Nałęczowskie Opowieści
Materiał dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska Projekt został dofinansowany ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm Jutra”. Errata. Strona 9 Jest: Zbudowany na polecenie marszałka Sejmu Wielkiego, Stanisława herbu Nałęcz przez stulecia pozostawał kulturalnym centrum uzdrowiska. Powinno być: Zbudowany na polecenie Stanisława Małachowskiego herbu Nałęcz przez stulecia pozostawał kulturalnym centrum uzdrowiska.
Materiał dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska
Projekt został dofinansowany ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm Jutra”.
Errata. Strona 9
Jest: Zbudowany na polecenie marszałka Sejmu Wielkiego, Stanisława herbu Nałęcz przez stulecia pozostawał kulturalnym centrum uzdrowiska.
Powinno być: Zbudowany na polecenie Stanisława Małachowskiego herbu Nałęcz przez stulecia pozostawał kulturalnym centrum uzdrowiska.
- TAGS
- wwwnoknaleczowpl
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
czy bardziej dalekiego świata,
nierzadko z poczuciem wyższości,
z wyobrażeniem, że coś reprezentują,
że będą mieli czym
zaimponować, czegoś tutejszych
nauczyć. Środowisko szybko rewiduje
to złudne wyobrażenie
o sobie. Więc odfruwają.
Krzoki przybyli z tymi samymi
intencjami, ale z większą
dozą uporu i samozaparcia.
Zapuścili płytkie korzenie.
I po wielu nieudanych próbach
wprowadzenia zmian, zmęczeni,
zniechęceni usuwają się
w nałęczowski niebyt. Drzewo
z nich nie wyrośnie. Może i lepiej,
bo przecież niczego z Nałęczowa
nie rozumieją.
Pnioki to ci, z głębokimi korzeniami,
z dziada pradziada,
z życiorysami pełnymi wspomnień
powstańców styczniowych,
kresowiaków, partyzantów,
żywa historia; znający się
nawzajem, rozumiejący opowieści
każdego kamienia, dumni ze
swojego dziedzictwa. I zamknięci
na wpływy ptoków i krzoków.
Czy masz już grono przyjaciół?
- po dwóch latach zamieszkiwania
w Nałęczowie
zapytała moja serdeczna koleżanka
z przedemerytalnego
życia. Dobre sobie, pyta o całe
grono. Tymczasem ja po dwóch
latach ciągle jestem „ptokiem”.
Nie mam ani jednego. Za wyjątkiem...
Za wyjątkiem psa.
Powoli poznawałam Nałęczów,
jego osobliwości, jego
czar. Zaznałam spokoju w tym
wirującym świecie. Już po latach
zatrzymał mnie na ulicy
młody człowiek: Co jest ciekawego
w Nałęczowie? Mężczyzna
zadający mi to pytanie nie
wyglądał na takiego, którego
zainteresowałyby trzy kraniki
z wodą mineralną w palmiarni.
Raczej tor wyścigowy dla
Harleyi, ale Nałęczów nie ma
go w ofercie. - No może genius
loci... – wycedziłam przez zęby
spuszczając głowę, jakby brak
jakiegokolwiek toru wyścigowego
był moim niedopatrzeniem.
Aaaaaa – mężczyzna zawiesił
głos. Kiedy znów spojrzałam
w górę mężczyzny już nie było.
A miałam mu jeszcze tyle do
powiedzenia o pisarzach, o filozofach,
którzy tu przebywali,
o koncertach, które się odbywają...
Jego strata – pomyślałam po
chwili zastanowienia.
Genius loci, duch miejsca
– może być opiekuńczy. Niewidoczny
dla oczu, kapryśny, nie
z każdym flirtuje, nie każdemu
daje się poznać. Czy wszyscy
bywalcy Nałęczowa poddawali
się jego urokowi? Bolesław Prus,
Władysław Tatarkiewicz z pewnością
tak, Stefan Żeromski,
Henryk Sienkiewicz – raczej nie.
Dziś trudno dociec, czy to oni zignorowali
czar miasteczka, czy
genius loci ich zignorował.
31