You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
KAMIL HAJDUK
Bajki kwantowe seria 1
Ilustracje
Karolina Wiśniewska
Redakcja
Iwona Nowek
Korekta
Agnieszka Mocarska
Projekt okładki /ilustracje
Karolina Wiśniewska
Skład i przygotowanie do druku
Kamil Hajduk
Copyright © Drake Factory Kamil Hajduk
Warszawa 2019
Wszelkie prawa zastrzeżone
ISBN-13: 978-83-954497-1-0
Wyłączna dystrybucja:
Sklep Programista Po Godzinach
http://sklep.programistapogodzinach.pl/bajki-kwantowe
Druk i oprawa
DRUKARNIA PERFEKT S.A.
Książkę dedykuję mojej ukochanej rodzinie, na którą zawsze mogę liczyć.
Ocean Błysku
Dawno, dawno temu, tuż przed powstaniem świata, był ocean
bezkresny i czarny niczym noc. Nie można było się w nim przejrzeć ani nic
w nim zobaczyć. Pewnego leniwego i podobnego do innych dnia ciemną wodę
rozświetlił Mały Błysk, a zaraz za nim pojawił się drugi – Duży Błysk.
Obaj znikali na chwilę, by niespodziewanie pojawić się w innym miejscu.
Ta zabawa trwała długo, aż ocean znów stał się spokojny i nieprzejrzysty
jak zawsze.
Po jakimś czasie woda zaczęła bulgotać i pienić się jak nigdy wcześniej.
Fale wypychały do góry bąbelki, formując malutkie obłoczki, które z czasem
połączyły się w większe chmury. Tymczasem na dnie dwa Błyski biegały tak
szybko, że powstały gejzery, które wypluwały wodę, tworząc spienione
fontanny. Wylatujące z nich ziemia, piasek i skały osadzały się na powierzchni
i dały początek małym wyspom. Zerwał się wiatr, tak potężny i silny,
że bez problemu spiętrzał ziemię. Jej fragmenty zaczęły się ze sobą zderzać.
Tak powstały góry, wyżyny i niziny. Nad oceanem panowała ciemność.
Zabawa Błysków trwała w najlepsze. Wirowały, popychały się i skakały,
gdy nagle jeden z nich potknął się o kamień leżący na dnie i zderzył się
z bratem. To zderzenie utworzyło wielką świetlistą kulę, która poszybowała
wysoko ponad powierzchnię wody. Cały świat naraz stał się jasny, na Ziemi
pojawiły się drzewa i kwiaty, które rozkwitły feerią barw. Bracia wyskoczyli
z wody i bardzo się zasmucili, bo w świetle dnia nie byli tak widoczni
jak w ciemnej głębi.
– Co my teraz zrobimy? – pomyśleli. – Chyba będziemy musieli żyć
pod wodą.
W pewnym momencie niebo pociemniało, a chmury zaczęły się łączyć,
zasłaniając świetlistą kulę, którą bracia nazwali Słońcem.
– Hura, znów nas widać! – krzyknęli z radością i polecieli ku obłokom.
– Mięciutkie – rzekł jeden.
– Można się do nich przytulić albo po nich poskakać – odpowiedział
drugi.
Bracia bawili się na niebie przez wiele godzin, od czasu do czasu
zderzając się ze sobą. Na Ziemi w tym czasie było słychać grzmoty.
Gdy harcowanie im się znudziło, położyli się na małej chmurce i zasnęli.
Spali aż do rana.
Rys 1. Wizualizacja wielkiego wybuchu
Ocean Błysku
Mówi się, że wszechświat powstał w wyniku Wielkiego
Wybuchu. Co dało początek całej materii, czasowi, energii czy
przestrzeni? Na to pytanie naukowcy wciąż szukają odpowiedzi.
Większość z nich popiera jedną teorię, o której Wam opowiem.
Teoria Wielkiego Wybuchu – na początku wszystko było
skupione w jednym, bardzo gorącym punkcie. Przypominało
to rozpalone ognisko włożone do metalowego kociołka i przykryte
wieczkiem. Po otwarciu całe nagromadzone ciepło zostaje oddane
powietrzu, czyli następuje emisja promieniowania cieplnego.
Tak samo miało być u zarania dziejów, tyle że na większą skalę.
Brat świetlistej kuli
Mały Błysk i Duży Błysk bawili się w berka, pędząc całe dnie po niebie.
Pewnego razu zapragnęli pobawić się w chowanego wśród górskich szczytów
zamiast w głębinach oceanu, lecz słońce wznosiło się wysoko i swoim blaskiem
oświetlało wszystko dookoła. Bracia woleli się bawić, gdy było ciemno – byli
wtedy lepiej widoczni. Na szczęście wiatr przywiał tak dużo chmur, że zrobiło
się czarno niczym w nocy. Szare, granatowe, podłużne i kłębiaste obłoki
ozdobiły niebo.
– Hura! – zawołali bracia. – Możemy się pobawić!
Najpierw chował się Mały Błysk.
– Jeden, dwa, trzy! Szukam! – zawołał Duży. – Ciekawe, gdzie on się
schował? – pomyślał i zajrzał pod szary głaz leżący nieopodal niewielkiego
jeziora. Lecz nie znalazł tam brata. Ruszył więc w kierunku krzaków.
– Mam cię! – krzyknął Mały Błysk. Wyszedł z kryjówki, roześmiał się
radośnie i wskoczył bratu na barana.
Teraz chował się Duży Błysk. Ich zabawa trwała, aż horyzoncie znów
pojawiło się błękitne niebo. Chmury zaczęły się rozstępować, a słońce rozbłysło
na nowo.
– Eh… – westchnęli obaj.
– I co my teraz zrobimy? – zapytał mniejszy z nich.
– Wiem! Wiem! Znajdziemy Słońcu brata! Wtedy on je zasłoni i kiedy
zrobi się ciemno jak w nocy, znów będziemy mogli się bawić w chowanego.
– Dobrze, tylko gdzie go znajdziemy?
Nie zastanawiając się długo, Duży Błysk popędził wysoko ponad chmury,
aż na granicę kosmosu. Czarna przestrzeń wyglądała tak, jakby ktoś posypał
ją milionami mieniących się drobinek. To były gwiazdy.
– Błysku, wracaj! – usłyszał wołanie z dołu, lecz je zlekceważył.
Na orbicie Ziemi zauważył przelatujące co chwila drobne okruchy. A jakby
je ze sobą połączyć? – pomyślał.
Spróbował chwycić część materii i rozpędzić się tak mocno,
by wytworzyć siłę grawitacyjną. Dzięki niej udałoby mu się stworzyć nowy
obiekt. Nie było to jednak takie łatwe, ponieważ osiągał zbyt małą prędkość.
Potrzebował pomocy. Wrócił na Ziemię i odszukał brata, który leniwie
odpoczywał na trawie.
– Pomożesz mi? A przy okazji pobawisz się ze mną w kosmosie? -
zapytał Duży Błysk.
– Oczywiście, bracie.
Obaj, niczym świetlne pociski wystrzelone z karabinu, polecieli
w kierunku nieba. Przebili się przez śnieżnobiałe chmury, które wyglądały
jak wata cukrowa, dolecieli do granic atmosfery, aż w końcu dotarli na orbitę
Ziemi.
– Widzisz te odłamki? Jeśli je chwycimy i zaczniemy je szybko obracać,
powstanie siła grawitacji, która zwiąże całą materię. Powstanie wtedy kula,
która przykryje słońce – oznajmił Duży Błysk, pokazując bratu, co ma robić.
– Już zabieram się do pracy – odparł Mały Błysk.
Z dużym zapałem i uśmiechami na twarzach bracia wprowadzili plan
w działanie. Pracowali cały dzień, biegając szybciej i szybciej, aż zrobiło się tak
gorąco, że materia związała wszystko wokół, tworząc jądro złożone
z rozgrzanej plazmy i stopionego żelaza. Tak oto narodziło się nowe ciało
niebieskie – Księżyc.
Rys 2. Wizualizacja odległości Księżyca od Ziemi
Brat świetlistej kuli
Księżyc to jedyny naturalny satelita Ziemi. Reszta planet Układu
Słonecznego ze względu na odległość jest widoczna jako niewielkie punkty na
niebie, aby zobaczyć ich dokładniejszy wygląd musimy użyć odpowiedniego
urządzenia. Dzięki niemu jesteśmy w stanie wypatrzeć bardzo odległe gazowe
olbrzymy, takie jak Saturn lub planety na przykład Mars.
Na Ziemi posługujemy się najczęściej kilometrami i metrami, jeżeli
chcemy określić, jak daleko trzeba jechać na przykład do babci. W kosmosie,
jeżeli chcielibyśmy wyrazić odległości w takich samych miarach, skończyłby
nam się mnożnik i zamiast zwykłej skali, trzeba byłoby używać
dziesięciokrotności lub skali wykładniczej. Dlatego też wymyślono kilka
miar.
Jednostka astronomiczna – mówi o tym, jak daleko Ziemia oddalona
jest od Słońca. Przyjmuje się średnią wartość 149 597 870 700 metrów.
Rok świetlny – to bardzo ważna jednostka, która określa odległość
obiektów znajdujących się bardzo daleko. Jak to działa? Warto sobie
uzmysłowić, że światło porusza się z prędkością w przybliżeniu 300 000 000
metrów na sekundę, czyli w ciągu sekundy pokona ono aż 300 000
kilometrów. Pamiętacie, ile kilometrów jest do babci? No właśnie, mając
te 300 000 kilometrów, mnożymy je przez 365 dni, bo tyle ma rok na Ziemi.
Czyli rok świetlny ma aż 946 800 000 000 kilometrów. Jak myślicie, to dużo
czy mało? To ogromna odległość, której nie jesteśmy w stanie przebyć
za naszego życia. Dodam jako ciekawostkę – najbliższa Ziemi gwiazda,
Proxima Centauri, jest oddalona od niej tylko 4,24 lata świetlne 1 .
Sam Księżyc znajduje się od Ziemi w odległości 384 399 kilometrów.
1
401 443 200 000 000 kilometrów