30.07.2019 Views

Kurier Czaplinecki - Nr 155, lipiec 2019

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Festyn i rajd w Kluczewie;<br />

Fotorelacja z Siemczyna;<br />

Wieści z sesji i z Ratusza;<br />

Ośrodki wypoczynkowe;<br />

Woj. Baza Zaop. i Zbytu;<br />

Odeszła Barbara Pieczyrak;<br />

O herbie Czaplinka (cz. 4);<br />

Smartfony.


2 <strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong><br />

PRYWATNY GABINET<br />

OTOLARYNGOLOGICZNY<br />

dr n. med. Izabela Kulec-Kaczmarska<br />

78-500 Drawsko Pomorskie<br />

ul. Poznańska 1b<br />

Rejestracja telefoniczna 500 067 815<br />

UBEZPIECZENIA<br />

CZAPLINEK<br />

CEZARY RADZISZEWSKI<br />

ul. Kościuszki 19, tel. 784-889-303<br />

E-mail: cradzisz@gmail.com<br />

Nici SILHOUETTE<br />

ul. Tęczowa 5 - 7 lok. 4<br />

78-600 Wałcz


<strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong> 3<br />

Festyn i rajd w Kluczewie<br />

nia 13 lipca w sobotnie piękne i ciepłe popołudnie<br />

odbył się już piąty Festyn „Wakacyjne spotkanie<br />

z rodziną” w Kluczewie.<br />

Jest to impreza integracyjna wpisana w nasz kalendarz imprez.<br />

Były atrakcje dla dzieci i dla dorosłych, konkursy, dobre jedzenie,<br />

loteria fantowa, występy lokalnych wykonawców, zabawa z DJ.<br />

Festyn to duża impreza, która jest organizowana z inicjatywy<br />

serca wielu ludzi, którzy są w Kluczewie, którzy oferują swoją pomoc<br />

i swoje pomysły. Przy organizacji zaangażowanych jest wielu mieszkańców<br />

i serdecznie im dziękuję, że są ze mną, że możemy, mamy<br />

czas i cel, aby to organizować. Dziękuję również osobom, które brały<br />

udział w festynie: Pani dyrektor CzOK-u Oli Łuczyńskiej i jej zespołowi<br />

za pomoc w prowadzeniu naszej imprezy, Gminie Czaplinek, naszej<br />

wykonawczyni Dominice Łuczyszyn, Zespołowi działającemu przy<br />

Ośrodku Kultury i Turystyki w Barwicach, zespołowi OdNowa,<br />

Ochotniczej Straży Pożarnej z Czaplinka, Marcinowi Krężlowi.<br />

Dziękuję również sponsorom, a byli to: Gospodarstwo Rolne<br />

Alternatywa z Prosina, Nadleśnictwo Czaplinek, Pomorski Bank Spółdzielczy<br />

Oddział w Czaplinku, Spółdzielnia Produkcyjna Gniewko<br />

Kluczewo, oraz drobni sponsorzy, którzy w mniejszy sposób pomogli,<br />

były to sklepy i zakłady z Czaplinka, którym również dziękuję.<br />

Wszystkim osobom z sołectwa, które w mniejszy lub większy<br />

sposób pomogły w sposób finansowy lub rzeczowy, ale również wkładem<br />

swojej pracy. Osobno dziękuję mojej Radzie Sołeckiej, bo to było<br />

wielkie wyzwanie i duże zadanie do wykonania.<br />

Wcześniej, dnia 9 lipca gościliśmy jako Sołectwo Kluczewo,<br />

60 Ogólnopolski Wysoko kwalifikowany Rajd Pieszy, w którym brało<br />

udział około 100 osób. Jest to najpiękniejsza impreza pieszej turystyki<br />

kwalifikowanej PTTK w Polsce.<br />

Dzięki Referatowi Pana Janusza Ziętkiewicza udało się zrobić obiadokolację<br />

oraz poczęstunek dla uczestników. Dziękuje również osobom,<br />

które przygotowały posiłki. Był to wielki trud i wysiłek, ale udało się.<br />

Sołtys Kluczewa Krystyna Kryczka<br />

XVI Henrykowskie Dni w Siemczynie<br />

rótka fotorelacja z XVI Henrykowskich Dni w Siemczynie -<br />

29-30 czerwca <strong>2019</strong> r. (więcej na stronie:<br />

www.palacsiemczyno.pl oraz fb: "Pałac Siemczyno")


4 <strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong><br />

JAK POWSTAWAŁY OŚRODKI WYPOCZYNKOWE NAD J. DRAWSKO<br />

Jak krótka jest pamięć? Najkrótsza wtedy, kiedy ma się władzę.<br />

Eugeniusz Szulborski<br />

o wojnie nie było nad jeziorem Drawsko żadnych ośrodków<br />

turystyczno-wypoczynkowych. W Czaplinku istniał hangar na<br />

kajaki i łodzie (obecnie hotelik w Ośrodku Sportów Wodnych<br />

im. Antoniego Tołłoczki), budynek plażowy z restauracją – słynną, nie istniejąca<br />

już, „Podkową” („Strandbad”) oraz pomosty i hangar<br />

na łodzie na „Pięciu Pomostach”(tu przed wojną<br />

szkolili się młodzi naziści z „Ordensburg Krossinsee”).<br />

I jeszcze w okolicy obecnego amfiteatru była,<br />

nieistniejąca dzisiaj, restauracja („Kaffee und Restaurant<br />

Schützenhaus”), a obok niej strzelnica sportowa<br />

i korty tenisowe. W starym budynku LO mieścił się<br />

ośrodek szkoleniowy „Hitlerjugend”. W Starym<br />

Drawsku był obok ruin zamku hotelik z restauracją<br />

(nie istnieje), a w Piasecznie, gdzie jest obecnie Ośrodek<br />

„Wajk” stał na górze murowany budynek.<br />

Nie znaczy to, że Niemcy nie doceniali uroków<br />

j. Drawsko. Jak pokazują stare pocztówki i zdjęcia, na brzegu jeziora było bardzo<br />

wiele pomostów i rozbieralni, a korzystanie z przyjemności kąpieli i pływania<br />

było powszechne. Podobno w czaplineckim magistracie zarejestrowanych było<br />

ponad 3 tys. łodzi, kajaków i jachtów. W każdej nadjeziornej wsi były pomosty<br />

ze skoczniami i rozbieralnie. Na j. Czaplino istniał tor regatowy dla łodzi i kajaków,<br />

a na brzegu jeziora u wylotu ul. Kościuszki były tarasy z ławkami dla widowni.<br />

Rozgrywano też regaty na j. Drawsko i zachował się srebrny puchar<br />

z 1929 r. W folderze z 1938 r. miasto nazwane jest „Die Stadt der vielen Seen<br />

Und des Wassersports” co znaczy: „Miasto wielu jezior i sportów wodnych"<br />

i jest w nim mapka, jak dojechać koleją z Berlina do Czaplinka.<br />

Powstające po wojnie państwowe zakłady przemysłowe zobowiązane<br />

były do organizacji wypoczynku dla załóg i ich rodzin, a szczególnie dzieci.<br />

Pierwszy powstał w Czaplinku ośrodek wypoczynkowy Zakładów Włókienniczych<br />

im. Więckowskiego z Łodzi. Początkowo zajmował on budynek obecnego<br />

LO i tereny obok amfiteatru, w tym „Podkowę”. Tę przejęły potem zakłady<br />

Silników Elektrycznych „Tamel” z Tarnowa, a w końcu Zarząd Wojewódzki<br />

PTTK w Koszalinie. Przez wiele lat "Podkowa" była dzierżawiona ajentom<br />

i organizowano w niej Ogólnopolską Szkółkę Żeglarską. Niestety, obiektu nie<br />

remontowano i w końcu nadzór budowlany wydał decyzję wyburzenia tego<br />

pięknego obiektu.<br />

Następnym był Ośrodek Wypoczynkowy „Gromada”, który powstał<br />

naprzeciwko stacji benzynowej przy ul. Drahimskiej. Potem teren ten przejęła<br />

Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska" i wybudowała tam zajazd<br />

„Czapla" (dzisiaj nie istnieje).<br />

W latach czterdziestych Polski Związek Kajakowy przejął budynek<br />

w Piasecznie nad zatoką Rękawicką, postawił na zboczu zatoki domki kempingowe<br />

i urządził tam ośrodek treningowo-przygotowawczy dla polskiej kadry<br />

olimpijskiej kajakarzy i wioślarzy. Potem obiekt przejęły władze powiatu szczecineckiego,<br />

tworząc tam Powiatowy Ośrodek Sportów i Turystyki Wodnej<br />

(POSTiW), bardzo znany i popularny w całej Polsce. Po likwidacji powiatów<br />

ośrodek przejęło Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Turystyczne „Jantaria” z Koszalina,<br />

które upadło w 1991 r. Ośrodek długo stał pusty, degradując się, aż<br />

wreszcie w 2006 r. kupił go obecny właściciel, który nadał mu nazwę "Wajk"<br />

i bardzo o niego dba.<br />

W latach sześćdziesiątych Hufiec Harcerski z Koszalina zorganizował<br />

w Urazie stanicę wodną dla szkolenia i wypoczynku harcerzy. Przez wiele lat<br />

koszalińscy harcerze zdobywali tu stopnie żeglarskie.<br />

Kolejny ośrodek wypoczynkowy wybudowały nad jeziorem Żerdno<br />

Zakłady Konstrukcji Stalowych „Mostostal” z Poznania. Po transformacji<br />

ośrodek kupiła spółka "MK Caffe” i po przebudowie funkcjonował on przez<br />

szereg lat jako ośrodek wczasowy ”Nad Srebrnym”. a obecnie nosi nazwę<br />

„Camp Drawa”.<br />

W latach siedemdziesiątych XX w. wybudowano kolejne środki wypoczynkowe<br />

nad j. Drawsko:<br />

- Ośrodek "Zodiak" Fabryki Samochodów Małolitrażowych "FIAT" w Tychach<br />

(obecnie "Kusy Dwór";<br />

- Ośrodek wypoczynkowy Głuszyckiej Przędzalni Czesankowej (obecnie włączony<br />

do "Kusego Dworu");<br />

- Ośrodek wypoczynkowy Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego<br />

z Ostrowa Wlkp. (obecnie Ośrodek Omega);<br />

- Ośrodek Wypoczynkowy Kopalni Węgla Kamiennego "Gottwald" w Katowicach<br />

(która w 1990 r. zmieniła nazwę na "Kleofas") w Starym Drawsku. Po<br />

Ośrodki: Drawtur, Omega i Kusy Dwór<br />

zamknięciu kopalni ośrodek kupił inwestor ze Śląska i nazwał go "Aquarius".<br />

Przed kilkoma laty ośrodek został zamknięty, a jego obiekty wyprzedano.<br />

O narodzinach ośrodka DRAWTUR piszę obszerniej ponieważ osobiście<br />

w nich uczestniczyłem.<br />

W 1967 r. decyzją Ministra Przemysłu Maszynowego Janusza Hrynkiewicza<br />

(Honorowy Obywatel Czaplinka) Zakłady Przemysłu Elektronicznego<br />

KAZEL w Koszalinie utworzyły w Czaplinku Oddział Zamiejscowy, a we<br />

wrześniu tego roku zostałem jego kierownikiem. Byłem wodniakiem, więc nic<br />

dziwnego, że rychło „zwąchałem się” z miejscowymi żeglarzami. Szczególnie<br />

znaczący okazał się Sylwester 1967/68, kiedy to, po zawarciu sojuszu z Józkiem<br />

Serwachem, bratnią żeglarską duszą, popłynęliśmy w rejs… . W następnym<br />

roku powołaliśmy zakładowy Klub Żeglarski, który przyjął nazwę „Kaper",<br />

i który szybko się rozrósł, i liczył 65 członków, wśród których było: 4 instruktorów<br />

żeglarstwa, 15 sterników jachtowych, 15 żeglarzy jachtowych, 3 sterników<br />

motorowych II kl. i 10 sterników motorowych III kl. Klub posiadał 8 OMEG,<br />

łódź RAMBLER, motorówki i łodzie wiosłowe. Klub uczestniczył w wielu regatach,<br />

m.in. na j. Trzesiecko w Szczecinku, na Zalewie Zegrzyńskim, na j. Lubie,<br />

a także był współorganizatorem regat na j. Drawsko. Często, we współpracy<br />

z Radą Zakładową, organizowane były rejsy i biwaki dla załogi. Wspaniałym<br />

komandorem był śp. Józef Serwach.<br />

Przekonałem swego szefa Pawła Sowińskiego dyrektora „Kazelu”,<br />

aby podjąć budowę na "Pięciu Pomostach" ośrodka wypoczynkowego. Pierwszą<br />

koncepcję architektoniczną tego ośrodka opracował mgr inż. Czesław Naja,<br />

ówczesny Architekt Powiatowy w Szczecinku.<br />

Żeglarze, jak to ludzie czynu, nie czekając na jakieś tam dokumentacje<br />

i urzędowe pozwolenia, rozpoczęli konkretne działania. Otóż w tym czasie władze<br />

miejskie postanowiły zastąpić zrujnowane przez lód pomosty przy<br />

"Podkowie", pływającymi. Pozwoliły więc nam rozebrać stare pomosty i wziąć<br />

odzyskany materiał. Za 5 l wódki radzieccy saperzy, którzy akurat skończyli<br />

bicie pali pod pomosty w Piasecznie, ochoczo powyciągali pale zrujnowanego<br />

pomostu. Całą sobotę żeglarze zbijali tratwy i "na burłaka" przeciągali je na Pięć<br />

Pomostów. Niestety rano w poniedziałek okazało się, że miejscowy lud, niepomny<br />

świątecznego dnia, sprzątnął wszystko, co do ostatniej deszczułki i musieliśmy<br />

zrezygnować z ambitnych planów.<br />

W końcu 1969 r. czaplinecki oddział przejęły Zakłady Wytwórcze<br />

Sprzętu Teletechnicznego TELFA w Bydgoszczy, lecz nie zaprzestano projektowania<br />

ośrodka, a także budowy "na dziko". Pierwszym obiektem był domek<br />

typu "Corso", który został na plaży miejskiej po wystawie sprzętu turystycznego<br />

w 1971 r. Został on rozebrany i przeniesiony na „Pięć Pomostów”. Jerzy Góralczyk,<br />

który był wtedy "ojcem miasta" zlecił przygodnym turystom rozbiórkę<br />

"dzikiego" obiektu. Następnego dnia uparci pracownicy Wydziału ponownie<br />

domek postawili. Ta podjazdowa batalia trwał kilka dni i ostatecznie domek<br />

pozostał i stoi do dzisiaj. Tego roku postawiono jeszcze 4 domki tego typu.<br />

W 1972 r. rozpoczęto budowę innych obiektów: domek administracji, kuchnię<br />

turystyczną i zaplecze sanitarno-turystyczne oraz ogrodzenie terenu.<br />

W tym czasie powstało Zjednoczenie Przemysłu Teleelektronicznego<br />

TELKOM , a jego dyrektor Ryszard Grochocki, był zakochany w Czaplinku.<br />

Usamodzielnił zakład w Czaplinku i nadał rozmach budowie ośrodka na<br />

„Pięciu Pomostach”.<br />

Zakład przyjął nazwę Zakłady Podzespołów i Urządzeń Teletechnicznych<br />

TELKOM-TELCZA, a ja zostałem kierownikiem działu inwestycji. Zleciłem<br />

Biuru Projektów Przemysłu Elektronicznego i Teletechnicznego UNIPRO<br />

w Warszawie opracowanie dokumentacji technicznej I etapu budowy ośrodka,<br />

który miał kosztować 22 mln zł.


<strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong> 5<br />

Makieta projektowanego ośrodka wypoczynkowego „Telkom” - (obecny „Drawatur”)<br />

Zorganizowałem też czterdziestoosobowy Wydział Budowlany, którym kierował<br />

Czesław Daszewski, doświadczony, świetny technik budowlany. Bardzo<br />

dbał o dyscyplinę i tępił pijaństwo pleniące się wśród budowlańców. W ośrodku,<br />

który teraz nazywa się DRAWTUR, pracuje do dzisiaj jeden z jego budowniczych,<br />

bosman Waldemar Trześniewski. Brakowało nam maszyn budowlanych,<br />

więc dyrektor Grochocki "załatwił" samojezdną koparko-spycharkę. Jej operatorem,<br />

został Władysław Sokolnicki. Ta koparko-spycharka w jego rękach pracowała<br />

potem jeszcze przez wiele lat na wszystkich czaplineckich budowach.<br />

1973 r. - Młodzieżowa spartakiada Zjednoczenia Telkom<br />

Aby spopularyzować ośrodek wśród pracowników TELKOMU w trakcie<br />

budowy, czerwcu 1973 r., odbyła się I Spartakiada Młodzieżowa Pracowników<br />

Zjednoczenia TELKOM pod patronatem Ministra Łączności. Uczestniczyło<br />

w niej 9 ekip zakładowych. Czaplinek stał się w branży sławny i przestano odtąd<br />

uważać, że budowa ośrodka w Czaplinku to kaprys dyrektora Ryszarda Grochockiego.<br />

W końcu 1973 r. moje obowiązki przejął inż. Andrzeja Szwaja i od tej<br />

chwili to on kierował budową ośrodka i zakładu. W 1975 r. zakończono I etap<br />

budowy ośrodka. Zbudowano: hangar na sprzęt (w części hangaru umieszczono<br />

tymczasowo stołówkę), kuchnię dla turystów, węzeł sanitarny dla turystów,<br />

5 domków TRAMP, 7 domków CORSO, segmenty domków murowanych,<br />

domek biura, pomosty, ujęcie wody ze stacją uzdatniania, oświetlenie terenu,<br />

sieć wodociągową i kanalizacyjną (kilka cystern kolejowych jako szamba), częściowo<br />

sieć ciepłowniczą i ogrodzenie terenu.<br />

W 1976 r. rozpoczęto prace projektowe i przygotowawcze do budowy II etapu.<br />

Kosztem 26 mln zł miano wybudować: piętrowy budynek hotelowy z zapleczem<br />

gastronomicznym i rozrywkowym oraz zapleczem plażowym,<br />

1973 r. - W ośrodku "Telkom". Od lewej: min. J. Hrynkiewicz, w środku<br />

dyr. „Telczy” R. Żukowski, z prawej A. Szwaja.<br />

1974 r. W ośrodku "Telkom". Od lewej: dyrektor zjednoczenia "Telkom"<br />

R. Grochocki, kierownik ośrodka L. Żukowska, dyr. „Telczy” R. Żukowski.<br />

kotłownię (ośrodek miał być całoroczny), oraz rozbudować pola kempingowe<br />

i zwiększyć liczbę domków murowanych. Ośrodek miał mieć 240 miejsc,<br />

w tym 180 czynnych przez cały sezon. Postępujący kryzys ekonomiczny państwa<br />

uniemożliwił realizację tych planów.<br />

Pierwszym kierownikiem Ośrodka została żona dyrektora TELCZY<br />

pani Leonarda Żukowska. Ośrodek był dużym balastem dla zakładu. Finansowanie<br />

jego działalności z funduszu zakładowego i dopłat korzystających zeń<br />

zakładów było zawikłane, a stałe angażowanie się dyrekcji TELCZY i jej służb<br />

w przygotowanie do sezonu absorbujące. Zapadła więc decyzja o przekazaniu<br />

go dla Państwowych Zakładów Teletransmisyjnych TELKOM -PZT w Warszawie.<br />

Jego kierownikiem został delegowany z tych zakładów Karol Soszalski.<br />

W tamtych czasach w ośrodku wypoczywali pracownicy przedsiębiorstw zjednoczenia<br />

TELKOM (w szczytowym okresie było to 10 przedsiębiorstw, w których<br />

pracowało około 20 tys. ludzi).<br />

W 1991 r. kierownikiem został Robert Rycerski z TELKOM_PZT.<br />

W 1993 r. Zakłady Telkom-PZT kupił francuski koncern ALCATEL i w otwartym<br />

przetargu sprzedał ośrodek, a kupił go Robert Rycerski, obecny właściciel.<br />

Dzisiaj czasy PRL-u odmalowuje się jedynie w czarnych barwach, a jest<br />

to fałsz. W swoich artykułach o Telczy i ośrodkach wypoczynkowych ukazuję<br />

jak wiele dokonano w ówczesnych czasach w Czaplinku dzięki aktywności<br />

i ciężkiej pracy jego mieszkańców.<br />

Krzywicki Wiesław<br />

*****<br />

Tak jak napisano powyżej od 1993 r. pod nazwą DRAWTUR prowadzimy<br />

wspólnie z żoną, a potem przy pomocy dzieci nasz obiekt, starając się aby<br />

dzieło naszych poprzedników, pasjonatów rozwoju turystyki w Czaplinku, było<br />

godnie kontynuowane. Sukces naszego przedsięwzięcia (bo uważamy, że to jest<br />

sukces) jest wynikiem i konsekwencją bardzo ciężkiej pracy naszej i ludzi,<br />

z którymi los pozwolił nam pracować. To wyjątkowy zespół, dla którego nie ma<br />

rzeczy niemożliwych.<br />

Poziom usług w czasach obecnych nie da się w żaden sposób odnieść<br />

do wymagań gości sprzed lat. Bogactwo oferty, czystość, dbałość o stałe podnoszenie<br />

wyśrubowanych standardów poziomu usług oraz rosnące z roku na rok<br />

wymagania gości, nie pozwalają nam na chwilowy nawet oddech i spoczęcie na<br />

laurach. "Stale do przodu" - to nasza dewiza. Będąc zapalonymi turystami wzorujemy<br />

się na najlepszych w Europie. Podróżujemy, podglądamy, uczymy się<br />

i wcielamy w życie standardy państw – turystycznych gigantów – Włochów,<br />

Hiszpanów, Francuzów czy Niemców. Można w chwili obecnej stwierdzić, że<br />

poziom usług ich i nasz w wielu dziedzinach się wyrównał. A relacja cena –<br />

poziom usług jest, według nas wiele korzystniejsza u nas. Trzeba wielu wyrzeczeń,<br />

aby w warunkach tak krótkiego sezonu wygenerować środki na stały rozwój.<br />

Obciążenia dla budżetu (gminy, starostwa i budżetu państwa) grubo przekraczają<br />

25 tys. zł rocznie, stałe koszty, czyli energia, płace to kolejne 250 tys. zł.<br />

To co zostaje na inwestycje to kropla w morzu potrzeb. Receptą na rozwój jest<br />

dokładne planowanie wydatków. Dzięki jednak wielu życzliwym nam ludziom<br />

oraz, co koniecznie trzeba podkreślić, postrzeganiu przez naszych gości Polski<br />

jako kraju bezpiecznego i stosunkowo taniego, przyszłość rysuje się raczej<br />

w jasnych barwach.<br />

Na koniec, po trzydziestu latach naszej pracy w Czaplinku, pragniemy<br />

podziękować za współpracę wszystkim byłym i obecnemu burmistrzowi oraz<br />

podległym im urzędnikom magistratu, dyrektorom i pracownikom Zakładu<br />

Gospodarki Komunalnej, Bankowi Spółdzielczemu w Czaplinku, współpracującym<br />

z nami przedsiębiorstwom prywatnym, a w szczególności Państwu Spera<br />

z firmy SPEWKO, naszym pracownikom byłym i obecnym oraz wszystkim,<br />

których w życiu codziennym i naszej działalności spotykamy na swojej drodze.<br />

Robert Rycerski


6 <strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong><br />

O HERBIE CZAPLINKA (cz. 4)<br />

trzech poprzednich częściach artykułu przedstawiony<br />

został zarys dziejów czaplineckiego herbu miejskiego<br />

od 1617 do 1934 r. Zaprezentowane zostały różne<br />

wersje herbu. Czwarta część poświęcona jest tej wersji, która stosowana<br />

była od 1935 roku do pierwszych lat powojennych.<br />

* * *<br />

Jak już wiemy z wcześniejszych części artykułu, w posiadaniu<br />

czaplineckiej Izby Muzealnej są plansze, na których zaprezentowano<br />

dawne pieczęcie urzędowe stosowane w Czaplinku do 1945 r. Opatrzone<br />

są one podpisami informującymi, w jakich latach były w użytku<br />

poszczególne<br />

wzory pieczęci.<br />

Wizerunki herbu<br />

miejskiego<br />

znajdujące się<br />

na tych pieczęciach<br />

umożliwiają<br />

prześledzenie<br />

zmian,<br />

jakim podlegał<br />

w przeszłości<br />

1. Pieczęć miejska z lat 1935 – 1945 (źródło: plansza w<br />

Izbie Muzealnej w Czaplinku).<br />

herb naszego<br />

miasta. Na jednej<br />

z plansz<br />

zaprezentowana<br />

jest pieczęć z<br />

napisem „Stadt<br />

Tempelburg”,<br />

będąca w użytku<br />

w latach<br />

1935 – 1945.<br />

Widzimy ją na<br />

fot. nr 1. Widoczny<br />

na tej<br />

pieczęci herb miasta wyraźnie różnił się od poprzedniej wersji herbu.<br />

Przede wszystkim zza wież nie wyłania się już sylwetka pruskiego<br />

orła. Wieże zwieńczone są ostro zakończonymi hełmami. Na środkowej<br />

wieży, niższej od dwóch pozostałych, widzimy ptaka, który zwrócony<br />

jest w stronę przeciwną niż na poprzedniej wersji herbu z pruskim<br />

orłem, znaną z pieczęci stosowanych do 1934 roku i zaprezentowanych<br />

w II i III części artykułu. Jaki ptak znajduje się na środkowej<br />

wieży? Niestety, na podstawie sylwetki trudno jest go zidentyfikować<br />

w sposób jednoznaczny.<br />

Herb miejski trafiał nie tylko na urzędowe pieczęcie. Widzimy<br />

go m.in. również w ozdobnym nagłówku papieru korespondencyjnego<br />

używanego do 1945 r. przez ostatniego niemieckiego burmistrza naszego<br />

miasta (fot. nr 2). Ciekawostką jest to, że oprócz herbu miejskiego<br />

w nagłówku umieszczone zostały także sylwetki żaglówek oraz<br />

Ciekawostką jest<br />

to, że w pierwszych<br />

latach powojennych<br />

pisma wysyłane przez<br />

czaplinecki Zarząd<br />

Miejski opatrzone były<br />

podpisem burmistrza<br />

umieszczonym obok<br />

pieczęci magistratu z<br />

herbem wzorowanym<br />

na tym, który stosowany<br />

był przez Niemców do<br />

1945 r. W dokumentach<br />

archiwalnych przebadanych<br />

podczas zbierania<br />

materiałów do opracowania<br />

pt. „Czaplinek<br />

1945 – 1948 w świetle<br />

starych dokumentów”<br />

(opublikowanego<br />

w III cz. książki<br />

„Czaplinek 1945 –<br />

2009” wydanej w 2010<br />

r. przez Stowarzyszenie<br />

Przyjaciół Czaplinka)<br />

odnalazłem pisma z taką<br />

3. Herb z winiety czasopisma „Tempelburger<br />

Stadt- und Landbote” nr 294/47<br />

z 17.12.1942 r. (ze zbiorów własnych).<br />

pieczęcią, pochodzące<br />

z lat 1945 – 1947. Pieczęć<br />

magistratu z herbem Czaplinka<br />

zaprezentowana jest<br />

na fot. nr 4. Na fot. nr 5<br />

widzimy natomiast pismo<br />

Zarządu Miejskiego<br />

z 29.08.1945 r. z pieczęcią<br />

magistratu i z podpisem<br />

ówczesnego burmistrza<br />

Stefana Balewskiego.<br />

Można przypuszczać,<br />

że pieczęć z herbem<br />

Czaplinka mogła być stosowana<br />

aż do wejścia w<br />

życie „Ustawy z dnia 20<br />

marca 1950 r. o terenowych<br />

organach jednolitej<br />

4. Pieczęć magistratu z herbem miejskim<br />

z pierwszych lat powojennych (ze zbiorów władzy państwowej<br />

własnych).<br />

(Dz.U. 1950 nr 14 poz<br />

130)” oraz przepisów wykonawczych<br />

do tej ustawy, która w praktyce znosiła samorząd lokalny<br />

przez nadanie radom narodowym statusu terenowych organów władzy<br />

2. Herb w nagłówku papieru korespondencyjnego używanego przez<br />

ostatniego niemieckiego burmistrza (ze zbiorów własnych).<br />

pawilonu wzniesionego w 1937 r. przy plaży miejskiej. Jak widać,<br />

plażowy pawilon był w tamtym czasie traktowany jako wizytówka<br />

miasta. Ponadto w nagłówku znalazła się również krótka informacja<br />

o walorach turystycznych naszego miasta, które zostało określone jako<br />

„Tempelburg am Drazigsee” (czyli Tempelburg nad jeziorem Drawsko).<br />

Była to ciekawa forma promowania miejscowości przy wykorzystaniu<br />

korespondencji prowadzonej przez burmistrza.<br />

Herb miejski w wersji stosowanej od 1935 r. znalazł się, oczywiście,<br />

również w winiecie wydawanej w Czaplinku gazety<br />

„Tempelburger Stadt - und Landbote”. Na fot. nr 3 widzimy herb pochodzący<br />

z winiety numeru 294/47 z 17 grudnia 1942 r.<br />

5. Pismo Zarządu Miejskiego z 29.08.1945 r. z pieczęcią magistratu z herbem<br />

miejskim (ze zbiorów własnych).<br />

państwowej. Z pewnością od tamtej pory – podobnie jak w innych<br />

miastach – na okrągłej urzędowej pieczęci miejskiej znajdowało się<br />

godło Polski. (cdn.)<br />

Zbigniew Januszaniec


<strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong> 7<br />

URZĄDZENIA ELEKTRONICZNE UZALEŻNIAJĄ<br />

martfon – przenośne, multimedialne urządzenie, łączące w sobie<br />

funkcje telefonu komórkowego i komputera przenośnego. Pierwszy<br />

smartfon powstał w 1992 r. – było to prototypowe urządzenie<br />

o nazwie Simon, które IBM pokazał na targach COMDEX i wprowadził na rynek<br />

w 1993 r. Oprócz funkcji telefonu komórkowego oferowało<br />

ono kalendarz, książkę adresową, kalkulator, notatnik, pocztę<br />

elektroniczną i gry. Użytkownik korzystał z rysika.<br />

Z biegiem lat, smartfony oprócz funkcji telefonu, zaczęły<br />

łączyć funkcje poczty elektronicznej, przeglądarki sieciowej,<br />

pagera, GPS, jak również cyfrowego aparatu fotograficznego,<br />

dyktafonu i kamery wideo, zarządzania informacjami<br />

osobistymi oraz obsługę dokumentów biurowych.<br />

Historia telefonów komórkowych sięga nieco dalej niż<br />

45 lat wstecz, choć 3 kwietnia 1973 r. jest datą symboliczna.<br />

Już w 1908 r. w amerykańskim Kentucky, opatentowano urządzenie znane jako<br />

telefon bezprzewodowy. Pierwsze prototypy dzisiejszych komórek powstały już<br />

w latach 40. XX w. dzięki inżynierom z AT&T. Były to jednak w rzeczywistości<br />

dwukierunkowe radia (działające na zasadzie dupleksu), które pozwalały ludziom<br />

komunikować się m.in. z taksówkarzami i służbami ratowniczymi. Jednak<br />

w walce AT&T kontra Motorola, to ta druga firma jako pierwsza odniosła sukces<br />

w branży, którą już można w pełni nazwać jako telefonia komórkowa. Zaraz po<br />

przełomowym, udanym połączeniu bezprzewodowym Coopera, Motorola wprowadziła<br />

do sprzedaży pierwszą komórkę. Zarówno ona, jak i inne urządzenia<br />

tamtego okresu, nazywane są często telefonami 0G, przy czym dzisiejszy sprzęt<br />

bazuje już naturalnie na technologii 3G oraz 4G.<br />

O tym, aby uczynić telefony mobilnymi zaczęto myśleć w latach<br />

20. ub.w. Zanim jednak telefon taki mogliśmy wrzucić do kieszeni (a początkowo<br />

do sporego plecaka), obrano nieco inny kierunek mobilności: zaczęto instalować<br />

urządzenia do komunikacji na odległość w samochodach. Można powiedzieć, że<br />

niemal kolejnych 100 lat naukowcy spędzili na niesłabnących wciąż badaniach<br />

nad rozwojem komunikacji mobilnej, która jest bardzo interesująca, ale zacznę od<br />

tej najnowszej.<br />

2000 – na półkach sklepowych pojawiła się Nokia 3310, sprzedano 126 mln szt.<br />

W Japonii powstał The Sharp J-SH04. Był on jako pierwszy wyposażony w aparat<br />

fotograficzny, jednak działał tylko na terenie Japonii. Europa otrzymała pierwszy<br />

aparat w telefonie w 2002 r., wraz z Nokią 7650.<br />

2003 – standard 3G zaczął być wprowadzany na całym świecie, rozpoczynając<br />

erę mobilnego internetu i torując drogę do rozwoju smartfonów.<br />

2007 – zadebiutował pierwszy iPhone od Apple. Dostępny był na razie jedynie<br />

w Wielkiej Brytanii w wersji 02 i kosztował 500 $.<br />

2008 – pojawił się pierwszy telefon z Androidem.<br />

2009 – sieć 02 z powodzeniem zademonstrowała połączenie 4G w Wielkiej Brytanii.<br />

Technologia, którą dostarczył Huawei, osiągnęła szczytową szybkość<br />

transmisji danych do 150 Mb/sek. 2009, to także rok powstania WhatsAppa, co<br />

umożliwiło klientom wysyłanie i odbieranie połączeń i wiadomości przez internet.<br />

Ten system przesyłania wiadomości ma obecnie 1,2 mld użytkowników wysyłających<br />

ponad 10 mld wiadomości dziennie, przez co jest o 50% bardziej popularny<br />

niż tradycyjne wiadomości tekstowe.<br />

2010 – Samsung wypuścił swój pierwszy smartfon Galaxy S.<br />

2016 – uruchomiono przełomową aplikację Pokemon GO. Darmowa gra wykorzystuje<br />

rozszerzoną rzeczywistość, kamerę oraz lokalizację smartfona, aby pokazać<br />

postacie Pokemonów w sposób, jakby znajdowały się one w prawdziwym świecie.<br />

2017 – Apple wyszedł na rynek z nowym iPhonem X, przy którym po raz pierwszy<br />

zrezygnowano z fizycznego przycisku Home.<br />

Czym jednak byłaby dziedzina telefonii komórkowej, bez samych aparatów<br />

komórkowych? To właśnie urządzenia i ich możliwości od zawsze interesowały<br />

nabywców najbardziej. Tych modeli było kilkadziesiąt, więc nie warto<br />

o nich pisać. Od kilku lat rynek telefonów komórkowych jest dość jednolity, to<br />

znaczy większość urządzeń to podobne do siebie smartfony, które prześcigają się<br />

jedynie mocniejszymi podzespołami, designem, czy ilością zaimplementowanych<br />

funkcji, takich jak np. wodoodporność. Zwiększa się ilość kamerek, megapikseli,<br />

a przy tym zmniejsza wielkość ramek i wydaje się, że dzisiejsze innowacje już nie<br />

są tak przełomowe, jak te, które miały miejsce w ostatnich dziesięcioleciach.<br />

W Polsce z Facebooka korzysta blisko 19 mln internautów. A jeszcze<br />

niespełna 10 lat temu porównywalne szczyty popularności osiągały portale takie<br />

jak Nasza Klasa czy komunikator Gadu-Gadu. Obecnie internetowa reklama<br />

tabletu jest bardzo wyrazista i wręcz nachalna. Zachwala walory produktu:<br />

„edukacyjne” gry, „kreatywne” zabawy i „bezpieczne” aplikacje. Tablet ma być<br />

jednocześnie dla dorosłych i dla dzieci. W serwisie You Tube można znaleźć setki<br />

podobnych, bo „tablety dla dzieci” powoli stają się standardowym gadżetem oferowanym<br />

przez producentów urządzeń mobilnych. I, jeśli wierzyć opisom w<br />

internetowych sklepach z elektroniką, niemal warunkiem prawidłowego rozwoju<br />

„łączącym naukę z zabawą”. Słowa kluczowe to edukacja, kreatywność i bezpieczeństwo.<br />

Ciekawe, że te same argumenty pojawiają się w wypowiedziach rodziców.<br />

„Dzięki tabletowi mój syn może się uczyć angielskiego i tabliczki mnożenia”,<br />

pisze jedna z matek na forum Kafeteria.pl. „Przecież nie sprzedawano by<br />

urządzeń, które są dla dzieci szkodliwe”, dodaje druga.<br />

Jedno jest pewne – urządzenia mobilne stają się elementem codzienności.<br />

Pytanie, czy mogą pomóc w nauczeniu się jej, czy raczej wychowują pokolenie<br />

nieudolnych społecznie cyfrowych nałogowców?<br />

Tablety i smartfony potrafią działać na dziecięcy mózg jak opiaty – ich<br />

używanie może powodować wydzielanie tych samych substancji, które uwalniają<br />

się pod wpływem narkotyków. Czas spędzony ze smartfonem czy tabletem mija<br />

szybciej, mózg jest bardziej pobudzony – wyjaśnia pedagożka dr Marta Majorczyk<br />

z Uniwersytetu SWPS. – Po odłożeniu urządzenia dziecko często odczuwa<br />

głód wcześniejszych bodźców, bywa rozdrażnione i pobudzone. Poza tym, inaczej<br />

niż dorosły, nie jest w stanie rozpoznać u siebie zmęczenia bodźcami. Z drugiej<br />

strony, korzystanie z urządzeń gwarantujących intensywne doświadczenia<br />

powoduje wydzielanie się dopaminy i pobudzanie ośrodka przyjemności w mózgu,<br />

tak jak dzieje się to w przypadku substancji psychoaktywnych. Pozbawione<br />

tej stymulacji dziecko odczuwa nudę, z którą nie potrafi sobie poradzić. W takiej<br />

sytuacji łatwo o uzależnienie.<br />

Z internetu przynajmniej raz w tygodniu korzysta w Polsce aż 98% dzieci<br />

w wieku 9 –16 lat. Większość z nich zagląda do sieci codziennie lub prawie codziennie.<br />

Z ostatniego badania EU Kids Online przeprowadzonych wśród dzieci<br />

z 25 państw Europy wynika, że niedojadanie lub niedosypianie z powodu surfowania<br />

po sieci deklaruje prawie 20% nastolatków. Ponad 30% odczuwa dyskomfort,<br />

kiedy nie ma dostępu do sieci, a 35% przyznaje, że internet ma niekorzystny<br />

wpływ na ich relacje z rodziną lub przyjaciółmi.<br />

Według badań Fundacji Dzieci Niczyje (obecnie Fundacji Dajemy Dzieciom<br />

Siłę) z 2015 r. własne komórki i tablety posiadało już ¼ maluchów w wieku<br />

0-6 lat. Z mobilnych urządzeń elektronicznych korzystało 1/3 rocznych dzieci, 2/3<br />

dwulatków i ponad ¾ trzylatków. Wśród czterolatków odsetek ten wyniósł ponad<br />

90%, a wśród pięcio- i sześcioletnich przedszkolaków prawie 100%.<br />

Bardzo często podłożem uzależnienia są problemy rodzinne, np. uzależnienie<br />

jednego lub obojga rodziców, brak poczucia bezpieczeństwa, miłości, akceptacji<br />

czy choroba psychiczna rodzica, rozwód lub separacja.<br />

Dr Marta Majorczyk: - Żeby prawidłowo się rozwijać, dziecko powinno<br />

korzystać ze wszystkich zmysłów. Kilkulatek oglądający książeczkę używa rączek<br />

do przewracania kartek, dotyku, wzroku, a nawet smaku. Kiedy książka jest<br />

czytana przez rodzica, dziecko najczęściej siedzi u niego na kolanach, mama może<br />

potem zadawać pytania, nawiązuje się komunikacja. Z tabletu czy smartfona<br />

rzadko korzysta się w ten sposób. Dziecko poddane ciągłej stymulacji traci zainteresowanie<br />

rzeczywistością. To naturalne – szybko zmieniające się obrazki<br />

i dźwięki są dla niego ciekawsze niż książka.<br />

Nadmierne korzystanie z internetu przez dzieci ma ogromny wpływ na<br />

ich rozwój emocjonalny. Psychologowie od kilku lat wskazują na uzależnienie od<br />

silnych emocji, jakie niesie internet, w tym przede wszystkim od tempa, w jakim<br />

toczą się gry komputerowe i towarzyszącej im adrenaliny. Jeśli osnową tej gry jest<br />

współpraca, to dziecko nauczy się współpracy, ale jeśli strzelanina i bezmyślne<br />

zabijanie, to będzie przyswajać agresję.<br />

Do nadmiaru bodźców, znieczulenia, braku komunikacji czy problemów<br />

ze snem dochodzą konsekwencje czysto fizjologiczne. Wśród nich dr Kirwił<br />

wymienia problemy z kręgosłupem szyjnym i otyłość, coraz częstszą wśród najmłodszych<br />

dzieci.<br />

Najbardziej podatne na uzależnienie od sieci są dzieci nieśmiałe i nadwrażliwe,<br />

niepewne siebie i z niską samooceną oraz nieumiejące konstruktywnie<br />

poradzić sobie ze stresem. W sieci mogą tworzyć sztuczny wizerunek i udawać.<br />

Mogą też w każdej chwili wycofać się z kontaktów. Nie muszą konfrontować się<br />

z sytuacjami, które je przerastają. Redukują w ten sposób lęk i napięcie, ale też<br />

uciekają od prawdziwego życia i są coraz bardziej bezbronne w realu. Częstym<br />

powodem ucieczki w świat wirtualny są niepowodzenia w szkole, odrzucenie<br />

przez rówieśników, konflikty.<br />

Elektronika ułatwia życie i nie ma sensu z nią walczyć. W dzisiejszych<br />

czasach dobra znajomość obsługi sprzętu tego typu jest po prostu niezbędna. Warto<br />

jednak, aby dziecko nauczyło się z niej korzystać we właściwy sposób. Dlatego<br />

nie zakazujmy mu używania komputera, tabletu czy smartfona, ale wprowadźmy<br />

zasady. Takie postanowienia warto zapisać na kartce i powiesić w widocznym<br />

miejscu tak, aby domownicy mieli do niego dostęp.<br />

„Dzieci, które odnoszą więcej korzyści z nowych technologii, najpewniej<br />

ktoś wcześniej wprowadził w wirtualny świat. Taki model wydaje się najlepszy –<br />

gdy rodzice inicjują doświadczenia z internetem i wchodzą w wirtualny świat<br />

razem z dzieckiem, a im jest starsze, stopniowo pozwalają mu na coraz więcej<br />

autonomii”, dodaje Lucyna Kirwil.<br />

Zakazy tylko podsycają zainteresowanie i dodają wartości zakazanemu<br />

owocowi. Lepiej nie zakazywać korzystania z komputera czy komórki, ale edukować<br />

od najmłodszych lat. Wtedy być może jest szansa, że przekazywanie dziecku<br />

smartfona czy tabletu nie będzie jedynym sposobem kontaktu z nim. Pokażmy<br />

dzieciom, że realny świat jest piękniejszy od cyfrowego, a ten ostatni ma być<br />

pomocny w życiu, a nie je zastępować.<br />

Opracował: Brunon Bronk


8 <strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong><br />

Wojewódzka Baza Zaopatrzenia i Zbytu w Czaplinku (cz. 1)<br />

ozazdrościłem panu Wiesławowi Krzywickiemu pięknego art.<br />

„Był taki zakład Telcza”. Ten wspomnieniowy tekst o wielce<br />

zasłużonym dla Czaplinka zakładzie zainspirował mnie, aby<br />

napisać – przypomnieć przedsiębiorstwo, które co prawda nie zatrudniało tyle<br />

osób co Telcza, ale miało niebagatelny wpływ na inwestycje, rozwój sfery produkcyjnej,<br />

usług w dawnym woj. koszalińskim, oraz województwach<br />

ościennych. Tak jak w każdym kraju na<br />

świecie, tak i u nas jednym z najważniejszych działów<br />

produkcji gospodarki narodowej było rolnictwo. Było<br />

tym działem, o którym można powiedzieć najbardziej<br />

zacofany w ówczesnym powojennym okresie. Na terenach<br />

zachodnich i północnych, zwanych wówczas<br />

„Ziemiami Odzyskanymi”, łatwiej było gospodarować,<br />

gdyż ziemia nie była tak rozdrobniona jak w Polsce centralnej<br />

i południowo-wschodniej. Duże obszary ziemi<br />

i gospodarstwa stały się Państwowymi Gospodarstwami<br />

Rolnymi (PGR). Natomiast niezbyt liczne gospodarstwa indywidualne prawie<br />

na siłę kolektywizowano. Ekonomiści od dawna twierdzą, nie bez racji, że pracownik<br />

inaczej pracuje i podchodzi do własności państwowej czy wspólnej<br />

(spółdzielczej), jak do swojej prywatnej. Zmorą ówczesnego rolnictwa były<br />

obowiązkowe dostawy produktów rolnych (mięsa i zboża).<br />

O ile jednak te mniej wydajne instytucje powstawały, zachodziła konieczność<br />

ich technicznej obsługi. 1 kwietnia 1953 r. powołany został Państwowy<br />

Ośrodek Maszynowy, popularnie zwany „POM”. Takie przedsiębiorstwa<br />

powstawały w każdym powiecie, niektóre od razu przewidziane do obsługi rolnictwa,<br />

jako zakłady mechanizacji rolnictwa. POM-y początkowo spełniały rolę<br />

polityczną, bo zakładały Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne, które i tak prawie<br />

wszystkie po wiośnie politycznej w 1956 r. ulegały samolikwidacji<br />

(rozwiązaniu). POM-y i ZNMR przeszły w całości na świadczenie usług oraz<br />

wprowadzanie postępu technicznego, mechanizację i elektryfikację w Państwowych<br />

Gospodarstwach Rolnych, pozostałym na terenie działalności RSP, oraz<br />

innych przedsiębiorstw rolniczych, tak usługowych, jak i produkcyjnych.<br />

Portiernia, lata siedemdziesiąte<br />

POM-y dysponowały nowoczesnymi, jak na ówczesne czasy, maszynami,<br />

które pozwalały poszerzać sferę usług i produkcji. W szczególności coraz<br />

liczniejsza i fachowa załoga pozwalała na wykonywanie serwisów gwarancyjnych<br />

na posiadanym przez PGR-y fabrycznie nowym sprzęcie rolniczym. POMy<br />

stawały się przedsiębiorstwami nie tylko świadczącymi usługi doradcze, remontowe,<br />

ale także produkcyjne. Tak na przykład ZNMR-y remontowały<br />

i regenerowały sprzęt do ciągników i wszelkich maszyn rolniczych. POM-y<br />

zaczęły produkować gotowy sprzęt małoseryjny dla rolnictwa. Montowano<br />

silosy zbożowe, dojarki mechaniczne, produkowano przyczepy samozbierające,<br />

przyczepy ciągnikowe, przenośniki taśmowe, kojce dla bydła, wyposażenie<br />

chlewni itp. Remontowano gorzelnie, produkowano urządzenia do wydobywania<br />

torfu, i proste, ale wymagające dużo materiałów hutniczych „rury” do suszenia<br />

siana, wszelkiego rodzaju suszarnie traw i zielonek. To także były pionierskie<br />

produkcje POM-ów.<br />

Zakłady świadczące usługi dla rolnictwa posiadały coraz lepszą, coraz<br />

bardziej fachową kadrę, rozszerzano corocznie zakres produkcji i usług, zatrudniając<br />

coraz więcej młodych, wykształconych osób. Np. w naszym czaplineckim<br />

POM-ie zatrudniano średnio około 150-200 osób, wliczając w to kierowców, bo<br />

świadczono także usługi transportowe, oraz dostarczano paliwo do budowanych<br />

przez POM stacji paliw w PSR oraz RSP.<br />

Z biegiem lat te lekceważone i wyśmiewane PGR-y prężniały, z deficytowych<br />

stawały się dochodowe, miały coraz większe wymagania co do techniki<br />

i obsługi, więc POM-y musiały się do tego przystosowywać. Nabrało to<br />

przyspieszenia zwłaszcza w czasach „gierkowskich”. Największą barierą<br />

w rozwoju i intensyfikacji usług był wszechobecny w owych czasach niedostatek<br />

materiałów. Po wojnie, po straszliwych zniszczeniach wojennych brakowało<br />

właściwie wszystkiego, materiałów i surowców, a także energii elektrycznej, bo<br />

nie wszystkie wsie czy osiedla, nie wspominając o indywidualnych<br />

zagrodach, były zelektryfikowane. Aby zapanować nad tym bałaganem<br />

potrzeb materiałowych wprowadzono centralnie system<br />

„nakazowo-rozdzielczy”.<br />

Przedsiębiorstwa obsługujące techniczną stronę rolnictwa otrzymywały<br />

jakieś szczątkowe przydziały materiałowe w różnych częściach kraju, w różnych<br />

niepokrewnych hurtowniach. Transport tegoż towaru bardzo często przekraczał<br />

koszty zakupu przywożonego materiału. W dziale gospodarki materiałowej<br />

ówczesnego Ministerstwa Rolnictwa zastanawiano się, jak rozwiązać ten<br />

problem. Problem tym pilniejszy, gdyż przed POM-ami postawiono nowe dodatkowe<br />

zadanie. POM-y w ramach posiadanych grup instalacyjnomontażowych,<br />

wyodrębniły i zatrudniły dodatkowo fachowców elektryków,<br />

aby pomogły w modernizacji i elektryfikacji wszystkich wsi. Na wschodzie<br />

kraju trzeba było wszystko robić od nowa, tam przyzwyczajono się już do ogarków,<br />

czy lamp naftowych. U nas też było co robić, gdyż nie wszystkie wsie były<br />

zelektryfikowane. Tam gdzie były zelektryfikowane, to była stara poniemiecka.<br />

Tysiące km linii wysokiego napięcia na słupach drewnianych, już zmurszałych.<br />

Stare transformatory małej mocy, to samo można powiedzieć o instalacjach<br />

w zabudowaniach. Zakłady energetyczne oraz powołany do tego „ELTOR” nie<br />

wyrabiały się, więc ciężar tych prac przejmowały właśnie grupy instalacyjne<br />

POM. Koszty zdobycia oraz transportu materiałów rozkładały finansowo te<br />

zakłady. Co prawda system finansowania był wówczas trochę anachroniczny,<br />

bo wszystko było finansowane z budżetu państwa, ale też były w rozrachunku<br />

wewnętrznym, a to miało wpływ na tzw. trzynaste pensje. W całym kraju powołano<br />

więc przy POM-ach przedsiębiorstwa, które w ramach przydziałów, lub<br />

bez, ściągały materiały, szczególnie te deficytowe, i dzieliły między poszczególne<br />

zakłady. Takich przedsiębiorstw w kraju powstało 14. Teren woj. koszalińskiego,<br />

słupskiego oraz części pilskiego miała obsługiwać Baza Wojewódzka na<br />

terenie POM w Czaplinku, jako dział na samodzielnym rozrachunku<br />

ekonomicznym.<br />

Dzisiaj Czytelnik tego artykułu zastanawia się, jaki to miało sens,<br />

powstanie dodatkowego pośrednika? Oj, miało niebagatelny! Czaplinek położony<br />

był w wymienionym obszarze prawie centralnie. Niewysoka marża sprzedaży<br />

z nawiązką rekompensowała koszty transportu po całej Polsce, do tego należy<br />

jeszcze doliczyć czas pracowników, którzy w tym czasie powinni pracować<br />

na budowach.<br />

Ówczesny dyrektor POM Tadeusz Rychliczek 12 listopada 1963 r.<br />

zaproponował mi pracę i zorganizowanie zaopatrzenia. 14 listopada już byliśmy<br />

w Warszawie w Ministerstwie Rolnictwa, gdzie postawiono przed nami zadanie.<br />

Z perspektywy czasu z mojej strony to było szaleńcze przedsięwzięcie.<br />

Z wykształcenia ichtiolog, wszystko było nowe, wszystkiego trzeba było się<br />

uczyć. Dałem się skusić za znacznie wyższą pensję i obietnicę mieszkania. Dałem<br />

radę, a pasje z niezrealizowanego zawodu, realizowałem w czasie urlopu<br />

wędkarstwem.<br />

Baza zaczęła prężnieć. Sprowadzany towar był początkowo składowany<br />

w magazynach POM. Kierował nim nieodżałowany śp. Wacek Czymbor.<br />

Po kilku miesiącach kierownikiem powstałej Wojewódzkiej Bazy<br />

Zaopatrzenia i Zbytu (tak się nazywała) został Bronisław Lebiedzki, głównie<br />

zajmował się sprzedażą i organizacją. Mnie powierzono stanowisko i funkcję<br />

kierownika zaopatrzenia. Jako, że Baza była wydziałem w całej strukturze organizacyjnej<br />

POM, to dyrektorem był Tadeusz Rychliczek, a głównym księgowym<br />

Józef Komorowski. Praktycznie pracę tegoż wydziału nadzorowała odpowiedzialna<br />

za gospodarkę materiałową takaż sama komórka organizacyjna<br />

w Wojewódzkim Zjednoczeniu Przedsiębiorstw Mechanizacji Rolnictwa<br />

w Koszalinie, na czele której stał naczelnik Franciszek Rymasz. Zjednoczenie<br />

TOR w Koszalinie starało się w ramach przydziału z Ministerstwa zapewnić<br />

Bazie odpowiednie uzbrojenie techniczne, przede wszystkim transport samochodowy<br />

i wózki widłowe. Nie zapomnę o starym zdezelowanym Lublinku<br />

z demobilu, oraz powojennym ZiŁ-15, którym kierował starszy doświadczony<br />

kierowca pan Kornacki. Na stałe przydzielono także ciągniki, którymi jeździli<br />

pan Albert Hanusewicz i pan Stefański. Pełni odwagi, nie bali się odległości, bo<br />

po betonowe słupy energetyczne trasa wiodła aż po Ostrów Wlkp.<br />

Powstająca Baza Zaopatrzenia miała pełne ręce roboty, ale o tym<br />

w następnej części art.<br />

Józef Antoniewicz


<strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong> 9<br />

Wieści z sesji i z Ratusza<br />

tym roku nie byłem jeszcze osobiście na żadnej sesji Rady Miejskiej.<br />

Każdą natomiast obserwowałem pilnie na przekazie internetowym.<br />

I dobrze chyba robię, bo inaczej musiałbym doraźnie<br />

zabierać polemiczny głos w sprawach, na temat których różne bzdury i niedorzeczności<br />

wypowiadają niektórzy uczestnicy obrad. Jedni<br />

zapomnieli nad czym w przeszłości głosowali, inni popisują<br />

się niekompetencją i niewiedzą, jeszcze inni po prostu arogancją<br />

powiązaną z pomówieniami. Wszystko to nie przystoi ani<br />

władzy stanowiącej, ani władzy wykonawczej. Dlatego też,<br />

mimo że o wielu zdarzeniach pisałem na fb i wcześniej na<br />

łamach <strong>Kurier</strong>a, muszę i będę niektóre tematy przypominał lub<br />

rozszerzał w kolejnych „Wieściach z sesji i z Ratusza”. Jedne<br />

ku przestrodze, drugie ku nauce, inne ku pamięci.<br />

Na sesje zapraszany jest Zbigniew Dudor, jako członek Zarządu Powiatu,<br />

który wykazuje wiele anielskiej cierpliwości, a nawet wyrozumiałości, dla<br />

różnego rodzaju dyletantów i impertynentów. Jest jednocześnie bardzo dobrym<br />

łącznikiem między Gminą a Powiatem.<br />

Absolutorium 2018<br />

Instytucja absolutorium służy kontroli i ocenie wykonania budżetu<br />

przez Burmistrza, dokonywanej corocznie przez Radę Miejską. Udzielenie absolutorium<br />

oznacza stwierdzenie przez Radę Miejską prawidłowości działania<br />

organu wykonawczego Gminy, czyli Burmistrza. Procedura absolutoryjna jest<br />

dość długa, i prowadzona przez różne organy. W uproszczeniu wygląda ona<br />

następująco:<br />

- Skarbnik przygotowuje sprawozdanie finansowe i sprawozdanie z wykonania<br />

budżetu, które otrzymują Radni do zapoznania się z nimi, w tym Komisja Rewizyjna.<br />

Te dokumenty kierowane są także do Regionalnej Izby Obrachunkowej<br />

celem wydania opinii;<br />

- następnie opinia RIO przedstawiana jest Komisji Rewizyjnej, wnioskującej<br />

o udzielenie, bądź nieudzielenie Burmistrzowi absolutorium;<br />

- później wniosek Komisji Rewizyjnej kierowany jest do RIO, celem wydania<br />

opinii o powyższym wniosku;<br />

- ostatecznie podczas sesji Rady Miejskiej głosowany jest projekty uchwały<br />

o zatwierdzeniu sprawozdania finansowego i sprawozdania z wykonania budżetu,<br />

projekt uchwały o udzieleniu Burmistrzowi absolutorium z tytułu wykonania<br />

budżetu oraz – i to jest nowość – udzielenie Burmistrzowi wotum zaufania.<br />

RIO uchwałą z dnia 30 kwietnia <strong>2019</strong> r. pozytywnie zaopiniowała sprawozdanie<br />

z wykonania budżetu gminy Czaplinek za 2018 r.<br />

Zaplanowany w wysokości 3 253 801 zł deficyt budżetowy, został wykonany<br />

w wysokości 2 458 910 zł, czyli o 794 890 zł mniejszy niż planowano.<br />

Zadłużenie gminy na koniec roku wyniosło 23 590 019 zł, co stanowi<br />

42,26% wykonanych dochodów.<br />

Komisja Rewizyjna po rozpatrzeniu sprawozdań budżetowych i opinii<br />

RIO uznała, że Burmistrz realizując zadania budżetowe kierował się zasadą celowości,<br />

legalności, rzetelności i oszczędności w gospodarowaniu publicznymi<br />

środkami finansowymi. Wobec tego wnioskowała u udzielenie Mu<br />

absolutorium.<br />

Podczas IX Sesji Rady Miejskiej 27 czerwca b.r. obecnych było 11 Radnych,<br />

nieobecni: M. Czerniawski, T. Marciniak, A. Ławrukiewicz, W.<br />

Wojtowicz.<br />

Uchwałę o udzieleniu wotum zaufania Burmistrzowi podjęto<br />

jednomyślnie – 11 za, uchwałę absolutoryjną także jednomyślnie – 11 za.<br />

Radni głosujący za udzieleniem absolutorium wykazali się logiką, trzeźwością<br />

umysłu i odpowiedzialnością za to co robią. Burmistrz M. Naruszewicz,<br />

odbierając gratulacje przytomnie stwierdził, że splendor związany z udzieleniem<br />

wotum zaufania i absolutorium należy się przede wszystkim poprzedniej ekipie.<br />

Amfiteatr i fontanna<br />

Od lat były czynione w Ratuszu i CzOK-u starania o remont amfiteatru,<br />

który tego wymaga z uwagi na swoje lata. Przeglądaliśmy programy, do których<br />

można by było aplikować o dofinansowanie remontu obiektu, jak też szukaliśmy<br />

chętnych do dzierżawy obiektu. Niedawno uruchomiony został Bar Ranczo,<br />

który wykorzystuje do działalności gospodarczej część gastronomiczną.<br />

Wraz z nastaniem nowego dyrektora CzOK-u liczyliśmy m.in. na poważne<br />

zajęcie się amfiteatrem. W kolejnych budżetach przeznaczaliśmy fundusze<br />

na inwestycje cząstkowe. W 2015 r. wyremontowany został dach za ponad<br />

90 tys. zł. W 2016 r. powstało nowe ogrodzenie za 30 tys. zł. W 2017 r. zabezpieczono<br />

80 tys. zł na przebudowę sceny, ale niestety, Pan Dyrektor nie potrafił<br />

wykorzystać tego funduszu na ten cel, i środki te przeznaczono na inne działania.<br />

W ciągu prawie 4 lat dyrektorowania nie przygotowano żadnej aplikacji na większe<br />

inwestycje w amfiteatrze i nie złożono żadnego wniosku o dofinansowanie ze<br />

środków zewnętrznych. Jedynie wyremontowano WC i od sponsora pozyskano<br />

oświetlenie, które niestety już ktoś ukradł.<br />

W tym roku Burmistrz sprytnie zrezygnował z budowy świetlicy<br />

w Byszkowie, a uwolnione środki przeznaczył m.in. na remont sceny amfiteatru.<br />

Zadziałał tu tzw. metodą faktów dokonanych. Zlecił przebudowę sceny bez<br />

uprzedniego zawarcia umowy z wykonawcą, i nie mając zabezpieczonych<br />

w budżecie na ten cel środków finansowych. Radni pod presją konieczności<br />

remontu sceny i już prowadzonych prac, uchwalili zmiany w budżecie, tym<br />

samym odsuwając budowę byszkowskiej świetlicy w bliżej nieokreśloną przyszłość.<br />

Pisał o tym obszernie 7 czerwca „Głos Drawska”. Ewidentnie pogwałcono<br />

tutaj ustawę o finansach publicznych (i nie tylko) – a jest to pewnego rodzaju<br />

znak czasu, którego objawienia dopiero przyjdą.<br />

Pan Burmistrz, przystępując do przebudowy fontanny na czaplineckim<br />

Rynku stwierdził, że nigdzie nie widział „zakratowanej” fontanny, ja natomiast<br />

nie widziałem w żadnym amfiteatrze betonowej posadzki. Ale nie ma co<br />

wybrzydzać, dobrze że jest chociaż taka.<br />

Hitem ostatnich dni stała się wspomniana fontanna. Demontaż ogrodzenia,<br />

wymiana posadzki i instalacja świateł w połączeniu z wodotryskiem<br />

mają to miejsce uatrakcyjnić. Swego czasu fontannę ogrodzono, aby nie narażać<br />

dzieci, zwłaszcza uczuleniowców, na niebezpieczeństwo kontaktu z brudną<br />

bakteriologicznie wodą. Teraz woda posiada obieg zamknięty i jest odkażana.<br />

W upalne dni może stanowić uzupełnienie lub alternatywę dla kurtyny wodnej,<br />

która od kilku już lat jest latem ustawiana na Rynku.<br />

Remont fontanny nie byłby niczym szczególnym, chociaż chwalebnym,<br />

gdyby nie pewne ale. Przez ostatnie lata nie inwestowano ani w Rynek, ani<br />

w fontannę z uwagi na plany jego przebudowy. Już we wrześniu 2009 r. powstała<br />

koncepcja zagospodarowania Rynku (przewidywano budowę nowej<br />

fontanny) i ul. Sikorskiego (deptaka). Później koncepcja była rozwijana, i zakładała<br />

rewitalizację ulic przyległych, wraz z ulicami łączącymi Rynek z Nadbrzeżem<br />

Drawskim (ścieżką pieszo-rowerową). Jednym z projektów była wizualizacja<br />

Rynku z nową fontanną autorstwa arch. Tomasza Tomaniaka – jak na zdjęciu.<br />

Dlatego nie było sensu przebudowy fontanny przed rewitalizacją całej przestrzeni<br />

ścisłego centrum miasta.<br />

Natomiast obecna decyzja o modernizacji fontanny wskazuje na to, że<br />

na najbliższe lata możemy się pożegnać z remontami Rynku i przyległych ulic.<br />

Mamy za to efekt propagandowy, że coś się dzieje, coś się zmienia –<br />

zapewne niewielkim kosztem (którego jeszcze w całości nie znamy), a na pewno<br />

jeszcze mniejszym wysiłkiem.<br />

Patrole i WC<br />

Dużą aktywnością podczas sesji i różnymi inicjatywami wykazuje się<br />

Przewodniczący Zarządu Osiedla <strong>Nr</strong> 1 Bernard Bieniecki. Na ostatniej sesji<br />

zapytał Burmistrza o bezpieczeństwo mieszkańców i turystów podczas obecnego<br />

sezonu. Dotychczas, od wielu już sezonów turystycznych, z uwagi na zwiększony<br />

ruch ludności i pojazdów w miesiącach letnich, ulice Czaplinka i teren<br />

Gminy były dodatkowo patrolowane w różnych godzinach doby. Gmina zawierała<br />

umowy na tego rodzaju zadanie z Komendantem Wojewódzkim Policji,<br />

który kierował na nasz teren młodych adeptów Policji ze szkół policyjnych.<br />

Kiedy nie było to możliwe, patrole wykonywali w ramach dodatkowych zadań<br />

policjanci z Komendy Powiatowej lub z czaplineckiego Komisariatu, nieraz we<br />

współdziałaniu z naszą Strażą Miejską. Ten system dobrze się w przeszłości<br />

sprawdzał.<br />

Pan Burmistrz odpowiedział, że w tym sezonie dodatkowych patroli<br />

nie będzie, ponieważ ani Policja, ani SM nie są w stanie ich wystawić. Nikt nie<br />

dopytywał, czy i jakie działania podejmował Burmistrz, i z kim rozmawiał w tej<br />

sprawie. Widać, że sprawa bezpieczeństwa na tym polu została ewidentnie zaniedbana.<br />

Zapewne nie miał się tym kto zająć, albo też zabrakło dobrej woli?


10 <strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong><br />

Dalej Pan Bernard wnioskował, aby szczególnie na czas sezonu turystycznego<br />

na trasie ścieżki pieszo-rowerowej w ul. Nadbrzeże Drawskie umieścić<br />

chociaż jedno przenośne WC.<br />

Pan Burmistrz zamiast krótko zdecydować, że jutro będzie stała w odpowiednim<br />

miejscu toi-toi, zaczął swoim zwyczajem rozmydlać i zaciemniać problem.<br />

Z wywodu można było dowiedzieć się, że miejsc na załatwienie potrzeb<br />

fizjologicznych na Nabrzeżu nie ma, bo nie ma też punktów gastronomicznych,<br />

a lokali gastronomicznych nie ma, ponieważ nie ma mpzp, który umożliwiałby<br />

ich lokowanie. I taki plan trzeba przygotować. Nikt na takie dictum nie zaprotestował.<br />

Radni kadencji 2010-2014 powinni pamiętać, że uchwalili miejscowy<br />

plan zagospodarowania przestrzennego (mpzp) dla Nadbrzeża, który przewiduje<br />

dla wielu przyległych działek m.in. funkcję usług gastronomii. Brakuje tylko<br />

chętnych na prowadzenie tego rodzaju działalności. Oczywiście Burmistrz całej<br />

wiedzy na temat Gminy nie posiądzie od razu, ale nie powinien wypowiadać się<br />

autorytatywnie w sprawach, w których nie jest zorientowany.<br />

Ponadto dowiedzieliśmy się, że hotele, restauracje czy knajpki powinny<br />

zapewnić spacerowiczom i przygodnym przechodniom miejsca do wypróżniania<br />

się. Pogląd rewolucyjny! Ale pewnie nie do zaakceptowania przez właścicieli<br />

obiektów.<br />

Przy tej filozofii wydaje się, że gmina rok temu niepotrzebnie wydała<br />

ponad 70 tys. zł na publiczną toaletę przy zbiegu ulic Jagiellońskiej i Rzecznej.<br />

Znacznie taniej byłoby postawić strzałki kierujące potrzebujących do najbliższych<br />

toalet w „Pomorskiej”, w „Cafe Trocki”, „Czapliniance”, czy<br />

w UM, IT lub OSW.<br />

Pomosty<br />

Pod koniec ub.r. na fb miała miejsce wymiana myśli nt. pięknego pomostu widokowego,<br />

jaki zafundował sobie Szczecinek. Forumowicze ubolewali, że takiego<br />

obiektu nie ma u nas. A dlaczego jeszcze nie ma? Koszt budowy powyższego<br />

pomostu wyniósł ok. 2,1 mln zł, z tego połowa to dofinansowanie zewnętrzne.<br />

Wiadomo, że duży może więcej. Roczny budżet Szczecinka na <strong>2019</strong> r. po<br />

stronie dochodów wynosi ponad 161,4 mln zł, natomiast dochody naszego budżetu<br />

to 51,7 mln zł, czyli jest ponad trzykrotnie mniejszy. Stąd nasze możliwości<br />

inwestycyjne są o tyle mniejsze. Ponadto Szczecinek nie musi realizować<br />

takich zadań jak gmina Czaplinek, jak chociażby obowiązku dowozu dzieci do<br />

szkół (ponad 700 tys. zł), czy obowiązku utrzymywania Ochotniczych Straży<br />

Pożarnych (ponad 300 tys. zł) – co kosztowało nas w ub.r. ponad milion zł. Czyli<br />

jest to dokładnie kwota wkładu własnego Szczecinka w budowę pomostu.<br />

Podobne kwoty<br />

na powyższe dwa zadania<br />

wydawaliśmy<br />

w latach poprzednich.<br />

Przez ostatnie 8 budżetów<br />

(dwie moje kadencje)<br />

nazbierałoby się tego<br />

ok. 8 mln zł. Gdyby te<br />

fundusze wydać tylko na<br />

pomosty w mieście i na<br />

Nadbrzeże Drawskie<br />

(ścieżkę pieszorowerową),<br />

to Czaplinek<br />

Nowy pomost w Piasecznie<br />

w tym fragmencie miasta<br />

wyglądałby na pewno dużo lepiej niż nadbrzeże w Szczecinku.<br />

Przez ostatnie lata, w ramach rozbudowy infrastruktury turystycznej,<br />

zbudowaliśmy na terenie gminy szereg pomostów na j. Drawsko w: Kluczewie,<br />

Starym Drawsku, Siemczynie, na Bielawie, dwa na OSW; na terenie gminy w:<br />

Broczynie, Pławnie (na<br />

j. Krzemno), Rzepowie,<br />

Sikorach, Żerdnie, Machlinach,<br />

Głęboczku<br />

i Piasecznie. W sumie<br />

dotychczas zbudowaliśmy<br />

14 pomostów, za<br />

sumę ok. 1,2 mln zł.<br />

W kolejce czekają<br />

następne pomosty: na<br />

Nadbrzeżu Drawskim w<br />

miejsce „pomostu żelaznego”<br />

i przy byłej bazie<br />

WOPR, kolejny na wyspie<br />

Bielawie, w Psich<br />

Nowy pomost w Głęboczku<br />

Głowach, Ostrorogu, Byszkowie, Łące i Nowym Drawsku. Czekają na realizację<br />

platformy do wędkowania dla niepełnosprawnych. Na pewno trzeba w przyszłości<br />

na plaży miejskiej postawić pomost podobny do szczecineckiego.<br />

Adam Kośmider<br />

Odeszła Barbara Pieczyrak<br />

lipca b.r. zmarła Barbara Pieczyrak, pogrzeb odbył się 19<br />

lipca. Odeszła jedna z ostatnich kombatantek naszej Gminy.<br />

Niemal do ostatnich dni, w nielicznym już gronie<br />

Kombatantów, czynnie uczestniczyła we wszystkich uroczystościach patriotyczno-religijnych<br />

organizowanych w Czaplinku.<br />

Barbara Pieczyrak z d. Grochowska urodziła się 19 grudnia 1933 r. we<br />

wsi Wilcze, koło Bydgoszczy. Rodzice Franciszek i Wiktoria z d. Krzemińska<br />

byli rolnikami. Ponieważ gospodarstwo było nieduże, ojciec oprócz pracy na<br />

roli, najmował się do różnych ciężkich prac, jak np. budowa drogi.<br />

Niedługo przed wojną, za ciężko zarobione pieniądze, ojciec kupuje od Niemca<br />

w Śmiłowie w powiecie więcborskim 7-hektarowe gospodarstwo. Wieś, mimo<br />

że w Polsce, była prawie niemiecka, bo było tylko siedmiu polskich gospodarzy,<br />

a reszta to Niemcy.<br />

Na początku wojny ginie od bomby lotniczej dwóch braci Barbary. Niedługo<br />

potem, w dniu 18 października 1939 r., rodzinę spotyka następna tragedia.<br />

Rano przyjeżdża Gestapo i aresztuje ojca, pewnie za to, że ośmielił się kupić od<br />

Niemca gospodarstwo. Ojca, wraz z innymi schwytanymi Polakami, rozstrzeliwują<br />

w lesie koło Karolewa. Jest tam dzisiaj zbiorowa mogiła i pomnik.<br />

Los nie szczędzi dalszych nieszczęść. Nocą w 1941 r. przyjeżdża znów<br />

Gestapo i zabiera całą ocalałą dotąd rodzinę, a więc babcię, mamę i siedmioro<br />

dzieci do obozu w Potulicach. Udaje się im trwać razem do 1944 r., kiedy to<br />

Niemcy wiozą ich w nieznane. Osadzają ich w Kabatach koło Warszawy. Są<br />

pozostawieni bez środków do życia, ale udaje się im przetrwać w skrajnej nędzy<br />

do wyzwolenia w styczniu 1945 r. I wraca rodzina do Śmiłowa, gdzie zastają<br />

zdewastowane zabudowania, bez sprzętów i inwentarza. Muszą jakoś sobie<br />

radzić.<br />

Tu Barbara idzie do szkoły podstawowej w Więcborku, kończy ją z<br />

powodzeniem, mimo wojennych opóźnień. Ma 17 lat, kiedy postanawia rozpocząć<br />

samodzielne życie. W 1950 r. jedzie do Wałcza i podejmuje pracę w Państwowym<br />

Ośrodku Maszynowym, jako księgowa materiałowa.<br />

W 1952 r. wychodzi za mąż i po roku przenosi się do Czaplinka, gdzie uzyskuje<br />

wykształcenie średnie w Liceum Ogólnokształcącym.<br />

Po utworzeniu Wojewódzkiej Bazy Zaopatrzenia Przedsiębiorstw Mechanizacji<br />

Rolnictwa podejmuje w niej pracę, aż do przejścia na emeryturę w 1991 r.<br />

Posiadała liczne odznaczenia za wzorową pracę zawodową oraz Honorowy<br />

Tytuł "ZASŁUŻONA DLA GMINY CZAPLINEK".<br />

Cześć Jej pamięci!<br />

Zarząd<br />

Stowarzyszenia Przyjaciół Czaplinka<br />

KURIER CZAPLINECKI - miesięcznik lokalny, kolportowany bezpłatnie, dostępny w formie elektr.: www.dsi.net.pl; www.czaplinek.pl.<br />

Tel. Redakcji 603 413 730, e-mail: redakcja.kuriera@wp.pl. Redaguje zespół. Wydawca: Stowarzyszenie Przyjaciół Czaplinka. Konto: Pomorski<br />

Bank Spółdzielczy O/Czaplinek 93 8581 1027 0412 3145 2000 0001, NIP 2530241296, REGON 320235681, <strong>Nr</strong> rej. sąd.: Ns-Rej Pr 25/06.<br />

Nakład 1500 egz. Druk: Drukarnia Waldemar Grzebyta, tel. +48 67 2158589. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania redakcyjnego,<br />

opracowania i adiustacji otrzymanych tekstów, selekcjonowania i kolejności publikacji. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych<br />

i nie ponosimy odpowiedzialności za treść listów, reklam, ogłoszeń. Drukujemy tylko materiały podpisane, można zastrzec personalia tylko do<br />

wiadomości redakcji. Nadesłane i publikowane teksty i listy nie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Ceny reklam: moduł podstawowy<br />

(10,3 x 4,5) w kolorze - 60 zł, czarno-biały - 30 zł, ogłoszenie drobne - 10 zł, kolportaż ulotek - 200 zł.


<strong>Kurier</strong> <strong>Czaplinecki</strong> - Lipiec <strong>2019</strong> 11

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!