16.03.2018 Views

Max Bilski "Zła krew"

W małym, klimatycznym miasteczku na południu Polski w ciągu ostatniego ćwierćwiecza kilkanaście kobiet popełnia samobójstwo, podrzynając sobie gardła. Okoliczności samobójczych aktów wykluczają udział osób trzecich, dlatego policja nie ma żadnych podstaw do wszczęcia śledztw. Zbieżność faktów nie daje jednak spokoju dziennikarce lokalnego pisma. Magda namawia w końcu byłego policjanta, którego żona również odebrała sobie życie, aby wspólnie spróbowali wyjaśnić zagadkę. Gdy w podobny sposób ginie żona burmistrza, oboje są przekonani, że za tymi dramatami stoi coś lub ktoś, kto skłania kobiety do tak drastycznego samobójstwa.

W małym, klimatycznym miasteczku na południu Polski w ciągu ostatniego ćwierćwiecza kilkanaście kobiet popełnia samobójstwo, podrzynając sobie gardła. Okoliczności samobójczych aktów wykluczają udział osób trzecich, dlatego policja nie ma żadnych podstaw do wszczęcia śledztw. Zbieżność faktów nie daje jednak spokoju dziennikarce lokalnego pisma. Magda namawia w końcu byłego policjanta, którego żona również odebrała sobie życie, aby wspólnie spróbowali wyjaśnić zagadkę. Gdy w podobny sposób ginie żona burmistrza, oboje są przekonani, że za tymi dramatami stoi coś lub ktoś, kto skłania kobiety do tak drastycznego samobójstwa.

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

MAX BILSKI<br />

ZŁA<br />

KREW<br />

VIDEOGRAF


Redakcja<br />

Anna Seweryn-Sakiewicz<br />

Projekt okładki<br />

Dariusz Kocurek<br />

Redakcja techniczna, skład i łamanie<br />

Damian Walasek<br />

Korekta<br />

Urszula Bańcerek<br />

Wydanie I, Chorzów 2016<br />

Wydawca: Wydawnictwa Videograf SA<br />

41-500 Chorzów, Aleja Harcerska 3c<br />

tel. 32-348-31-33, 32-348-31-35<br />

fax 32-348-31-25<br />

office@videograf.pl<br />

www.videograf.pl<br />

Dystrybucja: DICTUM Sp. z o.o.<br />

01-942 Warszawa, ul. Kabaretowa 21<br />

tel. 22-663-98-13, fax 22-663-98-12<br />

dystrybucja@dictum.pl<br />

www.dictum.pl<br />

© Wydawnictwa Videograf SA, Chorzów 2015<br />

ISBN 978-83-7835-469-7<br />

Printed in EU


Dla mojej córki Anny<br />

„Życie jest fair. Wszys cy trzęsiemy się w brzuchu przez<br />

dziewięć miesięcy, a po tem kości zos tają rzu cone.<br />

Niektórym wy padają dwie szóstki, in nym, nies te ty,<br />

dwie je dyn ki. Tak właśnie dzieje się na świecie”.<br />

Stephen King


Prolog<br />

–R<br />

zeźnia, cholera… — mruknął pod nosem policjant.<br />

— Prawdziwa rzeźnia… Biedaczka musiała poprzecinać<br />

sobie tętnice… Matko święta!<br />

Rzeczywiście. Pokój wyglądał, jakby na jego środku pękł<br />

balon wypełniony czerwoną farbą. Krew była wszędzie. Podobnie<br />

jak jej nieprzyjemny mdły zapach.<br />

Aspirant Adam Zieliński miał pecha. To był jego pierwszy<br />

dzień po urlopie. Mocno spóźnionym, bo niemal dwa miesiące<br />

po zakończeniu wakacji. Ale i tak się cieszył. Spędził<br />

z żoną dwa tygodnie za półdarmo (bo po sezonie) w Chorwacji.<br />

Opalił się, popływał, odpoczął i na chwilę zapomniał<br />

o codziennych problemach. A parę ich miał, w tym jeden poważny<br />

— kryzys małżeński, którego źródłem były, jak uważał<br />

Zieliński, rozbuchane ambicje jego żony. Nie mógł zrozumieć,<br />

dlaczego miała mu za złe pracę w policji. On ją lubił,<br />

ona się go wstydziła, a na dodatek ciągle marudziła o przeprowadzce.<br />

Uważała, że mieszkają w dziurze na końcu świata.<br />

Urlop złagodził jednak emocje i Zieliński był, przynajmniej<br />

obecnie, wewnętrznie spokojny o dalsze losy wspólnego życia.<br />

A teraz taka cholerna jatka. Akurat w dzień, kiedy po dyżurze<br />

mieli iść razem do kina i przypieczętować zgodę. Wydawało<br />

się to wręcz nierealne.<br />

7


Nagie ciało kobiety leżało tymczasem na środku pokoju,<br />

a właściwie salonu połączonego z kuchnią. Wyglądało niczym<br />

pomalowana na czerwono kukła z rozrzuconymi na boki, posklejanymi<br />

pasmami włosów. Mruczący coś pod nosem technik<br />

śledczy rozglądał się bezradnie po podłodze. Żadnych<br />

widocznych śladów nie było, mimo iż niemal cała podłoga<br />

zalana była krzepnącą jeszcze krwią i gdyby ktoś po niej chodził,<br />

musiałby zostawić odciski podeszew.<br />

— Na sto procent to samobój — orzekł w końcu, zwracając<br />

się do Zielińskiego.<br />

— Też tak myślę, ale to już problem prokuratora.<br />

— Nie ma wątpliwości. — Technik ponownie kucnął.<br />

— Drzwi były zamknięte od wewnątrz, okna pozamykane,<br />

żadnych śladów włamania. Laska postanowiła ze sobą skończyć.<br />

Cudów nie ma.<br />

— Ale żeby tak?! — Zieliński wciąż nie mógł uwierzyć<br />

w to, co widział. — Żeby się tak pochlastać…? Chryste!<br />

Kobiety z reguły łykają jakieś prochy! Nie słyszałem,<br />

żeby sobie podrzynały gardła… Na litość boską! Co w nią<br />

wstąpiło?!<br />

— Na tym parszywym świecie nie ma rzeczy niemożliwych<br />

— stwierdził filozoficznie technik. — Zresztą… widziałem<br />

już coś całkiem podobnego. Ty nie będziesz tego<br />

kojarzył, bo pracujesz dopiero od niedawna. Ale jakieś pięć,<br />

a może sześć lat temu, nie pamiętam dokładnie, jakoś tak, byłem<br />

na podobnym zdarzeniu… Taaa… Cholernie przykra sprawa,<br />

bo to żona jednego z nas tak samo się pocięła. — Spojrzał<br />

gdzieś przed siebie szklanym wzrokiem, a po chwili dodał:<br />

— No dobra, kończę. Nic tu więcej po mnie.<br />

Było kilka minut przed godziną dwudziestą trzecią. Zgłoszenie<br />

o zwłokach w mieszkaniu na Starym Osiedlu w Kuźni<br />

dotarło do miejscowego komisariatu policji równo godzinę<br />

wcześniej. Dzwoniła rozhisteryzowana siostra nieboszczki.<br />

Pod chwilową nieobecność męża denatki mieszkała razem<br />

8


z nią. Do domu wróciła kilkanaście minut po dwudziestej<br />

pierwszej, po skończonej pracy w jednym z hipermarketów<br />

w sąsiednim mieście, Raciborzu. Otworzyła drzwi własnym<br />

kluczem, a chwilę później niemal zemdlała z wrażenia. Wciąż<br />

powtarzała, że to nie może być prawda, że siostra — „moja<br />

kochana Kasia” — była taka pełna życia, miała plany, kochającego<br />

męża.<br />

— To jakiś koszmarny absurd! — krzyczała do policjantów,<br />

kiedy prawda uderzyła już w nią z całą mocą.<br />

Absurd czy nie, Katarzyna Dunaj, młoda i piękna brunetka,<br />

była martwa. Zieliński nie miał wątpliwości, że kobieta<br />

sama odebrała sobie życie. Oczywiście o dalszych<br />

losach sprawy zadecydować miał prokurator (w żadnym wypadku<br />

on, zwykły aspirant, który na miejscu tragedii znalazł<br />

się tylko dlatego, że akurat był w pobliżu), ale z faktami<br />

się przecież nie dyskutuje — gołym okiem widać było,<br />

co tu się stało. Kiedy więc w mieszkaniu pojawił się wreszcie<br />

przedstawiciel prokuratury (przyjechał z Raciborza, podobnie<br />

jak technik śledczy) i wykonał swoją robotę, Zieliński<br />

mógł wreszcie opuścić mieszkanie. Okleił drzwi taśmą,<br />

zapieczętował i wyszedł z bloku, w którym mimo późnej<br />

pory w niemal wszystkich oknach wciąż było jasno. Zaczerpnął<br />

świeżego powietrza, aż mu się na moment zakręciło<br />

w głowie. Już miał wsiąść do radiowozu, kiedy za plecami<br />

usłyszał wołanie:<br />

— Adaś! Co tam się naprawdę stało!? Morderstwo?!<br />

W tak małej miejscowości jak Kuźnia, raptem kilka tysięcy<br />

mieszkańców, większość ludzi się znała. Jeśli nie osobiście,<br />

to z widzenia. Policjantów było w mieścinie kilku i wszyscy<br />

mieszkańcy wiedzieli kim są. Zieliński odwrócił się i odparł:<br />

— Zaraz wypadniesz z okna! Tragedia się zdarzyła, tyle<br />

się stało!<br />

Nie miał ochoty na rozmowy z gapiami i ciekawskimi.<br />

Marzył jedynie o porządnym prysznicu i spaniu. Ale czy zdo-<br />

9


ła w ogóle zasnąć? Wciąż miał przed oczyma widok obryzganej<br />

krwią kobiety i rozciętego gardła. Z oddali wyglądało<br />

niczym rozdziawione, drapieżne usta potwora z sennych<br />

koszmarów.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!