Pani Dagmara Luković przyjmuje prezent - maskotkę dla Szkoły Polonijnejjednych i drugich. Organizowałem m.in. spotkanie przywódców Poloniiamerykańskiej Mazewskiego i Moskala z ówczesnym konsulemgeneralnym PRL p. Janem Rapsiem.Wielu Polaków, w rozmowie ze mną jako przedstawicielem władzyzawsze twierdzili, że są tylko czasowo w Stanach, zarobią pieniądzei wrócą do Kraju. Bywało, że wielu z nich nie zdążyło powrócić,niestety wrócili, ale na cmentarz polski. Te marzenia, by powrócićdo Polski były charakterystyczne szczególnie dla Polonii wojennej.W Australii przebywałem w latach `88-`92 i był to okres wyjątkowociekawy. Byłem tam bowiem na przełomie wielkich wydarzeńw Polsce. Jako zastępca konsula generalnego w Sydney zajmowałemsię generalnie tylko pracą z Polakami, których jest w tym kraju ponad250 tysięcy. W Australii miałem już możliwość wykazania się własnąinicjatywą. Podobnie jak w St. Zjednoczonych <strong>Polonia</strong> australijskabyla wyjątkowo dobrze z<strong>org</strong>anizowana, miała swoje kluby, domy,silne <strong>org</strong>anizacje regionalne. I tam też, część Polakow nie chciaławspółpracować z oficjalnymi Polskimi władzami. Udało mi się jednakwspółpracować z jedną i drugą stroną. Udało nam się z Polonią,która chciała współpracować z Konsulem Generalnym w Sydneyoraz ze sponsorami z Polski, postawić pomnik Ryszarda Strzeleckiego– człowieka, który poświęcił całe swoje życie badaniom Australii,człowieka, który odkrył m. in. i nazwał Górę Kościuszki. Z tej okazjiKonsulat wspólnie z Polonią z<strong>org</strong>anizował wielką uroczystość - 5-dniowy festyn w Jindiby pod Górą Kościuszki. Chcę podkreślić, żewładze australijskie były pod wielkim wrażeniem, widząc, jak silnajest <strong>Polonia</strong> w Australii. Do <strong>org</strong>anizacji tej wielkiej polskiej uroczystościwłączyła się także działająca w Australii Misja Katolicka, wktórej pracowało wielu polskich księży.<strong>Polonia</strong> w Australii w dużej mierze zajmowała się działalnościągospodarczą. Np. <strong>org</strong>anizacje polonijne prowadziły domy opieki dlaPolaków na zasadzie komercjalnej. Swiadczy to, że <strong>Polonia</strong> pielęgnujenie tylko tradycje, język, działa kulturalnie i naukowo, ale rozwijabiznes polonijny. Polonijną dzialalność gospodarczą, obok Australii,rozwijają Polonie w Stanach Zjednoczonych, w Brazylii i w wieluinnych krajach również Europy.Po powrocie z Sydney w latach 1995-1999 zostałem radcą i kierownikiemWydziału Konsularnego w Sofii. To zupełnie inne środowisko,przede wszystkim europejskie, ale też inny charakter Polonii– miałem do czynienia nie z emigracją, ale z „Polonią serc”. Generalnie,były to kobiety, które wyszły za mąż za obywateli bułgarskich.Opowiadania Polek byly bardzo piękne. Np. przewodnicząca bułgarskiejPolonii swojego małżonka poznała „w eterze”, gdyż oboje bylikrótkofalowcami. <strong>Polonia</strong> działała tam w kilku ośrodkach: opróczSofii - w Warnie, Burgas, Plowdiwie. Mieli szkoły, swój Dom Polski.Byli dobrze z<strong>org</strong>anizowani.• W jakiej kondycji znalazł Pan Polonię w Serbii i Czarnogórze.Była to jesień 2002 roku, zaledwie 3 lata po nalotachpowietrznych NATO na Jugoslawię?<strong>Polonia</strong> serbska jest bardzo podobna w swoim charakterze doPolonii bułgarskiej, z tym, że mniejsza i skoncentrowana główniew środowisku belgradzkim. Polonię serbską zastałem już z<strong>org</strong>anizowaną.Wydaje mi się, że okres działań wojennych jej nie osłabił,ale wręcz skonsolidował. Wydawaliście już czasopismo. Przejrzałemkilka wcześniejszych numerów, gdzie opisywaliście swoje przeżycia.Opiekowaliście się miejscami pamięci narodowej. Byliście w trakcieprzygotowywania tablicy pamiątkowej Zawiszy Czarnego. Działałaszkoła polonijna. Ja więc wszedłem w <strong>org</strong>anizację polonijną, któraistniała; ja jej nie <strong>org</strong>anizowałem. Odczułem jednak, ze istnieje przepaśćmiędzy Belgradem a innymi miastami. Zainteresowałem się teżstarą emigracją z XIX wieku w Ostojiciewie o niezbyt wyrażonympoczuciu narodowym.• Co wydarzyło się Pańskim zdaniem nowego w życiu polonijnymw ciągu tych czterech lat pobytu w tym kraju. Naturalnie, samiwidzimy, że uykształtowały się nowe formy działalności i żezaługi Pana jako opiekuna naszej Polonii są w tym nie małe?Spotkałem tu grono ludzi, którzy byli poważnie zaangażowaniw działalność polonijną. Zauważyłem też, że istniał jakby podziałna starszą Polonię, która spotyka się w Ambasadzie i młodszą, skoncentrowanąwokół szkółki polonijnej Centrum Poloniusz Pegaz. Wmojej obecności próbowano ten podział jeszcze bardziej pogłębić,czego byłem, naturalnie, przeciwnikiem i to poważnym. Prowadziłemrozmowy i z jedną i z drugą stroną. Do starszej Polonii należąp. Srdić, p. Pavković, p. Drljacza i in. Działalność Szkoły Polskiej -Centrum Poloniusz Pegaz została przez p. Luković bardzo dobrzez<strong>org</strong>anizowana. Zgromadziła ona grono młodych działaczy, którzyz wielkim poświęceniem oddają się pracy z dziećmi i młodzieżą.Dobrze rozumiałem, że gdyby jednak te dwa grona się rozdzieliły,byłoby to z wielką szkodą dla całej Polonii i znacznie by ją osłabiło.Chciałbym, żeby jedni i drudzy wspólnie pracowali. Działalnośćpolonijna, którą stworzyło starsze pokolenie stała się przecież baządla Poloniusza Pegaza, który zajął się głównie sprawami nauczania ikultury (coroczne Dni Kultury Polskiej).Chcąc w jakiś sposób wyrazić nasze podziękowanie działaczompolonijnym, podjąłem sprawę odznaczeń dla tych, którzy działająlatami. Nie wszystko mi się udało, bo to nie jest łatwe. Jednak <strong>Polonia</strong>została uhonorowana: Joanna Pavković za dzialalność prasowąotrzymała złoty puchar; Dagmara Luković została odznaczonasrebrnym krzyżem zasługi za działalność kulturalno-oświatowąi posłany został wniosek o odlikowanie dla p. Malgorzaty Srdić zadługoletnie zasługi w działalności polonijnej jako prezesa. Pragnąłbym,żeby mój następca też miał na względzie to, żeby osoby zasłużoneza długoletnią działalność uhonorować jakimiś odznaczeniamipaństwowymi.Cała <strong>Polonia</strong> mocno włączyła się do kultywowania miejsc pamięcinarodowej. Te działania przyjęły lepszą formę i szerszy zakresVladimir Milošević, laureat Konkursu Chopinowskiego 2002, gra preludium Chopina
Wręczenie pamiątkowego prezentu radcy Kamińskiemuw czasie mojego pobytu, gdy <strong>org</strong>anizowaliśmy wspólnie odsłonięcietablicy pamiątkowej ku czci Zawiszy Czarnego w Golubcu. Szczególniechciałbym podkreślić z wdzięcznością zasługi artysty OstojiBalkanskiego, który bezinteresownie wykonał projekt płyty i inż.Władysława Taraska, który sfinansował jej wykonanie w odlewni.W czasie mojego pobytu odwiedziłem szereg ośrodków pozaBelgradem i znalazłem tam szereg miłych i zaangażowanych ludzi,na miarę już rosnących działaczy. Np. pani Małgorzata Vuković, toprawdziwy działacz polonijny w środowisku Vrnjaczkiej Bani. W Niszutaką osobą jest p. Grażyna Stanković, nie mowiąc już o p. MariiMagdalenie Kosanović w Nowym Sadzie. To są osoby, które możnaby okreslić jako działaczy miary państwowej. Pani Kosanović <strong>org</strong>anizującwieczory chopinowskie, współpracuje z władzami miasta idzięki temu i władze i mieszkańcy Nowego Sadu zobaczyli, i to wpozytywnym świetle, że istnieją tam Polacy. Są to wielkie rzeczy. Nawetjedna osoba, gdy jest zaangażowana może stać się fundamentemi wiele zdziałać w swoim środowisku. Do nich pragnę też zaliczyć p.Renatę Pilch z Ostoiciewa, p. Marzenę Obrenović z Czaczka, p. DanutęJovanović z Petrovca, p. Izabellę Farkić z Loznicy, p. AleksandraSzaranca z Kragujewca i wielu innych. To są ludzie, których wartowyróżniać i mówić o nich, bo oni zasługują na miano działaczy polonijnychw Serbii.W Czarnogórze p. Wanda Vujisić zaangażowała się całym sercemw Polonię. Zjazd, który z<strong>org</strong>anizowała w końcu maja b.r. w Barzezachwycił wszystkich – i władze Baru i władze nowego państwa.Udało nam się nawet zainteresować telewizję. Z Czarnogóry pragnęwymienić p. Marzenę Periczić i p. Zygmunta Hupkę.Nie udało mi się niestety z<strong>org</strong>anizować Polakow w Suboticyi Kragujewcu, mimo, że p. Aleksandar Szaranac (poeta i tlumaczpolskiej poezji) obiecał działać w tym kierunku. Mógłbym dokonaćpewnego stopniowania aktywności polonijnej w ośrodkach kraju:Belgrad, Podgorica, Nowy Sad, Vrnjaczka Bania, Nisz. Nisz jestwprawdzie drugim co do liczebności skupiskiem Polaków, ale majątrudności lokalowe i ograniczenia w spotykaniu się w sali parafialnejkościoła katolickiego.Starałem się w miarę swoich możliwości finansowo pomagaćakcje, które podejmowała <strong>Polonia</strong> zarówno w Belgradzie jak i naprowincji.• Co mógłby Pan na wyjezdnym przekazać Polonii – jakieś porady,wytyczne, perspektywy dalszej pracy?Gdyby utrzymano na istniejącym poziomie działalność polonijną,która jest na prawdę wszechstronna, to uważam, że byłoby jużwiele, ale nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być jeszcze lepiej! TuBelgrad ma najtrudniejsze zadanie, bo mógłby i powinien być takimkierownikiem wszystkich <strong>org</strong>anizacji terenowych. Prowadzić więcdalej dzialalność, która się sprawdziła, a więc szkolnictwo, Dni Kul-tury Polskiej, regularne spotkania polonijne połączone z biznesem.Jestem za tym, żeby utrzymać doroczne spotkania działaczy polonijnychw Ambasadzie. Nie rezygnujcie też z opieki nad miejscamipamięci narodowej. Kultywowanie i odwiedzanie tych miejsc dajeokazje do spotykania się Polaków, a także ich jednoczy. Uważam też,że takim miejscem pamięci narodowej powinien stać się cmentarzw Ostojiciewie, gdzie, jak wiadomo, pochowani są pierwsi polscyosadnicy z początku XIX wieku. Rola Konsulatu jest, by być wśródwas, inicjować nowe pomysły, kultywować te, które istniały, rozwinęłysię i sprawdziły. Wydaje mi się, że ostatnio <strong>Polonia</strong> znaczniedojrzała, a w ostatnim roku rozszerzyła swoje oddziaływanie wśródmłodych ludzi, których zaslugą jest założenie i prowadzenie witrynyinternetowej dla naszej Polonii.• W czasie tych czterech lat dużo jeździł Pan po kraju naszegozamieszkania. Lubił Pan zwiedzać zabytki, ciekawe zakątki.Czy zechciałby Pan powiedzieć, jak Pan widzi ten kraj i jegomieszkanców?Nigdy nie ukrywałem, że zawsze miałem pozytywny stosunek doSerbii i jego mieszkańców. Uważam, że pod względem mentalnościSerbowie są bardzo podobni do Polaków. Mogłem się z Serbami wniektórych ważnych sprawach porozumieć. Np. przed ponad dwomalaty udało mi się, jako konsulowi opiekującemu się również polskimkontyngentem na Kosowie, osiągnąć to, że polscy żołnierze moglijechać na Kosowo przez Serbię, a nie, jak inni, drogą okrężną.Belgrad ma fantastyczne historyczne, strategiczne i krajoznawczepolożenie w widłach dwóch rzek Sawy i Dunaju. To daje temukrajowi duże szanse. Kalemegdan jako stare grodzisko, centrumrzymskiego i średniowiecznego miasta, uważam za jedno z najpiękniejszychmiejsc widokowych. Jeszcze jako student miałem zajęcia zhistorii Jugosławii i uczęszczałem na lektorat języka serbochorwackiegoprzez półtora roku. Lektorka nam wówczas opowiadała bardzoładnie o tym ujściu Sawy do Dunaju, co wryło mi się w pamięći stąd mój przyjazd na placówkę do Belgradu był poniekąd dla mniesprawą wyboru (jako alternatywę miałem Białoruś).Sytuacja międzynarodowa nie jest zbyt przychylna dla Serbii,pomimo zmian demokratycznych, które zaszły w tym państwie.Czarnogóra wyszła ze wspólnoty. Sprawa Kosowa jest bardzo niepewna.Serbię czekają jeszcze bardzo trudne chwile.Jak zdołałem poznać ten naród, jestem pewny, że z powodzeniempokona i te przejściowe trudności, czego im i wam wszystkimserdecznie życzę.• W imieniu Polonii w Serbii i Czarnogórze serdecznie dziękuję zarozmowę.Państwo Konsulostwo z „serbskimi” PolkamirozmawiałaJoanna Maciejewska-Pavković