17.01.2019 Views

Morze krwi, ziemia ognia

Powojnie. Kamień Pomorski, rubieże nowego państwa. Z pozoru senne miasteczko, w którym dochodzi do okrutnej zbrodni. Czy może być lepszy czas i miejsce dla mrocznego kryminału? Zagadkę rozwiązuje komendant Stanisław Brzeziński, przedwojenny prawnik, bon vivant.Śledztwo prowadzi do dawnego obozu pracy dla robotników przymusowych, a później do opuszczonej leśniczówki, gdzie milicjanci i komunistyczni dygnitarze organizowali tajemnicze spotkania.Brzezińskiemu cały czas towarzyszą duchy przeszłości, a po piętach depczą mu funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Czy upora się z przeciwnościami i znajdzie mordercę?

Powojnie. Kamień Pomorski, rubieże nowego państwa. Z pozoru senne miasteczko, w którym dochodzi do okrutnej zbrodni. Czy może być lepszy czas i miejsce dla mrocznego kryminału? Zagadkę rozwiązuje komendant Stanisław Brzeziński, przedwojenny prawnik, bon vivant.Śledztwo prowadzi do dawnego obozu pracy dla robotników przymusowych, a później do opuszczonej leśniczówki, gdzie milicjanci i komunistyczni dygnitarze organizowali tajemnicze spotkania.Brzezińskiemu cały czas towarzyszą duchy przeszłości, a po piętach depczą mu funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Czy upora się z przeciwnościami i znajdzie mordercę?

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

spiesznie chwyciłem następnego, by ukryć drżenie rąk.<br />

Paczkę papierosów znów rzuciłem na stół, tuż przed<br />

trzecim z przesłuchujących. Milczał, gapił się na papierosy,<br />

lecz nie wziął ani jednego.<br />

— A kiedy po raz ostatni widział się pan z towarzyszem<br />

Tomaszem, jeśli można wiedzieć? — zapytała<br />

przewodnicząca.<br />

Za cholerę nie wiedziałem, kim jest towarzysz Tomasz.<br />

Ale w porę mnie olśniło. Komuniści mieli zwyczaj<br />

dawania sobie przezwisk i pseudonimów. Ja chyba<br />

też jakiś miałem, ale nawet nie pamiętałem jaki.<br />

— Z towarzyszem Tomaszem widziałem się wczoraj.<br />

A nie, przepraszam, przedwczoraj. Zeszłego wieczoru<br />

robiłem coś innego.<br />

Przewodnicząca komisji nie odpowiedziała. Pochyliła<br />

się, coś zapisała. Przysunęła się do swoich kolegów<br />

i każdemu szepnęła coś do ucha. Ja bawiłem się papierosem,<br />

zimny pot spływał po moich plecach.<br />

— Za dużo na wasz temat przyszło skarg, towarzyszu.<br />

Nie możecie zostać w Warszawie.<br />

Milczałem.<br />

— Co towarzysz sądzi o Ziemiach Odzyskanych?<br />

Potrzebujemy tam ludzi takich, jak wy.<br />

Kiwnąłem głową. Cicho wypuściłem powietrze<br />

z płuc.<br />

Wyszedłem na gumowych nogach. Wszystko mogło<br />

potoczyć się zdecydowanie gorzej. Przewodnicząca<br />

mogła wstać i spróbować w jakikolwiek sposób zweryfikować<br />

moje słowa. Bieruta na oczy nie widziałem.<br />

Ciążące na mnie zarzuty były poważne — za mniejsze<br />

przewinienia wysyłano na wschód, bądź wsadzano do<br />

więzienia. Poszczęściło mi się po raz kolejny. Nie ozna-<br />

19

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!