01.12.2014 Views

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

Zobacz pełne wydanie (PDF) - Sądeczanin

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ISSN 1899-3443<br />

Cena 5 zł (w tym 7 proc. VAT)<br />

M I E S I Ę C Z N I K N I E Z A L E Ż N Y<br />

czerwiec 2009<br />

№ 6 (18)/2009, Rok II<br />

Przeżyjmy to jeszcze<br />

raz – Jan Paweł ii<br />

w starym sączu<br />

– str.30<br />

słowacy w handlowym raju – str. 18<br />

650 lat Ptaszkowej – str. 22<br />

wędka na szóstoklasistów – str. 56<br />

nieznane portrety Bolesława Barbackiego – str. 78


2<br />

Kosym spojrzeniem<br />

Polski papież<br />

się nie myli!<br />

Pamiętam, jak<br />

10 lat temu<br />

obudził mnie telefon,<br />

że pod budowany<br />

ołtarz papieski<br />

przywieziono<br />

drewniany fotel,<br />

na którym będzie<br />

siedział Dostojny<br />

Gość i jak chcę zrobić<br />

zdjęcie do gazety,<br />

to muszę się sprężyć. Pamiętam<br />

Józefa Puściznę, dyrektora Powiatowego<br />

Domu Kultury w Starym Sączu,<br />

a w innym wcieleniu organistę w Barcicach,<br />

który z wypiekami na twarzy<br />

czuł się w obowiązku systematycznie<br />

puszczać do prasy przecieki z komitetu<br />

organizacyjnego wizyty Jana Pawła<br />

II w Starym Sączu.<br />

Zmieniały się daty i mapy placu papieskiej<br />

celebry, ale nie zmieniał się entuzjazm.<br />

Wszyscy żyliśmy tą wizytą. Pamiętam<br />

wieczorne podróże z małżonką<br />

i dwójką małych córek do Starego Sącza,<br />

aby sprawdzić rozkład sektorów.<br />

Spotykałem tam sąsiadów, jakby jedna<br />

delegacja z ulicy nie wystarczyła. Ludzie<br />

sprawdzali, gdzie będzie ich miejsce<br />

podczas uroczystości kanonizacji<br />

księżnej Kingi, to było najważniejsze…<br />

Aż przyszedł ten niezapomniany<br />

dzień, 16 czerwca 1999 roku. Poprzedniego<br />

wieczora zwalili nam się<br />

na głowę znajomi z Bytomia. Przyjęliśmy<br />

ich godnie, choć długo goście<br />

czerwiec 2009<br />

nie pospali. O 3. nad ranem ruszyliśmy<br />

z domu. Zrazu spokojnie się szło przez<br />

miasto, od Rynku tłum gęstniał z każdym<br />

krokiem, od drugiego wiaduktu<br />

na Węgierskiej kroczyła ława. Dzięki<br />

legitymacji dziennikarskiej dostałem<br />

się na zwyżkę prasową, a stamtąd, jak<br />

okiem sięgnąć nieprzebrane tłumy.<br />

Pochmurne niebo, wreszcie ukazał<br />

się na horyzoncie biały punkcik. Boże<br />

słodki, co to była za radość…<br />

Podczas słynnej powtórki z geografii<br />

Ojciec Święty wyraźnie się machnął.<br />

Mówiąc o Wielkiej Raczy pomylił Beskid<br />

Śląski z Sądeckim. Gdy nazajutrz<br />

próbowałem skonsultować papieską<br />

wypowiedź ze specjalistami - wszyscy<br />

się wykręcali sianem, jakby chodziło<br />

o sprawę wiary, w której papież<br />

jest nieomylny. Taki na przykład Maciej<br />

Zaremba, prezes sądeckiego oddziału<br />

Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego,<br />

tłumaczył mi zawile, że Jan Paweł II dobrze<br />

wiedział, co mówi i na pewno się<br />

nie pomylił, tylko wiatr przekręcił Jego<br />

słowa i trasa na Przehybę<br />

ze Starego Sącza<br />

przebiega dokładnie<br />

tak, jak ją Ojciec Święty<br />

opisał…<br />

Oto jaka była siła<br />

Jana Pawła II. Miał<br />

moc zmieniania map,<br />

ale czy nasze serca<br />

zmienił?<br />

- Święci nie przemijają,<br />

święci żyją świętymi<br />

i pragną świętości<br />

- mówił na Błoniach starosądeckich<br />

polski papież.<br />

Uważam, że nic lepszego, od wizyty<br />

papieża w Starym Sączu, nie spotkało<br />

do tej pory Sądeczan. Będziemy z tej<br />

nauki czerpać przez stulecia. Dlatego<br />

gorąco polecam w bieżącym numerze<br />

„Sądeczanina” brawurowy opis tego<br />

wiekopomnego wydarzenia pióra red.<br />

Jerzego Leśniaka.<br />

Przeżyjmy to jeszcze raz…<br />

Henryk Szewczyk; rys. Paweł Kalina<br />

Zegar kwiatowy pod Basztą Kowalską.<br />

Pierwszy krok do odbudowy zamku<br />

królewskiego w Nowym Sączu<br />

(str. 84-85). Fot. Jerzy Leśniak<br />

Sądeczanin – miesięcznik niezależny,<br />

ukazujący się od stycznia<br />

2008 roku na terenie Sądecczyzny.<br />

Redaguje zespół.<br />

Redaktor odpowiedzialny –<br />

Henryk Szewczyk<br />

(henrykszew@poczta.onet.pl)<br />

Wydawca:<br />

Fundacja Sądecka – Stowarzyszenie<br />

Kasa Wzajemnej Pomocy<br />

33-300 Nowy Sącz<br />

ul. Głowackiego 34a,<br />

tel. (o18) 441 00 11, 441 45 44.<br />

Opracowanie graficzne,<br />

skład i łamanie:<br />

Paweł Noszkiewicz<br />

(pawel.n@webkreator.com.pl)<br />

Druk:<br />

Flexergis, Nowy Sącz,<br />

ul. Elektrodowa 45<br />

tel. (018) 449 29 50<br />

Materiałów nie zamówionych nie<br />

zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo<br />

skracania i redagowania nadsyłanych<br />

tekstów oraz opatrywania<br />

ich własnymi tytułami.<br />

Sądeczanin


w numerze:<br />

Felieton<br />

Polski papież się nie myli! ...................................................................................................... 2<br />

Wydarzenia<br />

Wydarzenia i opinie ......................................................................................................................4<br />

Gospodarka<br />

Orły z Biegonic ..................................................................................................................................14<br />

Słowacy w handlowym raju .............................................................................................18<br />

Dacze samobieżne ...................................................................................................................... 20<br />

Jubileusz<br />

650 lat królewskiej wsi .............................................................................................................22<br />

Korespondencja znad Nilu<br />

Sfinks przemówił sądeckim głosem ..................................................................... 26<br />

Papieska rocznica<br />

Ta ziemia od lat była mi bardzo bliska... ......................................................... 30<br />

Społeczeństwo<br />

Łącko kwitnące sadami ......................................................................................................... 40<br />

Najpiękniejsze sądeczanki ...........................................................................................42<br />

Nowe książki<br />

Kto czyta nie błądzi .....................................................................................................................45<br />

Sądeczanie<br />

Męczennica z Trzetrzwiny .................................................................................................. 46<br />

Siostra Marakudża ........................................................................................................................ 49<br />

Adam Noga .......................................................................................................................................... 50<br />

Waleczny czy wojowniczy? ............................................................................................... 51<br />

Pamięci Ewy Harsdorf ..............................................................................................................54<br />

Oświata<br />

Wędka na szóstoklasistów ................................................................................................. 56<br />

Zdrowie<br />

Są z ludźmi od 9000 lat ....................................................................................................... 58<br />

Kultura<br />

Z miasta na wieś ............................................................................................................................60<br />

Limanowskie słowiki ................................................................................................................. 62<br />

Wojsko i muzyka ............................................................................................................................ 64<br />

„Halka” nad Dunajcem ............................................................................................................ 67<br />

Wspomnienia<br />

Moje powroty (1) ............................................................................................................................68<br />

Rynek starosądecki zachowany w mojej pamięci ...............................72<br />

Wywiad<br />

Nic o nas bez nas .......................................................................................................................... 76<br />

Historia<br />

Skarby z archiwum Uhaczów ..............................................................................78<br />

Ratusz Leszka Migrały ............................................................................................................. 82<br />

Pierwszy krok......................................................................................................................................84<br />

Turystyka<br />

Tuzin turystycznych cudów Sądecczyzny ..................................................... 87<br />

Sport<br />

Wskrzeszenie Sądeckiej Wenecji ............................................................................... 94<br />

Rozmaitości<br />

Wymoczki po toskańsku ......................................................................................................96<br />

Do i od Redakcji............................................................................................................................. 97<br />

Perełki Sądecczyzny ..................................................................................................................98<br />

Bartnik Sądecki – panegiryk na wskroś uzasadniony .....................99<br />

Sfinks przemówił po sądecku<br />

Sfinks stojący u stóp wielkiej<br />

piramidy w Gizie na brzegiem<br />

Nilu od czerwca br. przemawia<br />

każdego wieczoru do turystów<br />

…po polsku. Głosu użyczył Sfinksowi<br />

sądeczanin Karol Leśniak<br />

z małżonką Martą. Stworzenie<br />

polskiej wersji językowej widowiska<br />

pod piramidami stanowi<br />

odpowiedź na wzrastający ruch turystyczny Polaków<br />

do Egiptu - str. 26<br />

Powroty do Sącza Józefa Oleksego<br />

Waleczny czy wojowniczy?<br />

(portret Arkadiusza Mularczyka)<br />

Największym problemem Mularczyka<br />

jest skuteczność. Przegrał przed Trybunałem<br />

Konstytucyjnym, przegrał boje<br />

o urzędy marszałka Małopolski i starosty<br />

sądeckiego, nie odniósł sukcesów<br />

w walce o władzę na Limanowszczyźnie<br />

i Ziemi Gorlickiej – pisze Ireneusz<br />

Pawlik o najbardziej rozpoznawalnym<br />

polityku z Nowego Sącza – str. 51<br />

Cuda Sądecczyzny<br />

Mieszkałem na „Piekle”. Nie ma<br />

już na Lwowskiej ani restauracji<br />

„Piekiełko”, ani sklepu mięsnego,<br />

gdzie wystawałem w kolejce<br />

od 5 rano, dopóki mnie<br />

Matka nie zastąpiła. Nie zmienił<br />

się natomiast most na Kamienicy<br />

ani kapliczka Jana Nepomucena<br />

– wspomina były<br />

premier i marszałek Sejmu RP<br />

– str. 68<br />

Cudze chwalicie, swego<br />

nie znacie – pisze<br />

Leszek Migrała, który<br />

pokusił się o sporządzenie<br />

tuzina największych<br />

atrakcji<br />

turystycznych Sądecczyzny.<br />

Listę otwiera<br />

kościół św. Świerada<br />

w Tropiu z początku<br />

XII wieku, a zamyka krzepka siedemdziesięciolatka: kolejka<br />

na Górę Parkową w Krynicy Zdroju – str. 87<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

3


Wydarzenia<br />

wydarzenia i opinie<br />

4<br />

fot. arch.<br />

fot. (leś)<br />

Kinga w Sejmie<br />

Kinga Szlag (na zdjęciu), uczennica<br />

Zespołu Szkół w Lipnicy Wielkiej, jako<br />

jedyna z powiatu nowosądeckiego<br />

dostąpiła zaszczytu reprezentowania<br />

naszego regionu na obradach XV Sesji<br />

Sejmu Dzieci i Młodzieży w gmachu<br />

Sejmu RP w Warszawie. Mandat<br />

zdobyła w drodze konkursu spośród<br />

275 uczestników pisząc pracę pt. „Co<br />

my możemy zrobić dla pomyślności<br />

Polski, żeby żyło się lepiej i sprawiedliwiej<br />

nam i pokoleniom, które przyjdą<br />

po nas?”<br />

Poseł Czerwiński popiera PiS<br />

Sądecki poseł PO Andrzej Czerwiński<br />

zapowiedział poparcie Platformy<br />

Obywatelskiej dla projektu ustawy<br />

opracowanej przez Prawo i Sprawiedliwość<br />

na rzecz uwłaszczenia działkowców.<br />

Użytkownicy ogrodów działkowych,<br />

w myśl projektowanej ustawy,<br />

mogliby je nabyć nawet z 99-proc.<br />

bonifikatą (dotyczy to emerytów,<br />

rencistów, wdów i wdowców). Polski<br />

Związek Działkowców jako relikt PRL<br />

uległby likwidacji. Właściciele działek<br />

zadecydowaliby, czy i komu je potem<br />

odsprzedać. Będą mogli postawić normalny<br />

dom i w nim mieszkać.<br />

Działki na Falkowej w Nowym Sączu.<br />

DAKO: dwie strony medalu<br />

czerwiec 2009<br />

Zbliżająca się wielkimi krokami<br />

budowa obejścia wsi Brzezna, Stadka<br />

dni pracy domagając się rozmów<br />

z zarządem przedsiębiorstwa, na czele<br />

którego stoi rodzina Studzińskich. Ludzie<br />

obawiają się masowych zwolnień<br />

związanych z z osłabieniem koniunktury<br />

na rynku budowlanym. Jak na razie<br />

pracę straciło 9 osób. Powstała w 1994<br />

roku w Nowym Sączu Fabryka Okien<br />

DAKO uważana jest za jednego z liderów<br />

w swojej branży w Polsce południowej.<br />

Specjalizuje się w produkcji<br />

okien, rolet i drzwi z PCV oraz aluminium,<br />

bram garażowych i przemysłowych,<br />

drzwi wewnętrznych i konstrukcji<br />

ze szkła hartowanego, przede<br />

wszystkim z przeznaczeniem dla biur,<br />

konstrukcji przeciwpożarowych, a także<br />

przestrzennych konstrukcji aluminiowych:<br />

ogrodów zimowych, zadaszeń,<br />

świetlików, fasad obiektów.<br />

Tymczasem kierownictwo firmy<br />

w oficjalnym komunikacie tryska<br />

optymizmem:<br />

„I kwartał 2009, pomimo niekorzystnej<br />

sytuacji ekonomicznej i gospodarczej<br />

w kraju i na świecie DAKO może zaliczyć<br />

do bardzo udanych. Realizujemy założony<br />

plan sprzedaży na rok 2009 w pełnym<br />

zakresie, każdego miesiąca notując<br />

wzrost sprzedaży, w porównaniu do miesiąca<br />

poprzedniego. Od początku roku<br />

podpisaliśmy wiele interesujących kontraktów<br />

handlowych, zapewniając sobie<br />

już na starcie roku portfel zamówień<br />

na kilka miesięcy. Tendencja wzrostowa<br />

w DAKO wynika przede wszystkim<br />

ze skutecznej strategii zarządzania, stałego<br />

monitorowania rynku i natychmiastowego<br />

reagowania na jego potrzeby,<br />

wprowadzania innowacyjnych rozwiązań,<br />

a także ciągłego udoskonalania naszej<br />

oferty produktów. W ostatnim czasie<br />

odnotowaliśmy znaczny wzrost sprzedaży<br />

stolarki drewnianej (…) Po podsumowaniu<br />

wyników z pierwszego kwartału<br />

duże nadzieje wiążemy z ekspansją<br />

eksportu na coraz to nowe rynki europejskie,<br />

a nawet i inne kontynenty. Zagraniczni<br />

Partnerzy Handlowi z całego<br />

świata, którzy nas odwiedzili w tym roku<br />

w Nowym Sączu, są pod dużym wrażaniem<br />

naszej nowej fabryki, możliwości<br />

produkcyjnych i technologicznych, a także<br />

systemu organizacji pracy. Mamy tak-<br />

fot. arch.<br />

fot. (leś)<br />

Załoga wydziału montażu okien<br />

PCV w firmie DAKO zaprotestowała<br />

przeciwko obniżce płac. Kilkudziesięciu<br />

pracowników zaprzestało na kilże<br />

w planach kilka nowych inwestycji<br />

wpisanych w długofalową strategię rozwoju<br />

firmy – w tym także znaczące inwestycje<br />

poza granicami kraju. Liczymy<br />

na to, że dobra passa będzie nam sprzyjać<br />

i nadal sprzedaż będzie wzrastać jak<br />

w pierwszym kwartale 2009 roku.”<br />

Ranking uczelni wyższych<br />

Nieźle wypadły sądeckie uczelnie<br />

w dorocznym rankingu szkół wyższych<br />

dziennika „Rzeczpospolita” i tygodnika<br />

„Perspektywy”. Wśród setki ocenianych<br />

niepublicznych uczelni magisterskich<br />

Wyższa Szkoła Biznesu – National<br />

Louis University (na zdjęciu) została<br />

sklasyfikowana na 13 miejscu (spadek<br />

o 5 „oczek” w porównaniu z ub.r.). Z kolei<br />

Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa<br />

w Nowym Sączu zajęła 10 miejsce<br />

(awans o 5 „oczek”) wśród 23 uczelni<br />

tego typu. Miło się było dowiedzieć,<br />

że w „klasyfikacji generalnej” wygrał<br />

Uniwersytet Jagielloński, pokonując<br />

o włos, ale jednak, Uniwersytet Warszawski,<br />

w końcu wielu Sądeczan, to absolwenci<br />

krakowskiej Alma Mater. AGH<br />

znalazła się na 5 pozycji, , Politechnika<br />

Krakowska – 35, a Uniwersytet Ekonomiczny<br />

w Krakowie – 36. Oceniano<br />

prestiż uczelni, siłę naukową, warunki<br />

studiowania oraz jej umiędzynarodowienie.<br />

Zbierano opinie studentów,<br />

wykładowców, pracodawców.<br />

Obwodnica wzdłuż Dunajca<br />

Sądeczanin


Wydarzenia<br />

fot. (leś)<br />

ła, Podegrodzia była tematem wiodącym<br />

XXXV sesji Rady Gminy Podegrodzia.<br />

Z tej okazji do stolicy Lachów<br />

sądeckich zjechali liczni goście, w tym<br />

wicemarszałek Małopolski Leszek<br />

Zegzda i Grzegorz Stech, dyrektor<br />

Wojewódzkiego Zarządu Dróg. Przedstawiono<br />

szczegółowe informacje<br />

nt. budowy obwodnicy Podegrodzia<br />

i Stadeł, która jest jednym z najważniejszych<br />

przedsięwzięć samorządu<br />

małopolskiego. Wysłannicy krakowskiej<br />

pracowni inżynierskiej „Klotoida”<br />

zaprezentowali metr po metrze przebieg<br />

trasy od mostu w Gołkowicach<br />

po skrzyżowanie (rondo) z obwodnicą<br />

starosądecką w Brzeznej. Projekt obejmuje<br />

budowę 6,5 km trasy biegnącej<br />

częściowo po wale przeciwpowodziowym<br />

Dunajca, dwóch rond i trzech<br />

mostów na potokach: Gostwiczanka,<br />

Barczynka i Jastrzębik. Dokumentacja<br />

inwestycji, w tym pozwolenia<br />

na budowę, są już gotowe. 23 czerwca<br />

br. zostanie wyłoniony wykonawca<br />

w ogłoszonym przetargu. Roboty<br />

powinny ruszyć latem i potrwają dwa<br />

lata. Inwestycja zostanie sfinansowana<br />

ze środków unijnych, chodzi, bagatela,<br />

o kilkadziesiąt milionów złotych,<br />

co jest mocnym argumentem<br />

za udziałem w eurowyborach.<br />

Wolne piątki<br />

Na bezpłatne urlopy we wszystkie<br />

piątki do końca lipca skierowano<br />

część załogi Newag SA w Nowym Sączu.<br />

Urlopy (łącznie 13 piątków) mają<br />

zapobiec masowej (ok. 300 osób) redukcji<br />

zatrudnienia z uwagi na brak zamówień<br />

na remont lokomotyw i wagonów<br />

ze strony PKP Cargo. W 2008 r.<br />

pracę straciło w Newagu już 400 pracowników.<br />

Przedsiębiorstwo zatrudnia<br />

ok. tysiąc pracowników.<br />

Po maturze<br />

fot. Bogusław Kołcz<br />

fot. (leś)<br />

fot. (leś)<br />

29 maja zakończyły się egzaminy<br />

maturalne, do których przystąpiło<br />

4396 abiturientów z Nowego Sącza<br />

i powiatu nowosądeckiego. Sądeccy<br />

maturzyści generalnie oceniali egzaminy<br />

pisemne jako średniołatwe. Teraz<br />

wypoczywają w oczekiwaniu na dobre<br />

wyniki, które będą przepustką na wyższe<br />

uczelnie.<br />

Na zdjęciu: Matura w Akademickim Liceum<br />

im. Króla Chrobrego w Nowym Sączu.<br />

50 lat „Siódemki”<br />

Podczas obchodów 50-lecia Szkoły<br />

Podstawowej nr 7 im. Obrońców<br />

Pokoju w Nowym Sączu otwarto wielofunkcyjne<br />

boisko ze sztuczną nawierzchnią,<br />

o powierzchni 1200 m 2 .<br />

Gościem specjalnym uroczystości jubileuszowych<br />

(15 maja) był długoletni<br />

(w latach 1976-2007). dyrektor tej placówki,<br />

matematyk Edward Sawicki<br />

(na zdjęciu). Obecnie placówką kieruje<br />

dyr. Mariusz Horowski.<br />

Rycerze na rynku<br />

Po raz piąty, działający przy MCK<br />

„Sokół” w Nowym Sączu, Instytut Europa<br />

Karpat zorganizował Dni Słowackie.<br />

Podczas tegorocznej dwudniowej imprezy<br />

z koncertem wystąpił zespół<br />

kameralny Musa Ludens z Bratysławy,<br />

a na nowosądeckim Rynku siłę oręża<br />

i rycerskie wyszkolenie zaprezentowała<br />

Grupa Szermierki Historycznej Cohors<br />

(Gwardia) z Preszowa. Słowaccy<br />

rycerze w zainscenizowanych potyczkach,<br />

opartych na średniowiecznych<br />

obyczajach wojennych, używali mieczy,<br />

toporów, tarcz, pik, kordów i płonących<br />

pochodni.<br />

Najstarszy strażak<br />

Podczas obchodów 75. rocznicy<br />

powstania Ochotniczej Straży Pożarnej<br />

w Korzennej 90-letni Władysław<br />

Wesołowicz (na zdjęciu) współzałożyciel<br />

straży oraz najmłodszy członek<br />

jednostki Łukasz Obrzut odsłonili kapliczkę<br />

poświęconą św. Florianowi.<br />

Straż w Korzennej powstała w 1934 r.<br />

Pierwszym naczelnikiem był Jan Górka.<br />

Podczas uroczystości jubileuszowej<br />

za wzorową służbę i wkład w ratowanie<br />

mienia i życia mieszkańców<br />

wicestarosta nowosądecki Mieczysław<br />

Kiełbasa Srebrnym Jabłkiem<br />

Sądeckim odznaczył prezesa OSP<br />

w Korzennej Janusza Szambelana<br />

i Stanisława Wojtarowicza. Złote<br />

Medale „Za zasługi dla Pożarnictwa”<br />

otrzymali: Włodzimierz Wesołowicz<br />

i Stanisław Kasprzyk; Srebrne<br />

– Andrzej Zięcina, Dominik Wojtarowicz<br />

i Janusz Szambelan.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

fot. Bożena Szymańska<br />

Patronka Bobowej<br />

Od niedzieli 17 maja<br />

Bobowej znowu patronuje<br />

św. Zofia. Z tej<br />

okazji uroczystą mszę<br />

św. w kościele św. Zofii<br />

celebrował ordynariusz<br />

tarnowski bp Wiktor<br />

Skworc. Biskup poświęcił<br />

tablicę upamiętniającą przywrócenie<br />

Bobowej praw miejskich<br />

z dniem 1 stycznia 2009 r. oraz zasadził<br />

drzewko poświęcone przez papieża<br />

Benedykta XVI. Kościółek pw.<br />

św. Zofii w Bobowej pochodzi z XV w.<br />

W ołtarzu głównym wisi obraz św.<br />

Zofii z córkami z początku XVI wieku.<br />

Z okazji przywrócenia patronatu św.<br />

Zofii nad Bobową Poczta Polska<br />

w Nowym Sączu przygotowała pamiątkową<br />

kartkę pocztową i stempel<br />

filatelistyczny (na zdjęciu), który można<br />

było nabyć w urzędzie pocztowym<br />

w Bobowej.<br />

Święta Zofia (VII-VIII w., daty życia<br />

nie nieznane) była pobożną wdową,<br />

jej trzy córki, które zginęły śmiercią<br />

męczeńską za wiarę nosiły imiona<br />

5


Wydarzenia<br />

<br />

fot. arch.<br />

trzech cnót chrześcijańskich: Pistis, Elipis<br />

i Agape (Wiara, Nadzieja, Miłość).<br />

Zaśpiewali kardynałowi<br />

Zespół „Dolina Popradu” z Piwnicznej<br />

Zdroju zagrał i zaśpiewał podczas<br />

uroczystej sesji Rady Miasta Krakowa,<br />

na której nadano kardynałowi Stanisławowi<br />

Dziwiszowi tytuł Honorowego<br />

Obywatela Królewskiego Miasta<br />

Krakowa. Na tę okazję piwniczańska<br />

poetka Krystyna Dulak-Kulej adoptowała<br />

słynne Życzymy, życzymy, które<br />

10 lat temu Sądeczanie zaśpiewali Janowi<br />

Pawłowi II w Starym Sączu. Czarni<br />

Górale zrobili furorę pod Wawelem,<br />

sama Małgorzata Radwan-Ballada,<br />

przewodnicząca krakowskiej rady, poszła<br />

w tany i przegwizdy z Maciejem<br />

Jeżowskim. Zespół zaśpiewał kardynałowi<br />

wiązankę pieśni i melodii, aby<br />

kołysały Jego góralskie serce jak najdłużej.<br />

Oto jedna z piosenek dedykowana<br />

metropolicie krakowskiemu w podzięce<br />

za Jego wieloletnią, wierną posługę<br />

przy boku Papieża-Polaka.<br />

Od Raby do Tybru wieść sie niesie<br />

Od Raby do Tybru wieść sie niesie<br />

Raduj się na falach Wisły i Popradu<br />

duso moja<br />

Ze Kardynał Dziwis w swy posłudze<br />

Ze Kardynał Dziwis w swy posłudze<br />

Dostoł od Krakowa zasłuzone kluce<br />

Dostoł kluce<br />

A jesce wymódlmy drugie kluce<br />

A jesce wymódlmy drugie kluce<br />

Coby niemi serca w papiyski nauce<br />

Nom otworzył<br />

(na melodię ,,Spod tego jawora’”)<br />

Honory dla Kluski<br />

Roman Kluska (na zdjęciu) zwyciężył<br />

w plebiscycie na „Przedsiębiorcę<br />

20-lecia”, towarzyszącym ogłoszeniu<br />

przez redakcję „Rzeczpospolitej” „Listy<br />

500” (11. edycji największych polskich<br />

przedsiębiorstw). Sądeczanin odebrał<br />

statuetkę Orła „Rzeczpospolitej” podczas<br />

gali w Warszawie. „Jeśli nie widzisz<br />

przed sobą perspektyw, stwórz<br />

je”. Takie jest życiowe motto Romana<br />

Kluski, twórcy Optimusa, współtwórcy<br />

czerwiec 2009<br />

fot. Piotr Nowak<br />

największego polskiego portalu internetowego<br />

Onet.pl, założyciela wydawnictwa<br />

i księgarni wysyłkowej Prodoks,<br />

doradcy ekonomicznego rządu,<br />

a ostatnio hodowcy owiec” – przedstawiono<br />

sądeckiego biznesmena i filantropa<br />

w specjalnym dodatku „Rzepy”.<br />

O przyznaniu Klusce tytułu zdecydowali<br />

czytelnicy internetowego wydania<br />

dziennika. Mogli głosować na 38.<br />

przedsiębiorców wytypowanych przez<br />

redakcję. Kluska pokonał m.in. takie<br />

ikony polskiego biznesu, jak: Zygmunt<br />

Solorz (Polsat), Jan Wejchert i Janusz<br />

Walter (ITI) oraz Irena Eris (Laboratorium<br />

Dr Irena Eris).<br />

Wśród „najlepszych i najefektywniejszych<br />

firm”, wyróżnionych Orłem<br />

Rzeczpospolitej znalazł się SGL Carbon<br />

Polska, posiadający fabryki w Nowym<br />

Sączu i Raciborzu (szerzej: Orły z Biegonic<br />

– str. 14).<br />

Wójt Chełmca przeciwko<br />

…spychologii<br />

Wójt Chełmca Bernard Stawiarski<br />

zaapelował do władz Nowego Sącza<br />

o jak najszybsze przystąpienie<br />

do budowy obwodnicy północnej<br />

i zachodniej miasta. – Wobec dramatycznej<br />

sytuacji komunikacyjnej miasta<br />

Nowego Sącza i braku konkretnych<br />

działań w sprawie budowy obwodnic,<br />

jako wójt gminy okalającej swoim terytorium<br />

miasto apeluję do władz Nowego<br />

Sącza o zaprzestanie metody „spychologii”<br />

na załatwienie problemu – pisze<br />

Bernard Stawiarski na stronie internetowej<br />

UG Chełmiec. Zdaniem Stawiarskiego<br />

przyszedł czas na zastąpienie<br />

„próżnej gadaniny” – działaniem. Wójt<br />

przypomina o porozumieniu z 2007<br />

roku zawartym pomiędzy Urzędem<br />

Marszałkowskim, powiatem nowosądeckim,<br />

miastem Nowy Sącz oraz gminami:<br />

Chełmiec i Podegrodzie w sprawie<br />

budowy obwodnicy zachodniej.<br />

– Pieniądze, które deklaruje Generalna<br />

Dyrekcja Dróg i Autostrad oraz Urząd<br />

Marszałkowski należy szybko wykorzystać.<br />

Władze miasta nie mogą uchylać<br />

się od partycypowania w kosztach<br />

fot. arch.<br />

tej inwestycji, gdyż część tej inwestycji<br />

leży na terenie Nowego Sącza, a przede<br />

wszystkim stanowi rozwiązanie problemów<br />

zatłoczonych ulic: centrum, Tarnowskiej<br />

i Węgierskiej – perswaduje<br />

Bernard Stawiarski.<br />

Harcerze przywitali wiosnę<br />

Zuchy i harcerze ZHP z Komendy<br />

Hufca Nowy Sącz im. Bohaterów Ziemi<br />

Sądeckiej tradycyjnie przywitali wiosnę<br />

biegami na orientację. W tym roku<br />

hasłem przewodnim biegów były słowa<br />

Hasari Pala: „Z pamięci o bliskich<br />

utkana jest nasza własna tożsamość.”<br />

Impreza rozpoczęła się uroczystym<br />

apelem na placu Starej Sandecji. Reprezentacja<br />

Hufca złożyła kwiaty pod<br />

Pietą Sądecką. Po przydzieleniu zadań<br />

rozpoczął się bieg. Zuchy, harcerze,<br />

harcerze starsi i wędrownicy poznawali<br />

Nowy Sącz od zupełnie innej<br />

strony. Dowiedzieli się że w okresie<br />

okupacji niemieckiej w mieście było<br />

wielu zuchów i harcerzy, którzy prowadzili<br />

działalność konspiracyjną, często<br />

płacąc za to najwyższą cenę - życie.<br />

Impreza również nie zakończyła się<br />

w miejscu zwykłym. Uroczysta msza<br />

św. została odprawiona przy pomniku<br />

upamiętniającym rozstrzelanych<br />

w latach 1939-1945. Po mszy odbyło<br />

się obrzędowe ognisko, na którym zostały<br />

wręczone nagrody.<br />

Uczcili Sztaudyngera<br />

Poczta Polska w Nowym Sączu<br />

uczciła 105. rocznicę urodzin Jana<br />

Sztaudyngera, genialnego fraszkopisarza,<br />

wydając okolicznościową kartę<br />

pocztową i pamiątkowy stempel filatelistyczny.<br />

Kartkę zaprojektował Leszek<br />

Zakrzewski, prezes Polskiego Towarzystwa<br />

Historycznego w Nowym Sączu,<br />

a stemple – Tadeusz Łagan.<br />

Jan Izydor Sztaudynger (ur. 28<br />

kwietnia 1904 w Krakowie, zm. 12<br />

września 1970 r. w Krakowie), poeta,<br />

fraszkopisarz, tłumacz klasyków literatury<br />

niemieckiej (m.in. Goethego), organizator<br />

i teoretyk teatrów lalkowych<br />

Sądeczanin


fot. arch.<br />

miał w żyłach krew polską, niemiecką<br />

i francuską<br />

Po wojnie osiadł w Szklarskiej Porębie,<br />

następnie Łodzi, gdzie pracował<br />

w Państwowej Szkole Dramatycznej<br />

Teatru Lalek. Od 1955 r. aż<br />

do śmierci mieszkał w Zakopanem.<br />

Spoczywa na Cmentarzu Salwatorskim<br />

w Krakowie.<br />

Oto parę fraszek Jana<br />

Sztaudyngera:<br />

Zero do zera a będzie kariera.<br />

Gwarancja cnoty – to brak ochoty.<br />

Rogi – aureola ramola.<br />

„Mszalniczanie” górą!<br />

Zespół Regionalny „Mszalniczanie”<br />

z Mszalnicy zdobył jedną z pierwszych<br />

nagród I Małopolskiego Konkursu Obrzędów,<br />

Obyczajów i Zwyczajów Ludowych<br />

– „Pogórzańskie Gody”. Impreza<br />

odbyła się w Łużnej. W szranki stanęło<br />

18 zespołów regionalnych z ośmiu<br />

powiatów Małopolski. Licznie zebranej<br />

publiczności odmłodzony zespół<br />

z Mszalnicy, kierowany przez Czesława<br />

Majewskiego zaprezentował obrzęd<br />

„Mszalnickie wesele”, przygotowane<br />

przez kierownika artystycznego<br />

zespołu Stanisława Kunickiego. Atmosfera<br />

wiejskiego wesela, różnorodność<br />

rekwizytów i lachowska kapela<br />

urzekła publiczność i jury. Wręczenie<br />

nagród i występy laureatów konkursu<br />

w Gminnym Domu Kultury w Łużnej<br />

wyznaczono na 28 czerwca br.<br />

co kwartał był wymieniany w Powiatowej<br />

Bibliotece w Nowym Sączu. Pod<br />

koniec 1948 r. zakupiono z funduszu<br />

gminnego 30 książek i pierwszą szafę<br />

na książki. Dziś podegrodzka książnica<br />

liczy 16 923 woluminów, obejmujących<br />

literaturę piękną (polską<br />

i obcą), literaturę dla dzieci i młodzieży,<br />

popularno-naukową i regionalną.<br />

W 2008 r. w bibliotece zarejestrowano<br />

21 340 odwiedzin, wypożyczonych<br />

zostało łącznie 45 912 książek przez<br />

880 zapisanych czytelników. Biblioteka<br />

posiada wydzieloną czytelnię z bogatym<br />

zestawem czasopism (nie brakuje<br />

„Sądeczanina”) i zbiorami udostępnianymi<br />

na miejscu; są też 3 komputery<br />

z dostępem do internetu. W 2006 r. Biblioteka<br />

Gminna w Podegrodziu przystąpiła<br />

do sieci bibliotek województwa<br />

małopolskiego Małopolskie Euro<br />

Info. Podegrodzką sieć biblioteczną<br />

tworzą filie w Olszynie, Brzeznej<br />

i Gostwicy oraz punkty biblioteczne<br />

działające przy świetlicach wiejskich<br />

w Podrzeczu i Mokrej Wsi. Biblioteka<br />

Gminna organizuje wystawy, konkursy,<br />

spotkania autorskie, wieczorki poetyckie.<br />

Pracownicy biblioteki opiekują<br />

się i udostępniają zbiory Muzeum Lachów<br />

Podegrodzkich im. Zofii i Stanisława<br />

Chrząstowskich. Z okazji jubileuszu<br />

wójt Stanisław Łatka uhonorował<br />

zasłużonych bibliotekarzy. Gwoździem<br />

programu akademii jubileuszowej (nie<br />

zabrakło występu zespołu „Małe Podegrodzie”<br />

- na zdjęciu) była promocja<br />

książki radnego powiatowego Zenona<br />

Szewczyka „O pochodzeniu nazw<br />

miejscowych Gminy Podegrodzie<br />

i okolic” (czytaj na str. 45), prywatnie<br />

męża Marii Szewczyk, od 1981 roku<br />

kierującej biblioteką.<br />

Wydarzenia<br />

(8 maja br.). Historyk z Papieskiej Akademii<br />

Teologicznej w Krakowie, jako<br />

bodaj pierwszy badacz, spenetrował<br />

nieprzebrane zasoby archiwum watykańskiego<br />

(Archiwum Secretum Apostolicum<br />

Vaticanum, 120 km bieżących<br />

podzielonych na 630 zespołów archiwalnych)<br />

pod kontem sandecjanów,<br />

dokopując się prawdziwych rewelacji.<br />

– Kto na przykład wiedział, że Jan Długosz<br />

był w roku 1474 dziekanem Kapituły<br />

Kolegiaty Sądeckiej, które to beneficjum<br />

królewski kronikarz zamienił na dziekanię<br />

w Wolbromiu? – pytał prelegent.<br />

Dr Stanko cytował XVI-wieczne wykazy<br />

świętopiętrza z sądeckich parafii<br />

i supliki osobiście zanoszone przez Sądeczan<br />

do Rzymu przed tron papieski,<br />

mówił, że z opisów licznych zatargów<br />

sądeckich norbertanów z plebanem<br />

sądeckim z kolegiaty św. Małgorzaty<br />

(m.in. o prawo udzielania sakramentu<br />

Komunii św.) i z rajcami miejskimi<br />

można się wiele dowiedzieć o życiu<br />

i obyczajowości ludzi tamtych czasów.<br />

Krakowski historyk dotarł do 5. tomów<br />

akt procesu beatyfikacyjnego Księżnej<br />

Kingi, założycielki klasztoru klarysek<br />

w Starym Sączu, rozpoczętego nie,<br />

jak dotąd sadzono w 1629 roku, lecz<br />

na szczeblu lokalnym, już rok wcześniej.<br />

Są tam m.in. zeznania mieszczan<br />

starosądeckich i kmieciów z Kadczy<br />

i Podegrodzia, którzy doznali łask<br />

za przyczyną Kingi. Przemysław Stanko<br />

chce wydać wybór źródeł watykańskich<br />

do dziejów Sądecczyzny i gdyby<br />

zamierzenie doszło do skutku, byłaby<br />

to nie lada sensacja w środowisku<br />

historyków.<br />

fot. arch.<br />

60 lat podegrodzkiej książnicy<br />

Powiatowy Dzień Bibliotekarza<br />

(13 maja br.) obchodzono w Podegrodziu,<br />

gdzie świętowano 60-lecie Biblioteki<br />

Gminnej. Zaczęło się od skromnego<br />

punktu bibliotecznego przy<br />

szkole. Księgozbiór liczący 50 książek<br />

fot. Rafał Kubik<br />

Sekrety Watykanu<br />

Archiwa watykańskie są kopalnią informacji<br />

o Nowym Sączu i regionie – powiedział<br />

dr Przemysław Stanko (na<br />

zdjęciu) podczas wykładu nt. „Sądecczyzna<br />

i Sądeczanie w tajnych archiwach<br />

watykańskich”, wygłoszonego<br />

w Galerii Marii Ritter w Nowym Sączu<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

fot. (hsz)<br />

Nagrodzona oferta<br />

Drugie miejsce w konkursie „Najlepsza<br />

oferta ekspozycyjna polskiego regionu”<br />

podczas warszawskich Targów<br />

Turystycznych LATO 2009 – największego<br />

w Polsce przedwakacyjnego kiermaszu<br />

ofert turystycznych – przyznano<br />

stoisku Sądeckiej Organizacji Turystycznej.<br />

W targach i konkursie uczestniczyło<br />

350 wystawców. Nagrodę dla sądeczan


8<br />

Wydarzenia<br />

Odszkodowanie dla Piksy<br />

27 lat, 2 miesiące i 4 dni<br />

po wyjściu Władysława Piksy<br />

na wolność Sąd Okręgowy w Nowym<br />

Sączu przyznał 14 maja br.<br />

temu byłemu przewodniczącemu<br />

sądeckich struktur wojewódzkich<br />

„Solidarności” Rolników Indywidualnych<br />

odszkodowanie<br />

i zadośćuczynienie za 3-miesięczne<br />

internowanie w okresie stanu<br />

wojennego. Rekompensatę<br />

za szkody materialne (konieczność<br />

opłacenia zastępstwa w pracy<br />

na jego gospodarstwie w Czerńcu)<br />

wyliczono na 1500 zł, a zadośćuczynienie<br />

za krzywdy moralne<br />

oszacowano na 9 tys. zł.<br />

Uzasadniając wyrok sędzia Jacek<br />

Gacek powiedział, że jako zadośćuczynienie<br />

orzeczono górną<br />

kwotę, dopuszczoną przez ustawodawcę,<br />

natomiast jako odszkodowanie<br />

sąd może zasądzić<br />

tylko tyle, ile poszkodowany zdoła<br />

przekonująco uprawdopodobnić.<br />

Sąd podkreślił, że przyznaje<br />

odszkodowanie i zadośćuczynienie<br />

tylko za okres internowania,<br />

a nie za całość krzywd doznanych<br />

przez wnioskodawcę ze strony<br />

władzy komunistycznej, bo tak zarządził<br />

ustawodawca.<br />

Władysław Piksa oświadczył,<br />

że po bardzo wysokich odszkodowaniach,<br />

jakie za uwięzienie otrzymali<br />

niektórzy czołowi działacze<br />

„Solidarności”, dokuczano mu<br />

w jego środowisku, insynuując,<br />

że też pewnie się obłowił. I dlatego<br />

on, który nie myślał wcześniej<br />

o domaganiu się pieniędzy, wystąpił<br />

o odszkodowanie, żeby ludzie<br />

dowiedzieli się, ile dostał<br />

naprawdę.<br />

Już po wyjściu z sali sądowej<br />

71-letni Piksa dodał, że pewnie<br />

i tak przyznaną mu przez sąd sumę<br />

przekaże na cele charytatywne.<br />

czerwiec 2009<br />

Tekst i zdjęcie IrP<br />

fot. (leś)<br />

fot. (leś)<br />

odebrała prezes SOT Bożena Srebro<br />

(na zdjęciu: druga z lewej).<br />

Dziecięca Wiosna Artystyczna<br />

Zakończyła się, trwająca od 4 maja,<br />

szesnasta edycja Sądeckiej Wiosny Artystycznej.<br />

Tradycyjny przegląd dokonań<br />

artystycznych dzieci i młodzieży z regionu<br />

nowosądeckiego w kilku kategoriach<br />

(teatr, kabaret, muzyka i taniec)<br />

zgromadził na scenie MOK rekordową<br />

liczbę wykonawców (1414 dziewcząt<br />

i chłopców, prawie 200 wykonań konkursowych).<br />

W kategorii teatrów zwyciężyło<br />

koło teatralne z Gimnazjum nr 5<br />

w Nowym Sączu za spektakl pt. „Szczęśliwy<br />

książę” i Grupa Teatralna „CUDOKI-<br />

SZUROKI” z Miejskiego Ośrodka Kultury<br />

w Nowym Sączu za przedstawienie pt.<br />

„Cztery mile za piec”. Indywidualnie wyróżniono<br />

Annę Jurczak z MOK w Nowym<br />

Sączu za monodram pt. „Lalki, moje ciche<br />

siostry”. W kategorii wokalistów<br />

główne laury przypadły nowosądeczanom:<br />

Mateuszowi Bierytowi (na zdjęciu)<br />

i Esterze Szczypule; wśród zespołów<br />

wokalnych – duetowi „Street Voice”<br />

z MOK. Za najlepszego instrumentalistę<br />

uznano Piotra Zająca ze ze Szkoły Podstawowej<br />

nr 1 w Starym Sączu. W kategorii<br />

tańca zwyciężył „F.O.B.I.A.” z Powiatowego<br />

Młodzieżowego Domu Kultury<br />

w Starym Sączu, wyróżnienie indywidualne<br />

przypadło tancerzowi Patrykowi<br />

Brdejowi ze Szkoły Tańca „Wir-Dance”<br />

w Nowym Sączu.<br />

Pożegnanie o. Władysława<br />

Pietryki<br />

13 maja br. odbył się pogrzeb o. Władysława<br />

Pietryki SJ z parafii Ducha Św.<br />

w Nowym Sączu. Zmarł w 63. roku życia,<br />

49. powołania zakonnego i 37. kapłaństwa,<br />

pochodził z Przysietnicy k.<br />

fot. (hsz)<br />

fot. (leś)<br />

Brzozowa. Ojciec Pietryka przygotował<br />

9. roczników dzieci pierwszokomunijnych<br />

w jezuickiej parafii, gdzie cześć<br />

odbiera MB Pocieszenia. Powszechnie<br />

lubiany i szanowany za swą dobroć<br />

i gorliwą posługę w konfesjonale.<br />

Zmarłego żegnali współbracia z Towarzystwa<br />

Jezusowego, sądeckie duchowieństwo<br />

oraz rzesze parafian (na<br />

zdjęciu). O. Władysław Pietryka spoczął<br />

w grobowcu jezuickim na cmentarzu<br />

komunalnym przy kościele św. Heleny.<br />

Na przekór złodziejom<br />

W SP nr 9 im. T. Kościuszki przy<br />

ul. Piramowicza w Nowym Sączu odbyła<br />

się uroczystość odsłonięcia odtworzonej<br />

tablicy, wmurowanej na 100-<br />

lecie szkoły w 2006 roku. Oryginalna<br />

tablica, skradziona w ub.r., upamiętniała<br />

założycieli szkoły, m.in. Leona<br />

Barbackiego i ks. Alojzego Góralika,<br />

zasłużonych dla rozwoju szkolnictwa<br />

sądeckiego. Nowa tablica nie odbiega<br />

od pierwowzoru, ufundowali ją absolwenci<br />

„dziewiątki”, poruszeni aktem<br />

bezprzykładnego wandalizmu. Prelekcję<br />

nt. założycieli szkoły wygłosił dla<br />

uczniów Jan Ruchała, nauczyciel Technikum<br />

Leśnego w Starym Sączu. Odbył<br />

się też pokaz filmu pt. „Baca i jego żołnierze<br />

– gawęda o życiu i służbie gen.<br />

J Gizy”, autorstwa tegorocznych maturzystów:<br />

Łukasza Barana (V LO w Nowym<br />

Sączu) i Pawła Piętki (Technikum<br />

Leśne w Starym Sączu). Chłopcy przygotowali<br />

film na ogólnopolski konkurs<br />

ogłoszony przez Muzeum Historii Polski<br />

w Warszawie, ogłoszony z okazji 70.<br />

rocznicy wybuchu II wojny światowej.<br />

W uroczystości wzięli udział potomkowie<br />

Barbackich (m.in. prof. Maria Mizianty<br />

z Krakowa) i Gizów.<br />

Sądeczanin<br />

(jot - hen)


Z policji<br />

Wydarzenia<br />

P o s z u k i w a n y<br />

Mężczyzna przedstawiony na portrecie<br />

podejrzewany jest o dokonanie napadu<br />

na placówkę bankową w Nowym Sączu 27<br />

marca 2009 roku o godz. 13.30. Zamaskowany<br />

napastnik wtargnął do banku przy ul.<br />

Paderewskiego i grożąc kasjerce przedmiotem<br />

przypominającym broń zażądał wydania<br />

pieniędzy. Kobieta obawiając się spełnienia<br />

gróźb wydała kilka tysięcy złotych.<br />

Przestępcę uciekającego z banku<br />

w kierunku osiedla Kochanowskiego dogonił<br />

przypadkowy mężczyzna, który szarpiąc<br />

się z przestępcą zdołał odebrać mu worek<br />

z pieniędzmi. Sprawca napadu wyrwał się<br />

i uciekł. Poszukiwany przez policję przestępca<br />

to mężczyzna w wieku około 25-30<br />

lat, wzrostu ok. 175 cm, średniej budowy<br />

ciała, wysportowany, włosy krótkie ciemne.<br />

Według uzyskanych przez policję informacji<br />

w dniu dokonania napadu i w dni poprzedzające<br />

mężczyzna ubrany był w spodnie<br />

jeansowe, sportowe obuwie, kamizelkę<br />

bezrękawnik koloru ciemnego oraz czapkę<br />

z dzianiny koloru czarnego.<br />

Osoby, które mogą pomóc w ustaleniu<br />

kim jest sprawca napadu na bank<br />

oraz posiadają inne informacje dotyczące<br />

okoliczności tego przestępstwa proszone<br />

są o kontakt z Wydziałem Dochodzeniowo<br />

Śledczym Komendy Miejskiej Policji w Nowym<br />

Sączu osobiście lub telefoniczne pod<br />

numer 18 442 41 51 lub alarmowy numer<br />

policji 997.<br />

Na rysunku: Wizerunek sprawcy napadu<br />

na placówkę bankową.<br />

R e k l a m a<br />

Sądeczanin czerwiec 2009


Wydarzenia<br />

n o w i n k i k a d r o w e<br />

10<br />

fot. arch.<br />

Nowy sternik uzdrowiska<br />

czerwiec 2009<br />

Rada nadzorcza Uzdrowiska<br />

Krynica–Żegiestów (po odwołaniu<br />

w styczniu Janusza Ciska) powierzyła<br />

stanowisko prezesa tej spółki<br />

Jarosławowi Handzlowi, do niedawna<br />

członek tej rady, reprezentującemu<br />

nadzór właścicielski ministra<br />

skarbu. UKŻ dysponuje największą<br />

bazą sanatoryjno-leczniczą na Sądecczyźnie.<br />

Nowy prezes zapowiedział<br />

poszerzenie oferty uzdrowiskowej<br />

i powrót popularnej wody<br />

„Kryniczanki” do masowych sieci<br />

handlowych. Za najważniejsze zadanie<br />

uznał pozyskanie funduszy<br />

na modernizację m. in. Starego<br />

Domu Zdrojowego, Pijalni Głównej<br />

i innych obiektów zdrojowych.<br />

J. Handzel – ur. w 1963 r. w Nowym<br />

Sączu, absolwent I LO im. Jana<br />

Długosza w Nowym Sączu i WSP<br />

w Krakowie (biologia), studiów podyplomowych<br />

(zarządzanie szpitalem,<br />

administracja zdrowiem publicznym)<br />

w Collegium Medicum UJ<br />

oraz w WSB-NLU. Był m.in. dyrektorem<br />

szpitala w Nowym Sączu i Wydziału<br />

Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego<br />

w Nowym Sączu, szefem ZOZ<br />

w Rabce i członkiem Zarządu Uzdrowiska<br />

Rabka-Zdrój SA. Ostatnio kierował<br />

Sądeckim Ośrodkiem Przedsiębiorczości<br />

Stowarzyszenia Wspierania<br />

Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych<br />

Klub Sądecki. Wykładowca Państwowej<br />

Wyższej Szkoły Zawodowej.<br />

Starszy cechu Jan First<br />

12 maja ponownie na czele nowosądeckiego<br />

środowiska rzemieślników<br />

stanął Jan First, właściciel działającego<br />

od 1962 r. zakładu elektrycznego<br />

w rynku. Starszym Cechu Rzemiosł<br />

Różnych i Przedsiębiorczości (zrzeszającego<br />

355 wytwórców, mikroprzedsiębiorców<br />

i rzemieślników) będzie<br />

już na trzecią kadencję.<br />

fot. (leś)<br />

Pan Janek to znana postać w Nowym<br />

Sączu, społecznik z krwi i kości,<br />

długoletni radny różnych szczebli,<br />

uhonorowany „Szablą Kilińskiego”.<br />

W latach 1985-1989 był posłem z ramienia<br />

Stronnictwa Demokratycznego.<br />

Zawodu elektryka nauczył się w zakładzie<br />

elektromechanicznym Stefana<br />

Śledzia. Obecnie kieruje radą parafialną<br />

przy bazylice św. Małgorzaty.<br />

Patronuje, wraz z żoną Anną, czteropokoleniowej<br />

rodzinie: dzieciom<br />

Małgorzacie i Arkadiuszowi i ich małżonkom,<br />

7 wnuczętom i 2 prawnuczętom<br />

(Kacprowi i Weronice). Mówi<br />

o sobie, że jest człowiekiem przedwojennym,<br />

bo urodził się w Nowym<br />

Sączu wczesnym rankiem, 1 września<br />

1939 r., godzinę przed najazdem<br />

hitlerowskim na Polskę.<br />

Ponadto w skład zarządu Cechu<br />

weszli: Andrzej Danek, Krystyna<br />

Krzak, Wiesław Leśniak, Andrzej<br />

Maciuszek, Andrzej Stawiarski i Wincenty<br />

Żygadło. Przewodniczącym<br />

komisji rewizyjnej został Tadeusz<br />

Szewczyk, a sądu cechowego Marian<br />

Leszczyński.<br />

Jan First:<br />

– Rzemiosło ma w Nowym Sączu<br />

bogate i piękne tradycje. Pierwsza<br />

wzmianka historyczna o sądeckim<br />

rzemieślniku prowadzi nas do 1318<br />

roku. Mówi o tym, że Janusz Biały,<br />

sądecki rzeźnik, kupił sobie wieś Rajbrot.<br />

Nasz cech powstał w kwietniu<br />

1887 roku. Od początku stał się wiodącą<br />

organizacją samorządu gospodarczego.<br />

Jak podaje prof. Julian<br />

Dybiec, w liczącym w owym czasie<br />

niewiele ponad 10 000 mieszkańców<br />

mieście liczba osób zajmujących<br />

się działalnością gospodarczą<br />

oraz członkowie ich rodzin, uczniowie<br />

i służba domowa stanowili grupę<br />

ponad 3 000 osób. Minął wiek,<br />

zmieniły się czasy, zmieniły stosunki<br />

gospodarcze i społeczne, a przecież<br />

dziś, po 122 latach, stosując podobne<br />

kryteria, mamy podobną sytuację.<br />

Z sądeckim rzemiosłem, w ten lub<br />

inny sposób, związane jest ok. 10 tys.<br />

osób. To więcej niż ilość mieszkańców<br />

Nowego Sącza w dniu powstania<br />

cechu zbiorowego. To uzasadniony<br />

powód do chwały, to dowód,<br />

że kontynuujemy w sposób właściwy<br />

tradycje naszych przodków<br />

i mamy liczący się wkład w gospodarkę<br />

naszego regionu. Niekiedy zajęci<br />

problemami dnia powszedniego<br />

o tym zapominamy, że …rzemieślnik<br />

to brzmi dumnie. Mimo kłopotów<br />

i utrudnień, rzemieślnik cechowy<br />

daje gwarancje wysokiej jakości<br />

usług.<br />

Sądeczanin


tekst sponsorowany<br />

Bogusław Sonik<br />

kandydat do Parlamentu Europejskiego<br />

Lista Platformy Obywatelskiej, miejsce nr 3<br />

Bogusław Sonik przed Instytutem Technicznym PWSZ<br />

w Nowym Sączu<br />

Twój silny głos w Europie!<br />

Szanowni Państwo,<br />

Zrealizowało się marzenie wielu<br />

pokoleń Polaków. Wróciliśmy do grona<br />

wolnych krajów budujących swoje<br />

państwo w oparciu o najwyższe standardy<br />

demokracji. Przystąpiliśmy do<br />

Unii Europejskiej, dobrowolnego stowarzyszenia<br />

państw, u którego podstaw<br />

legły wartości chrześcijańskiej<br />

Europy. Jestem dumny, że miałem<br />

zaszczyt – dzięki Państwa zaufaniu<br />

– pełnić mandat Posła do Parlamentu<br />

Europejskiego.<br />

Pełniąc służbę publiczną kieruję<br />

się wartościami leżącymi u podstaw<br />

europejskiego systemu wartości.<br />

Są to: godność osoby ludzkiej,<br />

wolność, pokój, sprawiedliwość i<br />

solidarność.<br />

Jako poseł reprezentujący Małopolskę<br />

walczę o interesy Polski<br />

i Regionu realizując działania zapewniające<br />

bezpieczeństwo, wzrost<br />

gospodarczy oraz solidarność europejską.<br />

Solidna i silna Europa to<br />

gwarancja sukcesu gospodarczego<br />

dla Polski, Małopolski i jej mieszkańców.<br />

Ochrona zdrowia i dzieci, bezpieczeństwo<br />

żywności, zwiększenie<br />

potencjału naszego Regionu poprzez<br />

wykorzystanie europejskich<br />

instrumentów finansowych z zakresu<br />

ochrony środowiska, obrona praw<br />

człowieka – to obszary mojej aktywności<br />

na forum PE w latach 2004 –<br />

2009, którym chciałby się także poświęcić<br />

w nadchodzącej kadencji.<br />

Proszę Państwa o głos w wyborach<br />

do PE<br />

Bogusław Sonik<br />

Bogusław Sonik przy współpracy z IPN<br />

zaprezentował w Parlamencie Europejskim<br />

wystawę pt. „Wygnańcy”, przedstawiająca<br />

wojenną i powojenną tułaczkę<br />

Polaków; 8 kwietnia br. wystawa została<br />

zaprezentowana na Małym Rynku w<br />

Krakowie.<br />

Bogusław Sonik, prawnik, żonaty,<br />

ojciec Jacka i Janeczki.<br />

Silnie związany z Małopolską. Pochodzi<br />

z rodziny o silnych tradycjach<br />

patriotycznych, ojciec był żołnierzem<br />

Batalionów Chłopskich. Urodził<br />

się, wychował i studiował w Krakowie.<br />

Zakładał Studencki Komitet<br />

Solidarności (1977), był wiceprzewodniczącym<br />

Solidarności w Małopolscy<br />

(1980-81). Internowany w stanie<br />

wojennym. Korespondent Radia<br />

Wolna Europa. W latach 90. kierował<br />

Instytutem Polskim w Paryżu. Pierwszy<br />

przewodniczący Sejmiku Województwa<br />

Małopolskiego. Inicjator<br />

Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego,<br />

współtwórca pierwszego<br />

polskiego przedstawicielstwa<br />

w Brukseli. Dyrektor największego<br />

przedsięwzięcia kulturalnego<br />

w Polsce - Program Kraków 2000<br />

– Europejska Stolica Kultury.<br />

Od 2004 r. jest posłem do<br />

PE. Działalność na rzecz Małopolski<br />

pozwoliła Sonikowi uzyskać<br />

wiedze dotyczącą problemów<br />

Regionu oraz możliwości i<br />

szans jego rozwoju. W 2009 roku<br />

uznany za jednego z najlepszych<br />

polskich posłów do Parlamentu<br />

Europejskiego.<br />

Odwiedź: www.boguslawsonik.pl<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

11


Wydarzenia<br />

L w ó w u h o n o r o w a ł N o w y S ą c z<br />

Złotą Odznaką „Za zasługi dla Towarzystwa<br />

Kultury Polskiej Ziemi<br />

Lwowskiej” odznaczono prezesa<br />

nowosądeckiego oddziału Towarzystwa<br />

Miłośników Lwowa i Kresów<br />

Południowo-Wschodnich, Bolesława<br />

Biłowusa. Odznaczenie wręczono<br />

we Lwowie podczas uroczystości<br />

20-lecia Towarzystwa Kultury Polskiej<br />

Ziemi Lwowskiej (TKPZL). Jest<br />

dowodem aktywności sądeckiego<br />

środowiska ludzi z kresowym rodowodem,<br />

symbolem wdzięczności<br />

za kultywowanie lwowskiej tożsamości,<br />

czego przykładem jest np.<br />

urządzona w Akademickim Liceum<br />

i Gimnazjum im. Króla Bolesława<br />

Chrobrego Izba Lwowska im. dr. Jerzego<br />

Masiora.<br />

Spotkanie we Lwowie zwieńczyła<br />

msza św. odprawiona w katedrze<br />

przez metropolitę Mieczysława Mokrzyckiego,<br />

metropolitę lwowskiego<br />

wystawa dorobku polskich artystów<br />

plastyków i złożenie wieńców<br />

pod pomnikami Adama Mickiewicza<br />

i Tarasa Szewczenki. Było też manifestacją<br />

polskości Polaków z okręgu<br />

lwowskiego i tych, których zakręty<br />

historii przywiodły w obecne granice<br />

Rzeczpospolitej.<br />

TKPZL (mające siedzibę w lwowskim<br />

rynku pod numerem 17) pod<br />

przewodnictwem prezesa Emila Legowicza<br />

wyrosło na potężną i prężną<br />

organizację. Ma 22 oddziały (od<br />

Rawy Ruskiej i Wielkich Mostów<br />

po Borysław i Stryj), zrzesza 13 310<br />

członków. Prowadzi zespoły artystyczne,<br />

chóry, grupy przedszkolne,<br />

sekcje kulturalno-oświatowe.<br />

– Naszym marzeniem jest otwarcie<br />

Domu Polskiego we Lwowie, ośrodka<br />

integracyjnego Polaków po obu stronach<br />

dzisiejszej granicy – mówi Emil<br />

Legowicz.<br />

(l); fot. arch.<br />

Rektor sądeckiej PwsZ nie ma ambicji zmienienia losów świata<br />

Skąd wezmą wkład własny?<br />

pomoc w budowie Instytutu Kultury<br />

Fizycznej zaapelował do rzą-<br />

O<br />

du i samorządu wojewódzkiego prof.<br />

Zbigniew Ślipek, rektor Państwowej<br />

Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym<br />

Sączu na spotkaniu z przedstawicielami<br />

Ministerstwa Edukacji Narodowej<br />

(15 maja br.).<br />

Społeczność akademicka sądeckiej<br />

uczelni, która w zeszłym roku świętowała<br />

jubileusz 10-lecia, ostrzyła sobie zęby<br />

na spotkanie z minister Barbarą Kudrycką.<br />

W ostatniej chwili pani minister odwołała<br />

swój przyjazd do Sącza, zastępował<br />

ją Andrzej Kurkiewicz, dyrektor departamentu<br />

organizacji szkolnictwa wyższego<br />

MEN. Za stołem prezydialnym siedział<br />

także eurodeputowany Bogusław Sonik,<br />

a w pierwszym rzędzie wicemarszałek<br />

Małopolski, Leszek Zegzda, starosta Jan<br />

Golonka, poseł Andrzej Czerwiński i pomniejsi<br />

notable sądeccy. Sonik i Zegzda<br />

kandydują do Parlamentu Europejskiego<br />

z listy PO, ale to spotkanie nie miało charakteru<br />

wiecu wyborczego.<br />

Wobec zapełnionej do ostatniego<br />

miejsca studentami pięknej auli Instytutu<br />

Technicznego przy ul. Zamenhofa prof.<br />

Ślipek przedstawił uczelnię.<br />

– Zajęliśmy 10 miejsce wśród 35 państwowych<br />

wyższych szkół zawodowych<br />

w ostatnim rankingu miesięcznika edukacyjnego<br />

„Perspektywy”, co jest dobrą<br />

pozycją do walki o podium – mówił rektor,<br />

a studenci bili brawo.<br />

– Misją naszej uczelni nie jest zmienianie<br />

losów świata, ale jesteśmy katalizatorem<br />

rozwoju regionalnego – dodał<br />

prof. Ślipek i oklaski przeszły w owacje.<br />

Aktualnie sądecka PWSZ zapewnia wykształcenie<br />

I stopnia (studia licencjackie)<br />

w 5 instytutach (ekonomiczny, języków<br />

obcych, pedagogiczny, techniczny<br />

i zdrowia) na 11 kierunkach, w 35 specjalnościach;<br />

kadra liczy 308 osób (połowa<br />

na podstawowych etatach), a studentów<br />

stacjonarnych i niestacjonarnych<br />

oraz słuchaczy studiów podyplomowych<br />

jest ponad 4 tys.<br />

Przed uczelnią stoi olbrzymie wyzwanie:<br />

budowa Instytutu Kultury Fizycznej.<br />

Miasto ofiarowało działkę na ten cel<br />

w dzielnicy Wólki (dawne obiekty klubu<br />

sportowego „Start”), Urząd Marszałkowski<br />

zapewnił 24 mln zł środków unijnych<br />

z Małopolskiego Regionalnego Programu<br />

Operacyjnego, dla dopełnienia „montażu<br />

finansowego” inwestycji potrzeba, bagatela<br />

8 mln zł (25 proc. kosztów inwestycji)<br />

na tzw. wkład własny.<br />

– Jesteśmy prężną, ale małą uczelnią,<br />

nie posiadamy majątku na sprzedaż<br />

i nie mam skąd wziąć tych pieniędzy – mówił<br />

prof. Ślipek. Dyrektor Kurkiewicz stwierdził,<br />

że w podobnej sytuacji jest większość<br />

państwowych uczelni i tu potrzeba systemowego<br />

rozwiązania, nad czym rząd<br />

usilnie pracuje. Na konferencji prasowej<br />

wicemarszałek Zegzda mówił, że samorząd<br />

wojewódzki nie pozostawi sądeckiej<br />

uczelni samej sobie, ale też na jakieś specjalne<br />

preferencje nie może ona liczyć,<br />

gdyż zarząd województwa ma na głowie<br />

4 PWSZ: w Nowym Sączu, Nowym Targu,<br />

Oświęcimiu i Tarnowie i wszędzie prowadzone<br />

są inwestycje.<br />

– Kto szybko daje, ten dwa razy daje<br />

– przypominał starosta Golonka, którego<br />

też dostał od żaków należą mu porcję<br />

braw.<br />

12<br />

czerwiec 2009<br />

Sądeczanin<br />

(s), fot. HSZ


Wydarzenia<br />

Hospicjum coraz bliżej<br />

Dziękuję serdecznie...<br />

Teren, na którym niebawem ruszą<br />

prace budowlane, poświęcił kapelan<br />

środowiska niepełnosprawnych,<br />

ks. Stanisław Olesiak, w asyście księży:<br />

Andrzeja Jeża, Antoniego Koterli i Józefa<br />

Wojnickiego. Ze strony Stowarzyszenia<br />

stosowne dokumenty podpisała<br />

dr Zofia Kubisz-Pajor.<br />

Nie będę ukrywał pewnego wzruszenia,<br />

jakiego doznałem podczas tej<br />

skromnej, ale podniosłej uroczystości.<br />

Oto zwieńczone zostały nasze wielomiesięczne<br />

starania, teraz już pozostaje<br />

nam wystąpić o formalne pozwolenie<br />

na budowę i zabrać się ostro do roboty.<br />

„Sądeczanin” od początku towarzyszył<br />

naszej inicjatywie. Dlatego na tych<br />

łamach pragnie specjalnie podziękować<br />

prezydentowi Ryszardowi Nowakowi<br />

za silne wsparcie, życzliwy patronat<br />

i konkretny wkład w realizację tego<br />

dzieła: nieodpłatne przekazanie działki<br />

pod budowę obiektu.<br />

Dziękuję wszystkim ludziom dobrej<br />

woli, którzy przyczyniają się do urzeczywistnienia<br />

tak potrzebnej w mieście<br />

i regionie placówki. Dziękuję architektom,<br />

Mariuszowi Mikulskiemu i Witoldowi<br />

Królowi za sporządzenie projektu<br />

hospicjum, Jerzemu Wituszyńskiemu<br />

za wykonanie prac geodezyjnych, dziękuję<br />

Maciejowi Kurpowi i Mieczysławowi<br />

Kaczwińskiemu – organizatorom<br />

akcji „Ziarnko Gorczycy” oraz Gabrieli<br />

Szczerkowskiej – komendantowi sądeckiego<br />

oddziału „Strzelca” za pomoc<br />

Tereny pod hospicjum poświecił ks. Stanisław<br />

Olesiak<br />

Nieprzypadkowo w dniu urodzin papieża Jana Pawła II, 18 maja<br />

przy ul. Nawojowskiej 155 w Nowym Sączu prezydent Ryszard<br />

Nowak uroczyście przekazał działkę pod budowę stacjonarnego<br />

hospicjum. 89 lat temu przyszło na świat życie, które stało<br />

się Dobrem Polski i świata. Mam nadzieję, że również takim dobrem,<br />

w naszej sądeckiej skali, będzie placówka hospicyjna.<br />

Podpisanie dokumentu o przekazaniu terenu pod budowę hospicjum<br />

w gromadzeniu środków finansowych<br />

na ten wspaniały cel.<br />

Jestem pod wrażeniem szerokiego<br />

odzewu, jaki w ostatnich miesiącach towarzyszy<br />

planom budowy hospicjum.<br />

Nie spodziewałem się aż tylu gestów<br />

poparcia i pomocy. Długa jest lista darczyńców,<br />

dzięki którym zgromadziliśmy<br />

na naszym koncie pokaźną już kwotę.<br />

Wspomagają nas inne stowarzyszenia,<br />

instytucje, firmy, zespoły regionalne,<br />

które na początku maju zorganizowały<br />

specjalny koncert – dochód zasilił nasze<br />

konto. Sowity plon przyniosła żonkilowa<br />

akcja „Pola nadziei”.<br />

Na końcu dziękuję koleżankom i kolegom<br />

z Towarzystwa Przyjaciół Chorych<br />

Sądeckie Hospicjum (a szczególnie<br />

dr Zofii Kubisz-Pajorowej, Krystynie Słaby-Karkoszce,<br />

Halinie Habie, Dominice<br />

Kroczek), bez których nie byłoby tej<br />

inicjatywy.<br />

Wszyscy jesteście naszym bezcennym<br />

skarbem, dzięki któremu hospicjum<br />

w tym miejscu stanie szybko<br />

i za kilkanaście miesięcy otworzy swoje<br />

podwoje.<br />

To wielka sprawa dla naszego miasta:<br />

ludzie chorzy i ich rodziny nie pozostaną<br />

bez pomocy i opieki w jakże trudnym,<br />

ostatnim okresie swojej ziemskiej<br />

wędrówki.<br />

Dzięki Wam wszystkim nie będą samotni.<br />

Będą mogli ostatni okres życia<br />

przeżyć z godnością, bez strachu i bólu.<br />

Roman Porębski, Prezes „Sądeckiego Hospicjum”;<br />

fot. (leś)<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

13


Gospodarka<br />

sZEw – Polgraph sa – sGL Carbon Polska<br />

orły z Biegonic<br />

W czasach rozlewającego się kryzysu gospodarczego miła wiadomość<br />

dotarła z Warszawy. Spółka SGL Carbon Polska, posiadająca<br />

fabryki w Nowym Sączu i Raciborzu, została uznana przez<br />

kapitułę nagrody Orzeł „Rzeczpospolitej” (przyznawanej przy<br />

okazji ogłoszenia przez prestiżowy dziennik „Listy 500” największych<br />

polskich przedsiębiorstw) za najlepszą i najefektywniejszą<br />

firmę 2008 roku spośród przedsiębiorstw produkcyjnych.<br />

SGL Carbon (dawniej Polgraph<br />

i SZEW) odegrała i odgrywa ważną<br />

rolę w życiu regionu sądeckiego.<br />

Przez zakłady w Biegonicach, kierowane<br />

przez długie lata (1968-1997)<br />

przez wybitnego menedżera dr. Mirosława<br />

Lebiedziejewskiego, przewinęło<br />

się wielu fachowców, którzy<br />

obejmowali później odpowiedzialne<br />

stanowiska w przemyśle i sektorze<br />

publicznym. Stąd wyszli m.in. b. senator<br />

i rektor WSB-NLU dr Krzysztof<br />

Pawłowski, b. wojewoda Józef Jungiewicz,<br />

b. prezes „Sądeckich Wodociągów”<br />

Zbigniew Kowal. SZEW budowały<br />

bloki mieszkalne, wspierały<br />

kulturę (do dziś utrzymują zespół regionalny<br />

„Dolina Dunajca”), wyposażały<br />

szpital. Są ważną częścią współczesnego<br />

oblicza Sądecczyzny.<br />

Kapituła nagrody brała pod uwagę<br />

wskaźniki określające efektywność<br />

firm, ich stabilność oraz zdolność<br />

do rozwoju. W przypadku przedsiębiorstw<br />

produkcyjnych liczyła się<br />

przede wszystkim rentowność kapitałów<br />

własnych, EBITDA (wynik operacyjny<br />

powiększony o amortyzację)<br />

i dynamika przychodów na jednego<br />

zatrudnionego. W ocenie dynamiki<br />

rozwoju uwzględniony został wzrost<br />

przychodów oraz intensywność inwestowania.<br />

Studiując wyniki finansowe<br />

SGL Carbon Polska najbardziej<br />

przemawia do wyobraźni dynamika<br />

przychodów i czystego zysku<br />

Powstające w Nowym Sączu<br />

(i w Raciborzu) wyroby węglowografitowe<br />

znajdują zastosowanie<br />

w przemyśle stalowym, aluminiowym,<br />

chemicznym metalurgicznym<br />

i komputerowym a także w produkcji<br />

półprzewodników i w technice<br />

kosmicznej (korzysta z nich NASA),<br />

Pierwszy z lewej A. Hotloś.<br />

14<br />

czerwiec 2009<br />

Sądeczanin


Początki firmy sięgają roku 1960,<br />

kiedy to powstały Sądeckie Zakłady<br />

Elektro-Węglowe. Pierwszymi dyrektorami<br />

byli Eryk Mokrosz (1960-<br />

1963) i Franciszek Piotrowski<br />

(1963-1968). Produkcję rozpoczęto<br />

w 1965 roku. Najpierw były to masy<br />

i elektrody węglowe, potem elektrody<br />

grafitowe i wyroby drobne.<br />

Tamten romantyczny okres pamiętają<br />

pracownicy o najdłuższym<br />

staż: mistrz utrzymania ruchu Jerzy<br />

Jawor (blisko 45 lat pracy), kierownik<br />

obróbki termicznej Zygmunt<br />

Kosakowski (blisko 44 lata) i specjalista<br />

ds. kadrowo-administracyjnych<br />

Józef Jasiński (ponad 42 lata).<br />

Zmiany, jakie nastąpiły w Polsce<br />

po 1989 roku, doprowadziły do przekształcenia<br />

dotychczasowego przedsiębiorstwa<br />

państwowego w spółkę<br />

akcyjną skarbu państwa, co nastąpiło<br />

11 marca 1991 r. Spółka została wpisana<br />

do rejestru handlowego pod nazwą<br />

Polgraph SA.<br />

Kolejny rozdział w dziejach firmy<br />

otworzyła sprzedaż akcji Bankowi Handlowemu<br />

w Warszawie, który stał się<br />

właścicielem 88,9% akcji spółki. Pozostałe<br />

akcje nabyli pracownicy. 1 września<br />

1995 roku właścicielem Polgraphu<br />

stał się światowy lider na rynku materiałów<br />

z węgla i grafitu, koncern SGL<br />

Carbon AG, który odkupił od Banku<br />

Handlowego SA większościowy pakiet<br />

akcji spółki. Z tym dniem rozpoczął się<br />

proces integracji spółki ze strukturami<br />

SGL Carbon Group.<br />

W tym czasie SGL Carbon AG podpisał<br />

umowy ze związkami zawodowymi,<br />

określające m.in. zasady polityki<br />

kadrowej i gospodarczej. Koncern<br />

Gospodarka<br />

reprezentował główny szef Robert<br />

Koehler, zaś związkowców Antoni<br />

Kościółek z „Solidarności” i Renoald<br />

Sokołowski z OPZZ. Umowa<br />

zapewniła stabilizację zatrudnienia,<br />

choć nie obeszło się bez pewnych<br />

redukcji kadrowych.<br />

1 lipca 1996 roku spółka przyjęła<br />

nazwę SGL Carbon SA w Nowym Sączu,<br />

analogicznie do stosowanego<br />

w koncernie nazewnictwa. Bezpośrednim<br />

szefem zakładu w Nowym<br />

Sączu został wtedy Franz Berger.<br />

Z biegiem lat firma przeszła kurację<br />

odchudzająca. Urząd Miasta odkupił<br />

60 arów, prywatna firma - przychodnię<br />

zakładową, sprzedano też<br />

inne budynki. Trudnym dla sądeczan<br />

momentem była fuzja z bliźniaczym<br />

zakładem w Raciborzu, gdzie formalnie<br />

przeniesiono siedzibę spółki.<br />

Kominy już nie trują<br />

w transporcie oraz technice medycznej<br />

i laboratoryjnej.<br />

SGL Group The Carbon Company<br />

jest czołowym na świecie producentem<br />

w tej branży, zatrudnia 6 tys. pracowników<br />

w 39 zakładach na trzech<br />

kontynentach (Europie, Ameryce Północnej<br />

i Azji). Siedziba centrali znajduje<br />

się w Wiesbaden w Niemczech.<br />

Roczna sprzedaż wyrobów całego<br />

koncernu przekracza 1,6 mld euro.<br />

Firma jest międzynarodowa nie tylko<br />

w sferze zarządzania (personel kierowniczy<br />

tworzą fachowcy z Niemiec,<br />

USA ,Włoch, Francji, Hiszpanii, Kanady<br />

i Polski), ale i pod względem obecności<br />

na światowym rynku, albowiem<br />

jej sieć sprzedaży i dystrybucji obejmuje<br />

100 krajów.<br />

Dziś przedsiębiorstwo należy<br />

do wiodących producentów wyrobów<br />

z węgla i grafitu. Są to przede<br />

wszystkim węglowe, półgrafitowe<br />

i grafitowe bloki katodowe do pro-<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

15


Gospodarka<br />

Pierwszą decyzję lokalizacyjną<br />

o umiejscowieniu zakładu w Biegonicach<br />

podjęła Wojewódzka Komisja Planowania<br />

Gospodarczego w Krakowie<br />

w 1952 r. w ramach uprzemysłowienia<br />

doliny Dunajca; przemawiały za tym<br />

następujące czynniki: bliskie źródła zaopatrzenia<br />

w energię elektryczną (Rożnów,<br />

Czchów), dobre zaopatrzenie<br />

w wodę, duże nadwyżki siły roboczej<br />

w pow. nowosądeckim, odpowiednie<br />

warunki geologiczne, dobrze rozwinięta<br />

sieć szkolnictwa (wykształcone<br />

kadry). Wkrótce jednak decyzję anulowano,<br />

budowę przeniesiono w rejon<br />

Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie inwestycję<br />

skreślono z planu. Do pomysłu<br />

budowy zakładu w Biegonicach<br />

(z docelowym zatrudnieniem 2 tys.<br />

pracowników) powrócono pod koniec<br />

lat 50.<br />

1<br />

dukcji aluminium, węglowe, półgrafitowe<br />

i grafitowe wykładziny do wielkich<br />

pieców i pieców elektrycznych<br />

a także elektrody węglowe używane<br />

do produkcji fosforu i krzemu.<br />

Kolejna grupa wyrobów to grafity<br />

specjalne, w których największy<br />

udział stanowi tworzywo do produkcji<br />

baterii litowo jonowych wykorzystywanych<br />

m. in. w telefonach komórkowych<br />

i laptopach. Grafitowe ślizgi<br />

wytwarzane w SGL Carbon Polska kupują<br />

producenci napędów lokomotyw<br />

i tramwajów.<br />

Około 90 proc. wyrobów trafia<br />

na eksport. Wyroby spółki kupują najwięksi<br />

producenci stali i aluminium<br />

z Brazylii, Argentyny, Kanady, Egiptu<br />

po Norwegię, Japonię Tajwan i Australię.<br />

W kraju głównymi odbiorcami<br />

są Huta Arcelor-Mittal Warszawa Huta<br />

Zawiercie, Huta Częstochowa oraz<br />

Huta Stalowa-Wola.<br />

Firma zatrudnia ok. tysiąca pracowników.<br />

Połowa z nich pracuje w zakładzie<br />

w Nowym Sączu, druga połowa<br />

w podobnym zakładzie w Raciborzu.<br />

czerwiec 2009<br />

Firma w ostatnich 3 latach na inwestycje<br />

(nowoczesne maszyny, technologie,<br />

ochronę środowiska) przeznaczyła<br />

50 mln euro. Zainstalowała<br />

urządzenia technologiczne stwarzające<br />

możliwość produkcji wyrobów<br />

na najwyższym światowym poziomie,<br />

wdrożyła nową filozofię zarządzania,<br />

a także kontrolling i komputeryzację<br />

przedsiębiorstwa, obniżyła radykalnie<br />

koszty produkcji, dostosowała system<br />

finansowy i księgowy do standardów<br />

europejskich.<br />

SGL Carbon Polska (2008)<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

Dzięki modernizacji i szybkiemu<br />

opanowaniu skomplikowanych procesów<br />

produkcyjnych (wytwarzanie<br />

niektórych produktów wymaga wielotygodniowej<br />

obróbki w najwyższych<br />

temperaturach) sądeckie i raciborskie<br />

bloki katodowe, a zwłaszcza<br />

wyłożenia wielkich pieców uzyskały<br />

najwyższą markę.<br />

Konkurencja w tej branży na światowym<br />

rynku jest ostra, więc by dotrzeć<br />

do ograniczonego kręgu odbiorców<br />

i znaleźć się na stałej liście<br />

Przychody ze sprzedaży: ................................................................1 mld 33 mln zł;<br />

zmiana przychodów ze sprzedaży: ...................................................... 45,5 proc.;<br />

zysk brutto: ................................................................................................... 136,7 mln zł;<br />

zysk netto: .................................................................................................... 110,5 mln. zł;<br />

aktywa .................................................................................................................844 mln zł;<br />

kapitał własny: ...............................................................................................291 mln zł;<br />

ROA (stopa zwrotu z aktywów – relacja<br />

wyniku finansowego netto do aktywów<br />

jednostki na koniec roku obrotowego): ...........................................13,10 proc.<br />

Sądeczanin


Gospodarka<br />

Kryzys – zagrożenie i szansa<br />

Prezes firmy, Andrzej Hotloś:<br />

Naszym atutem jest jakość.<br />

Nie wystarczy tylko spełnienie wymagań<br />

technicznych. Wykładzina<br />

pieca musi rzeczywiście służyć bezawaryjnie<br />

15 lat, a elektrody dla<br />

przemysłu aluminiowego 5–8 lat.<br />

Utrzymanie tego standardu to najlepsza<br />

gwarancja utrzymania klientów.<br />

Jesteśmy optymistami. Mimo<br />

odczuwanego na świecie kryzysu<br />

ekonomicznego nie many wątpliwości,<br />

że spowolniona ostatnio koniunktura<br />

na elektrody węglowe,<br />

katody, i wykładziny piecowe dla<br />

hut stali i aluminium wróci. Ważne<br />

jest abyśmy do ożywienia gospodarczego<br />

byli dobrze przygotowani.<br />

Miniony 2008 rok był dla sądeckich<br />

i raciborskich zakładów<br />

spółki najlepszy w historii. Rekordowe<br />

przychody, przekraczające<br />

miliard złotych trudno będzie obecnie<br />

zwiększać w podobnie imponującym<br />

tempie. Nie da się zapewne<br />

utrzymać inwestycji i rozwoju firmy<br />

na dotychczasowym poziomie, który<br />

poczynając od 2004 roku przyniósł<br />

wzrost zatrudnienia w krajowych zakładach<br />

SGL Group Polsce do tysiąca<br />

osób.<br />

Musimy nieco skorygować liczbę<br />

zatrudnionych, dostosowując ją do poziomu<br />

zamówień, chroniąc przy tym<br />

najlepszych fachowców. Kryzys będzie<br />

już wkrótce sprawdzianem dla<br />

najgroźniejszych konkurentów z Japonii<br />

czy Ameryki. Może się więc okazać<br />

szansą dla ambitnych polskich zakładów<br />

SGL Carbon. Dlatego już dziś warto<br />

myśleć o dalszej ekspansji.<br />

***<br />

Andrzej Hotloś, lat 46, absolwent<br />

Akademii Ekonomicznej w Krakowie<br />

(ekonomika i organizacja handlu zagranicznego)<br />

z 1987 r. Tuż po studiach<br />

podjął pracę w ówczesnych Sądeckich<br />

Zakładach Elektro-Węglowych, które<br />

– po przekształceniach – nazywają się<br />

dziś SGL Carbon Polska S.A. Przeszedł<br />

wiele ważnych stanowisk w tej firmie<br />

(od działu planowania po służby finansowe),<br />

od 2004 r. jest jej prezesem. Dokształcał<br />

się także w London Business<br />

School i instytucie IMD w Szwajcarii<br />

(High Performance Leadership).<br />

dostawców trzeba oferować produkty<br />

ponadstandardowej jakości.<br />

Dziś SGL Carbon Polska jest jednym<br />

z filarów koncernu SGL Group.<br />

Ma ugruntowaną pozycję rynkową<br />

wśród najlepszych producentów<br />

z Japonii, USA i Europy. Odzwierciedleniem<br />

ogromnego postępu, który<br />

dokonał się w ostatnich latach oraz<br />

doskonałych wskaźników ekonomiczno-finansowych<br />

są liczne nagrody<br />

i wyróżnienia. Jest to efekt wysiłku całej<br />

załogi, która bardzo szybko przystosowała<br />

się do nowych warunków<br />

ekonomicznych oraz nowoczesnych<br />

systemów zarządzania, dzięki czemu<br />

możliwe było stworzenie mechanizmów<br />

ciągłego doskonalenia produkcji,<br />

procesów i obniżki kosztów<br />

wytwarzania.<br />

W swym obszarze działania firma<br />

jest znakomicie zintegrowana z rynkiem<br />

Unii Europejskiej i ma ugruntowaną<br />

pozycję na rynku światowym.<br />

Jerzy Leśniak; Fot. Jerzy Leśniak,<br />

Piotr Nowak (“Rzeczpospolita”), arch.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

1


Gospodarka<br />

Dzięki inwazji klientów ze słowacji w sądeckich sklepach nie widać kryzysu gospodarczego<br />

słowacy<br />

w handlowym raju<br />

18<br />

Forpoczty zmian pojawiły się w połowie stycznia. Nagle przy<br />

ludziach idących chodnikami w Nowym Sączu masowo zaczęły<br />

zatrzymywać się auta z obcymi rejestracjami. Przez opuszczone<br />

szyby z ich wnętrz dobiegały pytania. To Słowacy łamaną polszczyzną<br />

dopytywali się o drogę do Reala.<br />

czerwiec 2009<br />

Wkrótce w naszych sklepach zaroiło<br />

się od przybyszów. Całe<br />

rodziny uważnie lustrowały półki, z zapałem<br />

przeliczając ceny na niebieskich<br />

eurokalkulatorach. To rząd słowacki<br />

wyposażył w taki przyrząd każde z miliona<br />

gospodarstw domowych. Rozdawano<br />

je bezpłatnie w ramach akcji<br />

oswajania obywateli z nową walutą.<br />

Bowiem od 1 stycznia 2009 r. nasi sąsiedzi<br />

zza miedzy zamiast koron zaczęli<br />

używać euro. Oto w 16. rocznicę odzyskania<br />

niepodległości Słowacja została<br />

16. członkiem eurolandu. Weszła do tej<br />

strefy jako drugie – po Słowenii - państwo<br />

postkomunistyczne oraz pierwsze<br />

z Grupy Wyszehradzkiej.<br />

Nagle Słowacy otrzymali do dyspozycji<br />

twardą walutę. A ponieważ akurat<br />

u nas pojawiło się spowolnienie gospodarcze<br />

i złotówka mocno straciła<br />

na wartości wobec euro, ceny w naszym<br />

kraju zrobiły się atrakcyjne dla<br />

obywateli ościennego państwa. Nastąpił<br />

gwałtowny zwrot w wymianie<br />

handlowej pomiędzy naszymi krajami.<br />

Jak nożem uciął Polacy przestali jeździć<br />

po zakupy na Słowację, a na nasze<br />

sklepy rozpoczął się najazd Słowaków,<br />

którzy szybko zorientowali się, gdzie<br />

jest taniej i poczuli się jak paniska.<br />

Rekompensata ubytków<br />

Gdyby sklepy w Nowym Sączu<br />

opierały się na zakupach czynionych<br />

wyłącznie przez polskich klientów,<br />

to pewnie by odczuły istotny spadek<br />

obrotów spowodowany spowolnieniem<br />

gospodarczym w naszym kraju<br />

i zmniejszeniem się ilości gotówki<br />

w kieszeniach rodaków. Potencjalne<br />

spadki w poważnym stopniu zrekompensowane<br />

zostały jednak za sprawą<br />

pieniędzy Słowaków.<br />

Przed sądeckim Realem oraz pobliskim<br />

centrum handlowym Merkury<br />

zwłaszcza w piątki i soboty parkują liczne<br />

słowackie auta, a niekiedy widuje<br />

się nawet autokary, które przywożą pasażerów<br />

wcale nie w celach turystycznych,<br />

lecz wyraźnie handlowych.<br />

– Ci z autokarów – mówi Rafał Kogut,<br />

zastępca kierownika Centrum Budowlanego<br />

Merkury Market – najpierw<br />

oglądają, przeliczają ceny na kalkulatorach,<br />

notują, a potem przyjeżdżają<br />

na zakupy już prywatnymi samochodami.<br />

Słowacy może nie pokrywają w całości<br />

ubytków, wynikających ze zmniejszającej<br />

się siły nabywczej Polaków,<br />

ale na pewno uzupełniają je w znacznym<br />

stopniu. Zdarzają się też więksi<br />

kontrahenci, jak np. deweloper, który<br />

buduje trzy bloki w okolicach Bardejova<br />

i zaopatruje się u nas w materiały<br />

budowlane i elementy wyposażenia<br />

mieszkań.<br />

Podobnie jest w Centrum Materiałów<br />

Budowlanych Ramex, o czym<br />

opowiada jego pracownik Sebastian<br />

Wiśniewski: – Ramex ma filię<br />

w Preszovie na Słowacji i Słowacy kupujący<br />

w Nowym Sączu opowiadają,<br />

że w Polsce ceny są średnio o 50 procent<br />

niższe niż u nich. A na niektórych<br />

materiałach przebitka wynosi nawet<br />

100 procent! Styropian to kupują<br />

w dziesiątkach kubików, a opłaca im<br />

się przyjeżdżać nawet po 40-50 cegieł.<br />

Co do kryzysu w Polsce, to owszem,<br />

mówi się o nim, ale po zakupach detalicznych<br />

budowlanki dokonywanych<br />

przez Polaków tego nie widać. Na pewno<br />

jednak zmalała sprzedaż hurtowa,<br />

bo inwestorzy w obawie przed kryzysem<br />

przyhamowali z budowami. Są<br />

jednak i tacy Polacy, którzy nadal ku-<br />

Sądeczanin


pują dużo. To nasi biznesmeni, którzy<br />

zwietrzyli interes i wożą towar na Słowację,<br />

sprzedając tam po cenach nieco<br />

niższych niż tamtejsze sklepowe.<br />

Dawniej taki handel obwoźny byłby<br />

uznany za spekulację, ale dzisiaj zarabianie<br />

na różnicy cen nie jest zabronione<br />

i nazywane jest po prostu zwykłą<br />

przedsiębiorczością.<br />

– U nas szczyt – opowiada Zuzanna<br />

Maceluch, kierowniczka salonu meblowego<br />

Abra w Galerii Merkury – był<br />

w lutym, ale wszystko zależy od kursu<br />

euro. Jeśli osiąga 4,50 zł, to Słowacy<br />

kupują więcej, a jeśli spada do 4,30,<br />

to mniej. Na pewno w jakimś stopniu<br />

podratowali obroty w naszym sklepie,<br />

ale nie do końca.<br />

Cennik po słowacku<br />

Słowacy kupujący w Nowym<br />

Sączu opowiadają, że w Polsce<br />

ceny są średnio o 50 procent<br />

niższe niż u nich. A na niektórych<br />

materiałach przebitka wynosi<br />

nawet 100 procent!<br />

W Galerii Merkury znajduje się kantor<br />

walutowy, w którym zasiada Karolina Cecur.<br />

Mówi, że od początku roku wymiana<br />

euro na złotówki zwiększyła się u niej nawet<br />

trzykrotnie. Wzrost jest zasługą Słowaków,<br />

którzy w weekendy robią zakupy<br />

na potęgę. Właśnie z myślą o nich na początku<br />

kwietnia kantor otworzono także<br />

w pobliskiej Hali Gorzkowskiej. Jego obroty<br />

stale rosną: o ile na początku po sobocie<br />

odstawiano do banku tysiąc euro,<br />

to wkrótce i po kilkanaście tysięcy.<br />

Ze Starej Lubowli do Nowego Sącza jest 68 km; fot. HSZ<br />

Słowacy skwapliwie<br />

kupują artykuły<br />

spożywcze, chemię<br />

gospodarczą, materiały<br />

budowlane, elementy<br />

wyposażenia mieszkań,<br />

sprzęt AGD i RTV,<br />

ale do ubrań garną się<br />

mniej. O ile jeszcze, jak<br />

twierdzi ekspedientka<br />

Magdalena Krok, wpadają<br />

całymi rodzinami<br />

do salonu obuwniczego<br />

Prima Strada w Pasażu<br />

Gorzków i każde z nich wychodzi w nowych<br />

butach, to już w pobliskiej hurtowni<br />

ciuchów Janan przy ul. Wiśniowieckiego<br />

zostawiają tylko drobne, jakie zostaną<br />

im po zakupach po sąsiedzku – w hurtowni<br />

mięsnej Drobeksan.<br />

Bo tam rozwijają się na większą skalę.<br />

Na ścianie wisi już nawet drobiazgowy<br />

cennik ze słowackimi nazwami wszystkich<br />

produktów. Grzegorz Wojsław, jeden<br />

z kierowników w Drobeksanie, objaśnia:<br />

– Zaczynają kupować, gdy kurs euro<br />

osiąga powyżej 4 zł. Pojawiają się zarówno<br />

klienci detaliczni, jak i hurtowi. Ci drudzy<br />

pewnie robią zakupy do restauracji,<br />

sklepów, może na wesela, ale nie wnikamy<br />

w to. Rekordziści potrafią jednorazowo<br />

wywieźć nawet pół tony. W pewnym<br />

stopniu zastępują polskich klientów, którzy<br />

teraz kupują nieco mniej.<br />

Kupują nawet skody<br />

A jak już wszystko załadują, to nie zapominają<br />

zatankować. Jest to obowiązkowy<br />

punkt programu każdej wyprawy<br />

Słowaka do Polski. Maksymilian Węglarz<br />

ze stacji Bliska przy al. Piłsudskiego podaje,<br />

że na każdym litrze<br />

paliwa nabranego<br />

w Polsce Słowak<br />

zyskuje około złotówki.<br />

I ciągnie, że tankują<br />

zawsze nie tylko<br />

do pełna, ale także<br />

na zapas – do kanistrów,<br />

a nawet beczek.<br />

Co tydzień podjeżdża<br />

np. jeden, który w 200-<br />

litrowych beczkach<br />

jednorazowo zabiera<br />

tysiąc litrów, aż pojazd<br />

ugina się na oponach<br />

z obciążenia.<br />

Bywają dni,<br />

że na 10 klientów aż<br />

Maksymilian Węglarz ze stacji<br />

Bliska przy al. Piłsudskiego podaje,<br />

że na każdym litrze paliwa<br />

nabranego w Polsce Słowak zyskuje<br />

około złotówki.<br />

9 to Słowacy. Ustawiają się w takie kolejki,<br />

że polscy kierowcy wnerwiają się,<br />

iż muszą czekać. Pracownicy stacji opowiadają,<br />

że już na Bliską Słowacy podjeżdżają<br />

niepospolicie obładowani.<br />

Niektórzy zawartość i 4 wózków z hipermarketu<br />

potrafią upchnąć do osobowego.<br />

W ich samochodach widuje<br />

się nawet worki z ziemią do kwiatów!<br />

Dochodzi już nawet do takiego<br />

paradoksu, że Słowacy przyjeżdżają<br />

do Polski nawet po skody! To, że nabywanie<br />

przez nich w Nowym Sączu samochodów<br />

tej czeskiej marki nie należy<br />

do rzadkości, potwierdza Rafał Aksamit<br />

z salonu Autoremo. Powiada, że różnica<br />

w cenie na korzyść Polski wynosi ok.<br />

20 procent. A trzeba wiedzieć, że przeciętne<br />

wynagrodzenie na Słowacji wynosi<br />

ok. 550 euro, czyli niewiele ponad<br />

2000 zł, a zatem jest niższe niż w Polsce.<br />

A auta droższe…<br />

Aby ktoś zyskał, ktoś inny musi stracić.<br />

Po wprowadzeniu euro na Słowacji<br />

nastąpił krach słowackiego handlu<br />

żyjącego dotąd z Polaków. Ponadto<br />

Słowacy, zaopatrujący się w towary<br />

w Polsce, przestali wydawać pieniądze<br />

u siebie w kraju. Nastąpiła więc emigracja<br />

popytu ze Słowacji do Polski. W lutym<br />

bezrobocie wzrosło tam do poziomu<br />

niespotykanego od lat – blisko<br />

10 procent…<br />

Ale to już nie nasze zmartwienie,<br />

choć temat na zupełnie inną opowieść.<br />

Ireneusz Pawlik; Fot. (IrP)<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

1


Gospodarka<br />

Ludzie z głową<br />

Dacze samobieżne<br />

Włodzimierz Dunikowski twierdzi, że jego sądecka Wypożyczalnia Przyczep i Samochodów<br />

Kempingowym była pierwszym przedsięwzięciem tego rodzaju w Polsce.<br />

Zanim Dunikowski założył w Nowym Sączu wypożyczalnię pojazdów kempingowych<br />

próbował szczęścia w paru innych branżach.<br />

20<br />

Po ukończeniu towaroznawstwa<br />

na Akademii Ekonomicznej<br />

w Krakowie nigdy nie pracował<br />

w wyuczonym zawodzie. Bowiem<br />

jeszcze podczas studiów zajął się<br />

biznesem. Najpierw było to krawiectwo.<br />

Szył odzież, którą sprzedawano<br />

potem w markowych sklepach<br />

krakowskich na samym Rynku i przy<br />

prestiżowej ul. Floriańskiej. Potem<br />

wyspecjalizował się w kaletnictwie,<br />

dostarczając handlowcom kurtki<br />

skórzane. Kiedy w końcu dotarła<br />

do niego znana prawda, w myśl której<br />

deko handlu jest bardziej opłacalne<br />

od kilograma produkcji, sam<br />

został sklepikarzem odzieżowym.<br />

Zaprzęg pod Łukiem<br />

Triumfalnym<br />

Ale ostatecznie przeważyła pasja<br />

karawaningowa i postanowił<br />

sprawdzić, czy utrzyma się z tego,<br />

co lubi. Bo sam ukochał podróżowanie<br />

po świecie z własnym dachem<br />

nad głową wleczonym na kółkach.<br />

Pierwszą przyczepę kempingową<br />

nabył w 1999 r. Nie był to popularny<br />

polski wyrób z Niewiadowa,<br />

który pamiętamy bardziej jako<br />

ruchome fast foody z pieczonymi<br />

kurczakami lub zapiekankami, lecz<br />

używany belgijski. Musiała to być<br />

spora rzadkość, bo gdy zapomniał<br />

już jego nazwy i po latach próbował<br />

odszukać producenta w internecie,<br />

żadną miarą nie udało mu<br />

się odnaleźć.<br />

Pierwsza wyprawa, podczas której<br />

nie musiał troszczyć się o nocleg,<br />

wiodła do samego Paryża. Siłę<br />

czerwiec 2009<br />

pociągową stanowił fiat multipla<br />

z deskami surfingowymi na dachu.<br />

Kiedy tym zaprzęgiem wjechał na 8-<br />

pasmowe rondo pod Łukiem Triumfalnym,<br />

to musiał je okrążyć ze cztery<br />

razy zanim udało mu się zjechać<br />

w pożądanym kierunku. Biwakowali<br />

w Lasku Bulońskim. Potem było<br />

wiele wyjazdów, a najmniej banalnym<br />

był wypad na Zimowe Igrzyska<br />

Olimpijskie w Turynie w 2006 r.,<br />

gdzie Dunikowscy rodzinnie kibicowali<br />

Małyszowi. Ewa, żona Włodzimierza,<br />

napisała nawet reportaż<br />

o tej wyprawie do pisma „Caravaning<br />

Ekspert”. Justynie Kowalczyk<br />

na olimpiadzie kibicować raczej<br />

już nie będą, bo w przyszłym roku<br />

odbędzie się ona za Atlantykiem –<br />

w Vancouver w Kanadzie.<br />

Gdy byli na igrzyskach w Turynie<br />

nocami temperatura spadała<br />

do minus 20 stopni. Nie wszystkie,<br />

ale wiele kamperów przystosowanych<br />

jest do zimowania. Dunikowski<br />

nieraz z synem jechali wieczorem<br />

pod Jaworzynę, nocowali<br />

na parkingu, a rano pierwsi meldowali<br />

się pod kolejką linową. I kiedy<br />

oni szusowali już w dół, pod wyciąg<br />

dopiero napływali narciarze,<br />

którzy musieli dojeżdżać i tłoczyć<br />

w kolejkach.<br />

Kampery z garażami<br />

Wypożyczalnię założył w 2002 r.<br />

Zaczynał od jednego kampera – marki<br />

Adriatic 570. Bo z pojazdami tego<br />

typu jest tak, że producenci biorą<br />

z koncernów samochodowych półprodukty,<br />

czyli podwozia z szoferkami<br />

i na tym fundamencie dobudowują<br />

pomieszczenia kempingowe.<br />

Obecnie Dunikowski dysponuje<br />

flotyllą 7 samobieżnych kamperów<br />

plus trzema przyczepami kempingowymi.<br />

Wynajęcie kampera kosztuje<br />

350-400 zł za dobę plus VAT,<br />

przyczepy – 100-140 zł plus VAT.<br />

Właściciel zapewnia, że zwłaszcza<br />

poza sezonem da się utargować<br />

przystępną cenę.<br />

To drogi interes. Ceny kamperów<br />

zaczynają się od 30 tys. euro wzwyż,<br />

dochodzi do tego akcyza od luksusu<br />

w wysokości 19,6%. W sumie nowy<br />

wóz kosztuje ponad 200 tys. zł. Poważne<br />

wydatki na „ruchomości” sprawiają,<br />

że na razie nie stać go na nieruchomość.<br />

A przydałby się garaż<br />

o wielkości niewielkiego hangaru.<br />

Tymczasem cały sprzęt parkuje pod<br />

chmurką.<br />

W domkach na kółkach<br />

jest łazienka, telewizor,<br />

a nawet garaż na quada<br />

Kampery już nie są takie niewymyślne<br />

jak kiedyś. Teraz produkuje<br />

się wypasione. Łazienki, wysuwane<br />

ze ścianek telewizory z DVD, anteny<br />

satelitarne, które działają nawet<br />

podczas jazdy. Każdy wyposażony<br />

w bagażnik na rowery, a są i takie,<br />

które w przepastnych wnętrzach<br />

kryją garaże na skutery, motocykle<br />

crossowe czy quady.<br />

Właściciel zapewnia, że nie zdarzają<br />

się przypadki demolowania,<br />

bo klientelę ma na poziomie, przeważnie<br />

z wielkich miast: Warszawy,<br />

Sądeczanin


Gospodarka<br />

Włodzimierz Dunikowski i jeden z wynajmowanych przez niego kamperów; fot. (IrP)<br />

Łodzi, ze Śląska. Oczywiście, bywają<br />

naprawy, bo żaden sprzęt na świecie<br />

nie jest bezawaryjny. Niedawno ktoś<br />

przed wyruszeniem w drogę zapomniał<br />

zamknąć szyberdach i okienko<br />

odleciało w siną dal.<br />

Kampery Dunikowskiego wypożyczają<br />

telewizje: TVN, gdy kręci<br />

w pobliżu plenery do jakiegoś serialu,<br />

a TVP gdy obsługuje Puchar<br />

Świata w skokach narciarskich w Zakopanem.<br />

I w przerwach w transmisji<br />

zachodzą się ogrzać Włodzimierz<br />

Szaranowicz z Robertem<br />

Korzeniowskim.<br />

Można się zdziwić<br />

Oprócz wynajmowania Dunikowski<br />

zapewnia serwis oraz prowadzi<br />

sprzedaż części i akcesoriów<br />

do karawaningu. Usterki naprawiają<br />

u niego i zaopatrują się inni właściciele<br />

kamperów i stąd ma rozeznanie<br />

na rynku. Zdziwicie się, ale w samym<br />

Nowym Sączu kamperów jest ze sto.<br />

Starszych i nowych, zgrzebnych i luksusowych,<br />

na różnych podwoziach.<br />

Na co dzień ich nie widać, bo stoją<br />

gdzieś w garażach, skryte przed<br />

oczami postronnych gapiów, a wyruszają<br />

na dalekie wyprawy o świcie.<br />

Na razie nie ma jednak w Nowym<br />

Sączu klubu karawaningowego.<br />

Dunikowski mówi, że tak samo<br />

moglibyśmy się zdziwić, gdyby w cegielni<br />

zapytać, ile osób kupuje tam<br />

mączkę ceglaną. Bo co roku dwie<br />

tony trzeba dokupić do wysypania<br />

kortów tenisowych. On tak właśnie<br />

czyni, bo taką nawierzchnię mają<br />

korty, jakie własnym sumptem i niemal<br />

wyłącznie własnymi rękami wybudował<br />

w 1995 r. przy domu ojca<br />

w Brzezinach. Na warstwę żwiru nałożył<br />

podkład z muliku, a na to nasypał<br />

mączki ceglanej ze zmieloną gliną.<br />

Glina jest niezbędna, żeby wiązała<br />

mączkę, bo inaczej wiatr by wszystko<br />

wywiał. Ale i tak wydmuchuje<br />

i trzeba uzupełniać ubytki.<br />

Ale już przy własnym domu<br />

w Falkowej wyrychtował korty pokryte<br />

sztuczną trawą. Przeważnie<br />

leżą one odłogiem, bo – jak powiada<br />

– jak ma się coś za darmo przy<br />

własnym domu, to się przeważnie<br />

z tego nie korzysta. Dlatego częściej<br />

grają na tych kortach dzieciaki<br />

z pobliskiej szkoły, które przychodzą<br />

tam w ramach wf-u. A on sam razem<br />

ze szwagrem i kolegą grywa pod firmą<br />

Duni.pl właściwie tylko w sądeckiej<br />

amatorskiej lidze tenisowej.<br />

Ireneusz Pawlik<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

21


Jubileusz<br />

650 lat<br />

królewskiej wsi<br />

Panorama wsi. Powyżej Jubileuszowa monografia.<br />

Ptaszkowa, kolejarska miejscowość słynąca z anegdot o swoim sołtysie, obchodzi szacowny jubileusz<br />

650-lecia powstania wsi. Ptaszkowanie przygotowali na przełomie mają i czerwca bogaty program<br />

obchodów jubileuszowych, zaprosili nawet prezydenta RP (3 czerwca). Postarali się też o wybicie<br />

okolicznościowej monety: 1 grosza ptaszkowskiego.<br />

22<br />

organizację cyklu uroczystości<br />

zaangażowali się solidar-<br />

W<br />

nie: 80-letnia Ochotnicza Straż Pożarna<br />

z prezesem Czesławem Hajdugą<br />

i naczelnikiem Marianem Michalikiem,<br />

Koło Gospodyń Wiejskich – podopieczne<br />

Marii Karolskiej, Parafialny<br />

Klub Sportowy „Jaworz” na czele z prezesem<br />

Wincentym Kmakiem, stowarzyszenie<br />

„Turystyczna wieś retro”, obie<br />

szkoły, zespoły regionalne i chór, orkiestra<br />

dęta pod batutą Stanisława<br />

Króla i Łukasza Koguta, radni ptaszkowscy<br />

w gminie Grybów – Lucjan<br />

Janus i Henryk Siedlarz, zastępca<br />

czerwiec 2009<br />

wójta Andrzej Poręba (ptaszkowianin).<br />

No i rada sołecka z najsłynniejszym<br />

sołtysem w regionie: Marianem<br />

Kruczkiem.<br />

Znamiennym zbiegiem okoliczności<br />

jubileusz 30-lecia święceń kapłańskich<br />

obchodził 24 maja ks. Józef<br />

Kmak, miejscowy proboszcz, główny<br />

inicjator większości ciekawych przedsięwzięć,<br />

imprez i akcji, które budują<br />

od lat pozytywny wizerunek Ptaszkowej.<br />

Znakomity duszpasterz, niestrudzony<br />

organizator i pomysłodawca,<br />

zapalony narciarz, osoba integrująca<br />

środowisko wsi.<br />

– My, ptaszkowianie, nie dzielimy<br />

spraw i zaangażowania ludzi na parafialne,<br />

sołeckie, środowiskowe. Tu wszystko,<br />

co robimy, robimy wspólnie. Razem<br />

pracujemy, razem modlimy się, razem<br />

bawimy. – tłumaczy proboszcz.<br />

Rokrocznie odbywa się w Ptaszkowej<br />

zimowa spartakiada, zjazdy na rowerach<br />

górskich. Parafialny Klub Sportowy<br />

„Jaworz” organizuje też piłkarskie<br />

rozgrywki ministranckie w dekanacie<br />

grybowskim. W „Jesieni strzeleckiej”<br />

bierze udział nawet 300 osób.<br />

– Jestem przekonany, że także w ten<br />

sposób, przez sport można prowadzić<br />

Sądeczanin


ludzi do Boga. Chodzi o to, aby wiara<br />

wchodziła w życie, a życie było inspirowane<br />

wiarą – zauważa ks. J. Kmak.<br />

Z Ptaszkowej wywodzi się wielu<br />

księży i sióstr zakonnych, klimat tutejszy<br />

widać sprzyjał i sprzyja powołaniom.<br />

Wystarczy wymienić znanego<br />

jezuitę o. Kazimierza Ptaszkowskiego,<br />

prałata Stanisława Górskiego, ks.<br />

dra Andrzeja Michalika – b. prorektora<br />

Wyższego Seminarium Duchownego<br />

w Tarnowie, czy Jana Siedlarza,<br />

proboszcza parafii św. Kazimierza<br />

w Nowym Sączu. Na misjach przebywają<br />

m.in. księża Antoni Ptaszkowski<br />

(Francja) i Kazimierz Stelmach (Włochy)<br />

oraz sporo zakonnic jak np. Urszula<br />

(Jolanta) Kruczek, Nazaretanka<br />

w amerykańskiej Filadelfii czy Teresa<br />

(Faustyna) Radzik na Ukrainie.<br />

Na jubileusz Ptaszkowa wypiękniała.<br />

Nowy most prowadzi na Fugierówkę,<br />

a betonowa droga na Odlas.<br />

Cieszy oko zmodernizowana remiza<br />

i nowoczesna, wybudowana w 2005<br />

r. sala sportowa., z której korzysta<br />

nie tylko młodzież, ale i dorośli. Droga<br />

powiatowa zyskała oświetlenie, jak<br />

na Alejach Batorego w Nowym Sączu.<br />

Wodociąg z prawdziwego zdarzenia<br />

zasila w wodę przysiółki: Podgóra, Lipie,<br />

Zadziele. Cały obszar Ptaszkowej<br />

jest już pokryty siecią wodociągów należących<br />

do różnych operatorów.<br />

Nowością w życiu kulturalnym<br />

jest zawiązany przy szkole nr 1 zespół<br />

„Ptaszkowioki”, w którym śpiewa i tańczy<br />

52 uczniów, pod opieką Zuzanny<br />

Kościółek i Beaty Wajdzik. Akurat<br />

trafiamy na próbę: Ptaszkowioki idom,<br />

Ptaszkowioki stojom, bo się Ptaszkowioki<br />

nikogo nie bojom....<br />

Lud dumny i zaradny...<br />

Jubileusz<br />

Poczet sołtysów<br />

ptaszkowskich<br />

1934-1935 ..... Stanisław Janusz<br />

1935-1938 ..... Władysław Michalik<br />

1938-1945 .... Jan Michalik<br />

1945-1948 .... Władysław Górski<br />

1948-1952 .... Władysław Kiełbasa<br />

1952-1973 ..... Jan Janus<br />

1973 ................ Maria Wysowska<br />

1973-1988 .... Mieczysław Kasprzyk<br />

1988-2003 ... Henryk Siedlarz<br />

2003 – ........... Marian Kruczek<br />

W 1994 r. w piśmie „Ziemia Grybowska”<br />

ukazał się artykuł Wiesława<br />

Czartoryskiego i Wiesława Łasia pt.<br />

„Lud dumny, pracowity i zaradny”. Ten<br />

tytuł nie stracił na aktualności do dziś.<br />

Estetyczny wygląd zyskały otoczenia<br />

obu szkół i ośrodka zdrowia (w budynku<br />

po b. restauracji „Jaworzynka”),<br />

w którym od lat leczy pacjentów małżeństwo<br />

doktorów Regina i Andrzej<br />

Matuszewscy. Nadal, jak od 1876 r.,<br />

w krajobraz wsi wpisana jest linia kolejowa,<br />

już bez lokomotyw parowych<br />

czy spalinowych, które zostały zastąpione<br />

przez elektrowozy.<br />

Na finiszu jest budowa nowego<br />

kościoła (na terenie b. bazy kółka rolniczego)<br />

według projektu nowosądeckiego<br />

architekta Marka Jasiewicza,<br />

o powierzchni użytkowej 1100 m˛,<br />

wrażenie robi wysoka na 47 m wieża.<br />

Jan Ptaszkowski, człowiek wielu<br />

talentów, słynący m.in. ze znakomitych<br />

wypieków domowego chleba,<br />

stoi na czele unikalnej organizacji: Cechu<br />

Światła, czyli producentów świec.<br />

– Technologia wytwarzania świec<br />

jest tyleż prosta, co stara. Na kole wiesza<br />

się jednocześnie 42 knoty, które oblewa<br />

się woskiem pszczelim ok. 170 razy.<br />

Świece wychodzą długie nawet na metr.<br />

Starsze babcie jak idą w procesji, to się<br />

na takiej podpierają – żartuje Jan Ptaszkowski<br />

i dziwi się, że że łatwiej kupić<br />

świecę w sklepie. – Po co? Mamy tradycję,<br />

to się jej trzymamy<br />

Na terenie lasów spółki leśnej ptaszkowianie<br />

zbudowali pomnik hrabiemu<br />

Hilaremu Podoskiemu, b. właścicielowi<br />

wsi, powstańcowi styczniowemu,<br />

zasłużonemu dla rozwoju tej miejscowości,<br />

w dowód wdzięczności m.in.<br />

za odsprzedanie lasu ptaszkowianiom.<br />

Rodzina Podoskich przez dziesięciolecia<br />

zapisała się niezwykle pozytywnie<br />

w dziejach wsi.<br />

Arcydzieło Wita Stwosza<br />

Magnesem pozostaje drewniana<br />

świątynia pw. Wszystkich Świętych<br />

z 1555 r., prawdziwa perła architektoniczna.<br />

Przez wieki – obok stojącej<br />

w ołtarzu wspaniałej Madonny ze Sło-<br />

Jubilatka wypiękniała<br />

Nowy kościół<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

23


Jubileusz<br />

Pomnik papieża dłuta Augustyna Pogwizda Tu zginął w 1944 r. Stanisław Leszczyc-Przywara Wieża na Jaworzu (882 m npm)<br />

24<br />

necznikiem (z ok. 1420 r.) – ozdobą<br />

kościoła była płaskorzeźba przedstawiająca<br />

modlącego się w Ogrojcu<br />

Chrystusa, któremu towarzyszą dwaj<br />

Ks. Józef Kmak (na zdjęciu<br />

powyżej stoi po prawej,<br />

z biskupem W. Skworcem) urodził<br />

się w 1954 r. w Białej Niżnej, zaledwie<br />

7 km od Ptaszkowej.<br />

– Z wieży budującego się kościoła<br />

widzę nawet moje rodzinne<br />

pola – twierdzi.<br />

– W rodzinie było nas ośmioro<br />

dzieci. Sześciu chłopaków i dwie<br />

dziewczyny. W 1958 r. zmarł nasz<br />

tato, więc wychowywała nas tylko<br />

mama – mówi ks. Józef Kmak.<br />

Po maturze w Liceum Ogólnokształcącym<br />

w Grybowie wstąpił<br />

do WSD w Tarnowie. Święcenia<br />

otrzymał w 1979 r.<br />

– Byłem wikariuszem w Zbylitowskiej<br />

Górze, Mielcu, Szerzynach,<br />

kapelanem Zakładu Opieki Zdrowotnej<br />

w Dębicy i wikariuszem<br />

w Gromniku. Stamtąd wezwał mnie<br />

do siebie ks. bp J. Życiński i powierzył<br />

parafię w Ptaszkowej – wspomina.<br />

czerwiec 2009<br />

śpiący apostołowie - Piotr i Jan. Do niedawna<br />

sądzono, że dzieło powstało<br />

w kręgu warsztatowym Wita Stwosza.<br />

Nosiło ono bowiem wyraźne cechy<br />

twórczości tego rzeźbiarza. Ów pogląd<br />

zmienił się w trakcie prac konserwatorskich,<br />

podjętych w 2002-2003 r. przez<br />

Magdalenę i Stanisława Stawowiaków.<br />

Już pierwsze odkrywki pozwoliły<br />

na wysunięcie sensacyjnej hipotezy<br />

przypisującej autorstwo ptaszkowskiego<br />

„Ogrójca” samemu Stwoszowi. Spod<br />

warstw przemalowań, gruntów i uzupełnień<br />

odsłonięto szczegóły ujawniające<br />

niezwykły artyzm wykonania,<br />

wykazujący warsztatową, formalną<br />

zgodność ze snycerskimi dziełami<br />

Wita. Na podstawie analiz porównawczych<br />

naukowcy wysunęli hipotezę,<br />

że płaskorzeźba wyszła spod ręki samego<br />

Wita Stwosza. Nie wiadomo jednak<br />

skąd praca mistrza Wita znalazła<br />

się w Ptaszkowej.<br />

Odkrycie z Ptaszkowej było wydarzeniem<br />

wyjątkowym. Płaskorzeźba<br />

„Modlitwa w Ogrojcu” (obecnie przekazana<br />

w depozyt Muzeum Okręgowemu<br />

w Nowym Sączu) jest jednym<br />

z niewielu dzieł Wita Stwosza, które<br />

powstały przed jego wyjazdem do Norymbergii,<br />

w latach<br />

90. XV wieku.<br />

W otoczeniu<br />

sanktuarium stanął<br />

pomnik klęczącego<br />

papieża Jana Pawła<br />

II, autorstwa Augustyna<br />

Pogwizda,<br />

rzeźba upamiętniająca<br />

pobyt w tym miejscu Karola Wojtyły<br />

w latach pięćdziesiątych, punkt początkowy<br />

szlaku papieskiego z Ptaszkowej<br />

do Krynicy. Przed wędrówką koniecznie<br />

trzeba wejść na wieżę widokową<br />

na Jaworzu, urządzoną z inicjatywy wicewójta<br />

Andrzeja Poręby, skąd rozpościera<br />

się widok na cały Beskid Sądecki,<br />

a przy dobrej widoczności nawet<br />

na Tatry.<br />

Miała Ptaszkowa znakomitych synów.<br />

Stąd wyszedł w świat Roman<br />

Stramka (1916-1965), znakomity narciarz<br />

i kurier sądecki. Tu urodził się dr<br />

Franciszek Rola (1920-2006), który<br />

w trakcie komasacji gruntów pomagał<br />

geodetom, ci zauważyli jego zdolności<br />

i zachęcili do studiowania na AGH,<br />

gdzie pracował przez wiele lat, pomagając<br />

studentom z Ptaszkowej. Piękną<br />

kartę w walce o Polskę zapisał najwyższy<br />

wojskową rangą ptaszkowianin,<br />

ppłk Władysław Kiełbasa (1893-<br />

1939), żołnierz I wojny światowej, walczył<br />

na frontach rosyjskim i włoskim,<br />

a w listopadzie 1918 r. jako komendant<br />

transportu przyprowadził pułk żołnierzy<br />

polskich z b. armii austriackiej<br />

z Włoch do Nowego Sącza w pełnym<br />

uzbrojeniu). Następnie był dowódcą<br />

Sądeczanin


Jubileusz<br />

Zakładana dwa razy<br />

Dzieje wsi Ptaszkowa są ściśle<br />

związane z historią i ożywionym osadnictwem<br />

na Ziemi Sądeckiej. Rezultatem<br />

tej akcji było powstanie szeregu<br />

miast i wsi. 3 lutego 1336 roku żona<br />

Władysława Łokietka - Jadwiga obdarzyła<br />

wójta sądeckiego Mikołaja de<br />

Mestaza lasem nad Czarną Kamionką<br />

i zezwoliła na założenie wsi na prawie<br />

magdeburskim oraz nadała mu sołectwo.<br />

Ponadto uwolniła mieszkańców<br />

na 20 lat od płacenia podatków. Wójt<br />

sądecki Mikołaj zgubi jednak ten przywilej<br />

i dopiero Zofia - królowa matka<br />

- potwierdziła i powtarzała na podstawie<br />

tekstu zaczerpniętego z metryki<br />

swej kancelarii przywilej następującej<br />

treści:<br />

Zofia Królowa Polski i Pani na Sączu<br />

za zgodą swego syna Kazimierza Króla<br />

Polskiego nadaje Mikołajowi - wójtowi<br />

- 21 łanów frankońskich na założenie<br />

wsi...<br />

W ramach porządkowania państwa,<br />

Kazimierz Wielki po raz drugi zakłada<br />

wieś Ptaszkowa, nadając jej 22<br />

maja 1359 roku nowy akt erekcyjny.<br />

W imię Boże! Amen. My Kazimierz<br />

Król Polski jako też Pan i Dziedzic...,<br />

...aby powaga naszego Królestwa rosła<br />

podajemy do wiadomości wszystkich<br />

pokoleń tak teraźniejszych jak<br />

Madonna ze Słonecznikiem (z ok. 1420 r.)<br />

i przyszłych, że pragniemy, aby nasze<br />

Królestwo przez wykorzenienie gajów<br />

większymi postępkami odnowić, gdyż<br />

z opisanych miejsc większy pożytek<br />

mieć będziemy. Dlatego bacznemu Mikołajowi<br />

de Mesteza i jego dziedzicom<br />

dajemy prawo do osadzenia nowej wsi,<br />

która jego imieniem zwać się powinna<br />

MESTEZA, na prawach niemieckich<br />

-magdeburskich i pozwalamy wykorzenić<br />

dla niej 21 łanów frankońskich z lasów,<br />

które leżą koło tzw. rzeki Ptaszków”.<br />

Sołtys uposażony został 2 łanami<br />

wolnymi i otrzymał prawo założenia<br />

karczmy, młyna, sadzawki, prowadzenia<br />

piekarni, rzeźni itp. Zgodnie z przyjętą<br />

zasadą miał otrzymywać co 3 denar<br />

z kar sądowych oraz co 6 z czynszów.<br />

Przewidziano wydzielenie jednego łanu<br />

wolnego oraz drugiego pod pastwisko<br />

(scotnica) dla mającego powstać kościoła.<br />

Osadnicy otrzymali 20-letnią wolniznę.<br />

Po jej upływie winni byli płacić<br />

10 skojców czynszu z łana rocznie oraz<br />

po 1 mierze żyta, pszenicy i owsa, prócz<br />

tego po 2 skojce z łana dziesięciny polowej<br />

oraz zwyczajowe podarki. Na koniec<br />

sołtys był zobowiązany wyruszać na wyprawę<br />

wojenną w pancerzu razem z jednym<br />

kusznikiem.<br />

batalionu w 1. Pułku Strzelców Podhalańskich<br />

w Nowym Sączu, walczył<br />

z Ukraińcami i bolszewikami. W 1939<br />

r. dowodził oddziałem w Grupie Operacyjnej<br />

„Śląsk”, śmiertelnie ranny podczas<br />

kontrataku w rejonie Mikołowa,<br />

który osobiście poprowadził. W Pszczynie<br />

ma wystawiony pomnik. Dwukrotny<br />

kawaler Virtuti Militari.<br />

W niewielkim zagajniku stoi pomnik<br />

Stanisława Leszczyc-Przywary<br />

(1922-1944), młodego harcerza, partyzanta,<br />

ps. „Szary”, żołnierza Armii Krajowej,<br />

który służbę Ojczyźnie zakończył,<br />

oddając życie torturowany i rozstrzelany<br />

przez gestapo w Ptaszkowej.<br />

Jubileuszowa monografia<br />

Dariusz Zdziech i Katarzyna Kuras,<br />

młodzi historycy z Krakowa, związani<br />

rodowodem z jubilatką, przygotowali<br />

monografię wsi założonej<br />

w 1359 r. przez Kazimierza Wielkiego.<br />

Wertowali archiwa, państwowe (w tym<br />

wawelskie) i kościelne, księgi gromadzkie,<br />

prywatne listy i dokumenty, kroniki<br />

szkolne, strażackie i sportowe. Rozmawiali<br />

z dziesiątkami starszych ludzi,<br />

wydobywając na światło dzienne wiele<br />

istotnych i ciekawych faktów z przeszłości.<br />

Najstarszy rozmówca, Józef<br />

Ptaszkowski, lat 99, zmarł przed dwoma<br />

miesiącami. W rezultacie otrzymaliśmy<br />

solidnie opracowany zarys dziejów<br />

miejscowości w ciągu sześciu i pół wieku,<br />

przypominający i utrwalający dla<br />

potomnych ważniejsze wydarzenia.<br />

Całość dopełnia sporządzony<br />

przez byłego, długoletniego sołtysa<br />

Henryka Siedlarza kompletny wykaz<br />

współczesnych mieszkańców wsi, poczet<br />

proboszczów i wikariuszy, wójtów<br />

(w latach 1875-1934) i sołtysów<br />

(1934-2009).<br />

Jerzy Leśniak<br />

Fot. (leś), (LM) i arch<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

25


Korespondencja znad Nilu<br />

„Piramida od szczytu do bazy jest niczym promienie słoneczne<br />

sĄCZące się przez prześwit w chmurach“.<br />

sfinks przemówił<br />

sądeckim głosem<br />

W dalekim Egipcie, na wschodnim brzegu Nilu, u stóp wielkich<br />

piramid w Gizie od blisko pięciu tysięcy lat stoi Sfinks. Nie byłoby<br />

w tym nic zadziwiającego, szczególnie dla miłośników<br />

starożytności i turystów przybywających tam tłumnie i podziwiających<br />

siódmy cud świata, gdyby nie to, że od czerwca br.<br />

tajemniczy Sfinks przemawia każdego wieczoru do swoich gości<br />

... po polsku i to sądeckim głosem!<br />

Prezentowane codziennie w godzinach wieczornych pod piramidami w Gizie<br />

widowisko światło-dźwięk zostało przetłumaczone na język polski. Głosu<br />

Sfinksowi i innym bohaterom opowieści o historii starożytnego Egiptu udzielił<br />

sądeczanin Karol Leśniak wraz z małżonką Martą. Podczas godzinnego przedstawienia<br />

opowiadane są dzieje Egiptu, losy jego władców-faraonów oraz tajniki<br />

budowy piramid. Sfinks sądeckim głosem mówi m.in.:„Piramida od szczytu<br />

do bazy jest niczym promienie słoneczne SĄCZące się przez prześwit w chmurach“,<br />

w czym można doszukać się pewnej promocji miasta znad Dunajca i Kamienicy.<br />

Narratorom towarzyszą efekty świetlne w postaci laserów i wielobarwnych<br />

projekcji, które wyświetlane są na samych piramidach, Sfinksie oraz<br />

pobliskich świątyniach.<br />

2<br />

czerwiec 2009<br />

Na następnych stronach korespondencja Karola Leśniaka z Egiptu.<br />

Sądeczanin


Stworzenie polskiej wersji językowej<br />

widowiska pod piramidami stanowi<br />

odpowiedź na wzrastający ruch turystyczny<br />

Polaków do Egiptu. W minionym<br />

roku do kraju nad Nilem przybyło prawie<br />

600 tysięcy Polaków. Zdecydowana większość<br />

odwiedzających odpoczywa w kurortach<br />

nad Morzem Czerwonym w Szarm<br />

el-Szejk i Hurghadzie. Wycieczki do Kairu,<br />

w tym wizyta pod piramidami lub w Muzeum<br />

Egipskim, są atrakcją specjalną, lecz<br />

coraz bardziej popularną.<br />

Polskie ślady w Egipcie to nie tylko<br />

liczne grupy turystów przemierzające cały<br />

kraj wszerz i wzdłuż. To także – a może<br />

przede wszystkim – polscy archeolodzy<br />

i specjaliści od konserwacji zabytków, którzy<br />

od ponad 70 lat nieprzerwanie prowadzą<br />

w różnych rejonach Egiptu prace<br />

wykopaliskowe.<br />

Założycielem polskiej szkoły egiptologii<br />

był prof. Kazimierz Michałowski. Badania<br />

w Egipcie rozpoczął jeszcze przed<br />

II wojną światową. Po trudnych latach<br />

okupacji i pobycie w obozie jenieckim,<br />

Kazimierz Michałowski powrócił do Kairu,<br />

gdzie w 1957 r. założył polską stację<br />

archeologiczną (obecnie Centrum Archeologii<br />

Śródziemnomorskiej UW w Kairze).<br />

W krótkim czasie profesor Michałowski,<br />

wraz ze swymi uczniami i współpracownikami,<br />

zdobył renomę jednego z najlepszych<br />

specjalistów od zabytków starożytności.<br />

Polacy dostali się do pierwszej ligi<br />

archeologów. Rząd egipski udzielił Michałowskiemu<br />

pozwolenia na wykopaliska<br />

m.in. w świątyni Hatszepsut w Deir el-<br />

Bahari (Luksor) oraz w Teatrze Rzymskim<br />

w Aleksandrii. Do dnia dzisiejszego Polacy<br />

kontynuują te świetne tradycje.<br />

Czas boi się piramid<br />

Korespondencja znad Nilu<br />

Polskiej stacji archeologicznej w Kairze<br />

podlegają obecnie wykopaliska w Syrii,<br />

Libanie, Sudanie oraz całym Egipcie. Zasługi<br />

profesora Kazimierza Michałowskiego<br />

znalazły szczególne uznanie Egipcjan.<br />

W listopadzie 2007 r. w panteonie najwybitniejszych<br />

archeologów wszech czasów,<br />

znajdującym w się w ogrodzie Muzeum<br />

Egipskiego w centrum Kairu przy Placu<br />

Wyzwolenia, zostało umieszczone popiersie<br />

profesora. Stoi tuż obok popiersia<br />

francuskiego badacza J-F. Champolliona,<br />

który w 1822 r. odcyfrował egipskie hieroglify<br />

i de facto otworzył erę współczesnej<br />

egiptologii.<br />

Wielu Polaków trafiło do Egiptu podczas<br />

II wojny światowej: żołnierze, emigranci,<br />

dyplomaci. Kilkuset pozostało<br />

już tam na zawsze. Niedawno Ambasada<br />

RP w Kairze uruchomiła na swojej stronie<br />

internetowej (www.kair.polemb.net) serwis<br />

poświęcony grobom polskich żołnierzy<br />

w Egipcie i Sudanie. Obok szczegółowych,<br />

interaktywnych map z lokalizacją<br />

cmentarzy, po raz pierwszy w jednym<br />

miejscu opublikowane zostały pełne listy<br />

nazwisk poległych wraz z danymi dotyczącymi<br />

jednostek, do których przynależeli.<br />

Przechodniu, powiedz Polsce....<br />

W miejscowości El-Alamein, 100 km<br />

na zachód od Aleksandrii, miejscu słynnej<br />

bitwy pomiędzy aliantami a niemieckimi<br />

siłami pancernymi pod dowództwem<br />

„lisa pustyni” gen. E. Rommla w 1942 roku,<br />

znajduje się cmentarz wojskowy m.in.<br />

z grobami polskich żołnierzy. Rokrocznie,<br />

w rocznicę bitwy w listopadzie, na głównej<br />

nekropolii alianckiej organizowane<br />

są uroczystości upamiętniające poległych<br />

w tym przełomowym starciu na pustyni.<br />

Krwawa konfrontacja przyniosła śmierć<br />

45 tysiącom żołnierzy, wśród nich 13,5 ty-<br />

Meczet Ibn Tuluna Kopuła mameluckiego mauzoleum 40 wieków na was patrzy...<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

2


Meczet sułtana Hasana<br />

Starożytność i współczesny luksus<br />

28<br />

Polska tablica w Teatrze Rzymskim w Aleksandrii<br />

Egipcjanin wczoraj i (poniżej) jego krajanki<br />

dzisiaj...<br />

czerwiec 2009<br />

siąca stanowili Brytyjczycy, Francuzi, Nowozelandczycy,<br />

Grecy i Kanadyjczycy.<br />

Na grobach w El-Alamein znajdują się<br />

również nazwiska wielu Polaków, służących<br />

w armiach sojuszniczych.<br />

Bitwa pod El-Alamein zmieniła bieg<br />

historii wojny z nazizmem – twierdzi większość<br />

historyków. Umożliwiła utrzymanie<br />

przez aliantów szlaków i linii zaopatrzenia<br />

pomiędzy Wschodem i basenem Morza<br />

Śródziemnego. Nie dopuściła również<br />

do przejęcia Egiptu przez Niemców.<br />

Egipt był także destynacją dodatkową<br />

dla pielgrzymów udających się do Ziemi<br />

Świętej. Jednym z pierwszych Polaków,<br />

wizytujących piramidy, był hetman<br />

wielki koronny Jan Tarnowski. Na Bliskim<br />

Wschodzie pojawił się w 1517 roku,<br />

w czasie kiedy Turcja Osmańska odbijała<br />

Syrię, Palestynę i Egipt z rąk kairskich<br />

Mameluków.<br />

W miejscowości El-Arisz, podczas odbywania<br />

kwarantanny, Juliusz Słowacki<br />

stworzył „Ojca zadżumionych”. Po nim nad<br />

Nilem pojawili się m.in. Henryk Dembiński,<br />

Aleksander Walerian Jabłonowski,<br />

Henryk Sienkiewicz.<br />

Polskie „grafitti”<br />

na Wielkiej Piramidzie<br />

Egipt od stuleci przyciąga niczym<br />

magnes. Najstarsza i najbardziej fascynująca<br />

cywilizacja świata. Ojczyzna bóstw<br />

z głowami zwierząt i dumnych faraonów,<br />

helleńskich i rzymskich zdobywców; miejsca,<br />

które służyły niewoli ludu Mojżeszowego,<br />

a potem dały schronienie Świętej<br />

Rodzinie. Kraj Arabów i kalifów, sułtanów<br />

i Mameluków. Państwo dynastii Ramessydów<br />

i Ptolomeuszy, Aleksandra Wielkiego<br />

i Kleopatry.<br />

Ludzie i pogromca spalonej pustyni<br />

– błogosławiony Nil. Tajemnicze hieroglify<br />

i tajemnica piramidy Cheopsa. Ponadczasowe<br />

piękno. Żywi fellachowie i handlarze<br />

uliczni oraz wielkie budowle: niemi świadkowie<br />

niepojętej techniki, tak odwiecznych,<br />

że się ich prawie nie uważa za dzieło<br />

rąk ludzkich. Iluż wodzów stawało bezradnie<br />

przed zagadką Sfinksa, kolosów Memnona,<br />

góry Synaj...<br />

Stare arabskie przysłowie: wszystko<br />

na świecie boi się czasu, ale świat boi się<br />

piramid. Przestroga z grobowca Tutanchamona:<br />

„Śmierć na prędkich skrzydłach dosięgnie<br />

tego, kto zakłóci spokój faraona...”<br />

I polskie „grafitti” (wspomina o nim Juliusz<br />

Słowacki) napoleońskiego adiutanta, brygadiera<br />

Józefa Sułkowskiego na Wielkiej<br />

Piramidzie, jakby w przeczuciu rychłej<br />

śmierci pod Kairem. Bonaparte w uznaniu<br />

zasług polecił wyryć nazwisko Polaka<br />

na Łuku Triumfalnym w Paryżu.<br />

Orientalny koloryt<br />

W roku 1292, kiedy król Wacław II lokował<br />

Nowy Sącz, Kair był jednym z najważniejszych<br />

ośrodków ówczesnej cywilizacji<br />

muzułmańskiej. Pod względem znaczenia<br />

kulturalno-naukowego wchodził w swój<br />

złoty wiek – czasy mameluckiego przepychu,<br />

fantazji w architekturze i arcydzieł<br />

arabszczyzny. Panujący wtedy władca<br />

Aszraf Al-Chalil, w chwili powstawania<br />

Nowego Sącza, kończył dzieło swojego<br />

ojca sułtana Kalawuna, gromiąc ostatecznie<br />

krzyżowców w Ziemi Świętej i przywracając<br />

arabską władzę nad Palestyną,<br />

Libanem i Syrią. W 1292 r. upadek słynnej<br />

twierdzy w Akko (obecnie miasteczko<br />

w Izraelu) położył kres europejskiej dominacji<br />

w tym regionie. Odtąd losy Bliskiego<br />

Sądeczanin


Wschodu ważyły się na dworze w Kairze,<br />

by potem - po kolejnych zawieruchach<br />

wojennych - centrum dowodzenia świata<br />

muzułmańskiego przeniesione zostało się<br />

do Stambułu.<br />

Inne oblicze Kairu to jego muzułmańskie,<br />

bardzo rozległe dzielnice, które tworzą<br />

koloryt miasta. Wizyta w tych miejscach<br />

to podróż w przeszłość, do czasów<br />

kalifów, którzy z Egiptu rządzili prawie<br />

całym Bliskim Wschodem. Świadectwem<br />

dawnej potęgi Egiptu są meczety z okazałymi<br />

kopułami i zdobionymi minaretami.<br />

Chan al-Chalili – największy bazar<br />

Kairu niegdyś podzielony był na sektory:<br />

złotniczy, tekstylny, warzywno-owocowy,<br />

skórzany. Obok niepozornych kawiarenek,<br />

w których od stuleci serwuje się tą samą<br />

silną, mocno posłodzoną czarną kawę,<br />

można oglądać resztki fasad niegdysiejszych<br />

karawanserajów (odpowiedników<br />

naszych karczm-zajazdów), w których<br />

kupcy z Sudanu i Półwyspu Arabskiego<br />

robili interesy z Egipcjanami.<br />

Widok na centrum stolicy z Wieży Kairskiej<br />

W dzielnicach położonych w pobliżu<br />

Uniwersytetu Al-Azhar, najstarszej<br />

czynnej nieprzerwanie muzułmańskiej<br />

uczelni wyższej, nadal można spotkać<br />

prasowaczy, którzy tradycyjne egipskie<br />

stroje prasują żelazkami na duszę. Co więcej,<br />

do tych zręcznych czynności używają<br />

wyłącznie nóg. W ręce bez przerwy trzymają<br />

szklaneczkę z herbatką...<br />

Kawałek dalej, na dawnym trakcie królewskim<br />

łączącym północną i południową<br />

bramę średniowiecznego Kairu, natknąć<br />

się można na rozlewaczy soków z daktyli<br />

lub pomarańczy, zgiętych w pół pod ciężarem<br />

pokaźnych brył lodu, które chłodem<br />

zasilają blaszane naczynie z orzeźwiającym,<br />

szczególnie w porze letniej,<br />

sorbetem. Zapach bazaru to zapachy niezliczonej<br />

ilości przypraw, smacznych powiewów<br />

z domowych kuchni oraz przenikającej<br />

woni kawy i mięty. Do tego hałas,<br />

nawoływania, recytacje koraniczne i co jakiś<br />

czas – pięć razy dziennie – wezwania<br />

z meczetów na modlitwę. Życie na bazarze<br />

przycicha we wczesnych godzinach<br />

rannych, by zaraz po wschodzie słońca<br />

druga zmiana handlarzy na nowo, w tym<br />

samym miejscu, gdzie ich średniowieczni<br />

poprzednicy, znów zacząć sprzedawać<br />

skarby Orientu turystom, Egipcjanom<br />

i przypadkowym gościom ze wszystkich<br />

stron świata.<br />

Tekst i fot. Karol Leśniak<br />

Autor artykułu<br />

Mówiąc o kontaktach polsko-egipskich<br />

nie można pominąć sfery literatury.<br />

Egipt inspirował. W dobie romantyzmu<br />

pod piramidami pojawił<br />

się Juliusz Słowacki. Wizytę u Sfinksa<br />

zobrazował w niezwykle plastycznym<br />

wierszu:<br />

Świat przybrał kształty Bogiem widziane – był krągły.<br />

Z dala Kair... Nil... łąki – daktylowe laski...<br />

Bliżej pustynia... złotem oświecone piaski...<br />

Bliżej trzy drzewa... figa... pod nią cienia chłodnik,<br />

A w nim stał mój osiołek i Arab przewodnik.<br />

Patrząc na nich myślałem... o mrówce ze srebra...<br />

Bliżej dolina piasku – cała w równe żebra<br />

Wichrem zmarszczona... i Sfinks, i grobowce białe<br />

Ziemia widoma... wszystko dojrzane, lecz małe...<br />

Pustynia – i ogromny krąg słońca czerwony<br />

Chylił się do zachodu...<br />

I większy był jeszcze<br />

Widok w myślach – na wieki lecące jak deszcze<br />

Po granitowych ścianach; na pożarów łuny,<br />

Na ogromnych wypadków bijące pioruny...<br />

Kiedym to wszystko wstawił – i w grobie pochował,<br />

Zdało mi się, że Mojżesz krwią Nil zafarbował<br />

I że płynął czerwony... wypadków posoką;<br />

A tak myśląc, po głazach obłąkane oko<br />

Padło na jakiś napis – strumień myśli opadł...<br />

Ktoś dwudziesty dziewiąty przypomniał Listopad,<br />

Polskim językiem groby Egipcjanów znacząc...<br />

Czytałem smutny... człowiek może pisał płacząc.<br />

Jak dwaj czarni – z białymi skrzydłami Anieli,<br />

Dwaj Araby na rogach pomnika stanęli,<br />

Ja na głazie najwyższym chciałem zebrać wzrokiem Inny widok na prawo... inna była scena:<br />

Cztery ściany, spadzistym lecące potokiem,<br />

Naprzeciwko Cheopsa – stał pomnik Chefrena,<br />

I nie mogłem ogarnąć – bo na to potrzeba<br />

Tak że orzeł po równej krainie błękitu<br />

Być słońcem... i na królów groby patrzeć z nieba. Mógł płynąć od jednego – do drugiego szczytu.<br />

Araby stali cicho – za nimi zwierciadłem<br />

Dwie piramidy wąwóz tworzyły głęboki,<br />

Był sklep błękitu... w niebo – spojrzałem... i siadłem, A zachodniego słońca czerwone potoki<br />

Patrząc na różnych wkoło napisów kobierce.<br />

Jakby falami ognia płynęły tamtędy,<br />

Cicho... zegarek słyszę idący... i serce...<br />

Lejąc się przez grobowców utworzonych rzędy.<br />

Czas Sądeczanin i życie. – Spojrzałem na błękit rozciągły,<br />

Ale większy był jeszcze widok z innej strony:<br />

czerwiec 2009<br />

2


Papieska rocznica<br />

w starym sączu dziesięć lat temu...<br />

Ta ziemia od lat była<br />

mi bardzo bliska...<br />

30<br />

Papież spotkanie z 600 tys. pielgrzymów<br />

– największego zgromadzenia<br />

ludności w dziejach Sądecczyzny<br />

– uhonorował następującymi<br />

słowami: Ta ziemia od lat była mi bardzo<br />

bliska...<br />

Pan Bóg swoje przeprowadził<br />

Realna możliwość goszczenia Ojca<br />

Świętego Jana Pawła II na Sądecczyźnie<br />

pojawiła się w momencie zakończenia<br />

procesu kanonizacyjnego bł.<br />

Kingi i po licznych staraniach zarówno<br />

władz kościelnych, jak i samorządowych.<br />

Sądeczanie uważnie śledzili pracę<br />

watykańskiej komisji z Kongregacji<br />

ds. Świętych i Izydora Borkiewicza,<br />

franciszkanina z Jasła, wicepostulatora<br />

procesu kanonizacyjnego w kraju.<br />

Z uznaniem przyjęli potwierdzenie<br />

m.in. ważnego dowodu cudownego<br />

czerwiec 2009<br />

Przypadająca teraz 10. rocznica pobytu Ojca Świętego Jana Pawła<br />

II na Sądecczyźnie przywołuje raz jeszcze atmosferę tej niezapomnianej<br />

środy, 16 czerwca 1999 roku, i powitalne na Błoniach<br />

w Starym Sączu słowa gospodarza diecezji biskupa Wiktora<br />

Skworca: „Oto jest dzień, który dał nam Pan”. Dzień historyczny,<br />

który być może na Sądecczyźnie nie będzie miał równego sobie,<br />

a z pewnością będzie owocował jeszcze przez wiele lat.<br />

wstawiennictwa Kingi. Przysięgli lekarze<br />

orzekli o prawdziwości uzdrowienia<br />

w latach sześćdziesiątych XX wieku<br />

na Śląsku pewnego profesora uniwersytetu,<br />

cierpiącego na ciężkie dolegliwości<br />

nerek. U chorego wystąpił tzw.<br />

płaski zapis mózgu, czyli faktycznie on<br />

już nie żył. Jego bliscy, jak opowiadają<br />

Klaryski, przywrócili mu życie modłami<br />

i wodą z klasztornego źródełka.<br />

Nie tylko Stary Sącz, ale cała Sądecczyzna,<br />

wierzyła, że aktu kanonizacji<br />

Ojciec Święty dokona nie na placu<br />

przed Bazyliką Św. Piotra w Rzymie,<br />

ale tu, nad Dunajcem i Popradem, podczas<br />

kolejnej pielgrzymki do Ojczyzny.<br />

Ostateczną decyzję podjął sam papież<br />

(w pierwszej wersji w programie<br />

planowanej na 1999 r. pielgrzymki<br />

do Polski nie umieszczono Starego Są-<br />

Sądeczanin


Papieska rocznica<br />

cza) mając zapewne w pamięci liczne<br />

wędrówki na beskidzkich szlakach.<br />

Odnotowałem wówczas słowa proboszcza<br />

parafii św. Małgorzaty, ks. prałata<br />

Stanisława Lisowskiego:<br />

– Na dzień 16 czerwca 1999 roku<br />

czekano na Sądecczyźnie od wieków.<br />

Tymczasem wizyta papieża do ostatniej<br />

chwili wisiała na włosku. Dopiero<br />

w listopadzie 1998 r. specjalna komisja<br />

watykańska zatwierdziła cud uzdrowienia<br />

za sprawą wstawiennictwa księżnej<br />

Kingi. W sporządzeniu dokumentacji<br />

medycznej brał udział znany sądecki lekarz<br />

(chirurg Aleksander Piwowarczyk).<br />

Jeszcze w styczniu 1999 roku biskup Józef<br />

Gucwa mówił nam, że do kanonizacji,<br />

owszem, dojdzie, ale w Watykanie.<br />

Dopiero usilne zabiegi, w tym i głos samorządowy<br />

Sądecczyzny, doprowadziły<br />

do wpisania klasztoru Klarysek w program<br />

papieskiej pielgrzymki. I oto dzień<br />

wcześniej papież zaniemógł, przyjazd<br />

do Starego Sącza stanął pod znakiem<br />

zapytania. Rano organizatorzy nie wykluczali,<br />

że papież przed pielgrzymami<br />

wygłosi tylko formułę kanonizacyjną,<br />

a resztę mszy obserwować będzie przez<br />

ekran telewizyjny w zakrystii. Stało<br />

się inaczej. Ojciec Święty był cały czas<br />

z nami. Pan Bóg swoje przeprowadził.<br />

Nieoczekiwana trasa<br />

Papież przyjechał do Starego Sącza<br />

– z uwagi na mgłę<br />

uniemożliwiającą<br />

lot śmigłowca – samochodem<br />

(wiśniowym<br />

renaultem)<br />

przez Limanową<br />

(gdzie był oblegany<br />

przez zaskoczone,<br />

ale uradowane tłumy<br />

mieszkańców),<br />

Chełmiec, Gołkowice<br />

i nieoczekiwanie<br />

przejechał przez<br />

starosądecki Rynek<br />

(ta trasa nie była<br />

we wcześniejszym<br />

planie, decyzję<br />

o niej podjęto ok.<br />

godz. 3 w nocy). Ok.<br />

godz. 4 do policjantów<br />

limanowskich<br />

i nowosądeckich<br />

nadeszło polecenie:<br />

„Oczyścić drogę przez<br />

Wysokie i z Chełmca<br />

do Gołkowic przez<br />

Podegrodzie, zadanie<br />

specjalne, zadanie<br />

specjalne”. Być<br />

może powstałe tu utrudnienia miały<br />

też wpływ na powstałe później wokół<br />

Starego Sącza korki komunikacyjne.<br />

– Niezbadane są wyroki boskie. Limanowa<br />

nie leżała na trasie pielgrzymki<br />

papieskiej. Ale jednak ręka Opatrzności<br />

poprowadziła go do naszego miasta.<br />

Gdyby jeszcze nie było tak olbrzymiego<br />

tłoku na naszym Rynku, to papież zdołałaby<br />

wysiąść i przemówić, ale szpaler<br />

ludzki uniemożliwił mu otwarcie drzwi<br />

samochodu. Zdążył jednak uścisnąć dłoń<br />

naszemu biskupowi–emerytowi Piotrowi<br />

Bednarczykowi – opowiadał limanowski<br />

fotograf Franciszek Natanek.<br />

– W życiu czegoś takiego się nie spodziewałam,<br />

żeby idąc do pracy do szpitala<br />

spotkać jadącego Ojca Świętego.<br />

Byłam od niego bliżej niż moje dzieci,<br />

które pojechały do Starego Sącza – mówiła<br />

jedna z pielęgniarek.<br />

Ojciec Święty spojrzał też na Górę<br />

Miejską i pobłogosławił gestem dłoni<br />

wzniesiony tu niedawno przez limanowian<br />

wielki krzyż upamiętniający przełom<br />

tysiąclecia.<br />

Biskup dzwonił do biskupa<br />

Na lądowisku na tzw. Piaskach nastąpiła<br />

przesiadka do papamobile.<br />

Pokonującemu ok. kilometrową tra-<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

31


Papieska rocznica<br />

sę wzdłuż sektorów pod ołtarz Ojcu<br />

Świętemu zgotowano gorącą owację.<br />

Pojawienie się papieża wywołało entuzjazm,<br />

ludzie reagowali spontanicznie,<br />

okrzykami, śpiewem, gromkimi<br />

brawami.<br />

Dzień wcześniej papież z powodu<br />

nagłej choroby musiał zrezygnować<br />

ze spotkania z pielgrzymami w Krakowie.<br />

Ludzie oczekujący w Starym Sączu<br />

mieli przed oczami pusty papieski<br />

tron na krakowskich Błoniach. Radość<br />

przybyłych do Starego Sącza była więc<br />

podwójna: Ojciec Święty przełamał<br />

chorobę i przybył osobiście kanonizować<br />

księżną Kingę. Szczęśliwy był<br />

papież, szczęśliwa Sądecczyzna, która<br />

klęcząc całą noc na kolanach wymodliła<br />

i niezłą pogodę (deszcz przestał padać<br />

w momencie wjazdu dostojnego<br />

gościa w papamobile na drogę papieską<br />

wzdłuż sektorów), i lepsze samopoczucie<br />

dostojnego gościa.<br />

– To tylko mogę odebrać w kategoriach<br />

wielkiej łaski Bożej – wspomina<br />

bp Wiktor Skworc. – Do samego końca<br />

nie było wiadomo, czy Ojciec Św. przybędzie.<br />

Poważnie rozważaliśmy scenariusz<br />

rezerwowy: możliwość kanonizacji<br />

w Starym Sączu bez bezpośredniego<br />

udziału papieża. Telefonowałem ze Starego<br />

Sącza w przeddzień o godz. 22 do biskupa<br />

Stanisława (Dziwisza) do Krakowa<br />

i pytałem o prognozy. Padła odpowiedź:<br />

„Raczej tak, ale proszę jeszcze dzwonić<br />

rano, Będzie konsylium lekarskie i ostateczna<br />

decyzja”. Było sporo niepewności.<br />

Rano wiadomość: Ojciec Św. wyjedzie<br />

o godz. 8 z Krakowa samochodem. Pobiegłem<br />

jak na skrzydłach z tę informacją.<br />

Poprosiłem o cierpliwość w oczekiwaniu<br />

na małe spóźnienie dostojnego<br />

gościa, a padający deszcz nazwałem<br />

łzami radości.<br />

Tam szum Prutu, Czeremoszu<br />

– Kołomyja pozdrawia!<br />

Plac celebry zgromadził ok. 600–<br />

650 tys. osób. Doliczono się ok. 3 tys.<br />

autokarów i 43 tys. samochodów. Pątnicy<br />

przyjeżdżali 32 pociągami specjalnymi.<br />

Akredytowano 400 dziennikarzy.<br />

Nad bezpieczeństwem Ojca Świętego<br />

i ludzi czuwało ok. 1650 policjantów<br />

z Nowego Sącza, Nowego Targu, Lublina,<br />

Rzeszowa, Kielc i Poznania.<br />

Do Starego Sącza – oprócz najbliższych<br />

Kindze Węgrów – przybyli też<br />

pielgrzymi ze Słowacji, Ukrainy, Rosji,<br />

Polonii amerykańskiej. Madziarzy stali<br />

z olbrzymim napisem na transparencie<br />

„Hungaria semper fidelis”. Klimat z Kresów<br />

Wschodnich przypomniał inny<br />

transparent: „Tam szum Prutu, Czeremoszu<br />

– Kołomyja pozdrawia!”.<br />

Na powitanie odśpiewano krakowiaka<br />

sądeckiego, napisanego przez<br />

poetkę z Piwnicznej Wandę Łomnicką–Dulak,<br />

który potem, bardzo szybko,<br />

wpisał się do kanonu śpiewaczego<br />

Sądecczyzny:<br />

Hej z wiyrchu Radziejowe<br />

Wiater podmuchuje<br />

Dziś ziemia sądecko<br />

Gościa wycekuje.<br />

Hej, scęściem bijom serca<br />

Lachów i Górali<br />

Ze Łojca Świętego<br />

My sie docekali.<br />

Okazale prezentował się ołtarz zaprojektowany<br />

przez sądecko-zakopiańskiego<br />

artystę Zenona Remiego,<br />

mający za sobą panoramę klasztoru,<br />

Starego Sącza i Beskidu Sądeckiego<br />

z bliską Ojcu św. Przehybą: w latach<br />

1959–71 spędzał w schronisku na tej<br />

górze niemal corocznie zimowy urlop<br />

narciarski (do czego nawiązał żartobliwie<br />

w pożegnalnym słowie do zebranych).<br />

W ołtarz wmontowano bryłę<br />

soli, która nawiązywała do działalności<br />

Kingi w Bochni i Wieliczce. Zainstalowano<br />

też płynący nieustannie<br />

strumień wody, symbolizujący Dunajec<br />

lub (w innej wersji) źródełko Kingi,<br />

które wytrysło – według legendy<br />

– podczas ucieczki przez Tatarami<br />

w Pieniny.<br />

32<br />

czerwiec 2009<br />

Sądeczanin


Papieska rocznica<br />

– Wita Cię ziemia sądecka urzekająca<br />

pięknem krajobrazu i bogactwem<br />

kultury, pielęgnowanej przez wspaniałych<br />

ludzi, żyjących od pokoleń w światłach<br />

Ewangelii. Ojcze Święty, polecaj nas<br />

Bogu przez wstawiennictwo Matki Kingi,<br />

abyśmy stali się solą ziemi, byli jak<br />

„drzewo zasadzone nad głęboką wodą”<br />

i przynosili plon stokrotny – powitał dostojnego<br />

gościa bp Wiktor Skworc.<br />

Orzekamy i stwierdzamy…<br />

Ojciec św. kanonizował bł. Kingę<br />

w tle znajomych mu dobrze gór<br />

i klasztoru, który nawiedził m.in. podczas<br />

uroczystości milenijnych w 1966<br />

r. modląc się z mniszkami o rychłą kanonizację<br />

Sądeckiej Pani. Na ołtarzu<br />

zawieszono znany papieżowi obraz<br />

Przemienienia Pańskiego z bazyliki kolegiackiej<br />

pw. św. Małgorzaty z Nowego<br />

Sącza.<br />

Akt kanonizacji (z reguły wygłaszany<br />

w Rzymie) przypieczętowała następująca<br />

formuła, odczytana przez papieża<br />

w języku polskim (zwykle czyni<br />

to po łacinie), ogłaszająca heroiczność<br />

cnót chrześcijańskich Kingi:<br />

Na chwałę Świętej i nierozdzielnej<br />

Trójcy, dla wywyższenia katolickiej wiary<br />

i wzrostu chrześcijańskiego życia,<br />

na mocy władzy naszego Pana Jezusa<br />

Chrystusa i Świętych Apostołów Piotra<br />

i Pawła, a także Naszej, po uprzednim<br />

dojrzałym namyśle, po licznych modlitwach<br />

i za radą wielu naszych Braci<br />

w biskupstwie orzekamy i stwierdzamy,<br />

że Błogosławiona Kinga jest Świętą<br />

i wpisujemy Ją do Katalogu Świętych<br />

polecając, aby odbierała Ona cześć jako<br />

Święta w całym Kościele. W imię Ojca<br />

i Syna i Ducha Świętego. Amen, amen,<br />

amen.<br />

Papież nawiązał do własnych słów<br />

wypowiedzianych 33 lata wcześniej<br />

właśnie w Starym Sączu podczas uroczystości<br />

milenijnych. Karol Wojtyła<br />

mówił wówczas o swojego rodzaju<br />

długu wobec Kingi:<br />

Aktowi temu towarzyszyło odsłonięcie<br />

(rozwinięcie) obrazu kanonizacyjnego<br />

– dzieła artysty Piotra Moskala,<br />

absolwenta krakowskiej Akademii<br />

Sztuk Pięknych.<br />

Jednocześnie siostry klaryski wniosły<br />

trumienkę (wykonaną pod koniec<br />

XIX w. przez Władysława Glixelli z fundacji<br />

hrabiego Edwarda Stadnickiego)<br />

z relikwiami św. Kingi, którą złożono<br />

– obok kwiatów i zapalonych świec<br />

– przy ołtarzu.<br />

Święci nie przemijają<br />

W liturgii słowa wierni wysłuchali<br />

czytanie z księgi Tobiasza i listu św.<br />

Pawła Apostoła do Koryntian (o celibacie<br />

i małżeństwie). Słowa Ewangelii<br />

według św. Mateusza przybliżyły przypowieść<br />

Jezusa o dziesięciu pannach,<br />

pięciu nierozsądnych i pięciu roztropnych<br />

(te wzięły ze sobą lampy i nie zapomniały<br />

oliwy w naczyniach).<br />

W odczytanej przez kardynała Franciszka<br />

Macharskiego papieskiej homilii<br />

przewijało się nawiązujące do Kingi<br />

przesłanie:<br />

Święci nie przemijają, święci żyją<br />

świętymi i pragną świętości. Bracia<br />

i siostry, nie lękajcie się chcieć świętości!<br />

Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie<br />

kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą<br />

ludzi świętych. Święci pragną świętości.<br />

Takie pragnienie żywe było w sercu Kingi.<br />

Święci nie przemijają, święci wołają<br />

o świętość. Święta Kingo, Pani tej ziemi,<br />

uproś nam łaskę świętości!<br />

Wielu odebrało słowa z papieskiej<br />

homilii jako moralne wsparcie dla rodzin<br />

wielodzietnych, w których duża<br />

ilość dzieci, rodzeństwa kształtuje<br />

uspołecznione, nastawione na drugiego<br />

człowieka postawy.<br />

Na placu celebry bodaj najbardziej<br />

widoczna była młodzież.<br />

Nieprzypadkowo. W pobliżu<br />

jest Krościenko – centrum młodzieżowego<br />

ruchu Światło–Życie. Tu zostały<br />

potem sprowadzone z Karlsbergu,<br />

z Niemiec doczesne szczątki sługi<br />

bożego Franciszka Blachnickiego.<br />

Tu podążają i podążać będą tłumy<br />

młodych ludzi.<br />

Przeczuwał to papież w Starym<br />

Sączu:<br />

„Święta Kinga zgromadziła<br />

tu dziś wielu ludzi młodych. Kochani<br />

chłopcy i dziewczęta, sercem ogarniam<br />

każdego i każdą z was. Wiem,<br />

że od kilku miesięcy pielgrzymowaliśmy<br />

w pielgrzymce zaczynu nowego<br />

świata na spotkanie z papieżem.<br />

Modlę się, abyście pozostali na tym<br />

duchowym szlaku ewangelicznej wędrówki<br />

i byście byli zaczynem cywilizacji<br />

miłości i świętości. Miejcie odwagę<br />

wzorem św. Kingi iść za głosem<br />

Chrystusowego wezwania, aby służyć<br />

Bogu i człowiekowi. Tu w Starym<br />

Sączu pragnę powtórzyć to, co powiedziałem<br />

młodzieży na Filipinach:<br />

Pójdźcie za mną w trzecie tysiąclecie,<br />

aby zbawiać świat.<br />

Wspaniałą, nasyconą melodiami<br />

regionalnymi oprawę muzyczno–wokalną<br />

mszy kanonizacyjnej zapewniło<br />

ok. 3,5 tys. muzyków z orkiestr i ka-<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

33


Papieska rocznica<br />

pieniem, o przekroczeniu przez tego<br />

schorowanego i niemłodego już człowieka<br />

wszelkich barier. Przecież tempo<br />

tej pielgrzymki było opętańcze, a z dnia<br />

na dzień w coraz bardziej widoczny<br />

sposób ofiarą składaną przez papieża.<br />

I oto ta ofiara zamiast osłabić, wzmocniła,<br />

po jednodniowej niedyspozycji<br />

w Krakowie, znów rozszalała się na Sądecczyźnie,<br />

a potem w Wadowicach.<br />

Trudno o lepszą lekcję lokalnego<br />

patriotyzmu, miłości do małej ojczyzny<br />

niż przywołanie przez papieża<br />

własnych doświadczeń z wędrówek<br />

wokół Przehyby.<br />

Najazd VIP–ów<br />

34<br />

Ołtarz stanął na działce Bogumiły Migacz<br />

pel ludowych. Chórami dyrygował ks.<br />

Andrzej Zając z Tarnowa. Zagrała też<br />

Orkiestra Reprezentacyjna Straży Granicznej<br />

pod dyrekcją płk. Bernarda<br />

Króla.<br />

Muzyczna część liturgii kanonizacyjnej<br />

w Starym Sączu była bardzo<br />

bogata. Na powitanie Ojca Św. zaintonowano<br />

pieśń W. Gieburowskiego<br />

Tu es Petrus. Gdy papież wraz z koncelebransami<br />

udawali się do ołtarza,<br />

wierni odśpiewali pieśni Jak przed wiekami<br />

(tę napisała ksieni klasztoru Maria<br />

Teresa Izworska) i Ziem sądeckich<br />

sławna Pani, Kingo.<br />

Sądeckie dary<br />

Procesję z darami ofiarnymi poprowadziła<br />

służba liturgiczna ołtarza.<br />

Następnie siostry klaryski (osobiście<br />

matka Teresa Izworska wraz z siostrami<br />

Salomeą Pabian z Miedniewic i Katarzyną<br />

Śliwińską z Zamościa) wręczyły<br />

kopię obrazu kanonizacyjnego oraz<br />

ornaty, przedstawiciele władz samorządowych<br />

Sądecczyzny (Jan Golonka,<br />

Marian Kuczaj, Andrzej Czerwiński)<br />

– naczynia liturgiczne, monstrancję<br />

i deklarację finansowego wsparcia budowy<br />

ośrodka charytatywnego im.<br />

Jana Pawła II.<br />

Papież uściskał krewnych misjonarzy<br />

z diecezji tarnowskiej, którzy<br />

czerwiec 2009<br />

fot. HSZ<br />

zginęli podczas misji: Helenę Gucwę<br />

– matkę kleryka Roberta zabitego<br />

w Republice Środkowej Afryki; Stanisława<br />

Czuba – brata księdza Jana, który<br />

zginął w Kongo w Brazzaville; Bogdana<br />

Strzałkowskiego – brata ojca<br />

Zbigniewa zamordowanego w Peru.<br />

Poświęcił też sztandary i 20 kamieni<br />

węgielnych pod budowę kościołów<br />

(m.in. w Wojnarowej – parafia Wilczyska<br />

oraz Krynicy i Żeleźnikowej), kaplic,<br />

szkół m.in. w Barcicach oraz cztery<br />

tablice pamiątkowe (w tym tę, która<br />

ozdobiła nowe Gimnazjum nr 5 im.<br />

św. Kingi w Nowym Sączu oraz szkołę<br />

w Łososinie Dolnej).<br />

Papież odmłodniał!<br />

Podczas zaprezentowanej przez<br />

Jana Pawła II „powtórki z geografii” zobaczyliśmy<br />

papieża młodszego o kilkanaście<br />

lat. Tak zadziałała niczym cudowne<br />

lekarstwo siła wspomnień<br />

z turystycznych wędrówek i kajakowych<br />

spływów, oto siła klimatu Sądecczyzny,<br />

nastroju wielusettysięcznego<br />

tłumu, radosnego ducha po przełamaniu<br />

chwilowej choroby. Przywykli<br />

od kilkunastu dni pielgrzymki do kontaktu<br />

z Ojcem Świętym dziennikarze<br />

włoscy mówili na gorąco w Starym Sączu<br />

o jakiejś świętości „papy” Giovanni<br />

Paolo ponad indywidualnym cier-<br />

Stary Sącz zgromadził bodaj największą<br />

ilość osobistości spośród<br />

wszystkich pielgrzymek papieskich<br />

do Polski. Obecny był prezydent Węgier<br />

Arpad Goncz z małżonką i córką...<br />

Kingą, premier Słowacji Mikulas<br />

Dzurinda, a ze strony polskiej premier<br />

Jerzy Buzek, marszałkowie Sejmu<br />

i Senatu – Maciej Płażyński i Alicja<br />

Grześkowiak, były premier Tadeusz Mazowiecki,<br />

prezes NBP Hanna Gronkiewicz–Waltz,<br />

czołówka parlamentarna.<br />

W gronie hierarchii kościelnej dostrzegliśmy<br />

m.in. kardynałów arcybiskupów:<br />

prymasa Węgier Laszlo Paskai,<br />

Tadeusza Kondrasiewcza z Moskwy,<br />

Ks. płk Tadeusz Dłubacz<br />

i gen. Ireneusz Wachowski<br />

Sądeczanin


Papieska rocznica<br />

nuncjusza apostolskiego w Mozambiku<br />

Juliusza Janusza (rodem z podsądeckiej<br />

Łyczanej), Mariana Jaworskiego<br />

ze Lwowa, Jakbinyi Gyorgy z Rumunii,<br />

Františka Tondrę ze Słowacji (Spiskie<br />

Podhradie).<br />

Pracą policji dowodził osobiście<br />

gen. Ireneusz Wachowski w asyście<br />

ks. płk. Tadeusza Dłubacza – kapelana<br />

Urzędu Prezydenta RP, wywodzącego<br />

się z pobliskiej Moszczenicy Dolnej.<br />

Ksiądz Tadeusz zmarł nieoczekiwanie<br />

kilka tygodni później…<br />

Licznej grupie chłopów przewodzili<br />

prezes PSL Jarosław Kalinowski,<br />

wicemarszałek Sejmu Franciszek Stefaniuk<br />

i ubrany w strój górala łąckiego b.<br />

poseł Stanisław Pasoń.<br />

W centrum prasowym...<br />

biuro osób zagubionych<br />

Bez przerwy gwar panował w centrum<br />

prasowym urządzonym w gmachu<br />

Zespołu Szkół Zawodowych. Dziennikarzom<br />

oddano do dyspozycji m.in.<br />

30 komputerów, urządzenia do wysyłania<br />

zdjęć w zapisie cyfrowym, wówczas<br />

absolutną nowość. Mszę kanonizacyjną<br />

można było obserwować<br />

na specjalnych monitorach telewizyjnych.<br />

Większość jednak redaktorów<br />

przejechała specjalnym autokarem<br />

o godz. 8 na miejsce celebry, aby naocznie<br />

uczestniczyć<br />

w mszy.<br />

Po południu trafiło<br />

tu wiele osób<br />

zagubionych w wielotysięcznym<br />

tłumie,<br />

poszukując pomocy<br />

m.in. z Litwy, Węgier<br />

i Słowacji. Według<br />

obliczeń policji zagubiło<br />

się 120 dzieci,<br />

których – niestety<br />

– rodzice czy opiekunowie<br />

nie wyposażyli<br />

w tabliczki identyfikacyjne<br />

i był spory<br />

kłopot z oddaniem<br />

maluchów w ręce<br />

opiekunów. Najprawdopodobniej<br />

centrum prasowe<br />

było w tym momencie w Starym Sączu<br />

jedynym miejscem zdolnym do jako<br />

takiego przeglądu sytuacji. Przydała<br />

się do tego logistyka łącznościowa<br />

zorganizowana przez Wacława Klimka,<br />

Wiesława Szachowskiego, Władysława<br />

Koboza i Walentego Jacaka z Klubu<br />

Krótkofalowców SP–9 KTL.<br />

Za klauzurą<br />

Po mszy, w drodze z placu celebry,<br />

do klasztoru papież przejechał<br />

przez Bramę Szeklerską (dar narodu<br />

„Wdzięczny jestem Bożej Opatrzności<br />

za to, że dane mi było dokonać kanonizacji<br />

świętej Kingi tu, na Ziemi Sądeckiej, z którą<br />

tak bardzo była związana; która przechowała<br />

Jej pamięć przez siedem wieków.<br />

Dziękuję wam Bracia i Siostry, mieszkańcy<br />

tej ziemi, że zachowaliście Ją w swoich sercach,<br />

że modliliście się przez Jej przyczynę<br />

i wyprosiliście u Boga ten dzień.<br />

(...) Pozdrawiam również Nowy Sącz i miasto,<br />

które zawsze urzekało mnie swoim pięknem<br />

i gospodarnością.”<br />

Z homilii papieża Jana Pawła II<br />

w Starym Sączu 16 czerwca 1999 r.<br />

węgierskiego – symbol gościnności<br />

i bezpieczeństwa).<br />

Co robił papież za klauzurą? Jedyne<br />

zdjęcia z wnętrz klasztoru ujrzały<br />

światło dzienne w publikacji albumowej<br />

papieskiego fotografa Arturo Marii<br />

i Adama Bujaka.<br />

Papież zwiedził klasztor, rozmawiał<br />

z zakonnicami, zjadł w ścisłym, duchowym<br />

gronie (bez VIP–ów, „cywili” i kamer<br />

telewizyjnych) obiad w klasztorze<br />

i chwilę odpoczywał. Posiłek przygotowały<br />

siostry, a fotele, na których zasiadł<br />

dostojny gość wraz z kardynałami<br />

i innymi osobami towarzyszącymi wy-<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

35


Papieska rocznica<br />

konał rzemieślnik z Tymbarku, mistrz<br />

stolarski Mieczysław Kordeczka wraz<br />

z tapicerem Janem Rysiem oraz uczniami<br />

z miejscowej szkoły zawodowej.<br />

Meble (tron, klęcznik, stojaki pod<br />

księgi mszalne i kredensy na szaty liturgiczne)<br />

dla ołtarza i papieskiej zakrystii<br />

były dziełem fachowców z sądeckiej<br />

spółdzielni „Przełom” i firmy<br />

„Iker”.<br />

Według biskupa Skworca, spotkanie<br />

w klasztorze miało bardzo miły,<br />

niezapomniany klimat. Dla sióstr klarysek<br />

– wielkie święto.<br />

– Podczas obiadu Ojciec Święty<br />

z uwagą wsłuchiwał się w referowane<br />

przeze mnie sprawy diecezji tarnowskiej,<br />

pytał o Krościenko. Przypomniałem pobyt<br />

Ojca Świętego w Tarnowie w 1987 r.<br />

i scenę, kiedy nie mógł przejechać między<br />

sektorami i chodził na platformie,<br />

aby się napatrzeć na pielgrzymów.<br />

O godz. 15.40 papież poszedł<br />

do kaplicy sióstr, gdzie są relikwie św.<br />

Kingi, tam pomodlił się, ucałował relikwie,<br />

pobłogosławił i jeszcze trochę<br />

rozmawiał z klaryskami. Każda z nich<br />

„Jesteśmy tu, w Starym Sączu,<br />

skąd wyruszamy ku Dzwonkówce,<br />

Radziejowej, na Prehybę, dochodzimy<br />

do Wielkiej Raczy. Wracamy<br />

na Prehybę i schodzimy albo zjeżdżamy<br />

na nartach, na nartach...<br />

(oklaski)<br />

Z Prehyby do Szlachtowej<br />

i do Krościenka. W Krościenku,<br />

na Kopiej Górce jest Centrum Oazy.<br />

W Krościenku przekraczamy Dunajec,<br />

który płynie razem z Popradem<br />

Komunikacyjny koszmar<br />

Tuż po mszy tysiące osób zablokowały<br />

drogi wylotowe, potworzyły się<br />

olbrzymie korki komunikacyjne, wręcz<br />

koszmar. Sytuację udało się opanować<br />

dopiero po godz. 21. Do zmierzchu<br />

praktycznie nieprzejezdne były mosty<br />

na Dunajcu w Gołkowicach i na Popradzie<br />

pomiędzy Nowym a Starym<br />

Sączem. Na drogach panował chaos<br />

nie do opanowania. Policja mimo<br />

w kierunku Sącza Nowego i Starego<br />

i jesteśmy w Sączu z powrotem.<br />

A kiedy na Dunajcu jest wysoka<br />

woda, to można w pięć, sześć godzin<br />

przepłynąć od Nowego Targu<br />

do Nowego Sącza. To tyle tej powtórki<br />

z geografii.”<br />

(okrzyki: „Szóstka z plusem!”, „Zostań<br />

dłużej!”)<br />

„Powtórka z geografii” papieża Jana Pawła II<br />

wygłoszona na starosądeckich Błoniach<br />

16 czerwca 1999 r.<br />

lumna premiera, mimo że pilotowało<br />

ją na sygnale kilka radiowozów BOR.<br />

Osobiście byłem świadkiem tytanicznej<br />

wręcz pracy funkcjonariuszy<br />

drogówki z patrolu P–32 (st. sierż. Marek<br />

Piwowarczyk i st. sierż. Jarosław<br />

Gwóźdź), którym udało się umożliwić<br />

przejazd dwóch karetek z wymagającymi<br />

natychmiastowej pomocy pacjentami.<br />

To był po prostu cud...<br />

Tłumy chciały zobaczyć opustoszały<br />

już papieski ołtarz z bliska, po-<br />

3<br />

mogła ucałować pierścień Piotrowy,<br />

co uwieczniał na zdjęciach watykański<br />

fotograf Arturo Mari. Potem Ojciec<br />

Święty przejechał papamobile na lądowisko,<br />

skąd odleciał helikopterem<br />

do Wadowic. Pielgrzymi zgotowali<br />

mu gorące pożegnanie. Setki, tysiące<br />

gardeł skandowało: Zostań z nami, zostań<br />

z nami...<br />

czerwiec 2009<br />

wysiłków była bezradna, a szczególnie<br />

funkcjonariusze, którzy przyjechali<br />

do Starego Sącza z Lublina i Poznania,<br />

i zupełnie nie znali miejscowej topografii.<br />

Wielkie kłopoty z wyjazdem miał<br />

premier Słowacji i prezydent Węgier.<br />

Ugrzązł na kilka godzin w tłumie specjalny<br />

autokar wiozący nowosądeckich<br />

VIP–ów. Utknęła również wcześniej ko-<br />

dziwiały jego architekturę. Ołtarz<br />

stał na 79-arowej działce oznaczonej<br />

w planach geodezyjnych Starego Sącza<br />

numerem 2408 – własności Bogumiły<br />

Migacz. Przed rokiem wyrosła<br />

tu pszenica. Migaczowie (mający dom<br />

z ogrodem ok. 200 metrów od ołtarza),<br />

podobnie jak ponad stu innych właścicieli<br />

pól uprawnych na Piaskach, odda-<br />

Sądeczanin


Papieska rocznica<br />

skaleczeń i zasłabnięć, którym usiłował<br />

przeciwdziałać zespół medyków<br />

pod wodzą kardiologa dr. Marka<br />

Czosnka. Nie użyto również karetki „N”<br />

(porodowej).<br />

Bardziej oblegane były natomiast...<br />

kabiny sanitarne i stoiska pocztowe,<br />

w których można było nabyć okolicznościowe<br />

karty z datownikami upamiętniającymi<br />

wizytę papieża na ziemi<br />

sądeckiej.<br />

Tuż po mszy w Starym Sączu, pobliski<br />

Nowy Sącz odwiedził premier<br />

Jerzy Buzek. W magistracie powitał<br />

go wiceprezydent Ludomir Krawiński<br />

i członek Zarządu Miasta Ryszard Nowak.<br />

W krótkiej rozmowie z premierem<br />

włodarze Sądecczyzny nie ukrywali,<br />

że po papieskiej wizycie nie tylko Stary<br />

Sącz, ale i inne miejscowości regionu<br />

ożyją dzięki pielgrzymkom do grobu<br />

nowej świętej.<br />

Świętość to codzienna wierność<br />

Ordynariusz tarnowski ks. biskup<br />

Wiktor Skworc niejednokrotnie odwołuje<br />

się do tamtej pielgrzymki:<br />

– Jan Paweł II zostawił nam w Starym<br />

obdarzył. To trudne wezwanie, ale nie powinniśmy<br />

realizacji tego powołania odkładać<br />

na jutro. Świętość to nic innego<br />

jak codzienna wierność.<br />

Chwała starosądeczanom, że nie zgodzili<br />

się na rozebranie Ołtarza Papieskiego,<br />

czy też – a były takie zakusy<br />

– na przeniesienie go w inne miejsce.<br />

Dziś ten obiekt stanowi już zabytek<br />

i cenną pamiątkę po polskim papieżu<br />

i ma szansę stać się ośrodkiem kultu<br />

nowego polskiego<br />

świętego.<br />

W Polsce<br />

nie ocalał<br />

żaden inny<br />

ołtarz, zbudowany<br />

dla<br />

odprawienia<br />

liturgii przez<br />

Jana Pawła II.<br />

Na tyłach ołtarza<br />

znajduje<br />

się izba pamięci poświęcona wizycie<br />

papieskiej. Powstało tu Starosądeckie<br />

Centrum Pielgrzymowania.<br />

Autor artykułu wręcza Janowi<br />

Pawłowi II „Encyklopedię Sądecką”<br />

fot. Arturo Mari<br />

li bez wahania swoje grunty pod „arendę”<br />

papieżowi, na urządzenie pola<br />

celebry. Wszystkim obiecano zwrot<br />

i rekultywację zadeptanej ziemi. Bodaj<br />

największą hojność zademonstrowała<br />

Kinga Job, która zgodziła się wyciąć<br />

400 jabłoni:<br />

– Zbyt wiele zawdzięczam mojej patronce,<br />

żeby odmówić. Jej ręka i wstawiennictwo<br />

nieraz odsuwała od nas<br />

nieszczęścia.<br />

Istotne zadania przyszło wykonać<br />

kościelnej służbie porządkowej, złożonej<br />

z ponad 7 tys. wolontariuszy<br />

w żółtych furażerkach, dowodzonej<br />

przez ks. Zbigniewa Krasa. Do niej dołączyła<br />

„Biała służba” ZHP (dowodzona<br />

przez harcmistrza Jana Orgelbranda)<br />

– ok. 600 harcerek i harcerzy zaangażowanych<br />

w obsługę pielgrzymów<br />

i inne działania pomocnicze (sanitarno–medyczne,<br />

łączności, lingwistyczne).<br />

Porządku w Starym Sączu i wzdłuż<br />

dróg dojazdowych pilnowało ponad 2<br />

tys. strażaków i policjantów. Ofiarnie<br />

pracowali też cywile, m.in. sądeczanie<br />

Michał Giercuszkiewicz, Jerzy Kubrycht,<br />

Grzegorz Kasperczyk, Krzysztof<br />

Podbielski.<br />

Nie miały natomiast nadmiaru pracy<br />

oflagowane czerwonym krzyżem<br />

punkty medyczne i krążące między<br />

sektorami patrole pielęgniarek i kawalerów<br />

maltańskich oraz dwa szpitale<br />

polowe – krynicki i tarnowski (św.<br />

Łukasza). Pomoc dotyczyła drobnych<br />

Sączu cenny, szczególny depozyt: wezwanie<br />

do świętości wszystkich – świeckich<br />

i konsekrowanych. I tak jak w 1987<br />

roku, wynosząc na ołtarze Bł. Karolinę<br />

Kózkę powiedział nam, żebyśmy przypatrywali<br />

się naszemu powołaniu do świętości<br />

co dnia, tak w Starym Sączu to wezwanie<br />

zmaksymalizował, co świadczy<br />

o olbrzymim zaufaniu, jakim nas papież<br />

Klasztor, kapliczka ze źródełkiem<br />

i ołtarz tworzą związany z papieżem<br />

i świętą szlak św. Kingi.<br />

Jerzy Leśniak<br />

Fot. Jerzy Cebula, Jerzy Leśniak<br />

W artykule wykorzystałem własne publikacje<br />

z książek Gród św. Kingi (Biały Kruk, 2007) i Stary<br />

Sącz (Bellona, 2008) oraz zamieszczone w „Dzienniku<br />

Polskim” w czerwcu 1999 r.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

37


Papieska rocznica<br />

S ą d e c k i e<br />

38<br />

Karol Wojtyła w latach 1953-78<br />

odwiedził wiele zakątków Sądecczyzny,<br />

przeszedł pieszo ważniejsze<br />

szlaki turystyczne w Beskidach.<br />

Szczególnie upodobał sobie<br />

narciarskie stoki wokół Przehyby.<br />

Na tutejszych polanach górskich<br />

powstawały teksty homilii.<br />

Na nartach i w kajaku<br />

Pierwszy udokumentowany<br />

pobyt na Sądecczyźnie wskazuje<br />

na Krynicę. W sierpniu 1953 r. grupa<br />

turystów, z Karolem Wojtyłą, przemierzała<br />

pieszy szlak turystyczny<br />

z Bieszczad przez Beskid Niski i dalej<br />

pod Górę Parkową. W 1954 r. ksiądz<br />

Karol wędrował też po Beskidzie Sądeckim,<br />

ze Szlachtowej na Przehybę,<br />

która na wiele lat stanie jego „magiczną<br />

górą”. W tym samym roku,<br />

13-14 sierpnia, wyprawa z Karolem<br />

przeszła ze Szczawnicy przez Przehybę,<br />

Radziejową, Piwniczną, Halę<br />

Łabowską do Krynicy, gdzie ksiądz<br />

Wojtyła przyjeżdżał na narty także<br />

w latach 1956-1957. Jeździł często<br />

na Górze Parkowej, ale na nartach<br />

wyszedł też na Krzyżową i Jaworzynę<br />

Krynicką oraz przeszedł przez<br />

Huzary do Mochnaczki. Wycieczki<br />

narciarskie z przyjaciółmi urozmaicał<br />

na różne sposoby: 4 lutego 1957<br />

wycieczkę powyżej Słotwin urozmaicił<br />

„skiring” za saniami ciągniętymi<br />

przez konia.<br />

15 czerwca 1957 r. był w Ptaszkowej<br />

podziwiając w starym, drewnianym<br />

kościółku płaskorzeźbę „Modlitwa<br />

w Ogrojcu” Wita Stwosza.<br />

Beskid Sądecki odwiedzał<br />

regularnie niemal co rok.<br />

Później, już jako papież, Karol<br />

Wojtyła wielokrotnie mówił i pisał<br />

m.in. w zacytowanej poniżej „Autobiografii”<br />

(2002), jak ważny jest dla<br />

niego kontakt z przyrodą w naszym<br />

regionie:<br />

„Człowiekowi potrzebne<br />

jest piękno krajobrazu. (...) I dlatego<br />

maj 2009<br />

też nic dziwnego, że ciągną tutaj ludzie<br />

z różnych stron Polski, a także<br />

spoza Polski. Ciągną latem i zimą.<br />

Szukają odpoczynku. Pragną odnaleźć<br />

siebie w obcowaniu z przyrodą.<br />

Pragną odzyskać siły w zdrowym<br />

wysiłku fizycznym: w marszu, w podejściu,<br />

we wspinaczce, w zjeździe<br />

narciarskim. Ej, łza się w oku kręci...”<br />

W połowie lat pięćdziesiątych<br />

ksiądz Wojtyła bierze udział w Międzynarodowym<br />

Spływie Kajakowym<br />

na Dunajcu. Na etapie w Sromowcach<br />

Niżnych na ostrych kamieniach<br />

przedziurawił lichy raczej kajak.<br />

Dopłynął do mety, ale łódka<br />

zatonęła w Szczawnicy. Nie zmókł<br />

tylko brewiarz.<br />

Ślub w Podegrodziu<br />

W kwietniu 1963 r. – na prośbę<br />

wykładowcy w KUL ks. Józefa Tokarza<br />

– biskup krakowski Karol Wojtyła<br />

udzielił ślubu w kościele św. Jakuba<br />

w Podegrodziu Marii Żelasko<br />

i Tadeuszowi Usamowskiemu, a następnie<br />

wziął udział w weselu w Gostwicy.<br />

Regionalna chałupa Żelasków<br />

stoi teraz w Sądeckim Parku<br />

Etnograficznym.<br />

W Zawadzie<br />

Z udziałem Karola Wojtyły odbyła<br />

się koronacja obrazu Matki Boskiej<br />

Pocieszenia z kościoła jezuitów<br />

pw. Św. Ducha w Nowym Sączu.<br />

Obraz został koronowany 11 sierpnia<br />

1963 przez Prymasa Tysiąclecia<br />

kardynała Stefana Wyszyńskiego<br />

w asyście biskupów Karola Wojtyły<br />

i Jerzego Ablewicza oraz 14 innych<br />

biskupów. Ówczesne władze<br />

nie zgodziły się na koronację na sądeckim<br />

rynku i uroczystości odbyły<br />

się w pobliskiej Zawadzie. W trwających<br />

od 2 do 11 sierpnia uroczystościach<br />

udział wzięło 700 księży<br />

i ponad 300 tys. wiernych.<br />

Na Przehybie<br />

W latach sześćdziesiątych schronisko<br />

na Przehybie było ulubionym<br />

miejscem zimowego wypoczynku<br />

Karola Wojtyły, który przyjeżdżał<br />

tu w towarzystwie krakowskich fizyków,<br />

m.in. prof. Jerzego A. Janika.<br />

Według wpisów w księdze pamiątkowej<br />

i relacji świadków przyszły<br />

Papież był na Przehybie w 1959 r.,<br />

1963 r. oraz w latach 1966-1969.<br />

Na górę podchodził zwykle od południa,<br />

od Szlachtowej, a w latach<br />

późniejszych od Szczawnicy<br />

i Gabonia.<br />

Ostatni wpis w księdze pamiątkowej<br />

datowany na 2-10 lutego<br />

1971 r. ma następującą treść: „Groziło,<br />

że po 10 latach systematycznych,<br />

cudnych, zimowych pobytów<br />

na Przehybie zmienimy miejsce. Teraz<br />

po powrocie p. Mariana Patyka<br />

mamy perspektywę następnych 10<br />

lat i wmurowania następnej tablicy.<br />

Prawdziwy gospodarz decyduje<br />

o prawdziwym uroku schroniska”.<br />

Tropie, Stary Sącz,<br />

Siekierczyna<br />

Starsi sądeczanie pamiętają pobyty<br />

metropolity podczas uroczystości<br />

kościelnych z okazji tysiąclecia<br />

Chrztu Polski w Tropiu (17<br />

lipca 1966), w Starym Sączu (24<br />

lipca 1966), Limanowej (11 września<br />

1966), a także następnie w Siekierczynie<br />

(8 grudnia 1967 i 16 października<br />

1972), rodzinnej wsi<br />

kardynała Filadelfii Jana Króla, oraz<br />

Tylmanowej (góra Błyszcz, 16 sierpnia<br />

1972 i 18 sierpnia 1974).<br />

U „Małgorzaty”<br />

6 sierpnia 1971 roku, metropolita<br />

krakowski przewodniczył wspólnie<br />

z biskupem Jerzym Ablewiczem<br />

uroczystości przeniesienia<br />

obrazu Przemienienia Pańskiego<br />

do głównego ołtarza w nowosądeckim<br />

kościele pw. św. Małgorzaty,<br />

który - już jako Papież - wyniósł<br />

później do godności bazyliki.<br />

Sądeczanin


Papieska rocznica<br />

s z l a k i<br />

Karol Wojtyła w Nowym Sączu<br />

W Siekierczynie<br />

Na górskim szlaku<br />

W Starym Sączu, 1966<br />

W Starym Sączu, 1966 W Tropiu, 17.07.1966<br />

W górach<br />

Zimą na Przehybie<br />

Sądeczanin maj 2009<br />

39


Społeczeństwo<br />

największego festyn ludyczny na sądecczyźnie<br />

Łącko kwitnące sadami<br />

40<br />

Na początku XX wieku ksiądz proboszcz Jan Piaskowy – dopingowany<br />

przez kierownika szkoły Stanisława Wilkanowicza – kazał swoim<br />

łąckim parafianom, by zamiast klepania zdrowasiek, sadzili za każdy<br />

wyznany na spowiedzi grzech po jednej jabłoni i śliwie. Ludziska<br />

szybko zrozumieli, że mogą na swoich grzechach zrobić zupełnie dobry<br />

interes. Grzeszyli więc śmiało i sadzili owocowe drzewka (dziś<br />

sady zajmują w łąckiej gminie blisko tysiąc hektarów), ufając, że obie<br />

te czynności zostaną im policzone na poczet dobrych uczynków. Diabeł<br />

jednak nie spał: podsunął gospodarzom zdrożną myślą produkowania<br />

ze śliwek śliwowicy. Tę opowieść usłyszałem onegdaj od pani<br />

doktor Jolanty Pasoniowej (żony b. posła), z domu Krzywdzińskiej,<br />

wywodzącej się właśnie z Łącka.<br />

księdzu Piaskowym w Łącku<br />

O nie zapomniano. Podczas tegorocznego<br />

Święta Kwitnącej Jabłoni<br />

ks. prałat Józef Trzópek wraz z wójtem<br />

gminy Franciszkiem Młynarczykiem<br />

dokonali uroczystego odsłonięcia<br />

tablicy (wmurowanej w kościele<br />

parafialnym) upamiętniającej osobę<br />

łąckiego proboszcza, który w znaczny<br />

sposób przyczynił się do rozwoju sadownictwa<br />

na tym terenie.<br />

Podkreślono, że zajmując się<br />

nie tylko duchowym rozwojem mieszkańców,<br />

ale i intelektualnym – jeżdżąc<br />

czerwiec 2009<br />

po wsiach uczył nie tylko katechizmu,<br />

ale i agronomii.<br />

Wspomnianego zaś trunku, choć<br />

wciąż nielegalnego, nie brakowało<br />

i w tym roku w Łącku: Święto Kwitnącej<br />

Jabłoni – impreza regionalna<br />

o bodaj najdłuższej tradycji w tej części<br />

Polski – po raz pierwszy odbyły się<br />

w 1947 r. Wymyślili je m. in. Stanisław<br />

Baziak, Stanisław Kuziel, Antoni<br />

Arendarczyk, Paweł Faron, Tomasz<br />

Kucharski, Marian Pasiut i Jan Leśniak.<br />

Zorganizowano je, aby rozpropagować<br />

walory sadownicze tutejszego<br />

regionu. Mieszkańcy obawiali się,<br />

że władza przystąpi do budowy zapory<br />

wodnej pomiędzy Łąckiej i Jazowskiem,<br />

co groziło wysiedleniem ludności<br />

i zalaniem kilku miejscowości.<br />

Pierwsze święta organizowano<br />

w sadach gospodarzy m. in. Stanisława<br />

Sopaty w Czerńcu i Jana Maurera<br />

w Łącku. Od 35 lat ludowo-artystyczny<br />

festyn rozgrywa się w malowniczym<br />

amfiteatrze na Górze Jeżowej.<br />

Inwazja gości – muzyka<br />

połączyła narody<br />

Tegorocznym obchodom towarzyszyła<br />

piękna pogoda, wiosenna zieleń<br />

sadów, radosna atmosfera festynu.<br />

Po mszy św. w intencji sadowników<br />

odprawionej w kościele parafialnym,<br />

po odegranym łąckim hejnale i wypuszczeniu<br />

w niebo gołębi pomaszerowały<br />

po Łącku barwne korowody<br />

z zespołami folklorystycznymi i orkiestrami.<br />

Podziw budziły szykowne orszaki<br />

młodzieży i konne banderie, popisy<br />

szczudlarzy i kuglarzy. Przykuwała uwagę<br />

projekcja filmu z 1948 r. pt. „Kwitną<br />

jabłonie” na telebimie, który umieszczony<br />

został na skwerku obok rynku<br />

Malowniczy amfiteatr pod Górą<br />

Jeżową pękał w szwach, ludzie siedzieli<br />

wysoko pod smrekami, lało się<br />

piwo, smażyły kiełbaski, niezły interes<br />

robili odpustowi kramarze, sprzedawcy<br />

kolorowych baloników, objazdowa<br />

karuzela. Bawiły starszych i młodszych<br />

zespoły „Wilk”, „Chrząszcze”, „White Tower”.<br />

Rozśmieszał do łez kabaret „Rak”.<br />

Zabawa taneczna trwała do późnej<br />

nocy.<br />

Imprezę zainaugurował Międzynarodowy<br />

Festiwal Kapel Ludowych<br />

i Ulicznych – „Muzyka łączy narody”.<br />

Na estradzie w Rynku oraz amfiteatrze<br />

na Jeżowej Górze oklaskiwano zespoły<br />

z krajów grupy wyszehradzkiej oraz<br />

z Białorusi: „Dudaryki” z Mińska, „Danubius”<br />

z miejscowości Szop na Węgrzech,<br />

Grupę im. Joszka Prihody z Petrovan<br />

na Słowacji, „Morsy” z Dębicy,<br />

Kapelę Tadeusza Plechty z Łącka.<br />

Sądeczanin


Społeczeństwo<br />

Festiwal zrealizowano przy wsparciu<br />

finansowym Funduszu Wyszehradzkiego,<br />

Województwa Małopolskiego,<br />

Starostwa Powiatu Nowosądeckiego,<br />

Urzędu Gminy Łącko, Poakcesyjnego<br />

Programu Wspierania Obszarów<br />

Wiejskich<br />

Wójt Franciszek Młynarczyk z dumą<br />

wskazywał na swych ambasadorów<br />

(gmina nie tylko sadami i śliwowicą<br />

stoi): Góralską Orkiestrę Dętą im. Tadeusza<br />

Moryty, zespoły regionalne „Duże<br />

Łącko” i „Małe Łącko” kultywujące folklor<br />

Białych Górali. Obiema orkiestrami<br />

dyryguje Stanisław Strączek, zawodowo<br />

kapelmistrz Orkiestry Reprezentacyjnej<br />

Straży Granicznej.<br />

Przy drodze do amfiteatru roiło się<br />

od twórców ludowych, rękodzielników,<br />

stoisk z przysmakami regionalnymi.<br />

Goście – smakując m.in. ciasta<br />

zgłoszone do konkursu na najlepszy<br />

placek z jabłkami – mieli wyjątkową<br />

okazję przyjrzeć się efektom organizacyjnego<br />

wysiłku włodarzy gminy:<br />

festyn dla kilku tysięcy ludzi, jadła<br />

i napitku pod dostatkiem, uciechy dla<br />

ciała i ducha.<br />

Łyżką dziegciu w festynowej beczce<br />

miodu była jedynie agitacja kandydatów<br />

(lub ich pretorianów) do europarlamentu,<br />

którzy z ulotkami<br />

wyborczymi w ręku zaczepiali uczestników.<br />

Ci akurat nie okazywali nimi<br />

specjalnego zainteresowania. I bardzo<br />

dobrze!<br />

(j); Fot. Jerzy Leśniak, Jerzy Żak<br />

W oczekiwaniu na tegoroczne owocobranie Łącka banderia konna. Józef Tokarz z Jazowska prezentuje łącką śliwowicę<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

41


Społeczeństwo<br />

najpiękniejsze<br />

sądeczanki<br />

42<br />

Finałowa gala<br />

Marianna Sokołowska, tegoroczna<br />

maturzystka w II LO im.<br />

Marii Konopnickiej w Nowym Sączu,<br />

została wybrana Miss Ziemi Sądeckiej<br />

2009 w wyborach, jakie przeprowadzono<br />

w Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym<br />

Sączu. Tytuły Wicemiss przypadły<br />

Jadwidze Stypule z Nowego Sącza<br />

i Angelice Tomasiak z Przysietnicy.<br />

Imprezę poprowadził aktor Piotr<br />

Szwedes, choreografię opracowała<br />

Karolina Łukasik. Kandydatki do tytułu<br />

„Najpiękniejszej” występowały w kilku<br />

odsłonach: w strojach letnich, koktajlowych,<br />

ślubnych, wizytowych<br />

czerwiec 2009<br />

i plażowych. Dzieliły się też swoimi<br />

planami i marzeniami. W części artystycznej<br />

wystąpili śpiewacy (Mateusz<br />

Bieryt, Klaudia Leśniak, Aleksandra<br />

Maślanka i Katarzyna Rzepka) i tancerki<br />

z zespołu „Katharsis” z Miejskiego<br />

Ośrodka Kultury oraz laureat telewizyjnego<br />

programu „Mam talent” Mateusz<br />

Ziółko. Organizatorami wyborów<br />

były Joanna Durak i Joanna Malska<br />

z agencji SAM MODELS.<br />

finale konkursu Miss Polonia Ziemi<br />

Sądeckiej uczestniczyło dwa-<br />

W<br />

naście kandydatek:<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

Paulina Rajewska<br />

Katarzyna Dobosz<br />

Marianna Sokołowska<br />

Jadwiga Stypuła<br />

Natalia Lompart<br />

Monika Reszkiewicz<br />

Joanna Madziar<br />

Joanna Grońska<br />

Małgorzata Pyrdoł<br />

Angelika Tomasiak<br />

Kinga Łukasik<br />

Zofia Hruby<br />

•<br />

Zdjęcia z imprezy w MOK: Jerzy Leśniak,<br />

Małgorzata Sokołowska<br />

<strong>Zobacz</strong> zdjęcia finalistek: str. 100<br />

Sądeczanin


Pokaz w sukniach ślubnych<br />

Rywalizacja na estradzie.<br />

po prawej: Marianna w koronie<br />

Dziewoje z zespołu Katharsis (MOK)<br />

Pokaz w strojach kąpielowych<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

43


Społeczeństwo<br />

Wyznania Misski<br />

44<br />

Kim jestem? Sądeczanką. Ale po tacie<br />

Kurpianką, po mamie – Tuchowianką.<br />

Znak Zodiaku: Bliźnięta, urodziłam się 23<br />

maja 1990 r.<br />

Waga, wzrost: 175 cm, 57 kg.<br />

Rodzina: Tata, Mieczysław jest muzykiem,<br />

nauczycielem, prowadził chór w PWSZ<br />

i „Sokoliki” w „Sokole”. Mama, Barbara też<br />

jest pedagogiem muzycznym. Acha, mam<br />

starsze rodzeństwo (wszyscy mają imiona<br />

zaczynające się na M): Magdalena, Małgorzata<br />

i Michał.<br />

Najwcześniejsze wspomnienie: rytmika<br />

w przedszkolu, którą prowadziła moja<br />

mama.<br />

Rodzicom zawdzięczam: to, że nauczyli<br />

mnie wrażliwości, punktualności,<br />

odpowiedzialności.<br />

Za co dostałam lanie od ojca? Za bałaganiarstwo,<br />

niedbałość.<br />

Pierwsze odkrycie:. zespół Affabre Concinui<br />

– moje ogromne odkrycie, w wieku<br />

8 lat zakochałam się w tym zespole i ciągle<br />

jestem nim tak samo zafascynowana<br />

Koledzy, koleżanki z podwórka: Michał<br />

Dobosz, Paulina Pałuzewicz, Stefan Janus,<br />

Magda Korneluk.<br />

Pierwsze ważne książki: Dzieci z dworca<br />

ZOO, Oskar i Pani Róża, Pamiętnik<br />

Narkomanki<br />

Pierwszy sukces: na początku szkoły podstawowej<br />

wygrałam konkurs pieśni patriotycznej<br />

(międzyszkolny)! Byłam najmłodszą<br />

uczestniczką. W gimnazjum natomiast<br />

zdałam FCE (język angielski).<br />

Pierwsza porażka: oblany egzamin<br />

na prawo jazdy. Zdałam dopiero za drugim<br />

razem.<br />

czerwiec 2009<br />

Pierwsza łza: Mamusia miała operację<br />

na nerki. Strasznie wtedy się bałam. Był<br />

to początek podstawówki.<br />

Mój autorytet: Rodzice, zdecydowanie.<br />

Najbardziej pamiętne chwile w życiu:<br />

zwycięstwa w konkursach wokalnych, każda<br />

chwila z Jarkiem jest niezapomniana,<br />

pierwszy lot samolotem i ogromne turbulencje,<br />

śmierć babci...<br />

Pierwsze pieniądze zarobiłam tłumacząc<br />

tacie książkę dotyczącą brydża.<br />

Szkoła: jestem w trakcie matury w II LO,<br />

w klasie matematyczno-informatycznej<br />

(wychowawca Łukasz Sommer).<br />

Ulubione dania: tatar, wszelkiego rodzaju<br />

sałatki, kuchnia włoska.<br />

Hobby: śpiew (blues, soul), taniec salsa<br />

(tańczę w klubie razem z Mirosławem<br />

Haczkiem), siłownia, język angielski.<br />

Ulubiony bohater literacki (filmowy):<br />

Forrest Gump, Polyanna.<br />

Na bezludną wyspę zabrałabym:<br />

a z 1000 dobrych książek.<br />

Moja największa zaleta: ufność.<br />

Moja najpoważniejsza wada: naiwność.<br />

Co zmieniłabym w Nowym Sączu? Ulicę<br />

Nadbrzeżną, codziennie co najmniej kilkukrotnie<br />

muszę tamtędy przejechać.<br />

„Konie mogę kraść”: z moją przyjaciółką<br />

Angeliką Pawlik, zawsze mnie wspierającą,<br />

nie wiem, co bym bez niej zrobiła.<br />

Moi przyjaciele: Jarek Pasoń, niezastąpiony,<br />

kochający, nie było ani momentu niepewności<br />

w naszym związku z jego strony!<br />

Odpowiedzialny, wysportowany i dobry.<br />

I BARDZO przystojny; Leszek Marciniak –<br />

mogę mu zaufać, o wszystkim powiedzieć,<br />

płacze i cieszy się razem ze mną.<br />

Najlepsze miejsca na ziemi: szczyt góry<br />

zamkowej w Pieninach, Barcelona.<br />

Podróże: byłam w Hiszpanii, Egipcie,<br />

Szwecji, Norwegii, Anglii, Szkocji, Niemczech,<br />

Słowacji, Francji, Holandii, Belgii,<br />

Ukrainie.<br />

Marzenie: dostać się na studia<br />

na Politechnikę Krakowską lub Akademię<br />

Górniczo-Hutniczą.<br />

W nagrodę za tytuł Misski otrzymałam<br />

wiele nagród, ale najbardziej cieszę się,<br />

że mogłam poznać Jagę (pierwszą wicemiss)<br />

i Mateusza Ziółko, laureata telewizyjnego<br />

konkursu „Mam talent”.<br />

Nowy Sącz jest dla mnie domem, moją<br />

małą ojczyzną. Kocham to miejsce, chciałabym<br />

tu wrócić po studiach, pracować i żyć<br />

tu.<br />

Marianna Sokołowska<br />

Miss Ziemi Sądeckiej 2009<br />

Sądeczanin


Nowe książki<br />

sandecjana i publikacje regionalne na półkach księgarskich<br />

kto czyta nie błądzi<br />

Pamiętnik<br />

PTT<br />

Potężną porcję<br />

wiadomości o Tatrach<br />

i pomniejszych<br />

polskich<br />

górach przynosi<br />

17. tom Pamiętnika<br />

Polskiego<br />

Towarzystwa Historycznego.<br />

W<br />

bogato ilustrowanym<br />

i opasłym tomisku (ponad 400<br />

stron) znajdziemy m.in. obszerne sprawozdanie<br />

Macieja Zaremby z działalności<br />

Oddziału PTT „Beskid” w Nowym Sączu<br />

za 2008 r. Dość powiedzieć, że zorganizowano<br />

68 wycieczek górskich i innych imprez,<br />

z których skorzystało ogółem 2742<br />

osób. – Największe zapotrzebowanie istnieje<br />

na wycieczki jednodniowe, najczęściej<br />

wędrowano po Beskidzie Sądeckim, ale też<br />

wyprawiano się za granicę, m.in. 18 razy w<br />

słowackie Tatry i inne góry u naszych południowych<br />

sąsiadów, ale także na Czechy,<br />

do Chorwacji, Rumunii i Włoch – informuje<br />

honorowy prezes PTT Oddział „Beskid”.<br />

Z innych rzeczy polecam rewelacyjny<br />

artykuł Macieja Pinkwarta o starym<br />

cmentarzu zakopiańskim na Pęksowym<br />

Brzyzku, gdzie od 1800 roku chowa<br />

się najwybitniejszych zakopiańczyków.<br />

Dziwne koleje losu, również kłótnie w zakopiańskich<br />

rodach, sprawiły, że niektóre<br />

osobistości mają po dwa nagrobki na<br />

Pęksowym Brzyzku.<br />

Almanach Łącki<br />

10. numer „Almanachu Łąckiego”,<br />

półrocznika wydawanego od 5 lat przez<br />

Towarzystwo Miłośników Ziemi Łąckiej,<br />

przy wsparciu Starostwa<br />

Powiatowego i<br />

UG Łącko poświęcony<br />

jest w dużej mierze<br />

historii Czarnego<br />

Potoku i wybitnym<br />

ludziom wywodzącym<br />

się z tej prastarej<br />

wsi, gdzie cześć<br />

odbiera słynący łaskami,<br />

ozdobiony w<br />

1999 roku papieskimi<br />

koronami obraz<br />

MB Bolesnej. Polecam wspomnienia sadownika<br />

Stanisława Farona, bo Czarny<br />

Potok to również ciągnące się kilometrami<br />

sady owocowe, okwiecone w maju,<br />

pożółkłe jesienią. Ciekawy jest wywiad<br />

z prof. Stanisławem Morytą, rektorem<br />

Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka<br />

Chopina w Warszawie, synem Tadeusza<br />

Moryty, założyciela w 1946 r. Orkiestry<br />

Dętej w Czerńcu, która gra do dziś. „Almanach<br />

Łącki” to bodaj jedyne wydawnictwo<br />

regionalne, w którego kolegium<br />

redakcyjnym zasiada aż 3 profesorów: Julian<br />

Dybiec, Barbara Wagner i Bolesław<br />

Faron, a na dokładkę ks. prałat Józef Trzópek<br />

i Zbigniew Czepelak, do niedawna<br />

szef oświaty w powiecie nowosądeckim.<br />

O pochodzeniu nazw<br />

miejscowych Gminy<br />

Podegrodzie i okolic<br />

Podegrodzianin, Zenon Szewczyk,<br />

radny powiatowy, a w innym wcieleniu<br />

nauczyciel i pedagog o długoletnim stażu,<br />

popełnił dzieło onomastyczne. Zebrał<br />

nazwy podegrodzkich wsi, osiedli, pól,<br />

wzgórz i potoków ustalając etymologię<br />

tych różnych „Dąbrów”, „Chełmów”, „Niw”.<br />

Książeczka niewielka objętościowo (60<br />

stron), ale o dużym ciężarze gatunkowym.<br />

Szewczyk uporządkował wreszcie<br />

pisownię najstarszej sądeckiej miejscowości,<br />

dlatego to hasło przytaczamy w<br />

całości: „Naszacowice [Născowice, Năszcowice,<br />

Năsacoice] – pierwsza, historyczna<br />

siedziba Sącza, w której znajdują się<br />

resztki starego grodziska, siedziby pierwszych<br />

polskich kasztelanów. Niektórzy badacze<br />

wiązali tę nazwę z Sączem, formułując<br />

tezę, że Naszacowice to osada ‘nad<br />

dawnym Sączu’, czyli Naszącowice. Taką<br />

etymologię wyklucza<br />

prof. Eugeniusz<br />

Pawłowski pisząc,<br />

że nie ma ona żadnych<br />

podstaw naukowych.<br />

Wg tego<br />

badacza sądeckiego<br />

nazewnictwa, Naszacowice<br />

to nazwa<br />

patronimiczna wywodząca<br />

się od imienia<br />

pierwszego założyciela<br />

wsi Nosacza.<br />

Źródła historyczne wymieniające tę nazwę<br />

są dość liczne. Najstarsze zachowane<br />

zapisy pochodzą z 1283 i 1292.: Nossaczouicy.<br />

J. Długosz w XV-wiecznym Liber<br />

beneficiorum zapisał tę nazwę w dwóch<br />

wersjach: Nossaczowycze i Noszaczowycze.<br />

(…) Zapis zgodny ze współczesną<br />

ortografią, przywołujący także kolonię<br />

niemiecką założoną na terenie tej wsi,<br />

pojawi się w spisie miejscowości z 1794<br />

r.: Naszacowice i Naschazowitz Colonia.<br />

Książkę Z. Szewczyka wydał UG Podegrodzia<br />

z okazji 60-lecia Biblioteki Gminnej.<br />

Marka sądecka<br />

„Marka to nazwa, symbol, utworzona<br />

w celu identyfikacji i wyróżnienia, służąca<br />

do przekazania zaplanowanej informacji<br />

do określonych osób. Budowanie marki to<br />

budowanie lepszej pozycji regionu i zwiększenie<br />

jego wartości. To zbiór powiązanych<br />

elementów wizualnych i werbalnych identyfikujących<br />

region oraz wartości i korzyści,<br />

które odbiorca postrzega<br />

jako atrakcyjne. Marka<br />

dla regionu sądeckiego<br />

będzie kreowana głównie<br />

pod kątem turystyki.<br />

Jej stworzenie zapewni<br />

regionowi w dłuższym<br />

okresie czasu wiele korzyści,<br />

zarówno w obszarze<br />

turystycznym, jak również<br />

gospodarczym” – pisze<br />

dr Józef Wojnarowski,<br />

były wieloletni dyrektor<br />

hotelu Orbis „Beskid” w<br />

Nowym Sączu w broszurze pt. „Koncepcja<br />

marki turystycznej na przykładzie<br />

Sądecczyzny. Budowanie i zarządzanie<br />

marką sądecką.” Autor proponuje szybkie<br />

powołanie Kapituły Marki Sądeckiej,<br />

która rozpisałaby konkurs na<br />

opracowanie logo, znaku, symbolu<br />

Sądecczyzny. Chodzi o znak graficzny<br />

oraz hasło promocyjne, w<br />

których by się zawierało, wszystko<br />

co najlepsze Sądecczyzna ma do<br />

zaoferowania. Nowatorską pracę<br />

Wojnarowskiego, który zęby zjadł<br />

na turystyce, wydała Wyższa Szkoła<br />

Przedsiębiorczości w Nowym Sączu,<br />

gdzie autor wykłada.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

Bibliofil<br />

45


Sądeczanie<br />

skromna sądecka zakonnica kandydatką na ołtarze<br />

Męczennica z Trzetrzwiny<br />

4<br />

Zamordowana przed 6 laty w Kongo siostra Czesława Lorek ze Zgromadzenia<br />

Sacre-Coeur, pochodząca z parafii MB Pocieszenia w Trzetrzewinie,<br />

od 21 maja br. jest patronką Szkoły Podstawowej w Biczycach Dolnych. Uroczystości<br />

nadania szkole imienia tragicznie zmarłej misjonarki z Czarnego<br />

Lądu oraz odsłonięcia pamiątkowej tablicy towarzyszyło dwudniowe seminarium<br />

zatytułowane: „Czyń niech widzę, mów niech słyszę. Misja siostry<br />

Czesławy Lorek a współczesny altruizm”. Konferencję zorganizował Urząd<br />

Gminy w Chełmcu pod patronatem bp. Wiktora Skworca, przewodniczącego<br />

Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Zaangażowany był sam wójt Bernard<br />

Stawiarski, poprzez żonę Joannę spowinowacony z s. Czesławą Lorek.<br />

Mszy św. w kościele MB Pocieszenia w Trzetrzewinie w intencji śp. s. Czesławy Lorek przewodniczył<br />

i tablicę w SP w Biczycach Dolnych poświęcił ks. Krzysztof Czermak, wikariusz<br />

bpa Wiktora Skworca ds. misji.<br />

Od lewej – ks. Marian Stępień, bp Janusz Kaleta, ks. Marian Brach, ks. Stanisław Olesiak; fot. (leś)<br />

czerwiec 2009<br />

Biczycach i Trzetrzewinie odbyła<br />

się seria wykładów i pa-<br />

W<br />

neli dyskusyjnych poświęconych działalności<br />

polskich misjonarzy. Postać<br />

s. Czesławy Lorek przybliżyło Jej rodzeństwo:<br />

Zofia Lorek, Krystyna Plata<br />

i Wanda Waśko. W panelu pt. „Między<br />

konformizmem a heroizmem” wspominano<br />

męczeńską śmierć tarnowskich<br />

misjonarzy: ks. Jana Czubę, ks. Zbigniewa<br />

Strzałkowskiego oraz kleryka Roberta<br />

Gucwę.<br />

Ks. dr Jan Piotrowski, dyrektor Papieskich<br />

Dzieł Misyjnych w Warszawie<br />

wygłosił wykład pt. „Misje w służbie<br />

życia”, a ks. dr Krzysztof Czermak, wikariusz<br />

bp. Skworca ds. misji, przedstawił<br />

wkład diecezji tarnowskiej w dzieło<br />

misyjne Kościoła powszechnego.<br />

Nie zabrakło czynnych misjonarzy, którzy<br />

specjalnie przyjechali do Trzetrzewiny,<br />

aby w 6. rocznicę męczeńskiej<br />

śmierci s. Czesławy Lorek opowiedzieć<br />

o swojej pracy. Na przykład z Kazachstanu<br />

przyleciał pochodzący z gminy<br />

Korzenna ks. bp Janusz Kaleta, administrator<br />

apostolski w tej postsowieckiej<br />

republice. Panel dyskusyjny z udziałem<br />

m.in. bp. Janusza Kalety, o. Stanisława<br />

Olesiaka SVD, byłego misjonarza w Angoli,<br />

oraz ks. prałata Mariana Stępnia,<br />

byłego proboszcza Trzetrzewiny, pracującego<br />

obecnie na Ukrainie, poprowadził<br />

nasz redakcyjny kolega Jerzy<br />

Leśniak. W kończącym seminarium<br />

dyskusji nt. altruizmu we współczesnym<br />

zmaterializowanym świecie wziął<br />

udział wicemarszałek Małopolski Leszek<br />

Zegzda, red. Marcin Przeciszewski<br />

z Katolickiej Agencji Informacyjnej,<br />

prezes Fundacji Sądeckiej Zygmunt<br />

Berdychowski, prezes Wspólnoty Polskiej,<br />

oraz Marek Ziółkowski z Ministerstwa<br />

Spraw Zagranicznych.<br />

Podczas konferencji rozstrzygnięto<br />

szkolny konkurs misyjny, czynna też<br />

była wystawa poświęcona s. Czesławie<br />

Lorek. W wielu wystąpieniach przewijała<br />

się myśl, że ta prosta, skromna zakonnica<br />

z Trzetrzewiny jest kandydatką<br />

na ołtarze…<br />

Sądeczanin


„Święci są po to, ażeby świadczyć<br />

o wielkiej godności człowieka. Świadczyć<br />

o Chrystusie ukrzyżowanym<br />

i zmartwychwstałym ‘dla nas i naszego<br />

zbawienia’, to znaczy równocześnie<br />

świadczyć o tej godności, jaką<br />

człowiek ma wobec Boga. Świadczyć<br />

o tym powołaniu, jakie człowiek ma<br />

w Chrystusie. I można powiedzieć,<br />

że siostra Czesława Lorek była świadoma<br />

tej godności. Świadoma tego<br />

powołania” - napisał ks. prof. Alojzy<br />

Drożdż we wstępie do książki o zakonnicy<br />

z Trzetrzewiny.<br />

Dodajmy, że niezwykle cenna<br />

i sprawnie przeprowadzona konferencja<br />

misyjna była dziełem pracowników<br />

Gminnego Ośrodka Kultury w Klęczanach,<br />

na czele z Andrzejem Piszczkiem,<br />

który dwoił się i troił, aby wszystko wypadło,<br />

jak najlepiej. Pan Andrzej był też<br />

autorem broszy o s. Czesławie Lorek,<br />

rozdawanej uczestnikom konferencji.<br />

(s), fot. HSZ<br />

Na dalszych stronach tego numeru „Sądeczanina” przedstawiamy życiorys bohaterskiej zakonnicy oraz<br />

wybór Jej listów do rodzeństwa w kraju. Korzystaliśmy z książki pt. „Wylałam krew, aby upiększyć Kościół…”<br />

pod redakcją Janusza Szpilowskiego, Mała Poligrafia Redemptorystów, Tuchów 2008.<br />

Listy do rodziny s. Czesławy Lorek s.C.<br />

Corene, 7 X 1984 r.<br />

Zosiu Kochana, pragnę się z Tobą<br />

podzielić jeszcze wielkim przeżyciem.<br />

Gdy byłam w tej kaplicy, gdzie<br />

długimi chwilami (godzinami) modliła<br />

się Błogosławiona Filipina, nasza<br />

pierwsza misjonarka, Pan dał mi jeszcze<br />

jeden znak, że mnie pragnie mieć<br />

na Czarnym Lądzie. Dzień przed wyjazdem<br />

do tej kaplicy prosiłam Pana Jezusa<br />

by, choć na moment zaświeciło<br />

słońce, bo dni były ciągle pochmurne<br />

i deszczowe i wieczorem zapowiedzieli<br />

opady i mgły w Alpach. I wyobraź<br />

sobie, że rano godz. 9.30 wyjeżdżamy<br />

jest mglisto, pochmurno, ale kiedy weszłyśmy<br />

do tej Świątyni zaświeciło słońce<br />

i przez witraże oświeciło to miejsce,<br />

które Pan wybrał sobie na mieszkanie.<br />

A zbudował je Św. Franciszek Ksawery<br />

w XVII w. w stylu barokowym. Wnętrze<br />

ozdobione scenami z Ewangelii i Zakonnikami<br />

i Zakonnicami. Początkowo<br />

to były Siostry Wizytki a po Rewolucji<br />

Francuskiej przez 30 lat nasze Siostry<br />

NSPJ. Teraz to jest zakonserwowane,<br />

jako muzeum, jak zresztą wiele zabytków<br />

we Francji, która się szczyci być<br />

kolebką Kościoła.<br />

Kimwenza, 20 X 1984 r.<br />

Po dwóch lądowaniach w Algierii<br />

i Nigerii, trzecie lądowanie w stolicy<br />

Zairu Kinshasie. Temperatura 25 stopni<br />

tak zapowiedzieli, ale chyba nie chcieli<br />

przestraszyć pasażerów, bo w rzeczywistości<br />

musiało być powyżej 30 st.,<br />

gdyż było bardzo duszno, tak, że było<br />

się od razu mokrym a w dodatku godzinne<br />

czekanie na bagaże, bo wiadomo,<br />

że murzyni się nie spieszą. Właśnie<br />

w tym momencie, ktoś się chyba pomylił<br />

i złapał za moją torbę. Na szczęście<br />

zauważyłam w porę i spytałam<br />

czy to jego bagaż i zaraz oddał. Kiedy<br />

wysiadłam z samolotu rozglądałam się<br />

i usłyszałam jak siostra Prowincjalna<br />

z Zairu na mnie wołała i wymachiwała<br />

rękami abym była spokojna, że ona<br />

czeka, ale nawet gdyby jej nie było<br />

to spotkałam księży Sercanów z Polski,<br />

którzy byli gotowi mnie wspomóc.<br />

I tak najpierw pojechałam do domu<br />

prowincjonalnego, który znajduje się<br />

najbliżej Kinshasy i tam odsapnęłam,<br />

zjadłam obiad. Przez 3 miesiące będę<br />

w Kimwenzie studiować język lingola,<br />

a co dalej to jeszcze nie wiem. Jedno<br />

wiem na pewno i tak odpowiadam jak<br />

mnie kto pyta co będę robić: pełnić<br />

Bożą wolę i to jest moją największą radością<br />

i pragnieniem zarazem.<br />

Gombe, 20 III 1993 r.<br />

Właśnie w ten piątek przeżyłyśmy<br />

niemałe wydarzenia, bo wokół<br />

naszego kościoła i klasztoru była strzelanina!<br />

W chwili, kiedy wokół kościoła<br />

odprawialiśmy Drogę Krzyżową, doszliśmy<br />

już do XI stacji, kiedy zaczęła się<br />

strzelanina. W tym czasie ludzie zaczęli<br />

przeskakiwać ogrodzenie, by się schronić<br />

w kościele. Co odważniejsi dalej<br />

kończyli Drogę Krzyżową, nie zważając<br />

na strzały. Te strzały były kierowane<br />

w powietrze i nikogo nie dosięgły.<br />

Nikt nie został nawet w tym dniu zraniony.<br />

To było rzeczywiście cudowne.<br />

Na zakończenie Drogi Krzyżowej<br />

musiała być odprawiona msza święta<br />

przy Grocie Matki Bożej z Lourdes,<br />

ale to było niemożliwe, bo ciągle trwały<br />

ostrzeliwania aż do godz. ok. 20.00.<br />

Ludzie schronili się do kościoła i bezustannie<br />

się modlili, odmawiając Różaniec.<br />

Nasz Ks. Proboszcz, choć nie duży<br />

i słabego zdrowia, ale silny mocą<br />

Bożą wyszedł poza ogrodzenie kościoła<br />

i przemówił do serca żołnierzy<br />

i posłuchali Go i zaprzestali strzelania,<br />

tak, że ludzie mogli powoli powrócić<br />

do swych domów. Chociaż po drodze<br />

mieli różne przykrości, ale nikomu nic<br />

złego się nie przydało.<br />

Gombe, 13 VII 1996 r.<br />

To już mijają 2 tygodnie odkąd stanęłam<br />

na tej ziemi afrykańskiej – zairskiej,<br />

gdzie tyle się za mnie modlono,<br />

aż jestem tym zdumiona i zaskoczona.<br />

Wróciłam do mych dawnych zajęć,<br />

ale nie wszystkich, bo Siostry bardzo się<br />

troszczą, bym się nie przemęczała. Jak<br />

dawniej zajmuję się zakrystią, chociaż<br />

większą część pracy robi Hipolit, któremu<br />

dałam zegarek żeby się nie spóźniał<br />

i okulary, by zobaczył pajęczyny<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

4


48<br />

Posługa na misji<br />

i kurz na meblach w kościele, a tym razem<br />

przywiozłam mu buty w nagrodę,<br />

bo dobrze się sprawował. Już dziś mija<br />

trzecia niedziela jak tu jestem, a ciągle<br />

mnie ktoś jeszcze wita. Ja też bardzo lubię<br />

modlić się przed tym wizerunkiem<br />

Pana Jezusa Ukrzyżowanego w katedrze.<br />

Masz rację, że ludzie nie potrafią<br />

pojąć tego szczęścia, tej radości, jaką<br />

daje powołanie i pełnienie woli Najwyższego.<br />

Naprawdę nie trzeba się<br />

o mnie martwić, bo to sam Pan mnie<br />

prowadzi i ochrania jak Dobry Pasterz.<br />

Miałam wiele okazji by się podzielić<br />

mymi doświadczeniami w naszej grupie<br />

modlitewnej „Wieczernik”, w której<br />

uczestnicy bez końca uwielbiali i wychwalali<br />

Pana za dar mego uzdrowienia<br />

i za szczęśliwy powrót.<br />

czerwiec 2009<br />

Gombe, 2 IX 2001 r.<br />

Dziś mija już jeden miesiąc odkąd<br />

opuściłam ojczyste strony, gdzie<br />

przez trzy miesiące mogłam przeżyć<br />

i doświadczyć wiele serca, dobroci<br />

i życzliwości wśród swoich Krewnych<br />

i Bliskich. Tu w Kongo susza daje odczuć<br />

swoje skutki – brak wody, rośliny<br />

usychają. Trzeba oszczędzać wodę,<br />

bo na większy deszcz trzeba jeszcze poczekać.<br />

Ja po przyjeździe już od pierwszego<br />

dnia wciągnęłam się do pracy<br />

w mojej parafii. Teraz już rozpocznie<br />

się rok szkolny i katechetyczny, będzie<br />

więcej zajęć. Z Bożą pomocą wszystkiemu<br />

podołam.<br />

Sytuacja ekonomiczna pod tym<br />

względem katastroficzna! Trwają poszukiwania<br />

i przygotowania do dialogu<br />

międzykongijskiego! Nasze szkoły<br />

podstawowe i średnie a także internaty<br />

szukają środków finansowych,<br />

aby móc funkcjonować. Na terenach<br />

okupowanych przez rebeliantów sytuacja<br />

jest jeszcze gorsza. Nie mówiąc<br />

już o warunkach życia w obozach dla<br />

przesiedleńców, którzy koczują stłoczeni<br />

w nieludzkich warunkach. W Kinshasie,<br />

w Gombe, gdzie mamy swoje<br />

misje na razie panuje względny spokój<br />

– dzięki Bogu!<br />

Monstrancja, do której Wy dołożyliście<br />

swoją cegiełkę przyciąga swoim<br />

pięknem wielu adoratorów w każdy<br />

piątek. Niech Bóg Wam hojnie wynagrodzi!<br />

Szczęść Boże!<br />

Siostra Czesława Lorek urodziła się<br />

5 czerwca 1938 r. w Biczycach Górnych,<br />

parafia Trzetrzewina, jako ósme<br />

z dziewięciorga dzieci Jana i Marii Lorków.<br />

Rodzice prowadzili gospodarstwo<br />

rolne. Odznaczali się prostą i szczerą religijnością<br />

i w takim duchu wychowali<br />

swoje dzieci. Fundament formacji duchowej<br />

otrzymany w domu rodzinnym<br />

był umacniany przez proboszcza parafii<br />

ks. Stanisława Pieprznika, który przygotował<br />

dziewczynkę do pierwszej Komunii<br />

św. i Sakramentu Bierzmowania.<br />

Cesia – jak ją nazywano w domu<br />

rodzinnym – pomagała w gospodarstwie,<br />

lubiła powozić koniem zaprzężonym<br />

do wozu. Często śpiewała religijne<br />

pieśni i odmawiała Różaniec. Ukończyła<br />

tylko szkołę podstawową. Nie myślała<br />

o pójściu do zakonu.<br />

Ziarno powołania padło do serca<br />

otwartego na Boga prawdopodobnie<br />

podczas rozmowy Cesi ze starszą siostrą<br />

Zofią, która z zachwytem dzieliła<br />

się wrażeniami z rekolekcji dla maturzystów,<br />

przeżytych w domu sióstr Najświętszego<br />

Serca Jezusowego (Sacre<br />

Coeur) w Zbylitowskiej Górze, a dojrzało<br />

do decyzji podczas adoracji Najświętszego<br />

Sakramentu, gdy odczuła<br />

powołanie do służby Bożej. W ten<br />

sposób zrodziła się myśl pójścia do zakonu.<br />

Miała wtedy 22 lata. Zaimponowało<br />

jej Zgromadzenie Sióstr Najświętszego<br />

Serca Jezusa, którego charyzma<br />

wyrażała się przez troskę o wychowanie<br />

młodzieży. Czesława przekroczyła<br />

próg domu zakonnego w Zbylitowskiej<br />

Górze 1 lutego 1960 r. Pierwsze śluby<br />

zakonne złożyła 12 czerwca 1963 r.<br />

W domu zakonnym, w okresie poprzedzającym<br />

profesję wieczystą, s. Czesława<br />

pracowała w ogrodzie i szklarni.<br />

Uzupełniała swoje wykształcenie, kończąc<br />

Technikum Rolnicze w Bydgoszczy<br />

oraz dwuletni kurs katechetyczny<br />

w Gnieździe. Probację przeżyła w klasztorze<br />

w Zbylitowskiej Górze, a profesję<br />

złożyła 26 lipca 1969 r.<br />

Do roku 1978 życie jej toczyło się<br />

uregulowanym rytmem. Aby móc<br />

uczyć dzieci religii, uzupełniała swoje<br />

wykształcenie teologiczne na KUL,<br />

w Instytucie Wyższej Kultury Religijnej,<br />

który ukończyła w 1977 r. Pracowała<br />

w przedszkolu, a potem katechizowała<br />

dzieci w parafiach w Sosnowcu oraz<br />

w Warszawie na Ursynowie. Wszędzie<br />

swoją prostotą, serdecznością i uśmiechem<br />

podbijała serca dzieci i rodziców.<br />

Sądeczanin


Sądeczanie<br />

Z całym zaufaniem oddaję się w ręce Tego, który mnie wybrał…<br />

siostra<br />

Marakudża<br />

Na pomoc Ojcu Świętemu<br />

W lipcu 1978 roku wyjechała do Belgii,<br />

do Joigny – miasta narodzin założycielki<br />

Zgromadzenia św. Magdaleny Zofii<br />

Barat – na recyklaż, który ukończyła<br />

w październiku w Rzymie. Dzięki temu<br />

uczestniczyła w pierwszej audiencji<br />

nowo wybranego papieża Polaka, Jana<br />

Pawła II. Głęboko zapadły jej w sercu<br />

słowa papieża, skierowane wówczas<br />

do rodaków: „Nie zostawiajcie mnie<br />

tu samego”. Pragnąc odpowiedzieć<br />

na apel Ojca Świętego, postanowiła<br />

wyjechać na misje. W tym celu napisała<br />

list do ówczesnej Siostry Prowincjalnej<br />

Jadwigi Jaklewicz, prosząc ją o zgodę<br />

na wyjazd.<br />

„…z całym zaufaniem oddaję się<br />

w ręce Tego, który mnie wybrał, powołał<br />

i teraz również kieruje do mnie nowy<br />

apel, by złożyć jeszcze większą i całkowitą<br />

ofiarę z mego życia, z mej Ojczyzny;<br />

by iść do kraju, który On mi wskaże.<br />

Ja pragnę jedynie pełnić Jego wolę<br />

i odpowiedzieć na Jego wezwanie…”<br />

– pisała Sądeczanka. Jej prośba została<br />

wysłuchana.<br />

Przez 4 lata s. Czesława uczyła się<br />

języka francuskiego, języka lingola, dokształcała<br />

się na różnych kursach, m.in.<br />

szycia, pielęgniarstwa; przygotowywała<br />

się do spotkania z inną kulturą i cywilizacją.<br />

W dniu 19 sierpnia 1984 r. otrzymała<br />

z rąk biskupa Jerzego Ablewicza<br />

krzyż misyjny i wyjechała na kontynent<br />

afrykański, do ówczesnego Zairu<br />

a dzisiejszej Demokratycznej Republiki<br />

Kongo.<br />

Pierwszym doświadczeniem misyjnym<br />

i dużym przeżyciem była dla niej<br />

praca z dziećmi w szkole podstawowej.<br />

Była przerażona warunkami, w jakich<br />

dzieci się uczyły: klasy ciasne, duszne<br />

„…z całym zaufaniem oddaję<br />

się w ręce Tego, który mnie<br />

wybrał, powołał i teraz również<br />

kieruje do mnie nowy apel, by<br />

złożyć jeszcze większą i całkowitą<br />

ofiarę z mego życia, z mej<br />

Ojczyzny; by iść do kraju, który<br />

On mi wskaże.<br />

i ciemne. Oprócz katechizacji siostra<br />

Czesława odwiedzała również więźniów.<br />

Przez 5 lat na prośbę biskupa Nininga<br />

Bandala pracowała w dalekim<br />

buszu, w miejscowości Kolle, oddalonej<br />

od stolicy Kinshasa ok. 1300 km. Podróż<br />

samochodem do tej placówki trwała 7<br />

dni. Aby podnieść poziom życia swych<br />

czarnoskórych podopiecznych, założyła<br />

szkołę kroju i szycia. Uczyła higieny,<br />

robienia mydła i oliwy. Uczyła zasad<br />

wiary, czytania i pisania.<br />

W 1990 r. misjonarka przyjechał<br />

na wypoczynek do Polski. Po skończonym<br />

urlopie nie mogła już wrócić<br />

do buszu, ponieważ podczas walk plemiennych<br />

placówka ta została zajęta<br />

i zniszczona przez rebeliantów. Z tego<br />

powodu wyjechała do Kinshasy, stolicy<br />

kraju, gdzie pracowała jako zakrystianka<br />

w parafii pw. Najświętszego Serca Pana<br />

Jezusa.<br />

W 1995 r. s. Czesława zapadła<br />

na zdrowiu. Oprócz malarii, z której atakami<br />

często się borykała, straciła czucie<br />

w lewej ręce i nodze. Przeprowadzone<br />

w Brukseli specjalistyczne badania wykazały<br />

nowotwór mózgu, na szczęście<br />

operacja się powiodła. Po rekonwalescencji,<br />

wbrew doradom najbliższych,<br />

postanowiła wrócić na misje, do swoich<br />

czarnych braci i sióstr. W Kinshasie<br />

nie było końca radości z powodu jej powrotu.<br />

Wśród osób, z którymi pracowała,<br />

dobrze był znany jej przydomek „siostra<br />

Marakudża”. Wzięło się stąd, że pewnego<br />

razu zawiozła do osady w buszu ziarna<br />

marakudży. Po 4 miesiącach wyrosły<br />

z nich soczyste, odżywcze owoce. Przy<br />

następnej wizycie w owej osadzie powitały<br />

ją okrzyki tubylców: „Marakudża”.<br />

Przed śmiercią wybaczyła<br />

napastnikowi<br />

S. Czesława ostatni raz odwiedziła<br />

Polskę w 2001 r. Przyjechała na uroczytosci<br />

pierwszkomunijne św. czwórki<br />

swoich krewnych z rodzinnej parafii<br />

Trzetrzewina. Miała także przyjechać<br />

w 2004 r. na 20-lecie swojego pobytu<br />

na misjach. Nie zdążyła.<br />

W dniu 11 maja 2003 r. została napadnięta<br />

i bestialsko pobita w kościele<br />

Najświętszego Serca Pana Jezusa<br />

w Gombe, gdzie po zakończeniu uroczystości<br />

Pierwszej Komunii św. przygotowywała<br />

świątynię do następnej mszy.<br />

Sprawcą był 18-letni chłopak o imieniu<br />

Oliver, jej były uczeń i ministrant, którego<br />

wcześniej przygotowywała do I Komunii<br />

św. Został on usunięty z grona<br />

akolitów, gdyż kradł pieniądze z tacy.<br />

Krytycznego dnia s. Czesława ponownie<br />

przyłapała go na kradzieży. Napastnik<br />

zaatakował misjonarkę, łamiąc<br />

jej szczękę, nos i obojczyk. Sądząc,<br />

że nie żyje, pozostawił ją nieprzytomną<br />

w kałuży krwi. W szpitalu, po 3 dniach<br />

siostra Czesława odzyskała przytomność.<br />

Początkowo nie chciała ujawnić<br />

imienia sprawcy. Dopiero 14 maja,<br />

czując zbliżającą się śmierć, wyjawiła<br />

okoliczności pobicia siostrom czuwający<br />

przy niej. Przed śmiercią wybaczyła<br />

Oliverowi. Zmarła 21 maja 2003 roku<br />

w 65. roku życia.<br />

Uroczystościom pogrzebowym<br />

s. Czesławy Lorek z udziałem tłumu<br />

wiernych przewodniczył 23 maja kardynał<br />

Etosu, ciało męczennicy spoczęło<br />

na cmentarzu Canissius w Kimwenza.<br />

Kilka dni później (29 maja) bp tarnowski<br />

Wiktor Skworc odprawił mszę żałobną<br />

w rodzinnej parafii zamordowanej<br />

zakonnicy.<br />

W 5. rocznicę męczeńskiej śmierci<br />

s. Czesławy Lorek, 21 maja 2008 r.,<br />

w kościele parafialnym w Trzetrzewinie<br />

wikariusz biskupi ds. misji ks. dr Krzysztof<br />

Czermak odsłonił i poświęcił tablicę<br />

pamiątkową ku czci zamordowanej<br />

misjonarki.<br />

Opr. HSZ<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

4


Sądeczanie<br />

Profesor z nowej kolonii<br />

adam noga<br />

50<br />

Bestsellerem na rynku wydawniczym nauk ekonomicznych stała<br />

się w ostatnich dniach książka Teorie przedsiębiorstw profesora<br />

Adama Nogi, profesora i prorektora w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości<br />

i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie,<br />

rodowitego sądeczanina i sympatyka naszego miasta.<br />

Wydawnictwo ściśle specjalistyczne, ale biorąc pod uwagę<br />

ogólnoświatową debatę nad zwalczeniem kryzysu ekonomicznego,<br />

niezwykle ważne dla kręgów politycznych i biznesowych.<br />

Autor zaadresował swe dzieło<br />

zarówno do badaczy teorii ekonomii,<br />

jak i do obecnych oraz przyszłych<br />

przedsiębiorców, menedżerów<br />

i polityków gospodarczych (przede<br />

wszystkim studentów, ale nie tylko<br />

kierunków ekonomicznych). Książka<br />

zostanie niebawem przedstawiona<br />

przez profesora i poddana pod dyskusję<br />

w szkole, w której zdawał maturę:<br />

Zespole Szkół Ekonomicznych im.<br />

Oskara Langego w Nowym Sączu.<br />

Adam Noga wywodzi się z wielodzietnej<br />

rodziny kolejarskiej Nowej<br />

Kolonii przy ul. Wyspiańskiego w Nowym<br />

Sączu: piątka braci – to późniejsi<br />

profesorowie ekonomii, Marian (b. rektor<br />

Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu,<br />

senator RP, obecnie członek<br />

rady Polityki Pieniężnej) i Adam, Kazimierz<br />

(swego czasu dyrektor nowosądeckiego<br />

oddziału Banku Śląskiego),<br />

bliźniacy Antoni i Zygmunt oraz siostry<br />

Kinga (po mężu Groń) i Teresa (po<br />

mężu Urbanik).<br />

– Rodzice, Helena i Kazimierz, poznali<br />

się podczas przymusowych robót<br />

w Niemczech, pobrali się podczas „przepustki”<br />

w lutym 1944 r. w sądeckiej farze.<br />

Po wyzwoleniu ojciec pracował na Warsztatach<br />

Kolejowych, w domu nie przelewało<br />

się, trzeba było nakarmić i odziać<br />

siódemkę dzieci, a czasy były powojenne.<br />

Rodzice nas wszystkich wykształcili,<br />

czwórka z nas została ekonomistami,<br />

bliźniacy wybrali fach górniczy. Ja chodziłem<br />

do szkoły podstawowej nr 13,<br />

czerwiec 2009<br />

potem do szkoły nr 15 za ZNTK, maturę<br />

zdawałem w „handlówce”.<br />

W książce prof. A. Nogi pokazano,<br />

że aby odnieść sukces w biznesie oraz<br />

prowadzić skuteczną politykę makroekonomiczną<br />

i rozwojową, należy<br />

odpowiedzieć na elementarne pytania:<br />

czym są przedsiębiorstwa, kiedy<br />

mogą być one zdolne do długotrwałego<br />

rozwoju (co wyznacza ich granice),<br />

jakie cele powszechne (m. in. dochodowe,<br />

prestiżowe) mogą osiągać<br />

interesariusze przedsiębiorstw oraz<br />

jakie cele autonomiczne (efektywnej<br />

alokacji, kreacji, podziału, rewitalizacji<br />

zasobów, wartości) może zrealizować<br />

przedsiębiorstwo dla całej<br />

gospodarki.<br />

adam Noga (ur. w 1955 r.) był<br />

w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych<br />

XX w. prorektorem Szkoły<br />

Głównej Handlowej w Warszawie,<br />

a potem dyrektorem Instytutu Finan-<br />

W ekonomii na te pytania udzielono<br />

bardzo wiele odpowiedzi, budując liczne<br />

teorie przedsiębiorstw(a). W książce<br />

omówiono zalety i wady 27 teorii.<br />

Ograniczenia analizowanych teorii<br />

przyczyniły się do poszukiwania nowej,<br />

autorskiej teorii przedsiębiorstw, w której<br />

podstawowym „genem” przedsiębiorstwa<br />

są długookresowe dążenia<br />

(użyteczności) gospodarstw domowych,<br />

akumulujących dla przedsiębiorstw<br />

kapitał finansowy, rzeczowy<br />

i intelektualny. Poszukiwania te są prowadzone<br />

w książce według metody<br />

przedsiębiorczej, która doskonale znana<br />

jest w biznesie do znajdowania sposobu<br />

na odniesienie sukcesu.<br />

(l); Fot. arch<br />

sów w Wyższej Szkoły Ubezpieczeń<br />

i Bankowości w Warszawie. Obecnie<br />

jest prorektorem Wyższej Szkoły<br />

Przedsiębiorczości i Zarządzania im.<br />

Leona Koźmińskiego w Warszawie.<br />

Uznawany jest za twórcę nowoczesnej<br />

teorii konkurencji. Specjalizuje<br />

się także w mikroekonomii i zarządzaniu.<br />

Był pierwszym laureatem<br />

jednego z najbardziej prestiżowych<br />

wyróżnień w nauce polskiej – Nagrody<br />

Banku Handlowego. Współautor<br />

sukcesów SGH w polskim i międzynarodowym<br />

szkolnictwie ekonomicznym.<br />

Wiceprezes Polskiego Towarzystwa<br />

Ekonomicznego, członek<br />

Rady Kredyt Banku, przewodniczący<br />

Rady Nadzorczej Polskiej Agencji Informacji<br />

i Inwestycji Zagranicznych.<br />

Wykładowca uniwersytetów kana-<br />

Sądeczanin<br />

dyjskich, francuskich i belgijskich.


Sądeczanie<br />

szkic do portretu posła arkadiusza Mularczyka<br />

waleczny czy wojowniczy?<br />

Rocznik 1971, syn nauczycieli z Raciborza: matka uczyła języka<br />

rosyjskiego, a ojciec matematyki. Prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim<br />

studiował w latach 1991-96, na jednym roku m.in.<br />

razem z kryniczaninem Zbigniewem Ziobrą. W Nowym Sączu<br />

znalazł się za sprawą żony - sądeczanki Iwony, która studiowała<br />

historię na UJ.<br />

1998 r. zaledwie 27-letni Mularczyk<br />

został wybrany do Rady Mia-<br />

W<br />

sta Nowego Sącza. Przez 4 lata mieszkańcy<br />

nie poczuli wobec niego żadnych zobowiązań<br />

i na następną kadencję już nie wybrali,<br />

mimo iż startował z pierwszego miejsca<br />

na liście.<br />

Podobnie jak jego kolega ze studiów<br />

prawniczych Ziobro, który wypłynął w Krakowie<br />

jako obrońca pokrzywdzonych w stowarzyszeniu<br />

Katon, Mularczyk w Nowym<br />

Sączu oferował nowosądeckiemu oddziałowi<br />

„Gazety Krakowskiej” swoje usługi prawnika-wolontariusza.<br />

Polegało to na bezpłatnym<br />

doradztwie prawnym dla czytelników<br />

„GK”, których nie stać było na wynajmowanie<br />

adwokatów. Nie trzeba chyba dodawać,<br />

że zaraz po wyborach poradnicza aktywność<br />

Mularczyka natychmiast ustawała i pojawiała<br />

się dopiero przed następnymi…<br />

W 2004 r. funkcję szefa „Gazety Nowosądeckiej”<br />

pełnił niżej podpisany. Oczywiście,<br />

zdawałem sobie sprawę, że kierowana<br />

przeze mnie redakcja traktowana jest przez<br />

Mularczyka instrumentalnie, ale przeważył<br />

argument korzyści dla uboższych czytelników,<br />

którym bezpłatnie żaden inny prawnik<br />

z naszego terenu nie raczył śpieszyć wówczas<br />

z pomocą.<br />

Ten patent oraz parę innych zdały egzamin<br />

i jesienią 2005 r. Mularczyk zasiadł<br />

w ławach parlamentarnych jako członek<br />

Prawa i Sprawiedliwości. Uczynił to dopiero<br />

z 6. miejsca na lokalnej liście PiS, głosowało<br />

na niego wtedy 9566 osób. W następnych wyborach<br />

dwa lata później otrzymał już 47 929<br />

głosów. O ile za pierwszym razem wyborcy<br />

głosowali zapewne nie na – mało przecież<br />

jeszcze znane - nazwisko, lecz na triumfującą<br />

wówczas listą partyjną, to już za drugim<br />

identyfikowali osobę, a więc wyrazili<br />

jej zmasowane poparcie…<br />

Mularczyk jak Michnik<br />

Tylko dwaj ludzie w Polsce w takiej skali<br />

występują do sądów o rozstrzyganie toczonych<br />

przez siebie sporów politycznych.<br />

Przypadkowo obaj mają identyczne inicjały:<br />

Adam Michnik i Arkadiusz Mularczyk.<br />

Nie będziemy się doszukiwać, kto zastosował<br />

tę metodę jako pierwszy, ale warto<br />

wspomnieć, że ze strony polityków PiS oraz<br />

dawnych medialnych sprzymierzeńców tej<br />

partii postępowanie redaktora naczelnego<br />

„Gazety Wyborczej”, który wnosi do sądów<br />

kolejne skargi na przeciwników politycznych,<br />

zarzucając im kłamstwa, oszczerstwa,<br />

zniesławienia itd., spotkało się z fundamentalną<br />

krytyką w postaci listów otwartych<br />

i płomiennych wystąpień publicystycznych.<br />

Michnika oskarżono wręcz o kneblowanie<br />

wolności słowa poprzez tłumienie dyskusji,<br />

w ogniu której – zdaniem tej grupy – dopuszczalne<br />

być powinno używanie argumentów<br />

przejaskrawionych oraz dosadniejszych<br />

określeń.<br />

Mimo krótkiego stażu politycznego,<br />

sądowy szlak bojowy Mularczyka obfituje<br />

w liczne batalie i potyczki. Matką większości<br />

tych spraw było jego głośne wystąpienie<br />

w maju 2007 r. przed Trybunałem Konstytucyjnym<br />

w obronie ustawy lustracyjnej,<br />

której był współautorem. Z dnia na dzień<br />

Mularczyk wzbogacił się w Instytucie Pamięci<br />

Narodowej o wiedzę na temat dwóch<br />

członków składu orzekającego, mających<br />

być rzekomo źródłami informacji dla służb<br />

specjalnych PRL. A jako tacy rzeczywiście<br />

nie powinni byli orzekać w sprawie poniekąd<br />

ich dotyczącej.<br />

Przewodniczący TK Jerzy Stępień<br />

na podstawie informacji dostarczonych<br />

przez Mularczyka wyłączył więc dwóch sędziów<br />

z rozpatrywania tej sprawy. Po czym<br />

okazało się, że argumenty przedstawione<br />

przez Mularczyka w intencji utrącenia<br />

dwóch sędziów nie zawierały całej prawdy.<br />

Jeden z nich, owszem, spotkał się z ofertą<br />

współpracy z wywiadem PRL, ale odmówił<br />

jej podjęcia, a drugiego zarejestrowano<br />

już po przełomowych dla polskiej demokracji<br />

wyborach z 4 czerwca 1989 r.<br />

Referentowi zarzucano zatajenie prawdy<br />

i cynizm. Demaskowany poseł pąsowiał jak<br />

pensjonarka, co mogło o nim nawet dobrze<br />

świadczyć. Może się nieco wstydził, że dla<br />

swojej partii wykonał tę brudną robotę albo<br />

może taka już jego uroda, że w chwilach<br />

emocji po prostu oblewa się rumieńcem.<br />

Kiedy przewodniczący Stępień uznał<br />

postępowanie Mularczyka za świadome<br />

wprowadzenie Trybunału w błąd, poseł<br />

z Nowego Sącza postanowił wytoczyć autorowi<br />

tych słów proces. Zwrócił się nawet<br />

z apelem do internautów o podanie mu<br />

adresu adwersarza, adresu koniecznego<br />

do sporządzenia pozwu. Widocznie dane te<br />

uzyskał, bo na rozpoczętym procesie zażądał<br />

od pozwanego przeprosin i wpłacenia<br />

10 tys. zł na cele społeczne. Sprawa nadal<br />

jest w toku.<br />

Akcję Mularczyka przed TK były przewodniczący<br />

tego ciała prof. Andrzej Zoll<br />

nazwał nadużyciem władzy i obowiązków,<br />

próbą umyślnego wprowadzenia w błąd,<br />

złamaniem prawa oraz pomówieniem. Kiedy<br />

poseł zażądał przeprosin, profesor odmówił.<br />

W maju 2007 r. Mularczyk skierował<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

51


52<br />

Ryszard Nowak i Arkadiusz Mularczyk jako<br />

radni Nowego Sącza, 2001 r.<br />

więc do sądu karnego w Krakowie prywatny<br />

akt oskarżenia przeciwko Zollowi. Na zarzut<br />

o pomówienie też odwinął się oskarżeniem<br />

o to samo. Pierwsza rozprawa odbyła się<br />

w końcu 2008 r., po czym sąd umorzył sprawę<br />

z powodu immunitetu sędziego TK, jaki<br />

przysługuje Zollowi. Mularczyk złożył zażalenie<br />

na to postanowienie, argumentując,<br />

że ustawa przyznająca immunitet sędziom<br />

TK weszła w życie wtedy, gdy Zoll nie był<br />

już sędzią TK. Sąd II instancji podzielił jednak<br />

decyzję sądu niższego szczebla o umorzeniu<br />

postępowania.<br />

Tymczasem Mularczyk osobno wystąpił<br />

przeciwko Zollowi z powództwa cywilnego,<br />

domagając się przeprosin w czterech gazetach<br />

ogólnopolskich oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia<br />

za naruszenie dóbr osobistych.<br />

Kiedy w styczniu 2009 r. sąd oddalił ten<br />

wniosek z powodu nieścisłości w pozwie,<br />

uparty wnioskodawca poprawił niedociągnięcia<br />

i złożył pismo ponownie.<br />

W końcu kwietnia pomiędzy stronami<br />

doszło do ugody, na mocy której profesor<br />

oświadczył w mediach, że nie miał zamiaru<br />

zniesławić posła. Ubolewanie wyraził jednak<br />

tylko warunkowo, z następującym zastrzeżeniem:<br />

o ile Mularczykowi rzeczywiście<br />

nie przyświecał cel przedłużenia postępowania<br />

przed TK… Skądinąd wiadomo jednak,<br />

że tylko przedłużenie tego postępowania<br />

pozwalało wdrożyć postanowienia<br />

ustawy lustracyjnej i o to toczyła się cała<br />

batalia!<br />

Ważniejsze dla sprawy jest inne, wcześniejsze<br />

rozstrzygnięcie. Oto rzecznik dyscyplinarny<br />

Naczelnej Rady Adwokackiej umorzył<br />

postępowanie przeciwko członkowi tej<br />

korporacji, adwokatowi Mularczykowi. Uznał<br />

bowiem, że poseł nie wprowadził w błąd<br />

Trybunału Konstytucyjnego i nie zataił informacji.<br />

Badanie sprawy wykazało, że w aktach<br />

dostępnych w IPN nie znajdowała się<br />

informacja, iż jeden z sędziów TK odmówił<br />

współpracy, w związku z tym poseł mógł<br />

o tym nie wiedzieć. Natomiast o fakcie zarejestrowania<br />

drugiego w dokumentach służb<br />

specjalnych już po dacie 4 czerwca 1989 r.<br />

Mularczyk poinformował prezesa TK może<br />

czerwiec 2009<br />

A. Mularczyk z proboszczem parafii Ducha Świętego w Nowym Sączu,<br />

o. Andrzejem Baranem TJ<br />

nie ustnie, lecz za to na piśmie. A data rejestracji<br />

z 19 czerwca 1989 r. nadal przecież<br />

sprawiała, że sędzia podlegałby przepisom<br />

ustawy, gdyby nie zostały uchylone.<br />

Bywalec sądów<br />

Mularczyk domagał się przeprosin<br />

i zwyczajowych 10 tys. zł także od wicemarszałka<br />

Sejmu Stefana Niesiołowskiego,<br />

który powiedział, że przed TK Mularczyk<br />

„skompromitował się jako adwokat,<br />

jako polityk i jako człowiek”, „wyciągnął<br />

z IPN oświadczenia fałszywe” i „szkaluje<br />

niewinnych ludzi”. Sprawa w sądzie warszawskim<br />

nie została zakończona.<br />

Mularczyk w sprawie swojej akcji<br />

przed TK występował również przeciwko<br />

„Gazecie Wyborczej”. A kiedy sąd w Nowym<br />

Sączu oddalił jego pozew jako niesłusznie<br />

złożony w trybie wyborczym, zapowiedział,<br />

że o ochronę dóbr osobistych<br />

przed „GW” zwróci się do sądu w zwykłym<br />

trybie.<br />

Oczywiście nie tylko Mularczyk był inicjatorem<br />

postępowań sądowych. Np. w Nowym<br />

Sączu kandydat na posła Waldemar<br />

Olszyński podał go do sądu za dyskredytujący<br />

zarzut wypowiedziany przez Mularczyka<br />

pod jego adresem, że przekupiono<br />

go stanowiskiem w zarządzie powiatu. Sąd<br />

nakazał oszczercy przeproszenie Olszyńskiego<br />

na łamach prasy. Mularczyk złożył<br />

jeszcze odwołanie od tego wyroku, ale ponieważ<br />

nastąpiło to po terminie, Sąd Apelacyjny<br />

w Krakowie je odrzucił. Skazany<br />

wykonał wyrok, ale wciąż nie poddawał się<br />

i odwołał się do Sądu Najwyższego.<br />

Historia z Olszyńskim wskazuje na to,<br />

że o ile Mularczyk przyznaje sobie prawo<br />

do bezceremonialnych wypowiedzi o innych,<br />

to w przypadku ostrych filipik skierowanych<br />

przeciwko sobie samemu nagle<br />

staje się mniej wyrozumiały. W przyszłości<br />

będzie musiał się zdecydować: albo złagodzi<br />

język, aby tego samego oczekiwać<br />

względem siebie od innych, albo pokornie<br />

będzie ponosił konsekwencje własnego<br />

temperamentu oratorskiego.<br />

Mularczyk jest zatem notorycznym<br />

klientem sądów. Ta niebagatelna ilość wytoczonych<br />

spraw sądowych może wskazywać,<br />

że nasz bohater:<br />

• albo z premedytacją wybrał taką<br />

metodę na zaistnienie i zdobycie<br />

rozgłosu zgodnie ze znaną formułą<br />

„niech mówią i piszą cokolwiek, byle<br />

po nazwisku…”,<br />

• albo jest przewrażliwiony na własnym<br />

punkcie i jak na polityka ma<br />

zbyt delikatną skórę (z czasem mu<br />

ją chyba wygarbują…),<br />

• albo jako adwokat uznał sądy<br />

za własne środowisko naturalne,<br />

• albo też ma zadatki na pieniacza.<br />

Ostatnim przykładem tych inklinacji<br />

jest zwrócenie się do Komisji<br />

Etyki Poselskiej Sejmu RP z życzeniem<br />

ukarania ministra sportu Mirosława<br />

Drzewieckiego (Platforma Obywatelska),<br />

który 17 kwietnia 2009 r. schodząc<br />

z trybuny sejmowej miał rzucić pod<br />

adresem Mularczyka obelgę „prostak”.<br />

Zarządzanie kryzysem<br />

Występując przed Trybunałem Konstytucyjnym<br />

jako rzecznik ustawy lustracyjnej,<br />

Mularczyk poniósł widowiskową porażkę<br />

– ustawie lustracyjnej wyrwano zęby i obecnie<br />

jest ona pozbawioną znaczenia atrapą.<br />

Nie była to jedyna przegrana młodego<br />

posła.<br />

Wyznaczany przez władze swojej partii<br />

do pełnienia misji zaufanego człowieka<br />

do zadań specjalnych, Mularczyk poczuł się<br />

silny i podjął się roli rozgrywającego w swoim<br />

okręgu wyborczym. Wspominaliśmy<br />

już w tym tekście nazwisko Waldemara Olszyńskiego.<br />

W listopadzie 2006 r. kierowana<br />

przez Mularczyka lokalna komórka PiS próbowała<br />

przejąć rządy we władzach powiatu<br />

nowosądeckiego. Radni PiS umówili się<br />

z radnymi innych ugrupowań (w tym LPR),<br />

że aby zapobiec niespodziankom, przed<br />

wyborami do zarządu powiatu będą sobie<br />

pokazywać karty do głosowania. Olszyński<br />

miał być jednym z dwóch radnych, którzy<br />

nie ujawnili typów, na jakie głosowali.<br />

W efekcie koalicji zmontowanej przez Mularczyka<br />

zabrakło głosów, a na stanowisku<br />

starosty pozostał Jan Golonka.<br />

Niepowodzeniem zakończyła się podobna<br />

akcja Mularczyka przeprowadzona<br />

już jednak na szczeblu wojewódzkim. Tam<br />

z kolei forsował zmianę na stanowisku marszałka<br />

województwa małopolskiego. Próbował<br />

wymienić Marka Nawarę, dotych-<br />

Sądeczanin


Sądeczanie<br />

czasowego marszałka, a także lidera listy<br />

PiS i dostarczyciela dla tej partii największej<br />

liczby głosów w wyborach samorządowych<br />

w 2006 r., na pochodzącego z Grybowa<br />

i mieszkającego w Łososinie Dolnej<br />

Andrzeja Romanka. Rekomendacją Romanka<br />

miał być fakt, że studiował prawo<br />

razem z Ziobrą i Mularczykiem oraz był<br />

szefem gabinetu politycznego tego pierwszego,<br />

gdy ten sprawował urząd ministra<br />

sprawiedliwości. Działacze PiS tak pogubili<br />

się jednak w rozgrywkach, że marszałkiem<br />

pozostał jednak Nawara, ale – urażony postępowaniem<br />

regionalnych przywódców<br />

PiS – opuścił szeregi ugrupowania i PiS<br />

utracił poważną część władzy w Małopolsce,<br />

bo ta w efekcie misternej operacji Mularczyka<br />

i spółki znalazła się w rękach konkurencyjnej<br />

Platformy Obywatelskiej.<br />

Udało się chyba tylko w samym Nowym<br />

Sączu, gdzie we władzach Rady Miasta ludzi<br />

Platformy zastąpili nominaci PiS (z przewagą<br />

jednak „poputczyków”). Bo prezydentem<br />

miasta jest wprawdzie formalnie PiS-owczyk,<br />

ale taki jakiś niezależny i niezbyt karny wobec<br />

funkcjonariuszy partyjnych.<br />

Przypomnieć też można inicjatywę<br />

Mularczyka, ażeby w Jodłowniku w Limanowskiem<br />

zmienić niesłuszną nazwę placu<br />

III Rzeczpospolitej na plac IV RP, proklamowanej<br />

przez PiS. Mieszkańcy gminy nie usłuchali<br />

jednak wezwań posła.<br />

Bilans poczynań Mularczyka w regionie<br />

należy uzupełnić o konflikt z Witoldem Kochanem,<br />

którego PiS-owski rząd najpierw<br />

powołał, a następnie odwołał z funkcji wojewody<br />

małopolskiego za zbytnią ugodowość,<br />

po czym ten były starosta gorlicki zmienił<br />

przynależność partyjną z PiS na PO. Wynika<br />

z tego, że w swym okręgu wyborczym Mularczyk<br />

raczej nie jest człowiekiem zgniłego<br />

kompromisu i nudnej kooperacji, lecz obcesowym,<br />

szorstkim, kanciastym i konfliktowym<br />

namiestnikiem partyjnym.<br />

Alergia na profesorów<br />

Jednym z sędziów TK, którego Mularczyk<br />

próbował wykluczyć z udziału w rozpatrywaniu<br />

ustawy lustracyjnej był Marian<br />

Grzybowski. Ten profesor prawa wykłada<br />

na tym wydziale UJ, którego absolwentami<br />

są zarówno Mularczyk, jak i jego polityczny<br />

protektor – Zbigniew Ziobro. Jak już wyżej<br />

wspomniano, Mularczyk sądził się także<br />

z innym profesorem prawa z UJ - Andrzejem<br />

Zollem. A Ziobro bezpardonowo zwalczał<br />

swego następcę na fotelu ministra sprawiedliwości<br />

– Zbigniewa Ćwiąkalskiego,<br />

jeszcze jednego profesora prawa z UJ. Zarówno<br />

Ćwiąkalskiego, jak i Zolla Ziobro nazwał<br />

„rzekomymi autorytetami”.<br />

Przypadek to czy obsesja obu absolwentów<br />

studiów prawniczych na UJ? Wygląda<br />

na to, że odzywają się jakieś resentymenty<br />

buntowniczych studentów, próbujących<br />

po latach rozprawić się ze swymi mentorami.<br />

Zjednoczeni przeciwko nim profesorowie<br />

UJ potrafili naigrywać się z nich, z ironiczną<br />

galanterią tytułując tych dwóch młodych<br />

gniewnych magistrami.<br />

Większość obserwatorów łączy nazwiska<br />

Ziobry i Mularczyka. Widuje się ich razem<br />

jak szusują na nartach po krynickich stokach,<br />

a Mularczyk reprezentował niedawno Ziobrę<br />

w sprawie o uchylenie immunitetu poselskiego<br />

temu drugiemu. Do dzisiaj ramię<br />

w ramię występują na konferencjach prasowych,<br />

jak np. niedawno w obronie ich kolegi<br />

partyjnego Jacka Kurskiego, wykluczonego<br />

z komisji specjalnej Sejmu ds. domniemanych<br />

nacisków politycznych na służby<br />

specjalne i organa ścigania w okresie rządów<br />

PiS-Samoobrona-LPR. Mularczyk razem<br />

z Kurskim reprezentowali w niej oskarżoną<br />

koalicję i toczyli homeryckie boje z pierwszym<br />

przewodniczącym tej komisji, a obecnym<br />

ministrem sprawiedliwości Andrzejem<br />

Czumą, a potem z jego następcą Sebastianem<br />

Karpiniukiem z PO.<br />

O ile sejmowa komisja śledcza ds. tzw.<br />

afery Rywina stała się trampoliną dla kariery<br />

Ziobry, to komisja ds. nacisków chyba Mularczykowi<br />

tak się nie przysłuży. Po pierwsze<br />

– jest znacznie mniej medialna. Po drugie<br />

– Mularczyk raczej nie przeforsuje w niej<br />

swojej wersji raportu do rangi raportu całej<br />

komisji, jak to kiedyś udało się Ziobrze w komisji<br />

Rywina.<br />

Mocny człowiek,<br />

ale nieskuteczny<br />

Mularczyk to człowiek, który prywatnie<br />

podobno wyznaje rozsądne poglądy (np.,<br />

że w polityce każdy ma swoje racje, więc<br />

spory polityczne prowadzą tylko do niepotrzebnych<br />

kłótni), nie zacietrzewia się i deklaruje<br />

się jako osoba tolerancyjna, ale kiedy<br />

występuje publicznie, zachodzi w nim radykalna<br />

metamorfoza. Natychmiast zamienia<br />

się w karnego żołnierza, który gorliwie wykonuje<br />

rozkazy. Staje się też agresywny jakby<br />

cały czas musiał udowadniać, że zasługuje<br />

na czyjeś zaufanie… Wygląda na to, że wyraźnie<br />

czuje, że od tego zaufania zależy cała<br />

jego kariera!<br />

Mularczyk startuje w obecnych wyborach<br />

do Parlamentu Europejskiego. Kandyduje<br />

nie z Nowego Sącza, nie z Małopolski,<br />

lecz z Warszawy. Znaczy to, że ambicje ma<br />

ponadlokalne… Być może niepowodzenia<br />

w rozgrywkach w Małopolsce sprawiły,<br />

że jego protektorzy uznali, że lepiej niech<br />

skupi się na pracy na szczeblu ogólnopolskim.<br />

Nie sprawdził się lokalnie, niech działa<br />

centralnie?<br />

Ciekawe, co wyrośnie z tego na razie jeszcze<br />

politycznego urwisa? Np. zadać można<br />

sobie pytanie, jakie stanowisko powierzy mu<br />

Ziobro w momencie, gdy może kiedyś obejmie<br />

jakiś ważne stanowisko w państwie? O ile<br />

ich koleżeństwo do tego czasu przetrwa…<br />

A może Ziobro przepadnie w otchłani polityki<br />

jak np. postać „premiera z Krakowa” Jana<br />

Rokity, a perspektywa objęcia stanowiska<br />

pojawi się przed Mularczykiem… Wszystko<br />

jest możliwe - scenariusze pisze los. Wygląda<br />

wszakże na to, że poseł z Nowego Sącza stara<br />

się ze wszystkich sił, żeby w partii uchodzić<br />

za jednego z najbardziej zaprawionych w bojach<br />

i zasłużonych.<br />

Największym problemem Mularczyka<br />

pozostaje skuteczność. Przegrał przed Trybunałem<br />

Konstytucyjnym, przegrał boje<br />

o urzędy marszałka Małopolski i starosty sądeckiego,<br />

nie odniósł politycznych sukcesów<br />

w walce o władzę na Limanowszczyźnie<br />

i Ziemi Gorlickiej, mimo iż PiS wygrał wybory<br />

i w tych regionach, w sądach też nie odnosi<br />

porywających zwycięstw, co adwokatowi<br />

z zawodu chluby przecież nie przynosi. Koncentrując<br />

się na działalności szerszej i własnej<br />

karierze, dla własnego okręgu wyborczego<br />

też wywalczył niewiele, na pewno mniej niż<br />

senator Stanisław Kogut dla samych tylko<br />

Stróż. Jak na człowieka, który dość oszczędnie<br />

wypowiada się w kwestiach programowych,<br />

bo uchodzi raczej za wyrachowanego<br />

pragmatyka, podsumowanie jego osiągnięć<br />

nie wygląda przesadnie imponująco.<br />

Ireneusz Pawlik;<br />

fotografie: Jerzy Leśniak, Henryk Szewczyk<br />

Z rodziną na dożynkach w Korzennej, 2008<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

53


Sądeczanie<br />

Pamięci Ewy Harsdorf<br />

Uroczystość rozpoczęła się od mszy<br />

św., odprawionej w intencji śp.<br />

Ewy Harsdorf w kaplicy przy ul. 1 Maja<br />

przez proboszcza parafii kolejowej o. Józefa<br />

Bireckiego TJ. W kaplicy zebrali się<br />

harcerze z Wielopoziomowej Drużyny<br />

Harcerskiej „Płomienie”, działającej przy<br />

parafii MB Niepokalanej, ze swoją drużynową<br />

Justyną Stachurską i harcmistrz<br />

Dorotą Wolanin. Byli komendanci Hufca<br />

Nowy Sącz ZHP im. Bohaterów Ziemi<br />

Sądeckiej, delegacje sądeckich związków<br />

twórczych, nie zabrakło wiceprezydent<br />

Bożeny Jawor i dyrektora Wydziału<br />

Kultury i Sportu UM Józefa Kantora.<br />

Po mszy uformował się mały pochód,<br />

który za harcerskim pocztem sztandarowym<br />

przeszedł na rozkopane tego dnia<br />

aleje Batorego. Marmurową tablicę odsłonił<br />

Leszek Zakrzewski, prezes Polskiego<br />

Towarzystwa Historycznego - Oddział<br />

Nowy Sącz, a ojciec Birecki pokropił<br />

ją wodą święconą. Następnie harcerze<br />

wyprężyli się jak struny i w ciche majowe<br />

popołudnie popłynęła harcerska pieśń.<br />

– Ewa Harsdorf całym swoim życiem<br />

służyła Bogu i ludziom, jej malarstwo inspirowane<br />

było chrześcijaństwem – mówił<br />

do młodzieży Leszek Zakrzewski. Dopełnieniem<br />

uroczystości na al. Batorego<br />

było złożenie kwiatów na grobie Ewy<br />

Harsdorf na cmentarzu komunalnym<br />

przy ul. Rejtana.<br />

W asyście młodzieży w zielonych i szarych mundurach 12 maja br. w 10.<br />

rocznicę śmierci Ewy Harsdorf, sądeckiej malarki, animatorki życia artystycznego<br />

w mieście nad Dunajcem, do końca życia wiernej przyrzeczeniu<br />

harcerskiemu, na budynku, w którym mieszkała i tworzyła, przy al. Batorego<br />

52 odsłonięto tablicę pamiątkową.<br />

Dom Ewy Harsdorf przy al. Batorego 52<br />

Inicjatorem uczczenia Ewy Harsdorf,<br />

projektantem, a także fundatorem tablicy<br />

był Józef Stec, artysta malarz i konserwator<br />

zabytków, który podczas uroczystości<br />

stał skromnie z boku.<br />

– Należałem do uczniów pani Ewy,<br />

dużo jej zawdzięczam – wyznał reporterowi<br />

„Sądeczanina”.<br />

Dodajmy, że z okazji 10. rocznicy<br />

śmierci znakomitej sądeckiej malarki<br />

Poczta Polska w Nowym Sączu wydała<br />

okolicznościową kartę pocztową oraz<br />

pamiątkowe stemple filatelistyczne (autorstwa<br />

L. Zakrzewskiego).<br />

(s), fot. (hsz)<br />

54<br />

Zdolności malarskie odkrył u młodej dziewczyny Bolesław Barbacki<br />

Dzieciństwo na Kresach<br />

Ewa Harsdorf urodziła się 14 kwietnia<br />

1910 roku w Zielonej k. Kamieńca<br />

Podolskiego w rodzinie Antoniego<br />

Harsdorf von Enderndorf<br />

(zamordowanego w 1940 r. w Oświęcimiu)<br />

i Zofii ze Skarbek-Leszczyńskich,<br />

o silnych tradycjach patriotycznych. Rodzina<br />

wywodziła się od barona Jobsta<br />

von Enderndorf, osiadłego w Krasnostawcach<br />

po klęsce wyprawy Napoleona<br />

na Moskwę. Jej dziad ze strony ojca<br />

był powstańcem styczniowym. W lipcu<br />

1920 r. rodzina uciekła przed bolszewikami<br />

do Lwowa, a następnie przeniosła<br />

się do Nowego Sącza.<br />

czerwiec 2009<br />

Pierwszy z prawej - inicjator wmurowania<br />

tablicy, Józef Stec<br />

Uczęszczała do sądeckiego gimnazjum,<br />

a potem krótko do gimnazjum<br />

ss. Urszulanek w Tarnowie i ponownie<br />

do żeńskiego gimnazjum w Nowym Sączu.<br />

Tu odkrył jej zdolności plastyczne<br />

nauczyciel rysunków Bolesław Barbacki.<br />

Obok tego posiadała talent literacki,<br />

publikowała felietony w sądeckim tygodniku<br />

młodzieży szkolnej „Lot”. W roku<br />

1926 wstąpiła do harcerstwa, któremu<br />

pozostała wierna do końca życia. Szybko<br />

pięła się po szczeblach harcerskiej hierarchii.<br />

Od roku 1934 była zastępczynią<br />

komendantki chorągwi i hufcową Hufca<br />

Starszoharcerskiego w Krakowie, a następnie<br />

do wybuchu wojny instruktorką<br />

Działu Kształcenia i referentką kształce-<br />

Sądeczanin


Sądeczanie<br />

Ewa Harsdorf - autoportret<br />

nia, zaś od 1 IX 1938 r. hufcową krakowskich<br />

Hufców Harcerek. W latach 1928-33<br />

studiowała w Państwowej Szkole Sztuk<br />

Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego<br />

w Krakowie, gdzie specjalizowała się<br />

w grafice, a następnie w latach 1934-36<br />

w Państwowym Instytucie Robót Ręcznych<br />

w Warszawie. Po ukończeniu studiów<br />

w latach 1937-38 uczyła rysunku<br />

i zajęć praktycznych w Prywatnym Liceum<br />

i Gimnazjum im. Sebaldy Műnnichowej<br />

w Krakowie, a w roku szkolnym<br />

1938/39 w Gimnazjum im. Emilii Plater.<br />

Galarem po Wiśle<br />

Wybuch wojny zastał ją w Krakowie,<br />

skąd powróciła pospiesznie do Nowego<br />

Sącza. Pełniła służbę w Pogotowiu Harcerek,<br />

obsługując telefon i organizując<br />

pomoc dla uchodźców. Po zniszczeniu<br />

archiwum chorągwi i hufców przedarła<br />

się z grupą harcerzy, m.in. płynąc galarem<br />

po Wiśle, do Chełma Lubelskiego,<br />

gdzie włączyli się w obronę miasta.<br />

Po wkroczeniu do miasta wojsk sowieckich<br />

ruszyli do Lublina, skąd po długiej<br />

tułacze Ewa Harsdorf wróciła do Nowego<br />

Sącza. W styczniu 1940 r. wstąpiła do Organizacji<br />

Orła Białego – Resurectio. Dla<br />

konspiracyjnego czasopisma dostarczała<br />

informacji o lokalnych wydarzeniach<br />

i przenosiła wiadomości. Niemcy aresztowali<br />

ją 22 V 1940 r. w związku z zatrzymaniem<br />

w mieszkaniu Harsdorfów osoby<br />

udającej się na Węgry. Z powodu braku<br />

dowodów – w mieszkaniu nie znaleziono<br />

przedmiotów należących do zatrzymanej<br />

osoby – zwolniono ją w początkach<br />

lipca 1940 r. Początkowo podjęła<br />

pracę w Fabryce Etykiet, Plomb i Opakowań<br />

Wytłaczanych „Tektura” jako projektantka,<br />

a od czerwca 1941 r. pracowała<br />

w biurach dawnych Warsztatów Głównych<br />

PKP, przemianowanych na Ostbahn–Ausbesserungswerk<br />

Neu Sandez,<br />

przy prowadzeniu kart pracy brygad<br />

robotniczych. Następnie przeniosła się<br />

do biura technicznego, gdzie przepracowała<br />

do końca sierpnia 1944 r., kiedy<br />

zlikwidowano warsztaty. Konsekwentnie<br />

odmawiała podpisania volkslisty. Działała<br />

czynnie w ZWZ-AK. Dom Harsdorfów<br />

w Nowym Sączu przy ul. Batorego był<br />

schronieniem i punktem przerzutowym<br />

dla kurierów oraz miejscem przechowywania<br />

materiałów konspiracyjnych. Jesienią<br />

1944 r. skierowano ją do kopania<br />

okopów. W ostatnich tygodniach okupacji<br />

pracowała w Powiatowym Komitecie<br />

Rady Głównej Opiekuńczej. Przewoziła<br />

pieniądze z Krakowa dla placówek<br />

na terenie powiatów limanowskiego<br />

i sądeckiego oraz opiekowała się dziećmi<br />

w Domu Chłopców w Nowym Sączu<br />

przy ulicy Tarnowskiej.<br />

Nauczycielka pokoleń malarzy<br />

Po zakończeniu wojny wróciła do pracy<br />

w szkolnictwie. Uczyła m.in. w Liceum<br />

Handlowym i Liceum ss. Niepokalanek,<br />

Liceum Pedagogicznym w Starym<br />

Sączu i jako instruktor działu artystycznego<br />

w Domu Robotniczym, a później<br />

w Domu Kolejarza w Nowym Sączu,<br />

gdzie od 1950 do 1976 r. prowadziła<br />

amatorski zespół plastyczny. Rozwinęła<br />

tę pracę, organizując plenery i warsztaty.<br />

Wychowankowie Ewy Hardorf zdobywali<br />

nagrody i wyróżnienia w konkursach<br />

szczebla wojewódzkiego i centralnego,<br />

trzydzieścioro z nich zostało profesjonalnymi<br />

plastykami. Wielu czynnych<br />

obecnie plastyków i architektów pobierało<br />

u niej lekcje. Prowadziła także kursy<br />

przygotowujące do studiów plastycznych.<br />

Dla działającego przy Domu Kultury<br />

Kolejarza Teatru Robotniczego przez<br />

wiele lat wykonywała projekty scenografii<br />

i dekoracje do przedstawień teatralnych.<br />

Uprawiała malarstwo sztalugowe,<br />

akwarelę, grafikę i polichromię. Szczególne<br />

osiągnięcia miała jako akwarelistka.<br />

Stworzyła własne oryginalne techniki<br />

plastyczne, takie jak collage z użyciem<br />

folii aluminiowych i fotoryt. Uczestniczyła<br />

w wystawach krajowych i zagranicznych,<br />

m.in. w Montrealu i St. Laurent<br />

w Kanadzie. Od 1945 r. była członkiem<br />

Związku Polskich Artystów Plastyków,<br />

w którym w latach 1954-70 pełniła różne<br />

funkcje, m.in. sekretarza Oddziału w latach<br />

1964-70. Była współzałożycielką Towarzystwa<br />

Przyjaciół Sztuk Plastycznych<br />

w Nowym Sączu, przemianowanego<br />

później na Towarzystwo Przyjaciół Sztuk<br />

Pięknych. Dzięki E. Harsdorf w Nowym<br />

Sączu powstał i przez długie lata działał<br />

silny ośrodek życia kulturalnego i artystycznego.<br />

Rodziny nigdy nie założyła.<br />

Zmarła 12 maja 1999 roku i została pochowana<br />

na cmentarzu komunalnym<br />

przy ul. Rejtana w Nowym Sączu.<br />

Prace Ewy Harsdorf znajdują się<br />

w zbiorach watykańskich, Ministerstwa<br />

Kultury w Warszawie, Małopolskiego<br />

Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie, Naczelnej<br />

Biblioteki Lekarskiej w Warszawie,<br />

Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu,<br />

Muzeów Regionalnych w Limanowej<br />

i Starym Sączu, sanktuarium w Licheniu,<br />

parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu<br />

oraz zbiorach prywatnych w Kanadzie,<br />

USA, Szwecji i Niemczech. Polichromie<br />

ścienne jej autorstwa można spotkać<br />

w kościołach w Trzetrzewinie i Nockowej<br />

Towarzystwo Dramatyczne Sokoł, w góranym rzędzie<br />

pierwsza z lewej E. Harsdorf, trzeci - B.Barbacki<br />

Kartka pocztowa<br />

k. Sędziszowa, w kaplicach w Nowym<br />

Sączu przy ul. Ducha św. i Starym Sączu,<br />

na Fiedorku i Piwowarówce k. Piwnicznej.<br />

Wielokrotnie odznaczana, m.in. Krzyżem<br />

Kawalerskim Orderu Odrodzenia<br />

Polski (1988) i Krzyżem Armii Krajowej<br />

(1995). W 1995 r. otrzymała za całokształt<br />

pracy twórczej Nagrodę im. Bolesława<br />

Barbackiego.<br />

Leszek Zakrzewski<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

55


Oświata<br />

Gimnazja organizują dla potencjalnych uczniów i ich rodziców dni otwarte, które<br />

pozwalają „poczuć” szkołę<br />

wędka na szóstoklasistów<br />

klas szóstych do zabiegania o przyjęcie<br />

dziecka do gimnazjum o dobrym lub<br />

coraz lepszym poziomie kształcenia.<br />

Dobry wynik egzaminu gimnazjalnego<br />

oznacza przecież dostęp do renomowanej<br />

szkoły ponadgimnazjalnej. Promocja<br />

jest więc potrzebna.<br />

Jest w czym wybierać<br />

5<br />

czerwiec 2009<br />

Gimnazjum Jezuickie<br />

W Nowym Sączu mówi się, że najlepszym publicznym gimnazjum<br />

jest Długosz – zbiera śmietankę i z miasta, i z powiatu. Bardzo wielu<br />

wskazuje też na Gimnazjum nr 6 im. Tadeusza Kościuszki. Swoją pozycję<br />

potwierdziło ono w ostatnim badaniu EWD, wysokim przyrostem<br />

wiedzy. Mówi się też, że coraz lepsze efekty osiąga Mickiewicz. Wśród<br />

dzieci popularna jest dwójka, czyli dawne Gimnazjum nr 2 im. Urszuli<br />

Kochanowskiej, a dziś ks. Jana Twardowskiego, o co była taka wojna.<br />

Urzędnicy zajmujący się oświatą twierdzą, że w Nowym Sączu nie ma<br />

słabych szkół gimnazjalnych.<br />

Absolwenci klas szóstych szkół<br />

podstawowych zamieszkali w obwodzie<br />

danego gimnazjum są przyjmowani<br />

do I klasy z urzędu. Ich rodzice<br />

nie składają podań o przyjęcie do gimnazjum,<br />

jedynie potwierdzają wolę podjęcia<br />

nauki w formie określonej w statucie<br />

szkoły. Potwierdzeniem woli podjęcia<br />

nauki jest pisemna deklaracja złożona<br />

przez rodziców lub prawnych opiekunów,<br />

świadectwo ukończenia szkoły<br />

podstawowej i zaświadczenie o szczegółowych<br />

wynikach sprawdzianu w klasie<br />

szóstej. Uczniowie szkół podstawowych,<br />

których opiekunowie prawni chcą,<br />

by dziecko kontynuowało naukę w innym<br />

niż przypisane obwodem szkolnym<br />

gimnazjum, mogą o to zabiegać pod<br />

warunkiem wszakże, że wybrana przez<br />

nich szkoła dysponuje wolnymi miejscami<br />

lub uzyskała zgodę na utworzenie<br />

dodatkowych oddziałów.<br />

Takie rozwiązania prawne zapewniają<br />

gimnazjom nabór. Nie oznacza<br />

to jednak, że ich społeczności<br />

nie są zainteresowane pozyskaniem<br />

najlepszych uczniów szkół podstawowych<br />

nie tylko z obwodu szkoły, ale też<br />

spoza niego. Zależność jest oczywista.<br />

Im lepsi uczniowie tym wyższy wynik<br />

egzaminu gimnazjalnego. Rosnąca renoma<br />

szkoły zachęca rodziców uczniów<br />

W Nowym Sączu funkcjonuje<br />

11 gimnazjów publicznych, w tym<br />

2 specyficzne w: Specjalnym Ośrodku<br />

Szkolno Wychowawczym i Zespole<br />

Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych nr 3.<br />

Ich dyrektorzy korzystają z całej gamy<br />

instrumentów promocji. Nauczyciele<br />

gimnazjalni spotykają się z rodzicami<br />

przyszłych uczniów. Gimnazja organizują<br />

dla potencjalnych uczniów<br />

i ich rodziców „dni otwarte”. Pozwalają<br />

one „poczuć szkołę”. Są ważną prezentacją<br />

możliwości gimnazjum, przeznaczoną<br />

dla poszukujących najlepszej oferty,<br />

dla tych, którzy są zdecydowani wybrać<br />

optymalne środowisko dla swego dziecka.<br />

Dla rodziców, którzy chcą wybierać<br />

szkołę w stanie pełnej informacji,<br />

a nie tylko dlatego, że dziecko wolałoby<br />

pójść do takiej, którą wybrali rodzice<br />

najlepszego kolegi czy koleżanki.<br />

Strony internetowe sądeckich gimnazjów<br />

pozwalają rodzicom na zapoznanie<br />

się z ofertą zajęć edukacyjnych<br />

i pozalekcyjnych. Wszystkie oferty zawierają<br />

zapewnienia o: profesjonalizmie<br />

kadry pedagogicznej rzetelnie<br />

przygotowującej uczniów do egzaminu<br />

gimnazjalnego, bezpieczeństwie, opiece<br />

pedagogów szkolnych. Prezentują<br />

uczniowskie laury zdobyte w konkursach<br />

przedmiotowych i olimpiadach.<br />

W ofertach wskazuje się na możliwość<br />

nauki dwóch języków, na prowadzenie<br />

zajęć w dobrze wyposażonych pracowniach<br />

przedmiotowych, dostęp do internetu,<br />

bogate zasoby bibliotek szkolnych.<br />

Informują ponadto o misji szkoły,<br />

o patronie i jego wpływie na proces<br />

wychowania, o kulturze organizacyjnej<br />

szkoły.<br />

Sądeczanin


Uczennice Gimnazjum nr 8<br />

Znaczący odsetek uczniów Gimnazjum<br />

nr 1, działające w zespole szkół długoszowskich<br />

(renomowane, najstarsze<br />

liceum w Nowym Sączu), to dzieci spoza<br />

obwodu administracyjnego zarówno<br />

szkoły, jak i miasta. Do tej szkoły przyjmowani<br />

są najlepsi, w tym wielu finalistów<br />

lub laureatów konkursów i olimpiad.<br />

Wśród atutów prezentowanych<br />

na stronie internetowej Gimnazjum nr 2<br />

zwraca uwagę możliwość uczestniczenia<br />

w programie międzynarodowym „Socrates<br />

Comenius” (Dania - Hiszpania - Polska<br />

- Portugalia - Rumunia -Szwecja-Węgry).<br />

Trójka uczestniczy w zlotach szkół sienkiewiczowskich,<br />

nadto oferuje ciekawy<br />

katalog wycieczek zagranicznych, wyjazdy<br />

edukacyjne z praktyczną nauką języka<br />

angielskiego, zagraniczne obozy językowe,<br />

wyjazdowe obozy narciarskie.<br />

Dyrektor Gimnazjum nr 5 im. św. Kingi,<br />

Lucyna Zygmunt napisała: O poziomie<br />

kształcenia świadczą niewątpliwie bardzo<br />

wysokie wyniki z egzaminu gimnazjalnego.<br />

Zarówno z przedmiotów humanistycznych,<br />

jak i matematyczno-przyrodniczych<br />

osiągnęliśmy jeden z najlepszych wyników<br />

w Małopolsce. To jedna z niewielu szkół<br />

pracujących na jedną zmianę. Szóste<br />

gimnazjum pretenduje do miana „szkoły<br />

bezpiecznej, sprawiedliwej, wymagającej”,<br />

kreśląc obraz absolwenta zdolnego<br />

do kształcenia swej osobowości, rozwijania<br />

pasji i zainteresowań. W Gimnazjum<br />

nr 9 im. Bohaterów Sądecczyzny funkcjonuje<br />

klasa sportowa. Gimnazjum nr 10<br />

im. Orląt Lwowskich , prowadzące klasy<br />

integracyjne, zachęca tych, którym zależy<br />

na rozwijaniu zainteresowań, realizowaniu<br />

indywidualnych programów<br />

lub toku nauki oraz ukończeniu szkoły<br />

w skróconym czasie. Proponuje możliwość<br />

korzystania z zajęć świetlicowych<br />

i organizuje dowożenie uczniów z dysfunkcjami.<br />

Mający coraz lepsze wyniki<br />

nauczania Mickiewicz (Gimnazjum<br />

nr 11) podkreśla swą doskonałą lokalizację:<br />

centrum miasta.<br />

Gimnazjum<br />

pogmatwanego życia<br />

Oświata<br />

Gimnazjum nr 8 w Nowym Sączu,<br />

wchodzące w skład Zespołu Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych<br />

nr 3, to specyficzna<br />

instytucja. Szkoła o wciąż zmieniającej<br />

się uczniowskiej populacji. Szkoła,<br />

która nie prowadzi naboru, nie organizuje<br />

rekrutacji. Dyrektor Zdzisław Cabała<br />

powiada, że decydujący wpływ na rekrutację<br />

mają nie on sam i kadra szkoły,<br />

ale pogmatwane życia.<br />

Wyjaśnia: „Prawo wewnątrzszkolne<br />

stanowi, że uczniami naszego gimnazjum<br />

mogą być wyłącznie: wychowankowie<br />

Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych<br />

(dawne Pogotowie Opiekuńcze<br />

i Dom Dziecka), podopieczni ośrodków<br />

kuratoryjnych, dzieci i młodzież niedostosowana<br />

społecznie i zagrożona niedostosowaniem<br />

społecznym, z zaburzeniami<br />

zachowania, sprawiająca trudności<br />

wychowawcze. Uczniowie szkoły bardzo<br />

często są po wyrokach sądowych i to sąd<br />

kieruje ich do szkoły. Praca z nimi wymaga<br />

specyficznego podejścia, zrozumienia,<br />

indywidualizacji. Opanowania ich agresji,<br />

chęci niszczenia. Wielu z nich jest uzależnionych<br />

od narkotyków, używek. Trudnością<br />

jest również stosunek młodzieży<br />

do społeczeństwa, autorytetów. Sukcesem<br />

dydaktycznym kadry jest sam fakt uczestniczenia<br />

dziecka w zajęciach lekcyjnych<br />

czy ukończenie szkoły. Pozwala to kontynuować<br />

edukację. Dzięki naszym staraniom<br />

zdarzają się podejmujący naukę<br />

w szkołach ponadgimnazjalnych<br />

z maturą, a niektórzy z nich (mimo że byli<br />

już w więzieniu) rozpoczynają i kończą<br />

studia (np. na Politechnice Krakowskiej)”.<br />

Gimnazjum nr 7, funkcjonujące<br />

w strukturze Specjalnego Ośrodka<br />

Szkolno-Wychowawczego, rekrutuje<br />

dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych<br />

z terenu miasta i powiatu nowosądeckiego.<br />

Dzieciom oferuje się opiekę<br />

specjalistów: nauczycieli, pedagogów,<br />

psychologów, logopedów, lekarzy. Możliwość<br />

korzystania z bezpłatnych dojazdów<br />

do szkoły lub miejsca w internacie.<br />

Uczniowie otrzymują bezpłatne podręczniki,<br />

uczestniczą w obozach rehabilitacyjnych,<br />

w konkursach plastycznych<br />

i olimpiadach sportowych.<br />

Bożena Król; fot. BK, leś<br />

Gimnazjum Akademickie Chrobrego<br />

Gimnazjalistki z Długosza<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

5


Zdrowie<br />

Już starożytni doceniali to poczciwe zwierze, które potrafi zjeść …koszulę suszącą się na wietrze<br />

są z ludźmi od 9000 lat<br />

58<br />

Kozę, co potwierdzają prace archeologów,<br />

udomowiono około<br />

9000 lat temu w Azji. W Europie<br />

pierwsze ślady udomowienia tych<br />

sympatycznych zwierząt znaleziono<br />

w datowanych na okres 4500-4000 lat<br />

p.n.e. szwajcarskich wykopaliskach.<br />

Hipotezę archeologów potwierdzają<br />

ryty i malowidła naskalne znalezione<br />

w jaskiniach na terytoriach Francji<br />

i Hiszpanii. Dla rozwoju hodowli kóz<br />

na obszarze Europy znaczącymi były<br />

wędrówki ludów, m.in. Celtów i Germanów.<br />

Zapewne wynikało to z faktu,<br />

że kozy łatwo adaptują się do trudnych<br />

warunków środowiska, potrafią<br />

wyżywić się byle czym, mają niewielkie<br />

wymiary. W starożytności twierdzono,<br />

że: „posiadanie czterech kóz daje<br />

ci większy zasięg w handlu i mniejsze ryzyko<br />

niż posiadanie jednej krowy”.<br />

W rejonach uważanych za kolebkę<br />

cywilizacji, głównie w państwach basenu<br />

Morza Śródziemnego i Bliskiego<br />

Wschodu, kozy wciąż odgrywają ważną<br />

rolę w żywieniu człowieka. W naszym<br />

kraju – niestety – są wciąż niedoceniane.<br />

Wzrost liczebności stad<br />

kóz w latach dziewięćdziesiątych XX<br />

wieku wywołany został rosnącym<br />

w Polsce popytem na kozie mleko,<br />

wynikającym z zainteresowania jego<br />

właściwościami dietetyczno-profilaktycznymi<br />

i możliwością zastosowania<br />

w kosmetologii. Liczebność kozich<br />

stad wynosi – według różnych<br />

źródeł - od 176 do 194 tysięcy. Rejonem<br />

o największych tradycjach chowu<br />

kóz jest Śląsk. Obecnie hodowla<br />

tych zwierząt koncentruje się przede<br />

wszystkim w województwach: wielkopolskim,<br />

pomorskim, kujawskopomorskim<br />

i warmińsko-mazurskim.<br />

Większość kóz hodowana jest z przeznaczeniem<br />

na mleko. Skupują je mleczarnie<br />

„Danmis” i „Turek”, także rodzime<br />

firmy zajmujące się produkcją<br />

kosmetyków. Na Sądecczyźnie pogłowie<br />

tych zwierząt jest małe. Mleko<br />

produkuje się głównie na potrzeby<br />

własne. Czasem, bardzo rzadko, można<br />

je kupić na sądeckim Maślanym<br />

czerwiec 2009<br />

Koza – ssak, miejsce, instrument muzyczny, narzędzie. Ktoś<br />

powie: dziewczyna. Jeden ze znaków chińskiego horoskopu.<br />

Pieśń kozła, innymi słowy: tragedia. Kozioł ofiarny. Spory o postać<br />

mamki Zeusa – Amaltei: nimfa czy koza? Gwiazda Capella<br />

(Koza), w gwiazdozbiorze Woźnicy. Szlachetna postać koziorożca.<br />

Tatrzańskie kozice. Galicyjskie krajobrazy z pasącymi się przy<br />

lichych chatach zwierzętami. I moja babcia wyleczona z poważnej<br />

choroby kozim mlekiem. Francuskie, pyszne i drogie sery.<br />

Tak wiele jeszcze innych asocjacji.<br />

Rynku. Szkoda, że w naszym regionie<br />

nie znalazł się dotąd zapaleniec, który<br />

podjąłby ryzyko hodowli i przetwórstwa<br />

koziego mleka. Szkoda, że Sądeczanie<br />

nie wykazują zainteresowania<br />

nabywaniem koziego nabiału. A większość<br />

na propozycję wypicia szklanki<br />

koziego mleka krzywi się z niesmakiem.<br />

Szkoda<br />

Pij kozie mleko<br />

Mleko kóz jest jednym z najstarszych<br />

pokarmów człowieka. Na świecie<br />

wciąż pije je więcej ludzi niż mleko<br />

krowie. Jest wyjątkowo zdrowe - twierdzą<br />

dietetycy. Jego białko tworzy luźny<br />

skrzep, a to powoduje, że jest trawione<br />

szybciej i dokładniej niż mleko<br />

krowie. Zwłaszcza przez układ trawienny<br />

dzieci i ludzi starych – starzejący<br />

się organizm nie wytwarza wystarczającej<br />

ilości enzymów, niezbędnych<br />

dla rozkładu białek. Tłuszcz mleka<br />

koziego jest bogaty w nienasycone<br />

Kozie mleko ma szczególnie wysoką<br />

wartość biologiczną, zawiera<br />

komplet niezbędnych dla<br />

człowieka aminokwasów.<br />

Sądeczanin


Zdrowie<br />

kwasy tłuszczowe, wpływa korzystnie<br />

na poziom cholesterolu we krwi.<br />

W przeciwieństwie do tłuszczu mleka<br />

krowiego ma postać bardzo małych<br />

i jednorodnych drobin, co ułatwia trawienie<br />

i przyswajane w jelicie cienkim<br />

człowieka. Mleko krowie w procesie<br />

trawienia zostaje poddane procesowi<br />

homogenizacji, który nie jest obojętny<br />

dla organizmu ludzkiego, prowadząc<br />

do uwalniania nadmiaru cholesterolu<br />

do krwi.<br />

Mleko kóz stosuje się jako substytut<br />

mleka krowiego, zwłaszcza w przypadkach<br />

złego wchłaniania, zaburzeń<br />

trawienia (np. kolek niemowlęcych),<br />

zespołu nietolerancji białek mleka krowiego,<br />

alergii pokarmowych (przede<br />

wszystkim żołądka i dwunastnicy). Produkty<br />

kozie zaleca się osobom cierpiącym<br />

na skazę białkową, choroby układu<br />

krążenia i nadciśnienie tętnicze,<br />

a także dzieciom i alergikom - nie wywołują<br />

uczuleń. Kozie mleko cenione<br />

jest we wspomaganiu leczenia choroby<br />

wrzodowej, astmy, gruźlicy, nowotworów,<br />

reumatyzmu. Podnosi skuteczność<br />

leczenia, korzystnie wpływa<br />

na wzrost odporności organizmu. Spożywanie<br />

mleka koziego sprzyja prawidłowemu<br />

rozwojowi układu kostnego<br />

u dzieci i młodzieży, a u osób<br />

starszych zapobiega demineralizacji<br />

kości, co może ograniczać skłonność<br />

do wszelkiego rodzaju złamań.<br />

Kozie mleko ma szczególnie wysoką<br />

wartość biologiczną, zawiera komplet<br />

niezbędnych dla człowieka aminokwasów.<br />

Zawiera nadto kazeiny<br />

w postaci zbliżonej do mleka kobiecego.<br />

Występują w nim śladowe ilości<br />

żelaza, jodu i molibdenu i witaminy:<br />

A, B1, B2, PP, C oraz kwas pantotenowy.<br />

Niektóre ze składników koziego<br />

mleka - białka, oligosacharydy - pobudzają<br />

rozwój bakterii Bifidobacterium,<br />

jednego z bardziej pożądanych<br />

składników mikroflory przewodu pokarmowego.<br />

Hamując rozwój szkodliwych<br />

bakterii, chronią one organizm<br />

ludzki przed wieloma zatruciami<br />

i chorobami.<br />

Nota bene, dobry kozi ser<br />

(np. pleśniowy) i winogrona na śniadanie<br />

to „sama poezja”. Polecam. Nie wierzycie?<br />

Cóż, najlepiej spróbować. Albo<br />

kakao z nieco ogrzanym kozim mlekiem,<br />

chleb z masłem i powidłami<br />

śliwkowymi – pycha.<br />

Bożena Król<br />

Analiza porównawcza składu chemicznego mleka koziego<br />

i krowiego (wg Mackenzie’ego)<br />

Składniki Mleko kozie Mleko krowie<br />

Woda 86,90 87,80<br />

Tłuszcz 3,80 3,67<br />

Sucha masa 12,48 12,69<br />

Sucha masa beztłuszczowa 8,68 9,02<br />

Cukier (laktoza) 4,08 4,78<br />

Ogólny azot x 6,38 3,33 3,42<br />

Białko ogólne 2,90 3,23<br />

Kazeina 2,47 2,63<br />

Albuminy i globuliny 0,43 0,60<br />

Azot niebialkowy x 6,38 0,44 0,19<br />

Ogólny popiół 0,79 0,73<br />

Wapń (CaO) 0,194 0,184<br />

Fosfor (P2O5) 0,27 0,234<br />

2O5:CaO 1,39 1,27<br />

Chlor 0,154 0,105<br />

Żelazo (mg/100ml) 0,068 0,080<br />

Miedź (mg/100ml) 0,053 0,057<br />

Witamina A (j.m. Na 1g tłuszczu) 39,00 21,00<br />

Witamina B1 ( ľq/100ml) 68,00 45,00<br />

Ryboflawina ( ľq/100ml) 210,00 159,00<br />

Witamina C (mg kwasu<br />

askorbinowego na 100 ml) 2,00 2,00<br />

Witamina D (j.m. Na 1 g tluszczu) 0,70 0,70<br />

Dżuli (J) w 100 ml (energia brutto) 292,60 288,40<br />

pH 6,4-6,7 6,<br />

„Miśka” z autorką artykułu<br />

Źródło: KBN<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

5


Kultura<br />

nowe atrakcje w Miasteczku Galicyjskim<br />

Z miasta na wieś<br />

0<br />

Majówka pn. „Z miasta na wieś”, zainaugurowała sezon turystyczny w Sądeckim parku Etnograficznym<br />

i Miasteczku Galicyjskim. Niezwykle udana impreza nawiązywała do dawnego miejskiego zwyczaju<br />

wiosennych wycieczek za miasto w gronie rodziny i przyjaciół.<br />

Goście mogli wypróbować moc<br />

lubczyku, poznać ludowe sposoby<br />

na zapewnienie sobie powodzenia<br />

w miłości, znaczenie imion,<br />

spróbować weselnych kołaczy upieczonych<br />

w chlebowym piecu w chałupie<br />

lachowskiej, odbyć romantyczną<br />

przejażdżkę bryczką, sfotografować się<br />

z ukochaną ubraną w strój ludowy. Zachwycające<br />

obrazki na szkle zaprezentowała<br />

Władysława Poręba z Paszyna,<br />

wychowanka wielkiego miłośnika<br />

sztuki ludowej, twórcy „fenomenu paszyńskiego”,<br />

ks. Edwarda Nitki.<br />

Na majówkę przyszły całe rodziny,<br />

wielopokoleniowe. Babcie i dziadkowie<br />

przypominali sobie jak to dawniej,<br />

za ich młodych lat bywało, a wnuki<br />

czerwiec 2009<br />

miały okazję na własne oczy zobaczyć<br />

jak wyglądały zwyczaje, sprzęty i urządzenia<br />

powszechnego użytku, dziś dostępne<br />

już tylko w muzeach.<br />

Powodzeniem cieszył się kiermasz<br />

„Pod serduszkiem”, a w amfiteatrze leśnym<br />

występowały: zespół regionalny<br />

z Michalczowej, orkiestra dęta z Mystkowa,<br />

„Romantyczni” , grupy taneczna<br />

„Jump Step Crew”. Krakowski teatr „Nikoli”<br />

wystawił widowisko plenerowe<br />

„Maruczella”.<br />

Nowe jak stare<br />

Jeszcze w tym roku w skansenie<br />

przybędą nowe atrakcje: uruchomiona<br />

zostanie karczma regionalna, a w następnej<br />

kolejności folusz, miejsce produkcji<br />

sukna z Krościenka-Kątów nad<br />

potokiem Kotelnica, które zapoczątkuje<br />

tzw. sektor przemysłu ludowego,<br />

w którym znajdą się także tartak (przeniesiony<br />

ze wsi Zasadne) i młyn wodny<br />

(z dworu w Kamienicy). Wszystkie<br />

obiekty są już w elementach w skansenie,<br />

czekają na instalację.<br />

Nowe inwestycje wymuszają poszerzenie<br />

obszaru skansenu, dziś liczącego<br />

20 hektarów.<br />

Sądecki Park Etnograficzny wraz<br />

z Miasteczkiem Galicyjskim stał się<br />

prawdziwą atrakcją Nowego Sącza.<br />

Przyciąga turystów – nawet na pół<br />

dnia - z Krynicy, Muszyny, Krakowa,<br />

a także pobliskich, słowackich miej-<br />

Sądeczanin


Kultura<br />

scowości turystycznych. To – już widać<br />

– jest perełka!<br />

Gotowe już są wierne repliki starosądeckiego<br />

ratusza, dworów szlacheckich,<br />

budynków mieszkalnych oraz<br />

mała remiza straży pożarnej – rekonstrukcja<br />

dziewiętnastowiecznego Miasteczka<br />

Galicyjskiego, odtwarzanego<br />

na podstawie starych planów, rycin<br />

i zachowanych rynków małopolskich<br />

miasteczek, m.in.: Starego Sącza, Lanckorony,<br />

Lipnicy Murowanej. W nowym<br />

– starym Miasteczku jest ośrodek<br />

konferencyjno – szkoleniowy, odtworzono<br />

warsztaty rzemieślników: atelier<br />

fotografa, pracownię i sklep zegarmistrzowski,<br />

warsztat garncarza. W planach<br />

są także sklepy – zaaranżowane<br />

także na wzór tych sprzed wieku i –<br />

oczywiście - współcześnie oczekiwane<br />

przez gości usługi turystyczne. Za dwa,<br />

trzy lata Nowy Sącz będzie mógł się<br />

chwalić, że takiego skansenu nie ma<br />

nikt w Polsce, a w Europie i świecie<br />

jest czymś wyjątkowym i także z tego<br />

powodu warto i należy w wakacyjnoturystycznych<br />

eskapadach zahaczyć<br />

o gród nad Dunajcem i Kamienicą.<br />

(jot); fot. (leś)<br />

Świątynie trzech wyznań<br />

Sądecki skansen jest unikatowym<br />

miejscem, gdzie znajdują się, niemal<br />

obok siebie, świątynie trzech wyznań;<br />

gdzie można jednocześnie spotkać<br />

księdza, popa i pastora.<br />

Do skansenu przeniesiono unikalny<br />

kościół (pomocniczy) pod wezwaniem<br />

Św. Piotra i Pawła z Łososinie<br />

Dolnej, zbudowany w Jakubkowicach,<br />

później przeniesiony do Łososiny,<br />

a konsekrowany w 1750 roku.<br />

Wcześniej znalazła się tu cerkiew grekokatolicka<br />

św. Dymitra Męczennika<br />

z Czarnej.<br />

W skansenie – po translokacji<br />

trzeciej świątyni (ze Świniarska, pierwotnego<br />

zboru protestanckiego<br />

w Stadłach) - powstała przestrzeń<br />

ekumeniczna, co w tym miejscu jest<br />

w pełni zrozumiałe, bo trzeba pamiętać,<br />

że ludowa obrzędowość związana<br />

jest z kościołem. W żadnym z polskich<br />

skansenów nie ma aż trzech<br />

świątyń, różnych wyznań, jak to docelowo<br />

będzie w Sądeckim Parku Etnograficznym.<br />

Uratowane przez skansen<br />

zabytkowe świątynie, są nie tylko<br />

obiektami muzealnymi, lecz również<br />

– po ponownej konsekracji - pełnią<br />

swoją kultową funkcję. Godziny<br />

zwiedzania: wtorek-niedziela 9-17,<br />

w poniedziałek nieczynne. W niedzielę<br />

wstęp dla wszystkich jest bezpłatny.<br />

Do wyboru są trzy trasy zwiedzania.<br />

Najkrótsza trwa godzinę, druga<br />

półtorej godziny, trzecia, najdłuższa,<br />

jest trzygodzinna.<br />

Oferta wynajmu: obiekty znajdujące<br />

się na terenie skansenu: amfiteatr,<br />

łąka z grillem mogą być wynajmowane.<br />

Także wnętrze kościoła św. Piotra<br />

i Pawła jest udostępniane (odpłatnie)<br />

na wieczory autorskie i koncerty, a także<br />

na śluby.<br />

Dojazd do skansenu autobusami<br />

MPK linii „14” i „15”.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

1


2<br />

Kultura<br />

na litewskim szlaku...<br />

Partnerami całego przedsięwzięcia<br />

był Urząd Marszałkowski<br />

w Krakowie oraz Stowarzyszenie „Kresy”.<br />

Podczas koncertów na organach<br />

chórowi akompaniowała Edyta Lachor-Mitkowska<br />

nauczyciel dyplomowany,<br />

wicedyrektor Państwowej<br />

Szkoły Muzycznej w Limanowej.<br />

Tegoroczna wiosna jest dla limanowskiego<br />

chóru bardzo pracowita.<br />

Chłopcy śpiewali m.in. w Krakowie<br />

w Bazylice Mariackiej i Filharmonii<br />

z Chórem Organum i zespołem Ricercar,<br />

w Nowym Sączu na koncercie charytatywnym<br />

dla Fundacji MADA, ponownie<br />

w Krakowie u oo. Salezjanów<br />

na Dębnikach (parafii młodego Karola<br />

Wojtyły).<br />

Chór występował podczas transmisji<br />

radiowych z kościoła św. Krzyża<br />

w Warszawie, telewizyjnych mszy św.<br />

w Krakowie-Łagiewnikach, audycji „Odnowić<br />

Oblicze Ziemi” TV Trwam. Przed<br />

rokiem uczestniczył w uroczystościach<br />

beatyfikacyjnych s. Marty Wieckiej<br />

we Lwowie i Śniatynie na Ukrainie.<br />

Inaugurował święto miasta Nagykallo<br />

na Węgrzech. Jesienią 2008 r. wziął<br />

udział w programie Śpiewająca Małopolska,<br />

którego partnerem był Urząd<br />

Marszałkowski w Krakowie.<br />

Zespół w swoim dorobku ma nagraną<br />

kasetę Ego sum Pastor Bonus,<br />

płyty CD Polskie kolędy i pastorałki<br />

oraz Laudate Dominum.<br />

Chórzyści spędzają wspólnie czas<br />

organizując wycieczki, kuligi i ogniska,<br />

coroczne obozy wakacyjne. Tworzą<br />

wspólnotę, której celem obok<br />

promowania i wykonywania muzyki<br />

jest przeżywanie piękna w posłudze<br />

Bogu i ludziom.<br />

Repertuar zespołu obejmuje utwory<br />

różnych epok, głównie pieśni sakralne<br />

od chorału gregoriańskiego,<br />

polifonię, Negro spirituals po muzykę<br />

współczesną, kolędy polskie i innych<br />

narodów, pieśni patriotyczne.<br />

Dyrygenta Halinę Dyczek wspomagają<br />

rodzice chłopców oraz zarząd<br />

Stowarzyszenia „Chór Chłopięcy Bazyliki<br />

Matki Bożej Bolesnej w Limanowej”<br />

w szczególności prezes Adam Mazuga,<br />

skarbnik Kazimiera Wrona, członkowie<br />

Marta Wójtowicz, Bożena<br />

Zoń, Barbara Janczy, Irena Kruzel<br />

i wielu, wielu innych.<br />

czerwiec 2009<br />

Na zdjęciu – Limanowskie Słowiki przed<br />

pomnikiem Mickiewicza w Wilnie, 2009<br />

Limanowskie<br />

słowiki<br />

Na przełomie kwietnia i mają na Litwie przebywał Chór Chłopięcy<br />

Bazyliki Matki Bożej Bolesnej w Limanowej, który zaprezentował<br />

się tam podczas trzech koncertów: w Ostrej Bramie oraz w polskich<br />

parafiach – w kościele św. Ducha w Wilnie i Landwarowie<br />

(miejscowości pod Wilnem, z której pochodzi światowej sławy sopranistka<br />

Teresa Żylis-Gara). Program obejmował również przekazanie<br />

darów dla litewskiej Polonii (zabawek, książek, przyborów<br />

szkolnych i odzieży) zebranych przez chórzystów, uczniów<br />

limanowskich szkół podstawowych i gimnazjalnych oraz Stowarzyszenie<br />

Pomoc Polakom na Wschodzie „Kresy” w Krakowie.<br />

Sądeczanin


W Trokach na Litwie, 2009<br />

Chór powstał w 1991 r. (założycielem<br />

i dyrygentem jest Halina Dyczek).<br />

Jest laureatem konkursów w Bydgoszczy,<br />

Chełmie, Krakowie, Szczawie<br />

i Nagykallo na Węgrzech. Koncertował<br />

w wielu miastach Polski (m.in. Toruniu,<br />

Bydgoszczy, Warszawie, Krakowie, Tarnowie,<br />

Nowym Sączu, na Jasnej Górze<br />

i Górze Św. Anny), a także za granicą<br />

(wielokrotnie w Niemczech, Francji,<br />

Włoszech, Watykanie, Węgrzech, Słowacji,<br />

Czechach, Ukrainie, Litwie). Dwukrotnie<br />

(1998, 2003) limanowscy śpiewacy<br />

spotkali się w Watykanie z Ojcem<br />

Świętym Janem Pawłem II podczas audiencji<br />

prywatnych. Chór śpiewał także<br />

dla papieża w Ludźmierzu i Starym<br />

Sączu. Współpracował z Katowicką<br />

Orkiestrą Kameralną, Orkiestrą Filharmonii<br />

Kaliskiej oraz z orkiestrą i zespołem<br />

kameralnym PSM w Limanowej.<br />

Jako członek Federacji „Pueri Cantores”<br />

uczestniczył w krajowych, a także międzynarodowych<br />

kongresach Federacji.<br />

(l); Fot. archiwum chóru<br />

Kultura<br />

Dyrygent<br />

Halina Dyczek jest absolwentką<br />

Akademii Muzycznej w Krakowie,<br />

Podyplomowego Studium Chórmistrzowskiego<br />

przy Akademii Muzycznej<br />

w Bydgoszczy oraz Kursów Dyrygenckich<br />

organizowanych przez CAK<br />

w Warszawie. Zasiada w zarządzie<br />

Krajowej Federacji „Pueri Cantores”,<br />

jest nauczycielem dyplomowanym<br />

PSM I st. w Limanowej. Odznaczona<br />

odznakami: „Zasłużony dla Miasta Limanowej”,<br />

„Przyjaciel Limanowej” oraz<br />

statuetką „Złote Skrzydła”.<br />

Skład chóru<br />

Soprany: Tomasz Biernat, Piotr<br />

Cieśliński, Norbert Czaja, Jakub Dyczek,<br />

Maciej Florek, Jan Janczy, Maciej<br />

Jeż, Adam Kowalski, Patryk Kruzel, Karol<br />

Miodoński, Damian Śliwa, Albert<br />

Wojnarowicz, Wojciech Twaróg, Mateusz<br />

Wójcik;<br />

Alty: Michał Bubula, Michał Król,<br />

Patryk Kubica, Tomasz Leśniak, Bartłomiej<br />

Mamak, Dominik Rusin, Michał<br />

Stanisz, Jakub Syktus, Szymon Wójcik;<br />

Tenory: Michał Górszczyk, Jacek<br />

Kądziołka, Michał Król, Jakub Leśniak,<br />

Kamil Postrożny, Mateusz Raczek, Marian<br />

Twaróg, Michał Wrona, Maciej<br />

Zoń,<br />

Basy: Marcin Badyla, Łukasz Bubula,<br />

Andrzej Czechowski, Grzegorz Dutka,<br />

Tomasz Dyczek, Tomasz Dziadoń,<br />

Jędrzej Jurek, Maciej Kazana, Michał<br />

Sroka, Bartłomiej Szumilas;<br />

Grupa kandydatów: Tomasz<br />

Banaś, Marcin Filipek, Bartłomiej Garcarz,<br />

Dominik Król, Kamil Kupczak, Łukasz<br />

Kupczak, Adrian Pulit, Michał Rosiek,<br />

Filip Sternal, Jakub Strug, Paweł<br />

Zegarski.<br />

Na Łyczakowie we Lwowie, 2008<br />

Podczas Festiwalu Pueri Cantores w N. Sączu, 2008<br />

Z papieżem Janem Pawłem II, 1998<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

3


Kultura<br />

Pierwsze prywatne muzeum w nowym sączu<br />

wojsko i muzyka<br />

4<br />

Kazimiera Mordarska-Łagan w rodzinnym domu przy ul. Długosza<br />

24 w Nowym Sączu, otworzyła prywatne muzeum imienia<br />

jej ojca: Mieczysława Mordarskiego, pierwszego kapelmistrza<br />

orkiestry 1. Pułku Strzelców Podhalańskich, który na czele sądeckich<br />

muzyków prowadził defiladę polskich wojsk na Kreszczatiku<br />

– w Kijowie w maju 1920 roku.<br />

Kazimiera Mordarska-Łagan i Ludwik Mordarski<br />

czerwiec 2009<br />

uroczystości otwarcia wzięli<br />

W udział liczni goście, przedstawiciele<br />

władz i Straży Granicznej z nowym<br />

kapelanem Karpackiego Oddziału,<br />

ks. ppłk. Andrzejem Gutem, kombatanci<br />

i znajomi, a przede wszystkim szeroka<br />

rzesza rozgałęzionej rodziny Mordarskich<br />

i Łaganów. W roli gospodarzy<br />

wystąpili: pani Kazimiera i jej brat, Ludwik<br />

Mordarski, znany muzyk i folklorysta<br />

z Limanowej. Pomieszczenia<br />

poświęcił proboszcz parafii św. Kazimierza,<br />

ks. prałat Jan Siedlarz.<br />

Przybyli mogli podziwiać efekt benedyktyńskiej<br />

pracy pani Kazimiery<br />

nad dokumentowaniem dziejów rodziny,<br />

a niejako przy okazji miejscowej<br />

kultury i wojska. Czegóż tu nie zgromadzono:<br />

unikalne zdjęcia i partytury,<br />

własnoręcznie wykonane przez gospodynię<br />

stroje ludowe, mundury i hafty,<br />

cacka rękodzielnicze, medale i instrumenty,<br />

a nawet bębenek, który przed<br />

wojna ciągnął na małym wózku przed<br />

orkiestrą kucyk Kubuś z młodocianym<br />

elewem-doboszem. Wszystko nasycone<br />

patriotyzmem i umiłowaniem rodzinnej<br />

ziemi.<br />

Ród Mordarskich wpisał się złotymi<br />

zgłoskami w historię kultury muzycznej<br />

Nowego Sącza i Sądecczyzny.<br />

Protoplasta rodu, Franciszek Mordarski<br />

(ur. w 1854 r. w Nowym Sączu) grał<br />

na flecie w cesarsko-królewskiej orkiestrze<br />

wojskowej w Wiedniu. Po odbyciu<br />

służby wojskowej pracował w rodzinnym<br />

mieście w dyrekcji skarbowej,<br />

a potem na kolei, współzakładając orkiestrę<br />

kolejarską w 1892 r.<br />

Kolejny przedstawiciel rodu Mordarskich<br />

– Mieczysław (1888-1959), absolwent<br />

Seminarium Nauczycielskiego<br />

w Starym Sączu (matura w 1910 r.), nauczyciel<br />

śpiewu, żołnierz armii austriackiej<br />

(13 i 20 p.p.), na froncie włoskim<br />

spędził 11 miesięcy. W grudniu 1918 r.<br />

został – w stopniu sierżanta – pierwszym<br />

kapelmistrzem orkiestry 1. Pułku<br />

Strzelców Podhalańskich. Orkiestra powstała<br />

tuż po odzyskaniu niepodległości,<br />

w 1918 roku.<br />

Sądeczanin


Kultura<br />

Kazimiera Mordarska, po mężu<br />

Łagan, grała na kontrabasie, gitarze<br />

i saksofonie, występowała<br />

– z synami Zbigniewem i Tadeuszem<br />

– w „Lachach”, pisała scenariusze<br />

widowisk, m.in. z okazji 300.<br />

rocznicy odsieczy wiedeńskiej,<br />

700–lecia Nowego Sącza i kanonizacji<br />

księżnej Kingi. Przepracowała<br />

jako księgowa 23 lata w Karpackiej<br />

Brygadzie WOP, organizując m.in.<br />

wystawy o tematyce wojskowej<br />

i rękodzielniczej, otrzymując wiele<br />

nagród i wyróżnień.<br />

Muzeum poświęcił ks. prałat Jan Siedlarz<br />

Pięć pokoleń<br />

Tradycje muzyczne w rodzinie<br />

Mordarskich sięgają pięciu pokoleń.<br />

Kapelmistrz Mieczysław Mordarski<br />

dochował się utalentowanych muzycznie<br />

dzieci – pięciu synów i czterech<br />

córek. Oto oni:<br />

• Józef (1920–1980) – dyrygent<br />

orkiestry szkolnej w Technikum<br />

Samochodowym w Nowym Sączu,<br />

a przed wojną absolwent<br />

konserwatorium muzycznego<br />

w Katowicach i zawodowy muzyk<br />

wojskowy (walczył w 1939 r.<br />

pod Kockiem);<br />

• Mieczysław–junior (1921–<br />

1965) – prowadził orkiestrę<br />

dętą „Echo Podhala:, założyciel<br />

ogniska muzycznego w Limanowej,<br />

wraz z bratem Józefem<br />

walczył z Niemcami pod Kockiem<br />

w 1939 r.;<br />

• Jan (1928–1979) – multiinstrumentalista,<br />

grał m.in. na trąbce,<br />

skrzypcach, perkusji; zamieszkał<br />

we Włocławku, rodzinnym mieście<br />

swej żony;<br />

• Ludwik (ur. 1929) – mgr wychowania<br />

muz., podpora i założyciel<br />

zespołu „Limanowianie” (1969)<br />

i orkiestry „Echo Podhala”, folklorysta<br />

i dokumentalista kultury<br />

muzycznej, autor utworu „To nasze<br />

miasto” (hymnu Limanowej)<br />

oraz wielu opracowań dotyczących<br />

instrumentów ludowych<br />

m.in. „Muzyka Ziemi Limanowskiej”.<br />

Ludwik Mordarski opracował<br />

naukowo trzynaście tańców<br />

lachów limanowskich do wielkiego<br />

słownika „Taniec w polskiej<br />

tradycji” (2007), będącego kon-<br />

Goscie dopisali – Anna Totoń, Maria Piniańska, kapelan pograniczników ks. ppłk Andrzej Gut<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

5


Kultura<br />

Wiceprezydent Bożena Jawor w rozmowie z rodziną Mordarskich<br />

Gratulacje od b. kapelmistrza orkiestry Straży Granicznej płk. Bernarda Króla<br />

tynuacją fundamentalnej pracy<br />

Oskara Kolberga;<br />

• Władysław (ur. w 1932 r.) – kapelmistrz<br />

orkiestry zakładu przemysłu<br />

drzewnego w Łososinie<br />

Górnej i orkiestry parafialnej w Limanowej,<br />

z okazji pielgrzymki<br />

papieża Jana Pawła II do Kalwarii<br />

Zebrzydowskiej w 1979 r. skomponował<br />

– do słów swojej siostry<br />

Kazimiery – poloneza pt. „Witamy<br />

Cię, Ojcze Święty”;<br />

Córki Mieczysława – Stanisława<br />

Kaczmarek (1918–1987), Kazimiera<br />

Łagan (ur. w 1923 r.), Adela<br />

Jeleń (1925–1981) i Maria Kołodziej<br />

(1934–2006) – tworzyły po II wojnie<br />

w Nowym Sączu popularny zespół<br />

„Sióstr Mordarskich”, afiliowany przy<br />

MHD, Rynek 14.<br />

Zespół zadebiutował w ZNTK<br />

przebojem „Wio, koniku”. Siostry grały<br />

w orkiestrze symfonicznej, zespołach<br />

– estradowym i mandolinistów. Korzystały<br />

z kontrabasów, gitar, saksofonów,<br />

skrzypcach, perkusji i harmonii. Wywoływały<br />

furorę podczas występów<br />

w kurortach m.in. Rytrze i Rabce, odwiedzały<br />

szkoły i przedszkola, jednostki<br />

wojskowe, domy kultury i zakłady<br />

pracy.<br />

Muzycznymi śladami poszło następne<br />

pokolenie (m.in. Tadeusz<br />

i Zbigniew Łaganowie, Krzysztof<br />

Kaczmarek) zasilając sądeckie zespoły<br />

młodzieżowe „Majstry” i „Szwagry”.<br />

Mieczysław (nr 3 o tym imieniu w rodzinie)<br />

Mordarski pływa jako muzyk<br />

na ekskluzywnych statkach po Karaibach<br />

i Morzu Śródziemnym.<br />

(j); fot. (leś)<br />

66<br />

czerwiec 2009<br />

Kazimierz Mordarski przeglada rodzinny album<br />

Żołnierz i dziewczyna<br />

Sądeczanin


Kultura<br />

w plenerze na ...operze<br />

„Halka” nad Dunajcem<br />

Opowieść o wiejskiej dziewczynie,<br />

która miała romans ze szlachcicem,<br />

a następnie została przez niego<br />

porzucona, znakomicie wkomponowała<br />

się w naddunajcowy krajobraz.<br />

Przestrzeń spektaklu została rozproszona<br />

i usytuowana w kilku miejscach<br />

(na scenie głównej, czyli we dworze,<br />

pod drewnianym krzyżem, w rejonie<br />

góralskiego kościółka). Nie brakło też<br />

konnego powozu, którym przyjechali<br />

na ślub Janusz z Zofią i ich goście.<br />

Ponadtysięczna publiczność doznała<br />

wielu wzruszeń, oglądając w wyjątkowej<br />

oprawie smutne losy Halki.<br />

W widowisku, wyreżyserowanym<br />

przez Feliksa Widerę, wystąpili uznani<br />

soliści – Joanna Kściuczyk-Jędrusik<br />

w partii Halki, Maciej Komandera w<br />

roli Jontka oraz śpiewak z Ukrainy Stanisław<br />

Kufluk (Janusz), a także Aleksandra<br />

Stokłosa (Zofia), Bogdan Kurowski<br />

(Stolnik) i Zbigniew Wunsch<br />

(Dziemba). Solistom towarzyszyła orkiestra<br />

i chór Opery Śląskiej w Bytomiu,<br />

pod wodzą Tadeusza Serafina.<br />

Na zakończenie Festiwalu im. Ady Sari dyrektor MCK „Sokół”,<br />

Antoni Malczak zgotował Sądeczanom ucztę muzyczną: nad<br />

Dunajcem, poniżej „Panoramy” i wież kompleksu ewangelickiego<br />

Opera Śląska wystawiła „Halkę” Stanisława Moniuszki,<br />

niemal dokładnie w 151. rocznicę prawykonania tego wielkiego<br />

dzieła.<br />

Halka<br />

Tekst i fot. (leś)<br />

Podhale, pierwsza połowa<br />

XIX w. Zaręczyny córki Stolnika,<br />

Zofii, z młodym dziedzicem Januszem<br />

zakłóca przybycie Halki,<br />

wiejskiej dziewczyny, którą Janusz<br />

uwiódł i porzucił z dzieckiem. Przewrotność<br />

panicza oburza Jontka,<br />

górala czuwającego nad opuszczoną<br />

dziewczyną.<br />

Halka załamana zdradą Janusza<br />

popada w obłęd, jej dziecko<br />

umiera. Mimo perswazji Jontka<br />

przeczuwającego nieszczęście,<br />

Halka przybywa pod wiejski kościół<br />

na ślub Janusza i Zofii, chce<br />

podpalić kościół, zmienia jednak<br />

zamiar – niech jej ukochany żyje<br />

i będzie szczęśliwy, sama zaś popełnia<br />

samobójstwo, rzucając się<br />

w nurt rzeki.<br />

Aplauz wzbudzały zbiorowe popisy taneczne.<br />

Pod góralskim krzyżem Halka spotykała się z Januszem<br />

i Jontkiem, a ten ostatni wykonał słynną arię<br />

„Szumią jodły na gór szczycie”.<br />

Zachwycona publiczność<br />

Sądeczanin<br />

czerwiec 2009


Wspomnienia<br />

Jedyny Sądeczanin, który był premierem Rzeczypospolitej.<br />

Jako szef rządu – mimo trudnej kohabitacji<br />

z prezydentem Lechem Wałęsą – zbierał zaskakująco<br />

dobre opinie. Był dwukrotnie marszałkiem<br />

Sejmu RP, a także wicepremierem i ministrem spraw<br />

wewnętrznych. Mimo, że przepustkę do kariery dała<br />

mu formacja mająca spore historyczne obciążenia, stał<br />

się jednym z najbardziej znanych polityków polskich,<br />

na dodatek osobowością nader barwną, pełnokrwistą<br />

(o czym poświadczyły „taśmy Gudzowatego”). Z uwagi<br />

na ciężkie i bezprecedensowe oskarżenie Milczanowskiego,<br />

przewlekły proces lustracyjny (zakończony<br />

po siedmiu latach uniewinnieniem), przy asekuranckiej<br />

postawie kolegów z lewicy, można nazwać Józefa Oleksego<br />

postacią wręcz dramatyczną. Z pewnością zaś wyróżniającą<br />

się w tzw. elitach politycznych inteligencją<br />

i rozległą wiedzę o świecie, Europie, Polsce, o człowieku<br />

i społeczeństwie.<br />

W rodzinnym Sączu, mimo nawału obowiązków, tkwił<br />

i tkwi nieprzerwanie. Ma tu bliskich przyjaciół: Spieszy z pomocą<br />

kolejnym prezydentom miasta: Jerzemu Gwiżdżowi,<br />

Andrzejowi Czerwińskiemu, Józefowi Wiktorowi i Ryszardowi<br />

Nowakowi, nie patrząc na ich rodowody polityczne.<br />

Przewodniczy Klubowi Przyjaciół Ziemi Sądeckiej – stowarzyszeniu,<br />

które tworzy pozytywny lobbing na rzecz sądeckich<br />

spraw w kraju i na świecie.<br />

Józef Oleksy wspiera od lat sądeckie władze samorządowe,<br />

bez względu na to, czy w rodzinnym mieście rządzi<br />

prawica czy lewica. Otwiera przed nimi, w ramach przyzwoitej<br />

protekcji, drzwi wielu ważnych gabinetów. Jako premier<br />

pomógł m.in. w przydziale sądeckiemu szpitalowi nowoczesnego<br />

tomografu. Wspomógł sądeczan w przyznaniu<br />

poważnej dotacji z Fundacji Polsko-Niemieckiej na budowę<br />

nowoczesnej oczyszczalni ścieków. Bronił (skutecznie) przed<br />

likwidację urzędu celnego w Nowym Sączu. Uważa, że miasto,<br />

które po reformie administracyjnej w 1998 r. straciło status<br />

wojewódzki, nie powinno być spychane na margines.<br />

„Sądeczanin” rozpoczyna publikację sądeckich wspomnień<br />

Józefa Oleksego.<br />

(Red.)<br />

wspomnienia Józefa oleksego<br />

Moje powroty (1)<br />

Należę do ludzi z dobrą pamięcią.<br />

Pamięć przeszłości uważam<br />

za wartość, której nie trzeba się<br />

wyrzekać. Dla mnie region pochodzenia<br />

jest częścią mnie, a ja jego<br />

częścią. Coś, bowiem, co na początku<br />

drogi współkształtowało mnie nazywało<br />

się Sądecczyzną. Nowy Sącz<br />

był i zawsze będzie dla mnie punktem<br />

odniesienia. Nie lubię sztucznego<br />

patosu, ale w stosunku do ziemi<br />

rodzinnej troszkę mu ulegam. Całkiem<br />

dobrowolnie chcę być sentymentalny,<br />

bo to mnie wzbogaca.<br />

Dzieciństwo na Przetakówce<br />

W miarę upływu lat człowiek nabiera dystansu do wszystkiego,<br />

co mu się w życiu zdarzyło, selekcjonuje wspomnienia, czasem koryguje<br />

emocje, utrwala sentyment i zatrzymuje w kadrze postacie<br />

ludzkie. Nie inaczej jest ze stosunkiem do rodzinnego regionu<br />

czy miasta. Są ludzie, którzy przechodzą przez życie w pośpiechu<br />

i nie przywiązują znaczenia do wydarzeń minionych. Nie wracają<br />

myślą do miejsc i chwil kiedyś ważnych – później bez znaczenia.<br />

8<br />

Ilekroć powracałem do Sącza,<br />

na różnych etapach mojego życia, zawsze<br />

było to wspomnienie dzieciństwa<br />

i pierwszych kilkunastu lat, o dziwo,<br />

najlepiej zapamiętanych.<br />

Dzieciństwo spędzałem w małym<br />

domu przy ulicy Zdrojowej 47 na Przetakówce.<br />

Rodzice byli ludźmi pracy,<br />

zajętymi cały dzień. Niczego nie było<br />

w obfitości. Było nas czworo. Był ogród<br />

czerwiec 2009<br />

Z rodziną w Warszawie, lata dziewięćdziesiąte XX w.<br />

Sądeczanin


Wspomnienia<br />

Komunijna recydywa<br />

Rodzina Oleksych, ul. Zdrojowa w Nowym Sączu, lata pięćdziesiąte XX w.<br />

Z sądeczanami w kwietniu 2009 r.<br />

niezbyt zadbany i rzeka Łubinka. Kiedy<br />

wyjechałem z Nowego Sącza, ktoś<br />

zmienił jej bieg, likwidując jaz i zakola,<br />

w których się kąpaliśmy. Zniknęły drzewa<br />

i łąki, na których graliśmy w palanta,<br />

ku irytacji właściciela okolicznych<br />

pól.<br />

Moja ulica niewiele się zmieniła.<br />

Przybył asfalt prowadzący na Roszkowice.<br />

Przybyło domów, same nowe<br />

i murowane. W dawnej „marmoladziarni”<br />

jest teraz restauracja i pub. Ani śladu<br />

po piwnicach z jabłkami pachnącymi<br />

jesienią, ani po produkcji zwykłych<br />

win jabłkowych.<br />

Z okien kuchni widać było w oddali<br />

przy ulicy Tarnowskiej budynek transformatora,<br />

który zapadł mi w pamięć<br />

swoją ponurą tajemniczością. Na początku<br />

lat pięćdziesiątych, kiedy miałem<br />

ponad cztery lata, częste były wyłączenia<br />

prądu i to głównie wieczorami.<br />

Nieraz odrabiałem lekcje przy świetle<br />

naftowej lampy, rzadziej przy świecy.<br />

Ten transformator był intrygujący.<br />

To z niego właśnie prąd albo szedł,<br />

albo nie. Wyłączali go często także<br />

w trakcie burzy. Ach, jakie to były super<br />

burze. Trochę się bałem piorunów,<br />

ale jakoś żal mi było, kiedy burza przemijała.<br />

Do dziś pociąga mnie żywioł,<br />

zdawałoby się nieokiełznany.<br />

Pierwsza Komunia<br />

Mieszkałem na „Piekle”. Nie ma<br />

już na Lwowskiej ani restauracji „Piekiełko”,<br />

gdzie bywał mój Tata ku niemałej<br />

trosce Mamy, ani sklepu mięsnego<br />

(przed szkołą), gdzie wystawałem<br />

w kolejce od 5 rano, dopóki mnie Matka<br />

nie zastąpiła. Nie zmienił się most<br />

na Kamienicy ani kapliczka Jana Nepomucena.<br />

Kościół parafialny św. Małgorzaty<br />

odwiedzałem prawie codziennie,<br />

służąc do mszy już o 6 rano. Trzeba<br />

było dużo samozaparcia, szczególnie<br />

w zimie.<br />

Pieczę nad ministrantami sprawował<br />

mądry ksiądz prałat Władysław Lesiak,<br />

dyskusje z nim kształtowały moją<br />

wrażliwość. Byłem pod urokiem starań<br />

księży o utrzymanie więzi młodzików<br />

z kościołem, poprzez np. mecze piłkarskie<br />

i tajemnicze wycieczki.<br />

Moja Mama, Michalina, osoba<br />

wielkiej prawości i pobożności zgłosiła<br />

mnie na przedszkolną katechizację<br />

do sióstr przy ulicy Ducha Świętego.<br />

Odbyłem ją w dwa lata całkiem<br />

gorliwie i zostałem dopuszczony<br />

do Pierwszej Komunii przed pójściem<br />

do szkoły. Potem w drugiej klasie razem<br />

z rówieśnikami przystąpiłem<br />

po raz drugi do Pierwszej Komunii.<br />

Jako swoisty „recydywista” czułem się<br />

wyróżniony i… najważniejszy.<br />

Do dziś tkwią we mnie powroty<br />

z pasterki: wspaniale było wracać<br />

o drugiej w nocy i wiedzieć, że post<br />

się skończył. Matka robiła wspaniałe<br />

wypieki. Ojciec przygotowywał wędliny,<br />

które także jadło się tylko od wielkiego<br />

święta. To wszystko było dopiero<br />

na bożonarodzeniowe śniadanie,<br />

Sądeczanin czerwiec 2009


Wspomnienia<br />

70<br />

Zdjęcie maturalne (z lewej) i studenckie (z prawej)<br />

ale ja byłem już w nocy uprawniony<br />

do wstępnej konsumpcji.<br />

Pierwsze dwie klasy podstawówki<br />

odbyłem w szkole przy ulicy Szwedzkiej.<br />

Codziennie, więc szedłem przez<br />

rynek, Jagiellońską, Lwowską, Kraszewskiego<br />

i przez Rury. Taka długa<br />

droga do szkoły nastrajała do myślenia.<br />

Do dziś pamiętam w szczegółach całą<br />

trasę. Potem miałem bliżej, bo zbudowano<br />

nową szkołę im. Jana Kochanowskiego,<br />

a obok Urszuli Kochanowskiej<br />

(bliźniacze budynki dla chłopców<br />

i dziewcząt).<br />

Z rodzicami, lata siedemdziesiąte<br />

czerwiec 2009<br />

Rodzice i rodzeństwo<br />

Moja siostra Bogumiła uczęszczała<br />

do szkoły im. Urszuli Kochanowskiej<br />

na ulicy Kochanowskiego. Do dziś<br />

jest gorliwą Sądeczanką. Całe życie poświęciła<br />

edukowaniu młodzieży.<br />

Brat Marian, zawzięty kolejarz<br />

z ZNTK, absolwent Technikum Kolejowego,<br />

nabył uprawnień budowlanych<br />

i z powodzeniem prowadził wiele lat<br />

firmę w Monachium.<br />

Młodszy brat Wacław, po maturze<br />

w II LO im. Marii Konopnickiej wybył<br />

do Warszawy, wdając się w zawód<br />

dyplomaty.<br />

Rodzice moi, Józef i Michalina,<br />

byli dla mnie zawsze najważniejszym<br />

punktem odniesienia. W czasie studiów<br />

tylko im chwaliłem się zdawanymi<br />

dobrze egzaminami. Wiedziałem,<br />

że tylko Rodzice cieszą się naprawdę<br />

sukcesami dziecka. Dopóki żyli, to dla<br />

nich właśnie przyjeżdżałem.<br />

W 1993 roku, kiedy po raz pierwszy<br />

objąłem godność Marszałka Sejmu RP,<br />

następnego dnia byłem już w Nowym<br />

Sączu meldując się u Mamy. Lądowaliśmy<br />

helikopterem koło szpitala, a Ona<br />

stała czekając przy płocie. Wtedy to naraziłem<br />

ją bezwiednie na zwykle toksyczny<br />

kontakt z dziennikarzami. Była<br />

z nimi zdecydowanie zbyt szczera.<br />

Wcześniej wracałem do Nowego<br />

Sącza z Tarnowa, gdzie pobierałem<br />

edukację na poziomie szkoły<br />

średniej. Była to szkoła kościelna.<br />

Do dziś wychwalam jej wysoki poziom<br />

nauczania.<br />

Cóż to były za powroty!<br />

Ledwo w sierpniu wyjechałem,<br />

już wypatrywałem listopada i Wszystkich<br />

Świętych. Potem oczekiwałem<br />

na Boże Narodzenie i Wielkanoc.<br />

Trasę z Tarnowa do Nowego Sącza<br />

pokonywałem nieraz na stojąco<br />

w autobusie (2 godziny) lub w pociągu<br />

(3 godziny). Podobno do dziś pociąg<br />

na tej trasie jedzie tak samo długo.<br />

Tęsknie wyczekiwałem tych przyjazdów.<br />

Podobnie potem w trakcie<br />

studiów. Każdy przyjazd był upragniony.<br />

Chodzenie tymi samymi ulicami,<br />

oglądanie tych samych domów,<br />

spotykanie tych samych znajomych<br />

było przeżyciem ściskającym czasem<br />

za gardło. Może za wcześnie opuściłem<br />

dom rodzinny?<br />

Wiedziałem, że są to powroty<br />

na krótko. Być może dlatego mocniej<br />

to przeżywałem. Coś gnało mnie wciąż<br />

dalej, w nieznaną przyszłość, której<br />

wyobrażenia nie miałem, której zaplanować<br />

nie mogłem, ale jakimś zmysłem<br />

czułem, że nie chcę zwykłej szarej<br />

przyszłości. Chciałem zdobywać świat,<br />

zjednywać ludzi, być im potrzebnym<br />

i wciąż się uczyć.<br />

Moja sądecka ojczyzna<br />

Nowy Sącz mojego dzieciństwa<br />

i wczesnej młodości stał się moim<br />

znakiem rozpoznawczym. Zachwalałem<br />

to miasto i region nie tylko<br />

za jego niepowtarzalny urok, ale za to,<br />

że ja z niego pochodzę, że lubię ludzi<br />

z tych stron. Nie zdarzyło się bym<br />

nie udzielił wsparcia tym, którzy zgłaszali<br />

się „naznaczeni Sądecczyzną”.<br />

Ta moja mała ojczyzna ulokowała się<br />

trwale w moim sercu.<br />

Od początku lat sześćdziesiątych<br />

centrum stolicy przy ulicy Świętokrzyskiej<br />

zdobił neon: „Zwiedzajcie Ziemię<br />

Sądecką”, rozmieszczony na tle<br />

gór i stylizowanego ruchomego słońca,<br />

opiewany nawet w jednej z ballad<br />

Wojciecha Młynarskiego. Był znakiem<br />

rozpoznawczym ówczesnego<br />

Klubu Ziemi Sądeckiej - swego rodzaju<br />

ambasady Sądecczyzny w Warszawie<br />

(kierowanej przez Panią Wandę<br />

Sądeczanin


Wspomnienia<br />

Skrzeszewską-Straszyńską). Pamięta<br />

go moje pokolenie. Nie brakuje ludzi<br />

z Sądecczyzny, którzy zajęli mocne pozycje<br />

na szczytach kultury, gospodarki<br />

i polityki. Bo ta kamienista ziemia,<br />

niewdzięczna, bogata jest ludźmi utalentowanymi,<br />

rzutkimi i kreatywnymi.<br />

Nie kryję więc satysfakcji, że po wielu<br />

latach, powierzono mi przewodnictwo<br />

Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej, tej<br />

rozproszonej po kraju i świecie Sądeckiej<br />

Rodziny.<br />

W swojej burzliwej karierze, kiedy<br />

na różnych szczeblach służyłem mojemu<br />

państwu, wspomnienia ziemi rodzinnej<br />

nieraz niosły ukojenie w zadumie<br />

nad własnymi początkami.<br />

W stosunku do ludzi nie kierowałem<br />

się podziałami politycznymi, które<br />

w Polsce bywają nieznośne.<br />

Przyjemnie jest przyjeżdżać<br />

nie tylko do samego Nowego Sącza.<br />

Ileż tu w okolicy kurortów, ileż wód,<br />

świetnego powietrza i krajobrazów.<br />

Na starość, jeśli jej dożyję, powrócę<br />

na tę ziemię z radością.<br />

Zygmunt Berdychowski, kiedy zachęcał<br />

mnie do pisania w „Sądeczaninie”,<br />

wspominał własną ziemię pod<br />

Chełmcem. Ma to samo podejście,<br />

co ja. On jest już marką Sądecczyzny.<br />

Krynickie Forum to dobre dzieło.<br />

(cdn)<br />

Z profesorami Tadeuszem Popielą i Bolesławem Faronem<br />

Józef Oleksy<br />

Zdjęcia: z archiwum rodziny Oleksych,<br />

Piotr Droździk, Jerzy Leśniak<br />

Z Klubem Przyjaciół Ziemi Sądeckiej<br />

W Krynicy podczas Forum Ekonomicznego, 2008<br />

Z zarządem Klubu Przyjaciół Ziemi Sądeckiej<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

71


Wspomnienia<br />

serce miasta św. kingi<br />

Rynek starosądecki<br />

zachowany w mojej pamięci<br />

2<br />

Zapamiętałam trzy lipy i obok nich studnię z tamtych czasów.<br />

Byłam wtedy małym dzieckiem, kiedy chodziłam często z mamusią<br />

na przystanek autobusowy w Rynku w pobliżu lip. Donosiłyśmy<br />

obiady w menażkach dla tatusia. Umówieni z tatusiem<br />

kierowcy autobusów jadąc do Szczawnicy, po drodze przekazywali<br />

mu te menażki.<br />

Wokół lip i obok studni, od wiosny<br />

do jesieni, stali robotnicy<br />

szukający pracy. Za wyżywienie i dwa<br />

złote dniówki, godzili się pracować<br />

u gospodarzy od świtu do zmroku.<br />

Studnia gasiła ich pragnienia. Byli zadowoleni<br />

kiedy udało im się zdobyć<br />

pracę na kilka dni i nocleg w stodołach.<br />

Czasami wracali pod lipy w oczekiwaniu<br />

na nową pracę.<br />

Podczas wielkich uroczystości<br />

na Rynku było kolorowo i gwarno.<br />

W święta 3 Maja i 11 Listopada, plac<br />

przybierał odświętny wygląd, przystrojony<br />

biało-czerwonymi flagami.<br />

Pochód ze szkół i urzędów gromadził<br />

obywateli w Rynku przed tarasem piętrowego<br />

domu. Z niego przemawiali<br />

czerwiec 2009<br />

przedstawiciele władz i miasta. Orkiestra<br />

kolejowa grała hymn państwowy<br />

i pieśni narodowe.<br />

W Zielone Świątki pod lipami gromadzili<br />

się ludowcy ze swym zielonym<br />

sztandarem. Po raz pierwszy usłyszałam<br />

pieśń ,,O cześć wam panowie<br />

magnaci...”<br />

Wyobrażałam sobie wtedy magnatów,<br />

jakich przedstawiał Jan Matejko<br />

na swoich obrazach.<br />

Na Rynku odbywały się także różne<br />

uroczystości kościelne. W Niedzielę Palmową<br />

przenoszono z kościoła na Rynek<br />

poświęcone palmy, pięknie ozdobione<br />

sztucznymi kwiatami i wstążkami. Piętnastometrowe<br />

palmy niesione były<br />

przez silnych młodzieńców. Czasami<br />

powstawała między nimi bójka o to,<br />

która z nich jest piękniejsza. Studnia<br />

oznajmiała zgrzytem, jak bardzo młodzieńcy<br />

byli spragnieni po bójce.<br />

W drugi dzień Świąt Wielkanocnych<br />

w tzw. lany poniedziałek, albo<br />

śmigus dyngus, ramię studni chodziło<br />

bez przerwy. Podkładano wiadra i garnki<br />

i tą zimną wodą oblewano znajomych<br />

i przechodzących obok. Dorośli natomiast<br />

skrapiali się wodą kolońską.<br />

W Boże Ciało barwna procesja<br />

w strojach ludowych przechodziła<br />

z kościoła na Rynek. Pod baldachimem<br />

przenoszono monstrancję<br />

z Panem Jezusem w otoczeniu księży<br />

i zacnych przedstawicieli urzędu miasta.<br />

Na Rynku było tłoczno. Obywatele<br />

wypełniali Rynek, ale z powodu<br />

powagi chwili studnia nie pracowała.<br />

Młodzi nieśli krzyż, chorągwie, figury<br />

świętych i obrazy przybrane kwiatami.<br />

Wszyscy podążali pod ołtarze zbudowane<br />

przy czterech podcieniach Rynku.<br />

Ołtarze były ozdobione brzozami<br />

i kwiatami. Przy każdym ołtarzu odmawiano<br />

modlitwy, po czym śpiewając<br />

pieśni kościelne przechodzili pod następne<br />

ołtarze. Uczestnicy procesji zrywali<br />

gałązki brzóz, zanosili do domów<br />

i wtykali je za ramkę świętego obrazu.<br />

Miały ich chronić przed klęskami<br />

żywiołowymi.<br />

Węgrzy na odpuście<br />

W dniu odpustu bł. Kingi w kościele<br />

przy klasztorze sióstr Klarysek, obchody<br />

świąteczne odbywały się z udziałem<br />

biskupa na dziedzińcu klasztornym.<br />

Po mszy świętej zgromadzeni<br />

przechodzili na Rynek. Środkiem Rynku<br />

ustawiano kramy ze słodyczami,<br />

ozdobami i zabawkami. Jeszcze mam<br />

w uszach głosy trąbek, fujarek, kogucików,<br />

a w oczach widok różanców<br />

z ciasta, serc dla zakochanych i mnóstwo<br />

os nad słodyczami. Pierścionki<br />

z jaskrawymi oczkami i blaszane ze-<br />

Sądeczanin


Wspomnienia<br />

Stefania Laskowska – autorka wspomnień<br />

garki zdobiły dziecięce ręce. Nie zapomnę<br />

drewnianych zabawek jo-jo czyli<br />

modnej wówczas gry nawet dla dorosłych,<br />

wózków, ptaszków i koników.<br />

Młodzież wspinała się na lipy, by objąć<br />

oczyma cały Rynek. Rączka studni wydawała<br />

dźwięk świadczący o zaspokojeniu<br />

spragnionych. Na tle lip układał<br />

swoje rekwizyty kuglarz. Było co oglądać.<br />

Papuga przebywała też w cieniu<br />

z kataryniarzem.<br />

Rokrocznie przyjeżdżali do Starego<br />

Sącza Węgrzy, rodacy bł. Kingi, którzy<br />

modlili się w dziwnym dla mnie języku.<br />

Oni także kupowali na Rynku ozdoby<br />

rozłożone na kramach.<br />

W różnych punktach Rynku gromadzili<br />

się ludzie wokół odpustowych śpiewaków,<br />

snujących opowieści o zbójcach<br />

i tragicznej miłości. Krzykliwy i ruchliwy<br />

tłum wypełniał Rynek po brzegi.<br />

W 1934 roku była wielka powódź.<br />

Autobus jadący do Szczawnicy został<br />

wycofany silną falą wody na most nad<br />

Dunajcem. Wrócił na Rynek z przerażonymi<br />

pasażerami, którzy nam wyjaśnili<br />

powrót. Zapanowała cisza. Nawet<br />

studnia zamilkła.<br />

Szczytem atrakcji rynkowych był<br />

targ, co drugą środę. Święto dla rolników.<br />

Rynek wówczas był wypełniony<br />

kramami. Czasem towar wykładano<br />

na bruk. Ze wszech stron<br />

ciągnęły do Rynku niekończące się kolumny<br />

wozów konnych z akompaniamentem:<br />

wio, wiśta, hejta, cmokaniem<br />

i trzaskaniem z bicza.<br />

Starosądeccy rzemieślnicy, rymarze,<br />

garncarze, kowale, kuśnierze,<br />

szewcy, papuciarze, powroźnicy nęcili<br />

przybyłych swoimi pięknymi wyrobami.<br />

Ludność okolicznych wiosek ubrana<br />

odświętnie, zarówno<br />

młodzi jak i starzy, skwapliwie<br />

wykorzystywali<br />

okazję do spotkań. Zanim<br />

kobiety weszły do miasta,<br />

wycierały bose nogi trawą<br />

lub gałganem. Dopiero<br />

wtedy wkładały pończochy<br />

i trzewiki, bez których<br />

nie honor było pokazać<br />

się na Rynku. Pomiędzy<br />

kramami przechadzali się<br />

sprzedawcy z zawieszonymi<br />

na szyi półeczkami,<br />

wołając nici, sznurówki,<br />

guziki, igły. W ten sposób<br />

dorabiali się kramów,<br />

a czasem sklepów. Byli<br />

to starozakonni Żydzi ubrani w długie<br />

czarne chałaty, czarne buty i białe skarpety<br />

oraz czarne mycki na głowach,<br />

spod których wystawały pejsy. Siedząc<br />

przy kramach w chłodne dni, ogrzewali<br />

się garnkami z rozpalonymi węglami.<br />

Wędrowali od miasta do miasta.<br />

Handel domowymi zwierzętami<br />

odbywał się na targowicy. Zwierzęta<br />

przewożono, albo pędzono przez<br />

Rynek z porykiwaniem, kwikiem i beczeniem.<br />

Po przetargach i pozbyciu<br />

się powrozów (musieli powróz dać<br />

na szczęście) gospodarze wracali<br />

na Rynek. Należało wódką zakropić<br />

dobry interes. Wtedy często cały zarobek<br />

pozostawał w karczmie. Złodzieje<br />

też korzystali z zamieszania targowego.<br />

Wódka wyzwalała dzikie popędy,<br />

dlatego raz po raz wybuchały bójki.<br />

Za broń służyły orczyki od wozów<br />

i kołki z płotów. Spokój wracał wieczorem.<br />

Ramię studni pracowało cały czas,<br />

gasząc pragnienie pijaków.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

3


Wspomnienia<br />

Ulica wlotowa z Nowego Sącza<br />

do Rynku, była zwężona dobudowanymi<br />

sklepikami żydowskimi. W soboty<br />

w Rynku zamierał handel. W sklepach<br />

żydowskich zapuszczano żaluzje. Były<br />

tylko czynne nieliczne zakłady polskie:<br />

dwa spożywcze, dwa rzeźnicze,<br />

cukiernia, restauracja, trafika z papierosami<br />

i gazetami, zakład fryzjerski oraz<br />

piekarnia i apteka.<br />

Szlifowanie bruków<br />

74<br />

W Rynku zatrzymywały się także<br />

czarne wozy smolarzy, sprzedających<br />

smołę i węgiel drzewny do żelazek.<br />

Przybywali górale drutujący garnki<br />

i misy gliniane, szlifierze ostrzący noże<br />

i nożyczki.<br />

Czasem pojawiali się Chińczycy<br />

ze swymi naturalnymi jedwabiami<br />

oraz Węgrzy sprzedający materiały<br />

wełniane.<br />

Wiosną pędzono przez Rynek całe<br />

kierdele owiec na hale, a jesienią z powrotem.<br />

Słychać było wówczas zbyrkanie<br />

dzwonków, poszczekiwanie<br />

owczarków, okrzyki juhasów. Dorodne<br />

góralki jechały na wozach z całym<br />

ekwipunkiem do wyrobu bryndzy<br />

i oscypków. Tylko górale i inni przejezdni<br />

korzystali ze studni. Obywatele miasta<br />

odwiedzali kawiarnie i restauracje.<br />

Zabawne w swoim rodzaju były<br />

szalone dni zapustne. W Rynku pojawiali<br />

się przebierańcy zwani bochusami<br />

w strojach historycznych lub zabawnych.<br />

Harcowali na Rynku i ulicach<br />

miasta ze śpiewem i tańcem. Często<br />

odwiedzali znajomych.<br />

W okresie Bożego Narodzenia<br />

przemierzały Rynek grupy kolędników<br />

przebranych za króla Heroda, śmierć,<br />

anioła, diabła, rycerza, pasterza, oraz<br />

osoby ze świętej rodziny czyli Marię<br />

i Józefa. Wędrując od domu do domu<br />

odgrywali jasełka, nieodmiennie kończące<br />

się wyrokiem:<br />

...Królu Herodzie, za twe zbytki chodź<br />

do piekła boś ty brzydki...<br />

Wówczas wkraczała śmierć z kosą<br />

oraz diabeł z widłami i zabierali Heroda.<br />

Korona toczyła się po ziemi.<br />

Rynek pamięta także tak zwane<br />

szlifowanie bruków. Codziennie wieczorem,<br />

a w niedzielę po nabożeństwach,<br />

przez dwa podcienia Rynku,<br />

tam i z powrotem, przechadzali się<br />

młodzi i starzy. Był to pokaz mody i spotkanie<br />

towarzyskie z możnością zawarcia<br />

czerwiec 2009<br />

bliższej znajomości. Padało wiele słów<br />

zachwytu i zawiści. Promenada trwała<br />

do chwili włączenia lamp elektrycznych<br />

okalających Rynek. Był to sygnał<br />

do zakończenia spacerów.<br />

Ulicami biegnącymi do Rynku<br />

pędzono krowy na podmiejskie pastwiska<br />

rozciągające się na wielkich<br />

kamieńcach Dunajca. Do rzeki dochodziło<br />

się drogami, wzdłuż których<br />

były stodoły, zbudowane za miastem,<br />

aby uchronić zabudowania miejskie<br />

od częstych pożarów. Każda ulica miała<br />

stałego pasterza, który doglądał stada.<br />

Krowy doskonale znały rytm dnia<br />

i trasę. Rano same dołączały do stada,<br />

a wieczorem same trafiały do obejścia<br />

rycząc pod bramą.<br />

Nagle w 1939 roku spokojne miasto<br />

przeżyło szok pierwszej bomby, przemarsze<br />

wojsk niemieckich i łapanki.<br />

Przez Rynek przemykali się partyzanci<br />

i uczniowie z profesorami podążającymi<br />

na komplety tajnego nauczania.<br />

Niektórzy padali ofiarą łapanek,<br />

a złapani z książkami byli zatrzymywani<br />

jako zakładnicy. Dlatego Rynek<br />

pamięta transport młodocianych zakładników<br />

straconych w Młodowie<br />

nad Popradem.<br />

Na Rynku Niemcy kopali, bili i strzelali<br />

do Polaków i Żydów. Z getta przy<br />

ul. 11 Listopada, przez Rynek, Niemcy<br />

przewozili starych Żydów do lasku nad<br />

Popradem, gdzie ich rozstrzeliwali.<br />

Niemców zastąpili Sowieci<br />

Na Rynku starosądecki gestapowiec<br />

Lawiczko żegnał synów idących<br />

Sądeczanin


na front wschodni. Z Rynku mnóstwem<br />

aut ciężarowych wywożono<br />

skradzione mieszkańcom rzeczy.<br />

Niemcy wiedzieli już, że zostali pokonani<br />

przez wojska radzieckie i wycofywali<br />

się. W tym czasie toczyła się walka<br />

w Świniarsku pomiędzy Niemcami<br />

i wojskami radzieckimi. Została spalona<br />

cała wieś. Łuna pożaru widoczna<br />

była z Rynku. Niemcy wycofali się<br />

i po przejściu przez most na Popradzie,<br />

wysadzili go. Był z nimi wolksdojcz<br />

Lawiczko, bez rodziny.<br />

Potem bruk Rynku tętnił odgłosami<br />

przemarszu wojsk radzieckich,<br />

był świadkiem pogrzebu radzieckiego<br />

żołnierza, którego pochowano<br />

na Rynku, a po pewnym czasie<br />

go ekshumowano.<br />

Rosjanie rozlokowali się po domach<br />

zwłaszcza w Rynku. Przy tej<br />

okazji okradali obywateli. Zbudowali<br />

prowizoryczny most i przez niego<br />

wywozili skradzione rzeczy. Wojska<br />

radzieckie, po dłuższym pobycie<br />

w Starym Sączu i ostatecznym przepędzeniu<br />

Niemców z tego terenu, wyruszyły<br />

z Rynku do Berlina.<br />

Nie było już godziny policyjnej,<br />

dlatego w dniu Wniebowstąpienia<br />

Pańskiego rnieszkańcy przed świtem,<br />

mogli przejść przez Rynek za miasto<br />

do kaplicy Przemienienia Pańskiego.<br />

Każdy wierzył w spełnienie prośby.<br />

Ja wyprosiłam pomyślne zdanie matury<br />

w trudnych warunkach przemarszu<br />

wojsk...<br />

Okupanci pozostawili niewiele<br />

sztuk bydła i koni gospodarzom, którzy<br />

ciągnęli sami małe wózki, dostarczając<br />

do Rynku produkty rolne. Zamiast<br />

autobusów kursowały ciężarowe<br />

auta z wstawionymi na pace ławkami.<br />

Z czasem ukazały się autobusy jak<br />

przed wojną.<br />

Ponieważ Żydzi nie powrócili, zburzono<br />

żydowskie sklepy, tym samym<br />

poszerzono ulicę wlotową do Rynku,<br />

przez którą przejeżdżały autobusy<br />

do Krynicy i Szczawnicy. Stopniowo<br />

powstawały na Rynku sklepy polskie.<br />

Jeszcze wiele, wiele lat później odbywały<br />

się targi na Rynku .<br />

Wróciły na Rynek uprzednio wspomniane,<br />

niektóre przedwojenne tradycyjne<br />

uroczystości kościelne i świeckie.<br />

Nieprzydatne dla komunistycznych rządów,<br />

np. 3 Maja i 11 Listopada, automatycznie<br />

znikały. Po wojnie wrócił spokój<br />

na starosądecki Rynek. Poprawiał się byt<br />

zdziesiątkowanych obywateli. Powstawały<br />

inne problemy związane z ustrojem.<br />

Doszły natomiast obchody 1 Maja<br />

- Święto Pracy i 7 Października, czyli<br />

rocznica wybuchu rewolucji październikowej.<br />

Dawne niepopularne w tym<br />

czasie przeszły w niepamięć. Zostały<br />

bochusy i szopki.<br />

W 1949 roku wracając po pracy<br />

do domu, przez środek Rynku, usłyszałam<br />

piorun, który roztrzaskał jedną<br />

lipę. Na szczęście, byłam już w narożniku<br />

Rynku.<br />

Po długiej nieobecności zobaczyłam<br />

Rynek w nowej szacie w 750. rocznicę<br />

miasta. W Rynku dla zachowania<br />

cząstki przeszłości, lipy, studnia, przystanki<br />

autobusowe, kocie łby bruku,<br />

odnowione domy i lampy pozostały<br />

w dawnym stylu.<br />

Tę całkowitą zmianę Rynek zawdzięcza<br />

wytrwałym staraniom burmistrza<br />

miasta, Mariana Cyconia.<br />

Tylko wspomnieniami mogę odtworzyć<br />

sobie stare dzieje starosądeckiego<br />

Rynku.<br />

Stefania Laskowska<br />

Autorka, ur. w 1924 r., jest emerytowaną<br />

nauczycielką sądeckich szkół<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

75


Wywiad<br />

Rozmowa z konstantym Miodowiczem, kandydatem do Parlamentu Europejskiego<br />

z listy Platformy obywatelskiej w okręgu małopolsko-świętokrzyskim<br />

nic o nas bez nas<br />

<br />

Ucieka Pan z krajowej polityki<br />

do Brukseli?<br />

Uciec od polityki krajowej nie można.<br />

Przez cztery kadencje byłem w Sejmie<br />

i sądzę, że w sposób naturalny tę misję<br />

mogę kontynuować w Parlamencie<br />

Europejskim. Mam znakomite przygotowanie,<br />

żeby zajmować się takimi rzeczami<br />

jak: bezpieczeństwo i obrona,<br />

ochrona środowiska. Dobrze też znam<br />

problematykę wykorzystania środków<br />

unijnych w Małopolsce i w województwie<br />

świętokrzyskim. Poprzez pozytywny<br />

lobbing mogę być użyteczny<br />

dla tych regionów.<br />

Co człowiek z takim stażem pracy<br />

w służbach specjalnych odrodzonej<br />

Rzeczpospolitej, jak Pan, ma do roboty<br />

w Parlamencie Europejskim?<br />

Zajmuję się obecnie funkcjonowaniem<br />

całego systemu bezpieczeństwa<br />

i obrony w Polsce i Europie. Bardzo starannie<br />

monitoruję problematykę funkcjonowania<br />

europejskich służb specjalnych<br />

i wydaje się, że prawdopodobnie<br />

w najbliższym czasie powstanie Europejska<br />

Agencja Wywiadowcza, która<br />

scali trzy filary wywiadowcze dotychczas<br />

funkcjonujące w Unii: centrum decyzyjne<br />

podporządkowane Javierowi<br />

Solanie, centrum satelitarne oraz oddział<br />

wywiadowczy europejskiego korpusu<br />

wojskowego. Widać z tego, że dla<br />

Konstanty Miodowicz, ur. 9 stycznia<br />

1951 r. w Gniewkowie. Z wykształcenia<br />

etnograf po UJ. Podczas<br />

gdy jego ojciec Alfred był członkiem<br />

PZPR i szefem OPZZ, „Kostek”,<br />

jak go nazywają przyjaciele, działał<br />

w opozycji demokratycznej, należał<br />

do Niezależnego Zrzeszenia Studentów,<br />

współtworzył pacyfistyczny<br />

ruch Wolność i Pokój.<br />

W latach 1990-1996 pracował w<br />

MSW i UOP, gdzie jako szef kontrwywiadu<br />

budował polskie służby<br />

specjalne. Od 1997 poseł na Sejm<br />

RP, w wyborach 2005 i 2007 zdobył<br />

czerwiec 2009<br />

znawcy problematyki służb specjalnych<br />

jest co robić w strukturach europejskich.<br />

Chciałbym jednak zaznaczyć,<br />

że nie tylko tymi sprawami chciałbym<br />

się zajmować.<br />

Wyborcy pamiętają też Pana z pracy<br />

w komisji śledczej badającej tak zwaną<br />

aferę Orlenu, czy to doświadczenie<br />

pomoże Panu w staraniach o bezpieczeństwo<br />

energetyczne Polski?<br />

Zabudowanie procedurami bezpieczeństwa<br />

przestrzeni, która graniczy<br />

ze wschodem Unii Europejskiej<br />

jest naszym obowiązkiem. Polska powinna<br />

prowadzić czynną politykę bezpieczeństwa<br />

energetycznego. Partnerstwo<br />

Wschodnie stwarza nam<br />

możliwość unormowania stosunków<br />

Drażni mnie odcinanie się przez<br />

socjalistów europejskich od tradycji<br />

judeochrześcijańskich<br />

z Federacją Rosyjską i rozwiązania szeregu<br />

problemów wiążących się z bezpieczeństwem<br />

energetycznym Polski.<br />

Konkretnie będzie to zależne od europejskiego<br />

solidaryzmu i konstruowania<br />

w Europie alternatywnych źródeł dostaw<br />

surowców energetycznych. Nasz<br />

kraj ma tu do odegrania znaczącą rolę.<br />

Nasze bezpieczeństwo będzie tym<br />

mandat z listy PO w okręgu kieleckim.<br />

W parlamencie zasiadał m.in.<br />

w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych<br />

oraz Komisji ds Służb<br />

Specjalnych, pracował też w komisji<br />

śledczej badającej tzw. aferę<br />

Orlenu. Działa w Radzie Programowej<br />

Fundacji Instytut Lecha Wałęsy.<br />

Jego żona – Małgorzata, z d. Belon,<br />

jest siostrą przedwcześnie zmarłego<br />

barda Wojciecha Belona (Wolna<br />

Grupa Bukowina). Zapalony taternik,<br />

w latach 80. przez pewien czas<br />

był zatrudniony w Zakładzie Alpinizmu<br />

AWF.<br />

wyższe, im dalej posuną się działania<br />

integrujące nasz kontynent w ramach<br />

Unii Europejskiej.<br />

Czym konkretnie zamierza się Pan<br />

zająć w Parlamencie Europejskim?<br />

Przede wszystkim pogłębianiem<br />

integracji poprzez przyjęcie Traktatu<br />

Lizbońskiego. Po drugie dalszą liberalizacją<br />

rynku wewnętrznego, zniesieniem<br />

barier protekcjonistycznych, które<br />

dzielą kraje członkowskie na lepsze<br />

i gorsze. Także wpisaniem Polski w pełnym<br />

zakresie we wspólną politykę gospodarczą<br />

i walutową, zatem wejściem<br />

Polskie do strefy euro. Ważna jest też<br />

restrukturyzacja wspólnej polityki rolnej,<br />

polegająca na przemieszczeniu<br />

części inwestowanych w nią środków<br />

na budowanie gospodarki innowacyjnej<br />

i konkurencyjnej między innymi<br />

w naszym kraju. Wreszcie, w interesie<br />

Polski jest, by Unia odnalazła swoją<br />

tożsamość polityczną i stała się znaczącym<br />

graczem na arenie globalnej.<br />

Pozwoli to dobrze zabezpieczyć interesy<br />

wszystkich członków Unii zwłaszcza<br />

w kategoriach geostrategicznych.<br />

Są to cztery, bardzo konkretne zagadnienia.<br />

Po pierwsze, odwołując się<br />

do swoich kompetencji i doświadczeń,<br />

chciałbym zająć się sferą bezpieczeństwa<br />

europejskiego, które jest podstawowym<br />

warunkiem dalszego rozwoju<br />

Europy. Po drugie, zamierzam<br />

pracować nad rzeczywistą ochroną<br />

środowiska naturalnego. Wymaga<br />

to radykalnych przeobrażeń w krajach<br />

Europy Środkowej. Następne zagadnienie<br />

to popularyzacja osiągnięć<br />

cywilizacyjnych Polaków oraz polskiej<br />

historii. Jak bardzo jest to potrzebne<br />

widać po ostatnich publikacjach tak<br />

szanowanych pism, jak na przykład<br />

„Der Spiegel”. Po czwarte, zamierzam<br />

dołożyć wszelkich starań, by pozyskiwać<br />

środki i budować programy służące<br />

rozwojowi Małopolski i województwu<br />

świętokrzyskiemu. Zwłaszcza<br />

w zakresie infrastruktury oraz projektów<br />

mające na celu otworzenie tych<br />

Sądeczanin


Wywiad<br />

Fot. Jarosław Kruk<br />

obszarów dla turystów i biznesmenów<br />

europejskich.<br />

Unia Europejska to z jednej strony<br />

dopłaty obszarowe dla rolników<br />

i strumień pieniędzy na przebudowę<br />

polskich dróg, a z drugiej – zdumiewające<br />

rezolucje europarlamentu<br />

uderzające w rodzinę i tradycyjne<br />

wartości, do których przywiązani<br />

są Sądeczanie?<br />

Ja pozostaję wśród tych, którzy podzielają<br />

tradycyjne, proste wartości,<br />

będące podstawą kultury europejskiej.<br />

Będę bezwzględnie walczyć o ochronę<br />

życia od chwili poczęcia. Sprzeciwiam<br />

się eksperymentom genetycznym.<br />

Drażni mnie odcinanie się przez<br />

socjalistów europejskich od tradycji judeochrześcijańskich.<br />

Na całe szczęście<br />

w tych kwestiach decyduje nie prawo<br />

wspólnotowe, ale krajowe.<br />

Kryzys gospodarczy ujawnił egoizm<br />

narodowy rządów. W jaki sposób<br />

Polska powinna chronić swoje interesy<br />

w zjednoczonej Europie?<br />

Polska przede wszystkim powinna<br />

poprzeć proponowaną przez Europejską<br />

Partię Ludową społeczną politykę<br />

gospodarczą. Jest to polityka akceptująca<br />

grę konkurujących ze sobą podmiotów<br />

na arenie Unii Europejskiej.<br />

Niemniej jednak podkreśla konieczność<br />

kontroli wtedy, gdy państwa stają<br />

się egoistyczne i uciekają w zysk kosztem<br />

obywateli. My, Polacy powinniśmy<br />

być zainteresowani pogłębioną integracją<br />

europejską, gdzie pilnowana będzie<br />

zasada solidaryzmu między państwami<br />

członkowskimi.<br />

Jak Pan przekonuje ludzi do udziału<br />

w eurowyborach, czy frekwencja<br />

przy urnach 7 czerwca jest naprawdę<br />

ważna?<br />

Nic o nas bez nas! Tak stanowiła<br />

wiekopomna konstytucja Nihil novi.<br />

I ta zasada powinna być dewizą postępowania<br />

Polaków, kiedy przychodzi<br />

dzień wyborów. Nie pozwólmy,<br />

by kto inny decydował o polskich sprawach!<br />

Przecież aż siedemdziesiąt procent<br />

polskiej legislacji ma swoje źródła<br />

w prawodawstwie unijnym. Zwłaszcza<br />

regiony chcące dorównać dobrobytem<br />

starej Unii, powinny być w Parlamencie<br />

Europejskim dobrze reprezentowane.<br />

Tam potrzebujemy swoich<br />

adwokatów, swoich ludzi, którzy znając<br />

problemy okręgów, zabiegają o realizowanie<br />

na ich rzecz szczególnych<br />

przedsięwzięć. To jest prawdziwa polityka<br />

regionalna Europy. Nie zawahałbym<br />

się użyć wszystkich dostępnych<br />

mi środków, służących cywilizacyjnemu<br />

rozwojowi naszego okręgu.<br />

Zapisał Pan ładną kartę opozycjonisty<br />

w czasach PRL, w jaki sposób<br />

polscy posłowie w Parlamencie<br />

Europejskim mogą pomóc opozycji<br />

na Białorusi, tak jak nam kiedyś pomagał<br />

Zachód?<br />

Polacy zaproponowali Unii Europejskiej<br />

w ramach polityki sąsiedztwa projekt<br />

nazwany Partnerstwem Wschodnim.<br />

Ma on na celu propagowanie<br />

wśród naszych sąsiadów rozwiązań<br />

demokratycznych, prowolnościowych,<br />

służących rozwojowi cywilizacyjnemu<br />

państw wschodnich między innymi<br />

Białorusi. To nie jest powtórka działań<br />

prowadzonych w okresie międzywojennym.<br />

To oddzielanie się od niespokojnej<br />

przestrzeni zagospodarowanej<br />

przez Federację Rosyjską, obszarami<br />

gdzie bezpieczeństwo, sprawiedliwość<br />

i wolność są wszczepiane przez Unię<br />

Europejską. W tym odnajduję gwarancję<br />

przede wszystkim upodmiotowienia<br />

takich krajów, jak Ukraina<br />

czy Białoruś, ale też rozszerzenia naszego<br />

bezpieczeństwa poprzez stworzenie<br />

im perspektywy wstąpienia do Unii<br />

Europejskiej. Nam pomagano, gdy byliśmy<br />

zniewoleni w okresie komunistycznym,<br />

więc jest to teraz nasz obowiązek,<br />

ale także i przejaw rozsądku,<br />

kiedy taką pomoc ofiarowujemy wielu<br />

naszym wschodnim sąsiadom w tym,<br />

a może przede wszystkim Białorusi.<br />

Na koniec z innej beczki. Znana<br />

jest Pana pasja wspinaczkowa. Zdobył<br />

Pan wiele trudnych szczytów<br />

w Tatrach, Alpach, a nawet w górach<br />

Kaukazu, a czy postawił Pan stopę<br />

na szczycie Radziejowej, królowej Beskidu<br />

Sądeckiego?<br />

Rzeczywiście bywałem w Alpach<br />

i na Kaukazie. Przewędrowałem Tatry<br />

ze wschodu na zachód i z północy<br />

na południe. Nie miałem jednak zbyt<br />

wielu okazji bywać w Beskidzie. Mam<br />

nadzieję, że po wyborach do Europarlamentu<br />

uda mi się wreszcie wspiąć<br />

na Radziejową.<br />

Rozmawiał Henryk Szewczyk<br />

Sądeczanin czerwiec 2009


Historia<br />

kiedyś, po wojnie obiecuję Ci posłać cały plik zdjęć z najnowszych prac – pisał znakomity<br />

sądecki malarz na parę dni przed śmiercią z rąk hitlerowców. nieznane listy<br />

i rysunki Bolesława Barbackiego<br />

skarby z archiwum<br />

uhaczów<br />

8<br />

Kiedy w 2001 roku z dużą pomocą miasta, w czym zasługa ówczesnego<br />

prezydenta Ludomira Krawińskiego, jako Związek Sądeczan<br />

dokonaliśmy renowacji mocno nadszarpniętego zębem<br />

czasu pomnika Chryzantyna Uhacza na cmentarzu komunalnym<br />

przy ul. Rejtana w Nowym Sączu, nie przypuszczałam, że życie<br />

dopisze dalszy ciąg tej historii. Wtedy o uratowanie pomnika<br />

Uhacza poprosiła rodzina znanego artysty malarza Bolesława<br />

Barbackiego, twórcy tegoż pomnika, rozstrzelanego przez niemieckiego<br />

okupanta w 1941 roku.<br />

Janina Uhacz przy grobie ojca<br />

Początkowo zdziwiła nas ta prośba,<br />

ale po wizycie na cmentarzu<br />

zarząd Związku Sądeczan uznał,<br />

że bezwzględnie należy pomnik ratować.<br />

Był jedynym na nowosądeckiej<br />

nekropolii nagrobkiem zaprojektowanym<br />

przez Barbackiego, a uczynił to dla<br />

swojego zmarłego przyjaciela, który był<br />

jego „prawą ręką” w pracy w Towarzystwie<br />

Dramatycznym i w Towarzystwie<br />

Gimnastycznym „Sokół” w Nowym<br />

Sączu. Pomnik ufundowały obydwa<br />

towarzystwa.<br />

czerwiec 2009<br />

Chciałam potem postać<br />

Uhacza utrwalić, pisząc o nim<br />

do „Almanachu Sądeckiego”.<br />

Artykuł był krótki, gdyż<br />

nie mogłam zdobyć żadnych<br />

dokładniejszych wiadomości<br />

ani o Chryzantynie Uhaczu,<br />

ani o tej rodzinie. Żyjąca<br />

młodsza generacja Barbackich<br />

też niewiele o nich wiedziała.<br />

Natknęłam się w „Sądecczyźnie”<br />

Szczęsnego Morawskiego<br />

na wzmiankę o rodzie<br />

Uhaczów, żyjącym w XV wieku.<br />

Ale było to tylko potwierdzenie,<br />

że rodzina o takim nazwisku<br />

istniała, ale czy z tego<br />

rodu wywodził się Chryzantyn Uhacz?<br />

Nie znalazłam żadnych aktów urodzenia<br />

o tym nazwisku w sądeckich<br />

parafiach, nie figuruje ono w Biurze<br />

Ewidencji Ludności (ten fakt da się<br />

wytłumaczyć datą powstania tego<br />

biura). Nie znała też prawdziwego<br />

imienia (z pomnika spisałam mylnie:<br />

Chryzantym) mówiąca o nim „Chryzio”<br />

– siostra Zofii Rysiównej – pani Wanda<br />

Straszyńska-Skrzeszewska. Znała Chryzantyna<br />

Uhacza, ale nic dokładniejszego<br />

nie umiała powiedzieć ani o nim,<br />

ani o jego rodzinie. Wszystkie więc daty<br />

spisałam z tablicy pomnika, która po renowacji<br />

stała się bardziej czytelna.<br />

Chryzantyn urodził się 25 lutego<br />

1891 r. (w tym samym roku co Bolesław<br />

Barbacki), zmarł 5 marca 1932 r. Wszystko,<br />

co dowiedziałam się jeszcze o nim<br />

z kronik Barbackiego i od pani Wandy<br />

umieściłam w artykule i uważałam,<br />

że przynajmniej w pewien minimalny<br />

sposób uwieczniłam Uhacza.<br />

Niespodziewany telefon<br />

Ostatnie miesiące 2008 roku pokazały,<br />

że moje poszukiwania nie poszła<br />

na marne. Wszystko stało się za sprawą<br />

internetu. Mój artykuł trafił na jedną<br />

ze stron internetowych naszego miasta,<br />

a przypadek sprawił, że żyjąca dotąd rodzina<br />

Uhaczów (już w trzecim pokoleniu)<br />

ten tekst odkryła. Jedna z bliskich<br />

krewnych Chryzantyna nawiązała kontakt<br />

ze mną i własnym uszom nie wierzyłam,<br />

gdy osoba po drugiej stronie telefonu<br />

przedstawiła się – Janina Uhacz!<br />

Obydwie byłyśmy wzruszone…<br />

Dla Janiny - Chryzantyn był stryjem.<br />

Nie znała go dobrze, ale pamięta, że zawsze<br />

o nim się w rodzinie opowiadało,<br />

a po telefonicznej rozmowie z panią<br />

Janiną i internetowej korespondencji,<br />

znacząco wzbogaciła się moja wiedza<br />

o Bolesławie Barbackim, o samym Chryzantynie<br />

oraz o jego rodzinie. Okazało<br />

się, że Barbacki oprócz Chryzantyna zaprzyjaźniony<br />

był – i to bardzo – z ojcem<br />

Janiny – Romanem Uhaczem. Przede<br />

wszystkim otrzymałam drogą internetową<br />

autoportret malarza, pieczołowicie<br />

przechowany w rodzinie Uhaczów.<br />

W porozumieniu z resztą rodziny<br />

pani Janina przesłała mi zdjęcia innych<br />

Sądeczanin


Historia<br />

Autoportret Bolesława Barbackiego<br />

prac Bolesława Barbackiego, jego listy<br />

do ojca mojej korespondentki oraz<br />

inne notatki związane i z malarzem,<br />

i z Chryzantynem. Pani Janina wyraziła<br />

także zgodę na publikację tych bezcennych<br />

dla rodziny Uhaczów pamiątek,<br />

zaznaczając, że większość z tych prac<br />

i listów Bolesława Barbackiego nie były<br />

dotąd nigdzie pokazywane. Wspólnie<br />

ustaliłyśmy, że odpowiednim pismem<br />

na publikację tych zgoła sensacyjnych<br />

materiałów może być tylko miesięcznik<br />

„Sądeczanin”, bo rzecz dotyczy Nowego<br />

Sącza.<br />

Od dzieciństwa przejawiał<br />

talent malarski<br />

Bolesław Barbacki od dzieciństwa<br />

wykazywał ogromne zdolności plastyczne,<br />

wciąż rysował i malował. Najpierw<br />

tak od siebie, a potem ukierunkował<br />

jego zdolności malarz Antoni<br />

Broszkiewicz. Barbacki ukończył Akademię<br />

Sztuk Pięknych w Krakowie i „na<br />

wszelki wypadek”, ku zadowoleniu rodziny,<br />

drugi fakultet, mający mu w przyszłości<br />

zapewnić dostatek, czyli prawo<br />

na Uniwersytecie Jagiellońskim.<br />

Zdolny, z obiecującą przyszłością<br />

(Wojciech Kossak proponował B. Barbackiemu<br />

pomoc w uzyskaniu katedry<br />

na ASP w Krakowie), wrócił po studiach<br />

do ukochanego miasta. Odrzucił<br />

inne propozycje pracy i całkowicie poświęcił<br />

się malarstwu, pracy społecznej,<br />

a po śmierci ojca<br />

- roztoczył opiekę nad<br />

młodszym rodzeństwem.<br />

Portretował<br />

osobistości miasta<br />

i marzył o dwóch rzeczach:<br />

przyzwoitej pracowni<br />

i ...modelach.<br />

W jego domu rodzinnym<br />

przy ul. Kunegundy<br />

(obecnie nr 6)<br />

było to niemożliwe.<br />

Wtedy to zjawia się<br />

pomoc w osobie przyjaciela<br />

z lat gimnazjalnych<br />

Romka Uhacza,<br />

który wynajął przyjacielowi<br />

obszerny, jasny<br />

pokój w pobliżu<br />

cmentarza (niestety,<br />

nie udało mi się ustalić,<br />

w którym domu<br />

i czy w ogóle ten<br />

dom jeszcze istnieje<br />

na obecnej, mocno przebudowanej ulicy<br />

Klasztornej) i oddaje go Barbackiemu<br />

do dyspozycji „od świtu do zmroku”.<br />

Mało tego, sprowadza mu do pracowni<br />

oryginalne typy, zwłaszcza ludzi<br />

starych, którzy służą artyście za modele.<br />

Artysta użalał się przyjacielowi,<br />

że „w tym purytańskim mieście nie ma<br />

mowy o tym, by jakaś niewiasta odważyła<br />

się mi pozować”. Jak wiemy z dalszego<br />

przebiegu kariery B. Barbackiego<br />

znalazły się jednak odważne niewiasty<br />

w Nowym Sączu i niektóre akty można<br />

było jeszcze w latach 90. zeszłego wieku<br />

oglądać w willi „Marya”, a miłośnicy<br />

malarstwa znają sądeckie domy, gdzie<br />

w salonach wiszą akty kobiet - autorstwa<br />

Portret Heleny Wójsowej, matki Karoliny - rys. B. Barbacki<br />

Barbackiego. Ogląda je tylko najbliższa<br />

rodzina gospodarzy, a szkoda!<br />

Korespondencja pani Janiny<br />

Wracam do rodziny Uhaczów. W jednym<br />

z listów do mnie Janina Uhacz napisała:<br />

„Sądeckim epizodem naszej rodziny<br />

zaczęłam się interesować dopiero<br />

teraz, po odkryciu dzięki Wujowi Chryzia<br />

(jak go Pani nazywa) i pod takim<br />

zdrobnieniem wiedział o istnieniu naszego<br />

stryja mój starszy brat Stanisław,<br />

mieszkający obecnie w Krakowie...”.<br />

I dalej pisze pani Janina: „Była<br />

to długa i piękna przyjaźń między<br />

moim ojcem a Panem Barbackim,<br />

są na to dowody w postaci pamiątek,<br />

a i imię Bolesław mojego najstarszego<br />

brata - rozstrzelanego w czasie II wojny<br />

- też chyba było nieprzypadkowe, może<br />

też stanowić jakiś przyczynek do biografii<br />

tego sławnego malarza sądeckiego.<br />

Bolesław Barbacki bawił przez dłuższy<br />

czas z wizytą w mojej rodzinie w 1938<br />

roku w Katowicach. Wtedy to powstały<br />

niektóre szkice, obrazy olejne. Był<br />

nie tylko zaprzyjaźniony z moim ojcem,<br />

ale również z rodziną Wójsów, czyli rodziną<br />

mojej mamy, pochodzącą z Nowego<br />

Sącza”.<br />

Takim to sposobem otrzymałam<br />

zdjęcia prac Bolesława Barbackiego<br />

z okresu ich wspólnej młodości, gdzie<br />

namalował portret olejny Romana<br />

w mundurku gimnazjalisty, potem Romana<br />

i Loli (Karoliny) Wójsówny z okresu<br />

ich narzeczeństwa w Nowym Sączu<br />

oraz z okresu wizyty u Romana w 1938 r.<br />

w Katowicach. Są to zdjęcia, szkice główek<br />

- węglem - całej rodziny: Romana,<br />

Portret Karoliny Uhacz - rys. B. Barbacki<br />

Sądeczanin czerwiec 2009


80<br />

Wędrowiec, 1941 - mal. Bolesław Barbacki<br />

Karoliny i ich dzieci (oprócz Janiny, która<br />

urodziła się już podczas wojny) z oryginalnymi<br />

dedykacjami Barbackiego.<br />

Otrzymałam również od pani Janiny<br />

odbitki odręcznych notek artysty, kartki<br />

wysyłane do Romana, jak np. ta przedstawiona<br />

na zdjęciu, z wpisem na odwrocie<br />

o takiej treści: „Kochany Romku!<br />

Posyłam Ci fotografię z obrazka, przy<br />

malowaniu którego zostałem aresztowany<br />

w dniu 20.I.1941 r. Całuję Cię najserdeczniej<br />

zawsze Twój Bol. Barbacki.<br />

Nowy Sącz 18.III.1941 r.”<br />

Ten „obrazek” znajduje się w sądeckich<br />

katalogach muzealnych i nosi nazwę:<br />

„Wędrowiec”.<br />

Szczególnie wzrusza list B. Barbackiego<br />

do przyjaciela napisany między<br />

pierwszym a drugim aresztowaniem<br />

(Barbackiego hitlerowcy aresztowali<br />

ponownie 2 lipca 1941 r., rozstrzelany<br />

został wraz z innymi zakładnikami 21<br />

sierpnia w Biegonicach). Malarz skreślił<br />

ten list 30 marca 1941 r., a ponieważ<br />

do tej pory nie był znany poza rodziną<br />

Uhaczów, to jego treść pozwalam sobie<br />

przytoczyć w większych fragmentach:<br />

„Kochany Romku!<br />

Miło mi zrobiło się na duszy, że pochwaliłeś<br />

portret (nie wiadomo rodzinie<br />

Uhaczów o jaki portret chodziło, prawdopodobnie<br />

o portret na zamówienie,<br />

który wykonał dla Romana – przyp.<br />

aut.). W dwóch dniach ciężko było robić,<br />

bo farby nie podsychały, a od lat przyzwyczaiłem<br />

się grzebać w podeschniętych<br />

silnie gęstych jak ciasto lub glina<br />

farbach... Mnie samemu portret również<br />

się „udał” - podobał mi się - uważałem,<br />

że jest w „charakterze”. Mam z niego<br />

zdjęcie fotograficzne - dość dobre.<br />

Wiesz o tym, że gromadzę teraz zdjęcia<br />

obrazów z całego życia - dotychczas<br />

mam ich 200 - ale cyfra ta rośnie z dnia<br />

czerwiec 2009<br />

Portret Józefa Uhacza, lata 20. - mal. B. Barbacki<br />

na dzień, gdyż prawie co miesiąc przybywa<br />

mi (według umowy z fotografem)<br />

około 20-cia.<br />

Byłem kiedyś u Wiśki Koziełówny<br />

(dalsza rodzina Uhaczów - potomkowie<br />

żyją w Limanowej – przyp. aut.) i tam<br />

odnalazłem dwie roboty z 1920 r. - pamiętasz?,<br />

dwóch robotników - Wiśka<br />

opowiadała mi, że Twoje obrazki ocalały<br />

z „potopu”... Jakże się cieszę! A więc<br />

kiedyś przy okazji przybędzie mi zdjęcie<br />

z Twojego portretu jednobarwnego<br />

i Loli (obydwa są przedstawione w tym<br />

artykule – przyp. aut.).<br />

Kiedyś po wojnie, obiecuję Ci posłać<br />

cały plik zdjęć z najcelniejszych prac<br />

- zaś z robót bieżących posyłał będę<br />

wszystkie, abyś mógł kontrolować moje<br />

postępy. A w roku ubiegłym (1940) zrobiłem<br />

poważny krok naprzód, zwłaszcza<br />

pod względem kolorystycznym…<br />

Dziwna rzecz - starzeje się człek fizycznie,<br />

a jednak mózg porusza się ciągle<br />

ku wyżynom - ręka jak dotąd posłuszna..<br />

Och! cobym ja dał za to, żeby mieć<br />

pewność, że z 5 - 10 lat jeszcze pożyję<br />

! Nadrobiłbym braki i niedociągnięcia<br />

z całego życia!<br />

Pytasz Romku, czy przyjechałbym<br />

do Ciebie malować… ROZKAZ! - nie tylko<br />

rozkaz, ale radość dla mnie! Zwłaszcza<br />

ów portret Ojca pana Suskiego...<br />

- toż piechotą poszedłbym do Nowego<br />

Targu (Roman Uhacz mieszkał wówczas<br />

w Nowym Targu – przyp. aut.), żeby<br />

tego rodzaju typ malować! Staruszek koło<br />

80 lat - wiem z opowiadań pana Suskiego<br />

- coś tak ciekawego dla mnie!”<br />

W dalszej części listu Bolesław<br />

Barbarki uzgadnia z Romanem Uhaczem<br />

możliwość transportu sztalug,<br />

farb, do czego miało dojść w maju lub<br />

w czerwcu. „A nuż udałoby mi się namalować<br />

jakiś ładny pejzaż?, albo ciekawy<br />

typ górala? czy góralki? – zastanawia<br />

się Barbacki i dodaje - Zabrałbym<br />

ze sobą moje „pamiętniki”, które teraz<br />

w czasie wojny skleciłem - rzecz bardzo<br />

obszerna - pomyśl - sam Paryż 1924/25 -<br />

czytałbym Ci wieczorami „do poduszki”<br />

na zaśnięcie - całość liczy duże 3 tomy<br />

i to dopiero dociągnąłem do 1930 r. Będzie<br />

Cię rzecz interesowała, bo wyłącznie<br />

prawie dotyczy malarstwa i moich<br />

przeżyć. Jest tam i o Kole Filareckim -<br />

i o naszym malowaniu przy ulicy Klasztornej<br />

- pamiętasz?<br />

Kończę - choć pisałbym do Ciebie<br />

bez końca!<br />

No innym razem więcej. - Zostałeś<br />

mi Romku na świecie jeden jedyny! Nanek<br />

Kmietowicz zmarł we wrześniu ub.<br />

roku we Lwowie. Z całego serca Cię ściskam<br />

i całuję. Bol. Napisz wnet - i podaj<br />

ew. termin dokładnie!”<br />

Ostatni list Barbackiego<br />

Więcej listów dotyczących Barbackiego<br />

w rodzinie Uhaczów się<br />

nie zachowało i prawdopodobnie<br />

do opisanego wymarzonego spotkania<br />

nie doszło. Wolno sądzić, że to był<br />

jeden z ostatnich listów Bolesława Barbackiego,<br />

dlatego tym cenniejszy. Synowie<br />

Romana byli wówczas nastolatkami<br />

i ani Stanisław, ani Kazimierz nic<br />

dzisiaj nie pamiętają. Najstarszy z braci<br />

Bolesław już nie żyje. Cytuję fragment<br />

listu pani Janiny: „Mój ojciec Roman<br />

Uhacz został rozstrzelany w Krakowie,<br />

na Montelupich w 1943 r. W tym samym<br />

roku gestapo aresztowało mojego<br />

najstarszego brata Bolesława, którego<br />

też rozstrzelano i do dzisiaj nie znamy<br />

miejsca ich pochówku. Moja mamusia<br />

została sama z resztą dzieci, mieszkała<br />

w Dziekanowicach k/Krakowa, dokąd<br />

po wybuchu wojny ojciec zawiózł ro-<br />

Portret Romana Uhacza - mal. B. Barbacki<br />

Sądeczanin


dzinę, myśląc pewnie, że w bezpieczne<br />

miejsce. Ja się tam właśnie urodziłam<br />

(była wówczas trzylatkiem - przyp. aut).<br />

Chowałam się w cieniu tragedii rodzinnej,<br />

o nic nie pytałam, mamusia i bracia<br />

niewiele opowiadali... Odkryty przez<br />

Panią w artykule Chryzio stał się dla nas<br />

przyczyną, aby sięgnąć do przeszłości,<br />

emocje są u nas cały czas żywe...”.<br />

Wszystko do sprawdzenia<br />

Wszystkie materiały do tego artykułu<br />

przesłano mi, co prawda, drogą internetową,<br />

ale są łatwe do sprawdzenia,<br />

gdyż do tej pory są przechowywane -<br />

już przez trzecie pokolenie - jako cenne<br />

pamiątki rozległej, jak się okazało, rodziny<br />

Uhaczów.<br />

Sprawdzałam w pracach dotyczących<br />

Bolesława Barbackiego, zgromadzonych<br />

w sądeckim muzeum, nie znalazłam<br />

tych obrazów w katalogach,<br />

a już prywatna korespondencja skierowana<br />

do Romana Uhacza przez Bolesława<br />

Barbackiego ucieszyła mnie najbardziej,<br />

rozjaśniła i poszerzyła moją<br />

wiedzę o tym wybitnym sądeckim<br />

malarzu w ostatnich miesiącach jego<br />

życia.<br />

Ponieważ wszystko zaczęło się<br />

od Chryzantyna, ucieszyłam się, gdy<br />

zobaczyłam go dokładnie na otrzymanym<br />

wspólnym zdjęciu (pierwszy z lewej)<br />

z siostrą Marią, bratem Romanem<br />

(ojciec Janiny) i bratem Józefem. Znałam<br />

jego twarz z mizernej odbitki (ze<br />

względu na jakość nie mogłam jej nawet<br />

umieścić w almanachowej publikacji),<br />

jaką dostarczyła mi podczas pisania<br />

artykułu pani Wanda Skrzeszewska-Straszyńska<br />

oraz z wyraźnie namalowanej<br />

głowy na portrecie zbiorowym (obraz<br />

wisiał w willi „Marya”) Towarzystwa Dramatycznego<br />

w Nowym Sączu z 1922 r.,<br />

Rodzeństwo Uhaczów (od lewej) - Chryzantyn, Maria, Roman, Józef<br />

gdzie Barbacki umieścił wyraźny podpis:<br />

WYSPRZEDANE. Zaznaczył w ten<br />

sposób funkcję Chryzia, jako odpowiedzialnego<br />

w towarzystwie za finanse.<br />

Dostałam również od pani Janiny<br />

zeskanowane zdjęcie Chryzantyna, podarowane<br />

bratu, a wykonane przez znanego<br />

artystę fotografika w Nowym Sączu,<br />

Jana Gawłowskiego (miał wówczas<br />

zakład przy ul. Jagiellońskiej), cytuję napis<br />

na odwrocie fotografii: „Ukochanemu<br />

Romkowi dla utrwalenia w pamięci<br />

serdecznych węzłów rodzinnych. Chryzantyn.<br />

NS.1.II.1925 r ”<br />

Jest też kartka od nieznanej osoby<br />

(trudny do odczytania podpis) na adres<br />

Chryzantyna w Nowym Sączu - ul. Jagiellońska<br />

k\ Kasy Oszczędności (obecny<br />

budynek PKO SA, d. BPH) z 29.VII.1924 r.<br />

z pozdrowieniami znad „polskiego Bałtyku”,<br />

z Helu, z prośbą aby pogratulował<br />

swojemu bratu – „Romciowi ślubu, ode<br />

mnie i od żony najserdeczniejsze życzenia<br />

pomyślności”, wraz z pozdrowieniami<br />

dla Chryzantyna i jego żony Marii.<br />

Na cmentarzu komunalnym przy ul.<br />

Rejtana znajduje się grób Marii - żony<br />

Chryzantyna. Nie umiem powiedzieć,<br />

jakie były jej dalsze losy po śmierci męża.<br />

Wiem tylko, że było to małżeństwo bezdzietne.<br />

Z widocznego na zdjęciu rodzeństwa<br />

Uhaczów pozostała do przypomnienia<br />

siostra Maria i brat Józef.<br />

Mam w posiadaniu fotografię uwieczniającą<br />

wspaniały portret Józefa (pędzla<br />

oczywiście Bolesława Barbackiego),<br />

oficera WP, który zginął na początku<br />

II wojny światowej na ulicy w Warszawie,<br />

rozstrzelany przez Niemców. Osierocił<br />

dwie maleńkie córeczki, a potem<br />

ich mieszkanie spłonęło podczas powstania<br />

warszawskiego. Siostra Maria<br />

zmarła w Nowym Sączu podczas II wojny<br />

światowej, a jej dzieci wychowywała<br />

„ciocia Wisia”.<br />

Anna Totoń, Antoni Malczak, 12.05.2009<br />

Dowiedziałam się również, dlaczego<br />

nie udało mi się w sądeckich archiwach<br />

kościelnych odnaleźć śladu tej rodziny.<br />

Otóż rodzina Uhaczów była wyznania<br />

grekokatolickiego, a do tych archiwów<br />

na terenie miasta pisząc artykuł nie mogłam<br />

mieć dostępu.<br />

Wizyta w „Sokole”<br />

Moja internetowa korespondencja<br />

z panią Janiną Uracz znalazła przemiłe<br />

zakończenie w dniu 12 maja 2009<br />

r. Spotkaliśmy się z rodziną Uhaczów<br />

na cmentarzu komunalnym przy grobowcu<br />

Chryzantyna Uhacza. Mieliśmy<br />

sobie wiele do wyjaśnienia, bo żadna<br />

poczta internetowa i listy nie zastąpią<br />

osobistego kontaktu.<br />

Złożyliśmy również hołd przyjacielowi<br />

Romana Uhacza Bolesławowi Barbackiemu,<br />

o którym rodzina Uhaczów<br />

wie już prawie wszystko. Całodzienny<br />

pobyt Uhaczów w Nowym Sączu został<br />

zwieńczony wizytą u dyrektora MCK<br />

„Sokół” - Antoniego Malczaka, któremu<br />

wręczono pieczołowicie przechowywany<br />

i dobrze zakonserwowany autoportret<br />

Bolesława Barbackiego. Pani Janinie<br />

towarzyszył w tej uroczystej chwili<br />

jej małżonek oraz brat Stanisław. Uznali,<br />

że miejsce tego szkicu, przedstawiające<br />

ostatniego przed wybuchem II wojny<br />

światowej prezesa „Sokoła” winno znaleźć<br />

się w sali budynku nazwanej im.<br />

Bolesława Barbackiego. Jest to sala baletowa<br />

na II piętrze „Sokoła”.<br />

Anna Totoń<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

81


Historia<br />

Burmistrz Lucjan Lipiński zapragnął dla miasta gmachu reprezentacyjnego na europejskim<br />

poziomie<br />

Ratusz Leszka Migrały<br />

82<br />

Ratusz to najbardziej rozpoznawalna budowla Nowego Sącza, wizytówka<br />

miasta, powielana już od ponad 100 lat w tysiącach widokówek<br />

i fotografii. Pod względem identyfikacji z Sączem, z ratuszem<br />

może się równać tylko dużo starsza Bazylika św. Małgorzaty oraz<br />

…ponury gmach więzienia na skarpie dunajcowej. Do rąk czytającej<br />

publiki trafiła właśnie urocza książeczka Leszka Migrała pt. „Ratusz<br />

w Nowym Sączu”. Publikacja zasiliła Bibliotekę „Rocznika go”. Szczupłe, skromne wydawnictwo, a ile w niem<br />

Sądeckietreści!<br />

Niezrealizowany plan ratusza Niedzielskiego i Miksza<br />

czerwiec 2009<br />

powszechnym odbiorze ratusz<br />

uważany bywa najczęś-<br />

„W<br />

ciej za miejsce załatwiania bieżących spraw<br />

mieszkańców, centrum administracji miejskiej,<br />

ośrodek podejmowania decyzji na skalę<br />

lokalną” – pisze autor. Jakkolwiek każde<br />

tego rodzaju skojarzenie wydaje się słuszne,<br />

to zdaniem redaktora naczelnego „Almanachu<br />

Sądeckiego” - trudno nie dostrzec,<br />

że ratusz nowosądecki jest również<br />

obiektem organicznie zespolonym z historią<br />

miasta. Można w nim odnaleźć ducha<br />

czasu, i to nie abstrakcyjnego, ale zupełnie<br />

realnego, wydobytego z zaistniałych w tym<br />

miejscu niezwykłych zdarzeń.<br />

W pierwszej części swej rozprawki autor<br />

zajmuje się historią sądeckich ratuszy.<br />

Na przestrzeni ponad 700-letniej historii<br />

miasta było ich trzy. O pierwszym ratuszu<br />

niewiele wiadomo, poza tym, że był murowany<br />

i stał w okolicy ul. Świętego Ducha<br />

i kościoła farnego.<br />

Drugi ratusz postawiono<br />

już na rynku, w drugiej ćwierci XV<br />

wieku. „Na wieży ratuszowej w małej<br />

izdebce, opatrzonej piecem kaflowym<br />

– cytuje Leszek Migrała wiekopomną<br />

historię Nowego Sącza pióra<br />

ks. Jana Sygańskiego – czuwał<br />

trębacz, który budził mieszkańców<br />

ze snu, a o 10 wieczór wzywał na spoczynek,<br />

wytrębując taką oto pieśń”:<br />

Hej panowie gospodarze,<br />

Już dziesiąta na zegarze<br />

Strzeżcie ognia i złodzieja,<br />

Boga chwalcie – w Nim nadzieja.<br />

Lipiński miał nosa<br />

Stary ratusz przez trzy stulecia<br />

podlegał wielu przeróbkom, dzielił<br />

klęski i chwałę miasta, zasadniczą<br />

zmianę w jego wyglądzie przyniosła<br />

dobudowa drugiego piętra w 1834<br />

r. XIX-wieczne ryciny przedstawiają<br />

masywny budynek, coś, jak trochę<br />

większą solidną kamienicę mieszczańską,<br />

gdyby nie wieża zegarowa<br />

z obszernym tarasem od tu. W każdym razie nie było to żadne cudo<br />

fronarchitektoniczne.<br />

Ratusz był mocno nadszarpnięty<br />

zębem czasu, dlatego mieszkańcy<br />

nie płakali, gdy pożar z 1890 roku<br />

zachwiał konstrukcją budowli. Rajcy sądeccy<br />

debatowali nad planami budowy nowego<br />

ratusza, gdy dokładnie po 4 latach,<br />

17 kwietnia 1894 roku ponownie rozszalał<br />

się w mieście czerwony kur. Ogień strawił<br />

śródmieście Sącza, w tym zgromadzone<br />

w ratuszu archiwa miejskie z bezcennymi<br />

pergaminami średniowiecznymi (do dzisiaj<br />

ich żal!).<br />

Dzieje budowy obecnego ratusza,<br />

to temat sam w sobie. – Część radnych<br />

miejskich opowiadała się za usytuowaniem<br />

budowli na miejscu spalonego magistratu,<br />

jednakże przeprowadzona ankieta potwierdził<br />

celowość budowy obiektu pośrodku rynku,<br />

za którą to koncepcją opowiadał się burmistrz<br />

Lucjan Lipiński, pragnący dla miasta<br />

gmachu reprezentacyjnego na europejskim<br />

poziomie – pisze Leszek Migrała.<br />

Do konkursu zgłoszono dwa projekty<br />

nowego ratusza: autorstwa Juliana Niedzielskiego<br />

z Wiednia i jego współpracownika<br />

H. Mikscha oraz Jana Perosia,<br />

budowniczego miejskiego. Ankieta roze-<br />

Sądeczanin


Historia<br />

słana do miejscowych budowlańców dała<br />

przewagę projektowi Perosia i taki też wynik<br />

przyniosło głosowanie w Radzie Miejskiej<br />

(20 : 13). Obradom rady towarzyszyła burza<br />

w prasie sądeckiej, przy której dzisiejsze<br />

spory o „Urszulkę” wydają się być grzeczną<br />

dyskusją pensjonarek. Burmistrza Lipińskiego,<br />

jednego z najlepszych gospodarzy miasta<br />

epoki zaborowej (skanalizował i zelektryfikował<br />

Sącz), odsądzano od czci i wiary,<br />

robiono z niego pyszałka i aferzystę. Ale burmistrz<br />

postawił na swoim, dzięki czemu<br />

mamy to, co mamy.<br />

Chwała Migrale, że w swojej pracy reprodukuje<br />

odrzucony projekt ratusza autorstwa<br />

Niedzielskiego i Mikschego. Każdy<br />

może porównać i niechybnie dojdzie<br />

do przekonania, że burmistrz i większość<br />

ówczesnych rajców zachowało się rozsądnie.<br />

Lipiński miał absolutną rację!<br />

Nowy ratusz wybudowano w ekspresowym<br />

tempie, nie przymierzając tak szybko,<br />

jak dziś prezydent Ryszard Nowak remontuje<br />

ulice, a przecież nie było wtedy ciężkiego<br />

sprzętu i środków unijnych. 11 lipca 1895<br />

roku ks. dr Alojzy Góralik poświęcił kamień<br />

węgielny, a już w 2 lata później wprowadziły<br />

się do ratusza miejskie skryby. Całość kosztowała<br />

123.602 złotych reńskich.<br />

Spacerkiem po ratuszu<br />

Leszek Migrała szczegółowo opisuje architekturę,<br />

rozkład pomieszczeń i wystrój<br />

sądeckiego ratusza, ten „kosmopolityczny<br />

eklektyzm”, który do dzisiaj cieszy oko. Wędrujemy<br />

z autorem po zakamarkach budowli<br />

i obchodzimy ją wkoło. W budzącej<br />

respekt sali narad podziwiamy kopię obrazu<br />

Matki Boskiej Sykstyńskiej, zwanej MB<br />

Magistracką oraz cztery malowidła ścienne<br />

przedstawiające najważniejsze wydarzenia<br />

z dziejów Nowego Sącza. Wpatrujemy się<br />

w umieszczone<br />

na frontonie tarcze<br />

herbowe 34<br />

miast i ziem zap<br />

r z y j a ź n i o nych<br />

z Nowym Sączem,<br />

zadzieramy głowę,<br />

żeby przypatrzyć<br />

się figurze alegorycznej<br />

na wieży<br />

ratuszowej i zaglądamy<br />

do izdebki<br />

zegara, królestwa<br />

od ponad 100 lat<br />

kolejnych przedstawicieli<br />

rodu Do-<br />

Rynek, 1959<br />

brzańskich. Autor nie pomija żadnego detalu,<br />

przywołuje postaci sądeckich artystów,<br />

którzy przyłożyli rękę do powabu i piękna<br />

sądeckiej budowli nr 1.<br />

– W 1956 roku rada miejska zwróciła się<br />

do Marii Ritter z propozycją ratowania zagrożonych<br />

zniszczeniami malowideł historycznych.<br />

Oferta ta została przyjęta, a konsekwencją<br />

tej decyzji było powołanie zespołu<br />

renowatorów, w składzie którego znaleźli się<br />

(oprócz Marii Ritter) Zbigniew Borowski, Ewa<br />

Harsdorf i Czesław Elster; stiuki pozostawiono<br />

do odnowienia sądeckiemu rzemieślnikowi<br />

Janowi Waligórze – pisze Leszek Migrałe,<br />

który nie zapomniał też przypomnieć triumfalnego<br />

powrotu w 1987 roku św. Małgorzaty<br />

do herbu Nowego Sącza, zdobiącego hol<br />

ratusza.<br />

Opisy budowli Migrała przeplata sumienną<br />

analizą samorządności miejskiej<br />

w okresie staropolskim, austriackim i zeszłego<br />

stulecia. Różnie się nazywali gospodarze<br />

ratusza, zmieniały się ich prerogatywy. Rządzili<br />

miastem wójtowie, ławnicy, burmistrzowie,<br />

naczelnicy, wreszcie prezydenci. Przed<br />

czytelnikiem przewija się galeria „panów”<br />

na sądeckim ratuszu: ludzi małych i dużych,<br />

na łatwe i na trudne czasy. Ta 72-stronicowa,<br />

bogato ilustrowana książeczka<br />

(z porządnymi przypisami i indeksem<br />

nazwisk), to prawdziwa historia<br />

Nowego Sącza w pigułce.<br />

Od Piłsudskiego<br />

do Kaczyńskiego<br />

Był bowiem ratusz niemym<br />

świadkiem historycznych wydarzeń.<br />

31 października 1918 roku stał się<br />

siedzibą Tymczasowej Powiatowej<br />

Komisji Likwidacyjnej, zalążka suwerennej<br />

władzy polskiej na szczeblu<br />

Adam Butscher i strażnik na wieży ratuszowej<br />

lokalnym. W ratuszu Naczelnik Państwa Józef<br />

Piłsudski odbierał w 1921 roku tytuł<br />

honorowego obywatela miasta, przyznany<br />

mu przez sądeckich rajców 5 lat wcześniej.<br />

W 1928 roku ratusz gościł prezydenta<br />

Ignacego Mościckiego, a jesienią 1939 roku<br />

w swoim gabinecie na piętrze burmistrz<br />

Roman Sichrawa 10-krotnie (wg innych relacji<br />

20-krotnie, zastrzega się Migrała) napisał<br />

swoje nazwisko, gdy Niemcy mu kazali<br />

sporządzić listę zakładników spośród miejskich<br />

osobistości.<br />

Podczas okupacji niemieckiej na ratusza<br />

powiewała flaga III Rzeszy, w czasach<br />

stalinowskich zdobiły go partyjne slogany.<br />

Przez ponad 20 lat na ratuszu urzędował<br />

Janusz Pieczkowski, twórca „eksperymentu<br />

sądeckiego”. W styczniu 1981 r.<br />

salę obrad okupywali działacze sądeckiej<br />

Solidarności i tu potem złożył przysięgę<br />

(12 czerwca 1990 r.) pierwszy, po upadku<br />

komuny i odrodzeniu się autentycznej samorządności,<br />

prezydent Nowego Sącza Jerzy<br />

Gwiżdż. Przed ratuszem ordynariusz tarnowski<br />

bp Józef Życiński odprawił w 1992<br />

r. dziękczynną mszę św. z okazji jubileuszu<br />

700-lecia miasta z udziałem prezydenta<br />

Lecha Wałęsy. W sądeckim ratuszu gościli<br />

chyba wszyscy premierzy III RP i w te stare<br />

ratuszowe progi zawita 3 czerwca i po pokonaniu<br />

westybulu pomaszeruje marmurowymi<br />

schodami na piętro prezydent Lech<br />

Kaczyński.<br />

Nie sposób wyobrazić sobie Nowego<br />

Sącza bez ratusza w Rynku i o tym wszystkim<br />

pisze Leszek Migrała. Jego praca, bardzo<br />

solidnie udokumentowana, powinna<br />

trafić do biblioteczki każdego szanującego<br />

się sądeczanina.<br />

(HSZ)<br />

Leszek Migrała Ratusz w Nowym Sączu, Wydawnictwo<br />

„Koliber”, Nowy Sącz 2009; książka sfinansowana<br />

z budżetu Miasta Nowego Sącza.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

83


Historia<br />

odbudowa zamku w nowym sączu<br />

Pierwszy krok<br />

zamek - XVII w.<br />

84<br />

Do odbudowy zamku królewskiego w Nowym Sączu jeszcze daleka<br />

droga, ale pierwszy, konkretny krok został już zrobiony.<br />

Każde wielkie dzieło musi mieć solidny fundament. A takim<br />

jest staranna kwerenda w archiwach. Wyszukiwanie i studiowanie<br />

wszelkich możliwych dokumentów i zapisów trwało dwa<br />

lata. Kilka tygodni temu ruszyły prace archeologiczne.<br />

Nawet najszlachetniejsza idea<br />

wymaga entuzjazmu. O ile należy<br />

się zgodzić, że sprężynę odbudowy<br />

zamku uruchomił prezydent Ryszard<br />

Nowak (choć skromne 50 tys.<br />

zł wykrojone w tegorocznym budżecie<br />

miasta wystarczy zaledwie na kilka<br />

skromnych odkrywek badawczych),<br />

to głównym motorem napędowym<br />

i autorem rekonstrukcji warowni<br />

w przedwojennej bryle jest skromny<br />

i młody archeolog, Bartłomiej<br />

czerwiec 2009<br />

Urbański, zatrudniony w Muzeum<br />

Okręgowym.<br />

Bartłomiej Urbański zgłębił jak mało<br />

kto przedwojenne plany (opracowywane<br />

m.in. przez Bolesława Barbackiego,<br />

Romualda Regułę i Romana<br />

Szkaradka), opracowane w łonie<br />

działającego w latach 1926-1938 Komitetu<br />

Odbudowy Zamku. Odwołuje<br />

się do jednego ze sprawozdań przedłożonego<br />

komisarzowi rządowymi<br />

dr. Romanowi Sichrawie:<br />

Zarząd Komitetu<br />

Odbudowy Zamku<br />

w latach 1926-1935<br />

•<br />

•<br />

•<br />

•<br />

Przewodniczący<br />

Roman Sichrawa,<br />

zastępca inż. Walenty Cyło,<br />

sekretarz: Roman Szkaradek,<br />

skarbnik Władysław<br />

Adamczyk.<br />

Członkowie zarządu:<br />

• radca Antoni Brudzona,<br />

• inż. Roman Gdecz,<br />

• inż. Moscheni,<br />

• prof. Romuald Reguła,<br />

• Ignacy Steindel,<br />

• Tadeusz Szczecina,<br />

• dr Tobiszyk,<br />

• architekt Józef Wojtyła.<br />

Sądeczanin


Historia<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

85


Historia<br />

Zamek - odbudowa, makieta przedwojenna<br />

Mając na oku obecny stan majątkowy społeczeństwa<br />

i skarbu państwa, postanowiono zadowolić się na razie minimalnym<br />

programem odbudowy, to znaczy, przeprowadzeniu<br />

zabudowań zamkowych możliwie najmniejszym kosztem<br />

do tego stanu używalności, ażeby można było w niektórych<br />

pomieszczeniach umieścić muzeum Miasta Nowego Sącza<br />

– oraz stałe wystawy artystyczne, przemysłowe itd. z równoczesnym<br />

przeniesieniem wszelkich przejawów życia publicznego<br />

i narodowego na dziedziniec zamkowy.<br />

Równolegle z robotami związanymi z minimalnym programem,<br />

będą zbierane i gromadzone części zabytkowe napotkane<br />

w toku robót. Niektórzy członkowie Komisji będą<br />

przeprowadzać studia nad pierwotnym wyglądem Zamku,<br />

będą zbierane szkice, dokumenty, mapy itd., które też będą<br />

miały być przechowywane. Tak zebrane zabytki i dokumenty<br />

miałyby stworzyć materiał dla projektanta Odbudowy Zamku<br />

na zasadzie przyszłego maksymalnego planu.<br />

Dziś też ewentualna odbudowa zamku jest możliwa etapami.<br />

Dyrektor Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, Robert<br />

Ślusarek już teraz jednak myśli o urządzeniu zamkowych<br />

wnętrz i projektuje stworzenie specjalnej historycznej<br />

wystawy, dzięki której zwiedzający mogliby zapoznać się<br />

z przeszłością miasta. A w ogóle w przyszłości zamek mógłby<br />

być siedzibą muzeum (dotychczasowa, w Domu Gotyckim<br />

przy ul. Lwowskiej 3 ma za kilkanaście lat być zwrócona<br />

właścicielowi, czyli parafii św. Małgorzaty).<br />

Zamek królewski wzniesiono w połowie XIV wieku. Dziś<br />

pozostały jedynie ruiny z basztą kowalską. A w czasach<br />

świetności była to ulubiona warownia króla Władysława Jagiełły.<br />

Teraz pojawia się szansa, by było to także ulubione<br />

miejsce mieszkańców i turystów.<br />

(jer)<br />

Zamek - odbudowa, makieta<br />

Zamek, zjazd legionowy 15.08.1939<br />

86<br />

Lata trzydzieste XX w Zamek, wystawa, 1932<br />

czerwiec 2009<br />

Sądeczanin


Przewodnik Leszka Migrały<br />

Turystyka<br />

Tuzin turystycznych<br />

cudów sądecczyzny<br />

Mowa o cudach ludzkich rąk i umysłów, dzieł architektury i techniki<br />

– atrakcjach turystycznych Sądecczyzny. Niechże poniższa<br />

lista będzie swoistego rodzaju turystycznym przewodnikiem<br />

dla przybyszów z kraju i zagranicy, którzy zechcą zobaczyć najbardziej<br />

urokliwe zakątki ziemi sądeckiej. A tubylcom również<br />

od czasu do czasu warto przypomnieć: swego nie znacie, cudze<br />

chwalicie...<br />

zapięty mosiężny łańcuch. Około 1018<br />

roku Świerad i jego uczeń Benedykt<br />

przybyli na Słowację, gdzie wstąpili<br />

do klasztoru na górze Zobor w pobliżu<br />

Nitry. Świerad przyjął wtedy imię zakonne<br />

Andrzej, na nowo podejmując<br />

życie pustelnicze, najpierw w grocie<br />

skalnej nad klasztorem, później w jaskini<br />

na Skałce koło Trenczyna, gdzie<br />

zmarł około 1031 roku.<br />

Kościół w Tropiu zalicza się do najstarszych<br />

obiektów średniowiecznej<br />

architektury monumentalnej w Polsce.<br />

Wewnątrz świątyni znajduje się<br />

cenne malowidło ścienne – fragment<br />

romańskiego fresku z pierwszej połowy<br />

XII wieku - które prawdopodobnie<br />

przedstawia króla węgierskiego św.<br />

Stefana.<br />

2. Rożnowski beluard<br />

1. Kościół św.<br />

Świerada w Tropiu<br />

Kościół św. Świerada - fot. Jerzy Leśniak<br />

Poszukiwania archeologiczne<br />

sprzed półwiecza dały podstawy<br />

do stwierdzenia, że kościół w Tropiu<br />

powstał najwcześniej z końcem XI<br />

wieku, a najprawdopodobniej z początkiem<br />

XII stulecia. Bardzo możliwe<br />

jednak, że świątynia powstała wcześniej<br />

− około 1045 roku − za panowania<br />

Kazimierza Odnowiciela.<br />

Patronem kościoła jest św. Świerad,<br />

kanonizowany w 1083 roku, który<br />

przebywał w pustelni tropskiej, umartwiając<br />

swoje ciało, m.in. nosił ciasno<br />

Do ciekawostek Rożnowa zaliczyć<br />

należy pozostałości renesansowej warowni,<br />

wzniesionej w połowie XVI wieku<br />

przez wybitnego teoretyka i praktyka<br />

sztuki wojennej Jana Tarnowskiego,<br />

hetmana wielkiego koronnego, zwycięzcę<br />

spod Obertyna i Staroduba.<br />

Nie od rzeczy będzie przypomnieć,<br />

że rożnowski beluard zastąpić miał<br />

nad Dunajcem dawny zamek średniowieczny,<br />

pochodzący z drugiej połowy<br />

XIV wieku, będący ongiś siedzibą<br />

hetmańskiego pradziada Zawiszy<br />

Czarnego. Budowa fortyfikacji na południowej<br />

granicy państwa polskiego<br />

nie była w tamtym czasie fanaberią<br />

czołowego możnowładcy na dworze<br />

Zygmunta Starego, nie zawsze zaspokojonego<br />

w swoich ambicjach politycznych,<br />

ale koniecznością wynikającą<br />

z realnego zagrożenia Polski przez<br />

Turków, wzmocnionych po bitwie pod<br />

Mohaczem na Węgrzech.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

8


Turystyka<br />

Rożnowski beluard<br />

Beluard rożnowski wzniesiony został<br />

na planie pięcioboku, będąc drugą<br />

tego rodzaju (po Gdańsku) fortyfikacją<br />

bastionową. Do czasów współczesnych<br />

przetrwały jedynie fragmenty<br />

warowni: przede wszystkim kamienny<br />

bastion wysoki około 8 m, z dwiema<br />

kondygnacjami strzelnic, z obszernym<br />

przysklepionym wnętrzem; zachowały<br />

się również rzeźbione tarcze z Leliwą<br />

(herbem Tarnowskich) oraz z brodatą<br />

męską postacią trzymającą w ręku głowę<br />

Turka.<br />

3. Ratusze nowosądeckie<br />

O najstarszym ratuszu nowosądeckim<br />

nie mamy wielu informacji.<br />

Na podstawie zapisów poczynionych<br />

przez Jana Długosza możemy jednak<br />

stwierdzić, że w połowie XV wieku bp<br />

Zbigniew Oleśnicki zakupił dla tworzonej<br />

przy kościele św. Małgorzaty<br />

kapituły kolegiackiej realność zwaną<br />

„starym ratuszem”, w której miejscu<br />

(naroże ul. Lwowskiej i Ducha<br />

Świętego) znajduje się obecnie Dom<br />

Gotycki.<br />

Drugi ratusz nowosądecki powstał<br />

zapewne w połowie XV wieku.<br />

Nie znamy dokładnego wyglądu<br />

tej budowli, ale możemy stwierdzić,<br />

że w okresie staropolskim był to budynek<br />

renesansowy, który w późniejszym<br />

czasie nabrał cech barokowych<br />

i klasycystycznych. Spłonął w czasie<br />

wielkiego pożaru 17 kwietnia 1894<br />

roku. Jego miejsce zajął gmach<br />

eklektyczny, wybudowany w latach<br />

1895−1897 przez Karola Knausa pod<br />

kierunkiem budowniczego miejskiego<br />

Jana Perosia.<br />

Ratusz współczesny jest jedną<br />

z najbardziej rozpoznawalnych budowli<br />

Nowego Sącza, ciekawe jednak,<br />

że na przełomie XIX i XX stulecia jego<br />

budowa budziła wiele kontrowersji.<br />

W trakcie głosowania przez Radę Miasta<br />

projekt Jana Perosia przeforsowany<br />

został z dużym trudem, przechodząc<br />

niewielką większością głosów, do końca<br />

budząc krytykę nieprzejednanej<br />

grupy rajców i części opinii publicznej.<br />

Ratusz nowy - fot. Jerzy Leśniak<br />

Ratusz stary<br />

88<br />

czerwiec 2009<br />

Sądeczanin


Veraikon fot. Piotr Droździk<br />

4. Veraikon<br />

Nieznajomość genezy powstania<br />

Veraikonu, znajdującego się w Bazylice<br />

św. Małgorzaty w Nowym Sączu,<br />

nazywanego Przemienieniem Pańskim,<br />

spowodowała, że początki tego<br />

cudownego wizerunku Chrystusa zostały<br />

oplecione legendami, spisanymi<br />

już w drugiej połowie XVII wieku.<br />

Cechą wspólną dwóch znanych nam<br />

podań jest to, że autorstwo obrazu<br />

przypisuje się św. Łukaszowi Ewangeliście;<br />

różnice dotyczą natomiast<br />

osób i okoliczności, jakie towarzyszyły<br />

przywiezieniu cudownego wizerunku<br />

do wsi Kamienica, gdzie zostało<br />

założone miasto Nowy Sącz.<br />

60 lat temu historycy sztuki<br />

skłonni byli datować obraz Przemienienia<br />

Pańskiego na wiek XVI,<br />

określając go jako „włoski, bizantynizujący”.<br />

Nieco później datację Veraikonu<br />

zaczęto przesuwać na wiek<br />

XV, traktując go nadal jako import<br />

włoski. W obecnych czasach nowe<br />

światło na początki obrazu Przemienienia<br />

Pańskiego rzuciły badania<br />

przeprowadzone<br />

przez ks. Tadeusza<br />

Bukowskiego,<br />

Wnioski z nich<br />

wypływające pozwalają<br />

stwierdzić,<br />

że „obraz<br />

powstał na terenie<br />

Czech, w latach<br />

1350−1370,<br />

w kręgu malarstwa<br />

i stylu czeskiego,<br />

w klasztornej<br />

pracowni<br />

mistrza o włoskich<br />

t r a d y c j a c h<br />

warsztatowych”.<br />

Cudowny obraz<br />

Przemienienia Pańskiego<br />

dwukrotnie<br />

poddawany był<br />

renowacji. Po raz<br />

pierwszy nowosądecki<br />

Veraikon odnowiony<br />

został<br />

w roku 1930, za probostwa<br />

ks. Romana<br />

Mazura, kiedy<br />

to niezbędnych<br />

prac dokonał Leszek<br />

Pindelski z Tarnowa.<br />

Drugiej renowacji<br />

Veraikonu, przeprowadzonej staraniem<br />

ks. proboszcza Władysława Lesiaka,<br />

dokonał zespół po kierunkiem Józefa<br />

Furdyny w 1971 roku. Wówczas to uroczystościom<br />

wprowadzenia obrazu przewodniczyli:<br />

ordynariusz tarnowski bp. Jerzy<br />

Ablewicz oraz metropolita krakowski<br />

kard. Karol Wojtyła.<br />

Ołtarz główny w kościele św. Kazimierza - fot. Piotr Droździk<br />

Turystyka<br />

5. Wnętrze kościoła<br />

św. Kazimierza<br />

w Nowym Sączu<br />

Kościół św. Kazimierza zwraca<br />

uwagę wieloma interesującymi dziełami<br />

sztuki, m.in. wielobarwną polichromią<br />

i jedyną w Nowym Sączu<br />

mozaiką. Malowidła ścienne wykonał<br />

w 1925 roku prof. Jan Bukowski, sprawiając,<br />

że neogotycki kościół został<br />

„wyciągnięty” iluzyjnie ku górze, nabierając<br />

wertykalnego charakteru.<br />

Polichromie zwracają uwagę swoim<br />

dydaktyzmem oraz symboliką.<br />

Na szczególną uwagę zasługują dwa<br />

większe, „gobelinowe” obrazy w prezbiterium<br />

z przytoczonymi tekstami<br />

Pisma Świętego oraz popiersia ewangelistów,<br />

a także alegorie cnót kardynalnych<br />

(roztropność – prudentia,<br />

męstwo – fortitudo, umiarkowanie<br />

– temperatio, sprawiedliwość – iustitia),<br />

malowane ponoć z „wolnej ręki”.<br />

Z innych dzieł upiększających<br />

kościół warto wymienić choćby mozaikę<br />

umieszczoną w portalu przed<br />

wejściem głównym do kościoła, jedyną<br />

tego rodzaju realizację artystyczna<br />

w Nowym Sączu, która była<br />

wspólnym dziełem prof. Bukowskiego<br />

oraz o. Pieczonki − jezuity z Krakowa,<br />

wykształconego we Włoszech<br />

w technice mozaikowej, jak również<br />

Drogę Krzyżową autorstwa Władysława<br />

Hasiora, którą autor, wówczas<br />

jeszcze student Akademii Sztuk Pięknych<br />

w Warszawie, wykonał pod kierunkiem<br />

prof. Mariana Wnuka.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

89


Turystyka<br />

6. Kościół i klasztor<br />

Klarysek w Starym Sączu<br />

90<br />

Pałac w Nawojowej - fot. Jerzy Leśniak<br />

czerwiec 2009<br />

Klasztor klarysek fot. Jerzy Żak<br />

Starosądecki klasztor Klarysek został<br />

ufundowany przez św. Kingę 6 lipca<br />

1280 roku. Pięć lat później powstał<br />

kościół klasztorny, który był przebudowany<br />

w stylu gotyckim i konsekrowany<br />

p.w. Trójcy Świętej w roku 1332. Na początku<br />

XVII wieku świątynia klasztorna<br />

uległa dalszej przebudowie za sprawą<br />

muratora Jana de Simoni, uzyskując<br />

wygląd manierystyczno-barokowy.<br />

W XVIII stuleciu kolejne zmiany architektoniczne<br />

pogłębiły barokowy charakter<br />

kościoła, m.in. w wyniku wzniesienia<br />

przez Franciszka Placidiego<br />

wymyślnej wieżyczki na sygnaturkę.<br />

Klasztor pozostaje od wieków przede<br />

wszystkim głównym miejscem kultu<br />

Kingi, przechowując relikwie świętej<br />

oraz pamiątki z nią związane: wisior<br />

z relikwiarzykiem – ostensorium, ujęty<br />

w kryształ górski, trzon kościany<br />

kindżału, łyżeczkę z agatu, pierścień<br />

z intagliem w ametyście, medalion<br />

z krucyfiksem i gemmą antyczną.<br />

W kościele Świętej Trójcy można<br />

podziwiać wielu znakomitych zabytków,<br />

w tym trzy stiukowe ołtarze<br />

włoskiego mistrza Baltazara Fontany,<br />

XV-wieczną gotycką kropielnicę oraz<br />

ambonę w kształcie drzewa Jessego<br />

(ikonograficzne przedstawienie genealogii<br />

Chrystusa), wybitny wytwór XVIIwiecznej<br />

snycerki.<br />

Klauzura klasztorna skrywa prawdziwe<br />

skarby sztuki. Do najcenniejszych<br />

zalicza się m.in. sugestywny<br />

obraz Misericordia Domini<br />

z około 1470 roku, gotycką<br />

figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem,<br />

czy też Antyfonarz sądecki<br />

z około 1300 roku, będący<br />

jedną z najstarszych ksiąg liturgicznych<br />

powstałych w Małopolsce.<br />

Z wielu innych dzieł<br />

sztuki wymienić można choćby<br />

XVII-wieczne obrazy: Cuda<br />

Kingi, Św. Kinga i św. Franciszek,<br />

Św. Antoni i bł. Salomea,<br />

oraz rzeźbę przedstawiającą<br />

św. Kingę z około 1470 roku,<br />

najstarszy znany wizerunek<br />

fundatorki kościoła i klasztoru<br />

Klarysek w Starym Sączu.<br />

7. Pałac Stadnickich<br />

w Nawojowej<br />

Powstanie fortuny Stadnickich<br />

na Sądecczyźnie (państwa<br />

nawojowskiego) miało<br />

miejsce w czasach porozbiorowych<br />

na przełomie XVIII<br />

i XIX wieku, kiedy to Franciszek<br />

Stadnicki nabył od Heleny<br />

Apolonii Massalskiej Nawojową<br />

z okolicznymi wioskami,<br />

a od Izabelli Lubomirskiej-Łabową.<br />

Główną siedzibą młodszej linii Stadnickich<br />

był pałac w Nawojowej zbudowany<br />

w XVI wieku przez Piotra Nawojowskiego<br />

ostatniego właściciela<br />

Nawojowej z rodu Toporczyków.<br />

W opisie pałacu Anny Bomby,<br />

gdy jego właścicielami byli Stadniccy,<br />

możemy przeczytać: „Na pierwszym<br />

piętrze nowego skrzydła pałacu usytuowane<br />

było siedmiopokojowe mieszkanie<br />

Adama i Stefanii Stadnickich, salony,<br />

gabinet i sala jadalna. W wieży<br />

była domowa kaplica (...) na parterze<br />

dobudowano pokój na kancelarię, pod<br />

nimi piwnicę z przeznaczeniem na archiwum<br />

(...). W starszej części pałacu<br />

(...) w pokojach przyziemia znajdowała<br />

się kuchnia, kredens (pomieszczenie<br />

służące do przechowywania zastawy<br />

stołowej oraz dla służby podającej<br />

do stołu) i spiżarnia. Niżej w suchych<br />

piwnicach przechowywano krasiczyńskie<br />

miody (...), owoce i kilkaset butelek<br />

węgierskiego i francuskiego wina (najstarsze<br />

z 1730 roku). (...) Ok. 1840 roku<br />

Edward Stadnicki ze szwagrem Kazimierzem<br />

Krasickim założyli zachowany<br />

do naszych czasów park”.<br />

W okresie międzywojnia gospodarzem<br />

dóbr nawojowskich był Adam<br />

Stadnicki, wspaniały leśnik i miłośnik<br />

przyrody. 27 stycznia 1937 roku gościł<br />

w Nawojowej holenderską następczynię<br />

tronu księżniczkę Juliannę. Gospodarze<br />

podjęli gościa uroczystym obiadem,<br />

a na prośbę nowosądeckiego<br />

starosty Macieja Łacha urządził polowanie,<br />

ponoć ku zadowoleniu hrabiego<br />

Adama mało udane pod względem<br />

Sądeczanin


Turystyka<br />

zdobyczy łowieckiej. Pięć miesięcy<br />

później – w czerwcu – kościół i pałac<br />

w Nawojowej były świadkami kolejnego<br />

wydarzenia – arystokratycznego<br />

ślubu i wesela Jadwigi Stadnickiej<br />

z Adamem Czartoryskim, zaaranżowanego<br />

w tradycji staropolskiej.<br />

8. Wiadukt w Grybowie<br />

Budowa linii kolei Tarnowsko-Leluchowskiej<br />

ze względu na występujące<br />

w Beskidach trudności terenowe<br />

wymagała wprowadzenia kilku<br />

ciekawych, acz niełatwych do zastosowania<br />

rozwiązań technicznych.<br />

Jednym z nich była konieczność wybudowania<br />

w Grybowie wysokiego<br />

kamiennego wiaduktu rozpiętego<br />

na siedmiu arkadach, zwanego często<br />

polskim Semmeringiem, co nawiązywało<br />

do podobnych zastosowań inżynieryjnych<br />

wykorzystanych mniej<br />

więcej dwadzieścia lat wcześniej przy<br />

budowie pierwszego w Europie górskiego<br />

odcinka kolejowego wiodącego<br />

przez słynną przełęczy w Alpach<br />

Wschodnich.<br />

Umiejętne pokonywanie trudności<br />

terenowych przez budowniczych<br />

dróg żelaznych było nie tylko majstersztykiem<br />

z punktu widzenia XIX-wiecznej<br />

sztuki inżynieryjnej, ale spowodowało<br />

również, że przejazdy górskimi<br />

liniami kolejowymi stały się prawdziwą<br />

atrakcją, dostarczającą podróżnym<br />

niejednokrotnie sporych emocji,<br />

a przede wszystkim dużych doznań<br />

estetycznych.<br />

Przejazd koleją w okolicach Grybowa<br />

wzbudził zainteresowanie m.in.<br />

krajoznawcy Henryka Müldnera, który<br />

spisał swoje wrażenia z podróży odbytej<br />

„żelaźnicą” w sierpniu 1876 roku.<br />

„Szalona” jazda kończyła się gdzieś<br />

na stacji w Kamionce, przy czym<br />

jej prędkość nigdzie nie przekraczała<br />

45 km/godz. Fakt ten nie powinien nas<br />

jednak specjalnie dziwić, jeśli zauważymy,<br />

że nie znano wówczas hamulców<br />

automatycznych, posługując się<br />

jedynie ręcznymi.<br />

9. Cerkiew w Powroźniku<br />

Wiadukt w Grybowie - fot. arch.<br />

zrębowa, posiada typowy układ trójdzielny<br />

obejmujący dawną część kapłańską<br />

(obecnie prezbiterium), nawę<br />

i babiniec, ponad którym wznosi się<br />

wysoka wieża o konstrukcji słupowej,<br />

zakończona izbicą i baniastym hełmem.<br />

Szczególnie cenna jest zakrystia,<br />

przylegająca do prezbiterium, zakończona<br />

trójbocznie. Od wewnątrz<br />

ściany świątyni pokrywa polichromia,<br />

stanowiąca jeden z unikatowych<br />

Cerkiew w Powroźniku fot. Jerzy Żak<br />

w Polsce zabytków ruskiego malarstwa<br />

ściennego.<br />

Cerkiew wzniesiono w latach<br />

1604–1606; w 1642 roku unicki biskup<br />

z Przemyśla, Atanazy Krupecki ustanowił<br />

w Powroźniku miejsce odpustowe.<br />

Gruntowna przebudowa nadająca budowli<br />

wygląd zbliżony do obecnego<br />

miała miejsce w 1643 roku. Zniszczoną<br />

zębem czasu świątynię odremontowano<br />

gruntownie w latach 1965–1966<br />

Świątynia parafialna w Powroźniku<br />

(obecnie kościół rzymskokatolicki)<br />

należy do najcenniejszych zabytków<br />

budownictwa cerkiewnego w stylu<br />

zachodnio-łemkowskim. Konstrukcja<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

91


Turystyka<br />

92<br />

staraniem miejscowej ludności; znacznie<br />

wcześniej – w 1814 roku – została<br />

przeniesiona z terenu zagrożonego<br />

powodziami na obecne miejsce.<br />

Wnętrze cerkiewki zawiera wiele<br />

zabytków dawnego malarstwa cerkiewnego<br />

oraz snycerstwa. Wartość<br />

muzealną posiada zespół ikon z XVII<br />

wieku, najstarszy jaki przetrwał w dawnych<br />

cerkwiach Sądecczyzny. Do najciekawszych<br />

należą trzy ikony z 1626<br />

roku, prawdopodobnie namalowane<br />

w warsztacie Awlentego Radimskiego<br />

(Pawła Radymskiego). Przedstawiają<br />

one postać św. Jakuba Młodszego,<br />

patrona cerkwi w Powroźniku, scenę<br />

Sądu Ostatecznego oraz Wniebowzięcie<br />

Najświętszej Maryi Panny.<br />

Do najstarszych zabytków sztuki<br />

cerkiewnej zalicza się również dzwon<br />

odlany w 1615 roku i rokokowa ambona<br />

z roku 1700.<br />

10. Ruiny zamkowe<br />

w Muszynie<br />

Na wzgórzu Baszta górującym nad<br />

Muszyną, zwanym też Zamczyskiem,<br />

widoczne są szczątki grodu. Za czasów<br />

bolesławowskich w XI wieku stał<br />

tu niewielki drewniany gródek, na miejscu<br />

którego z czasem wyrósł murowany<br />

zamek. Został on wzniesiony według<br />

tradycji w 1301 roku z fundacji<br />

królewskiej, stając się następnie własnością<br />

biskupią. Zamek uległ zniszcze-<br />

Ruiny zamkowe na wzgórzu Baszta fot. arch.<br />

czerwiec 2009<br />

Tunel w Żegiestowie fot. arch.<br />

niu w 1474 roku podczas<br />

wojny Kazimierza Jagiellończyka<br />

z królem węgierskim<br />

Maciejem Korwinem.<br />

Odbudowany w XVI<br />

wieku stanowił siedzibę<br />

starostów muszyńskich<br />

i miejsce pobytu harników<br />

– zbrojnej straży, której<br />

zadaniem było m.in.<br />

zwalczanie zbójnictwa<br />

na terenach przygranicznych.<br />

Zamek, opuszczony<br />

pod koniec XVIII wieku,<br />

popadł w ruinę, spenetrowaną<br />

przez archeologów<br />

dopiero w latach 60. i 70.<br />

XX stulecia.<br />

Chociaż świetność tej<br />

budowli należy do głębokiej<br />

przeszłości, to jednak<br />

odwiedziny wzgórza<br />

Baszta i dzisiaj mogą przywrócić<br />

w wyobraźni obrazy<br />

sprzed wieków; tym<br />

łatwiej, jeśli posłużymy<br />

się legendą. Jedna z nich,<br />

nawiązując do znajdującej<br />

się na Popradzie<br />

pod zamkiem głębi opowiada, że tutaj<br />

właśnie kupiec Amadej rozbił się<br />

na skałach, płynąc z transportem wina<br />

i tajemniczą beczką złotych dukatów.<br />

Chytry handlarz chciał ukryć dukaty,<br />

dlatego płynął nocą, jednakże panna<br />

wodna osłabiła jego czujność i spowodowała<br />

katastrofę. Popękały beczki<br />

i dukaty rozsypały się jak złoty deszcz.<br />

Legenda głosi, że Amadej co rok wraca<br />

pod skałę, jęczy i w blasku księżyca<br />

szuka swoich pieniędzy. Sięga dna<br />

rękami i wyrzuca zdobycz na brzeg,<br />

niestety ku jego rozpaczy są to tylko<br />

kamienie. Nieszczęsny człek, trawiony<br />

chciwością przez całe wieki wybrał<br />

głębię olbrzymią, którą współcześnie<br />

z racji nieprzeniknionej czeluści nazwano<br />

Czarnym Wirem.<br />

11. Tunel w Żegiestowie<br />

Do najambitniejszych przedsięwzięć<br />

inżynieryjnych na Sądecczyźnie<br />

zaliczyć należy tunel kolejowy w Żegiestowie,<br />

powstały rychło po tym jak<br />

władze austriackie zdecydowały się<br />

w kwietniu 1873 roku podjąć budowę<br />

kolei tarnowsko-leluchowskiej. Wykonanie<br />

tego przedsięwzięcia powierzone<br />

zostało wówczas przedsiębiorstwu<br />

„Koeller i Gregerson”, które 4 września<br />

1873 roku podjęło prace przy drążeniu<br />

tunelu w Żegiestowie, wymagające<br />

przebijania się na odcinku ponad<br />

pół kilometra przez zbocze nad Popradem,<br />

utwardzone w tym miejscu twardymi<br />

skałami.<br />

Sądeczanin


Turystyka<br />

Inwestycja ta cieszyła się poparciem<br />

miejscowej ludności, która<br />

nie tylko była zainteresowana otwarciem<br />

doliny Popradu dla szerokiego<br />

świata i postępu, ale przede wszystkim<br />

zachęcona była możliwością uzyskania<br />

pewnego zarobku, jaki dawało zatrudnienie<br />

przy budowie kolei. Do robót<br />

specjalistycznych zatrudniono włoskich<br />

wykonawców, sprowadzonych<br />

z Triestu, biegłych w sztuce wysadzania<br />

skał dynamitem.<br />

Olbrzymi wysiłek i wielka praca ponoszona<br />

w trakcie budowy w latach<br />

1873−1874 miały jednak, niestety, także<br />

swoją tragiczną stronę, jaką była<br />

śmierć ponad 120 robotników, spowodowana<br />

zawałem skalnym wewnątrz<br />

tunelu. „Plan zakładał przebicie tunelu<br />

po linii prostej. W czasie robót, kiedy<br />

były już mocno zaawansowane,<br />

od tzw. strony krakowskiej zerwał się<br />

strop skalny grzebiąc 23 biedki (wozy<br />

jednokonne) oraz 120 robotników.<br />

Cały tydzień trwały próby dotarcia<br />

do zasypanych, ale ratownikom udało<br />

się wydrążyć w skale tylko niewielką<br />

niszę, która zachowała się do dziś”.<br />

12. Kolejka na Górę<br />

Parkową w Krynicy Zdroju<br />

Popularna kolejka linowo-torowa<br />

na Górę Parkową od dnia uruchomienia<br />

(19 grudnia 1937 r.) zdążyła przewieźć<br />

ponad 30 mln pasażerów. Otwarcie<br />

kolejki było wielkim wydarzeniem<br />

w uzdrowisku. Miejscowi i przybysze<br />

chwalili estetyczne budynki stacyjne:<br />

dolny na wysokości 584 m, górny - 732<br />

m. Długość toru, wciąż niezmiennego,<br />

mierzony po pochyłości wynosi 645 m.<br />

Dwa wagoniki mogły w ciągu trzech<br />

minut przewieźć po 50 osób. Za bilet<br />

nasi dziadowie płacili przed wojną 50<br />

groszy. Cieszyli się narciarze, którym<br />

kolejka umożliwiła zjazdy z Góry Parkowej<br />

bez uciążliwych podejść. Zwiększył<br />

się również z tego samego względu<br />

ruch na torze saneczkowym.<br />

Kolejka na Górę Parkową<br />

jest najbezpieczniejszą koleją na świecie.<br />

Nie było tu żadnego wypadku ani<br />

dłuższego, z wyjątkiem krótkich okresów<br />

na remonty wiosenno-jesienne,<br />

postoju. Kogo tu nie wożą: ministrów,<br />

aktorów, obcokrajowców i gromady<br />

dzieciaków. Moda na Górę Parkową nigdy<br />

nie przeminie...<br />

Leszek Migrała<br />

Galeria w podziemiach<br />

W średniowiecznych piwnicach<br />

siedziby Stowarzyszenia Civitas Christiana<br />

przy ul. Wyszyńskiego w Nowym<br />

Sączu 15 maja otwarta została<br />

nowa galeria w mieście pod nazwą<br />

Kolejka na Górę Parkową - fot. Jerzy Żak<br />

„Art Styks”. O opuszczone i zaniedbane<br />

do tej pory pomieszczenia zadbał<br />

gospodarz obiektu, jak i grupa twórców<br />

zrzeszonych w Towarzystwie<br />

Przyjaciół Sztuk Pięknych w Nowym<br />

Sączu.<br />

Artyści zakasali rękawy nie szczędząc<br />

sił i talentów dla adaptacji i urządzenia<br />

galerii. Wygospodarowali<br />

w niej miejsce zarówno na ekspozycję<br />

obrazów i rzeźb, jak i na warsztat<br />

pracy twórczej. W dniach poprzedzających<br />

inaugurację powstało<br />

już tu kilka dzieł. W planie: spotkania<br />

z twórcami profesjonalnymi, zajęcia<br />

szkoleniowe i wystawy.<br />

Tekst i fot. (LM)<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

3


Sport<br />

Będzie jak przed wojną<br />

wskrzeszenie sądeckiej<br />

wenecji<br />

W pracowni znanego sądeckiego wynalazcy, konstruktora i projektanta,<br />

propagatora czystej energii dr. Zdzisława Ząbra powstał<br />

projekt budowy elektrowni wodnej na Dunajcu, na wysokości<br />

Parku Strzeleckiego w Nowym Sączu. Planowana moc<br />

elektrowni: 1,5 MW. Prognozowana roczna produkcja energii<br />

elektrycznej: 5250 MWh.<br />

Równolegle projektant przy planowanej<br />

inwestycji uwzględnił<br />

w sąsiedztwie elektrowni urządzenie<br />

stadionu kajakowego „Wenecja Sądecka<br />

2012”. Plany zostały skonsultowane<br />

z architektem miejskim i przedstawicielami<br />

klubu sportowego „Start”.<br />

Wizualizacja stadionu kajakowego<br />

Rynna toru kajakowego będzie<br />

przezbrajana, aby można tam również<br />

uprawiać rafting na tratwach pneumatycznych,<br />

gdy nie trenują kajakarze.<br />

– Cały obiekt będzie sztucznym torem<br />

kajakowym wraz z infrastrukturą.<br />

W składzie tej infrastruktury znajdzie<br />

się również mała elektrownia wodna.<br />

Robi się tak, by wykorzystać drogi<br />

obiekt hydrotechniczny w czasie,<br />

gdy nie jest on wykorzystywany do celów<br />

sportowych. Podwyższa to efektywność<br />

przedsięwzięcia – wyjaśnia<br />

dr Zdzisław Ząber.<br />

- Przedsięwzięcie ma duże szanse<br />

na realizację i pozyskanie funduszy europejskich<br />

czy też rządowych (z resortu<br />

sportu). Była o nim konkretna mowa<br />

podczas niedawnych rozmów prezesa<br />

Polskiego Związku Kajakowego, Józefa<br />

Bejnarowicza, który gościł w ratuszu<br />

u prezydenta Ryszarda Nowak – informuje<br />

dyrektor Wydziału Kultury i Spory<br />

UM, Józef Kantor.<br />

Nowy Sącz, będący kolebką kajakarstwa<br />

górskiego, zyskałby tym samym<br />

ośrodek sportowy z prawdziwego<br />

zdarzenia.<br />

Obok toru do slalomu kajakowego<br />

projektant uwzględnia zaplecze:<br />

pomieszczenia dla szkoleniowców<br />

i zawodników, szatnie, salę do ćwiczeń<br />

siłowych i gimnastycznych, hangary<br />

na łodzie, boiska do koszykówki<br />

i siatkówki, warsztat szkutniczy, restaurację<br />

o nazwie „Wenecja Sądecka”, pole<br />

biwakowe, toalety i parking dla 50-70<br />

aut i 20 autobusów.<br />

(j)<br />

4<br />

Wenecja – popularna nazwa ośrodka wioślarskiego<br />

i przystani kajakowej na prawym<br />

brzegu Dunajca, w pobliżu mostu kolejowego<br />

(za wałem) w Nowym Sączu, zbudowanego<br />

przez członków Towarzystwa Wioślarskiego<br />

powstałego w mieście w 1912. Do celów<br />

szkoleniowych wykorzystywano dwa stawy<br />

wodne, organizując na nich i na Dunajcu zawody<br />

pływackie i kajakowe. Wybudowano<br />

pawilon dla kajakarzy i pływaków; w 1934 został<br />

on poważnie zniszczony przez powódź,<br />

zniszczeń dokonała też II wojna światowa.<br />

czerwiec 2009<br />

Sądecka Wenecja<br />

Sądeczanin


Sport<br />

sportowe migawki<br />

Medale kajakarzy<br />

Na początku maja w Krakowie<br />

odbyły się mistrzostwa Polski seniorów<br />

w kajakarstwie górskim. Tytuły<br />

najlepszych w kraju zdobyli sądeczanie:<br />

w K-1 Dariusz Popiela (na<br />

zdjęciu), reprezentujący barwy KS<br />

Spójnia oraz zespół C-1x3 w składzie:<br />

Krzysztof Bieryt, Grzegorz<br />

Hedwig, Konrad Borowski (KS<br />

Start 1 Nowy Sącz). Srebrne medale<br />

wywalczyli: w K-1 Michał Pasiut<br />

(Start), w C-1 Krzysztof Bieryt (Start),<br />

w C-2 Andrzej Poparda, Kamil Gondek<br />

(Start), zespół C-1x3 - Kacper<br />

Gondek, Arkadiusz Nieć, Wojciech<br />

Pasiut (Start 2).<br />

Mistrzowie Polski z bazyliki<br />

Ministranci z bazyliki św. Małgorzaty<br />

z Nowego Sącza zostali mistrzami<br />

Polski liturgicznej służby ołtarza<br />

w piłce nożnej (w kategorii szkół pods<br />

t a w o w y c h ) .<br />

W finale rozgrywek,<br />

w których<br />

udział wzięły<br />

93 drużyny z 37<br />

diecezji, sądeczanie<br />

pokonali<br />

rywali z parafii<br />

św. Andrzeja<br />

Boboli z Małęczyna<br />

(diecezja<br />

radomska)<br />

1-0. Opiekunem<br />

drużyny jest ks. Sławomir<br />

Szyszka, reprezentant kraju ekipy<br />

polskich księży, która dwukrotnie<br />

zdobyła tytuł mistrza Europy. Oto<br />

skład złotej drużyny: Damian Migacz,<br />

Jakub Potoniec, Szymon<br />

Kuźma, Konrad Gancarczyk,<br />

Bartłomiej Olszewski, Dominik<br />

Klimczak, Adrian Romańczyk,<br />

Robert Sarota oraz Marcin Żuchowicz,<br />

kierownik drużyny: Grzegorz<br />

Kuźma.<br />

Złota drużyna Józefa Kantora<br />

Drużyna Urzędu Miasta Nowego<br />

Sącza zwyciężyła w XIII Mistrzostwach<br />

Polskich Samorządowców w Halowej<br />

Piłce Nożnej Brenna 2009. Drużynę<br />

reprezentowali Henryk Szkaradek,<br />

Paweł Nowak – bramkarze,<br />

oraz zawodnicy: Józef Kantor, Bartłomiej<br />

Damasiewicz, Marcin Jasiński,<br />

Robert Kubiela, Mateusz<br />

Wańczyk, Marek Porębski, Rafał<br />

Kosal. Zawodnicy przygotowywali się<br />

do rozgrywek po okiem trenera Marka<br />

Cięciwy i asystenta Karola Basty.<br />

Kierownikiem drużyny był Witold Wąsik.<br />

W finale 16 maja zespół z Nowego<br />

Sącza zmierzył się z Morągiem i zwyciężył<br />

3:2. Bramki dla sądeckiej drużyny<br />

strzelili: Józef Kantor, Bartłomiej Damasiewicz<br />

i Robert Kubiela. W finałach<br />

brały udział 32 drużyny reprezentujące<br />

samorządy z całej Polski.<br />

Kapitanem (i zdobywca gola w finale)<br />

sądeckiej drużyny był Józef Kantor,<br />

dyrektor Wydziału Kultury i Sportu<br />

UM.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009<br />

5


Łyżka strawy (2)<br />

wymoczki po toskańsku<br />

<br />

Na kulinarnej mapie Nowego Sącza w ciągu ostatnich<br />

paru lat pojawiło się kilka nowych przybytków.<br />

Samozwańczo podjęłam się ryzykownej misji<br />

ich zlustrowania.<br />

To był chyba ostatni tak ponury<br />

dzień przed nadchodzącym latem.<br />

Temperatura oscylowała wokół<br />

10 stopni, zacinała drobna siąpawica,<br />

całą duszą pragnęło się słońca i ciepła.<br />

A gdzie je można najprędzej znaleźć,<br />

jak nie w Toskanii? Knajpa właśnie<br />

o tej nazwie otworzyła swe podwoje<br />

przy ul. Długosza w Nowym Sączu<br />

ze dwa lata temu. W menu rozwinięto<br />

nawet nazwę –„Toskania Słoneczna<br />

Kuchnia”. Tymczasem z włoskiej kuchni<br />

ostały się tam tylko nędzne resztki,<br />

żeby nie powiedzieć zlewki. Jakieś lasagne,<br />

spaghetti, bruschetta. Był jeszcze<br />

hamburger a la toscana i zapiekanka<br />

toskańska. Szkoda, że nie pyzy<br />

toskańskie albo chleb ze smalcem<br />

czerwiec 2009<br />

po toskańsku. Już po tym widać, że restauracja<br />

jest toskańska tylko z nazwy.<br />

I wystroju: na ścianach landszafty<br />

z winnicami (zamalowany kamuflująco<br />

jest w ten sposób także kaloryfer,<br />

ten tak nam wszystkim dobrze znany<br />

żeliwny z żeberkami), a na suficie<br />

plafon z obrazem nieba. Nie, nie tego<br />

pędzla Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej,<br />

lecz zwykłego, ateistycznego,<br />

z obłoczkami.<br />

Jakoś odeszła mi ochota na kuchnię<br />

włoską. A że zimno było i organizm<br />

łaknął czegoś kalorycznego, zamówiłam<br />

kotlet schabowy za złotych 17. Jak<br />

nie mogę z kuchni włoskiej, to przetestuję<br />

lokal z rdzennie polskiej. I tu przyjemne<br />

rozczarowanie: schab przed<br />

Akurat przy ul. Długosza rozpoczęły się roboty drogowe i otoczenie restauracji Toskania<br />

przejściowo zbrzydło. Fot. Żywisława „Avedon” Łyżka<br />

usmażeniem należycie natarty czosnkiem,<br />

do tego zacna kapusta zasmażana,<br />

oczywiście jeszcze nie ta młoda,<br />

ale kiszona, z grzybami. Pycha!<br />

Do tego przypijałam barszczem<br />

solo (3 zł). Też duża rozkosz: intensywny,<br />

zawiesisty, słodko-kwaśny, obficie<br />

zadano mu czosnku.<br />

I kiedy szykowałam się na ukoronowanie<br />

wyśmienitej uczty, podano<br />

pierogi ruskie. Jak wiecie, nie byłabym<br />

sobą, gdybym ich nie spróbowała.<br />

Już ich widok skłaniał jednak do ostrożności.<br />

Blade, rozgotowane wymoczki!<br />

Ale recenzent kulinarny kulom się<br />

nie kłania i odważnie jak saper przystępuje<br />

do rozbrajania min. Napoczęłam!<br />

Ciasto twarde jakby kucharz gotował<br />

nie pierogi, lecz przypalił pizzę.<br />

I ten farsz! Co ja mówię – farsz! Tam<br />

farszu nie było!!! Z części popękanych<br />

pierogów wyciekł do wrzątku, a w pozostałych<br />

znajdowało się coś tak rzadkiego<br />

i absolutnie pozbawionego<br />

smaku, że w żadnym razie nie przypominało<br />

owego cudownego nadzienia<br />

z ziemniaków, sera i podsmażonej<br />

cebuli. A przecież sporządzenie<br />

tej substancji jest tak banalnie<br />

proste, że uporałyby się<br />

z tym zadaniem choćby maluchy<br />

na zajęciach kuchennych<br />

w przedszkolu!<br />

Za czyn tak karygodny kucharki<br />

z Toskanii należałoby<br />

natychmiast zesłać do lepienia<br />

pierogów w koszarach, a może<br />

nawet w więzieniu! A przecież<br />

wystarczyło wysłać umyślnego<br />

na os. Wojska Polskiego,<br />

do małego baru przy Asorcie,<br />

gdzie produkują na wynos wyroby<br />

garmażeryjne, w tym pierogi<br />

ruskie wręcz doskonałe.<br />

No i znacznie tańsze niż 9 zł, jakie<br />

winszują sobie przy ul. Długosza.<br />

Zapewniam, że wkrótce<br />

o nich napiszę, bo za tak<br />

smaczne pierogi ich twórcom<br />

należy się pean dziękczynny.<br />

Żywisława Łyżka<br />

Sądeczanin


Poczta od Czytelników...<br />

do i od Redakcji...<br />

Za i przeciw<br />

Zakłamany (?) film<br />

Zwicka w „Sokole”<br />

Przeciwko wyświetlaniu w kinie „Sokół”,<br />

prowadzonym przez Małopolskie Centrum<br />

Kultury „Sokół”, filmu Opór (tytuł oryginału<br />

Defiance) w reżyserii Edwarda Zwicka zaprotestował<br />

prezes Zarząd Oddziału PTH w Nowym<br />

Sączu, Leszek Zakrzewski.<br />

„Film ten zakłamuje historię Polski, czyniąc<br />

bohaterami ludzi, którzy nie tylko nie<br />

wykazali się żadnym bohaterstwem, ale działali<br />

na szkodę Polaków” – napisał Leszek Zakrzewski<br />

w piśmie do Antoniego Malczaka,<br />

dyrektora MCK „Sokół”. Kopie pisma trafiły do<br />

mediów oraz organizacji kombatanckich.<br />

„Film E. Zwicka – tłumaczy Zakrzewski<br />

– opowiada o jednym z żydowskich obozów<br />

przetrwania utworzonym w Puszczy Nalibockiej<br />

przez braci Bielskich. Reżyser ukazał<br />

członków obozu jako bohaterskich partyzantów<br />

walczących z Niemcami, tymczasem<br />

badania historyków wskazują, że jedyną „bitwą”,<br />

jaką stoczyli, był pogrom polskiej ludności<br />

cywilnej we wsi Naliboki, dokonanej razem<br />

z „partyzantami” sowieckimi 8 maja 1943 r. W<br />

czasie masakry zginęło 120 osób, w tym kobiety<br />

i dzieci”.<br />

Zdaniem Zakrzewskiego, MCK „Sokół”<br />

jako samorządowa instytucja kultury woj.<br />

małopolskiego, powołana do ochrony i promocji<br />

dziedzictwa kulturowego nie powinno<br />

rozpowszechniać filmu, „który to dziedzictwo<br />

fałszuje”.<br />

W odpowiedzi (rozesłanej również do<br />

23 adresatów) Antoni Malczak napisał, że zaplanowano<br />

tylko 3 projekcje filmu Zwicka,<br />

na ostatnim seansie, o godz. 20.15. Dyrektor<br />

MCK „Sokół” zaproponował PTH, aby jego<br />

przedstawiciel wygłosił komentarz przed każdą<br />

projekcją i „nakreślił faktyczne tło historyczne”,<br />

z czego jednak Leszek Zakrzewski z<br />

kolegami nie skorzystali, nad czym Malczak<br />

ubolewa.<br />

„Kino hollywoodzkie rządzi się specyficznymi<br />

prawidłami – wyjaśnia. – Bardzo częstym<br />

zjawiskiem jest wykorzystywanie faktów<br />

historycznych, przetwarzanie i traktowanie<br />

ich jako pretekstu do stwarzania zajmującej,<br />

trzymającej w napięciu, fabuły. Skutkuje to,<br />

niestety, uproszczeniami, a nawet częstymi<br />

zafałszowaniem faktów”.<br />

„Uważamy, jako instytucja prowadząca<br />

kino, że skoro film został wprowadzony<br />

na polskie ekrany przez dystrybutora, skoro<br />

problem został już przedstawiony w mediach,<br />

nie tylko nie powinniśmy ograniczać nowosądeckim<br />

widzom możliwości obejrzenia Oporu,<br />

a wręcz mamy obowiązek go pokazać. Nie<br />

jesteśmy instytucją cenzorską” – podkreślił<br />

Antoni Malczak.<br />

Od redakcji: Kontrowersyjny film Zwicka obejrzała<br />

w „Sokole” garstka sądeczan.<br />

fot. Antoni Łopuch<br />

Na naukę nigdy nie jest za późno<br />

Szanowna Redakcjo,<br />

Dziękuję za zamieszczenie w nr 5 (17)<br />

„Sądeczanina” informacji o Sądeckim Uniwersytecie<br />

Trzeciego Wieku. Pragnę zauważyć,<br />

że nasz UTW działa od października<br />

2004 roku (a nie jak podano od 2005) i w<br />

tym roku będziemy obchodzić już pięciolecie.<br />

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam<br />

się, że ta inicjatywa tak się na Sądecczyźnie<br />

rozwinie i że będzie tak wielu chętnych<br />

50+, którzy chcą w ciekawy i przyjemny<br />

sposób wykorzystać czas wolny.<br />

Pragnę także poinformować, że nasze<br />

stowarzyszenie podejmuje działalność na<br />

rzecz nie tylko osób<br />

starszych, ale również<br />

całego społeczeństwa<br />

ziemi sądeckiej.<br />

Zapraszam do przeglądnięcia<br />

naszej<br />

strony internetowej<br />

http://www.sutw.pl.<br />

Od stycznia br. realizujemy<br />

projekt pn.<br />

Sądecki Ośrodek Poradnictwa<br />

Prawnego<br />

i Obywatelskiego, z<br />

którego przez okres<br />

3 lat mogą korzystać<br />

wszyscy dorośli<br />

mieszkańcy miasta i<br />

powiatu. (…) Codziennie przez 4 godziny<br />

udzielane są porady, wskazówki i informacje<br />

bezpłatne, które mają pomóc ludziom<br />

w poruszaniu się w gąszczu przepisów i<br />

interpretacji prawnych. Jest bardzo duże<br />

zainteresowanie.<br />

Jako stowarzyszenie wspieramy organizacje<br />

pozarządowe w mieście Nowym<br />

Sączu i na terenie powiatów: nowosądeckiego,<br />

gorlickiego i limanowskiego. Realizujemy<br />

projekty województwa małopolskiego<br />

organizując warsztaty, szkolenia,<br />

doradztwo w wielu dziedzinach. (…)<br />

Z poważaniem<br />

Wiesława Borczyk,<br />

prezes Zarządu Stowarzyszenia Sądecki<br />

Uniwersytet Trzeciego Wieku<br />

Artykuł w samą porę<br />

Szanowny Panie Redaktorze<br />

Pragnę złożyć serdeczne podziękowania<br />

za opublikowany w „Sądeczaninie”<br />

(z maja br.) artykuł red. Ireneusza<br />

Pawlika pt. „Z ringu do kasy i z powrotem”<br />

opisujący zawodniczkę naszego<br />

klubu Beatę Leśnik.<br />

Artykuł w Pańskim miesięczniku<br />

pozwolił zawodniczce naszego klubu<br />

uwierzyć w drzemiące w niej możliwości,<br />

był jak podanie przysłowiowej<br />

„dłoni” w trudnym momencie jej kariery<br />

sportowej. Mamy nadzieję, że podczas<br />

Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku<br />

w Londynie wspólnie będziemy się radować<br />

z sukcesów „Beti”.<br />

Pozdrawiam<br />

Krzysztof Bulanda, trener<br />

Sądeczanin czerwiec 2009


z teki Pawła Kaliny<br />

Perełki sądecczyzny<br />

STRÓŻE. Skansen pszczelarski<br />

nawiązaniu do felietonu na sąsiedniej<br />

stronie przedstawimy<br />

W<br />

krótką wizytówkę największej atrakcji<br />

Stróż: Muzeum pszczelarstwa im. Bogdana<br />

Szymusika przy Gospodarstwie<br />

Pasiecznym ‘Sądecki Bartnik” Anny i Janusza<br />

Kasztelewiczów. Początki skansenu<br />

sięgają lat dziewięćdziesiątych XX<br />

wieku i pasji właścicieli gospodarstwa<br />

pasiecznego, który postanowili zgromadzić<br />

wszystko to, co wiąże się z produkcją<br />

i przetwórstwem miodu.<br />

Kolekcja jest dziełem Bogdana Szymusika,<br />

zapalonego pszczelarza z Krakowa,<br />

który przez ponad pół wieku<br />

zbierał przedmioty związane z bartnictwem<br />

z obszaru całej Polski południowej.<br />

Zbiory obejmują ponad sto<br />

uli wszelkiego rodzaju, a więc od prostych<br />

skrzynkowych (snozowych i ramowych),<br />

poprzez kłodowe do figuralnych,<br />

a także ule obserwacyjne, kłody,<br />

stojaki i leżaki, słomiane kószki oraz<br />

drobny sprzęt pszczelarski (m.in. podkurzacze,<br />

miodarki, rojołapki, prasy do<br />

otrzymywania węzy).<br />

Do najcenniejszych eksponatów<br />

należy kłoda na pięć rodzin pszczelich<br />

z przełomu XVIII i XIX w., a ciekawostką<br />

są ule afrykańskie. Biblioteka muzeum<br />

dysponuje zbiorem publikacji i materiałów<br />

dotyczących pszczelarstwa od<br />

XVII do XX wieku.<br />

8<br />

Czytaj „Sądeczanina” w internecie<br />

czerwiec 2009<br />

Zachęcamy do odwiedzin przebudowanej<br />

strony internetowej Fundacji Sądeckiej:<br />

www.fsns.pl<br />

Znajdują się tam linki do wszystkich instytucji<br />

i dzieł Fundacji m.in. Funduszu Stypendialnego<br />

im. Braci Potoczków, Stowarzyszenia<br />

Kasa Wzajemnej Pomocy i Stowarzyszenia Sołtysów<br />

Ziemi Sądeckiej.<br />

Na stronie Fundacji można obejrzeć i pobrać<br />

bieżące i archiwalne numery „Sądeczanina”.<br />

Są tam również publikacje z konferencji organizowanych<br />

przez Fundację: sesja naukowa<br />

poświecona ks. prof. Bolesławowi Kumorowi<br />

(Nowy Sącz – Niskowa, 6-7 grudnia 2007 r.),<br />

konferencja „Bóg, Honor, Ojczyzna. Sądeccy<br />

żołnierze i generałowie w służbie niepodległej<br />

Rzeczpospolitej” (Nowy Sącz - Marcinkowice,<br />

27- 28 marca 2008 r.) „Sądeckie drogi dziś,<br />

wczoraj i jutro” (21 lipca 2008 r.). A ponadto:<br />

wydawnictwo o Forum Ekonomicznym w Krynicy<br />

Zdroju oraz folder na temat historii i działalności<br />

Fundacji Sądeckiej.<br />

Zamieszczamy też bieżący serwis informacyjny,<br />

najświeższe wiadomości z Sądecczyzny.<br />

Najciekawsze newsy znajdują rozwinięcie w<br />

artykułach drukowanych na łamach naszego<br />

miesięcznika.<br />

Redakcja<br />

Sądeczanin


Pszczoły i ludzie (4)<br />

Bartnik sądecki – panegiryk<br />

na wskroś uzasadniony<br />

MACIEJ RYSIEWICZ<br />

Znają go wszyscy pszczelarze w Polsce, bo trudno wskazać w polskim<br />

środowisku bartników człowieka równie zasłużonego dla<br />

rozwoju i popularyzowania pszczelarstwa w naszym kraju<br />

na przełomie XX i XXI wieku.<br />

Gruntownie wykształcony w Technikum<br />

Pszczelarskim w Pszczelej<br />

Woli i w Akademii Rolniczej w Poznaniu<br />

już od lat 70. ubiegłego wieku<br />

rozwijał w rodzinnych Stróżach swoją<br />

pszczelarską pasję. Przez 25 lat sprawował<br />

także funkcję prezesa Karpackiego<br />

Związku Pszczelarzy w Nowym Sączu,<br />

organizacji zrzeszającej ponad 1000 sądeckich<br />

pszczelarzy, a dzisiaj w uznaniu<br />

zasług jest tej organizacji Prezesem Honorowym.<br />

Przyglądając się włościom<br />

Janusza Kasztelewicza w Stróżach (bo<br />

o nim to mowa Drogi Czytelniku), można<br />

by dojść do przekonania, że bohater mojego<br />

felietonu urodził się pod wyjątkowo<br />

szczęśliwą pszczelarską gwiazdą. Jednak<br />

– ani chybi – tylko Janusz Kasztelewicz<br />

wie jak wiele wyrzeczeń i przeciwności<br />

Ul „Święty Ambroży” – fot. Jerzy Żak<br />

musiał pokonać na swojej drodze do dzisiejszego<br />

sukcesu.<br />

Skansen Pszczelarski, który otacza<br />

gospodarstwo pasieczne rodziny Kasztelewiczów,<br />

to bez wątpienia obiekt absolutnie<br />

unikatowy w skali nie tylko Europy,<br />

ale i świata. A kto jeszcze nie był w kasztelewiczowskich<br />

Stróżach, niech pędzi tam,<br />

a żywo, bo nie wypada żyć w niewiedzy<br />

i w myśl starego porzekadła „cudze<br />

chwalicie, swego nie znacie”. Ta ostatnia<br />

uwaga dotyczy oczywiście nas, obywateli<br />

Sądecczyzny. A najlepsza okazja, żeby<br />

zobaczyć Skansen Pszczelarski w Stróżach<br />

nadarza się już niedługo. Od wielu<br />

lat w każdy pierwszy piątek lipca (w tym<br />

roku wypada on 4 i 5 dnia miesiąca kwitnących<br />

lip) rodzina Kasztelewiczów organizuje<br />

wielki festyn pod nazwą „Biesiada<br />

u Bartnika”. Zapewniam Was, Drodzy<br />

Czytelnicy, że dla nikogo nie zabraknie<br />

atrakcji: dla dziatwy i dla dorosłych, dla<br />

pszczelarzy i dla miłośników historii i etnografii,<br />

dla wielbicieli folkloru i dla koneserów<br />

miodu pitnego bartny festiwal<br />

w Stróżach otworzy wszystkie podwoje.<br />

I jak co roku przybędzie do Stróż kilka tysięcy<br />

gości z całej Polski i spoza jej granic.<br />

Nie masz chyba większej – poza oczywiście<br />

Forum Ekonomicznym w Krynicy –<br />

imprezy w naszym regionie.<br />

Dokonań Janusza Kasztelewicza<br />

na niwie pszczelarskiej nie sposób opisać<br />

w krótkim felietonie. Bo to i ponad<br />

1000-pniowa pasieka i skansen, o którym<br />

już była mowa, i nowoczesna rozlewnia<br />

miodu, i wydawnictwo, które może poszczycić<br />

się dorobkiem kilkudziesięciu<br />

publikacji książkowych i filmowych…<br />

Ledwie dotykam zakresu zainteresowań<br />

Janusz Kasztelewicz, fot. (leś)<br />

i aktywności sądeckiego bartnika. Jednak<br />

to upór i konsekwencja w działaniu<br />

budzą największy podziw i szacunek<br />

w postawach i wyborach życiowych bohatera<br />

tego felietonu. Stara łacińska sentencja<br />

mówi: nulla dies sine linea, w dosłownym<br />

tłumaczeniu – żaden dzień bez<br />

kreski. W ogólnym znaczeniu chodzi<br />

o to, żebyśmy szanowali każdy z naszych<br />

dni na tym najlepszym ze światów i żebyśmy<br />

każdego dnia wykonali choćby<br />

najmniejszy, ale jednak krok w dobrym<br />

kierunku, żebyśmy coś zdziałali lub wykonali<br />

wcześniej zaplanowane zadanie;<br />

i żyli w poczuciu dobrze spełnionego<br />

obowiązku. Ten pozytywistyczny akcent<br />

jak ulał pasuje do bartnika ze Stróż. Przypominam<br />

o tym przede wszystkim Wam<br />

młodym Sądeczanom.<br />

I choć nie wszyscy z Was, tak jak Janusz<br />

Kasztelewicz, zostaną uhonorowani<br />

złotymi, srebrnymi i brązowymi medalami<br />

na Światowych Kongresach Pszczelarskich<br />

APIMONDIA, to na pewno warto<br />

czerpać z dobrych wzorców. Drogi<br />

Czytelniku, nie zawsze trzeba zaczynać<br />

od podróży do Muzeum Wzorców w Sevres<br />

pod Paryżem. Na początek proponuję<br />

odrobić historyczną i obywatelska lekcję<br />

w Skansenie Pszczelarskim w niepozornych<br />

Stróżach koło Grybowa.<br />

Sądeczanin czerwiec 2009


Miss Ziemi Sądeckiej, 2009<br />

Finalistki w obiektywie Doroty Czoch

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!