w y w i a dA. G.: Jako studentka III roku filologii polskiej WydziałuHumanistycznego spotykam się z Panem już drugi semestrna zajęciach z zagadnień kultury regionalnej. Widzę,że opowiada Pan o pisarzach warmińskich jak i mazurskichoraz ich twórczości z dużym zaangażowaniem, wprowadzającstudentów w literaturę naszego regionu. Skąd u Panazainteresowanie kulturą i literaturą regionalną?Z. Ch.: Zajmowanie się literaturą powstałą na Warmii i Mazurachwynika poniekąd z tego, że urodziłem się na Mazurach, nad jezioremŚniardwy. Lubiłem przebywać w bibliotece i oprócz takich arcydziełliteratury światowej, jak np. Podróże Guliwera Jonathana Swiftaczy Cyberiada Stanisława Lema, wpadały mi w ręce książki autorówregionalnych, np. Michała Kajki czy w ogóle utwory o tematyceregionalnej. Od dzieciństwa miałem świadomość istnienia tegogrona pisarzy, poetów, ale są to fakty biograficzne, które możnaprzypominać albo i nie. Chodzi tu o coś głębszego niż sentyment dopierwszych wrażeń czytelniczych czy pewnej fascynacji dziecięcej.Zajmowanie się literaturą regionalną – chociaż badam przedewszystkim literaturę w wymiarze ogólnopolskim – traktuję jakozobowiązanie literaturoznawcy, który pracuje na UniwersytecieWarmińsko-Mazurskim. To nie jest tak, że powinniśmy zajmowaćsię tylko dziełami, o których mówi Polska i świat. Po co? Po to,aby ten fragment Polski i Europy był piękniejszy, lepiej urządzonyi miał swoje znaki w kulturze. Tutaj również musi działać myśl, a przytym trzeba wdrażać przekonanie, że na Warmii i Mazurach możnasię realizować, osiągać pełnię swoich możliwości intelektualnych,zawodowych, realizować swoje marzenia o własnej rodzinie.Chodzi o to, że zajmowanie się literaturą naszego regionu traktujęnie tylko jako posłannictwo, ale także jako sposób na budowaniew naszej przestrzeni lokalnej podmiotowości, a więc podstawintelektualnych, duchowych do bycia wolnym. Człowieka wyzwalasztuka, literatura, poezja, dyskusja o wartościach. Uczestniczeniew kulturze pozwala nam przeżywać, mieć emocje, rozumieć siebiei bliźnich. Pragnę, aby ludzi i owoce ich życia oceniano wedługich faktycznej wartości, a nie ze względu na to, skąd autor i jegodzieło pochodzą. „Geoaksjologia” z gruntu jest fałszywa. Możnabyć z Olsztyna, ze Szczytna, z Gołdapi, z małej miejscowości, którajest nieznana, i osiągać takie sukcesy, których mogą pozazdrościćludzie z Nowego Jorku, Berlina czy Londynu. Mamy mnóstwoprzykładów na to, że można być z prowincji i zaznaczyć swójślad w kulturze i literaturze, dziejach myśli. Wspomnę MikołajaKopernika, Immanuela Kanta z Królewca czy pisarza niemieckiego„Człowieka wyzwalasztuka, literatura, poezja,dyskusja o wartościach…”.Z pracownikiem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiegow Olsztynie, dr. hab. Zbigniewem Chojnowskim, prof. UWM,rozmawia Alicja Góralskaz Mazur, Ernsta Wiecherta. Istotą zajmowania się literaturąregionalną, a dokładnie tą z Warmii i Mazur, jest zadanie, żebypokazać, że tu też jest kultura. Dawno temu powstał dwuwiersz,swego rodzaju przekleństwo czy obelga, którą Niemcy formułowaliwobec Mazurów: „Tam znajdziesz Mazura, / gdzie kończy siękultura”. I dziś Warmia i Mazury są odbierane przez Polakówz innych regionów jako tereny dzikie, niemalże odludne, na którychwolno robić właściwie wszystko, bo nikt tego nie widzi. Ludziemają wyobrażenie nieucywilizowania tej ziemi, to jest oczywiściebolesne dla tutaj urodzonych i tych, którzy tu mieszkali wcześniej,przed 1945 rokiem. Pamiętajmy, że infrastruktura przemysłowa,drogi czy sieć kolei żelaznej były stosunkowo bardziej rozbudowanew Prusach Wschodnich (w obrębie dzisiejszych Warmii i Mazur)dawniej niż aktualnie. A zatem zajmowanie się literaturą danegoregionu jest swego rodzaju próbą zahamowania tego, by pleniły siękompleksy społeczne i jednostkowe wynikające z pejoratywnegozaszufladkowania danego miejsca, regionu. Sprzeciwianie się jegoprowincjonalizacji jest obowiązkiem…Ludzie z Polski przyjeżdżają tu wypocząć, chcą pożyć w ciszy, chcąpomieszkać pięknie, jakby w dziczy. Można zapytać: czy oni sąw stanie coś zrobić dla tego regionu, żeby tutejszym społecznościomżyło się lepiej, sensowniej. Boli i niepokoi to, że dużo młodychwyjeżdża z Warmii i Mazur. Nie znajdują tu bowiem pracy, niewidzą możliwości własnego rozwoju, nie znajdują warunków dotego, by tutaj budować swoją przyszłość. Traktuję więc to swojeskromne zajmowanie się literaturą powstałą na Warmii i Mazurachjako możliwość budowania atrakcyjności kulturowej naszej krainyrodzinnej.A. G.: Jak łatwo można zauważyć, jest Pan ekspertem w tejdziedzinie i stara się Pan uwrażliwić studentów na tego typutwórczość. Mógłby Pan jasno określić, która twórczośćautorów Warmii i Mazur jest Panu najbliższa? Jeśli jest takowa,to dlaczego akurat ta?Z. Ch.: Mnie cieszy w każdej twórczości wewnętrzne bogactwojej autora. Co prawda nie stworzono tu dzieł, o których możnapowiedzieć, że są arcydziełami. Niewątpliwie w literaturzez Warmii i Mazur znajdziemy na tyle rozmaite utwory, zwłaszczawśród napisanych po 1989 roku, że można w nich przeglądać się,jak w różnych lustrach. Z jednej strony cenię Siegfrieda Lenzaza powieść Muzeum ziemi ojczystej i zbiór opowiadań SłodkieSulejki. Cenię również Ernsta Wiecherta za Dzieci Jerominów,04 VariArt03/<strong>2011</strong>
ale i inne powieści, chociażby Missa sine Nomine. Jeśli idzieo polskich pisarzy, to tutaj na pierwszym miejscu – chociaż literaturato nie sport – postawiłbym Erwina Kruka, z wielu powodów. Jegotwórczość pokazuje, że szczególnie Mazury, a także i Warmia,to nie jest ziemia niemych. Nasza kraina zbyt rzadko wypowiadałasię głosami ludzi tutaj mieszkających. Tak się złożyło, że życietutaj było upolitycznione nie tylko w okresie Polski Ludowej, ludziemusieli się kryć ze swoją prawdziwą kulturą, ze swoim wyznaniem,ze swoją przynależnością językową czy rodzinną. Te rozmaitepodziały wywołane polityką przechodziły wewnątrz rodzin.Ale wracamy do literatury… Więc Erwin Kruk, niewątpliwie.A z młodszych pokoleń to Kazimierz Brakoniecki, Alicja Bykowska--Salczyńska, oni wykonali ciężką pracę literacko-duchową, żebytemat człowieka, życia na Warmii i Mazurach stał się tematemuniwersalnym, wcześniej robił to Kruk, uczynił to z perspektywyswojego wydziedziczenia, swoich doświadczeń powojennych,swojego położenia socjalnego i rodzinnego. Nazwisk poetówi pisarzy, które warto wymienić, jest oczywiście więcej. Bardzocenię sobie cały powojenny nurt baśniowy, ma on swoje rodzimepodglebie, wywodzi się z autentycznych przekazów, którezapamiętali Warmiacy i Mazurzy. Chodzi o literackie opracowaniabaśni Warmii i Mazur Maryny Okęckiej-Bromkowej, JadwigiTressenberg, Klemensa Oleksika, Tadeusza Stępowskiego, IrenyKwintowej i innych.A. G.: Wielokrotnie opowiadał Pan o nazywaniu ulic nazwiskamipisarzy regionalnych, na przykład dzielnica Olsztyna, Jaroty,ma ulicę Wiecherta. Co Pan o tym myśli? Czy jest to w jakimśstopniu metoda na zainteresowanie się mieszkańców danymautorem?Z. Ch.: Tu wchodzimy w politykę. Wiadomo, że nazwa ulicy jestwyrazem woli politycznej. Sam tego doświadczyłem. Znalazłemsię w grupie inicjatywnej, która zwróciła się do Rady MiastaOlsztyna, by nazwać jedną z ulic nazwiskiem Zbigniewa Herberta.Inicjatywa niestety spełzła na niczym. Zostały tylko komentarze,które są niezbyt przyjemne. Nadawanie imion i nazwisk ulicom,które kojarzą miasto z historią i kulturą regionu, nie do końca jestszczęśliwym posunięciem. Dlaczego? Dlatego, że patron powinienbyć znany. Jeśli nieznani regionaliści są patronami ulic, to nie budująwspólnoty, tworzą zaś – co jest paradoksalne – poczucie obcości.Nie znam osoby, postaci historycznej – nie jestem w stanie sięz nią identyfikować. Oczywiście, dobrze, że nazwy ulic urozmaicająkoloryt lokalny, są wyrazem pamięci osób, które rzeczywiściemają czasami wielkie zasługi dla regionu. Tylko jest jeden szkopuł:właśnie nie są to osoby znane. Sądzę, że trzeba o tym dyskutować,to jest problem edukacji regionalnej. Jak temu zaradzić? Trzebasię interesować światem, rozwijać ciekawość tego, co najbliższe,poznawać metafizykę miejsca (posługuję się kategorią, którąwymyśliliśmy w kręgu „Borussii” w latach dziewięćdziesiątych).W każdym razie w sprawie rodzimych patronów ulic nachodzą nasiebie ambiwalentne myśli i odczucia.W olsztyneckim skansenie; fot. Małgorzata ChojnowskaA. G.: Prowadzi Pan prace badawcze z zakresu historii poezjipolskiej XX w., literatury Warmii i Mazur w XIX i XX w. orazantropologii literatury. Wiem, że pracuje Pan nad wydaniemksiążki o Wiechercie. Na jakim jest Pan etapie badań i kiedyksiążka trafi na półki księgarń?Z. Ch.: Książka nosi tytuł Od biografii do recepcji. Ernst Wiechert,Konstanty Ildefons Gałczyński, Zbigniew Herbert na Warmiii Mazurach. Pracowałem nad nią kilkanaście lat. Pierwszefragmenty powstały w połowie lat dziewięćdziesiątych. Pracezdynamizowałem po 2003, który był Rokiem Gałczyńskiego.Książka ta definiuje przestrzeń kulturową Warmii i Mazur po 1945roku do chwili obecnej. Jest to próba prześledzenia, jak ślady03/<strong>2011</strong>VariArt05