Agnieszka Miklis, "Wściekła skóra"
Drugie wydanie świetnej powieści Agnieszki Miklis. 30-letnia Roswita Rein postanawia wyjechać do Holandii i tak trafia do ośrodka Noord Riesen, w którym zakwaterowano gastarbajterów z Polski. W ponurych dekoracjach ośrodka rozegra się walka o życie, a Roswita, zmuszona wyruszyć na poszukiwanie zaginionej bez śladu przyjaciółki, Tani Konecki, przekona się, że dysponuje siłą większą, niż to sobie do tej pory wyobrażała. Przy okazji odkryje również, że niemal każdy z okolicznych mieszkańców skrywa jakiś wstydliwy sekret. Purytańskie miasteczko E. okaże się centrum lokalnej prostytucji, a szef fabryki, w której pracują obie kobiety, to zwykły rozpustnik. Jeden z najbardziej doświadczonych przez los bohaterów tej historii – straszny Hankie, o twarzy pokrytej potwornymi guzami, udowadnia jednak, że nasze życie jest czymś więcej niż tylko grą pozorów…
Drugie wydanie świetnej powieści Agnieszki Miklis.
30-letnia Roswita Rein postanawia wyjechać do Holandii i tak trafia do ośrodka Noord Riesen, w którym zakwaterowano gastarbajterów z Polski. W ponurych dekoracjach ośrodka rozegra się walka o życie, a Roswita, zmuszona wyruszyć na poszukiwanie zaginionej bez śladu przyjaciółki, Tani Konecki, przekona się, że dysponuje siłą większą, niż to sobie do tej pory wyobrażała.
Przy okazji odkryje również, że niemal każdy z okolicznych mieszkańców skrywa jakiś wstydliwy sekret. Purytańskie miasteczko E. okaże się centrum lokalnej prostytucji, a szef fabryki, w której pracują obie kobiety, to zwykły rozpustnik. Jeden z najbardziej doświadczonych przez los bohaterów tej historii – straszny Hankie, o twarzy pokrytej potwornymi guzami, udowadnia jednak, że nasze życie jest czymś więcej niż tylko grą pozorów…
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
1.<br />
10<br />
WIECZNI<br />
GASTARBAJTERZY<br />
Noord Riesen leżało w samym sercu zielonych terenów<br />
otaczających holenderskie miasto Apeldoorn, dokładnie<br />
pośrodku drogi łączącej dwie osady: Uddel i E. Przypominało<br />
brzydką narośl na pięknym ciele; kleszcza, który rósł niezauważony<br />
w gęstej sierści drzew i krzewów – niewidoczny dla niewtajemniczonych,<br />
lecz boleśnie obecny dla okolicznych mieszkańców.<br />
Miejsce to było jak pijawka – samo w sobie szpetne, ale<br />
jakże użyteczne; przystawione do zdrowego organizmu służyło<br />
mu i podtrzymywało jego pomyślność, tak więc zdecydowano<br />
się je tolerować. Odwiedzający swoich krewnych i znajomych<br />
przyjezdni czasem długo błądzili, zanim udało im się dostrzec<br />
zardzewiałą tablicę z nazwą ośrodka, wystającą spośród gęstych<br />
chaszczy.<br />
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy w Holandii zaczął<br />
się szalony okres prosperity, a bezrobocie w tym kraju bliskie<br />
było zeru, każda para rąk do pracy zdawała się bezcenna. Inwestowały<br />
tutaj międzynarodowe korporacje, liberalizowano<br />
przepisy i można było pomyśleć, że zaczyna się kolejna złota era<br />
dla Niderlandów. Z tego rogu obfitości mieli uszczknąć i inni.<br />
Miasta okręgu Randstad pękały już wprawdzie w szwach od<br />
przybyszów obcego, przeważnie muzułmańskiego pochodzenia,<br />
ale to wciąż było za mało.<br />
Za mało, za mało, za mało…<br />
I wówczas do kraju Spinozy i Erazma z Rotterdamu zaczęto<br />
sprowadzać Ślązaków. Polska nie należała jeszcze wtedy do Unii<br />
Europejskiej, ale jeden z jej regionów – niewielki terytorialnie,<br />
I