni byli orzekać w sprawie poniekąd<br />
ich dotyczącej.<br />
Przewodniczący TK Jerzy Stępień<br />
na podstawie informacji dostarczonych<br />
przez Mularczyka wyłączył więc dwóch sędziów<br />
z rozpatrywania tej sprawy. Po czym<br />
okazało się, że argumenty przedstawione<br />
przez Mularczyka w intencji utrącenia<br />
dwóch sędziów nie zawierały całej prawdy.<br />
Jeden z nich, owszem, spotkał się z ofertą<br />
współpracy z wywiadem PRL, ale odmówił<br />
jej podjęcia, a drugiego zarejestrowano<br />
już po przełomowych dla polskiej demokracji<br />
wyborach z 4 czerwca 1989 r.<br />
Referentowi zarzucano zatajenie prawdy<br />
i cynizm. Demaskowany poseł pąsowiał jak<br />
pensjonarka, co mogło o nim nawet dobrze<br />
świadczyć. Może się nieco wstydził, że dla<br />
swojej partii wykonał tę brudną robotę albo<br />
może taka już jego uroda, że w chwilach<br />
emocji po prostu oblewa się rumieńcem.<br />
Kiedy przewodniczący Stępień uznał<br />
postępowanie Mularczyka za świadome<br />
wprowadzenie Trybunału w błąd, poseł<br />
z Nowego Sącza postanowił wytoczyć autorowi<br />
tych słów proces. Zwrócił się nawet<br />
z apelem do internautów o podanie mu<br />
adresu adwersarza, adresu koniecznego<br />
do sporządzenia pozwu. Widocznie dane te<br />
uzyskał, bo na rozpoczętym procesie zażądał<br />
od pozwanego przeprosin i wpłacenia<br />
10 tys. zł na cele społeczne. Sprawa nadal<br />
jest w toku.<br />
Akcję Mularczyka przed TK były przewodniczący<br />
tego ciała prof. Andrzej Zoll<br />
nazwał nadużyciem władzy i obowiązków,<br />
próbą umyślnego wprowadzenia w błąd,<br />
złamaniem prawa oraz pomówieniem. Kiedy<br />
poseł zażądał przeprosin, profesor odmówił.<br />
W maju 2007 r. Mularczyk skierował<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
51
52<br />
Ryszard Nowak i Arkadiusz Mularczyk jako<br />
radni Nowego Sącza, 2001 r.<br />
więc do sądu karnego w Krakowie prywatny<br />
akt oskarżenia przeciwko Zollowi. Na zarzut<br />
o pomówienie też odwinął się oskarżeniem<br />
o to samo. Pierwsza rozprawa odbyła się<br />
w końcu 2008 r., po czym sąd umorzył sprawę<br />
z powodu immunitetu sędziego TK, jaki<br />
przysługuje Zollowi. Mularczyk złożył zażalenie<br />
na to postanowienie, argumentując,<br />
że ustawa przyznająca immunitet sędziom<br />
TK weszła w życie wtedy, gdy Zoll nie był<br />
już sędzią TK. Sąd II instancji podzielił jednak<br />
decyzję sądu niższego szczebla o umorzeniu<br />
postępowania.<br />
Tymczasem Mularczyk osobno wystąpił<br />
przeciwko Zollowi z powództwa cywilnego,<br />
domagając się przeprosin w czterech gazetach<br />
ogólnopolskich oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia<br />
za naruszenie dóbr osobistych.<br />
Kiedy w styczniu 2009 r. sąd oddalił ten<br />
wniosek z powodu nieścisłości w pozwie,<br />
uparty wnioskodawca poprawił niedociągnięcia<br />
i złożył pismo ponownie.<br />
W końcu kwietnia pomiędzy stronami<br />
doszło do ugody, na mocy której profesor<br />
oświadczył w mediach, że nie miał zamiaru<br />
zniesławić posła. Ubolewanie wyraził jednak<br />
tylko warunkowo, z następującym zastrzeżeniem:<br />
o ile Mularczykowi rzeczywiście<br />
nie przyświecał cel przedłużenia postępowania<br />
przed TK… Skądinąd wiadomo jednak,<br />
że tylko przedłużenie tego postępowania<br />
pozwalało wdrożyć postanowienia<br />
ustawy lustracyjnej i o to toczyła się cała<br />
batalia!<br />
Ważniejsze dla sprawy jest inne, wcześniejsze<br />
rozstrzygnięcie. Oto rzecznik dyscyplinarny<br />
Naczelnej Rady Adwokackiej umorzył<br />
postępowanie przeciwko członkowi tej<br />
korporacji, adwokatowi Mularczykowi. Uznał<br />
bowiem, że poseł nie wprowadził w błąd<br />
Trybunału Konstytucyjnego i nie zataił informacji.<br />
Badanie sprawy wykazało, że w aktach<br />
dostępnych w IPN nie znajdowała się<br />
informacja, iż jeden z sędziów TK odmówił<br />
współpracy, w związku z tym poseł mógł<br />
o tym nie wiedzieć. Natomiast o fakcie zarejestrowania<br />
drugiego w dokumentach służb<br />
specjalnych już po dacie 4 czerwca 1989 r.<br />
Mularczyk poinformował prezesa TK może<br />
czerwiec 2009<br />
A. Mularczyk z proboszczem parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu,<br />
o. Andrzejem Baranem TJ<br />
nie ustnie, lecz za to na piśmie. A data rejestracji<br />
z 19 czerwca 1989 r. nadal przecież<br />
sprawiała, że sędzia podlegałby przepisom<br />
ustawy, gdyby nie zostały uchylone.<br />
Bywalec sądów<br />
Mularczyk domagał się przeprosin<br />
i zwyczajowych 10 tys. zł także od wicemarszałka<br />
Sejmu Stefana Niesiołowskiego,<br />
który powiedział, że przed TK Mularczyk<br />
„skompromitował się jako adwokat,<br />
jako polityk i jako człowiek”, „wyciągnął<br />
z IPN oświadczenia fałszywe” i „szkaluje<br />
niewinnych ludzi”. Sprawa w sądzie warszawskim<br />
nie została zakończona.<br />
Mularczyk w sprawie swojej akcji<br />
przed TK występował również przeciwko<br />
„Gazecie Wyborczej”. A kiedy sąd w Nowym<br />
Sączu oddalił jego pozew jako niesłusznie<br />
złożony w trybie wyborczym, zapowiedział,<br />
że o ochronę dóbr osobistych<br />
przed „GW” zwróci się do sądu w zwykłym<br />
trybie.<br />
Oczywiście nie tylko Mularczyk był inicjatorem<br />
postępowań sądowych. Np. w Nowym<br />
Sączu kandydat na posła Waldemar<br />
Olszyński podał go do sądu za dyskredytujący<br />
zarzut wypowiedziany przez Mularczyka<br />
pod jego adresem, że przekupiono<br />
go stanowiskiem w zarządzie powiatu. Sąd<br />
nakazał oszczercy przeproszenie Olszyńskiego<br />
na łamach prasy. Mularczyk złożył<br />
jeszcze odwołanie od tego wyroku, ale ponieważ<br />
nastąpiło to po terminie, Sąd Apelacyjny<br />
w Krakowie je odrzucił. Skazany<br />
wykonał wyrok, ale wciąż nie poddawał się<br />
i odwołał się do Sądu Najwyższego.<br />
Historia z Olszyńskim wskazuje na to,<br />
że o ile Mularczyk przyznaje sobie prawo<br />
do bezceremonialnych wypowiedzi o innych,<br />
to w przypadku ostrych filipik skierowanych<br />
przeciwko sobie samemu nagle<br />
staje się mniej wyrozumiały. W przyszłości<br />
będzie musiał się zdecydować: albo złagodzi<br />
język, aby tego samego oczekiwać<br />
względem siebie od innych, albo pokornie<br />
będzie ponosił konsekwencje własnego<br />
temperamentu oratorskiego.<br />
Mularczyk jest zatem notorycznym<br />
klientem sądów. Ta niebagatelna ilość wytoczonych<br />
spraw sądowych może wskazywać,<br />
że nasz bohater:<br />
• albo z premedytacją wybrał taką<br />
metodę na zaistnienie i zdobycie<br />
rozgłosu zgodnie ze znaną formułą<br />
„niech mówią i piszą cokolwiek, byle<br />
po nazwisku…”,<br />
• albo jest przewrażliwiony na własnym<br />
punkcie i jak na polityka ma<br />
zbyt delikatną skórę (z czasem mu<br />
ją chyba wygarbują…),<br />
• albo jako adwokat uznał sądy<br />
za własne środowisko naturalne,<br />
• albo też ma zadatki na pieniacza.<br />
Ostatnim przykładem tych inklinacji<br />
jest zwrócenie się do Komisji<br />
Etyki Poselskiej Sejmu RP z życzeniem<br />
ukarania ministra sportu Mirosława<br />
Drzewieckiego (Platforma Obywatelska),<br />
który 17 kwietnia 2009 r. schodząc<br />
z trybuny sejmowej miał rzucić pod<br />
adresem Mularczyka obelgę „prostak”.<br />
Zarządzanie kryzysem<br />
Występując przed Trybunałem Konstytucyjnym<br />
jako rzecznik ustawy lustracyjnej,<br />
Mularczyk poniósł widowiskową porażkę<br />
– ustawie lustracyjnej wyrwano zęby i obecnie<br />
jest ona pozbawioną znaczenia atrapą.<br />
Nie była to jedyna przegrana młodego<br />
posła.<br />
Wyznaczany przez władze swojej partii<br />
do pełnienia misji zaufanego człowieka<br />
do zadań specjalnych, Mularczyk poczuł się<br />
silny i podjął się roli rozgrywającego w swoim<br />
okręgu wyborczym. Wspominaliśmy<br />
już w tym tekście nazwisko Waldemara Olszyńskiego.<br />
W listopadzie 2006 r. kierowana<br />
przez Mularczyka lokalna komórka PiS próbowała<br />
przejąć rządy we władzach powiatu<br />
nowosądeckiego. Radni PiS umówili się<br />
z radnymi innych ugrupowań (w tym LPR),<br />
że aby zapobiec niespodziankom, przed<br />
wyborami do zarządu powiatu będą sobie<br />
pokazywać karty do głosowania. Olszyński<br />
miał być jednym z dwóch radnych, którzy<br />
nie ujawnili typów, na jakie głosowali.<br />
W efekcie koalicji zmontowanej przez Mularczyka<br />
zabrakło głosów, a na stanowisku<br />
starosty pozostał Jan Golonka.<br />
Niepowodzeniem zakończyła się podobna<br />
akcja Mularczyka przeprowadzona<br />
już jednak na szczeblu wojewódzkim. Tam<br />
z kolei forsował zmianę na stanowisku marszałka<br />
województwa małopolskiego. Próbował<br />
wymienić Marka Nawarę, dotych-<br />
Sądeczanin
Sądeczanie<br />
czasowego marszałka, a także lidera listy<br />
PiS i dostarczyciela dla tej partii największej<br />
liczby głosów w wyborach samorządowych<br />
w 2006 r., na pochodzącego z Grybowa<br />
i mieszkającego w Łososinie Dolnej<br />
Andrzeja Romanka. Rekomendacją Romanka<br />
miał być fakt, że studiował prawo<br />
razem z Ziobrą i Mularczykiem oraz był<br />
szefem gabinetu politycznego tego pierwszego,<br />
gdy ten sprawował urząd ministra<br />
sprawiedliwości. Działacze PiS tak pogubili<br />
się jednak w rozgrywkach, że marszałkiem<br />
pozostał jednak Nawara, ale – urażony postępowaniem<br />
regionalnych przywódców<br />
PiS – opuścił szeregi ugrupowania i PiS<br />
utracił poważną część władzy w Małopolsce,<br />
bo ta w efekcie misternej operacji Mularczyka<br />
i spółki znalazła się w rękach konkurencyjnej<br />
Platformy Obywatelskiej.<br />
Udało się chyba tylko w samym Nowym<br />
Sączu, gdzie we władzach Rady Miasta ludzi<br />
Platformy zastąpili nominaci PiS (z przewagą<br />
jednak „poputczyków”). Bo prezydentem<br />
miasta jest wprawdzie formalnie PiS-owczyk,<br />
ale taki jakiś niezależny i niezbyt karny wobec<br />
funkcjonariuszy partyjnych.<br />
Przypomnieć też można inicjatywę<br />
Mularczyka, ażeby w Jodłowniku w Limanowskiem<br />
zmienić niesłuszną nazwę placu<br />
III Rzeczpospolitej na plac IV RP, proklamowanej<br />
przez PiS. Mieszkańcy gminy nie usłuchali<br />
jednak wezwań posła.<br />
Bilans poczynań Mularczyka w regionie<br />
należy uzupełnić o konflikt z Witoldem Kochanem,<br />
którego PiS-owski rząd najpierw<br />
powołał, a następnie odwołał z funkcji wojewody<br />
małopolskiego za zbytnią ugodowość,<br />
po czym ten były starosta gorlicki zmienił<br />
przynależność partyjną z PiS na PO. Wynika<br />
z tego, że w swym okręgu wyborczym Mularczyk<br />
raczej nie jest człowiekiem zgniłego<br />
kompromisu i nudnej kooperacji, lecz obcesowym,<br />
szorstkim, kanciastym i konfliktowym<br />
namiestnikiem partyjnym.<br />
Alergia na profesorów<br />
Jednym z sędziów TK, którego Mularczyk<br />
próbował wykluczyć z udziału w rozpatrywaniu<br />
ustawy lustracyjnej był Marian<br />
Grzybowski. Ten profesor prawa wykłada<br />
na tym wydziale UJ, którego absolwentami<br />
są zarówno Mularczyk, jak i jego polityczny<br />
protektor – Zbigniew Ziobro. Jak już wyżej<br />
wspomniano, Mularczyk sądził się także<br />
z innym profesorem prawa z UJ - Andrzejem<br />
Zollem. A Ziobro bezpardonowo zwalczał<br />
swego następcę na fotelu ministra sprawiedliwości<br />
– Zbigniewa Ćwiąkalskiego,<br />
jeszcze jednego profesora prawa z UJ. Zarówno<br />
Ćwiąkalskiego, jak i Zolla Ziobro nazwał<br />
„rzekomymi autorytetami”.<br />
Przypadek to czy obsesja obu absolwentów<br />
studiów prawniczych na UJ? Wygląda<br />
na to, że odzywają się jakieś resentymenty<br />
buntowniczych studentów, próbujących<br />
po latach rozprawić się ze swymi mentorami.<br />
Zjednoczeni przeciwko nim profesorowie<br />
UJ potrafili naigrywać się z nich, z ironiczną<br />
galanterią tytułując tych dwóch młodych<br />
gniewnych magistrami.<br />
Większość obserwatorów łączy nazwiska<br />
Ziobry i Mularczyka. Widuje się ich razem<br />
jak szusują na nartach po krynickich stokach,<br />
a Mularczyk reprezentował niedawno Ziobrę<br />
w sprawie o uchylenie immunitetu poselskiego<br />
temu drugiemu. Do dzisiaj ramię<br />
w ramię występują na konferencjach prasowych,<br />
jak np. niedawno w obronie ich kolegi<br />
partyjnego Jacka Kurskiego, wykluczonego<br />
z komisji specjalnej Sejmu ds. domniemanych<br />
nacisków politycznych na służby<br />
specjalne i organa ścigania w okresie rządów<br />
PiS-Samoobrona-LPR. Mularczyk razem<br />
z Kurskim reprezentowali w niej oskarżoną<br />
koalicję i toczyli homeryckie boje z pierwszym<br />
przewodniczącym tej komisji, a obecnym<br />
ministrem sprawiedliwości Andrzejem<br />
Czumą, a potem z jego następcą Sebastianem<br />
Karpiniukiem z PO.<br />
O ile sejmowa komisja śledcza ds. tzw.<br />
afery Rywina stała się trampoliną dla kariery<br />
Ziobry, to komisja ds. nacisków chyba Mularczykowi<br />
tak się nie przysłuży. Po pierwsze<br />
– jest znacznie mniej medialna. Po drugie<br />
– Mularczyk raczej nie przeforsuje w niej<br />
swojej wersji raportu do rangi raportu całej<br />
komisji, jak to kiedyś udało się Ziobrze w komisji<br />
Rywina.<br />
Mocny człowiek,<br />
ale nieskuteczny<br />
Mularczyk to człowiek, który prywatnie<br />
podobno wyznaje rozsądne poglądy (np.,<br />
że w polityce każdy ma swoje racje, więc<br />
spory polityczne prowadzą tylko do niepotrzebnych<br />
kłótni), nie zacietrzewia się i deklaruje<br />
się jako osoba tolerancyjna, ale kiedy<br />
występuje publicznie, zachodzi w nim radykalna<br />
metamorfoza. Natychmiast zamienia<br />
się w karnego żołnierza, który gorliwie wykonuje<br />
rozkazy. Staje się też agresywny jakby<br />
cały czas musiał udowadniać, że zasługuje<br />
na czyjeś zaufanie… Wygląda na to, że wyraźnie<br />
czuje, że od tego zaufania zależy cała<br />
jego kariera!<br />
Mularczyk startuje w obecnych wyborach<br />
do Parlamentu Europejskiego. Kandyduje<br />
nie z Nowego Sącza, nie z Małopolski,<br />
lecz z Warszawy. Znaczy to, że ambicje ma<br />
ponadlokalne… Być może niepowodzenia<br />
w rozgrywkach w Małopolsce sprawiły,<br />
że jego protektorzy uznali, że lepiej niech<br />
skupi się na pracy na szczeblu ogólnopolskim.<br />
Nie sprawdził się lokalnie, niech działa<br />
centralnie?<br />
Ciekawe, co wyrośnie z tego na razie jeszcze<br />
politycznego urwisa? Np. zadać można<br />
sobie pytanie, jakie stanowisko powierzy mu<br />
Ziobro w momencie, gdy może kiedyś obejmie<br />
jakiś ważne stanowisko w państwie? O ile<br />
ich koleżeństwo do tego czasu przetrwa…<br />
A może Ziobro przepadnie w otchłani polityki<br />
jak np. postać „premiera z Krakowa” Jana<br />
Rokity, a perspektywa objęcia stanowiska<br />
pojawi się przed Mularczykiem… Wszystko<br />
jest możliwe - scenariusze pisze los. Wygląda<br />
wszakże na to, że poseł z Nowego Sącza stara<br />
się ze wszystkich sił, żeby w partii uchodzić<br />
za jednego z najbardziej zaprawionych w bojach<br />
i zasłużonych.<br />
Największym problemem Mularczyka<br />
pozostaje skuteczność. Przegrał przed Trybunałem<br />
Konstytucyjnym, przegrał boje<br />
o urzędy marszałka Małopolski i starosty sądeckiego,<br />
nie odniósł politycznych sukcesów<br />
w walce o władzę na Limanowszczyźnie<br />
i Ziemi Gorlickiej, mimo iż PiS wygrał wybory<br />
i w tych regionach, w sądach też nie odnosi<br />
porywających zwycięstw, co adwokatowi<br />
z zawodu chluby przecież nie przynosi. Koncentrując<br />
się na działalności szerszej i własnej<br />
karierze, dla własnego okręgu wyborczego<br />
też wywalczył niewiele, na pewno mniej niż<br />
senator Stanisław Kogut dla samych tylko<br />
Stróż. Jak na człowieka, który dość oszczędnie<br />
wypowiada się w kwestiach programowych,<br />
bo uchodzi raczej za wyrachowanego<br />
pragmatyka, podsumowanie jego osiągnięć<br />
nie wygląda przesadnie imponująco.<br />
Ireneusz Pawlik;<br />
fotografie: Jerzy Leśniak, Henryk Szewczyk<br />
Z rodziną na dożynkach w Korzennej, 2008<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
53
Sądeczanie<br />
Pamięci Ewy Harsdorf<br />
Uroczystość rozpoczęła się od mszy<br />
św., odprawionej w intencji śp.<br />
Ewy Harsdorf w kaplicy przy ul. 1 Maja<br />
przez proboszcza parafii kolejowej o. Józefa<br />
Bireckiego TJ. W kaplicy zebrali się<br />
harcerze z Wielopoziomowej Drużyny<br />
Harcerskiej „Płomienie”, działającej przy<br />
parafii MB Niepokalanej, ze swoją drużynową<br />
Justyną Stachurską i harcmistrz<br />
Dorotą Wolanin. Byli komendanci Hufca<br />
Nowy Sącz ZHP im. Bohaterów Ziemi<br />
Sądeckiej, delegacje sądeckich związków<br />
twórczych, nie zabrakło wiceprezydent<br />
Bożeny Jawor i dyrektora Wydziału<br />
Kultury i Sportu UM Józefa Kantora.<br />
Po mszy uformował się mały pochód,<br />
który za harcerskim pocztem sztandarowym<br />
przeszedł na rozkopane tego dnia<br />
aleje Batorego. Marmurową tablicę odsłonił<br />
Leszek Zakrzewski, prezes Polskiego<br />
Towarzystwa Historycznego - Oddział<br />
Nowy Sącz, a ojciec Birecki pokropił<br />
ją wodą święconą. Następnie harcerze<br />
wyprężyli się jak struny i w ciche majowe<br />
popołudnie popłynęła harcerska pieśń.<br />
– Ewa Harsdorf całym swoim życiem<br />
służyła Bogu i ludziom, jej malarstwo inspirowane<br />
było chrześcijaństwem – mówił<br />
do młodzieży Leszek Zakrzewski. Dopełnieniem<br />
uroczystości na al. Batorego<br />
było złożenie kwiatów na grobie Ewy<br />
Harsdorf na cmentarzu komunalnym<br />
przy ul. Rejtana.<br />
W asyście młodzieży w zielonych i szarych mundurach 12 maja br. w 10.<br />
rocznicę śmierci Ewy Harsdorf, sądeckiej malarki, animatorki życia artystycznego<br />
w mieście nad Dunajcem, do końca życia wiernej przyrzeczeniu<br />
harcerskiemu, na budynku, w którym mieszkała i tworzyła, przy al. Batorego<br />
52 odsłonięto tablicę pamiątkową.<br />
Dom Ewy Harsdorf przy al. Batorego 52<br />
Inicjatorem uczczenia Ewy Harsdorf,<br />
projektantem, a także fundatorem tablicy<br />
był Józef Stec, artysta malarz i konserwator<br />
zabytków, który podczas uroczystości<br />
stał skromnie z boku.<br />
– Należałem do uczniów pani Ewy,<br />
dużo jej zawdzięczam – wyznał reporterowi<br />
„Sądeczanina”.<br />
Dodajmy, że z okazji 10. rocznicy<br />
śmierci znakomitej sądeckiej malarki<br />
Poczta Polska w Nowym Sączu wydała<br />
okolicznościową kartę pocztową oraz<br />
pamiątkowe stemple filatelistyczne (autorstwa<br />
L. Zakrzewskiego).<br />
(s), fot. (hsz)<br />
54<br />
Zdolności malarskie odkrył u młodej dziewczyny Bolesław Barbacki<br />
Dzieciństwo na Kresach<br />
Ewa Harsdorf urodziła się 14 kwietnia<br />
1910 roku w Zielonej k. Kamieńca<br />
Podolskiego w rodzinie Antoniego<br />
Harsdorf von Enderndorf<br />
(zamordowanego w 1940 r. w Oświęcimiu)<br />
i Zofii ze Skarbek-Leszczyńskich,<br />
o silnych tradycjach patriotycznych. Rodzina<br />
wywodziła się od barona Jobsta<br />
von Enderndorf, osiadłego w Krasnostawcach<br />
po klęsce wyprawy Napoleona<br />
na Moskwę. Jej dziad ze strony ojca<br />
był powstańcem styczniowym. W lipcu<br />
1920 r. rodzina uciekła przed bolszewikami<br />
do Lwowa, a następnie przeniosła<br />
się do Nowego Sącza.<br />
czerwiec 2009<br />
Pierwszy z prawej - inicjator wmurowania<br />
tablicy, Józef Stec<br />
Uczęszczała do sądeckiego gimnazjum,<br />
a potem krótko do gimnazjum<br />
ss. Urszulanek w Tarnowie i ponownie<br />
do żeńskiego gimnazjum w Nowym Sączu.<br />
Tu odkrył jej zdolności plastyczne<br />
nauczyciel rysunków Bolesław Barbacki.<br />
Obok tego posiadała talent literacki,<br />
publikowała felietony w sądeckim tygodniku<br />
młodzieży szkolnej „Lot”. W roku<br />
1926 wstąpiła do harcerstwa, któremu<br />
pozostała wierna do końca życia. Szybko<br />
pięła się po szczeblach harcerskiej hierarchii.<br />
Od roku 1934 była zastępczynią<br />
komendantki chorągwi i hufcową Hufca<br />
Starszoharcerskiego w Krakowie, a następnie<br />
do wybuchu wojny instruktorką<br />
Działu Kształcenia i referentką kształce-<br />
Sądeczanin
Sądeczanie<br />
Ewa Harsdorf - autoportret<br />
nia, zaś od 1 IX 1938 r. hufcową krakowskich<br />
Hufców Harcerek. W latach 1928-33<br />
studiowała w Państwowej Szkole Sztuk<br />
Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego<br />
w Krakowie, gdzie specjalizowała się<br />
w grafice, a następnie w latach 1934-36<br />
w Państwowym Instytucie Robót Ręcznych<br />
w Warszawie. Po ukończeniu studiów<br />
w latach 1937-38 uczyła rysunku<br />
i zajęć praktycznych w Prywatnym Liceum<br />
i Gimnazjum im. Sebaldy Műnnichowej<br />
w Krakowie, a w roku szkolnym<br />
1938/39 w Gimnazjum im. Emilii Plater.<br />
Galarem po Wiśle<br />
Wybuch wojny zastał ją w Krakowie,<br />
skąd powróciła pospiesznie do Nowego<br />
Sącza. Pełniła służbę w Pogotowiu Harcerek,<br />
obsługując telefon i organizując<br />
pomoc dla uchodźców. Po zniszczeniu<br />
archiwum chorągwi i hufców przedarła<br />
się z grupą harcerzy, m.in. płynąc galarem<br />
po Wiśle, do Chełma Lubelskiego,<br />
gdzie włączyli się w obronę miasta.<br />
Po wkroczeniu do miasta wojsk sowieckich<br />
ruszyli do Lublina, skąd po długiej<br />
tułacze Ewa Harsdorf wróciła do Nowego<br />
Sącza. W styczniu 1940 r. wstąpiła do Organizacji<br />
Orła Białego – Resurectio. Dla<br />
konspiracyjnego czasopisma dostarczała<br />
informacji o lokalnych wydarzeniach<br />
i przenosiła wiadomości. Niemcy aresztowali<br />
ją 22 V 1940 r. w związku z zatrzymaniem<br />
w mieszkaniu Harsdorfów osoby<br />
udającej się na Węgry. Z powodu braku<br />
dowodów – w mieszkaniu nie znaleziono<br />
przedmiotów należących do zatrzymanej<br />
osoby – zwolniono ją w początkach<br />
lipca 1940 r. Początkowo podjęła<br />
pracę w Fabryce Etykiet, Plomb i Opakowań<br />
Wytłaczanych „Tektura” jako projektantka,<br />
a od czerwca 1941 r. pracowała<br />
w biurach dawnych Warsztatów Głównych<br />
PKP, przemianowanych na Ostbahn–Ausbesserungswerk<br />
Neu Sandez,<br />
przy prowadzeniu kart pracy brygad<br />
robotniczych. Następnie przeniosła się<br />
do biura technicznego, gdzie przepracowała<br />
do końca sierpnia 1944 r., kiedy<br />
zlikwidowano warsztaty. Konsekwentnie<br />
odmawiała podpisania volkslisty. Działała<br />
czynnie w ZWZ-AK. Dom Harsdorfów<br />
w Nowym Sączu przy ul. Batorego był<br />
schronieniem i punktem przerzutowym<br />
dla kurierów oraz miejscem przechowywania<br />
materiałów konspiracyjnych. Jesienią<br />
1944 r. skierowano ją do kopania<br />
okopów. W ostatnich tygodniach okupacji<br />
pracowała w Powiatowym Komitecie<br />
Rady Głównej Opiekuńczej. Przewoziła<br />
pieniądze z Krakowa dla placówek<br />
na terenie powiatów limanowskiego<br />
i sądeckiego oraz opiekowała się dziećmi<br />
w Domu Chłopców w Nowym Sączu<br />
przy ulicy Tarnowskiej.<br />
Nauczycielka pokoleń malarzy<br />
Po zakończeniu wojny wróciła do pracy<br />
w szkolnictwie. Uczyła m.in. w Liceum<br />
Handlowym i Liceum ss. Niepokalanek,<br />
Liceum Pedagogicznym w Starym<br />
Sączu i jako instruktor działu artystycznego<br />
w Domu Robotniczym, a później<br />
w Domu Kolejarza w Nowym Sączu,<br />
gdzie od 1950 do 1976 r. prowadziła<br />
amatorski zespół plastyczny. Rozwinęła<br />
tę pracę, organizując plenery i warsztaty.<br />
Wychowankowie Ewy Hardorf zdobywali<br />
nagrody i wyróżnienia w konkursach<br />
szczebla wojewódzkiego i centralnego,<br />
trzydzieścioro z nich zostało profesjonalnymi<br />
plastykami. Wielu czynnych<br />
obecnie plastyków i architektów pobierało<br />
u niej lekcje. Prowadziła także kursy<br />
przygotowujące do studiów plastycznych.<br />
Dla działającego przy Domu Kultury<br />
Kolejarza Teatru Robotniczego przez<br />
wiele lat wykonywała projekty scenografii<br />
i dekoracje do przedstawień teatralnych.<br />
Uprawiała malarstwo sztalugowe,<br />
akwarelę, grafikę i polichromię. Szczególne<br />
osiągnięcia miała jako akwarelistka.<br />
Stworzyła własne oryginalne techniki<br />
plastyczne, takie jak collage z użyciem<br />
folii aluminiowych i fotoryt. Uczestniczyła<br />
w wystawach krajowych i zagranicznych,<br />
m.in. w Montrealu i St. Laurent<br />
w Kanadzie. Od 1945 r. była członkiem<br />
Związku Polskich Artystów Plastyków,<br />
w którym w latach 1954-70 pełniła różne<br />
funkcje, m.in. sekretarza Oddziału w latach<br />
1964-70. Była współzałożycielką Towarzystwa<br />
Przyjaciół Sztuk Plastycznych<br />
w Nowym Sączu, przemianowanego<br />
później na Towarzystwo Przyjaciół Sztuk<br />
Pięknych. Dzięki E. Harsdorf w Nowym<br />
Sączu powstał i przez długie lata działał<br />
silny ośrodek życia kulturalnego i artystycznego.<br />
Rodziny nigdy nie założyła.<br />
Zmarła 12 maja 1999 roku i została pochowana<br />
na cmentarzu komunalnym<br />
przy ul. Rejtana w Nowym Sączu.<br />
Prace Ewy Harsdorf znajdują się<br />
w zbiorach watykańskich, Ministerstwa<br />
Kultury w Warszawie, Małopolskiego<br />
Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, Naczelnej<br />
Biblioteki Lekarskiej w Warszawie,<br />
Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu,<br />
Muzeów Regionalnych w Limanowej<br />
i Starym Sączu, sanktuarium w Licheniu,<br />
parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu<br />
oraz zbiorach prywatnych w Kanadzie,<br />
USA, Szwecji i Niemczech. Polichromie<br />
ścienne jej autorstwa można spotkać<br />
w kościołach w Trzetrzewinie i Nockowej<br />
Towarzystwo Dramatyczne Sokoł, w góranym rzędzie<br />
pierwsza z lewej E. Harsdorf, trzeci - B.Barbacki<br />
Kartka pocztowa<br />
k. Sędziszowa, w kaplicach w Nowym<br />
Sączu przy ul. Ducha św. i Starym Sączu,<br />
na Fiedorku i Piwowarówce k. Piwnicznej.<br />
Wielokrotnie odznaczana, m.in. Krzyżem<br />
Kawalerskim Orderu Odrodzenia<br />
Polski (1988) i Krzyżem Armii Krajowej<br />
(1995). W 1995 r. otrzymała za całokształt<br />
pracy twórczej Nagrodę im. Bolesława<br />
Barbackiego.<br />
Leszek Zakrzewski<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
55
Oświata<br />
Gimnazja organizują dla potencjalnych uczniów i ich rodziców dni otwarte, które<br />
pozwalają „poczuć” szkołę<br />
wędka na szóstoklasistów<br />
klas szóstych do zabiegania o przyjęcie<br />
dziecka do gimnazjum o dobrym lub<br />
coraz lepszym poziomie kształcenia.<br />
Dobry wynik egzaminu gimnazjalnego<br />
oznacza przecież dostęp do renomowanej<br />
szkoły ponadgimnazjalnej. Promocja<br />
jest więc potrzebna.<br />
Jest w czym wybierać<br />
5<br />
czerwiec 2009<br />
Gimnazjum Jezuickie<br />
W Nowym Sączu mówi się, że najlepszym publicznym gimnazjum<br />
jest Długosz – zbiera śmietankę i z miasta, i z powiatu. Bardzo wielu<br />
wskazuje też na Gimnazjum nr 6 im. Tadeusza Kościuszki. Swoją pozycję<br />
potwierdziło ono w ostatnim badaniu EWD, wysokim przyrostem<br />
wiedzy. Mówi się też, że coraz lepsze efekty osiąga Mickiewicz. Wśród<br />
dzieci popularna jest dwójka, czyli dawne Gimnazjum nr 2 im. Urszuli<br />
Kochanowskiej, a dziś ks. Jana Twardowskiego, o co była taka wojna.<br />
Urzędnicy zajmujący się oświatą twierdzą, że w Nowym Sączu nie ma<br />
słabych szkół gimnazjalnych.<br />
Absolwenci klas szóstych szkół<br />
podstawowych zamieszkali w obwodzie<br />
danego gimnazjum są przyjmowani<br />
do I klasy z urzędu. Ich rodzice<br />
nie składają podań o przyjęcie do gimnazjum,<br />
jedynie potwierdzają wolę podjęcia<br />
nauki w formie określonej w statucie<br />
szkoły. Potwierdzeniem woli podjęcia<br />
nauki jest pisemna deklaracja złożona<br />
przez rodziców lub prawnych opiekunów,<br />
świadectwo ukończenia szkoły<br />
podstawowej i zaświadczenie o szczegółowych<br />
wynikach sprawdzianu w klasie<br />
szóstej. Uczniowie szkół podstawowych,<br />
których opiekunowie prawni chcą,<br />
by dziecko kontynuowało naukę w innym<br />
niż przypisane obwodem szkolnym<br />
gimnazjum, mogą o to zabiegać pod<br />
warunkiem wszakże, że wybrana przez<br />
nich szkoła dysponuje wolnymi miejscami<br />
lub uzyskała zgodę na utworzenie<br />
dodatkowych oddziałów.<br />
Takie rozwiązania prawne zapewniają<br />
gimnazjom nabór. Nie oznacza<br />
to jednak, że ich społeczności<br />
nie są zainteresowane pozyskaniem<br />
najlepszych uczniów szkół podstawowych<br />
nie tylko z obwodu szkoły, ale też<br />
spoza niego. Zależność jest oczywista.<br />
Im lepsi uczniowie tym wyższy wynik<br />
egzaminu gimnazjalnego. Rosnąca renoma<br />
szkoły zachęca rodziców uczniów<br />
W Nowym Sączu funkcjonuje<br />
11 gimnazjów publicznych, w tym<br />
2 specyficzne w: Specjalnym Ośrodku<br />
Szkolno Wychowawczym i Zespole<br />
Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych nr 3.<br />
Ich dyrektorzy korzystają z całej gamy<br />
instrumentów promocji. Nauczyciele<br />
gimnazjalni spotykają się z rodzicami<br />
przyszłych uczniów. Gimnazja organizują<br />
dla potencjalnych uczniów<br />
i ich rodziców „dni otwarte”. Pozwalają<br />
one „poczuć szkołę”. Są ważną prezentacją<br />
możliwości gimnazjum, przeznaczoną<br />
dla poszukujących najlepszej oferty,<br />
dla tych, którzy są zdecydowani wybrać<br />
optymalne środowisko dla swego dziecka.<br />
Dla rodziców, którzy chcą wybierać<br />
szkołę w stanie pełnej informacji,<br />
a nie tylko dlatego, że dziecko wolałoby<br />
pójść do takiej, którą wybrali rodzice<br />
najlepszego kolegi czy koleżanki.<br />
Strony internetowe sądeckich gimnazjów<br />
pozwalają rodzicom na zapoznanie<br />
się z ofertą zajęć edukacyjnych<br />
i pozalekcyjnych. Wszystkie oferty zawierają<br />
zapewnienia o: profesjonalizmie<br />
kadry pedagogicznej rzetelnie<br />
przygotowującej uczniów do egzaminu<br />
gimnazjalnego, bezpieczeństwie, opiece<br />
pedagogów szkolnych. Prezentują<br />
uczniowskie laury zdobyte w konkursach<br />
przedmiotowych i olimpiadach.<br />
W ofertach wskazuje się na możliwość<br />
nauki dwóch języków, na prowadzenie<br />
zajęć w dobrze wyposażonych pracowniach<br />
przedmiotowych, dostęp do internetu,<br />
bogate zasoby bibliotek szkolnych.<br />
Informują ponadto o misji szkoły,<br />
o patronie i jego wpływie na proces<br />
wychowania, o kulturze organizacyjnej<br />
szkoły.<br />
Sądeczanin
Uczennice Gimnazjum nr 8<br />
Znaczący odsetek uczniów Gimnazjum<br />
nr 1, działające w zespole szkół długoszowskich<br />
(renomowane, najstarsze<br />
liceum w Nowym Sączu), to dzieci spoza<br />
obwodu administracyjnego zarówno<br />
szkoły, jak i miasta. Do tej szkoły przyjmowani<br />
są najlepsi, w tym wielu finalistów<br />
lub laureatów konkursów i olimpiad.<br />
Wśród atutów prezentowanych<br />
na stronie internetowej Gimnazjum nr 2<br />
zwraca uwagę możliwość uczestniczenia<br />
w programie międzynarodowym „Socrates<br />
Comenius” (Dania - Hiszpania - Polska<br />
- Portugalia - Rumunia -Szwecja-Węgry).<br />
Trójka uczestniczy w zlotach szkół sienkiewiczowskich,<br />
nadto oferuje ciekawy<br />
katalog wycieczek zagranicznych, wyjazdy<br />
edukacyjne z praktyczną nauką języka<br />
angielskiego, zagraniczne obozy językowe,<br />
wyjazdowe obozy narciarskie.<br />
Dyrektor Gimnazjum nr 5 im. św. Kingi,<br />
Lucyna Zygmunt napisała: O poziomie<br />
kształcenia świadczą niewątpliwie bardzo<br />
wysokie wyniki z egzaminu gimnazjalnego.<br />
Zarówno z przedmiotów humanistycznych,<br />
jak i matematyczno-przyrodniczych<br />
osiągnęliśmy jeden z najlepszych wyników<br />
w Małopolsce. To jedna z niewielu szkół<br />
pracujących na jedną zmianę. Szóste<br />
gimnazjum pretenduje do miana „szkoły<br />
bezpiecznej, sprawiedliwej, wymagającej”,<br />
kreśląc obraz absolwenta zdolnego<br />
do kształcenia swej osobowości, rozwijania<br />
pasji i zainteresowań. W Gimnazjum<br />
nr 9 im. Bohaterów Sądecczyzny funkcjonuje<br />
klasa sportowa. Gimnazjum nr 10<br />
im. Orląt Lwowskich , prowadzące klasy<br />
integracyjne, zachęca tych, którym zależy<br />
na rozwijaniu zainteresowań, realizowaniu<br />
indywidualnych programów<br />
lub toku nauki oraz ukończeniu szkoły<br />
w skróconym czasie. Proponuje możliwość<br />
korzystania z zajęć świetlicowych<br />
i organizuje dowożenie uczniów z dysfunkcjami.<br />
Mający coraz lepsze wyniki<br />
nauczania Mickiewicz (Gimnazjum<br />
nr 11) podkreśla swą doskonałą lokalizację:<br />
centrum miasta.<br />
Gimnazjum<br />
pogmatwanego życia<br />
Oświata<br />
Gimnazjum nr 8 w Nowym Sączu,<br />
wchodzące w skład Zespołu Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych<br />
nr 3, to specyficzna<br />
instytucja. Szkoła o wciąż zmieniającej<br />
się uczniowskiej populacji. Szkoła,<br />
która nie prowadzi naboru, nie organizuje<br />
rekrutacji. Dyrektor Zdzisław Cabała<br />
powiada, że decydujący wpływ na rekrutację<br />
mają nie on sam i kadra szkoły,<br />
ale pogmatwane życia.<br />
Wyjaśnia: „Prawo wewnątrzszkolne<br />
stanowi, że uczniami naszego gimnazjum<br />
mogą być wyłącznie: wychowankowie<br />
Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych<br />
(dawne Pogotowie Opiekuńcze<br />
i Dom Dziecka), podopieczni ośrodków<br />
kuratoryjnych, dzieci i młodzież niedostosowana<br />
społecznie i zagrożona niedostosowaniem<br />
społecznym, z zaburzeniami<br />
zachowania, sprawiająca trudności<br />
wychowawcze. Uczniowie szkoły bardzo<br />
często są po wyrokach sądowych i to sąd<br />
kieruje ich do szkoły. Praca z nimi wymaga<br />
specyficznego podejścia, zrozumienia,<br />
indywidualizacji. Opanowania ich agresji,<br />
chęci niszczenia. Wielu z nich jest uzależnionych<br />
od narkotyków, używek. Trudnością<br />
jest również stosunek młodzieży<br />
do społeczeństwa, autorytetów. Sukcesem<br />
dydaktycznym kadry jest sam fakt uczestniczenia<br />
dziecka w zajęciach lekcyjnych<br />
czy ukończenie szkoły. Pozwala to kontynuować<br />
edukację. Dzięki naszym staraniom<br />
zdarzają się podejmujący naukę<br />
w szkołach ponadgimnazjalnych<br />
z maturą, a niektórzy z nich (mimo że byli<br />
już w więzieniu) rozpoczynają i kończą<br />
studia (np. na Politechnice Krakowskiej)”.<br />
Gimnazjum nr 7, funkcjonujące<br />
w strukturze Specjalnego Ośrodka<br />
Szkolno-Wychowawczego, rekrutuje<br />
dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych<br />
z terenu miasta i powiatu nowosądeckiego.<br />
Dzieciom oferuje się opiekę<br />
specjalistów: nauczycieli, pedagogów,<br />
psychologów, logopedów, lekarzy. Możliwość<br />
korzystania z bezpłatnych dojazdów<br />
do szkoły lub miejsca w internacie.<br />
Uczniowie otrzymują bezpłatne podręczniki,<br />
uczestniczą w obozach rehabilitacyjnych,<br />
w konkursach plastycznych<br />
i olimpiadach sportowych.<br />
Bożena Król; fot. BK, leś<br />
Gimnazjum Akademickie Chrobrego<br />
Gimnazjalistki z Długosza<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
5
Zdrowie<br />
Już starożytni doceniali to poczciwe zwierze, które potrafi zjeść …koszulę suszącą się na wietrze<br />
są z ludźmi od 9000 lat<br />
58<br />
Kozę, co potwierdzają prace archeologów,<br />
udomowiono około<br />
9000 lat temu w Azji. W Europie<br />
pierwsze ślady udomowienia tych<br />
sympatycznych zwierząt znaleziono<br />
w datowanych na okres 4500-4000 lat<br />
p.n.e. szwajcarskich wykopaliskach.<br />
Hipotezę archeologów potwierdzają<br />
ryty i malowidła naskalne znalezione<br />
w jaskiniach na terytoriach Francji<br />
i Hiszpanii. Dla rozwoju hodowli kóz<br />
na obszarze Europy znaczącymi były<br />
wędrówki ludów, m.in. Celtów i Germanów.<br />
Zapewne wynikało to z faktu,<br />
że kozy łatwo adaptują się do trudnych<br />
warunków środowiska, potrafią<br />
wyżywić się byle czym, mają niewielkie<br />
wymiary. W starożytności twierdzono,<br />
że: „posiadanie czterech kóz daje<br />
ci większy zasięg w handlu i mniejsze ryzyko<br />
niż posiadanie jednej krowy”.<br />
W rejonach uważanych za kolebkę<br />
cywilizacji, głównie w państwach basenu<br />
Morza Śródziemnego i Bliskiego<br />
Wschodu, kozy wciąż odgrywają ważną<br />
rolę w żywieniu człowieka. W naszym<br />
kraju – niestety – są wciąż niedoceniane.<br />
Wzrost liczebności stad<br />
kóz w latach dziewięćdziesiątych XX<br />
wieku wywołany został rosnącym<br />
w Polsce popytem na kozie mleko,<br />
wynikającym z zainteresowania jego<br />
właściwościami dietetyczno-profilaktycznymi<br />
i możliwością zastosowania<br />
w kosmetologii. Liczebność kozich<br />
stad wynosi – według różnych<br />
źródeł - od 176 do 194 tysięcy. Rejonem<br />
o największych tradycjach chowu<br />
kóz jest Śląsk. Obecnie hodowla<br />
tych zwierząt koncentruje się przede<br />
wszystkim w województwach: wielkopolskim,<br />
pomorskim, kujawskopomorskim<br />
i warmińsko-mazurskim.<br />
Większość kóz hodowana jest z przeznaczeniem<br />
na mleko. Skupują je mleczarnie<br />
„Danmis” i „Turek”, także rodzime<br />
firmy zajmujące się produkcją<br />
kosmetyków. Na Sądecczyźnie pogłowie<br />
tych zwierząt jest małe. Mleko<br />
produkuje się głównie na potrzeby<br />
własne. Czasem, bardzo rzadko, można<br />
je kupić na sądeckim Maślanym<br />
czerwiec 2009<br />
Koza – ssak, miejsce, instrument muzyczny, narzędzie. Ktoś<br />
powie: dziewczyna. Jeden ze znaków chińskiego horoskopu.<br />
Pieśń kozła, innymi słowy: tragedia. Kozioł ofiarny. Spory o postać<br />
mamki Zeusa – Amaltei: nimfa czy koza? Gwiazda Capella<br />
(Koza), w gwiazdozbiorze Woźnicy. Szlachetna postać koziorożca.<br />
Tatrzańskie kozice. Galicyjskie krajobrazy z pasącymi się przy<br />
lichych chatach zwierzętami. I moja babcia wyleczona z poważnej<br />
choroby kozim mlekiem. Francuskie, pyszne i drogie sery.<br />
Tak wiele jeszcze innych asocjacji.<br />
Rynku. Szkoda, że w naszym regionie<br />
nie znalazł się dotąd zapaleniec, który<br />
podjąłby ryzyko hodowli i przetwórstwa<br />
koziego mleka. Szkoda, że Sądeczanie<br />
nie wykazują zainteresowania<br />
nabywaniem koziego nabiału. A większość<br />
na propozycję wypicia szklanki<br />
koziego mleka krzywi się z niesmakiem.<br />
Szkoda<br />
Pij kozie mleko<br />
Mleko kóz jest jednym z najstarszych<br />
pokarmów człowieka. Na świecie<br />
wciąż pije je więcej ludzi niż mleko<br />
krowie. Jest wyjątkowo zdrowe - twierdzą<br />
dietetycy. Jego białko tworzy luźny<br />
skrzep, a to powoduje, że jest trawione<br />
szybciej i dokładniej niż mleko<br />
krowie. Zwłaszcza przez układ trawienny<br />
dzieci i ludzi starych – starzejący<br />
się organizm nie wytwarza wystarczającej<br />
ilości enzymów, niezbędnych<br />
dla rozkładu białek. Tłuszcz mleka<br />
koziego jest bogaty w nienasycone<br />
Kozie mleko ma szczególnie wysoką<br />
wartość biologiczną, zawiera<br />
komplet niezbędnych dla<br />
człowieka aminokwasów.<br />
Sądeczanin
Zdrowie<br />
kwasy tłuszczowe, wpływa korzystnie<br />
na poziom cholesterolu we krwi.<br />
W przeciwieństwie do tłuszczu mleka<br />
krowiego ma postać bardzo małych<br />
i jednorodnych drobin, co ułatwia trawienie<br />
i przyswajane w jelicie cienkim<br />
człowieka. Mleko krowie w procesie<br />
trawienia zostaje poddane procesowi<br />
homogenizacji, który nie jest obojętny<br />
dla organizmu ludzkiego, prowadząc<br />
do uwalniania nadmiaru cholesterolu<br />
do krwi.<br />
Mleko kóz stosuje się jako substytut<br />
mleka krowiego, zwłaszcza w przypadkach<br />
złego wchłaniania, zaburzeń<br />
trawienia (np. kolek niemowlęcych),<br />
zespołu nietolerancji białek mleka krowiego,<br />
alergii pokarmowych (przede<br />
wszystkim żołądka i dwunastnicy). Produkty<br />
kozie zaleca się osobom cierpiącym<br />
na skazę białkową, choroby układu<br />
krążenia i nadciśnienie tętnicze,<br />
a także dzieciom i alergikom - nie wywołują<br />
uczuleń. Kozie mleko cenione<br />
jest we wspomaganiu leczenia choroby<br />
wrzodowej, astmy, gruźlicy, nowotworów,<br />
reumatyzmu. Podnosi skuteczność<br />
leczenia, korzystnie wpływa<br />
na wzrost odporności organizmu. Spożywanie<br />
mleka koziego sprzyja prawidłowemu<br />
rozwojowi układu kostnego<br />
u dzieci i młodzieży, a u osób<br />
starszych zapobiega demineralizacji<br />
kości, co może ograniczać skłonność<br />
do wszelkiego rodzaju złamań.<br />
Kozie mleko ma szczególnie wysoką<br />
wartość biologiczną, zawiera komplet<br />
niezbędnych dla człowieka aminokwasów.<br />
Zawiera nadto kazeiny<br />
w postaci zbliżonej do mleka kobiecego.<br />
Występują w nim śladowe ilości<br />
żelaza, jodu i molibdenu i witaminy:<br />
A, B1, B2, PP, C oraz kwas pantotenowy.<br />
Niektóre ze składników koziego<br />
mleka - białka, oligosacharydy - pobudzają<br />
rozwój bakterii Bifidobacterium,<br />
jednego z bardziej pożądanych<br />
składników mikroflory przewodu pokarmowego.<br />
Hamując rozwój szkodliwych<br />
bakterii, chronią one organizm<br />
ludzki przed wieloma zatruciami<br />
i chorobami.<br />
Nota bene, dobry kozi ser<br />
(np. pleśniowy) i winogrona na śniadanie<br />
to „sama poezja”. Polecam. Nie wierzycie?<br />
Cóż, najlepiej spróbować. Albo<br />
kakao z nieco ogrzanym kozim mlekiem,<br />
chleb z masłem i powidłami<br />
śliwkowymi – pycha.<br />
Bożena Król<br />
Analiza porównawcza składu chemicznego mleka koziego<br />
i krowiego (wg Mackenzie’ego)<br />
Składniki Mleko kozie Mleko krowie<br />
Woda 86,90 87,80<br />
Tłuszcz 3,80 3,67<br />
Sucha masa 12,48 12,69<br />
Sucha masa beztłuszczowa 8,68 9,02<br />
Cukier (laktoza) 4,08 4,78<br />
Ogólny azot x 6,38 3,33 3,42<br />
Białko ogólne 2,90 3,23<br />
Kazeina 2,47 2,63<br />
Albuminy i globuliny 0,43 0,60<br />
Azot niebialkowy x 6,38 0,44 0,19<br />
Ogólny popiół 0,79 0,73<br />
Wapń (CaO) 0,194 0,184<br />
Fosfor (P2O5) 0,27 0,234<br />
2O5:CaO 1,39 1,27<br />
Chlor 0,154 0,105<br />
Żelazo (mg/100ml) 0,068 0,080<br />
Miedź (mg/100ml) 0,053 0,057<br />
Witamina A (j.m. Na 1g tłuszczu) 39,00 21,00<br />
Witamina B1 ( ľq/100ml) 68,00 45,00<br />
Ryboflawina ( ľq/100ml) 210,00 159,00<br />
Witamina C (mg kwasu<br />
askorbinowego na 100 ml) 2,00 2,00<br />
Witamina D (j.m. Na 1 g tluszczu) 0,70 0,70<br />
Dżuli (J) w 100 ml (energia brutto) 292,60 288,40<br />
pH 6,4-6,7 6,<br />
„Miśka” z autorką artykułu<br />
Źródło: KBN<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
5
Kultura<br />
nowe atrakcje w Miasteczku Galicyjskim<br />
Z miasta na wieś<br />
0<br />
Majówka pn. „Z miasta na wieś”, zainaugurowała sezon turystyczny w Sądeckim parku Etnograficznym<br />
i Miasteczku Galicyjskim. Niezwykle udana impreza nawiązywała do dawnego miejskiego zwyczaju<br />
wiosennych wycieczek za miasto w gronie rodziny i przyjaciół.<br />
Goście mogli wypróbować moc<br />
lubczyku, poznać ludowe sposoby<br />
na zapewnienie sobie powodzenia<br />
w miłości, znaczenie imion,<br />
spróbować weselnych kołaczy upieczonych<br />
w chlebowym piecu w chałupie<br />
lachowskiej, odbyć romantyczną<br />
przejażdżkę bryczką, sfotografować się<br />
z ukochaną ubraną w strój ludowy. Zachwycające<br />
obrazki na szkle zaprezentowała<br />
Władysława Poręba z Paszyna,<br />
wychowanka wielkiego miłośnika<br />
sztuki ludowej, twórcy „fenomenu paszyńskiego”,<br />
ks. Edwarda Nitki.<br />
Na majówkę przyszły całe rodziny,<br />
wielopokoleniowe. Babcie i dziadkowie<br />
przypominali sobie jak to dawniej,<br />
za ich młodych lat bywało, a wnuki<br />
czerwiec 2009<br />
miały okazję na własne oczy zobaczyć<br />
jak wyglądały zwyczaje, sprzęty i urządzenia<br />
powszechnego użytku, dziś dostępne<br />
już tylko w muzeach.<br />
Powodzeniem cieszył się kiermasz<br />
„Pod serduszkiem”, a w amfiteatrze leśnym<br />
występowały: zespół regionalny<br />
z Michalczowej, orkiestra dęta z Mystkowa,<br />
„Romantyczni” , grupy taneczna<br />
„Jump Step Crew”. Krakowski teatr „Nikoli”<br />
wystawił widowisko plenerowe<br />
„Maruczella”.<br />
Nowe jak stare<br />
Jeszcze w tym roku w skansenie<br />
przybędą nowe atrakcje: uruchomiona<br />
zostanie karczma regionalna, a w następnej<br />
kolejności folusz, miejsce produkcji<br />
sukna z Krościenka-Kątów nad<br />
potokiem Kotelnica, które zapoczątkuje<br />
tzw. sektor przemysłu ludowego,<br />
w którym znajdą się także tartak (przeniesiony<br />
ze wsi Zasadne) i młyn wodny<br />
(z dworu w Kamienicy). Wszystkie<br />
obiekty są już w elementach w skansenie,<br />
czekają na instalację.<br />
Nowe inwestycje wymuszają poszerzenie<br />
obszaru skansenu, dziś liczącego<br />
20 hektarów.<br />
Sądecki Park Etnograficzny wraz<br />
z Miasteczkiem Galicyjskim stał się<br />
prawdziwą atrakcją Nowego Sącza.<br />
Przyciąga turystów – nawet na pół<br />
dnia - z Krynicy, Muszyny, Krakowa,<br />
a także pobliskich, słowackich miej-<br />
Sądeczanin
Kultura<br />
scowości turystycznych. To – już widać<br />
– jest perełka!<br />
Gotowe już są wierne repliki starosądeckiego<br />
ratusza, dworów szlacheckich,<br />
budynków mieszkalnych oraz<br />
mała remiza straży pożarnej – rekonstrukcja<br />
dziewiętnastowiecznego Miasteczka<br />
Galicyjskiego, odtwarzanego<br />
na podstawie starych planów, rycin<br />
i zachowanych rynków małopolskich<br />
miasteczek, m.in.: Starego Sącza, Lanckorony,<br />
Lipnicy Murowanej. W nowym<br />
– starym Miasteczku jest ośrodek<br />
konferencyjno – szkoleniowy, odtworzono<br />
warsztaty rzemieślników: atelier<br />
fotografa, pracownię i sklep zegarmistrzowski,<br />
warsztat garncarza. W planach<br />
są także sklepy – zaaranżowane<br />
także na wzór tych sprzed wieku i –<br />
oczywiście - współcześnie oczekiwane<br />
przez gości usługi turystyczne. Za dwa,<br />
trzy lata Nowy Sącz będzie mógł się<br />
chwalić, że takiego skansenu nie ma<br />
nikt w Polsce, a w Europie i świecie<br />
jest czymś wyjątkowym i także z tego<br />
powodu warto i należy w wakacyjnoturystycznych<br />
eskapadach zahaczyć<br />
o gród nad Dunajcem i Kamienicą.<br />
(jot); fot. (leś)<br />
Świątynie trzech wyznań<br />
Sądecki skansen jest unikatowym<br />
miejscem, gdzie znajdują się, niemal<br />
obok siebie, świątynie trzech wyznań;<br />
gdzie można jednocześnie spotkać<br />
księdza, popa i pastora.<br />
Do skansenu przeniesiono unikalny<br />
kościół (pomocniczy) pod wezwaniem<br />
Św. Piotra i Pawła z Łososinie<br />
Dolnej, zbudowany w Jakubkowicach,<br />
później przeniesiony do Łososiny,<br />
a konsekrowany w 1750 roku.<br />
Wcześniej znalazła się tu cerkiew grekokatolicka<br />
św. Dymitra Męczennika<br />
z Czarnej.<br />
W skansenie – po translokacji<br />
trzeciej świątyni (ze Świniarska, pierwotnego<br />
zboru protestanckiego<br />
w Stadłach) - powstała przestrzeń<br />
ekumeniczna, co w tym miejscu jest<br />
w pełni zrozumiałe, bo trzeba pamiętać,<br />
że ludowa obrzędowość związana<br />
jest z kościołem. W żadnym z polskich<br />
skansenów nie ma aż trzech<br />
świątyń, różnych wyznań, jak to docelowo<br />
będzie w Sądeckim Parku Etnograficznym.<br />
Uratowane przez skansen<br />
zabytkowe świątynie, są nie tylko<br />
obiektami muzealnymi, lecz również<br />
– po ponownej konsekracji - pełnią<br />
swoją kultową funkcję. Godziny<br />
zwiedzania: wtorek-niedziela 9-17,<br />
w poniedziałek nieczynne. W niedzielę<br />
wstęp dla wszystkich jest bezpłatny.<br />
Do wyboru są trzy trasy zwiedzania.<br />
Najkrótsza trwa godzinę, druga<br />
półtorej godziny, trzecia, najdłuższa,<br />
jest trzygodzinna.<br />
Oferta wynajmu: obiekty znajdujące<br />
się na terenie skansenu: amfiteatr,<br />
łąka z grillem mogą być wynajmowane.<br />
Także wnętrze kościoła św. Piotra<br />
i Pawła jest udostępniane (odpłatnie)<br />
na wieczory autorskie i koncerty, a także<br />
na śluby.<br />
Dojazd do skansenu autobusami<br />
MPK linii „14” i „15”.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
1
2<br />
Kultura<br />
na litewskim szlaku...<br />
Partnerami całego przedsięwzięcia<br />
był Urząd Marszałkowski<br />
w Krakowie oraz Stowarzyszenie „Kresy”.<br />
Podczas koncertów na organach<br />
chórowi akompaniowała Edyta Lachor-Mitkowska<br />
nauczyciel dyplomowany,<br />
wicedyrektor Państwowej<br />
Szkoły Muzycznej w Limanowej.<br />
Tegoroczna wiosna jest dla limanowskiego<br />
chóru bardzo pracowita.<br />
Chłopcy śpiewali m.in. w Krakowie<br />
w Bazylice Mariackiej i Filharmonii<br />
z Chórem Organum i zespołem Ricercar,<br />
w Nowym Sączu na koncercie charytatywnym<br />
dla Fundacji MADA, ponownie<br />
w Krakowie u oo. Salezjanów<br />
na Dębnikach (parafii młodego Karola<br />
Wojtyły).<br />
Chór występował podczas transmisji<br />
radiowych z kościoła św. Krzyża<br />
w Warszawie, telewizyjnych mszy św.<br />
w Krakowie-Łagiewnikach, audycji „Odnowić<br />
Oblicze Ziemi” TV Trwam. Przed<br />
rokiem uczestniczył w uroczystościach<br />
beatyfikacyjnych s. Marty Wieckiej<br />
we Lwowie i Śniatynie na Ukrainie.<br />
Inaugurował święto miasta Nagykallo<br />
na Węgrzech. Jesienią 2008 r. wziął<br />
udział w programie Śpiewająca Małopolska,<br />
którego partnerem był Urząd<br />
Marszałkowski w Krakowie.<br />
Zespół w swoim dorobku ma nagraną<br />
kasetę Ego sum Pastor Bonus,<br />
płyty CD Polskie kolędy i pastorałki<br />
oraz Laudate Dominum.<br />
Chórzyści spędzają wspólnie czas<br />
organizując wycieczki, kuligi i ogniska,<br />
coroczne obozy wakacyjne. Tworzą<br />
wspólnotę, której celem obok<br />
promowania i wykonywania muzyki<br />
jest przeżywanie piękna w posłudze<br />
Bogu i ludziom.<br />
Repertuar zespołu obejmuje utwory<br />
różnych epok, głównie pieśni sakralne<br />
od chorału gregoriańskiego,<br />
polifonię, Negro spirituals po muzykę<br />
współczesną, kolędy polskie i innych<br />
narodów, pieśni patriotyczne.<br />
Dyrygenta Halinę Dyczek wspomagają<br />
rodzice chłopców oraz zarząd<br />
Stowarzyszenia „Chór Chłopięcy Bazyliki<br />
Matki Bożej Bolesnej w Limanowej”<br />
w szczególności prezes Adam Mazuga,<br />
skarbnik Kazimiera Wrona, członkowie<br />
Marta Wójtowicz, Bożena<br />
Zoń, Barbara Janczy, Irena Kruzel<br />
i wielu, wielu innych.<br />
czerwiec 2009<br />
Na zdjęciu – Limanowskie Słowiki przed<br />
pomnikiem Mickiewicza w Wilnie, 2009<br />
Limanowskie<br />
słowiki<br />
Na przełomie kwietnia i mają na Litwie przebywał Chór Chłopięcy<br />
Bazyliki Matki Bożej Bolesnej w Limanowej, który zaprezentował<br />
się tam podczas trzech koncertów: w Ostrej Bramie oraz w polskich<br />
parafiach – w kościele św. Ducha w Wilnie i Landwarowie<br />
(miejscowości pod Wilnem, z której pochodzi światowej sławy sopranistka<br />
Teresa Żylis-Gara). Program obejmował również przekazanie<br />
darów dla litewskiej Polonii (zabawek, książek, przyborów<br />
szkolnych i odzieży) zebranych przez chórzystów, uczniów<br />
limanowskich szkół podstawowych i gimnazjalnych oraz Stowarzyszenie<br />
Pomoc Polakom na Wschodzie „Kresy” w Krakowie.<br />
Sądeczanin
W Trokach na Litwie, 2009<br />
Chór powstał w 1991 r. (założycielem<br />
i dyrygentem jest Halina Dyczek).<br />
Jest laureatem konkursów w Bydgoszczy,<br />
Chełmie, Krakowie, Szczawie<br />
i Nagykallo na Węgrzech. Koncertował<br />
w wielu miastach Polski (m.in. Toruniu,<br />
Bydgoszczy, Warszawie, Krakowie, Tarnowie,<br />
Nowym Sączu, na Jasnej Górze<br />
i Górze Św. Anny), a także za granicą<br />
(wielokrotnie w Niemczech, Francji,<br />
Włoszech, Watykanie, Węgrzech, Słowacji,<br />
Czechach, Ukrainie, Litwie). Dwukrotnie<br />
(1998, 2003) limanowscy śpiewacy<br />
spotkali się w Watykanie z Ojcem<br />
Świętym Janem Pawłem II podczas audiencji<br />
prywatnych. Chór śpiewał także<br />
dla papieża w Ludźmierzu i Starym<br />
Sączu. Współpracował z Katowicką<br />
Orkiestrą Kameralną, Orkiestrą Filharmonii<br />
Kaliskiej oraz z orkiestrą i zespołem<br />
kameralnym PSM w Limanowej.<br />
Jako członek Federacji „Pueri Cantores”<br />
uczestniczył w krajowych, a także międzynarodowych<br />
kongresach Federacji.<br />
(l); Fot. archiwum chóru<br />
Kultura<br />
Dyrygent<br />
Halina Dyczek jest absolwentką<br />
Akademii Muzycznej w Krakowie,<br />
Podyplomowego Studium Chórmistrzowskiego<br />
przy Akademii Muzycznej<br />
w Bydgoszczy oraz Kursów Dyrygenckich<br />
organizowanych przez CAK<br />
w Warszawie. Zasiada w zarządzie<br />
Krajowej Federacji „Pueri Cantores”,<br />
jest nauczycielem dyplomowanym<br />
PSM I st. w Limanowej. Odznaczona<br />
odznakami: „Zasłużony dla Miasta Limanowej”,<br />
„Przyjaciel Limanowej” oraz<br />
statuetką „Złote Skrzydła”.<br />
Skład chóru<br />
Soprany: Tomasz Biernat, Piotr<br />
Cieśliński, Norbert Czaja, Jakub Dyczek,<br />
Maciej Florek, Jan Janczy, Maciej<br />
Jeż, Adam Kowalski, Patryk Kruzel, Karol<br />
Miodoński, Damian Śliwa, Albert<br />
Wojnarowicz, Wojciech Twaróg, Mateusz<br />
Wójcik;<br />
Alty: Michał Bubula, Michał Król,<br />
Patryk Kubica, Tomasz Leśniak, Bartłomiej<br />
Mamak, Dominik Rusin, Michał<br />
Stanisz, Jakub Syktus, Szymon Wójcik;<br />
Tenory: Michał Górszczyk, Jacek<br />
Kądziołka, Michał Król, Jakub Leśniak,<br />
Kamil Postrożny, Mateusz Raczek, Marian<br />
Twaróg, Michał Wrona, Maciej<br />
Zoń,<br />
Basy: Marcin Badyla, Łukasz Bubula,<br />
Andrzej Czechowski, Grzegorz Dutka,<br />
Tomasz Dyczek, Tomasz Dziadoń,<br />
Jędrzej Jurek, Maciej Kazana, Michał<br />
Sroka, Bartłomiej Szumilas;<br />
Grupa kandydatów: Tomasz<br />
Banaś, Marcin Filipek, Bartłomiej Garcarz,<br />
Dominik Król, Kamil Kupczak, Łukasz<br />
Kupczak, Adrian Pulit, Michał Rosiek,<br />
Filip Sternal, Jakub Strug, Paweł<br />
Zegarski.<br />
Na Łyczakowie we Lwowie, 2008<br />
Podczas Festiwalu Pueri Cantores w N. Sączu, 2008<br />
Z papieżem Janem Pawłem II, 1998<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
3
Kultura<br />
Pierwsze prywatne muzeum w nowym sączu<br />
wojsko i muzyka<br />
4<br />
Kazimiera Mordarska-Łagan w rodzinnym domu przy ul. Długosza<br />
24 w Nowym Sączu, otworzyła prywatne muzeum imienia<br />
jej ojca: Mieczysława Mordarskiego, pierwszego kapelmistrza<br />
orkiestry 1. Pułku Strzelców Podhalańskich, który na czele sądeckich<br />
muzyków prowadził defiladę polskich wojsk na Kreszczatiku<br />
– w Kijowie w maju 1920 roku.<br />
Kazimiera Mordarska-Łagan i Ludwik Mordarski<br />
czerwiec 2009<br />
uroczystości otwarcia wzięli<br />
W udział liczni goście, przedstawiciele<br />
władz i Straży Granicznej z nowym<br />
kapelanem Karpackiego Oddziału,<br />
ks. ppłk. Andrzejem Gutem, kombatanci<br />
i znajomi, a przede wszystkim szeroka<br />
rzesza rozgałęzionej rodziny Mordarskich<br />
i Łaganów. W roli gospodarzy<br />
wystąpili: pani Kazimiera i jej brat, Ludwik<br />
Mordarski, znany muzyk i folklorysta<br />
z Limanowej. Pomieszczenia<br />
poświęcił proboszcz parafii św. Kazimierza,<br />
ks. prałat Jan Siedlarz.<br />
Przybyli mogli podziwiać efekt benedyktyńskiej<br />
pracy pani Kazimiery<br />
nad dokumentowaniem dziejów rodziny,<br />
a niejako przy okazji miejscowej<br />
kultury i wojska. Czegóż tu nie zgromadzono:<br />
unikalne zdjęcia i partytury,<br />
własnoręcznie wykonane przez gospodynię<br />
stroje ludowe, mundury i hafty,<br />
cacka rękodzielnicze, medale i instrumenty,<br />
a nawet bębenek, który przed<br />
wojna ciągnął na małym wózku przed<br />
orkiestrą kucyk Kubuś z młodocianym<br />
elewem-doboszem. Wszystko nasycone<br />
patriotyzmem i umiłowaniem rodzinnej<br />
ziemi.<br />
Ród Mordarskich wpisał się złotymi<br />
zgłoskami w historię kultury muzycznej<br />
Nowego Sącza i Sądecczyzny.<br />
Protoplasta rodu, Franciszek Mordarski<br />
(ur. w 1854 r. w Nowym Sączu) grał<br />
na flecie w cesarsko-królewskiej orkiestrze<br />
wojskowej w Wiedniu. Po odbyciu<br />
służby wojskowej pracował w rodzinnym<br />
mieście w dyrekcji skarbowej,<br />
a potem na kolei, współzakładając orkiestrę<br />
kolejarską w 1892 r.<br />
Kolejny przedstawiciel rodu Mordarskich<br />
– Mieczysław (1888-1959), absolwent<br />
Seminarium Nauczycielskiego<br />
w Starym Sączu (matura w 1910 r.), nauczyciel<br />
śpiewu, żołnierz armii austriackiej<br />
(13 i 20 p.p.), na froncie włoskim<br />
spędził 11 miesięcy. W grudniu 1918 r.<br />
został – w stopniu sierżanta – pierwszym<br />
kapelmistrzem orkiestry 1. Pułku<br />
Strzelców Podhalańskich. Orkiestra powstała<br />
tuż po odzyskaniu niepodległości,<br />
w 1918 roku.<br />
Sądeczanin
Kultura<br />
Kazimiera Mordarska, po mężu<br />
Łagan, grała na kontrabasie, gitarze<br />
i saksofonie, występowała<br />
– z synami Zbigniewem i Tadeuszem<br />
– w „Lachach”, pisała scenariusze<br />
widowisk, m.in. z okazji 300.<br />
rocznicy odsieczy wiedeńskiej,<br />
700–lecia Nowego Sącza i kanonizacji<br />
księżnej Kingi. Przepracowała<br />
jako księgowa 23 lata w Karpackiej<br />
Brygadzie WOP, organizując m.in.<br />
wystawy o tematyce wojskowej<br />
i rękodzielniczej, otrzymując wiele<br />
nagród i wyróżnień.<br />
Muzeum poświęcił ks. prałat Jan Siedlarz<br />
Pięć pokoleń<br />
Tradycje muzyczne w rodzinie<br />
Mordarskich sięgają pięciu pokoleń.<br />
Kapelmistrz Mieczysław Mordarski<br />
dochował się utalentowanych muzycznie<br />
dzieci – pięciu synów i czterech<br />
córek. Oto oni:<br />
• Józef (1920–1980) – dyrygent<br />
orkiestry szkolnej w Technikum<br />
Samochodowym w Nowym Sączu,<br />
a przed wojną absolwent<br />
konserwatorium muzycznego<br />
w Katowicach i zawodowy muzyk<br />
wojskowy (walczył w 1939 r.<br />
pod Kockiem);<br />
• Mieczysław–junior (1921–<br />
1965) – prowadził orkiestrę<br />
dętą „Echo Podhala:, założyciel<br />
ogniska muzycznego w Limanowej,<br />
wraz z bratem Józefem<br />
walczył z Niemcami pod Kockiem<br />
w 1939 r.;<br />
• Jan (1928–1979) – multiinstrumentalista,<br />
grał m.in. na trąbce,<br />
skrzypcach, perkusji; zamieszkał<br />
we Włocławku, rodzinnym mieście<br />
swej żony;<br />
• Ludwik (ur. 1929) – mgr wychowania<br />
muz., podpora i założyciel<br />
zespołu „Limanowianie” (1969)<br />
i orkiestry „Echo Podhala”, folklorysta<br />
i dokumentalista kultury<br />
muzycznej, autor utworu „To nasze<br />
miasto” (hymnu Limanowej)<br />
oraz wielu opracowań dotyczących<br />
instrumentów ludowych<br />
m.in. „Muzyka Ziemi Limanowskiej”.<br />
Ludwik Mordarski opracował<br />
naukowo trzynaście tańców<br />
lachów limanowskich do wielkiego<br />
słownika „Taniec w polskiej<br />
tradycji” (2007), będącego kon-<br />
Goscie dopisali – Anna Totoń, Maria Piniańska, kapelan pograniczników ks. ppłk Andrzej Gut<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
5
Kultura<br />
Wiceprezydent Bożena Jawor w rozmowie z rodziną Mordarskich<br />
Gratulacje od b. kapelmistrza orkiestry Straży Granicznej płk. Bernarda Króla<br />
tynuacją fundamentalnej pracy<br />
Oskara Kolberga;<br />
• Władysław (ur. w 1932 r.) – kapelmistrz<br />
orkiestry zakładu przemysłu<br />
drzewnego w Łososinie<br />
Górnej i orkiestry parafialnej w Limanowej,<br />
z okazji pielgrzymki<br />
papieża Jana Pawła II do Kalwarii<br />
Zebrzydowskiej w 1979 r. skomponował<br />
– do słów swojej siostry<br />
Kazimiery – poloneza pt. „Witamy<br />
Cię, Ojcze Święty”;<br />
Córki Mieczysława – Stanisława<br />
Kaczmarek (1918–1987), Kazimiera<br />
Łagan (ur. w 1923 r.), Adela<br />
Jeleń (1925–1981) i Maria Kołodziej<br />
(1934–2006) – tworzyły po II wojnie<br />
w Nowym Sączu popularny zespół<br />
„Sióstr Mordarskich”, afiliowany przy<br />
MHD, Rynek 14.<br />
Zespół zadebiutował w ZNTK<br />
przebojem „Wio, koniku”. Siostry grały<br />
w orkiestrze symfonicznej, zespołach<br />
– estradowym i mandolinistów. Korzystały<br />
z kontrabasów, gitar, saksofonów,<br />
skrzypcach, perkusji i harmonii. Wywoływały<br />
furorę podczas występów<br />
w kurortach m.in. Rytrze i Rabce, odwiedzały<br />
szkoły i przedszkola, jednostki<br />
wojskowe, domy kultury i zakłady<br />
pracy.<br />
Muzycznymi śladami poszło następne<br />
pokolenie (m.in. Tadeusz<br />
i Zbigniew Łaganowie, Krzysztof<br />
Kaczmarek) zasilając sądeckie zespoły<br />
młodzieżowe „Majstry” i „Szwagry”.<br />
Mieczysław (nr 3 o tym imieniu w rodzinie)<br />
Mordarski pływa jako muzyk<br />
na ekskluzywnych statkach po Karaibach<br />
i Morzu Śródziemnym.<br />
(j); fot. (leś)<br />
66<br />
czerwiec 2009<br />
Kazimierz Mordarski przeglada rodzinny album<br />
Żołnierz i dziewczyna<br />
Sądeczanin
Kultura<br />
w plenerze na ...operze<br />
„Halka” nad Dunajcem<br />
Opowieść o wiejskiej dziewczynie,<br />
która miała romans ze szlachcicem,<br />
a następnie została przez niego<br />
porzucona, znakomicie wkomponowała<br />
się w naddunajcowy krajobraz.<br />
Przestrzeń spektaklu została rozproszona<br />
i usytuowana w kilku miejscach<br />
(na scenie głównej, czyli we dworze,<br />
pod drewnianym krzyżem, w rejonie<br />
góralskiego kościółka). Nie brakło też<br />
konnego powozu, którym przyjechali<br />
na ślub Janusz z Zofią i ich goście.<br />
Ponadtysięczna publiczność doznała<br />
wielu wzruszeń, oglądając w wyjątkowej<br />
oprawie smutne losy Halki.<br />
W widowisku, wyreżyserowanym<br />
przez Feliksa Widerę, wystąpili uznani<br />
soliści – Joanna Kściuczyk-Jędrusik<br />
w partii Halki, Maciej Komandera w<br />
roli Jontka oraz śpiewak z Ukrainy Stanisław<br />
Kufluk (Janusz), a także Aleksandra<br />
Stokłosa (Zofia), Bogdan Kurowski<br />
(Stolnik) i Zbigniew Wunsch<br />
(Dziemba). Solistom towarzyszyła orkiestra<br />
i chór Opery Śląskiej w Bytomiu,<br />
pod wodzą Tadeusza Serafina.<br />
Na zakończenie Festiwalu im. Ady Sari dyrektor MCK „Sokół”,<br />
Antoni Malczak zgotował Sądeczanom ucztę muzyczną: nad<br />
Dunajcem, poniżej „Panoramy” i wież kompleksu ewangelickiego<br />
Opera Śląska wystawiła „Halkę” Stanisława Moniuszki,<br />
niemal dokładnie w 151. rocznicę prawykonania tego wielkiego<br />
dzieła.<br />
Halka<br />
Tekst i fot. (leś)<br />
Podhale, pierwsza połowa<br />
XIX w. Zaręczyny córki Stolnika,<br />
Zofii, z młodym dziedzicem Januszem<br />
zakłóca przybycie Halki,<br />
wiejskiej dziewczyny, którą Janusz<br />
uwiódł i porzucił z dzieckiem. Przewrotność<br />
panicza oburza Jontka,<br />
górala czuwającego nad opuszczoną<br />
dziewczyną.<br />
Halka załamana zdradą Janusza<br />
popada w obłęd, jej dziecko<br />
umiera. Mimo perswazji Jontka<br />
przeczuwającego nieszczęście,<br />
Halka przybywa pod wiejski kościół<br />
na ślub Janusza i Zofii, chce<br />
podpalić kościół, zmienia jednak<br />
zamiar – niech jej ukochany żyje<br />
i będzie szczęśliwy, sama zaś popełnia<br />
samobójstwo, rzucając się<br />
w nurt rzeki.<br />
Aplauz wzbudzały zbiorowe popisy taneczne.<br />
Pod góralskim krzyżem Halka spotykała się z Januszem<br />
i Jontkiem, a ten ostatni wykonał słynną arię<br />
„Szumią jodły na gór szczycie”.<br />
Zachwycona publiczność<br />
Sądeczanin<br />
czerwiec 2009
Wspomnienia<br />
Jedyny Sądeczanin, który był premierem Rzeczypospolitej.<br />
Jako szef rządu – mimo trudnej kohabitacji<br />
z prezydentem Lechem Wałęsą – zbierał zaskakująco<br />
dobre opinie. Był dwukrotnie marszałkiem<br />
Sejmu RP, a także wicepremierem i ministrem spraw<br />
wewnętrznych. Mimo, że przepustkę do kariery dała<br />
mu formacja mająca spore historyczne obciążenia, stał<br />
się jednym z najbardziej znanych polityków polskich,<br />
na dodatek osobowością nader barwną, pełnokrwistą<br />
(o czym poświadczyły „taśmy Gudzowatego”). Z uwagi<br />
na ciężkie i bezprecedensowe oskarżenie Milczanowskiego,<br />
przewlekły proces lustracyjny (zakończony<br />
po siedmiu latach uniewinnieniem), przy asekuranckiej<br />
postawie kolegów z lewicy, można nazwać Józefa Oleksego<br />
postacią wręcz dramatyczną. Z pewnością zaś wyróżniającą<br />
się w tzw. elitach politycznych inteligencją<br />
i rozległą wiedzę o świecie, Europie, Polsce, o człowieku<br />
i społeczeństwie.<br />
W rodzinnym Sączu, mimo nawału obowiązków, tkwił<br />
i tkwi nieprzerwanie. Ma tu bliskich przyjaciół: Spieszy z pomocą<br />
kolejnym prezydentom miasta: Jerzemu Gwiżdżowi,<br />
Andrzejowi Czerwińskiemu, Józefowi Wiktorowi i Ryszardowi<br />
Nowakowi, nie patrząc na ich rodowody polityczne.<br />
Przewodniczy Klubowi Przyjaciół Ziemi Sądeckiej – stowarzyszeniu,<br />
które tworzy pozytywny lobbing na rzecz sądeckich<br />
spraw w kraju i na świecie.<br />
Józef Oleksy wspiera od lat sądeckie władze samorządowe,<br />
bez względu na to, czy w rodzinnym mieście rządzi<br />
prawica czy lewica. Otwiera przed nimi, w ramach przyzwoitej<br />
protekcji, drzwi wielu ważnych gabinetów. Jako premier<br />
pomógł m.in. w przydziale sądeckiemu szpitalowi nowoczesnego<br />
tomografu. Wspomógł sądeczan w przyznaniu<br />
poważnej dotacji z Fundacji Polsko-Niemieckiej na budowę<br />
nowoczesnej oczyszczalni ścieków. Bronił (skutecznie) przed<br />
likwidację urzędu celnego w Nowym Sączu. Uważa, że miasto,<br />
które po reformie administracyjnej w 1998 r. straciło status<br />
wojewódzki, nie powinno być spychane na margines.<br />
„Sądeczanin” rozpoczyna publikację sądeckich wspomnień<br />
Józefa Oleksego.<br />
(Red.)<br />
wspomnienia Józefa oleksego<br />
Moje powroty (1)<br />
Należę do ludzi z dobrą pamięcią.<br />
Pamięć przeszłości uważam<br />
za wartość, której nie trzeba się<br />
wyrzekać. Dla mnie region pochodzenia<br />
jest częścią mnie, a ja jego<br />
częścią. Coś, bowiem, co na początku<br />
drogi współkształtowało mnie nazywało<br />
się Sądecczyzną. Nowy Sącz<br />
był i zawsze będzie dla mnie punktem<br />
odniesienia. Nie lubię sztucznego<br />
patosu, ale w stosunku do ziemi<br />
rodzinnej troszkę mu ulegam. Całkiem<br />
dobrowolnie chcę być sentymentalny,<br />
bo to mnie wzbogaca.<br />
Dzieciństwo na Przetakówce<br />
W miarę upływu lat człowiek nabiera dystansu do wszystkiego,<br />
co mu się w życiu zdarzyło, selekcjonuje wspomnienia, czasem koryguje<br />
emocje, utrwala sentyment i zatrzymuje w kadrze postacie<br />
ludzkie. Nie inaczej jest ze stosunkiem do rodzinnego regionu<br />
czy miasta. Są ludzie, którzy przechodzą przez życie w pośpiechu<br />
i nie przywiązują znaczenia do wydarzeń minionych. Nie wracają<br />
myślą do miejsc i chwil kiedyś ważnych – później bez znaczenia.<br />
8<br />
Ilekroć powracałem do Sącza,<br />
na różnych etapach mojego życia, zawsze<br />
było to wspomnienie dzieciństwa<br />
i pierwszych kilkunastu lat, o dziwo,<br />
najlepiej zapamiętanych.<br />
Dzieciństwo spędzałem w małym<br />
domu przy ulicy Zdrojowej 47 na Przetakówce.<br />
Rodzice byli ludźmi pracy,<br />
zajętymi cały dzień. Niczego nie było<br />
w obfitości. Było nas czworo. Był ogród<br />
czerwiec 2009<br />
Z rodziną w Warszawie, lata dziewięćdziesiąte XX w.<br />
Sądeczanin
Wspomnienia<br />
Komunijna recydywa<br />
Rodzina Oleksych, ul. Zdrojowa w Nowym Sączu, lata pięćdziesiąte XX w.<br />
Z sądeczanami w kwietniu 2009 r.<br />
niezbyt zadbany i rzeka Łubinka. Kiedy<br />
wyjechałem z Nowego Sącza, ktoś<br />
zmienił jej bieg, likwidując jaz i zakola,<br />
w których się kąpaliśmy. Zniknęły drzewa<br />
i łąki, na których graliśmy w palanta,<br />
ku irytacji właściciela okolicznych<br />
pól.<br />
Moja ulica niewiele się zmieniła.<br />
Przybył asfalt prowadzący na Roszkowice.<br />
Przybyło domów, same nowe<br />
i murowane. W dawnej „marmoladziarni”<br />
jest teraz restauracja i pub. Ani śladu<br />
po piwnicach z jabłkami pachnącymi<br />
jesienią, ani po produkcji zwykłych<br />
win jabłkowych.<br />
Z okien kuchni widać było w oddali<br />
przy ulicy Tarnowskiej budynek transformatora,<br />
który zapadł mi w pamięć<br />
swoją ponurą tajemniczością. Na początku<br />
lat pięćdziesiątych, kiedy miałem<br />
ponad cztery lata, częste były wyłączenia<br />
prądu i to głównie wieczorami.<br />
Nieraz odrabiałem lekcje przy świetle<br />
naftowej lampy, rzadziej przy świecy.<br />
Ten transformator był intrygujący.<br />
To z niego właśnie prąd albo szedł,<br />
albo nie. Wyłączali go często także<br />
w trakcie burzy. Ach, jakie to były super<br />
burze. Trochę się bałem piorunów,<br />
ale jakoś żal mi było, kiedy burza przemijała.<br />
Do dziś pociąga mnie żywioł,<br />
zdawałoby się nieokiełznany.<br />
Pierwsza Komunia<br />
Mieszkałem na „Piekle”. Nie ma<br />
już na Lwowskiej ani restauracji „Piekiełko”,<br />
gdzie bywał mój Tata ku niemałej<br />
trosce Mamy, ani sklepu mięsnego<br />
(przed szkołą), gdzie wystawałem<br />
w kolejce od 5 rano, dopóki mnie Matka<br />
nie zastąpiła. Nie zmienił się most<br />
na Kamienicy ani kapliczka Jana Nepomucena.<br />
Kościół parafialny św. Małgorzaty<br />
odwiedzałem prawie codziennie,<br />
służąc do mszy już o 6 rano. Trzeba<br />
było dużo samozaparcia, szczególnie<br />
w zimie.<br />
Pieczę nad ministrantami sprawował<br />
mądry ksiądz prałat Władysław Lesiak,<br />
dyskusje z nim kształtowały moją<br />
wrażliwość. Byłem pod urokiem starań<br />
księży o utrzymanie więzi młodzików<br />
z kościołem, poprzez np. mecze piłkarskie<br />
i tajemnicze wycieczki.<br />
Moja Mama, Michalina, osoba<br />
wielkiej prawości i pobożności zgłosiła<br />
mnie na przedszkolną katechizację<br />
do sióstr przy ulicy Ducha Świętego.<br />
Odbyłem ją w dwa lata całkiem<br />
gorliwie i zostałem dopuszczony<br />
do Pierwszej Komunii przed pójściem<br />
do szkoły. Potem w drugiej klasie razem<br />
z rówieśnikami przystąpiłem<br />
po raz drugi do Pierwszej Komunii.<br />
Jako swoisty „recydywista” czułem się<br />
wyróżniony i… najważniejszy.<br />
Do dziś tkwią we mnie powroty<br />
z pasterki: wspaniale było wracać<br />
o drugiej w nocy i wiedzieć, że post<br />
się skończył. Matka robiła wspaniałe<br />
wypieki. Ojciec przygotowywał wędliny,<br />
które także jadło się tylko od wielkiego<br />
święta. To wszystko było dopiero<br />
na bożonarodzeniowe śniadanie,<br />
Sądeczanin czerwiec 2009
Wspomnienia<br />
70<br />
Zdjęcie maturalne (z lewej) i studenckie (z prawej)<br />
ale ja byłem już w nocy uprawniony<br />
do wstępnej konsumpcji.<br />
Pierwsze dwie klasy podstawówki<br />
odbyłem w szkole przy ulicy Szwedzkiej.<br />
Codziennie, więc szedłem przez<br />
rynek, Jagiellońską, Lwowską, Kraszewskiego<br />
i przez Rury. Taka długa<br />
droga do szkoły nastrajała do myślenia.<br />
Do dziś pamiętam w szczegółach całą<br />
trasę. Potem miałem bliżej, bo zbudowano<br />
nową szkołę im. Jana Kochanowskiego,<br />
a obok Urszuli Kochanowskiej<br />
(bliźniacze budynki dla chłopców<br />
i dziewcząt).<br />
Z rodzicami, lata siedemdziesiąte<br />
czerwiec 2009<br />
Rodzice i rodzeństwo<br />
Moja siostra Bogumiła uczęszczała<br />
do szkoły im. Urszuli Kochanowskiej<br />
na ulicy Kochanowskiego. Do dziś<br />
jest gorliwą Sądeczanką. Całe życie poświęciła<br />
edukowaniu młodzieży.<br />
Brat Marian, zawzięty kolejarz<br />
z ZNTK, absolwent Technikum Kolejowego,<br />
nabył uprawnień budowlanych<br />
i z powodzeniem prowadził wiele lat<br />
firmę w Monachium.<br />
Młodszy brat Wacław, po maturze<br />
w II LO im. Marii Konopnickiej wybył<br />
do Warszawy, wdając się w zawód<br />
dyplomaty.<br />
Rodzice moi, Józef i Michalina,<br />
byli dla mnie zawsze najważniejszym<br />
punktem odniesienia. W czasie studiów<br />
tylko im chwaliłem się zdawanymi<br />
dobrze egzaminami. Wiedziałem,<br />
że tylko Rodzice cieszą się naprawdę<br />
sukcesami dziecka. Dopóki żyli, to dla<br />
nich właśnie przyjeżdżałem.<br />
W 1993 roku, kiedy po raz pierwszy<br />
objąłem godność Marszałka Sejmu RP,<br />
następnego dnia byłem już w Nowym<br />
Sączu meldując się u Mamy. Lądowaliśmy<br />
helikopterem koło szpitala, a Ona<br />
stała czekając przy płocie. Wtedy to naraziłem<br />
ją bezwiednie na zwykle toksyczny<br />
kontakt z dziennikarzami. Była<br />
z nimi zdecydowanie zbyt szczera.<br />
Wcześniej wracałem do Nowego<br />
Sącza z Tarnowa, gdzie pobierałem<br />
edukację na poziomie szkoły<br />
średniej. Była to szkoła kościelna.<br />
Do dziś wychwalam jej wysoki poziom<br />
nauczania.<br />
Cóż to były za powroty!<br />
Ledwo w sierpniu wyjechałem,<br />
już wypatrywałem listopada i Wszystkich<br />
Świętych. Potem oczekiwałem<br />
na Boże Narodzenie i Wielkanoc.<br />
Trasę z Tarnowa do Nowego Sącza<br />
pokonywałem nieraz na stojąco<br />
w autobusie (2 godziny) lub w pociągu<br />
(3 godziny). Podobno do dziś pociąg<br />
na tej trasie jedzie tak samo długo.<br />
Tęsknie wyczekiwałem tych przyjazdów.<br />
Podobnie potem w trakcie<br />
studiów. Każdy przyjazd był upragniony.<br />
Chodzenie tymi samymi ulicami,<br />
oglądanie tych samych domów,<br />
spotykanie tych samych znajomych<br />
było przeżyciem ściskającym czasem<br />
za gardło. Może za wcześnie opuściłem<br />
dom rodzinny?<br />
Wiedziałem, że są to powroty<br />
na krótko. Być może dlatego mocniej<br />
to przeżywałem. Coś gnało mnie wciąż<br />
dalej, w nieznaną przyszłość, której<br />
wyobrażenia nie miałem, której zaplanować<br />
nie mogłem, ale jakimś zmysłem<br />
czułem, że nie chcę zwykłej szarej<br />
przyszłości. Chciałem zdobywać świat,<br />
zjednywać ludzi, być im potrzebnym<br />
i wciąż się uczyć.<br />
Moja sądecka ojczyzna<br />
Nowy Sącz mojego dzieciństwa<br />
i wczesnej młodości stał się moim<br />
znakiem rozpoznawczym. Zachwalałem<br />
to miasto i region nie tylko<br />
za jego niepowtarzalny urok, ale za to,<br />
że ja z niego pochodzę, że lubię ludzi<br />
z tych stron. Nie zdarzyło się bym<br />
nie udzielił wsparcia tym, którzy zgłaszali<br />
się „naznaczeni Sądecczyzną”.<br />
Ta moja mała ojczyzna ulokowała się<br />
trwale w moim sercu.<br />
Od początku lat sześćdziesiątych<br />
centrum stolicy przy ulicy Świętokrzyskiej<br />
zdobił neon: „Zwiedzajcie Ziemię<br />
Sądecką”, rozmieszczony na tle<br />
gór i stylizowanego ruchomego słońca,<br />
opiewany nawet w jednej z ballad<br />
Wojciecha Młynarskiego. Był znakiem<br />
rozpoznawczym ówczesnego<br />
Klubu Ziemi Sądeckiej - swego rodzaju<br />
ambasady Sądecczyzny w Warszawie<br />
(kierowanej przez Panią Wandę<br />
Sądeczanin
Wspomnienia<br />
Skrzeszewską-Straszyńską). Pamięta<br />
go moje pokolenie. Nie brakuje ludzi<br />
z Sądecczyzny, którzy zajęli mocne pozycje<br />
na szczytach kultury, gospodarki<br />
i polityki. Bo ta kamienista ziemia,<br />
niewdzięczna, bogata jest ludźmi utalentowanymi,<br />
rzutkimi i kreatywnymi.<br />
Nie kryję więc satysfakcji, że po wielu<br />
latach, powierzono mi przewodnictwo<br />
Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej, tej<br />
rozproszonej po kraju i świecie Sądeckiej<br />
Rodziny.<br />
W swojej burzliwej karierze, kiedy<br />
na różnych szczeblach służyłem mojemu<br />
państwu, wspomnienia ziemi rodzinnej<br />
nieraz niosły ukojenie w zadumie<br />
nad własnymi początkami.<br />
W stosunku do ludzi nie kierowałem<br />
się podziałami politycznymi, które<br />
w Polsce bywają nieznośne.<br />
Przyjemnie jest przyjeżdżać<br />
nie tylko do samego Nowego Sącza.<br />
Ileż tu w okolicy kurortów, ileż wód,<br />
świetnego powietrza i krajobrazów.<br />
Na starość, jeśli jej dożyję, powrócę<br />
na tę ziemię z radością.<br />
Zygmunt Berdychowski, kiedy zachęcał<br />
mnie do pisania w „Sądeczaninie”,<br />
wspominał własną ziemię pod<br />
Chełmcem. Ma to samo podejście,<br />
co ja. On jest już marką Sądecczyzny.<br />
Krynickie Forum to dobre dzieło.<br />
(cdn)<br />
Z profesorami Tadeuszem Popielą i Bolesławem Faronem<br />
Józef Oleksy<br />
Zdjęcia: z archiwum rodziny Oleksych,<br />
Piotr Droździk, Jerzy Leśniak<br />
Z Klubem Przyjaciół Ziemi Sądeckiej<br />
W Krynicy podczas Forum Ekonomicznego, 2008<br />
Z zarządem Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
71
Wspomnienia<br />
serce miasta św. kingi<br />
Rynek starosądecki<br />
zachowany w mojej pamięci<br />
2<br />
Zapamiętałam trzy lipy i obok nich studnię z tamtych czasów.<br />
Byłam wtedy małym dzieckiem, kiedy chodziłam często z mamusią<br />
na przystanek autobusowy w Rynku w pobliżu lip. Donosiłyśmy<br />
obiady w menażkach dla tatusia. Umówieni z tatusiem<br />
kierowcy autobusów jadąc do Szczawnicy, po drodze przekazywali<br />
mu te menażki.<br />
Wokół lip i obok studni, od wiosny<br />
do jesieni, stali robotnicy<br />
szukający pracy. Za wyżywienie i dwa<br />
złote dniówki, godzili się pracować<br />
u gospodarzy od świtu do zmroku.<br />
Studnia gasiła ich pragnienia. Byli zadowoleni<br />
kiedy udało im się zdobyć<br />
pracę na kilka dni i nocleg w stodołach.<br />
Czasami wracali pod lipy w oczekiwaniu<br />
na nową pracę.<br />
Podczas wielkich uroczystości<br />
na Rynku było kolorowo i gwarno.<br />
W święta 3 Maja i 11 Listopada, plac<br />
przybierał odświętny wygląd, przystrojony<br />
biało-czerwonymi flagami.<br />
Pochód ze szkół i urzędów gromadził<br />
obywateli w Rynku przed tarasem piętrowego<br />
domu. Z niego przemawiali<br />
czerwiec 2009<br />
przedstawiciele władz i miasta. Orkiestra<br />
kolejowa grała hymn państwowy<br />
i pieśni narodowe.<br />
W Zielone Świątki pod lipami gromadzili<br />
się ludowcy ze swym zielonym<br />
sztandarem. Po raz pierwszy usłyszałam<br />
pieśń ,,O cześć wam panowie<br />
magnaci...”<br />
Wyobrażałam sobie wtedy magnatów,<br />
jakich przedstawiał Jan Matejko<br />
na swoich obrazach.<br />
Na Rynku odbywały się także różne<br />
uroczystości kościelne. W Niedzielę Palmową<br />
przenoszono z kościoła na Rynek<br />
poświęcone palmy, pięknie ozdobione<br />
sztucznymi kwiatami i wstążkami. Piętnastometrowe<br />
palmy niesione były<br />
przez silnych młodzieńców. Czasami<br />
powstawała między nimi bójka o to,<br />
która z nich jest piękniejsza. Studnia<br />
oznajmiała zgrzytem, jak bardzo młodzieńcy<br />
byli spragnieni po bójce.<br />
W drugi dzień Świąt Wielkanocnych<br />
w tzw. lany poniedziałek, albo<br />
śmigus dyngus, ramię studni chodziło<br />
bez przerwy. Podkładano wiadra i garnki<br />
i tą zimną wodą oblewano znajomych<br />
i przechodzących obok. Dorośli natomiast<br />
skrapiali się wodą kolońską.<br />
W Boże Ciało barwna procesja<br />
w strojach ludowych przechodziła<br />
z kościoła na Rynek. Pod baldachimem<br />
przenoszono monstrancję<br />
z Panem Jezusem w otoczeniu księży<br />
i zacnych przedstawicieli urzędu miasta.<br />
Na Rynku było tłoczno. Obywatele<br />
wypełniali Rynek, ale z powodu<br />
powagi chwili studnia nie pracowała.<br />
Młodzi nieśli krzyż, chorągwie, figury<br />
świętych i obrazy przybrane kwiatami.<br />
Wszyscy podążali pod ołtarze zbudowane<br />
przy czterech podcieniach Rynku.<br />
Ołtarze były ozdobione brzozami<br />
i kwiatami. Przy każdym ołtarzu odmawiano<br />
modlitwy, po czym śpiewając<br />
pieśni kościelne przechodzili pod następne<br />
ołtarze. Uczestnicy procesji zrywali<br />
gałązki brzóz, zanosili do domów<br />
i wtykali je za ramkę świętego obrazu.<br />
Miały ich chronić przed klęskami<br />
żywiołowymi.<br />
Węgrzy na odpuście<br />
W dniu odpustu bł. Kingi w kościele<br />
przy klasztorze sióstr Klarysek, obchody<br />
świąteczne odbywały się z udziałem<br />
biskupa na dziedzińcu klasztornym.<br />
Po mszy świętej zgromadzeni<br />
przechodzili na Rynek. Środkiem Rynku<br />
ustawiano kramy ze słodyczami,<br />
ozdobami i zabawkami. Jeszcze mam<br />
w uszach głosy trąbek, fujarek, kogucików,<br />
a w oczach widok różanców<br />
z ciasta, serc dla zakochanych i mnóstwo<br />
os nad słodyczami. Pierścionki<br />
z jaskrawymi oczkami i blaszane ze-<br />
Sądeczanin
Wspomnienia<br />
Stefania Laskowska – autorka wspomnień<br />
garki zdobiły dziecięce ręce. Nie zapomnę<br />
drewnianych zabawek jo-jo czyli<br />
modnej wówczas gry nawet dla dorosłych,<br />
wózków, ptaszków i koników.<br />
Młodzież wspinała się na lipy, by objąć<br />
oczyma cały Rynek. Rączka studni wydawała<br />
dźwięk świadczący o zaspokojeniu<br />
spragnionych. Na tle lip układał<br />
swoje rekwizyty kuglarz. Było co oglądać.<br />
Papuga przebywała też w cieniu<br />
z kataryniarzem.<br />
Rokrocznie przyjeżdżali do Starego<br />
Sącza Węgrzy, rodacy bł. Kingi, którzy<br />
modlili się w dziwnym dla mnie języku.<br />
Oni także kupowali na Rynku ozdoby<br />
rozłożone na kramach.<br />
W różnych punktach Rynku gromadzili<br />
się ludzie wokół odpustowych śpiewaków,<br />
snujących opowieści o zbójcach<br />
i tragicznej miłości. Krzykliwy i ruchliwy<br />
tłum wypełniał Rynek po brzegi.<br />
W 1934 roku była wielka powódź.<br />
Autobus jadący do Szczawnicy został<br />
wycofany silną falą wody na most nad<br />
Dunajcem. Wrócił na Rynek z przerażonymi<br />
pasażerami, którzy nam wyjaśnili<br />
powrót. Zapanowała cisza. Nawet<br />
studnia zamilkła.<br />
Szczytem atrakcji rynkowych był<br />
targ, co drugą środę. Święto dla rolników.<br />
Rynek wówczas był wypełniony<br />
kramami. Czasem towar wykładano<br />
na bruk. Ze wszech stron<br />
ciągnęły do Rynku niekończące się kolumny<br />
wozów konnych z akompaniamentem:<br />
wio, wiśta, hejta, cmokaniem<br />
i trzaskaniem z bicza.<br />
Starosądeccy rzemieślnicy, rymarze,<br />
garncarze, kowale, kuśnierze,<br />
szewcy, papuciarze, powroźnicy nęcili<br />
przybyłych swoimi pięknymi wyrobami.<br />
Ludność okolicznych wiosek ubrana<br />
odświętnie, zarówno<br />
młodzi jak i starzy, skwapliwie<br />
wykorzystywali<br />
okazję do spotkań. Zanim<br />
kobiety weszły do miasta,<br />
wycierały bose nogi trawą<br />
lub gałganem. Dopiero<br />
wtedy wkładały pończochy<br />
i trzewiki, bez których<br />
nie honor było pokazać<br />
się na Rynku. Pomiędzy<br />
kramami przechadzali się<br />
sprzedawcy z zawieszonymi<br />
na szyi półeczkami,<br />
wołając nici, sznurówki,<br />
guziki, igły. W ten sposób<br />
dorabiali się kramów,<br />
a czasem sklepów. Byli<br />
to starozakonni Żydzi ubrani w długie<br />
czarne chałaty, czarne buty i białe skarpety<br />
oraz czarne mycki na głowach,<br />
spod których wystawały pejsy. Siedząc<br />
przy kramach w chłodne dni, ogrzewali<br />
się garnkami z rozpalonymi węglami.<br />
Wędrowali od miasta do miasta.<br />
Handel domowymi zwierzętami<br />
odbywał się na targowicy. Zwierzęta<br />
przewożono, albo pędzono przez<br />
Rynek z porykiwaniem, kwikiem i beczeniem.<br />
Po przetargach i pozbyciu<br />
się powrozów (musieli powróz dać<br />
na szczęście) gospodarze wracali<br />
na Rynek. Należało wódką zakropić<br />
dobry interes. Wtedy często cały zarobek<br />
pozostawał w karczmie. Złodzieje<br />
też korzystali z zamieszania targowego.<br />
Wódka wyzwalała dzikie popędy,<br />
dlatego raz po raz wybuchały bójki.<br />
Za broń służyły orczyki od wozów<br />
i kołki z płotów. Spokój wracał wieczorem.<br />
Ramię studni pracowało cały czas,<br />
gasząc pragnienie pijaków.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
3
Wspomnienia<br />
Ulica wlotowa z Nowego Sącza<br />
do Rynku, była zwężona dobudowanymi<br />
sklepikami żydowskimi. W soboty<br />
w Rynku zamierał handel. W sklepach<br />
żydowskich zapuszczano żaluzje. Były<br />
tylko czynne nieliczne zakłady polskie:<br />
dwa spożywcze, dwa rzeźnicze,<br />
cukiernia, restauracja, trafika z papierosami<br />
i gazetami, zakład fryzjerski oraz<br />
piekarnia i apteka.<br />
Szlifowanie bruków<br />
74<br />
W Rynku zatrzymywały się także<br />
czarne wozy smolarzy, sprzedających<br />
smołę i węgiel drzewny do żelazek.<br />
Przybywali górale drutujący garnki<br />
i misy gliniane, szlifierze ostrzący noże<br />
i nożyczki.<br />
Czasem pojawiali się Chińczycy<br />
ze swymi naturalnymi jedwabiami<br />
oraz Węgrzy sprzedający materiały<br />
wełniane.<br />
Wiosną pędzono przez Rynek całe<br />
kierdele owiec na hale, a jesienią z powrotem.<br />
Słychać było wówczas zbyrkanie<br />
dzwonków, poszczekiwanie<br />
owczarków, okrzyki juhasów. Dorodne<br />
góralki jechały na wozach z całym<br />
ekwipunkiem do wyrobu bryndzy<br />
i oscypków. Tylko górale i inni przejezdni<br />
korzystali ze studni. Obywatele miasta<br />
odwiedzali kawiarnie i restauracje.<br />
Zabawne w swoim rodzaju były<br />
szalone dni zapustne. W Rynku pojawiali<br />
się przebierańcy zwani bochusami<br />
w strojach historycznych lub zabawnych.<br />
Harcowali na Rynku i ulicach<br />
miasta ze śpiewem i tańcem. Często<br />
odwiedzali znajomych.<br />
W okresie Bożego Narodzenia<br />
przemierzały Rynek grupy kolędników<br />
przebranych za króla Heroda, śmierć,<br />
anioła, diabła, rycerza, pasterza, oraz<br />
osoby ze świętej rodziny czyli Marię<br />
i Józefa. Wędrując od domu do domu<br />
odgrywali jasełka, nieodmiennie kończące<br />
się wyrokiem:<br />
...Królu Herodzie, za twe zbytki chodź<br />
do piekła boś ty brzydki...<br />
Wówczas wkraczała śmierć z kosą<br />
oraz diabeł z widłami i zabierali Heroda.<br />
Korona toczyła się po ziemi.<br />
Rynek pamięta także tak zwane<br />
szlifowanie bruków. Codziennie wieczorem,<br />
a w niedzielę po nabożeństwach,<br />
przez dwa podcienia Rynku,<br />
tam i z powrotem, przechadzali się<br />
młodzi i starzy. Był to pokaz mody i spotkanie<br />
towarzyskie z możnością zawarcia<br />
czerwiec 2009<br />
bliższej znajomości. Padało wiele słów<br />
zachwytu i zawiści. Promenada trwała<br />
do chwili włączenia lamp elektrycznych<br />
okalających Rynek. Był to sygnał<br />
do zakończenia spacerów.<br />
Ulicami biegnącymi do Rynku<br />
pędzono krowy na podmiejskie pastwiska<br />
rozciągające się na wielkich<br />
kamieńcach Dunajca. Do rzeki dochodziło<br />
się drogami, wzdłuż których<br />
były stodoły, zbudowane za miastem,<br />
aby uchronić zabudowania miejskie<br />
od częstych pożarów. Każda ulica miała<br />
stałego pasterza, który doglądał stada.<br />
Krowy doskonale znały rytm dnia<br />
i trasę. Rano same dołączały do stada,<br />
a wieczorem same trafiały do obejścia<br />
rycząc pod bramą.<br />
Nagle w 1939 roku spokojne miasto<br />
przeżyło szok pierwszej bomby, przemarsze<br />
wojsk niemieckich i łapanki.<br />
Przez Rynek przemykali się partyzanci<br />
i uczniowie z profesorami podążającymi<br />
na komplety tajnego nauczania.<br />
Niektórzy padali ofiarą łapanek,<br />
a złapani z książkami byli zatrzymywani<br />
jako zakładnicy. Dlatego Rynek<br />
pamięta transport młodocianych zakładników<br />
straconych w Młodowie<br />
nad Popradem.<br />
Na Rynku Niemcy kopali, bili i strzelali<br />
do Polaków i Żydów. Z getta przy<br />
ul. 11 Listopada, przez Rynek, Niemcy<br />
przewozili starych Żydów do lasku nad<br />
Popradem, gdzie ich rozstrzeliwali.<br />
Niemców zastąpili Sowieci<br />
Na Rynku starosądecki gestapowiec<br />
Lawiczko żegnał synów idących<br />
Sądeczanin
na front wschodni. Z Rynku mnóstwem<br />
aut ciężarowych wywożono<br />
skradzione mieszkańcom rzeczy.<br />
Niemcy wiedzieli już, że zostali pokonani<br />
przez wojska radzieckie i wycofywali<br />
się. W tym czasie toczyła się walka<br />
w Świniarsku pomiędzy Niemcami<br />
i wojskami radzieckimi. Została spalona<br />
cała wieś. Łuna pożaru widoczna<br />
była z Rynku. Niemcy wycofali się<br />
i po przejściu przez most na Popradzie,<br />
wysadzili go. Był z nimi wolksdojcz<br />
Lawiczko, bez rodziny.<br />
Potem bruk Rynku tętnił odgłosami<br />
przemarszu wojsk radzieckich,<br />
był świadkiem pogrzebu radzieckiego<br />
żołnierza, którego pochowano<br />
na Rynku, a po pewnym czasie<br />
go ekshumowano.<br />
Rosjanie rozlokowali się po domach<br />
zwłaszcza w Rynku. Przy tej<br />
okazji okradali obywateli. Zbudowali<br />
prowizoryczny most i przez niego<br />
wywozili skradzione rzeczy. Wojska<br />
radzieckie, po dłuższym pobycie<br />
w Starym Sączu i ostatecznym przepędzeniu<br />
Niemców z tego terenu, wyruszyły<br />
z Rynku do Berlina.<br />
Nie było już godziny policyjnej,<br />
dlatego w dniu Wniebowstąpienia<br />
Pańskiego rnieszkańcy przed świtem,<br />
mogli przejść przez Rynek za miasto<br />
do kaplicy Przemienienia Pańskiego.<br />
Każdy wierzył w spełnienie prośby.<br />
Ja wyprosiłam pomyślne zdanie matury<br />
w trudnych warunkach przemarszu<br />
wojsk...<br />
Okupanci pozostawili niewiele<br />
sztuk bydła i koni gospodarzom, którzy<br />
ciągnęli sami małe wózki, dostarczając<br />
do Rynku produkty rolne. Zamiast<br />
autobusów kursowały ciężarowe<br />
auta z wstawionymi na pace ławkami.<br />
Z czasem ukazały się autobusy jak<br />
przed wojną.<br />
Ponieważ Żydzi nie powrócili, zburzono<br />
żydowskie sklepy, tym samym<br />
poszerzono ulicę wlotową do Rynku,<br />
przez którą przejeżdżały autobusy<br />
do Krynicy i Szczawnicy. Stopniowo<br />
powstawały na Rynku sklepy polskie.<br />
Jeszcze wiele, wiele lat później odbywały<br />
się targi na Rynku .<br />
Wróciły na Rynek uprzednio wspomniane,<br />
niektóre przedwojenne tradycyjne<br />
uroczystości kościelne i świeckie.<br />
Nieprzydatne dla komunistycznych rządów,<br />
np. 3 Maja i 11 Listopada, automatycznie<br />
znikały. Po wojnie wrócił spokój<br />
na starosądecki Rynek. Poprawiał się byt<br />
zdziesiątkowanych obywateli. Powstawały<br />
inne problemy związane z ustrojem.<br />
Doszły natomiast obchody 1 Maja<br />
- Święto Pracy i 7 Października, czyli<br />
rocznica wybuchu rewolucji październikowej.<br />
Dawne niepopularne w tym<br />
czasie przeszły w niepamięć. Zostały<br />
bochusy i szopki.<br />
W 1949 roku wracając po pracy<br />
do domu, przez środek Rynku, usłyszałam<br />
piorun, który roztrzaskał jedną<br />
lipę. Na szczęście, byłam już w narożniku<br />
Rynku.<br />
Po długiej nieobecności zobaczyłam<br />
Rynek w nowej szacie w 750. rocznicę<br />
miasta. W Rynku dla zachowania<br />
cząstki przeszłości, lipy, studnia, przystanki<br />
autobusowe, kocie łby bruku,<br />
odnowione domy i lampy pozostały<br />
w dawnym stylu.<br />
Tę całkowitą zmianę Rynek zawdzięcza<br />
wytrwałym staraniom burmistrza<br />
miasta, Mariana Cyconia.<br />
Tylko wspomnieniami mogę odtworzyć<br />
sobie stare dzieje starosądeckiego<br />
Rynku.<br />
Stefania Laskowska<br />
Autorka, ur. w 1924 r., jest emerytowaną<br />
nauczycielką sądeckich szkół<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
75
Wywiad<br />
Rozmowa z konstantym Miodowiczem, kandydatem do Parlamentu Europejskiego<br />
z listy Platformy obywatelskiej w okręgu małopolsko-świętokrzyskim<br />
nic o nas bez nas<br />
<br />
Ucieka Pan z krajowej polityki<br />
do Brukseli?<br />
Uciec od polityki krajowej nie można.<br />
Przez cztery kadencje byłem w Sejmie<br />
i sądzę, że w sposób naturalny tę misję<br />
mogę kontynuować w Parlamencie<br />
Europejskim. Mam znakomite przygotowanie,<br />
żeby zajmować się takimi rzeczami<br />
jak: bezpieczeństwo i obrona,<br />
ochrona środowiska. Dobrze też znam<br />
problematykę wykorzystania środków<br />
unijnych w Małopolsce i w województwie<br />
świętokrzyskim. Poprzez pozytywny<br />
lobbing mogę być użyteczny<br />
dla tych regionów.<br />
Co człowiek z takim stażem pracy<br />
w służbach specjalnych odrodzonej<br />
Rzeczpospolitej, jak Pan, ma do roboty<br />
w Parlamencie Europejskim?<br />
Zajmuję się obecnie funkcjonowaniem<br />
całego systemu bezpieczeństwa<br />
i obrony w Polsce i Europie. Bardzo starannie<br />
monitoruję problematykę funkcjonowania<br />
europejskich służb specjalnych<br />
i wydaje się, że prawdopodobnie<br />
w najbliższym czasie powstanie Europejska<br />
Agencja Wywiadowcza, która<br />
scali trzy filary wywiadowcze dotychczas<br />
funkcjonujące w Unii: centrum decyzyjne<br />
podporządkowane Javierowi<br />
Solanie, centrum satelitarne oraz oddział<br />
wywiadowczy europejskiego korpusu<br />
wojskowego. Widać z tego, że dla<br />
Konstanty Miodowicz, ur. 9 stycznia<br />
1951 r. w Gniewkowie. Z wykształcenia<br />
etnograf po UJ. Podczas<br />
gdy jego ojciec Alfred był członkiem<br />
PZPR i szefem OPZZ, „Kostek”,<br />
jak go nazywają przyjaciele, działał<br />
w opozycji demokratycznej, należał<br />
do Niezależnego Zrzeszenia Studentów,<br />
współtworzył pacyfistyczny<br />
ruch Wolność i Pokój.<br />
W latach 1990-1996 pracował w<br />
MSW i UOP, gdzie jako szef kontrwywiadu<br />
budował polskie służby<br />
specjalne. Od 1997 poseł na Sejm<br />
RP, w wyborach 2005 i 2007 zdobył<br />
czerwiec 2009<br />
znawcy problematyki służb specjalnych<br />
jest co robić w strukturach europejskich.<br />
Chciałbym jednak zaznaczyć,<br />
że nie tylko tymi sprawami chciałbym<br />
się zajmować.<br />
Wyborcy pamiętają też Pana z pracy<br />
w komisji śledczej badającej tak zwaną<br />
aferę Orlenu, czy to doświadczenie<br />
pomoże Panu w staraniach o bezpieczeństwo<br />
energetyczne Polski?<br />
Zabudowanie procedurami bezpieczeństwa<br />
przestrzeni, która graniczy<br />
ze wschodem Unii Europejskiej<br />
jest naszym obowiązkiem. Polska powinna<br />
prowadzić czynną politykę bezpieczeństwa<br />
energetycznego. Partnerstwo<br />
Wschodnie stwarza nam<br />
możliwość unormowania stosunków<br />
Drażni mnie odcinanie się przez<br />
socjalistów europejskich od tradycji<br />
judeochrześcijańskich<br />
z Federacją Rosyjską i rozwiązania szeregu<br />
problemów wiążących się z bezpieczeństwem<br />
energetycznym Polski.<br />
Konkretnie będzie to zależne od europejskiego<br />
solidaryzmu i konstruowania<br />
w Europie alternatywnych źródeł dostaw<br />
surowców energetycznych. Nasz<br />
kraj ma tu do odegrania znaczącą rolę.<br />
Nasze bezpieczeństwo będzie tym<br />
mandat z listy PO w okręgu kieleckim.<br />
W parlamencie zasiadał m.in.<br />
w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych<br />
oraz Komisji ds Służb<br />
Specjalnych, pracował też w komisji<br />
śledczej badającej tzw. aferę<br />
Orlenu. Działa w Radzie Programowej<br />
Fundacji Instytut Lecha Wałęsy.<br />
Jego żona – Małgorzata, z d. Belon,<br />
jest siostrą przedwcześnie zmarłego<br />
barda Wojciecha Belona (Wolna<br />
Grupa Bukowina). Zapalony taternik,<br />
w latach 80. przez pewien czas<br />
był zatrudniony w Zakładzie Alpinizmu<br />
AWF.<br />
wyższe, im dalej posuną się działania<br />
integrujące nasz kontynent w ramach<br />
Unii Europejskiej.<br />
Czym konkretnie zamierza się Pan<br />
zająć w Parlamencie Europejskim?<br />
Przede wszystkim pogłębianiem<br />
integracji poprzez przyjęcie Traktatu<br />
Lizbońskiego. Po drugie dalszą liberalizacją<br />
rynku wewnętrznego, zniesieniem<br />
barier protekcjonistycznych, które<br />
dzielą kraje członkowskie na lepsze<br />
i gorsze. Także wpisaniem Polski w pełnym<br />
zakresie we wspólną politykę gospodarczą<br />
i walutową, zatem wejściem<br />
Polskie do strefy euro. Ważna jest też<br />
restrukturyzacja wspólnej polityki rolnej,<br />
polegająca na przemieszczeniu<br />
części inwestowanych w nią środków<br />
na budowanie gospodarki innowacyjnej<br />
i konkurencyjnej między innymi<br />
w naszym kraju. Wreszcie, w interesie<br />
Polski jest, by Unia odnalazła swoją<br />
tożsamość polityczną i stała się znaczącym<br />
graczem na arenie globalnej.<br />
Pozwoli to dobrze zabezpieczyć interesy<br />
wszystkich członków Unii zwłaszcza<br />
w kategoriach geostrategicznych.<br />
Są to cztery, bardzo konkretne zagadnienia.<br />
Po pierwsze, odwołując się<br />
do swoich kompetencji i doświadczeń,<br />
chciałbym zająć się sferą bezpieczeństwa<br />
europejskiego, które jest podstawowym<br />
warunkiem dalszego rozwoju<br />
Europy. Po drugie, zamierzam<br />
pracować nad rzeczywistą ochroną<br />
środowiska naturalnego. Wymaga<br />
to radykalnych przeobrażeń w krajach<br />
Europy Środkowej. Następne zagadnienie<br />
to popularyzacja osiągnięć<br />
cywilizacyjnych Polaków oraz polskiej<br />
historii. Jak bardzo jest to potrzebne<br />
widać po ostatnich publikacjach tak<br />
szanowanych pism, jak na przykład<br />
„Der Spiegel”. Po czwarte, zamierzam<br />
dołożyć wszelkich starań, by pozyskiwać<br />
środki i budować programy służące<br />
rozwojowi Małopolski i województwu<br />
świętokrzyskiemu. Zwłaszcza<br />
w zakresie infrastruktury oraz projektów<br />
mające na celu otworzenie tych<br />
Sądeczanin
Wywiad<br />
Fot. Jarosław Kruk<br />
obszarów dla turystów i biznesmenów<br />
europejskich.<br />
Unia Europejska to z jednej strony<br />
dopłaty obszarowe dla rolników<br />
i strumień pieniędzy na przebudowę<br />
polskich dróg, a z drugiej – zdumiewające<br />
rezolucje europarlamentu<br />
uderzające w rodzinę i tradycyjne<br />
wartości, do których przywiązani<br />
są Sądeczanie?<br />
Ja pozostaję wśród tych, którzy podzielają<br />
tradycyjne, proste wartości,<br />
będące podstawą kultury europejskiej.<br />
Będę bezwzględnie walczyć o ochronę<br />
życia od chwili poczęcia. Sprzeciwiam<br />
się eksperymentom genetycznym.<br />
Drażni mnie odcinanie się przez<br />
socjalistów europejskich od tradycji judeochrześcijańskich.<br />
Na całe szczęście<br />
w tych kwestiach decyduje nie prawo<br />
wspólnotowe, ale krajowe.<br />
Kryzys gospodarczy ujawnił egoizm<br />
narodowy rządów. W jaki sposób<br />
Polska powinna chronić swoje interesy<br />
w zjednoczonej Europie?<br />
Polska przede wszystkim powinna<br />
poprzeć proponowaną przez Europejską<br />
Partię Ludową społeczną politykę<br />
gospodarczą. Jest to polityka akceptująca<br />
grę konkurujących ze sobą podmiotów<br />
na arenie Unii Europejskiej.<br />
Niemniej jednak podkreśla konieczność<br />
kontroli wtedy, gdy państwa stają<br />
się egoistyczne i uciekają w zysk kosztem<br />
obywateli. My, Polacy powinniśmy<br />
być zainteresowani pogłębioną integracją<br />
europejską, gdzie pilnowana będzie<br />
zasada solidaryzmu między państwami<br />
członkowskimi.<br />
Jak Pan przekonuje ludzi do udziału<br />
w eurowyborach, czy frekwencja<br />
przy urnach 7 czerwca jest naprawdę<br />
ważna?<br />
Nic o nas bez nas! Tak stanowiła<br />
wiekopomna konstytucja Nihil novi.<br />
I ta zasada powinna być dewizą postępowania<br />
Polaków, kiedy przychodzi<br />
dzień wyborów. Nie pozwólmy,<br />
by kto inny decydował o polskich sprawach!<br />
Przecież aż siedemdziesiąt procent<br />
polskiej legislacji ma swoje źródła<br />
w prawodawstwie unijnym. Zwłaszcza<br />
regiony chcące dorównać dobrobytem<br />
starej Unii, powinny być w Parlamencie<br />
Europejskim dobrze reprezentowane.<br />
Tam potrzebujemy swoich<br />
adwokatów, swoich ludzi, którzy znając<br />
problemy okręgów, zabiegają o realizowanie<br />
na ich rzecz szczególnych<br />
przedsięwzięć. To jest prawdziwa polityka<br />
regionalna Europy. Nie zawahałbym<br />
się użyć wszystkich dostępnych<br />
mi środków, służących cywilizacyjnemu<br />
rozwojowi naszego okręgu.<br />
Zapisał Pan ładną kartę opozycjonisty<br />
w czasach PRL, w jaki sposób<br />
polscy posłowie w Parlamencie<br />
Europejskim mogą pomóc opozycji<br />
na Białorusi, tak jak nam kiedyś pomagał<br />
Zachód?<br />
Polacy zaproponowali Unii Europejskiej<br />
w ramach polityki sąsiedztwa projekt<br />
nazwany Partnerstwem Wschodnim.<br />
Ma on na celu propagowanie<br />
wśród naszych sąsiadów rozwiązań<br />
demokratycznych, prowolnościowych,<br />
służących rozwojowi cywilizacyjnemu<br />
państw wschodnich między innymi<br />
Białorusi. To nie jest powtórka działań<br />
prowadzonych w okresie międzywojennym.<br />
To oddzielanie się od niespokojnej<br />
przestrzeni zagospodarowanej<br />
przez Federację Rosyjską, obszarami<br />
gdzie bezpieczeństwo, sprawiedliwość<br />
i wolność są wszczepiane przez Unię<br />
Europejską. W tym odnajduję gwarancję<br />
przede wszystkim upodmiotowienia<br />
takich krajów, jak Ukraina<br />
czy Białoruś, ale też rozszerzenia naszego<br />
bezpieczeństwa poprzez stworzenie<br />
im perspektywy wstąpienia do Unii<br />
Europejskiej. Nam pomagano, gdy byliśmy<br />
zniewoleni w okresie komunistycznym,<br />
więc jest to teraz nasz obowiązek,<br />
ale także i przejaw rozsądku,<br />
kiedy taką pomoc ofiarowujemy wielu<br />
naszym wschodnim sąsiadom w tym,<br />
a może przede wszystkim Białorusi.<br />
Na koniec z innej beczki. Znana<br />
jest Pana pasja wspinaczkowa. Zdobył<br />
Pan wiele trudnych szczytów<br />
w Tatrach, Alpach, a nawet w górach<br />
Kaukazu, a czy postawił Pan stopę<br />
na szczycie Radziejowej, królowej Beskidu<br />
Sądeckiego?<br />
Rzeczywiście bywałem w Alpach<br />
i na Kaukazie. Przewędrowałem Tatry<br />
ze wschodu na zachód i z północy<br />
na południe. Nie miałem jednak zbyt<br />
wielu okazji bywać w Beskidzie. Mam<br />
nadzieję, że po wyborach do Europarlamentu<br />
uda mi się wreszcie wspiąć<br />
na Radziejową.<br />
Rozmawiał Henryk Szewczyk<br />
Sądeczanin czerwiec 2009
Historia<br />
kiedyś, po wojnie obiecuję Ci posłać cały plik zdjęć z najnowszych prac – pisał znakomity<br />
sądecki malarz na parę dni przed śmiercią z rąk hitlerowców. nieznane listy<br />
i rysunki Bolesława Barbackiego<br />
skarby z archiwum<br />
uhaczów<br />
8<br />
Kiedy w 2001 roku z dużą pomocą miasta, w czym zasługa ówczesnego<br />
prezydenta Ludomira Krawińskiego, jako Związek Sądeczan<br />
dokonaliśmy renowacji mocno nadszarpniętego zębem<br />
czasu pomnika Chryzantyna Uhacza na cmentarzu komunalnym<br />
przy ul. Rejtana w Nowym Sączu, nie przypuszczałam, że życie<br />
dopisze dalszy ciąg tej historii. Wtedy o uratowanie pomnika<br />
Uhacza poprosiła rodzina znanego artysty malarza Bolesława<br />
Barbackiego, twórcy tegoż pomnika, rozstrzelanego przez niemieckiego<br />
okupanta w 1941 roku.<br />
Janina Uhacz przy grobie ojca<br />
Początkowo zdziwiła nas ta prośba,<br />
ale po wizycie na cmentarzu<br />
zarząd Związku Sądeczan uznał,<br />
że bezwzględnie należy pomnik ratować.<br />
Był jedynym na nowosądeckiej<br />
nekropolii nagrobkiem zaprojektowanym<br />
przez Barbackiego, a uczynił to dla<br />
swojego zmarłego przyjaciela, który był<br />
jego „prawą ręką” w pracy w Towarzystwie<br />
Dramatycznym i w Towarzystwie<br />
Gimnastycznym „Sokół” w Nowym<br />
Sączu. Pomnik ufundowały obydwa<br />
towarzystwa.<br />
czerwiec 2009<br />
Chciałam potem postać<br />
Uhacza utrwalić, pisząc o nim<br />
do „Almanachu Sądeckiego”.<br />
Artykuł był krótki, gdyż<br />
nie mogłam zdobyć żadnych<br />
dokładniejszych wiadomości<br />
ani o Chryzantynie Uhaczu,<br />
ani o tej rodzinie. Żyjąca<br />
młodsza generacja Barbackich<br />
też niewiele o nich wiedziała.<br />
Natknęłam się w „Sądecczyźnie”<br />
Szczęsnego Morawskiego<br />
na wzmiankę o rodzie<br />
Uhaczów, żyjącym w XV wieku.<br />
Ale było to tylko potwierdzenie,<br />
że rodzina o takim nazwisku<br />
istniała, ale czy z tego<br />
rodu wywodził się Chryzantyn Uhacz?<br />
Nie znalazłam żadnych aktów urodzenia<br />
o tym nazwisku w sądeckich<br />
parafiach, nie figuruje ono w Biurze<br />
Ewidencji Ludności (ten fakt da się<br />
wytłumaczyć datą powstania tego<br />
biura). Nie znała też prawdziwego<br />
imienia (z pomnika spisałam mylnie:<br />
Chryzantym) mówiąca o nim „Chryzio”<br />
– siostra Zofii Rysiównej – pani Wanda<br />
Straszyńska-Skrzeszewska. Znała Chryzantyna<br />
Uhacza, ale nic dokładniejszego<br />
nie umiała powiedzieć ani o nim,<br />
ani o jego rodzinie. Wszystkie więc daty<br />
spisałam z tablicy pomnika, która po renowacji<br />
stała się bardziej czytelna.<br />
Chryzantyn urodził się 25 lutego<br />
1891 r. (w tym samym roku co Bolesław<br />
Barbacki), zmarł 5 marca 1932 r. Wszystko,<br />
co dowiedziałam się jeszcze o nim<br />
z kronik Barbackiego i od pani Wandy<br />
umieściłam w artykule i uważałam,<br />
że przynajmniej w pewien minimalny<br />
sposób uwieczniłam Uhacza.<br />
Niespodziewany telefon<br />
Ostatnie miesiące 2008 roku pokazały,<br />
że moje poszukiwania nie poszła<br />
na marne. Wszystko stało się za sprawą<br />
internetu. Mój artykuł trafił na jedną<br />
ze stron internetowych naszego miasta,<br />
a przypadek sprawił, że żyjąca dotąd rodzina<br />
Uhaczów (już w trzecim pokoleniu)<br />
ten tekst odkryła. Jedna z bliskich<br />
krewnych Chryzantyna nawiązała kontakt<br />
ze mną i własnym uszom nie wierzyłam,<br />
gdy osoba po drugiej stronie telefonu<br />
przedstawiła się – Janina Uhacz!<br />
Obydwie byłyśmy wzruszone…<br />
Dla Janiny - Chryzantyn był stryjem.<br />
Nie znała go dobrze, ale pamięta, że zawsze<br />
o nim się w rodzinie opowiadało,<br />
a po telefonicznej rozmowie z panią<br />
Janiną i internetowej korespondencji,<br />
znacząco wzbogaciła się moja wiedza<br />
o Bolesławie Barbackim, o samym Chryzantynie<br />
oraz o jego rodzinie. Okazało<br />
się, że Barbacki oprócz Chryzantyna zaprzyjaźniony<br />
był – i to bardzo – z ojcem<br />
Janiny – Romanem Uhaczem. Przede<br />
wszystkim otrzymałam drogą internetową<br />
autoportret malarza, pieczołowicie<br />
przechowany w rodzinie Uhaczów.<br />
W porozumieniu z resztą rodziny<br />
pani Janina przesłała mi zdjęcia innych<br />
Sądeczanin
Historia<br />
Autoportret Bolesława Barbackiego<br />
prac Bolesława Barbackiego, jego listy<br />
do ojca mojej korespondentki oraz<br />
inne notatki związane i z malarzem,<br />
i z Chryzantynem. Pani Janina wyraziła<br />
także zgodę na publikację tych bezcennych<br />
dla rodziny Uhaczów pamiątek,<br />
zaznaczając, że większość z tych prac<br />
i listów Bolesława Barbackiego nie były<br />
dotąd nigdzie pokazywane. Wspólnie<br />
ustaliłyśmy, że odpowiednim pismem<br />
na publikację tych zgoła sensacyjnych<br />
materiałów może być tylko miesięcznik<br />
„Sądeczanin”, bo rzecz dotyczy Nowego<br />
Sącza.<br />
Od dzieciństwa przejawiał<br />
talent malarski<br />
Bolesław Barbacki od dzieciństwa<br />
wykazywał ogromne zdolności plastyczne,<br />
wciąż rysował i malował. Najpierw<br />
tak od siebie, a potem ukierunkował<br />
jego zdolności malarz Antoni<br />
Broszkiewicz. Barbacki ukończył Akademię<br />
Sztuk Pięknych w Krakowie i „na<br />
wszelki wypadek”, ku zadowoleniu rodziny,<br />
drugi fakultet, mający mu w przyszłości<br />
zapewnić dostatek, czyli prawo<br />
na Uniwersytecie Jagiellońskim.<br />
Zdolny, z obiecującą przyszłością<br />
(Wojciech Kossak proponował B. Barbackiemu<br />
pomoc w uzyskaniu katedry<br />
na ASP w Krakowie), wrócił po studiach<br />
do ukochanego miasta. Odrzucił<br />
inne propozycje pracy i całkowicie poświęcił<br />
się malarstwu, pracy społecznej,<br />
a po śmierci ojca<br />
- roztoczył opiekę nad<br />
młodszym rodzeństwem.<br />
Portretował<br />
osobistości miasta<br />
i marzył o dwóch rzeczach:<br />
przyzwoitej pracowni<br />
i ...modelach.<br />
W jego domu rodzinnym<br />
przy ul. Kunegundy<br />
(obecnie nr 6)<br />
było to niemożliwe.<br />
Wtedy to zjawia się<br />
pomoc w osobie przyjaciela<br />
z lat gimnazjalnych<br />
Romka Uhacza,<br />
który wynajął przyjacielowi<br />
obszerny, jasny<br />
pokój w pobliżu<br />
cmentarza (niestety,<br />
nie udało mi się ustalić,<br />
w którym domu<br />
i czy w ogóle ten<br />
dom jeszcze istnieje<br />
na obecnej, mocno przebudowanej ulicy<br />
Klasztornej) i oddaje go Barbackiemu<br />
do dyspozycji „od świtu do zmroku”.<br />
Mało tego, sprowadza mu do pracowni<br />
oryginalne typy, zwłaszcza ludzi<br />
starych, którzy służą artyście za modele.<br />
Artysta użalał się przyjacielowi,<br />
że „w tym purytańskim mieście nie ma<br />
mowy o tym, by jakaś niewiasta odważyła<br />
się mi pozować”. Jak wiemy z dalszego<br />
przebiegu kariery B. Barbackiego<br />
znalazły się jednak odważne niewiasty<br />
w Nowym Sączu i niektóre akty można<br />
było jeszcze w latach 90. zeszłego wieku<br />
oglądać w willi „Marya”, a miłośnicy<br />
malarstwa znają sądeckie domy, gdzie<br />
w salonach wiszą akty kobiet - autorstwa<br />
Portret Heleny Wójsowej, matki Karoliny - rys. B. Barbacki<br />
Barbackiego. Ogląda je tylko najbliższa<br />
rodzina gospodarzy, a szkoda!<br />
Korespondencja pani Janiny<br />
Wracam do rodziny Uhaczów. W jednym<br />
z listów do mnie Janina Uhacz napisała:<br />
„Sądeckim epizodem naszej rodziny<br />
zaczęłam się interesować dopiero<br />
teraz, po odkryciu dzięki Wujowi Chryzia<br />
(jak go Pani nazywa) i pod takim<br />
zdrobnieniem wiedział o istnieniu naszego<br />
stryja mój starszy brat Stanisław,<br />
mieszkający obecnie w Krakowie...”.<br />
I dalej pisze pani Janina: „Była<br />
to długa i piękna przyjaźń między<br />
moim ojcem a Panem Barbackim,<br />
są na to dowody w postaci pamiątek,<br />
a i imię Bolesław mojego najstarszego<br />
brata - rozstrzelanego w czasie II wojny<br />
- też chyba było nieprzypadkowe, może<br />
też stanowić jakiś przyczynek do biografii<br />
tego sławnego malarza sądeckiego.<br />
Bolesław Barbacki bawił przez dłuższy<br />
czas z wizytą w mojej rodzinie w 1938<br />
roku w Katowicach. Wtedy to powstały<br />
niektóre szkice, obrazy olejne. Był<br />
nie tylko zaprzyjaźniony z moim ojcem,<br />
ale również z rodziną Wójsów, czyli rodziną<br />
mojej mamy, pochodzącą z Nowego<br />
Sącza”.<br />
Takim to sposobem otrzymałam<br />
zdjęcia prac Bolesława Barbackiego<br />
z okresu ich wspólnej młodości, gdzie<br />
namalował portret olejny Romana<br />
w mundurku gimnazjalisty, potem Romana<br />
i Loli (Karoliny) Wójsówny z okresu<br />
ich narzeczeństwa w Nowym Sączu<br />
oraz z okresu wizyty u Romana w 1938 r.<br />
w Katowicach. Są to zdjęcia, szkice główek<br />
- węglem - całej rodziny: Romana,<br />
Portret Karoliny Uhacz - rys. B. Barbacki<br />
Sądeczanin czerwiec 2009
80<br />
Wędrowiec, 1941 - mal. Bolesław Barbacki<br />
Karoliny i ich dzieci (oprócz Janiny, która<br />
urodziła się już podczas wojny) z oryginalnymi<br />
dedykacjami Barbackiego.<br />
Otrzymałam również od pani Janiny<br />
odbitki odręcznych notek artysty, kartki<br />
wysyłane do Romana, jak np. ta przedstawiona<br />
na zdjęciu, z wpisem na odwrocie<br />
o takiej treści: „Kochany Romku!<br />
Posyłam Ci fotografię z obrazka, przy<br />
malowaniu którego zostałem aresztowany<br />
w dniu 20.I.1941 r. Całuję Cię najserdeczniej<br />
zawsze Twój Bol. Barbacki.<br />
Nowy Sącz 18.III.1941 r.”<br />
Ten „obrazek” znajduje się w sądeckich<br />
katalogach muzealnych i nosi nazwę:<br />
„Wędrowiec”.<br />
Szczególnie wzrusza list B. Barbackiego<br />
do przyjaciela napisany między<br />
pierwszym a drugim aresztowaniem<br />
(Barbackiego hitlerowcy aresztowali<br />
ponownie 2 lipca 1941 r., rozstrzelany<br />
został wraz z innymi zakładnikami 21<br />
sierpnia w Biegonicach). Malarz skreślił<br />
ten list 30 marca 1941 r., a ponieważ<br />
do tej pory nie był znany poza rodziną<br />
Uhaczów, to jego treść pozwalam sobie<br />
przytoczyć w większych fragmentach:<br />
„Kochany Romku!<br />
Miło mi zrobiło się na duszy, że pochwaliłeś<br />
portret (nie wiadomo rodzinie<br />
Uhaczów o jaki portret chodziło, prawdopodobnie<br />
o portret na zamówienie,<br />
który wykonał dla Romana – przyp.<br />
aut.). W dwóch dniach ciężko było robić,<br />
bo farby nie podsychały, a od lat przyzwyczaiłem<br />
się grzebać w podeschniętych<br />
silnie gęstych jak ciasto lub glina<br />
farbach... Mnie samemu portret również<br />
się „udał” - podobał mi się - uważałem,<br />
że jest w „charakterze”. Mam z niego<br />
zdjęcie fotograficzne - dość dobre.<br />
Wiesz o tym, że gromadzę teraz zdjęcia<br />
obrazów z całego życia - dotychczas<br />
mam ich 200 - ale cyfra ta rośnie z dnia<br />
czerwiec 2009<br />
Portret Józefa Uhacza, lata 20. - mal. B. Barbacki<br />
na dzień, gdyż prawie co miesiąc przybywa<br />
mi (według umowy z fotografem)<br />
około 20-cia.<br />
Byłem kiedyś u Wiśki Koziełówny<br />
(dalsza rodzina Uhaczów - potomkowie<br />
żyją w Limanowej – przyp. aut.) i tam<br />
odnalazłem dwie roboty z 1920 r. - pamiętasz?,<br />
dwóch robotników - Wiśka<br />
opowiadała mi, że Twoje obrazki ocalały<br />
z „potopu”... Jakże się cieszę! A więc<br />
kiedyś przy okazji przybędzie mi zdjęcie<br />
z Twojego portretu jednobarwnego<br />
i Loli (obydwa są przedstawione w tym<br />
artykule – przyp. aut.).<br />
Kiedyś po wojnie, obiecuję Ci posłać<br />
cały plik zdjęć z najcelniejszych prac<br />
- zaś z robót bieżących posyłał będę<br />
wszystkie, abyś mógł kontrolować moje<br />
postępy. A w roku ubiegłym (1940) zrobiłem<br />
poważny krok naprzód, zwłaszcza<br />
pod względem kolorystycznym…<br />
Dziwna rzecz - starzeje się człek fizycznie,<br />
a jednak mózg porusza się ciągle<br />
ku wyżynom - ręka jak dotąd posłuszna..<br />
Och! cobym ja dał za to, żeby mieć<br />
pewność, że z 5 - 10 lat jeszcze pożyję<br />
! Nadrobiłbym braki i niedociągnięcia<br />
z całego życia!<br />
Pytasz Romku, czy przyjechałbym<br />
do Ciebie malować… ROZKAZ! - nie tylko<br />
rozkaz, ale radość dla mnie! Zwłaszcza<br />
ów portret Ojca pana Suskiego...<br />
- toż piechotą poszedłbym do Nowego<br />
Targu (Roman Uhacz mieszkał wówczas<br />
w Nowym Targu – przyp. aut.), żeby<br />
tego rodzaju typ malować! Staruszek koło<br />
80 lat - wiem z opowiadań pana Suskiego<br />
- coś tak ciekawego dla mnie!”<br />
W dalszej części listu Bolesław<br />
Barbarki uzgadnia z Romanem Uhaczem<br />
możliwość transportu sztalug,<br />
farb, do czego miało dojść w maju lub<br />
w czerwcu. „A nuż udałoby mi się namalować<br />
jakiś ładny pejzaż?, albo ciekawy<br />
typ górala? czy góralki? – zastanawia<br />
się Barbacki i dodaje - Zabrałbym<br />
ze sobą moje „pamiętniki”, które teraz<br />
w czasie wojny skleciłem - rzecz bardzo<br />
obszerna - pomyśl - sam Paryż 1924/25 -<br />
czytałbym Ci wieczorami „do poduszki”<br />
na zaśnięcie - całość liczy duże 3 tomy<br />
i to dopiero dociągnąłem do 1930 r. Będzie<br />
Cię rzecz interesowała, bo wyłącznie<br />
prawie dotyczy malarstwa i moich<br />
przeżyć. Jest tam i o Kole Filareckim -<br />
i o naszym malowaniu przy ulicy Klasztornej<br />
- pamiętasz?<br />
Kończę - choć pisałbym do Ciebie<br />
bez końca!<br />
No innym razem więcej. - Zostałeś<br />
mi Romku na świecie jeden jedyny! Nanek<br />
Kmietowicz zmarł we wrześniu ub.<br />
roku we Lwowie. Z całego serca Cię ściskam<br />
i całuję. Bol. Napisz wnet - i podaj<br />
ew. termin dokładnie!”<br />
Ostatni list Barbackiego<br />
Więcej listów dotyczących Barbackiego<br />
w rodzinie Uhaczów się<br />
nie zachowało i prawdopodobnie<br />
do opisanego wymarzonego spotkania<br />
nie doszło. Wolno sądzić, że to był<br />
jeden z ostatnich listów Bolesława Barbackiego,<br />
dlatego tym cenniejszy. Synowie<br />
Romana byli wówczas nastolatkami<br />
i ani Stanisław, ani Kazimierz nic<br />
dzisiaj nie pamiętają. Najstarszy z braci<br />
Bolesław już nie żyje. Cytuję fragment<br />
listu pani Janiny: „Mój ojciec Roman<br />
Uhacz został rozstrzelany w Krakowie,<br />
na Montelupich w 1943 r. W tym samym<br />
roku gestapo aresztowało mojego<br />
najstarszego brata Bolesława, którego<br />
też rozstrzelano i do dzisiaj nie znamy<br />
miejsca ich pochówku. Moja mamusia<br />
została sama z resztą dzieci, mieszkała<br />
w Dziekanowicach k/Krakowa, dokąd<br />
po wybuchu wojny ojciec zawiózł ro-<br />
Portret Romana Uhacza - mal. B. Barbacki<br />
Sądeczanin
dzinę, myśląc pewnie, że w bezpieczne<br />
miejsce. Ja się tam właśnie urodziłam<br />
(była wówczas trzylatkiem - przyp. aut).<br />
Chowałam się w cieniu tragedii rodzinnej,<br />
o nic nie pytałam, mamusia i bracia<br />
niewiele opowiadali... Odkryty przez<br />
Panią w artykule Chryzio stał się dla nas<br />
przyczyną, aby sięgnąć do przeszłości,<br />
emocje są u nas cały czas żywe...”.<br />
Wszystko do sprawdzenia<br />
Wszystkie materiały do tego artykułu<br />
przesłano mi, co prawda, drogą internetową,<br />
ale są łatwe do sprawdzenia,<br />
gdyż do tej pory są przechowywane -<br />
już przez trzecie pokolenie - jako cenne<br />
pamiątki rozległej, jak się okazało, rodziny<br />
Uhaczów.<br />
Sprawdzałam w pracach dotyczących<br />
Bolesława Barbackiego, zgromadzonych<br />
w sądeckim muzeum, nie znalazłam<br />
tych obrazów w katalogach,<br />
a już prywatna korespondencja skierowana<br />
do Romana Uhacza przez Bolesława<br />
Barbackiego ucieszyła mnie najbardziej,<br />
rozjaśniła i poszerzyła moją<br />
wiedzę o tym wybitnym sądeckim<br />
malarzu w ostatnich miesiącach jego<br />
życia.<br />
Ponieważ wszystko zaczęło się<br />
od Chryzantyna, ucieszyłam się, gdy<br />
zobaczyłam go dokładnie na otrzymanym<br />
wspólnym zdjęciu (pierwszy z lewej)<br />
z siostrą Marią, bratem Romanem<br />
(ojciec Janiny) i bratem Józefem. Znałam<br />
jego twarz z mizernej odbitki (ze<br />
względu na jakość nie mogłam jej nawet<br />
umieścić w almanachowej publikacji),<br />
jaką dostarczyła mi podczas pisania<br />
artykułu pani Wanda Skrzeszewska-Straszyńska<br />
oraz z wyraźnie namalowanej<br />
głowy na portrecie zbiorowym (obraz<br />
wisiał w willi „Marya”) Towarzystwa Dramatycznego<br />
w Nowym Sączu z 1922 r.,<br />
Rodzeństwo Uhaczów (od lewej) - Chryzantyn, Maria, Roman, Józef<br />
gdzie Barbacki umieścił wyraźny podpis:<br />
WYSPRZEDANE. Zaznaczył w ten<br />
sposób funkcję Chryzia, jako odpowiedzialnego<br />
w towarzystwie za finanse.<br />
Dostałam również od pani Janiny<br />
zeskanowane zdjęcie Chryzantyna, podarowane<br />
bratu, a wykonane przez znanego<br />
artystę fotografika w Nowym Sączu,<br />
Jana Gawłowskiego (miał wówczas<br />
zakład przy ul. Jagiellońskiej), cytuję napis<br />
na odwrocie fotografii: „Ukochanemu<br />
Romkowi dla utrwalenia w pamięci<br />
serdecznych węzłów rodzinnych. Chryzantyn.<br />
NS.1.II.1925 r ”<br />
Jest też kartka od nieznanej osoby<br />
(trudny do odczytania podpis) na adres<br />
Chryzantyna w Nowym Sączu - ul. Jagiellońska<br />
k\ Kasy Oszczędności (obecny<br />
budynek PKO SA, d. BPH) z 29.VII.1924 r.<br />
z pozdrowieniami znad „polskiego Bałtyku”,<br />
z Helu, z prośbą aby pogratulował<br />
swojemu bratu – „Romciowi ślubu, ode<br />
mnie i od żony najserdeczniejsze życzenia<br />
pomyślności”, wraz z pozdrowieniami<br />
dla Chryzantyna i jego żony Marii.<br />
Na cmentarzu komunalnym przy ul.<br />
Rejtana znajduje się grób Marii - żony<br />
Chryzantyna. Nie umiem powiedzieć,<br />
jakie były jej dalsze losy po śmierci męża.<br />
Wiem tylko, że było to małżeństwo bezdzietne.<br />
Z widocznego na zdjęciu rodzeństwa<br />
Uhaczów pozostała do przypomnienia<br />
siostra Maria i brat Józef.<br />
Mam w posiadaniu fotografię uwieczniającą<br />
wspaniały portret Józefa (pędzla<br />
oczywiście Bolesława Barbackiego),<br />
oficera WP, który zginął na początku<br />
II wojny światowej na ulicy w Warszawie,<br />
rozstrzelany przez Niemców. Osierocił<br />
dwie maleńkie córeczki, a potem<br />
ich mieszkanie spłonęło podczas powstania<br />
warszawskiego. Siostra Maria<br />
zmarła w Nowym Sączu podczas II wojny<br />
światowej, a jej dzieci wychowywała<br />
„ciocia Wisia”.<br />
Anna Totoń, Antoni Malczak, 12.05.2009<br />
Dowiedziałam się również, dlaczego<br />
nie udało mi się w sądeckich archiwach<br />
kościelnych odnaleźć śladu tej rodziny.<br />
Otóż rodzina Uhaczów była wyznania<br />
grekokatolickiego, a do tych archiwów<br />
na terenie miasta pisząc artykuł nie mogłam<br />
mieć dostępu.<br />
Wizyta w „Sokole”<br />
Moja internetowa korespondencja<br />
z panią Janiną Uracz znalazła przemiłe<br />
zakończenie w dniu 12 maja 2009<br />
r. Spotkaliśmy się z rodziną Uhaczów<br />
na cmentarzu komunalnym przy grobowcu<br />
Chryzantyna Uhacza. Mieliśmy<br />
sobie wiele do wyjaśnienia, bo żadna<br />
poczta internetowa i listy nie zastąpią<br />
osobistego kontaktu.<br />
Złożyliśmy również hołd przyjacielowi<br />
Romana Uhacza Bolesławowi Barbackiemu,<br />
o którym rodzina Uhaczów<br />
wie już prawie wszystko. Całodzienny<br />
pobyt Uhaczów w Nowym Sączu został<br />
zwieńczony wizytą u dyrektora MCK<br />
„Sokół” - Antoniego Malczaka, któremu<br />
wręczono pieczołowicie przechowywany<br />
i dobrze zakonserwowany autoportret<br />
Bolesława Barbackiego. Pani Janinie<br />
towarzyszył w tej uroczystej chwili<br />
jej małżonek oraz brat Stanisław. Uznali,<br />
że miejsce tego szkicu, przedstawiające<br />
ostatniego przed wybuchem II wojny<br />
światowej prezesa „Sokoła” winno znaleźć<br />
się w sali budynku nazwanej im.<br />
Bolesława Barbackiego. Jest to sala baletowa<br />
na II piętrze „Sokoła”.<br />
Anna Totoń<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
81
Historia<br />
Burmistrz Lucjan Lipiński zapragnął dla miasta gmachu reprezentacyjnego na europejskim<br />
poziomie<br />
Ratusz Leszka Migrały<br />
82<br />
Ratusz to najbardziej rozpoznawalna budowla Nowego Sącza, wizytówka<br />
miasta, powielana już od ponad 100 lat w tysiącach widokówek<br />
i fotografii. Pod względem identyfikacji z Sączem, z ratuszem<br />
może się równać tylko dużo starsza Bazylika św. Małgorzaty oraz<br />
…ponury gmach więzienia na skarpie dunajcowej. Do rąk czytającej<br />
publiki trafiła właśnie urocza książeczka Leszka Migrała pt. „Ratusz<br />
w Nowym Sączu”. Publikacja zasiliła Bibliotekę „Rocznika go”. Szczupłe, skromne wydawnictwo, a ile w niem<br />
Sądeckietreści!<br />
Niezrealizowany plan ratusza Niedzielskiego i Miksza<br />
czerwiec 2009<br />
powszechnym odbiorze ratusz<br />
uważany bywa najczęś-<br />
„W<br />
ciej za miejsce załatwiania bieżących spraw<br />
mieszkańców, centrum administracji miejskiej,<br />
ośrodek podejmowania decyzji na skalę<br />
lokalną” – pisze autor. Jakkolwiek każde<br />
tego rodzaju skojarzenie wydaje się słuszne,<br />
to zdaniem redaktora naczelnego „Almanachu<br />
Sądeckiego” - trudno nie dostrzec,<br />
że ratusz nowosądecki jest również<br />
obiektem organicznie zespolonym z historią<br />
miasta. Można w nim odnaleźć ducha<br />
czasu, i to nie abstrakcyjnego, ale zupełnie<br />
realnego, wydobytego z zaistniałych w tym<br />
miejscu niezwykłych zdarzeń.<br />
W pierwszej części swej rozprawki autor<br />
zajmuje się historią sądeckich ratuszy.<br />
Na przestrzeni ponad 700-letniej historii<br />
miasta było ich trzy. O pierwszym ratuszu<br />
niewiele wiadomo, poza tym, że był murowany<br />
i stał w okolicy ul. Świętego Ducha<br />
i kościoła farnego.<br />
Drugi ratusz postawiono<br />
już na rynku, w drugiej ćwierci XV<br />
wieku. „Na wieży ratuszowej w małej<br />
izdebce, opatrzonej piecem kaflowym<br />
– cytuje Leszek Migrała wiekopomną<br />
historię Nowego Sącza pióra<br />
ks. Jana Sygańskiego – czuwał<br />
trębacz, który budził mieszkańców<br />
ze snu, a o 10 wieczór wzywał na spoczynek,<br />
wytrębując taką oto pieśń”:<br />
Hej panowie gospodarze,<br />
Już dziesiąta na zegarze<br />
Strzeżcie ognia i złodzieja,<br />
Boga chwalcie – w Nim nadzieja.<br />
Lipiński miał nosa<br />
Stary ratusz przez trzy stulecia<br />
podlegał wielu przeróbkom, dzielił<br />
klęski i chwałę miasta, zasadniczą<br />
zmianę w jego wyglądzie przyniosła<br />
dobudowa drugiego piętra w 1834<br />
r. XIX-wieczne ryciny przedstawiają<br />
masywny budynek, coś, jak trochę<br />
większą solidną kamienicę mieszczańską,<br />
gdyby nie wieża zegarowa<br />
z obszernym tarasem od tu. W każdym razie nie było to żadne cudo<br />
fronarchitektoniczne.<br />
Ratusz był mocno nadszarpnięty<br />
zębem czasu, dlatego mieszkańcy<br />
nie płakali, gdy pożar z 1890 roku<br />
zachwiał konstrukcją budowli. Rajcy sądeccy<br />
debatowali nad planami budowy nowego<br />
ratusza, gdy dokładnie po 4 latach,<br />
17 kwietnia 1894 roku ponownie rozszalał<br />
się w mieście czerwony kur. Ogień strawił<br />
śródmieście Sącza, w tym zgromadzone<br />
w ratuszu archiwa miejskie z bezcennymi<br />
pergaminami średniowiecznymi (do dzisiaj<br />
ich żal!).<br />
Dzieje budowy obecnego ratusza,<br />
to temat sam w sobie. – Część radnych<br />
miejskich opowiadała się za usytuowaniem<br />
budowli na miejscu spalonego magistratu,<br />
jednakże przeprowadzona ankieta potwierdził<br />
celowość budowy obiektu pośrodku rynku,<br />
za którą to koncepcją opowiadał się burmistrz<br />
Lucjan Lipiński, pragnący dla miasta<br />
gmachu reprezentacyjnego na europejskim<br />
poziomie – pisze Leszek Migrała.<br />
Do konkursu zgłoszono dwa projekty<br />
nowego ratusza: autorstwa Juliana Niedzielskiego<br />
z Wiednia i jego współpracownika<br />
H. Mikscha oraz Jana Perosia,<br />
budowniczego miejskiego. Ankieta roze-<br />
Sądeczanin
Historia<br />
słana do miejscowych budowlańców dała<br />
przewagę projektowi Perosia i taki też wynik<br />
przyniosło głosowanie w Radzie Miejskiej<br />
(20 : 13). Obradom rady towarzyszyła burza<br />
w prasie sądeckiej, przy której dzisiejsze<br />
spory o „Urszulkę” wydają się być grzeczną<br />
dyskusją pensjonarek. Burmistrza Lipińskiego,<br />
jednego z najlepszych gospodarzy miasta<br />
epoki zaborowej (skanalizował i zelektryfikował<br />
Sącz), odsądzano od czci i wiary,<br />
robiono z niego pyszałka i aferzystę. Ale burmistrz<br />
postawił na swoim, dzięki czemu<br />
mamy to, co mamy.<br />
Chwała Migrale, że w swojej pracy reprodukuje<br />
odrzucony projekt ratusza autorstwa<br />
Niedzielskiego i Mikschego. Każdy<br />
może porównać i niechybnie dojdzie<br />
do przekonania, że burmistrz i większość<br />
ówczesnych rajców zachowało się rozsądnie.<br />
Lipiński miał absolutną rację!<br />
Nowy ratusz wybudowano w ekspresowym<br />
tempie, nie przymierzając tak szybko,<br />
jak dziś prezydent Ryszard Nowak remontuje<br />
ulice, a przecież nie było wtedy ciężkiego<br />
sprzętu i środków unijnych. 11 lipca 1895<br />
roku ks. dr Alojzy Góralik poświęcił kamień<br />
węgielny, a już w 2 lata później wprowadziły<br />
się do ratusza miejskie skryby. Całość kosztowała<br />
123.602 złotych reńskich.<br />
Spacerkiem po ratuszu<br />
Leszek Migrała szczegółowo opisuje architekturę,<br />
rozkład pomieszczeń i wystrój<br />
sądeckiego ratusza, ten „kosmopolityczny<br />
eklektyzm”, który do dzisiaj cieszy oko. Wędrujemy<br />
z autorem po zakamarkach budowli<br />
i obchodzimy ją wkoło. W budzącej<br />
respekt sali narad podziwiamy kopię obrazu<br />
Matki Boskiej Sykstyńskiej, zwanej MB<br />
Magistracką oraz cztery malowidła ścienne<br />
przedstawiające najważniejsze wydarzenia<br />
z dziejów Nowego Sącza. Wpatrujemy się<br />
w umieszczone<br />
na frontonie tarcze<br />
herbowe 34<br />
miast i ziem zap<br />
r z y j a ź n i o nych<br />
z Nowym Sączem,<br />
zadzieramy głowę,<br />
żeby przypatrzyć<br />
się figurze alegorycznej<br />
na wieży<br />
ratuszowej i zaglądamy<br />
do izdebki<br />
zegara, królestwa<br />
od ponad 100 lat<br />
kolejnych przedstawicieli<br />
rodu Do-<br />
Rynek, 1959<br />
brzańskich. Autor nie pomija żadnego detalu,<br />
przywołuje postaci sądeckich artystów,<br />
którzy przyłożyli rękę do powabu i piękna<br />
sądeckiej budowli nr 1.<br />
– W 1956 roku rada miejska zwróciła się<br />
do Marii Ritter z propozycją ratowania zagrożonych<br />
zniszczeniami malowideł historycznych.<br />
Oferta ta została przyjęta, a konsekwencją<br />
tej decyzji było powołanie zespołu<br />
renowatorów, w składzie którego znaleźli się<br />
(oprócz Marii Ritter) Zbigniew Borowski, Ewa<br />
Harsdorf i Czesław Elster; stiuki pozostawiono<br />
do odnowienia sądeckiemu rzemieślnikowi<br />
Janowi Waligórze – pisze Leszek Migrałe,<br />
który nie zapomniał też przypomnieć triumfalnego<br />
powrotu w 1987 roku św. Małgorzaty<br />
do herbu Nowego Sącza, zdobiącego hol<br />
ratusza.<br />
Opisy budowli Migrała przeplata sumienną<br />
analizą samorządności miejskiej<br />
w okresie staropolskim, austriackim i zeszłego<br />
stulecia. Różnie się nazywali gospodarze<br />
ratusza, zmieniały się ich prerogatywy. Rządzili<br />
miastem wójtowie, ławnicy, burmistrzowie,<br />
naczelnicy, wreszcie prezydenci. Przed<br />
czytelnikiem przewija się galeria „panów”<br />
na sądeckim ratuszu: ludzi małych i dużych,<br />
na łatwe i na trudne czasy. Ta 72-stronicowa,<br />
bogato ilustrowana książeczka<br />
(z porządnymi przypisami i indeksem<br />
nazwisk), to prawdziwa historia<br />
Nowego Sącza w pigułce.<br />
Od Piłsudskiego<br />
do Kaczyńskiego<br />
Był bowiem ratusz niemym<br />
świadkiem historycznych wydarzeń.<br />
31 października 1918 roku stał się<br />
siedzibą Tymczasowej Powiatowej<br />
Komisji Likwidacyjnej, zalążka suwerennej<br />
władzy polskiej na szczeblu<br />
Adam Butscher i strażnik na wieży ratuszowej<br />
lokalnym. W ratuszu Naczelnik Państwa Józef<br />
Piłsudski odbierał w 1921 roku tytuł<br />
honorowego obywatela miasta, przyznany<br />
mu przez sądeckich rajców 5 lat wcześniej.<br />
W 1928 roku ratusz gościł prezydenta<br />
Ignacego Mościckiego, a jesienią 1939 roku<br />
w swoim gabinecie na piętrze burmistrz<br />
Roman Sichrawa 10-krotnie (wg innych relacji<br />
20-krotnie, zastrzega się Migrała) napisał<br />
swoje nazwisko, gdy Niemcy mu kazali<br />
sporządzić listę zakładników spośród miejskich<br />
osobistości.<br />
Podczas okupacji niemieckiej na ratusza<br />
powiewała flaga III Rzeszy, w czasach<br />
stalinowskich zdobiły go partyjne slogany.<br />
Przez ponad 20 lat na ratuszu urzędował<br />
Janusz Pieczkowski, twórca „eksperymentu<br />
sądeckiego”. W styczniu 1981 r.<br />
salę obrad okupywali działacze sądeckiej<br />
Solidarności i tu potem złożył przysięgę<br />
(12 czerwca 1990 r.) pierwszy, po upadku<br />
komuny i odrodzeniu się autentycznej samorządności,<br />
prezydent Nowego Sącza Jerzy<br />
Gwiżdż. Przed ratuszem ordynariusz tarnowski<br />
bp Józef Życiński odprawił w 1992<br />
r. dziękczynną mszę św. z okazji jubileuszu<br />
700-lecia miasta z udziałem prezydenta<br />
Lecha Wałęsy. W sądeckim ratuszu gościli<br />
chyba wszyscy premierzy III RP i w te stare<br />
ratuszowe progi zawita 3 czerwca i po pokonaniu<br />
westybulu pomaszeruje marmurowymi<br />
schodami na piętro prezydent Lech<br />
Kaczyński.<br />
Nie sposób wyobrazić sobie Nowego<br />
Sącza bez ratusza w Rynku i o tym wszystkim<br />
pisze Leszek Migrała. Jego praca, bardzo<br />
solidnie udokumentowana, powinna<br />
trafić do biblioteczki każdego szanującego<br />
się sądeczanina.<br />
(HSZ)<br />
Leszek Migrała Ratusz w Nowym Sączu, Wydawnictwo<br />
„Koliber”, Nowy Sącz 2009; książka sfinansowana<br />
z budżetu Miasta Nowego Sącza.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
83
Historia<br />
odbudowa zamku w nowym sączu<br />
Pierwszy krok<br />
zamek - XVII w.<br />
84<br />
Do odbudowy zamku królewskiego w Nowym Sączu jeszcze daleka<br />
droga, ale pierwszy, konkretny krok został już zrobiony.<br />
Każde wielkie dzieło musi mieć solidny fundament. A takim<br />
jest staranna kwerenda w archiwach. Wyszukiwanie i studiowanie<br />
wszelkich możliwych dokumentów i zapisów trwało dwa<br />
lata. Kilka tygodni temu ruszyły prace archeologiczne.<br />
Nawet najszlachetniejsza idea<br />
wymaga entuzjazmu. O ile należy<br />
się zgodzić, że sprężynę odbudowy<br />
zamku uruchomił prezydent Ryszard<br />
Nowak (choć skromne 50 tys.<br />
zł wykrojone w tegorocznym budżecie<br />
miasta wystarczy zaledwie na kilka<br />
skromnych odkrywek badawczych),<br />
to głównym motorem napędowym<br />
i autorem rekonstrukcji warowni<br />
w przedwojennej bryle jest skromny<br />
i młody archeolog, Bartłomiej<br />
czerwiec 2009<br />
Urbański, zatrudniony w Muzeum<br />
Okręgowym.<br />
Bartłomiej Urbański zgłębił jak mało<br />
kto przedwojenne plany (opracowywane<br />
m.in. przez Bolesława Barbackiego,<br />
Romualda Regułę i Romana<br />
Szkaradka), opracowane w łonie<br />
działającego w latach 1926-1938 Komitetu<br />
Odbudowy Zamku. Odwołuje<br />
się do jednego ze sprawozdań przedłożonego<br />
komisarzowi rządowymi<br />
dr. Romanowi Sichrawie:<br />
Zarząd Komitetu<br />
Odbudowy Zamku<br />
w latach 1926-1935<br />
•<br />
•<br />
•<br />
•<br />
Przewodniczący<br />
Roman Sichrawa,<br />
zastępca inż. Walenty Cyło,<br />
sekretarz: Roman Szkaradek,<br />
skarbnik Władysław<br />
Adamczyk.<br />
Członkowie zarządu:<br />
• radca Antoni Brudzona,<br />
• inż. Roman Gdecz,<br />
• inż. Moscheni,<br />
• prof. Romuald Reguła,<br />
• Ignacy Steindel,<br />
• Tadeusz Szczecina,<br />
• dr Tobiszyk,<br />
• architekt Józef Wojtyła.<br />
Sądeczanin
Historia<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
85
Historia<br />
Zamek - odbudowa, makieta przedwojenna<br />
Mając na oku obecny stan majątkowy społeczeństwa<br />
i skarbu państwa, postanowiono zadowolić się na razie minimalnym<br />
programem odbudowy, to znaczy, przeprowadzeniu<br />
zabudowań zamkowych możliwie najmniejszym kosztem<br />
do tego stanu używalności, ażeby można było w niektórych<br />
pomieszczeniach umieścić muzeum Miasta Nowego Sącza<br />
– oraz stałe wystawy artystyczne, przemysłowe itd. z równoczesnym<br />
przeniesieniem wszelkich przejawów życia publicznego<br />
i narodowego na dziedziniec zamkowy.<br />
Równolegle z robotami związanymi z minimalnym programem,<br />
będą zbierane i gromadzone części zabytkowe napotkane<br />
w toku robót. Niektórzy członkowie Komisji będą<br />
przeprowadzać studia nad pierwotnym wyglądem Zamku,<br />
będą zbierane szkice, dokumenty, mapy itd., które też będą<br />
miały być przechowywane. Tak zebrane zabytki i dokumenty<br />
miałyby stworzyć materiał dla projektanta Odbudowy Zamku<br />
na zasadzie przyszłego maksymalnego planu.<br />
Dziś też ewentualna odbudowa zamku jest możliwa etapami.<br />
Dyrektor Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, Robert<br />
Ślusarek już teraz jednak myśli o urządzeniu zamkowych<br />
wnętrz i projektuje stworzenie specjalnej historycznej<br />
wystawy, dzięki której zwiedzający mogliby zapoznać się<br />
z przeszłością miasta. A w ogóle w przyszłości zamek mógłby<br />
być siedzibą muzeum (dotychczasowa, w Domu Gotyckim<br />
przy ul. Lwowskiej 3 ma za kilkanaście lat być zwrócona<br />
właścicielowi, czyli parafii św. Małgorzaty).<br />
Zamek królewski wzniesiono w połowie XIV wieku. Dziś<br />
pozostały jedynie ruiny z basztą kowalską. A w czasach<br />
świetności była to ulubiona warownia króla Władysława Jagiełły.<br />
Teraz pojawia się szansa, by było to także ulubione<br />
miejsce mieszkańców i turystów.<br />
(jer)<br />
Zamek - odbudowa, makieta<br />
Zamek, zjazd legionowy 15.08.1939<br />
86<br />
Lata trzydzieste XX w Zamek, wystawa, 1932<br />
czerwiec 2009<br />
Sądeczanin
Przewodnik Leszka Migrały<br />
Turystyka<br />
Tuzin turystycznych<br />
cudów sądecczyzny<br />
Mowa o cudach ludzkich rąk i umysłów, dzieł architektury i techniki<br />
– atrakcjach turystycznych Sądecczyzny. Niechże poniższa<br />
lista będzie swoistego rodzaju turystycznym przewodnikiem<br />
dla przybyszów z kraju i zagranicy, którzy zechcą zobaczyć najbardziej<br />
urokliwe zakątki ziemi sądeckiej. A tubylcom również<br />
od czasu do czasu warto przypomnieć: swego nie znacie, cudze<br />
chwalicie...<br />
zapięty mosiężny łańcuch. Około 1018<br />
roku Świerad i jego uczeń Benedykt<br />
przybyli na Słowację, gdzie wstąpili<br />
do klasztoru na górze Zobor w pobliżu<br />
Nitry. Świerad przyjął wtedy imię zakonne<br />
Andrzej, na nowo podejmując<br />
życie pustelnicze, najpierw w grocie<br />
skalnej nad klasztorem, później w jaskini<br />
na Skałce koło Trenczyna, gdzie<br />
zmarł około 1031 roku.<br />
Kościół w Tropiu zalicza się do najstarszych<br />
obiektów średniowiecznej<br />
architektury monumentalnej w Polsce.<br />
Wewnątrz świątyni znajduje się<br />
cenne malowidło ścienne – fragment<br />
romańskiego fresku z pierwszej połowy<br />
XII wieku - które prawdopodobnie<br />
przedstawia króla węgierskiego św.<br />
Stefana.<br />
2. Rożnowski beluard<br />
1. Kościół św.<br />
Świerada w Tropiu<br />
Kościół św. Świerada - fot. Jerzy Leśniak<br />
Poszukiwania archeologiczne<br />
sprzed półwiecza dały podstawy<br />
do stwierdzenia, że kościół w Tropiu<br />
powstał najwcześniej z końcem XI<br />
wieku, a najprawdopodobniej z początkiem<br />
XII stulecia. Bardzo możliwe<br />
jednak, że świątynia powstała wcześniej<br />
− około 1045 roku − za panowania<br />
Kazimierza Odnowiciela.<br />
Patronem kościoła jest św. Świerad,<br />
kanonizowany w 1083 roku, który<br />
przebywał w pustelni tropskiej, umartwiając<br />
swoje ciało, m.in. nosił ciasno<br />
Do ciekawostek Rożnowa zaliczyć<br />
należy pozostałości renesansowej warowni,<br />
wzniesionej w połowie XVI wieku<br />
przez wybitnego teoretyka i praktyka<br />
sztuki wojennej Jana Tarnowskiego,<br />
hetmana wielkiego koronnego, zwycięzcę<br />
spod Obertyna i Staroduba.<br />
Nie od rzeczy będzie przypomnieć,<br />
że rożnowski beluard zastąpić miał<br />
nad Dunajcem dawny zamek średniowieczny,<br />
pochodzący z drugiej połowy<br />
XIV wieku, będący ongiś siedzibą<br />
hetmańskiego pradziada Zawiszy<br />
Czarnego. Budowa fortyfikacji na południowej<br />
granicy państwa polskiego<br />
nie była w tamtym czasie fanaberią<br />
czołowego możnowładcy na dworze<br />
Zygmunta Starego, nie zawsze zaspokojonego<br />
w swoich ambicjach politycznych,<br />
ale koniecznością wynikającą<br />
z realnego zagrożenia Polski przez<br />
Turków, wzmocnionych po bitwie pod<br />
Mohaczem na Węgrzech.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
8
Turystyka<br />
Rożnowski beluard<br />
Beluard rożnowski wzniesiony został<br />
na planie pięcioboku, będąc drugą<br />
tego rodzaju (po Gdańsku) fortyfikacją<br />
bastionową. Do czasów współczesnych<br />
przetrwały jedynie fragmenty<br />
warowni: przede wszystkim kamienny<br />
bastion wysoki około 8 m, z dwiema<br />
kondygnacjami strzelnic, z obszernym<br />
przysklepionym wnętrzem; zachowały<br />
się również rzeźbione tarcze z Leliwą<br />
(herbem Tarnowskich) oraz z brodatą<br />
męską postacią trzymającą w ręku głowę<br />
Turka.<br />
3. Ratusze nowosądeckie<br />
O najstarszym ratuszu nowosądeckim<br />
nie mamy wielu informacji.<br />
Na podstawie zapisów poczynionych<br />
przez Jana Długosza możemy jednak<br />
stwierdzić, że w połowie XV wieku bp<br />
Zbigniew Oleśnicki zakupił dla tworzonej<br />
przy kościele św. Małgorzaty<br />
kapituły kolegiackiej realność zwaną<br />
„starym ratuszem”, w której miejscu<br />
(naroże ul. Lwowskiej i Ducha<br />
Świętego) znajduje się obecnie Dom<br />
Gotycki.<br />
Drugi ratusz nowosądecki powstał<br />
zapewne w połowie XV wieku.<br />
Nie znamy dokładnego wyglądu<br />
tej budowli, ale możemy stwierdzić,<br />
że w okresie staropolskim był to budynek<br />
renesansowy, który w późniejszym<br />
czasie nabrał cech barokowych<br />
i klasycystycznych. Spłonął w czasie<br />
wielkiego pożaru 17 kwietnia 1894<br />
roku. Jego miejsce zajął gmach<br />
eklektyczny, wybudowany w latach<br />
1895−1897 przez Karola Knausa pod<br />
kierunkiem budowniczego miejskiego<br />
Jana Perosia.<br />
Ratusz współczesny jest jedną<br />
z najbardziej rozpoznawalnych budowli<br />
Nowego Sącza, ciekawe jednak,<br />
że na przełomie XIX i XX stulecia jego<br />
budowa budziła wiele kontrowersji.<br />
W trakcie głosowania przez Radę Miasta<br />
projekt Jana Perosia przeforsowany<br />
został z dużym trudem, przechodząc<br />
niewielką większością głosów, do końca<br />
budząc krytykę nieprzejednanej<br />
grupy rajców i części opinii publicznej.<br />
Ratusz nowy - fot. Jerzy Leśniak<br />
Ratusz stary<br />
88<br />
czerwiec 2009<br />
Sądeczanin
Veraikon fot. Piotr Droździk<br />
4. Veraikon<br />
Nieznajomość genezy powstania<br />
Veraikonu, znajdującego się w Bazylice<br />
św. Małgorzaty w Nowym Sączu,<br />
nazywanego Przemienieniem Pańskim,<br />
spowodowała, że początki tego<br />
cudownego wizerunku Chrystusa zostały<br />
oplecione legendami, spisanymi<br />
już w drugiej połowie XVII wieku.<br />
Cechą wspólną dwóch znanych nam<br />
podań jest to, że autorstwo obrazu<br />
przypisuje się św. Łukaszowi Ewangeliście;<br />
różnice dotyczą natomiast<br />
osób i okoliczności, jakie towarzyszyły<br />
przywiezieniu cudownego wizerunku<br />
do wsi Kamienica, gdzie zostało<br />
założone miasto Nowy Sącz.<br />
60 lat temu historycy sztuki<br />
skłonni byli datować obraz Przemienienia<br />
Pańskiego na wiek XVI,<br />
określając go jako „włoski, bizantynizujący”.<br />
Nieco później datację Veraikonu<br />
zaczęto przesuwać na wiek<br />
XV, traktując go nadal jako import<br />
włoski. W obecnych czasach nowe<br />
światło na początki obrazu Przemienienia<br />
Pańskiego rzuciły badania<br />
przeprowadzone<br />
przez ks. Tadeusza<br />
Bukowskiego,<br />
Wnioski z nich<br />
wypływające pozwalają<br />
stwierdzić,<br />
że „obraz<br />
powstał na terenie<br />
Czech, w latach<br />
1350−1370,<br />
w kręgu malarstwa<br />
i stylu czeskiego,<br />
w klasztornej<br />
pracowni<br />
mistrza o włoskich<br />
t r a d y c j a c h<br />
warsztatowych”.<br />
Cudowny obraz<br />
Przemienienia Pańskiego<br />
dwukrotnie<br />
poddawany był<br />
renowacji. Po raz<br />
pierwszy nowosądecki<br />
Veraikon odnowiony<br />
został<br />
w roku 1930, za probostwa<br />
ks. Romana<br />
Mazura, kiedy<br />
to niezbędnych<br />
prac dokonał Leszek<br />
Pindelski z Tarnowa.<br />
Drugiej renowacji<br />
Veraikonu, przeprowadzonej staraniem<br />
ks. proboszcza Władysława Lesiaka,<br />
dokonał zespół po kierunkiem Józefa<br />
Furdyny w 1971 roku. Wówczas to uroczystościom<br />
wprowadzenia obrazu przewodniczyli:<br />
ordynariusz tarnowski bp. Jerzy<br />
Ablewicz oraz metropolita krakowski<br />
kard. Karol Wojtyła.<br />
Ołtarz główny w kościele św. Kazimierza - fot. Piotr Droździk<br />
Turystyka<br />
5. Wnętrze kościoła<br />
św. Kazimierza<br />
w Nowym Sączu<br />
Kościół św. Kazimierza zwraca<br />
uwagę wieloma interesującymi dziełami<br />
sztuki, m.in. wielobarwną polichromią<br />
i jedyną w Nowym Sączu<br />
mozaiką. Malowidła ścienne wykonał<br />
w 1925 roku prof. Jan Bukowski, sprawiając,<br />
że neogotycki kościół został<br />
„wyciągnięty” iluzyjnie ku górze, nabierając<br />
wertykalnego charakteru.<br />
Polichromie zwracają uwagę swoim<br />
dydaktyzmem oraz symboliką.<br />
Na szczególną uwagę zasługują dwa<br />
większe, „gobelinowe” obrazy w prezbiterium<br />
z przytoczonymi tekstami<br />
Pisma Świętego oraz popiersia ewangelistów,<br />
a także alegorie cnót kardynalnych<br />
(roztropność – prudentia,<br />
męstwo – fortitudo, umiarkowanie<br />
– temperatio, sprawiedliwość – iustitia),<br />
malowane ponoć z „wolnej ręki”.<br />
Z innych dzieł upiększających<br />
kościół warto wymienić choćby mozaikę<br />
umieszczoną w portalu przed<br />
wejściem głównym do kościoła, jedyną<br />
tego rodzaju realizację artystyczna<br />
w Nowym Sączu, która była<br />
wspólnym dziełem prof. Bukowskiego<br />
oraz o. Pieczonki − jezuity z Krakowa,<br />
wykształconego we Włoszech<br />
w technice mozaikowej, jak również<br />
Drogę Krzyżową autorstwa Władysława<br />
Hasiora, którą autor, wówczas<br />
jeszcze student Akademii Sztuk Pięknych<br />
w Warszawie, wykonał pod kierunkiem<br />
prof. Mariana Wnuka.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
89
Turystyka<br />
6. Kościół i klasztor<br />
Klarysek w Starym Sączu<br />
90<br />
Pałac w Nawojowej - fot. Jerzy Leśniak<br />
czerwiec 2009<br />
Klasztor klarysek fot. Jerzy Żak<br />
Starosądecki klasztor Klarysek został<br />
ufundowany przez św. Kingę 6 lipca<br />
1280 roku. Pięć lat później powstał<br />
kościół klasztorny, który był przebudowany<br />
w stylu gotyckim i konsekrowany<br />
p.w. Trójcy Świętej w roku 1332. Na początku<br />
XVII wieku świątynia klasztorna<br />
uległa dalszej przebudowie za sprawą<br />
muratora Jana de Simoni, uzyskując<br />
wygląd manierystyczno-barokowy.<br />
W XVIII stuleciu kolejne zmiany architektoniczne<br />
pogłębiły barokowy charakter<br />
kościoła, m.in. w wyniku wzniesienia<br />
przez Franciszka Placidiego<br />
wymyślnej wieżyczki na sygnaturkę.<br />
Klasztor pozostaje od wieków przede<br />
wszystkim głównym miejscem kultu<br />
Kingi, przechowując relikwie świętej<br />
oraz pamiątki z nią związane: wisior<br />
z relikwiarzykiem – ostensorium, ujęty<br />
w kryształ górski, trzon kościany<br />
kindżału, łyżeczkę z agatu, pierścień<br />
z intagliem w ametyście, medalion<br />
z krucyfiksem i gemmą antyczną.<br />
W kościele Świętej Trójcy można<br />
podziwiać wielu znakomitych zabytków,<br />
w tym trzy stiukowe ołtarze<br />
włoskiego mistrza Baltazara Fontany,<br />
XV-wieczną gotycką kropielnicę oraz<br />
ambonę w kształcie drzewa Jessego<br />
(ikonograficzne przedstawienie genealogii<br />
Chrystusa), wybitny wytwór XVIIwiecznej<br />
snycerki.<br />
Klauzura klasztorna skrywa prawdziwe<br />
skarby sztuki. Do najcenniejszych<br />
zalicza się m.in. sugestywny<br />
obraz Misericordia Domini<br />
z około 1470 roku, gotycką<br />
figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem,<br />
czy też Antyfonarz sądecki<br />
z około 1300 roku, będący<br />
jedną z najstarszych ksiąg liturgicznych<br />
powstałych w Małopolsce.<br />
Z wielu innych dzieł<br />
sztuki wymienić można choćby<br />
XVII-wieczne obrazy: Cuda<br />
Kingi, Św. Kinga i św. Franciszek,<br />
Św. Antoni i bł. Salomea,<br />
oraz rzeźbę przedstawiającą<br />
św. Kingę z około 1470 roku,<br />
najstarszy znany wizerunek<br />
fundatorki kościoła i klasztoru<br />
Klarysek w Starym Sączu.<br />
7. Pałac Stadnickich<br />
w Nawojowej<br />
Powstanie fortuny Stadnickich<br />
na Sądecczyźnie (państwa<br />
nawojowskiego) miało<br />
miejsce w czasach porozbiorowych<br />
na przełomie XVIII<br />
i XIX wieku, kiedy to Franciszek<br />
Stadnicki nabył od Heleny<br />
Apolonii Massalskiej Nawojową<br />
z okolicznymi wioskami,<br />
a od Izabelli Lubomirskiej-Łabową.<br />
Główną siedzibą młodszej linii Stadnickich<br />
był pałac w Nawojowej zbudowany<br />
w XVI wieku przez Piotra Nawojowskiego<br />
ostatniego właściciela<br />
Nawojowej z rodu Toporczyków.<br />
W opisie pałacu Anny Bomby,<br />
gdy jego właścicielami byli Stadniccy,<br />
możemy przeczytać: „Na pierwszym<br />
piętrze nowego skrzydła pałacu usytuowane<br />
było siedmiopokojowe mieszkanie<br />
Adama i Stefanii Stadnickich, salony,<br />
gabinet i sala jadalna. W wieży<br />
była domowa kaplica (...) na parterze<br />
dobudowano pokój na kancelarię, pod<br />
nimi piwnicę z przeznaczeniem na archiwum<br />
(...). W starszej części pałacu<br />
(...) w pokojach przyziemia znajdowała<br />
się kuchnia, kredens (pomieszczenie<br />
służące do przechowywania zastawy<br />
stołowej oraz dla służby podającej<br />
do stołu) i spiżarnia. Niżej w suchych<br />
piwnicach przechowywano krasiczyńskie<br />
miody (...), owoce i kilkaset butelek<br />
węgierskiego i francuskiego wina (najstarsze<br />
z 1730 roku). (...) Ok. 1840 roku<br />
Edward Stadnicki ze szwagrem Kazimierzem<br />
Krasickim założyli zachowany<br />
do naszych czasów park”.<br />
W okresie międzywojnia gospodarzem<br />
dóbr nawojowskich był Adam<br />
Stadnicki, wspaniały leśnik i miłośnik<br />
przyrody. 27 stycznia 1937 roku gościł<br />
w Nawojowej holenderską następczynię<br />
tronu księżniczkę Juliannę. Gospodarze<br />
podjęli gościa uroczystym obiadem,<br />
a na prośbę nowosądeckiego<br />
starosty Macieja Łacha urządził polowanie,<br />
ponoć ku zadowoleniu hrabiego<br />
Adama mało udane pod względem<br />
Sądeczanin
Turystyka<br />
zdobyczy łowieckiej. Pięć miesięcy<br />
później – w czerwcu – kościół i pałac<br />
w Nawojowej były świadkami kolejnego<br />
wydarzenia – arystokratycznego<br />
ślubu i wesela Jadwigi Stadnickiej<br />
z Adamem Czartoryskim, zaaranżowanego<br />
w tradycji staropolskiej.<br />
8. Wiadukt w Grybowie<br />
Budowa linii kolei Tarnowsko-Leluchowskiej<br />
ze względu na występujące<br />
w Beskidach trudności terenowe<br />
wymagała wprowadzenia kilku<br />
ciekawych, acz niełatwych do zastosowania<br />
rozwiązań technicznych.<br />
Jednym z nich była konieczność wybudowania<br />
w Grybowie wysokiego<br />
kamiennego wiaduktu rozpiętego<br />
na siedmiu arkadach, zwanego często<br />
polskim Semmeringiem, co nawiązywało<br />
do podobnych zastosowań inżynieryjnych<br />
wykorzystanych mniej<br />
więcej dwadzieścia lat wcześniej przy<br />
budowie pierwszego w Europie górskiego<br />
odcinka kolejowego wiodącego<br />
przez słynną przełęczy w Alpach<br />
Wschodnich.<br />
Umiejętne pokonywanie trudności<br />
terenowych przez budowniczych<br />
dróg żelaznych było nie tylko majstersztykiem<br />
z punktu widzenia XIX-wiecznej<br />
sztuki inżynieryjnej, ale spowodowało<br />
również, że przejazdy górskimi<br />
liniami kolejowymi stały się prawdziwą<br />
atrakcją, dostarczającą podróżnym<br />
niejednokrotnie sporych emocji,<br />
a przede wszystkim dużych doznań<br />
estetycznych.<br />
Przejazd koleją w okolicach Grybowa<br />
wzbudził zainteresowanie m.in.<br />
krajoznawcy Henryka Müldnera, który<br />
spisał swoje wrażenia z podróży odbytej<br />
„żelaźnicą” w sierpniu 1876 roku.<br />
„Szalona” jazda kończyła się gdzieś<br />
na stacji w Kamionce, przy czym<br />
jej prędkość nigdzie nie przekraczała<br />
45 km/godz. Fakt ten nie powinien nas<br />
jednak specjalnie dziwić, jeśli zauważymy,<br />
że nie znano wówczas hamulców<br />
automatycznych, posługując się<br />
jedynie ręcznymi.<br />
9. Cerkiew w Powroźniku<br />
Wiadukt w Grybowie - fot. arch.<br />
zrębowa, posiada typowy układ trójdzielny<br />
obejmujący dawną część kapłańską<br />
(obecnie prezbiterium), nawę<br />
i babiniec, ponad którym wznosi się<br />
wysoka wieża o konstrukcji słupowej,<br />
zakończona izbicą i baniastym hełmem.<br />
Szczególnie cenna jest zakrystia,<br />
przylegająca do prezbiterium, zakończona<br />
trójbocznie. Od wewnątrz<br />
ściany świątyni pokrywa polichromia,<br />
stanowiąca jeden z unikatowych<br />
Cerkiew w Powroźniku fot. Jerzy Żak<br />
w Polsce zabytków ruskiego malarstwa<br />
ściennego.<br />
Cerkiew wzniesiono w latach<br />
1604–1606; w 1642 roku unicki biskup<br />
z Przemyśla, Atanazy Krupecki ustanowił<br />
w Powroźniku miejsce odpustowe.<br />
Gruntowna przebudowa nadająca budowli<br />
wygląd zbliżony do obecnego<br />
miała miejsce w 1643 roku. Zniszczoną<br />
zębem czasu świątynię odremontowano<br />
gruntownie w latach 1965–1966<br />
Świątynia parafialna w Powroźniku<br />
(obecnie kościół rzymskokatolicki)<br />
należy do najcenniejszych zabytków<br />
budownictwa cerkiewnego w stylu<br />
zachodnio-łemkowskim. Konstrukcja<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
91
Turystyka<br />
92<br />
staraniem miejscowej ludności; znacznie<br />
wcześniej – w 1814 roku – została<br />
przeniesiona z terenu zagrożonego<br />
powodziami na obecne miejsce.<br />
Wnętrze cerkiewki zawiera wiele<br />
zabytków dawnego malarstwa cerkiewnego<br />
oraz snycerstwa. Wartość<br />
muzealną posiada zespół ikon z XVII<br />
wieku, najstarszy jaki przetrwał w dawnych<br />
cerkwiach Sądecczyzny. Do najciekawszych<br />
należą trzy ikony z 1626<br />
roku, prawdopodobnie namalowane<br />
w warsztacie Awlentego Radimskiego<br />
(Pawła Radymskiego). Przedstawiają<br />
one postać św. Jakuba Młodszego,<br />
patrona cerkwi w Powroźniku, scenę<br />
Sądu Ostatecznego oraz Wniebowzięcie<br />
Najświętszej Maryi Panny.<br />
Do najstarszych zabytków sztuki<br />
cerkiewnej zalicza się również dzwon<br />
odlany w 1615 roku i rokokowa ambona<br />
z roku 1700.<br />
10. Ruiny zamkowe<br />
w Muszynie<br />
Na wzgórzu Baszta górującym nad<br />
Muszyną, zwanym też Zamczyskiem,<br />
widoczne są szczątki grodu. Za czasów<br />
bolesławowskich w XI wieku stał<br />
tu niewielki drewniany gródek, na miejscu<br />
którego z czasem wyrósł murowany<br />
zamek. Został on wzniesiony według<br />
tradycji w 1301 roku z fundacji<br />
królewskiej, stając się następnie własnością<br />
biskupią. Zamek uległ zniszcze-<br />
Ruiny zamkowe na wzgórzu Baszta fot. arch.<br />
czerwiec 2009<br />
Tunel w Żegiestowie fot. arch.<br />
niu w 1474 roku podczas<br />
wojny Kazimierza Jagiellończyka<br />
z królem węgierskim<br />
Maciejem Korwinem.<br />
Odbudowany w XVI<br />
wieku stanowił siedzibę<br />
starostów muszyńskich<br />
i miejsce pobytu harników<br />
– zbrojnej straży, której<br />
zadaniem było m.in.<br />
zwalczanie zbójnictwa<br />
na terenach przygranicznych.<br />
Zamek, opuszczony<br />
pod koniec XVIII wieku,<br />
popadł w ruinę, spenetrowaną<br />
przez archeologów<br />
dopiero w latach 60. i 70.<br />
XX stulecia.<br />
Chociaż świetność tej<br />
budowli należy do głębokiej<br />
przeszłości, to jednak<br />
odwiedziny wzgórza<br />
Baszta i dzisiaj mogą przywrócić<br />
w wyobraźni obrazy<br />
sprzed wieków; tym<br />
łatwiej, jeśli posłużymy<br />
się legendą. Jedna z nich,<br />
nawiązując do znajdującej<br />
się na Popradzie<br />
pod zamkiem głębi opowiada, że tutaj<br />
właśnie kupiec Amadej rozbił się<br />
na skałach, płynąc z transportem wina<br />
i tajemniczą beczką złotych dukatów.<br />
Chytry handlarz chciał ukryć dukaty,<br />
dlatego płynął nocą, jednakże panna<br />
wodna osłabiła jego czujność i spowodowała<br />
katastrofę. Popękały beczki<br />
i dukaty rozsypały się jak złoty deszcz.<br />
Legenda głosi, że Amadej co rok wraca<br />
pod skałę, jęczy i w blasku księżyca<br />
szuka swoich pieniędzy. Sięga dna<br />
rękami i wyrzuca zdobycz na brzeg,<br />
niestety ku jego rozpaczy są to tylko<br />
kamienie. Nieszczęsny człek, trawiony<br />
chciwością przez całe wieki wybrał<br />
głębię olbrzymią, którą współcześnie<br />
z racji nieprzeniknionej czeluści nazwano<br />
Czarnym Wirem.<br />
11. Tunel w Żegiestowie<br />
Do najambitniejszych przedsięwzięć<br />
inżynieryjnych na Sądecczyźnie<br />
zaliczyć należy tunel kolejowy w Żegiestowie,<br />
powstały rychło po tym jak<br />
władze austriackie zdecydowały się<br />
w kwietniu 1873 roku podjąć budowę<br />
kolei tarnowsko-leluchowskiej. Wykonanie<br />
tego przedsięwzięcia powierzone<br />
zostało wówczas przedsiębiorstwu<br />
„Koeller i Gregerson”, które 4 września<br />
1873 roku podjęło prace przy drążeniu<br />
tunelu w Żegiestowie, wymagające<br />
przebijania się na odcinku ponad<br />
pół kilometra przez zbocze nad Popradem,<br />
utwardzone w tym miejscu twardymi<br />
skałami.<br />
Sądeczanin
Turystyka<br />
Inwestycja ta cieszyła się poparciem<br />
miejscowej ludności, która<br />
nie tylko była zainteresowana otwarciem<br />
doliny Popradu dla szerokiego<br />
świata i postępu, ale przede wszystkim<br />
zachęcona była możliwością uzyskania<br />
pewnego zarobku, jaki dawało zatrudnienie<br />
przy budowie kolei. Do robót<br />
specjalistycznych zatrudniono włoskich<br />
wykonawców, sprowadzonych<br />
z Triestu, biegłych w sztuce wysadzania<br />
skał dynamitem.<br />
Olbrzymi wysiłek i wielka praca ponoszona<br />
w trakcie budowy w latach<br />
1873−1874 miały jednak, niestety, także<br />
swoją tragiczną stronę, jaką była<br />
śmierć ponad 120 robotników, spowodowana<br />
zawałem skalnym wewnątrz<br />
tunelu. „Plan zakładał przebicie tunelu<br />
po linii prostej. W czasie robót, kiedy<br />
były już mocno zaawansowane,<br />
od tzw. strony krakowskiej zerwał się<br />
strop skalny grzebiąc 23 biedki (wozy<br />
jednokonne) oraz 120 robotników.<br />
Cały tydzień trwały próby dotarcia<br />
do zasypanych, ale ratownikom udało<br />
się wydrążyć w skale tylko niewielką<br />
niszę, która zachowała się do dziś”.<br />
12. Kolejka na Górę<br />
Parkową w Krynicy Zdroju<br />
Popularna kolejka linowo-torowa<br />
na Górę Parkową od dnia uruchomienia<br />
(19 grudnia 1937 r.) zdążyła przewieźć<br />
ponad 30 mln pasażerów. Otwarcie<br />
kolejki było wielkim wydarzeniem<br />
w uzdrowisku. Miejscowi i przybysze<br />
chwalili estetyczne budynki stacyjne:<br />
dolny na wysokości 584 m, górny - 732<br />
m. Długość toru, wciąż niezmiennego,<br />
mierzony po pochyłości wynosi 645 m.<br />
Dwa wagoniki mogły w ciągu trzech<br />
minut przewieźć po 50 osób. Za bilet<br />
nasi dziadowie płacili przed wojną 50<br />
groszy. Cieszyli się narciarze, którym<br />
kolejka umożliwiła zjazdy z Góry Parkowej<br />
bez uciążliwych podejść. Zwiększył<br />
się również z tego samego względu<br />
ruch na torze saneczkowym.<br />
Kolejka na Górę Parkową<br />
jest najbezpieczniejszą koleją na świecie.<br />
Nie było tu żadnego wypadku ani<br />
dłuższego, z wyjątkiem krótkich okresów<br />
na remonty wiosenno-jesienne,<br />
postoju. Kogo tu nie wożą: ministrów,<br />
aktorów, obcokrajowców i gromady<br />
dzieciaków. Moda na Górę Parkową nigdy<br />
nie przeminie...<br />
Leszek Migrała<br />
Galeria w podziemiach<br />
W średniowiecznych piwnicach<br />
siedziby Stowarzyszenia Civitas Christiana<br />
przy ul. Wyszyńskiego w Nowym<br />
Sączu 15 maja otwarta została<br />
nowa galeria w mieście pod nazwą<br />
Kolejka na Górę Parkową - fot. Jerzy Żak<br />
„Art Styks”. O opuszczone i zaniedbane<br />
do tej pory pomieszczenia zadbał<br />
gospodarz obiektu, jak i grupa twórców<br />
zrzeszonych w Towarzystwie<br />
Przyjaciół Sztuk Pięknych w Nowym<br />
Sączu.<br />
Artyści zakasali rękawy nie szczędząc<br />
sił i talentów dla adaptacji i urządzenia<br />
galerii. Wygospodarowali<br />
w niej miejsce zarówno na ekspozycję<br />
obrazów i rzeźb, jak i na warsztat<br />
pracy twórczej. W dniach poprzedzających<br />
inaugurację powstało<br />
już tu kilka dzieł. W planie: spotkania<br />
z twórcami profesjonalnymi, zajęcia<br />
szkoleniowe i wystawy.<br />
Tekst i fot. (LM)<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
3
Sport<br />
Będzie jak przed wojną<br />
wskrzeszenie sądeckiej<br />
wenecji<br />
W pracowni znanego sądeckiego wynalazcy, konstruktora i projektanta,<br />
propagatora czystej energii dr. Zdzisława Ząbra powstał<br />
projekt budowy elektrowni wodnej na Dunajcu, na wysokości<br />
Parku Strzeleckiego w Nowym Sączu. Planowana moc<br />
elektrowni: 1,5 MW. Prognozowana roczna produkcja energii<br />
elektrycznej: 5250 MWh.<br />
Równolegle projektant przy planowanej<br />
inwestycji uwzględnił<br />
w sąsiedztwie elektrowni urządzenie<br />
stadionu kajakowego „Wenecja Sądecka<br />
2012”. Plany zostały skonsultowane<br />
z architektem miejskim i przedstawicielami<br />
klubu sportowego „Start”.<br />
Wizualizacja stadionu kajakowego<br />
Rynna toru kajakowego będzie<br />
przezbrajana, aby można tam również<br />
uprawiać rafting na tratwach pneumatycznych,<br />
gdy nie trenują kajakarze.<br />
– Cały obiekt będzie sztucznym torem<br />
kajakowym wraz z infrastrukturą.<br />
W składzie tej infrastruktury znajdzie<br />
się również mała elektrownia wodna.<br />
Robi się tak, by wykorzystać drogi<br />
obiekt hydrotechniczny w czasie,<br />
gdy nie jest on wykorzystywany do celów<br />
sportowych. Podwyższa to efektywność<br />
przedsięwzięcia – wyjaśnia<br />
dr Zdzisław Ząber.<br />
- Przedsięwzięcie ma duże szanse<br />
na realizację i pozyskanie funduszy europejskich<br />
czy też rządowych (z resortu<br />
sportu). Była o nim konkretna mowa<br />
podczas niedawnych rozmów prezesa<br />
Polskiego Związku Kajakowego, Józefa<br />
Bejnarowicza, który gościł w ratuszu<br />
u prezydenta Ryszarda Nowak – informuje<br />
dyrektor Wydziału Kultury i Spory<br />
UM, Józef Kantor.<br />
Nowy Sącz, będący kolebką kajakarstwa<br />
górskiego, zyskałby tym samym<br />
ośrodek sportowy z prawdziwego<br />
zdarzenia.<br />
Obok toru do slalomu kajakowego<br />
projektant uwzględnia zaplecze:<br />
pomieszczenia dla szkoleniowców<br />
i zawodników, szatnie, salę do ćwiczeń<br />
siłowych i gimnastycznych, hangary<br />
na łodzie, boiska do koszykówki<br />
i siatkówki, warsztat szkutniczy, restaurację<br />
o nazwie „Wenecja Sądecka”, pole<br />
biwakowe, toalety i parking dla 50-70<br />
aut i 20 autobusów.<br />
(j)<br />
4<br />
Wenecja – popularna nazwa ośrodka wioślarskiego<br />
i przystani kajakowej na prawym<br />
brzegu Dunajca, w pobliżu mostu kolejowego<br />
(za wałem) w Nowym Sączu, zbudowanego<br />
przez członków Towarzystwa Wioślarskiego<br />
powstałego w mieście w 1912. Do celów<br />
szkoleniowych wykorzystywano dwa stawy<br />
wodne, organizując na nich i na Dunajcu zawody<br />
pływackie i kajakowe. Wybudowano<br />
pawilon dla kajakarzy i pływaków; w 1934 został<br />
on poważnie zniszczony przez powódź,<br />
zniszczeń dokonała też II wojna światowa.<br />
czerwiec 2009<br />
Sądecka Wenecja<br />
Sądeczanin
Sport<br />
sportowe migawki<br />
Medale kajakarzy<br />
Na początku maja w Krakowie<br />
odbyły się mistrzostwa Polski seniorów<br />
w kajakarstwie górskim. Tytuły<br />
najlepszych w kraju zdobyli sądeczanie:<br />
w K-1 Dariusz Popiela (na<br />
zdjęciu), reprezentujący barwy KS<br />
Spójnia oraz zespół C-1x3 w składzie:<br />
Krzysztof Bieryt, Grzegorz<br />
Hedwig, Konrad Borowski (KS<br />
Start 1 Nowy Sącz). Srebrne medale<br />
wywalczyli: w K-1 Michał Pasiut<br />
(Start), w C-1 Krzysztof Bieryt (Start),<br />
w C-2 Andrzej Poparda, Kamil Gondek<br />
(Start), zespół C-1x3 - Kacper<br />
Gondek, Arkadiusz Nieć, Wojciech<br />
Pasiut (Start 2).<br />
Mistrzowie Polski z bazyliki<br />
Ministranci z bazyliki św. Małgorzaty<br />
z Nowego Sącza zostali mistrzami<br />
Polski liturgicznej służby ołtarza<br />
w piłce nożnej (w kategorii szkół pods<br />
t a w o w y c h ) .<br />
W finale rozgrywek,<br />
w których<br />
udział wzięły<br />
93 drużyny z 37<br />
diecezji, sądeczanie<br />
pokonali<br />
rywali z parafii<br />
św. Andrzeja<br />
Boboli z Małęczyna<br />
(diecezja<br />
radomska)<br />
1-0. Opiekunem<br />
drużyny jest ks. Sławomir<br />
Szyszka, reprezentant kraju ekipy<br />
polskich księży, która dwukrotnie<br />
zdobyła tytuł mistrza Europy. Oto<br />
skład złotej drużyny: Damian Migacz,<br />
Jakub Potoniec, Szymon<br />
Kuźma, Konrad Gancarczyk,<br />
Bartłomiej Olszewski, Dominik<br />
Klimczak, Adrian Romańczyk,<br />
Robert Sarota oraz Marcin Żuchowicz,<br />
kierownik drużyny: Grzegorz<br />
Kuźma.<br />
Złota drużyna Józefa Kantora<br />
Drużyna Urzędu Miasta Nowego<br />
Sącza zwyciężyła w XIII Mistrzostwach<br />
Polskich Samorządowców w Halowej<br />
Piłce Nożnej Brenna 2009. Drużynę<br />
reprezentowali Henryk Szkaradek,<br />
Paweł Nowak – bramkarze,<br />
oraz zawodnicy: Józef Kantor, Bartłomiej<br />
Damasiewicz, Marcin Jasiński,<br />
Robert Kubiela, Mateusz<br />
Wańczyk, Marek Porębski, Rafał<br />
Kosal. Zawodnicy przygotowywali się<br />
do rozgrywek po okiem trenera Marka<br />
Cięciwy i asystenta Karola Basty.<br />
Kierownikiem drużyny był Witold Wąsik.<br />
W finale 16 maja zespół z Nowego<br />
Sącza zmierzył się z Morągiem i zwyciężył<br />
3:2. Bramki dla sądeckiej drużyny<br />
strzelili: Józef Kantor, Bartłomiej Damasiewicz<br />
i Robert Kubiela. W finałach<br />
brały udział 32 drużyny reprezentujące<br />
samorządy z całej Polski.<br />
Kapitanem (i zdobywca gola w finale)<br />
sądeckiej drużyny był Józef Kantor,<br />
dyrektor Wydziału Kultury i Sportu<br />
UM.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009<br />
5
Łyżka strawy (2)<br />
wymoczki po toskańsku<br />
<br />
Na kulinarnej mapie Nowego Sącza w ciągu ostatnich<br />
paru lat pojawiło się kilka nowych przybytków.<br />
Samozwańczo podjęłam się ryzykownej misji<br />
ich zlustrowania.<br />
To był chyba ostatni tak ponury<br />
dzień przed nadchodzącym latem.<br />
Temperatura oscylowała wokół<br />
10 stopni, zacinała drobna siąpawica,<br />
całą duszą pragnęło się słońca i ciepła.<br />
A gdzie je można najprędzej znaleźć,<br />
jak nie w Toskanii? Knajpa właśnie<br />
o tej nazwie otworzyła swe podwoje<br />
przy ul. Długosza w Nowym Sączu<br />
ze dwa lata temu. W menu rozwinięto<br />
nawet nazwę –„Toskania Słoneczna<br />
Kuchnia”. Tymczasem z włoskiej kuchni<br />
ostały się tam tylko nędzne resztki,<br />
żeby nie powiedzieć zlewki. Jakieś lasagne,<br />
spaghetti, bruschetta. Był jeszcze<br />
hamburger a la toscana i zapiekanka<br />
toskańska. Szkoda, że nie pyzy<br />
toskańskie albo chleb ze smalcem<br />
czerwiec 2009<br />
po toskańsku. Już po tym widać, że restauracja<br />
jest toskańska tylko z nazwy.<br />
I wystroju: na ścianach landszafty<br />
z winnicami (zamalowany kamuflująco<br />
jest w ten sposób także kaloryfer,<br />
ten tak nam wszystkim dobrze znany<br />
żeliwny z żeberkami), a na suficie<br />
plafon z obrazem nieba. Nie, nie tego<br />
pędzla Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej,<br />
lecz zwykłego, ateistycznego,<br />
z obłoczkami.<br />
Jakoś odeszła mi ochota na kuchnię<br />
włoską. A że zimno było i organizm<br />
łaknął czegoś kalorycznego, zamówiłam<br />
kotlet schabowy za złotych 17. Jak<br />
nie mogę z kuchni włoskiej, to przetestuję<br />
lokal z rdzennie polskiej. I tu przyjemne<br />
rozczarowanie: schab przed<br />
Akurat przy ul. Długosza rozpoczęły się roboty drogowe i otoczenie restauracji Toskania<br />
przejściowo zbrzydło. Fot. Żywisława „Avedon” Łyżka<br />
usmażeniem należycie natarty czosnkiem,<br />
do tego zacna kapusta zasmażana,<br />
oczywiście jeszcze nie ta młoda,<br />
ale kiszona, z grzybami. Pycha!<br />
Do tego przypijałam barszczem<br />
solo (3 zł). Też duża rozkosz: intensywny,<br />
zawiesisty, słodko-kwaśny, obficie<br />
zadano mu czosnku.<br />
I kiedy szykowałam się na ukoronowanie<br />
wyśmienitej uczty, podano<br />
pierogi ruskie. Jak wiecie, nie byłabym<br />
sobą, gdybym ich nie spróbowała.<br />
Już ich widok skłaniał jednak do ostrożności.<br />
Blade, rozgotowane wymoczki!<br />
Ale recenzent kulinarny kulom się<br />
nie kłania i odważnie jak saper przystępuje<br />
do rozbrajania min. Napoczęłam!<br />
Ciasto twarde jakby kucharz gotował<br />
nie pierogi, lecz przypalił pizzę.<br />
I ten farsz! Co ja mówię – farsz! Tam<br />
farszu nie było!!! Z części popękanych<br />
pierogów wyciekł do wrzątku, a w pozostałych<br />
znajdowało się coś tak rzadkiego<br />
i absolutnie pozbawionego<br />
smaku, że w żadnym razie nie przypominało<br />
owego cudownego nadzienia<br />
z ziemniaków, sera i podsmażonej<br />
cebuli. A przecież sporządzenie<br />
tej substancji jest tak banalnie<br />
proste, że uporałyby się<br />
z tym zadaniem choćby maluchy<br />
na zajęciach kuchennych<br />
w przedszkolu!<br />
Za czyn tak karygodny kucharki<br />
z Toskanii należałoby<br />
natychmiast zesłać do lepienia<br />
pierogów w koszarach, a może<br />
nawet w więzieniu! A przecież<br />
wystarczyło wysłać umyślnego<br />
na os. Wojska Polskiego,<br />
do małego baru przy Asorcie,<br />
gdzie produkują na wynos wyroby<br />
garmażeryjne, w tym pierogi<br />
ruskie wręcz doskonałe.<br />
No i znacznie tańsze niż 9 zł, jakie<br />
winszują sobie przy ul. Długosza.<br />
Zapewniam, że wkrótce<br />
o nich napiszę, bo za tak<br />
smaczne pierogi ich twórcom<br />
należy się pean dziękczynny.<br />
Żywisława Łyżka<br />
Sądeczanin
Poczta od Czytelników...<br />
do i od Redakcji...<br />
Za i przeciw<br />
Zakłamany (?) film<br />
Zwicka w „Sokole”<br />
Przeciwko wyświetlaniu w kinie „Sokół”,<br />
prowadzonym przez Małopolskie Centrum<br />
Kultury „Sokół”, filmu Opór (tytuł oryginału<br />
Defiance) w reżyserii Edwarda Zwicka zaprotestował<br />
prezes Zarząd Oddziału PTH w Nowym<br />
Sączu, Leszek Zakrzewski.<br />
„Film ten zakłamuje historię Polski, czyniąc<br />
bohaterami ludzi, którzy nie tylko nie<br />
wykazali się żadnym bohaterstwem, ale działali<br />
na szkodę Polaków” – napisał Leszek Zakrzewski<br />
w piśmie do Antoniego Malczaka,<br />
dyrektora MCK „Sokół”. Kopie pisma trafiły do<br />
mediów oraz organizacji kombatanckich.<br />
„Film E. Zwicka – tłumaczy Zakrzewski<br />
– opowiada o jednym z żydowskich obozów<br />
przetrwania utworzonym w Puszczy Nalibockiej<br />
przez braci Bielskich. Reżyser ukazał<br />
członków obozu jako bohaterskich partyzantów<br />
walczących z Niemcami, tymczasem<br />
badania historyków wskazują, że jedyną „bitwą”,<br />
jaką stoczyli, był pogrom polskiej ludności<br />
cywilnej we wsi Naliboki, dokonanej razem<br />
z „partyzantami” sowieckimi 8 maja 1943 r. W<br />
czasie masakry zginęło 120 osób, w tym kobiety<br />
i dzieci”.<br />
Zdaniem Zakrzewskiego, MCK „Sokół”<br />
jako samorządowa instytucja kultury woj.<br />
małopolskiego, powołana do ochrony i promocji<br />
dziedzictwa kulturowego nie powinno<br />
rozpowszechniać filmu, „który to dziedzictwo<br />
fałszuje”.<br />
W odpowiedzi (rozesłanej również do<br />
23 adresatów) Antoni Malczak napisał, że zaplanowano<br />
tylko 3 projekcje filmu Zwicka,<br />
na ostatnim seansie, o godz. 20.15. Dyrektor<br />
MCK „Sokół” zaproponował PTH, aby jego<br />
przedstawiciel wygłosił komentarz przed każdą<br />
projekcją i „nakreślił faktyczne tło historyczne”,<br />
z czego jednak Leszek Zakrzewski z<br />
kolegami nie skorzystali, nad czym Malczak<br />
ubolewa.<br />
„Kino hollywoodzkie rządzi się specyficznymi<br />
prawidłami – wyjaśnia. – Bardzo częstym<br />
zjawiskiem jest wykorzystywanie faktów<br />
historycznych, przetwarzanie i traktowanie<br />
ich jako pretekstu do stwarzania zajmującej,<br />
trzymającej w napięciu, fabuły. Skutkuje to,<br />
niestety, uproszczeniami, a nawet częstymi<br />
zafałszowaniem faktów”.<br />
„Uważamy, jako instytucja prowadząca<br />
kino, że skoro film został wprowadzony<br />
na polskie ekrany przez dystrybutora, skoro<br />
problem został już przedstawiony w mediach,<br />
nie tylko nie powinniśmy ograniczać nowosądeckim<br />
widzom możliwości obejrzenia Oporu,<br />
a wręcz mamy obowiązek go pokazać. Nie<br />
jesteśmy instytucją cenzorską” – podkreślił<br />
Antoni Malczak.<br />
Od redakcji: Kontrowersyjny film Zwicka obejrzała<br />
w „Sokole” garstka sądeczan.<br />
fot. Antoni Łopuch<br />
Na naukę nigdy nie jest za późno<br />
Szanowna Redakcjo,<br />
Dziękuję za zamieszczenie w nr 5 (17)<br />
„Sądeczanina” informacji o Sądeckim Uniwersytecie<br />
Trzeciego Wieku. Pragnę zauważyć,<br />
że nasz UTW działa od października<br />
2004 roku (a nie jak podano od 2005) i w<br />
tym roku będziemy obchodzić już pięciolecie.<br />
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam<br />
się, że ta inicjatywa tak się na Sądecczyźnie<br />
rozwinie i że będzie tak wielu chętnych<br />
50+, którzy chcą w ciekawy i przyjemny<br />
sposób wykorzystać czas wolny.<br />
Pragnę także poinformować, że nasze<br />
stowarzyszenie podejmuje działalność na<br />
rzecz nie tylko osób<br />
starszych, ale również<br />
całego społeczeństwa<br />
ziemi sądeckiej.<br />
Zapraszam do przeglądnięcia<br />
naszej<br />
strony internetowej<br />
http://www.sutw.pl.<br />
Od stycznia br. realizujemy<br />
projekt pn.<br />
Sądecki Ośrodek Poradnictwa<br />
Prawnego<br />
i Obywatelskiego, z<br />
którego przez okres<br />
3 lat mogą korzystać<br />
wszyscy dorośli<br />
mieszkańcy miasta i<br />
powiatu. (…) Codziennie przez 4 godziny<br />
udzielane są porady, wskazówki i informacje<br />
bezpłatne, które mają pomóc ludziom<br />
w poruszaniu się w gąszczu przepisów i<br />
interpretacji prawnych. Jest bardzo duże<br />
zainteresowanie.<br />
Jako stowarzyszenie wspieramy organizacje<br />
pozarządowe w mieście Nowym<br />
Sączu i na terenie powiatów: nowosądeckiego,<br />
gorlickiego i limanowskiego. Realizujemy<br />
projekty województwa małopolskiego<br />
organizując warsztaty, szkolenia,<br />
doradztwo w wielu dziedzinach. (…)<br />
Z poważaniem<br />
Wiesława Borczyk,<br />
prezes Zarządu Stowarzyszenia Sądecki<br />
Uniwersytet Trzeciego Wieku<br />
Artykuł w samą porę<br />
Szanowny Panie Redaktorze<br />
Pragnę złożyć serdeczne podziękowania<br />
za opublikowany w „Sądeczaninie”<br />
(z maja br.) artykuł red. Ireneusza<br />
Pawlika pt. „Z ringu do kasy i z powrotem”<br />
opisujący zawodniczkę naszego<br />
klubu Beatę Leśnik.<br />
Artykuł w Pańskim miesięczniku<br />
pozwolił zawodniczce naszego klubu<br />
uwierzyć w drzemiące w niej możliwości,<br />
był jak podanie przysłowiowej<br />
„dłoni” w trudnym momencie jej kariery<br />
sportowej. Mamy nadzieję, że podczas<br />
Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku<br />
w Londynie wspólnie będziemy się radować<br />
z sukcesów „Beti”.<br />
Pozdrawiam<br />
Krzysztof Bulanda, trener<br />
Sądeczanin czerwiec 2009
z teki Pawła Kaliny<br />
Perełki sądecczyzny<br />
STRÓŻE. Skansen pszczelarski<br />
nawiązaniu do felietonu na sąsiedniej<br />
stronie przedstawimy<br />
W<br />
krótką wizytówkę największej atrakcji<br />
Stróż: Muzeum pszczelarstwa im. Bogdana<br />
Szymusika przy Gospodarstwie<br />
Pasiecznym ‘Sądecki Bartnik” Anny i Janusza<br />
Kasztelewiczów. Początki skansenu<br />
sięgają lat dziewięćdziesiątych XX<br />
wieku i pasji właścicieli gospodarstwa<br />
pasiecznego, który postanowili zgromadzić<br />
wszystko to, co wiąże się z produkcją<br />
i przetwórstwem miodu.<br />
Kolekcja jest dziełem Bogdana Szymusika,<br />
zapalonego pszczelarza z Krakowa,<br />
który przez ponad pół wieku<br />
zbierał przedmioty związane z bartnictwem<br />
z obszaru całej Polski południowej.<br />
Zbiory obejmują ponad sto<br />
uli wszelkiego rodzaju, a więc od prostych<br />
skrzynkowych (snozowych i ramowych),<br />
poprzez kłodowe do figuralnych,<br />
a także ule obserwacyjne, kłody,<br />
stojaki i leżaki, słomiane kószki oraz<br />
drobny sprzęt pszczelarski (m.in. podkurzacze,<br />
miodarki, rojołapki, prasy do<br />
otrzymywania węzy).<br />
Do najcenniejszych eksponatów<br />
należy kłoda na pięć rodzin pszczelich<br />
z przełomu XVIII i XIX w., a ciekawostką<br />
są ule afrykańskie. Biblioteka muzeum<br />
dysponuje zbiorem publikacji i materiałów<br />
dotyczących pszczelarstwa od<br />
XVII do XX wieku.<br />
8<br />
Czytaj „Sądeczanina” w internecie<br />
czerwiec 2009<br />
Zachęcamy do odwiedzin przebudowanej<br />
strony internetowej Fundacji Sądeckiej:<br />
www.fsns.pl<br />
Znajdują się tam linki do wszystkich instytucji<br />
i dzieł Fundacji m.in. Funduszu Stypendialnego<br />
im. Braci Potoczków, Stowarzyszenia<br />
Kasa Wzajemnej Pomocy i Stowarzyszenia Sołtysów<br />
Ziemi Sądeckiej.<br />
Na stronie Fundacji można obejrzeć i pobrać<br />
bieżące i archiwalne numery „Sądeczanina”.<br />
Są tam również publikacje z konferencji organizowanych<br />
przez Fundację: sesja naukowa<br />
poświecona ks. prof. Bolesławowi Kumorowi<br />
(Nowy Sącz – Niskowa, 6-7 grudnia 2007 r.),<br />
konferencja „Bóg, Honor, Ojczyzna. Sądeccy<br />
żołnierze i generałowie w służbie niepodległej<br />
Rzeczpospolitej” (Nowy Sącz - Marcinkowice,<br />
27- 28 marca 2008 r.) „Sądeckie drogi dziś,<br />
wczoraj i jutro” (21 lipca 2008 r.). A ponadto:<br />
wydawnictwo o Forum Ekonomicznym w Krynicy<br />
Zdroju oraz folder na temat historii i działalności<br />
Fundacji Sądeckiej.<br />
Zamieszczamy też bieżący serwis informacyjny,<br />
najświeższe wiadomości z Sądecczyzny.<br />
Najciekawsze newsy znajdują rozwinięcie w<br />
artykułach drukowanych na łamach naszego<br />
miesięcznika.<br />
Redakcja<br />
Sądeczanin
Pszczoły i ludzie (4)<br />
Bartnik sądecki – panegiryk<br />
na wskroś uzasadniony<br />
MACIEJ RYSIEWICZ<br />
Znają go wszyscy pszczelarze w Polsce, bo trudno wskazać w polskim<br />
środowisku bartników człowieka równie zasłużonego dla<br />
rozwoju i popularyzowania pszczelarstwa w naszym kraju<br />
na przełomie XX i XXI wieku.<br />
Gruntownie wykształcony w Technikum<br />
Pszczelarskim w Pszczelej<br />
Woli i w Akademii Rolniczej w Poznaniu<br />
już od lat 70. ubiegłego wieku<br />
rozwijał w rodzinnych Stróżach swoją<br />
pszczelarską pasję. Przez 25 lat sprawował<br />
także funkcję prezesa Karpackiego<br />
Związku Pszczelarzy w Nowym Sączu,<br />
organizacji zrzeszającej ponad 1000 sądeckich<br />
pszczelarzy, a dzisiaj w uznaniu<br />
zasług jest tej organizacji Prezesem Honorowym.<br />
Przyglądając się włościom<br />
Janusza Kasztelewicza w Stróżach (bo<br />
o nim to mowa Drogi Czytelniku), można<br />
by dojść do przekonania, że bohater mojego<br />
felietonu urodził się pod wyjątkowo<br />
szczęśliwą pszczelarską gwiazdą. Jednak<br />
– ani chybi – tylko Janusz Kasztelewicz<br />
wie jak wiele wyrzeczeń i przeciwności<br />
Ul „Święty Ambroży” – fot. Jerzy Żak<br />
musiał pokonać na swojej drodze do dzisiejszego<br />
sukcesu.<br />
Skansen Pszczelarski, który otacza<br />
gospodarstwo pasieczne rodziny Kasztelewiczów,<br />
to bez wątpienia obiekt absolutnie<br />
unikatowy w skali nie tylko Europy,<br />
ale i świata. A kto jeszcze nie był w kasztelewiczowskich<br />
Stróżach, niech pędzi tam,<br />
a żywo, bo nie wypada żyć w niewiedzy<br />
i w myśl starego porzekadła „cudze<br />
chwalicie, swego nie znacie”. Ta ostatnia<br />
uwaga dotyczy oczywiście nas, obywateli<br />
Sądecczyzny. A najlepsza okazja, żeby<br />
zobaczyć Skansen Pszczelarski w Stróżach<br />
nadarza się już niedługo. Od wielu<br />
lat w każdy pierwszy piątek lipca (w tym<br />
roku wypada on 4 i 5 dnia miesiąca kwitnących<br />
lip) rodzina Kasztelewiczów organizuje<br />
wielki festyn pod nazwą „Biesiada<br />
u Bartnika”. Zapewniam Was, Drodzy<br />
Czytelnicy, że dla nikogo nie zabraknie<br />
atrakcji: dla dziatwy i dla dorosłych, dla<br />
pszczelarzy i dla miłośników historii i etnografii,<br />
dla wielbicieli folkloru i dla koneserów<br />
miodu pitnego bartny festiwal<br />
w Stróżach otworzy wszystkie podwoje.<br />
I jak co roku przybędzie do Stróż kilka tysięcy<br />
gości z całej Polski i spoza jej granic.<br />
Nie masz chyba większej – poza oczywiście<br />
Forum Ekonomicznym w Krynicy –<br />
imprezy w naszym regionie.<br />
Dokonań Janusza Kasztelewicza<br />
na niwie pszczelarskiej nie sposób opisać<br />
w krótkim felietonie. Bo to i ponad<br />
1000-pniowa pasieka i skansen, o którym<br />
już była mowa, i nowoczesna rozlewnia<br />
miodu, i wydawnictwo, które może poszczycić<br />
się dorobkiem kilkudziesięciu<br />
publikacji książkowych i filmowych…<br />
Ledwie dotykam zakresu zainteresowań<br />
Janusz Kasztelewicz, fot. (leś)<br />
i aktywności sądeckiego bartnika. Jednak<br />
to upór i konsekwencja w działaniu<br />
budzą największy podziw i szacunek<br />
w postawach i wyborach życiowych bohatera<br />
tego felietonu. Stara łacińska sentencja<br />
mówi: nulla dies sine linea, w dosłownym<br />
tłumaczeniu – żaden dzień bez<br />
kreski. W ogólnym znaczeniu chodzi<br />
o to, żebyśmy szanowali każdy z naszych<br />
dni na tym najlepszym ze światów i żebyśmy<br />
każdego dnia wykonali choćby<br />
najmniejszy, ale jednak krok w dobrym<br />
kierunku, żebyśmy coś zdziałali lub wykonali<br />
wcześniej zaplanowane zadanie;<br />
i żyli w poczuciu dobrze spełnionego<br />
obowiązku. Ten pozytywistyczny akcent<br />
jak ulał pasuje do bartnika ze Stróż. Przypominam<br />
o tym przede wszystkim Wam<br />
młodym Sądeczanom.<br />
I choć nie wszyscy z Was, tak jak Janusz<br />
Kasztelewicz, zostaną uhonorowani<br />
złotymi, srebrnymi i brązowymi medalami<br />
na Światowych Kongresach Pszczelarskich<br />
APIMONDIA, to na pewno warto<br />
czerpać z dobrych wzorców. Drogi<br />
Czytelniku, nie zawsze trzeba zaczynać<br />
od podróży do Muzeum Wzorców w Sevres<br />
pod Paryżem. Na początek proponuję<br />
odrobić historyczną i obywatelska lekcję<br />
w Skansenie Pszczelarskim w niepozornych<br />
Stróżach koło Grybowa.<br />
Sądeczanin czerwiec 2009
Miss Ziemi Sądeckiej, 2009<br />
Finalistki w obiektywie Doroty Czoch