gdy pobici nie mogli skonać, wysłali po welka z pistoletemlesie, później u pewnych ludzi. Prosił, żebyoddać maszynę do szycia, mógłby trochęzarabiać, ale pani Sokołowska zabrała maszynęzaraz po ich odejściu. Zmartwił się.Jednak za radą rodziców zdecydował siępójść do Welka. Najpierw wysłali mnie, nibyz pytaniem o tatusia. Nikogo obcego niebyło, więc poszli obaj. Krawiec dostał swojąmaszynę, na wóz załadowano dużo żywnościi tatuś odwiózł ich, ale tylko na krzyżówkę,dalej krawiec nie chciał. Wolał, by niktnie wiedział, gdzie się ukrywa. Później siędowiedziałam, że ukrywali się w Podgórzu,u biednych ludzi. Zginęli od strzałów, chcęw to wierzyć, przypadkiem, w czasie innejobławy, gdy wyszli z kryjówki na pole. Kołodziejskichwywieziono do niemieckiegoobozu karnego.Pewnej nocy znów rozległo się pukanie.To dwaj przerażeni młodzieńcy przyszliz żądaniem, by zaprowadzić ich do Welka.Przyszli od, pożal się Boże, działacza podziemia.A rzecz tak się miała: Nocą do domu,gdzie przez szparę sączyło się światło,zapukały dwie żydowskie pary. Prosili o pomoc,ale trafili na pędzenie bimbru. Próczgospodarza było tam trzech podrostków.Gospodarz i jego bratanek, patrioci, tacyco to „bij Żyda za ukrzyżowanie Chrystusa”,wpuścili ich, a potem bili czym popadło.Gdy pobici nie mogli skonać, wysłali poWelka z pistoletem, żeby ich dobił. Wzburzonybezczelnością Niemiec krzyczał, wyzywałpo polsku i po niemiecku: „Wy głupcy,nie rozumiecie, że Hitler zrobi z wami,co piekarz z chlebem: Żydami rozczynią, awami przyczynią”. Wypędził ich. Nie wiadomo,czy pobici sami skonali, czy oprawcyich dobili. Wrzucili ich na wóz, wywieźlipod las na miejsce zwane „wysorowisko”, itam na burcie zakopali. Miejscowi znają tomiejsce do dziś. (cdn.)Wspomnienia Marii CieślikopracowałaCzesława Długoszek, ObjazdaDobra robota, panieStanisławie JankW „Powiecie Słupskim”, Nr 3-4, ukazał się artykuł pt. „Kościołyi ich księża”, napisany przez dr. Stanisława Janka - radnegopowiatu słupskiego z Dębnicy Kaszubskiej, który bardzo mniewzruszył i odświeżył wspomnienia z lat szkolnychci księża to historia naszej gminyPokazane fotografie księży z parafiiDobieszewo bardzo dobrze pamiętam, niektórzynawet uczyli religii w szkole podstawowej.Z niektórymi wiążą się bardzo miłemoje wspomnienia. Na przykład ksiądzkpt. Antoni Kania pomieszkiwał też w Dobieszewiena plebani, wówczas plebaniabyła w dużym domu koło kościoła, późniejzrobiono tam szkołę, która mieściła się dochwili sprzedaży. Plebanię przeniesionodo mniejszego domu. Ks. A. Kania miał gospodynięo nazwisku Marcinek, która miałacórkę o imieniu Stasia - to właśnie mojakoleżanka. Dzisiaj Stasia mieszka w DębnicyKaszubskiej. Bardzo mile wspominamks. Stanisława Wiśniewskiego, pamiętam,że co niedziela latem zapraszał nas, dziecigrać w piłkę, stale wynosił nam ciasto drożdżowei kompot do picia. Chętnie szłyśmy,ponieważ ciasta w domu nie było, piłki też.Natomiast z ks. Marianem Patalasem wiążesię inna historia. Jego pamiętam z Biesowic,z rodzicami mieszkaliśmy tam i ks. Marianprzyszedł do tamtej parafii jako wikaryprosto z seminarium; proboszczem był ks.Edward Korecki. Dziwny zbieg okolicznościsię stał, że ks. M. Patalas przyszedł do parafiiw Dębnicy Kaszubskiej, a moi rodziceprzeprowadzili się do Dobieszewa w 1958roku. I właśnie natrafiłam znowu na księdzaMariana, który uczył mnie w szkole religii.Do dzisiaj pamiętam modlitwę po łacinie,której mnie nauczył:Rek Chryste primogeniteangele dei nistycewirtutum donsfitamundi karowitadywinitatys Hostia...terni patris wiktimaominium plazmatornundi restauratortuonos korkore reficesakrokwe sangwineablue sordesnostre kulpe Jezu Chryste.Jest to modlitwa, którą zawdzięczamks. Marianowi.Ks. Marian Górka krótko był u nas wparafii. U nas, we wsi był pożar, paliły sięszopki, między innymi moja. Był styczeń,dzień po pożarze ks. Górka chodził po kolędzie,ja byłam załamana. Księdza słowaotuchy sprawiły, że zaczęłam pozytywniemyśleć i szczególnie to zapamiętałam.Wszystkich księży znałam i znam, ponieważnajdłużej mieszkam w Dobieszewku.Bardzo mile wszystkich wspominam, zobecnym też nieraz sobie porozmawiam,to bardzo miły człowiek. Może jeszczewspomnę taką ciekawostkę, otóż ks. KazimierzaGajdę jeden raz ostrzygłam, był takzajęty przygotowaniem dzieci do PierwszejKomunii Świętej. Nie miał czasu jechać dofryzjera, więc ja to zrobiłam.Panie Stanisławie Jank, to dobra robota,niejednemu odświeżył Pan pamięć.Ci księża to historia naszej gminy, to ludzie,którzy przyczynili się do utrzymania naszychkościołów i naszej wiary. Czytałam onaszych sołtysach, o księżach w Pana wydaniu.Jeszcze chciałabym coś się dowiedziećo naszych pałacach, tych co są i tychzniszczonych, a były w każdej wsi. DziękujęPanu za dobry pomysł.Anna KarwowskaDobieszewkoPS. Był Wielki Piątek, 2 kwietnia br. - dzieńradości, wzruszenia, oczy miałam zeszklone,które długo nie mogły wyschnąć. Sprawdziłosię przysłowie „po ścianie, po ścianie”,każdemu się dostanie - dobrego i złego”. Takbyło w moim przypadku. Każdy człowiek maswoich wrogów i przyjaciół, tak samo i ja.Długo czekałam, aby trafić na wspaniałychi bardzo wrażliwych ludzi, na drugiego człowieka.Ci ludzie sprawili mi naprawdę wielkąniespodziankę, ofiarując komputer dopisania moich skromnych tekstów „prostoze wsi” i wierszyków. Serdecznie zatem dziękujępani Krystynie Kaszubskiej - kierownikowiGOPS w Dębnicy Kaszubskiej, bo to zajej sprawą tak się stało, a także wójtowi gminyDębnica Kaszubska - panu EugeniuszowiDańczakowi i zastępcy wójta - panu TadeuszowiBejnarowieżowi. Dziękuję równieżpanu, który podłączył i objaśnił mi obsługękomputera. Życzę wszystkiego dobrego, dużozdrowia. (A.K.)26POWIAT SŁUPSKI NR 5-6 (111-112) • MAJ-CZERWIEC 2010
Fot. J. Grabowski60. sezonturystycznyW Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczymaktywność 669 pasjonatówwędrówek po ziemi słupskiej i innych regionachkraju, a nawet hen poza nimi, trwaw praktyce non stop od stycznia do grudniajak daleko pamięcią sięgnąć. Ściślej:przez wspomniane w tytule 60 latpttk nie <strong>jest</strong> przez nikogo subwencjonowaneŻeby nie być gołosłownym - parę tzw.suchych faktów, zaczerpniętych zwypowiedzi szefa regionu na zjazdowymforum 2005-2009. Cyt. „W skali rocznejprzeszło 220 eskapad w Słupskiem. Ba!również włóczęgi po Mazurach, Kujawach,Sudetach, Bałtyku oraz... wzdłuż i wszerzDanii, Norwegii, lub na 154 bez krzty euforiimasowych (liczących z reguły 150-300hobbistów) imprezach o trudnym do przybliżenia,bodaj encyklopedycznie, charakterze.Ot, na przykład ogólnopolskie zlotyszlakami Słowińskiego Parku Narodowego,rajdy piesze, rowerowe i kajakowe przezPark Krajobrazowy Dolina Słupi, regaty oPuchar Jeziora Gardno, spotkania z Krainąw Kratę, wędrówki tropem kormoranóww zakolach Noteci, wyprawy podwodnesłupskich Nautilusów. Można by tak długo,bardzo długo...Zresztą, o wielu ze wspomnianych inicjatywpisaliśmy obszernie na łamach „<strong>Powiat</strong>uSłupskiego”. Przywołajmy więc dziśniektóre, zwłaszcza wymienione przez nascichcem, jakby hasłowo: turyści piesi z Mikołajkai Orła, fani kolarstwa z Jantara, pasjonacijachtingu z Oriona, nurkowie z Nautilusa,turyści górscy z Ceprów, kajakarzeKapoka, Pijawki oraz (jedynej pozasłupskiej)Salamandry z Miastka. No, i opiekunowiepatronujących ich sekcji: Aneta Łojek,Wanda Szpilewska, Genowefa Zielonka,Edward Adamkiewicz, dr Józef Cieplik,Andrzej Gomulski, Jacek Grabowski, MarianJanusewicz, Bernard Sikora, kmdr AntoniTaraszkiewicz (85-latek!), ZbigniewWaśko. Dysponują oni - ciekawostka - 900,1km traktów pieszych ze stosownymi certyfikatamijakości. Ponadto mają w swejgestii 143 członków kwalifikowanej kadryprzewodnicko-instruktorskiej.Notabene. Nie tylko rzeczona grupafachowców. Też, a może przede wszystkim,kierownictwo wykonawcze RO (statutowoRegionalny Oddział). Konkretnie: opróczwiceprezesów E. Adamkiewicza i Z. Waśkioraz 43. rok (ewenement!) pełniącego funkcjęsekretarza Oddziału Janusza Grabowskiego- Andrzej Gorski (prezes, także animatorZW LOP) i Jerzy Stępniak (skarbnik).- Wreszcie - dorzuca pan Janusz - autentyczniliderzy priorytetowych imprez:Rajmund Klimaszewski, Mieczysław Kruk,Łukasz Marszałek, Arkadiusz Olesiejuk, PiotrPtak, Wiesław Romański. Nasze wizytówkiAD 2010? Jak w minionych latach: rajdypiechurów „W poszukiwaniu wiosny” (marzec,Lasek Południowy), IV „Cztery strony”(maj, Park Narodowy Bory Tucholskie), XLIII„Idziemy w nieznane” (październik, prawiecały czas nad Słupią), XVII „Nocna wędrówka”(listopad, Lasek Północny), „Na tropieMikołaja” (grudzień, Lasek Płd.); XXXVogólnopolski zlot rowerowo-autokarowypn. Szlakami Słowińskiego Parku Narodowego(czerwiec, wybrane trakty i bazy wSPN) i XVI zlot pieszo-rowerowo-kajakowypn. Szlakiem Parku Krajobrazowego „DolinaSłupi” (wrzesień, centrum Doliny Słupi);na koniec XLVI regaty żeglarskie na jeziorzeGardno (termin jw., Gardna Wielka).Powie ktoś: Trzeba na takie przedsięwzięciedużo pieniędzy. A przecież - jakpowszechnie wiadomo - organizacje typuPTTK nie są od 1989 przez nikogo subwencjonowane.Skąd zatem środki? - Nasz region -mówi szef „nieustający” RO - utrzymuje sięz hoteliku Mikołajek w siedzibie „bractwa”na Szarych Szeregów i z bazy letniskowej wGardnie. Gardneńskie magazyny turystycznei przystań żeglarska, czyli jachtklub stanowiąbowiem, ze zrozumiałych względów,jedynie wirtualne „źródła środków obrotowych”(według oficjalnej ekonomiczno-finansowejnomenklatury). Oj, zapomnielibyśmyo „profitach” z różnych szkoleń, znakowań,o „dochodzie” ze składek etc. Wolneżarty! Przykład pierwszy z brzegu. 16 złrocznej składki dzieci i młodzieży szkolnej(gros członków) zmusza do skreślania rok wrok z ewidencji PTTK aż 30 proc. pozornietylko martwych dusz. Z prostej przyczyny:w wielu domach problemem dla rodziców<strong>jest</strong> nawet zakup chleba, mleka... Jak gdybytego było mało, władze Towarzystwa każą„wypracowywać” środki na utrzymanie ZarząduGłównego (sic!).Pozostaje w tej sytuacji operatywnośći społecznikostwo ww. grupy fanów zeSłupska i okolic. Dlatego nie szczędziliśmymiejsca zaprezentowaniu przynajmniejczęści z nich.J. R. Lissowski, Słupsk900 kilometrów tras pieszychPOWIAT SŁUPSKI NR 5-6 (111-112) • MAJ-CZERWIEC 201027