13.07.2015 Views

S Z E O L

S Z E O L

S Z E O L

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

S Z E O LFAZA TESTOWADym z papierosa wędruje po odrapanej, pożółkłej ścianie. Wznosi się spokojnie, jak myślprzetacza się przez labirynty wspomnień, kręte ślady urojeń, kołysze się po dzikich falachiluzorycznego porządku wszechrzeczy. Niczym wisielcza lina oplata szkło rozświetlonejżarówki. Wszystko zapada się w sobie, coraz bardziej i gęstniejąc, zastyga. Miniaturowyświat powiela się w szkle pustych butelek, odbicie stanu wyjątkowego, napiętego do granicmożliwości, aż dziw bierze, że ten wrzód wciąż jest na swoim miejscu, że nie wybucha, niezalewa tej skorupy umownych znaczeń. Nic nie jest na swoim miejscu, jeżeli w ogóle uznaćby można, że cokolwiek ma swoje miejsce. A tak się przecież zdaje. Tak się umówiliśmy,lecz tylko do czasu. Niekiedy rzeczy, ludzie, słowa wkraczają w coś, co nie ma nazwy, sensuczy nawet uzasadnienia. Taki był ten dzień.Ale od początku. Dzień zapowiadał się całkiem normalnie, normalka – mówiąc jak młodziduchem pop kultury.Wstajesz i na dzień dobry niezbędna jest kawa, ja tak mam, nie wiem jak wy, ale dla mnieta gorąca filiżanka „czarnej”, jest jak pierwszy oddech noworodka. To jak w tej reklamie, popierwszym łyku, świat nabiera rumieńców, śmieje się do mnie, nagle wybucha magmąbarw. I dopada mnie coś takiego, jak już siedzę z tą kawą przy oknie, mianowicie zaczynammyśleć o tych wszystkich „ważnych i ostatecznych” kwestiach, czyli sensie tego wszystkiego.Zastanawiam się, kiedy umrę i jak, czy coś zrozumiem i co, i tak dalej, dalej, dalej...Oczywiście do tego typu historii konieczny jest papieros, dobry mentolowy fajorek. Wiatrporusza konarami drzew, gówniarze dźwigając dwudziestokilogramowe plecaki, idą doszkoły, wyglądając przy tym jakby szli na rozstrzelanie. Rozpoczyna się tysięczny dzionek ztej prozaicznej epopei dwudziestopierwszowiecznego robotoludzia, który jak wszyscy na tejobsmarkanej nieszczęściem planecie ma nadzieję, że będzie szczęśliwy. Lato, jesień, zima,wiosna radosna, poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela...ja jestem,rano w oknie z papierosem i przepływającą przez przełyk kawą marki zachodniej robionejw kraju świata trzeciego, przez niewolnika wyglądającego jak z filmu. I pewnie ten facet odkawy jest biedny, bo jest głupi, albo Bóg go pokarał, może bóg, co najwyżej.4

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!