30.07.2015 Views

pobierz PDF - Zbliżenia

pobierz PDF - Zbliżenia

pobierz PDF - Zbliżenia

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

II LęborskiZlotMilitarnystr. 4Życiena 102!str. 5GertFlodkvistbiznesmenrokustr. 8Rozmowaz ZenonemLaskowikiemstr. 10www.zblizenia.pl Nr 10 (38) • 16 maja 2008


REKLAMA16 maja 2008


16 maja 2008Czujemy się bezpiecznieJesienią ubiegłego roku na terenie Słupska została przeprowadzona II edycjabadań pod nazwą „Poczucie bezpieczeństwa publicznego i ocena pracy policjiw percepcji mieszkańców Słupska”. W ramach przedsięwzięcia zainicjowanegoprzez Szkołę Policji, Komendę Miejską, Akademię Pomorską oraz Stowarzyszenie„Bezpieczny Region Słupski” 990 słupszczan wzięło udział w specjalnejankiecie prowadzonej przez studentów pedagogiki opiekuńczo – wychowawczejz resocjalizacją. Właśnie przedstawiono wyniki badań.Badania miały na celu przedewszystkim określenie poczucia bezpieczeństwa,a więc stanu czystosubiektywnego. Jak zastrzegała drAnetta Jaworska, ich zadaniem niebyła odpowiedź na pytanie, czySłupsk rzeczywiście jest miastembezpiecznym, ale raczej: co o tejkwestii sądzą sami słupszczanie.Okazało się, że prawie 90% wszystkichankietowanych oceniło poczuciebezpieczeństwa w mieściew ciągu dnia jako wysokie. Wedługpytanych, po zmierzchu nie jest jużniestety tak dobrze, choć ponadpołowa wystawiła podobną ocenę.Oczywiście nie we wszystkich dzielnicachsłupszczanie odpowiadalijednakowo. Najpewniej czują sięmieszkańcy osiedli domków jednorodzinnych.Tylko jedna badanaosoba z tego rejonu zadeklarowałaniskie poczucia bezpieczeństwaw ciągu dnia. Po zmroku natomiast8,3%, badanych nie czuje się bezpiecznie,co w stosunku do zamieszkującychśródmieście – gdzie podobneodczucia miało prawie trzyrazy więcej osób – i tak nie wydajesię wielką liczbą.Mieszkańcom Słupska najbardziejprzeszkadza chuligaństwo oraz nadużywaniealkoholu lub narkotyków.Dokuczliwe jest również włóczęgostwoi żebractwo. Cieszyć może jednakfakt, że mieszkańcy w mniejszymstopniu niż przed rokiem narzekająna wulgarne zachowanie młodzieży.Strach najbardziej budzą agresywnezaczepki, włamania do mieszkań i samochodóworaz napady i rozboje.Jak wykazały badania, słupszczanieo wiele lepiej niż w poprzedniej ankiecieocenili funkcjonariuszy policji,zwłaszcza w takich dziedzinach jakAKTUALNOŚCINa zdjęciu od lewej: komendant słupskiej policji Krzysztof Zgłobicki,dr Anetta Jaworska i prof. Danuta Gierczyńska, rektor AP.innymi takie: czy mam odwagęzadzwonić po policję, gdy słyszę,że w sąsiednim mieszkaniu po razkolejny dochodzi do głośnej awantury?Czy czuję się odpowiedzialnyza poprawę poczucia bezpieczeństwaw miejscu, w którym żyję?Czy reaguję na próby wandalizmu?Nad tego typu kwestiami może zastanowićsię każdy, choć nie każdyzrozumie po co. Łatwo jest bowiempowiedzieć: od tego jest policja,straż miejska, instytucja. Niechpaństwo samo chroni swoich obykompetencjezawodowe, kulturaosobista czy umiejętności komunikacyjne.Niestety wciąż 79% badanychnie zna swojego dzielnicowego.Poczucie bezpieczeństwa wśródsłupszczan rośnie. Takie są faktyi trudno z nimi polemizować. Wartojednak zastanowić się nad jeszczejedną kwestią. Dość łatwo bowiemwypowiadać się na temat działalnościpolicji i to zarówno w kontekściepochwały jak i niezadowolenia.O wiele trudniej jednak odpowiedzieć(uczciwie!) na pytanie o poczuciewłasnej odpowiedzialnościza bezpieczeństwo innych, dlategobyć może równie ciekawe byłybywyniki ankiety, w której wśród licznychpytań znalazłyby się międzywateli. Trudno oczywiście zarzucićtakiemu myśleniu błąd. Poczuciebezpieczeństwa w mieście byłobyjednak jeszcze większe, gdybykażdy jego mieszkaniec wiedział,że w razie wypadku czy w sytuacjizagrożenia, może liczyć na pomocprzypadkowego – niekoniecznieumundurowanego – przechodnia.Najważniejsze jednak, że w Słupskuzdanie mieszkańców jest tak bardzobrane pod uwagę. Jak zauważyłarektor Akademii Pomorskiej prof. DanutaGierczyńska – żyjemy prawdopodobniew jedynym mieście w Polsce,w którym przeprowadzane są takszczegółowe badania.Mateusz WłodarskiFot. autorKOMENTARZLiczą się z naszym zdaniemJest lepiej! Wyniki ankiety,o której piszemy w bieżącymwydaniu „Zbliżeń”, wyraźniepokazują, że czujemy sięw Słupsku bezpieczniej. Prawie90% respondentów wskazałona wysokie lub raczej wysokiepoczucie bezpieczeństwaw ciągu dnia. Oczywiście gorzejjest po zmroku, ale i tutaj wynikibyły lepsze niż jeszcze roktemu. Czy oznacza to, że żyjemyw mieście, w którym taki ChuckNorris zanudziłby się na śmierć?Z pewnością nie. Badania pokazałybowiem jedynie naszesubiektywne odczucia, a nieobiektywny stan rzeczy.Co, poza suchymi liczbami,da się na podstawie przeprowadzonejankiety powiedziećo Słupsku? Przede wszystkimto, że ważne funkcje sprawująw nim osoby, którym zależyna poznaniu zdania zwykłychmieszkańców. PrzedstawicieleKomendy Miejskiej, Szkoły Policji,Stowarzyszenia „BezpiecznyRegion Słupski oraz pracownicyi studenci Akademii Pomorskiejpodjęli się wspólnie tegodziałania i być może właśnieto jest jednym z największychsukcesów? Dzięki temu ci z nas,do których dotarli z ankietami,mogła poczuć się ważną częściąmiejskiej społeczności. Prawdziwebezpieczeństwo jest bowiembudowane przede wszystkimpoprzez zaufanie. To ostatnienatomiast kształtuje się wtedy,gdy człowiek czuje, iż jego zdanienie jestdla innychobojętne, żektoś czekana szczerośćz jego strony i jest gotowy wyciągnąćz tej szczerości wnioski.Te badania dają poczuciewspółudziału i współodpowiedzialnościza poziom życia nasłupskich ulicach. I choć wielejest jeszcze do zrobienia, cieszyfakt, że policja, przy współpracyz przedstawicielami innych instytucji,nie zamyka się w kręguabstrakcyjnych hipotez i ogólnopolskichdanych.Pozostaje mieć nadzieję, że więcejmieszkańców pozna swojegodzielnicowego. Warto szukać nowychsposobów na to, by integracjamieszkańców miasta z policjantamibyła coraz większa. Inicjatywanie musi wychodzić ze strony samejpolicji. Czy stałoby się coś złego,gdyby to mieszkańcy wpadli na pomysłożywienia wzajemnych kontaktów?Nie sądzę. Tym bardziej, żeczęść z nich mogła już zauważyć,jak ważne jest ich zdanie dla budowaniarealnego poczucia bezpieczeństwaw Słupsku.Do ideału ciągle nam jeszczedaleko. Każdy mieszkaniec Słupskawie chociażby to, którymiulicami lepiej nie wracać z sobotniejimprezy. Miejmy nadzieję,że dzięki wynikom badań, każdysłupszczanin będzie miał świadomość,że nie musi tej wiedzyzachowywać jedynie dla siebie.Mateusz WłodarskiVI Bałtycki Festiwal Nauki w SłupskuNAUKA PRZYJEMNA I POŻYTECZNA29 maja rozpocznie się w Słupsku VI Bałtycki Festiwal Nauki przygotowanyprzez naukowców i studentów Akademii Pomorskiej orazpracowników bibliotek i szkół. Festiwal jest okazją do przekonaniasię, jak fascynującą i zabawną przygodą może być nauka.Choć oficjalne rozpoczęcie imprezyplanowane jest na czwartek29 maja, to już wcześniej będziemożna wziąć udział w przedsięwzięciachzapowiadającychfestiwal. Jedną z tego rodzajuakcji będzie happening pt. „Włoskieimpresje”, który rozpoczniesię 28 maja o godzinie 15. Wtedystudenci z Koła NaukowegoWspółczesnej Myśli Polityczneji Stosunków Międzynarodowychoraz uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego,przebrani w strojez minionych epok, przejdą podkino „Millenium”. Tam odbędziesię przedstawienie związanez kulturą włoską, które następniezostanie powtórzone przy galerii„Podkowa”. Jak zapewnia mgrWojciech Wróblewski, opiekunkoła naukowego, happening reklamujewieczór włoski „Viva Italia”,który rozpocznie się 29 majao 17.30 w holu Wydziału Filologiczno–Historycznego.Będziemożna posłuchać koncertu „Muzykałączy Europę”, skosztować jedzeniaprzygotowanego wedługoryginalnych włoskich recepturczy poznać elementy języka używanegorzez mieszkańców PółwyspuApenińskiego.Sporo do zaoferowania mająpracownicy i studenci WydziałuMatematyczno–Przyrodniczego.W Instytucie Neofilologii przyulicy Słowiańskiej będzie możnazobaczyć wystawę „Matematykauczy i bawi”, a na terenie uczelnianegokampusu otwarty zostanie„Parq Fizyqa”. Mgr KrzysztofHubisz mówi, że celem stworzenianietypowego parku jest obaleniestereotypu, według któregofizyka jest postrzegana jako wyjątkowotrudna i niezbyt ciekawadziedzina wiedzy. Kto zawitado kampusu, będzie mógł wziąćudział w pokazach udowadniających,że zasady rządzące naukamiścisłymi mogą być prezentowanew oryginalny i fascynujący sposób.W parku będą także konkursyz nagrodami oraz wielkich rozmiarówgry logiczne, takie jak naprzykład „Wieża Hanoi”.Piknik Naukowy odbędzie się31 maja na Rynku Rybackim. TeatrKontemplujący wystawi „Białąnoc\ Cogito” – spektakl studenckina motywach prozy Witkacego.Do promocji zdrowego stylu życiaprzyczynią się przedsięwzięciaorganizowane przez pracownikówi studentów Katedry Nauko Zdrowiu.Z okazji Dnia Dziecka dr KrzysztofParzych oraz mgr Aneta Łojekorganizują turystyczną wyprawę„Poszukajmy czarciej miotły i innychtajemnic Parku KrajobrazowegoDoliny Słupi”. Ilość miejscjest ograniczona, dlatego rodziny,które chciałyby wyruszyć nawycieczkę powinny do 19 majazapisać się u Krzysztofa Parzycha,dzwoniąc na numer 0798674595.Mateusz WłodarskiFot. autorPanu Ryszardowi Pałcewyrazy szczerego i głębokiego współczuciaz powodu śmierciMAMYskładają przyjaciele z redakcji “ZBLIŻEŃ”DWUTYGODNIKREGIONALNYNakład: 10000 egz.ISSN 138-0745Wydawca:AUH FOTECH76-200 Słupskal. Sienkiewicza 1/2Druk: AGORA S.A. PiłaRedaktor naczelnaLeokadia LubinieckaSekretarz redakcjiRyszard HetnarowiczRedaguje zespółDyrektor wydawnictwaZbigniew BieleckiOpracowanie graficzneNorbert BednarekIlona Gostyńska-RymkiewiczRedakcja i Biuro Reklamy:al. Sienkiewicza 1/2,76-200 Słupsktel./fax 0598429820,e-mail: redakcja@zblizenia.plwww.zblizenia.plRedakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca.KolportażCzasopismo kolportowane jest w gminachi miastach powiatu słupskiego.Dostępne także w redakcji. Rozpowszechnianieredakcyjnych materiałówpublicystycznych i zdjęć bez zgodywydawcy jest zabronione.www.reklama.slupsk.plwww.fotografia.slupsk.pl


LĘBORK 16 maja 2008II Lęborski Zlot MilitarnyPo raz drugi na lęborskim poligoniezorganizowano II MiędzynarodowyZlot Historycznych PojazdówWojskowych. Grupa zapaleńcówskupiona wokół znanego w branżykolekcjonera Stanisława Mazurka ijego przyjaciół odtworzyła wydarzenianapaści wojsk niemieckichna Polskę z września 1939 roku.Wydarzenia spod Trzebielina byłygłówną atrakcją imprezy. Wojskowypoligon zamienił się w pole walki.Niemieckie transportery staranowałypolskie strażnice graniczne. Kurz,zapach spalonej ropy, efektownewybuchy przygotowane przez grupęsłupskich pirotechników podwodzą Rafała Arszyńskiego przydałyrealizmu tym historycznymwydarzeniom. Na poligonie możnateż było przejechać się czołgiem.Lęborczanie spędzali tu weekend zcałymi rodzinamiStanisław Mazurek, pasjonatmilitariów, mówi: - Jesteśmy grupkązapaleńców i przyjaciół. Ja,Marian Laskowski, Rafał, który robiwspaniałą pirotechnikę. Wspólniesię bawimy. Chcemy w ten sposóbprzybliżyć młodym ludziom najnowsząhistorię. Pokazać jak wyglądałaII wojna światowa. Nie tapokazywana w znanych polskichserialach “Czterej pancerni i pies”czy “Stawka większa niż życie”Dlatego w naszej inscenizacji byłapotyczka graniczna, szpital wojskowy.Szpital wojskowy, do któregozwozi się rannych furmanką.Inscenizację szpitala wojskowegoprzygotowali ludzie z Chełma.Na co dzień chórzyści śpiewającypieśni patriotyczne w stowarzyszeniuChorus Colunensis pod kierunkiemJerzego Hanisza. (BART)Fot. autor


16 maja 2008 SŁUPSKTrzeba zawsze mieć nadziejęŻycie na 102!Tego starszego pana niemal codziennie można spotkać na słupskichulicach. Robi zakupy, spaceruje, rozmawia z sąsiadami...Jak wiele innych osób z jego pokolenia. Jego? Chyba jednak o pokoleniemłodszych, bo Jan Gierwiel niedawno skończył 102 lata!– Kiedy mija się go na podwórku, to aż się człowiekowi wierzyćnie chce, że ma tyle lat – mówi sąsiadka. – Wygląd, zdrowie...Tylko pozazdrościć!A życie wcale nie słało mu różpod nogi. Urodził się 1 kwietnia1906 roku w Kurminach, małejwiosce na terenie ówczesnejcarskiej Rosji (obecnie Białoruś).Nawałnica I wojny światowejominęła okolice Lidy – miejsca,w których dorastał i rozpoczynałdorosłe życie. – Miałem trochęszczęścia, ale i trudnych dni niebrakowało – wspomina Jan Gierwiel.– Najgorsze jednak miałojeszcze nadejść.I rzeczywiście. Przemarszewojsk i zmiany okupantów w czasieII wojny światowej udało sięprzeżyć prawie bezboleśnie.Prowadzone przez pana Jana gospodarstworolne nie ucierpiało.Wtedy, gdy on skupiał się naprowadzeniu gospodarki, żonaJanina współpracowała z polskąpartyzantką. Tak się umówili. Taprzynależność do ruchu oporustała się przyczyną późniejszegonieszczęścia. – Po przejęciu w Lidziewładzy przez sowietów, żonazostała aresztowana – opowiadapan Jan. – Było już po wojnie i ci,którzy chcieli wyjechać do Polskiw jej nowych granicach, musielisię zdeklarować. Ja i mój szwagier– brat żony – od razu powiedzieliśmy,że wyjeżdżamy. Ale trzebabyło wszystko zostawić. Rosjanieżonie wmówili, że jak podpisze, żejest Rosjanką, to cały dobytek jejoddadzą. No i podpisała. A gdzieona tam była Rosjanką?! Z domuAdamowicz, wszyscy Polacy...No i skończyło się na obietnicy!Niemal zaraz po tej deklaracjitrafiła... na zsyłkę. Mąż nawet niewiedział dokąd. Nie zaprzestałdopytywania się również wtedy,gdy w 1945 roku trafił już razemze szwagrem do Siedlec. Wysyłałzapytania do Polskiego CzerwonegoKrzyża, do władz partyjnychi państwowych... Nikt nie potrafił(albo nie chciał) powiedzieć, cosię stało z jego żoną, ale on nietracił nadziei. Czekał i poszukiwał.Spotkali się ponownie po 10 latach.Dopiero od żony dowiedziałsię, że jako zesłana stawiała nowesyberyjskie miasto – w Kraju Omskim.Pan Jan wtedy już od 8 latmieszkał w Słupsku (od 1947 r.).Przy okazji drugiej tury repatriacyjnejsprowadził do Słupska teściów.Pracował na kolei jako nastawniczyi z tego stanowiskaodszedł na emeryturę. Od ponaddwudziestu lat – po śmierci żony– jest sam. Nie mieli dzieci.– Tak się to życie ułożyło. Naszczęście jest jeszcze dalsza rodzina,ale i daleko mieszka. Są jednaksąsiedzi a i na kolei o mnie pamiętają.Tak całkiem sam nie jestem– zapewnia pan Jan.Z dumą podkreśla, że pamiętalio setnej rocznicy jegourodzin nie tylko na kolei, alei w słupskim ratuszu. Pokazujelist gratulacyjny od premiera KazimierzaMarcinkiewicza, wycinkiprasowe...Czy zna receptę na długowieczność?– Nie! Bo ja żyłemnormalnie! Wszystko jadłem,a i popróbować czegoś mocniejszegoteż wypadało... Ale za tozawsze trzymałem się z dala odpolityki! Do żadnej partii nie należałem.Po co się takimi sprawamidenerwować. Trzeba kochać życie!– stwierdza filozoficznie panJan.Ponieważ dopisuje mu pamięć,potrafi bardzo szczegółowoopowiadać o swoich losach.Tych opowieści i wątków starczyłoby...na kilka istnień. A i to niktby nie narzekał, że miał nudneżycie.Ryszard HetnarowiczFot. Zbigniew BieleckiTydzień bibliotekKustosz i inkunabuł na strażywiedzyStowarzyszenie BibliotekarzyPolskich po raz piąty zorganizowałoTydzień Bibliotek podhasłem “Biblioteka miejscemspotkań”. Takim miejscem jestz pewnością Miejska BibliotekaPubliczna w Słupsku, która wychodzącnaprzeciw dzisiejszympotrzebom, zmienia swoje oblicze.Tydzień Bibliotek poprzedzonyzostał Światowym DniemKsiążki. Inkunabuł, kodeks,starodruk, foliał czy wolumenmają prawo do świętowania, sąwszakże ustawicznymi przekaźnikamiwiedzy. Dzień ten zostałoficjalnie uznany przez UNESCOw 1996 roku i obchodzony jest nacałej kuli ziemskiej 23 kwietnia.Książka stanowi i zawsze będziestanowić priorytet w działalnościbibliotek. Tegoroczne majowespotkania w MBP miały charakternie tylko regionalny, ale równieżmiędzynarodowy.Zlot bibliotekarzy powiatusłupskiego7 maja w Miejskiej BibliotecePublicznej w Słupsku, z inicjatywyUrszuli Chojnowskiej, instruktorads. bibliotek, spotkali siędyrektorzy bibliotek publicznychz powiatu słupskiego. Zapoznalisię z założeniami projektu realizowanegoprzez MBP „BałtyckaBiblioteka Cyfrowa – zachowanie,prezentacja i ochrona dziedzictwaPomorza”. Utworzenie pracownidigitalizacji możliwe było dziękidotacji samorządu miejskiegow Słupsku. Dzięki życzliwościBiblioteki Uniwersyteckiej w Toruniuotrzymaliśmy kamerę mikrofilmową(dokumator), a z MinisterstwaKultury i DziedzictwaNarodowego biblioteka otrzymadofinansowanie na zakup specjalistycznychskanerów.Bibliotekarzom bardzo spodobałasię idea tworzenia wspólnejdla całego regionu biblioteki cyfrowej.Utworzenie takiego centrumnie tylko zaspokoi potrzeby informacyjne,zabezpieczy zbiory, alerównież pozwoli na zestawieniei prezentację różnorodnych, leczfizycznie rozproszonych zbiorówregionu, o których istnieniu częstokroćsię zapomina. W gminnychbibliotekach publicznych znajdująsię m.in.: kroniki prowadzone odmomentu założenia instytucji,dzienniki, fotografie, biuletyny,czasopisma gminne oraz najróżniejszedokumenty życia społecznego.Bibliotekarze są otwarcina nowe przedsięwzięcia, dziękiktórym biblioteki stają się małymicentrami informacji. – Wspomnianebiblioteki działają we wszystkichgminach naszego powiatu i todzięki nim możemy pozyskać szereginformacji. Jest ich ogółem 22(razem z filiami). Obsługują rocznieponad 12 tysięcy czytelników.Są częściowo skomputeryzowane.Nie korzystają jednak z jednolitegosystemu bibliotecznego. Byćmoże sytuacja ulegnie zmianiedzięki współpracy z Wojewódzkąi Miejską Biblioteką Publiczną wGdańsku, realizującą projekty zakładająceujednolicenie systemuopracowywania i udostępnianiainformacji w bibliotekach publicznychwojewództwa pomorskiego– mówi Urszula Chojnowska.Tydzień węgierskiMiejska Biblioteka Publicznaw Słupsku gościła byłego AmbasadoraRepubliki Węgierskiej wPolsce Akosa Engelmayera orazobecnego radcę politycznegoAmbasady - Andrása Asztalosa.Akos Engelmayer był pierwszymambasadorem Węgier w Polscew latach 1990-1995 (po demokratycznychwyborach na Węgrzechw 1990 r.). Brał udział w powstaniuwęgierskim w 1956 roku. Od lat60-tych mieszka na stałe w Polsce.Jest etnografem, wykładowcą orazprezesem Wspólnoty Węgrów wPolsce. Akos Engelmayer przedstawiłhistorię muzyki węgierskiej,której uczestnicy spotkania mogliposłuchać.W bibliotece odbyło się takżespotkanie węgierskich gości zuczniami Zespołu Szkół Agrobiznesuw Słupsku. Tematem byłyzwiązki historyczne między Polskąa Węgrami, znaczone wielowiekowąprzyjaźnią łączącą obanarody. Kolejne spotkanie miałomiejsce w II Liceum Ogólnokształcącymim. Adama Mickiewicza wSłupsku. W nowoczesnej czytelnimultimedialnej odbyła się niecodziennalekcja historii na tematpowstania 1956 r. w świadomości.Ta lekcja historii przemówiła domłodych ludzi i miejmy nadzieję,pozostanie w ich świadomości.Licealiści udowodnili, iż posiadająznakomitą umiejętność odbioruprzekazywanej treści. Ponadtoswój niezwykły talent przedstawiłysiostry Niemczyckie, uczenniceII klasy. Zaśpiewały ambasadorowiswoisty „psalm do młodości”.Węgierski piątek miał swój finałw Urzędzie Miasta Ustka. Tematemspotkania była węgierskamuzyka i folklor. Gości przywitałzespół roztańczonych przedszkolakówz przedszkola nr 1,prezentujący kulturę kaszubską.Po wystąpieniu Akosa Engelmayerarozgorzała dyskusja na temattożsamości narodowej oraz praktycznejwymiany kultur.Kiermasz Starej KsiążkiW kruchcie dawnego kościołaśw. Mikołaja, a dzisiejszej Miejskiej BibliotekiPublicznej, zorganizowanoKiermasz Starej Książki. Inicjatoremjest Miejsko-Powiatowe Koło StowarzyszeniaBibliotekarzy Polskichw Słupsku. Od 12 do 16 maja w godz.11 – 17 można nabyć za symboliczną„złotówkę” książki z najróżniejszychdziedzin. Nie zabraknie literatury dladzieci i młodzieży, literatury pięknejdla dorosłych oraz książek popularnonaukowych.Książki w większościpochodzą z darów. Można odkryćswoiste perełki.Danuta Sroka(dansrok@gmail.com)


REKLAMA 16 maja 2008


16 maja 2008 USTKA Ustkę widzi nowoczesnąNowa promenada, nowoczesne hotele, przebudowane ulice, miejsc parkingowych pod dostatkiem,piękny port, skomunikowana wschodnia i zachodnia strona miasta – to pomysły biznesmena JerzegoMalka, szefa Morpolu, na Ustkę. Jerzy Malek pokazał wizję miasta ustczanom na stronieinternetowej. Liczy, że znajdzie poparcie u mieszkańców, bo – jak mówi – skostniałych urzędnikównie jest łatwo przekonać do zmian.Kim jest Jerzy Malek? DoUstki przyjechał z Australii.Wcześniej mieszkał w Kanadzie.Pochodzi ze Szczecina. W Duninowiepod Ustką zbudowałpotężny zakład przetwórstwałososi. Ale to nie jedyna firmabiznesmena. Jest bodaj największympracodawcą w regionie.Zatrudnia ponad trzy tysiąceosób. Kupił 20 hektarów ziemi,Centrum na postoczniowych terenachw tym zlikwidowaną usteckąstocznię i stary spichlerz zbożowyw porcie. Chce budować, alewciąż trafia na bariery. Najgorsze– jego zdaniem – są te mentalnei urzędnicze. A on jest wizjonerem.Mógłby osiąść na laurach,bo niczego mu nie brakuje. Aleto niespokojny duch, prze doprzodu. Nie ma się więc co dziwić,że denerwuje go inercja,obojętność, opieszałość. Nibyjest właścicielem gruntów, alenie może na nich budować, boalbo nie ma aktualnych planówzagospodarowania przestrzennego,albo są akurat zmienianelub w trakcie tworzenia. Tymczasempieniądze uciekają doinnych miast. – Dziś inwestorzylokują się albo w wielkich miastach,albo nad morzem – mówibiznesmen. – Trzeba wykorzystaćtę szansę, a nie czekać nanie wiadomo co – zżyma się.Jasne, że trzeba! Tym bardziej,że biznesmen zamierza ściągnąćdo miasta kapitał wartościmiliarda złotych! To mniej więcejdwadzieścia rocznych budżetówUstki!Wizję Ustki według Malkamożna obejrzeć na stroniehttp://morpol.pl/ lub wejść poprzezforum oficjalnej stronymiejskiej www.ustka.pl. Oboknowoczesnych propozycji znajdująsię fotografie tych samychNowe molo i promenadamiejsc dzisiaj. Kontrast dosłowniebije po oczach. Na forumrozgorzała już ostra dyskusja.Jedni zachwycają się pomysłamibiznesmena, drudzy wręczprzeciwnie. Najważniejsze jednak,że prezentacja spotkała sięz ogromnym zainteresowaniem,nie zaś z obojętnością. To oznacza,że i władze miasta nie będąwobec niej obojętne. – Wszystkiepropozycje, które są korzystnedla miasta, weźmiemy poduwagę. Zapewniam, że urządnie będzie hamulcowym, jakuważa pan Malek – przekonujew imieniu burmistrza rzecznikJacek Cegła.Nieoficjalnie w urzędzie mówisię, że za wizją Jerzego Malkakryje się chęć zysku. Chce, żebypowstał plan zagospodarowaniapod jego potrzeby i żeby mógłsprzedać swoje hektary dziesięćrazy drożej, niż kupił – usłyszeliśmyod jednego z urzędników.Skoro tak, to nasuwa się pytanie,dlaczego urząd nie kupiłterenów po stoczni? Akurat gdyje sprzedawano, w miejskiej kasiebyły pieniądze ze sprzedażydziałek przy ul. Wczasowej. Terazto miasto mogłoby sprzedać tenteren i zarobić, a nie zazdrościćMalkowi.(LL)Przedsezonowa gorączkaRozmowa z Piotrem Wszółkowskim, naczelnikiem Wydziału Promocji Urzędu Miejskiego w Ustce.Szacuje się, że na pierwszymajowy weekend do Ustki zjechałokilkanaście tysięcy turystów.Możemy te cztery wolnedni potraktować jako próbęgeneralną przed sezonowymszczytem?− Tak, choć z zastrzeżeniem,że część imprez adresowana byław pierwszym rzędzie do mieszkańców,co oczywiście na znaczy, że niemogą uczestniczyć w nich goście.Wręcz przeciwnie. Sam widziałem iluturystów wybrało się na festyn i naspotkanie z Anną Seniuk do DomuKultury. Sporo ludzi chętnie korzystaz możliwości nawet krótkiego wypoczynku.Dlatego będąc radnymwnioskowałem do władz PKP o uruchomieniena czas świąt majowychspecjalnych połączeń kolejowychz naszym miastem, aby umożliwićdogodne połączenie tym, którzy niemają aut lub nie chcą nimi jechać.Niestety, nie udało się. A szkoda.Na jakim etapie są przygotowaniado sezonowego szczytu?− Jesteśmy już prawie gotowi.Royal Baltic z gwiazdkamiW Ustce jest wiele obiektów oferujących noclegi. Jednak tylkoniektóre mogą się poszczycić gwiazdkami świadczącymi o ichstandardzie. Najwięcej gwiazdek ma hotel “Lubicz”. Wkrótceprzybędzie mu poważny konkurent.Już na 1 lipca planowane jestotwarcie nowego hotelu RoyalBaltic przy ul. Wczasowej, czyli wuzdrowiskowej części miasta. Jegowłaścicielami są Małgorzata i WaldemarBurzyński, właściciele siecisklepów i hurtowni Rarytas-Pol.W nowym hotelu jest sześćdziesiątpokoi jedno i dwuosobowychoraz dwa apartamenty. Są też dwierestauracje. Swoją architekturąobiekt nawiązuje do szachulcowejzabudowy usteckiej starówki.Teraz właściciele rozpoczynająstarania o gwiazdki – jeszcze niewiadomo: trzy, a może cztery?Jesienią ruszy druga częśćhotelowej inwestycji. Znajdziesię w niej basen oraz urządzeniado kompleksowej odnowy biologicznej.(LL)Fot. Zbigniew BieleckiJeszcze tylko kilka sierpniowych imprezwymaga dodatkowych uzgodnieńi doprecyzowania, na przykładświęto ulicy Marynarki Polskiej.Ile ma pan pieniędzy na promocjęUstki?− Za mało. Na organizację wszystkichimprez mamy nieco ponad 400tysięcy złotych. Do tego 200 tysięcyna wszelkiego rodzaju wydawnictwa,spoty reklamowe, udział w targachturystycznych. To nie są kwotypozwalające prowadzić promocję naodpowiednim poziomie.Trudno mi się zgodzić z panem.Gdyby pieniędzy było rzeczywiściemało, to miasto niewydałoby, jak sądzę, 200 tysięcyzłotych na jedną imprezę – FestiwalSztucznych Ogni.− Cóż, muszę przyznać, że zabrakłokonstruktywnej dyskusji na tematzasadności organizacji niektórychimprez, a co za tym idzie kosztów.Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie,czy organizować jedną imprezęza 200 tysięcy, czy lepiej cztery po 50tysięcy. Jeśli o mnie chodzi, to takąsytuację zastałem. Dyskusje bowiemnależy prowadzić jesienią, a nie napoczątku roku, kiedy zostałem naczelnikiemwydziału.Myślę, że warto się także zastanowić,na ile pokaz sztucznychogni jest obecnie atrakcyjnyi czy cały ciężar tej imprezypowinni dźwigać usteccy podatnicy.− Jest to impreza, która ma jużswoją tradycję, a Ustka jest z niąutożsamiana. Część turystów przyjeżdżawyłącznie ze względu na tenfestiwal. Z drugiej jednak strony spotykasię on również z krytyką. Dlategow tym roku miasto bardziej, niżdo tej pory, włącza się w jego organizacjęi kontrolę wydatków. Myślę, żezaowocuje to obniżeniem kosztów.Skróciliśmy czas festiwalu z czterechdo trzech dni. Odchodzimy od formułynagrody głównej – 10 tysięcy dolarówz dwóch względów: po pierwszenie jest ona wysoka, po drugie przysześciu strzelających postanowiliśmypodzielić pieniądze równo międzynich. Wcześniej uczestnicy skarżylisię, że nie mają środków na dobremateriały pirotechniczne z Hiszpaniiczy z Włoch i używają chińskich, coobniża jakość pokazu.Czy w tym roku w programiesą nowe propozycje, których niebyło do tej pory?− Wracamy do niektórych dobrychtradycji. Już w czerwcu organizujemyogólnopolski plenermalarski. Przyjadą do nas najwybitniejsiartyści z całego kraju. Plonempleneru będą dzieła, które następniewyeksponujemy w naszym mieście.Wraca do nas finał ogólnopolskichmistrzostw Polski w piłce plażowej.To propozycja dla ludzi aktywnych.Będzie też cykl ośmiu imprez dla najmłodszych.Wracamy do promocjimunduru i do organizowania przysięgimarynarskiej w porcie. Po razpierwszy w naszym mieście NowyTeatr ze Słupska wystawi dwukrotnie“Zemstę” Fredry na dziedzińcuusteckiego ratusza. Uznaliśmy, żepromenada nie jest odpowiednimmiejscem do wystawiania sztuk. Myślimyteż, aby w przyszłości organizowaćkoncerty kameralne na placuWolności. Po trzech latach wraca zlotmotocyklowy. Będzie też inna imprezamotoryzacyjna, podczas którejmiłośnicy aut zobaczą sławne osobyi ich wspaniałe auta. Szczegółówi nazwisk na razie zdradzić nie mogę.Przygotowaliśmy też ofertę dla młodych.Miasto będzie organizatoremimprezy rockowej “WARHEAD 2008” .Ma przyjechać z Wielkiej Brytanii grupa“UK SUBS”, która zagra z polskimizespołami. Może jeszcze nie w tymroku, ale chcę zaproponować turystompoznanie ustczan zasłużonychw różnych dziedzinach, znanych nietylko w naszym mieście. Na przykładBogdana Kaszubę, miłośnika kulturystyki,sędziego klasy światowej czyKrzysztofa Piechotę i jego muzykęszantową.Po raz pierwszy Ustka zdecydowałasię na kampanię reklamowąmiasta na antenie TVN 24.Jakich efektów pan oczekuje?− Promocja jest działalnością niezbytwymierną, więc trudno mi dziśpowiedzieć ilu turystów w związkuz tym do nas przyjedzie. Myślę, żenajszybciej ocenią to gastronomicy,handlowcy, właściciele miejsc noclegowych.Od lat wszyscy zajmującysię turystyką narzekają na zbytkrótki sezon. Tymczasem imprezażegnająca lato jest już w sierpniu,choć w kalendarzu trwa onodo 21 września. To znaczy, żeustczanie sami sobie skracająsezon.− Część turystów woli przyjechaćpo sezonowym szczycie, kiedy niema juz hałaśliwych imprez. Oni świadomiewybierają czerwiec czy wrzesień.Druga sprawa – to początekroku szkolnego, który niejako wymuszaramy sezonu.Czy Ustce potrzebna jest promocja?− O, tak! Konkurencja nie śpi.Sama pogoda, plaża i morze, to dziśza mało. Turyści oczekują znaczniewięcej.Rozmawiała:Leokadia LubinieckaFot. Zbigniew Bielecki


SŁUPSK16 maja 2008Liderzy pomorskiej gospodarki - “Biznesmen Roku 2007”Gert Flodkvist ze statuetką zwycięzcyDo najstarszych i najbardziej prestiżowych biznesowychkonkursów w Polsce należy plebiscyt o tytuł “BiznesmenaRoku” w województwie pomorskim. W tym rokuorganizowany był po raz czternasty, a jego gala odbyłasię 9 maja. Najlepszym spośród dziesiątki wyróżnionychstatuetkami, a tym samym “Biznesmenem Roku 2007”został Gert Flodkvist, prezes zarządu Scania ProductionSłupsk SA– Gośćmi honorowymi gali byliprezydent Lech Wałęsa i senatorEdmund Wittbrodt – mówi SylwesterWojewódzki, wiceszefsłupskiej Scanii. – Z uznaniemmówili o dokonaniach pomorskiejgospodarki. Podkreślali takżeudział w nich właścicieli i menedżerów.Szczególnie miło było słyszećsłowa uznania kierowane podadresem naszej firmy i jej szefa.Ideą plebiscytu jest nagradzaniewybitnych osiągnięć gospodarczychszefów i właścicielifirm różnej wielkości – od małychpo duże. Organizowany on jestprzez Konwencję PrzedsiębiorcówWojewództwa Pomorskiego.Rangę plebiscytu podnosi takżefakt objęcia nad nim honorowegopatronatu przez marszałkaSenatu Bogdana Borusewicza.Laureatów wybiera ponad 30-osobowe jury, w którego składwchodzą m.in. wojewoda pomorski,prezydenci miast, dyrektorzybanków, przedstawicieleorganizacji gospodarczych, politycy,biznesmeni i przedstawicielemediów. Jury wyłania tzw. złotądziesiątkę, która honorowanajest brązowymi statuetkami orazdyplomami uznania od prezydentaEP i premiera.Kolejnym etapem jest wyłonieniespośród dziesiątki tegojednego, najlepszego, któryotrzymuje tytuł “BiznesmenaRoku” i specjalną statuetkę. Tegowyboru dokonuje specjalne jurypowołane już podczas samejgali. Podczas tegorocznej galiobradowało ono pod przewodnictwemJana Kozłowskiego,marszałka województwa pomorskiegoi jako zwycięzcę wskazałoGerta Flodkvista.Uroczyste spotkanie i wręczeniehonorów odbyło się w gdańskiejrestauracji “Cristal”. SzefScanii był gorąco oklaskiwanyzarówno przez biznesowychkonkurentów do tego tytułu jaki organizatorów oraz honorowychgości. Statuetkę dla najlepszegoz najlepszych odebrał z rąksenatora Wittbrodta i marszałkaKozłowskiego.W historii plebiscytu jest to dopierodrugi tytuł, który trafił do rąkprzedstawiciela słupskiej gospodarki.Przed trzema lata statuetkazwycięzcy wręczona została MaciejowiFedorowiczowi, prezesowiGino Rossi. (hrk)Fot. Sylwester Wojewódzki


16 maja 2008 SŁUPSK Flaga Słupska na szczycieUczestnicy wyprawyW słupskim ratuszu odbyło siępodsumowanie wyprawy “VectraAconcagua Expedition 2008”, którejcelem było zdobycie szczytuAconcagua w Andach. Pomysłodawcą,kierownikiem i głównymorganizatorem wyprawy w Andybyła Aneta Łojek, doktorantkaAkademii Pomorskiej w Słupsku.W wyprawie uczestniczyły jeszczeAnkieterzy na ulicach i w domachKierowco, wypowiedz się!Zarząd Dróg Miejskich w Słupsku będzie przeprowadzał badaniaankietowe wśród kierowców oraz mieszkańców miasta. Posłużąone opracowaniu „Studium techniczno – ekonomicznegorozwoju ulic miasta Słupska do roku 2020”. Studium pozwolina określenie hierarchii inwestycji komunikacyjnych w mieściew oparciu o istniejące i prognozowane natężenie ruchu na głównychulicach. Będą to pomiary przeprowadzane wśród kierowcówwjeżdżających do miasta jak również wśród mieszkańcówmiasta w domach.− W związku z badaniamimogą wystąpić pewne zakłócenia,gdyż badania związanebędą z zatrzymywaniem pojazdówi przeprowadzaniem krótkich,jedno – dwuminutowychwywiadów na temat odbywanejpodróży uprzedza MałgorzataKowal z biura prasowego prezydentaSłupska. – Punkty będąspecjalnie oznakowane. Na odcinkachdróg objętych pomiaramidozwolona prędkość będzieograniczona, a pojazdy jadącew kierunku miasta, będą zatrzymywaneprzez funkcjonariuszypolicji – dodaje.Pomiary wykonywane będą nanastępujących odcinkach dróg :27 maja w godzinach 6 – 16• na wlocie drogi z Darłowa –3 Maja – na pętli autobusowej,• na wlocie drogi nr 213 z Łeby – ulicaKaszubska – przed ulicą Drzymały,• na wlocie drogi nr 21 z Poznaniado Kobylnicy – na wlocie ulicyGłównej,• na wlocie ulicy Grunwaldzkiejz SSSE przed ulicą Leszczyńskiego.Wolność pod znakiem pingwinaNa terenie Słupska można znaleźć plakaty, zachęcające do „uwolnieniaswojego komputera” i wyboru wolnego oprogramowania, oznaczonegosymbolem pingwina. Pod tymi hasłami podpisuje się Słupska GrupaUżytkowników Linuxa – SLUG (ang. Slupsk Linux Users Group). Kim sąci ludzie i o co im chodzi?Piotr Chwał, Krystian Świętyi Grzegorz Kowalczyk to przedstawicieletej grupy. Krystian studiujeinformatykę w Koszalinie, a Piotri Grzegorz pracują w słupskichsklepach komputerowych. Abypopularyzować system operacyjnyLinux, postanowili złączyć siłyi utworzyli SLUG.Pierwsza taka grupa powstaław Słupsku w sierpniu 2001 r. i liczyła12 osób. Dziś z dawnego składupozostały tylko dwie osoby, resztastudiuje i pracuje poza Słupskiem.Jednym z nich był Arkadiusz Bednarczyk,dziś redaktor naczelnyi założyciel strony internetowejLinux.pl. – To dla nas zaszczyt– stwierdza Grzegorz. Członkowiegrupy są świadomi trudności organizowaniatakich przedsięwzięćw mieście tak małym jak Słupsk,w którym nie ma wydziału informatyki,a i grono studentów jestmniejsze niż chociażby w Szczecinie,gdzie grupa jest całkiem spora.– Mamy nadzieję, że po planowanychna okres wakacji warsztatach,ilość słupskich sympatyków Linuxasię zwiększy, choć nie zamierzamynikogo do niczego zmuszać – przekonujeKrystian. Jak pojawili sięw tym środowisku? Odpowiedzielina ogłoszenie założycieli pierwszejgrupy, dlatego, że jak zauważyłPiotr, wiedzę można zdobyćprzez kontakt z innymi, bardziejdoświadczonymi osobami. Takbyło w jego przypadku. Z brakudoświadczenia nie najlepiej wyszłatrzy osoby: Gabriel Batkiewiczz Nowego Targu, Maciej Knutelskiz Międzyrzecza i Tomasz Marekze Stronia Śląskiego. Uczestnicytrwającej miesiąc wyprawyłączyli prace badawczo-naukowąz wyczynem wysokogórskim.Spotkanie w ratuszu było okazjądo zaprezentowania zdjęć,które powstały podczas zdobywanianajwyższego szczytu AmerykiPołudniowej oraz podziękowaniasponsorom, którzy wsparli wyprawę.Przed rozpoczęciem ekspedycjiA. Łojek otrzymała odprezydenta Macieja Kobylińskiegoflagę Słupska, ale – z powoduniesprzyjającej pogody i perypetiizdrowotnych – nie mogła zatknąćjej osobiście na tym andyjskimszczycie. Uczynili to M. Knutelskii T. Marek. (hrk)28 maja w godzinach 6 – 16• na wlocie drogi nr 6 ze Szczecina– przed Bolesławicami – początekterenu zabudowanegow km 203+200,• na wlocie drogi nr 210 z Ustki– ulica Portowa – na odcinku pomiędzygranicą miasta a fabrykąokien,• na wlocie drogi nr 6 z Gdańska– ulica Gdańska – przed zjazdemdo biurowca Zarządu DziałkowcówPolskich,• na wlocie drogi nr 210 z Unichowa– ulica Bohaterów Westerplatte– na odcinku 250 m odtzw. „drogi czołgowej”.Do losowo wybranych mieszkańcówmiasta dotrą ankieterzy– studenci Wyższej HanzeatyckiejSzkoły Zarządzania w Słupsku.Od 15 do 19 maja będą roznosićankiety. Objaśnią sposób ichwypełniania z prośbą aby informacjedotyczyły wyłącznie dnia20 maja (wtorek). Od 21 maja br.ankieterzy będą zbierać wypełnioneankiety w umówionychwcześniej miejscach. (LL)pierwsza próba organizacji warsztatówdwa lata temu. – Terazjednak mamy większą wiedzę – zapewniajączłonkowie grupy.Dlaczego tak bardzo chcą przekonaćinnych do stosowania systemuLinux? Ma on, jak twierdzą,wiele zalet: jest prosty w użyciu,bezpłatny, działa szybciej. Jest to systemoprogramowania, w któregotworzeniu może brać udział każdyużytkownik. Chcieliby zainteresowaćLinuxem jak największa liczbęosób, zarówno tych, którzy znająsię na zagadnieniach informatyki,jak i tych kompletnie „zielonych”.Chcą również walczyć z błędnymipoglądami na temat tego systemu:– Niektórzy ludzie boją się Linuxa,Wsparcie z licytacjiPrezydent Kobyliński przekazał symboliczny czek paniom zestowarzyszeniaSymboliczny czek na 80 tys.zł odebrały od Macieja Kobylińskiego,prezydenta SłupskaCelina Piask, prezes i AnnaKloskowska, skarbnik StowarzyszeniaChorych na StwardnienieRozsiane w Słupsku. Jestto kwota, którą uzyskano z licytacjiw czasie VI CharytatywnegoBalu Prezydenckiego, jakiodbył się 2 lutego w słupskimratuszu. Na sumę tę złożyło sięm.in. 30 tysięcy złotych za kopięBursztynowego NiedźwiadkaSzczęścia, którą kupił AndrzejSzerszyński, biznesmen z Trójmiasta.bo kojarzą go z DOS-em: czarnymekranem do wklepywania komend,natomiast on się przez lata rozwinął– zauważa Piotr, a Grzegorz dodaje,że rozwija się on na pewno szybciejniż Windows. –Niektórzy myślą, żenim gruby schudnie, to chudy umrze,ale to nieprawda. – Pierwszym na toprzykładem jest fakt, że na Linux przechodząChiny – dorzuca Piotr. Dodajeprzy tym, że również w Słupskuna Linuxie pracuje spora część kafejekinternetowych, komputeryw Urzędzie Miasta czy w UrzędziePracy, a także w wielu szkołach, naczele z Akademią Pomorską. Firmomudostępnili miejsce na swojejstronie, gdzie mogą one ogłaszać,że używają Linuxa. Starają się takżePieniądze na konto Stowarzyszeniaprzelano już wcześniej.Posłużą one zakupowi uniwersalnegogabinetu usprawnianialeczniczego tzw. UGUL oraz sfinansowaniubieżącej działalnościStowarzyszenia. Skupia onow naszym mieście 120 osób.Wszystkie dotychczasoweedycje Charytatywnego BaluPrezydenckiego, organizowanez inicjatywy prezydenta Kobylińskiegoprzyniosły około 220tysięcy złotych na rzecz różnychinstytucji charytatywnych, którepotrzebowały finansowegowsparcia. (hrk)Dzień zwycięstwanad faszyzmem8 maja, w 63. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej,na terenie 7. Brygady Obrońców Wybrzeża w Słupskuodbyły się uroczystości upamiętniające ten radosny dzień.W uroczystościach udział wzięły władze państwowe, samorządowe,parlamentarzyści, kombatanci, wojsko, policja,harcerze, młodzież szkolna, organizacje społeczno– polityczne, mieszkańcy miasta.Dowódca uroczystości złożyłmeldunek dowódcy garnizonu,który dokonał przeglądu pododdziałówi oddał honory sztandaromkombatanckim. Następnieodbył się apel poległych i oddaniesalwy honorowej, po czymdelegacje złożyły kwiaty przedpomnikiem Żołnierza Polskiego, atakże w innych miejscach pamięcinarodowej na terenie Słupska.(LL)pomagać osobom, które z użytkowaniemsystemu mają problemyw dyskusji na istniejącym na stroniehttp://linux.slupsk.pl forum dyskusyjnym.Chętnym rozdają równieżsystem Linux za darmo. – Jeżeli ktośma pieniądze na oprogramowanieza 2 tysiące złotych i system operacyjnyza 500 złotych, to niech je kupi,ale my wolimy zaoszczędzić 2500 zł.Tym bardziej, że coraz więcej firmkorzysta z tego systemu, tak więcznając Linuxa będzie łatwiej znaleźćpracę – przekonuje Piotr. Może więcwarto zainteresować się możliwościami,jakie daje ten system operacyjny,i skontaktować się ze SłupskąGrupa Użytkowników Linuxa?Mirosław Kulka


10SŁUPSK/REKLAMA 16 maja 2008Artysta kabaretowy opowiadaCzytelnikom “Zbliżeń”o programie z grupą“Kabareciarnia” oraz o swoimpowrocie na scenę.Czy młodzi ludzie, z którymipan teraz występuje, inspirująpana?Momentami denerwują mnie poprostu.( śmiech)Daje się we znaki różnica pokoleń?O tak! Ale cenię ich - przedewszystkim za entuzjazm, za chęć robieniaczegoś wiarygodnego. W sensieartystycznym raczej jestem dinozaurem,a teraz, wracając na scenę,nie chciałem odcinać tylko kuponówz mojej popularności w PRL, dlategozwiązałem się z tymi młodymi ludźmi.Nie ma szkół uczących sztuki kabaretowej,więc przekazuję im swojedoświadczenia. Jako ich profesor,nie tylko „rzucam” im polecenia wZ Zenonem Laskowikiem rozmawia Edyta Paszko.Najtrudniej żonę rozbawićgarderobie, ale też sam wychodzęna scenę, by mogli zobaczyć jak jazagrałbym dany skecz.Podkreśla pan, że w skeczachgłównie chodzi o przedstawienieprawdy. Jak to rozumieć?Trawestuje tutaj odkrycie Erazmaz Rotterdamu, który w swojej„Pochwale głupoty” stwierdza, żeprawda ma dziwną moc rozweselania.Chodzi mi o tę prawdę, którąnoszę głęboko w sobie. Powiedzmy,że jestem strasznie niecierpliwy i natym buduję skecz. Jeśli będzie onautentycznie oparty na mojej niecierpliwości,a na scenie zobaczą toludzie, którzy posiadają taką samącechę i podobnie się zachowują, tobędą „ryczeć ze śmiechu” - bo to jestprawda! Kiedy do tej prawdy docieram,okazuje się, że to nie tylko mojaprzywara, a nasza wspólna, ludzkasłabość. Myślę, że właśnie taka sztukama wymiar leczniczy, czy oczyszczający– zgodnie z hasłem - śmiech tozdrowie.Jaka jest pańska metoda narozśmieszanie? Czy korzystapan z wcześniejszych doświadczeń,pomysłów?Intuicyjnie staram się wyczuć, cowziąć na warsztat i pokazać. Jeśli siękocha kabareciarstwo, przygotowującprogram, trzeba dobrać się jakośdo ukrytego w widzu dziecka. Żebyto dziecko rozśmieszyć potrzebne sąświeże pomysły, oryginalne skojarzenia.Mnie słowo rozrywka kojarzy sięz czymś, co rozrywa od środka i wybuchaśmiechem, prawdą. Jeśli pomysłutrzymany jest w odpowiednimtempie i osadzony w prawdzie, to oto właśnie chodzi! W sztuce kabaretowejnajtrudniejsza jest umiejętnośćnatychmiastowego zaistnieniana scenie i sprowokowania reakcjiwidza. Mamy w Poznaniu taką „scenępoligonową”, gdzie zbieramy 100- osobową publiczność. Dzięki ichreakcji dowiadujemy się, które skeczesą czytelne dla widza, a potemsiadamy i dopracowujemy programz przeznaczeniem na dużą scenę.Czy codzienność też wypełniapan humorem?Najtrudniej żonę rozbawić, wiadomo.Wstanie lewą nogą i trzebacoś wymyślić - to najlepsza szkołaodgrywania komedii. Nie jestemtakim stricte śmieszkiem, po prostudużo rzeczy mnie boli. Komik płacześmiechem. Jego wnętrze nastawionejest na idealizm, a odnosi wrażenie,że jest coraz bardziej od niego oddalony.Stąd frustracje, które odreagowujędowcipem w konfrontacji z widzem.Gdybym był wszechmocny, toten świat inaczej bym poprzestawiał:słońce z drugiej strony bym porobił,gwiazdy inaczej by świeciły. (śmiech)Nadal lubi pan pożartować zpolityki?Lubię drobne aluzje, typu – nieobrażaj się, bo zostaniesz prezydentem.Każde dowcipy mnie bawią, jeślisą niebanalne, a nie takie gazetowo- medialne. Najlepsze są te, któreprzychodzą do głowy spontanicznie,na scenie, w improwizacji. Gdyby nakońcu naszego występu wręczononam tulipany, to pewnie zapytałbym- czy to Maria? Taka myśl mi zaświtała.No ale dostaliśmy róże.Ma pan wśród polityków jakiegośulubionego „wesołka”,którego może kiedyś chciałbypan sparodiować?Postacią najbardziej kabaretowąbył dla mnie Jan Maria Rokita. Teraz,taką osobą, powiedziałbym, impulsywną,ze względu na swoje riposty,jest Stefan Niesiołowski. Niespotykanyshow robi w polityce JanuszPalikot, ale to, co komikowi na sceniewychodzi, politykowi nie powinno.Polityka to smutny świat.Największą popularnośćzdobył pan chyba w kabarecie„Tey”. Czy myśli pan o powtórcetej współpracy bądź nowychprogramach kabaretowych z innymiartystami?Tutaj akurat wywołała pani ducha.Właśnie spotkałem się z HaniąBanaszak, ze Zbyszkiem Górnymi z innymi poznańskimi artystami.Zrodziła się propozycja stworzeniajakiejś wspólnej bohemy, co zintegrowałoby nas w Poznaniu. Możesię coś z tego wyklarować.Dlaczego zdecydował się panwrócić na scenę?Chciałem znowu trochę powstrząsaćśmiechem, pooddychaćwidownią i odpowiedzieć sobie nakilka pytań: czy talent komika, totylko to, co sam intuicyjnie czuję, czyodczuwają to też osoby z zewnątrz.Czy bez dopingu dam sobie radę wkabarecie. Alkohol ma moc kreacyjną- sprzyja egocentryzmowi aktorana scenie i pomaga skoncentrowaćna sobie uwagę widza. 16 lat nie miałemalkoholu w ustach i dzięki temupowraca do mnie teraz wszystko to,o czym marzyłem - żeby grać etiudysceniczne. Obawiałem się, czy mi sięuda. Kiedy po raz pierwszy po długiejprzerwie wystąpiłem na scenie, cośwe mnie drgnęło. Myślę, że poszłodobrze, dlatego teraz odważnie kroczędalej. Zgodnie z sugestią WojtkaMłynarskiego chciałbym zostać wkabarecie... „dopóki płaszcz w szatnipozostał przedostatni”. Szczerze mówiącczekam na tę chwilę.Czy lubi pan odwiedzać Pomorze?Jestem zakochany w morzu i wmojej małżonce, która pochodziwłaśnie znad morza, z Gdyni. Nie wyobrażamsobie, żebyśmy chociaż razw roku nie przyjechali nad Bałtyk.Żona odegrała w pana życiuważną rolę…Tak. Największą. Gdybym miałinną małżonkę, byłbym chyba z 500razy rozwiedziony. Wiele wiary wewłasne siły dała mi też córka, którasama miała odwagę pokonać wielkąbarierę i w tej chwili jest doktoremneuropsychologii w Stanach Zjednoczonych.Jestem z niej bardzo dumny.Jak pana kobiety przyjęły panadecyzję o powrocie na scenę?Córka się zastanawiała, czy todobry pomysł, ale kiedy zobaczyłakilka spektakli spodobało jej się. Nieze wszystkim się zgadza, ale zaakceptowałato i jest ok.Fot. Zbigniew Bielecki


16 maja 2008 REKLAMA 11


12POWIAT SŁUPSKI 16 maja 2008Absolutorium za budżetZarząd jednogłośnie otrzymał absolutoriumXIX sesja Rady Powiatu Słupskiegoprzebiegała pod znakiemsprawozdań, z którychnajważniejsze dotyczyło wykonaniaprzez zarząd budżetupowiatu za 2007 rok.Budżet został uchwalonyw następujących kwotach: dochody– 57.251.905 zł, wydatki– 55.126.267 zł, nadwyżka– 2.156.638 zł. Na koniec roku,w wyniku zmian, budżet tenukształtował się na poziomie:dochody – 61.837.540 zł, wydatki– 59.160.882 zł, nadwyżka– 2.676.658 złKomisja Rewizyjna rady poanalizie wykonania budżetuzłożyła wniosek o udzielenie zarządowipowiatu absolutorium.Przewodniczący komisji ZbigniewStudziński, uzasadniającwniosek powiedział: – Zaplanowanedochody wykonano w 98,4%, przy czym wzrósł udział dochodówwłasnych. Pozwala to nawiększą samodzielność finansowąpowiatu. Planowane wydatkizrealizowano na równie wysokimpoziomie – 97,4 %.-Przez cały rok 2007 gospodarowanośrodkami budżetowymibardzo rozsądnie i oszczędnie– mówił Z. Studziński. Wobec takpozytywnej oceny radni jednogłośnieudzielili absolutoriumzarządowi.Podczas dalszej części obradradni przyjęli sprawozdaniez działalności Powiatowego CentrumPomocy Rodzinie za 2007rok oraz sprawozdanie z realizacji“Programu współpracy powiatusłupskiego z organizacjamipozarządowymi za 2007 rok”.Radni podjęli także uchwałyRowerem na festiwalKlub Turystyki Rowerowej no-rekreacyjna dla średnio zaawansowanych„Bezkres” Stowarzyszenia Turystyczno-Sportowegorowerzystów„Ustka” do Sławna liczy 34 km. Zbiórka ioraz Ośrodek Sportu i Rekreacjiw Ustce zapraszają w niedzielę,17 maja, na wycieczkę rowerowądo Sławna na 40. FestiwalOrkiestr Dętych. Trasa turystycz-zapisy w dniu wycieczki o godz.9 na terenie OsiR-u w Ustce, ul.Grunwaldzka 35, a wyjazd na wycieczkęo godz. 9.10.Mieczysław NyczBajka o gwiazdachZarząd Stowarzyszenia „Ustecki Uniwersytet Trzeciego Wieku-Żyj Kolorowo” zaprasza na premierę sztuki pt. „Bajka ogwiazdach”, w której jako aktorzy wystąpią słuchacze UsteckiegoUTW.Przedstawienie jest podsumowaniem50-godzinnych warsztatówteatralnych, które odbyłysię w ramach projektu „Jacek iAgatka” dofinansowanego przezPolsko-Amerykańską FundacjęWolności. „Bajka o gwiazdach”Wincentego Fabera w reżyseriiUrszuli Szydlik-Zielonka z TeatruWładca Lalek ze Słupska, to pełnapoezji, piosenek oraz festiwalowejprzebojowości satyradzisiejszego życia przeznaczonadla publiczności w wieku od 5do 102 lat.Zapraszamy do sali widowiskowejDomu Kultury w Ustceprzy ul. Kosynierów 19 w poniedziałek,19 maja br. na godz.12.(LL)w sprawie finansowego wsparciaprzez gminy inwestycji na drogachpowiatowych. Są to gminy:Damnica (droga w Łebieniu),Główczyce (droga w Rumskuoraz Pobłocie-Wiklino), Kobylnica(ul. Witosa), Słupsk (droga Jezierzyce-Rogawica),Smołdzino(droga Smołdzino-SmołdzińskiLas), Ustka (ul. Bałtycka w Rowachoraz droga Wytowno-Bydlino).Jest to wynik wcześniejszego porozumieniapomiędzy starostąsłupskim a wójtami. Dzięki temupo raz pierwszy w historii powiatowegosamorządu wszystkiegminy dołożą się do naprawi remontów tych dróg. W tensposób wydatki powiatu na tencel zostają podwojone, a korzyściz tego płynące nie wymagająuzasadnienia. (LK)Fot. Leszek KreftODSZEDŁ WŁADYSŁAW RAJSZCZAKZ wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość, że odszedł naszWspółpracownik i Kolega Władysław Rajszczak. Pozostawiłżonę i dorosłego syna.Zabrała Go okrutna choroba,której dzielnie się przeciwstawiałi walczył z nią do ostatniegotchnienia. Bo taki był Władek– zdecydowany i trwający przyswoich racjach, bez względu naprzeciwności losu.Ukształtowało Go dzieciństwospędzone na roli w Kruszowie,skąd powędrował do szkół,kończąc Akademię Rolnicząw Szczecinie. Odbył też studiapodyplomowe w zakresie samorząduterytorialnego na UniwersytecieWarszawskim.Związał się z ziemią słupskąw 1979 roku, podejmującpracę w Stacji Hodowli Zarodowejw Redzikowie, pełniącfunkcję kierownika gospodarstwaw Mianowicach. W 1988 r.przeniósł się do PaństwowychZakładów Zbożowych, skądBezinteresownie pomagają innymW małych miejscowościach młodzież często nie ma się czymzająć i nie może sobie znaleźć miejsca. Wywołuje to frustracje,kończące się nieraz w sposób opłakany. A może rozwiązaniembyłoby działanie dla dobra innych?Instytucją, którą zajmuje siękoordynowaniem działań związanychz problematyką wolontariatujest Regionalne CentrumWolontariatu w Słupsku. Wchodziono w skład sieci centrówwolontariatu. W planach jestutworzenie Regionalnej SieciWolontariatu w województwachpomorskim i zachodniopomorskim.Celem organizacjijest koordynacja działań wolontariackich,podejmowanychprzez różne organizacje, a takżeposzukiwanie i szkolenie wolontariuszy.Ważną grupą docelowąjest młodzież szkolna, dlategopierwszym miejscem, od któregozaczęło się działanie, byłyszkoły.-Dzisiaj w bazie danych jestpowyżej tysiąca wolontariuszy– mówi Ewa Kosiedowska, kierowniczkasłupskiego centrum.– Aktywnie działających osóbjest około 800, nie licząc działaczyinnych organizacji, z którymiwspółpracujemy – dodaje. Te organizacjeto m.in. Dom PomocySpołecznej w Machowinku, czySchronisko im. św. Brata Albertaw Słupsku. Ale nie tylko organizacjepozarządowe czy samorządymogą liczyć na pomocwolontariuszy, pomoc może byćudzielana również prywatnymosobom, które się o nią zwrócą.Poza programem RegionalnaSieć Wolontariatu centrumuczestniczy również w innychprojektach. “Wolontariatpierwszykrok na rynek pracy”jest skierowany do organizacjipozarządowych. “Bawimy się,działamy i uczymy wspólnie”służy natomiast integracji międzypokolenioweji skierowanyjest do osób starszych. Opróczpo roku awansował na naczelnikagminy Słupsk. Naczelnikiem,a później wójtemgminy Słupsk, był do końca1998 roku. W 1999 roku zostałzastępcą dyrektora ZarząduDróg Powiatowych w Słupsku.Od 2003 roku pełnił funkcjękierownika Oddziału ds RozwojuIntegracji Europejskiejw Starostwie Powiatowym.Przyczynił się do pozyskaniafunduszy z UE i odrestaurowaniastarej wozowni przy pałacuw Warcinie, dzięki czemupowstało tam Centrum EdukacjiRegionalnej.Był człowiekiem kreatywnym,który zawodowo, społeczniei mentalnie rozwijał się zgodniez duchem współczesnych muczasów. Inteligencja i doświadczenieukształtowały bogatątych programów istnieje równieżwolontariat pracowniczy.Aktualnie pracownicy Centrumstarają się wdrażać projektMłodzieżowych Klubów Wolontariusza,który ma na celu motywowanieinstytucji i organizacji,by zakładały takie kluby, a takżeszkolenie wolontariuszy i pobudzaniewspółdziałania międzywolontariuszami współpracującymiz różnymi instytucjami.Jak mówi opiekująca się wolontariuszamiMarta Anuszkiewicz,osoby związane ze słupskimcentrum pracują w szkołach, domachpomocy społecznej lubteż indywidualnie pomagająludziom starszym bądź niepełnosprawnym.Realizują równieżwiele interesujących projektów.Mają one na celu nie tylko pomocinnym, lecz także rozwójmłodych ludzi. Na przykład w ramachprojektu “Równać szanse”grupa nieformalna ze Smołdzinabadała guano nietoperzy, młodzieżze szkoły agrotechnicznejw Słupsku uczyła gry w szachy,a z Kaszubskiej prowadziła kółkagarncarskie i teatralne. Tamteż powstała wydawana przezwolontariuszy gazetka „Carpediem”, której pierwszy numer poświęconyjest życiu gminy i perspektywommłodzieży wiejskiej.Wolontariusze z Gimnazjum nr1 w Słupsku za miejsce swojegodziałania obrali Dom PomocySpołecznej w Machowinku,gdzie prowadzą z osobami niepełnosprawnymiwarsztaty edukacyjnei fotograficzne. W biurzecentrum również pracuje wolontariuszka– Karolina Gac, studentkaostatniego roku pedagogikiresocjalizacyjnej w słupskiej AP.Mirosław Kulkaosobowość Władka. Kochał teatr.Był też działaczem PolskiegoStronnictwa Ludowego.Władysław Rajszczak pozostaniew naszych wspomnieniachjako niezawodnypracownik samorządowy, miłyi uczynny Kolega, aktywny działaczspołeczny i polityczny.(LK)


16 maja 2008 POWIAT SŁUPSKI 13Wyprawa na Piekielne WzgórzaPonad czterdzieści osób wzięło udział w szkolnej majówce do Dzierżęcina. Dla młodzieży z czterechusteckich szkół ta wycieczka za miasto była okazją nie tylko do wiosennego wypoczynku, ale doskonaliłaich umiejętności orientowania się w terenie, uczyła szlachetnego współzawodnictwa oraz ukazałaobszar na pograniczu dwóch pomorskich krain geograficznych: Wybrzeża Słowińskiego i RówninySławieńskiej.Mapa topograficzna terenu,spostrzegawczość, odwaga i wytrzymałośćto atrybuty piechurów,którzy zdecydowali się na12- kilometrowy marsz na orientację.Tym razem trasa w całościprzebiegała przez obszar zachodnichkrańców gminy Postominow województwie zachodniopomorskim.Osią wyprawy byłycztery miejscowości : Jarosławiec,Naćmierz, Bylice i Dzierżęcin.Do Jarosławca oddalonego od Ustki32 kilometry, uczestnicy marszudojechali autobusem. Miejscemstartu było wzgórze z latarniąmorską ( z 1839 roku), która uchodziza wizytówkę architektonicznągminy Postomino. Trasa wiodłaz północy na południe i z tego malowniczegomiejsca startu dobrzewidoczna była oddalona w liniiprostej (7,5 kilometra) meta naWzgórzach Barzowickich. Maszerującyutworzyli 9 zespołów, którewyruszały kolejno w odstępach 5Lodowisko pod słońcemNie lada gratkę zafundowałustczanom i wczasowiczom,którzy juz gromadnie zjechalido kurortu, Ośrodek Sportui Rekreacji. Od niedzieli w swoichobiektach udostępnił łyżwiarzomlodowisko. I chociażlód zastępuje sztuczna syntetycznanawierzchnia, doskonalesprawdza się ona pod łyżwami.Wielbiciele łyżwiarstwado woli mogli się poślizgać .W Ustce możliwość poślizganiasię na łyżwach gdy świeci słońcepojawiła się po raz pierwszy.Chętnych nie brakowało,tym bardziej, że w dniu otwarcieorganizatorzy udostępniliswoje łyżwy i lodowisko zadarmo. Niestety, w poniedziałekzepsuła się pogoda i chętnychbyło już mniej. Za godzinęślizgania się trzeba już byłozapłacić 4 złote. Drugie 4 złotetrzeba dołożyć za wypożycze-Poszusować na łyżwach gdy świeci słońce, to wielka frajdanie łyżew. W obawie uszkodzenielodowiska wstęp z własnymi łyżwamijest zabroniony. Letnia ślizgawkaw Ustce czynna będziedo 26 czerwca. (rym)Fot. Ryszard MazurNajlepsi ministranci... w Kobylnicy!– minutowych. Widoczna częstona horyzoncie cylindryczna wieżalatarni morskiej z czerwonej cegły,dawała uczestnikom wyobrażenieo stopniowo oddalającymsię miejscu startu i o pokonanymjuż dystansie . Inne ważne punktyorientacyjne stanowiły wieża kościelnaw Rusinowie i liczne zalesionewzgórza. Piechurzy pokusili sięaby odnaleźć 21 punktów rozsianychna polnych drogach, leśnychścieżkach, miedzach, pagórkachi wąwozach.Zadania dotyczyły historii miejscowości,ukształtowania terenu,kultury regionalnej, dlatego należałozwrócić uwagę na stodołęw Bylicach z 1881 roku, na kapliczki,kamienne słupki geodezyjne,głazy narzutowe i ambony myśliwych.Największe zainteresowanieuczniów wzbudziły ogromnebunkry i stanowiska bojowe znajdującesię w byłej jednostce wojskowejpołożonej wśród NaćmierskichWzgórz. Najpiękniejsze zaśna trasie okazały się głębokie wąwozy,które porozcinały WzgórzaBarzowickie porośnięte bukowymilasami. Marsz pozostawił takżew pamięci uczestników spotkaniez życzliwymi mieszkańcami Bylic.Miejscowy mężczyzna wskazałstanowisko archeologiczne, gdziew wyniku badań odkryto kurhanyi kamienne skrzynie świadcząceo początkach kultury pomorskiej.Kto zboczył nieco z trasy mógłsam w miejscu wydobywania dzisiajpiasku obejrzeć odsłoniętyfragment grobu skrzyniowegopierwotnej ludności. Po zakończonychrozgrywkach poszczególnegrupy licytowały się wręczo to, która z nich widziała więcej.Bo na trasie uczniowie spotkalii sowę, i myszołowa, i wygrzewającesię jaszczurki, i skaczące wśródrzepakowych pól sarny, ale takżezaczepne byki. Na koniec we wsiDzierżęcin, usytuowanej na WzgórzachBarzowickich, można byłojeszcze raz popatrzeć na pięknywidok okolicy. Według przedwojennychmap miejsce to nazwanoPiekielnymi Wzgórzami. Ogniskoz pieczonymi kiełbaskami posiliłopiechurów i dało wytchnienie.Zwycięzcami marszu zostałagrupa gimnazjalistów, którzypo raz pierwszy wzięli udziałw rozgrywkach : Krzysztof Mularewicz,Dawid Karnicki i SylwesterPeteć. Drugie miejsce zajęładrużyna z Zespołu SzkółOgólnokształcących w składzieMinistranci z kobylnickiej gminyuczestniczyli w XV MinistranckimŚwięcie Dominika Savio, które zorganizowanow Szczecinie. Trzydniowespotkanie – urozmaicone rozgrywkamisportowymi i konkurencjamisprawnościowymi – dostarczyło młodymkobylniczanom wielu wrażeń.Przyniosło również sukcesy – okazalisię najlepszymi z terenu Polski północno-zachodniej.– Do Szczecina wyjechaliśmy wczesnymrankiem – mówi ks. Marcin Balawander,duszpasterz parafii NSPJ w Kobylnicyi opiekun ministrantów. – Na miejscedotarliśmy około południa. Już pierwszegodnia rozegrane zostały konkurencjewolne, sprawnościowe, jak równieżodbył się bieg przełajowy w trzech kategoriach:szkoła podstawowa, gimnazjumi szkoła średnia. Ciekawostkąpierwszego dnia był mecz opiekunówi ministrantów. Wygrali oczywiście lepsi– czyli ministranci. Tego dnia zostałyrównież wręczone statuetki MinistrantaRoku 2008. Z naszej wspólnoty otrzymałją Dariusz Kopczyński.Kolejne dwa dni przebiegały podznakiem rozgrywek w piłkę nożną i zawodówlekkoatletycznych. Nie zabrakło,oczywiście, codziennego uczestniczeniaw Eucharystii. Kobylnicka młodzieżministrancka święciła liczne sukcesyi zbierała gratulacje. Podczas zakończeniazawodów i uroczystego wręczeniapucharów w rolach głównych wystąpilikobylniczanie. Najlepszym bramkarzemokazał się Bartosz Czupryniak, a królemstrzelców został Damian Brzozowski.Również w przeciąganiu liny złoto powędrowałodo Kobylnicy. Liderami w tejkategorii byli Sebastian Skwierawski, JonaszBajor i Dariusz Kopczyński.– Jako drużyna z Kobylnicy otrzymaliśmykilka pucharów z czego jedenprzechodni – dodaje ks. Marcin. – Pragnęzaznaczyć, iż w historii Kobylnicy byłto pierwszy taki sukces naszych ministrantów.Po rozdaniu dyplomów i medaliotrzymaliśmy mnóstwo gratulacji.Również od ks. Szymona Spalonego,który przez wiele lat był duszpasterzemnaszej parafii. A przy okazji chciałbympodziękować opiekunom i tym, którzyten wyjazd nam umożliwili.Ministranci z Kobylnicy już dzisiajumawiają sie na przyszłoroczną obronępucharu przechodniego, który przypadłim w udziale w Szczecinie. (hrk)Fot. Ks. Marcin Balawander28 maja 2008 roku w KlubieGarnizonowym „Koło Czołgu”(Słupsk, ul. Westerplatte 52)odbędzie się IV FORUM AK-TYWIZACJI RYNKU PRACYI TARGI PRACY 2008. Organizowanejest ono, podobnie jakw ubiegłym roku, przez PowiatowyUrząd Pracy w Słupskuoraz Wojewódzki Sztab Wojskowyw Gdańsku i Wojskową KomendęUzupełnień w Słupsku.Targi rozpoczną się o godz. 10i potrwają do godz. 14.Forum będzie miejscemspotkania pracodawców, osóbbezrobotnych i poszukującychpracy głównie z branży gastronomicznej,hotelarskiej i turystycznej.Celem forum jest zaktywizowanielokalnego rynku pracypoprzez promowanie instrumentówrynku pracy będącychw dyspozycji PUP w Słupsku.Gattner Żaneta, Jarzyńska Annai Gałat Paweł, trzecie miejscegrupa z ZST w składzie: JacekNejman, Mateusz Piec i AdamPiołunkowski. Trasę marszu wyznaczylinauczyciele z ZespołuSzkół Technicznych w Ustce: RobertDąbrowski i Krzysztof Lewandowski.W przygotowaniachczynnie brali udział oraz dbalio bezpieczeństwo młodzieżynauczyciele: Robert Kuligowskii Radosław Sobczak.Robert DąbrowskiFot. autorTargi pracyDo dyspozycji odwiedzającychbędzie duża liczba ofert pracyz branży gastronomiczneji hotelarskiej, dlatego liczymy,że oprócz bezrobotnych zarejestrowanychw naszym urzędziena targach pojawi się takżemłodzież zainteresowanapodjęciem pracy wakacyjnej.W targach będzie uczestniczyło20 pracodawców, oferującychokoło 150 ofert pracysezonowej.Oprócz tego do dyspozycjibędzie ok. 1800 ofert dostępnychw urzędzie pracy.Na małej sali promowanebędą projekty realizowaneobecnie przez PUP, odbędziesię prezentacja działań poradnictwazawodowego. Możnabędzie także wykonać testy dotycząceindywidualnych preferencjizawodowych.Marcin Horbowy


14Konkursowe “Niedźwiedzie”Rada Regionalna Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT w Słupskujest w tym roku głównym organizatorem konkursu Lider Promocji Słupskiej Gospodarki“Srebrny Niedźwiedź”. Celem konkursu jest wyróżnianie i nagradzanie najaktywniejszychfirm z regionu pomorskiego i rolników za działalność promocyjną orazuzyskiwane efekty gospodarcze.- Starostwo Powiatowe ogłosiło konkurs naorganizację tego konkursu i wzięliśmy w nimudział – mówi Kazimiera Rennert, prezessłupskiej NOT. - Mieliśmy już doświadczenie,ponieważ wcześniej współorganizowaliśmyten konkurs. Wygraliśmy i na nas spoczął obowiązekgłównego organizatora.Tak jak w latach poprzednich popularne“Niedźwiedzie” firmowane są przez StarostwoPowiatowe w Słupsku. W przygotowaniekonkursu włącza się także Urząd Miejski,który zapewnia miejsce gali konkursowej (wtym roku jest to Nowy Teatr), program artystycznyoraz katering. - Tradycyjnie konkursprowadzony jest z podziałem na kategorie,czyli od firm małych po duże, rolników i instytucjeokołobiznesowe – informuje EwaGuzińska, dyrektor biura NOT. - Zwyczajowoteż statuetka przyznawana jest mediom,które najlepiej prezentują tematykę gospodarcząw naszym regionie.Kandydatów do medialnego“Niedźwiedzia” typują firmy,które zgłaszają się do konkursu.Kandydatów do statuetki“Srebrnego Niedźwiedzia”zgłaszają samorządygospodarcze,organizacje społeczne, samorządymiast i gmin orazinne jednostki i instytucje.Regulamin przewiduje takżemożliwość przesyłaniazgłoszeń przez firmy zainteresowaneudziałem wkonkursie. Ostatecznie jednak chęć udziałuw konkursie muszą zadeklarować zgłoszoneprzedsiębiorstwa.Słupska NOT obchodzi w tym roku40-lecie działalności. “Srebrne Niedźwiedzie”będą – o czym zapewnia szefostwoNOT – przygotowane na miarębogatych doświadczeń jubilatki. Ale niejest to jedyna impreza, która spoczywana barkach organizacyjnych Rady Regionalnej.- Można powiedzieć, że imprezynam się niemal skumulowały. W drugąsobotę czerwca (14.06) będziemy mieligalę “Srebrnych Niedźwiedzi”, ale jeszczew maju czeka nas dwudniowe Forum Motoryzacyjne,a potem rozstrzygnięcie konkursuSłupski Produkt Roku, współorganizowanegoz władzami lokalnymi - dodajeprezes K. Rennert. (hrk)Fot. Zbigniew BieleckiDyrektor Ewa Guzińska (z lewej) i prezes Kazimiera Rennertustalają szczegóły organizacyjne konkursu.SŁUPSK/REKLAMA 16 maja 2008Twój pomysł na film!Jesteś kreatywny? Działaj! Do 20 maja można poeksperymentować i popuścićwodze wyobraźni z kamerą, czy też ołówkiem w ręce, a przy okazji zdobyćcenne nagrody! Zachęca do tego uczniów słupskich szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnychsłupskie kino „Rejs”, które ogłosiło konkurs na film.W jego ramach młodzież szkolna mamożliwość wykonania prac w trzech kategoriach:plakat filmowy, scenariusz lubfilm krótkometrażowy. Plakat filmowywykonany w technice dowolnej, w formacieod A1 do A4, scenariusz - w formiedramatu lub opowiadania, wydrukowany,powinien liczyć od 2 do 10 stron A4, film- w formacie VHS, VCD, DVD lub DVIX niepowinien przekraczać 15 minut. Każdy,kto zgłosi chęć wzięcia udziału w konkursie,może zgłosić maksymalnie trzy prace,ale nie więcej niż jedną w danej kategorii.Należy je składać w Dziale Edukacji Filmowejw Młodzieżowym Centrum Kultury.Tam też można uzyskać wszelkie informacjekonkursowe. Najlepsze projekty zostanąocenione przez profesjonalne jury i nagrodzonebądź wyróżnione. A o nagrodywarto powalczyć, ponieważ są atrakcyjne,między innymi dzięki współfinansowaniukonkursu przez Instytut Sztuki Filmowej.Za film, można otrzymać około 1000 zł.,natomiast za scenariusz i za plakat w granicach500 zł.Edyta Paszko


16 maja 2008 USTKA/SŁUPSK 15Liczy się dyscyplina i konsekwencjaNie ma w Ustce kibica piłki nożnej, który nie znałby Czesława Bujaka, szkoleniowca młodzieżyz miejscowego Jantara. Wiele lat temu sam uganiał się za futbolówką, teraz swoją wiedzę i umiejętnościprzekazuje młodzieży. Piłkarskiego rzemiosła od Czesława Bujaka uczyli się m.in. braciaMirosław i Tomasz Iwanowie. Obaj grali w zespołach pierwszoligowych, a Tomasz był jednym z najlepszychpiłkarzy w kraju, rozegrał prawie 50 spotkań w reprezentacji Polski. Dobrych piłkarzypan Czesław wychował wielu. Od zawsze twierdzi, że sukcesy swoich podopiecznych zawdzięczadyscyplinie podczas treningów. W tym roku był nominowany do tytułu ambasadora Ustki. Uplasowałsię na czwartym miejscu.Ustka to nie Londyn, ale swójWembley maPan Czesław za futbolówkauganiał się w czasach, gdy Ustkaszczyciła się takimi klubami jakKorab i Stoczniowiec, a kunsztupiłkarskiego uczył go EugeniuszDomagała. – To były trudne czasy.Mieliśmy kiepską bazę szkoleniową.Mecze rozgrywaliśmyna boisku, po którym już nie maśladu. By potrenować do wolibiegaliśmy na ulicę Dunina, przyktórej rozpościerała się niewielkaleśna polanka. Wprawdzienie miała przepisowych wymiarów,ale w piłkę można byłotam pograć. Z czasem obiekt sięrozrastał, a przychodzący kibicenadali naszemu boisku nazwęWembley. Boisko Korabiazamieniło się w plac budowy,na którym dzisiaj stoi osiedlemieszkaniowe. Piłkarze musieliprzenieść się na Wembley. Kibicei działacze sportowi nie mieliwątpliwości, że jest to dobremiejsce do rozgrywania spotkańpiłkarskich. Tak pozostało dodzisiaj, a najstarsi kibice w dalszymciągu mówią, że idą obejrzećmecz…na Wembley.Zna się na myśliwcachPan Czesław skończył dwuletniąSzkołę PodoficerskąWojsk Lotniczych w Zamościuze specjalnością mechanik samolotówmyśliwskich. Jednakzawodowym żołnierzem nie został.Wrócił do Ustki. Z zawodujest stoczniowcem. W Ustce sięożenił, dochował dwójki dzieci.Sam nie chciał wiązać się z wojskiem,ale mundury polubili jegocórka i syn. Marzena po ukończeniustudiów została oficerem, aw jej ślady zapewne pójdzie teżbrat Dobromir, który również mazamiar dochrapać się szlifów oficerskich.Dobromir podobnie jaktata gra w piłkę nożną. Rozegrałwiele spotkań ligowych w usteckimJantarze.Liczy się konsekwencjaRok 1978. Pan Czesław zawieszabuty na kołki. Jednak z piłką nożnąsię nie rozstaje. W ciągu roku zdobywauprawnienia do szkolenia młodzieżyi wraca na boisko. Tyle tylko,że nie jako piłkarz, a szkoleniowiecw usteckim Jantarze. Praca z młodymiprzynosi mu wiele satysfakcji.Ma zwoje zasady. - Jak postępowaćz młodymi ludźmi i w jaki sposóbzdobywać u nich autorytet nauczyłmnie Ryszard Kulesza, były trenerreprezentacji Polski – mówi panCzesław. Trener zawsze powinienbyć przygotowany do treningu, aco najważniejsze być konsekwentnym.Podopieczni trenera Bujakana treningach się nie nudzą. Dostająw kość, ale mają czas by z treneremTrener Bujak wiele czasu poświęca na utrzymanie dobrej kondycji.porozmawiać na różne tematy… ofraszkach, poezji. Nie ma mowy opaleniu papierosów czy piciu napojówwyskokowych. Trener starasię bywać w szkołach, do którychuczęszczają jego podopieczni, rozmawiaz nauczycielami i rodzicami.To przynosi sukcesy. Zespół juniorówmłodszych - bo tę kategorięchłopców trenuje pan Czesław- w okręgu słupskim plasuje się napierwszym miejscu. Jest nadzieja, żeawansują o klasę wyżej.Szczególna pamiątkaZ ogromną sympatią CzesławBujak wspomina 1996 rok, gdydziałał w „Solidarności”. W ŚwiętoNiepodległości był w Watykaniegdzie wraz z grupą związkowcówzostał przyjęty przez papieża JanaPawła II. Na pamiątkę z Watykanuprzywiózł nasionko palmy. – Przezdwa lata nasionko rozwijało sięw ziemi. Myślałem, że nic z tegojuż nie wyrośnie. Tymczasem podwóch latach wegetacji wyrosłopiękne drzewko. Dzisiaj ma około1,5 metra wysokości i dalej pięknierośnie. Bardzo cenię sobie todrzewko, gdyż kojarzę go z OjcemŚwiętym.Ryszard MazurFot. autorPiątka za internetOficjalna strona internetowa Urzędu Miejskiego w Ustce www.ustka.pl należy do najlepszych w Polsce! Jacek Cegła, rzecznikprasowy urzędu, nie kryje dumy z tego powodu. On bowiemodpowiada za tę stronę. - Informacje o pracy Rady Miejskiejwprowadza natomiast kierownik biura rady Krystyna Drapała– dodaje rzecznik.Warszawski Instytut Badańnad Demokracją i Przedsiębiorstwemprzeprowadził badaniedwustu losowo wybranychgmin z całego kraju pod kątemwykorzystania nowoczesnychnarzędzi elektronicznych, głównieinternetu, do komunikowaniasię władz samorządowych zmieszkańcami. Z badań wynika,że Ustka ma jeden z najlepszychoficjalnych serwisów samorządowychw Polsce. Lepiej ocenionojedynie serwisy wielkichmiast, takich jak Warszawa czyPoznań. Co podlegało ocenie?- Badający brali pod uwagę takiekryteria, jak przewodnik pourzędzie, aktualności miejskiej,kalendarz imprez, katalogi firm,sondaże internetowe, forum,Biuletyn Informacji Publicznej –wylicza Jacek Cegła. I dodaje, żebadania prowadzono w lutym,kiedy jeszcze nie było relacji zposiedzeń Rady Miejskiej “nażywo” Rzecznik przypuszcza,że gdyby badania odbywały sięteraz, ocena byłaby jeszcze wyższa..Badania posłużą do wydaniapodręcznika “Innowacyjnenarzędzia rzecznictwa interesówspołecznych w samorządzie”.Do współredagowaniapodręcznika zostali zaproszeniprzedstawiciele tych samorządów,które w ocenie Instytutuwypadły najlepiej. Ustkę reprezentujeJ. Cegła. (LL)Pracodawco! Łap okazję!Powiatowy Urząd Pracy poszukujepracodawców chętnychdo skorzystania z prac interwencyjnych.Obecnie ma środki nazatrudnienie 130 osób na umowy6 miesięczne. Dofinansowaniedo jednej osoby wynosi około635 zł miesięcznie. Informacjeudzielane są w pokoju nr 4 przyul. Fabrycznej 1, tel. 845-75-18.Wnioski o organizację prac interwencyjnychoraz doposażeniestanowiska pracy można teżpobrać ze strony internetowejurzędu www.pup.slupsk.pl.PUP ma także ofertę dla pracodawcówchcących przystąpićdo programu 50+. W ramachprogramu można otrzymać dotacjęna utworzenie dodatkowegomiejsca pracy (obecniejest to kwota 14.499,15 zł ) orazdofinansowanie w ramach pracinterwencyjnych przez 6 miesięcy.Pieniędzy wystarczy nazatrudnienie 24 osób po 50-tymroku życia.PUP ma ponadto 67 ofert zatrudnieniabezrobotnych do 25.roku życia (27 lat po ukończeniuszkoły wyższej) w ramach stażu.Kontakt, ul. Fabryczna 1 pok. 30,tel. 845-67-95.Marcin HorbowyKlub rodzinnyOd 29 kwietnia rodzice i dzieci z Ośrodka Szkolno–Wychowawczego przy ulicy Krasińskiego19 w Słupsku mają rozszerzone możliwości korzystania z pomocy oferowanej przez tę placówkę.Powstał tam Klub rodzinny, będący ciekawą alternatywą dla istniejącej wcześniej, tradycyjnejświetlicy. Nowatorstwo pomysłu polega na tym, że dziećmi zajmować się będą w klubienie tylko ich wychowawcy, ale także rodzice.Klub rodzinny stwarza immożliwość nauczenia się, podokiem specjalistów, właściwejopieki i ciekawego spędzaniawolnego czasu ze swoimi pociechami.Skorzysta z tego około100 osób – niepełnosprawnipodopieczni ośrodka w wiekuod 7 do 20 lat oraz ich rodzice.– Nie chcemy by rola rodzicówsprowadzała się tylko doprzyprowadzania tutaj dziecii odbieraniu ich – wyjaśnia ArkadiuszBrzeziński z PolskiejFundacji Dzieci i Młodzieży,organizatora przedsięwzięcia.– Najpierw zaczniemy od wspólnychzajęć kulinarnych i hodowaniaroślin. Potem mamynadzieję, że więzi rodzinne zacieśniaćsię będą w domach.Chcielibyśmy, żeby wychowankowieczuli się współgospodarzamitego miejsca. Potrzebnejest jednak wsparcie merytorycznei finansowe: na gry edukacyjne,zabawki, remont pomieszczeńoraz szkolenia dlawychowawców. – tłumaczyBrzeziński.– Tempo życia zmienia sięi świetlice to często „przechowalnie”dzieci. Jednak nic niezastąpi im rodzica. Stąd ten krokw kierunku ideału i zaproszeniedo klubu rodziców. – dodajeAgnieszka Białek z firmy NestleAquarel, sponsora świetlic.Mając na względzie ogromnąrolę poczucia bezpieczeństwa,czy też między innymi wpływbarw w rozwoju młodych ludzi,wystrój wnętrza klubu został zaprojektowanyprzez psychologaarchitektury. Dwa przeznaczonedla projektu pomieszczenia– bawialnia i jadalnia – zyskaływięc na ciepłych kolorach ścian,a całość dopełniły funkcjonalniei harmonijnie rozmieszczonemeble. W nowej świetlicy zrezygnowanoz telewizora, a komputerbędzie służył jedynie dogier i zabaw rozwojowych.Z powstania Klubu Rodzinnegonie kryje zadowolenia dyrektorośrodka Krzysztof Serafin. – Tenprogram bardzo ładnie nam siękoreluje z dotychczasowymi działaniamiwychowawczymi i stałsię ich niezbędnym elementem.Jest u nas jedna mama, która jakowolontariusz pracuje z naszymidziećmi. Została nawet nominowanado dziesiątki najlepszychwolontariuszy w kraju. Zajęciaprowadzić będą trzy panie zatrudnionew naszej placówce.To pierwszy taki klub na Pomorzuoraz trzeci w Polsce. Otwarciekolejnych zaplanowanejest w Lesznie i Tczewie.Edyta PaszkoFot. BART


16REKLAMA 16 maja 2008


16 maja 2008 SŁUPSK 17Jesteśmy skazani na dobroDanuta Górska - psycholog,psychoterapeuta, certyfikowanyspecjalista terapii uzależnieńod środków psychoaktywnych ikierownik Poradni Terapii Uzależnieńod Środków Psychoaktywnychw SamodzielnymPublicznym SpecjalistycznymPsychiatrycznym ZOZ w Słupsku.Od 25 lat pracuje z osobamiuzależnionymi od narkotyków iich rodzinami. Jako przewodniczącasłupskiego oddziałuPolskiego Towarzystwa ZapobieganiaNarkomanii zajmujesię profilaktyką narkomanii wSłupsku. Humanistka. Była pedagogiemw Ośrodek Szkolno-Wychowawczym w Słupsku,polonistką w „budowlance”i „mechaniku”. Jest aktywnądziałaczką społeczną, uczestniczyw organizacji ŚwiatowegoDnia Zapobiegania Narkomaniiw Słupsku, w debatach publicznych.Bierze udział w konferencjachnaukowych, np. poświęconychproblematyce leczeniaAIDS, nowych trendów w profilaktycei terapii dzieci i młodzieżyzagrożonej narkomanią.Za swoją pracę otrzymałaZłoty Krzyż Zasługi, statuetkęTowarzystwa Przyjaciół Dzieci„Przyjaciel dziecka”, srebrnąodznakę – Zasłużony DziałaczTowarzystwa Przyjaciół Dzieci.Ma dwie córki i doczekała siędwójki wnucząt.O używkach stało się znówgłośno za sprawą informacjina łamach „Newsweeka” mówiącej,iż premier Donald Tuskw młodości eksperymentowałz marihuaną, powszechnie znanąjako „trawka”. Dla naszejrozmówczyni środki psychoaktywnesą tematem numeremjeden każdego dnia. Wie o nichbardzo dużo. Z terapeutką DanutąGórską ze Słupska rozmawiaEdyta Paszko.Jak zaczęło się pani zainteresowanieproblemem narkomanii?W poradni znalazłam się przypadkowo.Wcześniej ukończyłampedagogikę specjalną w Gdańskui pracowałam z dziećmi specjalnejtroski. Bardzo przeżywałam problemytej młodzieży, co zaczęło miciążyć. Postanowiłam więc pójśćw kierunku dziennikarstwa. Z myśląo tym wybrałam studia na filologiipolskiej. Chciałam „zająć się” człowiekiemnie w bezpośrednim kontakcie,ale pośrednio – pisząc o nim.Tak się jednak złożyło, że doktor EugeniuszSzkop, ówczesny dyrektoroddziału słupskiej psychiatrii, miałpomysł na stworzenie Poradni UzależnieńOd Środków Psychoaktywnychi zaproponował mi jej zorganizowanie.Pracę zaczęłam nie mająckonkretnego przygotowania, ponieważnie było wtedy specjalistówuzależnień. Wszystkiego uczyłamsię od swoich pacjentów. Później zaczęłamsię szkolić, aż do uzyskaniacertyfikatu specjalisty terapii uzależnień.Mimo, że od 25 lat pracujęw poradni, dalej kształcę się, żebydzielić się swoimi doświadczeniamiz ludźmi, którzy stawiają pierwszekroki w tym zawodzie.Jest pani lekarzem duszy…Ma pani dla swoich pacjentówjakąś receptę na szczęście?Najtrudniej jest, gdy pacjentprzychodzi i myśli, że u psychiatry,psychologa, czy psychoterapeutyotrzyma jednoznaczną odpowiedźna to, co go boli oraz przepisze sięmu lek kojący tą bolączkę. Każdyczłowiek na swój własny sposób potrafirozwiązać problem, tylko częstonie wie, jak się za to zabrać. Psychoterapeutaposiada narzędzia, którepomogą pacjentowi samodzielnieodnaleźć najlepsze dla niego rozwiązania.Jednak ostateczne wyborypodejmuje zawsze pacjent. Gdyuzależniony nie przychodzi sam,tylko zostaje przysłany do poradniprzez rodziców, dziewczynę, policję,często nie ma motywacji do wyjściaz nałogu. Jak pracować z kimś, ktonie chce nad sobą pracować? Narkomaniajest chorobą nieuleczalnąi moja praca najczęściej skazanajest na przegraną, co stale muszęmieć gdzieś w podświadomości.To trudne, bo chciałabym osobom,które do mnie trafią, pomóc na tyle,aby radziły sobie w życiu i znalazłyszczęście bez narkotyków.Znakiem naszych czasów sąnarkotyki, zagubienie człowieka.Czy dlatego coraz więcej ludzipotrzebuje terapii, poradypsychologa bądź przewodnikaduchowego?Wielu ludzi pogubiło swoje wartości,priorytety, sferę duchową.Młody człowiek szczególnie jest nato narażony. Nie ma jeszcze jasnowyznaczonego celu życia, nie wieczego może od świata oczekiwać.Żyje dniem dzisiejszym, zabawąi niestety narkotykiem, gubiąc sięw gonitwie za potrzebami materialnymi.Oddala od siebie tą sferęduchową, która daje prawdziwąsatysfakcję i nadaje życiu wyższysens. Jeżeli tego zabraknie, człowiekczęsto dochodzi do ślepejuliczki, z której nie może znaleźćdrogi do samospełnienia.Co w pani życiu ma największąwartość?Ważne jest to, żeby życie dawałonam satysfakcję z samego faktuistnienia, żeby nie przeleciało, żebyśmynie byli w nim tylko gościem,żebyśmy pozostawili po sobie cośdla innych. Być sobą, czuć się potrzebnymdla drugiego człowieka– to dla mnie podstawy. Zawszestaram się szukać wartości drugiegoczłowieka. Jestem przekonana,że nie jesteśmy skazani na zło, alena dobro, bo jesteśmy dobrzy z natury.Potrzeby duchowe nie wymagająpieniędzy, ale wglądu w siebie,filozofii, zastanowienia się nadsensem życia.A jakich ludzi pani ceni?Kilka znanych osób przyszło miw tym względzie do głowy. RefleksjeHoloubka: o życiu, o przemijaniu,o człowieku, o prawdzie. Autorytetemsą dla mnie ludzie, którzymają coś ciekawego do powiedzenia.Dużo słyszałam o RyszardzieKapuścińskim. Przyznam się szczerze,że nie znałam wcześniej jegoutworów, ale te, które poznałam,przemawiają do mnie. Od wielu latbliska jest mi literatura WiesławaMyśliwskiego. Filozoficzna, refleksyjnai poetycka. Po prostu się jąchłonie. Treści jego książek są dlamnie tak istotne, że wracam do nichwielokrotnie i niektóre fragmentyanalizuję, zgłębiam. Najpiękniejszyjest dla mnie utwór „Pałac”, do któregootrzymałam od autora niesamowitądedykację. Łza się w okukręci.Pochłania panią literatura…Co jeszcze panią pasjonujepoza psychologią?Pasja to takie mocne słowo,a może być nią przecież nawet gotowanie,słuchanie ptaków, bylebyto miało dla nas sens. Moją pasjąjest, w ogóle, samo życie. Człowiekczęsto to piękno deformuje: szkodzisobie, niszczą się wzajemniemałżonkowie, politycy niszczą siebienawzajem(śmiech). Mimo tejludzkiej korozyjnej działalności dostrzegamcoś niesamowicie pięknego,w jego naturze – w przyrodzie,dźwiękach, zapachu, kolorach.Skoro życie dane jest nam tylko najakiś czas, to trzeba czerpać z niegojak najwięcej. Kiedy pytam pacjentówpo co oni sztucznie sobietą przyrodę „nakręcają” i zwracamich uwagę na różne drobnostki, jakpadający śnieg, to odbierają to,jako dziwactwa osoby starszej wiekiem.Gdy zaczynają widzieć światna trzeźwo przyznają, że miałamrację. Chciałabym pozarażać ich tąpasją życia, żeby wypełniała ich pobrzegi, może nie pochłonęła by ichwówczas narkomania, alkoholizm.Moją wielką radością jest dwójkafantastycznych wnucząt, którymlubię opowiadać bajki, a potemwspólnie wymyślamy różne opowieści.Uwielbiam zajmować sięogródkiem, jeździć samochodemza miasto. Wtedy mogę chłonąć tązieleń, rzepak, maki.Pomimo profesjonalizmupotrafi pani podejść do swojejpracy... z humoremMam swój kodeksosobisty, który każe mi wykonywaćpracę uczciwie, z poświęceniem,ale zawsze staram się, żebybyło w niej miejsce na uśmiech, dystansdo siebie, życia. Nasi pacjencilubią sobie żartować, że przychodniato największy narkobiznesw Słupsku.Jakie momenty w pracywspomina pani najmilej?Cieszę się, że znajduję z młodzieżąwspólny język, że nie zniechęcająsię i wracają na terapie, żesłuchamy się nawzajem. Mile zaskakujejeżeli po latach przychodzipacjent i pyta – „czy mnie pani jeszczepamięta? Jestem „czysty”, mamrodzinę, skończyłem studia” albonawet jeżeli powie – „wyszedłemz więzienia, ale nie „brałem” i terazchcę być innym człowiekiem”. To sąnajprzyjemniejsze chwile, bo tenczłowiek dzieli się ze mną swoimszczęściem.Nie ma pani czasami ochotyodpocząć od pracy?Chciałabym pracować dopókizdrowie na to pozwoli. Gdyby nieprzychodnia, pewnie poświęciłabym się wnukom. Wiązało by się toz wyjazdem za granicę, co nie bardzojest po mojej myśli, bo jestemprzywiązana do Słupska. Tu sięurodziłam i mimo, że wiele zakątkówziemi bardzo mi się podoba,to Słupsk zawsze wydaje mi się tymnajpiękniejszym.Ma pani jeszcze jakieś niespełnionemarzenie do zrealizowania?Zebrałam mnóstwo notatekzwiązanych z obserwacją ludzi.Marzy mi się napisanie takich opowiadańterapeuty. Chciałabymw lekkiej formie, z domieszką fikcjiliterackiej, opisać ludzi, którychpoznałam lub moje przemyśleniaz obserwacji rzeczywistości. Gdybymdzięki temu mogła przestrzeckogoś przed popełnieniem błędów,czy po prostu wywołać takie wejrzeniew siebie, to byłaby to niezłaidea i na pewno piękne zwieńczeniemojej pracy. Z biegiem corazbardziej brakuje mi czasu i zaczynammieć świadomość, że w ogóleżycia coraz mniej...


18REKLAMA16 maja 2008


16 maja 2008 ZDROWIE 19Zdrowie na talerzuTania, smaczna, zdrowaBogata w żelazo, wapń, potas, witaminę C i witaminy z grupy B. Dzięki zawartościbłonnika wspomaga pracę jelit, bowiem błonnik reguluje trawienie, wiąże truciznyi tłuszcze. W Azji jest stosowana jako tradycyjny lek na choroby jelit i układu krążeniaoraz na niedoczynność śledziony i trzustki. Jej ciemnymi, brązowymi lub czarnymiziarnami, leczy się dolegliwości pęcherza i nerek, natomiast zielone wykorzystujesię w chorobach wątroby. Co to za cudo? To nasza poczciwa fasola!Przyjmuje się, że ojczyzną fasolijest Meksyk i południowa Ameryka.Do dziś jest ona w tamtych rejonachświata podstawowym źródłem białkadla bardzo licznych mieszkańców.Obecnie fasolę uprawia się na całymświecie. Wskutek licznych migracjiwykształciło się bardzo wiele odmiantej rośliny. Niestety, w Polsce fasola niejest tak doceniana, jak na to zasługuje.A szkoda, bo to naprawdę zdrowewarzywo.Bogactwo kwasów nukleinowychsprawia, że fasola jest skutecznymśrodkiem odmładzającym komórkiorganizmu. Kwasy nukleinowe zostająrozłożone w jelitach na tak zwanenukleotydy i w tej postaci docierająz krwią do wszystkich komórek. Dziękitym życiodajnym składnikom komórkiregenerują się i odmładzają. Fasola zawierateż duże ilości mikroelementów,między innymi manganu, który wpływana porost włosów oraz molibdenupoprawiającego przemianę materii.Fasola jest warzywem, które dajebardzo dużo możliwości do popisywaniasię w kuchni i wykazywaniawłasnej pomysłowości. Można ją dodawaćdo różnych sałatek i zup lubjako samodzielne danie. Trzeba jednakpamiętać, że u niektórych osóbfasola może wywoływać wzdęcia lubbiegunkę. Jednak im częściej jada sięfasolę, tym łatwiej się ją trawi. Fasolama jeszcze jedna zaletę – jest taniai dostępna przez cały rok.(LL)Rada doradzi doktoromRadni wojewódzcy powołali nowy skład rady społecznej trzech słupskichplacówek ochrony zdrowia: szpitala, pogotowia ratunkowegoi psychiatrycznego ZOZ. Rada liczy 12 osób. Na jej czele stoi MarekBiernacki (Platforma Obywatelska), radny wojewódzki ze Słupska.Do tej pory każdej z placówekdoradzała rada w innym składzie.Teraz to się zmieniło, bowiem marszałekwojewództwa pomorskiego,któremu podlegają szpital, pogotowiei “psychiatryk” uznał, że rada powinnamieć rozeznanie co się dziejew każdym z zakładów opieki zdrowotnej.To ważne, gdyż w niedalekiejprzyszłości wszystkie one mająfunkcjonować we wspólnym obiekcieprzy ul. Hubalczyków. Przypomnijmy,że na 2010 rok planowanejest zakończenie budowy nowegosłupskiego szpitala.Rady społeczne doradzającew poprzedniej kadencji Sejmiku WojewództwaPomorskiego liczyły poszesnastu członków. Obecna miałasię składać z ośmiu osób. Ale góręwzięły ambicje polityczne partii, któremają w sejmiku swoich radnych.Ostatecznie wybrano dwunastu,a w przypadku ZOZ Psychiatrycznegotakże trzynastego – przedstawicielaSLD. Dobrze przynajmniej, żepraca w radzie jest społeczna i jejczłonkowie nie otrzymują diet.W nowej radzie znaleźli się: MarekBiernacki – przewodniczącyrady społecznej, Zdzisław Sołowin,przewodniczący Rady Miejskiejw Słupsku, Sławomir Ziemianowicz,starosta słupski, Mirosław Batruch,radny wojewódzki z Miastka, EwaCzarnota-Maćkowiak, dyrektor słupskiejdelegatury Pomorskiego UrzęduWojewódzkiego, Mariola Rynkiewicz,dyrektor Wydziału ZdrowiaUrzędu Miejskiego w Słupsku, ZdzisławWalo, dyrektor biura SłupskiejIzby Przemysłowo-Handlowej, PiotrMazur, burmistrz Kępic, BogusławSokołowski, przedstawiciel diabetyków,Regina Antonowicz, przedstawicielkaZwiązku Emerytów i Rencistów,Aldona Bilau, przedstawicielkaPiS, Władysław Piotrowski, przedstawicielSLD. (LL)Fot. BARTBudowa nowego szpitala w Słupsku wlecze się już dwadzieścia lat! Na raziew nowym obiekcie funkcjonuje tylko jeden oddział: nefrologia i stacjadializ. Ale za dwa lata mają się tam przenieść wszystkie oddziały.Rozmowa z Małgorzatą Modranką z Ustki, masażystką, specjalistką od akupresury.Ulga dla ciała i duszyProszę powiedzieć czymjest akupresura?– Jest to zabieg polegającyna uciskaniu receptorów,czyli zakończeń nerwowychwszystkich narządów wewnętrznychznajdujących sięw naszym organizmie. Większośćreceptorów znajdujesię na stopach. Ich umiejętneuciskanie powoduje, że organywewnętrzne lepiej pracują,poprawia się krążenie, dostajemyjakby dodatkową dawkęenergii.Czy masaż, który każdyczłowiek wykonuje w naturalnysposób podczas chodzenia,to za mało?– Niestety, tak. Nawet jeśliużywamy specjalnego obuwiaz różnymi wypustkami. Niezastąpi to masażu wykonywanegoprzez doświadczonegoterapeutę. Można taki masażpróbować robić sobie samemu,ale z mojego doświadczeniawynika, że raczej małokomu wystarcza na to cierpliwości.Poza tym trzeba wiedziećgdzie uciskać i w jakiejkolejności.Legenda1. Mózg, lewa połowa2. Zatoki czołowe, lewa połowa3. Pień mózgu, mały móżdżek4. Przysadka mózgowa5. Skroń, strona lewa, nerw trójdzielny6. Nos7. Kark8. Oko lewe9. Ucho lewe10. Ramię prawe11. Umięśnienie trapezoidalne12. Tarczyca13. Przytarczyca14. Płuca i oskrzela, strona prawa15. Żołądek16. Dwunastnica17. Trzustka18. Wątroba19. Pęcherzyk żółciowy20. Splot słoneczny21. Nadnercze, strona prawa22. Nerka, strona prawa23. Przewód moczowy, strona prawa24. Pęcherz25. Jelito cienkie26. Wyrostek robaczkowy27. Zastawka28. Jelito grube29. Jelito poprzeczne35. Kolano prawe36. Gruczoł nasienny (moszna lub jajniki), strona prawaNo właśnie, w jakiej?– Masaż zawsze zaczynamyod uciskania receptorówukładu moczowego,to znaczy nerek, przewodumoczowego, pęcherza. Po to,by pozbyć się zbędnych produktówprzemiany materii,toksyn. Wiadomo, nerki to filtrnaszego organizmu i musządobrze pracować. Receptorynerek znajdują się mniej więcejw środku stopy. Następniemasujemy receptory układupokarmowego: żołądka, jelit,wątroby, trzustki, potemgłowy. Masowałam kiedyśstopę młodego sportowcapo wypadku. Wtedy z drugiejdosłownie leciała woda. Byłaprzy tym jego rodzina. Inaczejchyba by nie uwierzyli,że układ moczowy został ażtak mocno pobudzony. Proszęspojrzeć, u tej pani jestpodobnie. (Rozmawiałyśmypodczas zabiegu u pacjentki,która specjalnie na akupresuręprzyjeżdża do MałgorzatyModranki z Bydgoszczy)Czy akupresurę stosujesię na konkretne schorzenia,czy jako rodzaj profilaktyki?– Jedno i drugie. Zawsze lepiejjest zapobiegać, niż leczyć.Ale jeśli na przykład nagle złapienas ból żołądka, to czasamiwystarczy rozmasować tenjeden receptor. Jednak generalniepowinno się wykonywaćmasaż całych stóp dwa, nawettrzy razy w tygodniu. Wtedybędą efekty. No i należy pamiętać,że akupresura nie jestlekiem na całe zło, nie zastąpiporady lekarskiej. Jest to zabiegwspomagający, który doceniacoraz więcej lekarzy.Ile czasu trwa zabieg?– Ja masuję około godziny.Ale nie wszyscy chcą takdługo. Niektórzy nie wytrzymują.Trzeba pamiętać, że tenmasaż czasami powoduje ból.Jeśli któryś organ nie pracujeprawidłowo i uciśniemy jegoreceptor, natychmiast zaboli.Dzięki takim sygnałom możnaprzewidzieć zagrożenie chorobąi wcześnie jej zapobiegać.Jeśli pacjent odczuwa ból, informujęgo, na który narządpowinien zwrócić uwagę. Tonie znaczy, że zaraz musi byćpoważnie chory, ale dobrzebędzie, jeśli skonsultuje się zeswoim lekarzem.Czy to, od której stopyzaczynamy masaż, ma jakieśznaczenie?– Raczej nie. Natomiastnigdy nie masuję dwóch stópjednocześnie.Można przyjąć, że masażstóp, to jakby masaż całegociała.– Dokładnie tak. Jestemfanką akupresury, choć tonie jest łatwa sztuka. Traktujętę pracę jak hobby, ciąglesię uczę. Także od moichpacjentów. Każdy zna się naczym innym. Jeden z moichpacjentów zrobił mi wykłado pogłowiu bydła w Wielkopolsce.Jak to się stało, że zajęłasię pani akupresurą?– Przypadek, jak to częstow życiu bywa. Miałam zupełnieinne plany. Kiedyś wpadłami w ręce maleńka książeczkao akupresurze i postanowiłamspróbować. Najpierwna sobie, na rodzinie, naznajomych. Gdy okazało się,że pomaga, pomyślałam, żeto jest to, czym powinnamsię zająć. Zaczęłam ćwiczyćpalce na drewnianym stole.Uciskałam je bardzo mocno,żeby uodpornić się na bóli mieć siłę do takiej pracy. Potemposzłam na kurs, jeden,drugi. Zdobyłam odpowiedniedyplomy, uprawnienia.Ale gdy rejestrowałam swójzakład w urzędzie, nikt żadnychdokumentów ode mnienie wymagał.Czy akupresurą możnakomuś zrobić krzywdę?– Nie. No chyba żeby kogośskaleczyć albo złamać mu naprzykład nogę, ale o takichprzypadkach nie słyszałam.Poza tym przed masażemstopy trzeba dokładnie obejrzeći jeśli – powiedzmy– zauważę zmiany grzybicze,odmawiam wykonaniazabiegu. Takie stopy trzebanajpierw wyleczyć z grzybicy.Zmiany na stopach występująteż u cukrzyków i w takimprzypadku lepiej zrezygnowaćz akupresury. Poza tymz masażu może korzystaćkażdy, bez względu na płeći wiek. Świadomość tego faktuw społeczeństwie rośniei z medycyny niekonwencjonalnejkorzysta coraz więcejludzi. Przychodzą profilaktycznie.Rozmawiała:Leokadia Lubiniecka


20KULTURA/POD LUPĄ 16 maja 2008Z PRACOWNI ARTYSTYZ ARCHIWUM FOTOREPORTERAAndrzej Pawikjest grafikiemi malarzem tworzącymi mieszkającymw Słupsku.Jego obrazy znajdująsię w muzeachi galeriachoraz zdobią ścianykolekcji prywatnych.Jestrównież autorem wielu plakatów, znakówgraficznych, kalendarzy, okładekksiążek i projektów malarstwa ściennego.“Chciałbym, żeby ludzie częściejwsłuchiwali się w Naturę i poprzez niąpoznawali siebie. Jest to znacznie prostszadroga do smakowania treści życia– jeżeli komuś na tym zależy – niż gromadzeniewartości z istoty swej przemijających”.Taka deklaracja woli J. J. Rousseaumoże być punktem wyjścia do spotkańz twórczością Andrzeja Pawika. Utkanaz wrażliwości, alegorii i zmiennych nastrojówobrazowanych nie tylko tematyką,ale i kolorem, niesie z sobą treściistotne nie tylko dla artysty. Odwołaniabiblijne i ewangeliczne – niekoniecznieodczytywane jako akty wiary – są dlaPawika jednym z bardziej czytelnychśrodków porozumiewania się z odbiorcą.Podobnie rzecz ma się z motywami natury,które przekazują stany nastrojowościi ulotności zdarzeń postrzeganych przezartystę.(hrk)Fot. Zbigniew BieleckiFot. Zbigniew BieleckiPOD LUPĄKolarze na gaziePijani za kierownicą i na rowerachtak już spowszednieli, że ażdziwne byłoby, gdyby w którymśz policyjnych meldunków zabrakłotych wątpliwych bohaterów.A jednak czasem potrafią zaskoczyć.Jak na przykład 47-letni “kolarz”z Bruskowa Wielkiego, który nawidok policjantów po prostu zsiadłz roweru. To zaintrygowało funkcjonariuszy.No bo dlaczego nie jedzie,tylko prowadzi swój wehikuł przezwieś? Musi mieć powód! Zatrzymalirowerzystę i kazali chuchać! Jakchuchnął to od razu dwa promile.Drugi “kolarz na gazie” wpadł wręce stróżów prawa, gdy zamiastścieżką rowerową przy ul. Kołłątajaw Słupsku, pedałował chodnikiem.Policjanci chcieli go tylko pouczyć,a poczuli podejrzaną woń. Mieli rację.Był po głębszym. (rep)Pora na “Wiadomości”?Taki oto obrazek zauważyliśmy przy wjeździedo Ustki. Ciekawe co najbardziej lubioglądać w telewizji mieszkaniec tej budy?Może właśnie wchodzi do środka na “Wiadomości”,bo pasjonuje go polityka? (rep)Ach, cóż to miał być za ślub! Słupska posłankaPrawa i Sprawiedliwości Jolanta Szczypińskai były premier, prezes PiS Jarosław Kaczyńskiprzed ołtarzem. Potem wspaniała podróż poślubna,może w jakiś odległy, egzotyczny zakątekświata? I zwykłe życie niezwykłej polskiejrodziny. Niestety, marzenia i plany diabli wzięli.I to przez wścibskich dziennikarzy!“Super Exspress” zafundował słupskiej narzeczonejekspremiera profesjonalną wróżbę przyszłości.Wróżka Sybilla nie pozostawiła złudzeń:z tej mąki chleba nie będzie,co znaczy, że Kaczyńskinie ożeni sięMójci on! Mój!Asceza zamiast sielanki?ze Szczypinską. Wróżba złamała serce posłankii popchnęła ją do dramatycznych wręcz decyzji.Pani poseł zamierza wyjechać na misję humanitarnąw odległe rejony Afryki. Tam, gdzie tocząsię wojny, szaleją choroby. Tam, gdzie zamiastmiłości panuje strach i śmierć.Strasznie musiała się przejąć wróżbą ta naszaposeł Jola, skoro doprowadziła ją do aż takiejdesperacji. A my sądziliśmy, że to światła kobieta,bywała na salonach, wśród elit i w gusła niewierzy! A tu masz babo placek! Niestety, miłośćjest ślepa, ale żeby aż tak człowieka otumanić?Jak w takim stanie ducha poseł ma tworzyć dobreprawo dla mas? (rep)“Roboty na drodze” przygniatajądo ziemi, “pachołek” z rąk się wyślizguje...A ty, człowieku, jeszczeuważaj, żebyś prędkości nie przekroczył!Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że pani Jola i pan Jarek są sobie przeznaczeni.Fot. Zbigniew Bielecki


16 maja 2008 KULTURA21Niezwykły, nieoczekiwany, unikalny!PAPart z AP Boys!Pojawili się niespodziewanie.Zaśpiewali, zagrali i klip nakręcili...A potem wszystkopotoczyło się błyskawicznie!Zachwyty, piski fanek,prasa, telewizja, internet...Stali się idolami... tych studentówAkademii Pomorskiejw Słupsku, którym naturanie poskąpiła poczucia humoru.Nieoczekiwanym (a możeodwrotnie) “wykwitem” nazdrowej tkance studenckiejbraci. Ten trudny do zwalczeniamuzyczny wirus nazywasię AP Boys!Michael, Mario i Andrew sąstudentami Instytutu Muzyki AP.Skąd pomysł na muzyczne pastisze?– To proste – twierdzą zgodnie.– Trochę z chęci odprężenia odpoważnych ćwiczeń i wprawek, aleprzede wszystkim z powodu PA-Partu. Ostatni nie był zbyt twórczy.Raczej odtwórczy. A ten na pewnozgromadzi na widowni w większościstudentów. Będzie więc możnapozwolić sobie na żart. Tym bardziej,że “tworzyć każdy może”.I to hasło AP Boys zamierzająw pełni udokumentować.Przygotowali występ estradowyo niezwykłym poziomieatrakcyjności. Interdyscyplinarny.Utkany niecodziennymipopisami i niespodziankami.– Zapewniamy! Wszystkie zasadyklasycznej harmonii znowu zostanązłamane! A wasze pojęcieo estetyce estrady ulegnie rewolucyjnymzmianom! Nigdy więcejtakiego unikatu nie zobaczycie!Ten występ AP Boys “nażywo” będzie rzeczywiście unikalny,bo pierwszy i – najprawdopodobniej– ostatni. Członkowietej pastiszowej grupy niekryją, że ich muzyczne zainteresowaniasą całkowicie odmienneod PAPartowskiej prezentacji.– Ten wirus trzeba zwalczyć– zapewniają. – Jeszcze komuśprzyszłoby traktować poważnieto co robimy i trafilibyśmy nalisty przebojów disco polo. I todopiero byłby numer. Na razieobejrzeć i posłuchać można ichpiosenki na portalu pl.youtube.com. Wystarczy w wyszukiwarcewpisać AP Boys. A jeżeli kogośuwiera w kieszeni 5 złotych,może również kupić płytę DVDz dwoma teledyskami pastiszowymii... bardzo interesującakompozycją traktowaną już zupełnieserio.AP Boys w swej unikalnej“plakatowej” formieXVI prezentacja kulturystudenckiej PAPart zapowiadasię intrygująco. Najszerzejreprezentowana będzie piosenkastudencka . Usłyszymykompozycje Agaty Sierańskiej,Agnieszki Łabudy,Adama Rosińskiego, PawłaPrzybyło, Michała Adamczyka,Krzysztofa Pawłockiego.W nowym układzie choreograficznymwystąpi Warsztat EkspresjiRuchowej a z premierowymprogramem Big-Band AP.Pojawia sie również kompozycjepedagogów ZdzisławaPawiłojcia, Andrzeja Cwojdzińskiego,Leszka Kułakowskiegoi Monika Zytke.Ten szalony, artystycznywieczór zapewne dostarczyniezapomnianych przeżyći radości. Rozpocznie się on16 maja o godz. 19. w TeatrzeRondo (ul. Niedziałkowskigo2). Bilety: studenckie – 5 zł,normalne –10zł .Ryszard HetnarowiczAndrzej Szczepłocki i jego uczniowieWystawa przyszłychartystówMłodzieżowym Domu Kulturyw Słupsku otwarta zostaładoroczna wystawa prac uczestnikówzajęć pracowni rysunkui malarstwa MDK podsumowującądziałalność wspomagającąprzygotowanie do egzaminówna wyższe uczelnie artystyczne,m.in. na akademie sztukpięknych, architekturę, konserwacjęzabytków itp. Pracownięprowadzi artysta plastyk AndrzejSzczepłocki. Prace wykonanezostały przez młodychartystów, którzy swoje przyszłeplany zawodowe wiążą z wydziałamigrafiki, architektury,architektury wnętrz, projektowaniaprzemysłowego, rzeźbybądź malarstwa. Wystawastwarza odwiedzającym możliwośćpoznania twórczej działalnościmłodych ludzi, którzyczas wolny poświęcają na realizacjęswojej pasji i doskonaleniewłasnego warsztatu pracy.Małgorzata HołowiejFot. BARTPoeta totalnyW sobotę(17 maja)o godz. 19w TeatrzeRONDO odbędziesięp r o m o c j anajnowszegotomupoezji WiesławaCiesielskiego “Przepowiedniaczasu mego”. Spotkaniebędzie miało uroczysty charakterjubileuszu 30-lecia pracytwórczej autora. Obejrzymy etiudęteatralną pt.” OKRUCHY” – wgscenariusza na podstawie tegotomiku i w reżyserii AntoniegoFranczaka. Wystąpią Urszula Siewierska,Natalia Bartoszko, KamilChojnacki, Kamil Michaluk, TomaszBielawa i Hubert Koszela.Spotkanie z autorem poprowadziJolanta Krawczykiewicz.Wiesław Stanisław Ciesielskiurodził się w Słupsku w 1959roku. Debiutował w roku 1978.Osiem lat później, za sprawąWydawnictwa Morskiegow Gdańsku, ukazał się pierwszytomik wierszy” Głód”. Poza poezjąautor wielu publikacji, przedewszystkim krytyczno-literackich.Współpracuje z kilkomapismami, m.in. „Autografem”,„Poezją Dzisiaj”, „Okolicą Poetów”.Autor czternastu tomówpoezji. Ostatnie zbiory wierszyto: Wieża Babel (Bydgoszcz2004), Wszechmocne iluzje (Warszawa2005) – uznany za najlepsząksiążkę poetycką 2005 rokuna XXVIII MiędzynarodowymListopadzie Poetyckim w Poznaniu,Oblicze Anioła (Wrocław2006), Photosensitivity (USA2007) oraz Traszki, modraszki,igraszki (Bydgoszcz 2007). Tom“Przepowiednia czasu mego”(Warszawa 2008) został wydanyprzy pomocy finansowej miastaSłupsk na jubileusz 30-lecia.W. Ciesielski jest laureatemprestiżowych konkursów literackich.Jego wiersze tłumaczonona angielski, niemiecki, litewskii rosyjski. Jest inicjatorem konkursupoetyckiego im. LeszkaBakuły o Laur BursztynowejRóży w Ustce. Redaktor BrulionuLiterackiego Ślad. Od roku2003 jest prezesem OddziałuSłupskiego Związku LiteratówPolskich.Wiesław Ciesielski zasługujena miano „poety totalnego”, toznaczy intensywnie i nieustannieprzeżywającego świat poprzezjego liryczne „kompresowanie”.Dar „mowy lirycznej” jest powietrzemi krwiobiegiem Ciesielskiego.Dwa wspaniałe porty tejpoezji to cielesność i duchowość.Niezwykły sensualizm erotykówCiesielskiego splata się w jednośćz pejzażem uczuć ulotnych, subtelnych,opiewających sacrummiłości. Poezja Ciesielskiego otwartajest jednak także na wieleinnych stron losu. Słychać w niejecha politycznych kłótni i parszywychzwątpień współczesnegoczłowieka; w Wieży Babeljęzyków i problemów spotykająsię rozbraty i syntezy ludzkichdążeń, wierzeń, religii, nadzieii rezygnacji. Osobnym tłem wierszyCiesielskiego są archetypy,mity i symbole kultury, bo tylkoone nie mają poczucia czasu,spotykają się wedle osobnegoporządku i łączą w esencję Prawdy.Kultura i sztuka to po prostuwielki Central Park, do któregomoże wejść każdy, by doznać poczuciawspólnoty. Skoro malarzDegas może stworzyć człowiekatak samo jak Bóg, to warto sięzastanowić, gdzie się przecinajądrogi formy i treści, poezji i życia.Na pewno przecinają się takżew tych wierszach.Leszek ŻulińskiKasia Wirkus z II Liceum Ogólnokształcącego wybiera się na architekturędo GdańskaMaj w filharmoniiDzisiaj, 16 maja o godz. 20 słupscy filharmonicyzapraszają do kościoła pw. NMP KrólowejRóżańca Świętego w Słupsku na STABAT MA-TER GIOACCHINO ROSSINIEGO.Tym razem Polska FilharmoniaSinfonia Baltica proponujeniezwykłe wydarzenie – słupskieprawykonanie Stabat MaterRossiniego. Wraz ze słupskimifilharmonikami wezmą w nimudział soliści: Iwona Hossa – sopran,Magdalena Idzik – mezzosopran,Aleksander Kunach – tenor,Robert Gierlach – bas i chórPolitechniki Gdańskiej przygotowanyprzez Mariusza Mroza.17 maja o godz. 19 zapraszamyna najnowszy program słupskiegokabaretu DKD. Czym tymrazem zaskoczą nas dwaj panowie– Grzegorz Gurłacz i DariuszGatniejewski? Zobaczymy... Dlamiłośników grupy obecność nawystępie obowiązkowa!31 maja o godz. 17 i 1 czerwcao godz 12 filharmonia zapraszana koncerty muzyki filmowejz okazji Dnia Dziecka.Twarze bezpiekiW najbliższą sobotę o godz. 18.30 – w ramach “Nocy muzeów”– w słupskim Muzeum Pomorza Środkowego otwarta zostaniewystawa “Twarze słupskiej bezpieki 1975 – 1990”. Będzie możnazapoznać się z materiałami archiwalnymi pochodzącymi z InstytutuPamięci Narodowej w Gdańsku. Na wystawie znalazły się dokumentydotyczące zarówno działalności Służby Bezpieczeństwaw środowiskach zawodowych jak i prywatnych. Ekspozycja dokumentowanajest również fotografiami. (hrk)


22ROZRYWKA 16 maja 2008DOBRY ŻARTTYNFA WARTKRZYŻÓWKA PANORAMICZNACzym różni się uczeń dobryod złego?Złego leją rodzice, dobrego- koledzy.* * *Ojciec z synem sami na gospodarstwie:- Tato, ja jeść chcę.- Siadaj synku, ja w twoimwieku kosmonautą chciałemzostać.* * *Saper myli się tylko raz. Dlategozostałem meteorologiem.* * *sobie, wyciągam wczoraj spodpoduszki bokserki - i nie mójrozmiar!!!* * *Dwaj przyjaciele siedzą w barze:- Popatrz spodobałem się tejlasce!- ??? Jak na to wpadłeś?- Popatrzyła na mnie iuśmiechnęła się- Hmm... Taaa... Jak ja pierwszyraz ciebie zobaczyłem, torżałem przez pół godziny.* * *W autobusie siedzi staruszka.Widać, że nad czymś bardzosię zastanawia. Nagle zaczynarecytować jakiś długi, długaśnywiersz o Stalinie. Siedząca obokniej kobieta zaczyna jej się bacznieprzyglądać.Z każdą zwrotką coraz szerzejotwiera oczy i coraz bardziej starasię wcisnąć pod okno i odsunąćsię od staruszki. Babuleńkakończy recytację i mówi:- No, to pamiętam, a po co nabazar jadę - nie pamiętam...* * *Żona przychodzi do domu iszczebiota do męża:- Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło!Idę obok zsypu naśmieci, patrzę a tam para pantofelkówstoi. A jakie piękne! Przymierzyłam- mój rozmiar!!!Mąż:- Taaa... Poszczęściło Ci się.Po paru dniach żona znowumówi:- Słuchaj, idę do domu, a unas na podjeździe, na żywopłocie,czapka z norek wisi. Przymierzyłam- mój rozmiar!!!Mąż kręci głową z podziwem:- Szczęściara z Ciebie. A ja- popatrz - nie wiem czemu, aleszczęścia nie mam. WyobraźPewien mężczyzna przychodzido kościoła. Zagląda dowszystkich konfesjonałów. Przechodzącywłaśnie obok kapłanpyta:- Kogo pan szuka?- Mojego stałego spowiednika,księdza Jana.- Proszę pana, ksiądz Jan oddziesięciu lat nie żyje.* * *Kapral:- Ziemia jest okrągła!Wśród słuchających rozlegasię chichot.Kapral (z naciskiem):- Ziemia jest okrągła. Kto niewierzy - dostanie w mordę.Po chwili:- Są jeszcze inne dowody napotwierdzenie tezy, że ziemiajest okrągła, ale to dla cywili.* * *- O stary, na studiach to są dylematy...- A jakie? bo ja zdaje maturę wtym roku i chciałbym wiedzieć- Cztery flaszki w lodówce,możesz zaprosić tylko dwieosoby, a cały akademik chceprzyjść.Litery z zaznaczonych kratek, uszeregowaneod 1 do 31 utworzą rozwiązanie– myśl Stefana Wyszyńskiego.Nagrodą jest kolacja dla dwóch osóbw restauracji Hotelu „Zamkowy”w Słupsku, ul. Dominikańska 4.Rozwiązanie prosimy dostarczyć(osobiście lub listownie)do 23 maja 2008 r.pod adresem:Redakcja „Zbliżenia”76-200 Słupskal. Sienkiewicza 1/2.Nagrodę za rozwiązanie krzyżówkiz nr 9 (37) z 2 maja 2008 r. wylosowałapani Jolanta Gastołekze Słupska.Po odbiór nagrody zapraszamy donaszej redakcji.Gratulujemy!DZIEWCZYNA TYGODNIABarbara Halejak ze SłupskaFot. Zbigniew Bielecki


16 maja 2008SPOD KOSZAW s z y s t k ojasne. W finale o tytuł mistrzaPolski w koszykarskiej ekstraklasiezmierzą się Prokom TreflSopot i Turów Zgorzelec. Prokomstoczył zacięte i emocjonującepojedynki z PolpakiemŚwiecie, wygrywając 4:2, a Turówpokonał 4:1 Śląsk Wrocław.Szczególnie emocjonujący i zaciętypojedynek stoczyli w szóstejserii Polpak z ProkomemTrefl w Świeciu. Gdyby meczSPORTProkom i Turów w finaleLiga bałtycka w tym roku?zakończył się zwycięstwemPolpaku, doszłoby do siódmegomeczu. Wygrał jednak Prokom,a zadecydował o tym rzutFilipa Dylewicza w dogrywce. Obrązowy krążek zagrają Polpakze Śląskiem Wrocław. Finał o tytułmistrzowski rozpocznie się17 maja. Dalsze mecze: 18, 24,25 maja oraz ewentualnie 28 i31 maja i 4 czerwca.Należy odnotować wieść, żeEnerga Czarni Słupsk poszukujetrenera, który poprowadziłbydrużynę w sezonie 2008/2009.Poważnie myśli się w klubie ozatrudnieniu Łotysza IgorsaMiglinieksa, mistrza olimpijskiegoz Seulu (1988), gdy grałjeszcze w reprezentacji ZSRR.Czy rozmowy zarządu klubuzakończą się powodzeniem,trudno przewidzieć. Najprawdopodobniejwszystko będziezależeć od gaży jakiej zażądamistrz. (rym)Pod znakiem zapytania stanął start Środkowoeuropejskiej Ligi Bałtyckiej. Dla Energi CzarnychSłupsk byłoby to pionierskim przedsięwzięciem, namiastką gry w europejskich pucharach dającąmożliwość międzynarodowej rywalizacji.Andrzej Twardowski, prezesEnergi Czarnych Słupsk odwiedziłw minionym tygodniu Goeteborg,gdzie ustalał szczegółystartu rozgrywek Do rozpoczęciarywalizacji, gotowych jest wtej chwili tylko sześć zespołów– trzy polskie (Energa CzarniSłupsk, AZS Koszalin i KotwicaKołobrzeg) oraz trzy szwedzkie.Drużyny niemieckie, mimowcześniejszych zapowiedzi, wyraziłyzainteresowanie startemdopiero od przyszłego sezonu.Jeśli podobnie postąpią dwaDuńskie kluby, liga przesunieinaugurację rozgrywek dopierona kolejny sezon 2009/2010.Jeśli Duńczycy będą gotowi jużw tym sezonie, liga ruszy w ośmiozespołowymkształcie. Następnespotkanie organizacyjneodbędzie się prawdopodobnie25 maja w Słupsku. (nb)DegradacjaPiłkarki ręczne SłupiSłupsk i Łącznościowca Szczecinżegnają się z ekstraklasą. Zastanawiajednak fakt, komu byłapotrzebna rywalizacja zespołów,które w sezonie zasadniczym zajęłymiejsca 9 -12. Między drużynamiStartu Elbląg i Ruchu Chorzów, aSłupią i Łącznościowcem była takogromna przewaga, że nie byłomowy, aby Startowi i Ruchowi mogłyzagrozić zespoły ze Słupska iSzczecina. I chociaż słupszczankiw fazie play off zagrały bardzo23dobrze zdobywając 6 punktów,to nic to im nie dało. Jedynieuszczupliło i tak ubogą kasę klubu,który musiał wydać pieniądze napodróże do Chorzowa, Szczecinai Elbląga. O tym jednak zadecydowałZwiązek Piłki Ręcznej w Polsce.Mistrzostwo Polski w piłce ręcznejkobiet w sezonie 2007/2008 wywalczyładrużyna SAFO SPR Lublin,srebrny medal przypadł w udzialeDableksowi AZS Gdańsk, a brązowywywalczyła drużyna ZagłębiaLublin. (rym)Awansowały do finałuSzczypiornistki z Ustki po zdobyciu brązowego medalu w mistrzostwachwojewództwa pomorskiego, są bliskie kolejnegosukcesu. 16 maja zagrają w finałowym turnieju MistrzostwWojewództwa Pomorskiego w mini piłce ręcznej dziewcząt.Są już na wodzie!Natasza Caban wyruszyła na morza i oceany by dotrzeć do Honoluluna Hawajach. Tam znajduje się meta jej samotnego rejsudookoła świata. Dominik Schutta walczy na laserze o kadrę,która pojedzie na mistrzostwa świata do Chorwacji.Po sztormowej przerwieustecka żeglarka Natasza Cabanopuściła Ustkę. Kilka dniprzebywała w Chile, skąd udałasię do Papua Nowa Gwinea naDominik Schutta na laserzeNasza sondaEuro2008 - Faworytów jest wieluK r z y s z -tof Łabędzkiuważa, że sukcesemnaszejreprezentacjibyłoby wyjściez grupy. Abytego dokonaćwystarczy nam jedno zwycięstwo.- Kogo pokonają biało-czerwoni, trudno przewidzieć.Liczę, że będzie to Austria. MistrzemEuropy zostanie Holandialub Czechy.pokład swojego jachtu „TanaszaPolska”. Teraz czeka ją trzeci etaprejsu dookoła świata. Dokładnejdaty wypłynięcia nikt jeszcze niezna. Wiadomo, że Natasza jestjuż na swojej łódce, która od październikaubiegłego roku cumujew porcie Moresby. Zanim usteckażeglarka przygotuje jacht do trudnegorejsu, minie kilka kolejnychdni. Musi sprawdzić stan technicznyjachtu, usunąć usterki, zabraćwszystko, co niezbędne w czasierejsu. Trzeci etap będzie jednymz najtrudniejszych. Jego szlak wiedziem.in. przez Ocean Indyjski.Inny żeglarz z Ustki DominikSchutta pływający na laserze równieżjuż jest na wodzie i zdobywalaury. Trwający sezon przeznaczyłna walkę o punkty dające kwalifikacjedo mistrzostw świata i Euro-F a w o r y t ado zdobyciamistrzostwa wkim innym upatrujeKrzysztofRauf, któryzdecydowaniestawia na Włochy.Uważa, że Polska wyjdziez grupy i zaprezentuje dobrąpostawę w kolejnych meczachturnieju. Wierzę, że Polakówstać na sprawienie niespodziankii oczekuję tego.Natasza Caban wyrusza naOcean Indyjskipy, które odbędą się w Chorwacji.Stawką są również mistrzostwaEuropy seniorów w Belgii. Napierwszych eliminacyjnych wyścigachw Gdyni był drugi. Dominikaczeka rejs na żaglowcu „ZawiszaCzarny” z Gdyni do Kopenhagi.Jest to nagroda dla obiecującychżeglarzy. (rym)Fot. archiwa żeglarzyPiłkarska reprezentacja Polski po raz pierwszy w historii wystąpi w Mistrzostwach Europy. Tej sztuki wraz z zespołemdokonał holenderski trener Leo Beenhakker. Pierwsze pojedynki Euro-2008 rozpoczną się na boiskach Szwajcarii iAustrii 7 czerwca. Natomiast reprezentacja Polski pierwszy mecz zagra z Niemcami w austriackim Klagenfurcie 8czerwca. Na temat występu drużyny biało czerwonych w mistrzostwach wypowiedzieli się pracownicy firmy produkującejszyby samochodowe Nord Glass ze Słupska.Z kolei KrzysztofLizińczykmarzy, aby Polacysprawili taką niespodziankęjakiejdokonali 4 latatemu Grecy, którzydość niespodzianewywalczyli mistrzostwo Europy.- Jednak za wiele sobie nie obiecuję.Chciałbym aby nasza reprezentacjawyszła z grupy. Faworytów do zdobyciamistrzostwa jest wielu. (rym)Fot. Ryszard MazurFinalistki mistrzostw województwa - drużyna SP 2 Ustka.Podopieczne Małgorzaty Niedziałkowskieji Gabrieli Troczyńskiejturniej półfinałowy, któryodbył się w obiektach SzkołyPodstawowej nr 2, wygrały bezwiększego wysiłku. Pokonały kolejno:SP 8 Słupsk 8:6, SP Czarnei SP Tuchomie odpowiednio po10:5 i tym samym zajęły w turniejupierwsze miejsce, co dało imprawo gry w finałowym turnieju,który 16 maja odbędzie się w Ryjewieniedaleko Sztumu. ZespółSP 2 wystąpił w składzie: KarolinaGrygorowicz – najlepsza snajperka,zdobywczyni 18 bramek,Aleksandra Stetsko – najlepszabramkarka turnieju, Anna Owczarek,Ewelina Kabała, AdrianaMarciniak, Katarzyna Gnacińska,Klaudia Lesiecka, Wiktoria Martynienko,Katarzyna Kowalczyk,Monika Żyszkiewicz, AngelikaKosińska, Angelika Gołąb, DianaLewandowska. Dziewczętaudział w finale zawdzięczają pomocy,której udzielają drużynie:firma Trawal Stanisława Wełpy,Fitness Studio „Zdrofit” MagdyPuławskiej, Biuro Podróży „Alex”Aleksandra Kryszałowicza. Kilkadziewcząt występuje na codzień w zespole młodziczek„Szczypiorniak” Ustka.(rymFot. Ryszard MazurPiłkarze na finiszuDo zakończenia rozgrywek w IV lidze Pomorze i słupskiejklasie okręgowej pozostało jeszcze sześć kolejek.Gryf 95 Słupsk goni czołówkę walcząc o premię III ligowca.Najwięcej szans na awans z klasy okręgowej do IV ligi mają narazie… Pogoń Lębork i Koral Dębnica.Podopieczni trenera Wojciecha - wiceliderem rozgrywek. PiłkarzePolakowskiego są już na czwartymjuż dzisiaj zapraszają kibiców.miejscu w tabeli. Gdyby gry-fitom nie przydarzyły się wpadkizaraz na początku rozgrywek zBrdą Przechlewo i zaraz po niej zGryfem Wejherowo na własnymboisku, to dzisiaj Gryf 95 miałby nakoncie 58 punktów i tylko 6 straconychdo lidera Bałtyku Gdynia. Nie jest jednak źle. Słupszczanieplasują się wysoko i mają wprawdzie10 punktów straty do lidera,ale do końca rozgrywek możnaich zdobyć jeszcze sporo. Liczymy,że słupska drużyna sprawi jeszczeW okręgówce bez zmian. Wciążprowadzi Pogoń Lębork, ale drużynata gubi punkty jak na przykładw ostatniej kolejce z PomorzemPotęgowo remisując 1:1. Czyjest to niespodzianka? Chyba nie.Pomorze z trenerem MirosławemIwanem spisuje się rewelacyjnie,czego nie można powiedzieć o usteckimJantarze, który wprawdziew niedzielę pokonał na własnymboisku Granit Kończewo 4:0, alepierwsza połowa tego pojedynkuw wykonaniu ustczan była bezbarwnasporo radości swoim kibicom, ai chaotyczna. Jantar dojedną z nich może być zwycięstwoz Powiślem Dzierzgoń już 17 majana wyjeździe. Na stadionie przy ul.Zielonej jeszcze ciekawiej będziew przyszłą sobotę, 21 maja, gdyGryf 95 zmierzy się z Zatoką Puckrundy wiosennej przystąpił z drugiegomiejsca. Dzisiaj plasuje sięna szóstym - za Pogonią Lębork,Koralem Dębina, Pomorzem Potęgowo,Piastem Człuchów i IskrąDretyń. (rym)


24REKLAMA 16 maja 2008

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!