12.07.2015 Views

do pobrania również jako PDF - VaGla.pl Prawo i Internet

do pobrania również jako PDF - VaGla.pl Prawo i Internet

do pobrania również jako PDF - VaGla.pl Prawo i Internet

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Dwutygodnik o rynkuwydawniczo-księgarskimRedaktor naczelny:Kuba FrołowRedaktor wydania:Renek MendruńRedagują:Piotr DobrołęckiŁukasz GołębiewskiJoanna HetmanRedakcja: 00-048 Warszawaul. Mazowiecka 2/4 pok. 116tel./fax (022) 8283628Prenumerata:tel./fax (022) 8279350,8283631.marketing@rynek-ksiazki.<strong>pl</strong>www.biblioteka-analiz.<strong>pl</strong>Pismo rozprowadzane jestwyłącznie w prenumeracieCena rocznej prenumeraty: 690 złCennik reklam:strona kolorowa: 700 zł1/2 strony kolorowej: 500 zł1 moduł kolorowy: 300 zł1 moduł czarno-biały: 200 zł(1 moduł = 16,5 x 6 cm)Ogłoszenia w dziale „Ofertypracy” zamieszczamy bezpłatnie.Wyróżnienie ogłoszenia (ramka, wytłuszczenia)kosztuje 50 zł.Numer ISSN 1509-1589Nakład: 700 egz.© Copyright Biblioteka AnalizWykorzystywanie zamieszczonych tumateriałów prasowych w formie wykraczającejpoza <strong>do</strong>zwoloną prawem(Dz.U. nr 24, poz. 83, rok 1994) wymagapisemnej zgody Wydawcy.Wydawca:Biblioteka Analiz Sp. z o.o.00-048 Warszawa,ul. Mazowiecka 2/4Firma jest członkiemPolskiej Izby KsiążkiDruk cyfrowy i oprawa:Fabryka Drukuwww.fabrykadruku.<strong>pl</strong>Publikacja sfinansowana przezStowarzyszenie Polska KsiążkaHonoraria sfinansowane przezStowarzyszenie KopipolReprografia 2006PodziękowaniaW pierwotnej wersji niniejszy numer specjalny „Biblioteki Analiz” zatytułowany„Reprografia 2006” miał się ukazać 23 kwietnia z okazji Światowego Dnia Książkii Praw Autorskich, następnie 18 maja z okazji Międzynaro<strong>do</strong>wych Targów Książki.Ukazuje się z dwumiesięcznym opóźnieniem, a i tak nie zawiera kilku ważnychtekstów. Można wymienić co najmniej trzy motywy rozpoczęcia prac:1. Powierzchowność sądów na temat reprografii wygłaszanych publicznie.Dyskusje branżowe zorganizowane przy okazji Międzynaro<strong>do</strong>wych TargówKsiążki w 2003 roku, czy Targów Atena w 2004 roku, uwi<strong>do</strong>czniły brak znajomościpodstawowych faktów na temat reprografii nawet wśród najlepszych dziennikarzy.Świa<strong>do</strong>mość przedstawicieli kluczowych śro<strong>do</strong>wisk – wydawców, autorów,bibliotekarzy, funkcjonariuszy policji, prokuratorów i sędziów – także niejest najwyższa.2. Deklaracje zmian przepisów odnośnie <strong>do</strong> reprografii złożone w grudniuubiegłego roku przez ministra kultury Michała Ujaz<strong>do</strong>wskiego.3. „Opór materii” – podmiotów, na które obowiązujące przepisy nakładają koniecznośćodprowadzania opłat z tytułu reprografii – sygnalizowany przez Kopipoli Polską Książkę.***Prace nad tą publikacją rozpoczęły się na początku lutego br. Przede wszystkimwystąpiliśmy <strong>do</strong> Polskiej Książki i Kopipolu z prośbą o finansowe i merytoryczneprzystąpienie <strong>do</strong> naszego projektu. Od samego początku patronat nad projektem„Reprografia 2006” objęła Polska Książka. Polska Książka zgodziła się nazaprezentowanie swojego <strong>do</strong>robku i jednocześnie na sfinansowanie projektu. Tobył impuls, który w ogóle zadecy<strong>do</strong>wał o późniejszym kształcie przedsięwzięcia.Co więcej, nawiązany został roboczy kontakt z zespołem Polskiej Książki.Kopipol odpowiedział ze znacznym opóźnieniem, kiedy wydawało się już, żew ogóle zrezygnuje z wzięcia udziału w naszych pracach. Ostatecznie Kopipolpokrył koszty honorariów autorskich, jak też zaprezentował „Stanowisko w kwestiiwspółpracy z Polską Książką”. Bardzo ważne jest to, że Kopiopol opublikowałszczegóły badań, o których w gronie wydawców mówiło się od wielu lat, a <strong>do</strong> tejpory nie były znane.Należy podkreślić, że niniejsza publikacja powstała dzięki „korespondencyjnejwspółpracy” pomiędzy tymi organizacjami. Na początku tego roku z prośbąo wsparcie merytoryczne zwróciliśmy się <strong>do</strong> licznego grona wydawców, prawników,<strong>do</strong> Polskiej Izby Książki oraz <strong>do</strong> IFRRO – International Federation of ReproductionRights Organizations – międzynaro<strong>do</strong>wej organizacji skupiającej krajoweorganizacje zbiorowego zarządzania działające na polu reprografii. Całośćnie powstałaby, gdyby nie pomoc kilkunastu osób, konsultantów i w znacznejczęści autorów, którzy, co należy podkreślić, za swoje teksty nie pobierają honorariów.Do autorów, którym należy podziękować za tę pomoc, należą: Aniela Topulos– dyrektor i redaktor naczelna WNT, Karol Przeliorz – prawnik wydawnictwaHelion, Andrzej Żygadło – biegły są<strong>do</strong>wy, Piotr Marciszuk – w chwili kiedypowstawał ten tekst – wiceprezes PIK, obecnie prezes Izby, a także Piotr Mańkowski– dyrektor generalny SAiW Polska Książka, Andrzej Gąsiorowski – rzecznikprasowy Stowarzyszenia Kopipol oraz dr Zdzisław Piasta, który na zlecenieKopipolu przeprowadził badania struktury kopiowania.Z osób przychylnych naszemu projektowi i służących uwagami należy wymienićponadto Pawła Esse (C.H. Beck), Krystynę Regulską oraz Marka Kębłowskiego(PZWL), Włodzimierza Albina (Wolters Kluwer Polska), mec. Marię Grzeszczyk(PWN), Bogumiła Zielińskiego (WKiŁ) oraz całą „grupę wsparcia” z wydawnictwaLexis Nexis – Joannę Ziemiecką, Monikę Kuleszę-Czupryn, Danutę Trzpili Seweryna Fabijaniaka.Należy podkreślić znaczenie wskazówek grona prawników, a zwłaszcza prof.Jana Błeszyńskiego, dr. Wojciecha Machały oraz dr Sybilli Stanisławskiej-Kloc.Szczególnie podziękowania należą się Olavowi Stokkmo – sekretarzowi generalnemuIFRRO – który cier<strong>pl</strong>iwie znosił wszelkie pytania i ostatecznie opublikowałartykuł na łamach niniejszego numeru „Biblioteki Analiz”.RENEK MENDRUŃWprowadzenieBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 1


Medyczną – radzą mi studenci. – Tamto normalne. Jest takie ksero, gdziemają wszystkie podręczniki poskanowanei drukują na żądanie, zwłaszczadla zagranicznych. Na II Wydziale Lekarskimstudiują tylko obcokrajowcya tam, w tym ksero, są poskanowanewszystkie podręczniki angielskie. Pozatym, jak już można coś kupić poangielsku, to jest cholernie drogie,więc polscy studenci też z tego korzystają.Tam koleś ma po prostu małądrukarnię…Na miejscu nic na to nie wskazuje.A co pani tak wypytuje? – pracownicypatrzą na mnie podejrzliwie. – Z policjipani jest? Zamiast tradycyjnych kserokopiarek,w ciasnym i <strong>do</strong>ść ciemnympomieszczeniu stoją drogie maszynyskanujące. – Ceny takie same jak zaksero – <strong>do</strong>wiaduję się. Maszyny skanująi drukują, ale zeskanowany materiałmożna przenieść <strong>do</strong> komputerai nagrać na dyskietkę lub płytkę. Wtedyjest taniej. Pytam, czy mogliby miw ten sposób zeskanować cały podręcznik.Wzruszają ramionami. – Zeskanujemy,co pani przyniesie, wszystkojedno…Studenci mówią więcej niż pracownicy.– No tak, oni są tam trochę dziwni– komentują, kiedy relacjonuję przebiegrozmowy. – Raczej rzadko ktośprzychodzi i skanuje podręcznik. Tamwiększość już jest – nie wiem, gdzieoni to mają, pewnie na płytkach albow kompie. Skanują przede wszystkimna własny użytek, ludziom przecieżniepotrzebne skany. I jak jest zamówienie,to drukują. Ale to są głównierzeczy zagraniczne, takie, które trudno<strong>do</strong>stać.– Sądzę, że wydawcy powinni sięprzerzucić na wydawanie podręcznikóww wersji elektronicznej – mówiKrzesimir, zeszłoroczny absolwent informatyki.– Wydają płytkę trzy razydroższą niż podręcznik, właścicieleksero kupują sobie płytkę, wydawcomodpadają koszty druku, punktom kserokoszty skanowania, a studenci się cieszą…To już i tak istnieje, tylko wydawcynie mają na tym łapy i jest średniolegalne. A tak – byłoby legalne i <strong>do</strong>cho<strong>do</strong>we.– Są skany podręczników na płytkach?– pytam.– Są w Internecie. Prawie wszystkomożna ściągnąć przez eMule Bit Torrenti inne sieci p2p, są też specjalnestrony, ludzie się ogłaszają.Rzeczywiście – wystarczy tylko <strong>do</strong>brzeposzukać. Mam skany kilku książek,przydatnych na CAE i nie tylko.Poszukuję kilku innych mądrości. Jeślizatem ktoś ma poszukiwane przezemnie pozycje, a potrzebuje te, któremam ja, to podajcie maila lub numergg – ogłasza się ktoś na stroniepoświęconej nauce angielskiego. Podspodem długa lista pozycji – drogiepodręczniki językowe. – To właściwiejest na granicy legalności – twierdziKrzesimir. – Krąży głównie po sieciachp2p, czyli <strong>jako</strong> wymiana niezarobkowabezpośrednia i pomiędzy pojedynczymiużytkownikami. Ostatnio we Francjisąd uznał to za legalne. W USA jestkarane, ale w Europie będzie się raczejdążyło <strong>do</strong> legalizacji z ewentualnymopodatkowaniem na rzecz odpowiednichinstytucji.Są też strony w Internecie, naktórych zamieszcza się skany książek– często za darmo. Strona http://www.ebooks.private.<strong>pl</strong> wita mniemiłym wstępem. „Skoro to czytasz,musiałeś wcześniej kliknąć magicznyprzycisk OK. A skoro to zrobiłeś, musiałeśbyć pewny swoich zamiarów.A skoro byłeś pewny swoich zamiarów,zdecy<strong>do</strong>wałeś się ściągnąć jakąś(jakieś?) książkę (książki?) – a ja Ci toumożliwiam. Dlaczego? Nie wiem.Mam po prostu taką zachciankę”. Nastronie 130 skanów książek – spakowanych,w formacie pdf. Dużo fantastykii sensacji, ale też klasyka i lekturyszkolne – Hugo, Dickens, Mickiewicz,Homer, Reymont. Są też wszystkieczęści Harry’ego Pottera i wielepozycji Tolkiena. A także nowa literaturapolska: Grochola, Wiśniewski.Wchodzę na http://print.google.comi znajduję ogromną cyfrową bibliotekę.Głównie książki naukowe i techniczne,niektóre <strong>do</strong>stępne w całości,inne tylko po kilka stron, czasem namarginesie <strong>do</strong>dana adnotacja o prawachautorskich.Ale na wydziałach społecznychwciąż dużo się kseruje. – Bo tam ludziesłabiej korzystają z komputerów –sugeruje student politechniki. – I pewniemniej jest poskanowane. No i niektórerzeczy trudno czyta się z ekranu.Podręcznika w wersji elektronicznejnie można było <strong>do</strong> niedawna wziąć zesobą <strong>do</strong> pociągu, tramwaju, na zajęcia.Tymczasem coraz więcej osób mapalmtopy czy inne przenośne urządzenia,w których bez problemu możnaodtworzyć skan, zwany też e-bookiem.Są coraz tańsze, choć wciąż nie<strong>do</strong>stępnedla kieszeni przeciętnego studenta.– Tylko nie pisz za dużo o tymwszystkim – jeden ze studentów WNSpatrzy na mnie z niepokojem. – Bojeszcze nam zabronią.Raczej nie zabronią. W marcu KomisjaEuropejska podjęła decyzjęo stworzeniu wielkiej europejskiejbiblioteki cyfrowej. Bruksela chciałaby,aby dwa miliony książek, filmów,fotografii, rękopisów i innych dziełkultury było <strong>do</strong>stępnych w europejskiejbibliotece cyfrowej <strong>do</strong> 2008roku. Do 2010 roku liczba ta ma jużwzrosnąć <strong>do</strong> co najmniej 6 mln. Będąto przede wszystkim księgozbiorynaukowe i uniwersyteckie. W listopadzieBiblioteka Kongresu USA rozpoczęłakampanię współpracy z innymibibliotekami naro<strong>do</strong>wymi w celustworzenia Światowej Biblioteki Cyfrowej.Stworzenie wielkiej internetowejbiblioteki <strong>pl</strong>anuje też firmaYahoo, która po<strong>do</strong>bnie jak Google,chce skanować książki i u<strong>do</strong>stępniaćje w całości, dla każdego. Firmazastrzega, że w przeciwieństwie <strong>do</strong>Google, będzie u<strong>do</strong>stępniała tylko teksiążki, których autorzy wyrazili zgodęalbo <strong>do</strong> których wygasły już prawaautorskie. Po<strong>do</strong>bne projekty realizujesię w Polsce – zwykle z inicjatywyśro<strong>do</strong>wisk akademickich. W cyfrowychbibliotekach <strong>do</strong>stępne są tysiąceskryptów, podręczników, materiałówregionalnych, a nawet zabytki piśmiennictwa.Te, które chronione sąprawem autorskim, są zwykle chronione– na przykład można je obejrzećtylko po zalogowaniu.– To idzie naprawdę w niezłym tempie– mówi Anita, studentka biologii.– Ja jeszcze pamiętam, jak kserowałosię skrypty, które teraz są normalnie<strong>do</strong>stępne w sieci. Na przykład na zajęciaz chemii – były takie luźne, pogniecione,po<strong>pl</strong>amione kartki przekazywanez grupy <strong>do</strong> grupy.Nieustanny ruch w blaszanej budceprzy poznańskim WNS oraz tempo,w jakim powstają wokół uczelni corazto nowe punkty, zupełnie nie wskazująna bliski koniec ery kserowania. Tysiącemaszyn wciąż mielą tony papieru.Właściciele płacą podatek na rzeczpraw autorskich, ale tak naprawdę nieda się ustalić, co i w jakich ilościachkopiują. Jedno jest pewne – cyfrowejrewolucji nie da się już zatrzymać. Aniobjąć kontrolą.MARTA JERMACZEKReportażBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 5


Rozmowa numeruim przekonaniu punkt kserograficznyprowadzi działalność gospodarcząi reprodukuje utwór. A nie powinientego robić bez uprzedniego zawarciaumowy z organizacjami reprezentującymitwórców i wydawców, w którejokreślone byłyby stawki i obowiązekinformacyjny umożliwiający podziałwynagrodzeń.Dozwolony użytek, art. 23, nie umocowujekserowania książek w punktachksero?Umocowuje go art. 20 1 .No <strong>do</strong>brze, a jeżeli robię ksero na kserokopiarcena kartę – takie maszynysą popularne w bibliotekach – to czynie korzystam z <strong>do</strong>zwolonego użytkuosobistego?Nie. Różnica polega jedynie na tym, żewłaściciel urządzenia nie jest ze mnąw fizycznym kontakcie. Typowa sytuacjajest taka, że idę <strong>do</strong> punktu ksero– przedsiębiorstwa, które zawo<strong>do</strong>wozajmuje się kopiowaniem – i zlecamwykonanie kopii. W przypadku automatukopia też jest wykonywana przezprzedsiębiorcę, który jest właścicielem.W moim przekonaniu to przedsiębiorstwo,a nie zlecający, narusza prawoautorskie. Nie działa dla własnego użytku.A automat na karty czy monety skądsię bierze? Bardzo przepraszam, ale ontam stoi w ramach działalności przedsiębiorstwa.Cóż to za różnica, czy ktośrobi kopię, czy ja ją robię sam? Jeżelipan pobiera pieniądze z bankomatu, tonie korzysta pan z usług banku?No to zabijemy czytelnikom klina, boWojciech Machała pisze na ten temat<strong>do</strong>kładnie odwrotnie. A żeby było ciekawiej<strong>do</strong>ktoryzował się u pana i jakrozumiem ten temat mają panowieprzedyskutowany.Każdy ma prawo <strong>do</strong> swojego zdania.W moim przekonaniu kluczowy jestart. 20 1 .Otóż <strong>do</strong> zmiany prawa autorskiegoz 2003 roku, która wprowadziła artykuł20 1 , działalność punktów kserograficznychw zakresie kopiowania całychdzieł odbywała się z naruszeniemustawy. Uważam, że ta zmiana została<strong>do</strong>konana z naruszeniem zasad konstytucyjnych.Osiągnięto stan, któryprowadzi <strong>do</strong> jeszcze większego naruszeniaprawa, niźli miało to miejscepoprzednio. Do uchwalenia tego przepisu– w moim przekonaniu – wykonywanieprzez punkty ksero kopii książek,dla własnego użytku osobistego zleceniodawcy,było nielegalne. Natomiastw momencie wydania nowego przepisuzalegalizowano kopiowanie za rekompensatą,która w żadnym stopniunie pozostaje w proporcji <strong>do</strong> strat poniesionychprzez wydawców i autorów.Przy czym, istniejący stan rzeczy zostałzdecy<strong>do</strong>wanie pogorszony przez przepisywykonawcze wydane przez ministrakultury. Zresztą w sposób rażącynie przystają one <strong>do</strong> delegacji ustawy.Minister kultury wydał rozporządzenie,w którym szczegółowo ustalił taryfy.Jest przy tym jasne, że w punktachksero przy sądach czy urzędachudział materiału chronionego prawemautorskim jest mały, a w okolicach uniwersytetów<strong>do</strong>minujący. Ale powiedzmysobie szczerze, ustawodawca formułująctakie kryteria stwarza od razuszarą strefę. Dlatego, że bieżące kontrolowaniewszystkich punktów jestniemożliwe. Myślę, że problem leżyjeszcze gdzie indziej. Punkt ksero odprowadza<strong>do</strong> 3 proc. swoich obrotów.Te 3 proc. musi kompensować stratywydawcy i autora. Doskonale wia<strong>do</strong>mo,że przeciętne wynagrodzenie autorato ok. 10 proc. od ceny zbytu książki.To jak 3 proc. ma zrekompensować10 proc. autora? A gdzie jest zysk wydawcy,jego ryzyko?Kończąc wątek art. 20 1 . W moimprzekonaniu ustawodawca nie skorzystałz innego możliwego rozwiązania,jakie przyjęto w art. 30 ustawy. Mianowicie,punkty kserograficzne mogłybywykonywać kopie na podstawie umowyz właściwymi czy wskazanymi organizacjamizbiorowego zarządzania. W moimprzekonaniu byłoby to rozwiązanie prawidłowei w pełni respektujące prawaautorów i wydawców. A tymczasem zalegalizowanokopiowanie i otwarto jednocześniedrogę <strong>do</strong> nadużyć.Prawidłowe rozwiązanie jest takie,jakie obowiązuje w odniesieniu <strong>do</strong> „kabla”– możesz remitować, ale na podstawieumowy z odpowiednią organizacją,która przede wszystkim ustaliodpowiedni poziom wynagrodzeniadla autorów i wydawców oraz nałożyobowiązek informacyjny <strong>do</strong>tyczącytego, co jest kopiowane, w jakim zakresieetc. W umowach z organizacjązbiorowego zarządzania byłyby określonewarunki kopiowania gwarantującezróżnicowane wynagrodzeniew przypadku kopiowania całej książki(z pominięciem oczywiście dystrybucji)tak, żeby cena za kopiowanie byłazbliżona <strong>do</strong> ceny egzem<strong>pl</strong>arza na rynku.Wtedy kwestia, czy można kopiowaćcałą książkę, czy jej część, w ogólenie miałaby znaczenia.Ale czy to jest rozwiązanie realistyczne?Zaraz powstaną nielegalne punktyksero – w akademikach na przykład.Jeżeli zaczynamy mówić o tym, że cośmoże być nadużywane, to zmieniamykonwencję rozmowy. Nadużywane możebyć wszystko, a <strong>do</strong>świadczenie pokazuje,że nadużycia mają miejsce.Jest także drugie źródło rekompensat– opłaty od importerów i producentów.Zaraz, zaraz. Opłata od importera jestprzewidziana dla sytuacji, w której wykonujękopie w <strong>do</strong>mu dla siebie. Nieodpłatnie.Te kopie nie są przecież objęteopłatami od punktów kserograficznych.Tylko?Oczywiście, ma pan to wyraźnie napisanew art. 20. To są opłaty należnez tytułu kopiowania w ramach użytkuosobistego. Nikt nie może przyjąć, żeart. 20 i 20 1 to jest to samo. Artykuł20 1 mówi o działalności gospodarczej.Oczywiście, jeśli patrzymy na zagadnieniereprografii w całości, to oba tesegmenty uzupełniają się.Importerzy sprzętu kopiującego w Polscetakże płacą niewielkie kwoty, międzyinnymi dlatego, że sprzęt jest leasingowanylub dzierżawiony, a te formynie są obłożone opłatami. Kopipolprowadzi sprawę z Canonem.Proces z Canonem został wszczętyw styczniu 1999 roku i <strong>do</strong> tej pory nieprzebrnął poza pierwszą instancję. Tojest wiodący proces, w którym próbujesię rozstrzygnąć podstawowe wąt<strong>pl</strong>iwości<strong>do</strong>tyczące art. 20. Przepis tenwykazuje pewną asymetrię sfery audio/wideo w odniesieniu <strong>do</strong> reprografii.Asymetria ta jest ewidentnym skutkiembraku aktywności wydawców. O co idziebój w procesie z Canonem? Firma ta początkowochciała płacić jedynie za klasycznemaszyny ksero, a wobec brakupełnej informacji nie wia<strong>do</strong>mo, czy płaciłaza wszystkie. Problem generalnie<strong>do</strong>tyczy zawężonego pojmowania pojęciaurządzenia reprograficznego i respektowaniaobowiązujących praw.Niemieckie stowarzyszenie VG Wortchce pobierać 12 euro od każdegosprzedanego komputera.8Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Znakomita organizacja, jaką jest niemieckaVG Wort, jedna z najlepszychorganizacji poza Kopinorem, walczyteraz o poszerzenie pojęcia urządzeniareprograficznego. Są w Niemczech wydanedwa orzeczenia w tej sprawie, aleto – w moim przekonaniu – pokazuje, żetak naprawdę jesteśmy w Polsce mniejwięcej w tym samym punkcie. Przyczym przez całe lata Niemcy już zagospodarowaliogromny segment rynku,osiągnęli stan, który jest niezmiernieważny. Ich partnerzy – wydawcy, autorzy– widzą, że VG Wort jest przydatny.Na świecie istnieją różne systemy.W Polsce i w Niemczech system zbieraniaopłat jest co <strong>do</strong> zasady po<strong>do</strong>bny,chociaż w Polsce zbiera się kwotymniej więcej 80 razy mniejsze.Są różne systemy, można na nie różniepatrzeć. Według mnie zbieranie opłatz dwóch obszarów jest słuszne, <strong>do</strong>tyczyróżnych segmentów rynku art. 20 1punktów ksero, a art. 20 importerów. Todrugie <strong>do</strong>tyczy rekompensaty z tytułukopiowania <strong>do</strong>mowego, czyli sfery, którejz zasady nie można skontrolować. Tedwa obszary uzupełniają się i co więcej,dzięki temu opłaty mogą być relatywnieniższe, przez to mniej uciążliwe dla rynku.Przy prawidłowym uregulowaniuobu obszarów powinny gwarantować realnewynagrodzenia. W istocie powinnysię spotykać w kieszeni uprawnionego.A w Polsce opłaty są małe, a ponadtoistnieją dwie organizacje – każda z nichjest w istocie mniej efektywna, nie staćjej na poniesienie kosztów zbu<strong>do</strong>waniaefektywnej ochrony. W pierwszym okresie– powiedzmy 10 lat – powinien zostaćzbu<strong>do</strong>wany efektywny system ochrony.Czyli przechodzimy <strong>do</strong> efektywności,czyli „kto i jak ma zebrać i rozdać pieniądze”.System reprograficzny na świecie istniejekilkadziesiąt lat, tu niczego nietrzeba wymyślać. Jeżeli zezwolenie nazbiorowe zarządzanie w Polsce będzietraktowane <strong>jako</strong> akt towarzyski, przypominającyrozdawanie talonów nasamochody w PRL, to nie <strong>do</strong>prowadzimy<strong>do</strong> świa<strong>do</strong>mego uporządkowaniarynku. Decydującą rolę <strong>do</strong> odegraniama tu minister kultury.Skąd się bierze pogląd, że koszty działalnościorganizacji zbiorowego zarządu– badań, redystrybucji etc. – niemogą przekraczać 20 proc. rocznegoinkasa?Z sufitu. Nie ma takiej bariery i byćnie może. Byłby to nonsens. Poziom20 proc. jest zwyczajowo przyjęty, tyleże dla ustabilizowanej organizacji. Początkowocałość inkasa powinna byćprzeznaczona na rozwój. Trzeba zainwestowaćw sprzęt, lokal, personel, badania.Nad podejściem <strong>do</strong> organizacjizbiorowego zarządu wisi nie<strong>do</strong>bra tradycja,wzięta z poprzedniego systemu.Kiedyś wszystkie organizacje – pozaZaiksem – korzystały z <strong>do</strong>tacji. Obecnie– w normalnym trybie – stowarzyszeniapozyskują środki z funduszów założycieli.To zresztą powo<strong>do</strong>wało trudnościz założeniem organizacji reprograficznych– nikt nie chciał się w to zaangażować.Przede wszystkim ze względówfinansowych. Ja jestem zdziwionytym, że wydawcy, czyli przedsiębiorcy,nie są zainteresowani zbu<strong>do</strong>waniemsprawnej organizacji. Nie wiem jakzaczynała Polska Książka, skąd miałapieniądze na rozwój, ale przecież możnaby oczekiwać, że <strong>jako</strong> organizacjareprezentująca wydawców, będzie dysponowałaśrodkami od nich, zwłaszczaw pierwszym okresie działalności.No cóż, prowadzimy dyskusję, czaspłynie, technika rozwija się, nikt nie zauważa,że <strong>Internet</strong> otwiera ogromnemożliwości kopiowania. Wydawcy sąpraktycznie bezczynni. Od autorów niema czego oczekiwać z prostego względu– oni są zatomizowani. Natomiastekonomiczne skutki kopiowania odczuwająprzede wszystkim wydawcy.Oni powinni zabiegać o uregulowaniaustawowe. W moim przekonaniu nieprzebił się jeszcze w świa<strong>do</strong>mości wydawcówpogląd, że kopiowanie reprograficznenie <strong>do</strong>tyczy wszystkich – <strong>do</strong>tyczygłównie wydawców utworów naukowychi dydaktycznych. Pozostałychmarginalnie. Twórczość o charakterzenaukowym, dydaktycznym, czasopisma,monografie – one są kopiowane.Z punktu widzenia wydawcy podręcznikówto wszystko jedno, czy książkajest kopiowana w całości, czy w części.Co za różnica, czy student kopiujepo rozdziale, czy od razu całość? Istotaproblemu tkwi w jego masowości.Nie mówiąc o tym, że przy prawidłoworozwiniętym systemie wydawcypowinni być zainteresowani kopiowaniem.Powiadam jeszcze raz – jeżelimieliby zagwarantowane wysokierekompensaty ustawowo oraz gdybystworzono szczelny system poborui podziału odszko<strong>do</strong>wań. Tu wkraczamyw sferę efektywności. Jeżeli na polureprografii mamy dwie organizacje,a praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bnie będzie trzecia –z tego, co wiem, Izba Prasy ubiega sięo zezwolenie – co to spowoduje? Dalszeosłabienie. Przecież ten marny rynekjuż jest podzielony, a im więcej będzieorganizacji, tym większa obawa,że prawa autorów nie będą realizowane.Do tego, żeby było realizowane prawoautorskie, niezbędny jest sprawnymechanizm kontroli.Jak pan ocenia straty wydawców prasyz tytułu reprografii?Dotyczą one przede wszystkim czasopismnaukowych, bo nie tzw. prasykolorowej lub dzienników. W wypadkutych ostatnich skala kopiowania jestznikoma.Co pana zdaniem należy uregulowaćustawowo, co w rozporządzeniach?Od trzech miesięcy pracujemy nadtym numerem i muszę stwierdzić,że nie <strong>do</strong>tarliśmy <strong>do</strong> wypracowanej,powszechnie znanej i akceptowanejkoncepcji.Bo jej nie ma. Kopipol sformułowałswoje koncepcje zmiany rozporządzenia.Pan Piotr Marciszuk z kolei dysponujepewnymi propozycjami zmianyart. 20 i 20 1 . Moim zdaniem zmianyustawy powinny pójść możliwie dalekoi to w kilku kierunkach: uregulowania<strong>do</strong>zwolonego użytku, uregulowania zasa<strong>do</strong>dpłatności, oparcia tego na pewnymmodelu organizacyjnym, stworzeniujasnych zasad podziału opłat.Po pierwsze należy zmienić dwarozporządzenia wykonawcze <strong>do</strong> art. 20i 20 1 . Propozycje w tym zakresie zostałysformułowane i są w rękach PolskiejIzby Książki. Zmiana rozporządzeniajest zabiegiem stosunkowo prostym,zależy to wyłącznie od ministra kultury,poza tym jest tu szczególnie uzasadnionapodstawa. Mówiłem o tymna początku, te rozporządzenia są wadliwe.Zmiana ustawy jest zadaniemdużo trudniejszym. Ale trzeba miećświa<strong>do</strong>mość, że po tej stronie barykadymusimy wypracować racjonale,dające się przyjąć propozycje – przygotowanew ramach wewnętrznychkonsultacji i dyskusji, prowadzonychprzez PIK, która powinna całość tejproblematyki przedyskutować w jaknajszerszym gronie – łącznie z Kopipolemi Polską Książką. A następniete propozycje muszą być przedmiotemnegocjacji z drugą stroną, tzn. przedewszystkim z Izbą Informatyki. Ta z koleiRozmowa numeruBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 9


Rozmowa numerudyskusja powinna się już toczyć podauspicjami ministra kultury.Uważam – a opieram się na wieloletnichanalizach różnych systemów– że przede wszystkim istnieje barierainformacyjna <strong>do</strong>tycząca skali i strukturykopiowania. W niektórych krajachto zagadnienie się rozwiązuje, oczywiściemetodami statystycznymi. Stosujesię metodę kserowania strony tytułowejksiążki i podawania informacji,które strony zostały skopiowane.Można sobie łatwo wyobrazić, że przydzisiejszych możliwościach technicznychcałe zagadnienie jest możliwe<strong>do</strong> rozwiązania. Rozwiązanie powinnobyć takie, że punkt kserograficzny możekopiować wyłącznie na podstawieumowy z uprawnionym, zawartej zapośrednictwem organizacji zbiorowegozarządzania. Dlaczego organizacji?Nie można skazywać punktów kserona zawieranie umowy ze wszystkimiuprawnionymi, bo to jest nierealne.Ustawowe nałożenie obowiązku zawarciaumowy powo<strong>do</strong>wałoby, że prowadzeniedziałalności bez umowy rodziłobyodpowiedzialność z art. 79 orazodpowiedzialność karną.Dzisiaj nie dysponujemy odpowiedniąstrukturą. Musimy korzystać z metodpośrednich. W przyszłości musimywprowadzić system tani, <strong>do</strong>stosowany<strong>do</strong> skali kopiowania, gwarantujący, żepieniądze wpłyną <strong>do</strong> kieszeni uprawnionychi ponadto przejrzysty. Bez tegotrudno liczyć na społeczną akceptację.Moja propozycja jest bardzo prosta.Jesteśmy w stanie statystycznieustalić, jaka jest struktura kopiowaniaw rozbiciu na wydawnictwa. Możnato zrobić. Ustala pan listę wydawców,których książki na bieżąco są kopiowane:ten wydawca ma 15 proc., ten ma8 proc., tamten 3 proc.A potem pół, pół, pół i pół.Nie ma jednoznacznej odpowiedzi napytanie, na którym poziomie powinniśmysię zatrzymać. Mamy tu bowiemdwie bariery – pierwszą, wydajnościstatystycznej, poziomu błędu statystycznegoi drugą, kwotową; im uprawnionychwięcej, a pula <strong>do</strong> podziału jestmniejsza, tym mniej opłaca się wypłacaćodszko<strong>do</strong>wania pojedynczymuprawnionym. Należy przyjąć granicę– np. nie dzielimy kwoty niższej niż10 tys. zł – i pieniądze uprawnionychz obszaru znajdującego się poniżejtej granicy przekazać proporcjonalnieuprawnionym, znajdującym się powyżej.Gdzieś trzeba tę granicę ustalić, bow przeciwnym razie mamy sztukę dzieleniadla dzielenia, bez gospodarczychefektów. Opłaty poniżej 10 tys. i tak niczegonie kompensują, ale jeśli małekwoty <strong>do</strong>liczymy <strong>do</strong> kwoty główneji wypłacimy je kilkudziesięciu wydawcom,to oni odczują te rekompensaty,system z<strong>do</strong>będzie uznanie, zwiększymyświa<strong>do</strong>mość istnienia ochrony etc.Jeżeli system będzie się rozwijał, to automatyczniezwiększy się pula wydawcówwchodzących <strong>do</strong> niego. Pieniądzepowinny być rozdysponowane wydawcomproporcjonalnie <strong>do</strong> ich bieżącegoudziału w rynku, a za ich pośrednictwem,w połowie, autorom bieżąco wydawanychksiążek. Taki system możnaw Polsce wprowadzić. Alternatywą jestdzielenie pieniędzy na fundusze.Tak jak robi Kopipol.Tak zamierza to robić Kopipol. Oczywiściemożna ten system <strong>do</strong>skonalićw ten, czy inny sposób, ale powiedzmysobie jedno: wypłacana kwota musibyć realna. Przy tak mizernych wpływach,jakie są obecnie inkasowane,odszko<strong>do</strong>wania nie mają żadnego społecznegoefektu, stanowią tylko pewnąuciążliwość dla ponoszących opłaty.Kto pana zdaniem miałby zająć siępromowaniem rozwiązań?Uważam, że Polska Izba Książki jestrzecznikiem interesów wydawców.Od PIK można oczekiwać, że będzieprzedstawiała propozycje, dysponowałarozeznaniem możliwości i potrzebśro<strong>do</strong>wiska. Nie zmienia to sytuacji, żeniezbędne jest istnienie wyspecjalizowanychorganizacji, jakimi są Kopipol,czy Polska Książka – w moim przekonaniupowinna to być jedna organizacja– ale nie ma żadnych przeszkód,żeby były dwie, byleby ze sobą współpracowały.Ich zadania są wyraźnierozdzielone, szkoda tylko, że obecniena rzecz różnych podmiotów robią tosamo, bez współdziałania, ponoszącnie<strong>jako</strong> podwójny koszt działania.Powszechnie znany jest fakt, że te organizacjenie darzą się sympatią.Znam propozycje współpracy, ale niezręczniemi o nich mówić, nie będącprzez nie <strong>do</strong> tego umocowany. Myślęjednak, że to jest inne piętro sprawy.Generalnie chodzi o to, że takie organizacjepowinny wspólnie zawieraćumowy, powinny regulować zasady<strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> materiału kopiowanego,w weryfikowanych, kontrolowanychwarunkach, które byłyby powszechnieznane, <strong>do</strong>stępne, transparentne.W ten sposób zapewniałyby stan równowagi.Zakładam, że te warunki mogłybybyć poprzedzone negocjacjamiz PIK, a z drugiej strony z organizacjamiużytkowników, czy importerówsprzętu. A jeśli takich organizacji jeszczenie ma, zapewniam, że powstanąjak grzyby po deszczu, gdy użytkownicy<strong>do</strong>strzegą potrzebę ich powołania.Dzisiaj wydawcy działają niemal pojedynczo,walczą na przykład z produkcjąkopii całych książek na skład, czyz książkami <strong>do</strong>stępnymi w Internecie.To są działania słuszne, ale w moimprzekonaniu, tym powinna zajmowaćsię PIK, ona powinna mieć na to fundusze,wpłacane przez poszczególnychczłonków. To są bowiem sytuacjetypowe, a zatem korzyści będą przypadaćwszystkim. Cała rzecz polega natym, że aby zrobić coś w dziedzinie reprografii,należy poprzedzić to analizą.Na razie wszystko jest robione z <strong>do</strong>skoku,na podstawie fragmentarycznej,nieugruntowanej wiedzy.W PIK nie ma wielu wydawców zainteresowanychreprografią, poza tymwydawcy mają niespójne pomysły,zetknęli się z różnymi zagranicznymimodelami.Jakie są postulaty wydawców? Jakiejest ich stanowisko w trakcie prac legislacyjnych?Prawidłowe rozwiązanieleży w zasięgu ręki. Choroba poleganie na tym, że postulaty są złe, tylko natym, że nie postuluje się niczego. Kiedypowstawał przepis art. 20 1 nie dałosię ustalić, jaki jest głos śro<strong>do</strong>wiska,czy istnieją różne koncepcje, czy sąjakieś spory. Jeśli chodzi o reprografięmogę zaryzykować stwierdzenie,że najbardziej zainteresowane gremianie wyrażają żadnych postulatów. Pomijając,oczywiście, postulaty: „przestańkopiować”.Biorę udział w śro<strong>do</strong>wiskowych spotkaniachi mam <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> różnych materiałów.Muszę powiedzieć, że nie dasię sprowadzić wielu różnych sposobówrozwiązywania wszystkich problemówreprografii <strong>do</strong> wspólnego mianownika.Po pierwsze na Zachodzie istniejąróżne rozwiązania, które wynikająz różnych lokalnych i personalnychukładów. Po drugie organizacje zachodnierównież borykają się z ogromnymitrudnościami. Całe nieszczęście10Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


polega na tym, że nasze rozważania<strong>do</strong>tyczące Kopipolu czy Polskiej Książkisą o tyle teoretyczne, że wydawcy nieczują ekonomicznej wagi problemu.Nie czują, bo raczej nie znają ani Kopipolu,ani Polskiej Książki.Kopipol jest o tyle mniej znany wydawcom,że zbiera i dzieli pieniądze dla autorów.Mimo wszystko działa na tym rynku.Propozycje współpracy na razie nieznajdują uznania. Ale wrócę <strong>do</strong> myślipodstawowej. W Polsce nie ma poczuciawspólnoty interesów. Przedewszystkim wśród wydawców. Ale równieżw przypadku autorów dzieł naukowychsytuacja jest dramatyczna. Jestto śro<strong>do</strong>wisko zatomizowane, niezorganizowane.A poza tym obserwujęjeszcze jedno zjawisko: narastającątendencję w śro<strong>do</strong>wiskach naukowych<strong>do</strong> niepłacenia honorariów za książki,za artykuły naukowe. W wielu przypadkach,kiedy Kopipol informował o możliwościachprzekazywania kwoty <strong>do</strong> 15tys. zł na rzecz wynagrodzeń autorskich,szereg redakcji odmówiło, ponieważoni w ogóle nie płacą honorariów!To wszystko jest pochodną mizeriiwydawców. To jest rezultat błędnychrozwiązań. Tu jest sedno zjawiska. Pokazujeto, że konserwowanie obowiązującegostanu rzeczy prowadzi <strong>do</strong>upadku nauki w Polsce.W grudniu w Polsce odbyło się spotkaniedelegacji IFRRO z ministremUjaz<strong>do</strong>wskim, na którym padły zapewnieniazmiany ustawy o prawieautorskim.Byłem na tym spotkaniu. Były tam czteryosoby z IFRRO z sekretarzem generalnymOlavem Stokkmo, był przewodniczącyKopipolu Mieczysław Poniewski,był dyrektor Polskiej Książki Piotr Mańkowski,był Piotr Marciszuk, ówczesnywiceprezes PIK. Spotkanie odbyło sięnajpierw w PWE, potem uczestnicy przemieścilisię <strong>do</strong> ministra. Przedmiotemtych rozmów były propozycje Kopipolu,<strong>do</strong>tyczące współpracy i nowej koncepcjipodziału inkasowanych kwot. Te propozycjezakładały zmianę rozporządzeńwykonawczych, a w drugiej kolejnościustawy. Minimum minimorum to zmianarozporządzeń wykonawczych. MinisterUjaz<strong>do</strong>wski faktycznie stwierdził,że widzi potrzebę zmian w tym zakresiei jest zdecy<strong>do</strong>wany je przeprowadzić. Tocieszy. Nie należy tracić nadziei.ROZMAWIAŁ RENEK MENDRUŃRozmowa numeruOgraniczenia nieceloweRozmowa z dr. Markiem BukowskimJak należy rozumieć pojęcie „własnyużytek osobisty” określony w art. 23?Zauważmy, że każda forma <strong>do</strong>zwolonegoużytku zarówno publicznego, jaki osobistego jest swego rodzaju kompromisemmiędzy interesem społecznympolegającym na zapewnieniu <strong>do</strong>stępu<strong>do</strong> dóbr chronionych prawemautorskim a interesem podmiotówuprawnionych, które ponoszą negatywneskutki ograniczenia monopoluautorskiego. Bez wątpienia możnazaobserwować, że zmiany prawnena gruncie prawa unijnego zmierzająw kierunku wzmocnienia sfery interesówpodmiotów uprawnionych. Pierwszympowodem wprowadzenia tychzmian był rozwój technik kopiowaniai utrwalania utworów, który wymusiłwprowadzenie rozwiązań mających nacelu zrekompensowanie uszczerbkówwynikających z masowego korzystania,zwłaszcza na potrzeby użytku osobistego.Stąd też polska ustawa o prawieautorskim przewiduje w art. 20i 20 1 opłaty z tytułu czystych nośnikówi urządzeń rejestrujących oraz z tytułureprografii. Zupełnie nowe wyzwanianiesie technologia cyfrowa oraz Inter-net, który stanowi jedno z głównychnarzędzi umożliwiających lawinowekorzystanie z utworów. Odpowiedziąna te zjawiska mają być zabezpieczeniatechniczne, których zadaniem jestograniczenie <strong>do</strong>zwolonego użytku (np.poprzez ograniczenie liczby sporządzonychkopii) lub wręcz wyłączeniemożliwości takiego kopiowania. Nagruncie polskiego prawa autorskiegogranice <strong>do</strong>zwolonego użytku osobistegowyznacza art. 23 ust. 2, stanowiąc,że zakres własnego użytku obejmujekorzystanie z pojedynczych egzem<strong>pl</strong>arzyutworów przez krąg osób pozostającychw związku osobistym, w szczególnościpokrewieństwa, powinowactwalub stosunku towarzyskiego. Zauważmy,że posłużenie się słowem„pojedynczych egzem<strong>pl</strong>arzy” jednoznaczniewskazuje, iż przepis ten niewprowadza sztywnych ograniczeń co<strong>do</strong> liczby egzem<strong>pl</strong>arzy, które mogą byćzwielokrotnione. Ograniczenia w tymwzględzie wynikają z art. 35, zgodniez którym <strong>do</strong>zwolony użytek nie możenaruszać normalnego korzystaniaz utworu lub godzić w słuszne interesytwórcy. Łatwo jednak zauważyć, żerównież i ten przepis nie pozawala nawprowadzenie sztywnych ograniczeńco <strong>do</strong> kopiowania. Przepis ten ma bowiemcharakter tzw. normy sędziowskiej,która znajduje zastosowanie natle konkretnego stanu faktycznego.Warto zauważyć, że w odniesieniu <strong>do</strong>pewnych kategorii utworów ustawodawcazdecy<strong>do</strong>wał się wyłączyć je zesfery <strong>do</strong>zwolonego użytku osobistego(np. programy komputerowe).Czy zasadne są koncepcje zmianyart. 23 w kierunku ustawowego ograniczeniaużytku osobistego, tak abynie<strong>do</strong>puszczalne było kopiowaniecałej książki?Nie wydaje mi się, aby wprowadzenietego rodzaju ograniczeń było celowe,a to ze względu na ich skuteczność.Regulacje prawnoautorskie musząmieć na względzie skutki społecznewprowadzonych ograniczeń. Zdecy<strong>do</strong>wanienależy się opowiedzieć zasystemem opłat mających rekompensowaćmasowy <strong>do</strong>zwolony użytekosobisty. Duże znaczenie będzie odrywaćz całą pewnością technologia cyfrowegozarządzania prawami (DRM)Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 11


Rozmowa numeruoparta przede wszystkim na systemie<strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> zawartości (katalogówutworów). Osobiście uważam, że zdecy<strong>do</strong>wanieistotniejszym problememjest dzisiaj piractwo, a zwłaszcza piractwow Internecie. Tutaj przedewszystkim upatrywałbym pola <strong>do</strong>działania.Jak ocenia pan praktyki polegającena prowadzeniu przez punkty kseropodręcznych zbiorów książek <strong>do</strong>kserowania bądź sprzedaż skserowanychi zbin<strong>do</strong>wanych książek?Działalność punktów kserograficznychobecnie opiera się na regulacjiinstytucji <strong>do</strong>zwolonego użytkuosobistego, praktyki polegające naprowadzeniu przez punkty kserograficznepodręcznych zbiorów książeki ich sprzedawaniu stanowią ewidentnenaruszenie prawa. Instytucja<strong>do</strong>zwolonego użytku osobistego<strong>do</strong>puszcza kserowanie książek tylkoi wyłącznie w takim wypadku, jeżeliosoba przyniesie osobiście książkę<strong>do</strong> punktu ksero, aby <strong>do</strong>konać jejpowielenia.Czy zasadna jest koncepcja zmianyart. 20 1 tak, by punkty ksero wykonywałykopie na podstawie umowyz organizacjami zbiorowego zarządzania,które ustalałyby odpowiednipoziom wynagrodzenia dla autorówi wydawców?Problem jest bardziej złożony. Wymagaszerszego spojrzenia. Mamwąt<strong>pl</strong>iwości, czy klasyczne obowiązkowepośrednictwo organizacji zbiorowegozarządzania w tym zakresiejest celowe.Czy niskie w porównaniu z krajamizachodnimi <strong>do</strong>chody z tytułu reprografii– ok. 0,5 mln euro rocznie, podczasgdy np. w Niemczech jest to ok.40 mln euro, w Anglii – ok. 50 mln euro– to wynik źle skonstruowanychprzepisów, czy też niewy<strong>do</strong>lności samychorganizacji?Nie mogę udzielić na to pytanie konkretnejodpowiedzi, gdyż nie prowadziłemnigdy badań porównawczychprzychodów z reprografii osiąganychw poszczególnych państwach europejskich.Zasadniczą kwestią jest bezwątpienia sposób podziału uzyskanychkwot.ROZMAWIAŁA JOANNA WŁODARCZYKOgraniczenia budzą wąt<strong>pl</strong>iwościKomentarz prof. Ryszarda Markiewicza z Instytutu Prawa Własności Intelektualnej UJUważam, że w świetle przepisów polskiegoprawa autorskiego kopiowanieksiążki dla użytku osobistego jestw zasadzie – jeśli chodzi o objętość– nieograniczone. Czytelnik, studentczy każda inna osoba może zatem legalnieskserować dla siebie lub dlaosób pozostających w związku osobistymcały podręcznik, skrypt czy nawetencyklopedię, wynika to bowiemjasno z art. 23 prawa autorskiego.Nie ma przy tym, w obecnym stanieprawnym, podstaw <strong>do</strong> wprowadzaniaograniczeń co <strong>do</strong> maksymalnej liczbystron kopiowanych z jednej książki.Argument, zgodnie z którym wynikająone z art. 35 prawa autorskiego, jest– moim zdaniem – dyskusyjny. Ustawodawcabowiem ani w pierwotnymtekście ustawy, ani też w kolejnychnowelizacjach nie wprowadził żadnychograniczeń w zakresie wielkościkserowanego tekstu, mimo że częśćprzepisów <strong>do</strong>tyczących różnych postaci<strong>do</strong>zwolonego użytku publicznegotakie ograniczenia przewiduje.Skoro więc nie ma ich przy <strong>do</strong>zwolonymużytku osobistym, należy uznać,że w obecnym stanie prawnym ksero-wanie dla osobistego użytku całychksiążek jest prawnie <strong>do</strong>zwolone.Wprowadzanie ograniczeń w zakresiereprografii budzi moje istotne wąt<strong>pl</strong>iwości,głównie z uwagi na fakt, żew istocie nie ma skutecznych sposobówich egzekwowania. To, co wedługmnie można zrobić w tym zakresie,to – po pierwsze – wprowadzić wyższeopłaty od importerów urządzeńi od punktów reprograficznych, a podrugie usprawnić działania organizacjizbiorowego zarządzania w zakresiedysponowania środkami finansowymi.Oczywiście, można by próbowaćograniczyć działalność punktówksero, wprowadzając zapis, że nie sąone uprawnione <strong>do</strong> wykonywania odpłatnieusług w tym zakresie, a działalnośćtaka narusza prawa autorskie.Konsekwencją będzie jednak to, że odpadnieta grupa <strong>do</strong>chodów, a co więcej– część z punktów ksero zapewnei tak w dalszym ciągu będzie kopiowała,czy też u<strong>do</strong>stępniała maszyny <strong>do</strong>kserowania. Tego typu ograniczenianie wydają mi się zatem celowe.Wprowadzanie ewentualnychzmian w zakresie art. 20 (1) musi miećna uwadze fakt, na ile będą one egzekwowalne.Nie jest bowiem sztukąpodnieść poziom ochrony i wprowadzićnowe rozwiązania – chodzi o to,by nie były to rozwiązania wyłącznieteoretyczne. Obawiam się, że zakazaniepunktom ksero kopiowania bądźzezwolenie na kopiowanie tylko napodstawie umów z odpowiednimi organizacjamizbiorowego zarządzaniaspowo<strong>do</strong>wałoby sytuację, w którejprzepisy te i tak byłyby obchodzone.Natomiast tworzenie przez te punkty„bibliotek”, kopiowanie na zapas i innepo<strong>do</strong>bne praktyki są oczywiście nielegalne,ale to – <strong>jako</strong> ewidentne naruszanieprawa autorskiego – nie budzi chybawiększych wąt<strong>pl</strong>iwości.Problem reprografii sprowadza sięwięc <strong>do</strong> tego, jak znaleźć rozwiązanie,które z jednej strony zapewni twórcomi wydawcom słuszne wynagrodzenieza kopiowanie, a z drugiej – nie ograniczynadmiernie <strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> niegotym, których na kupno książek częstonie stać, przede wszystkim studentom.Chodzi więc w istocie o umiejętnewyważenie interesów wszystkichstron.12Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Fotokopiowanie dzieł chronionychUżyteczność i wyzwanieIFRRO<strong>Prawo</strong> autorskie skła<strong>do</strong>wą rozwojuAktywność umysłowa ma kluczoweznaczenie dla rozwoju każdego narodu.Na przykład literatura toruje drogędla kulturowej autonomii i rozwojuczytelnictwa, co z kolei jest baządla kulturowej niezależności. Zdrowyrynek książki ma przez to ogromne,kulturowe znaczenie.Własność intelektualna ma takżeznaczną wartość ekonomiczną. W 2003roku w 15 krajach „starej Unii” przemysłoparty na prawie autorskim odpowiadałza 5,3 proc. produktu naro<strong>do</strong>wegoUE i 3,1 proc. zatrudnienia. Media drukowaneczęsto mają zdecy<strong>do</strong>wanie największyudział w tym sektorze, przedrozszerzeniem UE w 2004 roku tak byłoniemal w połowie krajów członkowskich.W większości krajów to rynek podręcznikowyjest napędem dla rynku książkii prasy. W pełni swobodne lub nielicencjonowanekorzystanie z podręczników[tu: kopiowanie, przyp. red.] <strong>do</strong>tyka nietylko tego sektora, generalnie osłabiakrajowy rynek wydawniczy. Z drugiejstrony stymulacja rynku podręcznikowegomogłaby stanowić impuls <strong>do</strong> rozwojurynku wydawniczego <strong>jako</strong> całości.Nieautoryzowane kopiowaniezagraża działalności twórczejRynek wydawniczy jest jednakże zagrożonyprzez nielicencjonowane kserowaniei inne formy reprodukcji. W opracowaniuprzedstawionym Komisji Europejskiejna początku lat 90. belgijskiprawnik Jean Paul Triaille pisał o 260miliardach stron kopii materiału chronionegocopyright wykonywanych roczniena świecie. Liczba ta z pewnościąnie zmalała od tamtej pory. Kopinorw Norwegii zbiera opłaty od ok. 85 proc.kopii wykonanych w tym kraju i na tejpodstawie można obliczyć, że średniona jednego mieszkańca przypada 256kopii. Ekstrapolując ten wynik na Polskę,otrzymujemy ilość 10 miliardówstron kserokopii materiału chronionegoprawem autorskim rocznie. Badaniaprzeprowadzone w innych krajachmówią, że około 10 proc. kopii <strong>do</strong>tyczymateriałów chronionych copyright.W Hiszpanii, kraju wielkości Polski, CE-DRO zbiera ok. 28 milionów euro roczniewyłącznie z tytułu opłat od reprogra-W 1847 roku Francuski Tribunal de Commerce postanowił, że żadna sztuka żyjącegoautora nie może być wystawiona bez jego zgody. Niemal 40 lat później, w ramachkonwencji berneńskiej ustanowiono międzynaro<strong>do</strong>wą prawną ochronę dzieł literackichi artystycznych.Za początek zbiorowego zarządzani prawami autorskimi przyjmuje się rok 1851,kiedy we Francji utworzono Societe des Auteurs Compositeurs et Editeurs de Musique(SACEM) – stowarzyszenie zajmujące się przekazywaniem należności z tytułupraw autorskich pisarzom i wydawcom. Do pierwszej połowy XX wieku powstałowiele naro<strong>do</strong>wych organizacji zarządzania prawami autorskim na polu muzyki– większość z nich wzorowała się na rozwiązaniach francuskich. W latach 70. i 80.w Europie powstawały pierwsze organizacje zbiorowego zarządzania na polu reprografii.IFRRO rozpoczęło działalność <strong>jako</strong> grupa robocza Komitetu <strong>do</strong> spraw PrawAutorskich Międzynaro<strong>do</strong>wego Związku Wydawców oraz Międzynaro<strong>do</strong>wej GrupyWydawców Naukowych, Technicznych i Medycznych. W maju 1984 na spotkaniuw Oslo przekształciła się ona w nieformalne konsorcjum pod nazwą InternationalForum for Reproduction Rights Organizations. W kwietniu 1988 roku w KopenhadzeIFRRO przeobraziło się w formalny związek upoważniony <strong>do</strong> reprezentowaniaswoich członków przed organizacjami międzynaro<strong>do</strong>wymi, takimi jak WIPO, UNE-SCO, Wspólnota Europejska i Rada Europy.W październiku 1992 roku w Helsinkach IFRRO przyjęło nowy statut, ustanowionozarząd i nowy sekretariat. Cztery lata później przyjęto nowy <strong>pl</strong>an rozwoju, zakładającypomoc finansową dla nowych projektów i pomoc dla nowo powstających RRO.W styczniu 1998 roku sekretariat IFRRO został przeniesiony <strong>do</strong> Brukseli. (JCH)fii wykonanej na użytek prywatny, przyczym tworzenie kopii dla użytku szkolnegonie jest w Hiszpanii rozumiane <strong>jako</strong>użytek prywatny.Jest pewne, że liczba kopii wykonanychprzy pomocy różnych urządzeń reprograficznychjest w przypadku każdegokraju znaczna, a problem ten wymagauregulowania – wprowadzenia systemulicencji, zbierania i dzielenia opłatoraz podjęcia kroków antypirackich.Niekontrolowane i nierekompensowanekopiowanie materiału chronionegoprawem autorskim stanowi zagrożeniedla śro<strong>do</strong>wisk twórczych i ich interesów.Komisja Europejska także <strong>do</strong>strzegaten problem, w Dyrektywie 2001/29/EU<strong>do</strong>puszcza ograniczanie monopolu autorskiegow krajach członkowskich: „wodniesieniu <strong>do</strong> zwielokrotnień na papierzelub innym po<strong>do</strong>bnym medium, <strong>do</strong>konanychprzy wykorzystaniu jakiejkolwiektechniki fotograficznej lub innego procesuprzynoszącego po<strong>do</strong>bne rezultaty– pod warunkiem że osoby uprawnioneotrzymają słuszne wynagrodzenie”.Monopol autorskii test trzech krokówArtykuł 9.1 Konwencji Berneńskiej orazkrajowe ustawodawstwa gwarantujątwórcy wyłączne prawo <strong>do</strong> powielaniaalbo autoryzowania wszelkich form reprodukowaniadzieła – w tym fotokopiowania.W niektórych państwach ustawodawcazawarł mechanizmy ochronyprzeciw nieautoryzowanemu kopiowaniuw ustawie o prawie autorskim, ponadtow większości krajów jest to regulowaneprzez inne ustawy, jak ustawyo ochronie konkurencji.Artykuł 9.2 Konwencji Berneńskiejoraz Artykuł 5.5 unijnej Dyrektywy2001/29 o społeczeństwie informacyjnymzezwalają na wprowadzenie ograniczeńwyłącznych praw autora, o ilespełnione są warunki „testu trzechkroków”. Ograniczenia mogą zostaćzastosowane wyłącznie:© w szczególnych przypadkach,© jeśli nie zakłóca to normalnejeks<strong>pl</strong>oatacji dzieła,© jeśli nie stanowi uszczerbku dlasłusznego interesu autora.Należy koniecznie zauważyć, żetrzy kryteria testu muszą być spełnianejednocześnie. Nie wystarczy jedynie„szczególny przypadek”, pozostałedwa warunki także muszą być spełnione.Jest to ważne na przykład w przypadkukopiowania na użytek szkolny.Normalne użycie podręcznika to jegozakup. Kserokopiowanie może zarównozagrażać rynkowi, na którym dzia-Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 13


IFRROłają wydawca oraz autor, ponadto możestanowić uszczerbek interesów tegoostatniego.Użytek osobisty i kopie wielokrotneNajbardziej znanym ograniczeniemwyłącznych praw autora jest prawo <strong>do</strong>kopiowania na użytek osobisty. W Dyrektywie2001/29 mówi się, że osobafizyczna może kopiować na użytekwłasny, pod warunkiem że „właścicielpraw autorskich otrzyma odpowiedniewynagrodzenie”. Przy ustalaniu wynagrodzenianależy brać pod uwagę, czyw konkretnym przypadku zastosowanozabezpieczenia techniczne przednielicencjonowanym korzystaniemz utworów.Nie ma jednakże jednej precyzyjnejdefinicji pojęcia „użytek osobisty”. Jegorozumienie jest różne w poszczególnychustawodawstwach. Norweskieprawo autorskie <strong>do</strong>puszcza kopiowaniebez wcześniejszej zgody posiadaczapraw autorskich na użytekkręgu rodzinnego i przyjaciół – naprzykład skopiowanie piosenki z okazjiurodzinowego przyjęcia – bez ograniczenialiczby kopii. Jest jednak powszechnieprzyjęte, że skopiowaniecałej książki nie jest możliwe. We włoskimustawodawstwie użytek prywatnyjest <strong>do</strong>puszczony, jeśli użytkownik robikopię bez użycia środków technicznych,na przykład kserokopiarki.Analizując „test trzech kroków”zauważmy, że prywatny użytek niemoże oznaczać zwielokrotniania kopiina użytek edukacyjny ani zawo<strong>do</strong>wy.W niektórych krajach, w związkuz zaobserwowanym popytem instytucjiedukacyjnych na kserokopie materiałówchronionych prawem autorskim,obowiązek uiszczania opłat wprowadzonona poziomie ustawy. Tak jest naprzykład w Holandii i Szwajcarii, gdzieinstytucje mogą kopiować fragmentymateriałów chronionych prawem autorskim,ale ustawowo muszą płacićna rzecz posiadaczy praw autorskich.W Nowej Zelandii <strong>do</strong>zwolone jest kopiowanie3 proc. albo maksymalnie3 stron jakiejkolwiek edycji dzieła,w Wielkiej Brytanii i w wielu innychkrajach nie <strong>do</strong>puszcza się kopiowania,o ile wcześniej nie zostanie podpisanaumowa licencyjna. W Wielkiej Brytaniito CLA – brytyjska organizacja RRO –udziela licencji na kserowanie i po<strong>do</strong>bnemetody kopiowania, a w efekcie niemożna kopiować bez uzyskania zezwoleniai odprowadzenia opłat.W Europie mamy <strong>do</strong> czynienia teoretycznie z dwoma systemami zbierania opłat,w praktyce <strong>do</strong>minują systemy mieszane. Polski system reprograficzny bezpośredniomożna porównywać jedynie z kilkoma. Ogólnie opłaty na rzecz organizacji typuRRO w Europie można podzielić na:1) Opłaty od urządzeń i nośnikówOpłaty od producentów, importerów ewentualnie sprzedawców sprzętu <strong>do</strong> kopiowaniaoraz czystych nośników. Opłata zawarta w cenie urządzenia/nośnika wopracowaniach zachodnich najczęściej jest nazywana: „equipments levies”, „machinelevies”, „ap<strong>pl</strong>iance levies”, lub „ap<strong>pl</strong>iance tariff”. W czystej postaci systemten występuje jedynie w Grecji, w pozostałych przypadkach jest on łączony albo zopłatami od liczby kopii (Niemcy, Belgia, Polska czy Słowacja – patrz punkt 2a), alboz opłatami od liczby osób (Hiszpania – patrz punkt 2b). System „equipments levies”przyjęły m.in. Niemcy, Hiszpania, Belgia, Austria, Grecja, Portugalia, Polska iSłowacja.Wśród wymienionych krajów nie istnieje jednolity system zaliczania urządzeń <strong>do</strong>kategorii urządzeń reprograficznych, wśród których występują kserokopiarki, telefaksy,skanery, drukarki, urządzenia multifunkcyjne, wypalarki, coraz częściej mówisię o aparatach fotograficznych, twardych dyskach komputera etc. Po<strong>do</strong>bnie jest znośnikami, np. wśród krajów UE jedynie w Polsce i Grecji papier jest uznawany zanośnik). Nie ma także jednej ustalonej taryfy czy wypracowanego systemu pobieraniaopłat od producentów/importerów. W niektórych krajach opłaty naliczane sąproporcjonalnie <strong>do</strong> ceny urządzenia/nośnika, gdzie indziej wprowadzono opłaty zryczałtowane.W jednych krajach taryfy są ustalane w drodze negocjacji pomiędzy organizacjamizbiorowego zarządzania a organizacjami skupiającymi użytkowników,w innych opłaty są regulowane odgórnie.2) Opłaty ryczałtowe2a) Opłaty ryczałtowe odprowadzane proporcjonalnie <strong>do</strong> ilości wykonanychrocznie kopii. W opracowaniach zachodnich opłaty te są nazywane: „fee per copy”,„price per copy”, ale także szerzej „user levies” lub „user tariff”. Opłatami objęte sąpunkty prowadzące usługi ksero, najczęściej opłaty różnią się w zależności od miejsca,w którym dany punkt działa (uczelnie wyższe, szkoły, biznes, punkty publiczneetc.). W cenie każdej kopii zawarta jest opłata dla autorów i wydawców, opłaty tetrafiają <strong>do</strong> organizacji zbiorowego zarządzania. W czystej postaci system ten występujenp. w Norwegii, Finlandii, Holandii, Danii. W wielu krajach, w tym w Polsce,Niemczech, Francji, jest on łączony z innymi formami opłat.2b) Opłaty ryczałtowe odprowadzane proporcjonalnie <strong>do</strong> liczby uczniów, studentów,zatrudnionych etc. („fee per em<strong>pl</strong>oyee”, „fee per student”, czy szerzej „userlevies”, lub „user tariff”). Organizacja zbiorowego zarządzania w takim przypadkupodpisuje umowę z przedstawicielami drugiej strony (władzami, przedsiębiorcami,uczelniami wyższymi etc.), pobiera opłatę ryczałtową od jednego studenta, zatrudnionegoetc. Tak działa na przykład system reprograficzny w Wielkiej Brytanii czy wSzwecji. We Francji, w Danii i we Włoszech tylko w sektorze edukacyjnym, w Hiszpaniitylko w sektorze biznesowym.Organizacje zbiorowegozarządzania RRO – praktycznei skuteczne rozwiązanieOrganizacje typu RRO są organizacjamizbiorowego zarządzania powołanymiwspólnie przez autorówi wydawców dla zapewnienia <strong>do</strong>stępui swobodnego używania materiałówchronionych prawem autorskim– w szczególności fotokopiowania,po<strong>do</strong>bnych metod kopiowania, jaki skanowania oraz umieszczaniaw sieci. Trzy kluczowe aspekty działalnościto bu<strong>do</strong>wa świa<strong>do</strong>mości,przestrzeganie praw autorskich oraz***Niektóre kraje, w tym Polska, Słowacja, Austria, Belgia i Niemcy, wprowadziły po<strong>do</strong>bnysystem, łączący opłaty od producentów („equipments levies”) i od użytkowników(„fee per copy”). (RM)licencjonowanie korzystania z dziełchronionych prawem autorskim.Zbiorowe zarządzanie jest preferowanew przypadku, kiedy indywidualne<strong>do</strong>chodzenie swoich praw jestniemożliwe, niewystarczające alboniepraktyczne, z czym spotykamy sięw przypadku kopiowania fragmentówdzieł chronionych prawem autorskimna potrzeby instytucji. Średniow ubiegłym roku członkowie IFRROwydali 17 proc. zebranych opłat nakoszty administracji, co oznacza, żejest to efektywna droga zarządzaniaprawami.14Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Licencje na fotokopiowanieOrganizacje typu RRO oferują dwa typylicencji: licencję ramową (zbiorczą)i licencję indywidualną. Głównym założeniemsystemu licencjonowania jestto, że kopiowanie nie powinno zastępowaćzakupu dzieła.Licencja ramowaLicencja ramowa zapewnia użytkownikowi„preautoryzację” <strong>do</strong> kopiowaniadzieła. Jest przyjęta po to, aby zaspokoićspontaniczne, nie<strong>pl</strong>anowane potrzebyskopiowania fragmentu dzieła.Istnieje standar<strong>do</strong>wy zestaw warunkówustanowionych dla kopiowania tegotypu, zawierający także ujednoliconąstrukturę opłat. Użytkownik w typowychsytuacjach może skopiować:• część publikacji. Z reguły 5 –15proc. publikacji, często określona jestprzy tym liczbowa granica stron, któremożna skopiować – na przykład 25 stronz jednej książki, ew. jeden rozdział,• <strong>do</strong> użytku osobistego, kopia niemoże być przekazywana dalej,• <strong>do</strong> niekomercyjnego użytku.Licencja indywidualnaJeśli użytkownik regularnie kopiuje więcejniż 5 -15 proc. dzieła na podstawielicencji zbiorczej, albo kopiuje książkę,która jest nie<strong>do</strong>stępna w sprzedaży, napodstawie odrębnego pozwolenia uzyskanegood autora i wydawcy, organizacjeRRO proponują model licencjiindywidualnej. W poszczególnychprzypadkach kopiowanie większychczęści, a w pewnych przypadkach takżecałych dzieł, jest <strong>do</strong>puszczalne.Różne modele operacyjneorganizacji typu RROIstnieją różne modele administrowaniaprawami <strong>do</strong> reprodukcji, zależne od krajowegoustawodawstwa. Niektóre bazująna prawie monopolu autorskiegoi upoważnienia <strong>do</strong> kopiowania są wydawanebezpośrednio i wyłącznie przezautorów i wydawców. Inne, jak wspomnianywcześniej model holenderskiczy szwajcarski, bazują na umocowaniachustawowych. W licznych krajach,także wśród 16 członków UE, w tymw Polsce, ustawodawca wprowadziłopłaty od urządzeń kopiujących i/lubopłaty od użytkowników. Opłata ta oznacza,że kiedy urządzenie jest kupowane,w cenie zawarte jest wynagrodzenie dlaposiadaczy praw autorskich, pobieraneprzez organizację RRO <strong>do</strong> dalszej dystrybucjiwśród autorów i wydawców.W informatorze targowym wydanym podczas 12. Krajowych Targów KsiążkiAkademickich Atena 2005 Olav Stokkmo stwierdził m.in.:W przypadku reprografii istnieją różne modele działania zależne od krajowych uregulowań.Polskie podejście jest specyficzne, choć po<strong>do</strong>bne rozwiązania stosują innekraje, w tym Niemcy, Austria, Hiszpania, Czechy, Słowacja, Słowenia, Węgryi Rumunia. (…) W porównaniu z innymi krajami, poziom rekompensaty z tytułu reprografiipowinien być w Polsce wyższy. Ponadto ważne jest, aby importerzy i sprzedawcysprzętu kopiującego przestrzegali prawa i płacili ustalone stawki, a państwowaadministracja wspomagała organizacje w ściąganiu pieniędzy, które są prawniezagwarantowane dla posiadaczy praw autorskich. (…) Nie jestem ekspertemw sprawach Polski, jednak – na tyle na ile zrozumiałem – wygląda, że istnieją dwieorganizacje zbierające opłaty od tych samych użytkowników, z tego samego tytułu.To nie jest – zgodnie z moją wiedzą – rozwiązanie popularne. W licznych krajach istniejewięcej niż jedna organizacja RRO. Jednakże udzielają one licencji i pobierająopłaty na różnych polach eks<strong>pl</strong>oatacji, za różne kategorie działań (…). Udział kopiowaniazagranicznych publikacji różni się w poszczególnych krajach. Generalnie jestto poniżej 20 proc., ale w Polsce powinno to być około 26 %. To ciągle znaczy, że każe3 z 4 złotych gromadzonych w Polsce zostaje w kraju.Często opłaty te pokrywają stratyz tytułu kopiowania na użytek prywatny,w niektórych krajach odszko<strong>do</strong>waniamiobjęte jest wyłącznie kopiowaniedla celów badawczych i edukacyjnych,w innych krajach obie formy kopiowania– na użytek osobisty i dla celówedukacyjnych/badawczych są objęteopłatami zbieranymi przez RRO. Różnorodnośćform jest znaczna, co utrudnia– jeśli nie uniemożliwia – porównaniesystemu opłat pomiędzy krajami. Ponadtow niektórych krajach, takich jakAustria, Belgia czy Niemcy, opłaty odurządzeń (equipment levy) są uzupełnianeopłatami od właścicieli punktówksero (operator levy), którzy także odprowadzająopłaty od każdej wykonanejkopii w swoim punkcie. Każdy kraj musizaadaptować odpowiedni system, biorącpod uwagę lokalne wymagania i warunki.IFRRO może przy tym asystować,jeśli zostanie poproszone o pomoc.IFRRO – Międzynaro<strong>do</strong>wa FederacjaOrganizacji Zbiorowego ZarządzaniaPrawem ZwielokrotnianiaIFRRO reprezentuje twórców i wydawców.Oferuje dwa rodzaje członkostwa– członkostwo zwykłe i stowarzyszone.Pierwsza z form jest zarezerwowanadla organizacji krajowej reprezentującejjednocześnie wydawców i autorów;to jest normalna, naturalna metodazbiorowego zarządzania prawami<strong>do</strong> reprodukcji reprograficznych. Drugityp – członkostwo stowarzyszone – jestprzeznaczone albo dla organizacji krajowych,które reprezentują tylko jednąkategorię uprawnionych <strong>do</strong> pobieraniaodszko<strong>do</strong>wań, tak jest w przypadku Kopipolui Polskiej Książki, albo dla krajowychi międzynaro<strong>do</strong>wych organizacjizrzeszających autorów lub wydawców,na przykład Federation of European Publishers(FEP), the European WritersCongress (EWC) i the European Artists(EVA). [PIK jest członkiem – obserwatoremIFRRO – przyp. red.] IFFRO liczy sobiełącznie 110 członków, z których 63posiada możliwości udzielania licencjina kopiowanie. W poprzednim roku finansowymzebrały one i rozesłały autoromi wydawcom na całym świecie 480milionów euro.Poszanowanie prawa autorskiegozachętą dla twórcówDla społeczeństwa ważny jest <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong>prac naukowych i literatury. Jednakżesektor działający w oparciu na ustawieo prawie autorskim wtedy może odgrywaćistotną rolę w gospodarce naro<strong>do</strong>weji rozwoju kulturalnym, kiedy jest odpowiedniochroniony, a prawa wynikającez własności intelektualnej – właściwiezarządzane. Stworzenie warunków, którebędą atrakcyjne dla inwestycji w sektorzepraw autorskich, jest wyzwaniem dlakażdego rządu. Odpowiedzialność zagwarantowanie, że prawa będą efektywniewykorzystywane, spoczywa na barkachposiadaczy praw autorskich orazich przedstawicieli. Właściwa ochrona,umożliwienie użytkownikom odpłatnego<strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> publikacji chronionychprawem autorskim i poszanowanie prawaautorskiego toruje drogę dla sytuacjiwin-win, w której każda strona – użytkownicy,posiadacze praw oraz społeczeństwo– wygrywa. Rolą organizacjizbiorowego zarządzania jest oferowaniestosownego <strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> twórczości orazochrona właścicieli przed łamaniem ichpraw autorskich.OLAV STOKKMO,SEKRETARZ GENERALNY IFRROTŁUM. RENEK MENDRUŃIFRROBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 15


AnalizaNiemcy, Anglia, PolskaReprografia i <strong>do</strong>zwolony użytek prywatnySpory wokół odbitek kserograficznychutworów, w tym całych pozycji książkowych,wpisują się w szerszy konfliktinteresów pomiędzy <strong>do</strong>stawcami i odbiorcamidóbr kultury/nauki. Konfliktten pojawił się jeszcze przed wprowadzeniemregulacji dziś traktowanych<strong>jako</strong> pierwociny prawa autorskiego– angielskiej ustawy Statute of Annez 1709 roku czy francuskiej ustawy z 19lipca 1793 roku. Co ciekawe, obie stronyod początku stoją na straży rozwojucywilizacji. Pierwsi twierdzą, że jedynieprawo <strong>do</strong> wyłącznej eks<strong>pl</strong>oatacji rezultatówwłasnego wysiłku – czyli tzw. monopolautorski – skłoni twórców (i wydawców),aby taki wysiłek podjąć. Drudzy,że ograniczony monopolem autorskim<strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> osiągnięć cywilizacjiutrudni podnoszenie poziomu wiedzy,co oznacza stagnację. Zważywszy, żeani jednym, ani drugim nie sposób odmówićracji, historia regulacji prawaautorskiego na świecie to trudna historiaprób poszukiwania równowagi.Z jednej strony obserwujemy wzmacnianiepozycji „<strong>do</strong>stawcy”. W Statute ofAnne autorzy mieli zagwarantowanyjedynie monopol odnoszący się <strong>do</strong> publikacjidzieła. Copyright Designs & PatentsAct z 1988 roku przyznaje twórcywyłączne prawo <strong>do</strong> eks<strong>pl</strong>oatowania,czyli: zwielokrotniania, opracowywania,rozpowszechniania i komunikowaniautworu. Z drugiej strony, w każdymsystemie prawa autorskiego pojawiłysię wyjątki od zasady, że utwór możnaeks<strong>pl</strong>oatować jedynie za zgodąuprawnionego/twórcy. Normy te określanesą <strong>jako</strong> ograniczenia prawa autorskiego,licencje ustawowe albo– jak w polskiej nomenklaturze – <strong>do</strong>zwolonyużytek utworów.Licencje ustawowe są rozwiązaniemracjonalnym. Niepożądane jestustanawianie norm, o których wia<strong>do</strong>mo,że nie będą przestrzegane. Takasytuacja może poważnie nadszarpnąćzaufanie <strong>do</strong> prawa. W <strong>do</strong>ktrynie <strong>do</strong>minujepogląd, że właśnie pragmatycznapostawa ustawodawców, którzy niechcieli tworzyć prawa martwego, zadecy<strong>do</strong>wałao tym, że w szeregu krajowychsystemów prawnych (w tym poniekądwzorcowych: francuskim i niemieckim)pojawiła się licencja usta-wowa obejmująca między innymi tzw.użytek prywatny. 1Istnieją inne ważne społeczne funkcjewprowadzenia licencji. Dozwolonyużytek prywatny ułatwia legalny <strong>do</strong>stęp<strong>do</strong> utworów na równi z innymi licencjamiustawowymi (w Polsce na przykładz przywilejem bibliotecznym z art. 28,działalnością dla <strong>do</strong>bra osób niepełnosprawnychz art. 33). Daje odbiorcomkomfort zapoznawania się z osiągnięciaminauki i kultury bez obawy, że możeto wiązać się z odpowiedzialnością zanaruszenie praw wyłącznych. Ponadto,<strong>do</strong>zwolony użytek prywatny usuwa kolizjępomiędzy wykonywaniem praw autorskicha prawem człowieka <strong>do</strong> poszanowaniasfery prywatności (wszak w tejsferze <strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> użytku prywatnego),dając pierwszeństwo prawu <strong>do</strong> prywatności.Rozwiązanie to można kwestionowaćw kategoriach aksjologicznych,ale wprowadza <strong>do</strong> systemu prawnegotak pożądany porządek.Niemiecki użytek prywatnyW Niemczech zwielokrotnianie utworówna użytek prywatny jest ustawowo<strong>do</strong>zwolone. Skłania to niektórychprzedstawicieli <strong>do</strong>ktryny <strong>do</strong> przyjęcia,że występuje w tym miejscu konstrukcjalicencji ustawowej.W języku ustawy z 9 września 1965roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych(z późniejszymi zmianami)oznacza to zezwolenia ustawowe nazwielokrotnienie utworów:– na potrzeby osobiste,– przez szkoły i inne instytucje edukacyjnena umieszczanie ich w podręcznikach,wypisach, materiałachdydaktycznych, czy zwielokrotnianienadań programów o charakterze edukacyjnym,– przez biblioteki i archiwa na określonepotrzeby.Generalnie <strong>do</strong>zwolone jest wykonywaniepojedynczych kopii utworóww przypadku prowadzenia działalnościnaukowej; umieszczenie ich w przeznaczonym<strong>do</strong> użytku wewnętrznegoarchiwum lub informacji o aktualnychwydarzeniach; korzystanie z utworówdla własnego użytku w inny sposób,pod warunkiem, że jest ono ograniczone<strong>do</strong> krótkich fragmentów opublikowanychutworów lub pojedynczychartykułów w gazetach lub czasopismach.Pomimo, że z <strong>do</strong>brodziejstwa tejostatniej formy mogą skorzystać równieżosoby prawne (także dla potrzeb działalnościzawo<strong>do</strong>wej – np. podnoszeniakwalifikacji), eks<strong>pl</strong>oatacja ta nadal kwalifikowanajest <strong>jako</strong> użytek prywatny.W pojęciu użytku prywatnego niemieści się zwielokrotnianie książekw całości, pełnych wydań gazet i czasopism,jak również zwielokrotnianienut. Pojęcie użytku prywatnego nieobejmuje baz danych oraz programówkomputerowych.W przypadku użytku osobistegonie ma w Niemczech znaczenia, czykopię wykonuje sam zainteresowany,czy też zleca on wykonanie kopii. Takieujęcie jest dziedzictwem tradycyjnegopostrzegania. Użytek prywatny byłtak uregulowany w niemieckiej ustawiez 1901 roku, ustawodawca w roku1965 zdecy<strong>do</strong>wał się tę konstrukcjęutrzymać, pomimo postępu technicznegooraz rozstrzygnięć orzecznictwa,idących w innym kierunku.W znanym orzeczeniu z 18 maja 1955roku 2 niemiecki Federalny Sąd Najwyższyuznał zwielokrotnianie ut-worówdźwiękowych przy użyciu magnetofonuza niemieszczące się w zakresie <strong>do</strong>zwolonegoużytku, nawet jeśli cel miałby byćstricte osobisty. Ograniczył w ten sposóbzastosowanie użytku prywatnego jedynie<strong>do</strong> kopiowania „ręcznego”, oddając tymnie<strong>jako</strong> intencje ustawodawcy z 1901 rokuoraz ówczesny sposób postrzeganiaproblemu. Uzasadniając rozstrzygnięcie,sąd podniósł, iż interesy twórcównie mogą ucierpieć wskutek rozwojutechniki. Rozstrzygnięcie to jednak byłoo tyle problematyczne, że praktycznieniemożliwe <strong>do</strong> wykonania. Ponadto,koli<strong>do</strong>wałoby z zasadą poszanowaniaprywatności tychże osób. Orzeczenieto jednakże pozostawało w mocy <strong>do</strong>maja 1964 roku 3 , kiedy Federalny SądNajwyższy uznał producenta sprzętunagrywającego za odpowiedzialnegoz tytułu czynu nie<strong>do</strong>zwolonego, polegającegona umożliwieniu naruszeniaprawa autorskiego (w pos-taci dźwiękowegozwielokrotniania utworówprzez osoby fizyczne na potrzeby osobiste;słowem – nagrywania). Jedno-16Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Analizawarto szereg umów regulujących kwestięzwielokrotnień reprograficznychw bibliotekach i opracowano ogólne regułykorzystania z utworów związanychz reprografią (tzw. licensing schemes).Obecnie działalność reprograficzna prowadzonaprzez dużych operatorów (takichjak uczelnie czy instytuty naukowe)opiera się na porozumieniach licencyjnychz podmiotami copyright i ustawowy<strong>do</strong>zwolony użytek praktycznie na tympolu nie funkcjonuje. W Anglii istniejąróżne związki wydawców i innych podmiotówpraw autorskich, które de factoudzielają licencji, ale ich działalność niema zakorzenienia ustawowego. Działają,bo tak jest wygodnie dla rynku.Ustawowe określenie <strong>do</strong>zwolonychczynności jest w systemie angielskimzwykle bardzo szczegółowe (co wynikaz ich wyjątkowego wobec praw wyłącznychcharakteru). Niemniej jednak<strong>do</strong>zwolona eks<strong>pl</strong>oatacja utworów,związana z działalnością badawcząi osobistymi studiami, wprowadzanie<strong>do</strong>określone pojęcie uczciwego postępowania.Do historii angielskiegoorzecznictwa przeszło dictum LordaDenninga M.R. w orzeczeniu Hubbardv. Vosper, iż uczciwe postępowanie tokwestia wrażenia. 6 Warto zaznaczyć,iż w orzecznictwie uznano za nieuczciwezwielokrotnienie utworu w okolicznościach,kiedy praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bnebyło jego nabycie. 7 Po<strong>do</strong>bnie, sądyniechętnie traktują kategorię uczciwegopostępowania w przypadku zwielokrotnieniautworu lub jego fragmentuw więcej niż jednym egzem<strong>pl</strong>arzu. 8Reprografia na użytek prywatnyw PolsceWykonywanie odbitek reprograficznychna użytek prywatny jest w świetle przepisówpolskiego prawa autorskiego <strong>do</strong>zwolone.Artykuł 23 ust. 1 (ustawa z 4 lutego1994 r. o prawie autorskim i prawachpokrewnych, tekst jednolity ogłoszonyw Dzienniku Ustaw z 2000 r., nr 80poz. 904, z późniejszymi zmianami, dalejUPA) stanowi, że bez zezwoleniatwórcy wolno nieodpłatnie korzystaćz rozpowszechnionych utworów w zakresiewłasnego użytku osobistego.(Z nielicznymi wyjątkami, np. bu<strong>do</strong>wywedług cudzego projektu architektonicznego,czy korzystania z elektronicznychbaz danych, spełniających cechyutworu – art. 23 ust. 1 zd. 2 ustawy).Tak zredagowana licencja daje użytkownikowiszeroką gamę możliwości,ponieważ pojęcie „korzystania z utworu”jest kategorią zbiorczą, obejmującąwszystkie formy (pola) eks<strong>pl</strong>oatacjiutworu. Do takiego wnioskunieuchronnie prowadzi analiza art.17 ustawy, w którym ustawodawcadefiniuje monopol autorski, określającgo <strong>jako</strong> wyłączne prawo <strong>do</strong> korzystaniaz utworu i rozporządzania nim nawszystkich polach eks<strong>pl</strong>oatacji.W odniesieniu <strong>do</strong> książek ustawanie przewiduje wyraźnych ograniczeńani co <strong>do</strong> objętości kopii, ani liczbyegzem<strong>pl</strong>arzy, choćby nawet miało tobyć zwielokrotnienie całości podręcznika,monografii czy słownika.Wspomniany brak wyraźnych ograniczeńnie oznacza, że panuje tu pełnaswoboda. Korzystanie w ramach<strong>do</strong>zwolonego użytku prywatnego musibowiem odbywać się w warunkachokreślonych przez UPA. Trzy warunki,o których mowa, to:1. korzystanie noszące cechy użytku„własnego” i „osobistego”;2. nieodpłatność korzystania;3. nienaruszanie – wskutek prowadzonejw ramach <strong>do</strong>zwolonego użytkueks<strong>pl</strong>oatacji – normalnego korzystaniaz utworu oraz słusznych interesówtwórcy.Użytek „własny” czyli towarzyskiUstawodawca nie precyzuje pojęć użytku„własnego” i „osobistego”. Kierującsię <strong>do</strong>słowną interpretacją, wypadałobyprzyjąć, że chodzi tu o eks<strong>pl</strong>oatacjęprowadzoną wyłącznie własnymi siłamii na własne (osobiste) potrzeby. Byłabyto wszakże interpretacja nieprawidłowa.Eks<strong>pl</strong>oatacja utworu zawsze wymagawsparcia ze strony urządzeń technicznych.Nawet w przypadku ręcznegoodwzorowywania utworów (którego <strong>do</strong>puszczalnośćbez zgody twórcy nie budziniczyich wąt<strong>pl</strong>iwości) potrzebny jestdługopis. Może to być równie <strong>do</strong>brzeskaner czy kserokopiarka.Ponadto, z art. 23 ust. 2 wynika,że użytek osobisty obejmuje eks<strong>pl</strong>oatacjęprowadzoną w kręgu bliskichosób (wynikającym z pokrewieństwa,powinowactwa lub stosunku towarzyskiego).Pojęcie to obejmuje osoby,które „nawiązały ze sobą ściślejszykontakt nieograniczający się <strong>do</strong>przedstawienia się sobie”. 9 Z kolei zasięg„związków osobistych” determinujeliczbę kopii, jakie można legalniewykonać. Nie jest tak, że liczbakopii objętych <strong>do</strong>zwolonym użytkiemprywatnym jest nieograniczona. Nieda się jej jednak określić a priori, ponieważliczba osób, z którymi pozostajesię w związkach osobistych, jestw każdym przypadku inna.W tym miejscu warto zwrócićuwagę na fakt, że nie ma znaczenia,skąd zleceniodawca ma książkę, którąchce skopiować na własny użytek.Może to być także książka wypożyczonaz biblioteki.W związku z „własnym użytkiem osobistym”pozostaje ważki problem wykonywaniakopii na zlecenie przez punktyksero oraz przez samego zainteresowanegona cudzym sprzęcie. W drugimprzypadku użytkownik <strong>do</strong>konujeczynności technicznych sam, co mabezdyskusyjnie cechy użytku własnegoi osobistego. W pierwszym przypadkupracownik punktu ksero nie wykonujetej kopii dla siebie, nie może zatemkorzystać z <strong>do</strong>brodziejstwa <strong>do</strong>zwolonegoużytku prywatnego. Ale czy w ogólejest on użytkownikiem, skoro nie jestzainteresowany utworem i spełnia rolę„ślepego narzędzia”? Może użytkownikiemjest zleceniodawca?Zróżnicowanie obu tych sytuacjimiałoby ten mankament, że działalnośćfunkcjonalnie tożsama traktowana byłabyraz <strong>jako</strong> naruszenie praw autorskich,a raz <strong>jako</strong> <strong>do</strong>zwolony użytek. Byłobyto rozróżnienie zupełnie nieczytelnedla przeciętnego uczestnika obrotu,a przez to nastręczające w praktyce licznychproblemów. Drogą wyjścia wydajesię przyjęcie stanowiska, że w obu przypadkachmamy de facto <strong>do</strong> czynieniaz dwiema kategoriami użytkowników.Do pierwszej należy osoba zainteresowanauzyskaniem kopii, jeżeli kopiama służyć własnemu użytkowi; możnają uzyskać bez zezwolenia twórcy. Dodrugiej kategorii należą wykonawcy kopiina zlecenie lub osoby u<strong>do</strong>stępniającesprzęt, a ta działalność nie mieścisię, w granicach <strong>do</strong>zwolonego użytkuprywatnego. Czy nie potrzebują one zezwoleniapodmiotów praw autorskichna tę działalność? Na pierwszy rzut okapotrzebują. Nie ma bowiem w polskiejustawie wyraźnej licencji odnoszącej się<strong>do</strong> działań reprograficznych. Problemokazuje się jednak bardziej złożony.Kluczowy 20 1Przepis art. 20 1 ust. 1 nakłada na posiadaczyurządzeń reprograficznych 10obowiązek opłat na rzecz twórców i wydawców,chyba że zwielokrotnianie odbywasię na podstawie umowy z uprawnionym.18Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Zawarte zastrzeżenie „chyba że zwielokrotnianieodbywa się na podstawieumowy z uprawnionym” zdaje się potwierdzaćtezę, że o licencji ustawowejnie ma w tym przypadku mowy. Niestety,wykładnia pozostałej części art.201 ust. 1 ustawy prowadzi <strong>do</strong> całkowicieprzeciwnej konkluzji. Prowadzeniedziałalności reprograficznej jest<strong>do</strong>puszczalne bez zgody podmiotówpraw autorskich. Albowiem – racjonalnieoceniając sytuację – ustawodawcanie nałożyłby opłat za działalnośćreprograficzną, gdyby uznał, żewymaga to zezwolenia podmiotu prawaautorskiego.Artykuł 20 1 znalazł się w UPA w wynikunowelizacji tej ustawy z 28 października2002 roku. Miał w założeniachwzmacniać pozycję twórców i wydawcówwzględem właścicieli punktów kseroi gwarantować, że uprawnieni otrzymająrekompensatę w związku z działalnościąpunktów. Opłaty, o których mowaw art. 20 1 ust. 1 ustawy, są pobieranei dzielone przez organizacje zbiorowegozarządzania prawami autorskimi – wskazanew rozporządzeniu z 27 czerwca2003 roku – Stowarzyszenie KOPIPOLz siedzibą w Kielcach (które działa narzecz twórców) oraz Stowarzyszenie„Polska Książka” (działające na rzecz wydawców).Kwoty uzyskane z tytułu opłatprzypadają twórcom i wydawcom w częściachrównych. (Z uwagi na ograniczoneramy niniejszego artykułu nie zajmujęsię problemem pobierania i dystrybucjiopłat, trafiających <strong>do</strong> tych samych stowarzyszeń,określonych w art. 20 ustawy– czyli od importerów sprzętu – <strong>jako</strong> żenie mają one bezpośredniego związkuz działalnością reprograficzną).Jeśli chodzi o twórców i wydawców,sens 20 1 nie jest jednak oczywisty. Okazałosię bowiem, że wskutek wprowadzeniaart. 20 1 przedsiębiorcy prowadzącypunkty ksero stracili – poniekąd słusznie– wszelkie zainteresowanie uregulowaniemrelacji z nimi na drodze umówlicencyjnych. Do nowelizacji UPA możnabyło argumentować, że posiadacze urządzeńreprograficznych prowadzą eks<strong>pl</strong>oatacjęutworów (bo to oni w końcu <strong>do</strong>konujązwielokrotnień), a więc potrzebujązgody autorów i wydawców. Po wprowadzeniuart. 20 1 siła takiej argumentacjizdecy<strong>do</strong>wanie zmalała.Zgodnie z art. 20 1 ust. 1 ustawy, opłatyuiszczane przez przedsiębiorców narzecz autorów i wydawców nie mogąprzekroczyć 3 proc. wpływów z tego tytułu.Redakcja przepisu zdaje się wskazywać,że chodzi tu o zwielokrotnianieutworów na własny użytek osobisty osóbtrzecich, a nie wpływy, np. z tytułu wykonywaniakopii <strong>do</strong>kumentów. Praktyka– usankcjonowana przepisami rozporządzeniaMinistra Kultury z 27 czerwca2003 r. w sprawie opłat – poszła jednakw innym kierunku. Podstawą obliczaniaopłat są ogólne wpływy przedsiębiorcy (§2 ww. rozporządzenia). Można by przypuszczać,że Minister Kultury wyeliminowałw ten sposób (inna rzecz, że jakbywbrew ustawie) konieczność weryfikacjiprzez właściciela punktu ksero – niepraktyczną,czy wręcz niemożliwą <strong>do</strong> <strong>do</strong>konania– co zostało skopiowane na własnyużytek osobisty, a co – nie. Przypuszczenietakie okazuje się jednak błędne.Konieczność <strong>do</strong>konywania takich ustaleńdalej istnieje, albowiem:– na rzecz autorów i wydawcówprzedsiębiorca płaci 1 proc. wpływów,gdy w działalności danego przedsiębiorcyutwory zwielokrotniane dla własnegoużytku osobistego mieszczą się w granicach25 proc. ogólnej liczby kopii,– 1,5 proc. wpływów – gdy nie przekraczają75 proc. kopii,– 3 proc. wpływów – gdy stanowiąwięcej niż 75 proc. kopii.Pozostaje pytanie: kto i jak ma tozbadać?Nieodpłatność użytku prywatnegoDrugim warunkiem użytku prywatnego,jest nieodpłatność eks<strong>pl</strong>oatacji.Po pierwsze, istnieje zakaz pobieraniaprzez użytkownika opłat. Dlatego, gdybyktoś wykonał odbitkę kserograficznąutworu dla przyjaciela, a następnie zażądałod niego wynagrodzenia, to jegodziałanie nie mieściłoby się w ramach<strong>do</strong>zwolonego użytku prywatnego.Po drugie, <strong>do</strong>zwolony użytek prywatnynie może przynosić korzyści majątkowychsamemu użytkownikowi. Postulatten jest problematyczny. Gdybykonsekwentnie wcielać go w życie, to<strong>do</strong>zwolony użytek prywatny w ogóle bynie istniał. Każda bowiem eks<strong>pl</strong>oatacjautworu, którą użytkownik prowadzi zadarmo, przynosi mu korzyść majątkowąw postaci zaoszczędzenia wydatku.Ponieważ przepis o <strong>do</strong>zwolonym użytkuprywatnym nie może być martwą literą,ten sposób interpretacji należy odrzucić.Problematyczne, choć notowanew starszym orzecznictwie są<strong>do</strong>wym 11 ,jest rozumienie tego wymogu <strong>jako</strong> zakazwykorzystywania użytku prywatnegodla celów związanych z prowadzeniemdziałalności gospodarczej. Jest to liniainterpretacji o tyle kłopotliwa, że raczejtworzy wąt<strong>pl</strong>iwości, niż je wyjaśnia. Jakbowiem traktować działanie np. lekarzalub prawnika, który zwielokrotnia artykułz branżowego czasopisma, aby podnieśćswoje kwalifikacje zawo<strong>do</strong>we? Istniejąinterpretacje, że takie działanie zawszemieści się w ramach <strong>do</strong>zwolonegoużytku prywatnego, ponieważ zasięg korzystaniaz utworu nie wykracza poza ramyzwiązków osobistych użytkownika. 12Osobiście nie podzielam tak kategorycznegopoglądu. Istota i sens <strong>do</strong>zwolonegoużytku prywatnego sprowadza się<strong>do</strong> korzystania z utworów w celach niezarobkowych.Dlatego, mimo trudnościpraktycznych, skłaniam się ku stanowisku,że w przypadkach problematycznych(jak chociażby podany wyżej przykład)wypada badać, czemu korzystaniez utworu faktycznie służy. Jeśli zmierzaono ogólnie <strong>do</strong> podniesienia kwalifikacji,można zgodzić się, że jest to użytek <strong>do</strong>zwolony.Jeśli jednak służy rozwiązaniukonkretnego problemu, jaki stanął przedużytkownikiem w jego życiu zawo<strong>do</strong>wym– przeciwnie, eks<strong>pl</strong>oatacja taka wymagazezwolenia twórcy.Zapominany art. 35Zgodnie z art. 35 ustawy, <strong>do</strong>zwolony użytek(w tym <strong>do</strong>zwolony użytek prywatny)nie może naruszać normalnego korzystaniaz utworu, ani godzić w słuszneinteresy twórcy. Pojęcia „normalnegokorzystania z utworu” oraz „słusznychinteresów twórcy” nie zostały <strong>do</strong>precyzowane.Jest to celowy zabieg, zapewniającyelastyczność przepisów. Artykuł 35stanowi dla użytkowników swoiste memento,że powinni korzystać z utworóww sposób możliwie najmniej uciążliwydla twórców, albowiem jeśli przekrocząwskazane w nim granice naruszą prawoautorskie ze wszystkimi tego konsekwencjami.Ma on jednak pewne wady.Ogólnikowość sformułowań art. 35 ustawywiąże się z trudnością zastosowaniaich w praktyce i brakiem pewności obrotu.Kwestia, czy określony interes twórcyjest słuszny, pozostanie zawsze dyskusyjna,a jej rozstrzygnięcie będzie różnew zależności od przyjętej hierarchii wartości.Na przykład danie pierwszeństwawartości, jaką jest swobodny <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong>dóbr kultury, <strong>do</strong>prowadziłoby <strong>do</strong> uznania,że działania twórców zmierzające <strong>do</strong>wzmocnienia ochrony prawnoautorskiejnie są podejmowane w ich słusznym interesie.Trudności te, oczywiście, ograniczająskuteczność art. 35. Niemniej jednaknie można mówić, że jest to normaAnalizaBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 19


Analizamartwa. Posługują się nią np. reprezentanciprzemysłu fonograficznego, próbującypowstrzymać ściąganie z <strong>Internet</strong>u<strong>pl</strong>ików MP3 z chronioną prawem autorskimmuzyką.Eks<strong>pl</strong>oatacja utworów, która pozbawiatwórcę możliwości zarabiania nawłasnej pracy, nie powinna być uznawanaza <strong>do</strong>zwolony użytek. Przy czymnależy zastrzec, że nie chodzi tu o każdedziałanie, które ogranicza <strong>do</strong>chódtwórcy. Chodzi o zjawisko, kiedy eks<strong>pl</strong>oatacjaobjęta <strong>do</strong>zwolonym użytkiem całkowiciepozbawia podmiot praw autorskich<strong>do</strong>chodu z eks<strong>pl</strong>oatacji dzieła lubrażąco <strong>do</strong>chód ten zmniejsza. Kwestii,czy jakaś postać eks<strong>pl</strong>oatacji utworunarusza normalne korzystanie, nie możnawięc rozstrzygnąć a priori. Rozstrzygnięcietakie może być <strong>do</strong>piero wynikiemanalizy skutków, jakie dana postać<strong>do</strong>zwolonego użytku przynosi.Rozważmy problem zwielokrotnianiaw ramach użytku prywatnego całychpodręczników. Takie działaniemogłoby być uznane za niemieszczącesię w ramach użytku <strong>do</strong>zwolonego,gdyby okazało się – w wyniku badań– że dany podręcznik przestał być kupowanyprzez osoby, dla których jestprzeznaczony (studentów), mimo żejest zalecany przez wykła<strong>do</strong>wców, lubna przykład sprowadzają go jedyniebiblioteki po to, by u<strong>do</strong>stępniać go <strong>do</strong>kopiowania, a zarazem podmiot prawautorskich <strong>do</strong> podręcznika nie osiąga<strong>do</strong>chodu, umożliwiającego mu prowadzeniedziałalności w sposób opłacalny,z tytułu udziału w opłatach określonychw art. 20 1 ustawy.Nie można zatem twierdzić, że zwielokrotnianiecałych utworów i w nieograniczonejliczbie kopii jest przez polskie prawo<strong>do</strong>zwolone bezwarunkowo. W konkretnymprzypadku może się okazać,że działanie takie nie odpowiada warunkom<strong>do</strong>zwolonego użytku i wymaga zezwoleniapodmiotu praw autorskich.PodsumowanieNa pierwszy rzut oka polskie prawodaje większe możliwości nielicencjonowanegozwielokrotniania utworówna użytek prywatny niż ustawodawstwaniemieckie i angielskie.<strong>Prawo</strong> angielskie ogranicza te możliwości<strong>do</strong> wykonywania kopii wyłączniena potrzeby działalności badawczeji osobistych studiów. <strong>Prawo</strong> niemieckiezaś – <strong>do</strong>puszczając zwielokrotnienia naużytek prywatny – zawiera kategorycznyzakaz kopiowania całych utworów.Ta większa swoboda, jaką cieszy się „prywatny”użytkownik utworu w Polsce, możejednak okazać się iluzoryczna. Zwielokrotnianiecałych utworów może bowiembyć w pewnych okolicznościachtraktowane <strong>jako</strong> naruszenie normalnegokorzystania z utworu, co automatyczniedyskwalifikuje taką działalność <strong>jako</strong><strong>do</strong>zwolony użytek. Ponadto, istnieją nagruncie prawa polskiego poważne wąt<strong>pl</strong>iwości,czy kopiowanie utworów objętelicencją ustawową może być <strong>do</strong>konywanew celach powiązanych z działalnościągospodarczą lub zawo<strong>do</strong>wą.Na miejscu pozostaje więc pytanie,czy <strong>do</strong>zwolony użytek osobistyw ujęciu polskiej ustawy o prawie autorskimi prawach pokrewnych pozostajefaktycznie tak istotnym zagrożeniem.I czy ewentualna eliminacja lubograniczenie tej licencji ustawowejjest w stanie coś zmienić. Mam co <strong>do</strong>tego poważne wąt<strong>pl</strong>iwości. Wyraźnyzakaz kopiowania całych utworów maduże szanse pozostania zakazem martwym.Łatwo sobie wyobrazić sytuacjęobchodzenia tego zakazu przez kserowaniekolejnych fragmentów utworuw różnych punktach usługowych lubnawet w tym samym, ale przez różneosoby. Należy pamiętać, że produkcjazabin<strong>do</strong>wanych egzem<strong>pl</strong>arzy książekbez wyraźnego zlecenia jest nielegalnai w obecnym stanie rzeczy. Całkowityzakaz zwielokrotniania reprograficznegoutworów pozostaje nie <strong>do</strong> wyegzekwowania,nie ma bowiem możliwościkontroli eks<strong>pl</strong>oatacji wszystkichurządzeń zwielokrotniających. Drogi<strong>do</strong> poprawy istniejącej sytuacji wypadaszukać gdzie indziej. Wydaje się, że systemobowiązkowych opłat uiszczanychprzez przedsiębiorców świadczącychusługi reprograficzne jest rozwiązaniemwartym utrzymania, mimo wszystkichswych wad. System ten jednak powinienzostać uproszczony, a same opłaty – byćmoże – wyższe. Najistotniejszym problememwymagającym rozwiązania sątrudne <strong>do</strong> praktycznej realizacji zapisyw ustawie o prawie autorskim i prawachpokrewnych oraz rozporządzeniu MinistraKultury z 27 czerwca 2003 roku, uzależniającewysokość opłat od liczby zwielokrotnieńna własny użytek osobisty lub<strong>do</strong>chodu z tytułu tych zwielokrotnień.Rozwiązaniem bardziej efektywnymbyłoby przyjęcie za podstawę obliczaniaopłat ogólnych przychodów przedsiębiorcyz tytułu usług reprograficznych.Drugim konkretnym rozwiązaniem, jakiesię rysuje, mogłoby być wyeliminowaniedwustopniowego podziału kwot pobranychz tytułu opłat od działalności reprograficzneji wprowadzenie zasady, żeorganizacje zbiorowego zarządzania pobierająceopłaty dzielą uzyskane kwotybezpośrednio między uprawnionych (repartycjibezpośredniej). Przykład ZAIKSpokazuje, że jest to technicznie możliwe.A zakończyć chciałbym uwagą trochęprzewrotną – skoro żadne z zainteresowanychśro<strong>do</strong>wisk nie jest za<strong>do</strong>wolonez istniejącego w Polsce systemu,to może świadczyć, że system ten jestprawidłowy. Jest bowiem efektem kompromisupomiędzy przeciwstawnymi interesami<strong>do</strong>stawców i odbiorców dóbrkultury. A z kompromisów, zwłaszczatak trudnych, nikt nie czerpie satysfakcji,ale to one pozwalają współistnieć.DR WOJCIECH MACHAŁAINSTYTUT PRAWA CYWILNEGOWYDZIAŁ PRAWA I ADMINISTRACJIUNIWERSYTET WARSZAWSKI1Z polskiej literatury zob. na ten temat:J. Barta, M. Czajkowska-Dąbrowska, Z. Ćwiąkalski,R. Markiewicz, E. Tra<strong>pl</strong>e <strong>Prawo</strong> autorskiei prawa pokrewne. Komentarz wydanie IV,Zakamycze 2005, str. 307.2IZR 8/54, 17 BGHZ 266, [1955] GRUR492; IZR 10/54, 20 UFITA 335 [1955].3[1965] GRUR 104.4Zob. np. Copinger and Skone-James onCopyright (13th Ed.) Lon<strong>do</strong>n 1991; H. Laddie,P. Prescott, M. Vitoria Modern Law of Copyrightand Designs (2nd Ed.) Lon<strong>do</strong>n 1995; W. R.Cornish Intellectual Property: Patents, Copyright,TradeMarks and Allied Rights (3rd Ed.).5W orzeczeniu w sprawie DeGaris v. NevilleJeffres Pidler Pty Ltd (1990) 18 IPR 292 sądzdefiniował pojęcie badań naukowych <strong>jako</strong>:wnikliwa i systematyczna analiza lub obserwacjadanego przedmiotu, prowadząca <strong>do</strong> ustaleniafaktów i zasad. Rozstrzygnięcie to zapadłowprawdzie na gruncie przepisów australijskiejustawy Copyright Act 1968; niemniej jednakmoże być posiłkowo powoływane <strong>jako</strong> precedensrównież przed sądami brytyjskimi.6[1972] 2 Q.B.84.7Zob. Associated Newspaper Group <strong>pl</strong>c v.New Group Newspapers Ltd [1986] RPC 515.8Zob. Sillitoe v. McGraw&Hillbrook Company(UK) Ltd [1983] FSR 545.9Tak S. Ritterman Komentarz <strong>do</strong> ustawyo prawie autorskim Kraków 1938, str. 117-118.Pomimo upływu czasu i wielokrotnej zmianystanu prawnego, pogląd ten zachował pełnąaktualność. Zob. E. Tra<strong>pl</strong>e w J. Barta, M. Czajkowska-Dąbrowska,Z. Ćwiąkalski, R. Markiewicz,E. Tra<strong>pl</strong>e, op.cit. str. 311.10Pod pojęciem których należy rozumiećkserokopiarki, skanery i inne po<strong>do</strong>bne urządzenia,umożliwiające pozyskanie kopii całościlub fragmentu opublikowanego utworu (art. 20ust. 1 pkt 2 ustawy, stosowany odpowiednio).11Zob. uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższegoz 8 lutego 1958 r. w sprawie CR658/57, opublikowanego w „Nowym Prawie”nr 10 z 1958 r.12Zob. E. Tra<strong>pl</strong>e w J. Barta, M. Czajkowska-Dąbrowska,Z. Ćwiąkalski, R. Markiewicz,E. Tra<strong>pl</strong>e op. cit. str. 310.20Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Propozycje zmianSporów wokół reprografii ciąg dalszy…Polska Izba KsiążkiPisze Wojciech Machała w niniejszymnumerze BA, że spory wokół odbitekkserograficznych utworów wpisują sięw konflikt interesów pomiędzy <strong>do</strong>stawcamii odbiorcami dóbr kultury/naukioraz że obie strony od początku stojąna straży rozwoju cywilizacji. Dodajmy,że tak zarysowany spór <strong>do</strong>tyczynie tylko kserowania, ale także <strong>do</strong>stępnościon line dzieł (chronionych prawemautorskim) w sposób niezgodnyz wolą ich autorów, to jest gratis. Jeślichodzi o autorów, to mamy tu <strong>do</strong> czynieniaz naruszeniem ich własności,a bardziej potocznie – kradzieżą. Niechcę wracać <strong>do</strong> starego jak świat problemuwłasności prywatnej – były jużsystemy, które próbowały się obyć beztego pojęcia. Wolę skoncentrować sięna możliwych konsekwencjach zwycięstwaopcji odbiorców dóbr kultury//nauki.Najpierw autorzy. Nie można powiedzieć,że jeśli wskutek powszechnego,bezpłatnego <strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> dóbrintelektualnych twórczość przestaniebyć finansowo opłacalna, to w ogólezaniknie. Być może sam pociąg <strong>do</strong> sławybędzie wystarczającym motywem;możliwe natomiast, że osiągniemystan <strong>do</strong>skonałej <strong>do</strong>stępności wszystkiego,co jest niewiele warte… Nie wymyślonobowiem <strong>do</strong>tychczas lepszejmotywacji dla ludzkich działań, niżmarzenia o bogactwie i sławie.A teraz wydawcy i producenci.Twórczość uzewnętrzniona na rynkujest biznesem. Pracuje w tej dziedziniebardzo wielu ludzi, którzy z obszernejoferty (większej, niż może pomieścićrynek) wybierają, a następnie opracowująwybrane przez siebie utwory.Wydawca własnym majątkiem zaręcza,że wybrane przez niego dzieło jestwarte zainwestowania – również przezodbiorcę. Kiedy Richard i Judy, twórcyniezwykle popularnego w Wielkiej Brytaniitelewizyjnego programu o książkach,ogłosili konkurs na powieść,otrzymali 46 tysięcy maszynopisów.Oczywiście tylko kilka z nich mogłobyć wybranych… Ci, którzy nie widządla siebie szansy w wydawnictwach,sami umieszczają swoje powieści w Internecie– bezkrytycznie i bez minimalnegochoćby opracowania redakcyjne-go. Tworzy się w ten sposób gigantycznyśmietnik, po którym nie wia<strong>do</strong>mo,jak się poruszać. Jeśli zatem wygrająodbiorcy z zarysowanej na wstępieopozycji, wydawcy i producenci stracąfinansową możliwość utrzymywaniaarmii ludzi, którzy zajmują się selekcjąi opracowaniem – merytorycznymi redakcyjnym. Opracowania te są najistotniejszew przypadku dzieł naukowychi edukacyjnych – nieopracowanyprofesjonalnie podręcznik niewielejest wart…Zwolennicy <strong>Internet</strong>u, bezpłatnegokopiowania i – ogólnie – powszechnej<strong>do</strong>stępności dzieł powiadają, iż niema co walczyć z wiatrakami, bo dziękibłyskawicznemu rozwojowi walka z nimijest beznadziejna. Ktoś niedawnonapisał w „Gazecie Wyborczej”, iż naściąganiu filmów i <strong>pl</strong>ików MP3 tracitylko czołówka, najpopularniejsi artyści,natomiast tzw. ogon tylko zyskuje,bo <strong>Internet</strong> pełni istotną funkcjępromocyjną. W myśl tego rozumowaniamożna i warto się wypromowaćkosztem kradzieży dóbr innych ludzi.Ciekaw jestem, jak zmienia się świa<strong>do</strong>mośćartysty, który dzięki takiej operacjiprzechodzi z ogona <strong>do</strong> czołówki– czy nadal pochwala kradzież swoich,tym razem, dóbr?Oczywiście powszechna <strong>do</strong>stępność,przysłowiowe „strzechy”, są marzeniemkażdego artysty. Muszą jednakistnieć mechanizmy rekompensująceartystom i wydawcom stratywynikające z powszechnego użytkustworzonych przez nich dzieł. Małokto zdaje sobie sprawę, iż wydawnictwaspecjalizujące się w książkachakademickich (tam poziom kompetencjiredaktorów musi być szczególniewysoki) funkcjonują wyłącznie dzięki<strong>do</strong>tacjom, czyli naszym – podatników– pieniądzom, ponieważ powszechnyproceder kopiowania akademickichpodręczników i skryptów całkowiciepozbawia te oficyny możliwości osiągnięciajakiegokolwiek zysku.W dziedzinie dóbr intelektualnychświa<strong>do</strong>mość prawna jest w Polsceniezwykle niska. Warto sobie uświa<strong>do</strong>mić,iż jeśli na przykład w jakimś krajupowszechna jest korupcja, to dziejesię tak zwykle dzięki społecznemuprzyzwoleniu i powiedzeniu: „przecieżwszyscy tak robią”. Tutaj jest po<strong>do</strong>bnie– niech ci „wszyscy” nie będą dla nasrozgrzeszeniem…W naszym kraju warto walczyć o to,by niezbędne opłaty za kopiowanie reprograficzneoraz internetowe były jaknajszersze i jak najniższe. Opłaty mogąbyć niskie, jeśli wszyscy użytkownicybędą płacić za korzystanie z dziełw każdej postaci.Tak oto okrężną drogą wróciliśmy<strong>do</strong> reprografii w Polsce. Przypomnijmyw najogólniejszym zarysie, na czympolega problem.<strong>Prawo</strong> zezwala na bezpłatne kopiowanieutworów w nielicznych jedynieprzypadkach, m.in. z tytułu własnegoużytku osobistego (w Polsce wolno kopiowaćw tym celu nawet całe utwory,w Unii tylko 10 <strong>do</strong> 15 proc. danegoutworu). Żadne prawo natomiastnie zezwala uniwersytetom, punktomkserograficznym lub nauczycielomkopiować wielokrotnie tych samychksiążek lub ich fragmentów dla całychgrup studentów czy całych klas.Ponadto kto kseruje książki chronionemusi uiszczać opłatę na rzecz wskazanychprzez ustawodawcę stowarzyszeń.Po<strong>do</strong>bnie dzieje się w przypadkusłuchania radia w miejscu publicznym(np. w firmie) lub nawet w przypadkusamego faktu posiadania radia lub telewizoraw firmie – należy płacić wtedyalbo abonament, albo ryczałt dlaZAiKSu.W krajach unijnych dawno zrezygnowanoz idealistycznego założenia,że można społeczeństwo wychowaći przekonać je, by zamiast kserowaniakupowało książki. Dlatego zamiastzakazywania, ściąga się pieniądze zakserowanie dzieł będących przedmiotemprawa autorskiego i rozdziela jepomiędzy posiadaczy praw autorskich– z reguły dzieląc po równo pomiędzyautorów i wydawców. Przeciętnie <strong>do</strong>chodyz tytułu reprografii w różnychkrajach wahają się od 20 <strong>do</strong> 60 milionóweuro. W zdecy<strong>do</strong>wanej większościkrajów europejskich ściąganiem i redystrybucjąpieniędzy za reprografięzajmuje się jedna firma – wiąże się toprzede wszystkim z wysokimi kosztamibadań rynku, które muszą być powta-Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 21


Polska Izba Książkirzane co kilka lat. U nas funkcjonujądwie konkurujące ze sobą firmy – Kopipoli Książka Polska.Oto lista spraw, które w moim przekonaniusą <strong>do</strong> załatwienia dla naszegośro<strong>do</strong>wiska:1) należy zabiegać o taką nowelizacjęprawa autorskiego, która <strong>do</strong>kładnieokreśli granice legalnego kopiowania(a zwłaszcza lepiej zdefiniuje pojęcie„<strong>do</strong>zwolonego użytku”). Warto też rozważyćwprowadzenie sankcji dla podmiotówłamiących ustawę o prawieautorskim w zakresie reprografii;2) rozporządzenie Ministra Kulturywymieniające urządzenia reprograficznepodlegające obowiązkowi płaceniaryczałtu zdecy<strong>do</strong>wanie powinnobyć rozszerzone o elektroniczne środkikopiujące; wysokość opłat określonychw rozporządzeniu powinna byćpodniesiona;3) należy przeprowadzić głębokiei <strong>do</strong>kładne badania rynku – jednolitedla całego rynku, przeprowadzonewspólnie przez obie organizacje zbiorowegozarządzania (Kopipol i KsiążkęPolską). Nie wolno pozwolić, byogromne środki były marnowane nadublowanie badań;4) obecnie naciski obu organizacjiskupiają się na producentach i importerachsprzętu, czyli na opłatach„levies”. Trzeba – po uzyskaniu niezbędnychzmian w prawie – skupić sięna ściąganiu należności od punktówkserograficznych. Nawet jeśli uznamyszkołę (postawową, gimnazjumi liceum) za nietykalne w kwestiachreprografii ze względów społecznych,nie ma żadnego powodu, by darowaćopłaty uniwersytetom, kopiującymksiążki naukowe na masową skalę;licencje powinny opłacać równieżwszystkie firmy posiadające kopiarkii inne urządzenia reprograficzne, czyliwszystkie firmy oraz urzędy państwowei samorzą<strong>do</strong>we. Kopipol i KsiążkaPolska zostały powołane <strong>do</strong> tego, abyte opłaty ściągać;5) wszystkie organizacje zbiorowegozarządzania prawami z tzw. „starej”Unii Europejskiej bezustanniepodkreślają, iż podstawową zasadąich funkcjonowania jest czystość,jasność i przejrzystość. Działają nazasadzie społecznego zaufania, alei społecznej kontroli, dzięki mandatowiprzyznanemu im przez posiadaczypraw autorskich. Należy i u nas stworzyćreguły takiej społecznej kontroli,aby nikt nie kwestionował czystościi przejrzystości funkcjonowania tychorganizacji.W ciągu ostatniego roku <strong>jako</strong> wiceprezesPIK podjąłem kilka działań,zmierzających <strong>do</strong> nawiązania roboczejwspółpracy obu polskich organizacjireprograficznych – Kopipolui Książki Polskiej. Powołana na WalnymZebraniu PIK grupa ds. reprografiispotkała się kilkukrotnie z udziałemprzedstawicieli obu organizacji, potemspotkania robocze odbywały sięw mniejszym gronie i miały charakteruzgadniania stanowisk między Kopipolema Książką Polską. Doprowadziłem<strong>do</strong> przyjazdu delegacji IFRRO <strong>do</strong>Warszawy (w jej skład wchodził OlavStokkmo, sekretarz generalny IFRRO– International Federation of ReproductionRights Organisations, AnneBergman-Tahon dyrektor FEP – Federationof European Publishers, a takżeszefowie European Writers Congressoraz Visual Arts Congress). Spotkanieodbyło się 2 grudnia 2005 roku, PiotrMańkowski – dyrektor Polskiej Książkioraz Mieczysław Poniewski – przewodniczącyKopipolu, w obecnościgości zagranicznych, wstępnie uzgodniliwtedy zasady współpracy międzyKsiążką Polską a Kopipolem. Następniecały zespół udał się na spotkaniez ministrem kultury, Kazimierzem M.Ujaz<strong>do</strong>wskim, który wyraził pełne zrozumieniedla problemu reprografiioraz konieczności zmian ustawodawczych(na poziomie ustawy i rozporządzenia).Obydwie organizacje reprograficznezobowiązały się przedstawići uzgodnić między sobą projekty zmian<strong>do</strong>tyczące reprografii w ciągu dwóchtygodni – niestety okres ten wydłużyłsię <strong>do</strong> czterech miesięcy.Obecnie projekt zmian w rozporządzeniuministra oraz kluczowego paragrafu20 1 prawa autorskiego jest jużgotów, czeka na decyzje nowej już RadyPIK oraz uzgodnienia z oboma organizacjamireprograficznymi.Jeśli chodzi o projekt porozumieniamiędzy Kopipolem a Książką Polską,to w skrócie należy powiedzieć, iż obieorganizacje (wg projektu Kopipolu),mając obowiązek inkasowania identycznychopłat od tych samych podmiotów,powinny być zainteresowaneobniżeniem kosztów swej działalnościi uzyskaniem tych samych informacjio strukturze kopiowania w celu <strong>do</strong>konaniarepartycji opłat, czyli podziałumiędzy uprawnione podmioty (po50 proc. dla autorów i wydawców).Warto zatem, aby obie organizacjeprowadziły wspólnie badania statystyczne<strong>do</strong>tyczące struktury kopiowania,wymieniały informacje o podmiotachwnoszących opłaty, wspólnie<strong>do</strong>konywały kontroli rynku reprografii,wspólnie prowadziły procesy są<strong>do</strong>weprzeciw podmiotom uchylającym sięod opłat, a także razem lobbowały zazmianami w prawie <strong>do</strong>tyczącym reprografii.Obie organizacje zaproponowałyPIK udział w swych władzachi członkostwo, a tym samym bieżącąkontrolę wszystkich poczynań. Kopipolzaproponował również, aby wydawcy– na podstawie uzyskanychwcześniej od Kopipolu informacjio strukturze kopiowania (czyje utworysą kopiowane i w jakiej proporcji)– sami <strong>do</strong>konywali podziału środkówpomiędzy swoich autorów, przynajmniej<strong>do</strong>póki uzyskiwane środki są stosunkowoniewielkie. To również wymagadecyzji Rady PIK.I ostatnia sprawa. Władze IFRROuświa<strong>do</strong>miły nam, iż prawo Unii Europejskiejnakazuje swoim członkompodpisywanie bilateralnych umóww zakresie reprografii, gwarantującychwzajemne wypłaty rekompensatza kopiowanie utworów zagranicznych.Nasze organizacje będą zatempodlegały stale rosnącemu naciskowii kontroli ze strony siostrzanychorganizacji zbiorowego zarządzaniaz zagranicy, które będą <strong>do</strong>magały sięswoich pieniędzy. Warto zatem <strong>do</strong>prowadzić<strong>do</strong> rychłego rozwiązaniaproblemu reprografii w Polsce, tymbardziej, że wartość odszko<strong>do</strong>wańoblicza się nawet na 100 mln złotychrocznie. Wydaje się, że ta wielkośćrealnie odpowiada stratom ponoszonymprzez autorów i wydawców. Jesto co walczyć.PIOTR MARCISZUKP.S. 19 maja 2006 na Walnym ZgromadzeniuCzłonków Polskiej Izby Książkizostałem wybrany na stanowisko prezesaIzby na najbliższą, czteroletniąkadencję. Na swym pierwszym posiedzeniuw dniu 31 maja 2006 nowa RadaPIK podjęła decyzję, iż jednym z priorytetówjej działania jest problem reprografiii nielegalnego kopiowania książek.Został powołany zespół, który podejmiedziałania, zmierzających <strong>do</strong> zmianystanu faktycznego i prawnego. W jegoskład weszli Andrzej Kosowski, PiotrDobrołęcki i Grzegorz Majerowicz.22Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


OpinieW odniesieniu <strong>do</strong> art. 28 prawa autorskiego, trzeba zwrócić uwagę na zmianębrzmienia ustawy wraz z nowelizacją w 2004 roku. Poprzednio biblioteki,archiwa i szkoły były uprawnione <strong>do</strong> sporządzania pojedynczych egzem<strong>pl</strong>arzy„nie<strong>do</strong>stępnych w handlu”. Należy podkreślić, że Ustawa nie mówio kopiowaniu, lecz o sporządzaniu egzem<strong>pl</strong>arzy, a więc nie określa technikizwielokrotniania.Aktualne brzmienie Ustawy <strong>do</strong>puszcza możliwość sporządzania egzem<strong>pl</strong>arzyutworów rozpowszechnionych, bez względu na ich <strong>do</strong>stępność w handlui nie ogranicza <strong>do</strong> pojedynczych egzem<strong>pl</strong>arzy. Według mojej wiedzy zmianatego punktu, tj. p. 2 art. 28, nie była konsultowana ze śro<strong>do</strong>wiskiem wydawców.Jeszcze w tekście „Ustawy z dnia 5 marca 2004 r. o zmianie ustawyo prawie autorskim i prawach pokrewnych” uchwalonej przez Sejm i przekazanej<strong>do</strong> Senatu tej zmiany nie było. Wprowadził ją Senat. Jest to prawneusankcjonowanie tego, co <strong>do</strong>tychczas w ukryciu czyniły tylko niektóre biblioteki.Teraz bez większych obaw mogą to czynić całkiem jawnie i zamiastkupować nowe książki – mogą kopiować lub stosować bardziej nowoczesnemetody reprografii. Ustawa jest niespójna, gdyż nadal obowiązuje art. 35mówiący, że „<strong>do</strong>zwolony użytek nie może godzić w słuszne interesy twórcy”.Potęguje on konflikt między właścicielami praw autorskich a instytucjamibibliotecznymi.Podręczniki akademickie rozchodzą się w minimalnych nakładach. Niemożna więc mówić, że powyższe rozwiązania dzieją się bez szkody dla autorai wydawcy. Nakład podręcznika będzie bowiem pomniejszony o kopie, jakiesporządzają biblioteki akademickie. Boję się, że to zjawisko będzie narastać.powielenie jej lub zlecenie powieleniai dalsze korzystanie z powielonegoegzem<strong>pl</strong>arza. Nie wolno jedynietakiego powielonego egzem<strong>pl</strong>arzasprzedać. Jest to moim zdanieminterpretacja wypaczająca intencjeustawodawcy. Zakres własnego użytkuosobistego ustawodawca wyznaczyłpoprzez określenie relacji łączącejwłaściciela egzem<strong>pl</strong>arza z kręgiemosób, a nie jedynie poprzez wyznaczeniecelu, <strong>do</strong> jakiego ma służyćksiążka. Nie każdy użytek osobistyjest więc „<strong>do</strong>zwolonym użytkiemosobistym”. Ustawodawca wyraźniezaznaczył „własnego użytku osobistego”.Gdyby chodziło jedynie o użytekosobisty zbędne byłoby określenie„własnego”.„Ustawa o prawie autorskim i prawachpokrewnych” ma na celu ochronęwartości intelektualnych, a nie zapisanegopapieru. Rozszerzona interpretacjaużytku osobistego wypaczasens tej ustawy. O intencji ustawodawcyświadczy art. 35, który mówi:„Dozwolony użytek nie może naruszaćnormalnego korzystania z utworulub godzić w słuszne interesy twórcy”.Zwielokrotnianie egzem<strong>pl</strong>arzyutworu nie jest normalnym korzystaniem,a wykonywane masowo z pewnościąw sposób zasadniczy naruszainteresy twórcy.Chciałabym również zwrócić uwagęna art.16, który mówi: „Jeżeli ustawanie stanowi inaczej, autorskie prawaosobiste chronią nieograniczonąw czasie i niepodlegającą zrzeczeniusię lub zbyciu więź twórcy z utworem,a w szczególności prawo <strong>do</strong>(…) punkt 3 – nienaruszalności treścii formy utworu oraz jego rzetelnegowykorzystania, (…) punkt 5 – nadzorunad sposobem korzystania z utworu”.Czy powszechne zwielokrotnianiezarówno fragmentów, jak i całychutworów nie narusza niezbywalnychpraw osobistych autora? W jaki sposóbmoże on pełnić nadzór nad sposobemkorzystania z utworu, skoroprzemysł reprograficzny nie potrzebujejego zezwolenia?Ustawa o prawie autorskim i prawachpokrewnych niestety nie grzeszyspójnością. Dlatego też możliwesą daleko różniące się interpretacje.Artykuły 20 i 20 1 określające zasadyi wysokości rekompensat za zwielokrotnianieutworów dla własnegoużytku osobistego <strong>do</strong>puściły możliwośćzwielokrotniania. Dopuszczającją, ustawodawca nie wprowadziłzmian w art. 23 i nie określił wprost,kiedy i w jakiej sytuacji można zwielokrotniać.Czy można zwielokrotniaćcałe utwory, czy fragmenty? A jeślifragmenty, to o jakiej objętości?Brak jest więc spójności pomiędzyart. 20 i 20 1 i art. 23, a nawet możnazaryzykować twierdzenie, że istniejesprzeczność, którą ustawodawcapowinien jak najszybciej usunąć. Zagwarantowanieprawne rekompensat,pomimo że ciągle istnieją one jedyniena papierze, uspokoiło sumieniai sprawiło, że zwielokrotnianie narastalawinowo.Jednocześnie pojawiły się konkurencyjnetechniki zapisu i rozpowszechniania.Można zrozumieć, żezawsze rzeczywistość wyprzedza i będziewyprzedzać rozwiązania prawne,jednak w Polsce ten rozdźwięk pomiędzyrzeczywistością a rozwiązaniamiprawnymi (szczególnie egzekucją prawa)jest zbyt duży. Na niektórych polachochrona własności intelektualnejjest fikcją. Taka sytuacja może <strong>do</strong>prowadzić<strong>do</strong> maksymalnego ograniczeniana polskim rynku nowych książeknaukowych i akademickich, a to z kolei<strong>do</strong>prowadzi <strong>do</strong> obniżenia poziomuedukacji i nauki. Piszę ograniczenia,a nie całkowitego braku tych książek,gdyż zawsze znajdą się zapaleńcy, którymwystarczy satysfakcja z faktu, żesą chętni <strong>do</strong> korzystania z ich książek.ANIELA TOPULOSTym niemniej efekty końcowe tego procesudla polskiej nauki i polskiej kulturybędą opłakane.Zdumienie wzbudza bardzo słabaświa<strong>do</strong>mość zagrożeń wynikającychz nierespektowania prawa <strong>do</strong>własności intelektualnych równieżwśród elit. Często słyszy się, że kopiowanieto proces, którego nie możnazatrzymać. Oczywiście, nie możnai nie należy hamować technik reprograficznych,ale nie znaczy to, że niemożna chronić własności intelektualnej.<strong>Prawo</strong> można tak <strong>do</strong>precyzować,żeby maksymalnie ograniczyć możliwośćróżnych interpretacji, a właścicielipunktów reprograficznych zobowiązać<strong>do</strong> rejestrowania tytułówutworów, których fragmenty są powielane.Ustawowo określić wielkośćtych fragmentów. Taka rejestracjaumożliwiłaby organizacjom zbiorowegozarządzania prawami autorskimii prawami pokrewnymi na właściwypodział środków pozyskiwanychna rzecz autorów i wydawców. Oczywiście,wielu właścicieli punktówreprograficznych ma przestarzałysprzęt i konieczność rejestracji uczynitego typu usługę nieopłacalną. Tenfakt nie powinien jednak przemawiaćza tym, by nadal swobodnie okradaćautorów i wydawców, a także godzićsię na obniżanie poziomu edukacjii nauki w naszym kraju.ANIELA TOPULOS, WNT24Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Nie ma wspólnoty poglądówAnkietaOpinieW trakcie prac nad niniejszym numerem„Biblioteki Analiz” zwróciliśmysię z pięcioma pytaniami <strong>do</strong>wielu wydawców akademickich i naukowychw Polsce. Na pytania odpowiedziało11 osób: WłodzimierzAlbin – prezes zarządu wydawnictwaWolters Kluwer Polska (dawniejPWP); Paweł Esse – dyrektorgeneralny wydawnictwa C.H. Beck;mec. Maria Grzeszczyk – reprezentantprawny PWN; Bogusława Idzik– sekretarz wydawnictwa AWF Wrocław;Jan Kiryjow – dyrektor wydawnictwaSGGW; Monika Kulesza-Czupryn– zastępca redaktora naczelnegopublikacji akademickich LexisNexis; Joanna Ziemiecka – redaktornaczelna publikacji akademickichLexis Nexis; Marek Rostocki – prezeszarządu WAiP; Witold Szlęzak– dyrektor wydawniczy Lexis Nexis;Danuta Trzpil – menadżer ds. edytorsko-technicznychLexis Nexis.Czy znają Państwo obecną sytuacjęprawną i organizacyjną <strong>do</strong>tyczącą reprografiiw Polsce?Znamy zapisy w prawie autorskimi wiemy jak działa system reprografii,natomiast osobiście nie poświęcamtemu problemowi wiele czasu, ponieważnie wierzę w konkretne efekty.Powiem brutalnie: pracujemy w środkumiasta, 3-4 przystanki tramwajemod być może największego jarmarkupodróbek w Europie, czyli StadionuX-lecia. I nikogo ta de facto przestępczadziałalność nie boli. Taki jest stanświa<strong>do</strong>mości w naszym społeczeństwie,jeśli chodzi o ochronę własnościintelektualnej. Nie wierzę, żebydziałania administracyjne, nawetwsparte akcjami służb specjalnychi policji przyniosły konkretną i trwałąpoprawę. Wydawcy muszą szukaćrozwiązań w ekonomii skali, konsolidacji,outsourcingu usług wydawniczych,a w efekcie w niższych kosztachwytworzenia książek – na arkuszwydawniczy – i w niższych kosztachdystrybucji.MAREK ROSTOCKITak, ale jej nie analizujemy, bo nie wierzymy,że coś <strong>do</strong>staniemy.WŁODZIMIERZ ALBINSytuację prawną i organizacyjną <strong>do</strong>tyczącąreprografii w Polsce znam bardzoogólnie. Jesienią ub. roku otrzymałemod firmy z Krakowa prośbęo przesłanie wykazu wydanych w latach2004-2006 książek z mglistą obietnicąotrzymania rekompensaty z tytułuich kopiowania, w bliżej nieokreślonychwysokości i terminie.JAN KIRYJOWW Polsce działają dwie organizacje Kopipoli Polska Książka. Organizacje te sąuprawnione <strong>do</strong> pobierania opłat (3 proc.)od producentów i importerów z tytułusprzedaży urządzeń i nośników umożliwiającychpozyskiwanie kopii dzieła.Ustawa stanowi, iż twórcom i wydawcomma przypadać po 50 proc. z kwotyuzyskanej przez te organizacje. Trudnopowiedzieć, jak wygląda naprawdę tenpodział, ponieważ nasze wydawnictwonigdy nie otrzymało środków w ramachrepartycji. Kilka lat temu redakcja czasopisma„Człowiek i Ruch” starała sięw Kopipolu o zrefun<strong>do</strong>wanie honorariówdla autorów. Niestety, zostaliśmy zignorowani,nie otrzymaliśmy ani środków,ani wyjaśnień. Inną ważną sprawą jestniejednoznaczna interpretacja tzw. osobistegoużytku, co też utrudnia rozwiązanieproblemu reprografii. Najtrudniejszyjednak problem to niska świa<strong>do</strong>mośćspołeczeństwa, być może, wynikającaz braku sankcji karnych.BOGUSŁAWA IDZIKTo błąd, że istnieją dwa stowarzyszeniazajmujące się pobieraniem opłatod posiadaczy urządzeń reprograficznych,którzy prowadzą działalność gospodarcząw zakresie zwielokrotnianiautworów dla własnego użytku osobistego.Ale od początku były tylko problemy.Stowarzyszenia te, po zebraniu opłatmają problemy z ich podziałem pomiędzyuprawnionych. Z Kopipolu i tak niemożemy ich <strong>do</strong>stać, bo to stowarzyszeniedzieli pieniądze wśród autorów, alez przeprowadzonych przez nich badańwynika, że jesteśmy najbardziej „kserowanym”wydawnictwem w Polsce. NatomiastPolska Książka, która powinnanam wypłacać odpowiednią częśćopłat, skoro jesteśmy jednym z głównychzainteresowanych, w ogóle <strong>do</strong> nassię nie zwracała. W końcu sami wystąpiliśmy<strong>do</strong> nich, <strong>do</strong>wiedzieliśmy się, żetrzeba wypełnić stosowną ankietę, coteż uczyniliśmy. I tyle na razie. Zobaczymy.Chciałabym przy okazji zwrócićuwagę, że istnieje rozporządzenie ministrakultury, o którym nikt nie pamięta,które stwierdza, że tworzy się jakiśorgan <strong>do</strong> walki z naruszeniami prawaautorskiego. Jest to Zarządzenie nr 83Prezesa Rady Ministrów z dnia 9 listopada2000 roku. Ze zdziwieniem przeczytałam,kto wchodzi w jego skład.Otóż są to: minister kultury, sekretarzstanu z MSWiA, podsekretarze wyznaczeniprzez Ministerstwa: Finansów,Sprawiedliwości, Edukacji, Nauki, KancelarięPremiera, Komitet Integracji Europejskiejoraz członków wyznaczonychprzez Główny Urząd Ceł, Generalny InspektoratCelny, Komendanta GłównegoStraży Granicznej i KomendantaGłównego Policji. Kto pamięta, że takizespół w ogóle istnieje? I czy on możedziałać? Jaki to ma sens? A punktówkserograficznych jest coraz więcej.MEC. MARIA GRZESZCZYKRozwiązania organizacyjne znam pobieżnie.Wiem, że istnieją dwie organizacje:Polska Książka i Kopipol. Wiemteż, że powinny się one zajmować przekazywaniempieniędzy pobranych odfirm zarabiających na ksero i w dużejmierze rekompensujących straty wydawcówi autorów. Niestety, nie mamyz żadną z tych firm <strong>do</strong> czynienia, dlategoże praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bnie nie wierzymy,by funkcjonowały one sprawnie.PAWEŁ ESSENasze opinie są zbieżne z wiedzą i opiniamidyrektor WNT Anieli Topulos, RedaktorNaczelnej Publikacji HumanistycznychPWN Anny Kędziorek czy teżSekcji Wydawców Akademickich i NaukowychPIK. Śledzimy zmiany w prawieautorskim i stwierdzamy, że idą w niekorzystnymdla nas – wydawców i autorów– kierunku. Uważamy, mówiąc najkrócej,że prawo autorskie w tym zakresiejest kryminogenne i zabija polską naukę.Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 25


OpinieWia<strong>do</strong>mo, że zjawiska nie powstrzymamy.Ważne, by przepisy były jednoznaczne,a obecnie nie są. Ważne, by ich interpretacjabyła jednoznaczna, a nie jest(patrz: profesorowie Barta i Markiewiczi profesor Błeszyński, mec. Karpowicz;dziennikarze – Joanna Hetman i inni,porównaj sprawy i wyroki są<strong>do</strong>we <strong>do</strong>tyczącekserowania z poszko<strong>do</strong>wanymistronami, tj. wydawnictwami prawniczymi;patrz artykuły w „Bibliotece Analiz”i „Portalu Księgarskim”).DANUTA TRZPILNa ile szacują Państwo skalę kopiowaniaksiążek waszej oficyny? (Przedewszystkim z punktu widzenia strat finansowych).Trudno mi odpowiedzieć, jakiego rzędusą to straty. Wiem na pewno, że książkinaszej oficyny są kserowane, zgłaszająto prowadzący zajęcia i studenci!BOGUSŁAWA IDZIKSkalę kopiowania książek naszej oficynyszacuje na około 20-30 proc. wartościnakładów w cenach zbytu.JAN KIRYJOWNie wiem, na pewno sporo. Jestem,mam nadzieję, realistą. Wiem, że niewygram z działalnością przestępczą,polegającą np. na rozsyłaniu przez <strong>Internet</strong><strong>pl</strong>ików zeskanowanych książek.Tak samo nic nie poradzę, jeśli ktośbędzie chciał skserować całą książkęi zapłacić za to 10 zł. Ale patrzę teżna krajowy rynek wydawniczy okiemanalityka i widzę, że segment książkiakademickiej i profesjonalnej rozwijasię. Proszę spojrzeć na wyniki za2005 rok PWP, Helionu oraz OnePressczy GWP. Rynek książki akademickieji profesjonalnej jest wart dzisiajw Polsce 600-700 mln złotych – i wciążsystematycznie rośnie. Dzisiaj najbardziejzagrożeni są wydawcy podręcznikówakademickich, a już szczególniew dziedzinach nauk technicznychi przyrodniczych, gdzie niemożliwe jestzrobienie książki tanio. Proszę bardzo– mam w rękach książkę WNT „Systemyrozproszone” A. Tanenbauma –znakomity podręcznik, bardzo staranniewydany, cena katalogowa 112 zł.Idealny kandydat <strong>do</strong> nielegalnego kopiowaniaw każdej formie. Takiej książkinie da się jednak wytworzyć tak, abykosztowała 35 zł. I choć bliski jest miliberalizm gospodarczy i niechętniepatrzę na zbyt dużą interwencję państwaw gospodarkę, to systematyczneograniczanie i tak bardzo małychkwot przeznaczanych przez państwona <strong>do</strong>finansowanie podręczników akademickichbez wahania określiłbym <strong>jako</strong>skandal.MAREK ROSTOCKICiężko mi mówić na temat całej oficyny.Nie wszystkie książki są kserowane.Najbardziej kserowane są te tytuły,które <strong>do</strong>tyczą rynku akademickiego,a więc tam, gdzie zestawienie cenyz możliwościami rynku jest najbardziejdrastyczne i tam, gdzie łatwość kserowaniai przyzwyczajenie <strong>do</strong> kserowaniajest najbardziej rozpowszechnione.Wyodrębniłbym dwa tego typu bloki:rynek akademicki, tzn. wszystkie naszepodręczniki <strong>pl</strong>us cała literatura akademicka,ale też widzimy i drugi proces,który <strong>do</strong>tyczy naszych magazynów(dwutygodników, miesięczników), prasyfachowej. Tam, niestety, też kserujesię całe artykuły albo wręcz, co o zgrozozauważyliśmy w niektórych kancelariachadwokackich, kseruje się całenumery – po prostu zamiast zamówić,kopiuje się i rozdziela się adwokatomna biurko skserowane egzem<strong>pl</strong>arze,np. Monitora Prawniczego. Bez wchodzeniaw szczegóły możemy oględnieocenić te kwoty lekko na 0,5-1,5 mlnzł, traktowane przede wszystkim <strong>jako</strong>spadek sprzedaży – są to <strong>do</strong>ść szerokiewidełki; możemy je zawęzić nawet <strong>do</strong>1-1,5 mln na wspomnianych grupachproduktów. Nie chcę też mitologizowaćtego tematu, tzn. nie powiem od razu,że gdyby teraz nie kserowano, obrotywydawnictwa wzrosłyby o 100 proc.– tak, niestety, by nie było. Ale nadalsą to pokaźne kwoty dla wydawnictwa,które ma trzydzieści parę mln obrotu.PAWEŁ ESSEZnając nakłady nasze i mniej więcejnakłady konkurencji (inne wydawnictwaprawnicze) oceniamy, że na każdyegzem<strong>pl</strong>arz sprzedany przypada od 2<strong>do</strong> 4 kopii ksero.WITOLD SZLĘZAKNie mamy takich danych, ani nie jesteśmyw stanie ich z<strong>do</strong>być. Jedyniew przypadku podręczników możemyszacować straty, patrząc na różnicęmiędzy naszą sprzedażą a liczbąstudentów, którzy powinni uczyć sięz danego podręcznika. Pewną wskazówkąjest różnica między sprzedażąspecjalistycznych książek a liczbą potencjalnychklientów. Oczywiście trudnooczekiwać, żeby książkę kupiło 100proc., ale jeśli kupuje kilka procent,to daje <strong>do</strong> myślenia. Na pewno tracimyna rynku akademickim powyżej 25proc. sprzedaży.WŁODZIMIERZ ALBINW 2001 roku na zlecenie PWN niezależnebiuro badania opinii przeprowadziłobadania wśród studentów na tematkserowania. Na tej podstawie wyliczamy,że w tym czasie traciliśmy rocznieokoło 8 mln zł przychodu, liczonegow cenach zbytu wydawnictwa.MEC. MARIA GRZESZCZYKJakiego rodzaju rekompensaty oczekiwalibyPaństwo z tego tytułu?Oczekiwałabym np. 1/3 <strong>do</strong>płaty <strong>do</strong> wydaniaprac naukowo-dydaktycznych,aby obniżyć cenę jednostkową książek.Dzięki temu będą tańsze i ich kopiowanienikomu nie będzie się opłacać.BOGUSŁAWA IDZIKNie oczekujemy rekompensaty, ale stanowczychdziałań: od uczelni i kadrynaukowej – zakończenia tolerowaniasytuacji, w których na terenie uczelnidziałają nielegalne kopiarnie masowopowielające podręczniki i książki,od organów wymiaru sprawiedliwości– nietolerancji w stosunku <strong>do</strong> łamaniapraw autorskich.WŁODZIMIERZ ALBINOczekiwalibyśmy oczywiście rekompensatyfinansowej, problemem jednakjest oszacowanie skali zjawiska– skoro kopiuje się w całej Polsce –zwłaszcza w takich przypadkach, kiedyrobią to rodzice studentów i ucznióww miejscu swojej pracy, nie ponoszącżadnych kosztów.JAN KIRYJOWNa pewno jakąś część tych 8 mln. Zdajemysobie sprawę, że badania i kosztfunkcjonowania organizacji wymaganakładów.MEC. MARIA GRZESZCZYKGeneralnie, nie chcemy żadnej rekompensaty.Obcinamy łapę socjalizmu,wyciąganą po jakąkolwiek rekompensatę.Chcemy po prostu zdrowego,wolnego rynku, takiego, w któ-26Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


ym jesteśmy wynagradzani za to, cosami stworzymy. Chcielibyśmy, żebyproceder kserowania był zminimalizowany,ale wiemy, że jest to niemożliwe.Ogólnie jednak, nasze nastawieniejest takie: wolimy czyścić system,bo chcemy mieć zdrowe serce niżcztery by-passy i pompkę. Jeśli mówilibyśmyo rekompensatach, to życzylibyśmysobie <strong>do</strong>kładnego wyrównaniastrat z tytułu kserowania, czyli rekompensaty<strong>do</strong> poziomu odpowiednio wyliczonegozysku od utraty obrotu rzędu1,5 mln zł.PAWEŁ ESSEFinansowej, ekwiwalentnej <strong>do</strong> skalizjawiska. Oczekiwalibyśmy też, by systemegzekwowania opłat był sprawny.Myślę, że dla ekwiwalentności opłatistotne jest też, by możliwa była kontrolaprzede wszystkim skali zjawiskakserowania, jak i funkcjonowania systemuściągania opłat.JOANNA ZIEMIECKACzy orientują się Państwo, jakie rozwiązania(prawne, organizacyjne) funkcjonująw innych krajach?Nie orientuję się, jak rozwiązywanajest ta sprawa na Zachodzie. Słyszałem,że np. w Norwegii każda kopiajest opodatkowana, a wpływy z tegotytułu są dzielone między stowarzyszeniaautorów i wydawców.tamtejsi wydawcy nie ponoszą tak dalekoidących strat. Rynek akademickijest tam ujęty w pewne karby przyzwyczajenia,gdzie księgarz nie wyda książki<strong>do</strong> skserowania w punkcie obok i nieprzyjmie jej z powrotem <strong>jako</strong> zwrotu,a takie wypadki mają miejsce w Polsce.Tego typu problemy trafiają nainny, nie tak podatny grunt, gdzie obowiązujepewien wzorzec wychowania,ułożony przez pokolenia. Nie patrzy siętak przez palce. Tam podręczniki też sąodpowiednio drogie, np. duży komentarzw Szwajcarii kosztuje w przeliczeniuna złotówki 600-700 zł. Po<strong>do</strong>bnietamtejszy księgarz by nie przyjął książkiz powrotem – no trudno, trzeba myślećco się kupuje. Wia<strong>do</strong>mo też, żenikt by nie udawał, że wie i nic nie robi,tylko by reagował. […]. Jeśli chodzio rynek literatury fachowej, standing finansowyi przyzwyczajenie kancelariiadwokackich jest takie, że oni po prostukupują, abonują i te tytuły fachowesą w nieproporcjonalnie wyższychilościach sprzedawane i abonowaneniż w Polsce, tzn. jeżeli u nas prawników,radców prawnych i notariuszyjest w granicach 30 tys., a w Niemczech120 tys., to tam nakłady pismfachowych są czasami 5- lub 10-krotniewyższe niż w Polsce. Dlaczego? Botam prawnik ma sekretariat, budżetprzeznaczony na tego typu informacjei w związku z tym przywykł <strong>do</strong> płaceniaza wiedzę, a u nas przywykł <strong>do</strong> tego, żemożna skserować i niewiele się z tegotytułu wydarzy.w którym aż trzy z sześciu rozdziałówpoświęcone są kserowaniu oraz jak pisać,aby nie popełnić <strong>pl</strong>agiatu. Kary zanaruszenie tych reguł są bardzo wysokiei znamienne w skutkach, włączniez wyrzuceniem ze studiów oraz wpisaniemodpowiedniej notatki <strong>do</strong> akt. Inaczejsytuacja przedstawia się, jeślimówimy o ściąganiu <strong>pl</strong>ików z <strong>Internet</strong>u.W USA <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> <strong>Internet</strong>u jestbardzo łatwy, a ceny bardzo niskie.W zasadzie na każdym uniwersytecie,w akademikach, bibliotekach studencimają prawie nieograniczony <strong>do</strong>stęp<strong>do</strong> sieci. Reasumując, uważam, żezestawienie rozwiązań prawnych i organizacyjnych<strong>do</strong>tyczących reprografiibyłoby bardzo cenną lekturą, któraw jakimś stopniu usystematyzuje,a niektórym wręcz przybliży wiedzę naten temat. Pamiętam, że na TargachKsiążki w maju 2004 roku przygotowanotaki przewodnik <strong>do</strong>tyczący cenksiążek. Myślę, że warto przygotowaćrównież coś takiego o reprografii.MONIKA KULESZA-CZUPRYNZnam <strong>do</strong>ść <strong>do</strong>brze amerykański rynekwydawniczy, w tym książek akademickichi profesjonalnych. Tam praktycznienie mówi się o kopiowaniu. Pamiętajmyjednak, że wydawcy angielskojęzycznidziałają na rynku globalnym,podczas gdy my operujemy na rynkulokalnym, a zatem nielegalna reprografia<strong>do</strong>tyka nas w stopniu niepomierniewiększym.MAREK ROSTOCKIOpinieJAN KIRYJOWPAWEŁ ESSENie wiem <strong>do</strong>kładnie, jakie są rozwiązaniaw innych krajach. Wiem, że są pobieraneopłaty od każdej kopii, są teżopłaty zryczałtowane. Każde rozwiązaniewymaga badań statystycznych.W czasie ostatnich Targów Książki Naukowejna Politechnice Wrocławskiejjeden z pracowników opowiedział o zadziwiającymtelefonie czytelnika z Australii,który prosił Wydawnictwo Politechnikio wyrażenie zgody na skopiowanie3 stron z ich książki, bo bez niejpunkt ksero nie wykona tej usługi!BOGUSŁAWA IDZIKWiemy bardzo ogólnie, że np. w Belgiisystem działa bardzo <strong>do</strong>brze.WŁODZIMIERZ ALBINTrochę się orientujemy. Na rynku niemieckimnp. proces kopiowania niejest aż tak dalece rozwinięty, dlategoMam orientację co <strong>do</strong> rozwiązańprawnych, trochę gorzej jest z organizacyjnymi.Jeśli chodzi o Europę,to całkiem <strong>do</strong>brym źródłem informacjibył komunikat PIK z 15 września2004 zawierający sprawozdanie PiotraMarciszuka z warsztatów IFRRO.Jeśli zaś chodzi o system licencyjny,głównie amerykański, to moja wiedzajest ściśle empiryczna. Po rocznympobycie w Stanach mogę stwierdzić,że problem kserowania książekw zasadzie tam nie występuje. Świa<strong>do</strong>mośćAmerykanów, iż kserowanieto kradzież, jest znacznie większa niżświa<strong>do</strong>mość społeczeństwa polskiego.Na dziedzińcach uniwersytetównie spotka się studenta ze skserowanympodręcznikiem. To po prostu nieuchodzi. Każdy student na samympoczątku swej kariery naukowej otrzymujepewnego rodzaju przewodnik,Czy mają Państwo własne pomysły nazmianę?Mieliśmy i cały czas je mamy. Pierwszymbyła akcja pod hasłem „Kserowaniezabija książkę” skierowanagłównie <strong>do</strong> śro<strong>do</strong>wisk studenckich.Wywołała ona pewien rezonans,choć zdajemy sobie sprawę, że przekonywanie,że student nie jest biednymżaczkiem, który musi być <strong>do</strong>karmiany,to praca na lata i na pokolenia.Tak samo, jak się płaci zapiwo, trampki i podkoszulkę, tak samo,a nawet tym bardziej – płaci sięza wiedzę. A to, że łatwiej kserować,niż rąbnąć coś ze sklepu, nie znaczy,że powinno się temu pobłażać. Naszaakcja miała na celu pobudzenieświa<strong>do</strong>mości szkodliwości tego czynu.Z jednej strony wśród tych, któ-Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 27


Opinierzy tej wiedzy potrzebują – studentówi profesorów, a z drugiej wśród tych,którzy powinni w sumie dbać o to,żeby tego typu przypadki były wyłapywane:prokuratur, policji itd. Przypomnę,nie staramy się wyłapywaćstudentów, kserujących rozdział czydwa, ale walczyć z biznesem opartymna kserowaniu całych podręczników,tzn. sprzedawaniem ich spod ladyw formie zbin<strong>do</strong>wanej. A po drugie,wracając <strong>do</strong> pytania, brutalnie mówiąc,wspomagamy organy ścigania.Do rozwiązywania tego typu problemówpowołane są jednak wyspecjalizowanesłużby. Mamy coraz lepszekontakty z prokuraturą i policją, więc<strong>do</strong>konujemy zakupów kontrolowanychi wytaczamy właścicielom punktówksero procesy.PAWEŁ ESSEOprócz edukacji w tej dziedzinie – niemamy.WŁODZIMIERZ ALBINPomysły owszem mamy; problem polegana tym, że nie bardzo widzimymożliwości wprowadzenia ich w życie.Bez istotnych zmian legislacyjnych(prawo autorskie) nie widzimy możliwościzmiany istniejącego stanu.WITOLD SZLĘZAKRozwiązanie funkcjonujące w Polsce,tzn. że każdy punkt ksero płaci taką samąstawkę, jest błędne. Zwykły punktksero nie ma aż takiego znaczenia jakten, który znajduje się na terenie wyższychuczelni, czy wręcz w bibliotekachuniwersyteckich. Biblioteki naprzykład mogłyby zezwalać na otwieranietakich punktów, ale wtedy powinnypłacić inne stawki, albo zawieraćumowy licencyjne i odprowadzaćopłaty <strong>do</strong> organizacji zbiorowego zarządzania.Uważam, że w pierwszejkolejności powinny być przeprowadzonebezpośrednie badania strukturyrynku reprograficznego, wykonanelub zlecane przez niezależny organ,może rzą<strong>do</strong>wy, czyli np. wspomnianyzespół ministerialny – w końcu w skalikraju nie są to jakieś wielkie pieniądze– i <strong>do</strong>piero na tej podstawie powinnybyć podejmowane dalsze kroki. Badaniate powinny ustalić udział procentowyposzczególnych wydawcóww ogólnej wielkości kopiowanychutworów. I to powinien być klucz podziałuopłat reprograficznych.MEC. MARIA GRZESZCZYKTaniej niż ksero czy kopiowanie zabija książkę?Wydawnictwo Naukowe PWN w latach 2002-2004 przeprowadzono akcjępod nazwą „Taniej niż ksero”. Jej pomysłodawcą był Wojciech Krasuski, ówczesnydyrektor sprzedaży i marketingu. Polegała ona głównie na wydrukowaniuczęści najpopularniejszych podręczników w wersjach z miękką okładką,na tańszym papierze i bez kolorowych ilustracji, co w założeniach wydawcymiało na tyle obniżyć ceny na tyle, aby nie opłacało się już ich kserować.Na przykład „Historia filozofii” Tatarkiewicza została przeceniona z 99zł (opr. twarda) na 49,9 zł (miękka), a „Człowiek – istota społeczna” Aaronsonaz 49 zł na 24,9 zł. Całemu przedsięwzięciu towarzyszył <strong>pl</strong>akat z charakterystycznymczerwonym wykrzyknikiem na białym tle, w który wpisane byłohasło i logo wydawnictwa oraz ilustracja „Kichaj na ksero”. W samym tylkopaździerniku 2002 roku sprzedaż tanich wydań podręczników (w stosunku<strong>do</strong> droższych wersji z 2001 roku) wzrosła z 23 tys. <strong>do</strong> 56 tys. egz., zaś w ciągudwóch lat liczba tytułów wydanych w tańszej wersji zwiększyła się z 26<strong>do</strong> ok. 50. Spośród niemal 900 pozycji z oferty akademickiej wydawnictwaw ramach akcji wydanych zostało ponad 70 tytułów. Krzysztof Stankiewiczz PWN powiedział: – Miejmy nadzieję, że więcej sprzedanych podręczników,to mniej skserowanych, choć przy obecnych cenach ksero formuła akcji niecosię już wyczerpała.Wydawnictwo C.H. Beck od początku 2002 roku prowadzi kampanię podhasłem „Kopiowanie zabija książkę”. Przez cztery lata hasłem „Kopiowanie…”opatrzono ok. 1200 tytułów. Akcji towarzyszył <strong>pl</strong>akat z hasłem „Czy Tyteż kradniesz?”, który rozwieszono dwukrotnie (w 2002 i 2003 roku) m.in. naterenie księgarni akademickich oraz na 14 wydziałach prawa. Wydawnictwoskierowało również list <strong>do</strong> wszystkich dziekanów wydziałów prawa, z prośbąo uczulenie kadry naukowej na proceder kserowania oraz współpracowałoprzy realizacji reportaży nt. kopiowania książek, wyemitowanych na anteniePolsatu, TV4 i TVN-u. W lutym 2002 roku <strong>do</strong>konano również specjalnej obniżkicen kilkudziesięciu najbardziej popularnych publikacji z zakresu literaturyakademickiej.(np. z 55 zł <strong>do</strong> 39,99 zł za „Podręczniki Prawnicze” z serii „<strong>Prawo</strong>karne” czy ze 129 zł <strong>do</strong> 99 zł za „<strong>Prawo</strong> handlowe” z serii „Studia Prawnicze”).W listopadzie 2002 roku wydawnictwa C.H. Beck i WNT zorganizowaływspólną konferencję prasową, poświęconą kserowaniu podręczników akademickich,a podczas IX Targów Książki Akademickiej ATENA wydawnictwowzięło udział w proteście wydawców przeciw łamaniu praw autorskich, polegającymna obłożeniu wszystkich książek w skserowane okładki. Dwa latapóźniej uczestniczyło także w panelu dyskusyjnym „Czy kserowanie jest kradzieżą?”w ramach 49. Międzynaro<strong>do</strong>wych Targów Książki w Warszawie. Jakpodaje Urszula Gełczewska PR Manager wydawnictwa, wymienione działanianie przełożyły się bezpośrednio na zwiększenie sprzedaży książek akademickich,ale też nie taki był główny cel tej akcji. (MM)W Polsce uczelnie zachowują sięw sposób egoistyczny i krótkowzroczny,bowiem jeśli <strong>do</strong> największych nawetbibliotek kupuje się, w najlepszymrazie, po kilka egzem<strong>pl</strong>arzy nawetnajwiększych hitów akademickich,to czy nie jest to przymykanie oka <strong>do</strong>studenta – a idź i sobie skopiuj, boi tak w bibliotece nie wypożyczysz.Wydawcy i uczelnie powinny uświa<strong>do</strong>mićsobie, że opłaca im się kooperowaćw ramach rozsądnych rozwiązań– uczelnie powinny kupować więcejksiążek <strong>do</strong> bibliotek, powinniśmypracować nad stworzeniem systemuzakupu podręczników akademickichdla studentów bezpośrednio przezuczelnie – na wzór amerykański. Gdystudiowałem w Stanach, to przedpierwszym wykładem na sali pojawiałasię pani z dziekanatu z wózkiemwypełnionym publikacjami dla każdegostudenta, który w ramach czesnegopłaci za potrzebne mu podręczniki.Wtedy o tym nie myślałem, ale terazwiem i rozumiem, że w tle działasensowny i opłacalny dla wszystkich– dla studentów, dla uczelni i dla wydawców– system współpracy w zakresiezaopatrzenia szkół wyższychw podręczniki akademickie. To działa,jest proste i opłacalne. Nie potrafiępojąć, dlaczego polskie uczelniewciąż się przed tym bronią.MAREK ROSTOCKINa pewno należy uznać, że kopiowaniejest nieuniknione, a zatem powinnozadbać się o ściągalność opłat/podatków, a następnie o ich prawidłowąredystrybucję.BOGUSŁAWA IDZIK28Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Studenci kserują wszystkoPublikacje medyczneOpinieCzy kopiowanie całych publikacji w celuprywatnego użytku jest legalne, niejest oczywiste. Istnieją co najmniejdwie szkoły – warszawska i krakowska.Ale niezależnie od sporu, nawet jeślijest to legalne, to jest naganne. Tym,którzy w kserowaniu w ogóle nie widząproblemu, należy się przeciwstawiać,a jeszcze lepiej ich edukować.Trzeba wiedzieć, że studenci na swojepotrzeby kserują praktycznie wszystko.Na akademiach medycznych 99 proc.książek, w mniejszym lub w większymzakresie, jest kserowanych. Z jednymw zasadzie wyjątkiem – atlasów anatomicznych.Niezależnie od kserowania natzw. własny użytek, działa cały przemysłkopiujący książki w całości, odstrony tytułowej po skorowidz. Sąone następnie bin<strong>do</strong>wane i oferowane<strong>do</strong> sprzedaży np. przez ogłoszeniana uczelniach czy pocztą pantoflową.Jest to proceder ścigany<strong>jako</strong> przestępstwo, ale istnieje, bodaje duże, nie opodatkowane przychody.Szacujemy, że proceder tenobejmuje ok. 25 proc. podręcznikówzalecanych studentom akademiimedycznych (czyli około 50 tytułówz ogólnej liczby około 200). To liczbaprzybliżona i zmienna, zasadąjest nielegalne kopiowanie i sprzedawaniepodręczników stanowiących„filary” <strong>do</strong> nauczania przedmiotówpodstawowych i wspólnychwe wszystkich 11 akademiach medycznychw kraju. W wyniku jednegotylko „zakupu kontrolowanego”w punkcie ksero odnalazło się 18książek PZWL, w całości skserowanych,oprawionych i wystawionych<strong>do</strong> sprzedaży.Na cenę książek, obok kosztówzwiązanych z honorariami autorskimii przy wciąż malejących nakładach,wpływa także ich objętość rzędu 30--45 arkuszy wydawniczych (są to częstopodstawowe podręczniki) oraz wysokiej<strong>jako</strong>ści druk na <strong>do</strong>brym papierze,często kre<strong>do</strong>wym. Ceny katalogowepodręczników wahają się w granicach:70-130 zł, a cena piracka to40-50 proc., dla przykładu – „Histologia”kosztuje 119 zł, a w obiegu nielegalnym– 45 zł.Korzystanie przez studentów medycynyz kopii musi odbijać się na <strong>jako</strong>ściprocesu dydaktycznego. Jednymz najważniejszych elementów jest ilustracja– wielobarwna i bardzo precyzyjna,wymagająca wielkiej rozdzielczości– np. rentgenogramy. Może tobyć jeden z powodów wciąż jeszczeniewielkiej obecności pirackich kopiiw Internecie – takie ilustracje zajmująbardzo dużo pamięci. Prof. WojciechSawicki, autor nagminnie kserowanej„Histologii” zawierającej kilkasetzdjęć, kiedy zobaczył <strong>jako</strong>ść tychkserówek złapał się za głowę. Kserotej publikacji jest w ogóle zdyskwalifikowane<strong>jako</strong> źródło informacji, jakma kształcić przyszłych lekarzy, skoroniewiele – z tego, co najistotniejsze– widać?Jeśli chodzi o poziom strat wydawnictwaspowo<strong>do</strong>wanych przez pirackiekopiowanie książek na sprzedaż, tooczywiście bardzo trudno go oszacować.Zlecone badania (IPSOS) wykazały,że 100 proc. studentów trzeciegoroku korzystało, co najmniej po kilkarazy, z książek kserowanych, zamiastpożyczać je z biblioteki, nie mówiąco kupnie. Jeśli brać pod uwagę produkcjęwydawniczą PZWL, to szacunkistrat wskazują na 15-20 proc. wartościrocznej sprzedaży,Doświadczenia w kwestii ściganiasprawców są różne. Na przykładw Bydgoszczy pracownicy PZWLudali się tropem ogłoszenia na AM<strong>do</strong> prywatnego mieszkania, wykonującnie<strong>jako</strong> pracę policji. W sprawęwkroczyła zawia<strong>do</strong>miona prokuraturai w efekcie sprawczyni sama poddałasię karze. Natomiast na uczelniw Zabrzu przedsiębiorczy kopista zakupno wystarczającej liczby „lewych”(tj. nielegalnie skopiowanych w całości)książek ogłosił w ramach marketingukonkurs z nagrodami – z rowerem<strong>jako</strong> nagrodą główną. PrzedstawicielPZWL kupił „lewych” książekwłasnej oficyny za ok. 250 zł (ich wartośćwg cen katalogowych to było ok.700 zł), policja punkt zamknęła, całaakcja była przeprowadzona poprawniepod względem proceduralnym,wszystkie <strong>do</strong>wody zabezpieczono,ale to nie wystarczyło. Sprawca byłna tyle „rozsądny”, że nawet książek<strong>do</strong> kserowania nie kupował tylko pożyczałz biblioteki. Sprawa zostałaprzez prokuraturę umorzona z powoduniskiej szkodliwości społecznejczynu. Po<strong>do</strong>bnie skończyła się sprawaw Słupsku – umorzenie postępowaniaz powodu niskiej szkodliwościspołecznej czynu.Niektórzy z autorów, którymi najczęściejsą przedstawiciele profesury wyższychuczelni, nie wykazują należytegozrozumienia problemu i sami polecająstudentom kserowanie swoich książeklub ich fragmentów. Liczy się dla nichprestiż publikacji i proces dydaktyczny,a nie majątkowe prawa autorskie. Autorzyakademiccy nie bardzo nadająsię więc na sojuszników w tej sprawie,choć być może ich głos i postawa demonstrowanewobec studentów mogłybydużo zmienić.Władze uczelni indagowane w sprawieciągłych praktyk przestępczych napodległym im terenie, oględnie wykręcająsię od odpowiedzialności. Niekwestionują wprost racji wydawnictwa,ale wskazują na brak możliwościskutecznego działania. Bibliotekipo<strong>do</strong>bnie, powołując się na niejednoznacznośćustawy i niemożność zakazywaniakopiowania książek. Niekiedytylko stawki za kserowanie ustalane sąna zaporowym poziomie 30-40 gr zastronę formatu A4.Wydawnictwo jest więc przedewszystkim zdane na siebie. A w firmienie ma ani ludzi, ani środków,by tropić punkty ksero na tereniecałego kraju. Wszyscy pracownicy,a zwłaszcza przedstawiciele handlowi,starają się przy wszystkich okazjachnie<strong>jako</strong> <strong>do</strong>datkowo słuchać,podglądać i węszyć, żeby nie przegapićprzypadków piractwa. Być możerzeczywiście kilka kompetentnych,przygotowanych osób działającychz odpowiednimi pełnomocnictwamimogłoby, choć częściowo, problemrozwiązać. Zaangażowanie Kopipoluczy Polskiej Książki trudno uznać zawystarczające.WYPOWIEDŹ DYREKTORA PZWLMARKA KŁĘBOWSKIEGO,ROZMAWIAŁ I OPRACOWAŁLECH MERGLERBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 29


OpiniePrywatnych detektywów <strong>do</strong> kseroStraty nie <strong>do</strong> oszacowaniaPiractwo <strong>do</strong>tyczy produktów elektronicznych– w przypadku firmy LexisNexis oprogramowania prawniczego– oraz rzecz jasna książek. Największymproblemem jest kserowanie podręcznikówakademickich, rzadziej skanowaniei obrót książkami na CD, w mniejszymstopniu książek prawniczych dlapraktyków. Jak szacujemy wszystkie naszepodręczniki są kserowane, z wyjątkiembardzo obszernych. Granicą jestok. 700 stron, powyżej tej objętości niesposób kserokopii oprawić w popularnysposób, np. przez bin<strong>do</strong>wanie. Tu wartozauważyć, że objętość książek możebyć też przeszkodą na drodze piractwaelektronicznego, (skanowanie i obrótksiążkami na CD), albowiem studiowaniekilkusetstronicowych dzieł na komputerowymmonitorze nie jest wygodne.Najpoważniejszym przestępstwemw zakresie piractwa książkowego jestsprzedawanie skopiowanych i oprawionych(zabin<strong>do</strong>wanych) książek, w oparciuna wcześniejszym rozpoznaniu potrzebi zainteresowania, w ogóle bezkonkretnych zamówień studentów. Tepirackie „książki” czekają na potencjalnychnabywców u właściciela punktuksero, tak jak w księgarni. „To”, co oferująpunkty ksero jest kilkakrotnie tańszeniż w księgarni.Wymiar sprawiedliwości reaguje różnie.Na przykład w Lublinie miała miejscenastępująca sytuacja: przedstawicielewydawnictwa Lexis Nexis w jednymz punktów kserograficznych <strong>do</strong>konalizakupu nielegalnych kopii własnychksiążek i nawet <strong>do</strong>stali na nie fakturę.Z udziałem trzech umundurowanych policjantów<strong>do</strong>konano przeszukania punktui znaleziono, a następnie zabezpieczono,nielegalne kopie książek o wartościokoło 8 tys. zł. Prokuratura rejonowaw Lublinie umorzyła jednak postępowaniez powodu niewykrycia sprawcy. Bojej zdaniem fakt znalezienia nielegalnychkopii książek w punkcie ksero nie wskazywałjednoznacznie na sprawcę. Na tędecyzję prokuratury zostało złożone zażaleniei sprawa trafiła już <strong>do</strong> sądu, gdzieod trzech lat czeka na swoją kolej.W sądach w Toruniu i Szczecinie takżetoczą się (albo toczyły) po<strong>do</strong>bne sprawy.Generalnie rzecz biorąc, <strong>do</strong> rozprawczęsto nie <strong>do</strong>chodzi, bo sprawcy zawie-Wydawnictwo Prawnicze Lexis Nexis w maju 2004 roku zainicjowało akcję „Po siódme– nie kseruj”, przeprowadzoną wraz z wydawnictwami PWP, WNT, PZWL i C.H.Beck. Wydawcy ci wspólnie ponieśli wszystkie koszty. Powołano „grupę operacyjną”złożoną z przedstawicieli każdego z wydawnictw, w skład której weszli EwelinaSztwiertnia i Seweryn Fabijaniak (Lexis Nexis), Maria Gabriela Jasińska (PWP),Małgorzata Purzyńska (PZWL) i Grażyna Powszedna (WNT). Do akcji przystąpiło16 uczelni – uniwersytetów i szkół wyższych, które ze swojej strony zobowiązały się<strong>do</strong> częstego kontrolowania punktów ksero, znajdujących się na ich terenie, sprawdzania,czy nie sprzedają one całych zabin<strong>do</strong>wanych egzem<strong>pl</strong>arzy, poinformowaniastudentów, korzystających z bibliotek akademickich, o granicach legalnego kopiowaniaitd. Szkoły wyższe zajęły się także dystrybucją na swoim terenie <strong>pl</strong>akatów, uloteki innych materiałów reklamowych. Ukoronowaniem akcji był panel dyskusyjny„Czy kserowanie jest kradzieżą?” zorganizowany w trakcie 49. Międzynaro<strong>do</strong>wychTargów Książki w maju 2004 roku (Podczas targów funkcjonowały też specjalne stoiskainformacyjne). Na ręce Seweryna Fabijaniaka – jak sam mówi – nie wpłynęłyjednak żadne informacje zwrotne od przedstawicieli uczelni, a sama akcja nie wpłynęłaspecjalnie na wzrost sprzedaży poszczególnych tytułów. (MM)rają ugodę i <strong>do</strong>browolnie poddają siękarze. Pobłażliwie podchodzi <strong>do</strong> takichprzestępstw wymiar sprawiedliwości,czyli sądy i prokuratura. Policja gospodarczaściga sprawców, funkcjonariuszesą elastyczni – w związku z faktem,że to piractwo nie jest ścigane z oskarżeniapublicznego, lecz prywatnego. Alenajpierw trzeba złożyć skargę, a zatemczęsto przeprowadzić jakby własną akcję„policyjną” – zlokalizować miejsce,w którym odbywa się handel nielegalnymikopiami, zabezpieczyć <strong>do</strong>wody w postacikupionych „lewych” kopii itd. Trzebateż posiadać pełnomocnictwo, żebywystępować w imieniu firmy, na szkodęktórej popełniane jest to przestępstwo.Z punktu widzenia firmy tropieniepiractwa jest trudne. W zasadzie koniecznebyłoby jeżdżenie cały czas pokraju i ciche wizytowanie poszczególnychpunktów ksero w miastach uniwersyteckich.Robią to nie<strong>jako</strong> „przyokazji” swoich podstawowych zadańludzie od marketingu albo przedstawicielehandlowi. W przypadku zlokalizowaniapunktu, w którym oferowane są„lewe” kopie książek, taka osoba musiwykonać szereg czasochłonnych czynności– od zakupu, zawia<strong>do</strong>mienia policji,po przypilnowanie takiego punktu,żeby nic nie znikło, złożenie zeznań, potemwystępowania <strong>jako</strong> świadek. To sięnie nadaje na <strong>do</strong>datkowe zajęcie. Najlepiejbyłoby upoważnić grupę prywatnychdetektywów, wystarczyłoby kilkaosób na cały kraj, taki pomysł bardzosię po<strong>do</strong>ba wydawnictwu LexisNexis.Nasze wydawnictwo miało <strong>do</strong> czynieniaz kilkudziesięcioma punktamiksero, głównie na terenie lub w pobliżuuczelni wyższych, gdzie znajdująsię wydziały prawa. Studenci nie mająświa<strong>do</strong>mości, że korzystając z pirackichkopii łamią prawo. Nie ma takiejsytuacji, jak np. w Danii, gdzie z powodówmoralnych nikt nie wpadłby na pomysłskserowania całej książki. U nasnie ma zahamowań, jeśli cena jednejodbitki zaczyna się od 6 gr. Realizm karzezostawić w spokoju tych, którzy naprywatny użytek kserują książki, co niejest zabronione. Chodzi o ściganie firm,które robią to profesjonalnie na półprzemysłowąskalę dla zysku, na handel.W punktach ksero wiszą spisy skopiowanych„na lewo” książek, oferowanych<strong>do</strong> sprzedaży, leżących pod ladą albo naza<strong>pl</strong>eczu, wraz z cennikami.Niektórzy właściciele punktów kserouważają, i być może nawet w to naprawdęwierzą, przynajmniej tak mówiąprzyłapani, że mają prawo kopiowaći sprzedawać książki, bo odprowadzająopłaty na rzecz Kopipolu, czyPolskiej Książki.Lexis Nexis nie jest w stanie oszacowaćswoich strat spowo<strong>do</strong>wanychpirackim kopiowaniem, bo to jest meto<strong>do</strong>logiczniebardzo trudne. Trzeba bypodjąć w tym kierunku specjalne kroki,przeprowadzić badania.WYPOWIEDŹ SEWERYNA FABIJANIAKA,LEXIS NEXISROZMAWIAŁ I OPRACOWAŁLECH MERGLER30Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Będzie bolałoDorabiają <strong>do</strong> kieszonkowegoOpinieGdy w 2000 roku Stephen King za cenęjednego <strong>do</strong>lara „wpuścił w sieć” pierwszyrozdział książki „Riding the Bullet”,„Publisher Weekly” podało wyniki badań:70 proc. respondentów słyszałoo tego typu inicjatywie, a 60 proc.z nich wyraziło nią zainteresowanie.W 2006 roku 82 proc. Amerykanówczytało w ostatnich miesiącach e-booka.„Przy okazji” pojawia się problemnaruszeń praw autorskich. Nie istniejądziś technologie, które skutecznie zablokująnielegalne rozpowszechnianieutworów w Internecie. Pojawiają sięcoraz to nowe zabezpieczenia, DRMitp.; nie dają jednak one gwarancji,a wręcz przeciwnie, często irytują legalnychużytkowników.Początek XXI wieku to początekdziałalności nielegalnej grupy, tzw.Scan-Dal, zrzeszających zwolennikówtaniej i wolnej książki w wersji elektronicznej.Grupa ta zbu<strong>do</strong>wała strukturęosób wzajemnie wspierających sięw „poznawaniu literatury światowej”,a ich działalność polegała na wymianiee-booków. Każdy aktywny użytkownikmusiał <strong>do</strong>starczać coraz to nowepozycje (w formacie *.<strong>do</strong>c lub *.pdf),aby pobierać te już u<strong>do</strong>stępnione. Pojakimś czasie grupa Scan-Dal założyłapoczytny serwis bookwarez.<strong>pl</strong>. Poblisko dwuletniej działalności niektórzypolscy wydawcy zauważyli ten problem,grupa Scan-Dal została „rozbita”,jednak inicjatorzy i aktywni uczestnicytrafili <strong>do</strong> internetowego podziemia,gdzie nadal odbywa się produkcjai wymiana e-booków. Bez wątpienianajszerszą <strong>pl</strong>atformą wymiany nielegalnyche-booków są serwisy p2p i pochodne,np. Kaazaa, DC++, Torentczy sławetny już Osloskop, który szczególnąpopularnością zaczął się cieszyćpo opublikowaniu książki TomaszaLisa „Co z tą Polską?” (notabenedzisiaj już nieoferowanej w serwisie).Przyglądając się statystykom ściągalności,widzimy, że poza literaturą popularną,zainteresowaniem cieszy sięliteratura informatyczna i techniczna.Po<strong>do</strong>bną tendencję można zauważyćna binarnych grupach dyskusyjnych.Biorąc pod uwagę koszty wydruku takiche-booków myślę, że w przypadkuliteratury nieprofesjonalnej czytelnicynadal będą kupować książki w tradycyjnymobrocie księgarskim.Śledząc działalność grup bookwarezowychnietrudno zauważyć, że ichczłonkowie często nie zdają sobie sprawyz <strong>do</strong>konywanych naruszeń. Głównycel, który im przyświeca, to ułatwienie<strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> książek, których ceny –w ich przekonaniu – są zawyżane przezwydawców. Jak w każdym śro<strong>do</strong>wisku,pojawiają się osoby bardziej przedsiębiorcze.Wydawnictwo Helion, <strong>jako</strong>pierwsze, podjęło ścisłą współpracęz Allegro.<strong>pl</strong>, mającą na celu wykluczanienieuczciwych aukcji i użytkowników,którzy postanowili „<strong>do</strong>robić” <strong>do</strong> kieszonkowego.Nieprzypadkowo użyłem słowakieszonkowe, bowiem po analizie okazujesię, że w zdecy<strong>do</strong>wanej większoście-booki rozpowszechniane są przezosoby niepełnoletnie, które częstokroćnie mają pojęcia o istnieniu praw autorskich.Początkowo Helion próbowałprzyjąć mocną strategię wobec nieuczciwych„allegrowiczów”, okazało sięjednak, że zdecy<strong>do</strong>wanie lepsze wynikiprzynosi zwykła rozmowa z rodzicem,połączona z formą za<strong>do</strong>śćuczynienia,co dla nastolatka bywa <strong>do</strong>tkliwe. Dotkliwośći nieuniknioność kary, w <strong>do</strong>datkuwymierzanej przez rodzica, przynosiwłaściwy efekt. Zdecy<strong>do</strong>wanie trudniejprzebrnąć przez polski system sprawiedliwości,który w przeciwieństwie <strong>do</strong> rodzicówi wydawców uważa, że tego typuczyny stanowią czyn o niskiej szkodliwościspołecznej.W jednym z przypadków dystrybucjipłyt zawierających kilkadziesiąt książekinformatycznych, już na etapie postępowaniaprzygotowawczego, Helionmusiał <strong>do</strong>starczyć kilkaset stron <strong>do</strong>kumentów(w tym tłumaczenia przysięgłeumów) potwierdzających prawa <strong>do</strong>wydania książek drukiem, jak równieżprawa <strong>do</strong> reprezentacji właścicieli prawautorskich. Uczestnicząc w niezliczonejilości przesłuchań, zacząłem się zastanawiać,czy to aby nie jest tak, że sammuszę u<strong>do</strong>wodnić, że moje wydawnictwowydało książkę legalnie. Zabawnerównież było jedno z uzasadnień umorzenia,którego fragment pozwolę sobiezacytować: „XY przesłuchany w charakterzepodejrzanego wyjaśnił, że pozycjeksiążkowe »ściągnął« z <strong>Internet</strong>u, poczym nagrał je na płyty CD i DVD, opisującręcznie ich zawartość […]. W czyniepodejrzanego brak jest zatem znamieniatypizującego dany typ czynu zabronionego,jakim jest nabycie przedmiotu będącegonośnikiem utworu […]. W przypadkubowiem „ściągnięcia” z sieci mamy<strong>do</strong> czynienia jedynie z uzyskaniem samegoprogramu mającego charakterwirtualny, niematerialny”.W tej chwili współpraca z organamiścigania, biegłymi są<strong>do</strong>wymi oraz sądamiprzebiega lepiej. Podczas wszelkichkonferencji staramy się przekazaćpolicji najistotniejsze informacje; mogęze spokojnym sumieniem powiedzieć,że zapytania, które trafiają <strong>do</strong> mnie sąlepiej przygotowane, a przesłuchaniasprawniejsze. Widać zaangażowanieorganów ścigania w zwalczaniu przestępstwzwiązanych z e-bookami; jestto istotne, często wykrywane są oneprzy okazji rutynowych kontroli.W ostatnich miesiącach równieżopinie biegłych są bardzo rzetelne.Miesięcznie otrzymujemy średnio 3-4sprawy związane z naruszeniami naszychpraw w Internecie, wiele kończysię <strong>do</strong>browolnym poddaniem się karzei ugodą w zakresie odpowiedzialnościodszko<strong>do</strong>wawczej, część trafiana wokandę, co – muszę z przykrościąstwierdzić – otwiera żmudny procesw związku ze słabym przygotowaniemwymiaru sprawiedliwości.Na rynku amerykańskim sprawniedziałają organizacje zrzeszające wydawcówi autorów. W Polsce nie mawspólnych działań wydawców i autorów;być może wynika to z nieświa<strong>do</strong>mościskali piractwa. Działaniapodejmowane pojedynczo często sąniewystarczające. Lepsze efekty osiągnęlibyśmy,działając chociażby za pośrednictwemistniejących organizacjizrzeszających wydawców. Do tego jednaktrzeba zaparcia, wiedzy, narzędzii … również chęci. Dzisiejszy problemreprodukcji i piractwa książkowego tojuż nie tylko punkty kserograficzne.Mało odczuwalne dzisiaj straty ekonomiczne,wraz z rozwojem medióworaz tendencji <strong>do</strong> digitalizacji życia codziennego,będą bolały <strong>do</strong>tkliwiej.KAROL PRZELIORZ, PRAWNIKZ GRUPY WYDAWNICZEJ HELION SABiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 31


OpinieA jednak <strong>Internet</strong>Ze Szwajcarami najtrudniejWydawnictwa Komunikacji i Łącznościoferują książki techniczne, w tymw znaczącej liczbie z dwóch dziedzinatrakcyjnych nie tylko dla fachowców– informatyki i motoryzacji. Topowoduje, że wydawnictwo jest <strong>do</strong>tkniętebezpośrednio i <strong>do</strong>tkliwie zjawiskiempiractwa książkowego. Najgroźniejszy,a zarazem bardzo trudny<strong>do</strong> oszacowania pod względem zasięgu(ujawniony jest praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bnietylko wierzchołek góry lo<strong>do</strong>wejcałego zjawiska), jest proceder nielegalnegokopiowania książek za pomocątechniki cyfrowej i rozprowadzaniaza pośrednictwem <strong>Internet</strong>u.Książki są skanowane, zapisywanew <strong>pl</strong>ikach pdf i kopiowane na płytyCD ROM. Ponieważ jedna płytka CDkosztuje kilkadziesiąt groszy, więcpiraci mogą się reklamować w Interneciehasłem „nie przepłacaj za papier”i oferować płytkę z kradzionymtekstem już od 1/20 ceny detalicznejksiążki. Piraci reprezentują pełenprzekrój społeczny, są tam nawet nauczycieleinformatyki, którzy kopiują(niewykluczone, że na szkolnymsprzęcie, angażując w ten procederuczniów) całe książki lub ich znacznefragmenty, by następnie oferowaćje <strong>do</strong> sprzedaży. Dominuje jednakmłodzież – studenci oraz biegliużytkownicy komputerów, posiadający<strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> <strong>Internet</strong>u, skaner i drukarkęoraz możliwość zapisu płyt CD.<strong>Internet</strong>, a zwłaszcza portale, takiejak Allegro, Świstak czy e-bay służąich dystrybucji. Niektórzy „oferenci”mają obszerne „płytozbiory”. Traktująsprzedaż takich elektronicznychpublikacji otrzymanych minimalnymwysiłkiem <strong>jako</strong> proste i stałe źródłozarobkowania. Książki WKŁ są kosztownew produkcji, cena katalogowaksiążki wynosi 50-60 zł. Konkurencyjnapiracka postać takiej publikacjina CD kosztuje w Internecie 5-10zł.Zarobek pirata to 80 proc. ceny, bojego koszt stanowią jedynie płytyCD. Wielu rodaków, nie rozumiejącprzestępczego charakteru tego działania,akceptuje ten proceder <strong>jako</strong>„<strong>do</strong>rabianie sobie” przez młodzież.Na szczęście polskie portale, takiejak np. Allegro są wyczulone na tenrodzaj przestępczości. Znacznie gorzejwygląda to w przypadku portaluaukcyjnego e-bay, działającego zeSzwajcarii i jemu po<strong>do</strong>bnymi.Tymczasem dla WKŁ „pirackiepodchody” wiążą się z konkretnymi,choć trudnymi <strong>do</strong> precyzyjnegowyliczenia, stratami. W przypadkuksiążek naukowych i podręcznikówakademickich szacuje się, że studencii punkty ksero zainstalowaneniemal na każdej uczelni wyższej,często uprawiające ten procederniemal pod okiem profesorów-autorów,kserują co najmniej 1/3 produkcjiwydawniczej w tym segmencie.Jeśli chodzi o książki motoryzacyjne,to odsetek tytułów kopiowanychsięga blisko 50 proc. W liczbach bezwzględnychoznacza to, że „na lewo”kopiowanych jest 20-30 nowych tytułówrocznie, co wydatnie kom<strong>pl</strong>ikujepolitykę wznowień. Ponadtojest to kłopotliwa sytuacja wobeczagranicznych właścicieli licencji.W umowach licencyjnych znajdująsię bowiem klauzule zobowiązującelicencjobiorcę <strong>do</strong> ochrony praw licencjodawcyi ścigania piratów naruszającychte prawa. Wstyd byłobysię przyznać, że poza formalnym wypełnieniemformularzy niewiele możnazrobić, choć trudno mówić o lekceważeniuproblemu.Jak wia<strong>do</strong>mo, nikt nie jest w staniesprawdzić wszystkich ofert internetowych.Pojedynczy pracownicywyrywkowo przeglądają zawartośćposzczególnych witryn, bowiem zajmujeto wiele czasu i wykonują topoza swoimi podstawowymi obowiązkami.Z całym szacunkiem należy sięodnieść <strong>do</strong> uwag Czytelników, którzyczęsto z własnej inicjatywy zwracająnam uwagę na napotkane nieuczciwepraktyki „pseu<strong>do</strong>wydawców internetowych”.Z satysfakcją odnotowujemy,że rośnie społeczna wrażliwość i świa<strong>do</strong>mośćpowszechnej szkodliwości pirackichdziałań. Każda zintegrowanadziałalność jest w tej mierze wysocepożądana, toteż wiodąca i wspierającarola PIK jest tu zapewne nie <strong>do</strong> przecenienia.W praktyce wydawca musi samwytropić pirata i „podać policji tematna talerzu”. To także oznacza, że musiz<strong>do</strong>być i <strong>do</strong>starczyć <strong>do</strong>wody, czyli kupićkażdą lewą książkę i u<strong>do</strong>wodnić, żedany osobnik uprawia piracką działalność,czyniąc sobie z niej źródło systematycznego<strong>do</strong>chodu, co jest ustawowozagrożone grzywną albo karą więzienia<strong>do</strong> lat trzech, a po wyroku pozostawiatrwały, przykry ślad w rejestrzeskazanych.Koniec nie zawsze jest taki, <strong>jako</strong>czekuje wydawca. Zdarza się, że powykonaniu żmudnej pracy śledczejprzez wydawcę i zweryfikowaniu jejprzez policję, prokuratura po długimpostępowaniu, umarza sprawę z powoduznikomej społecznej szkodliwościczynu. Czasem sprawa kończy sięstu- lub kilkusetzłotową grzywną, cospecjalnie nie odstrasza kolejnych,potencjalnych amatorów cudzej własności.Bywa też tak, że przyłapani przezwydawcę sprawcy dążą <strong>do</strong> ugody i <strong>do</strong>browolnegopoddania się karze, dzwoniąi piszą e-maile z przeprosinami.Zaklinają się, że to był jeden, jedynyraz (bo wiedzą, że <strong>do</strong>wodem jest tylkojeden piracki egzem<strong>pl</strong>arz), że ktośich namówił, że działali nieświa<strong>do</strong>mieitd. Wydawnictwo żąda niekiedy opublikowaniaprzeprosin na łamach specjalistycznejprasy lub w Internecie.W ostatnim czasie w przypadku WKŁtakich sprawców szamoczących sięna haczyku i proszących o wybaczeniejest kilkunastu.Czasem jest tak, że można efektywniezadziałać przez „ostrzeżenie”.Jeśli ktoś oferuje pirackie kopie i podajeswoją stronę internetową lub telefon,żeby się z nim skontaktowaćw celu zakupu, to kiedy <strong>do</strong>stanieinformację, że został „namierzony”i grożą mu przykre konsekwencje –zwykle wtedy się poddaje i gotów jestpertraktować.Ale miał też miejsce przypadek, żetak potraktowany pirat zapowiedziałoddanie sprawy <strong>do</strong> sądu o groźbę karalną…NA PODSTAWIE ROZMOWYZ WICEPREZESEM ZARZĄDU I REDAKTOREMNACZELNYM WKIŁBOGUMIŁEM ZIELIŃSKIMOPRACOWAŁ LECH MERGLER32Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


e-booki w sieciOpinieNiewi<strong>do</strong>czny problemW Internecie krąży około 20-25 tysięcyksiążek w wersji elektronicznejw języku polskim, na świecie praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bniekilkaset tysięcy pozycji.Pliki zawierające książki chronioneprawem autorskim są przez polskieorgana ścigania praktycznie niezauważane.Nie wykazywane przez biegłychsą<strong>do</strong>wych, nie ścigane przezwłaścicieli i umarzane przez prokuratorów,praktycznie nigdy nie <strong>do</strong>cierająna sale są<strong>do</strong>we, powodując,że proceder ten staje się <strong>do</strong>puszczalnyi niekaralny. Rzecz para<strong>do</strong>ksalnabiorąc pod uwagę, że już art.1 ust. 1 Ustawy o prawie autorskimstanowi, iż „przedmiotem prawa autorskiegojest każdy przejaw działalnościtwórczej o indywidualnymcharakterze, ustalony w jakiejkolwiekpostaci, niezależnie od wartości,przeznaczenia i sposobu wyrażenia(utwór).”Przejdźmy od razu <strong>do</strong> biegłych są<strong>do</strong>wych.E-booki trafiają <strong>do</strong> nich wrazz oprogramowaniem zabezpieczanymu piratów komputerowych, często bowieme-booki i programy „idą w parze”.Nielegalnie wprowadzane <strong>pl</strong>ikizawierające e-booki nie trafiają jednak<strong>do</strong> opinii wydawanych przez biegłych,spowo<strong>do</strong>wane jest to:Po pierwsze pomijaniem zagadnieniaze względu na niejasną regulacjęprawną, która nie określa jednoznaczniekwestii legalności kopiowaniai rozpowszechniania książek w postacielektronicznej. Czy na przykład ściąganieksiążek z <strong>Internet</strong>u, nie jest legalne,skoro robimy to na własny użytek?Po drugie problemem dla biegłychjest identyfikacja produktu. W przypadkuksiążek elektronicznych bezproblemu można wskazać jedynie tytuł,czego w przypadku opinii nie możnauznać za wystarczającą informacjęsłużącą identyfikacji publikacji. Jakna przykład ustalić właściciela prawautorskich <strong>do</strong> książki, której było conajmniej kilkanaście wydań, zaś wydawcówco najmniej kilku? W przypadkuEbooka, gdzie mamy jedynietytuł i treść, a czasami wyłącznie treść– bez stopki redakcyjnej, czy chociażdaty wydania – biegły nie jest w stanieokreślić właściciela praw. Niejed-nokrotnie próba uzyskania informacjiod konkretnego wydawnictwa, spotykasię z odpowiedzią: „nas to nie interesuje”.W związku z powyższym bieglizamieszczają w sporządzanych przezsiebie opiniach stwierdzenia typu :„Książka w wersji elektronicznej – właścicielpraw autorskich nieznany. Nie<strong>do</strong>tyczy.”Po<strong>do</strong>bne problemy pojawiają sięw prokuraturach i sądach. Naszwymiar sprawiedliwości ma wystarczającodużo kłopotów z nielegalnymoprogramowaniem, by zajmowaćsię <strong>do</strong>datkowo tak marginalnąkwestią jak e-booki. Trzy zagadnieniapojawiają się tutaj nagminnie. Brakregulacji prawnej, niska wartość e-booków i brak zainteresowanychich ochroną. Brak regulacji prawnejprowadzi <strong>do</strong> sytuacji całkowitegopomijania problemu. Jeżeli chodzio wartość e-booków, to niejednokrotnieprokuratorzy i sędziowie niezdają sobie sprawy z faktu, że na jednejpłycie DVDR można zamieścićnawet kilkanaście tysięcy książekw wersji elektronicznej, których łącznawartość przekracza czasami wartośćprzyzwoitego samochodu. Trzeciezagadnienie <strong>do</strong>datkowo „upraszczasprawę”. Skoro nikt nie jest zainteresowanyochroną swoich praw, tokwestia odpowiedzialności po prostunie istnieje. Nie ma w przypadku e-booków racjonalnie działającej organizacjizbiorowego zarządzania prawamiautorskimi, tak jak ma to miejscew przypadku programów komputerowych.Do kogo się w tej kwestiizgłosić? Dwie organizacje zbiorowegozarządzania działające na polu reprografii– Kopipol i Polska Książka– tematu reprezentacji uprawnionychnie wyczerpują, więc w sądziesprawy po prostu nie ma. Podejściebiegłych są<strong>do</strong>wych, jak i prokuraturnie może dziwić. Spowo<strong>do</strong>wane jestto w dużej mierze brakiem działalnościwydawców – próby zainteresowaniaich tematem ochrony prawautorskich książek spotykają sięw praktyce z obojętnością. Wydawcynic chcą zauważyć problemu, że najedną sprzedaną książkę w księgarniprzypada czasem kilkaset albo i kilkatysięcy kopii rozpowszechnionychprzez <strong>Internet</strong> (to bardzo minimalnyszacunek w przypadku nowych i poszukiwanychpozycji). Jakiś czas temuwydawcy zajęli się problememkserowania, nawołują <strong>do</strong> ograniczeńmożliwości powielania całych książekw punktach kserograficznych.Może warto byłoby zająć się równieżich u<strong>do</strong>stępnianiem w sieci? W czasiekserowania jednej książki z <strong>Internet</strong>umożna ściągnąć kilkaset tytułów.Co stanowi większe zagrożenie?Należy zainteresować wydawców,by zaczęli ściślej współpracowaćz biegłymi są<strong>do</strong>wymi, albowiemna tym etapie często <strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong>właściwego nadania sprawie biegu.Przykładem może być współdziałanieBiura Ekspertyz z Gdańska z WydawnictwemHelion, jedynym w Polsce,które poważnie interesuje się tym zagadnieniem.Biegli są<strong>do</strong>wi mają <strong>do</strong>dyspozycji pełną bazę publikacji wydawnictwai są w stanie wykazywaćich książki w opiniowanym materialeinformatycznym. Z dziesięciu tylkoopinii, w których pojawiły się książkiwydawnictwa Helion, straty wydawnictwawyniosły ponad 15 000 złotych.Korzyści okazują się wielostronne:wydawnictwo za naruszenie jegopraw autorskich otrzymuje odszko<strong>do</strong>wania,biegli są<strong>do</strong>wi tworzą profesjonalnei kom<strong>pl</strong>etne opinie, zaś wykazaniepozycji wydawnictwa w rezultaciekończy się w sądzie.Należałoby bardziej zainteresowaćtematem e-booków organy ścigania.Biegli z Biura Ekspertyz prowadząszkolenia wśród policjantówi prokuratorów, gdzie zagadnieniee-booków jest również poruszane.Współpraca z innymi wydawnictwamimogłaby pokazać prokuratorom,że temat ten w Polsce nie jest pomijany,tym bardziej, że książki w wersjielektronicznej, pojawiają się w co10 opinii wykonywanej przez BiuroEkspertyz, co rocznie daje około 100spraw. Tym samym nie jest to zjawiskorzadkie.DR ANDRZEJ ŻYGADŁO,BIEGŁY SĄDOWYMGR ANETA WIERZCHOWSKA,PRAWNIKBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 33


OpinieWalka o swoje w praktyceSilniejsze ksero, słabsze wydawnictwa– Reakcje większości wydawców naproblem reprografii są chore – mówiPaweł Esse, dyrektor generalny WydawnictwaC.H. Beck. – Podnoszeniecen oznacza „wykolejenie się” z rynku.Inni obniżają ceny na „wrażliwe”produkty, tak robi Beck, chociaż to nierozwiązuje problemu, jeszcze inni machająna wszystko ręką. Z drugiej stronyistnieje chaos informacyjny, prawojest niejednoznaczne, nie <strong>do</strong> końcawia<strong>do</strong>mo, co wolno, a czego nie wolno.Jedno jest pewne – należy działaćna świa<strong>do</strong>mość społeczną oraz walczyćz <strong>do</strong>cho<strong>do</strong>wym kserowaniem,dążąc <strong>do</strong> wyeliminowania z rynku nieuczciwepunkty ksero. – Nasze interwencjena wydziałach prawa <strong>do</strong>prowadziły<strong>do</strong> zamknięcia kilku punktówkserograficznych. Jednak walka trwanadal. „Wyproszone” z wydziałów prawapunkty ksero przenoszą się najczęściejw pobliże wydziałów i kontynuująswoją działalność – twierdzi UrszulaGełczewska z działu marketingu Becka.– Musi <strong>do</strong>jść <strong>do</strong> dużej zmiany <strong>jako</strong>ściowejw zakresie stosowania prawa –mówi Paweł Esse. – Sądy i prokuraturymuszą orzekać w sposób jednoznaczny.To jest zadanie dla PIK: poinformowanieaparatu ścigania i są<strong>do</strong>wnictwa,jak traktować tego typu sprawy. Inneorganizacje branżowe, np. ZPAV, wywierajątaką presję i chyba możemy sięod nich czegoś nauczyć – <strong>do</strong>daje.***Obecnie Beck uczestniczy w trzechpostępowaniach karnych <strong>do</strong>tyczącychnielegalnego kopiowania książekw punktach ksero usytuowanych nawydziałach prawa lub w ich pobliżu.Współpracuje w tym zakresie z władzamidziekańskimi, autorami orazksięgarzami. Zarzuty <strong>do</strong>tyczą powielaniaksiążek wielu wydawnictw.Najświeższa jest sprawa toruńska– niespodziewanie w jednej z księgarńakademickich w Toruniu zaczęła spadaćsprzedaż kolejnego wydania publikacji„<strong>Prawo</strong> karne” prof. AndrzejaMarka. Pracownicy księgarni postanowiliwyjaśnić sytuację. W punkcieksero usytuowanym w pobliżu WydziałuPrawa i Administracji UniwersytetuMikołaja Kopernika zakupili powielonyoraz zbin<strong>do</strong>wany podręcznik i przekazaligo Wydawnictwu C.H. Beck. W połowie2005 roku wydawnictwo złożyłowniosek o ściganie i ukaranie właścicielapunktu kserograficznego. Sprawatrafiła <strong>do</strong> miejscowej prokuratury.Postępowanie przygotowawcze prowadziłKomisariat Policji Toruń Śródmieściei robił to nadspodziewanie szybko.Ustalono, że właściciel punktu ksero„w siedzibie firmy, w celu osiągnięciakorzyści majątkowej, bez uprawnienia,w celu rozpowszechnienia zwielokrotniałw wersji oryginalnej cudze książki,w tym m.in. Wydawnictwa C.H. Beck”.Na liście „inkryminowanych” podręcznikówznalazły się m.in. takie pozycjejak: „Zobowiązania – część ogólna”oraz „Zobowiązania – część szczególna”Zbigniewa Radwańskiego, „<strong>Prawo</strong>pracy” Ludwika Florka, „<strong>Prawo</strong> handlowe”Andrzeja Kidyby czy wspomnianejuż „<strong>Prawo</strong> karne” Andrzeja Marka.30 grudnia 2005 roku Prokuratura Rejonowaw Toruniu wniosła <strong>do</strong> tamtejszegoSadu Rejonowego akt oskarżeniaprzeciwko właścicielowi punktuksero, któremu zarzucono popełnienie„przestępstwa z art. 116 ust. 2 w zw.z art. 117 ust. 1 Ustawy o prawie autorskimi prawach pokrewnych”. Narozprawie w dniu 8 maja 2006 rokuprokurator przychylił się <strong>do</strong> wnioskuobrońcy oskarżonego, by postępowanieumorzyć warunkowo na okres 2lat z orzeczeniem obowiązku naprawieniaszkody. Ponadto prokurator wniósło orzeczenie przepadku <strong>do</strong>wodów rzeczowych(czyli skserowanych i zbin<strong>do</strong>wanychksiążek) oraz o orzeczenieświadczenia pieniężnego w wysokości1000 zł na cel społeczny. Wyrok – zgodnyz wnioskami prokuratora – zapadł15 maja tego roku. Nie trzeba chybawyjaśniać, że takie zakończenie bataliiz nielegalnym kserowaniem to dużysukces – to jedna z niewielu spraw,która dla wydawcy kończy się happyendem – ukaraniem nieuczciwegoprzedsiębiorcy.Po<strong>do</strong>bne sprawy, również podjętez inicjatywy Becka, toczą się przeciwkopunktom kserograficznym w Gdańskui Szczecinie. Ta ostatnia sprawarównież <strong>do</strong>tyczy nieuczciwego punktuksero, tym razem prowadzonegoprzez kobietę. Prokuratura RejonowaSzczecin Śródmieście wszczęła przeciwkoniej postępowanie przygotowawcze<strong>do</strong>tyczące czynu z art. 116 ust.1 i 2 Ustawy o prawie autorskim i prawachpokrewnych, „polegającym na<strong>do</strong>konanym w dniu 10 stycznia 2004 r.w Szczecinie w siedzibie punktu kserograficznego,w celu osiągnięcia korzyścimajątkowej, rozpowszechnianiu,po uprzednim zwielokrotnieniu bezuprawnienia książek” – i tu zaczynasię wielopunktowa wyliczanka obejmującablisko 20 pozycji, m.in. wydanychprzez Becka, ale też przez LexisNexis,PWN, Wydawnictwo Liber, WydawnictwoPoznańskie, WydawnictwoNaukowe US czy Wydawnictwo <strong>Prawo</strong>i Praktyka Gospodarcza. Sprawa jestw toku. 16 lutego Beck złożył wnioseko ściganie nieuczciwej pani. Po<strong>do</strong>bnewnioski złożyli pozostali pokrzywdzeni,z wyjątkiem Wydawnictwa Liber, które– powołując się na wolę autora – zaniechałoskładania wniosku o ściganiew odniesieniu <strong>do</strong> podręcznika „<strong>Prawo</strong>konstytucyjne” prof. Leszka Garlickiego.W związku z tym prokuratura umorzyłaśledztwo w tym zakresie. W pozostałymzakresie sprawa jest w toku.Gdzie grzyb się zetnie, wyrasta nowy.Wiosną tego roku Kopipol poinformowałwydawcę, iż w wyniku działańwizytatorów tej organizacji wykrytonielegalną działalność polegającą nakopiowaniu i rozpowszechnianiu publikacjiBecka w Krakowie. Lista książekobejmuje ponad dwadzieścia pozycji.– Prosta prawda jest taka, że mocniejszyrynek zjada słabszy, a rynek kserograficznyjest silniejszy – twierdzi PawełEsse. – W 2004 roku wysunąłem na forumPIK propozycję pozytywnej kampaniiuświadamiającej problem kserowania.Uznałem, że powinna to być kampaniaspołeczna zakrojona na szerokąskalę, <strong>do</strong> której zaproszono by autorytety,pisarzy takiego pokroju, jak Mrożekczy nieżyjący już Czesław Miłosz i StanisławLem. Wyobrażałem to sobie <strong>jako</strong>kampanię wizualną – billboardy z wizerunkamitego typu osób i ich wypowiedzina temat kserowania. Nie zrobiononic w tym zakresie, a szkoda…JOANNA HETMAN34Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Piractwo książkoweWalka zorganizowanaKopipolProblematyka piractwa książkowegojest niezwykle złożona. Proceder tenobejmuje bowiem wiele różnorodnychform naruszeń autorskich praw majątkowych<strong>do</strong> utworów słownych wyrażonychdrukiem, wśród których możnawyróżnić, <strong>do</strong>konywane bez uprawnienialub poza jego granicami:a) utrwalanie lub zwielokrotnianieutworów, poprzez ich skanowaniei przetwarzanie za pomocą oprogramowaniaOCR w formę <strong>pl</strong>ików o jednymz trzech najczęściej spotykanychrozszerzeniach – .txt, .<strong>do</strong>c oraz .pdf,w celu ich rozpowszechniania za pomocąsieci <strong>Internet</strong> – internetowe piractwoksiążkowe,b) zwielokrotnianie utworów technikamidrukarskimi w celu ich rozpowszechnianiapoprzez ich druk i sprzedażbez uprawnienia (tzw. podróbki)albo poza granicami posiadanychuprawnień (nielegalne <strong>do</strong>druki); nielegalniewydane egzem<strong>pl</strong>arze utworusą sprzedawane głównie na bazarach,dworcach, hipermarketach oraz punktachtaniej książki – klasyczne piractwoksiążkowe,c) utrwalanie lub zwielokrotnianieutworów poprzez wykonywanie ich kopiiza pośrednictwem urządzeń reprograficznychw celu ich rozpowszechniania– piractwo reprograficzne;sprawcami popełnianych w tym zakresieprzestępstw są w zasadzie wyłącznieosoby prowadzące działalnośćgospodarczą w zakresie świadczeniausług reprograficznych.Wbrew pozorom internetowe piractwoksiążkowe, pomimo postępującejdigitalizacji życia, nie stanowi obecnietak dużego zagrożenia dla majątkowychinteresów twórców i wydawców.Głównie dlatego, że choć stosunkowołatwo jest wejść w posiadanie elektronicznejwersji utworu, to samo korzystaniez niej – w odniesieniu <strong>do</strong> utworówsłownych – jest utrudnione, gdyżz reguły wymaga przekształcenia ichz formy elektronicznej w formę drukowaną,co jest mało opłacalne.Najpoważniejszą spośród przedstawionychform naruszeń praw autorskichjest piractwo reprograficzne. Decydujeo tym liczba punktów reprograficznych(wedle szacunków Stowarzyszenia Ko-pipol jest ich około 13 tysięcy), łatwośćoraz stosunkowo niski koszt wykonaniakopii, a także powszechność korzystaniaz tego typu usług.Piractwo reprograficzne od dawnastanowi przedmiot zainteresowaniaStowarzyszenia Kopipol, godzi bowiemprzede wszystkim w interesy majątkowetwórców oraz wydawców utworównaukowych i naukowo-technicznych 1(w tym dydaktycznych), a zatem podmiotów,których autorskie prawa majątkowezostały Stowarzyszeniu Kopipolpowierzone w zbiorowy zarząd. (StowarzyszenieKopipol jest organizacją zbiorowegozarządzania prawami autorskimitwórców utworów naukowych.Niezależnie od tego członkami StowarzyszeniaKopipol jest kilku wielkichwydawców utworów naukowych, którzypowierzyli mu w zbiorowy zarząd służąceim prawa autorskie).Pierwsze działania mające na celurozpoznanie skali zjawiska zostały pojętejuż na przełomie 1998 i 1999 roku.W okresie tym przeprowadzone zostałyrównież pierwsze wizytacje punktówreprograficznych. Efektem tych działańbyło m.in. opracowanie wstępnychzałożeń strategii wykrywania oraz ściganiapodmiotów parających się piractwemreprograficznym. Na ich podstawiepodjęte zostały pierwsze działaniawymierzone wprost w piratów. W 2000roku wykryte zostały w Krakowie dwapunkty reprograficzne sprzedające gotowe,w całości skopiowane i oprawione(zbin<strong>do</strong>wane) pozycje z zakresu naukekonomicznych i prawa.W ofercie każdego z punktów znaj<strong>do</strong>wałosię po kilkaset tego typu pozycji.Oba punkty położone były w pobliżubudynków Akademii Ekonomicznejw Krakowie. Oferowane w nich nielegalneegzem<strong>pl</strong>arze utworów sprzedawanebyły średnio za 1/3 ceny oryginału.W stosunku <strong>do</strong> obu podmiotówStowarzyszenie Kopipol we współpracyz Polskim Wydawnictwem Ekonomicznym(PWE) złożyło zawia<strong>do</strong>mienieo popełnieniu przestępstwa wraz z wnioskiemo podjęcie ścigania. W toku przeszukaniapolicja zabezpieczyła w każdymz punktów duże ilości (po około 100 różnychpozycji, często w kilku egzem<strong>pl</strong>arzach)gotowych <strong>do</strong> sprzedaży utworów.Ich wycena została <strong>do</strong>konana przez Kopipolwe współpracy z PWE, PWN orazWydawnictwem C.H. Beck.Wszczęte w tych sprawach postępowaniakarne zakończyły się w 2001roku skazaniem właścicieli obu punktówna karę grzywny, orzeczeniemprzepadku przedmiotów pochodzącychz przestępstwa oraz nałożeniemna nich obowiązku naprawienia wyrządzonejszkody. Przedmiotowe rozstrzygnięcia,mając charakter precedensowy,wywołały <strong>do</strong>ść szeroką dyskusjęw mediach na temat procederu piractwareprograficznego.W 2002 roku wykryte zostały dwakolejne punkty prowadzące nielegalnądziałalność – jeden w Warszawie, drugiw Koszalinie. Niestety pomimo niezwłoczniepodjętych przez Kopipol działańnie udało się uzyskać odpowiedniegomateriału <strong>do</strong>wo<strong>do</strong>wego – m.in. w formietzw. „zakupu kontrolowanego”. Obapunkty, co symptomatyczne, mieściły sięw budynkach szkół wyższych.Omawiając działania podjęte w latach1998-2002 należy wskazać, żew świetle ówcześnie obowiązującychzapisów ustawy o prawie autorskim,wąt<strong>pl</strong>iwości co <strong>do</strong> legalności budziłprzede wszystkim sam fakt świadczeniausług reprograficznych. Wraz zezmianami wprowadzonymi <strong>do</strong> ustawyo prawie autorskim nowelą z dnia28 października 2002 roku <strong>do</strong>szło <strong>do</strong>uregulowania sytuacji prawnej podmiotówświadczących na rzecz osóbtrzecich usługi w zakresie zwielokrotnianiautworów za pomocą urządzeńreprograficznych. Na podmioty te zostałnałożony obowiązek wnoszenieopłaty na rzecz twórców i wydawców.Efektem zmian było zatem znaczące„ucywilizowanie” (w ujęciu prawnoautorskim)rynku usług reprograficznych.Problem piractwa reprograficznego,niestety, jednak pozostał.Stowarzyszenie Kopipol <strong>jako</strong> jednaz dwu organizacji uprawnionych<strong>do</strong> poboru przedmiotowej opłaty, rozpoczęłow 2004 roku szkolenie grupywizytatorów. Uznaliśmy bowiem, żejest to najlepsza formuła na realizacjędwóch celów o zasadniczym dla StowarzyszeniaKopipol znaczeniu, a mianowicie:Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 35


Kopipola) kontrolę wywiązywania się przezpunkty reprograficzne z obowiązkuwnoszenia opłaty,b) monitorowanie rynku usług reprograficznychw poszukiwaniu podmiotówparających się procederempiractwa reprograficznego.Po odpowiednim przygotowaniugrupy wizytatorów, rozpoczęli oni działalnośćna początku 2005 roku.W toku jednej z pierwszych wizytacji,przeprowadzonej w Krakowie,ustalono, że na 209 skontrolowanychpunktów reprograficznych, aż 12 prowadziłonielegalną działalność.We wszystkich 12 punktach oferowanebyły w całości skopiowanei oprawione (zbin<strong>do</strong>wane) egzem<strong>pl</strong>arzeutworów. Były one sprzedawane pocenach znacznie niższych niż oryginały,i tak dla przykładu:– „Makroekonomia” D. Begg (PWE)za 17,64 zł (oryginał kosztuje 48,00 zł),– „Chemia organiczna. Krótki kurs”H. Hart (PZWL) za 39,00 zł (oryginałkosztuje 98,00 zł),– „Kierowanie” J. Stoner (PWE) za18,76 zł (oryginał kosztuje 80,00 zł).Na podstawie złożonych przez StowarzyszenieKopipol zawia<strong>do</strong>mieńo popełnieniu przestępstwa obejmującychwniosek o podjęcie ścigania,wszczęte zostały wobec właścicielitych punktów postępowania karne.W toku <strong>do</strong>konanych przez Policję przeszukań,zabezpieczono duże ilości gotowych<strong>do</strong> sprzedaży nielegalnie skopiowanychutworów. Zazwyczaj liczbazabezpieczonych materiałów wahałasię od 150 <strong>do</strong> 300 różnych pozycji, bardzoczęsto zwielokrotnionych nawetw kilkuset egzem<strong>pl</strong>arzach. W punkcie,któremu można nadać niechlubnemiano „rekordzisty” znaleziono łącznieokoło 1500 gotowych kopii utworów.Większość punktów prowadziła działalnośćw budynkach szkół wyższych albow bezpośredniej ich bliskości (chodzigłównie o Akademię Ekonomiczną,Politechnikę oraz Wydział Prawa i AdministracjiUJ), co z kolei determinowałorodzaj oferowanych w tych punktachnielegalnie zwielokrotnionych utworów.W przeważającej większości byłyto utwory z zakresu nauk ekonomicznych,prawa oraz nauk technicznych,których wydawcami były przede wszystkimWydawnictwo Arkady, WydawnictwoAkademii Ekonomicznej w Krakowie,Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne,Oficyna Wydawnicza PolitechnikiKrakowskiej, PWN, Wydawnictwo C.H.Beck oraz Kantor Wydawniczy Zakamycze.W bardzo wąskim zakresie punktyte zwielokrotniały ponadto pozycje <strong>do</strong>nauki języków obcych oraz publikacjez zakresu nauk medycznych wydaneprzez PZWL. Wszystkie zabezpieczonew tych punktach utwory miały charakternaukowy.W toku prowadzonych postępowańprzygotowawczych StowarzyszenieKopipol, w porozumieniu z ww. wydawcami,<strong>do</strong>konało wyceny zabezpieczonychmateriałów. Z reguły wartośćnielegalnych kopii wahała się od kilku<strong>do</strong> kilkunastu tysięcy złotych. W jednymtylko przypadku ustalona wartośćw sposób znaczący odbiegała od tegorzędu wielkości, chodzi mianowicieo ww. „rekordzistę”. W jego przypadkuzabezpieczone nielegalne kopie zostaływycenione na kwotę 67 tys. 344 zł.Żadne z postępowań karnych wszczętychprzeciwko właścicielom ww. 12punktów funkcjonujących w Krakowiejeszcze się nie zakończyło.Kolejnym miastem, w którym wykryliśmyw 2005 roku punkt parający się procederempiractwa reprograficznego, byłPoznań. Przedmiotowy punkt położonybył w pobliżu budynków Uniwersytetuim. Adama Mickiewicza w Poznaniu.W toku przeszukania, <strong>do</strong> którego<strong>do</strong>szło w wyniku złożonego przez StowarzyszenieKopipol zawia<strong>do</strong>mieniao popełnieniu przestępstwa obejmującegowniosek o ściganie, zabezpieczonow tym punkcie około 200 całych lubczęściowo skopiowanych pozycji z zakresufilozofii, psychologii oraz politologii.Specyfika działalności tego punktupolegała na tym, że wszystkie znalezionew nim utwory lub ich fragmentysporządzone były w jednej kopii. Wedleustaleń Policji właściciel tego punktuuzasadniał obecność przedmiotowychmateriałów w punkcie chęcią ułatwieniasobie świadczenia usług reprograficznych,zaś same materiały traktowałjedynie <strong>jako</strong> „matryce”. Postępowaniejest w toku.Jedna z kolejnych wizytacji <strong>do</strong>prowadziłanas <strong>do</strong> punktu reprograficznegodziałającego w budynku PolitechnikiWrocławskiej, w którym oferowano800 pozycji. W Białymstoku ustalono,że tego typu procederem zajmują siędwa punkty reprograficzne, oba w pobliżubudynków szkół wyższych. W jednymz punktów stwierdzono istnienielisty 89 pozycji, w przeważającejwiększości z zakresu nauk prawnych,a w drugim – listy około 50 pozycji <strong>do</strong>nauki języków obcych. W stosunku <strong>do</strong>właścicieli tych punktów Kopipol złożyłzawia<strong>do</strong>mienia o popełnień przestępstwawraz z wnioskiem o podjęcieścigania. Postępowania są w toku.Reasumując, należy podkreślić, żesprzedaż nielegalnie zwielokrotnionychutworów przez punkty reprograficzneodbywa się zazwyczaj w sposób oficjalny,nierzadko lista oferowanych publikacjijest wywieszona w wi<strong>do</strong>cznymmiejscu w punkcie, zaś sam fakt prowadzeniatego typu działalności przez konkretnypodmiot jest powszechnie znany.Niezależnie od tego należy stwierdzić,że opisywanym procederem zazwyczajparają się punkty położone w budynkachlub w bezpośredniej bliskości budynkówmieszczących szkołę wyższą.Jak wynika z analizy danych posiadanychprzez Stowarzyszenie Kopipol,skala piractwa reprograficznego niestetystale wzrasta. Jest to wynik kilkunakładających się na siebie czynników,spośród których wymienić należy:a) niski poziom wiedzy o granicach,w jakich świadczenie usług za pomocąurządzeń reprograficznych jest <strong>do</strong>puszczalne,<strong>do</strong>zwolone przez ustawę o prawieautorskim; szczególnie niebezpiecznejest, pokutujące niestety wśród przedsiębiorcówprowadzących przedmiotowądziałalność, przekonanie, że wnoszenieopłaty, o której mowa w art. 20 1 ustawyjest równoznaczne z uzyskaniem prawa<strong>do</strong> świadczenia „wszechstronnych”usług reprograficznych, obejmującychm.in. zwielokrotnianie utworów celemsprzedaży ich egzem<strong>pl</strong>arzy,b) społeczne przyzwolenie na przedmiotowyproceder, niejednokrotnieprzyjmujące formę wręcz zapotrzebowaniana niego,c) wysokie ceny zwłaszcza publikacjinaukowych, w tym dydaktycznych,d) przekonanie o bezkarności, co wynikaprzede wszystkim ze społecznegoprzyzwolenia oraz „łagodności” wyrokówsą<strong>do</strong>wych, z czym nierozerwalniewiąże się swoista tendencja organówścigania <strong>do</strong> bagatelizowania problemupiractwa reprograficznego oraz skalii charakteru strat, <strong>do</strong> których <strong>do</strong>chodziw wyniku przedmiotowego procederu.ANDRZEJ GĄSIOROWSKISTOWARZYSZENIE KOPIPOL1Twierdzenie tej treści oparte jest na analizie<strong>do</strong>wodów zabezpieczonych w toku przeszukania<strong>do</strong>konanego w kilkunastu punktachreprograficznych parających się nielegalnądziałalnością.36Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Student pirat, ale dziad…Czy studenci mogą działać legalnie?OpiniePrzedstawiciele wydawnictw z regułyobwiniają śro<strong>do</strong>wisko akademickieza masowe „reprograficzne” piractwoksiążkowe. Bezpośrednio wskazująstudentów, <strong>jako</strong> głównego beneficjenta,pośrednio cały system szkolnictwawyższego oddziałujący na rynek poprzezkreowanie popytu. Pytanie „dlaczegostudenci masowo kserują książkialbo kupują tanie i <strong>do</strong>ść nędznepirackie kopie?” właściwie nie padło.Natomiast i studenci, i reszta narodu– od właściciela ksero po prokuratoraodpuszczającego piratowi – <strong>do</strong>stali pouszach za niską świa<strong>do</strong>mość prawnąi brak przyzwoitości, jak i niemoralnepostępowanie w kwestii praw autorskich.Głos dla winowajcyCo mówi strona druga? Każdy zapytanystudent mówi, że podręczniki akademickiei książki naukowe, są zdecy<strong>do</strong>waniezbyt drogie. Dlatego kserowanie,także całych książek, jest dlaniego warunkiem przetrwania na studiach.Jasne, że gdyby złodziej przedsądem tłumaczył, że kradnie, bo gonie stać, niekoniecznie zyskałby szansęna sędziowską łaskawość. Tym bardziejże słynne studenckie życie wymaganakładów finansowych tak chętnieponoszonych.Kwestii wysokości cen książekakademickich nie da się zbyć jednymakapitem. Syntetyczny koszyk„Polityki” przez lata dawał pewne pojęcieo ewolucji siły nabywczej przeciętnejpolskiej pensji (od 1982 roku)mierzonej ilością rozmaitych dóbr,które można było za nią nabyć. Niestetyw „koszyku Polityki” nigdy niebyło książki! Tym niemniej możnaoszacować siłę nabywczą przeciętnejpensji w stosunku <strong>do</strong> takiego<strong>do</strong>bra, jak książka. Za późnego Gierka<strong>do</strong>piero ruszał blisko 20-letni cyklinflacyjny, więc ówczesne ceny były<strong>do</strong>ść stabilne. Porównanie ostatnichkilku lat (minimalna inflacja) z okresemsprzed 25-30 lat nie pozostawiawąt<strong>pl</strong>iwości: ceny książek generalnie,a książek akademickich, naukowych,fachowych w szczególności,są dziś dwu, trzykrotnie wyższe niżwtedy. W międzyczasie była hiper-inflacja i wymiana pieniędzy, książkiwyszły spod lady, ruchy cenowe byłyogromne, a zatem uchwycenie lat80. i 90. wymagać będzie osobnychi bardzo żmudnych studiów. Jestto oczywiście teza publicystyczna,opiera się na prostych, liczbowychporównaniach. Ceny podręcznikówakademickich i książek naukowychw drugiej połowie lat 70. i dziśmniej więcej sobie odpowiadają.Książki w miękkiej oprawie to w cenachdetalicznych 30-50 zł, te grubszei w twardej oprawie kosztują 60--80, <strong>do</strong> 100 zł. Przeciętna pensja „narękę” w 1978 roku wynosiła około3,5 tys. zł, obecnie netto jest to ok.1,6 tys. zł. Relacja wyraźnie ponad 2<strong>do</strong> 1. Jednak „wtedy” zakres pomocymaterialnej dla studentów był szerszy,nie tylko średnia pensja rzutowałana siłę nabywczą studentów(student generalnie jest na utrzymaniurodziców). Co więcej, dziś znacznaczęść studentów płaci za studia,co jeszcze bardziej wyostrza tę dysproporcję.Nastąpiła żywiołowa prywatyzacjai komercjalizacja kształceniawyższego, wydawcy są po częściofiarami tego żywiołu. Dlatego wydajesię, że relatywna cena książek akademickich(względem przeciętnychzasobów finansowych nabywców)wzrosła raczej trzy- niż dwukrotnie,jak wynikałoby ze stosunku średnichpensji.Przy okazji – po<strong>do</strong>bnie ma się z innymiksiążkami, są one relatywnie dwa<strong>do</strong> trzech razy droższe niż za EdwardaGierka. Zupełnie na marginesie wartozauważyć, że płynie z tego bardzo budującyobraz – wg wieloletnich badańBiblioteki Naro<strong>do</strong>wej zakupy i czytelnictwowtedy i dziś są na zbliżonympoziomie!Istotnym elementem <strong>do</strong>świadczeniastudenckiego jest korzystaniez biblioteki uczelnianej, wydziałowejalbo instytutowej. Pod koniec lat 70.na cały rok przypadało po kilkadziesiątwoluminów potrzebnych książek,które można było wypożyczyć nasemestr albo dwa. Dziś normą mabyć stan, kiedy w bibliotece jest kilkaegzem<strong>pl</strong>arzy ważnej książki. Z tegoczęsto jeden w czytelni, a drugiw wypożyczalni, czyli nie<strong>do</strong>stępny.Oczywiście słyszymy, że uczelnie, biblioteki,MEN itd. nie mają pieniędzyna zakupy podręczników, książek,skryptów w potrzebnych ilościach…ale w każdej bibliotece jest kserograf,a drugi – zdecy<strong>do</strong>wanie tańszy– w drodze z uczelni na przystanek…Pamiętajmy zatem przy wszelkich porównaniachi przy wszelkich ocenachmoralnych studentów o tym, że „kiedyś”książki w Polsce były relatywnietańsze, biblioteki akademickie były lepiejzaopatrzone i …w ogóle nie byłokserografów.Sytuacja jest zupełnie beznadziejna,kiedy potrzebna jest książka, którejnakład został wyczerpany. Zdarzasię to często na polskim rynkuksiążki naukowej, akademickiej i fachowej.Po kilku latach książka znikaz rynku, bo nikogo nie stać na jej„trzymanie”. Małe nakłady, wysokiekoszty, trudna i powolna sprzedażi piraci… W takim przypadku nie malegalnej alternatywy – pozostaje tylkokopiowanie.Obecnie wystarcza cyfrowy aparatfotograficzny. Jeśli <strong>do</strong>dać <strong>do</strong> tegoprogram przetwarzania tekstu z formatówgraficznych (pdf, jpg, gif, cdri in.) <strong>do</strong> edytorów tekstu, to mając <strong>do</strong>stęp<strong>do</strong> drukarki można sobie prawieza darmo „zrobić książkę” wg własnegoformatu, pod swoje potrzeby. Wydawcama z tego figę. A mógłby miećw ofercie za mniejsze pieniądze jakąścyfrową postać książki na sprzedaż,nawet via e-mail albo wydrukowywanąna zamówienie na drukarce laserowej.Na niektórych uczelniach używanesą tzw. „readery” – legalne (a więcz uwzględnieniem majątkowych prawautorskich), przygotowywane przezuczelnie zbiory wyciągów fragmentówksiążek i artykułów, precyzyjniewybranych i skomponowanych podtreści określonych zajęć. Materiały tesą kopiowane i oprawiane w sposóbprowizoryczny (np. ksero, bin<strong>do</strong>wanie)i po niskich cenach <strong>do</strong>stępne studentom.Co musiałoby się stać, by takiepraktyki stały się normą na polskichuczelniach?LECH MERGLERBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 37


AnalizaKseroekonomiaJak działa punkt ksero i co z tego wynika?Przez czternaście lat byłem we Wrocławiuwspółwłaścicielem kilku punktówświadczących usługi, między innymiw zakresie kserokopiowania. Pozwalamsobie poniżej na refleksje – byćmoże przyczynię się <strong>do</strong> obalenia kilkumitów krążących wokół kopiowania.Na początku lat dziewięćdziesiątychwłaściciele „punktów ksero” uchodziliza osoby zamożne. Olbrzymia ilośćzleceniodawców – nowo kreowanychprzedsiębiorców – potrzebowała niezliczonejwprost liczby <strong>do</strong>kumentów. Deficytusług stwarzał korzystne warunki<strong>do</strong> rozwoju. Nieliczni na przysłowiowym„ksero” <strong>do</strong>robili się równie przysłowiowejwilli z mercedesem. Osobytrudniące się tymi usługami nie musiałyliczyć się z groszem. Dużo się jednakzmieniło. Właściciele kserokopiareknie zaliczają się <strong>do</strong> elity, wielu z nichzrezygnowało z tej działalności, licznagrupa ledwie wiąże koniec z końcem.Poniżej przedstawiam tekst „kseroekonomiczny”.Dla ułatwienia obliczeńwszystkie wymienione kwoty są kwotamibrutto. Warto zaznaczyć, że poniższy modelma charakter legalistyczny. W ramcepodaję przykłady wcale nie tak rzadkichpraktyk zmieniających ten obraz.Model legalistyczny1. Zakup i amortyzacja kserokopiarkiKserokopiarki kupowane <strong>do</strong> punktówusługowych, to w przeważającejczęści maszyny lekko używane, pochodzącez biur zachodnich korporacji. Sąto urządzenia profesjonalne, w <strong>do</strong>brymstanie – zwykle po generalnym przeglądzie.Są wyposażone w „krótką gwarancję”,tj. kartę gwarancyjną, obejmującąsześć miesięcy. Do osiągnięcia „śmiercitechnicznej” mogą wykonać okołomiliona kopii. Później koszty remontówgwałtownie wzrastają i dalsza eks<strong>pl</strong>oatacjamaszyny jest nieopłacalna.Cena takich maszyn to około 4 <strong>do</strong>6 tys. zł (brutto). Są to zwykle kserokopiarkiuznanych marek jak: Toshiba,Nashua czy Canon. Oczywiście możnaznaleźć urządzenia tańsze – nawet za2 tys. zł, ale ich stan i parametry technicznenie predestynują ich <strong>do</strong> zastosowańw punkcie usługowym.Model rzeczywisty1. Korzysta się z dużo gorszych materiałów. I tak:– toner rzadko znajduje się w oryginalnym opakowaniu. Najczęściej korzystasię z kiepskich zamienników, <strong>do</strong>sypywanych ręcznie;– papier nie jest certyfikowanym papierem kserograficznym, tylko tak zwanym„papierem biurowym”, kupowanym w hurtowniach na kilogramy;– części zamienne nie pochodzą od producenta, ale są zamiennikami o bliżejnieznanym pochodzeniu itd.Oczywiście odbija się to na <strong>jako</strong>ści usług, ale przecież nie o <strong>jako</strong>ść tu chodzi…2. Duże zlecenia (kopiowanie podręczników…) są zlecane na zewnątrz, <strong>do</strong> firm,które wykonują kopie za pomocą technologii risografowej lub druku cyfrowego.3. W wielu wypadkach zatrudnia się studentów lub członków najbliższej rodziny,by w ten sposób zmniejszyć obowiązkowe obciążenia fiskalne.4. Zatrudniani pracownicy rzadko mają umowę o pracę, a jeżeli już, to <strong>do</strong>tyczyona znacznie niższego wymiaru pracy i niższych zarobków niż rzeczywiste.5. Wyposażenie jest najpodlejszego gatunku, często samodzielnie skleconeprzez właściciela z kiepskich materiałów.6. Pracuje się często na nielegalnym oprogramowaniu.7. Wykonuje się zlecenia, o których z góry wia<strong>do</strong>mo, że ich legalność jestwąt<strong>pl</strong>iwa.8. Nie uiszcza się jakichkolwiek opłat licencyjnych.Zakładam, że kopiarka w <strong>do</strong>brzeusytuowanym punkcie będzie intensywnieeks<strong>pl</strong>oatowana – nawet <strong>do</strong> 100000 kopii miesięcznie , a to oznacza, żewystarczy najwyżej na 1-1,5 roku eks<strong>pl</strong>oatacji.W tym czasie musi się spłacić.Oznacza to, że miesięczny kosztnabycia jednej maszyny wynosi około0,5-0,7 tys. zł (oczywiście bez kosztówremontów, serwisu i materiałów eks<strong>pl</strong>oatacyjnych).2. Wyposażenie punktuPunkt usługowy winien być <strong>do</strong>brzewyposażony. Musi mieć międzyinnymi:– meble (lady, stoły, regały itp.),– urządzenia <strong>do</strong>datkowe (gilotyny,bin<strong>do</strong>wnice, sortery, sklejarki, profesjonalnezszywacze itp.),– niezbędny zapas materiałów eks<strong>pl</strong>oatacyjnych(papiery, tonery, zapasczęsto psujących się części zamiennychitd.),– inne urządzenia techniczne (komputer,kasa, zasilacze, przewody itd.),Wyposażenie kosztuje około 15-20tys. zł. Roczne koszty uzupełnień, serwisu,aktualizacji to <strong>do</strong>datkowo około5 tys. zł. Aby punkt właściwie się prezentowałwymiana wyposażenia musinastąpić w czasie krótszym niż 3 lata,a to oznacza, że miesięczny koszt z tegotytułu to kwota rzędu 0,7 tys. zł.3. CzynszPunkt usługowy z jedną maszynązajmuje 8-10 mkw. Kserokopiarka wyposażonaw podajniki wraz z otaczającąją niezbędną przestrzenią roboczązajmuje około 4 mkw. Zmniejszenie tejpowierzchni prowadzi <strong>do</strong> radykalnegoobniżenia wydajności (brak miejscadla operatora) i grozi częstymi awariami(niewłaściwe chłodzenie maszyny,brak miejsca na wymianę osprzętuitd.). Do powyższego <strong>do</strong>chodzi powierzchniazajmowana przez meblei wyposażenie oraz absolutnie koniecznaprzestrzeń dla personelu.W <strong>do</strong>brym punkcie – a tylko takigwarantuje właściwe obłożenie – kosztpowierzchni usługowej to około 130-200 zł za mkw! Zatem miesięczny kosztczynszu to kwota co najmniej 1,5 <strong>do</strong>2,0 tys. zł.4. Koszty osobowe – płace, fiskus,ZUSMinimalny personel stoiska pracującegodziesięć godzin dziennie todwie osoby pracujące na dwie zmiany.Wynika to zarówno z wymogów formalnych(kodeks pracy!), jak i ze względówpraktycznych (w godzinach szczytuczas pracy zatrudnionych osób pokrywasię, klientów obsługują dwie osobyrównocześnie i jest to jedyny sposóbunikania zbyt długich kolejek).38Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Dobrze pracujący personel musikosztować. Podkreślmy: musi kosztować!Praca w punkcie usługowym nienależy <strong>do</strong> lekkich i przyjemnych. Źleopłacony pracownik będzie oszukiwał,<strong>do</strong>rabiał „na boku” i ociągał się. Zwyklekompetencje i umiejętności pracownikasą szersze, niż tylko obsługa kserokopiarki.Dobry pracownik umie samodzielnieusunąć najczęstsze usterki,umie wykonać inne usługi – proste zleceniagraficzne, jak wykonanie wizytówek,złożenie prostej ulotki, poprawnewykonanie skanowania zdjęć lub innychmateriałów, itd. Jego pensja musiwynosić co najmniej 1,5 <strong>do</strong> 2,5 tys.zł netto, a to oznacza, że łączne obciążeniebrutto zamyka się kwotą co najmniej…6-9 tys. zł miesięcznie.5. Koszty materiałów eks<strong>pl</strong>oatacyjnychi serwisu maszynMocno obciążony punkt kserograficzny,wyposażony w jedną maszynę,wykonuje około 70 <strong>do</strong> 100 tys. kopiimiesięcznie. Oznacza to zużycie ca.150 <strong>do</strong> 220 ryz papieru (straty materiałowesięgają 5-10 proc.) w łącznej cenieokoło 1,3-1,8 tys. zł.Taka ilość kopii oznacza też zużycieokoło 30 pojemników z tonerem orazczęstej wymiany bębnów światłoczułych,rolek utrwalających, mechanizmówpodajnikowych itd. Wszystkie temateriały i części kosztują łącznie niemniej niż 1,5-2 tys. zł miesięcznie. Zatemłącznie… wynosi to 2,8-3,5 tys. złmiesięcznie.6. Energia, logistyka, prowadzenieksięgowościEks<strong>pl</strong>oatacja w dużym mieście samochodusłużbowego to koszt rzędu500 zł miesięcznie. Punkt zużywa energięi inne media o wartości około 200 złmiesięcznie. Do tego <strong>do</strong>liczmy prowadzenieksiąg, a odprowadzanie <strong>do</strong> budżetunależnych danin staje się corazbardziej skom<strong>pl</strong>ikowane. Zryczałtowanymiesięczny koszt usługi księgowejto około 300- 400 zł. Zatem łącznie miesięcznieto 0,9-1,1 tys. zł.7. Koszty fiskalneDzisiaj przeważająca liczba usługodawcówrozlicza się na zasadach ogólnych.Zakładając racjonalizm prowadzącegopunkt można przyjąć, że uiszczaon podatek <strong>do</strong>cho<strong>do</strong>wy w kwocie<strong>do</strong> 19 proc. osiąganych <strong>do</strong>chodów.W okresach złej koniunktury występujeczęsto brak <strong>do</strong>chodu… Ale brak<strong>do</strong>chodu (i tym samym wpłat podatków)oznacza dla przedsiębiorcy koniecznośćpoddawania się niemal nieustannymkontrolom prowadzonymprzez US. Biura rachunkowe radzązatem, by dla „świętego spokoju” mimoponoszenia wielu uzasadnionychi oczywistych kosztów, nie ujawniali ichw tym okresie. Oczywiście skoro podatniknie chce odliczać kosztów od podstawyopodatkowania ma <strong>do</strong> tego prawoi nikt mu tego nie zabroni. W tensposób usługodawcy wykazują jednakw sprawozdaniach <strong>do</strong>chód wyższy odrzeczywiście osiąganego. Dlaczego?Ponieważ licznie uważają, że wspomnianypowyżej „święty spokój” też maswoją cenę…Opierając się na <strong>do</strong>świadczeniumożna stwierdzić, że średniemiesięczne obciążenie z tytułu podatku<strong>do</strong>cho<strong>do</strong>wego wynosi około 0,3-0,5 tys.zł. Do tego <strong>do</strong>chodzi podatek VAT – zwykleokoło 0,7 <strong>do</strong> 1,3 tys. ZŁ. Daje to w sumie…1,3 <strong>do</strong> 1,8 tys. zł miesięcznie.8. Koszty inneIstnieje ryzyko wystąpienia wielunieprzewidzianych zdarzeń i okoliczności.Rozsądny przedsiębiorca potrafito przewidzieć i uwzględnić w swoimbudżecie. Z praktyki wynika, że na tencel… należy przeznaczyć nie mniej niż0,5 tys. zł miesięcznie…9. Last but not least – Kopipol i PolskaKsiążka.Zakładamy, że w punkcie wykonujesię <strong>do</strong> 100 tysięcy kopii miesięcznie.Przy średniej cenie kopii wynoszącejokoło 10 groszy za stronę A4 oznaczato przychód… na poziomie ok. 10 tys.zł miesięcznie. Podniesienie ceny kopii<strong>do</strong> około 20 gr za stronę A4 oznaczaznaczące zmniejszenie popytu i w efekciepozostanie na tym samym poziomieprzychodu. Po<strong>do</strong>bny skutek ma obniżenieceny. Popyt co prawda rośnie, alejego przyrost jest odwrotnie proporcjonalny<strong>do</strong> ceny. Legalistyczny model zakładaodprowadzanie od 1 <strong>do</strong> 3 proc.obrotu na rzecz organizacji zbiorowegozarządzania. Ponieważ poziom opłat zależyod zadeklarowanej przez właścicielaproporcji materiału chronionego prawemautorskim <strong>do</strong> materiału ogółemnależy przyjąć, że – wobec braku obowiązkurejestrowania materiału kserowanego,czyli de facto braku informacjina temat ilości skserowanych stronksiążek i prasy – każdy właściciel będziedążył <strong>do</strong> deklarowania 1 proc. Oznaczato koszt… 100 zł miesięcznie.Podsumowanie powyższych stwierdzeńdaje podstawę <strong>do</strong> wysunięcia następującychwniosków:1. Pokrycie kosztów utrzymania kserograficznegopunktu usługowego i prawidłowewywiązanie się z obowiązkówwobec pracowników, partnerów, fiskusai ZUS wymaga miesięcznego przychoduod 14 <strong>do</strong> 19 tys. zł brutto! W typowympunkcie przy obecnym poziomie centych usług jest to prawie niemożliwe!2. Pamiętać należy, że obliczone powyżejkoszty nie uwzględniają jeszczeani złotówki <strong>do</strong>chodu dla właściciela.Osiągnięcie przez niego <strong>do</strong>chodu osobistegow „przyzwoitej” wysokości (około4 <strong>do</strong> 6 tys. zł miesięcznie) oznacza koniecznośćświadczenia pracy na rzeczswojego punktu przez około dziesięćgodzin dziennie. Zwykle właściciel jestzaopatrzeniowcem na pierwszej zmianie,a pracownikiem na drugiej. Większośćczynności technicznych właścicielmusi wykonywać sam albo z pomocąswojego personelu. Bardzo rzadkostać go na zatrudnienie serwisantów.3. Właściciel punktu usługowego,aby bezpiecznie funkcjonować, musialbo podjąć się wykonywania szerokiegozakresu usług, albo uciekać się<strong>do</strong> różnych sztuczek i wybiegów obniżającychkoszty… Ostatecznie <strong>do</strong>chodzimy<strong>do</strong> modelu rzeczywistego, któryprzedstawiam w ramce obok. Powstajepytanie: kto na tym zyskuje? Wydajęsię zasadnym stwierdzenie, że chybanikt! Właściciel ma pracę i… to jestchyba największa wartość tej sytuacji.4. A wszelkie sztuczki prowadzące<strong>do</strong> zwiększania obrotu, zaniżaniaceny, drukowania książek poza punktemksero to po części zwykłe piractwo,po części ostatnia deska ratunkudla właściciela punktu ksero i zarazemgwóźdź <strong>do</strong> trumny dla niektórych wydawców.Po pierwsze, istnieją licznedziury w prawie autorskim, czyniącetakie postępowanie możliwym – o tymobszernie piszą inni autorzy. Po drugie,wszystko wskazuje na to, że w wieluwypadkach rezygnowano by z tegoprocederu, gdyby istniała alternatywnapropozycja zarobkowania; ostateczniezyski bowiem nie są wielkie.I co dalej?– Warunki w Polsce są dzisiaj takie, żewalka z nielegalnym kopiowaniem cudzychutworów przypomina dziewiętnastowiecznąwalkę robotników z maszynamiparowymi… – stwierdza PawełEsse, dyrektor wydawnictwa C.H.AnalizaBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 39


AnalizaBeck. – Poziom świa<strong>do</strong>mości wartościdóbr intelektualnych wśród elit jestfatalny. W efekcie pozwalamy się wykorzystywać– mówi Łukasz Węgrzyn,prawnik <strong>do</strong>radzający ZPAP i ZPAF.– Stwierdzenie, że ochrona praw autorskichjest bardzo trudna, a niekiedyniemożliwa, nie oznacza zgody naokradanie nas z prawa <strong>do</strong> czerpaniakorzyści z dóbr intelektualnych – zauważadr Wojciech Machała, adwokatspecjalizujący się w prawie autorskim.Praktyka <strong>do</strong>wodzi, że w Polsce metodamiadministracyjnymi, restrykcyjnymiani nakazowymi <strong>do</strong>tychczas nieudało się osiągnąć sukcesu w walcez masowymi kradzieżami dóbr intelektualnych.Rozwiązanie problemu jestmożliwe poprzez wielorakie działania.Poniżej przedstawiam trzy propozycje.1. Należy tworzyć taki system prawny,który wskazywałby, że przekraczanieprawa jest niebezpieczne i niewygodne.<strong>Prawo</strong> autorskie winno jednoznacznie,czytelnie dla wszystkich określać,co może uczynić użytkownik, jaki jest zakres<strong>do</strong>zwolonego użytku, co jest zwolnionez opłat, a za co winno się uiszczaćopłaty. Należy opracować jasny systempobierania i podziału tych opłat; taki,który przynosi korzyści przede wszystkimtwórcy i właścicielowi praw, a nierozbu<strong>do</strong>wanemu aparatowi biurokratycznemu.No i w końcu powinien byćzdefiniowany system sankcji i restrykcji,które bezwzględnie grożą w przypadkuprzekroczenia prawa.2. Powinno się wdrożyć system ekonomiczny,z którego będzie jasno wynikać,że kradzież cudzych praw zwyczajnienie będzie się opłacać.W tym wypadku legalny właścicielpraw (twórca, wydawca, związek wydawców)przejmuje inicjatywę, umawiającsię ze wszystkimi zainteresowanymi tak,że jakiekolwiek inne rozwiązania pozatym porozumieniem, a w szczególnościnielegalne wykorzystanie, kopiowanie,powielanie i inne formy kradzieży tychpraw, stają się mało atrakcyjne ekonomicznie.Oto przykład. Wydawca – lubjeszcze lepiej grupa wydawców – zamiastprowadzić mało skuteczną wojnęz punktami ksero proponuje im współpracę.Co mogą uczynić wydawcy:– udzielają licencji uprawniającej<strong>do</strong> legalnego kopiowania książek objętychporozumieniem,– bezpłatnie promują „legalne”punkty, zamieszczają we własnychpublikacjach i kampaniach promocyjnychinformacje teleadresowe,– w porozumieniu z władzami administracyjnymiuczelni, urzędów lub instytucji,pozytywnie opiniują wniosek„legalnego” usługodawcy o jak najkorzystniejszeusytuowanie jego punktu,a nawet o udzielenie rabatu w opłatachczynszowych. Chodzi o to, by –mimo obciążeń wynikających z tegoporozumienia – zachowana była konkurencyjnapozycja punktu „legalnego”w danym rejonie.W zamian za to wydawcy oczekują:– uiszczania przez usługodawcęzryczałtowanej opłaty licencyjnej.Bardzo ważne! Opłata jednostkowanie może być zbyt wysoka! Winna byćustalona na takim poziomie, by jejuiszczanie nie powo<strong>do</strong>wało chęci „obchodzenia”zawartej umowy. Szacuję,że dzisiaj opłata ta powinna wynosićokoło 100 <strong>do</strong> 200 zł miesięcznie, niemoże być wyższa niż 300 zł,– wyrażenia zgody na prowadzeniew punkcie usługowym również sprzedaży„normalnych” książek. Marża pochodzącaz obu rodzajów sprzedaży,czyli książek i ich kopii, musi być równa.Właściciel punktu powinien byćzainteresowany aktem sprzedaży, a nietym, co konkretnie sprzedał. Nie wolnoprzy tym <strong>do</strong>prowadzać <strong>do</strong> absurdów.Punkt usługowy nie może zostaćzawalony stosami książek. Należy z góryograniczyć liczbę tytułów <strong>do</strong> pozycjinajbardziej atrakcyjnych, np. na Politechnicenie ma sensu sprzedawaniepodręczników medycznych, a na ASPpodręczników z matematyki…,– wyrażenia zgody na dystrybucjęw punkcie ksero książek zamówionychprzez <strong>Internet</strong>. Za tę usługę wydawcywinni zgodzić się uiszczać opłatę narzecz punktu kserograficznego. W zamianusługodawca musiałby uczestniczyćw organizacji logistyki tych działań.W tym miejscu musimy odpowiedziećna kolejne dwa pytania: Popierwsze i najważniejsze: czy takierozwiązanie jest w ogóle możliwe?W opinii Wojciecha Machały, nie istniejążadne przeszkody prawne, któreuniemożliwiłyby już dziś, na bazie aktualnieobowiązującej ustawy, wprowadzeniew życie takich rozwiązań.Jest to tylko kwestia wypracowaniaporozumień, które skutecznie pogodząinteresy stron. Po drugie: czy jestto opłacalne? Z pewnością tak. Rozwiązanieoparte jest na działaniachpowodujących zwiększenie popytui podaży. Większe zyski są osiąganetutaj wskutek większych obrotóww „legalnym” punkcie ksero, a niepodnoszenia cen.3. Trzecie z proponowanych rozwiązańpolega na zbu<strong>do</strong>waniu technologicznychbarier, które utrudniałybyniezgodne z prawem wykorzystywanieefektów cudzej działalności twórczej.Utwory są przy tym rozwiązaniu <strong>do</strong>stępnedla tych, którzy chcą z nich legalniekorzystać, a jednocześnie chronioneprzed niepowołanym <strong>do</strong>stępem.Przykładem może być płatna wirtualnaczytelnia internetowa. Jej zbioryumieszczone są na serwerze zabezpieczonymtak, jak serwery w obiegubankowym lub administracyjnym. Czytelnikotrzymuje bezpłatną przeglądarkę,ale nie zezwalającą na ściąganiejakiegokolwiek fragmentu publikacjina komputer użytkownika. Jednorazowy<strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> zasobów jest:– Tani. Cena podstawowego <strong>do</strong>stępuwynosi np. dwa złote za kilka(cztery, sześć…?) godzin <strong>do</strong>stępu <strong>do</strong>zbiorów.– Wygodny. Użytkownik ma możliwośćdrukowania fragmentów za cenęrówną połowie ceny kopii ksero(za dwa złote około czterdzieści stron).Drukowanie zorganizowanie w tensposób jest legalne, opłacalne (i chociażtanie, to w pełni pokrywa kosztywydawcy i autora) oraz jednorazowe;wykonanie każdej kolejnej kopii wymagauiszczenia odrębnej opłaty, couniemożliwia zarobkowanie pośredniez użyciem tych kopii.– Praktyczny. Umożliwia na przykładłatwe wyszukiwanie i porównywanieróżnych opracowań, szybkie wykonywanieanaliz obejmujących szerokizakres publikacji itd.Oczywiście teoretycznie włamanie<strong>do</strong> takiego serwera jest możliwe, ale wymagałobydużo nakładów. Idealny byłbysystem, który połączyłby wszystkie opisanepowyżej rozwiązania. Dlaczegonikt nie wdrożył takiego systemu?Trudno udzielić na to pytanie odpowiedzi,by nikogo nie urazić. Niech w takimrazie za odpowiedź posłużą słowaKartezjusza: „Zdrowy rozsądek to najlepiejrozdzielony towar na świecie – każdyczłowiek jest bowiem przekonany, żema go w <strong>do</strong>statecznej ilości”.BOGUSŁAW SEREDYŃSKI, WNT40Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Gdzie ta kasa?Opłaty z tytułu art. 20OpinieGłównym źródłem wpływów Kopipolui Polskiej Książki są opłaty wnoszoneprzez importerów urządzeń i nośnikówsłużących <strong>do</strong> wytwarzania kopii – rocznieoba stowarzyszenia ze wszystkichźródeł inkasują około 2 mln złotych. Dlaczegotak mało? Gdzie jest reszta, a właściwiegdzie są te prawdziwe pieniądze?Są trzy strony w grze o te pieniądze:wydawcy z autorami, organizacje zbiorowegozarządzania prawami autorskimii główny, jak można <strong>do</strong>mniemywać,płatnik – importerzy urządzeń kopiujących.Wydawcy wiedzą najmniej i sątymi, którzy tracą najwięcej. Nie ma coukrywać, że nie szczędzą słów krytykiKopipolowi i Polskiej Książce. Głównyzarzut to mała kwota ściągana od płatnikówtytułem inkasa.Stowarzyszenie Polska Książka, jakpowiedział dyrektor generalny PiotrMańkowski, jest we wstępnej fazie rozwoju,przygotowuje się <strong>do</strong> działań naszerszą skalę. W pierwszym okresie koniecznebyło stworzenie podstaw, zebranieśrodków na jakąkolwiek działalność.Prof. Mieczysław Poniewski, szefKopipolu, odpiera zarzut niskiej efektywności,wskazując choćby na kosztyprocesu są<strong>do</strong>wego toczonego odstycznia 1999 roku z Canonem – wedługróżnych szacunków lideremwśród importerów urządzeń kopiujących.Ten koszt to m.in. 10 proc. kwotyroszczeń w stosunku <strong>do</strong> firmy Canon.Zarówno prof. Poniewski, jak i adwokatreprezentujący Kopipol prof. JanBłeszyński są jednak bardzo oszczędniw udzielaniu informacji, ze względu nataktykę procesową.W procesie tym chodzi o dwie rzeczy.Pierwsza to roszczenie „informacyjne”,Kopipol zabiegał o orzeczenie,że koncern jest zobowiązany ujawnićwiarygodną <strong>do</strong>kumentację informującąo obrocie jego urządzeniami kopiującymi.Pozwalałoby to weryfikowaćrzetelność informacji podawanychprzy rozliczeniach. Spór toczył sięm.in. o ujawnianie numerów fabrycznychsprzedanych urządzeń. Jak się<strong>do</strong>wiadujemy, decyzja sądu na tym obszarzebyła korzystna dla Kopipolu, terazchodzi o jej szczegółową interpretację.Po drugie sprawą ogromnej wagijest zakres pojęcia „urządzenie zwie-lokrotniające”. Rozwój technologicznypowoduje stałe wprowadzanie na ryneknowych generacji urządzeń, którenie mogą być enumeratywnie wyliczonew aktach prawnych, <strong>jako</strong> że w chwiliich formułowania urządzeń tych jeszczenie ma. Po kserokopiarkach, drukarkach,faksach, skanerach, urządzeniachwielofunkcyjnych przyszła kolejna komputery osobiste oraz cyfroweaparaty o rozdzielczości powyżej 3 milionówpikseli. Następna rozprawa masię odbyć we wrześniu.Jak mówi prof. Poniewski, w NiemczechCanon także przegrał po<strong>do</strong>bnąsprawę, tyle że po półrocznym procesie…Prof. Mieczysław Poniewskiokreśla ten proces <strong>jako</strong> precedensowyi pilotażowy. Stawką jest o wiele więcejniż kwota należności z okresu kilku lat<strong>pl</strong>us karne odsetki za zwłokę, <strong>jako</strong> żeroszczenie tego typu nie przedawniasię. Orzeczenie sądu w tym przypadkubędzie miało ogromne znaczenie dlacałego rynku.Podjęliśmy liczne próby uzyskaniainformacji od drugiej strony – importerówurządzeń kopiujących. Chodziłonam przy okazji o uzyskanie ogólnychinformacji na temat rynku. Na przykładjednym ze sposobów wprowadzaniaurządzeń na rynek jest leasing, innymdzierżawa urządzeń, a zgodnie z obowiązującymiregulacjami opłaty na rzeczwskazanych organizacji pochodzą wyłączniez tytułu sprzedaży urządzeń.Niestety. Koncerny, takie jak Canon,Toshiba, Hewlett Packard, Ricoh, KonicaMinolta, <strong>do</strong> których zwróciliśmy sięw pierwszej kolejności, nie widzą potrzebyalbo możliwości rozmowy naten temat. Dyrektor generalny CanonPolska Przemysław Przybysz, mimoszeregu e-maili ze szczegółowym wyłożeniempytań i próśb, jak i dziesiątkówtelefonów <strong>do</strong> sekretariatu, nie odpowiada.Nie było oficjalnej odmowy,ponieważ nie było żadnej reakcji.Z firmy Hewlett Packard uzyskaliśmyodpowiedź: „Witam Pana! Bardzodziękuję za przesłane pytania i zainteresowaniefirmą HP. Niestety kwestie,o które Pan pyta, są objęte tajemnicąhandlową firmy i nie możemy udzielićodpowiedzi. Bardzo mi przykro. Pozdrawiam.Marcin Brzeziński”.W innych firmach, po<strong>do</strong>bnie przypominającychtwierdze informacyjne, stosowanajest taktyka „na znużenie” – odsyłanie,odkładanie, nieobecność itd.Ogólne informacje uzyskaliśmy odprezesa zarządu jednej z wielu firmdystrybucyjnych, sprzedających urządzeniafirmy Konica Minolta, drugiejpod względem obrotów po Canonie.Jak twierdzi, w 2005 roku nowoczesnychurządzeń kserograficznych tylkotej firmy wprowadzono na rynek około6 tysięcy. Ich ceny zaczynają na sięod 2,5-3 tys. zł i <strong>do</strong>chodzą <strong>do</strong> kilkunastutysięcy za wysoko wydajne i wielofunkcyjneurządzenie. Rynek urządzeńkopiujących radykalnie się zmienia,co oznacza masową wymianę sprzętuw urzędach i firmach, ponadto spadekcen jednostkowych i profesjonalizacjęrynku. Urządzenia nowej generacjinie dają się serwisować chałupniczymimetodami. W kwestii opłat z tytułupraw autorskich przemiany rynku urządzeńi usług reprograficznych w Polscepowinny oznaczać wzrost wpływów.Zmiany na rynku nowych urządzeńmogą powoli powo<strong>do</strong>wać ograniczeniedziałania szarej strefy i rynku urządzeńz odzysku. Ten ostatni jest zdaniemnaszego rozmówcy większy niż obróturządzeniami nowymi, bo ceny sprawnychurządzeń używanych to połowa,a nawet 1/3 ceny nowych. Cztery największefirmy zajmujące się importemużywanego sprzętu biurowego sprowadzająrocznie po około 2,5 tysiącaużywanych kserokopiarek. Takich firm,które sprowadzają od kilkudziesięciu<strong>do</strong> kilkuset kopiarek rocznie, są setki.Ten biznes w znacznym stopniu wymykasię jakiejkolwiek ewidencji. Na nimw znacznej części oparte jest działaniepunktów kserograficznych, jak też namasowym „chałupnictwie handlowymi serwisowym”, obniżającym <strong>jako</strong>śćusług, za to zbijającym w dół ceny.Reasumując – poprzez wytrwałe „atakowanie”różnych koncernów i drobnychimporterów jest możliwe ustalenie, ilenależnych pieniędzy powinno wpływać<strong>do</strong> kieszeni autorów i wydawców książek.Nie ulega wąt<strong>pl</strong>iwości, że są tokwoty wielokrotnie wyższe niż obecniepłacone.LECH MERGLERBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 41


OpinieGdzie kucharek sześć…Miniatura pod lupąKopiowanie stron, rozdziałów, a nawetcałych podręczników akademickich,książek językowych i innych, zwłaszczasłużących nauce, jest dla wydawcówi autorów dużym problemem. Pozbawianależnych tantiem, ograniczanakłady, zysk zamienia stratę. Wiemyto nie od dziś. Rozwiązanie tego problemuwydaje się wciąż tak samo odległe,jak lata temu. Jest nawet gorzej,bo tradycyjne ksero odchodzi <strong>do</strong> lamusa.Wydawcy zmniejszają nakładylub rezygnują z wydawania nowychtytułów, autorzy się buntują i oczekujądziałania.Kopiowanie samo w sobie nie jestniczym zdrożnym. Uczący się ma prawosięgać <strong>do</strong> różnych źródeł, korzystaćz nich wyrywkowo. Istota sprawyto umożliwienie tym, którzy zainwestowaliw powstanie pomocy naukowej,godziwej zapłaty za ich trud i zapewnienieudziału w zyskach, które dziękiich pracy osiągają inni. Dlaczegopunkt ksero ma zarabiać 100 proc. nasprzedaży podróbki podręcznika, któregonie napisał i nie opracował, niezainwestował grosza w jego wydanie?Dlaczego niszczy się walcami drogowyminielegalne kopie dyskietek z muzykąi sfałszowane perfumy, a na książkę-fałszywkędaje się przyzwolenie?Są kraje, które poradziły sobie z tymproblemem. Polska <strong>do</strong> nich nie należy.U nas większość ręce w niemocy rozkłada.Co prawda zawiązały się instytucjezbiorowego zarządzania prawamiautorskimi i miały problem załatwić– zbierać pieniądze od kopiujących,przekazywać autorom i wydawcom.Bajka! Ale… Biura prowadzą, mizernełupy na drobiazgi dzielą, spodziewanąwielką kasę w myślach liczą, niewielezałatwiają.Najistotniejszą przyczyną porażkiwydaje się mnogość działających, atrofiadziałania. Ciekawostką, wymyślonączas jakiś temu przez tęgie ministerialnegłowy, jest stworzenie w 2002 rokudrugiej – obok działającego od 1995roku Kopipolu – organizacji zarządzaniaprawami (i poboru opłat) – PolskiejKsiążki. Jedna dla autorów, druga dlawydawców. Dwie „prowadzące inkasoopłat reprograficznych”, dwie dzielącepieniądze. I co? Żadna wartość <strong>do</strong>dananie powstała – raczej bałagan i koszty.Na <strong>do</strong>datek każdy lepiej zorientowanyw sprawie wie, że Kopipol i PolskaKsiążka bez zewnętrznego przymusunigdy nie będą współpracować. A bezwspółpracy nic nie osiągną.O co chodzi? Jak już nikt nic nie wie– to znaczy, że chodzi o kasę. O pieniążkijednym słowem. Duże? Nikt nie wie,ale wielu na zachód wskazuje, gdzie sumywielkie zbierają. Policzyć można, alekto miałby liczyć? Niemoc wielka na zainteresowanychspłynęła. Fredro w bajceo podróżnych nie opisał by lepiejtego wspólnego wysiłku. Zachęt wiele– pomysłów bladawych mniej, pracażadna. A ognisko się <strong>do</strong>pala… Bo zagraniczneorganizacje żądają swojegoudziału i oczekują należnych pieniędzy.Bo wchodzą nowe technologie. Bo corazto nowe firmy (Google, Yahoo), krajei organizacje elektroniczne szykują bibliotekitotalne i ogólno<strong>do</strong>stępne.Jak <strong>do</strong> tego <strong>do</strong>damy – być może– jeszcze jedną nową organizacjęzbiorowego zarządzania w Polsce, to<strong>do</strong>piero będzie zamieszanie. Przypomniećmoże też warto apetyty ZPAPi ZPAF na zbieranie pieniędzy na rynkuksiążki (bo ilustracje, bo fotografie).Z drugiej strony przypomnijmy, żewydawcy, którzy nie chcieli czekaći sami wzięli się za sprawę (LexisNexis,PZWL, inni) – zostali bez wsparcia, zrozumieniai kontynuacji.Ochrona praw autorskich na rynkureprograficznym to – jak na razie– smutna porażka.Rzetelne badania rynkuTo oczywiste, że żaden system „inkasai redystrybucji” nie będzie działał, jeślinie wia<strong>do</strong>mo, ile jest punktów reprograficznych,co robią, w jakiej skali kopiująksiążki i jakich wydawnictw. A jaksię <strong>do</strong>wiemy? Badając rynek.Takie badanie – <strong>do</strong>brze opracowanei powtarzane co jakiś czas – otworzyrealną możliwość ochrony prawautorów i wydawców. Byłoby też pożyteczne,że pomogłyby zweryfikowaćpraktycznie wiele sprzecznych przypuszczeńi mitów, które dziś przez jednychużywane są <strong>jako</strong> niesprawdzalneargumenty, przez innych bezkrytycznieprzyjmowane.Nie spodziewam się badania rynkuprzeprowadzonego przez jedną zewspomnianych organizacji. Dlaczego?Każde rzetelne badanie będzie zbytdrogie dla pojedynczej firmy – a teżw atmosferze walki i podejrzeń możnasię spodziewać automatycznegozakwestionowania meto<strong>do</strong>logii i wyników.Żadne „pokątne” badanie rynkunie będzie mogło być tym jedynym.Proponuję badanie pod egidą PIK,w uzgodnieniu z Kopipolem i PolskąKsiążką, przeprowadzone przez niezależnąfirmę/agencję. Mamy dziesiątki,jeśli nie setki „ogólnych”, „przekrojowych”badań w różnych obszarachrynku. Moje osobiste <strong>do</strong>świadczeniaz badań rynku (łączących metody statystyczne,fokusowe, itp.), poprzedzającychrozpoczęcie sprzedaży encyklopediiPWN (NEP – 6 tomów, WEP – 30tomów), a zwłaszcza z badań rynku kurierskiegoi przesyłek, przeprowadzonegodla Deutsche Post po przejęciu„Servisco” pokazują, że <strong>do</strong>brze skonstruowaneogólnopolskie badanie możedać rzetelne wyniki.Na często stawiane pytanie – „skądweźmiemy na to pieniądze?” – mamprostą odpowiedź. Są. Właśnie z kastych organizacji, które wzięły na siebieodpowiedzialność (tak, tak, to nietylko przywilej zbierania pieniędzy, alei odpowiedzialność wobec autorówi wydawnictw!) i już czas jakiś „inkasują”.Na pewno wszyscy zainteresowanizaakceptują taki wydatek, który „zakręcikołem zamachowym”, i pozwolispodziewać się większych pieniędzyw przyszłych latach. Przeszkody prawnew wykorzystaniu odpowiedniej częścizebranych pieniędzy można łatwoprzeskoczyć.Zróbmy pierwsze, „startowe” badanierynku – kto, gdzie, ile i czego kopiuje.Bez tej podstawy wszelkie dalszedziałania będą „rzeźbieniem w powietrzu”,znaczące pieniądze nie zostanąnigdy zebrane, a pieniądze, które udasię zebrać – nie zostaną rzetelnie podzielone.Ciekawa w formule ankietaPolskiej Książki i żartobliwa suma, jakąw 2004 roku <strong>do</strong>stały Wydawnictwa UniwersytetuWarszawskiego, może byćdrobnym komentarzem w tej sprawie.MICHAŁ SZEWIELOW42Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Badania statystyczneStruktura kopiowania za pomocą urządzeń reprograficznychKopipolUstawa z dnia 4 lutego 1994 rokuo prawie autorskim i prawach pokrewnych(zwana dalej ustawą) wprowadziłanieznaną <strong>do</strong>tychczas polskiemu porządkowiprawnemu instytucję opłatod producentów i importerów urządzeńreprograficznych.Konstrukcja przyjęta w art. 20 ustawy,konstytuującym przedmiotowąopłatę, oparta została na założeniukonieczności rekompensowania stratponoszonych przez twórców w wynikuzwielokrotniania przedmiotów ichpraw autorskich za pomocą urządzeńreprograficznych przez osoby trzeciedziałające w ramach <strong>do</strong>zwolonegoużytku osobistego.Stowarzyszenie Kopipol – organizacjawskazana przez ówczesnegoMinistra Kultury i Sztuki <strong>jako</strong> właściwaw sprawach poboru i repartycjiopłat, stanęła przed niezwykle trudnymwyzwaniem, jakim było wówczasstworzenie systemu podziału inkasowanychz tego tytułu kwot. Podkreślićbowiem należy, że zarówno art. 20ustawy, jak i wydane na jego podstawieprzepisy wykonawcze, nie regulowały– poza ogólnym wskazaniemtwórców <strong>jako</strong> beneficjentów – kwestiizwiązanych z podziałem kwot pobieranychtytułem opłaty. Brak byłorównież jakichkolwiek możliwych <strong>do</strong>zastosowania, rodzimych wzorcówprzystających <strong>do</strong> specyfiki przedmiotowejopłaty.Kierując się <strong>do</strong>świadczeniami siostrzanychorganizacji zagranicznychoraz rekompensacyjnym charakteremprzedmiotowych opłat, StowarzyszenieKopipol, po uzyskaniu akceptacjiMinisterstwa Kultury, za podstawęustalenia kręgu uprawnionych twórcóworaz zakresu, w jakim winni oniuczestniczyć w podziale, przyjęło badaniastatystyczne struktury kopiowaniautworów za pomocą urządzeń reprograficznych.Badania takowe stanowiły (i stanowiąnadal) bowiem jedyny sposóbustalenia z jednej strony kategoriitwórczości (charakteru utworów)zwielokrotnianych reprograficznie,a tym samym wyznaczenia kręgufaktycznych beneficjentów tej opłaty.Z drugiej zaś strony, wyłącznie naKategoria kopiowanego utworuich podstawie możliwe jest określeniewzajemnych relacji między wielkościąkopiowania poszczególnychkategorii twórczości, co ma kluczoweznacznie dla samego podziału inkasowanychkwot.Pierwsze tego typu badania, mającecharakter badań właściwych,wykonane zostały w 1997 roku. Kolejne,tym razem o charakterze pilotażowym,przeprowadzone zostałydwukrotnie w 2000 roku. Pomimo żebadania odnosiły się jedynie <strong>do</strong> sferyautorskiej, to jednak w ich toku poczynionorównież wstępne obserwacje<strong>do</strong>tyczące skali kopiowania publikacjikonkretnych – istniejącychna polskim rynku – wydawnictwTabela 1. Procentowy udział wyróżnionych kategorii utworów wśród ogółu kopiowanychutworów w punktach reprograficznych objętych badaniami w 1997 r.Udział (w proc.)Literatura naukowa autorów polskich 38Literatura naukowa autorów zagranicznych w tłumaczeniu 22Literatura naukowa autorów zagranicznych w oryginale 10Beletrystyka autorów polskich 5Beletrystyka autorów zagranicznych w tłumaczeniu 5Beletrystyka autorów zagranicznych w oryginale 3Publikacje prasowe stanowiące artykuły dziennikarskie 8Literatura muzyczna o przewadze zapisu nutowego 6Inna literatura muzyczna 3Tabela 2. Procentowy udział wyróżnionych kategorii utworów wśród ogółu kopiowanych,w badaniach przeprowadzonych w 2000 r. (udział mierzony jest stosunkiem liczby stron reprezentującychdaną kategorię utworów <strong>do</strong> ogólnej liczby stron objętych szczegółową analizą)Kategoria utworu I badanie II badaniePodręcznik 61,32 29,50Książka naukowa 29,07 40,22Książka popularnonaukowa 3,62 16,66Beletrystyka 3,29 7,67Czasopismo naukowe 2,22 2,91Czasopismo popularnonaukowe 0,27 1,30Artykuł dziennikarski w periodyku 0,17 0,63Wydawnictwa albumowe 0,04 0,64Artykuł dziennikarski w gazecie codziennej 0,00 0,00Literatura z <strong>do</strong>minującym udziałem zapisu nutowego 0,00 0,05Inna literatura muzyczna 0,00 0,43kategoria utworuliteratura z <strong>do</strong>minującym udziałem nutartykuł dziennikarski w gazecie codz.artykuł dziennikarski w periodykuczasopismo popularnonaukoweRys. 1 Struktura kopiowania utworów w Polsce(badania wstępne 2000r.)inna literatura muzycznawydawnictwa albumoweczasopismo naukowebeletrystykaksiążka popularnonaukowaksiążka naukowapodręcznik0,20,00,00,30,40,82,65,510,10,00 5,00 10,00 15,00 20,00 25,00 30,00 35,00 40,00 45,00 50,00udział (w %)34,645,4Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 43


Kopipolrodzaj utworukategoria utworuczasopismo naukoweoraz publikacji wydawców określonegorodzaju utworów (np. wydawcyutworów naukowych, wydawcyutworów beletrystycznych, wydawcyczasopism).Obecnie, z uwagi na szeregzmian wprowadzonych <strong>do</strong> ustawynowelą z 28 października 2002 roku,a w szczególności zmodyfikowanietreści art. 20 oraz wprowadzeniemocą art. 20 1 opłat od posiadaczyurządzeń reprograficznych prowadzącychdziałalność gospodarcząw zakresie zwielokrotniania utworówdla własnego użytku osobistegoosób trzecich, Stowarzyszenie Kopipolprowadzi intensywne przygotowania<strong>do</strong> przeprowadzenia kolejnychwłaściwych badań statystycznych.Konieczność przeprowadzenia nowychbadań statystycznych jest ściślezwiązana również z treścią wiążącychStowarzyszenie Kopipol kilkunastuumów międzynaro<strong>do</strong>wychzawartych z siostrzanymi organizacjamizagranicznymi (m.in. z VGWort – reprezentującym Niemcy,Kopinor – reprezentującym Norwegię,C.F.C. – reprezentującym Francjęoraz CEDRO – reprezentującymHiszpanię).Badania w latach 1997 i 2000przeprowadzone zostały przez StowarzyszenieKopipol własnymi siłami,czego efektem było znacząceobniżenie ich kosztów (wyniosły onełącznie około 10 tys. zł). Przeprowadzenieprzygotowywanych obecniebadań zostało powierzone podmiotowizewnętrznemu, wyspecjalizowanemuw tym zakresie, o uznanejrenomie oraz odpowiednim <strong>do</strong>świadczeniubadawczym. Ich kosztbędzie jednak nieporównywalniewiększy. Przyjęcie takiego rozwiązaniajest jednak koniecznością zewzględu na standardy europejskieoraz oczekiwania innych organizacjizbiorowego zarządzania reprezentującychuprawnione kategorietwórców.Chcąc określić skalę, w jakiej <strong>do</strong>chodziw Polsce <strong>do</strong> zwielokrotnianiautworów, należy się odnieść <strong>do</strong> danychotrzymanych z IFRRO (InternationalFederation of Reproduction RightsOrganisations, z siedzibą w Brukseli),wedle których przeciętnie na jednegomieszkańca w krajach Europy Zachodniejw ciągu roku przypada ogółem odjednego <strong>do</strong> dwóch tysięcy stron kopii.Uzasadnione jest zatem przypuszczenie,że liczba ta w Polsce jest niewieleniższa.W krajach Europy Zachodniejudział utworów chronionych wśró<strong>do</strong>gółu kopiowanych kształtuje sięna poziomie kilkunastu procent.W Polsce, ze względu na relatywniewysokie ceny książek i czasopism,zwłaszcza naukowych, poziom tenmoże być nawet wyższy. Wszystkoto prowadzi <strong>do</strong> wniosku, że w Polscerocznie kopiuje się kilka miliardówstron utworów objętych ochroną.Przyjmując wynagrodzenie autorskieza kopię jednej strony chronionegoutworu w wysokości tylkojednego grosza, a więc na poziomiezdecy<strong>do</strong>wanie niższym niż w krajachEuropy Zachodniej (w stosunku<strong>do</strong> Wielkiej Brytanii jest to ponadpięćdziesięciokrotnie mniej), i takuzyskuje się niebagatelną kwotę kilkudziesięciumilionów złotych, któreza pośrednictwem uprawnionychRys. 2 Najintensywniej kopiowane kategorie utworów(I badania wstępne - początek 2000r.)beletrystykaksiążkapopularnonaukowaksiążka naukowapodręcznikczasopismo naukoweksiążkapopularnonaukowaksiążka naukowa325483531426389920 1000 2000 3000 4000 5000 6000 7000 8000 9000 10000292770liczba stronRys. 3 Najintensywniej kopiowane kategorie utworów(II badania wstępne - jesień 2000r.)beletrystykapodręcznik1672296040360 500 1000 1500 2000 2500 3000 3500 4000 4500liczba stronTabela 3. Udział utworów wyróżnionych kategorii w badaniach przeprowadzonych na początku2000 r.Kategoria utworu Liczba utworów ProcentBeletrystyka 3 1,1Książka naukowa 80 30,7Czasopismo naukowe 5 1,9Podręcznik 135 51,7Książka popularnonaukowa 19 17,9Czasopismo popularnonaukowe 10 7,3Artykuł dziennikarski w gazecie codziennej 0 0Artykuł dziennikarski w periodyku 6 2,3Literatura z <strong>do</strong>minującym udziałem zapisu nutowego 0 0Inna literatura muzyczna 0 0Wydawnictwa albumowe 3 1,144Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


organizacji powinny trafiać <strong>do</strong> twórcówi wydawców.Badania ankietoweprzeprowadzone w 1997 rokuStowarzyszenie Kopipol po raz pierwszyprzeprowadziło badania strukturykopiowania utworów w Polscew 1997 roku. Były to badania ankietowewykonane w kilkuset punktachreprograficznych w kilku miastach(m.in. w Warszawie, Gdańsku, Kielcach,Rzeszowie). W objętej badaniamipróbce znalazły się nie tylkopunkty kserograficzne, lecz równieżbiblioteki, czytelnie, szkoły, urzędyTabela 4. Udział utworów wyróżnionych kategorii w badaniach przeprowadzonych jesienią2000 r.Kategoria utworu Liczba utworów ProcentBeletrystyka 66 6,6Książka naukowa 394 39,2Czasopismo naukowe 39 3,9Podręcznik 285 28,4Książka popularnonaukowa 180 17,9Czasopismo popularnonaukowe 16 1,6Artykuł dziennikarski w gazecie codziennej 0 0Artykuł dziennikarski w periodyku 12 1,2Literatura z <strong>do</strong>minującym udziałem zapisu nutowego 1 0,1Inna literatura muzyczna 4 0,4Wydawnictwa albumowe 7 0,7Tabela 5. Najczęściej reprezentowane wydawnictwa w badaniach przeprowadzonych jesienią2000 r.Wydawnictwo Liczba utworów Udział (w proc.)Wydawnictwo Naukowe PWN 105 11,2Zakład Naro<strong>do</strong>wy Ossolineum 40 4,3Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne 28 3,0Państwowy Instytut Wydawniczy 17 1,8C.H. Beck 17 1,8Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne 16 1,7Książka i Wiedza 15 1,6Polska Akademia Nauk 12 1,3Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich 12 1,3Wiedza Powszechna 11 1,2Uniwersytet Jagielloński 10 1,1Lu<strong>do</strong>wa Spółdzielnia Wydawnicza 10 1,1Uniwersytet Warszawski 10 1,0Poltext 8 0,9Uniwersytet Poznański 7 0,7Uniwersytet Śląski 7 0,7Wydawnictwo Prawnicze 7 0,7TNOiK 7 0,7Akademia Ekonomiczna w Krakowie 6 0,6Uniwersytet M. Curie-Skło<strong>do</strong>wskiej w Lublinie 6 0,6Uniwersytet w Toruniu 6 0,6WSP w Częstochowie 6 0,6Akademia Ekonomiczna we Wrocławiu 5 0,5Dom Wydawniczy ABC 5 0,5Redakcja Wydawnictw KUL w Lublinie 5 0,5Uniwersytet Szczeciński 5 0,5i przedsiębiorstwa. Oszacowaniestruktury kopiowania utworów <strong>do</strong>konanezostało na podstawie odpowiedzizebranych od właścicieli punktówreprograficznych bądź innychosób zatrudnionych przy sporządzaniukopii.Struktura kopiowania utworów,oszacowana na podstawie deklaracjiosób sporządzających kopie, możebyć obciążona pewnym błędem.Jednakże odpowiedni sposób konstrukcjiformularza ankiety oraz duża,kilkusetelementowa licznośćpróbki, przemawiają za wiarygodnościąuzyskanego oszacowania strukturykopiowania. Przemawia za tymrównież fakt, że celem badań byłoprzede wszystkim określenie udziałuwyróżnionych kategorii utworówwśród kopiowanych materiałów, a nieustalenie intensywności kopiowaniamierzonej konkretną liczbą wykonanychkopii.Wizytując w latach 1998 i 1999siostrzane organizacje zbiorowegozarządzania prawami autorskimiw Niemczech, Danii, Norwegii, Belgiii Wielkiej Brytanii, mieliśmy możliwośćskonfrontowania wyników naszychbadań z rezultatami uzyskanymiw tych krajach. Okazało się, żeotrzymane przez nas oszacowaniastruktury kopiowania nie odbiegałyznacząco od ocen uzyskanych napodstawie bardzo kosztownych badańszczegółowych.Analiza danych zgromadzonychpodczas badań przeprowadzonychw 1997 roku pozwoliła oszacowaćprocentowy udział wyróżnionychkategorii utworów wśród ogółu kopiowanychutworów w punktach reprograficznychobjętych badaniami.Uzyskane wyniki przedstawione sąw Tabeli 1.Z danych zawartych w Tabeli 1 wynika,że wśród kopiowanych utworów<strong>do</strong>minuje literatura naukowa. W opiniiankietowanych stanowi ona około70 proc. ogółu kopiowanych utworówobjętych ochroną.Badania wstępneprzeprowadzone w 2000 rokuW 2000 roku przeprowadzone zostaływstępne badania statystycznestruktury kopiowania utworów metodąbezpośredniej analizy zawartościkopiowanych materiałów. Metodata jest zdecy<strong>do</strong>wanie bardziejczasochłonna i kosztowna w stosunku<strong>do</strong> zastosowanej w 1997 roku.Ma jednak tę zaletę, że umożliwiaudzielenie odpowiedzi na pytaniabardziej szczegółowe, niż możliweto było na podstawie badań wykonanychw 1997 roku. Możliwe staje sięna przykład ustalenie kraju, z któregopochodzi kopiowany utwór, dyscy<strong>pl</strong>inynaukowej, jaką reprezentujekopiowany utwór naukowy, czy teżudziału fotografii w kopiowanychmateriałach.Badania wstępne przeprowadzonezostały dwukrotnie: na początkuroku 2000 oraz jesienią 2000 roku.Pierwszymi badaniami zostały obję-KopipolBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 45


Kopipolte cztery punkty kopiowania: jedenw bibliotece wojewódzkiej oraz trzypunkty kserograficzne (w centrummiasta, w osiedlu akademickim i jedenw mniejszym mieście). Obserwacjeprowadzone były przez dwa tygodniew różnych porach dnia. Szczegółowąanalizą zawartości objęto261 utworów o łącznej liczbie 14665stron. Drugie badania przeprowadzonezostały w punktach kopiowaniaznajdujących się w Bibliotece Naro<strong>do</strong>wejw Warszawie. Szczegółowąanalizą zawartości objętych zostało1007 utworów o łącznej liczbie 10085stron. Badania te zostały <strong>do</strong>finansowaneze środków programu PHAREIV, <strong>do</strong>tyczącego ochrony własnościintelektualnej.Tabela 2 zawiera wyniki odzwierciedlająceprocentowy udział wyróżnionychkategorii utworów wśró<strong>do</strong>gółu kopiowanych w badaniachprzeprowadzonych w 2000 roku.Udział poszczególnych kategorii mierzonyjest stosunkiem liczby stron reprezentującychdaną kategorię utworów<strong>do</strong> ogólnej liczby stron objętychszczegółową analizą.Z danych zamieszczonych w Tabeli2 wynika, że zarówno podczaspierwszych, jak i drugich badańprzeprowadzonych w 2000 roku,udział podręczników i książek naukowychoraz innych publikacjinaukowych i popularnonaukowychstanowił ponad 90 proc. Nawet, jeżeliuwzględni się, że badania miałycharakter wstępny oraz próbka analizowanychutworów nie może byćtraktowana <strong>jako</strong> w pełni reprezentatywna,to i tak istnieją przesłanki<strong>do</strong> sformułowania hipotezy, żeudział tej kategorii utworów wśró<strong>do</strong>gółu kopiowanych był większy, niżoszacowany podczas badań ankietowychw 1997 roku. Rysunek 1 odzwierciedlaśredni udział procentowywyróżnionych kategorii utworówwśród ogółu kopiowanych w badaniachprzeprowadzonych w 2000 roku.Udział poszczególnych kategoriistanowi średnią arytmetyczną stosunkuliczby stron reprezentującychdaną kategorię utworów <strong>do</strong> ogólnejliczby stron objętych szczegółowąanalizą, odpowiednio w badaniachprzeprowadzonych na początku2000 roku oraz jesienią 2000 roku.Rysunki 2 i 3 ilustrują <strong>do</strong>kładnedane <strong>do</strong>tyczące reprezentacji pięciunajintensywniej kopiowanychkategorii utworów objętych ochroną,odpowiednio w badaniach na początku2000 roku oraz jesienią 2000roku. W pierwszych badaniach podręcznikireprezentowane były przez8992 strony, książki naukowe przez4263 strony, książki popularnonaukoweprzez 531 stron, beletrystykaprzez 483 strony oraz czasopismanaukowe przez 325 stron. W drugichbadaniach książki naukowe reprezentowanebyły przez 4036 stron,podręczniki przez 2960 stron, książkipopularnonaukowe przez 1672 strony,beletrystyka przez 770 stron orazczasopisma naukowe przez 292 strony.Tabela 3 obrazuje udział poszczególnychkategorii utworów wyrażonyliczbą kopiowanych utworów określonejkategorii w badaniach przeprowadzonychna początku 2000roku. W Tabeli 4 zamieszczone sąidentyczne wyniki uzyskane podczasbadań przeprowadzonych jesienią2000 roku.Analizując dane zawarte w Tabelach3 i 4, daje się zauważyć większyudział czasopism naukowychTabela 6. Najczęściej reprezentowane wydawnictwa w badaniach przeprowadzonych napoczątku 2000 r.Wydawnictwo Liczba utworów Udział (w proc.)Wydawnictwo Naukowe PWN 49 18,8Oxford University Press 20 7,7Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne 15 5,7Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne 10 3,8Express Publishing 9 3,4Ossolineum 7 2,7Cambridge University Press 6 2,3Wydawnictwa Naukowo-Techniczne 5 1,9Poltext 5 1,9WydawnictwoWydawnictwa Szkolne i PedagogiczneRys. 4 Najczęściej reprezentowane wydawnictwa(I badania wstępne - początek 2000r.)PoltextWydawnictwa Naukowo-TechniczneCambridge University PressOssolineumExpress PublishingWydawnictwo EkonomiczneOxford University PressWydawnictwo Naukowe PWNUniwersytet WarszawskiLu<strong>do</strong>wa Spółdzielnia WydawniczaUniwersytet JagiellońskiWiedza PowszechnaPaństwowy Zakład Wydawnictw LekarskichPolska Akademia Nauk556791015200 5 10 15 20 25 30 35 40 45 50Liczba kopiowanych utworówRys. 5 Najczęściej reprezentowane wydawnictwa(II badania wstępne - jesień 2000r.)Książka i WiedzaWydawnictwa Szkolne i PedagogiczneC. H. BeckPaństwowy Instytut WydawniczyPaństwowe Wydawnictwo EkonomiczneZakład Naro<strong>do</strong>wy OssolineumInstytut Wydawniczy PWN1010101112121516171728400 20 40 60 80 100 120liczba utworów1054946Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


i popularnonaukowych, artykułówdziennikarskich oraz wydawnictwalbumowych, niż pokazuje to Tabela2. Wynika to z faktu, że liczba kopiowanychstron pojedynczego egzem<strong>pl</strong>arzautworu reprezentującegowymienione kategorie jest zwyklemniejsza niż w przypadku podręcznikalub książki.Tabele 5 i 6 oraz Rys. 4 i 5 odzwierciedlająudział najczęściej reprezentowanychwydawnictw wśród utworówobjętych szczegółową analiząw badaniach wstępnych. Zamieszczonew tabelach wyniki świadcząo dużym zróżnicowaniu wydawcówkopiowanych utworów. Jedynie WydawnictwoNaukowe PWN w obu badaniachprzeprowadzonych w 2000roku reprezentowane było przez znaczącąliczbę utworów: 49 (18,8 proc.)– w pierwszych oraz 105 (11,2 proc.)– w drugich badaniach. Pozostałewydawnictwa mają znacznie skromniejszyudział.Podczas badań przeprowadzonychjesienią 2000 roku przeprowadzonazostała szczegółowa analizaautorów utworów. Spośród ogólnejliczby 1148 autorów zdecy<strong>do</strong>wanawiększość pojawiła się tylko jednokrotnie,79 osób – dwukrotnie,Tabela 7. Kraj pochodzenia kopiowanych materiałów (badania wstępne 2000 r.)KrajLiczba utworówPolska 1119Wielka Brytania 64USA 40Niemcy 15Rosja 9Francja 9Austria 2Włochy 1Norwegia 1Hiszpania 1Szwecja 1Tabela 8. Procentowy udział poszczególnych krajów wśród kopiowanych utworów obcegopochodzenia (badania wstępne 2000 r.)KrajProcentWielka Brytania 44,8USA 28,0Niemcy 10,5Rosja 6,3Francja 6,3Austria 1,4Włochy 0,7Norwegia 0,7Hiszpania 0,7Szwecja 0,77 osób – trzykrotnie, 1 osoba – czterokrotniei 2 osoby – sześciokrotnie,przy czym w tym ostatnim przypadkubyli to redaktorzy wydawnictwzbiorowych.Wśród utworów naukowych objętychszczegółową analizą podczasbadań wykonanych w 2000 roku najliczniejreprezentowane były dyscy<strong>pl</strong>inywchodzące w skład nauk humanistycznych.Tabela 7 oraz Rys. 6 ilustruje,w jakim stopniu reprezentowanebyły poszczególne kraje w próbceutworów objętych badaniami wstępnymiw 2000 roku. Najwięcej, bo aż88,1 proc. utworów spośród 1268objętych badaniami opublikowanychbyło w Polsce. Zdecy<strong>do</strong>wanawiększość spośród pozostałych 11,9proc. utworów miała <strong>jako</strong> źródło pochodzeniaWielką Brytanię lub USA,przy czym te pierwsze przeważały(odpowiednio 45 proc. i 28 proc. –tabela 8). Spowo<strong>do</strong>wane to byłotym, że wśród kopiowanych utworówopublikowanych za granicąznaczący udział mają materiały <strong>do</strong>nauki języka angielskiego, a te naogół pochodzą z Wielkiej Brytanii.Wśród materiałów obcego pochodzeniastosunkowo licznie reprezentowanebyły również utwory wydanew Niemczech (10 proc.) oraz w Rosjii Francji (po 6 proc.). Pozostałe kraje:Austria, Włochy, Norwegia, Hiszpania,Szwecja reprezentowane byłyprzez pojedyncze utwory.To, co przede wszystkim daje sięzauważyć, gdy porównuje się strukturękopiowania określoną na podstawiebadań przeprowadzonychw 2000 roku z wynikami uzyskanymiw 1997 roku, to wzrost udziałuutworów naukowych <strong>do</strong> około 90proc. oraz zmniejszenie się udziałuutworów wydanych za granicą lubtłumaczonych w Polsce. Ze względuna wstępny charakter badańw 2000 roku, oszacowanie strukturykopiowania materiałów w Polscemoże być obciążone błędem,tym niemniej zaobserwowane różnicesą na tyle znaczące, że po<strong>do</strong>bnatendencja powinna ujawnić się równieżw obecnie <strong>pl</strong>anowanych badaniach,które zostaną przeprowadzonew znacznie większej liczbie punktówkopiowania i na liczniejszejpróbce utworów.DR ZDZISŁAW PIASTAANDRZEJ GĄSIOROWSKIKopipolBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 47


Polska KsiążkaSAiW Polska KsiążkaReprografia w działaniach StowarzyszeniaSkala zjawiskai skuteczność systemuSystem rekompensat za kopiowaniereprograficzne należy rozumieć szeroko.Opiera się on na opłatach odurządzeń reprograficznych, czystychnośników oraz od operatorów ksero,ale także na wynagrodzeniach licencyjnychz tytułu użytku reprograficznego.Wysokość rekompensat ze wszystkichobszarów powinna być analogiczna<strong>do</strong> strat autorów i wydawców. Jużna podstawie wstępnych szacunkówmożna zaryzykować stwierdzenie, żeroczne straty sektora wydawniczegowynikające ze zjawiska kopiowania,rozumiane <strong>jako</strong> niezrealizowaneprzychody, mogą oscylować w granicach200-250 mln zł. Biorąc pod uwagę,że Polska Książka zebrała w 2004roku 1,01 mln zł, a w 2005 roku 1,2mln zł, należy stwierdzić, że te kwotyw żaden sposób nie korespondująz wysokością strat ponoszonychprzez wydawców.Jakie są tego przyczyny? Niewąt<strong>pl</strong>iwietrzy:• Straty powstają nie tylko w związkuz kopiowaniem osobistym, a systemopłat w Polsce (w art. 20 i 20 1 Ustawyo prawie autorskim i prawach pokrewnych)rekompensuje straty wynikającewyłącznie z tego rodzaju użytku.• System opłat jest daleko nieza<strong>do</strong>walający,zarówno biorąc pod uwagępodstawy opłat, kategoryzację urządzeń,nośników i działalności nimi objętychoraz wysokość i stosowane mechanizmynaliczania opłat.• Sama egzekucja opłat, przy wykorzystaniuistniejących możliwości,bywa utrudniona [patrz ramka obok].Kilka uwagodnośnie uzupełnienia systemuNagminne jest u<strong>do</strong>stępnianie uczniomczy studentom kserokopii w ramachzajęć. Można zaryzykować stwierdzenie,że odsetek uczniów i studentówkorzystających z kopii przekracza 50proc. Kopie są substytutem wydańdrukowanych, możemy więc mówićo ograniczeniu sprzedaży w związkuz <strong>do</strong>stępnością kopii. Przywilej zwielokrotnianiautworów przyznano różnegotypu instytucjom (szkołom, biblio-Opłaty reprograficzneMówiąc o nieszczelności systemu pobierania opłat, można wskazać na kilkazjawisk.• Przy opłatach od tak zwanych punktów ksero należy – moim zdaniem –poważnie zastanowić się nad przyjęciem systemu ryczałtowego. Prawidłowewyliczenie opłaty i jego weryfikacja jest dzisiaj niemożliwa. Płatnicy to na ogółmałe podmioty gospodarcze w liczbie kilkunastu tysięcy, rozsiane po całymterytorium Polski, prowadzące działalność gospodarczą w różnych formach,często <strong>jako</strong> działalność uboczną, na ogół prowadzące księgowość w formachuproszczonych, co ani nie daje pewności co <strong>do</strong> rzetelności wyliczeń, ani niesprzyja możliwości monitorowania obrotu. Jeżeli <strong>do</strong>damy, że w tych kilkunastutysiącach punktów należałoby prowadzić ustawiczny monitoring strukturykopiowanego materiału, to obraz nie<strong>do</strong>skonałości systemu staje się zupełny.W istocie należałoby zróżnicować stawki, tyle że na podstawie kryteriów obiektywnych,jak na przykład odległości od <strong>pl</strong>acówek, w których wykorzystywane sąkopie materiałów chronionych (szkół, uczelni, bibliotek etc.). Wstępna propozycjaidąca wyłącznie w kierunku zróżnicowania stawek procentowych w oparciuna kryterium lokalizacji punktu została przedłożona przez SAiW Polska Książka<strong>do</strong> dyskusji w ramach grupy <strong>do</strong> spraw reprografii i prawa autorskiego PIK jużw czerwcu 2005 roku.• Obowiązek opłat powstaje po sprzedaży urządzenia reprograficznego.Urządzenia reprograficzne w związku z ich ceną oraz zastosowaniem biznesowymtrafiają na rynek także poprzez umowy najmu, dzierżawy i leasingu. Takieformy korzystania z urządzeń nie są objęte opłatami.• W zakresie opłat od producentów i importerów mamy <strong>do</strong> czynienia z dwiemadefinicjami. Jedna, funkcjonująca w ramach prawa finansowego (podmiotwprowadzający na rynek polski urządzenia i nośniki pochodzące z UE nie jestimporterem), i druga, obecna w prawie cywilnym, gdzie kraj pochodzenia niema znaczenia. <strong>Prawo</strong> autorskie jest częścią prawa cywilnego i stosowana powinnabyć druga z definicji, niemniej jednak ta dwoistość stanowi często motywwchodzenia przez importerów na drogę sporu ze Stowarzyszeniem.• Jako nośnik rozporządzenie wykonawcze podaje wyłącznie papier kserograficzny.Pomijając nie<strong>do</strong>skonałość tego określenia (moim zdaniem papier, odsprzedaży którego powinno naliczać się opłaty, powinien być klasyfikowany wedługformatu i gramatury), należy stwierdzić, że poza opłatami reprograficznymipozostają nośniki zapisu cyfrowego, na których, co oczywiste, zapisuje sięutwory w formie tekstowej. Sprzedaż tych nośników jest już na ogół objęta opłatami,z tym, że nie przypadają one wydawcom.• Wreszcie pozostaje kwestia stawki, przykładem rekompensaty bez znaczeniaekonomicznego jest opłata od papieru kserograficznego ustanowionana poziomie 0,001 proc. ceny. Kwartalne należności niektórych importerów liczonesą w groszach.• Dochodzenie należności od punktów ksero jest niezmiernie utrudnione.Efekt jest taki, że w dalszym ciągu opłaty od posiadaczy urządzeń reprograficznychstanowią niewielką część ogólnej kwoty inkasa. Na początku działalnościSAiW Polska Książka było to ok. 8 proc. wpływów, dziś nie <strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> 20proc. wpływów. Tak naprawdę, przy zastosowaniu obecnych metod polegającychna identyfikowaniu płatników z wykorzystaniem biura w Krakowie i sporadycznychkontroli terenowych, SAiW Polska Książka osiągnęła barierę ściągalnościtych opłat. Konieczne jest zbu<strong>do</strong>wanie sieci przedstawicieli terenowychw początkowej fazie w dużych ośrodkach miejskich (w tym roku w co najmniej10 ośrodkach akademickich). Korzyści nie ograniczą się <strong>do</strong> wzrostu inkasowanychopłat, polegać będą też na monitorowaniu i ściganiu piractwa reprograficznego.• Jeżeli chodzi o opłaty od urządzeń i nośników to dla określenia płatnikówmożna zbierać dane z administracji celnej, opracowań branżowych itd. Nawetjeżeli niektórych danych trzeba <strong>do</strong>chodzić na drodze są<strong>do</strong>wej, to działanie tojest na ogół opłacalne. W dalszym ciągu pozostaje kwestia objęcia systememopłat małego importu, często urządzeń używanych. Także w tym przypadku rokowaniasą lepsze niż w przypadku opłat od punktów ksero.48Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


tekom, archiwom etc. – na podstawieart. 27, 28 i 30 ustawy), ale ustawa nieprzyznaje twórcom i wydawcom żadnejrekompensaty. Pewnym wyjątkiemjest tu art. 30 (odpłatne u<strong>do</strong>stępnianieegzem<strong>pl</strong>arzy fragmentów utworówprzez ośrodki <strong>do</strong>kumentacji i informacji),prawo to jednak – jak się wydaje– ustanowione zostało wyłącznie narzecz twórców. W efekcie pozbawienisą go wydawcy i tu niezbędna jestzmiana przepisów. Pismem z dnia 31stycznia 2006 roku zwróciliśmy się <strong>do</strong>Ministra Kultury z propozycją zmianzrównujących prawa twórców i wydawcóww art. 30 ustawy, a po drugiewprowadzenia opłat od <strong>pl</strong>acóweknaukowych, oświatowych, biblioteki archiwów, w sytuacjach gdy działająone (nawet pośrednio) na zasadachodpłatności. Rozwiązanie to wydajesię niezbędnym minimum.Odrębną kwestią jest użytek nielegalny.Ustawa przewiduje, że prawo<strong>do</strong> zwielokrotniania przysługujebądź autorowi, bądź jego następcyprawnemu oraz przewiduje sankcjeza naruszenie tych praw. Wykorzystanie<strong>do</strong>stępnych środków leży w gestiiuprawnionych – autorów i wydawców– i to oni są odpowiedzialni zaegzekucję swoich praw. Wszystko towydaje się logiczne, z tym zastrzeżeniem,że nie uwzględnia specyfikireprografii <strong>jako</strong> zjawiska masowegooraz nieostrego określenia granic <strong>do</strong>zwolonegoużytku. Szeroko sformułowanyzapis art. 23 <strong>do</strong>puszcza interpretację,że zwielokrotnienie utworunie jest ograniczone ilością stron czyźródłem materiału kopiowanego. Coprawda <strong>do</strong>zwolony użytek limitowanyjest poprzez postanowienie art. 35ustawy, jednak – jak wykazuje praktyka– <strong>do</strong> klauzuli tej podchodzi się w sposób<strong>do</strong>wolny. Użytek prywatny powinienbyć ściśle określony tak, abyspełniał kryterium nienaruszalnościsłusznego interesu uprawnionegow samej definicji <strong>do</strong>zwolonego użytku,nie zaś przez zastosowanie klauzuliogólnej.Szacując, że połowa studentówczy uczniów jest wyposażana w kopie,można także założyć, że po<strong>do</strong>bnieproporcje mogą rozkładać się w zakładachpracy. Bardzo istotne jest zjawiskokopiowania przy wykorzystaniuurządzeń będących na wyposażeniufirm. Dotyczyć to może w szczególnościprasy, wydawnictw branżowychi profesjonalnych na użytekKwoty zebrane i koszty działaniaWskaźniki kosztów mogą skokowo wzrastać w okresach, w których prowadzonesą badania statystyczne struktury kopiowania. Koszt najprostszych badańszacować należy mniej więcej na poziomie 150 tys. zł, przy czym w chwili obecnejSAiW Polska Książka posiada materiał, który pozwala na przeprowadzeniebadań w oparciu o <strong>do</strong>skonalszą meto<strong>do</strong>logię, a zatem badań dużo bardziejskom<strong>pl</strong>ikowanych niż podstawowe. Podjęcie takich badań jest niewąt<strong>pl</strong>iwiekonieczne, jednak niewąt<strong>pl</strong>iwie wpłynie to na zwiększenie poziomu kosztówbadań.Rok 2003 2004 2005Kwota zebrana (w zł) 554 515 1 074 983 1 206 057Potrącenie kosztów (w zł) 110 903 207 394 156 398Potrącenie kosztów (w proc.) 20,0 19,3 13,0(W I kwartale 2006 roku Polska Książka zebrała 654 tys. 662 zł)biznesowy. Ten użytek znajduje siędzisiaj poza systemem rekompensat.W świetle prawa takie korzystaniez utworów (czyli tu: kopiowanie)wymaga licencji uprawnionego, niemniejsystem licencyjny nie funkcjonuje,a to z uwagi na masowość zjawiskai naturalne rozproszenie prawautorskich pomiędzy ogromną liczbępodmiotów. SAiW Polska Książkawe wspomnianym już piśmie zwróciłouwagę na ten problem, proponującwprowadzenie obowiązku zawieraniaprzez przedsiębiorców umów z organizacjązbiorowego zarządzania, takieprzymusowe pośrednictwo z uwagina opisaną wyżej kwestię masowościi rozproszenia wydaje się konieczne.Jednak już w obecnym stanie prawnymmożna prowadzić działalnośćw zakresie licencjonowania oraz ściganianaruszeń. Wystarczy zapewnieniejednej organizacji zbiorowegozarządzania odpowiedniego mandatuuprawnionych z tytułu autorskichpraw majątkowych. Mandat ten jestkonieczny, jeżeli chcemy mówićw ogóle o jakiejkolwiek skutecznościorganizacji zbiorowego zarządzaniana tym polu.Repartycja opłat zainkasowanychNaszą generalną zasadą jest dążenie<strong>do</strong> jak najszybszej i bezpośredniej repartycji.Można spotkać się z zarzutemw stosunku <strong>do</strong> SAiW Polska Książka,że <strong>do</strong>tychczasowe działania repartycyjnenie przynoszą spodziewanegoefektu, zarówno co <strong>do</strong> terminu rozliczeń,jak i kwot wypłacanych.Polska Książka przystąpiła <strong>do</strong> repartycjiopłat zainkasowanych w roku2003 już w roku 2004. W tym celu przyjętezostały wskaźniki struktury opracowanena podstawie danych pochodzącychz organizacji zagranicznych(punktem wyjścia była struktura podziałustosowana przez organizacjęKopinor). Pozwoliło to skrócić procedury<strong>do</strong> niezbędnego minimum, bowiemzrezygnowano przy tej repartycjiz badań statystycznych. Przyjęto założenie,że dane pochodzić będą od wydawców,a istotnym parametrem pozastrukturą jest ilość wydawanych tytułów,bowiem rozważane alternatywniekryteria nakładów i obrotu nie musząmieć wpływu na częstość kopiowaniautworów, a wręcz przeciwnie, <strong>do</strong>stępnośćpublikacji w sprzedaży możewpływać ujemnie na skłonność <strong>do</strong> ichkopiowania. Problem z repartycją pojawiłsię w momencie przystąpienia<strong>do</strong> rozliczeń należności poszczególnychwydawców. Po prostu odzewśro<strong>do</strong>wiska na prośbę o nadesłanieankiet umożliwiających podział byłtak niewielki, że praktycznie uniemożliwiałjego przeprowadzenie.W efekcie wypłacone zostały środkiw łącznej wysokości niewiele przekraczającej30 tys. zł, zaś dalsza repartycjamusiała zostać zawieszona.Co <strong>do</strong> kwestii wysokości przyznanychwynagrodzeń, to były one zróżnicowane(od kilku <strong>do</strong> około 6 tys. zł), przyczym zaniechaliśmy wypłacania należnościponiżej 100 zł, (należności te są<strong>do</strong>liczane <strong>do</strong> kwot w następnych latach).Można mieć zastrzeżenia co <strong>do</strong>wysokości należności, twierdzić, że dlauzyskania wynagrodzeń tego rzędu nieopłacał się wysiłek włożony w zebraniedanych ankietowych. Ale zainkasowaneopłaty były dzielone w pierwszymroku funkcjonowania, łączna pula wy-Polska KsiążkaBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 49


Polska KsiążkaStowarzyszenie Autorów i Wydawców Polska Książka posiada status organizacjizbiorowego zarządzania prawami autorskimi, nadany decyzją Ministra Kulturyz dnia 10 marca 2003. Zgodnie z tą decyzją Stowarzyszenie uprawnione jest<strong>do</strong> sprawowania zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w zakresie, w którymprzysługują one wydawcom. Stowarzyszenie uprawnione jest <strong>do</strong> inkasa opłatreprograficznych przysługujących wydawcom na podstawie rozporządzeń wykonawczych<strong>do</strong> art. 20 i 20 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.Stowarzyszenie zrzesza 22 członków zwyczajnych i 2 członków wspierających.Członkami Stowarzyszenia są osoby ściśle związane z rynkiem wydawniczym,wydawcy, a także twórcy.W skład Zarządu Stowarzyszenia wchodzą: Andrzej Nowakowski – PrezesZarządu, Grzegorz Gauden – Wiceprezes Zarządu, Ziemowit Michałowski –Skarbnik, Andrzej Rosner – Sekretarz Zarządu, Jerzy Biernat, Janusz Kobyliński,Marek Wąsowicz.Rada Nadzorcza Stowarzyszenia działa w składzie: Tadeusz Włudyka – Przewodniczący,Zbigniew Czerwiński, Rafał Sarbiński, Henryk Woźniakowski.Stowarzyszenie zatrudnia trzy osoby, wszystkie na stanowiskach związanych zezbiorowym zarządzaniem prawami autorskimi. Biurem Stowarzyszenia kieruje PiotrMańkowski – Dyrektor Generalny. Stowarzyszenie jest członkiem IFRRO. Szczegółowedane <strong>do</strong>tyczące Stowarzyszenia <strong>do</strong>stępne są na stronie www.polskaksiazka.<strong>pl</strong>.nosiła niewiele ponad 211 tys. zł (stądteż niski poziom wynagrodzeń), zaśprzygotowane dane ankietowe mogłybybyć wykorzystane <strong>do</strong> repartycji kwotw latach następnych.W latach 2004 i 2005 zmieniły sięźródła danych, ale utrzymane zostaływskaźniki struktury kopiowaniaoraz kryterium ilości tytułów wydanych.Przede wszystkim opracowaliśmywskaźniki struktury kopiowaniana podstawie danych z badań statystycznychprzeprowadzonych na tereniePolski, które to dane u<strong>do</strong>stępnionezostały SAiW Polska Książkapod koniec 2005 roku, stąd też repartycjaopłat za rok 2004 prowadzona będzie<strong>do</strong>piero w roku 2006. Kwota przeznaczona<strong>do</strong> wypłat na rzecz wydawcówksiążek w roku 2006 przekracza1 mln 400 tys. zł, stąd też należy sięspodziewać istotnego wzrostu poziomuwypłacanych wynagrodzeń.Należy mieć na uwadze, że pulazainkasowanych opłat przeznaczona<strong>do</strong> repartycji podlega podziałowina pulę należną wydawcom książek(ISBN) i pulę przypadającą wydawcomprasy (ISSN). Przy repartycjiopłat pobranych w roku 2003 środkizostały podzielone na dwie równeczęści. Przy repartycji opłat zainkasowanychw latach 2004-2005 zastosowanybędzie, wynikający z badaństruktury kopiowania, podział wgproporcji 74,1 proc. – wydawcy książek,25,9 proc. – wydawcy prasy.Najwyższy odsetek w strukturze kopiowanychmateriałów osiągają pozycjenaukowe i podręczniki akademickie(w tym literatura prawnicza i ekonomiczna),po nich klasyfikowane sąpodręczniki. Dużo niższy udział maliteratura popularnonaukowa i faktu,atlasy, mapy, <strong>pl</strong>any i przewodniki turystyczne,literatura komputerowa i informatycznaoraz poradniki. Zdecy<strong>do</strong>wanienajniższy udział ma beletrystyka.Według tych wskaźników ustalanesą wynagrodzenia należne ogółowi wydawcówpublikujących utwory każdejkategorii.Dane <strong>do</strong>tyczące struktury i ilościtytułów poszczególnych wydawców,na podstawie których <strong>do</strong>konywanejest obliczenie jednostkowego wynagrodzeniawydawcy, zostały opracowanesamodzielnie przez stowarzyszenie,na podstawie zestawieńprzesyłanych przez wydawców orazźródeł ogólno<strong>do</strong>stępnych. Nie wydajesię bowiem aby inne rozwiązaniebyło możliwe, próba oparcia sięna danych Biblioteki Naro<strong>do</strong>wej niepowiodła się, co <strong>do</strong>datkowo jeszczeopóźniło procedurę.Obliczenie wynagrodzeń dla wydawcówjest wynikiem wyliczenia ich udziałóww każdej kategorii utworów, a więcich udziału w ogólnej puli wynagrodzeńprzyznanych dla każdej z kategorii materiałukopiowanego. Praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bniew chwili, w której ukaże się niniejszytekst, prowadzone będą już wypłaty wynagrodzeńwydawców, zaś pełna meto<strong>do</strong>logiarozliczeń będzie opublikowanana stronach internetowych stowarzyszenia– www.polskaksiazka.<strong>pl</strong>.PIOTR MAŃKOWSKIDYREKTOR SAIW POLSKA KSIĄŻKAOprócz kradzieży praw autorskich i praw pokrewnych <strong>do</strong> programów komputerowych,utworów muzycznych, filmów coraz częściej naruszane są prawaautorskie <strong>do</strong> utworów słownych i słowno-graficznych. Najbardziej popularneksiążki wykorzystywane <strong>do</strong> przestępczego procederu to skrypty, wydawnictwaencyklopedyczne oraz komiksy.Publikacje te coraz częściej są nielegalnie zwielokrotniane oraz rozpowszechnianebez uzyskania zgody właścicieli praw. Na taki stan rzeczy składa się brakświa<strong>do</strong>mości prawnej, przyzwolenie społeczne oraz traktowanie utworów <strong>jako</strong>własności niczyjej. W zakresie kradzieży praw autorskich <strong>do</strong> utworów słownychi słowno-graficznych zagrożenia występują w następujących obszarach:1) Reprografia – nielegalne kserowanie – kopiowanie książek oraz wprowadzanie<strong>do</strong> obrotu handlowego (sprzedaż), najczęściej przez punkty ksero. Naruszenieprawa następuje poprzez skopiowanie treści utworu, zbin<strong>do</strong>waniu, a następniewystawieniu <strong>do</strong> sprzedaży. Najczęściej proceder ten realizowany jestprzez punkty ksero w niedalekiej odległości od uczelni czy w miasteczkach akademickich.Najbardziej popularne są nielegalne kopie skryptów i książek technicznych.Częstym przypadkiem są podmioty, które nie posiadają osobowościprawnej, tj. prowadzą działalność bez rejestracji działalności gospodarczej.2) Nielegalne wydania – wydanie tytułu bez podpisywania umowy z właścicielempraw autorskich lub praw pokrewnych. Również i w tym przypadku częstopodmioty działają bez wymaganych prawem rejestracji działalności gospodarczej.Tego typu praktyka stosowana jest w stosunku <strong>do</strong> bestsellerów – książek,które na rynku księgarskim osiągają największą popularność. W zakresietym mogą także działać nielegalne drukarnie.3) Dodruki (tzw. „trzecia zmiana”) – <strong>do</strong>druk tytułu ponad nakład wynikającyz umowy. W przypadku poczytnych utworów nieuczciwe wydawnictwa, aby podtrzymaćpopyt na tytuł, wbrew warunkom umowy podpisanej z autorem, drukują<strong>do</strong>datkowe egzem<strong>pl</strong>arze.4) E-booki – Rozpowszechnianie w Internecie książek w wersji elektronicznej,także wprowadzanie <strong>do</strong> obrotu handlowego nielegalnych e-booków.NADKOMISARZ DARIUSZ PONIATOWSKI KOMENDA GŁÓWNA POLICJIE-MAIL: DARPON@POLICJA.PL50Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Biblioteki a KopipolSpór o opłatyPolemikaNa posiadaczach urządzeń reprograficznychprowadzących działalnośćgospodarczą w zakresie zwielokrotnianiautworów dla własnego użytku osobistegoosób trzecich ciąży obowiązekwnoszenia opłaty, za pośrednictwemwłaściwych organizacji zbiorowego zarządzania,na rzecz twórców i wydawców.Jeżeli zatem biblioteka u<strong>do</strong>stępnialokal osobie trzeciej, która w nimświadczy tego typu usługi, to nie budziwąt<strong>pl</strong>iwości, że na tej właśnie osobieciąży obowiązek wniesienia przedmiotowejopłaty. Przy czym, biblioteka niemoże uzyskiwać jakiegokolwiek wynagrodzeniaz tytułu kopiowania utworówznajdujących się w zbiorze bibliotekiprzez osobę wynajmującą lokal – takakonstrukcja prawna w świetle prawaautorskiego jest w ogóle nie<strong>do</strong>puszczalna.Co więcej, można by się zastanowić,czy nie jest to przestępstwo?Często biblioteki naukowe samodzielnieprowadzą działalność reprograficzną.Znakomita większość biblioteknie odprowadza jednak opłat zakopiowanie książek i czasopism – tak,jak się to odbywa w przypadku punktówkserograficznych, prowadzonychprzez osoby trzecie na terenie bibliotek.Tego typu działalność bibliotek jestnie<strong>do</strong>puszczalna w świetle art. 17 ustawyo prawie autorskim, który to przepisw sposób wyraźny określa, że każde korzystaniez utworu, w tym jego zwielokrotnianiemetodami reprograficznymi,wymaga zgody twórcy utworu orazzapłaty stosownego wynagrodzenia.Ustawa o prawie autorskim nie przyznajebowiem bibliotekom żadnychprzywilejów w tym zakresie, które bywyłączały lub ograniczały stosowaniewobec nich postanowień art. 17, traktującje jak każdy inny podmiot korzystającyw ten sposób z przedmiotówcudzych praw autorskich. Podkreśleniawymaga, że powyższej oceny prawnejnie zmienia treść art. 14 ustawy obibliotekach. Przepis ten, odnosząc sięwyłącznie <strong>do</strong> kwestii organizacyjnych,umożliwia bibliotekom – <strong>jako</strong> podmiotompowołanym <strong>do</strong> realizacji ściśleokreślonych celów (art. 1 tejże ustawy)– jedynie świadczenie określonych kategoriiusług. Natomiast ocena uwarunkowańprawnych związanych zeWzór pisma <strong>do</strong>stępny na stronie internetowejKonferencji Dyrektorów Bibliotek Szkół Wyższychświadczeniem usług danego rodzajuodbywa się na podstawie przepisówszczególnych m. in. ustawy o prawieautorskim, która to ustawa w sposóbautonomiczny i całościowy regulujeprawa i obowiązki podmiotów korzystającychz utworów. W konsekwencji, niema żadnych wąt<strong>pl</strong>iwości, co <strong>do</strong> tego,że taka działalność jest działalnościązabronioną pod groźbą kary przez art.117 ustawy o prawie autorskim. Przezparę lat Kopipol próbował przekonaćbiblioteki, że taka działalność jest działalnościąnielegalną, a jej legalizacjaKOPIPOLStowarzyszenie Zbiorowego ZarządzaniaPrawami Autorskimi TwórcówDzieł Naukowych i Technicznychw KielcachW związku z pismem z dnia . . . . . . . . . . informuje, że treść znowelizowanej ustawyo prawie autorskim i prawach pokrewnych jest pracownikom Biblioteki Głównej . . .. . . . . . . <strong>do</strong>brze znana. Z przykrością muszę stwierdzić, że w piśmie Waszym podstawaprawna zgłoszonego roszczenia została podana nierzetelnie. W art. 201 powołanejustawy nie ma mowy o „punktach odpłatnego kopiowania reprograficznego”.Przepisy te stanowią wyraźnie, że obowiązek wnoszenia opłat na rzecz organizacjizbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub pokrewnymi <strong>do</strong>tyczy wyłącznie posiadaczyurządzeń reprograficznych prowadzących działalność gospodarczą w zakresiezwielokrotniania utworów <strong>do</strong> własnego użytku osobistego osób trzecich. Pojęcie„działalności gospodarczej” zostało zdefiniowane przez przepisy (m.in. przezustawę: „<strong>Prawo</strong> działalności gospodarczej” w art. 2 ust. 1) <strong>jako</strong> działalność zarobkowawykonywana w sposób zorganizowany i ciągły.Biblioteki świadczą swoje usługi bezpłatnie, korzystając jedynie z zagwarantowanegoim przez ustawę o bibliotekach (art. 14) prawa pobierania opłat za niektóre usługi(m.in. reprograficzne) w wysokości, która nie może przekraczać własnych kosztówwykonania usługi.Należy także wskazać, że Uczelnia może prowadzić działalność gospodarczą wyłączniew zakresie i w formach określonych w statucie (art. 7 ustawy z dnia 27 lipca 2005r.: <strong>Prawo</strong> o szkolnictwie wyższym – Dz. U. Nr 164, poz. 1365). Statut naszej Uczelni nieprzewiduje prowadzenia działalności gospodarczej przez Bibliotekę Główną. Nie matakże, w tym wewnątrzzakła<strong>do</strong>wym akcie normatywnym przepisów o prowadzeniuusług reprograficznych przez którąkolwiek jednostkę organizacyjna Uczelni.***Konferencja Dyrektorów Bibliotek Szkół Wyższych jest organizacją reprezentującąbiblioteki polskich szkół wyższych. Celem Konferencji jest m.in.: wspieranie, rozwijanie,u<strong>do</strong>skonalanie i promowanie bibliotek szkół wyższych dla <strong>do</strong>bra publicznegoi korzyści społecznej a w szczególności:1. czynny udział w kształtowaniu decyzji władz państwowych i administracyjnychw odniesieniu <strong>do</strong> bibliotek szkół wyższych w zakresie tworzenia aktów prawnych,2. prezentowanie opinii i stanowisk wobec instytucji politycznych, administracyjnych,naukowych oraz władz wyższych uczelni w sprawach <strong>do</strong>tyczących bibliotekszkół wyższych,3. podejmowanie działań integrujących biblioteki szkół wyższych.wymaga albo wnoszenia przez bibliotekiodpowiednich opłat (co prowadziłoby<strong>do</strong> znacznego uproszczenia formyw jakiej biblioteki wywiązywałyby się zobowiązków ciążących na nich z mocyprzepisów ustawy o prawie autorskim)albo zawarcia z Kopipolem oraz innymiorganizacjami zbiorowego zarządzaniastosownych umów, na podstawie którychbiblioteka byłaby uprawniona <strong>do</strong>wykonywania usług w zakresie odpłatnegozwielokrotniania utworów metodamireprograficznymi.ANDRZEJ GĄSIOROWSKI, KOPIPOLBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 51


AnalizaCztery możliwościPunkty reprograficzne w bibliotekachBiblioteki nie mają samodzielnej osobowościprawnej i dlatego kwestiarozliczania wpływów z reprografii jest<strong>do</strong>ść skom<strong>pl</strong>ikowana. W Polsce funkcjonujekilka sposobów organizacji takiegoprzedsięwzięcia.1. Wynajęcie lokalu w budynku biblioteki,ale poza terenem u<strong>do</strong>stępnianiazbiorów. Najemca działa jak każdyinny punkt ksero, płaci czynsz i poza tąopłatą biblioteka nie ma z tytułu działalnościfirmy kserograficznej żadnychprofitów, zaś czytelnicy wynoszą książkiz terenu u<strong>do</strong>stępniania i mogą jekserować, najczęściej w przystępnejcenie.2. Gdy biblioteka funkcjonuje w sferzebudżetowej, wtedy na jej tereniemoże działać tzw. gospodarstwo pomocnicze,które jest zakładem budżetowymi może zarabiać pieniądze.Punkt ksero działa wtedy po<strong>do</strong>bnie jakw pierwszym przypadku.3. Sposób budzący najwięcej kontrowersjito wynajem powierzchni na „pracownięreprograficzną” przez prywatnefirmy z zewnątrz, które podpisują umowyz bibliotekami (zawierające obowiązkowąklauzulę o przestrzeganiu prawaautorskiego), wstawiają swoje maszynyna teren u<strong>do</strong>stępniania zbiorów i zaniewielki procent odprowadzany <strong>do</strong> kasywłaściciela powierzchni zarabiająna kserówkach, które często kosztujądużo więcej niż w punktach ksero pozaterenem biblioteki. Taka sytuacjafunkcjonuje np. na terenie BibliotekiNaro<strong>do</strong>wej i w kilkunastu bibliotekachuczelnianych. A ściąganie od nich opłatnapotyka na wiele przeszkód. Jak mówiPiotr Miodunka, specjalista ds. prawnychi windykacji SAiW Polska Książka:– Trudno jest uzyskać gotowy wykaz tychpunktów, tak żeby można było wejśćz kontrolą i sprawdzić, czy ktoś wpłacaopłaty z tytułu kopiowania i czy ta opłataodpowiada faktycznej wartości obrotówz kserowania praw autorskich. Napodstawie <strong>do</strong>tychczasowych <strong>do</strong>świadczeńw korespondencji z uczelniamiwiem, że ciężko będzie uzyskać opłatyod podmiotów, które wynajmują swojekserografy, chociaż kto powinien miećtaką świa<strong>do</strong>mość dóbr intelektualnych,jak nie uczelnie i biblioteki? Okazuje się,że jest z tym różnie. Zawarli umowę i nieCeny za kopię A4 w wybranych bibliotekach akademickich:Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego: 40 grBiblioteka Uniwersytetu Jagiellońskiego: 30 grBiblioteka Uniwersytecka w Poznaniu: 30-50 gr (w zależności od daty publikacji, kopiaz publikacji wydanej przed 1945 rokiem kosztuje 50 gr)Biblioteka Szkoły Głównej Handlowej: 20 grBiblioteka Główna Akademii Ekonomicznej w Krakowie: 25 grBiblioteka Główna Akademii Górniczo-Hutniczej: 10-12 grw zależności od ilości wykonanych kopiiKarty magnetyczne – 6 zł – 50 kopii; 11 zł – 100 kopii; 20 zł – 200 kopii.Biblioteka SGGW: 30 grBiblioteka Główna Politechniki Warszawskiej: 20 grBiblioteka Główna Politechniki Opolskiej: 20 grBiblioteka Główna Akademii Morskiej w Gdyni: 20 grbędą ujawniać, kto jest ich podmiotem.Nie czują się zobowiązani <strong>do</strong> ujawnianiadanych, bo często są to osoby prowadzącedziałalność gospodarczą <strong>jako</strong>osoby fizyczne, więc jest to też kwestiadanych osobowych itd. A przepis, którynam daje prawo <strong>do</strong> ubiegania się o informacjejest <strong>do</strong>ść ogólnikowy. W ostatecznościkażdy może twierdzić, że <strong>do</strong>tyczyon tylko kwestii wysokości ustaleniaopłat, czyli że możemy się <strong>do</strong>magać informacjitylko od podmiotów zobowiązanychbezpośrednio <strong>do</strong> udzielania opłat,a nie od innych podmiotów mogącychułatwić nam identyfikację.4. W przypadku na przykład bibliotekakademickich sama biblioteka (lubuczelnia) może być właścicielem maszynkserograficznych ustawianych naterenie u<strong>do</strong>stępniania zbiorów. Czytelnicysamodzielnie lub w specjalnymoddziale kserują potrzebne im publikacje.Najczęściej z uzyskanych w tensposób wpływów rozlicza się dział reprografiilub kwestura, zyski z tego tytułuprzeznaczane są na utrzymaniesprzętu, zakup niezbędnych materiałów– tuszu, papieru itd., a ewentualne nadwyżkiidą na zakup nowości lub konserwacjęzbiorów. Zresztą, jak mówi EwaStachowska-Musiał, kierownik oddziałureprografii BUW: – Zysków z kserowaniaksiążek nie ma. Biblioteka generalniemusi jeszcze <strong>do</strong> tego <strong>do</strong>łożyć. Tylkotak się wydaje, że my na tym zarabiamy.To czytelnicy, których codziennie mamy3,5 tysiąca wymuszają na bibliotece robieniekserokopii, z punktu widzeniaochrony zbiorów jest to fatalny sposóbpostępowania. Dlatego jesteśmy międzymłotem a kowadłem. Ze sprawozdaniarocznego zamówień z naszejpracowni wiem, ile czytelnicy skserowaliksiążek. W ubiegłym roku wykonano44 tys. 100 odbitek na ogólną liczbęksięgozbioru 2 mln 700 tys. woluminów.Jeśli przyjąć, że przeciętna książka ma200 stron, to wychodzi nam 220 książek.Ja na samą konserwację wydaję rocznieok. 15 tys. zł, a gdzie jeszcze materiały,które kosztują 30-40 tys. zł? A naprawaksiążek zniszczonych przez światłoi rozkładanie na płasko? W odczuciunaszych klientów bierzemy dużo – 40groszy za stronę, ale dlatego że nie jesteśmyw żaden sposób zainteresowanikserowaniem i nie widzimy powodu<strong>do</strong> wychodzenia im naprzeciw. Chcemyw ten sposób ograniczyć też skalękopiowania. Barbara Dybicz, przewodniczącaSekcji Bibliotek NaukowychSBP mówi: – Bibliotekarze stosują się<strong>do</strong> ustawy i kserują całe książki tylkow wyjątkowych przypadkach, np. jeśliksiążka jest trudna <strong>do</strong> z<strong>do</strong>bycia. Zresztąksero coraz częściej jest wśród czytelnikówwypierane przez inne środki reprodukowaniatreści. Jak podaje kierownikdziału reprografii BUW: – Coraz częściejczytelnicy proszą o skany – jeszcze dwa,trzy lata temu wykonywaliśmy ich kilkaset,obecnie – 25 tys. dla odbiorcówindywidualnych. A Barbara Dubicz <strong>do</strong>daje:– Są książki, projekty, programy,z których można na miejscu skorzystać,przejrzeć, przeczytać, ale pod żadnympozorem nie wolno kserować, więc studentsiedzi i przepisuje. Ale teraz i takjest taki postęp, że przychodzą z aparatamicyfrowymi, robią zdjęcia z telefonówkomórkowych itd.MONIKA MICHALSKA52Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Copyright w erze cyfrowejDigital War w bibliotekachPolemikaWydawcy ze Stanów Zjednoczonychza swój główny cel uznali obronę prawautorskich – podaje 20 marca „PublishersWeekly”. Tegoroczne wydatkithe Association of American Publisherswzrosły <strong>do</strong> 11,3 mln <strong>do</strong>larów,a znaczną część budżetu pochłaniająkoszty procesu są<strong>do</strong>wego z Google. AllanRobert Adler, wiceprzewodniczącyAAP, spytany przez nas o obronę prawi wzrost kosztów powiedział: – AAP posiadabudżet liczony w milionach <strong>do</strong>larów,przeznaczony na przewidywanekoszty nierozstrzygniętego sporu są<strong>do</strong>wegoz Google, ponadto zwiększawydatki na wspieranie międzynaro<strong>do</strong>wychdziałań antypirackich.We wrześniu 2005 pozew przeciwGoogle złożyli też amerykańscy autorzyzrzeszeni w the Authors Guild.Dziś projekt Google Book Search oferuje<strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> fragmentów tych książek,które są chronione przez copyright. U<strong>do</strong>stępnianiei digitalizacja tych materiałów,bez zgody wydawców, <strong>do</strong>prowadziło<strong>do</strong> oskarżeń o naruszanie praw autorskichna wielką skalę (massive copyrightinfrigement). Firmie udało się jednak <strong>do</strong>prowadzić<strong>do</strong> kompromisu. W przyszłościwydawcy, którzy przystąpią <strong>do</strong> programupartnerskiego Google, podpisywaćbędą umowy, zezwalające na płatneu<strong>do</strong>stępnianie publikacji.Koncepcja ta jest zbieżna z działaniamiwielu innych bibliotek cyfrowych,które nie u<strong>do</strong>stępniają materiałówze znakiem © bez zawarcia odpowiednichumów licencyjnych. Tylko żew przypadku Google skala będzie bezporównania większa.***Polskie biblioteki bronią się prze<strong>do</strong>skarżeniami, zamieszczając oświadczeniao prawach autorskich. Naprzykład Biblioteka Główna PolitechnikiWarszawskiej deklaruje, że „<strong>do</strong>kłada[…] wysiłków, aby nie pojawiłysię […] materiały, których publiczneu<strong>do</strong>stępnienie wiązałoby się z naruszeniemprawa […] Osoby i instytucje,które mogłyby uznać nasze poczynania[…] za nie<strong>do</strong>stateczne, prosimy o natychmiastowykontakt dla wprowadzenianiezbędnych poprawek”. JolantaArt. 28Biblioteki, archiwa i szkoły mogą:1. u<strong>do</strong>stępniać nieodpłatnie, w zakresie swoich zadań statutowych, egzem<strong>pl</strong>arzeutworów rozpowszechnionych,2. sporządzać lub zlecać sporządzanie egzem<strong>pl</strong>arzy rozpowszechnionychutworów w celu uzupełnienia, zachowania lub ochrony własnych zbiorów,3. u<strong>do</strong>stępniać zbiory dla celów badawczych lub poznawczych za pośrednictwemkońcówek systemu informatycznego (terminali) znajdujących się naterenie tych jednostek.Stępniak, dyrektor tej biblioteki mówi:– Dziś student wymaga informacjiw formie elektronicznej, a jeżeli jej niema, po prostu nie czyta.– Największym hamulcem w rozwojubibliotek cyfrowych pozostaje nie prawoautorskie, ale mentalność i uprzedzeniatej grupy właścicieli praw, która nie <strong>do</strong>strzegapotencjału, jaki daje rozwój nowychtechnologii lub też boi się utratymonopolu na <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> pewnych treści– mówi Barbara Szczepańska z KomisjiWydawnictw Elektronicznych StowarzyszeniaBibliotekarzy Polskich.Kopia kopii nierównaPole <strong>do</strong> konfliktu między bibliotekamia właścicielami praw stanowi interpretacjaprzepisów związanych z „<strong>do</strong>zwolonymużytkiem”, który w omawianymprzypadku kryje się pod artykułem 28ustawy o prawach autorskich (UPA),i nazywany jest przywilejem bibliotecznym.Kontrowersyjne są punkty 2 i 3 tegoartykułu. Nowelizacja ustawy z 2004roku poszerzyła i zmodyfikowała zakrestych uprawnień. Skrótowo ujmując –biblioteki mogą sporządzać kopie książekbez konieczności uzyskania zgodypodmiotu prawa autorskiego. Co istotne,ustawodawca nie określił rodzajukopii, które mogą być sporządzoneprzez biblioteki. Wydaje się, że <strong>do</strong>puszczato możliwość sporządzenia kopiicyfrowej dla zachowania zbiorów.Artykuł 28 punkt 2 mówi o uprawnieniachdla sporządzania egzem<strong>pl</strong>arzyutworów rozpowszechnionychw celu uzupełnienia, zachowania lubochrony własnych zbiorów. Ten samartykuł UPA, przed nowelizacją w 2004roku, mówił o sporządzaniu jednegoegzem<strong>pl</strong>arza książki, nie<strong>do</strong>stępnejw obrocie handlowym.Jerzy Raciborski, prezes WydawnictwaNaukowego Scholar mówi: – Zgadzamsię, że biblioteki powinny miećmożliwość kopiowania publikacji jużnie<strong>do</strong>stępnych. W praktyce jednak nadużywająone tego przepisu i wykorzystujągo <strong>do</strong> kopiowania nowych książek,które znajdują się w obrocie. Ponadto,wykonują one wiele odbitek z jednegoegzem<strong>pl</strong>arza ze zbiorów.Jerzy Krawczyk, zastępca Dyrektora Biblioteki GłównejAkademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w KrakowieW swojej pracy posługujemy się interpretacją prawną, która mówi, że bibliotekidla własnych celów mogą kopiować nawet całe książki. Jest to uzasadnioneprzepisami prawa autorskiego i nie powinno się nakładać na <strong>pl</strong>acówki biblioteczneżadnych sankcji.Część zbiorów bibliotecznych funkcjonuje więc w formie kopii. Nie są to tylkozbiory drukowane, ale również płyty CD czy dyskietki.Biblioteki, o ile zajdzie taka potrzeba, kserują książki dla uzupełnienia własnychzbiorów. Kiedy czytelnik zgubi jakąś książkę, wtedy możemy sprowadzićją z innej biblioteki i zrobić odbitkę. Czasem jest też tak, że dany tytuł nie jest już<strong>do</strong>stępny na rynku, a musimy przecież uzupełnić tę lukę.Na podstawie artykułu 28 prawa autorskiego możemy również publikacjewydane przez nasze wydawnictwo uczelniane u<strong>do</strong>stępniać w formie cyfrowejna terenie uczelni, bez pytania o zgodę właścicieli praw – mimo to nie u<strong>do</strong>stępniamynaszych zbiorów cyfrowych bez zawarcia odpowiednich umów licencyjnych.Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 53


PolemikaJolanta Stępniak uważa, że liczbaodbitek powinna odpowiadać liczbiezakupionych egzem<strong>pl</strong>arzy oryginalnych.Choć, jak mówi, z przepisu tonie wynika.Z kolei art. 28 pkt 3 jest najważniejszyw kontekście bibliotek elektronicznych,a mówi on, że biblioteki mogąu<strong>do</strong>stępniać zbiory „dla celów badawczychlub poznawczych za pośrednictwem[…] terminali znajdujących sięna terenie tych jednostek”.Jest to nowość w prawie polskimwynikająca z przyjęcia przepisów dyrektywyo prawie autorskim w społeczeństwieinformacyjnym. Sporna pozostajekwestia, czy biblioteki mogądigitalizować zbiory i zamieszczać jew sieci wewnętrznej bez zgody właścicielipraw.Według Barbary Szczepańskiejwokół tematu narosło wiele mitów,które należy obalić. Jak sama mówi –na gruncie art. 28 pkt. 2 oraz komentarzy– dzieła objęte ochroną prawnoautorskąmogą być kopiowane, równieżna nośniki cyfrowe, tylko celemuzupełnienia zbiorów np. w przypadkukradzieży, braku dzieła na rynku,zachowania i ochrony w przypadkudzieła rzadkiego lub zniszczonego. Ta„kopia” powinna zastąpić egzem<strong>pl</strong>arz<strong>do</strong>tychczas u<strong>do</strong>stępniany, a nie byću<strong>do</strong>stępniania obok niego. Nie możebowiem zostać zwiększona liczbaegzem<strong>pl</strong>arzy w obiegu. Zatem nie mapodstaw <strong>do</strong> obawy, że biblioteki będąkopiować książki na masową skalę.Co <strong>do</strong> pkt. 3 tego samego artykułu, tozezwala on jedynie na „wpuszczenie”wersji cyfrowych dzieł <strong>do</strong> wewnętrznej,ograniczonej sieci biblioteki. Niema zatem obawy, że biblioteka umieścidzieło na ogólno<strong>do</strong>stępnej stroniewww.W artykule 28 pkt 3 znajduje sięsformułowanie „dla celów badawczychlub poznawczych”. Ten zapisnie jest precyzyjny. Wydaje się, żenie powinien obejmować utworówo charakterze rozrywkowym. Trzebazaznaczyć, że bibliotekarze, mimoniejasności tego przepisu, nie chcąnarażać się właścicielom praw. To nanich spoczywa obowiązek przestrzeganiawarunku u<strong>do</strong>stępniania dla celów„badawczych lub poznawczych”.W tym celu wprowadza się <strong>do</strong>stępdla określonych grup (studenci, pracownicynaukowi), tworząc indywidualnekonta użytkowników. BibliotekiBolesław Howorka, emerytowany Dyrektor Biblioteki GłównejAkademii Medycznej w Poznaniu i radca prawnyDr Sybilla Stanisławska-Kloc, Instytut Prawa Własności Intelektualnej UniwersytetuJagiellońskiegoW nowelizacji ustawy o prawie autorskim z 2004 roku usunięto określenieo możliwości kopiowania tylko pojedynczych egzem<strong>pl</strong>arzy opublikowanychutworów, nie<strong>do</strong>stępnych w handlu. Obecne brzmienie przepisu art. 28 pkt 2może rodzić pewne wąt<strong>pl</strong>iwości interpretacyjne. Niestety, nie jestem w stanieocenić, na ile stanowisko wydawców o nadużywaniu tego przepisu jest zasadne.Z posiadanych przeze mnie informacji, z rozmów z przedstawicielami bibliotekwynika, iż dążą oni <strong>do</strong> przestrzegania prawa autorskiego i tylko w wyjątkowychsytuacjach korzystają z uprawnienia przewidzianego w tym przepisie.Nowelizacja ustawy wprowadziła także zmianę w zakresie u<strong>do</strong>stępnianiautworów w wersji cyfrowej. Na podstawie art. 28 pkt 3 biblioteki mogą obecnieu<strong>do</strong>stępniać w wersji elektronicznej materiały chronione, ale tylko w ramachwewnętrznej sieci komputerowej (za pośrednictwem terminali usytuowanychw pomieszczeniach bibliotek).Jacek Raciborski, Prezes Wydawnictwa Naukowego ScholarUważam, że zbyt szerokie korzystanie przez biblioteki z przepisów art. 28 ustawyo prawie autorskim jest nieetyczne. Twórca ma prawo <strong>do</strong> korzystania ze swoichutworów i dlatego jestem przeciwnikiem umożliwiania przez biblioteki kopiowaniacałych utworów – podręczników, skryptów, książek. Natomiast inna jestsytuacja z artykułami zamieszczanymi w czasopismach naukowych, specjalistycznych,a to w związku z art. 11 – 14 ustawy o prawie autorskim, a także z zadaniamibiblioteki naukowej, uczelnianej.Nie <strong>do</strong> końca jasne są dla mnie uprawnienia bibliotek u<strong>do</strong>stępniającychzbiory w formie cyfrowej. Uważam, że bez zgody właścicieli majątkowych prawautorskich nie należy tego robić. Ale nie jestem pewien, czy w związku z art. 28biblioteka wirtualna przegrałaby sprawę z autorem. Moim zdaniem w tych sprawachtrzeba być jednak bardzo ostrożnym i czekać na wykładnię autentycznąbądź <strong>do</strong>ktrynalną tego problemu.Nie<strong>do</strong>puszczalne jest świadczenie nielegalnych usług poligraficznych przez<strong>pl</strong>acówki biblioteczne. Kserują one fragmenty książek, zszywają i sprzedają <strong>jako</strong>skrypty. Praktyki te naruszają prawa o działalności gospodarczej, jak i prawaautorów polskich i zagranicznych. Biblioteki prowadzą tym samym niejawnądziałalność wydawniczą, którą trzeba zdecy<strong>do</strong>wanie potępić.Brzmienie artykułu 28 prawa autorskiego, mówiące o możliwości „uzupełnienia”zbiorów bibliotecznych, stwarza pole <strong>do</strong> nadużyć. Biblioteki, korzystającz tego przepisu powiększają swe zbiory, a nie tylko „zachowują” lub „chronią”.Działają tym samym na niekorzyść wydawców, właścicieli praw.nie u<strong>do</strong>stępniają też cyfrowo treścichronionych prawem autorskim bezzawarcia odpowiednich umów licencyjnych.Zabezpieczenia <strong>do</strong> obejściaObecnie biblioteki, kupując książkę z <strong>do</strong>łączonąpłytą CD czy dyskietką, mająprawo <strong>do</strong> kopiowania ich zawartości.Nawet jeżeli materiał jest chronionyprzed powielaniem, mają one prawo<strong>do</strong> obchodzenia tych zabezpieczeńbez zgody właściciela praw autorskich.Umożliwiają to przepisy o <strong>do</strong>zwolonymużytku. Tworzenie <strong>do</strong>datkowych kopiiprzez biblioteki ma służyć zabezpieczeniuinformacji przed zniszczeniem.W Polsce trwają prace nad nowelizacjąUPA, która zakłada im<strong>pl</strong>ementacjędyrektywy 2001/29/WE ParlamentuEuropejskiego. Wprowadza ona koniecznośćkaż<strong>do</strong>razowej zgody właścicielipraw autorskich na usuwaniezabezpieczeń.– Biblioteki nie są w stanie kontrolowaćzawartości poszczególnych nośników.Nie wiemy, czy materiał przeznas u<strong>do</strong>stępniany nie uległ zniszczeniu,czy nie zawiera nieaktualnej wersjiprogramu itd. To tak, jakbyśmy użytkownikowidawali książkę z połowąwyrwanych kartek – ocenia JolantaStępniak.54Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Śro<strong>do</strong>wisko biblioteczne obawia się,że dyrektywa ograniczy <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> utworównależących <strong>do</strong> <strong>do</strong>meny publicznej.Kopiowanie zabezpieczonych nośnikówbędzie spowolnione lub wręcz niemożliwe.W praktyce, wydawcy mogą się nanie po prostu nie zgodzić.W ramach europejskiej strategii„i2010” prowadzone są prace nad zarządzaniemprawami własności intelektualnejw kontekście bibliotek cyfrowych.Komunikat Komisji mamypoznać pod koniec tego roku.MACIEJ LIPKORegina Rohleder, Biblioteka Głównai Ośrodek Informacji Naukowo-Technicznej Politechniki WrocławskiejW artykule 28 pkt 3 ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych występujeograniczenie <strong>do</strong> u<strong>do</strong>stępniania zbiorów na terenie biblioteki. Wprawdziepkt 1 tego artykułu mówi o u<strong>do</strong>stępnianiu nieodpłatnym utworów opublikowanychi tutaj występują niejednoznaczne interpretacje <strong>do</strong>tyczące zakresu u<strong>do</strong>stępniania.Zakresy prawa własności są regulowane umową pomiędzy autoremi wydawcą. Dlatego też, aby nie naruszać zapisów ustawy (bez względu na jejinterpretację) biblioteki u<strong>do</strong>stępniają wyłącznie te publikacje, na które posiadajązgodę autorów i wydawców na rozpowszechnianie w sieciach internetowych.Ustawa zabezpiecza jedynie prawa twórców i wydawców, natomiast stoi w opozycji<strong>do</strong> powszechnego <strong>do</strong>stępu <strong>do</strong> dóbr kultury, stanowi przeszkodę <strong>do</strong> zdalnegonauczania i hamuje rozwój społeczeństwa informacyjnego.PolemikaBiblioteki naukowe w liczbachOstatnie kom<strong>pl</strong>eksowe opracowania pochodzą z 2003 roku i powstały na podstawie sprawozdań wysyłanych przez biblioteki <strong>do</strong>GUS (sprawozdania za 2005 rok mają być opublikowane za kilka miesięcy). Najwięcej bibliotek naukowych znajduje się na tereniewojewództwa małopolskiego – 256, najmniej, bo po 11 mają województwa lubuskie i zachodniopomorskie. Pod względem wielkościksięgozbioru prym wiedzie województwo mazowieckie – blisko 21 mln książek i czasopism, najmniej liczne zbiory ma zaśwojewództwo świętokrzyskie – niewiele ponad 836 tysięcy.Co się tyczy bibliotek akademickich, wszystkich biją na głowę uniwersytety, z łączną liczbą ponad 30 milionów woluminów.Drugie na liście są szkoły techniczne – 7,78 mln, na trzecim miejscu <strong>pl</strong>asują się akademie ekonomiczne – 3, 35 woluminów. Biblioteknaukowych z księgozbiorem powyżej 100 tys. mamy w Polsce sto czterdzieści trzy. Większość jednostek uzależniona jestod instytucji, przy których działa (biblioteki uczelniane, biblioteki jednostek badawczo-rozwojowych).Inne utrzymują się z budżetu państwa i rozliczają się przed odpowiednimi ministerstwami (Biblioteka Naro<strong>do</strong>wa, bibliotekiPAN), lub są finansowane przez odpowiednie samorządy (biblioteki publiczne i inne uznane za naukowe). Obok środków głównychratują się one wsparciem np. poprzez granty unijne, <strong>do</strong>tacje prywatne, wpływy od organizacji pozarzą<strong>do</strong>wych albo prowadzenieusług własnych. Do tej ostatniej kategorii zalicza się również wykonywanie kserokopii. (patrz ramka)W Polsce funkcjonuje obecnie 1276 bibliotek naukowych (głównych i podległych, tzn. zakła<strong>do</strong>wych i oddziałowych), które możnapodzielić na kilka podgrup:1. Biblioteka Naro<strong>do</strong>wa:– 2 960 853 woluminów: 2 238 474 książek; 722 379 gazet i czasopism– 4632 <strong>do</strong>kumenty elektroniczne– 33 tys. czytelników indywidualnych– 27 691 wypożyczeń książek na zewnątrz; 349 966 u<strong>do</strong>stępnień książek na miejscu2. Biblioteki Polskiej Akademii Nauk – 93 <strong>pl</strong>acówki:– 4 927 731 woluminów: 3 078 505 książek; 1 849 226 gazet i czasopism– 4411 <strong>do</strong>kumentów elektronicznych– 36 tys. czytelników indywidualnych– 123 361 wypożyczeń książek na zewnątrz; 283 164 u<strong>do</strong>stępnienia książek na miejscu3. Biblioteki jednostek badawczo-rozwojowych – 95 <strong>pl</strong>acówek:– 2 942 396 woluminów: 2 140 175 książek; 802 221 gazet i czasopism– 4316 <strong>do</strong>kumentów elektronicznych– 38 tys. czytelników indywidualnych– 56 979 wypożyczeń książek na zewnątrz; 102 449 u<strong>do</strong>stępnień książek na miejscu4. Biblioteki szkół wyższych – 1045 <strong>pl</strong>acówek:– 54 745 573 woluminy: 43 759 771 książek; 10 985 802 gazet i czasopism– 79 498 <strong>do</strong>kumentów elektronicznych– 1 937 tys. czytelników indywidualnych– 14 328 253 wypożyczenia książek na zewnątrz; 21 430 907 u<strong>do</strong>stępnień książek na miejscu5. Biblioteki publiczne o statusie bibliotek naukowych – 11 <strong>pl</strong>acówek (należą <strong>do</strong> nich m.in. Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy,Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna we Wrocławiu, Książnica Pomorska i Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu)– 6 658 939 woluminów: 5 633 791 książek; 1 025 148 gazet i czasopism– 8215 <strong>do</strong>kumentów elektronicznych– 241 tys. czytelników indywidualnych– 1 659 263 wypożyczenia książek na zewnątrz; 15 526 u<strong>do</strong>stępnień książek na miejscu6. Inne biblioteki uznane za biblioteki naukowe – 31 <strong>pl</strong>acówek (na podstawie rozporządzenia Ministra Kultury i Sztuki z 19marca 1998 roku w skład tej grupy wchodzą m.in. Główna Biblioteka Lekarska, Biblioteka Sejmowa, Książnica Cieszyńska, CentralnaBiblioteka Naro<strong>do</strong>wego Banku Polskiego i Biblioteka Czartoryskich Muzeum Naro<strong>do</strong>wego w Krakowie)– 3 925 851 woluminów: 2 819 459 książek; 1 106 392 gazet i czasopism– 765 <strong>do</strong>kumentów elektronicznych– 78 tys. czytelników indywidualnych– 219 219 wypożyczeń książek na zewnątrz; 395 113 u<strong>do</strong>stępnień książek na miejscu (OPRAC. MM)Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 55


OpinieDRM a <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> dóbr kulturyGrodzenie cyfrowego świataCzy autor ma prawo stworzyć <strong>do</strong>wolnyutwór? O ile nie będzie naruszał prawa –nie będzie to na przykład apoteoza systemutotalitarnego czy pornografia z udziałemdzieci – to chyba może. Jeśli ma wybórformy wyrażenia swojego dzieła, jeślima prawo decy<strong>do</strong>wać o pierwszym jegou<strong>do</strong>stępnieniu i może sprawować kontrolęnad sposobem jego wykorzystania,to siłą rzeczy musimy się zgodzić na to,by autor miał prawo również u<strong>do</strong>stępnićswój utwór w postaci cyfrowej, zabezpieczonejza pomocą technicznych środkówochrony, takich jak DRM.Autor ma takie prawo, ale to prawoma też swoje granice.Jak zarabiaćna swobodnej informacji?W gospodarce opartej na wiedzy kluczoweznaczenie ma informacja, a tawłaśnie wyzwoliła się z barier nośnika.Informacja nieprzypisana <strong>do</strong> nośnikastwarza problemy tym, którzy chcielibyna niej zarabiać. Dzięki <strong>Internet</strong>owi autorma możliwość pominięcia pośrednikówi <strong>do</strong>tarcia bezpośrednio <strong>do</strong> odbiorcy.Coraz częściej słychać o zespołachmuzycznych, które sprzedają swojeutwory wyłącznie w Internecie. Zamiast„tradycyjnych pośredników” pojawiająsię nowi, tacy jak Google, firma, którapo<strong>do</strong>bno niebawem będzie panowałanad światem. W miejscu <strong>do</strong>stępu <strong>do</strong>infrastruktury pojawiają się przeróżnebramki i zabezpieczenia, co zaczyna sięjuż na <strong>do</strong>mowym komputerze, wyposażonymw oprogramowanie producentówuczestniczących w procesie „ochronypraw własności intelektualnej” (choćnie wszyscy w nim uczestniczą).Dla wielu prawa tzw. własności intelektualnejsą odpowiednikiem prawawłasności. Jednak, o ile prawo własności<strong>do</strong>tyczy rzeczy (takiej, którą można<strong>do</strong>tknąć), to pojęcie praw własności intelektualnejjest wygodnym „workiem”,<strong>do</strong> którego można wrzucić różne kategoriepraw. Różne reżimy nazwanejednym imieniem stwarzają wrażeniespójnego systemu, niosącego następującyprzekaz: oto macie <strong>do</strong> czynieniaz monopolem różnych podmiotów. Niemożecie wchodzić w ich prawa.Istnieje przy tym pokusa, by zawłaszczaćinformację „wolne”. Dotyczyć to• Dostęp <strong>do</strong> dóbr kultury jest podstawowym prawem człowieka, przewidzianymzarówno przez Powszechną Deklarację Praw Człowieka, jak i Międzynaro<strong>do</strong>wyPakt Praw Gospodarczych, Socjalnych i Kulturalnych.• „Digital Rights Management (DRM) to system zabezpieczeń mający przeciwdziałaćużywaniu danych cyfrowych w sposób sprzeczny z zamiarem ich wydawcyi chronić prawa autorskie twórców. Jego zastosowanie powoduje, że ciężarkontroli nad tym, co się dzieje z kopią, zostaje przesunięty z właściciela kopiiw stronę właściciela praw autorskich lub jego reprezentanta” www.wikipedia.<strong>pl</strong>.• DRM ma być panaceum na kontrolę obiegu dóbr niematerialnych. Stosowaniecyfrowych zabezpieczeń utworów musi przy tym oznaczać zrezygnowaniez systemu pobierania opłat od sprzętu – czyli systemu levies – nie możnabrać wynagrodzenia dwa razy za to samo. Nad tymi kwestiami zastanawia sięobecnie Komisja Europejska, prowadząc od 2003 roku konsultacje społeczne.może informacji należących już <strong>do</strong> <strong>do</strong>menypublicznej (autorskie prawa majątkowe<strong>do</strong> nich wygasły), informacji,które nie są utworami w rozumieniupraw autorskich (ustawy, <strong>do</strong>kumentyurzę<strong>do</strong>we), których autorów nie da sięwskazać lub których autorzy zmarli bezspadkobierców (Orphan Works, osieroconeutwory). Da się zaobserwowaćjednocześnie tendencję <strong>do</strong> stopniowegorozszerzania zakresu pojęcia, „własnośćintelektualna” to już nie tylko prawaautorskie, prawa patentowe, prawnaochrona baz danych, znaków towarowych…To również ochrona tajemnicy– na mocy porozumienia TRIPS. Głośnosię mówi o prawach wydawniczych(a ściślej – nadawczych: television broadcasters,webcasters), a obok tegosłychać o różnych cyfrowych „znakachwodnych” i wynalazkach mającychzwalczać „analogową dziurę”, takichjak broadcast flag (chodzi o zastosowanietakich rozwiązań sprzętowo-programistycznych,które mają na celu uniemożliwieniewykorzystywania transmisjicyfrowych za pomocą urządzeńanalogowych). Obejmuje się patentamialgorytmy i metody biznesowe (a przynajmniejpróbuje się to robić, co napotykaspołeczny sprzeciw). Kryminalizujesię zdejmowanie zabezpieczeń, którew czasach powszechnej cyfryzacji niemają charakteru technicznego, a „logiczny”,oparty na metodach kryptograficznych.Zakazać zdejmowania takiegozabezpieczenia, to jak zagrozić karą zarozwiązywanie krzyżówki. Innym zjawiskiem,które da się dziś zaobserwować,to stopniowe przedłużanie czasu trwaniaautorskich praw majątkowych, jednakto przecież nie autor będzie z nichkorzystał 70 lat po swojej śmierci.Przenosząc na drugiego władztwonad rzeczą, sam muszę się tego władztwawyzbyć. Jeśli podzielę się z innyminformacją – w aspekcie kulturowymmamy <strong>do</strong> czynienia z sytuacją, w którejkażda ze stron wygrywa (win-win),obie strony mają informację. (Chociaż„wartość” informacji jest funkcją czasu:co mi po tym, że wiem post factumjakie liczby padły w losowaniu totolotka?)Rozwój kultury to historia obieguinformacji: jak rozpalić ogień, jak upolowaćmamuta, utrzymać pokój. Informacjajest podzielnym <strong>do</strong>brem kultury,jej obieg jest warunkiem rozwoju.Jednocześnie w sytuacji, gdy informacjapozbawiona nośnika daje się dzisiajtak łatwo kopiować, przetwarzaći u<strong>do</strong>stępniać, bardzo ciężko wykorzystaćją <strong>jako</strong> źródło przychodów. Stądpomysł na techniczną ochronę.DRM po trupachJak daleko może iść pościg za technicznąochroną praw? Specjaliści od bezpieczeństwasystemów IT uznali już, żeochrona ta poszła zbyt daleko. Ochronaprzed kopiowaniem nie może stanowićzagrożenia praw innych osób. Nie możenarażać ich na szkody, nie może stanowićinwazji w sferę ich życia prywatnego.Właśnie dlatego Greg Abbott, prokuratorgeneralny Teksasu, postanowiłuruchomić postępowanie w sprawieSony BMG. W imieniu konsumentówzamieszkałych na terenie stanu <strong>do</strong>magałsię od koncernu stu tysięcy <strong>do</strong>larówza każde naruszenie ich praw. Powód?Ukryte przez koncern oprogramowanie56Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


szpiegujące nabywców płyt, <strong>do</strong>datkowostanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwasystemów komputerowych, a takżegrożące np. kradzieżami tożsamości.W Internecie zahuczało. Wszyscy mówilio tzw. „rootkicie” Sony, <strong>do</strong> sądów posypałysię pozwy zbiorowe… Podstawąprawną działań prokuratora generalnegobyła stanowa ustawa „The ConsumerProtection Against ComputerSpyware Act”. A jak działają „narzędzia”rootkit? Ukrywają <strong>pl</strong>iki, obiekty systemowe,wpisy w rejestrach, w taki sposób,że nie są już <strong>do</strong>stępne <strong>do</strong> ewentualnejdiagnostyki. Ktoś wymyślił, że ten sposóbdziałania idealnie będzie nadawałsię <strong>do</strong> instalowania mechanizmów typuDRM.Po skandalu, jaki wybuchł w USA,<strong>do</strong>szło <strong>do</strong> ugody są<strong>do</strong>wej. Na jej mocyfirma Sony zgodziła się zapłacić konsumentomodszko<strong>do</strong>wania za narażeniena szkody. Firma zobligowała się<strong>do</strong> ograniczenia stosowania technologiiDRM w przyszłości. Koncern maupewnić się, że ewentualne oprogramowanieDRM nie zostanie zainstalowanebez zaakceptowania umowy licencyjnej(wcześniej instalowało się nakomputerach nawet w przypadku odrzuceniaprzez użytkownika warunkówlicencji!). Sony ma zagwarantować, żekonsumenci otrzymają <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> narzędzisłużących <strong>do</strong> deinstalacji oprogramowaniachroniącego przed kopiowaniemutworów cyfrowych (w spornejsprawie deaktywacja zainstalowanychnarzędzi wiązała się nawet z zagrożeniemdla systemu operacyjnego). Sonyma ujawniać konsumentom informacjena temat wszelkich aktualizacji oprogramowaniachroniącego przed kopiowaniem,w tym aktualizacji zdalnych.Sony ma także chronić prywatnośćkonsumentów. Ma zbierać jedynie minimalnąilość informacji na temat użytkowników,informować o swoich praktykach,w szczególności ma umieszczaćinformacje na temat ochrony przed kopiowaniemna obwolucie CD. Firma zobligowałasię <strong>do</strong> naprawienia wszelkichszkód, które mogą powstać w wynikudziałania oprogramowania chroniącegoprzed kopiowaniem.Pojawiają się już analizy sytuacji pouzyskaniu tej ugody. Michael Geist z Uniwersytetuw Ottawie w tekście opublikowanymna łamach własnego bloga, a zatytułowanym„The Start of a DRM ProtectionAct” przewiduje, iż warunki tej ugodystaną się podstawą <strong>do</strong> przygotowaniaw przyszłości specjalnej ustawy mającejza zadanie ochronę przed nadużywaniemnarzędzi <strong>do</strong> technicznej ochronypraw autorskich, takich jak DRM.W Polsce <strong>do</strong>kładnie teraz trwająpracę nad nowelizacją ustawy o prawieautorskim, a Ministerstwo Kulturyi Dziedzictwa Naro<strong>do</strong>wego przygotowałoprojekt, który umocuje w polskimsystemie prawnym mechanizmy DRM.Pytanie, czy prawodawca uwzględnijedynie interesy wydawców?DRM w kompromisowej służbie,czy grodzenie cyfrowego świata?Gdy wprowadzi się możliwość stosowaniatechnicznych zabezpieczeń(przy jednoczesnej penalizacji ich zdejmowanialub obchodzenia), to siłą rzeczy„<strong>do</strong>zwolony użytek” chronionychprzez prawo autorskie utworów zostaniezmarginalizowany. Dotyczy to zarówno<strong>do</strong>zwolonego użytku osobistego,ale w dłuższej perspektywie stracąrównież sens biblioteki publiczne.<strong>Prawo</strong> musi godzić sprzeczne czaseminteresy, proponować pewnegorodzaju kompromis. Z jakiegoś powoduustawodawca przewidział sytuacje,w których monopol autorski <strong>do</strong>znajeograniczenia. „Konieczność uzyskiwaniakaż<strong>do</strong>razowo zgody na usuwanie(obchodzenie) zabezpieczeń, w celusporządzania <strong>do</strong>datkowych kopii, stanowizagrożenie dla swobodnego korzystaniaz licencji ustawowych obowiązującychw obecnym brzmieniu ustawyo prawie autorskim i prawach pokrewnych”– napisali w swojej wspólnej opiniibibliotekarze ze Stowarzyszenia BibliotekarzyPolskich oraz KonferencjiDyrektorów Bibliotek Szkół Wyższych.Postulują oni, by polska ustawa przewidywałatakie rozwiązania, które wyłącząokreśloną listę beneficjentów od uzyskiwaniakaż<strong>do</strong>razowo zgody na usuwanie(obchodzenie) zabezpieczeń.Chciałbym zasygnalizować kolejnytemat. Jeśli uznamy, że każdy możezabezpieczyć swój utwór za pomocąDRM, to dlaczego miałby dzielić sięszczegółami z konkurencją? Interesującywkład w dyskusję włożyła właśnieFrancja, która im<strong>pl</strong>ementuje słynnądyrektywę 2001/29/WE z dnia 22 maja2001. Otóż francuscy prawodawcyprzyjęli poprawki <strong>do</strong> prawa autorskiego,które zobowiązują konkurującychze sobą przedsiębiorców <strong>do</strong> ujawnieniaswoich tajemnic, tak by inni moglikorzystać z ich technologii. Komentatorzyogłosili, że jeśli francuskie propozycjezostaną przyjęte, to firma Ap<strong>pl</strong>ebędzie musiała uwolnić swój „tajny”format <strong>pl</strong>iku, który wykorzystuje <strong>do</strong>dystrybucji muzyki w sklepie iTunes (zprzeznaczeniem <strong>do</strong> odtwarzaczy iPod),po<strong>do</strong>bnie będzie musiało postąpić SonyCorp. ze swoimi technologiami <strong>do</strong>ochrony przed kopiowaniem (ATRAC3).Cel? Chodzi o to, by konkurujące ze sobąprzedsiębiorstwa mogły produkowaćkompatybilne ze sobą narzędzia<strong>do</strong> odtwarzania multimediów. W efekcietakich reguł gry rynkowej zyskakonsument – nabywca dóbr kultury.Dzisiejszy autor – osoba fizyczna,która <strong>do</strong>konała wkładu intelektualnego– stopniowo traci (w skali globalnej)swoje prawa. Przechwytują te prawasilniejsi ekonomicznie wydawcy. Autorw biznesie liczy się coraz mniej (dasię go zastąpić kimś innym, dla wieluliczy się jedynie produkt i zapotrzebowanierynku). <strong>Prawo</strong> autorskie jest narzędziemchroniącym coraz częściejinteresy wydawcy, nie zaś autora. Każdy,kto negocjował umowę o wydanieksiążki, wie, że wydawca będzie chciałw pierwszej kolejności kupić prawaautorskie, niechętnie zgadzając się nakupno jedynie licencji. Autorzy i wydawcynie mają tożsamych interesów.DRM jest fantastycznym narzędziem,ale głównie dla pośredników obrotu„<strong>do</strong>brami intelektualnymi”. By ci pośrednicybyli w pełni za<strong>do</strong>woleni, musząjedynie sprawić, by prawo autorskienie wygasało nigdy.Znajdujemy się w początkowej fazierewolucji informacyjnej, o której mowaw strategiach czy <strong>pl</strong>anach przeróżnychurzędów. Z rewolucjami jest tak, że nieda się ich zadekretować urzę<strong>do</strong>wo. Trwawłaśnie proces po<strong>do</strong>bny <strong>do</strong> tego, którypoprzedzał rewolucję przemysłowąw XVIII-wiecznej Anglii, a który znany jestpod nazwą „grodzenia gruntów wspólnych”.Nie mówimy o żywopłotach i wypasaniuowiec, a o barierach prawnychi technicznych, takich jak DRM, wykorzystywanych<strong>do</strong> ograniczania możliwościprzetwarzania „dóbr” niematerialnych.Coraz częściej to programiści i producencisprzętu, nie zaś prawo, decydująo granicach naszej wolności. Teraz grodzisię <strong>do</strong>stęp <strong>do</strong> informacji i dóbr kultury,które stanowią <strong>do</strong>bro wspólne globalnegospołeczeństwa.XVIII-wieczny Enclosure – to analogia,której brakuje przy analizowaniui omawianiu zjawiska DRM.PIOTR WAGLOWSKIPRAWNIK, AUTOR SERWISUVAGLA.PL PRAWO I INTERNETOpinieBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 57


OpinieCzy opłaca się być autorem?Organizacje zbiorowego zarządzania powinny wziąć się za rozwiązywanie problemówInteresów pisarzy bronią zazwyczajpodmioty zajmujące się zbiorową reprezentacjąich praw. W dawnych latachzajmowała się tym – z bardzośrednim skutkiem – Agencja Autorska,czyli zapomniana już całkiem agendarzą<strong>do</strong>wa. Dziś autorów reprezentująna rozmaitych polach inne podmioty,wśród których główne znaczenie mawciąż ZAiKS. On właśnie, w odróżnieniuod społecznych stowarzyszeńtwórców robiących piórem (SPP, ZLP,SWDN i inne pomniejsze związki twórcze),posiada wystarczające <strong>do</strong>świadczenie,aparat, wyspecjalizowany zespółpracowników. Stowarzyszeniatwórcze o charakterze niekomercyjnym– zwłaszcza ZLP oraz SPP – to strukturysłabe organizacyjnie, oparte nadziałalności społecznej członków, bezporządnego za<strong>pl</strong>ecza (nawet porządnychkomputerów nie posiadają!), bezśrodków finansowych. ZAiKS <strong>do</strong>skonalepotrafi ściągać należne twórcomtantiemy od rozgłośni radiowych i telewizyjnych.Także od teatrów. Ta wielcezasłużona organizacja sprawdza się– w zasadzie. Otóż zdarza się, iż interesyZAiKSu oraz twórców są rozbieżne.Jak choćby wtedy, gdy w interesieautora leży bezpłatna prezentacja medialna(zwłaszcza radiowa) fragmentówtekstu – co służy reklamie, więci samemu twórcy – ZAiKS zaś zainteresowanybywa głównie ściąganiem tantiemod nadawcy, bo od tychże tantiemprzecież później odciąga swój procent.W rezultacie organizacja ta nie zgadzającsię na darmowe, medialne prezentacje,utrudnia promocję książki.Bywa, że <strong>do</strong>chodzi wręcz <strong>do</strong> konfliktu– na przykład, jeśli autor jest równocześniewłaścicielem wydawnictwa, którepublikuje dzieło. ZAiKS występującz roszczeniami wobec mediów, opłacanychz pieniędzy wydawnictwa autorskiego,zabiera twórcy jego własnepieniądze… aby je następnie zwrócićautorowi, potrąciwszy jednak własną<strong>do</strong>lę… Nie, to bynajmniej nie teoria,tak się dzieje w przypadku np. BogusławaWołoszańskiego, Katarzyny Grocholialbo Andrzeja Stasiuka.Przyciężka machina ZAiKSu potraficzasem bardzo mocno uderzyć w istotneinteresy autorów, których reprezen-tuje. Zwłaszcza przy formalistycznymmyśleniu urzędników, których niekoniecznieobchodzą interesy twórcy.Zaproponowano mi kiedyś, abymprzygotował tzw. insert, czyli bezpłatny<strong>do</strong>datek <strong>do</strong> pewnego czasopisma –rzecz <strong>do</strong>tyczyła magazynu kolorowego,100 tysięcy egzem<strong>pl</strong>arzy nakładu. Chodziłoo <strong>do</strong>starczenie materiału poetyckiego<strong>do</strong> płyty CD, na której znany aktormiał czytać wiersze miłosne wskazanychtwórców. Zwróciłem się <strong>do</strong> kilkunastupoetów, zaoferowałem każdemukilkusetzłotowe honorarium za jednorazowąpublikację pojedynczego wiersza,nikt nie odmówił. Powia<strong>do</strong>miłemwięc ZAiKS, pytając o stanowisko organizacji.Itu zaczęły się schody… Kierownikodpowiedniej komórki zażądał, abyproducent płyty z wierszami zapłacił 11proc. od jej ceny zbytu. Tłumaczyłem, iżchodzi o bezpłatną wrzutkę, zatem niewia<strong>do</strong>mo, od czego liczyć owe 11 proc.I że autorzy-członkowie ZAiKSu zgadzająsię na ustalone warunki finansowe.Na co usłyszałem, że producent maobowiązek odprowadzania stosownychtantiem, przyjmując za punkt wyjściaprzeciętną cenę płyty (zakładaną dlaprzypadku polskich wykonawców – kilkadziesiątzłotych), przemnożoną przeznakład. I <strong>do</strong>piero od tak wyliczonej sumyobowiązują honoraria autorskiew wysokości 11 proc., którymi będzienastępnie dysponował ZAIKS. Słowemchcieli kilkaset tysięcy. Nie wchodzącw dalsze szczegóły od razu podam, iżw rezultacie żądań pazernej organizacji,płyta się ukazała, ale z wierszami,których nie obejmuje ochrona ZAiKS…I autorzy chronieni przez ZAIKS nie zarobilinic, ani ZAiKS.Poza tym ZAiKS całkowicie, o ilewiem, nie umie sobie razić z ochronąprzed piractwem tekstów w Internecie.Otóż nielegalne kopie dzieł wielupolskich autorów, zwłaszcza najpopularniejszych(w tym Joanny Chmielewskiejczy Katarzyny Grocholi) wielokrotnietrafiały w na strony serwisówaukcyjnych, choćby na Allegro, jednakbez cienia reakcji ze strony ZAiKSu.Dopiero sami reprezentujący autorówwydawcy, nakładem sporych środków,musieli zająć się śledzeniem piratóww sieci. Policja początkowo umarzaławszystkie sprawy „z powodu nikłejszkodliwości społecznej czynu” lub„niemożności wykrycia sprawców”.Dopiero przymuszona przez wysokoopłacanych adwokatów i otrzymującwprost <strong>do</strong> ręki wszelkie dane sprawcówprzestępstw, z ich adresamiwłącznie, podejmowała działania, a i toz oporami. Choć szacuję, dysponującpewnymi danymi porównawczymi (niezostałem upoważniony <strong>do</strong> ich upublicznienia),iż niekiedy straty autorówmogły iść w setki tysięcy złotych!Chce podkreślić, że ZAIKS robi naogół <strong>do</strong>brą robotę, lecz pojawiają sięw tych poczynaniach patologie, wynikającemiędzy innymi z bezradności w obliczuwyzwań ze strony nowoczesnychmediów. Być może przyszedł czas, abysilnie zreorientować ponad osiemdziesiątlat sobie liczącą instytucję ochronypraw twórców?Wydaje się, że obowiązkiem organizacjizbiorowej ochrony praw autorówbyłoby rutynowe przeczesywanie<strong>Internet</strong>u w poszukiwaniu złodziei (eleganckozwanych piratami) i <strong>do</strong>prowadzenie<strong>do</strong> ich przykładnego ukarania.Być może o nagłośnienie tego problemutrzeba prosić PIK.Chodzi, rzecz jasna, nie tylko o literatów,bo nielegalne kopiowanie skryptów,niskonakła<strong>do</strong>wych dzieł naukowychoraz wszelkich tego rodzaju dziełwystępuje bardzo często. Zatem wieleoficyn specjalistycznych (od WNT czyPZWL po wydawnictwa uczelniane)może – przy obecnie obserwowanejskali nielegalnego kopiowania – poprostu stracić wszelkie ekonomicznepodstawy opłacalnego istnienia.Uważam, iż PIK wraz z resortami kulturyoraz edukacji, a także InstytutemKsiążki (przy współudziale samorząduautorów), w oparciu na know-howZAiKS-u, powinien opracować pilnieprogram systematycznego monitorowania<strong>Internet</strong>u właśnie pod kątemwyszukiwania w sieci druków i <strong>pl</strong>ikówpirackich, a także – współdziałając z organamiścigania – wszystkie te instytucjeoraz organizacje powinny wymusićpenalizację przestępstw polegającychna nielegalnym kopiowaniu cudzego<strong>do</strong>robku intelektualnego.TADEUSZ LEWANDOWSKI58Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Początek rozmowyMapa podręczników akademickichBadaniaJedną z koncepcji dystrybucji środkówuzyskanych z tytułu kopiowaniaksiążek jest zasada obiektywnej <strong>do</strong>stępności.Zakłada ona, że jeśli publikacjazostała wydana i może być skopiowana,to praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bnie będzie.W ten sposób określa się autorówi wydawców, którym należą się pieniądzez tytułu kopiowania ich dzieł – naprzykład w Niemczech czy Szwajcarii.Uproszczoną modyfikację tego systemuprzyjęła Polska Książka przy pierwszejrepartycji. W Polsce ciągle brakujebadań struktury kopiowania, ale bezwątpienia zjawisko to <strong>do</strong>tyczy w dużejmierze podręczników akademickich.Jeżeli jest prawdą, że studenci sąw Polsce grupą najczęściej korzystającąz kserokopii, należałoby stworzyćmapę podręczników akademickich.Precyzyjna mapa miałby podwójne zastosowanie.Po pierwsze niektóre tytuły mogąsię okazać szczególnie popularne. Problemz wyodrębnieniem publikacji zalecanychna większości uczelni o po<strong>do</strong>bnymprofilu jest duży, ale przy – uwaga– pomocy studentów, można go przezwyciężyć.Gdyby ostatecznie po porównaniuliczby studentów, którym zalecanyjest zidentyfikowany kanon podręczników,z nakładami i <strong>do</strong>stępnościąnajpopularniejszych tytułów w bibliotekachuczelnianych okazało się, że wyselekcjonowanetytuły nie są kupowaneprzez biblioteki ani nie sprzedają sięw uzasadnionych popytem ilościach,mogłoby to oznaczać, że skala kserowaniajest w tym przypadku znaczna.Wielu wydawców twierdzi, że nakładyich kluczowych tytułów akademickichsą za małe w stosunku <strong>do</strong> popytu. Jeżeliw wyniku wiarygodnych badań udałobysię potwierdzić te przypuszczenia, napewno wydawcy mieliby mocny argumentw dyskusji na temat <strong>do</strong>zwolonegoużytku, albo z innej strony patrząc – politykibibliotek uczelnianych.Po drugie taka mapa pomogłabyw określeniu zasady dystrybucji zebranychśrodków. Gdyby w Polsceudało się ostatecznie ustalić, jaka jeststruktura kopiowania w najprostszymujęciu, byłoby wia<strong>do</strong>mo, jaki odsetekprzypada na wydawców książki akademickieji naukowej. (Albo, jeśli bada-W niektórych krajach przyjęto, że praktycznie niemożliwe jest bezpośrednie uzyskaniedanych <strong>do</strong>tyczących zjawiska kopiowania, można jednak określić praw<strong>do</strong>po<strong>do</strong>bieństwoskopiowania danego dzieła. Zakłada się, że każda publikacja, która jest<strong>do</strong>stępna, będzie prędzej czy później skopiowana. Należy tylko określić, jakie publikacjesą wydawane. (cena, objętość, rok wydania). Właściciele praw zgłaszają nowepublikacje odpowiedniej organizacji – informacje takie mogą być łatwo sprawdzane.Główną zaletą tej metody jest, że stanowi ona stosunkowo tani sposób uzyskiwaniadanych. Metodę tę stosuje się na przykład w Niemczech i Szwajcarii. W pierwszymz krajów autorzy i wydawcy zgłaszają swoje prace <strong>do</strong> VG Wort. Odszko<strong>do</strong>wania, któreotrzymają, zależą od <strong>do</strong>stępności ich dzieł na rynku. Przeprowadza się niezależnebadania, by określić skalę kopiowania w różnych miejscach (szkołach, bibliotekach,punktach ksero itd.) dla różnego rodzaju publikacji (literatury naukowej, czasopismitd.) Autorzy książek i artykułów naukowych <strong>do</strong>stają kwoty odpowiednią <strong>do</strong> tego, coopublikowali i zgłosili, sumę pieniędzy. Wysokość wypłaty dla wydawców zależy odtego liczby wydrukowanych książek oraz tytułów czasopism ceny prenumeraty.W Szwajcarii odpowiednikiem VG Vort jest Pro Litteris. Po<strong>do</strong>bnie jak w Niemczechautorzy i wydawcy sami zgłaszają nowe publikacje (nie bierze się pod uwagę prac starszychniż 25 lat, chyba że zostały wznowione). Każda praca jest traktowana indywidualniei badana pod odpowiednim kątem – zwraca się uwagę na takie czynniki jak cenai liczba stron. W efekcie końcowym każde dzieło otrzymuje określoną liczbę punktów,według której określa się sumę należną właścicielowi praw autorskich. (MLA)nia poszłyby w innym kierunku, możnaby określić ilość kopii przypadającychna statystycznego użytkownika w rozbiciuna różne grupy – gimnazjalistów,licealistów, studentów, pracownikówadministracji państwowej, pracownikówdużych firm, przedsiębiorców, duchownych,bezrobotnych, emerytówetc.). Gdyby niezależnie od przyjętejmetody udało się określić, jaka kwotaz zebranych przez Kopipol i PolskąKsiążkę należy się wydawcom i autoromksiążki naukowej i akademickiej,wtedy pojawi się problem podziału.Co prawda zasadę podziału zebranychpieniędzy określają organizacje zbiorowegozarządzania, ale ostatecznie tośro<strong>do</strong>wiska autorów i wydawców powinnybyć zainteresowane sprawiedliwymczy też uzasadnionym podziałemtych środków. Znacznie łatwiej możnaustalić strukturę kopiowania w ujęciuwydawniczym, trudniej zrobić to podkątem autorów. Ale można postawićtezę, że studenci kserują te książki,które są im zalecane, a nie te, które zostaływydane.Jesteśmy przekonani, że możnastosunkowo szybko (najlepiej na początkuroku akademickiego) oraz zastosunkowo niewielkie pieniądze określićwstępną mapę podręczników akademickichw Polsce.***Liczba szkół wyższych w ostatnich latachgwałtownie wzrosła. Z 90 w 1989roku <strong>do</strong> blisko 400 w 2003 roku. Liczbastudentów wzrosła w tym czasiez 370 tys. <strong>do</strong> 1,9 mln! Pomimo wysokichopłat za naukę studenci szkół niepaństwowychstanowią około 30 proc.wszystkich studiujących. Na istniejącychod lat uczelniach państwowychutworzono miejsca dla studentów wieczorowychi zaocznych, co powiększyłoszeregi studiujących o kolejne 750tysięcy. Według danych GUS liczbawydanych tytułów naukowych wzrosław tym czasie o 120 proc., a podręcznikówakademickich o ok. 70 proc. Średninakład pozycji naukowych w roku2003 wyniósł około 850 egzem<strong>pl</strong>arzy,a podręczników akademickich 900egzem<strong>pl</strong>arzy. W roku 1989 liczby tebyły znacznie wyższe i wynosiły odpowiednio2550 i 1630 egzem<strong>pl</strong>arzy.Spadek średnich nakładów książeknaukowych może być spowo<strong>do</strong>wanywiększą liczbą tytułów <strong>do</strong>stępnych narynku oraz faktem, że nauka podlegacoraz większej specjalizacji. Jednakwydawcy <strong>jako</strong> przyczynę tego zjawiskajednoznacznie wskazują kserowanie.Pozatym występuje zjawiskokonkurencji pomiędzy uczelniami.Ministerstwo Edukacji i Nauki określajedynie wymagania programowedla poszczególnych przedmiotów, alewybór lektur należy <strong>do</strong> prowadzącychBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 59


Badaniazajęcia, stąd na odpowiadających sobiewydziałach różnych uczelni częstoobowiązują inne podręczniki. Uczelnieo po<strong>do</strong>bnym profilu mają różną liczbęi rodzaje wydziałów. Im głębiej sięwniknie się w strukturę uczelni, różnicmożna znaleźć więcej. Większe ośrodkiakademickie mają więcej wydziałówniż ich odpowiedniki w mniejszychmiastach. Do tego <strong>do</strong>chodzą różnicew nazewnictwie i łączenie wydziałówlub ich dzielenie.Stąd też ogólna liczba zalecanychstudentom książek jest w Polsce bardzoduża. W 2003 roku WSiP przeprowadziłybadania <strong>do</strong>tyczące strukturyksiążek akademickich w Polsce.W czerwcu 2004 roku przy okazji wydanianumeru specjalnego „BibliotekiAnaliz” poświęconego prywatyzacjiWSiP Jacek Pawlak, prowadzący weWSiP projekt druku cyfrowego, przedstawił<strong>do</strong> wglądu kilkusetstronicoweopracowanie. Według tych badań nauniwersytetach w 2003 roku studentombyło zalecane ponad 5,5 tysiącatytułów, wydawanych przez blisko550 wydawców (nie licząc skryptów).Na politechnikach było to blisko 2 tys.tytułów (nie licząc skryptów) wydawanychprzez blisko 200 wydawców.Można szacować, że łącznie z innymitypami uczelni – pedagogicznymi, medycznymietc. – liczba tytułów zalecanychstudentom przekraczała 10 tys.,a liczba wydawnictw (nie licząc wydawnictwuczelnianych) – 1000.***W kwietniu br. przeprowadziłamwstępne badanie mające pokazać, czyjest możliwe stworzenie mapy najczęściejwykorzystywanych podręcznikówakademickich. Docelowo chciałamstwierdzić, czy istnieją w Polsce podręcznikiakademickie zalecane w większościuczelni i jak ma się ten fakt <strong>do</strong>nakładów. Przede wszystkim starałamsię sprawdzić, czy istnieją wykazy zalecanychlektur. Zaczęłam od państwowychuczelni technicznych oraz akademiimedycznych. Próbując uzyskaćinformacje na pięciu wybranych przezemnie politechnikach, odbyłam kilkadziesiątrozmów telefonicznych, rozesłałamkilkanaście e-maili z prośbąo kontakt. Jako że moje próby nie przynosiływymiernych efektów, sprawdziłam,jak sytuacja wygląda na 11 akademiachmedycznych. Znów wykonałamdziesiątki telefonów, przeszukałamstrony internetowe uczelni, wysłałamdziesiątki pytań e-mailowych.Wstępne wnioski zamieszczam poniżej:Bardzo nieliczne szkoły wyższe (np.Wyższa Szkoła Psychologii Społecznejczy większość akademii medycznych)wymagają od wykła<strong>do</strong>wców wcze-UczelniaAkademia Medycznawe WrocławiuAkademia Medycznaw BydgoszczyAkademia Medycznaw LublinieUniwersytet Medycznyw ŁodziAkademia Medycznaw WarszawieAkademia Medycznaw BiałymstokuAkademia Medycznaw GdańskuAkademia Medycznaw PoznaniuAkademie medyczne (w roku akademickim 2003/2004)Śląska Akademia Medycznaw KatowicachPomorska AkademiaMedyczna w SzczecinieOgółemAkademie MedyczneUczelniaStudiadzienneStudiawieczoroweStudiazaoczneStudencirazem3231 477 372 40802026 410 1278 37143110 159 596 38653115 725 1720 55604592 324 742 56582418 199 468 30852722 280 420 34223548 0 1033 45814540 267 110 49171493 106 245 184430795 2947 6984 40726Uniwersytety (w roku akademickim 2003/2004)StudiadzienneStudiawieczoroweStudiazaoczneStudencirazemUniwersytet Warszawski 29989 10321 15334 55644Uniwersytet im. AdamaMickiewicza w Poznaniu25460 863 20317 46640Uniwersytet Wrocławski 18099 4255 20512 42866Uniwersytet Śląski 21731 648 19118 41497Uniwersytet Łódzki 19326 7421 14272 41019Uniwersytet Jagielloński 25193 3387 8905 37485Uniwersytet Szczeciński 13787 2080 18223 34090UniwersytetWarmińsko-MazurskiUniwersytetMarii Curie-Skło<strong>do</strong>wskiejUniwersytet MikołajaKopernika w Toruniu22066 176 11422 3366415740 860 16396 3299617455 0 14501 31956Uniwersytet Gdański 15224 1465 10652 27341Uniwersytet Rzeszowski 13432 0 10790 24222Uniwersytet Zielonogórski 11741 182 11184 23107Uniwersytet w Białymstoku 12547 753 5671 18971Uniwersytet Opolski 7386 810 8124 16320Katolicki UniwersytetLubelskiUniwersytet KardynałaStefana Wyszyńskiegośniejszego podania list z zalecaną studentomliteraturą obowiązkową i uzupełniającą.Należy przyjąć, że w Polsce dziekanatyi sekretariaty nie posiadają list podręcznikówi nie wiedzą, gdzie można jeuzyskać. Na przeszkody natrafiałam,próbując ustalić podręczniki obowią-10405 813 4442 156605965 53 5048 11066Ogółem Uniwersytety 285546 34087 214911 53454460Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


UczelniaPolitechnika Śląskaw Gliwicachzujące na politechnikach: Krakowskiej,Warszawskiej, Wrocławskiej, Poznańskieji Gdańskiej. Najczęściej przełączanomnie <strong>do</strong> osoby, która mogłaby „coświedzieć”. Po kilku telefonach okazywałosię, że nie ma wykazów podręczników,a jedynym miejscem, gdzie możnaje znaleźć, są biblioteki.Biblioteki także nie mają wykazówpodręczników. – Nie mogę pomóc,takie wykazy kiedyś były robione, alejuż nie <strong>do</strong>stajemy list od wykła<strong>do</strong>wców– mówi Paulina Kot z BibliotekiGłównej Politechniki Krakowskiej. Po<strong>do</strong>bniew Bibliotece Głównej PolitechnikiWarszawskiej, kilka lat temu takielisty były, od dłuższego czasu nie ma.W obydwu instytucjach powiedziano,że chętnie skorzystano by z takich pomocy,nikt jednak nie dba o nie. Nawetjeśli biblioteki próbują <strong>do</strong> nich <strong>do</strong>trzeć,nie ma odzewu. Niektórzy wykła<strong>do</strong>wcyzgłaszają <strong>do</strong> bibliotek zapotrzebowaniena podręczniki, najczęściej jednak…własnego autorstwa. Poza tymnawet jeśli w programie studiów zamieszczonesą lektury, niekonieczniesą później wykorzystywane. Działygromadzenia zbiorów kierują się więcintuicją. Czasami korzystają też z danychzebranych przez wypożyczalnie,które wiedzą najlepiej, o co upominająsię studenci. Jako że jest wiele wydziałów,a wymagania często się zmieniają,księgozbiór bibliotek jest często nieaktualny.Po<strong>do</strong>bnie sytuacja przedstawiasię w bibliotekach instytutowych.Bibliotekarki mogłyby stworzyć wykaz,korzystając ze statystyk wypożyczeń,ale, jak mnie poinformowano w BiblioteceInstytutu Inżynierii Lą<strong>do</strong>wej Politechniki,mają zbyt wiele zajęć, by takieopracowanie przygotować.Istnieją przykłady mówiące o słabejznajomości tematu zarówno w dziekanatach,jak i bibliotekach. Otóż istniejąopracowania list podręczników– na uczelniach medycznych. Większośćz nich, np. Akademia Medycznaw Warszawie czy Poznaniu, drukujeprzewodniki dydaktyczne lub informatorydla studentów oraz zalecaną literaturę.Ich wersje elektroniczne są z regułyzamieszczane na stronach WWWWyższe szkoły techniczne (w roku akademickim 2003/2004)StudiadzienneStudiawieczoroweStudiazaoczneStudencirazem23440 7550 890 31880Politechnika Wrocławska 26032 214 5537 31783Politechnika Warszawska 21735 1992 7240 30967Akademia Górniczo-Hutnicza 18927 0 10454 29381Politechnika Częstochowska 11085 207 9305 20597Politechnika Łódzka 14571 282 5202 20055Politechnika Poznańska 12818 260 6597 19675Politechnika Krakowskaim T Kościuszki11120 392 5902 17414Politechnika Ra<strong>do</strong>mska 7303 0 9704 17007Politechnika Gdańska 13530 493 2782 16805Politechnika Koszalińska 8004 424 7320 15748Politechnika Białostocka 9032 394 5530 14956Politechniką Rzeszowska 9129 0 4177 13306Politechnika Opolska 7552 0 4692 12244Politechnika Szczecińska 8915 15 2794 11724Politechnika Lubelska 6284 0 4829 11113Politechnika Świętokrzyskaw Kielcach;AkademiaTechniczno-Humanistyczna w5144 0 4222 93664337 755 2597 7689Ogółem Politechniki 218958 2733 99774 331710Przykła<strong>do</strong>wy podział liczby studentów. Na Politechnice Krakowskiej, na siedmiuwydziałach w roku akademickim 2004/2005 uczyło się 17 367 studentów(w tym 10 704 studiów magisterskich dziennych)WydziałLiczba studentów studiówdziennych w roku 2004/05Inżynieria lą<strong>do</strong>wa 4973Mechanika 4647Inżynieria śro<strong>do</strong>wiska 2327Architektura 2007Fizyka techniczna i modelowanie komputerowe 1003Inżynieria elektryczna i komputerowa 1420Inżynieria i technologia chemiczna 980uczelni, o czym często nie wiedząw dziekanatach czy bibliotekach. (Naprzykład w Bibliotece Głównej AkademiiMedycznej w Warszawie usłyszałam:– Mamy listy, ale są one nieaktualne,proszę zwrócić się <strong>do</strong> dziekanatu.W dziekanacie zaś usłyszałam: – Przewodnikjest <strong>do</strong>stępny, ale tylko w formiedrukowanej. A faktycznie możnago znaleźć w zakładce „Wirtualne dziekanaty”na stronie AM).Można znaleźć uczelnie – UniwersytetJagielloński, akademie medycznew Lublinie i Bydgoszczy – posiadające<strong>pl</strong>iki z listami lektur dla poszczególnychprzedmiotów zamieszczonena stronie internetowej (biblioteki,uczelni w dziale informacji dla studentówlub w działach <strong>do</strong>tyczących poszczególnychwydziałów).Bywa tak, że informacje mają byćna stronie, lecz nie można <strong>do</strong> nich <strong>do</strong>trzeć(Akademia Medyczna w Białymstokui Pomorska Akademia Medycznaw Szczecinie). Generalnie, jeśli nawetbiblioteki wykazują chęć pomocy,to nie zawsze dysponują danymi. Znówpowtarza się motyw odsyłania <strong>do</strong> innychinstytucji, które powinny pomóc.Nie ma więc wymiany informacji, cozdecy<strong>do</strong>wanie wpływa na pogorszenie<strong>jako</strong>ści pracy. Nie istnieją komórki odpowiedzialneza przygotowanie list podręczników,co jednak nie znaczy, że niesą one nikomu potrzebne. Monika Lessenz Biblioteki Głównej Akademii Medycznejw Łodzi potwierdza: – Bibliotekinie znają wszystkich obowiązującychlektur, ponieważ jest zbyt dużo wydziałów.Kupuje się na własne wyczucie lubto, o co upominają się studenci. Jeśli takiepozycje są popularne, <strong>do</strong>kupuje sięwiększą liczbę egzem<strong>pl</strong>arzy. Nawet jeśliwykła<strong>do</strong>wcy <strong>do</strong>starczą wykazy, niekonieczniepokrywają się one z tym, czegow rzeczywistości później wymagają. Samitłumaczą, że lektury często się zmieniająi nie można ustalić list.BadaniaBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 61


BadaniaZ dziekanatów odsyłano mnie <strong>do</strong> bibliotek,z bibliotek <strong>do</strong> dziekanatów lubwydawnictw akademickich, które działająna zupełnie innych zasadach niżwydawnictwa komercyjne. Zajmują sięwydawaniem skryptów, prac habilitacyjnychi innych opracowań przygotowywanychprzez pracowników naukowych.Nie mają rozwiniętego mechanizmumarketingowego, nie prowadząbadań, nie tworzą list bestsellerów.– Nie tworzymy top listy, gdyż nie mapotrzeby. Stworzylibyśmy je, gdyby istniałataka konieczność. Jedyne dane,jakie posiadamy, to te, które zamieszczanesą w katalogu zawierającymofertę wydawniczą – mówi BarbaraGórska z Oficyny Wydawniczej PolitechnikiKrakowskiej. Wydawnictwatakie są wpisane w strukturę uczelnii będą istnieć niezależnie od tego,czy będą przynosić duże czy małe zyski,nie są więc zainteresowane tworzeniemlist bestsellerów i badaniem,które podręczniki są kopiowane, choćsą świa<strong>do</strong>me tego, że takie działaniaprzynoszą im straty. – Autorzy skarżąsię, że podręczniki są kserowane, a niekupowane. Wydawnictwo jest jednakbezradne i nie podejmuje z tym walki– mówi Leszek Czciński z WydawnictwaUniwersytetu Medycznego w Łodzi.– studenci kupują tylko te skrypty,z którymi pracują na ćwiczeniach, pozostałesą kopiowane – <strong>do</strong>daje.Pozostają więc dwie drogi – <strong>do</strong>tarcie<strong>do</strong> wykła<strong>do</strong>wców lub <strong>do</strong>tarcie <strong>do</strong> studentów.Pierwszą drogą w 2003 rokuposzedł WSiP. Za drugą przemawia to,że to studenci wiedzą najlepiej, z jakichpodręczników korzystają. Jako że próbyuzyskania jakichkolwiek informacji drogąoficjalną nie powiodły się, skierowałamsię z prośbą o pomoc <strong>do</strong> organizacjistudenckich. Wydawałoby się, żemając chętnych <strong>do</strong> pomocy studentów,nie będę miała problemów ze stworzeniemlisty podręczników. Niestety, bardzoczęsto kończyło się na obietnicach.Przekazywanie zapytania kolejnym osobom,które nie bardzo wiedziały, o cochodzi, przynosiło niezbyt duże efekty.Mimo to, taką metodą można uzyskaćtytuły zalecanych lektur. Studencinie wymagają podań i pism, by udzielićodpowiedzi. Najlepszym sposobemokazało się ogłoszenie konkursu, cozrobiło Zrzeszenie Studentów PolskichPolitechniki Krakowskiej. W zamian zanadesłanie kom<strong>pl</strong>etnego zestawu podręcznikówmożna było uzyskać wejściówkę<strong>do</strong> Multikina.Ze względu na trudności w <strong>do</strong>tarciu<strong>do</strong> źródeł informacji oraz znacznąliczbę zalecanych pozycji skoncentrowałamsię na studentach pierwszegoroku studiów politechnik w Krakowiei Warszawie oraz pięciu akademiachmedycznych.Najmniej różnią się wydziały na akademiachmedycznych, a przynajmniejnie było problemu z różnicami pomiędzywydziałami lekarskimi. Obowiązująna nich po<strong>do</strong>bne programy, choćczasami rozłożenie przedmiotów w poszczególnychsemestrach jest inne.Na pierwszym roku pięciu uczelnimedycznych, których listy podręcznikówudało mi się z<strong>do</strong>być, spośród262 proponowanych tytułów możnaznaleźć jedynie 32, które w ogóle powtarzająsię, a tylko cztery tytuły powtarzająsię cztery lub pięć razy! Jestto pięć tomów „Anatomii człowieka”A. Bochenka i M. Reichera (PZWL1989), „Atlas anatomii człowieka” T. I-II. J. Sobotty (Urban & Partner 2003),„Historia medycyny” pod redakcją T.Brzezińskiego (PZWL 2000) oraz „Chemiaogólna z elementami biochemii” T.Kędryny (Zamkor 2004). Pozostałe pozycjepojawiły się dwa, a czasami trzyrazy. Wśród powtarzających się pozycjiwiększość (18) należy <strong>do</strong> WydawnictwaLekarskiego PZWL, poza tym powtarzająsię tytuły Urban & Partner (4) orazWydawnictwa Naukowego PWN (3).Wydziały na politechnikach różniąsię znacznie. Politechnika Krakowskama tylko 7 wydziałów, podczas gdyPolitechnika Warszawska ma ich 16.Trudno więc sprawdzić, czy korzystająz tych samych podręczników, gdyż innesą potrzeby. Kolejnym problememjest to, że nie udało mi się uzyskaćlist podręczników obowiązujących nawszystkich wydziałach. Niektórzy studenci<strong>do</strong>starczyli mi wykazy z podziałemna przedmioty, a inni podawali wyłącznietytuły. W wyniku tego, że dane,które zebrałam, są niekom<strong>pl</strong>etne, nieudało się wybrać zbyt wielu powtarzającychsię tytułów. Najczęściej powtarzająsię podręczniki z algebry czy innychdziałów matematyki oraz książkiz dziedziny informatyki. Na PolitechniceWarszawskiej takie same podręcznikiz wyżej wymienionych dziedzinobowiązują na różnych wydziałach.„Symfonia C+++” J. Grębosza (Kallimach1999) powtarza się nie tylko nawielu wydziałach, ale jest zalecana naposzczególnych zajęciach danego kierunku.Po<strong>do</strong>bnie jest ze „Wstępem <strong>do</strong>matematyki współczesnej” H. Rasiowej(PWN 1999) czy z „Elementami logikii teorii mnogości w zadaniach” J.Onyszkiewicza (PWN 2004).Trudno znaleźć wspólne tytuły dlaPolitechniki Warszawskiej i Krakowskiej.Na 83 tytuły tylko dwa są wspólne:wspomniane wyżej podręczniki H.Rasiowej i J. Onyszkiewicza. Na obydwuuczelniach przeważają podręcznikiwydawane przez PWN (29 pozycji)oraz WNT (18 tytułów). Pozostałeto skrypty uczelnianie oraz publikacjemniejszych wydawnictw. Dominująksiążki wydane obecnie lub pod konieclat dziewięćdziesiątych.***Można założyć, że przy intensywnejpracy kilku osób (dzwonienia jest dużo,a studenci są <strong>do</strong>ść oporni i powolni)mniej więcej w dwa-trzy miesiące możnaprzeprowadzić <strong>do</strong>kładne badaniai zebrać dane z listami podręcznikówobowiązujących na wszystkich wydziałachwszystkich polskich uczelni. Możnapokusić się o stworzenie listy kilkusetnajbardziej popularnych tytułównaukowych i akademickich w Polsce.Wstępne badania wskazują, że tytułypowtarzające się należą <strong>do</strong> rzadkości.Powinny zatem zdecy<strong>do</strong>wanie wybijaćsię spośród pozostałych pod względemnakładów. Należałoby przyjąć zasadę,że lista podręczników zalecanych nadanym kierunku studiów jest pewna,o ile potwierdza ją niezależnie od siebietrzech studentów.Odrębny problem, który pojawia sięw tym miejscu, to fakt, że wykła<strong>do</strong>wcyniekiedy świa<strong>do</strong>mie zalecają starszepodręczniki, pomimo że na rynku <strong>do</strong>stępnesą nowsze opracowania. Jeżeliwydawca nie może/nie chce wznawiaćpozycji naukowej (śmierć autora,autor nie chce aktualizować podręcznika),to jak winić jakiegokolwiekstudenta, że kseruje książki zalecaneprzez wykła<strong>do</strong>wców i nie<strong>do</strong>stępnew księgarniach i bibliotekach.Tak naprawdę stworzenie mapy zalecanychlektur byłoby punktem wyjścia<strong>do</strong> rozmów, komu należą się pieniądzepozyskiwane z tytułu kopiowaniapodręczników akademickich i książeknaukowych.MAGDA LIBERSKARENEK MENDRUŃDane liczbowe na podstawie GUS i materiałówPolitechniki Krakowskiej62Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Płaci ostatni klientKopinorPoczątki zbiorowego zarządzania prawamiautorskimi w Norwegii sięgająlat 60. Powołano wtedy <strong>do</strong> życiaorganizację zajmującą się kontroląpraw <strong>do</strong> emisji nagrań dźwiękowych.W latach 70. pojawiło się zjawiskopowielania materiałów drukowanychi dla nowych potrzeb zaadaptowanoistniejący system. W roku 1980 powstałaorganizacja Kopifag, która trzylata później przybrała obecną nazwę– Kopinor. W statucie Kopinoru jestwyrażone wprost, że kopiowanie niepowinno zastępować zakupu materiałóworyginalnych. John-Willy Ru<strong>do</strong>lph,dyrektor zarządzający Kopinoru,pytany przez nas o zakres <strong>do</strong>puszczalnegokopiowania stwierdził:– w naszym rozumieniu kopiowaniecałej książki, która jest <strong>do</strong>stępna narynku, jest sprzeczne z międzynaro<strong>do</strong>wymikonwencjami.W Norwegii powielanie całychmateriałów jest <strong>do</strong>puszczane jedyniew szczególnych przypadkach, np. kiedyw bibliotece brakuje egzem<strong>pl</strong>arzyksiążki, której druku zaprzestano i jest<strong>do</strong>puszczane w drodze wyjątku jedyniena mocy jednorazowej umowy (licencji)z posiadaczem praw autorskich.W Norwegii działa centrum autoryzacjipraw autorskich, które ma uprościć<strong>do</strong> minimum niezbędne proceduryi czas oczekiwania na zgodę autoraw tego typu przypadkach. ZasadniczoKopinor udziela licencji ramowych nakopiowanie fragmentów książek. Naprzykład na „użytek edukacyjny” dlajednego studenta można kopiować15 proc. książki, lub cały rozdział, raz<strong>do</strong> roku. Użytkownicy mogą natomiastkopiować fragmenty gazet i innych publikacjiopatrzonych numerem ISSNbez żadnych ograniczeń, o ile płaconesą odszko<strong>do</strong>wania na rzecz Kopinoru.W tabeli zamieszczonej poniżej widać,jak rozkładają się przychody Kopinoruw zależności od typu umowy (licencji).Warto zwrócić uwagę na to, że systemnorweski ewoluuje. Początkowoopłaty były nakładany na sektory edukacyjne,<strong>do</strong>piero od 1992 roku Kopinorredystrybuuje opłaty uzyskane na podstawiedwustronnych umów z prywatnymiprzedsiębiorstwami, a od 1998z norweskim kościołem. Dziś zbieraopłaty z tytułu powielania wszystkichmateriałów objętych prawami autorskimi,od zapisu nutowego po materiałyelektroniczne. Od początku działaniaKopinor przekazał autorom i wydawcom2,5 miliarda koron (ponad300 milionów euro). W przemówieniuz okazji 25.lecia istnienia Kopinoru,minister kultury Norwegii stwierdził,iż ogólne wpływy z obrotu prawamiautorskimi stanowią w tym kraju od3 <strong>do</strong> 4 procent produktu naro<strong>do</strong>wegobrutto.W roku 2004 (dane z roku 2005 niezostały jeszcze opublikowane) zebranow Norwegii ponad 23,5 miliona euroopłat z tytułu kopiowania. W Norwegiiimporterzy sprzętu nie ponoszą żadnychopłat na rzecz autorów i wydawców,koszt odszko<strong>do</strong>wań został de factoprzeniesiony na ostatniego użytkownika– klienta punktu ksero, opłata dlaKopinoru jest wliczona w cenę wykonaniakopii, opłaty odprowadza właścicielpunktu ksero. Wysokość opłat nakładanychna punkty ksero (fee per copy) zależyod miejsca, w którym działa punkti jest określana na mocy odrębnychumów: ze szkołami, ośrodkami uniwersyteckimi,administracją centralnąi lokalną, przedsiębiorstwami państwowymi,jak i prywatnymi, kościołami etc.Odpowiednia umowa jest zawieranana czas określony i renegocjowana powygaśnięciu umowy. Punkty kserograficzneinformują Kopinor o ilości wykonanychkopii oraz regulują należności.Podstawowa opłata na rzecz Kopinoruza każdą stronę fotokopii wynosi 0,078euro, jednak stosowane są zniżki. I takw przypadku uniwersytetów, opłata tawynosi 0,047 euro i 0,04 euro w przypadkuszkół. Dla podmiotów wykorzystującychkopie w celach promocyjnychopłata jest ponad dwukrotniewyższa od podstawowej.John-Willy Ru<strong>do</strong>lph stwierdził: – opłatydla Kopinoru są kalkulowane osobnodla książek, prasy i nut – jeśli na jednejstronie A4 kopiowane są dwie strony tekstu,wtedy opłaty są naliczane podwójnie,opłaty z tytułu wycinków prasowychsą mniejsze. Od 2005 roku opłata dlaKopinoru od jednej strony kopii wynosi0,642 korony (0,078 euro). Zawierane porozumieniamają na celu zmniejszenieobciążeń, stąd Kopinor ma możliwośćudzielania zniżek od opłaty wyjściowej.Znaczenie może mieć tutaj wiele czynników,na przykład zaliczkowe uiszczanieopłat, pokrywanie lub partycypowaniew kosztach badań, typ kopiowanego materiału,czy koszty związane z zarządzaniemporozumienia.Rozwiązania zagraniczneOpłaty na rzecz KopinoruRok 2004 Rok 2003mln NOK mln euro mln NOK mln euroUmowy ramowe:– system szkolny 92,357,490 11,207,073 89,725,089 10,593,281– uniwersytety I college 62,676,230 7,605,416 62,286,480 7,353,776– administracja rzą<strong>do</strong>wa/są<strong>do</strong>wnictwo/ parlament 8,437,924 1,023,896 4,293,305 506,884– administracja lokalna 9,654,606 1,171,533 9,972,188 1,177,354– Kościół norweski/ inne związki religijne 4,088,594 496,128 3,573,453 421,895– Przemysł, organizacje etc. 15,335,026 1,860,821 15,014,982 1,772,725– Kopiowanie materiałów egzaminacyjnych 712,666 86,842 1,417,762 167,386Umowy jednorazowe: 945,346 114,713 1,065,418 125,787RAZEM 194,207,882 23,566,422 187,348,677 22,119,088Źródło: Trond Smith-Meyer; Kopinor „STATUS REPORT” 2004-2005.Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 63


Rozwiązania zagraniczneKopinor zbiera opłaty także z tytułuprezentacji <strong>do</strong>konywanych za pomocąrzutników. John-Willy Ru<strong>do</strong>lph stwierdził,że opłata za jedno wyświetleniejest naliczana w zależności od liczbywidzów, z reguły stawka jest od 60 <strong>do</strong>100 razy wyższa niż w przypadku skopiowaniajednej strony A4. Agencjezajmujące się wycinkami prasowymipłacą na rzecz Kopinoru 1,326 korony(0,161 euro) za jedną stronę A4.Kopinor jest organizacją o dużychmożliwościach oddziaływania. Na początkutego roku Kopinor nią zgodziłsię na wymóg władz obniżenia kosztukserokopii o 30 eurocentów za stronę.Na skutek braku porozumienia pomiędzyKopinorem i władzami lokalnymi,przez ponad trzy miesiące uczniowieszkół i urzędnicy władz lokalnych bylipraktycznie pozbawieni możliwościkopiowania (kopiowanie było <strong>do</strong>puszczanejedynie na podstawie jednorazowejumowy zawartej bezpośrednioz autorem!). Na terenie szkół Kopinorprzeprowadził kampanię informacyjnąKSERO STOP (Bilboardy, ulotki). Ostateczniesprawa została skierowana <strong>do</strong>trybunału arbitrażowego, a kopiowaniezostało <strong>do</strong>puszczone warunkowo.Szacuje się, że w Norwegii kopiowaniez naruszeniem praw autorskich,to jedynie 20 proc. rynku reprografii,80 proc. przypadków kopiowania odbywasię z zgodnie z literą prawa i z odprowadzeniemopłat licencyjnych <strong>do</strong>Kopinoru. Jest to jeden z najwyższychwyników na świecie (jeśli nie najwyższy)i to właśnie dzięki temu mały kraj,jakim jest Norwegia, może zbierać odszko<strong>do</strong>waniana poziomie zbliżonymnp. <strong>do</strong> Hiszpanii.Od 1982 roku w Norwegii przeprowadzono39 badań struktury kopiowania.Badania są przeprowadzane w poszczególnychsektorach (szkolnictwo,administracja, związki religijne, etc.)raz na trzy <strong>do</strong> pięciu lat. Nowe badaniastruktury kopiowania przeprowadzonew kościele norweskim w 2004roku wskazują na zwiększoną ilośćkopiowanego materiału chronionegoprawem autorskim. Przeprowadzonew latach 2004-2005 badania w sektorzeszkolnictwa niższego szczebla, niewykazały zmian w stosunku <strong>do</strong> badańz lat 1997-2000. Olav Stokkmo – sekre-Podział przychodu pomiędzy autora i wydawcęPodręczniki, słowniki, materiały źródłowe, encyklopedie, nuty, publikacje religijne, inneautorwydawca– wszystkie obszary za wyjątkiem podręczników oraz nut dla college’ów i uczelni wyższych 50 % 50 %– podręczniki dla college’ów i uczelni wyższych 60 % 40 %– nuty dla college’ów i uczelni wyższych 75 % 25 %Proza, non fiction– wszystkie obszary poza systemem edukacyjnym 70 % 30 %– podręczniki szkolne 75 % 25 %– podręczniki dla college’ów i uczelni wyższych 60 % 40 %– oryginalne utwory literackie, publikacje rzą<strong>do</strong>we oraz raporty 75 % 25 %Antologie literackie, śpiewniki, prasa– wszystkie obszary za wyjątkiem poezji i tekstów piosenek w śpiewnikach 60 % 40 %– poezja/teksty piosenek w śpiewnikach 50 % 50 %– gazety, prasa specjalistyczna, tygodniki, miesięczniki, historyjki obrazkowe 70 % 30 %Źródło: Trond Smith-Meyer; Kopinor „STATUS REPORT”2004-2005.Dystrybucja na podstawie umów ramowych2004 2003NOKmillion EURmillion % oftotal NOKmillion EURmillion % oftotalautorzy i tłumacze non-fiction 38,06 4,62 26,8 % 36,10 4,26 27,4 %krytycy 0,17 0,02 0,1 % 0,16 0,02 0,1 %dziennikarze i fotograficy prasowi 11,00 1,33 7,7 % 6,26 0,74 4,8 %redaktorzy prasowi 2,46 0,30 1,7 % 1,23 0,15 0,9 %redaktorzy prasy specjalistycznej 2,20 0,27 1,5 % 1,66 0,19 1,3 %autorzy beletrystyki /poeci/dramaturdzy/tłumacze7,20 0,87 5,1 % 7,72 0,91 5,9 %kompozytorzy/ autorzy tekstów piosenek 6,08 0,74 4,3 % 8,10 0,95 6,1 %projektanci i ilustratorzy 6,40 0,78 4,5 % 5,98 0,70 4,5 %artyści przedstawiający (visual artists) 5,79 0,70 4,1 % 5,38 0,64 4,1 %profesjonalni fotograficy 1,27 0,15 0,9 % 1,02 0,12 0,8 %wydawcy książek i prasy(book and journal publishers)45,93 5,57 32,4 % 45,30 5,35 34,4 %wydawcy nut 6,30 0,76 4,4 % 7,06 0,83 5,4 %wydawcy gazet (newspaper publishers) 4,95 0,60 3,5 % 2,55 0,30 1,9 %wydawcy magazynów(magazine publishers)0,70 0,09 0,5 % 0,56 0,06 0,4 %wydawcy prasy specjalistycznej 3,46 0,42 2,4 % 2,70 0,32 2,0 %RAZEM 141,97 17,22 100,0 % 131,79 15,56 100 %Źródło: Trond Smith-Meyer; Kopinor „STATUS REPORT”2004-2005.64Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


tarz generalny IFRRO – powołując sięna badania norweskie pisze o 256 stronachkopiowanego materiału chronionegoprawem autorskim przypadającychstatystycznie na jednego obywatelaNorwegii.Szczegółowa tabela zawierająca informacjena temat meto<strong>do</strong>logii, przebadanejpopulacji, liczby zbadanychpunktów etc. jest <strong>do</strong>stępna na stroniehttp://www.kopinor.org/hva_gjor_kopinor/statistikk/oversikt_over_statistiske_undersokelser.Podział przychodu pomiędzy autorai wydawcę nie jest stały. Szczegółowezasady podziału obrazuje tabelazamieszczona poniżej.Redystrybucja wpływów z tytułuopłat licencyjnych odbywa się za pośrednictwem16 organizacji zrzeszającychautorów i 5 związków wydawców,dla twórców/wydawców niezrzeszonychpozostawiono możliwość zawieraniaindywidualnych umów za pomocącentrum autoryzacji, wynagrodzeniejest wypłacane bezpośrednioautorowi i wydawcy.Każda kopia zostaje zaklasyfikowany<strong>do</strong> jednej z piętnastu kategorii publikacji[patrz tabela]Kopinor reprezentuje interesy norweskichwydawców i autorów na polumiędzynaro<strong>do</strong>wym oraz regulujeproblem powielania dzieł zagranicznychw Norwegii. Około 20 proc. opłatlicencyjnych zostaje co roku odprowadzanychza granicę. Wpływy z powielaniana terenie Norwegii materiałównieznanego pochodzenia są lokowanena funduszu rozwoju.W 2004 roku Kopinor przekazał blisko350 tys. euro na działalność międzynaro<strong>do</strong>wą,wsparte zostały działania kilkuinnych organizacji typu RRO – COS-GA (Gana), COSOMA (Malawi), KOPI-KEN (Kenia), LITA (Słowacja), Repronig(Nigeria) i ZimCopy (Zimbabwe).Koszty działania Kopinoru w latach2003-2004 wynosiły 11 proc.KUBA CHAJDAKRENEK MENDRUŃRozwiązania zagranicznePłacą pracodawcy, uczelnie i szkołyWielka BrytaniaW Wielkiej Brytanii posiadacze praw– autorzy, artyści, wydawcy – przekazująswoje uprawnienia <strong>do</strong> zwielokrotnianiawyspecjalizowanym organizacjom,z których zdecy<strong>do</strong>wanienajwiększą, choć nie jedyną, jest CopyrightLicensing Organisation (CLA).W Anglii system ochrony jest <strong>do</strong>browolny(voluntary licensing) – autorzy,którzy <strong>do</strong> niego nie przystąpią, nie sąobjęci rekompensatami z tytułu kopiowania.CLA sprzedaje licencje nakopiowanie fragmentów publikacjiinstytucjom i firmom prywatnym –szkołom, urzę<strong>do</strong>m, przedsiębiorcom;zryczałtowanymi opłatami z tytułukopiowania obłożeni są pracodawcy!Następnie CLA – za pośrednictwemstowarzyszeń twórców i wydawców– przekazuje uprawnionym zebranekwoty. W systemie brytyjskim nie<strong>do</strong>zwolonejest kopiowanie całych książekczy prasy na użytek prywatny.CLA udziela licencji zarówno natradycyjne kopiowanie reprograficzne,jak i skanowanie oraz dystrybucjęmateriałów chronionych prawem autorskimw Internecie. Według danychIFRRO w 2005 roku CLA miała podpisaneumowy z 30 tysiącami szkół,z 219 instytucjami władz lokalnymi,52 departamentami rzą<strong>do</strong>wymi i ze190 instytucjami publicznymi (w tymnp. z British Library czy National Museum).W przypadku licencji na kopiowaniecyfrowe CLA sprzedała 3 tys. licencjifirmom prywatnym, 300 licencjiszkolnictwu wyższemu i 650 licencji innyminstytucjom edukacyjnym.Przedsiębiorcy, w zależności od gałęziprzemysłu, płacą od 9,29 <strong>do</strong> 28,87funtów (13,62 <strong>do</strong> 42,32 euro) rocznieza każdego zatrudnionego pracownika.W przypadku organizacji administracjii publicznych bibliotek jestKwoty zebrane i przekazane przez CLA uprawnionym w roku finansowym (2004/2005)Pochodzące z koncesji w Wielkiej BrytaniiOtrzymane od zagranicznych RROOdszko<strong>do</strong>wania przekazane brytyjskimuprawnionymOdszko<strong>do</strong>wania przekazane uprawnionymzagranicznymRodzaje szkół objętych cyklicznymi badaniami CLARodzaj szkoły47,9 mln funtów (ok. 69,8 mln euro)8,3 mln funtów (12,1 mln euro)34,9 mln funtów (50,8 mln euro)5,9 funtów (8,6 mln euro)Liczba szkół badanychŚrednie 25Podstawowe 175Specjalne 25Niezależne 25Razem: 250Opłaty licencyjne NLALiczba pracowników Ogólna składka licencyjna Obroty5 lub mniej 117 funtów poniżej 0,25 mln funtów26-50 213 funtów 0,5-2 mln funtów501-1000 665 funtów 10-25 mln funtów5001-10 000 1350 funtów 50-100 mln funtów50 001-75 000 3 335 funtów 500-1000 mln funtówwięcej niż 200 000 5 465 funtów ponad 2 miliardy funtówBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 65


Rozwiązania zagraniczneto 18,58 funta rocznie za pracownika(27,24 euro). Opłaty licencyjne dlaszkół (za jednego ucznia), zależnie odpoziomu kształcenia, kształtują sięw następujący sposób:– szkoła podstawowa – 0,91 funta(1,33 euro),– szkoła średnia – 1,01 funta (1,48euro),– college, uniwersytety i inne instytucjeedukacyjne – 4,00 funta (5,86euro).Wysokość opłaty za kopiowanie wycinkówprasowych w skali roku wynosiod 90 funtów – w przypadku firm zatrudniającychponiżej pięciu osób, <strong>do</strong>4 174 funtów dla firm zatrudniającychponad 200 000 pracowników.CLA działa na podstawie CopyrightDeisign and Patents Act z1988 roku,została powołana <strong>do</strong> życia de factowspólnie przez autorów i wydawcówzrzeszonych w dwóch organizacjach– stowarzyszeniu autorów ALCS (AuthorsLicensing & Collecting Society)i stowarzyszeniu wydawców PLS (PublishersLicensing Society). W 2001roku CLA podpisało umowę z DACS(Design and Artists Copyright Society),co pozwoliło objąć ochroną licencyjnąkopiowanie prac artystycznych.Od początku swojego istnienia CLAwypłaciła wydawcom, autorom i ilustratoromokoło 200 milionów funtów.Warto zwrócić uwagę na to, że skutecznośćdziałania tej organizacji wyraźniei jednostajnie wzrasta, w 1992roku CLA zebrała 5 mln funtów, w 2000roku niecałe 30 mln, a w 2005 blisko 50mln funtów.Podczas Akademickich Targów Książki Atena 2003 odbyło się spotkanie poświęconeochronie praw autorskich. Gościem targów była Lynette Owen, specjalistka prawaautorskiego, pracująca w wydawnictwie Pearson, która powiedziała m.in.:– System pobierania opłat z tytułu kserowania działa obecnie w Anglii całkiem<strong>do</strong>brze. Problem ten zdefiniowaliśmy już w 1977 roku. W Polsce nie było to jeszczewówczas możliwe, bo nie mogło być mowy o swobodnym kopiowaniu. Angielscywydawcy postawili sobie za cel założenie niezależnej, nierzą<strong>do</strong>wej organizacji,funkcjonującej na zasadzie wolontariatu. Istotą działania CLA jest udzielanielicencji – opodatkowaniu nie podlegają urządzenia, ale poszczególne sektory gospodarkisporządzające kopie – szkoły, uniwersytety, instytucje rzą<strong>do</strong>we, przemysłprywatny. Ten ostatni jest najtrudniejszy <strong>do</strong> kontrolowania, bo każdy sektor trzebarozpatrywać oddzielnie. Różne są kryteria ustalania opłat i zależą one od indywidualnychumów. Na przykład w przypadku uniwersytetów tym kryterium jest liczbastudentów w danym roku. Co roku w uniwersytetach przeprowadzane są badania,co jest kopiowane i na tej podstawie przeprowadzony jest pobór i podział opłat.Ponadto dużo kopiują: prawnicy, przemysł farmaceutyczny, służba zdrowia, policja.CLA działa już 20 lat i ciężko pracujemy, by wciągnąć nowe sektory gospodarki.System polega na tym, że poszczególni wydawcy pozwalają, by ich książki znalazłysię w systemie i u<strong>do</strong>stępniają je <strong>do</strong> kopiowania. Jeśli tego nie zrobią, nic nie<strong>do</strong>staną, a brak zgody wcale nie oznacza niekopiowania, więc mają motyw, by sięprzyłączyć. Podpisując umowę, zgadzają się na kopiowanie. Początkowo agencjabyła niewielką organizacją, ściągaliśmy niewielkie kwoty. W 2002 roku zebraliśmy26 mln GBP, z czego ponad połowa przypadła wydawcom. Czy jest to adekwatnarekompensata? Raczej cierpieliśmy z powodu kopiowania fragmentów książek niżcałości. Które książki są najczęściej kopiowane? Głównie te, które sprzedają się gorzejlub nie są już <strong>do</strong>stępne na rynku. Początkowo nasza agencja udzielała licencjitylko na wydania papierowe, od 2 lat również na kopie elektroniczne. Co ciekawe,kopiowane są także książki bestsellerowe. W Anglii <strong>do</strong>szło <strong>do</strong> wielkich procesówo kopiowanie na rzecz pracowników, np. przeciwko Texaco. W ten sposób zebranoponad 1,5 mln GBP.Nasz system opiera się na <strong>do</strong>browolnych porozumieniach z instytucjami gospodarczymi.Niedawno uniwersytety przestały stosować się <strong>do</strong> porozumień i wydawcypróbują jeszcze raz negocjować warunki. W efekcie poszko<strong>do</strong>wani zostają wydawcy,bo system opiera się na <strong>do</strong>browolności. Jeśli mogę coś zasugerować – uważam,że w Polsce, zanim wprowadzicie jakiś system, powinniście zacząć działać. Zacznijcieod małego, nieskom<strong>pl</strong>ikowanego systemu, potem go rozszerzajcie.Metody zbierania danychi wypłata odszko<strong>do</strong>wańOdszko<strong>do</strong>wania z tytułu kopiowaniaksiążek brytyjskich zebrane przezCLA dzieli się w następujący sposób:46 proc. trafia <strong>do</strong> ALCS, 46 proc. <strong>do</strong>PLS i 8 proc. <strong>do</strong> DACS. Opłaty zebranez tytułu kopiowania periodykówprzyznawane są w 72,8 proc. wydawcom,w 13,8 proc. autorom oraz w 8proc. twórcom sztuki. ALCS jest stowarzyszeniemzarządzającym prawamiwszystkich autorów brytyjskich– od dziennikarzy niezależnych, poprzezprozaików, poetów po autorówdzieł naukowych. Członkostwo ALCSjest otwarte dla wszystkich typów autorówi produktów audiowizualnych.Od momentu powstania w 1977 rokuALCS rozdysponowało 114 milionówfuntów. To największa brytyjska organizacja,zrzeszająca 50 tysięcy członków.W ostatnim roku rozliczeniowymALCS wypłaciło grupie ponad 32 tysięcyautorów sumę 12,32 mln funtów.(Średnio 385 funtów dla autora). PLSdziała od 1981 roku, jest organizacjątypu non-profit reprezentującą wydawcówbrytyjskich, zrzesza około 1500firm z sektora wydawniczego, zarównowydawców książek, jak i prasy.W Wielkiej Brytanii dystrybucja zebranychopłat oparta jest na wycinkowymbadaniu (sam<strong>pl</strong>ing), zazwyczaj 2--5 proc. statystycznie wybranych punktów.Badania służą ustaleniu strukturykopiowania. CLA przeprowadza badaniaw 2 proc. instytucji edukacyjnychprzez okres 6 tygodni; dla firm prywatnychi administracji publicznej okresten wynosi 4 tygodnie. W każdym sektorzeobjętym licencjami opracowanoinną metodę zbierania informacji.I tak na przykład w szkolnictwie badaniaprzeprowadzane są w trzech regionachobserwowanych kolejno po sobiew okresie trzech lat. Każdy region(region 1 – centralna Anglia; region2 – północna Anglia, Szkocja, Waliai Irlandia Północna; region 3 – Londyn,południowo-wschodnia i południowo--zachodnia Anglia) wizytowany jest najesieni, wiosną i latem, tak aby uzyskanewyniki były jak najbardziej pełne.Za każdym razem metodą <strong>do</strong>boru losowegowybiera się próbę badawczą,w skład której wchodzi 250 szkół.Każda szkoła, rejestrując materiałkopiowany, wykonuje <strong>do</strong>datkową kopięstrony tytułowej oraz sporządza informację<strong>do</strong>tyczącą ilości stron (numerówstron) kopiowanych z każdej publikacji.Rejestry te zbierane są w bazachdanych przez terenowych pracownikówCLA. W przypadku szkolnictwawyższego system <strong>do</strong>bierania próbyi zbierania informacji jest po<strong>do</strong>bny,choć bardziej złożony. Decyduje o tymfakt, iż informacje pochodzą z wieluźródeł – punktów reprograficznych,bibliotek i kserokopiarek wydziałowych.Koszt utrzymania specjalistycznychbaz danych CLA wynosi niecałe 2proc. ogółu zebranych środków.Drugą brytyjską organizacją udzielającąlicencji na kopiowanie jest powstaław 1996 roku NLA (Newspaper Licen-66Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


sing Agency). NLA wydaje koncesje nakopiowanie gazet – ogólnokrajowych,regionalnych i zagranicznych, starasię <strong>do</strong>cierać przede wszystkim <strong>do</strong> dużychkorporacji, oferuje licencje na fotokopiowanie,faksowanie, digitalizacjęi przekazywanie fragmentów z gazetdla użytku wewnętrznego, oferuje takżespecjalne prawa <strong>do</strong> rozpowszechnianiazagranicznego. NLA przekazuje swoimklientom 80 proc. przychodów pozyskanychz tytułu opłat licencyjnych. Pozostałe20 proc. to koszt utrzymania samejorganizacji. NLA gwarantuje m.in.kwartalne wypłaty opłat czy prawo <strong>do</strong>kopiowania tytułów wśród swoich klientówdla użytku wewnętrznego. Dla organizacjiedukacyjnych opłata obliczanajest proporcjonalnie <strong>do</strong> liczby studentówi pracowników; poniżej kilka przykładówkształtowania wysokości koncesjidla biznesu.***„Jeżeli pracujesz lub niedawno odszedłeśz firmy, o której wiesz, że <strong>do</strong>chodziw niej <strong>do</strong> nielegalnego kopiowania– poinformuj nas o tym. To szybki i łatwysposób by zapobiegać nielegalnemukopiowaniu”. Taki apel <strong>do</strong> pracownikówbrytyjskich firm jest zamieszczonyna oficjalnej stronie projektuCopywatch.Copywatch to kampania CLA prowadzonaw celu zapobiegania bezprawnemupowielaniu książek, gazeti czasopism w dużych korporacjachi publicznych instytucjach. W gruncierzeczy polega ona na zachęcaniu pracowników<strong>do</strong> informowania organizacjizajmujących się ochroną praw autorskicho przypadkach nielegalnegokopiowania w firmie, często <strong>do</strong>konywanegoza zgodą czy wręcz na polecenieprzełożonych. Na stronie internetowejwww.copywatch.org umieszczonokwestionariusz – należy w nimpodać swoje <strong>do</strong>kładne dane adresowei kontaktowe i opisać instytucję, w której<strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> bezprawnego kopiowania.Należy podać jej nazwę, adresi osoby zarządzające firmą (bądź departamentw przypadku instytucji publicznychczy państwowych). Ostatniaczęść kwestionariusza wiąże się z kopiowanymimateriałami. Należy tu wymienićtytuły, autorów, datę publikacji,ilość kopii jednej strony. Respondentmoże również umieścić <strong>do</strong>datkowykomentarz. Wszystko to dzieje się przyzapewnieniu ze strony Copywatch całkowitejniejawności danych osobowychtakiego „sprawozdawcy”. Co najciekawsze,Copywatch płaci za informacjeo przypadkach nielegalnej reprografii.Wysokość nagrody (reward)<strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> 20 funtów, jak napisanona stronie Copywatch „za wiarygodne<strong>do</strong>wody na pogwałcenie praw”.PAWEŁ WASZCZYKRozwiązania zagraniczneA koniec w sądzieUSA – system licencyjnyW USA usługi kserokopiowania są niezwyklepopularne, a ceny za klasycznekserokopie niskie – zaczynają się jużod 4 centów za stronę A4. Ponadtowydawcy w USA od dawna obserwująogromne zainteresowanie użytkownikówcyfrowymi wersjami publikacji.Największą amerykańską organizacjątypu RRO, zajmującą się wydawaniemlicencji na kopiowanie (zarównoklasyczne, jak i elektroniczne), jest CopyrightClerance Center (CCC) – członekIFRRO.Historia bojów reprograficznychHistoria powstania CCC wskazuje na to,że wszędzie na świecie konflikty pomiędzyśro<strong>do</strong>wiskami wydawców i użytkowników(bardzo szeroko rozumianych –bibliotekarzy, nauczycieli, naukowców,studentów, właścicieli i pracownikówfirm etc.) były i są po<strong>do</strong>bne, przy czymUSA <strong>jako</strong> lider we wprowadzaniu nowychtechnologii zetknął się z nimistosunkowo wcześ-nie. Już w 1968 rokuPhilip M. Boffey w piśmie „Science”opublikował artykuł „Problemy prawaUS Copyright Office (US CO) zajmuje się rejestracją utworów, szeroko rozumianąochroną praw twórców, prowadzeniem spraw są<strong>do</strong>wych, wypłatą odszko<strong>do</strong>wańw przypadku naruszeń, współpracuje z Kongresem, zapewnia wsparcie ekspertów,udziela wsparcia technicznego innym krajom etc. Twórcy rejestrują swojedzieła w US CO najpóźniej w 3 miesięcy od daty publikacji. Rejestracja polegana złożeniu formularza <strong>do</strong>stępnego na stronie US CO http://www.copyright.govwraz z egzem<strong>pl</strong>arzem dzieła. Od 1 czerwca 2006 roku koszt rejestracji wynosi45<strong>do</strong>larów od dzieła (wcześniej wynosił 30 <strong>do</strong>larów). Przeprowadzenie rejestracjiw terminie pozwala uzyskać odszko<strong>do</strong>wanie <strong>do</strong> 150 tys. <strong>do</strong>larów (<strong>pl</strong>us kosztyprocesu) bez konieczności wykazania rzeczywistych strat majątkowych. Jeśliautor nie zarejestruje dzieła w wymaganym terminie także może <strong>do</strong>chodzić swoichpraw, ale wtedy sprawa jest znacznie bardziej skom<strong>pl</strong>ikowana. Gdy prawaautorskie zostaną naruszone ich posiadacz wnosi pozew <strong>do</strong> sądu federalnego,w którym można <strong>do</strong>magać się wydania nakazu zaprzestania naruszania prawautorskich, zwrotu poniesionych strat i zwrotu kosztów są<strong>do</strong>wych. (AM)autorskiego: Czy proces są<strong>do</strong>wy zabiłprojekt badawczy?”. Wskazywał w nimm.in., że większość publicznie wygłaszanychopinii lansuje punkt widzeniajednej ze stron, a jedynie działającyw tym czasie Komitet ds. BadaniaProblemów Prawa Autorskiego (TheCommittee to Investigate CopyrightProblems – CICP) stara się zachowaćbezstronność. W 1968 roku wydawnictwoWilliams & Wilkins pozwało Naro<strong>do</strong>wyInstytut Zdrowia (National Institutesof Health – NIH) oraz Naro<strong>do</strong>wąBibliotekę Medyczną (National Libraryof Medicine – NLM) o nieuprawnionekopiowanie artykułów medycznychz czasopism. Sprawa ostatecznie <strong>do</strong>tarła<strong>do</strong> Sądu Najwyższego, który w 1975roku orzekł, że rozwój medycyny mógłbyucierpieć, gdyby kopiowanie zostałozastopowane. Przy czym wśród 16 sędziówgłosy podzieliły się w stosunkuBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 67


Rozwiązania zagraniczne8:8. Wiele po<strong>do</strong>bnych spraw toczącychsię w tym czasie zawieszono, a sprawaWilliams & Wilkins przeciw NIH orazNLM trafiła <strong>do</strong> Kongresu. Dwa niezależnebadania przeprowadzone w dużychbibliotekach wskazywały, że kopiowanieartykułów z czasopism fachowych nieogranicza liczby subskrypcji, przeciwnieprzyczynia się <strong>do</strong> ich wzrostu. Wydawcyi autorzy publikacji naukowychostro sprzeciwiali się takiemu podejściu,podnosili konieczność skodyfikowaniazasad postępowania. W wynikugwałtownych sporów toczonych ze śro<strong>do</strong>wiskamiużytkowników – głównie nauczycielii bibliotekarzy (między innymiw Kongresie) wykształciła się koncepcja„fair use” [patrz ramka obok], któraw formie poprawki została wprowadzona<strong>do</strong> amerykańskiej ustawy o prawieautorskim w 1976 roku. Poprawka tajeszcze bardziej podzieliła śro<strong>do</strong>wiskawydawców i użytkowników. Naro<strong>do</strong>waKomisja ds. Nowych Technologii Korzystaniaz Dzieł Chronionych PrawemAutorskim (National Commission onNew Technological Uses of CopyrightedWorks – CONTU) stworzyła bazowąlistę założeń – żadna instytucja edukacyjnaani biblioteczna nie mogła od tejpory tworzyć powyżej pięciu kopii materiałuchronionego prawem autorskimrocznie (bez względu na cel wykonaniakopii), ponadto każdy przypadek kopiowaniamusiał być zgłaszany i objętyopłatami dla posiadaczy praw. Regułyokreślone przez CONTU nie obejmowałyjednak przedsiębiorstw prywatnych.W 1977 roku, w okresie gorących sporówpomiędzy grupami interesów, wydawcyi autorzy powołali <strong>do</strong> życia CCC.Patricia Berger, szefowa AmerykańskiegoZwiązku Bibliotek (American LibraryAssociation) dała wymowny komentarz:– CCC będzie powodziło się lepiej, kiedyśro<strong>do</strong>wisko wydawców będzie tegochciało i ani minutę wcześniej. Wywołalitę przeklętą sprawę, a teraz musząją odkręcić.W 1980 roku Basic Books, przywsparciu Amerykańskiego ZwiązkuWydawców (Association of AmericanPublishers – AAP), wniosło pozew przeciwGnomon Corporation, w 1982 rokuwydawnictwo Harper & Row pozwałoAmerican Cyanamid Company, w tymsamym roku grupa wydawców pismtechnicznych i naukowych przy wsparciuCCC pozwała firmę E. R. Squibb &Sons and Pfizer Inc. Tym razem przedmiotemsporu było kopiowanie artykułówz pism w celach badawczych.Zasada „fair use” opiera się na czterech regułach, umożliwiających kopiowaniebez naruszenia monopolu autorskiego.– CEL – czy kopiuje się w celu działalności komercyjnej, czy non-profit (naukowej,badawczej etc.).– ILOŚĆ – (czynnik istotności) – jak duży fragment w stosunku <strong>do</strong> całościzostał skopiowany; zwraca się tu uwagę na treść, można skopiować więcejmało istotnego tekstu lub mniej bardziej istotnego. Z reguły nie można kopiowaćwięcej niż 10 proc. utworu.– WARTOŚĆ (autentyczność) – na ile użytek części oryginalnej podnosiwartość nowego dzieła, czy nowe dzieło mimo elementów skopiowanych możnauznać za pracę twórczą.– INTERES AUTORA – wpływ na rynek, czy kopiowanie szkodzi interesomautora.Sąd może również wydać werdykt o nieświa<strong>do</strong>mym naruszeniu – w przypadkugdy ktoś ma powody sądzić, że wykorzystuje czyjąś pracę uczciwie,a okazuje się, że naruszył zasady „fair use”. Z powodu naruszania nieświa<strong>do</strong>megoczęsto sprawca nie płaci odszko<strong>do</strong>wania – wystarczy, że zaprzestaje <strong>do</strong>tychczasowejdziałalności.W sytuacjach nagłych <strong>do</strong>puszcza się kopiowanie bez zezwolenia, o ile spełnionezostaną trzy warunki „The Classrom Guideliness”. Po pierwsze, kopiowanyfragment nie przekracza ustalonej objętości całości. Artykuły, opowiadaniaczy eseje <strong>do</strong> 2500 słów można kopiować w całości, przy publikacjach większychtylko fragmenty <strong>do</strong> 1000 słów lub 10 proc. tekstu (należy przestrzegaćniższej z tych wartości). Po drugie, należy wykazać, że potrzeba kopiowania wynikałaz potrzeb chwili i nie było czasu na ubieganie się o licencję. Po trzecie,kopiować bez wcześniejszego ubiegania się o licencję można nie więcej niż 9razy dla 1 kursu w ciągu 1 semestru przy czym wolno skopiować tylko jednąpracę danego autora. (AM)W postępowaniu pozasą<strong>do</strong>wym strony<strong>do</strong>szły <strong>do</strong> porozumienia, w myśl któregokorporacje musiały od tej pory uzyskiwaćlicencje z CCC oraz odprowadzaćstosowne opłaty. W 1983 rokuCCC w imieniu American GeophysicalUnion pozwało korporację paliwowąTexaco o naruszenia praw autorskichprzez jej bibliotekę badawczą. Texacobroniło się, twierdząc, że biblioteka kopiujepublikacje w ramach „fair use”;ostatecznie Texaco sprawę przegrałoi korporacja zapłaciła „sześciocyfrową”sumę odszko<strong>do</strong>wania. Od tej poryrównież przedsiębiorstwa prywatnemuszą korzystać z pośrednictwa CCC.W 1994 roku siedmiu wydawców naukowychpozwało sieć punktów kseroKinko o naruszanie praw autorskichpodczas tworzenia skryptów akademickich„course packs”. [Patrz ramkana str. 69]. W lutym 2004 roku zapadłaostateczna decyzja w głośnej sprawieLowry’s Reports przeciw Legg Mason.Lowry, niewielki wydawca o profilu biznesowymz Florydy, zatrudniający podkoniec 2003 roku 5 osób, oskarżył gigantaz Baltimore – firmę Legg Mason(850 miliardów <strong>do</strong>larów obrotu w 2005roku) o permanentne naruszanie praw<strong>do</strong> opracowania „Lowry’s New YorkStock Exchange Market Trend Analysis”.Przez 10 lat (1994-2003) korporacjaLegg Mason subskrybowała jedenegzem<strong>pl</strong>arz kilkustronicowego biuletynuzawierającego analizy trendów gieł<strong>do</strong>wych,ukazującego się codzienniekilka godzin po zamknięciu sesji. Następnieraport był faksowany (w latach1994-1999), u<strong>do</strong>stępniany w intranecie(1999-2001) oraz wysyłany e-mailem <strong>do</strong>pracowników i kluczowych klientów firmy(2001-2003). Biuletyn – zdaniemsądu – zawierał użyteczne informacje,a działania firmy Legg Mason narażałyLowry na straty. Roczna prenumeratabiuletynu kosztowała 700 <strong>do</strong>larów, LeggMason zapłacił 19 milionów 725 tys. 270<strong>do</strong>larów odszko<strong>do</strong>wania.Wiek XXIDzisiaj w USA szczególnie bacznie obserwowanesą dwa obszary, gdzie kopiowaniemoże naruszać interesy autorai wydawcy. Są to:– digitalizacja i u<strong>do</strong>stępnianie wersjielektronicznych tekstów w sieci internetowej,– cały czas popularne w procesieedukacyjnym „course packs”.„digital workspace”Firmy (korporacje) pozyskują utworychronione (artykuły, książki etc.) bezpośrednioz <strong>Internet</strong>u albo kupują niewielkąliczbę egzem<strong>pl</strong>arzy utworów (gazet,książek, magazynów etc.), po czymdigitalizują je. Następnie utwory te są68Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


przesyłane pocztą e-mail, umieszczanew sieci wewnętrznej (intranet), czy nawetw Internecie, tak aby wszyscy pracownicymieli <strong>do</strong> nich swobodny <strong>do</strong>stęp. Niebez znaczenia jest fakt, że jak wykazałybadania focusowe przeprowadzone nazlecenie CCC, większość pracownikówpreferuje informacje w formie elektroniczneji wskazuje <strong>Internet</strong> <strong>jako</strong> najczęstszeźródło informacji biznesowej. Mimoże dzisiaj świa<strong>do</strong>mość praw autorskichw USA jest wysoka (według CCC to właśniekampanie na rzecz ich promowaniaprzynoszą skutek) pracownicy nadalczęsto nie wiedzą, że naruszają prawaautorskie. Nie wiedzą też co zrobić, abypowielać <strong>do</strong>kumenty legalnie. Wedługspecjalistów z CCC sytuację <strong>do</strong>datkowokom<strong>pl</strong>ikują dwie rzeczy. Po pierwsze, powszechnejest przekonanie, że materiałyzamieszczone w sieci są darmowe. Aż40 proc. pracowników w ogóle nie zastanawiasię nad kwestią praw autorskich,kopiując materiały <strong>do</strong>stępne on-line. Podrugie – jak wynika z badań CCC – większośćpracodawców uważa za naturalnedzielenie się wiedzą wewnątrz firmyi w żaden sposób nie utożsamia takichdziałań z łamaniem praw autorskich. Ponad70 proc. pracowników mówi, że musisię dzielić informacją ze swoimi współpracownikami,nawet jeśli jest ona objętaprawem autorskim, 84 proc. dzieli sięnią w obrębie korporacji, a 37 proc. wynosirównież na zewnątrz, np. podczasrozmów z kolegami z innych firm. Jaknależy – zdaniem CCC – przeciwdziałaćtakiemu łamaniu praw autorskich? Popierwsze, należy stworzyć odpowiednieprzepisy, a następnie informować o nichpracowników firm. Należy powtarzaćje wielokrotnie, tak aby zmienić kulturęorganizacji, wyrabiając jednocześniekulturę dbałości o przestrzeganie prawautorskich. Należy informować, że abylegalnie powielać <strong>do</strong>kument chronionyprawem autorskim każdy zobowiązanyjest wykupić licencję.W sekcji FAQ internetowego serwisuCCC pada pytanie: – W jaki sposóbposiadacz praw autorskich <strong>do</strong>wiadujesię o naruszeniu? I odpowiedź: – Częstonieza<strong>do</strong>wolony pracownik konkretnejfirmy informuje o nieuprawnionymwykorzystywaniu treści albo wydawcę,albo CCC.„course packs”Jak może w praktyce wyglądać tworzenietakich skryptów? Jest kilka sposobów,wśród nich można wyróżnić dwa:– uczelnie (dziekanaty, sekretariatyBasic Books, Harper & Row Publishers, John Wiley & Sons, McGraw-Hill,Penguin Books USA, Prentice-Hall, Richard D. Irwin oraz William Morrow& Co przeciw Kinko’s Graphics Co.W marcu 1991 roku zapadł wyrok w kluczowej dla kopiowania w punktach kserosprawie, wytoczonej przez siedmiu wydawców firmie Kinko, sieci punktów kserograficznych(copy shops), która w 1988 i 1989 roku zrealizowała odpowiednio27 i 35 mln <strong>do</strong>larów obrotu, osiągając 200 tys. i 3 mln <strong>do</strong>larów zysku. Wydawcyzarzucili sieci Kinko nieuprawnione sporządzanie i sprzedaż pakietów akademickich(tzw. „course packs”), czyli skserowanych i zabin<strong>do</strong>wanych fragmentówksiążek akademickich zalecanych przez wykła<strong>do</strong>wców. W ramach tzw. „fairuse” <strong>do</strong>puszczane jest tworzenie tego typu pomocy naukowych, ale pod kilkomawarunkami. Zdaniem wydawców firma Kinko złamała wszystkie. Działała w celukomercyjnym, bez uzyskania zgody właścicieli praw i bez wniesienia stosownychopłat, kopiowanie miało duży wpływ na rynek, kopiowane fragmenty byłyzbyt obszerne. Polskich wydawców, wykła<strong>do</strong>wców – a nawet studentów – możezainteresować, jakiego typu skrypty są zalecane w USA oraz co ostateczniebyło przedmiotem badania są<strong>do</strong>wego. Otóż chodziło o pięć skryptów, nazwanychprzez wydawców antologiami, łącznie 1527 stron. Skrypty sprzedawanow dwóch punktach ksero w Nowym Jorku, pierwszym zlokalizowanym niedalekoNew York University oraz New School for Social Research, drugim obok ColumbiaUniversity. I tak na przykład skrypt „Praca i śro<strong>do</strong>wisko” (zalecany przezprof. Hoffmana z New School for Social Research) składał się z fragmentów 25książek (łącznie 388 stron). Kosztował 24 <strong>do</strong>lary (21,75 <strong>do</strong>larów kopiowanie, 2,25<strong>do</strong>lara binowanie). Dowodem w sprawie był zakup skryptu przez trzech studentów!Kolejny skrypt – „Kwestie międzynaro<strong>do</strong>we” (zalecany przez prof. Lissakersaz Columbia University) – składał się z 43 fragmentów zaczerpniętych z 22książek (łącznie 292 strony). Kosztował 17,75 <strong>do</strong>larów (14,9 <strong>do</strong>larów kopiowaniei 1,5 <strong>do</strong>lara bin<strong>do</strong>wanie). Dowodem był zakup skryptu przez 48 studentów. Sądrozpatrywał każdy fragment z każdego skryptu odrębnie. Badał, jak duży jest toprocentowo fragment w stosunku <strong>do</strong> całej publikacji, brał także pod uwagę fakt,czy książka jest <strong>do</strong>stępna w sprzedaży. Kopiowane fragmenty tekstów wahały sięod 14 <strong>do</strong> 110 stron, odpowiadały za 5,2 <strong>do</strong> 25,1 proc. publikacji. Sieć Kinko m.in.oferowało 10 proc. zniżki za zamówienia składane z wyprzedzeniem oraz darmową<strong>do</strong>stawę <strong>do</strong> kampusa studenckiego. Ponadto obrońcy potwierdzili, że Kinkoposiada 200 punktów na terenie całego kraju, świadczy usługi setkom uczelniwyższych. Obrońcy Kinko twierdzili, że tworzenie kompilacji fragmentów książekmieści się w pojęciu „fair use”, ponadto, że wydawcy od dawna wiedzieli o działalnościfirmy i poza dwoma wyjątkami w książkach brakowało noty copyright.Nota copyrightowa była zamieszczana ze względu na to, że zdaniem Kinko tworzenieskryptów mieściło się w ramach „fair use”. Sąd uznał, że działanie firmyKinko nie mieściło się w ramach „fair use” i zasądził blisko 2 mln <strong>do</strong>larów narzecz wydawców, w tym 510 tys. <strong>do</strong>larów kosztów postępowania. (RM)uniwersytetów etc.) zlecają produkcjęskryptów, a potem zajmują się ich dystrybucją,na przykład w księgarniachuczelnianych, nie muszą (choć mogą)prowadzić więc działalności <strong>do</strong>cho<strong>do</strong>wej,– sieci punktów ksero oferują uczelniomwykonanie takich skryptów– wtedy mamy <strong>do</strong> czynienia z działalnościąnastawioną na zysk. Tworzenie„course packs” nie może naruszać reguły„fair use”, zezwolenia na kopiowaniesą wydawane jednorazowo, w przypadkuskryptów akademickich trzebaje odnawiać co semestr. Na wydaniezezwolenia czeka się nieraz kilka tygodni.Na wszystkich materiałach obowiązkowomuszą zostać zamieszczoneinformacje o autorze i wydawcy, którzyzezwolili na kopiowanie. Przypadki naruszeń,tj. braku zgody na kopiowaniei odprowadzania opłat <strong>do</strong> CCC, nie sąw USA rzadkie.Co czyni CCC?CCC pełni rolę pośrednika pomiędzyposiadaczami praw autorskich a tymi,którzy chcą z nich skorzystać na polureprografii, czyli skopiować (powielić,zdygitalizować), u<strong>do</strong>stępnić studentom,pracownikom, czytelnikom etc. Posiadaczepraw (autorzy, wydawcy) nie musząprzystępować <strong>do</strong> CCC, ale „usługa”zbiorowego zarządzania jest w USA popularna.CCC administruje prawami <strong>do</strong>ponad 1,75 mln utworów, reprezentujeponad 9 tys. 600 wydawców i setki tysięcyautorów, udziela licencji różnym podmiotom(punktom ksero, bibliotekom,uczelniom, firmom etc.), z pośrednictwaCCC korzysta ponad 92 ze 100 największychkorporacji w USA. O wysoko-Rozwiązania zagraniczneBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 69


Rozwiązania zagraniczneści stawki za skopiowanie jednej stronydzieła decyduje sam autor, nie ma teżjakichś określonych „widełek”. Niektórzyzgadzają się na powielanie tekstówza darmo, inni ustalają stawki bardzowysokie – zazwyczaj jest to od 10 <strong>do</strong> 30centów, rzadziej 50 centów za stronę.Każdy, kto jest zainteresowany legalnymkopiowaniem fragmentu dzieła (lub wieluegzem<strong>pl</strong>arzy) zgłasza ten fakt <strong>do</strong> CCCi po uiszczeniu opłaty licencyjnej otrzymujepozwolenie. W ten sposób nie makonieczności przeprowadzania badaństruktury kopiowania, z założenia CCCposiada informacje, które dzieła i w jakiejilości zostały skopiowane. Na internetowejstronie CCC można sprawdzićlistę <strong>do</strong>stępnych tytułów – tzn. tytułów,z których właścicielami praw autorskichnawiązano już kontakt. Te tytuły są opatrzonenotą „<strong>do</strong>stępna” i jest ich zdecy<strong>do</strong>wanienajwięcej. Pewna liczba tytułówopatrzona jest notą „nie<strong>do</strong>stępna”,oznaczającą zakaz kopiowania, częśćjest opatrzona notą „zamówienie specjalne”,oznaczającą, że CCC musi skontaktowaćsię z posiadaczem praw. Częśćtytułów jest opatrzona notą „zgoda na fotokopiowanie”lub „zgoda na digitalizowanie”.Wreszcie na stronie CCC istniejelista tytułów „wolnych”, oznaczonychnotą „<strong>do</strong>mena publiczna”. Nabywcy licencjinie tylko odprowadzają opłaty nakonto CCC, ale także muszą zamieścićna kopiowanych materiałach informacjęo tym, że kopiowanie odbyło się za zgodąCCC. Po <strong>do</strong>konaniu transakcji pracownicyCCC przekazują właścicielowi prawnależne pieniądze, informując jednocześnieurząd skarbowy o wysokości tejkwoty. Jeśli płatności przekraczają 250<strong>do</strong>larów, właściciel praw <strong>do</strong>staje je kwartalnie.Kwoty mieszczące się w przedzialeod 50 <strong>do</strong> 249 <strong>do</strong>larów wypłacane sąraz <strong>do</strong> roku, mniejsze są przenoszone nanastępny rok.Według informacji przekazanychIFRRO, w ostatnim roku finansowymCCC zgromadziło 154,1 mln <strong>do</strong>larów,(z czego 29 mln <strong>do</strong>larów pochodziło odzagranicznych organizacji zbiorowegozarządzania), 109 mln <strong>do</strong>larów zostałoprzekazanych posiadaczom praw. Wartoprzy tym zauważyć, że rynkowa cenakopii strony A4 materiału niechronionegoprawem autorskim wynosi w USA nawetokoło 4-5 centów. Także w miasteczkachakademickich można spotkać po<strong>do</strong>bneoferty w punktach ksero. Cenakopii strony A4 w przypadku maszynyna karty znajdującej się w bibliotekachuniwersyteckich może wynosić około10-15 centów. Wszędzie jednak znajdująsię informacje o zakazie naruszaniapraw autorskich. Wiele publikacji zawiera„odstraszające” czy „gończe” reklamy,w których podkreślane są kwestienaruszeń praw autorskich i oferowanesą nagrody pieniężne za informowanieo nielegalnej działalności. Nie oznaczato jednak, że w USA system licencyjnyjest powszechnie akceptowany ani żenie <strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> obchodzenia przepisów.W 2005 roku siedem wydawnictw– w tym m.in. Wydawnictwa InstytutuTechnologii z Massachusetts, Uniwersytetuw Princeton i Uniwersytetu Oxford –pozwało sieć punkt ksero Foggy Bottom(Washington Printing and Copy Center)w sprawie „nagminnego i systematycznego”kopiowania materiałów objętychprawem autorskim bez zezwolenia.Wydawcy stwierdzili co najmniej 44przypadki nieautoryzowanego kopiowaniamateriałów wykorzystywanychpóźniej na zajęciach, ale są przekonani,że takich przypadków było o wielewięcej. Linda Schutjer, reprezentującaUniwersytet im. Georga Washingtona,twierdzi, że skutków prawnych wobecuniwersytetu w ogóle nie będzie, mimoże Washington Copy ma swoją siedzibęw budynku położonym na tereniekampusu GW. Bill Strong, reprezentującywydawców, stwierdził, że jegoklienci nie widzą powodów, by winićuczelnię oraz że wierzy, iż uniwersytetnie był świa<strong>do</strong>my nielegalności tejdziałalności. Strong zapewnił, że niebędą wyciągnięte konsekwencje wobecstudentów. Powiedział: – Chcemytylko podnieść świa<strong>do</strong>mość praw autorskich.***W USA niemal stale <strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> kolejnychprocesów, które wyznaczają kanonpostępowania. Warto wiedzieć naprzykład, że firmy Ap<strong>pl</strong>e i Microsoft procesowałysię o prawo <strong>do</strong> wykorzystywaniaikony graficznej kosza na śmieci,<strong>jako</strong> symbolu materiałów usuniętychz dysku komputera. W 1994 roku federalnysąd apelacyjny wydał decyzję,iż ograniczenia natury projektowej czyniąz kubła na śmieci element graficznyniepodlegający ochronie, w związkuz czym firma Ap<strong>pl</strong>e nie może pozywaćMicrosoftu, bazując na fakcie, że innafirma używa po<strong>do</strong>bnej ikony.ALICJA MASZERRENEK MENDRUŃPłacą wszyscyVG Wort – Stowarzyszenie Wykorzystywania SłowaW 1958 roku w Niemczech powstałaorganizacja zbiorowego zarządzaniaobejmująca od 1965 roku pole reprografii– Verwertungsgesellschaft Wort(w skrócie VG Wort) – czyli <strong>do</strong>słownieStowarzyszenie Wykorzystywania Słowa.VG Wort jest ogromną instytucją,najłatwiej porównać ją <strong>do</strong> polskiegoZAIKS-u. W ostatnich latach VG Wortzbiera około 80-90 mln euro rocznie,mniej więcej połowa pochodzi z obszarureprografii (35 mln euro w 2004roku; 41 mln euro w 2005 roku), połowaz tytułu rozpowszechniania dzieł nainnych polach. VG Wort zbiera opłatyz tytułu m.in. wprowadzania urządzeńkopiujących na rynek, kopiowaniaw punktach ksero, wykorzystywaniadzieł w radiu i telewizji, sporządzaniawycinków prasowych, transmisjikablowych, wysyłek tekstów za pomocąfaksów, a od 1972 roku nawetz tytułu wypożyczeń książek z bibliotek.W ostatnim przypadku specjalnaKomisja ds. Tantiem Bibliotecznychokreśla poziom zryczałtowanej opłaty.Inne opłaty dla VG Wort pochodzą od70Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


popularnych w Niemczech kółek czytelniczych(Lesezirkel), <strong>do</strong>konującychwspólnej prenumeraty prasy i wypożyczeńksiążek.Odrębną organizacją zbiorowegozarządzania prawami autorskimi, alez dziedziny obrazu, chroniącą <strong>pl</strong>astyków,fotografów, grafików etc., jestfunkcjonujące od 1969 roku VerwertungsgesselschaftBild-Kunst (w skrócieVG Bild-Kunst, <strong>do</strong>słownie StowarzyszenieWykorzystywania Obrazu– członek IFRRO). VG Wort wypłacaVG Bild-Kunst cześć opłat zebranychz tytułu reprografii, należnych twórcomz „dziedziny obrazu”.Opłaty reprograficzneJak <strong>do</strong>wiedzieliśmy się w VG Wort,w Niemczech w punktach ksero niewolno kopiować całej książki. PetraDost z Działu Reprografii spytana o tostwierdziła: – Kopiowanie całej książkijest w Niemczech możliwe, ale jestnie<strong>do</strong>zwolone. Opłaty reprograficznezbierane przez VG Wort mają rekompensowaćkopiowanie <strong>do</strong>konywanew ramach systemu (fragmentyutworów) i pochodzą z trzech źródeł.W 2005 roku od importerów i producentówurządzeń reprograficznychwyniosły 34,3 mln euro; z tytułu kopiowaniaw szkołach – 3,3 mln euro;kopiowania w punktach ksero – 3,4mln euro.Analizując system opłat pod innymkątem, można <strong>do</strong>patrzeć się nawetpotrójnego systemu opodatkowania.Opłata <strong>do</strong> VG Wort trafia z tytułu wprowadzeniaurządzenia na rynek, odrębnai stała opłata odprowadzana odkażdej wykonanej strony kopii, odrębna,ryczałtowa opłata ponoszona jestprzez punkt ksero za wydajność i lokalizacjęurządzenia. Ta ostatnia umożliwia,jak się wydaję, pośrednią, ekonomicznąochronę książek akademickichi naukowych. Po pierwsze płacąimporterzy/producenci z tytułu sprzedażytakich urządzeń, jak kserokopiarki,telefaksy, skanery, czytniki i nagrywarkiCD. Ten typ opłat w nomenklaturzeorganizacji RRO nazywany jestopłatami od sprzętu (equipment levy,machine levy).Drugą kategorią są opłaty od punktówksero (operator levy). System zbieraniaopłat od punktów ksero przyniósłw 2005 roku ok. 10 razy mniej przychodówniż opłaty typu equipment levy,niemniej warto omówić go szczegółowo.VG Wort współpracuje z izbamiprzemysłowymi, producentami, związkamiwydawców, dziennikarzy itp. Mato na celu zlokalizowanie wszystkichfunkcjonujących w kraju urządzeńkserujących i ustalenie, na których powielanesą teksty podlegające ochronie.Należy <strong>do</strong>dać, że pracownicy VGWort nie udzielają informacji na tematilości punktów usługowych ksero objętychopłatami, zasłaniając się tajemnicąhandlową.Średnio skopiowanie jednej czarno-białejstrony formatu A4 kosztujew Niemczech 0,20 euro (50 egz.– 0,13 euro). Kopia kolorowa kosztuje1,5 euro (50 egz. – 1,2 euro). VG Wortpobiera od punktów ksero zryczałtowanąopłatę od każdej kopii stronyA4 (tzw. fee per copy), która wynosiaktualnie 0,0103 euro. W przypadkuksiążek edukacyjnych jest to 0,0256euro. Za odbitki kolorowe opłata jestdwukrotnie wyższa. Punkty ksero podkoniec każdego roku w specjalnymformularzu określają ilość skserowanychstron i od tej ilości odprowadzająnależne tantiemy. VG Wort analizujete dane, porównuje je między sobąi, w sytuacji gdy odprowadzane opłatyróżnią się od średniej może zarządzićkontrolę. Po otrzymaniu rocznego zestawieniaVG Wort wysyła specjalnąnaklejkę, która zostaje umieszczonana każdej kserokopiarce, co z koleioznacza, że dany punkt jest zalegalizowany.Jeśli zostanie zakupione noweurządzenie, należy zgłosić ten fakt <strong>do</strong>VG Wort. Po<strong>do</strong>bnie przy zmianie lokalizacjipunktu czy likwidacji urządzenia.Obowiązek rejestrowania i przesyłaniaopłat za kopiowanie mają praktyczniewszyscy posiadacze urządzeńOpłaty zebrane przez VG Wort w latach 2004-2005 (w mln euro)Obszar 2005 2004Tantiemy biblioteczne 9,71 9,71Kółka czytelnicze 0,12 0,07Wypożyczalnie kaset video 1,06 1,08Fotokopie w szkołach 3,30 3,14Producenci i importerzy urządzeńkopiujących34,30 28,31Opłaty od punktów ksero 3,40 3,68Wysyłka fotokopii 0,16 0,32Przeglądy prasy 3,89 4,63Podręczniki 1,08 1,11Radio/telewizja 21,73 14,04Mali nadawcy i inne 0,65 0,74Krajowi nadawcy kablowi 5,39 5,36Zagraniczni nadawcy kablowi 2,7 2,84Pozostałe <strong>do</strong>chody zagraniczne 3,88 4,09Razem 91,37 79,12Opłaty typu „equipment levy” zebrane przez VG Wort w latach 2004-2005 (wmln euro)Typ urządzenia 2005 2004Kserokopiarki 11,38 9,24Telefaksy 6,57 6,09Skanery 5,72 8,41Wypalarki 10,64 4,54Razem 34,3 28,31Opłaty ryczałtowe z tytułu wydajności i lokalizacji urządzeniaWydajnośćurządzeniaOpłata w eurood urządzeniazlokalizowanego<strong>do</strong> 500 mod szkoły wyższejOpłata w eurood urządzeniazlokalizowanegopowyżej 500 mod szkoły wyższejOpłata w eurood urządzeniazlokalizowanegow miejscowościbez szkoły wyższej2-12 kopii/min 38,64 28,80 19,3213-70 kopii/min 185,28 138,96 93,00Powyżej 70 kopii/min 154,56 115,92 77,28Ksero kolorowe 67,44 67,44 67,44Rozwiązania zagraniczneBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 71


Rozwiązania zagranicznereprograficznych – punkty ksero, szkoły,uczelnie wyższe.Dodatkowo stosowne paragrafyprawa autorskiego określają innytyp ryczałtu dla VG Wort, pobieranyz tytułu wy<strong>do</strong>lności urządzeń kopiującychoraz ich usytuowania względemszkół wyższych! Jak podaje PetraDost w Niemczech ceny są bardzozróżnicowane – niższe są np. w centrachkonferencyjnych, gdzie kserowaniejest jednym z wielu elementówobsługi klientów, wyższe w pobliżuwyższych uczelni. Szczególną uwagęustawodawca zwraca na punkty zlokalizowanew najbliższym otoczeniuwyższych uczelni. Opłaty są znaczniewyższe dla punktów zlokalizowanychw promieniu 500 m (pieszo) oduczelni, w których uczy się co najmniej500 studentów. Niższa stawkazostała ustalona dla punktów kserozlokalizowanych powyżej 500 metrów,najniższa dla punktów ksero zlokalizowanychw miejscowościach, w którychnie ma ośrodków akademickich.Właściciele punktów ksero, <strong>do</strong>kładniew tym samym druku, w którym podająilość skserowanych stron, określajątakże typ i wydajność maszyny oraz jejpołożenie geograficzne. Na marginesie,w Polsce w okolicach uczelni cenyusług ksero są najniższe na rynku.Urządzenia ksero na monety (lubkarty) są obłożone opłatą roczną: najwyższą,w wysokości 378,60 euro –w szkołach wyższych, instytutach naukowychi bibliotekach uczelnianych;169,08 euro – w bibliotekach publicznychi miejskich, stołówkach i akademikach;32,16 euro – w innych miejscach,np. na dworcach, ale takżew szkołach.Efekty i problemyW VG Wort zatrudnione są łącznie82 osoby, z tego na pełnych etatach44 <strong>pl</strong>us jeden urzędujący członek zarządu.Koszty działania VG Wort w latach1996-2005 kształtowały się na poziomie5-8 proc. zebranych opłat (6,8mln euro w 2004 roku i 7,16 mln eurow 2005 roku). Część wpływów jestprzeznaczona na działalność statutowąstowarzyszenia oraz na cele socjalne.Łączna suma wypłat dla podmiotówuprawnionych wyniosła 63,61mln euro w 2004 roku i 70,30 mln eurow 2005 roku.W Niemczech pod ochronę stowarzyszeniaswoje utwory zgłaszająautorzy – pisemnie lub za pośrednictwem<strong>Internet</strong>u. Podstawą <strong>do</strong> wypłatodszko<strong>do</strong>wań jest sama obecność,<strong>do</strong>stępność dzieła na rynku (tzw. zasadaobiektywnej <strong>do</strong>stępności). Prowadzonesą <strong>do</strong>datkowe niezależnebadania w różnych punktach ksero(w szkołach, bibliotekach, sieci punktów),w celu ustalenia, jaki jest podziałkopiowanego materiału w rozbiciu naposzczególne typy materiału (książkinaukowe, prasa, beletrystyka etc.).Przy zastosowaniu tej metody nie maścisłego związku pomiędzy odszko<strong>do</strong>waniamiwypłacanymi przez organizacjęzbiorowego zarządzania a faktycznąstrukturą kopiowanego materiału.Zaletą tej metody jest stosunkowo niskikoszt dystrybucji środków.System dystrybucji odszko<strong>do</strong>wańjest oparty na specjalnej punktacji,jest szalenie rozbu<strong>do</strong>wany i skom<strong>pl</strong>ikowany(m.in. obejmuje on w sposóbszczegółowy wydawców i autorów zagranicznych)i nie zostanie szczegółowoomówiony, między innymi dlatego,że wymagałby on odrębnych i żmudnychbadań. W Polsce znajdujemysię w początkowym okresie bu<strong>do</strong>wysystemu reprograficznego, niemieckiewoluuje już 40 lat. Dla przykładumożna podać, że w 2005 roku <strong>do</strong> VGWort zgłosiło się 50 tysięcy 374 autorówksiążek i prasy naukowej. Strukturatekstów przedstawia się następująco:11 proc. to monografie, 21proc. opracowania zbiorowe, ponad66 proc. to teksty opublikowane w prasienaukowej. Na tej podstawie zostałypodzielone środki przypadające tejgrupie autorów, w 2005 roku otrzymalioni 8,10 mln euro. Szczególnie ważnejest to, że odszko<strong>do</strong>wania są wypłacanetym autorom, których książki ukazałysię <strong>do</strong> trzech lat wstecz – w 2005roku wypłacono 333 tys. euro autorompublikacji, które ukazały się w 2002 roku;1,12 mln euro za publikacje z 2003roku i 6,62 mln euro za publikacjez 2004 roku.W przypadku opracowań zbiorowychodszko<strong>do</strong>wania w 2005 rokuwyniosły 7,9 mln euro, podstawą <strong>do</strong>wypłaty była jedna znormalizowanastrona opublikowanego tekstu, zaktórą autorzy otrzymywali średnio2,8 euro. Odszko<strong>do</strong>wania w tym przypadkusą płacone za teksty opublikowane<strong>do</strong> dwóch lat wstecz. Wartozasygnalizować na koniec, że w 2005roku z tytułu korzystania z artykułówprzez agencje wycinków prasowych10 599 dziennikarzy otrzymało 3,9mln euro (średnio 368 euro) odszko<strong>do</strong>wania,a z tytułu klasycznego kopiowaniaartykułów 10 853 dziennikarzyotrzymało 1,9 mln euro (średnio173 euro).***W Niemczech, w kraju, w którym możesię wydawać, że wszystko, co tyczyreprografii, jest skatalogowane, zarejestrowanei objęte kontrolą, liczbęwykonywanych rocznie fotokopiiokreśla się, jedynie w przybliżeniu, nawiele miliardów stron. Co ważne – niema zgody pomiędzy tymi, którzy płacąi tymi, którzy zbierają opłaty. Sądy niemieckiepodejmują kwestie naruszeńprawa autorskiego i praw pokrewnychw wielu sytuacjach. W ostatnich latachpowstała kwestia rejestracji i wykorzystywaniamateriałów zawartychna płytach CD i DVD. Osobną sprawąjest kwestia wykorzystywania przezpracowników urządzeń służbowych <strong>do</strong>kopiowania różnych materiałów w celachprywatnych. Szacuje się, że urządzeniakopiujące w zakładach pracywykonują ponad 50 kopii służącychkażdemu pracownikowi <strong>do</strong> celów prywatnych.Od 2004 roku Niemcy próbująbardziej zainteresować tymi kwestiamiparlament europejski.Od prawie dwóch lat toczy sięw Niemczech spór pomiędzy VG Worta federalnym ministrem sprawiedliwości,tyczącym zryczałtowanej opłaty zakomputery osobiste (nabywane <strong>do</strong> celówprywatnych), które także są uznaneza urządzenia umożliwiające zwielokrotnianie.Chodzi tu o ryczałt w wysokości12 euro, który zdaniem stowarzyszeniaoraz związków twórcówi wydawców, powinien być uwzględnionyw cenie detalicznej komputerai odprowadzany <strong>do</strong> VG Wort. Zryczałtowanaopłata byłaby formą wynagrodzeniaautorów za kopiowanie i przechowywaniefragmentów ich dziełw komputerach osób prywatnych.Sprzeciwili się temu producenci i importerzysprzętu komputerowego. RadaMinistrów i Ministerstwo Sprawiedliwościtakże nie wyraziło zgody nato rozwiązanie. W styczniu 2006 rokuw imieniu związków autorów i wydawcówprezes VG Wort nazwał taką decyzję„policzkiem dla twórców”, używanoteż określeń o wywłaszczaniu autorówi wydawców.BOGDAN KLUKOWSKIRENEK MENDRUŃ72Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


Słowacja zbiera więcej niż PolskaBadania reprograficzne wspierane przez Kopinor1 stycznia 2004 roku LITA uzyskała licencjęMinistra Kultury Republiki Słowackieji od razu przeprowadziła profesjonalnebadania struktury kopiowania.Stowarzyszenie LITA powstało <strong>jako</strong>filia praskiej agencji DILIA już w 1949roku, w 1954 roku LITA, przemianowanana DILIZA, została agencją teatralnąi literacką, w 1993 roku LITA przekształciłasię w prywatne zrzeszenie.Od 1 stycznia 2004 roku jest organizacjązbiorowego zarządzania prawamiautorskimi pisarzy, scenarzystów,reżyserów, satyryków, choreografówi tłumaczy. Stowarzyszenie to reprezentujewyłącznie autorów (ok. 1500),a zatem po<strong>do</strong>bnie, jak w Polsce Kopipoli Polska Książka, może być członkiemstowarzyszonym IFRRO. Dziękiporozumieniom z organizacjami typuRRO na świecie, LITA uzyskała teżmożliwość reprezentowania autorówzagranicznych, a w kwietniu 2004 roku<strong>do</strong>datkowo otrzymała licencję na zbiorowezarządzanie prawami w zakresiedzieł <strong>pl</strong>astycznych i fotografii. LITA –<strong>do</strong>kładnie tak samo jak polskie organizacjezbiorowego zarządzania – pobieraopłaty z tytułu reprografii w dwóchobszarach:– od punktów świadczących odpłatneusługi kopiowania – w wysokości 3proc. od całkowitych wpływów z działalnościtakiego punktu („operator levy”),– od urządzeń reprograficznychi innych urządzeń technicznych, za pomocąktórych można kopiować utwory(kopiarek, wielofunkcyjnych urządzeńkopiujących, faksów, skanerów)– w wysokości 3 proc. od ceny sprzedażylub ceny importu urządzenia orazod twardych dysków wbu<strong>do</strong>wanychw komputerach osobistych – 0,5 proc.od ceny sprzedaży albo ceny importowejurządzenia („equipment levy”).Do identyfikacji punktów ksero wykorzystywanyjest „Rejestr handlowyprzedsiębiorców”, który monitorująwspółpracownicy LITA. Egzekwowanieopłat nie jest w tym przypadku łatwe.Zakres opodatkowania urządzeń reprograficznychzostał wyraźnie określonyw nowym prawie autorskim.Zgodnie z poprzednią ustawą tylkoosoby fizyczne mogły bez zgody autorakopiować część jego dzieła na własnyużytek prywatny, co rekompensowanoopłatami pobieranymi od urządzeń reprograficznych.Nowa ustawa obowiązekodprowadzania opłat nałożyła takżena osoby prawne. Ministerstwo KulturyRepubliki Słowackiej, przedkładającw parlamencie projekt ustawy,zaproponowało również objęcie opłatamiz tytułu reprografii drukarek. Posłowienie tylko odrzucili ten pomysł,ale w <strong>do</strong>datku uchwalili zmniejszenieopłat od twardych dysków z 3 proc. na0,5 proc., mimo protestów LITA.W styczniu 2004 roku LITA zleciławykonanie badań statystycznych <strong>do</strong>tyczącychzjawiska struktury kopiowaniana Słowacji. Wsparcia finansowegoudzieliło norweskie stowarzyszenieKopinor, a przeprowadzeniem badańzajęła się renomowana firma NFO-AISA Słowacja. Badania trwały pół roku,poniżej publikujemy wyniki.Dane <strong>do</strong>tyczące kopiowania(w liczbach całkowitych)– według danych Urzędu StatystycznegoRepubliki Słowacji z 31grudnia 2003 roku Słowacja liczy 5 380053 mieszkańców,– liczba mieszkańców w wieku 15--69 lat wynosi 3 948 432– według danych AISA z sierpnia2004 roku, z kopiowania korzysta 2 224320 osób w wieku 15-69 lat.Wykorzystanie urządzeń<strong>do</strong> kopiowania tekstów i obrazów– kopiowanie tekstów i obrazówłącznie: miesięcznie 868 464 240 stron;przy użyciu faksu – 3 proc.; przy użyciukopiarki – 20 proc.; za pośrednictwemkomputera – 77 proc.,– kopiowanie tekstów: liczba stronmiesięcznie – 668 153 640; przy użyciufaksu – 4 proc.; przy użyciu kserokopiarki– 24 proc.; za pośrednictwemkomputera – 72 proc.,– kopiowanie obrazów: liczba stronmiesięcznie – 200 310 600; przy użyciufaksu – 2 proc.; przy użyciu kopiarki –6 proc.; za pośrednictwem komputera– 92 proc.Oznacza to, że na Słowacji przy pomocykserokopiarek wykonuje się ponad2 miliardy klasycznych kserokopiirocznie.Zakładając, że na Słowacji wprowadzonoby system fee per copy – analogicznie<strong>do</strong> opłat w Norwegii czy USA– i przy odszko<strong>do</strong>waniach płaconychtylko samym autorom z tytułu wykonaniajednej strony A4 kserokopii w wysokości0,05 korony (czyli 0,005 złotegolub 0,0013 euro!), odszko<strong>do</strong>wania z tytułuklasycznej reprografii wynosiłyby104,21 mln koron (około 10,4 mln złotych),a z tytułu reprografii rozumianejszeroko, łącznie z digitalizacją 521,08mln koron (ok. 52,1 mln zł). (Na początkuczerwca 2006 roku przelicznik złotówki<strong>do</strong> korony wynosił 0,1045).W 2003 roku, z tytułu reprografii,LITA uzyskała kwotę 14,42 mln koron.(ok. 1,45 mln zł – mniej więcej tyle dlaautorów w Polsce zebrał Kopipol). Jednakwtedy twarde dyski były jeszczeobłożone podatkiem w wysokości 3proc. W roku 2004, na skutek obniżeniatej opłaty <strong>do</strong> 0,5 proc. wartościurządzenia, wpływy te były niższe o ok.730 tys. koron.Podziałem środków finansowychuzyskanych z tytułu reprografii zajmujesię Komisja Reprograficzna powołanaprzez zarząd LITY. Składa się ona z 10członków, przedstawicieli stowarzyszeńautorów, tłumaczy, autorów dzieł <strong>pl</strong>astycznychi fotografii oraz wydawcówksiążek i prasy. Członków Komisji wybierazarząd na podstawie rekomendacjiposzczególnych organizacji, zrzeszającychautorów i wydawców.Podział pieniędzy odbywa się wedługustalonego klucza, na podstawieRegulaminu Repartycji LITA. Najpierw<strong>do</strong>konuje się podziału na kategorieuprawnionych, a następnie poszczególnestowarzyszenia i organizacje takrozdzielone środki przekazują autoromw formie grantów na wspieranie twórczościczy wydanie ich dzieł.Ponieważ nie jest możliwe <strong>do</strong>kładneustalenie, które utwory i któregoautora są kopiowane w największychilościach, przyjmuje się, że prawo <strong>do</strong>otrzymania rekompensaty mają wszyscyautorzy, których dzieła potencjalniemogłyby zostać skopiowane. Podstawąrepartycji środków finansowychsą formularze, które autorzy coRozwiązania zagraniczneBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 73


Rozwiązania zagraniczneroku przesyłają <strong>do</strong> LITA. Zasada jesttaka, że jeśli grafik ilustrował jakąśksiążkę i wykonał <strong>do</strong> niej 20 rysunków,to w kolumnie „grafika” wpisujeliczbę 20, a nie 1 (w sensie jednejksiążki). Wychodzi się bowiem z założenia,że pojedynczo mogły zostaćskopiowane wszystkie jego rysunki.Po<strong>do</strong>bnie ma się rzecz z autorami, naprzykład artykułów prasowych. Jeżeliartykuł został wykorzystany w 3 czasopismachi <strong>do</strong>datkowo na 2 stronachw Internecie, to w odpowiedniejrubryce formularza autor wpisujeliczbę wykorzystań jego artykułu (czyliw tym przypadku 5), zgodnie z <strong>do</strong>mniemaniemwielokrotnego wykorzystaniatekstu z różnych źródeł. Tensystem repartycji nie jest całkowicieobiektywny i sprawiedliwy, przedewszystkim zapewnia wypłaty tym autorom,których utwory mogły być najczęściejkopiowane.LITA <strong>jako</strong> organizacja zbiorowegozarządzania prawami autorskimi pobierateż opłaty z tytułu wykonywaniapraw autorów dzieł <strong>pl</strong>astycznych i fotografii;próbuje również uregulować tekwestie w zakresie publicznych wypożyczalniksiążek oraz utworów audiowizualnych.W tym ostatnim przypadkupraktyką jest, że producenci wywierająnacisk na autorów, aby jeszcze przedpowstaniem dzieła audiowizualnego,jednorazowo sprzedawali im wszystkieswoje prawa. LITA nie ma uprawnień<strong>do</strong> negocjacji takich umów, ale udzielaswoim członkom konsultacji, w jakisposób je zawierać.Przedmiotem zainteresowania LITAsą również retransmisje poprzez siecikablowe. Do LITY wpływa także częśćopłat od producentów i importerówczystych nośników (papieru). Pieniądzedla wszystkich uprawnionychzbierane są przez SOZA. Istnieje jednakorgan kontrolny, złożony z przedstawicieliorganizacji zbiorowego zarządzaniaprawami. Umowa, zawartaz producentami i importerami czystychnośników, zapewnia pozyskiwanietakich środków finansowych,które odpowiadają realnej sprzedażyproduktów.W 2004 roku LITA zebrała dla autorów62,28 mln koron. Struktura zainkasowanychtantiem i opłat przedstawiasię następująco:– przedstawienia publiczne – 30,68proc.,– reprografia – 22,25 proc.,– stacje telewizyjne – 20,82 proc.,– retransmisje kablowe – 17,95proc.,– czyste nośniki – 6,03 proc.,– sprzedaż reprodukcji – 0,89proc.,– prawa mechaniczne – 0,58 proc.,– stacje radiowe – 0,43 proc.,– najem utworów – 0,04 proc.,– wypożyczalnie publiczne – 0,03proc.Udziały słowackich i zagranicznychautorów w funduszu repartycji wyniosłyodpowiednio: 69,69 proc. oraz 30,31proc. Koszty administracyjne LITA(zbierania tantiem i opłat, monitorowanianaruszeń prawa autorskiego, egzekwowaniapłatności, dystrybucji tantiemi wynagrodzeń <strong>do</strong> autorów orazinnych operacji) wyniosły 16,17 proc.zebranych środków finansowych.MARIOLA OSAJDA-MATCZAKPłacą instytucje edukacyjne i punktyWe Francji młode CFCZgodnie z zapisami francuskiej ustawyo prawie autorskim, <strong>do</strong> zaistnieniafaktu reprografii konieczny jest trwałynośnik (papier lub inny materiał) orazwykonanie odbitki fotograficznej. Skanowanieutworów, o ile na celu ma wyłącznierozpowszechnianie w Internecie,nie jest więc formą zwielokrotnianiareprograficznego.Zbiorową ochroną praw w zakresiekopiowania zajmuje się FrancuskieCentrum Eks<strong>pl</strong>oatacji Prawa <strong>do</strong> Kopiowania(Centre Francais d’ex<strong>pl</strong>oitationdu droit de Copie – CFC) łączące interesyautorów i wydawców książkowychoraz prasowych. CFC została powołanana mocy uchwały z 3 stycznia 1995roku. Do jej zadań należą; udzielaniepozwolenia na wykonanie kserokopii,podpisywanie umów z podmiotamije wykonującymi (przedsiębiorstwa,szkoły, uczelnie wyższe, punkty kse-rograficzne etc.), zbieranie szczegółowychinformacji o strukturze kopiowaniaoraz o liczbie wykonanych kopii,weryfikacja tych danych, ściąganieopłat i ich redystrybucja wśród uprawnionychczłonków.CFC zbiera opłaty w dwojaki sposób.Instytucje edukacyjne obłożonesą opłatą ryczałtową, ustalaną w odniesieniu<strong>do</strong> ucznia i studenta [szczegółypatrz ramka]. Szczególnie istotnejest to, że kopie wykonywane nasamoobsługowych maszynach ksero(na monety lub karty magnetyczne)nie podlegają opodatkowaniu narzecz CFC.Podmioty gospodarcze działającew systemie „operator levy”, czy inaczejmówiąc „fee per copy”, muszą co rokupodawać CFC <strong>do</strong>kładne informacjeo kserowanych książkach lub prasie,włącznie z ilością skopiowanych stroni liczbą kopii, muszą także zaklasyfikowaćkażdą kopię <strong>do</strong> jednej z kategoriiutworów [patrz tabela], następnie <strong>do</strong>konaćopłaty według ustalonej taryfyi ewentualnie czekać na weryfikację.Taryfy ustalane są na podstawie uśrednionejceny strony A4 książki będącejw sprzedaży, ale z wyłączeniem podatkuVAT (5,5 proc.).CFC pobiera także opłaty za korzystaniez wycinków prasowych (od0,01 <strong>do</strong> 1,28 euro za artykuł, w zależnościod jego rodzaju) oraz materiałówobjętych copyrightem w centrach<strong>do</strong>kumentacyjnych – 0,0229 euroza stronę.CFC ściąga również opłaty za korzystaniez utworów francuskich za granicą,dzięki współpracy z zagranicznymiorganizacjami RRO.Na czele CFC stoi komitet (le Comitédu CFC), składający się z autorów74Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


i wydawców, wybierany przez walnezgromadzenie.W 2004 roku CFC zebrało ponad 27mln euro, w tym:– 41 proc. pochodziło z opłat odprowadzonychprzez szkoły średnie;– 24 proc. – z opłat odprowadzonychprzez wyższe uczelnie;– 12 proc. – z opłat odprowadzonychprzez inne instytucje edukacyjne;– 20 proc. – z opłat odprowadzonychod przedsiębiorstw i administracji.Według danych CFC w 2004 rokuzreprodukowano 57 600 książek i 8000tytułów prasowych, z których:– 38 proc. stanowiły podręcznikii książki pomocnicze,– 23 proc. prasa fachowa,– 16 proc. książki akademickie i naukoweoraz– 14 proc. prasa ogólna.We wrześniu 2005 roku CFC rozdysponowałowśród swoich członków20,4 mln euro, pochodzących z kopiowaniaartykułów i książek w 2004 roku.Spośród beneficjentów 164 wydawcówotrzymało ponad 10 tys. euro, a w przypadku370 książek posiadacze prawotrzymają wypłatę ponad 5 tys. euro.Wszystkie przeliczniki taryf znajdująsię na stronie www.cfcopies.com. Wydatkina funkcjonowanie CFC ustalanesą rokrocznie przez członków Komitetui pochodzą z sum ściąganych od podmiotówwspółpracujących. W 2003 rokukoszty funkcjonowania organizacjiwyniosły 13,32 proc. ogółu wpływów.MONIKA MICHALSKARozwiązania zagraniczneOpłaty typu „fee per copy”Kategoria publikacjiOpłata w euroza stronę A4Książki typu „pocket book” 0,0305Książki szkolne i okołoszkolnePodręczniki, ćwiczenia, repetytoria, inne książki pomocnicze,słowniki, encyklopedie i atlasy szkolneLiteratura popularnapowieści, opowiadania, poezja, wydarzenia bieżące, religia, ezoterykaKsiążki akademickie i fachoweWszystkie dyscy<strong>pl</strong>iny z wyjątkiem książek technicznych i medycznychKsiążki praktycznePrzewodniki, poradniki hobbystyczne i samokształceniowe, roczniki0,06860,08380,09150,1067Książki techniczne i medyczne 0,1372Albumy i książki z dużą ilością ilustracjiKsiążki o sztuce, komiksy, albumy i kroniki, encyklopedie i atlasyPrasa ogólna wysokonakła<strong>do</strong>waGazety i magazyny ogólnoinformacyjne i tematyczne powyżej150 000 egz.Prasa ogólna średnionakła<strong>do</strong>waGazety i magazyny ogólnoinformacyjne i tematyczne poniżej150 000 egz.Prasa fachowa wysokonakła<strong>do</strong>waGazety i magazyny fachowe powyżej 15 000 egz.Prasa fachowa średnionakła<strong>do</strong>wa oraz kulturalna specjalistycznaGazety i magazyny fachowe poniżej 15 000 egz., specjalistyczneprzeglądy kulturalne0,19820,03050,05340,06860,1296Prasa techniczna i medyczna 0,2897Dzieła techniczne i medyczne <strong>do</strong>łączane <strong>do</strong> periodyków 0,6250Teksty specjalistyczne o ograniczonym zasięgu 0,7622Opłaty ryczałtowe dla CFCw przeliczeniu na jednegoucznia/studenta1. Szkolnictwo średnie: 1,52 euro2. Szkoły handlowe:– od 1- 5 stron: 0,2287 euro– od 6-20 stron: 0,9147 euro– od 21- 50 stron: 2,2867 euro– od 51- 100 stron: 4,5735 euro3. Szkoły rolnicze:– od 1- 30 stron: 0,7622 euro– od 31- 80 stron: 1,9818 euro– od 81-130 stron: 3,2014 euro– od 131- 180 stron: 4,5735 euro4. Studia medyczne:– od 1 – 30 stron: 0,91 euro– od 31- 80 stron: 2,29 euro– od 81-130 stron: 3,81 euro– od 131-180 stron: 5,34 euro5. Wyższe Szkoły Techniczne i Politechniki:– od 1- 50 stron: 1,07 euro– od 51-150 stron: 2,29 euro– więcej niż 150 stron: 4,57 euro6. Uniwersytety:– <strong>do</strong> 100 stron rocznie: 2,1343 euro– od 101 <strong>do</strong> 200 stron rocznie:4,3296 euro– powyżej 200 stron rocznie: <strong>do</strong> negocjacjiz CFCBelgia i Włochy – całkowicie inaczejW Belgii od 2002 roku funkcjonuje system analogiczny <strong>do</strong> przyjętego w Polsce. Opłaty ryczałtowe „equipment levy”, pobierane przezReprobel, (belgijska organizacja RRO), zależą od wydajności urządzenia i wynoszą w przypadku kserokopiarek od 3,99 euro (poniżej6 kopii na minutę), <strong>do</strong> 1464 euro (więcej niż 89 kopii na minutę). Opłaty reprograficzne obowiązują także za wprowadzanie na rynekdrukarek offsetowych (645,55 euro), zwolnione są urządzenia, które służą wyłącznie <strong>do</strong> drukowania publikacji chronionych prawemautorskim – np. rolowe maszyny poligraficzne o polu zadruku większym niż A3. Wysokość opłaty od kopii zależy od tego, czy punktksero współpracuje z Reprobelem. W przypadku instytucji edukacyjnych i urzędów jest to 0,012 euro od kopii (jeśli punkt nie kooperuje– 0,020 euro), a w przypadku komercyjnych punktów ksero, przedsiębiorstw etc., opłata wynosi 0,016 euro za kopię (jeśli punkt niekooperuje – 0,0266 euro). Za kserokopie kolorowe opłaty są dwukrotnie wyższe. W 2004 roku Reprobel zebrał 20,27 mln euro.We Włoszech od sierpnia 2000 obowiązuje znowelizowana ustawa, obecnie <strong>do</strong>puszczane jest kopiowanie maksymalnie 15proc. objętości publikacji dla celów użytku własnego. Kopiowanie w punktach ksero jest możliwe po uzyskaniu autoryzacji wydawcówzrzeszonych w AIDRO (włoska organizacja RRO). Wysokość opłat sposób zbierania i dystrybucji określa SIAE – stowarzyszenieskupiające autorów i wydawców. Wprowadzono opłaty od kopii (fee per copy) na poziomie 0,05 euro (lub 0,06 euro, o ilepunkt ksero nie nawiązał współpracy z SIAE.) SIAE podpisała także porozumienie z rektorami uniwersytetów. Uniwersytety płaciłyna konto SIAE 1,81 euro za studenta w roku akademickim 2002-2003 i 2,07 euro w roku 2003-2004. SIAE podpisała umowęz Ministerstwem Spraw Publicznych w sprawie opłat od szkolnych bibliotek, o ile u<strong>do</strong>stępniają swoje zbiory publicznie. Stosujesię system progresywny – od 52 euro rocznie (za 5 tys. kopii) po 310 euro (za 40 tys. kopii). Za kopiowanie w bibliotekach publicznychpłaci administracja lokalna, w zależności od liczby mieszkańców. Od 80 euro (okręgi <strong>do</strong> 10 tys. mieszkańców) po 2590 eurow miastach powyżej 1 mln mieszkańców. W 2004 roku SIAE zebrało 1,14 mln euro. (RM)Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 75


Aneks76Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006


AneksBiblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006 77


AneksXIII Krajowe TargiKsiążki AkademickiejATENA 2006odbędą się w dniach 8-10 listopada 2006w Dużej Auli Politechniki WarszawskiejPublikacje <strong>do</strong> konkursu na Najlepszą KsiążkęAkademicką ATENA 2006 należy zgłaszać <strong>do</strong>dnia 30 sierpnia 2006 roku.Informacji na temat targów i konkursu udzielaAgnieszka Kozłowska WydawnictwaNaukowo-Techniczne, Warszawa,ul. Mazowiecka 2/4, tel.: (22) 826 72 71 wew. 282,fax: 826 86 20, e-mail: targi.atena@wnt.<strong>pl</strong>.78Biblioteka Analiz 20 czerwca • 14/2006

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!