12.12.2012 Views

molotów, z tego 10 proc. nowych. Trzy lata temu ... - Inwestycje

molotów, z tego 10 proc. nowych. Trzy lata temu ... - Inwestycje

molotów, z tego 10 proc. nowych. Trzy lata temu ... - Inwestycje

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Styczeń-Luty (1-2/20<strong>10</strong>)<br />

RENEUSZ<br />

Kosmiczna turystyka. Drugie życie<br />

stała się faktem.<br />

aut<br />

www.managermba.pl Cena 9,80 (w tym 7% VAT)<br />

Kto i za ile może nas zabrać<br />

Str. 24 na orbitę Ziemi..<br />

R ÓL<br />

firmę.<br />

Ireneusz Król<br />

Każdą<br />

można<br />

uzdrowić..<br />

J<br />

Jacek<br />

Borkowski<br />

pr zywraca<br />

świetność<br />

oldtimerom<br />

Str. 14<br />

Str. 58<br />

Wysokie loty.<br />

Nr. ind. 258539<br />

Nr. ind. 258539<br />

W Polsce powinno ppowinno<br />

pojawić pjj się ę około<br />

tysiąca y ą py prywatnych<br />

y<br />

sa<strong>molotów</strong>. To bardzo<br />

Str. 28<br />

obiecujący rynek<br />

Styczeń-Luty (1-2/20<strong>10</strong>)<br />

luksusowych<br />

Zakup i renowacja cennego<br />

.........samochodu może<br />

........................stanowić Str. 62<br />

...........................znakomitą<br />

............................alternatywną<br />

..............................inwestycję<br />

.................................na czas<br />

....................................kryzysu<br />

..Facilitacja<br />

.wspomaga wspomaga p g<br />

.managerów managerów<br />

.Wywiad Str. 78<br />

..z Tony Mannem<br />

.o .o tym tym co odróżnia<br />

.trenera, konsultanta<br />

,i facilitatora oraz<br />

o <strong>proc</strong>esach podejmowania<br />

decyzji<br />

w fi rmach


���������������������������������������������������������������������������<br />

��������������������������������������������������������������������������������������<br />

����������������������������������������������������������������������������������<br />

�������������������������������������������������������������������������������<br />

�����������������������������������������������������������������������<br />

��������������


W NUMERZE:<br />

Jacek Borkowski<br />

str. 58<br />

Styczeń-Luty 20<strong>10</strong><br />

MANAGER 360<br />

IRENEUSZ KRÓL<br />

KAŻDĄ<br />

FIRMĘ<br />

MOŻNA<br />

UZDROWIĆ<br />

STR.<br />

Rafał Maciejewicz<br />

str. 48<br />

14<br />

14 Ireneusz Król: Każdą fi rmę można uzdrowić<br />

– wywiad z managerem, który ratuje przedsiębiorstwa.<br />

28 Jan Borowski specjalizuje się w sprzedaży<br />

sa<strong>molotów</strong> dla indywidualnych odbiorców.<br />

36 Grzegorz Czapla stworzył fi rmę internetową,<br />

która została „Rising Star” w rankingu Deloitte.<br />

44 Dariusz Falkiewicz, prezes LOTOS Tank<br />

o końcu monopolu na paliwo lotnicze.<br />

ZAWARTOŚĆ<br />

Bandyci<br />

amatorzy<br />

str. 42<br />

Jan Borowski<br />

str. 28<br />

Motoryzacja<br />

za 20 lat<br />

str. 84<br />

48 Rafał Maciejewicz, szef sprzedaży Adobe<br />

w 13 krajach Europejskich, jest wierny rodzinnym<br />

tradycjom. Jego pradziadek, Eugeniusz Kwiatkowski,<br />

był budowniczym m.in. portu w Gdyni.<br />

58 Jacek Borkowski: znany aktor przywraca<br />

świetność luksusowym autom z przed lat.<br />

84 Motoryzacja za 20 lat. Zaskakujące projekty,<br />

które pokazano na Auto Show w Los Angeles<br />

Grzegorz Czapla<br />

str. 36<br />

Dariusz<br />

Falkiewicz<br />

str. 44<br />

Xxxxxxxx<br />

str. 32<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 3<br />

ciąg dalszy na stronie 4


Jesteśmy związani z Polkomtelem od 1996 roku i lojalnie wywiązujemy się z umów. W mojej opinii,<br />

wypowiedzenie umowy agencyjnej nie oznacza ostatecznego zakończenia współpracy z Polkomtelem,<br />

a jedynie rozpoczyna nowy etap negocjacji. Na najbliższe dni wyznaczono terminy<br />

spotkań, podczas których będziemy rozmawiać o możliwych <strong>nowych</strong> zasadach współpracy.<br />

W listopadzie ubiegłego roku Cyfrowy Polsat stał się współudziałowcem grupy będącej spółką<br />

–matką mPunktu, deklarując równocześnie chęć nabycia reszty akcji, o ile uzyska zgodę Urzędu<br />

Ochrony Konkurencji i Konsumentów.<br />

Oczywiście, jesteśmy przygotowani na działalność bez Polkomtela i będziemy w stanie wypełnić<br />

sklepy produktami, które zapewnią nam dobre wyniki. yniki.<br />

LUDZIE<br />

Stary i nowy luksus<br />

str. 52<br />

KATARZYNA ZAWADZKA<br />

brand manager „Hexeline”<br />

4<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

RYNEK<br />

Siła sieci<br />

str. 20<br />

DARIUSZ CHLASTAWA<br />

prezes mPunkt S.A.<br />

Luksus może być materialny i niematerialny, luksusem może być czas, wiedza, coś, czego nie<br />

można dotknąć. Dla jednych luksusem może być fakt kupienia czegoś z logiem bardzo znanej<br />

fi rmy. Jeśli ważna jest marka, w grę wchodzą emocje, gdyż marka społecznie nobilituje nabywcę.<br />

Dla innych luksusem może być unikalny produkt, który sygnuje nieznana fi rma. Istnieją<br />

bardzo selektywne marki, które uprawiają tzw. customizację produktu, czyli szyją na miarę,<br />

albo według indywidualnych potrzeb klienta. Klienci marek high-endowych nie podchodzą do<br />

swoich produktów emocjonalnie, ale raczej racjonalnie. Wydają ciężkie pieniądze wiedząc, co<br />

dostają w zamian – wartościowy, dobrz<br />

dobrze uszyty produkt wysokiej jakości.<br />

NAUKA<br />

Chimeryka<br />

str. 82<br />

ZACHARY KARABELL<br />

amerykański wykładowca, fi nansista i inwestor<br />

Jak długo ten stan może trwać: USA kupują, Chiny fi nansują ich długi? Co będzie, jeśli przestaną?<br />

Nie ma obawy – uspokaja Karabell. – Na razie. Potwierdza to mało dyplomatyczna, lecz<br />

szczera wypowiedź Luo Pinga, generalnego dyrektora Bankowej Komisji Regulacyjnej, zapytanego,<br />

czy w obliczu słabnącego dolara Chiny będą nadal kupować amerykańskie obligacje<br />

skarbowe: „Nie znosimy ich, ale niewiele więcej możemy uczynić”. Mimo ostatnich zapaści<br />

i porażek gospodarka i rynek Stanów wciąż są największe na świecie. Dolar jest wciąż jedyną<br />

walutą światową. Jeśli USA zatrzymają się na obecnym etapie rozwoju, Chiny będą potrzebować<br />

Ameryki coraz mniej. „Stany Zjednoczone nie mogą spocząć na laurach”.<br />

BIZNES DZISIAJ<br />

ZAWARTOŚĆ<br />

Styczeń-Luty 20<strong>10</strong><br />

..6 Miejsce dla managera<br />

..8 Cezary Stolarczyk: uzdrawiający kryzys<br />

..9 Andrzej Nierychło: chora biurokracja<br />

<strong>10</strong> Wiktor Legowicz: ekonomia społeczna<br />

12 Dariusz Jarosz o nietypowych indeksach<br />

MANAGER 360<br />

16 Ireneusz Król: każdą fi rmę można uzdrowić<br />

RYNEK<br />

20 Dariusz Chlastawa: siła sieci mPunkt<br />

24 Nieważkość w cenie<br />

27 Boeing 787 wreszcie <strong>lata</strong><br />

28 Jan Borowski: wysokie loty<br />

34 Przegląd rynku IT<br />

36 Grzegorz Czapla: cena sukcesu<br />

40 Grzegorz Rogaliński: inwestycje IT<br />

42 Systemy trafnych decyzji<br />

44 Dariusz Falkiewicz: monopol upadł<br />

46 Jarosław Nowrotek: rynkowa aspiryna<br />

LUDZIE<br />

48 Rafał Maciejewicz: tradycja i nowoczesność<br />

52 Katarzyna Zawadzka: stary i nowy luksus<br />

56 Zmiany kadrowe na najwyższym szczeblu<br />

INWESTYCJE<br />

58 Jacek Borkowski: hobby – dawna motoryzacja<br />

62 Oldtimer kontra youngtimer<br />

65 Michał Mitrocki: różowy cadillac<br />

66 Piotr Haczyk: jak zarobić na youngtimerach?<br />

68 Jerzy Kossowski: niezmiennie cenne<br />

70 Olgiert Bagniewski: inwestycje makro<br />

74 Przemysław Kwiecień: Grecja i Fed<br />

75 Jacek Rzeźniczek: optymistyczny fi nał roku<br />

76 Daniel Puchalski: grunty przed odwilżą cen<br />

NAUKA<br />

78 Tony Mann: Facilitacja wspomaga managerów<br />

82 Zachary Karabell: Chimeryka<br />

TECHNOPOLIS<br />

84 Motoryzacja za 20 lat<br />

JUST QUALITY<br />

90 Kariera wiecznego pióra<br />

94 Władysław Meller: zegarki w Genewie<br />

DUTY FREE<br />

97 Felieton kulinarny Brzuchomówcy<br />

98 Mariusz Gzyl: dobrodziejstwo zaniechania


Opinie:<br />

6<br />

M<br />

BIZNES<br />

DZISIAJ<br />

1<br />

Odejście z funkcji szefa<br />

Pekao S.A. to prywatna decyzja<br />

Jana Krzysztofa Bieleckiego;<br />

trudno powiedzieć, czy zamierza<br />

on w najbliższym czasie rozpocząć<br />

jakąś aktywność polityczną.<br />

Paweł Graś<br />

rzecznik rządu<br />

2<br />

Kto po Donaldzie Tusku?<br />

Bielecki czy Schetyna? Bielecki<br />

jest starszym kolegą, trochę<br />

mentorem obecnego premiera.<br />

Paweł Śpiewak<br />

Profesor UW, socjolog, historyk idei<br />

3<br />

Spekulacje o objęciu przez Bieleckiego<br />

teki premiera lub wejścia do<br />

Platformy, to kompletna wydmuszka.<br />

Nie słyszałem nigdy ani<br />

od premiera, ani od osób z jego<br />

otoczenia, aby Bielecki miał objąć<br />

tekę premiera. Nie ma mowy<br />

o tym, żeby Bielecki był aktywny<br />

politycznie, nigdy o czymś takim<br />

nie słyszałem.<br />

Janusz Palikot<br />

Przedsiębiorca, wiceszef Klubu PO<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

EDYTORIAL – Redaktor naczelny<br />

Miejsce dla managera<br />

Po przeczytaniu rozmów z Ireneuszem Królem<br />

(którą publikujemy na str. 14) i prawnukiem<br />

Eugeniusza Kwiatkowskiego – Rafałem<br />

Maciejewiczem (str. 48) – szefowa korekty<br />

zapytała mnie: „Dlaczego tacy managerowie<br />

kierują fi rmami, a nie krajem? Przecież w USA najważniejsze<br />

stanowiska publiczne zajmują ludzie sprawdzeni<br />

w biznesie. Taki człowiek nie musi wyciągać ręki po grosz<br />

publiczny i tłumaczyć, że z poselskiej diety udało mu się<br />

kupić mercedesa zarejestrowanego na teściową, która nie<br />

ma prawa jazdy…”<br />

Odpowiedziałem, że nie jest tak źle, w polityce mamy<br />

kilku naprawdę sprawnych managerów. Co więcej, właśnie<br />

PIOTR CEGŁOWSKI<br />

dołączył do nich Jan Krzysztof Bielecki, który premierem<br />

był wprawdzie tylko przez rok, ale za to jednym z najlepszych. Odszedł z banku<br />

Pekao, w którym zarabiał podobno ponad 4.5 mln zł rocznie. Tak więc w stu<br />

<strong>proc</strong>entach realizuje amerykański model managera, który odnosi sukces zarówno<br />

w zarządzaniu fi rmą prywatną, jak i dobrami wyższego rzędu.<br />

Warto przypomnieć, że Bielecki był też ministrem ds. integracji europejskiej<br />

i pomocy zagranicznej. W grudniu 1993 roku wyjechał do Londynu jako<br />

przedstawiciel Polski w Radzie Dyrektorów Europejskiego Banku Odbudowy<br />

i Rozwoju. Pełnił tę funkcję przez dwie 5-letnie kadencje. Po powrocie – w 2001<br />

roku – trafi ł na fotel szefa banku. Słowem – rewelacyjne CV.<br />

Z powrotem Bieleckiego do polityki środowisko biznesu wiąże wielkie nadzieje.<br />

Trzeba jednak pamiętać, że to świetny manager, a nie cudotwórca. �<br />

Redaktor naczelny<br />

Piotr Cegłowski<br />

p.ceglowski@managermba.pl<br />

Zast. red. naczelnego<br />

Tomasz Miarecki<br />

t.miarecki@managermba.pl<br />

Sekretarz redakcji<br />

Grzegorz Stech<br />

g.stech@managermba.pl<br />

Dyrektor artystyczny<br />

Maja Hałko<br />

m.halko@managermba.pl<br />

Foto<br />

Tomasz Kuczyński (dyrektor)<br />

t.kuczynski@managermba.pl<br />

Dariusz Bronz<br />

d.bronz@managermba.pl<br />

Agnieszka Pisarczyk<br />

a.pisarczyk@managermba.pl<br />

Rynek<br />

Leszek Cieloch<br />

l.cieloch@managermba.pl<br />

<strong>Inwestycje</strong><br />

Piotr Stefański<br />

p.stefanski@managermba.pl<br />

Ludzie<br />

Hanna Żurawska<br />

h.zurawska@managermba.pl<br />

Nauka<br />

Grzegorz Dąbrowski<br />

g.dabrowski@managermba.pl<br />

Technopolis, Just Quality<br />

Barbara Grabowska<br />

b.grabowska@managermba.pl<br />

Felietony, komentarze<br />

Mariusz Gzyl, Dariusz Jarosz,<br />

Wiesław Kot, Andrzej Nierychło<br />

Cezary Stolarczyk (USA)<br />

Studio<br />

Krzysztof Krawczyk (dyrektor)<br />

k.krawczyk@managermba.pl<br />

Marketing<br />

Radosław Wąsowicz (grafi k)<br />

r.wasowicz@managermba.pl<br />

Reklama<br />

Żaneta Gaca (dyrektor),<br />

kom. 504 <strong>10</strong>3 827<br />

z.gaca@managermba.pl<br />

Krzysztof Łabuszewski<br />

kom. 666 079 600<br />

k.labuszewski@managermba.pl<br />

Karol Karwowski<br />

kom. 500 240 321<br />

k.karwowski@managermba.pl<br />

Dyrektor zarządzający<br />

Jarek Dotka<br />

j.dotka@managermba.pl<br />

Wydawnictwo Business<br />

Magazine Manager<br />

Ul. Srebrna 3 lok. 21<br />

00–8<strong>10</strong> Warszawa<br />

biuro@managermba.pl<br />

Tel: 22 219 52 45<br />

Fax: 22 207 25 03<br />

Management Business Association<br />

Prezes<br />

Maciej Siembieda<br />

m.siembieda@managermba.pl


8<br />

M<br />

BIZNES DZISIAJ<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

CEZARY STOLARCZYK<br />

publicysta, mieszka w USA<br />

inwestuje na rynku nieruchomości<br />

Opinie<br />

Jedyną rzeczą, której powinniśmy<br />

się bać, jest sam strach.<br />

Franklin D. Roosevelt<br />

prezydent USA.<br />

(1933–45)<br />

Kryzys przetrwają ci, którzy się<br />

nie podadzą. Tak jak w każdej<br />

katastrofi e, jeśli wierzysz,<br />

że będzie lepiej,<br />

że dasz radę – przetrwasz.<br />

Jeśli się poddasz – utoniesz.<br />

Rzecz jest w psychice,<br />

nie w stanie konta.<br />

Marek Skała<br />

Właściciel fi rmy Megalit<br />

Instytut Szkoleń<br />

Zdrowotne<br />

oblicze kryzysu<br />

LUDZIE PRACUJĄ, BY ŻYĆ, ZARABIAĆ NA ŻYCIE; NIELICZNI ŻYJĄ,<br />

BY PRACOWAĆ. JAKI WPŁYW MA PRACA NA NASZE ŻYCIE POZA TYM,<br />

ŻE DAJE ŚRODKI UTRZYMANIA, A NIEKTÓRYCH WZBOGACA<br />

– MATERIALNIE, INTELEKTUALNIE, DUCHOWO, EMOCJONALNIE?<br />

NAUKOWCY ODKRYLI ZASKAKUJĄCE INTERAKCJE TYCH SFER.<br />

Badacze z prestiżowego<br />

University of Michigan,<br />

Jose Tapia Granados i Ana<br />

Diez Roux analizowali<br />

długość życia w USA w <strong>lata</strong>ch<br />

1920–1940. Okazało<br />

się, że w okresach kryzysów gospodarczych<br />

życie się wydłuża. W czasach<br />

Wielkiego Kryzysu średnia jego długość<br />

wzrosła z 57,1 lat w roku 1929 do 63,3<br />

w roku 1933. Dotyczyło to wszystkich:<br />

mężczyzn i kobiet, czarnych i białych.<br />

W XX wieku rejestrowano stałe wydłużanie<br />

się życia Amerykanów, lecz czasem<br />

przyrost lat był szybszy, a czasem<br />

wolniejszy. Zaintrygowani wpływem<br />

fl uktuacji gospodarczych na tempo<br />

owego przyrostu, badacze analizowali<br />

dane w poszukiwaniu prawidłowośi<br />

w <strong>lata</strong>ch gospodarczej ekspansji. Wyszło<br />

im, że w okresach hossy, w <strong>lata</strong>ch<br />

1923, 1926, 1929 i 1936–37 zarejestrowano<br />

zwiększoną śmiertelność. „To<br />

powtarzająca się prawidłowość, przecząca<br />

powszechnym domniemaniom”<br />

– konstatuje Granados. Zmiany warunków<br />

pracy w okresach boomu i recesji<br />

są ważnym czynnikiem odpowiedzialnym<br />

za ową prawidłowość.<br />

Dlaczego tak się dzieje? W okresach gospodarczego<br />

pobudzenia przedsiębiorstwa<br />

pracują na pełnych obrotach i <strong>tego</strong><br />

samego wymagają od zatrudnionych.<br />

Wywierana jest presja na zwiększenie<br />

tempa, na pracę w nadgodzinach. Większy<br />

wysiłek i wydłużony czas na stanowisku<br />

to pośpiech, napięcie, dodatkowy<br />

stres, prowadzący do nadużywania alkoholu<br />

i tytoniu, przyczyniający się do<br />

krótszego snu i niezdrowej diety (fast<br />

FELIETON<br />

food). Wiadomo, że permanentny, niekontrolowany<br />

stres owocuje zwiększeniem<br />

ryzyka zapadalności na szereg<br />

chorób, zagraża przedwczesną śmiercią.<br />

Produkuje się więcej, więc wzrasta zatrudnienie;<br />

nowoprzyjęci pracownicy<br />

są niedoświadczeni, przeto rośnie liczba<br />

wypadków przy pracy. Intensyfi kuje się<br />

skażenie środowiska, bo fabryki zieją<br />

dymami na trzy zmiany. W okresach<br />

bessy sytuacja jest odmienna: ludzie<br />

mają mniej pracy, nie muszą wykonywać<br />

czynności zawodowych w pośpiechu,<br />

spada napięcie i nerwowość, jest więcej<br />

czasu dla rodziny, na sen i wypoczynek.<br />

Ponieważ mniej się zarabia, rzadziej kupuje<br />

się alkohol i inne szkodliwe używki.<br />

Zdaniem Granados, te same zjawiska<br />

występują podczas obecnej recesji.<br />

W sondażu na zlecenie amerykańskiego<br />

pisma „Reader’s Digest” obywatelom<br />

16 krajów zadano pytanie: co<br />

stresuje cię najbardziej? Wyszła na jaw<br />

zbieżność opinii: ponad takie czynniki,<br />

jak problemy rodzinne, zdrowotne, czy<br />

sytuacja na świecie zgodnie przedkładano<br />

problemy fi nansowe. O pieniądze<br />

najbardziej martwią się mieszkańcy<br />

Malezji (58 <strong>proc</strong>.), tuż za nimi o fi nanse<br />

zamartwiają się obywatele Chin i Singapuru<br />

(55 <strong>proc</strong>.), a na trzecim miejscu<br />

plasują się Amerykanie. Stan portfela<br />

najmniej dręczy Rosjan (15 <strong>proc</strong>.) Francuzów<br />

(18 <strong>proc</strong>.) i Włochów (19 <strong>proc</strong>.).<br />

Te nacje skupiają się na zmartwieniach<br />

rodzinnych. Jako powód do stresu na<br />

drugim miejscu, po pieniądzach, obywatele<br />

16 państw wymieniają sytuację<br />

na świecie. �<br />

Cezary Stolarczyk


FELIETON<br />

Lekka choroba z powikłaniami<br />

Znajomy poczuł się źle w podróży.<br />

Objawy niby typowe, ale że męczyła<br />

go gorączka i coraz gorsze<br />

samopoczucie, postanowił nie leczyć<br />

się samemu i skorzystać z fachowej<br />

pomocy. Przejeżdżał akurat przez<br />

Cieszyn i tam wszedł do pierwszej napotkanej<br />

przychodni lekarskiej, na tabliczce<br />

opisanej jako „niepubliczna”. Znajomy<br />

już sięgał po portfel, gdy recepcjonistka<br />

oznajmiła mu, że jeżeli jest ubezpieczony,<br />

to przychodnia to uznaje, bo ma umowę<br />

z Narodowym Funduszem.<br />

I tu powstała kwestia udowodnienia<br />

owego ubezpieczenia w ZUS. W porządnym,<br />

protestanckim Cieszynie znajomemu<br />

uwierzono na słowo i poproszono<br />

tylko, by przesłał potrzebne dokumenty,<br />

co po powrocie do domu i wyzdrowieniu<br />

skrupulatnie uczynił.<br />

Był to jednak przypadek wyjątkowy, najczęściej<br />

bywa inaczej. Wykazanie swojego<br />

statusu osoby ubezpieczonej jest<br />

problemem, a chorzy ludzie potrzebujący<br />

pomocy bywają odsyłani z przychodni<br />

z kwitkiem, bądź zapraszani do kasy. W rezultacie<br />

przy okienkach odbywają się dyskusje<br />

typu „udowodnij, że nie jesteś wielbłądem”.<br />

Przykładowo, od prowadzących<br />

samodzielną działalność gospodarczą<br />

(1,7 miliona osób, z rodzinami – ze 3 miliony)<br />

wymaga się: kopii zgłoszenia do<br />

ubezpieczenia ZUS ZUA, kopii potwierdzenia<br />

przyjęcia <strong>tego</strong> zgłoszenia przez ZUS<br />

oraz kopii przelewu ostatniej składki.<br />

Rozsypały się wszystkie <strong>proc</strong>edury identyfi<br />

kacyjne. Niegdysiejsze legitymacje ubezpieczeniowe<br />

ZUS wyszły z użycia. Mające<br />

je zastąpić białe książeczki Rejestru Usług<br />

Medycznych do obiegu w ogóle nie we-<br />

BIZNES DZISIAJ M<br />

szły. Mieliśmy już kilka reform sys<strong>temu</strong>,<br />

ale o <strong>nowych</strong> legitymacjach nikt nie pomyślał,<br />

a jeśli pomyślał, to bez efektu.<br />

Ale czy w ogóle potrzebne są kolejne<br />

kartoniki w portfelu? Naprawdę, trudno<br />

zrozumieć, dlaczego pani w rejestracji<br />

nie może sprawdzić przez Internet, czy<br />

zgłaszający się pacjent, obdarzony przecież<br />

nazwiskiem, adresem i numerem<br />

PESEL, ma ważne ubezpieczenie. Pytani<br />

specjaliści od komputerów i Internetu<br />

twierdzą, że w sensie technicznym rzecz<br />

jest banalnie prosta, a przeszkody są natury<br />

prawnej i – jak to się ładnie mówi<br />

– systemowej.<br />

No i jesteśmy w domu. Politykom toczącym<br />

jałowe spory w komisjach śledczych<br />

do spraw nikt–już–nie–wie–jakich<br />

życzę dobrego zdrowia. �<br />

Andrzej Nierychło


<strong>10</strong><br />

M<br />

BIZNES DZISIAJ<br />

Co to jest ekonomia społeczna?<br />

TYM RAZEM SŁÓW KILKA O EKONOMII SPOŁECZNEJ, ZWANEJ TAKŻE EKONOMIĄ SOLIDARNOŚCI,<br />

EKONOMIĄ OBYWATELSKĄ, GOSPODARKĄ SPOŁECZNĄ CZY PRZEDSIĘBIORCZOŚCIĄ SPOŁECZNĄ...<br />

Pojęcie ekonomii społecznej<br />

jest bardzo szerokie.<br />

Aby je dobrze zrozumieć,<br />

warto opisać instytucje<br />

stanowiące rdzeń<br />

<strong>tego</strong> środowiska, czyli<br />

tzw. przedsiębiorstwa<br />

społeczne. Najbardziej<br />

popularna jest defi nicja sformułowana<br />

przez pracowników europejskiej sieci badawczej<br />

EMES (European Research Network).<br />

Według niej, za przedsiębiorstwo<br />

społeczne uznaje się działalność o celach<br />

głównie społecznych, której zyski w założeniu<br />

są reinwestowane w takie cele<br />

lub we wspólnotę, a nie w maksymalizację<br />

zysku lub zwiększenie dochodu<br />

udziałowców czy też właścicieli.<br />

Co ekonomia społeczna oznacza<br />

w praktyce? Przedsiębiorstwa społeczne<br />

mogą pełnić bardzo różnorodne<br />

funkcje. Bardzo istotna jest integracja<br />

społeczna i działalność na rynku pracy.<br />

Przykładem na <strong>tego</strong> typu działania<br />

może być Pracownia Rzeczy Różnych,<br />

prowadzona przez Fundację SYNAPSIS,<br />

której celem jest integracja społeczna<br />

osób z autyzmem, lub Fundacja Sławek,<br />

pomagająca osadzonym w więzieniach<br />

i wychodzącym na wolność<br />

w powrocie do życia w społeczeństwie.<br />

Kolejna funkcja to dostarczanie usług<br />

publicznych. Warte odnotowania są<br />

usługi edukacyjne, np. Stowarzyszenia<br />

na rzecz Rozwoju Wsi Sokołowo, które,<br />

chcąc utrzymać małą wiejską szkołę,<br />

prowadzi przyszkolny sklep, a także<br />

działania w obszarze szeroko rozumianych<br />

usług socjalnych, np. Stowarzyszenia<br />

„Być razem”, zakładającego Domy<br />

Wspólnoty, w których bezdomni stopniowo<br />

biorą odpowiedzialność za prowadzenie<br />

przekazanego im we wspólne<br />

użytkowanie domu. Warto wspomnieć<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

WIKTOR LEGOWICZ<br />

Autor jest publicystą ekonomicznym<br />

radiowej „Trójki”<br />

też o usługach opiekuńczych świadczonych<br />

przez Stowarzyszeniu Flandria,<br />

które, skupiając ponad 7 tys. członków,<br />

jest w stanie negocjować stawki<br />

prac pielęgniarskich i opieki medycznej,<br />

a nawet prowadzić aptekę oraz działania<br />

w obszarze szeroko rozumianej służby<br />

zdrowia Spółdzielni Socjalnej „Szansa<br />

i Wsparcie”, która szkoli i przygotowuje<br />

sanitariuszki do pracy w szpitalu.<br />

W ramach ekonomii obywatelskiej<br />

prowadzone są też inne ciekawe projekty.<br />

Spółdzielnia socjalna na poznańskim<br />

Piątkowie daje zatrudnienie osobom<br />

zalegającym z płaceniem czynszu.<br />

Pokrewne <strong>temu</strong> są usługi związane ze<br />

zbieraniem odpadów, ich segregacją<br />

i utylizacją, świadczone przez warszawski<br />

EKON, który daje pracę ponad<br />

800 osobom niepełnosprawnym<br />

FELIETON<br />

i chorującym psychicznie. Krakowski<br />

pensjonat „U Pana Cogito” zapewnia<br />

wysokiej jakości obsługę hotelową i cateringową<br />

zatrudniając osoby po kryzysach<br />

psychicznych i przeznacza zyski<br />

ze swojej działalności na rehabilitację<br />

osób niepełnosprawnych. W Bałtowie,<br />

małej miejscowości koło Ostrowca<br />

Świętokrzyskiego, mieszkańcy zastanawiając<br />

się, co zrobić z panującą wokół<br />

biedą i bezrobociem, wpadli na pomysł<br />

stworzenia Parku Jurajskiego. Oczyścili<br />

zarośniętą rzekę i stworzyli na niej<br />

szlak wodny, którym spływają tratwy<br />

z turystami. Co roku Bałtów odwiedza<br />

ponad 200 tysięcy osób.<br />

Niektóre przedsiębiorstwa społeczne<br />

podejmują działalność produkcyjną,<br />

tak jak to robi EKO „Szkoła Życia”<br />

w Wandzinie – największy w Polsce<br />

ośrodek dla osób uzależnionych od<br />

narkotyków, zakażonych wirusem HIV<br />

i chorych na AIDS, gdzie od wielu lat<br />

prowadzony jest sad ze starymi odmianami<br />

polskich drzew owocowych oraz<br />

hodowla królików i kur.<br />

Na uwagę zasługują również usługi<br />

o charakterze wzajemnym. Mogą to<br />

być np. ubezpieczenia wzajemne, usługi<br />

zdrowotno-opiekuńcze czy spółdzielnie<br />

telefoniczne. Są to też alternatywne<br />

mechanizmy wymiany, np. Banki Czasu,<br />

czyli wzajemne dzielenie się kompetencjami<br />

i usługami w ramach określonej<br />

grupy osób.<br />

Do napisania tych słów zainspirował<br />

mnie projekt „W poszukiwaniu polskiego<br />

modelu ekonomii społecznej”,<br />

(www.es.ekonomiaspoleczna.pl) oraz<br />

opracowanie „Ekonomia społeczna<br />

w Programie Operacyjnym Kapitał<br />

Ludzki” przygotowane przez Stałą<br />

Konferencję Ekonomii Społecznej. �<br />

Wiktor Legowicz


12<br />

M<br />

BIZNES DZISIAJ<br />

Inwestor indeksem rozdarty<br />

NO I STAŁO SIĘ. JESTEŚMY JUŻ NA TYLE NOWATORSCY I „DOBRZE WYCHOWANI”, I”,<br />

ŻE NA GPW WPROWADZILIŚMY WŁAŚNIE NOWY INDEKS – TZW. RESPECT INDEX. EX.<br />

Czyli na polu rynku<br />

kapitałowego idziemy<br />

z duchem czasu i poddajemy<br />

się najnowszym<br />

trendom modowym<br />

w tym zakresie.<br />

A Respekt Index nie<br />

grupuje spółek, przed<br />

którymi mamy czuć respekt, lecz fi rmy,<br />

do których powinniśmy się odnosić<br />

z atencją i szacunkiem, czyli społecznie<br />

odpowiedzialnych. Oznacza to, że<br />

16 fi rm będących uczestnikami indeksu,<br />

prowadząc biznes zachowuje się<br />

wobec akcjonariuszy, partnerów biznesowych,<br />

interesariuszy i otoczenia,<br />

w którym działa bardzo „elegancko”.<br />

Dla<strong>tego</strong> też, zdaniem twórców indeksu,<br />

powinny być one lepiej wyceniane<br />

od pozostałych, gdyż funduszom inwestującym<br />

w akcje nie tylko potencjalny<br />

profi t ale i etyczna poprawność powinna<br />

warunkować wybór spółek do portfela.<br />

Ponieważ i ja pewną wrażliwość<br />

mam w sobie, chciałbym zaproponować<br />

kilka oryginalnych indeksów oddających<br />

stan psychiczny skołatanych<br />

emocjami polskich inwestorów.<br />

Frustrat Index, czyli im drożej tym<br />

lepiej (skład: PGNiG, PKN Orlen, Lotos,<br />

KGHM, PGE, Bogdanka), grupuje<br />

fi rmy, których marża rośnie wraz ze<br />

wzrostem cen „surowca”, który fi nalnie<br />

sprzedaje. Czyli im droższy prąd,<br />

gaz, paliwo, węgiel tym wyższe zyski<br />

i kurs giełdowy. Jeśli chcesz poprawić<br />

wycenę spółek z <strong>tego</strong> koszyka, protestuj<br />

przeciwko decyzjom krajowych regulatorów<br />

ograniczających wzrost cen,<br />

śpij przy zapalonym świetle, ogrzewaj<br />

mieszkanie, tak by gotowało się<br />

w kaloryferach i jeździj wyłącznie<br />

amerykańskimi krążownikami z silnikami<br />

V12. Do koszyka mają też szansę<br />

trafi ć w przyszłości akcje warszawskiej<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

giełdy. Ich posiadacze muszą się przyprzyzwyczaić do frustrującej myśli – im<br />

wyższe będą prowizje giełdowe, e, tym<br />

lepsze wyniki pokaże ich spółka.<br />

Faither Index, czyli walczące związki<br />

zawodowe (skład: KGHM plus<br />

większość fi rm quazi państwowych) wych)<br />

– idealny dla popierających silną ną pozycję<br />

grup pracowniczych w spółkach ółkach<br />

i grających na krótko, czyli obstawiających<br />

spadki, im większa zadyma<br />

i wyższa skala przywilejów, w, tym<br />

gorzej dla kursu. Przedstawicieli li tych<br />

spółek można czasem spotkać w Warszawie<br />

na tzw. Road Showach, czyli<br />

zadymianych prezentacjach, głównie ównie<br />

na potrzeby mediów, przed Sejmem ejmem<br />

i siedzibą rządu.<br />

Catolic Orthodox Index (Midas plus<br />

spółki powiązane z religijnymi biznesami)<br />

dla wszystkich przedkładających<br />

wartości duchowe nad doczesnymi,<br />

ale nie fanatyków, czyli doceniających<br />

zmysł biznesowy polskiego duchowieństwa.<br />

Gwiazdą pod względem efektywności<br />

mogłaby tutaj być kultowa<br />

już Komisja Majątkowa, która zwraca<br />

Kościołowi zagrabiony majątek, gdyby<br />

była Spółką Akcyjną. Niestety, jest tylko<br />

organem z bardzo dużą nieograniczoną<br />

nieodpowiedzialnością.<br />

AntyGreenPeace Index (spółki, w które<br />

pod żadnym pozorem nie można inwestować<br />

z uwagi na „hulaszczy” tryb<br />

życia ich głównych akcjonariuszy).<br />

Dobitnym ich przykładem jest „stajnia”<br />

Michała Sołowowa. Pan Michał<br />

wsławił się bowiem wyrwaniem kostki<br />

brukowej na ul. Karowej w Warszawie<br />

podczas grudniowego Rajdu Barbórka,<br />

o czym donosiła na pierwszej stronie<br />

jedna z gazet. W komentarzu po przejeździe<br />

swym Peugeotem 207 S2000<br />

stwierdził: „nie spodziewałem się, że<br />

ta nowa kostka jest tak przyczepna”.<br />

DARIUSZ JAROSZ<br />

prezes Martis CONSULTING,<br />

wieloletni prezes i redaktor naczelny<br />

„Gazety Giełdy Parkiet”<br />

FELIETON<br />

Nie spodziewał się, a jednak dał radę<br />

i wyrwał. Za rok pilotem pana Michała<br />

powinna zostać nasza eksportowa londyńska<br />

piękność, Iga Wyrwał, bo, jak<br />

wszyscy wiemy, kobiety łagodzą, więc<br />

i przejazd powinien być łagodniejszy.<br />

Polish Parytet Index (spółki, w których<br />

zarządach zasiadają kobiety). Jak udowadniają<br />

przedstawicielki Kongresu<br />

Kobiet Polskich, są podobno badania<br />

dowodzące, że w Szwecji fi rmy zarządzane<br />

właśnie przez tę płeć lepiej poradziły<br />

sobie z kryzysem. Nie znam<br />

jeszcze badań z polskiego rynku, ale<br />

obsada wg płci 50/50 to dobry kierunek.<br />

Czekam zatem na dwuosobowe<br />

poprawne politycznie bolidy formuły<br />

1 (z obowiązkowym miejscem dla<br />

kobiety), czy <strong>lata</strong>jące nad skoczniami<br />

Małyszki. Mam nadzieje, że będę jednak<br />

długo czekał i tym czekaniem będę<br />

się rozkoszował. �<br />

Dariusz Jarosz


M<br />

RENEUSZ<br />

14<br />

firmę<br />

można RÓL<br />

uzdrowić<br />

ROZMOWA Z IRENEUSZEM KRÓLEM<br />

PREZESEM FIRM CENTROZAP S.A. I PRONOX S.A.<br />

Rozmawiał Piotr Cegłowski<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

MANAGER 360 O<br />

Każdą<br />

– Jest pan nazywany uzdrowicielem fi rm.<br />

– W niektórych przypadkach nie była to terapia, ale reanimacja.<br />

Sam określam swoja specjalność jako „zamiatanie śmieci”.<br />

Przeprowadziłem 25 postępowań układowych. Żartobliwie<br />

mówiąc – wszyscy pacjenci przeżyli. Pierwsze doświadczenia<br />

w tej dziedzinie zdobyłem mając 29 lat, kiedy zostałem, najmłodszym<br />

w Polsce, dyrektorem kopalni „Wesoła”. Był rok<br />

1990, po reformie Balcerowicza tzw. kotwica infl acyjna utrzymywała<br />

sztywne ceny węgla. Koszty rosły w błyskawicznym<br />

tempie, przychody się nie zmieniały. Teoretycznie rzecz biorąc,<br />

zgodę na podwyżki mógł wydać urząd skarbowy. Skutek był<br />

taki, że kolejne zakłady traciły płynność.<br />

– Słowem – sytuacja patowa. Co pan zrobił?<br />

– W „Wesołej” doprowadziłem do zawarcia układu z wierzycielami.<br />

Następnie podobny scenariusz wprowadziłem w życie<br />

w kolejnych 12 kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego,<br />

którego zostałem wiceprezesem do spraw fi nansowych, tym<br />

razem także najmłodszym, bo w wieku 30 lat. W ciągu 5 lat<br />

postępowania układowe zostały zakończone. Proszę sobie nie<br />

wyobrażać, że było to łatwe zadanie. Miałem do czynienia z 27<br />

związkami zawodowymi, które reprezentowały 60 tys. zatrudnionych.<br />

Jako ciekawostkę podam, że najmniejszy ze związków<br />

zrzeszał 7 osób.<br />

– Mając za sobą taki sukces, mógłby pan siedzieć na tym samym<br />

stołku aż do emerytury.<br />

– Od połowy lat 90. górnictwem zaczęła rządzić polityka.<br />

Wiele stanowisk obsadzano kierując się przynależnością do<br />

określonej ekipy, a nie względami merytorycznymi. W 1996 r.<br />

zdecydowałem się więc wystartować w konkursie na prezesa<br />

spółki „Fasing”, specjalizującej się w produkcji, świetnie<br />

znanych na całym świecie, łańcuchów, m.in. dla przemysłu<br />

węglowego, rybołówstwa i energetyki. Jej właścicielem był<br />

XI Narodowy Funduszu Inwestycyjny. W ramach programu<br />

prywatyzacji wyodrębniliśmy trzy samodzielne podmioty<br />

gospodarcze, spółki z o.o. – Transfas, Fasing-Moj i Fasing-<br />

-Gonar. W 1997 r. przeprowadziliśmy postępowanie układowe<br />

z wierzycielami. Firma osiągała bardzo dobre wyniki<br />

i w 2000 r. weszła na GPW.


fot. Materiały prasowe fi rmy<br />

styczeń–luty st sty s cze c ń–l –luty uty ut u 20 20<strong>10</strong> 20 20<strong>10</strong> <strong>10</strong> 15


M<br />

16<br />

MANAGER 360<br />

O<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

To naturalne,<br />

że jeśli ktoś<br />

jest postrzegany<br />

jako lider,<br />

może liczyć<br />

na wsparcie<br />

swego zespołu<br />

nawet<br />

w najtrudniejszych<br />

chwilach.<br />

IRENEUSZ KRÓL


– Po raz kolejny pojawiła się szansa, by odcinać kupony od sukcesu.<br />

– To nie dla mnie, zdecydowałem się znów pokierować fi rmą,<br />

która miała kłopoty. Był to Centrozap, który – czego wówczas<br />

nie podejrzewałem – miał mi dostarczyć emocji, jak<br />

z dobrego fi lmu. Mówiono o nim wówczas, że jest perełką<br />

polskiego przemysłu. W 1999 r. miał udany debiut giełdowy.<br />

Po dwóch tygodniach wybuchła afera, o której głośno było<br />

w mediach. Nie przewidziałem, na jaką wielką minę wsadzą<br />

mnie poprzednicy. Okazało się bowiem, że pomysłowi<br />

biznesmeni przygotowali plan, by kupić Centrozap za jego<br />

własne pieniądze. W dodatku inspektor skarbowy oskarżył<br />

fi rmę o wyłudzenie VAT poprzez pozorowany eksport. Tym<br />

razem postępowanie z wierzycielami nie przyniosło spodziewanego<br />

efektu. W połowie 2003 r. byłem zmuszony zgłosić<br />

wniosek o upadłość likwidacyjną. Spółka została wycofana<br />

z GPW. W końcu zostałem… jedynym pracownikiem Centrozapu.<br />

Były to naprawdę trudne chwile.<br />

– A jednak się udało.<br />

– Pomogły nowe rozwiązania prawne. Złożyłem wniosek<br />

o otwarcie układu w upadłości. Spółka wróciła do gry. Długi<br />

zostały spłacone lub wymienione na akcje. W listopadzie 2008<br />

r. nastąpił ponowny debiut giełdowy. W 2009 r. fi rma miała<br />

przychody na poziomie <strong>10</strong>0 mln zł, a w 20<strong>10</strong> r. planujemy<br />

osiągnąć 300 milionów złotych przychodów. W 2007 r., gdy<br />

wiedziałem już, że Centrozap sobie poradzi, wspólnie z wiceprezesem<br />

Mariuszem Jabłońskim podjęliśmy się restrukturyzacji,<br />

zapoczątkowanej ogłoszeniem wniosku o upadłość, Energoaparatury<br />

(ENAP). Zaangażowaliśmy się również w czynną<br />

pomoc dla Stalexportu Mostostalu Zabrze.<br />

– Choć związany był pan z wieloma fi rmami, media utożsamiają pana<br />

z Cetrozapem.<br />

– I trudno się <strong>temu</strong> dziwić. Jak już wspomniałem, moje doświadczenia<br />

związane z tą fi rmą mogłyby być kanwą niezłego<br />

scenariusza. Przypomnę, że fi rma była centralą handlu<br />

zagranicznego, a jednocześnie właścicielem odlewni w Kutnie,<br />

Dzierżoniowie, a także – w <strong>lata</strong>ch 2000-03 – odlewni<br />

w Śremie. Kolejne elementy tej konstrukcji to odlewnia rur<br />

w Ostrowcu Świętokrzyskim i Huta Szczecin. Gdyby fi rma<br />

przetrwała w niezmienionej formie do czasu boomu gospodarczego,<br />

miałaby obroty na poziomie 2 mld zł rocznie.<br />

– Upadek spowodowała wojna organów skarbowych z fi rmą.<br />

– Wspomniałem wcześniej, że Centrozap został niesłusznie<br />

oskarżony o wyłudzenie 50 mln złotych podatku VAT. Suma<br />

ta urosła z powodu odsetek do 120 mln zł. Nikt nie chciał<br />

słuchać naszych wyjaśnień. Nikogo nie obchodziło również<br />

to, że setki osób może stracić pracę. W konsekwencji państwo<br />

– którego interesu strzegli urzędnicy – mogło ponieść straty<br />

nieporównywalne ze sporną kwotą. Co więcej – deklaracja<br />

spłaty kwoty podstawowej też trafi ła w próżnię. Kiedy Centrozap<br />

podniósł się z upadku, skierowaliśmy sprawę do sądu,<br />

dowodząc, że postępowanie urzędników skarbowych spowodowało,<br />

iż spółka straciła nie tylko aktywa i pieniądze,<br />

ale także dobre imię, zaufanie odbiorców, wiarygodność na<br />

krajowych i zagranicznych rynkach. Opracowaliśmy „Białą<br />

księgę” opisującą, co naprawdę kryło się za tą sprawą, kto<br />

zyskał na upadu fi rmy. Domagaliśmy się <strong>10</strong>0 mln zł odszkodowania.<br />

Po trzech <strong>lata</strong>ch <strong>proc</strong>esu Sąd Okręgowy w Katowicach<br />

przyznał nam 42,5 mln zł odszkodowania od Skarbu<br />

Państwa. Niestety, Sad Apelacyjny uchylił ten wyrok. A było<br />

to przecież zadośćuczynienie nieadekwatnie małe w stosunku<br />

do rzeczywistych strat, nie tylko fi nansowych, ale też społecznych.<br />

Dla mnie ta sprawa jeszcze się nie skończyła, należę do<br />

zawodników, którzy nie uznają straconych piłek. Na marginesie<br />

w samym tylko Centrozapie pracowało kiedyś 650 osób.<br />

Urzędnicy skarbowi, którzy toczyli nierówną walkę ze spółką,<br />

nigdy nie odpowiedzą za dramat zwalnianych pracowników<br />

i ich rodzin. Takie mamy prawo. Sprawą interesowały się nie<br />

tylko media, ale też ludzie nauki. Na SGH powstał doktorat<br />

na ten temat oraz kilka analiz ekonomicznych.<br />

– Który z epizodów walki o spółkę zapamiętał pan najbardziej?<br />

– Było to głosowanie wierzycieli, które miało wskrzesić spółkę.<br />

Chodziło o skonwertowanie 30 mln złotych długów na<br />

akcje. Dzień przedtem zostałem wezwany do urzędu skarbowego,<br />

gdzie usłyszałem, że mam odstąpić od układu, ponieważ<br />

mogą mnie czekać bardzo przykre konsekwencje. Nie<br />

przestraszyłem się. Co więcej, układ wsparł jeden z kluczowych<br />

wierzycieli – ING Bank Śląski.<br />

– Mógł pan przystąpić do uruchomienia fi rmy na nowo.<br />

– Powiedziałbym raczej, że musiałem stworzyć nowy biznes.<br />

Usiadłem „po turecku” i zacząłem analizować sytuację: rynek<br />

się skrócił, luka po spółce została wypełniona. Doszedłem do<br />

wniosku, że największą szansą jest dla fi rmy rynek wschodni,<br />

na którym Centrozap zawsze był bardzo dobrze postrzegany.<br />

Stwierdziłem – na ropę i gaz nie mamy już szans, Rosjanie dawno<br />

rozdysponowali koncesje. Ale jest przecież jeszcze drewno.<br />

– Jak wyglądał ponowny start?<br />

– Na początku zaproponowałem współpracę mojej starej<br />

ekipie, 20 osobom, które znałem od przynajmniej 15 lat.<br />

Większość z nich znalazła już niezłe posady, ale postanowili<br />

zaryzykować razem ze mną.<br />

– Trudno o lepszą nagrodę dla managera.<br />

– Nie przepadam za teoretyzowaniem na temat zarządzania,<br />

choć skończyłem studia MBA. To naturalne, że jeśli ktoś jest<br />

postrzegany jako lider, może liczyć na wsparcie swego zespołu<br />

nawet w najtrudniejszych chwilach. Moi współpracownicy wiedzą,<br />

że zawsze stawiam sprawy prosto, nie owijając w bawełnę.<br />

Najbardziej lubię jasne sytuacje. W czasie kryzysu, gdy już<br />

wszystko wysypie się z szafy, nie ma co zamiatać pod dywan,<br />

bo i tak się nie zmieści. Lepiej szybko przystąpić do działania.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 17


18<br />

– Stąd imponujący projekt budowy zakładu przetwarzającego drewno<br />

w republice Komi.<br />

– Postanowiliśmy skorzystać z szansy, jaką stwarzał jeden<br />

z programów specjalnych rządu Federacji Rosyjskiej. Chodzi<br />

o to, by aktywizować zapóźnione gospodarczo regiony.<br />

Z zachodniego Uralu dotychczas eksportowano drewno,<br />

które było przetwarzane za granicą. W związku z tym władze<br />

wprowadziły wysokie cła, stwarzając jednocześnie preferencyjne<br />

warunki dla fi rm, które będą chciały zainwestować<br />

w miejscowe zakłady. W realizacji <strong>tego</strong> przedsięwzięcia<br />

bardzo mi pomógł Stanisław Woźniak z Wrocławia, który<br />

mieszka w Rosji od 40 lat i ma zarówno bogate doświadczenia<br />

zawodowe jako budowniczy, jak i szeroką sieć doskonałych<br />

kontaktów. Decyzję o tym, że wchodzimy w ten biznes<br />

podjęliśmy bez wahania. Republika Komi ma bardzo duży<br />

areał lasów, a my otrzymaliśmy arendę na 850 tys. hektarów.<br />

Surowca wystarczy tam na <strong>10</strong>0 lat, albo i dłużej. W dodatku<br />

nie obowiązują tam restrykcyjne przepisy, jak w Polsce, dotyczące<br />

gospodarki leśnej. Budowa nowoczesnego zakładu<br />

w tej części świata przypomina pionierskie czasy. Jest to biznes,<br />

który przez wiele lat powinien stanowić główne źródło<br />

przychodów fi rmy.<br />

– Giełda nie zareagowała aż tak optymistycznie na ten projekt.<br />

– Czas na realną wycenę Centrozapu dopiero przyjdzie. Duża<br />

płynność to efekt rozdrobnienia akcji. Spółka jest bardzo<br />

stabilna, zadbaliśmy o dywersyfi kację biznesu inwestując na<br />

rynku drzewnym, energetycznym, odlewniczym, stalowym,<br />

chemicznym, maszynowym, hutniczym i surowcowym. Produkujemy<br />

paliwo ekologiczne. Planujemy rozwijanie handlu<br />

energią elektryczną oraz zajmować się restrukturyzacją<br />

przedsiębiorstw. W tej ostatniej dziedzinie mamy specjalistów<br />

o ogromnej wiedzy i doświadczeniu. Mamy za sobą restrukturyzację<br />

Litmaszu, fi rmy z Naddniestrza. Doceniliśmy<br />

potencjał Zakładu Usług Technicznych Zgoda ze Świętochłowic,<br />

które wytwarzają wały korbowe do statków pełnomorskich.<br />

Jesteśmy obecnie właścicielami tej marki. Kupiliśmy<br />

od Statoil Poland ponad 99 <strong>proc</strong>. udziałów w spółce zajmującej<br />

się obrotem paliwami i środkami smarnymi. Dzięki<br />

<strong>temu</strong> przejęciu możemy zająć się importem paliw ze Wschodu.<br />

Lista naszych aktywności jest znacznie dłuższa.<br />

– Mając tyle na głowie, zdecydował się pan jednak zostać prezesem<br />

przeżywającego trudne chwile Pronoksu.<br />

– Zostałem poproszony o pomoc. Po przeanalizowaniu sytuacji<br />

spółki, która szczególnie mocno odczuła skutki kryzysu,<br />

stwierdziłem, że najlepszą metodą na uzdrowienie sytuacji<br />

jest wypracowanie układu z wierzycielami. Powodów, dla<br />

których zdecydowałem się podjąć to wyzwanie, było więcej.<br />

Rozglądaliśmy się za siedzibą w Katowicach, a Pronox dysponuje<br />

nowoczesnym biurowcem. Zamierzamy też korzystać<br />

z należącej do niego bazy logistycznej w Dąbrowie Górniczej.<br />

Cieszy mnie, ze fi rma wróciła do korzeni, stawiając<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

CO LUBI?<br />

CO LUBI<br />

IRENEUSZ KRÓL?<br />

ZEGARKI od <strong>10</strong> lat używa Omegi Constellation<br />

PIÓRA dostał w prezencie od przyjaciela<br />

Watermana, ale na co dzień od 15 lat używa długopisu<br />

tej samej fi rmy<br />

UBRANIA styl włoski, zawsze do biura zakłada<br />

krawat. W weekendy – jeansy i adidasy<br />

WYPOCZYNEK z rodziną: żoną, córką i synami.<br />

W zimie jeżdżą na nartach przez <strong>10</strong> dni<br />

W lecie spędzają 2 tygodnie nad ciepłym morzem,<br />

żeby ponurkować<br />

KUCHNIA rosyjska, bliny z kawiorem,<br />

solianka, ucha z okoni, wódka „Parlament”<br />

SAMOCHÓD porsche Cayenne, przez 20 lat używał<br />

40 aut służbowych różnych marek, z których<br />

najlepiej wspomina volvo S80<br />

HOBBY od 15 lat aktywnie kolekcjonuje sztukę,<br />

zwłaszcza z okresu „Młodej Polski”. Jeździ na<br />

nartach, poluje. Nurkował – również na dużych<br />

głębokościach – w różnych miejscach świata<br />

na montaż telewizorów LCD. Mamy już kontrakty na I połowę<br />

20<strong>10</strong> roku. Kolejny atut to 60 <strong>proc</strong>. udziałów w „agito.<br />

pl”, którymi dysponuje Pronox. Chcemy w niedługim czasie<br />

wprowadzić tę fi rmę na NewConnect.<br />

– Twierdzi pan, że każda fi rma powinna upaść raz na 50 lat.<br />

– Proszę nie traktować <strong>tego</strong> dosłownie, ale często jest to konieczne,<br />

żeby wyczyścić problemy narastające przez <strong>lata</strong>. Zwykle<br />

upadłość przypomina operację na otwartym sercu, ale operacje<br />

są po to, żeby pacjent mógł wrócić do zdrowia. �


20<br />

Wypowiedzenie umowy<br />

agencyjnej nie oznacza<br />

ostatecznego zakończenia<br />

współpracy z Polkomtelem,<br />

a jedynie rozpoczyna nowy<br />

etap negocjacji.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong>


fot. Dział foto<br />

SIŁA<br />

SIECI<br />

ROZMOWA Z DARIUSZEM CHLASTAWĄ,<br />

PREZESEM MPUNKT POLSKA SA<br />

– Na trzy dni przed Wigilią Polkomtel wypowiedział pańskiej fi rmie<br />

umowę. Czy zapowiada się powtórka z konfl iktu Ery z Germanosem,<br />

w wyniku którego operator stracił kluczową sieć sprzedaży? Germanos<br />

błyskawicznie dogadał się z Playem, umożliwiając mu szybki rozwój.<br />

– Nie chciałbym uprzedzać faktów, ale trudno wyobrazić mi<br />

sobie scenariusz konfl iktu, tym bardziej że jesteśmy związani<br />

z Polkomtelem od 1996 roku i lojalnie wywiązujemy się<br />

z umów. W mojej opinii, wypowiedzenie umowy agencyjnej<br />

nie oznacza ostatecznego zakończenia współpracy z Polkomtelem,<br />

a jedynie rozpoczyna nowy etap negocjacji. Na najbliższe<br />

dni wyznaczono terminy spotkań, podczas których będziemy<br />

rozmawiać o możliwych <strong>nowych</strong> zasadach współpracy. W listopadzie<br />

ub. roku Cyfrowy Polsat stał się współudziałowcem<br />

grupy będącej spółką–matką mPunktu, deklarując równocześnie<br />

chęć nabycia reszty akcji, o ile uzyska zgodę Urzędu<br />

Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Proszę nie zapominać,<br />

że mPunkt jest jednym z największych dystrybutorów usług<br />

telefonii mobilnej w Polsce. Mamy 205 sklepów działających<br />

w ponad 150 miastach na terenie całego kraju, zlokalizo-<br />

RYNEK M<br />

wanych m.in. w centrach handlowych, jak Tesco, E.Leclerc,<br />

Carrefour czy Real, a także na głównych ulicach i ciągach<br />

handlowych miast. Oczywiście, jesteśmy przygotowani na<br />

działalność bez Polkomtela i będziemy w stanie wypełnić<br />

sklepy produktami, które zapewnią nam dobre wyniki.<br />

– Cyfrowy Polsat w reakcji na działanie Polkomtela wydał oświadczenie,<br />

że planuje dalsze rozmowy z operatorem, mające na celu<br />

podpisanie nowej umowy.<br />

– Nowe porozumienie, o ile zostanie zawarte, musi odzwierciedlać<br />

aktualną sytuację biznesową sieci mPunkt,<br />

z uwzględnieniem specyfi ki działalności Cyfrowego Polsatu.<br />

Brak porozumienia z Polkomtel S.A. spowoduje, iż, zgodnie<br />

z wcześniej rozważanymi scenariuszami, będziemy kontynuowali<br />

rozmowy z innymi partnerami biznesowymi, mające<br />

na celu nawiązanie długotrwałej współpracy. Mówiąc żartobliwie,<br />

negocjacje takie przypominają fi lmową rozmowę<br />

dwóch rewolwerowców, którzy wiedzą, że nie mogą strzelać,<br />

bo obaj sobie zrobią krzywdę, więc muszą się dogadać.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 21


22<br />

– Sytuacja, o której rozmawiamy, pokazuje, jaka jest rzeczywista<br />

siła, a tym samym wartość dużej sieci dystrybucyjnej. Jak buduje<br />

się taki biznes?<br />

– To wynik wielu lat intensywnej pracy. Jestem związany<br />

z fi rmą od samego początku, czyli od 1992 roku. Powołał<br />

ją do życia mój kolega – Krzysztof Gryczman. Początkowo<br />

nosiła nazwę, zgodną z ówczesną modłą – „Modex”, tym<br />

bardziej że zajmowała się branżą odzieżową.<br />

W pierwszym okresie koncentrowaliśmy się na sprzedaży<br />

ubrań, przede wszystkim sprowadzanych z Chin. Wykreowaliśmy<br />

wspólnie z producentem z Tychów, fi rmą Japta – własną<br />

markę „No More”. Byliśmy pionierami w dziedzinie, która dziś<br />

określana jest jako franczyza. Braliśmy aktywny udział w opracowaniu<br />

koncepcji sklepów patronackich, które wyposażaliśmy<br />

we własne meble. Doświadczenia te okazały się bardzo przydatne,<br />

gdy postawiliśmy na sprzedaż telefonów komórkowych. Naszym<br />

jedynym partnerem w tej dziedzinie był Polkomtel. Przez<br />

kilka lat rozwijaliśmy sieć sprzedaży w południowo-wschodniej<br />

Polsce, szukając jednocześnie inwestora, który umożliwiłby nam<br />

intensywny rozwój. 1 stycznia 2000 roku przekształciliśmy fi rmę<br />

w spółkę z o.o.<br />

– I tak pojawił się fundusz Royalton Capital Investors.<br />

– Wcześniej prowadziliśmy rozmowy z inwestorem z Grecji.<br />

Długo negocjowaliśmy szczegóły i gdy wszystkie sprawy<br />

były już dopięte na ostatni guzik, okazało się, że Grecy… nie<br />

przyszli na podpisanie umowy. Kontakty z naszym obecnym<br />

udziałowcem, funduszem inwestycyjnym Royalton Capital<br />

Investors, na szczęście, wyglądały zupełnie inaczej.<br />

Jest to fundusz private equity, koncentrujący swą działalność<br />

na inwestycjach w państwach Europy Środkowej (kiedy rozpoczynał<br />

swoją działalność, były to państwa pretendujące<br />

do wejścia w poczet krajów Unii Europejskiej) i mający bardzo<br />

dobre rozeznanie na tym rynku.<br />

– Przedstawiciele funduszu wypowiadali się w mediach, podkreślając,<br />

że umowa z mPunktem to wielki sukces.<br />

– Wykorzystaliśmy szansę, rozszerzając sieć w bardzo szybkim<br />

tempie. Zebraliśmy dokładne informacje o planowanych<br />

i powstających centrach handlowych, żeby odpowiednio<br />

wcześnie podpisać umowy najmu. Mając określone know-<br />

-how nie obawialiśmy się przegranej. Przyjęliśmy regułę, że<br />

nasza fi rma jest dzierżawcą lokalu, który sami też meblujemy.<br />

Od naszego franczyzobiorcy oczekujemy tylko wyłożenia<br />

własnych pieniędzy na towar.<br />

– Jaka koncepcja zarządzania jest panu bliska?<br />

– Zdecydowanie lepiej w praktyce sprawdza się model pozytywnej<br />

motywacji, niż poganiania współpracowników za<br />

pomocą kija. Nasz zespól jest stabilny i bardzo zaangażowany.<br />

Jestem zwolennikiem szukania talentów wewnątrz fi rmy.<br />

I daje to doskonałe rezultaty. Na przykład, nasz szef marketingu<br />

zaczynał swoją karierę jako kierownik sklepu w Prze-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

CO LUBI?<br />

CO LUBI<br />

DARIUSZ CHLASTAWA?<br />

ZEGARKI IWC, zwłaszcza linii Portuguese,<br />

których ma kilka<br />

PIÓRA Montblanc, w planach może Francois 1<br />

UBRANIA Prada – casual, garnitury Zegna oraz<br />

szyte na miarę<br />

WYPOCZYNEK nowe miejsca, jest aktywnym<br />

turystą. Ulubione miejsca – Paryż, Chorwacja<br />

i Sycylia<br />

KUCHNIA generalnie śródziemnomorska<br />

RESTAURACJA „Belvedere” w Warszawie,<br />

„Le Palais Du Jardin” w Poznaniu<br />

SAMOCHÓD audi Q7<br />

HOBBY zegarki, literatura piękna, s–f,<br />

historyczna, zwłaszcza dotycząca II wojny<br />

światowej oraz przemian w Polsce po 1989 r.,<br />

teatr, koncerty<br />

myślu, a dyrektor sprzedaży – w zespole obsługi klientów biznesowych.<br />

Pracuję z osobami, które znam od wielu lat i mam<br />

do nich zaufanie. Nie należę do szefów, którzy w niedzielny<br />

wieczór dzwonią do podwładnych, żeby poinformować ich<br />

o wspaniałych planach na kolejny tydzień. Nie oczekuję, że<br />

wszyscy będą siedzieć w biurze tak długo, aż sam wyjdę z gabinetu.<br />

Zawsze myślę i mówię o kolegach z pracy, z naciskiem<br />

na „koledzy”. Uważam, że szef musi występować w roli ojca,<br />

który decyduje o najważniejszych sprawach, ale nie czuje się


przed nim lęku. W trudnych sytuacjach lider musi być jak<br />

przewodnik w górach, który idzie z przodu z <strong>lata</strong>rką, dzierżąc<br />

linę, którą trzymają w rękach kolejne osoby.<br />

– Czego nie akceptuje pan jako manager?<br />

– Organicznie nie cierpię stylu pracy, który sprawdza się może<br />

w pogotowiu i straży pożarnej, ale nie w normalnej fi rmie.<br />

Nie oczekuję od współpracowników, że będą mieli telefony<br />

włączone przez 24 godziny na dobę. Nie oczekujmy dobrych<br />

efektów od ludzi, którzy będą działać w ciągłym stresie, bez<br />

szansy na wypoczynek. Staram się, żeby reguły, o których mówię,<br />

były respektowane na wszystkich szczeblach zarządzania.<br />

Warto wspomnieć, że w ramach własnych struktur zatrudniamy<br />

około 300 pracowników, z czego 80 w centrali.<br />

– Jak sprzedaż internetowa odbija się na wynikach mPunktu?<br />

– Działamy w specyfi cznej branży. Wiem, że może to się wydać<br />

zaskakujące, ale nasz sklep internetowy, choć reprezentuje<br />

wysoki poziom – nie generuje zysków na istotnym poziomie<br />

Organicznie nie cierpię<br />

stylu pracy, który sprawdza<br />

się może w pogotowiu<br />

i straży pożarnej, ale nie<br />

w normalnej fi rmie.<br />

z punktu widzenia całej spółki. Jest, oczywiście, potrzebny,<br />

ale bardziej jako kanał komunikacji z fi rmą, który jest czynny<br />

non stop. Osoby kupujące telefony komórkowe wraz z aktywacją,<br />

z przyczyn naturalnych potrzebują kontaktu osobis<strong>tego</strong>.<br />

Ważne są nie tylko porady dotyczące wyboru modelu,<br />

ale też taryfy oraz doboru oferty dostosowanej do trybu życia<br />

i potrzeb osobistych klienta.<br />

– Jest pan aktywny nie tylko zawodowo, ale również jako prezes Stowarzyszenia<br />

Miłośników Zegarków.<br />

– Niczego nie lubię robić połowicznie, więc staram się, żeby<br />

Stowarzyszenie realizowało swe statutowe cele nie tylko na<br />

papierze. Oprócz istnienia w sferze Internetu, poprzez stronę<br />

www.zegarkiclub.pl, działamy także w świecie rzeczywistym,<br />

organizujemy, na przykład, wystawy, aktualna wystawa „Socjalistyczne<br />

Czasomierze” jest jeszcze do obejrzenia w Muzeum<br />

Techniki w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, następna<br />

jest planowana w połowie bieżącego roku.<br />

Raz w roku organizujemy spotkania miłośników tej dziedziny.<br />

Zapraszamy wybitnych konstruktorów i przedstawicieli<br />

RYNEK M<br />

fi rm, którzy przywożą unikalne eksponaty warte, na przykład,<br />

milion złotych i więcej. Wśród gości Stowarzyszenia<br />

byli miedzy innymi: Kurt Klaus, twórca wiecznego kalendarza<br />

z fi rmy IWC Schaff hausen, Osvaldo Patrizzi, założyciel<br />

najsłynniejszego domu aukcyjnego, który sprzedaje najcenniejsze<br />

zegarki świata – Antiquorum (należy do niego szereg<br />

rekordów ce<strong>nowych</strong>, np. zegarków Patek Philippe), właściciel<br />

fi rmy Blu, Pan Bernard Lederer oraz wielu innych.<br />

W wyjątkowych zegarkach mechanicznych fascynuje mnie<br />

to, że oprócz funkcji użytkowej, są one też dziełami sztuki<br />

inżynierskiej i zdobniczej. W niektórych rodzinach zegarki<br />

były i są przekazywane z pokolenia na pokolenie, jako<br />

część majątku. Niestety, w <strong>lata</strong>ch 70. rynek zegarków zepsuła<br />

„kwarcowa rewolucja”. Świat zalały bardzo dokładne<br />

i tanie, ale plastikowe, napędzane baterią i nieco tandetne<br />

czasomierze. Firmy, które na swój prestiż pracowały sto lat<br />

lub dłużej, zaczęły mieć kłopoty. Na szczęście, od kilkunastu<br />

lat mamy do czynienia z renesansem zainteresowania klasycznymi<br />

zegarkami, które są przecież tak naprawdę jedyną<br />

męską biżuterią. W ramach działania naszego klubu chcemy<br />

przywrócić zegarkowi mechanicznemu należną mu pozycję<br />

jako przedmiotu zasługującemu na szacunek z racji precyzji<br />

wykonania oraz skali zaangażowania zegarmistrzów, którzy<br />

go projektują i składają.<br />

– Organizował pan spektakularną akcję niszczenia podróbek za pomocą<br />

walca drogowego.<br />

– Jestem zdeklarowanym przeciwnikiem podróbek, nazywanych<br />

czasem dla niepoznaki replikami i kopiami, których<br />

wytwórcy lekceważą prawa autorskie, patenty, a w dodatku<br />

wprowadzają na rynek przedmioty pozbawione elementarnych<br />

właściwości użytkowych. Nie rozumiem tak naprawdę,<br />

po co ludzie kupują podróbki. Motywacja wydaje mi się co<br />

najmniej dziwna: nie sposób pochwalić się komuś, kto zna<br />

temat, bo można narazić się na śmieszność. Z kolei próba pokazywania<br />

podróbki osobie nie mającej pojęcia o markowych<br />

zegarkach – może wywołać tylko zdziwienie. Jestem przekonany,<br />

że warto kupować produkty dobrych fi rm, ale takie, na<br />

które nas stać. I to niekoniecznie z najwyższej półki. � PC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 23


M<br />

24<br />

RYNEK<br />

NIEWAŻKOŚĆ<br />

W CENIE<br />

Z<br />

hangaru, w teatralnym<br />

stylu, wytoczono<br />

konstruowany<br />

przez minione 5 lat<br />

z zachowaniem wielkiej<br />

tajemnicy, SpaceShipTwo<br />

(SS–II) –<br />

pierwszy pasażerski pojazd kosmiczny.<br />

Ojcem projektu jest brytyjski miliarder<br />

Richard Branson, założyciel i właściciel<br />

linii lotniczej Virgin Atlantic. Jej<br />

przedłużeniem jest linia kosmiczna<br />

– Virgin Galactic. Statek SS–II dopiero<br />

ujrzał światło dzienne, lecz pieniądze<br />

zarobił już wcześniej: 300 chętnych<br />

wpłaciło po 200 tys. dolarów (lub depozyt),<br />

by utracić wagę na 5 minut, ale<br />

za to kompletnie.<br />

SZEŚCIU PASAŻERÓW<br />

SS–II bazuje na prototypie, który wyszedł<br />

z pracowni znanego projektanta<br />

lotniczego i partnera biznesowego<br />

Bransona, Burta Rutana. W roku 2004<br />

SpaceShipOne zdobył nagrodę Ansari<br />

X Prize (<strong>10</strong> mln dolarów) jako prototyp<br />

komercyjnego pojazdu kosmicznego.<br />

Komponentem kosmicznej fl oty jest<br />

WhiteKingTwo, dwutrzonowy katamaran<br />

kosmiczny. Ma wynieść SS–II<br />

na wysokość ok. 17 km, na której odpali<br />

on własne silniki, by wzbić się do<br />

kresu atmosfery, na wysokość <strong>10</strong>0 km,<br />

z której dobrze już widoczna jest krzywizna<br />

Ziemi.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

NA ODLUDZIU PUSTYNI MOJAVE NA POŁUDNIU STANU NOWY MEKSYK,<br />

7 GRUDNIA UB. ROKU, ODBYŁA SIĘ GALA OCHRZCZONA POCZĄTKIEM ERY<br />

PASAŻERSKICH PODRÓŻY KOSMICZNYCH.<br />

Po 5 minutach stanu nieważkości SS<br />

II osunie się w dół i jak szybowiec,<br />

praktycznie bez interwencji pilota i po<br />

półgodzinie wyląduje. Lot ma trwać<br />

2,5 godz. Cena pokrywa dwudniowy<br />

pobyt na pustyni oraz trening przed lotem.<br />

Na Virgin Galactic Branson wydał<br />

już 250 mln; planuje wydać 400 mln<br />

dol. na pięć pojazdów.<br />

SST–II jest dwukrotnie większy od<br />

prototypu, ma rozmiary średniego odrzutowca<br />

biznesowego, długość ok. 20<br />

metrów, wyposażony jest w duże okna,<br />

także w stropie kabiny. Zbudowany<br />

został z tworzyw kompozytowych,<br />

napędza go hybrydowy silnik rakietowy.<br />

Przeznaczony jest dla sześciu podróżnych<br />

i dwu pilotów. Jeśli wszystko<br />

dopisze, poleci na orbitę w 2011 roku.<br />

Od pasażerów nie wymaga się kondycji<br />

astronautów: na liście pasażerów jest<br />

62–latek Peter Cheney oraz 90–letni<br />

naukowiec James Lovelock. Być może<br />

na pokład SS–II zaokrętuje się też najwybitnieszy<br />

żyjący fi zyk Stephen Hawking,<br />

który zakosztował już zerowej<br />

grawitacji przed dwoma laty.<br />

PODATNICY ZAPŁACĄ<br />

Elementem inwestycji jest hangar<br />

i port kosmiczny Spaceport America<br />

budowany równolegle nieopodal<br />

miasta Las Cruces, w pobliżu bazy Air<br />

Force i poligonu rakietowego, co daje<br />

komfort zastrzeżonego obszaru po-<br />

wietrznego. Port wyposażony będzie<br />

w pas startowy o długości ponad 3 km.<br />

Powstaje za pieniądze podatników, co<br />

nie wszystkim się podoba. Władze Nowego<br />

Meksyku zgodziły się partycypować<br />

w przedsięwzięciu kwotą 140 mln<br />

dol. – w zamian za późniejsze zarobki,<br />

szacowane na miliard dolarów rocznie,<br />

kiedy ruszy muzeum (wedle założeń:<br />

milion zwiedzających rocznie) i gdy<br />

Virgin Galactic prócz wysyłania na orbitę<br />

bogatych cywilów, zacznie ekspediować<br />

tam po niskich cenach satelity.<br />

Sir Branson ma konkurencję. Wycieczki<br />

na orbitę planuje uruchomić boss Amazon.com<br />

Jeff Bezos; programista gier<br />

komputerowych John Carmack wespół<br />

z inżynierem rakietowym Jeff em Greasonem<br />

budują własną wersję orbitalnego<br />

rellercoastera. Pomysł zarobienia na<br />

chęci bogatych, by rekreacyjnie wyrwać<br />

się poza obszar przyciągania, robi się<br />

w USA bardzo atrakcyjny nie tylko dla<br />

inwestorów–miliarderów.<br />

KOSMICZNA PARA<br />

Lekarz z Clearwater na Florydzie Hovard<br />

Chipman ze swą brazylijską narzeczoną<br />

Veronque Koken założyli fi rmę<br />

Aurora Aerospace. Za 300 tys. dol.<br />

kupili z demobilu czeski myśliwiec treningowy<br />

L–39 Albatros, nabyli także samolot<br />

Rockwell 700 Commander. Bogu<br />

dzięki, dr Chapman ma także licencję<br />

instruktora pilotażu, a jego bogdanka


fot. Materiały prasowe fi rmy<br />

KOSMICZNA TURYSTYKA<br />

POTENCJALNY LIDER –VIRGIN GALACTIC<br />

PREKURSOR –SPACE ADVENTURES ALTERNATYWA – AURORA AEROSPACE<br />

– ATLAS AEROSPACE<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xxxxxxxxxx<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xxxxxxxxxx<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xxxxxxxxxx<br />

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx<br />

xxxxxxxxxx<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 25


26<br />

studiuje w Embry–Riddle Aeronautical<br />

University w Daytona Beach. Ich oferta<br />

jest zróżnicowana, dostosowana do wymagań<br />

klienta. Kompletne żółtodziuby<br />

odbędą suchą zaprawę i ewentualnie lot<br />

Albatrossem; bardziej ambitnym Chapman<br />

pozwoli przejąć stery.<br />

Piloci komunikacyjni, znudzeni ogromnymi<br />

odrzutowcami, które muszą być<br />

bardzo spokojne, będą mieli okazję się<br />

wyżyć w akrobacjach. Dla klientów<br />

„zero–G” Chapman i Koken też mają<br />

propozycję: wyniesienie na kilkanaście<br />

kilometrów w górę, po czym Rockwell<br />

zacznie ostre pikowanie, a pasażerowie<br />

przez <strong>10</strong> sekund odczują urok braku<br />

wagi. To przeżycie kosztuje 2200 dolarów.<br />

Odlotowa para ma ambicje: wespół<br />

z pilotem Craigiem Russellem planują<br />

budowę repliki kapsuły kosmicznej<br />

Gemini. Komercjalna rakieta wynieść<br />

ma w kosmos dwie osoby: jedną ma<br />

być Chapman z rękami na sterach, drugą<br />

Mr. Gruby Portfel, gotów uiścić kilka<br />

milionów za unikalne przeżycie.<br />

SPACE ADvEnTURES<br />

Kosmiczni turyści, którzy korzystają<br />

z usług amerykańskiej firmy Space<br />

Adventures, której rosyjskim partnerem<br />

jest Rosawiakosmos, szkoleni są<br />

w Centrum Przygotowań Kosmonautów<br />

im. Jurija Gagarina w Gwiezdnym<br />

Miasteczku na podstawie indywidualnych<br />

kontraktów o wartości 20–45<br />

milionów dolarów. Wykonują 7–15–<br />

dniowe loty kosmiczne na pokład Międzynarodowej<br />

Stacji Kosmicznej (ISS)<br />

jako uczestnicy lotu kosmicznego.<br />

W 2002 roku na ISS pojawił się pierwszy<br />

w historii turysta. Amerykański milioner<br />

Dennis Tito zapłacił 20 milionów<br />

dolarów za osiem dni pobytu w kosmosie.<br />

Potem cen y poszły w górę.<br />

Drugim turystą był Mark Shuttleworth<br />

z RPA. W kosmos chciał polecieć również<br />

polski miliarder Leszek Czarnecki,<br />

ale nie udało się zrealizować <strong>tego</strong> planu.<br />

Trzecim turystą został Gregory Olsen<br />

w 2005 roku, który poleciał na ISS<br />

pomimo złego stanu zdrowia. Pierwszą<br />

kobietą–turystką w kosmosie została<br />

Amerykanka pochodzenia irańskiego<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Anousheh Ansari. Pierwotny kandydat<br />

do lotu Sojuz TMA–9 Daisuke Enomoto<br />

został odsunięty z powodów medycznych.<br />

ISS była także miejscem pierwszego kosmicznego<br />

ślubu. <strong>10</strong> sierpnia 2003 roku<br />

rosyjski astronauta Jurij Malenczenko<br />

ożenił się z Ekateriną Dimitriew, która<br />

przebywała wówczas w Teksasie.<br />

30 września 2009, na pokładzie statku<br />

kosmicznego Sojuz TMA–16, Kanadyjczyk<br />

Guy Laliberté jako siódmy turysta<br />

kosmiczny udał się na Międzynarodową<br />

Stację Kosmiczną. Za swój lot zapłacił<br />

35 milionów dolarów.<br />

Szefem Space Adventures jest Eric C.<br />

Anderson, który założył firmę przy<br />

wsparciu kilku inwestrów w 1998 roku.<br />

Firma zarobiła w tym czasie ponad<br />

250milionów dolarów organizując nie<br />

tylko arcykosztowne wyprawy na Międzynarodową<br />

Stację Kosmiczną, ale też<br />

loty pozwalające znaleźć się na chwilę<br />

w stanie nieważkości – „Zero–Gravity”.<br />

W tym celu został specjalnie zaadaptowany<br />

Boeing 727. Ceny prawie 5 tys, zł<br />

od osoby lub 165 tys. dol. za wynajęcie<br />

całego samolotu.<br />

ATLAS AEROSPACE<br />

Z usług firmy Atlas Aerospace korzystają<br />

głównie Rosjanie. Oferta alternatyw-<br />

nych kosmicznych atrakcji jest ciekawa.<br />

Za 45–minutowy lot prawdziwym bojowym<br />

samolotem wielozadaniowym<br />

Su–30 trzeba zapłacić prawie 14 tys.<br />

dol. Przeciążenia są jeszcze większe niż<br />

w statku kosmicznym Sojuz.<br />

Bilet do <strong>lata</strong>jącego laboratorium na pokładzie<br />

samolotu Ił–76, w którym można<br />

przeżyć stan nieważkości kosztuje<br />

około 4 tys. dolarów. Podczas półtoragodzinnych<br />

ekspedycji firma zapewnia 15<br />

półminutowych stanów nieważkości.<br />

Kolejna godna uwagi atrakcja to widok<br />

Ziemi z kosmosu. Tutaj też są różne<br />

warianty. najtańszy jest lot samolotem<br />

MiG–25 za 16 tys. dol. Ten weteran rosyjskiego<br />

przemysłu zbrojeniowego do<br />

tej pory jest rekordzistą lotów na dużych<br />

wysokościach – może wznieść się<br />

na 25 km. Z tej wysokości wyraźnie widać<br />

kulisty naszej planety. A niebo nad<br />

głową jest całkiem czarne, zupełnie jak<br />

w kosmosie.<br />

Słowem – rozpoczyna się nowa era.<br />

„To więcej niż kosmiczna turystyka<br />

– zapewnia dyrektor Spaceport America,<br />

Steve Landeene – To industrializacja<br />

przestrzeni kosmicznej, przez opracownie<br />

unikalnych i innowatorskich sposób<br />

dotarcia do niej”. n<br />

Cezary Stolarczyk USA


fot. Materiały prasowe fi rmy<br />

15 w stanie Washington<br />

grudnia na zachmurzonym<br />

lotnisku Paine<br />

Field w Everett<br />

Scott Fancher, generalny manager<br />

projektu Boeing 787 – Dreamliner,<br />

mógł obwieścić 1200 pracownikom<br />

i zaproszonym na inaguracyjny start<br />

gościom: „Dzień dzisiejszy ma historyczny<br />

wymiar i wszyscy zaangażowani<br />

są dumni z pierwszego odrzutowca<br />

pasażerskiego XXI wieku”.<br />

Po 3 godzinach lotu na wysokości 5 km<br />

z prędkością 207 mil/godz., skróconego<br />

przez kapryśną pogodę, maszyna wylądowała<br />

płynnie na odległym o 40 mil<br />

lotnisku Boeing Field w Seattle.<br />

– Samolot spisał się wspaniale – przekazał<br />

opinię pilotów jego główny<br />

projektant, Mike Delaney. Poprzedni<br />

nowy model Boeinga – 777 – wystratował<br />

po raz pierwszy 15 lat <strong>temu</strong>.<br />

Dziewiczy lot 787 miał się odbyć we<br />

wrześniu 2007 r., rok później odrzutowiec<br />

miał trafi ć do linii lotniczych.<br />

Opóźnienia naraziły na szwank wiarygodność<br />

Boeinga i spowodowały straty<br />

fi nansowe szacowane na miliardy dolarów,<br />

zmniejszyły sprzedaż. Mimo to<br />

55 klientów nabyło już 840 maszyn,<br />

po 150 mln sztuka. Pierwszy egzemplarz<br />

otrzyma japoński przewoźnik<br />

All Nippon Air. Niektóre linie lotnicze<br />

unieważniły lub opóźniły zamówienia<br />

(w sumie 83) ze względu na obniżone<br />

kryzysem i cenami paliwa zapotrzebowanie<br />

na podróże powietrzne, lecz<br />

Dreamliner jest najlepiej i najszybciej<br />

sprzedającym się nowym modelem samolotu<br />

w historii.<br />

RYNEK M<br />

DREAMLINER<br />

WRESZCIE W POWIETRZU<br />

OPÓŹNIENIA I PROBLEMY BYŁY TAK PERMANENTNE I UPORCZYWE,<br />

ŻE PROWOKOWAŁY CORAZ BARDZIEJ ZŁOŚLIWE UWAGI. WRESZCIE – PROJEKT<br />

ODERWAŁ SIĘ OD ZIEMI.<br />

Boeing 787 – Dreamliner<br />

Obecnie zaczyna się intensywne oblatywnie<br />

sześciu maszyn, które potrwa <strong>10</strong><br />

miesięcy i pozwoli ubiegać się o certyfi<br />

kat Federal Aviation Administration.<br />

787 nie rozpocznie komercyjnych lotów<br />

przed rokiem 2011. W zależności od<br />

wersji, będzie zabierał na pokład 250–<br />

330 pasażerów; zasięg wynosi 9 tys. mil.<br />

Wytwórca podkreśla, że pod wieloma<br />

względami jest to konstrukcja przełomowa.<br />

50 <strong>proc</strong>. samolotu wykonano<br />

z lekkich tworzyw kompozytowych, co<br />

zredukowało wagę i pozwoli oszczędzić<br />

20 <strong>proc</strong>. paliwa. Argument bez precedensu<br />

w dzisiejszych realiach naftowych;<br />

paliwo stanowi jedną czwartą kosztów<br />

operacyjnych. 787 będzie cichszy, mniej<br />

zanieczyszający powietrze. Pasażerom<br />

zapewni więcej miejsca na bagaż, lepsze<br />

oświetlenie kabiny, czystsze powietrze<br />

i większe okna. Novum jest to, że Boeing<br />

bazuje na subkontraktorach z całego<br />

świata, co na razie zaowocowało spóźnieniami:<br />

nie pasowały do siebie części,<br />

strajk lub awaria na jednym końcu świata<br />

powodowały przestój na drugim.<br />

Czy Dreamliner będzie komercyjnym<br />

hitem? To zależy. Wciąż nie wiadomo,<br />

czy koncepcja supersłonia A380, na<br />

którą postawił Airbus, okaże się bardziej<br />

atrakcyjna i opłacalna. Z pewnością<br />

787 ma duże szanse, bo A380 jest<br />

przydatny tylko na liniach transkontynentalnych,<br />

wymaga przedłużania<br />

pasów startowych oraz specjalnej obsługi<br />

naziemnej. Nowy Boeing może<br />

poszybować wysoko, oczywiście, jeśli<br />

dotychczasowe opóźnienia i komplikacje<br />

nie będą towarzyszyć oblatywniu<br />

maszyny. � (CeS)<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 27


M<br />

28<br />

RYNEK<br />

W Polsce powinno być ponad <strong>10</strong>00 sa<strong>molotów</strong>,<br />

z <strong>tego</strong> <strong>10</strong> <strong>proc</strong>. <strong>nowych</strong>. <strong>Trzy</strong><br />

<strong>lata</strong> <strong>temu</strong> sprzedałem 20 i to był świetny<br />

wynik. W tym roku tylko 3 lub 4.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

fot. Agnieszka Pisarczyk


WYSOKIE<br />

LOTY<br />

ROZMOWA Z JANEM BOROWSKIM,<br />

WŁAŚCICIELEM FIRMY JB INVESTMENTS<br />

Stworzył pan pod Konstancinem prawdziwe samolotowe imperium. Czy dzięki <strong>temu</strong> można trafi ć na<br />

listę najbogatszych Polaków?<br />

– Nigdy nie chciałem się na niej znaleźć. Znam ludzi znacznie bogatszych niż ci, którzy są<br />

obecni na takich listach, i co więcej – wcale nie marzą, by się na nich znaleźć. Moi klienci<br />

to najczęściej prawdziwi ludzie biznesu – skromni, pochodzący z całej Polski, niekoniecznie<br />

z tzw. warszawki. Są dumni z <strong>tego</strong>, co osiągnęli, konkurują właściwie sami ze sobą,<br />

a nie między sobą i to im zupełnie wystarcza. Świetnie rozumiem taką postawę. Przez<br />

całe życie realizowałem swoje pasje życiowe. Zawsze zarabiałem pieniądze przy okazji<br />

robienia czegoś, co lubię. Nigdy nie inspirował mnie sam fakt zarabiania pieniędzy, ale<br />

jakieś dzieło, satysfakcja, pasja. Przychodziłem do pracy o godz. 8 i byłem szczęśliwy, że<br />

jestem w pracy. Oczywiście, zawsze pojawiają się jakieś kłopoty czy problemy. Dzisiaj, na<br />

przykład, nie spałem pół nocy, bo klient wycofał się z kupna samolotu za ponad milion<br />

złotych. Muszę go sprzedać, ponieważ pożyczyłem na jego zakup pieniądze...<br />

– Całe pana życie związane było w jakiś sposób z lotnictwem.<br />

– Tak, otrzymałem wykształcenie lotnicze, kilka lat pracowałem w Instytucie Lotnictwa.<br />

Szybko awansowałem i muszę powiedzieć, że tam wyżyłem się zawodowo, zdobyłem<br />

doświadczenie i nie mam kompleksów, że jestem jakimś nieudanym inżynierem. Mam na<br />

koncie zawodowym znaczące sukcesy. Jeden z sa<strong>molotów</strong> z moim podwoziem przednim<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 29


30<br />

<strong>lata</strong> w amerykańskiej armii. Byłem z synem na wystawie lotniczej<br />

w Stanach i ten samolot tam przyleciał. Mówię: Stasiek,<br />

zobacz, to moje podwozie! Powinno tam być napisane na<br />

przedniej goleni: Menasco Manufacturing of Canada – pracowałem<br />

wtedy dla tej fi rmy. Mam jeszcze w domu rysunki. To<br />

był Fairchild Republic A<strong>10</strong> Thunderbolt, samolot pola walki,<br />

nisko <strong>lata</strong>jący, opancerzony. Osiąga on niewielkie prędkości<br />

i ma z przodu siedmiolufowe obracające się działo.<br />

– Kiedy zaczął się pan interesować mechaniką?<br />

– Całe życie zajmowałem się silnikami spalinowymi – najpierw<br />

w modelach <strong>lata</strong>jących, potem przyszły motocykle<br />

CO LUBI?<br />

CO LUBI<br />

JAN BOROWSKI?<br />

PIÓRA Bell<br />

ZEGAREK Ulysse Nardin – Quadrato<br />

UBRANIA Brooks Brothers<br />

WYPOCZYNEK Mazury – samolotem 50<br />

minut spod domu pod dom<br />

RESTAURACJA „Tradycja Polska”<br />

w Warszawie<br />

KUCHNIA niemiecka, zwłaszcza<br />

z regionu Szwabii<br />

SAMOCHÓD mercedes<br />

SAMOLOT ulubiony DA42<br />

Diamond Twin Star<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

i samochody, a teraz samoloty. Kiedy miałem <strong>10</strong> lat zacząłem<br />

chodzić do Pałacu Kultury i Nauki, wówczas imienia Józefa<br />

Stalina, do modelarni lotniczej. Tam nauczono mnie wielu<br />

prostych, ale praktycznych rzeczy – jak piłować, przycinać,<br />

ostrzyć wiertła. Proste czynności, które musi poznać każdy<br />

początkujący mechanik.<br />

Przydało mi się to później, gdy pracowałem w Zakładzie Konstrukcji<br />

Silników Lotniczych. Było tam wielu<br />

wspaniałych konstruktorów którzy marnowali<br />

swój talent na bezsensowne<br />

niekie- dy projekty. Nie byłem<br />

partyjny, więc moje szybkie awanse<br />

Jan Borowski:<br />

lotnictwo wymaga inteligencji<br />

i ogromnej podzielności uwagi.


wszystkich dziwiły. Jak by tak dalej poszło, pewnie przeskoczyłbym<br />

mojego kierownika zakładu. Trzeba by jednak było zrobić<br />

doktorat i zapisać się do partii. Na diabła mi to, pomyślałem.<br />

– Potem przyszła kolej na samochody.<br />

– Samochody stworzyły szansę przetrwania, ponieważ praca<br />

w Instytucie Lotnictwa na stanowisku asystenta, a potem<br />

adiunkta dawała pieniądze, które starczały zaledwie na<br />

pierwszy tydzień miesiąca. W tamtych czasach w Instytucie<br />

pracowało się zaledwie siedem godzin. Wracałem więc do<br />

domu o drugiej i po obiedzie brałem się za naprawianie samochodów.<br />

I tak zacząłem zarabiać prawdziwe pieniądze.<br />

Potem wyjechałem do Kanady, gdzie zaoszczędziłem mały<br />

kapitalik i po powrocie kupiłem ćwierć udziałów w niewielkim<br />

warsztacie samochodowym.<br />

– Co na to rodzina?<br />

– Mówili: co ty, Jasiek, taki zdolny, znasz języki, byłeś adiunktem<br />

w Instytucie, inżynier, magister, a tu w takiej budzie<br />

pracujesz. Ale tak było tylko do pierwszej wypłaty, kiedy zarobiłem<br />

24 tysiące złotych, podczas gdy moja ówczesna pensja<br />

wynosiła sześć. Mały Fiat kosztował wtedy 60 tysięcy.<br />

– Interes się kręcił?<br />

– Tak. Miałem ambicje inżyniera. Chciałem mieć autoryzacje<br />

fi rm zagranicznych. Napisałem do Mercedesa i do Volvo. Volvo<br />

odpowiedziało wymijająco, a Mercedes przyjechał mnie<br />

poznać. Widać było, że ja im się spodobałem, ale nie warsztat.<br />

Kiedy kupiłem nowy warsztat przy ulicy Żwirki i Wigury<br />

w Warszawie, znowu zadzwoniłem do Mercedesa. Przyjechali<br />

i powiedzieli: tak. Był kwiecień 1977 r. i zostałem właścicielem<br />

pierwszego autoryzowanego zakładu Mercedesa w Polsce.<br />

– Nie było wtedy w Polsce wielu mercedesów?<br />

– Paru prywatnych właścicieli, kilka ambasad i Urząd Rady Ministrów.<br />

Na początku jak przyjeżdżał jeden na tydzień, to też<br />

było dobrze. Ale po roku pojawiał się już jeden mercedes dziennie.<br />

Przyjąłem zasadę, że nie ma usterki nie dającej się naprawić.<br />

Czy trzeba było coś dorobić, przerobić, zaadaptować, wszystko<br />

było do przeskoczenia. Wtedy robiło się różne sztuczki.<br />

– I co dalej?<br />

– Po dwóch <strong>lata</strong>ch wybudowałem nowy zakład i wtedy ruszyła<br />

fala używanych samochodów importowanych. Roboty<br />

było tyle, że zamykałem bramę na kłódkę, żeby nikt nowy<br />

nie wdarł się na teren, bo już nie byłem w stanie <strong>tego</strong> przerobić.<br />

Wpychałem pieniądze do walizki i pracowałem dalej,<br />

do nocy. Ale człowiek wiedział, po co pracuje.<br />

– A samoloty?<br />

– Lotnictwo odeszło na dalszy plan. Ale przez przypadek<br />

stałem się współwłaścicielem motoszybowca, lecz nie miałem<br />

licencji pilota. Było to niewygodne, bo ciągle musiałem<br />

RYNEK M<br />

prosić mojego wspólnika, żeby znalazł czas i ze mną po<strong>lata</strong>ł.<br />

Jeździłem sam do hangaru na Babicach, gdzie stał samolot,<br />

wyprowadzałem maszynę, uruchamiałem silnik, ale nie <strong>lata</strong>łem,<br />

bo nie miałem licencji.<br />

– I co pan zrobił, żeby zostać pilotem? Domyślam sie, że nie była<br />

to zwykła droga?<br />

– W tamtym czasie uprawiałem windsurfi ng, byłem zawodnikiem,<br />

startowałem nawet w mistrzostwach Polski. Zdrowie<br />

świetne, ale nosiłem okulary, w których wtedy nie można<br />

było zacząć szkolenia. Lecz można było wznowić, jeśli się<br />

już kiedyś <strong>lata</strong>ło. Wymyśliłem więc historyjkę, że w młodych<br />

<strong>lata</strong>ch <strong>lata</strong>łem. Przeszedłem badania i wznowiłem szkolenie.<br />

Teraz mam prze<strong>lata</strong>nych dwa tysiące godzin, duże doświadczenie<br />

pilotażowe, mnóstwo typów maszyn, wszystkie<br />

uprawnienia.<br />

– Porzucił pan samochody?<br />

– Dwa <strong>lata</strong> <strong>temu</strong> sprzedałam swój zakład w Piasecznie i przerzuciłem<br />

się na lotnictwo. W lutym 2000 r. zbudowałem tę<br />

halę. Na początku dwa, trzy samoloty stały w środku, a teraz<br />

jest ich 20 pod dachem i <strong>10</strong> na zewnątrz. Właśnie stawiam<br />

drugą halę. Zresztą klienci, którzy trzymają u mnie swoje maszyny,<br />

kupują kolejne, większe. Gdy pytają, czy przejadą nimi<br />

przez bramę, odpowiadam, że w razie czego bramę przerobię.<br />

Właśnie jeden z nich kupił samolot TBM 850 – turbina, ciśnieniowa<br />

kabina – warty 3 miliony dolarów.<br />

– Kto kupuje u pana samoloty?<br />

– Procentują moje znajomości z czasów Mercedesa. Znam<br />

wielu najbogatszych Polaków. Dlaczego? Kiedy Mercedes<br />

zaczynał startować w Polsce, wszyscy zamożni przedsiębiorcy<br />

– rzec można – przeszli przez moje ręce. Z większością<br />

zaprzyjaźniłem się i utrzymywałem kontakty. Dziś kupują<br />

u mnie nie tylko samoloty, ale także helikoptery.<br />

– Jak pan ocenia zainteresowanie lotnictwem w Polsce?<br />

– To jest fascynacja. Każdy, kto raz poleci małym samolotem<br />

i widzi wszystkie te pejzaże, a w dodatku czuje, że ma możliwość<br />

wpływu na lot, natychmiast łapie bakcyla, z którego<br />

nigdy nie można się wyleczyć. Lotnictwo wymaga inteligencji<br />

i ogromnej podzielności uwagi. Myślę, że ludzie, którzy<br />

mają dobrze poukładane w głowie i trochę w życiu zarobili,<br />

w naturalny sposób zwracają się w stronę lotnictwa.<br />

– To ważny rynek?<br />

– Wspaniały. 38 milionów mieszkańców i około 600 sa<strong>molotów</strong><br />

prywatnych. Dla porównania, w Niemczech jest <strong>10</strong> tysięcy<br />

sa<strong>molotów</strong> przy 70 milionach ludzi. W Hiszpanii przy 40<br />

milionach jest 3 tysiące sa<strong>molotów</strong>. Skromnie licząc, w Polsce<br />

powinno być ponad tysiąc sa<strong>molotów</strong>, z <strong>tego</strong> <strong>10</strong> <strong>proc</strong>. <strong>nowych</strong>.<br />

Spory rynek. Sprzedałem trzy <strong>lata</strong> <strong>temu</strong> 20 i to był niesamowity<br />

wynik. W tym roku tylko trzy lub cztery.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 31


M<br />

32<br />

RYNEK<br />

– Sprowadza pan samoloty głównie ze Stanów<br />

Zjednoczonych?<br />

– Również z Austrii, fi rmy Diamond.<br />

W USA działają producenci Piper i Aviat<br />

Husky. Do niedawna reprezentowałem<br />

również fi rmę Hawker Beechcraft, ale<br />

Amerykanie ustanowili w Moskwie tylko<br />

jednego dealera na Europę i wypadłem<br />

z gry. Myślę, że niedługo wrócę.<br />

– Ile jest w Polsce lądowisk prywatnych?<br />

– Zarejestrowanych około 200. O niektórych<br />

nikt nie wie. Lądowisk prywatnych<br />

jest bardzo dużo. Polska jest płaskim krajem,<br />

<strong>lata</strong>ć można właściwie wszędzie. Kiedyś<br />

prosiło się o zgodę na lot. Teraz nie ma<br />

czegoś takiego. Startuje się i zgłasza tylko<br />

kontroli, dokąd się leci. Żeby polecieć, na<br />

przykład, do Niemiec, wysyła się faksem<br />

plan lotu, że będzie się np. za pół godziny<br />

nad ich terytorium. W strefi e Schengen nie ma problemu.<br />

Latanie jest supersposobem na przemieszczanie się. Z lądowaniem<br />

w Wenecji, Nicei, Paryżu nie ma kłopotu. A w Londynie<br />

wystarczy pokazać paszport. Moi klienci <strong>lata</strong>ją samolotem, na<br />

przykład, na weekend do Courchevelle na narty.<br />

– Najciekawsza pańska lotnicza przygoda?<br />

– Oj, trochę <strong>tego</strong> było. Kiedyś leciałem do Wenecji i złożyłem<br />

plan lotu na Leonardo da Vinci Aeroporto pod miastem. To<br />

był lot instrumentalny, dolatuję, zniżam się. Melduję się w kontroli,<br />

ale otrzymuję informację, że nie mogę tam zostać, bo nie<br />

ma miejsc do parkowania. Przecież mam zarezerwowany hotel<br />

w Wenecji, przyleciałem na parę dni, muszę tam parkować. To<br />

my cię naprowadzimy na inne lotnisko. OK., ląduję na fajnej<br />

łące, na wyspie Lido, Wenecję widać jak na dłoni, robię zdjęcia<br />

miasta z lotu ptaka. Za trzy i pół euro płynę motorówką do<br />

Canale Grande. Super, bo inaczej jechałbym taksówką 40 km.<br />

Nie zawsze kończy się tak miło. Miałem kiedyś trudny lot do<br />

Barcelony. Obladzało, wiał silny wiatr, podobnie jak na Nord<br />

Cap, był tak potworny wiatr, że trudno było wylądować. Tam<br />

lotnisko jest na bardzo wąskiej półce skalnej. W końcu udało<br />

mi się wylądować na innym, odległym o 40 km lotnisku.<br />

– Najdroższy samolot, który pan sprzedał?<br />

– Za 14 i pól miliona dolarów. Ale nie powiem komu.<br />

– Chcąc kupić samolot, trzeba sporo wcześniej złożyć zamówienie?<br />

– Tak, ale zdarzają się okazje. Kupuję coś i mówię, że mam<br />

taką a taką maszynę, zarejestrowaną, gotową do lotu.<br />

– Można kupować na kredyt, leasing?<br />

– Tak, ale leasing samolotu jest specyfi czny. Przede wszystkim<br />

dla<strong>tego</strong>, że bardzo często trzeba zapłacić za samolot,<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Jan Borowski<br />

Leasing samolotu<br />

jest specyfi czny.<br />

Przede wszystkim<br />

dla<strong>tego</strong>, że często<br />

trzeba zapłacić<br />

za samolot, który<br />

jest jeszcze<br />

w fabryce i nikt<br />

go nie widział.<br />

który jest jeszcze w fabryce i nikt go<br />

nie widział. Miliony przelewane są<br />

na moje konto na podstawie faktury<br />

pro forma. Mam kredyt zaufania<br />

w instytucjach fi nansowych, zbudowany<br />

na wieloletniej współpracy.<br />

Od 1995 r. sprzedałem 54 samoloty.<br />

To dużo, ale większość w ostatnich<br />

3 <strong>lata</strong>ch. Najtańszy samolot u mnie<br />

kosztuje ponad milion złotych.<br />

– Najlepszy klient?<br />

– Kupił już trzeci samolot. Po drugim<br />

powiedział, że potrzebuje odmiany<br />

i spytał, co ma teraz zamówić. Doradziłem.<br />

Inny klient stwierdził: mam<br />

już 62 <strong>lata</strong> i muszę sobie kupić nowy<br />

samolot. Sprzedałem mu dwusilnikowego<br />

Peipera Senekę, bardzo mi<br />

dziękował. W tej branży poznaje się<br />

ludzi fascynujących, którzy odnoszą ogromne sukcesy fi nansowe<br />

i w sposób mądry te pieniądze wydają. Nie na jakąś<br />

ruletkę czy nudnego golfa.<br />

– A inne pasje poza lotnictwem? Czy nie starcza czasu?<br />

– Też związana jest z lotnictwem. Założyłem fundację Zabytki<br />

Polskiego Nieba, która restauruje stare samoloty. Sam<br />

fi nansuję jej działanie. Prawdziwą sztuką jest <strong>lata</strong>ć samolotem<br />

unikatowym, odrestaurowanym. Wciągnąłem w to<br />

syna, świetnie sobie radzi. Odnowiłem ostatnie dwa zachowane<br />

samoloty TS–8 Bies, którymi polska armia uczyła<br />

się <strong>lata</strong>ć w <strong>lata</strong>ch 50. i 60. Jeden przygotowałem dla siebie,<br />

drugi sprzedałem. Ten drugi ma pewną wadę: jest lepszy od<br />

mojego… Jest to bardzo ciekawy samolot pod względem<br />

technicznym, ma polski silnik. Dzisiejsi generałowie lotnictwa<br />

uczyli się na nim <strong>lata</strong>ć. To prawdziwy rarytas, prawie<br />

wszystko, co <strong>lata</strong>ło w tamtych czasach, było rosyjskie. Obecnie<br />

odrestaurowujemy myśliwiec JAK 11, którym polska armia<br />

uczyła się <strong>lata</strong>ć w <strong>lata</strong>ch 50. Waży 3 tony. Jest to jedyny<br />

w Polsce egzemplarz, zdjęty z pomnika spod szkoły.<br />

– Jeździ pan na krajowe pokazy lotnicze? Radom, Góraszka?<br />

– W tym roku nie byłem. Częściej jestem zapraszany na różne<br />

pokazy zagraniczne. Niestety, organizatorzy polskich pokazów,<br />

poza Muzeum Lotnictwa Polskiego, nie otaczają szacunkiem<br />

polskich sa<strong>molotów</strong> i wolą pokazywać MIG–i i F16.<br />

– Czym dla pana jest luksus?<br />

– To możliwość fi nansowania pomysłów inwestycyjnych<br />

z własnych środków. To coś, czego doświadczam od wielu<br />

lat. Jedyną troską jest zdrowie i nieubłagany upływ czasu.�<br />

Rozmawiała Barbara Grabowska


M<br />

RYNEK<br />

34<br />

IT<br />

Michael Dell założyciel i prezes firmy<br />

Dell zlikwidował już<br />

wcześniej zakład zlokalizowany<br />

w irlandzkim<br />

Limerick, przenosząc<br />

do Łodzi całą produkcję.<br />

Łódzka fabryka zatrudnia 1,9 tys. osób,<br />

zaś docelowo pracować miało tam 3 tys.<br />

osób. Inwestycja pochłonęła blisko 200<br />

mln euro, a fi rma stała się największym<br />

pracodawcą w tej części Polski. Wokół<br />

inwestycji powstało wiele fi rm logistycznych<br />

i spedycyjnych, które zatrudniają<br />

kolejne kilka tysięcy ludzi. Dell od<br />

początku wiązał wielkie nadzieje z inwestycją,<br />

podobnie jak władze Łodzi.<br />

Amerykański inwestor uzyskał rekordo-<br />

Unijny regulator rynku telekomunikacyjnego<br />

URZĄD DS. RYNKU ŁĄCZNOŚCI ELEKTRONICZNEJ<br />

Komisja Europejska zamierza<br />

powołać do<br />

życia Europejski Urząd<br />

ds. Rynku Łączności<br />

Elektronicznej (BE-<br />

REC), w celu egzekwowania nowego<br />

prawa telekomunikacyjnego, które<br />

weszło w życie w ostatnich dniach<br />

grudnia. BEREC będzie współpraco-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Dell sprzeda łódzką fabrykę<br />

AMERYKAŃSKI PRODUCENT KOMPUTERÓW DELL SPRZEDA SWOJĄ ŁÓDZKĄ FABRYKĘ.<br />

NOWYM WŁAŚCICIELEM BĘDZIE JEDEN Z NAJWIĘKSZYCH PRODUCENTÓW ELEKTRONIKI<br />

– FOXCONN. INFORMACJA WYWOŁAŁA BURZĘ WŚRÓD PRACOWNIKÓW FIRMY ORAZ<br />

WŁADZ WOJEWÓDZTWA, KTÓRE WIĄZAŁY OGROMNE NADZIEJE Z INWESTYCJĄ.<br />

we dotacje związane z budową, jak również<br />

bardzo dobre warunki lokalizacyjne<br />

wraz z budową całej infrastruktury. Ponadto<br />

Dell został zwolniony z podatku<br />

i otrzymał pomoc gotówką od Skarbu<br />

Państwa w kwocie 200 mln zł.<br />

Władze Della argumentują sprzedaż<br />

fabryki usprawnieniem globalnych <strong>proc</strong>esów<br />

operacyjnych oraz poprawieniem<br />

ich efektywności. Według Seana Cockery,<br />

szefa łódzkiego zakładu, pracownicy<br />

nie powinni się martwić o przyszłość.<br />

Bardzo dobrze wykwalifi kowana załoga<br />

jest największą wartością łódzkiej<br />

fabryki. Foxconn, nowy nabywca, nie<br />

planuje zwolnień.<br />

Analitycy uważają, że ruch Della to nic<br />

innego, jak outsourcing, gdyż Foxconn<br />

nadal będzie produkował urządzenia<br />

pod marką Dell.<br />

– Najważniejsze powody, dla których<br />

fi rmy decydują się na współpracę z zewnętrznym<br />

partnerem, to poszukiwanie<br />

oszczędności oraz zwiększanie<br />

elastyczności modelu biznesowego.<br />

Firma korzysta z wiedzy zewnętrznego<br />

partnera, poprawia swoje wyniki<br />

i uwalnia siły, które mogą być spożytkowane<br />

w innych, ważnych dla fi rmy<br />

wał z urzędami regulacyjnymi krajów<br />

członkowskich. Nowe przepisy<br />

telekomunikacyjne mówią m.in.<br />

o tym, że każdy mieszkaniec państwa<br />

członkowskiego UE powinien mieć<br />

zagwarantowane prawo do zmiany<br />

operatora komórkowego w ciągu<br />

jednego dnia roboczego, z możliwością<br />

zachowania dotychczasowego<br />

dziedzinach. W wypadku fi rmy Dell,<br />

przedsiębiorstwo zapewnia sobie dostawy<br />

na dotychczasowym poziomie, nie<br />

troszcząc się już o fabrykę i jej pracowników<br />

– uważa Łukasz Gajewski, prezes<br />

Instytutu Outsourcingu.<br />

Według przedstawicieli Della, zatrudnienie<br />

zostanie zachowane na pierwotnym<br />

poziomie. Jest to ważne dla samego producenta,<br />

gdyż musi dotrzymać umów<br />

ze Skarbem Państwa, od którego ma<br />

uzyskać wspomniane 200 mln zł. Jeżeli<br />

Dell nie wywiąże się z umów, może nie<br />

otrzymać tych środków. Analitycy mają<br />

jednak podzielone zdania. Foxconn<br />

należy do Hon Hai Precision Industry<br />

Company, największego na świecie<br />

producenta elektroniki, który zatrudnia<br />

450 tys. osób. Ma fabryki w Chinach,<br />

Meksyku, Brazylii, Indiach, Wietnamie,<br />

Czechach i na Węgrzech. Obecnie należy<br />

do czołówki najbardziej innowacyjnych<br />

fi rm na świecie.<br />

Spółki nie podały do publicznej wiadomości<br />

wartości tej transakcji. Prawdopodobnie<br />

czekają z tą informacją na decyzję<br />

Komisji Europejskiej, która musi<br />

wydać zgodę na taki ruch. �<br />

Leszek Cieloch<br />

numeru, a odbiorcy będą musieli<br />

być szczegółowo informowani przez<br />

operatora o wszystkich technicznych<br />

aspektach nowej usługi – zarówno<br />

korzystnych, jak i niekorzystnych<br />

– czy o tym, że operatorzy będą musieli<br />

informować klientów o zagrożeniach<br />

związanych z możliwością<br />

wycieku poufnych danych. � LC


Google – francuski problem<br />

Google przegrał sprawę sądową<br />

we Francji, dotyczącą<br />

nielegalnego udostępniania<br />

treści książek wydawanych nakładem<br />

francuskich wydawnictw. Francuski<br />

sąd orzekł o winie Google,<br />

IBM a ludzki mózg<br />

SYMULACJA KORY MÓZGOWEJ<br />

wraz z naukowcami z ame-<br />

IBM rykańskiego Stanford są<br />

coraz bliżej zbudowania sys<strong>temu</strong>, który<br />

naśladuje <strong>proc</strong>esy ludzkiego mózgu.<br />

System ma wykorzystywać algorytm,<br />

który syntetyzuje dane neurologiczne<br />

w zakresie symulacji kory mózgowej.<br />

Kognitywny system ma naśladować<br />

<strong>proc</strong>esy mózgu odpowiedzialne za czucie,<br />

percepcję, działanie, wzajemne oddziaływanie<br />

oraz poznanie. Naukowcy<br />

TP zwolni 1980 pracowników<br />

ZMIANY W STRUKTURZE ZATRUDNIENIA<br />

Telekomunikacja Polska<br />

w ramach Umowy Społecznej<br />

poinformowała, że<br />

w 20<strong>10</strong> r. szeregi operatora<br />

zamierza opuścić 1980<br />

pracowników, korzystając z możliwości<br />

odejść dobrowolnych.<br />

– Dla zarządu TP dialog ze związkami<br />

zawodowymi ma kluczowe znaczenie<br />

i jest konsekwentnie prowadzony od<br />

wielu lat. Tylko w ten sposób, w drodze<br />

porozumienia, możemy dokonywać<br />

niezbędnych zmian w strukturze<br />

zatrudnienia fi rmy, a z drugiej strony,<br />

zapewnić pracownikom godziwe warunki<br />

odejścia – powiedział Jacek Kowalski,<br />

dyrektor wykonawczy Grupy<br />

TP ds. zasobów ludzkich. Pracownicy<br />

który będzie musiał zapłacić m.in.<br />

300 tys euro wydawnictwu La Martiniere.<br />

Ponadto, amerykański gigant<br />

musi usunąć wszystkie treści pobrane<br />

z francuskich książek. Za każdy<br />

dzień zwłoki będzie zmuszony do<br />

badają również metody zużycia bardzo<br />

niskiej energii, jaką potrzebuje mózg do<br />

pracy, co w efekcie ma się przełożyć na<br />

budowę neuro<strong>proc</strong>esora o niewyobrażalnej<br />

jak dotąd mocy obliczeniowej, przy<br />

zużyciu minimalnej energii. IBM otrzymał<br />

dodatkowe fundusze od rządowej<br />

agencji Demence Advanced Research<br />

Project Agency, 16,1 mln USD, na prace<br />

nad architekturą symulującą mózg oraz<br />

budowę nowego <strong>proc</strong>esora. � LC<br />

mają uzyskać<br />

dodatkowe odszkodowanie<br />

w wysokości<br />

7 tys. zł. Ponadto<br />

na 600<br />

zł za każdy<br />

rok mogą liczyćpracownicy,<br />

którzy<br />

Siedziba TP w Warszawie<br />

mają do wieku<br />

emerytalnego<br />

nie więcej niż<br />

<strong>10</strong> lat. Natomiast<br />

osoby ze<br />

stażem ponad<br />

20–letnim otrzymają odszkodowanie<br />

w wysokości 16 tys. złotych. � LC<br />

zapłaty <strong>10</strong> tys. euro. Według danych<br />

omawianych podczas sprawy, Google<br />

zeskanował blisko <strong>10</strong>0 tys. książek,<br />

z czego 80 <strong>proc</strong>. jest chronionych<br />

prawem autorskim. Google zapowiedział<br />

apelację w tej sprawie. � LC<br />

ATM<br />

dostanie ponad<br />

72 mln zł<br />

dofinansowania<br />

Siedziba ATM<br />

w Warszawie<br />

Spółka informatyczna ATM<br />

zamierza wybudować Centrum<br />

Innowacji. Łączny koszt<br />

budowy to 392 mln zł. W ramach<br />

inwestycji, fi rma podpisała umowę<br />

z Ministerstwem Gospodarki na<br />

dofi nansowanie projektu. Umowa<br />

dotyczy 72 mln zł, które stanowi<br />

22,5 <strong>proc</strong>. całkowitych kosztów<br />

inwestycji. Środki przeznaczone<br />

z resortu gospodarki pochodzą<br />

z Programu Operacyjnego Innowacyjna<br />

Gospodarka 2007–2013.<br />

Centrum Innowacji, które będzie<br />

zlokalizowane przy ul Grochowskiej<br />

w Warszawie, ma dostarczać<br />

usługi telekomunikacyjne w obszarach<br />

kolokacji i hostingu.<br />

– W ramach <strong>tego</strong> projektu inwestycyjnego<br />

ATM zamierza m.in. rozbudować<br />

dotychczasowe centra danych<br />

oraz pomieszczenia biurowe specjalnie<br />

przystosowane dla fi rm o profi -<br />

lu technologicznym. Powierzchnie<br />

biurowe będą się charakteryzować<br />

pełnym dostępem do infrastruktury<br />

telekomunikacyjnej i informatycznej<br />

– mówi Maciej Klepacki, dyrektor<br />

ds. relacji inwestorskich. � LC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 35


M<br />

36<br />

RYNEK<br />

CENA SUKCESU<br />

W INTERNECIE<br />

– Pańska fi rma została ostatnio polskim liderem w ka<strong>tego</strong>rii „Rising<br />

Stars” dziesiątej edycji rankingu Deloitte – Technology Fast 50<br />

Central Europe.<br />

– To ważne wyróżnienie, analitycy Deloitte docenili tempo<br />

wzrostu naszej fi rmy – 650 <strong>proc</strong>. w 3 <strong>lata</strong> – i jej innowacyjność.<br />

Dziś jest ona jednym z najważniejszych graczy na<br />

rynku polskich portali biznesowych. Po raz kolejny sprawdziła<br />

się zasada, że Internet stwarza szanse na bardzo szybki<br />

rozwój, chociaż udaje się to nielicznym.<br />

– Wszystko zaczęło się…<br />

– Zaledwie 5 lat <strong>temu</strong>. Inwestowałem na „Foreksie” i stwierdziłem,<br />

że nie ma polskiego portalu, w którym można by<br />

sprawdzić kursy walut na żywo i znaleźć użyteczne informacje<br />

na ten temat. Uruchomiłem portal „waluty.com”, który<br />

zresztą działa do dzisiaj. Po pół roku miał około 40 tys.<br />

użytkowników miesięcznie. Zarabiać zaczął po roku. Źródło<br />

dochodów stanowiły reklamy światowych brokerów walutowych.<br />

Po następnych 6 miesiącach zdecydowałem się na<br />

zakup portalu „kantory.pl”, który został zmodernizowany<br />

i znacząco podniósł oglądalność. Przełomowy dla fi rmy był<br />

rok 2007, gdy udało nam się kupić domenę „inwestycje.pl”.<br />

– Ile kosztuje taka domena?<br />

– Po dwóch miesiącach negocjacji zapłaciliśmy 40 tys. zł. Była<br />

to rozsądna cena, generalnie atrakcyjne domeny wycenia się na<br />

około <strong>10</strong>0 tys. zł. W tej dziedzinie obowiązuje zasada – kto<br />

pierwszy, ten lepszy. Dla<strong>tego</strong> też większość nazw została już<br />

dawno zastrzeżona z myślą o dalszej odsprzedaży. Jest to biznes<br />

nie dla każdego, trzeba doskonale znać reguły obowiązujące<br />

w Internecie. Utrzymanie domeny kosztuje około <strong>10</strong>0 zł<br />

rocznie. Wydawałoby się, że to nieduża kwota, ale osoba, która<br />

chce na tym zarabiać, płaci za kilkaset lub kilka tysięcy domen,<br />

które wystawia na sprzedaż. A to już są duże pieniądze.<br />

– Każdy mógł więc odpowiednio wcześnie wykupić domenę typu „coca<br />

cola.pl”, ale co dalej?<br />

– Spryciarze, którzy próbowali zarejestrować nazwy zastrzeżone<br />

– na przykład należące do najsłynniejszych światowych<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

ROZMOWA Z GRZEGORZEM CZAPLĄ<br />

PREZESEM E–FINANCIAL SA, WYDAWCĄ INWESTYCJE.PL<br />

marek – nic nie zyskali. Takie domeny mogą używać tylko<br />

właściciele określonych brandów. Uzyskanie pełni praw do<br />

podstępnie zarejestrowanej domeny, wykorzystującej cudzą<br />

markę, to zwykle prosta <strong>proc</strong>edura prawna.<br />

– Polski rynek domen ciągle jeszcze uważany jest za relatywnie tani.<br />

– I słusznie, przecież w USA znakomite domeny osiągają wartość<br />

kilkudziesięciu milionów dolarów. Jedna z najcenniejszych,<br />

które można kupić, to „business.com”. Warto dodać,<br />

że o wartości decyduje nie tylko samo słowo kluczowe, ale litery<br />

pojawiające się po kropce. W Polsce kluczowe znaczenie<br />

mają domeny: pl, com oraz com.pl. Moim zdaniem, wybór<br />

dobrej nazwy, jaką inwestor chce się posługiwać w Internecie,<br />

to często klucz do sukcesu. Dobry <strong>tego</strong> przykład stanowi<br />

„wynajem.pl”, należący do nas portal, który rozwija się<br />

w imponującym tempie. Wyrasta na poważnego konkurenta<br />

weteranów <strong>tego</strong> rynku, właśnie dzięki znakomitej domenie.<br />

Ma już ponad 45 tys. ogłoszeń wynajmu nieruchomości.<br />

Atrakcyjne domeny<br />

wycenia się z reguły na<br />

około <strong>10</strong>0 tys. zł. W tej<br />

dziedzinie obowiązuje<br />

zasada – kto pierwszy,<br />

ten lepszy. Dla<strong>tego</strong> też<br />

większość nazw została<br />

już dawno zastrzeżona.<br />

Współpracujemy z 700 agencjami nieruchomości. Swego rodzaju<br />

aneksem do „wynajmu.pl” jest specjalistyczny portal<br />

„targinieruchomosci.com.pl”, prezentujący bazę wszystkich<br />

<strong>tego</strong> rodzaju imprez w Polsce, oraz „wynajemnamapie.pl”,<br />

pozwalający wyszukiwać nieruchomości na mapie.


fot. Dział foto<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 37


M<br />

38<br />

RYNEK<br />

– Także „inwestycje.pl” wykreowały kilka innych portali.<br />

– Od roku działają „fundusze24.pl”. Jest to wirtualna gra,<br />

dzięki której każdy może sprawdzić, ile zarobiłby lub stracił,<br />

gdyby zdecydował się na określony sposób inwestowania.<br />

Kolejny nasz projekt to „twojefi nanse.pl”, serwis społecznościowy,<br />

w którym można sprawdzać własne umiejętności<br />

inwestorskie oraz konfrontować swoje opinie z innymi<br />

użytkownikami.<br />

– Jak wyglądała inwestycja w „inwestycje.pl”?<br />

– Wspomniałem już wcześniej, że była to przełomowa decyzja<br />

dla naszej fi rmy. Startując z portalem, który miał dołączyć<br />

do najlepszych, dysponowaliśmy stosunkowo niewielką<br />

kwotą – 1,5 mln zł, z czego ponad połowę wydaliśmy<br />

na promocję w Internecie. Na pewno pomogło nam to, że<br />

domena „inwestycje.pl” była zarejestrowana już od 1999 r.<br />

i dzięki <strong>temu</strong> szybko pozycjonowała się w wyszukiwarkach<br />

internetowych. W dodatku mogliśmy wykorzystać, jako instrument<br />

intensywnej promocji, nasze portale fi nansowe.<br />

Po pół roku, mając <strong>10</strong>0 tys. użytkowników i około pół miliona<br />

odsłon miesięcznie, wiedzieliśmy już, że odniesiemy<br />

sukces. Obecnie możemy się pochwalić stale rosnącą liczbą<br />

użytkowników, których jest 650 tys. miesięcznie, a liczba<br />

odsłon wzrosła do 5,5 mln. Zajmujemy piąte miejsce wśród<br />

portali biznesowych, a <strong>10</strong>. w grupie uwzględniającej mulitidyscyplinarnych<br />

graczy, jak np. „onet.pl”. Nasze wpływy<br />

w 90 <strong>proc</strong>. pochodzą z reklamy, z czego sprzedaż własna<br />

to 45 <strong>proc</strong>. Pozostałe <strong>10</strong> <strong>proc</strong>. zysków przynosi nam stale<br />

rozwijany pasaż fi nansowy, prezentujący ofertę banków<br />

i doradców fi nansowych, od których pobieramy prowizję.<br />

Stabilny poziom przychodów pozwala nam na stałe rozwijanie<br />

kontentu.<br />

– Ile warte są „inwestycje.pl”?<br />

– W 2008 roku pojawił się poważny inwestor, z którym<br />

rozmowy toczyły się w okolicach kilkunastu milionów złotych.<br />

Do transakcji nie doszło z powodu nadejścia kryzysu.<br />

Po otrzymaniu przez nas nagrody Deloitte, zwrócił się do<br />

nas, między innymi z propozycją współpracy, międzynarodowy<br />

fundusz inwestycyjny mający w swym portfelu jeden<br />

z głównych światowych portali. Rozważamy różne propozycje<br />

najlepsze dla naszej fi rmy, w tym również sprzedaż portalu<br />

inwestorowi branżowemu. Sądzę, że naturalną drogą<br />

rozwoju dla naszej fi rmy będzie wejście na NewConnect, co<br />

planujemy w 20<strong>10</strong> r., o ile poprawi się sytuacja na rynkach<br />

kapitałowych.<br />

– Wartość biznesu internetowego wylicza się inaczej, niż w przypadku<br />

tradycyjnych fi rm.<br />

– Rzeczywiście, zwykle przyjmuje się, że wartość fi rmy to<br />

pięciokrotność rocznego zysku. Spółki internetowe rozwijają<br />

się bardzo szybko, w związku z czym funkcjonuje inny<br />

mnożnik: zysk razy 12.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

CO LUBI?<br />

CO LUBI<br />

GRZEGORZ CZAPLA?<br />

ZEGARKI Breitling<br />

PIÓRA Montblanc<br />

UBRANIA styl włoski<br />

WYPOCZYNEK Karaiby<br />

KUCHNIA japońska<br />

SAMOCHÓD wymarzony – Aston Martin,<br />

jeździ jaguarem XK i jeepem SRT8<br />

HOBBY muzyka – rock, jazz. Gra na perkusji,<br />

był członkiem metalowego „Dies Mortis”,<br />

z którym nagrał 2 płyty demo.<br />

Był instruktorem tenisa<br />

– Plany na przyszłość?<br />

– Ciągły wzrost oglądalności, rozwój pośrednictwa fi nansowego,<br />

które obecnie dotyczy niewielkich kredytów, a także<br />

– oczywiście – dalszy rozwój kontentu.<br />

– Jak został pan managerem fi rmy internetowej?<br />

– Mam szczęście, ponieważ wykonuję pracę zgodną z zainteresowaniami<br />

i wykształceniem. Ukończyłem szkołę średnią<br />

w Seattle, w USA, potem zdecydowałem się tam na studia<br />

MBA. Po dwóch <strong>lata</strong>ch i uzyskaniu BSBA, czyli czegoś w rodzaju<br />

amerykańskiego licencjatu, wybrałem zarządzanie<br />

poszerzone o e–biznes. Po ukończeniu studiów i powrocie<br />

do Polski w 2002 r. aktywnie, z sukcesami inwestowałem<br />

na giełdzie, szukając jednocześnie pomysłu na biznes internetowy.<br />

�<br />

PC


40<br />

ROK ZAMROŻONYCH<br />

INWESTYCJI<br />

– Czy globalna sytuacja gospodarcza w 2009 roku wpłynęła na inwestycje<br />

w branży IT?<br />

– Rok 2009 był interesujący z wielu względów. Przede<br />

wszystkim, doświadczaliśmy wspomnianego, poważnego<br />

spowolnienia gospodarczego – pierwszego w historii na skalę<br />

globalną. Jego skutki wywarły wpływ na aktywność inwestycyjną<br />

niemal wszystkich fi rm, choć nie wszystkich w ten<br />

sam sposób.<br />

– Wielu przedstawicieli branży IT, zarówno w Polsce, jak i na świecie<br />

mówiło, że obecna sytuacja gospodarcza jest dużą szansą dla rynku informatycznego.<br />

Zatem jakie różnice w tych reakcjach pan dostrzega?<br />

– Kiedy do Polski zaczęły docierać pierwsze oznaki kryzysu,<br />

czy raczej informacje o nim płynące z USA i Europy<br />

Zachodniej, wiele fi rm – w szczególności małych i średnich<br />

– zamroziło wszelkie inwestycje. Wtedy jeszcze powszechnie<br />

panowało przekonanie, że tę sytuację da się przeczekać, że<br />

za kilka, kilkanaście tygodni sytuacja wróci do normy. Kiedy<br />

coraz bardziej oczywistym stawało się, że nie ma co liczyć na<br />

szybki powrót do oszałamiających wzrostów, większość fi rm<br />

zaczęła adaptować się do <strong>nowych</strong> warunków rynkowych.<br />

Bardzo często właśnie za pomocą informatyki.<br />

SAP W POLSCE I NA ŚWIECIE<br />

SAP AG (niem.: Systemanalyse und Programmentwicklung, ang. Systems<br />

Applications and Products in Data Processing) powstał w 1972 roku<br />

w niemieckim mieście Walldorf. Spółka od początku postawiła na oprogramowanie<br />

typu ERP, pozostając do dziś globalnym liderem tych rozwiązań.<br />

Obecnie dostarcza rozwiązania informatyczne do wszystkich gałęzi<br />

gospodarki. W 2000 r. spółka zaczęła również tworzyć oprogramowanie<br />

dla małych i średnich przedsiębiorstw. Po III kwartale 2009 r. spółka osiągnęła<br />

przychody na poziomie 2,78 mld dolarów, zaś zysk jej netto wyniósł<br />

389 mln dolarów. Firma współpracuje z ponad 89 tys. klientów w przeszło<br />

120 krajach, notowana jest na kilku giełdach, w tym we Frankfurcie i Nowym<br />

Jorku. SAP Polska Sp. z o.o. rozpoczął działalność we wrześniu 1995<br />

roku. Obecnie zatrudnia około 150 pracowników w siedzibie w Warszawie<br />

oraz w oddziale we Wrocławiu.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

ROZMOWA Z GRZEGORZEM ROGALIŃSKIM,<br />

PREZESEM SAP POLSKA<br />

– Jakie wskazałby pan tendencje?<br />

– Przede wszystkim, przedsiębiorcy bardzo uważnie przyglądają<br />

się dziś wartości biznesowej rozwiązań, które wybierają.<br />

W czasach, gdy każda złotówka ma znaczenie, dokonują<br />

wyłącznie takich inwestycji, które mają bezpośrednie<br />

przełożenie na ich podstawową działalność i z których zwrot<br />

daje się precyzyjnie określić. W ostatnim roku bardzo często<br />

zdarzało się, że nie konkurowaliśmy z innymi dostawcami<br />

oprogramowania, lecz z zupełnie innymi typami inwestycji<br />

– budową linii produkcyjnej czy wprowadzeniem na rynek<br />

nowego produktu. Pokazuje to rolę oprogramowania biznesowego<br />

jako narzędzia budowania pozycji rynkowej fi rmy.<br />

To bardzo wyraźna i ważna zmiana w kontekście całego rynku<br />

IT w Polsce.<br />

– Czy zatem możemy powiedzieć, że polskie spółki dojrzewają do zachodnich<br />

tendencji?<br />

– Zdecydowanie tak. Kilkanaście lat <strong>temu</strong> o systemach wspomagających<br />

zarządzanie rozmawiało się niemal jak o czarnej<br />

magii – nie do końca wiadomo było, dlaczego należy w nie<br />

inwestować, ale panowało przekonanie, że inwestycja taka<br />

jest konieczna. W tym czasie głos decydujący w sprawie wyboru<br />

dostawcy rozwiązania czy samego sys<strong>temu</strong> mieli informatycy.<br />

Dziś o wdrożeniach naszych systemów rozmawiamy<br />

niemal wyłącznie z zarządami, właścicielami fi rm czy dyrektorami<br />

konkretnych linii biznesowych. Bardzo dobrze wiedzą<br />

oni, czego oczekują od sys<strong>temu</strong>, w jaki sposób może ich<br />

wesprzeć i jak najlepiej wykorzystać jego potencjał.<br />

– Spójrzmy teraz w przyszłość. Czego możemy się spodziewać w najbliższych<br />

miesiącach czy nawet <strong>lata</strong>ch?<br />

– Spodziewam się przede wszystkim wzrostu liczby projektów<br />

w sektorze publicznym. Polska wciąż stoi przed wyzwaniami<br />

związanymi z usprawnieniem funkcjonowania<br />

administracji na różnych szczeblach. Mamy na ten cel dedykowane<br />

środki unijne, które muszą zostać wykorzystane<br />

do 2013 roku. Wśród tych projektów znajdzie się między


fot. Materiały prasowe fi rmy<br />

Szefowie fi rm wiedzą,<br />

czego oczekują od<br />

sys<strong>temu</strong>, w jaki<br />

sposób może<br />

ich wesprzeć i jak<br />

najlepiej<br />

wykorzystać jego<br />

potencjał.<br />

innymi stworzenie platformy elektronicznych podatków, czy<br />

system wymiany informacji o zdarzeniach medycznych. To<br />

bardzo ważne projekty i od ich powodzenia w dużej mierze<br />

zależeć będzie nasza satysfakcja jako obywateli.<br />

– Trzeba jednak przyznać, że niewiele się mówi o <strong>tego</strong> rodzaju przedsięwzięciach.<br />

Słyszymy o autostradach lub zwiększeniu dostępu do szerokopasmowego<br />

Internetu, natomiast wiele osób nadal nie postrzega informatyzacji<br />

jako zjawiska równie potrzebnego jak właśnie autostrady.<br />

RYNEK M<br />

– To prawda, najważniejszym krokiem<br />

jest teraz nadanie tym inwestycjom odpowiedniego<br />

priorytetu. Powinny one<br />

być rozpatrywane nie tylko – choć to<br />

bardzo ważny aspekt – jako sposób na<br />

dokonanie dużych oszczędności kosztów<br />

administracyjnych, ale także jako<br />

jeden ze sposobów na poprawienie<br />

zadowolenia obywateli. Bycie ojcem<br />

takiego sukcesu to przecież ogromny<br />

kapitał polityczny. Proszę pomyśleć,<br />

który z polityków nie chciałby sprawić,<br />

że zadłużenie szpitali zmniejszy się,<br />

a kolejki do lekarzy przestaną być zmorą<br />

pacjentów? Albo że poprawi się ściągalność<br />

podatków i jakość zarządzania<br />

budżetem?<br />

– Trudno stwierdzić, czy lepsza ściągalność podatków<br />

może ucieszyć obywateli...<br />

– A jednak. Proszę spojrzeć na to tak<br />

– gdy państwo skuteczniej pobiera<br />

wszelkie należne podatki, wydajność<br />

zarządzania wpływami z nich rośnie.<br />

Można lepiej planować wydatkowanie<br />

budżetu i bardziej realnie prognozować<br />

przyszłe wpływy. Nie ma wtedy konieczności<br />

podnoszenia podatków, co<br />

już jest bardzo dobrą informacją dla nas<br />

wszystkich.<br />

– Pan właściwie od początku swojej kariery zawodowej<br />

związany był z branżą IT. Czy to wciąż<br />

atrakcyjny sektor z punktu widzenia młodych<br />

ludzi?<br />

– Zdecydowanie tak. Miałem okazję<br />

obserwować narodziny tej branży na<br />

naszym rynku, ale z równą fascynacją<br />

przyglądam się też jej rozwojowi. Informatyka<br />

ma coraz większe znaczenie<br />

w kolejnych dziedzinach życia, pomaga<br />

rozwiązywać kluczowe problemy<br />

ludzkości. Myślę, że jednym z największych<br />

wyzwań, jakie dziś stoją przed<br />

tą branżą, związane jest ze zrównoważonym rozwojem<br />

i ochroną środowiska. U wielu naszych klientów już teraz<br />

systemy pomagają skutecznie zarządzać emisją gazów<br />

cieplarnianych czy przechowywaniem substancji szkodliwych.<br />

W Polsce i innych krajach europejskich wiele mówi<br />

się obecnie o koncepcji Smart Metering i Smart Grids,<br />

które pomagają ograniczyć zużycie energii elektrycznej.<br />

We wdrażaniu tych koncepcji nasze systemy także mają<br />

kluczowe znaczenie.�<br />

LC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 41


M<br />

42<br />

RYNEK<br />

SYSTEMY TRAFNYCH<br />

DECYZJI<br />

W<br />

2008 r. rynek producentówkomputerów<br />

poruszyła<br />

informacja o informatyzacji<br />

małych<br />

i mikroprzedsiębiorstw w Chinach.<br />

Wówczas informatyzacja tych fi rm<br />

miała polegać na kupnie jednego do<br />

dwóch komputerów. Wydawałoby się,<br />

że to znikoma ilość, niemniej w Chinach<br />

takich podmiotów zarejestrowano<br />

jest przeszło 70 mln.<br />

INWESTUJĄC OSZCZĘDZAMY<br />

W Polsce informatyzacja nie polega już<br />

na posiadaniu strony www oraz pakietu<br />

biurowego, który dostajemy często<br />

za darmo kupując nowy komputer.<br />

Na informatyzację w przedsiębiorstwach<br />

składa się wiele systemów,<br />

które nie tylko zarządzają gospodarką<br />

magazynową, produkcją czy logistyką,<br />

ale przede wszystkim pomagają w podjęciu<br />

trafnych decyzji biznesowych.<br />

Ponadto, systemy wspierają optymalizację<br />

kosztów. Tym samym inwestycja<br />

w odpowiednią aplikację, zoptymalizowaną<br />

do potrzeb danej fi rmy, z czasem<br />

pozwala na bardzo duże oszczędności.<br />

– Dla przykładu, wdrożenie EPM, czyli<br />

narzędzia do efektywnego zarządzania<br />

projektami będącego elementem PME<br />

Project Management Environment<br />

– środowisko zarządzania projektami –<br />

w dojrzałych biznesowo organizacjach,<br />

może poprawić efektywność działa-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

CHINY, OPIERAJĄCE SWOJĄ POTĘGĘ NA SILE LUDZKICH RĄK, ZDECYDOWAŁY O INFORMATYZACJI<br />

PRZEDSIĘBIORSTW. MIMO WIELU MILIONÓW PRACOWNIKÓW, ZDAŁY SOBIE SPRAWĘ, ŻE DZIĘKI<br />

KOMPUTEROM MOGĄ JESZCZE BARDZIEJ PODNIEŚĆ EFEKTYWNOŚĆ PRACY. CZY U SCHYŁKU<br />

PIERWSZEGO DZIESIĘCIOLECIA XXI WIEKU, MOŻE ISTNIEĆ FIRMA BEZ KOMPUTERÓW?<br />

nia lub przynieść oszczędności rzędu<br />

15-35 <strong>proc</strong>. na budżecie inwestycyjnym<br />

– informuje Robert Mroziński, prezes<br />

spółki ICTAS. – Docelowo z czasem ta<br />

wartość będzie wzrastała.<br />

Warto zwrócić uwagę, że transport,<br />

komunikacja miejska, lotnictwo czy<br />

ruch uliczny jest uzależniony od systemów.<br />

Gdyby przestały one działać,<br />

powstałby globalny paraliż. Dzięki systemom<br />

informatycznym, wspomniane<br />

gałęzie gospodarki działają z większą<br />

DRUK I KOPIOWANIE<br />

WIKTOR RÓŻAŃSKI,<br />

WICEPREZES ZARZĄDU ARCUS S.A.<br />

Dzięki zastosowaniu różnych systemów<br />

wspomagania, można kontrolować zużycie<br />

urządzenia, jak i materiałów eksploatacyjnych.<br />

Oprogramowanie dołączone do naszych<br />

urządzeń pozwala zarówno na kontrolowanie<br />

dostępu do urządzenia, ustalanie limitów wydruków,<br />

jak i rozliczanie i raportowanie kosztów<br />

eksploatacji urządzeń, kosztów generowanych<br />

przez poszczególnych osoby, czy działy. Inne<br />

rozwiązania pozwalają na zaawansowane zarządzanie<br />

dokumentem, łączące urządzenia<br />

wielofunkcyjne z systemami do zarządzania<br />

dokumentem, a także zarządzanie wydrukami,<br />

m.in. drukowanie tej samej pracy na kilku<br />

drukarkach jednocześnie, czy też drukowanie<br />

w określonym przez administratora czasie.<br />

Doświadczenia naszych klientów wskazują na<br />

kilkudziesięcio<strong>proc</strong>entowe oszczędności po<br />

wdrożeniu naszych systemów i zastosowaniu<br />

w użytku urządzeń Kyocera.<br />

lub mniejszą dokładnością, ale jednak<br />

funkcjonują. Podobnie jest z przedsiębiorstwami.<br />

Aplikacje pozwalają na<br />

kontrolę łańcuchów dostaw, płatności,<br />

stanów magazy<strong>nowych</strong> czy analizy<br />

kosztów. Rozwiązania informatyczne<br />

umożliwiają również obniżenie kosztów<br />

osobowych.<br />

Dzięki aplikacji nie musimy już podróżować<br />

pomiędzy oddziałami fi rmy czy<br />

klientami, gdyż w dobrze zinformatyzowanym<br />

przedsiębiorstwie większość<br />

Oprócz tych funkcji istotnymi dla zachowania<br />

ciągłości funkcjonowania organizacji są funkcje<br />

zdalnego monitoringu stanu papieru w podajnikach,<br />

a także poziomu zużycia materiałów eksploatacyjnych.<br />

Warto pamiętać, jak ważny jest wybór optymalnego<br />

urządzenia drukującego dla fi rmy. Zakup<br />

taki powinien być rozpatrywany w kilku aspektach:<br />

kosztów eksploatacji urządzenia (kosztu<br />

wydruku jednej strony), ilości wydruków, ilości<br />

użytkowników urządzenia, ew. zastosowania<br />

druku kolorowego oraz dodatkowych funkcji,<br />

w tym modułu druku dwustronnego, faksu,<br />

skanera, kopiowania, karty sieciowej a także<br />

bezpieczeństwa drukowanych dokumentów.<br />

Jest to bardzo istotne, gdyż koszty eksploatacji<br />

infrastruktury drukującej i kopiującej stanowią<br />

ok. 3-6 % rocznego budżetu fi rmy.<br />

W przypadku wdrożeń realizowanych przez ARCUS<br />

klient może liczyć na wykonanie audytu, określającego<br />

potrzeby w zakresie drukowania i kopiowania.<br />

Pozwala on na dokładne dopasowanie<br />

infrastruktury drukującej do potrzeb klienta.


czynności ludzkich jest zastępowana<br />

przez zintegrowane systemy. Producenci<br />

oprogramowania proponują<br />

systemy tzw. pudełkowe, które są<br />

namiastką takich rozwiązań, po zintegrowane<br />

aplikacje informatyczne,<br />

jak np. Alnova, wdrożona w PKO BP,<br />

która kontroluje wszystkie <strong>proc</strong>esy<br />

zachodzące w każdym oddziale banku<br />

w Polsce. Mimo że informatyzacja<br />

do niedawna była postrzegana jako<br />

czarna magia, pierwsze aplikacje<br />

wspomagające pojawiły się już w <strong>lata</strong>ch<br />

60. XX wieku.<br />

Polski sektor małych i średnich przedsiębiorstw<br />

zaczął dostrzegać potencjał<br />

informatyzacji na wzór zachodnich<br />

spółek <strong>tego</strong> sektora. Korporacje<br />

informatyczne proponują obecnie<br />

systemy, które w optymalny sposób<br />

będą wykorzystane przez fi rmę.<br />

Każde wdrożenie poprzedzone jest<br />

analizą, która określi potrzeby spółki,<br />

włączając w to m.in. różne sektory<br />

działalności, gdzie mogą zostać<br />

wykorzystane moduły systemowe<br />

wspomagające pracę wspomnianych<br />

gałęzi, jak np. logistyka, produkcja<br />

czy zarządzanie kapitałem ludzkim.<br />

– Dla pracowników przekłada się<br />

to na wzrost poziomu zadowolenia<br />

z wykonywanej pracy przez odczuwalne<br />

uproszczenie wielu powtarzalnych<br />

czynności. Dla pracodawcy zaś<br />

to możliwość lepszej alokacji posiadanych<br />

zasobów – zauważa Paweł<br />

Przedpełski, dyrektor sprzedaży Sage.<br />

RYNEK WZRASTA<br />

Komunikacja wewnątrz fi rmy generuje<br />

dodatkowe koszty. Systemy pozwalają<br />

wyeliminować również takie<br />

koszty, dzięki wykorzystaniu telefonii<br />

internetowej czy programom dedykowanym.<br />

– Wykorzystanie zintegrowanych<br />

systemów lub aplikacji wspomagających<br />

jest obecnie niezbędne do prawidłowego<br />

funkcjonowania każdego<br />

przedsiębiorstwa. Jeżeli spółka nie<br />

jest zinformatyzowana, to zapewne<br />

kontrahent przedsiębiorstwa może<br />

opierać się na wykorzystaniu danych<br />

aplikacji, co może znacząco spowolnić<br />

zarówno komunikację między<br />

spółkami, jak i zamówieniami<br />

– mówi Grzegorz Rogaliński, prezes<br />

SAP Polska. Obecnie najważniejszym<br />

sektorem spółek IT jest sektor małych<br />

i średnich przedsiębiorstw, które<br />

generują największe obroty.<br />

Informatyzacja przedsiębiorstwa<br />

może wydawać się bardzo droga.<br />

Wiąże się to nie tylko z kupnem aplikacji,<br />

ale również z wdrożeniem, zakupem<br />

samego sprzętu, jak również<br />

szkoleniem pracowników. Koszty te<br />

są uzależnione od ilości sprzedanych<br />

licencji oraz zasięgu informatyzacji.<br />

Koszt wdrożenia, kiedy spółka posiada<br />

już podstawową infrastrukturę,<br />

nie musi być duży. Dodatkowo spółki<br />

IT mają w swoich ofertach szkolenia,<br />

które są wliczone w koszt implementacji.<br />

Firma, chcąca się informatyzować,<br />

może zdecydować się na<br />

outsourcing sprzętu, co jest obecnie<br />

najczęściej wybieraną formą kupna.<br />

Wówczas przedsiębiorstwa płacą jedynie<br />

za wykorzystane aplikacje oraz<br />

sprzęt komputerowy, a ponoszone<br />

koszty są optymalne do ich potrzeb.<br />

– Podobnie sytuacja wygląda w przypadku<br />

nie samego sprzętu, ale również<br />

ludzi. Popularny Body Leasing<br />

zawsze obniża koszty osobowe, wpływa<br />

na koszty operacyjne podwyższa<br />

wynik fi nansowy danego przedsiębiorstwa.<br />

Poza tym zredukowane są<br />

koszty back-offi ce’u – zaznacza Robert<br />

Mroziński z ICTAS.<br />

Efektywność spółek jest obecnie<br />

w silny sposób uzależniona od rozwiązań<br />

informatycznych. Wykorzystanie<br />

aplikacji to przede wszystkim<br />

oszczędność czasu, jaki potrzebujemy<br />

na zarządzanie każdym przedsiębiorstwem.<br />

Systemy nie tylko informują<br />

nas w czasie rzeczywistym, co<br />

się dzieje w różnych sektorach naszej<br />

fi rmy, ale również starają się wpłynąć<br />

na nasze decyzje, korzystając z własnych<br />

algorytmów, przetwarzając<br />

informacje tak, aby była ona jak najwłaściwsza.<br />

�<br />

Leszek Cieloch<br />

Stan informatyzacji<br />

polskich spółek<br />

GRZEGORZ ROGALIŃSKI,<br />

PREZES SAP POLSKA<br />

Polscy przedsiębiorcy bardzo<br />

szybko doceniają zalety systemów<br />

informatycznych. Tempo,<br />

w jakim poznają potencjał <strong>tego</strong><br />

typu rozwiązań, a także zaangażowanie,<br />

z jakim realizują kolejne<br />

projekty sprawiają, że coraz<br />

większymi krokami zbliżamy się<br />

do standardów krajów zachodnioeuropejskich.<br />

Naturalnie, wiele<br />

jeszcze przed nami – istnieją wciąż<br />

takie segmenty rynku, gdzie organizacja<br />

<strong>proc</strong>esów biznesowych<br />

oparta jest na arkuszach Excel<br />

i dobrej pamięci pracowników. Dotyczy<br />

to jednak przede wszystkim<br />

mniejszych podmiotów, w szczególności<br />

w tradycyjnych branżach,<br />

gdzie dominują fi rmy rodzinne.<br />

Jeżeli weźmiemy pod uwagę sektor<br />

dużych przedsiębiorstw, tam<br />

w ogromnej większości fi rmy dysponują<br />

już rozwiązaniami klasy<br />

ERP. Teraz większość z nich chce<br />

usprawniać kolejne obszary swojego<br />

funkcjonowania i interesuje<br />

się systemami zarządzania relacjami<br />

z klientem czy rozwiązaniami<br />

Business Intelligence.<br />

PROGNOZY<br />

Według danych IDC,<br />

wartość polskiego rynku IT<br />

w 2009 r. spadła<br />

o około <strong>10</strong> <strong>proc</strong>.<br />

do <strong>10</strong>,3 mld USD<br />

z 11,4 mld USD w 2008 r.<br />

Zaś w 20<strong>10</strong> r. prognozy mówią<br />

o 3-<strong>proc</strong>entowym wzroście.<br />

M<br />

Zdaniem<br />

eksperta<br />

RYNEK<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 43


M<br />

44<br />

RYNEK<br />

PALIWA LOTNICZE:<br />

UPADŁ<br />

MONOPOL<br />

Nowe bazy paliwowe<br />

będą musiały utworzyć<br />

porty lotnicze w Warszawie,<br />

Krakowie i Katowicach.<br />

W związku<br />

z tym, że ruch na krajowych lotniskach<br />

ciągle rośnie, a Euro 2012 może<br />

lawinowo zwiększyć liczbę pasażerów,<br />

podobne zmiany czekają niedługo kolejne<br />

lotniska, np. Wrocław (1,5 mln<br />

podróżnych) i Poznań (1,2 mln). Jako<br />

pierwszy decyzję w tej sprawie podjął<br />

Gdańsk, który w 2008 r. obsłużył prawie<br />

2 mln podróżnych (do liczby tej<br />

zabrakło tylko 46 tys.). Na lotnisku<br />

im. Lecha Wałęsy powstała nowoczesna<br />

baza paliwowa LOTOS Tank, która<br />

zapewnia przewoźnikom obsługę<br />

zgodną z europejskimi standardami.<br />

Budowa została zakończona w czerwcu<br />

2009 r.<br />

Baza wyposażona jest w cztery naziemne<br />

zbiorniki, każdy o pojemności<br />

<strong>10</strong>0 tys. dm 3 , przeznaczone do magazynowania<br />

paliwa lotniczego JET A-1.<br />

Warto dodać, że personel obsługujący<br />

bazę to wysoko wykwalifi kowani<br />

pracownicy mający specjalne certyfi -<br />

katy. Wyszkolenie jednego specjalisty<br />

kosztuje 25 tys. zł. Instalacja ma wiele<br />

zabezpieczeń – gdyby np. obsługujący<br />

ją pracownik zasłabł, cały system natychmiast<br />

się wyłączy.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

ZGODNIE Z OBOWIĄZUJĄCĄ DYREKTYWĄ UNIJNĄ, WSZYSTKIE LOTNISKA NA OBSZARZE UE OBSŁU-<br />

GUJĄCE PONAD 2 MILIONY PASAŻERÓW ROCZNIE POWINNY MIEĆ WIĘCEJ NIŻ JEDNEGO DOSTAWCĘ<br />

PALIWA. FURTKĘ TĘ POSTANOWIŁA WYKORZYSTAĆ FIRMA LOTOS TANK.<br />

– Grupa LOTOS eksportuje ponad<br />

80 <strong>proc</strong>. paliwa lotniczego, głównie<br />

do Czech, Danii, Finlandii i Szwecji<br />

– informuje Dariusz Falkiewicz, prezes<br />

Tankowanie samolotu na lotnisku w Gdańsku<br />

Nawet dziś, pomimo ograniczeń,<br />

odczuwalny jest w Europie<br />

defi cyt paliwa Jet A-1<br />

i wszystko wskazuje na to,<br />

że będzie się pogłębiał.<br />

LOTOS Tank. – Chcielibyśmy być obecni<br />

na wszystkich kluczowych polskich<br />

lotniskach. Obecnie są one obsługiwane<br />

przez jednego operatora – powstałą


fot. Materiały prasowe fi rmy<br />

w 1997 roku Spółkę PETROLOT, której<br />

właścicielami są Polski Koncern Naftowy<br />

S.A. i Polskie Linie Lotnicze LOT<br />

S.A. Chcemy zostać pełnoprawnym<br />

konkurentem tej fi rmy. O tym, kto będzie<br />

sprzedawał paliwo na lotniskach,<br />

zadecydują ich właściciele. Na razie<br />

udało nam się wygrać przetarg we Wrocławiu.<br />

Teraz koncentrujemy uwagę na<br />

katowickich Pyrzowicach i krakowskich<br />

Balicach. Wejście na lotnisko to pierwszy<br />

etap przygotowania sprzedaży. Drugi,<br />

nie mniej ważny, to zawarcie kontraktów<br />

z liniami lotniczymi. Zwykle<br />

wygląda to następująco: przedstawiciel<br />

przewoźnika zaprasza potencjalnych<br />

dostawców. Wygrywa ten, kto zaproponuje<br />

najlepsze ceny i warunki dostarczenia<br />

paliwa.<br />

W tym roku, dzięki inwestycjom na<br />

poziomie Grupy objętym „Programem<br />

<strong>10</strong>+”, moce rafi nerii wzrosną dwukrotnie,<br />

do miliona ton paliwa Jet A–1.<br />

To znacznie więcej, niż można sprzedać<br />

w Polsce. W związku z tym Grupa<br />

nawiązała współpracę z koncernem<br />

Statoil, który zaopatruje 75 portów<br />

lotniczych w Skandynawii i Krajach<br />

Bałtyckich oraz w Europie Zachodniej<br />

(Belgia, Holandia, Wyspy Brytyjskie).<br />

CO LUBILUBI?<br />

DARIUSZ FALKIEWICZ?<br />

ZEGARKI Maurice Lacroix<br />

UBRANIA styl klasyczny<br />

WYPOCZYNEK aktywny: narty, siatkówka<br />

KUCHNIA śródziemnomorska<br />

RESTAURACJA „Meksykańska” w Gdyni<br />

SAMOCHÓD honda Accord, preferuje auta<br />

kombi, zwłaszcza japońskie<br />

HOBBY literatura, ostatnio Arturo Perez<br />

Reverte. Jest enologiem – amatorem, ceni wina<br />

z Nowego Świata, zwłaszcza z Chile<br />

Obecnie niektóre linie lotnicze tankują<br />

w Polsce tylko z konieczności. Powód?<br />

Wysokie ceny. Wymuszona przez unijną<br />

dyrektywę konkurencja powinna<br />

to zmienić. Ważne są też kwestie techniczne.<br />

Tankowanie samolotu to operacja,<br />

która musi przebiegać bardzo<br />

sprawnie. Zwykle specjalne cysterny<br />

czekają w pobliżu miejsc postojowych<br />

sa<strong>molotów</strong> już pół godziny przed rozpoczęciem<br />

tankowania. Ilość paliwa<br />

defi niuje pilot. Samolot ma trzy zbiorniki,<br />

a ilość paliwa musi być ściśle<br />

monitorowana ze względu na wyważenie<br />

maszyny. Słowem – w niczym<br />

nie przypomina to tankowania auta<br />

na stacji benzynowej.<br />

– Co tu kryć – produkcja i sprzedaż<br />

paliwa lotniczego to dobry interes<br />

– dodaje D. Falkiewicz. – Na rynku<br />

amerykańskim w <strong>lata</strong>ch 2000–08 podrożało<br />

ono ponad trzykrotnie. Miało<br />

to poważny wpływ na wzrost cen<br />

przelotów, ponieważ jedna trzecia<br />

ceny biletu to paliwo. W zeszłym roku<br />

miał, co prawda, miejsce spadek liczby<br />

lotów spowodowany przez kryzys,<br />

ale tendencja ta wkrótce powinna się<br />

odwrócić. Nawet dziś, pomimo ograniczeń,<br />

odczuwalny jest defi cyt paliwa<br />

Jet A-1 w Europie i wszystko wskazuje<br />

na to, że będzie się pogłębiał. Dziś jest<br />

on szacowany na około 3 miliony ton.<br />

Tak więc, jako producent i dystrybutor<br />

możemy optymistycznie planować<br />

rozwój biznesu. �<br />

PC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 45


M<br />

46<br />

RYNEK<br />

NOWI<br />

INWESTORZY<br />

NIESKRĘPOWANY ROZWÓJ BIZNESU TO JEDNA Z SZANS<br />

NA PRZEZWYCIĘŻANIE KRYZYSU. CZY ZAŁAMANIE<br />

GOSPODARCZE WYSTRASZYŁO NOWYCH INWESTORÓW?<br />

JAK NA ICH ZACHOWANIE WPŁYNĘŁY ZMIANY W KODEKSIE<br />

SPÓŁEK HANDLOWYCH?<br />

Gdyby dwa <strong>lata</strong><br />

<strong>temu</strong>, w roku<br />

2007, podjęto<br />

decyzję<br />

o przyspieszeniudziałańprywatyzacyjnych,<br />

wyceny państwowych spółek byłyby nieporównywalne<br />

do poziomu, jaki można<br />

osiągnąć dzisiaj. Niestety, ówcześni decydenci<br />

nie wykorzystali czasu szczytowego<br />

punktu koniunktury gospodarczej.<br />

Czy w takim razie szeroka prywatyzacja<br />

– do której dąży obecny resort skarbu<br />

– jest dzisiaj właściwym rozwiązaniem?<br />

Może lepiej poczekać na gospodarcze<br />

odbicie światowej gospodarki, które pozwoli<br />

sprzedawać państwowy majątek<br />

dużo korzystniej niż obecnie? Zdania są<br />

podzielone. Dziś jednak jednym z nadrzędnych<br />

argumentów za prywatyzacją,<br />

o którym się mówi, jest cel fi skalny. Chodzi<br />

po prostu o zdobycie pieniędzy, które<br />

choćby częściowo zmniejszą ogromny<br />

defi cyt budżetu państwa.<br />

NIE TYLKO PRYWATYZACJA<br />

Łatanie budżetu, na co wskazuje część<br />

ekonomistów i praktyków rynku, to<br />

jednak nie tylko prywatyzacja. To także<br />

stworzenie warunków dla jak najmniej<br />

skrępowanego rozwoju biznesu.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Unormowania prawne, które pozwalają<br />

na szerokie inwestowanie, w sposób<br />

bezpośredni mogą się bowiem<br />

przekładać na zwiększenie wpływów<br />

z podatków (więcej <strong>nowych</strong> podmiotów<br />

gospodarczych – więcej dostaje<br />

fi skus), ale przede wszystkim zwiększają<br />

poziom konsumpcji również<br />

wśród podmiotów gospodarczych już<br />

działających na rynku, co, rzecz jasna,<br />

znajduje też swoje odbicie w sferze<br />

podatkowej (PIT, CIT, VAT).<br />

Elementem, który w jakiejś mierze<br />

miał ożywić działania inwestycyjne<br />

na polskim rynku, były zmiany<br />

w Kodeksie Spółek Handlowych. Od<br />

stycznia <strong>tego</strong> roku zmieniono bowiem<br />

BRAK WIEDZY PRAWNEJ<br />

RYNKOWĄ<br />

ASPIRYNĄ<br />

obowiązującą wysokość kapitałów zakładowych,<br />

co miało ułatwić wejście<br />

na rynek nowym podmiotom. Od<br />

1 stycznia 2009 r. minimalny kapitał<br />

zakładowy to 5 tys. zł dla spółki z ograniczoną<br />

odpowiedzialnością – wcześniej<br />

było to 50 tys. złotych, i <strong>10</strong>0 tys.<br />

zł dla spółek akcyjnych – wcześniej<br />

było to 500 tys. zł. Czy te zmiany<br />

prawne coś zmieniły? Przeanalizowali<br />

to specjaliści z Centralnego Ośrodka<br />

Informacji Gospodarczej, kierowanego<br />

przez Jarosława Nowrotka.<br />

MAZOWSZE ŚCIĄGA KAPITAŁ<br />

W czasie kryzysu zwracamy szczególną<br />

uwagę na poziom konsumpcji obywateli,<br />

Obniżenie wymaganego kapitału spółki z o.o. do 5 tys. złotych powinno skłonić większą liczbę tzw.<br />

indywidualnych przedsiębiorców (aktywnie działa ich około 2 mln) do podjęcia decyzji o przekształceniu<br />

swojej działalności właśnie w spółkę kapitałową. Ma to dla nich znaczenie, gdyż umożliwia<br />

im ochronę osobis<strong>tego</strong> majątku w razie upadku lub kłopotów ich fi rm, jakie w czasie kryzysu mogą<br />

mieć miejsce, pozyskiwanie inwestorów, czy przekazanie fi rmy następcy. Aby jednak te pozytywne<br />

zmiany w prawie miały większe znaczenie, potrzebna jest większa świadomość prawna wśród przedsiębiorców.<br />

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez TNS OBOP na zlecenie samorządu radców<br />

prawnych wśród przedsiębiorców, większość nie wie, jak wykorzystać wiedzę prawników. Tylko<br />

3 <strong>proc</strong>. jest skłonnych poprosić ich o sporządzenie umowy. Z analiz Centralnego Ośrodka Informacji<br />

Gospodarczej wynika, iż ponad <strong>10</strong>0 tys. indywidualnych przedsiębiorców (forma prawna – indywidualna<br />

działalność gospodarcza) posiada w swoich fi rmach majątek liczony minimum w setkach tysięcy<br />

złotych, nie mówiąc o majątkach osobistych liczonych w milionach. To właśnie wśród tej grupy<br />

radcowie prawni mogą znaleźć dobrych klientów. Natomiast przedsiębiorcy, korzystając z ich usług,<br />

właściwą formę prawną do rozwoju swoich biznesów.


fot. Dział foto<br />

poziom bezrobocia, spadek produkcji czy<br />

wysokość inwestycji zagranicznych wpływających<br />

na polski rynek. Jest jeszcze jeden<br />

wskaźnik nie mniej istotny z punktu<br />

widzenia rozwoju rynku, jakim jest ilość<br />

nowo zakładanych fi rm<br />

oraz wysokość inwestycji,<br />

które one realizują.<br />

W pierwszej połowie<br />

2009 r. jako inwestycje<br />

nowo zakładanych spółek<br />

wpłynęło na polski rynek<br />

około 2,3 mld złotych. Jak<br />

podaje raport COIG, wśród<br />

regionów najwięcej zainwestowanego<br />

kapitału jest na<br />

Mazowszu, w województwie<br />

dolnośląskim i w Małopolsce.<br />

Najwięcej <strong>nowych</strong> podmiotów<br />

pojawia się na Mazowszu, Śląsku<br />

i w Wielkopolsce.<br />

Centralny Ośrodek Informacji<br />

Gospodarczej zbadał<br />

w pierwszy półroczu 2009 r.<br />

nowo rejestrowane podmioty<br />

w Krajowym Rejestrze Sądowym.<br />

W pierwszym półroczu <strong>tego</strong> roku<br />

<strong>nowych</strong> podmiotów zarejestrowano<br />

9071, w pierwszym półroczu<br />

2008 r. było ich <strong>10</strong> 284 , a w 2007<br />

r. w analogicznym okresie zarejestrowano<br />

9750 podmiotów. Oznacza to<br />

<strong>10</strong>–<strong>proc</strong>entowy spadek w stosunku do<br />

ubiegłego roku i 9–<strong>proc</strong>entowy w stosunku<br />

do 2007 roku. To nie są jednak<br />

złe dane. Oznacza to bowiem, iż ponad<br />

9 tys. inwestorów – mimo światowego<br />

kryzysu – podjęło decyzję, iż warto rozpocząć<br />

nową działalność. Spośród tych<br />

inwestorów 14 <strong>proc</strong>. to fi rmy z kapitałem<br />

zagranicznym.<br />

....Jarosław .... Nowrotek, prezes zarządu<br />

......C ......Centralnego Ośrodka Informacji<br />

..... Gospodarczej, G<br />

jest przekonany,<br />

...... że ż nowe spółki podtrzymują<br />

........ funkcjonowanie f<br />

branż<br />

................n<br />

................najbardziej zagrożonych<br />

..................k<br />

..................kryzysem.<br />

Analizując nowe spółki prawa handlowego<br />

pod kątem ich kapitałów zakładowych,<br />

eksperci z COIG stwierdzili łączną<br />

wysokość kapitałów na poziomie<br />

2,38 mld złotych. Kapitał zakładowy to<br />

w świecie fi nansowym najdroższe pieniądze,<br />

spółki wkładają w niego tylko<br />

tyle, ile naprawdę muszą. Kolejne pieniądze<br />

pojawiają się w postaci pożyczek<br />

udziałowców czy kredytów. Pieniądze<br />

zainwestowane przez spółki są więc tak<br />

naprawdę wielokrotnie wyższe.<br />

NOWI MUSZĄ DZIAŁAĆ<br />

Dlaczego ta liczba podmiotów i wysokość<br />

kapitałów zakładowych ma znaczenie<br />

dla gospodarki? Nowe spółki<br />

– o czym wspominaliśmy już wcześniej<br />

– podtrzymują bowiem funkcjonowanie<br />

branż najbardziej zagrożonych<br />

kryzysem. Każda nowa na rynku fi rma<br />

wyposażona w kapitał na start, to<br />

jednocześnie niezwykle ważny konsument.<br />

Spółka musi wynająć lokal, kupić<br />

meble, komputery, usługi telekomunikacyjne,<br />

księgowe, informatyczne,<br />

bankowe, zrobić pieczątki, wydrukować<br />

wizytówki, założyć stronę internetową,<br />

czasami kupić samochód �<br />

Tomasz Miarecki<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 47


48<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong><br />

Po Eugeniuszu<br />

Kwiatkowskim<br />

odziedziczyłem styl<br />

pracy. Nie potrafi ę<br />

angażować się<br />

połowicznie, działać<br />

„na pół gwizdka”.


fot. Dział foto<br />

LUDZIE M<br />

TRADYCJA<br />

I NOWOCZESNOŚĆ<br />

ROZMOWA Z RAFAŁEM MACIEJEWICZEM<br />

SZEFEM SPRZEDAŻY ADOBE W 13 KRAJACH EUROPEJSKICH<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong> 49


M<br />

50<br />

LUDZIE<br />

– W pana życiu historia sp<strong>lata</strong> się z nowoczesnością: będąc w prostej<br />

linii potomkiem Eugeniusza Kwiatkowskiego, jest pan managerem<br />

w amerykańskiej fi rmie, znanej na całym świecie dzięki programowi<br />

Photoshop…<br />

– Nie widzę w tym żadnej sprzeczności. Zgodnie z rodzinną<br />

tradycją, skończyłem studia techniczne i wybrałem drogę<br />

rozwoju zgodną z moimi zainteresowaniami. Mój pradziadek,<br />

którego zresztą bardzo dobrze pamiętam, ponieważ<br />

jako dziecko spędzałem z nim dużo czasu, był inżynierem<br />

chemikiem. Po studiach we Lwowie i Monachium podjął<br />

pracę w fabryce, której wicedyrektorem był przyszły prezydent<br />

II RP, Ignacy Mościcki, również chemik. Znajomość ta<br />

miała poważne konsekwencje dla Polski.<br />

– Kwiatkowski odegrał porównywalną rolę w okresie międzywojennym,<br />

jak Leszek Balcerowicz w czasie przełomu.<br />

– Dzięki wsparciu prezydenta Mościckiego, miał możliwość<br />

wprowadzania swych idei w życie. Piastował funkcje ministra<br />

przemysłu i skarbu, był wicepremierem. Jego najbardziej znanym<br />

osiągnięciem była budowa Gdyni – portu, który stanowił<br />

wówczas przeciwwagę dla Wolnego Miasta Gdańska, ciążącego<br />

ku Niemcom. Z kolei Centralny Okręg Przemysłowy<br />

stanowił udaną próbę industrializacji biednej części kraju.<br />

– Mało znane są powojenne losy Eugeniusza Kwiatkowskiego.<br />

– Był to najtrudniejszy okres w jego życiu. W 1945 r. zdecydował<br />

się wrócić do Polski i zaangażować w powojenną<br />

odbudowę kraju. Miał 57 lat, był w pełni sił. Został delegatem<br />

rządu do spraw odbudowy Wybrzeża. Ówczesne władze<br />

nie potrafi ły docenić jego kompetencji i doświadczenia. Został<br />

zesłany na przymusową emeryturę połączoną z zakazem<br />

zamieszkania w Trójmieście lub Warszawie. Zdecydował się<br />

osiedlić w Krakowie, gdzie zajął się pisaniem pamiętników<br />

EUGENIUSZ KWIATKOWSKI<br />

Eugeniusz Kwiatkowski (1888–1974) – wybitny polityk i działacz<br />

gospodarczy II RP. Studiował we Lwowie i Monachium. W czasie<br />

I wojny światowej walczył w Legionach, uczestnik wojny polsko-<br />

-bolszewickiej w stopniu porucznika. Jako inżynier chemik pracował<br />

na stanowisku dyrektora technicznego w Państwowej Fabryce<br />

Związków Azotowych w Chorzowie.<br />

Po przewrocie majowym prezydent Ignacy Mościcki zarekomendował<br />

go na stanowisko ministra przemysłu i handlu w rządzie<br />

Kazimierza Bartla. Piastował ważne funkcje państwowe, między<br />

innymi ministra przemysłu i handlu (1926-30). Stał się szeroko znany jako autor koncepcji<br />

rozwoju handlu morskiego i budowniczy portu w Gdyni. W <strong>lata</strong>ch 1931-35 był dyrektorem<br />

fabryk związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach. Od października 1935 pełnił funkcję<br />

ministra skarbu i wicepremiera do spraw gospodarczych. Patronował Centralnemu Okręgowi<br />

Przemysłowemu, będąc autorem jego planu, a następnie koordynatorem jego budowy.<br />

W <strong>lata</strong>ch 1939-45 internowany w Rumunii. Po wojnie wrócił do kraju i w <strong>lata</strong>ch 1945-48<br />

był pełnomocnikiem rządu do spraw odbudowy Wybrzeża. W 1948 został przeniesiony na<br />

przymusową emeryturę.Od 1952 r. odsunięty od działalności gospodarczej, zajął się pracą<br />

naukową z dziedziny chemii i historii. Był szykanowany przez władze PRL.<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong><br />

i pracą naukową. Nie muszę chyba wyjaśniać, co oznaczało<br />

to dla człowieka pełnego energii, a w dodatku wnikliwego<br />

obserwatora absurdów gospodarki socjalistycznej. Na krótko<br />

przed śmiercią – w 1974 roku – Edward Gierek poprosił go<br />

o ocenę projektu Portu Północnego. Był to czysto koniunkturalny<br />

gest, obliczony na efekt propagandowy.<br />

– W jaki sposób dziedzictwo to wpłynęło na pana życie?<br />

– Podobnie, jak mój ojciec, mam duży dystans do polityki. Po<br />

pradziadku odziedziczyłem styl pracy. Nie potrafi ę się angażować<br />

połowicznie, działać „na pól gwizdka”. Dużo od siebie<br />

wymagam, ale też potrafi ę powiedzieć: stop i cieszyć się<br />

wynikami pracy. Kolejna rodzinna cecha to ciekawość świata.<br />

Po trzech <strong>lata</strong>ch studiów w krakowskiej AGH, zdecydowałem<br />

się przenieść na Uniwersytet Stanowy w Nowym Jorku. Była<br />

to dobra decyzja, przede wszystkim ze względu na wysoki<br />

poziom nauczania informatyki. Przy okazji – mogąc wybrać<br />

dodatkowy kierunek – zaliczyłem fascynujący kurs enologii.<br />

– Mógł pan zostać w USA.<br />

– Postanowiłem jednak wrócić do Polski i w dodatku obroniłem<br />

dyplom na AGH. Był rok 1992, powstawało wiele fi rm,<br />

brakowało specjalistów w dziedzinie informatyki i osób<br />

doskonale znających angielski. W 1996 r. podjąłem pracę<br />

w „Solideksie”, żeby rok później znaleźć się w jego zarządzie.<br />

Następnie zostałem szefem sprzedaży w „Gemplus”, francuskiej<br />

fi rmie działającej też na Węgrzech, w Rumunii i Bułgarii.<br />

Mnóstwo czasu spędzałem w podróży, <strong>lata</strong>jąc między<br />

oddziałami. Nawet takiego amatora podróży, jak ja, mogło<br />

to trochę zmęczyć. Pomimo „za<strong>lata</strong>nia” w sensie dosłownym<br />

i w przenośni, w 2000 r. ukończyłem studia MBA. <strong>Trzy</strong> <strong>lata</strong><br />

później zostałem szefem sprzedaży oprogramowania dla sektora<br />

bankowego IBM.<br />

– Słowem – stał się pan trybikiem w machinie korporacji.<br />

– Nie było tak źle. Pewne rozwiązania korporacyjne<br />

bardzo pomagają w prowadzeniu biznesu.<br />

Ważne jest jednak to, by znaleźć granicę,<br />

po przekroczeniu której korporacyjne reguły<br />

zaczynają przeszkadzać i tłamszą inicjatywę.<br />

Źle słuźy biznesowi model, w którym manager<br />

staje się urzędnikiem.<br />

– Firma, w której obecnie pan pracuje, to również<br />

korporacja.<br />

– Jestem związany z Adobe od trzech lat. To wielka<br />

fi rma o zasięgu ogólnoświatowym, ale umie<br />

znaleźć złoty środek między tym, co korporacyjne<br />

i indywidualne. Warszawski oddział odpowiada<br />

za Estonię, Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy,<br />

Słowację, Węgry, Bułgarię, Rumunię, Słowenię,<br />

Grecję, Cypr i Maltę. Nasz oddziałtworzyliśmy


z kilkoma kolegami od zera. Szefem oddziału jest Arkadiusz Krawczyk,<br />

z którym pracowaliśmy razem już w „Gemplusie”. Nasza wydajność jest<br />

imponująca, liczona w milionach dolarów na osobę…<br />

– Adobe, w odróżnieniu od innych gigantów IT, nie budzi negatywnych emocji<br />

wśród użytkowników oprogramowania, choć nie jest ono tanie.<br />

– Jest to pierwsza fi rma, jaką znam, której klienci z własnej inicjatywy<br />

zakładają kluby, powołują fora internetowe. Słowo „Photoshop”<br />

stało się synonimem przyjaznego programu do grafi cznej obróbki<br />

zdjęć. Z kolei „Light Room”, czyli „jaśnia” (na wzór „ciemni”) to<br />

specjalistyczny program dla fotografi ków, stworzony w całości na<br />

podstawie sugestii przyszłych użytkowników. Firma przywiązuje<br />

ogromną wagę do kontaktu z klientami, którzy naprawdę decydują<br />

o kierunku rozwoju określonych produktów. Na tym polega fenomen<br />

Adobe – użytkownicy utożsamiają się z producentem.<br />

– Trochę jak w dobrej restauracji – próbujemy tak długo, aż wszystkim będzie<br />

smakowało.<br />

– Możemy poszczycić się najlepszym w branży współczynnikiem<br />

testerów do developerów. Wynosi 3:1, natomiast standardowo jest<br />

to 1:1. Efekt takiego podejścia stanowi bardzo mały odsetek błędów<br />

w oprogramowaniu.<br />

– Na wstępie wspomniał pan, że chcąc osiągnąć sukces, należy się angażować<br />

na sto <strong>proc</strong>ent. Trzeba też umieć odpoczywać.<br />

– Dla mnie prawdziwy relaks to żeglarstwo. Pierwsze doświadczenia<br />

na łodzi zdobyłem pod kierunkiem ojca, mając zaledwie trzy<br />

<strong>lata</strong>. Obecnie, jako kapitan jachtowy, zwykle pływam po zimnych<br />

morzach. W zeszłym roku wybrałem się w rejs z Ziemi Ognistej<br />

w kierunku Antarktydy, byłem na Grenlandii, Spitsbergenie, Islandii,<br />

w Patagonii. Niezwykłe przeżycie stanowiła dla mnie<br />

też niedawna wyprawa w ciepłe rejony świata – na Wyspy<br />

Salomona, które w przyszłości zapewne staną się rajem<br />

dla płetwonurków, ponieważ w idealnie przejrzystym<br />

morzu, na małej głębokości można oglądać<br />

amerykańskie i japońskie statki oraz samoloty<br />

z okresu II wojny światowej. �<br />

PC<br />

CO LUBI?<br />

CO LUBI<br />

RAFAŁ MACIEJEWICZ?<br />

ZEGARKI IWC, TagHeuer<br />

WYPOCZYNEK aktywny, w niezbyt gorącym<br />

klimacie<br />

KUCHNIA wegetariańska<br />

RESTAURACJA Papaya<br />

SAMOCHÓD cichy, z automatyczną skrzynią –<br />

a tak poważnie, to słabo rozróżniam samochody<br />

HOBBY żeglarstwo, wiedza o winie<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong> 51


52<br />

STARY I NOWY<br />

LUKSUS<br />

– Czy marki luksusowe odczuwają kryzys?<br />

– Marki luksusowe, tzw. high-endowe, z absolutnie najwyższej<br />

półki, są w pewnym stopniu odporne na kryzys. Wytwarzają<br />

rzeczy bardzo klasyczne, ponadczasowe, szyją z bardzo dobrych<br />

materiałów, dla stałej, określonej klienteli, która się nie zmienia.<br />

Odbiorcy <strong>tego</strong> typu produktów nie są zorientowani na modę,<br />

czyli nie na aktualne trendy, ale na jakość. Kupują i chcą kupować<br />

proste, dobre rzeczy. Inaczej sprawa wygląda w przypadku<br />

luksusu powszechnego użytku (jak np. Gucci, Armani, Prada),<br />

czyli produktów wytwarzanych dla szerszego odbiorcy. Tu sytuacja<br />

jest gorsza. Upadłość ogłosił ostatnio Christian Lacroix,<br />

kłopoty ma Ferre, ale Louis Vuitton ma się bardzo dobrze.<br />

– Czy klienci kupujący luksusowe produkty markowe podchodzą do<br />

zakupów emocjonalnie?<br />

– Należałoby wyjść od defi nicji luksusu. Luksus może być<br />

materialny i niematerialny, luksusem może być czas, wiedza,<br />

coś, czego nie można dotknąć. Dla jednych luksusem może<br />

być fakt kupienia czegoś z logiem bardzo znanej fi rmy. Jeśli<br />

ważna jest marka, w grę wchodzą emocje, gdyż marka<br />

społecznie nobilituje nabywcę. Dla innych luksusem może<br />

być unikalny produkt, który sygnuje nieznana fi rma. Istnieją<br />

bardzo selektywne marki, które uprawiają tzw. customizację<br />

produktu, czyli szyją na miarę albo według indywidualnych<br />

potrzeb klienta. Klienci marek high-endowych nie podchodzą<br />

do swoich produktów emocjonalnie, ale raczej racjonalnie.<br />

Wydają ciężkie pieniądze, wiedząc, co dostają w zamian<br />

– wartościowy, dobrze uszyty produkt wysokiej jakości.<br />

– W sklepach na paryskim Champs Élysées torebka potrafi kosztować<br />

nawet kilkanaście tysięcy euro. Kto kupuje takie rzeczy, czy taki<br />

produkt potrzebuje reklamy?<br />

– Reklama w tym przypadku nie ma sensu. To produkt unikatowy<br />

i ma wzbudzać pożądanie samym faktem, że istnieje.<br />

Marki – poprzez swoje przekazy reklamowe – kreują określone<br />

style życia.<br />

– Czy określenie „porwanie marki”, fakt, że dany brand zaczyna<br />

właściwie żyć własnym życiem, jak chociażby Coca-Cola, można odnieść<br />

również do marek luksusowych?<br />

– Porwanie marki dotyczy produktów zaprojektowanych<br />

jako market driven. Taki model zakłada, że fi rma produkuje<br />

to, co narzuca jej rynek, czyli to, co się sprzeda. Według in-<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong><br />

ROZMOWA Z KATARZYNĄ ZAWADZKĄ,<br />

BRAND MANAGEREM „HEXELINE”<br />

nego modelu, tzw. product driven, to fi rma narzuca i kreuje<br />

trendy. Nie zmienia swojej linii pod wpływem <strong>tego</strong>, co się<br />

dzieje na zewnątrz. W dzisiejszych czasach szybko można<br />

się stać milionerem czy posiadaczem dużej fortuny. Marki<br />

luksusowe muszą więc kierować swój przekaz do możliwie<br />

szerokiej grupy odbiorców. Nie mogą opierać się wyłącznie<br />

na tych ludziach, którzy są bogaci w danym momencie. Każda<br />

osoba jest potencjalnym klientem.<br />

– Gdy mówimy o luksusowych markach, często padają pojęcia „stary luksus”<br />

i „nowy luksus”, o co w tym chodzi? O demokratyzację luksusu?<br />

– Według mnie, luksus jest jeden. W świecie mody rzeczy luksusowe<br />

takimi zostaną, przykładem mogą być kamienie szlachetne,<br />

futra naturalne, kaszmir. Pojęcie nowego luksusu wiąże<br />

się z jego demokratyzacją. Firmy o wyrobionych markach<br />

dostrzegły potencjalnych odbiorców w grupie aspirującej do<br />

produktów wyższego szczebla. Takich ludzi niekoniecznie<br />

stać na zakup produktu, ale go pożądają. Należy pamiętać, że<br />

w krajach zachodnich coraz rzadziej wyszczególnia się klasę<br />

średnią. Mówi się nawet o jej zaniku. Zjawisko to na skutek<br />

kryzysu jeszcze się pogłębiło. Pozostali ci naprawdę bogaci i ci,<br />

którzy kiedyś byli poniżej klasy średniej. Ta ostatnia grupa<br />

chce kupować dobre markowe produkty po przystępnej cenie.<br />

Znane marki zwracają się w ich stronę, promując swoje logo<br />

na produktach, które oferowane są w przystępnych cenach.<br />

Stąd zalew wszelkiego rodzaju akcesoriów, typu smycze, portmonetki,<br />

zawieszki, amulety z logo marki.<br />

– A jak wygląda handel towarami luksusowymi w Internecie?<br />

– Coraz więcej luksusowych marek otwiera sklepy internetowe,<br />

a jeszcze całkiem niedawno słynne fi rmy krawieckie<br />

i wielcy projektanci obawiali się utraty prestiżu poprzez<br />

sprzedaż on-line. Większość z nich jednak w końcu zdecydowała<br />

się na handel w sieci. Dzisiaj zaledwie <strong>10</strong>–15 <strong>proc</strong>. fi rm,<br />

które produkują towary luksusowe, nie dopuszcza ich sprzedaży<br />

w sieci. To tzw. fi rmy czerwonego światła. Tymczasem<br />

Internet to dodatkowy kanał dystrybucji‚ a przez łatwość<br />

dostępu może znacznie zwiększyć sprzedaż. Zgodnie z obliczeniami<br />

amerykańskiej fi rmy Forrester Research, do 20<strong>10</strong><br />

roku sprzedaż w sieci dóbr luksusowych przyniesie 7 miliardów<br />

dolarów zysku. Wynika to z faktu‚ że bogaci klienci są<br />

zwykle sprawnymi użytkownikami Internetu i traktują sieciowe<br />

zakupy jak coś normalnego.


fot. Tomasz Kuczyński<br />

LUDZIE<br />

CO LUBILUBI?<br />

KATARZYNA ZAWADZKA?<br />

PERFUMY „Palazzo” Fendi<br />

UBRANIA Hexeline, Max Mara<br />

WYPOCZYNEK nad polskim morzem,<br />

w Juracie<br />

KUCHNIA mojej Mamy<br />

SAMOCHÓD mini<br />

HOBBY książki<br />

styczeń-luty 20<strong>10</strong> 53<br />

M


M<br />

54<br />

LUDZIE<br />

– Co robią fi rmy luksusowe, by przyciągnąć klientów. Bulgari, na<br />

przykład, otworzyła sieć hoteli…<br />

– Tak, ma sieć spa, trzy ośrodki, jeden jest na Malediwach,<br />

powstaje czwarty. Armani posiada hotele, na przykład w Mediolanie,<br />

i sieć kawiarni. Cavalli – kawiarnie i kluby. Tu akurat<br />

z jakością różnie bywa, ale to również sposób, by sprzedać<br />

pewien styl życia.<br />

– To zadanie ambasadorów marek.<br />

– Niejedna fi rma straciła bardzo dużo pieniędzy przez to, że<br />

wybrała nieodpowiednią osobę do reklamowania swoich<br />

produktów. Promowanie się przez znaną twarz łączy się z zawężaniem<br />

grupy docelowej. Celebryci są różnie postrzegani,<br />

wyzwalają rozmaite emocje. Ciekawy jest tu przypadek Tag<br />

Heuera, który wziął na swojego ambasadora Brada Pitta.<br />

Część stałych klientów inaczej wyobrażała sobie wizerunek<br />

fi rmy i wycofała się, bo nie chciała utożsamiać się z tym akurat<br />

aktorem. Dla<strong>tego</strong> trzeba być w takich sytuacjach bardzo<br />

ostrożnym. Powoli się od <strong>tego</strong> odchodzi.<br />

W czasach kryzysu<br />

marki mogą pokazać<br />

swoją mądrość.<br />

W ciągu roku można<br />

bowiem stracić coś,<br />

na co pracowało się<br />

wiele lat.<br />

– Kwitnie za to product placement…<br />

– Tak, choćby Manolo Blahnik stał się powszechnie znany<br />

dzięki serialowi i fi lmowi „Seks w wielkim mieście”. Niektóre<br />

<strong>tego</strong> typu chwyty są absolutnie genialne, jak na przykład product<br />

placement marki Converse w fi lmie „Maria Antonina”:<br />

nagle pośród kilkunastu par butów, które zamawia królowa,<br />

pojawiają się słynne trampki. Dzięki <strong>temu</strong> marka pokazała, że<br />

jej styl jest ponadczasowy.<br />

– Co jeszcze wpływa na no to, że klienci kupią dany produkt? Wystrój<br />

sklepu?<br />

– W pewnym stopniu tak, chociaż sklepy marek z najwyższej<br />

półki często nie są tak spektakularne jak inne. Czasami wystarczy<br />

zaznaczyć swoją obecność na przykład poprzez nietypową<br />

lokalizację, jak sklep Prady na pustyni w stanie Nevada.<br />

Klientów tam raczej nie ma… Ostatnio Louis Vuitton otworzył<br />

gigantyczny sklep w Nowym Jorku przy Piątej Alei. Firmy<br />

prześcigają się w pomysłach – nakłady są często nieporównywalnie<br />

wysokie w stosunku do zysków.<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong><br />

– Jest pani absolwentką wydziału Luxury Brand Management włoskiej<br />

uczelni Polimoda. Jak ocenia pani kryzys tożsamości niektórych<br />

marek z najwyższej półki?<br />

– Dzieje się tak ze względu na powszechną dostępność. Dobrym<br />

przykładem jest tu Tiff any, fi rma jubilerska, która ma w swojej<br />

ofercie przedmioty po 60, <strong>10</strong>0 euro. A to miała być przecież niedostępna<br />

marka-marzenie. W tej chwili prawie każda Włoszka<br />

ma na szyi srebrny naszyjnik i bransoletkę od Tiff any’ego. Jeżeli<br />

wszyscy noszą Tiff any’ego, to czy kupienie kosztującego krocie<br />

pierścionka tej marki jest tym samym, czym było kiedyś?<br />

– Marki zaprzedały trochę duszę?<br />

– Kryzys rozwiąże te problemy. W takich czasach marki mogą<br />

pokazać swoją mądrość. W ciągu roku można bowiem stracić<br />

coś, na co pracowało się wiele lat. Bardzo trudno odbudować<br />

utracony w świadomości nabywców prestiż, o ile w ogóle jest<br />

to do zrobienia. Powszechne marki zabijają luksus. Inaczej niż<br />

w przypadku marek high-endowych. Louis Vuitton będzie zawsze<br />

tym samym Vuittonem. Nie daje odczuć klientowi, że<br />

jego jakość się zmienia. Myślę, że obecny kryzys to czas weryfi<br />

kacji. Za kilka lat może być bardzo ciekawie. Mogą wypłynąć<br />

marki, które w tej chwili są zupełnie nieznane.<br />

– W jakich krajach najwięcej sprzedaje się produktów marek luksusowych?<br />

– Japonia, Chiny, Rosja. Niedługo dołączą kraje Ameryki<br />

Południowej: Argentyna, Brazylia, potem Indie. W Europie<br />

to głównie Włochy i Francja. Dużym rynkiem są też kraje<br />

arabskie.<br />

– Pracuje pani w rodzinnej fi rmie – Hexeline…<br />

– Od samego początku, w zamyśle mojej matki, Haliny Zawadzkiej,<br />

założycielki fi rmy i projektantki mody, Hexeline<br />

miała produkować ubrania, które konkurowałyby z luksusowymi<br />

markami, jakie można było zobaczyć na Zachodzie.<br />

Należy przy tym pamiętać, że <strong>lata</strong> 90. były okresem boomu<br />

dla fi rm odzieżowych. Wszyscy wtedy w Polsce szyli, zwłaszcza<br />

odzież dżinsową. Popyt był olbrzymi, a wymagania jakościowe<br />

niewygórowane. A Hexeline postępowała na przekór,<br />

oferując doskonałą jakość i oryginalne wzornictwo, które jest<br />

niepowtarzalne i charakterystyczne dla marki także teraz. Do<br />

dzisiaj jesteśmy wierni tym zasadom.<br />

– Jaka jest pani ulubiona marka luksusowa?<br />

– 85 <strong>proc</strong>ent mojej szafy stanowią ubrania Hexeline i to nie tylko<br />

dla<strong>tego</strong>, że jestem z tą fi rmą związana rodzinnie i zawodowo<br />

– fi rmę założyła w 1981 r. moja matka – baletnica, a zarazem<br />

inżynier budownictwa. Pierwszą koszulę uszyła, gdy miała lat<br />

13. Reszta ubrań w mojej szafi e to Max Mara. Odzież tej marki<br />

nie jest droga, za to jakość często tysiąc razy lepsza niż marek<br />

naprawdę luksusowych. Fantastyczne materiały, trwałość<br />

i piękny krój. Czyli to, na co warto wydać pieniądze. �<br />

Rozmawiała: Barbara Grabowska


M<br />

LUDZIE<br />

zmiany<br />

kadrowe<br />

56<br />

Frederick „Fritz” Henderson<br />

Kiedy pod koniec marca ubiegłego<br />

roku zastępował Richarda<br />

Wagonera, wiadomo było,<br />

że stery fi rmy przechodzą w ręce prawdziwego<br />

twardziela. GM był wtedy<br />

żałosnym bankrutem zdanym na łaskę<br />

pomocy rządowej. Koncern motoryzacyjny<br />

sam zresztą <strong>lata</strong>mi zapracował<br />

na swój los. Plany emerytalne rujnujące<br />

fi nanse, siła związków zawodowych<br />

i niedostosowanie do zmian na rynku<br />

wciąż pogarszały pozycję GM i rok<br />

po roku generowały straty. Światowy<br />

kryzys był jedynie katalizatorem przyspieszającym<br />

<strong>proc</strong>es gnicia. Z nożem<br />

Szybka kariera<br />

managera<br />

36-LETNI BARTOSZ CHYTŁA ZAJĄŁ FOTEL<br />

PREZESA DNB NORD BANKU I POKAZAŁ,<br />

ŻE TRZYNAŚCIE LAT KARIERY MOŻE BYĆ<br />

PASMEM SUKCESÓW.<br />

Już w trakcie studiów na Akademii<br />

Górniczo-Hutniczej pracował najpierw<br />

w Excogito Systems (zajmował<br />

się systemami ERP wspomagającymi<br />

zarządzanie), a później w Pierwszym<br />

Polsko-Amerykańskim Banku, wkrótce<br />

przejętym przez Fortisa. Skończył studia<br />

w 1997 r. – później dołożył jeszcze<br />

dyplom MBA – i zaczął szybko awansować.<br />

Ze specjalisty stał się kierownikiem<br />

zespołu, a od 2000 r. pracował na stanowiskach<br />

dyrektorskich. W 2004 r. został<br />

wiceprezesem Fortis Banku: nadzorował<br />

bankowość detaliczną oraz sektora<br />

MŚP. Zarządzał siecią oddziałów i ryzykami<br />

kredytowymi. W 2008 r. odszedł<br />

do DnB Nord Banku, rok później został<br />

p.o. prezesa, a w grudniu ofi cjalnie przejął<br />

stery banku. Kariera jak marzenie,<br />

a teraz Bartosz Chytła będzie miał okazję<br />

pokazać, na co go stać.<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong><br />

Nijaki koniec szefa GM<br />

MIAŁ UZDROWIĆ ALBO UŚMIERCIĆ DOGORYWAJĄCĄ FIRMĘ. PO OŚMIU MIESIĄCACH<br />

BOLESNEJ TERAPII RADA DYREKTORÓW GENERAL MOTORS UZNAŁA, ŻE FREDERICK<br />

„FRITZ” HENDERSON NIE JEST JUŻ POTRZEBNY.<br />

na gardle zdecydowano się postawić<br />

na Hendersona, speca od cięcia kosztów<br />

i restrukturyzacji z długim stażem<br />

w amerykańskim koncernie. Sam zainteresowany<br />

postawił sprawę jasno:<br />

jeśli plan ratunkowy zawiedzie, GM<br />

powinno upaść.<br />

Nowy CEO postawił na cztery podstawowe<br />

marki: Chevroleta, Cadillaca,<br />

Buicka i GMC. Cała reszta została wystawiona<br />

na sprzedaż. Ostre cięcia przyniosły<br />

pozytywny skutek i doprowadziły<br />

do paradoksalnej sytuacji – z jednej<br />

strony, poprawiły się wyniki i kondycja<br />

koncernu, z drugiej, problemem było<br />

Bartosz<br />

Chytła<br />

DnB Nord Bank ma spore ambicje i szuka<br />

własnej drogi. Rozglądał się za akwizycjami,<br />

starał zdobyć rynek dużych fi rm,<br />

połączył z BISE. Teraz zamierza zrealizować<br />

nowy plan pięcioletni, w którym<br />

stawia na bankowość detaliczną. Pierwszą<br />

grupę klientów – na razie liczoną<br />

w dziesiątkach tysięcy – zbudował dzięki<br />

kredytom hipotecznym. Zamierzenia<br />

opiewają na 600 tys. klientów i zajęcie<br />

mocnej pozycji w grupie banków średnich.<br />

Prezes liczy na sprzedaż <strong>10</strong>0 mln zł<br />

kredytów miesięcznie, nie zamierza<br />

oszczędzać na sieci placówek i marketingu.<br />

W przyszłym roku ma pojawić się<br />

kilkadziesiąt <strong>nowych</strong> placówek, później<br />

kolejne, tak by dojść do ok. 170. Cel to<br />

miasta powyżej 200 tys. mieszkańców.<br />

Suma bilansowa ma wzrosnąć czterokrotnie.<br />

W 2009 r. bank wykaże stratę.<br />

Ale w tym mają pojawić się zyski. �<br />

sprzedanie niechcianych włości, takich<br />

jak np. szwedzki Saab. Zainteresowanie<br />

wzbudził natomiast Opel, na którego<br />

chętne było konsorcjum funduszu Magna<br />

i rosyjskiego Sieberbanku. I właśnie<br />

wtedy Henderson zderzył się z siłą<br />

nie do pokonania – rada dyrektorów<br />

uznała, że dzięki polepszeniu sytuacji,<br />

Opla jednak sprzedawać nie trzeba.<br />

Skoro CEO fi rmy nalegał na sprzedaż<br />

– musiał odejść. Ed Whitacre, szef całego<br />

koncernu, przejął jego obowiązki.<br />

I choć ofi cjalnie podziękował Hendersonowi<br />

za wysiłek i osiągnięcia, niesmak<br />

pozostał. �<br />

Sławomir Lachowski


Szwedzko-polski energetyk<br />

W POLSCE DOBRZE WYKORZYSTAŁ SWÓJ CZAS, ZARZĄDZAJĄC LOKALNYMI DZIA-<br />

ŁANIAMI KONCERNU VATTENFALL. TERAZ TORBJÖRN WAHLBORG AWANSOWAŁ:<br />

ZOSTAŁ WICEPREZESEM CAŁEJ FIRMY I SZEFEM VATTENFALL NORDIC – JEDNOSTKI<br />

DZIAŁAJĄCEJ W SKANDYNAWII.<br />

Szwedzki państwowy koncern<br />

energetyczny jest piątą siłą na rynku<br />

w Europie. Rocznie produkuje<br />

więcej prądu niż cała Polska, ma elektrownie<br />

i elektrociepłownie wszelkiego<br />

rodzaju. W Polsce przejął warszawską<br />

elektrociepłownię Siekierki i zajmujący<br />

się dystrybucją elektryczności Górnośląski<br />

Zakład Energetyczny (dziś Vatenfall<br />

Distribution Poland). To wystarczyło,<br />

by stał się znaczącym graczem na krajowym<br />

rynku. Torbjörn Wahlborg pojawił<br />

się nad Wisłą w 1997 r., a dwa <strong>lata</strong><br />

<strong>temu</strong> został dyrektorem krajowym Vattenfall<br />

Poland. Pod jego zarządem fi rma<br />

osiągnęła rekordowe wyniki fi nansowe,<br />

a dla jej szefa stała się punktem wyjścia<br />

do dalszej kariery.<br />

Awans do zarządu całego koncernu to<br />

duży sukces, ale wyzwanie też niemałe.<br />

Po okresie ekspansji w Europie spółka<br />

dostała lekkiej zadyszki i wstrzymała<br />

dalsze inwestycje. W Polsce pozostała<br />

z ok. 20 <strong>proc</strong>entami akcji Enei, przy<br />

czym dalsze zaangażowanie Vattenfalla<br />

w tę fi rmę stoi pod znakiem zapytania.<br />

Czołowy producent ciepła<br />

i jeden z większych wytwórców energii<br />

elektrycznej musi też popracować<br />

nad kulejącą rentownością niektórych<br />

Czas na Meritum<br />

SŁAWOMIR LACHOWSKI, JEDEN Z NAJLEPSZYCH<br />

MENEDŻERÓW POLSKIEJ BANKOWOŚCI, WSZEDŁ DO<br />

RADY NADZORCZEJ MERITUM BANKU. BYĆ MOŻE TO<br />

POCZĄTEK NOWEGO ETAPU BŁYSKOTLIWEJ KARIERY.<br />

Zapalony biegacz, podróżnik<br />

i zdobywca<br />

trudno dostępnych<br />

szczytów napisał<br />

o sobie: przez większą<br />

część swojego życia czułem się jak<br />

wilk stepowy, mając silną potrzebę<br />

zachowania niezależności i swobody.<br />

I samodzielnie, z determinacją<br />

budował własna karierę. Zanim<br />

w 1993 r. wszedł do bankowości,<br />

prowadził własną fi rmę – Centrum<br />

Analiz Ekonomicznych INTEXIM.<br />

Ale wbrew nazwie, zaczynał od<br />

handlu: sprowadzał z Dalekiego<br />

Wschodu ubrania i sprzęt elektroniczny.<br />

Absolwent SGH (za czasów<br />

jego studiów Szkoła Główna<br />

Planowania i Statystyki) trafi ł do<br />

Powszechnego Banku Gospodarczego.<br />

Później zajmował się bankowością<br />

detaliczną w PKO BP.<br />

Zasłynął podczas pracy w grupie<br />

BRE jako twórca internetowego<br />

mBanku, a w listopadzie 2004 r.<br />

stanął na czele grupy BRE. Jego odwołanie<br />

w 2008 r. było sensacją,<br />

a kurs BRE Banku spadł o 9 <strong>proc</strong>.<br />

Pojawiły się wtedy głosy, że dymisję<br />

spowodował konfl ikt z władzami<br />

Commerzbanku – niemieckim<br />

właścicielem BRE.<br />

Teraz, gdy zakaz konkurencji przestał<br />

obowiązywać, manager ponownie<br />

pojawił się na bankowej<br />

scenie. W radzie nadzorczej Meritum<br />

bardzo się przyda – bank<br />

zmienił strategię i stawia na roz-<br />

Zmiany kadrowe<br />

Torbjőrn Wahlborg<br />

obszarów działalności. W ubiegłym<br />

roku pojawiły się problemy z pracą<br />

elektrowni atomowych w Niemczech<br />

i to prawdopodobnie jedna z przyczyn<br />

planowanej za kilka miesięcy zmiany<br />

prezesa fi rmy. Ofi cjalnie Lars Josefsson<br />

przechodzi na emeryturę, a jego miejsce<br />

zajmie Oystein Loseth, dyrektor<br />

naczelny przejętej przez Vattenfalla holenderskiej<br />

fi rmy Nuon Energy.<br />

Dodatkowym wyzwaniem dla Torbjörna<br />

Wahlborga będzie rozwój energetyki<br />

odnawialnej – oczka w głowie<br />

szwedzkiej fi rmy. �<br />

wój poprzez system bankowości<br />

elektronicznej, bez rozbudowy<br />

sieci placówek. A Sławomir Lachowicz<br />

ma na tym polu ogromne<br />

osiągnięcia. Jego nazwisko dodaje<br />

też prestiżu i wiarygodności, co dla<br />

głównego udziałowca – funduszu<br />

inwestycyjnego Innova/4 L.P., zarządzanego<br />

przez Innova Capital<br />

– może przełożyć się na łatwiejsze<br />

pozyskanie kapitału. Z drugiej strony,<br />

stanowisko w radzie nadzorczej<br />

dla S. Lachowicza będzie trampoliną<br />

do dalszej kariery. Przymierzany<br />

kiedyś do stanowiska prezesa PKO<br />

BP, manager pragnący zbudować<br />

silny bank paneuropejski z pewnością<br />

nie powiedział jeszcze ostatniego<br />

słowa. �<br />

styczeń - luty 20<strong>10</strong> 57


58<br />

JACEK BORKOWSKI, ZNANY Z DZIESIĄTEK RÓL W FILMACH<br />

I SERIALACH, JEST NIE TYLKO ŚWIETNYM AKTOREM, ALE TEŻ<br />

JEDNYM Z PIONIERÓW POLSKIEGO RUCHU MIŁOŚNIKÓW<br />

DAWNEJ MOTORYZACJI. PIERWSZE KROKI W TEJ DZIEDZINIE<br />

STAWIAŁ, GDY NIKT JESZCZE NIE SŁYSZAŁ SŁOWA „OLDTIMER”.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong>


fot. J. Borkowski<br />

INWESTYCJE M<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 59


60<br />

Pod koniec lat siedemdziesiątychprzywiozłem<br />

z Niemiec VW<br />

Golfa – opowiada<br />

Jacek Borkowski.<br />

– Auto budziło takie<br />

zainteresowanie, jak<br />

dziś Aston Martin. Na ulicach królowały<br />

„maluchy” i inne produkty rodzimej motoryzacji.<br />

Choć zakup był w ówczesnych<br />

warunkach nie lada wyczynem fi nansowym,<br />

cieszyłem się nim krótko. Zacząłem<br />

zmieniać auta co 2–3 miesiące. Było<br />

to fascynujące doświadczenie. Wówczas<br />

jeszcze motoryzacja nie uległa unifi kacji,<br />

takiej jak dziś. Poszczególne fi rmy proponowały<br />

kompletnie różne rozwiązania<br />

techniczne i konstrukcyjne.<br />

Najpoważniejszym problemem było<br />

zdobycie części zamiennych. Trzeba je<br />

było dorabiać lub regenerować. W Warszawie<br />

funkcjonowało kilka specjalistycznych<br />

warsztatów, które potrafi ły<br />

zdziałać prawdziwe cuda. Na przykład,<br />

na Pradze działał zakład wyspecjalizowany<br />

w wyoblaniu elementów z metalu.<br />

Jego szef, szczycący się mianem<br />

„drykiera”, używał zabytkowych maszyn<br />

z XIX wieku, za pomocą których<br />

był w stanie odtworzyć np. dekiel na<br />

koło volkswagena. Dziś niewielu rzemieślników<br />

dysponuje takimi umiejętnościami.<br />

Chlubny wyjątek stanowią,<br />

cenione w całej Europie, zakłady remontujące<br />

zabytkowe pojazdy.<br />

– Dzięki <strong>temu</strong>, że poznałem najznakomitszych<br />

fachowców w dziedzinie<br />

mechaniki samochodowej, żadne wyzwanie<br />

nie było mi straszne – stwierdza<br />

J. Borkowski. – W 1981 r. zdecydowałem<br />

się zrealizować swoje marzenie i kupiłem<br />

mercedesa 220 SK z 1959 roku. W dodatku<br />

postanowiłem go odrestaurować<br />

zupełnie samodzielnie. Wiedziałem, że<br />

potrzebne będą mi auta – „dawcy” części<br />

zamiennych, ale nie spodziewałem się,<br />

że zostanę właścicielem aż sześciu takich<br />

pojazdów. Jeden z nich odkupiłem za…<br />

butelkę wódki.<br />

I tak zaczęła się, trwająca do dzisiaj,<br />

przygoda znakomi<strong>tego</strong> aktora z oldtimerami,<br />

zwłaszcza spod znaku trzyramiennej<br />

gwiazdy. Przywrócił świetność wielu<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

zabytkowym mercedesom, m.in. <strong>10</strong>7,<br />

W113 oraz coupe W112 – z silnikiem<br />

identycznym, jak w kultowym Gullwingu<br />

ze skrzydlatymi drzwiami. Ten niezwykły<br />

silnik V8, o symbolu 189, bez<br />

problemu wytrzymywał przebiegi rzędu<br />

Jacek Borkowski:<br />

Nie lubię aut,<br />

które się nie psują.<br />

miliona kilometrów. Warto podkreślić, że<br />

fi rma ze Stuttgartu wspiera hobbystów,<br />

dostarczając części zamienne do pojazdów<br />

wycofanych z produkcji przed wieloma<br />

laty.<br />

– Trudno w to uwierzyć, ale mój mercedes<br />

W126, choć pokonał ponad milion<br />

kilometrów, nie bierze oleju i spala 6 l na<br />

<strong>10</strong>0 kilometrów – podkreśla aktor. – Nie<br />

jest to, oczywiście, auto przeznaczone<br />

do jazdy wyczynowej. Moim zdaniem,<br />

możliwość używania takiego samochodu<br />

to element fi lozofi i życia. Wystarczy<br />

usiąść za kierownicą, we wnętrzu, w którym<br />

dominuje drewno i skóra, włączyć<br />

lampowe radio, zamknąć szybę i poczuć,<br />

jak zwalnia czas. Dla mnie to chwila na<br />

refl eksję, chwila zatrzymania w świecie,<br />

który ciągle gdzieś pędzi. Także i mnie<br />

praca zajmuje większość czasu, ale zawsze<br />

staram się wygospodarować kilka<br />

godzin, by podłubać przy samochodzie.<br />

Nie lubię aut, które się nie psują.<br />

Zdaniem J. Borkowskiego, w Polsce ciągle<br />

jeszcze nie ma prawdziwego rynku<br />

kolekcjonerskiego, który pozwalałby<br />

traktować zabytkowe auta jako obiekt<br />

poważnych inwestycji. Dominują dwa<br />

modele: kolekcjonerski i handlowy.<br />

Pierwszy ukształtowali prawdziwi pasjonaci,<br />

którzy potrafi ą całymi <strong>lata</strong>mi<br />

odtwarzać wspaniałe zabytki motoryzacji,<br />

nie biorąc pod uwagę możliwości odsprzedaży<br />

samochodu. Drugi model – to<br />

domena obrotnych importerów, którzy<br />

umieją wyszukać za granicą, zwłaszcza<br />

w USA, ciekawe samochody, żeby je odsprzedać<br />

w Polsce ze znacznym zyskiem.<br />

fot. J. Borkowski


Znany aktor przy swoim zabytkowym<br />

mercedesie z 1959 roku.<br />

INVESTMENT TRIBUNE M<br />

CO LUBILUBI?<br />

JACEK BORKOWSKI?<br />

ZEGARKI Delbana i Atlantic, ceni je<br />

za klasyczną prostotę<br />

UBRANIA „Strój, w którym mogę naprawić<br />

auto”, o garderobę aktora dba kostiumolog<br />

WYPOCZYNEK „Nie miejsce, tylko osoba jest<br />

ważna. Najbardziej lubię spędzać wolny czas przy<br />

samochodzie, zwłaszcza, gdy coś się zepsuje”<br />

KUCHNIA dania z grilla, np. krewetki. Lubi<br />

też klasyczne potrawy, np. schabowego<br />

RESTAURACJA „U śpiewających kelnerów”<br />

w Warszawie, „Dwór Polski” we Wrocławiu,<br />

„Blueberry” w Katowicach<br />

SAMOCHÓD jest wierny marce Mercedes<br />

HOBBY motoryzacja<br />

– Pasja kolekcjonerska dostarcza wielu<br />

emocji, związanych zwłaszcza z możliwością<br />

trafi enia na wyjątkowe auto,<br />

które ma ciekawą historię lub zostało<br />

wyprodukowane w niewielu egzemplarzach<br />

– dodaje Jacek Borkowski. – Kiedyś<br />

znalazłem ogłoszenie o sprzedaży<br />

forda Mustanga. Po obejrzeniu fantastycznego<br />

auta z 7–litrowym silnikiem<br />

i 4 gaźnikami, z których jednego brakowało,<br />

trochę się przestraszyłem kłopotów<br />

z remontem. Pomimo niewysokiej<br />

ceny, nie zdecydowałem się na zakup.<br />

Po powrocie do domu zacząłem grzebać<br />

w literaturze fachowej, ponieważ<br />

nie dawała mi spokoju plakietka z napisem<br />

„Cobra”. Okazało się, że to unikalny<br />

egzemplarz z poszukiwanej przez<br />

kolekcjonerów limitowanej edycji 450<br />

sztuk. Następnego dnia wróciłem po<br />

auto. Usłyszałem: „Zaraz po pana wyjeździe<br />

pojawili się kolejni chętni i kupili<br />

Mustanga”.<br />

Choć sam Jacek Borkowski jest zwolennikiem<br />

oldimerów, to jednak raczkującym<br />

miłośnikom motoryzacji radzi<br />

skoncentrować uwagę na „youngtimerach”,<br />

zwłaszcza na nietypowych<br />

autach najlepszych fi rm. Kupując <strong>tego</strong><br />

rodzaju pojazd w dobrym stanie i dbając<br />

o niego, nie sposób stracić. A przyjemność<br />

związana z eksploatacją np.<br />

wyjątkowego mercedesa, jaguara lub<br />

BMW trudna jest do wyrażenia w pieniądzach.<br />

�<br />

PC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 61


M<br />

62<br />

INWESTYCJE<br />

Oldtimer kontra<br />

youngtimer<br />

Dziś większość osób interesujących<br />

się motoryzacją<br />

ma świadomość, ile<br />

mogą być warte ciekawe<br />

auta sprzed 40, czy 50<br />

lat. Totalnie zdewastowany, wymagający<br />

kompletnej odbudowy, słynny mercedes<br />

300SL Gullwing Coupe z otwieranymi<br />

do góry drzwiami pojawił się niedawno<br />

na aukcji Allego za 1,5 mln zł. I była to<br />

okazyjna cena. To niezwykłe auto jest<br />

prawdziwym rarytasem, wyprodukowano<br />

go zaledwie 1400 egzemplarzy. Przedwojenne,<br />

perfekcyjnie odrestaurowane<br />

„perełki” z otwartymi nadwoziami poja-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

JESZCZE DO NIEDAWNA ZABYTKOWE AUTA, ZWŁASZCZA „YOUNGTIMERY” Z LAT PIĘĆDZIESIĄTYCH<br />

I SZEŚĆDZIESIĄTYCH, NIE BUDZIŁY W POLSCE SZCZEGÓLNYCH EMOCJI. TRUDNO SIĘ TEMU DZIWIĆ,<br />

SKORO SPORA CZĘŚĆ NORMALNIE UŻYTKOWANYCH SAMOCHODÓW POWINNA ZOSTAĆ<br />

ZALICZONA DO GRUPY WETERANÓW SZOS…<br />

wiają się od czasu do czasu na aukcjach<br />

– ich ceny sprzedaży, o ile są ujawniane,<br />

sięgają kilku milionów euro. Produkowane<br />

w większych seriach auta tejże fi rmy<br />

też mają niezłe notowania, choć właściciel<br />

leciwego „kubusia” W120 może być<br />

rozczarowany: po zamianie auta na pieniądze<br />

sporo zabraknie do zakupu nowej<br />

E–klasy. Pomimo to wiele osób poluje na<br />

Kokpit cadillaca z lat 50.<br />

okazje, chcąc tanio kupić rzadki pojazd,<br />

wyremontować go i odsprzedać z dużym<br />

zyskiem, najlepiej za granicą.<br />

Jak informuje Janusz Peszak, prezes katowickiego<br />

Biura Rzeczoznawców „Promobil”,<br />

biznes taki kryje wiele pułapek.<br />

Przede wszystkim, zgodnie z polskim<br />

prawem nie wolno wywozić za granicę<br />

pojazdów starszych niż 25 lat. Choć<br />

wewnątrz Unii Europejskiej zniknęły<br />

granice, to jednak przy drogach czają się<br />

celnicy, który mają obowiązek auto takie<br />

odebrać właścicielowi i odholować<br />

na parking. Nieważne – czy opuściło<br />

ono Polskę w celu odsprzedaży, czy też<br />

właściciel zagapił się i przed wyjazdem<br />

na wakacje nie wystąpił o zgodę do wojewódzkiego<br />

konserwatora zabytków.<br />

Nastawiając się na inwestycyjny zakup<br />

„youngtimera” na Zachodzie, i renowację<br />

auta w kraju, lepiej go nie rejestrować,<br />

a tylko dokonać odprawy<br />

warunkowej na czas remontu. Ci, którzy<br />

zdecydowali się na rejestrację auta<br />

w Polsce, a zwłaszcza jeśli wystąpili<br />

o tzw. żółte tablice (wyróżniające pojazd<br />

zabytkowy), chcąc odsprzedać je<br />

za granicę, muszą uzyskać stosowne zezwolenie<br />

Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa<br />

Narodowego.<br />

J. Peszak przestrzega też przed nieprofesjonalnym<br />

remontem, który w konsekwencji<br />

może nawet obniżyć wartość<br />

auta. Planując działania o charakterze<br />

inwestycyjnym, warto korzystać z zakładów,<br />

które mają referencje ekspertów<br />

rynku. Samochody zabytkowe<br />

klasyfi kowane są w skali od 1 do 5.<br />

Jedynka oznacza stan fabryczny, bez<br />

przebiegu. Piątka to druga skrajność<br />

– oznacza się tak auta poważnie zdewastowane,<br />

które zwykle zostają „dawcami<br />

części”. Różnica cen miedzy tymi


SILNIK<br />

W przypadku generalnego remontu<br />

należy liczyć się z kosztami rzędu<br />

<strong>10</strong> tys. zł,<br />

oczywiście, o ile nie trzeba na<br />

nowo dorabiać wielu części.<br />

CHROMY<br />

W zależności od <strong>tego</strong>,<br />

jak dużo jest <strong>tego</strong> typu<br />

elementów, zwykle<br />

5-<strong>10</strong> tys. zł.<br />

DODATKI<br />

Każdy, kto podjął remont<br />

oldtimera wie, ile kosztują<br />

różne drobiazgi, które w dodatku<br />

bardzo trudno znaleźć.<br />

Może się okazać,<br />

że dokupienie kilku elementów<br />

pochłonie kilka lub<br />

kilkanaście tysięcy złotych.<br />

Dla<strong>tego</strong> najbardziej opłaca<br />

się kupić pojazd możliwie<br />

jak najbardziej kompletny.<br />

KAROSERIA<br />

Karoseria – jeśli trzeba<br />

auto rozebrać do zera,<br />

cena nie będzie niższa<br />

niż 30 tys. zł.<br />

W niektórych przypadkach<br />

trzeba pewne<br />

elementy odtwarzać,<br />

co generuje dodatkowe<br />

nakłady.<br />

SYSTEM KLASYFIKACJI<br />

Nowe szaty króla szos<br />

Łączna cena rekonstrukcji zabytkowego auta w Polsce zwykle wynosi od 40 do<br />

<strong>10</strong>0 tys. zł. Podobny remont w Europie Zachodniej jest nieporównywalnie droższy.<br />

W USA, w związku z łatwym dostępem do części zamiennych, koszty naprawy<br />

mogą być podobne jak u nas. Kolekcjonerzy mają jednak wiele zastrzeżeń do solidności<br />

amerykańskich mechaników, zwłaszcza do niestarannego lakierowania.<br />

CZĘŚCI ZAMIENNE<br />

Nie sposób prognozować ich kosztów w przypadku większości marek. Wśród fi rm<br />

europejskich chlubny wyjątek stanowi Mercedes, który oferuje pełną paletę elementów<br />

zamiennych, co więcej – przedstawiciele koncernu wspierają miłośników<br />

tej marki w różnych sprawach, począwszy od szybkiego wyszukania potrzebnych<br />

części lub dokumentacji, a kończąc na współorganizacji zlotów. Najtrudniej<br />

znaleźć cokolwiek do aut francuskich. Z kolei w USA można bez kapotu kupić<br />

części do prawie wszystkich modeli, w dodatku ceny nie są wygórowane.<br />

TAPICERKA<br />

<strong>10</strong> tys. zł. Jeśli jednak inwestor zdecyduje<br />

się kupić specjalne materiały, np.<br />

do dziś produkowane w Anglii tkaniny<br />

identyczne jak przed<br />

laty, koszt może<br />

wyraźnie wzrosnąć.<br />

HAMULCE<br />

ZAWIESZENIE<br />

Co najmniej<br />

5 tys. zł.<br />

SKRZYNIA BIEGÓW<br />

5-6 tys. zł, koszt porównywalny z naprawą<br />

skrzyni automatycznej we współczesnym aucie.<br />

Kolekcjonerzy z cieńszym portfelem muszą<br />

zadowolić się modelami. Na zdjęciu kultowy<br />

Matchbox z lat 60.<br />

Właściciele cennych pojazdów informują o stanie technicznym podając cyfry od 1 do 5. Jedynka oznacza tzw. stan fabryczny<br />

i jest wielką rzadkością. Dwójka to auto bez zarzutu, po profesjonalnej renowacji. Trójka informuje o dobrej kondycji ze<br />

śladami eksploatacji, za czym zwykle kryje się remont wykonany kilka lat <strong>temu</strong>. Czwórka to pojazd na chodzie, choć wymagający<br />

renowacji. W końcu piątka to kompletne auto, ale często niesprawne.<br />

Różnice cen między poszczególnymi pozycjami są olbrzymie. Na przykład, samochód, który uzyskał najwyższą<br />

notę – jedynkę i wyceniony został na <strong>10</strong> tys. euro, jako dwójka jest wart 5-6 tys., trójka – 2-3 tys., czwórka – 1,5 tys., a piątka<br />

zaledwie 700 euro. System jest bardzo ścisły. Specjaliści oceniają kilkadziesiąt elementów pojazdu, punktując każdy<br />

z nich oddzielnie. Dopiero posumowanie tych cząstkowych danych daje łączny wynik. System jest tak obiektywny, że testy<br />

przeprowadzone z udziałem kilku ekspertów pokazały rozbieżności na poziomie 0,2 punktu.<br />

Specjalną, oddzielną ka<strong>tego</strong>rię stanowią pojazdy klasyfi kowane jako HPOF (Historic Preservation of Original<br />

Features), czyli takie, które charakteryzuje historyczny stan zachowania. Zwolenników <strong>tego</strong> rodzaju pojazdów nazywa się<br />

ortodoksami, ponieważ są przeciwnikami zbyt gruntownych renowacji. Reguły ustalone przez ortodoksów dotyczą ograniczenia<br />

napraw do niezbędnego minimum. Podstawowa reguła polega na tym, że auto musi być sprawne w stu <strong>proc</strong>entach.<br />

Jeżeli trzeb coś uzupełnić – określona część powinna być wykonana najlepiej w tej samej fabryce co przed laty, a przynajmniej<br />

przy wykorzystaniu tych samych maszyn. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości tak odnowione pojazdy mogą<br />

osiągać najwyższe ceny. Już dziś należą do rzadkości.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 63


64<br />

dwiema wartościami zwykle wyrażana<br />

jest liczbą <strong>10</strong>, weteran szos tej samej<br />

marki może być wart, na przykład od<br />

<strong>10</strong> do <strong>10</strong>0 tys. zł.<br />

Planowanie remontu wymaga dużej<br />

znajomości realiów rynkowych. Niełatwo<br />

znaleźć fachowca, którego godzina<br />

pracy będzie kosztowała mniej niż 20 zł.<br />

A typowa renowacja to przynajmniej<br />

1500–2000 godzin. Trzeba poza tym<br />

wiedzieć, gdzie szukać części zamiennych,<br />

przydatna jest tu znajomość języka<br />

angielskiego lub niemieckiego oraz<br />

sieć kontaktów.<br />

Ciekawą alternatywę dla remontu może<br />

stanowić inwestycyjny zakup zabytkowego<br />

auta, z myślą o odsprzedaży za<br />

kilka lat. Szkopuł w tym, że trendy cenowe<br />

są bardzo zróżnicowane: jedne<br />

auta z czasem wyraźnie drożeją, wartość<br />

większości rośnie bardzo powoli, lub<br />

prawie się nie zmienia. Przed zakupem<br />

warto się dobrze zapoznać z tym specyfi<br />

cznym rynkiem lub skorzystać z pomocy<br />

eksperta. Pozostaje jeszcze problem<br />

z miejscem, w którym samochód – kupiony<br />

z myślą o odsprzedaży za kilka lat<br />

– mógłby być przechowywany.<br />

Youngtimery najlepszych marek są zwykle<br />

warte mniej więcej tyle samo, co<br />

porównywalne nowe samochody. Jeżeli<br />

nie zostaną zdewastowane podczas wypadku<br />

lub nieudolnej renowacji, auta<br />

marzeń mogą więc być doskonałym ce-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

lem inwestycji, oczywiście pod warunkiem,<br />

że kupi się je w chwili największej<br />

utraty wartości.<br />

Znakomity samochód, który w chwili<br />

zakupu kosztuje, np. 300 tys. zł, po<br />

czerech <strong>lata</strong>ch tanieje do około <strong>10</strong>0 tys.<br />

zł. Potem, w zależności od <strong>tego</strong>, jak był<br />

eksploatowany, dalej traci cenę. Dziesięcioletni<br />

można kupić za 50 tys. zł. Jeżeli<br />

jest to egzemplarz nietypowy, wyprodukowany<br />

w małej serii, ma duże szanse<br />

na to, żeby za kilka lat znów znacząco<br />

podrożeć. Specjaliści z branży polują na<br />

takie cacka. Nie spieszą się z odsprzedażą.<br />

Wiedzą, że odstawiony na <strong>10</strong> lat do<br />

garażu, dobrze przygotowany do <strong>tego</strong><br />

pojazd ma szansę nabierać wartości jak<br />

szlachetne wino.<br />

Jak wiadomo, miłośnicy motoryzacji<br />

bardzo lubią się wyróżniać z tłumu.<br />

Do takiej roli najlepiej nadają się<br />

efektowne, nietypowe auta sportowe<br />

i kabriolety. Youngtimery – biorąc pod<br />

uwagę takie kryterium – mają wielką<br />

przewagę nad szacownymi zabytkami<br />

motoryzacji. Mają podobne cechy<br />

użytkowe, jak dzisiejsze auta. Jazda po<br />

mieście, czy też autostradzie dostarcza<br />

wiele emocji, tym bardziej że kierowcy<br />

typowych pojazdów z zazdrością patrzą<br />

na lśniący, wspaniale utrzymany<br />

bolid sprzed lat…<br />

Osoby, które zarabiają niebagatelne<br />

kwoty na youngtimerach, muszą mieć<br />

BUICK RIVERA Z 1972 ROKU<br />

Unikalny samochód o karoserii inspirowanej<br />

kształtem łodzi.<br />

nie tylko sporą wiedzę fachową, ale też<br />

żyłkę detektywistyczną. Spośród tysięcy<br />

starych aut wystawianych na aukcjach<br />

trzeba umieć wyszukać te, na których<br />

można najwięcej zarobić. Jednym z elementów<br />

końcowej ceny może być ciekawa<br />

historia pojazdu, a zwłaszcza byli<br />

właściciele o znanych nazwiskach.<br />

Niezwykle istotne są takie elementy, jak<br />

kompletność, bezwypadkowość, a przy<br />

odrobinie szczęścia nawet fabryczny<br />

lakier. Nie warto inwestować w zdewastowane<br />

auto. Koszty oryginalnych części<br />

mogą przewyższyć fi nalną cenę. Kupując<br />

yongtimera wyprodukowanego<br />

kilkanaście lat <strong>temu</strong>, warto zorientować<br />

się, jak długo fabryka dostarczała elementy<br />

zastępcze i czy można je jeszcze<br />

zdobyć. Planując renowację nawet za<br />

kilka lat – należy dziś kupić potrzebne<br />

części. Potem mogą być one nieporównywalnie<br />

droższe. Niezłym pomysłem<br />

jest również zakup drugiego auta, tzw.<br />

dawcy, które posłuży jako relatywnie<br />

najtańszy magazyn części zamiennych.<br />

Oferta youngtimerów, którą można znaleźć<br />

w Internecie, jest bardzo bogata. Oto<br />

kilka przykładów:<br />

Bentley Eight z 1987 r. – 49,9 tys. zł,<br />

Rolls Royce Silver Spur 6.8, 1988 – 68,8<br />

tys. zł, Jaguar XJS, 1990 – 9,6 tys. zł,<br />

Maserati Quattroporte 3,2 V8E, 1988<br />

– 33 tys. zł, Cadillac Deville 1989 – 12,9<br />

tys. zł.�<br />

PC


fot. Dział foto<br />

Różowy cadillac<br />

Przed <strong>10</strong> laty postanowiłem samodzielnie<br />

zbudować replikę sportowej<br />

Alfy Romeo z lat trzydziestych<br />

– opowiada M. Mitrocki. – Gdy<br />

po dwóch <strong>lata</strong>ch pracy zaprezentowa-<br />

MICHAŁ MITROCKI, EKSPERT IT W PKO BP, PRZEZ 5 SEZONÓW<br />

ŚCIGAŁ SIĘ W „RALLYCROSS” I KILKANAŚCIE RAZY STAWAŁ NA<br />

PODIUM. UKORONOWANIEM JEGO MOTORYZACYJNEJ PASJI<br />

NIE JEST JEDNAK SPORT SAMOCHODOWY, ALE KOLEKCJA<br />

OLDTIMERÓW Z USA.<br />

Michał Mitrocki przywraca świetność swoim oldtimerom.<br />

CADILLAC FLETWOOD Z 1955 ROKU<br />

Kiedyś o klasie pojazdu decydowały<br />

wspaniale dopracowane detale.<br />

łem znajomym gotowe auto i zebrałem<br />

gratulacje, sam jednak odczuwałem<br />

niedosyt. Stwierdziłem, że kopia wykonana<br />

na bazie gotowego „car kitu”<br />

to jednak nie to. Po konsultacji z żoną<br />

INWESTYCJE M<br />

– Kingą, która gorąco kibicuje mojemu<br />

hobby, zdecydowałem się kupić<br />

przepięknego cadillaca Deville z 1960<br />

roku. Samo rozebranie auta na części<br />

i przygotowanie do remontu zajęło mi<br />

ponad 1,5 roku.<br />

Remont cadillaca znacznie się przeciągnął,<br />

ponieważ M. Mitrocki zainteresował<br />

się kilkoma innymi pojazdami.<br />

Zaczął szukać w Internecie ogłoszeń<br />

z USA i znalazł prawdziwą okazję –<br />

buicka Riverę z 1972 roku za zaledwie<br />

6 tys. dolarów. Warto przypomnieć, że<br />

jest to pod każdym względem niezwykłe<br />

auto. Zalicza się je do wyjątkowej<br />

grupy „boat tail”, czyli unikalnych samochodów<br />

o karoserii inspirowanej<br />

kształtem łodzi. Zwłaszcza tył Rivery<br />

wygląda niesamowicie, ze względu na<br />

wydłużoną szybę, która pasowałaby do<br />

motorówki.<br />

– Zakup kolejnego auta był dla mnie<br />

ciekawą przygodą – dodaje M. Mitrocki.<br />

– W Internecie znalazłem<br />

ogłoszenie z kilkoma niewyraźnymi<br />

zdjęciami, które ktoś zrobił za pomocą<br />

komórki, przedstawiające cadillaca<br />

Fletwooda z 1955 roku. Poza mną chyba<br />

nikt się nim nie zainteresował, bo<br />

auto znajdowało się gdzieś na pustyni<br />

w Nevadzie. Udało mi się je kupić za<br />

5 tys. dolarów. Poprzedni właściciel<br />

odbudował cadillaca, płacąc za same<br />

tylko części ponad 14 tys. dolarów.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 65


M<br />

66<br />

INWESTYCJE<br />

Niestety, nie dożył zakończenia remontu,<br />

a młody spadkobierca chciał<br />

się jak najszybciej pozbyć zabytkowego<br />

auta.<br />

Jedyne, co nie udało się podczas amerykańskiego<br />

remontu, to lakierowanie<br />

nadwozia. W związku z tym Michał<br />

Mitrocki postanowił przemalować<br />

samochód na różowo. Dlaczego? Tak<br />

właśnie wyglądał legendarny cadillac<br />

Elvisa Presleya. Piosenkarz w połowie<br />

lat 50. kupił identyczny model i wybrał<br />

kolor spoza palety oferowanej<br />

przez fi rmę. Znalezienie informacji<br />

o odcieniu różu okazało się bardzo<br />

trudne, nikt bowiem nigdzie nie opublikował<br />

składu, ani też symbolu mieszanki.<br />

Przełom w poszukiwaniach<br />

stanowiła… reklama sklepu – muzeum<br />

Presleya, oferującego wielki model cadillaca<br />

w skali 1:18 pomalowany lakierem<br />

identycznym jak oryginał.<br />

– Obecnie, w czasie kryzysu, wielu<br />

starszych Amerykanów decyduje się<br />

na sprzedaż zabytkowych aut, które<br />

trudno im utrzymać – stwierdza kolekcjoner.<br />

– Moja żona wyszukała dla<br />

siebie buicka Special z 1937 roku. Za<br />

auto na chodzie zapłaciliśmy 5,3 tys.<br />

dol. Przez ostatnich 40 lat jego właścicielką<br />

była mieszkanka Nowego Jorku.<br />

Prosiła, byśmy przysłali jej zdjęcia buicka<br />

po remoncie.<br />

Kolejny planowany nabytek to ford A<br />

z 1928 roku. M. Mitrocki obawia się<br />

jednak, że z kolejnymi zakupami może<br />

mieć problem. Dotychczas oldtimery<br />

były zwolnione z cła, wystarczyło<br />

zapłacić 7 <strong>proc</strong>. podatku i dostarczyć<br />

stosowane zaświadczenie z biura konserwatora<br />

zabytków. Dziś już to nie wystarcza,<br />

celnicy często powołują się na<br />

unijne dyrektywy, żądając specjalnych<br />

zaświadczeń o unikalności sprowadzanego<br />

pojazdu. Po raz kolejny sprawdza<br />

się zasada, że nie wie prawica, co czyni<br />

lewica, ponieważ każde auto powyżej<br />

25 lat jest w Polsce traktowane jak oldtimer<br />

i nie wolno mu opuszczać obszaru<br />

celnego RP. Tymczasem zabytkowe<br />

auta np. z lat 50. urzędy celne usiłują<br />

traktować, jak zwykłe samochody używane…�<br />

PC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Jak zarobić<br />

na<br />

youngtimerach?<br />

ROZMOWA Z PIOTREM HACZYKIEM,<br />

FINANSISTĄ,WŁAŚCICIELEM ZABYTKOWYCH SAMOCHODÓW<br />

– Czy możliwa jest racjonalna inwestycja<br />

w weterana szos?<br />

– Zdecydowanie tak, choć trzeba wykazać<br />

się znajomością tematu i umiejętnością<br />

gospodarowania środkami w taki<br />

sposób, żeby osiągnąć jak najlepszy<br />

zwrot kapitału. Może to być trudne dla<br />

hobbysty, który kieruje się emocjami<br />

i zapomina, że remont pojazdu war<strong>tego</strong><br />

kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych<br />

może kosztować tyle samo…<br />

– Słowem – należy uruchomić działalność<br />

gospodarczą i przystąpić do dzieła.<br />

– Byłbym w takim przypadku bardzo<br />

BMW CS z 1974 roku.<br />

ostrożny. Oczywiście, zależy to od<br />

skali przedsięwzięcia. Czasami lepiej<br />

prowadzić <strong>tego</strong> typu inwestycję we<br />

własnym zakresie. Możemy wtedy<br />

uniknąć konieczności zapłacenia podatku<br />

dochodowego. Warto przypomnieć,<br />

że sprzedając auto po pół roku<br />

użytkowania nie płaci się podatku<br />

dochodowego od zysku.<br />

– Jak więc rozpocząć prace?<br />

– Wspomniałem, że niezbędna jest<br />

wiedza na temat rynku zabytkowych<br />

pojazdów. Wiele ciekawych informacji<br />

można znaleźć w Internecie


lub specjalistycznych publikacjach.<br />

Kolejny krok to wybór odpowiedniego<br />

pojazdu. Najlepiej rzadkiego<br />

i poszukiwanego przez kolekcjonerów.<br />

W przypadku najwyższej półki nie<br />

trzeba obawiać się kłopotów z dalszą<br />

odsprzedażą. Można skupić się<br />

na autach renomowanych fi rm z lat<br />

sześćdziesiątych i siedemdziesiątych,<br />

czyli tzw. youngtimerach, zwanych tak<br />

w odróżnieniu od oldimerów. Najważniejsze<br />

to wyczuć, który model będzie<br />

cieszył się zainteresowaniem kolekcjonerów<br />

w przyszłości. Nie powinno też<br />

być problemów ze skompletowaniem<br />

części zamiennych. Warto wiedzieć, że<br />

np. BMW i Mercedes sprzedają w fi rmowych<br />

salonach nowe części do aut<br />

produkowanych 40–50 lat <strong>temu</strong>. Są,<br />

oczywiście, bardzo drogie, ale generalnie<br />

warte swojej ceny.<br />

W przypadku<br />

motoryzacyjnej<br />

najwyższej<br />

półki nie trzeba<br />

obawiać się<br />

kłopotów<br />

z odsprzedażą.<br />

– Gdzie szukać ciekawych youngtimerów?<br />

– Do niedawna, przy niskiej cenie dolara,<br />

prawdziwym Eldorado były Stany<br />

Zjednoczone. Sam kupiłem w USA<br />

dwa piękne mercedesy 230 SL z lat<br />

sześćdziesiątych. Oferty znalazłem<br />

w Internecie. Cena zakupu była wyraźnie<br />

niższa niż w Europie Zachodniej.<br />

– Pana pierwsze zabytkowe auto?<br />

– Pierwsza myśl, to był mercedes 123,<br />

popularnie zwany „beczką”, w wersji<br />

coupe – wspaniała linia i niezawodna<br />

technika. Kiedyś w Internecie znalazłem<br />

ogłoszenie o sprzedaży takiego<br />

cacka. Pojechałem obejrzeć samochód<br />

i przeżyłem wielkie rozczarowanie.<br />

Auto było w fatalnym stanie. Ale obok<br />

stał inny samochód, który mnie zachwycił.<br />

Było to BMW CS z 1974 roku,<br />

poprzednik słynnych „szóstek”. Podjąłem<br />

szybką decyzję i za stosunkowo<br />

niewielką kwotę zostałem właścicielem<br />

unikalnego pojazdu, zaliczonego przez<br />

prestiżowy „Automobile Magazine” do<br />

grona 25 najpiękniejszych samochodów<br />

wszech czasów.<br />

– Ile jest dziś wart takie auto?<br />

– W zależności od stanu zachowania<br />

lub efektów renowacji – do 30 tys.<br />

euro. Dla porównania, wspomniany<br />

wcześniej mercedes 230 SL, nazywany<br />

„pagodą”, na rynku niemieckim osiąga<br />

ceny nawet do 120 tys. euro. Różnica<br />

między kwotą zakupu auta przeznaczonego<br />

do renowacji, a fi nalną<br />

ceną jest bardzo duża. Trzeba jednak<br />

pamiętać, że remont zwykle pochłania<br />

kilkadziesiąt tysięcy złotych, a bywa,<br />

że przekracza <strong>10</strong>0 tys. zł. W Polsce<br />

ciągle jeszcze można znaleźć mechaników,<br />

którzy znacznie taniej niż na<br />

Zachodzie przeprowadzą bardzo staranną<br />

renowację. Trwa to zwykle od<br />

roku do dwóch lat. Chcąc remont<br />

przeprowadzić bardzo porządnie, nie<br />

należy się spieszyć. Konieczny jest<br />

kontakt z najlepszymi specjalistami<br />

w różnych dziedzinach. Tak więc odnawiany<br />

youngtimer trafi a kolejno do<br />

kilku warsztatów.<br />

CO LUBILUBI?<br />

PIOTR HACZYK?<br />

ZEGARKI Jaeger–LeCoultre „Master<br />

Compressor Extreme World Chronograph”<br />

PIÓRA Montblanc, Visconti, Porsche Design<br />

UBRANIA „Jestem lokalnym patriotą<br />

Vistuli i Wólczanki”<br />

SAMOCHÓD ceni markę Mercedes<br />

HOBBY kino, motocykle, rower<br />

– Wróćmy do pierwszego pytania, dotyczącego<br />

opłacalności takiej inwestycji.<br />

– Ktoś, kto starannie wybierze samochód<br />

i w profesjonalny sposób dokona<br />

remontu rzadkiego i poszukiwanego<br />

oldtimera lub youngtimera ma szansę<br />

w ciągu dwóch lat uzyskać naprawdę<br />

satysfakcjonującą stopę zwrotu. Straci,<br />

oczywiście, mnóstwo czasu i nerwów,<br />

ale dla miłośnika motoryzacji to bardzo<br />

ciekawa forma lokowania pieniędzy.<br />

Ostatecznie, jeśli nie uda mu się sfi nalizować<br />

inwestycji, pozostanie na pocieszenie<br />

przepięknie odrestaurowany<br />

zabytek. �<br />

PC<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 67


M<br />

ZDANIEM<br />

EKSPERTA<br />

<strong>Inwestycje</strong><br />

68<br />

– Choć brzmi to zaskakująco, podobno najwięcej<br />

można zyskać kupując nietypowe<br />

auto, wyprodukowane 20 lat <strong>temu</strong>…<br />

– Co więcej – gorąco do <strong>tego</strong> zachęcam.<br />

Jeśli ktoś dysponuje odpowiednimi warunkami<br />

do garażowania, nie powinien<br />

długo się nad tym zastanawiać. Trzeba<br />

jednak zaznaczyć, że nie warto kupować<br />

samochodów typowych, produkowanych<br />

w setkach tysięcy egzemplarzy.<br />

Duże szanse na znaczący wzrost wartości<br />

mają kabriolety i auta sportowe<br />

znakomitych marek, najlepiej z limitowanych<br />

serii. Podam przykład: zwykłe<br />

porsche 911 z lat 1973–75 kosztowało<br />

jako nowe niecałe 27 tys. DM, dzisiaj<br />

w pierwszej klasie kosztuje 41 tys. euro,<br />

zaś względnie młode, ale niezwykłe porsche<br />

959 z roku 1987 kosztowało 420<br />

tys. DM, dzisiaj jego cena wynosi w najlepszej<br />

klasie 290 tys. euro! Jak widać<br />

będzie z niego bardzo cenny klasyk.<br />

– Jest jednak pewien minus. Każde, nawet<br />

niesprawne, auto musi mieć OC.<br />

– Istotnie, może to stanowić hamulec<br />

dla części zainteresowanych. Obowiązujące<br />

u nas przepisy są – delikatnie<br />

mówiąc – niezbyt łaskawe dla miłośników<br />

motoryzacji. Nie wolno, na<br />

przykład, samemu rozebrać pojazdu<br />

na części po to, żeby użyć ich przy remoncie<br />

innego egzemplarza. Rozbiórkę<br />

może przeprowadzić tylko licencjonowana<br />

fi rma. W związku z tym,<br />

że nieżyciowe przepisy nie są egzekwowane,<br />

zainteresowani najczęściej<br />

przywożą pojazdy „dawców” z zagranicy<br />

i nie rejestrują ich w Polsce.<br />

Ma to jeden zasadniczy minus – oleje<br />

i inne płyny, które powinny być utylizowane<br />

– najczęściej wylewa się na<br />

ziemię, do ścieku.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Niezmiennie<br />

cenne<br />

ROZMOWA Z JERZYM KOSSOWSKIM,<br />

REDAKTOREM NACZELNYM „AUTOMOBILISTY”<br />

– Na jakie marki należy zwrócić szczególną<br />

uwagę?<br />

– Reguła jest prosta – pojazd, który<br />

był bardzo drogi, także po <strong>lata</strong>ch ma<br />

wysoką cenę. Dla<strong>tego</strong> też, poza nielicznymi<br />

przypadkami, zamiast na<br />

popularnych volkswagenach, lepiej<br />

skoncentrować się na porsche, jaguarach,<br />

czy też nietypowych mercedesach.<br />

Warto pamiętać, że koszt<br />

remontu auta o niewielkiej wartości<br />

może być podobny do renowacji niezwykle<br />

cennego samochodu. Rzecz<br />

jasna, w niektórych przypadkach<br />

możemy mieć do czynienia z tzw.<br />

wartością emocjonalną. Na przykład<br />

ktoś, kto przez 20 lat jeździ tym samym<br />

autem, traktując je jak członka<br />

rodziny, nie bez racji uważa, że ten<br />

waśnie egzemplarz jest pod każdym<br />

względem wyjątkowy. Nie ma to,<br />

oczywiście, wpływu na realny rynkowy<br />

koszt pojazdu.<br />

Buick Special z 1937 roku<br />

– Jaka jest defi nicja youngtimera?<br />

– Najprościej mówiąc, jest to samochód,<br />

który wychodzi z normalnej<br />

eksploatacji, jeszcze nie dość wiekowy,<br />

żeby zaliczyć go do grona oldimerów.<br />

W większości krajów, także<br />

w Polsce, jest to 25 lat. W Niemczech<br />

granicą tą jest 30 lat. O tym, że trudno<br />

o precyzyjne określenie, świadczy<br />

przykład mercedesa W123. W Niemczech<br />

występuje on w roli auta kolekcjonerskiego,<br />

a u nas sporo takich aut<br />

służy jako taksówki.


– Niektóre z youngtimerów mają bardzo wysokie<br />

ceny.<br />

– Dotyczy to rzadkich i poszukiwanych<br />

modeli. U naszych zachodnich sąsiadów<br />

na złom trafi ło wiele ciekawych egzemplarzy<br />

z powodu „premii wrakowej”. Za<br />

złomowanie starego auta można było<br />

otrzymać 2,5 tys. euro.<br />

– Jakimi kryteriami – oprócz unikalności<br />

– kierować się kupując youngtimera z myślą<br />

o zysku?<br />

– Szczególnie ważny jest stan techniczny.<br />

Kupując – relatywnie sporo<br />

drożej – auto w doskonałym stanie,<br />

zaoszczędzimy na kosztach remontu.<br />

Ceny niektórych części zamiennych są<br />

niezwykle wysokie, a o ich znalezieniu<br />

na złomowisku nawet nie warto marzyć.<br />

Samochód, który ma wszystkie<br />

oryginalne elementy i nawet podniszczony<br />

fabryczny lakier – jest znacznie<br />

ciekawszy z kolekcjonerskiego punku<br />

widzenia, niż pojazd poddany generalnej<br />

renowacji.<br />

– Dlaczego youngtimery są często znacznie<br />

droższe niż porównywalne oldtimery?<br />

– Decyduje możliwość praktycznego wykorzystania<br />

takiego pojazdu. Niektórzy<br />

używają ich nawet na co dzień, narażając<br />

się, oczywiście, na wysokie wydatki<br />

związane z eksploatacją i naprawami.<br />

Trudno mi sobie wyobrazić kogoś, kto<br />

normalnie użytkowałby egzemplarz<br />

z lat dwudziestych – choćby z powodu<br />

słabych hamulców. Sędziwe oldtimery<br />

na większość imprez wożone są na lawetach.<br />

– Jak na tle cennych zagranicznych aut prezentują<br />

się dzieła rodzimej motoryzacji?<br />

– Pięknie utrzymane fi aty 126p osiągają<br />

ceny 7–8 tys. zł. W porównaniu<br />

<strong>Inwestycje</strong> w samochody<br />

z kabrioletami za setki tysięcy euro, to<br />

niewiele, ale nawet auto tak masowe,<br />

jak popularny „maluch”, ma określona<br />

wartość. Dużym zainteresowaniem<br />

cieszą się też samochody wytwarzane<br />

w tzw. bloku socjalistycznym. Wartburg<br />

w wersji kabrio kosztuje dziś kilkanaście<br />

tysięcy euro. Szczególnie wysoko<br />

cenione są czeskie Tatry, działa<br />

sporo klubów miłośników tej marki<br />

– nawet w Wielkiej Brytanii. O rosyjskich<br />

wołgach napisano już kilka<br />

książek.<br />

– A co z autami ciężarowymi i autobusami?<br />

– Obawiam się, że ocaleją tylko nieliczne<br />

egzemplarze o charakterze muzealnym.<br />

W dodatku, potencjalnych kolekcjonerów<br />

odstraszają nieżyciowe przepisy. Za<br />

<strong>tego</strong> rodzaju pojazdy trzeba zapłacić nie<br />

tylko OC, ale też podatek od środków<br />

transportowych. �<br />

PC


M<br />

70<br />

INWESTYCJE<br />

INWESTYCJE W SKALI<br />

MAKRO<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

fot. Dział foto<br />

ROZMOWA Z OLGIERDEM BAGNIEWSKIM,<br />

SZEFEM ZESPOŁU ANALITYKÓW ESI GMBH Z HAMBURGA<br />

– W komentarzu dla radiowej Trójki z 30 czerwca 2008 roku, gdy<br />

cena ropy za baryłkę wynosiła prawie 150 dolarów, a prasa cytowała<br />

dyskusje ekspertów o tym, czy ropa na koniec roku wyniesie 180,<br />

200 czy 250 dolarów, zapowiedział pan gwałtowny spadek jej cen.<br />

Czy ma pan szklaną kulę, w której widzi przyszłość?<br />

– Oczywiście, że nie. To jest tak, ludzie chętnie ekstrapolują<br />

trendy, a te przecież ulegają zmianie. Ludzki umysł jest tak<br />

skonstruowany, że czym trend jest wyraźniejszy, tym chętniej<br />

i mocniej oczekują jego dalszego pogłębiania. To powoduje,<br />

że ceny i kursy odchylają się od uzasadnionych gospodarczo.<br />

A najsilniej wówczas, gdy już panuje pełna zgoda autorytetów,<br />

że będzie on dalej podążał w dotychczasowym kierunku,<br />

gdyż wtedy wszyscy lub prawie wszyscy uczestnicy rynku spekulują<br />

w ten sam sposób. Wtedy trend się odwraca. Dla<strong>tego</strong>,<br />

aby zarabiać, nigdy nie można kierować się wypowiedziami<br />

medialnymi, ale własnymi i tylko własnymi analizami.<br />

– A jak pan ocenia dziś, po blisko <strong>10</strong> miesiącach wzrostów, rynki<br />

kapitałowe i światową koniunkturę ?<br />

– Rzeczywiście, mamy do czynienia z prawie nieprzerwanym<br />

wzrostem głównych indeksów giełdowych od blisko<strong>10</strong> miesięcy,<br />

równocześnie jednak fundamentalnie nie zmieniło się<br />

w tym czasie zbyt wiele. W wyniku intensywnych interwencji<br />

rządów i banków centralnych zlikwidowany został ostry<br />

stan kryzysu zaufania w systemie fi nansowym, który groził<br />

przekształceniem się kryzysu fi nansowego w światowy kryzys<br />

gospodarczy.<br />

– Ta groźba została odsunięta, co najmniej krótkofalowo.<br />

– W tym samym kierunku oddziaływały zmiany prawne<br />

– innej wyceny aktywów w okresie kryzysu. Przypomnijmy,<br />

że zapalnikiem był spadek cen nieruchomości w Stanach,<br />

co oznaczało, że wartość rynkowa zabezpieczeń kredytów<br />

hipotecznych stała się niższa od ich wysokości. W bilansach<br />

banków wyglądało to bardzo źle, pogłębiając brak zaufania.<br />

Zmiany zasad wyceny aktywów zlikwidowały ten, w dużej<br />

mierze nadmiernie pesymistyczny, obraz sytuacji banków.


Przecież większość owych źle wyglądających kredytów była<br />

obsługiwana, czyli z punktu widzenia cash – fl ow nie wpływały<br />

one negatywnie na sytuacje banków.<br />

– Czyli nie było tak źle?<br />

– Częściowo z przyczyn naturalnych, częściowo w wyniku<br />

masowych interwencji państw, pojawiły się też pierwsze objawy<br />

poprawy sytuacji gospodarczej. Ale przecież interwencje<br />

państw to jeszcze większe ich zadłużenie, czyli te głębokie<br />

przyczyny kryzysu nie tylko nie zostały zlikwidowane,<br />

ale nawet wzrosły. Było by bardzo dziwne, gdyby rynek nie<br />

„przypomniał sobie” o nich, to znaczy gdyby nie nastąpił<br />

następny spory spadek kursów. Wydaje się, że takie oczekiwanie<br />

rozpowszechnione jest u wielu instytucjonalnych<br />

inwestorów – np. zaangażowanie niemieckich towarzystw<br />

ubezpieczeniowych w rynek akcji jest wciąż bardzo niskie,<br />

Szczególnie ważne jest przy<br />

wyborze zarządcy zwracanie<br />

uwagi na realizowane przez<br />

niego dochody w okresie<br />

bessy czy kryzysu.<br />

jakby czekali na druga fazę spadków. Jeżeli popatrzymy na<br />

wykresy najważniejszych indeksów, to zobaczymy, że rynki<br />

kapitałowe zrobiły V, a taka formacja tworzy się, gdy załamanie<br />

następuje pod wpływem informacji, która stosunkowo<br />

szybko zostaje uznana za nieistotną lub nieprawdziwą.<br />

Tymczasem obecnie główne przyczyny nie zostały wyeliminowane,<br />

zatem długofalowo możemy spodziewać się, że<br />

V zamieni się w W. Co do koniunktury światowej, to moje<br />

oczekiwania są różne, w zależności której części świata one<br />

dotyczą. Długofalowo najbardziej optymistycznie patrzę na<br />

najbardziej rozwinięty świat, a największych problemów<br />

spodziewam się w najbiedniejszych regionach.<br />

– Wspomniał pan o konieczności wykonywania samemu analiz. Jak<br />

się je wykonuje?<br />

– Generalnie różnie, w zależności, czy jesteśmy w środku cyklu,<br />

czy w obszarach jego ekstremum. Aby to określić, dobrze<br />

jest spojrzeć nie tylko na aktualną sytuację czy wykres kursów,<br />

ale i jak aktualna sytuacja czy cena kształtuje się z punktu<br />

widzenia 40–50 lat. Z nich łatwo jest określić, w jakiej fazie<br />

jesteśmy. A kto w Polsce bada wykresy sześćdziesięcioletnie?<br />

Następnie, wiedząc już to i zwracając na inne elementy szczególną<br />

uwagę, przeprowadza się wielostopniową analizę, zaczynając<br />

od analizy makroekonomicznej w skali globalnej,<br />

regionalnej i krajowej, której towarzyszą studia typu polito-<br />

logicznego, instytucjonalnego, a nawet kulturowego. Po niej<br />

dopiero następuje analiza sektorowa z uwzględnieniem oceny<br />

sektorów odbiorców i dostawców. I znowu kto dokonuje takiego<br />

wysiłku? Dużo łatwiej przeczytać 3–5 artykułów i odnieść<br />

wrażenie, że się już wszystko wie.<br />

– Czy to już wszystko?<br />

– W przypadku rynku akcji, dopiero na tej podstawie można<br />

podjąć badania spółki i jej pozycji konkurencyjnej, ewentualnej<br />

przewagi technologicznej, stopnia lojalności klientów<br />

itd. W następnym kroku dopiero jest zasadne badanie jej sytuacji<br />

fi nansowej, a dopiero na końcu wyceny akcji. Jak Pan<br />

widzi, jest to żmudna, wymagająca wielu kompetencji praca.<br />

Nie dla jednej osoby, lecz dla całego zespołu, wreszcie cały<br />

ten <strong>proc</strong>es wcale nie jest tani – lecz się opłaca.<br />

– Opłaca się, ale jedynie dużym inwestorom?<br />

– Niestety, to prawda, gospodarka rynkowa powoduje,<br />

że najlepsze produkty są na ogół najdroższe.<br />

– Co oznaczają najlepsze produkty inwestycyjne i czym<br />

one różnią się od tych z „supermarketu”, a nawet<br />

przygotowywanych dla klientów private bankingu?<br />

– Te z najwyższej półki są „szyte na miarę”, jak<br />

u krawca. Tzn. dopasowywane do potrzeb konkretnego<br />

klienta i jego możliwości fi nansowych,<br />

jego cash fl ow, profi lu ryzyka. Produkty te minimalizują<br />

ryzyko dla inwestora – często przerzucają je na innych<br />

uczestników rynku, wykorzystują cudzy, a przy tym stosunkowo<br />

tanio pozyskiwany kapitał. Wszystko to prowadzi do<br />

osiągania zysków znacznie przekraczających średnie dochody<br />

na rynku, i to nie z punku widzenia krótkiego czasu, ale nawet<br />

w horyzoncie kilkunastu lat. Szczególnie ważne jest przy<br />

wyborze zarządcy zwracanie uwagi na realizowane przez niego<br />

dochody w okresie bessy czy kryzysu.<br />

– Czy kryzy był rzeczywiście, jak podaje prasa, zaskoczeniem dla<br />

rynku i czy musiał nim być? A dla pana?<br />

– Oczywiście, kryzys ze swej natury musiał być zaskoczeniem<br />

dla większości uczestników rynku, gdyby bowiem znaczna<br />

ich część przewidziała spadek popytu, a zatem i kursów,<br />

i cen, to nie rozwijałaby produkcji na tę skalę, wcześniej zredukowała<br />

zatrudnienie, zaniechała inwestycji, nie zaciągała<br />

kredytów, czyli wcześniej nastąpiłoby zmniejszenie produkcji,<br />

zatrudnienia i podaży, szczyt koniunktury wystąpiłby<br />

wcześniej, a więc i skala spadków byłaby mniejsza. Analogicznie<br />

inwestorzy w papiery wartościowe wcześniej zaniechaliby<br />

zakupów, rozpoczęli sprzedaż, a zatem ceny nigdy<br />

nie osiągnęłyby szczytów, a spadki z niższego poziomu byłyby<br />

mniejsze i mniej bolesne. Stąd kryzys zawsze jest zaskoczeniem<br />

dla większości. Ale oczywiście, nie wszystkich. Dość<br />

precyzyjnie przewidzieliśmy jego pojawienie się i publicznie<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 71


72<br />

dawaliśmy <strong>temu</strong> wyraz – ostrzegając o nieuchronności załamania<br />

rynków fi nansowych i koniunktury w skali świata.<br />

– Niektórzy zarządcy chwalą się, że w okresie kryzysu stracili mniej<br />

niż inni, czy średnio rynek. Czy to wystarczy?<br />

– Nie. W okresie kryzysu można, i to paradoksalnie nie tak trudno,<br />

zarobić i to sporo. Zachowaniami rządzi wówczas strach<br />

i panika, czego rezultaty łatwo jest przewidzieć. Ruch w dół<br />

odbywa się bardzo szybko. Wykorzystując opcje i kontrakty<br />

terminowe można realizować wielkie zyski. Potrzeba jednak<br />

dobrych analiz, niezależnego, antyschematycznego myślenia<br />

i rozumienia współzależności w skali globu, a nie tylko jednego<br />

rynku. I jeszcze jeden płynący stąd wniosek: zarobki dobrego<br />

zarządcy nie związane są z kierunkiem zmian cen i kursów, lecz<br />

z dynamiką i przewidywalnością zmian. A ruchy spadkowe są<br />

na ogół szybsze i łatwiejsze do przewidzenia, gdyż spadkami<br />

rządzi lęk, a wzrostami chciwość, a lęk jest uczuciem silniejszym.<br />

Realizowane zarobki dobrego zarządcy są więc na ogół<br />

większe w trakcie spadków kursów.<br />

– Łatwiej jest inwestować na jednym rynku, czy na wielu?<br />

– Po pierwsze, inwestując na jednym, bardzo trudno jest<br />

względnie stale realizować zyski. Skazanym jest się na podążanie<br />

za dynamiką <strong>tego</strong> jednego rynku, a są rynki, które<br />

zamierają na miesiące, a nawet <strong>lata</strong> i nic się wówczas nie da<br />

zarobić. Po drugie, żaden rynek nie jest w pełni niezależny<br />

i zachowując przez długi czas względną autonomię może<br />

pod wpływem zewnętrznego bodźca zmienić gwałtownie<br />

swe oblicze. Zmienia z powodów zupełnie nieprzewidywalnych<br />

dla kogoś, kto nie obserwuje otoczenia. Zresztą<br />

w Polsce – odnoszę wrażenie – jest generalne niedocenianie<br />

znaczenia bodźców płynących z zagranicy i związanych z tym<br />

zagrożeń i możliwości, np. zmiana przepisów w Kanadzie, prowadząca<br />

do ograniczenia eksportu siarki spowodowała, że jej<br />

cena z około 60 dol. skoczyła do blisko 3000 dol. w szczycie.<br />

Polska ma ogromne zasoby siarki, Chiny wchłoną praktycznie<br />

każdą jej ilość. Jednak nie słyszałem, by okazję tę wykorzystano.<br />

Inny przykład, ograniczając się do rynku akcji, większość inwestorów<br />

rozumie znaczenie napływu kapitału na warszawski parkiet,<br />

ale zaskoczeni byli kryzysem i wycofywaniem się kapitału<br />

z Warszawy. A już sądzę, że prawie nikt nie wie, że od początku<br />

roku największe zmiany indeksu akcji wystąpiły w Zimbabwe<br />

– o około 400 <strong>proc</strong>ent, liczone w USD, i to parę razy w tym roku.<br />

Dla porównania, S&P 500 wzrosło o 68 <strong>proc</strong>., a DAX o 67 <strong>proc</strong>.,<br />

warszawski WIG o ponad 91 <strong>proc</strong>.<br />

– Słowem – kierunek Zimbabwe?<br />

– Oczywiście, nikogo nie namawiam do znacznych inwestycji<br />

w tym kraju, czy innych super egzotycznych miejscach.<br />

Ale gdy ma się dodatkową wiedzę, można w ramach dywersyfi<br />

kacji inwestować też na rynkach wschodzących i to<br />

z sukcesem lepszym niż na tych starych, szacownych. Tam<br />

bowiem występuje znacznie większa dynamika zmian cen,<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

będąca konsekwencją głównie mniejszej skali rynków. Od<br />

marca w biuletynie instytutu EAST STOCK TRENDS uruchomiliśmy<br />

dział o nazwie: „<strong>Inwestycje</strong> na niepewne czasy”.<br />

Sugerując zakup akcji na tych rynkach, portfel konserwatywny<br />

przyniósł 124 <strong>proc</strong>., a spekulacyjny ponad 183 <strong>proc</strong>.<br />

Oczywiście, tak dobre wyniki to efekt również wielkiej dynamiki<br />

na tych rynkach. Ale ona utrzyma się jeszcze, sądzę,<br />

przez rok.<br />

– Jak w praktyce wygląda działanie na dużą skalę, w którym można<br />

posłużyć się cudzym i tanim kapitałem, a ryzyko przerzucić na innych<br />

bądź bardzo ograniczyć?<br />

– Najlepiej zilustruję to przykładem z życia. Firma, nazwijmy<br />

ją „ABCD”, posiadała rezerwę fi nansową na zakup <strong>nowych</strong><br />

maszyn w wysokości 2 mln zł, miała też 6,5 mln zł związane<br />

z nieterminowym regulowaniem płatności przez kontrahentów.<br />

Jej zdolności kredytowe to 12 mln zł. Łącznie więc<br />

po zachowaniu pół miliona rezerwy, mogła na krótki okres<br />

zgromadzić środki inwestycyjne w wysokości 20 mln zł.<br />

Zarobek doradcy stanowi<br />

określony <strong>proc</strong>ent z zysku.<br />

Jest to pierwsza i główna<br />

zasada w relacjach<br />

inwestor-doradca.<br />

Pieniądze te zostały zainwestowane w indywidualnie zbudowany<br />

produkt strukturyzowany, którego kapitał gwarantowany<br />

był w <strong>10</strong>0 <strong>proc</strong>. Następnie „ABCD” zaciągnęła<br />

stosunkowo tani kredyt, gdyż pod zastaw owego produktu<br />

strukturyzowanego, w wysokości około 15 mln zł, z którego<br />

od razu spłaciła wcześniejszy dług w wysokości 12 mln,<br />

kupiła maszyny za 2 mln i zwróciła na rezerwę gotówkową<br />

nieco ponad 1 mln zł. Po 20 miesiącach inwestycja przyniosła<br />

prawie 7 mln zł dochodu brutto. Koszty fi rmy wyniosły<br />

niecały milion zł. Czysty zysk wyniósł około 6 mln zł. Ryzyko<br />

było niewielkie, dotyczyło tylko kosztów i to skrajnie<br />

niskich ze względu na silne zdywersyfi kowanie portfela.<br />

– A koszty fi rmy, która przeprowadziła tę operację?<br />

– Zarobek doradcy stanowi określony <strong>proc</strong>ent z zysku. Jest<br />

to pierwsza i główna zasada w relacjach inwestor–doradca.<br />

Chciałbym podkreślić, że w tej dziedzinie powinien obowiązywać<br />

pewien zespół reguł, na kształt dekalogu.<br />

– Proszę wymienić te zasady.<br />

– Jak już wspomniałem, dochody zespołu zarządzającego<br />

muszą być ściśle związane z dochodami właścicieli kapitału,


CO LUBI?<br />

CO LUBI<br />

OLGIERD BAGNIEWSKI?<br />

ZEGARKI IWC, najlepiej sprzed lat, ma taki<br />

zegarek po dziadku<br />

UBRANIA włoski styl, Zegna<br />

WYPOCZYNEK północna Teneryfa, był o krok<br />

od kupienia tam mieszkania<br />

KUCHNIA śródziemnomorska<br />

RESTAURACJA „Radio Cafe” i „Tradycja Polska”<br />

w Warszawie<br />

SAMOCHÓD cadillac, generalnie ceni auta<br />

amerykańskie<br />

HOBBY podróże połączone z poznawaniem<br />

innych kultur<br />

tak aby nie powstawał konfl ikt interesów. Drugi priorytet<br />

to strategia ochrony kapitału i zwiększania agresywności<br />

proporcjonalnie do zrealizowanych zysków. Trzecia reguła<br />

dotyczy zdyscyplinowanego, wielostopniowego doboru<br />

dóbr inwestycyjnych w oparciu o własne analizy, nigdy<br />

porady mediów. Czwarta przewiduje powiększanie lub<br />

zmniejszanie inwestowanych środków, proporcjonalnie<br />

do poziomu przewidywalności ruchu. Piąta zasada dotyczy<br />

dywersyfi kacji branżowej, również z punktu widzenia<br />

horyzontu czasowego i metod przewidywania kursów<br />

i cen. Szósta to zdyscyplinowane stosowanie metody cash<br />

INVESTMENT TRIBUNE M<br />

management – w tym trzymanie się zasady, że oczekiwany<br />

zysk musi być większy od 3 akceptowanych strat oraz<br />

akceptacja małych strat. Siódma obejmuje strategie „best –<br />

of” – w przypadku gdy jest to uzasadnione. Ósma dotyczy<br />

stosowania „Asset allocation strategy”, czyli przesuwania<br />

środków między zarządzającymi, z punktu widzenia oczekiwanej<br />

przyszłej dynamiki na poszczególnych rynkach,<br />

a nie dotychczasowych wyników zarządców, co gwarantuje<br />

znacznie wyższe wzrosty. Dziewiąta reguła, o której nie<br />

wolno zapominać: portfel inwestycyjny powinien być zdeponowany<br />

w banku o wysokim rattingu, najlepiej z pełną<br />

gwarancją państwową. Dziesiąta i ostatnia – sformułowana<br />

z przymrużeniem oka – brzmi: zabiegajmy o przychylność<br />

niebios.<br />

– Jest pan zwolennikiem produktów strukturyzowanych, jak zadbać<br />

o bezpieczeństwo takich inwestycji?<br />

– Trzeba je samemu budować, tzn. samemu kupować zarówno<br />

obligacje, jak i opcje. Kupując cały pakiet, narażamy<br />

się na znacznie większe ryzyko. Emitent takiego pakietu<br />

jest bowiem zainteresowany, byśmy nie osiągnęli zysków<br />

większych od minimalnie zagwarantowanych, co oznacza<br />

w praktyce, że nie zarobimy nic. Chyba że potrafi my przewidzieć<br />

zmiany notowań lepiej od emitenta – na ogół wielkiego<br />

banku. Dodatkowo, przy konstrukcji trzeba pamiętać<br />

o prostych zasadach. Chcąc zwiększyć pewność zysków,<br />

inwestujemy większość kapitału w obligacje, gwarantując<br />

w ten sposób zwrot kapitału, a resztę w koszyk kilku lub<br />

kilkunastu opcji. Dzięki <strong>temu</strong> możemy zagwarantować nie<br />

tylko zwrot zainwestowanych środków, ale również możemy<br />

spodziewać się zysku na bardzo atrakcyjnym poziomie.<br />

Im więcej opcji na różne dobra – wzajemnie nieskorelowane<br />

– w portfelu inwestora, tym bezpieczniejsza i pewniejsza<br />

jest inwestycja, ale tym mniejszy potencjalny zysk. Słowem<br />

– jeśli stawiamy na jednego konia w wyścigach, to potencjalna<br />

wygrana jest bardzo duża, ale ryzyko przegranej jest<br />

równie wielkie.<br />

– Od wielu lat specjalizuje się pan w problematyce rynków wschodzących,<br />

do których zaliczana jest także Polska. Co radziłby pan naszym<br />

inwestorom dzisiaj?<br />

– Przypomnę, że trzecia reguła z mojego dekalogu inwestora<br />

dotyczy <strong>tego</strong>, by nie wierzyć poradom zaczerpniętym z mediów…<br />

Swoim klientom, niezależnie od <strong>tego</strong>, w jakim kraju<br />

działają, powtarzam: W trakcie kryzysu należy realizować<br />

zyski na spadkach, wykorzystując instrumenty pochodne<br />

– opcje i kontrakty terminowe. Kupować, ale tylko z nastawieniem<br />

krótkoterminowym, można zacząć przy bardzo silnej<br />

linii podparcia. <strong>Inwestycje</strong> średnio- i długofalowe warto<br />

rozpocząć, gdy zbuduje się wyraźne dno i rozpocznie wyraźna<br />

tendencja. To pierwsze, a drugie – wybierać zarządców<br />

kierujących się tym dekalogiem i działających globalnie. Są<br />

tacy, choć czasem ich trudno znaleźć. �<br />

Red<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 73


M<br />

ZDANIEM<br />

EKSPERTA<br />

<strong>Inwestycje</strong><br />

74<br />

Grecja,<br />

Fed a polski złoty<br />

SZALONA WYPRZEDAŻ ZŁOTEGO Z POCZĄTKU MINIONEGO ROKU SPRAWIŁA, A,<br />

IŻ PONOWNIE MEDIA MOGĄ ROZPISYWAĆ SIĘ O UMACNIAJĄCYM SIĘ ZŁOTYM. M.<br />

RZĄD CHĘTNIE AKOMPANIUJE, REKLAMUJĄC POLSKĘ JAKO ZIELONĄ WYSPĘ PĘ<br />

WZROSTU. NIESTETY, TEN NARODOWY SUKCES NIE JEST WYNIKIEM<br />

POZOSTAWANIA ZIELONĄ WYSPĄ, A UWARUNKOWAŃ TWORZONYCH PRZEZ<br />

NAJWIĘKSZE ŚWIATOWE BANKI CENTRALNE.<br />

Nie ulega wątpliwości, iż<br />

w końcówce pierwszego<br />

kwartału 2009 roku<br />

złoty był zdecydowanieniedowartościowany.<br />

Biorąc pod uwagę, że w tamtym<br />

czasie trader z Iowa wrzucał Polskę jednym<br />

tchem do worka z Ukrainą, Łotwą<br />

i Kazachstanem (autentyczna wypowiedź<br />

dla serwisu Bloomberg), paniczna<br />

wyprzedaż polskiej waluty wydawała<br />

się bardziej zrozumiała. Od marca<br />

wiele rzeczy wyraźnie się zmieniło, ale<br />

nadal dla zło<strong>tego</strong> zasadnicze znaczenie<br />

ma to, co dzieje się poza granicami naszego<br />

kraju. Umocnienie polskiej waluty<br />

zawdzięczamy głównie Benowi Bernanke,<br />

którego można uznać za lidera<br />

bezprecedensowego <strong>proc</strong>esu luzowania<br />

polityki monetarnej w skali globalnej.<br />

Trzeba wiedzieć, że krach z jesieni roku<br />

2008 był przede wszystkim kryzysem<br />

płynności i stąd odpowiedzią banków<br />

centralnych było jej dostarczenie. O ile<br />

początkowo spowodowało to bardzo<br />

pożądane obniżenie kosztu pieniądza,<br />

o tyle od pewnego czasu pieniądz jest<br />

tak tani, jak gdyby kryzys w ogóle nie<br />

miał miejsca. Można powiedzieć, że<br />

rynek zatoczył koło – inwestorzy ponownie<br />

szukają rynków, które dadzą<br />

im wyższą stopę zwrotu, przymykając<br />

oko na potencjalne ryzyka. Rynki walut<br />

wschodzących – w tym rynek zło<strong>tego</strong>,<br />

to doskonały poligon. Będzie tak<br />

zapewne dopóty, dopóki Fed nie zacznie<br />

podnosić stóp <strong>proc</strong>entowych lub<br />

rynek zostanie zaskoczony przez kolejny<br />

kryzys. Przypominając słowa byłego<br />

prezesa Citigroup tuż sprzed kryzysu,<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

„tak długo, jak muzyka gra,<br />

musisz wstać i tańczyć”.<br />

Czy to oznacza, że niezależnie<br />

od <strong>tego</strong>, co dzieje się<br />

w polskiej gospodarce, notowania<br />

polskiej waluty zależeć będą<br />

od czynników zewnętrznych?<br />

Tak i nie. Rynek polskiej waluty<br />

nigdy nie będzie żył swoim<br />

życiem i zawsze będzie podatny<br />

na zmiany na rynkach globalnych,<br />

choćby ze względu na<br />

dominującą rolę tzw. carry trade,<br />

w którym inwestorzy pożyczają niskoo<strong>proc</strong>entowaną<br />

walutę (np. dolara),<br />

a inwestują w walutę dającą wyższy<br />

dochód (np. brazylijskiego reala,<br />

turecką lirę, południowoafrykańskiego<br />

randa, czy właśnie polskiego zło<strong>tego</strong>).<br />

Na tym tle można jednak się wyróżnić.<br />

Przykładem pozytywnego wyróżnienia<br />

w minionym roku była Brazylia. Odporność<br />

na kryzys, skuteczna polityka<br />

antyinfl acyjna i wizje związane z rozwojem<br />

sektora surowcowego sprawiły,<br />

iż brazylijski real stał się ulubieńcem<br />

inwestorów. To wyróżnienie okazało<br />

się dość kosztowne – brazylijskie władze<br />

musiały wprowadzić podatek od<br />

napływu kapitału portfelowego, gdyż<br />

umocnienie kursu waluty uderzało<br />

w rodzimy eksport. Z kolei negatywne<br />

„wyróżnienie” bardzo często wiąże się<br />

ze wzrostem ryzyka niewypłacalności<br />

emitenta waluty. Gdyby Grecja nie<br />

była w strefi e euro, z pewnością obserwowalibyśmy<br />

tam już kryzys walutowy,<br />

a być może nawet niewypłacalność<br />

rządu. Parasol wspólnej waluty tymczasem<br />

chroni Grecję, jednak inwesto-<br />

Rynki walutowe<br />

rzy z pewnością staną się bardziej wyczuleni<br />

na kwestie fi skalne. To ważna<br />

przestroga dla polskiego rządu, który<br />

już we wrześniu testował cierpliwość<br />

rynku, zapowiadając skalę defi cytu<br />

na ten rok. Gdyby takie „rewelacje”<br />

ujrzały światło dzienne w ostatnich<br />

dniach, reakcja rynku z pewnością nie<br />

byłaby tak pobłażliwa.<br />

Pomimo dobrej miny premiera i zielonych<br />

konturów Polski na czerwonej<br />

mapie Europy, prymusem na rynku<br />

walut wschodzących raczej w tym<br />

roku nie będziemy. O ile nie będzie<br />

kolejnych zaskoczeń ze strony Ministerstwa<br />

Finansów, będziemy nadal<br />

spoglądać na rynki globalne. A tam<br />

Fed i inne główne banki centralne powinny<br />

tanim pieniądzem podtrzymywać<br />

dobrą koniunkturę. Jednak niespodzianek<br />

w greckim stylu z czasem<br />

będzie więcej. �<br />

Przemysław Kwiecień, główny ekonomista<br />

X–Trade Brokers Dom Maklerski S.A.


Miesiąc na giełdzie<br />

Grudzień z pewnością nie<br />

był tak ciekawym miesiącem<br />

na warszawskiej<br />

giełdzie, jak poprzednie.<br />

Brak istotnych wydarzeń,<br />

oczekiwanie zarządzających<br />

na końcówkę roku, a także znacznie<br />

mniejsze wahania spowodowały, że<br />

przez większość sesji z parkietu wiało<br />

nudą. Nasz rynek na tle parkietów zachodnioeuropejskich<br />

prezentował się<br />

wręcz słabo. Pomimo <strong>tego</strong> był to kolejny<br />

miesiąc na plusie, ze wzrostem głównego<br />

indeksu giełdy WIG20 o 1,5 <strong>proc</strong>.<br />

Dla porównania, w Londynie zanotowano<br />

wzrost 4,3 <strong>proc</strong>., we Frankfurcie<br />

5,9 <strong>proc</strong>., a w Paryżu wskaźnik CAC40<br />

zyskał na wartości aż 7,0 <strong>proc</strong>. Powodów<br />

tej relatywnej „słabości” naszego<br />

rynku było kilka. Najistotniejsze to<br />

obniżenie ratingu dla Grecji i Hiszpanii<br />

oraz odwrót na eurodolarze.<br />

W pierwszym tygodniu grudnia nasz<br />

rynek nie odstawał od czołówki giełd<br />

europejskich. Czynnikami mobilizującymi<br />

popyt były m.in.: wyciszenie<br />

tzw. sprawy Dubaju, a także sezonowa<br />

nadzieja na rajd Świę<strong>tego</strong> Mikołaja.<br />

Udało się nawet zanotować nowe <strong>tego</strong>roczne<br />

maksimum WIG20 podczas<br />

sesji 4 grudnia. Potem dotrzymanie<br />

kroku Europie było już znacznie trudniejsze.<br />

Co takiego się stało? Na początku<br />

drugiego tygodnia rynki zostały<br />

wręcz zbombardowane falą złych wiadomości.<br />

Na czołówki serwisów infor-<br />

Optymistyczna<br />

końcówka roku<br />

MIMO NIEKORZYSTNYCH CZYNNIKÓW, KOLEJNY MIESIĄC<br />

POZWOLIŁ ZARABIAĆ NA AKCJACH<br />

POPRAWIAJĄC STATYSTYKĘ BARDZO DOBREGO ROKU.<br />

macyjnych m powrócił temat Dubaju.<br />

Okazało O się, że jedna ze spółek zależnych<br />

n Dubai World poniosła w pierwszej<br />

s połowie roku stratę 3,65 mld dolarów.<br />

Oprócz <strong>tego</strong> głos zabrały czołowe<br />

światowe agencje ratingowe. Moody’s<br />

Investors Service ostrzegł przed możliwym<br />

obniżeniem ratingu dla Stanów<br />

Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, natomiast<br />

Fitch obniżył rating dla długu<br />

Grecji z A do BBB+. Takie nagromadzenie<br />

złych wieści w jednym czasie<br />

doprowadziło do przekroczenia masy<br />

krytycznej i na giełdach „posypało<br />

się”. Przysłowiową „kropkę nad i”<br />

postawiła jeszcze trzecia agencja ratingowa<br />

Standard & Poor’s. Tym razem<br />

oberwało się Hiszpanii, której agencja<br />

obniżyła perspektywę ratingu do negatywnej.<br />

Na rynkach zrobiło się dość<br />

nerwowo. Inwestorzy zaczęli się zastanawiać,<br />

ile jeszcze trupów jest w szafi e<br />

i kto następny po Grecji i Hiszpanii.<br />

W atmosferze niepewności nasz rynek<br />

z racji zakwalifi kowania do emerging<br />

markets ucierpiał mocniej w porównaniu<br />

do rynków bazowych i tę relatywną<br />

słabość do DAX, FTSE czy CAC<br />

widać było także w drugiej połowie<br />

miesiąca.<br />

Innym istotnym czynnikiem wpływającym<br />

na koniunkturę rynków akcji<br />

w grudniu była zmiana układu sił<br />

na najważniejszej parze walutowej –<br />

EUR/USD. Co więcej, ten czynnik może<br />

mieć kluczowe znaczenie dla zachowania<br />

rynków akcji także w średnim<br />

terminie. Na początku grudnia rosnący<br />

kurs EUR/USD nie poradził sobie<br />

z poziomem 1,5140. Doprowadziło to<br />

do ostrego zwrotu i przełamania w dół<br />

najpierw poziomu 1,4800, a następnie<br />

wsparcia na poziomie 1,4626, czego<br />

konsekwencją było kolejne pogłębienie<br />

spadku eurodolara do aż do 1,4217<br />

jeszcze przed świętami. Z technicznego<br />

punktu widzenia pojawiły się silne<br />

sygnały ostrzegające przed możliwą<br />

zmianą trendu średnioterminowego.<br />

Istotny w tym wszystkim jest również<br />

fakt powrotu po wielu miesiącach amerykańskiego<br />

dolara do dodatniej korelacji<br />

z amerykańskimi danymi makro.<br />

Obecnie więc dobre dane makro sprzyjają<br />

dolarowi, podczas gdy przez długi<br />

czas ta relacja pozostawała odwrotna.<br />

Ponieważ wzrosty na rynkach akcji<br />

i surowców przez szereg miesięcy były<br />

w dużej mierze lewarowane osłabiającym<br />

się dolarem (tzw. carry trade), to<br />

umacniający się od początku grudnia<br />

dolar może zmusić fundusze do <strong>proc</strong>esu<br />

odwrotnego, czyli do zamykania<br />

pozycji w aktywach agresywnych. Jeśli<br />

więc obecna siła dolara utrzyma się<br />

w średnim terminie, to na rynkach akcji<br />

i surowców może się pojawić znacznie<br />

większa podaż ze strony inwestorów<br />

zamykających pozycje oparte właśnie<br />

na carry trade, co z pewnością nie pozostałoby<br />

bez negatywnego wpływu dla<br />

koniunktury warszawskiej giełdy.<br />

Dopiero w ostatniej dekadzie grudnia<br />

na GPW powrócił optymizm. Nasz rynek<br />

przystąpił do odrabiania zaległości.<br />

Do poprawienia szczytu z początku<br />

miesiąca zabrakło jednak czasu. Mimo<br />

wszystko cały miesiąc, a zwłaszcza cały<br />

trudny przecież 2009 rok udało się zakończyć<br />

optymistycznym akcentem<br />

z roczną stopą zwrotu +33,5 <strong>proc</strong>. dla<br />

WIG20. �<br />

Jacek Rzeźniczek, główny analityk<br />

Secus Asset Management SA<br />

M<br />

ZDANIEM<br />

EKSPERTA<br />

<strong>Inwestycje</strong><br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 75


M<br />

ZDANIEM<br />

EKSPERTA<br />

<strong>Inwestycje</strong><br />

76<br />

Dzisiejszy rynek jest<br />

znacznie bardziej wymagający<br />

niż jeszcze<br />

przed ponad rokiem,<br />

zarówno jeśli chodzi<br />

o odbiorcę końcowego, nabywców<br />

mieszkań, jak i innych uczestników<br />

<strong>tego</strong> <strong>proc</strong>esu, w tym deweloperów.<br />

Deweloperzy budujący mieszkania szukają<br />

oszczędności, a patrząc z szerszej<br />

perspektywy czasowej – większego zysku<br />

i ograniczenia ryzyka korekty cenowej<br />

lub braku oczekiwanych wzrostów<br />

cen mieszkań. Dla<strong>tego</strong> z punktu widzenia<br />

kosztowego bardziej opłacalne<br />

będzie nabycie gruntu rolnego i przekształcenie<br />

go na własną rękę, ponieważ<br />

wartość takiego terenu liczona jest<br />

według możliwości produkcji rolnej<br />

lub według średnich cen okolicznych<br />

transakcji gruntowych. Jeżeli działki<br />

zostały już przekształcone, to ich cena<br />

może być wyższa niż zwykłej ziemi rolnej.<br />

Nie zapominajmy jednak o innych<br />

uwarunkowaniach, takich jak faktyczne<br />

możliwości wybudowania osiedla<br />

mieszkaniowego na danym terenie,<br />

a to oznacza np. tyle, że areał ma co<br />

najmniej studium zagospodarowania<br />

przestrzennego. Odrębną kwestią jest<br />

natomiast infrastruktura, a tu wszystko<br />

zależy od <strong>tego</strong>, jakimi nakładami fi nansowymi<br />

dysponujemy i w jakim czasie<br />

gmina lub inwestor będzie mógł rozpocząć<br />

<strong>proc</strong>es inwestycyjny. Ostatecznie<br />

o wszystkim decyduje analiza opłacalności<br />

dla danego projektu i strategia,<br />

jaką reprezentuje fi rma.<br />

Jeśli chodzi o centra i parki handlowe<br />

sytuacja jest zupełnie inna, ponieważ<br />

ten rynek rządzi się nieco innymi pra-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Grunty<br />

przed rynkową odwilżą<br />

CO SIĘ BARDZIEJ OPŁACA DEWELOPEROM PLANUJĄCYM BUDOWĘ OSIEDLA<br />

MIESZKANIOWEGO, BIUROWCA LUB CENTRUM HANDLOWEGO – KUPIENIE<br />

GRUNTU INWESTYCYJNEGO Z PEŁNĄ INFRASTRUKTURĄ, PRZYGOTOWANEGO<br />

POD TAKĄ ZABUDOWĘ, CZY MOŻE TAŃSZEGO GRUNTU ROLNEGO I JEGO<br />

ODROLNIENIE NA WŁASNĄ RĘKĘ?<br />

wami. O wyborze lokalizacji decyduje<br />

tu głównie saturacja rynku, siła nabywcza,<br />

możliwości komunikacji miejskiej<br />

oraz, oczywiście, zainteresowanie najemców.<br />

Na pewno ze względów budżetowych<br />

bardziej opłacalne byłoby zakupienie<br />

gruntu rolnego, jednakże <strong>tego</strong><br />

rodzaju przedsięwzięcie wymaga źródła<br />

fi nansowania, a żeby je uzyskać, trzeba<br />

otrzymać pozwolenie na budowę<br />

i mieć podpisane umowy przedwstępne<br />

najmu na dużą część powierzchni handlowej,<br />

nie wspominając o środkach<br />

własnych na zakup gruntu.<br />

Deweloperzy powierzchni biurowych<br />

nie mają <strong>tego</strong> problemu, ponieważ<br />

większość lokalizacji spełniających<br />

wymagania dla <strong>tego</strong> typu budynku<br />

znajduje się w centrach miast lub obszarach<br />

przemysłowych, takich jak np.<br />

Służewiec Przemysłowy w Warszawie.<br />

Szczególnie ważna kwestia polega na<br />

tym, w jakim czasie zwraca się inwestycja<br />

w grunt rolny, nabyty z zamiarem<br />

jego odrolnienia? Najprościej mówiąc,<br />

inwestycja taka zwraca się w momencie<br />

jego sprzedaży po przekształceniu,<br />

a to nie powinno trwać dłużej niż 3–6<br />

miesięcy. Znane są jednak przypadki,<br />

gdy cały <strong>proc</strong>es trwał znacznie dłużej.<br />

Czas ten może ulec wydłużeniu przez<br />

opieszałość urzędniczą, co w Polsce<br />

ciągle jest, niestety, normą, a nie wyjątkiem<br />

od reguły. Inne czynniki, które<br />

mogą wydłużyć lub wręcz uniemożliwić<br />

<strong>proc</strong>es nabycia i odrolnienia wybranego<br />

terenu, to roszczenia lub prawo<br />

pierwokupu.<br />

Zakładając, że teren zostanie odrolniony<br />

z powodzeniem w okresie np. 12<br />

miesięcy i biorąc pod uwagę wszyst-<br />

kie koszty, zysk z <strong>tego</strong> typu transakcji<br />

może być 5-, <strong>10</strong>-krotny, a zdarzają się<br />

sytuacje, w których ten wskaźnik jest<br />

jeszcze wyższy. Bezpośrednio zależy to<br />

od <strong>tego</strong>, co w przyszłości będzie można<br />

tam zbudować: dom jednorodzinny,<br />

wielorodzinny, magazyn itd.<br />

Każdy inwestor zadaje sobie pytanie,<br />

jaka lokalizacja jest dla gruntów najkorzystniejsza<br />

z punktu widzenia inwestycyjnego?<br />

Zanim zaczniemy rozważać,<br />

ile planujemy zarobić na zakupie gruntu<br />

na cele inwestycyjne, naprawdę polecam,<br />

aby rzetelnie zastanowić się, ile<br />

jesteśmy w stanie stracić. Kupując grunt<br />

pod inwestycje, trzeba wziąć pod uwagę<br />

wszystkie wcześniej opisane czynniki,<br />

a dodatkowo uwzględnić aktualną<br />

sytuację rynkową. Jeśli jednak należymy<br />

do inwestorów długotermi<strong>nowych</strong><br />

i liczymy się ze sprzedażą nawet za 3–5<br />

lat, to raczej nie ma obaw, że narazimy<br />

się na straty.<br />

Najlepszą inwestycją dzisiaj byłoby<br />

zakupienie gruntu pod budownictwo<br />

jedno- lub wielorodzinne, dobrze skomunikowanego<br />

lub położonego w bliskiej<br />

odległości od planowanej drogi<br />

szybkiego ruchu łączącej centrum miasta<br />

z przedmieściami. Plusem byłoby<br />

sąsiedztwo parku krajobrazowego,<br />

pola golfowego, komunikacji miejskiej<br />

(kolej, autobus). Dzisiejsze ceny są na<br />

tyle atrakcyjne, że warto szukać okazji,<br />

a perspektywa pojawienia się obwodnic<br />

i <strong>nowych</strong> dróg dojazdowych w dużych<br />

miastach Polski tylko wzmacnia spodziewany<br />

zysk z inwestycji w grunty. �<br />

Daniel Puchalski,<br />

dyrektor Działu Gruntów<br />

Inwestycyjnych, Colliers International


Secus – investment instinct<br />

������ ��������� � ���������� ������� ����� ������� ����������� � ������ ������� ������������� ����<br />

����������� ��������� ������ �������� � ��������� ������ ������� �������� � ��������� � ������������<br />

������ �� ������ ��� ����������<br />

����� �������� ������� ����������� ������������� ����� ������������ ������ ����� ������� ������������<br />

� ������ ����� �������������� ���� ������������ ����������� ���������<br />

������ � ������� ������ � ����� ������ ������� ������������� ������ ������ ��� �������������<br />

� ���������� �������� ��������<br />

���������� � ����� ��� ����� � ������<br />

����� ����� ���������� ����� ��� ������������� �� �� ������ ��������� ���� ��� �� ��� �� ��� ��� ��� �� ��� �� ��<br />

�������� �� ��������� ���������� ����� � ���� ���������� ��� ��������������������


M<br />

78<br />

NAUKA<br />

FACILITACJA<br />

A<br />

Tylko na łamach MBA MANAGER<br />

ac<br />

J– Jaka jest różnica między pracą trenera, konsultanta i facilitatora?<br />

– To ciekawe pytanie. Chcąc na nie odpowiedzieć, najpierw<br />

trzeba zrozumieć dwa elementy zawarte w każdym działaniu:<br />

samo zadanie i <strong>proc</strong>es, który doprowadza do jego realizacji.<br />

Konsultant zna zadanie i ma określony <strong>proc</strong>es, według którego<br />

to zadanie realizuje. Trener ma określony zasób wiedzy,<br />

który chce przekazać i zdefi niowany sposób realizacji. Proces,<br />

jakim chce się posługiwać do przekazywania tej wiedzy,<br />

stosuje w każdej grupie, na każdych zajęciach. Role coacha<br />

i facilitatora różnią się od siebie, ale obydwaj pracują według<br />

„agendy klienta”, zajmują się zadaniami klienta, przy czym<br />

coach wykorzystuje określoną metodologię, a facilitator chcąc<br />

pomóc klientowi uzyskać oczekiwane rezultaty, wykorzystuje<br />

bardzo szeroki zakres modeli, narzędzi i technik, pracując<br />

cały czas w <strong>proc</strong>esie. Dodatkowo, facilitator zawsze pracuje<br />

z grupą, podczas gdy coach zwykle pracuje z klientem indywidualnie.<br />

– Dlaczego facilitacja pomaga podnieść efektywność pracy?<br />

– To pytanie zawiera w sobie dwie kwestie: jak facilitacja pomaga<br />

podnieść efektywność pracy, oraz jak sam facilitator<br />

wpływa na podniesienie efektywności pracy. Facilitator skupia<br />

swoją uwagę na <strong>proc</strong>esie. Dzięki <strong>temu</strong> pomaga grupie, która<br />

ma bardzo różne doświadczenia i zróżnicowane priorytety<br />

w osiąganiu swoich celów. Facilitator w swojej pracy z grupą,<br />

odpowiednio dobierając <strong>proc</strong>es, wykorzystuje różne modele,<br />

narzędzia i techniki. Dodatkowo, facilitator umie sobie poradzić<br />

z sytuacją, gdy jedna osoba stara się zdominować grupę,<br />

dając przestrzeń innym i stosując przy tym różne formaty<br />

i metody pracy grupy, tak aby wykorzystać mocne strony<br />

każdej osoby w grupie. I tak, w praktyce każdy menedżer lub<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

WSPOMAGA<br />

MANAGERÓW<br />

ROZMOWA Z Tony Mannem<br />

PROFESOREM NADZWYCZAJNYM LEEDS BUSINESS SCHOOL<br />

specjalista, zamiast uzupełniać pracę grupy swoją wiedzą lub<br />

wnioskami, lepiej będzie wspierał pracę zespołu wychodząc<br />

z pozycji właściciela zadania i wchodząc w rolę facilitatora. To<br />

jest właśnie sposób na podniesienie efektywności.<br />

– Jakie role pełnią facilitatorzy?<br />

– Główną rolą facilitatora w organizacji jest podniesienie jakości<br />

analizy problemów, poszukiwania rozwiązań, <strong>proc</strong>esów<br />

podejmowania decyzji i planowania, poprzez stosowanie „M,<br />

T i ts” – skutecznych metod, narzędzi i technik, w pracy grupy.<br />

W obecnych czasach ciągłych zmian w organizacjach, bardzo<br />

trudno jest koncentrować się na wszystkich trudnych wyzwaniach,<br />

jakie się pojawiają, a rolą facilitatora jest wskazywanie<br />

różnych sposobów pracy nad danym zadaniem. Na wyższym<br />

poziomie w organizacji facilitator staje się faktycznym agentem<br />

zmian i wspiera fi rmę, dopasowując <strong>proc</strong>es do wyzwań,<br />

z jakimi pracownicy mają do czynienia, tak aby mogli oni,<br />

współpracując ze sobą, znaleźć nowe rozwiązania.<br />

– Jak facilitacja może zmienić sposób pracy managera i lidera w organizacji?<br />

– Po to, aby ułatwić odróżnianie zadania od <strong>proc</strong>esu, określam<br />

zadanie jako czerwone myślenie i <strong>proc</strong>es jako zielone myślenie.<br />

Pracownik lub manager, pełniąc w organizacji rolę specjalisty,<br />

jest zorientowany na myślenie tematyczne, eksperckie,<br />

a więc zagrożeniem jest to, że będzie się koncentrować<br />

na myśleniu czerwonym. Jeśli moglibyśmy prześwietlić umysł<br />

przeciętnego managera czymś w rodzaju promieni rentgenowskich,<br />

to okazałoby się, że 95 <strong>proc</strong>. jego umysłu jest czerwone.<br />

Uczenie managerów i liderów myślenia zielonego daje konkretne<br />

korzyści – powoduje, że koncentrują się oni na <strong>proc</strong>esie


ys. Maja Hałko<br />

TONY MANN<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 79


M<br />

80<br />

NAUKA<br />

i dzięki <strong>temu</strong> uwalniają przestrzeń dla<br />

swojego zespołu, a ten może wtedy wykazać<br />

się swoja wiedzą i doświadczeniem.<br />

Managerowie, którzy nauczyli się myśleć<br />

zielono stają się lepszymi i mocniejszymi<br />

przywódcami. Systematycznie prowadzę<br />

szkolenia managerów HR, tak aby zaczęli<br />

działać w roli facilitatora, a dzięki <strong>temu</strong><br />

byli w stanie pomóc swoim wewnętrznym<br />

klientom w fi rmie rozwiązać ich problemy<br />

i znaleźć najlepsze rozwiązania.<br />

– W jaki sposób facilitacja może pomóc organizacji<br />

w <strong>proc</strong>esach podejmowania decyzji, poszukiwania<br />

rozwiązań i rozwoju kreatywności?<br />

Częściowo już na to pytanie odpowiedziałem.<br />

Natomiast ważny jest też sposób<br />

interpretacji pytania. Czy możemy mówić<br />

o skutecznym <strong>proc</strong>esie w podejmowaniu<br />

decyzji i rozwiązywaniu problemów?<br />

Z mojego doświadczenia wynika, że managerowie<br />

działający w środowisku produkcyjnym<br />

dają sobie radę z tym problemem<br />

bardzo dobrze, podczas gdy w środowisku<br />

typu intelektualnego, takim jak architekci,<br />

służby publiczne, mają tendencje do<br />

wdawania się w niekończące się dyskusje<br />

i zadyskutowywania problemu na śmierć.<br />

Facilitacja jest dyscypliną, jest dziedziną,<br />

sposobem myślenia o najlepiej dopasowa-<br />

nym do danego zadania <strong>proc</strong>esie. Dodatkowo, potrzebujemy<br />

rozpoznawać sytuacje, w których to, co wygląda jak mały problem,<br />

na który szybko znajdziemy rozwiązanie, podejmiemy<br />

Zajmuje się na wykonywaniem prawidłowych<br />

zadań<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

TONY MANN<br />

decyzję, d nie jest takowym w rzeczy-<br />

Tony Mann jest profesorem<br />

nadzwyczajnym<br />

w Leeds Business School<br />

i posiada ogromne<br />

wistości. w Nauka facilitacji to umiejętność<br />

j rozpoznawania złożoności<br />

sytuacji, s a podstawowa kompetencja<br />

facilitatora f to rozpoznanie, jakie „M,<br />

doświadczenie w po- T i ts” należy zastosować w danej symaganiu<br />

organizacjom<br />

w osiąganiu istotnych<br />

tuacji, t aby grupa ruszyła do przodu<br />

korzyści poprzez zmianę<br />

strategii, wprowadzanie <strong>nowych</strong> struktur<br />

oraz ułatwienie zespołom poszukiwania bardziej<br />

efektywnych metod pracy i rozwijania<br />

indywidualnych kompetencji. Współpracował<br />

z wieloma dużymi i mniejszymi organiza-<br />

– Jak podsumować korzyści z facilitacji?<br />

Jeśli J organizacja chce zacząć stosować<br />

facilitacje f jako nowy sposób pracy, to<br />

liderzy l i managerowie okazują swoją<br />

j chęć i zainteresowanie wykorzycjami<br />

z sektora publicznego i prywatnego, stywaniem s <strong>proc</strong>esu do znajdowania<br />

a także organizacjami typu non–profi t. rozwiązań r i odpowiedzi. Zdają sobie<br />

W ciągu ostatnich piętnastu lat Tony Mann sprawę, s że bycie ekspertem w danym<br />

zdobył pozycję innowacyjnego i skutecznego<br />

facilitatora, konsultanta do spraw<br />

zarządzania zmianą i mówcy, wspierającego<br />

zmiany organizacyjne oraz rozwój liderów.<br />

Ma ogromne doświadczenie w pomaganiu<br />

zespołom działając skuteczniej i wdrażać<br />

obszarze o nie wystarczy w obecnych<br />

czasach c ciągłych zmian i są gotowi<br />

wykorzystać w<br />

właśnie facilitację. Jest<br />

to t strategiczne podejście do samego<br />

zarządzania, z<br />

zarządzania projektami<br />

programy, pozwalające wprowadzać trwałe i tzw: OD, czyli rozwoju organizacji.<br />

zmiany. Tony Mann reprezentuje model Managerowie M<br />

potrzebują nauczyć się<br />

partycypacyjny, uzupełniony świetną znajo- <strong>nowych</strong> n kompetencji. W Wielkiej<br />

mością <strong>proc</strong>esu facilitacji, umiejętności tworzenia<br />

analogii, które pomagają słuchaczom<br />

umieścić zdobywaną wiedzą w konkretnym<br />

kontekście.<br />

Brytanii B współpracuję z Leeds Metropolitan<br />

p University i badamy wspólnie<br />

możliwości m proponowania/oferowania<br />

n facilitacji jako jednego z modułów<br />

studiów s uniwersyteckich dla każdego<br />

z kierunków. We współpracy partnerskiej<br />

z fi rmą „ZMIANA.pl” będziemy też oferować <strong>tego</strong> typu<br />

szkolenia w Polsce dla zainteresowanych menedżerów. �<br />

Jolanta Marszewska<br />

LIDER MENEDŻER FACILITATOR<br />

Zajmuje się prawidłowym wykonywaniem zadań<br />

Zajmuje się pomaganiem innym w wykonywaniu<br />

zadań<br />

Przyjmuje długofalową perspektywę Przyjmuje bieżącą perspektywę Pomaga innym znaleźć ich perspektywę i ją określić<br />

Koncentruje się na pytaniach „Co?” i „Dlaczego?” Koncentruje się na pytaniu “Jak?”<br />

Myśli w ka<strong>tego</strong>riach innowacyjności, rozwoju<br />

i przyszłości<br />

Myśli w ka<strong>tego</strong>riach administrowania, utrzymania<br />

i sytuacji bieżącej<br />

Pomaga innym koncentrować się i wyjaśniać<br />

bieżącą sytuację<br />

Pomaga innym zastanawiać się i komunikować<br />

swoje przemyślenia<br />

Przygotowuje wizję i kierunki Przygotowuje plan i kolejne kroki<br />

Pomaga innym określić znaczenie przyję<strong>tego</strong><br />

kierunku oraz działać w odpowiednim tempie<br />

Oczekuje, że pozostali zareagują i podążą za nim Oczekuje, że inni wywiążą się ze swoich zadań Oczekuje, że inni zaangażują się w <strong>proc</strong>es<br />

Odwołuje się do potrzeb i marzeń Monitoruje ograniczenia i określa granice<br />

Oczekuje od innych realizacji wizji Oczekuje od innych realizacji misji i celów<br />

Pobudza innowacyjność Pobudza stabilizację<br />

Pomaga innym nadać znaczenie marzeniom<br />

i potrzebom, mobilizując do pracy adekwatnej<br />

do możliwości każdego<br />

Pomaga innym w określeniu wspólnej wizji, misji<br />

i celów<br />

Pomaga innym reagować na to, co nowe i na to,<br />

co się nie zmienia


Co to jest facilitacja?<br />

Ingrid Bens w swojej książce „Facilitating<br />

with Ease” określa facilitację<br />

jako „sposób na dowodzenie<br />

bez przejmowania sterów”.<br />

Inna defi nicja brzmi: „Proces,<br />

w którym jedna osoba pomaga innym<br />

w realizacji zamierzonych celów i podnosi<br />

jakość wspólnej pracy”.<br />

Efektywna facilitacja rozpoczyna się, gdy<br />

pomagamy grupie skoncentrować się na<br />

celu w taki sposób, aby ten cel przede<br />

wszystkim umożliwiał jej dobrą współpracę.<br />

Wiadomo, że każdy z nas jest inny,<br />

a różne osobowości i różne zachowania<br />

wywołują trudne sytuacje. Poprzez koncentrację<br />

na pracy, na osiąganiu wyników,<br />

facilitator pomaga ludziom lepiej<br />

zagłębiać się w dyskutowane zagadnienia<br />

i jednocześnie lepiej rozumieć wzajemne<br />

różnice w punktach widzenia, a to<br />

wszystko w spokojnej atmosferze, bez<br />

napięć i konfl iktów. Korzyści facilitacji<br />

wynikają z faktu, że grupa, aby pracować<br />

efektywnie, potrzebuje ustrukturyzowanej<br />

formy, czyli <strong>proc</strong>esu oraz umiejętności<br />

zarządzania tym <strong>proc</strong>esem.<br />

Główną rolą facilitatora jest takie prowadzenie<br />

dyskusji i pracy grupy, aby ułatwić<br />

uczestnikom osiągnięcie założonych<br />

celów. Facilitator jest odpowiedzialny za<br />

<strong>proc</strong>es, który przygotowuje wcześniej<br />

pracując z klientem, a potem świadomie<br />

prowadzi w czasie sesji, spotkania.<br />

Podczas pracy grupy facilitator nigdy<br />

nie jest jej uczestnikiem i nie włącza się<br />

bezpośrednio w pracę nad produktami,<br />

wypracowywanie rezultatów sesji. Jego<br />

zadaniem jest monitorowanie przebiegu<br />

sesji, dbanie o to, aby przebiegała<br />

zgodnie z planem i koncentrowała się na<br />

określonych zagadnieniach.<br />

Facilitator umie rozdzielać <strong>proc</strong>es od zadania<br />

i wie, jakie narzędzia zastosować.<br />

Proces to wszystkie środki niezbędne do<br />

wykonania zadania, ale także możliwe<br />

rozwiązania. Rolą facilitatora w pracy<br />

z grupą jest oddanie odpowiedzialności<br />

jej członkom i pomaganie<br />

im w samodzielnym znalezieniu rozwiązania.<br />

Konsultant zwykle proponuje<br />

gotowe rozwiązanie, sprawdzone już<br />

w oparciu o różnorodne przypadki w innych<br />

organizacjach, natomiast facilitator<br />

proponuje takie metody pracy, dzięki<br />

którym grupa sama znajdzie najlepsze,<br />

własne rozwiązanie.<br />

Niezależnie od <strong>tego</strong>, skąd jest grupa, intencją<br />

facilitatora jest upewnienie się, że<br />

grupa rozumie cel spotkania i że ten cel<br />

jest im jasno zakomunikowany. Aby określić<br />

cel spotkania, należy sobie odpowiedzieć<br />

na pytanie „Co my tu robimy?”<br />

W <strong>proc</strong>esie facilitacji chodzi o to, by <strong>proc</strong>es<br />

pracy grupy był maksymalnie efektywny<br />

i zakończył się pełnym sukcesem,<br />

patrząc na to z perspektywy założonych<br />

celów i produktów, które organizatorzy<br />

chcieli otrzymać na koniec pracy. �<br />

Najnowsze dzieło Tony Manna<br />

poświęcone facilitacji.<br />

Skuteczny<br />

zespół<br />

„W opowieściach o przemyśle japońskim mówi się,<br />

że gdy pojawia się problem, pracownicy zatrzymują<br />

linię produkcyjną, a wtedy pojawia się zespół<br />

inżynierów <strong>proc</strong>esów i rozwiązuje go. Podobnie na<br />

spotkaniach zarządu, jeśli „produkcja” nie idzie<br />

tak, jak powinna, zespół powinien przerwać spotkanie,<br />

by zmienić lub dostosować <strong>proc</strong>es niezbędny<br />

do osiągnięcia założonego celu. Zespoły, które<br />

potrafi ą określić cel, wyznaczyć zadania i konkretne<br />

działania, a następnie wdrożyć skuteczny<br />

<strong>proc</strong>es, wykorzystać właściwy format i zastosować<br />

odpowiednie techniki, uzyskują podniesienie wydajności<br />

ich pracy. Jednocześnie minimalizują one<br />

straty i maksymalizują wykorzystanie dostępnych<br />

zasobów, znacząco podnosząc jakość zarządzania<br />

i podejmowanych decyzji (…). Podobnie w przypadku<br />

podejmowania decyzji, rozwiązywania<br />

problemów i tworzenia <strong>nowych</strong> rozwiązań, istnieją<br />

przydatne modele (na przykład, model Process<br />

Iceberg), narzędzia (na przykład, analiza pola sił)<br />

i techniki (na przykład, braindumping przy użyciu<br />

karteczek Post It). Duże maszyny w fabrykach mają<br />

liczne kontrolki i wskaźniki, zaś modele <strong>proc</strong>esów<br />

wykorzystują narzędzia i techniki.”<br />

FRAGMENT KSIĄŻKI TONY MANNA


82<br />

CHIMERYKA<br />

Chiny i USA: dla<br />

dwu potęg, jednej<br />

przemijającej, drugiej<br />

w fazie ekspansji,<br />

niebawem<br />

zabraknie miejsca<br />

na najwyższym<br />

światowym podium. Kto kogo zdominuje,<br />

jakie mogą być <strong>tego</strong> konsekwencje?<br />

Interesujące i oryginalne światło na<br />

to zagadnienie rzuca wydana właśnie<br />

w Ameryce książka „Superfuzja: Jak<br />

China i USA stają się jedną gospodarką<br />

i dlaczego prosperity świata od <strong>tego</strong> zależy”.<br />

Autorem jest Zachary Karabell,<br />

wykładowca, fi nansista i inwestor obserwujący<br />

fenomen chińskiej eksplozji<br />

industrialnej, założyciel nowojorskiego<br />

ośrodka River Twice Research.<br />

Co się miało stać, już się stało – twierdzi<br />

Karabell. W ciągu minionych 20<br />

lat gospodarki obu państw stopiły się<br />

w jedno do <strong>tego</strong> stopnia, że rozdzielenie<br />

ich miałoby dla nich katastrofalne<br />

skutki. „Chimerica” – ukuto już nazwę<br />

dla nowej hybrydy. Napędzają pę ją ją<br />

zakupy<br />

wyrobów chińskich<br />

przez Amerykę<br />

na wielomiliardowe<br />

kwoty, które wracają<br />

do USA, gdy Chińczycy,<br />

największy kredytor<br />

Stanów Zjednoczonych,<br />

kupują ą<br />

amerykańskie obliga-<br />

cje rządowe.<br />

Jak długo ten stan n<br />

może trwać: USA kupuują, Chiny fi nansują ich ch<br />

długi? Co będzie jeśli śli<br />

przestaną? Nie ma obabawy – uspokaja Karabell.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

W CIĄGU MINIONYCH 20 LAT GOSPODARKI USA I CHIN STOPIŁY SIĘ W JEDNO DO TEGO STOPNIA,<br />

ŻE ROZDZIELENIE ICH MIAŁOBY DLA NICH KATASTROFALNE SKUTKI.<br />

– Na razie. Potwierdza to mało dyplomatyczna<br />

lecz szczera wypowiedź Luo<br />

Pinga, generalnego dyrektora Bankowej<br />

Komisji Regulacyjnej, zapytanego,<br />

czy w obliczu słabnącego dolara Chiny<br />

będą nadal kupować amerykańskie<br />

obligacje skarbowe: „Nie znosimy ich,<br />

ale niewiele więcej możemy uczynić”.<br />

Mimo ostatnich zapaści i porażek<br />

gospodarka i rynek Stanów<br />

wciąż są największe na<br />

świecie. Dolar jest wciąż<br />

jedyną walutą światową.<br />

„Zanim się to<br />

zmieni Chińczycy będą<br />

nas potrzebowali tak,<br />

jak my ich” – zapewnia<br />

autor. Ale to nie będzie<br />

trwać wiecznie, dodaje<br />

zaraz. Jeśli USA za-<br />

trzymają się na obecnym etapie rozwoju,<br />

Chiny będą potrzebować Ameryki<br />

coraz mniej. „Stany Zjednoczone nie<br />

mogą spocząć na laurach”.<br />

Najgorsze, co zadaniem Karabella USA<br />

mogą zrobić, to głośno, publicznie krytykować<br />

Chińczyków za ich stosunek<br />

do praw ludzkich i traktowanie wewnętrznych<br />

przeciwników. Pod<br />

wpływem ataków mogą powrócić<br />

do nieustępliwej,<br />

nacjonalistycznej postawy<br />

– ostrzega. Tylko<br />

dyskusja, delikatna presja<br />

i spokojna perswazja<br />

przyniosą efekty. „Nie<br />

możemy fundamentalnie<br />

zmienić postępowania<br />

Chin wobec Tybetu,<br />

ale Chińczycy zdają<br />

Hałko<br />

ZACHARY KARABELL<br />

Maja<br />

ell. rys.


sobie sprawę, że zmiażdżenie politycznych<br />

przeciwników wewnętrznych miałoby<br />

poważne konsekwencje międzynarodowe.”<br />

Zdaniem Karabella, jest wiele<br />

sygnałów, że liderzy obu krajów zdają<br />

sobie sprawę z <strong>tego</strong>, jak newralgiczne<br />

znaczenie mają ich stosunki. Takie akcje,<br />

jak niedawne nałożenie przez prezydenta<br />

Obamę wysokich ceł na chińskie<br />

opony importowane do USA, nie<br />

mają znaczenia, są tylko gestem wobec<br />

związków zawodowych. Tracą na tym<br />

amerykańskie przedsiębiorstwa sprzedające<br />

te opony. Ponadto Chińczycy,<br />

w ramach odwetu, przestali kupować<br />

kurczaki w USA. W opinii Karabella<br />

największym potencjalnym zagrożeniem<br />

jest to, że Stany wciąż utożsamiają<br />

siłę z bogactwem, sądzą, że muszą być<br />

na czele, by świat był taki, jaki sobie życzą.<br />

Militarnie jeszcze długo pozostaną<br />

suwerenem, lecz w aspekcie gospodarczym<br />

świat staje się wielobiegunowy<br />

i zróżnicowany – konstatuje Karabell.<br />

-polaków<br />

SUPERFUZJA:<br />

JAK CHINA<br />

I USA STAJĄ SIĘ<br />

JEDNĄ<br />

GOSPODARKĄ<br />

I DLACZEGO<br />

PROSPERITY<br />

ŚWIATA OD<br />

TEGO ZALEŻY?<br />

Ameryka musi przyjąć do wiadomości,<br />

że nie będzie wiecznie, we wszystkich<br />

ka<strong>tego</strong>riach „błyszczącym miastem na<br />

wzgórzu”, jak to określał Reagan.<br />

Co zdumiewające, szeregowi Amerykanie<br />

już się z tym pogodzili, a nawet –<br />

� Podstawowym celem portalu jest stworzenie portretu Polaków,<br />

który zilustruje i utrwali dla przyszłych pokoleń codzienne życie<br />

w naszym kraju.<br />

� Zbiór zdjęć będzie miał wielką wartość dokumentalną,<br />

poznawczą i historyczną. Zostanie przekazany do Narodowego<br />

Archiwum Cyfrowego.<br />

NAUKA M<br />

walkowerem – oddają prymat Chinom.<br />

Wedle ostatniego sondażu Pew Research,<br />

44 <strong>proc</strong>. wskazuje Chiny jako światową<br />

potęgę gospodarczą numer 1; tylko<br />

27 <strong>proc</strong>. wskazuje USA. Jeszcze<br />

w zeszłym roku proporcje były odwrotne.<br />

86 <strong>proc</strong>. Amerykanów sądzi, że Chiny<br />

podążają we właściwym kierunku;<br />

mniej niż połowa gotowa jest powiedzieć<br />

to samo o swym kraju. Mieszkańcy<br />

USA boją się tej nagłej potęgi Państwa<br />

środka (53 <strong>proc</strong>. uważa to za poważne<br />

zagrożenie dla Stanów). Jednocześnie<br />

rekordowe 49 <strong>proc</strong>. uważa, że ich ojczyzna<br />

powinna skupić się na własnych<br />

problemach i zostawić zagranicę samej<br />

sobie. Jest w tym alarmujący brak ambicji<br />

ludzi, którzy długo uważali się (i byli<br />

uważani przez innych) za kipiących<br />

energią pracoholików. Podporą narodowej<br />

dumy pozostaje potęga wojskowa:<br />

63 <strong>proc</strong>. Amerykanów uznaje USA za<br />

militarne mocarstwo numer 1. �<br />

Cezary Stolarczyk<br />

www.portret-polakow.pl<br />

� Portret Polaków ma formę konkursu, na który można nadsyłać<br />

zdjęcia cyfrowe i analogowe.<br />

� Fotografi e nadesłane na konkurs będą pokazywane na licznych<br />

wystawach – związanych m.in. z Polską Prezydencją w Unii<br />

Europejskiej 2011.


za 20 lat<br />

YOUTH MOBILE 2030 – POD TAKIM HASŁEM ZAPREZENTOWALI<br />

84<br />

Motoryzacja<br />

M ZAPREZENTOWALI<br />

SWOJE WIZJE CZOŁOWI ŚWIATOWI OWI PROJEKTANCI...<br />

SAMOCHODÓW PODCZAS TEGOROCZNEGO EGO AUTO SHOW.. ..<br />

W LOS ANGELES. POKAZALI I SAMOCHODY,......,<br />

KTÓRYMI ZA 20 LAT JEŹDZIĆ BĘDĄ ŚWIEŻO EŻO UPIECZENI........<br />

KIEROWCY ROZPIESZCZENI NOWOCZESNĄ.........<br />

TECHNOLOGIĄ. HITEM OKAZAŁ SIĘ Ę STEROWANY .........<br />

MYŚLAMI DUET CONCEPTÓW ZE STAJNI AUDI.............<br />

Każdego roku w ramach konferencji<br />

Design Los Angeles, która<br />

odbywa się na targach LA Auto<br />

Show, szefowie kreatywni wiodących<br />

producentów samochodów<br />

puszczają wodze fantazji, by pokazać<br />

najbardziej ekstrawaganckie<br />

produkty swojej wyobraźni.<br />

W 2007 roku tematem wiodącym były samochody przyszłości<br />

(50 Years from Today), rok <strong>temu</strong> futurystyczne samochody<br />

wyścigowe (Motor Racing 2025). Teraz projektanci<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

pokazali, czym – ich zdaniem<br />

– będą jeździć młodzi ludzie<br />

w wieku 16–23 <strong>lata</strong> w roku 2030. To<br />

samocho- dy, które będą lekarstwem<br />

na nudę i odpowiedzą na najbardziej<br />

wygórowane apetyty młodzieży, jeśli chodzi<br />

o modne gadżety i nowoczesną technologię.<br />

Wspólną cechą większości z prezentowanych w Los Angeles<br />

konceptów jest nadwozie, które może ulegać przeobrażeniu.<br />

W żadnym pojeździe nie zastosowano silnika spalinowego.<br />

Projektanci stawiają na prąd i zdalny przekaz energii elek-


fot. Materiały prasowe fi rm<br />

Samochody<br />

trycznej. Zniknie zatem problem masy i wydajności akumulatorów,<br />

a tym samym zasięgu. Pojazdy będą mogły osiągać<br />

znaczne prędkości, a ewentualne kolizje wykluczy globalna<br />

kontrola ruchu.<br />

STEROWANY MYŚLAMI<br />

Projektanci Audi postawili na automatyzację jazdy. Pojazd<br />

przyszłości ma stanowić mobilne przedłużenie naszego ciała<br />

i zmysłów. Wsiadając do wnętrza Audi eSpira czy eOra,<br />

podpinamy się jednocześnie do multisensorycznego interfejsu,<br />

który wyczuwa ruchy ciała i skanuje ośrodki nerwowe<br />

OnStar Car Hero ze stajni General Motors – kapsuła<br />

w kształcie koła. Samochód, który niczym bolidy w grze<br />

komputerowej, zależnie od umiejętności kierowcy i warunków<br />

na drodze, zmienia swoje właściwości jezdne.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 85


86<br />

mózgu, dostosowując się do nastroju<br />

kierowcy, a następnie podporządkowując<br />

im tor, prędkość i zwrotność. Czy<br />

zmęczony kierowca wejdzie w zakręt<br />

łagodniej niż pełen wigoru? Trudno sobie<br />

wyobrazić również bezpieczeństwo<br />

kierowania takiego samochodu.<br />

To pojazdy sportowe dla młodych duchem,<br />

których najważniejszą cechą ma<br />

być ultrazwrotność, oparta na dynamicznie<br />

zmieniających się kątach opon<br />

i kabiny pasażera. Układ jezdny zarów-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

no sportowej eSpiry, jak i eOry bazuje<br />

na elastycznych elementach zawieszenia<br />

oraz kołach z obwodowymi piastami.<br />

Auta mają poruszać się z niezwykłą<br />

zwinnością. Reagując na ruchy i gesty<br />

kierowcy, wprowadzają nową logikę<br />

kierowania – na zasadzie przedłużenia<br />

ciała i zmysłów.<br />

JAK LUDZKIE DNA<br />

Mazda Souga ze studia Mazda R&D<br />

of North America. Futurystyczna, szybka<br />

i ekologiczna. Według założeń koncernu,<br />

dostępna w abonamencie niczym telefon<br />

komórkowy.<br />

Honda Helix z kolei to biotechnologiczny<br />

pojazd, który ewoluuje i będzie<br />

w stanie zaadaptować się do potrzeb<br />

użytkownika zależnie od trasy jazdy<br />

i warunków na drodze. Im dłużej<br />

właściciel korzysta z pojazdu, tym<br />

bardziej samochód uczy się rozpoznawać<br />

jego potrzeby i indywidualne<br />

cechy. Trio projektantów Dave Marek,<br />

Lliyah Bridan i Michael Bayton, dzięki<br />

zastosowaniu specjalnych polimerów<br />

adaptacyjnych i bioreceptorów, przygotowało<br />

pojazd wzorowany na ludzkim<br />

DNA. Samochód może zmieniać<br />

fot. x 4 press service Aston Martin


swoje parametry i wygląd w zależności<br />

od <strong>tego</strong>, czy jedziemy nim ulicami<br />

Tokio, po zatłoczonych małych uliczkach<br />

Rzymu, czy też mamy ochotę na<br />

dynamiczną, szybką jazdę szerokimi<br />

alejami Los Angeles.<br />

To elastyczna kapsuła przybierająca trzy<br />

konfi guracje: A, B i Z. Pierwsza z nich<br />

to sylwetka krótka, szeroka, zwinna,<br />

doskonale nadająca się do typowej<br />

miejskiej jazdy. Niską i długą formę B<br />

zarezerwowano do aglomeracji z droga-<br />

fot. press service BMW<br />

Honda Helix – biotechnologiczny<br />

pojazd, który ewoluuje i będzie<br />

w stanie zaadoptować się do potrzeb<br />

użytkownika zależnie od trasy jazdy<br />

i warunków na drodze.<br />

mi szybkiego ruchu. I wreszcie stadium<br />

Z przewidziano dla zatłoczonych miast,<br />

gdzie liczy się niemal każdy centymetr.<br />

W tych warunkach auto robi się wąskie<br />

i wysokie, niemal ustawia się do pionu,<br />

a pasażerowie podróżują niemal stojąc.<br />

SAMOCHÓD DLA GRACZA<br />

OnStar Car Hero jest jednocześnie<br />

„normalnym” samochodem (chociaż<br />

wyglądem samochodu nie przypomina<br />

– to kapsuła w kształcie koła), jak<br />

i grą. Siedząc w nim poczuć się można<br />

niczym gracz najnowszej edycji „Need<br />

For Speed”. To pojazd, który nauczy jeździć<br />

nowicjusza i zapewni sporą dawkę<br />

adrenaliny wytrawnemu kierowcy. Sześciu<br />

designerów General Motors zaprojektowało<br />

futurystyczny w kształcie<br />

samochód, w którym wystarczy podłączyć<br />

się do sys<strong>temu</strong> nawigacyjnego,<br />

a sam dostosuje odpowiedni tryb jazdy<br />

zależny od warunków panujących na<br />

drodze i umiejętności kierowcy. Gdy<br />

pojazd oceni, że jesteśmy w stanie nad<br />

nim zapanować, łaskawie pozwoli nam<br />

na przejęcie kontroli. Najpierw kapsuła<br />

zacznie się toczyć już nie na 4, lecz na<br />

3 kołach. Gdy osiągniemy mistrzostwo<br />

w tym zakresie, do dyspozycji dostaniemy<br />

wyłącznie jedno koło – obwodowe.<br />

To trochę tak, jak nauka jazdy<br />

na rowerze, kiedy wraz z opanowaniem<br />

techniki poruszania się rodzice pozwalają<br />

nam na odczepienie dodatkowych<br />

dwóch kółek.<br />

MAZDA W ABONAMENCIE<br />

Patrząc na Mazdę Souga ze studia<br />

Mazda R&D of North America trudno<br />

sobie wyobrazić, że takim autem<br />

pojedzie kierowca przyszłości. Futurystyczna,<br />

szybka i ekologiczna. W do-<br />

datku koncern zakłada, że będzie dostępna<br />

w abonamencie niczym telefon<br />

komórkowy. Po wykupionym czasie<br />

użytkowania właściciel będzie mógł<br />

oddać samochód do producenta, który<br />

naładuje akumulator i wyposaży<br />

samochód w nowszy interfejs. Mazda<br />

jest superlekkim, zminimalizowanym<br />

pod wieloma względami sportowym<br />

coupe, odznaczającym się eksperymentalnymi<br />

proporcjami i wnętrzem zdecydowanie<br />

sfokusowanym na kierowcę.<br />

Szczególnym znakiem rozpoznawczym<br />

Sougi jest asymetrycznie ukształtowane<br />

nadwozie, silniki elektryczne przy<br />

wszystkich kołach i zastosowanie elastycznych<br />

felg zamiast tradycyjnego zawieszenia.<br />

RZUTEM NA TAŚMĘ<br />

Samochody<br />

Techno<br />

polis<br />

Projektanci napędzanego elektrycznie Nissana V2G (Vehicle-to-Grid)<br />

wykonali swój prototyp z myślą o komunikacji przyszłości, czyli sieci<br />

międzynarodowych autostrad oznaczonych jako Grid. W 2030 roku ma<br />

być najlepiej sprzedającym się samochodem świata.<br />

Pojazd Nissan V2G powstał z myślą<br />

o efektywnej i szybkiej sieci zelektryzowanych<br />

autostrad o nazwie GRID.<br />

Obecnie znana pod tą nazwą i wciąż<br />

badana pod względem swoich możliwości<br />

infrastruktura składa się z kilkudziesięciu<br />

tysięcy serwerów i setek<br />

kilometrów kabli światłowodowych<br />

umożliwiających superszybkie przesyłanie<br />

olbrzymich ilości danych. Wykorzystywana<br />

jest m.in. przy pracy<br />

uruchomionego w 2008 roku w Europejskim<br />

Ośrodku Badań Jądrowych<br />

CERN akceleratora znanego pod nazwą<br />

Wielki Zderzacz Hadronów. O wydajności<br />

infrastruktury może świadczyć<br />

fakt, iż każdy z detektorów centralnego<br />

pierścienia akceleratora generuje terabajty<br />

informacji na sekundę.<br />

W 2030 r. uczestnikami ruchu sieci<br />

GRID byłyby samochody V2G (Vehicle–to–Grid),<br />

które, w zależności od potrzeb,<br />

poruszałyby się samodzielnie lub<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 87


Samochody<br />

Techno<br />

polis<br />

88<br />

Toyota Link – auto dla inteligentnych i wykształconych. Opatentowana<br />

przez Toyotę technologia „elektro fi ber” umożliwi indywidualną<br />

stylizację samochodu i dostosowanie rozstawu osi do potrzeb.<br />

Jeżdżące jednomiejscowe kapsuły, mogą łączyć się w moduły<br />

i porozumiewać między sobą.<br />

szeregowo, tworząc oszczędnie i szybko<br />

przemieszczające się łańcuchy. Prąd<br />

dostarczany byłby bezprzewodowo<br />

z taśmy biegnącej wzdłuż pasa ruchu.<br />

Kokon nadwozia, wykonany ze specjalnie<br />

preparowanego materiału biologicznego,<br />

w <strong>10</strong>0 <strong>proc</strong>. nadawałby się<br />

do recyklingu. Uwagę zwraca ciekawy<br />

układ jezdny: z przodu umieszczono<br />

4 małe koła, zaś z tyłu wielkie koła pozbawione<br />

tradycyjnej osi.<br />

RAZEM LUB ODDZIELNIE<br />

Z podobnie kosmiczną i trudną do wyobrażenia<br />

koncepcją wyszli styliści Toyoty.<br />

Przyjęli, że w 2030 roku 81 <strong>proc</strong>.<br />

młodych ludzi będzie miało wyższe<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

wykształcenie, a co za tym<br />

idzie będą najbardziej inteligentną<br />

i aktywną grupą<br />

społeczeństwa, która będzie<br />

chciała decydować o sobie<br />

i otoczeniu. Również<br />

o świecie motoryzacji. Skorzystają<br />

więc pewnie chętnie<br />

z pomysłu Toyoty, która<br />

opatentowała technologię<br />

umożliwiającą indywidualną<br />

stylizację samochodu<br />

i dostosowanie rozstawu<br />

osi do aktualnych potrzeb.<br />

Jeżdżące jednomiejscowe<br />

kapsuły, mogą się łączyć<br />

w większe moduły, porozumiewające<br />

się między sobą<br />

i przekazujące informacje,<br />

np. o muzyce czy materiałach potrzebnych<br />

na kolokwium. Zamiast kół pojazd<br />

będzie miał kule wykonane z materiałów<br />

przewodzących prąd. Są<br />

one w stanie przekształcać tarcie<br />

w energię elektryczną, potrzebną<br />

do ładowania baterii. �<br />

Barbara Grabowska<br />

Zwinne, sportowe, sterowane myślami.<br />

Audi eSpira i eOra. Nafaszerowane cyfrową<br />

elektroniką i maksymalnie zautomatyzowane.<br />

Jak zapewniają projektanci, będą to auta niezwykle<br />

wygodne i efektywne, osiągną zasięg o jakim nam<br />

się dzisiaj nawet nie marzy.<br />

GM OnStar Car Hero. Samochód, którego<br />

prowadzenie przypomina grę komputerową.<br />

Podobnie jego promocja.


KOMPLEKSOWE WYPOSAŻENIE BIUR<br />

www.contractmeble.pl<br />

ul.Nowogrodzka 51, 00-695 Warszawa, tel/fax (22) 626 17 06, www.contractmeble.pl<br />

Gino Rossi w nowej odsłonie.<br />

Pierwszy sklep<br />

z nowym designem<br />

został otwarty<br />

w listopadzie ubiegłego roku<br />

w CH 3 Stawy w Katowicach.<br />

Kolejne etapy modernizacji<br />

salonów fi rma planuje<br />

w pierwszym kwartale <strong>tego</strong> roku


Trendy<br />

PIÓRA Kariera<br />

90<br />

wiecznego<br />

pióra<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong>


lu rzeczy, które nas otaczają,<br />

to nie tylko wierny towarzysz<br />

pracy, ale również<br />

fotograf naszego wnętrza<br />

i charakteru. Z inicjatywy Wojciecha Bazarnika<br />

i grupy pasjonatów <strong>10</strong> lat <strong>temu</strong><br />

powstał Polski Klub Miłośników i Kolekcjonerów<br />

Wiecznego Pióra. Dziś liczy 700<br />

członków. Jego założyciele: Andrzej Blikle,<br />

Lucjan Kydryński, Krzysztof Obój, Marcin<br />

Święcicki, Lech Wałęsa, Edward Wende<br />

i Andrzej Zakrzewski postawili przed<br />

nim szczytne cele. Postanowili dążyć do<br />

przywrócenia kultury pisania piórem, organizować<br />

wystawy, aukcje oraz spotkania<br />

kolekcjonerów, a wreszcie przekonać<br />

polską młodzież, że pióro, które przez<br />

tysiące lat z mozołem pracowało nad naszym<br />

rozwojem cywilizacyjnym, powinno<br />

być przedmiotem niezbędnym w życiu<br />

współczesnego człowieka. Dyrektor<br />

do spraw marketingu w fi rmie Bazarnik,<br />

Piotr Bogdan podkreśla, że z inicjatywy<br />

Klubu, podjętej wspólnie z BCC, już po<br />

raz dziesiąty przyznana została nagroda<br />

„Ostre pióro”, której laureaci otrzymują<br />

markowe pióra wysokiej klasy.<br />

EUREKA WATERMANA<br />

Pióro ma wspaniałą historię. W VII wieku<br />

p.n.e. pojawiły się pierwsze informacje<br />

o papirusie i gęsim piórze. W X wieku<br />

n.e. pojawia się pióro metalowe z zapasem<br />

atramentu. Nikt już dziś nie pamięta,<br />

że pierwszy amerykański patent na<br />

pióro wieczne otrzymał w roku 1809<br />

szewc z Baltimore, Peregrin Williamson.<br />

W roku 1819 John Scheff er opatento-<br />

fot. redakcja Pióro, w odróżnieniu od wie-<br />

Pióra Sheaff er z limitowanej serii<br />

Roaring Twenties. Zostały wyprodukowane<br />

w ilości 1<strong>10</strong>8 egzemplarzy.<br />

wał w Wielkiej Brytanii wieczne pióro,<br />

w połowie skonstruowane z pióra gęsiego.<br />

Prób wprowadzenia wiecznego pióra<br />

było kilka, ale przeszkodą był wylewający<br />

się i plamiący atrament. Pokonał ją<br />

dopiero Lewis Edison Waterman.<br />

Inspiracją dla jego wynalazku było podobno<br />

przykre osobiste doświadczenie<br />

(niektórzy twierdzą, że ta anegdota to<br />

tylko trick marketingowy). W roku 1883,<br />

jako nowojorski doradca ubezpieczeniowy,<br />

miał przed sobą szanse na podpisanie<br />

najkorzystniejszego kontraktu w całym<br />

zawodowym życiu. Aby podnieść<br />

rangę zdarzenia, kupił wieczne pióro.<br />

Niestety, w kulminacyjnym momencie<br />

przeciekło, niszcząc dokument. Zanim<br />

przyniósł nowy egzemplarz, inny ubezpieczyciel<br />

sfi nalizował umowę. Widać<br />

była w tym jednak ręka przeznaczenia,<br />

ponieważ upokorzony zawodową klęską<br />

Waterman rozpoczął w zakładzie brata<br />

pracę nad udoskonaleniem wiecznego<br />

pióra. Wykorzystując zasadę włoskowa-<br />

tości, umożliwiającą wywołanie równego<br />

i mocnego strumienia, skonstruował<br />

pióro ze spływakiem, w którym znajdowały<br />

się podłużne rurki.<br />

Waterman mógłby w tym momencie<br />

krzyknąć: „ Eureka”. Zamiast <strong>tego</strong> wykazał<br />

się zmysłem praktycznym. Zasadę<br />

włoskowatości wykorzystał w piórze „Regular,”<br />

które w roku 1884 opatentował.<br />

Od tam<strong>tego</strong> czasu jego fi rma nieustannie<br />

wprowadza innowacje, pozostając w czołówce<br />

najbardziej cenionych producentów<br />

piór na świecie. Pierwsze modele były<br />

wykonane z utwardzanego kauczuku<br />

w kolorach czarnym i czerwonym. Później<br />

wprowadzone zostały koszulki złote,<br />

pozłacane, srebrne, lub wykonane z macicy<br />

perłowej. Wczesne pióra Watermana to<br />

dziś klejnoty w zbiorach kolekcjonerów.<br />

ZŁOTO, BRYLANT<br />

I EUROPEJSKI SZCZYT<br />

Na liście historycznych marek producentów<br />

wiecznych piór Waterman,<br />

Pióro z limitowanej serii 1912 sztuk powstałej dla upamiętnienia daty powstania włoskiej wytwórni Montegrappa. To seria Eternal Bird wprowadzona na<br />

rynek w 2005 roku. Rzeźba na korpusie wykonana jest ze sterlingowego srebra, stalówka z 18–karatowego złota.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 91<br />

fot. Materiały prasowe fi rm


Pióro Roku 2008<br />

fi rmy Graf von<br />

Faber–castel,<br />

z unikalnym uwieńczeniem<br />

korpusu<br />

z indyjskiego drewna<br />

satynowego.<br />

92<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

w porządku chronologicznym, zajmuje jednak<br />

dopiero piąte miejsce. Na pierwszym<br />

znajduje się Graf von Faber-Castell – marka<br />

istniejąca od roku 1761. Potem kolejno:<br />

Cross, Pelikan, Parker, Waterman, Mont<br />

Blanc, Montegrappa, Sheaff er, Aurora, Rotring<br />

i Visconti. Ta ostatnia, istniejąca dopiero<br />

od roku 1988, najmłodsza z wielkich fi rm,<br />

odnosi ogromne sukcesy. Jej pióra budzą duże<br />

zainteresowanie również na polskim rynku.<br />

Montegrappa stworzyła pióro, które na<br />

zorganizowanym w Moskwie w roku 2005<br />

Millionaire Fair – największych na świecie<br />

targach artykułów luksusowych – zostało<br />

uznane za najdroższe pióro świata. To Peace<br />

Pen, wysadzane 23–karatowymi diamentami,<br />

warte 1 milion euro. Do tej pory<br />

najdroższym piórem świata było wykonane<br />

Wieczne pióro nie jest zwykłym przedmiotem<br />

i nie powinno być kupowanym bez<br />

namysłu prezentem. Musi współgrać<br />

z osobowością właściciela i być<br />

dostosowane do jego pozycji<br />

i wagi dokumentów,<br />

jakie podpisuje.<br />

Pióro Stipula Bernini stworzone z okazji<br />

500. rocznicy wzniesienia Bazyliki<br />

św. Piotra w Rzymie. Korpus rzeźbiony<br />

w brązie. Limitowana seria 500 sztuk.<br />

w całości ze złota, wysadzane małymi brylantami<br />

pióro Montblanc o wartości 125<br />

tysięcy dolarów. Brylantów jest na jego korpusie<br />

48<strong>10</strong>, dokładnie tyle ile metrów nad<br />

poziom morza liczy szczyt Mont Blanc.<br />

EDYCJA LIMITOWANA<br />

Co, poza ilością diamentów, decyduje o tym,<br />

że pióro zostaje uznane za najdroższe? Mówi<br />

dyrektor do spraw marketingu i sprzedaży<br />

w fi rmie „Bazarnik”: Najdroższe pióra często<br />

noszą marki, o których w naszym kraju<br />

wiedzą właściwie tylko kolekcjonerzy. Na<br />

przykład, bardzo mało znana jest w Polsce<br />

marka Tibaldi. Jednak to, że w danym roku<br />

ta fi rma wystawiłaby pióro uznane za najdroższe<br />

na świecie wcale nie znaczy, że jej<br />

wyroby przewyższają jakością pióra Mont-<br />

blanc, Graf von Faber, czy innych liczących<br />

się marek, które obok normalnej produkcji<br />

także wypuszczają serie limitowane. Takie<br />

fi rmy, jak Tibaldi, cały wysiłek koncentrują<br />

wyłącznie na krótkich, kolekcjonerskich<br />

edycjach. Z reguły poświęcone są one ważnym<br />

wydarzeniom, wielkim ludziom, a nawet<br />

wyjątkowym przedmiotom.<br />

Ostatnio ukazała się seria poświęcona<br />

Bentley’owi. Wszystkie pióra pochodzące<br />

z serii limitowanych mają swoje niepowtarzalne<br />

numery, producent daje gwarancję,<br />

że nigdy nie zostanie wyprodukowana<br />

większa liczba egzemplarzy niż zawiera seria.<br />

Charakterystyczne jest to, że po jej wytworzeniu<br />

niszczy się całą dokumentacje<br />

techniczną, a nawet narzędzia. To stanowi<br />

gwarancję dla kolekcjonerów i umożliwia<br />

im stałe podbijanie cen.<br />

Również największe marki,<br />

poza normalną produkcją<br />

piór na rynek, wypuszczają<br />

serie limitowane. Traktują<br />

je często jako okazję do<br />

złożenia hołdu wielkim artystom,<br />

pisarzom, kompozytorom<br />

i postaciom, które<br />

przyczyniły się do rozwoju<br />

kultury. Przykładem jest<br />

Limitowana Edycja Patronów<br />

Sztuki, zadedykowana<br />

przez Montblanc wielkiemu<br />

mecenasowi sztuki,<br />

renesansowemu papieżowi Juliuszowi II,<br />

Montblanc – Greta Garbo – edycja specjalna<br />

to hołd dla artystki, czy poświęcone amerykańskiemu<br />

pisarzowi, Montblanc F. Scott<br />

Fitzgerald. Do tej grupy należą pióra marki<br />

Aurora: Giuseppe Verdi Gran Gala i seria<br />

Visconti by Mazzi Garcia Federico Lorca<br />

– upamiętniająca wielkiego poetę.<br />

Z BIAŁĄ GWIAZDKĄ<br />

A jaka marka jest najpopularniejsza wśród<br />

klientów zainteresowanych droższymi piórami?<br />

Trudno o jednoznaczną odpowiedź.<br />

Informacje zebrane w kilku sklepach dowodzą,<br />

że niezmiennie od roku 1990, czyli od<br />

chwili, kiedy w Polsce zaczęła rosnąć w siłę<br />

grupa ludzi zamożnych, najpopularniejsze<br />

są pióra marki Montblanc.


Znawcy mówią, że jest to mercedes<br />

wśród piór. Charakterystyczna biała<br />

gwiazdka symbolizuje szczyt Mont<br />

Blanc – dążenie do szczytu doskonałości.<br />

Stulecie fi rmy, która powstała<br />

w roku 1906, hucznie obchodzone<br />

było dwa <strong>lata</strong> <strong>temu</strong> w warszawskim<br />

Teatrze Wielkim. Już w roku 1924<br />

klasyczne pióro Meisterstuck stało się<br />

obiektem kultu.<br />

Marka Montblanc jest wierna <strong>temu</strong><br />

klasycznemu stylowi i ponadczasowemu<br />

wzornictwu. Gwarantuje<br />

również doskonałe, często niezwykłe<br />

materiały. – Naturalna laka, platyna,<br />

najdroższe szlachetne kamienie. Limitowane<br />

serie Montblanc są z reguły<br />

bardzo krótkie. Zaledwie 34 sztuki liczy<br />

unikalny „Kieł mamuta”. Pióro to<br />

zyskało tytuł „Pióra roku 2006”. Jego<br />

korpus ozdobiony został artystycznym<br />

połączeniem autentycznego kła mamuta<br />

sprzed <strong>10</strong> tysięcy lat z drewnem<br />

hebanu. Prototyp <strong>tego</strong> pióra kosztował<br />

kilkadziesiąt tysięcy euro. Warto dodać,<br />

że samo osuszanie materiału wymagało<br />

niemal pięciu lat. Oczywiście,<br />

takie serie robione na zamówienie<br />

kolekcjonerów i zwykle są sprzedane<br />

jeszcze przed rozpoczęciem produkcji.<br />

Ludzie, którzy kupują pióra do codziennego<br />

użytku, mają inne potrzeby. Ich<br />

pióro musi być wygodne, dobrze leżeć<br />

w ręku, a przede wszystkim musi być<br />

niezawodne. Wśród polskich klientów<br />

najbardziej lubiane modele Montblanc<br />

to Chopin i Le Grand.<br />

Wielcy biznesmeni, zarówno z pierwszej<br />

setki, jak i ci, którzy dopiero dążą<br />

do wielkiego sukcesu, właśnie piórem<br />

Montblanc najchętniej podpisują umowy<br />

i kontrakty. Kochają je również politycy.<br />

Ale trudno im się dziwić. Piórem<br />

tej marki podpisano wiele dokumentów,<br />

które decydowały o biegu historii.<br />

Używał go papież Jan Paweł II, składa<br />

nim podpis królowa Elżbieta II, było<br />

ulubionym piórem prezydenta Johna<br />

F. Kennedy’ego. Piór tej marki używają<br />

także była premier Margaret Thatcher<br />

i hiszpańska królowa Zofi a. Przy czym<br />

Największe marki,<br />

poza normalną<br />

produkcją piór<br />

na rynek, wypuszczają<br />

serie limitowane<br />

Pióra Latarnia Aleksandryjska fi rmy Pelikan<br />

z limitowanej serii Siedem Cudów Świata.<br />

Lakierowany w granacie korpus osadzony<br />

w złotych okowach. Tylko 440 sztuk.<br />

Montblanc, w odróżnieniu od większości<br />

znanych marek, nie produkuje piór<br />

przeznaczonych na rynek szerokiego<br />

odbiorcy. Te pióra po prostu są drogie.<br />

Na przykład, 20 tysięcy złotych trzeba<br />

zapłacić za egzemplarz Pope Juliusz II,<br />

z limitowanej edycji patronów sztuki<br />

renesansu.<br />

JAK NAPISANO<br />

„SHERLOCKA HOLMESA”<br />

Waterman, Parker, Cross i Pelikan<br />

postawili na zróżnicowaną klientelę.<br />

Cieszą się rosnącym powodzeniem na<br />

wszystkich rynkach, ponieważ produkowane<br />

przez nich pióra, również te<br />

dla szerokiego kręgu odbiorców, są nie<br />

tylko niezawodne, ale również zwracają<br />

uwagę nowoczesnym wzornictwem<br />

i pięknym opakowaniem. Od ponad<br />

wieku sprawdza się w praktyce maksyma<br />

George’a Saff orda Parkera: „Uczyń<br />

coś lepszym, a ludzie to kupią.” Oznaczone<br />

symbolizującą siłę i dynamizm<br />

strzałą, pióra i długopisy Parkera sprzedaje<br />

się dziś w 120 krajach świata. Co<br />

więcej, w odczuciu milionów ludzi Waterman<br />

i Parker to nie tylko najbardziej<br />

znane, ale zarazem najdoskonalsze<br />

fi rmy produkujące wieczne pióra. Obydwaj<br />

producenci zasłużyli sobie na tę<br />

opinię nie tylko dzięki ciągłym poszukiwaniom<br />

najtrwalszych materiałów<br />

i najlepszych technologii, ale również<br />

dzięki znanym w historii piórom, o któ-<br />

Trendy<br />

re walczą dziś najbardziej<br />

wytrawni<br />

kolekcjonerzy.<br />

Marzeniem wielu z nich<br />

jest wyprodukowany w roku 1921 Parker<br />

Duofold; dużych rozmiarów pióro<br />

w żywym pomarańczowym kolorze,<br />

ze złotą stalówką. Wzięło ono udział<br />

w spisywaniu „Przygód Sherlocka Holmesa”.<br />

Arthur Conan Doyle napisał<br />

potem w liście do członka zarządu fi rmy<br />

Parker: „W Duofoldzie, który posiadam,<br />

znalazłem bratnią duszę.” Godnym<br />

następcą sławnego przodka jest<br />

wykonany ręcznie z li<strong>tego</strong>, 18-karatowego<br />

złota Parker Duofold Presidential<br />

– Esparto z roku 1992. Kolekcjonerzy<br />

mówią o nim, że jest perłą w koronie<br />

serii Duofold. Rocznie powstaje tylko<br />

<strong>10</strong> jego egzemplarzy.<br />

WALKA NA ATRAMENT<br />

Wieczne pióro jest jednym z nielicznych,<br />

powszechnie używanych przedmiotów,<br />

w przypadku których technologia właściwie<br />

się nie zmienia. Wprowadzane<br />

są jednak ciągle nowe materiały i coraz<br />

większe pole wyobraźni daje wzornictwo.<br />

Do perfekcji udoskonalone zostały<br />

stalówki i tłoczki. Pióra markowe dają<br />

pełną gwarancję wieloletniego, bezawaryjnego<br />

funkcjonowania. W seriach<br />

limitowanych, i generalnie w piórach<br />

droższych, nie stosuje się tzw. patronów.<br />

Jest w nich na stałe wbudowany tradycyjny<br />

tłoczek. W bardzo drogich piórach<br />

naboje dopuszczalne są tylko przypadku,<br />

jeżeli korpus jest – na przykład z powodów<br />

artystycznych – tak mały, że nie<br />

ma miejsca na tłoczek. We wszystkich<br />

piórach z najwyższej półki stalówki są<br />

z 23-karatowego złota. Przy czym nawet<br />

w tańszych markowych piórach bardzo<br />

często pokrywane są warstwą złota.<br />

Przedmiotem walki konkurencyjnej<br />

fi rm jest nawet atrament. Marki prześcigają<br />

się w bogactwie kolorów. Ostatnio<br />

Caran D’Ache wprowadziła do<br />

swojej oferty atrament brązowy i pomarańczowy.�<br />

Jolanta Liczbinska<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 93


94<br />

TUŻ PO NAJWAŻNIEJSZYM, NIE TYLKO DLA BRANŻY ZEGARMISTRZOWSKIEJ, ŚWIĄTECZNYM<br />

OKRESIE SPRZEDAŻY, OSOBY ZWIĄZANE Z ZEGARKAMI MUSZĄ PLANOWAĆ WYJAZD DO<br />

SZWAJCARII, DO STOLICY ZEGARMISTRZOSTWA – GENEWY.<br />

Już po raz dwudziesty i po raz<br />

drugi w styczniu, w dniach<br />

18–22 stycznia odbędzie się<br />

spotkanie w ramach Międzynarodowego<br />

Salonu Elitarnego<br />

Zegarmistrzostwa (Salon International<br />

de la Haute Horlogerie – SIHH).<br />

O corocznych spotkaniach genewskich<br />

można powiedzieć, że są powiewem<br />

luksusu, elegancji i pełnego uroku<br />

obcowaniem z najnowszymi trendami<br />

najbardziej prestiżowego zegarmistrzostwa.<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Nowy superpłaski mechanizm<br />

fi rmy Piaget noszący oznaczenie<br />

Calibre 1208P<br />

Zegarki<br />

nie dają o sobie zapomnieć<br />

W ubiegłym roku, w dziewiętnastym<br />

branżowym spotkaniu uczestniczyło<br />

17 marek skupionych wokół Fundacji<br />

Elitarnego Zegarmistrzostwa. W <strong>tego</strong>rocznej<br />

edycji prezentowanych będzie<br />

19 fi rm. Do ekskluzywnego grona na<br />

zaproszenie organizatorów dołączyły:<br />

fi rma „Greubel Forsey” wywodząca swą<br />

nazwę od dwóch właścicieli i współpracujących<br />

ze sobą już prawie 20 lat<br />

zegarmistrzów: Roberta Greubela i Stephena<br />

Forsey’a, oraz znana z nietypowych<br />

rozwiązań i jednoznacznie rozpo-<br />

Panerai Radomir<br />

P.999 o średnicy<br />

42 mm w kopercie<br />

z różowego złota.<br />

znawalnych zegarków o nowoczesnej<br />

stylistyce – fi rma Richard Mille.<br />

Przy okazji dwudzies<strong>tego</strong> jubileuszu<br />

spotkań targowych warto poświęcić<br />

kilka słów na informacje o rozwoju imprezy<br />

w Genewie. Zrodzona z potrzeby<br />

i chęci specjalnego potraktowania gości,<br />

rozpoczęła swą historię targowych<br />

spotkań w roku 1991. W ich pierwszej<br />

edycji uczestniczyło zaledwie 5 marek<br />

zegarkowych (Baume & Mercier,<br />

Cartier, Piaget, Gérald Genta, Daniel<br />

Roth), które zajmowały ok. 4500 mkw.


fot. Materiały prasowe fi rm<br />

powierzchni wystawowej. Odbywające<br />

się w tym roku spotkanie, na powierzchni<br />

ok. 30000 mkw., będzie gościć wyselekcjonowanych<br />

klientów biorących<br />

udział w spotkaniu 19 fi rm branżowych.<br />

Przez dziewiętnaście lat Salon w Genewie<br />

sukcesywnie zwiększał liczbę biorących<br />

w nim udział marek, z nieznaczną<br />

rotacją niektórych z nich.<br />

Przez cały ten czas terminem był powiązany<br />

z Międzynarodowymi Targami<br />

Zegarkowymi BaselWorld w Bazylei.<br />

Praktycznie każdy gość genewskich<br />

spotkań był także uczestnikiem targów<br />

w Bazylei. Od poprzedniego roku są<br />

one od Bazylei terminowo zupełnie<br />

niezależne i choć dla wielu osób oznacza<br />

to konieczność dwukrotnego odwiedzenia<br />

kraju Helwetów, to wydaje<br />

się, że Salon Genewski przyjął drogę<br />

odpowiednią do swoich aspiracji.<br />

Na te kilka dni zmieniona nie do poznania<br />

hala PALEXPO oddana jest we<br />

władanie zegarkowej elity. Tak ocena<br />

i wybór zegarkowych nowości, zawo-<br />

Trendy<br />

Majesty T3 fi rmy BLU.<br />

Ten zegarek będąc<br />

arcydziełem mikromechaniki<br />

wskazuje<br />

również czas<br />

dowe dyskusje i poważne negocjacje,<br />

jak i przyjacielskie spotkania i rozmowy<br />

odbywają się czy to na stoiskach w specjalnie<br />

w tym celu przygotowanych gabinetach,<br />

czy też w elegancko urządzonych<br />

kawiarenkach usytuowanych w całym<br />

ciągu przestronnych korytarzy. Grafi ki<br />

rozmów dla każdego z pracowników<br />

fi rm, jak i dla każdego z gości, przygotowane<br />

są bardzo starannie i zawsze dla<br />

tych pierwszych z wymienionych są wypełnione<br />

po brzegi.<br />

Oczywiście, obecność grona branżowych<br />

zawodowców – sprzedawców luksusowych<br />

precjozów, uaktywnia wszystkich,<br />

także mniejszych producentów ekskluzywnych<br />

produktów. To powoduje, że<br />

do okolicznych hoteli i specjalnie w tym<br />

celu przygotowanych willi, na umówione<br />

spotkania handlowe dowożeni są goście<br />

salonu zaproszeni przez zapobiegliwych<br />

producentów nieobecnych na targach.<br />

Jedną z takich fi rm, której prezentację<br />

odwiedziłem, jest powstała nie tak dawno<br />

marka Cvstos. Stylistyka jej wyro-<br />

Classima Executives<br />

XL Chronograph<br />

z pełnym<br />

kalendarzem fi rmy<br />

Baume & Mercier<br />

Piaget Altiplano<br />

z mechanizmem<br />

Calibre 1208P<br />

w kopercie<br />

z białego złota<br />

bów, niestety, ewidentnie nawiązuje do<br />

prezentowanej w tym roku po raz pierwszy<br />

w Genewie marki Richard Mille.<br />

W czasie Salonu SIHH 2009, także w specjalnie<br />

umówionym terminie, z wielką<br />

przyjemnością spotkałem się z właścicielami<br />

fi rmy BLU – Ewą i Bernhardem<br />

Lederer. Dzięki <strong>temu</strong>, w moim przypadku<br />

bardziej towarzyskiemu, spotkaniu<br />

mogłem dowiedzieć się trochę o nowościach<br />

w produkcji i ostatnich zdarzeniach<br />

w tej posiadającej nietuzinkowe<br />

modele czasomierzy fi rmie. Co ważne,<br />

wspomagająca sprzedaż i prowadząca<br />

marketing współwłaścicielka fi rmy<br />

i żona jej założyciela – Ewa Lederem jest<br />

nie tylko z pochodzenia Polką.<br />

Informacje o nowościach każdej z prezentujących<br />

się na targach zegarkowych<br />

marek, do dnia ich otwarcia były<br />

zwykle skrywane tak przed dziennikarzami,<br />

jak i przed klientami – gośćmi<br />

salonu. Jednak chęć zainteresowania<br />

prasy i zaproszonych gości, czy też niefrasobliwość<br />

niektórych pracowników<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 95


Trendy<br />

96<br />

fi rm producenckich przy obecnych<br />

technikach przekazu informacji powodowała,<br />

że drobny „wyciek informacji”<br />

okazywał się „światowym newsem”<br />

w gronie zegarkomaniaków.<br />

Tak było przykładowo kilka lat <strong>temu</strong><br />

z zegarkami IWC serii limitowanej, poświęconej<br />

Antonie de Saint Exupary.<br />

Odwiedzający nasz kraj, przed spotkaniem<br />

targowym, przedstawiciel fi rmy<br />

nie chciał w trakcie rozmowy wyjawić<br />

informacji o nowościach przygotowywanych<br />

przez tę lubianą w Polsce<br />

markę. Na stwierdzenie, że o tej edycji<br />

czasomierzy wiadomo wiele, że zdjęcia<br />

zegarków pokazywano na forum<br />

dyskusyjnym Klubu Miłośników Zegarów<br />

i Zegarków, z nutą nerwowości<br />

w głosie powiedział, że zdjęcia tych<br />

zegarków tylko na jednym spotkaniu,<br />

przez nieuwagę pracownika, na<br />

kilka chwil dostały się w ręce gości <strong>tego</strong>ż<br />

spotkania, a dziś „zna je już cały<br />

świat”. Trudno powiedzieć, na ile takie<br />

działanie rzeczywiście było nieuwagą<br />

pracownika, a na ile umyślnym, pozytywnym<br />

fermentem i nietypowym<br />

przekazem prasowym na temat nowości<br />

fi rmy zapuszczonym przez nią<br />

samą. W każdym razie, dziś praktycz-<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

nie każda z marek informuje o części<br />

z planowanych przez siebie nowości,<br />

które będą przedstawione w Genewie.<br />

Dobrym przykładem jest wspomniana<br />

powyżej fi rma IWC, której przedstawiciel<br />

– Martin Oremus, jeszcze na<br />

spotkaniu prasowym w Polsce w październiku<br />

poprzedniego roku powiedział,<br />

że <strong>nowych</strong> modeli doczeka się<br />

jedna z najstarszych linii wzorniczych<br />

z kolekcji tej marki. Na wspomnianym<br />

forum dyskusyjnym zegarkowego klubu<br />

już od kliku tygodni, dzięki jednemu<br />

z magazynów opublikowanych<br />

w... Azji, można zobaczyć nowe wzory<br />

(zegarki Yacht Club) w kolekcji Portuguese<br />

tej marki. Co ciekawe, do czasu<br />

Panerai Radomir P.999. Jeden z najbardziej płaskich modeli tej marki.<br />

Stoisko-salon fi rmy Piaget w czasie SIHH 2009<br />

przekazania niniejszego materiału do<br />

druku, mimo kilkukrotnych zapytań,<br />

nie otrzymałem zdjęć wskazanych powyżej<br />

czasomierzy ani z działu marketingu<br />

fi rmy IWC, ani z biura prasowego<br />

SIHH.<br />

Na ten fakt na pewno miał wpływ gorący<br />

przedświąteczny okres, który wydawałoby<br />

się płynnie przechodzi w okres<br />

targowy.<br />

Salon International de la Haute Horlogerie<br />

rozpoczyna się 18 stycznia.<br />

To już, to już teraz ! �<br />

Władysław Meller<br />

autor prowadzi salon „odCzasu doCzasu”<br />

w Centrum Złote Tarasy


M<br />

DUTY<br />

FREE<br />

Jedną z czynności, której Brzuchomówca<br />

oddaje się z lubością,<br />

jest bywanie w hotelach. Hotele<br />

to tajemnicze miejsca pozadomowych<br />

noclegów, konspiracyjnych<br />

randek, emocjonującej<br />

kradzieży ręczników i przemytu<br />

do pokoju sklepowego wina pięciokrotnie<br />

tańszego niż w restauracji na<br />

dole – a potem otwierania <strong>tego</strong> wina<br />

widelcem zrabowanym z tejże restauracji<br />

pod pretekstem lektury menu.<br />

Hotele to przestrzeń wypełniona eteryczną<br />

magią występku. I niepowtarzalnej<br />

aury śniadań. Na hotelowych<br />

śniadaniach obecność jest obowiązkowa.<br />

Są wliczone w cenę pokoju, więc<br />

nie być na nich po prostu nie wypada.<br />

Od szóstej do siódmej śniadania jadają<br />

pracoholicy, od dziewiątej do dziesiątej<br />

– alkoholicy, a między tymi dwiema<br />

turami – pozostała zawartość hotelu.<br />

Zawodowym socjologom, psychiatrom<br />

i duszpasterzom należałoby raz w miesiącu<br />

zalecać obserwację uczestników<br />

śniadania w hotelu „Ibis” Stare Miasto<br />

w Warszawie. Restauracje francuskiej<br />

sieci „Ibisa” w całej Europie nazywają<br />

się „Coś tam, coś tam – estaminet”,<br />

której to nazwy nie powtórzy nawet<br />

profesor Sorbony po czterech fakultetach<br />

z fonetyki, semantyki, semiotyki<br />

i gramatyki. Sam hotel nie zamieszcza<br />

zagadkowego miana restauracji na<br />

własnych stronach internetowych, bo<br />

POD PATRONATEM<br />

Felieton zjadliwy<br />

Złoty Bankier<br />

Bankier.pl S.A. oraz PayU S.A organizują plebiscyt Złoty Bankier 2009, którego<br />

głównym celem jest wyłonienie najlepszych produktów i usług fi nansowych<br />

2009. Wśród ka<strong>tego</strong>rii konkursowych znajdują się m.in.: najlepsze konto osobiste,<br />

najlepsze konto dla internauty, najlepsza karta kredytowa, najlepszy kredyt<br />

samochodowy i hipoteczny. Na stronie „www.zlotybankier.pl” internauci mogą<br />

głosować na banki, których usługi i produkty są godne polecenia. Ogłoszenie<br />

wyników – 16 lu<strong>tego</strong>. �<br />

i po co, skoro nikt z gości i tak nie zapamięta,<br />

a jeśli nawet będzie się chciał<br />

tu umówić, to użyje określenia „w Ibisie<br />

na dole” – pozostawiając problem<br />

dziwnej nazwy osobowości żabojada,<br />

który ją wymyślił i pewnie do dziś wierzy,<br />

że „Coś tam, coś tam – estaminet”<br />

przyjmie się na świecie lepiej<br />

niż Mc Donald.<br />

Ale śniadania są tu<br />

czarujące. Na bufecieobstawionym<br />

przez<br />

personel<br />

w korporacyjnychmundurkach,znajduje<br />

się<br />

ekspozycja<br />

najtańszych<br />

wędlin produkowanych<br />

na pólnoc od Wo-<br />

łomina. Są parówki<br />

smakujące jak podły pasztet.<br />

Jest imitacja szynki smakująca<br />

jak parówki i podły pasztet smakujący<br />

jak imitacja szynki zmielona z gąbką<br />

do kąpieli. Są jajka gotowane na sino,<br />

marmolady i pomidory, którym nie<br />

dane było dojrzeć. I atmosfera. Najlepiej<br />

zająć miejsce pod ścianą przy stolikach<br />

połączonych wspólną ławą. Wtedy<br />

można delektować się smakołykami<br />

„Ibisa” w akompaniamecie śniadaniowych<br />

rozmów ludzi pracy o uszczelnianiu<br />

zbiorników z polichlorkiem,<br />

o estymacji sprzedaży podpasek, o załamaniu<br />

się rynku batonów na Podlasiu<br />

i o brifi e arealnego superwajzora,<br />

który wczoraj kołczował Piotra z Inowrocławia,<br />

a potem dał mu<br />

czelendż. I w tej zbiorowej<br />

tęsknocie za<br />

u r<br />

a<br />

śniadań.<br />

B<br />

F y<br />

bułka<br />

z masłem<br />

mleko pod nosem<br />

torcik.<br />

T deser<br />

Honey<br />

normalnością,<br />

przeszywanej<br />

drżeniem komóreknastawionych<br />

na wibracje,Brzuchomówca<br />

żuje gąbczastypasztet<br />

myśląc, że<br />

w tym samym<br />

miejscu, nie tak<br />

dawno d <strong>temu</strong>, na<br />

nadwiślańskich werandach<br />

ludzie chrupali<br />

bułki upieczone bez mikrofalowej<br />

obróbki termicznej, smarowali je masłem,<br />

w którym nie było śladu tablicy<br />

Mendelejewa, kleili palce miodem zrobionym<br />

przez pszczoły, a nie agregaty<br />

spółki Mazowsze Honey Corporation<br />

i rozmawiali o tym, że wkrótce będą<br />

kwitnąć bzy. Okropność. �<br />

Brzuchomówca<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong> 97


98<br />

M<br />

DUTY FREE<br />

Dobrodziejstwo zaniechania<br />

POLSKA WRESZCIE ZOSTAŁA DOCENIONA NA ARENIE MIĘDZYNARODOWEJ. BRYTYJSKI MIESIĘCZNIK<br />

„THE BANKER”, WYDAWANY PRZEZ PRESTIŻOWY „FINANCIAL TIMES” DOCENIŁ DZIAŁANIA<br />

POLSKIEGO MINISTRA FINANSÓW NA RZECZ PRZECIWDZIAŁANIA SKUTKOM KRYZYSU.<br />

Minister Finansów<br />

2009 w Europie – taki<br />

ofi cjalnie tytuł otrzymał<br />

nasz strażnik defi<br />

cytu budżetowego.<br />

Wszyscy pamiętamy<br />

wielki event z udziałem<br />

premiera Tuska i właśnie głównego<br />

księgowego kraju, Jacka Rostowskiego,<br />

na warszawskiej GPW, kiedy to, niczym<br />

podczas ceremonii rozdania Oskarów<br />

prezentowano nam na wielkim telebimie<br />

mapę Europy zalaną czerwonym kolorem.<br />

A pośród niej sporej wielkości kleks<br />

w kolorze nadziei – soczystej zieleni. Oto<br />

Polska właśnie – pławili się litościwie<br />

nam panujący, wyspą szczęśliwości wyrażanej<br />

dodatnim wzrostem gospodarczym<br />

na tle upadłej Starej Damy. I teraz okazuje<br />

się, że nie tylko dla nas, obywateli IV<br />

RP, ale także dla świata ojciec <strong>tego</strong> sukcesu<br />

nie pozostał bezimienny. Vincent<br />

Rostowski został nareszcie doceniony,<br />

a świat sławi jego imię, wymawia każdą<br />

zgłoskę z nabożeństwem, by, broń Boże,<br />

nie przekręcić, by samemu zainteresowanemu,<br />

wielkiemu, acz skromnemu laureatowi<br />

nie zrobiło się przykro.<br />

Waldemar Błaszczyk<br />

styczeń–luty 20<strong>10</strong><br />

Jestem pełen podziwu dla decyzji brytyjskich<br />

dziennikarzy, którzy odważnie pokazali<br />

tym samym, co myślą o rodzimej<br />

polityce gospodarczej uprawianej przez<br />

Gordona Browna i Alistaira Darlinga.<br />

Jestem przekonany, że podobny werdykt<br />

wydaliby również przedstawiciele grupy<br />

Monthy Pythona i twórcy kultowego serialu<br />

ocenzurowanego w RP, Little Britain<br />

(Mała Brytania). Tyle że i jedni i drudzy<br />

zasłynęli w świecie ze szczególnego<br />

sposobu postrzegania świata okraszonego<br />

niezwykłym poczuciem humoru.<br />

Tymczasem redakcję „Financial Times”<br />

coś w środku kazało mi przez <strong>lata</strong> postrzegać<br />

jako konserwatywny, solidny<br />

tytuł, którego opinie mogą zaważyć na<br />

gospodarczych i biznesowych decyzjach<br />

milionów ludzi i paru państw. Okazuje<br />

się jednak, że stara brytyjska szkoła<br />

dobrego humoru nie rdzewieje, wręcz<br />

przeciwnie – trafi a nawet pod strzechy<br />

redakcji czasopism o profi lu ekonomicznym.<br />

Parafrazując bowiem innego<br />

brytyjskiego klasyka humoru i niezłego<br />

pijaka zarazem, Winstona Churchilla,<br />

najlepszym uzasadnieniem przyznania<br />

tytułu europejskiego ministra fi nansów<br />

Rafał Królikowski<br />

FELIETON<br />

MARIUSZ GZYL<br />

DZIENNIKARZ RADIOWY I TELEWIZYJNY.<br />

PUBLICYSTA TV BIZNES<br />

roku Jackowi Rostowskiemu powinno<br />

być: jeszcze nigdy tak wiele nie zależało<br />

tak bardzo od <strong>tego</strong>, jak ten jeden niewiele<br />

zrobi. Co zresztą w ubiegłym roku<br />

na dobre wszystkim wyszło, bo po raz<br />

kolejny okazało się, że najlepiej dzieje<br />

się wszędzie tam, gdzie politycy jak<br />

najmniej mieszają swoimi nie zawsze<br />

domytymi rączkami w gospodarczym<br />

cieście. Inaczej zamiast wyrosnąć i pachnieć,<br />

szybko okazuje się tylko zwykłym<br />

zakalcem. Dalszych grzechów zaniechania<br />

ministrowi fi nansów życzy pozostający<br />

w ukłonach wdzięczności �<br />

Mariusz Gzyl<br />

Ruch Dżentelmenów<br />

Pod auspicjami Chivas Regal, ofi cjalnie w Polsce<br />

zainicjowany został ruch Nowoczesnych Dżentelmenów<br />

„Live with Chivalry, żyj według rycerskich<br />

zasad!” Uroczysty event odbył się w Pałacu<br />

Zamoyskich (SARP) w Warszawie. Przebiegał w duchu<br />

artystycznej wizji świata Chivas Regal. Wydarzenie<br />

uświetnił przedpremierowy koncert Café Fogg.<br />

W wieczorze udział wzięło kilkuset znamienitych<br />

gości – współczesnych dżentelmenów, którym towarzyszyły<br />

piękne kobiety. W doskonałej atmosferze<br />

goście bawili się do późnych godzin nocnych, sącząc<br />

po mistrzowsku skomponowane koktajle. � Jad


ELIXION ZAPEWNIA<br />

DWUKROTNIE WY˚SZÑ<br />

OSZCZ¢DNOÂå<br />

PALIWA NI˚ JEGO<br />

KONKURENCI.<br />

UDOWODNIONE.<br />

2.2%<br />

1.1%<br />

W przeciwieƒstwie do innych producentów Êrodków smarnych, Castrol prowadzi badania swoich produktów opierajàc si´ nie tylko na testach laboratoryjnych.<br />

W niezale˝nych testach drogowych obejmujàcych ponad 1,6 miliona przejechanych kilometrów przez okres 9 miesięcy, udowodniono,<br />

˝e olej Castrol Elixion Low SAPS 5W30 w porównaniu ze zwyk∏ym olejem Low SAPS <strong>10</strong>W40 podnosi oszcz´dnoÊç spalanego paliwa o 2,2%.<br />

To dwukrotnie wi´kszy wynik w porównaniu do produktu konkurencji.<br />

W pewnych warunkach Castrol Elixion dzi´ki unikalnej technologii Low Friction pozwala zaoszcz´dziç nawet do 4% paliwa. Zapewnia wyjàtkowà ochron´,<br />

maksymalne osiàgi, przed∏u˝a trwa∏oÊç silnika i redukuje emisj´ szkodliwych substancji. W standardowych testach zu˝ycia oleju przekracza limity o ponad <strong>10</strong>%.<br />

Oznacza to, ˝e stosujàc Castrol Elixion Twoje roczne zu˝ycie oleju, podobnie jak rachunek za paliwo mo˝e si´ znaczàco zmniejszyç.<br />

Olej Castrol Elixion uzyska∏ rekomendacj´ m.in: Mercedes-Benz, MAN, Renault i Volvo.<br />

W celu uzyskania dodatkowych informacji o produkcie Castrol Elixion oraz testach zu˝ycia paliwa, zapraszamy na stron´ www.castrol.pl<br />

*niezale˝ne testy drogowe zosta∏y przeprowadzone podczas regularnych przejazdów 28 samochodów ci´˝arowych spe∏niajàcych Euro4, które nale˝ą do europejskiej firmy transportowej König.<br />

Nie wprowadzono, ˝adnych dodatkowych zmian, które mog∏yby wp∏ynàç na iloÊç spalanego paliwa w trakcie tych testów.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!