6 WETERYNARIA MIASTO GRA sierpień 2015 redakcja@miastogra.com Nie tylko lekarz i pies O roli właściciela w procesie leczenia, odpowiedzialnych decyzjach i etyce weterynarza – z lek. wet. Sławomirem Szymańskim rozmawia Aleksandra Spała Kto decyduje się na zwierzę? Wyróżniam trzy podstawowe kategorie takich osób. Są to po pierwsze starsze osoby, które dysponują większą ilością wolnego czasu i chętnie dzielą go ze zwierzęciem. Z drugiej strony mamy ludzi, którzy kupują zwierzę trochę w charakterze zabawki: sobie lub, co gorsza, komuś na prezent. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że pies jest pewnym dobrem, które nie każdy powinien i może „posiadać”. Przede wszystkim, musimy umieć się nim zaopiekować, ale także musi nas być stać na zapewnienie mu właściwego żywienia i profilaktyki. Nie wszyscy dopuszczają do siebie, że opieka nad zwierzęciem to swego rodzaju hobby i – jak każde hobby – kosztuje. Trzecia grupa decydujących się na zwierzę wykazuje najbardziej kontrowersyjną motywację. Kupują określoną rasę psa, która będzie pasować do ich wizerunku lub którą aktualnie w dobrym tonie jest mieć – bo faktycznie obserwujemy trendy w zakresie wyboru rasy psa. Przez pewien czas był duży popyt na goldeny i labradory, jednak zapewnienie przedstawicielom tych ras jedynie porannego i wieczornego spaceru to zdecydowanie za mało. Te psy muszą biegać. Mówi pan o wyborze psa jako elementu dekoracji, a nie z uwzględnieniem interesów samego psa. Zgadza się. Mówię o sytuacjach, w których psa nie dobiera się pod kątem swojego stylu życia, ale np. do kanapy, bo „biszkoptowy będzie na niej ładnie wyglądał”. Albo kupujemy ofutrzonego leonbergera i dwa razy w roku wieziemy go na wakacje w Chorwacji. Czy jest rasa, która „wyszła z mody”? Pracuję w zawodzie ponad 10 lat i nigdy nie zdarzył mi się pudel-szczeniak. Czasem się zastanawiam, co czeka tę rasę, gdy dorosłe osobniki wyginą. (śmieje się) Kto wykazuje się największą gorliwością w zakresie opieki nad pupilem? Powiedziałbym, że nie ma to związku z majętnością opiekuna, a bywa, że jest nawet odwrotnie proporcjonalne. Często osoby starsze, o mniej zasobnych portfelach, są w stanie przeznaczyć większą kwotę na poprawę komfortu życia swojego psa, niż ktoś, kto finansowo byłby na to w większym stopniu gotowy. Obserwuję za to optymistyczne przemiany, jeśli chodzi o świadomość opiekunów w zakresie potrzeb ich zwierząt. Coraz częściej zwracają oni uwagę, że nie wystarczy zadbać o pełną miskę, spacer i posłanie. Żeby zwierzę żyło w komforcie, liczy się też czynnik emocjonalny. Ma Pan na myśli usługi psychologów zwierzęcych? Dokładnie tak. Kiedyś o psie mówiło się, że jest szczekliwy i nieznośny – dzisiaj szuka się przyczyn tego problemu. I co się okazuje? Że większość tkwi w osobie właściciela. Zwykle w kontakcie z czworonogiem jest albo nadgorliwy albo zbyt wycofany i za mało czasu mu poświęca. Psia psychologia rozwinęła się na tyle, że w sytuacji, gdy opiekun zwierzęcia zgłasza nam określony problem, my kierujemy go już bezpośrednio do zwierzęcego psychologa albo do behawiorysty. Behawiorysta, poza dotarciem do przyczyn, wskazuje też środki naprawcze. Na ile istotne jest, aby z pacjentem u specjalisty zjawił się też jego opiekun? Poruszyła Pani bardzo istotny problem. Bywa, że jako weterynarz zwracam uwagę na określone niewłaściwe zachowanie zwierzęcia, a w odpowiedzi słyszę, że pies już przecież był na szkoleniu. Tymczasem na szkolenie powinien chodzić zarówno pies, jak i właściciel. To, że trener nauczy zwierzę określonych zachowań, zda się na niewiele, jeżeli właściciel wciąż kieruje ku niemu wadliwe sygnały. Co istotne, my możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, że dajemy zwierzęciu sygnały, które wywołują u niego reakcję odwrotną do zamierzonej. W świecie biologii ogromną rolę odgrywają już minimalne ruchy. Najlepiej zilustrowane zostało to w książce „Człowiek, który słucha koni”, w której M. Roberts opisuje spostrzeżenia z obserwacji stada dzikich mustangów. Dla przeciętnego człowieka mikroruchy, którymi konie porozumiewają się ze sobą, pozostają niezauważalne. Tymczasem ruch oka, przystrzyżenie uchem, odwrócenie się zadem – te wszystkie gesty z punktu widzenia komunikacji między osobnikami w stadzie mają niebagatelne znaczenie. Odbycie wspólnego szkolenia z psem pozwala nam uzmysłowić sobie bogactwo sygnałów, jakie do niego wysyłamy. Opiekunowi może wydawać się, że mówi tylko cicho albo głośno, a tymczasem znaczenie mają także tony pośrednie i gesty, które wykonujemy, a których nie jesteśmy nawet świadomi. Jakie błędy popełniamy w komunikacji z pupilem? Czasem robimy przeciwstawne rzeczy: mówimy „nie wolno”, a jednocześnie uśmiechamy się i kiwamy palcem. Zwierzę nie wie, czy mu grozimy, czy zachęcamy do zabawy. W świecie ludzkim gest kiwania palcem jednoznacznie kojarzy się z ostrzeżeniem, ale takiej konwencji w świecie zwierząt brak. Tu tkwi źródło nieporozumień i z tego powinniśmy sobie zdać sprawę. Weterynaria dynamicznie się rozwija, a ludzie zwracają większą uwagę na pielęgnację zwierząt. Jakie usługi pojawiły się w ostatnich latach, których jeszcze dekadę temu się nie wykonywało? Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę, że wykonywania niektórych właśnie zaprzestano. Mam tu na myśli kopiowanie uszu i obcinanie ogona, które były kiedyś swego rodzaju zabiegiem kosmetycznym u niektórych ras. W tej chwili jest to zakazane, ponieważ wykonuje się jedynie zabiegi niezbędne dla ochrony zdrowia. Jednak z punktu widzenia kosmetyki zwierząt, tak jak Pani zauważyła, dba się teraz o zwierzę dużo bardziej. Nawet jeśli pies mieszka w kojcu, to zdarza się, że jest do nas przyprowadzany na kąpiel. Dawniej nikt nie pomyślałby, żeby obciąć mu pazury czy wyczyścić uszy. Nie jestem jednak w stanie jednoznacznie wskazać, z czego wynika ta troska. Zmienił się trochę świat. Ludzie bardziej dbają o to, co widać. I teraz tak - poziomu zdrowia psa nie widać, pod warunkiem, że pies nie zaczął tego okazywać, tj. nie kuleje, nie pogorszyła mu się okrywa włosowa. Kiedy znamiona zewnętrzne ujawniają się, właściciel zazwyczaj zaczyna coś z tym robić. Pojawia się tylko pytanie, czy dlatego, że zwierzę cierpi, czy żeby sąsiad nie skwitował, jakiego ten człowiek ma kiepskiego psa. Tym sposobem wracamy do motywacji związanej z posiadaniem czworonoga – czy mamy go ze względu na niego samego, czy ze względu na swój wizerunek. Tak, ale – jak już wspomniałem – uważam, że przemiany w podejściu do zwierząt domowych są naprawdę korzystne. Dawniej nie do pomyślenia byłby w Czułowie widok osoby spacerującej z psem. Psy siedziały w kojcach. Teraz taki obrazek jest już całkiem codzienny, chociaż psy często są nierasowe, a ich właściciele nie są nowymi mieszkańcami dzielnicy – mieszkają tutaj od dawna. Zaczęli po prostu w nowy sposób postrzegać i uwzględniać w swoim życiu obecność psa. Kupuje się preparaty na pchły i kleszcze, których jakiś czas temu jeszcze nie było. Wykonuje się coraz więcej zabiegów leczniczych. Opiekunowie decydują się na leczenie nowotworów – nie tylko na chirurgiczne usunięcie, ale również na radioterapię czy chemioterapię. Wzrasta świadomość. Dokończenie na s. 8 4
MIASTO GRA sierpień 2015 redakcja@miastogra.com WETERYNARIA 7 DOrOtA Ziętek